Hiszpania

Zbliża się 30. Konferencja Rodziny Maryjnej w Torreciudad

W sobotę 17 września 2022 roku Maryjne Święto Rodziny obchodzi swoją 30. edycję i proponuje rodzinom z całego świata świąteczne pielgrzymowanie pod opieką Matki Bożej.

Javier García Herrería-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W sobotę 17 września w sanktuarium w Torreciudad (Huesca) odbędzie się 30. Jornada Mariana de la Familia, uroczyste wydarzenie skupione wokół kultu Matki Bożej i skierowane do rodzin z całej Hiszpanii oraz z wielu innych krajów.

Rektor, Ángel Lasheras, wskazał w. ostatni wywiad w OmnesImpreza jest organizowana z wielkim entuzjazmem po dwóch latach pandemii.

Widzimy, że wiele osób jest chętnych do przyjazdu i z wyprzedzeniem przygotowuje swoje wyjazdy. "Chcielibyśmy, aby Torreciudad było znane jako 'sanktuarium rodziny' z powodu tego dużego zgromadzenia i innych działań rodzinnych. 

Koncelebrze eucharystycznej będzie przewodniczył biskup z Vitorii, Juan Carlos Elizaldei odbędzie się przy ołtarzu na esplanadzie. Centrum dnia stanowi Eucharystia, w której rodziny pielgrzymują, by modlić się o swoje nadzieje i wyzwania.  

Komunikat wideo od biskupa Vitorii zachęcający do udziału w wydarzeniu

Ángel Lasheras wspomina, że od pierwszego dnia w 1989 roku tysiące rodzin przybyło z nadzieją złożenia wszystkich swoich potrzeb u stóp Matki Bożej. Rektor zwraca uwagę, że "motywy i treść Dni zawsze szły w parze z zwołaniami Kościoła, takimi jak międzynarodowe lata rodziny, jubileusz trzeciego tysiąclecia, światowe spotkania rodziny, Rok Różańca czy różne synody".

Do tej powszechności - dodaje - przyczyniło się przesłanie Papieża oraz obecność na przestrzeni lat kardynałów i biskupów przybywających na koncelebrę z udziałem rodzin, które są głównymi protagonistami.

Kultura

Ignacio SaavedraTolkien starał się unikać paraleli między swoimi opowieściami a Historią Zbawienia".

Ignacio Saavedra, profesor komunikacji korporacyjnej na Uniwersytecie CEU San Pablo, jest jednym z członków komitetu naukowego konferencji o Tolkienie, która odbędzie się wkrótce w Madrycie pod tytułem ".Tolkien: Poetyka, mit i język". W ostatnich latach odbyło się wiele akademickich wydarzeń skupionych wokół Tolkiena, ale to jedno nadejdzie w momencie, gdy kończy się pierwszy sezon serialu opartego na twórczości Tolkiena, który już teraz jest najdroższy w historii.

Javier García Herrería-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: 7 minuty

Choć niestety zwykło się kojarzyć J.R.R. Tolkiena ze zjawiskiem "freaka", prawda jest taka, że podejście Ignacio Saavedry do twórczości angielskiego pisarza zawsze było na rękę Akademii.

Ignacio Saavedra

W 1994 roku uczestniczył w wykładzie o Tolkienie wygłoszonym na Uniwersytecie Complutense przez profesora greki Carlosa Garcíę Guala, który zakończył swoje wystąpienie prezentując słuchaczom nagranie głosu oksfordzkiego profesora śpiewającego w języku elfickim jedną z ponad stu pieśni pojawiających się we "Władcy Pierścieni". Było to inspiracją dla profesora Saavedry do stworzenia po latach grupy teatru muzycznego Endor Lindë (muzyka Śródziemia).

Jako student dziennikarstwa na Uniwersytecie Nawarry był mile zaskoczony, gdy profesor literatury współczesnej umieścił "Władcę Pierścieni" na liście lektur obowiązkowych, obok takich autorów jak Tomasz Mann, Marcel Proust czy Franz Kafka. Niedługo potem miał okazję poznać José Miguela Odero, profesora teologii na tym samym uniwersytecie i autora pierwszego poważnego opracowania o Tolkienie wydanego w Hiszpanii. 

Właśnie odbyła się premiera najdroższego serialu w telewizji, w który Amazon zainwestował ponad 200 mln euro. 

ーNie ma dokładnych danych na temat kosztów serialu. Niedawny artykuł w The Wall Street Journal określił ją na 750 milionów dolarów, nie licząc kampanii marketingowej.

Opowiada o wydarzeniach na długo przed słynnymi sagami "Hobbit" i "Władca Pierścieni". Jak serial jest odbierany przez fanów angielskiego pisarza? 

ーWśród fanów Tolkiena opinie o serialu są bardzo zróżnicowane. Dla wielu jest to zdrada pisarza. Problem w tym, że czytając opinie, trudno się zorientować, ile z nich można uznać za krytykę, a ile to wykorzystywanie serialu do wylania całej nagromadzonej przez ostatnie lata nienawiści wobec Jeffa Bezosa i jego imperium. A żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, istnieje obsesja wielu ludzi aby zobaczyć manifestację "obudzony"wszędzie. 

Istnieje sektor koneserów Tolkiena, którzy postanowili nie wyrażać swojej opinii do czasu ukazania się określonej liczby rozdziałów, ale już teraz wyrazili swoją sympatię dla pewnych dialogów, które ich zdaniem są prawdziwym hołdem dla najgłębszych i najbardziej pozytywnych elementów twórczości Tolkiena. 

Wreszcie nie zapominajmy, że Amazon zainwestował sporo w zabawianie liderów opinii, by spróbować nakłonić ich do publikowania przychylnych opinii o serialu. Wszyscy zgadzają się co do tego, że wysoka inwestycja wygląda dobrze: olśniewająca scenografia, porywająca muzyka i produkcja, która jest starannie dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, aby stworzyć nieodpartą atrakcję dla widza.

Dlaczego twórczość Tolkiena jest uważana za katolicką, skoro bohaterowie nie mają obrządku religijnego?

ー Byłby to temat na cały kongres, ale kwestia ta stałaby się o wiele jaśniejsza, gdyby nie było tak wielu katolików, którzy zajmują się pracą intelektualną, a którzy wciąż nie przeczytali List św. Jana Pawła II do artystów. Katolickość nie polega na tym, że opowiadania mają morał, żeby opowiadanie mogło być nośnikiem katechezy. Katolickość polega na tym, że Piękno prowadzi nas do Boga jako jedynego możliwego źródła takiego niewysłowionego piękna. Kiedy artysta jest tak autentyczny jak Tolkien, kiedy nie jest zwykłym słowotwórcą, który zna sztuczki pozwalające zamienić opowiadanie w kioskowy bestseller, powstałe dzieło odzwierciedla cały wewnętrzny świat artysty, w tym światopogląd katolicki, jeśli taki istnieje. 

Można powiedzieć, że Tolkien nie mógł uniknąć postrzegania go jako katolika, ale starał się, aby publiczność nie wyciągała żadnych paraleli między jego opowieściami a Historią Zbawienia. Problem polega na tym, że istnieje dość duża część społeczeństwa katolickiego, która ma jakieś pojęcie o historii biblijnej, ale nie wie nic o mitologii i np. widzi w Galadrieli odbicie św. Marii, ale nie widzi wielu postaci z różnych mitologii, które również mogłyby być inspiracją dla postaci Galadrieli. 

Ten domniemany katolicyzm przejawia się w szczegółach daleko wykraczających poza to, czy są obrzędy, czy nie. Jest to zauważalne np. w koncepcji wolności człowieka odzwierciedlonej w zachowaniu bohaterów. Jest to zauważalne w tym, jak opowieść przekazuje w sposób mitopoetycki, że wszyscy jesteśmy zobowiązani do wielkiej ostrożności wobec Natury, ponieważ Natura jest darem od Boga. Ta idea zaczyna być konnaturalna wśród katolików po promocji "Laudato Si", ale była rewolucyjna, gdy wydano "Władcę Pierścieni".

Istoty duchowe stworzone przez Tolkiena w "The Silmarillion", Valar i Maiar, w jakim stopniu na naturę tych istot wpłynęła jego katolicka wizja teologiczna?

ー Trudno powiedzieć, w jakim stopniu i nie powiedziałbym, że są to istoty duchowe, tak po prostu. Są to istoty obdarzone specjalnymi mocami, ale nie do końca duchowymi. To naturalne, że obserwując zachowanie Gandalfa, który stał się opiekunem i przewodnikiem Froda w wypełnianiu jego misji, wierzący pomyśleliby o aniołach czy archaniołach, ale ten rodzaj szczególnie potężnych istot, które wykorzystują tę moc w służbie śmiertelnikom lub przeciwko nim, równie dobrze można odnaleźć w innych źródłach religijnych, mitologicznych i literackich, z których czerpał Tolkien.

Elfy wymyślone przez Tolkiena nie umierają, a śmierć uważają za dar. Gandalf mówi Frodo, żeby nie zabijał Golluma. Biorąc pod uwagę te dwa fakty, co sądzisz o poczuciu nadziei u Tolkiena? 

ー Powinienem wyjaśnić, że Elfy umierają, i to w czasie, gdy musiały walczyć z zastępami Morgotha. To są wielkie pytania, które wystarczyłyby na nie jedną, a kilka prac doktorskich. Zresztą jedna z ostatnich prac doktorskich o Tolkienie obronionych na hiszpańskim uniwersytecie koncentruje się właśnie na tej idei: śmierć jako dar. 

To właśnie ta rozmowa, w której Gandalf chwali współczucie Bilbo, bo "nawet najmądrzejszy nie zna końca wszystkich dróg", spowodowała, że wielu czytelników stało się zagorzałymi wrogami kary śmierci. Nadzieja to jeden z wielkich tematów twórczości Tolkiena. Nie na darmo czasopismo hiszpańskiego Tolkien Society nosi nazwę ESTEL, słowo z języka elfickiego oznaczające nadzieję. 

Wiele rzeczy można by powiedzieć o tym, jak wygląda nadzieja w dziele Tolkiena, ale centralną ideą jest to, że u podstaw nie ma aż tak wielkiej różnicy między elfami a ludźmi. Nadzieja wynikałaby z faktu, że ludzie mają dar śmierci, owszem, ale cieszą się też duchową nieśmiertelnością, bo ich dzieła przetrwały. To przetrwanie, w wielu przypadkach, oznacza obecność w piosenkach, które mówią o czasach minionych, co dla mnie jest mitycznym sposobem wyrażenia, że śmierć nie jest czymś ostatecznym.

Nawrócony Evelyn Waugh postrzegał Sobór Watykański II jako zdradę tradycji, co być może dotyczy także wielu ludzi w innych momentach historycznych. Jak postrzegał Sobór Tolkien?

ー O ile wiadomo, był tylko jeden aspekt Vaticanum II, który mu się nie podobał: upadek łaciny. Jest kilka powodów, dla których Tolkien miał szczególny sentyment do tego języka. Jednym z nich jest to, że był to jeden z pierwszych języków, których się uczył, pod okiem własnej matki, która uczyła Tolkiena i jego brata greki i łaciny w okresie, kiedy nie była w stanie zapisać ich do żadnej szkoły. 

Drugim powodem, dla którego bolało go to, co stało się z łaciną po soborze, jest to, że Tolkien był przekonany, że łacina jest wielkim elementem jedności. Można powiedzieć, że irracjonalność języków wernakularnych na niekorzyść łaciny została odebrana przez Tolkiena jako nowa wersja Wieży Babel. Jako dobry filolog doskonale zdawał sobie sprawę, że zmiana języka pociąga za sobą zmianę myśli, a ta z kolei implikuje różnorodność interpretacji doktryny i tym samym ryzyko rozłamu.

Lewis i Tolkien - dwaj wielcy literaccy o różnych poglądach chrześcijańskich.

ーZwiązek między Tolkienem a Lewisem jest namiętny. Jak wie każdy znawca życia obu pisarzy, osiągnęła ona swoje apogeum w tym spacerze przez część Magdalen College zwaną Addison's Walk, na Uniwersytecie Oksfordzkim. Tolkien potrafił wykorzystać ich wspólną pasję, zamiłowanie do mitologii, jako narzędzie do wskazania Lewisowi drogi do Boga. Jest to moment pięknie uchwycony w najnowszym filmie "Najbardziej niechętny konwertyta"O życiu C. S. Lewisa.

Ale potem wydarzyły się dwie rzeczy. Z jednej strony Lewis wolał pozostać w Kościele Anglii niż w "rzymsko" katolickim Kościele swojego przyjaciela i kolegi z uniwersytetu. Z drugiej strony, kierowany apostolskim zapałem, tworzył historie będące wyraźnymi alegoriami wiary, czego Tolkien nie lubił. Negatywny wpływ na ich przyjaźń miało również małżeństwo Lewisa z Joy Gresham, którego Tolkien nie oceniał przychylnie. 

Czy Tolkien miał jakieś istotne związki z innymi pisarzami katolickimi?

ー W kręgu profesorów i pisarzy, którzy spotykali się w różnych oksfordzkich pubach - słynnych Inklingów - był także Owen Barfield, którego katolicyzm do dziś jest przedmiotem dyskusji. Można go uznać za założyciela Inklingów, co wystarczyłoby, aby uczynić go decydującym człowiekiem w życiu Tolkiena. 

To właśnie na tych spotkaniach Inklingów zaczęto czytać "Władcę Pierścieni". Być może nawet to właśnie tam Tolkien nabrał przekonania, że słynna już książka warta jest wydania. Verlyn Flieger, jeden z najbardziej znanych obecnie badaczy twórczości Tolkiena, dokładnie zbadał możliwy wpływ Barfielda na twórczość Tolkiena i dochodzi do dość mocnych wniosków. I nie da się ukryć, że katolicyzm mógł być niezbędnym elementem tego wpływu. 

My katolicy jesteśmy bardzo mocno naznaczeni początkiem Ewangelii Jana i tym prymatem Słowa. Logos jest siłą napędową twórczości Tolkiena. Chyba nie ma przypadku, by opowiadanie będące czystą filologią skończyło jako tak popularne, a przede wszystkim tak zdolne do zmiany spojrzenia na życie swoich czytelników.

Ekologia integralna

Reforma prawa aborcyjnego skłania nieletnich do dokonywania aborcji

Na stronie projekt Projekt ustawy o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym oraz dobrowolnym przerywaniu ciąży (IVE) przesłany przez władzę wykonawczą do Parlamentu latem tego roku rodzi poważne problemy prawne. Likwidacja trzech dni zastanowienia i informacji przed wykonaniem aborcji u nieletnich nastolatek, w wieku 16 i 17 lat, oraz anulowanie wymogu zgody rodziców, zostały skrytykowane przez ekspertów prawnych konsultowanych przez Omnes.

Francisco Otamendi-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: 8 minuty

Jeden z głównych argumentów profesorów, należących do takich uniwersytetów jak CEU San Pablo, Navarra i Francisco de Vitoria, skupia się na odchyleniu prawa do ochrony prawnej, biorąc pod uwagę, że nowy projekt ustawy organicznej, który ma być badany przez Kortezy, modyfikuje Prawo organiczne 2010 roku rządu Rodrígueza Zapatero.

Ana Sánchez-Sierra

"Przypomniałam sobie, jak Hannah Arendt, filozofka żydowskiego pochodzenia, mówiła o banalności zła, w następstwie zagłady Żydów" - wyjaśnia Ana Sánchez-Sierra, wykładowca na Uniwersytecie w Barcelonie. Instytut Nauk Humanistycznych Angel Ayala CEU. "Zło stało się tak banalne, że nawet nie zastanawiamy się nad tym, co robimy. W tej ustawie, w porównaniu z ustawą Zapatero z 2010 roku, znikają dwie bardzo ważne kwestie techniczne: nienarodzony, nasciturus; i druga, pojęcie, które było w ustawie Zapatero, a znajduje się w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego 53/1985, czyli świadome samostanowienie, które my, profesorowie bioetyki, nazywamy autonomią, zasadą autonomii".

W ustawie Zapatero pojawiają się takie terminy jak ochrona życia prenatalnego i żywotność płodu" - kontynuuje Sánchez-Sierra, który cytuje dosłownie stanowisko tej ustawy: "Aby zarówno autonomia kobiet, jak i skuteczna ochrona życia prenatalnego jako prawo prawne były odpowiednio zagwarantowane" - tak brzmiało orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego [...].Wyrok 53/1985]. W skrócie, że nienarodzony był dobrem prawnym i nie miał prawa do życia na podstawie art. 15 Konstytucji, ale był dobro prawne które trzeba było chronić.

A jak chroniono nienarodzone dziecko? Profesor CEU odpowiada: "Z ideą świadomego samostanowienia. To znaczy, że kobieta powinna być świadoma, że powinna mieć okres informacji i refleksji [wynoszący trzy dni], który znika wraz z nową ustawą. Może się to wydawać nieco obłudne, ale te trzy dni były jak potknięcie. A teraz to wszystko znika.

Co jest chronione?

Pilar Zambrano, profesor filozofii prawa na Uniwersytecie w Barcelonie Uniwersytet Nawarrywyjaśnia, że "historia aborcji w Hiszpanii rozpoczęła się od STC 53/1985, gdzie interpretując art. 15 Konstytucji ("każdy ma prawo do życia oraz do integralności fizycznej i moralnej") ustalono, że nienarodzone dziecko nie jest osobą i dlatego nie przysługuje mu prawo do życia, a jednocześnie potwierdzono, że życie nienarodzonych jest prawem cel, który państwo ma obowiązek chronić".

Pilar Zambrano
Pilar Zambrano

"Kolejnym kamieniem milowym było ustanowienie ram prawnych dla polityki zdrowia publicznego i edukacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego (LO 2/2010), w ramach których ponownie znowelizowano kodeks karny" - dodaje prawnik - oraz "zlikwidowano ogólny wymóg wyraźnej zgody rodziców lub opiekunów w przypadku aborcji u małoletnich poniżej 16 i 17 roku życia". Ta ostatnia reforma została cofnięta w 2015 roku (LO 2/2015) z uwagi na brak ochrony, jaką niosła ze sobą dla samych nieletnich, których rodzice są bezspornie w najlepszej pozycji, by ocenić psychologiczne skutki poddania się aborcji, a tym samym, by im doradzić".

Teraz ustawa o reformie, która została wysłana do Parlamentu jako projekt, "przejmuje pałeczkę w tego rodzaju sztafecie", mówi Pilar Zambrano., i między innymi (a) eliminuje trzydniowy okres refleksji, który obecnie funkcjonuje w przypadku dekryminalizacji "aborcji na życzenie"; [...], oraz (e) zobowiązuje wszystkie administracje publiczne do "promowania kampanii uświadamiających (...) skierowanych do całej populacji (...) w zakresie (...) promowania praw reprodukcyjnych ze szczególnym uwzględnieniem dobrowolnego przerwania ciąży".

Jego zdaniem "ta ostatnia nowość nie jest banalna: w sposób pośredni, ale wyraźny, aborcja zostaje włączona do zbioru praw seksualnych i reprodukcyjnych; co zresztą legitymizuje jej włączenie nie tylko do polityki zdrowotnej, ale także do polityki edukacyjnej (która jest podkategorią polityki "uświadamiającej", o której wyraźnie mowa w ustawie). Innymi słowy, legitymizuje wykorzystanie całego aparatu państwowego (wspieranego ze składek wszystkich podatników) do "edukowania? reformowania? zmieniania? opinii społecznej, skłaniając ją do przekonania, że aborcja w każdej formie (na żądanie, terapeutyczna czy eugeniczna) jest prawem".

Podsumowując, wydaje się, że dobro prawne podlegające ochronie uległo zmianie. Profesor z Navarry zaznacza: "Aborcja przeszła więc od bycia wolnością, którą państwo tolerowało jako mniejsze zło, wobec trudnych okoliczności, które często kontekstualizują decyzję o aborcji; do prawa do usługi, która angażuje cały system zdrowia publicznego (LO 2/2010); i wreszcie do skupienia się na przekrojowych politykach publicznych, zdrowotnych, edukacyjnych i świadomości ogólnej w obecnym projekcie ustawy reformującej".

I konkluduje: "preambuła LO 2/2010 przynajmniej symulowała spójność z doktryną ustaloną w STC 53/1985. W obecnym projekcie całkowicie zrezygnowano z tego wysiłku. W całym tekście nie ma żadnego odniesienia do wartości życia nienarodzonych, a teren decyzji kobiety przechyla się, niemal w sposób surowy, na korzyść wyboru aborcji. Jaki inny cel, poza podżeganiem do aborcji, tłumaczy wyeliminowanie obowiązku informowania kobiety o dostępnych środkach w przypadku, gdy zamierza ona kontynuować ciążę; bardzo krótki, trzydniowy czas oczekiwania między świadomą zgodą a wykonaniem aborcji; oraz wymóg zgody rodziców w przypadku nieletnich?" `.

Większość konstytucyjna na 18

Innym aspektem o kapitalnym znaczeniu, powiązanym z tym, który podkreślają konsultowani prawnicy, jest kwestia władzy rodzicielskiej i ochrony małoletnich poniżej 18 roku życia, zgodnie z Konstytucją Hiszpanii.

María Jose Castañón

María José Castañón, doktor profesor prawa karnego na Wydziale Prawa, Biznesu i Rządu Uniwersytetu Francisco de Vitoria (UFV), stwierdza, jak zauważono, że "nowa ustawa eliminuje świadomą zgodę rodziców w przypadku aborcji dla kobiet poniżej 18 roku życia (16 i 17 lat). Celem jest "położenie kresu przeszkodom, które kobiety nadal napotykają przy próbie przerwania ciąży"; "nowy postęp dla kobiet i dla demokracji w naszym kraju" - opisuje.

"Ta reforma jest "szczególnie kontrowersyjna" - mówi María José Castañón. "Nowa nowelizacja daje możliwość 16 i 17-letnim kobietom jednostronnego podjęcia drastycznej decyzji" - dodaje. "W przypadku innych praw zgoda rodziców jest niezbędna, jeśli nie jest to wprost zabronione. Zgodnie z art. 12 Konstytucji Hiszpanii pełnoletność ustala się na 18 lat, gdyż wtedy "uzyskuje się pełną zdolność do dokonywania ważnych czynności prawnych i ponoszenia za nie odpowiedzialności".

Jego zdaniem "nowa ustawa stanowi poważną niespójność w naszym systemie prawnym". Konieczne jest ujednolicenie tej dysproporcji w przepisach i rozróżnienie zgody od wiedzy o wszystkim, co może mieć wpływ nie tylko na zdrowie fizyczne, ale i psychiczne ich dzieci".

I odnosi się do Artykuł 39 ust. 3 Konstytucji Hiszpanii, która brzmi następująco: "Rodzice muszą zapewnić wszelkiego rodzaju pomoc dzieciom urodzonym w małżeństwie lub poza nim, w czasie ich nieletniości i w innych przypadkach, w których jest to prawnie właściwe". "Są oni prawnymi opiekunami małoletnich i do czasu osiągnięcia przez nich pełnoletności mają obowiązek sprawowania nad nimi opieki" - pisze profesor UFV.

Czy chodzi o władzę rodzicielską?

Zgodnie z tą normą konstytucyjną profesor CEU Ana Sánchez-Sierra przypomina, co Kodeks cywilny nakazuje w kwestii obowiązku opieki nad małoletnimi: "Władza rodzicielska jest uregulowana w Kodeksie cywilnym, Artykuł 154i mówi: "rodzice lub prawni opiekunowie muszą się nimi opiekować, utrzymywać je w swoim towarzystwie, karmić, wychowywać i zapewnić im wszechstronne wykształcenie". Rozumiem, że my rodzice nie możemy być hamowani w edukacji seksualnej i emocjonalnej naszych dzieci. Jak zatem możemy nie towarzyszyć im w tej sytuacji? To nie ma pozorów konstytucyjności, to jest poważna sprawa, bo rana w społeczeństwie może być bardzo głęboka".

Ponadto Sánchez-Sierra komentuje: "Jeśli chodzi o pytanie, czy te artykuły Konstytucji [art. 12 i 39,3] z projektem Sexual and Reproductive Health and IVE, "oczywiście, że tak". Poprzez upodmiotowienie dorastających dziewcząt to, co władze publiczne próbują zrobić, to przede wszystkim odebrać rodzicom władzę rodzicielską i sprawić, że to, co one (nastolatki) zamierzają zrobić, zostanie zbanalizowane".

"Mam 16-letnią córkę i muszę wyrazić zgodę na umieszczenie jej na wsporniki

Jeśli nie jestem osobiście w pokoju konsultacyjnym, bo parkuję, i mówię: wchodzisz, nie wchodzisz do pokoju konsultacyjnego, a oni mówią: dopóki nie ma matki, nie możesz wejść. I mam znajomego okulistę, z którym rozmawiałem o tej ustawie, który powiedział mi: skutecznie, kiedy przychodzi osoba niepełnoletnia, a jej matki nie ma w poczekalni, mówi się jej: może pani wejść, jak wejdzie pani matka. Jestem bardzo wstrząśnięta tą kwestią i musimy podjąć walkę z tym problemem - dodaje Ana Sánchez-Sierra, która jest wykładowcą na studiach eksperckich z zakresu społecznej doktryny Kościoła w Instytucie Humanistycznym im. Ángela Ayali na CEU.

Jego zdaniem "przekaz, który jest wysyłany do nastolatków - bo ustawa mówi o antykoncepcji i pigułce rano po - jest taki, jakby aborcja była środkiem antykoncepcyjnym ostatniej szansy". Innymi słowy, nienarodzony znika. A prawa pełnią funkcję pedagogiczną i są duszą narodu.

Godność człowieka

Z drugiej strony Pilar Zambrano podkreśla, że "LO 2/2010 i obecny projekt ustawy reformującej stanowią "kopernikański" zwrot w porządku wartości, który podtrzymuje hiszpański porządek prawny.

"Art. 10 ust. 1 KE, w całkowitej harmonii z preambułą do. Deklaracja Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku" - cytuje profesor z Nawarry - że "godność osoby, nienaruszalne prawa jej przynależne, swobodny rozwój osobowości, poszanowanie prawa i praw innych osób są podstawą ładu politycznego i pokoju społecznego".

"Jakiż wyraźniejszy jest znak porzucenia zasady poszanowania praw człowieka niż. nieodłączny Jakiż jaśniejszy znak porzucenia zasady swobodnego rozwoju osobowości kobiet niż odmawianie im informacji, rady i czasu na deliberację, trzech podstawowych warunków każdego wolnego wyboru, niż prawodawca, który przyznaje sobie prawo do dowolnego dzielenia paszportu godności między różne kategorie istot ludzkich według ich stadium rozwoju lub, co gorsza, według ich zdolności fizycznych lub umysłowych?

Nieletni, nieobliczalni

María José Castañón ze swej strony poświęca nieco uwagi przypisywalności i zapewnia nas, że "nieletni poniżej 18 roku życia w celach przestępczych jest "bezsporny"; nie odbywa kary pozbawienia wolności. W najgorszym wypadku zostaną skazani na internowanie w ośrodku dla nieletnich, którego jedynym celem będzie reedukacja lub reintegracja" - podkreśla jurysta z Uniwersytetu Francisco de Vitoria.

Przypisywalność, wyjaśnia Castañón, "jest pojęciem prawnym o psychologicznej podstawie, od której zależą pojęcia odpowiedzialność y wina. Każdy, kto nie posiada tych zdolności, czy to z powodu braku wystarczającej dojrzałości (nieletni), czy też z powodu poważnych zaburzeń psychicznych (obłąkany umysłowo), nie może być uznany za winnego i nie może ponosić odpowiedzialności karnej za swoje czyny".

AutorFrancisco Otamendi

Powołania

Przesłanie na ŚDM Lizbona 2023

Orędzie papieża Franciszka na 37 Światowy Dzień Młodzieży która odbędzie się w Lizbonie w dniach od 1 do 6 sierpnia 2023 r.

Javier García Herrería-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 9 minuty

Orędzie papieża Franciszka na ŚDM 2023 r.

Drodzy młodzi ludzie:

Kwestia ŚDM w Panamie było: "Oto ja służebnica Pańska; niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1,38). Po tym wydarzeniu wyruszyliśmy w nową podróż ku nowemu przeznaczeniu - nowemu przeznaczeniu.Lizbona 2023-Napędzające zaproszenie Boga do powstania niech odbija się echem w naszych sercach. W 2020 roku rozważamy słowa Jezusa: "Młodzieńcze, powiadam ci, powstań" (Łk 7,14). W ubiegłym roku inspirował nas Apostoł Paweł, do którego Zmartwychwstały Pan powiedział: "Powstań! Czynię cię świadkiem rzeczy, które widziałeś" (por. Dz 26, 16). Na odcinku, który pozostał nam do Lizbony, będziemy szli z Dziewicą z Nazaretu, która zaraz po zwiastowaniu "wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1, 39), aby pójść na pomoc swojej kuzynce Elżbiecie. Czasownikiem wspólnym dla wszystkich trzech tematów jest powstać, wyrażenie, które - dobrze jest pamiętać - przyjmuje również znaczenie "zmartwychwstać", "obudzić się do życia".

W tych ostatnich, tak trudnych czasach, kiedy ludzkość, już sprawdzona przez traumę pandemii, jest rozdarta dramatem wojny, Maryja ponownie otwiera dla wszystkich, a szczególnie dla was, którzy jesteście młodzi jak Ona, drogę bliskości i spotkania. Mam nadzieję i mocno wierzę, że doświadczenie, które wielu z was przeżyje w Lizbonie w sierpniu przyszłego roku, będzie stanowiło nowy początek dla was, młodych ludzi, a wraz z wami - dla całej ludzkości.

Maria wstała

Maryja po zwiastowaniu mogła skupić się na sobie, na troskach i lękach wynikających z nowego stanu. Ale nie, ona w pełni zaufała Bogu. Myślała raczej o Elżbiecie. Wstała i wyszła na światło słoneczne, gdzie jest życie i ruch. Nawet jeśli szokująca zapowiedź anioła spowodowała "trzęsienie ziemi" w jej planach, młoda kobieta nie pozwoliła się sparaliżować, bo w niej był Jezus, moc zmartwychwstania. W jej wnętrzu był już Baranek zabity, ale zawsze żywy. Wstała i wyruszyła, bo była pewna, że plany Boga są najlepszym możliwym planem dla jej życia. Maryja stała się świątynią Boga, obrazem Kościoła w drodze, Kościoła, który wychodzi i oddaje się na służbę, Kościoła, który niesie Dobrą Nowinę.

Doświadczyć obecności Chrystusa Zmartwychwstałego we własnym życiu, spotkać Go "żywego", to największa duchowa radość, eksplozja światła, która nikogo nie może pozostawić "w bezruchu". Od razu wprawia nas w ruch i przynagla do niesienia tej nowiny innym, do dawania świadectwa radości z tego spotkania. To właśnie ożywiło pośpiech pierwszych uczniów w dniach po zmartwychwstaniu: "Kobiety, zalęknione, ale i rozradowane, pośpiesznie odeszły od grobu i poszły powiedzieć uczniom" (Mt 28, 8).

W opowieściach o zmartwychwstaniu często używa się dwóch czasowników: obudzić i powstać. Wraz z nimi Pan wzywa nas, abyśmy wyszli na światło, abyśmy dali się poprowadzić przez Niego do przekroczenia progu wszystkich naszych zamkniętych drzwi. "Jest to obraz znaczący dla Kościoła. Również my, jako uczniowie Pana i jako wspólnota chrześcijańska, jesteśmy wezwani do szybkiego powstania, aby wejść w dynamizm zmartwychwstania i pozwolić się prowadzić Panu drogami, które chce nam wskazać" (Homilia w uroczystość świętych Piotra i Pawła, 29 czerwca 2022 r.).

Matka Pana jest wzorem młodych ludzi w ruchu, a nie stojących w miejscu przed lustrem.
kontemplując swój własny wizerunek lub "złapany" w sieci. Była całkowicie zorientowana na
zewnętrzne. Jest kobietą paschalną, w permanentnym stanie exodusu, wychodzenia z siebie ku wielkiemu
Inny, który jest Bogiem i wobec innych, braci i sióstr, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, którzy
potrzebująca, tak jak jej kuzynka Elżbieta.

...i wyruszyli bez zwłoki

Św. Ambroży z Mediolanu w swoim komentarzu do Ewangelii Łukasza pisze, że Maryja wyruszyła na górę, ponieważ "pełna radości i bez zwłoki [...] była przynaglana pragnieniem wypełnienia obowiązku pobożności, skora do świadczenia usług, spieszona intensywnością swojej radości. Już całkowicie wypełniona Bogiem, dokąd Maryja mogła pójść w pośpiechu, ale na wyżyny? Rzeczywiście, łaska Ducha Świętego ignoruje powolność. Pośpiech Maryi jest więc troską o służbę, o radosne głoszenie, o szybką odpowiedź na łaskę Ducha Świętego.

Maryja pozwoliła sobie na wyzwanie związane z potrzebą starszej kuzynki. Nie skurczyła się, nie pozostała obojętna. Myślała bardziej o innych niż o sobie. I to nadało dynamikę i entuzjazm jej życiu. Każdy z Was może zadać sobie pytanie: Jak reaguję na potrzeby, które widzę wokół siebie? Czy od razu myślę o usprawiedliwieniu braku troski, czy też interesuję się i udostępniam siebie? Oczywiście, nie da się rozwiązać wszystkich problemów świata. Ale może zacznij od tych najbliższych, od problemów we własnej okolicy. Matce Teresie powiedziano kiedyś: "To, co robisz, jest tylko kroplą w oceanie". A ona odpowiedziała: "Ale gdybym tego nie zrobiła, ocean miałby o jedną kroplę mniej.

Ile osób na świecie czeka na wizytę kogoś, kto się o nich troszczy! Ile osób starszych, ile osób chorych, więźniów, uchodźców potrzebuje naszego współczującego spojrzenia, naszej wizyty, brata lub siostry, którzy przełamią bariery obojętności!

Drodzy młodzi ludzie, jaki "pęd" was porusza? Co sprawia, że czujecie potrzebę ruchu, tak bardzo, że nie możecie stać w miejscu? Wielu - dotkniętych takimi rzeczywistościami jak pandemie, wojny, przymusowe migracje, ubóstwo, przemoc, katastrofy klimatyczne - zadaje sobie pytanie: Dlaczego to się dzieje właśnie mnie? Dlaczego tylko mnie? Dlaczego teraz? Dlatego centralne pytanie naszej egzystencji brzmi: Dla kogo jestem? (por. Adhortacja Apostolska Christus vivit, 286).

Pośpiech młodej kobiety z Nazaretu to pośpiech tych, którzy otrzymali od Pana niezwykłe dary i nie mogą się powstrzymać, by się nimi nie podzielić, by sprawić, że ogromna łaska, której doświadczyli, rozleje się. Jest to pośpiech tych, którzy umieją przedłożyć potrzeby innych nad swoje własne. Mary jest przykładem młodej osoby, która nie traci czasu na szukanie uwagi czy aprobaty innych - jak to się dzieje, gdy jesteśmy zależni od "polubień" na portalach społecznościowych - ale stara się szukać najbardziej autentycznej więzi, tej, która rodzi się ze spotkania, dzielenia się, miłości i służby.

Od czasu Zwiastowania, od chwili, gdy po raz pierwszy udała się w odwiedziny do swojej kuzynki, Maryja nie miała
zatrzymuje się przekraczając czas i przestrzeń, aby odwiedzić swoje dzieci potrzebujące jej troskliwej pomocy. Nasza
spacer, jeśli jest zamieszkany przez Boga, prowadzi nas prosto do serca każdego z naszych
Ileż świadectw otrzymujemy od osób, które zostały "odwiedzone" przez Maryję, Matkę Bożą.
Jezus i nasza Matka! W jakże wielu odległych miejscach ziemi, na przestrzeni wieków - z pomocą
objawienia lub szczególne łaski - Maryja nawiedziła swój lud! Nie ma praktycznie żadnego miejsca w
tej ziemi, która nie została przez nią odwiedzona. Matka Boża przechadza się pośród swojego ludu,
poruszony miłosną czułością, przyjmuje jego udrękę i zmienność. I tam, gdzie jest sanktuarium,
kościół, kaplica jej poświęcona, jej dzieci licznie przybywające. Ileż to wyrazów wdzięczności
pobożność ludowa! Pielgrzymki, święta, błagania, przyjmowanie obrazów w domach i wiele innych są konkretnymi przykładami żywej relacji między Matką Pana a Jej ludem, który wzajemnie się odwiedza.

"Dobry" pęd zawsze pcha nas w górę i ku innym.

Dobry pośpiech zawsze pcha nas w górę i ku innym. Jest też pośpiech, który nie jest dobry, taki jak ten, który prowadzi nas do życia powierzchownego, do brania wszystkiego lekko, bez zaangażowania i uwagi, bez prawdziwego uczestnictwa w rzeczach, które robimy; pośpiech, kiedy żyjemy, studiujemy, pracujemy, wychodzimy z innymi, nie wkładając w to głowy, a tym bardziej serca. Może się to zdarzyć w relacjach międzyludzkich: w rodzinie, kiedy tak naprawdę nie słuchamy innych ani nie spędzamy z nimi czasu; w przyjaźniach, kiedy oczekujemy, że przyjaciel będzie nas zabawiał i zaspokajał nasze potrzeby, ale natychmiast go unikamy i idziemy do innego, jeśli widzimy, że przeżywa kryzys i nas potrzebuje; a nawet w związkach uczuciowych, między chłopakami i dziewczynami, mało kto ma cierpliwość, by się dokładnie poznać i zrozumieć. Taką samą postawę możemy mieć w szkole, w pracy i w innych dziedzinach życia codziennego. Cóż, wszystkie te rzeczy przeżywane w pośpiechu raczej nie przyniosą owoców. Istnieje ryzyko, że pozostaną one sterylne. O tym czytamy w Księdze Przysłów: "Plany człowieka pracowitego to czysty zysk; ten, kto się spieszy - zły pośpiech - kończy w nędzy" (21, 5).

Kiedy Maryja dotarła wreszcie do domu Zachariasza i Elżbiety, doszło do cudownego spotkania. Elżbieta doświadczyła cudownej interwencji Boga, który dał jej syna w podeszłym wieku. Miałaby wystarczająco dużo powodów, aby mówić najpierw o sobie, ale nie była pełna siebie, ale skłonna powitać swoją młodą kuzynkę i owoc jej łona. Gdy tylko usłyszała pozdrowienie, Elżbieta została napełniona Duchem Świętym. Te niespodzianki i przełomy Ducha mają miejsce, gdy doświadczamy prawdziwej gościnności, gdy w centrum stawiamy gościa, a nie siebie. Taką sytuację widzimy również w historii Zacheusza. W Ewangelii Łukasza 19:5-6 czytamy: "Gdy Jezus przyszedł na miejsce [gdzie był Zacheusz], spojrzał w górę i powiedział do niego: 'Zacheuszu, zejdź prędko, bo dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zacheusz zszedł szybko i przyjął go z radością.

Wielu z nas zdarzyło się, że Jezus niespodziewanie przyszedł na spotkanie z nami: po raz pierwszy doświadczyliśmy w Nim bliskości, szacunku, braku uprzedzeń i potępienia, spojrzenia miłosierdzia, którego nigdy nie spotkaliśmy u innych. Nie tylko to, czuliśmy też, że nie wystarczy, że Jezus patrzy na nas z daleka, ale że chce być z nami, chce dzielić z nami swoje życie. Radość tego doświadczenia obudziła w nas pilną potrzebę przyjęcia Go, pilną potrzebę bycia z Nim i lepszego poznania Go. Elżbieta i Zachariasz przyjęli Maryję i Jezusa. Uczmy się od tych dwóch starszych osób znaczenia gościnności! Zapytajcie swoich rodziców i dziadków, a także starszych członków waszych wspólnot, co dla nich oznacza bycie gościnnym wobec Boga i innych. Dobrze im zrobi wysłuchanie doświadczeń tych, którzy przeszli przed nimi.

Drodzy młodzi, nadszedł czas, aby bezzwłocznie wyruszyć ponownie na drogę konkretnych spotkań, autentycznego przyjęcia tych, którzy są inni od nas, jak to miało miejsce między młodą Maryją a starszą Elżbietą. Tylko w ten sposób pokonamy dystanse - między pokoleniami, między klasami społecznymi, między grupami etnicznymi i wszelkiego rodzaju kategoriami - a nawet wojny. Młodzi ludzie są zawsze nadzieją na nową jedność dla rozdrobnionej i podzielonej ludzkości. Ale tylko wtedy, gdy mają pamięć, tylko wtedy, gdy słuchają dramatów i marzeń starszych. "Nie jest przypadkiem, że wojna powróciła do Europy w czasie, gdy znika pokolenie, które ją przeżyło w ubiegłym stuleciu" (Orędzie na II Światowy Dzień Dziadków i Ludzi Starszych). Konieczny jest sojusz między młodymi i starymi, aby nie zapomnieć o lekcjach historii, aby przezwyciężyć polaryzacje i ekstremizmy obecnych czasów.

Paweł, pisząc do Efezjan, oznajmił: "Teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, zostaliście zbliżeni przez krew Chrystusa. Chrystus bowiem jest naszym pokojem; połączył oba narody w jedno, burząc mur wrogości, który je rozdzielał przez własne ciało" (2, 13-14). Jezus jest Bożą odpowiedzią na wyzwania ludzkości w każdej epoce. I tę odpowiedź Maryja nosiła w sobie, gdy szła na spotkanie z Elżbietą. Największym darem Maryi dla starszej krewnej było przyprowadzenie do niej Jezusa. Z pewnością konkretna pomoc jest również nieoceniona. Ale nic innego nie mogło wypełnić domu Zachariasza tak wielką radością i znaczeniem, jak obecność Jezusa w łonie Dziewicy, która stała się przybytkiem Boga żywego. W tym górskim regionie Jezus samą swoją obecnością, bez słowa, wygłosił pierwsze "kazanie na górze": w ciszy ogłosił błogosławieństwo maluczkich i pokornych, którzy powierzają się Bożemu miłosierdziu.

Moim przesłaniem dla was, młodych, wielkim przesłaniem, którego nosicielem jest Kościół, jest Jezus!

Tak, On sam, Jego nieskończona miłość do każdego z nas, Jego zbawienie i nowe życie, które nam dał. A Maryja jest wzorem tego, jak przyjąć ten ogromny dar do naszego życia i przekazać go innym, czyniąc nas z kolei nosicielami Chrystusa, nosicielami Jego współczującej miłości, Jego wielkodusznej służby cierpiącej ludzkości.

Wszystko razem w Lizbonie!

Maria była młodą kobietą, jak wielu z was. Była jedną z nas. Biskup Tonino Bello napisał o niej: "Święta Maryjo, [...] dobrze wiemy, że byłaś przeznaczona do podróży na pełnym morzu, ale jeśli zmuszamy Cię do żeglowania blisko wybrzeża, to nie dlatego, że chcemy Cię zredukować do poziomu naszego małego wybrzeża. To dlatego, że widząc Cię tak blisko brzegów naszego zniechęcenia, możemy zostać uratowani przez świadomość, że my również zostaliśmy powołani, aby wyruszyć, jak Ty, na oceany wolności" (María, mujer de nuestros días, Paulinas, Madrid 1996, 11).

Z Portugalii, jak przypomniałem w pierwszym Orędziu tej trylogii, w XV i XVI wieku liczni młodzi ludzie - wielu z nich to misjonarze - wyruszyli na nieznane ziemie, także po to, by podzielić się swoim doświadczeniem Jezusa z innymi ludami i narodami (por. Orędzie ŚDM 2020). I tej ziemi, na początku XX wieku, Maryja zechciała złożyć szczególną wizytę, kiedy z Fatimy przesłała wszystkim pokoleniom potężne i godne podziwu orędzie o Bożej miłości, która wzywa do nawrócenia, do prawdziwej wolności. Każdemu z was ponawiam gorące zaproszenie do udziału w wielkiej międzykontynentalnej pielgrzymce młodych, której kulminacją będą ŚDM w Lizbonie w sierpniu przyszłego roku; przypominam też, że 20 listopada przyszłego roku, w uroczystość Chrystusa Króla, będziemy obchodzić Światowy Dzień Młodzieży w Kościołach partykularnych na całym świecie. W tym względzie wielką pomocą dla wszystkich zaangażowanych w duszpasterstwo młodzieży może być opublikowany niedawno dokument Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia - Wskazania duszpasterskie dotyczące obchodów Światowych Dni Młodzieży w Kościołach partykularnych.

Drodzy młodzi, marzę, abyście na ŚDM po raz kolejny doświadczyli radości spotkania z Bogiem i waszymi braćmi i siostrami. Po długim okresie oddalenia i izolacji, w Lizbonie - z Bożą pomocą - odkryjemy na nowo razem radość braterskiego uścisku między narodami i pokoleniami, uścisku pojednania i pokoju, uścisku nowego braterstwa misyjnego! Niech Duch Święty rozpali w waszych sercach pragnienie powstania i radość wspólnego kroczenia, w stylu synodalnym, porzucając fałszywe granice. Czas powstania jest teraz! Powstańmy bez zwłoki! I tak jak Maryja nośmy w sobie Jezusa, aby przekazywać go wszystkim. W tym pięknym momencie waszego życia idźcie do przodu, nie odkładajcie na później tego, co Duch Święty może w was uczynić. Z całego serca błogosławię Twoje marzenia i Twoje kroki.

Rzym, św. Jan na Lateranie, 15 sierpnia 2022 r., Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

FRANCISCO

Orędzie papieża Franciszka na ŚDM 2023 r.

Watykan

Papieski almonolog ma wrócić na Ukrainę

Raporty rzymskie-12 września 12 września 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papieski alumn kardynał Konrad Krajewski po raz czwarty uda się na Ukrainę w imieniu papieża Franciszka.

Wśród celów tej czwartej wizyty jest zaoferowanie konkretnej pomocy różnym diecezjalnym organizacjom Caritas na pierwszej linii frontu.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Niemiecka ścieżka synodalna powoła Komisję Synodalną, która przygotuje stałą Radę Synodalną.

Kryzys na początku Zgromadzenia z powodu odmowy zatwierdzenia dokumentu przez niektórych biskupów. Na tych, którzy głosowali przeciw, wywierano nieznośną presję.

José M. García Pelegrín-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 6 minuty

Niemiecka ścieżka synodalna zakończyła swoje czwarte zgromadzenie w sobotę wieczorem, 10 września, po tym jak samo rozpoczęcie - w czwartek 8 września - wywołało prawdziwą sensację, sytuację, która z reakcji, jakie wywołała, nie była w planach ani liderów ścieżki synodalnej, ani zdecydowanej większości: pierwszy z poddanych pod głosowanie tekstów, zatytułowany "Podstawowe wytyczne dla odnowionej etyki seksualnej" - w rzeczywistości będący radykalną zmianą tradycyjnej doktryny pod dyktando "różnorodności seksualnej" - nie uzyskał wymaganej większości głosów biskupów.

Zgodnie ze statutem samej drogi synodalnej, do ostatecznego zatwierdzenia tekstu wymagane są dwie kwalifikowane większości: dwie trzecie wszystkich głosów oddanych na zgromadzeniu plus dwie trzecie głosów oddanych przez biskupów. Z 57 głosów oddanych przez biskupów 31 głosowało "tak", a 22 "nie"; 3 wstrzymały się od głosu.

Po pierwszej chwili oszołomienia, presja na biskupów, którzy głosowali przeciw, zaczęła być niemal nie do zniesienia. Irme Stetter-Karp, współprzewodnicząca synodalnej ścieżki, ze łzami w oczach wypominała im, że nie zabrali głosu w debacie, by jasno przedstawić swoje stanowisko; argument nieco chybiony, bo każdy, kto uczestniczył w poprzednich zgromadzeniach, wie, że każdy, kto odważył się wyrazić zdanie mniejszościowe - broniące Tradycji i doktryny Kościoła - spotykał się z pomrukami dezaprobaty, a nawet gwizdami. Ponadto, jak powiedział w przemówieniu kardynał Rainer Woelki z Kolonii, grupa tej mniejszości - pod przewodnictwem biskupa Rudolfa Voderholzera z Ratyzbony - wielokrotnie przedstawiała alternatywne dokumenty, dostępne w internecie, które nigdy nie zostały wzięte pod uwagę.

Nacisk na podróż synodalną

Na wczesnoporannej konferencji prasowej w piątek, o godz. 9, Irme Stetter-Karp, która jest również przewodniczącą Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich, jeszcze bardziej zwiększyła presję na "dysydenckich" biskupów i oskarżyła ich o prowadzenie "strategii blokowania". Postawiła nawet ultimatum: jeśli blokada będzie trwała, Komitet Centralny opuści Zgromadzenie.

W celu przezwyciężenia "kryzysu" podjęto kilka działań: z jednej strony wydłużono czas wypowiedzi z jednej do dwóch minut, aby umożliwić wyrażenie sprzeciwu tym, którzy byli przeciwni danemu tekstowi; z drugiej strony przewodniczący Konferencji Episkopatu i współprzewodniczący procesu synodalnego Georg Bätzing spotkał się z biskupami za zamkniętymi drzwiami. W rezultacie bardzo duża liczba biskupów wzięła udział w dyskusji nad tekstem podstawowym "Kobiety w służbie i posłudze kościelnej", bez wyrazów dezaprobaty, jakie zdarzały się na poprzednich zgromadzeniach.

Zastraszanie

Do zatwierdzenia tekstu, także przez biskupów, przyczyniły się jeszcze dwie inne okoliczności. Z jednej strony środek zastraszania: wymóg, aby głosowania były imienne - z odpowiednią publikacją w Internecie - a po drugie, że ton dokumentu został do pewnego stopnia złagodzony; Tak więc, ten tekst o kobietach w Kościele jest obecnie przedstawiany nie jako żądanie święceń kapłańskich dla kobiet, ale jako "konsultacja z najwyższą władzą Kościoła (papieżem i soborem)", czy doktryna "Ordinatio sacerdotalis" Jana Pawła II (1994), w której papież ustanowił jako definitywną doktrynę niemożność święceń kobiet w Kościele katolickim, może zostać zrewidowana.

W ten sposób tekst został zatwierdzony przy zaledwie 10 głosach przeciw (i 5 wstrzymujących się) spośród 60 obecnych biskupów. Mimo to, reszta dokumentu - którego ton odzwierciedla uwaga wstępna: "to, co należy argumentować, to nie to, dlaczego kobiety mogą być wyświęcane, ale dlaczego nie mogą" - pozostała dosłownie taka sama.

Nowa Rada Synodalna

Coś podobnego wydarzyło się rano w sobotę 10-go, gdy dyskutowano nad tekstem "działania" w sprawie ustanowienia Rady Synodalnej dla całych Niemiec, aby nadać ciągłość drodze synodalnej. Zgodnie z przedstawionym tekstem, jego funkcją byłaby koordynacja prac Konferencji Episkopatu i Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. Rada ta otwarcie skonfrontowałaby się z nota Stolicy Apostolskiej w lipcu ubiegłego roku, który przypomniał, że droga synodalna "nie jest uprawniona do zobowiązywania biskupów i wiernych do przyjęcia nowych form rządów".

Osiągnięto kompromis: zamiast zatwierdzać utworzenie Rady Synodalnej, chodziło o głosowanie nad "komisją synodalną", która miałaby ją przygotować: "nie podejmujemy dziś żadnej ostatecznej decyzji"; zarówno biskup Eichstätt, Gregor Maria Hanke, jak i biskup Görlitz, Wolfgang Ipolt, zdecydowanie zalecali przestudiowanie dokumentu Międzynarodowej Komisji Teologicznej ds. synodalność i odniósł się do tego, że "ważne jest przede wszystkim to, że odkrywamy duchową część synodalności i ją pogłębiamy". W głosowaniu uderzyła biskupów wysoka liczba osób wstrzymujących się od głosu: 10; tylko 6 głosowało przeciw, wobec 43 za.

Promowanie nowej etyki seksualnej

Z drugiej strony fakt odrzucenia fundamentalnego tekstu o odnowionej etyce seksualnej również nie wydaje się mieć żadnych praktycznych konsekwencji. Georg Bätzing zapowiedział, że - mimo głosu sprzeciwu - wniesie tekst, "jako rezultat pracy podróży synodalnej", na "poziom Kościoła powszechnego", czyli na wizytę ad limina w listopadzie w Rzymie i na kontynentalne spotkanie biskupów w perspektywie synodu o synodalności w styczniu.

Zapowiedział też, że Konferencja Episkopatu przedyskutuje ten tekst na swoim zwyczajnym zgromadzeniu pod koniec września i że będzie on stosowany także w jego własnej diecezji Limburg, co zapowiedział także biskup drezdeński Heinrich Timmerevers. Jednak biskup Passau, bp Stefan Oster, wyraził swoje zdziwienie i niezgodę: "Zastanawiam się, czy nie przewidujecie czegoś, co zawsze było przewidziane na wypadek braku większości"; gdyby tak się stało, "każda diecezja poszłaby własną drogą i skończyłoby się na podziale, którego chcieliśmy uniknąć".

Ponadto w sobotę zatwierdzono trzy teksty dotyczące "nowej moralności seksualnej" - w pierwszym czytaniu, przy czym ostateczną decyzję odłożono do czasu przedstawienia ich, po różnych modyfikacjach, do drugiego czytania na następnym zgromadzeniu synodalnym - jeden z nich dotyczący "różnorodności seksualnej", który zdaniem jednej z uczestniczek zgromadzenia Dorothei Schmidt "kwestionuje doktrynę o stworzeniu". Żaden z obecnych biskupów nie podjął jednak krytycznej interwencji. Zatwierdzając ten tekst, zgromadzenie synodalne wzywa wszystkie diecezje do wyznaczenia przedstawicieli "LGBTI*" w celu "uwrażliwienia" wiernych na kwestie różnorodności seksualnej. Proszą też papieża o "otwarcie dla osób transpłciowych wszystkich posług związanych ze święceniami".

Należy zauważyć, że te teksty "działań" nie powinny być poddawane pod głosowanie, ponieważ podstawowy tekst, z którego się wywodziły - "Podstawowe wytyczne dla odnowionej etyki seksualnej" - został odrzucony w czwartek wieczorem. Mimo że kardynał Reinhard Marx ostrzegał przed tym, prezydium zgromadzenia zignorowało ostrzeżenie i pozwoliło na przeprowadzenie głosowania.

Homoseksualni księża

Tekst "De-tabonizacja i normalizacja: o sytuacji księży nieheteroseksualnych", również przyjęty w pierwszym czytaniu, wzywa do uznania księży nieheteroseksualnych i zwraca się do biskupów o powszechne opowiedzenie się za zniesieniem zakazu święceń księży homoseksualnych. Biskup Oster ponownie wyraził swój sceptycyzm: tekst ten stawia biskupów przed dylematem; kiedy mówią o homoseksualizmie i "ewentualnie problematyzują go", narażają się na ryzyko, że zostanie on odebrany jako atak na osoby o orientacji homoseksualnej.

Wreszcie Zgromadzenie zgodziło się w pierwszym czytaniu na tekst o "głoszeniu Ewangelii przez kobiety, przez słowo i sakrament", który wzywa do "otwarcia" kaznodziejstwa dla kobiet, a także do rozważenia w diecezjach możliwości udzielania chrztu przez osoby świeckie - mężczyzn i kobiety; to samo dotyczy małżeństwa.

Przed tym głosowaniem pięciu uczestników Zgromadzenia zgłosiło formalny wniosek o przeprowadzenie głosowania tajnego, zgodnie ze statutem drogi synodalnej; zgodnie ze statutem w takim przypadku głosowanie musi być tajne. Prezydium Zgromadzenia uchyliło jednak ten wniosek - powołując się na doraźną "interpretację" statutu - i wymusiło przeprowadzenie głosowania imiennego. Marianne Schlosser, profesor teologii w Wiedniu i laureatka Ratzinger Theology Prize, była "oburzona" autorytarnym sposobem podjęcia tej decyzji; natychmiast po głosowaniu opuściła Zgromadzenie.

Pod koniec zgromadzenia Irme Stetter-Karp ponownie wypowiedziała się na temat biskupów; z pewną dozą zadowolenia powiedziała: "Dobrze, że biskupi zrozumieli, że sytuacja jest poważna; mogli jednak wyrazić swoją opinię wcześniej. A patrząc w przyszłość na Sobór Synodalny: "Jesteśmy gotowi podjąć trudne decyzje razem z biskupami niemieckimi.

Piąte - i przewidywalnie ostatnie - Zgromadzenie Synodalne odbędzie się w marcu 2023 r.

* Tekst zaktualizowany o godz. 17.22.

Ameryka Łacińska

Rodrigo GuerraTylko to, co jest zakładane, jest odkupywane".

"Nauki społeczne stają się ofiarami samych siebie, gdy absolutyzują jakiś fragment i czynią z niego najwyższe kryterium hermeneutyczne" - mówi w tym wywiadzie Rodrigo Guerra, sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej.

Maria José Atienza-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 8 minuty

Rodrigo Guerra uzyskał doktorat z filozofii w Międzynarodowej Akademii Filozoficznej w Księstwie Liechtenstein, jest założycielem Centro de Investigación Social Avanzada (CISAV, Meksyk) i sekretarzem Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej.

Kilka tygodni temu Guerra był jednym z prelegentów na I Congreso Internacional Hispanoamericano zorganizowanym przez UNIR i UFV. Na tym spotkaniu Guerra przypomniał, że "kultura latynoamerykańska ma podłoże nieracjonalistyczne, oparte na wierze katolickiej, która broni godności osoby". W rozmowie z Omnesem opowiada o tym podstawowym substracie kultury latynoamerykańskiej.

Od pewnego czasu jesteśmy świadkami windykacji kultur prekolumbijskich, które oskarżają misjonarzy o eliminację / wymazanie wcześniejszej kultury czy systemów społecznych w celu narzucenia "wizji chrześcijańskiej i europeistycznej". Czy to twierdzenie jest prawdziwe?

- Współczesnej historiografii udaje się przezwyciężyć ideologiczne uproszczenia z przeszłości. Na przykład te, które rozpowszechniły się około 1992 roku, z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki. Zarówno "czarna legenda", jak i "różowa legenda" są owocem jednoznacznej racjonalności, która neguje analogiczny "etos" latynoamerykańskiej kultury barokowej.

Bez analogii nie ma drobnych niuansów, nie ma analitycznego i zróżnicowanego zrozumienia złożonego procesu, jakim jest przybycie ludów europejskich do Ameryki.

Z drugiej strony, czymś, co poza akademickimi kontrowersjami zawsze pomaga spojrzeć na sprawy z większą perspektywą, jest impreza w guadalupano. Racjonalność wprowadzona przez św. Marię z Guadalupe jest tą, która dopuszcza miscegenację, inkulturację Ewangelii i decydującą opcję dla najuboższych. Ta logika niewątpliwie rekompensuje militarną perspektywę konkwistadorów i otwiera oryginalną drogę ewangelizacji dla misjonarzy od 1531 roku. Kultury prehiszpańskie zostały niewątpliwie poszkodowane. Na przykład korona hiszpańska nie miała żadnych środków do głoszenia krzyża poza mieczem. Ponadto choroby europejskie zdziesiątkowały ludność. Ale doświadczenie spotkania z macierzyństwem z nieba, które ogłasza ludziom krzyż, było wielkim błogosławieństwem. "bardzo prawdziwy Bóg, dla którego się żyje", generował socjologicznie rozpoznawalną oryginalność. Wygenerowała ona nowy naród: Amerykę Łacińską,... "Patria grande", wyjątkowe braterstwo, które pozwala Argentyńczykowi i Meksykaninowi uznać się za "braci", pomimo odległości.

Kościół prosił o przebaczenie za błędy historyczne popełnione nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale i w innych miejscach. Czy ta prośba o przebaczenie byłaby konieczna, gdyby fakty były kontekstowane w każdym okresie?

- Wiara w Jezusa Chrystusa czyni nas wszystkich braćmi i siostrami. Nie tylko synchronicznie, ale i diachronicznie. To dlatego w tajemniczy sposób solidaryzujemy się z grzechami popełnionymi w przeszłości przez niektórych katolików i dlatego dziś wszyscy musimy na nowo nauczyć się prosić o przebaczenie. Nie tylko papież musi to zrobić. To ja, w pierwszej osobie, muszę pogodzić się z moją historią.

Jedność narodów nie jest jednością ideologii, władzy politycznej czy rynku. Jedność ludów to pogodzona wielość, to empiryczne doświadczenie ponownego spotkania i objęcia, dzięki któremu można iść dalej. Kiedy naród nie opłakuje swoich błędów, nie znajdzie sposobu, by cieszyć się ze swoich zwycięstw. Dlatego tak ważne jest przesłanie Ewangelii.

Tylko od Chrystusa ludzie i kultury mogą pokonać łatwe antagonizmy, fanatyczny radykalizm i społeczne pęknięcie.

Czy historia jest zdradzana, gdy patrzy się na nią przez paradygmaty teraźniejszości?

- Nauka i sztuka interpretacji historii to złożone zadanie. Każdy akt hermeneutyczny wymaga nie tylko finezyjnych narzędzi teoretycznych - takich jak analogia - ale także ćwiczenia cnót, zwłaszcza roztropności. Roztropność pozwala nam rozpoznać to, co skończone jako skończone i to, co transcendentne jako transcendentne jednocześnie na płaszczyźnie praktycznej.

Innymi słowy, historia zostaje zdradzona, gdy postrzega się ją jako zwykłe zjawisko empiryczne bez horyzontu metafizycznego. To właśnie horyzont metafizyczny umożliwia podwójny ruch: z jednej strony rozpoznanie faktu w jego kontekście, aby nie oceniać go z kategorii, które mogą być dla niego nieodpowiednie, np. pochodzących z innej epoki.

Ale z drugiej strony, metafizyczne rozumienie historii pozwala także na ocenę faktu w jego metahistorycznej perspektywie. Perspektywa ta nie jest czymś "egzogenicznym", lecz ostatecznym sensem realnego-konkretnego, który pojawia się jako wymóg, jeśli weźmie się pod uwagę całość czynników realnego.

W szkole myślenia, z której się wywodzę, metahistoryczne rozumienie faktu praktycznie pokrywa się z odwiecznymi postulatami antropologii integralnej, która patrząc na osobę jako "najdoskonalszą w naturze", rozumie ją także jako najbardziej jednostkową, a więc najbardziej "historyczną".

Rozumiem, że modne jest mówienie o "paradygmatach". Jednak ówczesne paradygmaty nie są ostatecznym horyzontem inteligencji. Gdyby były, znaleźlibyśmy się w więzieniu nie do pokonania, które między innymi hamowałoby postęp historyczny. Prawdziwy horyzont ludzkiej inteligencji osiąga się wtedy, gdy osoba jest wychowywana w niecenzuralności, w maksymalnym realizmie, w otwartości na możliwość daru, który przekracza nasze własne uprzedzenia i zaskakuje nas. Nic nie jest bardziej aktualne niż Grzegorz z Nyssy, gdy mówi: "Tylko zdumienie wie".

Czy cierpimy z jednej strony na rodzaj lęku, z drugiej zaś na hiperestezję wobec wszelkich uwag, które mogłyby zostać opatrzone etykietą "kolonializmu"? Czy również w Kościele popadliśmy w redukcjonizm wobec naszej historii krzewienia wiary?

- Współczesne potępienie, w niektórych szkołach, myśli "kolonialnej", która narzuca się z logiki pana i niewolnika, pokazuje, jak wiele jesteśmy dziś dłużnikami Hegla. Z kolei perspektywa "dekolonialna" powołuje się na wiedzę usytuowaną i chęć demontażu gęstego europocentryzmu, który istnieje w niektórych środowiskach. Gdy kwestie te podejmowane są bez wyraźnego określenia ich heglowskiego dziedzictwa, a więc i immanentystycznego ograniczenia, łatwo stają się dyskursywnymi pułapkami. Na wstępie przyjmuje się wiele przesłanek, które wymagają krytycznej analizy.

To nie jest miejsce na takie ćwiczenia. Zaryzykowałbym po prostu stwierdzenie, że nauki społeczne wielokrotnie stają się ofiarami samych siebie, gdy absolutyzują jakiś fragment i czynią go najwyższym kryterium hermeneutycznym. Dziś potrzebujemy bardziej holistycznej perspektywy, by nie zdradzić rzeczywistości. Podzielam potrzebę myślenia w kontekście. Podzielam potrzebę potępienia przewrotnej racjonalności instrumentalnej. Zgadzam się, że wciąż istnieją subtelne i nie tak subtelne mechanizmy kolonizacji, np. w Ameryce Łacińskiej. Ale także, wraz z tym wszystkim, jestem przekonany, że jesteśmy powołani do czegoś więcej.

O sile kontekstu i znaczeniu "usytuowanego" można mówić jedynie z wyższego parametru, który wykracza poza nie. Jeśli tego nie zrobimy, nawet nasza własna afirmacja znaczenia kontekstu będzie musiała zostać skontekstualizowana, i tak dalej, w niekończącym się procesie.

Również w Kościele łatwo wpadamy w socjo-analityczne "mody", jawnie lub ukrycie. Ale właśnie w doświadczeniu, które nazywamy "Kościołem", nie w jego koncepcji, nie w jego teorii, ale w "doświadczeniu" empirycznej przyjaźni, jaką jest "Ekklesia", nauczyłem się kochać mój lud, moją historię, ze wszystkimi jej ranami pochodzenia "kolonialnego", i odkryłem, że dialektyka pan - niewolnik nie ma ostatniego słowa. Rzeczywistość ma napięcia, niektóre z nich bardzo bolesne, ale prawdziwe ich przezwyciężenie, prawdziwe "Aufhebung", dokonuje się poprzez poszukiwanie wyższej syntezy w ramach logiki daru ekstremalnego, to znaczy w ramach ponownego spotkania z tym, co istotowo-chrześcijańskie. Dlatego tak ważna jest lektura Romano Guardiniego i Gastona Fessarda. Dlatego między innymi musimy pozwolić się wychowywać papieżowi Franciszkowi.

Doświadczenie pokazuje, że dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionego człowieczeństwa, czyli prawdziwego rozwoju.

Rodrigo Guerra. Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej

Czy wiara rzeczywiście przyczyniła się do rozwoju ludów obu Ameryk?

- Ameryka Północna składa się z Kanady, Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Ameryka Środkowa rozciąga się od Gwatemali do Panamy. Ameryka Południowa rozciąga się od Kolumbii do Patagonii. W Ameryce Południowej, jak w ogóle w całym regionie latynoamerykańskim, od 1531 r. wiara jest najważniejszym czynnikiem wyzwolenia i walki o godność wszystkich, zwłaszcza ostatnich i wykluczonych.

Ci, którzy próbują argumentować, że wiara nie przyczyniła się do rozwoju i emancypacji Ameryki Łacińskiej, są spadkobiercami starego oświecenia i starych teorii sekularyzacji. To ostatnie, nawiasem mówiąc, nie spełniło się w Ameryce Łacińskiej, o czym zaświadczy nawet najbardziej roztargniony obserwator w dowolnym dniu 12 grudnia w Tepeyac.

Ci, którzy obecnie uważają, że wiara nie przyczyniła się do rozwoju Ameryki Łacińskiej, dobrze by zrobili, gdyby uważnie zastanowili się nad "Nican Mopohua"; dziełem Vasco de Quiroga; argumentami Bartolomé de las Casas i Francisco de Vitoria na rzecz równej godności ludzkiej ludności tubylczej; bogatą kulturą Wicekrólestwa; a w szczególności nad barokiem latynoamerykańskim, na przykład w Puebli, Peru czy Ekwadorze. Nic lepiej nie przełamuje iluminizmu niż wielotygodniowa piesza pielgrzymka do jakiegoś sanktuarium maryjnego z naszymi ubogimi, odwiedzenie redukcji jezuickich w Urugwaju, przeżycie popularnego festiwalu w Nikaragui, czytanie na głos siostry Juany Inés de la Cruz, uklęknięcie przy grobie świętego Oscara Arnulfo Romero w Salwadorze lub niesienie trumien dwóch starszych jezuitów, niedawno zamordowanych przez zorganizowaną przestępczość, w Sierra Tarahumara.

Poza teoriami i dyskursami, to właśnie w doświadczeniu dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionego człowieczeństwa, czyli prawdziwego rozwoju.

Jeśli przyjrzymy się wielu iberoamerykańskim tradycjom kulturowym, zdamy sobie sprawę, że wiara chrześcijańska dołączyła do poprzednich tradycji i przyczyniła się do ich ważności. Czy południe Ameryki jest przykładem inkulturacji wiary?

- Ameryka Południowa, Ameryka Środkowa i Meksyk są dobrymi przykładami ewangelizacji inkulturowanej i inkulturacji Ewangelii. W każdym kraju jest inna modulacja. Ale we wszystkich można rozpoznać pewien stopień inkulturacji. Jednak najwłaściwszym słowem na określenie tego zjawiska nie jest "unia" między wiarą chrześcijańską a "poprzednimi tradycjami", ale "wcielenie".

W tajemnicy Wcielenia wszystko, co ludzkie, zostaje przyjęte, ponieważ tylko to, co przyjęte, zostaje odkupione. "Analogia Wcielenia" - jak mówił św. Jan Paweł II - jest tym, co kieruje właściwą relacją między wiarą chrześcijańską a kulturami. Tylko w ten sposób nie ma zniszczenia, ale cierpliwe i czułe objęcie. Objęcie, które zakłada wszystkie przedhiszpańskie znaki i języki, aby je oczyścić i wywyższyć poprzez łaskę.

Logika zniszczenia nie jest częścią chrześcijańskiego głoszenia. Ktoś kiedyś powiedział mi: "ale grzech trzeba zniszczyć". Rzeczywiście, grzech rodzimy i grzech europejski muszą być "zniszczone" miłosierdziem i czułością, które pochodzą z serca Jezusa. To miłosierdzie "wygasza" grzech. Nigdy unicestwienie drugiego człowieka. To Boże miłosierdzie jest tym, co zbawia. Wszystko inne to gwałtowny pelagianizm. Ewangelizacja w sposób radykalnie inkulturowany jest sednem przesłania Dziewicy z Guadalupe do św. Juana Diego.

¿Jak doświadczasz, z perspektywy amerykańskiej i katolickiej, procesu dechrystianizacji, który ma miejsce w wielu miejscach?

- W małych neokonserwatywnych kręgach dechrystianizacja jest postrzegana w kategoriach cywilizacyjnego upadku. W różnych momentach historii Kościoła latynoamerykańskiego konserwatywna redukcja chrześcijaństwa do norm moralnych prowadziła do bardzo błędnych diagnoz kryzysu kulturowego. Symetrycznie, jak w lustrze, z radością świętuje się dechrystianizację widzianą ze strony grup postępowych. Redukcja chrześcijaństwa do "ideologii wspólnych wartości" prowadzi również do błędnych diagnoz na temat wyzwania współczesności. Utożsamianie postępu Królestwa Bożego z pozornym "postępem" współczesnego relatywistycznego społeczeństwa kończy się potwierdzeniem, że prawdziwym chrześcijaństwem jest to, które istnieje w zsekularyzowanych, czysto "humanistycznych" wspólnotach.

Dechrystianizacja istnieje bardziej z powodu słabości tych z nas, którzy preferują mieszczańskie chrześcijaństwo, przyzwyczajeni do istnienia w strefie komfortu, niż z powodu "przewrotności" i "strategii" tendencji antychrześcijańskich.

Rodrigo Guerra. Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej

Oba stanowiska są poważnym błędem. Neokonserwatyści i postępowcy, pozornie przeciwieństwa, są w sercu dziećmi tej samej oświeceniowej matrycy. Teologiczna lektura historii dokonywana przez biskupów latynoamerykańskich od II Konferencji Ogólnej Episkopatu (Medellín, 1968) do V Konferencji Ogólnej, która odbyła się w Aparecidzie (2007) jest różnorodna. Procesy dechrystianizacji współistnieją z nowymi poszukiwaniami, które powodują, że serce ludzkie nadal tęskni za pełnią prawdy, dobra, piękna i sprawiedliwości, którą może wypełnić i przewyższyć tylko Chrystus. Ujmę to inaczej: Kościół latynoamerykański jest dzieckiem Soboru Watykańskiego II. W Radzie jest pełna świadomość dramatu naszych czasów. Ale wobec tego dramatu nie staje się z lękiem przed światem, ani z naiwną aprobatą dla jego "światowej" inercji.

"Dechrystianizacja" jednostek, rodzin i społeczeństw jest nie tyle "wrogiem", co "szansą", by z witalnością odtworzyć chrześcijaństwo empiryczne, doświadczalne, sakramentalne, nie reakcyjne, ale wspólnotowe i misyjne. Aby to zrobić, trzeba, co ciekawe, namiętnie kochać świat. Nie po to, by przeoczyć jego nietrafność. Ale przyjąć ją i uznać, że w niej zawsze mieszkały i będą mieszkać ruchy Ducha Świętego, które poprzedzają nas w dynamizmie misyjnym.

Innymi słowy: dechrystianizacja istnieje bardziej z powodu słabości tych z nas, którzy preferują mieszczańskie chrześcijaństwo, przyzwyczajeni do istnienia w strefie komfortu, niż z powodu "przewrotności" i "strategii" tendencji antychrześcijańskich. Dlatego tak aktualne jest słuchanie papieża Franciszka, gdy mówi do nas o "Kościele wychodzącym", zwróconym na misję, a nie na reakcję. Wychodzi na peryferie, czyli na obszary na obrzeżach, pełne zagrożeń, ale potrzebujące Chrystusa.

Polaryzacja papiestwa

Dzieło papieża zawsze wywoływało zróżnicowane, a nawet sprzeczne reakcje. Jednak sprowadzanie postaci papieża do poziomu jedynie politycznego czy rozpatrywanie go z punktu widzenia logiki konfrontacji jest nie tylko błędne, ale i niesprawiedliwe.

12 września 12 września 2022-Czas czytania: 2 minuty

Logika spolaryzowanego dyskursu ma tendencję do stosowania kontrastowego języka, za pomocą którego konfiguruje się świat podzielony na dwie niedające się pogodzić zasady: konserwatywną w stosunku do postępowy, prawicowy w stosunku do lewica, tradycjonalista w stosunku do liberalni, oni w stosunku do nas. Tak czy nie. Czarny czy biały. Żadnych niuansów. Otwiera to nieprzekraczalną przepaść, która sprawia, że wszelkie próby dialogu czy porozumienia między obiema stronami są jałowe. 

Ten antagonistyczny obraz wielu analityków zajmujących się informacjami religijnymi i bieżącymi sprawami Watykanu stosuje do pontyfikatu Franciszka, przedstawiając Kościół jako dwie podzielone frakcje i umieszczając rzymskiego papieża po jednej lub drugiej stronie, w zależności od stanowiska redakcyjnego danego środka masowego przekazu. 

Od początku istnienia Kościoła posługa Piotrowa była narzędziem zjednoczenia i gwarancją katolickości. W "shepherd my sheep". (J 21,16) Jezusa do Piotra odbijało się nieustannie echem w całej historii pontyfikatu, nawet w jego najczarniejszych godzinach. Papież jest znakiem jedności dla wszystkich ochrzczonych, niezależnie od ich pochodzenia, ideologii czy nawet orientacji politycznej. 

Zastosowanie tej logiki dwóch przeciwstawnych biegunów do Franciszka jest nie tylko niesprawiedliwe czy niewłaściwe, ale także szkodliwe. Papież, jak każdy wykształcony człowiek, ma swoje pomysły na doczesne rozwiązanie problemów świata, ale ta osobista wizja nie narzuca mu się jako przewodnikowi Kościoła powszechnego. I nie należy mu tego narzucać z zewnątrz. 

Papież jest duszpasterzem, a nie politykiem, jakkolwiek rządzi państwem watykańskim. Jego przywództwo jest duchowe. Teraz, gdy jesteśmy w trakcie reformy kurii watykańskiej, wraz z promulgacją 19 marca Konstytucji Apostolskiej o Watykanie, przywództwo papieża jest duchowe. Praedicate EvangeliumFakt, że Papież spotka się w Rzymie 29 i 30 sierpnia z Kolegium Kardynałów, aby zastanowić się nad tym tekstem legislacyjnym, jest być może przypomnieniem w odpowiednim czasie.

Kino

Kreskówki do oglądania z rodziną

Ida jest promienną, jasną i przedwczesną dziewczyną, która przybywa nowa do kolorowej szkoły w zamku Winterstein. Znajduje tam nieprzyjazną atmosferę, z wyjątkiem Benniego, osobliwego i nieśmiałego ucznia, który nie jest zbyt popularny.

Patricio Sánchez-Jáuregui-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 2 minuty

Szkoła magicznych zwierząt

DyrektorGregor Schnitzler
HistoriaJohn Chambers, Arne Nolting, Viola Schmidt, Oliver Schütte

Ida jest promienną, jasną i przedwczesną dziewczyną, która przybywa nowa do kolorowej szkoły w zamku Winterstein. Znajduje tam nieprzyjazną atmosferę, z wyjątkiem Benniego, osobliwego i nieśmiałego ucznia, który nie jest zbyt popularny i wycofuje się w swoje fantazje o pirackich przygodach. Idę początkowo pociąga Jo, szkolna buntowniczka. Ten związek zepchnie Benniego na bok.

Klasę, której jest członkiem, czeka niespodzianka w postaci przybycia nauczycielki Cornfield, dziwacznej nauczycielki, która zjednuje sobie dzieci swoim urokiem, przedstawiając im swojego brata, również enigmatycznego Mortimera Morrisona, właściciela "magicznego sklepu zoologicznego". Uczniowie staną się "magiczną społecznością", gdy z entuzjazmem i podnieceniem powitają dwa mówiące zwierzęta, żółwia i lisa, które zdecydują się zostać pupilami Idy i Benniego. W tym samym czasie zaczynają się dziać inne niepokojące wydarzenia: giną rzeczy, pojawiają się graffiti i wandalizm itp. Ida, Benni i ich zwierzaki będą musieli połączyć siły, aby zdemaskować złośliwego wandala i złodzieja.

Ta pomysłowa półmuzyczna propozycja w stylu powieści dla dzieci m.in. The Fivetworzy młodzieżową przygodę detektywistyczną z wszelkimi urokami i bez większych pretensji. Kolorowy, barwny świat z morałem, podkreślający wartości przyjaźni, akceptacji i honoru. Bajka z prawdziwych obrazów i animowanych zwierząt, w której głosy zwierząt i ich bezwarunkowa przyjaźń służą zaszczepieniu w dzieciach ważnych przesłań, wzmacniają ich pewność siebie i pomagają odnaleźć się w roli. Wszystko bez utraty idei, by je rozśmieszyć i rozmarzyć.

Wybitnie familijne, fantastyczne i przygodowe. Film oparty jest na sadze najlepszy sprzedawca międzynarodowa (7 mln sprzedanych egzemplarzy i przetłumaczonych na 25 języków) niemieckich książek dla dzieci autorstwa Margit Auer (pisarka) i Niny Dulleck (ilustratorka), która rozpoczęła się w 2013 roku. Poprawny, półtoragodzinny film trafia na ekrany 9 września, a jego sequel już wkrótce trafi do kraju pochodzenia, gdzie pierwszy odniósł sukces z ponad milionem widzów.

Watykan

Proces synodalny wchodzi w fazę kontynentalną

Do Sekretariatu Generalnego Synodu wpłynęły syntezy Konferencji Episkopatów dotyczące pierwszej fazy synodalnej Synodu Biskupów. "słuchanie ludu Bożego, który zakończył się w czerwcu. Od tego września rozpocznie się druga faza, kontynentalna, która doprowadzi do powszechnej dyskusji biskupów w październiku 2023 r.

Giovanni Tridente-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

Zakończyła się "faza konsultacji lokalnych" (diecezje, konferencje biskupów, synody Kościoła Wschodniego) procesu synodalnego Kościoła powszechnego, którego zwieńczeniem będzie "faza powszechna" w październiku 2023 r. Od września tego roku podróż kontynuowana jest przez "fazę kontynentalną", która przewiduje nowe rozeznanie na temat tekstu pierwszego procesu synodalnego Kościoła powszechnego. Instrumentum Laboris -przygotowane przez Sekretariat Generalny Synodu, ale tym razem ograniczone do specyfiki kulturowej poszczególnych kontynentów. 

W fazie, która właśnie się zakończyła, znajdują się "syntezy" przygotowane przez każdą z konferencji biskupich, które z kolei zebrały wkład Kościołów partykularnych. Zostały one przesłane do Sekretariatu Generalnego Synodu, integrując konsultację prawdziwie kapilarną i zanurzoną w terytorium, zgodnie z intencją papieża Franciszka. Nie jest przypadkiem, że otwierając tę rozległą drogę rozeznania duchowego i eklezjalnego, w październiku 2021 roku, Papież zaprosił do bycia "pielgrzymi zakochani w Ewangelii, otwarci na niespodzianki Ducha Świętego".bez utraty "okazje łaski do spotkania, do słuchania siebie nawzajem, do rozeznawania"..

Propozycje ze wszystkich krajów

Z dokumentów wysyłanych do Rzymu można się zorientować, co przechowywane jest w sercu i umyśle "lud Boży".Kościół dał mu możliwość bycia protagonistą i swobodnego wyrażania siebie, podążając szczegółową i zaprogramowaną drogą. Z pewnością nie wolno nam absolutyzować "odpowiedzi", a tym bardziej "propozycji", które - jak przypomniał sam Ojciec Święty, odnosząc się w szczególności do niemieckiej drogi synodalnej - będą musiały być następnie przeanalizowane w ramach Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które odbędzie się w Rzymie w 2023 r. 

Dlatego syntezy te nie mają wartości "wykonawczej", ale nie można wykluczyć, że reprezentują prawdziwe odczucia w duszach wiernych. Będą one z pewnością dynamiką i treścią, którą należy uwzględnić na drodze Kościoła w tym trzecim tysiącleciu. 

Nie chcąc wyczerpać tematu, przyjrzyjmy się niektórym wskazówkom, które wyłaniają się z wypowiedzi przesłanych do Sekretariatu Synodu przez główne Konferencje Episkopatów Europy: Hiszpanii, Włoch, Francji i Niemiec. Każdy dokument zawiera wprowadzenie dotyczące zdobytego doświadczenia, relacjonujące również niektóre liczby dotyczące zaangażowania grup roboczych różnych rzeczywistości kościelnych; listę tematów wstępnych, formalnie około dziesięciu; część końcową zawierającą konkretne propozycje kontynuowania podjętej drogi zaangażowania.

Hiszpania

W przypadku Kościoła hiszpańskiego w 14 tys. grup synodalnych uczestniczyło ponad 215 tys. osób, głównie świeckich, ale także osób konsekrowanych, zakonników, księży i biskupów. Uczestniczyło w nim ponad 200 klasztorów klauzurowych i 21 instytutów świeckich. Podobnie jak w przypadku innych krajów, uczestniczyły w nich osoby już zaangażowane w życie Kościoła, głównie kobiety; niewielki był udział młodzieży i rodzin oraz osób oddalonych lub niewierzących. Nie brakowało początkowych wątpliwości i niepewności co do tej "fazy słuchania", co do tego, czy rzeczywiście służy ona jakiemuś celowi.

Jeśli chodzi o dziesięć wyróżnionych punktów, to przede wszystkim rola kobiet, która jest postrzegana jako ważna kwestia, jest "jako troska, potrzeba i szansaObecność w organach Kościoła odpowiedzialnych i podejmujących decyzje jest postrzegana jako niezbędna. Obawy "niska obecność i uczestnictwo młodych ludzi w życiu Kościoła".natomiast rodzina jest postrzegana jako priorytetowy obszar ewangelizacji. Pojawia się też świadomość pytania o "rodzinę".nadużycie seksualne, nadużycie władzy i nadużycie sumienia".jak również konieczność zinstytucjonalizowania i wzmocnienia "duszpasterstwa świeckiewraz z "kwalifikowana obecność Kościoła w świecie wiejskim".w kierunku religijności ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem osób starszych, chorych, migrantów, więźniów i innych wyznań religijnych.

"Potrafiliśmy słuchać siebie nawzajem, byliśmy wolni w mówieniu, doświadczyliśmy nadziei, radości, iluzji, odwagi do wypełnienia naszej misji, z silnym poczuciem wspólnoty, aby kontynuować naszą podróż i robić to razem. Jesteśmy głęboko wdzięczni za to, że mogliśmy być protagonistami w tym procesie" - mówią bohaterowie.

Włochy

Na froncie włoskim powstało 50 tys. grup synodalnych na łączny udział pół miliona osób.

"The synodalność nie było tylko mówione, ale przeżywane, biorąc pod uwagę również nieuniknione zmęczenie: w pracy zespołu, w dyskretnym i troskliwym towarzyszeniu parafiom i zaangażowanym rzeczywistościom, w kreatywności duszpasterskiej wprowadzanej w życie, w zdolności planowania, weryfikowania, zbierania i powrotu do wspólnoty" - mówi włoska synteza, wskazując, że "doświadczenie było ekscytujące i generujące" dla osób zaangażowanych.

W odniesieniu do "dziesięć rdzeni Wokół refleksji wyłaniających się z syntez diecezjalnych - zebranych na około 1500 stronach - wyłoniła się wielość tematów, priorytetów, które dla Kościoła we Włoszech stanowią aż "dzieła" do pracy w najbliższych latach. 

Część potrzeby "słuchać" wszystkich aktorów życia społecznego, od młodzieży po osoby z marginesu, "powitanie". W ten sposób zbliża się do siebie wielość sytuacji i warunków życia, które zamieszkują dane terytorium. Znaczenie "relacje"z "obchody" centralność "komunikacja"silne pragnienie "udział". i nieuchronność "dialog". Każda wspólnota kościelna powinna być przeżywana jako "home". a nie jako klub, unikając autoreferencyjności i zamkniętości. Wreszcie trzeba być po stronie ludzi. "w każdym stanie życia".. Wszystko to musi być przeprowadzone za pomocą "metoda" w oparciu o zasady rozmowy duchowej, aby kontynuować ten proces słuchania.

Francja

150 tys. osób uczestniczyło w procesie synodalnym w fazie krajowej we Francji od października 2021 do kwietnia 2022 r. Po raz kolejny ich udział był mile widziany. We wstępie do dokumentu syntezy stwierdza się, że propozycje nie mają wartości orzeczenia teologicznego, ale mają ukierunkować późniejsze rozeznanie w Kościele, dotyczące prawdziwego "wyzwania, które pojawiły się w wyniku tych konsultacji".

Nie brakowało trudności w słuchaniu "głosy najbardziej wrażliwych, docieranie i mobilizowanie młodych ludzi". lub zaangażować księży w sposób bardziej kapilarny. Biorąc pod uwagę, że praca była prowadzona w czasie, gdy we Francji szalał raport niezależnej komisji na temat nadużyć seksualnych, który odbił się także echem na całym świecie, jednym z istotnych punktów procesu było ożywienie "konieczność dbania o siebie".wraz z inspiracją "Kościół bardziej braterski.

Inne aspekty dotyczyły pilnej potrzeby postawienia na pierwszym miejscu Słowa Bożego, jak również uznania równej godności wszystkich ochrzczonych poprzez realizację posług, które są "w służbie spotkania z Bogiem i spotkania z ludźmi".. Równa godność musi być zarezerwowana dla mężczyzn i kobiet, a różne charyzmaty muszą być uznane i wspierane. Ważny punkt poświęcony jest liturgii, która powinna być wyrazem "....głębia i komunia"..

Niemcy

Wreszcie Niemcy, zanurzone już we własnej "podróży synodalnej" od 2019 roku i często będące w centrum wielu kontrowersji. W tym przypadku odzew był znacznie niższy i mniej entuzjastyczny, prawdopodobnie właśnie dlatego, że było to doświadczenie "równoległe". Dokument przyznaje zresztą, że liczba zaangażowanych wiernych nie sięgała nawet 10 % i że w rzeczywistości niemożliwe było zaangażowanie osób oddalonych od Kościoła lub niewierzących. 

W wielu punktach podkreśla się krytyczne aspekty samego procesu synodalnego, takie jak bierny udział świeckich, powszechne wątpliwości, czy Kościół jest szczery w swoim pragnieniu prawdziwego słuchania, brak duchowej głębi i wiary, autoreferencyjny język samego vade-mecum zaproponowanego przez Sekretariat Synodu....

Z raportu wyłania się jednak pragnienie przywrócenia znaczenia Eucharystii, być może poprzez "interpretacja obrzędów, konkretny i zrozumiały język, który przemawia do rzeczywistości ludzi".. Wspomina się o możliwości podkreślenia charyzmy kobiet poprzez bardziej aktywny udział. Jeśli chodzi o dialog Kościoła ze społeczeństwem, katolicy są podzieleni "między tymi, którzy chcą się zdystansować od świata, a tymi, którzy z drugiej strony odczuwają krytyczno-konstruktywistyczną współczesność". z dzisiejszym światem. W tym kontekście "istnieje potrzeba zwiększonej współpracy i wspólnego świadectwa chrześcijańskiego także w ekumenizmie"..

Watykan

Papież Franciszek: "Bóg nikogo nie wyklucza, chce, by wszyscy byli na jego uczcie".

Przypowieści o miłosierdziu w tę niedzielę stanowiły tło dla Papieża Franciszka, aby zabłysnąć jednym z jego ulubionych tematów - czułością Boga wobec ludzkości.

Javier García Herrería-11 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jednym z najważniejszych punktów pontyfikatu papieża Franciszka jest to, jak podkreślał on Boże miłosierdzie. Ewangelia o synu marnotrawnym w niedzielę 11 września była naturalną okazją do powrotu do tej myśli. "Bóg jest właśnie taki: nikogo nie wyklucza, chce, żeby wszyscy byli na jego uczcie, bo wszystkich kocha jak swoje dzieci". 

Serce Boga jest sercem dobrego ojca, który "przychodzi nas szukać, ilekroć zbłądziliśmy". Nawet jeśli człowiek ma obfitość dóbr materialnych, nie może być w pełni szczęśliwy, jeśli cierpi za bliską osobę, która schodzi na manowce. "Ten, kto kocha, przejmuje się tym, za czym tęskni, tęskni za tym, kto jest nieobecny, szuka tego, kto się zagubił, czeka na tego, kto się zabłąkał. Chce bowiem, aby nikt nie został stracony. Bracia i siostry, taki właśnie jest Bóg: nie pozostaje "spokojny", jeśli jesteśmy daleko od Niego, smuci się, jest głęboko poruszony i zaczyna nas szukać, aż weźmie nas z powrotem w swoje ramiona". 

Bóg jest ojcem i matką

Prawdziwy ojciec, prawdziwa matka, kocha swoje dzieci bezwarunkowo, bez kalkulacji i miary. Dlatego, podkreśla papież Franciszek, "Pan nie kalkuluje straty i ryzyka, ma serce ojca i matki, i cierpi, gdy tęskni za swoimi ukochanymi dziećmi". Tak, Bóg cierpi za nasze oddalenie, a gdy się zgubimy, czeka na nasz powrót. Pamiętajmy: Bóg zawsze czeka na nas z otwartymi ramionami, niezależnie od sytuacji życiowej, w której się zagubiliśmy." 

Jak to zwykle bywa w przepowiadaniu Ojca Świętego, kończy on swoje słowa kilkoma pytaniami, które służą wiernym jako rachunek sumienia. Przy tej okazji powiedział: "Czy odczuwamy nostalgię za tymi, którzy są nieobecni, za tymi, którzy oddalili się od życia chrześcijańskiego? Czy nosimy w sobie ten wewnętrzny niepokój, czy też pozostajemy spokojni i nieporuszeni między sobą? Innymi słowy, czy naprawdę tęsknimy za tymi, których brakuje w naszej wspólnocie? Czy też dobrze czujemy się wśród siebie, spokojni i szczęśliwi w naszych grupach, nie mając współczucia dla tych, którzy są daleko?" 

Prawdziwe chrześcijańskie braterstwo obejmuje wszystkich ludzi, niezależnie od tego, jak myślą i jak się im podoba. Z tego powodu Papież postawił kilka końcowych pytań podkreślających katolicką, uniwersalną mentalność chrześcijańskiego serca: "Czy modlę się za tych, którzy nie wierzą, za tych, którzy są daleko? Czy przyciągamy tych, którzy są daleko, poprzez styl Boga, który jest bliskością, współczuciem i czułością? Ojciec prosi nas, abyśmy byli uważni na dzieci, za którymi najbardziej tęskni. Pomyślmy o kimś, kogo znamy, kto jest nam bliski, a kto być może nigdy nie słyszał, by ktoś mu powiedział: "Wiesz, jesteś ważny dla Boga"".  

Watykan

Biskup Karagandy (Kazachstan) wyjaśnia nadchodzącą podróż papieża

Adelio Dell'Oro, biskup Karagandy w Kazachstanie, podczas śniadania poinformował dziennikarzy o zbliżającej się podróży apostolskiej papieża.

Antonino Piccione-11 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

"My katolicy, na miarę naszych możliwości i wrażliwości, staramy się współpracować na drodze pokoju, zgody i rozwoju, głównie w trzech kierunkach: piękna, bezinteresownej pomocy i modlitwy.

Podczas porannego spotkania promowanego online przez Stowarzyszenie ISCOM (obecnych było około trzydziestu korespondentów), bp. Adelio Dell'OroBiskup Karagandy w Kazachstanie pomógł rzucić światło na kilka kwestii związanych z nadchodzącą podróżą papieża Franciszka: genezę i intencje VII Kongresu Liderów Religii Światowych i Tradycyjnych (wydarzenia, które gromadzi różnych przywódców religijnych z całego świata) oraz obecność Kościoła katolickiego w byłym kraju sowieckim. 

Urodzony w 1948 roku w Mediolanie Dell'Oro był przez 25 lat wikariuszem w dwóch parafiach w diecezji stolicy Lombardii. W 1997 roku wyjechał jako misjonarz fidei donum do KazachstanPozostał tam do 2009 roku, kiedy to wrócił do Włoch. Prorektor Kolegium Guastalla w Monza i rezydent w parafii Cambiago, pod koniec 2012 roku został mianowany biskupem z funkcją administratora apostolskiego Atyrau. Biskupem Karagandy jest od 31 stycznia 2015 r. 

Sens kongresu

"Przyjmując zaproszenie władz cywilnych i kościelnych, papież Franciszek odbędzie zapowiedzianą podróż apostolską do Kazachstanu w dniach 13-15 września". Tak na początku sierpnia w komunikacie dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni sformalizowano wizytę Ojca Świętego w mieście Nur-Sultan z okazji VII Kongresu przywódców religii światowych i tradycyjnych, zwołanego w celu omówienia społeczno-duchowego rozwoju ludzkości w epoce post-pandemicznej i w kontekście konwulsyjnej sytuacji geopolitycznej.

Kongres - wyjaśnia Dell'Oro - zorganizowany po raz pierwszy w 2003 r., w drugą rocznicę podróży apostolskiej Jana Pawła II (22-27 września 2001 r.), przez ówczesnego prezydenta republiki Nursułtana Abiewicza Nazarbajewa, zainspirowany przez papieża Karola Wojtyłę, który dwa lata wcześniej, zwracając się do młodych Kazachów, zaprosił muzułmanów i chrześcijan do budowania "cywilizacji opartej na miłości" i uczynienia z Kazachstanu "kraju szlachetnego, bez granic, otwartego na spotkanie i dialog". 

Spotkania w Asyżu

Model? Dzień Modlitwy o Pokój na Świecie" zwołany w Asyżu przez Jana Pawła II w styczniu 2002 r., którego celem było potwierdzenie pozytywnego wkładu różnych tradycji religijnych w konfrontację i harmonię między ludźmi i narodami w następstwie napięć, które pojawiły się po atakach z 11 września 2001 r.  

Od tego czasu, od 2003 roku, Kongres odbywa się regularnie co trzy lata, z wyjątkiem siódmej edycji, która została przesunięta o rok z powodu pandemii, a odbędzie się w Pałacu Pokoju i Pojednania. Z czasem inicjatywa stała się katalizatorem dialogu międzywyznaniowego i międzykulturowego na całym świecie, promującego rozwiązywanie konfliktów religijnych i politycznych. Cztery lata temu (październik 2018) w ostatnim Kongresie wzięły udział delegacje z 45 krajów.

"Przede wszystkim - zastanawia się Dell'Oro - istnieje potrzeba nawiązania przez przywódców religijnych silniejszych i bliższych relacji bliskości w czasie, gdy same religie stają przed wyzwaniem: wielki problem wykluczenia Boga z nowoczesnych społeczeństw w istotny sposób dotyka religie, które muszą na nowo odkryć zdolność bycia wiarygodnymi w tych czasach. Następnie pojawia się kwestia zainteresowania nowych pokoleń, które w coraz mniejszym stopniu są przyciągane przez element religijny i tradycje, które religie reprezentują. Pytanie o wiarygodność religii wynika zatem z podstawowego założenia: jak doświadcza się Boga? Jak doświadcza się wiary? Jak można ocenić wartość religii? Religie są dla pokoju.

Spotkania osobiste

Pokój, który buduje się także poprzez bezpośrednie i osobiste spotkania liderów. W tym sensie biskup Karagandy nie ukrywa swojego żalu - "to mnie smuci" - z powodu nieuczestniczenia patriarchy moskiewskiego Cyryla w kazachskim kongresie: "byłby to niezwykły wkład, spotkanie z papieżem Franciszkiem", aby położyć kres temu, co sam papież określił jako "wojnę o szczególnej wadze, zarówno ze względu na naruszenie prawa międzynarodowego, jak i na ryzyko eskalacji nuklearnej, a także ze względu na silne konsekwencje gospodarcze i społeczne". To trzecia wojna światowa w kawałkach". 

Ponadto, w celu umocnienia relacji między Chinami a Stolicą Apostolską, "należy z zadowoleniem przyjąć wiadomość, że prezydent Xi Jinping odwiedzi Kazachstan w tym samym dniu, w którym w przyszłym tygodniu papież Franciszek będzie przebywał w tym środkowoazjatyckim kraju" - twierdzi Dell'Oro. 

Oczekiwania

Wizyta papieża Franciszka w Kazachstanie budzi wielkie oczekiwania z punktu widzenia wspólnoty katolickiej, w kraju, który jest 80% muzułmański, zważywszy, że wiara chrześcijańska, w formie katolickiej, przez około 60 lat była przekazywana przy prawie całkowitym braku księży, a tym samym sakramentów, z wyjątkiem chrztu, który był najczęściej udzielany potajemnie. "W czasach sowieckich - podkreśla Dell'Oro - nie było struktur kościelnych.

Potem pojawili się półlegalni księża, ocalali z obozów koncentracyjnych, m.in. bł. Władysław Bukowiński, beatyfikowany 11 września 2016 r. w Karagandzie, czy przybyli z Litwy. Po 1991 roku, wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i powstaniem Kazachstanu jako niepodległego państwa, również Kościół katolicki, podobnie jak inne religie, mógł wyjść z ukrycia; zapraszano księży i zakonnice z Polski, Niemiec, Słowacji itp. i można było budować budynki kościelne".

Gołąbek z gałązką oliwną, jego skrzydła przedstawione jako złączone. Tak wygląda logo podróży papieża Franciszka do Kazachstanu, a hasło brzmi "Posłańcy pokoju i jedności". 

"Wierzę, że Papież" - to końcowa refleksja Dell'Oro - "zwróci uwagę na pochodzenie pokoju, podkreślając znaczenie uznania, że wszyscy zależymy od Boga i dlatego wszyscy jesteśmy jego synami i córkami, a w konsekwencji braćmi i siostrami wśród wszystkich ludzi, ponad różnymi poglądami politycznymi i przynależnością etniczną (w Kazachstanie żyją razem ludzie należący do ponad 130 grup etnicznych)".

AutorAntonino Piccione

Watykan

Jaka jest przyszłość dyplomacji ekumenicznej? 

Odmowa patriarchy Cyryla udziału w Światowym Kongresie Przywódców Religijnych jest ważnym znakiem delikatnej sytuacji, w jakiej znajduje się dyplomacja ekumeniczna. W tym artykule analizujemy najważniejsze zmienne, które należy wziąć pod uwagę w tym momencie.

Andrea Gagliarducci-10 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Na razie nie będzie drugiego spotkania papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem z Moskwy. Patriarcha gwałtownie wycofał swoją obecność z Światowe Spotkanie Przywódców ReligijnychW spotkaniu, które odbędzie się w Nur Sultan w Kazachstanie w dniach 14-15 września, weźmie udział także papież Franciszek. Dyplomacja ekumeniczna znajduje się na szczególnie delikatnym etapie.

Patriarcha Cyryl potwierdził swój udział już jakiś czas temu i można powiedzieć, że jednym z powodów, dla których papież Franciszek chciał jechać do Kazachstanu, była właśnie możliwość drugiego spotkania z patriarchą.

To drugie spotkanie nabrało niezwykłego znaczenia w momencie, gdy wybuchł konflikt na Ukrainie. Patriarchat Moskiewski nie tylko poparł decyzje rosyjskie, ale znalazł się w beznadziejnej izolacji pośród prawosławia. Nawet metropolita Onufry, który stał na czele kijowskiej trzody prawosławnej związanej z patriarchatem moskiewskim, skutecznie zerwał więzi ze swoim domem macierzystym. Natomiast z patriarchatu serbskiego, tradycyjnie sprzymierzonego z Rosją, pomoc trafiła bezpośrednio do Onufrego, omijając mediację Moskwy.

Były to drobne starcia w prawosławnym świecie, który wraz z rosyjską agresją na Ukrainie zaczynał zmieniać swoje nastawienie, a nawet linię sił. Bo z jednej strony zawsze jest Moskwa, największa cerkiew, ta związana z najpotężniejszym państwem. Ale po drugiej stronie są pozostałe "autokefalie" (Kościoły prawosławne są narodowe), które w obliczu rosyjskiej agresji nieco zmieniły swoją postawę. Zachęcony, oczywiście, przykładem Ukrainaktóry już w 2018 r. poprosił i uzyskał status Kościoła autokefalicznego, odłączając się od świeckiej administracji Moskwy nadanej mu przez Konstantynopol w XVII w. 

Ukraińska autokefalia stała na krawędzi doprowadzenia do schizmy prawosławnej, z Moskwą po jednej stronie i resztą świata prawosławnego po drugiej, lub po prostu przyglądania się. I być może właśnie na tę autokefalię trzeba spojrzeć, aby naprawdę zrozumieć obawy Moskwy, obawy przed Ukrainą coraz bardziej oderwaną od swoich rosyjskich braci, coraz bliżej Europy. 

Co się stanie w Kazachstanie?

Nie będzie spotkania z patriarchą Cyrylem, ale to nie znaczy, że podróż papieża Franciszka nie ma znaczenia i wpływu. Papież spotka się z innymi przywódcami religijnymi, z każdym z nich będzie prowadził osobiste rozmowy, starając się budować mosty dialogu.

Ogólnie rzecz biorąc, protokół był nieco kłopotliwy. Papież nie uczestniczy w spotkaniach organizowanych przez inne rządy, ale raczej jest gospodarzem spotkania lub głównym gościem. Samo uczestnictwo grozi umniejszeniem go, a tego Stolica Apostolska zawsze się wystrzegała. 

Podobnie, Światowe Spotkanie Przywódców Religijnych w Nur Sultan jest, delikatnie mówiąc, niezwykłą okazją do podsumowań.

Od 2019 roku Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego ustanowiła protokół ustaleń z organizacją Światowego Spotkania Przywódców Religijnych, w zwieńczeniu bardzo dobrych relacji nawiązanych od czasu, gdy Stolica Apostolska uczestniczyła w Expo ze swoim pawilonem w tym kraju w 2017 roku. 

Teraz z tej kopalni spotkań skorzysta papież Franciszek, któremu towarzyszyć będzie kardynał Miguel Ángel Ayuso Guixot, przewodniczący dykasterii, obecnie praktycznie u siebie w Kazachstanie,

I kto wie, czy papież nie wykorzysta swojej obecności w Nur Sultan do spotkania z prezydentem Chin Xi Jinpingiem, który w tych samych dniach będzie przebywał w Kazachstanie. Byłby to niezwykły przewrót dla kazachskiego prezydenta, ale jeszcze bardziej dla Rosji, która nie zawahałaby się przedstawić spotkania jako znaku otwartości papieża na kraje marginalizowane przez Zachód. 

Szanse na spotkanie z Cyrylem

Jak już wspomniano, nie będzie obecny patriarcha Cyryl, lecz metropolita Antonij, nowy szef Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego. 

Nieobecność Cyryla można wytłumaczyć w bardzo konkretny sposób: patriarcha Moskwy nie chce, by papież przyjął go "na marginesie" innego wydarzenia, ale chce, by to spotkanie miało godność, by powstał dokument, by stanowiło kamień milowy. 

W obliczu możliwej izolacji nawet w świecie prawosławnym Patriarchat Moskiewski musi pokazać, że jest przynajmniej jeden przywódca, i to wśród najbardziej szanowanych, który daje wiarę jego pracy. Dzieje się tak pomimo tego, że papież nie zawahał się nazwać Cyryla "ministrantem Putina" w wideokonferencji 16 marca - sam papież Franciszek przyznał to w wywiadzie - i pomimo tego, że kardynał Kurt Koch, przewodniczący Dykasterii ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan, określił jako "herezję" pewne prawosławne stanowiska teologiczne w sprawie Ruskiego Miru, Wielkiej Rosji. 

Co jest teraz nowego?

Obecność papieża, który nie spotkał się z Cyrylem, stanowi dla Kazachstanu nie tylko okazję do uczczenia 30 lat stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską, ale także do wzmocnienia roli w dialogu międzyreligijnym, który stara się rozwijać od 2003 roku, kiedy to po raz pierwszy odbyło się Światowe Spotkanie Przywódców Religijnych.

Na zakończenie spotkania zostanie wydane wspólne oświadczenie, które - jak wyjaśnili kazachscy urzędnicy - będzie "rozpowszechniane jako oficjalny dokument ONZ" i będzie "odzwierciedleniem najbardziej aktualnych problemów świata, globalnych konfliktów, napięć geopolitycznych, problemów społecznych, w tym rozpowszechniania wartości moralnych i etycznych".

Należy zauważyć, że na temat konferencji zwrócił uwagę władzom ZEA również Kazachstan, do tego stopnia, że ambasador Kazachstanu w Abu Dhabi zorganizował w ostatnich dniach konferencję prasową na ten temat. A deklaracja końcowa będzie miała prawdopodobnie dwa wzory: deklarację z Abu Dhabi o braterstwie ludzi, podpisaną przez papieża Franciszka podczas podróży do ZEA w 2019 r. wraz z wielkim imamem al Azhar Ahmedem al Tayybem; oraz deklarację końcową ze spotkania papieża Franciszka z Cyrylem w Hawanie w 2016 r.

W ten sposób wykorzystano by to, co najlepsze z najnowszych modeli dialogu wypracowanych przez papieża Franciszka, idąc dalej w tym śladzie drogą akceptowalną przez Stolicę Apostolską.

Wycieczka do Moskwy lub Kijowa?

Wiele mówiło się o tym, że podróż do Kazachstanu jest konsekwencją, czy też antycypacją, podróży papieża Franciszka do Moskwy lub Kijowa, albo obu. W obecnej sytuacji ani wyjazd do Moskwy, ani do Kijowa nie wydaje się prawdopodobny. Papież Franciszek od dawna utrzymuje, że to z powodów medycznych i że chciałby pojechać przynajmniej do Kijowa, gdzie jest pilne zaproszenie, ale nie może, bo jego stan zdrowia na to nie pozwala.

To prawda, ale jest to tylko częściowe wyjaśnienie. Wyjazd do Kijowa po podróży do Kazachstanu i ewentualne spotkanie z patriarchą Cyrylem zapewne zaostrzyłoby i tak już wojenne nastroje na Ukrainie. Teraz wyjazd do Kijowa po spotkaniu z Kazachstanem miałby większe szanse, ale jednocześnie byłby postrzegany jako drugorzędny.

Sytuacja Moskwy jest inna, bo to wymaga zaproszenia, a takiego jeszcze nie było. To są bardzo trudne i delikatne sytuacje dyplomatyczne, oparte na równowagach, które jeszcze nie zostały rozszyfrowane.

Z pewnością podróż do Kazachstanu nie ma związku z pozostałymi dwoma wyjazdami, które papież może podjąć. Ma jednak idealne połączenie z przejazdem do Jerozolimy, który papież chciałby odbyć 14 czerwca, po dwóch dniach spędzonych w Libangdzie spotka się z patriarchą Cyrylem.

Wszystko było gotowe do spotkania, które następnie zostało odłożone z "przyczyn losowych", pozostawiając Patriarchat Moskiewski nie trochę zdziwionym. Być może jest to również praktyczny powód, dla którego Kirył postanowił nie jechać do Nur Sultan.

Pojednanie europejskie można osiągnąć jedynie poprzez dialog ekumeniczny. Jest to dobrze znane na Ukrainie, gdzie Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, która od 25 lat skupia ukraińskie wyznania religijne, wystosowuje konkretne apele.

Kościół katolicki może odegrać ważną rolę w tym ekumenicznym pojednaniu. Ale, jak mówi Jego Błogosławieństwo Światosław Szewczuk, arcybiskup większy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, "możemy pojednać się z naszymi braćmi". Nie możemy pogodzić się z geopolityką".

AutorAndrea Gagliarducci

PodpisyJaqui Lin

Festiwal Młodzieży w Medziugorju - wezwanie do nawrócenia

Latem odbyły się dwa liczne spotkania młodzieży, Europejska Pielgrzymka Młodzieży oraz Medjugorje Fest, w którym wzięło udział ponad 50 000 osób. Proponujemy świadectwo uczestnika tego ostatniego wydarzenia.

10 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Minęły trzy tygodnie od najlepszego wyjazdu w moim życiu. Nie ma plaży, nie ma basenu. Nie ma też dużych obiadów i posiłków. Nie mówiąc już o spaniu do 12 w południe. Mimo to, były to najlepsze wakacje w życiu. 

31 lipca 2022 roku udałem się do Medjugorje, wioski w Bośni i Hercegowinie, gdzie od 1981 roku pod tytułem Królowa Pokoju ukazuje się Matka Boska. Z Barcelony (El Prat) poleciałem samolotem do Chorwacji (Split), a stamtąd autobusem do Medjugorje. Poszłam z grupą młodzieży z Effety Walencjańskiej, a nasza pielgrzymka była Do Jezusa przez Maryję, zorganizowany przez Blankę Llantadę i Emilio Ferrando.

Wiele słyszałem o Medziugorju, widziałem nawet kilka filmów z wizjonerką Mirjaną. Zawsze mówiłem, że kiedyś tam pojadę, bo to święte miejsce, gdzie otrzymuje się wiele łask, ale musiałoby się to pojawić w odpowiednim czasie, bo nie jestem z tych, którzy planują podróże z dużym wyprzedzeniem. I dopiero w tym roku Matka Boża wezwała mnie do wyjazdu. I możesz zapytać: "A jak ona do ciebie zadzwoniła? W moim konkretnym przypadku był to prezent urodzinowy. Każdy pielgrzym czuje się powołany w inny sposób. Jest to coś niewytłumaczalnego. Wydaje się, że nie organizujesz podróży, ale że jesteś wezwany, aby iść. A Dziewica, nasza Matka, ma wam coś do powiedzenia, gdy tam dotrzecie. 

Coś, o czym ostrzega się was zaraz po wejściu do autobusu, w drodze do gospody, i co chcę również przekazać przyszłym pielgrzymom, to fakt, że aby cieszyć się tą podróżą i czerpać korzyści, trzeba iść z otwartym sercem. To jest główne motto. Otwórz swoje serce na wszystko, co można zobaczyć i co można powiedzieć. Spróbuj dowiedzieć się, czego Bóg od ciebie chce, jaki plan od ciebie wymaga. A do tego należy się przygotować. Bo jeśli miało się a priori jakiś plan, np. kontynuowanie pracy w "x", objechanie świata czy podróż na wyspy greckie, to można go całkowicie zmodyfikować. "Fiat voluntas tua. 

Te wydarzenia będą mierzyć termometr naszej wiary. Jak bardzo ufamy naszemu Ojcu Niebieskiemu? 

Codziennie mieliśmy program Festiwalu Młodych: Różaniec Święty, Anioł Pański, Msza Święta, świadectwa, katechezy, adoracja eucharystyczna, a także inne wieczorne atrakcje, jak procesja z figurą Matki Bożej czy medytacja ze świecami i modlitwa przed krzyżem. Ponadto każda pielgrzymka organizowała wyjścia do najbardziej emblematycznych miejsc: Góra Objawień, Góra Krzyża, cmentarz w Mostarze itp. 

To był pracowity tydzień i aby wszystko załatwić, niektóre godziny odpoczynku zostały zakłócone, ale było warto. Zgromadziło się tam ponad 500 księży, spowiedników, zakonników, konwertytów i dziesiątki tysięcy młodych ludzi ze wszystkich kontynentów, aby modlić się o pokój na świecie i polecać nasze intencje. 

Doświadczyłem niesamowitych homilii, stanowczych, bez ckliwości, takich, które zdają się wbijać słowa w serce. Szczególnie chciałbym wspomnieć homilię brata Marinko Sakota. 

Sakrament spowiedzi był moim wielkim darem. Miałem osobiste i niepowtarzalne doświadczenie. Poszedłem do spowiedzi do księdza franciszkanina i to co przeżyliśmy, zarówno on jak i ja, było darem z nieba. Duch Święty wstawił się między nami i oboje mogliśmy zobaczyć odbicie Jezusa w naszych oczach. Przemówił do mnie bardzo wyraźnie i dał mi duchowe wskazówki, co mam odtąd robić. Ten moment zmienił część mojego życia i resztę pozostałych dni w podróży. Jeśli nie przyjmowałam jego słów z otwartym sercem, nic nie miało sensu. Więc go posłuchałem. 

Ten moment stał się początkiem głębszego nawrócenia mojej wiary. Teraz codziennie spędzam godzinę lub więcej przed Najświętszym Sakramentem, codziennie odmawiam Różaniec Święty, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i medytuję nad losowo wybraną stroną Pisma Świętego. Staram się wypełniać 5 kamieni, o które prosi nas Maryja: modlitwa, post, czytanie Pisma Świętego, spowiedź i Eucharystia.

Zakochałam się w modlitwie i uwielbieniu naszego Pana Jezusa Chrystusa. To moja ulubiona pora dnia. Mówię do Niego, a On, za wstawiennictwem Ducha Świętego, szepcze do mnie. 

Medziugorje wzywa do nawrócenia, nawet samych chrześcijan. Droga wiary nigdy się nie kończy, jest to bieg długodystansowy, który trzeba pokonywać każdego dnia, aby poznać serce Jezusa i Jego Matki, Maryi. Tam poczułam, że Bóg potrzebuje nas, każdego z nas. A my musimy odpowiedzieć na jego wezwanie. 

Z tego wyjazdu zabieram wiele rzeczy. Wymienię te, które najbardziej mnie poruszyły: wielka miłość miłosierna, którą Bóg i nasza Matka, Dziewica Maryja, czują do każdego z nas; manifestacja pokoju w każdym zakątku wioski Medziugorje; łaski, które są udzielane w czasie podróży i po niej, i to nie tylko na poziomie osobistym, ale także w kręgu rodzinnym; przekonanie się, że istnieje także zło; moc modlitwy; liczba osób, które towarzyszą ci w tej podróży. Nie jesteśmy sami. 

Teraz krzyczałbym Viva Cristo Rey!

AutorJaqui Lin

Piosenkarka i uczestniczka Medjugorje Fest.

Artykuły

Santi nella vita familiare, un insegnamento centrale nel messaggio di San Josemaría Escrivá

Opus Dei, założone przez św. Josemaríę Escrivá, ma swoje korzenie w potrzebie życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji powołanie i misja małżeństwa zostają uświęcone.

Rafael de Mosteyrín Gordillo-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Testo originale del articolo in inglese qui

A conclusione dell'Anno della Famiglia intitolato Amoris laetitiaWznawia się kluczowe punkty tego centralnego zalążka insekracji św. Josemarii, który zbiega się z dniem święta świętego.

W związku z tym ciekawym zbiegiem okoliczności, który możemy uznać za przypadkowy lub opatrznościowy, chcielibyśmy przypomnieć niektóre rady św. Josemaríi dotyczące małżeństwa i życia rodzinnego.

Przykład Świętej Rodziny

Droga świętości, właściwa dla małżeństwa, ma różne części, w których rozwija się odpowiedź chrześcijanina. Św. Josemaría Escrivá wyjaśnia środki, dzięki którym dokonuje się identyfikacja z Chrystusem. Absolutną odpowiedzią, jak iść drogą życia i osiągnąć cel, jest Chrystus.

Najważniejszym i ciągłym odniesieniem jest to, które dotyczy naśladowania Chrystusa w zwykłym życiu. Przykładem do naśladowania jest Święta Rodzina, aby Bóg był zawsze obecny w naszym życiu.
Św. Josemaría ukazuje w ten sposób potrzebę życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji powołanie i misja małżeństwa zostają uświęcone.

W jego pismach rozróżnia się uświęcenie czynności doczesnych, uświęcenie zwykłej pracy i uświęcenie przez życie rodzinne, prokreację i wychowanie dzieci. W ten sposób the vocazione del laico, secondo lo spirito cristiano, nello svolgimento dei compiti professionali, sociali o matrimoniali che ne conformano la vita

 Sanctificarsi e sanctificare

Wychodząc od łaski sakramentu małżeństwa, św. Josemaría Escrivá kładzie nacisk na wychowanie dzieci, uświęcenie rodziny, opiekę nad nią, poświęcenie się zawodowi itd.

Są to spotkania, w których w tym samym czasie konieczna jest pomoc duchowa, która pochodzi z prezerwatywy i sakramentów. Zarówno w domu, jak i w różnych miejscach, w których działa, rodzina chrześcijańska może stopniowo rozwijać specyficzne powołanie przewidziane przez Boga dla każdego z jej członków.

Troska o dobro małżonków i dzieci jest w małżeństwie elementem koniecznym do uświęcenia obojga partnerów.

Głównym wyzwaniem, jakie św. Josemaría stawia przed genitaliami, jest formacja autentycznych chrześcijan, ludzi, którzy starają się osiągnąć i przekazać świętość.

Drogą każdego zwykłego chrześcijanina jest więc uświęcenie pracy zawodowej oraz relacji rodzinnych i społecznych, osiągalne za pomocą środków uświęcenia i apostolstwa dostarczanych przez Kościół. Jako środki zawsze odnosimy się do uczestnictwa w sakramentach, modlitwy i formacji chrześcijańskiej.

Małżeństwo i życie rodzinne to drogi szczęścia i świętości przez ofiarne i wielkoduszne oddanie się woli Boga i innych ludzi.

Nauka Rivelazione o powołaniu do małżeństwa jest widziana przez św. Josemaríę w nowym świetle. To światło, pochodzące z charyzmatu, którym obdarzył go Bóg, jest według nas jego największą cechą oryginalności.

Ora spetta a ciascun battezzato riconoscere la dignità della vocazione matrimoniale e collaborare nel mondo, ciascuno dal proprio posto.

Nauczanie św. Josemaríi, a także jego korespondencja z łaską Bożą, została podkreślona przez Kościół, także dzięki kanonizacji, która miała miejsce w Rzymie 6 października 2002 r.

Analizując jego przepowiadanie możemy stwierdzić, że Boże wezwanie do dążenia do świętości poprzez małżeństwo i życie rodzinne jest centralnym przesłaniem w orędziu św. Josemaríi Escrivá.

AutorRafael de Mosteyrín Gordillo

Kapłan.

Świat

Eduardo Calvo: "Ludzie innych wyznań cieszą się, że papież przyjeżdża".

Eduardo Calvo Sedano, pochodzący z Palencji, jest proboszczem parafii św. Józefa w Ałmaty (Kazachstan) i dyrektorem diecezjalnej Caritas. Rozmawialiśmy z nim o zbliżającej się wizycie papieża Franciszka w kraju.

Aurora Díaz Soloaga-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek przyjął zaproszenie prezydenta tego kraju Kasyma-Jomarta Tokajewa do udziału w VII Kongres Religii i Tradycji Świata i Światas, w mieście Nur-Sultan. Przeprowadziliśmy wywiad z Eduardo Calvo, hiszpańskim księdzem pracującym w azjatyckim kraju.

Kazachstan oczekuje na drugą wizytę papieża: po doświadczeniu wizyty Jana Pawła II w 2001 roku, jak młody Kościół przygotowuje się teraz?

-z radością i nadzieją. Jest to zachęta dla nas wszystkich w naszej wierze. Żyjemy w środowisku wielkiej obojętności religijnej, gdzie religia chrześcijańska jest mniejszością. Większość chrześcijan jest z tradycji ortodoksyjnej i wielu ludzi ma niewielką wiedzę o tym, co to znaczy być katolikiem. Wizyta papieża pomaga nam wszystkim zobaczyć, że nasza wiara jest żywa, że jest "katolicka" (międzynarodowa). Przypomina również, że wiara katolicka jest częścią religijnych korzeni tej ziemi, gdzie byli katolicy od pierwszych wieków historii Kościoła, przed pojawieniem się islamu. 

Czy wizyta przywódcy religijnego takiego jak papież jest mile widziana w społeczeństwie wielokulturowym?

-Totalnie. Co więcej, posunąłbym się do stwierdzenia, że w ogólnym rozrachunku jest on nie tylko akceptowany, ale także kochany i pożądany. Wielu ludzi innych wyznań cieszy się, że do kraju przyjeżdża osoba o globalnym znaczeniu papieża. 

Kazachstan to bardzo tolerancyjny i różnorodny kraj. Od dzieciństwa ludzie są przyzwyczajeni do życia i współdziałania w sposób bardzo naturalny z osobami innych narodowości i wyznań. Tutaj normalne jest, że ludzie z różnych kultur przyjaźnią się i nawet nie zdają sobie sprawy, że ta różnorodność mogła być w ich życiu przeszkodą w zjednoczeniu i serdecznych relacjach. Przecież jesteśmy ludźmi... jesteśmy w zasadzie tacy sami: szukamy miłości i bycia kochanym, lubimy spacerować i śmiać się, mamy podobne problemy, żyjemy w tym samym środowisku.... 

Jak kraj ten dochodzi do siebie po zamieszkach w jego głównym mieście, Ałmaty, w styczniu tego roku i czy ówczesny klimat braku bezpieczeństwa może wpłynąć na wizytę papieża?

-Uczucie tych z nas, którzy tu są, jest takie, że "strona została odwrócona". Te incydenty zagrażały naszemu współżyciu i, śmiem twierdzić, naszej demokracji. Są one częścią przeszłości, a my wróciliśmy do zwykłego życia, z jego światłami i cieniami. Każdy kraj ma swoje plusy i minusy. Boli mnie, gdy słyszę czasem w Hiszpanii komentarze wygłaszane z wyższością, patrzące na kraje Azji Środkowej (takie jak Kazachstan), jak na kraje "drugiej kategorii", gorsze nie tylko ekonomicznie czy politycznie, ale także moralnie czy społecznie... Uważam, że jest to głęboko niesprawiedliwe i dalekie od prawdy. 

Obecna sytuacja jest pokojowa. Wizyta papieża to także prezent dla niekatolików, zachęta. Jego wizyta przypomina nam, że nas kocha i bierze pod uwagę. 

Papież odwołał inne niedawne podróże z powodów zdrowotnych, a jednak chciał zachować tę podróż, którą w drodze powrotnej z Kanady określił jako "spokojną". Czy widzisz jakieś inne powody, dla których papież mógł zachować tę podróż w swoim programie? 

-Przyczyną, jak sądzę, jest wasze pragnienie dialogu z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i z ludźmi innych wyznań, aby pogłębić to, co nas łączy i potrzebę życia razem jako bracia i siostry, należący do tej samej rodziny. W tym sensie zrozumiały jest wasz zamiar uczestnictwa w tym światowym spotkaniu przywódców religijnych. Dziś wydaje mi się, że niezwykle ważne jest połączenie sił w celu zwalczania radykalizmu religijnego i promowania pokoju. 

Jaką wizję Kościoła w Azji może wnieść do papieża wspólnota kazachska?

-Myślę, że papież jest dość świadomy sytuacji, w której żyjemy. On wie o naszych trudnościach i o naszych marzeniach. Możemy mu przynieść naszą czułość, z większą fizyczną bliskością. Możemy podzielić się z nim naszymi modlitwami i pragnieniem, by ten Kościół w mniejszości wzrastał, by głosił Ewangelię, by był oddany innym, by prosperował nie tylko ekonomicznie, ale i duchowo... Kościół katolicki tutaj żyje i wzrasta. Dzięki Bogu, wielu chrześcijan tutaj nie jest obcokrajowcami, ale miejscowymi i wielu z nich doszło do wiary dzięki świadectwu innych katolików, a nie dzięki tradycji rodzinnej. 

Mówiło się o strategicznym znaczeniu wizyty papieża w Kazachstanie w tym czasie, biorąc pod uwagę związki tego kraju ze światem słowiańskim i znaczną obecność mieszkającej tam ludności rosyjskiej i ukraińskiej. Czy uważa Ksiądz, że ta podróż może przyczynić się do czegoś w procesie pacyfikacji pobliskiego konfliktu na Ukrainie?

-Ojciec Święty chce być bardzo blisko tych, którzy cierpią. Konflikt na Ukrainie ma charakter globalny. Nie mam wątpliwości, że robi co może, aby rozładować sytuację. Kazachstan, ze względu na to, że leży na neutralnym terytorium, ze względu na swój otwarty charakter i ze względu na obecność w tym kraju ludzi wszystkich narodów, uważam za dobre miejsce dla Kościoła katolickiego, z papieżem na czele, poproś cały świat o panowanie w pokoju i miłości.

AutorAurora Díaz Soloaga

Ręka w rękę z Marią, z okiem na Lizbonę

Podróż Matki Bożej do Aim-Karim, aby pomóc swojej kuzynce Elżbiecie, jest tłem kolejnych Dni Młodzieży w Lizbonie 2023. Z tej propozycji możemy wyciągnąć pewne elementy, które mogą nam pomóc przy tworzeniu projektu duszpasterskiego i edukacyjnego na ten rok.

9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ten rok akademicki niewątpliwie będzie zaznaczony eklezjalnie przez obchody Światowych Dni Młodzieży zwołanych przez papieża Franciszka w Lizbonie. Hasło wybrane przy tej okazji przez następcę Piotra brzmi: "Maryja wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1,39). W związku z tym Franciszek proponuje młodym postawę Maryi Dziewicy jako wzór do naśladowania, gdy dowiedziawszy się, że jej kuzynka Elżbieta jest w ciąży, pospieszyła na górę, aby jej pomóc.

To wydarzenie eklezjalne, które będziemy przeżywać od 1 do 6 sierpnia 2023 roku, musi być jak najlepiej przygotowane, jeśli chcemy, by przyniosło maksymalne owoce. Mamy na to cały rok. I Papież wyznacza drogę do naśladowania dla wszystkich wychowawców, którzy towarzyszą młodym w tej pielgrzymce do stolicy Portugalii: zaproponować model młodej Maryi w jej podróży do Ain-Karim, wioski, w której mieszkała Jej krewna.

Istnieje kilka kamieni milowych, które możemy wziąć pod uwagę, planując podróż edukacyjną, która przygotowuje serca młodych ludzi do wielkiego przeżycia, jakim jest lato. Wzór tej dziewczyny, która właśnie otrzymała wiadomość, że będzie matką Boga i jej żywotne postawy będą niewątpliwie najlepszym punktem odniesienia, jaki możemy zaproponować i kultywować wśród naszej młodzieży. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów, które mogą nam pomóc przy tworzeniu projektu duszpasterskiego i edukacyjnego na ten rok akademicki.

Samozapomnienie

Maryja otrzymuje od anioła zapowiedź, że jest kobietą wybraną na matkę mesjasza, ale nie pozostaje zaabsorbowana sobą, lecz zapomina o sobie i jest uważna na to, czego potrzebuje jej kuzyn. To zapomnienie o sobie jest wielką propozycją, wyraźnie pod prąd, zuchwale rewolucyjną. Będzie to jak muzyka w tle przez cały rok. Zapomnieć o sobie, przestać pępkować, spojrzeć w górę i odkryć potrzeby innych. 

Wyszedł w pośpiechu

Nie zwlekając, Maria wyrusza na pomoc kuzynce. Nie rozwodzi się nad abstrakcyjnymi, eterycznymi czy sentymentalnymi zobowiązaniami, ale zabiera się do pracy. Musimy zachęcić młodych ludzi do zeskoczenia z kanapy, do oderwania się od ekranu, do poważnego zaangażowania się w rzeczywistość. A zrobić to poprzez pokonanie lenistwa, które zawsze ciągnie nas z powrotem do tego, co najwygodniejsze. Droga do Lizbony musi się skonkretyzować w działaniach na rzecz pomocy innym, które wyprowadzają nas z naszego komfortu i lenistwa. Musimy pomóc naszym młodym ludziom uświadomić sobie i wprowadzić w czyn ich pragnienie dawania siebie innym. 

Rewolucja radości

Gdy tylko Maryja weszła do domu Elżbiety, dziecko w jej łonie skoczyło z radości. Elżbieta śpiewa na cześć Maryi, której niespodziewana wizyta napełnia cały dom radością i szczęściem. A sama Maryja zrywa się do śpiewania Magnificat. Maryja niesie rewolucję radości, gdziekolwiek idzie. Nasza podróż do Lizbony musi być naznaczona tą radością, która rodzi się z dawania siebie innym. I musi się ona zmaterializować w kulturze, która wywołuje uśmiech na naszych ustach, która wygania skargę z naszych serc, która staje się gościnnością i czułością. Radość musi być znakiem rozpoznawczym chrześcijanina, o co od początku swojego pontyfikatu pyta nas papież Franciszek.

Z Jezusem w łonie matki

Ostatnim kamieniem milowym na tej drodze jest urzeczywistnienie obecności Jezusa w naszym życiu. Maryja przez cały ten czas nosiła Go w swoim łonie. To jest siłą napędową jej życia, to jest przyczyną radości, która się przelewa. Wraz z nią, drogami Palestyny, odbywa się pierwsza procesja Bożego Ciała. Życie z Chrystusa, zwłaszcza w sakramencie Eucharystii, i niesienie Go innym, to także dwa kamienie milowe, które możemy sobie postawić w drodze na ŚDM. Dbałość o nasze celebracje eucharystyczne i podjęcie w grupie akcji ewangelizacyjnej, która pomoże innym spotkać Jezusa, pomoże nam wejść do szkoły Maryi.

Obyśmy dobrze przygotowali się do tego doniosłego wydarzenia i wykorzystali tę szansę ewangelizacji, jaką daje nam papież Franciszek, który zresztą jest tym razem tak blisko nas. I który zresztą tym razem jest tak blisko nas - co za dar!

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Nauczanie papieża

O sensie i wartości starości

W sierpniu Papież zakończył swoje osiemnaście katechez o starości, rozpoczętych 23 lutego ubiegłego roku, po katechezie o św. Józefie. Franciszek oferuje nam lekcje człowieczeństwa i antropologii chrześcijańskiej. 

Ramiro Pellitero-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

W tych katechezach papież przedstawia starość jako dar, który należy chronić i wychowywać, abyśmy wiedzieli, jak ją przyjąć i pielęgnować, aby zajaśniała ludzka i chrześcijańska misja osób starszych.

Starość jako dar i błogosławieństwo

Zaczęło się od umieszczenia starości w jednostkowych ramach protagonistycznych wieków życia. Obecnie osoby starsze są liczniejsze niż w innych okresach historii, a jednocześnie od ubiegłego stulecia są bardziej zagrożone odrzuceniem: "Wywyższanie młodości jako jedynego wieku godnego ucieleśnienia ideału człowieka, połączone z pogardą dla starości postrzeganej jako słabość, degradacja lub kalectwo, było dominującym znakiem XX-wiecznego totalitaryzmu". (Audiencja generalna, 23-II-2022). Dziś w dominującej kulturze nie docenia się jakości duchowej osób starszych, ich poczucia wspólnoty, ich dojrzałości i mądrości. A to, w oczach papieża, implikuje "pustka myśli, wyobraźni, twórczości".

"Z tymi katechezami na starość". -zadeklarowała-. "Chciałbym zachęcić wszystkich do inwestowania myśli i uczuć w dary, które przynosi ze sobą i dla innych wiek życia". (tamże) Starsi są jak korzenie drzewa: sok, jeśli ta "strużka" - że tak powiem - nie wypłynie z korzeni, nie będzie ani kwiatów, ani owoców (por. tamże).

Szansa na uczynienie świata bardziej ludzkim

Biblia pokazuje, że dojrzewanie człowieka i jego duchowa jakość wymaga długiego czasu inicjacji, wsparcia między pokoleniami, przekazywania doświadczeń, jak długiej "fermentacji", dialogu między dziadkami i dziećmi, wyznaczającego skrajne epoki. Ale "współczesne miasto ma tendencję do wrogości wobec osób starszych (nieprzypadkowo także wobec dzieci)". (Rozprawa ogólna, 2-III-2022). Dlatego bez dialogu międzypokoleniowego mamy "społeczeństwo jałowe, bez przyszłości, społeczeństwo, które nie patrzy na horyzont, ale patrzy na siebie". (ibid).

Starość, mówi Franciszek, może uratować świat, bo przychodzi przed dniem zniszczenia. Przypomnij sobie historię Noego i potopu oraz rozważania Jezusa (por. Łk 17, 26-27). To może nas spotkać bez ratowania przez roboty. Jezus ostrzega, że jeśli będziemy dbać tylko o jedzenie i picie, a nie o podstawowe sprawy naszego życia - jakość duchową, troskę o wspólny dom, sprawiedliwość i miłość - możemy przyzwyczaić się do zepsucia. 

Dlatego Franciszek mówi do osób starszych: "Macie obowiązek potępić ludzkie zepsucie, w którym żyjemy i w którym trwa ten relatywistyczny sposób życia, całkowicie względny, jak gdyby wszystko było zgodne z prawem. Proszę bardzo. Świat potrzebuje, potrzebuje silnych młodych ludzi, którzy pójdą do przodu, i mądrych starych ludzi". (ibid). 

"Pamięć" i "świadectwo" przeżytej wierności 

Papież przygląda się także tzw. "Kantykowi Mojżesza", który jest jakby duchowym testamentem tego, który był przewodnikiem Narodu Wybranego (por. Deut 32 i nast.). Piękne wyznanie wiary, które przekazuje, jako cenne dziedzictwo, pamięć o wierności Boga wobec swojego ludu. Również nasi starsi mogą osiągnąć tę jasność, tę mądrość, która pochodzi z dobrze spędzonych lat, a więc zdolność do przekazania ("tradycji") znaczenia historii, która minęła. 

"W naszej kulturze -Francisco zauważa, "Tak "politycznie poprawna", ta droga jest utrudniona na różne sposoby: w rodzinie, w społeczeństwie i w samej wspólnocie chrześcijańskiej. Niektórzy proponują nawet zniesienie nauczania historii, jako zbędnych informacji o światach, które nie mają już znaczenia, co zabiera środki na wiedzę o teraźniejszości. Tak jakbyśmy urodzili się wczoraj! (Rozprawa ogólna, 23-III-2022)

Dlatego papież zaznacza: "Byłoby dobrze, gdyby w planach katechezy od początku znalazł się także nawyk słuchania przeżytego doświadczenia osób starszych".W ten sposób wchodzą do "ziemi obiecanej" (życia wiary), którą Bóg przygotowuje dla każdego pokolenia.

Ochrona osób starszych, kształcenie w zakresie opieki nad osobami starszymi

Franciszek mówi, że do społeczeństwa należy wychowanie wszystkich do czci osób starszych (por. Audiencja generalna 20-IV-2022). Biblia kondensuje ten obowiązek, gdy nakazuje "czcić ojca i matkę", sugerując szerszą interpretację. Często jednak nie wywiązujemy się z tego obowiązku. "Honoru brakuje, gdy nadmierna pewność siebie, zamiast przejawiać się jako łagodność i czułość, czułość i szacunek, staje się nieuprzejmością i prekaryzacją. Kiedy słabość jest wytykana, a nawet karana, jakby to była wina. Gdy oszołomienie i zagubienie stają się okazją do kpin i agresji". (ibid).

To, ostrzega następca Piotra, otwiera drogę do niewyobrażalnych ekscesów w społeczeństwie. 

Most między młodymi i starymi

Papież nalegał na pielęgnowanie "przymierza między pokoleniami", aby otworzyć przyszłość (por. Audiencja generalna, 27 kwietnia 2022 r.). Opiera się na Księdze Rut, którą uważa za komplementarną wobec Pieśni nad Pieśniami w wyjaśnianiu wartości miłości zaślubinowej, ponieważ celebruje ona moc, poezję i siłę miłości, którą można odnaleźć w więzach rodziny i pokrewieństwa.

Opierając się na innej historii biblijnej, o starcu Eleazarze (por. 2 M, 18 i nast.), Franciszek wyjaśnia, jak wierność w starości ukazuje "honor", jaki jesteśmy winni wierze i jaki jej oddajemy, gdy żyjemy nią do końca, nawet gdy musimy iść pod prąd (por. Audiencja generalna, 4 maja 2022). 

Przeciwstawiając się stanowisku gnostyckiemu (wiara czysto teoretyczna i spirytualistyczna, która nie jest "skażona" życiem i nie ma wpływu na społeczeństwo), Franciszek oświadcza, że "Praktyka wiary nie jest symbolem naszej słabości, ale znakiem jej siły. (tamże).

I tak: "Pokażemy z całą pokorą i stanowczością, właśnie na starość, że wiara nie jest czymś 'dla starych ludzi', ale czymś żywotnym. Uwierz w Ducha Świętego, który czyni wszystko nowym, a On chętnie nam pomoże".. Żywa wiara jest dziedzictwem starości. 

Hojność osób starszych jest owocem i gwarancją godnej podziwu młodości.

Z biblijnej postaci Judyty - bohaterki, która ratuje swój lud dzięki sile i odwadze swojej miłości - Franciszek wyciąga inne ważne wnioski (por. Audiencja generalna, 11 maja 2022 r.).

"Małe dzieci uczą się siły czułości i szacunku dla kruchości: niezastąpione lekcje, które łatwiej przekazać i otrzymać u dziadków. Dziadkowie ze swej strony uczą się, że czułość i kruchość to nie tylko oznaki dekadencji: dla młodych są to przejścia, które czynią przyszłość człowiekiem. 

Księga Hioba uczy, że starość może z wiarą pokonać próby - pandemie, choroby, wojny - i w ten sposób otworzyć nadzieję dla wszystkich (por. Audiencja generalna, "Księga Hioba")., 18-V-2022). Wobec poważnych prób, które Bóg dopuszcza, i pozornego "milczenia" Boga, Hiob nie kurczy się i manifestuje swoją wiarę: "Wiem, że żyje mój Odkupiciel i że wreszcie powstanie z prochu: po zdarciu mojej skóry i odejściu mojego ciała zobaczę Boga. Ja sam go zobaczę, i żaden inny; moje własne oczy go zobaczą". (19, 25-27).

Miłość do sprawiedliwości, modlitwa i "magisterium kruchości".

Papież zwraca się także do Księgi Eklezjastesa czyli Eklezjastesa. Uczy, jak pokonać rozczarowanie, które przychodzi ze starością ("wszystko jest próżnością".), z zamiłowaniem do sprawiedliwości; a jest to znak wiary, nadziei i miłości (por. Audiencja generalna, 25-V-2022). Zamiast cynizmu i letniości (acedia), które łączą wiedzę i nieodpowiedzialność, udana starość staje się antidotum na rozczarowanie, sceptycyzm i paraliżujące zniechęcenie. 

To wymaga modlitwy. Czerpiąc z Psalmu 71, Franciszek wskazuje na pewne cechy modlitwy w starości. "Wszyscy jesteśmy kuszeni, by ukrywać naszą wrażliwość, by ukrywać naszą chorobę, nasz wiek i naszą starość, ponieważ obawiamy się, że są one wstępem do utraty naszej godności. (Rozprawa ogólna, 1-VI-2022).

Starzec odkrywa na nowo modlitwę i świadczy o jej mocy. "Osoby starsze, poprzez swoją słabość, mogą uczyć tych w innych wiekach życia, że wszyscy potrzebujemy porzucić się Panu, przywołać Jego pomoc. W tym sensie wszyscy musimy uczyć się od starości: tak, jest dar w starości rozumianej jako oddanie się pod opiekę innych, poczynając od samego Boga". (Ibidem).

To powoduje, że "magisterium kruchościnie ukrywać słabości starości, to lekcja od osób starszych dla nas wszystkich. 

Ludzkie i chrześcijańskie posłannictwo osób starszych 

W Ewangelii Jana Nikodem pyta Jezusa: "Jak można urodzić się starym?" (J 3:4). A Jezus wyjaśnia mu, że starość jest okazją do duchowego odrodzenia i niesienia orędzia przyszłości, miłosierdzia i mądrości (por. Audiencja generalna, 8-VI-2022).

Dzisiaj, mówi papież, "Starość jest szczególnym czasem rozwiązania przyszłości technokratycznej iluzji biologicznego i robotycznego przetrwania, ale przede wszystkim dlatego, że otwiera na czułość twórczego i generatywnego łona Boga". (tamże). 

I tak uczy: "Starzy ludzie są posłańcami przyszłości, starzy ludzie są posłańcami czułości, starzy ludzie są posłańcami mądrości przeżytego życia". (tamże).

Szkoła akceptacji i służby

Na podstawie opowiadania o uzdrowieniu teściowej Szymona (por. Mk 1, 29-31) Franciszek rozważa: "Kiedy jesteś stary, nie jesteś już odpowiedzialny za swoje ciało. Trzeba nauczyć się akceptować swoje ograniczenia, to, czego już nie można robić". (por.. Audytorium ogólne 15-VI-2022: "Ja też muszę teraz chodzić z laską".). 

teściowa Piotra "Wstał i zaczął im służyć". Mówi papież: "Starsi, którzy zachowują dyspozycję do uzdrawiania, pocieszania, wstawiania się za swoimi braćmi - czy to uczniami, setnikami, ludźmi nękanymi przez złe duchy, ludźmi odrzuconymi... - są może najwyższym świadectwem czystości tej wdzięczności, która towarzyszy wierze".. Wszystko to, jak zauważa, nie dotyczy wyłącznie kobiet. Ale kobiety mogą uczyć mężczyzn wdzięczności i czułości wiary, którą czasem trudniej im zrozumieć.

W dialogu między Jezusem zmartwychwstałym a Piotrem na końcu Ewangelii Jana (21, 15-23, por. Audiencja generalna 22-VI-2022) Franciszek znajduje również podstawę swojej rady dla osób starszych: 

"Trzeba być świadkiem dla Jezusa nawet w słabości, w chorobie i w śmierci".. Ponadto Pan zawsze przemawia do nas w zależności od naszego wieku. A nasi następcy muszą nauczyć się pozwalać sobie na pouczanie i formowanie przez naszą własną słabość, naszą bezsilność, naszą zależność od innych, nawet w naszym ubraniu, w naszym chodzie.

To właśnie życie duchowe daje nam tę siłę i mądrość, aby wiedzieć jak się pożegnać z uśmiechem: "Radosne pożegnanie: przeżyłem swoje życie, zachowałem wiarę".

To do innych, zwłaszcza młodych, należy pomoc osobom starszym, aby żyły i wyrażały tę mądrość, a także umiały ją przyjąć. 

Czas dać świadectwo życiu, które już nie umiera

W tym samym duchu, pod koniec katechezy, Papież zaprasza nas do ponownego odczytania pożegnania Jezusa (por. J 14): "Gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę ponownie i przyjmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, tam i wy byli. (14, 3). 

Następca Piotra potwierdza: "Czas życia na ziemi jest łaską tego przejścia. Domniemanie zatrzymania czasu - pragnienie wiecznej młodości, nieograniczonego dobrobytu, władzy absolutnej - jest nie tylko niemożliwe, jest urojone". (por. Audiencja generalna, 10-VIII-2022). 

Tu na dole życie jest inicjacją, niedoskonałością na drodze do pełniejszego życia. I Franciszek korzysta z okazji, by to powiedzieć, w naszym przepowiadaniu, gdzie obfituje błogosławieństwo, światło i miłość, "może brakuje mu trochę życia".

W związku z tym jest oryginalna katecheza papieża nt. "białowłosy staruszek" która pojawia się w Księdze Daniela (7, 9; por. Audiencja generalna, 17-VIII-2022). W ten sposób zwykle przedstawia się Boga Ojca. Ale to - zauważa Franciszek "to nie jest głupi symbol". które powinny być zdemaskowane. Jest symbolem wiecznego istnienia, wieczności Boga, zawsze starego i zawsze nowego, z jego siłą i jego bliskością; "bo Bóg zawsze zaskakuje nas swoją nowością, zawsze wychodzi nam na spotkanie, każdego dnia w sposób szczególny, na ten moment, dla nas".

Franciszek zakończył swoją katechezę o starości kontemplacją tajemnicy Wniebowzięcia Maryi Panny (por. Audiencja generalna, 24-VIII 2022). Na Zachodzie - przypomniał - kontemplujemy Ją uniesioną wysoko, otuloną chwalebnym światłem; na Wschodzie przedstawiana jest w pozycji leżącej, śpiącej, otoczona przez modlących się Apostołów, podczas gdy Zmartwychwstały nosi Ją na rękach jak dziecko. Papież zwraca uwagę, że należy podkreślić związek Wniebowzięcia Matki Bożej ze Zmartwychwstaniem Pańskim, z którym związane jest nasze własne. 

Maryja poprzedza nas w swoim wniebowzięciu do nieba, także jako figura Kościoła, który będzie w końcu: przedłużeniem zmartwychwstałego ciała Chrystusa, uczynionym rodziną. Jezus mówi o tym - o pełni życia, która czeka nas w Królestwie Niebieskim - za pomocą różnych obrazów: uczta weselna, uczta z przyjaciółmi, bogate żniwo, owoce, które przychodzą, nie bez bólu. 

Z tego wszystkiego i dla dobra innych - zaproponował Franciszek, włączając siebie do grupy - my, ludzie starsi, musimy być ziarnem, światłem, a także niepokojem tej pełni życia, która nas czeka.

Zoom

Narodzenie Najświętszej Marii Panny w sztuce

Kościół katolicki obchodzi święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny co 8 września. Motyw ten został podjęty przez artystów, jak na przykład to XV-wieczne dzieło Andrea di Bartolo.

Maria José Atienza-8 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Kardynał Parolin wyjaśnia, jak zjednoczyć społeczeństwa w obliczu polaryzacji

Przemówienie Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej kardynała Parolina na Międzynarodowej Konferencji o Spójnych Społeczeństwach (ICCS) daje kilka wskazówek, jak uniknąć polaryzacji.

Antonino Piccione-8 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

"Solidarność oznacza przezwyciężenie szkodliwych konsekwencji egoizmu, by ustąpić miejsca wartości gestów słuchania. W tym sensie solidarność jest sposobem tworzenia historii". To jeden z kluczowych fragmentów przemówienia, które kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, wygłosił na odległość podczas Międzynarodowej Konferencji na temat Spójnych Społeczeństw (ICCS), która rozpoczęła się dziś w Singapurze.

Spójne społeczeństwo jest spójne, powiedział, jeśli realizuje cel, jakim jest formowanie jednostek zdolnych do odnoszenia się do siebie nawzajem i przekraczania indywidualizmu własnego "ja", aby objąć różnorodność "my". Zdaniem Parolina, aby osiągnąć cel, jakim jest spójne i troskliwe społeczeństwo, musimy być promotorami i współodpowiedzialnymi za solidarność; budować solidarność, koncentrując się na talencie, zaangażowaniu i przywództwie młodych ludzi; solidarność, aby tworzyć miasta gościnne, czyli "bogate w człowieczeństwo i gościnne, w takim stopniu, w jakim potrafimy zatroszczyć się i wysłuchać tych, którzy są w potrzebie; i jeśli potrafimy zaangażować się konstruktywnie i we współpracę dla dobra wszystkich".

Kardynał podkreślał także potrzebę podejmowania problemów innych oraz znaczenie bliskości i hojności w angażowaniu się w opiekę nad innymi. W ten sposób solidarność odciśnie swoje piętno na historii.

Od polaryzacji do spójności

Są to klucze do zajęcia się czynnikami ryzyka dla spójnego społeczeństwa, gdzie spójność wykracza poza harmonię rasową i religijną, a także obejmuje migrację i wielokulturowość, nierówności społeczne i ekonomiczne, przepaść cyfrową i relacje międzypokoleniowe. Te kwestie wpływają na odporność i solidarność jednostek i społeczności, według profesor Lily Kong, przewodniczącej Singapurski Uniwersytet Zarządzania.

Konferencja organizowana jest w Raffles City Convention Centre przez S. Rajaratnam School of International Studies i przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Społeczności i Młodzieży kraju. Rajaratnam School of International Studies i przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Społeczności i Młodzieży Singapuru. Pod hasłem "Secure Identities, Connected Communities", trzydniowe wydarzenie, otwarte przez prezydent Singapuru Halimah Yacob, gromadzi ponad 800 delegatów z ponad 40 krajów wokół trzech kluczowych filarów: wiary, tożsamości i spójności.

Planowane sesje

Przewidziane są trzy sesje plenarne: pierwsza poświęcona jest "Jak wiara może pokonać podziały", a jej celem jest zbadanie przyczyn powstawania i utrzymywania się polaryzacja społeczna z powodu przekonań ideologicznych lub siostry. Promowanie pokoju i dialogu międzyreligijnego. Druga sesja plenarna skupia się na "Wykorzystaniu różnorodności dla wspólnego dobra". Chodzi o to, by skupić się na narzędziach i koncepcjach pozwalających zrozumieć świat naznaczony "superróżnorodnością", czyli istnieniem wysoce złożonych i heterogenicznych społeczeństw, w nadziei na wspieranie autentycznych więzi, choć z różnych pozycji i odczytań, dla wspólnego dobra.

Wreszcie sesja "Jak można wykorzystać technologię do promowania wzajemnego zaufania": platformy cyfrowe mogą tworzyć komory echa dla celów podziału, ze szkodą dla spójności społecznej. Celem jest pokazanie, w jaki sposób platformy internetowe mogą być nośnikami spójności i nadziei, a nie wektorami podziałów i nienawiści.

AutorAntonino Piccione

Świat

Kazachstan. Papież odwiedza rosnący Kościół

Ojciec Święty uda się do Kazachstanu, aby wziąć udział w VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. Aurora Díaz mieszka w tym kraju od piętnastu lat i spod jej ręki poznajemy idiosynkrazję krainy, która stoi na granicy wschodu i zachodu.

Aurora Díaz Soloaga-8 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Kazachstan, leżący w sercu Azji Środkowej, jest mozaiką narodów: etnicznych, językowych i religijnych. Tygiel kulturowy, który zachował i promuje harmonię dzięki historii wykutej wzdłuż Jedwabnego Szlaku, koczowniczych plemion i przyjmowania deportowanych w czasie reżimu sowieckiego. 

Kazachstan, po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku, gdy rozpadł się Związek Radziecki, jest dziś suwerennym krajem o rozległych stepach, licznych zasobach mineralnych, niewielkiej liczbie ludności (ledwie 19 milionów mieszkańców) jak na ogromny obszar, który czyni go dziewiątym co do wielkości krajem świata (2.750.000 kilometrów kwadratowych: pięć razy większy od Hiszpanii). Jest to również kraj wybrany przez papieża Franciszka na jego najbliższą podróż, z okazji VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnychktóry odbędzie się w Nur-Sultan, młodej stolicy kraju, w dniach 14 i 15 września 2022 r. 

Podróż papieża, drugiego rzymskiego papieża, który odwiedzi ten kraj (Jan Paweł II odwiedził go w 2001 r.), będzie też okazją do spotkania z młodym Kościołem, który rośnie w tym kraju. Kościół o szachownicach i nierównej historii, ale sięgającej wielu wieków wstecz, do tego stopnia, że jest uważany za jedną z tradycyjnych religii kraju. 

Pierwsza prawdopodobna obecność datowana jest na koniec ery starożytnej (III wiek), w wyniku ruchów handlowych i kulturowych wywołanych przez Jedwabny Szlak. Kilka wieków później franciszkańscy i dominikańscy misjonarze, korzystając z rozkwitu Jedwabnego Szlaku, przybyli na te ziemie w XIII wieku: służyli chrześcijanom, którzy zachowali wiarę, szerzyli Ewangelię i budowali klasztory. Wściekłość Czyngis-chana, pana i władcy stepów w tamtych latach, dawała jednak pewną tolerancję religijną podbitym przez niego ludom. Były to lata nawróceń i pierwszych stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską, Czyngis Chanem i innymi władcami państw Azji Środkowej, a nawet powstała pewna struktura kanoniczna: pierwszy znany biskup na tym terenie pochodzi z 1278 roku. Jednak w tych latach intensywnego rozwoju islamu, hordy Khana Ali obaliły poprzednich władców, zniszczyły klasztor Almalik w 1342 roku i zamęczyły franciszkańskiego biskupa Ryszarda z Burgundii, wraz z pięcioma innymi franciszkanami i łacińskim kupcem (wszyscy są obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego). 

Współcześni męczennicy

Po raz kolejny sprawdza się stare porzekadło Tertuliana, które mówi. "krew męczenników jest nasieniem chrześcijan". znów się spełnia, nawet jeśli potrzeba było kilku wieków - aż do połowy XX wieku - by ją urzeczywistnić. Jak na ironię, opatrznościowym narzędziem, dzięki któremu to ziarno wydało owoce, był Józef Stalin i jego zarządzenia o deportacjach, które zaludniły opustoszałe stepy grupami Europejczyków, często katolików: Polaków, Niemców, Ukraińców czy Litwinów... Niektórzy z tych pierwszych zesłańców zginęli, próbując opanować surowe warunki klimatyczne tego obszaru. Ale inni przeżyli i przyszli nazywać tę ziemię swoją ojczyzną, również dzięki gościnności i współczuciu pierwotnych mieszkańców tych terenów: Kazachów. W czasach stalinowskich, nawet z narażeniem własnego bezpieczeństwa, wielu z tych Kazachów karmiło lub udzielało schronienia zesłańcom, dzieląc ich los. 

Wraz z rozpadem ZSRR współczesny Kazachstan uzyskał niepodległość w 1991 roku, a w 1992 roku nawiązał stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Zapoczątkowało to czas wolności dla wiernych różnych wyznań. Mało tego, ten Kościół, który wyszedł z tysiąca trudności i który zjednoczył tyle narodowości, potrafił ułożyć swoje dzieło i opiekę nad katolikami rozsianymi po rozległych przestrzeniach kraju. Dziś istnieją trzy diecezje: Mariacka w Astanie, Świętej Trójcy w Ałmaty i diecezja Karaganda. Na zachodzie kraju, w Atyrau, znajduje się również Administracja Apostolska. W całym kraju jest 108 kościołów, obsługujących łącznie około 182 000 katolików: około 1 % ludności. Jest to zatem druga po prawosławiu największa mniejszość chrześcijańska w kraju o większości muzułmańskiej. Choć katolicy często wywodzą się z rodzin o europejskich korzeniach (polskich, niemieckich, ukraińskich czy litewskich), Kościół stopniowo zapuszcza korzenie na tych ziemiach, ponieważ nawracają się ludzie o różnych korzeniach etnicznych (w tym Kazachowie). W każdą Wielkanoc często można zobaczyć chrzty w głównych katedrach kraju. 

Powody do optymizmu

Chociaż liczby są niewielkie, powody do nadziei dla tego młodego Kościoła są wielorakie: stosunki z rządem kraju są serdeczne i szukają współpracy w dziedzinie budowania pokoju. Kościół katolicki był obecny w każdej z edycji Kongres Liderów Religii Światowych i TradycyjnychPierwszą harmonię religijną i wzajemny szacunek między wyznaniami promował w 2003 roku pierwszy prezydent kraju, Nursułtan Nazarwajew. Jak podkreśla się od początku istnienia współczesnego Kazachstanu w 1991 roku, jedną z gwarancji pokoju w tym kraju jest właśnie harmonia religijna i wzajemny szacunek między wyznaniami. Współistnienie i wspólna praca z innymi wyznaniami, w takich obszarach jak pomoc rodzinie, dialog ekumeniczny i edukacja w zakresie wartości, jest jedną z gwarancji zapobiegania dryfowaniu w kierunku radykalnego islamizmu.

W trzech diecezjach i rozległej administracji apostolskiej następuje powolny, ale stały wzrost: co roku otwierane są nowe kościoły i udzielane są chrzty, dzięki często ofiarnej pracy księży diecezjalnych z różnych krajów Europy, Ameryki Łacińskiej i Azji. Obecne w kraju zakony gwarantują rdzeń różnorodności powołaniowej, co ułatwia wzrost powołań lokalnych w całym kraju. Szczególnie bliska jest również współpraca partnerska ze wspólnotą greckokatolicką, jako wyraźny znak komunii w tak misyjnym i peryferyjnym obszarze. 

W Karagandzie, mieście położonym w centrum kraju, znajduje się Centralnoazjatyckie Seminarium Duchowne, do którego przybywają aspiranci do kapłaństwa z całego obszaru, m.in. z Armenii, Gruzji. W tym samym mieście katedra Matki Bożej Fatimskiej, konsekrowana w 2012 r., upamiętnia ofiary jednego z największych ośrodków prześladowań reżimu komunistycznego, kompleksu poprawczego "Karlag" (obóz KARAGANDY), w którym cierpieli i umierali katoliccy księża i osoby świeckie, a także członkowie innych wyznań religijnych. Katedra jest więc uważana za centrum pojednania i upowszechniania duchowości i kultury, czemu sprzyjają również koncerty na zainstalowanych tam wspaniałych organach (szczególnie jasny sposób szerzenia piękna wiary, biorąc pod uwagę wielowyznaniowe środowisko kraju). W Karagandzie, wraz z diecezją w Astanie, mieszka większość katolików tego kraju, ze względu na dużą koncentrację zesłańców w północnej części kraju. W rzeczywistości w tym drugim mieście żyły i zmarły kluczowe postacie dla obecnego rozkwitu Kościoła, takie jak bł. Bukowiński, Aleksy Zaritski i inni.

Wierni Kościoła w Kazachstanie z niecierpliwością oczekują wizyty papieża. Jak zauważył sam Franciszek podczas swojej ostatniej wizyty ad limina roku 2019, to czas, aby cieszyć się z małych ziół, które rosną w tej krainie stepów, harmonii i pokojowego współistnienia. Wizyta Papieża na tych misyjnych peryferiach będzie niewątpliwie bardzo owocna. Cały kraj przyłącza się do powitania, które z troską i szacunkiem przygotowuje obecny prezydent kraju Kasym-Jomart Tokajew, który był inicjatorem oficjalnego zaproszenia papieża.

AutorAurora Díaz Soloaga

Faith

W przeciwieństwie do innych religii, gdzie obraz założyciela z czasem blednie i zanika, w religii chrześcijańskiej wiara jest zawsze skierowana bezpośrednio do żywego Jezusa.

8 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Chciałbym rozpocząć ten nowy rok akademicki zapraszając was do medytacji nad wiarą. List do Hebrajczyków definiuje wiarę jako "pewność rzeczy oczekiwanych, dowód rzeczy niewidzialnych" (Hbr 11,1). Następnie przedstawia nam przykłady wiary od "naszych starszych": Abla, Enocha, Noego; przede wszystkim przedstawia nam Abrahama i Sarę, Izaaka i Jakuba, Mojżesza, Jozuego, Gedeona (....), Dawida, Samuela i proroków. W wierze wszyscy oni umarli, nie osiągnąwszy przedmiotu obietnicy.

A jaka jest obietnica? Obietnicą jest nasz Pan Jezus Chrystus. W Nim wiemy, jaka jest nadzieja, do której zostaliśmy powołani; jakie jest bogactwo chwały, którą On obdarzył świętych jako dziedzictwo (por. Ef 1, 16-19).

Nasza wiara w Jezusa Chrystusa nie jest czysto naturalnym aktem wiedzy; nie jest jedynie racjonalnym wnioskiem, który można wyprowadzić z przesłanek naukowych, historycznych, filozoficznych....

Nasza wiara z pewnością nie jest irracjonalna, ale nie jest też czysto racjonalna; gdyby była czysto racjonalna, byłaby zarezerwowana wyłącznie dla ludzi inteligentnych, "mądrych", tych, którzy studiują....

Wiara angażuje rozum, ale także wolę, którą zawsze pociąga dobro, a jeszcze bardziej dobro najwyższe, jakim jest Bóg. Nasz rozum widzi Chrystusa jako człowieka, któremu można wierzyć (J 8, 46); nikt nie zdołał Go oskarżyć o grzech (J 8, 46); czyni cuda, które świadczą o prawdziwości tego, co mówi (por. J 3, 2), a naszą wolę, uczucia, afekty pociąga Jego prawdomówność, dobroć, przystępność... Cała Jego osoba jest ogromnie atrakcyjna do tego stopnia, że "świat idzie za Nim" (J 12, 19).

Wszystko to jednak nie wystarcza do aktu wiary. Zdolność do wyznania św. Piotra: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,16) jest łaską, jest darem Boga, nie jest owocem naszego rozumu ani naszej woli. I ten wielki dar Boży przychodzi do nas w Kościele i przez Kościół; a w Kościele - przez sukcesję apostolską. "Dzięki sukcesji apostolskiej czas jest martwy; w przepowiadaniu apostolskim nie ma wczoraj, nie ma jutro, jest tylko dziś" (K. Adam).

W religii chrześcijańskiej sama osoba Założyciela jest przedmiotem wiary, całym tłem wiary. W przeciwieństwie do innych religii, w których obraz założyciela z czasem blednie i zanika, w religii chrześcijańskiej wiara jest zawsze skierowana bezpośrednio do żywego Jezusa.

Kościół zawsze wyznaje: "Ja sam widziałem Jezusa; ja sam słyszałem Go i słyszałem, jak głosił; widzę Go zmartwychwstałego; mam z Nim do czynienia jako z osobą żywą i obecną".

Dlatego Ewangelie są żywym listem; gdyby nie Kościół, żywe Ciało Chrystusa, Ewangelie byłyby martwym listem. "Bez Pisma Świętego bylibyśmy pozbawieni autentycznej formy dyskursów Jezusa; nie wiedzielibyśmy, jak przemawiał Syn Boży, ale bez (apostolskiej) tradycji nie wiedzielibyśmy, kto to mówił, i podobnie zniknęłaby nasza radość z tego, co mówił" (Mohler).

Kiedy umierający w Kościele modli się z wiarą: "Jezu, ufam Tobie", w jego sercu i na ustach bije to samo wyznanie Piotra: "Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego" (Mt 16, 16) i Szczepana: "Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga" (Dz 7, 56).

Ten umierający mężczyzna lub kobieta spojrzy na kapłana, który prawdopodobnie jest przed nim, a kapłan na biskupa, a biskup na kolegium episkopatu i jego Głowę, następcę Piotra w Rzymie. Dzięki sukcesji apostolskiej Chrystus jest tak blisko nas, jak był blisko Piotra. To jest czysta aktualność!                   

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Czytania niedzielne

Radość z odnalezienia tego, który się zgubił. 24. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 24 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-7 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Słysząc ponownie relację z Księgi Wyjścia o przewrotności ludu izraelskiego, który uczynił sobie cielca z roztopionego metalu, aby oddawać mu cześć, ten sam lud miał okazję przypomnieć sobie, jak jego uprzywilejowana pozycja jako ludu Bożego zależała od wolnego wyboru Boga i od tego, że Bóg odpuszczał im grzechy, zanim jeszcze oczekiwał ich pokuty, a już na pewno nie z powodu ich wzorowego zachowania w porównaniu z innymi narodami.

Z pewnością sugestywne jest to, jak w tym fragmencie Biblia wyraża się antropomorficznie, jakby w Bogu istniała droga pokuty, której sprzyjało wstawiennictwo Mojżesza. W ten sposób Bóg stawia się wręcz przed swoim ludem jako przykład pokuty, zmiany sposobu myślenia i działania, sugerując tym samym swojemu ludowi, aby postępował w ten sam sposób, aby przebaczał, aby
Być jak Bóg, który przebacza. Być wiernym w miłości mimo ewentualnych zdrad ukochanej osoby. Sam Mojżesz, który przypomina Bogu o jego obietnicach i przysięgach, jest bohaterem opowieści o Bożym przebaczeniu: mimo rzezi egipskiej i kilkudziesięciu lat ucieczki na pustyni, Bóg powołał go, by wyzwolił swój lud.

Paweł miał to samo doświadczenie: Bóg wybrał go, by był Jego apostołem i niósł Ewangelię narodom, mimo że był "bluźniercze, prześladujące i brutalne".jak przypomina swojemu uczniowi Tymoteuszowi.

Bóg jest taki i Jezus szuka każdej okazji, by to potwierdzić w środowisku takim jak Jego, gdzie faryzeusze i uczeni w Piśmie, dla których "grzesznicy" byli kategorią ludzi zdefiniowaną przez nich według ich zachowania, uważali, że należy ich osądzać i potępiać, odpychając ich i nie mając z nimi żadnej relacji. Zamiast tego Jezus przyjmuje ich i spożywa z nimi posiłek. "Szemrzą", jak ludzie na pustyni, którzy protestowali wobec Boga, i tak stają się grzesznikami, których Bóg próbuje ratować, opowiadając im przypowieści o Bożym miłosierdziu.

Zachowanie, które im proponuje, jest z pewnością niepokojące: pozostawienie dziewięćdziesięciu dziewięciu owiec, nie w bezpiecznym miejscu, ale na pustyni, aby udać się na poszukiwanie tej jednej, zagubionej. A potem nie po to, by po nie wracać, ale by pójść i ucztować z przyjaciółmi. Wymiar poszukiwania tego, co zagubione, przewija się przez trzy słowa Jezusa: iść w poszukiwaniu zagubionej owcy, uważnie szukać zagubionej monety, skanować horyzont.
oczekiwanie na syna, który się oddalił, wychodzenie z domu, aby odzyskać tego, który był w domu, ale z powodu zatwardziałości serca został pominięty w uczcie przebaczenia, z radością syna i zjednoczonego brata. Radość nieba, radość aniołów, radość Boga, radość, która rozprzestrzenia się wśród przyjaciół, nadają całej drodze pokuty i przebaczenia wymiar uniesienia, który zachęca wszystkich do kroczenia tą drogą, drogą proszenia o przebaczenie i dawania miłosierdzia.

Homilia na temat czytań z niedzieli 24.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

"Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, 'że' przypadkiem to mi się przytrafiło" - mówi papież Franciszek

Papież Franciszek kontynuuje katechezy na temat rozeznania. Przy tej drugiej okazji wziął przykład z epizodu z życia św. Ignacego z Loyoli.

Javier García Herrería-7 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Katecheza nt. Papież Franciszek dokonał refleksji na temat działania opatrzności w zwykłym życiu. Za pozorną przypadkowością wielu codziennych działań kryje się ręka Boga.

Po tym jak został ranny w nogę w obronie miasta Pampeluna, przez kilka miesięcy przechodził rekonwalescencję. Z braku ekranów, które by go zabawiały w godzinach prostracji, mógł jedynie zwrócić się do czytania jako środka rozrywki i ucieczki. Z tego powodu prosił krewnych o książki o rycerstwie, które bardzo lubił, ale ponieważ w domu były tylko książki religijne, musiał zadowolić się tym gatunkiem. Dzięki tej sytuacji zaczął lepiej poznawać życie Chrystusa i świętych.

Papież Franciszek, duchowy syn św. Ignacego, skomentował, jak założyciel jezuitów "był zafascynowany postaciami św. Franciszka i św. Dominika i odczuwał pragnienie ich naśladowania". Ale świat rycerski również nie przestaje go fascynować. I tak czuje w sobie tę przemienność myśli, tych rycerskich i tych świętych, które wydają się być równoważne".

"Ale Ignacy zaczyna też dostrzegać różnice" - kontynuował Papież. W autobiografii - w trzeciej osobie - pisze: "Kiedy myślał o świecie - i o rzeczach rycerskich, rozumie się - czerpał wielką rozkosz; ale kiedy po zmęczeniu opuszczał go, był oschły i niezadowolony; a kiedy idąc do Jerozolimy boso, i nie jedząc nic prócz ziół, i wykonując wszystkie inne rygory, które powinni byli czynić święci, nie tylko był pocieszony, kiedy był w takich myślach, ale nawet po opuszczeniu go był zadowolony i radosny" (n. 8), pozostał po nim ślad radości". 8), pozostawili mu ślad radości".

Franciszek wyjaśnia działanie łaski

Prześlizgując się nad tą historią, Ojciec Święty podkreślił kontrast między pustką pozostawioną w ludzkim sercu przez pewne pragnienia, które są przedstawiane w bardzo atrakcyjny sposób, a rzeczami Bożymi, które może nie są zbyt apetyczne, ale potem wypełniają człowieka. Tak dzieje się ze św. Ignacym, gdy zasmuca go ofiarowana mu literatura religijna.

Papież przytoczył znany tekst z "Ćwiczeń duchowych" św. Ignacego, w którym wyjaśnia on różne sposoby działania diabła z ludźmi lepszymi i gorszymi: "U osób, które przechodzą z grzechu śmiertelnego w grzech śmiertelny, powszechnie panuje zwyczaj, że nieprzyjaciel proponuje im pozorne przyjemności, upewnia ich, że wszystko jest w porządku, każąc im wyobrażać sobie rozkosze i przyjemności zmysłów, aby je zachować i sprawić, że będą bardziej wzrastać w swoich wadach i grzechach; u takich osób dobry duch działa w sposób przeciwny, kłując i urągając ich sumieniu przez słuszny osąd rozumu" ("Ćwiczenia duchowe", 314).

Słuchanie serca

"Ignacy, kiedy został zraniony w domu ojca, nie myślał dokładnie o Bogu ani o tym, jak zreformować swoje życie, nie. Pierwsze doświadczenie Boga miał przez słuchanie własnego serca, które pokazało mu ciekawą inwersję: rzeczy, które na pierwszy rzut oka były atrakcyjne, pozostawiły go rozczarowanym, a w innych, mniej błyskotliwych, czuł pokój, który trwał przez długi czas. My też mamy to doświadczenie, często zaczynamy myśleć jedno i trwamy w tym, a potem jesteśmy rozczarowani (...). Tego musimy się nauczyć: słuchać własnego serca.

Ale słuchanie głosu serca nie jest łatwe, choćby dlatego, że jesteśmy bombardowani tak wieloma bodźcami. "Słuchamy telewizji, radia, telefonu komórkowego - kontynuował Papież - jesteśmy mistrzami słuchania, ale pytam was: czy umiecie słuchać swojego serca? Zatrzymujesz się, by powiedzieć: "Ale jak wygląda moje serce? Czy jest zadowolone, czy jest smutne, czy czegoś szuka? Aby podejmować dobre decyzje konieczne jest słuchanie własnego serca.

Pojawienie się przyczynowości

Aby przygotować się do słuchania swojego wewnętrznego głosu, należy czytać biografie świętych. W nich łatwo dostrzec Boży sposób działania w życiu ludzi, dzięki czemu ich przykład prowadzi nas w naszych codziennych decyzjach. Interioryzując Ewangelię i życie świętych, człowiek uczy się dostrzegać, jak "Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, że przypadkiem, przypadkiem to mi się przytrafiło, przypadkiem zobaczyłem tę osobę, przypadkiem zobaczyłem ten film, to nie było zaprogramowane, ale Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, a także w niepowodzeniach: 'musiałem iść na spacer i miałem problem z nogami, nie mogę...'. Porażka: co mówi do ciebie Bóg? Co mówi do ciebie tam życie?" . Kierując się tą nadprzyrodzoną logiką, papież poradził wiernym, by byli "uważni na rzeczy nieoczekiwane".

To właśnie w niespodziewanych wydarzeniach często przemawia Bóg. "Czy Pan mówi do ciebie, czy diabeł mówi do ciebie? Ktoś jest. Ale jest coś dla rozeznać sięJak reaguję na niespodziewane rzeczy? Byłam taka spokojna w domu i "bang, bang", przyjeżdża teściowa i jak reagujesz z teściową? Czy to miłość, czy może coś innego w środku? I to ty dokonujesz rozeznania. Pracowałem w biurze i przychodzi kolega i mówi mi, że potrzebuje pieniędzy i jak reagujesz? Zobacz, co się dzieje, gdy doświadczamy rzeczy, których się nie spodziewamy i wtedy uczymy się poznawać swoje serce, jak się porusza. Rozeznanie to pomoc w rozpoznawaniu znaków, za pomocą których Pan daje o sobie znać w nieprzewidzianych sytuacjach, nawet nieprzyjemnych, jak to miało miejsce w przypadku rany nogi Ignacego.

Watykan

Asyż gościć będzie uczestników "Ekonomii Franciszka"

Raporty rzymskie-7 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Tysiące młodych ludzi spotka się w Asyżu z papieżem Franciszkiem w ramach projektu Gospodarka Francisco.

Tam papież wysłucha ich propozycji na przyszłość i podzieli się swoimi refleksjami na temat tego, jak gospodarka może budować bardziej sprawiedliwe społeczeństwo. 

Projekt Gospodarka Franciscojest inspirowana pragnieniem papieża, by włączyć młodych ludzi w odnowę globalnej gospodarki.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Niemiecka ścieżka synodalna obchodzi swoje czwarte zgromadzenie plenarne

W dniach od 8 do 10 września we Frankfurcie odbędzie się ponowne posiedzenie plenum ścieżki synodalnej. Główne propozycje stoją w jaskrawej sprzeczności z notą Stolicy Apostolskiej przesłaną w lipcu, zwłaszcza w odniesieniu do "nowych form zarządzania" diecezjami, które mają być wprowadzone.

José M. García Pelegrín-7 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Od 8 do 10 września we Frankfurcie odbędzie się nowa konferencja. Zgromadzenie Plenarne Niemieckiej Drogi Synodalnej. To już czwarta, po styczniu/lutym 2020, wrześniu/październiku 2021 i lutym 2002. Pierwotnie planowano, że będzie to ostatnie, ale już w lutym zdecydowano, że piąte i być może ostatnie Zgromadzenie Plenarne odbędzie się na początku 2023 roku.

Niezależnie od konkretnych kwestii, którymi zamierza się zająć, a do których odnosimy się przy okazji poprzedni montaż - "Forum na temat władzy i rozdziału władz w Kościele" we Frankfurcie przedstawia nową "ocenę" homoseksualizmu i katolickiej moralności seksualnej w ogóle; "opcjonalny" celibat dla kapłanów lub "otwarcie" dla kobiet wszystkich posług w Kościele - tak zwane "Forum na temat władzy i rozdziału władz w Kościele" we Frankfurcie przedstawia do drugiego czytania, czyli do "ostatecznego głosowania", dwie propozycje, których celem jest utrwalenie drogi synodalnej, nadanie jej trwałego charakteru lub, mówiąc słowami jednego z liderów Forum, "efektu dźwigni daleko wykraczającego poza drogę synodalną".

Propozycja "Konsultować i decydować wspólnie" przewiduje "radę synodalną diecezji" w celu "wspólnego omawiania i decydowania o wszystkich kwestiach ważnych dla diecezji". Ostatecznie chodzi o to, że decyzje istotne dla diecezji mają być podejmowane wspólnie przez biskupa i tę "demokratycznie" wybraną radę. W przypadku, gdy biskup nie "zgadza się" z decyzją podjętą przez radę, rada może "sprzeciwić się głosowi biskupa większością dwóch trzecich głosów".

Ostrzeżenie dla drogi synodalnej

Jest to właśnie najbardziej wyraźny aspekt, który skrytykował nota Stolicy Apostolskiej w lipcu ubiegłego roku. Tu przypomniano, że droga synodalna "nie jest uprawniona do zobowiązywania biskupów i wiernych do przyjęcia nowych form rządów". Nota wyraźnie zaznacza, że "nie byłoby dopuszczalne wprowadzanie nowych struktur lub oficjalnych doktryn w diecezjach przed osiągnięciem porozumienia na poziomie Kościoła powszechnego". Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób IV Zgromadzenie w ramach podróży synodalnej będzie próbowało rozwiązać tę sprzeczność. 

To samo dotyczy innego tekstu zaproponowanego do przyjęcia przez Zgromadzenie, zatytułowanego "Wzmocnienie synodalności w sposób trwały: Rada Synodalna dla Kościoła katolickiego w Niemczech". Taka "Rada Synodalna" miałaby nie tylko zadanie doradzania "w sprawie istotnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie", ale proponuje się, aby miała zdolność podejmowania "fundamentalnych decyzji o znaczeniu ponaddiecezjalnym w zakresie planowania duszpasterskiego, kwestii przyszłości i spraw budżetowych Kościoła, które nie są rozstrzygane na szczeblu diecezjalnym". Jej skład odpowiadałby składowi Zgromadzenia Synodalnego Drogi i miałaby ona "stały sekretariat, który miałby być odpowiednio obsadzony i finansowany". 

Kategorie polityczne

Według jednego z liderów Forum, jego funkcją była koordynacja prac Konferencji Episkopatu i Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. Implicite zatem stwierdza się, że Komitet Centralny otrzymuje ten sam poziom decyzyjności w Kościele, co Konferencja Episkopatu. To tłumaczy niezadowolenie, wyrażane wielokrotnie przez przedstawicieli "Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich", że Watykan zaprasza na rozmowy tylko biskupów, a nie osoby świeckie. Wydaje się, że kategorie, którymi się kierują, są kategoriami natury politycznej: to, czego by chcieli, to "dwustronne negocjacje" między Kurią Rzymską a niemiecką ścieżką synodalną lub radą.

Innym aspektem, który jest podkreślany w dniach poprzedzających IV Zgromadzenie, jest to, że droga synodalna "nie jest szczególną drogą niemiecką". Georg Bätzing (przewodniczący Konferencji Episkopatu) i Irme Stetter-Karp (przewodnicząca Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich). W publikacji na temat "procesów synodalnych Kościoła powszechnego" poszukuje się "porównywalnych rozważań, dynamik i pytań w innych krajach i regionach świata". 

Jak podaje KNA ("Katolicka Agencja Informacyjna"), Bätzing i Stetter-Karp dochodzą do wniosku, że "nie tylko w Niemczech istnieje zapotrzebowanie na większą przejrzystość i podział władzy, na bardziej rozwinięte i lepiej zakomunikowane relacje seksualne i etykę, na bardziej otwarty projekt przyszłości kapłańskiej egzystencji oraz na bardziej odpowiedzialną i widoczną rolę kobiet w Kościele".

Współuczestnicy podróży synodalnej w Niemczech

Taka wydaje się być "odpowiedź" na lipcową notę Stolicy Apostolskiej: niemiecka ścieżka synodalna szuka "współtowarzyszy" czy wręcz sojuszników, by podkreślić, że omawiane tam kwestie mają znaczenie także w "Kościele powszechnym", bo "Kościół powszechny to nie jest po prostu kuria watykańska", jak mówi przedstawiciel ścieżki synodalnej.

Z drugiej strony nie ustaje krytyka procesu synodalnego: listy nadsyłane przez biskupów lub przez konferencje biskupów, np. z Europy Północnej czy Polski, a także przez stowarzyszenia wiernych, np. "New Beginnings czy "Maryja 1.0", dołączają się do krytyki ze strony niektórych teologów. Na przykład szwajcarski teolog Martin Grichting - były wikariusz generalny diecezji Chur - opublikował niedawno w gazecie "Die Welt" artykuł zatytułowany "Nie można głosować nad istotą chrześcijaństwa".

Zdaniem tego teologa, droga synodalna "narzuca Kościołowi struktury demokratyczne, które atakują istotę chrześcijaństwa. Uważa się, że Kościół nie jest czymś właściwym dla Objawienia, więc pozostawia się go w rękach ludzi, którzy sami się upodmiotowili". Z urzędnikami związanymi z polityką i "inżynierią społeczną" oraz z większością biskupów "Kościół zdetronizował swojego Króla, samego Chrystusa". Zdaniem Grichtinga, droga synodalna "milcząco zakłada, że to nie samoujawniający się Bóg, a więc Ewangelia i tradycja Kościoła są dla niego decydujące, ale współczesny, postchrześcijański światopogląd".

Ludzie bez praw

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą trisomii 21, ale ostatecznie wynik jest ten sam: nie są uważani za ludzi. Nie zasługują na to, by je pokazywać, a tym bardziej pokazywać z radością.

7 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

że Europejski Trybunał Praw Człowieka uważa, że wykazanie, iż osoby niepełnosprawne są Zespół Downa nie powinny być pokazywane szczęśliwe i normalne byłyby kiepskim żartem w dystopijnym świecie, gdyby nie fakt, że są prawdziwe. Stało się to 1 września tego roku.

W istocie ten Trybunał, który zgodnie ze swoją nazwą i urzędem jest ostatecznym strażnikiem podstawowych praw jednostek, zdaje się nie uważać ludzi za ludzi, a przynajmniej za podmioty prawa. w dół. Filmik, o którym mowa, to cudo skierowane do przyszłej matki dziecka z zespołem Downa. Argumentem użytym przez Trybunał Praw Człowieka jest to, że takie podejście może sprawić, że kobiety, które zdecydowały się nie kontynuować ciąży, będą czuły się winne, skoro wiedziały, że dziecko może urodzić się z tą genetyczną mutacją.

Historię tego wyroku można znaleźć pod adresem. różne strony Nie będę się nad tym rozwodził. Przeraża mnie, jak ciało, które zrodziło się - jak kilka innych - z doświadczenia strasznych wojen światowych, a w szczególności straszliwego łamania praw człowieka, eksterminacji i systematycznych masakr dokonywanych przez ideologię nazistowską, jest w stanie kilkadziesiąt lat później rozróżnić ludzi, którzy zasługują na traktowanie i pokazywanie ich jako takich, od ludzi, którzy nie zasługują.

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą trisomii 21, ale ostatecznie wynik jest ten sam: nie są uważani za ludzi. Nie zasługują na to, by pokazywać ich jako tych, którzy spełniają "ich standardy". Nie zasługują na szczęście. Nie mogą one, idąc za argumentem francuskiej Rady Audiowizualnej popartym przez ETPC, przypominać nam, że wszyscy mamy wady, nawet jeśli nie jesteśmy skośnoocy.

Trzeba im uniemożliwić przypomnienie sobie, że monochromatyczny i "wolny od w dół"pokolenie o najwyższym spożyciu antydepresantów, najwyższym wskaźniku samobójstw i największej liczbie młodych ludzi poniżej 20 roku życia, którzy uważają się za nieszczęśliwych".

Niecałe 100 lat zajął nam powrót do ograniczonych praw; do posiadania tych, którzy decydują, kto powinien, a kto nie powinien żyć, kto może, a kto nie może być szczęśliwy.

Dziś są to m.in. w dół ci, którzy nie mogą być szczęśliwi, jutro może to być głuchy, łysy, z lekką nadwagą, albo rodziny z dziećmi, albo nieuleczalnie chorzy, albo ci, którzy biorą anksjolityki, którzy nie mogą być szczęśliwi, bo uważa się, że może to wywołać poczucie winy u tych bez dzieci lub z depresją.

 Tak jak kiedyś dyskryminacja opierała się na kolorze skóry, akcencie czy regionie pochodzenia, tak dziś opiera się na - czasem nawet błędnym - badaniu prenatalnym.

Dzisiaj, w pierwszym świecie, w którym ci ludzie - którzy w przeszłości często nie wychodzili z domu - kończą karierę, pracują, mieszkają samotnie, rywalizują globalnie w sporcie, są modelami na wybiegach, a nawet pomagają w opiece nad rodziną, chce się ich znowu zamknąć w czterech ścianach za to, że są inni. Dla pokazania, że tak, różnorodny świat jest bogactwem, że oni też, tak jak ty i ja, czynią ten świat lepszym. 

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Happy end

6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Trzy miesiące temu skończyłem moją małą refleksję ".Strach przed guzem"Byłem w bardzo niskiej tonacji, w połowie ze strachu przed przesadną reakcją, a w połowie dlatego, że każdy chory przechodzi przez kolejne dobre i złe etapy, a w tym momencie musiałem być w jednym z tych pierwszych. Faktem jest, że okazałem się dobrym omenem, bo operacja przebiegła bez komplikacji, okres pooperacyjny przeszedłem z większym dyskomfortem niż bólem czy dolegliwościami, a na koniec lekarze ogłosili, że jestem wyleczony, bez innych zobowiązań niż minimalna kontrola co kilka miesięcy.

Kilka kropel (w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa) pozostało na pamiątkę, ale, krótko mówiąc, byłbym niewdzięczny, gdybym nie był wdzięczny wszystkim pracownikom służby zdrowia, którzy wyciągnęli mnie z kłopotów, kręgowi rodziny i przyjaciół, którzy wspierali mnie niestrudzenie i, last but not least, boskiej Opatrzności, która w tym przypadku przynajmniej trochę ścisnęła, ale nie utopiła mnie, dając mi przedłużenie, abym mógł kontynuować przez trochę czasu tutaj na dole.

Przypomina mi to historię opowiadaną o Walterze Matthau, jednym z moich ulubionych aktorów. Podobno cierpiał na chorobę serca i w trakcie kręcenia filmu dostał zawału. Kiedy został wypisany, ekipa filmowa przywitała go z oczekiwaniem. Wszedł ze złamaną twarzą i powiedział: "Lekarz dał mi trzy miesiące życia...". Po sprawdzeniu, że osiągnął zamierzony efekt, dodał: "...ale gdy dowiedział się, że nie mam pieniędzy, by mu zapłacić, dał mi jeszcze sześć miesięcy".

W każdym razie nie jest to temat, z którego można zacząć żartować, choć zawsze uważałem, że czarny humor jest lepszy od tragedii... o ile nie implikuje postawy denialistycznej wobec katastrofy, która, czy nam się to podoba, czy nie, jest nieuniknionym wynikiem całej ludzkiej egzystencji. Aby definitywnie uciec przed śmiercią, nie ma alternatywy dla religii, o czym dość dobrze wiedzą wszyscy ci, którzy uparcie ją atakują (religię, ma się rozumieć, bo ze śmiercią nie ma kto walczyć).

I słusznie, bo ateiści, agnostycy i w ogóle ludzie obojętni nie są nieświadomi, że my, wierzący, jesteśmy tu po to, by walczyć także o ich nieśmiertelność, a nawet o dobrą śmierć, którą - jak wyznają - tylko oni się przejmują. Zdaję sobie sprawę, że istnieją pewne torquemadas, które chcą zwiększyć liczbę skazanych na piekło, ale według mojego doświadczenia jako zwykłego wierzącego, gdyby to zależało od nas, wszyscy poszlibyśmy prosto do nieba, bez udręki i śmierci!

Wróćmy jednak na chwilę do mojego przeszłego doświadczenia i jego przypuszczalnie szczęśliwego wyniku. Szczęśliwy również z powodu szczerej radości, jaką wyraziło wielu przyjaciół, a nawet zwykłych znajomych, gdy przekazałem im dobrą nowinę. Byłem nieco pyskaty i uświadomiłem chyba zbyt wielu ludziom mój "romans", powodując więcej obaw niż było to konieczne. Musiałam więc być równie jednoznaczna, gdy wszystko układało się korzystnie, co było pokutą, którą z radością spełniłam.

Niejednokrotnie jednak wykrywałem u moich rozmówców lekką nutę nieufności, jakby mówili sobie: "Czy naprawdę wszystko jest w porządku? To nie jest fałszywy negatyw, prawda? Mówię "fałszywie negatywne", bo w sprawach związanych ze zdrowiem pożądane jest, aby wszystko okazało się negatywne, za przyzwoleniem van Gaala, tego holenderskiego trenera Barcelony, który zawsze powtarzał: "Trzeba być pozytywnym, nigdy negatywnym".

Jak mówię, w najbardziej zmartwionych, najbliższych mi osobach wykryłem pewien niepokój: z tym rakiem to wiadomo. "Mówisz, że radzisz sobie bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak jest. Ale zobaczymy jak sobie radzisz za pół roku, albo za rok, albo za dwa...". No cóż, szczerze mówiąc, wszystko zależy od tego, jak długo trwa oczekiwanie, bo przypuszczam, że jeśli przeżyję trzydzieści lat, to będę miał ponad sto i, o ile nie nastąpiło kilka rewolucji medycznych, będę naprawdę wykończony.

Jedyne miecze Damoklesa, które się liczą, to te, które grożą, że w każdej chwili na ciebie spadną. I tu właśnie jesteśmy. Przyznałem się w poprzednim wpisie, że jestem takim samym hipochondrykiem jak następny człowiek. Zdarzało mi się, że w niektóre noce, kiedy sen trwał nieco dłużej niż zwykle, mówiłem sobie: "Cóż, jeśli to prawda, że mój rak prostaty został stłumiony w zarodku, to kto może mnie zapewnić, że nie mam w sobie kolejnego raka okrężnicy, płuc czy gardła? W końcu jeden koszyk powstaje ze stu.

Może powinienem poprosić o dokładne badania...". Ale, nie, nie, NIE. Jeśli jest potrzeba rezonansu magnetycznego, tomografii komputerowej, kolonoskopii czy czegokolwiek innego, niech lekarz pierwszego kontaktu będzie tym, który o nie poprosi. Nie ja. Jak mówią Włosi (pominę brzydkie słowo): "Mangiare bene, ... forte e non avere paura della morte". My Hiszpanie jesteśmy mniej ekspresyjni i ujmujemy to tak: "¡A vivir, que son dos días!

Po zastanowieniu można jednak wyciągnąć coś pozytywnego z tych fałszywych negatywów. Jedną z moich ulubionych płyt (z czasów, gdy mieliśmy płyty) jest recital arii Bacha i Haendla w wykonaniu wielkiego artysty Katheleen Ferrierzmarł na raka w wieku 41 lat. Było to jej ostatnie nagranie, a wrażenie zrobiło na mnie świadectwo jej producenta płyt na odwrocie okładki:

Podczas popołudniowej sesji 8. odebrano wiadomość telefoniczną ze szpitala, w którym Katheleen przeszła niedawno badania lekarskie. Nigdy nie widziałem, by wyglądała bardziej promiennie niż wtedy, gdy kilka minut później wróciła na scenę. "Mówią, że jestem całkowicie w porządku, kochanie", powiedziała z akcentem Lancashire, do którego powracała w chwilach wielkiej radości lub humoru. Następnie zaśpiewała "He was despised" z takim pięknem i prostotą, że wierzę, że nigdy nie było i nie będzie to przewyższone.

8 października 1953 roku, dokładnie rok po ostatniej sesji, zmarł w University College Hospital.

I teraz pojawia się pytanie: czy lekarz popełnił błąd w postawieniu diagnozy, czy pobożnie wprowadził pacjentkę w błąd, czy po prostu nie chciała wiedzieć, co jej się mówi? Teraz, po zastanowieniu, czy to naprawdę ma znaczenie, jaka jest prawidłowa odpowiedź? Mogła też zostać potrącona przez autobus, gdy wychodziła ze studia nagraniowego, albo wiele innych możliwości. Liczy się to, że - czy o tym wiedziała, czy nie - pożegnała się z życiem mistrzowskim i pamiętnym wykonaniem tej pięknej arii z Mesjasza, być może najwspanialszego oratorium, jakie kiedykolwiek skomponowano.

Nie sądzę, że ani ja, ani prawie nikt inny nie będzie w stanie wejść na szczyt o podobnej wysokości bez względu na to, ile lat będziemy żyć i jak bardzo będziemy się starać. Jedną rzeczą, która jest pewna, jest to, że Katheleen, skorodowana przez chorobę, nigdy nie czuła się tak żywa i tak bliska pełni, jak przez te kilka minut, wiedząc, jak wiedziała, że jest w pełni zdrowa i może wykonać w całej prostocie i doskonałości to, po co przyszła na ten świat. Tak też zrobił. Nie proszę o większą łaskę dla siebie ani dla nikogo innego czytającego te wiersze. Czas to najmniejszy problem.

Watykan

Zakon Maltański odnawia się: ogłoszono nową Kartę Konstytucyjną

Po kryzysie w Zakonie Maltańskim w 2016 roku papież Franciszek promulgował właśnie nowe konstytucje, w oczekiwaniu na potwierdzenie normalności tego długiego procesu przez Kapitułę Generalną w styczniu 2023 roku.

Giovanni Tridente-6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Zakończyła się pierwsza faza zawiłej sprawy, w którą zaangażowany jest historyczny i szeroko rozpowszechniony Suwerenny Wojskowy Zakon Szpitalny św. Jana Jerozolimskiego, z Rodos i Malty (S.M.O.M.), znany po prostu jako "...the Sovereign Military Hospitaller Order of St.Zakon Maltański"od kilku lat, co najmniej od 2016 roku, w tych dniach dobiegła końca.

Papież Franciszek bowiem własnym dekretem, który wszedł w życie 3 września, promulgował nową kartę konstytucyjną zakonu i odpowiadający jej Kodeks Melitense, odwołując jednocześnie wysokie urzędy i rozwiązując Suwerenną Radę. Dokument jest już dostępny na stronie internetowej organizmu.

Teraz rozpoczyna się drugi etap, który doprowadzi S.M.O.M. do wewnętrznej odnowy, która zajęła co najmniej siedem lat i liczne perypetie, aby zidentyfikować warunki z nową Konstytucją. Sam Papież wyznaczył 25 stycznia 2023 r., święto Nawrócenia św. Pawła, jako datę Nadzwyczajnej Kapituły Generalnej, która zgodnie z rozporządzeniem zatwierdzonym przez Papieża ma mianować nowe kierownictwo Zakonu, w tym Wielkiego Mistrza - wakującego od 2020 r. po śmierci Fra' Giacomo Dalla Torre del Tempio di Sanguinetto.

W międzyczasie ukonstytuowała się tymczasowa Suwerenna Rada składająca się z 13 członków, która ma wspierać specjalnego delegata papieża (kardynała Silvano Maria Tomasi) i porucznika Wielkiego Mistrza (Fra' John T. Dunlap), który nadal pełni swoją funkcję, w przygotowaniu Kapituły Generalnej, której ten ostatni będzie współprzewodniczył.

Historia Zakonu

Zakon Maltański ma wielowiekową historię sięgającą pierwszego wieku drugiego tysiąclecia. Od 1113 roku jest uznawana za podmiot prawa międzynarodowego i utrzymuje stosunki dyplomatyczne z ponad 100 państwami, z Unią Europejską oraz jest stałym obserwatorem przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jest to katolicki świecki zakon działający w 120 krajach, gdzie zajmuje się głównie działalnością charytatywną, medyczną, społeczną i humanitarną. Zorganizowana jest w 11 przeoratów, 48 Stowarzyszeń Narodowych, 133 misje dyplomatyczne, 33 korpusy pomocowe i 1 agencję pomocy międzynarodowej, a także zarządza licznymi szpitalami, centrami medycznymi i specjalistycznymi fundacjami.

Jana Jerozolimskiego", nadając wagę suwerenności i niezależności tej pierwszej wspólnocie klasztornej, która od pół wieku (1048) opiekowała się ubogimi pielgrzymami w jerozolimskim szpitalu, i przekształcając ją w świecki zakon. Pierwszym przywódcą i Wielkim Mistrzem był bł. Fra' Gerard, pochodzący ze Scala, kilka kilometrów od Amalfi w południowych Włoszech.

Nowa Karta Konstytucyjna zawiera cele Zakonu, które odnoszą się przede wszystkim do promowania "chwały Bożej i uświęcenia jego członków" poprzez obronę wiary oraz opiekę nad ubogimi i cierpiącymi "w służbie Ojca Świętego". Jego członkowie są prowadzeni "do bycia wiarygodnymi uczniami Chrystusa", a cały Zakon "daje świadectwo chrześcijańskim cnotom miłości i braterstwa".

Rozwój sytuacji w ostatnich latach

Wielokrotnie Stolica Apostolska interweniowała u Rycerzy Maltańskich, aby potwierdzić ich tożsamość i pomóc im przezwyciężyć kryzysy, o czym informuje papież Franciszek w swoim najnowszym dekrecie. I tak też się stało podczas tego pontyfikatu, zgodnie z serią perypetii stanowiących wewnętrzny podział jego członków, który rozpoczął się od wstępnej defenestracji jednego z poprzednich wielkich kanclerzy (Albrechta Freiherra von Boeselagera) w grudniu 2016 r.

Wówczas patronat nad zakonem powierzono kardynałowi Raymondowi Leo Burke (mianowanemu przez papieża Franciszka 8 listopada 2014 r.), który już od 2011 r. był jego członkiem. Celem tego stanowiska jest reprezentowanie papieża i promowanie duchowych interesów zakonu, a także utrzymywanie relacji ze Stolicą Apostolską. Wielkim Mistrzem Zakonu był Fra' Matthew Festing.

W tym momencie, między końcem 2016 r. a początkiem 2017 r., pojawiły się pierwsze nieporozumienia, które w kolejnych latach miały doprowadzić do różnych działań papieża na rzecz całkowitej reorganizacji zakonu i jego relacji ze Stolicą Apostolską.

Prowizorki, jak wspomniano wyżej, można prześledzić po wymuszonym odwołaniu na początku grudnia 2016 r. wielkiego kanclerza Boaselagera, oskarżonego o to, że w poprzednich latach rozdawał prezerwatywy podczas inicjatywy humanitarnej w Myanmarze. Bronił się twierdząc, że nie wiedział o sprawie, że została ona rozstrzygnięta na szczeblu lokalnym i że interweniował, gdy tylko się o niej dowiedział.

Ówczesny kardynał Patronus poinformował o tym papieża, prawdopodobnie w celu uzyskania jego poparcia dla decyzji o odwołaniu wielkiego kanclerza Boaselagera, ale wydaje się, że w liście do Burke'a i zakonu papież, podkreślając moralną ważność sprawy, wezwał do "dialogowego" rozwiązania w celu zrozumienia przyczyn incydentu, bez szczególnego wstrząsu. Jednak taka praktyka nie miała miejsca. Para posłań z Sekretariatu Stanu, podpisana przez kardynała Pietro Parolina, została następnie skierowana do Wielkiego Mistrza, aby podkreślić to, do czego wzywał Papież: "dialogu na temat sposobu podejścia do każdego problemu i jego rozwiązania".

Prośba papieża

W tym momencie, kilka tygodni później, 22 grudnia 2016 r., papież powołał do zbadania sprawy pierwszą komisję śledczą, w skład której weszli m.in. ówczesny monsignor Silvano Maria Tomasi i jezuicki kanonista Gianfranco Ghirlanda, obaj teraz kardynałowie.

W styczniu 2017 roku nastąpił nowy etap afery - rezygnacja Wielkiego Mistrza Festinga, stanowiska zajmowanego zwykle dożywotnio, zażądana przez papieża po tym, jak sam przywódca zakonu sprzeciwił się papieskiej komisji, domagając się pełnej autonomii dla Rycerzy Maltańskich i zaprzeczając jakiejkolwiek współpracy.

W następnym miesiącu papież Franciszek, "w związku z kapitułą nadzwyczajną, która ma wybrać nowego wielkiego mistrza" S.M.O.M., mianuje delegatem specjalnym ówczesnego zastępcę ds. ogólnych Sekretariatu Stanu, kardynała Angelo Becciu, wezwanego do współpracy z tymczasowym porucznikiem "dla większego dobra zakonu i pojednania wśród wszystkich jego elementów, zakonnych i świeckich".

2 maja 2018 roku Fra' Giacomo Dalla Torre, osoba zrównoważona i doskonały mediator między wrażliwością i wewnętrznymi konfliktami, został wybrany Wielkim Mistrzem, ale zmarł przedwcześnie 29 kwietnia 2020 roku. W międzyczasie papież odnowił nominację Becciu, aby kontynuować "drogę odnowy duchowej i prawnej" Zakonu, ale proces ten został przerwany przez jego rezygnację po głośnej aferze "Palace of London". Jego następcą 1 listopada 2020 r. został skalabrynianin Silvano Maria Tomasi, z zadaniem kontynuowania urzędu "do zakończenia procesu aktualizacji Karty Konstytucyjnej".

11 listopada 2020 r. zakon zdecydowaną większością głosów wybrał nowego wielkiego mistrza porucznika, Fra' Marco Luzzago, który również zmarł z powodu choroby 8 czerwca br. W następnym tygodniu papież Franciszek mianował kanadyjskiego Fra' Johna Dunlapa nowym porucznikiem, uznając, że zakon "przeżywa nowy moment konsternacji i niepewności".

Miesiące później zakon zakończył proces reformy konstytucyjnej i przygotowuje się do odprawienia nadzwyczajnej kapituły generalnej 25 stycznia, w nadziei papieża Franciszka, że uda się wreszcie zabezpieczyć jedność "i większe dobro" S.M.O.M.

Świętość Kościoła a rzeczywistość grzechu

Redakcja do numeru 719 magazynu drukowanego. Wrzesień 2022 r. 

Rzeczywistość grzechu jest niezaprzeczalna, ale to nie oznacza, że Kościół przestał być święty. Te dwie rzeczywistości razem pozwalają prawidłowo zrozumieć zawarte w Credo potwierdzenie świętości Kościoła.

6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Od pewnego czasu społeczeństwo, a w nim Kościół, jest świadkiem fal informacji, które napełniają go zakłopotaniem i smutkiem w obliczu poważnych skandali różnego rodzaju, lub mniej skandalicznych, ale niezbyt wzorowych zachowań, albo po prostu w obliczu grzechów i ludzkich ułomności chrześcijan. 

Oczywiście, ochrzczeni mają więcej motywów i więcej pomocy do czynienia dobra i powinni lepiej znać cel, do którego wzywa ich stan jako wyznawców Chrystusa, czyli świętość. W szczególności obowiązek dawania przykładu jest większy w przypadku tych, którzy w jakiś sposób reprezentują Kościół publicznie. 

W pierwszej kolejności sytuacje te uświadamiają nam, że jeśli chodzi o możliwości czynienia zła, to wszyscy ludzie są równi. Ale oprócz tego, a przede wszystkim, muszą one służyć uświadomieniu ochrzczonemu konieczności naprawy swojego postępowania pod wieloma względami, nawrócenia i pokuty, uciekania się do Bożego miłosierdzia, korzystania z łaski ofiarowanej w sakramencie spowiedzi; jeśli zna się swoją oczywistą osobistą ułomność, wszystko to jest nierozerwalnie związane z prawdziwym pragnieniem postępu na drodze Jezusa Chrystusa. Pismo Święte określa życie ludzkie jako "milicję", w której każdy zmaga się z samym sobą. Świętość, do której wszyscy jesteśmy powołani, nie jest rzeczywistością, która przychodzi automatycznie przez sam fakt bycia "katolikiem". Jego ukoronowanie przyjdzie na końcu, a będzie to po sądzie, w którym każdy będzie wypróbowany przez swoje uczynki. 

A co z Kościołem jako takim, tym, który w Credo ogłaszamy jako "święty"? 

W jakim sensie używamy tego wyrażenia od początków chrześcijaństwa? Przede wszystkim, czy to przypisanie "świętości" ma jeszcze dzisiaj zastosowanie? W następstwie nadużyć, błędów itp. w jakim stopniu to twierdzenie jest naruszone, czy wymaga korekty? Niektórzy odczuwają reakcję intelektualną podobną do tej, jaką mieli ci, którym trudno było nadal mówić o Bogu po Auschwitz; inni mogą myśleć, że świętości można "wymagać" od katolików, tak jakby jedynym możliwym Kościołem był ten czysty; będą też tacy, którzy ufają, że najbardziej odpowiednie środki dyscyplinarne i prawne rozwiążą problemy. 

Teraz, jak często wyjaśnia Franciszek, reforma Kościoła, o ile jest właściwa i właśnie po to, by była skuteczna, musi rozpocząć się od reformy serc, każdego człowieka.

AutorOmnes

Więcej
Watykan

Po 728 latach Papież otwiera święte drzwi Celestyńskiej Perdonanzy

28 sierpnia papież Franciszek odwiedził L'Aquilę, aby uczcić święto "Perdonanza" stworzonego przez Celestyna V. Oto relacja z pierwszej osoby od jednej z osób, które uczestniczyły w spotkaniu.

Giancarlos Candanedo-5 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Słyszeliśmy o odpustach zupełnych i drzwiach świętych. Niewielu jednak wie, że to właśnie w małym miasteczku w środkowych Włoszech w 1294 roku zapoczątkowano tradycję udzielania odpustu zupełnego za pobożne uczestnictwo w celebracji liturgicznej. W tymże roku w mieście L'Aquila, z okazji liturgicznego wspomnienia męczeństwa św. Jana Chrzciciela i początku swojego pontyfikatu, papież św. Celestyn V bullą "Inter sanctorum solemnia" udzielił odpustu zupełnego tym, "którzy szczerze skruszeni i wyspowiadani wejdą do kościoła św. Marii z Collemaggio od wigilii uroczystości św. Jana do wigilii następującej bezpośrednio po tej uroczystości". Od tego czasu, każdego roku od 29 do 30 sierpnia, mieszkańcy L'Aquila z wielkim oddaniem korzystają z prawa i łaski przyznanej im przez papieża Celestyna V, święto znane jako "Perdonanza Celestiniana".

Przez te ziemie Abruzji przewinęło się kilku papieży, między innymi święty Jan Paweł II i emerytowany Benedykt XVI, ale musiało upłynąć 728 lat, aby rzymski papież wyraźnie przewodniczył temu świętu przebaczenia. Franciszek jest pierwszy papież, który otworzył święte drzwi Collemaggio, aby tysiące wiernych mogło skorzystać z "Perdonanza".

Święto przebaczenia

W niedzielę 28 sierpnia na esplanadzie bazyliki Santa Maria di Collemaggio Franciszek przewodniczył Mszy św. i odprawił obrzęd otwarcia Drzwi Świętych. Wraz ze swoim arcybiskupem, kard. Giuseppe Petrocchi, L'Aquila ubrany na powitanie papieża. Wczesnym rankiem, pomimo złej prognozy pogody i gęstej mgły, tysiące ludzi wyległo na esplanadę na tle fasady imponującej bazyliki. W atrium ustawiono metalową konstrukcję, elegancko przygotowaną jako prezbiterium. Po prawej stronie znajdował się chór złożony z setek kobiet i mężczyzn, który wykonywał piękny repertuar. Rozprowadzono tysiące książeczek do śledzenia celebracji liturgicznej, a wszystkie dekoracje i ozdoby zostały zaprojektowane z motywami i symboliką archidiecezji L'Aquila.

Wizyta papieża była krótka, ale intensywna. O godzinie 8.30 usłyszeliśmy przelatujący nad głową helikopter przywożący go z Rzymu, ale z powodu mgły nie można było go zobaczyć. Było trochę problemów, ale w końcu w środku mgły otworzyła się szczelina światła, która umożliwiła lądowanie helikoptera i tak rozpoczęła się wizyta, która miała się zakończyć w południe.

Z ofiarami trzęsienia ziemi

Pierwszym wydarzeniem było pozdrowienie przez papieża rodzin, które padły ofiarą trzęsienia ziemi, które 6 kwietnia 2009 r. zniszczyło dużą część L'Aquili i w którym zginęło 309 osób. Spotkanie odbyło się na placu katedralnym. Można ją było również śledzić na gigantycznych ekranach ustawionych na esplanadzie Collemaggio.

Uśmiechnięty Franciszek, mimo dolegliwości, które zmuszają go do poruszania się na wózku inwalidzkim, oferował słowa otuchy tym, którzy stracili wszystko, także bliskich. Zaprosił ich do odbudowy nie tylko materialnej, ale i duchowej, ale zawsze razem, "insieme", jak mówi się po włosku. Został gorąco odwzajemniony oklaskami obecnych, a także tych z nas w Collemaggio. Następnie, eskortowany przez kard. Petrocchi, dokonał inspekcji prac związanych z odbudową katedry, wciąż zamkniętej z powodu zniszczeń spowodowanych trzęsieniem ziemi. Zaraz potem przeniósł się do Collemaggio i wjechał na esplanadę w ruchomym papieżu, entuzjastycznie pozdrawiając wszystkich obecnych.

Msza św.

O godzinie 10.00 rozpoczęła się Msza Święta. Do tego czasu mgła ustąpiła miejsca promiennemu słońcu, które towarzyszyło nam przez całą uroczystość. Mszę poprzedził papież, choć znaczną część liturgii odprawił kard. Petrocchi celebrował większą część liturgii, ze względu na ograniczoną mobilność Franciszka. W homiliaSkupiając się na pokorze - nawiązując do papieża Celestyna V - i przebaczeniu, Franciszek przypomniał, że "każdy w życiu, niekoniecznie doświadczając trzęsienia ziemi, może, że tak powiem, doświadczyć 'trzęsienia duszy', które stawia go w kontakcie z własną kruchością, własnymi ograniczeniami, własną nędzą".

Mówił też, że pośród tych nieszczęść otwiera się przestrzeń światła, jak to się stało z nimi w helikopterze, i że kiedy widzimy tę przestrzeń, musimy biec w jej kierunku, bo są to rany Chrystusa, które czekają na nas, aby nas oczyścić, uzdrowić, przebaczyć. Na koniec zachęcił wiernych z L'Aquili do uczynienia tego miasta "prawdziwie stolicą przebaczenia, pokoju i pojednania"! 

Otwarcie Drzwi Świętych

Po serdecznych słowach podziękowania od kard. Petrocchiego serdeczne słowa podziękowania dla papieża, przeszedł na lewą stronę bazyliki, aby dokonać obrzędu otwarcia świętych drzwi. Siedząc na wózku inwalidzkim przed starożytnymi, zamkniętymi drewnianymi drzwiami, Franciszek wysłuchał chóru śpiewającego litanię do świętych, po czym wstał, zrobił kilka kroków, by podejść do drzwi i otrzymał drewnianą laskę, którą trzykrotnie uderzył w drzwi, które się otworzyły i przy których przez chwilę się modlił, a następnie przeszedł przez nie, by pomodlić się przed szczątkami św. Celestyna V, znajdującymi się w prawej bocznej kaplicy bazyliki.

W ten sposób "Celestyńskie ułaskawienie" pozostało otwarte aż do nieszporów 30 sierpnia. Papież Franciszek opuścił bazylikę, pożegnał się z władzami cywilnymi i kościelnymi i wsiadł do małego białego samochodu, który zawiózł go na miejsce, gdzie czekał helikopter, który miał go zabrać do Rzymu. 

Zdjęcie: Święte drzwi bazyliki w Collemaggio. 

Przedłużenie okresu zawieszenia

Udział w tym wydarzeniu i doświadczenie z pierwszej ręki wiary, nadziei i dumy mieszkańców L'Aquili z ich ziemi i tradycji było darem. I właśnie wtedy, gdy myśleliśmy, że "Perdonanza" się skończyła, papież Franciszek nas zaskoczył. Za pośrednictwem Penitencjarii Apostolskiej Ojciec Święty przedłużył o rok "ułaskawienie celestyńskie". Oznacza to, że do 28 sierpnia 2023 r. wszyscy chętni mogą skorzystać z ułaskawienia celestynowskiego, spełniając ustanowione w tym celu warunki: odmawiając Credo, Ojcze nasz i modlitwę według intencji papieża, przystępując do spowiedzi i przyjmując Komunię św. w ciągu ośmiu dni przed lub po uczestnictwie w obrzędzie ku czci Celestyna V lub po modlitwie przed jego szczątkami w bazylice w Collemaggio.

Poznanie tej części Włoch o wielkim pięknie przyrodniczym było okazją do uzyskania odpustu zupełnego. Tysiące osób będzie mogło zrobić to samo w tym roku.      

AutorGiancarlos Candanedo

Ameryka Łacińska

Chile podjęło decyzję w sprawie nowej konstytucji

60% Chilijczyków głosowało przeciwko projektowi konstytucji. Wynik, który pokazuje, że Chile nie chce konstytucji, która drastycznie zrywa z tradycją polityczną, kulturową i wartościami kraju.

Pablo Aguilera-5 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Chile, październik 2020: w plebiscycie 78 % Chilijczyków opowiedziało się za nową konstytucją i wybrało jej opracowanie przez Konwent Konstytucyjny (głosowało 50 % list wyborczych). W lipcu 2021 roku 155-osobowy Konwent, wybrany w demokratycznym głosowaniu, rozpoczął swoją pracę. Stwierdzili oni. ich praca w lipcu 2022 r. 4 września odbył się Plebiscyt, w którym do głosowania zobowiązani byli Chilijczycy, którzy ukończyli 18 lat. Gdyby większość Chilijczyków ją zatwierdziła, uchwaliłby ją chilijski Kongres. Z drugiej strony, gdyby większość ją odrzuciła, w mocy pozostałaby obecna Konstytucja z 1980 roku.

Jeszcze tego samego wieczoru w niedzielę 4, Serwis Wyborczy (autonomiczny organ państwowy) poinformował, że projekt konstytucji został odrzucony przez 61,9 % obywateli, uzyskując aprobatę jedynie 38,1 %. Ten spektakularny wynik był wielkim zaskoczeniem.

Aborcja w proponowanej konstytucji Chile

W marcu tego roku Konferencja Episkopatu (CECH) ostrzegała, że: "Konstytucja polityczna z normą o. aborcja Wolna wola nie może być odczuwana i przyjmowana jako własna przez wielu Chilijczyków, wśród nich wielu ludzi wyznających wiarę religijną, ponieważ szacunek dla życia ludzkiego od poczęcia nie jest czymś drugorzędnym lub opcjonalnym, ale podstawową wartością, którą potwierdzamy w oparciu o rozum i wiarę. Jeśli ta decyzja nie zostanie zmieniona, Konwent Konstytucyjny stawia przed wieloma obywatelami przeszkodę nie do pokonania, by wyrazić zgodę na opracowywany tekst konstytucji".

W lipcu do kraju trafiła propozycja nowej konstytucji. Po raz kolejny CECH, z podpisem wszystkich biskupów, wyraził, że "Duża część propozycji dotyczących sposobu zorganizowania 'wspólnego domu' jest otwarta na opinie, a wielość opcji jest uzasadniona. (...) Negatywnie natomiast oceniamy normy dopuszczające przerywanie ciąży, te, które pozostawiają możliwość eutanazji, te, które szpecą rozumienie rodziny, te, które ograniczają swobodę rodziców w nauczaniu dzieci, te, które nakładają pewne ograniczenia na prawo do edukacji i wolności religijnej. Za szczególnie poważne uważamy wprowadzenie aborcji, którą proponowany tekst konstytucyjny nazywa "prawem do dobrowolnego przerwania ciąży".

Eutanazja

Chilijscy biskupi ostro skrytykowali to, że "artykuł ustanawia, iż państwo gwarantuje korzystanie z tego prawa, wolne od ingerencji osób trzecich, czy to jednostek, czy instytucji, co nie tylko wyklucza udział ojca w tej decyzji, ale także korzystanie z osobistego i instytucjonalnego sprzeciwu sumienia (...) Uderzające jest to, że propozycja konstytucyjna uznaje prawa natury i wyraża troskę o zwierzęta jako istoty czujące, ale nie uznaje żadnej godności ani żadnego prawa do istoty ludzkiej w łonie matki".

Dalej stwierdzili, że "norma konstytucyjna zapewniająca każdemu człowiekowi prawo do godnej śmierci budzi niepokój. Pod tym pojęciem wprowadza się do naszej kultury eutanazję, która jest działaniem lub zaniechaniem mającym na celu bezpośrednie spowodowanie śmierci, a więc wyeliminowanie bólu.

W kwestii rodziny zwrócili uwagę, że tekst "poszerza pojęcie rodziny, mówiąc o "rodzinach w ich różnych formach, przejawach i sposobach życia, bez ograniczania ich wyłącznie do więzi synowskich i pokrewieństwa".

Edukacja

W odniesieniu do edukacji wskazali, że propozycja "nie jest całkowicie jasna w wyrażaniu preferencyjnego i bezpośredniego prawa rodziców do kształcenia swoich dzieci (...) Niepokojąca w tej dziedzinie jest również silna obecność ideologii gender w tekście, ponieważ sprawia ona wrażenie, że dąży do narzucenia się jako jedna myśl w kulturze i systemie edukacyjnym, co szkodzi zasadzie wolności wychowawczej rodziców w odniesieniu do ich dzieci. (...) Ponadto w projekcie tekstu konstytucyjnego istnieje oczywiste milczenie w odniesieniu do dotowanej edukacji prywatnej, która również pełni oczywistą funkcję publiczną.

Jeśli ponad 55% chilijskich uczniów uczy się w subsydiowanym systemie prywatnym, z bardzo wysokim odsetkiem uczniów słabych, dlaczego w celu zagwarantowania wolności edukacji nie zapisano w konstytucji prawa do tych innych propozycji inicjatyw prywatnych, subsydiowanych z publicznych funduszy edukacyjnych, pod nadzorem państwa? (...), nie ustanowiono w niej wyraźnie prawa rodziców do tworzenia i wspierania placówek edukacyjnych różnego typu, ani obowiązku zapewnienia odpowiednich środków ekonomicznych".

Wolność religijna

W kwestii wolności religijnej stwierdzili, że propozycja ta "nie uznaje niektórych istotnych elementów, takich jak wewnętrzna autonomia wyznań, uznanie ich własnych reguł i zdolność tychże do zawierania umów, które zapewniają im pełną swobodę w opiece nad ich członkami, zwłaszcza w sytuacjach słabości (szpitale, miejsca odbywania kary, domy dziecka itp.) Wreszcie wydaje nam się, że system ustanowiony w celu prawnego uznania wyznań pozostawia ich istnienie lub likwidację w rękach organów administracyjnych, co może zagrozić pełnemu korzystaniu z wolności religijnej".

Chilijczycy w zdecydowanej większości powiedzieli, że nie chcą konstytucji, która drastycznie zrywa z polityczną, kulturową i opartą na wartościach tradycją kraju. Z pewnością partie polityczne reprezentowane w Kongresie porozumieją się co do tego, jak wprowadzić zmiany w obecnej Magna Carta lub jaki mechanizm zostałby ustanowiony, aby zaproponować nowy tekst.

Watykan

Papież Franciszek: "Papieżowi Luciani udało się swoim uśmiechem przekazać dobroć Pana".

W deszczowy poranek 4 września papież Franciszek beatyfikował Jana Pawła I na placu św. Piotra. W homilii podkreślił radość Lucianiego i jego naśladowanie Chrystusa przez krzyż.

Javier García Herrería-4 września z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dziś rano w Rzymie odbyła się beatyfikacja Jan Paweł IPapież Luciani. Nadejście deszczu sprawiło, że wielu wiernych nie przyszło na Plac Świętego Piotra, który miał bardzo słabe wejście jak na tak wyczekiwaną okazję. W homilii papież Franciszek skomentował Ewangelię dnia, wskazując, jak naśladowanie Jezusa przez wzięcie Jego krzyża może być postrzegane jako "dyskurs nieatrakcyjny i bardzo wymagający".

Próbując zrozumieć kontekst ewangelicznej sceny, Papież dodał, że "możemy sobie wyobrazić, że wielu było zafascynowanych Jego słowami i zdumionych gestami, które wykonywał; widzieli więc w Nim nadzieję dla swojej przyszłości. Co zrobiłby każdy ówczesny nauczyciel, albo - możemy zapytać - co zrobiłby bystry przywódca, widząc, że jego słowa i charyzma przyciągają tłumy i zwiększają jego popularność? Dzieje się tak również dzisiaj, zwłaszcza w czasach kryzysu osobistego i społecznego, kiedy jesteśmy bardziej narażeni na uczucia gniewu lub strachu przed czymś, co zagraża naszej przyszłości, stajemy się bardziej podatni; i tak, dając się ponieść emocjom, oddajemy się w ręce tego, który ze zręcznością i sprytem wie, jak poradzić sobie z tą sytuacją, wykorzystując lęki społeczeństwa i obiecując nam, że jest zbawcą, który rozwiąże problemy, podczas gdy w rzeczywistości chce, aby wzrosła jego akceptacja i władza".

Sposób działania Boga

Sposób działania Jezusa Chrystusa nie jest wyrachowany ani podstępny, "On nie wykorzystuje naszych potrzeb, nigdy nie wykorzystuje naszych słabości, aby się dowartościować. Nie chce nas uwieść podstępem, nie chce rozdawać tanich radości, nie interesują Go też ludzkie przypływy. Nie czci liczb, nie szuka akceptacji, nie jest bałwochwalcą osobistego sukcesu. Wręcz przeciwnie, wydaje się być zaniepokojony tym, że ludzie podążają za nim z euforią i łatwym entuzjazmem. Zamiast więc ulegać powabom popularności, prosi każdego o dokładne rozeznanie motywacji, które skłaniają go do pójścia za Nim, oraz konsekwencji, jakie to za sobą pociąga".

Jak często podkreślał papież Franciszek, może być wiele złych lub mniej niż słusznych powodów, by pójść za Jezusem. Konkretnie wskazał, że "za doskonałym wyglądem religijnym może kryć się m.in. zwykłe zaspokajanie własnych potrzeb, poszukiwanie osobistego prestiżu, pragnienie posiadania pozycji, panowania nad sprawami, chęć zajmowania przestrzeni i uzyskiwania przywilejów, dążenie do zdobycia uznania". Bóg może zostać zinstrumentalizowany, aby to wszystko uzyskać. Ale to nie jest styl Jezusa. I nie może to być styl ucznia i Kościoła. Pan prosi o inną postawę.

Słowa papieża Luciani'ego

Ojciec Święty mówił następnie o godności niesienia krzyża Chrystusa, życia w darze z siebie naśladując miłość Chrystusa do bliźniego, nie stawiając "niczego przed tą miłością, nawet najgłębszych uczuć i największych dóbr". Aby żyć miłością Boga, trzeba "oczyścić się z naszych wypaczonych wyobrażeń o Bogu i z naszych zamkniętych umysłów, kochać Go i innych, w Kościele i w społeczeństwie, nawet tych, którzy nie myślą tak jak my, a nawet naszych wrogów".

Pamiętając o Jan Paweł I Papież Franciszek przypomniał pewne swoje słowa, w których powiedział: "jeśli chcesz ucałować Jezusa ukrzyżowanego, 'nie możesz nie schylić się do krzyża i pozwolić, by wykłuli kilka cierni z korony, na której jest głowa Pana'" (Audiencja generalna, 27 września 1978 r.). Ojciec Święty zakończył swoje uwagi, przypominając, jak papież Luciani "był pasterzem łagodnym i pokornym". Uważał się za proch, na którym Bóg raczył napisać. Dlatego mawiał: "Pan tak bardzo polecił nam pokorę! Nawet jeśli dokonaliście wielkich rzeczy, powiedzcie: "Jesteśmy nieużytecznymi sługami".

Inicjatywy

Ekstremalna droga krzyżowa

W Polsce podjęli inicjatywę, która jest już rozprzestrzenia się na kolejne części świata. Jest to Ekstremalna Droga Krzyżowa, gdzie praktyka tego Modlitwa wielkopostna z ascezą, sportem i i przygoda.

Ignacy Soler-3 z września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Manifestacja wiary chrześcijańskiej wiąże się z praktykami pobożności ludowej, które wykraczają poza sferę ściśle kościelną, by wypełnić ulice miast i drogi wiejskie, wszelkiego rodzaju procesjami, pielgrzymkami i pątnikami. W świecie hispanoamerykańskim wystarczy przypomnieć znaczenie procesji Wielkiego Tygodnia. W chrześcijańskim średniowieczu pielgrzymki do Rzymu, Jerozolimy czy Santiago. Dla tych z nas, którzy przeszli Camino, duchowy charakter tej długiej pielgrzymki pozostał z nami zawsze, mimo wszystko. To, co nazywamy Ekstremalną Drogą Krzyżową, to polska popularna inicjatywa, która ma na celu zjednoczenie praktyki Drogi Krzyżowej z praktyką pielgrzymkową. Droga Krzyżowa w okresie Wielkiego Postu z ascezą, sportem i przygodą anchorytów z pustyni. Wyjaśnię pokrótce, na czym polega to nowe "wydarzenie religijne".

Inna droga krzyżowa

Chodzi o to, aby rozważać drogę krzyżową poza środowiskiem kościelnym czy cerkiewnym i robić to na łonie natury, idąc nocą po wcześniej przygotowanej ścieżce. Spacer powinien mieć długość około 40 kilometrów, w ciszy i w samotności, ale w grupie lub zespole około dziesięciu osób. Aby ta forma pobożności wielkopostnej mogła być nazwana Ekstremalną Drogą Krzyżową, propagatorzy tego nabożeństwa domagają się spełnienia pięciu warunków: 1) Należy przejść co najmniej 20 kilometrów, zalecane jest 44 km. 2) Każdy uczestnik powinien iść co najmniej osiem godzin. 3) Że spacer nie powinien odbywać się w terenie zabudowanym. 4) Należy to robić w nocy. 5) Należy to robić w ciszy. Oprócz tych warunków dobrze jest wyjaśnić, jak należy postępować.

Kto organizuje Ekstremalną Drogę Krzyżową, powinien podjąć następujące kroki: 1) Zaproś grupę przyjaciół lub znajomych, wskazane jest, aby nie było ich zbyt wielu, na przykład nie więcej niż dziesięć. 2) Przygotować trasę, którą będzie się przemieszczać oraz 14 stacji drogi krzyżowej, przy których wszyscy uczestnicy zgromadzą się, aby rozważać tekst drogi krzyżowej. 3) Rozdaj każdemu z uczestników link ze wszystkimi wskazanymi miejscami, aby mogli skorzystać ze swoich telefonów komórkowych, aby dotrzeć do każdej stacji. 4) Przygotować teksty drogi krzyżowej, które będą wspólnie czytane przy każdej stacji, a następnie każdy z uczestników będzie je medytował w ciszy.

Przygoda z wiarą

Ekstremalna Droga Krzyżowa rozpoczęła się w Polsce w 2010 roku. Każdego roku teksty Ekstremalnej Drogi Krzyżowej przygotowywane są według centralnej idei lub hasła. Do 2021 roku tematami przewodnimi były: "Zło dobrem zwyciężaj, Mocna strona rzeczywistości, Ideały i poświęcenie, Misja, Miara człowieka i jego największe wyzwanie, Chrześcijańscy liderzy, Droga zmian, W drodze do pięknego życia, Kościół XXI wieku, Droga przebaczenia: od upadku do zbawienia, Rewolucja całego człowieka".

Już ponad sto tysięcy osób pokonało Ekstremalną Drogę Krzyżową. Mogę zaświadczyć, że to nabożeństwo staje się coraz bardziej powszechne, ponieważ ostatnio, gdy pomagałem w parafii w Wielkim Tygodniu, zostałem zaproszony do wzięcia w nim udziału. Zapytałem, czy to nie jest trochę niebezpieczne i powiedzieli mi, że tak, że wszystko ma swoje ryzyko, bo w ciemności i na wsi tak naprawdę nie wiesz, jakie robactwo spotkasz. Powiedziano mi też, że są środki bezpieczeństwa. Przykładowo: każdy uczestnik wyposażony jest w latarkę i mocny spray odstraszający wszelkie zwierzęta, ma na ubraniach znaki fluorescencyjne i zaleca się mu, aby zawsze miał na oku uczestnika znajdującego się przed nim w odległości kilkuset metrów. Ponadto, każdy jest
Stacje są połączone ze sobą i wszyscy spotykają się przy każdej stacji Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, więc ryzyko wypadków, zagubienia czy ataku zwierząt jest znacznie ograniczone.

Wyrzeczenie, męstwo i modlitwa

Trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej są bardzo zróżnicowane. Powstało osiemnaście grup tras, z czego 16 na terenie Polski i dwie poza granicami kraju. Jedna z grup rozdziela trasy przez resztę Europy, a druga przez Amerykę. Planowane są trasy europejskie z kilku dużych miast, współpracujące z innymi miastami europejskimi.
Amsterdam, Birmingham, Cardiff, Eindhoven, Monachium, Oslo, Praga lub Tallin.

Przykładem twardości wyzwania są zalecenia oferowane na stronie internetowej: "Pamiętaj, że cała droga przebiega w ciszy. Podczas wędrówki rozważaj 14 stacji drogi krzyżowej, które można pobrać ze strony internetowej. Spacer w małych grupach, poniżej 10 osób. Można pójść ze znajomymi lub poszukać kogoś po mszy rozesłania. Poinformuj kogoś z rodziny lub znajomych, że idziesz na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Ponieważ jest to w nocy, należy wiedzieć, że bardzo trudno jest wrócić do domu, jeśli ktoś jest zmęczony i nie może śledzić drogi. Dlatego tak ważne jest, aby mieć kogoś, kto może przyjechać samochodem na wszelki wypadek".

Praktyczne porady

Konieczne jest noszenie ze sobą latarki, najlepszym rozwiązaniem jest latarka czołowa. Większość drogi jest terenowa, ale na wszelki wypadek ważne jest, aby mieć coś odblaskowego. Ważne jest, aby założyć odpowiednie obuwie (najlepsze są buty trekkingowe z grubą podeszwą), ponieważ trasa może być błotnista i śliska. Zabierz ze sobą ciepłe ubrania (w nocy może być zimno).

Sugeruje się zabranie czegoś do jedzenia (kanapka, owoc, czekolada) oraz do picia (co najmniej 1 litr). Koniecznie trzeba mieć naładowany telefon komórkowy (najlepiej z powerbankiem). Przynajmniej jedna osoba w grupie powinna mieć przy sobie mapę, pobrany ślad GPS (patrz strona z trasą) oraz aplikację, która wskazuje drogę. Zastanów się, jak zamierzasz wrócić z miejsca docelowego. Pamiętaj, że każdy uczestnik idzie na własną odpowiedzialność. Skontaktuj się z osobą odpowiedzialną za trasę, jeśli masz wątpliwości lub potrzebujesz więcej informacji.

Podstawowym założeniem organizatorów jest modlitwa w ciszy, samotnie, idąc w ciemności i medytując nad tekstami usłyszanymi podczas poprzedniej stacji. Droga krzyżowa w zmaganiu się z pokusą zniechęcenia i "nie mogę", z pokusą ucieczki od krzyża, by żyć wygodnie i bez problemów. Niewątpliwie jest to pobożne ćwiczenie, które wymaga wyrzeczeń, hartu ducha, modlitwy i sprawności fizycznej. Bardziej szczegółowe informacje można znaleźć w strona internetowa Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Książki

"Idiota" Dostojewskiego: "Piękno zbawi świat".

Kontynuujemy nasz wybór wielkich dzieł literatury światowej ze specjalnym nadrukiem chrześcijańskim. Z tej okazji przyglądamy się "Idiocie" autorstwa rosyjskiego geniusza Fiodora Dostojewskiego.

Juan Ignacio Izquierdo Hübner-3 z września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Rozmowa to sztuka, którą trudno wyćwiczyć. Jej jakość zależy od bogactwa naszego wewnętrznego świata i od zaufania do rozmówcy. Może dlatego tak bardzo lubię rozmowy o książkach, bo wtedy ciężar zainteresowania spoczywa nie tyle na moich, co na autorskich barkach. A jeśli oprzesz się o plecy Dostojewski (1821-1881), że zainteresowanie bardzo łatwo może eskalować w pasję. Mówię o tym dlatego, że kilka miesięcy temu wpadłam na genialny pomysł (co nie zdarza mi się zbyt często): umówiłam się z koleżanką, że wspólnie podejmiemy się przeczytania "Idiota"i po przeczytaniu go wybraliśmy się na spacer, aby go omówić. Pytanie, które sobie wtedy zadaliśmy, zmotywowało mnie do napisania tego artykułu i jestem pewna, że zaintryguje również Ciebie. 

Przed laty czytałam inne powieści tego samego autora: "Zbrodnię i karę", "Wspomnienia z domu umarłych", a ostatnio "Braci Karamazow". Każda z nich dawała mi inne odczucia. Teraz wybrałem "Idiotę", który nie jest moją autobiografią (jak ironicznie zauważył inny znajomy, gdy mu to powiedziałem), ale czymś w rodzaju epizodu z życia XIX-wiecznego rosyjskiego "Don Kichota". Ta trasa czytelnicza wpłynęła na mnie potężnie. Jak mówi Mikołaj Bierdiajew w "Duchu Dostojewskiego": "Uważna lektura Dostojewskiego to wydarzenie życiowe, w którym dusza przyjmuje jak chrzest ognia". Ogień to dobra metafora, by to opisać.

OK, przejdźmy do sedna (jak powiedziałby dermatolog): "Uroda zbawi świat". To kluczowe zdanie sztuki i główne źródło intrygi, jaką odczuwamy w stosunku do mojego przyjaciela. Cóż to za wyraziste zdanie, nieprawdaż? Sprawia, że mam ochotę przerwać pisanie, wyjrzeć przez okno i wędrować wśród chmur. Ale będę pisać, bo chcę się z Wami podzielić odpowiedziami, które znalazłam, w chmurach, w powieści i w innych książkach, bo na to zasługujecie. Konieczne będzie umieszczenie tego zdania w kontekście, więc idźmy w częściach (dodałbym jeszcze Jacka Rozpruwacza):

O czym jest powieść (bez spoilerów, bez obaw)

Książę Myszkin to 26-letni mężczyzna, serdeczny, szczery, współczujący i naiwny, który od czterech lat mieszka w Szwajcarii w celu leczenia epilepsji. Gdy lekarz umiera, książę czuje, że ma dość sił, by wyjechać do Petersburga, odwiedzić dalekiego krewnego i spróbować rozpocząć normalne życie. Jego zalety prowadzą go jednak do ekstrawaganckich spotkań z różnymi ludźmi: najistotniejszym, który będzie go przyciągał przez całą powieść niczym latarnia morska do zagubionego statku, będzie jego miłość/współczucie do pięknej kobiety, która jednak nosi w sobie ból związany z historią nadużyć. Nazywa się Nastazja Filippowna. Akcja zagęszcza się, gdy książę zakochuje się, miłością szlachetną i czystą, w młodej kobiecie z dobrej rodziny, która z kolei odwzajemnia jego miłość. Nazywa się Aglayya Ivanovna, a zapytany o nią odpowiada: "Jest tak piękna, że aż strach na nią patrzeć". Książę zresztą nie jest sam w obozie: jest kilku zalotników dla jednej i drugiej dziewczyny. W tym scenariuszu pojawiają się wszelkiego rodzaju kontrowersje, o których dyskutują bohaterowie, zmuszając nas do myślenia, cierpienia i rozwoju.

Piękno uratuje świat

Mniej więcej w połowie książki (fear not, I said no spoilers) na scenie pojawia się wyznanie Ippolita. To 17-letni chłopak, który jest kaleką i lekarz dał mu niecały miesiąc życia. Książę zaprasza chorego do domu, w którym mieszka, choć pozostali nie rozumieją, dlaczego przyjmuje do siebie młodzieńca, który jest nie tylko chory, ale także nihilistyczny, gwałtowny i niepoprawny. 

Pewnego wieczoru mała grupa znajomych i przyjaciół przybywa do wynajmowanej przez księcia dachy (wiejskiego domu), by świętować jego urodziny. Piją szampana, gawędzą wesoło, gdy młody Ippolit wyraża gorące i deliryczne pragnienie otwarcia serca. Inni nie chcieli go słuchać, ale on poprosił, by przemówił z prawa skazanych na śmierć. Wreszcie, mimo niechęci słuchaczy, rozpoczyna długie czytanie kilku wyznań, które napisał dzień wcześniej. Ale tuż przed rozpoczęciem czytania Ippolit zwrócił się do księcia i zapytał go głośno, ku zdumieniu wszystkich: "Czy to prawda, książę, że powiedziałeś kiedyś, że świat zostanie uratowany przez 'piękno'? Panowie - powiedział, zwracając się do wszystkich - książę zapewnia nas, że piękno uratuje świat! A ja ze swojej strony zapewniam, że jeśli ma takie dzikie pomysły, to dlatego, że jest zakochany.

O jakim pięknie mówi Dostojewski, jakie piękno zbawi świat, dlaczego Ippolit mówi, że ta idea przyszła mu do głowy, bo był zakochany, gdzie jest siła, by ją odkryć, cenić i szerzyć ze wszystkich sił? Naturalnie, był to główny temat dyskusji, którą prowadziłem z moim przyjacielem, gdy spacerowaliśmy pod drzewami na kampusie Uniwersytetu Nawarry. 

Związek Ippolita z autorem

Zarówno Ippolit, jak i sam Dostojewski zostali skazani na śmierć. Ten pierwszy na gruźlicę, a autor w młodości za to, że został przyłapany w kawiarni, w której omawiano "rewolucyjne" (niezbyt poważne) idee. Ten biograficzny epizod jest wspaniale opowiedziany przez Stefana Zweiga w "Gwiezdnych chwilach ludzkości". 

Fiodor miał już zawiązane oczy i czekał przy ścianie na rozstrzelanie. Zamierzał umrzeć, nie było wyjścia, nie licząc cudu. W ostatniej sekundzie - i tu jest ten gwiezdny moment człowieczeństwa - przyszła wiadomość, że car złagodził wyrok. "Śmierć, wahając się, wypełza z odrętwiałych kończyn" - pisze Zweig. Dostojewski mógł żyć; w zamian musiałby odbyć cztery lata ciężkich robót na Syberii, a następnie poświęcić pięć lat na służbę wojskową. Tego dnia uratowany został człowiek fundamentalny dla światowej literatury, a także narodził się pomysł na postać, która mogłaby oglądać świat z perspektywy śmierci. Ten pogląd może być buntowniczy, jak u Ippolita, tragiczny i głęboki, jak u Dostojewskiego, albo współczujący, jak u księcia Myszkina. 

Człowiek, który poczuł oddech śmierci za swoim uchem, jest w lepszej pozycji, by zrozumieć ból najsłynniejszego więźnia celi śmierci w historii: Jezusa Chrystusa. Wydaje się, że się rozwlekam, ale nie, proszę was, abyście mi zaufali i przeczytali jeszcze jedno, ostatnie tło, gdyż zawiera ono najważniejszą wskazówkę przed dojściem do konkluzji.

Chrystus Holbeina

Są obrazy, które się podobają, inne, które zaskakują i jeszcze inne, które zmieniają życie. Przeżycia Dostojewskiego w muzeum w Bazylei omal nie doprowadziły go do ataku epileptycznego. Stało się to podczas podróży po Europie z jego drugą żoną, Anną Grigoriewną, 12 sierpnia 1867 roku. Fiodor był z nią w drodze do Genewy i skorzystali z okazji, by zwiedzić muzeum w Bazylei. Tam natrafili na płótno o długości dwóch metrów i wysokości trzydziestu centymetrów, które przyciągnęło uwagę 46-letniego Dostojewskiego. Był to "Martwy Chrystus", namalowany w 1521 roku przez Hansa Holbeina Młodszego. Przyjrzyjcie się teraz sami temu obrazowi, kontemplujcie go powoli, a zobaczycie, że jest to Chrystus szczególnie wycieńczony, wyczerpany i zajechany. 

Martwy Chrystus, Hans Holbein, 1521 r. ©Wikipedia Commons

Jak to możliwe - wyobrażam sobie, że Dostojewski zastanawiał się, podziwiając to zniszczone ciało - że Chrystus zapłacił "taką" cenę, aby nas zbawić? 

Czy Chrystus jest tym pięknem, które zbawi świat? Ten, który został określony jako "najpiękniejszy wśród synów ludzkich" (Psalm 44), mógł zaświadczyć o niezrównanym pięknie fizycznym. Obraz Holbeina ukazuje jednak oszpeconego Chrystusa, co przypomina raczej proroctwo Izajasza: "Nie ma w Nim ani piękna, które przyciąga oko, ani urody, która by się podobała" (Iz 53, 2). Zastanówmy się zatem, o jakim pięknie mówimy? 

Ostatecznie nie ma większego piękna niż miłość, która pokonała śmierć. Miłość Tego, który oddaje swoje życie za przyjaciół, jest najpiękniejszą rzeczą znaną światu. Piękno, które zbawia, które naprawdę zbawia, jest pięknem miłości, która posuwa się do skrajności odkupieńczej ofiary. Dlatego pięknem, które zbawi świat jest Chrystus. Bóg stał się człowiekiem, aby nas zbawić, umarł, aby dać nam życie i ofiarować nam zmartwychwstanie. Historia trupa tak surowo przedstawiona przez Holbeina ma epilog, a raczej drugą część, która potwierdza triumf piękna nad śmiercią: wszechogarniające piękno Zmartwychwstania. Ujmijmy to słowami Apokalipsy: "A miasto nie potrzebowało ani słońca, ani księżyca, gdyż świeciło nad nim światło Boga, a Baranek był jego lampą" (Ap 21, 23). 

Piękno miłości Chrystusa, która nas zbawia, jest tym, co musimy odkrywać, cenić i szerzyć ze wszystkich sił. Czy nie stoimy tu przed najważniejszą tajemnicą naszego życia? Kochać innych tak, jak nas umiłował Chrystus, czyli kochać aż do cierpienia i śmierci ze względu na innych, to tajemnica sensu naszego istnienia. Jeśli się tego nauczymy, będziemy uczestniczyć w zbawieniu świata. Niewielka rzecz, co?

AutorJuan Ignacio Izquierdo Hübner

Watykan

Wideo papieża przeciwko karze śmierci

"Światowa Sieć Modlitwy za Papieża" opublikowała film z comiesięczną intencją papieża. Ojciec Święty zaprasza. "do wszystkich ludzi dobrej woli o mobilizację na rzecz zniesienia kary śmierci na całym świecie".

Javier García Herrería-2 z września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Miesięczny filmik papieża Franciszka na wrzesień wzywa do zniesienia kary śmierci. Przy tej okazji Franciszek zachęca do modlitwy, "aby kara śmierci, która narusza nienaruszalność i godność osoby, została zniesiona w prawie każdego kraju na świecie".

Słowa papieża Franciszka w całym filmie mówią:

"Każdego dnia coraz więcej ludzi na całym świecie mówi NIE dla kary śmierci. Dla Kościoła jest to znak nadziei. 

Z prawnego punktu widzenia nie jest to konieczne. 

Społeczeństwo może skutecznie represjonować przestępczość, nie pozbawiając definitywnie sprawcy możliwości odkupienia. 

W każdym zdaniu musi być zawsze okienko nadziei. Kara śmierci nie oferuje sprawiedliwości ofiarom, ale zachęca do zemsty. I unika możliwości cofnięcia ewentualnej pomyłki sądowej. 

Z drugiej strony, moralnie kara śmierci jest nieadekwatna, niszczy najważniejszy dar, jaki otrzymaliśmy: życie. Nie zapominajmy, że do ostatniej chwili człowiek może się nawrócić i może się zmienić.  

A w świetle Ewangelii kara śmierci jest niedopuszczalna. Przykazanie "nie będziesz zabijał" odnosi się zarówno do niewinnych, jak i winnych. 

Dlatego wzywam wszystkich ludzi dobrej woli do mobilizacji na rzecz zniesienia kary śmierci na całym świecie. 

Módlmy się, aby kara śmierci, która narusza nienaruszalność i godność osoby ludzkiej, została zniesiona w prawach wszystkich krajów świata".

Światowa sieć modlitwy za papieża

Video Papieża to oficjalna inicjatywa mająca na celu rozpowszechnianie comiesięcznych intencji modlitewnych Ojca Świętego. Jest on opracowany przez Papieską Światową Sieć Modlitwy, przy wsparciu Vatican Media. Na stronie Światowa sieć modlitewna papieża jest Papieskim Dziełem, którego misją jest mobilizacja katolików poprzez modlitwę i działanie w obliczu wyzwań stojących przed ludzkością i misją Kościoła.

Powstała w 1844 roku jako Apostolstwo Modlitwy i liczy ponad 22 miliony katolików. Obejmuje ona swoją gałąź młodzieżową - Eucharystyczny Ruch Młodych (EYM). W grudniu 2020 roku papież ukonstytuował to pontyfikalne dzieło jako fundację watykańską i zatwierdził jego nowy statut.

Rodzina

Dlaczego Kościół angażuje się w sprawy społeczne? Powołanie świeckie

Ubóstwo, nierówności, korupcja, prawa depczące ludzką godność, prześladowania religijne, cierpienie, przemoc, rasizm, dyskryminacja... Kościół, w szczególności wierni świeccy, wezwani do bycia "jak dusza świata", interweniuje w kwestiach społecznych, ponieważ "chodzi o podstawową wartość moralną: sprawiedliwość" - mówi Gregorio Guitián, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Nawarry, w swoim najnowszym artykule pt. książka.

Francisco Otamendi-2 z września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

"Za problemami społecznymi kryją się niesprawiedliwości. Niesprawiedliwość krzywdzi ludzi i jest wykroczeniem przeciwko Bogu - grzechem - który Jezus Chrystus chciał uleczyć i odkupić. Dlatego Kościół zawsze starał się przyczyniać do tworzenia bardziej sprawiedliwego społeczeństwa" - pisze teolog Gregorio Guitián w liczącym 155 stron studium dydaktycznym zatytułowanym "Como el alma del mundo", które określa jako "zwięzłe ujęcie moralności społecznej i nauki społecznej Kościoła" i "które nie pretenduje do miana podręcznika". Wydało ją wydawnictwo Palabra w swojej kolekcji Buscando entender.

"Istnieje ogólna zgoda co do tego, że Jezus Chrystus nie należał do żadnej grupy religijno-politycznej swoich czasów (takiej jak Zealoci, faryzeusze, esseńczycy itp.). Miał jednak na uwadze problemy społeczne (...), wypełniał obowiązki obywatelskie, takie jak płacenie podatków; uznawał władzę cywilną ("Oddajcie Cezarowi...)". Jego nauczanie ma charakter religijny i moralny, ale ma wyraźne zastosowanie w życiu społecznym, nawet jeśli nie był reformatorem politycznym czy przywódcą politycznym - zaznacza profesor.

Na przykład, gdy Jezus uczy "miłujcie się wzajemnie, tak jak ja was umiłowałem", albo gdy mówi: "miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują", "kładzie fundamenty pod przezwyciężenie dyskryminacji społecznej" - podkreśla.

Chrześcijańskie zaangażowanie społeczne

A "wychodząc od przykładu Jezusa, pierwotne chrześcijaństwo, nawet pośród pogańskiego społeczeństwa - często wrogiego Ewangelii - i bez zdolności do reformowania struktur, bo chrześcijanie byli nikim, podejmowało wysiłek łagodzenia skrajnych sytuacji społecznych czy poszanowania i posłuszeństwa wobec władzy". "Wraz z upływem wieków i w społeczeństwie oficjalnie chrześcijańskim zaangażowanie społeczne chrześcijan będzie czymś stałym" - wyjaśnia profesor Guitián, który posiada tytuł doktora teologii Uniwersytetu Świętego Krzyża i stopień naukowy w zakresie administracji biznesowej Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie.

Benedykt XVI przypomniał, jak cesarz Julian (+363), który odrzucił wiarę chrześcijańską, chciał przywrócić zreformowane pogaństwo. W jednym z listów napisał jednak, że "jedynym aspektem, który wywarł na nim wrażenie, była działalność charytatywna Kościoła" - dodaje autor, precyzując, że "w Kościele zawsze istniała zorganizowana działalność charytatywna, która miała służyć wszystkim, dbając o potrzeby duchowe i materialne; a także troska i refleksja nad kwestiami społecznymi".

Czyje to zadanie?

świeccy gitarzyści
Gregorio Guitián

"Myślę, że warto byłoby podkreślić znaczenie ludzi świeckich we wszystkich kwestiach społecznych" - powiedział Omnesowi prof. Gregorio Guitián - a także "potrzebę ich dobrego wykształcenia w tych sprawach i ich niezastąpionego znaczenia w poprawianiu świata, zwłaszcza we wszystkich dziedzinach, w których wyzwania są namacalne (polityka, prawo, gospodarka, nauka, rodzina i edukacja, komunikacja, sztuka i kultura, zdrowie i opieka nad ludźmi, moda, technika, kino, świat technologii, troska o środowisko naturalne itd.)

"Sam tytuł książki - mówi - jest przeznaczony szczególnie dla nich, którzy są powołani, by być jak dusza świata, a początkowe strony poświęcone wiernym świeckim mogą służyć jako punkt odniesienia".

"Wobec masy zła skrystalizowanego w społeczeństwie można by zapytać: co robić? Świat potrzebuje odkupienia. Jezus Chrystus wziął te zła na siebie [zob. s. 24-25] i w każdym momencie historii stara się przynieść balsam miłosierdzia i sprawiedliwości na te rany. Dlatego Jezus patrzy na swoich uczniów z tą nadzieją: "'Wy jesteście solą ziemi (...) Wy jesteście światłem świata" (Mt 5, 13-14).

Na świecie żyje około 1,327 mln katolików świeckich, na ogólną liczbę ludności 7,8 mld, a także papież, kardynałowie, biskupi, kapłani, zakonnicy i zakonnice, diakoni stali, seminarzyści wyżsi... "Uderzające jest to, jak ważne są wierni świeccy dla misji Kościoła w świecie - pisze autor - będąc "powołani, by być jak zaczyn pośród ciasta" (por. Mt 13, 33).

Świeccy w misji Kościoła

"Odkrycie ogromnej doniosłości roli świeckich w społeczeństwie i rozbudzenie pragnienia, by z własnego miejsca wnosić światło w świat, powinno być celami chrześcijańskiej moralności społecznej. O świeckich, podobnie jak o wszystkich chrześcijanach, można również powiedzieć, że są powołani, by być "jak dusza świata". Tak mówi "List do Diogneta" z II wieku: "Czym dusza jest w ciele, tym chrześcijanie są w świecie (Epistula ad Diognetum, 6, 1)" - wyjaśnia prof. Guitián.

Sobór Watykański II, w Konstytucji Apostolskiej Lumen gentiumKościół, w sprawie Kościoła, wskazał, że świeccy są powołani do tego, by jak zaczyn w cieście, przyczyniali się od wewnątrz do uświęcenia świata przez wykonywanie właściwych im zadań (n. 31).

Gregorio Guitián przypomina również, że papież Franciszek prosił "wiernych świeckich o prawdziwe zaangażowanie w 'stosowanie Ewangelii do przemiany społeczeństwa', skarżąc się, że niekiedy myślimy tylko o tym, jak zaangażować ich bardziej w zadania wewnątrzkościelne, podczas gdy świat społeczny, polityczny czy ekonomiczny pozostaje do dyspozycji pod wpływem wartości chrześcijańskich (Adhortacja Apostolska Evangelii gaudium, n. 102)".

W tym duchu warto przypomnieć tu częste apele papieża, by nie pozostawać obojętnym. Na przykład w przemówienie do członków Fundacji Centesimus Annus 23 października ubiegłego roku, Papież powiedział: "Nie możemy pozostać obojętni. Ale odpowiedź na niesprawiedliwość i wyzysk to nie tylko potępienie: to przede wszystkim aktywne promowanie dobra: potępianie zła, ale promowanie dobra".

Przyprowadzić świat do Boga

Jak rozwiązać te zadania, pyta autor. I cytuje św. Jana Pawła II, który w najważniejszym jak dotąd dokumencie magisterialnym o świeckich (adhortacja 'Christifideles laici', o wiernych świeckich) zaproponował "trzy kierunki działania: 1. Przezwyciężyć pęknięcie między Ewangelią a własnym życiem, aby osiągnąć jedność inspirowaną Ewangelią. 2. odważne i twórcze zaangażowanie się w działania na rzecz rozwiązywania problemów społecznych. 3. wykonywać swoją pracę z fachową kompetencją i uczciwością, bo to jest droga do własnego uświęcenia.

Guitián w istotny sposób wzmacnia w książce swoją tezę o świeckich. "Choć może się to wydawać zaskakujące, powołaniem, które Bóg przeznaczył do rozwiązania sporej liczby zła tego świata, jest przede wszystkim - choć nie wyłącznie - powołanie świeckie. Tak, wierni świeccy, mężczyźni i kobiety, których powołaniem jest przyprowadzanie świata do Boga, niejako od wewnątrz. Są oni jakby "siłami specjalnymi" Kościoła (...)".

"Tam, w owej 'kuchni świata', gestykuluje człowieczeństwo lub nieludzkość społeczeństwa i tam właśnie muszą być wierni świeccy, aby prowadzić świat z powrotem do Boga". "Rolą Kościoła w świecie jest być 'znakiem i narzędziem intymnego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego' (Gaudium et spes, n. 42)" - przypomina.

Podsumowanie

Podsumowując, ponieważ skupiliśmy się tylko na pewnym aspekcie książki profesora Guitiána, można powiedzieć, że praca posiada wstęp, 8 rozdziałów, krótkie podsumowanie na końcu każdego rozdziału, zakończenie i bibliografię.

Dotyczą one społecznego zaangażowania chrześcijan, podstawowych zasad nauki społecznej Kościoła, dobra wspólnego, chrześcijańskiej wizji wspólnoty politycznej, wspólnoty międzynarodowej, dwóch części poświęconych w szczególności gospodarce oraz ostatniego rozdziału poświęconego trosce o stworzenie, "odpowiedzialności wszystkich", w którym niektóre idee encykliki są zaproponowane jako program. Laudato si'  (nr 209 i 227).

AutorFrancisco Otamendi

Aktualności

Gorbaczow i Jan Paweł II: Kuźnia przyjaźni

30 sierpnia zmarł Michaił Gorbaczow, jedna z najważniejszych postaci politycznych końca XX wieku. Jego przyjaźń z Janem Pawłem II była kluczowa dla otwarcia Związku Radzieckiego i upadku komunizmu w Rosji. Autor tekstu, José R Garitagoitia, jest znawcą relacji między tymi dwoma postaciami.

José Ramón Garitagoitia-1 z września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Od upadku imperium carskiego w 1917 roku do rozpadu Związku Radzieckiego w 1991 roku upłynęły siedemdziesiąt cztery lata historii. W tym długim okresie o losach ZSRR, rozciągającego się od Uralu po stepy Azji Środkowej i dalekie krańce Syberii, decydował jeden przywódca.

Ci, którzy w dniu 11 marca 1985 r. umieścili Michaił Gorbaczow (Privolnoie 1931) na szczycie władzy nie miał sumienia wybrać ostatniego sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. W wieku 54 lat był najmłodszym członkiem Biura Politycznego, a gdy nadszedł czas, naturalnym kandydatem na następcę starzejącego się Konstantina Czernienki. Po raz pierwszy w historii Związku Radzieckiego kremlowska para, Michaił i jego młodsza o cztery lata żona Raisa, nie była starsza od Białego Domu.

Polityka Gorbaczowa

Gorbaczow, choć nie doktrynerski, był komunistą przekonanym o podstawowych zasadach ideologii socjalistycznej i starał się podtrzymywać swoje zaangażowanie. Obok polityki przejrzystości (Glasnost) jego wielkim celem była pierestrojka: reforma systemu od wewnątrz i od góry, bez wyrzekania się socjalizmu.

Czy to z przekonania, czy z konieczności, biorąc pod uwagę skomplikowaną sytuację ekonomiczną i społeczną w ZSRR, od początku swojej kadencji promował zbliżenie ze Stanami Zjednoczonymi. Szczyt z Reaganem w Genewie w listopadzie 1985 roku otworzył drogę do détente. Nowy klimat międzynarodowy umożliwił zawarcie porozumień o redukcji broni jądrowej i międzynarodową odwilż. Historia uznaje jego rolę w upadku muru berlińskiego i w przemianach bez użycia przemocy w 1989 r. w Europie Środkowej i Wschodniej: mógł zareagować w stylu sowieckim, jak w przypadku kryzysów na Węgrzech (1956) i w Czechosłowacji (1968), ale zdecydował się pozwolić ludziom pójść własną drogą w wolności. 

Decydująca rola Gorbaczowa w tych wydarzeniach nie pozostała niezauważona przez innego wielkiego protagonistę przemian w Europie: Jana Pawła II. Swoją pracę magisterską z politologii poświęciłem analizie wpływu pierwszego słowiańskiego papieża na te wydarzenia, a Gorbaczow przyjął moje zaproszenie do napisania wstępu do książki. Ostatnio Opublikowałem długi artykuł na temat ich relacji. W tamtych latach poznałem obu osobiście i widziałem ich wzajemne uznanie. Gorbaczow zapisuje swój podziw dla Jana Pawła II w listach, które napisał do mnie przy okazji pracy dyplomowej. Dokumenty do historii, które jakiś czas temu przekazałem do ogólnego archiwum Uniwersytetu Nawarry.

Narodziny przyjaźni

Od ich pierwszego spotkania w Watykanie, 1 grudnia 1989 r., powstał między nimi nurt podziwu i uznania. Dwie dekady później rzecznik Navarro-Valls przypomniał, że spośród wszystkich spotkań, jakie odbył w ciągu 27 lat pontyfikatu, "jednym z tych, które Karol Wojtyła lubił najbardziej, było to, które odbył z Michaiłem Gorbaczowem".". Tego dnia rzecznik zapytał Jana Pawła II o jego wrażenie na temat Gorbaczowa: jest to "człowiek zasad", odpowiedział papież, "osoba, która tak bardzo wierzy w swoje wartości, że jest gotowa zaakceptować wszystkie konsekwencje, które za tym idą".

Po śmierci Jana Pawła II Gorbaczow udzielił wywiadu w Radiu Wolna Europa. Dziennikarz zapytał: "Michaile Siergiejewiczu, byłeś pierwszym sowieckim przywódcą, który spotkał się z papieżem Janem Pawłem II. Dlaczego zdecydowałeś się wtedy poprosić o audiencję? Odpowiedź przypomniała bardzo szczególne okoliczności tego niezwykłego roku: "Wydarzyło się wiele rzeczy, które nie miały miejsca w poprzednich dekadach. Myślę, że jest to związane z tym, że w 1989 roku przeszliśmy już długą drogę.

Wzajemne zaufanie

Co ułatwiło połączenie tych dwóch osobowości? Dla ostatniego sowieckiego przywódcy kluczem była historia i geografia: obaj byli Słowianami. Początkowo - wspominał Gorbaczow po śmierci Jana Pawła II - "aby pokazać, jak bardzo Ojciec Święty był Słowianinem i jak bardzo szanował nowy Związek Radziecki, zaproponował, abyśmy pierwsze 10 minut spędzili razem sam na sam, a on mówił po rosyjsku". Wojtyła przygotował się do rozmowy, podszlifował język rosyjski: "Poprawiłem swoją wiedzę na tę okazję". powiedział na wstępie. 

Relacja między dwiema osobowościami jest wyraźnym przykładem "przyjaźni społecznej", którą papież Franciszek opisuje w pt.Fratelli tutti"Zbliżać się, wyrażać się, słuchać się, patrzeć na siebie, poznawać się, próbować się zrozumieć, szukać punktów stycznych, wszystko to można streścić w czasowniku 'dialogować'" (n. 198). Jan Paweł II i Michaił Gorbaczow swoją postawą umożliwili skuteczność spotkania. Wykazali się "zdolnością do poszanowania punktu widzenia drugiej osoby przy jednoczesnym zaakceptowaniu możliwości, że może on zawierać pewne uzasadnione przekonania lub interesy". Ze swojej tożsamości drugi ma coś do wniesienia i pożądane jest, aby pogłębił i wyeksponował swoje własne stanowisko, aby debata publiczna była jeszcze pełniejsza" (n. 203). 

Pamięć o Gorbaczowie

Obu Słowian uderzyła rozmowa w bibliotece Pałacu Apostolskiego. Uderzyła ich relacja, która pojawiła się tak naturalnie. Kiedy doszło do spotkania - wspominał po latach Gorbaczow - powiedziałem papieżowi, że często w moich wypowiedziach i w jego można znaleźć te same lub podobne słowa. To nie był przypadek. Taki zbieg okoliczności był znakiem, że "coś nas łączyło u podstaw, w naszych myślach". Spotkanie to było początkiem szczególnej relacji między dwoma początkowo bardzo odległymi osobowościami. "Myślę, że mogę słusznie powiedzieć, że w tych latach staliśmy się przyjaciółmi" - napisał Gorbaczow w setną rocznicę urodzin Jana Pawła II. 

Z czasem zakres jego rewolucji zostanie lepiej zrozumiany i postawi Michaiła Gorbaczowa na należnym mu miejscu w historii XX wieku.

AutorJosé Ramón Garitagoitia

Doktor nauk politycznych i prawa międzynarodowego publicznego

Drzewo dobra i zła

Kiedy życie zwierząt i roślin stawia się ponad życiem ludzi i narodów, miłość do stworzenia staje się potwornością, bałwochwalstwem. O tym właśnie przypomniał nam Chesterton sto lat temu, kiedy ukuł aktualne obecnie zdanie: "gdzie jest kult zwierząt, tam jest ofiara z człowieka".

1 z września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W tym Światowym Dniu Troski o Stworzenie przyszło nam mówić o wycięciu drzewa fikusowego w parafii San Jacinto w Sewilli. Algorytm Google News z pewnością i Ciebie zbombardował w tych dniach licznymi doniesieniami i artykułami opinii, które dały o sobie znać. 

Jeśli wciąż słyszysz o tym po raz pierwszy, pozwól, że przedstawię ci trochę tła: wspólnota parafialna, w porozumieniu ze swoim biskupstwem, z prowincją zgromadzenia zakonnego, które jej służy, ze stowarzyszeniami sąsiedzkimi i aktywnymi siłami dzielnicy, w której się znajduje, oraz z lokalną socjalistyczną radą miejską, po latach badań i poszukiwania alternatywnych rozwiązań, decyduje się na wycięcie drzewa, którego nadmierny wzrost spowodował wypadki z poważnymi obrażeniami od spadających gałęzi i grozi zniszczeniem wielowiekowego kościoła (uznanego za dobro kultury), ponieważ spowodował uszkodzenie jego fundamentów i struktury.

Pomimo tego, ruch obywatelski na rzecz fikusa, ze zbieraniem podpisów i aktywistami siedzącymi na gałęziach drzewa, zdołał kilka dni temu skłonić sędziego do wstrzymania wycinki drzewa jako środka zapobiegawczego przed jego ostatecznym ścięciem. Incydent przeszedłby niezauważony, gdyby nie dwie okoliczności, które sprawiły, że trafił na pierwsze strony gazet: po pierwsze, fakt, że miał miejsce w miesiącu sierpniu, co czyni go letnim wężem, czyli tym, co w sferze dziennikarskiej nazywamy newsami o stosunkowo niewielkim znaczeniu, które przedłużają się w okresie letnim ze względu na sezonową posuchę informacyjną; a po drugie, ponieważ w sprawę zamieszany jest Kościół katolicki, pikantny składnik, który sprawia, że nie można się oprzeć nałogowym plotkom. Można być pewnym, że sprawa nie trafiłaby do lokalnej prasy, gdyby właścicielem była wspólnota sąsiedzka, osoba prywatna, firma czy instytucja publiczna lub prywatna.

W chwili, gdy piszę ten artykuł, nie znam najnowszego rozdziału tej telenoweli, ale sprawa ta skłania mnie do refleksji nad nauką Kościoła o trosce o wszystkie stworzenia, które odzwierciedlają, "każde na swój sposób - jak mówi Katechizm - promień nieskończonej mądrości i dobroci Boga".

Na stronie Caritas in veritateBenedykt XVI stwierdził, że "Kościół ma odpowiedzialność wobec stworzenia i musi ją publicznie potwierdzać. Czyniąc to, musi nie tylko bronić ziemi, wody i powietrza jako darów stworzenia należących do wszystkich. Przede wszystkim musi chronić człowieka przed zniszczeniem samego siebie". Koncepcja ta została rozwinięta przez Franciszka w encyklice ekologicznej Laudato Si' pod pojęciem "ekologii integralnej", która jest niczym innym jak włączeniem wymiaru ludzkiego i społecznego w troskę o stworzenie.

Kiedy życie zwierząt i roślin stawia się ponad życiem jednostek i narodów, miłość do stworzenia staje się monstrum, bałwochwalstwem. Historia jest zaśmiecona ludami, które popadły w ten kult istot, który zakończył się zwróceniem przeciwko sobie w pogardzie dla własnego życia. O tym właśnie przypomniał nam Chesterton sto lat temu, kiedy ukuł aktualne obecnie zdanie: "gdzie jest kult zwierząt, tam jest ofiara z człowieka".

Każda istota na planecie ma swoją misję i to od nas zależy, czy ją wypełnimy. Bóg obdarzył człowieka darem inteligencji i dlatego powierzył mu zadanie "ujarzmienia" ziemi. Prawidłowa interpretacja Księgi Rodzaju wyjaśnia, że to panowanie nie jest panowaniem dzikiego eksploatatora przyrody, lecz porucznika Boga, zarządcy, który odpowiada przed właścicielem winnicy. To odpowiedzialne panowanie prowadzi do tego, że musimy podejmować decyzje, które są czasem bolesne, ale konieczne dla dobra wspólnego.

Podążajmy - jak prosi nas Kościół - w kierunku koniecznego nawrócenia ekologicznego, które w ostatecznym rozrachunku ma na celu dobro całej ludzkości. I chwalmy Pana, wraz ze św. Franciszkiem z Asyżu, za wszystkie stworzenia, a zwłaszcza za to, którego istnienie w naszych czasach wydaje się być zagrożone wyginięciem: ludzką inteligencję.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Czytania niedzielne

Moc Chrystusowego wyzwolenia. 23. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 23 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-31 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Salomon prosi Boga o dar mądrości, by być sprawiedliwym królem i sądzić zgodnie z wolą Bożą. pyta: "Jaki człowiek może znać wolę Bożą, kto może odgadnąć, co Pan chce?

Objawienie zawiera wiele elementów pozwalających poznać, czego chce Pan, a Kościół oferuje wiele refleksji i przykładów do naśladowania, ale są chwile, kiedy to nie wystarcza. Prośmy zatem Boga o mądrość, o dar Ducha Świętego, by rozeznać, co robić, jaką drogę obrać, jaką decyzję podjąć.

List do Filemona jest uderzający: notatka polecająca do przyjaciela zostaje uznana za natchnione słowo Boże i wysłana do całego Kościoła po wsze czasy.

Onesimus, niewolnik Filemona, który pozostał z Pawłem, aby pomóc mu w więzieniu, został przez niego doprowadzony do wiary: nazywa go "mój syn".. Decyzję o odesłaniu go do Filemona, z prośbą, by nie traktował go już jako niewolnika, ale jako brata w Panu, Paweł podejmuje w mądrości i duchu Bożym.

Mógłby go zatrzymać przy sobie, aby uniknąć niepewności, ale zwraca go swojemu panu, ryzykując, że Filemon nie zrozumie jego napomnienia i nadal będzie go uważał za niewolnika.

"Chciałbym mieć go przy sobie, aby asystował mi na Twoim miejscu, teraz, gdy jestem w łańcuchach dla Ewangelii. Nie chciałem jednak niczego robić bez waszej rady, aby dobro, które czynicie, nie było wymuszone, lecz dobrowolne".. Przesłanie o pokonaniu niewoli mocą wybawienia przez Chrystusa jest bardzo mocne i pomaga zrozumieć znaczenie tego listu.

Sugeruje Filemonowi, że nowość jego relacji z Onesimusem oznacza dla niego posiadanie o wiele więcej niż ta relacja. "zarówno jako człowiek, jak i jako brat w Panu".. Jest to rosnąca świadomość godności człowieka, do której odkrywania prowadzi nas objawienie Chrystusa.

Jezus widząc, że wielu ludzi idzie za Nim, zafascynowanych Jego nauczaniem, być może szukających w Jego towarzystwie rozwiązania problemów życiowych, drogi do sukcesu, wskazuje na dwa decydujące aspekty, które pozwalają sprawdzić, czy ich dyspozycje nadają się do tego, by być Jego uczniami, tak jak dwunastu, których wybrał.

Pierwsza to relacja z tymi, którzy dali nam życie i z którymi je dzielimy: z ojcem, matką, braćmi i siostrami oraz z własnym życiem. Następnie sfera posiadania: muszą być gotowi zrezygnować ze wszystkiego. Ci pierwsi mieli zadatki na prawdziwych odszczepieńców, co sprawiało, że mogli jechać wszędzie bez torby na siodło i nie mając gdzie położyć głowy.

Dla wszystkich chrześcijan, którzy przeżywają swoją wiarę w zwykłym życiu, ten porządek wartości jest wewnętrzny i pomaga, gdy miłość do Jezusa kontrastuje z miłością do rodziny i dóbr, zawsze wybrać tę pierwszą.

Homilia na czytania z niedzieli 23.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

O czym dyskutowano na konsystorzu kardynałów

Pojęcie synodalności i rola świeckich w Kościele były dwoma głównymi tematami konsystorza kardynałów w dniach 29-30 sierpnia w Rzymie.

Stefano Grossi Gondi-31 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Kościół zgromadził się w Rzymie wraz z papieżem, by przez cztery intensywne dni zastanawiać się nad przyszłością. Przed konsystorzem, w sobotę 27 sierpnia, odbyła się oficjalna nominacja 20 nowych kardynałów z całego świata, a następnie 29 i 30 sierpnia około 200 kardynałów spotkało się za zamkniętymi drzwiami, aby omówić aspekty "przyszłości Kościoła".Praedicate Evangelium"Kolegium Kardynalskie składa się z 227 osób, więc z tej okazji wzięła udział zdecydowana większość, bardzo reprezentatywna dla wspólnoty kościelnej. Całe Kolegium Kardynalskie składa się z 227 osób, tak że przy tej okazji wzięła udział zdecydowana większość, bardzo reprezentatywna dla wspólnoty kościelnej.

Homilia na rozpoczęcie

W homilii otwierającej spotkanie papież Franciszek napomniał obecnych o ogniu, który Jezus przyszedł "rzucić na ziemię", o ogniu, który Duch Święty rozpala także w sercach, rękach i stopach tych, którzy za Nim idą. Ogień, który może być potężny lub tlący się żar, w którym objawia się szczególny styl Boga, gdy jest on przekazywany z łagodnością, wiernością, bliskością i czułością. 

"Dwukrotny sposób wyrażania ognia przypomina nam - powiedział Franciszek - że człowiek gorliwości apostolskiej jest ożywiony ogniem Ducha, aby odważnie zajmować się sprawami wielkimi i małymi".

Tymi słowami wstępnymi Papież niejako zachęcił uczestników Konsystorza do odważnego podejścia do omawianych zagadnień. 

Czym jest synodalność?

Na spotkaniu centralnym najmocniej zarysowały się dwa tematy: zrozumienie czym jest synodalność i wyjaśnić okoliczności, w których świeccy mogą kierować dykasterią. W pierwszej kwestii niektóre eminencje zauważyły, że synodalność to poważna sprawa, sugerując przede wszystkim, że "biskupi robią synod".

Inni prałaci wyrażali różne zakłopotanie z powodu nadużywania terminu "synodalność", który teraz miałby być używany do wskazywania wszystkiego, w tym rzeczy, które miałyby więcej wspólnego z komunią niż z synodalnością, jak to zawsze było rozumiane.

Rola świeckich

Inna omawiana kwestia dotyczyła świeckich. Wiadomo, że nowa konstytucja postuluje większy udział świeckich w strukturach wierzchołka, choć bez głębszego wnikania w tę kwestię. W niejednej grupie roboczej proponowano, by wymienić dykasterie, na czele których może stać osoba świecka, nie pozostawiając wszystkiego w ogólnej niejasności. 

Na kanwie pierwszego dnia konsystorza niektórzy kardynałowie podnieśli pomysł określenia źródła jurysdykcji na poziomie doktrynalnym: czy jest nim sakrament święceń, czy też najwyższa władza papieża? To nie są do końca przypadkowe dywagacje, więc wyjaśnienia przydadzą się w najbliższym czasie.  

W dyskusjach pojawia się nacisk na uczynienie roli we wspólnocie chrześcijańskiej "bardziej misyjną" i otwarcie drzwi na większą obecność świeckich i kobiet, także poprzez częstsze spotkania i dyskusje.  

Drugi dzień obrad

Drugi dzień spotkań potwierdził centralność tematu świeckich, który najwyraźniej jest rozumiany jako istotny dla ewolucji Kościoła. Ponownie przyjmując za punkt odniesienia "Praedicate Evangelium", obecni kardynałowie dyskutowali w grupach językowych, gdzie zgłaszano propozycje, a następnie spotkali się na sesji plenarnej. 

Najczęściej słyszanym tematem był temat świeckich, biorąc za punkt odniesienia to, co zostało stwierdzone w "....Praedicate Evangelium"Każdy chrześcijanin na mocy chrztu jest uczniem-misjonarzem w takim stopniu, w jakim spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie". Nie można tego pominąć w aktualizacji Kurii, której reforma musi zatem przewidywać udział świeckich, także w rolach kierowniczych i odpowiedzialnych. 

Następnie potwierdził myśl, że "są dykasterie, w których pożądane jest, aby na czele stali ludzie świeccy". Afirmację świeckich i ich roli niektórzy łączą z rozwojem ducha misyjnego, uważając, że "prędzej czy później dojdziemy do innej świadomości, gdzie wszystko jest misyjne i misjonarskie nawet, co może wydawać się paradoksalne, urzędy samej Kurii" (kard. Paolo Lojudice).

Saldo

Kardynał arcybiskup Nowego Jorku, Timothy Dolan, podsumował swój udział mówiąc o "niezwykle budującym" spotkaniu. "Rozmawialiśmy jako przyjaciele, jako bracia, z ogromnym miłosierdziem i głęboką miłością do Kościoła, o sprawach bardzo praktycznych" - powiedział kardynał. "Cieszę się, że tak się stało. Było to z niecierpliwością oczekiwane".

Papież Franciszek zakończył konsystorz Mszą Świętą. W swojej homilii zdawał się nawiązywać do niektórych z wymienionych tu pytań o przyszłość Kościoła. "Jeśli wraz z uczniami odpowiemy na wezwanie Pana i udamy się do Galilei, na wskazaną przez Niego górę, doświadczymy nowego zdumienia. Tym razem tym, co nas zachwyca, nie jest sam plan zbawienia, ale fakt - jeszcze bardziej zaskakujący - że Bóg włącza nas w swój plan: to rzeczywistość misji apostołów ze zmartwychwstałym Chrystusem... Słowa Zmartwychwstałego wciąż mają moc poruszania naszych serc dwa tysiące lat później. Niezgłębiona Boża decyzja, by ewangelizować świat, zaczynając od tej nieszczęsnej grupy uczniów, którzy - jak zaznacza ewangelista - wciąż mieli wątpliwości, nie przestaje nas zadziwiać. Ale przy bliższym poznaniu zdumienie nie jest inne, jeśli spojrzymy na siebie, zgromadzonych tu dzisiaj, którym Pan powtórzył te same słowa, to samo posłanie".

AutorStefano Grossi Gondi

Watykan

Papież Franciszek rozpoczyna katechezy o rozeznaniu

Papież Franciszek rozpoczyna nowy cykl katechez podczas środowych audiencji publicznych. Tym razem o ludzkiej rzeczywistości osobistego "rozeznania", które tak często jest potrzebne w naszym codziennym życiu.

Javier García Herrería-31 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek ostatnie pół roku poświęcił na katechezy o starości i jej roli w rodzinie, Kościele i świecie. Od najbliższej środy, 31 sierpnia, rozpocznie refleksję nad "rozeznawaniem" w audiencjach. "Rozeznanie", według słów Papieża, "jest ważnym aktem, który dotyczy wszystkich, ponieważ wybory są istotną częścią życia. Wybiera się jedzenie, ubrania, kierunek studiów, pracę, związek. We wszystkich realizuje się projekt życia, a także nasza relacja z Bogiem".

Decydowanie wiąże się z użyciem naszej inteligencji, oceną naszych interesów i afektów, zaangażowaniem naszej woli w dążenie do dobra, którego pragniemy. Przed nami zatem kilka miesięcy, w których Papież będzie się zastanawiał nad kwestiami bardzo antropologicznymi.

Wysiłek włożony w podjęcie decyzji

Jak słusznie wyjaśnił Ortega, życie ludzkie nie jest zamkniętym projektem, ale takim, o którym człowiek musi decydować sam niezliczoną ilość razy każdego dnia. Dlatego papież Franciszek zwrócił uwagę, że "rozeznanie zakłada wysiłek". Według Biblii nie znajdujemy przed sobą, już zapakowanego, życia, które mamy prowadzić. Bóg zaprasza nas do oceny i wyboru: stworzył nas wolnymi i chce, abyśmy korzystali z naszej wolności. Rozeznanie jest więc wyzwaniem.  

Często mamy to doświadczenie: wybieranie czegoś, co uważaliśmy za dobre, a zamiast tego nie było. Albo wiedząc, jakie jest nasze prawdziwe dobro i nie wybierając go. Człowiek, w przeciwieństwie do zwierząt, może popełniać błędy, może nie chcieć dokonać właściwego wyboru. Biblia pokazuje to już od swoich pierwszych stron. Bóg daje człowiekowi precyzyjne pouczenie: jeśli chcesz żyć, jeśli chcesz cieszyć się życiem, pamiętaj, że jesteś stworzeniem, że nie jesteś kryterium dobra i zła, a wybory, których dokonujesz, będą miały konsekwencje, dla ciebie, dla innych i dla świata (por. Rdz 2, 16-17); możesz uczynić z ziemi wspaniały ogród albo zamienić ją w pustynię śmierci. Nauka fundamentalna: nie przypadkiem jest pierwszym dialogiem między Bogiem a człowiekiem". 

Rozeznanie jest wyczerpujące

Z humorem papież Franciszek zaznaczył, że "rozeznanie jest wyczerpujące, ale niezbędne do życia". Jeśli ktoś jest również odpowiedzialny za specjalne obowiązki rodzinne lub pracy, staje się trudniejsza do poradzenia sobie z nią. Aby to osiągnąć, Ojciec Święty zaleca, by pamiętać o boskim synostwie: "Bóg jest Ojcem i nie zostawia nas samych, jest zawsze gotowy, by nam doradzić, zachęcić nas, przyjąć nas, ale nigdy nie narzuca swojej woli. Ale nigdy nie narzuca swojej woli, dlaczego? Bo chce być kochany, a nie bać się. A miłość może być przeżywana tylko w wolności. Aby nauczyć się żyć, trzeba nauczyć się kochać, a do tego niezbędne jest rozeznanie.

Watykan

Konsystorz kardynałów o "Praedicate Evangelium" kończy się

Raporty rzymskie-31 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynałowie zastanawiali się nad dokumentem, który ma być punktem wyjścia dla odnowionej, bardziej misyjnej, bardziej synodalnej, bardziej przejrzystej finansowo i mniej zbiurokratyzowanej kurii.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Powołania

Luis Alberto RosalesPraca CARF idzie do przodu, ponieważ jest trzech świętych, którzy są bardzo zaangażowani w tę sprawę".

Luis Alberto Rosales jest dyrektorem generalnym Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie (CARF)), która od 1989 roku pomaga w kształceniu księży i seminarzystów z całego świata na wydziałach kościelnych Uniwersytetu Nawarry i Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie.

Maria José Atienza-31 sierpnia 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Dzięki pracy m.in. Fundacja Rzymskie Centrum Akademickie (CARF) w swoim nieco ponad 30-letnim życiu, ponad 40.000 osób, w tym księży, seminarzystów, zakonników i kobiet, mogło poszerzyć swoje wykształcenie na tych kierunkach, aby służyć Kościołowi w ponad 130 krajach. Realność tego projektu, "który sprawiłby, że głowa każdego ekonomisty eksplodowałaby", podkreśla Luis A. Rosales, "jest możliwa dzięki wielu małym darczyńcom. Wiele razy nie wiemy, jak sprawy się potoczą, a one się potoczą i zawsze mówię, że to dlatego, że mamy trzech świętych zaangażowanych w to".

Fundacja CARF narodziła się ponad 30 lat temu, co było przyczyną powstania tego projektu?

-W odniesieniu do narodzin CARF możemy mówić o dwóch początkach: bliższym, czyli ustanowieniu, jako takiej, Fundacji 14 lutego 1989 r., i bardziej odległym. Ten odległy rozpoczął się w 1978 roku, kiedy to Jan Paweł II został wybrany na papieża. Pewnego razu na Stolicy Piotrowej Jan Paweł II rozmawiał z Álvaro del Portillo, którego znał z sesji Soboru Watykańskiego II i który zastąpił Josemaríę Escrivę na stanowisku przewodniczącego Opus Deiby wskazać mu, że Opus Dei powinno założyć uniwersytet w Rzymie.

Św. Jan Paweł II był świadomy kluczowego punktu ducha Opus Dei, którego bronił zmarły niedługo wcześniej św. Josemaría: miłości do Kościoła, do papieża i do kapłanów. Alvaro del Portillo odpowiedział, że w Pampelunie są wydziały kościelne; ale Jan Paweł II nalegał na konieczność obecności uniwersytetu w Rzymie. I wskazał też na dwie cechy, które musiała ona posiadać: z jednej strony solidną doktrynę, a z drugiej studia z zakresu komunikacji, bo księża musieli znać się na komunikacji. Do tego dochodziła konieczność rozwiązania kwestii pobytu księży i seminarzystów, którzy mieli wyjechać na studia do Rzymu i Pampeluny. To znaczy, że musiałoby być seminarium w Rzymie i drugie w Pampelunie, a także rezydencje...

Następnie rozpoczęli poszukiwania budynku dla uniwersytetu w Rzymie oraz dla seminarium w Rzymie i drugiego w Pampelunie; zaczęli też organizować pożyczki, wynajem, zatrudnianie personelu, usługi... Aż w 1984 r. rozpoczęło się to, co dziś jest Papieskim Uniwersytetem Świętego Krzyża.

Zaczęli napływać studenci: księża, seminarzyści, zakonnicy i zakonnice... a w ciągu kilku lat nastąpiło załamanie gospodarcze. Powód jest prosty: w Hiszpanii, na przykład, bardzo jasno mówimy o tym, "ile kosztuje ksiądz"; ubezpieczenia społeczne, pensje... itd. ale w krajach takich jak Brazylia, Benin, Kenia czy Nigeria, ksiądz "kosztuje" znacznie mniej, śmieszne kwoty dla Włoch czy Hiszpanii nawet w tamtym czasie. Kwoty, które przełożeni i biskupi składali na swoich studentów, były takie sobie i widocznie to, co można było wydać na księdza w tamtych krajach, nie opłaciłoby prywatnego uniwersytetu ani rezydencji w Rzymie czy Pampelunie... Nastąpiła więc zapaść: nie można było płacić za listy płac i usługi...

Na tym tle zidentyfikowano potrzebę stworzenia fundacji i narodziło się to, co dziś znamy jako CARF.

Ale racją bytu CARF jest nie tylko ekonomia...

-Nie. W rzeczywistości Alvaro del Portillo chciał, aby ta fundacja miała dwie kluczowe misje: pierwsza to taka, aby CARF szerzyła dobre imię kapłanów i zachęcała do powołań kapłańskich..., a druga to taka, aby była rentowna: aby biskupi na całym świecie mieli możliwość wysyłania kapłanów i seminarzystów lub przełożonych zakonów ich braci i sióstr na studia na tych dwóch wydziałach kościelnych.

Don Alvaro, który był konsultantem kilku kongregacji watykańskich, miał świadomość, że są księża, którzy zachowują się źle, ale też, że za każdego z nich, który zachował się źle, tysiące innych oddało życie za innych, i to nie tylko w odległych krajach, ale też w Nowym Jorku, Rzymie czy Berlinie, i nie było prawa do złego wizerunku, jaki już wtedy mieli księża i Kościół.

Z tego powodu, choć pomoc finansowa jest zawsze potrzebna, głównym celem CARF jest wspieranie powołań i szerzenie dobrego imienia kapłanów, więc jeśli ktoś nie może dać pieniędzy, może pomóc poprzez rozpowszechnianie informacji o CARF.

W tym sensie, jak CARF pomaga tym, którzy chcą studiować na tych wydziałach w Rzymie lub Pampelunie?

-Sposób działania jest następujący: zainteresowani przełożeni zakonni (mężczyźni lub kobiety) oraz biskupi zgłaszają się do wydziałów kościelnych Uniwersytetu Nawarry lub Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża z prośbą o przyznanie miejsca, a następnie, jeśli nie stać ich na pokrycie kosztów tych studiów, ubiegają się o stypendium.

Od CARF prosimy, aby przynajmniej wnieśli wkład w to, co kosztowałoby ich utrzymanie w krajach pochodzenia, ponieważ "wszystko za darmo" nie jest formacyjne. Zdarzają się sytuacje, w których stajemy przed problemem miejsc, bo nie zawsze jest miejsce w rezydencjach i seminariach. Na stronie Roma są w pewnym stopniu pokrywane przez krajowe kolegia, ale to nie to samo. W międzynarodowych rezydencjach i seminariach są bardzo zadbani, to rodzina i doceniają to w szczególny sposób.

Z jakich krajów pochodzą studenci i czy wszyscy są stypendystami?

-Na wydziałach kościelnych Uniwersytetu Nawarry i Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża znajdujemy studentów ponad stu narodowości. W rzeczywistości trzecim krajem o największej liczbie studentów są Stany Zjednoczone. Logicznie rzecz biorąc, Amerykanin, Niemiec czy Hiszpan, którego stać na opłacenie studiów, nie dostaje stypendium.

Jaka osoba współpracuje z CARF?

-CARF to hiszpańska fundacja. Chociaż wspiera studentów 133 narodowości, większość naszych członków to Hiszpanie. To prawda, że jest coraz większa różnorodność, bo internet dociera wszędzie.

Nasze kanały to newsletter, nasza strona internetowa i sieci społecznościowe, przez które napływają darowizny z innych krajów. Większość z nich to "skromne" darowizny: wiele, wiele osób, które dają 5 euro miesięcznie lub 20 euro rocznie. Zdecydowana większość, 80%, to właśnie tego typu drobne składki. To bardzo miłe. Oczywiście potrzebne są duże darowizny, bo inaczej nie jest to opłacalne, ale większość z nich to małe kwoty.

CARF nie przyjmuje anonimowych darowizn. Wszystkie one mają imiona i nazwiska; choć nie znamy 90% tych, którzy te darowizny składają. Jest wielu dobrych ludzi, którzy widzą Biuletyn w swojej parafii lub publikację na portalach społecznościowych. Kiedy już nam pomogą, staramy się zachować mały follow-up ze strony fundacji, w razie gdyby pojawił się jakiś problem. Możemy powiedzieć, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między naszą pracą a tym, co się dzieje, a rzeczy się dzieją. Jana Pawła II, św. Josemaríi i bł. Álvaro del Portillo), którzy są bardzo zdeterminowani, aby to się udało, ponieważ jest to niesamowite. W każdej działalności komercyjnej biznes jest znany, a tu nie wiadomo skąd większość.

Wydziały kościelne w Nawarze i Uniwersytet Świętego Krzyża są związane z Opus Dei. Jak znają CARF i jego pracę poza Dziełem?

-Rzeczywistość jest taka, że 85 % stypendystów nie ma żadnego związku z Opus Dei. W naszej historii współpracowaliśmy z ponad 1200 diecezjami i setkami zgromadzeń zakonnych. Oznacza to, że CARF jest dobrze znany wśród biskupów i przełożonych zakonnych na całym świecie. Bardzo wysoki jest również prestiż uniwersytetów w Navarra i Świętym Krzyżu. Biskupi i przełożeni wybierają te wydziały z wielu powodów i z pomocą CARF rozwiązują także takie kwestie jak zakwaterowanie czy opieka nad studentami.

Po ponad 30 latach na drodze, jak oceniasz pracę CARF?

-Jesteśmy bardzo zadowoleni. Kiedy bł. Alvaro del Portillo powierzył misję tej fundacji, to wszystko było marzeniem. Jest to radość i powód do dziękowania Bogu. To naprawdę cudowne widzieć, jak daleko zaszliśmy. A patrząc w przyszłość, gdzie dotrzemy, będzie tam, gdzie Bóg zechce.

Żaden brandplan by o tym nie marzył: być znanym i pomagać ludziom na całym świecie... a tym bardziej nie mając pewności, jak te pieniądze, których jest sporo, mogą wyjść, a mimo wszystko w końcu coś wychodzi. Sprawdzają się, bo mamy tam trzy pary pomocnych rąk.

Niektóre dane

W jego Memoria 2021, Fundacja Centro Académico Romano gromadzi niektóre z głównych zagadnień swojej pracy.

W ubiegłym roku fundacja uzyskała 9.715.000 euro dzięki regularnym darowiznom, testamentom, darom okolicznościowym i dochodom z majątku. Z tej liczby 75,04% przeznaczono na formację księży i seminarzystów, a 0,8% na zarząd akcji społecznej.

W Rzymie

Księża i klerycy studiujący w Rzymie uczęszczają na Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża, który posiada cztery wydziały kościelne: teologii, filozofii, prawa kanonicznego i komunikacji społecznej oraz Wyższy Instytut Nauk Religijnych.

W Rzymie znajduje się Międzynarodowe Seminarium Duchowne Sedes Sapientiae oraz Kolegia Kapłańskie Altomonte i Tiberino.

Hiszpania

Wydziały kościelne Uniwersytetu Nawarry składają się z Wydziałów Teologii, Filozofii, Prawa Kanonicznego oraz Wyższego Instytutu Nauk Religijnych.

W Pampelunie studenci mogą zamieszkać w Międzynarodowym Seminarium Bidasoa, a także w akademikach Echalar, Aralar i Albáizar wraz z rezydencją Los Tilos.

18.000 rocznie: około 11.000 euro na pokój i wyżywienie, 3.500 euro na dodatek za szkolenie akademickie, 2.700 euro na czesne uniwersyteckie i 800 euro na formację ludzką i duchową.

Watykan

Papież Franciszek i duszpasterstwa świeckich

Papież Franciszek zaprosił Konferencje Biskupów do podzielenia się swoimi doświadczeniami dotyczącymi rozwoju duszpasterstwa świeckich w ciągu ostatnich 50 lat.

Ricardo Bazán-30 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

24 sierpnia papież Franciszek opublikował list do całego Kościoła z okazji 50. rocznicy motu proprio św. Pawła VI, Ministeria quaedamw którym papież ustanowił ministerstwa świeckie. W tym przypadku Franciszek zaprasza nas do refleksji nad posługami, czyli pewnymi funkcjami, które niektórzy wierni pełnią w Kościele.

Przy tej okazji papież Montini zakończył okres w Kościele, w którym wejście do stanu duchownego odbywało się przez tonsurę, czyli akt polegający na obcięciu odrobiny włosów kandydata do święceń, które dzieliły się na święcenia mniejsze i większe. Od czasu wejścia w życie Ministeria quaedamZ dniem 1 stycznia 1973 r. posługi lektora i akolity mogły być udzielane nie tylko kandydatom do kapłaństwa, ale także wiernym świeckim.

Duszpasterstwa dostępne dla laików

Franciszek wprowadził pewne zmiany na wzór duszpasterstw ustanowionych przez Pawła VI. Z jednej strony, 10 stycznia 2021 r. opublikowano motu proprio Spiritus Domini, która pozwalała na przyznawanie lektoratu i akolitatu kobietom. Natomiast 10 maja tego samego roku zostało opublikowane motu proprio Antiquum ministerium, który stworzył posługę katechety. Dlatego, zaznacza papież, chodzi raczej o pogłębienie nauki o posługach niż o rozłam, bo już od początku Kościoła znajdujemy różne posługi, dary Ducha Świętego dla budowania Kościoła. Posługi te są więc ukierunkowane na wspólne dobro Kościoła i budowanie wspólnoty.

W obecnym liście Franciszek przestrzega, że posługi nie mogą być przedmiotem ideologii czy arbitralnych adaptacji, ale są owocem rozeznania w Kościele, za przykładem apostołów, którzy uznali za konieczne zastąpienie Judasza, aby kolegium apostolskie było kompletne.

Tak więc pasterze Kościoła muszą rozeznać, czego w danym momencie potrzebuje wspólnota, kierowani przez Ducha Świętego, i muszą dokonać adaptacji, aby wypełnić misję, którą Chrystus powierzył apostołom, misję nadprzyrodzoną, której celem jest uświęcenie.

Nie chodzi więc o tworzenie duszpasterstw, aby każdy w Kościele miał co robić podczas Mszy Świętej, ale o to, aby służyć, co oznacza słowo posługa, i przyczyniać się do budowania Kościoła, każdy według swojego stanu.

Mamy tu do czynienia z ukrytym niebezpieczeństwem w Kościele, klerykalizacją świeckich, czyli przypisywaniem świeckim pewnych funkcji, z których część jest właściwa stanowi duchownemu, tak jakby świeccy nie mieli własnych funkcji. Stąd też definicja Kodeksu Prawa Kanonicznego bardzo ubogo określa świeckich, wskazując, że świeckimi są ci, którzy nie są ani duchownymi, ani konsekrowanymi (por. 207 § 1).

Z drugiej strony, Konstytucja dogmatyczna Lumen Gentium przedstawia, czym naprawdę są świeccy: "Do świeckich należy, z własnego powołania, staranie się o królestwo Boże przez zarządzanie sprawami doczesnymi i porządkowanie ich według Boga. Żyją w świecie, to znaczy w każdym z obowiązków i zajęć tego świata oraz w zwykłych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z którymi ich egzystencja jest niejako spleciona. Tam są powołani przez Boga, aby wykonując swój zawód, kierując się duchem Ewangelii, przyczyniali się do uświęcenia świata od wewnątrz, na wzór zaczynu". (Lumen Gentium, n. 31).

Mając na uwadze te idee, Papież Franciszek zaprasza Konferencje Episkopatów do podzielenia się swoimi doświadczeniami dotyczącymi sposobu realizacji tych posług ustanowionych przez Pawła VI w ciągu ostatnich 50 lat, a także niedawnej posługi katechety, jak również posług nadzwyczajnych, na przykład nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej, oraz tych de facto, kiedy parafia organizuje niektórych wiernych do wykonywania czytań podczas Mszy Świętej lub asystowania przy sprawowaniu Eucharystii, bez oficjalnego ustanowienia ich lektorami lub akolitami.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy i w jaki sposób dojdzie do tego dialogu czy wymiany doświadczeń, który - miejmy nadzieję - będzie szedł po dwóch liniach wskazanych przez Papieża w jego liście: dobra wspólnego i budowania wspólnoty, czyli Kościoła Chrystusowego.

Dramat Artura Schopenhauera

Życie Arthura Schopenhauera (Danzing, 1788-Frankfurt, 1860), jednego z największych niemieckich filozofów wszech czasów, zbiegło się z momentem kulturowym o niezwykłej żywotności: narodzinami niemieckiego idealizmu i romantyzmu.

29 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jego życie było dramatyczne, naznaczone postaciami dominującego ojca i matki o ambicjach literackich, a także nieprzejednaną wolą odniesienia sukcesu w gęstym środowisku intelektualnym, w którym żył, gdzie błyszczeli tacy myśliciele jak Kant, Fichte, Schelling i Hegel.

W czasach, gdy panował kult rozumu, Schopenhauer przeczuwał już niektóre cechy, które kształtują naszą teraźniejszość: irracjonalizm, tragiczny pesymizm, prymat woli, instynktów i pragnień, a także znaczenie sztuki w zrozumieniu natury człowieka. Szkoda, że tak inteligentnemu człowiekowi zabrakło pokory tego, który zna Boga.

W znakomitej biografii Rüdigera Safranskiego często zapomina się, że mamy do czynienia z filozofem początku XIX wieku, choć o późnych wpływach, zwłaszcza za pośrednictwem ucznia Nietszchego.

Wola jest dla niego zarówno źródłem życia, jak i podłożem, w którym zagnieżdża się wszelkie nieszczęście: śmierć, zepsucie tego, co istniejące i tło powszechnej walki. Schopenhauer płynie pod prąd swoich czasów: nie ożywia go przyjemność działania, lecz sztuka zaniechania.

Oprócz słynnego pesymizmu, jego twórczość zawiera pewne pożyteczne elementy, takie jak filozofia wewnętrznej siły i zaproszenie do milczenia.

Pod koniec życia powiedział kiedyś do jednego z rozmówców: "Filozofia, między której stronami nie słychać łez, skowytu i zgrzytania zębów, i strasznego gwaru powszechnej zbrodni wszystkich przeciwko wszystkim, nie jest filozofią.

Jego ojciec, zamożny kupiec, chciał zrobić z niego również kupca (człowieka światowego i o wytwornych manierach). Ale Artur, wspomagany w tym momencie przez wczesne samobójstwo ojca (od którego miał się nauczyć odwagi, dumy, trzeźwości i stanowczej, raniącej arogancji) i wspomagany przez matkę, z którą miał się później skłócić, stał się filozofem. Jego pasja do filozofii powstała ze zdumienia nad światem, a ponieważ miał odziedziczone bogactwo, mógł żyć dla filozofii i nie musiał z niej żyć.

Jego główne dzieło, Świat jako wola i reprezentacjabyło dla niego prawdziwym zadaniem jego życia i nie odniosło sukcesu, gdy zostało opublikowane. Następnie wycofał się ze sceny, nigdy nie występując, i poświęcił się kontemplowaniu z boku okrutnego czasem karnawału życia.

Będąc człowiekiem o rozrzutnym poczuciu własnej wartości, potrafił przemyśleć i nakreślić trzy wielkie upokorzenia ludzkiej megalomanii: upokorzenie kosmologiczne (nasz świat jest tylko jedną z niezliczonych sfer, które zaludniają nieskończoną przestrzeń i po których porusza się warstwa formy z istotami żyjącymi i poznającymi); upokorzenie biologiczne (człowiek jest zwierzęciem, u którego inteligencja służy wyłącznie do kompensowania braku instynktów i niedostosowania do środowiska); oraz upokorzenie psychologiczne (nasze świadome "ja" nie rządzi swoim własnym domem).

W dziełach filozofa z Danzing, a także w jego biografii możemy odkryć, że Schopenhauer był dzieckiem pozbawionym wystarczającej miłości (matka nie kochała jego ojca, a niektórzy twierdzą, że ten opiekował się Arturem tylko z obowiązku), co pozostawiło rany, które później zostały przykryte pychą. W swojej Metafizyce obyczajów powie, że istoty ludzkie "będą podejmować wszelkiego rodzaju sfrustrowane próby i w szczegółach czynić przemoc swojemu charakterowi; ale na ogół będą musiały się temu poddać" oraz że "jeśli chcemy cokolwiek w życiu uchwycić i posiąść, musimy niezliczone rzeczy zostawić na prawo i lewo, wyrzekając się ich". Ale jeśli nie potrafimy w ten sposób wyrobić sobie zdania i jeśli rzucamy się na wszystko, co nas chwilowo pociąga, jak to robią dzieci na dorocznym jarmarku, to biegniemy w ten sposób zygzakami i dochodzimy donikąd. Ten, kto chce być wszystkim, może stać się niczym.

Pod wpływem lektury "Kandyda" Woltera i przytłoczony spustoszeniem życia, gdy rozważał chorobę, starość, ból i śmierć, w wieku 17 lat stracił resztki wiary, W wieku 17 lat stracił resztki wiary i stwierdził, że "jasna i oczywista prawda, którą wyraża świat, szybko pokonała nauczane przeze mnie judaistyczne dogmaty i doszedłem do wniosku, że ten świat nie mógł być dziełem życzliwej istoty, ale w każdym razie stworzeniem diabła, który powołał go do istnienia, aby czerpać przyjemność z kontemplowania jego bólu". Jednocześnie, i paradoksalnie, zaatakuje materializm, mówiąc, że "materialista będzie porównywalny do barona Münchausena, który pływając konno w wodzie, próbował ciągnąć konia nogami, a żeby się wlec, ciągnął do przodu własny warkocz".

I właśnie wyrzeczenie się prawd chrześcijańskich uczyni z niego jednostkę nieznośną i nieszczęśliwą: zakończy swoje dni w samotności, zły od lat na matkę i jedyną siostrę, nie zdoławszy związać się z żadną z kobiet, które wykorzystał, zadenuncjowany przez sąsiadkę, która twierdziła, że zrzucił ją ze schodów podczas kłótni z powodu hałasu, jaki robiła podczas rozmowy, i znaleziony martwy przez gosposię na kanapie w swoim domu.

Kiedy jego matka odebrała rozprawę Schopenhauera Czterokrotny pierwiastekArtur odpowiedział: "Będzie czytany, gdy na zapleczu nie pozostanie ani jedno twoje pismo", a jego matka odpowiedziała: "Z twoich, cały nakład będzie o tym, że niebawem się ukaże".

W ciągu całego życia zdarzały mu się jednak chwile jasności, np. gdy przywiązywał wagę do współczucia w życiu człowieka (sam zapisał swój spadek organizacji charytatywnej) lub gdy lubił wspinać się na góry i kontemplować z góry piękno krajobrazu. W jednym z dzienników napisał: "Jeśli odejmiemy od życia krótkie chwile religii, sztuki i czystej miłości, to co nam pozostanie oprócz ciągu banalnych myśli? W liście do matki posunął się do stwierdzenia, że "pulsowanie boskiej muzyki nie przestało rozbrzmiewać przez wieki barbarzyństwa i pozostało w nas bezpośrednie echo tego, co wieczne, zrozumiałe dla wszystkich zmysłów, a nawet ponad wadami i cnotami".

Na arenie politycznej patriotyzm był mu obcy, wydarzenia wojenne to "grzmoty i dym", wyjątkowo głupia gra. Był "w pełni przekonany, że nie urodziłem się po to, by służyć ludzkości pięścią, lecz głową, i że moja ojczyzna jest większa niż Niemcy". Państwo jest dla niego złem koniecznym, maszyną społeczną, która w najlepszym razie sprzęga zbiorowy egoizm ze zbiorowym interesem przetrwania i która nie ma żadnych kompetencji moralnych. Nie chce państwa z duszą, które jak tylko może, próbuje posiąść dusze swoich poddanych. Schopenhauer bezkompromisowo broni wolności myśli.

W 1850 roku ukończył swoje ostatnie dzieło, Parerga i Paralipomena, pisma drugorzędne, rozproszone, ale systematycznie uporządkowane myśli na różne tematy. Wśród nich są Aforyzmy o mądrości życia, które później stały się tak sławne (wraz ze Sztuką bycia prawym: obnażoną w 38 Stratagemach). Nie brakuje w nich poczucia humoru autora, który twierdził, że zbyt poważne traktowanie siebie w teraźniejszości czyni nas ludźmi śmiesznymi, a tylko nielicznym wielkim duchom udało się wyjść z tej sytuacji, by stać się ludźmi śmiesznymi. Na krótko przed śmiercią powiedział: "Ludzkość nauczyła się ode mnie rzeczy, których nigdy nie zapomni". Uczmy się więc z jego cnót i jego błędów.

Aktualności

Papież Franciszek otwiera Jubileusz "Przebaczenia".

Raporty rzymskie-29 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek otworzył drzwi do Jubileuszu w Bazylice Santa Maria di Collemaggio w L'Aquila. Otwarcie to zapoczątkowało Jubileusz Przebaczenia, który jest tu obchodzony co roku od 1294 roku.

Jest pierwszym papieżem, który otworzył te Święte Drzwi od czasów Celestyna, 728 lat temu.

Watykan

Co będzie omawiane na konsystorzu kardynałów w dniach 29-30 sierpnia?

W dniach 29 i 30 sierpnia odbędzie się ważne spotkanie kardynałów, konsystorz nadzwyczajny. Dokonujemy przeglądu zagadnień, którymi należy się zająć i składu Kolegium Kardynalskiego.

Andrea Gagliarducci-28 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Konsystorz nadzwyczajny, który odbędzie się w dniach 29-30 sierpnia, będzie pierwszym tego typu zwołanym przez papieża Franciszka od 2015 roku. Wcześniej istniał zwyczaj, że po wezwaniu kardynałów do Rzymu na stworzenie nowych czerwonych czapekKardynałowie skorzystają też z okazji, by odbyć konsystorz nadzwyczajny, czyli spotkanie wszystkich kardynałów w sprawach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania.

Papież Franciszek podtrzymał tę praktykę na konsystorzu w 2014 i 2015 roku. W 2014 roku tematem była rodzina, zobaczyliśmy raport kardynała Waltera Kaspera i wprowadziliśmy wielką debatę na temat Specjalnego Synodu o Rodzinie. W 2015 r. tematem była natomiast reforma Kurii, a w jej trakcie pojawiło się kilka sprawozdań kardynałów zaangażowanych w reformę, a także szeroko zakrojona debata.

Po konsystorzu w 2015 roku papież Franciszek zwołał kardynałów z całego świata w celu stworzenia nowych czerwonych biretów w 2016, 2017, 2018, 2019 i 2020 roku. Pięć kolejnych konsystorzy nie miało jednak po tym czasie walnego zebrania. W międzyczasie trwały i zostały zakończone prace nad reformą Kurii. A jednocześnie dokonywano głębokich zmian w Kolegium Kardynalskim.

Teraz papież Franciszek wznawia ten zwyczaj konsystorza nadzwyczajnego, ale wszystko się zmieniło. Począwszy od samej twarzy Kolegium Kardynalskiego. Zobaczmy jak.

Zmiany w Kolegium Kardynalskim

Na konsystorzu w 2015 roku papież Franciszek utworzył 15 kardynałów elektorów i 5 nieelektorów. W kolejnych konsystorzach utworzył jeszcze 73 kardynałów, z których 48 jest elektorami. W ostatnich latach oblicze Kolegium Kardynalskiego uległo głębokiej zmianie, ale kardynałowie nie znali się.

Po sierpniowym konsystorzu będzie 132 kardynałów elektorów, o 12 więcej niż limit 120 ustalony przez Pawła VI. Pod koniec 2022 roku sześciu kolejnych kardynałów skończy 80 lat, tracąc prawo do głosowania w konklawe. W sumie papież Franciszek stworzy 82 ze 126 kardynałów. Oznacza to, że w ewentualnym konklawe kardynałowie stworzeni przez papieża Franciszka będą liczyć nieco ponad 65%. Kworum przy wyborze papieża wynosi dwie trzecie, czyli 84 kardynałów. Kardynałów wykreowanych przez papieża Franciszka będzie więc tylko o dwóch mniej niż kwota potrzebna do wyboru następcy pod koniec 2022 roku.

Jak widać, jest to głęboko zmienione Kolegium Kardynalskie. Debata nad reformą Kurii będzie służyła przede wszystkim temu, by kardynałowie mogli się poznać i poznać swoje stanowisko w pewnych kwestiach. W tym celu ma się również odbyć nadzwyczajny Konsystorz w dniach 29-30 sierpnia.

Modalności konsystencjalne

Jednakże. Konsystorz nadzwyczajny będzie głęboko różnić się od tego, do czego byliśmy dotychczas przyzwyczajeni. Nie ma żadnych dokumentów, żadnych sprawozdań, a na poranek 30 sierpnia zaplanowano jedynie otwartą debatę. Wszyscy kardynałowie otrzymali raport o reformie Kurii, napisany przez bpa Marco Mellino, sekretarza Rady Kardynałów, i opublikowany już w "L'Osservatore Romano", a także przedstawiony na ostatnim spotkaniu międzydiecezjalnym.

W swoim 11-stronicowym raporcie biskup Mellino omawia niektóre szczególne aspekty reformy. Do ciekawych szczegółów należy fakt, że tekst "..."Praedicate Evangelium"Konstytucja apostolska" - jak się ją nazywa - regulująca kompetencje i zadania urzędów kurialnych od czerwca 2022 r., od 2020 r. jest mocno w rękach papieża, i że w związku z tym wszelkie późniejsze zmiany należy przypisać wyłącznie Ojcu Świętemu, w jego roli najwyższego prawodawcy.

Następnie pojawia się pytanie o rolę świeckich, którzy teraz - jak wiemy - mogą zostać szefami dykasterii Kurii Rzymskiej. Mellino interpretuje więc kanon, który przewiduje współpracę świeckich we władzy wyświęconych szafarzy jako "posiadanie części" tej samej władzy, rozumiejąc, że istnieją zadania i prerogatywy, które mogą dotyczyć tylko wyświęconych szafarzy.

Mellino wyjaśnia również nacisk położony na temat ewangelizacji, a także temat Miłosierdzia. Dlatego postanowiono przekształcić Alumnat Apostolski w prawdziwą dykasterię Kurii Rzymskiej.

Tekst jest jednak tylko wstępem, a wielu kardynałów już przygotowuje swoje komentarze. Generalnie, z tego co można wywnioskować z różnych rozmów, kardynałowie stawiają raczej na meritum niż na funkcjonalność. Pytanie nie dotyczy już tego, jak zorganizowana jest Kuria, ale czy ta organizacja może rzeczywiście wspierać ewangelizację. Czy będzie miejsce na debatę nad tym pytaniem?

Różnice w stosunku do ostatniej sesji nadzwyczajnej

Wszystko pozostaje do przewidzenia. W 2015 roku w Konsystorzu uczestniczyło 164 kardynałów z całego świata. Pojawił się pierwszy obszerny raport dotyczący kwestii ekonomicznych, z raportami kardynała George'a Pella, ówczesnego prefekta Sekretariatu ds. Gospodarki; kardynała Reinharda Marxa, przewodniczącego Rady ds. Gospodarki; Josepha F.X: Zahra, wiceprzewodniczącego Rady ds. Gospodarki; oraz Jeana-Baptise'a de Franssu, przewodniczącego Rady Superwizji IOR.

Następnie, następnego dnia, pojawił się raport Rady Kardynałów (wówczas C9) na temat reformy Kurii. Kardynał Sean O'Malley mówił następnie o powołanej właśnie Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich.

Tym razem, oprócz sprawozdania biskupa Mellino, nie przewiduje się żadnego innego sprawozdania. Zamiast tego kardynałowie zostaną wezwani do podzielenia się na grupy językowe, każda grupa z moderatorem, i tylko w tych małych grupach odbędzie się dyskusja. Trochę przypomina to, co dzieje się przecież na Synodzie.

Podczas porannej debaty 30 sierpnia moderatorzy przedstawią wnioski grup i będzie miejsce na dyskusję. Ale pozostanie to debata o ograniczonym czasie trwania. Po południu papieska Msza św. z udziałem nowych kardynałów zakończy trzy dni nominacji.

Aby się poznać, kardynałowie zjedzą razem dwa obiady i dwie kolacje, a także trochę dyskusji na marginesie. Będą dyskutować o reformie Kurii, ale ze świadomością, że jest ona już faktem i ma już swoją strukturę: nie można jej zmienić, a przynajmniej nie w sposób zasadniczy.

Nowy rodzaj konsystorza?

Jest to z pewnością ostre zerwanie z tradycją konsystorzy. Konsystorze miały szczególne znaczenie w średniowieczu jako organ zarządzający, pełniły też funkcję sądu. Papież Innocenty III posunął się tak daleko, że zwoływał trzy spotkania kardynałów w tygodniu.

Po reformie Kurii dokonanej przez Sykstusa V w XVI w. konsystorze utraciły znaczenie kierownicze. Kardynałowie wspomagali papieża w rządzeniu Kościołem poprzez pracę w kongregacjach watykańskich, natomiast konsystorze były zwoływane dla nadania powagi pewnym ważnym momentom w Kościele.

Trzeba powiedzieć, że konsystorz nabrał nowego znaczenia po Soborze Watykańskim II. Ojciec Gianfranco Grieco, watykański historyk dla L'Osservatore Romano, w swojej książce "Paweł VI. Ho visto, ho creduto" ("Widziałem, uwierzyłem"), opowiedział, jak papież Montini zawsze chciał, aby kardynałowie zgromadzeni na konsystorzu czekali na niego po powrocie z podróży zagranicznej, aby wymienić z nimi pierwsze opinie z podróży.

Jan Paweł II zwołał podczas swojego pontyfikatu sześć konsystorzy nadzwyczajnych, na których poruszał różne tematy, takie jak odnowa Kurii, Kościół i kultura, sytuacja finansowa, Jubileusz, zagrożenia dla życia, wyzwanie dla sekt.

Benedykt XVI zwykł też poprzedzać konsystorze do kreacji nowych kardynałów momentami wymiany. Nie wiadomo jeszcze, czy ten nowy format pożądany przez papieża Franciszka jest tylko nadzwyczajnym sposobem organizowania konsystorzy, czy też zostanie sformalizowany jako nowa modalność. Z pewnością zbliżający się konsystorz nadzwyczajny ma swoją specyfikę, którą należy wziąć pod uwagę.

AutorAndrea Gagliarducci

Ewangelizacja

Enzo PetroniloCzytaj więcej : "Jest ponad 48 tys. diakonów i ich liczba rośnie".

Na świecie jest 414 tys. księży, czyli zbyt mało, by odpowiednio realizować zadanie ewangelizacji. Dlatego z coraz większą nadzieją należy odnotować wzrost liczby diakonów.

Federico Piana-27 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W Kościele istnieje rzeczywistość, być może jeszcze mało znana, która stale wzrasta w świecie: rzeczywistość diakonat. "W ostatnich latach na wszystkich kontynentach obecnych jest ponad 48 tys. diakonów, a ich liczba stale rośnie. Na przykład z roku 2018 na 2019 wzrosły one o 1 tys. Prawdziwy dar Ducha Świętego - mówi Enzo Petrolino, lat 73, diakon stały i przewodniczący Wspólnoty Diakonatu we Włoszech.

Ale kim są diakoni? Enzo Petrolino, który jest także mężem i szczęśliwym ojcem trójki dzieci, odpowiada na to pytanie, wplatając wątek historii: "Aby dobrze je zrozumieć, musimy zacząć od Dziejów Apostolskich, w których ewangelista Łukasz opowiada o instytucji pierwszych siedmiu diakonów, którzy zostali wybrani, aby odpowiedzieć na potrzebę pierwszych wspólnot chrześcijańskich: opiekować się wdowami po Hellenach, które wcześniej zostały porzucone. Diakoni, w istocie, urodzili się, aby służyć".

Czy diakonia, która w języku greckim oznacza służbę, jest zarezerwowana dla kogoś konkretnego?

- Jest to powołanie, które dotyczy wszystkich ochrzczonych i może być uznane za serce misji Kościoła, ponieważ sam Jezus powiedział: "Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć", być diakonią Ojca. Historia uczy nas, że diakoni zniknęli wtedy na 1500 lat i dopiero Sobór Watykański IIKonstytucją dogmatyczną Lumen Gentium ponownie wprowadził do Kościoła tę postać, powołaną nie do posługi, ale do służby. 

Jakie jest znaczenie diakonatu w dzisiejszym Kościele?

- Magisterium papieża Franciszka jest najbardziej aktualne. Od początku swojego pontyfikatu Ojciec Święty mówił, że chce Kościoła ubogiego dla ubogich i dlatego musi być on diakonijny, wychodzący: uważny na ostatnich i na peryferie, nie tylko fizyczne, ale i egzystencjalne.

Jakie są obszary kompetencji diakonów?

- Obszary kompetencji obejmują kilka frontów: są diakonie, które pracują w lokalnych Caritasach lub w duszpasterstwie zdrowia; są tacy, którzy pracują w więzieniach lub ci, którzy poświęcają się służbie liturgii i ewangelizacji. Innym ważnym frontem jest front rodziny: tutaj diakonie mają więcej możliwości pomocy, ponieważ 98% z nich jest żonaty.  

Jak wygląda tendencja powołań diakonijnych w porównaniu do powołań kapłańskich?

- Niestety, powołania kapłańskie zmniejszają się w krajach zachodnich, podczas gdy nadal obserwuje się gwałtowny spadek liczby seminarzystów, których większość można znaleźć w Azji, Afryce i Ameryce: Europa znajduje się na samym dole listy. Inaczej jest w przypadku powołań diakonijnych, które systematycznie rosną we wszystkich krajach świata. Największą liczbę diakonów znajdziemy w Stanach Zjednoczonych, Brazylii i we Włoszech, trzecich na świecie, ale pierwszych w Europie.

Rola żon w diakonijnej drodze powołania jest fundamentalna: jeśli żona aspirującego żonatego diakona nie wyraża zgody, mąż nie może zostać wyświęcony. Jak żony uczestniczą w tej drodze?

- Zaangażowanie żon to aspekt, na który nasza wspólnota kładzie duży nacisk, starając się uświadomić żonom, z czym przyjdzie im się zmierzyć, gdy ich mąż zostanie diakonem. Skupiamy się na ich formacji, równoległej do formacji aspirujących diakonów.

Jak widzi Ksiądz najbliższą przyszłość diakonatu w świecie?

- Wyobrażam sobie, że będzie to bardzo ciekawa przyszłość i będzie ona związana z coraz bardziej ekstrawertycznym Kościołem. Diakonie będą musiały nauczyć się być bardziej synodalne, iść razem, stawiając czoła nowym potrzebom świata i Kościoła. Naszym wyzwaniem będzie uniknięcie diakonatu działającego, który nie służy żadnemu celowi.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Więcej
Czytania niedzielne

Kolejne błogosławieństwo w Ewangelii. 22. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 22 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-26 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Czytanie z mądrego Siracha wprowadza temat łagodności i pokory tak bliskiej Jezusowi. "Synu, spełniaj swoje uczynki z łagodnością, a będziesz bardziej umiłowany niż człowiek szczodry. Im większy będziesz, tym bardziej będziesz pokorny, a znajdziesz przychylność u Pana. Wielu jest dumnych i wyniosłych, ale cichym Bóg objawia swoje tajemnice". Psalm responsoryjny natomiast wprowadza w temat troski Boga o ubogich i pozbawionych środków do życia: "Bóg jest ojcem bezdomnych i obrońcą wdów w swoim świętym mieszkaniu". Bóg czyni dom dla samotnych, Bóg wyprowadza z radością jeńców".

Jezus udaje się na posiłek do domu jednego z przywódców faryzeuszy, a my chcemy zastanowić się, jak nie unika środowisk, które są Mu wrogie, i nie traci okazji, by próbować zmienić ich zachowanie i mentalność, ufając, że mogą zrozumieć, i z intencją, byśmy i my, którzy jesteśmy daleko od czasu i kultury tego środowiska, otrzymali nauczanie. Jezus woli podnosić aspekty codzienności, aby zaproponować swoje nauczanie, aby zmienić nasze codzienne życie i abyśmy zrozumieli logikę Królestwa Bożego, które objawia się i realizuje w codzienności.

Fragment rozpoczyna się od jego wejścia do domu i spojrzeń wszystkich na niego. Łukasz opowiada następnie o uzdrowieniu człowieka cierpiącego na puchlinę, o którym goście nie mogą nic powiedzieć, nawet jeśli dzieje się to w szabat, ponieważ Jezus zachowuje ich milczenie z myślą, że gdyby któreś z ich dzieci lub wół wpadł do studni w szabat, wyciągnęliby go. Miłość zwycięża nad literą prawa. Tymczasem Jezus spogląda na nich i zauważa zapał gości do stawiania siebie na pierwszym miejscu. Następnie opowiada im przypowieść o gościach weselnych, aby ich uczyć i poprawiać, nie raniąc, ale nie odnosi się tylko do dobrych manier towarzyskich, ani nie zaleca sztuczki, aby dostać się na szczyt: raczej ujawnia głęboką cechę Bożej logiki, którą znajdujemy w całej historii zbawienia: ten, kto jest
uniżony będzie wywyższony. Obraz uczty weselnej jest eschatologicznym obrazem Królestwa.

W tym posiłku, po uzdrowieniu człowieka z gorączką i przypowieści o pokorze wyboru ostatniego miejsca na uczcie weselnej, trzecim nauczaniem jest rada skierowana bezpośrednio do gospodarza, któremu sugeruje, że powinien żyć zgodnie z logiką, jaką Bóg ma w swojej historii zbawienia: że powinien sprawić, by jego codzienne życie odzwierciedlało styl Boga, który sprzyja ubogim, ułomnym, chromym i niewidomym. I obiecuje mu, że jest adresatem kolejnego z błogosławieństw, jakie można znaleźć w Ewangelii: "Będziesz błogosławiony, bo nie mogą ci odpłacić; odpłacą ci przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych".

Homilia na czytania z niedzieli 22.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.