Ewangelizacja

Obchody imienia Maryi w Austrii: "Pod Twoją obronę uciekamy się...".

Coroczne święto Imienia Maryi - mocne świadectwo wiary austriackiej. Od 1958 roku "Wspólnota modlitwy za Kościół i świat" organizuje przez dwa dni około 12 września "Święto Imienia Maryi".

Fritz Brunthaler-19 września 19 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

Tekst artykułu w języku niemieckim tutaj

Jest rok 1683, 12 września. Potężna armia turecka licząca 200 tysięcy ludzi stoi u bram Wiednia. Ponad 150 lat temu, w 1529 roku, sułtan Sulejman I poniósł klęskę w próbie zdobycia cesarskiego miasta, centrum imperium Habsburgów. Teraz jednak, biorąc pod uwagę jego przewagę militarną, nic nie wydaje się stać na drodze do sukcesu Kara Mustafy.

Ufając w jego imię

Co prawda do wyzwolenia Wiednia utworzono armię wspierającą: wojska cesarskie, Bawarczyków, Sasów, a przede wszystkim Polaków, pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego, ale... czymże jest te 65 tysięcy ludzi wobec siły trzykrotnie większej? Wiedeńczycy zdali się jednak na pomoc Bożą i wstawiennictwo swojej Matki: 12 września bł. Marco d'Aviano błagał o opiekę Wszechmogącego podczas mszy świętej na górze Kahlenberg, która wznosi się nad miastem na północy. Następnie ze sztandarem Dziewicy, którą chroni swoim płaszczem na czele, następuje atak na pozycje oblegających z góry i ze zboczy. Mimo przewagi liczebnej oblegający byli tak zaskoczeni, że uciekli w pośpiechu, pozostawiając wiele elementów swojego wyposażenia, w tym armaty, z których później odlano "Pummerin", największy dzwon Austrii, który wisi w kościele św. Szczepana w katedrze wiedeńskiej. W podzięce Maryi papież Innocenty wprowadził święto Imienia Maryi dla całego Kościoła w niedzielę po Narodzeniu Matki Bożej. Papież Pius przeniósł ją na 12 września. W Austrii święto Imienia Maryi obchodzone jest z wielką uroczystością.

"Różańcowa Krucjata Wynagradzająca": o pokój na świecie

Jest rok 1947, jest 2 lutego: to, w co prawie 300 lat temu, zgodnie z duchem czasu, wierzono i modlono się w czasie wojny i walki z niewiernym wrogiem, teraz, na gruzach drugiej wojny światowej, będzie służyło tylko pokojowi. Otto Pavlicek, urodzony w Innsbrucku w 1902 roku, który wyrósł z dala od Boga i przez pewien czas porzucił Kościół, w 1937 roku przeżył swoje nawrócenie: w wieku 35 lat wstąpił do zakonu franciszkanów i otrzymał imię zakonne Petrus.

W 1941 roku przyjął święcenia kapłańskie. Musiał zaciągnąć się do wojska i został lekarzem. W rok po zakończeniu wojny dziękuje w Mariazell Modliła się o bezpieczny powrót do domu i z głęboką troską modliła się za swoją ojczyznę - Austrię. Wtedy doznał wewnętrznego natchnienia: usłyszał słowa Matki Bożej w Fatimie: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powiem, a będziecie mieli pokój". Peter Pavlicek założył 2 lutego 1947 r. "Różańcową Krucjatę Wynagradzającą" - wspólnotę osób odmawiających różaniec: modlitwę o nawrócenie ludzi i o pokój na świecie.

Ale stawką jest również wolność Austrii od czterech zwycięskich mocarstw, które okupują ją od zakończenia II wojny światowej. Dlatego do wspólnoty modlitewnej dołączają także wysocy rangą austriaccy politycy, jak ówczesny kanclerz federalny Leopold Figl i jego następca Julius Raab.

Liczba członków szybko wzrasta, wspólnota otrzymuje wsparcie archidiecezji wiedeńskiej: w 1950 r. jest 200 tys. członków, w 1955 r. ponad pół miliona. Ks. Piotr wzywa też lud do udziału w procesjach przebłagalnych, które obecnie organizowane są co roku w okolicach 12 września, czyli święta Imienia Maryi, i znów uczestniczy w nich duża liczba wiernych: w 1953 r. było ich 50 tysięcy, w 1954 r. 80 tysięcy uczestników.

Kiedy w 1955 roku Rosja wbrew wszelkim przeciwnościom wyraziła zgodę na układ państwowy i tym samym zatwierdziła wolność Austrii, wielu uznało to za spełnienie ich próśb do Matki Bożej. Ówczesny kanclerz federalny Julius Raab ujął to w następujący sposób: "Gdyby nie odmówiono tak wielu modlitw, gdyby tak wiele rąk w Austrii nie przyłączyło się do modlitwy, prawdopodobnie nie udałoby się nam.

Święto Imienia Maryi

Aby kontynuować wspólną modlitwę z ufnością w Imię Maryi, "Różańcowa Krucjata Wynagradzająca" - dziś także pod nazwą "Wspólnota modlitwy za Kościół i świat" - od 1958 r. organizuje przez dwa dni około 12 września "Celebrację Imienia Maryi".

Co roku tysiące wiernych oraz dziesiątki księży i biskupów gromadzą się w wiedeńskiej "Stadthalle" - miejscu, w którym odbywają się wielkie wydarzenia, takie jak koncerty muzyczne i tym podobne - aby wspólnie się modlić, dawać świadectwo wiary i odprawiać Msze Święte. Od 2011 roku uroczystości odbywają się w katedrze wiedeńskiej. Papież przesyła uczestnikom pozdrowienia i błogosławieństwo z Rzymu.

Każdego roku obchody mają inny temat: w 2020 roku, roku pandemii, nosiły nazwę "W drodze do Jezusa"; w 2021 roku dotyczyły synodalności Kościoła. Po zakończeniu uroczystości eucharystycznych figura fatimska jest niesiona w procesji przez centrum Wiednia na dziedziniec przed oficjalną rezydencją austriackiego prezydenta federalnego w celu udzielenia końcowego błogosławieństwa.

W jubileuszowym roku 75-lecia Różańcowej Krucjaty Wynagradzającej, gościnni kaznodzieje w uroczystość Imienia Maryi, kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, i Franz Lackner, arcybiskup Salzburga i "Primas Germaniae" zgodnie z tradycją, zadawali sobie pytanie: "Czy modlitwa ma jakikolwiek pożytek? I na co liczymy dzisiaj, jako ludzie modlący się?", także w związku z wojną na Ukrainie.

Jednomyślna odpowiedź brzmiała: modlitwa o pokój jest dziś tak samo potrzebna jak 75 lat temu! Kardynał Schönborn zachęcał obecnych wiernych: "Nie martwmy się, nawet jeśli jest nas mniej. Moc Bożej rzeczywistości jest bowiem silniejsza od naszej ludzkiej słabości.

Zadaniem modlących się - mówił - jest więc "zabranie się do pracy" dla bliźniego i dla świata. "Nawet jeśli współczesny człowiek zapomniał, że zapomniał o Bogu - mówił abp Lackner - to mimo wszystko odpowiedzią nie może być rezygnacja, ale stanowcza nadzieja, że tęsknota człowieka za odkupieniem i sprawiedliwością jest silniejsza niż obojętność". "Nawet jeśli wydaje się, że jesteśmy bezsilni z naszymi różańcami, to będą one rosły tam, gdzie jest tęsknota za Bogiem. Kiedy pozwolimy, aby ciężka sytuacja cierpiących dotknęła nas i przyniesiemy ją przed Boga, nasza modlitwa zostanie wysłuchana".

W latach sześćdziesiątych Krucjata Różańcowa Reparacyjna rozprzestrzeniła się poza Austrię, początkowo głównie w Niemczech. Dziś należy do niej około 700 tys. osób w 132 krajach. Różańcowa Krucjata Wynagradzająca chce propagować głębsze nabożeństwo do Maryi, oparte na Piśmie Świętym, bo Maryja jest pewną drogą do Chrystusa.

"Matka wierzących" wkłada w ich ręce różaniec jako pomoc. Musimy także zachować żywą ideę odkupienia zastępczego, która według papieża emeryta Benedykta XVI jest "pierwotnym faktem świadectwa biblijnego".

Różańcowa Krucjata Wynagradzająca chce również zachęcić do modlitwy i ofiary za nawrócenie grzeszników. Członkowie Wspólnoty Modlitwy powinni codziennie odmawiać przynajmniej jedną tajemnicę różańca, a jako owoc różańca wykonywać sumiennie swoją pracę, być uczynni i cierpliwie znosić cierpienia i przykrości, także w duchu zastępczego ekspiacji.

O. Petrus Pavlicek zmarł w 1982 roku. Faza diecezjalna jego procesu beatyfikacyjnego została zamknięta w 2001 r. w archidiecezji wiedeńskiej i od tego czasu trwa w Rzymie.

AutorFritz Brunthaler

Austria

Więcej
Świat

Pożegnanie i ostatnie dziedzictwo królowej

Odejście królowej Elżbiety II oznacza koniec pewnej epoki. Była najdłużej panującym monarchą w historii Wielkiej Brytanii i była podziwiana nie tylko w swoim narodzie, ale na całym świecie.

Sean Richardson-19 września 19 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

Oryginalny tekst artykułu w języku angielskim

Elżbieta II była tak zakorzeniona w brytyjskiej kulturze i życiu, że wydawało się, że jest nieśmiertelna i zawsze będzie. Tysiące ludzi zjechało do Londynu, stojąc w kolejkach przez 14 godzin, jeśli nie więcej, aby oddać ostatni hołd Jej Wysokości, gdy leżała w Westminster Hall.

Przywódcy z całego świata przylecieli do Londynu, aby wziąć udział w pogrzebie, który został uznany za święto bankowe, a niezliczone rzesze ludzi śledziły przebieg ceremonii w telewizji, radiu i Internecie.

Odpowiedzialność, służba i wiara

Mimo wątłego zdrowia i zaawansowanego wieku, królowa nigdy nie abdykowała i pozostała na stanowisku do ostatniego tchnienia, uważając je za obowiązek na całe życie.

Służba królowej Elżbiety II dla swojego narodu i Wspólnoty Narodów służy jako ciągłe przypomnienie, że niezależnie od statusu, wieku czy etapu życia danej osoby, zawsze ma ona do zaoferowania innym bezcenną służbę; i nigdy nie jest ona bezwartościowa, ani nie należy jej porzucać. Jak powiedziała, jeszcze zanim została królową, w swoje 21 urodziny w 1947 roku: "Oświadczam przed wszystkimi, że całe moje życie, długie czy krótkie, będzie poświęcone waszej służbie"..

Królowa nawet niedawno potwierdziła to zobowiązanie podczas swojego przesłania z podziękowaniami za Platynowy Weekend Jubileuszowy 2022: "Moje serce było z wami wszystkimi; i pozostaję zobowiązana do służenia wam najlepiej jak potrafię".

Królowa Elżbieta II od najmłodszych lat widziała, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na niej w społeczeństwie. Na przykład w wieku 14 lat wraz z siostrą, księżniczką Małgorzatą, nadała audycję radiową, aby dać nadzieję i pocieszenie innym dzieciom przeżywającym grozę II wojny światowej. Ponadto od najmłodszych lat zawsze przypominała, że jej rola wynika z wiary chrześcijańskiej. Jak sam kiedyś powiedział: "Dla wielu z nas nasze przekonania mają fundamentalne znaczenie. Dla mnie nauki Chrystusa i moja osobista odpowiedzialność przed Bogiem stanowią ramy, w których staram się prowadzić swoje życie. Ja, podobnie jak wielu z was, w trudnych chwilach znalazłem wielką pociechę w słowach i przykładzie Chrystusa".

Jako najwyższy zarządca Kościoła Anglii została obarczona obowiązkiem obrony wiary protestanckiej. Otrzymała nawet tytuł "Obrońcy Wiary". Był to tytuł pierwotnie nagrodzony Henrykowi VIII przez papieża Leona X za obronę przez króla Tudorów siedmiu sakramentów, której ten następnie się wyrzekł; został on później uchylony przez królową Marię I, a ostatecznie przywrócony za panowania królowej Elżbiety I. 

Za czasów królowej Elżbiety II uznawała i celebrowała inne wyznania. Jak powiedziała podczas przyjęcia międzywyznaniowego w Pałacu Lambeth 15 lutego 2012 r., "rzeczywiście, grupy wyznaniowe mogą poszczycić się chlubnym dorobkiem w zakresie pomocy najbardziej potrzebującym, w tym chorym, starszym, samotnym i pokrzywdzonym. Przypominają nam o odpowiedzialności, którą mamy poza sobą".

Elżbieta II i Kościół katolicki

W przypadku Kościoła katolickiego, prawdopodobnie przyczynił się on do rozwoju stosunków, akceptując nawet konwersje w obrębie własnej rodziny. Jest to dość istotne, gdyż przed panowaniem królowej Elżbiety II pierwszym suwerenem Wielkiej Brytanii, który odwiedził papieża był król Edward VII w 1903 roku, po trzech i pół wieku, a następnie król Jerzy V w 1923 roku.

Elżbieta II znała pięciu papieży, czterech jako królowa, a przypadkowo jej śmierć przypadła na ważne święto obchodzone w Kościele katolickim - Narodzenie Matki Bożej.

Katolicy połączyli się w żałobie po śmierci m.in. Królowa Elżbieta II a w Anglii mszę requiem odprawił 9 września przewodniczący Konferencji Episkopatu Anglii i Walii, kardynał Vincent Nichols. Jak zauważył kard. Nichols w homilii wygłoszonej w katedrze westminsterskiej (Londyn), "królowa Elżbieta wykorzystała wiele okazji, by wyjaśnić swoją wiarę, delikatnie, ale bezpośrednio, zwłaszcza w prawie każdym publicznym orędziu bożonarodzeniowym, które wygłaszała. Przypomniały mi o tym słowa św. Pawła, które przed chwilą usłyszeliśmy. Widziała, podobnie jak on, że jej obowiązkiem jest głoszenie wiary w Jezusa Chrystusa. I, jak powiedziała, wśród skarbów, które wypływały z tej wiary, była jej gotowość do nieosądzania innych, traktowania ludzi z szacunkiem i bez zbędnej krytyki, przyjmowania ich... nigdy nie skupiania się na źdźble w cudzym oku. Wręcz przeciwnie, zawsze była gotowa dostrzec dobro w każdym, kogo spotkała. W czasach, gdy tak szybko zamykamy się na ludzi, "spisujemy ich na straty", jej przykład ma kluczowe znaczenie".

W czasach, gdy wielu, także dzisiejszych przywódców, tak łatwo poddaje się najnowszym trendom, populizmowi, ideologiom czy określonemu stylowi życia, królowa była symbolem niezłomności, godności i wyrafinowania: nie poddała się efemerycznej i ciągle zmieniającej się kulturze, która często umniejsza, skandalizuje i poniża człowieka. Pokazała, że formalności, wytworności i tradycji nie należy się wyrzekać, ale są to koła zębate w kierunku szacunku i samodyscypliny, które przypominają o wyższym powołaniu w życiu; a także o przykładzie, jaki należy dawać innym.

Była empowermentem dla kobiet, pokazując, jak można być wiodącym autorytetem w świecie, nie rezygnując ze swojej naturalnej kobiecości, pokazując w istocie, że jest ona wielką siłą, którą należy objąć, a nie przeszkodą dla kobiecej tożsamości. Jak powiedziała niedawno konsort królowej Camilla w programie BBC, oddając hołd królowej, ta "wyrzeźbiła swoją własną rolę" w świecie zdominowanym przez mężczyzn.

W swoich świątecznych orędziach królowa Elżbieta II przypomniała nam, że niezależnie od tego, jak bardzo posuwamy się do przodu w społeczeństwie, nigdy nie możemy stracić z oczu podstawowych wartości, których fundamentem jest chrześcijaństwo. Jak wspominała w 1983 roku, przyglądając się postępowi technologicznemu w komunikacji i transporcie: "Być może jeszcze poważniejsze jest ryzyko, że ta dominacja technologii zaślepi nas na najbardziej podstawowe potrzeby ludzi. Elektronika nie może stworzyć koleżeństwa; komputery nie mogą wygenerować współczucia; satelity nie mogą przekazać tolerancji".

Królowa podziwiała technologię i nowe odkrycia na świecie, ale widziała też, jak ważne jest, by nie pozwolić, by te innowacje odciągały nas od ważniejszych rzeczy w życiu.

Promował potrzebę bycia blisko ubogich i okazywania szacunku innym, nie pozwalając, by nasz status czy talenty były wykorzystywane jako środek do dominacji nad innymi, ale by były wykorzystywane w służbie innym. 

Królowa Elżbieta II była współczesnym uosobieniem elegancji i wyrafinowania, które wielu ludzi próbowało naśladować, ale często nie udawało się.

Ponieważ naród i reszta świata łączą się, aby pożegnać pomnikową postać ostatnich czasów, wypada zakończyć ten artykuł jednym z ostatnich przesłań królowej. W swoim orędziu na Dzień Akcesji 5 lutego 2022 r. królowa Elżbieta II wydawała się być bardzo świadoma przyszłości i chciała przygotować wszystkich na tę smutną chwilę, podkreślając znaczenie wspólnoty: "Ta rocznica pozwala mi również zastanowić się nad dobrą wolą okazywaną mi przez lata przez ludzi wszystkich narodowości, wyznań i wieku w tym kraju i na całym świecie. Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie. Jestem dozgonnie wdzięczny i pokorny za lojalność i przywiązanie, które nadal mi okazujecie. A kiedy z czasem mój syn Karol zostanie królem, wiem, że udzielicie mu i jego żonie Camilli takiego samego wsparcia, jakiego udzieliliście mnie.

AutorSean Richardson

Watykan

Nikt nie jest obcy w Kościele: nikt nie jest obcy w tym świecie.

Słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas spotkania z duchowieństwem i duszpasterzami z Kazachstanu dały klucz do odczytania tej 38. podróży papieskiej: nikt nie jest obcy na tym świecie, który czasem jawi się jako opustoszały step.

Aurora Díaz Soloaga-19 września 19 września 2022-Czas czytania: 3 minuty

Akulina mieszka w Ałmaty. Jest prawosławna, z pochodzenia Rosjanka. W środę przebyła 1500 km przez step do Astany, by uczestniczyć w papieskiej mszy na EXPO. Dwie noce w pociągu, w ciągu niespełna 48 godzin, i wiele godzin spędzonych z innymi uczestnikami w parafiach Ałmaty, stały się krótkie po pozytywnym wrażeniu tych kilku godzin z papieżem.

Alisher jest młodym protestanckim pastorem kazachskiego pochodzenia. Nie był w stanie podróżować, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości w ostatnich dniach przed wizytą papieża. Jego życzeniem była jednak możliwość zobaczenia z bliska Ojca Świętego, co uznał za wielki zaszczyt.

Aby być z ludźmi takimi jak Akulina i Aliszer, dla katolików z całej Azji Środkowej i krajów sąsiednich, dla delegacji tradycyjnych religii obecnych w Astanie (stolica Kazachstanu otrzymała w tych dniach ponownie swoją pierwotną nazwę) papież Franciszek przybył do Kazachstan.

Chociaż jego podróż z tej okazji nie może być uważana za ściśle duszpasterską, ale oficjalną z okazji udziału w VII kongresie przywódców religii tradycyjnych i światowych, to w ciepłym spotkaniu papieża Franciszka z duchownymi i duszpasterzami Kazachstanu w czwartek 15 września rano, papież zaproponował kluczowe odczytanie całej swojej podróży.

Papież podkreślił przy tej okazji, że "piękno Kościoła polega na tym, że jesteśmy jedną rodziną, w której. nikt nie jest obcokrajowcem".. I w pewnym sensie jest to wypowiedź, którą, z różnymi niuansami, chciał powtarzać różnym odbiorcom, z którymi się spotykał.

W szczególny sposób podziękował za obecność wiernych z całej Azji Środkowej na Mszy św. 14, nazwał uczestników Kongresu przywódców religii tradycyjnych i światowych braćmi i siostrami; ze szczególną sympatią zwrócił się do przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego tego kraju, dziękując im za zaangażowanie na rzecz wartości uniwersalnych (zniesienie kary śmierci, wyrzeczenie się broni jądrowej), a jednocześnie z finezyjną delikatnością sugerując ich władzom drogi demokracji i awansu społecznego.

Nikt nie jest obcy w tym świecie, który czasem wydaje się być odludnym i niegościnnym stepem. Papież pokazał to poprzez swoje zbliżenie do innych przywódców religijnych, jednocześnie dystansując się od wszelkiego synkretyzmu, uznając raczej prawdziwe nasiona innych rzeczywistości otwartości na Absolut.

Pewnie dlatego doczekaliśmy się papieża, który jest bliski wszystkim i dostępny dla wiernych. Jego przejazd w popemobile wokół esplanady EXPO zaskoczył wielu, którzy nie spodziewali się takiej fizycznej bliskości, co sugerował oczywisty stan zdrowia, który ogranicza wiele jego ruchów.

Był też mile zaskoczony, jak wynika z refleksji nad podróżą powrotną, wielkością (nie tylko terytorialną) wzorcowego kraju gościnnego: "wyjątkowego warsztatu wieloetnicznego, wielokulturowego i wieloreligijnego, (...) kraju spotkania".

Papież odkrył wielki kraj i Kazachstan spotkał z kolei papieża, który ceni swoją wieloetniczność i powołanie do otwartości i przyjęcia jako pożądany dar dla całego świata, dla każdego kraju, dla każdego regionu, dla każdego konfliktu.

Jest jeszcze wiele innych ważnych tematów, które Papież przypomniał, a nawet wezwał: zaangażowanie na rzecz pokoju, wspólna odpowiedzialność religii w budowaniu świata bardziej ludzkiego, pokojowego i inkluzywnego, siła pamięci, historii i wdzięczności w drodze eklezjalnej.

Wszystko to udało mu się przekazać za pomocą obrazów bliskich wieloetnicznym mieszkańcom Kazachstanu: nawiązania do poety Abaya, symulacja cienia, odniesienia do stepu, flagi i symboli kraju.

Dlatego też Prezydent, z właściwym sobie humorem, nie mógł nie odpowiedzieć na tę sympatię specjalnym prezentem, gdy odprowadzał Papieża w czwartek 15. Ojciec Święty, który żartował, że jest muzykalnym Papieżem, opisując cień, wrócił do Rzymu z tym instrumentem, darem od Kazachów.

AutorAurora Díaz Soloaga

Kultura

Tajemnice podziemnego Rzymu

Rzym jest miastem, w którym znajduje się wiele dzieł sztuki, ale podłoże miasta kryje wyjątkowe cuda. Przyglądamy się niektórym z nich.

Stefano Grossi Gondi-19 września 19 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

Rzym to słynne miasto, odwiedzane przez cały rok przez turystów, którzy przemierzają klasyczne szlaki, aby zwiedzić zabytki z czasów Imperium Rzymskiego, a także dzieła sztuki z wieków, kiedy miastem rządził Kościół. Bazyliki, liczne kościoły, a także słynne pamiątki po życiu Rzymian, takie jak Koloseum, Forum, Panteon itp. codziennie witają turystów z całego świata; szacuje się, że dziennie odwiedza je ponad 4 miliony osób.

Nie tylko są miejsca w promieniach słońca, ale miasto skrywa wiele ukrytych miejsc z długą historią, w niektórych przypadkach mało znanych.

Miasto zostało zbudowane z nakładających się na siebie warstw i dzięki nim istnieje miasto widzialne i niewidzialne, które rozpościera się pod stopami nieświadomych turystów, dostępne dla tych, którzy lubią dokonywać odkryć w dziedzinie sztuki i archeologii. 

Katakumby

Najbardziej znane, z długą historią do opowiedzenia, są katakumby, które zaczęły się rozwijać w II wieku i powstały na terenach obciążonych tufem i pucolaną. Znajdują się one głównie w południowej części Rzymu, zwłaszcza między Via Appia a Via Ardeatina i stanowią wyjątkowe doświadczenie. W podłożu Rzymu, około 40 katakumby które ciągną się przez 150 kilometrów tuneli.

Nie wszystkie można zwiedzić, ale są przynajmniej dwa, które absolutnie zasługują na uwagę turystów: katakumby San Callisto i te z San Sebastiano. W tym pierwszym pochowano nie mniej niż 16 papieży, a także nieokreśloną liczbę męczenników chrześcijańskich, co czyni go oficjalnym cmentarzem Kościoła rzymskiego. Z kolei katakumba w San Sebastiano jest artystycznie ważniejsza. To nie tylko freski i stiuki zawarte w podziemnych niszach grobowych, ale także Bazylika Górna, w której znajduje się być może ostatnie dzieło wielkiego barokowego rzeźbiarza Gian Lorenzo Berniniego, Salvator Mundi, o którym sam artysta pisał, że wyrzeźbił go "tylko dla swojej pobożności". W historii, oprócz tych dwóch katakumb, nigdy nie opuszczono katakumb S. Pancrazio, S. Lorenzo, S. Agnese i S. Valentino.

Kościoły Rzymu

Szczególnie cztery kościoły słyną z bogactwa swoich podziemi. Zaczynając od San Clemente (w pobliżu Koloseum), gdzie schodząc po schodach przechodzi się od kościoła średniowiecznego do kościoła wczesnochrześcijańskiego, bogatego we freski o niewiarygodnej polichromii, a stamtąd, dalej w dół, do odkrycia Mithraeum i starożytnego budynku cesarskiego uważanego przez wielu uczonych za starożytną mennicę rzymską, odbudowaną tutaj po ogromnym pożarze, który strawił Kapitol w roku 80. Nie ma innego miejsca w Rzymie, które dostarcza tak wyraźnych dowodów na wielkie rozwarstwienie Urbe.

S. Cecilia znajduje się w Trastevere i tutaj, w plątaninie budynków, przechodzi się od ważnego domus nobiliare do skromnej insula popolare, wzbogaconej o podziemną kryptę. Miejsce to zajmował prawdopodobnie dom, w którym młoda męczennica mieszkała z mężem Walerianem i w którym poniosła męczeństwo. W kościele znajduje się arcydzieło sztuki: poruszająca rzeźba Stefano Maderno przedstawiająca męczennicę Cecylię w pozycji, w jakiej została znaleziona podczas jubileuszu w 1600 roku.

Więcej cudów Rzymu

W Trastevere znajduje się również kościół Św. ChryzogonusPod spodem zachował się oryginalny kościół, zbudowany w V wieku n.e. Około 8 metrów pod powierzchnią drogi wejdziesz do starej nawy, gdzie możesz podziwiać pozostałości fresków z wizerunkami świętych i historiami ze Starego Testamentu.

S. Lorenzo w Lucinie znajduje się wzdłuż starożytnej trasy Via Lata (obecnie Via del Corso); oprócz tego, że jest jednym z najstarszych kościołów w mieście, mieści szereg dzieł sztuki i ważnych świadectw religijnych, takich jak relikwie związane z męczeństwem świętego, którego imię nosi kościół: słynny ruszt i łańcuchy więzienne. Przeprowadzone wykopaliska wydobyły na światło dzienne obszar archeologiczny z rozbudowaną stratygrafią ścienną, która pozwala zrekonstruować dynamikę zabudowy od II wieku n.e. Niezwykłe znaczenie miało odkrycie starożytnego wczesnochrześcijańskiego baptysterium z V wieku n.e.

Pałace Rzymu

Trudniejsze do zwiedzenia są przykłady ze starszych epok, które stały się znane dzięki wykorzystaniu technologii. Mamy tu na myśli np. Domus Romane Palazzo Valentini, patrycjuszowskie budynki z okresu cesarskiego, należące do potężnych rodzin tamtych czasów, z mozaikami, zdobionymi ścianami itp. - i Domus AureaSłynna willa miejska Nerona, która od 1980 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to ogromna konstrukcja, która do tej pory jest znana tylko częściowo.

Dzięki projektorom multimedialnym (w pierwszym przypadku) i wyrafinowanym widzom indywidualnym (w drugim) rzeczywiście możliwe jest ożywienie budynków w całej ich okazałości, umożliwienie publiczności zobaczenia, jak ożywają wokół niej, dając jej dreszczyk emocji, że może chodzić po tych piętrach, między tymi ścianami, przy tych światłach.

Muzeum Łaźni Karakalli

Muzeum to zostało otwarte w grudniu 2012 roku w podziemiach kompleksu uzdrowiskowego, z tej okazji ponownie otwarto również mithraeum.

Wystawa podzielona jest na dwie równoległe galerie, które prowadzą od schodów wejściowych najpierw do dwóch wysp ekspozycyjnych poświęconych sali gimnastycznej, następnie do "frigidarium", a kontynuowane są w drugiej galerii zawierającej wyspy "natatio" i biblioteki.

Bazylika neopitagorejska

Odnaleziona przypadkowo w 1917 roku, podczas budowy kolei Porta Maggiore, najstarsza pogańska bazylika na Zachodzie, która wciąż przyciąga wiele tajemnic ze względu na brak wiarygodnych informacji. Mówi się, że jest dziełem mistyczno-ezoterycznej sekty, której funkcja jest wciąż niepewna: bazylika grobowa lub pogrzebowa, nimfeum lub, co bardziej prawdopodobne, neopitagorejska świątynia.

Nadal jest prawie niedostępna, a od kilku lat część turystów może zwiedzać te pomieszczenia w niedziele, po wcześniejszej rezerwacji. Jest to przykład ogromnego potencjału odkryć starożytnego Rzymu, który z pewnością nie dobiegł końca.

Maksymalna ilość ścieków

Nie jest klasyfikowany na liście dzieł sztuki, ale jest niewątpliwie ważnym elementem cywilizacji rzymskiej, trwającym przez wieki i stulecia, najstarszym w pełni funkcjonującym kanałem na świecie. System zarządzania wodą, zarówno wpływającą jak i wypływającą, pozwolił Rzymowi zgromadzić populację, która nie została ponownie osiągnięta aż do XIX wieku, a Cloaca Maxima jest jednym z fundamentów tego systemu. Początki urządzenia sięgają VI wieku p.n.e.; wymyślone przez Tarkwiniusza Priskusa i zrealizowane przez Tarkwiniusza Superbusa, zostało zaprojektowane jako kanał odwadniający, który miał odprowadzać wodę ze strumienia "Spinon", który zalewał "Argiletum", dolinę Forum Romanum i Velabrum.

Jednak jego najważniejszą funkcją było chyba szybkie zawracanie okresowo zalewanych wód Tybru do jego koryta. Badania wykazały, że z pewnością już w czasach cesarskich Cloaca spełniała swoją funkcję jako kanał ściekowy obsługujący rozległe terytorium, które oprócz obszaru sądowego i Velabro obejmowało co najmniej Suburra i Esquiline.

Cloaca Maxima funkcjonowała zawsze, choć w okresie renesansu prawdopodobnie czynny był tylko odcinek poniżej Velabro. Pod koniec XIX wieku, gdy powstała Roma Capitale, podjęto próbę odtworzenia starych rur kanalizacyjnych, przywracając ich funkcjonowanie. Od 2004 roku Roma Sotterranea przeprowadziła kampanię prac, która rozszerzyła eksplorację wcześniej niezbadanych sekcji. Dziś Cloaca może być zwiedzana w części, która zaczyna się tuż za Forum Nerwy, w pobliżu Tor de 'Conti (dzisiejsza Via Cavour).

AutorStefano Grossi Gondi

Kultura

José García Nieto. "Kochaj mnie bardziej, Panie, bym Cię zwyciężył".

Poeta o żywych katolickich korzeniach, mistrzowski sonnecista, siła napędowa znacznej części poezji powojennej, został uznany za jednego z największych współczesnych liryków, o wielkiej różnorodności tonów i rejestrów, zawsze w ciągłej ewolucji. Powrót do jego wierszy to spotkanie z twórczością poetycką najbardziej cenionej tradycji klasycznej. 

Carmelo Guillén-19 września 19 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

W dniu 10 grudnia 1996 r. przyznano José García Nieto Nagrodę Cervantesa, najwyższe wyróżnienie w literaturze hispanoamerykańskiej. Oficjalnie nagrodę otrzymał 23 kwietnia następnego roku. Ze względu na delikatny stan zdrowia Joaquín Benito de Lucas z Talavery musiał zająć miejsce w auli Uniwersytetu w Alcalá de Henares, aby odczytać swoje wystąpienie. 

Kilka słów z tego tekstu daje wyobrażenie o znaczeniu, jakie nasz poeta z Oviedo przywiązuje do swojej relacji z Bogiem. Pisze on: "Bóg jest tu..." to początek religijnej pieśni [García Nieto nawiązuje do pięknego katolickiego tekstu Cindy Barrery. Można go łatwo posłuchać na You Tube]. Zaśpiewałbym: "Bóg jest tam...". To kwestia odległości. Miałem prostą, modlitewną wiarę, która zmienia się z czasem. Ale on to wie. I mam nadzieję, że w moim osłabieniu objawi się Jego miłosierdzie, które - jak wierzę - jest nieskończone".. Do czego dodaje: "Dziękuję Ci, Panie, bo jesteś / ciągle w moim słowie; / pod wszystkimi moimi mostami / przechodzą Twoje wody", cztery wersy z jego zbioru wierszy Rozejm (1951), która wstępnie określi ostatnie lata życia i trajektorię religijną tego człowieka, którego znajomi, oprócz wielkiej wartości przyjaźni i uprzejmości, wskazywali także na jego afirmację nadziei nad tym, co niejasne, i nieprzerwaną obecność Boga.

Cechy pokoleniowe

Choć produkcja poetycka Garcíi Nieto naznaczona jest wiarą w Boga, którą przyswoił sobie od najmłodszych lat w domu ojca, przekazywaną głównie przez matkę - ojciec zmarł, gdy miał sześć lat - oraz wykształceniem, jakie dali mu pijarzy, niektóre z jego lirycznych dostaw zdradzają go w sposób szczególny: Rozejm, Sieć, kilka wierszy autorstwa Jedenasta godzinawiele z Przedmieście oraz różne pojedyncze kompozycje, które ze względu na tematykę religijną są tego odzwierciedleniem: zwłaszcza te, które obracają się wokół Bożego Narodzenia lub Bożego Ciała w Toledo. 

We wszystkich z nich wyczuwalny jest smak epoki, rozciągający się na innych współczesnych poetów, takich jak Luis López Anglada, Francisco Garfias, José Luis Prado Nogueira czy Leopoldo Panero, którzy podobnie jak on mówią o konkretnym terytorium geograficznym, o głębokim poczuciu przyjaźni lub o najbliższych: żonie i dzieciach. Jednak obok tego grupowego, pokoleniowego echa, typowego dla czasów, w których żyli, łatwo rozpoznawalny jest osobisty głos, a zarazem ewoluujący głos każdego z nich. 

Własny głos

W przypadku Garcíi Nieto jest on poetą, który obok doskonałości formalnej - na którą położono tak duży nacisk, jakby jego poezja przestała być czytana po 1951 roku - podkreśla pewność boskiej opatrzności, podporę swojego życia, która wdziera się w rzeczywistość swoją tajemniczą obecnością. 

To właśnie do niej odnosi się, gdy pisze: "Bo jesteś tak bardzo we wszystkim i czuję to, / że bardziej niż kiedykolwiek, w bezruchu dnia, widoczne są Twoje ręce i Twój akcent". Sentyment, który naznaczy jego dalszą działalność liryczną. W rzeczywistości, w Jedenasta godzina kondensuje swój egzystencjalny i żarliwy niepokój w ostatecznym sonecie - jednym z tych, w których dobitnie ukazuje swoje najgłębsze egzystencjalne aspiracje - gdzie rejestruje śmiertelną kondycję człowieka, dochodząc do stwierdzenia: jeśli bycie człowiekiem niesie ze sobą spotkanie ze śmiercią, to koniecznie "domagam się" spotkania z Tobą przez całe moje życie. 

I tak pisze: "Bo bycie mężczyzną to mało i kończy się / wkrótce. Być mężczyzną to coś, co odgaduje / spojrzenie za każdym krzykiem / żądam, żeby było więcej. Powiedz mi, mój Boże / że za mną jest coś więcej; że jest coś mojego / co musi być więcej, bo tak bardzo tego pragnę". Tym "czymś moim" jest jego własna wolność, co można odczytać w niektórych jego kompozycjach: "Ty i twoja sieć, otulająca mnie, / Czy miałem / Ślepe morze wolności, perchance, / Do którego mogłem uciec? [...] A jednak wolny, o Boże, / Jakże ciemna / Moja pierś jest przy Twej jasnej ścianie, / Licząc smutki i godziny, / Poznając siebie w Twej dłoni. Net, napnij się! / Niech Twoje jarzmo bardziej poczuje tę tajemną wolność / Którą ja wydaję, a Ty cenisz"..

Życie z wolności

Życie z tej samej wolności, którą oddaje w ręce Boga, staje się dla José Garcíi Nieto ekscytującą grą, podlegającą upływowi czasu, w której splatają się miłość i śmierć, ogień i ostatni śnieg; grą - grą jego własnego istnienia - w której, niczym dziecko, wie, komu ufa: swojemu stwórcy, temu, który czuwa nad jego krokami. Pisze on: "Jakże spokojnie jest myśleć / że Bóg czuwa nad sprawami; / że jeśli nastawimy oczy / na czystą, głęboką wodę, / on zwraca nasze spojrzenie / swoim skruszonym wzrokiem"; gra przygotowująca do faktu umierania, której najważniejszym bodźcem jest owo osobiste i ostateczne spotkanie, które nieuchronnie nastąpi w pewnym momencie życia i które będzie wymagało od poety całkowitej akceptacji. 

Podlega też cierpieniu, z którego Bóg go nieustannie wzywa: "Ponownie [...] wezwałeś mnie. I nie jest to godzina, nie; ale Ty mnie ostrzegasz; / (...) I wołasz i wołasz, i ranisz mnie, / a ja wciąż pytam Cię, Panie, czego chcesz [...] / Wybacz mi, jeśli nie mam Ciebie w sobie, / jeśli nie umiem kochać naszego śmiertelnego spotkania, / jeśli nie jestem przygotowany na Twoje przyjście".

Myśl religijna

W ten sposób ugruntowuje się myśl religijna Garcíi Nieto, człowieka wiary, nie mającego innych pretensji niż ta, że został dotknięty przez Boga, aby nie zachwiać się w swoim niezmiennym postanowieniu odkrycia jego obecności tu na ziemi; człowieka, który daje o sobie znać z własnej tożsamości, ze swojej samotności, ze swoich lęków, poprzez słowo poetyckie, aby rozwikłać tajemnice życia, rozumianego jako przygotowanie do śmierci; którego poszukiwania dotyczą bardziej obecności boskości w świecie niż jego samego. 

W ten sposób, w wyżej wymienionym, szerokim składzie początkowym Jedenasta godzina kondensuje to, co jest tęsknotą i wielokrotnym poszukiwaniem poety, który bez wsparcia Boga jest tylko ruiną, abdykacją, wieżą bez fundamentu, rozplątaniem chmury, niemożliwym węglem wobec innego ognia, zwitkiem liter w pękniętej skórze...; jednak z jego wsparciem wszystko nabiera sensu: "Powiedz mi, że jesteś tam, Panie; że w obrębie / mojej miłości do rzeczy ukrywasz się, / i że ukażesz się kiedyś pełen / tej samej miłości już przemienionej / w miłość do Ciebie, już Twoją... [...] Nazwij mnie, / bym wiedział, że jeszcze jest czas! [...]. Jestem człowiekiem, człowiekiem, twoją nadzieją, / gliną, którą pozostawiłeś w tajemnicy".

Warto zrobić mały wypad do najbardziej znanego i najbardziej inspirującego sonetu w jego karierze poetyckiej, tego zatytułowanego Gra. Kluczowy wiersz, w którym, wyobrażając sobie zbliżającą się śmierć, García Nieto widzi siebie grającego w karty z samym Bogiem: "Z tobą, ręka w rękę. I nie wycofuję się / ze stanowiska, Panie. Gramy ostro / Grę, w której śmierć / Będzie ostatecznym atutem. Założę się. Patrzę / na twoje karty i za każdym razem mnie pokonujesz. Rzucam / moje. Uderzasz ponownie. Chcę się z tobą bawić w sztuczki. I nie jest to możliwe. Poemat o zbawieniu i pełnym zaufaniu do boskości; poemat, w którym uświadamia sobie, że w obliczu rywala ma przeciw sobie same szanse: "Wiele tracę, Panie. A na zemstę zostaje ledwie / czas". Nagle, pod wpływem łaski, wiersz zmienia punkt ciężkości i staje się najpiękniejszą modlitwą prośby: "Do thou that I may / equal still. Jeśli mój udział / nie wystarcza, bo jest ubogi i źle zagrany, / jeśli z tak wielkiego bogactwa nie zostaje nic, / kochaj mnie bardziej, Panie, bym Cię pozyskał".

W końcu dochodzi się do wniosku, że poezja Garcíi Nieto jest ćwiczeniem w spotkaniach i błędnych spotkaniach z miłością Boga, tą miłością, która zbawia, jeśli się ją przyjmie; wspaniałą okazją daną Mu do "daj lilii szansę".czyli stać się panem własnego życia.

Więcej
Inicjatywy

Sztuka chrześcijańska: Medytacja Ewangelii poprzez sztukę

Sztuka chrześcijańska jest inicjatywą Patricka van der Vorsta, byłego dyrektora Sotheby's Londyn. Na swojej stronie internetowej oferuje codzienny komentarz ewangeliczny odnoszący swoje refleksje do dzieła sztuki przedstawiającego scenę biblijną. Mając ponad 40 000 subskrybentów, inicjatywa ta buduje pomost pomiędzy światem sztuki a Kościołem katolickim.

Javier García Herrería-18 września 18 września 2022-Czas czytania: 4 minuty

Wejście w modlitwę przez sztukę. Ten pomysł, który ma wiele możliwości i który od początku istnienia Kościoła był szeroko stosowany, streszcza w skrócie propozycję tego brytyjskiego specjalisty od sztuki. 

Na swojej stronie internetowej możemy znaleźć np. obok obrazu Przemienienia autorstwa Belliniego następujący komentarz: "Dzisiejszy obraz został namalowany przez Giovanniego Belliniego około 1480 roku. Bellini został określony w 1506 roku przez artystę Albrechta Dürera jako "największy malarz ze wszystkich". Słynął przede wszystkim z efektownych ołtarzy, a ten jest jednym z nich. 

"Przemienienie Chrystusa", autorstwa Giovanniego Belliniego. ©Wikipedia Commons

W centrum widzimy Chrystusa w brylantowo białej szacie, jako źródło światła. Obłok nad Chrystusem wysyła na niego promienie światła. Po jego lewej stronie widzimy Mojżesza, którego głowę okrywa żydowska chusta modlitewna, trzymającego zwój, a po prawej stronie Chrystusa jest Eliasz, trzymający zwój ze słowami "Bóg zgromadzi mój lud". W dolnej części znajdują się apostołowie Piotr (w centrum), Jakub i Jan, a w tle namalowana jest Rawenna w otoczeniu scen z życia codziennego w Toskanii.

Z obłoku wyszedł głos mówiący: "To jest mój Syn, Wybrany. Posłuchaj go. Tymi słowami potwierdzono Jezusowi, kim jest i jaka jest Jego misja oraz co my mamy robić: słuchać Go! Mojżesz i Eliasz wskazali Jezusa jako Tego, w którym wypełniają się obietnice Starego Testamentu... ostatecznie na krzyżu. Dla mnie jednak wyróżniającym się dziś zdaniem jest to, które otwiera ten fragment: że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić. 

To znów przypomina nam, jak bardzo się modlił. Mimo że był Synem Bożym i nic by tego nie zmieniło, modlił się i modlił, wciąż na nowo. To właśnie podczas tego czasu modlitwy wydarzyło się wszystko, co zostało opisane w dzisiejszym czytaniu.

Możemy dołączyć do Jezusa w jego modlitwie, abyśmy i my mogli się zmienić. Możemy na przykład odmawiać Różaniec. W 2002 roku papież Jan Paweł II dodał do Różańca tajemnice świetlne. Jednym z nich jest Przemienienie, moment, w którym Jezus objawił się jako Syn Boży.

Ewangeliczna scena przemienienia Chrystusa, w której trzej apostołowie Piotr, Jakub i Jan ukazują się zachwyceni pięknem Odkupiciela, może być uznana za ikonę chrześcijańskiej kontemplacji - pisał Jan Paweł II w liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae.

 Jan Paweł II używa słowa piękno jako cechy kluczowej dla wejścia w tajemnicę naszej wiary... piękno, które możemy odnaleźć w niektórych dziełach sztuki, na które patrzymy w naszych codziennych refleksjach, jak np. obraz tutaj.

Na tym przykładzie widać, jak dobrze łączą się ewangeliczne szczegóły, ascetyczna refleksja i świetna pedagogika, aby czytelnik również cieszył się sztuką. 

Klara z Asyżu czy św. Augustyn rozwinęli wielkie zaangażowanie w drogę piękna - via pulchritudinis-. po to, by człowiek mógł poznać Stwórcę. Wielu współczesnych autorów, takich jak Paul Cludel czy Hans Urs von Balthasar, również podkreślało celowość takiego sposobu dostępu do Boga. 

Skoro jednak świat jest taki, jaki jest, trzeba ewangelizować za pomocą nieodłącznych nam mediów audiowizualnych. Z tego powodu kard. Ratzinguer we wstępie do. Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego zaproponowany już w 2005 r: "Trzecią cechą jest obecność pewnych obrazów, które towarzyszą artykulacji Kompendium. Pochodzą one z bardzo bogatego dziedzictwa ikonografii chrześcijańskiej.

Z wielowiekowej tradycji soborowej dowiadujemy się, że obrazem jest także ewangeliczne przepowiadanie. Artyści wszystkich czasów ofiarowali dla kontemplacji i zdumienia wiernych najwybitniejsze fakty tajemnicy zbawienia, przedstawiając je w blasku barw i doskonałości piękna. Jest to wskazanie na to, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek, w cywilizacji obrazu, święty obraz może wyrazić o wiele więcej niż samo słowo, biorąc pod uwagę wielką skuteczność jego dynamizmu komunikacji i przekazu orędzia ewangelicznego"..

Wniosek dotyczący Sztuka chrześcijańska dodaje do wysiłków Kościoła, by ewangelizować poprzez język sztuki. Patrick van der Vorst, były dyrektor ds. Sotheby's Londyn, jest odpowiedzialny za tę inicjatywę. Patrick pracował w słynnym domu aukcyjnym od 1995 do 2010 roku. Był licytatorem i szefem działu meblowego, a następnie założył własną firmę zajmującą się wyceną dzieł sztuki, ValueMyStuff.com

Mając ponad 500 000 klientów, sprzedał firmę w 2018 roku, aby we wrześniu 2019 roku rozpocząć studia seminaryjne. Od tego czasu rezyduje w Papieskim Kolegium Beda w Rzymie dla diecezji Westminster w Londynie. Kilka miesięcy temu otrzymał diakonat, a w maju przyszłego roku przyjmie święcenia kapłańskie. Na stronie Sztuka chrześcijańska proponuje osobiste medytacje nad codzienną Ewangelią, łącząc swoją wiedzę o sztuce, Piśmie Świętym i ascezie chrześcijańskiej.

Na stronie istnieje możliwość zapisania się na otrzymywanie codziennego komentarza do Ewangelii drogą elektroniczną. Możliwe jest również zarejestrowanie się na samej stronie z osobistym użytkownikiem, co pozwala na bezpośrednie zapisywanie ulubionych komentarzy, interakcję z innymi użytkownikami i dostęp do ekskluzywnych treści. 

Sieci społecznościowe, zwłaszcza instagram y facebookOni również codziennie dostarczają treści i mają dziesiątki tysięcy followersów.

Większość komentarzy do Ewangelii opiera się na obrazowych dziełach sztuki, ale oferta nie ogranicza się do obrazów czy fresków. Prezentuje również rzeźby, płaskorzeźby czy budowle, zarówno starożytne, jak i współczesne. W ten sposób czytelnik otrzymuje znaczny wgląd w dzieła sztuki, które nie są tak znane i z którymi zaznajomieni są tylko eksperci. 

Ponad tysiąc opublikowanych na przestrzeni lat komentarzy do Ewangelii obejmuje praktycznie każdą scenę z życia Jezusa, dlatego na stronie dostępna jest wyszukiwarka wersetów, która pozwala znaleźć dowolny fragment. Z czasem będzie można odnaleźć i połączyć wszystkie obrazy scen ewangelicznych niemal jak kadry z filmu.

Teologia XX wieku

Paul Evdokimov i sztuka ikony

Evdokimov był wielkim rosyjskim prawosławnym teologiem świeckim. Wyemigrował i wykształcił się w Paryżu; zaangażowany w pomoc uchodźcom i ruch ekumeniczny, autor szeregu ambitnych duchowo dzieł teologicznych, m.in. Sztuka ikony jest najbardziej znany.

Juan Luis Lorda-16 września 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Pavlos o, w Paryżu, Paul Evdokimov (1900-1970) urodził się w St. Z nobilitowanej rodziny, jego ojciec był dzielnym i cenionym pułkownikiem, który został zabity przez terrorystę podczas próby pokojowego rozstrzygnięcia buntu (1907). Matka, szlachcianka, zabrała go do szkoły wojskowej, a w wakacje na długie rekolekcje w klasztorach. Wraz z rewolucją (1917) rodzina wycofała się do Kijowa. A w 1918 roku Pavlos chciał studiować teologię, jako chrześcijańską reakcję w czasach próby, choć w jego środowisku było to bardzo rzadkie (księża pochodzili z niższych warstw). Przez dwa lata służył w antyrewolucyjnej Białej Armii. I w obliczu nieuchronnej klęski, namawiany przez matkę, uciekł do Stambułu. Tam przetrwał jako taksówkarz, kelner i kucharz, którą to umiejętność zachował. 

Lata paryskie

W 1923 roku, z ubraniami na plecach, przeniósł się do Paryża, jak wielu Rosjan. Pracował nocami w Citroenie i przy czyszczeniu wagonów. Ale zrobił dyplom z filozofii na Sorbonie. A kiedy w Paryżu powstał Instytut Teologii Prawosławnej Saint Serge (1924) zapisał się na studia teologiczne, które ukończył w 1928 roku. Bardzo blisko współpracował z Bierdiajewem, wielkim myślicielem prawosławnym, oraz z Bułgakowem, założycielem Saint Serge i dziekanem teologii. Jego główne źródła to.

Kontakt z zachodnim chrześcijaństwem, jego katedrami, klasztorami, bibliotekami, był imponującym wzbogaceniem dla wszystkich, a w szczególności dla Evdokimova. I sprawiło, że rozwijali swoją teologię prawosławną w dialogu z katolikami, a także z protestantami i Żydami. Święty Sergiusz był bardzo ważnym zjawiskiem wzajemnych wpływów teologicznych, a Evdokimov z entuzjazmem uczestniczył w tej wymianie. Później będzie wielkim promotorem ekumenizmu duchowego i "pneumatycznego" (powierzonego Duchowi Świętemu). A od jej powstania uczestniczył w Światowej Radzie Kościołów (1948-1961) i był obserwatorem na Soborze Watykańskim II. 

Wojna, praca społeczna i prace dyplomowe

W 1927 r. ożenił się z Natachą Brun, włoską nauczycielką, pół-Francuzką i pół-Rosjanką (kaukaską), mieli dwoje dzieci. Do II wojny światowej mieszkali w pobliżu granicy z Włochami. Po raz kolejny katastrofa skłoniła go do zagłębienia się w chrześcijaństwo. I choć jego żona zachorowała na raka (i zmarła w 1945 roku), a on musiał zająć się wszystkim, podjął się napisania pracy magisterskiej o problemie zła u Dostojewskiego, którą opublikował w 1942 roku. Głęboka tajemnica zła, jak powiedział mu Boulgakov, polega na tym, że Bóg jest gotów zniżyć się (kenoza) i cierpieć z powodu ludzkiej wolności aż do odkupieńczego krzyża. Jednocześnie, zainspirowany postacią Aloszy z Bracia Karamazowdefiniuje duchowość świecką, która wprowadza kontemplację monastyczną w sam środek świata. 

W czasie okupacji niemieckiej pomagał uchodźcom (i Żydom) w ramach organizacji protestanckiej (CIMADE). A gdy nastał pokój, pomagał przesiedleńcom w domu opieki. Następnie, do 1968 roku, kierował domem studenckim, który Cimade założył pod Paryżem. Był głęboko chrześcijańskim doradcą wśród tylu złamanych żyć, a szczególnie interesował się prawosławną młodzieżą. Dodatkowo, rozmyślając jako laik, wydał piękną książkę o Małżeństwo, sakrament miłości (1944).

Zwrot intelektualny i trzy eseje końcowe

Jego życie zmieniło się, gdy w 1953 roku zaczął uczyć w Saint Serge i kiedy w 1954 roku ożenił się ponownie z córką japońskiego dyplomaty (pół Anglika), która miała 25 lat. Były to intensywne lata dojrzewania duchowego i intelektualnego. Wkrótce po ślubie opublikował Kobiety i zbawienie świata. A później szeroki wachlarz artykułów, Ortodoksja (1959), oraz esej nt. Gogol i Dostojewski i zejście do piekła (1961). Odnawia naukę o małżeństwie, Sakrament miłości (1962). I zbiera wiele swoich pism duchowych i ideał monastycyzmu w świecie w Wieki życia duchowego (1964).

Ostatnie trzy lata życia, w poczuciu, że jego czas się kończy, zdominowane są przez kursy w nowo powstałym Wyższym Instytucie Studiów Ekumenicznych przy Institut Catholique de Paris (1967-1970). I przez trzy eseje panoramiczne. Po pierwsze, najbardziej znane, Sztuka ikony. Teologia pięknaukończona w 1967 r. i wydana w 1970 r.; później, Chrystus w myśli rosyjskiej (1969); y Duch Święty w tradycji prawosławnej (1970). Zmarł niespodziewanie, w nocy, 16 września 1970 roku. Ma też inne drobne prace. Jego prace są obecnie trudne do znalezienia, choć są wznawiane, a w sieci były powszechnie piracone.

Najbardziej niezwykłe w Evdokimovie jest to, że jest on autorem zarówno teologicznym, jak i duchowym, który zagłębia się w tradycyjne tematy prawosławia, kontemplację chwały Bożej, przebóstwienie, ale dokonuje też oryginalnych postępów w teologii małżeństwa i kapłaństwa, a także w prawdziwym ekumenizmie, z bardzo eucharystyczną eklezjologią związaną z działaniem Ducha Świętego. Ale postępuje też oryginalnie w teologii małżeństwa i kapłaństwa oraz w prawdziwym ekumenizmie, z bardzo eucharystyczną eklezjologią związaną z działaniem Ducha Świętego. Jego kolega w Saint Serge i wielki przyjaciel, Olivier Clément, dał nam najlepszy portret duchowy, który został tu streszczony: Orient et Occident, Deux Passeurs, Vladimir Lossky, Paul Evdokimov (1985). "Passeurs" to pogranicznicy (i przemytnicy). Swoim paryskim wygnaniem i swoją twórczością Łosski i Evdokimov przekroczyli duchowe granice między chrześcijańskim Wschodem i Zachodem. 

Kontekst teologii piękna

Tytuł książki to. Sztuka ikony, i podtytuł Teologia piękna. I trzeba mieć sporo kontekstu, żeby umiejscowić się w temacie, który jest głębszy, bardziej duchowy i transcendentny niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Na wstępie należy zaznaczyć, że piękno jest jednym z imion Boga. Ta sama boska istota promieniuje na zewnątrz w chwale stworzenia, w teofaniach Starego Testamentu (zwłaszcza na Synaju); a w pełni - w Przemienieniu i Zmartwychwstaniu Chrystusa. Ponadto znajduje ona odzwierciedlenie w życiu świętych, którzy ze swoich przebóstwionych dusz promieniują chwałą i dobrym zapachem Chrystusa; stąd aureola, która otacza ich w ikonografii.

Teologia wschodnia, za bizantyjskim teologiem Grzegorzem Palamasem (XIV w.), zawsze rozróżniała (i kanonizowała) istotę Boga, która jest nieprzekazywalna sama w sobie, oraz istotę o tyle, o ile jest nam przekazywana za pośrednictwem dwóch wielkich "niestworzonych energii" (lub aktów reklama dodatkowa(jak powiedzieliby ludzie Zachodu): stwórcze działanie Boga, które daje byt; oraz działanie przebóstwiające (łaska), które podnosi człowieka do uczestnictwa w boskiej naturze. A to pojmują jako wieczne światło, które promieniuje nad wszystkim, które jest także "światłem taborowym" Przemienienia, kontemplowanym przez Apostołów. To napromieniowanie samej boskiej istoty jest tym, co nas przebóstwia, czyniąc ją przedmiotem kontemplacji oraz źródłem wzniesienia i radości dla tych, którzy kochają Boga. Wizja zawoalowanej istoty w tym życiu i bezpośredniej w następnym, choć zawsze transcendentnej. Wymaga ona przemiany otrzymanej od Boga, abyśmy mogli ją kontemplować naszymi śmiertelnymi oczami. Kontemplacja trynitarnej istoty Boga jest najbardziej istotna i charakterystyczna dla świętości, która w ten sposób uczestniczy w Bogu.

Transmutowana materia

Bóg uobecnia się w świecie, bo go stwarza, utrzymuje w bycie, a kiedy chce, w historii, działa w nim w sposób niezwykły i spektakularny. Z drugiej strony, oprócz stworzenia jej, uobecnia się przez łaskę, w podniesieniu duszy ludzkiej, a wybitnie w duszy Chrystusa.

Ale wielkim nieszczęściem jest to, że ten świat jest upadły i zepsuty przez grzech człowieka. Bo Bóg chciał skonfrontować ze wszystkimi konsekwencjami ludzką wolność, zdolną do grzechu i odwrócenia się od swego Stwórcy. Ten moralny upadek wytworzył imponujący kosmiczny upadek ontologiczny, który dotyka wszystkiego i potrzebuje boskiego zbawienia, które jednak zawsze będzie respektować ludzką wolność. On zbawi przez przyciąganie i moc odkupieńczej miłości, a nie przez przymus i przemoc.

Jezus Chrystus, uczyniony człowiekiem, jest "obrazem boskiej substancji" w ciele, w swoim ciele. Poddany na tym świecie warunkom upadłej natury, ale zapowiadający w swoim Przemienieniu i antycypujący w swoim Zmartwychwstaniu transmutację i zbawienie wszystkich rzeczy do wiecznej chwały, gdzie będzie "nowe niebo i nowa ziemia": wszechświat przemieniony dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa. W ten sposób sama materia, która została stworzona przez Boga i zintegrowała Ciało Chrystusa, będzie miała udział w jego chwale i pięknie. 

Cztery części książki 

Książka podzielona jest na cztery części, które czerpią również z wcześniejszych artykułów i wykładów. Pierwsza część opisuje. "Beauty". z jego teologicznym sensem, o którym już wspominaliśmy, czerpiącym z biblijnej i patrystycznej wizji piękna i rozciągającym się na doświadczenie religijne oraz przejawy kultury i sztuki (z pewnymi pytaniami o sztukę współczesną).

Drugi poświęcony jest m.in. "The Sacredjako transcendentna sfera i obecność Boga w świecie: we wszystkich jego wymiarach, w czasie, przestrzeni, a w szczególności w świątyni.

Trzeci to. "Teologia ikony. Z jego historią w tradycji wschodniej, debatami ikonoklastycznymi i sankcjami soborów w Nicei II (787) i Konstantynopolu IV (860), które oświadczyły: "To, co Ewangelia mówi nam poprzez Słowo, ikona ogłasza poprzez kolory i uobecnia nam"..

Czwarta z nich nosi tytuł "Teologia widzenia oraz recenzje i komentarze dotyczące niektórych najbardziej znanych ikon i głównych motywów lub scen. Rozdział zdominowany jest przez komentarz do ikony Trójcy Świętej z Roublewa. Jego kontynuacją jest ikona Matki Bożej Włodzimierskiej. I ze scenami Narodzenia Pańskiego, Przemienienia, Ukrzyżowania, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia. Potem, w Zielone Świątki. Zamyka ją ikona Mądrości Bożej (inne imię Boga).

Teologia ikony

Teologia piękna jako imienia Bożego i energii przebóstwiającej (łaski) oraz teologia materii przeobrażonej przez wcielenie i chwałę Chrystusa tworzą ramy teologii ikony. Ale jest tego więcej.

Przede wszystkim historia, która wraz z doświadczeniem duchowym ustaliła formy reprezentacji. Dla niewtajemniczonego mieszkańca Zachodu zaskoczeniem jest fakt, że ikony nie dążą do bycia "pięknymi". Jest tu stylizacja i zamierzona surowość i powaga, dystans, bo mamy do czynienia z czymś transcendentnym: nie z przedmiotem zwykłego użytku, który opanowaliśmy, jest to droga wejścia w Boga. Ale żeby tak było, musi się zrodzić z góry, a nie z dołu. Wyraża się to również w "odwróconej perspektywie" oraz w układzie i wielkości figur i przedmiotów. To jest Boży sposób postępowania, a nie nasz.

Ikona nie wyraża pomysłowości artysty, ale duchowość Kościoła z jego tradycją. Artysta może wnieść swój wkład tylko wtedy, gdy jest głęboko przesiąknięty jej duchem, gdy modli się i posiada mądrość wiary. Maluje się modląc się, by móc się modlić. Wtedy, oprócz przestrzegania tradycyjnych kanonów przedstawiania (formy, kolory, sceny, modele), może być prawdziwie twórczy, nie z własnym duchem, ale z duchem Kościoła, którym jest Duch Święty. Z tego powodu ikony nie są zwykle podpisywane. Jest to szczególnie widoczne w ikonie mnicha Roublewa, jednocześnie rewolucyjnej w swoim przedstawieniu Trójcy Świętej i tradycyjnej w swoich środkach.

W sekcji IV (.Teologia obecności) części III, wyjaśnia: "Dla Wschodu ikona jest jednym z sakramentaliów, tym o osobistej obecności".. Ikony są świętą i znaczącą obecnością nadprzyrodzoności w świecie, a szczególnie w świątyni. Prawdziwe, choć zawoalowane, opromienienie Boskiej chwały i przedsmak rekapitulacji wszystkich rzeczy w Chrystusie, poprzez biedną materię naszego świata, stworzonego przez Boga i dotkniętego przez grzech. Gdy chodzi o świętego: "Ikona świadczy o obecności osoby świętego i jego posłudze wstawiennictwa i komunii"..

"Ikona jest prostym drewnianym płatem, ale całą swoją wartość teofaniczną opiera na uczestnictwie w boskiej świętości: nie zawiera nic w sobie, ale staje się rzeczywistością opromieniającą [...]. Ta teologia obecności, potwierdzona w obrzędzie konsekracji, wyraźnie odróżnia ikonę od obrazu o tematyce religijnej i wyznacza linię podziału".

Inne odniesienia

O ikonach napisano już wiele, i to szczęśliwie. W świecie wschodnim klasyczne są dzieła rosyjskiego księdza, inżyniera i myśliciela (i męczennika) Pawła Florenskiego (1882-1937), na Odwrócona perspektywa i na Ikonostas. Teoria estetyki

Warto wspomnieć. Teologia ikonyprzez Leonida Uspienskiego (1902-1987), malarza ikon i myśliciela, który był współczesny Evdokimovi i podobnie jak on miał siedzibę w Paryżu, choć związany był z San Dionisiostworzony przez patriarchat moskiewski, a nie do Saint Sergektóry stał się niezależny, aby zdystansować się od komunistycznej władzy. 

W naszym zachodnim i katolickim obszarze należy podkreślić artystyczną i teoretyczną pracę wykonaną przez słoweńskiego jezuitę Marco Ivana Rupníka i jego centrum Aletti oraz przez jego mentora, czeskiego kardynała Tomáša Špidlíka.

Więcej
Hiszpania

Matka María Antonia. Silna i zaangażowana kobieta

W dwusetną rocznicę jej urodzin postać Matki Marii Antoniny jawi się jako przykład kobiety oddanej swoim najbardziej bezbronnym bliźnim.

Marisa Cotolí-16 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

2 lutego 1870 r, Antonia María de Oviedo y SchönthalZ mądrością osoby, która ciągle poszukuje, wybrała nowe imię: Antonia Maria de la Misericordia. 

W opowieściach proroków miłosierdzie jest przemożną cechą Boga, który słyszy cierpienie tych, którzy zostali potępieni na ziemi przez innych ludzi, i interweniuje z miłości.

Dla Matki Antonii kobiety stają się kluczem misyjnym, a miłość im ofiarowana staje się posoką i duchem zgromadzenia. Odsłaniają nam one oblicze Boga.

Życie Antonii Marii, jej tożsamość jako silnej i inteligentnej kobiety oraz tożsamość matki, nauczycielki i zakonnicy, zapowiadają życie dla współczesnych kobiet. Antonia Maria była kobietą, zamieszkałą przez Boga, która odkryła wolność i pokorę, by być w pełni obecną, aby hojnie oddać swoje życie dla dobra innych. 

Jego głównym pragnieniem było być w pragnieniu Boga. Ludzkim spojrzeniem odkryła życie, a spojrzeniem humanizującym je wzmocniła. Kobieta z pasją życia, kontemplowała piękno i sztukę Stworzenia. Umiejętności artystyczne w zakresie literatury, muzyki i malarstwa uszlachetniały jej wrażliwość. Głęboko rozwijała swoje studia i kultywowała własny talent w społeczeństwie, w którym sfera aktywności kobiet była bardzo ograniczona. 

Antonia María wiedziała, jak wykorzystać czynniki kulturotwórcze, by poprzez kulturę wejść w świat współczesny. Przez całe życie wykorzystywała swoją inteligencję i entuzjazm do nauki, a także do odważnego nauczania.

Ból wielu kobiet uprawiających prostytucję nie był dla niej stracony. Zaskoczona i wzruszona odkryła powołanie do godnej służby. 

Jej gotowość do oddania życia, poprzez otwarcie pierwszego schroniska, spowodowała wewnętrzną przemianę, która radykalnie wpłynęła na jej życie i na życie wielu kobiet. 

Powołanie oblat

Powołanie, które otrzymałyśmy, czyni nas szczególnie wrażliwymi na niesprawiedliwości, w których wiele kobiet jest zanurzonych w sytuacjach prostytucji, przemocy ze względu na płeć i handlu w celu wykorzystania seksualnego.

To prowadzi nas do życia jako kontemplatycy w działaniu, do modlitwy z kobietami do Boga, który je słucha i pomaga im uwierzyć w siebie i w to, że ucisk i śmierć nie mają ostatniego słowa. 

Wezwani do życia we wspólnocie, tworzymy rodzinę, która jest wyrazem braterstwa i znakiem radości, miłosierdzia, czułości i nadziei w różnych rzeczywistościach. A jest to możliwe, ponieważ wierzymy w Boga, który każdego dnia oferuje nam możliwość uwolnienia nas od tego, co nas uciska i daje nam siłę, byśmy mogli wstać i iść patrząc z nadzieją w przyszłość. 

Powrót do istoty charyzmy

Druga setna rocznica urodzin Antonii Marii de Oviedo y Schönthal jest okazją do ukazania życia wielkiej kobiety, która z całkowitym zaufaniem do Boga odważyła się założyć i zasilić Zgromadzenie o własnej nazwie, którą sama zaszczyciła: Oblatki Najświętszego Odkupiciela.

Kobieta, której życie ujawnia wdzięczność, akceptację, przebaczenie, współczucie, inteligencję, odwagę, radość i siłę połączoną z kruchością tej, która wie, że należy tylko do Boga. 

Dla Zgromadzenia oznacza to możliwość ożywienia, uaktualnienia i rozwinięcia charyzmatu i misji, wprowadzonych w rzeczywistość świata, uważnych na zmiany społeczne i sytuacje większej bezbronności kobiet. 

Czas sprzyjający propagowaniu kultu Czcigodnej Matki Antonii de la Misericordia, której proces beatyfikacyjny jest wciąż aktywny, w oczekiwaniu na uznanie jej świętości przez Kościół. 

Pragniemy nadal w innowacyjny sposób rozwijać oblacki charyzmat i misję. Uważni i otwarci na to, czego wymagają najbardziej wrażliwe realia świata, i odpowiadający w sposób kreatywny i odważny. 

Promowanie równości i integracji oraz potępianie handlu kobietami i dziewczętami w celu wykorzystania seksualnego oraz wszelkiego rodzaju sytuacji naruszających prawa człowieka. 

Chcemy dać światu znać, że życie może wygrać walkę ze śmiercią. Że można żyć z podstawowych wartości, jakimi są: przyjęcie, szacunek, sprawiedliwość, równość i miłość.

AutorMarisa Cotolí

Wicepostulator do spraw beatyfikacji Matki Marii Antoniny

Hiszpania

Lourdes Perramón: "Coś, co charakteryzuje nas jako Zgromadzenie, to nasz stały dynamizm".

Ponownie wybrana w 2019 roku na Przełożoną Generalną Oblatów, Lourdes Perramón, urodzona w Manresie w 1966 roku, pracowała jako pedagog, pracownik socjalny i punkt odniesienia w podnoszeniu świadomości na temat świata prostytucji, zwłaszcza poprzez własne projekty Zgromadzenia. Jak podkreśla: "Wśród kobiet, które same zajmują się prostytucją, istnieją nie tylko różne dyskursy, ale także różne doświadczenia", którym Oblaci oferują swoją bliskość i pomoc. 

Maria José Atienza-16 września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Wywiad z Przełożonym Generalnym ds. Oblaci Najświętszego Odkupiciela w Hiszpanii, Lourdes Perramón.

"Niech wszystkie nasze serca przepełnia miłość do dziewcząt powierzonych nam przez niebo. Obyśmy też byli ich matkami bez żadnej stronniczości, a ze świętą miłością i bezgraniczną cierpliwością starali się, by bardziej naszym przykładem niż słowami sprawić, by brzydzili się wadą, a kochali cnotę".. Tak właśnie ponad sto lat temu wyobrażała sobie swoje dzieło Antonia María de Oviedo y Schönthal, założycielka Oblatów Najświętszego Odkupiciela, których dwusetną rocznicę powstania będziemy obchodzić w 2022 roku.

Wraz z biskupem José María Benito Serra, młoda María Antonia, która była wychowawczynią hiszpańskich infantek, poświęciła swoje życie na przyjęcie i wyzwolenie kobiet, które były prostytutkami. To, co dziś nazywamy "female empowerment", było dla tej zaangażowanej i odważnej kobiety drogą do świętości i urzeczywistnienia miłości Boga. 

Charyzmat oblacki jest charyzmatem "peryferii". Odkąd zaczęło się to ponad sto lat temu, jakie zmiany zauważyłeś?

-Od tego czasu rzeczywistość kobiet, a przede wszystkim sposób, w jaki je rozumiemy i podchodzimy do nich, a także narzędzia, jakie mamy do interwencji, bardzo się zmieniły. Powiedziałbym jednak, że podstawy w sposobie podejścia i towarzyszenia im pozostają takie same. 

Pozostaje w kategoriach głębokiego poczucia przyjęcia, czegoś, co wynika z naszego charyzmatu. Pozostaje uważne i szczere słuchanie rzeczywistości, dopuszczanie jej do głosu i przyjmowanie tego, co nam mówi, przezwyciężanie uprzedzeń; i pozostaje coś, co jest dla nas fundamentalne, wiara w kobiety i wiara w ich możliwości, towarzysząca temu, co nazywamy pedagogiką miłości. Ma to wiele niuansów, ale idzie w parze ze zrozumieniem, czułością, cierpliwością, miłosierdziem, współudziałem..., i wszystkim, co sprzyja upodmiotowieniu osoby. 

Być może moglibyśmy to podsumować w tej umiejętności zobaczenia kobiety poza czynnością, którą wykonuje, i zobaczenia jej za to, czym jest, idąc razem. 

Jak Twoja praca dostosowała się do zmieniających się potrzeb tego świata?

-W szerokim ujęciu wskazałbym na cztery główne zmiany. 

Jedna, może bardzo widoczna, to przejście od pracy bardziej do wewnątrz, bo Zgromadzenie zrodziło się z tego, co wtedy nazywano azylami, do pracy, która nie wykluczając wsparcia rezydencjalnego, zaczyna się od "zewnątrz", od stąpania po rzeczywistości, od dotykania konkretnych sytuacji, w których znajdują się kobiety, z podejściem do klubów, mieszkań prostytucji i innych miejsc, w których się znajdują.

Inną istotną zmianą byłoby przejście od sióstr pracujących praktycznie w pojedynkę, do bogatego dynamizmu i doświadczenia pracy sióstr. wspólna misjaMisja Zgromadzenia to misja Oblatów, w której uczestniczą zatrudnieni specjaliści, wolontariusze, ale także, i to coraz częściej, osoby świeckie, które otrzymują i z którymi dzielimy ten sam oblacki charyzmat przenikający i kształtujący ich życie. Oznacza to, że dzisiaj nie moglibyśmy już zrozumieć naszej misji, gdyby nie była ona w kontekście naszego posłannictwa. wspólna misja, nie zrozumiemy charyzmatu, jeśli nie będzie on przeżywany, celebrowany i wzbogacany we wspólnej drodze życia zakonnego i świeckiego.

Zmieniło się również z definiowania projektów i oferowania odpowiedzi lokalnie i dość autonomicznie na pracę w sieci, z wieloma innymi projektami lub instytucjami, zarówno publicznymi, jak i prywatnymi. Sieć artykulacji, wsparcia, sojuszy..., w której pojawia się komplementarność i uzupełnienie i która pozwala nam zaoferować kobietom bardziej kompleksową i integrującą interwencję. 

I być może ostatnią istotną zmianą byłoby połączenie towarzyszenia kobietom w ich procesach życiowych z pracą na rzecz podnoszenia świadomości, transformacji społecznej i działań politycznych, aby wpływać na konteksty, zajmować się przyczynami i bronić praw kobiet jako obywateli. 

Jakie projekty oblaci realizują w świecie?

-Rodzaj projektu różni się nieco w zależności od realiów miasta, kraju, kultury i oczywiście potrzeb kobiet. Są jednak pewne cechy, o które się dba i które pozostają w różnych miejscach, w których jesteśmy. 

Pierwszym elementem byłoby takie podejście do kobiet w ich rzeczywistości prostytucji. Wiąże się to z regularnymi wizytami, czy to na drogach, w szklarniach, barach, na ulicach, w klubach..., gdzie, przezwyciężając poczucie dystansu, którego doświadczają z powodu odrzucenia i stygmatyzacji, rozwija się stopniowe relacje i więzi poprzez słuchanie i empatię, co pozwala na poznanie ich pragnień i potrzeb. Indywidualne i spersonalizowane powitanie dla każdej kobiety bez ograniczeń, które stopniowo, w ramach wymiany informacji, otwiera przed nimi świat możliwości zazwyczaj nieznanych. 

Prowadzi to do opracowania zindywidualizowanego planu, zorientowanego na ich marzenie, projekt życia, uwzględniającego kwestie zdrowotne, edukacyjne i prawne, a przede wszystkim zapewniającego im ocenę i wiarę w swoje możliwości. 

W naszych projektach podstawową rolę odgrywa towarzyszenie, w którym mogą interweniować różni specjaliści, czasem rozszerzając je na innych członków rodziny, zwłaszcza dzieci. 

Istotne jest również prowadzenie zróżnicowanych procesów, w których w zależności od kraju czy rzeczywistości kobiet, którym służymy, pierwszeństwo mogą mieć szkolenia, przedsiębiorczość, przestrzenie duchowości lub opieki, schronienie i ochrona ofiar handlu ludźmi, pośrednictwo pracy lub wsparcie w ich własnych zmaganiach, wspólne budowanie ścieżek do obrony ich praw obywatelskich, w zależności od kontekstu społecznego i politycznego.

Jak odbudować życie wewnętrzne i fizyczne pokiereszowane przez wykorzystanie seksualne?

-Powiedziałabym, że każdy człowiek jest inny, nie ma przepisu, który można uogólnić. W każdym przypadku należy dużo słuchać, pomagać im opowiadać własną historię i leczyć rany. Wszystko to musi być oparte na akceptacji, zrozumieniu i pokonaniu poczucia winy. Aby to zrobić, konieczne jest nazwanie i uznanie tego, co odczuwają jako ranę, ponieważ nie zawsze idzie ona w parze z poczuciem wykorzystania, ale w prawie wszystkich kulturach i krajach obejmuje doświadczenie społecznego odrzucenia i napiętnowania, które pociąga za sobą znaczną dewaluację i, często, wstyd. 

Stąd fundamentalne znaczenie ma pomoc kobietom w ponownym połączeniu się z ich własną osobą i możliwościami, z ich istotnym projektem, ich marzeniami, ponieważ tylko wtedy, gdy każda kobieta jest w stanie wejść w swoją istotę jako osoba, jako kobieta, możliwe jest, by szła naprzód. 

Bardzo pouczające są dla mnie słowa pewnej kobiety, która powiedziała: "Byłeś moim wyłącznikiem, bo miałam w środku światło, a nie wiedziałam o tym". Myślę, że właśnie o to chodzi w przywracaniu życia: o to, by kobieta odkryła w sobie to światło. 

Czy w świecie, który szczególnie patrzy na kobiety, akceptacja prostytucji nie jest czymś nielogicznym?

-Prostytucja jest rzeczywistością złożoną, mnogą i to nie tylko w warunkach, w których prostytucja jest uprawiana i w których znajdują się kobiety. Stąd naprawdę potrzebujemy bardziej kompleksowego podejścia, obejmującego z jednej strony więcej zasobów i protokołów służących wykrywaniu i ochronie osób będących ofiarami handlu ludźmi, jak również wrażliwość i motywację polityczną oraz szkolenie policji w celu ścigania tego przestępstwa i przywrócenia praw ofiar.

Z drugiej strony, w obliczu innych realiów prostytucji, zamiast prześladowań, należy w dużej mierze preferować profilaktykę. Zapobieganie, które dotyczy prawdziwych przyczyn, zarówno ubóstwa strukturalnego, ponieważ w większości historii życia odkrywamy, że to brak możliwości zmusił kobiety do prostytucji, jak również ponowne przemyślenie przepływów migracyjnych i restrykcyjnych przepisów imigracyjnych, ponieważ bycie w nieuregulowanej sytuacji jest kolejną ważną furtką do prostytucji. 

Wraz z zapobieganiem konieczne jest dalsze zwiększanie zasobów socjalnych i szkoleniowych, zachęcanie do tworzenia rynku pracy, małych przedsiębiorstw, oferowanie ochrony samotnym lub bardziej narażonym kobietom, aby te, które szukają innej opcji, z której mogłyby odbudować swoje projekty życiowe, mogły to zrobić. Wreszcie nie możemy zapominać o koniecznym kwestionowaniu stereotypów i społecznego odrzucenia, które nadal zmuszają wszystkich do ukrywania się i noszenia ciężaru piętna. 

W tym roku, w dwusetną rocznicę urodzin Matki Marii Antoniny, jakie są wyzwania dla przyszłości Zgromadzenia? 

-Chciałbym zwrócić uwagę na trzy główne wyzwania. Pierwszym jest dostrzeżenie i zrozumienie nowych kodów i pojawiających się realiów w prostytucji i handlu ludźmi. Stamtąd słuchać i wchodzić w nowe granice, które wykrywamy: granice geograficzne, granice wirtualne, rzeczywistość, która już się wydarzyła, a która w kontekście pandemii rośnie i przynosi nam nowe formy prostytucji, w tym, co nazywa się "Prostytucją 2".0"; a także granice egzystencjalne, te rzeczywistości, które często pozostają poza wszystkim, na marginesie i peryferiach nie tylko społeczeństwa, ale także samych zasobów opieki, polityki społecznej oraz dyskursów i stanowisk ideologicznych, ponieważ nie pasują do z góry określonych "profili".

Innym wyzwaniem byłoby zachęcanie do tworzenia większej ilości sieci na poziomie ciała kongregacyjnego. Wzrost artykulacji między projektami w 15 krajach, w których jesteśmy obecni, aby uczyć się od siebie nawzajem, dzielić się dobrymi praktykami i innowacyjnymi inicjatywami w obliczu nowych wyzwań, usystematyzować własną wiedzę i zaoferować ją nie tylko zespołom profesjonalistów, ale także na poziomie społecznym. Aby nasze wysiłki były opłacalne we wspólnej sprawie, która nas mobilizuje. 

Wreszcie, aby kontynuować kroki we wspólnej misji i podróży ze świeckimi oblackimi. Być może powinniśmy wzmocnić i podjąć więcej kroków w delegowaniu obowiązków, pracując nad większą równością; ze świeckimi zadbać nie tylko o dzielenie się misją, ale także o dzielenie się życiem, rozeznawaniem i wspólnie podejmować bardziej śmiałe odpowiedzi na nowe wyzwania, także wspólnie z innymi zgromadzeniami.

Watykan

Zdjęcia papieża Franciszka w Kazachstanie

Raporty rzymskie-16 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek powrócił z 38. podróży do Kazachstanu, by wziąć udział w VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych.

Wśród najważniejszych wydarzeń znalazło się spotkanie z delegacją prawosławnego patriarchy Moskwy. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Ziemia Święta Jezusa

Gerardo Ferrara, pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu, zagłębia się w tym artykule w cechy charakterystyczne tej ziemi i moment społeczno-polityczny, w którym doszło do narodzin Jezusa.

Gerardo Ferrara-16 września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Artykuł oryginalny w języku włoskim

W miarę zbliżania się do Ewangelii otrzymujemy wgląd w krajobraz społeczny tego, co znamy dziś jako Ziemię Świętą w czasach Jezusa. Historia tej ziemi i ludów, które ją zamieszkiwały na przestrzeni wieków, stanowi ramy dla życia Chrystusa na ziemi i dostarcza cennych ram interpretacyjnych, aby przeżyć i odkryć całe bogactwo zawarte w Piśmie Świętym.

Ziemia, która zawsze była złożona

W czasach Jezusa Ziemia Święta nie była nazywana Palestyną. Tę nazwę zresztą nadał jej cesarz Hadrian z 135 roku n.e., pod koniec trzeciej wojny żydowskiej. W tym czasie nie było nawet jednego unicumByło, geograficznie, politycznie, kulturowo i religijnie, jeśli kiedykolwiek było. W rzeczywistości starożytne królestwo Izraela już dawno przestało być niezależnym państwem i było podzielone między Judeę, bezpośrednio podległą Rzymowi i rządzoną przez praefectusoraz dwa pozostałe regiony historyczne - Galilea i Samaria.

Ziemia Święta w czasach Jezusa

Niemniej jednak Judea pozostała sercem żydowskiego kultu, ponieważ to właśnie tam, w Jerozolimie, znajdowała się Świątynia, do której zjeżdżali wszyscy Żydzi rozproszeni po całym świecie.

Natomiast Samarię, centralny płaskowyż tego, co dziś nazywamy Palestyną lub Izraelem, zamieszkiwali Samarytanie, ludność powstała w wyniku połączenia osadników sprowadzonych przez Asyryjczyków w V wieku p.n.e., w czasie podboju Królestwa Izraela, oraz miejscowych proletariuszy, pozostawionych przez zdobywców, którzy deportowali izraelskich notabli do Asyrii.

Z tej mieszanki powstał kult, który początkowo był synkretyczny, ale później udoskonalony i stał się monoteistyczny, choć w przeciwieństwie do żydowskiego. W praktyce zarówno Żydzi, jak i Samarytanie uważali się za jedynych i prawowitych potomków patriarchów oraz kustoszy przymierza z Jahwe, Prawa i kultu. Ci pierwsi mieli jednak swoje centrum kultu w Jerozolimie, ci drudzy w świątyni na górze Garizim, w pobliżu miasta Szechem. Z Ewangelii, ale nie tylko, wiemy, że Żydzi i Samarytanie się nawzajem znienawidzili.

Galilea

Galilea była obszarem o mieszanej ludności: miasta żydowskie (np. Nazaret, Kana) stały obok miast kultury grecko-rzymskiej, a potem pogańskiej (np. Sepphoris, Tyberiada, Cezarea Filipowa). Mieszkańcy tego regionu, choć wyznania i kultury żydowskiej, byli pogardzani przez mieszkańców Judei, którzy szczycili się tym, że są czystsi i bardziej wyrafinowani. Kilka razy, o Jezusie, słyszymy w ewangeliach, że "nic dobrego nie może wyjść z Nazaretu ani z Galilei". Nawiasem mówiąc, nie tylko ewangelie mówią nam, ale także nieliczne zachowane pisma rabiniczne z tamtych czasów, że Galilejczycy również byli wyśmiewani za swój sposób mówienia. Hebrajski i aramejski (lingua franca używana na całym ówczesnym Bliskim Wschodzie), jak wszystkie języki semickie, mają wiele liter gardłowych i dźwięków przydechowych lub krtaniowych. A Galilejczycy wymawiali wiele słów w sposób uznany przez Żydów za śmieszny lub wulgarny. Na przykład imię יְהוֹשֻׁעַ, Yehoshu‛a, wymawiano Yeshu, stąd grecka transkrypcja Ιησούς (Yesoús), zmieniona później na łacińskie Jesus.

Galilea natomiast stanowiła królestwo wasalne Rzymu i rządzona była przez tetrarchę Heroda, króla pochodzenia pogańskiego dosłownie osadzonego na tronie przez Augusta. Herod, znany ze swego okrucieństwa, ale i przebiegłości, uczynił wszystko, by zdobyć sympatię narodu żydowskiego, m.in. kazał powiększyć i upiększyć Świątynię w Jerozolimie (odbudowaną przez naród izraelski po powrocie z niewoli babilońskiej). Prace nad ukończeniem budowli trwały jeszcze za życia Jezusa i zostały zakończone zaledwie kilka lat przed rokiem 70 n.e., kiedy to samo sanktuarium zostało zrównane z ziemią podczas niszczenia Jerozolimy przez Rzymian pod wodzą Tytusa.

Obok, dalej na północny wschód, za wschodnim brzegiem Jeziora Galilejskiego, znajdowała się konfederacja dziesięciu miast (Dekapol), reprezentujących zhellenizowaną wyspę kulturową.

Zniszczenie Świątyni i diaspora

Diaspora, czyli rozproszenie Izraelitów na cztery strony świata, rozpoczęła się już w latach 597-587 p.n.e. od tzw. "niewoli babilońskiej", czyli deportacji mieszkańców królestw Izraela i Judy do Asyrii i Babilonu oraz od zniszczenia świątyni zbudowanej przez Salomona, przez króla Nabuchodonozora. W 538 roku, dzięki edyktowi Cyrusa, króla Persów, niektórzy Żydzi mogli odbudować Świątynię, wracając do swojego kraju, chociaż wielu Żydów pozostało w Babilonie lub wyjechało do innych regionów, proces ten trwał do epoki hellenistycznej i rzymskiej.

Jednak to Rzym krwawymi trzema wojnami żydowskimi położył kres - na prawie dwa tysiące lat - narodowym i terytorialnym aspiracjom narodu żydowskiego.

Pierwsza z nich (66-73 n.e.) zakończyła się zniszczeniem Jerozolimy i Świątyni, a także innych miast i twierdz wojskowych, takich jak Masada, oraz śmiercią, według ówczesnego historyka, Józefusa Flawiusza, ponad miliona Żydów i dwudziestu tysięcy Rzymian. Druga (115-117) miała miejsce w rzymskich miastach diaspory i również pochłonęła tysiące ofiar. W trzeciej (132-135), znanej również jako rewolta Bar-Kokhby (od imienia Szimona Bar-Kokhby, przywódcy żydowskich buntowników, który na początku został nawet ogłoszony mesjaszem), rzymska machina wojenna przejechała jak walec po wszystkim, co napotkała, zrównując z ziemią około 50 miast (w tym to, co zostało z Jerozolimy) i 1000 wiosek. Unicestwiono nie tylko zamieszki, ale niemal całą ludność żydowską, która przetrwała pierwszą wojnę żydowską (zginęło ok. 600 tys. osób), a damnatio memoriae doprowadziła do zatarcia samej idei obecności Żydów w regionie, który został zromanizowany nawet w topografii.

Nazwa Palestyna, w rzeczywistości, a dokładniej Syria Palæstina (Palestyna właściwa była do tego czasu cienkim pasem ziemi, odpowiadającym mniej więcej dzisiejszej Strefie Gazy, na którym znajdowało się starożytne filistyńskie Pentapolis, grupa pięciu miast-państw zamieszkanych przez indoeuropejskojęzyczną ludność historycznie wrogą Żydom: Filistynów), została przypisana przez cesarza Hadriana starożytnej prowincji Judei w 135 roku n.e., po zakończeniu trzeciej wojny żydowskiej.AD 135, po zakończeniu trzeciej wojny żydowskiej. Ten sam cesarz kazał odbudować Jerozolimę jako pogańskie miasto, z nazwą Aelia Capitolina, stawiając świątynie grecko-rzymskich bogów tuż nad żydowskimi i chrześcijańskimi miejscami świętymi (Żydzi i chrześcijanie zostali wtedy zasymilowani).

Ziemia Święta jako pedagogia Jezusa

Ziemia Święta wielokrotnie była określana jako Piąta Ewangelia. Ostatnim, w kolejności czasu, który odniósł się do niej w tym sensie był papież Franciszek, gdy przyjmując w styczniu 2022 r. w Watykanie delegację Kustodii Ziemi Świętej, powiedział: "uczynić Ziemię Świętą znaną oznacza przekazać piątą Ewangelię, czyli środowisko historyczne i geograficzne, w którym Słowo Boże zostało objawione, a następnie stało się ciałem w Jezusie z Nazaretu, dla nas i dla naszego zbawienia".

O tym, że Ziemia Święta jest trochę jak piąta Ewangelia, świadczy życie samego Jezusa i Jego niestrudzona wędrówka przez tę ziemię, by wypełnić tam swoją misję.

Wiemy, że ta misja Jezusa to uniżenie Boga wobec człowieka, określone po grecku jako κένωσις (kénōsis, "ogołocenie"): Bóg obniża się i opróżnia; pozbawia się w praktyce swoich boskich prerogatyw i atrybutów, aby dzielić je z człowiekiem, w ruchu między niebem a ziemią. Ruch ten obejmuje, po zejściu, także wzniesienie się z ziemi do nieba: théosis (θέοσις), wyniesienie ludzkiej natury, która staje się boska, ponieważ w doktrynie chrześcijańskiej człowiek ochrzczony jest samym Chrystusem. W praktyce obniżenie rangi Boga prowadzi do apoteozy człowieka.

Uniżenie się Boga dla apoteozy człowieka widzimy w różnych aspektach ludzkiego życia Jezusa, od jego narodzin po śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Ale widzimy to również w jego głoszeniu Ewangelii w Ziemi Izraela, od początku jego życia publicznego, z chrztem w rzece Jordan przez Jana Chrzciciela, aż do zdecydowanej podróży do Jerozolimy. Co ciekawe, chrzest w Jordanie odbywa się w najniższym punkcie na ziemi (dokładnie na brzegu Jordanu, w okolicach Jerycha, 423 metry poniżej poziomu morza), a śmierć i zmartwychwstanie w miejscu, które w tradycji żydowskiej uważano za najwyższy punkt: w Jerozolimie.

Jezus zatem zstępuje, podobnie jak Jordan (którego hebrajska nazwa, Yarden, oznacza właśnie "ten, który zstępuje") do Morza Martwego, miejsca opuszczonego, nagiego, nisko położonego, symbolizującego otchłanie grzechu i śmierci. Następnie jednak wstępuje do Jerozolimy, miejsca, w którym zostanie "podniesiony" z ziemi. I idzie tam, jak wszyscy Żydzi przed nim, w pielgrzymce. Przez rozszerzenie, znajdujemy tę ideę pielgrzymki, "wniebowstąpienia", we współczesnym pojęciu 'aliyah), terminie określającym zarówno żydowską (ale także chrześcijańską) pielgrzymkę do Izraela, jak i imigrację oraz osiedlanie się (pielgrzymi i emigranci nazywani są 'olim - od tego samego korzenia "'al" - oznaczającego "tych, którzy wstępują"). Nawet nazwa izraelskiego flagowca El Al oznacza "w górę" (i to w podwójnym znaczeniu: "wysoko" to niebo, ale "wysoko" to także Ziemia Izraela). A więc wznoszenie się, w każdym sensie.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

PodpisyKarol B. Zmartwychwstanie

Sprzedaż ciała przez ekran

Niepokojący wzrost treści erotycznych na platformach tworzenia treści takich jak Only Fans czy Tik Tok jest wezwaniem dla chrześcijan, aby wnieść w te przestrzenie światło Ewangelii i godność każdego człowieka. 

16 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

"Ja robię porno swobodnie; oni odbierają nam wolność słowa".. To był nagłówek, który przykuł moją uwagę jakimś policzkiem. Mój umysł zwarł się, gdy przeczytałem w tym samym zdaniu "porno i "wolność słowa", więc nie miałem innego wyjścia, jak przeczytać ten wywiad opublikowany w lokalnej gazecie o kobiecie o imieniu Ewa. 

W dzisiejszych czasach jest wielu "anonimowych" ludzi, którzy nie znaleźli innego sposobu na zarabianie na życie, niż poprzez tworzenie treści erotycznych dla grupy obcych ludzi, którym miesiąc po miesiącu (źle) sprzedają swoje ciała, swoją intymność. 

Jako chrześcijanie nie powinniśmy osądzać decyzji każdego człowieka na tej planecie, ale jako chrześcijanie, jako Kościół Chrystusa pośród świata, musimy być wyzwani przez rzeczywistość, w której żyjemy. Co sprawia, że człowiek jest dumny z tego, że znalazł swoje utrzymanie w tworzeniu filmów pornograficznych? W całej historii ludzkości kobiety i mężczyźni byli zmuszani do handlu swoimi ciałami, tą świątynią Boga, jaką jest każda istota ludzka, aby przetrwać z dnia na dzień. Jak w XXI wieku można pozwolić na to, by człowiek był szczęśliwy, że zarabia pieniądze - niezależnie od kwoty - handlując własnym ciałem? 

Przypadki takie jak te skłaniają mnie do refleksji nad pilną potrzebą powrotu do istoty pierwszej misji, do której Chrystus wysłał apostołów: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię".. Przekroczyliśmy bariery tego, co fizyczne i tego, co abstrakcyjne. Jako chrześcijanie, jako osoby wierzące, istnieje wyraźna pilna potrzeba, aby nauczyć się towarzyszyć formom ubóstwa, które pojawiają się w nowych przestrzeniach cyfrowych, gdzie wiele osób handluje świętością swoich ciał, nawet o tym nie wiedząc, albo broni jako "wolności słowa" tego, co jest niczym innym jak niewolnictwem. Tak czy inaczej, frustracja i oburzenie ogarniają mnie w równych częściach wiedząc, że są na świecie ludzie, którzy czują się usatysfakcjonowani tym "zawodem", który prędzej czy później otworzy nowe rany w ich sercach.

Nie demonizując nowych mediów czy nowych platform tworzenia treści, wierzę, że jesteśmy wezwani do rozeznawania w świetle Ducha przestrzeni dobra i zła, które pojawiają się w cyfrowym świecie, który, choć może się tak nie wydawać, jest wplątany w naszą codzienną rzeczywistość i przyszedł, by z nami pozostać. Obyśmy razem potrafili towarzyszyć wszystkim tym, którzy popadają w cyfrowy cień, aby ukazać im nadzieję Jezusa, który kocha każdą część ich istoty.

AutorKarol B. Zmartwychwstanie

Komunikator kościelny w diecezji Tui-Vigo.

Ekologia integralna

Być lekarzem to zabiegać o zdrowie pacjenta, mówią specjaliści

Akt medyczny nie jest zwykłą usługą, ma dążyć przez cały czas do zdrowia pacjenta; istotą pracy zawodowej lekarza jest opieka nad pacjentem; sprzeciw sumienia jest prawem podstawowym, związanym z art. 16 Konstytucji. Tych pomysłów bronili specjaliści podczas debaty w madryckim Kolegium Lekarskim.

Francisco Otamendi-15 września 15 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

"Akt medyczny nie jest zwykłą usługą. Jest osoba, która ją daje, a więc stoi za nią sumienie, które działa, to ono zobowiązuje nas do działania zgodnie z tym, co uważamy, że powinniśmy zrobić. A w ustawie medycznej oznacza to działania ukierunkowane na zdrowie, na przywracanie pacjentowi zdrowia w każdym momencie".

To chyba pierwsze przesłanie, którym dr Rafael del Río Villegas, przewodniczący Komisji Deontologicznej Madryckiego Stowarzyszenia Medycznego (Icomem), podsumował dyskusję, która odbyła się podczas Debaty na temat Etyki i Deontologii Zawodu Medycznego, zorganizowanej w siedzibie Stowarzyszenia, którą można obejrzeć tutaj. tutaj w całości.

Drugą ideą, o której wspomniał Rafael del Río, było uznanie sprzeciwu sumienia za "prawo podstawowe lub przynajmniej mające taki status; na to wskazują nam różne orzeczenia konstytucyjne, czy też traktowanie go, gdy mówi się o nim ze względu na jego związek z art. 16 Konstytucji, który obejmuje te prawa jednostki w zakresie wolności religijnej, ideologicznej i wyznaniowej". Do tej kwestii odniesiemy się w dalszej części artykułu.

W debacie, piątej z tej konferencji poświęconej kwestiom etycznym w zawodzie, w której uczestniczyło ponad trzystu członków, głos zabrali dr Juan José Bestard, specjalista w dziedzinie medycyny prewencyjnej i zdrowia publicznego, lekarz w La Paz, oraz dr Vicente Soriano, lekarz specjalizujący się w chorobach zakaźnych (UNIR).

Oba poprzedzone były wprowadzeniem dr Julio Albisúa, Associate Head of Neurosurgery w Fundación Jiménez Díaz, a moderowane przez dr José Manuel Moreno Villares, dyrektora Departamentu Pediatrii Klinicznej na Uniwersytecie Navarra.

Istota, opieka nad chorymi

Dr Vicente Soriano obszernie odniósł się do kwestii "bycia lekarzem". W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że "bycie lekarzem, istotą naszej pracy zawodowej, dobrze ugruntowaną od czasów Hipokratesa" jest "dążenie do zdrowia pacjenta, do dobra pacjenta". To rozwinęło się z czasem" i powołał się na badaczy medycznych, takich jak Edmund Pellegrino z Georgetown University Medical Center i Kanadyjczyk Joel L. Gambel, oraz filozofów, takich jak Xavier Simons.

"Edmund Pellegrino Jest wielkim wizjonerem tego, czym jest praca lekarska - mówił dr Soriano - zaangażowania, istoty pracy zawodowej lekarza, którą jest opieka nad pacjentem; jeśli nie możemy go wyleczyć, to łagodzenie szkód, które ma; a jeśli nie możemy ich złagodzić, to towarzyszenie mu do końca. I żyjemy cnotami lekarskimi w ich wielkości, (...) chcemy, aby pacjent mógł odpocząć, w naszych zgodnych z nim decyzjach".

Dobro dla pacjenta i społeczeństwa

Soriano stwierdził dalej, że "akt medyczny nie jest produktem, nie jest towarem, akt medyczny jest dobrem dla społeczeństwa, które ma również obowiązek zachować go jako taki". I zacytował Kanadyjczyka Joela L. Gamble'a z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej (Vancouver), gdy zwrócił uwagę, że "opieka nie jest interwencją, że akt medyczny nie jest usługą". Pacjenci mają prawo do opieki, tego co może im dać lekarz, czyli nie byle jakiej opieki zdrowotnej, to jest akt medyczny. Które lekarz musi uznać za korzystne dla pacjenta. Innymi słowy, i to jest w Kodeksie Etycznym: akt medyczny nie jest świadczeniem zdrowotnym.

Dr Soriano na koniec przytoczyłby swoje wnioski. Po pierwsze, "praktyka lekarska musi być zgodna z celem zawodu, czyli dążeniem do zdrowia pacjenta". Po drugie: "Akt medyczny musi być zgodny z lekarskim kodeksem etycznym. Po raz pierwszy została zdefiniowana 25 wieków temu przez Hipokratesa, z triadą przykazań: 'leczyć, ulżyć, towarzyszyć'".

Ponieważ tematem analizy dnia był "sprzeciw sumienia w zawodzie lekarza", Soriano wspomniał także m.in. o Xavierze Symonsie, australijskim filozofie poświęconym zagadnieniom zdrowia, który w ostatnim czasie odniósł się do sumienia.

"Sumienie jest to wydział psychologii moralnej człowieka. Jest to zbiór zasad ludzkiego działania, które uważamy za identyfikujące nas i którymi chcemy kierować się w naszym postępowaniu. Sumienie nie dostarcza intuicyjnej wiedzy moralnej, ale raczej poczucie posiadania moralnego obowiązku. [Lekarze nie studiują wiele z nich w szkole medycznej, ale raczej techniki, procedury diagnostyczne, leki, itp. powiedział Soriano]. Działanie w sumieniu zakłada spójność między naszymi myślami i działaniami. Uznanie sprzeciwu sumienia wywodzi się z uznania moralnego znaczenia sumienia i szkodliwości jego naruszania.

Sprzeciw sumienia

Sprzeciw sumienia jako prawo podstawowe był jednym z tematów poruszonych przez dr Juana José Bestarda. Jego zdaniem "sprzeciw sumienia jest prawem konstytucyjnym i prawem autonomicznym. Kilka orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego kwalifikuje ją jako prawo podstawowe, a jednak najnowsze nie - ostrzegał specjalista medycyny prewencyjnej i zdrowia publicznego.

Dr Bestard powołał się na "merytoryczny związek" tego prawa z art. 16 Konstytucji, a także wskazał, że "orzeczenie TK 160/1987 otwiera furtkę interpretacyjną, mówiąc: "w hipotezie uznania za podstawowe...".

Dr Bestard zwrócił jednak uwagę, że sprzeciw sumienia "cieszy się cechami właściwymi dla praw podstawowych, a doktryna przypisuje mu status: ze względu na jego nieuchronny związek z Artykuł 16 Konstytucji, ma treść zasadniczą; przez art. 53 ust. 2 Konstytucji Hiszpanii jest chroniony przed TK; chociaż przez STV 160/1997 nie korzysta z zastrzeżenia ustawy organicznej, ale korzysta z zastrzeżenia ustawy zwykłej".

Sprzeciw instytucjonalny

Dr Bestard nawiązał również do instytucjonalnego sprzeciwu sumienia, stwierdzając, że "nie ma on sensu, gdyż sprzeciw sumienia ma charakter indywidualny". Ponadto wskazał, że "Kodeks Medyczno-Stomatologiczny w Hiszpanii rozumie, że instytucjonalny sprzeciw sumienia jest niedopuszczalny".

To nie jest kwestia pokojowa. Znani prawnicy, tacy jak profesorowie Rafael Navarro-Valls i Javier Martínez-Torrón oraz profesor María José Valero, opublikowali analizy i petycje, które uważają za "szczególnie ważne, zarówno pod względem teoretycznym, jak i praktycznym". Należą do nich "wyraźne uznanie możliwości instytucjonalnego sprzeciwu wobec praktyki eutanazji i wspomaganego samobójstwa w przypadku instytucji prywatnych, nastawionych na zysk lub nie, których ideologia etyczna jest sprzeczna z takimi działaniami", jak podaje Omnes

Z drugiej strony Federico de Montalvo, profesor prawa w Comillas Icade, a obecnie były przewodniczący Hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego, uznał w zeszłym roku w wywiadzie dla Omnes że odmowa sprzeciwu sumienia wobec ustawy o eutanazji wykonywanego przez instytucje i wspólnoty "jest niekonstytucyjna". Wspomniani juryści dodają, że "nie byłoby zbyteczne uznanie całego art. 16 ustawy za ustawę organiczną, nie wyłączając jej pierwszego ustępu, gdyż całość odnosi się do rozwoju chronionej przez Konstytucję wolności sumienia".

Kryzys środowiska, kultury

W swoim podsumowaniu przewodniczący Komisji Deontologicznej Stowarzyszenia Medycznego w Madrycie (Icomem), Rafael del Río, przedstawił kilka refleksji. Sumienność to wyrażenie, które wytrzymało próbę czasu - powiedział - ponieważ opisuje coś bardzo istotnego, co ma być zachowane w działaniach każdego człowieka, ale też cierpi na zużycie czasu. Słowo "obiekt" zachowuje jednak aspekt, niestety negatywny: najwyraźniej implikuje brak akceptacji, odrzucenie, krytykę... Dlatego zadajemy sobie pytanie, jaka jest właściwa postawa.

"W tym sensie sprzeciw sumienia z punktu widzenia osoby sprzeciwiającej się mówi o pewnego rodzaju kryzysie, który nie dotyczy ani instytucji, ani struktur, ani partii w szczególności, ale trochę środowiska, samej kultury, przynajmniej z ich perspektywy" - dodał.

Jego zdaniem, "w tym sensie sprzeciw nie jest aktem odosobnionym, ani też zwykłym wyrazem wolności jednostki, ale może dotykać samych gwarancji państwa prawa, a w wielu przypadkach jest konieczny dla restytucji jakiegoś fundamentalnego dobra, które jest zagrożone, tych dóbr, które i tak nie powinny być poddawane pod dyskusję".

AutorFrancisco Otamendi

Wrażliwy, jak Jezus

Jeśli nie potrafimy uznać siebie za istoty bezbronne, potrzebujące innych na wszystkich etapach naszego życia, trudno będzie nam być szczęśliwymi.

15 września 15 września 2022-Czas czytania: 3 minuty

Od najmłodszych lat uczono nas, że trzeba dorosnąć, by awansować i zyskać niezależność, ale ukrywano przed nami fundamentalną część tej historii: że w pewnym momencie trzeba znów zejść na dół i zacząć zależeć od innych.

Problem ten objawia się u wielu starszych osób, których lata nagle dopadają, jakby nigdy nie przypuszczali, że może ich to spotkać. Nie akceptują swoich ograniczeń fizycznych i sensorycznych, nie przyjmują do wiadomości, że nie mają już przewagi, stają się nastrojowi, skąpi... Są skrajne przypadki, które kończą się depresją, a nawet samobójstwem.

Nie musisz się starzeć, aby przejść przez ten proces. Widziałem podobne przypadki u młodych ludzi, którzy stanęli w obliczu choroby, problemu rodzinnego czy finansowego. Nie było w ich planach prosić o pomoc!

Jakkolwiek nasz świat promuje indywidualistyczny, konkurencyjny sposób życia, w którym musimy być silniejsi od innych, piękniejsi, bogatsi, mądrzejsi lub bardziej przebiegli; prawda jest taka, że - jak przypomina nam mądry Qoheleth - wszystko to jest próżnością! Jeśli nie potrafimy uznać siebie za istoty bezbronne, potrzebujące innych na wszystkich etapach życia, to prawie nigdy nie będziemy szczęśliwi, bo będziemy pracować na fałszywym modelu rzeczywistości, który czyni ideał istnienia nieosiągalnym. Problem człowieka jest nie do rozwiązania, jeśli nie uwzględnimy w równaniu jego wewnętrznej wrażliwości.

Nasz gatunek jest częścią wspólnoty, narodu w najbardziej ujmującym znaczeniu tego słowa: rodziny rodzin, sieci wzajemnego wsparcia i pomocy. Przemawiając do gazety El País z okazji niedawnego odkrycia tego, co wydaje się być pierwszą interwencją chirurgiczną w historii (amputacja sprzed 31 000 lat), paleoantropolog María Martinón-Torres stwierdziła, że "u naszego gatunku instynkt przetrwania obejmuje grupę, a nie tylko jednostkę, i obejmuje działania z premedytacją, proaktywne i zorganizowane, takie jak instytucjonalizacja opieki". Hiszpańska uczona przypomniała przy okazji prezentacji swojej książki "Homo imperfectus" (Destino), że "nasza siła nie jest indywidualna, jest zawsze jako grupa". Dzięki temu możemy ogarnąć, skompensować i chronić indywidualne słabości czy kruchości. Najsłabszy nie jest ten, kto jest fizycznie kruchy lub chory, ale ten, kto jest sam".

W obliczu tych antropologicznych dowodów, samotność staje się "problemem zdrowia publicznego" w świecie zachodnim, jak uznało badanie zlecone przez Komisję Europejską. Jeden na czterech obywateli UE zgłosił, że czuje się samotny w pierwszych miesiącach pandemii. W Stanach Zjednoczonych samotność została określona przez władze jako "epidemia", a w innych krajach, takich jak Japonia czy Wielka Brytania, musiano nawet tworzyć ministerstwa ds. samotności, aby spróbować złagodzić straszliwe skutki, jakie wywiera na ludzi brak wsparcia rodzinnego czy społecznego.

Uderzające jest to, jak mimo tych dowodów trwa zaprogramowane niszczenie rodziny, zachęcane przez majaczące ideologie, aczkolwiek bardzo dobrze wspierane przez potęgi gospodarcze. Będą wiedzieć.

Tymczasem Ewangelia ma wiele odpowiedzi na ten problem. Przede wszystkim Jezus, doskonały człowiek, uczy nas być prawdziwie ludzkimi, a to oznacza odczuwanie bezbronności, a nie przekonanie, że jesteśmy niezwyciężeni. On, który jest Bogiem, ogołocił się ze swojej rangi, aby stać się doskonałym człowiekiem i jako taki potrzebował rodziny, wspólnoty, ludzi. Potrzebował innych, aby karmić Go piersią i zmieniać Mu pieluszki w Betlejem, aby chronić Go w Egipcie, aby pomóc Mu czuć się kochanym, aby pomóc Mu wzrastać i być uformowanym w Nazarecie, aby zostawić wszystko w Galilei, aby podążać za Nim w Jego misji, aby Go otulać i opiekować się Nim w Betanii, aby modlić się za Niego w Getsemani, aby towarzyszyć Mu na Golgocie....

Oczywiście pomagał też wielu i jako Bóg uratował całą ludzkość, ale jako człowiek prosił o pomoc i pozwolił sobie pomóc! Zaprosił nas, abyśmy byli jak dzieci. A to oznacza poczucie bezbronności, odkrywanie, że potrzebujemy pomocy, proszenie o nią i pozwalanie sobie na pomoc. To najlepsza recepta na to, żeby nie być zmęczonym i przytłoczonym, a także żeby być autentycznym mężczyzną i kobietą.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Watykan

"Prawdziwe bogactwo to dzielenie się" - mówi papież Franciszek podczas audiencji dla liderów biznesu

W poniedziałek 12 września papież Franciszek spotkał się z grupą przedsiębiorców z włoskiej Konfederacji Przemysłu. Na spotkaniu przedstawił kilka refleksji na temat społecznych obowiązków dobrego przedsiębiorcy.

Giovanni Tridente-15 września 15 września 2022-Czas czytania: 3 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Małe kompendium nt. Społeczna doktryna Kościołaszczególnie skoncentrowany na rozumieniu "sprawiedliwego" bogactwa, wygłosił w poniedziałek papież Franciszek do ponad 5 tys. włoskich przedsiębiorców przyjętych na audiencji w Auli Pawła VI.

Byli tam przedstawiciele ponad 5 milionów pracowników małych, średnich i dużych firm produkcyjnych i usługowych na półwyspie, którzy są członkami stowarzyszenia Confindustria, czyli Generalnej Konfederacji Przemysłu Włoskiego.

Przemówienie Papieża ewidentnie wykraczało poza sferę włoską, w rzeczywistości można powiedzieć, że wartość rozważań, które wygłosił, dotyczy całej społeczności ludzkiej, zwłaszcza w tym okresie wielkiej niepewności i kryzysu. I nie jest przypadkiem, że sam włoski organ konfederacyjny ma przedstawicielstwa w kilku krajach graniczących z Morzem Śródziemnym, od Europy Wschodniej po Rosję.

W swoim przemówieniu papież Franciszek chciał scharakteryzować postać "dobrego przedsiębiorcy", w przeciwieństwie do "najemników". Dobry przedsiębiorca przypomina "dobrego pasterza" - wyjaśnił Franciszek - ponieważ bierze na siebie cierpienia pracowników, odczuwa ich niepewność i ryzyko. Prawdziwym testem jest czas, kiedy sytuacja jest łatwa po pandemii i przy trwającej wojnie na Ukrainie.

Denary Judasza i denary Dobrego Samarytanina

Wspominając niektóre epizody biblijne i ewangeliczne, Papież zaproponował paralelę między "pieniędzmi Judasza" a pieniędzmi, które Samarytanin przekazuje karczmarzowi, aby ten zaopiekował się okradzionym i rannym człowiekiem, którego spotkał na drodze, pokazując, jak "gospodarka rośnie i staje się ludzka, gdy pieniądze Samarytanina są liczniejsze niż Judasza", czyli gdy altruizm zwycięża interes osobisty i egoistyczny.

Pieniądze "mogą służyć, wczoraj jak i dziś, do zdradzenia i sprzedania przyjaciela lub do uratowania ofiary".

Podziel się

Papież chciał następnie wyjaśnić, jaki jest właściwy klucz dla wyznawcy Chrystusa, który jest biznesmenem, aby "wejść do królestwa niebieskiego", w przeciwieństwie do słów Jezusa, który w Ewangelii Mateusza (19,23-24) uważa, że dla tej kategorii misja aspirowania jest prawie niemożliwa (zob. wielbłąd i oko igielne).

Słowo klucz to. udział. Przyjęcie tej zdolności do poszerzania swojego bogactwa dla dobra innych pozwala przedsiębiorcy uniknąć bałwochwalczej pokusy i otwiera go na odpowiedzialność za to, by jego bogactwo przynosiło owoce, a nie rozpraszało. Nie jest więc niemożliwe wejście do Królestwa Niebieskiego, trudne tak, ale nie niemożliwe - podsumowuje Papież.

Jak doświadczasz dzielenia się? Sposobów jest wiele "i każdy przedsiębiorca może znaleźć swój własny" z kreatywnością i zgodnie z własną osobowością. Papież wskazuje na niektóre z nich:

  • Filantropia: "oddawanie się społeczności, na różne sposoby".
  • Płacenie podatków: "wysoka forma podziału dóbr, stanowią one istotę paktu społecznego". Oczywiście muszą być one uczciwe i sprawiedliwe, gwarantujące skuteczne i nieskorumpowane usługi.
  • Tworzenie miejsc pracy: dla przedsiębiorcy oznacza to również zapewnienie możliwości dla młodych ludzi.
  • Promowanie wskaźnika urodzeń: poprzez wspieranie rodzin i zapewnienie, że kobiety nie są dyskryminowane, gdy spodziewają się dziecka, często za cenę zwolnienia z pracy.
  • Promowanie integracji populacji imigrantów poprzez uczciwe zatrudnienie, które jest jednocześnie przyjazne, wspierające i integrujące.
  • Zmniejszenie różnicy między wynagrodzeniem kadry zarządzającej a wynagrodzeniem pracowników: "jeśli różnica między górą a dołem staje się zbyt duża, środowisko biznesowe choruje, a wkrótce także społeczeństwo".

Zapach pracy

Kolejną cenną radą udzieloną przez papieża Franciszka jest to, aby sam przedsiębiorca uważał się i żył jako "robotnik". "Dobry przedsiębiorca zna pracowników, bo zna pracę", wyczuwa ten zapach, który sprawia, że jest w kontakcie z życiem swojej firmy, a ponadto poprzez ten kontakt i tę bliskość naśladuje "styl Boga: być blisko".

Wartość tworzona przez firmę zależy przecież nie tylko od kreatywności i talentu przedsiębiorcy, ale "także od współpracy wszystkich", dlatego - podsumowuje Papież - musi on polegać na kreatywności, sercu i duszy swoich pracowników, swoim "duchowym kapitale".

Lewica, prawica i bractwa

Alternatywa przedstawiana przez bractwa sytuuje się na wyższej płaszczyźnie niż polityczna dialektyka lewicy i prawicy, jest alternatywą dla politycznej dialektyki lewicy i prawicy. światopogląd oparte na europejskich korzeniach kulturowych.

14 września 14 września 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wszystko zaczęło się we Francji, w Zgromadzeniu Konstytucyjnym z 1792 roku. Po prawej stronie prezydentury zasiadali Girondini, którzy opowiadali się za utrzymaniem porządku i instytucji. Lewą stronę Izby zajmowali jakobini, którzy opowiadali się za rewolucyjną radykalizacją. W centrum znajdowała się niezróżnicowana grupa członków zgromadzenia, o słabo określonych celach. Od tego czasu, aż do dziś, każda propozycja dotycząca kwestii społecznych jest etykietowana jako prawicowa lub lewicowa poprzez analogię do tych grup, co jest podejściem równie ograniczonym, co zubożającym.

W XIX wieku klasyfikacja ta była mniej lub bardziej skuteczna w wyjaśnianiu rzeczywistości społecznej, ale podupadła w miarę wyczerpywania się rewolucyjnej mistyki walki klas. W 1989 roku nastąpiła kulminacja rozpoczętego wiele lat wcześniej upadku systemów marksistowskich. Najbardziej bezpośrednim czynnikiem wyzwalającym była porażka modelu ekonomicznego, dlatego po początkowym oszołomieniu ponownie podjęto Gramsci'ego ideę zawłaszczania kultury. Uniwersytety, szkoły, organizacje międzynarodowe, media i inne platformy zostały zajęte przez lewicę.

Dziś grupy uznające się za lewicowe, nie mające do zaoferowania żadnych propozycji kulturowych, politycznych czy ekonomicznych, wybrały nowy model transformacji społecznej: podjęcie wszystkich pojawiających się walk i zintegrowanie ich w jeden dyskurs (Laclau). W skład tego amalgamatu wchodzi ruch LGTBI, radykalny feminizm czy queerDogmat o zmianach klimatycznych, indygenizmie, ekologizmie, sprzeciw wobec kultury wysiłku, wobec prawa do własności, do życia, rewizja historii, rewindykacja języka i zastąpienie tożsamości ludzi równością. I co będzie dalej, bo jest to proces otwarty, do którego codziennie dodawane są nowe przyczyny. Wszystkie te postulaty są przedstawione w formie bloku, w. kompletny pakiet z pretensjami do doktryny, która musi być przejęty w całości pod groźbą uznania za negacjonista najpierw, a następnie odwołany (obudzony) jako osoba, obalona jako posąg lub ekshumowana jeśli zmarła.

Każda próba legalnego wystąpienia przeciwko temu stanowi rzeczy jest uważana za prześladowanie sądowe, o lawfareW języku politycznym modny jest termin określający rzekome sądowe prześladowanie lewicy przez możnych.

Co ciekawe, ten radykalizm w kwestiach społecznych jest uzupełniany w sferze gospodarczej przez dziką globalny kapitalizmTej przedstawionej w szeroko nagłaśnianej Agendzie 2030.

Nie sposób znaleźć wspólnego wątku w tym zlepku pomysłów, czasem sprzecznych, które gromadzą się bez metody. Nieznośny chaos, w którym nie sposób podejmować logicznych decyzji, ale za to z jasnym celem: przeorientować prawa, które rzekomo determinują historię.

Tutaj bractwa mają coś do powiedzenia. Nie są ani prawicowi, ani lewicowi, ale ich chrześcijańska tożsamość i profil społeczny zobowiązują ich do wejścia w debatę, świadomi, że nie jest to dialektyczna walka między Girondinami i Jakobinami, między prawicą i lewicą. Alternatywa przedstawiona przez bractwa jest na wyższym poziomie, jest to światopogląd oparte na europejskich korzeniach kulturowych, w których podstawową rolę odgrywa tradycja judeochrześcijańska. Julián Marías wyjaśnił, że chrześcijaństwo to przede wszystkim religia, ale także wizja świata, sposób widzenia, myślenia, projekcji i odczuwania rzeczywistości, a w końcu sposób życia, który w dużej mierze stanowi podstawę intelektualnych, prawnych i społecznych struktur cywilizacji zachodniej.

Nie chodzi o zachęcanie bractw do przedstawiania technicznych rozwiązań problemów społecznych, ani o zachęcanie do wyborów partyjnych, ale o głoszenie zasad moralnych, także tych dotyczących porządku społecznego, a także o wydawanie sądów w każdej sprawie, o ile wymagają tego podstawowe prawa jednostki.

Życie bractwa, podobnie jak życie ludzi, nie wyczerpuje się w zarządzaniu teraźniejszością (bractwa, wybory, premiery, trasy...), ma ono sens tylko w przyszłości, przyszłości należącej do Boga, który jest wieczną, czystą teraźniejszością, Panem historii. Historia, która nie jest rządzona przez nieubłagane prawa, które trzeba przekierować, jak proponuje lewica; ale przez wolność człowieka, która prowadzi członka bractwa do patrzenia na świat oczami Chrystusa, prowadząc wszystkie ludzkie rzeczywistości ku Niemu.

Bractwa muszą pilnie rozwinąć i zastosować narzędzia intelektualne niezbędne do głębokiego zaangażowania się w nadawanie znaczenia historii, poza propozycjami marksistowskimi, jeśli nie chcą skończyć jako panowie chwalebnej przeszłości, ulotnej teraźniejszości i niepewnej przyszłości.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Watykan

Papież rozpoczyna wizytę w Kazachstanie

Raporty rzymskie-14 września 14 września 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek jest już na kazachskiej ziemi. Pierwsze z jego przemówień, najbardziej polityczne z tych, które spodziewa się wygłosić, było wezwaniem do jedności i szacunku.

Papież pochwalił też zdolność Kazachów do poszanowania różnych religii.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Europa modli się o pokój na Ukrainie

14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, katolicy we wszystkich krajach Europy są wezwani do modlitwy o pokój na Ukrainie, szczególnie z adoracją Najświętszego Sakramentu.

Maria José Atienza-14 września 14 września 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy abp Gintaras Grušas z Wilna wezwał wszystkie Konferencje Episkopatów Europy do zorganizowania 14 września dnia modlitwy w intencji pokoju dla Ukrainy.

Ten apel o pokój promowany przez biskupów europejskich skupił się na Adoracji Eucharystycznej. Samo hasło dnia "Klęcząc przed Eucharystią wypraszać pokój" jest zaproszeniem dla parafii i kościołów do przeprowadzenia aktów adoracji eucharystycznej z prośbą o zakończenie wojny.

Data nie jest przypadkowa, gdyż Konferencja Episkopatu Ukrainy Obrządku Rzymskokatolickiego ogłosiła rok 2022 Rokiem Świętego Krzyża. W liście, który biskupi ukraińscy opublikowali z okazji tego roku, wskazali na "bolesną drogę krzyżową", którą przemierza naród ukraiński, "w której cierpią niewinni ludzie (...) Teraz bardziej niż kiedykolwiek rozumiemy Jezusa Chrystusa na jego drodze krzyżowej, rozumiemy jego cierpienie i śmierć". 

Ten Rok Świętego Krzyża zakończy się uroczystą Świętą Liturgią i Drogą Krzyżową z udziałem wszystkich rzymskokatolickich biskupów Ukrainy 14 września 2022 r., podczas Europejskiego Dnia Modlitwy za Ukrainę.

Kilka miesięcy temu, w okresie Wielkiego Postu 2022, CCEE koordynowało łańcuch eucharystyczny, w którym każdego dnia modliliśmy się zarówno za ofiary pandemii kowida, jak i za wojnę na Ukrainie.

Czytania niedzielne

Dobra istnieją po to, by czynić dobro. 25. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 25 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan / Luis Herrera-14 września 14 września 2022-Czas czytania: 2 minuty

Jezus opowiada przypowieść o szafarzu, który jest oskarżony przed swoim panem (w grece Łukasza nazywa się go "kurios", pan, to samo imię nadane Bogu) o roztrwonienie swoich dóbr. W końcu jednak sam pan chwali swojego szafarza za to, że rozdzielił swoje dobra między dłużników, trwoniąc je.
podobnie. Punktem nawrócenia szafarza jest wezwanie pana do rozliczenia się ze swojego szafarstwa, bo zostanie mu ono odebrane. Przypomina nam się przypowieść o głupim bogaczu, który gromadził swoje zbiory w stodołach, ale tej samej nocy straciłby życie. Jest w działaniu stewarda niezwykły pośpiech: "Usiądź, napisz, zmień kwotę swojego długu". Jest chwalony przez swojego mistrza, którego nie interesuje gromadzenie dóbr, ale ich wykorzystanie dla dobra, dla ulżenia w bólu i cierpieniu. Wcześniej ów zarządca zaniedbał te dobra, albo używał ich dla siebie, dla rozrywki, dla spekulacji, dla egoizmu. Po ogłoszeniu mu zwolnienia, choć kierowany chęcią zdobycia przyjaciół, którzy by go potem przyjęli, odgadł serce swego pana: chciał, by jego dobra służyły dobru wszystkich.

Tego właśnie chce Bóg dla dóbr materialnych i duchowych stworzonych przez Niego i pozostawionych ludziom jako szafarzom. Tego chce dla dóbr pozostawionych jako dziedzictwo swojemu Kościołowi: skarbu Jego Słowa, mocy sakramentów, łaski zbawienia, prawdy, która nas wyzwala, nowego przykazania miłości. Te dobra nie mają być skonfiskowane i włożone do kasy: są dla zbawienia wszystkich, bo Bóg chce, aby "wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy", wyjaśnia Paweł Tymoteuszowi, i dlatego chce, abyśmy modlili się za wszystkich, nawet za cesarza, który zabija chrześcijan, lub za tych, którzy wzbogacają się nieuczciwie.

"Zaprzyjaźnijcie się z nieuczciwymi bogaczami, aby gdy zawiodą, przyjęli was do wiecznych siedlisk". Nieuczciwe, ponieważ zostały zgromadzone przez oszustwo, jak w przypadku adresatów inwektyw proroka Amosa, którzy depczą ubogich i nie zniosą odpoczynku nowiu księżyca i szabatu, ponieważ to ogranicza ich chciwość, aby zarabiać pieniądze nieuczciwie, przez fałszywe środki, przez sprzedawanie resztek, przez kupowanie niewolnika za parę sandałów. Albo nieuczciwe, bo oszukują ludzi, bo obiecują szczęście, którego nigdy nie dadzą. Ale jeśli są używane do pomocy, do sukursowania, to te bogactwa tworzą przyjaźń i wdzięczność u wszystkich biednych i wydziedziczonych wszelkiego rodzaju, którzy w życiu będą nam bliscy, a w chwili naszej śmierci dadzą świadectwo, że daliśmy im pieniądze, uwagę, czas, naukę, życie, miłość.

Homilia na czytania z 25. niedzieli miesiąca

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

AutorAndrea Mardegan / Luis Herrera

Ewangelizacja

Imponujące życie kardynała Van Thuana

Mija 20 lat od śmierci kardynała Van Thuana. Po ogłoszeniu go czcigodnym trwa jego proces beatyfikacyjny, a jego kult rośnie na całym świecie.

Pedro Estaún-14 września 14 września 2022-Czas czytania: 4 minuty

Francois Xavier Nguyen Van Thuan urodził się 17 kwietnia 1928 roku w małym miasteczku w Wietnamie. Był najstarszym z 8 rodzeństwa. Rodzina Van Thuan od kilku pokoleń była katolicka i żyła w atmosferze niezachwianej wiary, nie dziwiło więc, że młody Nguyen postanowił wstąpić do seminarium.

W 1953 roku przyjął święcenia kapłańskie, a widząc, że posiada walory intelektualne, przełożeni wysłali go do Rzymu, aby poszerzył swoją wiedzę. Po studiach wrócił do Wietnamu, gdzie uczył w seminarium, a później został rektorem i wikariuszem generalnym swojej diecezji. Jego praca duszpasterska była bardzo skuteczna. W 1967 roku został mianowany biskupem Nha Trang. 

Rok później wojska komunistyczne zajęły wiele miast w Wietnamie Północnym. 24 kwietnia 1975 r., na kilka dni przed przejęciem przez reżim władzy nad całym krajem, Paweł VI mianował go arcybiskupem koadiutorem Sajgonu. Trzy tygodnie później został aresztowany i uwięziony. W ten sposób rozpoczął się bardzo długi okres niewoli, który trwał trzynaście lat, bez procesu i wyroku, z czego dziewięć spędził w zamknięciu.

Van Thuan w obliczu przeciwności losu

Był wtedy odizolowany i bez kontaktu ze swoim ludem, ale szukał sposobów, by się z nim porozumieć. Pewnego ranka powiedział do Quanga, siedmioletniego chłopca: "Powiedz matce, żeby kupiła mi stare podkładki pod kalendarz". Wieczorem chłopiec przyniósł mu zeszyty i tak "napisałem moje przesłanie do mojego ludu z niewoli". Biskup zwrócił pisma chłopcu, który oddał je swoim braciom. Ci ostatni byli odpowiedzialni za ich kopiowanie i rozprowadzanie wśród katolików, którzy musieli działać potajemnie.

Z tych krótkich przekazów narodziła się książka "Droga nadziei". Napisał ją szybko - w półtora miesiąca - bo bał się, że nie będzie mógł jej skończyć, jeśli zostanie przeniesiona w inne miejsce. W ten sam sposób wychodziły później nowe książki.

Masy w niewoli

Van Thuan wiedział, że siła, której potrzebował, aby podtrzymać swoją duszę i stan umysłu, może pochodzić tylko ze spotkania z Panem. "Kiedy zostałem aresztowany, musiałem natychmiast wyjść z pustymi rękami. Następnego dnia pozwolono mi pisać do moich ludzi, prosić o najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania, pastę do zębów... Napisałam do nich: "Proszę mi przysłać trochę wina jako lekarstwo na ból brzucha". Wierni zrozumieli natychmiast. Przysłali mi małą buteleczkę wina z mszy, z etykietą: "lekarstwo przeciw bólowi żołądka", a gospodarze schowani w latarce przeciw wilgoci. Policja zapytała mnie:

-Czy boli cię brzuch?

-Tak.

-Tutaj jest lekarstwo dla ciebie.

Nigdy nie będę w stanie wyrazić mojej wielkiej radości: codziennie, z trzema kroplami wina i kroplą wody w dłoni, odprawiałem Mszę św. (...). Eucharystia stała się dla mnie i dla innych chrześcijan ukrytą i dodającą otuchy obecnością pośród wszystkich trudności.

Apostolat ze strażnikami

Potem przyszły jeszcze bardziej dramatyczne chwile. Został przeniesiony w inne miejsce w wyczerpującej podróży statkiem wraz z 1500 innymi głodującymi i zdesperowanymi więźniami. Tam ponownie został uwięziony, ale teraz w izolatce. Rozpoczął się nowy, długi okres uwięzienia, jeszcze bardziej bolesny niż poprzednie lata. Jego niezwykła postawa szacunku wobec kontrolujących go strażników pozwoliła na nawiązanie relacji, którą można określić jako zaskakującą.

Początkowo jego kontakty z nimi były nieistniejące; nie odzywali się do niego, odpowiadali tylko "tak" lub "nie"; nie sposób było być dla nich miłym. Zaczął więc uśmiechać się do nich, wymieniać miłe słowa i opowiadać im o swoich podróżach, o tym jak żyją w innych krajach: USA, Kanada, Japonia, Filipiny, Singapur, Francja,...; i rozmawiał z nimi o ekonomii, wolności, technologii, etc., nawet uczył ich języków takich jak francuski i angielski: "moi strażnicy stają się moimi uczniami!" W ten sposób poprawił relacje z nimi i atmosferę w więzieniu, a następnie skorzystał z okazji, aby porozmawiać z nimi także na tematy religijne.

Podróż do Lourdes

Miłość do Matki Bożej otrzymał od swojej rodziny. W domu codziennie odmawiali różaniec i żyli wieloma nabożeństwami maryjnymi. W latach seminaryjnych przeżywał też z głęboką unkcją wiele praktyk skierowanych do Matki Bożej. Podczas pobytu we Włoszech odbył podróż do kilku krajów europejskich; w sierpniu 1957 r. był w Lourdes i tam odczuł silną obecność Matki Bożej. Klęcząc przed grotą, gdzie kiedyś to samo uczyniła Bernadetta, usłyszał w swoim sercu słowa, które Maryja skierowała do tej młodej kobiety: "Nie obiecuję ci radości i pociechy na ziemi, lecz raczej przeciwności i cierpienia".

Zrozumiał, że te słowa były skierowane również do niego. To była zapowiedź tego, co miało nadejść. Podczas długiej niewoli Matka Boska odgrywała w jego życiu istotną rolę, a wspominając pobyt w więzieniu napisał: "Są dni, kiedy jestem tak zmęczony, tak chory, że nie mogę nawet odmówić modlitwy", więc odmówił Zdrowaś Maryjo i powtarzał ją wielokrotnie. Matka Boża była jego stałą towarzyszką podczas tej bolesnej niewoli.

Van Thuan zwolniony

Jego nagłe uwolnienie 21 listopada 1988 r. było wielką radością dla wietnamskich chrześcijan, ale nie mógł on długo pozostać w swojej ojczyźnie. Wkrótce został wygnany na Zachód. Jego obecność została natychmiast doceniona w Watykanie i został wezwany do udziału w różnych misjach. To właśnie w tych latach wyleczył się z trudów, które tak długo znosił, ale do końca swoich dni prowadził trzeźwe życie.

W 2000 roku nadszedł przejmujący moment w jego życiu: został wezwany do głoszenia ćwiczeń duchowych na Wielki Post dla Jana Pawła II i Kurii Rzymskiej. Kiedy papież przyjął go, aby mu pogratulować i przeprowadzić z nim serdeczną rozmowę, kardynał Van Thuan odpowiedział: "24 lata temu odprawiałem mszę z trzema kroplami wina i jedną kroplą wody w dłoni. Nigdy bym nie pomyślał, że Ojciec Święty tak mnie przyjmie... Jak wielki jest nasz Pan i jak wielka jest Jego miłość". W 2001 roku papież uczynił go kardynałem Kościoła katolickiego. 16 września 2002 roku, po latach cierpienia z powodu choroby nowotworowej, zrobił ostatni krok do życia wiecznego.

Pięć lat po śmierci papież Benedykt XVI nakazał rozpoczęcie w Rzymie procesu beatyfikacyjnego. Nie ponosząc męczeństwa fizycznego, można go uznać za prawdziwego męczennika wietnamskiego katolicyzmu, a jednocześnie za wzór wierności Kościołowi w sytuacjach trudnych i kompromitujących.

AutorPedro Estaún

Hiszpania

Zbliża się 30. Konferencja Rodziny Maryjnej w Torreciudad

W sobotę 17 września 2022 roku Maryjne Święto Rodziny obchodzi swoją 30. edycję i proponuje rodzinom z całego świata świąteczne pielgrzymowanie pod opieką Matki Bożej.

Javier García Herrería-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W sobotę 17 września w sanktuarium w Torreciudad (Huesca) odbędzie się 30. Jornada Mariana de la Familia, uroczyste wydarzenie skupione wokół kultu Matki Bożej i skierowane do rodzin z całej Hiszpanii oraz z wielu innych krajów.

Rektor, Ángel Lasheras, wskazał w. ostatni wywiad w OmnesImpreza jest organizowana z wielkim entuzjazmem po dwóch latach pandemii.

Widzimy, że wiele osób jest chętnych do przyjazdu i z wyprzedzeniem przygotowuje swoje wyjazdy. "Chcielibyśmy, aby Torreciudad było znane jako 'sanktuarium rodziny' z powodu tego dużego zgromadzenia i innych działań rodzinnych. 

Koncelebrze eucharystycznej będzie przewodniczył biskup z Vitorii, Juan Carlos Elizaldei odbędzie się przy ołtarzu na esplanadzie. Centrum dnia stanowi Eucharystia, w której rodziny pielgrzymują, by modlić się o swoje nadzieje i wyzwania.  

Komunikat wideo od biskupa Vitorii zachęcający do udziału w wydarzeniu

Ángel Lasheras wspomina, że od pierwszego dnia w 1989 roku tysiące rodzin przybyło z nadzieją złożenia wszystkich swoich potrzeb u stóp Matki Bożej. Rektor zwraca uwagę, że "motywy i treść Dni zawsze szły w parze z zwołaniami Kościoła, takimi jak międzynarodowe lata rodziny, jubileusz trzeciego tysiąclecia, światowe spotkania rodziny, Rok Różańca czy różne synody".

Do tej powszechności - dodaje - przyczyniło się przesłanie Papieża oraz obecność na przestrzeni lat kardynałów i biskupów przybywających na koncelebrę z udziałem rodzin, które są głównymi protagonistami.

Kultura

Ignacio SaavedraTolkien starał się unikać paraleli między swoimi opowieściami a Historią Zbawienia".

Ignacio Saavedra, profesor komunikacji korporacyjnej na Uniwersytecie CEU San Pablo, jest jednym z członków komitetu naukowego konferencji o Tolkienie, która odbędzie się wkrótce w Madrycie pod tytułem ".Tolkien: Poetyka, mit i język". W ostatnich latach odbyło się wiele akademickich wydarzeń skupionych wokół Tolkiena, ale to jedno nadejdzie w momencie, gdy kończy się pierwszy sezon serialu opartego na twórczości Tolkiena, który już teraz jest najdroższy w historii.

Javier García Herrería-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: 7 minuty

Choć niestety zwykło się kojarzyć J.R.R. Tolkiena ze zjawiskiem "freaka", prawda jest taka, że podejście Ignacio Saavedry do twórczości angielskiego pisarza zawsze było na rękę Akademii.

Ignacio Saavedra

W 1994 roku uczestniczył w wykładzie o Tolkienie wygłoszonym na Uniwersytecie Complutense przez profesora greki Carlosa Garcíę Guala, który zakończył swoje wystąpienie prezentując słuchaczom nagranie głosu oksfordzkiego profesora śpiewającego w języku elfickim jedną z ponad stu pieśni pojawiających się we "Władcy Pierścieni". Było to inspiracją dla profesora Saavedry do stworzenia po latach grupy teatru muzycznego Endor Lindë (muzyka Śródziemia).

Jako student dziennikarstwa na Uniwersytecie Nawarry był mile zaskoczony, gdy profesor literatury współczesnej umieścił "Władcę Pierścieni" na liście lektur obowiązkowych, obok takich autorów jak Tomasz Mann, Marcel Proust czy Franz Kafka. Niedługo potem miał okazję poznać José Miguela Odero, profesora teologii na tym samym uniwersytecie i autora pierwszego poważnego opracowania o Tolkienie wydanego w Hiszpanii. 

Właśnie odbyła się premiera najdroższego serialu w telewizji, w który Amazon zainwestował ponad 200 mln euro. 

ーNie ma dokładnych danych na temat kosztów serialu. Niedawny artykuł w The Wall Street Journal określił ją na 750 milionów dolarów, nie licząc kampanii marketingowej.

Opowiada o wydarzeniach na długo przed słynnymi sagami "Hobbit" i "Władca Pierścieni". Jak serial jest odbierany przez fanów angielskiego pisarza? 

ーWśród fanów Tolkiena opinie o serialu są bardzo zróżnicowane. Dla wielu jest to zdrada pisarza. Problem w tym, że czytając opinie, trudno się zorientować, ile z nich można uznać za krytykę, a ile to wykorzystywanie serialu do wylania całej nagromadzonej przez ostatnie lata nienawiści wobec Jeffa Bezosa i jego imperium. A żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, istnieje obsesja wielu ludzi aby zobaczyć manifestację "obudzony"wszędzie. 

Istnieje sektor koneserów Tolkiena, którzy postanowili nie wyrażać swojej opinii do czasu ukazania się określonej liczby rozdziałów, ale już teraz wyrazili swoją sympatię dla pewnych dialogów, które ich zdaniem są prawdziwym hołdem dla najgłębszych i najbardziej pozytywnych elementów twórczości Tolkiena. 

Wreszcie nie zapominajmy, że Amazon zainwestował sporo w zabawianie liderów opinii, by spróbować nakłonić ich do publikowania przychylnych opinii o serialu. Wszyscy zgadzają się co do tego, że wysoka inwestycja wygląda dobrze: olśniewająca scenografia, porywająca muzyka i produkcja, która jest starannie dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, aby stworzyć nieodpartą atrakcję dla widza.

Dlaczego twórczość Tolkiena jest uważana za katolicką, skoro bohaterowie nie mają obrządku religijnego?

ー Byłby to temat na cały kongres, ale kwestia ta stałaby się o wiele jaśniejsza, gdyby nie było tak wielu katolików, którzy zajmują się pracą intelektualną, a którzy wciąż nie przeczytali List św. Jana Pawła II do artystów. Katolickość nie polega na tym, że opowiadania mają morał, żeby opowiadanie mogło być nośnikiem katechezy. Katolickość polega na tym, że Piękno prowadzi nas do Boga jako jedynego możliwego źródła takiego niewysłowionego piękna. Kiedy artysta jest tak autentyczny jak Tolkien, kiedy nie jest zwykłym słowotwórcą, który zna sztuczki pozwalające zamienić opowiadanie w kioskowy bestseller, powstałe dzieło odzwierciedla cały wewnętrzny świat artysty, w tym światopogląd katolicki, jeśli taki istnieje. 

Można powiedzieć, że Tolkien nie mógł uniknąć postrzegania go jako katolika, ale starał się, aby publiczność nie wyciągała żadnych paraleli między jego opowieściami a Historią Zbawienia. Problem polega na tym, że istnieje dość duża część społeczeństwa katolickiego, która ma jakieś pojęcie o historii biblijnej, ale nie wie nic o mitologii i np. widzi w Galadrieli odbicie św. Marii, ale nie widzi wielu postaci z różnych mitologii, które również mogłyby być inspiracją dla postaci Galadrieli. 

Ten domniemany katolicyzm przejawia się w szczegółach daleko wykraczających poza to, czy są obrzędy, czy nie. Jest to zauważalne np. w koncepcji wolności człowieka odzwierciedlonej w zachowaniu bohaterów. Jest to zauważalne w tym, jak opowieść przekazuje w sposób mitopoetycki, że wszyscy jesteśmy zobowiązani do wielkiej ostrożności wobec Natury, ponieważ Natura jest darem od Boga. Ta idea zaczyna być konnaturalna wśród katolików po promocji "Laudato Si", ale była rewolucyjna, gdy wydano "Władcę Pierścieni".

Istoty duchowe stworzone przez Tolkiena w "The Silmarillion", Valar i Maiar, w jakim stopniu na naturę tych istot wpłynęła jego katolicka wizja teologiczna?

ー Trudno powiedzieć, w jakim stopniu i nie powiedziałbym, że są to istoty duchowe, tak po prostu. Są to istoty obdarzone specjalnymi mocami, ale nie do końca duchowymi. To naturalne, że obserwując zachowanie Gandalfa, który stał się opiekunem i przewodnikiem Froda w wypełnianiu jego misji, wierzący pomyśleliby o aniołach czy archaniołach, ale ten rodzaj szczególnie potężnych istot, które wykorzystują tę moc w służbie śmiertelnikom lub przeciwko nim, równie dobrze można odnaleźć w innych źródłach religijnych, mitologicznych i literackich, z których czerpał Tolkien.

Elfy wymyślone przez Tolkiena nie umierają, a śmierć uważają za dar. Gandalf mówi Frodo, żeby nie zabijał Golluma. Biorąc pod uwagę te dwa fakty, co sądzisz o poczuciu nadziei u Tolkiena? 

ー Powinienem wyjaśnić, że Elfy umierają, i to w czasie, gdy musiały walczyć z zastępami Morgotha. To są wielkie pytania, które wystarczyłyby na nie jedną, a kilka prac doktorskich. Zresztą jedna z ostatnich prac doktorskich o Tolkienie obronionych na hiszpańskim uniwersytecie koncentruje się właśnie na tej idei: śmierć jako dar. 

To właśnie ta rozmowa, w której Gandalf chwali współczucie Bilbo, bo "nawet najmądrzejszy nie zna końca wszystkich dróg", spowodowała, że wielu czytelników stało się zagorzałymi wrogami kary śmierci. Nadzieja to jeden z wielkich tematów twórczości Tolkiena. Nie na darmo czasopismo hiszpańskiego Tolkien Society nosi nazwę ESTEL, słowo z języka elfickiego oznaczające nadzieję. 

Wiele rzeczy można by powiedzieć o tym, jak wygląda nadzieja w dziele Tolkiena, ale centralną ideą jest to, że u podstaw nie ma aż tak wielkiej różnicy między elfami a ludźmi. Nadzieja wynikałaby z faktu, że ludzie mają dar śmierci, owszem, ale cieszą się też duchową nieśmiertelnością, bo ich dzieła przetrwały. To przetrwanie, w wielu przypadkach, oznacza obecność w piosenkach, które mówią o czasach minionych, co dla mnie jest mitycznym sposobem wyrażenia, że śmierć nie jest czymś ostatecznym.

Nawrócony Evelyn Waugh postrzegał Sobór Watykański II jako zdradę tradycji, co być może dotyczy także wielu ludzi w innych momentach historycznych. Jak postrzegał Sobór Tolkien?

ー O ile wiadomo, był tylko jeden aspekt Vaticanum II, który mu się nie podobał: upadek łaciny. Jest kilka powodów, dla których Tolkien miał szczególny sentyment do tego języka. Jednym z nich jest to, że był to jeden z pierwszych języków, których się uczył, pod okiem własnej matki, która uczyła Tolkiena i jego brata greki i łaciny w okresie, kiedy nie była w stanie zapisać ich do żadnej szkoły. 

Drugim powodem, dla którego bolało go to, co stało się z łaciną po soborze, jest to, że Tolkien był przekonany, że łacina jest wielkim elementem jedności. Można powiedzieć, że irracjonalność języków wernakularnych na niekorzyść łaciny została odebrana przez Tolkiena jako nowa wersja Wieży Babel. Jako dobry filolog doskonale zdawał sobie sprawę, że zmiana języka pociąga za sobą zmianę myśli, a ta z kolei implikuje różnorodność interpretacji doktryny i tym samym ryzyko rozłamu.

Lewis i Tolkien - dwaj wielcy literaccy o różnych poglądach chrześcijańskich.

ーZwiązek między Tolkienem a Lewisem jest namiętny. Jak wie każdy znawca życia obu pisarzy, osiągnęła ona swoje apogeum w tym spacerze przez część Magdalen College zwaną Addison's Walk, na Uniwersytecie Oksfordzkim. Tolkien potrafił wykorzystać ich wspólną pasję, zamiłowanie do mitologii, jako narzędzie do wskazania Lewisowi drogi do Boga. Jest to moment pięknie uchwycony w najnowszym filmie "Najbardziej niechętny konwertyta"O życiu C. S. Lewisa.

Ale potem wydarzyły się dwie rzeczy. Z jednej strony Lewis wolał pozostać w Kościele Anglii niż w "rzymsko" katolickim Kościele swojego przyjaciela i kolegi z uniwersytetu. Z drugiej strony, kierowany apostolskim zapałem, tworzył historie będące wyraźnymi alegoriami wiary, czego Tolkien nie lubił. Negatywny wpływ na ich przyjaźń miało również małżeństwo Lewisa z Joy Gresham, którego Tolkien nie oceniał przychylnie. 

Czy Tolkien miał jakieś istotne związki z innymi pisarzami katolickimi?

ー W kręgu profesorów i pisarzy, którzy spotykali się w różnych oksfordzkich pubach - słynnych Inklingów - był także Owen Barfield, którego katolicyzm do dziś jest przedmiotem dyskusji. Można go uznać za założyciela Inklingów, co wystarczyłoby, aby uczynić go decydującym człowiekiem w życiu Tolkiena. 

To właśnie na tych spotkaniach Inklingów zaczęto czytać "Władcę Pierścieni". Być może nawet to właśnie tam Tolkien nabrał przekonania, że słynna już książka warta jest wydania. Verlyn Flieger, jeden z najbardziej znanych obecnie badaczy twórczości Tolkiena, dokładnie zbadał możliwy wpływ Barfielda na twórczość Tolkiena i dochodzi do dość mocnych wniosków. I nie da się ukryć, że katolicyzm mógł być niezbędnym elementem tego wpływu. 

My katolicy jesteśmy bardzo mocno naznaczeni początkiem Ewangelii Jana i tym prymatem Słowa. Logos jest siłą napędową twórczości Tolkiena. Chyba nie ma przypadku, by opowiadanie będące czystą filologią skończyło jako tak popularne, a przede wszystkim tak zdolne do zmiany spojrzenia na życie swoich czytelników.

Ekologia integralna

Reforma prawa aborcyjnego skłania nieletnich do dokonywania aborcji

Na stronie projekt Projekt ustawy o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym oraz dobrowolnym przerywaniu ciąży (IVE) przesłany przez władzę wykonawczą do Parlamentu latem tego roku rodzi poważne problemy prawne. Likwidacja trzech dni zastanowienia i informacji przed wykonaniem aborcji u nieletnich nastolatek, w wieku 16 i 17 lat, oraz anulowanie wymogu zgody rodziców, zostały skrytykowane przez ekspertów prawnych konsultowanych przez Omnes.

Francisco Otamendi-13 wrzesień 13 wrzesień 2022-Czas czytania: 8 minuty

Jeden z głównych argumentów profesorów, należących do takich uniwersytetów jak CEU San Pablo, Navarra i Francisco de Vitoria, skupia się na odchyleniu prawa do ochrony prawnej, biorąc pod uwagę, że nowy projekt ustawy organicznej, który ma być badany przez Kortezy, modyfikuje Prawo organiczne 2010 roku rządu Rodrígueza Zapatero.

Ana Sánchez-Sierra

"Przypomniałam sobie, jak Hannah Arendt, filozofka żydowskiego pochodzenia, mówiła o banalności zła, w następstwie zagłady Żydów" - wyjaśnia Ana Sánchez-Sierra, wykładowca na Uniwersytecie w Barcelonie. Instytut Nauk Humanistycznych Angel Ayala CEU. "Zło stało się tak banalne, że nawet nie zastanawiamy się nad tym, co robimy. W tej ustawie, w porównaniu z ustawą Zapatero z 2010 roku, znikają dwie bardzo ważne kwestie techniczne: nienarodzony, nasciturus; i druga, pojęcie, które było w ustawie Zapatero, a znajduje się w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego 53/1985, czyli świadome samostanowienie, które my, profesorowie bioetyki, nazywamy autonomią, zasadą autonomii".

W ustawie Zapatero pojawiają się takie terminy jak ochrona życia prenatalnego i żywotność płodu" - kontynuuje Sánchez-Sierra, który cytuje dosłownie stanowisko tej ustawy: "Aby zarówno autonomia kobiet, jak i skuteczna ochrona życia prenatalnego jako prawo prawne były odpowiednio zagwarantowane" - tak brzmiało orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego [...].Wyrok 53/1985]. W skrócie, że nienarodzony był dobrem prawnym i nie miał prawa do życia na podstawie art. 15 Konstytucji, ale był dobro prawne które trzeba było chronić.

A jak chroniono nienarodzone dziecko? Profesor CEU odpowiada: "Z ideą świadomego samostanowienia. To znaczy, że kobieta powinna być świadoma, że powinna mieć okres informacji i refleksji [wynoszący trzy dni], który znika wraz z nową ustawą. Może się to wydawać nieco obłudne, ale te trzy dni były jak potknięcie. A teraz to wszystko znika.

Co jest chronione?

Pilar Zambrano, profesor filozofii prawa na Uniwersytecie w Barcelonie Uniwersytet Nawarrywyjaśnia, że "historia aborcji w Hiszpanii rozpoczęła się od STC 53/1985, gdzie interpretując art. 15 Konstytucji ("każdy ma prawo do życia oraz do integralności fizycznej i moralnej") ustalono, że nienarodzone dziecko nie jest osobą i dlatego nie przysługuje mu prawo do życia, a jednocześnie potwierdzono, że życie nienarodzonych jest prawem cel, który państwo ma obowiązek chronić".

Pilar Zambrano
Pilar Zambrano

"Kolejnym kamieniem milowym było ustanowienie ram prawnych dla polityki zdrowia publicznego i edukacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego (LO 2/2010), w ramach których ponownie znowelizowano kodeks karny" - dodaje prawnik - oraz "zlikwidowano ogólny wymóg wyraźnej zgody rodziców lub opiekunów w przypadku aborcji u małoletnich poniżej 16 i 17 roku życia". Ta ostatnia reforma została cofnięta w 2015 roku (LO 2/2015) z uwagi na brak ochrony, jaką niosła ze sobą dla samych nieletnich, których rodzice są bezspornie w najlepszej pozycji, by ocenić psychologiczne skutki poddania się aborcji, a tym samym, by im doradzić".

Teraz ustawa o reformie, która została wysłana do Parlamentu jako projekt, "przejmuje pałeczkę w tego rodzaju sztafecie", mówi Pilar Zambrano., i między innymi (a) eliminuje trzydniowy okres refleksji, który obecnie funkcjonuje w przypadku dekryminalizacji "aborcji na życzenie"; [...], oraz (e) zobowiązuje wszystkie administracje publiczne do "promowania kampanii uświadamiających (...) skierowanych do całej populacji (...) w zakresie (...) promowania praw reprodukcyjnych ze szczególnym uwzględnieniem dobrowolnego przerwania ciąży".

Jego zdaniem "ta ostatnia nowość nie jest banalna: w sposób pośredni, ale wyraźny, aborcja zostaje włączona do zbioru praw seksualnych i reprodukcyjnych; co zresztą legitymizuje jej włączenie nie tylko do polityki zdrowotnej, ale także do polityki edukacyjnej (która jest podkategorią polityki "uświadamiającej", o której wyraźnie mowa w ustawie). Innymi słowy, legitymizuje wykorzystanie całego aparatu państwowego (wspieranego ze składek wszystkich podatników) do "edukowania? reformowania? zmieniania? opinii społecznej, skłaniając ją do przekonania, że aborcja w każdej formie (na żądanie, terapeutyczna czy eugeniczna) jest prawem".

Podsumowując, wydaje się, że dobro prawne podlegające ochronie uległo zmianie. Profesor z Navarry zaznacza: "Aborcja przeszła więc od bycia wolnością, którą państwo tolerowało jako mniejsze zło, wobec trudnych okoliczności, które często kontekstualizują decyzję o aborcji; do prawa do usługi, która angażuje cały system zdrowia publicznego (LO 2/2010); i wreszcie do skupienia się na przekrojowych politykach publicznych, zdrowotnych, edukacyjnych i świadomości ogólnej w obecnym projekcie ustawy reformującej".

I konkluduje: "preambuła LO 2/2010 przynajmniej symulowała spójność z doktryną ustaloną w STC 53/1985. W obecnym projekcie całkowicie zrezygnowano z tego wysiłku. W całym tekście nie ma żadnego odniesienia do wartości życia nienarodzonych, a teren decyzji kobiety przechyla się, niemal w sposób surowy, na korzyść wyboru aborcji. Jaki inny cel, poza podżeganiem do aborcji, tłumaczy wyeliminowanie obowiązku informowania kobiety o dostępnych środkach w przypadku, gdy zamierza ona kontynuować ciążę; bardzo krótki, trzydniowy czas oczekiwania między świadomą zgodą a wykonaniem aborcji; oraz wymóg zgody rodziców w przypadku nieletnich?" `.

Większość konstytucyjna na 18

Innym aspektem o kapitalnym znaczeniu, powiązanym z tym, który podkreślają konsultowani prawnicy, jest kwestia władzy rodzicielskiej i ochrony małoletnich poniżej 18 roku życia, zgodnie z Konstytucją Hiszpanii.

María Jose Castañón

María José Castañón, doktor profesor prawa karnego na Wydziale Prawa, Biznesu i Rządu Uniwersytetu Francisco de Vitoria (UFV), stwierdza, jak zauważono, że "nowa ustawa eliminuje świadomą zgodę rodziców w przypadku aborcji dla kobiet poniżej 18 roku życia (16 i 17 lat). Celem jest "położenie kresu przeszkodom, które kobiety nadal napotykają przy próbie przerwania ciąży"; "nowy postęp dla kobiet i dla demokracji w naszym kraju" - opisuje.

"Ta reforma jest "szczególnie kontrowersyjna" - mówi María José Castañón. "Nowa nowelizacja daje możliwość 16 i 17-letnim kobietom jednostronnego podjęcia drastycznej decyzji" - dodaje. "W przypadku innych praw zgoda rodziców jest niezbędna, jeśli nie jest to wprost zabronione. Zgodnie z art. 12 Konstytucji Hiszpanii pełnoletność ustala się na 18 lat, gdyż wtedy "uzyskuje się pełną zdolność do dokonywania ważnych czynności prawnych i ponoszenia za nie odpowiedzialności".

Jego zdaniem "nowa ustawa stanowi poważną niespójność w naszym systemie prawnym". Konieczne jest ujednolicenie tej dysproporcji w przepisach i rozróżnienie zgody od wiedzy o wszystkim, co może mieć wpływ nie tylko na zdrowie fizyczne, ale i psychiczne ich dzieci".

I odnosi się do Artykuł 39 ust. 3 Konstytucji Hiszpanii, która brzmi następująco: "Rodzice muszą zapewnić wszelkiego rodzaju pomoc dzieciom urodzonym w małżeństwie lub poza nim, w czasie ich nieletniości i w innych przypadkach, w których jest to prawnie właściwe". "Są oni prawnymi opiekunami małoletnich i do czasu osiągnięcia przez nich pełnoletności mają obowiązek sprawowania nad nimi opieki" - pisze profesor UFV.

Czy chodzi o władzę rodzicielską?

Zgodnie z tą normą konstytucyjną profesor CEU Ana Sánchez-Sierra przypomina, co Kodeks cywilny nakazuje w kwestii obowiązku opieki nad małoletnimi: "Władza rodzicielska jest uregulowana w Kodeksie cywilnym, Artykuł 154i mówi: "rodzice lub prawni opiekunowie muszą się nimi opiekować, utrzymywać je w swoim towarzystwie, karmić, wychowywać i zapewnić im wszechstronne wykształcenie". Rozumiem, że my rodzice nie możemy być hamowani w edukacji seksualnej i emocjonalnej naszych dzieci. Jak zatem możemy nie towarzyszyć im w tej sytuacji? To nie ma pozorów konstytucyjności, to jest poważna sprawa, bo rana w społeczeństwie może być bardzo głęboka".

Ponadto Sánchez-Sierra komentuje: "Jeśli chodzi o pytanie, czy te artykuły Konstytucji [art. 12 i 39,3] z projektem Sexual and Reproductive Health and IVE, "oczywiście, że tak". Poprzez upodmiotowienie dorastających dziewcząt to, co władze publiczne próbują zrobić, to przede wszystkim odebrać rodzicom władzę rodzicielską i sprawić, że to, co one (nastolatki) zamierzają zrobić, zostanie zbanalizowane".

"Mam 16-letnią córkę i muszę wyrazić zgodę na umieszczenie jej na wsporniki

Jeśli nie jestem osobiście w pokoju konsultacyjnym, bo parkuję, i mówię: wchodzisz, nie wchodzisz do pokoju konsultacyjnego, a oni mówią: dopóki nie ma matki, nie możesz wejść. I mam znajomego okulistę, z którym rozmawiałem o tej ustawie, który powiedział mi: skutecznie, kiedy przychodzi osoba niepełnoletnia, a jej matki nie ma w poczekalni, mówi się jej: może pani wejść, jak wejdzie pani matka. Jestem bardzo wstrząśnięta tą kwestią i musimy podjąć walkę z tym problemem - dodaje Ana Sánchez-Sierra, która jest wykładowcą na studiach eksperckich z zakresu społecznej doktryny Kościoła w Instytucie Humanistycznym im. Ángela Ayali na CEU.

Jego zdaniem "przekaz, który jest wysyłany do nastolatków - bo ustawa mówi o antykoncepcji i pigułce rano po - jest taki, jakby aborcja była środkiem antykoncepcyjnym ostatniej szansy". Innymi słowy, nienarodzony znika. A prawa pełnią funkcję pedagogiczną i są duszą narodu.

Godność człowieka

Z drugiej strony Pilar Zambrano podkreśla, że "LO 2/2010 i obecny projekt ustawy reformującej stanowią "kopernikański" zwrot w porządku wartości, który podtrzymuje hiszpański porządek prawny.

"Art. 10 ust. 1 KE, w całkowitej harmonii z preambułą do. Deklaracja Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku" - cytuje profesor z Nawarry - że "godność osoby, nienaruszalne prawa jej przynależne, swobodny rozwój osobowości, poszanowanie prawa i praw innych osób są podstawą ładu politycznego i pokoju społecznego".

"Jakiż wyraźniejszy jest znak porzucenia zasady poszanowania praw człowieka niż. nieodłączny Jakiż jaśniejszy znak porzucenia zasady swobodnego rozwoju osobowości kobiet niż odmawianie im informacji, rady i czasu na deliberację, trzech podstawowych warunków każdego wolnego wyboru, niż prawodawca, który przyznaje sobie prawo do dowolnego dzielenia paszportu godności między różne kategorie istot ludzkich według ich stadium rozwoju lub, co gorsza, według ich zdolności fizycznych lub umysłowych?

Nieletni, nieobliczalni

María José Castañón ze swej strony poświęca nieco uwagi przypisywalności i zapewnia nas, że "nieletni poniżej 18 roku życia w celach przestępczych jest "bezsporny"; nie odbywa kary pozbawienia wolności. W najgorszym wypadku zostaną skazani na internowanie w ośrodku dla nieletnich, którego jedynym celem będzie reedukacja lub reintegracja" - podkreśla jurysta z Uniwersytetu Francisco de Vitoria.

Przypisywalność, wyjaśnia Castañón, "jest pojęciem prawnym o psychologicznej podstawie, od której zależą pojęcia odpowiedzialność y wina. Każdy, kto nie posiada tych zdolności, czy to z powodu braku wystarczającej dojrzałości (nieletni), czy też z powodu poważnych zaburzeń psychicznych (obłąkany umysłowo), nie może być uznany za winnego i nie może ponosić odpowiedzialności karnej za swoje czyny".

AutorFrancisco Otamendi

Powołania

Przesłanie na ŚDM Lizbona 2023

Orędzie papieża Franciszka na 37 Światowy Dzień Młodzieży która odbędzie się w Lizbonie w dniach od 1 do 6 sierpnia 2023 r.

Javier García Herrería-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 9 minuty

Orędzie papieża Franciszka na ŚDM 2023 r.

Drodzy młodzi ludzie:

Kwestia ŚDM w Panamie było: "Oto ja służebnica Pańska; niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1,38). Po tym wydarzeniu wyruszyliśmy w nową podróż ku nowemu przeznaczeniu - nowemu przeznaczeniu.Lizbona 2023-Napędzające zaproszenie Boga do powstania niech odbija się echem w naszych sercach. W 2020 roku rozważamy słowa Jezusa: "Młodzieńcze, powiadam ci, powstań" (Łk 7,14). W ubiegłym roku inspirował nas Apostoł Paweł, do którego Zmartwychwstały Pan powiedział: "Powstań! Czynię cię świadkiem rzeczy, które widziałeś" (por. Dz 26, 16). Na odcinku, który pozostał nam do Lizbony, będziemy szli z Dziewicą z Nazaretu, która zaraz po zwiastowaniu "wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1, 39), aby pójść na pomoc swojej kuzynce Elżbiecie. Czasownikiem wspólnym dla wszystkich trzech tematów jest powstać, wyrażenie, które - dobrze jest pamiętać - przyjmuje również znaczenie "zmartwychwstać", "obudzić się do życia".

W tych ostatnich, tak trudnych czasach, kiedy ludzkość, już sprawdzona przez traumę pandemii, jest rozdarta dramatem wojny, Maryja ponownie otwiera dla wszystkich, a szczególnie dla was, którzy jesteście młodzi jak Ona, drogę bliskości i spotkania. Mam nadzieję i mocno wierzę, że doświadczenie, które wielu z was przeżyje w Lizbonie w sierpniu przyszłego roku, będzie stanowiło nowy początek dla was, młodych ludzi, a wraz z wami - dla całej ludzkości.

Maria wstała

Maryja po zwiastowaniu mogła skupić się na sobie, na troskach i lękach wynikających z nowego stanu. Ale nie, ona w pełni zaufała Bogu. Myślała raczej o Elżbiecie. Wstała i wyszła na światło słoneczne, gdzie jest życie i ruch. Nawet jeśli szokująca zapowiedź anioła spowodowała "trzęsienie ziemi" w jej planach, młoda kobieta nie pozwoliła się sparaliżować, bo w niej był Jezus, moc zmartwychwstania. W jej wnętrzu był już Baranek zabity, ale zawsze żywy. Wstała i wyruszyła, bo była pewna, że plany Boga są najlepszym możliwym planem dla jej życia. Maryja stała się świątynią Boga, obrazem Kościoła w drodze, Kościoła, który wychodzi i oddaje się na służbę, Kościoła, który niesie Dobrą Nowinę.

Doświadczyć obecności Chrystusa Zmartwychwstałego we własnym życiu, spotkać Go "żywego", to największa duchowa radość, eksplozja światła, która nikogo nie może pozostawić "w bezruchu". Od razu wprawia nas w ruch i przynagla do niesienia tej nowiny innym, do dawania świadectwa radości z tego spotkania. To właśnie ożywiło pośpiech pierwszych uczniów w dniach po zmartwychwstaniu: "Kobiety, zalęknione, ale i rozradowane, pośpiesznie odeszły od grobu i poszły powiedzieć uczniom" (Mt 28, 8).

W opowieściach o zmartwychwstaniu często używa się dwóch czasowników: obudzić i powstać. Wraz z nimi Pan wzywa nas, abyśmy wyszli na światło, abyśmy dali się poprowadzić przez Niego do przekroczenia progu wszystkich naszych zamkniętych drzwi. "Jest to obraz znaczący dla Kościoła. Również my, jako uczniowie Pana i jako wspólnota chrześcijańska, jesteśmy wezwani do szybkiego powstania, aby wejść w dynamizm zmartwychwstania i pozwolić się prowadzić Panu drogami, które chce nam wskazać" (Homilia w uroczystość świętych Piotra i Pawła, 29 czerwca 2022 r.).

Matka Pana jest wzorem młodych ludzi w ruchu, a nie stojących w miejscu przed lustrem.
kontemplując swój własny wizerunek lub "złapany" w sieci. Była całkowicie zorientowana na
zewnętrzne. Jest kobietą paschalną, w permanentnym stanie exodusu, wychodzenia z siebie ku wielkiemu
Inny, który jest Bogiem i wobec innych, braci i sióstr, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, którzy
potrzebująca, tak jak jej kuzynka Elżbieta.

...i wyruszyli bez zwłoki

Św. Ambroży z Mediolanu w swoim komentarzu do Ewangelii Łukasza pisze, że Maryja wyruszyła na górę, ponieważ "pełna radości i bez zwłoki [...] była przynaglana pragnieniem wypełnienia obowiązku pobożności, skora do świadczenia usług, spieszona intensywnością swojej radości. Już całkowicie wypełniona Bogiem, dokąd Maryja mogła pójść w pośpiechu, ale na wyżyny? Rzeczywiście, łaska Ducha Świętego ignoruje powolność. Pośpiech Maryi jest więc troską o służbę, o radosne głoszenie, o szybką odpowiedź na łaskę Ducha Świętego.

Maryja pozwoliła sobie na wyzwanie związane z potrzebą starszej kuzynki. Nie skurczyła się, nie pozostała obojętna. Myślała bardziej o innych niż o sobie. I to nadało dynamikę i entuzjazm jej życiu. Każdy z Was może zadać sobie pytanie: Jak reaguję na potrzeby, które widzę wokół siebie? Czy od razu myślę o usprawiedliwieniu braku troski, czy też interesuję się i udostępniam siebie? Oczywiście, nie da się rozwiązać wszystkich problemów świata. Ale może zacznij od tych najbliższych, od problemów we własnej okolicy. Matce Teresie powiedziano kiedyś: "To, co robisz, jest tylko kroplą w oceanie". A ona odpowiedziała: "Ale gdybym tego nie zrobiła, ocean miałby o jedną kroplę mniej.

Ile osób na świecie czeka na wizytę kogoś, kto się o nich troszczy! Ile osób starszych, ile osób chorych, więźniów, uchodźców potrzebuje naszego współczującego spojrzenia, naszej wizyty, brata lub siostry, którzy przełamią bariery obojętności!

Drodzy młodzi ludzie, jaki "pęd" was porusza? Co sprawia, że czujecie potrzebę ruchu, tak bardzo, że nie możecie stać w miejscu? Wielu - dotkniętych takimi rzeczywistościami jak pandemie, wojny, przymusowe migracje, ubóstwo, przemoc, katastrofy klimatyczne - zadaje sobie pytanie: Dlaczego to się dzieje właśnie mnie? Dlaczego tylko mnie? Dlaczego teraz? Dlatego centralne pytanie naszej egzystencji brzmi: Dla kogo jestem? (por. Adhortacja Apostolska Christus vivit, 286).

Pośpiech młodej kobiety z Nazaretu to pośpiech tych, którzy otrzymali od Pana niezwykłe dary i nie mogą się powstrzymać, by się nimi nie podzielić, by sprawić, że ogromna łaska, której doświadczyli, rozleje się. Jest to pośpiech tych, którzy umieją przedłożyć potrzeby innych nad swoje własne. Mary jest przykładem młodej osoby, która nie traci czasu na szukanie uwagi czy aprobaty innych - jak to się dzieje, gdy jesteśmy zależni od "polubień" na portalach społecznościowych - ale stara się szukać najbardziej autentycznej więzi, tej, która rodzi się ze spotkania, dzielenia się, miłości i służby.

Od czasu Zwiastowania, od chwili, gdy po raz pierwszy udała się w odwiedziny do swojej kuzynki, Maryja nie miała
zatrzymuje się przekraczając czas i przestrzeń, aby odwiedzić swoje dzieci potrzebujące jej troskliwej pomocy. Nasza
spacer, jeśli jest zamieszkany przez Boga, prowadzi nas prosto do serca każdego z naszych
Ileż świadectw otrzymujemy od osób, które zostały "odwiedzone" przez Maryję, Matkę Bożą.
Jezus i nasza Matka! W jakże wielu odległych miejscach ziemi, na przestrzeni wieków - z pomocą
objawienia lub szczególne łaski - Maryja nawiedziła swój lud! Nie ma praktycznie żadnego miejsca w
tej ziemi, która nie została przez nią odwiedzona. Matka Boża przechadza się pośród swojego ludu,
poruszony miłosną czułością, przyjmuje jego udrękę i zmienność. I tam, gdzie jest sanktuarium,
kościół, kaplica jej poświęcona, jej dzieci licznie przybywające. Ileż to wyrazów wdzięczności
pobożność ludowa! Pielgrzymki, święta, błagania, przyjmowanie obrazów w domach i wiele innych są konkretnymi przykładami żywej relacji między Matką Pana a Jej ludem, który wzajemnie się odwiedza.

"Dobry" pęd zawsze pcha nas w górę i ku innym.

Dobry pośpiech zawsze pcha nas w górę i ku innym. Jest też pośpiech, który nie jest dobry, taki jak ten, który prowadzi nas do życia powierzchownego, do brania wszystkiego lekko, bez zaangażowania i uwagi, bez prawdziwego uczestnictwa w rzeczach, które robimy; pośpiech, kiedy żyjemy, studiujemy, pracujemy, wychodzimy z innymi, nie wkładając w to głowy, a tym bardziej serca. Może się to zdarzyć w relacjach międzyludzkich: w rodzinie, kiedy tak naprawdę nie słuchamy innych ani nie spędzamy z nimi czasu; w przyjaźniach, kiedy oczekujemy, że przyjaciel będzie nas zabawiał i zaspokajał nasze potrzeby, ale natychmiast go unikamy i idziemy do innego, jeśli widzimy, że przeżywa kryzys i nas potrzebuje; a nawet w związkach uczuciowych, między chłopakami i dziewczynami, mało kto ma cierpliwość, by się dokładnie poznać i zrozumieć. Taką samą postawę możemy mieć w szkole, w pracy i w innych dziedzinach życia codziennego. Cóż, wszystkie te rzeczy przeżywane w pośpiechu raczej nie przyniosą owoców. Istnieje ryzyko, że pozostaną one sterylne. O tym czytamy w Księdze Przysłów: "Plany człowieka pracowitego to czysty zysk; ten, kto się spieszy - zły pośpiech - kończy w nędzy" (21, 5).

Kiedy Maryja dotarła wreszcie do domu Zachariasza i Elżbiety, doszło do cudownego spotkania. Elżbieta doświadczyła cudownej interwencji Boga, który dał jej syna w podeszłym wieku. Miałaby wystarczająco dużo powodów, aby mówić najpierw o sobie, ale nie była pełna siebie, ale skłonna powitać swoją młodą kuzynkę i owoc jej łona. Gdy tylko usłyszała pozdrowienie, Elżbieta została napełniona Duchem Świętym. Te niespodzianki i przełomy Ducha mają miejsce, gdy doświadczamy prawdziwej gościnności, gdy w centrum stawiamy gościa, a nie siebie. Taką sytuację widzimy również w historii Zacheusza. W Ewangelii Łukasza 19:5-6 czytamy: "Gdy Jezus przyszedł na miejsce [gdzie był Zacheusz], spojrzał w górę i powiedział do niego: 'Zacheuszu, zejdź prędko, bo dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zacheusz zszedł szybko i przyjął go z radością.

Wielu z nas zdarzyło się, że Jezus niespodziewanie przyszedł na spotkanie z nami: po raz pierwszy doświadczyliśmy w Nim bliskości, szacunku, braku uprzedzeń i potępienia, spojrzenia miłosierdzia, którego nigdy nie spotkaliśmy u innych. Nie tylko to, czuliśmy też, że nie wystarczy, że Jezus patrzy na nas z daleka, ale że chce być z nami, chce dzielić z nami swoje życie. Radość tego doświadczenia obudziła w nas pilną potrzebę przyjęcia Go, pilną potrzebę bycia z Nim i lepszego poznania Go. Elżbieta i Zachariasz przyjęli Maryję i Jezusa. Uczmy się od tych dwóch starszych osób znaczenia gościnności! Zapytajcie swoich rodziców i dziadków, a także starszych członków waszych wspólnot, co dla nich oznacza bycie gościnnym wobec Boga i innych. Dobrze im zrobi wysłuchanie doświadczeń tych, którzy przeszli przed nimi.

Drodzy młodzi, nadszedł czas, aby bezzwłocznie wyruszyć ponownie na drogę konkretnych spotkań, autentycznego przyjęcia tych, którzy są inni od nas, jak to miało miejsce między młodą Maryją a starszą Elżbietą. Tylko w ten sposób pokonamy dystanse - między pokoleniami, między klasami społecznymi, między grupami etnicznymi i wszelkiego rodzaju kategoriami - a nawet wojny. Młodzi ludzie są zawsze nadzieją na nową jedność dla rozdrobnionej i podzielonej ludzkości. Ale tylko wtedy, gdy mają pamięć, tylko wtedy, gdy słuchają dramatów i marzeń starszych. "Nie jest przypadkiem, że wojna powróciła do Europy w czasie, gdy znika pokolenie, które ją przeżyło w ubiegłym stuleciu" (Orędzie na II Światowy Dzień Dziadków i Ludzi Starszych). Konieczny jest sojusz między młodymi i starymi, aby nie zapomnieć o lekcjach historii, aby przezwyciężyć polaryzacje i ekstremizmy obecnych czasów.

Paweł, pisząc do Efezjan, oznajmił: "Teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, zostaliście zbliżeni przez krew Chrystusa. Chrystus bowiem jest naszym pokojem; połączył oba narody w jedno, burząc mur wrogości, który je rozdzielał przez własne ciało" (2, 13-14). Jezus jest Bożą odpowiedzią na wyzwania ludzkości w każdej epoce. I tę odpowiedź Maryja nosiła w sobie, gdy szła na spotkanie z Elżbietą. Największym darem Maryi dla starszej krewnej było przyprowadzenie do niej Jezusa. Z pewnością konkretna pomoc jest również nieoceniona. Ale nic innego nie mogło wypełnić domu Zachariasza tak wielką radością i znaczeniem, jak obecność Jezusa w łonie Dziewicy, która stała się przybytkiem Boga żywego. W tym górskim regionie Jezus samą swoją obecnością, bez słowa, wygłosił pierwsze "kazanie na górze": w ciszy ogłosił błogosławieństwo maluczkich i pokornych, którzy powierzają się Bożemu miłosierdziu.

Moim przesłaniem dla was, młodych, wielkim przesłaniem, którego nosicielem jest Kościół, jest Jezus!

Tak, On sam, Jego nieskończona miłość do każdego z nas, Jego zbawienie i nowe życie, które nam dał. A Maryja jest wzorem tego, jak przyjąć ten ogromny dar do naszego życia i przekazać go innym, czyniąc nas z kolei nosicielami Chrystusa, nosicielami Jego współczującej miłości, Jego wielkodusznej służby cierpiącej ludzkości.

Wszystko razem w Lizbonie!

Maria była młodą kobietą, jak wielu z was. Była jedną z nas. Biskup Tonino Bello napisał o niej: "Święta Maryjo, [...] dobrze wiemy, że byłaś przeznaczona do podróży na pełnym morzu, ale jeśli zmuszamy Cię do żeglowania blisko wybrzeża, to nie dlatego, że chcemy Cię zredukować do poziomu naszego małego wybrzeża. To dlatego, że widząc Cię tak blisko brzegów naszego zniechęcenia, możemy zostać uratowani przez świadomość, że my również zostaliśmy powołani, aby wyruszyć, jak Ty, na oceany wolności" (María, mujer de nuestros días, Paulinas, Madrid 1996, 11).

Z Portugalii, jak przypomniałem w pierwszym Orędziu tej trylogii, w XV i XVI wieku liczni młodzi ludzie - wielu z nich to misjonarze - wyruszyli na nieznane ziemie, także po to, by podzielić się swoim doświadczeniem Jezusa z innymi ludami i narodami (por. Orędzie ŚDM 2020). I tej ziemi, na początku XX wieku, Maryja zechciała złożyć szczególną wizytę, kiedy z Fatimy przesłała wszystkim pokoleniom potężne i godne podziwu orędzie o Bożej miłości, która wzywa do nawrócenia, do prawdziwej wolności. Każdemu z was ponawiam gorące zaproszenie do udziału w wielkiej międzykontynentalnej pielgrzymce młodych, której kulminacją będą ŚDM w Lizbonie w sierpniu przyszłego roku; przypominam też, że 20 listopada przyszłego roku, w uroczystość Chrystusa Króla, będziemy obchodzić Światowy Dzień Młodzieży w Kościołach partykularnych na całym świecie. W tym względzie wielką pomocą dla wszystkich zaangażowanych w duszpasterstwo młodzieży może być opublikowany niedawno dokument Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia - Wskazania duszpasterskie dotyczące obchodów Światowych Dni Młodzieży w Kościołach partykularnych.

Drodzy młodzi, marzę, abyście na ŚDM po raz kolejny doświadczyli radości spotkania z Bogiem i waszymi braćmi i siostrami. Po długim okresie oddalenia i izolacji, w Lizbonie - z Bożą pomocą - odkryjemy na nowo razem radość braterskiego uścisku między narodami i pokoleniami, uścisku pojednania i pokoju, uścisku nowego braterstwa misyjnego! Niech Duch Święty rozpali w waszych sercach pragnienie powstania i radość wspólnego kroczenia, w stylu synodalnym, porzucając fałszywe granice. Czas powstania jest teraz! Powstańmy bez zwłoki! I tak jak Maryja nośmy w sobie Jezusa, aby przekazywać go wszystkim. W tym pięknym momencie waszego życia idźcie do przodu, nie odkładajcie na później tego, co Duch Święty może w was uczynić. Z całego serca błogosławię Twoje marzenia i Twoje kroki.

Rzym, św. Jan na Lateranie, 15 sierpnia 2022 r., Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

FRANCISCO

Orędzie papieża Franciszka na ŚDM 2023 r.

Watykan

Papieski almonolog ma wrócić na Ukrainę

Raporty rzymskie-12 września 12 września 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papieski alumn kardynał Konrad Krajewski po raz czwarty uda się na Ukrainę w imieniu papieża Franciszka.

Wśród celów tej czwartej wizyty jest zaoferowanie konkretnej pomocy różnym diecezjalnym organizacjom Caritas na pierwszej linii frontu.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Niemiecka ścieżka synodalna powoła Komisję Synodalną, która przygotuje stałą Radę Synodalną.

Kryzys na początku Zgromadzenia z powodu odmowy zatwierdzenia dokumentu przez niektórych biskupów. Na tych, którzy głosowali przeciw, wywierano nieznośną presję.

José M. García Pelegrín-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 6 minuty

Niemiecka ścieżka synodalna zakończyła swoje czwarte zgromadzenie w sobotę wieczorem, 10 września, po tym jak samo rozpoczęcie - w czwartek 8 września - wywołało prawdziwą sensację, sytuację, która z reakcji, jakie wywołała, nie była w planach ani liderów ścieżki synodalnej, ani zdecydowanej większości: pierwszy z poddanych pod głosowanie tekstów, zatytułowany "Podstawowe wytyczne dla odnowionej etyki seksualnej" - w rzeczywistości będący radykalną zmianą tradycyjnej doktryny pod dyktando "różnorodności seksualnej" - nie uzyskał wymaganej większości głosów biskupów.

Zgodnie ze statutem samej drogi synodalnej, do ostatecznego zatwierdzenia tekstu wymagane są dwie kwalifikowane większości: dwie trzecie wszystkich głosów oddanych na zgromadzeniu plus dwie trzecie głosów oddanych przez biskupów. Z 57 głosów oddanych przez biskupów 31 głosowało "tak", a 22 "nie"; 3 wstrzymały się od głosu.

Po pierwszej chwili oszołomienia, presja na biskupów, którzy głosowali przeciw, zaczęła być niemal nie do zniesienia. Irme Stetter-Karp, współprzewodnicząca synodalnej ścieżki, ze łzami w oczach wypominała im, że nie zabrali głosu w debacie, by jasno przedstawić swoje stanowisko; argument nieco chybiony, bo każdy, kto uczestniczył w poprzednich zgromadzeniach, wie, że każdy, kto odważył się wyrazić zdanie mniejszościowe - broniące Tradycji i doktryny Kościoła - spotykał się z pomrukami dezaprobaty, a nawet gwizdami. Ponadto, jak powiedział w przemówieniu kardynał Rainer Woelki z Kolonii, grupa tej mniejszości - pod przewodnictwem biskupa Rudolfa Voderholzera z Ratyzbony - wielokrotnie przedstawiała alternatywne dokumenty, dostępne w internecie, które nigdy nie zostały wzięte pod uwagę.

Nacisk na podróż synodalną

Na wczesnoporannej konferencji prasowej w piątek, o godz. 9, Irme Stetter-Karp, która jest również przewodniczącą Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich, jeszcze bardziej zwiększyła presję na "dysydenckich" biskupów i oskarżyła ich o prowadzenie "strategii blokowania". Postawiła nawet ultimatum: jeśli blokada będzie trwała, Komitet Centralny opuści Zgromadzenie.

W celu przezwyciężenia "kryzysu" podjęto kilka działań: z jednej strony wydłużono czas wypowiedzi z jednej do dwóch minut, aby umożliwić wyrażenie sprzeciwu tym, którzy byli przeciwni danemu tekstowi; z drugiej strony przewodniczący Konferencji Episkopatu i współprzewodniczący procesu synodalnego Georg Bätzing spotkał się z biskupami za zamkniętymi drzwiami. W rezultacie bardzo duża liczba biskupów wzięła udział w dyskusji nad tekstem podstawowym "Kobiety w służbie i posłudze kościelnej", bez wyrazów dezaprobaty, jakie zdarzały się na poprzednich zgromadzeniach.

Zastraszanie

Do zatwierdzenia tekstu, także przez biskupów, przyczyniły się jeszcze dwie inne okoliczności. Z jednej strony środek zastraszania: wymóg, aby głosowania były imienne - z odpowiednią publikacją w Internecie - a po drugie, że ton dokumentu został do pewnego stopnia złagodzony; Tak więc, ten tekst o kobietach w Kościele jest obecnie przedstawiany nie jako żądanie święceń kapłańskich dla kobiet, ale jako "konsultacja z najwyższą władzą Kościoła (papieżem i soborem)", czy doktryna "Ordinatio sacerdotalis" Jana Pawła II (1994), w której papież ustanowił jako definitywną doktrynę niemożność święceń kobiet w Kościele katolickim, może zostać zrewidowana.

W ten sposób tekst został zatwierdzony przy zaledwie 10 głosach przeciw (i 5 wstrzymujących się) spośród 60 obecnych biskupów. Mimo to, reszta dokumentu - którego ton odzwierciedla uwaga wstępna: "to, co należy argumentować, to nie to, dlaczego kobiety mogą być wyświęcane, ale dlaczego nie mogą" - pozostała dosłownie taka sama.

Nowa Rada Synodalna

Coś podobnego wydarzyło się rano w sobotę 10-go, gdy dyskutowano nad tekstem "działania" w sprawie ustanowienia Rady Synodalnej dla całych Niemiec, aby nadać ciągłość drodze synodalnej. Zgodnie z przedstawionym tekstem, jego funkcją byłaby koordynacja prac Konferencji Episkopatu i Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. Rada ta otwarcie skonfrontowałaby się z nota Stolicy Apostolskiej w lipcu ubiegłego roku, który przypomniał, że droga synodalna "nie jest uprawniona do zobowiązywania biskupów i wiernych do przyjęcia nowych form rządów".

Osiągnięto kompromis: zamiast zatwierdzać utworzenie Rady Synodalnej, chodziło o głosowanie nad "komisją synodalną", która miałaby ją przygotować: "nie podejmujemy dziś żadnej ostatecznej decyzji"; zarówno biskup Eichstätt, Gregor Maria Hanke, jak i biskup Görlitz, Wolfgang Ipolt, zdecydowanie zalecali przestudiowanie dokumentu Międzynarodowej Komisji Teologicznej ds. synodalność i odniósł się do tego, że "ważne jest przede wszystkim to, że odkrywamy duchową część synodalności i ją pogłębiamy". W głosowaniu uderzyła biskupów wysoka liczba osób wstrzymujących się od głosu: 10; tylko 6 głosowało przeciw, wobec 43 za.

Promowanie nowej etyki seksualnej

Z drugiej strony fakt odrzucenia fundamentalnego tekstu o odnowionej etyce seksualnej również nie wydaje się mieć żadnych praktycznych konsekwencji. Georg Bätzing zapowiedział, że - mimo głosu sprzeciwu - wniesie tekst, "jako rezultat pracy podróży synodalnej", na "poziom Kościoła powszechnego", czyli na wizytę ad limina w listopadzie w Rzymie i na kontynentalne spotkanie biskupów w perspektywie synodu o synodalności w styczniu.

Zapowiedział też, że Konferencja Episkopatu przedyskutuje ten tekst na swoim zwyczajnym zgromadzeniu pod koniec września i że będzie on stosowany także w jego własnej diecezji Limburg, co zapowiedział także biskup drezdeński Heinrich Timmerevers. Jednak biskup Passau, bp Stefan Oster, wyraził swoje zdziwienie i niezgodę: "Zastanawiam się, czy nie przewidujecie czegoś, co zawsze było przewidziane na wypadek braku większości"; gdyby tak się stało, "każda diecezja poszłaby własną drogą i skończyłoby się na podziale, którego chcieliśmy uniknąć".

Ponadto w sobotę zatwierdzono trzy teksty dotyczące "nowej moralności seksualnej" - w pierwszym czytaniu, przy czym ostateczną decyzję odłożono do czasu przedstawienia ich, po różnych modyfikacjach, do drugiego czytania na następnym zgromadzeniu synodalnym - jeden z nich dotyczący "różnorodności seksualnej", który zdaniem jednej z uczestniczek zgromadzenia Dorothei Schmidt "kwestionuje doktrynę o stworzeniu". Żaden z obecnych biskupów nie podjął jednak krytycznej interwencji. Zatwierdzając ten tekst, zgromadzenie synodalne wzywa wszystkie diecezje do wyznaczenia przedstawicieli "LGBTI*" w celu "uwrażliwienia" wiernych na kwestie różnorodności seksualnej. Proszą też papieża o "otwarcie dla osób transpłciowych wszystkich posług związanych ze święceniami".

Należy zauważyć, że te teksty "działań" nie powinny być poddawane pod głosowanie, ponieważ podstawowy tekst, z którego się wywodziły - "Podstawowe wytyczne dla odnowionej etyki seksualnej" - został odrzucony w czwartek wieczorem. Mimo że kardynał Reinhard Marx ostrzegał przed tym, prezydium zgromadzenia zignorowało ostrzeżenie i pozwoliło na przeprowadzenie głosowania.

Homoseksualni księża

Tekst "De-tabonizacja i normalizacja: o sytuacji księży nieheteroseksualnych", również przyjęty w pierwszym czytaniu, wzywa do uznania księży nieheteroseksualnych i zwraca się do biskupów o powszechne opowiedzenie się za zniesieniem zakazu święceń księży homoseksualnych. Biskup Oster ponownie wyraził swój sceptycyzm: tekst ten stawia biskupów przed dylematem; kiedy mówią o homoseksualizmie i "ewentualnie problematyzują go", narażają się na ryzyko, że zostanie on odebrany jako atak na osoby o orientacji homoseksualnej.

Wreszcie Zgromadzenie zgodziło się w pierwszym czytaniu na tekst o "głoszeniu Ewangelii przez kobiety, przez słowo i sakrament", który wzywa do "otwarcia" kaznodziejstwa dla kobiet, a także do rozważenia w diecezjach możliwości udzielania chrztu przez osoby świeckie - mężczyzn i kobiety; to samo dotyczy małżeństwa.

Przed tym głosowaniem pięciu uczestników Zgromadzenia zgłosiło formalny wniosek o przeprowadzenie głosowania tajnego, zgodnie ze statutem drogi synodalnej; zgodnie ze statutem w takim przypadku głosowanie musi być tajne. Prezydium Zgromadzenia uchyliło jednak ten wniosek - powołując się na doraźną "interpretację" statutu - i wymusiło przeprowadzenie głosowania imiennego. Marianne Schlosser, profesor teologii w Wiedniu i laureatka Ratzinger Theology Prize, była "oburzona" autorytarnym sposobem podjęcia tej decyzji; natychmiast po głosowaniu opuściła Zgromadzenie.

Pod koniec zgromadzenia Irme Stetter-Karp ponownie wypowiedziała się na temat biskupów; z pewną dozą zadowolenia powiedziała: "Dobrze, że biskupi zrozumieli, że sytuacja jest poważna; mogli jednak wyrazić swoją opinię wcześniej. A patrząc w przyszłość na Sobór Synodalny: "Jesteśmy gotowi podjąć trudne decyzje razem z biskupami niemieckimi.

Piąte - i przewidywalnie ostatnie - Zgromadzenie Synodalne odbędzie się w marcu 2023 r.

* Tekst zaktualizowany o godz. 17.22.

Ameryka Łacińska

Rodrigo GuerraTylko to, co jest zakładane, jest odkupywane".

"Nauki społeczne stają się ofiarami samych siebie, gdy absolutyzują jakiś fragment i czynią z niego najwyższe kryterium hermeneutyczne" - mówi w tym wywiadzie Rodrigo Guerra, sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej.

Maria José Atienza-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 8 minuty

Rodrigo Guerra uzyskał doktorat z filozofii w Międzynarodowej Akademii Filozoficznej w Księstwie Liechtenstein, jest założycielem Centro de Investigación Social Avanzada (CISAV, Meksyk) i sekretarzem Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej.

Kilka tygodni temu Guerra był jednym z prelegentów na I Congreso Internacional Hispanoamericano zorganizowanym przez UNIR i UFV. Na tym spotkaniu Guerra przypomniał, że "kultura latynoamerykańska ma podłoże nieracjonalistyczne, oparte na wierze katolickiej, która broni godności osoby". W rozmowie z Omnesem opowiada o tym podstawowym substracie kultury latynoamerykańskiej.

Od pewnego czasu jesteśmy świadkami windykacji kultur prekolumbijskich, które oskarżają misjonarzy o eliminację / wymazanie wcześniejszej kultury czy systemów społecznych w celu narzucenia "wizji chrześcijańskiej i europeistycznej". Czy to twierdzenie jest prawdziwe?

- Współczesnej historiografii udaje się przezwyciężyć ideologiczne uproszczenia z przeszłości. Na przykład te, które rozpowszechniły się około 1992 roku, z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki. Zarówno "czarna legenda", jak i "różowa legenda" są owocem jednoznacznej racjonalności, która neguje analogiczny "etos" latynoamerykańskiej kultury barokowej.

Bez analogii nie ma drobnych niuansów, nie ma analitycznego i zróżnicowanego zrozumienia złożonego procesu, jakim jest przybycie ludów europejskich do Ameryki.

Z drugiej strony, czymś, co poza akademickimi kontrowersjami zawsze pomaga spojrzeć na sprawy z większą perspektywą, jest impreza w guadalupano. Racjonalność wprowadzona przez św. Marię z Guadalupe jest tą, która dopuszcza miscegenację, inkulturację Ewangelii i decydującą opcję dla najuboższych. Ta logika niewątpliwie rekompensuje militarną perspektywę konkwistadorów i otwiera oryginalną drogę ewangelizacji dla misjonarzy od 1531 roku. Kultury prehiszpańskie zostały niewątpliwie poszkodowane. Na przykład korona hiszpańska nie miała żadnych środków do głoszenia krzyża poza mieczem. Ponadto choroby europejskie zdziesiątkowały ludność. Ale doświadczenie spotkania z macierzyństwem z nieba, które ogłasza ludziom krzyż, było wielkim błogosławieństwem. "bardzo prawdziwy Bóg, dla którego się żyje", generował socjologicznie rozpoznawalną oryginalność. Wygenerowała ona nowy naród: Amerykę Łacińską,... "Patria grande", wyjątkowe braterstwo, które pozwala Argentyńczykowi i Meksykaninowi uznać się za "braci", pomimo odległości.

Kościół prosił o przebaczenie za błędy historyczne popełnione nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale i w innych miejscach. Czy ta prośba o przebaczenie byłaby konieczna, gdyby fakty były kontekstowane w każdym okresie?

- Wiara w Jezusa Chrystusa czyni nas wszystkich braćmi i siostrami. Nie tylko synchronicznie, ale i diachronicznie. To dlatego w tajemniczy sposób solidaryzujemy się z grzechami popełnionymi w przeszłości przez niektórych katolików i dlatego dziś wszyscy musimy na nowo nauczyć się prosić o przebaczenie. Nie tylko papież musi to zrobić. To ja, w pierwszej osobie, muszę pogodzić się z moją historią.

Jedność narodów nie jest jednością ideologii, władzy politycznej czy rynku. Jedność ludów to pogodzona wielość, to empiryczne doświadczenie ponownego spotkania i objęcia, dzięki któremu można iść dalej. Kiedy naród nie opłakuje swoich błędów, nie znajdzie sposobu, by cieszyć się ze swoich zwycięstw. Dlatego tak ważne jest przesłanie Ewangelii.

Tylko od Chrystusa ludzie i kultury mogą pokonać łatwe antagonizmy, fanatyczny radykalizm i społeczne pęknięcie.

Czy historia jest zdradzana, gdy patrzy się na nią przez paradygmaty teraźniejszości?

- Nauka i sztuka interpretacji historii to złożone zadanie. Każdy akt hermeneutyczny wymaga nie tylko finezyjnych narzędzi teoretycznych - takich jak analogia - ale także ćwiczenia cnót, zwłaszcza roztropności. Roztropność pozwala nam rozpoznać to, co skończone jako skończone i to, co transcendentne jako transcendentne jednocześnie na płaszczyźnie praktycznej.

Innymi słowy, historia zostaje zdradzona, gdy postrzega się ją jako zwykłe zjawisko empiryczne bez horyzontu metafizycznego. To właśnie horyzont metafizyczny umożliwia podwójny ruch: z jednej strony rozpoznanie faktu w jego kontekście, aby nie oceniać go z kategorii, które mogą być dla niego nieodpowiednie, np. pochodzących z innej epoki.

Ale z drugiej strony, metafizyczne rozumienie historii pozwala także na ocenę faktu w jego metahistorycznej perspektywie. Perspektywa ta nie jest czymś "egzogenicznym", lecz ostatecznym sensem realnego-konkretnego, który pojawia się jako wymóg, jeśli weźmie się pod uwagę całość czynników realnego.

W szkole myślenia, z której się wywodzę, metahistoryczne rozumienie faktu praktycznie pokrywa się z odwiecznymi postulatami antropologii integralnej, która patrząc na osobę jako "najdoskonalszą w naturze", rozumie ją także jako najbardziej jednostkową, a więc najbardziej "historyczną".

Rozumiem, że modne jest mówienie o "paradygmatach". Jednak ówczesne paradygmaty nie są ostatecznym horyzontem inteligencji. Gdyby były, znaleźlibyśmy się w więzieniu nie do pokonania, które między innymi hamowałoby postęp historyczny. Prawdziwy horyzont ludzkiej inteligencji osiąga się wtedy, gdy osoba jest wychowywana w niecenzuralności, w maksymalnym realizmie, w otwartości na możliwość daru, który przekracza nasze własne uprzedzenia i zaskakuje nas. Nic nie jest bardziej aktualne niż Grzegorz z Nyssy, gdy mówi: "Tylko zdumienie wie".

Czy cierpimy z jednej strony na rodzaj lęku, z drugiej zaś na hiperestezję wobec wszelkich uwag, które mogłyby zostać opatrzone etykietą "kolonializmu"? Czy również w Kościele popadliśmy w redukcjonizm wobec naszej historii krzewienia wiary?

- Współczesne potępienie, w niektórych szkołach, myśli "kolonialnej", która narzuca się z logiki pana i niewolnika, pokazuje, jak wiele jesteśmy dziś dłużnikami Hegla. Z kolei perspektywa "dekolonialna" powołuje się na wiedzę usytuowaną i chęć demontażu gęstego europocentryzmu, który istnieje w niektórych środowiskach. Gdy kwestie te podejmowane są bez wyraźnego określenia ich heglowskiego dziedzictwa, a więc i immanentystycznego ograniczenia, łatwo stają się dyskursywnymi pułapkami. Na wstępie przyjmuje się wiele przesłanek, które wymagają krytycznej analizy.

To nie jest miejsce na takie ćwiczenia. Zaryzykowałbym po prostu stwierdzenie, że nauki społeczne wielokrotnie stają się ofiarami samych siebie, gdy absolutyzują jakiś fragment i czynią go najwyższym kryterium hermeneutycznym. Dziś potrzebujemy bardziej holistycznej perspektywy, by nie zdradzić rzeczywistości. Podzielam potrzebę myślenia w kontekście. Podzielam potrzebę potępienia przewrotnej racjonalności instrumentalnej. Zgadzam się, że wciąż istnieją subtelne i nie tak subtelne mechanizmy kolonizacji, np. w Ameryce Łacińskiej. Ale także, wraz z tym wszystkim, jestem przekonany, że jesteśmy powołani do czegoś więcej.

O sile kontekstu i znaczeniu "usytuowanego" można mówić jedynie z wyższego parametru, który wykracza poza nie. Jeśli tego nie zrobimy, nawet nasza własna afirmacja znaczenia kontekstu będzie musiała zostać skontekstualizowana, i tak dalej, w niekończącym się procesie.

Również w Kościele łatwo wpadamy w socjo-analityczne "mody", jawnie lub ukrycie. Ale właśnie w doświadczeniu, które nazywamy "Kościołem", nie w jego koncepcji, nie w jego teorii, ale w "doświadczeniu" empirycznej przyjaźni, jaką jest "Ekklesia", nauczyłem się kochać mój lud, moją historię, ze wszystkimi jej ranami pochodzenia "kolonialnego", i odkryłem, że dialektyka pan - niewolnik nie ma ostatniego słowa. Rzeczywistość ma napięcia, niektóre z nich bardzo bolesne, ale prawdziwe ich przezwyciężenie, prawdziwe "Aufhebung", dokonuje się poprzez poszukiwanie wyższej syntezy w ramach logiki daru ekstremalnego, to znaczy w ramach ponownego spotkania z tym, co istotowo-chrześcijańskie. Dlatego tak ważna jest lektura Romano Guardiniego i Gastona Fessarda. Dlatego między innymi musimy pozwolić się wychowywać papieżowi Franciszkowi.

Doświadczenie pokazuje, że dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionego człowieczeństwa, czyli prawdziwego rozwoju.

Rodrigo Guerra. Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej

Czy wiara rzeczywiście przyczyniła się do rozwoju ludów obu Ameryk?

- Ameryka Północna składa się z Kanady, Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Ameryka Środkowa rozciąga się od Gwatemali do Panamy. Ameryka Południowa rozciąga się od Kolumbii do Patagonii. W Ameryce Południowej, jak w ogóle w całym regionie latynoamerykańskim, od 1531 r. wiara jest najważniejszym czynnikiem wyzwolenia i walki o godność wszystkich, zwłaszcza ostatnich i wykluczonych.

Ci, którzy próbują argumentować, że wiara nie przyczyniła się do rozwoju i emancypacji Ameryki Łacińskiej, są spadkobiercami starego oświecenia i starych teorii sekularyzacji. To ostatnie, nawiasem mówiąc, nie spełniło się w Ameryce Łacińskiej, o czym zaświadczy nawet najbardziej roztargniony obserwator w dowolnym dniu 12 grudnia w Tepeyac.

Ci, którzy obecnie uważają, że wiara nie przyczyniła się do rozwoju Ameryki Łacińskiej, dobrze by zrobili, gdyby uważnie zastanowili się nad "Nican Mopohua"; dziełem Vasco de Quiroga; argumentami Bartolomé de las Casas i Francisco de Vitoria na rzecz równej godności ludzkiej ludności tubylczej; bogatą kulturą Wicekrólestwa; a w szczególności nad barokiem latynoamerykańskim, na przykład w Puebli, Peru czy Ekwadorze. Nic lepiej nie przełamuje iluminizmu niż wielotygodniowa piesza pielgrzymka do jakiegoś sanktuarium maryjnego z naszymi ubogimi, odwiedzenie redukcji jezuickich w Urugwaju, przeżycie popularnego festiwalu w Nikaragui, czytanie na głos siostry Juany Inés de la Cruz, uklęknięcie przy grobie świętego Oscara Arnulfo Romero w Salwadorze lub niesienie trumien dwóch starszych jezuitów, niedawno zamordowanych przez zorganizowaną przestępczość, w Sierra Tarahumara.

Poza teoriami i dyskursami, to właśnie w doświadczeniu dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionego człowieczeństwa, czyli prawdziwego rozwoju.

Jeśli przyjrzymy się wielu iberoamerykańskim tradycjom kulturowym, zdamy sobie sprawę, że wiara chrześcijańska dołączyła do poprzednich tradycji i przyczyniła się do ich ważności. Czy południe Ameryki jest przykładem inkulturacji wiary?

- Ameryka Południowa, Ameryka Środkowa i Meksyk są dobrymi przykładami ewangelizacji inkulturowanej i inkulturacji Ewangelii. W każdym kraju jest inna modulacja. Ale we wszystkich można rozpoznać pewien stopień inkulturacji. Jednak najwłaściwszym słowem na określenie tego zjawiska nie jest "unia" między wiarą chrześcijańską a "poprzednimi tradycjami", ale "wcielenie".

W tajemnicy Wcielenia wszystko, co ludzkie, zostaje przyjęte, ponieważ tylko to, co przyjęte, zostaje odkupione. "Analogia Wcielenia" - jak mówił św. Jan Paweł II - jest tym, co kieruje właściwą relacją między wiarą chrześcijańską a kulturami. Tylko w ten sposób nie ma zniszczenia, ale cierpliwe i czułe objęcie. Objęcie, które zakłada wszystkie przedhiszpańskie znaki i języki, aby je oczyścić i wywyższyć poprzez łaskę.

Logika zniszczenia nie jest częścią chrześcijańskiego głoszenia. Ktoś kiedyś powiedział mi: "ale grzech trzeba zniszczyć". Rzeczywiście, grzech rodzimy i grzech europejski muszą być "zniszczone" miłosierdziem i czułością, które pochodzą z serca Jezusa. To miłosierdzie "wygasza" grzech. Nigdy unicestwienie drugiego człowieka. To Boże miłosierdzie jest tym, co zbawia. Wszystko inne to gwałtowny pelagianizm. Ewangelizacja w sposób radykalnie inkulturowany jest sednem przesłania Dziewicy z Guadalupe do św. Juana Diego.

¿Jak doświadczasz, z perspektywy amerykańskiej i katolickiej, procesu dechrystianizacji, który ma miejsce w wielu miejscach?

- W małych neokonserwatywnych kręgach dechrystianizacja jest postrzegana w kategoriach cywilizacyjnego upadku. W różnych momentach historii Kościoła latynoamerykańskiego konserwatywna redukcja chrześcijaństwa do norm moralnych prowadziła do bardzo błędnych diagnoz kryzysu kulturowego. Symetrycznie, jak w lustrze, z radością świętuje się dechrystianizację widzianą ze strony grup postępowych. Redukcja chrześcijaństwa do "ideologii wspólnych wartości" prowadzi również do błędnych diagnoz na temat wyzwania współczesności. Utożsamianie postępu Królestwa Bożego z pozornym "postępem" współczesnego relatywistycznego społeczeństwa kończy się potwierdzeniem, że prawdziwym chrześcijaństwem jest to, które istnieje w zsekularyzowanych, czysto "humanistycznych" wspólnotach.

Dechrystianizacja istnieje bardziej z powodu słabości tych z nas, którzy preferują mieszczańskie chrześcijaństwo, przyzwyczajeni do istnienia w strefie komfortu, niż z powodu "przewrotności" i "strategii" tendencji antychrześcijańskich.

Rodrigo Guerra. Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej

Oba stanowiska są poważnym błędem. Neokonserwatyści i postępowcy, pozornie przeciwieństwa, są w sercu dziećmi tej samej oświeceniowej matrycy. Teologiczna lektura historii dokonywana przez biskupów latynoamerykańskich od II Konferencji Ogólnej Episkopatu (Medellín, 1968) do V Konferencji Ogólnej, która odbyła się w Aparecidzie (2007) jest różnorodna. Procesy dechrystianizacji współistnieją z nowymi poszukiwaniami, które powodują, że serce ludzkie nadal tęskni za pełnią prawdy, dobra, piękna i sprawiedliwości, którą może wypełnić i przewyższyć tylko Chrystus. Ujmę to inaczej: Kościół latynoamerykański jest dzieckiem Soboru Watykańskiego II. W Radzie jest pełna świadomość dramatu naszych czasów. Ale wobec tego dramatu nie staje się z lękiem przed światem, ani z naiwną aprobatą dla jego "światowej" inercji.

"Dechrystianizacja" jednostek, rodzin i społeczeństw jest nie tyle "wrogiem", co "szansą", by z witalnością odtworzyć chrześcijaństwo empiryczne, doświadczalne, sakramentalne, nie reakcyjne, ale wspólnotowe i misyjne. Aby to zrobić, trzeba, co ciekawe, namiętnie kochać świat. Nie po to, by przeoczyć jego nietrafność. Ale przyjąć ją i uznać, że w niej zawsze mieszkały i będą mieszkać ruchy Ducha Świętego, które poprzedzają nas w dynamizmie misyjnym.

Innymi słowy: dechrystianizacja istnieje bardziej z powodu słabości tych z nas, którzy preferują mieszczańskie chrześcijaństwo, przyzwyczajeni do istnienia w strefie komfortu, niż z powodu "przewrotności" i "strategii" tendencji antychrześcijańskich. Dlatego tak aktualne jest słuchanie papieża Franciszka, gdy mówi do nas o "Kościele wychodzącym", zwróconym na misję, a nie na reakcję. Wychodzi na peryferie, czyli na obszary na obrzeżach, pełne zagrożeń, ale potrzebujące Chrystusa.

Polaryzacja papiestwa

Dzieło papieża zawsze wywoływało zróżnicowane, a nawet sprzeczne reakcje. Jednak sprowadzanie postaci papieża do poziomu jedynie politycznego czy rozpatrywanie go z punktu widzenia logiki konfrontacji jest nie tylko błędne, ale i niesprawiedliwe.

12 września 12 września 2022-Czas czytania: 2 minuty

Logika spolaryzowanego dyskursu ma tendencję do stosowania kontrastowego języka, za pomocą którego konfiguruje się świat podzielony na dwie niedające się pogodzić zasady: konserwatywną w stosunku do postępowy, prawicowy w stosunku do lewica, tradycjonalista w stosunku do liberalni, oni w stosunku do nas. Tak czy nie. Czarny czy biały. Żadnych niuansów. Otwiera to nieprzekraczalną przepaść, która sprawia, że wszelkie próby dialogu czy porozumienia między obiema stronami są jałowe. 

Ten antagonistyczny obraz wielu analityków zajmujących się informacjami religijnymi i bieżącymi sprawami Watykanu stosuje do pontyfikatu Franciszka, przedstawiając Kościół jako dwie podzielone frakcje i umieszczając rzymskiego papieża po jednej lub drugiej stronie, w zależności od stanowiska redakcyjnego danego środka masowego przekazu. 

Od początku istnienia Kościoła posługa Piotrowa była narzędziem zjednoczenia i gwarancją katolickości. W "shepherd my sheep". (J 21,16) Jezusa do Piotra odbijało się nieustannie echem w całej historii pontyfikatu, nawet w jego najczarniejszych godzinach. Papież jest znakiem jedności dla wszystkich ochrzczonych, niezależnie od ich pochodzenia, ideologii czy nawet orientacji politycznej. 

Zastosowanie tej logiki dwóch przeciwstawnych biegunów do Franciszka jest nie tylko niesprawiedliwe czy niewłaściwe, ale także szkodliwe. Papież, jak każdy wykształcony człowiek, ma swoje pomysły na doczesne rozwiązanie problemów świata, ale ta osobista wizja nie narzuca mu się jako przewodnikowi Kościoła powszechnego. I nie należy mu tego narzucać z zewnątrz. 

Papież jest duszpasterzem, a nie politykiem, jakkolwiek rządzi państwem watykańskim. Jego przywództwo jest duchowe. Teraz, gdy jesteśmy w trakcie reformy kurii watykańskiej, wraz z promulgacją 19 marca Konstytucji Apostolskiej o Watykanie, przywództwo papieża jest duchowe. Praedicate EvangeliumFakt, że Papież spotka się w Rzymie 29 i 30 sierpnia z Kolegium Kardynałów, aby zastanowić się nad tym tekstem legislacyjnym, jest być może przypomnieniem w odpowiednim czasie.

Kino

Kreskówki do oglądania z rodziną

Ida jest promienną, jasną i przedwczesną dziewczyną, która przybywa nowa do kolorowej szkoły w zamku Winterstein. Znajduje tam nieprzyjazną atmosferę, z wyjątkiem Benniego, osobliwego i nieśmiałego ucznia, który nie jest zbyt popularny.

Patricio Sánchez-Jáuregui-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 2 minuty

Szkoła magicznych zwierząt

DyrektorGregor Schnitzler
HistoriaJohn Chambers, Arne Nolting, Viola Schmidt, Oliver Schütte

Ida jest promienną, jasną i przedwczesną dziewczyną, która przybywa nowa do kolorowej szkoły w zamku Winterstein. Znajduje tam nieprzyjazną atmosferę, z wyjątkiem Benniego, osobliwego i nieśmiałego ucznia, który nie jest zbyt popularny i wycofuje się w swoje fantazje o pirackich przygodach. Idę początkowo pociąga Jo, szkolna buntowniczka. Ten związek zepchnie Benniego na bok.

Klasę, której jest członkiem, czeka niespodzianka w postaci przybycia nauczycielki Cornfield, dziwacznej nauczycielki, która zjednuje sobie dzieci swoim urokiem, przedstawiając im swojego brata, również enigmatycznego Mortimera Morrisona, właściciela "magicznego sklepu zoologicznego". Uczniowie staną się "magiczną społecznością", gdy z entuzjazmem i podnieceniem powitają dwa mówiące zwierzęta, żółwia i lisa, które zdecydują się zostać pupilami Idy i Benniego. W tym samym czasie zaczynają się dziać inne niepokojące wydarzenia: giną rzeczy, pojawiają się graffiti i wandalizm itp. Ida, Benni i ich zwierzaki będą musieli połączyć siły, aby zdemaskować złośliwego wandala i złodzieja.

Ta pomysłowa półmuzyczna propozycja w stylu powieści dla dzieci m.in. The Fivetworzy młodzieżową przygodę detektywistyczną z wszelkimi urokami i bez większych pretensji. Kolorowy, barwny świat z morałem, podkreślający wartości przyjaźni, akceptacji i honoru. Bajka z prawdziwych obrazów i animowanych zwierząt, w której głosy zwierząt i ich bezwarunkowa przyjaźń służą zaszczepieniu w dzieciach ważnych przesłań, wzmacniają ich pewność siebie i pomagają odnaleźć się w roli. Wszystko bez utraty idei, by je rozśmieszyć i rozmarzyć.

Wybitnie familijne, fantastyczne i przygodowe. Film oparty jest na sadze najlepszy sprzedawca międzynarodowa (7 mln sprzedanych egzemplarzy i przetłumaczonych na 25 języków) niemieckich książek dla dzieci autorstwa Margit Auer (pisarka) i Niny Dulleck (ilustratorka), która rozpoczęła się w 2013 roku. Poprawny, półtoragodzinny film trafia na ekrany 9 września, a jego sequel już wkrótce trafi do kraju pochodzenia, gdzie pierwszy odniósł sukces z ponad milionem widzów.

Watykan

Proces synodalny wchodzi w fazę kontynentalną

Do Sekretariatu Generalnego Synodu wpłynęły syntezy Konferencji Episkopatów dotyczące pierwszej fazy synodalnej Synodu Biskupów. "słuchanie ludu Bożego, który zakończył się w czerwcu. Od tego września rozpocznie się druga faza, kontynentalna, która doprowadzi do powszechnej dyskusji biskupów w październiku 2023 r.

Giovanni Tridente-12 września 12 września 2022-Czas czytania: 5 minuty

Zakończyła się "faza konsultacji lokalnych" (diecezje, konferencje biskupów, synody Kościoła Wschodniego) procesu synodalnego Kościoła powszechnego, którego zwieńczeniem będzie "faza powszechna" w październiku 2023 r. Od września tego roku podróż kontynuowana jest przez "fazę kontynentalną", która przewiduje nowe rozeznanie na temat tekstu pierwszego procesu synodalnego Kościoła powszechnego. Instrumentum Laboris -przygotowane przez Sekretariat Generalny Synodu, ale tym razem ograniczone do specyfiki kulturowej poszczególnych kontynentów. 

W fazie, która właśnie się zakończyła, znajdują się "syntezy" przygotowane przez każdą z konferencji biskupich, które z kolei zebrały wkład Kościołów partykularnych. Zostały one przesłane do Sekretariatu Generalnego Synodu, integrując konsultację prawdziwie kapilarną i zanurzoną w terytorium, zgodnie z intencją papieża Franciszka. Nie jest przypadkiem, że otwierając tę rozległą drogę rozeznania duchowego i eklezjalnego, w październiku 2021 roku, Papież zaprosił do bycia "pielgrzymi zakochani w Ewangelii, otwarci na niespodzianki Ducha Świętego".bez utraty "okazje łaski do spotkania, do słuchania siebie nawzajem, do rozeznawania"..

Propozycje ze wszystkich krajów

Z dokumentów wysyłanych do Rzymu można się zorientować, co przechowywane jest w sercu i umyśle "lud Boży".Kościół dał mu możliwość bycia protagonistą i swobodnego wyrażania siebie, podążając szczegółową i zaprogramowaną drogą. Z pewnością nie wolno nam absolutyzować "odpowiedzi", a tym bardziej "propozycji", które - jak przypomniał sam Ojciec Święty, odnosząc się w szczególności do niemieckiej drogi synodalnej - będą musiały być następnie przeanalizowane w ramach Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które odbędzie się w Rzymie w 2023 r. 

Dlatego syntezy te nie mają wartości "wykonawczej", ale nie można wykluczyć, że reprezentują prawdziwe odczucia w duszach wiernych. Będą one z pewnością dynamiką i treścią, którą należy uwzględnić na drodze Kościoła w tym trzecim tysiącleciu. 

Nie chcąc wyczerpać tematu, przyjrzyjmy się niektórym wskazówkom, które wyłaniają się z wypowiedzi przesłanych do Sekretariatu Synodu przez główne Konferencje Episkopatów Europy: Hiszpanii, Włoch, Francji i Niemiec. Każdy dokument zawiera wprowadzenie dotyczące zdobytego doświadczenia, relacjonujące również niektóre liczby dotyczące zaangażowania grup roboczych różnych rzeczywistości kościelnych; listę tematów wstępnych, formalnie około dziesięciu; część końcową zawierającą konkretne propozycje kontynuowania podjętej drogi zaangażowania.

Hiszpania

W przypadku Kościoła hiszpańskiego w 14 tys. grup synodalnych uczestniczyło ponad 215 tys. osób, głównie świeckich, ale także osób konsekrowanych, zakonników, księży i biskupów. Uczestniczyło w nim ponad 200 klasztorów klauzurowych i 21 instytutów świeckich. Podobnie jak w przypadku innych krajów, uczestniczyły w nich osoby już zaangażowane w życie Kościoła, głównie kobiety; niewielki był udział młodzieży i rodzin oraz osób oddalonych lub niewierzących. Nie brakowało początkowych wątpliwości i niepewności co do tej "fazy słuchania", co do tego, czy rzeczywiście służy ona jakiemuś celowi.

Jeśli chodzi o dziesięć wyróżnionych punktów, to przede wszystkim rola kobiet, która jest postrzegana jako ważna kwestia, jest "jako troska, potrzeba i szansaObecność w organach Kościoła odpowiedzialnych i podejmujących decyzje jest postrzegana jako niezbędna. Obawy "niska obecność i uczestnictwo młodych ludzi w życiu Kościoła".natomiast rodzina jest postrzegana jako priorytetowy obszar ewangelizacji. Pojawia się też świadomość pytania o "rodzinę".nadużycie seksualne, nadużycie władzy i nadużycie sumienia".jak również konieczność zinstytucjonalizowania i wzmocnienia "duszpasterstwa świeckiewraz z "kwalifikowana obecność Kościoła w świecie wiejskim".w kierunku religijności ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem osób starszych, chorych, migrantów, więźniów i innych wyznań religijnych.

"Potrafiliśmy słuchać siebie nawzajem, byliśmy wolni w mówieniu, doświadczyliśmy nadziei, radości, iluzji, odwagi do wypełnienia naszej misji, z silnym poczuciem wspólnoty, aby kontynuować naszą podróż i robić to razem. Jesteśmy głęboko wdzięczni za to, że mogliśmy być protagonistami w tym procesie" - mówią bohaterowie.

Włochy

Na froncie włoskim powstało 50 tys. grup synodalnych na łączny udział pół miliona osób.

"The synodalność nie było tylko mówione, ale przeżywane, biorąc pod uwagę również nieuniknione zmęczenie: w pracy zespołu, w dyskretnym i troskliwym towarzyszeniu parafiom i zaangażowanym rzeczywistościom, w kreatywności duszpasterskiej wprowadzanej w życie, w zdolności planowania, weryfikowania, zbierania i powrotu do wspólnoty" - mówi włoska synteza, wskazując, że "doświadczenie było ekscytujące i generujące" dla osób zaangażowanych.

W odniesieniu do "dziesięć rdzeni Wokół refleksji wyłaniających się z syntez diecezjalnych - zebranych na około 1500 stronach - wyłoniła się wielość tematów, priorytetów, które dla Kościoła we Włoszech stanowią aż "dzieła" do pracy w najbliższych latach. 

Część potrzeby "słuchać" wszystkich aktorów życia społecznego, od młodzieży po osoby z marginesu, "powitanie". W ten sposób zbliża się do siebie wielość sytuacji i warunków życia, które zamieszkują dane terytorium. Znaczenie "relacje"z "obchody" centralność "komunikacja"silne pragnienie "udział". i nieuchronność "dialog". Każda wspólnota kościelna powinna być przeżywana jako "home". a nie jako klub, unikając autoreferencyjności i zamkniętości. Wreszcie trzeba być po stronie ludzi. "w każdym stanie życia".. Wszystko to musi być przeprowadzone za pomocą "metoda" w oparciu o zasady rozmowy duchowej, aby kontynuować ten proces słuchania.

Francja

150 tys. osób uczestniczyło w procesie synodalnym w fazie krajowej we Francji od października 2021 do kwietnia 2022 r. Po raz kolejny ich udział był mile widziany. We wstępie do dokumentu syntezy stwierdza się, że propozycje nie mają wartości orzeczenia teologicznego, ale mają ukierunkować późniejsze rozeznanie w Kościele, dotyczące prawdziwego "wyzwania, które pojawiły się w wyniku tych konsultacji".

Nie brakowało trudności w słuchaniu "głosy najbardziej wrażliwych, docieranie i mobilizowanie młodych ludzi". lub zaangażować księży w sposób bardziej kapilarny. Biorąc pod uwagę, że praca była prowadzona w czasie, gdy we Francji szalał raport niezależnej komisji na temat nadużyć seksualnych, który odbił się także echem na całym świecie, jednym z istotnych punktów procesu było ożywienie "konieczność dbania o siebie".wraz z inspiracją "Kościół bardziej braterski.

Inne aspekty dotyczyły pilnej potrzeby postawienia na pierwszym miejscu Słowa Bożego, jak również uznania równej godności wszystkich ochrzczonych poprzez realizację posług, które są "w służbie spotkania z Bogiem i spotkania z ludźmi".. Równa godność musi być zarezerwowana dla mężczyzn i kobiet, a różne charyzmaty muszą być uznane i wspierane. Ważny punkt poświęcony jest liturgii, która powinna być wyrazem "....głębia i komunia"..

Niemcy

Wreszcie Niemcy, zanurzone już we własnej "podróży synodalnej" od 2019 roku i często będące w centrum wielu kontrowersji. W tym przypadku odzew był znacznie niższy i mniej entuzjastyczny, prawdopodobnie właśnie dlatego, że było to doświadczenie "równoległe". Dokument przyznaje zresztą, że liczba zaangażowanych wiernych nie sięgała nawet 10 % i że w rzeczywistości niemożliwe było zaangażowanie osób oddalonych od Kościoła lub niewierzących. 

W wielu punktach podkreśla się krytyczne aspekty samego procesu synodalnego, takie jak bierny udział świeckich, powszechne wątpliwości, czy Kościół jest szczery w swoim pragnieniu prawdziwego słuchania, brak duchowej głębi i wiary, autoreferencyjny język samego vade-mecum zaproponowanego przez Sekretariat Synodu....

Z raportu wyłania się jednak pragnienie przywrócenia znaczenia Eucharystii, być może poprzez "interpretacja obrzędów, konkretny i zrozumiały język, który przemawia do rzeczywistości ludzi".. Wspomina się o możliwości podkreślenia charyzmy kobiet poprzez bardziej aktywny udział. Jeśli chodzi o dialog Kościoła ze społeczeństwem, katolicy są podzieleni "między tymi, którzy chcą się zdystansować od świata, a tymi, którzy z drugiej strony odczuwają krytyczno-konstruktywistyczną współczesność". z dzisiejszym światem. W tym kontekście "istnieje potrzeba zwiększonej współpracy i wspólnego świadectwa chrześcijańskiego także w ekumenizmie"..

Watykan

Papież Franciszek: "Bóg nikogo nie wyklucza, chce, by wszyscy byli na jego uczcie".

Przypowieści o miłosierdziu w tę niedzielę stanowiły tło dla Papieża Franciszka, aby zabłysnąć jednym z jego ulubionych tematów - czułością Boga wobec ludzkości.

Javier García Herrería-11 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jednym z najważniejszych punktów pontyfikatu papieża Franciszka jest to, jak podkreślał on Boże miłosierdzie. Ewangelia o synu marnotrawnym w niedzielę 11 września była naturalną okazją do powrotu do tej myśli. "Bóg jest właśnie taki: nikogo nie wyklucza, chce, żeby wszyscy byli na jego uczcie, bo wszystkich kocha jak swoje dzieci". 

Serce Boga jest sercem dobrego ojca, który "przychodzi nas szukać, ilekroć zbłądziliśmy". Nawet jeśli człowiek ma obfitość dóbr materialnych, nie może być w pełni szczęśliwy, jeśli cierpi za bliską osobę, która schodzi na manowce. "Ten, kto kocha, przejmuje się tym, za czym tęskni, tęskni za tym, kto jest nieobecny, szuka tego, kto się zagubił, czeka na tego, kto się zabłąkał. Chce bowiem, aby nikt nie został stracony. Bracia i siostry, taki właśnie jest Bóg: nie pozostaje "spokojny", jeśli jesteśmy daleko od Niego, smuci się, jest głęboko poruszony i zaczyna nas szukać, aż weźmie nas z powrotem w swoje ramiona". 

Bóg jest ojcem i matką

Prawdziwy ojciec, prawdziwa matka, kocha swoje dzieci bezwarunkowo, bez kalkulacji i miary. Dlatego, podkreśla papież Franciszek, "Pan nie kalkuluje straty i ryzyka, ma serce ojca i matki, i cierpi, gdy tęskni za swoimi ukochanymi dziećmi". Tak, Bóg cierpi za nasze oddalenie, a gdy się zgubimy, czeka na nasz powrót. Pamiętajmy: Bóg zawsze czeka na nas z otwartymi ramionami, niezależnie od sytuacji życiowej, w której się zagubiliśmy." 

Jak to zwykle bywa w przepowiadaniu Ojca Świętego, kończy on swoje słowa kilkoma pytaniami, które służą wiernym jako rachunek sumienia. Przy tej okazji powiedział: "Czy odczuwamy nostalgię za tymi, którzy są nieobecni, za tymi, którzy oddalili się od życia chrześcijańskiego? Czy nosimy w sobie ten wewnętrzny niepokój, czy też pozostajemy spokojni i nieporuszeni między sobą? Innymi słowy, czy naprawdę tęsknimy za tymi, których brakuje w naszej wspólnocie? Czy też dobrze czujemy się wśród siebie, spokojni i szczęśliwi w naszych grupach, nie mając współczucia dla tych, którzy są daleko?" 

Prawdziwe chrześcijańskie braterstwo obejmuje wszystkich ludzi, niezależnie od tego, jak myślą i jak się im podoba. Z tego powodu Papież postawił kilka końcowych pytań podkreślających katolicką, uniwersalną mentalność chrześcijańskiego serca: "Czy modlę się za tych, którzy nie wierzą, za tych, którzy są daleko? Czy przyciągamy tych, którzy są daleko, poprzez styl Boga, który jest bliskością, współczuciem i czułością? Ojciec prosi nas, abyśmy byli uważni na dzieci, za którymi najbardziej tęskni. Pomyślmy o kimś, kogo znamy, kto jest nam bliski, a kto być może nigdy nie słyszał, by ktoś mu powiedział: "Wiesz, jesteś ważny dla Boga"".  

Watykan

Biskup Karagandy (Kazachstan) wyjaśnia nadchodzącą podróż papieża

Adelio Dell'Oro, biskup Karagandy w Kazachstanie, podczas śniadania poinformował dziennikarzy o zbliżającej się podróży apostolskiej papieża.

Antonino Piccione-11 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

"My katolicy, na miarę naszych możliwości i wrażliwości, staramy się współpracować na drodze pokoju, zgody i rozwoju, głównie w trzech kierunkach: piękna, bezinteresownej pomocy i modlitwy.

Podczas porannego spotkania promowanego online przez Stowarzyszenie ISCOM (obecnych było około trzydziestu korespondentów), bp. Adelio Dell'OroBiskup Karagandy w Kazachstanie pomógł rzucić światło na kilka kwestii związanych z nadchodzącą podróżą papieża Franciszka: genezę i intencje VII Kongresu Liderów Religii Światowych i Tradycyjnych (wydarzenia, które gromadzi różnych przywódców religijnych z całego świata) oraz obecność Kościoła katolickiego w byłym kraju sowieckim. 

Urodzony w 1948 roku w Mediolanie Dell'Oro był przez 25 lat wikariuszem w dwóch parafiach w diecezji stolicy Lombardii. W 1997 roku wyjechał jako misjonarz fidei donum do KazachstanPozostał tam do 2009 roku, kiedy to wrócił do Włoch. Prorektor Kolegium Guastalla w Monza i rezydent w parafii Cambiago, pod koniec 2012 roku został mianowany biskupem z funkcją administratora apostolskiego Atyrau. Biskupem Karagandy jest od 31 stycznia 2015 r. 

Sens kongresu

"Przyjmując zaproszenie władz cywilnych i kościelnych, papież Franciszek odbędzie zapowiedzianą podróż apostolską do Kazachstanu w dniach 13-15 września". Tak na początku sierpnia w komunikacie dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni sformalizowano wizytę Ojca Świętego w mieście Nur-Sultan z okazji VII Kongresu przywódców religii światowych i tradycyjnych, zwołanego w celu omówienia społeczno-duchowego rozwoju ludzkości w epoce post-pandemicznej i w kontekście konwulsyjnej sytuacji geopolitycznej.

Kongres - wyjaśnia Dell'Oro - zorganizowany po raz pierwszy w 2003 r., w drugą rocznicę podróży apostolskiej Jana Pawła II (22-27 września 2001 r.), przez ówczesnego prezydenta republiki Nursułtana Abiewicza Nazarbajewa, zainspirowany przez papieża Karola Wojtyłę, który dwa lata wcześniej, zwracając się do młodych Kazachów, zaprosił muzułmanów i chrześcijan do budowania "cywilizacji opartej na miłości" i uczynienia z Kazachstanu "kraju szlachetnego, bez granic, otwartego na spotkanie i dialog". 

Spotkania w Asyżu

Model? Dzień Modlitwy o Pokój na Świecie" zwołany w Asyżu przez Jana Pawła II w styczniu 2002 r., którego celem było potwierdzenie pozytywnego wkładu różnych tradycji religijnych w konfrontację i harmonię między ludźmi i narodami w następstwie napięć, które pojawiły się po atakach z 11 września 2001 r.  

Od tego czasu, od 2003 roku, Kongres odbywa się regularnie co trzy lata, z wyjątkiem siódmej edycji, która została przesunięta o rok z powodu pandemii, a odbędzie się w Pałacu Pokoju i Pojednania. Z czasem inicjatywa stała się katalizatorem dialogu międzywyznaniowego i międzykulturowego na całym świecie, promującego rozwiązywanie konfliktów religijnych i politycznych. Cztery lata temu (październik 2018) w ostatnim Kongresie wzięły udział delegacje z 45 krajów.

"Przede wszystkim - zastanawia się Dell'Oro - istnieje potrzeba nawiązania przez przywódców religijnych silniejszych i bliższych relacji bliskości w czasie, gdy same religie stają przed wyzwaniem: wielki problem wykluczenia Boga z nowoczesnych społeczeństw w istotny sposób dotyka religie, które muszą na nowo odkryć zdolność bycia wiarygodnymi w tych czasach. Następnie pojawia się kwestia zainteresowania nowych pokoleń, które w coraz mniejszym stopniu są przyciągane przez element religijny i tradycje, które religie reprezentują. Pytanie o wiarygodność religii wynika zatem z podstawowego założenia: jak doświadcza się Boga? Jak doświadcza się wiary? Jak można ocenić wartość religii? Religie są dla pokoju.

Spotkania osobiste

Pokój, który buduje się także poprzez bezpośrednie i osobiste spotkania liderów. W tym sensie biskup Karagandy nie ukrywa swojego żalu - "to mnie smuci" - z powodu nieuczestniczenia patriarchy moskiewskiego Cyryla w kazachskim kongresie: "byłby to niezwykły wkład, spotkanie z papieżem Franciszkiem", aby położyć kres temu, co sam papież określił jako "wojnę o szczególnej wadze, zarówno ze względu na naruszenie prawa międzynarodowego, jak i na ryzyko eskalacji nuklearnej, a także ze względu na silne konsekwencje gospodarcze i społeczne". To trzecia wojna światowa w kawałkach". 

Ponadto, w celu umocnienia relacji między Chinami a Stolicą Apostolską, "należy z zadowoleniem przyjąć wiadomość, że prezydent Xi Jinping odwiedzi Kazachstan w tym samym dniu, w którym w przyszłym tygodniu papież Franciszek będzie przebywał w tym środkowoazjatyckim kraju" - twierdzi Dell'Oro. 

Oczekiwania

Wizyta papieża Franciszka w Kazachstanie budzi wielkie oczekiwania z punktu widzenia wspólnoty katolickiej, w kraju, który jest 80% muzułmański, zważywszy, że wiara chrześcijańska, w formie katolickiej, przez około 60 lat była przekazywana przy prawie całkowitym braku księży, a tym samym sakramentów, z wyjątkiem chrztu, który był najczęściej udzielany potajemnie. "W czasach sowieckich - podkreśla Dell'Oro - nie było struktur kościelnych.

Potem pojawili się półlegalni księża, ocalali z obozów koncentracyjnych, m.in. bł. Władysław Bukowiński, beatyfikowany 11 września 2016 r. w Karagandzie, czy przybyli z Litwy. Po 1991 roku, wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i powstaniem Kazachstanu jako niepodległego państwa, również Kościół katolicki, podobnie jak inne religie, mógł wyjść z ukrycia; zapraszano księży i zakonnice z Polski, Niemiec, Słowacji itp. i można było budować budynki kościelne".

Gołąbek z gałązką oliwną, jego skrzydła przedstawione jako złączone. Tak wygląda logo podróży papieża Franciszka do Kazachstanu, a hasło brzmi "Posłańcy pokoju i jedności". 

"Wierzę, że Papież" - to końcowa refleksja Dell'Oro - "zwróci uwagę na pochodzenie pokoju, podkreślając znaczenie uznania, że wszyscy zależymy od Boga i dlatego wszyscy jesteśmy jego synami i córkami, a w konsekwencji braćmi i siostrami wśród wszystkich ludzi, ponad różnymi poglądami politycznymi i przynależnością etniczną (w Kazachstanie żyją razem ludzie należący do ponad 130 grup etnicznych)".

AutorAntonino Piccione

Watykan

Jaka jest przyszłość dyplomacji ekumenicznej? 

Odmowa patriarchy Cyryla udziału w Światowym Kongresie Przywódców Religijnych jest ważnym znakiem delikatnej sytuacji, w jakiej znajduje się dyplomacja ekumeniczna. W tym artykule analizujemy najważniejsze zmienne, które należy wziąć pod uwagę w tym momencie.

Andrea Gagliarducci-10 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Na razie nie będzie drugiego spotkania papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem z Moskwy. Patriarcha gwałtownie wycofał swoją obecność z Światowe Spotkanie Przywódców ReligijnychW spotkaniu, które odbędzie się w Nur Sultan w Kazachstanie w dniach 14-15 września, weźmie udział także papież Franciszek. Dyplomacja ekumeniczna znajduje się na szczególnie delikatnym etapie.

Patriarcha Cyryl potwierdził swój udział już jakiś czas temu i można powiedzieć, że jednym z powodów, dla których papież Franciszek chciał jechać do Kazachstanu, była właśnie możliwość drugiego spotkania z patriarchą.

To drugie spotkanie nabrało niezwykłego znaczenia w momencie, gdy wybuchł konflikt na Ukrainie. Patriarchat Moskiewski nie tylko poparł decyzje rosyjskie, ale znalazł się w beznadziejnej izolacji pośród prawosławia. Nawet metropolita Onufry, który stał na czele kijowskiej trzody prawosławnej związanej z patriarchatem moskiewskim, skutecznie zerwał więzi ze swoim domem macierzystym. Natomiast z patriarchatu serbskiego, tradycyjnie sprzymierzonego z Rosją, pomoc trafiła bezpośrednio do Onufrego, omijając mediację Moskwy.

Były to drobne starcia w prawosławnym świecie, który wraz z rosyjską agresją na Ukrainie zaczynał zmieniać swoje nastawienie, a nawet linię sił. Bo z jednej strony zawsze jest Moskwa, największa cerkiew, ta związana z najpotężniejszym państwem. Ale po drugiej stronie są pozostałe "autokefalie" (Kościoły prawosławne są narodowe), które w obliczu rosyjskiej agresji nieco zmieniły swoją postawę. Zachęcony, oczywiście, przykładem Ukrainaktóry już w 2018 r. poprosił i uzyskał status Kościoła autokefalicznego, odłączając się od świeckiej administracji Moskwy nadanej mu przez Konstantynopol w XVII w. 

Ukraińska autokefalia stała na krawędzi doprowadzenia do schizmy prawosławnej, z Moskwą po jednej stronie i resztą świata prawosławnego po drugiej, lub po prostu przyglądania się. I być może właśnie na tę autokefalię trzeba spojrzeć, aby naprawdę zrozumieć obawy Moskwy, obawy przed Ukrainą coraz bardziej oderwaną od swoich rosyjskich braci, coraz bliżej Europy. 

Co się stanie w Kazachstanie?

Nie będzie spotkania z patriarchą Cyrylem, ale to nie znaczy, że podróż papieża Franciszka nie ma znaczenia i wpływu. Papież spotka się z innymi przywódcami religijnymi, z każdym z nich będzie prowadził osobiste rozmowy, starając się budować mosty dialogu.

Ogólnie rzecz biorąc, protokół był nieco kłopotliwy. Papież nie uczestniczy w spotkaniach organizowanych przez inne rządy, ale raczej jest gospodarzem spotkania lub głównym gościem. Samo uczestnictwo grozi umniejszeniem go, a tego Stolica Apostolska zawsze się wystrzegała. 

Podobnie, Światowe Spotkanie Przywódców Religijnych w Nur Sultan jest, delikatnie mówiąc, niezwykłą okazją do podsumowań.

Od 2019 roku Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego ustanowiła protokół ustaleń z organizacją Światowego Spotkania Przywódców Religijnych, w zwieńczeniu bardzo dobrych relacji nawiązanych od czasu, gdy Stolica Apostolska uczestniczyła w Expo ze swoim pawilonem w tym kraju w 2017 roku. 

Teraz z tej kopalni spotkań skorzysta papież Franciszek, któremu towarzyszyć będzie kardynał Miguel Ángel Ayuso Guixot, przewodniczący dykasterii, obecnie praktycznie u siebie w Kazachstanie,

I kto wie, czy papież nie wykorzysta swojej obecności w Nur Sultan do spotkania z prezydentem Chin Xi Jinpingiem, który w tych samych dniach będzie przebywał w Kazachstanie. Byłby to niezwykły przewrót dla kazachskiego prezydenta, ale jeszcze bardziej dla Rosji, która nie zawahałaby się przedstawić spotkania jako znaku otwartości papieża na kraje marginalizowane przez Zachód. 

Szanse na spotkanie z Cyrylem

Jak już wspomniano, nie będzie obecny patriarcha Cyryl, lecz metropolita Antonij, nowy szef Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego. 

Nieobecność Cyryla można wytłumaczyć w bardzo konkretny sposób: patriarcha Moskwy nie chce, by papież przyjął go "na marginesie" innego wydarzenia, ale chce, by to spotkanie miało godność, by powstał dokument, by stanowiło kamień milowy. 

W obliczu możliwej izolacji nawet w świecie prawosławnym Patriarchat Moskiewski musi pokazać, że jest przynajmniej jeden przywódca, i to wśród najbardziej szanowanych, który daje wiarę jego pracy. Dzieje się tak pomimo tego, że papież nie zawahał się nazwać Cyryla "ministrantem Putina" w wideokonferencji 16 marca - sam papież Franciszek przyznał to w wywiadzie - i pomimo tego, że kardynał Kurt Koch, przewodniczący Dykasterii ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan, określił jako "herezję" pewne prawosławne stanowiska teologiczne w sprawie Ruskiego Miru, Wielkiej Rosji. 

Co jest teraz nowego?

Obecność papieża, który nie spotkał się z Cyrylem, stanowi dla Kazachstanu nie tylko okazję do uczczenia 30 lat stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską, ale także do wzmocnienia roli w dialogu międzyreligijnym, który stara się rozwijać od 2003 roku, kiedy to po raz pierwszy odbyło się Światowe Spotkanie Przywódców Religijnych.

Na zakończenie spotkania zostanie wydane wspólne oświadczenie, które - jak wyjaśnili kazachscy urzędnicy - będzie "rozpowszechniane jako oficjalny dokument ONZ" i będzie "odzwierciedleniem najbardziej aktualnych problemów świata, globalnych konfliktów, napięć geopolitycznych, problemów społecznych, w tym rozpowszechniania wartości moralnych i etycznych".

Należy zauważyć, że na temat konferencji zwrócił uwagę władzom ZEA również Kazachstan, do tego stopnia, że ambasador Kazachstanu w Abu Dhabi zorganizował w ostatnich dniach konferencję prasową na ten temat. A deklaracja końcowa będzie miała prawdopodobnie dwa wzory: deklarację z Abu Dhabi o braterstwie ludzi, podpisaną przez papieża Franciszka podczas podróży do ZEA w 2019 r. wraz z wielkim imamem al Azhar Ahmedem al Tayybem; oraz deklarację końcową ze spotkania papieża Franciszka z Cyrylem w Hawanie w 2016 r.

W ten sposób wykorzystano by to, co najlepsze z najnowszych modeli dialogu wypracowanych przez papieża Franciszka, idąc dalej w tym śladzie drogą akceptowalną przez Stolicę Apostolską.

Wycieczka do Moskwy lub Kijowa?

Wiele mówiło się o tym, że podróż do Kazachstanu jest konsekwencją, czy też antycypacją, podróży papieża Franciszka do Moskwy lub Kijowa, albo obu. W obecnej sytuacji ani wyjazd do Moskwy, ani do Kijowa nie wydaje się prawdopodobny. Papież Franciszek od dawna utrzymuje, że to z powodów medycznych i że chciałby pojechać przynajmniej do Kijowa, gdzie jest pilne zaproszenie, ale nie może, bo jego stan zdrowia na to nie pozwala.

To prawda, ale jest to tylko częściowe wyjaśnienie. Wyjazd do Kijowa po podróży do Kazachstanu i ewentualne spotkanie z patriarchą Cyrylem zapewne zaostrzyłoby i tak już wojenne nastroje na Ukrainie. Teraz wyjazd do Kijowa po spotkaniu z Kazachstanem miałby większe szanse, ale jednocześnie byłby postrzegany jako drugorzędny.

Sytuacja Moskwy jest inna, bo to wymaga zaproszenia, a takiego jeszcze nie było. To są bardzo trudne i delikatne sytuacje dyplomatyczne, oparte na równowagach, które jeszcze nie zostały rozszyfrowane.

Z pewnością podróż do Kazachstanu nie ma związku z pozostałymi dwoma wyjazdami, które papież może podjąć. Ma jednak idealne połączenie z przejazdem do Jerozolimy, który papież chciałby odbyć 14 czerwca, po dwóch dniach spędzonych w Libangdzie spotka się z patriarchą Cyrylem.

Wszystko było gotowe do spotkania, które następnie zostało odłożone z "przyczyn losowych", pozostawiając Patriarchat Moskiewski nie trochę zdziwionym. Być może jest to również praktyczny powód, dla którego Kirył postanowił nie jechać do Nur Sultan.

Pojednanie europejskie można osiągnąć jedynie poprzez dialog ekumeniczny. Jest to dobrze znane na Ukrainie, gdzie Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, która od 25 lat skupia ukraińskie wyznania religijne, wystosowuje konkretne apele.

Kościół katolicki może odegrać ważną rolę w tym ekumenicznym pojednaniu. Ale, jak mówi Jego Błogosławieństwo Światosław Szewczuk, arcybiskup większy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, "możemy pojednać się z naszymi braćmi". Nie możemy pogodzić się z geopolityką".

AutorAndrea Gagliarducci

PodpisyJaqui Lin

Festiwal Młodzieży w Medziugorju - wezwanie do nawrócenia

Latem odbyły się dwa liczne spotkania młodzieży, Europejska Pielgrzymka Młodzieży oraz Medjugorje Fest, w którym wzięło udział ponad 50 000 osób. Proponujemy świadectwo uczestnika tego ostatniego wydarzenia.

10 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Minęły trzy tygodnie od najlepszego wyjazdu w moim życiu. Nie ma plaży, nie ma basenu. Nie ma też dużych obiadów i posiłków. Nie mówiąc już o spaniu do 12 w południe. Mimo to, były to najlepsze wakacje w życiu. 

31 lipca 2022 roku udałem się do Medjugorje, wioski w Bośni i Hercegowinie, gdzie od 1981 roku pod tytułem Królowa Pokoju ukazuje się Matka Boska. Z Barcelony (El Prat) poleciałem samolotem do Chorwacji (Split), a stamtąd autobusem do Medjugorje. Poszłam z grupą młodzieży z Effety Walencjańskiej, a nasza pielgrzymka była Do Jezusa przez Maryję, zorganizowany przez Blankę Llantadę i Emilio Ferrando.

Wiele słyszałem o Medziugorju, widziałem nawet kilka filmów z wizjonerką Mirjaną. Zawsze mówiłem, że kiedyś tam pojadę, bo to święte miejsce, gdzie otrzymuje się wiele łask, ale musiałoby się to pojawić w odpowiednim czasie, bo nie jestem z tych, którzy planują podróże z dużym wyprzedzeniem. I dopiero w tym roku Matka Boża wezwała mnie do wyjazdu. I możesz zapytać: "A jak ona do ciebie zadzwoniła? W moim konkretnym przypadku był to prezent urodzinowy. Każdy pielgrzym czuje się powołany w inny sposób. Jest to coś niewytłumaczalnego. Wydaje się, że nie organizujesz podróży, ale że jesteś wezwany, aby iść. A Dziewica, nasza Matka, ma wam coś do powiedzenia, gdy tam dotrzecie. 

Coś, o czym ostrzega się was zaraz po wejściu do autobusu, w drodze do gospody, i co chcę również przekazać przyszłym pielgrzymom, to fakt, że aby cieszyć się tą podróżą i czerpać korzyści, trzeba iść z otwartym sercem. To jest główne motto. Otwórz swoje serce na wszystko, co można zobaczyć i co można powiedzieć. Spróbuj dowiedzieć się, czego Bóg od ciebie chce, jaki plan od ciebie wymaga. A do tego należy się przygotować. Bo jeśli miało się a priori jakiś plan, np. kontynuowanie pracy w "x", objechanie świata czy podróż na wyspy greckie, to można go całkowicie zmodyfikować. "Fiat voluntas tua. 

Te wydarzenia będą mierzyć termometr naszej wiary. Jak bardzo ufamy naszemu Ojcu Niebieskiemu? 

Codziennie mieliśmy program Festiwalu Młodych: Różaniec Święty, Anioł Pański, Msza Święta, świadectwa, katechezy, adoracja eucharystyczna, a także inne wieczorne atrakcje, jak procesja z figurą Matki Bożej czy medytacja ze świecami i modlitwa przed krzyżem. Ponadto każda pielgrzymka organizowała wyjścia do najbardziej emblematycznych miejsc: Góra Objawień, Góra Krzyża, cmentarz w Mostarze itp. 

To był pracowity tydzień i aby wszystko załatwić, niektóre godziny odpoczynku zostały zakłócone, ale było warto. Zgromadziło się tam ponad 500 księży, spowiedników, zakonników, konwertytów i dziesiątki tysięcy młodych ludzi ze wszystkich kontynentów, aby modlić się o pokój na świecie i polecać nasze intencje. 

Doświadczyłem niesamowitych homilii, stanowczych, bez ckliwości, takich, które zdają się wbijać słowa w serce. Szczególnie chciałbym wspomnieć homilię brata Marinko Sakota. 

Sakrament spowiedzi był moim wielkim darem. Miałem osobiste i niepowtarzalne doświadczenie. Poszedłem do spowiedzi do księdza franciszkanina i to co przeżyliśmy, zarówno on jak i ja, było darem z nieba. Duch Święty wstawił się między nami i oboje mogliśmy zobaczyć odbicie Jezusa w naszych oczach. Przemówił do mnie bardzo wyraźnie i dał mi duchowe wskazówki, co mam odtąd robić. Ten moment zmienił część mojego życia i resztę pozostałych dni w podróży. Jeśli nie przyjmowałam jego słów z otwartym sercem, nic nie miało sensu. Więc go posłuchałem. 

Ten moment stał się początkiem głębszego nawrócenia mojej wiary. Teraz codziennie spędzam godzinę lub więcej przed Najświętszym Sakramentem, codziennie odmawiam Różaniec Święty, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i medytuję nad losowo wybraną stroną Pisma Świętego. Staram się wypełniać 5 kamieni, o które prosi nas Maryja: modlitwa, post, czytanie Pisma Świętego, spowiedź i Eucharystia.

Zakochałam się w modlitwie i uwielbieniu naszego Pana Jezusa Chrystusa. To moja ulubiona pora dnia. Mówię do Niego, a On, za wstawiennictwem Ducha Świętego, szepcze do mnie. 

Medziugorje wzywa do nawrócenia, nawet samych chrześcijan. Droga wiary nigdy się nie kończy, jest to bieg długodystansowy, który trzeba pokonywać każdego dnia, aby poznać serce Jezusa i Jego Matki, Maryi. Tam poczułam, że Bóg potrzebuje nas, każdego z nas. A my musimy odpowiedzieć na jego wezwanie. 

Z tego wyjazdu zabieram wiele rzeczy. Wymienię te, które najbardziej mnie poruszyły: wielka miłość miłosierna, którą Bóg i nasza Matka, Dziewica Maryja, czują do każdego z nas; manifestacja pokoju w każdym zakątku wioski Medziugorje; łaski, które są udzielane w czasie podróży i po niej, i to nie tylko na poziomie osobistym, ale także w kręgu rodzinnym; przekonanie się, że istnieje także zło; moc modlitwy; liczba osób, które towarzyszą ci w tej podróży. Nie jesteśmy sami. 

Teraz krzyczałbym Viva Cristo Rey!

AutorJaqui Lin

Piosenkarka i uczestniczka Medjugorje Fest.

Artykuły

Santi nella vita familiare, un insegnamento centrale nel messaggio di San Josemaría Escrivá

Opus Dei, założone przez św. Josemaríę Escrivá, ma swoje korzenie w potrzebie życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji powołanie i misja małżeństwa zostają uświęcone.

Rafael de Mosteyrín Gordillo-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Testo originale del articolo in inglese qui

A conclusione dell'Anno della Famiglia intitolato Amoris laetitiaWznawia się kluczowe punkty tego centralnego zalążka insekracji św. Josemarii, który zbiega się z dniem święta świętego.

W związku z tym ciekawym zbiegiem okoliczności, który możemy uznać za przypadkowy lub opatrznościowy, chcielibyśmy przypomnieć niektóre rady św. Josemaríi dotyczące małżeństwa i życia rodzinnego.

Przykład Świętej Rodziny

Droga świętości, właściwa dla małżeństwa, ma różne części, w których rozwija się odpowiedź chrześcijanina. Św. Josemaría Escrivá wyjaśnia środki, dzięki którym dokonuje się identyfikacja z Chrystusem. Absolutną odpowiedzią, jak iść drogą życia i osiągnąć cel, jest Chrystus.

Najważniejszym i ciągłym odniesieniem jest to, które dotyczy naśladowania Chrystusa w zwykłym życiu. Przykładem do naśladowania jest Święta Rodzina, aby Bóg był zawsze obecny w naszym życiu.
Św. Josemaría ukazuje w ten sposób potrzebę życia kontemplacją pośród świata. W konsekwencji powołanie i misja małżeństwa zostają uświęcone.

W jego pismach rozróżnia się uświęcenie czynności doczesnych, uświęcenie zwykłej pracy i uświęcenie przez życie rodzinne, prokreację i wychowanie dzieci. W ten sposób the vocazione del laico, secondo lo spirito cristiano, nello svolgimento dei compiti professionali, sociali o matrimoniali che ne conformano la vita

 Sanctificarsi e sanctificare

Wychodząc od łaski sakramentu małżeństwa, św. Josemaría Escrivá kładzie nacisk na wychowanie dzieci, uświęcenie rodziny, opiekę nad nią, poświęcenie się zawodowi itd.

Są to spotkania, w których w tym samym czasie konieczna jest pomoc duchowa, która pochodzi z prezerwatywy i sakramentów. Zarówno w domu, jak i w różnych miejscach, w których działa, rodzina chrześcijańska może stopniowo rozwijać specyficzne powołanie przewidziane przez Boga dla każdego z jej członków.

Troska o dobro małżonków i dzieci jest w małżeństwie elementem koniecznym do uświęcenia obojga partnerów.

Głównym wyzwaniem, jakie św. Josemaría stawia przed genitaliami, jest formacja autentycznych chrześcijan, ludzi, którzy starają się osiągnąć i przekazać świętość.

Drogą każdego zwykłego chrześcijanina jest więc uświęcenie pracy zawodowej oraz relacji rodzinnych i społecznych, osiągalne za pomocą środków uświęcenia i apostolstwa dostarczanych przez Kościół. Jako środki zawsze odnosimy się do uczestnictwa w sakramentach, modlitwy i formacji chrześcijańskiej.

Małżeństwo i życie rodzinne to drogi szczęścia i świętości przez ofiarne i wielkoduszne oddanie się woli Boga i innych ludzi.

Nauka Rivelazione o powołaniu do małżeństwa jest widziana przez św. Josemaríę w nowym świetle. To światło, pochodzące z charyzmatu, którym obdarzył go Bóg, jest według nas jego największą cechą oryginalności.

Ora spetta a ciascun battezzato riconoscere la dignità della vocazione matrimoniale e collaborare nel mondo, ciascuno dal proprio posto.

Nauczanie św. Josemaríi, a także jego korespondencja z łaską Bożą, została podkreślona przez Kościół, także dzięki kanonizacji, która miała miejsce w Rzymie 6 października 2002 r.

Analizując jego przepowiadanie możemy stwierdzić, że Boże wezwanie do dążenia do świętości poprzez małżeństwo i życie rodzinne jest centralnym przesłaniem w orędziu św. Josemaríi Escrivá.

AutorRafael de Mosteyrín Gordillo

Kapłan.

Świat

Eduardo Calvo: "Ludzie innych wyznań cieszą się, że papież przyjeżdża".

Eduardo Calvo Sedano, pochodzący z Palencji, jest proboszczem parafii św. Józefa w Ałmaty (Kazachstan) i dyrektorem diecezjalnej Caritas. Rozmawialiśmy z nim o zbliżającej się wizycie papieża Franciszka w kraju.

Aurora Díaz Soloaga-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek przyjął zaproszenie prezydenta tego kraju Kasyma-Jomarta Tokajewa do udziału w VII Kongres Religii i Tradycji Świata i Światas, w mieście Nur-Sultan. Przeprowadziliśmy wywiad z Eduardo Calvo, hiszpańskim księdzem pracującym w azjatyckim kraju.

Kazachstan oczekuje na drugą wizytę papieża: po doświadczeniu wizyty Jana Pawła II w 2001 roku, jak młody Kościół przygotowuje się teraz?

-z radością i nadzieją. Jest to zachęta dla nas wszystkich w naszej wierze. Żyjemy w środowisku wielkiej obojętności religijnej, gdzie religia chrześcijańska jest mniejszością. Większość chrześcijan jest z tradycji ortodoksyjnej i wielu ludzi ma niewielką wiedzę o tym, co to znaczy być katolikiem. Wizyta papieża pomaga nam wszystkim zobaczyć, że nasza wiara jest żywa, że jest "katolicka" (międzynarodowa). Przypomina również, że wiara katolicka jest częścią religijnych korzeni tej ziemi, gdzie byli katolicy od pierwszych wieków historii Kościoła, przed pojawieniem się islamu. 

Czy wizyta przywódcy religijnego takiego jak papież jest mile widziana w społeczeństwie wielokulturowym?

-Totalnie. Co więcej, posunąłbym się do stwierdzenia, że w ogólnym rozrachunku jest on nie tylko akceptowany, ale także kochany i pożądany. Wielu ludzi innych wyznań cieszy się, że do kraju przyjeżdża osoba o globalnym znaczeniu papieża. 

Kazachstan to bardzo tolerancyjny i różnorodny kraj. Od dzieciństwa ludzie są przyzwyczajeni do życia i współdziałania w sposób bardzo naturalny z osobami innych narodowości i wyznań. Tutaj normalne jest, że ludzie z różnych kultur przyjaźnią się i nawet nie zdają sobie sprawy, że ta różnorodność mogła być w ich życiu przeszkodą w zjednoczeniu i serdecznych relacjach. Przecież jesteśmy ludźmi... jesteśmy w zasadzie tacy sami: szukamy miłości i bycia kochanym, lubimy spacerować i śmiać się, mamy podobne problemy, żyjemy w tym samym środowisku.... 

Jak kraj ten dochodzi do siebie po zamieszkach w jego głównym mieście, Ałmaty, w styczniu tego roku i czy ówczesny klimat braku bezpieczeństwa może wpłynąć na wizytę papieża?

-Uczucie tych z nas, którzy tu są, jest takie, że "strona została odwrócona". Te incydenty zagrażały naszemu współżyciu i, śmiem twierdzić, naszej demokracji. Są one częścią przeszłości, a my wróciliśmy do zwykłego życia, z jego światłami i cieniami. Każdy kraj ma swoje plusy i minusy. Boli mnie, gdy słyszę czasem w Hiszpanii komentarze wygłaszane z wyższością, patrzące na kraje Azji Środkowej (takie jak Kazachstan), jak na kraje "drugiej kategorii", gorsze nie tylko ekonomicznie czy politycznie, ale także moralnie czy społecznie... Uważam, że jest to głęboko niesprawiedliwe i dalekie od prawdy. 

Obecna sytuacja jest pokojowa. Wizyta papieża to także prezent dla niekatolików, zachęta. Jego wizyta przypomina nam, że nas kocha i bierze pod uwagę. 

Papież odwołał inne niedawne podróże z powodów zdrowotnych, a jednak chciał zachować tę podróż, którą w drodze powrotnej z Kanady określił jako "spokojną". Czy widzisz jakieś inne powody, dla których papież mógł zachować tę podróż w swoim programie? 

-Przyczyną, jak sądzę, jest wasze pragnienie dialogu z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i z ludźmi innych wyznań, aby pogłębić to, co nas łączy i potrzebę życia razem jako bracia i siostry, należący do tej samej rodziny. W tym sensie zrozumiały jest wasz zamiar uczestnictwa w tym światowym spotkaniu przywódców religijnych. Dziś wydaje mi się, że niezwykle ważne jest połączenie sił w celu zwalczania radykalizmu religijnego i promowania pokoju. 

Jaką wizję Kościoła w Azji może wnieść do papieża wspólnota kazachska?

-Myślę, że papież jest dość świadomy sytuacji, w której żyjemy. On wie o naszych trudnościach i o naszych marzeniach. Możemy mu przynieść naszą czułość, z większą fizyczną bliskością. Możemy podzielić się z nim naszymi modlitwami i pragnieniem, by ten Kościół w mniejszości wzrastał, by głosił Ewangelię, by był oddany innym, by prosperował nie tylko ekonomicznie, ale i duchowo... Kościół katolicki tutaj żyje i wzrasta. Dzięki Bogu, wielu chrześcijan tutaj nie jest obcokrajowcami, ale miejscowymi i wielu z nich doszło do wiary dzięki świadectwu innych katolików, a nie dzięki tradycji rodzinnej. 

Mówiło się o strategicznym znaczeniu wizyty papieża w Kazachstanie w tym czasie, biorąc pod uwagę związki tego kraju ze światem słowiańskim i znaczną obecność mieszkającej tam ludności rosyjskiej i ukraińskiej. Czy uważa Ksiądz, że ta podróż może przyczynić się do czegoś w procesie pacyfikacji pobliskiego konfliktu na Ukrainie?

-Ojciec Święty chce być bardzo blisko tych, którzy cierpią. Konflikt na Ukrainie ma charakter globalny. Nie mam wątpliwości, że robi co może, aby rozładować sytuację. Kazachstan, ze względu na to, że leży na neutralnym terytorium, ze względu na swój otwarty charakter i ze względu na obecność w tym kraju ludzi wszystkich narodów, uważam za dobre miejsce dla Kościoła katolickiego, z papieżem na czele, poproś cały świat o panowanie w pokoju i miłości.

AutorAurora Díaz Soloaga

Ręka w rękę z Marią, z okiem na Lizbonę

Podróż Matki Bożej do Aim-Karim, aby pomóc swojej kuzynce Elżbiecie, jest tłem kolejnych Dni Młodzieży w Lizbonie 2023. Z tej propozycji możemy wyciągnąć pewne elementy, które mogą nam pomóc przy tworzeniu projektu duszpasterskiego i edukacyjnego na ten rok.

9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ten rok akademicki niewątpliwie będzie zaznaczony eklezjalnie przez obchody Światowych Dni Młodzieży zwołanych przez papieża Franciszka w Lizbonie. Hasło wybrane przy tej okazji przez następcę Piotra brzmi: "Maryja wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1,39). W związku z tym Franciszek proponuje młodym postawę Maryi Dziewicy jako wzór do naśladowania, gdy dowiedziawszy się, że jej kuzynka Elżbieta jest w ciąży, pospieszyła na górę, aby jej pomóc.

To wydarzenie eklezjalne, które będziemy przeżywać od 1 do 6 sierpnia 2023 roku, musi być jak najlepiej przygotowane, jeśli chcemy, by przyniosło maksymalne owoce. Mamy na to cały rok. I Papież wyznacza drogę do naśladowania dla wszystkich wychowawców, którzy towarzyszą młodym w tej pielgrzymce do stolicy Portugalii: zaproponować model młodej Maryi w jej podróży do Ain-Karim, wioski, w której mieszkała Jej krewna.

Istnieje kilka kamieni milowych, które możemy wziąć pod uwagę, planując podróż edukacyjną, która przygotowuje serca młodych ludzi do wielkiego przeżycia, jakim jest lato. Wzór tej dziewczyny, która właśnie otrzymała wiadomość, że będzie matką Boga i jej żywotne postawy będą niewątpliwie najlepszym punktem odniesienia, jaki możemy zaproponować i kultywować wśród naszej młodzieży. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów, które mogą nam pomóc przy tworzeniu projektu duszpasterskiego i edukacyjnego na ten rok akademicki.

Samozapomnienie

Maryja otrzymuje od anioła zapowiedź, że jest kobietą wybraną na matkę mesjasza, ale nie pozostaje zaabsorbowana sobą, lecz zapomina o sobie i jest uważna na to, czego potrzebuje jej kuzyn. To zapomnienie o sobie jest wielką propozycją, wyraźnie pod prąd, zuchwale rewolucyjną. Będzie to jak muzyka w tle przez cały rok. Zapomnieć o sobie, przestać pępkować, spojrzeć w górę i odkryć potrzeby innych. 

Wyszedł w pośpiechu

Nie zwlekając, Maria wyrusza na pomoc kuzynce. Nie rozwodzi się nad abstrakcyjnymi, eterycznymi czy sentymentalnymi zobowiązaniami, ale zabiera się do pracy. Musimy zachęcić młodych ludzi do zeskoczenia z kanapy, do oderwania się od ekranu, do poważnego zaangażowania się w rzeczywistość. A zrobić to poprzez pokonanie lenistwa, które zawsze ciągnie nas z powrotem do tego, co najwygodniejsze. Droga do Lizbony musi się skonkretyzować w działaniach na rzecz pomocy innym, które wyprowadzają nas z naszego komfortu i lenistwa. Musimy pomóc naszym młodym ludziom uświadomić sobie i wprowadzić w czyn ich pragnienie dawania siebie innym. 

Rewolucja radości

Gdy tylko Maryja weszła do domu Elżbiety, dziecko w jej łonie skoczyło z radości. Elżbieta śpiewa na cześć Maryi, której niespodziewana wizyta napełnia cały dom radością i szczęściem. A sama Maryja zrywa się do śpiewania Magnificat. Maryja niesie rewolucję radości, gdziekolwiek idzie. Nasza podróż do Lizbony musi być naznaczona tą radością, która rodzi się z dawania siebie innym. I musi się ona zmaterializować w kulturze, która wywołuje uśmiech na naszych ustach, która wygania skargę z naszych serc, która staje się gościnnością i czułością. Radość musi być znakiem rozpoznawczym chrześcijanina, o co od początku swojego pontyfikatu pyta nas papież Franciszek.

Z Jezusem w łonie matki

Ostatnim kamieniem milowym na tej drodze jest urzeczywistnienie obecności Jezusa w naszym życiu. Maryja przez cały ten czas nosiła Go w swoim łonie. To jest siłą napędową jej życia, to jest przyczyną radości, która się przelewa. Wraz z nią, drogami Palestyny, odbywa się pierwsza procesja Bożego Ciała. Życie z Chrystusa, zwłaszcza w sakramencie Eucharystii, i niesienie Go innym, to także dwa kamienie milowe, które możemy sobie postawić w drodze na ŚDM. Dbałość o nasze celebracje eucharystyczne i podjęcie w grupie akcji ewangelizacyjnej, która pomoże innym spotkać Jezusa, pomoże nam wejść do szkoły Maryi.

Obyśmy dobrze przygotowali się do tego doniosłego wydarzenia i wykorzystali tę szansę ewangelizacji, jaką daje nam papież Franciszek, który zresztą jest tym razem tak blisko nas. I który zresztą tym razem jest tak blisko nas - co za dar!

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Nauczanie papieża

O sensie i wartości starości

W sierpniu Papież zakończył swoje osiemnaście katechez o starości, rozpoczętych 23 lutego ubiegłego roku, po katechezie o św. Józefie. Franciszek oferuje nam lekcje człowieczeństwa i antropologii chrześcijańskiej. 

Ramiro Pellitero-9 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

W tych katechezach papież przedstawia starość jako dar, który należy chronić i wychowywać, abyśmy wiedzieli, jak ją przyjąć i pielęgnować, aby zajaśniała ludzka i chrześcijańska misja osób starszych.

Starość jako dar i błogosławieństwo

Zaczęło się od umieszczenia starości w jednostkowych ramach protagonistycznych wieków życia. Obecnie osoby starsze są liczniejsze niż w innych okresach historii, a jednocześnie od ubiegłego stulecia są bardziej zagrożone odrzuceniem: "Wywyższanie młodości jako jedynego wieku godnego ucieleśnienia ideału człowieka, połączone z pogardą dla starości postrzeganej jako słabość, degradacja lub kalectwo, było dominującym znakiem XX-wiecznego totalitaryzmu". (Audiencja generalna, 23-II-2022). Dziś w dominującej kulturze nie docenia się jakości duchowej osób starszych, ich poczucia wspólnoty, ich dojrzałości i mądrości. A to, w oczach papieża, implikuje "pustka myśli, wyobraźni, twórczości".

"Z tymi katechezami na starość". -zadeklarowała-. "Chciałbym zachęcić wszystkich do inwestowania myśli i uczuć w dary, które przynosi ze sobą i dla innych wiek życia". (tamże) Starsi są jak korzenie drzewa: sok, jeśli ta "strużka" - że tak powiem - nie wypłynie z korzeni, nie będzie ani kwiatów, ani owoców (por. tamże).

Szansa na uczynienie świata bardziej ludzkim

Biblia pokazuje, że dojrzewanie człowieka i jego duchowa jakość wymaga długiego czasu inicjacji, wsparcia między pokoleniami, przekazywania doświadczeń, jak długiej "fermentacji", dialogu między dziadkami i dziećmi, wyznaczającego skrajne epoki. Ale "współczesne miasto ma tendencję do wrogości wobec osób starszych (nieprzypadkowo także wobec dzieci)". (Rozprawa ogólna, 2-III-2022). Dlatego bez dialogu międzypokoleniowego mamy "społeczeństwo jałowe, bez przyszłości, społeczeństwo, które nie patrzy na horyzont, ale patrzy na siebie". (ibid).

Starość, mówi Franciszek, może uratować świat, bo przychodzi przed dniem zniszczenia. Przypomnij sobie historię Noego i potopu oraz rozważania Jezusa (por. Łk 17, 26-27). To może nas spotkać bez ratowania przez roboty. Jezus ostrzega, że jeśli będziemy dbać tylko o jedzenie i picie, a nie o podstawowe sprawy naszego życia - jakość duchową, troskę o wspólny dom, sprawiedliwość i miłość - możemy przyzwyczaić się do zepsucia. 

Dlatego Franciszek mówi do osób starszych: "Macie obowiązek potępić ludzkie zepsucie, w którym żyjemy i w którym trwa ten relatywistyczny sposób życia, całkowicie względny, jak gdyby wszystko było zgodne z prawem. Proszę bardzo. Świat potrzebuje, potrzebuje silnych młodych ludzi, którzy pójdą do przodu, i mądrych starych ludzi". (ibid). 

"Pamięć" i "świadectwo" przeżytej wierności 

Papież przygląda się także tzw. "Kantykowi Mojżesza", który jest jakby duchowym testamentem tego, który był przewodnikiem Narodu Wybranego (por. Deut 32 i nast.). Piękne wyznanie wiary, które przekazuje, jako cenne dziedzictwo, pamięć o wierności Boga wobec swojego ludu. Również nasi starsi mogą osiągnąć tę jasność, tę mądrość, która pochodzi z dobrze spędzonych lat, a więc zdolność do przekazania ("tradycji") znaczenia historii, która minęła. 

"W naszej kulturze -Francisco zauważa, "Tak "politycznie poprawna", ta droga jest utrudniona na różne sposoby: w rodzinie, w społeczeństwie i w samej wspólnocie chrześcijańskiej. Niektórzy proponują nawet zniesienie nauczania historii, jako zbędnych informacji o światach, które nie mają już znaczenia, co zabiera środki na wiedzę o teraźniejszości. Tak jakbyśmy urodzili się wczoraj! (Rozprawa ogólna, 23-III-2022)

Dlatego papież zaznacza: "Byłoby dobrze, gdyby w planach katechezy od początku znalazł się także nawyk słuchania przeżytego doświadczenia osób starszych".W ten sposób wchodzą do "ziemi obiecanej" (życia wiary), którą Bóg przygotowuje dla każdego pokolenia.

Ochrona osób starszych, kształcenie w zakresie opieki nad osobami starszymi

Franciszek mówi, że do społeczeństwa należy wychowanie wszystkich do czci osób starszych (por. Audiencja generalna 20-IV-2022). Biblia kondensuje ten obowiązek, gdy nakazuje "czcić ojca i matkę", sugerując szerszą interpretację. Często jednak nie wywiązujemy się z tego obowiązku. "Honoru brakuje, gdy nadmierna pewność siebie, zamiast przejawiać się jako łagodność i czułość, czułość i szacunek, staje się nieuprzejmością i prekaryzacją. Kiedy słabość jest wytykana, a nawet karana, jakby to była wina. Gdy oszołomienie i zagubienie stają się okazją do kpin i agresji". (ibid).

To, ostrzega następca Piotra, otwiera drogę do niewyobrażalnych ekscesów w społeczeństwie. 

Most między młodymi i starymi

Papież nalegał na pielęgnowanie "przymierza między pokoleniami", aby otworzyć przyszłość (por. Audiencja generalna, 27 kwietnia 2022 r.). Opiera się na Księdze Rut, którą uważa za komplementarną wobec Pieśni nad Pieśniami w wyjaśnianiu wartości miłości zaślubinowej, ponieważ celebruje ona moc, poezję i siłę miłości, którą można odnaleźć w więzach rodziny i pokrewieństwa.

Opierając się na innej historii biblijnej, o starcu Eleazarze (por. 2 M, 18 i nast.), Franciszek wyjaśnia, jak wierność w starości ukazuje "honor", jaki jesteśmy winni wierze i jaki jej oddajemy, gdy żyjemy nią do końca, nawet gdy musimy iść pod prąd (por. Audiencja generalna, 4 maja 2022). 

Przeciwstawiając się stanowisku gnostyckiemu (wiara czysto teoretyczna i spirytualistyczna, która nie jest "skażona" życiem i nie ma wpływu na społeczeństwo), Franciszek oświadcza, że "Praktyka wiary nie jest symbolem naszej słabości, ale znakiem jej siły. (tamże).

I tak: "Pokażemy z całą pokorą i stanowczością, właśnie na starość, że wiara nie jest czymś 'dla starych ludzi', ale czymś żywotnym. Uwierz w Ducha Świętego, który czyni wszystko nowym, a On chętnie nam pomoże".. Żywa wiara jest dziedzictwem starości. 

Hojność osób starszych jest owocem i gwarancją godnej podziwu młodości.

Z biblijnej postaci Judyty - bohaterki, która ratuje swój lud dzięki sile i odwadze swojej miłości - Franciszek wyciąga inne ważne wnioski (por. Audiencja generalna, 11 maja 2022 r.).

"Małe dzieci uczą się siły czułości i szacunku dla kruchości: niezastąpione lekcje, które łatwiej przekazać i otrzymać u dziadków. Dziadkowie ze swej strony uczą się, że czułość i kruchość to nie tylko oznaki dekadencji: dla młodych są to przejścia, które czynią przyszłość człowiekiem. 

Księga Hioba uczy, że starość może z wiarą pokonać próby - pandemie, choroby, wojny - i w ten sposób otworzyć nadzieję dla wszystkich (por. Audiencja generalna, "Księga Hioba")., 18-V-2022). Wobec poważnych prób, które Bóg dopuszcza, i pozornego "milczenia" Boga, Hiob nie kurczy się i manifestuje swoją wiarę: "Wiem, że żyje mój Odkupiciel i że wreszcie powstanie z prochu: po zdarciu mojej skóry i odejściu mojego ciała zobaczę Boga. Ja sam go zobaczę, i żaden inny; moje własne oczy go zobaczą". (19, 25-27).

Miłość do sprawiedliwości, modlitwa i "magisterium kruchości".

Papież zwraca się także do Księgi Eklezjastesa czyli Eklezjastesa. Uczy, jak pokonać rozczarowanie, które przychodzi ze starością ("wszystko jest próżnością".), z zamiłowaniem do sprawiedliwości; a jest to znak wiary, nadziei i miłości (por. Audiencja generalna, 25-V-2022). Zamiast cynizmu i letniości (acedia), które łączą wiedzę i nieodpowiedzialność, udana starość staje się antidotum na rozczarowanie, sceptycyzm i paraliżujące zniechęcenie. 

To wymaga modlitwy. Czerpiąc z Psalmu 71, Franciszek wskazuje na pewne cechy modlitwy w starości. "Wszyscy jesteśmy kuszeni, by ukrywać naszą wrażliwość, by ukrywać naszą chorobę, nasz wiek i naszą starość, ponieważ obawiamy się, że są one wstępem do utraty naszej godności. (Rozprawa ogólna, 1-VI-2022).

Starzec odkrywa na nowo modlitwę i świadczy o jej mocy. "Osoby starsze, poprzez swoją słabość, mogą uczyć tych w innych wiekach życia, że wszyscy potrzebujemy porzucić się Panu, przywołać Jego pomoc. W tym sensie wszyscy musimy uczyć się od starości: tak, jest dar w starości rozumianej jako oddanie się pod opiekę innych, poczynając od samego Boga". (Ibidem).

To powoduje, że "magisterium kruchościnie ukrywać słabości starości, to lekcja od osób starszych dla nas wszystkich. 

Ludzkie i chrześcijańskie posłannictwo osób starszych 

W Ewangelii Jana Nikodem pyta Jezusa: "Jak można urodzić się starym?" (J 3:4). A Jezus wyjaśnia mu, że starość jest okazją do duchowego odrodzenia i niesienia orędzia przyszłości, miłosierdzia i mądrości (por. Audiencja generalna, 8-VI-2022).

Dzisiaj, mówi papież, "Starość jest szczególnym czasem rozwiązania przyszłości technokratycznej iluzji biologicznego i robotycznego przetrwania, ale przede wszystkim dlatego, że otwiera na czułość twórczego i generatywnego łona Boga". (tamże). 

I tak uczy: "Starzy ludzie są posłańcami przyszłości, starzy ludzie są posłańcami czułości, starzy ludzie są posłańcami mądrości przeżytego życia". (tamże).

Szkoła akceptacji i służby

Na podstawie opowiadania o uzdrowieniu teściowej Szymona (por. Mk 1, 29-31) Franciszek rozważa: "Kiedy jesteś stary, nie jesteś już odpowiedzialny za swoje ciało. Trzeba nauczyć się akceptować swoje ograniczenia, to, czego już nie można robić". (por.. Audytorium ogólne 15-VI-2022: "Ja też muszę teraz chodzić z laską".). 

teściowa Piotra "Wstał i zaczął im służyć". Mówi papież: "Starsi, którzy zachowują dyspozycję do uzdrawiania, pocieszania, wstawiania się za swoimi braćmi - czy to uczniami, setnikami, ludźmi nękanymi przez złe duchy, ludźmi odrzuconymi... - są może najwyższym świadectwem czystości tej wdzięczności, która towarzyszy wierze".. Wszystko to, jak zauważa, nie dotyczy wyłącznie kobiet. Ale kobiety mogą uczyć mężczyzn wdzięczności i czułości wiary, którą czasem trudniej im zrozumieć.

W dialogu między Jezusem zmartwychwstałym a Piotrem na końcu Ewangelii Jana (21, 15-23, por. Audiencja generalna 22-VI-2022) Franciszek znajduje również podstawę swojej rady dla osób starszych: 

"Trzeba być świadkiem dla Jezusa nawet w słabości, w chorobie i w śmierci".. Ponadto Pan zawsze przemawia do nas w zależności od naszego wieku. A nasi następcy muszą nauczyć się pozwalać sobie na pouczanie i formowanie przez naszą własną słabość, naszą bezsilność, naszą zależność od innych, nawet w naszym ubraniu, w naszym chodzie.

To właśnie życie duchowe daje nam tę siłę i mądrość, aby wiedzieć jak się pożegnać z uśmiechem: "Radosne pożegnanie: przeżyłem swoje życie, zachowałem wiarę".

To do innych, zwłaszcza młodych, należy pomoc osobom starszym, aby żyły i wyrażały tę mądrość, a także umiały ją przyjąć. 

Czas dać świadectwo życiu, które już nie umiera

W tym samym duchu, pod koniec katechezy, Papież zaprasza nas do ponownego odczytania pożegnania Jezusa (por. J 14): "Gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę ponownie i przyjmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, tam i wy byli. (14, 3). 

Następca Piotra potwierdza: "Czas życia na ziemi jest łaską tego przejścia. Domniemanie zatrzymania czasu - pragnienie wiecznej młodości, nieograniczonego dobrobytu, władzy absolutnej - jest nie tylko niemożliwe, jest urojone". (por. Audiencja generalna, 10-VIII-2022). 

Tu na dole życie jest inicjacją, niedoskonałością na drodze do pełniejszego życia. I Franciszek korzysta z okazji, by to powiedzieć, w naszym przepowiadaniu, gdzie obfituje błogosławieństwo, światło i miłość, "może brakuje mu trochę życia".

W związku z tym jest oryginalna katecheza papieża nt. "białowłosy staruszek" która pojawia się w Księdze Daniela (7, 9; por. Audiencja generalna, 17-VIII-2022). W ten sposób zwykle przedstawia się Boga Ojca. Ale to - zauważa Franciszek "to nie jest głupi symbol". które powinny być zdemaskowane. Jest symbolem wiecznego istnienia, wieczności Boga, zawsze starego i zawsze nowego, z jego siłą i jego bliskością; "bo Bóg zawsze zaskakuje nas swoją nowością, zawsze wychodzi nam na spotkanie, każdego dnia w sposób szczególny, na ten moment, dla nas".

Franciszek zakończył swoją katechezę o starości kontemplacją tajemnicy Wniebowzięcia Maryi Panny (por. Audiencja generalna, 24-VIII 2022). Na Zachodzie - przypomniał - kontemplujemy Ją uniesioną wysoko, otuloną chwalebnym światłem; na Wschodzie przedstawiana jest w pozycji leżącej, śpiącej, otoczona przez modlących się Apostołów, podczas gdy Zmartwychwstały nosi Ją na rękach jak dziecko. Papież zwraca uwagę, że należy podkreślić związek Wniebowzięcia Matki Bożej ze Zmartwychwstaniem Pańskim, z którym związane jest nasze własne. 

Maryja poprzedza nas w swoim wniebowzięciu do nieba, także jako figura Kościoła, który będzie w końcu: przedłużeniem zmartwychwstałego ciała Chrystusa, uczynionym rodziną. Jezus mówi o tym - o pełni życia, która czeka nas w Królestwie Niebieskim - za pomocą różnych obrazów: uczta weselna, uczta z przyjaciółmi, bogate żniwo, owoce, które przychodzą, nie bez bólu. 

Z tego wszystkiego i dla dobra innych - zaproponował Franciszek, włączając siebie do grupy - my, ludzie starsi, musimy być ziarnem, światłem, a także niepokojem tej pełni życia, która nas czeka.

Zoom

Narodzenie Najświętszej Marii Panny w sztuce

Kościół katolicki obchodzi święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny co 8 września. Motyw ten został podjęty przez artystów, jak na przykład to XV-wieczne dzieło Andrea di Bartolo.

Maria José Atienza-8 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Kardynał Parolin wyjaśnia, jak zjednoczyć społeczeństwa w obliczu polaryzacji

Przemówienie Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej kardynała Parolina na Międzynarodowej Konferencji o Spójnych Społeczeństwach (ICCS) daje kilka wskazówek, jak uniknąć polaryzacji.

Antonino Piccione-8 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

"Solidarność oznacza przezwyciężenie szkodliwych konsekwencji egoizmu, by ustąpić miejsca wartości gestów słuchania. W tym sensie solidarność jest sposobem tworzenia historii". To jeden z kluczowych fragmentów przemówienia, które kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, wygłosił na odległość podczas Międzynarodowej Konferencji na temat Spójnych Społeczeństw (ICCS), która rozpoczęła się dziś w Singapurze.

Spójne społeczeństwo jest spójne, powiedział, jeśli realizuje cel, jakim jest formowanie jednostek zdolnych do odnoszenia się do siebie nawzajem i przekraczania indywidualizmu własnego "ja", aby objąć różnorodność "my". Zdaniem Parolina, aby osiągnąć cel, jakim jest spójne i troskliwe społeczeństwo, musimy być promotorami i współodpowiedzialnymi za solidarność; budować solidarność, koncentrując się na talencie, zaangażowaniu i przywództwie młodych ludzi; solidarność, aby tworzyć miasta gościnne, czyli "bogate w człowieczeństwo i gościnne, w takim stopniu, w jakim potrafimy zatroszczyć się i wysłuchać tych, którzy są w potrzebie; i jeśli potrafimy zaangażować się konstruktywnie i we współpracę dla dobra wszystkich".

Kardynał podkreślał także potrzebę podejmowania problemów innych oraz znaczenie bliskości i hojności w angażowaniu się w opiekę nad innymi. W ten sposób solidarność odciśnie swoje piętno na historii.

Od polaryzacji do spójności

Są to klucze do zajęcia się czynnikami ryzyka dla spójnego społeczeństwa, gdzie spójność wykracza poza harmonię rasową i religijną, a także obejmuje migrację i wielokulturowość, nierówności społeczne i ekonomiczne, przepaść cyfrową i relacje międzypokoleniowe. Te kwestie wpływają na odporność i solidarność jednostek i społeczności, według profesor Lily Kong, przewodniczącej Singapurski Uniwersytet Zarządzania.

Konferencja organizowana jest w Raffles City Convention Centre przez S. Rajaratnam School of International Studies i przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Społeczności i Młodzieży kraju. Rajaratnam School of International Studies i przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Społeczności i Młodzieży Singapuru. Pod hasłem "Secure Identities, Connected Communities", trzydniowe wydarzenie, otwarte przez prezydent Singapuru Halimah Yacob, gromadzi ponad 800 delegatów z ponad 40 krajów wokół trzech kluczowych filarów: wiary, tożsamości i spójności.

Planowane sesje

Przewidziane są trzy sesje plenarne: pierwsza poświęcona jest "Jak wiara może pokonać podziały", a jej celem jest zbadanie przyczyn powstawania i utrzymywania się polaryzacja społeczna z powodu przekonań ideologicznych lub siostry. Promowanie pokoju i dialogu międzyreligijnego. Druga sesja plenarna skupia się na "Wykorzystaniu różnorodności dla wspólnego dobra". Chodzi o to, by skupić się na narzędziach i koncepcjach pozwalających zrozumieć świat naznaczony "superróżnorodnością", czyli istnieniem wysoce złożonych i heterogenicznych społeczeństw, w nadziei na wspieranie autentycznych więzi, choć z różnych pozycji i odczytań, dla wspólnego dobra.

Wreszcie sesja "Jak można wykorzystać technologię do promowania wzajemnego zaufania": platformy cyfrowe mogą tworzyć komory echa dla celów podziału, ze szkodą dla spójności społecznej. Celem jest pokazanie, w jaki sposób platformy internetowe mogą być nośnikami spójności i nadziei, a nie wektorami podziałów i nienawiści.

AutorAntonino Piccione

Świat

Kazachstan. Papież odwiedza rosnący Kościół

Ojciec Święty uda się do Kazachstanu, aby wziąć udział w VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych. Aurora Díaz mieszka w tym kraju od piętnastu lat i spod jej ręki poznajemy idiosynkrazję krainy, która stoi na granicy wschodu i zachodu.

Aurora Díaz Soloaga-8 września 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Kazachstan, leżący w sercu Azji Środkowej, jest mozaiką narodów: etnicznych, językowych i religijnych. Tygiel kulturowy, który zachował i promuje harmonię dzięki historii wykutej wzdłuż Jedwabnego Szlaku, koczowniczych plemion i przyjmowania deportowanych w czasie reżimu sowieckiego. 

Kazachstan, po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku, gdy rozpadł się Związek Radziecki, jest dziś suwerennym krajem o rozległych stepach, licznych zasobach mineralnych, niewielkiej liczbie ludności (ledwie 19 milionów mieszkańców) jak na ogromny obszar, który czyni go dziewiątym co do wielkości krajem świata (2.750.000 kilometrów kwadratowych: pięć razy większy od Hiszpanii). Jest to również kraj wybrany przez papieża Franciszka na jego najbliższą podróż, z okazji VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnychktóry odbędzie się w Nur-Sultan, młodej stolicy kraju, w dniach 14 i 15 września 2022 r. 

Podróż papieża, drugiego rzymskiego papieża, który odwiedzi ten kraj (Jan Paweł II odwiedził go w 2001 r.), będzie też okazją do spotkania z młodym Kościołem, który rośnie w tym kraju. Kościół o szachownicach i nierównej historii, ale sięgającej wielu wieków wstecz, do tego stopnia, że jest uważany za jedną z tradycyjnych religii kraju. 

Pierwsza prawdopodobna obecność datowana jest na koniec ery starożytnej (III wiek), w wyniku ruchów handlowych i kulturowych wywołanych przez Jedwabny Szlak. Kilka wieków później franciszkańscy i dominikańscy misjonarze, korzystając z rozkwitu Jedwabnego Szlaku, przybyli na te ziemie w XIII wieku: służyli chrześcijanom, którzy zachowali wiarę, szerzyli Ewangelię i budowali klasztory. Wściekłość Czyngis-chana, pana i władcy stepów w tamtych latach, dawała jednak pewną tolerancję religijną podbitym przez niego ludom. Były to lata nawróceń i pierwszych stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską, Czyngis Chanem i innymi władcami państw Azji Środkowej, a nawet powstała pewna struktura kanoniczna: pierwszy znany biskup na tym terenie pochodzi z 1278 roku. Jednak w tych latach intensywnego rozwoju islamu, hordy Khana Ali obaliły poprzednich władców, zniszczyły klasztor Almalik w 1342 roku i zamęczyły franciszkańskiego biskupa Ryszarda z Burgundii, wraz z pięcioma innymi franciszkanami i łacińskim kupcem (wszyscy są obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego). 

Współcześni męczennicy

Po raz kolejny sprawdza się stare porzekadło Tertuliana, które mówi. "krew męczenników jest nasieniem chrześcijan". znów się spełnia, nawet jeśli potrzeba było kilku wieków - aż do połowy XX wieku - by ją urzeczywistnić. Jak na ironię, opatrznościowym narzędziem, dzięki któremu to ziarno wydało owoce, był Józef Stalin i jego zarządzenia o deportacjach, które zaludniły opustoszałe stepy grupami Europejczyków, często katolików: Polaków, Niemców, Ukraińców czy Litwinów... Niektórzy z tych pierwszych zesłańców zginęli, próbując opanować surowe warunki klimatyczne tego obszaru. Ale inni przeżyli i przyszli nazywać tę ziemię swoją ojczyzną, również dzięki gościnności i współczuciu pierwotnych mieszkańców tych terenów: Kazachów. W czasach stalinowskich, nawet z narażeniem własnego bezpieczeństwa, wielu z tych Kazachów karmiło lub udzielało schronienia zesłańcom, dzieląc ich los. 

Wraz z rozpadem ZSRR współczesny Kazachstan uzyskał niepodległość w 1991 roku, a w 1992 roku nawiązał stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Zapoczątkowało to czas wolności dla wiernych różnych wyznań. Mało tego, ten Kościół, który wyszedł z tysiąca trudności i który zjednoczył tyle narodowości, potrafił ułożyć swoje dzieło i opiekę nad katolikami rozsianymi po rozległych przestrzeniach kraju. Dziś istnieją trzy diecezje: Mariacka w Astanie, Świętej Trójcy w Ałmaty i diecezja Karaganda. Na zachodzie kraju, w Atyrau, znajduje się również Administracja Apostolska. W całym kraju jest 108 kościołów, obsługujących łącznie około 182 000 katolików: około 1 % ludności. Jest to zatem druga po prawosławiu największa mniejszość chrześcijańska w kraju o większości muzułmańskiej. Choć katolicy często wywodzą się z rodzin o europejskich korzeniach (polskich, niemieckich, ukraińskich czy litewskich), Kościół stopniowo zapuszcza korzenie na tych ziemiach, ponieważ nawracają się ludzie o różnych korzeniach etnicznych (w tym Kazachowie). W każdą Wielkanoc często można zobaczyć chrzty w głównych katedrach kraju. 

Powody do optymizmu

Chociaż liczby są niewielkie, powody do nadziei dla tego młodego Kościoła są wielorakie: stosunki z rządem kraju są serdeczne i szukają współpracy w dziedzinie budowania pokoju. Kościół katolicki był obecny w każdej z edycji Kongres Liderów Religii Światowych i TradycyjnychPierwszą harmonię religijną i wzajemny szacunek między wyznaniami promował w 2003 roku pierwszy prezydent kraju, Nursułtan Nazarwajew. Jak podkreśla się od początku istnienia współczesnego Kazachstanu w 1991 roku, jedną z gwarancji pokoju w tym kraju jest właśnie harmonia religijna i wzajemny szacunek między wyznaniami. Współistnienie i wspólna praca z innymi wyznaniami, w takich obszarach jak pomoc rodzinie, dialog ekumeniczny i edukacja w zakresie wartości, jest jedną z gwarancji zapobiegania dryfowaniu w kierunku radykalnego islamizmu.

W trzech diecezjach i rozległej administracji apostolskiej następuje powolny, ale stały wzrost: co roku otwierane są nowe kościoły i udzielane są chrzty, dzięki często ofiarnej pracy księży diecezjalnych z różnych krajów Europy, Ameryki Łacińskiej i Azji. Obecne w kraju zakony gwarantują rdzeń różnorodności powołaniowej, co ułatwia wzrost powołań lokalnych w całym kraju. Szczególnie bliska jest również współpraca partnerska ze wspólnotą greckokatolicką, jako wyraźny znak komunii w tak misyjnym i peryferyjnym obszarze. 

W Karagandzie, mieście położonym w centrum kraju, znajduje się Centralnoazjatyckie Seminarium Duchowne, do którego przybywają aspiranci do kapłaństwa z całego obszaru, m.in. z Armenii, Gruzji. W tym samym mieście katedra Matki Bożej Fatimskiej, konsekrowana w 2012 r., upamiętnia ofiary jednego z największych ośrodków prześladowań reżimu komunistycznego, kompleksu poprawczego "Karlag" (obóz KARAGANDY), w którym cierpieli i umierali katoliccy księża i osoby świeckie, a także członkowie innych wyznań religijnych. Katedra jest więc uważana za centrum pojednania i upowszechniania duchowości i kultury, czemu sprzyjają również koncerty na zainstalowanych tam wspaniałych organach (szczególnie jasny sposób szerzenia piękna wiary, biorąc pod uwagę wielowyznaniowe środowisko kraju). W Karagandzie, wraz z diecezją w Astanie, mieszka większość katolików tego kraju, ze względu na dużą koncentrację zesłańców w północnej części kraju. W rzeczywistości w tym drugim mieście żyły i zmarły kluczowe postacie dla obecnego rozkwitu Kościoła, takie jak bł. Bukowiński, Aleksy Zaritski i inni.

Wierni Kościoła w Kazachstanie z niecierpliwością oczekują wizyty papieża. Jak zauważył sam Franciszek podczas swojej ostatniej wizyty ad limina roku 2019, to czas, aby cieszyć się z małych ziół, które rosną w tej krainie stepów, harmonii i pokojowego współistnienia. Wizyta Papieża na tych misyjnych peryferiach będzie niewątpliwie bardzo owocna. Cały kraj przyłącza się do powitania, które z troską i szacunkiem przygotowuje obecny prezydent kraju Kasym-Jomart Tokajew, który był inicjatorem oficjalnego zaproszenia papieża.

AutorAurora Díaz Soloaga

Faith

W przeciwieństwie do innych religii, gdzie obraz założyciela z czasem blednie i zanika, w religii chrześcijańskiej wiara jest zawsze skierowana bezpośrednio do żywego Jezusa.

8 września 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Chciałbym rozpocząć ten nowy rok akademicki zapraszając was do medytacji nad wiarą. List do Hebrajczyków definiuje wiarę jako "pewność rzeczy oczekiwanych, dowód rzeczy niewidzialnych" (Hbr 11,1). Następnie przedstawia nam przykłady wiary od "naszych starszych": Abla, Enocha, Noego; przede wszystkim przedstawia nam Abrahama i Sarę, Izaaka i Jakuba, Mojżesza, Jozuego, Gedeona (....), Dawida, Samuela i proroków. W wierze wszyscy oni umarli, nie osiągnąwszy przedmiotu obietnicy.

A jaka jest obietnica? Obietnicą jest nasz Pan Jezus Chrystus. W Nim wiemy, jaka jest nadzieja, do której zostaliśmy powołani; jakie jest bogactwo chwały, którą On obdarzył świętych jako dziedzictwo (por. Ef 1, 16-19).

Nasza wiara w Jezusa Chrystusa nie jest czysto naturalnym aktem wiedzy; nie jest jedynie racjonalnym wnioskiem, który można wyprowadzić z przesłanek naukowych, historycznych, filozoficznych....

Nasza wiara z pewnością nie jest irracjonalna, ale nie jest też czysto racjonalna; gdyby była czysto racjonalna, byłaby zarezerwowana wyłącznie dla ludzi inteligentnych, "mądrych", tych, którzy studiują....

Wiara angażuje rozum, ale także wolę, którą zawsze pociąga dobro, a jeszcze bardziej dobro najwyższe, jakim jest Bóg. Nasz rozum widzi Chrystusa jako człowieka, któremu można wierzyć (J 8, 46); nikt nie zdołał Go oskarżyć o grzech (J 8, 46); czyni cuda, które świadczą o prawdziwości tego, co mówi (por. J 3, 2), a naszą wolę, uczucia, afekty pociąga Jego prawdomówność, dobroć, przystępność... Cała Jego osoba jest ogromnie atrakcyjna do tego stopnia, że "świat idzie za Nim" (J 12, 19).

Wszystko to jednak nie wystarcza do aktu wiary. Zdolność do wyznania św. Piotra: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,16) jest łaską, jest darem Boga, nie jest owocem naszego rozumu ani naszej woli. I ten wielki dar Boży przychodzi do nas w Kościele i przez Kościół; a w Kościele - przez sukcesję apostolską. "Dzięki sukcesji apostolskiej czas jest martwy; w przepowiadaniu apostolskim nie ma wczoraj, nie ma jutro, jest tylko dziś" (K. Adam).

W religii chrześcijańskiej sama osoba Założyciela jest przedmiotem wiary, całym tłem wiary. W przeciwieństwie do innych religii, w których obraz założyciela z czasem blednie i zanika, w religii chrześcijańskiej wiara jest zawsze skierowana bezpośrednio do żywego Jezusa.

Kościół zawsze wyznaje: "Ja sam widziałem Jezusa; ja sam słyszałem Go i słyszałem, jak głosił; widzę Go zmartwychwstałego; mam z Nim do czynienia jako z osobą żywą i obecną".

Dlatego Ewangelie są żywym listem; gdyby nie Kościół, żywe Ciało Chrystusa, Ewangelie byłyby martwym listem. "Bez Pisma Świętego bylibyśmy pozbawieni autentycznej formy dyskursów Jezusa; nie wiedzielibyśmy, jak przemawiał Syn Boży, ale bez (apostolskiej) tradycji nie wiedzielibyśmy, kto to mówił, i podobnie zniknęłaby nasza radość z tego, co mówił" (Mohler).

Kiedy umierający w Kościele modli się z wiarą: "Jezu, ufam Tobie", w jego sercu i na ustach bije to samo wyznanie Piotra: "Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego" (Mt 16, 16) i Szczepana: "Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga" (Dz 7, 56).

Ten umierający mężczyzna lub kobieta spojrzy na kapłana, który prawdopodobnie jest przed nim, a kapłan na biskupa, a biskup na kolegium episkopatu i jego Głowę, następcę Piotra w Rzymie. Dzięki sukcesji apostolskiej Chrystus jest tak blisko nas, jak był blisko Piotra. To jest czysta aktualność!                   

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Czytania niedzielne

Radość z odnalezienia tego, który się zgubił. 24. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 24 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo. 

Andrea Mardegan-7 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Słysząc ponownie relację z Księgi Wyjścia o przewrotności ludu izraelskiego, który uczynił sobie cielca z roztopionego metalu, aby oddawać mu cześć, ten sam lud miał okazję przypomnieć sobie, jak jego uprzywilejowana pozycja jako ludu Bożego zależała od wolnego wyboru Boga i od tego, że Bóg odpuszczał im grzechy, zanim jeszcze oczekiwał ich pokuty, a już na pewno nie z powodu ich wzorowego zachowania w porównaniu z innymi narodami.

Z pewnością sugestywne jest to, jak w tym fragmencie Biblia wyraża się antropomorficznie, jakby w Bogu istniała droga pokuty, której sprzyjało wstawiennictwo Mojżesza. W ten sposób Bóg stawia się wręcz przed swoim ludem jako przykład pokuty, zmiany sposobu myślenia i działania, sugerując tym samym swojemu ludowi, aby postępował w ten sam sposób, aby przebaczał, aby
Być jak Bóg, który przebacza. Być wiernym w miłości mimo ewentualnych zdrad ukochanej osoby. Sam Mojżesz, który przypomina Bogu o jego obietnicach i przysięgach, jest bohaterem opowieści o Bożym przebaczeniu: mimo rzezi egipskiej i kilkudziesięciu lat ucieczki na pustyni, Bóg powołał go, by wyzwolił swój lud.

Paweł miał to samo doświadczenie: Bóg wybrał go, by był Jego apostołem i niósł Ewangelię narodom, mimo że był "bluźniercze, prześladujące i brutalne".jak przypomina swojemu uczniowi Tymoteuszowi.

Bóg jest taki i Jezus szuka każdej okazji, by to potwierdzić w środowisku takim jak Jego, gdzie faryzeusze i uczeni w Piśmie, dla których "grzesznicy" byli kategorią ludzi zdefiniowaną przez nich według ich zachowania, uważali, że należy ich osądzać i potępiać, odpychając ich i nie mając z nimi żadnej relacji. Zamiast tego Jezus przyjmuje ich i spożywa z nimi posiłek. "Szemrzą", jak ludzie na pustyni, którzy protestowali wobec Boga, i tak stają się grzesznikami, których Bóg próbuje ratować, opowiadając im przypowieści o Bożym miłosierdziu.

Zachowanie, które im proponuje, jest z pewnością niepokojące: pozostawienie dziewięćdziesięciu dziewięciu owiec, nie w bezpiecznym miejscu, ale na pustyni, aby udać się na poszukiwanie tej jednej, zagubionej. A potem nie po to, by po nie wracać, ale by pójść i ucztować z przyjaciółmi. Wymiar poszukiwania tego, co zagubione, przewija się przez trzy słowa Jezusa: iść w poszukiwaniu zagubionej owcy, uważnie szukać zagubionej monety, skanować horyzont.
oczekiwanie na syna, który się oddalił, wychodzenie z domu, aby odzyskać tego, który był w domu, ale z powodu zatwardziałości serca został pominięty w uczcie przebaczenia, z radością syna i zjednoczonego brata. Radość nieba, radość aniołów, radość Boga, radość, która rozprzestrzenia się wśród przyjaciół, nadają całej drodze pokuty i przebaczenia wymiar uniesienia, który zachęca wszystkich do kroczenia tą drogą, drogą proszenia o przebaczenie i dawania miłosierdzia.

Homilia na temat czytań z niedzieli 24.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

"Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, 'że' przypadkiem to mi się przytrafiło" - mówi papież Franciszek

Papież Franciszek kontynuuje katechezy na temat rozeznania. Przy tej drugiej okazji wziął przykład z epizodu z życia św. Ignacego z Loyoli.

Javier García Herrería-7 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Katecheza nt. Papież Franciszek dokonał refleksji na temat działania opatrzności w zwykłym życiu. Za pozorną przypadkowością wielu codziennych działań kryje się ręka Boga.

Po tym jak został ranny w nogę w obronie miasta Pampeluna, przez kilka miesięcy przechodził rekonwalescencję. Z braku ekranów, które by go zabawiały w godzinach prostracji, mógł jedynie zwrócić się do czytania jako środka rozrywki i ucieczki. Z tego powodu prosił krewnych o książki o rycerstwie, które bardzo lubił, ale ponieważ w domu były tylko książki religijne, musiał zadowolić się tym gatunkiem. Dzięki tej sytuacji zaczął lepiej poznawać życie Chrystusa i świętych.

Papież Franciszek, duchowy syn św. Ignacego, skomentował, jak założyciel jezuitów "był zafascynowany postaciami św. Franciszka i św. Dominika i odczuwał pragnienie ich naśladowania". Ale świat rycerski również nie przestaje go fascynować. I tak czuje w sobie tę przemienność myśli, tych rycerskich i tych świętych, które wydają się być równoważne".

"Ale Ignacy zaczyna też dostrzegać różnice" - kontynuował Papież. W autobiografii - w trzeciej osobie - pisze: "Kiedy myślał o świecie - i o rzeczach rycerskich, rozumie się - czerpał wielką rozkosz; ale kiedy po zmęczeniu opuszczał go, był oschły i niezadowolony; a kiedy idąc do Jerozolimy boso, i nie jedząc nic prócz ziół, i wykonując wszystkie inne rygory, które powinni byli czynić święci, nie tylko był pocieszony, kiedy był w takich myślach, ale nawet po opuszczeniu go był zadowolony i radosny" (n. 8), pozostał po nim ślad radości". 8), pozostawili mu ślad radości".

Franciszek wyjaśnia działanie łaski

Prześlizgując się nad tą historią, Ojciec Święty podkreślił kontrast między pustką pozostawioną w ludzkim sercu przez pewne pragnienia, które są przedstawiane w bardzo atrakcyjny sposób, a rzeczami Bożymi, które może nie są zbyt apetyczne, ale potem wypełniają człowieka. Tak dzieje się ze św. Ignacym, gdy zasmuca go ofiarowana mu literatura religijna.

Papież przytoczył znany tekst z "Ćwiczeń duchowych" św. Ignacego, w którym wyjaśnia on różne sposoby działania diabła z ludźmi lepszymi i gorszymi: "U osób, które przechodzą z grzechu śmiertelnego w grzech śmiertelny, powszechnie panuje zwyczaj, że nieprzyjaciel proponuje im pozorne przyjemności, upewnia ich, że wszystko jest w porządku, każąc im wyobrażać sobie rozkosze i przyjemności zmysłów, aby je zachować i sprawić, że będą bardziej wzrastać w swoich wadach i grzechach; u takich osób dobry duch działa w sposób przeciwny, kłując i urągając ich sumieniu przez słuszny osąd rozumu" ("Ćwiczenia duchowe", 314).

Słuchanie serca

"Ignacy, kiedy został zraniony w domu ojca, nie myślał dokładnie o Bogu ani o tym, jak zreformować swoje życie, nie. Pierwsze doświadczenie Boga miał przez słuchanie własnego serca, które pokazało mu ciekawą inwersję: rzeczy, które na pierwszy rzut oka były atrakcyjne, pozostawiły go rozczarowanym, a w innych, mniej błyskotliwych, czuł pokój, który trwał przez długi czas. My też mamy to doświadczenie, często zaczynamy myśleć jedno i trwamy w tym, a potem jesteśmy rozczarowani (...). Tego musimy się nauczyć: słuchać własnego serca.

Ale słuchanie głosu serca nie jest łatwe, choćby dlatego, że jesteśmy bombardowani tak wieloma bodźcami. "Słuchamy telewizji, radia, telefonu komórkowego - kontynuował Papież - jesteśmy mistrzami słuchania, ale pytam was: czy umiecie słuchać swojego serca? Zatrzymujesz się, by powiedzieć: "Ale jak wygląda moje serce? Czy jest zadowolone, czy jest smutne, czy czegoś szuka? Aby podejmować dobre decyzje konieczne jest słuchanie własnego serca.

Pojawienie się przyczynowości

Aby przygotować się do słuchania swojego wewnętrznego głosu, należy czytać biografie świętych. W nich łatwo dostrzec Boży sposób działania w życiu ludzi, dzięki czemu ich przykład prowadzi nas w naszych codziennych decyzjach. Interioryzując Ewangelię i życie świętych, człowiek uczy się dostrzegać, jak "Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, że przypadkiem, przypadkiem to mi się przytrafiło, przypadkiem zobaczyłem tę osobę, przypadkiem zobaczyłem ten film, to nie było zaprogramowane, ale Bóg działa poprzez wydarzenia nieprogramowalne, a także w niepowodzeniach: 'musiałem iść na spacer i miałem problem z nogami, nie mogę...'. Porażka: co mówi do ciebie Bóg? Co mówi do ciebie tam życie?" . Kierując się tą nadprzyrodzoną logiką, papież poradził wiernym, by byli "uważni na rzeczy nieoczekiwane".

To właśnie w niespodziewanych wydarzeniach często przemawia Bóg. "Czy Pan mówi do ciebie, czy diabeł mówi do ciebie? Ktoś jest. Ale jest coś dla rozeznać sięJak reaguję na niespodziewane rzeczy? Byłam taka spokojna w domu i "bang, bang", przyjeżdża teściowa i jak reagujesz z teściową? Czy to miłość, czy może coś innego w środku? I to ty dokonujesz rozeznania. Pracowałem w biurze i przychodzi kolega i mówi mi, że potrzebuje pieniędzy i jak reagujesz? Zobacz, co się dzieje, gdy doświadczamy rzeczy, których się nie spodziewamy i wtedy uczymy się poznawać swoje serce, jak się porusza. Rozeznanie to pomoc w rozpoznawaniu znaków, za pomocą których Pan daje o sobie znać w nieprzewidzianych sytuacjach, nawet nieprzyjemnych, jak to miało miejsce w przypadku rany nogi Ignacego.

Watykan

Asyż gościć będzie uczestników "Ekonomii Franciszka"

Raporty rzymskie-7 września 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Tysiące młodych ludzi spotka się w Asyżu z papieżem Franciszkiem w ramach projektu Gospodarka Francisco.

Tam papież wysłucha ich propozycji na przyszłość i podzieli się swoimi refleksjami na temat tego, jak gospodarka może budować bardziej sprawiedliwe społeczeństwo. 

Projekt Gospodarka Franciscojest inspirowana pragnieniem papieża, by włączyć młodych ludzi w odnowę globalnej gospodarki.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Niemiecka ścieżka synodalna obchodzi swoje czwarte zgromadzenie plenarne

W dniach od 8 do 10 września we Frankfurcie odbędzie się ponowne posiedzenie plenum ścieżki synodalnej. Główne propozycje stoją w jaskrawej sprzeczności z notą Stolicy Apostolskiej przesłaną w lipcu, zwłaszcza w odniesieniu do "nowych form zarządzania" diecezjami, które mają być wprowadzone.

José M. García Pelegrín-7 września 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Od 8 do 10 września we Frankfurcie odbędzie się nowa konferencja. Zgromadzenie Plenarne Niemieckiej Drogi Synodalnej. To już czwarta, po styczniu/lutym 2020, wrześniu/październiku 2021 i lutym 2002. Pierwotnie planowano, że będzie to ostatnie, ale już w lutym zdecydowano, że piąte i być może ostatnie Zgromadzenie Plenarne odbędzie się na początku 2023 roku.

Niezależnie od konkretnych kwestii, którymi zamierza się zająć, a do których odnosimy się przy okazji poprzedni montaż - "Forum na temat władzy i rozdziału władz w Kościele" we Frankfurcie przedstawia nową "ocenę" homoseksualizmu i katolickiej moralności seksualnej w ogóle; "opcjonalny" celibat dla kapłanów lub "otwarcie" dla kobiet wszystkich posług w Kościele - tak zwane "Forum na temat władzy i rozdziału władz w Kościele" we Frankfurcie przedstawia do drugiego czytania, czyli do "ostatecznego głosowania", dwie propozycje, których celem jest utrwalenie drogi synodalnej, nadanie jej trwałego charakteru lub, mówiąc słowami jednego z liderów Forum, "efektu dźwigni daleko wykraczającego poza drogę synodalną".

Propozycja "Konsultować i decydować wspólnie" przewiduje "radę synodalną diecezji" w celu "wspólnego omawiania i decydowania o wszystkich kwestiach ważnych dla diecezji". Ostatecznie chodzi o to, że decyzje istotne dla diecezji mają być podejmowane wspólnie przez biskupa i tę "demokratycznie" wybraną radę. W przypadku, gdy biskup nie "zgadza się" z decyzją podjętą przez radę, rada może "sprzeciwić się głosowi biskupa większością dwóch trzecich głosów".

Ostrzeżenie dla drogi synodalnej

Jest to właśnie najbardziej wyraźny aspekt, który skrytykował nota Stolicy Apostolskiej w lipcu ubiegłego roku. Tu przypomniano, że droga synodalna "nie jest uprawniona do zobowiązywania biskupów i wiernych do przyjęcia nowych form rządów". Nota wyraźnie zaznacza, że "nie byłoby dopuszczalne wprowadzanie nowych struktur lub oficjalnych doktryn w diecezjach przed osiągnięciem porozumienia na poziomie Kościoła powszechnego". Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób IV Zgromadzenie w ramach podróży synodalnej będzie próbowało rozwiązać tę sprzeczność. 

To samo dotyczy innego tekstu zaproponowanego do przyjęcia przez Zgromadzenie, zatytułowanego "Wzmocnienie synodalności w sposób trwały: Rada Synodalna dla Kościoła katolickiego w Niemczech". Taka "Rada Synodalna" miałaby nie tylko zadanie doradzania "w sprawie istotnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie", ale proponuje się, aby miała zdolność podejmowania "fundamentalnych decyzji o znaczeniu ponaddiecezjalnym w zakresie planowania duszpasterskiego, kwestii przyszłości i spraw budżetowych Kościoła, które nie są rozstrzygane na szczeblu diecezjalnym". Jej skład odpowiadałby składowi Zgromadzenia Synodalnego Drogi i miałaby ona "stały sekretariat, który miałby być odpowiednio obsadzony i finansowany". 

Kategorie polityczne

Według jednego z liderów Forum, jego funkcją była koordynacja prac Konferencji Episkopatu i Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. Implicite zatem stwierdza się, że Komitet Centralny otrzymuje ten sam poziom decyzyjności w Kościele, co Konferencja Episkopatu. To tłumaczy niezadowolenie, wyrażane wielokrotnie przez przedstawicieli "Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich", że Watykan zaprasza na rozmowy tylko biskupów, a nie osoby świeckie. Wydaje się, że kategorie, którymi się kierują, są kategoriami natury politycznej: to, czego by chcieli, to "dwustronne negocjacje" między Kurią Rzymską a niemiecką ścieżką synodalną lub radą.

Innym aspektem, który jest podkreślany w dniach poprzedzających IV Zgromadzenie, jest to, że droga synodalna "nie jest szczególną drogą niemiecką". Georg Bätzing (przewodniczący Konferencji Episkopatu) i Irme Stetter-Karp (przewodnicząca Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich). W publikacji na temat "procesów synodalnych Kościoła powszechnego" poszukuje się "porównywalnych rozważań, dynamik i pytań w innych krajach i regionach świata". 

Jak podaje KNA ("Katolicka Agencja Informacyjna"), Bätzing i Stetter-Karp dochodzą do wniosku, że "nie tylko w Niemczech istnieje zapotrzebowanie na większą przejrzystość i podział władzy, na bardziej rozwinięte i lepiej zakomunikowane relacje seksualne i etykę, na bardziej otwarty projekt przyszłości kapłańskiej egzystencji oraz na bardziej odpowiedzialną i widoczną rolę kobiet w Kościele".

Współuczestnicy podróży synodalnej w Niemczech

Taka wydaje się być "odpowiedź" na lipcową notę Stolicy Apostolskiej: niemiecka ścieżka synodalna szuka "współtowarzyszy" czy wręcz sojuszników, by podkreślić, że omawiane tam kwestie mają znaczenie także w "Kościele powszechnym", bo "Kościół powszechny to nie jest po prostu kuria watykańska", jak mówi przedstawiciel ścieżki synodalnej.

Z drugiej strony nie ustaje krytyka procesu synodalnego: listy nadsyłane przez biskupów lub przez konferencje biskupów, np. z Europy Północnej czy Polski, a także przez stowarzyszenia wiernych, np. "New Beginnings czy "Maryja 1.0", dołączają się do krytyki ze strony niektórych teologów. Na przykład szwajcarski teolog Martin Grichting - były wikariusz generalny diecezji Chur - opublikował niedawno w gazecie "Die Welt" artykuł zatytułowany "Nie można głosować nad istotą chrześcijaństwa".

Zdaniem tego teologa, droga synodalna "narzuca Kościołowi struktury demokratyczne, które atakują istotę chrześcijaństwa. Uważa się, że Kościół nie jest czymś właściwym dla Objawienia, więc pozostawia się go w rękach ludzi, którzy sami się upodmiotowili". Z urzędnikami związanymi z polityką i "inżynierią społeczną" oraz z większością biskupów "Kościół zdetronizował swojego Króla, samego Chrystusa". Zdaniem Grichtinga, droga synodalna "milcząco zakłada, że to nie samoujawniający się Bóg, a więc Ewangelia i tradycja Kościoła są dla niego decydujące, ale współczesny, postchrześcijański światopogląd".

Ludzie bez praw

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą trisomii 21, ale ostatecznie wynik jest ten sam: nie są uważani za ludzi. Nie zasługują na to, by je pokazywać, a tym bardziej pokazywać z radością.

7 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

że Europejski Trybunał Praw Człowieka uważa, że wykazanie, iż osoby niepełnosprawne są Zespół Downa nie powinny być pokazywane szczęśliwe i normalne byłyby kiepskim żartem w dystopijnym świecie, gdyby nie fakt, że są prawdziwe. Stało się to 1 września tego roku.

W istocie ten Trybunał, który zgodnie ze swoją nazwą i urzędem jest ostatecznym strażnikiem podstawowych praw jednostek, zdaje się nie uważać ludzi za ludzi, a przynajmniej za podmioty prawa. w dół. Filmik, o którym mowa, to cudo skierowane do przyszłej matki dziecka z zespołem Downa. Argumentem użytym przez Trybunał Praw Człowieka jest to, że takie podejście może sprawić, że kobiety, które zdecydowały się nie kontynuować ciąży, będą czuły się winne, skoro wiedziały, że dziecko może urodzić się z tą genetyczną mutacją.

Historię tego wyroku można znaleźć pod adresem. różne strony Nie będę się nad tym rozwodził. Przeraża mnie, jak ciało, które zrodziło się - jak kilka innych - z doświadczenia strasznych wojen światowych, a w szczególności straszliwego łamania praw człowieka, eksterminacji i systematycznych masakr dokonywanych przez ideologię nazistowską, jest w stanie kilkadziesiąt lat później rozróżnić ludzi, którzy zasługują na traktowanie i pokazywanie ich jako takich, od ludzi, którzy nie zasługują.

Żółte gwiazdki zostały zastąpione diagnozą trisomii 21, ale ostatecznie wynik jest ten sam: nie są uważani za ludzi. Nie zasługują na to, by pokazywać ich jako tych, którzy spełniają "ich standardy". Nie zasługują na szczęście. Nie mogą one, idąc za argumentem francuskiej Rady Audiowizualnej popartym przez ETPC, przypominać nam, że wszyscy mamy wady, nawet jeśli nie jesteśmy skośnoocy.

Trzeba im uniemożliwić przypomnienie sobie, że monochromatyczny i "wolny od w dół"pokolenie o najwyższym spożyciu antydepresantów, najwyższym wskaźniku samobójstw i największej liczbie młodych ludzi poniżej 20 roku życia, którzy uważają się za nieszczęśliwych".

Niecałe 100 lat zajął nam powrót do ograniczonych praw; do posiadania tych, którzy decydują, kto powinien, a kto nie powinien żyć, kto może, a kto nie może być szczęśliwy.

Dziś są to m.in. w dół ci, którzy nie mogą być szczęśliwi, jutro może to być głuchy, łysy, z lekką nadwagą, albo rodziny z dziećmi, albo nieuleczalnie chorzy, albo ci, którzy biorą anksjolityki, którzy nie mogą być szczęśliwi, bo uważa się, że może to wywołać poczucie winy u tych bez dzieci lub z depresją.

 Tak jak kiedyś dyskryminacja opierała się na kolorze skóry, akcencie czy regionie pochodzenia, tak dziś opiera się na - czasem nawet błędnym - badaniu prenatalnym.

Dzisiaj, w pierwszym świecie, w którym ci ludzie - którzy w przeszłości często nie wychodzili z domu - kończą karierę, pracują, mieszkają samotnie, rywalizują globalnie w sporcie, są modelami na wybiegach, a nawet pomagają w opiece nad rodziną, chce się ich znowu zamknąć w czterech ścianach za to, że są inni. Dla pokazania, że tak, różnorodny świat jest bogactwem, że oni też, tak jak ty i ja, czynią ten świat lepszym. 

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Happy end

6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Trzy miesiące temu skończyłem moją małą refleksję ".Strach przed guzem"Byłem w bardzo niskiej tonacji, w połowie ze strachu przed przesadną reakcją, a w połowie dlatego, że każdy chory przechodzi przez kolejne dobre i złe etapy, a w tym momencie musiałem być w jednym z tych pierwszych. Faktem jest, że okazałem się dobrym omenem, bo operacja przebiegła bez komplikacji, okres pooperacyjny przeszedłem z większym dyskomfortem niż bólem czy dolegliwościami, a na koniec lekarze ogłosili, że jestem wyleczony, bez innych zobowiązań niż minimalna kontrola co kilka miesięcy.

Kilka kropel (w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa) pozostało na pamiątkę, ale, krótko mówiąc, byłbym niewdzięczny, gdybym nie był wdzięczny wszystkim pracownikom służby zdrowia, którzy wyciągnęli mnie z kłopotów, kręgowi rodziny i przyjaciół, którzy wspierali mnie niestrudzenie i, last but not least, boskiej Opatrzności, która w tym przypadku przynajmniej trochę ścisnęła, ale nie utopiła mnie, dając mi przedłużenie, abym mógł kontynuować przez trochę czasu tutaj na dole.

Przypomina mi to historię opowiadaną o Walterze Matthau, jednym z moich ulubionych aktorów. Podobno cierpiał na chorobę serca i w trakcie kręcenia filmu dostał zawału. Kiedy został wypisany, ekipa filmowa przywitała go z oczekiwaniem. Wszedł ze złamaną twarzą i powiedział: "Lekarz dał mi trzy miesiące życia...". Po sprawdzeniu, że osiągnął zamierzony efekt, dodał: "...ale gdy dowiedział się, że nie mam pieniędzy, by mu zapłacić, dał mi jeszcze sześć miesięcy".

W każdym razie nie jest to temat, z którego można zacząć żartować, choć zawsze uważałem, że czarny humor jest lepszy od tragedii... o ile nie implikuje postawy denialistycznej wobec katastrofy, która, czy nam się to podoba, czy nie, jest nieuniknionym wynikiem całej ludzkiej egzystencji. Aby definitywnie uciec przed śmiercią, nie ma alternatywy dla religii, o czym dość dobrze wiedzą wszyscy ci, którzy uparcie ją atakują (religię, ma się rozumieć, bo ze śmiercią nie ma kto walczyć).

I słusznie, bo ateiści, agnostycy i w ogóle ludzie obojętni nie są nieświadomi, że my, wierzący, jesteśmy tu po to, by walczyć także o ich nieśmiertelność, a nawet o dobrą śmierć, którą - jak wyznają - tylko oni się przejmują. Zdaję sobie sprawę, że istnieją pewne torquemadas, które chcą zwiększyć liczbę skazanych na piekło, ale według mojego doświadczenia jako zwykłego wierzącego, gdyby to zależało od nas, wszyscy poszlibyśmy prosto do nieba, bez udręki i śmierci!

Wróćmy jednak na chwilę do mojego przeszłego doświadczenia i jego przypuszczalnie szczęśliwego wyniku. Szczęśliwy również z powodu szczerej radości, jaką wyraziło wielu przyjaciół, a nawet zwykłych znajomych, gdy przekazałem im dobrą nowinę. Byłem nieco pyskaty i uświadomiłem chyba zbyt wielu ludziom mój "romans", powodując więcej obaw niż było to konieczne. Musiałam więc być równie jednoznaczna, gdy wszystko układało się korzystnie, co było pokutą, którą z radością spełniłam.

Niejednokrotnie jednak wykrywałem u moich rozmówców lekką nutę nieufności, jakby mówili sobie: "Czy naprawdę wszystko jest w porządku? To nie jest fałszywy negatyw, prawda? Mówię "fałszywie negatywne", bo w sprawach związanych ze zdrowiem pożądane jest, aby wszystko okazało się negatywne, za przyzwoleniem van Gaala, tego holenderskiego trenera Barcelony, który zawsze powtarzał: "Trzeba być pozytywnym, nigdy negatywnym".

Jak mówię, w najbardziej zmartwionych, najbliższych mi osobach wykryłem pewien niepokój: z tym rakiem to wiadomo. "Mówisz, że radzisz sobie bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak jest. Ale zobaczymy jak sobie radzisz za pół roku, albo za rok, albo za dwa...". No cóż, szczerze mówiąc, wszystko zależy od tego, jak długo trwa oczekiwanie, bo przypuszczam, że jeśli przeżyję trzydzieści lat, to będę miał ponad sto i, o ile nie nastąpiło kilka rewolucji medycznych, będę naprawdę wykończony.

Jedyne miecze Damoklesa, które się liczą, to te, które grożą, że w każdej chwili na ciebie spadną. I tu właśnie jesteśmy. Przyznałem się w poprzednim wpisie, że jestem takim samym hipochondrykiem jak następny człowiek. Zdarzało mi się, że w niektóre noce, kiedy sen trwał nieco dłużej niż zwykle, mówiłem sobie: "Cóż, jeśli to prawda, że mój rak prostaty został stłumiony w zarodku, to kto może mnie zapewnić, że nie mam w sobie kolejnego raka okrężnicy, płuc czy gardła? W końcu jeden koszyk powstaje ze stu.

Może powinienem poprosić o dokładne badania...". Ale, nie, nie, NIE. Jeśli jest potrzeba rezonansu magnetycznego, tomografii komputerowej, kolonoskopii czy czegokolwiek innego, niech lekarz pierwszego kontaktu będzie tym, który o nie poprosi. Nie ja. Jak mówią Włosi (pominę brzydkie słowo): "Mangiare bene, ... forte e non avere paura della morte". My Hiszpanie jesteśmy mniej ekspresyjni i ujmujemy to tak: "¡A vivir, que son dos días!

Po zastanowieniu można jednak wyciągnąć coś pozytywnego z tych fałszywych negatywów. Jedną z moich ulubionych płyt (z czasów, gdy mieliśmy płyty) jest recital arii Bacha i Haendla w wykonaniu wielkiego artysty Katheleen Ferrierzmarł na raka w wieku 41 lat. Było to jej ostatnie nagranie, a wrażenie zrobiło na mnie świadectwo jej producenta płyt na odwrocie okładki:

Podczas popołudniowej sesji 8. odebrano wiadomość telefoniczną ze szpitala, w którym Katheleen przeszła niedawno badania lekarskie. Nigdy nie widziałem, by wyglądała bardziej promiennie niż wtedy, gdy kilka minut później wróciła na scenę. "Mówią, że jestem całkowicie w porządku, kochanie", powiedziała z akcentem Lancashire, do którego powracała w chwilach wielkiej radości lub humoru. Następnie zaśpiewała "He was despised" z takim pięknem i prostotą, że wierzę, że nigdy nie było i nie będzie to przewyższone.

8 października 1953 roku, dokładnie rok po ostatniej sesji, zmarł w University College Hospital.

I teraz pojawia się pytanie: czy lekarz popełnił błąd w postawieniu diagnozy, czy pobożnie wprowadził pacjentkę w błąd, czy po prostu nie chciała wiedzieć, co jej się mówi? Teraz, po zastanowieniu, czy to naprawdę ma znaczenie, jaka jest prawidłowa odpowiedź? Mogła też zostać potrącona przez autobus, gdy wychodziła ze studia nagraniowego, albo wiele innych możliwości. Liczy się to, że - czy o tym wiedziała, czy nie - pożegnała się z życiem mistrzowskim i pamiętnym wykonaniem tej pięknej arii z Mesjasza, być może najwspanialszego oratorium, jakie kiedykolwiek skomponowano.

Nie sądzę, że ani ja, ani prawie nikt inny nie będzie w stanie wejść na szczyt o podobnej wysokości bez względu na to, ile lat będziemy żyć i jak bardzo będziemy się starać. Jedną rzeczą, która jest pewna, jest to, że Katheleen, skorodowana przez chorobę, nigdy nie czuła się tak żywa i tak bliska pełni, jak przez te kilka minut, wiedząc, jak wiedziała, że jest w pełni zdrowa i może wykonać w całej prostocie i doskonałości to, po co przyszła na ten świat. Tak też zrobił. Nie proszę o większą łaskę dla siebie ani dla nikogo innego czytającego te wiersze. Czas to najmniejszy problem.

Watykan

Zakon Maltański odnawia się: ogłoszono nową Kartę Konstytucyjną

Po kryzysie w Zakonie Maltańskim w 2016 roku papież Franciszek promulgował właśnie nowe konstytucje, w oczekiwaniu na potwierdzenie normalności tego długiego procesu przez Kapitułę Generalną w styczniu 2023 roku.

Giovanni Tridente-6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Zakończyła się pierwsza faza zawiłej sprawy, w którą zaangażowany jest historyczny i szeroko rozpowszechniony Suwerenny Wojskowy Zakon Szpitalny św. Jana Jerozolimskiego, z Rodos i Malty (S.M.O.M.), znany po prostu jako "...the Sovereign Military Hospitaller Order of St.Zakon Maltański"od kilku lat, co najmniej od 2016 roku, w tych dniach dobiegła końca.

Papież Franciszek bowiem własnym dekretem, który wszedł w życie 3 września, promulgował nową kartę konstytucyjną zakonu i odpowiadający jej Kodeks Melitense, odwołując jednocześnie wysokie urzędy i rozwiązując Suwerenną Radę. Dokument jest już dostępny na stronie internetowej organizmu.

Teraz rozpoczyna się drugi etap, który doprowadzi S.M.O.M. do wewnętrznej odnowy, która zajęła co najmniej siedem lat i liczne perypetie, aby zidentyfikować warunki z nową Konstytucją. Sam Papież wyznaczył 25 stycznia 2023 r., święto Nawrócenia św. Pawła, jako datę Nadzwyczajnej Kapituły Generalnej, która zgodnie z rozporządzeniem zatwierdzonym przez Papieża ma mianować nowe kierownictwo Zakonu, w tym Wielkiego Mistrza - wakującego od 2020 r. po śmierci Fra' Giacomo Dalla Torre del Tempio di Sanguinetto.

W międzyczasie ukonstytuowała się tymczasowa Suwerenna Rada składająca się z 13 członków, która ma wspierać specjalnego delegata papieża (kardynała Silvano Maria Tomasi) i porucznika Wielkiego Mistrza (Fra' John T. Dunlap), który nadal pełni swoją funkcję, w przygotowaniu Kapituły Generalnej, której ten ostatni będzie współprzewodniczył.

Historia Zakonu

Zakon Maltański ma wielowiekową historię sięgającą pierwszego wieku drugiego tysiąclecia. Od 1113 roku jest uznawana za podmiot prawa międzynarodowego i utrzymuje stosunki dyplomatyczne z ponad 100 państwami, z Unią Europejską oraz jest stałym obserwatorem przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jest to katolicki świecki zakon działający w 120 krajach, gdzie zajmuje się głównie działalnością charytatywną, medyczną, społeczną i humanitarną. Zorganizowana jest w 11 przeoratów, 48 Stowarzyszeń Narodowych, 133 misje dyplomatyczne, 33 korpusy pomocowe i 1 agencję pomocy międzynarodowej, a także zarządza licznymi szpitalami, centrami medycznymi i specjalistycznymi fundacjami.

Jana Jerozolimskiego", nadając wagę suwerenności i niezależności tej pierwszej wspólnocie klasztornej, która od pół wieku (1048) opiekowała się ubogimi pielgrzymami w jerozolimskim szpitalu, i przekształcając ją w świecki zakon. Pierwszym przywódcą i Wielkim Mistrzem był bł. Fra' Gerard, pochodzący ze Scala, kilka kilometrów od Amalfi w południowych Włoszech.

Nowa Karta Konstytucyjna zawiera cele Zakonu, które odnoszą się przede wszystkim do promowania "chwały Bożej i uświęcenia jego członków" poprzez obronę wiary oraz opiekę nad ubogimi i cierpiącymi "w służbie Ojca Świętego". Jego członkowie są prowadzeni "do bycia wiarygodnymi uczniami Chrystusa", a cały Zakon "daje świadectwo chrześcijańskim cnotom miłości i braterstwa".

Rozwój sytuacji w ostatnich latach

Wielokrotnie Stolica Apostolska interweniowała u Rycerzy Maltańskich, aby potwierdzić ich tożsamość i pomóc im przezwyciężyć kryzysy, o czym informuje papież Franciszek w swoim najnowszym dekrecie. I tak też się stało podczas tego pontyfikatu, zgodnie z serią perypetii stanowiących wewnętrzny podział jego członków, który rozpoczął się od wstępnej defenestracji jednego z poprzednich wielkich kanclerzy (Albrechta Freiherra von Boeselagera) w grudniu 2016 r.

Wówczas patronat nad zakonem powierzono kardynałowi Raymondowi Leo Burke (mianowanemu przez papieża Franciszka 8 listopada 2014 r.), który już od 2011 r. był jego członkiem. Celem tego stanowiska jest reprezentowanie papieża i promowanie duchowych interesów zakonu, a także utrzymywanie relacji ze Stolicą Apostolską. Wielkim Mistrzem Zakonu był Fra' Matthew Festing.

W tym momencie, między końcem 2016 r. a początkiem 2017 r., pojawiły się pierwsze nieporozumienia, które w kolejnych latach miały doprowadzić do różnych działań papieża na rzecz całkowitej reorganizacji zakonu i jego relacji ze Stolicą Apostolską.

Prowizorki, jak wspomniano wyżej, można prześledzić po wymuszonym odwołaniu na początku grudnia 2016 r. wielkiego kanclerza Boaselagera, oskarżonego o to, że w poprzednich latach rozdawał prezerwatywy podczas inicjatywy humanitarnej w Myanmarze. Bronił się twierdząc, że nie wiedział o sprawie, że została ona rozstrzygnięta na szczeblu lokalnym i że interweniował, gdy tylko się o niej dowiedział.

Ówczesny kardynał Patronus poinformował o tym papieża, prawdopodobnie w celu uzyskania jego poparcia dla decyzji o odwołaniu wielkiego kanclerza Boaselagera, ale wydaje się, że w liście do Burke'a i zakonu papież, podkreślając moralną ważność sprawy, wezwał do "dialogowego" rozwiązania w celu zrozumienia przyczyn incydentu, bez szczególnego wstrząsu. Jednak taka praktyka nie miała miejsca. Para posłań z Sekretariatu Stanu, podpisana przez kardynała Pietro Parolina, została następnie skierowana do Wielkiego Mistrza, aby podkreślić to, do czego wzywał Papież: "dialogu na temat sposobu podejścia do każdego problemu i jego rozwiązania".

Prośba papieża

W tym momencie, kilka tygodni później, 22 grudnia 2016 r., papież powołał do zbadania sprawy pierwszą komisję śledczą, w skład której weszli m.in. ówczesny monsignor Silvano Maria Tomasi i jezuicki kanonista Gianfranco Ghirlanda, obaj teraz kardynałowie.

W styczniu 2017 roku nastąpił nowy etap afery - rezygnacja Wielkiego Mistrza Festinga, stanowiska zajmowanego zwykle dożywotnio, zażądana przez papieża po tym, jak sam przywódca zakonu sprzeciwił się papieskiej komisji, domagając się pełnej autonomii dla Rycerzy Maltańskich i zaprzeczając jakiejkolwiek współpracy.

W następnym miesiącu papież Franciszek, "w związku z kapitułą nadzwyczajną, która ma wybrać nowego wielkiego mistrza" S.M.O.M., mianuje delegatem specjalnym ówczesnego zastępcę ds. ogólnych Sekretariatu Stanu, kardynała Angelo Becciu, wezwanego do współpracy z tymczasowym porucznikiem "dla większego dobra zakonu i pojednania wśród wszystkich jego elementów, zakonnych i świeckich".

2 maja 2018 roku Fra' Giacomo Dalla Torre, osoba zrównoważona i doskonały mediator między wrażliwością i wewnętrznymi konfliktami, został wybrany Wielkim Mistrzem, ale zmarł przedwcześnie 29 kwietnia 2020 roku. W międzyczasie papież odnowił nominację Becciu, aby kontynuować "drogę odnowy duchowej i prawnej" Zakonu, ale proces ten został przerwany przez jego rezygnację po głośnej aferze "Palace of London". Jego następcą 1 listopada 2020 r. został skalabrynianin Silvano Maria Tomasi, z zadaniem kontynuowania urzędu "do zakończenia procesu aktualizacji Karty Konstytucyjnej".

11 listopada 2020 r. zakon zdecydowaną większością głosów wybrał nowego wielkiego mistrza porucznika, Fra' Marco Luzzago, który również zmarł z powodu choroby 8 czerwca br. W następnym tygodniu papież Franciszek mianował kanadyjskiego Fra' Johna Dunlapa nowym porucznikiem, uznając, że zakon "przeżywa nowy moment konsternacji i niepewności".

Miesiące później zakon zakończył proces reformy konstytucyjnej i przygotowuje się do odprawienia nadzwyczajnej kapituły generalnej 25 stycznia, w nadziei papieża Franciszka, że uda się wreszcie zabezpieczyć jedność "i większe dobro" S.M.O.M.

Świętość Kościoła a rzeczywistość grzechu

Redakcja do numeru 719 magazynu drukowanego. Wrzesień 2022 r. 

Rzeczywistość grzechu jest niezaprzeczalna, ale to nie oznacza, że Kościół przestał być święty. Te dwie rzeczywistości razem pozwalają prawidłowo zrozumieć zawarte w Credo potwierdzenie świętości Kościoła.

6 wrzesień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Od pewnego czasu społeczeństwo, a w nim Kościół, jest świadkiem fal informacji, które napełniają go zakłopotaniem i smutkiem w obliczu poważnych skandali różnego rodzaju, lub mniej skandalicznych, ale niezbyt wzorowych zachowań, albo po prostu w obliczu grzechów i ludzkich ułomności chrześcijan. 

Oczywiście, ochrzczeni mają więcej motywów i więcej pomocy do czynienia dobra i powinni lepiej znać cel, do którego wzywa ich stan jako wyznawców Chrystusa, czyli świętość. W szczególności obowiązek dawania przykładu jest większy w przypadku tych, którzy w jakiś sposób reprezentują Kościół publicznie. 

W pierwszej kolejności sytuacje te uświadamiają nam, że jeśli chodzi o możliwości czynienia zła, to wszyscy ludzie są równi. Ale oprócz tego, a przede wszystkim, muszą one służyć uświadomieniu ochrzczonemu konieczności naprawy swojego postępowania pod wieloma względami, nawrócenia i pokuty, uciekania się do Bożego miłosierdzia, korzystania z łaski ofiarowanej w sakramencie spowiedzi; jeśli zna się swoją oczywistą osobistą ułomność, wszystko to jest nierozerwalnie związane z prawdziwym pragnieniem postępu na drodze Jezusa Chrystusa. Pismo Święte określa życie ludzkie jako "milicję", w której każdy zmaga się z samym sobą. Świętość, do której wszyscy jesteśmy powołani, nie jest rzeczywistością, która przychodzi automatycznie przez sam fakt bycia "katolikiem". Jego ukoronowanie przyjdzie na końcu, a będzie to po sądzie, w którym każdy będzie wypróbowany przez swoje uczynki. 

A co z Kościołem jako takim, tym, który w Credo ogłaszamy jako "święty"? 

W jakim sensie używamy tego wyrażenia od początków chrześcijaństwa? Przede wszystkim, czy to przypisanie "świętości" ma jeszcze dzisiaj zastosowanie? W następstwie nadużyć, błędów itp. w jakim stopniu to twierdzenie jest naruszone, czy wymaga korekty? Niektórzy odczuwają reakcję intelektualną podobną do tej, jaką mieli ci, którym trudno było nadal mówić o Bogu po Auschwitz; inni mogą myśleć, że świętości można "wymagać" od katolików, tak jakby jedynym możliwym Kościołem był ten czysty; będą też tacy, którzy ufają, że najbardziej odpowiednie środki dyscyplinarne i prawne rozwiążą problemy. 

Teraz, jak często wyjaśnia Franciszek, reforma Kościoła, o ile jest właściwa i właśnie po to, by była skuteczna, musi rozpocząć się od reformy serc, każdego człowieka.

AutorOmnes

Więcej