Wojna na Ukrainie jest wszędzie, także w mediach społecznościowych. Jak napisał na Twitterze papież Franciszek w 11 językach, w tym po ukraińsku i rosyjsku, "...wojna na Ukrainie jest wszędzie, nawet w mediach społecznościowych".W imię Boga, przestańcie! Pomyśl o dzieciach".W ostatnich dniach krążyło zdjęcie małej dziewczynki zrobione przez jej ojca: obraz, który przejdzie do historii jako emblemat wszystkiego, co było fałszywe w tym konflikcie. Odnoszę się do dziewięcioletniej ukraińskiej dziewczynki ssącej lizaka i trzymającej karabin. Ojciec włożył w ręce córki własny, rozładowany karabin i sztucznie skonstruował obraz ze wszystkimi jego elementami i postawami - łącznie z lizakiem - jako emblemat przeciwko rosyjskiej inwazji. Powiedział to, ale wiele osób nie zdawało sobie z tego sprawy i brało to za prawdę. Trafiła na pierwsze strony wielu gazet i w wielu miejscach stała się symbolem grozy wojny: ale nie zgodnie z intencjami ojca, nie jako obraz prężnej dumy przeciwko najeźdźcy, ale jako kolejny dowód na to, jak tragedia rozpętana przez agresję Putina może wypaczyć każdą relację i zatruć wszystko i wszystkich. Bardzo poważna lekkomyślność, którą popełnia wielu ludzi influencerzy zamieszczając na portalach społecznościowych filmy i zdjęcia swoich małoletnich dzieci wyłącznie w celu zdobycia rozgłosu, a tym samym pieniędzy, staje się w tym przypadku przemocą nie do przyjęcia. Ta dziewięcioletnia dziewczynka, której ojciec włożył do ręki karabin, została przekształcona w "dziecko-żołnierza" w sposób niepodobny do jej bezimiennych rówieśników, którzy giną z dala od Europy w tysiącach konfliktów w Trzecim Świecie. Pozostaje tylko konieczność przeproszenia wszystkich dzieci wykorzystywanych i maltretowanych w logice wojny, nawet przez jej własnego ojca i nawet w najlepszych intencjach.
Mała wiara do robienia wielkich rzeczy. 27. niedziela czasu zwykłego (C)
Andrea Mardegan komentuje czytania z 27 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Wiara to temat, który łączy czytania tej niedzieli. Prorok Habakuk dialoguje z Bogiem, próbując zrozumieć sens wydarzeń historii, zwłaszcza tych dramatycznych, przemocy, nieprawości, ucisku, kłótni, kradzieży, sporów. I wydaje się, że Bóg nie interweniuje i nie zbawia. Ale wiara w Niego, dla sprawiedliwego, staje się źródłem życia: pozwala mu ufać w odpowiedź i rozwiązanie, które na pewno nadejdzie, w wyznaczonym czasie.
Paweł powtarza tę koncepcję w liście do Rzymian i w liście do Galatów: "Sprawiedliwy będzie żył z wiary". Wiara zatem jako źródło odczytywania trudności historii w dialogu z Bogiem, co prowadzi do uchwycenia Jego spojrzenia na historię, jak czyni to Habakuk. Bliskim kontekstem słów Pawła w drugim liście do Tymoteusza jest pamięć "o twojej szczerej wierze, która najpierw zakorzeniła się w twojej babce Lidii i twojej matce Eunice, a jestem pewien, że i w tobie". Wiara, którą Paweł poleca Tymoteuszowi zachowywać i dawać o niej świadectwo, nie wstydząc się trudnych konsekwencji, jakie za sobą niesie, jak np. uwięzienie samego Pawła.
Jezus mówił do swoich o skandalach, których należy unikać i grzesznikach, którym należy przebaczać także do siedmiu razy dziennie, a apostołowie zdają sobie sprawę, że czekające ich zadanie jest bardzo trudne. Czują, że ich wiara jest niewystarczająca, więc proszą Jezusa o jej zwiększenie: zrozumieli, że jest ona darem Boga. Jezus w swojej odpowiedzi daje do zrozumienia, że to nie jest kwestia ilości, wystarczy wiara tak mała jak ziarnko gorczycy. Jest to obraz, którego Jezus użył już z nimi, mówiąc o Królestwie, które potem rozwija się jak drzewo liściaste. Ale nawet gdy wiara jest tak mała jak to ziarno, wystarczy, by wyrwać drzewo morwowe, o głębokich korzeniach i dlatego trudne do wyrwania, i zrobić coś nie do pomyślenia, jak zasadzenie go w morzu. W historii Kościoła wydarzyło się wiele rzeczy nie do pomyślenia. Apostołowie nie muszą się martwić: nawet początkowa wiara rodzi cuda łaski i pozwala im uczestniczyć w Bożym panowaniu nad stworzonymi rzeczywistościami, stawiając ich w służbie Królestwa. Ta sama mała wiara pomaga im służyć Bogu, nie żądając żadnych ziemskich nagród. Pomaga im widzieć siebie jako "nieużytecznych sług" i nie oczekiwać, że pan będzie im służył, gdy będą zmęczeni. Ale słyszeli też od Jezusa przypowieść, w której mówi coś zupełnie przeciwnego: wierni i czujni słudzy zostają zaproszeni przez swego pana, by zasiąść do stołu po jego powrocie, a on sam idzie dalej, by im służyć. Rozumieją więc, że Jezusowi chodzi o wewnętrzną postawę wiary i pokory, która czyni ich wiernymi i przebudzonymi. Wtedy Pan, wbrew temu, co powiedział, przyjdzie im służyć i będą błogosławieni.
Homilia na czytania z 25. niedzieli miesiąca
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
"Wielka symfonia modlitwy" w ramach przygotowania do Jubileuszu 2025 r.
W liście skierowanym do przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji papież Franciszek zapowiada klucze do zbliżającego się Jubileuszu 2025, którego mottem będzie Pielgrzymi nadziei i będzie poprzedzony rokiem poświęconym modlitwie.
Tłumaczenie artykułu na język włoski
Kilka tygodni temu Omnes ogłosił w wydaniu internetowym temat kolejnego Jubileuszu Kościoła powszechnego, który będzie obchodzony w 2025 roku, Pielgrzymi nadziei. Informacja ta, mało podawana przez inne media, pojawiła się podczas prywatnej audiencji, jaką papież Franciszek odbył z przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji Rino Fisichelli.
W połowie lutego zapowiedział to sam Papież, publicznie przekazując po raz pierwszy pewne szczegóły i życzenia dotyczące nadchodzącego Roku Świętego, w liście skierowanym do samego biskupa Fisichelli i upublicznionym przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.
W naszych przewidywaniach daliśmy jasno do zrozumienia, że oprócz tematu i logistycznego aspektu przygotowania wydarzenia, w którym miliony wiernych z całego świata zbiegną się do Rzymu, centrum chrześcijaństwa, konieczna jest również refleksja nad drogą duchowego przygotowania, które będzie mu towarzyszyć.
Najbardziej bezpośredni precedens, Wielki Jubileusz roku 2000, został w rzeczywistości przygotowany przez św. Jana Pawła II sześć lat wcześniej, w 1994 roku, słynnym listem apostolskim Tertio Millennio Adveniente.
Tekst opublikowany niedawno przez papieża Franciszka idzie właśnie w kierunku zabezpieczenia i wzmocnienia duchowego wymiaru Jubileuszu, wydarzenia, które należy przeżyć "...".jako szczególny dar łaski, charakteryzujący się odpuszczeniem grzechów, a w szczególności odpustem, będącym pełnym wyrazem miłosierdzia Bożego."jak to było zawsze od pierwszego Roku Świętego 1300 zwołanego przez papieża Bonifacego VIII.
Wiara, nadzieja i miłość
Właśnie z tego powodu Ojciec Święty sugeruje, aby Dykasteria ds. Ewangelizacji znalazła najwłaściwsze sposoby i środki do przeżycia długo oczekiwanego doświadczenia "...".z intensywną wiarą, żywą nadzieją i działającą miłością".
Ogólna dewiza będzie, jak przewiduje również Omnes, Pielgrzymi nadzieiPapież pisze w liście do Fisichelli: "Ma to być znak nowej epoki.nowej odnowy, którą wszyscy uważamy za pilnie potrzebną". Właśnie dlatego, że wychodzimy z dwóch lat charakteryzujących się epidemią, która zakłóciła również duchowy dobrobyt ludzi, przynosząc śmierć, niepewność, cierpienie, samotność i wszelkiego rodzaju ograniczenia. Franciszek podaje też jako przykłady kościoły, które są zmuszone do zamykania biur, szkół, zakładów pracy i miejsc wypoczynku.
"Musimy podtrzymywać płomień nadziei, który został nam dany, i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby odzyskać siłę i pewność, by patrzeć w przyszłość z otwartym umysłem, ufnym sercem i szeroką perspektywą." to perspektywa zaproponowana przez Ojca Świętego. Wizja otwartości i nadziei, w istocie, którą można osiągnąć jedynie poprzez ponowne odkrycie skutecznego powszechnego braterstwa, przede wszystkim poprzez słuchanie najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych, którzy powinni być uprzywilejowaną publicznością Jubileuszu 2025 roku.
"Te podstawowe aspekty życia społecznegoNależy zatem połączyć duchowy wymiar "..." z duchowym wymiarem "...".pielgrzymkaNie wolno zaniedbać "piękna stworzenia i troski o wspólny dom, poprzez które - jak pokazuje wielu młodych ludzi w wielu częściach świata - można również ukazać istotę "wspólnego domu".wiary w Boga i posłuszeństwa Jego woli".
Czwórka z Soboru Watykańskiego II
W tym miejscu papież Franciszek proponuje, aby za wzór drogi przygotowania przyjąć cztery konstytucje Soboru Watykańskiego II, Dei Verbum na boskim objawieniu, Lumen Gentium o tajemnicy i pokroju Kościoła i Ludu Bożego, Sacrosanctum Concilium w sprawie liturgii i Gaudium et Spes na temat projekcji Kościoła w świecie współczesnym, wzbogacony o cały wkład magisterialny ostatnich dziesięcioleci z kolejnymi papieżami, aż po dzień dzisiejszy.
Wielka symfonia modlitwy
W oczekiwaniu na odczytanie Bulli ze szczegółowymi wskazaniami dotyczącymi obchodów Jubileuszu, które zostaną opublikowane później, Papież proponuje, aby rok poprzedzający wydarzenie jubileuszowe poświęcić "obchodom Jubileuszu".do wielkiej "symfonii" modlitwy"ponieważ przed wyruszeniem do miejsca świętego należy "odzyskać pragnienie przebywania w obecności Pana, słuchania Go i oddawania Mu czci.".
Ostatecznie modlitwa musi być pierwszym krokiem w pielgrzymce nadziei, przez intensywny rok".w którym serca mogą być otwarte na przyjęcie obfitości łaski, czyniąc "....Ojcze naszModlitwa, której nauczył nas Jezus, program życia każdego z jego uczniów.".
Pierwsza ocena podróży synodalnej
Pod względem słuchania i powszechnego zaangażowania całego Kościoła, proces synodalny, który w tym pierwszym roku obejmuje Kościoły lokalne, posuwa się naprzód z satysfakcją. W niedawnej nocie Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów czytamy, że 98 % Konferencji Episkopatów i Synodów Kościołów Wschodnich na całym świecie wyznaczyło osobę lub zespół zajmujący się procesem synodalnym.
Według danych zebranych podczas różnych spotkań online z liderami synodu, istnieje również wielki entuzjazm ze strony świeckich i życia konsekrowanego. "To nie jest przypadek".czytamy w notatce, "że podjęto niezliczone inicjatywy, aby promować konsultacje i rozeznanie eklezjalne na różnych terytoriach".. Wiele z tych świadectw jest zbieranych w odpowiednim czasie na stronie internetowej www.synodresources.org.
Sukcesem okazuje się także multimedialna inicjatywa poświęcona modlitwie za Synod. www.prayforthesynod.va - która powstała we współpracy z Papieską Globalną Siecią Modlitwy oraz Międzynarodową Unią Przełożonych Generalnych, która również korzysta z aplikacji o nazwie Kliknij, aby się modlićproponowane są intencje modlitewne napisane przez wspólnoty monastyczne i kontemplacyjne, nad którymi każdy może medytować.
Na drodze synodalnej nie brakuje wyzwań, m.in. "obawy i powściągliwość niektórych grup wiernych i duchowieństwa"i pewną nieufność wśród świeckich".którzy wątpią, że ich wkład jest naprawdę brany pod uwagę". Do tego dochodzi utrzymująca się sytuacja pandemii, która nadal nie sprzyja spotkaniom twarzą w twarz, które niewątpliwie są o wiele bardziej owocne w dzieleniu się i wymianie. Nie jest przypadkiem, zastanawia się Sekretariat Synodu, że konsultacja Ludu Bożego "... nie jest sprawą przypadku".nie można sprowadzić do prostego kwestionariusza, ponieważ prawdziwym wyzwaniem synodalności jest właśnie wzajemne słuchanie i wspólnotowe rozeznawanie.".
Przypomina to również o czterech aspektach, których nie należy lekceważyć: specyficzne kształcenie w zakresie słuchania i rozeznawania, co nie zawsze jest normą; konieczność unikania autoreferencji w spotkaniach grupowych, ceniąc w zamian doświadczenia każdego ochrzczonego; większe zaangażowanie młodzieży, a także tych, którzy żyją na marginesie rzeczywistości kościelnej; próba przezwyciężenia dezorientacji wyrażanej przez część duchowieństwa.
Krótko mówiąc, oprócz radości i dynamizmu, jakie niewątpliwie wzbudza nowość procesu synodalnego, nad całym procesem należy pracować cierpliwie, aby każdy ochrzczony mógł rzeczywiście na nowo odkryć siebie jako istotnego członka Ludu Bożego.
Muzeum pozwalające poznać i cieszyć się Biblią w sercu Waszyngtonu.
Mija piętnaście lat od otwarcia Muzeum Biblii. Pedagogika jej wystaw pomaga zwiedzającym zrozumieć historie i proces pisania najlepiej sprzedającej się książki w historii.
"Uważamy te prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie są stworzeni równymi, że zostali obdarzeni przez swego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami, wśród których są życie, wolność i dążenie do szczęścia". (4 lipca 1776). Początek Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki zawiera wielkie ideały, których tysiące Amerykanów broniło na przestrzeni dziejów. Budynki, ulice, place i ogrody stolicy USA, Waszyngtonu, oddają im hołd pomnikami upamiętniającymi ich wpływ na kształtowanie narodu. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na przywołanie innego decydującego czynnika: Biblia. Muzeum Biblii, położone zaledwie kilka przecznic od National Mall, otworzyło swoje podwoje, by służyć temu celowi.National Mall), rozległy teren ogrodu otoczony muzeami Smithsonian, pomnikami narodowymi i miejscami pamięci.
Tylko sieć muzeów Smithsonian Institution (Smithsonian), obejmuje 19 muzeów, galerii, a nawet zoo.
Muzeum XXI wieku
Na stronie Muzeum Biblii otworzył swoje podwoje w listopadzie 2017 roku. Jest to siedmiokondygnacyjny budynek o powierzchni prawie czterech tysięcy metrów kwadratowych. Na wystawie znajdują się przedmioty obejmujące 4000 lat historii chrześcijaństwa i Słowa Bożego, od replik zwojów znad Morza Martwego do Biblie przywiezione przez pierwszych pielgrzymów na statku Mayflower (1620) i Biblie pierwszych osadników. Muzeum posiada wystawy czasowe i stałe. Wśród tych ostatnich są: Wpływ Biblii (I piętro); Opowieści z Biblii (III piętro); Historia Biblii (IV piętro). W salach wystawowych podziwiać można najnowocześniejsze technologie, zapewniające zwiedzającym wciągającą i kompleksową lekturę prezentowanych tematów. Muzeum oferuje również wirtualną wycieczkę po chrześcijańskich zabytkach, takich jak Ziemia Święta czy ulice Galilei w czasach Jezusa.
Wpływ Biblia w Ameryce Północnej i na całym świecie
Jaki wpływ ma Biblia w konfiguracji politycznej USA? Kolekcja z drugiego piętra, "The Impact of the Biblia"Historia Stanów Zjednoczonych" ma za zadanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie można zrozumieć amerykańskiej historii bez zrozumienia wpływu, jaki miał Biblia w kształtowaniu narodu. Ta część rozpoczyna się zatem od przybycia pierwszych pielgrzymów do Plymouth w stanie Massachusetts w 1620 r. i śledzi ich historię aż do czasów współczesnych. Przedstawia również ogromny wpływ, jaki święta księga wywiera na dzisiejszy świat, w filmach, muzyce, literaturze, a nawet modzie.
Muzeum opowiada o różnych wyznaniach chrześcijańskich, które osiedliły się w 13 koloniach oraz o głębokich różnicach, które istniały między nimi i które wpływały na formę rządu i społeczeństwa. Na przykład Północ (New Hampshire, Massachusetts, Connecticut) została zasiedlona przez purytanów, którzy nie tolerowali współżycia z innymi religiami czy wyznaniami. Natomiast Rhode Island było osadą założoną przez baptystów i kwakrów, którzy byli znacznie bardziej tolerancyjni wobec innych wyznań na swoim terytorium.
Omawiając chrześcijaństwo 13 kolonii w XVIII wieku, część poświęcona jest okresowi zwanemu Wielkie Przebudzenie czy Wielkie Przebudzenie Ewangeliczne (1730-1760), które spowodowało przypływ zainteresowania religijnego. Prowadzili ją protestanccy przywódcy, którzy przenosili się z kolonii do kolonii, aby głosić. Do najwybitniejszych przywódców należał anglikański pastor George Whitefield. Muzeum Biblii mówi o tej liczbie: "Szacuje się, że 20 000 osób słyszało jego przemówienie podczas jednego tylko spotkania w Boston Commona było to tylko jedno z ponad 18 000 kazań, które wygłosił. Whitefield ożywił biblijne historie w tak fascynujący sposób, że jego słuchacze krzyczeli, szlochali, a nawet mdleli. Przechodząc dalej dochodzimy do bolesnego okresu niewolnictwa i walki z tą plagą, od jej początków do praw obywatelskich w latach 60-tych. Cieniem na tym okresie kładzie się dodatkowo wiedza, że. Biblia nie zawsze służyła do rozbudzania żarliwości i pobożności, ale do utrwalania systemu niewolniczego. Na początku XIX wieku istniała zmieniona wersja Bibliaznanej jako "Biblia niewolników". Opublikowana w Londynie w 1807 roku, była wykorzystywana przez niektórych brytyjskich kolonizatorów do nawracania i edukowania zniewolonych Afrykanów. Pomijał on fragmenty i całe księgi ze świętej księgi.
Opowieści z Biblia
Trzecie piętro ma na celu zabranie zwiedzającego w wirtualną podróż po Starym i Nowym Testamencie. W pierwszej części można odbyć wirtualny spacer po najważniejszych wydarzeniach Starego Testamentu, takich jak historia Arki Noego, Exodusu czy Paschy. Na koniec można zbliżyć się do Nowego Testamentu poprzez 270-stopniowy teatr, który oferuje wciągającą projekcję opowiadającą o tym, jak apostołowie i pierwsi uczniowie Jezusa wykonywali jego mandat, aby iść i ewangelizować na całym świecie. Wreszcie, aby fizycznie połączyć zwiedzających z prawdziwym światem Jezusa, zaprezentowano naturalnej wielkości replikę miasta w Galilei, zawierającą ulice, kamienne domy, stajnie, studnie z wodą, a nawet warsztat stolarski. Grupa artystów ożywia to miasto poprzez postacie, które uosabiają społeczeństwo i zwyczaje tamtych czasów i wchodzą w interakcje z odwiedzającymi.
Historia Biblia
Czwarte piętro oferuje godną podziwu wycieczkę po różnych wersjach BibliaOd najwcześniejszych zwojów Tory do wersji ruchomych. W kolekcji można docenić fragmenty i oryginalne kawałki: Ewangelia Jana Papirus (AD 250-350);. Modlitewnik Karola V (1516); tłumaczenie Nowego Testamentu przez Erazma z Rotterdamu (Novum Instrumentum Omne1516); komentarz do. Misznah Majmonidesa (inkunabuł z 1492 roku);. Biblia o niedźwiedziu (1569), czyli wersja przetłumaczona na język angielski przez reformatora Casiodoro de Reina (1520-1594). Nazywany jest "del Oso" (z Niedźwiedzia) ze względu na godło wydawcy na pierwszej stronie. W tej części muzeum znajduje się również czytelnia, w której można przeczytać m.in. Biblia w przestrzeni przeznaczonej do medytacji. Na końcu sali znajduje się symulowana biblioteka, w której Biblie we wszystkich językach, na które została przetłumaczona. W tym zadaniu tłumaczenia Biblia i udostępnienie jej we wszystkich językach podkreśla pracę Amerykańskiego Towarzystwa Biblijnego (Amerykańskie Towarzystwo Biblijne, ABS). Instytucja ta współpracowała z Kościołem katolickim, publikując tłumaczenia zatwierdzone przez Amerykańską Konferencję Biskupów Katolickich, a nawet lectio divinadostępny na jej stronie internetowej. Praca ta jest godna pochwały, ponieważ, jak dowiadujemy się w Muzeum, istnieją dialekty, które wciąż nie mają tłumaczenia. Na przykład dla rdzennych mieszkańców Sierra Tarahumara w północnym Meksyku tradycja ustna jest ważniejsza niż papier. Z tego powodu, mimo że Biblia w Rarámuri od lat 70. XX wieku, niewielu rdzennych mieszkańców miało do niej dostęp. Aby pokonać tę barierę, kilka lat temu LA ABS i inne organizacje udostępniły tym społecznościom 3500 odtwarzaczy MP3 z ustną wersją Starego i Nowego Testamentu w ich języku.
Wpływy protestanckie
Chociaż Muzeum Biblii twierdzi, że nie jest związane z żadną konkretną denominacją chrześcijańską i twierdzi, że jest bezstronne, można w tej instytucji dostrzec linię narracyjną związaną z anglosaskim protestantyzmem ewangelicznym. Kilka przykładów. W historycznej podróży przez wpływy Biblia Na różnych etapach historii Ameryki Północnej bardzo mało mówi się o katolicyzmie oraz jego obecności i wpływie na Florydę, Luizjanę i północną Nową Hiszpanię (dziś obejmującą stany Kalifornia, Nowy Meksyk, Arizona).
Historia USA nie zaczęła się od pierwszych pielgrzymów z Mayflower w 1620 roku. Już wiele dekad wcześniej przesłanie ewangelii docierało do rdzennych mieszkańców za pośrednictwem jezuitów i franciszkanów. Jedną z takich grup był fra Pedro de Corpa i jego współbracia franciszkanie, którzy przybyli do Georgii i Florydy w XVI wieku i ponieśli męczeństwo z rąk tubylców w 1597 roku (ich sprawa beatyfikacyjna jest badana w Rzymie). Ten wpływ wiary katolickiej w USA pozostawił swoje dziedzictwo także w dużych miastach tego kraju, które noszą imię Maryi, świętych lub sakramentów: "Miasto Matki Bożej, Królowej Aniołów" (Kalifornia); stan Maryland; San Antonio w Teksasie; San Francisco, San Diego i Sacramento w Kalifornii; St. Augustine na Florydzie; Corpus Christi w Teksasie; Las Cruces w Nowym Meksyku. Warto zauważyć, że gminy w Luizjanie, francuskiej kolonii w XVII i XVIII wieku, nazywane są "parafiami" i są odpowiednikiem hrabstwa, z których najliczniejszą jest "miasto-parafia" Nowy Orlean.
Podobnie Muzeum Biblii przywołuje niewiele z nietolerancji religijnej katolików w historii USA. Wcześni koloniści uciekali przed jakąkolwiek formą monarchii na Starym Kontynencie. Przybyli oni do 13 kolonii w poszukiwaniu dobrobytu i wolności religijnej. Wkrótce jednak niektóre kolonie stały się nietolerancyjne, zwłaszcza wobec katolicyzmu, którego biskupi i księża byli postrzegani jako legaci obcego rządu, na którego czele stał monarcha - papież. Szczyt nietolerancji wobec katolicyzmu przypadł na rok 1850, kiedy to natywistyczna partia polityczna Know Nothing i ze swoim sojusznikiem, prezydentem Millardem Fillmore. Anegdotą z tego okresu jest Pomnik Waszyngtona, wykonany z marmuru, granitu i stali. Na jego budowę zbierano datki, które przychodziły nie tylko w postaci pieniędzy, ale także bloków kamiennych i marmurowych. W 1850 roku papież Pius IX przesłał swoją darowiznę: blok marmuru ze Świątyni Konkordatu na Forum Romanum. W 1854 r. członkowie Know Nothing Kiedy dowiedzieli się, że pontyfikat ofiarował ten blok, aby dołączyć go do innych i stworzyć pomnik, rozbili go, aby go ukraść, a następnie wrzucić do jednego z brzegów Potomaku. Niektóre fragmenty kamienia są obecnie częścią kolekcji Smithsonian Institution.
Aby zrekompensować tę pustkę katolicyzmu w instytucji, muzeum nawiązało współpracę z Kościołem, a ostatnio z Muzeami Watykańskimi. Efektem tej współpracy jest wystawa czasowa Basilica Sancti Petri: przemiana bazyliki św. Piotraktóra przedstawia historię jego budowy i transformacji przez takich architektów i artystów jak Antonio da Sangallo, Michelangelo Buonarroti, Gian Lorenzo Bernini, Carlo Fontana, Agostino Veneziano i innych. Ponadto na piątym piętrze znajduje się wystawa Tajemnica i wiara: Płaszcz z Turynuktóra dzięki wyrafinowanej technologii eksploruje Płaszcz, przedstawiając go jako zwierciadło Ewangelii poprzez Ukrzyżowane Oblicze i Ciało Naszego Pana. Nie można bezpośrednio dotknąć tkaniny tego dzieła w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie, ale można to zrobić na tej wystawie za pomocą repliki 3D, która pozwala zwiedzającym poczuć każdy fragment tego znaku wiary.
Dla tych, którzy nie mogą odbyć transatlantyckiej podróży, aby odwiedzić Muzeum Biblii, istnieje strona internetowa, na której możliwe jest zwiedzanie pomieszczeń i szczegółowe obejrzenie niektórych manuskryptów, Biblie lub papirusów, a nawet słuchać audycji w języku angielskim na tematy tak różne jak badania archeologiczne w Izraelu; nowe odkrycia w mieście króla Dawida; Biblia Hebrajskiego; rola m.in. Biblia w nawracaniu więźniów w zakładach karnych; oraz Biblia i amerykańskiej polityki zagranicznej. Muzeum Biblii, osobiście lub wirtualnie, jest miejscem odniesienia dla tych, którzy chcą zagłębić się i dowiedzieć więcej o księdze, która zmieniła historię ludzkości.
Czy belgijscy biskupi mogą błogosławić związki osób tej samej płci?
Biskupi Flandrii (Belgia) kilka tygodni temu opublikowali dokument, w którym stwierdzili, że będą błogosławić związki osób tej samej płci. Ich argumentem było to, że błogosławieństwo nie jest "małżeństwem kościelnym", a więc nie jest zrównaniem.
Część ekspertów uważa jednak, że decyzja ta jest sprzeczna z nauką Kościoła. Oświadczenie o. Dykasteria Nauki Wiary Raport z marca 2021 r. wyjaśnia, że związki te nie mogą być błogosławione, ponieważ związki "obejmujące praktyki seksualne poza małżeństwem" nie mogą być błogosławione.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Inwestowanie zgodnie z katolicką teologią moralną
Michele Mifsud, zarejestrowany doradca finansowy i inwestycyjny, konsultant w firmie Valori A.M. i asystent ekonoma generalnego Zgromadzenia Misji Ojców Wincentych, podkreśla w tym artykule m.in. istnienie funduszy i indeksów, które opierają się na zasadach katolickich przy ocenie papierów wartościowych do włączenia do portfeli, dokonując wyboru zgodnego z moralnością katolicką.
Wzrost gospodarczy zawsze miał pozytywne aspekty: zwiększenie średniej długości życia, zwiększenie równości płci, zwiększenie wskaźników alfabetyzacji, zmniejszenie ubóstwa. Istnieją jednak również negatywne konsekwencje, takie jak uboczne skutki dla środowiska, wpływ na społeczeństwo obywatelskie i negatywny wpływ na ład korporacyjny.
W ostatnich latach kwestia globalizacji zmieniła punkt ciężkości systemów ekonomicznych. Kryzys finansowy z 2008 roku spowodował ogromne straty gospodarcze i skłonił różne podmioty finansowe do postawienia pytania o to, że sam zysk, jako cel działalności gospodarczej, nie wystarczy, jeśli nie towarzyszy mu realizacja dobra wspólnego.
Powstała w ten sposób idea rozwoju gospodarczego, który nie wyklucza zasady zrównoważonego rozwoju, identyfikowanej w akronimie ESG (Environmental Social Governance). Przy tej nowej koncepcji należy wziąć pod uwagę trzy aspekty: po pierwsze, poszanowanie środowiska naturalnego, nie może być zrównoważonego rozwoju ze szkodą dla środowiska; po drugie, poszanowanie praw człowieka i praw socjalnych, wspólnych dla wszystkich istot ludzkich; wreszcie, poszanowanie prawa i systemu wspólnych zasad, co streszcza się w terminie Governance.
Etyczne inwestowanie oznacza inwestowanie z wykorzystaniem strategii, które pozwalają na osiągnięcie konkurencyjnych zysków finansowych, ale także na ograniczenie i w miarę możliwości zanegowanie ryzyka etycznego, ryzyka ESG.
Podejście ESG, jako średnio- i długoterminowa strategia inwestycyjna, oferuje jeszcze głębszą analizę papierów wartościowych z podejściem "na wiarę", wykorzystując strategię, która pozwala nie tylko rozważyć, które papiery wartościowe wykluczyć, ale także, które włączyć.
Inwestor, który wyznaje religijną doktrynę moralną, będzie zwracał jeszcze większą uwagę na etykę swoich inwestycji. Na przykład zadba o to, by spółki giełdowe, w które inwestuje, szanowały wartości życia, środowiska, pracy i rodziny, a nie szukając jedynie zysku, będzie kierował się zasadami wiary religijnej.
Kościół katolicki a etyczne inwestowanie.
Społeczna nauka Kościoła z encykliką pt.Centesimus annus"Papież Jan Paweł II w 1991 roku, encykliką "Caritas in veritatePapież Benedykt XVI, wzywając w 2009 roku do stworzenia etyki finansów, a encykliką pt.Laudato siPapież Franciszek w 2015 roku zawsze powtarzał, jak ważne jest wypracowanie globalnego i zrównoważonego systemu gospodarczego.
Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) poświęciła duże studium na opracowanie projektu "....Wytyczne dotyczące inwestycji odpowiedzialnych społecznie"ochrona życia ludzkiego przed praktykami aborcji, antykoncepcji oraz stosowania embrionalnych komórek macierzystych i klonowania człowieka.
Wytyczne USCCB promują także godność człowieka w obliczu dyskryminacji, dostęp do leków dla wszystkich, ale wskazują także, by nie angażować się w firmy promujące pornografię, produkujące i sprzedające broń oraz zachęcają do inwestowania w firmy, które realizują sprawiedliwość ekonomiczną i uczciwe praktyki pracownicze, chronią środowisko naturalne i społeczną odpowiedzialność biznesu.
Aktywny akcjonariat oparty na wartościach religijnych jest również bardzo obecny w Stanach Zjednoczonych poprzez Interfaith Center on Corporate Responsibility. W 1971 roku jako pierwsza złożyła wniosek przeciwko General Motors za łamanie praw człowieka poprzez robienie interesów z RPA w czasie apartheidu.
Dziś istnieją fundusze i indeksy, które opierają się na zasadach katolickich przy ocenie akcji do włączenia do portfeli, dokonując wyboru zgodnego z moralnością katolicką.
Istnieją fundusze pasywne, które replikują benchmark oraz aktywne fundusze zrównoważone, które są oceniane jako etyczne i zgodne z moralnością katolicką, w oparciu o ratingi, które nie tylko kierują się zasadami ESG, ale także moralnością Kościoła katolickiego.
Ratingi mogą się zmieniać z roku na rok, aby inwestorzy i doradcy finansowi mogli oceniać produkty etyczne w czasie.
Odwrócenie uderzenia.
Strategia impact investment, która wywodzi się z mikrofinansowania, ma kilka istotnych aspektów. Zazwyczaj obejmuje on private equity, venture capital i zieloną infrastrukturę, ale stopniowo rozszerza się na inne formy inwestycji. Inwestycje typu private equity i venture capital nie są dostępne dla wszystkich inwestorów, dlatego impact investing zmierza również w kierunku "kapitału publicznego", czyli rynków regulowanych.
Impact investing na rynkach regulowanych pozwala na obecność wszystkich inwestorów, nie tylko instytucjonalnych, jak ma to miejsce w przypadku inwestycji private equity.
Aby zostać sklasyfikowanym jako inwestycje typu impact, notowane na giełdzie podmioty inwestujące muszą spełniać kryteria materialne, tj. muszą pomóc w rozwiązaniu poważnego problemu środowiskowego lub społecznego, oraz muszą spełniać kryteria komplementarności, tj. muszą wnosić wartość dodaną.
Poprzez swoje produkty lub usługi, firmy będące przedmiotem inwestycji muszą odpowiedzieć na potrzebę, która nie została zaspokojona przez konkurencję lub rządy. Aby to zrobić, firmy te muszą stosować najnowocześniejsze technologie, innowacyjne modele biznesowe i reagować na potrzeby ludności znajdującej się w niekorzystnej sytuacji.
Ponadto same rynki prywatne nie mogą zaspokoić całego popytu na inwestycje w zakresie skutków społecznych; inwestycje w akcje i obligacje będące przedmiotem obrotu na rynkach regulowanych mogą lepiej zaspokoić tę potrzebę, zatem istnieje również wkład na poziomie klasy aktywów.
Strategia social impact investment jest szeroko stosowana przez katolickich inwestorów instytucjonalnych, ponieważ ma na celu zniwelowanie nierówności społecznych ludzi w najbiedniejszych i najbardziej upośledzonych obszarach świata, przy jednoczesnym generowaniu zwrotu finansowego.
Kościół katolicki rozwinął silne zainteresowanie inwestowaniem typu impact investing, ze średnio- i długoterminowym horyzontem czasowym, zarówno w dążeniu do zysku, jak i solidarności, a także w dzieła charytatywne, które niekoniecznie przyniosą zysk finansowy.
Konieczność inwestowania bez wykluczania zasad zrównoważonego rozwoju i perspektywy etycznej jest niebagatelnym elementem inwestowania. Niektórzy będą twierdzić, że celem inwestycji jest po prostu osiąganie zysków, ale nie da się zaprzeczyć, jak ważne jest odpowiedzialne działanie w świecie finansów, ze względów etycznych czy religijnych, ale także z perspektywy przyszłości.
Dzisiejsze inwestycje powinny być ukierunkowane na wspólne dobro obecnych i przyszłych pokoleń, zapewniając inwestorowi zarówno finansowy, jak i etyczny zysk.
Zastępca ekonoma generalnego Zgromadzenia Misji Księży Wincentych, zarejestrowany doradca finansowy i inwestycyjny.
Dziewica z Suyapa. 275 lat od jej objawienia w Hondurasie
Rocznica odkrycia obrazu Dziewicy z Suyapa w Hondurasie jest powodem przyznania specjalnego roku jubileuszowego dla mieszkańców Hondurasu i Kościoła powszechnego. Oprócz znanych już odpustów, które można zyskać, w tym roku odbędzie się również seria uroczystości wokół Bazyliki Matki Bożej z Suyapa w Tegucigalpa.
Od 8 grudnia 2021 r. do 3 lutego 2023 r. katolicy w Hondurasie będą mogli zyskać odpusty zupełne udzielane przez Penitencjarię Apostolską dzięki prośbie monsignora Angela Garachana, przewodniczącego Konferencja Episkopatu Hondurasu.
Powodem koncesji są obchody 275. rocznicy odkrycia obrazu Matki Boskiej. Matka Boska Niepokalanego Poczęcia z Suyapapatronka Hondurasu. Jest to najlepszy prezent, jaki możemy dać Dziewicy, ponieważ to, co najbardziej cieszy matkę, to fakt, że jej dzieci są zdrowe, dlatego Kościół w Hondurasie zachęca wiernych do udania się do Dziewicy z Suyapa, aby otrzymać tam, w Jej domu, łaskę sakramentów i w ten sposób poprawić swoją relację z Chrystusem i dostać się do nieba.
Kościół udziela odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami (spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach Najwyższego Papieża) wiernym, którzy poruszeni pokutą i miłosierdziem pragną zyskać dla siebie, a nawet ubiegać się jako sufragan o dusze czyśćcowe, pod warunkiem, że odwiedzą w pielgrzymce Bazylikę Matki Bożej w Suyapa, i tam pobożnie odprawiają święte obrzędy, albo przynajmniej, przed wystawionym na publiczną cześć obrazem Matki Bożej z Suyapa, niebiańskiej Patronki Hondurasu, poświęcają trochę czasu na medytację, kończąc ją modlitwą Ojcze Nasz, Credo i innymi wezwaniami Najświętszej Maryi Panny.
Osoby starsze, chore i inne, które z poważnych powodów nie mogą opuścić swoich domów, mogą również uzyskać odpust odmawiając jakiegokolwiek grzechu i z intencją wypełnienia zwyczajowych intencji. Jeśli zjednoczą się duchowo z uroczystościami Najświętszej Maryi Panny, ofiarując Miłosierdziu Bożemu swoje modlitwy, smutki, dolegliwości własnego życia, mogą również uzyskać odpust.
Ponadto w ciągu roku zaprogramowano różne działania: 30 listopada - 8 grudnia 2021 nowenna do Niepokalanego Poczęcia Maryi we wszystkich parafiach; 23-31 stycznia nowenna do Matki Bożej z Suyapa; 1 lutego czuwanie w Pilligüin z udziałem młodzieży; 2 lutego wielka serenada jubileuszowa w bazylice; 3 lutego Eucharystia dziękczynna za dar nieba w Santa Maria de Suyapa; 24-25 marca, czuwania parafialne ku czci Wcielenia Syna Bożego w Maryi Dziewicy; 15 sierpnia, pielgrzymka rodzin do bazyliki w Suyapa przed uroczystością Wniebowzięcia Maryi 15 sierpnia; 8 września, recital z okazji święta Narodzin Maryi Dziewicy; 7 października, festiwal różańcowy.
Odwiedziny z całego kraju
Ci z nas, którzy często odwiedzają Dziewicę z Suyapa w Bazylice, zauważyli, że jest wielu pielgrzymów, którzy przychodzą błagać ją o pomoc, a następnie przychodzą podziękować za otrzymane łaski. Do bazyliki przybywają ludzie z całego kraju: Entibucá, La Esperanza, Santa Rosa de Copan, Puerto Cortes, Comayagua, Choluteca, Marcala, La Paz, itd. Wielu wychodzi z domów we wczesnych godzinach rannych, aby pójść do spowiedzi, uczestniczyć we Mszy Świętej i podziękować Dziewicy za jej pomoc. Przychodzą zarówno dzieci, jak i starsi, zdrowi i chorzy - nawet na noszach - ludzie wszystkich klas społecznych, ludzie bardzo prości i ludzie z wielkimi obowiązkami, ponieważ Matka Boża, jako dobra matka, którą jest, przyjmuje wszystkich. Jednym z tych pielgrzymów był papież św. Jan Paweł II, który w marcu 1983 roku odwiedził Matkę Bożą w Suyapa i skierował do niej następującą prośbę:
"Pielgrzymując przez kraje Ameryki Środkowej, przybywam do tego sanktuarium Suyapa, aby oddać pod Twoją opiekę wszystkie dzieci tych bratnich narodów, odnawiając wyznanie naszej wiary, bezgraniczną nadzieję, którą pokładamy w Twojej opiece, synowską miłość do Ciebie, którą zesłał nam sam Chrystus. Wierzymy, że jesteś Matką Chrystusa, Boga uczynionego człowiekiem i Matką uczniów Jezusa. Mamy nadzieję posiąść z Tobą wieczną błogość, której jesteś zadatkiem i przedsmakiem w Twoim chwalebnym Wniebowzięciu. Kochamy Cię, bo jesteś Matką miłosierną, zawsze współczującą i łaskawą, pełną litości. Powierzam wam wszystkie kraje tego obszaru geograficznego. Spraw, aby jako najcenniejszy skarb zachowali wiarę w Jezusa Chrystusa, miłość do Ciebie, wierność Kościołowi. Pomóż im osiągnąć, drogą pokojową, zaprzestanie tak wielu niesprawiedliwości, poświęcenie dla tych, którzy cierpią najbardziej, poszanowanie i promowanie ludzkiej i duchowej godności wszystkich ich dzieci. [...] Błogosław rodziny, aby były domami chrześcijańskimi, w których szanuje się rodzące się życie, wierność małżeńską, integralne wychowanie dzieci, otwarte na poświęcenie się Bogu. Powierzam ci wartości młodych ludzi z tych narodów; spraw, aby w Chrystusie znaleźli wzór wielkodusznego poświęcenia się dla innych; rozbudzaj w ich sercach pragnienie całkowitego poświęcenia się służbie Ewangelii.".
"Z tej wysokości w Tegucigalpie i z tego sanktuarium kontempluję kraje, które odwiedziłem -. Papież św. Jan Paweł II kontynuuje - zjednoczeni w tej samej wierze katolickiej, zjednoczeni duchowo wokół Maryi, Matki Chrystusa i Kościoła, więzi miłości, która czyni wszystkie te ludy narodami siostrzanymi.
Jedno i to samo imię, Maryja, modulowane różnymi inwokacjami, przywoływane tymi samymi modlitwami, wymawiane z tą samą miłością. W Panamie jest wzywana imieniem Wniebowzięcia; w Kostaryce - Matki Bożej Anielskiej; w Nikaragui - Najczystszej; w Salwadorze jest wzywana jako Królowa Pokoju; w Gwatemali czci się jej chwalebne Wniebowzięcie; Belize zostało poświęcone Matce z Guadalupe, a Haiti czci Matkę Bożą Nieustającej Pomocy. Tutaj imię Dziewicy z Suyapa ma smak miłosierdzia Maryi i uznania Jej łask przez mieszkańców Hondurasu.".
Miejsce wiary i połączenia
Bazylika w Suyapa już dawno stała się miejscem wiary, nawrócenia i nadziei, jak przypomina ojciec Carlo Magno, dlatego możemy powiedzieć, że Maryja z Suyapa jest słońcem, które oświetla niezliczone serca. Dziś stał się miejscem pocieszenia w obliczu trudności, z jakimi borykają się wierni.
Wśród nich, powiedział nam ojciec Cecilio Rivera, wikariusz bazyliki, jest duża liczba par, które przychodzą podziękować Dziewicy Niepokalanego Poczęcia z Suyapa za udzielenie im łaski poczęcia dziecka. Z tego powodu ojciec Javier Martinez potwierdza, że "z rodzinami Santa María de Suyapa zostały zbudowane". Słowa Maryi, które rozbrzmiewają z Suyapy, są zawsze echem przyjęcia daru Życia, hojnego i bezwarunkowego "tak" na zaproszenie "..."....poczniesz w swoim łonie i urodzisz syna." (Łk 1:31). Niewątpliwie słowa te stanowią inspirację dla dzisiejszych rodzin, zwłaszcza do przemyślenia pięknego i odwiecznego planu Boga, który błogosławi wspólnotę małżeńską darem dziecka (por. Rdz 1-3). Cudowny dar ludzkiego życia budzi w tych, którzy go otrzymują, podziw, wdzięczność i pragnienie pielęgnowania go poprzez własny dar z siebie. Maryja jest ikoną tej hojnej (oblacyjnej) miłości, która wprowadza małżonków w doświadczenie miłości, która wykracza poza to, co materialne i poza naglące warunki naszych czasów.
Wraz z nadejściem tego Narodowego Jubileuszu, Bazylika Matki Bożej z Suyapa, podkreślił kardynał Oscar Andrés Rodríguez, stanie się centrum i sercem wierzącego ludu, który pielgrzymuje, aby oddać jej hołd i wdzięczność. Bo dom Maryi, w którym spotykamy Jej Syna, jest także domem wszystkich Honduran, którzy poruszeni pragnieniem kontemplowania Jej, oddawania Jej czci i czynienia z Niej przedmiotu swoich zwierzeń w formie żarliwych błagań, są dowodem na pielgrzymkowy charakter naszej wiary.
Dom Sakramentów
Matka Boża z Suyapa pozwoliła też wielu osobom przyjąć Jej Syna poprzez sakramenty. W bazylice, w której się znajduje, odprawia się wiele chrztów i pierwszych komunii, udziela się wielu bierzmowań, zawiera się wiele małżeństw i codziennie przychodzi wiele osób, aby otrzymać Boże przebaczenie przez sakrament bierzmowania i uczestniczyć w Najświętszej Ofierze.
W niedziele na przykład między bazyliką, pustelnią i nowym kościołem obok bazyliki sprawowanych jest czternaście Eucharystii i każdego dnia przychodzi wiele osób szukających Bożego przebaczenia przez sakrament spowiedzi.
Wzrastać w pobożności
Matka Boża przybyła do Hondurasu, aby pomóc swoim dzieciom wzrastać w pobożności i miłości do Jezusa Chrystusa, cenić sakramenty i dzięki otrzymanym od nich łaskom osiągnąć niebo.
Ojciec Juan Antonio Hernández opowiada, że kilka lat temu mała staruszka, która miała około 80 lat, przyszła pewnego dnia do bazyliki, aby wypełnić obietnicę złożoną Dziewicy, następnie skorzystała z sakramentalnej spowiedzi, uczestniczyła we Mszy Świętej, modliła się przed obrazem Dziewicy z Suyapa, a uczestnicząc w drugiej Eucharystii spoczęła w pokoju Pana. Tak właśnie Matka opiekuje się swoimi dziećmi, towarzyszy im do końca, dając im spokój i radość, której nikt nie może im odebrać.
Honduras
Myanmar, Kamerun, Ukraina i migranci; papież Franciszek skupia się na cierpieniu z Matery
Ojciec Święty odwiedził włoskie miasto Matera, gdzie zamknął krajowy Kongres Eucharystyczny. Stamtąd wyruszył z przesłaniem o centralności Jezusa Chrystusa w życiu chrześcijańskim i prosił o modlitwę za różne konflikty międzynarodowe.



Tłumaczenie artykułu na język włoski
Dziś rano Ojciec Święty udał się do Matery, aby odprawić Mszę św. na zakończenie XXVII Krajowy Kongres Eucharystyczny Włoski. W homilii podkreślił znaczenie "czczenia Boga, a nie siebie". Postawić Go w centrum, a nie próżność siebie. Pamiętać, że tylko Pan jest Bogiem, a wszystko inne jest darem Jego miłości. Jeśli bowiem czcimy samych siebie, giniemy w zaduchu naszego małego "ja"; jeśli czcimy bogactwa tego świata, opanowują nas i czynią niewolnikami; jeśli czcimy boga pozorów i upajamy się marnościami, prędzej czy później samo życie zażąda od nas rachunku".
Papież modli się za potrzebujących
Na stronie dzisiejsza ewangelia opowiada scenę bogacza Epulona i biedaka Łazarza, która jest szczególnie odpowiednia do mówienia o pomocy bliźniemu. Z tego powodu w czasie modlitwy Anioł Pański Papież w sposób szczególny odniósł się do niektórych konfliktów naszych czasów.
Do najbardziej peryferyjnych miejsc, które odwiedził papież Franciszek, należy niewątpliwie Myanmar, nie dziwi więc, że przypomniał, jak od "ponad dwóch lat ten szlachetny kraj jest nękany przez poważne starcia zbrojne i przemoc, które spowodowały wiele ofiar i przesiedleńców". W tym tygodniu słyszałem krzyk bólu z powodu śmierci dzieci w zbombardowanej szkole. Niech płacz tych maluchów nie zostanie zapomniany! Nie wolno dopuścić do takich tragedii!".
Nie można było też pominąć Ukrainy, o której papież do tej pory w tym roku wspominał już ponad 80 razy. "Niech Maryja, Królowa Pokoju, pocieszy naród ukraiński i uzyska dla przywódców narodów siłę woli do natychmiastowego znalezienia skutecznych inicjatyw, które doprowadzą do zakończenia wojny". Watykan uruchomił niedawno propozycja pokoju do rozwiązania konfliktu.
Migranci w pamięci Matery
Przemoc, jaka rozpętała się w niektórych krajach afrykańskich wobec księży i wiernych, znów trafia co tydzień na pierwsze strony zachodnich mediów. Tym razem papież przyłączył się do apelu biskupów Kamerunu o uwolnienie ośmiu osób porwanych w diecezji Mamfe, w tym pięciu księży i zakonnicy.
Wreszcie w najbliższą niedzielę Kościół obchodzi Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców. W tym roku tematem przewodnim jest "Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami". Ojciec Święty zaapelował o ułatwienie każdej osobie znalezienia swojego miejsca i bycia szanowanym: "gdzie migranci, uchodźcy, przesiedleńcy i ofiary handlu ludźmi mogą żyć w pokoju i godności". U nich bowiem realizuje się Królestwo Boże, bez wyłączenia". Podkreślił również, jak dzięki tym ludziom społeczności mogą się rozwijać na różnych płaszczyznach, społecznie, ekonomicznie, kulturowo i duchowo. Dzielenie się własną tradycją może wzbogacić Lud Boży.
Użycie języka w bitwach kulturowych
Język zawsze był potężną bronią, która pozwalała wpływać na opinię publiczną. Dziś debaty społeczne często ujmuje się w ramy bitew kulturowych, ale w jakim stopniu kierowanie się tą logiką pomaga w rozwiązywaniu konfliktów?



Rok 1984 George'a Orwella dla wielu stał się wyprzedzającym swój czas przewodnikiem po zagrożeniach związanych z totalitaryzmem społecznym i politycznym, pod którym wszyscy możemy żyć, nie zdając sobie z tego sprawy. Mówi się, że prawdopodobnie miał na myśli Związek Radziecki, to wielkie więzienie dziś szczęśliwie nieistniejące dzięki pomocy m.in. niedawno zmarłego Michaiła Gorbaczowa. Ale jego alegoria jest aktualna dla wielu dzisiejszych totalitaryzmów. Jednym z wkładów brytyjskiego pisarza, urodzonego na terenie dzisiejszych Indii, jest to, co nazwał neojęzykiem, czyli koncepcją określającą, jak powinny wyglądać słowa, aby masa obywateli mogła być łatwiej podporządkowana Partii.
Po latach ukazał się esej "Nie myśl o słoniu" autorstwa amerykańskiego lingwisty kognitywnego George'a Lakoffa, wyjaśnił konieczność posiadania spójnego języka, który pozwala na zdefiniowanie kwestii spornych w sferze publicznej z własnych wartości i uczuć, jeśli chce się posunąć naprzód ideologiczny i polityczny program w społeczeństwie. Lakoffowi chodzi o to, że jego partia (w tym przypadku amerykańscy Demokraci) nie była w stanie skonstruować przekonującego obramowania swojego sposobu widzenia życia. A przynajmniej nie tak sprawnie i skutecznie, jak zrobili to Republikanie.
Ramy wiedzy i język
Ramy to struktury mentalne, które kształtują sposób, w jaki jednostki postrzegają świat. Kiedy słowo jest słyszane, w mózgu tej osoby aktywowana jest ramka lub zbiór ramek. Zmiana tych ram oznacza również zmianę sposobu, w jaki ludzie postrzegają świat. Dlatego Lakoff przywiązuje dużą wagę, przy kadrowaniu zdarzeń zgodnie z własnymi wartościami, do nieużywania języka adwersarza (niemyślenia o słoniu). Dzieje się tak dlatego, że język adwersarza będzie wskazywał na ramkę, która nie jest ramką pożądaną.
Ta wpływowa mała książka argumentuje, że zarówno konserwatywna, jak i progresywna polityka ma podstawową moralną spójność. Ich fundamentem są różne wizje moralności rodzinnej, które rozciągają się na świat polityki. Postępowcy mają system moralny, który jest zakorzeniony w określonej koncepcji stosunków rodzinnych. Jest to model rodziców ochronnych, którzy uważają, że powinni rozumieć i wspierać swoje dzieci, słuchać ich i dawać im wolność oraz zaufanie do innych, z którymi powinny współpracować. Z kolei triumfalny język konserwatystów opierałby się na antagonistycznym modelu surowego rodzica opartego na idei osobistego wysiłku, nieufności wobec innych i niemożliwości prawdziwego życia wspólnotowego.
W tym sensie konserwatywna przewaga, którą Lakoff dostrzegł w amerykańskiej polityce w pierwszej dekadzie naszego stulecia, polega na tym, że amerykańska polityka nawykowo używała jego języka i takie słowa przeciągały innych polityków i partie (głównie Demokratów) w stronę konserwatywnego światopoglądu. A wszystko to dlatego, że dla Lakoffa kadrowanie jest procesem polegającym właśnie na wyborze języka, który pasuje do światopoglądu kadrującego.
Perspektywy konserwatywne i postępowe
Lakoff podaje kilka przykładów z konserwatywnego punktu widzenia: niemoralne jest dawanie ludziom rzeczy, na które nie zapracowali, bo wtedy zawiodą w dyscyplinie i staną się zależni i niemoralni. Pojęcie podatków jako hańby i konieczność ich obniżenia ujęte jest bardzo obrazowo w sformułowaniu "ulga podatkowa". Postępowcy nie powinni używać tego sformułowania, a zamiast tego używać "solidarności fiskalnej", "podtrzymywania państwa opiekuńczego" itp. W sprawie gejów argumentuje, że w USA i w konserwatywnym ujęciu słowo gej w tamtym czasie konotowało nieokiełznany i niezdrowy styl życia. Postępowcy zmienili te ramy na "równe małżeństwo", "prawo do kochania kogo się chce" itp.
Ramy, które skandalizują postępowców, to te, które konserwatyści uważają lub kiedyś uważali za prawdziwe lub pożądane (i odwrotnie). Jeśli jednak dominujący światopogląd zakłada, że porozumienie lub konsensus są nie tylko możliwe (bo istoty ludzkie są w istocie dobre), ale i pożądane (i musimy zrobić wszystko, by tak się stało), to gorzkie walki, dyskwalifikacja, ignorowanie lub dyskredytowanie drugiego człowieka muszą zostać wyeliminowane z areny politycznej.... I jest możliwe, że dominującej partii lub ideologii udaje się narzucić swoje idee i prawa, przy czym jej przeciwnicy nie są w stanie im zaprzeczyć lub zmienić ich po narzuceniu bez oskarżenia o bycie faszystami.
Język w walkach kulturowych
Oczywiście Stany Zjednoczone to nie Europa, a Hiszpania to nie Stany Zjednoczone, ale myślę, że wszyscy jesteśmy świadomi tego, jak kulturowe i legislacyjne zwycięstwa ostatnich 20 lat odzwierciedlają model, w którym język jest decydujący w wygrywaniu tych bitew... Zwycięstwo tego, co niektórzy nazywają Obudzona ideologia (postulowane przez lewicowe ruchy polityczne i perspektywy, które podkreślają politykę tożsamości osób LGBTI, czarnej społeczności i kobiet) w wielu naszych prawach i zwyczajach, zaistniało, ponieważ niektórzy ludzie pracowali, myśleli i walczyli ciężko, aby tak było. I w tych zwycięstwach ważną rolę odegrało użycie języka.
Tak to tylko tak, śmierć z godnością, prawo do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, równe małżeństwa, prawo do określenia własnej tożsamości seksualnej, darmowe publiczne szkolnictwo dla wszystkich, walka ze zmianami klimatycznymi i tak dalej. Są to przykłady kulturowych i legislacyjnych bitew inteligentnie prowadzonych za pomocą języka. W innym sektorze ideologicznym byłyby inne przykłady: prawo do życia (z niedawnym zwycięstwo legislacyjne w KN USA), sprzeciw sumienia, wolność edukacyjna, prawo rodziców do moralnego wychowania dzieci itp.
Tolerancja i stanowczość w bitwach kulturowych
Myślę, że ważne jest zachowanie i promowanie pluralizmu, konsensusu, rozmawiania z każdym, nie etykietowania, unikania manicheizmu, uczenia się od tych, którzy są inni, szanowania opinii odmiennych od naszych własnych i tego typu kwestii, które są charakterystyczne dla społeczeństw demokratycznych. Nie możemy jednak ignorować faktu, że są ludzie, podmioty i interesy, które chcą zmienić rzeczywistość społeczną i legislacyjną naszych krajów, a zmiany te nie zawsze są na korzyść godności ludzkiej, prawa i różnorodności religijnej, ale czasami zmiany te prowadzą nas w kierunku totalitaryzmu. Polecam lekturę klasycznej książki Victora Klemperera "Język III Rzeszy, notatki filologa" oraz "Manipulacja człowiekiem poprzez język" Alfonso Lópeza Quintása.
W 1991 roku amerykański socjolog James Davison Hunter opublikował książkę "Wojny kulturowe", w której zwrócił uwagę, że o ile historycznie kwestiami kampanii politycznych były zdrowie, bezpieczeństwo, edukacja i wzrost gospodarczy, to obecnie pojawił się nowy paradygmat polityczno-ideologiczny, który podważa podstawy tradycyjnych zachodnich wartości. Język, słowo, może być środkiem do podporządkowania społeczeństw lub do ich wyzwolenia. I można lubić się kłócić mniej lub bardziej z temperamentu, ale czasem nie ma innego wyjścia - choć w sposób cywilizowany i z szacunkiem dla wszystkich - jeśli chce się bronić siebie oraz idei i wartości, którym się najbardziej hołduje.
Używajmy słów inteligentnie, aby służyły pokojowi, godności człowieka, wolności i wszystkim prawom człowieka. I bądźmy czujni, abyśmy mogli zdemaskować nadużycia tych praw, kiedy pojawiają się one w przebraniu pięknych słów.
Grupa młodzieżowa bractwa
Działalność grupy młodzieżowej danego bractwa nie powinna ograniczać się do ustawiania ołtarzy do sprawowania kultu. Powinien być okazją do zachęcenia ich do wysokich lotów, uprzywilejowanym czasem formacji i chrześcijańskiego zaangażowania.



W niektórych bractwach organizuje się zajęcia lub szkolenia dla braci, grupując ich według wieku, sytuacji rodzinnej lub innych okoliczności osobistych: zajęcia dla rodziców, dla starszych, dla dzieci, dla sióstr (za zgodą feministek), na przykład; ale we wszystkich z nich jest zwykle jedna grupa, której poświęca się szczególną uwagę: młodzież, do tego stopnia, że zwykle jest ona ukonstytuowana jako grupa z własną jednostką i nazwą, Grupa Młodzieżowa, a nawet z członkiem Rady Zarządzającej poświęconym tej grupie.
Jest to dobra praktyka, która przynosi owoce. Na południu Hiszpanii, gdzie bractwa są bardziej zakorzenione, znaczny procent młodych ludzi, którzy co roku wstępują do seminarium, pochodzi z bractw, ale trzeba być czujnym, aby grupy młodzieżowe nie uległy wypaczeniu, a nawet nie stały się źródłem problemów i nie straciły swojego znaczenia.
Pierwsza myśl, o której należy pamiętać: młodzi ludzie nie są specjalną grupą, są braćmi i siostrami jak reszta; fakt, że poświęca się im szczególną uwagę ze względu na ich potencjał i zdolność do wielkodusznego zaangażowania, nie jest usprawiedliwieniem dla przypisywania im statusu równoległego bractwa, z własną dynamiką, w którym ponadto powiela się czasem wszystkie wady partii politycznych: małe intrygi na korytarzach, potykanie się o siebie, krytyka, by spróbować wyeliminować potencjalnych przeciwników, i wspinanie się po szczeblach w wyimaginowanej karierze bractwa, aż do osiągnięcia miejsca w Radzie Zarządzającej lub, w najlepszym przypadku, zostania Starszym Bratem, co byłoby spełnieniem ich aspiracji.
Dla niektórych bycie akolitą w funkcjach liturgicznych czy niesienie świecznika w procesji to dobry początek tej kariery. Nie mówiąc już o uczestniczeniu, reprezentując swoje bractwo, w procesji innego bractwa, niosąc laskę! W czasie wyborów poruszają się próbując skierować jak najwięcej głosów na "swojego kandydata".
W tym kontekście, jeśli Rada Zarządzająca nie zapewni prawidłowego funkcjonowania Grupy Młodzieży, może ona stać się Szkoła RancidWspółbracia", jak się ich nazywa, przyjmują wszystkie konwencjonalne formy zewnętrzne i zajmują się sprawami pomocniczymi, ale brakuje im substancji. Nie pasuje to do cnót młodych ludzi: hojności, dystansu, ideowości, entuzjazmu. Są skazani na przeciętność.
Działalność Grupy Młodzieżowej nie powinna ograniczać się do ustawiania ołtarzyków kultu, konkursów braterskich i innych mniej lub bardziej zabawnych zajęć. Musi być okazją do zachęcania ich do wysokich lotów, do wolności, do podejmowania ryzyka, do uczenia się miłości do braterstwa, miłości, która jak wszystkie szlachetne miłości potrzebuje uczucia, ale także inteligencji i woli. Aby zobaczyli, że nie mogą być skutecznie wprowadzeni do braterstwa, ani do społeczeństwa, nie mając innego wyposażenia niż ich uczucia i ich (czasami niefortunne) doświadczenia braterskie. Czas spędzony w Grupie Młodzieżowej jest dobrą okazją, aby zająć się ich formacją, wyposażyć w inteligencję i wzmocnić wolę.
Wiąże się to z opracowaniem planu formacyjnego, który obejmuje znajomość Katechizmu Kościoła Katolickiego; promowanie cnót ludzkich: koleżeństwa, wierności, szczerości, męstwa, pracowitości, ...; kształcenie afektywności; znajomość Nauki Społecznej Kościoła; zdolność krytyczną. Oprócz zachęcenia ich do częstego przystępowania do sakramentów, zwłaszcza spowiedzi i komunii, oraz do obcowania z Panem i Jego Matką, poprzez tytularne obrazy bractwa, a także bezpośrednio przed tabernakulum.
Doprowadzić każdego członka Grupy Młodzieżowej do przekonania, że jest "myślą Bożą, sercem Bożym". Masz nieskończoną wartość dla Boga" (św. Jan Paweł II 23-09-2001). Zachęcaj ich do "ryzykowania życia dla wielkich ideałów". Nie zostaliśmy wybrani przez Pana do robienia małych rzeczy. Idź zawsze dalej. Ku wielkim rzeczom" - jak zachęcał młodych Franciszek (Franciszek 28-04-2013).
Warto przemyśleć Grupę Młodzieżową Bractwa, aby nie tracąc swojej świeżości i entuzjazmu, mogła być również okazją do wewnętrznego wzrostu, a o to przecież chodzi.
PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.
Dobry Samarytanin (Łk 10, 25-37)
W niniejszym tekście Josep Boira omawia przypowieść o Dobrym Samarytaninie, w której w sposób paradygmatyczny wyjaśniona jest proponowana przez chrześcijaństwo uniwersalność ludzkiego braterstwa.
Jedną z cech charakterystycznych Ewangelii Łukasza jest podkreślenie miłosiernego Boga. Emblematyczne w tym względzie są przypowieści z rozdziału 15 (zagubiona owca, zagubiona drachma i syn marnotrawny). To miłosierdzie uosabia Jezus Chrystus, gdy wzrusza się i zwraca uwagę na potrzeby innych (por. Łk 7 13; 11, 14; 13, 10; itd.). Ale Jezus żąda od swoich uczniów, aby również praktykowali to samo miłosierdzie. Słowa Kazania na Górze ("...") są tożsame ze słowami Kazania na Górze.Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".(Mt 5, 48) ma nowy niuans w dyskursie na równinie: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny".(Łk 6:36). Ta nauka jest mistrzowsko opowiedziana w przypowieści o dobrym Samarytaninie.
Co...? Jak ty...?
Doktor prawa to. "podniesiony"i rzekł do Jezusa "kusić go".: "Co mogę zrobić, aby odziedziczyć życie wieczne?". (Łk. 10, 7, 25). Wydaje się, że są to dwie nieprzystające do siebie postawy: "pokusa". Mistrza i chcą "odziedziczyć życie wieczne".. Jezus chce jednak wykorzystać okazję, bo za tym kuszącym przesłuchaniem - radykalnym pytaniem - może kryć się szczere pragnienie prawdy i większej spójności. Odpowiedź Mistrza zmienia role: lekarz staje się pytającym i pytanym: "Co zostało napisane w Prawie, jak je odczytać?". (Łk 10,26), Jezus mu odpowiada. Te dwa pytania wydają się odnosić po pierwsze do tego, co mówi Pismo Święte, a po drugie do tego, jak należy je interpretować.
Skryba odpowiada tylko na pierwsze, odwołując się do dwóch tekstów Pisma Świętego: "...".Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem i całą swoją duszą, i całą swoją siłą, i całym swoim umysłem. [Dt 6, 5], oraz twój bliźni jak ty sam [Kpł 19:18]". Mistrz chwali go i zaprasza do praktykowania tego, co już wie. Ale lekarz chce się usprawiedliwić, pytając, kim jest jego sąsiad. Odpowiedź - przypowieść - posłuży do wyjaśnienia drugiego pytania Mistrza: Jak czytać Pismo Święte? Miłość Boga jest niepodważalna, ale praktyka miłości bliźniego zakłada pozycję, która w oczach lekarza wydaje się być kwestionowana. Mimo to pytanie zostało zadane, a dialog może być kontynuowany.
Samarytanin
Przypowieść jest doskonale umiejscowiona. Pewien człowiek schodzi z Jerozolimy do Jerycha i zostaje napadnięty przez bandytów i pozostawiony na wpół martwy. Przypadkowo tą samą drogą szedł również kapłan, który widząc człowieka, unikał zbliżenia się do niego, być może dla zachowania czystości prawnej (por. Kpł 5,3; 21,1). Podobnie uczynił Lewita: przechodził obok, zobaczył go i również nie zbliżył się do niego. Obaj, jakby wracając ze sprawowania funkcji kapłańskiej w Jerozolimie, nie są w stanie połączyć miłości bliźniego ze służbą Bogu. Jednak trzeci człowiek, uznany za godnego pogardy, bo był Samarytaninem, przechodzi obok i widzi go, "poruszony do współczucia".bardziej dosłownie "jego wnętrza były poruszone".. Sekwencja działań trzech bohaterów jest taka sama: przechodzą obok i widzą go. Dwaj pierwsi unikają spotkania, trzeci "współczuje". Jest to ten sam czasownik, którego używa Łukasz, gdy Jezus widział owdowiałą matkę, której jedynego syna zabierano do pochówku. "Pan zobaczył ją i zlitował się nad nią". (Łk 7, 13).
To jest kluczowe słowo w przypowieści: "commiserate". (w gr: splanjnizomai), w ostrym kontraście do "passed by". Samarytanin, z wewnętrznego poruszenia serca, przeszedł do działania: "Przyszedł do niego i opatrzył jego rany, wylewając na nie oliwę i wino. Wsadził go na własnego konia, zaprowadził do karczmy i sam się nim zajął. Następnego dnia, wyjmując dwa denary, dał je karczmarzowi i powiedział mu: 'Zajmij się nim, a cokolwiek wydasz dodatkowo, dam ci po powrocie'". (Łk 10:34).
Kto jest moim sąsiadem?
Na końcu przypowieści pytanie Jezusa odwraca warunki pytania lekarza. Chciał wiedzieć, jak daleko sięga przykazanie miłości bliźniego: czy są granice? Czy są ludzie, którzy są z tego bliźniego wykluczeni? Jezus jednak mówi do niego: "Jak myślisz, który z tych trzech był sąsiadem tego, który wpadł w ręce zbójców?". (Łk. 10, 36). Nie chodzi o to, by wiedzieć, kto jest moim bliźnim, ale o to, by być swoim bliźnim poprzez sposób postępowania: być poruszonym do współczucia w obliczu cierpienia innych i robić, co się da, by je złagodzić.
Wobec tak jasnej relacji lekarz nie waha się wskazać tego, który zachował się jak sąsiad, i odpowiada kluczową myślą tekstu, tym razem używając słowa synonimicznego: "Ten, który się nad nim zmiłował". (Łk 10, 37, w gr: eleos). Jezus kończy podobną odpowiedź na pierwsze zaproszenie: "Idź więc dalej i zrób to samo". (Łk 10:37). Łatwo sobie wyobrazić uśmiech na twarzy Jezusa w związku z tym zaproszeniem, widząc, że lekarz potrafił skorygować swoją początkową postawę.
Swoim współczuciem Jezus uosabia Boga, którego miłosierdzie jest nieskończone (por. Ps 136). Co więcej, ukazując Samarytanina opiekującego się biednym rannym i zapraszając karczmarza, by uczynił to samo w następnych dniach, Jezus w swojej męce i śmierci wciela się w postać Samarytanina, biorąc na siebie nasze słabości i nosząc nasze boleści (por. Iz 5, 4). I tak oba przykazania łączą się w działaniu: miłosne przylgnięcie do Boga znajduje odzwierciedlenie w zachowaniu się jako bliźni wobec innych, biorąc Jezusa za wzór, gdyż to On sam uczynił się bliźnim wszystkich ludzi.
Profesor Pisma Świętego
Papież Franciszek w Asyżu: dla gospodarki w służbie osoby
Trzecia edycja "Ekonomia Francesco"Projekt jest refleksją nad wyzwaniami współczesnego zrównoważonego rozwoju.



Tłumaczenie artykułu na język włoski
Przemyślenie na nowo paradygmatów ekonomicznych naszych czasów w celu osiągnięcia sprawiedliwości społecznej, ochrony godności pracowników i przyczynienia się do ochrony planety. Gospodarka "z duszą", która jest realizowana również dzięki odważnemu zaangażowaniu i inteligentnej pasji tysiąca młodych ekonomistów i przedsiębiorców, którzy zebrali się wczoraj w Asyżu na trzeciej edycji Ekonomia Francesco (EoF).
Miasto San Francisco zostało zorganizowane w 12 "wiosek", aby dostosować się do pracy impreza trzydniowa Pożądanymi tematami Ojca Świętego były: praca i opieka; zarządzanie i dar; finanse i człowieczeństwo; rolnictwo i sprawiedliwość; energia i ubóstwo; zysk i powołanie; polityka na rzecz szczęścia; CO2 nierówności; biznes i pokój; ekonomia to kobiety; biznes w okresie przejściowym; życie i style życia.
Pierwszy dzień osobiście
W 2020 r. pierwsza edycja EoF odbyła się w całości online, z połączeniami na żywo i streamingiem z członkami i prelegentami oraz przesłaniem wideo od papieża Franciszka. W 2021 roku formuła pozostała niezmieniona, z podłączoną młodzieżą ze wszystkich pięciu kontynentów i nowym przesłaniem wideo od papieża.
Jednakże "Ekonomia Francesco" zainspirowała setki inicjatyw w ciągu ostatnich dwóch lat i wygenerowała liczne drogi do refleksji i działań w wielu krajach na całym świecie.
Zdaniem organizatorów, zaplanowana na ten rok w Asyżu debata bezpośrednia pozwoli na syntezę prac prowadzonych przez lata. "Dzięki św. Franciszkowi i Ojcu Świętemu narodził się światowy ruch młodych ludzi, którzy już stanowią siłę myśli i praktyki gospodarczej: byliśmy zaskoczeni, pod względem jakości i ilości, ich udziałem w ostatnich miesiącach" - mówi Luigino Bruni, dyrektor naukowy wydarzenia.
"Drodzy młodzi ludzie, witajcie! Witam was pozdrowieniem świętego Franciszka: niech Pan obdarzy was pokojem! Wreszcie jesteście w Asyżu: na refleksję, na spotkanie z papieżem, na zanurzenie się w mieście. Asyż otwiera przed Tobą swoje skarby. Oferuje ci wiele możliwości. Tutaj możesz poznać od Franciszka sekret nowej gospodarki. Odkryjesz to w wielu fragmentach jego życia. Poczujesz to w Porziuncoli, w Rivotorto, w San Damiano, w Chiesa Nuova, w Bazylice św. Franciszka". Tymi słowami Monsignor Domenico Sorrentino, biskup Assisi-Nocera Umbra-Gualdo Tadino i Foligno oraz przewodniczący komitetu organizacyjnego, powitał uczestników wydarzenia.
Świadectwa informujące o ekonomii Franciszka
"Jedyna sprawiedliwa wojna to ta, której nie toczymy" - tak brzmiało przesłanie pokoju przekazane pierwszego dnia przez ludzi z EoF. "Czy słyszysz? To krzyk naszego człowieczeństwa, wojny i ataki terrorystyczne, prześladowania rasowe i religijne, gwałtowne konflikty. Sytuacje, które stały się tak powszechne, że stanowią trzecią wojnę światową toczoną fragmentarycznie. Ale ludzie chcą pokoju, chcą uznania ich praw człowieka i godności. Dlatego też musimy promować współpracę. I aby uniknąć "zabierania środków ze szkół, ze zdrowia, z naszej przyszłości i teraźniejszości tylko po to, by budować broń i napędzać wojny potrzebne do jej sprzedaży".
Wśród świadectw osób znajdujących się na pierwszej linii frontu edukacji pokojowej w szkołach, Martina Pignatti, dyrektor "Un ponte per", opowiedziała o pracy swojej organizacji pozarządowej w strefach wojennych i postkonfliktowych w Iraku i Syrii, wzywając do przeciwstawienia się "ekonomii wojny, instytucjom, systemowi bankowemu i firmom, które finansują broń". Przyniesie to - jego zdaniem - jedną z największych zmian, jaka dokona się obok transformacji ekologicznej.
Z Kolumbii - krzyk bólu dwóch młodych rolników z regionu San José (Sayda Arteaga Guerra, lat 27, i José Roviro López Rivera, lat 31). Ich kraj od dziesięcioleci jest rozdarty przez wojnę i niesprawiedliwość. Ziemia bogata w zasoby mineralne i rolne, na której uzbrojone grupy sieją śmierć i przemoc, sprzyjając nielegalnemu handlowi narkotykami i międzynarodowym interesom. "Naszej wspólnocie pokojowej - mówią - udało się kupić małe działki.
Irakijka Fatima Alwardi podkreśliła znaczenie wykorzystania sportu jako narzędzia włączenia i dialogu: w 2015 roku założone przez nią stowarzyszenie wolontariuszy przeprowadziło pierwszy Maraton Bagdadzki, w którym w 2018 roku po raz pierwszy wzięły udział kobiety.
Śladami świętego Franciszka
Dzisiejsza audycja na piątek 23 - "Twarzą w twarz z Franciszkiem. Drogi śladami św. Franciszka", obejmowała zwiedzanie miejsc związanych z życiem świętego; następnie o godz. 11.00 młodzi uczestnicy spotkają się w poszczególnych miejscowościach. O godz. 18.00 otwarte dla wszystkich konferencje, na których młodzi ekonomiści i przedsiębiorcy rozmawiają z międzynarodowymi prelegentami na tematy przewodnie wydarzenia.
W "Pro Civitate Christiana" ekonomista Gael Giraud będzie mówił na temat "Ekonomia Franciszka: nowa gospodarka budowana przez młodych"; w Sacro Convento Francesco Sylos Labini będzie mówił na temat "Merytokracja, ocena, doskonałość: przypadek uniwersytetów i badań"; w Monte Frumentario Vandana Shiva będzie mówił na temat "Ekonomia troski, ekonomia daru". Refleksje na temat San Francisco: Tylko dając otrzymujemy"; w Sala della Conciliazione Vilson Groh zajmie się tematem "Ścieżki nowego paktu edukacyjno-gospodarczego: budowanie mostów między centrum a peryferiami".
W Instytucie Serafico siostra Helen Alford będzie mówić o "Powszechnym braterstwie: idei, która może zmienić świat"; w Bazylice Santa Maria degli Angeli ekonomista Stefano Zamagni będzie mówił o "Niebezpieczeństwach, już widocznych, związanych z uogólnieniem społeczeństwa: jaka jest strategia przeciwdziałania?". Wieczorem, o godz. 21.00, zwiedzanie z przewodnikiem Bazyliki San Francesco i Bazyliki Santa Maria degli Angeli.
Celem "Ekonomii Franciszka
Podczas konferencji prasowej, na której zaprezentowano to wydarzenie 7 września, monsignor Domenico Sorrentino wyraził życzenie i marzenie. Życzeniem jest, "aby ci młodzi ludzie, którzy podpiszą pakt z papieżem, zobowiązali się do otwarcia dialogu z realną gospodarką, światem biznesu, instytucjami bankowymi, gigantami energetycznymi i centrami finansowymi". Marzeniem jest, aby "w Asyżu, mieście-mesjaszu, mieście-symbolu, teraz także stolicy nowej ekonomii, pewnego dnia, tak jak dzisiaj papież, tak zwani 'wielcy tego świata' mogli przyjść na spotkanie z młodymi z Przymierza, aby zainspirować się proroctwem Franciszka i pozwolić sobie na wyzwanie jego młodzieńczej pasji".
Alessandra Smerilli, sekretarz watykańskiej dykasterii ds. integralnej służby człowiekowi, wyjaśniła, że celem "Ekonomii Franciszka" jest połączenie proroctwa 'Laudato si` i 'Fratelli tutti' oraz odwagi dotknięcia, przyjęcia ubóstwa, typowej dla św. Franciszka z Asyżu". Dla salezjańskiej zakonnicy Kościół "musi się cieszyć" w obliczu "tak wielu młodych ludzi, którzy wyruszają do pracy, aby dać treść marzeniom i doświadczyć proroctwa gospodarki, która nikogo nie pozostawia w tyle i umie żyć w harmonii z ludźmi i ziemią".
"Cały Kościół - dodał - musi czuć się w obowiązku informowania, śledzenia i towarzyszenia temu procesowi, unikając pokusy chęci zamknięcia młodych ludzi i ich projektów w istniejących wcześniej strukturach". Jako Dykasteria chcemy zobowiązać się do zabezpieczenia i towarzyszenia już przebytej drodze, chcemy lepiej poznać tych młodych ludzi, abyśmy razem mogli służyć Kościołom lokalnym, gdzie doświadcza się największych wyzwań, gdzie wykluczeni mają prawo do posiadania imienia i nazwiska, gdzie potrzebny jest entuzjazm młodych ludzi i ich kreatywność".
Spotkanie z papieżem
Trzydniowe wydarzenie kończy się jutro, w sobotę 24 września, spotkaniem uczestników z papieżem w Teatrze Liryka, gdzie zostanie podpisany "Pakt dla młodych". Spotkanie będzie transmitowane na kanale YouTube EoF oraz na VaticanNews w siedmiu językach, w tym w języku migowym.
Pakt, którego preambuła została wczoraj niejako antycypowana przez samego Papieża, z pomocą audiencji w Deloitte International, jednej z największych na świecie firm doradztwa gospodarczego i finansowego. "Żaden zysk nie jest uprawniony, gdy brakuje mu horyzontu integralnej promocji osoby ludzkiej, powszechnego przeznaczenia dóbr, preferencyjnej opcji na rzecz ubogich i troski o nasz wspólny dom".
Dlatego w orędziu nadanym w przeddzień "Ekonomii Francesco", ochrzczonej przez niektórych komentatorów mianem anty-Davos, papież skorzystał z okazji, by przypomnieć, że odbudowa świata postpaństwowego i powojennego na Ukrainie (po zakończeniu konfliktu) będzie wymagała zmiany perspektywy, zważywszy, że dotychczasowy system globalny oparty na konsumpcjonizmie i spekulacji nie może być trwały na tych poziomach, zagrażając przyszłości dzieci.
Prawdą jest to, co powiedział św. Paweł VI, gdy stwierdził, "że nowym imieniem dla pokoju jest rozwój w sprawiedliwości społecznej". Godna praca dla ludzi, dbałość o wspólny dom, wartość ekonomiczna i społeczna, pozytywny wpływ na społeczności są wzajemnie powiązanymi rzeczywistościami.
Element materialny, ludzkie gesty i słowa w sakramentach chrztu i bierzmowania
Każdy sakrament ma swój własny obrzęd, złożony z określonej materii i formy. W tym artykule zajmujemy się w sposób wstępny sakramentami chrztu i bierzmowania.



Według. Katechizm Kościoła Katolickiego -Sakramenty "są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi, przez które dozuje się nam życie Boże". Widzialne obrzędy, pod którymi sprawowane są sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi".
Ponadto w punkcie 1084 podkreślono, że "znaki wrażliwe to. -słowa i czyny- dostępne dla naszego dzisiejszego człowieczeństwa.
Czym są sakramenty, co oznaczają i jak są sprawowane?
Jak wiadomo, siedem sakramentów odpowiada wszystkim ważnym momentom w życiu chrześcijanina: dają one narodziny i wzrost, uzdrowienie i misję życiu wiary chrześcijanina. Można powiedzieć, że tworzą one uporządkowaną całość, w której Eucharystia jest w centrumZawiera ona samego Autora sakramentów, Jezusa Chrystusa.
Każdy sakrament składa się z elementów materialnych, które stanowią materię: z jednej strony woda, olej, chleb, wino, z drugiej zaś ludzkie gesty - ablucja, namaszczenie, nałożenie rąk itp. Ponadto słowa wypowiadane przez szafarza są częścią sakramentu, stanowiąc jego formę.
W liturgii czy celebracji sakramentów istnieje część niezmienna - ustanowiona przez samego Jezusa Chrystusa - oraz części, które Kościół może modyfikować, dla dobra wiernych i większej czci sakramentów, dostosowując je do okoliczności miejsca i czasu.
Proponujemy w tym i kolejnych artykułach krótkie określenie tej kwestii oraz aktualnej formy każdego z sakramentów.
Czym są elementy materialne, ludzkie gesty i słowa w Chrzcie Świętym?
Materią Chrztu jest woda naturalna, co zostało ogłoszone przez Sobór Trydencki jako dogmat Wiary, bo tak nakazał Chrystus i tak przyjęli Apostołowie.
Celebracja chrztu rozpoczyna się tzw. obrzędami przyjęcia, które mają na celu rozeznanie gotowości kandydatów - lub ich rodziców w przypadku małoletnich lub małoletnich pod opieką - do przyjęcia sakramentu i zaakceptowania jego konsekwencji. Następują czytania biblijne, ilustrujące tajemnicę chrztu, które są komentowane w homilii.
Następnie wzywa się wstawiennictwa świętych, do których komunii kandydat zostanie włączony; modlitwą egzorcyzmu i namaszczeniem olejem katechumenów oznacza się boską ochronę przed podstępnością diabła.
Następnie błogosławi się wodę z wyznaniem trynitarnym i wyrzeczeniem się szatana i grzechu.
Następnie następuje faza sakramentalna obrzędu, poprzez ablucję, tak że woda spływa po głowie katechumena, oznaczając prawdziwe obmycie duszy.
Gdy szafarz trzykrotnie polewa wodą głowę kandydata - lub zanurza ją - wypowiada słowa: "NN, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Sakrament jest udzielany tylko raz, jest nieusuwalny i niezmywalny.
Po udzieleniu tego sakramentu spotykamy się z obrzędami pochrzcielnymi: namaszcza się głowę ochrzczonego - jeśli nie następuje od razu udzielenie sakramentu bierzmowania - na znak jego uczestnictwa w kapłaństwie wspólnym i dla przywołania przyszłego chrztu w tym innym sakramencie. Podaje się białą szatę jako zachętę do zachowania niewinności chrzcielnej i jako symbol nowego, czystego życia, które zostaje przyznane.
Świeca zapalona w paschale symbolizuje światło Chrystusa, dane po to, byśmy żyli jako dzieci światłości. Można dodać obrzęd "effeta", wykonywany na uszach i ustach kandydata, który ma oznaczać postawę słuchania i głoszenia słowa Bożego.
Jakie są elementy materialne, ludzkie gesty i słowa w bierzmowaniu?
Materią sakramentu bierzmowania jest "chryzmat", składający się z oliwy i balsamu, poświęcony przez biskupa - lub patriarchę w przypadku obrządku wschodniego - podczas mszy chryzmatycznej poprzedzającej moment celebracji sakramentu.
Przed przyjęciem namaszczenia kandydaci są wzywani do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych i złożenia wyznania wiary.
Następnie biskup - lub szafarz, któremu wyraźnie przekazał sprawowanie tego sakramentu - wyciąga ręce nad konfirmantami i przyzywa wylanie na nich Ducha Świętego - czyli Parakleta.
Gestowi temu towarzyszy namaszczenie chryzantem na czole kandydata, co wskazuje, jak trzecia osoba Trójcy Świętej przenika do głębi duszy.
W ten sposób sakrament zostaje udzielony z namaszczeniem chryzantem świętym na czole i wypowiedzeniem tych słów: "Przyjmij przez ten znak dar Ducha Świętego". Jest to widzialny znak niewidzialnego daru: także tutaj sakrament zostaje nam udzielony tylko raz i w sposób nieusuwalny, konfigurując nas pełniej do Jezusa i dając nam łaskę szerzenia dobrego zapachu Chrystusa na całym świecie. Obrzęd kończy się pozdrowieniem pokoju, jako wyrazem kościelnej komunii z biskupem.
Potwierdzony uzupełnia w ten sposób dary nadprzyrodzone charakterystyczne dla dojrzałości chrześcijańskiej. W ten sposób otrzymuje ze szczególną obfitością dary Ducha Świętego, jest ściślej związany z Kościołem, bardziej angażuje się w szerzenie i obronę wiary słowem i czynem.
Kościół święty, czy Kościół świętych?
Wielu dziwi się stwierdzeniu w Credo, że Kościół jest święty, skoro wady i grzechy jego członków, także przywódców, są dość widoczne. Aby zrozumieć zakres tego wyrażenia, warto cofnąć się w historii, od jego patrystycznych początków do dokumentów ostatniego Soboru.
Tłumaczenie artykułu na język włoski
Co najmniej od trzeciego wieku ery chrześcijańskiej - z tego czasu pochodzą pierwsze kompletne wersje symboli wiary - ochrzczeni wyznają naszą wiarę w Kościele, kiedy mówimy: "Wyznajemy naszą wiarę w Kościele": "Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół katolicki...". (Credo Apostolskie), lub "Wierzę w Kościół, który jest Kościołem świętym, katolickim i apostolskim". (Nicene-Constantinopolitan Creed). Rzeczywiście, choć nie jest Bogiem (bo jest rzeczywistością stworzoną), jest Jego narzędziem, narzędziem nadprzyrodzonym, i w tym sensie jest przedmiotem naszej wiary. Ojcowie Kościoła należycie to uwzględnili, mówiąc o niej jako o mysterium lunaektóre tylko odbija, nie wytwarzając go, jedyne światło, to, które pochodzi od Chrystusa, "słońca słońc".
Rzeczywistość grzechu
Szczególnie interesuje nas teraz afirmacja świętości Kościoła, ponieważ dla wielu wydaje się ona kontrastować z rzeczywistością skażoną obrzydliwymi grzechami, takimi jak nadużycia seksualne wobec nieletnich, nadużycia wobec sumienia lub władzy, lub poważnymi dysfunkcjami finansowymi, które dotykają nawet najwyższych szczebli władzy kościelnej. Można by do tego dodać długą linię "grzechów historycznych", takich jak współistnienie z niewolnictwem, zgoda na wojny religijne, niesprawiedliwe potępienia ze strony inkwizycji, antyjudaizm (nie utożsamiany z antysemityzmem), etc. Czy rzeczywiście możemy mówić o "Kościele Świętym" w sposób spójny? Czy też po prostu ciągniemy za sobą przez inercję formułę odziedziczoną po historii?
Jedno stanowisko, zajmowane od lat sześćdziesiątych wśród różnych teologów, ma tendencję do dystansowania się od "świętego Kościoła", używając przymiotnika "grzeszny" w zastosowaniu do Kościoła. W ten sposób Kościół zostałby odpowiednio nazwany, z uwzględnieniem odpowiedzialności za swoje winy. Próbowano prześledzić wyrażenie "grzeszny Kościół" aż do czasów patrystycznych, a dokładniej poprzez formułę kasta meretrixchoć tak naprawdę jest to tylko jeden Ojciec Kościoła, św. Ambroży z Mediolanu (W Lucam III, 23), kiedy mówi o Rahab, nierządnicy z Jerycha, używając jej jako figury Kościoła (podobnie jak inni pisarze kościelni): ale święty biskup Mediolanu czyni to w sensie pozytywnym, mówiąc, że czysto zachowana (nieskalana) wiara rozprzestrzenia się wśród wszystkich ludów (symbolizowana przez wszystkich, którzy korzystają z łask nierządnicy, używając krwawego języka tamtych czasów).
Nie wnikając w tę dyskusyjną kwestię patrystyczną, warto zapytać, czy podane przed chwilą stanowisko jest uprawnione. Pamiętajmy, że pochopne sądy są surowo potępiane w Biblii, już w Starym Testamencie, a Jahwe napomina nas, by nie oceniać po pozorach. Kiedy prorok Samuel próbuje określić, kogo powinien namaścić na przyszłego króla Dawida, Pan ostrzega go: "Nie patrzcie na jego wygląd ani na wysokość jego wzrostu, bo go odrzuciłem. Bóg nie patrzy tak, jak patrzy człowiek; bo człowiek widzi wygląd, ale Bóg widzi serce". (1Sa 16:7).
Wielkie pytanie, w skrócie, brzmiałoby: czy wobec porażek świętości w Kościele mam odrzucić świętość Kościoła? Klucz do odpowiedzi, idąc za logiką cytowanego tekstu biblijnego, znajduje się w słowie "widział". Jeśli oceniamy po tym, co widzimy, odpowiedź wskazuje na zaprzeczenie. Ale to oznacza postępowanie według "pozorów", podczas gdy właściwe jest patrzenie "na serce". A jakie jest serce Kościoła? Jaki jest Kościół za pozorami?
Czym jest Kościół?
W tym miejscu wody się rozdzielają. Widziany oczami świata Kościół to organizacja religijna, to kuria watykańska, to struktura władzy, a nawet, bardziej łagodnie, to inicjatywa humanitarna na rzecz edukacji, zdrowia, pokoju, pomocy biednym itd.
Widziane oczami wiary, te działania i formy istnienia nie są w Kościele wykluczone, ale nie są postrzegane jako podstawowe, to co kościelne nie jest utożsamiane z tym co eklezjalne. Kościół był już Kościołem w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy te formy i działania jeszcze nie istniały. Ona "Nie istnieje ona przede wszystkim tam, gdzie jest zorganizowana, gdzie jest reformowana czy rządzona, ale w tych, którzy po prostu wierzą i otrzymują w niej dar wiary, który jest dla nich życiem".jak stwierdza Ratzinger w swoim Wprowadzenie do chrześcijaństwa. Mówiąc konkretnie o świętości Kościoła, ten sam tekst przypomina, że "polega na mocy, dzięki której Bóg działa w nim świętość, w ramach ludzkiej grzeszności".. Co więcej: ona "jest wyrazem miłości Bożej, która nie pozwala się pokonać niemożności człowieka, ale zawsze jest dla niego dobra, nieustannie przyjmuje go jako grzesznika, przemienia go, uświęca i kocha"..
W bardzo głębokim sensie możemy (i musimy) powiedzieć, krótko mówiąc, że świętość Kościoła nie jest świętością ludzi, ale świętością Boga. W tym sensie mówimy, że jest święta, ponieważ zawsze uświęca, nawet przez niegodnych szafarzy, przez Ewangelię i sakramenty. Jak mówi Henri de Lubac w jednym ze swoich najlepszych dzieł, Medytacja o Kościele, "Jego doktryna jest zawsze czysta, a źródło jego sakramentów zawsze żywe"..
Kościół jest święty, ponieważ jest nikim innym jak samym Bogiem uświęcającym ludzi w Chrystusie i przez swojego Ducha. Jaśnieje bez skazy w swoich sakramentach, którymi karmi swoich wiernych; w wierze, którą zawsze zachowuje nieskażoną; w radach ewangelicznych, które proponuje, oraz w darach i charyzmatach, którymi promuje rzesze męczenników, dziewic i spowiedników (Pius XII, Mystici Corporis). Jest to świętość Kościoła, którą możemy nazwać "obiektywną": to, co charakteryzuje go jako "ciało", a nie jako proste zestawienie wiernych (Congar, Kościół Święty). Dodajmy, że Kościół jest święty także dlatego, że nieustannie nawołuje do świętości.
Kościół Czystych
Pojawia się tu jednak inny problem, niemal ironicznie wskazany w Wprowadzenie do chrześcijaństwa: że z "ludzkie marzenie o świecie uzdrowionym i nieskażonym przez zło, (które) przedstawia Kościół jako coś, co nie miesza się z grzechem".. To "marzenie", o "Kościele czystym", rodzi się i odradza w historii w różnych formach: montaniści, nowacjanie, donatyści (pierwsze tysiąclecie), katarzy, albigensi, husyci, janseniści (drugie tysiąclecie) i jeszcze inni, mają wspólną koncepcję Kościoła jako instytucji złożonej wyłącznie z "nieskażonych chrześcijan", "wybranych i czystych", "doskonałych", którzy nigdy nie upadają, "predestynowanych". Kiedy więc faktycznie dostrzega się grzech w Kościele, dochodzi się do wniosku, że nie jest to prawdziwy Kościół, "święty Kościół" z Symbolu wiary.
Tu tkwi nieporozumienie polegające na myśleniu o Kościele dzisiejszym poprzez stosowanie kategorii jutra, Kościoła eschatologicznego, utożsamiając w dniu dzisiejszym historii Kościół święty z Kościołem świętych. Zapomina się, że gdy jeszcze pielgrzymujemy, pszenica rośnie zmieszana z kąkolem, a to sam Jezus w znanej przypowieści wyjaśnił, że kąkol trzeba będzie usunąć dopiero na końcu czasów. Dlatego św. Ambroży mówił o Kościele, używając także, i to powszechnie (nawet w tym samym cytowanym już dziele), wyrażenia immaculata ex maculatisdosłownie "nieskazitelny, uformowany przez plamiste".Dopiero potem, w zaświatach, będzie ona immaculata ex immaculatis!
Współczesne magisterium potwierdziło tę myśl w Vaticanum II, mówiąc. "Kościół więzi grzeszników we własnym łonie".. Należą do Kościoła i właśnie dzięki tej przynależności mogą zostać oczyszczeni z grzechów. De Lubac, jeszcze w tym samym dziele, łaskawie stwierdza, że. "Kościół jest tu na dole i pozostanie do końca wspólnotą niesforną: pszenica wciąż wśród plew, arka zawierająca zwierzęta czyste i nieczyste, statek pełen złych pasażerów, którzy zdają się być zawsze na skraju katastrofy statku"..
Jednocześnie należy sobie uświadomić, że grzesznik nie należy do Kościoła z powodu swojego grzechu, ale z powodu świętych rzeczywistości, które wciąż zachowuje w swojej duszy, głównie sakramentalnego charakteru chrztu. Takie jest znaczenie wyrażenia "komunia świętychSymbol Apostolski odnosi się do Kościoła: nie dlatego, że składa się on wyłącznie ze świętych, ale dlatego, że to rzeczywistość świętości, ontologicznej lub moralnej, kształtuje go jako taki. Jest to komunia między świętościami osób i w rzeczach świętych.
Po wyjaśnieniu tych zasadniczych kwestii musimy teraz dodać ważne wyjaśnienie. Powiedzieliśmy, i potwierdzamy, że Kościół jest święty niezależnie od świętości jego członków. Nie przeszkadza to jednak w stwierdzeniu istnienia związku między świętością a jej rozpowszechnianiem, zarówno na poziomie osobistym, jak i instytucjonalnym. Środki uświęcenia Kościoła są same w sobie nieomylne i czynią go rzeczywistością świętą, niezależnie od jakości moralnej narzędzi. Jednak subiektywne przyjęcie łaski w duszach tych, którzy są przedmiotem misji Kościoła, zależy także od świętości szafarzy, wyświęconych i niewyświęconych, a także od dobra sytuacja instytucjonalnego aspektu Kościoła.
Godni ministrowie
Przykład może nam pomóc to zrozumieć. Eucharystia jest zawsze sakramentalną obecnością tajemnicy paschalnej i jako taka posiada niewyczerpaną zdolność odkupieńczej mocy. Mimo to celebracja eucharystyczna, której przewodniczy publicznie niegodny kapłan, wyda owoce świętości tylko u tych wiernych, którzy głęboko uformowani w wierze wiedzą, że skutki komunii są niezależne od sytuacji moralnej celebrującego ją szafarza. Ale dla wielu innych taka celebracja nie przybliży ich do Boga, bo nie widzą spójności między życiem celebransa a celebrowaną tajemnicą. Będą też tacy, którzy będą wręcz uciekać w popłochu. Jak mówi dekret Presbyterorum ordinis Soboru Watykańskiego II (n. 12), "chociaż łaska Boża może dokonać dzieła zbawienia także przez niegodnych szafarzy, to jednak Bóg woli, na mocy zwykłego prawa, objawiać swoje cuda przez tych, którzy, uczynieni bardziej uległymi na impulsy i kierownictwo Ducha Świętego, przez swoje intymne zjednoczenie z Chrystusem i świętość życia, mogą powiedzieć wraz z apostołem: 'Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus'" (1 Kor 5, 17). (Gal. 2, 20)".
W tej perspektywie szczególnego znaczenia nabierają słowa skierowane przez św. Jana Pawła II do biskupów europejskich w październiku 1985 r. w perspektywie nowej ewangelizacji Europy: "Potrzebujemy zwiastunów Ewangelii, którzy są ekspertami od człowieczeństwa, którzy znają dogłębnie serce dzisiejszego człowieka, którzy uczestniczą w radościach i nadziejach, niepokojach i smutkach, a jednocześnie są kontemplatykami zakochanymi w Bogu. Do tego potrzebni są nowi święci. Wielkimi ewangelizatorami Europy byli święci. Musimy modlić się do Pana, aby wzmógł ducha świętości w Kościele i posłał nam nowych świętych, aby ewangelizować dzisiejszy świat"..
To, co dzieje się w opisanym właśnie indywidualnym przypadku, dzieje się również w odniesieniu do Kościoła jako instytucji. Jeśli głosi się uczciwość, a potem okazuje się, że w diecezji dochodzi do defraudacji, to to głoszenie, nawet jeśli jest solidnie oparte na Ewangelii, nie będzie miało większego wpływu. Wielu, którzy to usłyszą, powie: "zastosuj tę naukę do siebie, zanim zaczniesz ją głosić nam". I może się to zdarzyć również wtedy, gdy takie "sprzeniewierzenie środków" nastąpiło bez złośliwości, ze zwykłej niewiedzy lub naiwności.
Sobór Watykański II
W kontekście tego zagadnienia, pełny tekst fragmentu w. Sobór Watykański IIjuż przytoczone: "Kościół zamyka grzeszników w swoim łonie, a będąc jednocześnie świętym i zawsze potrzebującym oczyszczenia, nieustannie posuwa się naprzód drogą pokuty i odnowy". (Lumen Gentium 8). Możemy dodać inne słowa tego samego Soboru, skierowane nie tylko do Kościoła katolickiego, które mówią: "Wreszcie wszyscy badają swoją wierność woli Chrystusa w odniesieniu do Kościoła i, jak powinni, podejmują z odwagą dzieło odnowy i reformy." (Unitatis Redintegratio 4). To pozwala nam spojrzeć na obraz we wszystkich jego wymiarach: oczyszczenie, reforma, odnowa: pojęcia, które, ściśle rzecz biorąc, nie są synonimami.
Rzeczywiście, "oczyszczenie" odnosi się zwykle bardziej bezpośrednio do poszczególnych osób. Grzesznicy nadal należą do Kościoła (jeśli są ochrzczeni), ale muszą być oczyszczeni. Reformacja" ma silniej zarysowany aspekt instytucjonalny; ponadto nie jest to zwykła poprawa, ale "powrót do pierwotnej formy", a stamtąd ponowne wyjście w przyszłość.
Należy pamiętać, że choć widzialny aspekt "ustanowiony przez Boga" jest niezmienny, to aspekt ludzko-instytucjonalny jest zmienny i możliwy do udoskonalenia. Mówimy zatem o aspekcie ludzko-instytucjonalnym, który, strada facendostracił swoje pierwotne, ewangeliczne znaczenie.
Sytuacja moralna Kościoła w XVI wieku, a najbardziej episkopatu, wymagała reformy i to właśnie ona została wprowadzona w życie na Soborze Trydenckim. Wreszcie "odnowa", która sama w sobie nie zakłada moralnie negatywnej sytuacji strukturalnej: jest po prostu próbą realizacji aktualizacja aby ewangelizacja mogła skutecznie oddziaływać na społeczeństwo, które stale się rozwija. Wystarczy porównać obecny Katechizm Kościoła Katolickiego z katechizmem z początku XX wieku, aby uświadomić sobie znaczenie odnowy. Ostatnia modyfikacja Księgi VI Kodeksu Prawa Kanonicznego może być postrzegana jako zdrowa odnowa.
Konwersja ciągła
Dwie ostatnie kwestie przed zamknięciem tych rozważań. Pierwszy z przytoczonych przed chwilą tekstów Vaticanum II mówi o oczyszczeniu, które musi być dokonywane "zawsze" (nie wszystkie hiszpańskie tłumaczenia respektują łaciński oryginał semper).
To samo dotyczy reformy i odnowy, które powinny być aktualizowane bez nadmiernych odstępów czasu. Nie chodzi o to, by zawsze coś zmieniać, ale by stale "oczyszczać" to, co widać i to, czego nie widać. Gdyby Sobór Trydencki "oczyścił" Kościół wcześniej (może o wiek wcześniej), prawdopodobnie oszczędzono by nam "drugiej reformacji", protestanckiej, ze wszystkimi negatywnymi skutkami podziałów w Kościele.
Wreszcie, nie należy tracić z oczu faktu, że oczyszczenie, reforma i odnowa muszą iść w parze. Wielu nie rozumie znaczenia tego ostatniego. Jeśli zaprojektuje się dobrą reformę lub odnowę (na przykład niedawną reformę Kurii Rzymskiej; lub wcześniej reformę liturgiczną), ale nie ma oczyszczenia ludzi, to rezultaty będą nieznaczne. Nie wystarczy zmienić struktury: trzeba nawrócić ludzi. I to "nawrócenie ludzi" nie odnosi się wyłącznie do ich sytuacji moralno-duchowej, ale także, choć z innej perspektywy, do ich przygotowania zawodowego, zdolności do nawiązywania relacji, do umiejętności miękkie tak bardzo cenione w dzisiejszym świecie biznesu, itp.
Dla niektórych afirmacja Vaticanum II (Lumen Gentium 39) o Kościele "niezawodnie święty". (nie może nie być świętą) byłoby skandaliczne, triumfalistyczne i sprzeczne. W rzeczywistości byłoby tak i znacznie gorzej, gdyby składała się tylko z mężczyzn i z inicjatywy mężczyzn. Z kolei tekst święty mówi nam, że. "Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić. Oczyścił go chrztem wody i słowem, bo chciał mieć dla siebie Kościół wspaniały, bez plamy i zmarszczki, i jakiejkolwiek skazy, ale święty i bez skazy". (Ef. 5:25-27). Jest święta, ponieważ Chrystus ją uświęcił, i nawet jeśli niezliczone rzesze bezdusznych mężczyzn powstaną, by ją splamić, nigdy nie przestanie być święta. Wracając do De Lubaca, możemy wraz z nim powiedzieć: "Złudą jest wiara w 'Kościół świętych': istnieje tylko jeden 'Kościół święty'".. Ale właśnie dlatego, że jest święty, Kościół potrzebuje świętych, aby wypełnić swoją misję.
Profesor eklezjologii na Uniwersytecie Świętego Krzyża.
"Panna młoda i pan młody" Alessandro Manzoni
Trzecia odsłona komentująca wielkie dzieła literatury z pozytywną wizją chrześcijańską. Z tej okazji komentujemy "Oblubienicę", autorstwa Alessandro Manzoniego, uważaną, wraz z "...", za jedno z najważniejszych dzieł literackich na świecie.Boska KomediaDante "Najważniejsze dzieło literatury włoskiej.
W 1827 r. Alessandro Manzoni opublikował pierwsze wydanie swojej powieści "I promessi sposi" (Oblubienica). Drugie wydanie, znacznie zmienione, ukazało się w 1840 roku. Akcja rozgrywa się w Lombardii, w północnych Włoszech, w latach 1628-1630 i opowiada o Renzo i Lucii, którzy chcą się pobrać, ale napotykają na szereg przeszkód cywilnych i kościelnych uniemożliwiających im zawarcie małżeństwa. W tym krótkim artykule zamierzam wskazać cztery główne punkty dotyczące tej sztuki, która zresztą jest jedną z ulubionych sztuk papieża Franciszka.
Miłość w "Panu Młodym".
Pierwszą uwagą jest to, że jest to powieść historyczna, to znaczy, że pośród swojej fikcyjnej narracji wspomina wydarzenia, które naprawdę miały miejsce, takie jak hiszpańskie panowanie w Mediolanie, zakonnica z Monzy, wielka zaraza z lat 1629-1631, zamieszki o chleb w Mediolanie i życie kardynała Federico Borromeo. W niektórych momentach autor pozwala sobie na odejście od głównego wątku fabuły, by opowiedzieć te równoległe epizody, które znacznie wzbogacają narrację i nadają jej pewną dydaktyczną jakość.
Następnie drugą nutą jest ta o szlachetnej miłości między Renzo i Lucíą. Mają bardzo różne osobowości, zupełnie inaczej reagują na te same sytuacje, ale wiedzą, że się uzupełniają i wyraźnie widzą, że ich przeznaczeniem jest połączenie. To, że wzajemny szacunek, miłość i wierność są fundamentami szczęśliwego życia małżeńskiego, to coś więcej niż piękne zdanie.
Bogata antropologia
Po trzecie, podkreśla temat nadziei na dwa różne sposoby. Z jednej strony w obliczu trudności spowodowanych przez siebie samego: Renzo wpada w wiele kłopotów przez własną słabość i jest wzywany, by nie tracił ducha, jeśli chce osiągnąć cel, jakim jest małżeństwo z Lucíą. Z drugiej strony trudności spowodowane błędami innych ludzi: gdyby nie zły charakter Don Rodrigo, od początku wszystko byłoby w pokoju. Ale dzięki sile przebaczenia i ufności w Bożą Opatrzność - obie zakotwiczone w nadziei - te niepowodzenia są zawsze do pokonania.
Wreszcie czwarta nuta "Panny Młodej" to bogactwo niuansów w charakterystyce bohaterów, z podaniem ich działań i reakcji. Przez całą lekturę ja osobiście - i mam nadzieję, że Wy również - poddawana byłam lawinie tak odległych od siebie emocji jak m.in. szok, rozczarowanie, śmiech, smutek, podziw, złość, nostalgia. Narrator prowadzi Cię przez wojskowych, głodujących, zakonników, polityków, szlachtę i szeroką gamę zwykłych, średnich ludzi pracy, takich jak sami dwaj bohaterowie.
"Panna młoda" przedstawia w skrócie prawdziwą miłość prostego mężczyzny i prostej kobiety, którzy od momentu zaręczyn szukają nie swojego dobra, ale dobra drugiego człowieka. W ten sposób i tylko w ten sposób są w stanie, z pomocą tego, który ustanowił sam sakrament małżeństwa, Boga, pokonać wszystko i każdą przeszkodę, która staje na ich drodze.
Drugie dziewictwo
Są pary, które rozpoczynają zaloty z iluzją życia w czystości do ślubu i z jakiegoś powodu wypadają. Czas więc, by odzyskać tę iluzję i przeżyć drugie dziewictwo.
Posłuchaj podcastu "Drugie dziewictwo".
W tym życiu są chwile, kiedy nie dostajesz tego, czego chcesz, ale to nie znaczy, że przestajesz walczyć, walczyć o rzeczy.
Są więc ludzie, którzy nastawiają się na czyste zaloty i nie udaje im się to, niezależnie od przyczyny, choć zawsze możemy mówić, co najmniej, o braku rozwagi.
Jeśli rozwiązaniem podawanym w tej sytuacji jest to, że "skoro nam się nie udało, skoro uprawialiśmy seks, to co za różnica, czy będziemy uprawiać seks raz, dwa razy, sto razy...", to nie naprawia to sprawy. Znika napięcie, które musi być obecne w zalotach, by robić wszystko tak, jak się chciało na początku, a iluzja, z czasem, też znika.
To, co zwykle dzieje się w takich przypadkach, to fakt, że niejednokrotnie związek zostaje zerwany z powodu braku iluzji, a w kolejnych zaręczynach bardzo możliwe jest obniżenie poziomu: zaczyna pojawiać się szantaż: "Skoro zrobiłeś to z drugą osobą, to dlaczego nie ze mną, to znak, że mnie nie kochasz...". I inne tego typu.
Myślę, że trzeba spróbować odbudować iluzję w tym zalotach, które tak dobrze się układały, dopóki nie doszło do kontaktu seksualnego. Jak? Proponując przeżycie drugiego dziewictwa. Przeprowadzając pogłębioną rozmowę z partnerem i zaczynając od nowa, tak aby poprzednie doświadczenia służyły nabraniu siły, doświadczenia i byciu bardziej ostrożnym we wszystkim co związane z seksualnością.
Drugie dziewictwo to hymn nadziei i złudzeń.
Do tej pory nie było tak, jak chcieliśmy, ale od teraz będzie. Widziałem to wielokrotnie i z dużym powodzeniem.
Mimo to należy dołożyć wszelkich starań, aby wszystko było w porządku.
Są pary, które wydają się mieć związki bez sensu.Dlaczego tak się dzieje? Naturalnie, bo w głębi duszy chcą. Jest to, że tak powiem, niezamierzone chciejstwo.
Nie wyrabiają środków, nie są rozważni, chodzą do siebie, gdy nikogo nie ma w domu, długo się żegnają, chodzą w słabo oświetlonych miejscach, można by powiedzieć o wielu innych sytuacjach, o których z drugiej strony wie każda para.
W efekcie dzieje się to, czego teoretycznie nie chcą, a w rzeczywistości robią bardzo mało.
Ten brak siły, twardości, ten brak siły woli, pojawi się później w związku w tysiącach sytuacji. Życie jako para jest trudne i trzeba się szkolić w wymaganiach osobistych. Drugie dziewictwo to dobry trening.
Zaproponowanie takiego życia bardzo wzmacnia parę i, jeśli potraktują to poważnie, przywraca iluzję.
Pożegnanie z królową Anglii
Trumna królowej Elżbiety II, z cesarską koroną państwową na wierzchu, opuszcza Opactwo Westminsterskie po jej państwowym pogrzebie w Londynie 19 września 2022 r.
Geraldo Morujão. Wszechstronnie wykształcony kapłan diecezjalny
Niestrudzony kapłan, z autentycznie chrześcijańskiej rodziny. Poliglota, biblista i pasjonat muzyki. Wrócił do życia po zawale serca i nadal "walczy" gdziekolwiek jest.
Tego lata spędziłem tydzień z kilkoma księżmi. Uderzyły mnie najstarsze z nich: uśmiechnięte, pomocne, wykształcone, przystępne, skromne. Miał coś specjalne. Ze zdumieniem przypomniałem sobie wiadomość, którą przeczytałem kilka lat temu o niejakim Geraldo Morujão, księdzu z Diecezja Viseu (Portugalia)który w 2013 roku doznał zatrzymania akcji serca w basenie w Ziemi Świętej, z którego cudownie wyzdrowiał. Cud, zresztą, który przypisywał wstawiennictwu błogosławionego Álvaro del Portillo. Pomyślałem: "to nie może być ten sam człowiek, od tego zdarzenia minęło sporo czasu, a on był już stary, musiał umrzeć jakiś czas później". Kiedy się przedstawiliśmy, prawie zemdlałem: tak, to był ojciec Geraldo. Czekałam kilka dni, ale w końcu podeszłam do niego, by poprosić go o opowiedzenie mi tylu rzeczy.
Rodzina chrześcijańska
Jest najstarszym z dziewięciorga rodzeństwa. Ma 92 lata i niedługo skończy 68 lat jako ksiądz, ale tryska wewnętrzną młodością. Ma jeszcze dwóch braci, którzy są księżmi i siostrę, która jest misjonarką. Dwie inne siostry przez wiele lat opiekowały się bratem kapłanem: ubranie, jedzenie, kościół, katecheza. Byli jego cieniem. Zawsze z miłością. Bez nich wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. "Mogliby być profesjonalnymi dekoratorami" - komentuje mi ze śmiechem. Jeden z nich jest już w niebie.
Ojciec Geraldo studiował w Nawarze, Rzymie i Jerozolimie. Odmawia Różaniec w dziewięciu językach, a ja przyłapałem go na recytowaniu Brewiarza po hebrajsku. Bardzo lubi muzykę: zdziwiło mnie, jak gdy tylko zobaczył w domu fortepian, zaczął grać. Był organistą: "Chciałem być księdzem dla ludzi i dlatego nie studiowałem muzyki".. Opowiada mi, że rok po tym, jak prawie umarł, wrócił na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, zatrzymał się w tym samym hotelu, w którym wszystko się wydarzyło i pływał w tym samym basenie: "Popłynąłeś tam, gdzie byłeś martwy!".Nie był wierzący, ale od tego czasu stał się bliższy Bogu. Zawsze był bardzo wysportowany: "Pływam prawie codziennie o 7 rano, po modlitwie".. Ale jego wielkim hobby są góry: dużo wspinał się w Pirenejach, na Monte Perdido od Torreciudad lub Aneto. Ma rozrusznik serca, ale to go nie zniechęca i jest w dobrej formie.
Zadania duszpasterskie
Jego praca duszpasterska miała frenetyczne tempo: 13 lat w duszpasterstwie młodzieży, uczestnictwo w prawie wszystkich ŚDM. Jest Konsyliarzem ds. Harcerze w Viseu od 1992 roku. I trwa nadal: jest poświęcony szkoleniu sołtysów, aby mogli wychowywać młodzież do życia w zgodzie z prawem. harcerz. W kwietniu wspomina piękną mszę, którą odprawił z tysiącem harcerze i liczba obozów, w których brał udział, również przychodzą na myśl. Ostatni, zaledwie cztery lata temu.
Babcia zaprowadziła go przed laty do dewocjonaliów o nazwie "Nocna Adoracja w Domu", założonych przez ojca Mateo. Rodzina miała całą noc na modlitwę przed obrazem Serca Jezusowego. Z wielkim sentymentem wspomina te chwile w samotności, które naznaczyły jego relację z Jezusem Chrystusem. Mówi mi, że rozpoczął to nabożeństwo 18 września 1940 roku. To było opatrznościowe, ale tego samego dnia, czternaście lat później, otrzymał święcenia kapłańskie. Wcześniej spędził dwanaście lat w seminarium, pięć w Niższym Seminarium Duchownym, a resztę w Wyższym. Wrócił tam wkrótce po święceniach, bo został mianowany przełożonym i nauczycielem. Uczył muzyki i łaciny.
Ojciec Geraldo znał i leczył świętego Josemaríę. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w 1967 r. "Spodziewałem się zobaczyć człowieka o przemożnej osobowości, który zrobi na nas wszystkich wrażenie, ale gdy tylko wszedł do sali, uklęknął przed wszystkimi księżmi i poprosił o nasze błogosławieństwo.. Wyznaje: "Byłem całkowicie zdruzgotany..
Proszę księdza o kilka rad dla młodszych księży: "Pierwszym z nich jest znaczenie życia modlitwy i dobrego odprawiania Mszy świętej, ale skupionego na Chrystusie, aby to Chrystus świecił, a nie kapłan jako aktor, bo to Chrystus przewodniczy"..
Kardynał Roche wyjaśnia przyjaźń królowej z kardynałem Murphy-O'Connorem
Jako głowa Kościoła Anglii, królowa miała do czynienia z kardynałem Murphy-O'Connorem, ale ich relacja wykuła czułą przyjaźń.


Tłumaczenie artykułu na język angielski
W poniedziałek 19 września nastąpił historyczny moment dla Wielkiej Brytanii i reszty świata, ponieważ ostatecznie pożegnano się i nadano im nowy bieg. pochówek królowej Elżbiety II, który zmarł 8 września 2022 roku. Jest jedną, jeśli nie ostatnią, z tych monumentalnych postaci współczesnych czasów, jak św. Jan Paweł II czy Nelson Mandela, których odejście zaskakuje cały świat i powoduje, że zatrzymuje się on na chwilę, by zastanowić się nad życiem.
W ostatnich dniach byliśmy świadkami wylewu uczuć do zmarłej Królowej i wylewu refleksje na temat jego panowania. Celebryci, politycy i zwykli obywatele wyrażali, co dla nich znaczyła i jaki przykład dawała.
Przyjaźń królowej z kardynałem Murphy-O'Connorem
W niedawnej rozmowie z Omnes, rozmawialiśmy z angielskim kardynałem Arthurem Roche, prefektem Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, aby zastanowić się nad wpływem na jej życie i Kościół. Zwraca uwagę, że królowa, w czasach kardynała Basila Hume'a, była pierwszą królewną, która po raz pierwszy publicznie odwiedziła kościół katolicki 1 listopada, w święto Wszystkich Świętych; i że uczestniczyła w celebracji nieszporów w katedrze.
Dodaje, że była bardzo bliska kardynałowi Cormacowi Murphy-O'Connorowi, pierwotnie arcybiskupowi Westminsteru w latach 2000-2009, którego wielokrotnie zapraszała do udziału w państwowych bankietach; a także "do przebywania z nimi w Sandringham i wygłaszania kazań podczas porannego nabożeństwa, w którym zawsze uczestniczyła w niedziele w Sandringham". To był bardzo znaczący krok i mówił o jej sympatii do kardynała Murphy-O'Connora; ale także do wspólnoty katolickiej, ponieważ wiedziała, że katolicy są bardzo wierni".
Kardynał Roche podkreśla dalej sympatię Królowej do katolików, wspominając, że podczas jej obecności na porannej modlitwie w Belfaście z prezbiterianami, gdy "wychodziła ze swojego kościoła, zauważyła, że naprzeciwko jest kościół katolicki, więc po prostu przeszła przez ulicę i weszła do kościoła katolickiego, aby odkryć, że prezbiteriański minister i katolicki ksiądz pracowali razem na rzecz większej spójności społecznej tej społeczności".
Pierwsze kroki Karola III
Jako najwyższa władczyni Kościoła Anglii, znaczenie i przykład, jaki królowa dała dla stosunków międzywyznaniowych, jest czymś, co - według kardynała Roche'a - król Karol III starał się utrzymać "w tych dniach żałoby, w których zgodził się wstąpić na tron i odwiedził główne miejsca w Wielkiej Brytanii". W Londynie odbyło się spotkanie w Pałacu Buckingham wszystkich przywódców religijnych. Tam powiedział, że "tak, był chrześcijaninem" i "tak, był i pozostanie członkiem Kościoła Anglii", ale że był człowiekiem, który uznał, że wierni są ważną częścią społeczeństwa dla dobra. Już umożliwił to spotkanie, pokazując jego istotność, złożył bardzo ważną deklarację. I to jest tak, że mógł się spotkać z pracownikami socjalnymi, parlamentarzystami, czy ludźmi ze służb szpitalnych, straży pożarnej, policji itd. ale zamiast tego spotkał się z przywódcami religijnymi, co ma istotne znaczenie dla tego, co będzie robił w przyszłości.
Papież Franciszek podsumowuje swoją podróż do Kazachstanu
Ojciec Święty wziął udział w "VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych", najważniejszym w naszych czasach. Dziś, w środę 21 września, przerwał zwykłą katechezę, by podsumować swoją podróż do Kazachstanu.



Richard Dawkins, jeden z czołowych współczesnych popularyzatorów ateizmu, często podkreśla, że religie stanowią zagrożenie dla utrzymania pokoju we współczesnych społeczeństwach. Jednak mniej niż 7% wszystkich wojen w historii zostało wywołanych przez konflikt religijny, co można łatwo sprawdzić w "Encyklopedii wojen" Charlesa Phillipsa i Alana Axelroda z 2004 roku. Niemniej jednak trzeba przyznać, że teza, że religia zwykle generuje przemoc, jest dla wielu poglądem powszechnym. Dlatego spotkania przywódców największych religii, takie jak to, które odbyło się w dniach 14-15 września w Kazachstanie, są szczególnie istotne, zwłaszcza jeśli pokazują serdeczność i wspólne spojrzenie. Podczas dzisiejszej audiencji, w środę 21 września, papież Franciszek dokonał bilansu swoich ostatnia podróż do Kazachstanu.
Ocena wyjazdu do Kazachstanu
Ojciec Święty wziął udział w VII "Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych"Jest to inicjatywa, która rozpoczęła się dwadzieścia lat temu pod patronatem władz politycznych kraju. Papież podkreślił "powołanie Kazachstanu do bycia krajem spotkania: w rzeczywistości żyje tu prawie sto pięćdziesiąt grup etnicznych i mówi się ponad osiemdziesięcioma językami". To powołanie, które wynika z jego cech geograficznych i jego historii, - to powołanie do bycia krajem spotkań, kultury, języków - zostało przyjęte i zaakceptowane jako droga, która zasługuje na wsparcie i podtrzymanie".
W azjatyckim kraju papież zachęcał do budowania "coraz dojrzalszej demokracji, zdolnej do skutecznego odpowiadania na wymagania całego społeczeństwa". Uznając, że jest to żmudne i czasochłonne zadanie, Franciszek przyznał, "że Kazachstan dokonał bardzo pozytywnych wyborów, takich jak powiedzenie 'nie' broni jądrowej i dobrej polityce energetycznej i środowiskowej", który to gest określił jako "odważny".
Religie, promotorzy pokoju
Papież pochwalił wysiłki Kazachstanu jako wielokulturowego i wieloreligijnego miejsca spotkań, a także jego wysiłki na rzecz promowania pokoju i ludzkiego braterstwa. Była to siódma edycja tego kongresu, co jest zaskakujące dla kraju, który jest niepodległy od 30 lat. "Oznacza to postawienie religii w centrum zaangażowania w budowanie świata, w którym słuchamy się nawzajem i szanujemy w różnorodności. I to nie jest relatywizm, nie: to jest słuchanie i szacunek. I musi to uznać rząd Kazachstanu, który uwolniwszy się od jarzma ateistycznego reżimu, proponuje teraz drogę cywilizacyjną, która utrzymuje politykę i religię razem, nie myląc ich ani nie rozdzielając, wyraźnie potępiając fundamentalizm i ekstremizm. Jest to stanowisko wyważone i zjednoczone".
Kongres przyjął "Deklarację końcową" w kontynuacji tej podpisanej w Abu Zabi w lutym 2019 roku, dotyczącej braterstwa ludzi. Od czasu, gdy w 1986 roku Jan Paweł II zwołał w Asyżu międzyreligijny dzień modlitwy o pokój, spotkania przywódców największych religii odbywają się z pewną regularnością. Papież zwrócił uwagę, że to spotkanie było krytykowane przez niektórych ludzi, którzy nie dostrzegali jego wartości.
Kościół w Kazachstanie
Ojciec Święty odbył także spotkanie i Mszę św. z wiernymi katolickimi z Kazachstanu, stanowiącymi mniejszość w całym kraju. Zaznaczył, że choć są one nieliczne, to "ten stan, jeśli jest przeżywany z wiarą, może przynieść ewangeliczne owoce: przede wszystkim błogosławieństwo małości, bycia zaczynem, solą i światłem, polegając wyłącznie na Panu, a nie na jakiejś formie ludzkiego znaczenia". Ponadto, niedostatek liczbowy zachęca nas do rozwijania relacji z chrześcijanami innych wyznań, a także braterstwa ze wszystkimi. Dlatego mała trzódka, tak, ale otwarta, nie zamknięta, nie broniąca się, otwarta i ufna w działanie Ducha Świętego".
Eucharystia sprawowana na placu Expo 2017 zbiegła się z uroczystością Świętego Krzyża, miejsca otoczonego awangardową architekturą. Papież wykorzystał tę okoliczność, by wskazać, że żyjemy w świecie, w którym postęp i niepowodzenia przenikają się, a jednak "Krzyż Chrystusa pozostaje kotwicą zbawienia: znakiem nadziei, która nie zawodzi, ponieważ opiera się na miłości Boga, miłosiernego i wiernego".
Życie św. Piotra w mappingu na fasadzie Watykanu
Fasada Bazyliki św. Piotra będzie ekranem dla video mappingu, który opowie historię apostoła łowiącego ryby w Jeziorze Galilejskim, odkrywającego swoje powołanie i idącego za Jezusem.
Spektakl, który można oglądać od 2 do 21 października, nosi tytuł "Seguimi. La vita di Pietro" i jest pierwszym etapem programu duszpasterskiego Bazyliki mającego na celu przybliżenie wiary poprzez sztukę.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Stulecie koronacji Matki Bożej z Altagracia
Patronką dominikanów jest Virgen de las Mercedes, która jest czczona w Santo Cerro, w diecezji La Vega, 24 września. Również głęboko zakorzeniona w pobożności dominikanów jest Matka Boża z Altagracia, która 21 stycznia jest czczona w swojej bazylice, w diecezji Higüey, na wschodzie kraju.



Historia kultu Matki Bożej z Altagracia
Istnieje kilka wersji historii tego obrazu. Dokument, który jest wyświetlany w muzeum bazyliki, opowiada prostą historię przywiązania do obrazu. Matka Boska z AltagraciaHistoria sięga początku XVI wieku, kiedy to kupiec z Higüey wybierał się w podróż do Santo Domingo, aby sprzedać swoje produkty. Pyta córki, jakiego prezentu oczekują po jego powrocie. Najstarsza córka prosi o suknie i szaty na miarę próżności nastolatki, a najmłodsza, ledwie 14-letnia, o obraz Dziewicy z Altagracia, taki jak ten, który widziała we śnie.
Po przybyciu do Santo Domingo kupiec podjął starania o uzyskanie obrazu, ale nikt o nim nie wiedział. Po powrocie, w karczmie, zasmucił się słysząc o problemie braku możliwości spełnienia prośby najmłodszej córki. Mężczyzna zapewnił go, że jego córka ma rację i pokazał mu obraz. Młodsza córka ucieszyła się na widok obrazu, który znała tylko w snach. Zaczęli czcić go w domu, dekorując kwiatami i świecami, ale obraz zniknął i codziennie rano znajdowali go w czubku drzewa pomarańczowego.
Nie było wątpliwości co do intencji Pani. Przystąpili do budowy kaplicy, w której była czczona przez mieszkańców wsi. Jakiś czas później arcybiskup Santo Domingo kazał ją przenieść do miasta, ale kiedy przybyła do miasta, skrzynia, w której została przeniesiona, była pusta. I obraz znów znalazł się w swojej kaplicy.
Istnieje wiele łask przypisywanych Matce Bożej z Altagracia, które są zgromadzone w różnych pomieszczeniach muzeum Bazyliki, a wdzięczność wyrażana jest w obrazach, ex votos, prezentach itp.
Opis obrazu.
Istnieją różne przedstawienia Najświętszej Dziewicy: w postawie modlitwy, w ciąży, z Synem na rękach lub na kolanach... W przypadku Matki Bożej z Altagracia widzimy Ją adorującą Syna w żłóbku i, paradoksalnie, ukoronowaną, ponieważ jest Matką Króla. Oprócz dwunastu gwiazd, podobnie jak kobieta opisana w Apokalipsie, widzimy gwiazdę betlejemską, która zapowiedziała Magom narodziny króla Żydów. Dziecko jest w słomie, ale widać jakieś kolumny i część sklepienia, jakby wskazujące na świątynię, bo to nagie Dziecko jest Bogiem.
W tle, ale nie mniej ważnym, znajduje się święty Józef w czujnej pozie. Płótno ma zaledwie pół metra wysokości i, co ciekawe, kolory ubrania Dziewicy są takie, jak flaga Republiki Dominikańskiej: niebieski, biały i czerwony.
Kronika kanonicznej koronacji Matki Bożej z Altagracia
Dominikanie czczą Matkę Bożą z Altagracia nie tylko na poziomie osobistym, ale także w krytycznych momentach swojej historii zwracali się do niej. Taki właśnie przypadek skłonił arcybiskupa Nouela z Santo Domingo do zwrócenia się do papieża Benedykta XV o koronację Najświętszej Panny w celu rozwiązania sytuacji amerykańskiej okupacji terytorium Dominikany. Papież zgodził się, ale zmarł i dopiero jego następca, papież Pius XI, przeprowadził ją poprzez swojego delegata, mons. Sebastiána Leyte de Vasoncellosa, 15 sierpnia 1922 r.
Z tej okazji arcybiskup Santo Domingo, bp Nouel, poprosił wiernych o duchowe przygotowanie. W dniach 14, 15, 16 i 17 sierpnia wierni mieli przystąpić do spowiedzi, aby zyskać odpust nadany przez papieża Piusa XI. W chwili koronacji proszono o bicie dzwonów we wszystkich świątyniach, a wiernych o ofiarowanie umartwienia lub wykonanie aktu miłosierdzia i odmówienie skomponowanej na tę okazję modlitwy: Najświętsza Panno, Matko nasza Altagracia! Chroń i broń katolicki lud dominikański, który dziś koronuje Cię i ogłasza swoją Królową i Suwerenną. I odmawianie Zdrowaś Mario. Proszono również o modlitwę za zdrowie i pontyfikat papieża Piusa XI.
Zasugerowano wszystkim zgromadzeniom i stowarzyszeniom religijnym uświęcenie tego dnia poprzez pomoc ubogim w postaci jałmużny, żywności, odzieży i lekarstw. Proponowano ją także więźniom i hospitalizowanym. List z podziękowaniami dla papieża napisali i podpisali wszyscy duchowni dominikańscy.
Komunie i akty pobożności w dniach 15, 16 i 17 sierpnia miałyby być ofiarowane za pośrednictwem Najświętszej Dziewicy z Altagracia, prosząc o sprawiedliwość, pokój i spokój dla narodu dominikańskiego w obliczu sytuacji spowodowanej interwencją narodu północnoamerykańskiego.

Przeniesienie obrazu z sanktuarium odbyło się w sposób uroczysty i wśród wielkiej radości wiernych. Czczony obraz pozostawał w Santo Domingo przez pięćdziesiąt jeden dni, eksponowany w katedrze prymasowskiej.
Delegat papieski koronował Matkę Bożą Altagracia w Parku Niepodległości na oczach roju ludzi ze wszystkich zakątków kraju. Była niesiona w uroczystej procesji z katedry na miejsce koronacji, a po zakończeniu uroczystości ponownie w uroczystej procesji z powrotem do katedry. Amerykańskie wojsko dyskretnie obserwowało wszystkie ruchy pobożnej masy ludzi.
Następnego dnia od godziny 4 rano rozpoczęło się bicie dzwonów, 21 wystrzałów armatnich i odprawianie mszy. Tego dnia Dominikanie świętowali odzyskanie niepodległości, odśpiewano też "Te Deum". W 17. było podobnie, a świątynia została poświęcona Señora de la Altagracia.
Wmurowano również kamień węgielny pod pomnik oddalony o 66 kilometrów na autostradzie Santo Domingo-Santiago. Obecnie znajduje się na terenie diecezji Baní, granicząc z diecezjami Santo Domingo i La Vega.
Bardzo znaczącym aktem była prośba kapitana Louisa Cukelli, z armii amerykańskiej, odznaczonego w I wojnie światowej, o narzucenie mu przez delegata papieskiego medalu Dziewicy z Altagracia.
Biskup Nouel zwrócił się do władz amerykańskich o ułaskawienie 80 więźniów, a amerykańskie naczelne dowództwo zgodziło się w ramach włączenia się w uroczystości koronacyjne.
Arcybiskup Santo Domingo nakazał sporządzenie protokołu wszystkich aktów koronacji i umieszczenie na odwrocie obrazu srebrnej tabliczki poświadczającej kanoniczną koronację.
18. Bracia kapucyni zostali zobowiązani do powrotu czczonego obrazu do domu.
Przygotowanie do obchodów stulecia koronacji kanonicznej.
Konferencja Episkopatu Dominikany zorganizowała Jubileuszowy Rok Altagracia z okazji obchodów stulecia kanonicznej koronacji Matki Bożej z Altagracia. Pielgrzymki parafii czy różnych grup religijnych do sanktuarium w Higüey nie są rzadkością, ale z tej okazji były organizowane także przez diecezje.
Podczas pandemii zawieszono tradycyjne spotkanie duchownych z całego kraju, które w tym roku zostało wznowione właśnie w bazylice Matki Bożej z Altagracia. Kopie obrazu zostały wykonane dla pielgrzymek w każdej diecezji w ciągu roku. Nie zabrakło również wydarzeń kulturalnych i wystaw obrazu.
Obchody stulecia koronacji kanonicznej
Co roku, na uroczystość Altagracia, hodowcy bydła z tego regionu składają tradycyjny dar z byków, które są zanoszone do Bazyliki. Odbył się on również z okazji obchodów stulecia. W bazylice odbył się koncert i uroczysta Msza św. na pożegnanie Dziewicy, która została przewieziona do stolicy w towarzystwie karawany pojazdów. W niedzielę 14. dotarł wieczorem pod pomnik Fray Antonio de Montesinos, skąd w uroczystej procesji został przewieziony przez władze kościelne i liczny lud do katedry prymasowskiej. Przez całą noc trwało czuwanie, na przemian ze śpiewami i kazaniami, podczas gdy licznie zgromadzony lud przechodził przez nawę główną, by oddać cześć wizerunkowi.
Byli też księża słuchający spowiedzi. O godzinie 6 rano 15-tego rozpoczął się Różaniec świtowy. Uroczysta procesja wyruszyła z Katedry Prymasowskiej, robiąc przystanek przed Sanktuarium Altagracia, w kierunku Puerta del Conde, gdzie sto lat temu odbyła się koronacja.
Specjalny wysłannik papieża Franciszka, monsignor Edgar Peña Parra, wręczył złotą różę - dar papieża dla Najświętszej Panny - prezydentowi Republiki w towarzystwie wiceprezydenta, pierwszej damy, przewodniczącego Senatu i Izby Deputowanych, mer miasta Santo Domingo oraz innych władz cywilnych i wojskowych. Była to uroczystość z krótkimi przemówieniami prezydenta Republiki, przewodniczącego Narodowej Komisji Stulecia i arcybiskupa Santo Domingo. Stamtąd pływak został przewieziony na Stadion Olimpijski im. Félixa Sáncheza, gdzie czekała na niego licznie przybyła z całej Dominikany publiczność.
Edgar Peña Parra przewodniczył uroczystej koncelebrze eucharystycznej na Stadionie Olimpijskim w asyście Episkopatu Dominikany, biskupów z innych krajów oraz licznego duchowieństwa z całego kraju. W homilii bp Edgar Peña Parra powiedział m.in. "obraz Matki Bożej z Altagracia uczy nas stawiać na pierwszym miejscu wartość życia i godność osób; jest także obroną wartości rodziny jako instytucji oraz więzi rodzinnych, które były i są poddawane ciężkim próbom, oczerniane i marginalizowane, ale które jednocześnie pozostają najtrwalszym punktem odniesienia dla stabilności całej wspólnoty ludzkiej i społecznej".
Zwrócił się także do młodzieży: "Nie dajcie się uwieść hedonizmowi, ideologiom, uników, narkotykom, przemocy i tysiącom powodów, które wydają się je usprawiedliwiać. Przygotujcie się do bycia mężczyznami i kobietami przyszłości, odpowiedzialnymi i aktywnymi w strukturach społecznych, ekonomicznych, kulturalnych, politycznych i kościelnych waszego kraju".
Freddy Bretón Martínez, arcybiskup Santiago de los Caballeros i przewodniczący Konferencji Episkopatu Dominikany, podziękował krajowemu komitetowi organizacyjnemu. Otrzymał złotą różę, dar papieża dla Najświętszej Panny i w imieniu biskupów przedstawił papieżowi obraz Matki Bożej z Altagracia w wysokiej płaskorzeźbie. Po zakończeniu wszystkich aktów czczony obraz wrócił do swojej Bazyliki.
Nie trzeba dodawać, że oklaski dla obrazu Matki Bożej z Altagracia były bardzo głośne, zarówno przy wejściu do katedry, jak i na stadionie olimpijskim.
Trzy korony Matki Bożej z Altagracia.
Papież św. Jan Paweł II, przy okazji swojej drugiej podróży na Dominikanę z okazji 500-lecia odkrycia Ameryki, 12 października 1992 r. ukoronował Dziewicę z Altagracia w jej bazylice w Higüey. I tak mówi się o trzech koronach Dziewicy z Altagracia: tej z obrazu, tej ze stulecia, które obchodzono w tym roku i tej ze św. Jana Pawła II, który w październiku tego roku obchodzi 30-lecie.
Pozostaje tylko powiedzieć, że - dzięki Bogu za wstawiennictwem naszej Protektorki - działalność ta była wspaniałą okazją do rozpalenia pobożności dominikanów, uśpionej z powodu długiego okresu pandemii.
Korespondent Omnes w Republice Dominikańskiej
Kontemplujący i kontemplowany
Książka

Psychiatra Carlos Chiclana opublikował krótką pracę na temat kontemplacji chrześcijańskiej. Podążając za nauką św. Josemaríi, z wielką prostotą wyjaśnia, jak chrześcijanin może być prawdziwie kontemplacyjny pośród prozaicznych zajęć życia codziennego. Tekst jest uporządkowany poprzez główne teksty założyciela Opus Dei dotyczące tego zagadnienia, ale także wchodzi w dialog z ideami autorów klasycznych, takich jak św. Teresa i św. Jan od Krzyża, oraz współczesnych, zwłaszcza Pablo d'Ors.
Jednym z najciekawszych aspektów książka jest znaczenie, jakie nadaje jedności pomiędzy wzrostem duchowym a zrównoważonym rozwojem człowieka. W tym sensie zauważalne jest, że jest ona napisana przez chrześcijańskiego lekarza. Choć książka nie odnosi się wprost do modnych technik medytacyjnych, takich jak joga czy mindfulnessIdee leżące u podstaw są zgodne z przyjęciem pogodnej rzeczywistości i porzuceniem, które nie jest całkowitą biernością, w ramionach Boga Ojca.
Podtytuł dzieła brzmi: "Twoje życie w pełni", ponieważ Chiclana stawia na życie wewnętrzne, które dąży do najwyższej intymności z Bogiem bez odchodzenia od zwykłych zajęć.
Przyjęcie Łazarza, siódmego brata, do naszego domu. 26. niedziela czasu zwykłego (C)
Andrea Mardegan komentuje czytania z 26 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Prorok Amos atakuje nieumiarkowane korzystanie z bogactwa przez arystokratów i potentatów Samarii, ich luksusowe domy, które archeologia wydobyła na światło dzienne, i prorokuje ich koniec z wygnaniem, który spełni się w 722 r. p.n.e., kiedy Asyryjczycy, pod wodzą Sargona II, zniszczą Samarię, deportując jej mieszkańców do Mezopotamii: próżność zgromadzonego bogactwa.
Paweł pisze do Tymoteusza: "Ale ty, człowieku Boży, uciekaj od tych rzeczy". Nawiązuje do tego, co powiedział bezpośrednio wcześniej: "Ci, którzy pragną być bogaci, ulegają pokusie, wikłają się w sidła i padają ofiarą wielu niemądrych i szkodliwych pragnień, które pogrążają człowieka w ruinie i zgubie. Miłość pieniędzy jest bowiem korzeniem wszelkiego zła, a niektórzy, pociągnięci przez nią, odwrócili się od wiary i sprowadzili na siebie wiele cierpień". I zaprasza swojego ucznia do "sprawiedliwości, pobożności, wiary, miłości, cierpliwości, łagodności", do toczenia dobrego boju wiary.
Werset przed Ewangelią daje nam klucz do odczytania przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu: "Jezus Chrystus, choć był bogaty, dla was stał się ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali". Biedak rzucony do naszych drzwi to zatem Chrystus, który chce nas zbawić: "Przez Jego rany jesteśmy uzdrowieni". Jezus zwraca się do faryzeuszy, pokazując im obraz ich samych, bogacza ubranego w purpurę i len, aby nawrócili się za życia, zdając sobie sprawę, że ubogi stoi u ich drzwi, aby przyszli mu z pomocą i otrzymali zbawienie, które Chrystus wywalczy na swoim krzyżu: "Przyjdźcie, błogosławieni Ojca mojego... bo byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić, byłem przybyszem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie". Wyciąga ich z otchłani, którą sami zbudowali przeciwko innym ludziom, nawet z modlitwą: "O Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, złodzieje, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, czy jak ten celnik". Bogacz po śmierci uświadamia sobie, że jest synem Abrahama i że ma pięciu braci, sześciu licząc go, i martwi się o nich. Ale powinien był żyć jak syn za życia, rozdając swoje dobra i przyjmując Łazarza, co znaczy "Bóg zbawia", do swojego domu jako siódmego brata, znak pełni w braterstwie. Bogaci mieli zwyczaj wycierać ręce z tłuszczu po uczcie okruchami chleba, które następnie rzucali na ziemię, ale Łazarz nie mógł ich nawet dosięgnąć, gdyż leżał za ich drzwiami. Tylko psy się nad nim litowały, co w oczach faryzeuszy oznaczało również: poganie. Ale nawrócenie nie wymaga nadzwyczajnych czynów: trzeba słuchać słowa Bożego, Mojżesza i proroków.
Homilia na czytania z niedzieli 26.
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Juan Carlos Elizalde przewodniczy 30. Dniu Rodziny w Torreciudad
Po dwóch latach pandemii bez możliwości odbycia się, 17 września w Torreciudad odbyło się nowe Maryjne Święto Rodziny.



W sanktuarium w Torreciudad obchodzono dziś 30. maryjne święto rodziny, które zgromadziło blisko dziewięć tysięcy pielgrzymów z całej Hiszpanii. Uczestnicy włączyli się w wezwanie papieża Franciszka, aby ich domy były "ziarnem współżycia, uczestnictwa i solidarności".
Rodziny modliły się o zakończenie wojny na Ukrainie i przyłączyły się do emocjonalnych oklasków dla grupy 30 ukraińskich uchodźców, którzy przybyli z Selva del Camp (Tarragona) i zostali powitani przez Organizacja pozarządowa Coopera Acción Familiar oraz dla SOS Ukraina.

Obecni przybyli do Alto Aragón, aby wziąć udział w wielogodzinnej Eucharystii, której przewodniczył biskup Vitorii Juan Carlos Elizalde, a która została odprawiona na esplanadzie sanktuarium. Podczas uroczystości śpiewały chóry szkół Tajamar (Vallecas, Madryt) i Alborada (Alcalá de Henares).
Na zakończenie rektor Torreciudad, Ángel LasherasPapież odczytał przesłanie skierowane do rodzin, w którym prosi je, by były "gościnnym obliczem Kościoła, by budowały rodziny o wielkich sercach, które przekazują wiarę i odbudowują tkankę społeczeństwa". Przed zakończeniem orędzia błogosławieństwem apostolskim papież Franciszek modlił się, aby "nie zapominali o nim w swoich modlitwach o jego misji na czele całego Kościoła".
Projekt rodzinny
W homilii biskup Vitorii zachęcił wszystkich obecnych, aby na początku roku szkolnego zastanowili się nad "projektem rodzinnym", aby "uratować obietnicę szczęścia, którą Bóg złożył wam w rodzinie i która pomaga wam w obliczu konfliktów, chorób, długów, rozstań, nieobecności i śmierci".
Bp Elizalde podkreślił rodzicom, że "życie jest wspaniałe dzięki ludziom, którym towarzyszymy, jest skarbem dzięki ludziom, którzy z tobą dorastają". Prosił o docenienie "tego, co małe i kruche, gdzie chodzi o dojrzałość rodziny w społeczeństwie, które ma tendencję do wybierania kultury wyrzucania pieniędzy".
Na koniec zachęcił nas do unikania kłótni, obwiniania i prania brudów: "zatruwamy się - powiedział - gdy szukamy winnych". I zadał sobie pytanie: "Gdzie mam pomóc, kto mnie potrzebuje, o co woła, jaki będzie mój wkład w tym roku?
Migracja to nie problem, to szansa
108 Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców obchodzony jest w Hiszpanii ze szczególnym uwzględnieniem pracy, jaką Kościół hiszpański już wykonuje w ramach tego zadania, które znajduje się w centrum pontyfikatu papieża Franciszka.
W niedzielę 25 września Kościół obchodzi 108 Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców. Jeden z pierwszych dni obchodzonych w Kościele, narodził się, by towarzyszyć tym katolikom, którzy znaleźli się na terenach objętych trudnym duszpasterstwem lub poza swoimi wspólnotami.

Dziś, ponad sto lat później, jak zauważa Xabier Gómez, dyrektor Wydziału Migracji Konferencji Episkopatu Hiszpanii "ma znacznie szerszą perspektywę". W tym roku ponadto EWG chciała położyć nacisk na lokalność i konkretność pracy z migrantami i z nimi; stąd w motcie Dnia "Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami" występuje przysłówek "...".tutaj"Tu budujemy przyszłość z migrantami i uchodźcami". Sposób, wraz z graficznym wyrazem lokalizatora, który można zobaczyć na plakatach na ten dzień, aby uczynić obecnym i oczywistym, że "Kościół w Hiszpanii już buduje tę przyszłość z migrantami", jak podkreśla Gómez. Zaprasza też do podjęcia zobowiązania "z każdego miejsca, gdzie ten plakat jest umieszczony, z każdej parafii czy wspólnoty...".
Szansa, nie zagrożenie
Xabier Gómez zwrócił uwagę, że jedną z głównych trosk pastorału jest "konieczność zaprzestania patrzenia na migrantów jak na obcych; w przeciwnym razie nie będziemy mieli z nimi relacji jak równy z równym, jak bracia i siostry, jak sąsiedzi".
Jest to rzeczywistość, którą widzimy na co dzień, zwłaszcza w takich krajach jak Hiszpania: migranci stanowią obecnie dużą liczbę naszych współobywateli, a zatem i parafian w parafiach i wspólnotach wyznaniowych.
W tym sensie, podkreślił Gómez, w "naszych wspólnotach chrześcijańskich mamy ważną ideę, aby promować wspólnoty misyjne, które pomagają nam zrozumieć, że migracja nie jest problemem, ale szansą". Migranci ożywiają nasze wspólnoty, parafie i życie konsekrowane".
Oprócz wiernych, mężczyzn i kobiet różnych narodowości pochodzenia lub Hiszpanów w pierwszym pokoleniu są ci, którzy uczęszczają do hiszpańskich seminariów, zakonów itp.
Mając na uwadze nie tylko ten dzień, ale cały rozwój życia, dla Xabiera Gómeza bardzo ważne jest "przekazywanie pozytywnych narracji". W rzeczywistości migranci wnoszą znacznie więcej pozytywnego wkładu, gdy dobrze się integrują, niż negatywnego. Ważne jest, aby podkreślić, co wnoszą migranci".
Odrzucenie ubóstwa, a nie rasy
Jedną z idei, na którą chciał zwrócić uwagę dyrektor Sekretariatu ds. Migracji EWG, jest praca z migrantami, "nie tylko bycie rzecznikami, ale słuchanie tego, czego migranci szukają i budowanie tej przyszłości razem z nimi". Jako że Przesłanie papieża Franciszka na ten Dzień Migrantów i Uchodźców "Budowanie przyszłości z migrantami i uchodźcami oznacza również uznanie i docenienie tego, co każdy z nich może wnieść do procesu budowania.
W tym celu podkreślił potrzebę ułatwienia pełnej integracji migrantów, zwłaszcza w zakresie uzyskania pozwolenia na pracę i obywatelstwa.
W rzeczywistości, zaznaczył Gómez, "bardziej niż rasizm, strach lub odrzucenie migrantów jest motywowany ich sytuacją ubóstwa lub wykluczenia społecznego, a nie rasą".
W związku z tym podkreślił, że gdy pracuje się nad osiągnięciem pełnej integracji, nad uniknięciem chronizacji ubóstwa wśród tych migrantów, "są rezultaty".
Zajęcie się rzeczywistością migracji, jak zauważył Xabier Gómez, nie jest łatwe. Dzisiejszy świat jest naznaczony ruchami migracyjnymi z różnych powodów: wojny, przemieszczenia klimatyczne, uchodźcy, ubóstwo..., które zmieniły krajobraz starzejących się kontynentów, takich jak te, które tworzą narody Zachodu.
"Migracje odzwierciedlają fakt, że wszystko jest połączone, jak przypomina nam papież w Laudato SiW tej sprawie, powiedział Gómez, "udawanie, że stosowanie prostych recept do złożonego problemu jest skomplikowane".
Pozytywne doświadczenia
108. Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców Był to również czas poznawania doświadczeń i historii wielu z tych osób, które tworzą nasze wspólnoty społeczne i wyznaniowe i które muszą znaleźć w Kościele miejsce przyjazne i integrujące. Zwracają na to uwagę także biskupi hiszpańscy w swoim przesłanie na ten dzień w którym wskazują na "wyzwanie, aby nadal budować gościnne wspólnoty we wszystkich aspektach, nie delegując lub zamykając uwagę na migrantów jako peryferyjny aspekt duszpasterstwa, ale zaszczepiając ją na katechezie, przepowiadaniu, modlitwie i zarządzaniu".
Dla Kościoła, podkreślił Xabier Gómez, "praca z migrantami i przesiedleńcami jest taka sama dla tych, którzy przybywają z Ukrainy, jak i dla tych, którzy przybywają na łodzi".
Coraz częściej w naszych parafiach i wspólnotach widzimy, że osoby te nie tylko otrzymują pomoc, ale dają z siebie to, co najlepsze i wspierają swoją pracą lub darami różne dziedziny duszpasterstwa, "ożywiając i odmładzając nasze msze i nasze wioski".
W tym sensie dyrektor Departamentu Migracji EWG chciał podkreślić przykład Wiejskiego Stołu Światowego, w którym wiele rodzin przybywających do naszego kraju otrzymuje dostęp do wsi o małej liczbie mieszkańców, co doprowadziło do rewitalizacji obszarów o starzejącym się społeczeństwie.
Kurs szkoleniowy dla nowych biskupów w zakresie przekazywania "radości Ewangelii".
Ponad trzystu nowych biskupów zebrało się w Rzymie na szkoleniu, jak radzić sobie z obowiązkami.
Znaczenie i horyzonty Kościół synodalnyTematy kursu to: edukacja do przywództwa synodalnego; zarządzanie kryzysowe, ze szczególnym uwzględnieniem nadużyć; Kościół w społeczeństwie ponowoczesnym po pandemii; doświadczenie kanoniczne w zarządzaniu diecezją; życie w świecie mediów poza paradygmatem technokratycznym; rodzina i powszechne braterstwo; świętość biskupia w komunii katolickiej. Takie są tematy corocznego kursu promowanego przez Dykasterium ds. Biskupów wraz z Dykasterią dla Kościołów Wschodnich, dla formacji nowo wyświęconych prałatów.
Poświęcone tematowi "Głoszenie Ewangelii w czasie zmian i po pandemii: posługa biskupa", seminarium rozpoczęło się w ubiegły czwartek 1 w Ateneo Regina Apostolorum, Mszą św. pod przewodnictwem kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina. Ze względu na dużą liczbę uczestniczących prałatów, łącznie 344, w tym roku odbędą się dwie rundy. Pierwsza tura odbyła się w dniach od 1 do 8 września, a druga od 12 do 19 września. W pierwszej turze wzięło udział 154 biskupów: 109 z terytoriów podlegających jurysdykcji Dykasterii ds. Biskupów powołanych do episkopatu w okresie od sierpnia 2019 do sierpnia 2020 r., a pozostałych 45 z diecezji podlegających Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich.
W charakterze prelegentów uczestniczyło m.in. kilku szefów dykasterii.
Szkolenie dla biskupów
Idea, która zainspirowała organizację kursu - podkreśla komunikat Stolicy Apostolskiej - "zrodziła się z pragnienia zapewnienia biskupom kolegialnej refleksji nad ich posługą w obecnym kontekście Kościoła na drodze synodalnej, w świecie wstrząśniętym bolesnymi zmianami geopolitycznymi, które mają miejsce". Jakie cechy duchowe powinny kwalifikować ich tożsamość jako wierzących i ożywiać ich pasterską miłość?
Ludzie oceniają naszą wiarygodność jako duszpasterzy na podstawie wewnętrznego spokoju, z jakim, nawet w niesprzyjających okolicznościach, potrafimy przekazywać "radość Ewangelii". W istocie, to właśnie to ostatnie, prawdziwy kompas pontyfikatu Franciszka od czasu adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium, kieruje naszym rozeznaniem. Radość, która nie jest ani przypadkowa, ani kształtowana przez zewnętrzne okoliczności, ale znajduje treść i sens w życiu Jezusa".
W tej perspektywie służby, jak powtórzył kardynał prefekt Marc Ouellet podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra 8 września, "są to dni konkretnego poznawania znaczenia przynależności każdego biskupa do Kolegium Następców Apostołów, 'cum Petro et sub Petro'". Jest to tydzień sakramentalnego braterstwa, który symbolizuje komunię tych wszystkich uczniów-misjonarzy, powołanych do pełni kapłaństwa, dla pasterskiej posługi Ludowi Bożemu w jego wędrówce przez historię".
Poznawanie Stolicy Apostolskiej
Konkretnej nauce pomaga także poznanie instytucji Kościoła i ludzi, którzy w nich służą. W tym sensie Dykasteria dla Kościołów Wschodnich, przyjmując grupę 45 nowo wyświęconych biskupów należących do Kościołów i terytoriów podlegających jej jurysdykcji, umożliwiła Przełożonym i Oficjałom spotkanie z nowymi biskupami, oferując im jednocześnie możliwość poznania twarzy i nazwisk tych, którzy w Rzymie pracują w służbie swoich Kościołów w imieniu Ojca Świętego.
Rano w piątek 9 kardynał prefekt Leonardi Sandri przewodniczył celebracji eucharystycznej w obrządku łacińskim, wygłaszając homilię, a następnie odbyła się sesja robocza, podczas której przedstawiono funkcjonowanie dykasterii i jej miejsce w Konstytucji Apostolskiej. Praedicate Evangelium z raportem arcybiskupa sekretarza Giorgio Demetrio Gallaro. Miejsce poświęcone było - według noty dykasterii - sprawom administracyjnym, z wyjaśnieniem, w jaki sposób możliwe jest również materialne wsparcie poszczególnych Kościołów dzięki wpłatom od wielu dobroczyńców, w szczególności dzięki Kolekcji Ziemi Świętej, CNEWA i niewielkiemu procentowi Kolekcji Misyjnej.
Kwestie praktyczne
Okazja ta stała się również okazją do podkreślenia znaczenia posiadania jasnych kryteriów przejrzystości, korzystania ze wszystkich form konsultacji i współpracy, także w dziedzinie gospodarczej, przewidzianych przez prawo kościelne.
Podczas sesji - kontynuuje komunikat Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich - wspomniano także o planowanym rozwoju dwóch platform komputerowych do zarządzania grantami i projektami ROACO (Riunione Opere Aiuto Chiese Orientali) przy współpracy z Centrum Przetwarzania Danych Sekretariatu ds. Ekonomii, o stworzeniu strony internetowej łączącej i komunikacyjnej dla Kościołów Wschodnich oraz o konieczności zagwarantowania form zabezpieczenia społecznego dla księży w podeszłym wieku lub chorych w kontekstach bardzo ubogich lub niedostatecznie obsługiwanych.
Audiencja u papieża
Przyjęci na audiencji 8 września przez papieża Franciszka w Sali Klementyńskiej, uczestnicy seminarium "mogli przeżyć autentyczny moment komunii z Następcą Piotra, dzieląc się doświadczeniem jego posługi i czerpiąc inspirację z mądrego rozeznania papieża na różne postawione mu pytania".
Przypominając przemówienie Ojca Świętego do biskupów terytoriów misyjnych dokładnie cztery lata wcześniej na seminarium Kongregacji Ewangelizacji Narodów. Zdrowa troska o Ewangelię u źródeł jego serdecznego apelu: "Drodzy bracia, strzeżcie się, błagam was, letniości, która prowadzi do przeciętności i lenistwa, tego 'démon de midi'. Uważaj na to. Strzeżcie się spokoju, który stroni od ofiary; duszpasterskiego pośpiechu, który prowadzi do zniecierpliwienia; obfitości dóbr, która szpeci Ewangelię. Nie zapominaj, że diabeł wchodzi przez kieszenie, hej! Zamiast tego życzę wam świętego niepokoju dla Ewangelii, jedynego niepokoju, który daje pokój".
Katolicka propozycja "wiarygodnych negocjacji pokojowych" na Ukrainie w 7 punktach
Stefano Zamagni, przewodniczący Papieskiej Akademii Nauk, przedstawił kilka stanowczych punktów "dla wiarygodnych negocjacji pokojowych".



Oryginalny tekst artykułu w języku włoskim
Za kilka dni minie siedem miesięcy bezsensownego konfliktu w Ukraina która powoduje zniszczenia i śmierć, a także stawia cały świat w stan oblężenia ze względu na ekonomiczne i społeczne konsekwencje wojny.
Nie chodzi o to, że w innych częściach świata nie ma wojen - na co wielokrotnie zwracał uwagę m.in. Papież FranciszekJednak odczuwamy to zderzenie bardziej dotkliwie zarówno dlatego, że ma ono miejsce na naszym podwórku, jak i dlatego, że wpływa na materialną codzienność naszego życia.
Od początku wojny prowadzonej przez Rosję papież Franciszek ponad 80 razy wzywał do zakończenia działań wojennych i określił walki jako potworność bezsensowne, z herezja... z szaleństwo. Wezwał do pójścia drogą dialogu bez dalszych pretensji, a chrześcijan do błagania Boga o dar pokoju poprzez nieustanną modlitwę.
Dialog
Na konferencji prasowej z dziennikarzami po powrocie z Kazachstanu powiedział, że nawet jeśli to kosztuje, to trzeba "rozmawiać" z wrogiem, bo priorytetem jest ratowane życie i zakończenie walk. Potem będzie czas na załatwienie spraw zgodnie ze sprawiedliwością, ocenę odpowiedzialności każdej ze stron, ale pilną sprawą jest jak najszybsze zatrzymanie się.
Według najnowszych wiadomości z terenów objętych wojną, Ukraina zdaje się odzyskiwać część terytoriów zajętych wcześniej przez wojska rosyjskie. Choć scenariusz ten może stanowić element optymizmu w kwestii zakończenia konfliktu wraz z całkowitym wycofaniem się okupantów, nie można wykluczyć, że strona przeciwna (ponownie) przygotowuje jeszcze bardziej brutalną ofensywę. Miejmy nadzieję, że nie.
Peacebuilders
W tym momencie ze strony katolickiej pojawiła się wyraźna propozycja, aby jak najszybciej doprowadzić do ostatecznego pokoju przynajmniej na tym obszarze Europy Wschodniej. Widnieje na nim podpis nikogo innego jak przewodniczącego Papieskiej Akademii Nauk, Włocha Stefano Zamagni, który w tym przypadku jest rzecznikiem obszernego magisterium w sprawie wezwania do bycia "budowniczymi pokoju". Znany ekonomista i naukowiec, był również jednym z głównych współpracowników papieża Benedykta XVI przy opracowywaniu encykliki Caritas in veritate.
We Włoszech Zamagni jest także inspiratorem i założycielem "inspirowanej chrześcijaństwem", centrowej i popularnej grupy politycznej "Insieme", która na pierwszym miejscu stawia pracę, rodzinę, solidarność i pokój. Dlatego napisał długi przyczynek, w którym dokonuje przeglądu kroków, które doprowadziły do konfliktu, ale jednocześnie wyznacza pewne stanowcze punkty "dla wiarygodnych negocjacji pokojowych".
Jest to siedem punktów, co do których autor ma podstawy sądzić, że mogą być "przychylnie przyjęte przez strony konfliktu", jeśli propozycja zostanie "odpowiednio przedstawiona i mądrze przeprowadzona kanałami dyplomatycznymi".
Ostatecznie, konkluduje Zamagni, "pokój nie jest nieosiągalnym celem, ponieważ wojna nie jest czymś, co zdarza się jak trzęsienie ziemi czy tsunami; jest wynikiem wyboru ludzi, którzy jej pragną". I tak samo jest z pokojem.
Siedem punktów wniosku
Oto siedem punktów propozycji pokojowej podpisanej przez przewodniczącego Papieskiej Akademii Nauk:
Po pierwsze: "Neutralność Ukraina rezygnując z narodowych ambicji przystąpienia do NATO, ale zachowując pełną swobodę bycia częścią UE, ze wszystkim, co to oznacza".
Po drugie: "Ukraina otrzymuje gwarancję swojej suwerenności, niezależności i integralności terytorialnej; gwarancję udzieloną przez 5 stałych członków ONZ (Chiny, Francja, Rosja, Wielka Brytania i USA), a także przez UE i Turcję".
Po trzecie: "Rosja zachowuje de facto kontrolę nad Krymem jeszcze przez kilka lat, po czym strony dążą kanałami dyplomatycznymi do trwałego rozstrzygnięcia de iure. Lokalne społeczności mają ułatwiony dostęp zarówno do Ukraina i Rosji, a także swoboda przepływu osób i środków finansowych".
Po czwarte: "Autonomia obwodów ługańskiego i donieckiego w ramach Ukrainy, której pozostają integralną częścią, ekonomicznie, politycznie i kulturowo".
Po piąte: "Gwarantowany dostęp dla Rosji i Ukraina do portów Morza Czarnego w celu prowadzenia normalnej działalności handlowej".
Po szóste: "Stopniowe znoszenie zachodnich sankcji wobec Rosji równolegle z wycofaniem rosyjskich wojsk i uzbrojenia z Ukrainy".
Po siódme: "Ustanowienie wielostronnego funduszu na rzecz odbudowy i rozwoju zniszczonych i poważnie uszkodzonych obszarów Ukrainy, do którego wzywa się Rosję do wniesienia wkładu na podstawie wcześniej określonych kryteriów proporcjonalności".
W 7 punktach katolicka propozycja "wiarygodnych negocjacji pokojowych" na Ukrainie
Stefano Zamagni, przewodniczący Pontificia Accademia delle Scienze, przedstawił kilka stanowczych punktów "dla wiarygodnych negocjacji pokojowych".
Testo del articolo in inglese qui
Za kilka dni minie siedem miesięcy bezsensownego konfliktu na Ukrainie, który powoduje zniszczenia i śmierć, a także stawia cały świat pod znakiem zapytania ze względu na ekonomiczne i społeczne konsekwencje wojny. Nie chodzi o to, że w innych częściach świata nie ma wojen - co wielokrotnie podkreślał papież Franciszek - ale ten konflikt postrzegamy jako bardziej naglący zarówno dlatego, że rozgrywa się na naszym progu, jak i dlatego, że ma wpływ na materialne życie codzienne naszych wspólnot.
Od początku wojny prowadzonej przez Rosję, papież Franciszek ponad 80 razy wzywał do zakończenia działań wojennych, a starcia określił jako bezsensowne potworności, szaleństwo... głupotę. Uparcie wzywał do pójścia drogą dialogu bez innych pretensji, a chrześcijan do błagania Boga o dar pokoju poprzez nieustanną modlitwę.
Dialog
Na konferencji prasowej z dziennikarzami wracającymi z Kazachstanu stwierdził, że nawet kosztem tego trzeba "rozmawiać" z wrogiem, bo priorytetem jest ratowanie ludzkiego życia i zakończenie walk. Będzie czas na uporządkowanie spraw według sprawiedliwości, ocenę odpowiedzialności każdego z nas, ale pilną sprawą jest jak najszybsze załatwienie sprawy.
Według najnowszych wiadomości napływających z terenów objętych wojną, wygląda na to, że Ukraina odzyskuje część terytoriów znajdujących się wcześniej w rękach armii rosyjskiej. Jeśli z jednej strony scenariusz ten może stanowić element optymizmu wobec zakończenia konfliktu wraz z całkowitym wycofaniem się okupantów, to nie jest wykluczone, że z drugiej strony przygotowywana jest (na nowo) jeszcze bardziej gwałtowna ofensywa. Mamy nadzieję, że nie.
Costruttori di pace
W tej frangente ze strony katolickiej pojawia się wyraźna propozycja, aby jak najszybciej doprowadzić do ostatecznego pokoju przynajmniej na tym obszarze na wschód od Europy. Widnieje na nim podpis nikogo innego jak przewodniczącego Papieskiej Akademii Nauk, Włocha Stefano Zamagni, który w tym przypadku jest rzecznikiem szerokiego magisterium w sprawie wezwania do bycia "budowniczymi pokoju". Znany ekonomista i naukowiec, był także jednym z głównych współpracowników papieża Benedykta XVI przy redagowaniu encykliki. Caritas in veritate.
Zamagni, we Włoszech, jest również inspiratorem i założycielem "inspirowanej chrześcijańsko" grupy politycznej, centrowej i popularnej, zwanej "Insieme", która na pierwszym miejscu stawia pracę, rodzinę, solidarność i pokój. W tym dokumencie napisał więc długi przyczynek, w którym prześledził kroki, które doprowadziły do konfliktu, ale jednocześnie przedstawił kilka mocnych punktów "dla wiarygodnych negocjacji pokojowych".
Jest siedem punktów, co do których sprawozdawca ma powody sądzić, że mogą być "przychylnie przyjęte przez strony konfliktu", jeśli propozycja będzie "odpowiednio przedstawiona i mądrze zarządzana kanałami dyplomatycznymi". Ogólnie rzecz biorąc, mówi Zamagni, "pokój nie jest celem irracjonalnym, ponieważ wojna nie jest czymś, co uderza jak trzęsienie ziemi czy tsunami; jest wynikiem wyboru ludzi, którzy jej pragną". I tak samo jest z pokojem.
7 punktów wniosku
Zobaczcie i sette punti della proposta di pace firmata dal Presidente della Pontificia Accademia delle Scienze:
Primo"Neutralność Ukrainy, która rezygnuje z narodowych ambicji wstąpienia do NATO, ale zachowuje pełną swobodę stania się częścią UE, ze wszystkim, co to oznacza".
SecondoUkraina ma gwarancję własnej suwerenności, niezależności i integralności terytorialnej; gwarancję gwarantowaną przez 5 stałych członków ONZ (Chiny, Francja, Rosja, Wielka Brytania, USA), a także przez UE i Turcję.
TerzoRosja zachowuje de facto kontrolę nad Krymem jeszcze przez kilka lat, zważywszy, że strony są bliskie, poprzez kanały dyplomatyczne, trwałego układu de iure. Lokalne społeczności korzystają z ułatwionego dostępu zarówno do Ukrainy, jak i Rosji, a także ze swobody przepływu osób i środków finansowych".
QuartoAutonomia delle regioni di Lugansk e Donetsk entro l'Ucraina, di cui restano parte integrante, sotto i profili economico, politico, e culturale".
PiątyZagwarantowany Rosji i Ukrainie dostęp do portów Morza Czarnego, dla rozwoju normalnej działalności handlowej".
SestoStopniowe znoszenie zachodnich sankcji wobec Rosji równolegle z wycofaniem rosyjskich wojsk i broni z Ukrainy".
SettimoPoniższy artykuł dotyczy "Utworzenia wielostronnego funduszu na rzecz odbudowy i rozwoju spornych i poważnie zaniedbanych obszarów Ukrainy, funduszu, do którego Rosja ma wnieść wkład na podstawie wcześniej określonych kryteriów proporcjonalności".
Die alljährliche Maria Namen-Feier : Ein starkes Glaubenszeugnis Österreichs
Coroczne święto imienia Maryi - ważne wydarzenie narodu austriackiego. Od 1958 roku "Gebetsgemeinschaft für Kirche und Welt" organizuje przez dwa dni 12 września "Feier des Namens Mariens".
Der Artikel in seiner Originalfassung auf Spanisch hier
Rok 1683, 12 września, jest napisane. Przed Wiener Toren stoi armia turecka licząca 200 000 ludzi. Ponad 150 lat temu sułtanowi Süleymanowi I nie udało się przejąć stolicy, centrum królestwa Habsburgów. Ale teraz sukces Kara Mustafy, w związku z jego zaległą walką o śmierć, nie jest już w zasięgu ręki. Zwar hat sich zur Befreiung Wiens ein Entsatzheer formiert: Kaiserliche Truppen, Bayern, Sachsen, vor allem Polen unter König Jan III. Sobieski, doch was sind diese 65 000 Mann gegen eine dreifache Übermacht? Wiedeńczycy liczą jednak na pomoc Gottów i odwagę matek: 12 września samozwańczy Marco d'Aviano został wysłany na północ nad Kahlenberg w Hl. Messe den Schutz des Allmächtigen. Dann, mit dem Banner der Schutzmantelmadonna an der Spitze, erfolgt der Angriff von der Höhe über die Abhänge hinunter auf die Stellungen der Belagerer. Diese sind trotz ihrer Übermacht so überrascht, dass sie in aller Eile flüchten und viele Ausrüstungsgegenstände zurück lassen, darunter sind auch Kanonen, aus denen später die "Pummerin" gegossen wird, die größte Glocke Österreichs, die im Stephansdom, der Kathedrale von Wien, hängt. W podzięce Maryi papież Innocenty na dzień po święcie nadał Kościołowi imienia Maryi. Papież Pius obchodzi święto 12 września. W Austrii święto imienia Maryi obchodzone jest właściwie jako festiwal.
Rosenkranz-Sühnekreuzzug: Um den Frieden in der Welt
Man schreibt das Jahr 1947, den 2. Februar: Was vor beinahe 300 Jahren, der Zeit entsprechend, in Krieg und Schlacht geglaubt und gebetet wurde, das wird jetzt, auf den Trümmern des Zweiten Weltkrieges, nur dem Frieden dienen. Otto Pavlicek, urodził się w 1902 r. w Innsbrucku, wychował się w Gottferne, a z Kościoła wyszedł w 1937 r. Miał 35 lat, gdy wstąpił do Franziskanerorden i został członkiem zakonu Petrus. W 1941 roku został księdzem. Er muss zum Militär einrücken und wird Sanitäter. W rok po wojnie trafił do Mariazell za swoją chwalebną przeszłość i głęboko zasmuciła go śmierć w Austrii. Da hat er eine innere Eingebung: Er vernimmt die Worte - Worte der Gottesmutter in Fatima: "Tut, was ich euch sage, und ihr werdet Frieden haben". Daraufhin P. Petrus Pavlicek założył 2 lutego 1947 r. Rosenkranz-Sühnekreuzzug (RSK), eine Gebetsgemeinschaft von Rosenkranzbetern: Gebet zur Bekehrung der Menschen und um den Frieden in der Welt.
Es geht aber auch um die Freiheit Österreichs von den vier Siegermächten, die seit Ende des Zweiten Weltkrieges Österreich besetzt halten. Aresztowano również wysokich rangą austriackich polityków, takich jak były kanclerz federalny Leopold Figl i jego kolega Julius Raab z Gebetsgemeinschaft. Dzięki wsparciu w średniowiecznym Wiedniu liczba członków gwałtownie wzrosła: w 1950 roku było ich 200 tysięcy, w 1955 roku ponad pół miliona. P. Petrus lädt auch zu Sühneprozessionen ein, die nun jedes Jahr rundund um den 12. September, dem Fest Maria Namen, veranstaltet werden, und wieder kommen viele Gläubige: 1953 zählt man 50.000, 1954 80.000 Teilnehmer. Ponieważ Rosja w 1955 roku, wbrew wszelkim oczekiwaniom, miała głosować za umową państwową, a tym samym za wolnością narodu austriackiego, wielu z nich widziało w Gottesmutter kres swojej goryczy. Tak mówi były kanclerz federalny Julius Raab: "Gdyby nie to, że tak często tak wiele krajów w Austrii sięga dna, to nie bylibyśmy w stanie tego zrobić".
Maria Namen-Feier
W celu dalszego wspólnego zawierzenia imienia Maria, wspólnota RSK - obecnie także "Wspólnota Kościoła i Świata" - od 1958 roku około 12 września obchodzi drugi "Jarmark imienia Maria". Co roku odbywa się w wiedeńskiej Stadthalle - miejscu dużych wydarzeń, np. - Tausende Gläubige mit Dutzenden von Priestern und auch Bischöfen zum gemeinsamen Gebet, zum Glaubenszeugnis und zur Hl. Messe. Od 2011 roku wiara znajduje się w mieście Wiedeń. Co roku przyjeżdżają z Rzymu, z Papst, Gruß- und Segensworte für die Teilnehmer. Co roku wiara będzie na inny temat: 2020, w roku Pandemii, będzie to "Podróż do Jezusa", 2021 będzie o Synodalität Kościoła. Po zakończeniu Eucharystii przejdziemy w procesji przez miasto Wiedeń z Fatimastatue na zakończenie uroczystości w Hofie przed rezydencją Prezydenta Federalnego Austrii.
W obecnym roku jubileuszowym 75-lecia RSK, kaznodzieje festiwalowi Maria Namen-Feier, kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, i Franz Lackner, arcybiskup Salzburga, i w tradycji "Primas Germaniae", postawili pytanie: "Co robimy dzisiaj? Und was hoffen wir als Betende heute noch?" - auch angesichts des Krieges in der Ukraine.
Jedna jedyna odpowiedź brzmiała: świat potrzebuje dziś pokoju tak samo jak 75 lat temu! Kardynał Schönborn pochwalił anwesenden Gläubigen: "Seien wir unbesorgt - selbst wenn wir weniger werden. Wszak siła rzeczywistości Gottes Gottes jest silniejsza od naszej ludzkiej słabości". Dlatego praca autorów jest przez najbliższe lata, dla świata, "na celowniku". "Auch wenn der moderne Mensch vergessen hat, dass er Gott vergessen hat", meinte Erzbischof Lackner, dürfe die Antwort darauf jedoch nicht Resignation sein, sondern die feste Hoffnung darauf, dass die Sehnsucht des Menschen nach Erlösung und Gerechtigkeit stärker sind als die Gleichgültigkeit. "Nawet jeśli wydaje nam się, że dzięki naszym Rosenkränzen możemy coś zmienić - tam, gdzie jest radość Boga, będzie rosła. Wo wir uns von der Not der Leidenden betreffen lassen und diese vor Gott tragen, da wird unser Gebet erhört werden".
W ostatnich 60 latach RSK działał w Austrii, a szczególnie w Niemczech. Dziś liczy około 700 000 osób w 132 krajach. Er will eine vertiefte, an der Heiligen Schrift orientierte Marienverehrung fördern, weil Maria ein sicherer Weg zu Christus ist. Als Hilfsmittel gibt die "Mutter der Glaubenden" den Rosenkranz an die Hand. Wach gehalten werden soll auch der Gedanke der stellvertretenden Sühne - nach dem emeritierten Papst Benedikt XVI. eine "Urgegegebenheit des biblischen Zeugnisses". RSK pragnie również zachęcić do wspierania i popierania nauczania Kościoła w przyszłości. Jako członek wspólnoty wierzących należy zawsze mieć świadomość znaczenia Rosenkranzów, a w wyniku Rosenkranzów starannie i z pomocą wykonywać pracę, a także wyciągać wnioski i nauki, także w przypadku tych pierwszych.
P. Petrus Pavlicek, urodził się w 1982 roku. Sein Seligsprechungsprozess wurde 2001 in der Erzdiözese Wien abgeschlossen und wird seither in Rom weitergeführt.
Obchody imienia Maryi w Austrii: "Pod Twoją obronę uciekamy się...".
Coroczne święto Imienia Maryi - mocne świadectwo wiary austriackiej. Od 1958 roku "Wspólnota modlitwy za Kościół i świat" organizuje przez dwa dni około 12 września "Święto Imienia Maryi".
Tekst artykułu w języku niemieckim tutaj
Jest rok 1683, 12 września. Potężna armia turecka licząca 200 tysięcy ludzi stoi u bram Wiednia. Ponad 150 lat temu, w 1529 roku, sułtan Sulejman I poniósł klęskę w próbie zdobycia cesarskiego miasta, centrum imperium Habsburgów. Teraz jednak, biorąc pod uwagę jego przewagę militarną, nic nie wydaje się stać na drodze do sukcesu Kara Mustafy.
Ufając w jego imię
Co prawda do wyzwolenia Wiednia utworzono armię wspierającą: wojska cesarskie, Bawarczyków, Sasów, a przede wszystkim Polaków, pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego, ale... czymże jest te 65 tysięcy ludzi wobec siły trzykrotnie większej? Wiedeńczycy zdali się jednak na pomoc Bożą i wstawiennictwo swojej Matki: 12 września bł. Marco d'Aviano błagał o opiekę Wszechmogącego podczas mszy świętej na górze Kahlenberg, która wznosi się nad miastem na północy. Następnie ze sztandarem Dziewicy, którą chroni swoim płaszczem na czele, następuje atak na pozycje oblegających z góry i ze zboczy. Mimo przewagi liczebnej oblegający byli tak zaskoczeni, że uciekli w pośpiechu, pozostawiając wiele elementów swojego wyposażenia, w tym armaty, z których później odlano "Pummerin", największy dzwon Austrii, który wisi w kościele św. Szczepana w katedrze wiedeńskiej. W podzięce Maryi papież Innocenty wprowadził święto Imienia Maryi dla całego Kościoła w niedzielę po Narodzeniu Matki Bożej. Papież Pius przeniósł ją na 12 września. W Austrii święto Imienia Maryi obchodzone jest z wielką uroczystością.
"Różańcowa Krucjata Wynagradzająca": o pokój na świecie
Jest rok 1947, jest 2 lutego: to, w co prawie 300 lat temu, zgodnie z duchem czasu, wierzono i modlono się w czasie wojny i walki z niewiernym wrogiem, teraz, na gruzach drugiej wojny światowej, będzie służyło tylko pokojowi. Otto Pavlicek, urodzony w Innsbrucku w 1902 roku, który wyrósł z dala od Boga i przez pewien czas porzucił Kościół, w 1937 roku przeżył swoje nawrócenie: w wieku 35 lat wstąpił do zakonu franciszkanów i otrzymał imię zakonne Petrus.
W 1941 roku przyjął święcenia kapłańskie. Musiał zaciągnąć się do wojska i został lekarzem. W rok po zakończeniu wojny dziękuje w Mariazell Modliła się o bezpieczny powrót do domu i z głęboką troską modliła się za swoją ojczyznę - Austrię. Wtedy doznał wewnętrznego natchnienia: usłyszał słowa Matki Bożej w Fatimie: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powiem, a będziecie mieli pokój". Peter Pavlicek założył 2 lutego 1947 r. "Różańcową Krucjatę Wynagradzającą" - wspólnotę osób odmawiających różaniec: modlitwę o nawrócenie ludzi i o pokój na świecie.
Ale stawką jest również wolność Austrii od czterech zwycięskich mocarstw, które okupują ją od zakończenia II wojny światowej. Dlatego do wspólnoty modlitewnej dołączają także wysocy rangą austriaccy politycy, jak ówczesny kanclerz federalny Leopold Figl i jego następca Julius Raab.
Liczba członków szybko wzrasta, wspólnota otrzymuje wsparcie archidiecezji wiedeńskiej: w 1950 r. jest 200 tys. członków, w 1955 r. ponad pół miliona. Ks. Piotr wzywa też lud do udziału w procesjach przebłagalnych, które obecnie organizowane są co roku w okolicach 12 września, czyli święta Imienia Maryi, i znów uczestniczy w nich duża liczba wiernych: w 1953 r. było ich 50 tysięcy, w 1954 r. 80 tysięcy uczestników.
Kiedy w 1955 roku Rosja wbrew wszelkim przeciwnościom wyraziła zgodę na układ państwowy i tym samym zatwierdziła wolność Austrii, wielu uznało to za spełnienie ich próśb do Matki Bożej. Ówczesny kanclerz federalny Julius Raab ujął to w następujący sposób: "Gdyby nie odmówiono tak wielu modlitw, gdyby tak wiele rąk w Austrii nie przyłączyło się do modlitwy, prawdopodobnie nie udałoby się nam.
Święto Imienia Maryi
Aby kontynuować wspólną modlitwę z ufnością w Imię Maryi, "Różańcowa Krucjata Wynagradzająca" - dziś także pod nazwą "Wspólnota modlitwy za Kościół i świat" - od 1958 r. organizuje przez dwa dni około 12 września "Celebrację Imienia Maryi".
Co roku tysiące wiernych oraz dziesiątki księży i biskupów gromadzą się w wiedeńskiej "Stadthalle" - miejscu, w którym odbywają się wielkie wydarzenia, takie jak koncerty muzyczne i tym podobne - aby wspólnie się modlić, dawać świadectwo wiary i odprawiać Msze Święte. Od 2011 roku uroczystości odbywają się w katedrze wiedeńskiej. Papież przesyła uczestnikom pozdrowienia i błogosławieństwo z Rzymu.
Każdego roku obchody mają inny temat: w 2020 roku, roku pandemii, nosiły nazwę "W drodze do Jezusa"; w 2021 roku dotyczyły synodalności Kościoła. Po zakończeniu uroczystości eucharystycznych figura fatimska jest niesiona w procesji przez centrum Wiednia na dziedziniec przed oficjalną rezydencją austriackiego prezydenta federalnego w celu udzielenia końcowego błogosławieństwa.
W jubileuszowym roku 75-lecia Różańcowej Krucjaty Wynagradzającej, gościnni kaznodzieje w uroczystość Imienia Maryi, kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, i Franz Lackner, arcybiskup Salzburga i "Primas Germaniae" zgodnie z tradycją, zadawali sobie pytanie: "Czy modlitwa ma jakikolwiek pożytek? I na co liczymy dzisiaj, jako ludzie modlący się?", także w związku z wojną na Ukrainie.
Jednomyślna odpowiedź brzmiała: modlitwa o pokój jest dziś tak samo potrzebna jak 75 lat temu! Kardynał Schönborn zachęcał obecnych wiernych: "Nie martwmy się, nawet jeśli jest nas mniej. Moc Bożej rzeczywistości jest bowiem silniejsza od naszej ludzkiej słabości.
Zadaniem modlących się - mówił - jest więc "zabranie się do pracy" dla bliźniego i dla świata. "Nawet jeśli współczesny człowiek zapomniał, że zapomniał o Bogu - mówił abp Lackner - to mimo wszystko odpowiedzią nie może być rezygnacja, ale stanowcza nadzieja, że tęsknota człowieka za odkupieniem i sprawiedliwością jest silniejsza niż obojętność". "Nawet jeśli wydaje się, że jesteśmy bezsilni z naszymi różańcami, to będą one rosły tam, gdzie jest tęsknota za Bogiem. Kiedy pozwolimy, aby ciężka sytuacja cierpiących dotknęła nas i przyniesiemy ją przed Boga, nasza modlitwa zostanie wysłuchana".
W latach sześćdziesiątych Krucjata Różańcowa Reparacyjna rozprzestrzeniła się poza Austrię, początkowo głównie w Niemczech. Dziś należy do niej około 700 tys. osób w 132 krajach. Różańcowa Krucjata Wynagradzająca chce propagować głębsze nabożeństwo do Maryi, oparte na Piśmie Świętym, bo Maryja jest pewną drogą do Chrystusa.
"Matka wierzących" wkłada w ich ręce różaniec jako pomoc. Musimy także zachować żywą ideę odkupienia zastępczego, która według papieża emeryta Benedykta XVI jest "pierwotnym faktem świadectwa biblijnego".
Różańcowa Krucjata Wynagradzająca chce również zachęcić do modlitwy i ofiary za nawrócenie grzeszników. Członkowie Wspólnoty Modlitwy powinni codziennie odmawiać przynajmniej jedną tajemnicę różańca, a jako owoc różańca wykonywać sumiennie swoją pracę, być uczynni i cierpliwie znosić cierpienia i przykrości, także w duchu zastępczego ekspiacji.
O. Petrus Pavlicek zmarł w 1982 roku. Faza diecezjalna jego procesu beatyfikacyjnego została zamknięta w 2001 r. w archidiecezji wiedeńskiej i od tego czasu trwa w Rzymie.
Austria
Pożegnanie i ostatnie dziedzictwo królowej
Odejście królowej Elżbiety II oznacza koniec pewnej epoki. Była najdłużej panującym monarchą w historii Wielkiej Brytanii i była podziwiana nie tylko w swoim narodzie, ale na całym świecie.
Oryginalny tekst artykułu w języku angielskim
Elżbieta II była tak zakorzeniona w brytyjskiej kulturze i życiu, że wydawało się, że jest nieśmiertelna i zawsze będzie. Tysiące ludzi zjechało do Londynu, stojąc w kolejkach przez 14 godzin, jeśli nie więcej, aby oddać ostatni hołd Jej Wysokości, gdy leżała w Westminster Hall.
Przywódcy z całego świata przylecieli do Londynu, aby wziąć udział w pogrzebie, który został uznany za święto bankowe, a niezliczone rzesze ludzi śledziły przebieg ceremonii w telewizji, radiu i Internecie.
Odpowiedzialność, służba i wiara
Mimo wątłego zdrowia i zaawansowanego wieku, królowa nigdy nie abdykowała i pozostała na stanowisku do ostatniego tchnienia, uważając je za obowiązek na całe życie.
Służba królowej Elżbiety II dla swojego narodu i Wspólnoty Narodów służy jako ciągłe przypomnienie, że niezależnie od statusu, wieku czy etapu życia danej osoby, zawsze ma ona do zaoferowania innym bezcenną służbę; i nigdy nie jest ona bezwartościowa, ani nie należy jej porzucać. Jak powiedziała, jeszcze zanim została królową, w swoje 21 urodziny w 1947 roku: "Oświadczam przed wszystkimi, że całe moje życie, długie czy krótkie, będzie poświęcone waszej służbie"..
Królowa nawet niedawno potwierdziła to zobowiązanie podczas swojego przesłania z podziękowaniami za Platynowy Weekend Jubileuszowy 2022: "Moje serce było z wami wszystkimi; i pozostaję zobowiązana do służenia wam najlepiej jak potrafię".
Królowa Elżbieta II od najmłodszych lat widziała, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na niej w społeczeństwie. Na przykład w wieku 14 lat wraz z siostrą, księżniczką Małgorzatą, nadała audycję radiową, aby dać nadzieję i pocieszenie innym dzieciom przeżywającym grozę II wojny światowej. Ponadto od najmłodszych lat zawsze przypominała, że jej rola wynika z wiary chrześcijańskiej. Jak sam kiedyś powiedział: "Dla wielu z nas nasze przekonania mają fundamentalne znaczenie. Dla mnie nauki Chrystusa i moja osobista odpowiedzialność przed Bogiem stanowią ramy, w których staram się prowadzić swoje życie. Ja, podobnie jak wielu z was, w trudnych chwilach znalazłem wielką pociechę w słowach i przykładzie Chrystusa".
Jako najwyższy zarządca Kościoła Anglii została obarczona obowiązkiem obrony wiary protestanckiej. Otrzymała nawet tytuł "Obrońcy Wiary". Był to tytuł pierwotnie nagrodzony Henrykowi VIII przez papieża Leona X za obronę przez króla Tudorów siedmiu sakramentów, której ten następnie się wyrzekł; został on później uchylony przez królową Marię I, a ostatecznie przywrócony za panowania królowej Elżbiety I.
Za czasów królowej Elżbiety II uznawała i celebrowała inne wyznania. Jak powiedziała podczas przyjęcia międzywyznaniowego w Pałacu Lambeth 15 lutego 2012 r., "rzeczywiście, grupy wyznaniowe mogą poszczycić się chlubnym dorobkiem w zakresie pomocy najbardziej potrzebującym, w tym chorym, starszym, samotnym i pokrzywdzonym. Przypominają nam o odpowiedzialności, którą mamy poza sobą".
Elżbieta II i Kościół katolicki
W przypadku Kościoła katolickiego, prawdopodobnie przyczynił się on do rozwoju stosunków, akceptując nawet konwersje w obrębie własnej rodziny. Jest to dość istotne, gdyż przed panowaniem królowej Elżbiety II pierwszym suwerenem Wielkiej Brytanii, który odwiedził papieża był król Edward VII w 1903 roku, po trzech i pół wieku, a następnie król Jerzy V w 1923 roku.
Elżbieta II znała pięciu papieży, czterech jako królowa, a przypadkowo jej śmierć przypadła na ważne święto obchodzone w Kościele katolickim - Narodzenie Matki Bożej.
Katolicy połączyli się w żałobie po śmierci m.in. Królowa Elżbieta II a w Anglii mszę requiem odprawił 9 września przewodniczący Konferencji Episkopatu Anglii i Walii, kardynał Vincent Nichols. Jak zauważył kard. Nichols w homilii wygłoszonej w katedrze westminsterskiej (Londyn), "królowa Elżbieta wykorzystała wiele okazji, by wyjaśnić swoją wiarę, delikatnie, ale bezpośrednio, zwłaszcza w prawie każdym publicznym orędziu bożonarodzeniowym, które wygłaszała. Przypomniały mi o tym słowa św. Pawła, które przed chwilą usłyszeliśmy. Widziała, podobnie jak on, że jej obowiązkiem jest głoszenie wiary w Jezusa Chrystusa. I, jak powiedziała, wśród skarbów, które wypływały z tej wiary, była jej gotowość do nieosądzania innych, traktowania ludzi z szacunkiem i bez zbędnej krytyki, przyjmowania ich... nigdy nie skupiania się na źdźble w cudzym oku. Wręcz przeciwnie, zawsze była gotowa dostrzec dobro w każdym, kogo spotkała. W czasach, gdy tak szybko zamykamy się na ludzi, "spisujemy ich na straty", jej przykład ma kluczowe znaczenie".
W czasach, gdy wielu, także dzisiejszych przywódców, tak łatwo poddaje się najnowszym trendom, populizmowi, ideologiom czy określonemu stylowi życia, królowa była symbolem niezłomności, godności i wyrafinowania: nie poddała się efemerycznej i ciągle zmieniającej się kulturze, która często umniejsza, skandalizuje i poniża człowieka. Pokazała, że formalności, wytworności i tradycji nie należy się wyrzekać, ale są to koła zębate w kierunku szacunku i samodyscypliny, które przypominają o wyższym powołaniu w życiu; a także o przykładzie, jaki należy dawać innym.
Była empowermentem dla kobiet, pokazując, jak można być wiodącym autorytetem w świecie, nie rezygnując ze swojej naturalnej kobiecości, pokazując w istocie, że jest ona wielką siłą, którą należy objąć, a nie przeszkodą dla kobiecej tożsamości. Jak powiedziała niedawno konsort królowej Camilla w programie BBC, oddając hołd królowej, ta "wyrzeźbiła swoją własną rolę" w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
W swoich świątecznych orędziach królowa Elżbieta II przypomniała nam, że niezależnie od tego, jak bardzo posuwamy się do przodu w społeczeństwie, nigdy nie możemy stracić z oczu podstawowych wartości, których fundamentem jest chrześcijaństwo. Jak wspominała w 1983 roku, przyglądając się postępowi technologicznemu w komunikacji i transporcie: "Być może jeszcze poważniejsze jest ryzyko, że ta dominacja technologii zaślepi nas na najbardziej podstawowe potrzeby ludzi. Elektronika nie może stworzyć koleżeństwa; komputery nie mogą wygenerować współczucia; satelity nie mogą przekazać tolerancji".
Królowa podziwiała technologię i nowe odkrycia na świecie, ale widziała też, jak ważne jest, by nie pozwolić, by te innowacje odciągały nas od ważniejszych rzeczy w życiu.
Promował potrzebę bycia blisko ubogich i okazywania szacunku innym, nie pozwalając, by nasz status czy talenty były wykorzystywane jako środek do dominacji nad innymi, ale by były wykorzystywane w służbie innym.
Królowa Elżbieta II była współczesnym uosobieniem elegancji i wyrafinowania, które wielu ludzi próbowało naśladować, ale często nie udawało się.
Ponieważ naród i reszta świata łączą się, aby pożegnać pomnikową postać ostatnich czasów, wypada zakończyć ten artykuł jednym z ostatnich przesłań królowej. W swoim orędziu na Dzień Akcesji 5 lutego 2022 r. królowa Elżbieta II wydawała się być bardzo świadoma przyszłości i chciała przygotować wszystkich na tę smutną chwilę, podkreślając znaczenie wspólnoty: "Ta rocznica pozwala mi również zastanowić się nad dobrą wolą okazywaną mi przez lata przez ludzi wszystkich narodowości, wyznań i wieku w tym kraju i na całym świecie. Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie. Jestem dozgonnie wdzięczny i pokorny za lojalność i przywiązanie, które nadal mi okazujecie. A kiedy z czasem mój syn Karol zostanie królem, wiem, że udzielicie mu i jego żonie Camilli takiego samego wsparcia, jakiego udzieliliście mnie.
Nikt nie jest obcy w Kościele: nikt nie jest obcy w tym świecie.
Słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas spotkania z duchowieństwem i duszpasterzami z Kazachstanu dały klucz do odczytania tej 38. podróży papieskiej: nikt nie jest obcy na tym świecie, który czasem jawi się jako opustoszały step.


Akulina mieszka w Ałmaty. Jest prawosławna, z pochodzenia Rosjanka. W środę przebyła 1500 km przez step do Astany, by uczestniczyć w papieskiej mszy na EXPO. Dwie noce w pociągu, w ciągu niespełna 48 godzin, i wiele godzin spędzonych z innymi uczestnikami w parafiach Ałmaty, stały się krótkie po pozytywnym wrażeniu tych kilku godzin z papieżem.
Alisher jest młodym protestanckim pastorem kazachskiego pochodzenia. Nie był w stanie podróżować, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości w ostatnich dniach przed wizytą papieża. Jego życzeniem była jednak możliwość zobaczenia z bliska Ojca Świętego, co uznał za wielki zaszczyt.
Aby być z ludźmi takimi jak Akulina i Aliszer, dla katolików z całej Azji Środkowej i krajów sąsiednich, dla delegacji tradycyjnych religii obecnych w Astanie (stolica Kazachstanu otrzymała w tych dniach ponownie swoją pierwotną nazwę) papież Franciszek przybył do Kazachstan.
Chociaż jego podróż z tej okazji nie może być uważana za ściśle duszpasterską, ale oficjalną z okazji udziału w VII kongresie przywódców religii tradycyjnych i światowych, to w ciepłym spotkaniu papieża Franciszka z duchownymi i duszpasterzami Kazachstanu w czwartek 15 września rano, papież zaproponował kluczowe odczytanie całej swojej podróży.
Papież podkreślił przy tej okazji, że "piękno Kościoła polega na tym, że jesteśmy jedną rodziną, w której. nikt nie jest obcokrajowcem".. I w pewnym sensie jest to wypowiedź, którą, z różnymi niuansami, chciał powtarzać różnym odbiorcom, z którymi się spotykał.
W szczególny sposób podziękował za obecność wiernych z całej Azji Środkowej na Mszy św. 14, nazwał uczestników Kongresu przywódców religii tradycyjnych i światowych braćmi i siostrami; ze szczególną sympatią zwrócił się do przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego tego kraju, dziękując im za zaangażowanie na rzecz wartości uniwersalnych (zniesienie kary śmierci, wyrzeczenie się broni jądrowej), a jednocześnie z finezyjną delikatnością sugerując ich władzom drogi demokracji i awansu społecznego.
Nikt nie jest obcy w tym świecie, który czasem wydaje się być odludnym i niegościnnym stepem. Papież pokazał to poprzez swoje zbliżenie do innych przywódców religijnych, jednocześnie dystansując się od wszelkiego synkretyzmu, uznając raczej prawdziwe nasiona innych rzeczywistości otwartości na Absolut.
Pewnie dlatego doczekaliśmy się papieża, który jest bliski wszystkim i dostępny dla wiernych. Jego przejazd w popemobile wokół esplanady EXPO zaskoczył wielu, którzy nie spodziewali się takiej fizycznej bliskości, co sugerował oczywisty stan zdrowia, który ogranicza wiele jego ruchów.
Był też mile zaskoczony, jak wynika z refleksji nad podróżą powrotną, wielkością (nie tylko terytorialną) wzorcowego kraju gościnnego: "wyjątkowego warsztatu wieloetnicznego, wielokulturowego i wieloreligijnego, (...) kraju spotkania".
Papież odkrył wielki kraj i Kazachstan spotkał z kolei papieża, który ceni swoją wieloetniczność i powołanie do otwartości i przyjęcia jako pożądany dar dla całego świata, dla każdego kraju, dla każdego regionu, dla każdego konfliktu.
Jest jeszcze wiele innych ważnych tematów, które Papież przypomniał, a nawet wezwał: zaangażowanie na rzecz pokoju, wspólna odpowiedzialność religii w budowaniu świata bardziej ludzkiego, pokojowego i inkluzywnego, siła pamięci, historii i wdzięczności w drodze eklezjalnej.
Wszystko to udało mu się przekazać za pomocą obrazów bliskich wieloetnicznym mieszkańcom Kazachstanu: nawiązania do poety Abaya, symulacja cienia, odniesienia do stepu, flagi i symboli kraju.
Dlatego też Prezydent, z właściwym sobie humorem, nie mógł nie odpowiedzieć na tę sympatię specjalnym prezentem, gdy odprowadzał Papieża w czwartek 15. Ojciec Święty, który żartował, że jest muzykalnym Papieżem, opisując cień, wrócił do Rzymu z tym instrumentem, darem od Kazachów.
Tajemnice podziemnego Rzymu
Rzym jest miastem, w którym znajduje się wiele dzieł sztuki, ale podłoże miasta kryje wyjątkowe cuda. Przyglądamy się niektórym z nich.
Rzym to słynne miasto, odwiedzane przez cały rok przez turystów, którzy przemierzają klasyczne szlaki, aby zwiedzić zabytki z czasów Imperium Rzymskiego, a także dzieła sztuki z wieków, kiedy miastem rządził Kościół. Bazyliki, liczne kościoły, a także słynne pamiątki po życiu Rzymian, takie jak Koloseum, Forum, Panteon itp. codziennie witają turystów z całego świata; szacuje się, że dziennie odwiedza je ponad 4 miliony osób.
Nie tylko są miejsca w promieniach słońca, ale miasto skrywa wiele ukrytych miejsc z długą historią, w niektórych przypadkach mało znanych.
Miasto zostało zbudowane z nakładających się na siebie warstw i dzięki nim istnieje miasto widzialne i niewidzialne, które rozpościera się pod stopami nieświadomych turystów, dostępne dla tych, którzy lubią dokonywać odkryć w dziedzinie sztuki i archeologii.
Katakumby
Najbardziej znane, z długą historią do opowiedzenia, są katakumby, które zaczęły się rozwijać w II wieku i powstały na terenach obciążonych tufem i pucolaną. Znajdują się one głównie w południowej części Rzymu, zwłaszcza między Via Appia a Via Ardeatina i stanowią wyjątkowe doświadczenie. W podłożu Rzymu, około 40 katakumby które ciągną się przez 150 kilometrów tuneli.
Nie wszystkie można zwiedzić, ale są przynajmniej dwa, które absolutnie zasługują na uwagę turystów: katakumby San Callisto i te z San Sebastiano. W tym pierwszym pochowano nie mniej niż 16 papieży, a także nieokreśloną liczbę męczenników chrześcijańskich, co czyni go oficjalnym cmentarzem Kościoła rzymskiego. Z kolei katakumba w San Sebastiano jest artystycznie ważniejsza. To nie tylko freski i stiuki zawarte w podziemnych niszach grobowych, ale także Bazylika Górna, w której znajduje się być może ostatnie dzieło wielkiego barokowego rzeźbiarza Gian Lorenzo Berniniego, Salvator Mundi, o którym sam artysta pisał, że wyrzeźbił go "tylko dla swojej pobożności". W historii, oprócz tych dwóch katakumb, nigdy nie opuszczono katakumb S. Pancrazio, S. Lorenzo, S. Agnese i S. Valentino.
Kościoły Rzymu
Szczególnie cztery kościoły słyną z bogactwa swoich podziemi. Zaczynając od San Clemente (w pobliżu Koloseum), gdzie schodząc po schodach przechodzi się od kościoła średniowiecznego do kościoła wczesnochrześcijańskiego, bogatego we freski o niewiarygodnej polichromii, a stamtąd, dalej w dół, do odkrycia Mithraeum i starożytnego budynku cesarskiego uważanego przez wielu uczonych za starożytną mennicę rzymską, odbudowaną tutaj po ogromnym pożarze, który strawił Kapitol w roku 80. Nie ma innego miejsca w Rzymie, które dostarcza tak wyraźnych dowodów na wielkie rozwarstwienie Urbe.
S. Cecilia znajduje się w Trastevere i tutaj, w plątaninie budynków, przechodzi się od ważnego domus nobiliare do skromnej insula popolare, wzbogaconej o podziemną kryptę. Miejsce to zajmował prawdopodobnie dom, w którym młoda męczennica mieszkała z mężem Walerianem i w którym poniosła męczeństwo. W kościele znajduje się arcydzieło sztuki: poruszająca rzeźba Stefano Maderno przedstawiająca męczennicę Cecylię w pozycji, w jakiej została znaleziona podczas jubileuszu w 1600 roku.
Więcej cudów Rzymu
W Trastevere znajduje się również kościół Św. ChryzogonusPod spodem zachował się oryginalny kościół, zbudowany w V wieku n.e. Około 8 metrów pod powierzchnią drogi wejdziesz do starej nawy, gdzie możesz podziwiać pozostałości fresków z wizerunkami świętych i historiami ze Starego Testamentu.
S. Lorenzo w Lucinie znajduje się wzdłuż starożytnej trasy Via Lata (obecnie Via del Corso); oprócz tego, że jest jednym z najstarszych kościołów w mieście, mieści szereg dzieł sztuki i ważnych świadectw religijnych, takich jak relikwie związane z męczeństwem świętego, którego imię nosi kościół: słynny ruszt i łańcuchy więzienne. Przeprowadzone wykopaliska wydobyły na światło dzienne obszar archeologiczny z rozbudowaną stratygrafią ścienną, która pozwala zrekonstruować dynamikę zabudowy od II wieku n.e. Niezwykłe znaczenie miało odkrycie starożytnego wczesnochrześcijańskiego baptysterium z V wieku n.e.
Pałace Rzymu
Trudniejsze do zwiedzenia są przykłady ze starszych epok, które stały się znane dzięki wykorzystaniu technologii. Mamy tu na myśli np. Domus Romane Palazzo Valentini, patrycjuszowskie budynki z okresu cesarskiego, należące do potężnych rodzin tamtych czasów, z mozaikami, zdobionymi ścianami itp. - i Domus AureaSłynna willa miejska Nerona, która od 1980 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to ogromna konstrukcja, która do tej pory jest znana tylko częściowo.
Dzięki projektorom multimedialnym (w pierwszym przypadku) i wyrafinowanym widzom indywidualnym (w drugim) rzeczywiście możliwe jest ożywienie budynków w całej ich okazałości, umożliwienie publiczności zobaczenia, jak ożywają wokół niej, dając jej dreszczyk emocji, że może chodzić po tych piętrach, między tymi ścianami, przy tych światłach.
Muzeum Łaźni Karakalli
Muzeum to zostało otwarte w grudniu 2012 roku w podziemiach kompleksu uzdrowiskowego, z tej okazji ponownie otwarto również mithraeum.
Wystawa podzielona jest na dwie równoległe galerie, które prowadzą od schodów wejściowych najpierw do dwóch wysp ekspozycyjnych poświęconych sali gimnastycznej, następnie do "frigidarium", a kontynuowane są w drugiej galerii zawierającej wyspy "natatio" i biblioteki.
Bazylika neopitagorejska
Odnaleziona przypadkowo w 1917 roku, podczas budowy kolei Porta Maggiore, najstarsza pogańska bazylika na Zachodzie, która wciąż przyciąga wiele tajemnic ze względu na brak wiarygodnych informacji. Mówi się, że jest dziełem mistyczno-ezoterycznej sekty, której funkcja jest wciąż niepewna: bazylika grobowa lub pogrzebowa, nimfeum lub, co bardziej prawdopodobne, neopitagorejska świątynia.
Nadal jest prawie niedostępna, a od kilku lat część turystów może zwiedzać te pomieszczenia w niedziele, po wcześniejszej rezerwacji. Jest to przykład ogromnego potencjału odkryć starożytnego Rzymu, który z pewnością nie dobiegł końca.
Maksymalna ilość ścieków
Nie jest klasyfikowany na liście dzieł sztuki, ale jest niewątpliwie ważnym elementem cywilizacji rzymskiej, trwającym przez wieki i stulecia, najstarszym w pełni funkcjonującym kanałem na świecie. System zarządzania wodą, zarówno wpływającą jak i wypływającą, pozwolił Rzymowi zgromadzić populację, która nie została ponownie osiągnięta aż do XIX wieku, a Cloaca Maxima jest jednym z fundamentów tego systemu. Początki urządzenia sięgają VI wieku p.n.e.; wymyślone przez Tarkwiniusza Priskusa i zrealizowane przez Tarkwiniusza Superbusa, zostało zaprojektowane jako kanał odwadniający, który miał odprowadzać wodę ze strumienia "Spinon", który zalewał "Argiletum", dolinę Forum Romanum i Velabrum.
Jednak jego najważniejszą funkcją było chyba szybkie zawracanie okresowo zalewanych wód Tybru do jego koryta. Badania wykazały, że z pewnością już w czasach cesarskich Cloaca spełniała swoją funkcję jako kanał ściekowy obsługujący rozległe terytorium, które oprócz obszaru sądowego i Velabro obejmowało co najmniej Suburra i Esquiline.
Cloaca Maxima funkcjonowała zawsze, choć w okresie renesansu prawdopodobnie czynny był tylko odcinek poniżej Velabro. Pod koniec XIX wieku, gdy powstała Roma Capitale, podjęto próbę odtworzenia starych rur kanalizacyjnych, przywracając ich funkcjonowanie. Od 2004 roku Roma Sotterranea przeprowadziła kampanię prac, która rozszerzyła eksplorację wcześniej niezbadanych sekcji. Dziś Cloaca może być zwiedzana w części, która zaczyna się tuż za Forum Nerwy, w pobliżu Tor de 'Conti (dzisiejsza Via Cavour).
José García Nieto. "Kochaj mnie bardziej, Panie, bym Cię zwyciężył".
Poeta o żywych katolickich korzeniach, mistrzowski sonnecista, siła napędowa znacznej części poezji powojennej, został uznany za jednego z największych współczesnych liryków, o wielkiej różnorodności tonów i rejestrów, zawsze w ciągłej ewolucji. Powrót do jego wierszy to spotkanie z twórczością poetycką najbardziej cenionej tradycji klasycznej.
W dniu 10 grudnia 1996 r. przyznano José García Nieto Nagrodę Cervantesa, najwyższe wyróżnienie w literaturze hispanoamerykańskiej. Oficjalnie nagrodę otrzymał 23 kwietnia następnego roku. Ze względu na delikatny stan zdrowia Joaquín Benito de Lucas z Talavery musiał zająć miejsce w auli Uniwersytetu w Alcalá de Henares, aby odczytać swoje wystąpienie.
Kilka słów z tego tekstu daje wyobrażenie o znaczeniu, jakie nasz poeta z Oviedo przywiązuje do swojej relacji z Bogiem. Pisze on: "Bóg jest tu..." to początek religijnej pieśni [García Nieto nawiązuje do pięknego katolickiego tekstu Cindy Barrery. Można go łatwo posłuchać na You Tube]. Zaśpiewałbym: "Bóg jest tam...". To kwestia odległości. Miałem prostą, modlitewną wiarę, która zmienia się z czasem. Ale on to wie. I mam nadzieję, że w moim osłabieniu objawi się Jego miłosierdzie, które - jak wierzę - jest nieskończone".. Do czego dodaje: "Dziękuję Ci, Panie, bo jesteś / ciągle w moim słowie; / pod wszystkimi moimi mostami / przechodzą Twoje wody", cztery wersy z jego zbioru wierszy Rozejm (1951), która wstępnie określi ostatnie lata życia i trajektorię religijną tego człowieka, którego znajomi, oprócz wielkiej wartości przyjaźni i uprzejmości, wskazywali także na jego afirmację nadziei nad tym, co niejasne, i nieprzerwaną obecność Boga.
Cechy pokoleniowe
Choć produkcja poetycka Garcíi Nieto naznaczona jest wiarą w Boga, którą przyswoił sobie od najmłodszych lat w domu ojca, przekazywaną głównie przez matkę - ojciec zmarł, gdy miał sześć lat - oraz wykształceniem, jakie dali mu pijarzy, niektóre z jego lirycznych dostaw zdradzają go w sposób szczególny: Rozejm, Sieć, kilka wierszy autorstwa Jedenasta godzinawiele z Przedmieście oraz różne pojedyncze kompozycje, które ze względu na tematykę religijną są tego odzwierciedleniem: zwłaszcza te, które obracają się wokół Bożego Narodzenia lub Bożego Ciała w Toledo.
We wszystkich z nich wyczuwalny jest smak epoki, rozciągający się na innych współczesnych poetów, takich jak Luis López Anglada, Francisco Garfias, José Luis Prado Nogueira czy Leopoldo Panero, którzy podobnie jak on mówią o konkretnym terytorium geograficznym, o głębokim poczuciu przyjaźni lub o najbliższych: żonie i dzieciach. Jednak obok tego grupowego, pokoleniowego echa, typowego dla czasów, w których żyli, łatwo rozpoznawalny jest osobisty głos, a zarazem ewoluujący głos każdego z nich.
Własny głos
W przypadku Garcíi Nieto jest on poetą, który obok doskonałości formalnej - na którą położono tak duży nacisk, jakby jego poezja przestała być czytana po 1951 roku - podkreśla pewność boskiej opatrzności, podporę swojego życia, która wdziera się w rzeczywistość swoją tajemniczą obecnością.
To właśnie do niej odnosi się, gdy pisze: "Bo jesteś tak bardzo we wszystkim i czuję to, / że bardziej niż kiedykolwiek, w bezruchu dnia, widoczne są Twoje ręce i Twój akcent". Sentyment, który naznaczy jego dalszą działalność liryczną. W rzeczywistości, w Jedenasta godzina kondensuje swój egzystencjalny i żarliwy niepokój w ostatecznym sonecie - jednym z tych, w których dobitnie ukazuje swoje najgłębsze egzystencjalne aspiracje - gdzie rejestruje śmiertelną kondycję człowieka, dochodząc do stwierdzenia: jeśli bycie człowiekiem niesie ze sobą spotkanie ze śmiercią, to koniecznie "domagam się" spotkania z Tobą przez całe moje życie.
I tak pisze: "Bo bycie mężczyzną to mało i kończy się / wkrótce. Być mężczyzną to coś, co odgaduje / spojrzenie za każdym krzykiem / żądam, żeby było więcej. Powiedz mi, mój Boże / że za mną jest coś więcej; że jest coś mojego / co musi być więcej, bo tak bardzo tego pragnę". Tym "czymś moim" jest jego własna wolność, co można odczytać w niektórych jego kompozycjach: "Ty i twoja sieć, otulająca mnie, / Czy miałem / Ślepe morze wolności, perchance, / Do którego mogłem uciec? [...] A jednak wolny, o Boże, / Jakże ciemna / Moja pierś jest przy Twej jasnej ścianie, / Licząc smutki i godziny, / Poznając siebie w Twej dłoni. Net, napnij się! / Niech Twoje jarzmo bardziej poczuje tę tajemną wolność / Którą ja wydaję, a Ty cenisz"..
Życie z wolności
Życie z tej samej wolności, którą oddaje w ręce Boga, staje się dla José Garcíi Nieto ekscytującą grą, podlegającą upływowi czasu, w której splatają się miłość i śmierć, ogień i ostatni śnieg; grą - grą jego własnego istnienia - w której, niczym dziecko, wie, komu ufa: swojemu stwórcy, temu, który czuwa nad jego krokami. Pisze on: "Jakże spokojnie jest myśleć / że Bóg czuwa nad sprawami; / że jeśli nastawimy oczy / na czystą, głęboką wodę, / on zwraca nasze spojrzenie / swoim skruszonym wzrokiem"; gra przygotowująca do faktu umierania, której najważniejszym bodźcem jest owo osobiste i ostateczne spotkanie, które nieuchronnie nastąpi w pewnym momencie życia i które będzie wymagało od poety całkowitej akceptacji.
Podlega też cierpieniu, z którego Bóg go nieustannie wzywa: "Ponownie [...] wezwałeś mnie. I nie jest to godzina, nie; ale Ty mnie ostrzegasz; / (...) I wołasz i wołasz, i ranisz mnie, / a ja wciąż pytam Cię, Panie, czego chcesz [...] / Wybacz mi, jeśli nie mam Ciebie w sobie, / jeśli nie umiem kochać naszego śmiertelnego spotkania, / jeśli nie jestem przygotowany na Twoje przyjście"..
Myśl religijna
W ten sposób ugruntowuje się myśl religijna Garcíi Nieto, człowieka wiary, nie mającego innych pretensji niż ta, że został dotknięty przez Boga, aby nie zachwiać się w swoim niezmiennym postanowieniu odkrycia jego obecności tu na ziemi; człowieka, który daje o sobie znać z własnej tożsamości, ze swojej samotności, ze swoich lęków, poprzez słowo poetyckie, aby rozwikłać tajemnice życia, rozumianego jako przygotowanie do śmierci; którego poszukiwania dotyczą bardziej obecności boskości w świecie niż jego samego.
W ten sposób, w wyżej wymienionym, szerokim składzie początkowym Jedenasta godzina kondensuje to, co jest tęsknotą i wielokrotnym poszukiwaniem poety, który bez wsparcia Boga jest tylko ruiną, abdykacją, wieżą bez fundamentu, rozplątaniem chmury, niemożliwym węglem wobec innego ognia, zwitkiem liter w pękniętej skórze...; jednak z jego wsparciem wszystko nabiera sensu: "Powiedz mi, że jesteś tam, Panie; że w obrębie / mojej miłości do rzeczy ukrywasz się, / i że ukażesz się kiedyś pełen / tej samej miłości już przemienionej / w miłość do Ciebie, już Twoją... [...] Nazwij mnie, / bym wiedział, że jeszcze jest czas! [...]. Jestem człowiekiem, człowiekiem, twoją nadzieją, / gliną, którą pozostawiłeś w tajemnicy".
Warto zrobić mały wypad do najbardziej znanego i najbardziej inspirującego sonetu w jego karierze poetyckiej, tego zatytułowanego Gra. Kluczowy wiersz, w którym, wyobrażając sobie zbliżającą się śmierć, García Nieto widzi siebie grającego w karty z samym Bogiem: "Z tobą, ręka w rękę. I nie wycofuję się / ze stanowiska, Panie. Gramy ostro / Grę, w której śmierć / Będzie ostatecznym atutem. Założę się. Patrzę / na twoje karty i za każdym razem mnie pokonujesz. Rzucam / moje. Uderzasz ponownie. Chcę się z tobą bawić w sztuczki. I nie jest to możliwe. Poemat o zbawieniu i pełnym zaufaniu do boskości; poemat, w którym uświadamia sobie, że w obliczu rywala ma przeciw sobie same szanse: "Wiele tracę, Panie. A na zemstę zostaje ledwie / czas". Nagle, pod wpływem łaski, wiersz zmienia punkt ciężkości i staje się najpiękniejszą modlitwą prośby: "Do thou that I may / equal still. Jeśli mój udział / nie wystarcza, bo jest ubogi i źle zagrany, / jeśli z tak wielkiego bogactwa nie zostaje nic, / kochaj mnie bardziej, Panie, bym Cię pozyskał".
W końcu dochodzi się do wniosku, że poezja Garcíi Nieto jest ćwiczeniem w spotkaniach i błędnych spotkaniach z miłością Boga, tą miłością, która zbawia, jeśli się ją przyjmie; wspaniałą okazją daną Mu do "daj lilii szansę".czyli stać się panem własnego życia.
Sztuka chrześcijańska: Medytacja Ewangelii poprzez sztukę
Sztuka chrześcijańska jest inicjatywą Patricka van der Vorsta, byłego dyrektora Sotheby's Londyn. Na swojej stronie internetowej oferuje codzienny komentarz ewangeliczny odnoszący swoje refleksje do dzieła sztuki przedstawiającego scenę biblijną. Mając ponad 40 000 subskrybentów, inicjatywa ta buduje pomost pomiędzy światem sztuki a Kościołem katolickim.
Wejście w modlitwę przez sztukę. Ten pomysł, który ma wiele możliwości i który od początku istnienia Kościoła był szeroko stosowany, streszcza w skrócie propozycję tego brytyjskiego specjalisty od sztuki.
Na swojej stronie internetowej możemy znaleźć np. obok obrazu Przemienienia autorstwa Belliniego następujący komentarz: "Dzisiejszy obraz został namalowany przez Giovanniego Belliniego około 1480 roku. Bellini został określony w 1506 roku przez artystę Albrechta Dürera jako "największy malarz ze wszystkich". Słynął przede wszystkim z efektownych ołtarzy, a ten jest jednym z nich.

W centrum widzimy Chrystusa w brylantowo białej szacie, jako źródło światła. Obłok nad Chrystusem wysyła na niego promienie światła. Po jego lewej stronie widzimy Mojżesza, którego głowę okrywa żydowska chusta modlitewna, trzymającego zwój, a po prawej stronie Chrystusa jest Eliasz, trzymający zwój ze słowami "Bóg zgromadzi mój lud". W dolnej części znajdują się apostołowie Piotr (w centrum), Jakub i Jan, a w tle namalowana jest Rawenna w otoczeniu scen z życia codziennego w Toskanii.
Z obłoku wyszedł głos mówiący: "To jest mój Syn, Wybrany. Posłuchaj go. Tymi słowami potwierdzono Jezusowi, kim jest i jaka jest Jego misja oraz co my mamy robić: słuchać Go! Mojżesz i Eliasz wskazali Jezusa jako Tego, w którym wypełniają się obietnice Starego Testamentu... ostatecznie na krzyżu. Dla mnie jednak wyróżniającym się dziś zdaniem jest to, które otwiera ten fragment: że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić.
To znów przypomina nam, jak bardzo się modlił. Mimo że był Synem Bożym i nic by tego nie zmieniło, modlił się i modlił, wciąż na nowo. To właśnie podczas tego czasu modlitwy wydarzyło się wszystko, co zostało opisane w dzisiejszym czytaniu.
Możemy dołączyć do Jezusa w jego modlitwie, abyśmy i my mogli się zmienić. Możemy na przykład odmawiać Różaniec. W 2002 roku papież Jan Paweł II dodał do Różańca tajemnice świetlne. Jednym z nich jest Przemienienie, moment, w którym Jezus objawił się jako Syn Boży.
Ewangeliczna scena przemienienia Chrystusa, w której trzej apostołowie Piotr, Jakub i Jan ukazują się zachwyceni pięknem Odkupiciela, może być uznana za ikonę chrześcijańskiej kontemplacji - pisał Jan Paweł II w liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae.
Jan Paweł II używa słowa piękno jako cechy kluczowej dla wejścia w tajemnicę naszej wiary... piękno, które możemy odnaleźć w niektórych dziełach sztuki, na które patrzymy w naszych codziennych refleksjach, jak np. obraz tutaj.
Na tym przykładzie widać, jak dobrze łączą się ewangeliczne szczegóły, ascetyczna refleksja i świetna pedagogika, aby czytelnik również cieszył się sztuką.
Klara z Asyżu czy św. Augustyn rozwinęli wielkie zaangażowanie w drogę piękna - via pulchritudinis-. po to, by człowiek mógł poznać Stwórcę. Wielu współczesnych autorów, takich jak Paul Cludel czy Hans Urs von Balthasar, również podkreślało celowość takiego sposobu dostępu do Boga.
Skoro jednak świat jest taki, jaki jest, trzeba ewangelizować za pomocą nieodłącznych nam mediów audiowizualnych. Z tego powodu kard. Ratzinguer we wstępie do. Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego zaproponowany już w 2005 r: "Trzecią cechą jest obecność pewnych obrazów, które towarzyszą artykulacji Kompendium. Pochodzą one z bardzo bogatego dziedzictwa ikonografii chrześcijańskiej.
Z wielowiekowej tradycji soborowej dowiadujemy się, że obrazem jest także ewangeliczne przepowiadanie. Artyści wszystkich czasów ofiarowali dla kontemplacji i zdumienia wiernych najwybitniejsze fakty tajemnicy zbawienia, przedstawiając je w blasku barw i doskonałości piękna. Jest to wskazanie na to, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek, w cywilizacji obrazu, święty obraz może wyrazić o wiele więcej niż samo słowo, biorąc pod uwagę wielką skuteczność jego dynamizmu komunikacji i przekazu orędzia ewangelicznego"..
Wniosek dotyczący Sztuka chrześcijańska dodaje do wysiłków Kościoła, by ewangelizować poprzez język sztuki. Patrick van der Vorst, były dyrektor ds. Sotheby's Londyn, jest odpowiedzialny za tę inicjatywę. Patrick pracował w słynnym domu aukcyjnym od 1995 do 2010 roku. Był licytatorem i szefem działu meblowego, a następnie założył własną firmę zajmującą się wyceną dzieł sztuki, ValueMyStuff.com.
Mając ponad 500 000 klientów, sprzedał firmę w 2018 roku, aby we wrześniu 2019 roku rozpocząć studia seminaryjne. Od tego czasu rezyduje w Papieskim Kolegium Beda w Rzymie dla diecezji Westminster w Londynie. Kilka miesięcy temu otrzymał diakonat, a w maju przyszłego roku przyjmie święcenia kapłańskie. Na stronie Sztuka chrześcijańska proponuje osobiste medytacje nad codzienną Ewangelią, łącząc swoją wiedzę o sztuce, Piśmie Świętym i ascezie chrześcijańskiej.
Na stronie istnieje możliwość zapisania się na otrzymywanie codziennego komentarza do Ewangelii drogą elektroniczną. Możliwe jest również zarejestrowanie się na samej stronie z osobistym użytkownikiem, co pozwala na bezpośrednie zapisywanie ulubionych komentarzy, interakcję z innymi użytkownikami i dostęp do ekskluzywnych treści.
Sieci społecznościowe, zwłaszcza instagram y facebookOni również codziennie dostarczają treści i mają dziesiątki tysięcy followersów.
Większość komentarzy do Ewangelii opiera się na obrazowych dziełach sztuki, ale oferta nie ogranicza się do obrazów czy fresków. Prezentuje również rzeźby, płaskorzeźby czy budowle, zarówno starożytne, jak i współczesne. W ten sposób czytelnik otrzymuje znaczny wgląd w dzieła sztuki, które nie są tak znane i z którymi zaznajomieni są tylko eksperci.
Ponad tysiąc opublikowanych na przestrzeni lat komentarzy do Ewangelii obejmuje praktycznie każdą scenę z życia Jezusa, dlatego na stronie dostępna jest wyszukiwarka wersetów, która pozwala znaleźć dowolny fragment. Z czasem będzie można odnaleźć i połączyć wszystkie obrazy scen ewangelicznych niemal jak kadry z filmu.
Paul Evdokimov i sztuka ikony
Evdokimov był wielkim rosyjskim prawosławnym teologiem świeckim. Wyemigrował i wykształcił się w Paryżu; zaangażowany w pomoc uchodźcom i ruch ekumeniczny, autor szeregu ambitnych duchowo dzieł teologicznych, m.in. Sztuka ikony jest najbardziej znany.
Pavlos o, w Paryżu, Paul Evdokimov (1900-1970) urodził się w St. Z nobilitowanej rodziny, jego ojciec był dzielnym i cenionym pułkownikiem, który został zabity przez terrorystę podczas próby pokojowego rozstrzygnięcia buntu (1907). Matka, szlachcianka, zabrała go do szkoły wojskowej, a w wakacje na długie rekolekcje w klasztorach. Wraz z rewolucją (1917) rodzina wycofała się do Kijowa. A w 1918 roku Pavlos chciał studiować teologię, jako chrześcijańską reakcję w czasach próby, choć w jego środowisku było to bardzo rzadkie (księża pochodzili z niższych warstw). Przez dwa lata służył w antyrewolucyjnej Białej Armii. I w obliczu nieuchronnej klęski, namawiany przez matkę, uciekł do Stambułu. Tam przetrwał jako taksówkarz, kelner i kucharz, którą to umiejętność zachował.
Lata paryskie
W 1923 roku, z ubraniami na plecach, przeniósł się do Paryża, jak wielu Rosjan. Pracował nocami w Citroenie i przy czyszczeniu wagonów. Ale zrobił dyplom z filozofii na Sorbonie. A kiedy w Paryżu powstał Instytut Teologii Prawosławnej Saint Serge (1924) zapisał się na studia teologiczne, które ukończył w 1928 roku. Bardzo blisko współpracował z Bierdiajewem, wielkim myślicielem prawosławnym, oraz z Bułgakowem, założycielem Saint Serge i dziekanem teologii. Jego główne źródła to.
Kontakt z zachodnim chrześcijaństwem, jego katedrami, klasztorami, bibliotekami, był imponującym wzbogaceniem dla wszystkich, a w szczególności dla Evdokimova. I sprawiło, że rozwijali swoją teologię prawosławną w dialogu z katolikami, a także z protestantami i Żydami. Święty Sergiusz był bardzo ważnym zjawiskiem wzajemnych wpływów teologicznych, a Evdokimov z entuzjazmem uczestniczył w tej wymianie. Później będzie wielkim promotorem ekumenizmu duchowego i "pneumatycznego" (powierzonego Duchowi Świętemu). A od jej powstania uczestniczył w Światowej Radzie Kościołów (1948-1961) i był obserwatorem na Soborze Watykańskim II.
Wojna, praca społeczna i prace dyplomowe
W 1927 r. ożenił się z Natachą Brun, włoską nauczycielką, pół-Francuzką i pół-Rosjanką (kaukaską), mieli dwoje dzieci. Do II wojny światowej mieszkali w pobliżu granicy z Włochami. Po raz kolejny katastrofa skłoniła go do zagłębienia się w chrześcijaństwo. I choć jego żona zachorowała na raka (i zmarła w 1945 roku), a on musiał zająć się wszystkim, podjął się napisania pracy magisterskiej o problemie zła u Dostojewskiego, którą opublikował w 1942 roku. Głęboka tajemnica zła, jak powiedział mu Boulgakov, polega na tym, że Bóg jest gotów zniżyć się (kenoza) i cierpieć z powodu ludzkiej wolności aż do odkupieńczego krzyża. Jednocześnie, zainspirowany postacią Aloszy z Bracia Karamazowdefiniuje duchowość świecką, która wprowadza kontemplację monastyczną w sam środek świata.
W czasie okupacji niemieckiej pomagał uchodźcom (i Żydom) w ramach organizacji protestanckiej (CIMADE). A gdy nastał pokój, pomagał przesiedleńcom w domu opieki. Następnie, do 1968 roku, kierował domem studenckim, który Cimade założył pod Paryżem. Był głęboko chrześcijańskim doradcą wśród tylu złamanych żyć, a szczególnie interesował się prawosławną młodzieżą. Dodatkowo, rozmyślając jako laik, wydał piękną książkę o Małżeństwo, sakrament miłości (1944).
Zwrot intelektualny i trzy eseje końcowe
Jego życie zmieniło się, gdy w 1953 roku zaczął uczyć w Saint Serge i kiedy w 1954 roku ożenił się ponownie z córką japońskiego dyplomaty (pół Anglika), która miała 25 lat. Były to intensywne lata dojrzewania duchowego i intelektualnego. Wkrótce po ślubie opublikował Kobiety i zbawienie świata. A później szeroki wachlarz artykułów, Ortodoksja (1959), oraz esej nt. Gogol i Dostojewski i zejście do piekła (1961). Odnawia naukę o małżeństwie, Sakrament miłości (1962). I zbiera wiele swoich pism duchowych i ideał monastycyzmu w świecie w Wieki życia duchowego (1964).
Ostatnie trzy lata życia, w poczuciu, że jego czas się kończy, zdominowane są przez kursy w nowo powstałym Wyższym Instytucie Studiów Ekumenicznych przy Institut Catholique de Paris (1967-1970). I przez trzy eseje panoramiczne. Po pierwsze, najbardziej znane, Sztuka ikony. Teologia pięknaukończona w 1967 r. i wydana w 1970 r.; później, Chrystus w myśli rosyjskiej (1969); y Duch Święty w tradycji prawosławnej (1970). Zmarł niespodziewanie, w nocy, 16 września 1970 roku. Ma też inne drobne prace. Jego prace są obecnie trudne do znalezienia, choć są wznawiane, a w sieci były powszechnie piracone.
Najbardziej niezwykłe w Evdokimovie jest to, że jest on autorem zarówno teologicznym, jak i duchowym, który zagłębia się w tradycyjne tematy prawosławia, kontemplację chwały Bożej, przebóstwienie, ale dokonuje też oryginalnych postępów w teologii małżeństwa i kapłaństwa, a także w prawdziwym ekumenizmie, z bardzo eucharystyczną eklezjologią związaną z działaniem Ducha Świętego. Ale postępuje też oryginalnie w teologii małżeństwa i kapłaństwa oraz w prawdziwym ekumenizmie, z bardzo eucharystyczną eklezjologią związaną z działaniem Ducha Świętego. Jego kolega w Saint Serge i wielki przyjaciel, Olivier Clément, dał nam najlepszy portret duchowy, który został tu streszczony: Orient et Occident, Deux Passeurs, Vladimir Lossky, Paul Evdokimov (1985). "Passeurs" to pogranicznicy (i przemytnicy). Swoim paryskim wygnaniem i swoją twórczością Łosski i Evdokimov przekroczyli duchowe granice między chrześcijańskim Wschodem i Zachodem.
Kontekst teologii piękna
Tytuł książki to. Sztuka ikony, i podtytuł Teologia piękna. I trzeba mieć sporo kontekstu, żeby umiejscowić się w temacie, który jest głębszy, bardziej duchowy i transcendentny niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Na wstępie należy zaznaczyć, że piękno jest jednym z imion Boga. Ta sama boska istota promieniuje na zewnątrz w chwale stworzenia, w teofaniach Starego Testamentu (zwłaszcza na Synaju); a w pełni - w Przemienieniu i Zmartwychwstaniu Chrystusa. Ponadto znajduje ona odzwierciedlenie w życiu świętych, którzy ze swoich przebóstwionych dusz promieniują chwałą i dobrym zapachem Chrystusa; stąd aureola, która otacza ich w ikonografii.
Teologia wschodnia, za bizantyjskim teologiem Grzegorzem Palamasem (XIV w.), zawsze rozróżniała (i kanonizowała) istotę Boga, która jest nieprzekazywalna sama w sobie, oraz istotę o tyle, o ile jest nam przekazywana za pośrednictwem dwóch wielkich "niestworzonych energii" (lub aktów reklama dodatkowa(jak powiedzieliby ludzie Zachodu): stwórcze działanie Boga, które daje byt; oraz działanie przebóstwiające (łaska), które podnosi człowieka do uczestnictwa w boskiej naturze. A to pojmują jako wieczne światło, które promieniuje nad wszystkim, które jest także "światłem taborowym" Przemienienia, kontemplowanym przez Apostołów. To napromieniowanie samej boskiej istoty jest tym, co nas przebóstwia, czyniąc ją przedmiotem kontemplacji oraz źródłem wzniesienia i radości dla tych, którzy kochają Boga. Wizja zawoalowanej istoty w tym życiu i bezpośredniej w następnym, choć zawsze transcendentnej. Wymaga ona przemiany otrzymanej od Boga, abyśmy mogli ją kontemplować naszymi śmiertelnymi oczami. Kontemplacja trynitarnej istoty Boga jest najbardziej istotna i charakterystyczna dla świętości, która w ten sposób uczestniczy w Bogu.
Transmutowana materia
Bóg uobecnia się w świecie, bo go stwarza, utrzymuje w bycie, a kiedy chce, w historii, działa w nim w sposób niezwykły i spektakularny. Z drugiej strony, oprócz stworzenia jej, uobecnia się przez łaskę, w podniesieniu duszy ludzkiej, a wybitnie w duszy Chrystusa.
Ale wielkim nieszczęściem jest to, że ten świat jest upadły i zepsuty przez grzech człowieka. Bo Bóg chciał skonfrontować ze wszystkimi konsekwencjami ludzką wolność, zdolną do grzechu i odwrócenia się od swego Stwórcy. Ten moralny upadek wytworzył imponujący kosmiczny upadek ontologiczny, który dotyka wszystkiego i potrzebuje boskiego zbawienia, które jednak zawsze będzie respektować ludzką wolność. On zbawi przez przyciąganie i moc odkupieńczej miłości, a nie przez przymus i przemoc.
Jezus Chrystus, uczyniony człowiekiem, jest "obrazem boskiej substancji" w ciele, w swoim ciele. Poddany na tym świecie warunkom upadłej natury, ale zapowiadający w swoim Przemienieniu i antycypujący w swoim Zmartwychwstaniu transmutację i zbawienie wszystkich rzeczy do wiecznej chwały, gdzie będzie "nowe niebo i nowa ziemia": wszechświat przemieniony dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa. W ten sposób sama materia, która została stworzona przez Boga i zintegrowała Ciało Chrystusa, będzie miała udział w jego chwale i pięknie.
Cztery części książki
Książka podzielona jest na cztery części, które czerpią również z wcześniejszych artykułów i wykładów. Pierwsza część opisuje. "Beauty". z jego teologicznym sensem, o którym już wspominaliśmy, czerpiącym z biblijnej i patrystycznej wizji piękna i rozciągającym się na doświadczenie religijne oraz przejawy kultury i sztuki (z pewnymi pytaniami o sztukę współczesną).
Drugi poświęcony jest m.in. "The Sacredjako transcendentna sfera i obecność Boga w świecie: we wszystkich jego wymiarach, w czasie, przestrzeni, a w szczególności w świątyni.
Trzeci to. "Teologia ikony. Z jego historią w tradycji wschodniej, debatami ikonoklastycznymi i sankcjami soborów w Nicei II (787) i Konstantynopolu IV (860), które oświadczyły: "To, co Ewangelia mówi nam poprzez Słowo, ikona ogłasza poprzez kolory i uobecnia nam"..
Czwarta z nich nosi tytuł "Teologia widzenia oraz recenzje i komentarze dotyczące niektórych najbardziej znanych ikon i głównych motywów lub scen. Rozdział zdominowany jest przez komentarz do ikony Trójcy Świętej z Roublewa. Jego kontynuacją jest ikona Matki Bożej Włodzimierskiej. I ze scenami Narodzenia Pańskiego, Przemienienia, Ukrzyżowania, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia. Potem, w Zielone Świątki. Zamyka ją ikona Mądrości Bożej (inne imię Boga).
Teologia ikony
Teologia piękna jako imienia Bożego i energii przebóstwiającej (łaski) oraz teologia materii przeobrażonej przez wcielenie i chwałę Chrystusa tworzą ramy teologii ikony. Ale jest tego więcej.
Przede wszystkim historia, która wraz z doświadczeniem duchowym ustaliła formy reprezentacji. Dla niewtajemniczonego mieszkańca Zachodu zaskoczeniem jest fakt, że ikony nie dążą do bycia "pięknymi". Jest tu stylizacja i zamierzona surowość i powaga, dystans, bo mamy do czynienia z czymś transcendentnym: nie z przedmiotem zwykłego użytku, który opanowaliśmy, jest to droga wejścia w Boga. Ale żeby tak było, musi się zrodzić z góry, a nie z dołu. Wyraża się to również w "odwróconej perspektywie" oraz w układzie i wielkości figur i przedmiotów. To jest Boży sposób postępowania, a nie nasz.
Ikona nie wyraża pomysłowości artysty, ale duchowość Kościoła z jego tradycją. Artysta może wnieść swój wkład tylko wtedy, gdy jest głęboko przesiąknięty jej duchem, gdy modli się i posiada mądrość wiary. Maluje się modląc się, by móc się modlić. Wtedy, oprócz przestrzegania tradycyjnych kanonów przedstawiania (formy, kolory, sceny, modele), może być prawdziwie twórczy, nie z własnym duchem, ale z duchem Kościoła, którym jest Duch Święty. Z tego powodu ikony nie są zwykle podpisywane. Jest to szczególnie widoczne w ikonie mnicha Roublewa, jednocześnie rewolucyjnej w swoim przedstawieniu Trójcy Świętej i tradycyjnej w swoich środkach.
W sekcji IV (.Teologia obecności) części III, wyjaśnia: "Dla Wschodu ikona jest jednym z sakramentaliów, tym o osobistej obecności".. Ikony są świętą i znaczącą obecnością nadprzyrodzoności w świecie, a szczególnie w świątyni. Prawdziwe, choć zawoalowane, opromienienie Boskiej chwały i przedsmak rekapitulacji wszystkich rzeczy w Chrystusie, poprzez biedną materię naszego świata, stworzonego przez Boga i dotkniętego przez grzech. Gdy chodzi o świętego: "Ikona świadczy o obecności osoby świętego i jego posłudze wstawiennictwa i komunii"..
"Ikona jest prostym drewnianym płatem, ale całą swoją wartość teofaniczną opiera na uczestnictwie w boskiej świętości: nie zawiera nic w sobie, ale staje się rzeczywistością opromieniającą [...]. Ta teologia obecności, potwierdzona w obrzędzie konsekracji, wyraźnie odróżnia ikonę od obrazu o tematyce religijnej i wyznacza linię podziału"..
Inne odniesienia
O ikonach napisano już wiele, i to szczęśliwie. W świecie wschodnim klasyczne są dzieła rosyjskiego księdza, inżyniera i myśliciela (i męczennika) Pawła Florenskiego (1882-1937), na Odwrócona perspektywa i na Ikonostas. Teoria estetyki.
Warto wspomnieć. Teologia ikonyprzez Leonida Uspienskiego (1902-1987), malarza ikon i myśliciela, który był współczesny Evdokimovi i podobnie jak on miał siedzibę w Paryżu, choć związany był z San Dionisiostworzony przez patriarchat moskiewski, a nie do Saint Sergektóry stał się niezależny, aby zdystansować się od komunistycznej władzy.
W naszym zachodnim i katolickim obszarze należy podkreślić artystyczną i teoretyczną pracę wykonaną przez słoweńskiego jezuitę Marco Ivana Rupníka i jego centrum Aletti oraz przez jego mentora, czeskiego kardynała Tomáša Špidlíka.
Matka María Antonia. Silna i zaangażowana kobieta
W dwusetną rocznicę jej urodzin postać Matki Marii Antoniny jawi się jako przykład kobiety oddanej swoim najbardziej bezbronnym bliźnim.
2 lutego 1870 r, Antonia María de Oviedo y SchönthalZ mądrością osoby, która ciągle poszukuje, wybrała nowe imię: Antonia Maria de la Misericordia.
W opowieściach proroków miłosierdzie jest przemożną cechą Boga, który słyszy cierpienie tych, którzy zostali potępieni na ziemi przez innych ludzi, i interweniuje z miłości.
Dla Matki Antonii kobiety stają się kluczem misyjnym, a miłość im ofiarowana staje się posoką i duchem zgromadzenia. Odsłaniają nam one oblicze Boga.
Życie Antonii Marii, jej tożsamość jako silnej i inteligentnej kobiety oraz tożsamość matki, nauczycielki i zakonnicy, zapowiadają życie dla współczesnych kobiet. Antonia Maria była kobietą, zamieszkałą przez Boga, która odkryła wolność i pokorę, by być w pełni obecną, aby hojnie oddać swoje życie dla dobra innych.
Jego głównym pragnieniem było być w pragnieniu Boga. Ludzkim spojrzeniem odkryła życie, a spojrzeniem humanizującym je wzmocniła. Kobieta z pasją życia, kontemplowała piękno i sztukę Stworzenia. Umiejętności artystyczne w zakresie literatury, muzyki i malarstwa uszlachetniały jej wrażliwość. Głęboko rozwijała swoje studia i kultywowała własny talent w społeczeństwie, w którym sfera aktywności kobiet była bardzo ograniczona.
Antonia María wiedziała, jak wykorzystać czynniki kulturotwórcze, by poprzez kulturę wejść w świat współczesny. Przez całe życie wykorzystywała swoją inteligencję i entuzjazm do nauki, a także do odważnego nauczania.
Ból wielu kobiet uprawiających prostytucję nie był dla niej stracony. Zaskoczona i wzruszona odkryła powołanie do godnej służby.
Jej gotowość do oddania życia, poprzez otwarcie pierwszego schroniska, spowodowała wewnętrzną przemianę, która radykalnie wpłynęła na jej życie i na życie wielu kobiet.
Powołanie oblat
Powołanie, które otrzymałyśmy, czyni nas szczególnie wrażliwymi na niesprawiedliwości, w których wiele kobiet jest zanurzonych w sytuacjach prostytucji, przemocy ze względu na płeć i handlu w celu wykorzystania seksualnego.
To prowadzi nas do życia jako kontemplatycy w działaniu, do modlitwy z kobietami do Boga, który je słucha i pomaga im uwierzyć w siebie i w to, że ucisk i śmierć nie mają ostatniego słowa.
Wezwani do życia we wspólnocie, tworzymy rodzinę, która jest wyrazem braterstwa i znakiem radości, miłosierdzia, czułości i nadziei w różnych rzeczywistościach. A jest to możliwe, ponieważ wierzymy w Boga, który każdego dnia oferuje nam możliwość uwolnienia nas od tego, co nas uciska i daje nam siłę, byśmy mogli wstać i iść patrząc z nadzieją w przyszłość.
Powrót do istoty charyzmy
Druga setna rocznica urodzin Antonii Marii de Oviedo y Schönthal jest okazją do ukazania życia wielkiej kobiety, która z całkowitym zaufaniem do Boga odważyła się założyć i zasilić Zgromadzenie o własnej nazwie, którą sama zaszczyciła: Oblatki Najświętszego Odkupiciela.
Kobieta, której życie ujawnia wdzięczność, akceptację, przebaczenie, współczucie, inteligencję, odwagę, radość i siłę połączoną z kruchością tej, która wie, że należy tylko do Boga.
Dla Zgromadzenia oznacza to możliwość ożywienia, uaktualnienia i rozwinięcia charyzmatu i misji, wprowadzonych w rzeczywistość świata, uważnych na zmiany społeczne i sytuacje większej bezbronności kobiet.
Czas sprzyjający propagowaniu kultu Czcigodnej Matki Antonii de la Misericordia, której proces beatyfikacyjny jest wciąż aktywny, w oczekiwaniu na uznanie jej świętości przez Kościół.
Pragniemy nadal w innowacyjny sposób rozwijać oblacki charyzmat i misję. Uważni i otwarci na to, czego wymagają najbardziej wrażliwe realia świata, i odpowiadający w sposób kreatywny i odważny.
Promowanie równości i integracji oraz potępianie handlu kobietami i dziewczętami w celu wykorzystania seksualnego oraz wszelkiego rodzaju sytuacji naruszających prawa człowieka.
Chcemy dać światu znać, że życie może wygrać walkę ze śmiercią. Że można żyć z podstawowych wartości, jakimi są: przyjęcie, szacunek, sprawiedliwość, równość i miłość.
Wicepostulator do spraw beatyfikacji Matki Marii Antoniny
Lourdes Perramón: "Coś, co charakteryzuje nas jako Zgromadzenie, to nasz stały dynamizm".
Ponownie wybrana w 2019 roku na Przełożoną Generalną Oblatów, Lourdes Perramón, urodzona w Manresie w 1966 roku, pracowała jako pedagog, pracownik socjalny i punkt odniesienia w podnoszeniu świadomości na temat świata prostytucji, zwłaszcza poprzez własne projekty Zgromadzenia. Jak podkreśla: "Wśród kobiet, które same zajmują się prostytucją, istnieją nie tylko różne dyskursy, ale także różne doświadczenia", którym Oblaci oferują swoją bliskość i pomoc.
Wywiad z Przełożonym Generalnym ds. Oblaci Najświętszego Odkupiciela w Hiszpanii, Lourdes Perramón.
"Niech wszystkie nasze serca przepełnia miłość do dziewcząt powierzonych nam przez niebo. Obyśmy też byli ich matkami bez żadnej stronniczości, a ze świętą miłością i bezgraniczną cierpliwością starali się, by bardziej naszym przykładem niż słowami sprawić, by brzydzili się wadą, a kochali cnotę".. Tak właśnie ponad sto lat temu wyobrażała sobie swoje dzieło Antonia María de Oviedo y Schönthal, założycielka Oblatów Najświętszego Odkupiciela, których dwusetną rocznicę powstania będziemy obchodzić w 2022 roku.
Wraz z biskupem José María Benito Serra, młoda María Antonia, która była wychowawczynią hiszpańskich infantek, poświęciła swoje życie na przyjęcie i wyzwolenie kobiet, które były prostytutkami. To, co dziś nazywamy "female empowerment", było dla tej zaangażowanej i odważnej kobiety drogą do świętości i urzeczywistnienia miłości Boga.
Charyzmat oblacki jest charyzmatem "peryferii". Odkąd zaczęło się to ponad sto lat temu, jakie zmiany zauważyłeś?
-Od tego czasu rzeczywistość kobiet, a przede wszystkim sposób, w jaki je rozumiemy i podchodzimy do nich, a także narzędzia, jakie mamy do interwencji, bardzo się zmieniły. Powiedziałbym jednak, że podstawy w sposobie podejścia i towarzyszenia im pozostają takie same.
Pozostaje w kategoriach głębokiego poczucia przyjęcia, czegoś, co wynika z naszego charyzmatu. Pozostaje uważne i szczere słuchanie rzeczywistości, dopuszczanie jej do głosu i przyjmowanie tego, co nam mówi, przezwyciężanie uprzedzeń; i pozostaje coś, co jest dla nas fundamentalne, wiara w kobiety i wiara w ich możliwości, towarzysząca temu, co nazywamy pedagogiką miłości. Ma to wiele niuansów, ale idzie w parze ze zrozumieniem, czułością, cierpliwością, miłosierdziem, współudziałem..., i wszystkim, co sprzyja upodmiotowieniu osoby.
Być może moglibyśmy to podsumować w tej umiejętności zobaczenia kobiety poza czynnością, którą wykonuje, i zobaczenia jej za to, czym jest, idąc razem.
Jak Twoja praca dostosowała się do zmieniających się potrzeb tego świata?
-W szerokim ujęciu wskazałbym na cztery główne zmiany.
Jedna, może bardzo widoczna, to przejście od pracy bardziej do wewnątrz, bo Zgromadzenie zrodziło się z tego, co wtedy nazywano azylami, do pracy, która nie wykluczając wsparcia rezydencjalnego, zaczyna się od "zewnątrz", od stąpania po rzeczywistości, od dotykania konkretnych sytuacji, w których znajdują się kobiety, z podejściem do klubów, mieszkań prostytucji i innych miejsc, w których się znajdują.
Inną istotną zmianą byłoby przejście od sióstr pracujących praktycznie w pojedynkę, do bogatego dynamizmu i doświadczenia pracy sióstr. wspólna misjaMisja Zgromadzenia to misja Oblatów, w której uczestniczą zatrudnieni specjaliści, wolontariusze, ale także, i to coraz częściej, osoby świeckie, które otrzymują i z którymi dzielimy ten sam oblacki charyzmat przenikający i kształtujący ich życie. Oznacza to, że dzisiaj nie moglibyśmy już zrozumieć naszej misji, gdyby nie była ona w kontekście naszego posłannictwa. wspólna misja, nie zrozumiemy charyzmatu, jeśli nie będzie on przeżywany, celebrowany i wzbogacany we wspólnej drodze życia zakonnego i świeckiego.
Zmieniło się również z definiowania projektów i oferowania odpowiedzi lokalnie i dość autonomicznie na pracę w sieci, z wieloma innymi projektami lub instytucjami, zarówno publicznymi, jak i prywatnymi. Sieć artykulacji, wsparcia, sojuszy..., w której pojawia się komplementarność i uzupełnienie i która pozwala nam zaoferować kobietom bardziej kompleksową i integrującą interwencję.
I być może ostatnią istotną zmianą byłoby połączenie towarzyszenia kobietom w ich procesach życiowych z pracą na rzecz podnoszenia świadomości, transformacji społecznej i działań politycznych, aby wpływać na konteksty, zajmować się przyczynami i bronić praw kobiet jako obywateli.
Jakie projekty oblaci realizują w świecie?
-Rodzaj projektu różni się nieco w zależności od realiów miasta, kraju, kultury i oczywiście potrzeb kobiet. Są jednak pewne cechy, o które się dba i które pozostają w różnych miejscach, w których jesteśmy.
Pierwszym elementem byłoby takie podejście do kobiet w ich rzeczywistości prostytucji. Wiąże się to z regularnymi wizytami, czy to na drogach, w szklarniach, barach, na ulicach, w klubach..., gdzie, przezwyciężając poczucie dystansu, którego doświadczają z powodu odrzucenia i stygmatyzacji, rozwija się stopniowe relacje i więzi poprzez słuchanie i empatię, co pozwala na poznanie ich pragnień i potrzeb. Indywidualne i spersonalizowane powitanie dla każdej kobiety bez ograniczeń, które stopniowo, w ramach wymiany informacji, otwiera przed nimi świat możliwości zazwyczaj nieznanych.
Prowadzi to do opracowania zindywidualizowanego planu, zorientowanego na ich marzenie, projekt życia, uwzględniającego kwestie zdrowotne, edukacyjne i prawne, a przede wszystkim zapewniającego im ocenę i wiarę w swoje możliwości.
W naszych projektach podstawową rolę odgrywa towarzyszenie, w którym mogą interweniować różni specjaliści, czasem rozszerzając je na innych członków rodziny, zwłaszcza dzieci.
Istotne jest również prowadzenie zróżnicowanych procesów, w których w zależności od kraju czy rzeczywistości kobiet, którym służymy, pierwszeństwo mogą mieć szkolenia, przedsiębiorczość, przestrzenie duchowości lub opieki, schronienie i ochrona ofiar handlu ludźmi, pośrednictwo pracy lub wsparcie w ich własnych zmaganiach, wspólne budowanie ścieżek do obrony ich praw obywatelskich, w zależności od kontekstu społecznego i politycznego.
Jak odbudować życie wewnętrzne i fizyczne pokiereszowane przez wykorzystanie seksualne?
-Powiedziałabym, że każdy człowiek jest inny, nie ma przepisu, który można uogólnić. W każdym przypadku należy dużo słuchać, pomagać im opowiadać własną historię i leczyć rany. Wszystko to musi być oparte na akceptacji, zrozumieniu i pokonaniu poczucia winy. Aby to zrobić, konieczne jest nazwanie i uznanie tego, co odczuwają jako ranę, ponieważ nie zawsze idzie ona w parze z poczuciem wykorzystania, ale w prawie wszystkich kulturach i krajach obejmuje doświadczenie społecznego odrzucenia i napiętnowania, które pociąga za sobą znaczną dewaluację i, często, wstyd.
Stąd fundamentalne znaczenie ma pomoc kobietom w ponownym połączeniu się z ich własną osobą i możliwościami, z ich istotnym projektem, ich marzeniami, ponieważ tylko wtedy, gdy każda kobieta jest w stanie wejść w swoją istotę jako osoba, jako kobieta, możliwe jest, by szła naprzód.
Bardzo pouczające są dla mnie słowa pewnej kobiety, która powiedziała: "Byłeś moim wyłącznikiem, bo miałam w środku światło, a nie wiedziałam o tym". Myślę, że właśnie o to chodzi w przywracaniu życia: o to, by kobieta odkryła w sobie to światło.
Czy w świecie, który szczególnie patrzy na kobiety, akceptacja prostytucji nie jest czymś nielogicznym?
-Prostytucja jest rzeczywistością złożoną, mnogą i to nie tylko w warunkach, w których prostytucja jest uprawiana i w których znajdują się kobiety. Stąd naprawdę potrzebujemy bardziej kompleksowego podejścia, obejmującego z jednej strony więcej zasobów i protokołów służących wykrywaniu i ochronie osób będących ofiarami handlu ludźmi, jak również wrażliwość i motywację polityczną oraz szkolenie policji w celu ścigania tego przestępstwa i przywrócenia praw ofiar.
Z drugiej strony, w obliczu innych realiów prostytucji, zamiast prześladowań, należy w dużej mierze preferować profilaktykę. Zapobieganie, które dotyczy prawdziwych przyczyn, zarówno ubóstwa strukturalnego, ponieważ w większości historii życia odkrywamy, że to brak możliwości zmusił kobiety do prostytucji, jak również ponowne przemyślenie przepływów migracyjnych i restrykcyjnych przepisów imigracyjnych, ponieważ bycie w nieuregulowanej sytuacji jest kolejną ważną furtką do prostytucji.
Wraz z zapobieganiem konieczne jest dalsze zwiększanie zasobów socjalnych i szkoleniowych, zachęcanie do tworzenia rynku pracy, małych przedsiębiorstw, oferowanie ochrony samotnym lub bardziej narażonym kobietom, aby te, które szukają innej opcji, z której mogłyby odbudować swoje projekty życiowe, mogły to zrobić. Wreszcie nie możemy zapominać o koniecznym kwestionowaniu stereotypów i społecznego odrzucenia, które nadal zmuszają wszystkich do ukrywania się i noszenia ciężaru piętna.
W tym roku, w dwusetną rocznicę urodzin Matki Marii Antoniny, jakie są wyzwania dla przyszłości Zgromadzenia?
-Chciałbym zwrócić uwagę na trzy główne wyzwania. Pierwszym jest dostrzeżenie i zrozumienie nowych kodów i pojawiających się realiów w prostytucji i handlu ludźmi. Stamtąd słuchać i wchodzić w nowe granice, które wykrywamy: granice geograficzne, granice wirtualne, rzeczywistość, która już się wydarzyła, a która w kontekście pandemii rośnie i przynosi nam nowe formy prostytucji, w tym, co nazywa się "Prostytucją 2".0"; a także granice egzystencjalne, te rzeczywistości, które często pozostają poza wszystkim, na marginesie i peryferiach nie tylko społeczeństwa, ale także samych zasobów opieki, polityki społecznej oraz dyskursów i stanowisk ideologicznych, ponieważ nie pasują do z góry określonych "profili".
Innym wyzwaniem byłoby zachęcanie do tworzenia większej ilości sieci na poziomie ciała kongregacyjnego. Wzrost artykulacji między projektami w 15 krajach, w których jesteśmy obecni, aby uczyć się od siebie nawzajem, dzielić się dobrymi praktykami i innowacyjnymi inicjatywami w obliczu nowych wyzwań, usystematyzować własną wiedzę i zaoferować ją nie tylko zespołom profesjonalistów, ale także na poziomie społecznym. Aby nasze wysiłki były opłacalne we wspólnej sprawie, która nas mobilizuje.
Wreszcie, aby kontynuować kroki we wspólnej misji i podróży ze świeckimi oblackimi. Być może powinniśmy wzmocnić i podjąć więcej kroków w delegowaniu obowiązków, pracując nad większą równością; ze świeckimi zadbać nie tylko o dzielenie się misją, ale także o dzielenie się życiem, rozeznawaniem i wspólnie podejmować bardziej śmiałe odpowiedzi na nowe wyzwania, także wspólnie z innymi zgromadzeniami.
Zdjęcia papieża Franciszka w Kazachstanie
Papież Franciszek powrócił z 38. podróży do Kazachstanu, by wziąć udział w VII Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych.
Wśród najważniejszych wydarzeń znalazło się spotkanie z delegacją prawosławnego patriarchy Moskwy.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Ziemia Święta Jezusa
Gerardo Ferrara, pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu, zagłębia się w tym artykule w cechy charakterystyczne tej ziemi i moment społeczno-polityczny, w którym doszło do narodzin Jezusa.



Artykuł oryginalny w języku włoskim
W miarę zbliżania się do Ewangelii otrzymujemy wgląd w krajobraz społeczny tego, co znamy dziś jako Ziemię Świętą w czasach Jezusa. Historia tej ziemi i ludów, które ją zamieszkiwały na przestrzeni wieków, stanowi ramy dla życia Chrystusa na ziemi i dostarcza cennych ram interpretacyjnych, aby przeżyć i odkryć całe bogactwo zawarte w Piśmie Świętym.
Ziemia, która zawsze była złożona
W czasach Jezusa Ziemia Święta nie była nazywana Palestyną. Tę nazwę zresztą nadał jej cesarz Hadrian z 135 roku n.e., pod koniec trzeciej wojny żydowskiej. W tym czasie nie było nawet jednego unicumByło, geograficznie, politycznie, kulturowo i religijnie, jeśli kiedykolwiek było. W rzeczywistości starożytne królestwo Izraela już dawno przestało być niezależnym państwem i było podzielone między Judeę, bezpośrednio podległą Rzymowi i rządzoną przez praefectusoraz dwa pozostałe regiony historyczne - Galilea i Samaria.

Niemniej jednak Judea pozostała sercem żydowskiego kultu, ponieważ to właśnie tam, w Jerozolimie, znajdowała się Świątynia, do której zjeżdżali wszyscy Żydzi rozproszeni po całym świecie.
Natomiast Samarię, centralny płaskowyż tego, co dziś nazywamy Palestyną lub Izraelem, zamieszkiwali Samarytanie, ludność powstała w wyniku połączenia osadników sprowadzonych przez Asyryjczyków w V wieku p.n.e., w czasie podboju Królestwa Izraela, oraz miejscowych proletariuszy, pozostawionych przez zdobywców, którzy deportowali izraelskich notabli do Asyrii.
Z tej mieszanki powstał kult, który początkowo był synkretyczny, ale później udoskonalony i stał się monoteistyczny, choć w przeciwieństwie do żydowskiego. W praktyce zarówno Żydzi, jak i Samarytanie uważali się za jedynych i prawowitych potomków patriarchów oraz kustoszy przymierza z Jahwe, Prawa i kultu. Ci pierwsi mieli jednak swoje centrum kultu w Jerozolimie, ci drudzy w świątyni na górze Garizim, w pobliżu miasta Szechem. Z Ewangelii, ale nie tylko, wiemy, że Żydzi i Samarytanie się nawzajem znienawidzili.
Galilea
Galilea była obszarem o mieszanej ludności: miasta żydowskie (np. Nazaret, Kana) stały obok miast kultury grecko-rzymskiej, a potem pogańskiej (np. Sepphoris, Tyberiada, Cezarea Filipowa). Mieszkańcy tego regionu, choć wyznania i kultury żydowskiej, byli pogardzani przez mieszkańców Judei, którzy szczycili się tym, że są czystsi i bardziej wyrafinowani. Kilka razy, o Jezusie, słyszymy w ewangeliach, że "nic dobrego nie może wyjść z Nazaretu ani z Galilei". Nawiasem mówiąc, nie tylko ewangelie mówią nam, ale także nieliczne zachowane pisma rabiniczne z tamtych czasów, że Galilejczycy również byli wyśmiewani za swój sposób mówienia. Hebrajski i aramejski (lingua franca używana na całym ówczesnym Bliskim Wschodzie), jak wszystkie języki semickie, mają wiele liter gardłowych i dźwięków przydechowych lub krtaniowych. A Galilejczycy wymawiali wiele słów w sposób uznany przez Żydów za śmieszny lub wulgarny. Na przykład imię יְהוֹשֻׁעַ, Yehoshu‛a, wymawiano Yeshu, stąd grecka transkrypcja Ιησούς (Yesoús), zmieniona później na łacińskie Jesus.
Galilea natomiast stanowiła królestwo wasalne Rzymu i rządzona była przez tetrarchę Heroda, króla pochodzenia pogańskiego dosłownie osadzonego na tronie przez Augusta. Herod, znany ze swego okrucieństwa, ale i przebiegłości, uczynił wszystko, by zdobyć sympatię narodu żydowskiego, m.in. kazał powiększyć i upiększyć Świątynię w Jerozolimie (odbudowaną przez naród izraelski po powrocie z niewoli babilońskiej). Prace nad ukończeniem budowli trwały jeszcze za życia Jezusa i zostały zakończone zaledwie kilka lat przed rokiem 70 n.e., kiedy to samo sanktuarium zostało zrównane z ziemią podczas niszczenia Jerozolimy przez Rzymian pod wodzą Tytusa.
Obok, dalej na północny wschód, za wschodnim brzegiem Jeziora Galilejskiego, znajdowała się konfederacja dziesięciu miast (Dekapol), reprezentujących zhellenizowaną wyspę kulturową.
Zniszczenie Świątyni i diaspora
Diaspora, czyli rozproszenie Izraelitów na cztery strony świata, rozpoczęła się już w latach 597-587 p.n.e. od tzw. "niewoli babilońskiej", czyli deportacji mieszkańców królestw Izraela i Judy do Asyrii i Babilonu oraz od zniszczenia świątyni zbudowanej przez Salomona, przez króla Nabuchodonozora. W 538 roku, dzięki edyktowi Cyrusa, króla Persów, niektórzy Żydzi mogli odbudować Świątynię, wracając do swojego kraju, chociaż wielu Żydów pozostało w Babilonie lub wyjechało do innych regionów, proces ten trwał do epoki hellenistycznej i rzymskiej.
Jednak to Rzym krwawymi trzema wojnami żydowskimi położył kres - na prawie dwa tysiące lat - narodowym i terytorialnym aspiracjom narodu żydowskiego.
Pierwsza z nich (66-73 n.e.) zakończyła się zniszczeniem Jerozolimy i Świątyni, a także innych miast i twierdz wojskowych, takich jak Masada, oraz śmiercią, według ówczesnego historyka, Józefusa Flawiusza, ponad miliona Żydów i dwudziestu tysięcy Rzymian. Druga (115-117) miała miejsce w rzymskich miastach diaspory i również pochłonęła tysiące ofiar. W trzeciej (132-135), znanej również jako rewolta Bar-Kokhby (od imienia Szimona Bar-Kokhby, przywódcy żydowskich buntowników, który na początku został nawet ogłoszony mesjaszem), rzymska machina wojenna przejechała jak walec po wszystkim, co napotkała, zrównując z ziemią około 50 miast (w tym to, co zostało z Jerozolimy) i 1000 wiosek. Unicestwiono nie tylko zamieszki, ale niemal całą ludność żydowską, która przetrwała pierwszą wojnę żydowską (zginęło ok. 600 tys. osób), a damnatio memoriae doprowadziła do zatarcia samej idei obecności Żydów w regionie, który został zromanizowany nawet w topografii.
Nazwa Palestyna, w rzeczywistości, a dokładniej Syria Palæstina (Palestyna właściwa była do tego czasu cienkim pasem ziemi, odpowiadającym mniej więcej dzisiejszej Strefie Gazy, na którym znajdowało się starożytne filistyńskie Pentapolis, grupa pięciu miast-państw zamieszkanych przez indoeuropejskojęzyczną ludność historycznie wrogą Żydom: Filistynów), została przypisana przez cesarza Hadriana starożytnej prowincji Judei w 135 roku n.e., po zakończeniu trzeciej wojny żydowskiej.AD 135, po zakończeniu trzeciej wojny żydowskiej. Ten sam cesarz kazał odbudować Jerozolimę jako pogańskie miasto, z nazwą Aelia Capitolina, stawiając świątynie grecko-rzymskich bogów tuż nad żydowskimi i chrześcijańskimi miejscami świętymi (Żydzi i chrześcijanie zostali wtedy zasymilowani).
Ziemia Święta jako pedagogia Jezusa
Ziemia Święta wielokrotnie była określana jako Piąta Ewangelia. Ostatnim, w kolejności czasu, który odniósł się do niej w tym sensie był papież Franciszek, gdy przyjmując w styczniu 2022 r. w Watykanie delegację Kustodii Ziemi Świętej, powiedział: "uczynić Ziemię Świętą znaną oznacza przekazać piątą Ewangelię, czyli środowisko historyczne i geograficzne, w którym Słowo Boże zostało objawione, a następnie stało się ciałem w Jezusie z Nazaretu, dla nas i dla naszego zbawienia".
O tym, że Ziemia Święta jest trochę jak piąta Ewangelia, świadczy życie samego Jezusa i Jego niestrudzona wędrówka przez tę ziemię, by wypełnić tam swoją misję.
Wiemy, że ta misja Jezusa to uniżenie Boga wobec człowieka, określone po grecku jako κένωσις (kénōsis, "ogołocenie"): Bóg obniża się i opróżnia; pozbawia się w praktyce swoich boskich prerogatyw i atrybutów, aby dzielić je z człowiekiem, w ruchu między niebem a ziemią. Ruch ten obejmuje, po zejściu, także wzniesienie się z ziemi do nieba: théosis (θέοσις), wyniesienie ludzkiej natury, która staje się boska, ponieważ w doktrynie chrześcijańskiej człowiek ochrzczony jest samym Chrystusem. W praktyce obniżenie rangi Boga prowadzi do apoteozy człowieka.
Uniżenie się Boga dla apoteozy człowieka widzimy w różnych aspektach ludzkiego życia Jezusa, od jego narodzin po śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. Ale widzimy to również w jego głoszeniu Ewangelii w Ziemi Izraela, od początku jego życia publicznego, z chrztem w rzece Jordan przez Jana Chrzciciela, aż do zdecydowanej podróży do Jerozolimy. Co ciekawe, chrzest w Jordanie odbywa się w najniższym punkcie na ziemi (dokładnie na brzegu Jordanu, w okolicach Jerycha, 423 metry poniżej poziomu morza), a śmierć i zmartwychwstanie w miejscu, które w tradycji żydowskiej uważano za najwyższy punkt: w Jerozolimie.
Jezus zatem zstępuje, podobnie jak Jordan (którego hebrajska nazwa, Yarden, oznacza właśnie "ten, który zstępuje") do Morza Martwego, miejsca opuszczonego, nagiego, nisko położonego, symbolizującego otchłanie grzechu i śmierci. Następnie jednak wstępuje do Jerozolimy, miejsca, w którym zostanie "podniesiony" z ziemi. I idzie tam, jak wszyscy Żydzi przed nim, w pielgrzymce. Przez rozszerzenie, znajdujemy tę ideę pielgrzymki, "wniebowstąpienia", we współczesnym pojęciu 'aliyah), terminie określającym zarówno żydowską (ale także chrześcijańską) pielgrzymkę do Izraela, jak i imigrację oraz osiedlanie się (pielgrzymi i emigranci nazywani są 'olim - od tego samego korzenia "'al" - oznaczającego "tych, którzy wstępują"). Nawet nazwa izraelskiego flagowca El Al oznacza "w górę" (i to w podwójnym znaczeniu: "wysoko" to niebo, ale "wysoko" to także Ziemia Izraela). A więc wznoszenie się, w każdym sensie.
Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.
Sprzedaż ciała przez ekran
Niepokojący wzrost treści erotycznych na platformach tworzenia treści takich jak Only Fans czy Tik Tok jest wezwaniem dla chrześcijan, aby wnieść w te przestrzenie światło Ewangelii i godność każdego człowieka.
"Ja robię porno swobodnie; oni odbierają nam wolność słowa".. To był nagłówek, który przykuł moją uwagę jakimś policzkiem. Mój umysł zwarł się, gdy przeczytałem w tym samym zdaniu "porno i "wolność słowa", więc nie miałem innego wyjścia, jak przeczytać ten wywiad opublikowany w lokalnej gazecie o kobiecie o imieniu Ewa.
W dzisiejszych czasach jest wielu "anonimowych" ludzi, którzy nie znaleźli innego sposobu na zarabianie na życie, niż poprzez tworzenie treści erotycznych dla grupy obcych ludzi, którym miesiąc po miesiącu (źle) sprzedają swoje ciała, swoją intymność.
Jako chrześcijanie nie powinniśmy osądzać decyzji każdego człowieka na tej planecie, ale jako chrześcijanie, jako Kościół Chrystusa pośród świata, musimy być wyzwani przez rzeczywistość, w której żyjemy. Co sprawia, że człowiek jest dumny z tego, że znalazł swoje utrzymanie w tworzeniu filmów pornograficznych? W całej historii ludzkości kobiety i mężczyźni byli zmuszani do handlu swoimi ciałami, tą świątynią Boga, jaką jest każda istota ludzka, aby przetrwać z dnia na dzień. Jak w XXI wieku można pozwolić na to, by człowiek był szczęśliwy, że zarabia pieniądze - niezależnie od kwoty - handlując własnym ciałem?
Przypadki takie jak te skłaniają mnie do refleksji nad pilną potrzebą powrotu do istoty pierwszej misji, do której Chrystus wysłał apostołów: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię".. Przekroczyliśmy bariery tego, co fizyczne i tego, co abstrakcyjne. Jako chrześcijanie, jako osoby wierzące, istnieje wyraźna pilna potrzeba, aby nauczyć się towarzyszyć formom ubóstwa, które pojawiają się w nowych przestrzeniach cyfrowych, gdzie wiele osób handluje świętością swoich ciał, nawet o tym nie wiedząc, albo broni jako "wolności słowa" tego, co jest niczym innym jak niewolnictwem. Tak czy inaczej, frustracja i oburzenie ogarniają mnie w równych częściach wiedząc, że są na świecie ludzie, którzy czują się usatysfakcjonowani tym "zawodem", który prędzej czy później otworzy nowe rany w ich sercach.
Nie demonizując nowych mediów czy nowych platform tworzenia treści, wierzę, że jesteśmy wezwani do rozeznawania w świetle Ducha przestrzeni dobra i zła, które pojawiają się w cyfrowym świecie, który, choć może się tak nie wydawać, jest wplątany w naszą codzienną rzeczywistość i przyszedł, by z nami pozostać. Obyśmy razem potrafili towarzyszyć wszystkim tym, którzy popadają w cyfrowy cień, aby ukazać im nadzieję Jezusa, który kocha każdą część ich istoty.
Komunikator kościelny w diecezji Tui-Vigo.
Być lekarzem to zabiegać o zdrowie pacjenta, mówią specjaliści
Akt medyczny nie jest zwykłą usługą, ma dążyć przez cały czas do zdrowia pacjenta; istotą pracy zawodowej lekarza jest opieka nad pacjentem; sprzeciw sumienia jest prawem podstawowym, związanym z art. 16 Konstytucji. Tych pomysłów bronili specjaliści podczas debaty w madryckim Kolegium Lekarskim.
"Akt medyczny nie jest zwykłą usługą. Jest osoba, która ją daje, a więc stoi za nią sumienie, które działa, to ono zobowiązuje nas do działania zgodnie z tym, co uważamy, że powinniśmy zrobić. A w ustawie medycznej oznacza to działania ukierunkowane na zdrowie, na przywracanie pacjentowi zdrowia w każdym momencie".
To chyba pierwsze przesłanie, którym dr Rafael del Río Villegas, przewodniczący Komisji Deontologicznej Madryckiego Stowarzyszenia Medycznego (Icomem), podsumował dyskusję, która odbyła się podczas Debaty na temat Etyki i Deontologii Zawodu Medycznego, zorganizowanej w siedzibie Stowarzyszenia, którą można obejrzeć tutaj. tutaj w całości.
Drugą ideą, o której wspomniał Rafael del Río, było uznanie sprzeciwu sumienia za "prawo podstawowe lub przynajmniej mające taki status; na to wskazują nam różne orzeczenia konstytucyjne, czy też traktowanie go, gdy mówi się o nim ze względu na jego związek z art. 16 Konstytucji, który obejmuje te prawa jednostki w zakresie wolności religijnej, ideologicznej i wyznaniowej". Do tej kwestii odniesiemy się w dalszej części artykułu.
W debacie, piątej z tej konferencji poświęconej kwestiom etycznym w zawodzie, w której uczestniczyło ponad trzystu członków, głos zabrali dr Juan José Bestard, specjalista w dziedzinie medycyny prewencyjnej i zdrowia publicznego, lekarz w La Paz, oraz dr Vicente Soriano, lekarz specjalizujący się w chorobach zakaźnych (UNIR).
Oba poprzedzone były wprowadzeniem dr Julio Albisúa, Associate Head of Neurosurgery w Fundación Jiménez Díaz, a moderowane przez dr José Manuel Moreno Villares, dyrektora Departamentu Pediatrii Klinicznej na Uniwersytecie Navarra.
Istota, opieka nad chorymi
Dr Vicente Soriano obszernie odniósł się do kwestii "bycia lekarzem". W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że "bycie lekarzem, istotą naszej pracy zawodowej, dobrze ugruntowaną od czasów Hipokratesa" jest "dążenie do zdrowia pacjenta, do dobra pacjenta". To rozwinęło się z czasem" i powołał się na badaczy medycznych, takich jak Edmund Pellegrino z Georgetown University Medical Center i Kanadyjczyk Joel L. Gambel, oraz filozofów, takich jak Xavier Simons.
"Edmund Pellegrino Jest wielkim wizjonerem tego, czym jest praca lekarska - mówił dr Soriano - zaangażowania, istoty pracy zawodowej lekarza, którą jest opieka nad pacjentem; jeśli nie możemy go wyleczyć, to łagodzenie szkód, które ma; a jeśli nie możemy ich złagodzić, to towarzyszenie mu do końca. I żyjemy cnotami lekarskimi w ich wielkości, (...) chcemy, aby pacjent mógł odpocząć, w naszych zgodnych z nim decyzjach".
Dobro dla pacjenta i społeczeństwa
Soriano stwierdził dalej, że "akt medyczny nie jest produktem, nie jest towarem, akt medyczny jest dobrem dla społeczeństwa, które ma również obowiązek zachować go jako taki". I zacytował Kanadyjczyka Joela L. Gamble'a z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej (Vancouver), gdy zwrócił uwagę, że "opieka nie jest interwencją, że akt medyczny nie jest usługą". Pacjenci mają prawo do opieki, tego co może im dać lekarz, czyli nie byle jakiej opieki zdrowotnej, to jest akt medyczny. Które lekarz musi uznać za korzystne dla pacjenta. Innymi słowy, i to jest w Kodeksie Etycznym: akt medyczny nie jest świadczeniem zdrowotnym.
Dr Soriano na koniec przytoczyłby swoje wnioski. Po pierwsze, "praktyka lekarska musi być zgodna z celem zawodu, czyli dążeniem do zdrowia pacjenta". Po drugie: "Akt medyczny musi być zgodny z lekarskim kodeksem etycznym. Po raz pierwszy została zdefiniowana 25 wieków temu przez Hipokratesa, z triadą przykazań: 'leczyć, ulżyć, towarzyszyć'".
Ponieważ tematem analizy dnia był "sprzeciw sumienia w zawodzie lekarza", Soriano wspomniał także m.in. o Xavierze Symonsie, australijskim filozofie poświęconym zagadnieniom zdrowia, który w ostatnim czasie odniósł się do sumienia.
"Sumienie jest to wydział psychologii moralnej człowieka. Jest to zbiór zasad ludzkiego działania, które uważamy za identyfikujące nas i którymi chcemy kierować się w naszym postępowaniu. Sumienie nie dostarcza intuicyjnej wiedzy moralnej, ale raczej poczucie posiadania moralnego obowiązku. [Lekarze nie studiują wiele z nich w szkole medycznej, ale raczej techniki, procedury diagnostyczne, leki, itp. powiedział Soriano]. Działanie w sumieniu zakłada spójność między naszymi myślami i działaniami. Uznanie sprzeciwu sumienia wywodzi się z uznania moralnego znaczenia sumienia i szkodliwości jego naruszania.
Sprzeciw sumienia
Sprzeciw sumienia jako prawo podstawowe był jednym z tematów poruszonych przez dr Juana José Bestarda. Jego zdaniem "sprzeciw sumienia jest prawem konstytucyjnym i prawem autonomicznym. Kilka orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego kwalifikuje ją jako prawo podstawowe, a jednak najnowsze nie - ostrzegał specjalista medycyny prewencyjnej i zdrowia publicznego.
Dr Bestard powołał się na "merytoryczny związek" tego prawa z art. 16 Konstytucji, a także wskazał, że "orzeczenie TK 160/1987 otwiera furtkę interpretacyjną, mówiąc: "w hipotezie uznania za podstawowe...".
Dr Bestard zwrócił jednak uwagę, że sprzeciw sumienia "cieszy się cechami właściwymi dla praw podstawowych, a doktryna przypisuje mu status: ze względu na jego nieuchronny związek z Artykuł 16 Konstytucji, ma treść zasadniczą; przez art. 53 ust. 2 Konstytucji Hiszpanii jest chroniony przed TK; chociaż przez STV 160/1997 nie korzysta z zastrzeżenia ustawy organicznej, ale korzysta z zastrzeżenia ustawy zwykłej".
Sprzeciw instytucjonalny
Dr Bestard nawiązał również do instytucjonalnego sprzeciwu sumienia, stwierdzając, że "nie ma on sensu, gdyż sprzeciw sumienia ma charakter indywidualny". Ponadto wskazał, że "Kodeks Medyczno-Stomatologiczny w Hiszpanii rozumie, że instytucjonalny sprzeciw sumienia jest niedopuszczalny".
To nie jest kwestia pokojowa. Znani prawnicy, tacy jak profesorowie Rafael Navarro-Valls i Javier Martínez-Torrón oraz profesor María José Valero, opublikowali analizy i petycje, które uważają za "szczególnie ważne, zarówno pod względem teoretycznym, jak i praktycznym". Należą do nich "wyraźne uznanie możliwości instytucjonalnego sprzeciwu wobec praktyki eutanazji i wspomaganego samobójstwa w przypadku instytucji prywatnych, nastawionych na zysk lub nie, których ideologia etyczna jest sprzeczna z takimi działaniami", jak podaje Omnes.
Z drugiej strony Federico de Montalvo, profesor prawa w Comillas Icade, a obecnie były przewodniczący Hiszpańskiego Komitetu Bioetycznego, uznał w zeszłym roku w wywiadzie dla Omnes że odmowa sprzeciwu sumienia wobec ustawy o eutanazji wykonywanego przez instytucje i wspólnoty "jest niekonstytucyjna". Wspomniani juryści dodają, że "nie byłoby zbyteczne uznanie całego art. 16 ustawy za ustawę organiczną, nie wyłączając jej pierwszego ustępu, gdyż całość odnosi się do rozwoju chronionej przez Konstytucję wolności sumienia".
Kryzys środowiska, kultury
W swoim podsumowaniu przewodniczący Komisji Deontologicznej Stowarzyszenia Medycznego w Madrycie (Icomem), Rafael del Río, przedstawił kilka refleksji. Sumienność to wyrażenie, które wytrzymało próbę czasu - powiedział - ponieważ opisuje coś bardzo istotnego, co ma być zachowane w działaniach każdego człowieka, ale też cierpi na zużycie czasu. Słowo "obiekt" zachowuje jednak aspekt, niestety negatywny: najwyraźniej implikuje brak akceptacji, odrzucenie, krytykę... Dlatego zadajemy sobie pytanie, jaka jest właściwa postawa.
"W tym sensie sprzeciw sumienia z punktu widzenia osoby sprzeciwiającej się mówi o pewnego rodzaju kryzysie, który nie dotyczy ani instytucji, ani struktur, ani partii w szczególności, ale trochę środowiska, samej kultury, przynajmniej z ich perspektywy" - dodał.
Jego zdaniem, "w tym sensie sprzeciw nie jest aktem odosobnionym, ani też zwykłym wyrazem wolności jednostki, ale może dotykać samych gwarancji państwa prawa, a w wielu przypadkach jest konieczny dla restytucji jakiegoś fundamentalnego dobra, które jest zagrożone, tych dóbr, które i tak nie powinny być poddawane pod dyskusję".
Wrażliwy, jak Jezus
Jeśli nie potrafimy uznać siebie za istoty bezbronne, potrzebujące innych na wszystkich etapach naszego życia, trudno będzie nam być szczęśliwymi.
Od najmłodszych lat uczono nas, że trzeba dorosnąć, by awansować i zyskać niezależność, ale ukrywano przed nami fundamentalną część tej historii: że w pewnym momencie trzeba znów zejść na dół i zacząć zależeć od innych.
Problem ten objawia się u wielu starszych osób, których lata nagle dopadają, jakby nigdy nie przypuszczali, że może ich to spotkać. Nie akceptują swoich ograniczeń fizycznych i sensorycznych, nie przyjmują do wiadomości, że nie mają już przewagi, stają się nastrojowi, skąpi... Są skrajne przypadki, które kończą się depresją, a nawet samobójstwem.
Nie musisz się starzeć, aby przejść przez ten proces. Widziałem podobne przypadki u młodych ludzi, którzy stanęli w obliczu choroby, problemu rodzinnego czy finansowego. Nie było w ich planach prosić o pomoc!
Jakkolwiek nasz świat promuje indywidualistyczny, konkurencyjny sposób życia, w którym musimy być silniejsi od innych, piękniejsi, bogatsi, mądrzejsi lub bardziej przebiegli; prawda jest taka, że - jak przypomina nam mądry Qoheleth - wszystko to jest próżnością! Jeśli nie potrafimy uznać siebie za istoty bezbronne, potrzebujące innych na wszystkich etapach życia, to prawie nigdy nie będziemy szczęśliwi, bo będziemy pracować na fałszywym modelu rzeczywistości, który czyni ideał istnienia nieosiągalnym. Problem człowieka jest nie do rozwiązania, jeśli nie uwzględnimy w równaniu jego wewnętrznej wrażliwości.
Nasz gatunek jest częścią wspólnoty, narodu w najbardziej ujmującym znaczeniu tego słowa: rodziny rodzin, sieci wzajemnego wsparcia i pomocy. Przemawiając do gazety El País z okazji niedawnego odkrycia tego, co wydaje się być pierwszą interwencją chirurgiczną w historii (amputacja sprzed 31 000 lat), paleoantropolog María Martinón-Torres stwierdziła, że "u naszego gatunku instynkt przetrwania obejmuje grupę, a nie tylko jednostkę, i obejmuje działania z premedytacją, proaktywne i zorganizowane, takie jak instytucjonalizacja opieki". Hiszpańska uczona przypomniała przy okazji prezentacji swojej książki "Homo imperfectus" (Destino), że "nasza siła nie jest indywidualna, jest zawsze jako grupa". Dzięki temu możemy ogarnąć, skompensować i chronić indywidualne słabości czy kruchości. Najsłabszy nie jest ten, kto jest fizycznie kruchy lub chory, ale ten, kto jest sam".
W obliczu tych antropologicznych dowodów, samotność staje się "problemem zdrowia publicznego" w świecie zachodnim, jak uznało badanie zlecone przez Komisję Europejską. Jeden na czterech obywateli UE zgłosił, że czuje się samotny w pierwszych miesiącach pandemii. W Stanach Zjednoczonych samotność została określona przez władze jako "epidemia", a w innych krajach, takich jak Japonia czy Wielka Brytania, musiano nawet tworzyć ministerstwa ds. samotności, aby spróbować złagodzić straszliwe skutki, jakie wywiera na ludzi brak wsparcia rodzinnego czy społecznego.
Uderzające jest to, jak mimo tych dowodów trwa zaprogramowane niszczenie rodziny, zachęcane przez majaczące ideologie, aczkolwiek bardzo dobrze wspierane przez potęgi gospodarcze. Będą wiedzieć.
Tymczasem Ewangelia ma wiele odpowiedzi na ten problem. Przede wszystkim Jezus, doskonały człowiek, uczy nas być prawdziwie ludzkimi, a to oznacza odczuwanie bezbronności, a nie przekonanie, że jesteśmy niezwyciężeni. On, który jest Bogiem, ogołocił się ze swojej rangi, aby stać się doskonałym człowiekiem i jako taki potrzebował rodziny, wspólnoty, ludzi. Potrzebował innych, aby karmić Go piersią i zmieniać Mu pieluszki w Betlejem, aby chronić Go w Egipcie, aby pomóc Mu czuć się kochanym, aby pomóc Mu wzrastać i być uformowanym w Nazarecie, aby zostawić wszystko w Galilei, aby podążać za Nim w Jego misji, aby Go otulać i opiekować się Nim w Betanii, aby modlić się za Niego w Getsemani, aby towarzyszyć Mu na Golgocie....
Oczywiście pomagał też wielu i jako Bóg uratował całą ludzkość, ale jako człowiek prosił o pomoc i pozwolił sobie pomóc! Zaprosił nas, abyśmy byli jak dzieci. A to oznacza poczucie bezbronności, odkrywanie, że potrzebujemy pomocy, proszenie o nią i pozwalanie sobie na pomoc. To najlepsza recepta na to, żeby nie być zmęczonym i przytłoczonym, a także żeby być autentycznym mężczyzną i kobietą.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
"Prawdziwe bogactwo to dzielenie się" - mówi papież Franciszek podczas audiencji dla liderów biznesu
W poniedziałek 12 września papież Franciszek spotkał się z grupą przedsiębiorców z włoskiej Konfederacji Przemysłu. Na spotkaniu przedstawił kilka refleksji na temat społecznych obowiązków dobrego przedsiębiorcy.



Tłumaczenie artykułu na język włoski
Małe kompendium nt. Społeczna doktryna Kościołaszczególnie skoncentrowany na rozumieniu "sprawiedliwego" bogactwa, wygłosił w poniedziałek papież Franciszek do ponad 5 tys. włoskich przedsiębiorców przyjętych na audiencji w Auli Pawła VI.
Byli tam przedstawiciele ponad 5 milionów pracowników małych, średnich i dużych firm produkcyjnych i usługowych na półwyspie, którzy są członkami stowarzyszenia Confindustria, czyli Generalnej Konfederacji Przemysłu Włoskiego.
Przemówienie Papieża ewidentnie wykraczało poza sferę włoską, w rzeczywistości można powiedzieć, że wartość rozważań, które wygłosił, dotyczy całej społeczności ludzkiej, zwłaszcza w tym okresie wielkiej niepewności i kryzysu. I nie jest przypadkiem, że sam włoski organ konfederacyjny ma przedstawicielstwa w kilku krajach graniczących z Morzem Śródziemnym, od Europy Wschodniej po Rosję.
W swoim przemówieniu papież Franciszek chciał scharakteryzować postać "dobrego przedsiębiorcy", w przeciwieństwie do "najemników". Dobry przedsiębiorca przypomina "dobrego pasterza" - wyjaśnił Franciszek - ponieważ bierze na siebie cierpienia pracowników, odczuwa ich niepewność i ryzyko. Prawdziwym testem jest czas, kiedy sytuacja jest łatwa po pandemii i przy trwającej wojnie na Ukrainie.
Denary Judasza i denary Dobrego Samarytanina
Wspominając niektóre epizody biblijne i ewangeliczne, Papież zaproponował paralelę między "pieniędzmi Judasza" a pieniędzmi, które Samarytanin przekazuje karczmarzowi, aby ten zaopiekował się okradzionym i rannym człowiekiem, którego spotkał na drodze, pokazując, jak "gospodarka rośnie i staje się ludzka, gdy pieniądze Samarytanina są liczniejsze niż Judasza", czyli gdy altruizm zwycięża interes osobisty i egoistyczny.
Pieniądze "mogą służyć, wczoraj jak i dziś, do zdradzenia i sprzedania przyjaciela lub do uratowania ofiary".
Podziel się
Papież chciał następnie wyjaśnić, jaki jest właściwy klucz dla wyznawcy Chrystusa, który jest biznesmenem, aby "wejść do królestwa niebieskiego", w przeciwieństwie do słów Jezusa, który w Ewangelii Mateusza (19,23-24) uważa, że dla tej kategorii misja aspirowania jest prawie niemożliwa (zob. wielbłąd i oko igielne).
Słowo klucz to. udział. Przyjęcie tej zdolności do poszerzania swojego bogactwa dla dobra innych pozwala przedsiębiorcy uniknąć bałwochwalczej pokusy i otwiera go na odpowiedzialność za to, by jego bogactwo przynosiło owoce, a nie rozpraszało. Nie jest więc niemożliwe wejście do Królestwa Niebieskiego, trudne tak, ale nie niemożliwe - podsumowuje Papież.
Jak doświadczasz dzielenia się? Sposobów jest wiele "i każdy przedsiębiorca może znaleźć swój własny" z kreatywnością i zgodnie z własną osobowością. Papież wskazuje na niektóre z nich:
- Filantropia: "oddawanie się społeczności, na różne sposoby".
- Płacenie podatków: "wysoka forma podziału dóbr, stanowią one istotę paktu społecznego". Oczywiście muszą być one uczciwe i sprawiedliwe, gwarantujące skuteczne i nieskorumpowane usługi.
- Tworzenie miejsc pracy: dla przedsiębiorcy oznacza to również zapewnienie możliwości dla młodych ludzi.
- Promowanie wskaźnika urodzeń: poprzez wspieranie rodzin i zapewnienie, że kobiety nie są dyskryminowane, gdy spodziewają się dziecka, często za cenę zwolnienia z pracy.
- Promowanie integracji populacji imigrantów poprzez uczciwe zatrudnienie, które jest jednocześnie przyjazne, wspierające i integrujące.
- Zmniejszenie różnicy między wynagrodzeniem kadry zarządzającej a wynagrodzeniem pracowników: "jeśli różnica między górą a dołem staje się zbyt duża, środowisko biznesowe choruje, a wkrótce także społeczeństwo".
Zapach pracy
Kolejną cenną radą udzieloną przez papieża Franciszka jest to, aby sam przedsiębiorca uważał się i żył jako "robotnik". "Dobry przedsiębiorca zna pracowników, bo zna pracę", wyczuwa ten zapach, który sprawia, że jest w kontakcie z życiem swojej firmy, a ponadto poprzez ten kontakt i tę bliskość naśladuje "styl Boga: być blisko".
Wartość tworzona przez firmę zależy przecież nie tylko od kreatywności i talentu przedsiębiorcy, ale "także od współpracy wszystkich", dlatego - podsumowuje Papież - musi on polegać na kreatywności, sercu i duszy swoich pracowników, swoim "duchowym kapitale".
Lewica, prawica i bractwa
Alternatywa przedstawiana przez bractwa sytuuje się na wyższej płaszczyźnie niż polityczna dialektyka lewicy i prawicy, jest alternatywą dla politycznej dialektyki lewicy i prawicy. światopogląd oparte na europejskich korzeniach kulturowych.
Wszystko zaczęło się we Francji, w Zgromadzeniu Konstytucyjnym z 1792 roku. Po prawej stronie prezydentury zasiadali Girondini, którzy opowiadali się za utrzymaniem porządku i instytucji. Lewą stronę Izby zajmowali jakobini, którzy opowiadali się za rewolucyjną radykalizacją. W centrum znajdowała się niezróżnicowana grupa członków zgromadzenia, o słabo określonych celach. Od tego czasu, aż do dziś, każda propozycja dotycząca kwestii społecznych jest etykietowana jako prawicowa lub lewicowa poprzez analogię do tych grup, co jest podejściem równie ograniczonym, co zubożającym.
W XIX wieku klasyfikacja ta była mniej lub bardziej skuteczna w wyjaśnianiu rzeczywistości społecznej, ale podupadła w miarę wyczerpywania się rewolucyjnej mistyki walki klas. W 1989 roku nastąpiła kulminacja rozpoczętego wiele lat wcześniej upadku systemów marksistowskich. Najbardziej bezpośrednim czynnikiem wyzwalającym była porażka modelu ekonomicznego, dlatego po początkowym oszołomieniu ponownie podjęto Gramsci'ego ideę zawłaszczania kultury. Uniwersytety, szkoły, organizacje międzynarodowe, media i inne platformy zostały zajęte przez lewicę.
Dziś grupy uznające się za lewicowe, nie mające do zaoferowania żadnych propozycji kulturowych, politycznych czy ekonomicznych, wybrały nowy model transformacji społecznej: podjęcie wszystkich pojawiających się walk i zintegrowanie ich w jeden dyskurs (Laclau). W skład tego amalgamatu wchodzi ruch LGTBI, radykalny feminizm czy queerDogmat o zmianach klimatycznych, indygenizmie, ekologizmie, sprzeciw wobec kultury wysiłku, wobec prawa do własności, do życia, rewizja historii, rewindykacja języka i zastąpienie tożsamości ludzi równością. I co będzie dalej, bo jest to proces otwarty, do którego codziennie dodawane są nowe przyczyny. Wszystkie te postulaty są przedstawione w formie bloku, w. kompletny pakiet z pretensjami do doktryny, która musi być przejęty w całości pod groźbą uznania za negacjonista najpierw, a następnie odwołany (obudzony) jako osoba, obalona jako posąg lub ekshumowana jeśli zmarła.
Każda próba legalnego wystąpienia przeciwko temu stanowi rzeczy jest uważana za prześladowanie sądowe, o lawfareW języku politycznym modny jest termin określający rzekome sądowe prześladowanie lewicy przez możnych.
Co ciekawe, ten radykalizm w kwestiach społecznych jest uzupełniany w sferze gospodarczej przez dziką globalny kapitalizmTej przedstawionej w szeroko nagłaśnianej Agendzie 2030.
Nie sposób znaleźć wspólnego wątku w tym zlepku pomysłów, czasem sprzecznych, które gromadzą się bez metody. Nieznośny chaos, w którym nie sposób podejmować logicznych decyzji, ale za to z jasnym celem: przeorientować prawa, które rzekomo determinują historię.
Tutaj bractwa mają coś do powiedzenia. Nie są ani prawicowi, ani lewicowi, ale ich chrześcijańska tożsamość i profil społeczny zobowiązują ich do wejścia w debatę, świadomi, że nie jest to dialektyczna walka między Girondinami i Jakobinami, między prawicą i lewicą. Alternatywa przedstawiona przez bractwa jest na wyższym poziomie, jest to światopogląd oparte na europejskich korzeniach kulturowych, w których podstawową rolę odgrywa tradycja judeochrześcijańska. Julián Marías wyjaśnił, że chrześcijaństwo to przede wszystkim religia, ale także wizja świata, sposób widzenia, myślenia, projekcji i odczuwania rzeczywistości, a w końcu sposób życia, który w dużej mierze stanowi podstawę intelektualnych, prawnych i społecznych struktur cywilizacji zachodniej.
Nie chodzi o zachęcanie bractw do przedstawiania technicznych rozwiązań problemów społecznych, ani o zachęcanie do wyborów partyjnych, ale o głoszenie zasad moralnych, także tych dotyczących porządku społecznego, a także o wydawanie sądów w każdej sprawie, o ile wymagają tego podstawowe prawa jednostki.
Życie bractwa, podobnie jak życie ludzi, nie wyczerpuje się w zarządzaniu teraźniejszością (bractwa, wybory, premiery, trasy...), ma ono sens tylko w przyszłości, przyszłości należącej do Boga, który jest wieczną, czystą teraźniejszością, Panem historii. Historia, która nie jest rządzona przez nieubłagane prawa, które trzeba przekierować, jak proponuje lewica; ale przez wolność człowieka, która prowadzi członka bractwa do patrzenia na świat oczami Chrystusa, prowadząc wszystkie ludzkie rzeczywistości ku Niemu.
Bractwa muszą pilnie rozwinąć i zastosować narzędzia intelektualne niezbędne do głębokiego zaangażowania się w nadawanie znaczenia historii, poza propozycjami marksistowskimi, jeśli nie chcą skończyć jako panowie chwalebnej przeszłości, ulotnej teraźniejszości i niepewnej przyszłości.
PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.
Papież rozpoczyna wizytę w Kazachstanie
Papież Franciszek jest już na kazachskiej ziemi. Pierwsze z jego przemówień, najbardziej polityczne z tych, które spodziewa się wygłosić, było wezwaniem do jedności i szacunku.
Papież pochwalił też zdolność Kazachów do poszanowania różnych religii.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Europa modli się o pokój na Ukrainie
14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, katolicy we wszystkich krajach Europy są wezwani do modlitwy o pokój na Ukrainie, szczególnie z adoracją Najświętszego Sakramentu.


Przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy abp Gintaras Grušas z Wilna wezwał wszystkie Konferencje Episkopatów Europy do zorganizowania 14 września dnia modlitwy w intencji pokoju dla Ukrainy.
Ten apel o pokój promowany przez biskupów europejskich skupił się na Adoracji Eucharystycznej. Samo hasło dnia "Klęcząc przed Eucharystią wypraszać pokój" jest zaproszeniem dla parafii i kościołów do przeprowadzenia aktów adoracji eucharystycznej z prośbą o zakończenie wojny.
Data nie jest przypadkowa, gdyż Konferencja Episkopatu Ukrainy Obrządku Rzymskokatolickiego ogłosiła rok 2022 Rokiem Świętego Krzyża. W liście, który biskupi ukraińscy opublikowali z okazji tego roku, wskazali na "bolesną drogę krzyżową", którą przemierza naród ukraiński, "w której cierpią niewinni ludzie (...) Teraz bardziej niż kiedykolwiek rozumiemy Jezusa Chrystusa na jego drodze krzyżowej, rozumiemy jego cierpienie i śmierć".
Ten Rok Świętego Krzyża zakończy się uroczystą Świętą Liturgią i Drogą Krzyżową z udziałem wszystkich rzymskokatolickich biskupów Ukrainy 14 września 2022 r., podczas Europejskiego Dnia Modlitwy za Ukrainę.
Kilka miesięcy temu, w okresie Wielkiego Postu 2022, CCEE koordynowało łańcuch eucharystyczny, w którym każdego dnia modliliśmy się zarówno za ofiary pandemii kowida, jak i za wojnę na Ukrainie.
Dobra istnieją po to, by czynić dobro. 25. niedziela czasu zwykłego (C)
Jezus opowiada przypowieść o szafarzu, który jest oskarżony przed swoim panem (w grece Łukasza nazywa się go "kurios", pan, to samo imię nadane Bogu) o roztrwonienie swoich dóbr. W końcu jednak sam pan chwali swojego szafarza za to, że rozdzielił swoje dobra między dłużników, trwoniąc je.
podobnie. Punktem nawrócenia szafarza jest wezwanie pana do rozliczenia się ze swojego szafarstwa, bo zostanie mu ono odebrane. Przypomina nam się przypowieść o głupim bogaczu, który gromadził swoje zbiory w stodołach, ale tej samej nocy straciłby życie. Jest w działaniu stewarda niezwykły pośpiech: "Usiądź, napisz, zmień kwotę swojego długu". Jest chwalony przez swojego mistrza, którego nie interesuje gromadzenie dóbr, ale ich wykorzystanie dla dobra, dla ulżenia w bólu i cierpieniu. Wcześniej ów zarządca zaniedbał te dobra, albo używał ich dla siebie, dla rozrywki, dla spekulacji, dla egoizmu. Po ogłoszeniu mu zwolnienia, choć kierowany chęcią zdobycia przyjaciół, którzy by go potem przyjęli, odgadł serce swego pana: chciał, by jego dobra służyły dobru wszystkich.
Tego właśnie chce Bóg dla dóbr materialnych i duchowych stworzonych przez Niego i pozostawionych ludziom jako szafarzom. Tego chce dla dóbr pozostawionych jako dziedzictwo swojemu Kościołowi: skarbu Jego Słowa, mocy sakramentów, łaski zbawienia, prawdy, która nas wyzwala, nowego przykazania miłości. Te dobra nie mają być skonfiskowane i włożone do kasy: są dla zbawienia wszystkich, bo Bóg chce, aby "wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy", wyjaśnia Paweł Tymoteuszowi, i dlatego chce, abyśmy modlili się za wszystkich, nawet za cesarza, który zabija chrześcijan, lub za tych, którzy wzbogacają się nieuczciwie.
"Zaprzyjaźnijcie się z nieuczciwymi bogaczami, aby gdy zawiodą, przyjęli was do wiecznych siedlisk". Nieuczciwe, ponieważ zostały zgromadzone przez oszustwo, jak w przypadku adresatów inwektyw proroka Amosa, którzy depczą ubogich i nie zniosą odpoczynku nowiu księżyca i szabatu, ponieważ to ogranicza ich chciwość, aby zarabiać pieniądze nieuczciwie, przez fałszywe środki, przez sprzedawanie resztek, przez kupowanie niewolnika za parę sandałów. Albo nieuczciwe, bo oszukują ludzi, bo obiecują szczęście, którego nigdy nie dadzą. Ale jeśli są używane do pomocy, do sukursowania, to te bogactwa tworzą przyjaźń i wdzięczność u wszystkich biednych i wydziedziczonych wszelkiego rodzaju, którzy w życiu będą nam bliscy, a w chwili naszej śmierci dadzą świadectwo, że daliśmy im pieniądze, uwagę, czas, naukę, życie, miłość.
Homilia na czytania z 25. niedzieli miesiąca
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.
Imponujące życie kardynała Van Thuana
Mija 20 lat od śmierci kardynała Van Thuana. Po ogłoszeniu go czcigodnym trwa jego proces beatyfikacyjny, a jego kult rośnie na całym świecie.



Francois Xavier Nguyen Van Thuan urodził się 17 kwietnia 1928 roku w małym miasteczku w Wietnamie. Był najstarszym z 8 rodzeństwa. Rodzina Van Thuan od kilku pokoleń była katolicka i żyła w atmosferze niezachwianej wiary, nie dziwiło więc, że młody Nguyen postanowił wstąpić do seminarium.
W 1953 roku przyjął święcenia kapłańskie, a widząc, że posiada walory intelektualne, przełożeni wysłali go do Rzymu, aby poszerzył swoją wiedzę. Po studiach wrócił do Wietnamu, gdzie uczył w seminarium, a później został rektorem i wikariuszem generalnym swojej diecezji. Jego praca duszpasterska była bardzo skuteczna. W 1967 roku został mianowany biskupem Nha Trang.
Rok później wojska komunistyczne zajęły wiele miast w Wietnamie Północnym. 24 kwietnia 1975 r., na kilka dni przed przejęciem przez reżim władzy nad całym krajem, Paweł VI mianował go arcybiskupem koadiutorem Sajgonu. Trzy tygodnie później został aresztowany i uwięziony. W ten sposób rozpoczął się bardzo długi okres niewoli, który trwał trzynaście lat, bez procesu i wyroku, z czego dziewięć spędził w zamknięciu.
Van Thuan w obliczu przeciwności losu
Był wtedy odizolowany i bez kontaktu ze swoim ludem, ale szukał sposobów, by się z nim porozumieć. Pewnego ranka powiedział do Quanga, siedmioletniego chłopca: "Powiedz matce, żeby kupiła mi stare podkładki pod kalendarz". Wieczorem chłopiec przyniósł mu zeszyty i tak "napisałem moje przesłanie do mojego ludu z niewoli". Biskup zwrócił pisma chłopcu, który oddał je swoim braciom. Ci ostatni byli odpowiedzialni za ich kopiowanie i rozprowadzanie wśród katolików, którzy musieli działać potajemnie.
Z tych krótkich przekazów narodziła się książka "Droga nadziei". Napisał ją szybko - w półtora miesiąca - bo bał się, że nie będzie mógł jej skończyć, jeśli zostanie przeniesiona w inne miejsce. W ten sam sposób wychodziły później nowe książki.
Masy w niewoli
Van Thuan wiedział, że siła, której potrzebował, aby podtrzymać swoją duszę i stan umysłu, może pochodzić tylko ze spotkania z Panem. "Kiedy zostałem aresztowany, musiałem natychmiast wyjść z pustymi rękami. Następnego dnia pozwolono mi pisać do moich ludzi, prosić o najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania, pastę do zębów... Napisałam do nich: "Proszę mi przysłać trochę wina jako lekarstwo na ból brzucha". Wierni zrozumieli natychmiast. Przysłali mi małą buteleczkę wina z mszy, z etykietą: "lekarstwo przeciw bólowi żołądka", a gospodarze schowani w latarce przeciw wilgoci. Policja zapytała mnie:
-Czy boli cię brzuch?
-Tak.
-Tutaj jest lekarstwo dla ciebie.
Nigdy nie będę w stanie wyrazić mojej wielkiej radości: codziennie, z trzema kroplami wina i kroplą wody w dłoni, odprawiałem Mszę św. (...). Eucharystia stała się dla mnie i dla innych chrześcijan ukrytą i dodającą otuchy obecnością pośród wszystkich trudności.
Apostolat ze strażnikami
Potem przyszły jeszcze bardziej dramatyczne chwile. Został przeniesiony w inne miejsce w wyczerpującej podróży statkiem wraz z 1500 innymi głodującymi i zdesperowanymi więźniami. Tam ponownie został uwięziony, ale teraz w izolatce. Rozpoczął się nowy, długi okres uwięzienia, jeszcze bardziej bolesny niż poprzednie lata. Jego niezwykła postawa szacunku wobec kontrolujących go strażników pozwoliła na nawiązanie relacji, którą można określić jako zaskakującą.
Początkowo jego kontakty z nimi były nieistniejące; nie odzywali się do niego, odpowiadali tylko "tak" lub "nie"; nie sposób było być dla nich miłym. Zaczął więc uśmiechać się do nich, wymieniać miłe słowa i opowiadać im o swoich podróżach, o tym jak żyją w innych krajach: USA, Kanada, Japonia, Filipiny, Singapur, Francja,...; i rozmawiał z nimi o ekonomii, wolności, technologii, etc., nawet uczył ich języków takich jak francuski i angielski: "moi strażnicy stają się moimi uczniami!" W ten sposób poprawił relacje z nimi i atmosferę w więzieniu, a następnie skorzystał z okazji, aby porozmawiać z nimi także na tematy religijne.
Podróż do Lourdes
Miłość do Matki Bożej otrzymał od swojej rodziny. W domu codziennie odmawiali różaniec i żyli wieloma nabożeństwami maryjnymi. W latach seminaryjnych przeżywał też z głęboką unkcją wiele praktyk skierowanych do Matki Bożej. Podczas pobytu we Włoszech odbył podróż do kilku krajów europejskich; w sierpniu 1957 r. był w Lourdes i tam odczuł silną obecność Matki Bożej. Klęcząc przed grotą, gdzie kiedyś to samo uczyniła Bernadetta, usłyszał w swoim sercu słowa, które Maryja skierowała do tej młodej kobiety: "Nie obiecuję ci radości i pociechy na ziemi, lecz raczej przeciwności i cierpienia".
Zrozumiał, że te słowa były skierowane również do niego. To była zapowiedź tego, co miało nadejść. Podczas długiej niewoli Matka Boska odgrywała w jego życiu istotną rolę, a wspominając pobyt w więzieniu napisał: "Są dni, kiedy jestem tak zmęczony, tak chory, że nie mogę nawet odmówić modlitwy", więc odmówił Zdrowaś Maryjo i powtarzał ją wielokrotnie. Matka Boża była jego stałą towarzyszką podczas tej bolesnej niewoli.
Van Thuan zwolniony
Jego nagłe uwolnienie 21 listopada 1988 r. było wielką radością dla wietnamskich chrześcijan, ale nie mógł on długo pozostać w swojej ojczyźnie. Wkrótce został wygnany na Zachód. Jego obecność została natychmiast doceniona w Watykanie i został wezwany do udziału w różnych misjach. To właśnie w tych latach wyleczył się z trudów, które tak długo znosił, ale do końca swoich dni prowadził trzeźwe życie.
W 2000 roku nadszedł przejmujący moment w jego życiu: został wezwany do głoszenia ćwiczeń duchowych na Wielki Post dla Jana Pawła II i Kurii Rzymskiej. Kiedy papież przyjął go, aby mu pogratulować i przeprowadzić z nim serdeczną rozmowę, kardynał Van Thuan odpowiedział: "24 lata temu odprawiałem mszę z trzema kroplami wina i jedną kroplą wody w dłoni. Nigdy bym nie pomyślał, że Ojciec Święty tak mnie przyjmie... Jak wielki jest nasz Pan i jak wielka jest Jego miłość". W 2001 roku papież uczynił go kardynałem Kościoła katolickiego. 16 września 2002 roku, po latach cierpienia z powodu choroby nowotworowej, zrobił ostatni krok do życia wiecznego.
Pięć lat po śmierci papież Benedykt XVI nakazał rozpoczęcie w Rzymie procesu beatyfikacyjnego. Nie ponosząc męczeństwa fizycznego, można go uznać za prawdziwego męczennika wietnamskiego katolicyzmu, a jednocześnie za wzór wierności Kościołowi w sytuacjach trudnych i kompromitujących.