Hiszpania

Święty Izydor, dziewięć wieków przykładu świętości w małżeństwie i życiu rodzinnym

Święty Isidro Labrador wraz ze swoją żoną, świętą Marią de la Cabeza, są przykładem chrześcijańskiego małżeństwa, ukrytej świętości rozwijanej w zwykłym życiu. W roku jubileuszowym patrona rolników przyglądamy się jego postaci i przykładowi w dzisiejszym świecie.

Maria José Atienza-13 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

"Lubię widzieć świętość w cierpliwych ludziach Boga: w rodzicach, którzy z taką miłością wychowują swoje dzieci, w tych mężczyznach i kobietach, którzy pracują, by przynieść do domu chleb: ten cytat z Gaudete et exsultate papieża Franciszka można dobrze odnieść do świętego Izydora Labradora i jego żony, świętej Marii od Głowy. 

Postać świętego Izydora, którego kanonizacja przypada na 400 lat, wyłania się z siłą i pełną aktualnością prawie dziesięć wieków później. 

Laik, mąż i ojciec rodziny, pracownik..., charakterystyka tego "saint next door". zostały odkryte na nowo, nie tylko w Madrycie, gdzie spoczywają jego szczątki, ale także w wielu miejscach na świecie, gdzie wciąż trwa kult świętego Izydora.

Prawie tysiącletnia pobożność

Jak podkreśla Joaquín Martín Abad, doktor teologii, kanonik katedry Almudena i starszy kapelan Królewskiego Klasztoru Wcielenia w Madrycie, dla Omnes, "Nabożeństwo do świętego Izydora zaczęło się od początku przez tradycję ustną. Dopiero czterdzieści lat po jego śmierci mieszkańcy Madrytu uświadomili sobie zbiorowo, że Izydor, bo tak brzmi jego apokopijne imię, żył jako święty. I czterdzieści lat po jego śmierci, jak to zostało opisane w Codex John the Deacon Po półtora wieku to mieszkańcy Madrytu dokonali ekshumacji z cmentarza i przeniesienia jego ciała, które następnie odkryto w stanie nienaruszonym, do kościoła San Andrés, gdzie został ochrzczony".

Znawca postaci patrona rolników, Martín Abad zwraca uwagę, że. "Narracja kodeksu jest szczegółowa i mówi nam, że to przeniesienie zostało dokonane 'bez władzy duszpasterskiej', spontanicznie. Do XI, a nawet XII wieku. elevatio corporisekshumacja z ziemi w celu podniesienia ciała na ołtarzu, oraz traslatio corporisPrzeniesienie z cmentarza do wnętrza kościoła, jeśli dokonał go biskup diecezjalny za zgodą arcybiskupa metropolity i rady prowincji, było równoznaczne z kanonizacją lokalną. W tym przypadku, jako że dokonał się bez władzy kościelnej, już samo to stało się trudnością w jego wczesnej kanonizacji przez papieża, gdyż kanonizacja nastąpiła dopiero pięć wieków później. Niemniej jednak, od początku przeniesienia z cmentarza San Andrés do jego kościoła, lud i duchowieństwo Madrytu uważało go już za świętego".

Ta wczesna pobożność szybko się rozprzestrzeniła. "Życie i cuda świętego zostały nawet włączone do ksiąg świętych. Od momentu beatyfikacji przez papieża Pawła V w 1619 r. i kanonizacji przez Grzegorza XV w 1622 r., dzięki usilnym staraniom rady madryckiej i królów Filipa II, III i IV oraz arcybiskupstwa Toledo, kult świętego rozprzestrzenił się w całym królestwie Hiszpanii i we wszystkich jego królestwach, w całej Europie, a zwłaszcza w Ameryce i Azji, gdzie kult ten był niesiony przez hiszpańskich misjonarzy. Od tego czasu wiele stowarzyszeń objęło go patronatem, a w Argentynie i Kostaryce istnieją miasta i diecezje o tej samej nazwie "San Isidro". To właśnie papież św. Jan XXIII w 1960 r. na prośbę kardynała Pla y Deniela, arcybiskupa Toledo, ogłosił św. Izydora patronem hiszpańskich rolników"..

Kodex Jana Diakona

Jeden z najstarszych dokumentów rejestrujących życie świętego rolnika znajduje się w znanym Codex John the Deaconz 1275 roku. 

Ten kodeks, zauważa Jiménez Abad, "opowiada o cudach, które św. Izydor zdziałał za życia i - za jego wstawiennictwem - po śmierci. Pięć za jego życia: o głodnych gołębiach, którym dał pszenicę, która potem się rozmnożyła; o wołach, które razem z nim orały; o osiołku i wilku, który go nie zaatakował; o garnku, o którym żona mówiła, że jest pusty, a jednak wystarczyło, by dać ubogim, którzy prosili; i o bractwie, w którym również rozmnożyło się jedzenie dla wszystkich". 

Obok tego dokumentu, bulla Benedykta XIII wydana w 1724 roku, a więc w sto lat po kanonizacji, "...".Autor odnotowuje te cuda, a z drugiej strony ignoruje istniejące na temat świętego, wymyślone w XVI wieku, zaczepki i ustala datę jego śmierci "około roku 1130". Ponieważ istnieje zgodność co do roku jego narodzin (ok. 1082), święty Izydor zmarłby przed swoimi pięćdziesiątymi urodzinami, a nie w wieku dziewięćdziesięciu lat, jak chcieli ci, którzy kojarzyli świętego Izydora z pasterzem, który poprowadził Alfonsa VIII i jego wojska w bitwie pod Navas de Tolosa. I ten wiek, niespełna pięćdziesięcioletni w chwili śmierci, potwierdza teraz badanie medycyny sądowej tomografem komputerowym. Tak więc byk miał i ma rację"..

Święty, który patrzy na ciebie

Martín Abad jest honorowym prałatem papieża od 1998 r., a w tym 2022 r. jest promotorem sprawiedliwości w delegowanym trybunale ds. recognitio canonica Izydora Labradora, która to wystawa miała miejsce w maju ubiegłego roku z okazji obchodów jubileuszu, który nie miał miejsca od 1985 roku, kiedy to obchodzono pierwsze stulecie utworzenia diecezji madryckiej. 

Jak wyjaśnia Martín Abad, "Kardynał Osoro, arcybiskup Madrytu, powołał trybunał dla procesu ekshumacji, kanonicznego uznania i okazania ciała św. Izydora, w skład którego weszli: delegat Episkopatu, promotor sprawiedliwości, notariusz, czterech ekspertów medycyny sądowej i dwóch świadków. Trybuna ta była obecna: przy pierwszym otwarciu urny 12 stycznia; 26 lutego, kiedy przeprowadzono tomografię komputerową, której wyniki zostaną upublicznione na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Complutense 28 listopada; także 25 kwietnia oraz 21 maja, kiedy ciało było wystawione na widok publiczny do 29 maja; w tych dniach około stu tysięcy zwiedzających przybyło, by oddać mu cześć.

Jako Promotor Sprawiedliwości, kiedy wraz z trybunałem badałem inkorporowane ciało świętego, byłem pod wrażeniem nie tylko stanu zachowania całego ciała, gdyż jego szkielet pokryty jest tkankami miękkimi, mięsistymi i naskórkowymi, ale przede wszystkim tego, że oczodoły nie są puste, gdyż gałki oczne i tęczówki każdej z nich są doskonale zachowane, tak że patrząc na niego twarzą w twarz wydawać by się mogło nawet, że mógł patrzeć na ciebie".

Stan zachowania świętego, w zasadzie od pierwszych otwarć trumny, był obiektem badań i podziwu dla wyznawców i nie wyznawców.

W tym sensie Joaquín Martín Abad wskazuje również, że ".W 1504 roku, kiedy Juan de Centenera sprawdził kompletność ciała, opisał je w stanie bezcielesności: "w kości i ciele", i jest to pierwszy znany pisemny opis. Całkiem niezły portret"..

Święty w zwykłym życiu

Św. Izydor Labrador został kanonizowany w 1622 roku wraz ze św. Ignacym z Loyoli, św. Franciszkiem Ksawerym, św. Filipem Neri i św. Teresą od Jezusa. Był jedynym świeckim w grupie wybitnych zakonników.

Choć świętość w zwykłym życiu była w Kościele stała od jego początków, to wezwanie do ponownego odkrycia powszechnego powołania do świętości przeżywanej dziś z jak największą naturalnością sprawia, że postać świętego Izydora, laika, robotnika, ojca rodziny, jawi się jako w pełni współczesny model.

Podkreśla to Joaquín Martín Abad, gdy wspomina, że "San Isidro jest wzorem dla pracowników. Istnieje powszechne zniekształcenie tego, co mówi nam kodeks. Święty pracował, w towarzystwie swojej żony, oddając Bogu to, co należy do Boga, a bliźnim należne braterstwo, jak to jest namalowane na skrzyni pogrzebowej, w której jego ciało było przechowywane od końca XIII lub początku XIV wieku do XVIII wieku, skrzyni, którą można zobaczyć w kaplicy w ambulatorium katedry Almudena. 

Kiedy zarzucono mu, że ponieważ się modli, nie pracuje, jego pracodawca, idąc zrobić mu wyrzuty, "nagle zobaczył na tym samym polu, za sprawą boskiej mocy, dwa jarzma białych wołów, orzących obok sługi Bożego, orzących pole szybko i zdecydowanie". A ponieważ niektórzy artyści malowali później na tym samym obrazie św. Izydora modlącego się i aniołów z wołami orzących, zrodziło to fałszywie przekonanie, że gdy on się modlił, inni pracowali za niego. Tak jednak nie było. Św. Izydor najpierw się modlił, a potem orał. Wypełniał obowiązki Boga i obowiązki swojej pracy.

Świętość świętego Izydora, świeckiego rolnika w maleńkim mieście, jakim był wówczas Madryt, w zakątku arcybiskupstwa Toledo, to świętość w zwyczajności, heroizm cnót w codziennym życiu. Dobry pracownik, wspaniały mąż i ojciec rodziny".

Jak zauważył arcybiskup Madrytu na otwarcie Roku Świętego Izydora: "Pilną sprawą jest promowanie wartości i godności rodziny, obrona godnej pracy, troska o ziemię... Św. Izydor nie był teoretykiem tych rzeczywistości, ale chrześcijańskim świadkiem ich znaczenia w życiu człowieka, w jego godności dziecka Bożego". 

Wzór świętości małżeńskiej, który znajduje również odzwierciedlenie w ikonografii oraz miejsce, w którym czczone są szczątki świętej pary. 

W kolegiacie San Isidro "Uderzające jest to, że sarkofag z nieprzekupnym ciałem świętego Izydora i urna z relikwiami jego żony, świętej Marii de la Cabeza, są wkomponowane w środek ołtarza kościoła", Martin Abad zaznacza. Dodaje, "To samo spojrzenie pozwala nam zrozumieć, że małżeństwo świętych jest wzorcowe dla wszystkich, którzy są zjednoczeni przez ten sakrament. A będąc razem na ołtarzu, pokazują wierność, jaką zachowali w życiu, bo ta wierność ma być w ten sposób utrwalona, przez wystawienie relikwii ich obojga w tym samym miejscu. Prawdziwa miłość w małżeństwie jest na zawsze, bo miłość, która nie jest na zawsze, nie jest autentyczna. Co więcej, miłość małżeńska jest procesem, w którym zawsze jest miejsce na więcej"..

Rok Jubileuszowy Świętego Izydora

15 maja 2022 r. Msza św. pod przewodnictwem kardynała arcybiskupa Madrytu, monsignora Carlosa Osoro, odprawiona w kolegiacie, w której znajdują się szczątki świętego i jego żony, otworzyła Rok Święty Świętego Izydora. 

Od tego czasu wielu wiernych i czcicieli świętego rolnika przechodzi przez Królewską Bazylikę Kolegiacką św. Izydora i może wejść do kaplicy, gdzie może modlić się przed skrzynią zawierającą nieprzekupne ciało św. Izydora i szkatułką z relikwiami jego żony, św. Marii de la Cabeza.

Pielgrzymując tam można uzyskać odpust zupełny spełniając zwykłe warunki ustanowione przez Kościół, a nawet można otrzymać dokument akredytujący pielgrzymkę. 

Czas krzewienia kultu rodziny świętego rolnika i naśladowania jego przykładu świętości w codziennym życiu dziewięć wieków później.

Watykan

"Pożądanie nie jest pożądaniem chwili" - mówi papież Franciszek

Czwarta katecheza papieża na temat rozeznania duchowego, koncentrująca się na roli pragnienia, odbyła się na placu św. Piotra w słoneczny rzymski poranek.

Javier García Herrería-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek kontynuował katechezy w środę, 12 października, w święto św. rozeznanie. W poprzednich sesjach omówiłem znaczenie modlitwy i samopoznania w odkrywaniu Bożej woli. Dziś zastanawiał się na ""nieodzownym składniku"": pragnieniu. W rzeczywistości rozeznanie jest formą poszukiwania, a poszukiwanie zawsze rodzi się z czegoś, czego nam brakuje, ale co jakoś znamy"..  

Wszyscy ludzie mają pragnienia, niektóre szlachetne, a niektóre egoistyczne. Jedne nas uwznioślają i zmierzają do najlepszej wersji siebie, a inne nas debilizują. Papież zaznaczył, że "pragnienie nie jest pragnieniem chwili", ale korzeniem "tęsknoty za pełnią, która nigdy nie znajduje pełnego zaspokojenia, a jest znakiem obecności Boga w nas". Jeśli człowiek umie rozpoznać pragnienia, które czynią człowieka dobrym, ma "kompas, dzięki któremu rozumie, gdzie jestem i dokąd zmierzam".

Dobre życzenia

W rozważaniach papieża uznano, że problemem jest często umiejętność rozpoznania, które pragnienia są dobre, a które nie. Aby się o tym przekonać, zaproponował zauważenie, jak "szczere pragnienie umie uderzyć głęboko w struny naszej istoty, dlatego nie gaśnie w obliczu trudności czy niepowodzeń", dzięki czemu "przeszkody i porażki nie duszą pragnienia, przeciwnie, sprawiają, że jest ono w nas jeszcze bardziej żywe". W przeciwieństwie do pragnienia czy emocji chwili, pragnienie trwa w czasie, nawet przez długi czas, i ma tendencję do realizacji. Jeśli na przykład młoda osoba chce zostać lekarzem, będzie musiała rozpocząć studia i pracę, które zajmą kilka lat jej życia, a w konsekwencji będzie musiała ustalić granice, powiedzieć "nie" przede wszystkim innym kierunkom studiów, ale także ewentualnym rozrywkom lub rozproszeniom, zwłaszcza w okresach bardziej intensywnej nauki. Jednak chęć nadania kierunku swojemu życiu i osiągnięcia tego celu pozwala mu pokonać te trudności.  

Nasz postmodernistyczny świat uwolnił puszkę pandory ludzkich pragnień, wywyższając wolność oddzieloną od dobra i prawdy. Jak powiedział Ojciec Święty, "epoka, w której żyjemy, zdaje się sprzyjać maksymalnej wolności wyboru, ale jednocześnie atrofizuje pragnienie, które najczęściej sprowadza się do pragnienia chwili". Jesteśmy bombardowani tysiącami propozycji, projektów, możliwości, co grozi rozproszeniem uwagi i nie pozwala nam na spokojną ocenę tego, czego naprawdę chcemy".  

Uczenie się z Ewangelii

Aby odróżnić jedno życzenie od drugiego, papież zaproponował przyjrzenie się postawie Jezusa w Ewangelii. "Uderzające jest to, że Jezus przed dokonaniem cudu często pyta człowieka o jego życzenie. I czasem to pytanie wydaje się być nie na miejscu. Na przykład, gdy przy basenie w Betesdzie spotyka paralityka, który był tam od wielu lat i nigdy nie mógł znaleźć odpowiedniego momentu, by wejść do wody. Jezus pyta go: "Czy chcesz być uzdrowiony" (Jn 5,6) Dlaczego? W rzeczywistości odpowiedź paralityka ujawnia szereg dziwnych oporów wobec uzdrowienia, które nie dotyczą tylko jego samego. Pytanie Jezusa było zaproszeniem do oczyszczenia serca, do przyjęcia możliwego skoku jakościowego: aby nie myśleć już o sobie i swoim życiu jako o "paralityku", niesionym przez innych. Jednak mężczyzna na noszach nie wydawał się być tak przekonany. W dialogu z Panem uczymy się rozumieć, czego tak naprawdę chcemy od naszego życia.  

Papież nawiązał też do innej sceny ewangelicznej, uzdrowienia niewidomego z Jerycha, kiedy to Jezus pyta bohatera "'Co chcesz, abym ci uczynił?Mc 10,51), jak byśmy zareagowali? Może wreszcie poprosimy Go, by pomógł nam poznać głębokie pragnienie Jego osoby, które sam Bóg złożył w naszych sercach. I daj nam siłę, by ją skonkretyzować. Jest to ogromna łaska, u podstaw wszystkich innych: pozwolić, aby Pan, jak w Ewangelii, czynił dla nas cuda. On bowiem także ma wielkie pragnienie względem nas: uczynić nas uczestnikami swojej pełni życia".  

Watykan

Ruch Komunia i Wyzwolenie na audiencji u papieża

15 października 2022 r. przypada setna rocznica urodzin Sługi Bożego ks. Luigiego Giussaniego. Rok szczególnie stosowny, by dziś zastanowić się nad jego nauką.

Giovanni Tridente-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Chcemy jeszcze raz potwierdzić nasze czułe naśladowanie Papieża, a w nim naszą gorącą miłość do Chrystusa i Kościoła". Napisał to kilka tygodni temu prezes m.in. Braterstwo komunii i wyzwoleniaDavide Prosperi, do wszystkich sympatyków włoskiego ruchu założonego przez księdza Luigiego Giussaniego, którzy w sobotę 15 października zostaną przyjęci na specjalnej audiencji przez papieża Franciszka na placu św. Piotra.

Spodziewanych jest ponad 50 000 osób z ponad 60 krajów świata, a głównym powodem jest właśnie setna rocznica urodzin charyzmatycznego księdza, teologa i nauczyciela, który na początku lat 70. ubiegłego wieku, napędzany również przez wydarzenia społeczne tamtych lat, dał życie temu prężnemu ruchowi młodzieżowemu poświęconemu ewangelizacji, który następnie rozprzestrzenił się na cały świat.

Ówczesny kardynał Joseph Ratzinger podczas homilii na pogrzebie ks. Giussaniego w 2005 r., na kilka tygodni przed jego wyborem na papieża, przypomniał, że to Duch Święty dał w Kościele, za pośrednictwem tego kapłana, początek ruchowi, "który dawał świadectwo piękna bycia chrześcijaninem w czasach, gdy panowała powszechna opinia, że chrześcijaństwo jest czymś męczącym i uciążliwym w życiu".

Giussani zdołał więc obudzić w młodych ludziach "miłość do Chrystusa 'Drogi, Prawdy i Życia', powtarzając, że tylko On jest drogą do spełnienia najgłębszych pragnień ludzkiego serca" i że Chrystus zbawia nas właśnie poprzez nasze człowieczeństwo.

Faza "renesansu"

Jej dzieci, wstrząśnięte w ostatnich latach wieloma próbami - ostatnio niektórymi nieporozumienia Nowe zmiany w kierownictwie, które doprowadziły do wcześniejszej rezygnacji poprzedniego przewodniczącego, Hiszpana Juliána Carróna, są obecnie w fazie "renesansu", który powinien doprowadzić do przezwyciężenia pewnych nieporozumień właśnie w związku ze zmianą kierownictwa na czele Ruchu. 

Stolica Apostolska interweniowała, aby towarzyszyć temu procesowi, który następnie dotyczy wszystkich Ruchów starego i nowego pokolenia, które muszą teraz przestrzegać wytycznych zawartych w Dekrecie o sprawowaniu władzy w międzynarodowych stowarzyszeniach wiernych, prywatnych i publicznych, wydanym w czerwcu 2021 r. przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Zasadniczo dekret ten określa maksymalny czas trwania mandatów w centralnym organie zarządzającym na 5 lat, z możliwością odnowienia, ale nie przekraczający 10 lat, z wyjątkiem założycieli.

Budowanie dobra wspólnego

Wracając do listu Prosperi do wyznawców CL (jak powszechnie znane jest Stowarzyszenie), czytamy: "Papieżowi Franciszkowi powierzamy więc, jak dzieci, pragnienie, które z głębi naszych serc ożywia nas do ofiarowania, poprzez konkretność naszej egzystencji, naszego wkładu wiary i budowania wspólnego dobra dla dobra wszystkich naszych ludzkich braci i sióstr, nie przestając błagać, przede wszystkim siebie, o Tego, który jako jedyny może ugasić pragnienie ludzkiego serca: Jezusa z Nazaretu".

Wydarzenie na placu św.

Uroczystość na placu św. Piotra otworzy odmówienie modlitwy Laudes, odczytanie fragmentów Ewangelii i projekcja audiowizualnych interwencji księdza Giussaniego, które będą przeplatane pieśniami w wykonaniu chóru Komunia i Wyzwolenie.

Przyjazd papieża Franciszka zaplanowano na godz. 11.30; po pozdrowieniach przewodniczącego Bractwa CL wysłuchane zostaną świadectwa Rose Busingye (założycielki i przewodniczki organizacji charytatywnej "Meeting Point International" w Kampali w Ugandzie) oraz Hassiny Houari (byłej studentki centrum pomocy w nauce w Portofranco w Mediolanie).

Dzień wcześniej w Audytorium Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana zostanie zaprezentowana książka "Il cristianesimo come avvenimento. Saggi sul pensiero teologico di Luigi Giussani".Pierwszy z trzech zbiorów artykułów poświęconych myśli założyciela CL. Wśród prelegentów znajdą się: kardynał Marc Ouellet, prefekt Dykasterii ds. Biskupów; arcybiskup Giuseppe Baturi, arcybiskup Cagliari i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch; oraz Don Javier Prades, rektor Uniwersytetu San Dámaso w Madrycie.

"Jesteśmy świadomi naszej nicości, a jednocześnie przepełnia nas niezłomna nadzieja w Tym, który może wszystko, w podążaniu tą 'piękną drogą', co do której ksiądz Giussani nigdy nie przestał dawać nam pewności" - podsumowuje Prosperi w liście do adeptów, zwołując wszystkich na plac św. Piotra.

Czytania niedzielne

Dar modlitwy, która nie męczy. 29. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 29 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Andrea Mardegan-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Gdy Mojżesz wytrwał w modlitwie, Jozue pokonuje Amaleka. Jeśli jednak jego ręce opadną ze zmęczenia, Joshua przegrywa bitwę. Męczące jest długie trzymanie rąk w górze: jest to obraz znużenia modlitwą. Pomoc ludzi, którzy nas kochają, Aarona i Kory dla Mojżesza, podtrzymuje nas: nie przestajemy się modlić. 

Paweł pisze do Tymoteusza o innych aspektach niezłomności: w otrzymanej wierze i w nauce Pisma Świętego, którego skuteczność wychwala: służy ono nauczaniu, przekonywaniu, poprawianiu, wychowywaniu, dojrzewaniu człowieka Bożego i przygotowaniu go do wszelkiego dobrego dzieła. To nie jest mała rzecz! Tymoteusz jest również zachęcany, aby nalegać na głoszenie słowa, upominanie, strofowanie i napominanie. W każdym razie tym, co sprawi, że jego wystąpienie będzie skuteczne, nawet jeśli czas nie będzie odpowiedni, jest forma: "z całą wielkodusznością". Z wielkim sercem, z miłosierdziem jako podstawowym kryterium, przypomina Paweł. 

Przypowieść o wdowie, która nalega u sędziego, opowiada dopiero Łukasz, który wprowadza ją już z interpretacją: potrzeba modlitwy zawsze, nigdy się nie męcząc. Bohaterami opowieści są wdowa, sędzia i adwersarz. Wdowa w tamtych czasach reprezentowała szczyt ubóstwa i kruchości. Być może pierwsi chrześcijanie też tak się czuli wobec swoich przeciwników. Jezus nakreśla całkowitą różnicę między sędzią a Bogiem. Sędzia, który nie boi się Boga i nie ma szacunku dla nikogo, jest najgorszą rzeczą, jaka może się zdarzyć: posłuszeństwo Bożemu nakazowi miłości i służby bliźniemu nie dotyka go, podobnie jak poszanowanie godności człowieka. Przeprowadza się tylko dlatego, że natarczywość wdowy szkodzi jego komfortowi. Paradoksalnie Jezus proponuje takie samo zachowanie na modlitwie: być natarczywym, wołać do Boga dniem i nocą i zapewnia nas, że Bóg zaraz przyjdzie, aby wymierzyć nam sprawiedliwość. Ktoś może zaprotestować: jeśli Bóg tak bardzo różni się od sędziego, w swoim ojcostwie i miłosierdziu, to dlaczego tak bardzo trzeba do niego wołać nocą i dniem? I znowu: doświadczenie ludzi wierzących jest takie, że czasami Bóg zdaje się nie interweniować lub wolno reaguje. Można odpowiedzieć, że darem modlitwy jest w dużej mierze sama modlitwa, która wprowadza nas w komunię z Bogiem, sprawia, że w Niego wierzymy, ćwiczy nadzieję i ufne porzucenie, prowadzi nas do kochania i bycia kochanym przez Niego. Modlitwa pozwala nam pokonać Amaleka, który czyha na nas i kusi nas, by nie ufać Bogu i Jego miłości, by widzieć w Nim wroga. Pokonując Amaleka nawracamy się i mamy pewność, że Bóg natychmiast przychodzi nam z pomocą, dając nam wiarę, byśmy widzieli sprawy życiowe tak, jak On je widzi, i byśmy poddali się Jego woli: w ten sposób Bóg wszystko rozwiąże, ale na swój sposób i w swoim czasie. 

Homilia na podstawie czytań z niedzieli 29.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Ewangelizacja

"Świętość dzisiaj" w centrum watykańskiej konferencji

W pierwszym tygodniu października w Watykanie odbył się kongres poświęcony refleksji nad świętością.

José Carlos Martín de la Hoz-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kongres "Świętość dzisiaj" (3-6 października 2022 r.) organizowany przez. Dykasteria do spraw ŚwiętychSpotkanie rozpoczęło się słowami powitania ze strony Kardynała Prefekta, Marcello Semeraro, oraz wyraźnym pragnieniem, aby organizować je co roku i wreszcie, aby jak najszybciej opublikować jego przebieg. 

Frekwencja była wystarczająco duża, aby wypełnić aulę "Augustinianum" w Rzymie, ponieważ odpowiedź konsultorów, członków Dykasterii, postulatorów rzymskich, delegatów biskupich z wielu diecezji i postulatorów diecezjalnych z Włoch, Hiszpanii i innych krajów Europy i Ameryki, była ogromna, nie tylko podczas inauguracji, ale także podczas wszystkich sesji Kongresu.

W szczególności Lourdes Grosso, dyrektor Biura Spraw Kanonizacyjnych Konferencji Episkopatu Hiszpanii, jako dyrektor kursu magisterskiego, który właśnie odbył się w Madrycie, zorganizowanego wspólnie z Dykasterią i Wydziałem Prawa Kanonicznego Uniwersytetu San Dámaso w Madrycie, zachęciła zacne grono postulatorów kursu i profesorów kursu magisterskiego do wzięcia udziału w Kongresie, na którym Mons. Demetrio Fernández, biskup Kordoby, konsultor Dykasterii, który wraz z prefektem Dykasterii Rzymskiej podpisał dyplomy kursu mistrzowskiego w Madrycie.

Prelegenci i tematy

Kongres "La santità oggi" został zorganizowany przez Dykasterię do Spraw Świętych i Uniwersytet Laterański. Interesujące było widzieć kardynałów, arcybiskupów i biskupów konsultorów, jako rzeczywistych członków Dykasterii, obecnych na wszystkich sesjach Kongresu oraz widzieć Prefekta, Promotora Wiary i Sekretarza Dykasterii siedzącego na krześle podczas wszystkich wydarzeń.

Rozmieszczenie prelegentów było bardzo starannie wymierzone, tak aby była reprezentacja wszystkich ważniejszych zakonów i zgromadzeń zakonnych: dominikanów, franciszkanów, jezuitów, augustianów, karmelitów, księży, teologów, kanonistów, profesorów Gregorian, Angelicum i Lateranu. Także księża, teologowie, kanoniści, profesorowie z Gregorian, Angelicum i Lateranu. Zauważalna jest istotna waga wielkich zakonów w codziennym życiu dykasterii. Na sali była duża reprezentacja osób konsekrowanych oraz członków ruchów i nowych form kościelnych, ale o nich nie wspomniano. 

Treść wykładów i sesji wyrażała aktualny stan teologii duchowości. Rozdział V Lumen Gentium o powszechnym powołaniu do świętości i "Gaudete et exultate" papieża Franciszka były szeroko cytowane i wspominane, ale potem rozwój teologiczny skupił się na klasycznych tekstach Pisma Świętego, Tradycji oraz wielkich teologach i świętych, św. Augustynie, św. Tomaszu, św. Franciszku i św. Ignacym. 

Świętość dzisiaj

Bruno Forte, arcybiskup Chieti-Vasto z ważnym wystąpieniem na temat "Świętość, owoc Ducha Świętego" oraz najlepsze wystąpienie Kongresu Rosalby Manes, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego, która rozwinęła temat "Błogosławieństwa, droga do świętości". Konferencję na temat "powszechnego powołania do świętości" wygłosił o. Maruzio Faggioni z Akademii Alfonsjańskiej, który porównał drogę do świętości św. Teresy i św.

Niewątpliwie w najbliższych latach czeka nas jeszcze wiele pracy teologicznej, kanonicznej i historycznej, aktualizującej i pogłębiającej, gdyż np. w obecnym "Positio" wciąż pisze się o heroicznym sprawowaniu cnót chrześcijańskich, ale na tym Kongresie nie zajmowano się dogłębnie cnotami. Jest jeszcze wiele miejsca na pilny rozwój teologiczny duchowości świeckiej i laickiej.

Powitanie papieża

Ojciec Święty był uprzejmy przyjąć Kongres i osobiście pozdrowił 400 osób na Kongresie. Kardynał prefekt Semararo podziękował Ojcu Świętemu za Adhortację "Gaudete et exultate" i mówił o dużej różnorodności charyzmatów i ludzkich sylwetek badanych świętych. 

Ojciec Święty podkreślił w swoim wystąpieniu dwie idee: jedną dla Kongresu, czyli potrzebę promowania stabilnej prywatnej pobożności i reputacji świętości oraz unikania popadania w efemeryczną "cyfrową" sławę. Jednocześnie, zwracając się do Kościoła powszechnego, mówił o radosnej świętości i cytował "znany tekst": "Smutny święty to smutny święty" oraz mówił o znaczeniu dobrego humoru i chrześcijańskiego optymizmu, podając jako przykłady radosnych świętych bł. Jana Pawła I, Carlo Accutisa, św. Tomasza More'a i św. Franciszka.

Dni były słoneczne i z radością zobaczyliśmy znów Rzym pełen turystów i życie w całym mieście, bo w zasadzie nigdzie nie było wzmianki o COVID, ani o maskach.

Teologia XX wieku

Teologia Soboru Watykańskiego II

Na Soborze Watykańskim II podjęto i. zrobił wiele teologii. To były trzy lata praca licznych ekspertów i biskupów, aby myślenie o wierze ("fides quaerens intellectum") z celem zaproponowanym przez Jana XXIII: aby lepiej wyjaśnić przesłanie Kościoła dla całego świata.derno.

Juan Luis Lorda-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Mówienie o "teologii Soboru" jest jak najbardziej uprawnione. Na stronie Rada Miała ona orientację duszpasterską, ale zbierała owoce tak wielu dobrych teologii i konsolidowała wiele wypowiedzi i perspektyw. Nie mogąc wymienić ich wszystkich, warto podjąć próbę syntezy. Skupimy się tylko na czterech Konstytucjach i Dekrecie o wolności religijnej.

Dei Verbum i forma objawienia chrześcijańskiego

Sobór zaczął od zajęcia się objawieniem, ale pierwszy zarys (1962) nie spodobał się jako zbyt scholastyczny. Doprowadziło to do zmiany wszystkich przygotowanych konspektów. Rahner i Ratzinger zaproponowali jeden dla tego dokumentu, ale nie udało się. Po długim opracowaniu udało się osiągnąć krótki tekst o Objawieniu i Piśmie Świętym, który podejmuje odnowę Teologii fundamentalnej (1965) (i inspiracje Newmana). Pierwsze rozdziały dotyczą objawienia, Boga, odpowiedzi człowieka (wiary) i przekazu lub tradycji (I i II); pozostałe dotyczą Pisma Świętego.

W przeciwieństwie do starego scholastycznego zwyczaju koncentrowania objawienia na zbiorze prawd objawionych (dogmatów), "Dei verbum" skupiło się na historycznym fenomenie objawienia (nr 1 i 6). Bóg objawia się przez sprawowanie zbawienia w historii, etapami, aż do jego pełni w Chrystusie. "Czynami i słowami", a nie tylko słowami. W takich wydarzeniach jak Stworzenie i Wyjście, Przymierze, a jeszcze bardziej Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana, znajduje się głębokie objawienie. To są wielkie tajemnice historii zbawienia. Ponadto "nie należy już oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym objawieniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa" (n. 4).

Przedstawia wiarę jako osobistą odpowiedź (w Kościele) na to objawienie (tak zaczyna się potem Katechizm), a także wyjaśnia pojęcie (żywej) tradycji i jej relacji do Magisterium i Pisma Świętego (rozdz. II). Samo Pismo Święte jest owocem pierwszej tradycji. "Święta Tradycja i Pismo Święte stanowią jeden święty depozyt" (10), przezwyciężając tym samym niefortunny schemat "dwóch źródeł".

Opisuje osobliwą relację między działaniem Boga a ludzką wolnością (i kulturą) w pisaniu tekstów (natchnienie). Dostrzega wygodę rozróżniania gatunków literackich w celu ich interpretacji (narracja symboliczna to nie to samo, co historyczny opis wydarzenia). I proponuje w trzech wierszach cały traktat o wierzącej egzegezie: "Pismo Święte należy czytać i interpretować w tym samym duchu, z jakim zostało napisane, aby wydobyć dokładne znaczenie świętych tekstów; nie mniej pilnie musimy zwracać uwagę na treść i jedność całego Pisma Świętego, biorąc pod uwagę żywą Tradycję całego Kościoła i analogię wiary" (12).

Po wyjaśnieniu głębokiego związku między Starym i Nowym Testamentem daje silny impuls duszpasterski, aby bardziej poznać i wykorzystać Pismo Święte (rozdz. VI), dzięki dobrym przekładom i przez pouczenie wiernych. Zwraca uwagę, że "studium Pisma Świętego musi być jakby duszą teologii świętej" (24). A także o przepowiadaniu i katechezie (24). Bowiem "nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa" (25).

Sacrosanctum Concilium i serce życia Kościoła

Kiedy wycofano zarys dotyczący objawienia, Sobór rozpoczął pracę nad tym pięknym dokumentem, w którym zebrano to, co najlepsze w ruchu liturgicznym, począwszy od odnowy z Solesmes (Dom Geranguer), poprzez "Sens liturgii" Guardiniego, aż po teologię misteriów Odo Casela.

Przedstawia on liturgię jako celebrację misterium Chrystusa, w którym urzeczywistnia się nasze zbawienie i wzrasta Kościół. Pierwszy rozdział, najdłuższy, dotyczy zasad "reformy" (jak ją nazywa). Drugi dotyczy "świętej Tajemnicy Eucharystii" (II), a następnie innych sakramentów i sakramentaliów (III), Boskiego Oficjum (IV), roku liturgicznego (V), muzyki sakralnej (Vl) oraz sztuki i przedmiotów kultu (VII). Zamyka ją dodatek dotyczący możliwości dostosowania kalendarza i daty Wielkanocy.

W liturgii zawsze celebruje się paschalne misterium Chrystusa (6), począwszy od chrztu, w którym wierni, umierając dla grzechu i powstając w Chrystusie, zostają włączeni w Jego Ciało przez życie wieczne dane przez Ducha Świętego. Jest to kult skierowany do Ojca, w Chrystusie, ożywiony Duchem Świętym, i zawsze eklezjalny, ponieważ jest to całe ciało Kościoła zjednoczone ze swoją Głową (wymiar eklezjalny). I celebruje jedno misterium paschalne Chrystusa, zarówno na ziemi, jak i w niebie, i na wieki (wymiar eschatologiczny).

Sobór chciał, aby wierni lepiej uczestniczyli w misterium liturgicznym poprzez zwiększenie ich formacji. Ponadto podał mnóstwo wskazań do udoskonalenia kultu chrześcijańskiego we wszystkich jego aspektach.

Niestety, realizacja tych mądrych wskazań całkowicie przerosła organy odpowiedzialne ("Consilium" i konferencje episkopatów). Zanim biskupi otrzymali instrukcje, i na długo przed przerobieniem ksiąg liturgicznych, wielu entuzjastów zmieniło liturgię arbitralnymi banalizacjami. Skargi wielu teologów (De Lubac, Daniélou, Bouyer, Ratzinger...) i intelektualistów katolickich (Maritain, Von Hildebrand, Gilson...) nie wystarczyły. Zaburzenie to sprowokowało w
niektórzy niezadowoleni wierni wywołali antysoborową reakcję, która trwa do dziś, dodając skrzydeł także schizmie Lefebvre'a. Warto ponownie przeczytać ten dokument, aby przekonać się, jak wiele jest jeszcze do nauczenia.

Lumen Gentium, zwieńczenie Soboru

Ta Konstytucja "dogmatyczna" (jedyna tak nazwana) stanowi teologiczny rdzeń Soboru, ponieważ w ślad za Soborem Watykańskim I i "Mystici corporis" wszechstronnie rozwija naukę o Kościele i oświetla inne dokumenty soborowe o biskupach, duchownych, zakonnikach, ekumenizmie, stosunkach z innymi religiami i ewangelizacji. Jego teologiczne bogactwo i artykulacja zawdzięczają wiele Johanowi Adamowi Moellerowi, Guardiniemu, De Lubac i Congarowi, a także mądrej redakcji Gerarda Philipsa, który później opatrzył go wspaniałym komentarzem.

Już pierwszy numer ustawia wszystko na bardzo wysokim poziomie: "Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, to znaczy znakiem i narzędziem intymnego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego". To powszechne zwołanie wyraża to, czym jest Kościół, a zarazem urzeczywistnia go wśród ludzi, jednocząc ich z Ojcem w Chrystusie przez Ducha Świętego. Jest zatem "jak sakrament".

Należy podkreślić względną nowość patrystycznego słowa "tajemnica", ponieważ Kościół sam w sobie jest tajemnicą obecności, objawienia i działania zbawczego Boga, a więc tajemnicą wiary. Tajemnica zjednoczona z tajemnicą Trójcy Świętej (Kościół Trójcy Świętej), ponieważ Kościół to lud stworzony i powołany przez Boga Ojca, zgromadzony dla kultu w Ciele Chrystusa, który jest jego głową (i który sprawuje kult), i zbudowany w Chrystusie jako świątynia z żywych kamieni przez działanie Ducha Świętego. Jest więc ściśle związany z Misterium liturgii ("Ecclesia de Eucharistia"). Jest on również Kościołem Trójcy Świętej, ponieważ jego komunia osób (komunia świętych, komunia w rzeczach świętych) odzwierciedla i rozszerza się w świecie, jako zaczyn i przedsmak Królestwa, trynitarnej komunii osób, która jest ostatecznym przeznaczeniem ludzkości (wymiar eschatologiczny).

Rozumienie Kościoła jako zbawczego misterium komunii z Bogiem i między ludźmi pozwala nam przezwyciężyć zewnętrzną, socjologiczną lub hierarchiczną wizję Kościoła; właściwie podejść do relacji między prymatem a kolegium biskupów. A także podkreślanie godności Ludu Bożego i powszechnego powołania do świętości oraz pełnego uczestnictwa w kulcie liturgicznym i misji Kościoła.

Wszystkie istoty ludzkie są powołane do zjednoczenia z Chrystusem w Jego Kościele. Dokonuje się to w historii za sprawą Ducha Świętego w różnych stopniach i formach, od wyraźnej komunii tych, którzy w pełni w niej uczestniczą, do wewnętrznej komunii tych, którzy w swoim sumieniu są wierni Bogu ("Lumen Gentium", nn. 13-16).

Dlatego ta tajemnica jedności jest kluczem do ekumenizmu, nowego zobowiązania Soboru z woli Pana ("aby wszyscy stanowili jedno"), ze zmianą perspektywy w wielkim dokumencie ("Unitatis redintegrario"). Czym innym jest kontemplacja historycznej genezy podziałów z ich traumami, niż ich obecny stan, w którym chrześcijanie dobrej wiary (prawosławni, protestanci i inni) rzeczywiście uczestniczą w dobrach Kościoła. Stamtąd należy dążyć do pełnej komunii, poprzez modlitwę, współpracę, dialog i wzajemne poznanie, a przede wszystkim poprzez działanie Ducha Świętego. Pełna komunia in sacris nie jest punktem wyjścia, ale punktem dojścia.

Gaudium et Spes i co Kościół może zaoferować światu

Aby zrozumieć teologiczny zakres Gaudium et Spes, należy przypomnieć jego historię.

Kiedy pierwsze zarysy zostały wycofane, jak widzieliśmy powyżej, postanowiono poprowadzić Sobór dwoma pytaniami: co Kościół mówi o sobie, co dało początek "Lumen gentium", oraz co Kościół może wnieść do "budowy świata", co dałoby początek "Gaudium et spes". Już wtedy zastanawiano się nad głównymi zagadnieniami: rodziną, wychowaniem, życiem społecznym i gospodarczym oraz pokojem, które tworzą rozdziały drugiej części.

Choć wydaje się, że łatwo jest po chrześcijańsku mówić o tych sprawach, to jednak nie tak łatwo jest ustalić uniwersalną doktrynę teologiczną, bo zbyt wiele jest pytań doczesnych, specjalistycznych i... opiniotwórczych. Dlatego nadano jej tytuł konstytucji "duszpasterskiej" i zauważono, że druga część, pełna ciekawych propozycji, była bardziej opiniotwórcza niż pierwsza, bardziej doktrynalna.

Ta pierwsza część powstała spontanicznie, z potrzeby nadania doktrynalnych podstaw temu, co Kościół może wnieść do świata. I okazało się, że jest to szczęśliwe kompendium antropologii chrześcijańskiej, z trzema intensywnymi rozdziałami dotyczącymi osoby ludzkiej i jej godności, społecznego wymiaru człowieka oraz sensu jego działania w świecie. I czwarty rozdział podsumowujący (podobno w dużej mierze zredagowany przez samego Karola Wojtyłę z Daniélou). Paweł VI podczas swojej podróży do ONZ przypomniałby, że Kościół jest "ekspertem od człowieczeństwa".

Jan Paweł II stale podkreślał, że Chrystus zna człowieka i jest jego prawdziwym obrazem (n. 22) oraz że "istnieje pewne podobieństwo między zjednoczeniem osób Boskich a zjednoczeniem dzieci Bożych w prawdzie i miłości" (24), co ma miejsce w rodzinach, we wspólnotach chrześcijańskich i czego należy szukać w całym społeczeństwie. Zdanie to kończy się tym świetlanym określeniem ludzkiego powołania: "To podobieństwo pokazuje, że człowiek, jedyne stworzenie na ziemi, które Bóg umiłował ze względu na siebie, nie może znaleźć swego spełnienia inaczej, jak tylko w szczerym darze z siebie dla innych" (24).

Ponadto w ostatnim rozdziale pierwszej części Konstytucji duszpasterskiej przypomniano, że: "świeccy są właściwie, choć nie wyłącznie, odpowiedzialni za zadania i dynamikę świecką [...] powinni starać się o zdobycie prawdziwej kompetencji we wszystkich dziedzinach" oraz "do dobrze uformowanego sumienia świeckich należy troska o to, by prawo Boże zostało wyryte na ziemskim mieście" (43). Tutaj również wiele pozostaje do zrobienia...

Dignitatis humanae i zmiana podejścia do liberalizmu

Choć jest to dokument o niewielkim znaczeniu, dekret ten ma strategiczne znaczenie w relacjach Kościoła ze współczesnym światem.

Wielu biskupów zwróciło się do Soboru o ogłoszenie prawa do wolności religijnej, ponieważ podlegali dyktaturze komunistycznej, jak w przypadku Karola Wojtyły. Liberalno-demokratyczne reżimy uznały to prawo za istotną część swojego rodowodu. Obywatele mogą swobodnie poszukiwać prawdy religijnej i wyrażać ją w kulcie, także publicznym, z poszanowaniem porządku publicznego. Z doświadczenia historycznego wynika, że liberalne głoszenie wolności wyznania było bardzo korzystne dla Kościoła katolickiego tam, gdzie był prześladowany lub gdzie istniała oficjalna religia, jak w Anglii i w krajach oficjalnie protestanckich (Szwecja, Dania...), a byłoby wielkim wyzwoleniem w krajach komunistycznych, a także muzułmańskich.

Nie była to jednak tradycja starych narodów chrześcijańskich (ani katolickich, ani protestanckich), ponieważ - jak twierdzono - "prawda nie ma takich samych praw jak błąd". Dlatego w XIX wieku władze kościelne wszystkich szczebli, tak jak sprzeciwiały się rozpowszechnianiu publikacji antyreligijnych i antymoralnych, tak samo zdecydowanie przeciwstawiały się liberalnym próbom ustanowienia "wolności wyznania" w krajach katolickich. Był to konflikt między perspektywami: narodu rozumianego jako wspólnota religijna i sumienia jednostki.

Prawdą jest, że w reżimie nadzorowanym, takim jak w rodzinie z dziećmi, rodzice mogą, a nawet muszą zapobiegać, w pewnych granicach, rozpowszechnianiu błędnych opinii w swoim domu. Ale to jest nie na miejscu, gdy dzieci są wyemancypowane, bo wtedy zwycięża podstawowe prawo każdego człowieka do samodzielnego poszukiwania prawdy. I tak właśnie dzieje się w nowoczesnych społeczeństwach, gdzie wyemancypowani ludzie w pełni dysponują swoimi prawami. Następuje przejście od ochrony wspólnego dobra homogenicznie religijnego społeczeństwa do uznania podstawowego prawa każdej osoby do poszukiwania prawdy.

Zmiana ta została jednak uznana przez monsignora Lefebvre za heretycką i doprowadziła do jego schizmy. Argumentował, że sobór w tej kwestii przeczy tradycyjnej doktrynie Kościoła i dlatego jest nieważny.

Miłość do Kościoła

Dziś musimy na nowo zaktualizować pragnienie, by czuć się z Kościołem, kochać go całym sercem, przekraczając jego granice, odkrywając jego prawdziwą wielkość.

11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od lat w wielu mediach panuje trójpodział wiadomości, gdy chodzi o wiadomości mające związek z religią, a dokładniej z Kościołem katolickim.

Z jednej strony widać, jak wiadomości, które mają do czynienia z tematem religijnym, przemilczają wymiar transcendentny, właśnie ten bardziej specyficzny dla niego, a podają wiadomości z danymi bardziej "przyziemnymi". Droga św. Jakuba zostaje zredukowana do turystyki, katedry i świątynie do sztuki, Światowe Dni Młodzieży do dochodu ekonomicznego dla kraju goszczącego.

Druga linia komunikacji ma tendencję do przedstawiania i podkreślania negatywnej strony, wyciszając pozytywne rzeczy, które robią chrześcijanie. Bombardowanie wiadomościami o pederastii wśród księży i zakonników jest właśnie po tej linii. W ten sposób generowane jest odrzucenie instytucji jako całości.

Trzecim kluczem jest przedstawienie kościoła podzielonego między ludem a pasterzami, tak że w obrębie ludu Bożego otwiera się rozłam. Rozdzielenie, afektywne oddalenie jednego od drugiego to również przekaz, który stopniowo się przyjmuje.

Niewątpliwie ta linia informacyjna stopniowo generuje mentalność ignorancji, a nawet odrzucenia, co dodaje wyzwań, przed którymi stoi Kościół w ewangelizacji. Jak można sprostać temu wyzwaniu?

Oczywiście trzeba się dobrze komunikować, powiedzielibyśmy, że w odwrotnej kolejności. Przekazać wiadomości religijne z głębokim spojrzeniem, opowiedzieć także historie miłości i hojności, które pojawiają się w życiu chrześcijan, pokazać naszych duszpasterzy i ich dzieło służby, które z bliska realizują ze swoich stanowisk.

Ale przede wszystkim myślę, że ważne jest, abyśmy pielęgnowali prawdziwą wizję (i życie) tego, czym jest Kościół. Dopóki my, chrześcijanie, nie będziemy żyć głęboką wizją Kościoła, dopóty będziemy przeciągać ograniczenia, jakie ma każda ludzka instytucja.

Bo Kościół to coś znacznie więcej niż grupa, kolektyw, stowarzyszenie. Nasze wzmocnienie "postrzegania" Kościoła nie może polegać na znalezieniu naszych mocnych stron, wytworzeniu nurtu dumy z przynależności czy wzmocnieniu członkostwa, jak mógłby to zrobić każdy kolektyw. Nie, to nie idzie w tę stronę.

Musimy zrozumieć, że Kościół jest naszą matką. Życie z tego duchowego wymiaru będzie tym, co naprawdę sprawi, że będziemy mieli prawdziwe poczucie przynależności, które pokona każdy kryzys czy wyzwanie. Kościół daje nam Chrystusa, prawdziwego, żywego, nieretuszowanego przez nasze wyobrażenia czy gusta, przez historyczne mody. Kościół zaręcza nas do życia Bożego i karmi nas, abyśmy wzrastali w tym życiu, które jest nam dane. Ona jest naprawdę naszą matką. Kocham Kościół tą miłością, która płynie z serca i z serca, to jest moja miłość do mojej Matki. Ciepła miłość, która łączy i przylega tą pępowiną, która przewyższa zdecydowanie każdą kampanię marketingową czy kampanię wzmacniania wizerunku publicznego.

To właśnie to doświadczenie Kościoła musimy przekazywać, zwłaszcza nowym pokoleniom. I mam wrażenie, że nam się to nie udaje, może z powodu powierzchowności, może dlatego, że jesteśmy w różnych rejestrach kulturowych. Ale ryzyko jedynie socjologicznej wizji naszej przynależności do Kościoła, bez głębokiego zrozumienia, jest czymś, co musimy wziąć pod uwagę i w razie potrzeby przeorientować.

Św. Ignacy z Loyoli zawarł w swoich Ćwiczeniach duchowych "zasady współodczuwania z Kościołem" w tym konwulsyjnym stuleciu rozłamu spowodowanego reformacją protestancką. Być może trzeba dziś zaktualizować pragnienie, by czuć się z Kościołem, kochać go całym sercem, przekraczając jego granice, odkrywając jego prawdziwą wielkość, która leży przede wszystkim w jego macierzyństwie. Dlatego nasza relacja z Kościołem jest przede wszystkim relacją miłości.

Miłość do Kościoła i miłość do Chrystusa. Co nie jest czymś innym.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Watykan

Przeżywanie zapału epoki soborowej, sześćdziesiąt lat po tym wydarzeniu

Jest to nowa rocznica rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, którego ewangelizacyjny impuls jest inspiracją dla procesu synodalnego, w którym znajduje się Kościół powszechny.

Giovanni Tridente-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

11 października, w liturgiczne wspomnienie św. Jana XXIII, papież Franciszek odprawi Mszę św. z okazji 60. rocznicy rozpoczęcia Rada Ekumeniczna Vaticanum II. Będzie to niewątpliwie okazja do ożywienia impulsu odnowy w Kościele, który pojawił się zaledwie kilkadziesiąt lat temu dzięki woli dalekowzrocznego Papieża, który nie bał się podjąć powszechnej mobilizacji, która wówczas mogła się wydawać tylko rewolucyjny: Jan XXIII.

Jest to poniekąd ten sam reformatorski dynamizm, który od czasu wyboru papieża Franciszka wywarł wpływ na Kościół, wierny w każdym razie prośbom, które napłynęły ze zgromadzeń ogólnych kardynałów przed głosowaniem w Kaplicy Sykstyńskiej. 

Od chwili pojawienia się w loggii Placu św. Piotra misja Papieża "przybywającego niemal z końca świata" wykorzystała wiele małych elementów, w których umieściła protagonizm każdego ochrzczonego, radość ewangelizacji, troskę o najmniejszych, dialog międzyreligijny, potępienie wielu sprzeczności naszych czasów i zwołanie całej wspólnoty kościelnej w stanie "...".synodalny"trwałe.

Zaszczepione na korzeniach przeszłości

Franciszek zawsze dawał do zrozumienia, że nie jest ważne "occupy spaces". ale "zainicjować procesy".Jest to coś w rodzaju dynamiki, która przez trzy lata charakteryzowała prace Soboru Watykańskiego II. Nie wszystkie zapoczątkowane tam procesy zostały zakończone, rzeczywiście po 60 latach jest zapewne wiele spraw, które nawet dziś mogą się wydawać awangarda jeśli interpretuje się je we właściwym świetle i z właściwym rozeznaniem.

Obchody 60. rocznicy rozpoczęcia drogi soborowej mają zapewne pozwolić Papieżowi na przeżycie żarliwości tamtych czasów i na przeżycie powagi otwarcia soboru, co było niewątpliwie, zgodnie z wcześniejszą historią, znakiem wciąż obecnej żywotności.

Żadna inicjatywa soborowa w Kościele nigdy nie starała się wymazać przeszłości; przeciwnie, zawsze była zaszczepiona na tych solidnych korzeniach, które pozwoliły Chrystusowi pozostać obecnym w ciągu wieków.

Sam Jan XXIII potwierdził to 11 października 1962 roku: ".Po prawie dwudziestu wiekach nie zmieniły się sytuacje i najpoważniejsze problemy ludzkości, ponieważ Chrystus zawsze zajmuje centralne miejsce w historii i w życiu. Ludzie albo przylegają do niego i do jego Kościoła, i w ten sposób cieszą się światłem, dobrem, sprawiedliwym porządkiem i dobrem pokoju; albo żyją bez niego lub walczą z nim i świadomie pozostają poza Kościołem, i w ten sposób powstaje wśród nich zamieszanie, wzajemne stosunki stają się trudne, zagraża niebezpieczeństwo krwawych wojen, i tak dalej, i tak dalej.".

Ileż w tych słowach dalekowzroczności, ileż prawdy i ileż korespondencji z samą zawieruchą, w której dziś żyjemy, w tym z krwawymi wojnami. Na pewno chciałbyś wrócić umysłem i sercem do tego jedność celu która sześćdziesiąt lat później wciąż żyje i ma się dobrze. Jest jeszcze jeden aspekt, który odbija się dziś echem przy ponownej lekturze przemówienia inauguracyjnego Rady, a mianowicie liczne "....sceptycy"że "w obecnych warunkach społeczeństwa ludzkiego"po prostu przyjdź".ruina i problemyzachowując się "...".jak gdyby nie mieli nic do nauczenia się z historii".

W wiecznym stanie misji

Raczej, jak prosił już papież Roncalli, musimy na nowo odkryć ".tajemnicze plany Bożej Opatrzności"To znaczy rozeznać, co Duch Święty chce nam przekazać - jak powiedziałby papież Franciszek - dla naszego dobra i dobra Kościoła. 

Trochę na wzór tego, co od dawna próbuje się zrobić za pomocą instrumentu Synodu Biskupów, który jest między innymi konkretnym owocem Soboru Watykańskiego II, a który obecny papież uważa za fundamentalny i niezbędny dla projekt Kościoła i wspólnoty wiary, która jest w stanie wiecznej misji i która wie, jak owocnie szerzyć światło i piękno Ewangelii, ukazując i świadcząc o żywej obecności Pana Jezusa Chrystusa. A potem przyjdzie Jubileusz Nadziei?

Dwóch nowych świętych dla Kościoła dzisiaj

Dwie postacie urodzone w XIX wieku, obie zajmowały się m.in. peryferie egzystencjalne którym, prawdę powiedziawszy, nigdy nie brakowało życia ludzkości, zostaną kanonizowani przez papieża Franciszka na placu św. Piotra 9 października, zgodnie z zapowiedzią z ostatniego konsystorza w sierpniu. Są to dwaj Włosi, Giovanni Battista Scalabrini i Artemide Zatti. 

Pierwszy z nich był biskupem Piacenzy i założycielem Zgromadzeń Misjonarzy i Misjonarek św. Karola (Scalabrinians), z misją służby migrantom. To sam papież Franciszek w maju ubiegłego roku zezwolił na dyspensę od drugiego cudu w celu jego kanonizacji.

Jego praca duszpasterska została przez wielu oceniona jako "proroctwo Kościoła bliskiego ludziom i ich konkretnym problemom". Jego posługa biskupia, przeżywana w bezpośrednim kontakcie z ludźmi, pozostawiła niezatarte ślady na wiernych. Zainicjował m.in. reformę życia diecezjalnego, stał się bliski swojemu prezbiteratowi, wykazując stałą troskę o nauczanie doktryny chrześcijańskiej i o dzieła miłosierdzia wobec najbardziej potrzebujących.

Impuls do opieki nad emigrantami pojawił się, gdy na początku wieku uświadomił sobie, że prawie 9 milionów Włochów wyjechało z kraju do Brazylii, Argentyny, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Jego troska o tych wiernych była jednak nie tylko materialna, ale i duszpasterska: uważał bowiem, że wyrwani ze swojego kontekstu kulturowego, wielu migrantów utraciło wiarę. W ten sposób zrodziła się idea Zgromadzenia Misyjnego, które dziś ma trzy instytuty: zakonny, sióstr zakonnych i świecki.

Współczucie i miłosierdzie

Drugim, który został świętym, był Artemide Zatti, salezjański wikariusz, który pracował głównie dla chorych w Argentynie, emigrując wraz z rodzicami z Emilii-Romanii. Chciał zostać księdzem, został pielęgniarzem i związał się z cierpieniami swoich pacjentów, zachorował nawet na gruźlicę, by później wyzdrowieć dzięki wstawiennictwu Maryi Wspomożycielki.

"Żywy znak Bożego współczucia i miłosierdzia dla chorych"Pierluigi Cameroni, postulator generalny salezjanów, opisywał go przy wielu okazjach. Również jego powołanie jako wikariusza salezjańskiego charakteryzowało go całkowicie: był nadal leżeć we wszystkich intencjach, chociaż złożył śluby miłości, czystości i posłuszeństwa jako zakonnik, dzieląc także życie wspólnotowe.

"Jego wielkość nie polegała na przyjęciu, ale na wyborze planu, jaki Bóg miał dla niego". -postulator wyjaśniał dalej, i radykalizm ewangeliczny, z jakim wyruszył w drogę za Chrystusem, w duchu księdza Bosko, to znaczy, że nigdy nie brakowało mu radości i uśmiechu, jakie płyną ze spotkania z Panem".".

W konsystorzu zapowiadającym kanonizację papież Franciszek określił ich jako "...najważniejsze osoby na świecie".przykłady życia i świętości chrześcijańskiej"aby zaproponować je całemu Kościołowi".zwłaszcza w obliczu sytuacji naszych czasów". Nie przypadkiem prefekt dykasterii ds. spraw świętych podkreślił, jak jego świadectwo "...jest świadectwem świętych".zwraca uwagę wierzących w Chrystusa na kwestię migrantów", które - jak mówił przy różnych okazjach Papież - "jeśli zostaną zintegrowane, mogą pomóc oddychać powietrzem różnorodności, która regeneruje jedność"..

Ewangelizacja

Polscy biskupi potwierdzają wartość "Veritatis splendor".

Konferencja Episkopatu Polski opublikowała krótki list podkreślający magisterium Jana Pawła II na temat moralności katolickiej.

Javier García Herrería-10 października 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

W niedzielę poprzedzającą 22 października, czyli uroczystość św. Jana Pawła II, w Polsce obchodzony jest "Dzień Papieski" na pamiątkę jego dziedzictwa. Przy tej okazji polscy biskupi chcieli przypomnieć przesłania encykliki "...".Veritatis splendor", w którym przedstawiono przesłanki do. moralność chrześcijańska. Polski episkopat uważa, że mimo prób zniekształcenia tekstu, pozostaje on trafną propozycją promowania autentycznego dążenia do szczęścia.

Tekst biskupów jest krótki i posługuje się prostym językiem, poprzez który odnoszą tezy encykliki do problemu dezinformacji i mnożenia nowych praw (np. aborcji), które nie dają prawdziwego szczęścia. Autentyczny blask prawdy "można osiągnąć jedynie przez ukazanie prawdziwego oblicza wiary chrześcijańskiej". Dlatego encyklika pozostaje tak ważna dla Kościoła i świata, bo Chrystus ma moc wyzwolenia człowieka. 

W liście biskupi zachęcają do wspierania Fundacji Nowego Tysiąclecia Konferencji Episkopatu Polski, która powstała w 2000 r., by pomagać młodym ludziom, którzy chcą studiować, ale nie mają środków finansowych. Zbiórka w przyszłą niedzielę, 16 października, będzie przeznaczona na ten cel. "Dzięki składanym ofiarom mamy możliwość podtrzymywania, a często przywracania w sercach młodych ludzi nadziei na lepszą przyszłość i realizację aspiracji edukacyjnych dla dobra Kościoła i kraju" - czytamy w liście.

jan paweł II
Święty Jan Paweł II

Publikujemy pełny tekst listu w nieoficjalnym tłumaczeniu.

Błysk prawdy

List pasterski Episkopatu Polski zapowiadający ogólnopolskie obchody XXII Dnia Papieskiego

Umiłowane siostry i bracia w Chrystusie!

Dziesięciu trędowatych, którzy spotkali Jezusa na granicy Samarii i Galilei, doświadczyło cudu uzdrowienia tylko dzięki posłuszeństwu słowom Jezusa (por. Łk 17,14). Podobnie było z Syryjczykiem Naamanem, który na polecenie proroka Elizeusza zanurzył się siedem razy w rzece Jordan (por. 2 Krl 5,14). W ten sposób Pan Bóg w swoim Słowie ukazuje istotę aktu wiary, który wyraża się nie tylko w intelektualnym poznaniu prawdy objawionej, ale przede wszystkim w codziennym wyborze w jej świetle. "Wiara jest decyzją, która prowadzi do (...) ufności i zawierzenia Chrystusowi i uzdalnia nas do życia tak jak On" (VS, 88). .

Już za tydzień, w niedzielę 16 października, w 22. Dniu Papieskim, pod hasłem "Blask prawdy", chcemy na nowo podjąć przesłanie, które przekazał nam św. Paweł. Jan Paweł II zawarł w "Veritatis splendor". Celem encykliki, której tytuł w języku polskim brzmi "Blask prawdy", jest przypomnienie podstaw moralności chrześcijańskiej. Mimo prób jej zniekształcenia czy podważenia, nadal jest to dobra propozycja, która może wnieść radość w życie człowieka.

I. Kryzys pojęcia prawdy

Dziś coraz częściej kwestionuje się istnienie prawa naturalnego, zapisanego w ludzkiej duszy. Podważa się także powszechność i niezmienność jego nakazów. "Dramatyczność obecnej sytuacji - mówi św. Jan Paweł II - w której zdają się zanikać podstawowe wartości moralne, zależy w dużej mierze od utraty poczucia grzechu" (Katecheza z 25 sierpnia 1999 r., Rzym). Rzeczywiście, człowiek jest kuszony, by zająć miejsce Boga i samemu określić, co jest dobre, a co złe (por. Rdz 3, 4). W rezultacie prawda staje się zależna od woli większości, grup interesów, okoliczności, kontekstów kulturowych i modnych oraz indywidualnych ocen poszczególnych osób. Wtedy każde zachowanie jest uznawane za normę zachowania, a wszystkie opinie są wobec siebie równorzędne.

W miarę jak coraz trudniej odróżnić prawdę od fałszu, zacierają się też granice między faktem a opinią, reklamą a celowym kłamstwem. Algorytmy towarzyszą nam nieustannie, gdy korzystamy z internetu. Dobierają treści, które wyszukujemy i oglądamy, tak aby jak najdokładniej odpowiadały naszym zainteresowaniom i oczekiwaniom. To jednak utrudnia konfrontację alternatywnych opinii, a w konsekwencji dotarcie do obiektywnej prawdy. Użytkownicy mediów społecznościowych często nie kierują się chęcią autentycznego zaprezentowania siebie, ale dostosowują przygotowane materiały do oczekiwań odbiorców. W pogoni za popularnością pokonują granice moralności, dobrego smaku i prywatności. W przestrzeni medialnej coraz częściej spotykamy się z tzw. faktami alternatywnymi ("fake news"). Konsekwencją tego jest spadek zaufania do wszystkich publikowanych treści. W epoce postprawdy mamy nie tylko prawdę i kłamstwo, ale także trzecią kategorię wypowiedzi wieloznacznych, czyli "nieprawdę, przesadę, koloryzowanie rzeczywistości".

W świecie, w którym zanika umiejętność odróżniania prawdy od kłamstwa, kultura zamyka się również na sens i wartość człowieczeństwa. Wypaczone zostają takie pojęcia jak miłość, wolność, wspólnota oraz sama definicja osoby ludzkiej i jej praw. Żyjemy w czasach, "w których ludzie stają się przedmiotami, których należy używać, tak jak używa się rzeczy" (GS, 13). Tragicznym potwierdzeniem tego procesu jest aborcja, która jest przedstawiana jako "prawo wyboru" małżonków, zwłaszcza kobiet. Dzieci traktowane są jako przeszkoda w rozwoju rodziców, a rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność jej członków. Procesy te uderzają w filary cywilizacji i podważają dziedzictwo kultury chrześcijańskiej.

II. Nierozerwalny związek między prawdą, dobrem i wolnością

Odnowa życia moralnego może się dokonać jedynie poprzez ukazanie prawdziwego oblicza wiary chrześcijańskiej, "która nie jest zbiorem tez wymagających przyjęcia i aprobaty rozumu. Jest to jednak poznanie Chrystusa" (VS, 88). "Dlatego encyklika o 'blasku prawdy' ("Veritas splendor") jest tak ważna dla Kościoła i świata. Tylko blask prawdy, którą jest Jezus, może oświecić umysł, aby człowiek mógł odkryć sens swojego życia i powołania oraz odróżnić dobro od zła.

Naśladowanie Chrystusa jest podstawą moralności chrześcijańskiej. Jego słowa, czyny i przykazania tworzą moralną regułę życia chrześcijańskiego. Człowiek nie może jednak sam iść za Chrystusem. Jest to możliwe dzięki otwartości na dar Ducha Świętego. Owocem jego działania jest "nowe serce" (por. Ez 36, 26), które pozwala człowiekowi odkryć prawo Boże już nie jako przymus, ciężar i ograniczenie wolności, ale jako dobro, które chroni go przed niewolą grzechu. Prawda, którą przynosi Chrystus staje się więc mocą wyzwalającą człowieka. W ten sposób odkrywa, że "wolność człowieka i prawo Boże nie są sprzeczne, ale odnoszą się do siebie" (VS, 17). Istota wolności wyraża się w darze z siebie w służbie Bogu i ludzkości. Świadomy wzniosłości tego zadania, a także słabości ludzkiej kondycji, Kościół ofiarowuje człowiekowi miłosierdzie Boże, które pozwala mu przezwyciężyć jego słabości.

Harmonia między wolnością a prawdą wymaga czasem poświęceń i trzeba za nią zapłacić. W pewnych sytuacjach przestrzeganie prawa Bożego może być trudne, ale nigdy nie jest niemożliwe. Potwierdza to Kościół, który wyniósł do chwały ołtarzy licznych świętych, którzy słowem i czynem dawali świadectwo prawdzie moralnej w męczeństwie, woląc raczej umrzeć niż popełnić grzech. Każdy z nas jest również powołany do dawania tego świadectwa wiary, nawet za cenę cierpienia i ofiary.

III. Kształtowanie się świadomości

Sumienie jest przestrzenią dialogu prawdy i wolności w każdym człowieku. To tutaj dokonuje się praktycznej oceny, co należy zrobić, a czego unikać. Ale sumienie nie jest wolne od niebezpieczeństwa błędu. Dlatego kluczowym zadaniem duszpasterzy i wychowawców, ale także każdego wierzącego, jest formowanie sumień. Tylko dobrze ukształtowane sumienie pozwala człowiekowi dostosować się do obiektywnych norm moralnych i uniknąć ślepej samowoli w podejmowaniu decyzji (por. KDK 16). Szczególną rolę odgrywa tu "Kościół i jego Magisterium, które jest nauczycielem prawdy i ma obowiązek autentycznie głosić i nauczać Prawdy, którą jest Chrystus, a jednocześnie wyjaśniać i potwierdzać zasady porządku moralnego wynikające z człowieczeństwa. natura na serio" (VS, 64). Wielkie dzieło pontyfikatu św. Jana Pawła II, jakim jest Katechizm Kościoła Katolickiego. Pozostaje ona punktem odniesienia w naszych codziennych wyborach i ocenach rzeczywistości.

Kościół realizuje misję formacji sumienia poprzez regularną katechezę dzieci, młodzieży i dorosłych, formację w ruchach i stowarzyszeniach, a także coraz częściej w sieciach społecznych, w formie odpowiedzi na zadawane pytania. Fundamentalne znaczenie ma praca spowiedników i kierowników duchowych, którzy formują sumienia ludzi poprzez rozmowy, pouczenia, a przede wszystkim poprzez sprawowanie sakramentów. Tutaj zachęcamy do osobistej formacji wszystkich wierzących poprzez codzienną praktykę modlitwy, rachunku sumienia i częstej spowiedzi.

IV. "Żywy pomnik" św. Jana Pawła II

Fundacja "Dzieło Nowego Tysiąclecia" zajmuje się również kształtowaniem świadomości młodych ludzi. "Społeczność toruńskich stypendystów - wspomina Magdalena, absolwentka programu stypendialnego - była dla mnie wsparciem i duchowym domem, do którego lubię wracać. Świadomość, że w tym samym mieście są ludzie, którzy kierują się podobnymi wartościami i są w stanie zrozumieć moje wątpliwości czy wspólnie szukać odpowiedzi na nurtujące pytania, była bardzo budująca podczas studiów". Co roku Fundacja służy około dwóm tysiącom zdolnych uczniów i studentów z ubogich rodzin, wsi i małych miasteczek z całej Polski, a ostatnio także z Ukrainy.

W przyszłą niedzielę podczas zbiórki w kościołach i miejscach publicznych będziemy mogli wesprzeć materialnie "żywy pomnik" św. Jana Pawła II. Dziś, w obliczu trudności ekonomicznych wielu rodzin, mamy możliwość, by dzięki składanym ofiarom podtrzymywać, a często przywracać w sercach młodych ludzi nadzieję na lepszą przyszłość i realizację aspiracji edukacyjnych dla dobra Kościoła i Ojczyzny. Niech udzielone w ten sposób wsparcie, nawet w obliczu osobistych trudności i braków, będzie wyrazem naszej solidarności i wyobraźni miłosierdzia.

Podczas owocnego przeżywania 22 Dnia Papieskiego udzieliliśmy wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.

Podpisane przez: Kardynałowie, arcybiskupi i biskupi obecni na 392. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski,

Zakopane, 6 i 7 czerwca 2022 r. List ma być odczytany w niedzielę 9 października 2022 r.

Hiszpania

"Państwo demokratyczne nie może narzucać wizji antropologicznej we wszystkich dziedzinach".

Biskupi z Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii opublikowali notę na temat najbardziej niepokojących aspektów nowych ustaw dotyczących aborcji czy praw osób LGTBI.

Maria José Atienza-10 października 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Zatwierdzenie Ustawa o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym oraz dobrowolnym przerywaniu ciąży i Prawo na rzecz rzeczywistej i skutecznej równości osób trans oraz gwarancji praw osób LGTBI. poprowadził biskupów, którzy tworzą Podkomisja Episkopatu ds. rodziny i obrony życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii, aby wystąpiła przeciwko zawartym w tych normach atakom na godność osobistą i życie ludzkie.

W rzeczywistości biskupi mówią o kolonizacji ideologicznej, wobec której "pragniemy przypomnieć właściwą antropologię, która pokazuje nam, że osoba jest zjednoczeniem ciała i duszy".

Prawo aborcyjne

W tym względzie biskupi podkreślają swoje zdecydowane odrzucenie nowe prawo aborcyjne który nie tylko ją chroni, ale także promulguje aborcję jako prawo i zawiera tak niepokojące aspekty, jak dopuszczenie "aborcji dla niepełnosprawnych do pięciu i pół miesiąca, możliwość dokonania aborcji przez 16 i 17-letnie dziewczęta w wieku 18 lat, możliwość dokonania aborcji przez 16 i 17-letnie dziewczęta w wieku 18 lat". aborcji bez zgody rodziców, wprowadzenie obowiązku rejestracji lekarzy, którzy odmawiają wykonania aborcji, jako osób sprzeciwiających się jej ze względu na sumienie lub wyeliminowanie okresu refleksji przed aborcją i informacji o alternatywach dla aborcji.

W efekcie nowe prawo aborcyjne podnosi eliminację nienarodzonych do rangi "dobra prawnego", na co kilka tygodni temu zwróciła uwagę Pilar Zambrano, profesor filozofii prawa na Uniwersytecie w Barcelonie, dla Omnes. Uniwersytet Nawarry.

Tak zwane "prawo trans

Podobnie podkomisja zwróciła uwagę na całkowitą ideologizację normy prawnej przejawiającą się w "Ustawie o faktycznej i rzeczywistej równości osób trans oraz o zagwarantowaniu praw osób LGTBI", która w sposób jednostronny narzuca teorię queer w hiszpańskim systemie sądowniczym i zdrowotnym "arbitralnie ustanawiając i narzucając jedną koncepcję antropologiczną". 

W tym miejscu biskupi chcieli przypomnieć kilka kluczowych punktów, które przemawiają za odrzuceniem przez biskupów narzucenia tej ustawy:

- Świadectwa rodzin, matek, młodzieży i nastolatków, którzy ponieśli konsekwencje tego narzucenia teorii gender, którym prałaci okazali swoje "wsparcie i pomoc"..

- Narzucanie "swoistej i zredukowanej wizji antropologicznej we wszystkich dziedzinach: edukacji, prawie, zdrowiu, zatrudnieniu, mediach, kulturze, sporcie i wypoczynku", które w ostatnich latach nasiliło się ze strony różnych organów państwowych.

- Brak rygoru naukowego przy tworzeniu tych ustaw. Jak zauważa ta notatka, "badania naukowe są zgodne, że ponad 70% dzieci, które proszą o zmianę płci, po osiągnięciu wieku dojrzewania nie kontynuuje prośby o zmianę". W tej linii biskupi przypominają, że "depatologizacja transseksualizmu utożsamiana jest z faworyzowaniem interwencji medycznej, ale bez kryteriów medycznych, lecz z subiektywnymi kryteriami pacjenta". Subiektywizacja, która "zobowiązuje personel medyczny do przestrzegania życzeń pacjentów, nawet jeśli wiąże się to z poważnym ryzykiem dla danej osoby". 

Ponadto nowa ustawa "neguje możliwość leczenia psychoseksualnego, a nawet konieczność uzyskania diagnozy dla osób z zaburzeniami tożsamości płciowej, myląc diagnozę medyczną z próbą unieważnienia osobowości". Do tego dochodzą "świadectwa osób, które przeszły zmianę płci i nie doczekały się rozwiązania swojej sytuacji. Konieczna jest również ocena zabiegów i wyjaśnienie skutków ubocznych, powikłań tych zabiegów".

Pozycja wiernych

Oprócz wymienienia kilku głównych budzących sprzeciw aspektów tej normy, biskupi chcieli również nakreślić postawę wiernych chrześcijańskich wobec osób z dysforią płciową, przed którymi "wspólnota chrześcijańska, a w szczególności duszpasterze, muszą zawsze rozwijać uczucia gościnności".

Jednocześnie zachęcali do "zdecydowanego wypowiadania się i potępiania stosowania przedwczesnych i nieodwracalnych zabiegów, tym bardziej w sytuacji, gdy nie ma pewności co do istnienia autentycznej dysforii płciowej". Czynności medyczne wykonywane na małoletnich, po dokładnym rozważeniu, nigdy nie powinny być nieodwracalne". 

Jednocześnie biskupi stwierdzili, że osoby cierpiące na ten rodzaj dysforii płciowej "są powołane przez Jezusa Chrystusa do świętości i do wypełniania, ożywionej przez Ducha Świętego, woli Bożej w swoim życiu, jednocząc z ofiarą krzyża cierpienia i trudności, których mogą doświadczać z powodu swojego stanu", jednocząc z ofiarą krzyża cierpienia i trudności, jakich mogą doświadczać ze względu na swój stan" oraz zaapelowali o poszanowanie "wolności sumienia i nauki dla wszystkich profesjonalistów w różnych sferach życia społecznego, bez warunkowania wykonywania zawodu w wolności" w obliczu indoktrynacji, która warunkuje "wykonywanie zawodu w dziedzinie edukacji, zdrowia, służby publicznej, sądownictwa, kultury, mediów".

Narzucanie praw, które zagrażają życiu ludzkiemu na różnych etapach, skłoniło Konferencję Episkopatu Hiszpanii do opublikowania w marcu ubiegłego roku nota doktrynalna dotycząca sprzeciwu sumienia w którym chcą zaproponować kryteria i zasady w obliczu problemów, jakie dla katolików stwarzają takie ustawy jak eutanazja czy nowa ustawa o aborcji.

Stany Zjednoczone

Stephen Siller, poruszająca historia chrześcijańskiego strażaka z 9/11

Jimmy Chart, Hiszpan od roku mieszkający w Nowym Jorku z powodów zawodowych, opowiada historię Stephena Gerarda Sillera, będącą cennym świadectwem poświęcenia dla innych.

Jimmy Chart-10 października 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na początku września kolega wysłał maila do całego mojego zespołu zachęcając nas do wzięcia udziału w NYC 5K Tunnel to Towers Race w dniu 25 września. Ten liczący nieco ponad pięć kilometrów bieg stał się jednym z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu miasta, ponieważ upamiętnia 343 strażaków i wszystkich, którzy zginęli w ataku 9/11, a zwłaszcza Stephena Sillera. Opowiem ci jego historię.

Strażak Stephen Gerard Siller urodził się w wielodzietnej katolickiej rodzinie w Queens w 1966 roku. Był synem Mae i George'a Sillerów oraz najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. W wieku ośmiu lat stracił ojca, a półtora roku później zmarła również matka. Następnie był wychowywany przez szóstkę starszego rodzeństwa, po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do nowojorskiej straży pożarnej. Stephen był członkiem Brooklyn Squad N.1, jednej z najbardziej renomowanych jednostek w siłach zbrojnych. 

Ranek 9/11

Rankiem 11 września 2001 roku Stephen właśnie zakończył długą noc na służbie. O 8:46 w drodze samochodem na partię golfa z braćmi, został zaalarmowany przez "walkie talkie", które zawsze nosił przy sobie. Ogłoszono alarm, że samolot wbił się w północną wieżę World Trade Center. W tym momencie Stephen zadzwonił do swojej żony Sally i poprosił ją, aby poinformowała jego braci, że dołączy do ich gry w golfa później. Odwrócił się i wrócił do stacji Squad 1, aby się przebrać i zdobyć sprzęt. 

Kiedy dotarł z ciężarówką do wejścia do Battery Tunnel (łączącego Brooklyn z Manhattanem), było ono zamknięte ze względów bezpieczeństwa. Zdeterminowany, aby dołączyć do swoich towarzyszy w ratowaniu wielu ludzi uwięzionych w Twin Towers, ubrał się w pełny sprzęt strażacki (ważący 27 kg) i przebiegł 5 km tunelu tak szybko, jak tylko mógł. Zmarł tego samego dnia, w wieku 34 lat. 

Życie chrześcijańskie normalnego człowieka

Stephen miał w życiu wszystko: wspaniałą żonę, pięcioro dzieci i wielu, wielu przyjaciół. Ponieważ jego rodzice byli bardzo blisko zakonu franciszkanów, nauczyli go żyć według filozofii św. Franciszka z Asyżu. Szczepan bardzo lubił powiedzenie świętego "póki mamy czas, czyńmy dobrze". Stephen jest rzeczywiście wspaniałym przykładem kogoś, kto oddaje swoje życie za innych.

Kilka dni temu na jego cześć odbył się bieg, w którym startują ludzie z całego świata. Wielu strażaków z całego kraju przyjeżdża do Nowego Jorku, aby pobiec w swoich mundurach. Kurs jest wyłożony flagami, a atmosfera jest spektakularna. 

Coroczne upamiętnianie przez nowojorczyków tego pamiętnego dnia podkreśla również historie poświęcenia, takie jak Stephena.

AutorJimmy Chart

Więcej

Papież, pierwszy misjonarz

10 października 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

22 czerwca, 400 lat temu! Papież Grzegorz XV, za pomocą bulli Inscrutabili DivinaeZgromadzenie stanowią Propaganda Fide. Tą Kongregacją papież zamierzał położyć kres temu, że zadanie ewangelizacji powierza się koronom europejskim. Kościół, który otrzymał od Pana mandat niesienia Ewangelii całemu światu, musi być również tym, który zorganizuje całe zadanie misyjne według kryteriów ewangelicznych. W 1967 roku Paweł VI zmienił jej nazwę na Kongregację Ewangelizacji Narodów.

A Ojciec Święty Franciszek, 19 marca ubiegłego roku, opublikował nową strukturę kurii watykańskiej wraz z konstytucją Praedicate EvangeliumChciał, aby cała działalność Stolicy Apostolskiej była przepojona duchem ewangelizacji.

Jeśli na początku swojego pontyfikatu Franciszek marzył o "nowej epoce", to.z opcją misyjną zdolną do przemiany wszystkiego, tak aby zwyczaje, style, rozkłady jazdy, język i każda struktura kościelna stały się odpowiednim kanałem dla ewangelizacji dzisiejszego świata, a nie dla samozachowania". (EG 27), dzięki tej Konstytucji chce to osiągnąć.

Tak, tymi wszystkimi propozycjami papieże chcieli podkreślić, że zadanie ewangelizacji jest podstawowym wymogiem Kościoła i że to oni, jako następcy Piotra, są przede wszystkim odpowiedzialni za to, by ta postawa była przeżywana.

Franciszek potwierdził to kilkakrotnie. W istocie dwie rzeczy są naprawdę znaczące: nowa dykasteria ds. ewangelizacji jest pierwszą zaproponowaną spośród wszystkich wydziałów tworzących Kurię oraz... Ojciec Święty obejmuje jej przewodnictwo! To dwa jasne i konkretne znaki misyjnego ducha papieża Franciszka i jego woli, by wszystko miało odcisk misji, i stąd... jesteśmy mu za to wdzięczni!

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Ewangelizacja

Drogą lądową, powietrzną lub morską; "graniczna" misja misjonarzy skalabryjskich

Dziś, w niedzielę 9 października, papież Franciszek ogłosił świętym Jana Baptystę Scalabriniego, ojca migrantów, jak nazwał go Jan Paweł II. To XIX-wieczny włoski biskup, założyciel Zgromadzenia Misjonarzy św. Karola Boromeusza, zwanego też "Skalabrynianami".

Leticia Sánchez de León-9 październik z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

27 sierpnia ubiegłego roku, na zakończenie konsystorza dla kreowania nowych kardynałów, papież Franciszek ogłosił, że 9 października ogłosi dwóch świętych: Argentyńczyka Artemide Zattiego i włoskiego biskupa Jana Baptystę Scalabriniego, założyciela Międzynarodowego Zgromadzenia Misjonarzy św. Karola, zwanego potocznie "Scalabrynianami". Szczególną misją tych misjonarzy jest niesienie duchowego wsparcia osobom potrzebującym. migranci i uchodźcy oraz pomagać im w ochronie ich praw obywatelskich, politycznych i ekonomicznych oraz w ich integracji społecznej w krajach przeznaczenia.

Prorok biskup

Jan Baptysta Scalabrini był człowiekiem z wizją. Oprócz swojej misji jako biskupa diecezji Piacenza, włoski biskup patrzył poza granice swojej ojczyzny. Włochy przeżywały trudne czasy i to spowodowało, że wielu Włochów wyjechało do innych krajów. Biskup Piacenzy cierpiał z powodu tego zjawiska i pragnąc, aby ci ludzie zachowali żywą wiarę i zostali przyjęci w jak najbardziej godny sposób, w 1887 r. założył zgromadzenie, które nosi jego imię i zaczął wysyłać misjonarzy do miejsc, w których znajdowali się włoscy imigranci, którzy musieli opuścić swoją ojczyznę w poszukiwaniu szansy na przyszłość.

W pierwszej z misji skalabryńskich siedmiu księży i trzech braci świeckich Zgromadzenia zostało wysłanych do Nowego Jorku i Brazylii latem 1888 roku. Dzieło szybko rozprzestrzeniło się wśród społeczności włoskich w Stanach Zjednoczonych i Brazylii. W tych społecznościach powstawały kościoły, szkoły i domy misyjne, w których zachowywano włoskie zwyczaje i tradycje. W 1969 roku Skalabrynianie zaczęli prowadzić misje wśród imigrantów innych niż Włosi.

Misjonarze Skalabryjscy znani są również jako "Misjonarze św. Karola", nazwa wybrana na cześć św. Karola Borromeusza, uważanego za jeden z bastionów reformacji katolickiej we Włoszech w XVI wieku. "Rodzina skalabryńska" składa się z trzech gałęzi: z jednej strony z Braci Misjonarzy św. Karola i Sióstr Misjonarek św. Karola, a z drugiej z Sióstr Misjonarek Świeckich, konsekrowanych kobiet świeckich, które zainspirowane nauczaniem Jana Baptysty Scalabriniego, poszły za przykładem i śladami misjonarzy skalabryńskich.

Pomoc, jakiej udziela się dziś na całym świecie, jest różnego rodzaju: zdrowotna, rodzinna, społeczna, ekonomiczna; ale nie jest to pomoc na odległość, dająca pracę, pieniądze, lekarstwa itp. ale pomoc braterska, od brata do brata. Skalabryńscy misjonarze "stają się imigrantami z imigrantami". Jest to w istocie to, co jest właściwe ich charyzmatowi: jest to ich sposób niesienia Boga innym i "widzenia" Boga w innych. 

Kościół "Frontier

Pewne jest to, że patrząc oczami współczesności, biskup Scalabrini był człowiekiem wyprzedzającym swoją epokę, dostrzegając spojrzeniem matki (spojrzeniem Kościoła, który widzi zagrożoną wiarę i integralność swoich dzieci) rzeczywistość, która istnieje do dziś i której nie zawsze poświęca się należytą uwagę.

Nie na darmo papież Franciszek wielokrotnie przypominał, że migranci i uchodźcy nie powinni być postrzegani jako "niszczyciele lub najeźdźcy". Wręcz przeciwnie: papież, w przesłanie na Dzień Migrantów i Uchodźców z 25 września przypomina nam, że "wkład migrantów i uchodźców ma fundamentalne znaczenie dla wzrostu społecznego i gospodarczego naszych społeczeństw. I tak jest do dziś". 

W ten sposób "Kościół w drodze", o którym tak często mówi papież Franciszek, dla misjonarzy skalabryjskich mógłby być nazwany raczej "Kościołem na granicy", bo tam właśnie prowadzą większość swojej pracy. Obecni w 33 krajach świata, Skalabrynianie starają się "sprawić, by ci, którzy musieli opuścić swoje kraje pochodzenia i muszą zaczynać od zera, często tylko z ubraniem na plecach, poczuli się jak w domu". Dlatego misjonarze tego zgromadzenia udają się do portów, na statki, lotniska itp. aby pomagać i towarzyszyć tak wielu ludziom, którzy przybywają w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Ale nie ograniczają się do wstępnego powitania, pomagają im także w krajach docelowych i zapewniają im podstawy w swoich domach, sierocińcach, małych miejscach dla starszych imigrantów itp. 

Uczynić świat ludzką ojczyzną

Giulia Civitelli, Włoszka i lekarka w diecezjalnej Caritas Polyambulatory w Rzymie, pomaga cudzoziemcom bez pozwolenia na pobyt oraz osobom w sytuacji wykluczenia społecznego. Jest jedną ze świeckich misjonarek, które poszły w ślady biskupa Scalabriniego i oprócz swojego zawodu poświęca się formacji młodych migrantów i uchodźców. 

"Kluczowym słowem jest 'powitanie', spojrzenie sobie w oczy, próba rozmowy, nawet jeśli często nie mówimy tym samym językiem, i właśnie stąd bierze się to braterskie spotkanie" - wyjaśnia Omnes. 

Giulia jest jedną z misjonarek, która często wyjeżdża do Szwajcarii, aby pomóc w formacji młodych ludzi. Z tamtych czasów szczególnie zapamiętała historię afgańskiego uchodźcy, Samada Quayumiego, który z powodu wojny musiał uciekać ze swojego kraju: 

"Z wykształcenia był inżynierem, ale ostatecznie został ministrem edukacji w Afganistanie. Do Szwajcarii przybył ponad 20 lat temu z żoną i dwójką z trójki dzieci, gdy musiał uciekać, gdy talibowie po raz pierwszy pojawili się w kraju. W ciągu pierwszych siedmiu lat, podczas oczekiwania na pozwolenie na pobyt, jego życie zmieniło się radykalnie: z ministra edukacji stał się niemal niewidoczny, że tak powiem. Dzięki zezwoleniu na pobyt mógł podjąć pracę, którą wykonywał jako portier w domu, w którym mieszkał. 

Jakiś czas później wyspecjalizował się w renowacji zbroi. Sam nauczył się tego zawodu, bo chciał pracować za wszelką cenę i to tak bardzo, że stał się jednym z najbardziej znanych konserwatorów zbroi w kraju. Kiedy go poznałem, nadal był bardzo zainteresowany szkoleniem młodzieży, więc zaczął przychodzić na spotkania, które organizowaliśmy z młodzieżą. Dzieląc się z młodzieżą swoją historią, skłonił wielu z nich do refleksji nad swoim życiem, nad tym, co to znaczy cenić każdą chwilę, nawet tę trudną, jak ucieczka z kraju ogarniętego wojną, czy nad tym, czym jest wiara i nadzieja, bo w młodych ludziach wzbudził też pytania o ich wiarę. Był muzułmaninem, ale miał wielkie przywiązanie i szacunek do religii katolickiej.

Kanonizacja biskupa Scalabrini, wraz z Argentyńczykiem Artemide Zatti, to dobra wiadomość nie tylko dla wszystkich Scalabrini, czy dla migrantów i uchodźców, ale dla całego Kościoła. Matczyne spojrzenie Jana Baptysty Scalabriniego na uchodźców i migrantów wyznacza drogę rozwoju. Jeśli papieże, w całej historii Kościoła, ogłaszali świętymi wielu mężczyzn i kobiety wszystkich czasów, to po to, by przedstawić ich jako referencje przed Ludem Bożym, a dlaczego nie, przed światem.

AutorLeticia Sánchez de León

Rodzina

Inicjatywy i książki dotyczące małżeństwa i rodziny

Poznanie ludzkiej natury jest niezbędne do osiągnięcia sukcesu w życiu małżeńskim. Do tego potrzebna jest formacja ciągła.

Leticia Rodríguez-9 październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W 1981 r. w Hiszpanii uchwalono prawo rozwodowe, w którym określono podstawy rozwodu. 24 lata później przyszło to, co znamy jako ekspresowe prawo rozwodoweZgodnie z tym, nie jest konieczne podawanie przyczyny. Jak słyszeliśmy i czytaliśmy niezliczoną ilość razy, łatwiej jest się rozwieść niż zejść z linii telefonii komórkowej. W dzisiejszych czasach wiele osób bez mrugnięcia okiem akceptuje takie rzeczywistości jak seks bez miłości, pornografia czy nawet poliamoria. W dzisiejszych czasach pokochanie kogoś na resztę życia nie jest łatwym zadaniem, inaczej nie mówilibyśmy o obecnym wskaźniku rozwodów w Hiszpanii (60 %). 

Jest jedna kwestia, w której moim zdaniem w ostatnich dziesięcioleciach poczyniliśmy ogromne postępy. Mężczyźni wnoszą znacznie więcej niż wcześniej w sferze rodzinnej, a kobiety robią to samo w sferze zawodowej. Jest to wielkie bogactwo, które musimy wciąż doskonalić. 

Papież Franciszek w Amoris Laetitia mówi, że jak dotąd my, chrześcijanie, często wykazywaliśmy małą zdolność do wskazywania dróg szczęścia. Uważam, że chrześcijanie są powołani do dawania dobrego przykładu. Przykład bezwarunkowej miłości. Przykład rodzin niedoskonałych, które czasem robią rzeczy źle, ale nie tracą złudzeń, że robią je dobrze i starają się zapewnić środki do osiągnięcia tego celu. 

Chrześcijanie mają dwa środki walki w tym życiu, naturalne i nadprzyrodzone. A my musimy korzystać z obu. Nadprzyrodzone to modlitwa i sakramenty. Naturalne, w tej dziedzinie, są te, które polegają na czerpaniu z mądrości ludzi, którzy głęboko i szeroko studiowali małżeństwo i rodzinę, i którzy mają wspaniałe rady, które znacznie ułatwiają nam drogę. Przykładem tego jest czerpanie z zawartości cyfrowego Kongresu. Rozmowy o miłościna seksualność i afektywność.

Wśród książek, które polecam są m.in. 7 zasad małżeństw, które działają przez Johna Gotmanna. Spektakularne rozróżnienie, jakie czyni między wiecznymi i rozwiązywalnymi problemami w parach. Jakie wspaniałe badania przeprowadził i jak bardzo mogą nam one pomóc w codziennym życiu. 

Kolejnym jest 5 języków miłościprzez Gary'ego Chapmana, który mówi o tym, jak sekretem miłości, która trwa, jest mówienie emocjonalnego języka naszego partnera, a nie naszego własnego. Istnieje pięć języków, które wyrażają miłość: słowa afirmacji, kontakt fizyczny, prezenty, akty służby i czas jakości. Wszystkim nam łatwo jest mówić własnymi językami miłości, ale nie tak łatwo mówić językami miłości innych. Ważne jest, aby jak najwcześniej zidentyfikować własne i partnerskie języki miłości i działać zgodnie z nimi. 

Ludzie są swego rodzaju naczyniami emocjonalnymi. Są ludzie, którzy mają pełny zbiornik emocjonalny, ponieważ regularnie czuli się kochani. Są ludzie, którzy mają pusty zbiornik emocjonalny, bo tak bardzo im tego brakowało. Jeśli zadbamy o to, by nasze emocjonalne zbiorniki były pełne, z pewnością to zadanie, do którego zobowiązaliśmy się w dniu naszego "ja", będzie o wiele bardziej znośne.

Czasami dzieci będą miały szczęście być świadkami odwzajemnionej (choć nigdy nie doskonałej) miłości matki i ojca. Kiedy indziej dzieci nauczą się bezwarunkowej miłości od porzuconego małżonka, który wybacza, od małżonka, który przez długie okresy czasu musi kochać drugiego nawet wtedy, gdy ten drugi najwyraźniej na to nie zasługuje. Często tym, co nas przemienia, jest fakt, że czujemy się kochani, gdy tak naprawdę nie czujemy się, lub nie jesteśmy, godni tej miłości.

Pracuję dla IFFD od 20 lat (Międzynarodowa Federacja Rozwoju Rodziny). To cud, czego dokonał IFFD od czasu powstania jego poprzednika w '78 roku. Obecnie jesteśmy w 70 krajach i mamy ogólny status doradczy w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wykorzystujemy przede wszystkim metodologię case'ów, która pomaga ludziom identyfikować fakty (w przeciwieństwie do opinii), diagnozować problemy i być bardzo kreatywnym w poszukiwaniu rozwiązań. Z entuzjazmem i wysiłkiem będziemy nadal pracować nad projektowaniem nowych dynamiczności, które pomogą odkryć piękno życia rodzinnego.

Najlepszym prezentem jaki możemy dać naszym dzieciom jest nasza miłość. Kiedy jedno z nas nie dotrzyma obietnicy, wciąż mamy możliwość pozostania wiernym swojej obietnicy, przebaczając drugiemu i czyniąc nasze dzieci świadkami tego przebaczenia. Jesteśmy powołani do miłości wzajemnej. Jesteśmy zdolni do kochania siebie nawzajem. Jesteśmy warci kochania.

AutorLeticia Rodríguez

Dyrektor IFFD ds. wzbogacania rodziny.

Watykan

Msza św. w rocznicę Soboru Watykańskiego II

Raporty rzymskie-8 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek odprawił Mszę św. w 60. rocznicę Soboru Watykańskiego II. Podczas uroczystości przypomniano przemówienie inauguracyjne Jana XXIII. Papież prosił, by nie zniechęcać się do tych, którzy twierdzą, że Kościół jest gorszy niż kiedykolwiek, nie pamiętając o problemach towarzyszących innym soborom w przeszłości.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Henryk Sienkiewicz, czyli kuźnia sławnego pisarza

W tym pierwszym artykule autor dokonuje przeglądu pierwszej części życia urodzonego w Polsce noblisty, a następnie w drugiej części omawia jego najbardziej znane dzieła i koniec życia.

Ignacy Soler-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

"Petroniusz obudził się zaledwie koło południa i jak zwykle, zmęczony bardzo". Tak to się zaczyna Quo vadis. Słowa, które są absolutnie niezrozumiałe dla osoby nieznającej języka Henryka Sienkiewicza, tak jak słowa, które każdy hiszpańskojęzyczny człowiek może natychmiast rozpoznać, są całkowicie nie do rozszyfrowania dla osoby nieznającej języka Cervantesa: "W pewnym miejscu w La Manchy, którego nazwy nie chcę pamiętać, nie tak dawno temu żył szlachcic z lancą w stoczni, starożytna adarga, chudy rocín i biegający chart". Ale w tych tekstach pojawiają się dwa zrozumiałe dla ignoranta słowa: Petroniusz i La Mancha.

Niewątpliwie języki dzielą i kształtują sposoby myślenia i komunikowania się. Piękno literatury i powieści związane jest ze sposobami wyrażania siebie. Dlatego Włosi słusznie mówią, że traduttore-traditoreCzy można przeczytać Don Kichota po polsku, czy można przeczytać Pan Tadeusz o Quo vadis po hiszpańsku? Odpowiedź jest twierdząca, ponieważ istnieje coś wspólnego dla wszystkich języków: zrozumiałość rzeczywistości i człowieka. Trzeba jednak dodać, że ich zrozumienie i piękno jest ograniczone przez ich tłumaczenie-interpretację. Właściwie każde arcydzieło literatury i myśli powinno być czytane w języku zapisanym w oryginale, bo każde dzieło literackie jest owocem myśli zakorzenionej w języku, kulturze i historii. Przyjrzyjmy się literackiemu i historycznemu tłu kulturowemu, w którym żyje Sienkiewicz.

Powieściopisarz, dziennikarz, publicysta i naukowiec. Jest pierwszym polskim laureatem literackiej Nagrody Nobla, podziwianym przez pokolenia rodaków za budzenie poczucia wspólnoty narodowej i ducha patriotycznego. Urodził się 5 maja 1846 roku w Woli Okrzejskiej, na tzw. polskiej wsi w połowie drogi między Warszawą a Lublinem, w województwie podlaskim w północno-wschodniej Polsce, a zmarł 15 listopada 1916 roku w Vevey w Szwajcarii.

W czasie, gdy urodził się Henryk Sienkiewicz, Kierkegard pisał swoje dzieło Śmiertelna choroba z analizą natury udręki egzystencjalnej i aktu wiary jako czegoś przerażającego, nieracjonalnego skoku w pasjonujące, całkowite i osobiste oddanie się Bogu. Auguste Comte skończył swój Kurs filozofii pozytywnejodrzucając wszelką teologię i metafizykę, by stwierdzić, że tylko nauka pozytywna jest w stanie nadać porządek i postęp człowiekowi. Ernest Renan rozpoczął drogę poszukiwania Jezusa historycznego, bez wiary w jego boskość, co zakończy się w jego dziele Życie Jezusa. Druga połowa XIX wieku to czas sceptycyzmu i zwątpienia w starą wiarę, a w Polsce czas pokuty w oczekiwaniu na nowe narodziny.

Nie da się zrozumieć Sienkiewicza i jego polskiej trylogii narodowej - nie da się zrozumieć Sienkiewicza i jego polskiej trylogii narodowej. Krew i ogień, Powódź, Polski bohater -bez krótkiego wyjaśnienia pewnej historii tego kraju. Rzeczpospolita Obojga Narodów (Polska i Litwa) zniknęła z mapy politycznej, gdy w latach 1772-1795 została definitywnie podzielona między Rosję, Prusy i Austrię.

Cały XIX wiek to walka o polską tożsamość narodową o uzyskanie własnego państwa, niezależności politycznej, zwłaszcza od Rosji. Dlatego należy wspomnieć o dwóch powstaniach w walce zbrojnej tj. Listopadowa ankieta (1830-1831) oraz. Ankieta styczniowa (1863-1864). Obie zakończyły się klęską Polaków przez Rosjan, ogromnymi deportacjami ludności na Syberię i wielkimi cierpieniami ludności. Służyły one jednak podtrzymaniu płomienia nadziei na wolności, na narodziny nowego państwa.

Za całą swoją twórczość literacką, nie tylko za. Quo vadisSienkiewicz otrzymał w 1905 roku literacką Nagrodę Nobla. Na uroczystości wręczenia nagrody Sienkiewicz mocno podkreślał swoje polskie pochodzenie.

Aby uniknąć represji ze strony władz rosyjskich, nie wygłosił swojego przemówienia podczas oficjalnej ceremonii wręczenia nagrody. Jednak trzy dni później, w obecności króla Szwecji i innych pisarzy, wyraził swoje myśli po łacinie w tych słowach: "Wszystkie narody świata starają się o prestiżowe nagrody dla swoich poetów i pisarzy. Ten wielki Areopag, który przyznaje swoją nagrodę w obecności monarchy, który ją wręcza, jest koronacją nie tylko poety, ale jednocześnie całego narodu, którego ta osoba jest synem. Jednocześnie potwierdza, że ten naród bierze udział w tym wydarzeniu, że przynosi ono owoce i że jest potrzebne dla dobra całej ludzkości. Ten honor, ważny dla każdego, jest jeszcze ważniejszy dla syna Polski. Głoszono, że Polska jest martwa, ale mamy tu jeden z tysięcy powodów, by stwierdzić, że żyje. Mówiono, że jest niezdolna do myślenia i działania, a tu jest dowód, że działa. Twierdzono, że jest pokonana, ale teraz mamy nowe dowody na jej zwycięstwo.

Origins

Henryk pochodził z rodziny zubożałych szlachciców wywodzących się z Tatarów, którzy osiedlili się na Litwie. Jego rodzice byli wykształconą szlachtą o chlubnych przodkach, którzy walczyli w różnych powstaniach o niepodległość Polski.

Od 1858 roku rozpoczął naukę w różnych szkołach średnich w Warszawie, mieszkając w internatach. Trudna sytuacja materialna rodziny sprawiła, że od najmłodszych lat musiał zarabiać na życie jako korepetytor, udzielając prywatnych lekcji. To jeden z podstawowych rysów osobowości Sienkiewicza: był niezmordowanym pracownikiem, zawsze w ruchu, zawsze zajęty, z wielką inicjatywą społeczną.

Od wczesnej młodości interesował się historią i literaturą, zaczął pisać i w wieku 18 lat zdobył krajową nagrodę literacką. Autorami, którzy w tym czasie wywarli na niego największy wpływ i którzy na zawsze odcisnęli piętno na jego pismach, byli Homer, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Walter Scott i Aleksander Dumas. Najwyższe oceny otrzymywał z przedmiotów humanistycznych i nie przywiązywał większej wagi do innych przedmiotów.

Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1866 roku, zgodnie z życzeniem rodziców, zapisał się na wydział lekarski Szkoły Głównej w Warszawie. Szybko jednak zmienił kierunek na prawo, a ostatecznie wybrał filologię i historię, dzięki czemu dokładnie poznał dawną literaturę i język polski.

Co ciekawe, w tym samym roku i w tej samej szkole naukę rozpoczęli Bolesław Prus i Aleksander Świętochowski. Ten ostatni wspominał swoje studia w artykule opublikowanym w Prawda w 1884 roku, kiedy Sienkiewicz był już sławny: "W małym gronie Wydziału Historyczno-Filologicznego był student, który nie wróżył wielkiego talentu i żył zupełnie poza tym kręgiem wyboru. Pamiętam, jak kiedyś spacerowałem z nim po ulicy i byłem zdumiony jego umiejętnością rozpoznawania herbów na arystokratycznych budynkach i powozach oraz sporą znajomością historii rodzin szlacheckich. Smukły, chorowity. Niewiele brał udziału w życiu studenckim i trzymał się na uboczu. Tak mało zwracał na siebie uwagę kolegów, że gdy po ukończeniu studiów Kotarbiński zapewniał, że Sienkiewicz napisał piękną powieść Na próżnoŚmialiśmy się serdecznie i nie przywiązywaliśmy do tego faktu żadnej wagi.

W 1869 roku, jeszcze jako student, zaczął publikować artykuły z zakresu krytyki literackiej i społecznej w tygodniku Przegląd TygodniowyW kolejnych latach ugruntował swoją pozycję w prasie warszawskiej jako utalentowany reporter i publicysta. W 1873 roku przyczynił się do powstania konserwatywnej publikacji Gazeta Polska. Jego wnikliwe felietony ukazywały się w cyklach m.in. Bez tytułu (1873) y Chwila obecna (1875) pod pseudonimem Litwos. Był obecny na warszawskich salonach kulturalnych, zwłaszcza w kręgu dramatopisarki szekspirowskiej Heleny Modrzejewskiej. Była wówczas najbardziej znanym polskim aktorem, który później uzyskał obywatelstwo amerykańskie, a także zdobył zasłużoną sławę jako aktor teatralny, wystawiając sztuki Szekspira w języku angielskim.

W tym czasie poznał Marię Kellerównę, z zamożnej i szlacheckiej rodziny warszawskiej, pierwszą z pięciu "Marii w jego życiu". Zrozumienie twórczości Sienkiewicza wiąże się nie tylko z jego narodowymi korzeniami, zwłaszcza w polskiej literaturze i historii, ale także z gorącą miłością do kobiet, a także z zakorzenieniem w myśli i tradycji katolickiej. W wielu jego pracach stale widoczne są cechy autobiograficzne.

Jego pierwszą wielką miłością była Maria Kellerówna. Tych dwoje młodych ludzi kochało się szalenie. Byli już zaręczeni, ale gdy poprosił rodziców panny młodej o jej rękę, ci odmówili i zerwali zaręczyny, martwiąc się o przyszłość finansową córki. Henryk nie był wystarczająco bogaty, nie pasował do niej. Młoda Kellerówna, głęboko zakochana w Henryku, bardzo cierpiała, nie mogła o nim zapomnieć i nigdy nie wyszła za mąż.

Podróż

Sienkiewicz również doświadczył tego boleśnie, odrzucony i upokorzony, nie miał gdzie skierować swojego serca. Na szczęście na horyzoncie pojawił się wyjazd do Ameryki z przyjaciółmi z kultury teatralnej i Heleną Modrzejewską. Sienkiewicz dostał kontrakt jako redaktor pisma Gazeta Polska jego opowieści o podróżach przez ocean. Dwuletnia podróż do Ameryki Północnej (1876/1878) - spełnienie pierwszego marzenia Robinsonów - wywarła ogromny wpływ na twórczość pisarza i ugruntowała jego osobowość.

Sienkiewicz i jego przyjaciele próbowali stworzyć w Kalifornii kulturową wspólnotę rolniczą i założyli swoją amerykańską "siedzibę" w Anaheim, mieście w Orange Country, niedaleko Los Angeles. Było to maleńkie miasteczko, otoczone polami uprawnymi. Tam właśnie przybyła cała trupa polskich piękności z Heleną Modrzejewską na czele.

Próby uprawy majątku nie trwały długo i zakończyły się bliskim bankructwem, czego można było się spodziewać, ale jakoś nasi romantyczni podróżnicy nie pomyśleli o tym wcześniej. I choć cały jego pobyt w Anaheim trwał niespełna rok, wdzięczne miasto postawiło później pomnik wielkiemu polskiemu artyście.

Projekt upadł, co obróciło się na korzyść Heleny Modrzejewskiej, bo musiała wrócić na scenę. Jej występy zostały ciepło przyjęte przez amerykańską publiczność, a Sienkiewicz w korespondencji dla prasy krajowej skrupulatnie relacjonował fenomenalny sukces polskiej aktorki na artystycznych zakrętach.

To właśnie podczas tego półrocznego pobytu w Ameryce Sienkiewicz nabrał cech charakterystycznych dla swojego pisarstwa. Pisał zawsze w ruchu, w podróży, bez zatrzymywania się. Jego przyszłe utwory literackie, podobnie jak Dumas we Francji, były okresowo publikowane w rozdziałach w prasie polskiej. Ponad 17 lat spędził podróżując poza granicami Polski i pisząc.

Jego prace były szeroko rozpowszechniane. Listy z podróży do Ameryki (1876-1879), które niosły ze sobą współczesny obraz życia amerykańskiego z jego osiągnięciami i zagrożeniami. Z wyczuciem szczegółów i nie bez humoru Sienkiewicz zrelacjonował zwyczaje panujące w ówczesnej Ameryce. W jego oczach jednak technologiczne i cywilizacyjne zapędy Ameryki nie uzasadniały głębokich kontrastów społecznych.

Pisarz dał temu wyraz w swoich tekstach, potępiając eksterminację Indian w sposób szczególny i energiczny. Obecnie czytam tę książkę i jako próbkę tłumaczę mały tekst z jednego z tych listów, który szczególnie mnie rozbawił. Jest rok 1877.

"W południowej Kalifornii bez hiszpańskiego nic nie zrobisz. Dodatkowo do nauki tego języka zachęciło mnie obcowanie z różnymi "señoritas", z którymi zacząłem rozmawiać w ich ojczystym języku. Señorita America i Señorita Sol pomagały mi z wielkim entuzjazmem i dzięki nim zrobiłam godne podziwu postępy. Dali mi też słownik francusko-hiszpański, więc nic więcej nie potrzebowałam. Nie brakowało mi też chęci, bo kochałam ten język, który uważam za jeden z najpiękniejszych w świecie języków. Każde słowo ma dźwięk jak srebro, każda litera wibruje własną melodią, tak męską, tak szlachetną i muzyczną, że łatwo wyrywają się w pamięci, przyciągają słowa jak magnes przyciąga żelazo. Ten, kto przeszedł przez wszystkie trudności języka angielskiego, wyginając język jak pacierz, wymawiając dźwięki bez żadnej tożsamości, a teraz zaczyna od hiszpańskiego, wydaje mu się, że przeszedł przez krzaki i ciernie, by nagle znaleźć się w ogrodzie pełnym kwiatów. Nie znam języka łatwiejszego do wymówienia i nauczenia się".

Publikacje i opowieści

Sienkiewicz nie ograniczył się do publikowania w prasie polskiej z Ameryki. W dniu 8 września 1877 r. opublikował artykuł Polska i Rosja w kalifornijskiej gazecie Daily Evening Post. Potępił w nim podstępną politykę władz rosyjskich, które występowały jako obrońcy Słowian na Bałkanach, a jednocześnie prześladowały Polaków na terenie Polski. W 1878 roku wrócił do Europy. Przez rok przebywał w Londynie, a następnie w Paryżu. Odwiedził również Włochy.

Po powrocie do Polski w 1879 roku i podróży do Lwowa poznaje Marię Szetkiewiczównę i zakochuje się. Gdy usłyszał, że jej rodzina jest w drodze do Wenecji, ruszył za nimi. Po okresie narzeczeństwa, 18 sierpnia 1881 roku Maria i Henryk wzięli ślub w kościele Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek przy Placu Teatralnym w Warszawie. Mieli dwoje dzieci: Henryka Józefa i Jadwigę Marię. Jego żona zmarła na gruźlicę w 1885 roku.

Już jako narzeczony w 1880 roku Henryk stale towarzyszył swojej ukochanej i szukał najlepszych miejsc w Europie na jej leczenie. Po śmierci ukochanej żony nadal podróżował z dziećmi do austriackich, włoskich i francuskich uzdrowisk.

Nieustannie w drodze, pisze niezmordowanie z każdego zakątka świata. W 1886 r. odbył podróż przez Bukareszt do Konstantynopola i Aten, a następnie do Neapolu i Rzymu. W 1888 roku przebywał w Hiszpanii. Z tej podróży napisał swoją książkę Walka bykówKsiążka została niedawno przetłumaczona na język hiszpański. Pod koniec 1890 r. wyruszył na wyprawę myśliwską na Zanzibar i opublikował swoje Listy z Afryki. Z polskich miast szczególnie lubił Zakopane, choć stale narzekał na zbyt deszczowy klimat Tatr.

Sienkiewicz rozpoczął swoją twórczość literacką od opowiadań; napisał ich ponad czterdzieści. Podobał mu się humorystyczny sposób opowiadania, opisywanie tego co widział, jakby to był pamiętnik. Oprócz wielu specyficznych faktów z epoki, jest w nich nuta patriotyczna, która będzie specyficzną cechą całej twórczości Sienkiewicza.

Utwory humorystyczne charakteryzują się retoryką i dydaktyzmem, ale zawierają elementy groteskowe, ujawniające talent satyryczny pisarza. Widać to również w późniejszej prozie, zwłaszcza w. Szkice węglem - Szkice węglem (1877), gdzie groteska i karykatura kontrastuje z tragiczną wymową opowieści o zagładzie chłopskiej rodziny przez szlachtę i duchowieństwo wraz z carskimi i miejskimi urzędnikami. Los chłopów, zdezorientowanych i bezradnych, traktowanych jak mięso armatnie przez armie dzielących się mocarstw, to ważny temat dla Sienkiewicza. W opowiadaniu Bartek Zwycięzca - Bartek zwycięzcą (1882) oskarża polskie elity o zdradę interesów narodowych i opisuje trudną sytuację chłopa stojącego w obliczu Prusaków. Tragiczne losy chłopskiej emigracji w Ameryce nakreślił w swoim eseju Za chlebemNa chleb (1880). Zawarte w tych arcydziełach znakomite studium uczuć patriotycznych. LatarnikLatarnik (1881).

Opowiadania Sienkiewicza były wymownym świadectwem żywiołowości, z jaką reagował na sprawy poruszające opinię publiczną, wykazując się przy tym głęboką znajomością psychologii człowieka.

Świetnie wyczuwał naturę bajki, potrafił dramatycznie streścić realną sytuację, wyjaśnić ją, nasycając napięciem, i zakończyć niespodziewanym finałem. Swoją płodną twórczością przyczynił się znacznie do wspaniałego rozkwitu polskiej baśni pod koniec XIX wieku i stworzył duży zbiór poczytnych baśni klasycznych.

Kultura

Manuel Lucena: "Prawa Indii, pomnik chrześcijańskiego humanitaryzmu".

"Imperium hiszpańskie rozpowszechniło religię chrześcijańską i rozwinęło prawa człowieka i prawo międzynarodowe", mówi Omnes Manuel Lucena Giraldo, badacz i naukowiec, który kieruje Katedrą Studiów Hiszpańskich i Hispanoamerykańskich na Uniwersytetach w Madrycie. Lucena broni historii zawodowej przed populistycznymi poglądami.

Francisco Otamendi-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

Kilka tygodni temu, Omnes przeprowadził wywiad z Meksykaninem Rodrigo GuerraKsiążka została wydana przez sekretarza Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, który uczestniczył jako prelegent w I Międzynarodowym Kongresie Hispanoamerykańskim zorganizowanym przez uniwersytety UNIR i UFV. Dziś proponujemy zwrot w kierunku historii i Hispanidad, tematu o rosnącym zasięgu i zapotrzebowaniu, w rozmowie z naukowcem i badaczem w Instytucie Historii CSIC, Manuelem Luceną, dyrektorem od maja tego roku Katedry Hiszpańskiego i Hispanidad Uniwersytetów w Madrycie, której honorowym przewodniczącym jest Mario Vargas Llosa.

Odkrycie Ameryki, która w 1492 roku nie miała nazwy - pojawiła się w 1507 roku - ma związek z tym, że "kontynent amerykański ponownie połączył się z wielkim jądrem wspólnej euroazjatyckiej cywilizacji globalnej, w pierwszej kolejności" - mówi historyk. A potem "z hiszpańską akcją kulturalną i polityczną zakładanie miast, szerzenie religii chrześcijańskiej, w imię opatrzności humanitarnej rozwijanie praw człowieka, a także prawa międzynarodowego".

Manuel Lucena zaznaczył również, że jego zdaniem "dramat Indian amerykańskich pochodzi przede wszystkim z XIX i XX wieku, czyli z czasów, gdy byli oni eksterminowani przez podmioty polityczne, które uzyskały niepodległość od Hiszpanii po 1820 roku". Problemem jest współczesna ludność tubylcza, a nie ludność tubylcza z przeszłości". Zaczęliśmy od rozmowy o profesurze, a potem rozmawialiśmy o Ameryce.

Jakie są główne zadania Pani Katedry Hiszpańskiego i Hispanistyki?

- Postuluje instytucjonalną obecność Wspólnoty Autonomicznej Madrytu w sprawach dotyczących perspektywy języka hiszpańskiego jako języka globalnego oraz Hispanidad jako pojęcia, które artykułuje wspólnotę osób posługujących się tym językiem, mającą wiele wspólnych cech, ale także różnice z punktu widzenia kultury. Trwają prace nad utworzeniem Katedry.

Według danych Instituto Cervantes po hiszpańsku mówi na świecie około 600 milionów ludzi, czyli 7,6 % światowej populacji. Jak to oceniasz?

- Krótko mówiąc, hiszpański jest drugim językiem światowym. Pierwszym językiem, pod względem liczby osób mówiących, jest oczywiście język chiński, jako specyficzny język danej społeczności. Pierwszym językiem globalnym jest angielski, ale drugim językiem globalnym jest hiszpański, a to dlatego, że istnieją kultury w języku hiszpańskim, w liczbie mnogiej, kultury latynoskie, jeśli chce pan użyć tego terminu - czuję się z nim bardzo komfortowo - i jest to odpowiednik 600 milionów ludzi.

Fernando Rodríguez Lafuente, który był dyrektorem ds. Instytut Cervantesamówi, że język hiszpański to olej, który mamy, olej Hiszpanii. W tym sensie wartościowanie tego faktu ma związek z tym, że poza granicami Hiszpanii istnieją granice Hiszpanii. A granice są globalne, znajdują się na wszystkich kontynentach, stanowią część najbardziej dynamicznych ruchów w zakresie innowacji i budowy przyszłości świata, i z tego powodu powinniśmy czuć się bardzo dumni. Ocena może być więc tylko bardzo pozytywna.

Pewien historyk skomentował w Omnes, że "anachronizm jest zabójczy w ocenianiu historii. Dziś mamy wielką pokusę, by oceniać to, co wydarzyło się w historii, według kryteriów XXI wieku". Jakieś uwagi?

- Zgadzam się, że każdy dobry historyk, powiedziałbym, że każdy człowiek, ma obowiązek strzec się przed ocenianiem przeszłości podług parametrów teraźniejszości. Szczególnie w przypadku historyków istnieje trudne dopasowanie do badania przeszłości, które zmusza do życia w niej, do odtworzenia jej, do myślenia o jej wartościach, stylach, językach, a jednocześnie trzeba ją opowiedzieć współczesnym.

Przypomniał mi się ostatnio Benedetto Croce, kiedy powiedział, że cała historia jest historią współczesną.

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że anachronizm jest zabójczy w ocenianiu historii, ale musimy się też odnieść do współczesnych. I umieć im wytłumaczyć, że doświadczenie ludzkie, historia, ma elementy prawdy, że prawda w historii istnieje, to nie jest relatywizm. I prawda historii jest prawdą historyka, w tym sensie. Dlatego podzielam to kryterium i dodałbym tylko, że nie powinniśmy się bać mówić, że prawda historyczna istnieje i że możemy się do niej jak najbardziej zbliżyć, choć oczywiście musimy tę zasadę anachronizmu bardzo brać pod uwagę.

Mówisz o prawdzie historycznej.

- Życie historii jest życiem historyka, mówi stary mistrz. Ale jednocześnie musimy być w stanie odnieść się, upowszechnić, opowiedzieć, odpowiedzieć na wymagania przeszłości w teraźniejszości i odróżnić historię jako pisanie non-fiction od inwencji.

Historia, politologia, socjologia, ekonomia, wszystkie reagują na pisanie non-fiction, na narracje, które mówią prawdę, prawdę, którą udało nam się uratować, z punktu widzenia źródeł naukowych, przefiltrowaną przez krytykę źródeł. Bo przeszłość też jest pełna kłamstw, podobnie jak teraźniejszość. Dezinformacja nie jest wynalazkiem współczesności.

Ale oczywiście musimy ją opowiedzieć. A do tego, jak sądzę, niezbędne jest dobre opowiadanie, uczynienie historii atrakcyjną dyscypliną, maksymalne zbliżenie się do naszych odbiorców. Zawsze zwracając uwagę na to, że jest tu umowa. A kontrakt polega na tym, że będę mówił prawdę o tym, co odkryłem jako historyk, prawdę o historii. Publiczność dla historii jest bardzo ważna i rośnie. Zapotrzebowanie na wiedzę historyczną jest bardzo ciekawe, i nie obejmuje jej żadna rzekomo historyczna powieść, żaden wynalazek, ani żadne kłamstwo z przeszłości. Historia istnieje jako nauka o prawdzie. Nie możemy zrezygnować z mówienia prawdy o przeszłości, prawdy o teraźniejszości i prawdy o przyszłości.

Tym anachronizmem nie chcę niczego ukrywać. Aby podać przykład, zamach na Cezara. Albo Kain, który według Biblii zabił swojego brata Abla.

̶ Mój nauczyciel John Elliot wskazywał, że zadaniem historyka jest naświetlanie opcji wolnościowych. Był wielkim humanistą. Mówił nam, że w efekcie idę do historii, a magnicyda, jak śmierć Cezara, prawie naszego pierwszego magnicyda politycznego na Zachodzie, o którym pamiętamy ̶ jest wiele innych, oczywiście przed i po ̶ , jest faktem, że jest to zabójstwo polityczne, które dezinformatorzy próbują usprawiedliwić, jako wynik reakcji na tyranię itd. itp.

To jest dzieło historii. I znajduje źródła, które mówią: to jest zamach, to jest zbrodnia; i źródła, które mówią: to jest uzasadnione, bo Cezar był tyranem, a istnieje moralne prawo do eliminowania tyranów. Fascynujące w podejściu historyka i historii do tego faktu, czy do jakiegokolwiek innego faktu, byłoby: oświetlamy złożoność w decyzjach ludzkich istot.

Praca historyka jest ciężka, trudna i bardzo wymagająca, trzeba spędzić wiele godzin w bibliotece i archiwum, szukając źródeł, odzyskując spojrzenie na przeszłość. Ważne jest, by mówić o tym ludziom, a mówienie o tym dzisiaj młodym ludziom ma fundamentalne znaczenie.

Przejdźmy do konkretnego wydarzenia. Od kilku lat niektórzy amerykańscy przywódcy krytykują kolonizację Ameryki przez Hiszpanów, w tym prezydent Meksyku. Z drugiej strony papieże tacy jak św. Jan Paweł II i Franciszek prosili o przebaczenie za popełnione błędy, a nawet "zbrodnie". Jak widzisz to zadanie Hiszpanów w Ameryce?

- Nawiasem mówiąc, dziadek prezydenta Meksyku pochodził z Santander... Przechodząc do sedna, zajmujemy się różnymi biznesami, historią i propagandą polityczną, rozumiejąc historię jako historię zawodową, a nie historię propagandystów. Profesjonalna historia źle się dogaduje z populistycznymi wizjami, które nie przestrzegają realiów przeszłości, a które z punktu widzenia profesjonalnego historyka byłyby nie do utrzymania.

Pierwszym podmiotem politycznym w historii świata jest powszechna, katolicka, monarchia hiszpańska. Ponieważ monarchia Filipa II oraz Filipa III i Filipa IV, hiszpańsko-portugalska, była pierwszym w historii ludzkości bytem politycznym, który definitywnie zintegrował posiadłości, w tym sensie terytoria na równych prawach, w Ameryce, w Azji, w Afryce i w Europie. Właśnie ten pionierski charakter miało imperium hiszpańskie, które trwało przez trzy wieki. Trudno to wyjaśnić w kategoriach ciągłości, ja bym to ujął tak. Imperium hiszpańskie, wicekrólestwo Nowej Hiszpanii, trwało jeszcze dłużej niż Republika Meksykańska, która właśnie skończyła dwieście lat.

Nacjonalizm jako sposób budowania wspólnoty politycznej - naród jest starszy niż nacjonalizm, to też trzeba mieć na uwadze - artykułuje się w konstrukcji politycznych ekonomii resentymentu, porzucenia obowiązków, ofiarności. W ostatnich dwóch wiekach każdy naród polityczny opierał swój nacjonalizm na kimś, kogo należy nienawidzić, kogo należy obwiniać za to, czego sami nie jesteśmy w stanie rozwiązać.

Kontynuuj...

- Kto jest podatny na słuchanie nienawistnych doktryn populizmu, dla każdego jego sprawa. W tym przypadku oczywiście należy stwierdzić, że nie. Odkrycie Ameryki, która w 1492 r. nie miała nazwy - nazwa pojawiła się w 1507 r., ma związek z tym, że kontynent amerykański ponownie połączył się z wielkim jądrem wspólnej euroazjatyckiej cywilizacji globalnej, to po pierwsze; a po drugie ma związek z tym, że akcja imperium hiszpańskiego, hiszpańska akcja kulturalna i polityczna zakładała miasta, szerzyła religię chrześcijańską, odbywała się w imię humanitarnego opatrznościowego podejścia, rozwijała prawa człowieka, rozwijała prawo międzynarodowe.

Wszystko to miało miejsce na długo przed tym, jak Meksyk istniał jako niezależny podmiot polityczny. Jeśli są dziś Meksykanie, którzy chcą wyrzec się istotnej części swojej przeszłości oraz politycznego i kulturowego wzorca, to zależy to od każdego z nich. Znam Meksyk dość dobrze, głęboko go podziwiam, ma on ogromną rangę polityczną i kulturową w dobie globalizacji, zasadniczo dzięki okresowi hiszpańskiemu, okresowi hispanońskiemu. Meksyk był stolicą imperium hiszpańskiego. Meksyk znajdował się w centrum globalnego organizmu politycznego, jakim było imperium hiszpańskie.

A warunki?

Co do używania tych określeń, o ludach tubylczych czy prekolumbijskich, to myślę, że każdy student globalizacji wie, że wszyscy pochodzimy skądś indziej. Nie ma czegoś takiego jak ludy pierwotne, ludy tubylcze, to nie daje wam odrębnego bytu politycznego, który zobowiązuje resztę do uznania pierwszeństwa czy wyższości nad nimi. To oczywiście nie oznacza, że nie uznajemy dramatu Indian amerykańskich, który przede wszystkim pochodzi z XIX i XX wieku, czyli wtedy, kiedy byli eksterminowani przez podmioty polityczne, które uniezależniły się od Hiszpanii po 1820 roku, to jest ten problem. Problemem jest współczesna ludność tubylcza, a nie ludność tubylcza z przeszłości.

Jako Hiszpan musimy dziś podchodzić do tego bardzo spokojnie. Jest taki byt polityczny, który zniknął w 1825 roku, który nazywał się imperium hiszpańskie, monarchia hiszpańska, która rozpadła się na 22 kawałki. Jedna to Hiszpania europejska, czyli obecna Hiszpania, w której jesteśmy, a jest jeszcze 21 kawałków, które nazywają się obecnymi republikami latynoamerykańskimi i każdy może sobie dopasować do przeszłości, jak chce. Są tam ludzie, którzy pracują i działają w bardzo pozytywny sposób, włączając się w globalizację na bazie dziedzictwa hispanoamerykańskiego, nie odrzucając go, nie negując, ale wręcz przeciwnie, integrując je.

Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej Rodrigo Guerra powiedział Omnes, że "doświadczenie pokazuje, że dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionej ludzkości, prawdziwego rozwoju".

- Bardzo lubię książkę napisaną przez nieżyjącego już amerykańskiego historyka Lewisa Hanke, zatytułowaną "The Struggle for Justice in the Conquest of America". Bardzo dobrze opisuje, jak wielkim problemem Hiszpanów w XVI wieku było zrozumienie tych innych humanizmów, tej liczby źródeł, ludzi, którzy tam byli, którym trzeba było powiedzieć, jaki mają status prawny, czy są poddanymi Jej Królewskiej Mości, czy nie. Izabela Katolicka rozwiązała to w swoim testamencie z 1504 roku, kiedy to stwierdziła, że wszyscy tubylcy nowych ziem są uczniami Korony Kastylii i tyle.

Cały XVI wiek to debata w zakresie praw. Mówimy o narodzinach praw człowieka i prawa międzynarodowego. Była to trudna i skomplikowana debata, w której jedni ją akceptowali, inni nie. Zasadniczą sprawą jest to, że Korona przyjęła tę debatę, sponsorowała ją, zawiesiła podboje, a w końcu unormowała sytuację w kolonizacji. Prawa Indii są pomnikiem chrześcijańskiego humanitaryzmu. Każdy, kto nie akceptuje tej prostej zasady, musi przeczytać Prawa Indii. [UwagaPrawa Indii są kompilacją wprowadzoną w życie przez króla Hiszpanii Karola II w 1680 roku specjalnego ustawodawstwa uchwalonego przez Hiszpanię w celu zarządzania jej zamorskimi terytoriami w ciągu prawie dwóch stuleci].

Niedawno ukazał się musical o narodzinach mestizaje, Malinche. Słowo o miscegenacji...

- Zakończona pięć wieków temu podróż Magellana i Elcano zmusiła istoty ludzkie tej planety do uświadomienia sobie, że Ziemia jest jedna, geograficznie rzecz biorąc, nieprawdaż? Ale inną debatą, którą otworzyli, a którą również widzieli, jest to, że ludzkość jest jedna, czyż nie? Miscegenation to scenariusz, w którym od pierwszego momentu, od 1492 roku, kiedy Kolumb i jego towarzysze przybywają na Bahamy i myślą, że są w Azji, miscegenation jest wynikiem globalnej ludzkości, jest lustrem globalnej ludzkości. I oczywiście jest to fakt o wartości bezwzględnej. Bycie rasą mieszaną to bycie człowiekiem w globalnym świecie.

Rasa mieszana to nie tylko etniczna, to kulturowa, emocjonalna, biologiczna oczywiście, produkt kapitału, technologii. To właśnie mezalians doprowadził nas do tego miejsca. Jesteśmy wynikiem mezaliansu, tej chęci poznania drugiego, dowiedzenia się, kim jest i co chce nam powiedzieć. A także rzutować wartości na nich, ale ci inni również rzutują je na ciebie.

W tym sensie myślenie o globalnym świecie to myślenie o miscegenacji, twierdzenie, że jest to rozwiązanie, scenariusz, z którego się wywodzimy. Monarchia hiszpańska była globalna, wieloetniczna, policentryczna, jak opowiadaliśmy w TRZYDZIEŚCI w którymś z tych dni, mówiąc o książce "Rozmowa z Metysem z Nowej Hiszpanii", autorstwa francuskiego historyka Serge Gruzinski.

Na zakończenie rozmawiamy z naukowcem Manuelem Luceną o wyrażeniu "czarna legenda", które powstało w 1910 roku od postaci z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Juliána Juderíasa, który wygrał konkurs zorganizowany przez Królewską Akademię Historyczną. Na Czarnej Legendzie "ani samoświadomość, ani przesada. To co trzeba zrobić to studiować historię Hiszpanii, czytać ją, kochać. Kultury hiszpańskojęzyczne mają wiele do powiedzenia".

AutorFrancisco Otamendi

Artykuły

Pilny charakter misji

Kardynał arcybiskup Madrytu podsumowuje ostatni konsystorz nadzwyczajny, w którym uczestniczył, i wskazuje na klucze do chrześcijańskiego zaangażowania, którego wymaga dzisiejsze społeczeństwo: odnowić zmysł misyjny, aby nieść Dobrą Nowinę we wszystkich środowiskach.

Carlos Osoro Sierra-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Pod koniec sierpnia ubiegłego roku brałem udział w Rzymie w konsystorz nadzwyczajne spotkanie zwołane przez papieża w celu omówienia konstytucji apostolskiej Praedicate Evangelium. Tym pięknym i godnym polecenia tekstem kończy się reforma Kurii Rzymskiej i przypomina się nam, że Kościół "wypełnia swój mandat przede wszystkim wtedy, gdy daje świadectwo słowem i czynem o miłosierdziu, które sam dobrowolnie otrzymał" (n. 1).

Choć spotkania odbywają się za zamkniętymi drzwiami, mogę powiedzieć, że dla mnie darem była możliwość dzielenia czasu i refleksji nad tym mandatem z Następcą Piotra i z całym Kolegium Kardynałów, którego skład mówi właśnie o bogactwie naszego Kościoła. Wspólnie poczuliśmy ponownie, że Pan zachęca nas do misji; doświadczyliśmy, jak zachęca i popycha nas do niesienia Dobrej Nowiny naszym współczesnym, gdziekolwiek są i w jakich warunkach się znajdują.

Jak Franciszek podkreślał wielokrotnie w ciągu tych lat swojego pontyfikatu, sam Jezus wyznacza nam drogę: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk 16, 15). Teraz, gdy światem wstrząsa tak wiele konfliktów i konfrontacji - od Ukrainy po Etiopię, od Armenii po Nikaraguę - a wielu ludzi, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, patrzy w przyszłość z lękiem i niepewnością, bardziej niż kiedykolwiek pilne jest dla katolików głoszenie, że Chrystus pokonał śmierć i że ból nie może mieć ostatniego słowa.

Aby podkreślić pilność misji, w moim liście duszpasterskim na rozpoczęty właśnie rok akademicki, zatytułowanym. Na misji: powrót do radości EwangeliiZwracam się do przypowieści o synu marnotrawnym, a raczej o miłosiernym ojcu. 

My, katolicy, nie możemy pozostać zamknięci w sobie, nie możemy być zadufani w sobie, nie możemy stracić zdolności do zdziwienia i wdzięczności, jak to się stało ze starszym synem z przypowieści. Musimy dotrzeć do ochrzczonych, którzy jak młodszy syn opuścili dom i odwrócili się od Bożej miłości, a jednocześnie musimy szukać tych, którzy nie znają Jezusa Chrystusa lub którzy Go odrzucają.

W tym kluczu poruszające jest ponowne odczytanie tego, co mówi ojciec z przypowieści: "Synu, zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, jest twoje, ale musieliśmy ucztować i cieszyć się, bo ten twój brat był umarły, a znów żyje; był zagubiony, a znaleźliśmy go". (Łk 15:31-32). W tym ojcu widzimy Boga, Boga, który nas kocha, Boga miłosiernego, który dał nam wszystko i który nawet zostawia nam wolność. 

W fazie diecezjalnej Synodu w Madrycie wyraźnie ujawniło się pragnienie, by żyć tym, że Bóg nas kocha, a także by okazywać to naszym braciom i siostrom, tym, którzy odeszli i tym, którzy nigdy Go nie poznali. Aby to uczynić, najpierw w naszej archidiecezji stało się jasne, że konieczne jest, aby każdy z nas, wierzących, dbał o swoją modlitwę i spotkanie z Bogiem, starał się żyć spójnie Ewangelią i czynił to we wspólnocie. Nie możemy być bezludnymi wyspami ani zamykać się we własnych grupach, ale musimy czuć się częścią Kościoła pielgrzymującego w świecie.

Tylko w ten sposób będziemy mogli zająć się, po drugie, wyzwaniami samego Kościoła, które pojawiły się w tej fazie, takimi jak: pojęcie autorytetu i klerykalizmu; odpowiedzialność świeckich i tworzenie przestrzeni dla uczestnictwa; rola młodzieży i kobiet; troska o życie rodzinne; troska o celebracje, aby były żywe i głębokie; docenienie wielości charyzmatów; formacja w zakresie synodalności i nauki społecznej Kościoła oraz większa przejrzystość.

To doprowadzi nas, po trzecie, do bycia Kościołem, który nie ukrywając prawdy, prowadzi zawsze konieczny dialog ze społeczeństwem. Doprowadzi nas także do tego, że będziemy Kościołem Samarytanina z otwartymi drzwiami; Kościołem, który nie pozostawia nikogo na drodze, który pomaga i towarzyszy tym, których społeczeństwo pozostawiło na marginesie - jak wielu ludzi w trudnej sytuacji - i który przyjmuje tych, którzy mogli czuć się odrzuceni nawet przez sam Kościół.

W katechezie na temat rozeznania podczas audiencji generalnej 28 września - którą czytam ponownie, gdy kończę te słowa - papież zwrócił się do swojego ukochanego św. Ignacego, aby prosić o łaskę "żyć w relacji przyjaźni z Panem, jak przyjaciel mówi do przyjaciela". Według niego, spotkał się "starszy brat zakonny, który był opiekunem w szkole".który, kiedy mógł, "podszedł do kaplicy, spojrzał na ołtarz, powiedział: "Witaj", bo był blisko Jezusa. "Nie musi mówić: 'Bla, bla, bla', a nie: 'Witaj, jestem blisko ciebie, a ty jesteś blisko mnie'" - powiedział Franciszek, podkreślając, że "taka jest relacja, którą musimy mieć na modlitwie: bliskość, bliskość afektywna, jako bracia, bliskość z Jezusem".. Obyśmy wszyscy umieli utrzymać tę relację z Panem, aby z determinacją wyruszyć w ekscytującą misję, która została nam powierzona.

AutorCarlos Osoro Sierra

Kardynał arcybiskup Madrytu.

Watykan

Najnowszy apel papieża Franciszka w sprawie Ukrainy

Papież Franciszek swoim wezwaniem do zakończenia wojny na Ukrainie z 2 października 2022 roku nakreślił wyraźną linię i sprecyzował swoje stanowisko w sprawie wojny. Wyjaśnienie, które było chyba konieczne, po tym jak słowa i stanowisko papieża Franciszka wywołały krytykę na samej Ukrainie.

Andrea Gagliarducci-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Przemówienie papieża Franciszka z 2 października 2022 roku było przemyślanym, dyplomatycznym tekstem, wykalibrowanym w każdym słowie, mającym na celu właśnie podkreślenie powagi sytuacji. Nie wiemy, co skłoniło papieża do tego apelu, czy było to nowe zagrożenie nuklearne, czy sytuacja po rosyjskiej aneksji Doniecka, Ługańska, Zaporoża. Ługańsku, Zaporożu i Chersoniu, a także przemówienie Putina, który podniósł widmo zagrożenia nuklearnego.

Wiemy jednak, że słowa papieża Franciszka padły w kulminacyjnym momencie wielkiego wysiłku dyplomatycznego Stolicy Apostolskiej, która od początku konfliktu niestrudzenie pracuje za kulisami.

Przemówienie papieża Franciszka

Papież Franciszek wybrał przemówienie podczas modlitwy Anioł Pański. Wezwanie do zakończenia wojny na Ukrainie padło zamiast komentarza ewangelicznego, który zwykle poprzedza modlitwę Anioł Pański. Tylko przy jednej innej okazji tak się stało: 1 września 2013 r., gdy papież odniósł się do wojny w Syrii i zapoczątkował dzień modlitwy i postu w intencji pokoju 7 września następnego roku.

Ryzykiem, przy dokonywaniu tego wyboru, było nadanie przemówieniu papieskiemu konotacji czysto polityczno-dyplomatycznej, bez zakotwiczenia go w Ewangelii, jak to mają w zwyczaju wszystkie przemówienia papieskie. Jak już powiedziano, zdarzyło się to tylko przy jednej innej okazji. To znak, że sytuacja dla papieża jest tragiczna.

W przemówieniu papież Franciszek podkreślił, że "pewne działania nigdy nie mogą być usprawiedliwione" i powiedział, że jest "niepokojące, że świat uczy się geografii Ukrainy poprzez takie nazwy jak Bucze, Irpin, Mariupol, Izium, Zaporoże i inne miejsca, które stały się miejscami nieopisanego cierpienia i strachu". A co z faktem, że ludzkość znów stoi w obliczu zagrożenia atomowego? To absurdalne.

Najwyraźniej papież napiętnował w ten sposób masowe mordy i dowody tortur znalezione w tych miejscach.

Papież Franciszek zwrócił się więc najpierw do prezydenta Federacji Rosyjskiej "prosząc go o zatrzymanie, także z miłości do swego narodu, tej spirali przemocy i śmierci".

Papież wezwał też ukraińskiego prezydenta do "otwartości na poważne propozycje pokoju".

To nie jest apel do prezydenta Ukrainy o zgodę na inwazję. Ważnym szczegółem jest to, że jest on otwarty na "poważne" propozycje pokojowe. Dla Stolicy Apostolskiej "poważne propozycje pokojowe" należy rozumieć jako propozycje pokojowe, które nie dotykają integralności terytorialnej Ukrainy, które kładą kres kapaniu wojny, które przywracają równowagę w regionie. 

Dialog z Federacją Rosyjską

Stolica Apostolska nigdy nie zaprzestała dialogu z Federacją Rosyjską. Papież Franciszek wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest gotów udać się do Moskwy. 25 lutego, kiedy wojna dopiero się rozpoczęła, postanowił w niekonwencjonalny sposób odwiedzić ambasadę rosyjską w Stolicy Apostolskiej, szukając dialogu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, otwartego "okna", jak zauważył sam papież.

To "małe okienko" nigdy nie zostało otwarte. Dialog pozostał jednak niezmienny. Kardynał Pietro Parolin odbył 8 marca 2022 r. rozmowę telefoniczną z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem i spotkał się z nim na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.

Według rosyjskiego MSZ, podczas rozmowy Ławrow "wyjaśniłby przyczyny obecnego kryzysu w stosunkach między Rosją a Zachodem, który jest wynikiem 'krucjaty' NATO w celu zniszczenia Rosji i podziału świata". MSZ podkreśliło również, że "działania podjęte przez nasz kraj mają na celu zapewnienie niepodległości i bezpieczeństwa, a także przeciwdziałanie hegemonicznym dążeniom Stanów Zjednoczonych do kontrolowania wszystkich procesów globalnych".

Przy tej okazji omówiono również referenda, które - według rosyjskiego MSZ - "są realizacją uzasadnionych praw mieszkańców tych terytoriów do samostanowienia i organizowania życia zgodnie z własnymi tradycjami obywatelskimi, kulturowymi i religijnymi".

Oczywiście jest to tylko rosyjska wersja tej historii. Stolica Apostolska nie wydała żadnego oficjalnego komunikatu. Wiadomo jednak, że to kardynał Parolin poprosił o spotkanie.

Spotkanie ujawniło nie tylko skomplikowaną sytuację, ale także samą trudność (by nie powiedzieć niemożliwość) zaangażowania Rosjan w negocjacje pokojowe. Stąd zapewne zniuansowany Angelus papieża Franciszka. Jakby miał świadomość, że Stolica Apostolska nie może być siłą pośredniczącą.

Mediacja Stolicy Apostolskiej w sprawie zakończenia wojny?

Nie może być, bo mediacja, aby przyniosła owoce, musi być pożądana przez obie strony. W tej chwili nie wydaje się jednak, by Rosja była skłonna do mediacji. Nawet niedawny wywiad z metropolitą Antonijem, szefem Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, pokazał, że Rosja i Stolica Apostolska nie wydają się być sobie aż tak bliskie.

Na razie stosunki między Watykanem a Patriarchatem Moskiewskim są zamrożone - powiedział Antonij rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax. Przy całym mówieniu o związku ekumenicznym, związek ten ma również reperkusje polityczne, zwłaszcza w sposobie, w jaki Patriarchat Moskiewski jest nierozerwalnie związany z prezydencją Federacji Rosyjskiej.

To zupełnie inne czasy niż w czerwcu, kiedy to rosyjska agencja rządowa Ria Novosti przebiła się z informacją, że Federacja Rosyjska popiera mediację Stolicy Apostolskiej w rozwiązaniu wojny na Ukrainie. Uczyniła to, relacjonując wypowiedzi Aleksieja Paramonowa, szefa pierwszego europejskiego departamentu rosyjskiego MSZ, który zauważył, w bardzo znaczącej zmianie tonu, że "kierownictwo Watykanu wielokrotnie deklarowało gotowość do udzielenia wszelkiej możliwej pomocy w celu osiągnięcia pokoju i zaprzestania działań wojennych na Ukrainie". Uwagi te znajdują potwierdzenie w praktyce. Prowadzimy otwarty i pełen zaufania dialog w wielu kwestiach, głównie związanych z sytuacją humanitarną na Ukrainie"

Co się zmieniło między czerwcem a dniem dzisiejszym? Przede wszystkim zmienił się przebieg wojny, a więc i chęć do negocjacji. A potem zaangażowanie Stolicy Apostolskiej się zmieniło. To, dyplomatycznie rzecz biorąc, zawsze zaczyna się od nieuchronnego punktu: poszanowania integralności terytorialnej Ukrainy.

Integralność terytorialna Ukrainy

Arcybiskup Paul Richard Gallagher, watykański "minister spraw zagranicznych", wezwał 14 czerwca na marginesie konferencji na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim do "oparcia się pokusie narażania na szwank integralności terytorialnej Ukrainy".

Gallagher odwiedził Ukrainę między 18 a 21 maja i podczas tej podróży podkreślił, że Stolica Apostolska "broni integralności terytorialnej Ukrainy".

Oczywiście dla Stolicy Apostolskiej konieczne jest rozwiązanie negocjowane, a nie wojna.

Jako Kościół, powiedział Gallagher, "musimy pracować na rzecz pokoju i podkreślać także wymiar ekumeniczny". Ponadto musimy oprzeć się pokusie narażania integralności terytorialnej Ukrainy. Musimy wykorzystać to", czyli terytorialność, "jako zasadę pokoju. Miejmy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli rozpocząć negocjacje na rzecz pokojowej przyszłości".

Gest papieża Franciszka musi być zatem rozumiany w tych dyplomatycznych ramach. Integralność terytorialna Ukrainy nie jest kwestionowana. Tak jak nie budzi wątpliwości osąd Stolicy Apostolskiej w sprawie wojny. Wystarczy wziąć pod uwagę, że już w 2019 roku, gdy papież wezwał do Rzymu na międzydiecezjalne spotkanie Synod i ukraińskich biskupów greckokatolickich, kardynał Parolin nazwał to, co dzieje się na Ukrainie, "wojną hybrydową".

Swoją wypowiedzią papież Franciszek chciał jeszcze bardziej sprecyzować swoje stanowisko. Jest to być może spóźnione wyjaśnienie, w obliczu kilku sytuacji, które uderzyły we wrażliwą ukraińską opinię publiczną: od decyzji, aby Rosjanka i Ukrainka niosły krzyż w Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek, gestu postrzeganego jako impuls do pojednania, do modlitwy za rosyjską intelektualistkę Darię Duginę, rozpoczętej bez odniesienia do osoby, ale wiążącej atak, który spowodował jej śmierć, z wojną na Ukrainie, gdy wciąż nie wiadomo, kto podłożył bombę w jej samochodzie.

W każdym razie papież wyznaczył wyraźną linię, punkt bez powrotu. Może się wydawać, że to desperacka próba, ostatni dzwonek na Ukrainę. Ale być może jest to początek nowej ofensywy dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej, która odbywa się za kulisami.

AutorAndrea Gagliarducci

Ekologia integralna

Pilar AriasCzytaj więcej : "Kampanii przyciągającej abonamenty musi towarzyszyć mniejsza 'agresywność' przy podawaniu koszyka".

Przeprowadziliśmy wywiad z Pilar Arias, która zajmuje się zarządzaniem subskrypcjami polecenia zapłaty za datki dla parafii w Madrycie. Opowiada nam o tajnikach tego sposobu uzyskiwania dochodów, który staje się coraz ważniejszy dla wsparcia parafii.

Diego Zalbidea-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

Urodzona w Madrycie 37 lat temu, mężatka i matka trójki dzieci w wieku 9, 6 i 4 lat. Dyplom z zakresu prawa oraz administracji i zarządzania przedsiębiorstwem uzyskany na Universidad Autónoma de Madrid. W latach 2009-2011 pracowała w dziale planowania i analiz finansowych firmy Kraft Foods, dziś Mondelez International Inc, firmy produkującej Ahoy Chips, Oreo i gumę do żucia Trident. Od tego czasu do 2016 roku pracowała w dziale Analiz Ekonomiczno-Finansowych i Kontroli Budżetowej CLH (obecnie Exolum). W tym samym roku została powołana na stanowisko, które zajmuje obecnie - zastępcy dyrektora administracji diecezjalnej Arcybiskupstwa Madrytu.

Ile rodzin preferuje regularne subskrypcje, aby wspierać Kościół w Madrycie?

Wiele. Ponad 23.000 rodzin ma abonament na rzecz swojej parafii w Madrycie. Nadal jednak mamy dużą część społeczeństwa, która nie jest świadoma korzyści, jakie niesie ze sobą ta forma współpracy, zarówno dla nich samych, jak i dla parafii, z którą współpracują. 

Stwierdzamy, że wiele osób, mówiąc o rozliczeniach na poziomie parafii, o potrzebnych lub wykorzystanych środkach, o odliczeniach, zeznań podatkowychitp. są oderwane od rzeczywistości, ponieważ zagadnienia te są trudne do zrozumienia. Musimy wygenerować bardzo prosty język dla tej grupy.

Jest też pewien odsetek osób, które "zawsze wrzucały gotówkę do koszyka na Mszy Świętej" i nie są skłonne do zmiany tego zwyczaju. Co więcej, nie wiedzą, jak zagospodarować moment, w którym kosz przechodzi, jeśli się zapisze. Czują się przemocą, jeśli czegoś nie wrzucą, są obserwowani przez sąsiadów, którzy nie wiedzą, że już dokładają się z abonamentu. Dlatego uważamy, że kampanii przyciągającej abonamenty powinna towarzyszyć mniejsza "agresja" przy podawaniu koszyka.

Czy podejście musi być takie samo dla wszystkich odbiorców?

Musimy dotrzeć do każdego segmentu społeczeństwa z innym przekazem, w zależności od jego wieku, sytuacji ekonomicznej, miejsca zamieszkania itd. I to jest właśnie wyzwanie. W zmianie przekazu, by dotrzeć do wszystkich.

W komunikacji z parafianami napotykamy jeszcze jedną trudność: mamy obecnie populację bardzo zdigitalizowaną i taką, która w ogóle nie jest zdigitalizowana. Gdy znamy ich wiek, uznajemy je za zdigitalizowane do 60 roku życia. Nie możemy znać stopnia cyfryzacji osób po 60. roku życia, wiele z nich nie jest w ogóle zdigitalizowanych, ale inne, nawet te po 90. roku życia, są zdigitalizowane. Pandemia pomogła nam w tym względzie.

W każdym razie należy wykryć w parafiach, jaki rodzaj komunikacji jest najbardziej dostosowany do parafian i dotrzeć do każdego w sposób, który preferuje. Wyzwaniem jest dotarcie do nich z właściwym przekazem i poprzez właściwy kanał.

Jakie są zalety tego typu współpracy?

W Hiszpanii od 2007 roku Kościół nie ma żadnego przydziału w ogólnym budżecie państwa. Utrzymuje się głównie z dobrowolnych składek wszystkich wiernych, każdego według jego możliwości. 0,7% podatku dochodowego od osób fizycznych, który podatnicy dobrowolnie decydują się przekazać Kościołowi w Madrycie, pokrywa jedynie 18,14% całkowitych wydatków. 

Składka poprzez regularną subskrypcję, a nie w koszu, przynosi korzyści zarówno parafii, jak i ofiarodawcy. Parafia może prognozować dochody na pokrycie wydatków i oszczędza na kosztach obsługi gotówki. Ponadto darczyńca korzysta z istotnych odliczeń podatkowych w przypadku konieczności złożenia zeznania podatkowego. Dlatego tak ważne są subskrypcje.

O jaką ulgę podatkową może ubiegać się darczyńca?

Z pierwszych 150 euro przekazanych na rzecz parafii, ofiarodawca może odliczyć 80%, jeśli jest to jego jedyna darowizna, oraz 35% (w niektórych przypadkach 40%) od tego, co przekracza tę kwotę. Jeśli darczyńca ma kilka darowizn, procent 80% stosuje się do jednej z nich, a procent 35% lub 40% do pozostałych, w zależności od tego, czy jest to darowizna powtarzająca się, czy nie.

Dlatego jeśli obliczymy, co byśmy wrzucali do kosza co roku i rozważymy zrobienie tego za pomocą abonamentu, to możemy złożyć większą darowiznę, bo odliczymy znaczną kwotę i parafia otrzyma więcej pieniędzy. Jest to sytuacja korzystna dla obu stron.

Jako przykład warto przyjrzeć się poniższej tabeli:

(twój wysiłek finansowy) JEŚLI CHCESZ PRZEKAZAĆ DAROWIZNĘ NA ROK: (co otrzyma parafia) MOŻNA DOKONAĆ WPŁATY W WYSOKOŚCI: BO ZOSTANIESZ POTRĄCONY:
30 €150 €120 €
95 €250 €155 €
160 €350 €190 €
225 €450 €225 €

Czy zarządzanie, promocja i utrzymanie systemu abonamentowego wymaga od diecezji wiele pracy?

W Arcybiskupstwie Madrytu mamy wydział, w którym pracują trzy osoby, wszystkie kobiety, które pomagają większości z 479 parafii w archidiecezji madryckiej w pracach administracyjnych związanych z prenumeratą oraz opracowują kampanie promocyjne. 

Obsługujemy ponad 18 000 darczyńców. Odciąża to parafie od wielu prac administracyjnych, dzięki czemu mogą one skupić się na większej ilości działań duszpasterskich, opiekuńczych i charytatywnych. Dodatkowo, dzięki temu, że jesteśmy w stanie negocjować z bankami o wyższych wartościach, otrzymujemy niższe opłaty za polecenia zapłaty i zwroty rachunków. Parafie mają niższe koszty, a więc otrzymują więcej pieniędzy.

Przekazy są wysyłane do banku, rejestrowane są miesięczne dochody każdej parafii i darczyńcy, generowany jest formularz deklaracji podatkowej 182, a parafie są informowane o swoich potrzebach. W tym zakresie mogą się z nami kontaktować zarówno proboszczowie, jak i członkowie parafialnych rad finansowych.

Więc, czy naprawdę warto

Wymaga to pracy, ale w ogólnym wymiarze godzin, mniejszym niż ten, który byłby poświęcony każdej parafii, i z bezpieczeństwem, które wynika z poświęcenia się temu profesjonalnie, znając i stosując wszystkie przepisy, które nas dotyczą, takie jak prawo organiczne i przepisy dotyczące ochrony danych, prawo 49/2002, dotyczące systemu podatkowego dla organizacji non-profit i zachęt podatkowych dla patronów, etcetera.

Darczyńca może zapisać się wypełniając formularz, co zwykle robią "niecyfrowi" darczyńcy. Kiedy ten formularz trafia do działu, dane są wprowadzane do systemu, przetwarzane, a następnie zarządzane.

Czy istnieją inne formy współpracy?

Istnieje jeszcze jeden sposób dokonania zapisu, którym jest portal donacyjny Konferencji Episkopatu "Donate to my Church" (www.donoamiigleisa.es), z którego można przekazywać datki na rzecz każdej parafii w Hiszpanii. Ta baza danych jest również zarządzana przez ten wydział, a parafie są w pełni informowane o subskrypcjach, które otrzymują tym kanałem.

O wszystkich wydarzeniach informujemy parafie drogą mailową, a także podejmujemy działania mające na celu odzyskanie zwróconych darów. Parafia nigdy nie odcina się od darczyńcy. Na przykład, jeśli wykryjemy, że trzeba zrezygnować z prenumeraty, ponieważ jakaś rodzina przeżywa trudności finansowe, informujemy o tym proboszcza, aby mógł się nimi zająć.

Są ciągłe telefony od abonentów z informacją o nowych rachunkach bieżących, zmianach kwoty i tak dalej. Wszystkie połączenia są odbierane. W przypadku, gdy wszystkie telefony są zajęte lub dzwonią poza godzinami naszej pracy, darczyńca może zostawić wiadomość, a nawet jeśli jej nie zostawi, jego numer telefonu jest u nas zarejestrowany i odbieramy wszystkie nieodebrane połączenia. 

Zakładam, że spadnie też liczba darczyńców

Tak, często dzwonią do nas bliscy z prośbą o anulowanie subskrypcji darczyńców, którzy odeszli. Kondolencje są składane, a darczyńca jest pochwalony na jednej z mszy, które odbywają się w naszej siedzibie.

Trzecie środy miesiąca Msza św. odprawiana w arcybiskupstwie madryckim jest ofiarowana za wszystkich naszych dobroczyńców. Bez nich misja ewangelizacyjna Kościoła nie mogłaby być realizowana.

A z darczyńcami jaka jest komunikacja?

Okresowo prowadzimy też akcje zbierania danych darczyńców, zmiany adresu, e-maila, jeśli teraz go używają, wieku... Chcemy komunikować się cyfrowo ze wszystkimi darczyńcami, którzy są przyzwyczajeni do tej metody, ponieważ jest ona tańsza, a liczy się każde euro, ale w tym celu musimy zdobyć ich adres e-mail.

Dbamy również o stałą komunikację z ofiarodawcami, ponieważ są oni fundamentalną częścią Kościoła i chcemy, aby tak się czuli oraz aby byli informowani o działaniach Kościoła, które pomagają wspierać. Kontaktujemy się z nimi przy okazji kampanii o podatku dochodowym, kiedy to. Konferencja Episkopatu przedstawia roczne sprawozdanie z działalnościDiecezjalny Dzień Kościoła i Boże Narodzenie. 

Wreszcie, gdy czas na to pozwala, ponieważ zasoby są ograniczone, przygotowujemy materiały, które pomagają parafiom w pozyskiwaniu składek: ulotki, plakaty itp.

Jakie ma Pan pozytywne doświadczenia z tych lat funkcjonowania systemu?

Najważniejszą rzeczą w posiadaniu zagregowanej bazy danych darczyńców ze wszystkich parafii jest to, że pozwala nam to mieć widoczność tego, co dzieje się w społeczeństwie. Możemy wyciągnąć wiele statystyk. Wielkie liczby nie kłamią. 

Poza zarządzaniem administracyjnym i dbałością o darczyńców, uważamy, że dużą wartość ma to, że wydział zbiera "najlepsze praktyki" z parafii, które opowiadają nam o ciekawych inicjatywach, które przyniosły owoce, ponieważ możemy je eksportować do parafii o podobnej charakterystyce. Czasami nie kontaktują się z nami, aby nam o tym powiedzieć, ale możemy to wykryć, ponieważ widzimy, jak ewoluują subskrypcje każdego z nich.

Kontynuujemy szkolenie w fundraising i w marketingu cyfrowym, aby móc oferować porady i szkolenia dla parafii, proboszczów i rad ekonomicznych, bez których nic z tego nie byłoby możliwe.

Jesteśmy też świadomi tego, co dzieje się w trzecim sektorze. W pewnym sensie organizacje pozarządowe są naszą konkurencją, w tym sensie, że każda rodzina ma ograniczoną ilość środków na pomoc. Jeśli współpracują z trzema organizacjami pozarządowymi, które wyprzedzają nas w kampaniach fundraisingowych, to może się okazać, że nie mają już pieniędzy na współpracę z nami. Musimy więc być bardzo uważni na to, co dzieje się w sektorze, aby móc tę wiedzę w praktyczny sposób przekazać parafiom.

Administracyjnie bardzo dbamy o nasze bazy danych, starając się, aby były jak najbardziej aktualne. We wszystkich komunikatach, które otrzymują darczyńcy, pojawia się nasz numer telefonu i adres e-mail, aby mogli się z nami skontaktować i poinformować nas, czy któreś z ich danych uległy zmianie lub czy chcą zmodyfikować swoją subskrypcję. A darczyńcy doceniają, że jesteśmy blisko nich. 

Ponieważ w porozumieniu z parafiami dokonujemy uzgodnień z darczyńcami, którzy zwrócili pokwitowania, często nie tracimy darowizn z powodu zwrotów, ale je odzyskujemy. Często są to zmiany kont bankowych, o których darczyńcy nie pamiętali, by nas powiadomić.

Dla wszystkich parafii ustalane są te same kryteria, a dzięki współpracy z większą liczbą darczyńców oszczędzamy koszty związane z przesyłaniem dokumentacji papierowej i cyfrowej oraz opłatami bankowymi. Doceniają to księża proboszczowie.

Czy ten sposób podtrzymywania Kościoła ma jakiś "cień"?

Dziś nie widzimy cienia takiego rozwiązania i nie mamy wątpliwości, że za kilka lat będzie to większościowy sposób, jaki parafianie wybiorą do współpracy finansowej, między innymi dlatego, że w społeczeństwie jest coraz mniej gotówki w obiegu. Jeśli nie ma monet, nie możemy dołożyć do koszyka. Pozostają nam zatem abonamenty lub mównice z datafonami do płatności kartami bankowymi, które trzeba będzie zainstalować w parafiach, które jeszcze ich nie mają.

Czy taki system mógłby być wykorzystany do zaangażowania czasu, cech i modlitwy, oprócz finansowego wsparcia Kościoła?

Choć zbiórka pieniędzy, której się poświęcamy, jest konieczna dla utrzymania parafii, to nie jest ona wszystkim, ani najważniejszym elementem celu, do którego Bóg powołał swój Kościół. Każdy członek wiernych musi wnieść to, co może, a nie zawsze są to pieniądze. Czas, modlitwa i walory każdego z nich są fundamentalne i są aktami miłości, które Bóg ceni i sprawia, że owocują jak ziarno gorczycy, tego jesteśmy pewni. Arcybiskupstwo Madrytu wspiera parafie w tych aspektach z różnych wikariatów i delegatur. 

Czy napotkałeś jakieś szczególne trudności w jego uruchomieniu?

Początkowo darczyńcy nie chcieli, aby Arcybiskupstwo Madrytu wydawało pokwitowania za ich darowizny, ponieważ podejrzewali, że przekazana kwota w całości trafi do parafii, lub nie znali nas i to powodowało, że nie mieli do nas zaufania. Ale z czasem proboszczowie i rady ekonomiczne liczyły na to, że będziemy zarządzać abonamentem i tłumaczyły parafianom powody, w tym darmowy charakter naszych usług i przejrzystość całego procesu, i te obawy zostały przezwyciężone. 

Jesteśmy blisko, reagujemy i zapewniamy usługi, które są potrzebne, i wierzymy, że to pomogło wydziałowi ogromnie się rozwinąć w ciągu zaledwie kilku lat.

Jakie wyzwania pojawiają się po uruchomieniu systemu?

Chcemy wnieść więcej wartości, eksportując doświadczenia z jednej parafii do drugiej, promując okrągłe stoły z proboszczami, spotkania z radami ekonomicznymi, prowadząc szkolenia związane m.in. z komunikacją i pozyskiwaniem funduszy. 

Mamy wiele pomysłów, ale brakuje nam czasu na ich zmaterializowanie. Jedną z rzeczy, nad którą pracujemy, jest rekrutacja nowych subskrybentów. Pierwszym celem jest komunikacja z parafianami, którzy nie są jeszcze prenumeratorami. Musimy znaleźć sposób na zdobycie ich danych, znaleźć wiadomości przydatne do nawiązania z nimi relacji i stopniowo sprawić, by dostrzegli korzyści, jakie dla nich i dla parafii ma prenumerata. 

Czy istnieje profil darczyńcy, który preferuje subskrypcje od innych form współpracy?

Stwierdzamy, że wielu parafian zaczyna zapisywać się w wieku 30 i 40 lat. Uważamy, że jest to okres, kiedy są już dość stabilne finansowo. Pomaga zdigitalizowanej ludności mieć wszystkie swoje ruchy finansowe w jakiś sposób zarejestrowane i to właśnie osiąga. Ponadto ci darczyńcy, którzy są zobowiązani do składania deklaracji podatkowych i którzy są świadomi korzyści podatkowych wyjaśnionych powyżej, wolą podpisywać się pod anonimowymi darowiznami, ponieważ czerpią z nich korzyści. 

Czy jest jakaś minimalna kwota, aby w ten sposób się przyczynić, czy są też wierni, którzy przyczyniają się przy "minusowych" z punktu widzenia finansowego zapisach? 

Nie ma minimalnej kwoty na abonament. Tak, jest wielu parafian, którzy dokonują prawdziwej żonglerki, aby współpracować, choćby z bardzo niewielkim, z czysto ekonomicznego punktu widzenia, bo więcej nie mają. Jak wyjaśnił Pan, gdy zobaczył, że wdowa złożyła swoją monetę w skarbcu, te kwoty są bardziej wartościowe niż wielkie datki dawane przez tych, którzy żyją otoczeni bogactwem. Dlatego tak ważne jest, aby uważać na sposób wydawania pieniędzy. Kluczem muszą być oszczędności.

Ekologia integralna

"Be to Care" - kongres poświęcony przemyśleniu innowacji społecznych

Harambee Africa InternationalZ okazji 20-lecia istnienia, we współpracy z Komitetem Stulecia Opus Dei, Opus Dei organizuje Międzynarodowy kongres w Rzymie: przestrzeń do refleksji i dialogu na temat możliwych odpowiedzi na społeczne wyzwania naszych czasów.

Stefano Grossi Gondi-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Sympozjum odbyło się w dniach 28, 29 i 30 września w. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym, Włochy), w którym wzięło udział 200 uczestników, reprezentujących 70 inicjatyw z 30 krajów świata.

Prace rozpoczęły się 28 września od dwóch dyskusji przy okrągłym stole z udziałem ekspertów z różnych kontynentów, którzy zastanawiali się nad wyzwaniami związanymi z innowacjami społecznymi.

29. rozpoczęło się od wykładu ks. bp. Fernando Ocáriz o chrześcijańskiej akcji społecznej w przesłaniu św. Josemaríi (pełną konferencję można przeczytać tutaj). Pod koniec swojego wystąpienia ks. prałat zachęcał, aby to spotkanie było okazją do ożywienia służby najbardziej potrzebującym poprzez współpracę ze wszystkimi i uczynienie swoim wyrażenia założyciela Opus Dei ("wszystko zostało zrobione i wszystko pozostaje do zrobienia"), które można odnieść także do instytucji i ludzi w nich pracujących, nie zadowalając się tym, co już zostało zrobione.

Fernanda Lopes, przewodnicząca Komitetu Stulecia (2028-30), przedstawiła następnie ramy tego dnia burzy mózgów w perspektywie stulecia Opus Dei: przemiana serca jako motor innowacji społecznej. Wśród aspektów zaproponowanych do refleksji i dialogu znalazły się: uświęcenie pracy i jej konsekwencje dla poprawy społeczeństwa; przemiana świata od wewnątrz; zaangażowanie społeczne chrześcijan; obywatelstwo i przyjaźń społeczna; atrakcyjność wcielania w życie nauki społecznej Kościoła; znaczenie troski o wspólny dom i o ludzi, zwłaszcza najsłabszych; związek między zrównoważonym rozwojem środowiska a zrównoważonym rozwojem społecznym.

Po czasie pracy 200 uczestników w dziewięciu grupach ("Promowanie wrażliwości społecznej"), rzecznicy przedstawili wnioski, które obracały się wokół różnych tematów: wartość doświadczenia, protagonizm samych beneficjentów, zaufanie do nowych pokoleń, szkolenia, które prowadzą ludzi do lepszego służenia innym. Dzień był kontynuowany po południu drugim warsztatem "Misja usługowa inicjatyw społecznych": słuchanie wszystkich, badanie w celu znalezienia nowych potrzeb, nie zatracanie tożsamości projektów i celu, który je napędza, wyzwanie komunikacyjne. Ostatni warsztat dotyczył dziedzictwa, jakie może przynieść przyszłe stulecie Opus Dei w dziedzinie rozwoju społecznego.

Różne grupy otworzyły szeroki wachlarz pomysłów. Od postaw i przestrzeni do szkoleń i podnoszenia świadomości, po inicjatywy na rzecz większej profesjonalizacji instytucji, a także m.in. platformy wymiany doświadczeń, think tanki i przestrzenie do dialogu międzypokoleniowego.

Piątek 30 zakończył wydarzenie dniem poświęconym innowacjom społecznym i młodym ludziom w Afryce.

AutorStefano Grossi Gondi

Ameryka Łacińska

Ricardo García, biskup prałat z Yauyos-Cañete: "Konieczne jest 'szczepienie' sakramentami".

Pandemia Covida była bardzo dotkliwa w Peru - 200 tys. zgonów. "Byliśmy krajem o największej liczbie zgonów na mieszkańca na świecie".Ricardo García, biskup-prezydent Yauyos, Cañete i Huarochirí, w wywiadzie dla Omnes. "Kościół pomógł w ważny sposób w Peru, a ludzie to zauważyli, dodaje, uznając, że. "mieliśmy do czynienia z pandemią medyczną, ale także z pandemią duchową"..

Francisco Otamendi-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Ksiądz prałat biskup Yauyos-Cañete wrócił z Rzymu pod koniec maja, gdzie wyświęcił 24 nowych księży Opus Dei. Między innymi powiedział im: "Wasze życie, od dzisiaj, będzie naznaczone posługą sakramentów, posługą słowa i posługą miłości. Pomóż wielu ludziom poznać życie Jezusa".

Centralność Jezusa, patrzenie na Jezusa - to samo przesłanie zainicjowane przez Konferencję Episkopatu Peru w maju 2020 r., w następstwie zamachu w Covid: "W tych przełomowych chwilach, które przeżywa nasze społeczeństwo, biskupi Peru, jako pasterze ludu Bożego, pragną przekazać narodowi peruwiańskiemu orędzie wiary i nadziei płynące ze światła Chrystusa Zmartwychwstałego, wiecznie żyjącego, naszego Boga i Zbawiciela". 

Podczas postoju w Hiszpanii, przed wyjazdem do Peru, Monsignor Ricardo García udzielił wywiadu dla Omnes, w którym mówimy o pandemii [on sam był bardzo chory w 2020 roku]; terytorium Prałatury, pomiędzy szczytami Andów a wybrzeżem; Synodzie nt. synodalnośćMówił także o historii Prałatury: migracji wenezuelskiej (milion osób) i imigracji wewnętrznej, edukacji, św. Josemarii, jego kapłanach, rodzinie, która "jest sponiewierana", jak w wielu krajach, oraz o swojej ostatniej podróży do Niemiec, aby prosić o datki.

Jak można by opisać prałaturę Yauyos?

-Kiedy została utworzona w 1957 roku, prałatura Yauyos miała dwie prowincje: Yauyos i Huarochirí. Kilka lat później, w 1962 roku, biskup Orbegozo poprosił o przyłączenie Cañete, które ma więcej bogactw naturalnych, linię brzegową, teraz przemysł, a ostatnio bardzo dobre plaże, które stały się plażami Limy. 

Mamy 22 dość duże parafie, z których dwie powierzone są wspólnotom sióstr zakonnych. Jedno ze zgromadzeń, peruwiańskie, ma zakonnice z różnymi fakultetami, na przykład mogą udzielać ślubów i chrztów.

Andyjska część Prałatury (Yauyos) bardzo różni się od wybrzeża...

-Indie. Jest spora różnica między wybrzeżem a sierrą. Sierra jest bardzo trudna, z minimalną ilością dróg asfaltowych, za to z drogami gruntowymi po bokach. Sześćdziesiąt lat temu trzeba było iść z mułami lub konno, byłem tam kilka razy, ale nie teraz. Jednym z problemów na wyżynach jest to, że ludność jest bardzo rozproszona. A także ludność andyjska, a dzieje się tak w całym Peru, przenosi się na wybrzeże, bo tam jest większy rozwój i młodzi ludzie mogą się uczyć. Rozwój następuje na wybrzeżu. Ludność Andów żyje z rolnictwa na własne potrzeby. Zmieniła się mentalność ludzi.

Mój lud, w obu miejscach, jest nadal pobożny. Jest szacunek do księdza, nie mówiąc już o biskupie, traktują cię z wielką czułością, to żenujące, jacy są mili, dotykają cię, jakbyś był świętym, który przybywa.

Porozmawiajmy przez chwilę o edukacji, także po to, by się usytuować. Yauyos ma kilka szkół parafialnych.

-Mamy cztery szkoły parafialne, jedną mniejszą; jedna ma piętnaścieset uczniów, inna tysiąc, jeszcze inna pięćset. Seminarium niższe ma stu uczniów: to nie jest tak, że wszyscy uczniowie z seminarium niższego idą do seminarium wyższego. W jednym roku są cztery, w drugim żadnego, w kolejnym rosną... Patrzę na to z innego punktu widzenia. Sześćdziesiąt procent moich księży to byli wychowankowie niższego seminarium. Jest to ciekawy wskaźnik. 

Czego najbardziej się obawiasz?

-Jestem nadal w potrzebie finansowej. Potrzebuję samochodu dla Caritas. Potrzebuję pomocy finansowej. Pojechałem do Niemiec szukać pieniędzy, bo mam tam kilka zaprzyjaźnionych parafii. Przejechałem teraz w Niemczech tysiące kilometrów, odwiedzając parafie, prostych ludzi, którzy dają jałmużnę. 

Z innej strony mogę skomentować plaże. Plaże w Limie to plaże w Cañete. To nowa publiczność, którą latem trzeba zaspokoić. Sierra ma dużo deszczu i latem jest bardziej wyludniona, a księża z sierry uczęszczają na plaże. I są plaże, które pomagają hojnie. Przyjeżdżają ludzie, którzy pomogli rozwiązać kwestie ekonomiczne, np. w seminarium, i dają stypendium na kształcenie księdza, etcetera.

W pracy społecznej ma na swoim terenie na przykład Valle Grande i Condoray.

-Tak, jest ważna praca społeczna. Istnieją dwa korporacyjne dzieła Opus Dei. Instytut Valle Grande specjalizuje się w sprawach rolniczych. Szkoła prowadzi trzyletni kurs dla techników rolniczych, z bardzo dobrymi wynikami. Młodzi ludzie od razu znajdują pracę i to bardzo dobrze, bo jest tam nowoczesny rozwój rolnictwa. Od pewnego czasu istnieje również informatyka. Było też doradztwo rolnicze, szkolenia, pomoc dla drobnych rolników, żeby mogli eksportować... To już od kilku lat jest w gotowości, ze względu na różne czynniki.

Już od jakiegoś czasu myślą o tym, co chcą zrobić z tymi ludźmi. Stawiają na edukację, szkolenia zawodowe. Podczas pandemii był to skomplikowany czas, przeszli na kształcenie na odległość, poszło dobrze i zamierzają kontynuować na odległość, bilansują się ekonomicznie. Jeśli chodzi o kobiety, to w Cañete jest Condoray, gdzie szkolą dziewczyny do pracy w sekretariacie, do zarządzania hotelem, i to ma prestiż, jest kochane przez ludzi i działa bardzo dobrze.

   Oczywiście w Cañete jest wiele nabożeństwa do św. Josemaríi [założyciela Opus Dei], który był tam w 1974 roku. "Cañete, błogosławiona dolina", To sformułowanie zostało ukute, a nawet pojawia się w hasłach firm turystycznych itp. Ludzie to lubią. 

Jak pracujecie w Synodzie, w procesie słuchania, w waszej Prałaturze?

-Od początku podchodziliśmy do Synodu jako do okazji do wysłuchania ludzi, którzy są daleko od Kościoła. To był nasz cel. Zorganizowaliśmy się wzdłuż dwóch linii. Jeden słuchał w parafii, naturalnej scenerii. Dokumenty, które tam były, zamieniliśmy na pytania, bo brzmiały dla ludzi trochę abstrakcyjnie, bo o synodalności. I to się sprawdziło.

A potem przeszliśmy sektor po sektorze, powiedzmy po grupach sektorowych, po sektorach pracy. Na przykład nauczyciele, pracownicy publiczni, także policja, specjaliści i tam też był dobry odzew. O co pytają ludzie? Bardzo proste rzeczy. Na przykład, że powinna być obecność, więcej uwagi kapłanów, więcej formacji doktrynalnej. Nikt nie żądał, aby kobiety były wyświęcane na księży. 

Obecnie jesteśmy na etapie tworzenia kompendium wszystkich usłyszanych rzeczy. Wiele zrobiono, aby zoom. Myślę, że reakcja była pozytywna. Tak, chciałabym dotrzeć do większej liczby nowych osób. Są bliskie mi osoby, które zawsze odpowiadają. Ale odpowiedzi poszły w tym kierunku, uwaga kapłanów, większa formacja itp.

Przewodniczysz Komisji Episkopatu ds. Edukacji i Kultury w Konferencji Episkopatu Peru. Jakie są Twoje obecne cele? 

-Po pierwsze, aby wzmocnić nasz ONDEC (Krajowe Biuro Edukacji Katolickiej), aby mogło ono pomóc biurom diecezjalnym (ODEC), bo czasami brakuje im wsparcia, aby miały środki na szkolenie swoich nauczycieli. Po drugie, zacieśnienie stosunków z państwem, z rządem, aby pewne prawa, które ma Kościół, były respektowane, aby były wprowadzane w życie, aby były respektowane stanowiska nauczycielskie itd. ODEC-y w każdej diecezji powinny mieć większy budżet, a państwo powinno dać im więcej pieniędzy na ich pracę. 

Obecna konstytucja uznaje wkład Kościoła katolickiego w edukację w Peru, umowy są uznawane i istnieją ramy, które w zasadzie są dość pozytywne dla Kościoła. Także po to, by przewidzieć poruszane kwestie. Na przykład w przypadku nauki religii w szkołach nie powinniśmy czekać, aż przyjdzie ministerstwo i powie: jutro macie powiedzieć, co jest dobre, a co złe. Musimy iść do przodu i powiedzieć: to jest nasz projekt. Bądź proaktywny. 

Czy rodzice mogą wybrać szkołę dla swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, czy też jest narzucona przez państwo?

-Mogą wybrać szkołę, ale jest taka rzeczywistość: jeśli są z wioski w Peru, gdzie jest tylko jedna, nie ma innej możliwości. Albo ta szkoła, albo tamta, nie mają wyboru. Ale tak, co do zasady istnieje wolność. 

Czy państwo finansuje prywatną edukację? 

-Nie. Państwo nie finansuje prywatnej edukacji. Ale są szkoły z umowami, przede wszystkim z Kościołem, gdzie państwo płaci pensje. Należy to podkreślić. 

Czy szkoły prałatury Yauyos są objęte porozumieniem?

-Nie. W jednym z nich państwo finansuje wszystkie miejsca, ale w pozostałych tylko kilka miejsc. Mamy szkołę dwujęzyczną, gdzie za wszystkie miejsca płaci państwo. Jest jeszcze jedna szkoła, o nazwie Cerro Alegre, w której ksiądz jest bardzo apostolski, z dużymi umiejętnościami pracy z ludźmi. Jedną z trudności, jakie ma moja Prałatura, jest to, że między parafią a parafią jest duża odległość, a w środku jest piasek, czyli pustynia. Mam Cañete, z którym wszystko jest połączone, ale mam też Mala, które jest oddalone o 70 kilometrów i jest jakby niezależną jednostką, albo Chisca, oddalone o 80 kilometrów. W Cañete, Mala, jak w wielu innych miejscach, są bardzo dobrzy ludzie.

Peru ma wielu imigrantów.

-Jest dużo zagranicznej imigracji, zwłaszcza z Wenezueli. W ciągu ostatnich trzech lat przybyło milion wenezuelskich imigrantów. Oczywiście są wszystkie rodzaje, ale ludzie są bardzo dobrzy. Na przykład organista mojej katedry jest wenezuelskim imigrantem, który przyjechał z żoną i rodziną. Bardzo ładnie. 

Oczywiście stworzyło to problemy, ale przyjęliśmy je z zadowoleniem. Przypominam sobie migrantkę, która studiowała w Rzymie teologię i zatrudnili ją w szkole, by uczyła literatury i pomagała w public relations. Jest kilka bardzo dobrych osób. Ale milion to dużo. Peru liczy 32 miliony mieszkańców. Ekwador tak samo. A w Kolumbii mieszkają trzy miliony Wenezuelczyków. Są dobrze traktowani, przynajmniej w najważniejszych sprawach, jest duszpasterstwo, które ich przyjmuje, podąża za nimi, towarzyszy im itp. 

Do tego dochodzi jeszcze imigracja wewnętrzna

-Są ludzie schodzący z wyżyn do głównych miast. Cañete rozrosło się dzięki migrantom z wyżyn. Nie mówiąc o Limie, która ma peryferia... Lima ma prawie 12 milionów mieszkańców. Pamiętam kilka lat temu, wyjeżdżając z Limy, odcinki, które były pustynią, teraz są zaludnione. 

Jedną pozytywną rzeczą dla Cañete, dla wszystkich, jest to, że wzrost w kierunku południowym jest bardziej uporządkowany, bardziej zurbanizowany. W krótkim czasie prawie wszystko będzie zaludnione, od Limy do Cañete i od Cañete do Limy. Mówi się, że mają zamiar wstawić pociąg, miejmy nadzieję, że tak będzie. 

W waszym kraju bardzo ciężko przeszliście przez pandemię.

-To prawda. A Kościół w istotny sposób pomógł podczas pandemii w Peru. Kiedy nie było szczepionki, leku, o którym myślano, że działa, kampanie sprowadzania leków, ręka w rękę z Ministerstwem Zdrowia. Wyżywienie. Przez długi czas zakładałem kuchnie dla zup. Przez dziewięć miesięcy codziennie karmiliśmy ponad tysiąc osób. Zbudowaliśmy też tlenownię. 

Jak mówiłem, odbiór pomocy Kościoła był bardzo zauważalny i pozytywny. Ludzie to zauważyli. Za pośrednictwem Kościoła pomagały nawet prywatne firmy. 

Czy ludzie wracają do kościołów?

-Często mówię, że mieliśmy pandemię medyczną, ale też duchową, bo wiele osób się wyprowadziło, nie chodziło do kościoła. Z dużą dozą ostrożności musimy też zmniejszyć liczbę Mszy św. na odległość, aby odzyskać obecność. Musimy zaszczepić ludzi sakramentami. 

W wielu miejscach kościoły były pełne w Wielkim Tygodniu. Mamy tu bardzo piękne sanktuarium, sanktuarium Matki Pięknej Miłości, gdzie może się przecisnąć cztery, pięć tysięcy osób. W Wielkim Tygodniu w Cañete było bardzo dużo ludzi, a zdarza się to we wszystkich parafiach. Potem mieliśmy spotkanie z biskupami, przez zbliżenie, i oni byli bardzo zadowoleni z bardzo dobrej reakcji ludzi. Covid był bardzo ciężki w Peru. Zginęło dwieście tysięcy osób. Trzeba patrzeć na te liczby w odniesieniu do populacji. Byliśmy krajem o największej liczbie zgonów na mieszkańca na świecie. Liczby te były ukrywane, aż wyszły na jaw przy zmianie rządu. A Kościół odegrał ważną rolę w pomaganiu.

Jeśli ktoś byłby zachęcony do wspierania pracy waszej Prałatury, to jakie odniesienie można by mu dać? Jakieś konkretne przeznaczenie?

-można zobaczyć stronę internetową prelaturayauyos/org.pe/ i mogę podać adres e-mail: [email protected] Co mnie martwi? Nawet jeśli jest to rzecz jednorazowa, dom dla moich księży. 

Jak to zostało wcześniej rozwiązane? 

-Seminarium jest również instytutem pedagogicznym. Księża latem biorą dodatkowe kursy, aby zostać nauczycielami. Posiadają wykształcenie pedagogiczne. Zdecydowana większość to także nauczyciele religii. Na wsiach ksiądz, który jest osobistością, ma pensję i emeryturę, a także pomoc medyczną, ma ubezpieczenie społeczne. Prawie wszyscy, choć nie wszyscy, bo niektórzy pracują w kurii czy w seminarium. Nawet moje seminarium, jako że jest instytutem pedagogicznym, też otrzymuje od państwa pewne zasiłki, które pobierają ci, którzy są formatorami w seminarium.

Zakończyliśmy rozmowę z biskupem prałatem Yauyos, Cañete i Huarochirí. Zostały nam dwa pomysły. Peru przeżyło bardzo zły czas podczas pandemii, a biskupi i księża pracowali z ludźmi. A ksiądz Ricardo García, biskup prałat, martwi się o potrzeby ekonomiczne Caritas i jej księży.

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Niektóre powszechne pytania dotyczące Opus Dei

W odniesieniu do Opus Dei często pojawiają się liczne pytania, zarówno o misję, którą prowadzi, jak i o jej kontekst i miejsce w Kościele. Autor koncentruje się na trzech z tych powszechnych pytań, unikając prawnych technikaliów, których wymagałoby studium prawa kanonicznego, ale nie rezygnując z precyzji.

Ricardo Bazán-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 10 minuty

Kilka tygodni temu, kiedy motu proprio Ad carisma tuendum Papież Franciszek o prałaturze personalnej Opus Dei, miałem okazję rozmawiać z kilkoma młodymi ludźmi, którzy chcieli wyjaśnić pewne wątpliwości dotyczące serii komentarzy na temat tej normy pontyfikalnej i instytucji, do której się ona odnosi.

Przy tej okazji postanowiłem zapytać ich o to, jaką definicję podaliby dla Opus Dei. Wśród różnych odpowiedzi, jakich udzielili, pozostanę przy jednej: jest to instytucja Kościoła katolickiego, której członkowie dążą do świętości poprzez pracę i codzienne życie. Definicja ta pomoże nam omówić, czym jest prałatura personalna, jej kontekst i miejsce w Kościele, a także odpowiedzieć na kilka pytań: czy jest to przywilej elity Kościoła i czy Opus Dei jest rodzajem "Kościoła równoległego".

Czy prałatury osobiste są przywilejem Opus Dei?

28 listopada 1982 r. papież Jan Paweł II wzniósł Opus Dei w prałaturę personalną przez Konstytucję Apostolską Ut sit. Do tej daty instytucja ta miała status prawny instytutu świeckiego, w którym można było znaleźć różne rzeczywistości kościelne zrównane z instytutami zakonnymi, czyli wiernymi Kościoła, którzy poświęcają się Bogu poprzez śluby i żyją według reguł należycie zatwierdzonych przez władzę kościelną. Naturalne jest zatem następujące pytanie: dlaczego św. Jan Paweł II nadał tę nową postać prałatury personalnej Opus Dei? Czy jest to może przywilej? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy najpierw wiedzieć, czym jest prałatura personalna i na czym polega rzeczywistość Opus Dei.

Postać prałatury personalnej jest stosunkowo nowa, gdyż pojawia się w n. 10 dekretu Presbyterorum ordinis, Soboru Watykańskiego II. Czytamy tam: "Tam, gdzie wymaga tego wzgląd na apostolstwo, niech będzie ułatwione nie tylko odpowiednie rozmieszczenie kapłanów, ale także dzieła duszpasterskie właściwe różnym grupom społecznym, które mają być prowadzone w jakimś regionie lub narodzie, albo w jakiejś części ziemi. W tym celu można więc z pożytkiem ustanowić pewne seminaria międzynarodowe, specjalne diecezje lub prałatury personalne oraz inne tego rodzaju porozumienia, w których kapłani mogliby wstępować lub być inkardynowani dla wspólnego dobra całego Kościoła, według norm, które zostaną ustalone dla każdego przypadku, przy czym prawa ordynariuszy miejscowych będą zawsze zabezpieczone" (por. kanon 294 Kodeksu Prawa Kanonicznego).

To znaczy, że jest to bardzo elastyczna liczba, zorientowana nie tylko na dystrybucję księży, ale na konkretne dzieła duszpasterskie, w których księża są inkardynowani, to znaczy, że są od tego zależni, w celu uczestniczenia w tym konkretnym dziele lub, innymi słowy, w celu uczestniczenia w grupie wiernych.

Prałatury personalne są więc figurami, które pozwalają na lepszą opiekę nad wiernymi według tego konkretnego dzieła, według tej potrzeby, w przeciwieństwie do diecezji, które charakteryzują się terytorium, na którym się znajdują. To znaczy, że wierni danej diecezji należą do tego okręgu, ponieważ zamieszkują to terytorium, a zatem, jeśli chodzi o ogólną misję Kościoła, będą zależni od biskupa miejsca i będą mogli korzystać z uwagi kapłanów inkardynowanych do tej diecezji.

Natomiast prałatury personalne mają kryterium personalne, tzn. gdziekolwiek jest członek prałatury, który potrzebuje tej szczególnej uwagi, to należy się nim zaopiekować.

Tak dzieje się w przypadku eparchii wschodnich na terytoriach innego obrządku, których wierni wymagają szczególnej uwagi ze względu na tradycję, do której należą (antiocheńska, aleksandryjska, chaldejska itd.). W takich przypadkach liczy się osoba, a nie kryterium terytorialne.

Prałatura personalna to figura, której głową jest prałat, wokół którego jest kilku kapłanów, których misją jest opieka nad wiernymi wymagającymi szczególnej uwagi, np. ze względu na ich szczególne warunki życia, pracę, powołanie itp. Innymi słowy, prałatury personalnej nie można zrozumieć, jeśli nie posiada ona grupy wiernych, którym może zapewnić opiekę duchową, bo przecież taka jest misja Kościoła.

W ten sposób św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei, zrozumiał, że ta figura, prałatury personalnej, jest odpowiednią formą dla rzeczywistości Dzieła, instytucji, której charyzmat polega na tym, że jej członkowie - w ogromnej większości świeccy, pozostali kapłani - dążą do świętości poprzez wypełnianie zwykłych obowiązków, takich jak nauka czy praca, tam pośród świata, jako zwykli wierni, w ten sam sposób, w jaki pierwsi chrześcijanie dążyli do bycia świętymi.

Właściwe było, aby Opus Dei posiadało status prawny, który chroniłby ten charyzmat, tę misję i tę osobliwą fizjonomię, w której powinni znaleźć się zarówno mężczyźni, jak i kobiety, po prostu ludzie ochrzczeni, którzy nie są ani zakonnikami (konsekrowani), ani nie są do nich podobni: prawnicy, robotnicy, taksówkarze, biznesmeni, studenci uniwersyteccy, nauczyciele, służba domowa itd. I to jest właśnie ta druga cecha, której należy strzec, a mianowicie fakt, że są oni zwykłymi wiernymi, wiernymi świeckimi, do których - jak wskazuje Sobór Watykański II - "należy ich powołanie, aby starali się uzyskać królestwo Boże przez zarządzanie sprawami doczesnymi i porządkowanie ich zgodnie z wolą Bożą". Żyją w świecie, to znaczy w każdym z obowiązków i zajęć świata oraz w zwykłych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z którymi ich istnienie jest jakby splecione" (Lumen gentium, n. 31). To są ludzie, którzy są w środku świata i w całym świecie.

Skoro Opus Dei zostało zainspirowane przez Boga i służyło dobru tak wielu dusz, było jedynie słuszne, by nadać mu formę prawną zgodną z jego naturą. W tym celu założyciel odwołał się do autorytetu Kościoła.

Paweł VI wskazał św. Josemaríi na celowość czekania na Vaticanum II; a późniejsze okoliczności również sprawiły, że wskazane było, aby trochę poczekać. Wreszcie, 17 lat później, św. Jan Paweł II przyznał Opus Dei postać prałatury personalnej, ale nie przed przeprowadzeniem dokładnego studium na temat celowości takiego działania, powiedzielibyśmy również na temat sprawiedliwości uwzględnienia tej prośby (w tym celu przeprowadzono dokładne badania na poziomie kongregacji Kurii Rzymskiej bezpośrednio zainteresowanych, przechodząc przez wspólną komisję, złożoną z ekspertów Stolicy Apostolskiej i Opus Dei, aby odpowiedzieć na wszystkie pytania, które mogą się pojawić, aż do podpisu papieża). Zgodnie z charyzmatem, misją i duchową fizjonomią Opus Dei, prałatura personalna była rzeczywiście odpowiednią figurą.

Z tego, co zostało dotychczas powiedziane, możemy postawić nowe pytanie, jeśli prałatury personalne nie są przywilejem nadanym Opus Dei, to dlaczego jest to jak dotąd jedyna prałatura personalna?

Ostatecznej odpowiedzi może udzielić tylko Bóg. Możemy jednak powiedzieć kilka rzeczy. Po pierwsze, prałatura personalna jest figurą otwartą, która może służyć także innym rzeczywistościom, które tego wymagają; w rzeczywistości jest ona uregulowana w sposób ogólny w kanonach od 294 do 297 Kodeksu Prawa Kanonicznego, które przewidują także statuty każdej z nich, aby wejść w szczegóły. Nie jest więc przeznaczony wyłącznie dla Opus Dei, ani nie ogranicza się do niego.

Warto też pamiętać, że w Kościele lata liczy się w wiekach, czyli prałatury personalne są w Kościele czymś nowym, a ponadto (to druga myśl) ta figura ma swoje cechy charakterystyczne, których nie można stosować do wszystkich rzeczywistości kościelnych bez dokładnego zbadania jej przydatności.

Czy Opus Dei jest dla nielicznych uprzywilejowanych?

Z poprzedniego punktu można by być może błędnie odczytać, że prałatury personalne Opus Dei będą dla uprzywilejowanych, ponieważ są przeznaczone dla osób wymagających szczególnej uwagi i szczególnej pracy. Instytucjonalnie, "specjalny" może prowadzić nas do myślenia o wyłączności lub przywileju, który odnosi się do zwolnienia z wyłącznego obowiązku lub korzyści, którą cieszy się dana osoba, która została przyznana przez przełożonego.

Kto może należeć do Opus Dei? Zgodnie ze statutem Opus Dei (Statuta), pierwszym warunkiem jest to, że aby należeć do tej prałatury personalnej, wymagane jest Boże powołanie (por. Statuta, n. 18).

Nie jest to ściśle mówiąc przywilej, ale raczej element, który pozwala nam rozróżnić, kto może być częścią tej instytucji, która jest szczególnym dziełem właśnie ze względu na swój charyzmat i misję - przyczynianie się w szczególny sposób do głoszenia powszechnego powołania do świętości - oraz na boskie powołanie, jakie mają jej członkowie.

Dlatego ludzie wszystkich warstw społecznych, najrozmaitszych warunków, ras, zawodów itp. którzy otrzymali od Boga szczególne powołanie do poszukiwania świętości pośród świata, w codziennym zajęciu czy pracy, na tej specyficznej drodze, wymagającej szczególnej uwagi duszpasterskiej, mogą i powinni należeć do Opus Dei.

Oficjalne dane znajdujące się w Roczniku Papieskim z 2022 r. mówią nam, że do tej prałatury należy 93.510 wiernych katolików. To nie jest mała liczba jak na instytucję, która nie zakończyła jeszcze wieku istnienia.

Jednocześnie nie oznacza to, że osoby, które nie mają powołania do Opus Dei, nie mogą korzystać z dóbr duchowych Prałatury. Jak powiedział jej założyciel, Dzieło jest wielką katechezą, to znaczy, że instytucja i jej członkowie poświęcają się dawaniu formacji chrześcijańskiej za pomocą różnych środków.

Logicznie rzecz biorąc, formacja ta jest skierowana do wszystkich ludzi, gdzie nie miałoby sensu jakiekolwiek rozróżnienie między osobami lub zamkniętymi grupami, ponieważ misja polega na szerzeniu powszechnego powołania do świętości i apostolstwa, powszechnego, a nie partykularnego, nie zamkniętego. Kierowanie tego przesłania czy tego wezwania do grupy uprzywilejowanej byłoby całkowicie sprzeczne z jej charyzmatem i misją (por. Statuta, n. 115).

Wielokrotnie mówiliśmy o misji, charyzmacie i powołaniu. Skoro powyżej przedstawiliśmy misję, przyjrzyjmy się, na czym polega to powołanie i charyzmat.

Powołanie jest Bożym wezwaniem, które wymaga procesu rozeznania, co papież Franciszek podkreśla w swoich publicznych wystąpieniach i katechezach.

Powołanie to jest związane z charyzmatem i prezentuje pewne cechy ducha Opus Dei, które nie opierają się na statusie społecznym lub ekonomicznym, cechach fizycznych lub kulturowych itp. ale raczej na szeregu cech nadprzyrodzonych, takich jak m.in. boskie synostwo, uświęcenie pracy, duch świecki, Msza św. jako centrum i korzeń życia wewnętrznego.

Czy Opus Dei to Kościół w Kościele?

Przy pewnej okazji pewna osoba skomentowała członkowi Opus Dei, że członkowie Opus Dei są charakterystycznie antyaborcyjni. Wyjaśnił mu, że aborcja nie jest czymś, czemu Opus Dei sprzeciwia się jako swojemu, ale dlatego, że jest częścią nauki Kościoła Katolickiego, jak to zostało powiedziane w Katechizm. Ta anegdota bardzo dobrze opisuje ideę, którą możemy znaleźć w niektórych przypadkach, że Opus Dei jest grupą poza Kościołem. Jest więc zrozumiałe, że nadanie prałatury personalnej przez św. Jana Pawła II jest przez niektórych rozumiane jako przywilej, a więc jako rodzaj Kościoła w Kościele.

Nie jest to jednak dopuszczalne w strukturze Kościoła, którego najwyższą władzą jest Papież Rzymski i Kolegium Apostolskie z Papieżem na czele (por. kanony 330-341 Kodeksu Prawa Kanonicznego).

Papież sprawuje więc swoją władzę powszechnie, będąc biskupem Rzymu. Biskupi ze swej strony sprawują władzę w granicach swojej diecezji i w kontekście kolegium biskupiego. Czy to papież, czy biskupi, wszyscy oni sprawują tę władzę zgodnie z misją otrzymaną od Jezusa Chrystusa, w tej potrójnej funkcji: nauczać, uświęcać i rządzić.

Dla Jana Pawła II udzielenie przywileju Opus Dei poprzez prałaturę personalną byłoby zaprzeczeniem struktury, którą nakreśliliśmy.

W rzeczywistości norma tworząca prałatury personalne wyraźnie stwierdza, że postać ta musi być nadana "z zachowaniem zawsze praw ordynariuszy miejscowych" (Presbyterorum ordinis, n, 10). Innymi słowy, w swojej początkowej konfiguracji prałatura personalna ma pokojowo współistnieć z władzą biskupów wszędzie tam, gdzie oni działają, a władza prałata odnosi się jedynie do celów prałatury.

Wynika to nie tylko z relacji sprawiedliwości, ale jest także logiczną konsekwencją faktu, że wierni Opus Dei są zwykłymi ludźmi, którzy muszą szukać świętości tam, gdzie są, właśnie w diecezjach, w których żyją, pamiętając na przykład, że nikt nie jest chrzczony w prałaturze, ale w parafii, która jest częścią diecezji, tej części ludu Bożego.

Innymi słowy, ponieważ wierni Opus Dei są zwykłymi ludźmi, nie powinni być zwolnieni z władzy biskupa (zauważmy, że wierni Opus Dei należą przede wszystkim do diecezji, w której żyją), ani nie powinni tworzyć odrębnej grupy w diecezji czy parafii, ale raczej powinni żyć w środowisku chrześcijańskim, w którym żyją.

Jednocześnie osoby te, ze względu na specyficzne powołanie, jakie posiadają, wymagają własnej uwagi, zgodnie ze swoim charyzmatem, ale przede wszystkim każdy z tych wiernych, mężczyzn i kobiet, musi uświęcać swój fach, pracę lub zadanie, gdziekolwiek się znajduje, zgodnie z duchem Opus Dei.

W praktyce, zgodnie z normami prawa kościelnego i strukturą prawną Dzieła, Czy Opus Dei może stać się Kościołem równoległym? Aby to wyjaśnić musimy mówić o osobie stojącej na czele prałatury personalnej, czyli o prałacie.

Prałatura osobowa otrzymuje swoją nazwę właśnie od prałata, który został postawiony na czele tej instytucji, aby kierować nią w jej misji, i dlatego jest wyposażony w szereg zdolności, aby osiągnąć ten cel, cel ściśle nadprzyrodzony. Zdolności te są jednak dobrze ograniczone, ponieważ są już ograniczone władzą sprawowaną przez papieża w każdym Kościele i władzą biskupów w ich diecezjach.

Dlatego też możliwości prałata są ograniczone czy też zawężone do misji prałatury i nie są wystarczające do stwierdzenia, że mamy do czynienia z Kościołem równoległym. Dlatego prałat może prosić swoich członków o szczególną troskę w uczestniczeniu we Mszy Świętej, jako centrum i korzeniu życia wewnętrznego, aby bardziej utożsamić się z Chrystusem.

Z drugiej strony, nie może on narzucić członkom prałatury zmiany ich pracy, bardziej niż papież czy biskupi, ponieważ nie leży to w ich kompetencji, a tym bardziej nie może prosić ich o nieposłuszeństwo wobec norm podyktowanych przez papieża rzymskiego lub biskupów w komunii z papieżem.

Na stronie motu proprio Ad charisma tuendum nie jest normą, która pozbawiła Opus Dei wszelkich przywilejów, jakie mogło mieć. Ta instytucja Kościoła pozostaje prałaturą personalną zgodnie z normą podaną przez Jana Pawła II, konstytucją apostolską Ut sitjak również jego Statuty zatwierdzone przez Stolicę Apostolską.

Ponadto to motu proprio w szczególny sposób podkreśla charyzmat otrzymany przez św. Josemaríę i znaczenie tego dzieła Bożego w misji ewangelizacyjnej Kościoła, a papież Franciszek mówi: "W celu ochrony charyzmatu mój poprzednik św. Jan Paweł II, w Konstytucji Apostolskiej Ut sitz dnia 28 listopada 1982 r., erygował Prałaturę ds. Opus DeiKościół powierzył mu pasterskie zadanie przyczyniania się w szczególny sposób do ewangelizacyjnej misji Kościoła.

Zgodnie z darem Ducha otrzymanym przez św. Josemaríę Escrivá, w rzeczywistości prał. Opus Deipod kierunkiem swego Prałata, realizuje zadanie szerzenia w świecie wezwania do świętości, poprzez uświęcenie pracy oraz zobowiązań rodzinnych i społecznych" (wstęp).

W tym celu podkreśla znaczenie kleryków (księży) inkardynowanych do tej prałatury przy organicznej współpracy wiernych świeckich. To ostatnie ma istotne znaczenie, ponieważ zarówno duchowni, jak i świeccy są powołani do pełnienia różnych funkcji w zależności od własnego statusu w Kościele, tak że wierni świeccy domagają się posługi kapłana, a kapłaństwo istnieje właśnie po to, by służyć tym wiernym prałatury, jak również wszystkim, którzy przychodzą do jej apostolatów.

Jeden i drugi domagają się siebie nawzajem, pod jednością prałata, który prowadzi ich według tego samego charyzmatu i tego samego powołania, w tej samej łodzi Kościoła.

Ekologia integralna

"Potrzebna jest nowa medycyna, która jest sprawiedliwa dla wszystkich".

Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia bronił potrzeby zmiany mentalności w naszym społeczeństwie, która stawia w centrum troskę o najbardziej bezbronnych: osoby starsze i dzieci.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tysiąc lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej z USA w Madrycie na sympozjum Wspieranie zdrowia we Wspólnocie i dobre samopoczucie  kierowany przez JesteśmyInicjatywa, założona przez dr Ramona Tallaja, skupia ponad 2 tys. lekarzy służących ubogim w stanie Nowy Jork.

List z refleksją o medycynie dzisiaj

W ramach tego sympozjum Mons. Vicenzo Paglia ogłosił Kartę, która będzie odzwierciedlać znaczenie relacji między lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej a pacjentami.

Relacja, która nie jest komercyjna, ale wykracza poza nią, uwzględniając pacjenta w jego osobistej integralności, i która jest początkiem "politycznej, kulturowej i ekonomicznej refleksji nad zdrowiem, aby dać początek nowej medycynie, która jest sprawiedliwa dla wszystkich", podkreślił prezes Papieska Akademia Życia.

"Widzimy niesprawiedliwości ekonomiczne i niesprawiedliwości zdrowotne" - kontynuowała Paglia - i "potrzebna jest rewolucja kulturowa" w tym zakresie.

Paglia skupiła się w szczególności na tym, co nazwał "nowym ludem żyjącym w świecie", czyli na osobach starszych.

Dziś, podkreślił, "osób starszych jest na świecie więcej niż kiedykolwiek, są to miliony ludzi, którzy tworzą lud nieznany, ignorowany, o którym nikt się nie zastanawia". W tym sensie potwierdził, że "dzięki medycynie żyjemy o 30 lat dłużej i nie wiemy dlaczego". Wszyscy, nie tylko rządy, ale i Kościół, muszą podjąć refleksję nad osobami starszymi".

Paglia przypomniała ostatnie wydarzenia podczas pandemii koronawirusa, miesiące, w których zmarły tysiące ludzi. W tym kontekście powiedział, że "wszyscy stanęliśmy w obliczu tej samej burzy, ale w różnych łodziach; łodziach ubogich, starszych, które zostały zniszczone z ogromnym okrucieństwem, czasami bez możliwości pożegnania się z krewnymi.

Spośród tych starszych osób "wiele z nich zmarło bardziej z powodu samotności niż z powodu wirusa" - powiedziała Paglia, która podkreśliła, że "najważniejszą szczepionką jest miłość w indywidualistycznym społeczeństwie", stąd znaczenie tego listu, który jest już w trakcie realizacji.

SOMOS Opieka środowiskowa

Ze swojej strony dyrektor wykonawczy SOMOS, Mario Paredes, przedstawił tę organizację, która została założona siedem lat temu przez lekarza Ramóna Tallaja i której celem jest "humanizacja systemu opieki zdrowotnej", zwłaszcza w stanie Nowy Jork.

Jej misją jest humanizacja i poprawa podstawowej opieki zdrowotnej, a tym samym warunków zdrowotnych ludności, zwłaszcza tzw. "biednej". miasto wewnętrzne.

Ramón Tallaj, założyciel SOMOS, podkreślił relację między chorym "a tym, który go leczy, czyli tym, co znamy jako medycynę".

Dziś SOMOS obsługuje ponad milion osób o słabej infrastrukturze, a jego sieć lekarzy, z których wielu jest pochodzenia latynoskiego, opiekuje się nowojorskimi pacjentami Medicalaid z holistycznym, zintegrowanym podejściem.

Tysiąc tych lekarzy przybyło do Madrytu na tegoroczne sympozjum medyczne, którego tematem była sprawiedliwość zdrowotna oraz powszechny i gwarantowany dostęp do opieki zdrowotnej.

Watykan

Wyzwanie związane ze zmianami klimatycznymi: Stolica Apostolska w porozumieniu paryskim

Ukazuje się film dokumentalny o ekologicznych problemach naszych czasów z udziałem papieża Franciszka. 

Giovanni Tridente-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dokumenty przystąpienia Stolicy Apostolskiej do Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu z 1992 r. (UNFCCC) oraz do Porozumienia paryskiego z 2015 r. weszły w życie 4 października, w uroczystość św. Franciszka z Asyżu.

Inicjatywa ta została ogłoszona już w lipcu, wraz ze złożeniem tych samych instrumentów u Sekretarza Generalnego ONZ. W ten sposób Kościół, a dokładniej Państwo WatykańskieChce być na pierwszej linii frontu, by moralnie wspierać wysiłki państw w zakresie odpowiedniej i skutecznej współpracy "wobec wyzwań, jakie zmiany klimatyczne stawiają przed naszą ludzkością i naszym wspólnym domem", co następnie ma szczególny wpływ na najuboższych i najbardziej wrażliwych.

Wyzwanie, które dotyczy wszystkich

To papież Franciszek, w swoim Encyklika "Laudato si'".Ponowił zaproszenie dla wszystkich ludów planety do dialogu w obliczu "konfrontacji, która jednoczy nas wszystkich, ponieważ wyzwanie środowiskowe, przed którym stoimy, i jego ludzkie korzenie, dotykają nas wszystkich".

W październiku ubiegłego roku w Orędziu na konferencję UNFCCC COP-26 Ojciec Święty wezwał do "prawdziwego i właściwego nawrócenia, indywidualnego, ale i wspólnotowego", życząc "przejścia do bardziej integralnego i całościowego modelu rozwoju, opartego na solidarności i odpowiedzialności".

Film "The Letter

W przededniu tego ważnego wydarzenia, jakim jest przystąpienie do Porozumienia Paryskiego, w Watykanie pojawił się nowy film dokumentalny zatytułowany "La Lettera", który stanowi kronikę podróży do Rzymu kilku liderów, którzy przodują w promowaniu tematów Laudato si', z brazylijskiej Amazonii, Senegalu, Indii i Stanów Zjednoczonych.

Wśród nich jest Arouna Kandé, absolwent pracy socjalnej, który bada sposoby zrównoważonego rozwoju swojej rodzinnej wioski, w tym budowę lokalnej przychodni zdrowia. Cacique Dadá przewodzi regionalnej grupie roboczej, której celem jest poprawa stanu zdrowia społeczności tubylczych i opracował program szkoleniowy dla działaczy na rzecz ochrony środowiska.

Innym kluczowym graczem jest Ridhima Pandey, której inicjatywa zapewnia edukację i wsparcie dla najbiedniejszych społeczności Indii, podczas gdy Greg Asner i Robin Martin stworzyli MERC Hawaii, centrum edukacyjne na Hawajach, które łączy wiedzę naukową, społeczności i rdzennych partnerów w celu ochrony i przywrócenia morskiej różnorodności biologicznej.

Film został wyprodukowany przez zdobywców Oscara "Off the Fence" i zawiera ekskluzywny dialog z papieżem Franciszkiem oraz nigdy wcześniej niewidziany materiał z jego inauguracji jako papieża.

Jest on prezentowany przez Youtube Originals i po raz pierwszy film z udziałem papieża został udostępniony za darmo za pośrednictwem serwisu streamingowego. Można ją obejrzeć tutaj:

Kampania globalna

W najbliższych miesiącach w różnych częściach świata planowana jest globalna kampania screeningowa, która ma wywrzeć presję na osoby odpowiedzialne za szczyt klimatyczny COP27 i szczyt przyrodniczy ONZ COP15.

"Kierując się moralnym kompasem dostarczonym przez papieża Franciszka, mam nadzieję, że wszyscy możemy znaleźć odnowioną motywację i zaangażowanie, aby chronić nasz wspólny dom i mieć współczucie dla wszystkich żywych istot, w tym istot ludzkich" - powiedział dyrektor Nicolas Brown.

Przy projekcie współpracował Ruch Laudato Si', który zrzesza ponad 800 organizacji i 1000 wolontariuszy na całym świecie, Dykasteria ds. Komunikacji oraz Dykasteria ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka.

Zoom

Błogosławieństwo zwierząt na Filipinach

Ksiądz kropi wodą święconą psy podczas błogosławieństwa zwierząt domowych w Manili na Filipinach 2 października 2022 r. z okazji Światowego Dnia Zwierząt przypadającego na 4 października, czyli święto św. Franciszka z Asyżu.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Aktualności

Ubóstwo jako brak środków i jako cnota chrześcijańska

Są to treści zawarte w wydaniu dot. Październikowy numer magazynu Omnes (dostępny dla abonentów). Na uwagę zasługuje obszerne dossier na temat ubóstwa, wyjaśnienia Juana Luisa Lorda dotyczące pojęcia "tradycji", artykuł o Chestertonie w setną rocznicę jego nawrócenia oraz pozostałe działy.

Redakcja-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

VI Światowy Dzień Ubogich obchodzony będzie 13 listopada. Formy ubóstwa na świecie są nadal wielorakie, a ze względu na trzy ostatnie kryzysy - finansowy z lat 2009-2013, zdrowotny z powodu Covid-19 i inflacyjny kryzys energetyczny z inwazją Rosji na Ukrainę - dotykają one przede wszystkim najuboższych, których liczba na świecie wynosi około 800 milionów. Aby pomóc w jej wykorzenieniu, papież promował w Asyżu spotkanie "Ekonomii Franciszka", która promuje bardziej sprawiedliwą gospodarkę opartą na solidarności.

Temu zagadnieniu poświęcony jest raport w październikowym numerze Omnes, a następnie artykuł Raúla Floresa, koordynatora zespołu badawczego Caritas Hiszpania i sekretarza technicznego Fundacji Foessa, oraz wywiad z Isaíasem Hernando, współkoordynatorem "Ekonomii komunii" i członkiem globalnej wspólnoty "Ekonomii Francesco".

W jego Orędzie na Dzień UbogichPapież zwraca uwagę, że w Ewangelii znajdujemy ubóstwo, "które nas wyzwala i czyni nas szczęśliwymi", ponieważ jest to "odpowiedzialny wybór, aby zmniejszyć ciężar i skupić się na tym, co istotne". Ta inna forma ubóstwa, która nie jest brakiem środków, ale chrześcijańską cnotą zaproponowaną i przeżywaną przez Jezusa Chrystusa, jest przedmiotem serii artykułów, poświęconych każdemu z jej przejawów w różnych stanach życia: w życiu świeckich, zwykłych chrześcijan w świecie, kapłanów i osób konsekrowanych. Ich autorami są Pablo Olábarri, prawnik i ojciec rodziny, bp José María Yanguas, biskup Cuenca (Hiszpania) oraz Francisco Javier Vergara, zakonnik franciszkański, który przedstawia głębokie świadectwo osobiste.

Wśród pozostałych ekskluzywnych treści magazynu, to znaczy nie oferowanych otwarcie na stronie internetowej, lecz zarezerwowanych dla prenumeratorów wersji papierowej lub internetowej (z którymi mogą się zapoznać poprzez strefę dla prenumeratorów na tej stronie), wyróżniają się wyjaśnienia Juana Luisa Lorda na temat "Tradycji i tradycji". Jest to wyjaśnienie konieczne, ponieważ kryzys posoborowy ujawnił w Kościele dialektykę między progresywizmem, który chciał kolejnego soboru "idącego z duchem czasu", a tradycjonalizmem, zranionym przez nowości Vaticanum II lub okresu posoborowego. Dialektyka ta spowodowała konieczność wyjaśnienia różnych pojęć, w tym katolickiego pojęcia Tradycji. To jeszcze jeden artykuł z cyklu "Teologia w XX wieku" napisany przez profesora teologii na Uniwersytecie w Nawarze.

Ojcowie święci są u "korzeni naszej tradycji". Antonio de la Torre podkreśla, że dają oni świadectwo swojej wiary w swoich instytucjach i pismach; męczennicy natomiast czynią to, ofiarowując swoje życie. W swoim artykule w tym numerze przedstawia niektóre z pism, które zachowały dla nas pamięć o ich świadectwie.

Profesor Juan Luis Caballero jest autorem zamieszczonego w tym numerze tekstu o Piśmie Świętym. Jest on poświęcony komentowaniu wersetów od 1 do 16 czwartego rozdziału Listu św. Pawła do Efezjan: "I dał dary ludziom".

Gilbert Keith Chesterton został katolikiem sto lat temu, w 1922 roku. Jest często cytowany, ale mało znany. Warto spojrzeć na takich jak Thomas More, John Henry Newman czy sam Chesterton, by odkryć rozumowanie o jasnej i zaskakującej logice. Proponujemy artykuł Victorii de Julián i Jaime Nubiola.

O "Tribunie" pisze kardynał arcybiskup Madrytu Carlos Osoro Sierra, który wskazuje na klucze do chrześcijańskiego zaangażowania, jakiego domaga się dzisiejsze społeczeństwo: odnowienie zmysłu misyjnego, aby nieść Dobrą Nowinę we wszystkich środowiskach.

AutorRedakcja

Świat

Opus Dei dostosuje swoje statuty do wskazań "Ad charisma tuendum".

Kongres Generalny określi zmiany, jakie należy wprowadzić do statutów prałatury personalnej, aby dostosować je do Motu Proprio. Ad charisma tuendum.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Prałat Opus Dei, Fernando Ocáriz, wystosował list do członków Prałatury, który jest dostępny pod adresem. Strona internetowa Opus Dei, w którym wyjaśnia, że po opublikowaniu Motu Proprio Ad charisma tuendumMężczyźni i kobiety z Rady Generalnej i Centralnej Rady Doradczej, centralnych organów zarządzających Opus Dei, od tygodni studiowali, jak "postępować, aby wykonać to, o co prosił nas Papież w kwestii dostosowania Statutów Dzieła do wskazań Motu proprio".

Nadzwyczajny Kongres Generalny, który zostanie zwołany w "tym precyzyjnym i ograniczonym celu", odbędzie się w pierwszej połowie 2023 roku. Idąc za radą Stolicy Apostolskiej, nie ograniczy się ona do zmiany "zależności Prałatury od tej Dykasterii oraz zmiany z pięcioletniego na roczne sprawozdanie dla Stolicy Apostolskiej z działalności Prałatury". W rzeczywistości, jak podkreśla w swoim liście bp Ocáriz, Watykan zalecił Dziełu rozważenie "innych możliwych zmian w Statutach, które wydają nam się odpowiednie w świetle Motu proprio", a także, że studium to powinno być przeprowadzone w sposób spokojny: "Zalecono nam, abyśmy poświęcili cały niezbędny czas bez pośpiechu".

Przy tej okazji ks. prałat poprosił członków Prałatury o "konkretne sugestie", mające na celu dostosowanie pracy i rozwoju Dzieła do potrzeb Kościoła w obecnym czasie. W tym sensie Fernando Ocáriz chciał podkreślić, że "chodzi o dostosowanie się do tego, co wskazała Stolica Apostolska, a nie o zaproponowanie jakiejś zmiany, która mogłaby się nam wydać interesująca".

Ponadto prałat Opus Dei zaznacza, że "wraz z pragnieniem wierności dziedzictwu naszego założyciela, ważne jest, aby wziąć pod uwagę dobro ogólne, które implikuje stabilność prawna instytucji" i otwiera drzwi dla "innych sugestii, aby nadać nowy impuls dziełu apostolskiemu", które mogą być rozpatrywane w przyszłości.

Kongresy generalne w Opus Dei

Kongresy Generalne są, wraz z Prałatem, który je zwołuje i który w nich uczestniczy, głównym organem zarządzającym w Opus Dei na poziomie centralnym. Zgodnie z punktem 133 obowiązującego statutu "co osiem lat muszą odbywać się zwyczajne zjazdy generalne zwoływane przez prałata, aby wyraził on swoją opinię o stanie prałatury i mógł doradzić odpowiednie normy dla przyszłych działań rządu".

Mogą się również odbywać nadzwyczajne kongresy generalne, jak ten, który ma się odbyć w 2023 r., które są zwoływane "gdy wymagają tego okoliczności w ocenie prałata".

Motu Proprio Ad charisma tuendum

Na stronie Motu Proprio Ad charisma tuendumopublikowana w lipcu ubiegłego roku, wyjaśniła niektóre aspekty reżimu prawnego prałatury personalnej Opus Dei, aby dostosować go do postanowień Konstytucja Apostolska Praedicate Evangelium. Dokument ten określa, że prałatury personalne (do tej pory jest tylko Opus Dei) będą teraz zależne od Dykasterii ds. Duchowieństwa, a nie od Dykasterii ds. Biskupów, jak to było do tej pory.

Ponadto. Motu Proprio wskazał na inne zmiany związane z Opus Dei. Konkretnie: z jednej strony, częstotliwość, z jaką Opus Dei musi przedstawić swój raport o sytuacji prałatury i rozwoju jej pracy apostolskiej, staje się coroczna zamiast pięcioletniej; z drugiej strony, postanowiono, że "prałat nie otrzyma święceń biskupich". Do tej pory nie było to istotne i nie było zawarte w statutach Opus Dei, ale poprzednicy biskupa Ocáriza, bł. Álvaro del Portillo i bp Javier Echevarría, otrzymali święcenia biskupie.

Watykan

Wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu w celu wyeliminowania ubóstwa

Międzynarodowa konferencja promowana przez Fundację Centesimus Annus-Pro Pontifice rozpoczyna się jutro

Antonino Piccione-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Prace konferencja międzynarodowa promowana przez Fundację Centesimus Annus-Pro Pontifice (CAPPF) i poświęcona "Wzrostowi sprzyjającemu włączeniu społecznemu w celu wyeliminowania ubóstwa i promowania zrównoważonego rozwoju i pokoju" zostanie otwarta jutro po południu w Pałacu Kanclerskim w Rzymie. W piątek treść inicjatywy będzie przedmiotem pogłębionej i szerokiej dyskusji ekspertów z różnych stron świata. W sobotę 8 uczestnicy będą cieszyć się chwilą modlitwy i słuchania w Pałacu Apostolskim: Mszą Świętą celebrowaną przez kardynała Petera Kodwo Appiah Turksona, spotkaniem z kardynałem sekretarzem stanu Pietro Parolinem oraz prywatną audiencją udzieloną przez papieża Franciszka.

Przyczyny ubóstwa

Istnieją liczne przyczyny, które determinują ubóstwo i wymagają zdecydowanych i terminowych działań: sytuacja geopolityczna, ekonomiczna, klimatyczna, cyfrowa, duchowa, edukacyjna i zdrowotna. Zarówno słowa Jana Pawła II - "...istnieje wiele innych form ubóstwa, zwłaszcza w nowoczesnym społeczeństwie, nie tylko ekonomicznych, ale także kulturowych i duchowych" (Centesimus Annus, nr 57) - jak i Franciszka - "Współczesność musi liczyć się z trzema rodzajami 'ubóstwa'. Ta z ubóstwa jest o wiele gorsza, bo oznacza sytuację 'bez wiary, bez wsparcia, bez nadziei'" (Orędzie na Wielki Post 2014) wskazują na powagę problemu. 

Koncentracja na badaniu i realizacji działań w zakresie dynamiki społeczno-gospodarczej charakteryzuje szczególne dziedzictwo, które CAPPF promuje od momentu powstania w 1993 roku. "Zobowiązuje się do konfrontacji - czytamy w informacji prasowej prezentującej trzydniowe wydarzenie - z realnym światem, realizując swoją misję szerzenia wiedzy o Doktryna społeczna Chrześcijaństwo wśród osób wykwalifikowanych do odpowiedzialności przedsiębiorczej i zawodowej, angażując je tak, aby same stały się aktorami i działaczami w konkretnym zastosowaniu Magisterium społecznego".

Celem jest prawdziwie integracyjny wzrost, by przywołać tytuł konferencji: to znaczy generowanie przyzwoitych miejsc pracy i zapewnienie możliwości dla wszystkich, w imię bardziej sprawiedliwej i szanowanej, powiedziałbym bardziej cywilizowanej, gospodarki. Sama Agenda 2030 proponuje eliminację ubóstwa we wszystkich jego przejawach i aberracjach w skali globalnej, co jest warunkiem wstępnym każdego scenariusza zrównoważonego rozwoju.

Co można zrobić, aby zlikwidować ubóstwo?

Eksperci zbiorą się w Rzymie na Centesimus Annus, aby omówić główne tematy konferencji: rzeczywistą sytuację różnych wymiarów ubóstwa; nowe formy ubóstwa; środki służące osiągnięciu gospodarki sprzyjającej włączeniu społecznemu; solidarność, pomocniczość i zrównoważony rozwój w walce z ubóstwem; rolę rządów i instytucji w walce z ubóstwem; rynki rolne i łańcuch wartości żywności na rzecz włączenia społecznego i zrównoważonego rozwoju. W odniesieniu do tej ostatniej kwestii i jej wpływu na wyzwanie związane ze zrównoważonym rozwojem należy zauważyć, że sektor spożywczy stanowi około jednej piątej światowej gospodarki i jest największym na świecie źródłem dochodów i zatrudnienia.

Mimo to setki milionów ludzi nie mają zapewnionego bezpieczeństwa żywnościowego. Ubóstwo w nieproporcjonalnym stopniu dotyka ludność wiejską, której byt zależy w dużej mierze od agrobiznesu. Kobiety stanowią prawie połowę siły roboczej w rolnictwie, a wiele z nich prowadzi działalność rolniczą i pozarolniczą na małą skalę. Ponad połowa młodych pracowników w krajach rozwijających się jest zatrudniona w sektorze rolno-spożywczym.

Skutki pandemii

Pandemia nie tylko odwróciła zyski w globalnej redukcji ubóstwa po raz pierwszy od pokolenia, ale także pogłębiła wyzwania związane z brakiem bezpieczeństwa żywnościowego i rosnącymi cenami żywności dla wielu milionów ludzi (Bank Światowy, Global Economic Prospects, czerwiec 2021).

Skutki pandemii i wojny napastniczej na Ukrainie to kolejne aspekty, które zostaną przeanalizowane podczas konferencji, na której poruszona zostanie również kwestia roli zrównoważonych finansów i biznesu w walce z ubóstwem. Tutaj wymagane są poważne zmiany w celach strategicznych, modelach biznesowych, procesach produkcyjnych, zarządzaniu zasobami ludzkimi i stylach przywództwa.

Pozwólmy biednym krajom rosnąć

Jednym z zagadnień, które należy potraktować ze szczególną uwagą, jest kwestia sprawiedliwej i trwałej transformacji, zwłaszcza w krajach ubogich, na przykład w Afryce. Jedną z niezamierzonych konsekwencji pojawienia się Covid-19 jest to, że zachodnie rządy i firmy zaczęły promować program dekarbonizacji. Jednak przy zbyt silnych naciskach kraje afrykańskie mogą zostać pozbawione energii potrzebnej im do procesów industrializacji.

Pytanie zatem brzmi: jak połączyć proces zmierzający do zrównoważenia środowiskowego z potrzebą ochrony najbiedniejszych i najbardziej narażonych na zagrożenia ludzi i narodów? A konkretnie unikanie pustych zobowiązań i złamanych obietnic. Bo "jeśli biedni są marginalizowani, tak jakby to oni byli winni swojej kondycji, to podważa się samą koncepcję demokracji i każda polityka społeczna poniesie klęskę". Z wielką pokorą musimy wyznać, że często jesteśmy bez pojęcia, gdy chodzi o ubogich. Mówimy o tym abstrakcyjnie, rozwodzimy się nad statystykami i myślimy, że możemy poruszyć ludzi, robiąc film dokumentalny.

Ubóstwo natomiast powinno nas motywować do twórczego planowania, mającego na celu zwiększenie wolności niezbędnej do prowadzenia życia spełnionego na miarę swoich możliwości. Iluzją, którą musimy odrzucić, jest myślenie, że wolność rodzi się i rośnie wraz z posiadaniem pieniędzy. Służba ubogim skutecznie pobudza nas do działania i pozwala znaleźć najwłaściwsze sposoby odżywiania i promowania tej części ludzkości, zbyt często anonimowej i pozbawionej głosu, ale noszącej oblicze Zbawiciela, który prosi nas o pomoc" (Orędzie papieża Franciszka na Dzień Ubogich - 2021).

AutorAntonino Piccione

Watykan

Papież wskazuje na strategie diabła, by kusić ludzi

Papież Franciszek kontynuuje katechezy na temat rozeznania duchowego. Dziś, 5 października, podkreślał, jak ważne jest poznanie samego siebie, by nie dać się zwieść diabłu.

Javier García Herrería-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek wygłosił swoją trzecią audiencję nt. rozeznaniePapież zwraca uwagę, że "nie umiemy rozeznawać, ponieważ nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a więc nie wiemy, czego naprawdę chcemy". Papież zwraca uwagę, że "nie umiemy rozeznawać, ponieważ nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a więc nie wiemy, czego naprawdę chcemy". U podstaw wątpliwości duchowych i kryzysów powołaniowych leży często niewystarczający dialog między życiem religijnym a naszym wymiarem ludzkim, poznawczym i afektywnym".

Papież przytoczył tekst jezuity Thomasa Greena, specjalisty od towarzyszenia duchowego, który zwraca uwagę, że poznanie woli Bożej często zależy od problemów, które nie są właściwie duchowe, ale raczej psychologiczne. Pisze: "Doszedłem do przekonania, że największą przeszkodą dla prawdziwego rozeznania (i prawdziwego wzrostu w modlitwie) nie jest nieuchwytna natura Boga, ale fakt, że nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a nawet nie chcemy poznać siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Prawie każdy z nas chowa się za maską, nie tylko przed innymi, ale także wtedy, gdy patrzy w lustro" (Th. Green,  Kąkol wśród pszenicyRzym, 1992, 25).  

Samoświadomość, aby poznać Boga

"Zapominanie o obecności Boga w naszym życiu - kontynuował Papież - idzie w parze z niewiedzą o nas samych, o cechach naszej osobowości i o naszych najgłębszych pragnieniach". Poznanie siebie nie jest trudne, ale jest męczące: wiąże się z cierpliwą pracą wykopalisk wewnętrznych. Aby poznać siebie, konieczna jest refleksja nad własnymi uczuciami, potrzebami i zestawem nieświadomych uwarunkowań, jakie posiadamy.

Ojciec Święty podkreślił, jak ważne jest staranne rozróżnianie różnych stanów psychicznych, bo nie jest tym samym powiedzieć "czuję", co "jestem przekonany", "mam ochotę" czy "chcę". Każda z tych myśli ma ważne niuanse, które mogą prowadzić do samopoznania lub samooszustwa. W ten sposób ludzie stają się samoograniczający, do tego stopnia, że "często może się zdarzyć, że błędne przekonania na temat rzeczywistości, oparte na doświadczeniach z przeszłości, silnie na nas wpływają, ograniczając naszą wolność w podejmowaniu szansy na to, co naprawdę liczy się w naszym życiu".  

Badanie własnego sumienia

Jeśli ktoś nie zna dobrze siebie, to ułatwia zadanie "kusicielowi" (tak określano diabła), bo ten łatwo atakuje ludzką słabość. Słowami papieża: "Pokusa nie musi sugerować rzeczy złych, ale często nieuporządkowanych, przedstawianych z nadmierną wagą. W ten sposób hipnotyzuje nas atrakcyjnością, jaką wzbudzają w nas te rzeczy, rzeczy piękne, ale złudne, które nie mogą dotrzymać tego, co obiecują, pozostawiając nas w końcu z poczuciem pustki i smutku". Wskazał na kilka przykładów, które mogą być mylące, jak stopień naukowy, kariera zawodowa, relacje osobiste, ale które mogą zmącić nasze oczekiwania, zwłaszcza jako termometry wartości osobistej. "Z tego niezrozumienia - kontynuował - często wynikają największe cierpienia, ponieważ żadna z tych rzeczy nie może być gwarancją naszej godności. 

Diabeł używa "przekonujących słów, by nami manipulować", ale można go rozpoznać, jeśli pójdzie się na "rachunek sumienia, czyli dobry zwyczaj spokojnego odczytywania na nowo tego, co dzieje się w naszym dniu, uczenia się dostrzegania w naszych ocenach i wyborach tego, do czego przywiązujemy większą wagę, czego szukamy i dlaczego, i co w końcu znaleźliśmy". Przede wszystkim poprzez naukę rozpoznawania tego, co zaspokaja serce. Bo tylko Pan może dać nam potwierdzenie naszej wartości. Codziennie mówi nam z krzyża: umarł za nas, aby pokazać nam, jak cenni jesteśmy w jego oczach. Żadna przeszkoda ani niepowodzenie nie może przeszkodzić w jego czułym uścisku".  

Hiszpania

Rozpoczęcie miesiąca misyjnego w Hiszpanii 

Październik to miesiąc misji, szczególnie znany z kampanii Domund. Te tygodnie pobudzają nas do pomocy i modlitwy za tak wielu misjonarzy rozsianych po całym świecie. 

Maria José Atienza-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Różaniec misyjny, który zostanie odmówiony 8 października, otwiera obchody tego misyjnego miesiąca, w którym po raz pierwszy zostaną przyznane nagrody im. Pauliny Jaricot i bł. Paolo Manna.

Październik jest dla Kościoła hiszpańskiego miesiącem misyjnym par excellence. Uroczystości związane z. Domund W tym roku przypadają również liczne rocznice obchodzone przez Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w 2022 r.: 3 maja przypadła 200. rocznica założenia Dzieła Rozkrzewiania Wiary, zarodek Domund, pierwsze stulecie powstania Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych, a także pierwsza publikacja "Illuminare", czasopisma poświęconego duszpasterstwu misyjnemu. 

Obchody te są uzupełnieniem 400. rocznicy kanonizacji św. Franciszka Ksawerego, patrona misji, oraz 400. rocznicy ustanowienia "Propaganda Fide", czyli dzisiejszej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, która powstała 12 czerwca 1622 r. Wszystko to wraz z beatyfikacją Pauliny Jaricot, założycielki Dzieła Rozkrzewiania Wiary 22 maja ubiegłego roku. 

José María Calderon, dyrektor OMP w Hiszpanii, był odpowiedzialny za prezentację "El Domund al descubierto", wystawy, którą w tym roku można zwiedzać od 18 do 23 października w Palacio de Cristal w Arganzuela i która przybliża wszystkim pracę misjonarzy. 

Nagrody Pauline Jaricot i Beato Paolo Manna 

Różne uroczystości rodziny misyjnej w 2022 roku nie zmieniły swojego zwykłego rytmu, ale od początku tego roku chcieliśmy w jakiś sposób upamiętnić ten moment.

Z tego powodu, jak wyjaśnia José María CalderonStworzyliśmy dwie nagrody PMS. Chcemy przyznać nagrodę im. Pauliny Jaricot misjonarzowi, który reprezentuje resztę misjonarzy, którzy oddają swoje życie dla Chrystusa. Dalibyśmy ją wszystkim, ale musimy skupić nagrodę na jednym. W tym roku jest on podwójny: siostra Gloria Cecilia Narvaez, która była porwana przez 4 lata, oraz ojciec Luigi Macalli, który był porwany w Nigerii przez 2 lata".  

Natomiast "nagrodę im. bł. Paolo Manny (założyciela Papieskiej Unii Misyjnej) chcemy przyznać jakiejś instytucji lub osobie, która uczyniła misję w Hiszpanii wartościową". Tę pierwszą nagrodę otrzymała Ana Álvarez, była przewodnicząca Manos Unidas i organizacji pozarządowej Misión América. Kobieta, która - jak zauważył José Mari Calderón - "starała się zmotywować Hiszpanów do hojności wobec misjonarzy".

Działania w ramach miesiąca misyjnego

W tym roku działania w ramach miesiąca misyjnego będą miały miejsce w prowincji kościelnej Madryt. 

RÓŻANIEC MISYJNY. Sobota, 8 października. Czas: 20:30

Miejsce: Kościół San Bernardo, (Plaza de las Bernardas s/n. Alcalá de Henares).

CZUWANIE MODLITEWNE ZA MŁODZIEŻ. Piątek, 14 października. Czas: 21:00

Miejsce: Katedra św. Marii Magdaleny, (Plaza de la Magdalena, 1. Getafe).

POCIĄG MISYJNY DLA DZIECI. Sobota, 15 października.

Odjazd: Stacja Atocha Cercanías Czas: 09:00. Miejsce spotkania: El Cerro de los Ángeles (Getafe). Informacje i rejestracja na stronie www.csf.es

BIEG NA MISTRZOSTWA ŚWIATA. Niedziela, 16 października.

Informacje i rejestracja na stronie www.correporeldomund.es

OTWARCIE WYSTAWY EL DOMUND AL DESCUBIERTO. Wtorek, 18 października

Miejsce: Invernadero del Palacio de Cristal de Arganzuela (Paseo de la Chopera, 10. Madrid).

Czynne: od wtorku 18 do niedzieli 23 Czas: od 10:00 do 14:00

PROKLAMACJA DOMUND. Środa, 19 października. Czas: 20:00

Miejsce: Real Colegiata de San Isidro (Calle Toledo, 37. Madrid)

OKRĄGŁY STÓŁ: ŚWIADECTWA MISJONARZY. Czwartek, 20 października

Miejsce: Salón de actos del Palacio Arzobispal de Alcalá de Henares (Plaza de Palacio, 1 bis. Alcalá de Henares) Czas: 20:00

WRĘCZENIE NAGRÓD MISYJNYCH: "BEATA PAULINE JARICOT" I "BEATO PAOLO MANNA". Sobota, 22 października. Czas: 19:30

Miejsce: Invernadero del Palacio de Cristal de Arganzuela (Paseo de la Chopera, 10. 28045 Madrid).

DZIEŃ MISTRZOSTW ŚWIATA. Niedziela, 23 października. Czas: 10:30.

Msza transmitowana przez TVE's 2 z katedry

Sta. María Magdalena (Pl. de la Magdalena, 1. Getafe)

CZUWANIE MODLITEWNE Z ŻYCIEM KONSEKROWANYM. Piątek, 28 października. Czas: 20:30

Miejsce: Catedral Magistral de los Santos Justo y Pastor (Plaza de los Santos Niños, s/n. Alcalá de Henares).

Watykan

"Karta": na ekrany kin wejdzie film dokumentalny Laudato Si'

Raporty rzymskie-5 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Dokument w reżyserii Nicolasa Browna ma pomóc zrozumieć problem zmian klimatycznych w całej jego skali, ale także zaoferować przesłanie nadziei poprzez świadectwa osób zaangażowanych w ten proces, w tym Franciszka.

"The Charter" podąża za obrońcami ekologii z całego świata: uchodźcą klimatycznym z Senegalu, młodym aktywistą z Indii, dwoma biologami morskimi ze Stanów Zjednoczonych i przywódcą rdzennej społeczności w Brazylii.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Alexandre GoodarzyCzytaj więcej : "W czasie niewoli przypomniałem sobie o rekolekcjach ignacjańskich".

Alexandre Goodarzy został uwolniony z porwania w Iraku w marcu 2020 roku. To doświadczenie skłoniło go do napisania książki, "Wojownik pokoju".

Bernard Larraín-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Dwa lata temu francuska opinia publiczna z uwagą śledziła informacje o porwaniu trzech członków organizacji pozarządowej "...".SOS Chrétiens d'Orient" w Iraku. Jak to jest ostrożne w tego typu sytuacjach, media nie podawały żadnych dodatkowych informacji, aby ułatwić negocjacje i próby uwolnienia zakładników. Dwa miesiące niewoli, które dla zainteresowanych wydawały się latami, zakończyły się dzięki licznym zabiegom dyplomatycznym i humanitarnym. Alexandre Goodarzy38 lat, żonaty i ojciec dziecka, był jednym z nich i postanowił spisać swoje doświadczenia w książce-testamencie Wojownik Pokoju ("...").Guerrier de la Paix"). 

Jaka jest twoja historia? 

-Pochodzę ze skromnej rodziny i pochodzenia, z miasta imigrantów. W tym czasie było to jedno z najniebezpieczniejszych miast we Francji. Mój ojciec jest Irańczykiem, a matka Francuzką. Moje dzieciństwo i młodość były skomplikowane, gwałtowne, czasem nawet ideologicznie skrajne, jak wielu moich znajomych. Oprócz pewnej nędzy materialnej i społecznej, moje środowisko cechował prawdziwy niedostatek kulturowy i duchowy. Przez długi czas czułem egzystencjalną pustkę, brak "pionowości" i transcendencji w moim życiu. Moje środowisko, dość mocno naznaczone komunizmem, było dokładnie odwrotne od tego, czego szukałem: rodziny niepełne i niestabilne. 

W tych dzielnicach dochodzi do swoistego zderzenia cywilizacji pomiędzy chrześcijaństwem, które jest coraz bardziej nieobecne, a islamem, który staje się silniejszy i bardziej dynamiczny. Utrata tożsamości i korzeni kultury judeochrześcijańskiej stworzyła próżnię, którą zdołał wykorzystać islam, a w szczególności pewne radykalne nurty. Jeśli to zderzenie dopiero zaczyna być widoczne na bardziej ogólnym poziomie we Francji i dlatego pewne ruchy polityczne próbują skanalizować te niepokoje i lęki, to od wielu lat jest to codzienna sytuacja wspólnot chrześcijańskich na Wschodzie. 

Czy otrzymałeś chrześcijańskie wykształcenie?

-Moja osobista historia jest związana z chrześcijaństwem, ponieważ było ono religią mojego domu. Rzeczywiście, przyjąłem sakramenty. Jednak moja wiara nie była zbyt silna, a środowisko też mi nie pomagało, więc łatwo ulegałem wpływom tego środowiska. Punkt zwrotny w moim życiu jest jasny i odpowiada spotkaniu ze wspólnotą franciszkanów z Bronxu, którzy osiedlili się w moim mieście. Nauczyli mnie, że Bóg jest Miłością; ta fundamentalna prawda nie zawsze jest łatwa do przyswojenia, gdy życie pokazało ci, że musisz przejść przez trudne etapy.

Przez dziewięć miesięcy mieszkałam w klasztorze, był to rodzaj rekolekcji duchowych, aby rozeznać swoje powołanie i przygotować się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Podczas tych rekolekcji szczególnie odczułam obecność Boga podczas spowiedzi, gdzie chyba nawet ksiądz miał prorocze słowa, które zrozumiałam dopiero po latach w Iraku, gdy zostałam porwana. Bierzmowanie było też dla mnie bardzo mocnym momentem wiary, gdyż uważałem się za żołnierza Chrystusa. Słowa wypowiedziane podczas tej uroczystości "Oto jestem" naznaczyły mnie głęboko. 

Równolegle odbyłam studia uniwersyteckie i zostałam nauczycielką w Angers, choć wciąż czułam, że nie do końca odnalazłam swoją drogę. To właśnie w Angers po raz pierwszy usłyszałem o stowarzyszeniu "SOS Chrétiens d'Orient". 

Alexandre Goodarzy we wraku zniszczonego kościoła

Co oznacza dla Ciebie SOS Chrétiens d'Orient? 

-W pewnym sensie można powiedzieć, że jest to moje powołanie. Przyszło to do mnie niespodziewanie. Pewnego dnia, kiedy uczyłem geografii w szkole, w której pracowałem, jeden z uczniów wspomniał coś o pewnych młodych ludziach, którzy wyjeżdżali do Syrii, aby świętować Boże Narodzenie z tamtejszymi wspólnotami chrześcijańskimi. To zwróciło moją uwagę i przyciągnęło mnie od pierwszej chwili. Poprosiłem więc o więcej informacji o tych poszukiwaczach przygód jadących do Syrii i nawiązałem z nimi kontakt. 

SOS Chrétien nadał jedność mojemu życiu, moim dążeniom, mojej wierze i mojej wewnętrznej energii. Mówiąc wprost, naszym celem jest próba zapewnienia chrześcijanom na Wschodzie możliwości pozostania w swoich krajach, to ich prawo. Nie jest to dążenie cząstkowe, jest to dążenie do dobra wspólnego, ponieważ chrześcijanie są, ogólnie rzecz biorąc, czynnikiem pokoju i jedności w tych krajach. Na Zachodzie tracimy pewne obrzędy kulturowe i religijne, które strukturyzowały nasze społeczeństwo, które nadawały pewien rytm naszej egzystencji.

Na Wschodzie te obrzędy i tradycje nadal istnieją, przy czym istnieje być może ryzyko, że są one wykorzystywane jedynie jako symbole przynależności do wspólnoty, oderwane od przyczyn jej istnienia. Jednocześnie na Wschodzie zło przejawia się w postaci wojny i prześladowaniaNa Zachodzie zło, przeciwnie, pojawia się w przebraniu dobra, jako prawa, jako tolerancja, np. aborcja czy prześladowania w mediach. 

Bardziej ogólnie i historycznie, ale nie mniej duchowo, Francja odgrywała ważną rolę w ochronie wschodnich chrześcijan od czasów króla Ludwika Świętego. Takie są też ramy naszej pracy. Moją misją w SOS Chrétiens d'Orient jest odpowiedzialność za rozwój międzynarodowy. Wysyłamy wielu młodych wolontariuszy do krajów na Wschodzie, gdzie są wspólnoty chrześcijańskie. 

Jak wyglądało twoje uprowadzenie? 

-Aby poznać wszystkie szczegóły, trzeba przeczytać moją książkę, dlatego ją napisałem (śmiech). Byliśmy w Bagdadzie z dwoma innymi wolontariuszami, aby wykonać pewną pracę administracyjną dla naszego stowarzyszenia, a kiedy czekaliśmy na ulicy w samochodzie, podeszli do nas jacyś milicjanci, wsadzili nas do kilku furgonetek i od tego momentu nie zatrzymaliśmy się: zmienialiśmy miejsca i okoliczności, nie wiedząc, co się dzieje.

Konkretne szczegóły są ważne, ale czynnik duchowy jest niewątpliwie najważniejszy. Zrozumiałam, że w każdej chwili możemy umrzeć i muszę iść do spowiedzi. Uświadamiam sobie wartość możliwości pójścia do tego sakramentu, kiedy się chce. W tych chwilach niewoli przypomniałem sobie odbyte rekolekcje ignacjańskie i główne idee: w swojej udręce Bóg odwiedza człowieka; milczenie zmusza do bycia przed sobą, nie można się ukryć. Bóg tam był i to zmieniło moje życie na zawsze. 

Pod koniec marca 2020 roku, gdy zadekretowano uwięzienie, dzięki zabiegom dyplomatycznym zostaliśmy wypuszczeni na wolność. 

AutorBernard Larraín

Watykan

Sport jako protagonista w nowym świecie

We wrześniu w Watykanie odbyło się wydarzenie dotyczące stanu zdrowia dzisiejszego sportu, a we wrześniu zostanie podpisane porozumienie. Manifest na rzecz sportu integracyjnego. Omnes przeprowadza wywiady z jej szefem, Santiago Pérez de Camino.

Giovanni Tridente-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dlaczego zwrócenie uwagi Kościoła na wartości sportu jest ważne?

-Kościół zawsze był zaangażowany w świat sportu, począwszy od swoich papieży, od Leona XIII po papieża Franciszka. Związek ten ma swoje korzenie w świętych XIX wieku, m.in. św. Jan Boskoktórzy dostrzegali wielki potencjał edukacyjny i społeczny gry, a później sportu. Już w 1906 roku Kościół zorganizował się w Federację Włoskich Katolickich Stowarzyszeń Sportowych, a wkrótce potem także na szczeblu międzynarodowym. 

W 2004 roku Jan Paweł II, nieprzypadkowo zapamiętany jako. Boski sportowiec ze względu na swoją wielką pasję do sportu i głęboką wiedzę o tym ludzkim fenomenie, wyczuł wagę założenia Sekcji. Kościół i sport w ramach ówczesnej Papieskiej Rady ds. Świeckich, obecnie Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. 

Dokument Dawanie z siebie tego, co najlepsze (2018) była jak kompendium doktryny na temat sportu... 

-Jeśli chcesz to tak nazwać, to czemu nie? Jest to dokument sprawny, ponieważ zawiera wizję osoby i sportu, którą Kościół wypracował w ciągu ponad stu lat promowania i bycia blisko uprawiania sportu, ale bez zagmatwanych filozofii czy niezrozumiałych teorii. 

Wizja, która po raz pierwszy znalazła ustrukturyzowaną formę. Dokument w pięciu rozdziałach wyjaśnia wartości i etyczne zakotwiczenie, na którym opiera się chrześcijańska wizja sportu, naświetla edukacyjny, społeczny i duchowy potencjał sportu, oferuje krytyczną lekturę niektórych wyzwań, przed którymi stoi współczesny sport, a na koniec proponuje konkretne pomysły na metodologię edukacyjną poprzez sport. 

Jaki wpływ na działalność sportową miało zawieszenie działalności w czasie pandemii i z jakimi konsekwencjami?

-Pandemia była bardzo znaczącym sprawdzianem dla świata sportu. Przerwała lub poważnie ograniczyła działalność na wiele miesięcy, rzucając na kolana cały system, ukazując jego słabość ekonomiczną i ogólną trwałość, przyspieszając obecne już od pewnego czasu procesy transformacji. 

Zatem już teraz możemy dostrzec niektóre z konsekwencji: trudności finansowe i opór ekonomiczny; kryzys wolontariatu sportowego; spadek liczby uprawiających tradycyjne dyscypliny; eksplozja sportów indywidualnych, a raczej indywidualiściSprzyja temu również upowszechnienie wielu aplikacji cyfrowych, które nie będąc same w sobie złe, zachęcają do uprawiania sportów w samotności; a także wzrost liczby osób uprawiających e-sport. W świecie sportu nastąpiło dalsze pogłębienie przepaści między sportem zawodowym na wysokim poziomie, nastawionym na widowisko, a sportem dla wszystkich, o charakterze młodzieżowym, amatorskim i społecznym. 

Jak możemy zachęcić do postrzegania sportu jako ważnego działania na rzecz integralnego rozwoju osoby?

-Sport nigdy nie był doświadczeniem czysto rekreacyjnym czy rozrywkowym. Z pewnością uprawiając sport, ludzie dobrze się bawią, a wymiar rekreacyjny jest nadal główną motywacją, która ich do sportu sprowadza. I ważne jest, aby tego nie zaprzepaścić. To świetny powodzenia To dobrze, że sport jest zabawą, ale wielu zrozumiało to i wykorzystało go z czysto komercyjnego punktu widzenia, wykorzystując wymiar rekreacyjny do przekształcenia go w rozrywkę. Na szczęście ma jeszcze wiele przeciwciał, które są odporne na te aberracje. Uprawianie sportu to praktyka, która angażuje nie tylko umysł, ale także ciało i ducha. Otacza nas całkowicie i nasyca stylem życia złożonym z takich cnót jak poświęcenie, wytrwałość, zaangażowanie, dążenie do doskonałości... 

Czytania niedzielne

Wiara, która podsuwa wdzięczność do serca. 28. niedziela czasu zwykłego (C) 

Andrea Mardegan komentuje czytania z 28 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Andrea Mardegan-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Uzdrowienie Naamana Syryjczyka z trądu służy jako kontekst dla uzdrowienia dziesięciu trędowatych przez Jezusa. Naaman został namówiony do siedmiokrotnego obmycia się w rzece Jordan, a uzdrowiony przyjął wiarę w Boga Izraela i wdzięczny Elizeuszowi postanowił być mu wierny na zawsze, także w jego własnej ziemi.

Do trędowatych nie wolno było się zbliżać, byli wyrzutkami ze społeczności, uważani za nieczystych i winnych wielkich grzechów. W relacji Łukasza ich trudna sytuacja jest uchwycona w tych dwóch czasownikach: "Wyszli mu na spotkanie" i "stali z daleka". Chcą spotkać Jezusa, ale Prawo Mojżesza zabrania im zbliżyć się do Niego. Pokonują fizyczny dystans, wołając do Niego: "Zmiłuj się nad nami", prośbę, która w Biblii skierowana jest przede wszystkim do Boga. Mówią to jednym głosem, przykładem serdecznej modlitwy, nazywając Go Mistrzem, ogłaszając się Jego uczniami. Jezus słyszy ich modlitwę, a jego pierwszą odpowiedzią jest spojrzenie: sprowadza na tę ziemię życzliwe spojrzenie Boga dla zbawienia ludzkości: "Pan patrzy z nieba, patrzy na wszystkich ludzi" (Ps 33, 13). Następnie nakazuje im stawić się przed kapłanami, co może wydawać się nielogiczne: kapłani mieli sprawdzić uzdrowienie i dać pozwolenie na ponowne wejście do społeczeństwa cywilnego i religijnego, ale oni nie byli jeszcze uzdrowieni! Trędowaci i tak idą: wierzą, jak Naaman, że kąpał się w Jordanie. I ich wiara zostaje nagrodzona: po drodze zostają uzdrowieni. Ale tylko jeden wraca do Jezusa, pełen wdzięczności: chwaląc Boga donośnym głosem, prostuje się u Jego stóp, aby Mu podziękować. Wierzy, że to Bóg działa w Jezusie. Łukasz zaznacza: jest Samarytaninem. Jest to szokujące również dlatego, że Jezus w swojej wielkości serca posłał go do kapłanów, mimo że nie należał do narodu izraelskiego. 

Po raz kolejny w Ewangelii, jak w przypadku setnika, to cudzoziemiec ma przykładną wiarę. Wiara, która kazała mu iść za impulsem serca. Pozostała dziewiątka została schwytana w pośpiechu, aby uzyskać zgodę księży na ponowne wejście do swojej społeczności i rodziny. Posłusznie wypełnili polecenia Jezusa co do joty. Samarytanin natomiast był posłuszny temu, co podpowiadała mu jego wiara, a to poruszyło serce Jezusa. Jego początkowa wiara go "oczyściła", pełna wiara go "zbawiła". To właśnie wiara skłoniła go do powrotu do Jezusa, aby okazać Mu swoją miłość, pomogła mu odrzucić konsensus dziewięciu innych osób, które uważały inaczej, i przedłożyć wdzięczność Bogu oraz relację z Jezusem nad przestrzeganie zwyczajów. Jest to ten sam priorytet, który Paweł przypomina Tymoteuszowi: "Pamiętaj o Jezusie Chrystusie". Z nim będziemy żyć, z nim będziemy królować.

Homilia na czytania z 25. niedzieli miesiąca

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Nauczanie papieża

Duch Święty, ubodzy i teologia

Jak co miesiąc, studiujemy różne teksty i przemówienia Ojca Świętego Franciszka, aby znaleźć główne tematy jego magisterium i śledzić to, co interesuje jego myśli i jego serce.

Ramiro Pellitero-4 października z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Spośród nauczania papieża z ostatnich tygodni wybraliśmy trzy pozornie bardzo różne, ale w rzeczywistości powiązane ze sobą tematy: Duch Święty, ubodzy, teologia. 

Chodzić z Duchem Świętym: prosić, rozeznawać, wychodzić

W Homilia na Zesłanie Ducha Świętego (5-VI-2022) papież przyznał, że był pod wrażeniem słowa Ewangelii: "The Duch ŚwiętyOjciec, którego Ojciec pośle w moim imieniu, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem". (J 14:26). Co oznacza to "wszystko", pytał siebie i odpowiadał: nie chodzi o ilość czy erudycję, ale o jakość, o perspektywę i zmysł węchu, ponieważ Duch Święty sprawia, że widzimy wszystko w nowy sposób, według spojrzenia Jezusa. "Na wielkiej drodze życia On nas uczy, skąd startować, jakimi drogami iść i jak iść". I tak wyjaśnił te trzy aspekty. 

Po pierwsze, od czego zacząć. Przyzwyczailiśmy się myśleć, że jeśli przestrzegamy przykazań, to kochamy. Ale Jezus ma to odwrotnie: "Jeśli mnie kochasz, będziesz przestrzegał moich przykazań".. Punktem wyjścia jest miłość, a ta miłość nie zależy przede wszystkim od naszych możliwości, bo jest Jego darem. Dlatego o tę miłość musimy prosić Ducha Świętego, "motor" życia duchowego. Podobnie jak przy innych okazjach, Franciszek zwrócił uwagę, że Duch Święty jest "pamięcią" Boga, w różnych znaczeniach. 

Z jednej strony, Duch Święty jest "pamięć czynna, która rozpala i na nowo rozpala w sercu uczucie Boże".To znaczy, że przypomina nam o swoim miłosierdziu, przebaczeniu, pocieszeniu. Z drugiej strony, nawet jeśli zapominamy o Bogu, On pamięta o nas nieustannie; i to nie w ogólności, ale "leczy" i "uzdrawia" nasze wspomnienia, zwłaszcza nasze porażki, błędy i niepowodzenia, ponieważ zawsze przypomina nam punkt wyjścia: Bożą miłość. I tak Duch "Wprowadza porządek w życiu: uczy nas przyjmować się wzajemnie, uczy nas przebaczać, wybaczać sobie nawzajem".. Nie jest łatwo przebaczyć sobie: Duch Święty uczy nas tej drogi, uczy nas pojednania z przeszłością. Żeby zacząć od nowa.

Po drugie, wskazuje, że jakie ścieżki obrać. Ci, którzy są prowadzeni przez Ducha Bożego, mówi św. Paweł, "nie chodźcie według ciała, ale według ducha". (Rz 8, 4). Dlatego oprócz prośby o miłość Ducha Świętego należy. "uczenie się rozeznawania, aby zrozumieć, gdzie jest głos Ducha, rozpoznać go i iść drogą, podążać za tym, co On nam mówi". 

To nie jest wcale ogólne, wyjaśnia Franciszek: Duch Święty koryguje nas, przynagla do zmiany, do dążenia, nie dając się ponieść kaprysom. A gdy zawodzimy, nie zostawia nas na ziemi (jak czyni to zły duch), ale bierze nas za rękę, pociesza i zachęca. Natomiast gorycz, pesymizm, smutek, ofiarność, narzekanie, zazdrość... nie pochodzą od Ducha Świętego, ale od zła. 

Ponadto, dodaje Papież, Duch nie jest idealistyczny, ale konkretny: "Chce, abyśmy skupili się na tym, co tu i teraz".nie w fantazjach i szmerach, nie w nostalgii za przeszłością, nie w lękach czy fałszywych nadziejach na przyszłość. I jest jasne, do czego Franciszek się odnosi: "Nie, Duch Święty prowadzi nas do miłości tu i teraz, konkretnie: nie idealny świat, idealny Kościół, idealne zgromadzenie zakonne, ale to, co jest tam, w świetle słońca, z przejrzystością, z prostotą".

Po trzecie, Duch Święty uczy nas jak chodzić. Jak uczniowie, każe nam wyjść z naszego zamknięcia, by głosić, by być otwartym na wszystkich i na Boże nowości, by być gościnnym domem i zapomnieć o sobie. I w ten sposób odmładza Kościół. "Duch -przypomina następca Piotra. On "uwalnia nas od obsesji pilności i zaprasza nas do kroczenia po dawnych i wciąż nowych drogach, drogach świadectwa, drogach dobrego przykładu, drogach ubóstwa, drogach misji, aby uwolnić nas od nas samych i wysłać nas w świat".

Nawet - konkluduje - Duch Święty jest autorem pozornych podziałów, hałasu i nieładu, jak to miało miejsce w poranek Pięćdziesiątnicy. Ale w sercu pracuje dla harmonii: "On tworzy podział za pomocą charyzmatów i On tworzy harmonię z całym tym podziałem, i to jest bogactwo Kościoła"..

Duch Święty, "nauczyciel" i żywa "pamięć".

W Regina Caeli W samą niedzielę Zesłania Ducha Świętego Papież użył dwóch obrazów, aby wyjaśnić rolę Ducha Świętego z nami: jako "nauczyciela" i, ponownie, jako "pamięci".

Po pierwsze, Duch Święty uczy pokonać dystans, jaki może się wydawać, że istnieje między przesłaniem Ewangelii a codziennym życiem. Ponieważ Jezus żył dwa tysiące lat temu w bardzo różnych sytuacjach, Ewangelia może wydawać się nieadekwatna do naszych potrzeb i problemów. Co może powiedzieć Ewangelia - możemy zapytać - w dobie Internetu, w dobie globalizacji? 

Ale Duch Święty jest "specjalista od pokonywania dystansów": "łączy naukę Jezusa z każdym czasem i każdym człowiekiem".. Aktualizuje nauczanie Jezusa, zmartwychwstałego i żywego, w obliczu problemów naszych czasów. 

Jest to sposób Ducha na "przypomnienie" (przywrócenie do serca) słów Chrystusa. Przed Pięćdziesiątnicą apostołowie wielokrotnie słyszeli Jezusa, ale niewiele z niego rozumieli. Tak samo my: Duch Święty sprawia, że pamiętamy i rozumiemy: "Przechodzi od 'usłyszanego' do osobistego poznania Jezusa, które wchodzi do serca. I tak Duch Święty zmienia nasze życie: "Sprawia, że myśli Jezusa stają się naszymi myślami".

Ale bez Ducha, ostrzega Franciszek, wiara staje się zapomniana, tracimy żywą pamięć o miłości Pana, być może z powodu wysiłku, kryzysu, zwątpienia. Dlatego - proponuje papież - musimy często przywoływać Ducha Świętego: "Przyjdź, Duchu Święty, przypomnij mi Jezusa, oświeć moje serce".

Ubóstwo, które wyzwala

13 czerwca Franciszek opublikował swoje Orędzie na VI Światowy Dzień Ubogich, który będzie obchodzony tego samego dnia w listopadzie przyszłego roku. Motto podsumowuje nauczanie i propozycję. "Jezus Chrystus stał się ubogi ze względu na was (por. 2 Kor 8,9)". To jest zdrowa prowokacja - mówi Franciszek, "aby pomóc nam w refleksji nad naszym sposobem życia i nad wieloma ubóstwami obecnej chwili".

Także w obecnym kontekście konfliktów, chorób i wojen Franciszek przywołuje przykład św. Pawła, który organizował zbiórki, np. w Koryncie, na rzecz ubogich w Jerozolimie. Odnosi się on w szczególności do niedzielnych zbiórek na Msze św. "Na polecenie Pawła, każdego pierwszego dnia tygodnia zbierali to, co udało im się zaoszczędzić i wszyscy byli bardzo hojni".. Z tego samego powodu my również musimy być tacy, jako znak miłości, którą otrzymaliśmy od Jezusa Chrystusa. "Jest to znak, który chrześcijanie zawsze wykonywali z radością i poczuciem odpowiedzialności, aby żadnej siostrze czy bratu nie brakowało tego, co konieczne".jak zaświadcza św. Justyn (por. Pierwsze przeprosiny, LXVII, 1-6).

Papież zachęca nas więc, abyśmy nie zmęczyli się życiem solidarnością i przyjęciem: "Jako członkowie społeczeństwa obywatelskiego podtrzymujmy żywy apel do wartości wolności, odpowiedzialności, braterstwa i solidarności. A jako chrześcijanie znajdujmy zawsze w miłości, wierze i nadziei fundament naszego bytu i naszego działania".. W obliczu ubogich trzeba wyrzec się retoryki, obojętności i nadużywania dóbr materialnych. Nie chodzi tu o zwykłą pomoc. Ani aktywizm: "To nie aktywizm zbawia, ale szczera i wielkoduszna uwaga, która pozwala nam podejść do ubogiego jak do brata, który wyciąga rękę, aby pomóc mi obudzić się z letargu, w który wpadłem.". 

Dlatego w wymagających tego słowach swojej programowej adhortacji dodaje Evangelii gaudium: "Nikt nie powinien mówić, że trzyma się z dala od ubogich, ponieważ jego wybory życiowe wiążą się z poświęcaniem większej uwagi innym sprawom. Jest to częsta wymówka w środowiskach akademickich, biznesowych czy zawodowych, a nawet kościelnych. [...] Nikt nie może czuć się zwolniony z troski o ubogich i o sprawiedliwość społeczną". (n. 201). 

Biskup Rzymu na zakończenie wskazuje na dwa bardzo różne rodzaje ubóstwa: "Jest ubóstwo - głód i nędza - które upokarza i zabija, i jest inne ubóstwo, Jego ubóstwo - ubóstwo Chrystusa - które nas wyzwala i czyni szczęśliwymi".

Ten pierwszy, jak twierdzi, jest dzieckiem niesprawiedliwości, wyzysku, przemocy i niesprawiedliwego podziału zasobów. "Jest to rozpaczliwe ubóstwo, bez przyszłości, ponieważ jest narzucone przez kulturę wyrzucania pieniędzy, która nie oferuje żadnych perspektyw ani drogi wyjścia.

To ubóstwo, które często jest skrajne, dotyka również "wymiar duchowy, który choć często zaniedbywany, nie z tego powodu nie istnieje lub nie liczy się".

Jest to zresztą zjawisko niestety częste w obecnej dynamice zysku bez przeciwwagi - która powinna być na pierwszym miejscu i która nie sprzeciwia się uczciwemu zyskowi - służby ludziom. 

I ta dynamika jest nieubłagana, jak opisuje Franciszek: "Kiedy jedynym prawem jest prawo obliczania zysków na koniec dnia, wtedy nie ma już żadnego hamulca dla logiki wyzysku ludzi: inni są tylko środkami. Nie ma już sprawiedliwych płac, nie ma sprawiedliwych godzin pracy, powstają nowe formy niewolnictwa, których ofiarami padają ludzie, którzy nie mają alternatywy i muszą zaakceptować tę trującą niesprawiedliwość, aby uzyskać minimum na swoje utrzymanie"..

Jeśli chodzi o ubóstwo, które wyzwala (cnota oderwania lub dobrowolne ubóstwo), to jest ono owocem postawy oderwania, którą każdy chrześcijanin powinien pielęgnować: "Ubóstwo, które wyzwala, to natomiast to, które jest nam przedstawiane jako odpowiedzialny wybór, by zrzucić balast i skupić się na tym, co istotne".

Papież zauważa, że dziś wielu szuka opieki nad maluczkimi, słabymi i ubogimi, bo widzi w tym swoją potrzebę. Daleki od krytyki tej postawy, dowartościowuje ją, doceniając jednocześnie tę wychowawczą rolę ubogich wobec nas: "Spotkanie z ubogimi pozwala nam położyć kres tak wielu niepokojom i niespójnym lękom, dotrzeć do tego, co naprawdę liczy się w życiu i czego nikt nie może nam ukraść: do prawdziwej i bezinteresownej miłości. W rzeczywistości ubodzy, zamiast być przedmiotem naszej jałmużny, są podmiotami, które pomagają nam wyzwolić się z więzów niepokoju i powierzchowności".

Służba teologii 

Trzeci temat, który jest szczególnie interesujący dla wychowawców chrześcijańskich, to temat teologii jako służby. W wystąpieniu z okazji 150-lecia czasopisma teologicznego La Scuola CattolicaPapież zwrócił uwagę na trzy ważne aspekty rozumienia teologii w dzisiejszych czasach.  

Po pierwsze, teologia jest służba żywej wierze całego Kościołanie tylko księży, zakonników czy nauczycieli religii. Wszyscy potrzebujemy tej pracy, która polega na. "interpretacja wiary, tłumaczenie i retranslacja, czynienie jej zrozumiałą, wykładanie jej nowymi słowami [...], wysiłek ponownego określenia treści wiary w każdej epoce, w dynamizmie tradycji".. Ważne jest, podkreśla Franciszek, aby treść przepowiadania i katechezy była "zdolny mówić nam o Bogu i odpowiadać na pytania o sens, które towarzyszą życiu ludzi, a których często nie mają odwagi zadać otwarcie"..

W konsekwencji pierwszego punktu papież podkreśla: "Odnowa i przyszłość powołań jest możliwa tylko wtedy, gdy będą dobrze wykształceni kapłani, diakoni, osoby konsekrowane i świeckie".Oznacza to nauczanie, któremu zawsze towarzyszy życie tego, kto naucza, jego hojność i dyspozycyjność wobec innych, jego umiejętność słuchania (a także, dodam w związku z poprzednim tematem, jego osobiste oderwanie od dóbr). A to oznacza nauczanie, któremu zawsze towarzyszy życie tego, kto naucza, jego hojność i dyspozycyjność wobec innych, jego umiejętność słuchania (a także, dodam w związku z poprzednim tematem, jego osobiste oderwanie od dóbr).

Po trzecie i ostatnie, jako konsekwencja wszystkich powyższychTeologia jest w służbie ewangelizacji.Praca teologa opiera się na dialogu i akceptacji. W tle jest działanie Ducha Świętego w teologu i w jego rozmówcach. Franciszek w kilku pociągnięciach nakreśla profil teologa i teologii naszych czasów.

Teolog musi być"Człowiek duchowy, pokornego serca, otwarty na nieskończone nowości Ducha i bliski ranom biednej, odrzuconej i cierpiącej ludzkości". Tak jest, mówi, ponieważ bez pokory nie ma współczucia ani miłosierdzia, nie ma zdolności wcielania w życie przesłania Ewangelii, nie ma zdolności przemawiania do serca, a więc nie ma zdolności osiągania pełni prawdy, do której prowadzi Duch Święty.

Teologia musi żyć z kontekstów i odpowiadać na rzeczywiste potrzeby ludzi. To - mówi Franciszek, jak i przy innych okazjach - jest sprzeczne z teologią "biurko", i oznacza zdolność do "towarzyszenie procesom kulturowym i społecznym, w szczególności trudnym przemianom, biorąc także odpowiedzialność za konflikty".

Jak widzimy, Biskup Rzymu nadal bacznie przygląda się obecnej sytuacji, która jest skomplikowana na kilku frontach. W każdym razie dodaje, że. "musimy wystrzegać się teologii, która wyczerpuje się w akademickim sporze lub która patrzy na ludzkość ze szklanego zamku". (por. List do Wielkiego Kanclerza Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego w Argentynie, 3-III-2015).

Teologia musi służyć temu, by nadać życiu chrześcijańskiemu życie i smak, a także wiedzę; by uniknąć letniości i promować rozeznanie synodalne ze strony wspólnot lokalnych, w dialogu z przemianami kulturowymi.

Ewangelizacja

Święty Franciszek z Asyżu, święty odwieczny

Dziś, 4 października, przypada święto św. Franciszka z Asyżu, założyciela franciszkanów. Jego nauki odżyły w ostatnich latach dzięki osobistemu oddaniu papieża Franciszka. Tekst ten opowiada jedną z najbardziej znanych anegdot z jego życia, która dobrze ilustruje jego osobowość.

Juan Ignacio Izquierdo Hübner-4 października z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Sant Landa. Miejsce Święte strzeżone przez Bracia franciszkanie. Zobaczyłem je, gdy pielgrzymowałem tam w 2016 roku, na rok przed 800-leciem przybycia franciszkanów na te tereny. Zawsze byli gotowi z gotowym uśmiechem, do każdego odnosili się z pokorą, cieszyli się, gdy ktoś ich pozdrowił lub zadał pytanie. Po latach, w 2020 roku, odwiedziłem Bazylikę św. Franciszka w Asyżu i wtedy poznałem bardzo dobrą anegdotę, która wyjaśnia entuzjazm, z jakim franciszkanie podjęli się zadania tej Kustodii.

Historia bazyliki

Święty Franciszek zmarł w 1226 roku (mając zaledwie 44 lata, szkoda). Dwa lata później został ogłoszony świętym; do tego czasu wielu ludzi było zdecydowanych wybudować bazylikę, w której znajdowałby się jego grób. Jak wielki był zgrzyt, że dzień po kanonizacji sam papież Grzegorz IX udał się do miasta świętego, aby wmurować kamień węgielny. Z udziałem wielu osób i przez ponad sto lat budowano ogromne białe sanktuarium; usytuowane na zachodnim skraju skromnego wzgórza miasta, ze spokojnym widokiem na dolinę Spoleto. 

Po wejściu do górnej bazyliki (jest jeszcze jedna niższa bazylika, a jeszcze niżej krypta) znajdujemy się w wysokiej, świetlistej i złotej przestrzeni, z gwieździstym niebieskim sufitem, otoczonej 28 freskami Giotta, słynnego florenckiego malarza, największego artysty "?Trecento".w którym opowiada o "Opowieści z życia świętego Franciszka". według hagiografii napisanej przez św. Bonawenturę. To imponujące. A kiedy opowiadają, że po raz pierwszy w historii namalowano we wnętrzu kościoła obrazkowy cykl całego życia świętego, tym bardziej doceniasz to. Na prawej ścianie szybko natrafia się na intrygujący panel, przedstawiający anegdotę, o której wspomniałem na początku: próbę ognia przed sułtanem Egiptu, Al-Kamil al-Malikiem. I uważaj na ten ogień, który ma swoją historię.  

Kwasowy test

Czerwiec 1219 r. Krzyżowcy rozbili się w Afryce Północnej, pod murami Damietty, by walczyć z sułtanem Egiptu, Al-Kamilem al-Malikiem, próbując odzyskać kontrolę nad Ziemią Świętą. Święty Franciszek, pałając miłością do Boga i pragnieniem męczeńskiej śmierci, udał się na front, by prosić o spotkanie z sułtanem. 

Gdy tylko Franciszek przekroczył linię frontu, Saraceni wzięli go do niewoli i przyprowadzili do obecności sułtana. Właśnie tego chciał święty, bo wtedy miał czas, by z nim przebywać (mówi się, że mógł spędzić w jego towarzystwie nawet trzy tygodnie) i głosił mu o Trójjedynym Bogu, o zbawieniu zdobytym dla nas przez Jezusa Chrystusa itd. Podobno, choć sułtan był człowiekiem towarzyskim (muzułmański historyk al-Maqrizi podaje: "Al-Kamil bardzo kochał ludzi wiedzy, lubił ich towarzystwo"). Szczególną sympatią darzył go św. Franciszek, człowiek skromny. Jak rozwijało się to spotkanie? Bonawentura obszernie o tym opowiada, więc zostawię was z tym: 

"Sułtan, obserwując godną podziwu żarliwość i cnotę człowieka Bożego, wysłuchał go z radością i gorąco zaprosił, by pozostał u niego. Ale sługa Chrystusa, natchniony z wysoka, odpowiedział mu: "Jeśli postanowisz nawrócić się do Chrystusa, ty i twoi ludzie, chętnie pozostanę w twoim towarzystwie ze względu na niego. Jeśli jednak wahacie się, czy porzucić prawo Mahometa w zamian za wiarę Chrystusa, to rozkażcie rozpalić wielkie ognisko, a ja wejdę do niego z waszymi kapłanami, abyście wiedzieli, która z tych dwóch wiar ma być uznana za bezpieczniejszą i świętszą. 

Sułtan odpowiedział: "Nie wierzę, że wśród moich kapłanów jest ktoś, kto dla obrony swojej wiary gotów jest wystawić się na próbę ognia, ani nie chce cierpieć żadnych innych męczarni. Rzeczywiście zauważył, że jeden z jego kapłanów, człowiek uczciwy i w zaawansowanym wieku, gdy tylko usłyszał o tej sprawie, zniknął z jego obecności. 

Wtedy święty złożył mu taką propozycję: "Jeśli w imieniu swoim i swojego ludu przyrzekniesz mi, że nawrócisz się na cześć Chrystusa, jeśli wyjdę z ognia bez szwanku, sam wejdę na stos. Jeśli ogień mnie pochłonie, niech będzie przypisany moim grzechom; ale jeśli jestem chroniony przez boską moc, rozpoznasz Chrystusa, moc i mądrość Bożą, prawdziwego Boga i Pana, Zbawiciela wszystkich ludzi.

Sułtan odpowiedział, że nie ma odwagi przyjąć takiej opcji, bo obawia się powstania ludu. Mimo to ofiarował mu wiele cennych darów, które człowiek Boży odrzucił jako błoto" ("...").Major Legend"., 9,8). 

Franciszkanie w Ziemi Świętej

Jak Franciszek mógł się bać ognia, skoro ogień mieszkał w nim? Chesterton tak to sobie wyobrażał: "w jego oczach żarzył się ogień, który wzburzał go dzień i noc". Na zakończenie spotkania "poverello wrócił do Włoch, a sułtan został, by walczyć. Pozostaje jednak relacja między chrześcijanami i muzułmanami w stylu św. Franciszka. 

Franciszkanie czuli wezwanie Boga do strzeżenia Ziemi Świętej, niektórzy z nich podjęli tę misję już w 1217 r., a płomienny przykład ich założyciela w 1219 r. utwierdził ich w tym przedsięwzięciu. Skoro św. Franciszek spotkał się z Al-Kamilem i byli w tak dobrych stosunkach, to zarówno krzyżowcy, jak i muzułmanie, którzy spierali się o panowanie nad miejscami świętymi, dysponowali bezcennym źródłem, które napełniało ich szacunkiem dla braci: odważny i pokorny przykład św. Franciszka w dialogu z braćmi innych religii. 

Oto co powiedział były minister generalny Braci Mniejszych, gdy obchodzili 800-lecie spotkania św. Franciszka z sułtanem: "Wielu współczesnych św. Franciszkowi i sułtanowi zgadzało się, że jedyną odpowiedzią na wzajemne wyzwania jest konflikt i starcie. Przykłady Franciszka i Sułtana przedstawiają inną opcję. Nie można dłużej upierać się, że dialog z muzułmanami jest niemożliwy". 

Ze swej strony, odkąd zobaczyłem ten fresk Giotta i opowiedziałem anegdotę o próbie ognia, lepiej zrozumiałem uśmiechy, ducha służby oraz bardzo życzliwe i otwarte maniery franciszkanów, których spotkałem w Miejscach Świętych. Obecność franciszkanów na Bliskim Wschodzie miała genialny debiut w postaci dialogu i dzięki temu duchowi mogli tam pozostać przez tyle wieków, wierni poleceniom papieży, szczęśliwi słudzy Chrystusa. Niech Bóg nadal obdarza ich pokojem i dobrem.

AutorJuan Ignacio Izquierdo Hübner

Wielkie wyrzeczenie

Franciszek i Teresa, to czego najbardziej pragnęli to nie być świętymi, ale być szczęśliwymi. I szukając tego szczęścia, znaleźli perłę, dla której warto oddać wszystko.

4 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Początek października przynosi ze sobą święta dwóch małych wielkich świętych, małych, bo wyróżniających się pokorą i ubóstwem, ale wielkich, bo ich świadectwo wciąż robi wrażenie na całym świecie: Franciszka z Asyżu i Teresy z Lisieux. Co mówią nam dzisiaj?

Kiedy jestem pytany o przesłanie świętych w ogóle, odpowiadam zwykle, że ich główną cechą jest to, że byli szczęśliwi. Cóż innego przynosi osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, jak nie szczęście i spełnienie? Czymże jest wiara, jak nie przekonaniem, że Bóg istnieje i że kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, zaspokajając w niezwykły sposób nasze tęsknoty? Za ileż rzeczy muszę dziękować Jezusowi, który spełnił wszystkie moje pragnienia - wykrzykuje młody Doktor Kościoła w swojej słynnej "Historii duszy".

Franciszek i Teresa, to czego najbardziej pragnęli to nie być świętymi, ale być szczęśliwymi. I szukając tego szczęścia, znaleźli perłę, dla której warto zostawić wszystko. Chociaż ich życie podążało bardzo różnymi drogami, obaj znaleźli drogę do szczęścia (do świętości) w oderwaniu od rzeczy materialnych i od siebie samych.

Wyścig, by być i mieć, jest jedną ze śmiertelnych pułapek, w której istoty ludzkie uparcie uczestniczą, nie zdając sobie sprawy, że jest ona sfałszowana. Jak chomiki na swoim wirującym kole, biegamy i biegniemy, by dojść donikąd, bo nie znam żadnego bogacza, który byłby zadowolony i nie chciałby zarobić jeszcze miliona; i nie znam żadnej osobowości, która bez względu na to, jak wysoko doszła, nie chciałaby wejść o jeden stopień wyżej.

Tabloidy zrobiły z tego krwawego wyścigu swój własny interes. Na arenie medialnego cyrku pojedynkują się bogaci i sławni gladiatorzy. Jednego dnia są koronowani i ogłaszani mistrzami, a następnego pogrążają się w nieszczęściu. Ich życie jest rozpruwane na oczach wszystkich, a opinia publiczna, zazdrosna o ich sukces, uwielbia patrzeć na ich upadki i porażki.

Dzieje się to również na małą skalę. W wioskach, w dzielnicach, w sercu firm i instytucji, w dużych rodzinach, wśród kolegów i koleżanek z klasy, w każdej grupie ludzkiej są tacy, którzy się podnoszą i tacy, którzy, ku swojemu ubolewaniu, upadają. Ale zejść na dno dla samego siebie, dążyć do bycia ostatnim, odrzucać pokusę zarabiania więcej, bycia bardziej niż inni? I to wszystko nie z masochizmu, ale dlatego, że dzięki temu są szczęśliwsi? Sprawdźmy, czy to prawda, że pieniądze szczęścia nie dają!

Jestem przekonany, że ta prawda objawiona nam przez Ewangelię (i jako prawda obiektywna zarówno dla chrześcijan, jak i ateistów) stoi za, choćby intuicyjnie, fenomenem, który zyskał miano "wielkiej rezygnacji". Jest to ruch, który został wykryty głównie w USA, ale w następstwie pandemii rozprzestrzenia się w całym świecie zachodnim, w ramach którego miliony pracowników opuszczają swoje, czasami wyjątkowo dobrze płatne, miejsca pracy, rezygnują z kariery i wybierają prostsze i bardziej satysfakcjonujące sposoby życia.

Być może nikt z nas nigdy nie będzie jak il poverello Asyżu, który opisał "radość doskonałą" jako przybycie do jednego z klasztorów założonego przez siebie zgromadzenia w mroźną noc, zmęczony, wygłodzony, przemoczony i zziębnięty, a po błaganiu o przyjęcie otrzymał drzwi zatrzaśnięte przed nosem; ale z pewnością jest to ideał ewangeliczny, którego nauczył nas Jezus i który tak dobrze wyśpiewał św. Paweł w swoim słynnym hymnie w Liście do Filipian.

Teresa i Franciszek, uczą nas, że ubóstwo i pokora, "niedziałanie z ostentacji" i "uważanie innych za lepszych" nie są przywarami słabych dobroczyńców, ale heroicznymi cnotami tych, którzy potrafią dokonać przeskoku od kłamstwa rywalizacji, by być bardziej, do prawdy pokory wpisanej w serce człowieka i objawionej w Jezusie Chrystusie. Wobec naszych nieznacznych, ale koniecznych wyrzeczeń, pozostawił przybite do krzyża największe przesłanie miłości, jakie kiedykolwiek napisano. To było wielkie wyrzeczenie.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Watykan

Państwo Watykańskie dawniej i dziś

Ze Stolicy Apostolskiej papież rządzi Kościołem powszechnym. Aby to osiągnąć, opiera się na istnieniu państwa, Państwa Watykańskiego, które gwarantuje mu wystarczającą niezależność do wykonywania swojej pracy.

Ricardo Bazán-4 października z 2022 r.-Czas czytania: 11 minuty

Złamanie Porta Pia 20 września 1870 roku w Rzymie oznaczało utratę państw papieskich, symbolu doczesnej władzy papieża na przestrzeni wieków. Do tego wydarzenia historycznego można podejść z różnych punktów widzenia: politycznego, historycznego, prawnego i kościelnego. Dla Kościoła katolickiego, a w szczególności dla papieża Piusa IX, była to sytuacja traumatyczna. Logiczne jest postawienie sobie pytania, czy w interesie Kościoła było dalsze trzymanie się terytoriów i władzy doczesnej, gdy jego misja miała charakter nadprzyrodzony. Pewne jest to, że terytoria te zostały utracone na zawsze, a to oznaczało zjednoczenie terenów włoskich w Królestwo Włoch. Dziś jednak okazuje się, że na terytorium Włoch, w mieście Rzym, znajduje się jedno z najmniejszych państw świata, mające zaledwie 0,49 km terytorium.2: the Państwo Watykańskie.

Na stronie Pytanie rzymskie

Po upadku państw papieskich nastąpiło pęknięcie w stosunkach między Kościołem a nowym Królestwem Włoch, znane jako "wojna papieska". Pytanie rzymskie. W tej sprawie Pius IX nie uznał królestwa włoskiego i postanowił uznać się za więźnia Watykanu, terytorium po drugiej stronie Tybru, gdzie stoi Bazylika św. Piotra. Do tego czasu papieże mieszkali w Pałacu Kwirynalskim, obecnie siedzibie prezydenta Republiki Włoch. 

Presja wywierana przez Piusa IX była tak silna, że zabronił on włoskim katolikom udziału w wyborach. Nie mogli być ani wybrani, ani być elektorami (nè eletti, nè elettori), jako forma protestu, jednocześnie starając się nie legitymizować istnienia państwa włoskiego. Zatem. Pytanie rzymskie pozostawał otwarty do czasu, gdy został rozwiązany przez Pakty Laterańskie z 1929 roku, na mocy których powstało Państwo Watykańskie.

Niezbędna niezależność

Dlaczego w interesie Kościoła było utrzymanie terytorium? Zasadniczo chodzi o niezależność w sprawach doczesnych. To jest lekcja od wieków. Pokój Konstantyna oznaczał dla chrześcijan wytchnienie od krwawych rzymskich prześladowań. Wydaje się jednak, że cena, jaką przyszło zapłacić, była wysoka, gdyż od tej pory Kościół musiał podporządkować się władzy cesarza, a później interesom różnych królów lub książąt, którzy dążyli do przejęcia władzy po upadku cesarstwa Karola Wielkiego. Stało się jasne, że pożądane jest posiadanie terytoriów gwarantujących pewną niezależność od władzy doczesnej, nawet jeśli wiązało się to z posiadaniem własnej armii i marynarki. Jednak dla ówczesnego europejskiego chrystianizmu prawdziwa władza papieża była władzą w sprawach boskich.

Dla papieży, którzy zastąpili Piusa IX, było jasne, że należy położyć kres Pytanie rzymskieNie wystarczyły wysiłki Kościoła, nie tylko ze względu na brak relacji z Włochami, ale także po to, by Kościół mógł realizować swoją misję. W czasie pozostałej części pontyfikatu Piusa IX wydawało się, że Kościół zamknął się przed światem, a wysiłki Leona XIII nie wystarczyły, dopóki rozłam nie został zażegnany. W ten sposób rozpoczęły się rozmowy obu stron, których zwieńczeniem było podpisanie 11 lutego 1929 r. w Pałacu Laterańskim traktatów, zawierających uznanie niepodległości i suwerenności Stolicy Apostolskiej oraz utworzenie Państwa Watykańskiego. Obejmował on również konkordat określający stosunki cywilne i religijne we Włoszech między Kościołem a rządem włoskim. Wszystko to pod kierownictwem ówczesnego kardynała sekretarza stanu, Pietro Gasparriego, ze strony Stolicy Apostolskiej i szefa rządu premiera, Benito Mussoliniego, dla Królestwa Włoch.

Te relacje są bardzo bliskie, biorąc pod uwagę, że mówimy o terytorium w obrębie państwa włoskiego. Z tego właśnie powodu Konkordat stanowi, że Włochy gwarantują suwerenność Państwa Watykańskiego, unikając jakiejkolwiek ingerencji, nawet ze strony ewentualnych okupantów. Na przykład w przypadku wybrania się Włoch na wojnę, co miało miejsce w czasie II wojny światowej. Konkordat schodzi na takie szczegóły jak zaopatrzenie w wodę, a także system kolejowy; w rzeczywistości Watykan ma swój własny dworzec, który jest obecnie czynny i pozwala odwiedzającym podróżować pociągiem ze starego dworca do Castel Gandolfo, papieskiej rezydencji w mieście o tej samej nazwie.

Funkcjonowanie państwa

Chociaż dla większości ludzi Państwo Watykańskie i Stolica Apostolska to jedno i to samo, prawda jest taka, że są to dwa podmioty, które należy rozróżnić, aby lepiej zrozumieć, jak działa rząd Kościoła. Stolica Apostolska jest organem zarządzającym Kościołem na całym świecie. Na jej czele stoi papież, który rządzi przy pomocy dykasterii. Z kolei Państwo Watykańskie jest instytucją, która udziela materialnego wsparcia podmiotom zarządzającym Kościołem. Choć jego najwyższą władzą jest również papież, to jego funkcje są przekazane komisji ds. rządu Watykanu.

Jak funkcjonuje państwo watykańskie? Przede wszystkim należy powiedzieć, że mamy do czynienia z bardzo szczególnym państwem, bo technicznie jest to monarchia, w tym sensie, że papież jest najwyższym hierarchą, który posiada wszystkie uprawnienia, czyli władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Państwo to powstało bowiem po to, by zagwarantować niezależność Stolicy Apostolskiej w wypełnianiu jej misji ewangelizacyjnej. Dlatego papież tam rezyduje i ma wszystkie prerogatywy monarchy. W naszych czasach jest to o tyle dziwne, że dzisiejsi królowie czy monarchowie nie sprawują realnej władzy jak w przeszłości, ale są postaciami reprezentacyjnymi z pewnymi funkcjami głów państw. Obecnie to raczej inne organy, takie jak parlamenty, sprawują władzę. Jednakże organy tworzące Państwo Watykańskie zostały zredukowane do minimum, stosownie do potrzeb sprawy i zawsze z myślą o misji Kościoła. Przykładem tego jest fakt, że jego populacja wynosi 618 mieszkańców, z czego tylko 246 mieszka w murach Watykanu, w tym członkowie Gwardii Szwajcarskiej.

Trzy uprawnienia

Co prawda papież sprawuje całą władzę, ale ze względu na roztropność i dobry rząd, władza ta jest sprawowana w sposób stały przez pewne organy, które zostały do tego celu powołane. Władza sądowa spoczywa więc w rękach jednego sędziego, Sądu Apelacyjnego i Sądu Kasacyjnego, które sprawują swoje funkcje w imieniu papieża. Władza ustawodawcza natomiast sprawowana jest zarówno przez papieża rzymskiego, jak i przez Papieską Komisję ds. Państwa Watykańskiego. Wreszcie władzę wykonawczą sprawuje kardynał przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego, której uproszczona nazwa to. Przewodniczący Governatoratoobecnie Bp Fernando Vérgez Alzaga.

Jak każde państwo potrzebuje organu lub organizmu do ochrony swoich obywateli, no i oczywiście papieża, dlatego też Państwo Watykańskie posiada Korpus Żandarmerii. Odpowiadają za porządek publiczny, bezpieczeństwo oraz funkcję policji sądowej. Organ ten ma dwa wieki, kiedy to nosił nazwę Papieskiego Korpusu Karabinierów. W rzeczywistości to właśnie oni musieli stawić czoła wojskom, które w 1870 roku zajęły Rzym. Przy tym korpusie działa Straż Pożarna, która oprócz gaszenia pożarów zajmuje się zapewnieniem bezpieczeństwa oraz ochroną życia i mienia w przypadku różnych katastrof. Praca tych dwóch korpusów nie jest małym zadaniem, bo choć jest to bardzo małe terytorium, każdego dnia muszą radzić sobie z tysiącami pielgrzymów, którzy odwiedzają to oryginalne państwo, a zwłaszcza Bazylikę św. Piotra i Muzea Watykańskie.

W zasadzie to ostatnie jest czymś bardzo osobliwym, bo mówimy o państwie, w związku z tym ma ono swoje granice, nawet jeśli znajduje się wewnątrz innego państwa. Państwo Watykańskie otoczone jest starożytnymi murami, które chronią je i jednocześnie wyznaczają jego granice, jednak są miejsca, do których zwiedzający mają dostęp, jak wspomniana już Bazylika św. Piotra czy Muzea Watykańskie, które każdego dnia przyjmują tysiące osób, które przychodzą się pomodlić lub zwiedzić znajdujące się tam nieobliczalne dzieła sztuki.

Bazylika św. Piotra

Wiele innych zabytków strzeże murów Watykanu. Bazylika św. Piotra jest jedną z głównych, ale w jej obrębie możemy odwiedzić Groty Watykańskie, pomieszczenia pod bazyliką, w których znajdują się ciała zmarłych pontyfików, nie wspominając o grobowcu samego księcia apostołów, św. Piotra. Obok zakrystii znajduje się Skarbiec Świętego Piotra, w którym wystawione są święte szaty, statuetki, papieskie tiary i inne dary od królów i książąt. Szczególnie interesująca jest nekropolia przedkonstantyńska lub bardziej znana jako scavi vaticaniByły to groby pogańskie z II w. p.n.e., do których dołączyły groby chrześcijan, którzy szukali pochówku w pobliżu miejsca, gdzie według wierzeń spoczywa sam Piotr.

Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o zabytki i pałace. Państwo Watykańskie ma swoje własne prawa i przepisy, ponieważ nadal jest państwem, dlatego też musiało dostosować się do międzynarodowych standardów, np. dotyczących zapobiegania nielegalnej działalności w dziedzinie finansowej, monetarnej, prania pieniędzy itp. Posiada również regulacje dotyczące ochrony nieletnich i osób bezbronnych, a wszystko to jest zgodne z polityką papieża Franciszka - zero tolerancji dla wykorzystywania nieletnich. Z tego powodu w ostatnich latach państwo to musiało dostosować swoje przepisy i kodeks karny do aktualnych wymogów.

Zrobiliśmy zdjęcie rentgenowskie Watykanu, który jest niczym innym jak ludzką formułą, która pozwala papieżom rzymskim i Kościołowi wypełniać mandat, jaki dał im Chrystus: ewangelizować wszystkie narody. Czy cała ta struktura państwa jest niezbędna do realizacji tej misji? Niekoniecznie, ale jest to bardzo wygodne, bo historia pokazuje, że Kościół potrzebuje minimum władzy doczesnej, która daje mu pewną niezależność w pełnieniu swojej funkcji, wolną od politycznych zmienności chwili, żeby nie oscylował między tą skrajnością cezaropapizmu, czyli podporządkowania Kościoła państwu, a hierokracją, podporządkowaniem państwa Kościołowi. Dowodem na to jest sposób, w jaki papież przekazuje swoje funkcje monarchiczne organom, których zadaniem jest utrzymanie państwa w służbie Kościoła, a więc dusz. n

Watykan w szczegółach

-tekst Javier García Herrería

Watykan jest państwem na wszystkich poziomach. Dlatego ma hymn, flagę i sądy; wydaje też paszporty, znaczki, monety i tablice rejestracyjne. Flaga Watykanu składa się z dwóch pionowych pasów w kolorze żółtym i białym. W białym polu znajdują się klucze Królestwa Niebieskiego przekazane przez Chrystusa świętemu Piotrowi, symbolizujące władzę papieską. Biały kolor symbolizuje niebo i łaskę. 

Żandarmeria Watykańska czy Gwardia Szwajcarska?

Posiada zwykłe usługi świadczone przez państwo, ale w minimalnych proporcjach. Jednym z jej głównych obszarów jest bezpieczeństwo. W tym celu Watykan polega z jednej strony na Gwardii Szwajcarskiej, a z drugiej na Żandarmerii Watykańskiej. Jak powszechnie wiadomo, niewiele ponad 100 Gwardzistów Szwajcarskich odpowiada za bezpieczeństwo papieża i wejścia do niektórych części Watykanu.

Istnieje rozpowszechniona legenda, że emblematyczny mundur Gwardii Szwajcarskiej został zaprojektowany przez samego Michała Anioła. Jednak rzeczywistość w tym przypadku jest znacznie mniej poetycka. Wiadomo na pewno, że mundur zaprojektował major Jules Repond, który zlikwidował czapki i wprowadził dzisiejsze czarne berety. Mundur do codziennego noszenia jest w całości niebieski. Mundur sukienny, z którego są znani na całym świecie, składa się z rzucającego się w oczy białego kołnierza, rękawic i lekkiego hełmu ze strusim piórem w różnych kolorach w zależności od rangi oficerów. Kolory to tradycyjne kolory Medyceuszy: niebieski, czerwony i żółty, które dobrze komponują się z białymi rękawiczkami i białym kołnierzem.

Żandarmeria jest również odpowiedzialna za ochronę papieża. Jest to policja odpowiedzialna również za porządek publiczny, kontrolę granic, kontrolę ruchu drogowego, dochodzenie w sprawach karnych oraz bezpieczeństwo papieża poza Watykanem. Żandarmeria liczy 130 członków i jest częścią Departamentu Służb Bezpieczeństwa i Obrony Cywilnej, do którego należy również watykańska straż pożarna. Ważne jest, aby nie pomylić Żandarmerii z Watykańską Służbą Policji Włoskiej, którą tworzą włoscy policjanci pilnujący Placu Świętego Piotra i jego okolic.

Apteka, poczta i obserwatorium

Watykan jest niezależny finansowo od państwa włoskiego, więc sam ustala swoje prawa podatkowe. Na przykład apteka i supermarket w jej murach nie są objęte podatkiem VAT, więc ich produkty kosztują o 25 % mniej niż we Włoszech. Ceny te są dobrodziejstwem dla pracowników Watykanu, gdyż ich pensje nie są szczególnie wysokie. Nawiasem mówiąc, watykańska apteka zakończyła niedawno 400 lat służby Stolicy Piotrowej. Od samego początku oferował usługi na najwyższym poziomie, gdyż jego produkty pochodziły z roślin z całego świata dostarczanych przez ambasadorów i misjonarzy udających się do Rzymu.

Kolejną z najbardziej znanych usług jest usługa pocztowa. W świecie, który przestał komunikować się listownie, watykańskie numizmaty są nadal atrakcyjne dla wielu pielgrzymów. Każdy lubi otrzymywać listy, a jeszcze bardziej, jeśli pochodzą one z tak emblematycznego miejsca jak Plac św. Piotra. Z tego powodu jego duży sklep, który znajduje się tuż przy bazylice, jest często zatłoczony. To jest powód, dla którego od kilku lat sklep z ciężarówkami z Poczta Watykańska jest instalowany na placu św. Piotra w szczycie sezonu pielgrzymkowego. 

Ze strony Governatorato zależy również od kierownictwa Muzeów Watykańskich. Oprócz zachowania cennego dziedzictwa artystycznego, stanowią one ważne źródło dochodów dla Watykanu. Aby zorientować się, jak wielcy są, wystarczy wziąć pod uwagę, że zatrudniają 700 pracowników, z czego 300 zajmuje się tylko bezpieczeństwem. 

Od czasu objęcia urzędu przez papieża Franciszka letnia rezydencja papieży w Castel Gandolfo przestała być używana. Papież pracuje latem i jeśli odpoczywa, robi to w Rzymie. Papież Franciszek zdecydował więc, że pałac i ogrody w Castel Gandolfo mogą być zwiedzane przez turystów. Wśród ciekawostek umieszczonych w rezydencji w Castel Gandolfo znajduje się pokój papieski, w którym urodziły się dzieci żydowskich uchodźców podczas prześladowań nazistowskich w czasie II wojny światowej.

Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne. Klisze kulturowe często stawiają wiarę i naukę przeciwko sobie, ale każdy, kto studiował historię Kościoła, wie, że wcale tak nie jest. Nauka narodziła się w chrześcijańskim kontekście kulturowym i wielu wierzących poświęciło się tej szlachetnej działalności. Dowodem na zainteresowanie Kościoła rozwojem nauki jest istnienie tego obserwatorium. Powstał w 1578 roku i jest jednym z najstarszych na świecie. Jego wkład w historię astronomii był liczny, a ponieważ zanieczyszczenie światłem w tym rejonie wzrasta, nowa siedziba obserwatorium znajduje się w Arizonie (USA), nie mniej.

Rachunki Państwa Watykańskiego i Stolicy Apostolskiej

Instytut Dzieł Religijnych (IOR), bardziej znany jako bank watykański, został utworzony w 1942 r., w samym środku wojny światowej, w celu zabezpieczenia patrymonium diecezji i instytucji kościelnych, które były oblężone w niektórych częściach świata. IOR był w ostatniej dekadzie tematem wielu nagłówków i skandali, choć jego liczby są raczej skromne w porównaniu z liczbami przeciętnego banku. To rzeczywiście dość smutne, że watykańska instytucja tego szczebla nie jest wzorcowa w najwyższym stopniu, choć na szczęście zarówno Benedykt XVI, jak i Franciszek poczynili znaczne postępy w zakresie kontroli i przejrzystości wszystkich organów gospodarczych Stolicy Apostolskiej i Państwa Watykańskiego. Jednym z owoców tego procesu było opublikowanie w 2021 roku po raz pierwszy w historii patrymonium obu podmiotów. 

W 2020 roku Stolica Apostolska miała dochody w wysokości 248 mln euro i wydatki w wysokości 315 mln euro. Jego łączne aktywa netto wynoszą około 1 379 mln euro. Urzędy i nuncjatury rzymskie stanowią 36 % całego budżetu, natomiast Państwo Watykańskie - 14 %, IOR - 18 %, inne fundacje i fundusze - 24 %, Bulla św. Piotra - 5 % i inne fundusze związane z Sekretariatem Stanu - 3 %. Wydatki Państwa Watykańskiego są nieco niższe niż wydatki Stolicy Apostolskiej. 600 milionów rocznie. Może się to wydawać bardzo dużą kwotą, ale nie jest ona tak duża w porównaniu z budżetem diecezji niemieckich takich jak Kolonia (który przekracza 900 mln), czy innych diecezji w Stanach Zjednoczonych. 

Dochody w 2021 r. wyniosły 58 % z przychodów, inwestycji, odwiedzin i świadczenia usług; 23 % pochodziło z darowizn zewnętrznych (od diecezji lub innych instytucji); a 19 % z podmiotów powiązanych (takich jak IOR lub Governatorato). Należy zauważyć, że Stolica Apostolska posiada ponad 5 tys. nieruchomości rozsianych po całym świecie: 4 051 we Włoszech i 1 120 za granicą, nie licząc swoich ambasad na całym świecie. Wiele z tych nieruchomości jest wynajmowanych i zapewnia ten dochód.

Watykan

Synod nie jest plebiscytem, ani parlamentem, ale dotyczy modlitwy.

Na stronie "Światowa sieć modlitwy za papieża" opublikował filmik z comiesięczną intencją papieża na miesiąc październik. Ojciec Święty zaprasza nas do modlitwy, aby Kościół "coraz bardziej żyć synodalnością i być miejscem solidarności, braterstwa i przyjęcia".

Javier García Herrería-3 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W jego wideo Papież Franciszek zaprasza nas do modlitwy o owoce synodalnej podróży, na której znajduje się Kościół. Synod, który ma związek z prawdziwą postawą słuchania, bo nie na próżno synod oznacza "chodzenie razem".

Słowa papieża Franciszka w całym filmie mówią:

"Chodzi o słuchanie siebie nawzajem w naszej różnorodności i otwieranie drzwi dla tych, którzy są poza Kościołem. Nie chodzi o zbieranie opinii, nie chodzi o tworzenie parlamentu. Synod nie jest ankietą, chodzi o słuchanie bohatera, którym jest Duch Święty, chodzi o modlitwę. Bez modlitwy nie będzie Synodu.

Co to znaczy "zrobić synod"? Oznacza to wspólne chodzenie: tak - nie - nie. W języku greckim jest to, że "iść razem" i iść w tym samym kierunku. I tego właśnie oczekuje Bóg od Kościoła trzeciego tysiąclecia. Że powinna odzyskać świadomość, że jest narodem w podróży i że musi iść razem.

Kościół o takim synodalnym stylu to Kościół słuchający, który wie, że słuchanie to coś więcej niż słyszenie.
Chodzi o słuchanie siebie nawzajem w naszej różnorodności i otwieranie drzwi dla tych spoza Kościoła. Nie chodzi o zbieranie opinii, nie chodzi o tworzenie parlamentu. Synod nie jest ankietą, chodzi o słuchanie bohatera, którym jest Duch Święty, chodzi o modlitwę. Bez modlitwy nie będzie Synodu.

Skorzystajmy z tej okazji, aby być Kościołem bliskości, która jest w stylu Boga, bliskości. I dziękujmy całemu ludowi Bożemu, który przez swoje uważne słuchanie podąża drogą synodalną.

Módlmy się, aby Kościół, wierny Ewangelii i odważny w jej głoszeniu, coraz bardziej żył synodalność i być miejscem solidarności, braterstwa i gościnności".

PodpisyJosé Mazuelos Pérez

Opieka i ochrona życia ludzkiego

Godność istot ludzkich, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, jest zagrożona bardziej niż kiedykolwiek. W obliczu tej rzeczywistości należy sprawdzić, czy odwołanie do godności osoby opiera się na adekwatnej i prawdziwej wizji osoby ludzkiej.  

3 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Na przestrzeni dziejów toczyły się różne dyskusje, w których dyskutowano o równości lub radykalnej nierówności między ludźmi. Dyskutowano, czy kobiety, czy też w ogóle czarni, Indianie i niewolnicy byli osobami, czy nie. Dziś takie dyskusje wydają się aberracyjne, choć nie można powiedzieć, że są przestarzałe. Dziś po raz kolejny kwestionujemy godność Godność osobowa człowieka na początku i u kresu życia, gdzie determinacje osobowe są bardziej kruche, albo dlatego, że potencjał podmiotu nie jest jeszcze wyrażony na poziomie osobowym, albo dlatego, że podmiotowi grozi popadnięcie w prosty stan życia biologicznego. Dlatego i dziś należy poważnie zająć się kwestią radykalnej równości wszystkich istot ludzkich i potwierdzić równość praw i natury istot ludzkich nienarodzonych lub urodzonych z jakimś znamiennym defektem, chorych, którzy są ciężarem dla rodziny lub społeczeństwa, upośledzonych umysłowo itp. To jest pytanie, którym się zajmiemy. 

Dziś na pytanie o godność odpowiada się z immanentnego punktu widzenia, opartego na indywidualistycznej, materialistycznej i subiektywistycznej antropologii, co oznacza, że godność osoby ludzkiej zależy wyłącznie od widocznych przejawów cielesnych, zapominając o duchowym wymiarze człowieka. Jest jasne, że w cieniu materializmu człowiek nigdy nie stanie się kimś więcej niż znakomitą małpą lub osobnikiem egregorowego gatunku, ale że ponieważ jest niczym, może być klonowany, manipulowany, produkowany i poświęcany, na początku lub na końcu życia, dla dobra kolektywu, kiedy dobro lub zwykła wola większości lub dominującej mniejszości wydaje się tego wymagać. W tej wizji osoba w stanach granicznych swojego istnienia nie jest niczym więcej niż wypadkową innej osoby, dziś ciała matki, jutro tej czy innej grupy społecznej, politycznej czy kulturowej.

Przeciwko subiektywizmowi musimy zaprotestować, że rzeczywistość nie jest czymś subiektywnym, ale że w każdej rzeczywistości jest coś obiektywnego, co wyznaczy płaszczyznę aksjologiczną. Godność osoby nie zależy tylko od jej widzialnego ciała, ale także od jej niewidzialnego ducha, który czyni ją osobliwą, niepowtarzalną, czyli każdy człowiek jest kimś, kto posiada coś niewypowiedzianego, tajemniczego, co konfiguruje nienaruszalną przestrzeń sakralną.

Człowiek na mocy faktu, że jest osobą, posiada prawdziwą i niezgłębioną doskonałość. I ma tę doskonałość czy godność niezależnie od tego, czy jest tego świadomy, czy nie, i niezależnie od sądu, jaki sobie w tej sprawie wyrobił, bo to nie sąd człowieka tworzy rzeczywistość, ale rzeczywistość zapładnia jego myśli i użycza prawdy jego sądom. Ten, kto istnieje w sobie, nawet poczęty, nie potrzebuje pozwolenia na życie. Każda decyzja innych o jego życiu jest obrazą jego tożsamości i jego istoty.

Osoba z jednej strony jest jednostką, której powierzono troskę i odpowiedzialność za własną wolność. Z drugiej strony, ponieważ jego struktura konstytutywna jest zakorzeniona w jego społecznej kondycji, możemy stwierdzić, że człowiek nigdy nie jest sam, ani też nie może zapewnić sobie absolutnej własności swojego życia. Dlatego też relacja lekarza z pacjentem musi uwzględniać fakt, że jego decyzje nie należą tylko do sfery prywatnej, ale że ciąży na nim podwójna odpowiedzialność wobec społeczeństwa: lekarz, będąc repozytorem zawodu par excellence, ponosi ogromną odpowiedzialność społeczną, polityczną i ludzką; pacjent, nie będąc wyspą na środku oceanu, ale członkiem społeczności ludzkiej, musi pamiętać, że ponad dobrem indywidualnym jest dobro wspólne, które obejmuje poszanowanie integralności cielesnej wszystkich ludzi, w tym jego samego.

Mentalność, która nie broni człowieka przed działaniem czysto technicznym i czyni z niego jedynie kolejny obiekt dziedziny technicznej, nie jest w stanie odpowiedzieć na nowe wyzwania etyczne, jakie stawia postęp technologiczny, ani zhumanizować społeczeństwa, które jest coraz bardziej zagrożone egoizmem i dalekie od ducha dobrego Samarytanina. 

Jednocześnie, jak stwierdza dokument o osobach starszych, a Papież nigdy nie przestaje powtarzać, potrzebujemy społeczeństwa, które stawia osoby starsze w centrum, które zapobiega ciągłemu narzucaniu społeczeństwa wyrzucania i konsumpcji, w którym odrzuca się słabych, a osoba ludzka jest poddawana władzy pożądania i technologii.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że nikt dzisiaj nie neguje teoretycznie, że człowiek jest osobą i na mocy swojego bytu osobowego posiada godność, niepowtarzalną wartość i prawo do szacunku. Problemem w obecnej debacie bioetycznej jest sprawdzenie, czy odwołanie do godności osoby opiera się na adekwatnej i prawdziwej wizji osoby ludzkiej, która stanowi podstawową zasadę i kryterium rozeznania całego dyskursu etycznego.

AutorJosé Mazuelos Pérez

Biskup Wysp Kanaryjskich. Przewodniczący Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia.

Watykan

Papież ostro potępia sytuację na Ukrainie: "Pewne działania nigdy, przenigdy nie mogą być usprawiedliwione!"

Ponad 80 razy w tym roku papież Franciszek wypowiadał się na temat sytuacji na Ukrainie, ale przy żadnej z nich nie poświęcił tak jasnych słów i konkretnych próśb głównym aktorom konfliktu. Wczoraj, w niedzielę 2 października, poświęcił jej całe swoje orędzie na Anioł Pański z balkonu swojego biura.

Javier García Herrería-3 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wierni zgromadzeni na placu św. Piotra usłyszeli żywe i mocne potępienie rozwoju konfliktu zbrojnego, cierpienia niewinnej ludności oraz apel do przywódców politycznych o zgodę na natychmiastowe zawieszenie broni. Do prezydenta Władimira Putina błagał - takiego słowa użył - o zatrzymanie "spirali przemocy i śmierci". Podobnie, przypominając o ogromie cierpień znoszonych przez ludność ukraińską, skierował "równie ufny apel do prezydenta Ukrainy o otwartość na poważne propozycje pokojowe".

Wezwał też różnych międzynarodowych przywódców, by "zrobili wszystko, co w ich mocy, by zakończyć trwającą wojnę, nie dając się wciągnąć w niebezpieczne eskalacje, oraz by promować i wspierać inicjatywy dialoguProszę, sprawmy, aby młode pokolenie mogło oddychać zdrowym powietrzem pokoju, a nie zanieczyszczonym powietrzem wojny, która jest szaleństwem!

Pogorszenie sytuacji na Ukrainie

Papież jest szczególnie zaniepokojony pogarszającym się biegiem wydarzeń. Wojna, której rany "zamiast się goić, wciąż krwawią coraz bardziej, z ryzykiem poszerzenia". Wiadomości z ostatnich dni są szczególnie niepokojące, gdyż "ryzyko eskalacji nuklearnej rośnie do tego stopnia, że na całym świecie obawia się niekontrolowanych i katastrofalnych konsekwencji".

W ostatnich tygodniach papież wielokrotnie określał konflikt ukraiński jako trzecią wojnę światową, toczącą się na Ukrainie, ale z udziałem wielu aktorów i interesów międzynarodowych. Po podróży podjętej przez polskiego jałmużnika i kard. Konrad KrajewskiPapież miał bardziej bezpośrednią wiedzę o barbarzyństwach wojny i teraz jest szczególnie zaniepokojony pogarszającą się sytuacją. Dlatego w ostatniej części swojego wystąpienia ponownie dał wyraz swojemu zaniepokojeniu: "A co możemy powiedzieć o tym, że ludzkość ponownie stanęła w obliczu zagrożenia atomowego? To absurdalne.

Papież przypomina o "nie" dla wojny

Papież Franciszek z bliskością i prawdziwą empatią mówił o konflikcie: "Boleję nad rzekami krwi i łez przelanymi w ostatnich miesiącach. Boleję nad tysiącami ofiar, zwłaszcza dzieci, i nad licznymi zniszczeniami, które pozostawiły wiele osób i rodzin bez dachu nad głową i zagrażają ogromnym terytoriom zimnem i głodem. Takie działania nigdy, przenigdy nie mogą być usprawiedliwione! [...] Co jeszcze musi się wydarzyć, ile jeszcze krwi musi popłynąć, zanim zrozumiemy, że wojna nigdy nie jest rozwiązaniem, a jedynie zniszczeniem? W imię Boga i w imię poczucia człowieczeństwa, które mieszka w każdym sercu, ponawiam moje wezwanie do natychmiastowego zawieszenia broni. Niech broń zostanie uciszona i niech poszuka się warunków do rozpoczęcia negocjacji zdolnych doprowadzić do rozwiązań, które nie będą narzucone siłą, ale zgodne, sprawiedliwe i stabilne. A będą takie, jeśli będą oparte na poszanowaniu świętej wartości życia ludzkiego, a także suwerenności i integralności terytorialnej każdego kraju, jak również praw mniejszości i ich uzasadnionych obaw".

Watykan

20 lat Harambee

Raporty rzymskie-3 grudnia 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Inicjatywa społeczna promowana przez Opus Dei z okazji kanonizacji świętego Josemaríi Escrivá de Balaguer obchodzi swoje 20-lecie, podczas którego zrealizowała ponad 80 projektów skoncentrowanych na edukacji i szkoleniu osób w około 20 krajach Afryki Subsaharyjskiej.

Celem Harambee jest uczynienie Afryki samowystarczalną. Dlatego kluczowe jest inwestowanie w edukację i poświęcenie czasu na znalezienie lokalnych partnerów, na których można się oprzeć. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Wywiad z Maríą Caballero o współczesnych pisarzach, którzy stali się konwertytami

María Caballero, profesor literatury, uczestniczyła niedawno w Madrycie w konferencji na temat Boga we współczesnej literaturze. Przeglądamy panoramę intelektualistów i nawróconych pisarzy, wielu z nich z XXI wieku.

Javier García Herrería-3 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

María Caballero jest profesorem literatury hiszpańsko-amerykańskiej na Uniwersytecie w Sewilli. Jej badania w ostatnich latach koncentrowały się na esejach dotyczących tożsamości latynoskich krajów Nowego Świata oraz na pisaniu siebie (pamiętniki, autobiografie, wspomnienia...), ze szczególnym uwzględnieniem pisarstwa kobiet. Przez dziesiątki lat badała, w ramach pism jaźni, literaturę pisaną przez konwertytów, świadectwa tego niepojętego zjawiska, jakim jest religijne nawrócenie człowieka.

Niedawno zainaugurował VI Kongres "Bóg w literaturze współczesnej: autorzy w poszukiwaniu autora", która odbyła się w auli Uniwersytetu Complutense w Madrycie w dniach 22 i 23 września.

Grupa uczestników konferencji "Autorzy w poszukiwaniu autorów".

Twój wykład skupiał się na pisarzach XX-21 wieku, którzy byli konwertytami. Którzy autorzy są według Ciebie najbardziej istotni?

Od czasów Pawła z Tarsu i Augustyna z Hippony historie nawrócenia wstrząsają czytelnikiem odrętwiałym w naszym codziennym świecie zabarwionym powierzchownością i aktywizmem. Wynikają z nich dwa modele konwersji religijnej: "grobowce" nieposzukiwane przez podmiot i klasyfikowane jako "wydarzenia nadzwyczajne" (Claudel, García Morente...). Jest to doświadczenie niejasne, w którym intuicja bierze górę: "Bóg istnieje, spotkałem go", jak powie Frossard. Pod tym względem bardzo sugestywna i aktualna jest książka José María Contreras Espuny "Dios de repente" (2018).

Na przeciwległym biegunie, a prowadzonym przez Augustyna z Hippony, znalazłyby się te "racjonalne" (Chesterton, Lewis), które wieńczą wieloletnie poszukiwania: uczciwość podmiotu kończy się przyjęciem Prawdy o Bogu katolickim, nie bez oporów. 

Istnieją dwie książki, które stanowią nieuchronne ramy dla badania tych pytań: "Literatura XX wieku a chrześcijaństwo", autorstwa Ch. Moellera, w kilku tomach. Oraz "Converted Writers" J. Pearce'a (2006), która ogranicza się do świata anglosaskiego i pracuje dogłębnie nad sporą liczbą pisarzy angielskich, których świadectwa nawrócenia są wciąż porywające. Nie mówiąc już o ich powieściach i opowiadaniach, które konsekrują ich jako klasyków XX wieku: Chesterton, Lewis, E. Waugh czy Tolkien to nieuchronne odniesienia, o czym świadczy długie dziedzictwo "Władcy Pierścieni".

Ana Iris Simón, autorka o lewicowej wrażliwości i dziedzictwie, porusza kwestię Boga w powieści Feria i w swoich artykułach w El País. Jak oceniasz to zjawisko?

Przed nią w swoim czasie zrobił to Juan Manuel de Prada, który sam określa się jako konwertyta. W ostatnich dekadach rynek zalała literatura świadectw, nie tylko wspomnienia i autobiografie ("bestsellery" chwili), ale także literatura religijna. Pytanie o Boga jest w powietrzu, o czym świadczą dwie mało popularne książki: "10 ateistów zmienia autobusy" (2009) José Ramóna Ayllóna oraz "Conversos buscadores de Dios. 12 opowieści o wierze z XX i XXI wieku" (2019), autorstwa Pablo J. Ginés. Nie są to, zwłaszcza drugi z nich, koniecznie pisarze, ale raczej rozmaici konwertyci: siostra balsamisty Lenina, więzień KGB, wynalazca karabinu Kałasznikowa, León Felipe, republikanin i poeta hiszpański...

Które dzieła niedawnych konwertytów są dla Ciebie szczególnie interesujące?

W konferencji nie ograniczyłem się do pisarzy hiszpańskich, ale skupiłem się na świecie intelektualnym, gdzie zjawisko poszukiwania sensu życia, ewentualnego Boga, czegoś więcej... jest oczywiste. Mimo życia w pozornie postmodernistycznym i zsekularyzowanym świecie, coraz więcej jest świadectw nawróconych pisarzy, co stało się swoistym podgatunkiem literackim. Po kilku krótkich wzmiankach o konwertytach z naszego zachodniego świata (E. Waugh, Mauriac, S. Hahn...) i z islamu (Qurehi, J. Fadelle...), skoncentrowałem się na pięciu intelektualistach o międzynarodowej perspektywie i różnych środowiskach: A. Flew, S. Ahmari, J. Pearce, J. Arana i R. Gaillard. Pracowałem nad konwersjami pierwszych czterech i powieścią napisaną przez ostatniego. 

Pod tytułem "Bóg istnieje. Jak najsłynniejszy ateista świata zmienił zdanie" (2012), filozof A. Flew (1923-2010) wyjaśnia przyczyny zmiany swojego stanowiska. Zaskakujący zwrot o 360 stopni od pracy naukowej doprowadził go do stwierdzenia: "Bóg istnieje... wszechświat bez jego obecności jest nie do pomyślenia": w rzeczywistości nie optuje za konkretnym bogiem, ale zdecydowanie potwierdza obecność sacrum we wszechświecie. Jego "nawrócenie" było skandaliczne: z oficjalnego ateisty przeszedł do denerwowania przeciwników swoimi twierdzeniami, wykładając i bawiąc się przy spektakularnych i licznych okrągłych stołach naukowców dyskutujących na ten temat.

"Ogień i woda. Moja podróż w stronę wiary katolickiej" (2019) to świadectwo Sohraba Ahmari (1985), znanego felietonisty z Wielkiej Brytanii, który w 2016 roku ogłosił w tweecie swoją konwersję na katolicyzm, co wywołało wielki skandal w sieciach. Cudzoziemiec mieszkający w Stanach Zjednoczonych stał się czytelnikiem Nietzschego, rozpoczynając intelektualną i duchową podróż, która po latach, dzięki lekturze Biblii, doprowadziła go do Kościoła katolickiego. Ale nie przed przejściem przez marksizm. "Doszedłbym do wniosku, że wewnętrzny głos, który zachęcał mnie do czynienia dobra i odrzucania zła, był niezbitym dowodem na istnienie osobowego Boga" - powiedziałby.

Jeśli chodzi o J. Pearce'a (1961), to określił on siebie jako "wojującego fanatyka rasistowskiego", a relacja, którą poświęcił swojemu nawróceniu, "My Race with the Devil" (2014) nosi taki podtytuł: "od nienawiści rasowej do racjonalnej miłości", co nie pozostawia wątpliwości, jak wojujący fanatyk Frontu Narodowego, który flirtował z IRA, widział swój własny proces nawrócenia. Lektura Chestertona, Lewisa i oksfordzkich konwertytów, którzy byli spadkobiercami Newmana, również nawróconego, doprowadziła go w końcu do Boga. Dziś jest znakomitym pisarzem i apologetą, bardzo skupionym na biografiach znakomitych konwertytów.

Z Hiszpanii wybrałem "Teología para incrédulos" (2020), autorstwa J. Arany (1950), profesora filozofii na Uniwersytecie w Sewilli i członka Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych w Madrycie. Nic bardziej mylnego - poważna refleksja nad granicznymi zagadnieniami filozofii i teologii, z mniej lub bardziej apologetyczną intencją.

Tytuł jest mylący, jeśli nie zrozumiemy, że niedowiarkiem, o którym mówi, jest nikt inny jak sam autor, a książka porusza wiele teoretycznych kwestii - zbawienie i grzech, wolność, cuda, Kościół i sekularyzm, wiara i nauka - z intelektualną powagą, ale zawsze z kroniki własnej egzystencjalnej drogi ku wierze, która wywodzi się dla niego z tradycji rodzinnej, która w młodości zostaje utracona, choć nigdy do końca nie jest praktykowana i stopniowo odzyskiwana, aż w dojrzałości osiągnie swoją pełnię, jako owoc refleksji i odpowiedzi na Bożą łaskę. Krajobraz, w którym podąża ta droga, w którym wielu może się rozpoznać, to krajobraz naszej współczesnej kultury, historii myśli zachodniej.

¿W jakim stopniu tacy autorzy mieli lub nadal mają istotną rolę w podejmowaniu kwestii Boga w opinii publicznej?

Jaki jest wpływ wypowiedzi konwertytów takich jak Messori czy Mondadori? Teksty takie jak "W co wierzą ci, którzy nie wierzą?" (1997), dialog między Umberto Eco a Carlo Marią Martini, arcybiskupem Mediolanu, wysunęły na pierwszy plan pytania o wiarę. Jednak rynek, media i sieci uprzywilejowują i ukrywają, jak wszyscy wiemy... Kilka lat temu ukazały się niemal równolegle dwie książki Alejandro Llano i Fernando Sabatera poświęcone tym kwestiom i oczywiście rozpowszechnienie drugiej przerosło pierwszą.

¿A autorzy w innych krajach Ameryki Łacińskiej?

Kilka lat temu wygłosiłem w Centrum Studiów Teologicznych w Sewilli wykład, który został później opublikowany w czasopiśmie "Isidorianum" i zamieszczony w Internecie. Pod tytułem "Czy Bóg zniknął z naszej literatury?" Rubén Darío i jego wiersz "Lo fatal, Pedro Páramo", J. Rulfo w swoim egzystencjalnym poszukiwaniu ojca (może Boga?), "Sto lat samotności", G. García Márquez ze swoją biblijną strukturą Księgi Rodzaju i wierszem "Lo fatal, Pedro Páramo". García Márquez ze swoją biblijną strukturą od Księgi Rodzaju do Apokalipsy... oraz kilka współczesnych powieści Otero Silvy ("La piedra que era Cristo"), Vicente Leñero, ("El evangelio de Lucas Gavilán") i innych....

Wśród nich wszystkich poczesne miejsce zajmuje agnostyk argentyński Jorge Luis Borges, który w swoich wierszach, esejach, a nawet za powierzchnią thrillera detektywistycznego niektórych swoich opowiadań ("Ficciones", "El Aleph") kryje egzystencjalne pytania o byt i przeznaczenie człowieka, świata i Boga, co Arana zbadał w książce "El centro del laberinto" (Centrum labiryntu) (1999). Poszukiwania, które docierają do jego łoża śmierci, na które wzywa - według świadectwa wdowy Maríi Kodamy - protestanckiego pastora i katolickiego księdza, by kontynuować poszukiwania...

Rok temu w Hiszpanii odbyła się debata na temat małego wpływu chrześcijańskich intelektualistów na kulturę. Czy uważasz, że coś się zmieniło przez ten czas? Czy są "zielone pędy" w Hiszpanii lub innych krajach?

Są "zielone pędy" i są one szczególnie zaskakujące w tak "świeckim" kraju jak Francja. Przedmiotem zainteresowania jest Bóg i zagadnienia związane z transcendencją. Niezwykły sukces Fabrice'a Hadjada (1971), francuskiego profesora i filozofa, syna Żydów tunezyjskiego pochodzenia. Sam nawrócony, poświęcił swoje życie na wykłady i pisanie książek takich jak "Wiara demonów" (2014) i "Succeed in Your Death. Anti método para vivir" (2011); "¿Cómo hablar de Dios hoy" (2013);.... 

"Ostatnie wiadomości o człowieku (i kobiecie)", (2018) oraz "Joanna i postludzie czyli płeć anielska", (2019) to jedne z najnowszych prac tego profesora uniwersyteckiego i ojca dziewięciorga dzieci, który napisał prawie dwadzieścia monografii i wygłosił konferencje na całym świecie. Są one napisane z apologetyczną powagą, wraz z nonszalancją kogoś, kto żyje według tej starej formuły z 1928 roku, zatwierdzonej przez Sobór Watykański II: "być kontemplatykiem pośród świata".

María Caballero podczas wystąpienia na kongresie.

Susanna Tamaro i Natalia Sanmartín to kobiece głosy, które odniosły ogromny sukces i przekazują bardzo atrakcyjną antropologię chrześcijańską. Jak doceniasz wkład kobiecej perspektywy?

Jest to liczba mnoga i bardzo bogata w takie nazwiska jak Etty Hillesum (1914.1943), obecnie bardzo modna i będąca przedmiotem prac doktorskich, która jest jedną z kwartetu pisarek żydowskich, które zginęły w czasie II wojny światowej wraz z Edytą Stein (1891-1942), Simone Weil (1909.1943) i Anne Frank (1929-1945).

Ale nie tylko oni. Na drugim biegunie Amerykanka Dorothy Day (1897-1980) była dziennikarką, działaczką społeczną i amerykańską chrześcijańską anarchistką benedyktynką oblatką - tak przedstawia ją wikipedia, a koktajl jest zaskakujący.

Wracając do pisarek, nasza własna Carmen Laforet (1921-2004) nawróciła się poprzez swoją przyjaciółkę Lili Álvarez, a efektem tego był zwrot w jej narracji, powieść "La mujer nueva" (1955), z autobiograficznymi akcentami chrześcijańskiego egzystencjalizmu.

Ta niepokorna, republikańska kobieta z madryckiego towarzystwa, choć zasłonięta przez mężczyzn z grupy, była przyjaciółką Juana Ramóna Jiméneza i stałą bywalczynią liceum, które promowało kobiece życie kulturalne. Jej wygnanie w Meksyku znalazło wyraz w zbiorach wierszy, w których pokazała swoją aklimatyzację w nowym środowisku, w którym przetrwała jako tłumaczka. Paradoksalnie, jej powrót do Hiszpanii był trudny, był nowym wygnaniem dla tej kobiety z Opus Dei. Nie gardziła poezją religijną, co widać w antologii poezji religijnej, którą przygotowała dla BAC w 1970 roku.

Jeśli chodzi o pytanie, Susana Tamaro była bestsellerem dzięki powieści "Donde el corazón te lleve" (1994), gdzie trzy pokolenia kobiet łączą swoje doświadczenia. Pamiętam, jak w książce "Femenino liczba mnoga" pisałam wbrew tytułowemu hasłu. Kobiety w literaturze" (1998), ponieważ motyw przewodni tytułu wydawał się zbyt fasadowy. Nie ulega jednak wątpliwości, że od "Anima mundi" (2001) zapuszcza się na pole religijne z uderzającą siłą przyciągania.

O wiele bardziej interesuje mnie Natalia Sanmartín, młoda kobieta (1970), która potrafiła z oryginalnością przyswoić sobie lektury Newmana i angielskich konwertytów, wypracowując nową utopię. Jak utopia to film Shyamalama "Las" (2004). Bo to właśnie proponuje "Przebudzenie panny Prim" (2013) - świat z wartościami, w którym to, co religijne, nie tylko się mieści, ale i artykułuje codzienność. Słyszałem jej wystąpienie na konferencji w Rzymie kilka lat temu i uznałem to za sugestywną alternatywę. Od tego czasu napisała opowiadanie świąteczne, nie tak wyjątkowe jak na mój gust... Mam nadzieję, że czeka ją kariera z wartościami.

Wracając do pytań z początku. ¿Czy temat Boga jest nadal aktualny w literaturze?

Niewątpliwie Bóg miał swoje miejsce w powieści XX wieku: S. Undset, H. Haase, Vintila Horia, Mauriac..., z ważnym działem o złu, tym wszechczasowym potknięciu, które haftują. Dostojewski Albo Hanah Arent... A kiedy wydaje się, że to już nie interesuje pisarzy, odnajdujemy w powieści postmodernistycznej (na przykład "Droga" Mc Carthy'ego, laureata Nagrody Pulitzera z 2007 roku), pewną nostalgię za utraconym Bogiem. Coś podobnego dzieje się z poezją religijną, ukrytą żyłą, która, jak nowa Guadiana, wyłania się u znakomitych pisarzy: Gerardo Diedo, J. Mª Pemán, Dámaso Alonso... a w nowszych pokoleniach Miguel D'Ors, J.J. Cabanillas, Carmelo Guillén... Jako próbkę można podać antologię "Dios en la poesía actual" (Bóg w poezji współczesnej) (2018), zredagowaną przez dwóch ostatnich wymienionych poetów. 

Wracając do konwertytów piszących powieści, należy wyróżnić Reginalda Gaillarda (1972). Prawie nieznany, robi fale w kręgach intelektualnych w sąsiedniej Francji. Nauczyciel szkoły średniej, inicjator co najmniej trzech czasopism i założyciel wydawnictwa Corlevour, opublikował trzy zbiory poezji, a jego status jako poety jest bardzo widoczny w "La partitura interior (2018), jego pierwszej powieści, docenionej przez francuskich krytyków ...". Powieść jest spowiedzią, rozrachunkiem u kresu życia na wzór "Węzła żmij" Mauriaca: trójstronny dialog między bohaterem (księdzem), Bogiem i innymi.

Igły w stogu siana? Tak i nie. Każdy, kto pyta o aktualnych pisarzy zainteresowanych Bogiem, sacrum czy religią w literaturze i sztuce, byłby odsyłany do sieci. Kilka lat temu Antonio Barnés miał ogromną zasługę postawienia na coś, co nie wydawało się modne: projekt badawczy pełen działań i otwarty online na temat "Boga w literaturze i sztuce". Właśnie obchodziliśmy VI Kongres i w wyniku tych spotkań powstała ogromna ilość materiałów opublikowanych na papierze lub dostępnych online. Jednym z przykładów jest książka "La presencia del ausente, Dios en la literatura contemporánea", wydana niedawno przez Uniwersytet Castilla y la Mancha. 

Podsumowując, gdzie jest Bóg?

Pytanie nie jest bynajmniej retoryczne i z pewnością unosi się w powietrzu, na przykład w sieciach, gdzie kilka miesięcy temu ukazała się książka o tym samym tytule, koordynowana przez A. Barnésa i prezentowana na naszym kongresie jako tom papierowy, w którym 40 poetów odpowiada w / ze swoją twórczością na tę inkwizycję. Żyjemy w społeczeństwie postchrześcijańskim, w którym Bóg jakby zniknął; ale nawet nie zdając sobie z tego sprawy, wciąż go szukamy.

Nauczanie papieża

Spójrzmy w górę

Wizyta Ojca Świętego na Malcie na początku kwietnia oraz cykl liturgiczny Wielkiego Tygodnia i początek Wielkanocy to główne momenty, na temat których wypowiedział się papież Franciszek.

Ramiro Pellitero-2 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Skupiamy się na. podróż apostolska na Maltę i Wielkiego Tygodnia. W Wielką Sobotę, podczas Wigilii Paschalnej, papież Franciszek zaprosił "zajrzyj do góry".Bo cierpienie i śmierć ogarnęły Chrystusa, a teraz zmartwychwstał. Patrząc na Jego chwalebne rany, słyszymy jednocześnie wielkanocną proklamację, której tak bardzo potrzebujemy: "Pokój wam!

"Z rzadkim człowieczeństwem".

Biorąc pod uwagę jego podróż apostolska na Maltę (przełożony o dwa lata z powodu Covid), papież powiedział w środę 6 kwietnia, że Malta jest miejscem uprzywilejowanym, miejscem pokoju. "róża wiatrów".Nowa lokalizacja jest kluczowa z kilku powodów.

Po pierwsze, ze względu na swoje położenie w środku Morza Śródziemnego (które przyjmuje i przetwarza wiele kultur), a także dlatego, że otrzymało Ewangelię bardzo wcześnie, przez usta św. Pawła, którego Maltańczycy przyjęli z radością. "z niebywałym człowieczeństwem". (Dz 28,2), słowa, które Franciszek wybrał jako motto swojej podróży. I to jest ważne, by uratować ludzkość przed katastrofą statku, która zagraża nam wszystkim, bo - mówił papież, pośrednio przywołując swoje przesłanie w czasie pandemii - "świat musi być uratowany przed katastrofą statku, która zagraża nam wszystkim". "jesteśmy w tej samej łodzi". (por. Chwila modlitwy na placu św, puste, 27-III-2020). I dlatego potrzebujemy, jak mówi, aby świat stał się "bardziej braterska, bardziej życiowa".. Malta reprezentuje ten horyzont i tę nadzieję. Stanowi on "prawo i siła małamałych narodów, ale bogatych w historię i cywilizację, które powinny nieść inną logikę: logikę szacunku i wolności, logikę szacunku i również logikę wolności"..

Po drugie, Malta jest kluczowa ze względu na zjawisko migracji: "Każdy imigrant -powiedział tego dnia papież. "to człowiek ze swoją godnością, swoimi korzeniami, swoją kulturą. Każdy z nich jest nosicielem bogactwa nieskończenie większego niż związane z nim problemy. I nie zapominajmy, że Europa powstała dzięki migracji"..

Z pewnością przyjmowanie migrantów - zauważa Franciszek - musi być planowane, organizowane i zarządzane w odpowiednim czasie, bez czekania na sytuacje nadzwyczajne. "Ponieważ zjawiska migracji nie można sprowadzić do sytuacji kryzysowej, jest ono znakiem naszych czasów. I jako taki musi być odczytywany i interpretowany. Może stać się znakiem konfliktu, albo znakiem pokoju". A Malta jest, właśnie dlatego, "laboratorium pokojuMaltańczycy otrzymali, wraz z Ewangelią, "soki braterstwa, współczucia, solidarności [...], a dzięki Ewangelii będzie mógł je podtrzymywać"..

Po trzecie, Malta jest również kluczowym miejscem z punktu widzenia ewangelizacji. Ponieważ jej dwie diecezje, Malta i Gozo, wydały wielu kapłanów i zakonników, a także wiernych świeckich, którzy zanieśli chrześcijańskie świadectwo całemu światu. Franciszek wykrzykuje: "Jakby odejście św. Pawła pozostawiło misję w DNA Maltańczyków!. Dlatego ta wizyta była przede wszystkim aktem uznania i wdzięczności. 

Mamy, w skrócie, trzy elementy, aby umiejscowić tę "różę kompasową": jej szczególne "człowieczeństwo", jej skrzyżowanie z imigrantami i jej zaangażowanie w ewangelizację. Jednak nawet na Malcie, mówi Franciszek, wieją wiatry. "sekularyzmu i zglobalizowanej pseudokultury opartej na konsumpcjonizmie, neokapitalizmie i relatywizmie".. Z tego powodu udał się do Groty św. Pawła i narodowego sanktuarium św. Ta' Pinuprosić Apostoła pogan i Matkę Bożą o odnowione siły, które zawsze pochodzą od Ducha Świętego, do nowej ewangelizacji. 

Rzeczywiście, Franciszek modlił się do Boga Ojca w Bazylice św. Pawła: "Pomóż nam rozpoznać z daleka potrzeby tych, którzy zmagają się pośród fal morskich, poturbowani o skały nieznanego brzegu. Spraw, aby nasze współczucie nie wyczerpywało się w próżnych słowach, ale aby rozpalało ogień przyjęcia, który każe nam zapomnieć o złej pogodzie, ogrzewa serca i je jednoczy; ogień domu zbudowanego na skale, jednej rodziny Twoich dzieci, sióstr i braci wszystkich". (Wizyta w Grocie św. Pawła, 3 kwietnia 2022 r.). I w ten sposób jedność i braterstwo, które płyną z wiary, ukażą się wszystkim w czynach. 

W sanktuarium Ta'Pinu (wyspa Gozo) Papież wskazał, że pod krzyżem, gdzie Jezus umiera i wszystko wydaje się stracone, jednocześnie rodzi się nowe życie: życie, które przychodzi wraz z czasem Kościoła. Powrót do tego początku oznacza ponowne odkrycie podstaw wiary. A tym niezbędnym jest radość ewangelizowania. 

Francisco nie przebiera w słowach, ale stawia się w rzeczywistości tego, co się dzieje: "Kryzys wiary, apatia wierzących, zwłaszcza w okresie postpandemicznym, i obojętność tak wielu młodych ludzi na obecność Boga nie są kwestiami, które powinniśmy 'cukrować', myśląc, że pewien duch religijny mimo wszystko jeszcze się trzyma, nie. Musimy uważać, aby praktyki religijne nie zostały zredukowane do powtórzenia repertuaru z przeszłości, ale wyrażały żywą, otwartą wiarę, która szerzy radość Ewangelii. Trzeba czuwać, aby praktyki religijne nie sprowadzały się do powtarzania repertuaru z przeszłości, ale wyrażały żywą, otwartą wiarę, która szerzy radość Ewangelii, bo radością Kościoła jest ewangelizacja". (Spotkanie modlitewne, homilia2-IV-2022).

Powrót do początku Kościoła pod krzyżem Chrystusa oznacza także przyjęcie (znów aluzja do imigrantów): "Jesteście małą wyspą, ale o wielkim sercu. Jesteście skarbem w Kościele i dla Kościoła. Powtarzam: jesteście skarbem w Kościele i dla Kościoła. Aby o to zadbać, trzeba wrócić do istoty chrześcijaństwa: do miłości Boga, siły napędowej naszej radości, która każe nam wychodzić i przemierzać drogi świata; i do przyjmowania bliźniego, co jest naszym najprostszym i najpiękniejszym świadectwem na ziemi, a więc do tego, by wciąż iść naprzód, przemierzając drogi świata, bo radością Kościoła jest ewangelizacja"..

Miłosierdzie: serce Boga

W niedzielę 3 kwietnia Franciszek odprawił Mszę św. we Florianie (na obrzeżach Valletty, stolicy Malty). W swojej homilii zaczerpnął wskazówki z Ewangelii dnia, która podejmuje epizod kobiety cudzołożnej (por. J 8, 2 ff). W oskarżycielach kobiety widać religijność przeżartą hipokryzją i złym nawykiem wytykania palcami. 

My również, zauważył Papież, możemy mieć imię Jezusa na ustach, ale zaprzeczać mu naszymi czynami. I ustanowił bardzo jasne kryterium: "Ten, kto uważa, że broni wiary, wskazując palcem na innych, może nawet ma wizję religijną, ale nie przyjmuje ducha Ewangelii, bo zapomina o miłosierdziu, które jest sercem Boga". 

Ci oskarżyciele - wyjaśnia następca Piotra,"są portretem tych wiernych wszystkich czasów, którzy z wiary czynią element fasady, gdzie tym, co się podkreśla, jest uroczysta zewnętrzność, ale brakuje wewnętrznego ubóstwa, które jest najcenniejszym skarbem człowieka".. Dlatego Jezus chce, abyśmy zadali sobie pytanie: "Co chcesz, abym zmienił w swoim sercu, w swoim życiu, jak chcę widzieć innych?

Postępowanie Jezusa wobec cudzołożnicy -Spotkało się miłosierdzie i nieszczęście" - mówi papież, "Uczymy się, że każda uwaga, jeśli nie jest motywowana miłosierdziem i nie zawiera w sobie dobroczynności, dodatkowo pogrąża odbiorcę".. Bóg natomiast zawsze pozostawia otwartą możliwość i umie w każdej okoliczności znaleźć drogi wyzwolenia i zbawienia.

Dla Boga nie ma nikogo, kto byłby "nieodwracalny", bo On zawsze przebacza. Ponadto - Franciszek podejmuje tu jeden ze swoich ulubionych argumentów -. "Bóg odwiedza nas, wykorzystując nasze wewnętrzne rany".ponieważ nie przyszedł dla zdrowych, ale dla chorych (por. Mt 9, 12).

Dlatego musimy uczyć się od Jezusa w szkole Ewangelii: "Jeśli będziemy go naśladować, nie skupimy się na potępianiu grzechów, ale na wychodzeniu z miłością w poszukiwaniu grzeszników. Nie będziemy patrzeć na tych, którzy tam są, ale wyruszymy na poszukiwanie tych, którzy zaginęli. Nie będziemy już wytykać palcami, ale zaczniemy słuchać. Nie odrzucimy wzgardzonych, ale spojrzymy najpierw na tych, którzy są uważani za ostatnich.".

Przepraszanie i przebaczanie

Przepowiadanie Franciszka w Wielkim Tygodniu rozpoczęło się od przeciwstawienia zapału do zbawienia siebie (por. Łk 23, 35; tamże, 37 i 39) postawie Jezusa, który niczego nie szuka dla siebie, a jedynie błaga Ojca o przebaczenie. "Przybity do szafotu upokorzenia, zwiększa się intensywność daru, który staje się za-don" (Homilia na Niedzielę Palmową10-IV-2022). 

Rzeczywiście, w strukturze tego słowa, przebaczenia, można dostrzec, że przebaczać to coś więcej niż dawać, to dawać w najdoskonalszy sposób, dawać angażując siebie, dawać całkowicie.

Nikt nigdy nie kochał nas, każdego z nas, tak jak kocha nas Jezus. Na krzyżu przeżywa najtrudniejsze ze swoich przykazań: miłość do nieprzyjaciół. On nie postępuje tak jak my, którzy liżemy rany i urazy. Co więcej, prosił o przebaczenie, "bo nie wiedzą, co robią".. "Bo oni nie wiedząFranciszek podkreśla i zaznacza: "Tę niewiedzę serca, którą mają wszyscy grzesznicy. Kiedy używasz przemocy, nie wiesz nic o Bogu, który jest Ojcem, ani o innych, którzy są braćmi".. To prawda: gdy miłość jest odrzucana, prawda jest nieznana. A przykładem tego - konkluduje papież - jest wojna: "Na wojnie ponownie krzyżujemy Chrystusa"..

W słowach Jezusa do dobrego łotra, "Dziś będziesz ze mną w raju". (Łk 23,43), widzimy. "cud Bożego przebaczenia, który przekształca ostatnią prośbę człowieka skazanego na śmierć w pierwszą w historii kanonizację". 

Widzimy więc, że świętość osiąga się poprzez prośbę o przebaczenie i przebaczenie oraz że "z Bogiem zawsze można żyć na nowo".. "Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem".Papież w ostatnich dniach kilkakrotnie powtarzał, także w odniesieniu do posługi, jaką kapłani muszą pełnić wobec wiernych (por. homilia podczas Mszy św. w Rzymie). w Cœna Domini, w Nowy kompleks więzienny w Civitavecchia, 14-IV-2022).

Widzenie, słyszenie i ogłaszanie

W homilii podczas Wigilii Paschalnej (Wielka Sobota, 16 kwietnia 2022 r.) Franciszek spojrzał na ewangeliczny opis ogłoszenia kobietom zmartwychwstania (por. Łk 41, 1-10). Podkreślił trzy czasowniki. 

Po pierwsze, "zobacz". Zobaczyli, że kamień został odsunięty, a gdy weszli, nie znaleźli ciała Pana. Ich pierwszą reakcją był strach, nie patrzyli w górę z ziemi. Coś takiego - zauważa papież - zdarza się nam: "Zbyt często patrzymy na życie i rzeczywistość, nie podnosząc oczu z ziemi; skupiamy się tylko na przemijającym dziś, czujemy rozczarowanie przyszłością i zamykamy się w swoich potrzebach, osiadamy w więzieniu apatii, podczas gdy wciąż lamentujemy i myślimy, że sprawy nigdy się nie zmienią".. I w ten sposób zakopujemy radość życia. 

Później, "słuchać"Dzień Pański, pamiętając o tym, że Pan "nie ma go tutaj".. Może szukamy go "w naszych słowach, w naszych formułach i w naszych przyzwyczajeniach, ale zapominamy szukać jej w najciemniejszych zakątkach życia, tam gdzie jest ktoś, kto płacze, kto walczy, cierpi i ma nadzieję.". Musimy spojrzeć w górę i otworzyć się na nadzieję. 

Posłuchajmy: "Dlaczego szukasz żywych wśród umarłych? Nie powinniśmy szukać Boga, interpretuje Franciszek, wśród rzeczy martwych: w braku odwagi, by pozwolić sobie na przebaczenie przez Boga, na zmianę i zakończenie dzieł zła, na zdecydowane opowiedzenie się za Jezusem i Jego miłością; w sprowadzeniu wiary do amuletu, "czyniąc z Boga piękne wspomnienie minionych czasów, zamiast odkryć go jako Boga żywego, który chce dziś przemieniać nas i świat".; w "chrześcijaństwo, które szuka Pana wśród śladów przeszłości i zamyka go w grobowcu zwyczaju".

I wreszcie, "zapowiedź". Kobiety zapowiadają radość ze Zmartwychwstania: "Światło Zmartwychwstania nie chce zatrzymywać kobiet w ekstazie osobistej radości, nie toleruje postawy osiadłej, ale generuje uczniów-misjonarzy, którzy 'wracają z grobu' i niosą wszystkim Ewangelię Zmartwychwstałego. Zobaczywszy i usłyszawszy, kobiety pobiegły ogłosić uczniom radość ze Zmartwychwstania".nawet jeśli wiedzieli, że zostaną wzięci za głupców. Ale nie dbali o swoją reputację ani o obronę swojego wizerunku; nie mierzyli swoich uczuć ani nie kalkulowali swoich słów. Mieli tylko ogień w sercach, by nieść wieść, zapowiedź: "Pan zmartwychwstał!".

Stąd propozycja dla nas: "Wprowadźmy ją w zwykłe życie: z gestami pokoju w tym czasie naznaczonym okropnościami wojny; z dziełami pojednania w zerwanych relacjach i współczucia wobec potrzebujących; z działaniami na rzecz sprawiedliwości pośród nierówności i prawdy pośród kłamstw". A przede wszystkim z dziełami miłości i braterstwa".

Podczas audiencji generalnej 13 kwietnia Papież wyjaśnił, na czym polega pokój Chrystusa, i uczynił to w kontekście obecnej wojny na Ukrainie. Pokój Chrystusowy nie jest pokojem umów, a tym bardziej pokojem zbrojnym. Pokój, który daje nam Chrystus (por. J 20, 19.21), jest pokojem, który zdobył na krzyżu darem z siebie.

Orędzie wielkanocne papieża, "na końcu Wielkiego Postu, który zdaje się nie chcieć skończyć". (między końcem pandemii a wojną) ma związek z tym pokojem, który przynosi nam Jezus. "nasze rany". Nasze, bo my je spowodowaliśmy i bo On je za nas niesie. "Rany na Ciele Zmartwychwstałego Jezusa są znakiem walki, którą On stoczył i wygrał za nas, bronią miłości, abyśmy mogli mieć pokój, być w pokoju, żyć w pokoju".(Błogosławieństwo urbi et orbi Niedziela Wielkanocna, 17-IV-2022).

Watykan

Uchodźcy nie stanowią zagrożenia dla naszej tożsamości

Nie ma dnia, by papież Franciszek nie wzywał do zakończenia wojny na Ukrainie i nie omieszkał docenić gościnnego ducha narodów Europy wobec uchodźców. Dokument wydany niedawno przez Dykasterię ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka zawiera wskazówki, jak przyjmować w kontekście międzykulturowym i międzyreligijnym.

Giovanni Tridente-2 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Na stronie wojna na UkrainieWojna, która ciągnie się od tragicznego 27 lutego, wśród wielu tragedii humanitarnych, które ze sobą przyniosła, po raz kolejny zwiększyła mobilność migrantów i uchodźców w Europie, uciekających przed bombami i szukających gościny, gdzie tylko mogą. W obliczu skutków wojny "obokNarody Europy dają przykład przyjęcia i bliskości wobec swoich "...".kuzyni"Ukraińcy jak nigdy dotąd, począwszy od Polski, która przyjęła ich setki tysięcy. Obecny ruch migracyjny jest uważany za najpoważniejszy od czasów II wojny światowej. 

W dziesiątkach wystąpień, w których papież Franciszek niemal codziennie apelował o zakończenie wojny - jednoznacznie określonej jako bezużyteczna i jednocześnie świętokradcza tragedia - wzywając jednocześnie do pilnego otwarcia korytarzy humanitarnych, bardzo wyraźnie widać ducha powitania, który panuje na kontynencie nawet w nieopisanym dramacie konfliktu. W swoim ostatnim Orędziu Urbi et Orbi Na przykład w Niedzielę Wielkanocną papież podkreślił, jak otwarte drzwi tak wielu rodzin w Europie są zachęcającymi znakami, prawdziwymi aktami miłosierdzia i błogosławieństwem dla naszych społeczeństw".czasami zdegradowany przez tak wiele egoizmu i indywidualizmu".

Nie wystarczy jednak rozwodzić się nad nadzwyczajnością chwili czy przypadkowością dramatu rozgrywającego się kilka kilometrów od nas, ponieważ takie sytuacje mają miejsce również od wielu lat w innych częściach świata. To nie przypadek, że w tym samym Orędziu Franciszek wymienił Bliski Wschód, Libię, kilka krajów afrykańskich, narody Ameryki Łacińskiej, Kanadę... przypominając, jak konsekwencje wojny dotykają całą ludzkość. Jednak "pokój jest naszym obowiązkiem, pokój jest główną odpowiedzialnością nas wszystkich.".

Międzykulturowe powitanie

W tym kontekście powraca uwagę dokument opublikowany 24 marca przez Dykasterię ds. Posługi Integralnego Rozwoju Człowieka, dokument, który przeszedł nieco niezauważony. Jest to. Wskazówki dotyczące duszpasterstwa migrantów międzykulturowychktóre podkreślają propozycje, jakie mogą pojawić się dla społeczności wezwanych do przyjęcia osób uciekających z najróżniejszych sytuacji.

Perspektywa tych Wytycznych jest związana z tematem międzykulturowym, który charakteryzuje obecne migracje, a zatem analizuje wszystkie te wyzwania, które pojawiają się w coraz bardziej globalnym i wielokulturowym scenariuszu, sugerując wspólnotom chrześcijańskim przyjazne praktyki, które są również okazją do pracy misyjnej, jak również do dawania świadectwa i miłości. 

Jest to tekst, który wyłonił się ze spotkań z różnymi przedstawicielami Konferencji Episkopatów, zgromadzeń zakonnych i lokalnych rzeczywistości katolickich, które wstępnie zgłębiły temat wybrany przez papieża Franciszka na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców w 2021 r, W kierunku większego i większego nas.

We wstępie do Wytycznych, które składają się z 7 punktów-wyzwań (każdy z 5 konkretnymi odpowiedziami), papież Franciszek powtarza potrzebę budowania "kultura spotkania"co podkreślił w Fratelli TuttiKościół jest powszechnym braterstwem, bo taki jest sens prawdziwej katolickości. Ze spotkania z tymi, którzy są cudzoziemcami i należą do różnych kultur, wypływa między innymi możliwość wzrastania jako Kościół i wzajemnego ubogacania się.

Jest to zaproszenie "poszerzyć sposób, w jaki przeżywamy bycie Kościołem"patrząc na dramat "długotrwałe wyrywanie"Wojna", w której wielu jest zmuszonych żyć, także z powodu wojen, pozwala im żyć "w świecie, w którym są zmuszeni żyć", i "w którym są zmuszeni żyć".nowa Pięćdziesiątnica w naszych dzielnicach i parafiach"pisze papież. Ale jest to również forma "żyć Kościołem, który jest autentycznie synodalny, poruszający się, a nie statyczny"Nie ma różnicy między tubylcami a cudzoziemcami, bo wszyscy jesteśmy w ruchu.

Przezwyciężanie strachu

Pierwszy punkt dokumentu to zachęta do uznania i przezwyciężenia lęku przed tymi, którzy są inni, często są ofiarą uprzedzeń i wyolbrzymionych negatywnych wyobrażeń, takich jak zagrożenie dla bezpieczeństwa politycznego i gospodarczego kraju przyjmującego, które często prowadzą do postaw nietolerancji.

Odpowiedź Kościoła na to pierwsze wyzwanie może być sformułowana na kilka sposobów, począwszy od upowszechnienia osobistych historii osób uciekających ze swoich ziem, przyczyn, które skłoniły ich do emigracji; następnie konieczne jest zaangażowanie mediów w rozpowszechnianie dobrych praktyk przyjmowania i solidarności; używanie języka pozytywnego, opartego na solidnych argumentach; promowanie empatii i solidarności; oraz włączenie w tę dynamikę nastolatków i młodzieży. 

Promowanie spotkania

Drugi aspekt dotyczy promowania spotkań, ułatwiając praktyki integracji, a nie wykluczenia. W tym sensie konieczne jest również podjęcie szeregu działań, takich jak promowanie zmiany mentalności, która prowadzi do odwrócenia logiki odrzucania na rzecz "logiki integracji".kultura opieki"Celem jest pomoc w dostrzeżeniu zjawiska migracji w jego globalności i wzajemnych powiązaniach; organizowanie szkoleń pomagających w zrozumieniu powitania, solidarności i otwartości wobec cudzoziemców; tworzenie miejsc spotkań dla nowo przybyłych; szkolenie agentów duszpasterskich zaangażowanych w przyjmowanie imigrantów, aby czuli się aktywną częścią dynamiki parafii". 

Słuchanie i współczucie

Trzeci punkt dotyczy słuchania i współczucia, ponieważ podejrzliwość i brak przygotowania mogą często prowadzić do ignorowania potrzeb, obaw i aspiracji migrantów. Powinno to dotyczyć przede wszystkim nieletnich i osób głęboko zranionych, poprzez organizowanie programów pomocy dla najbardziej potrzebujących; zachęcanie pracowników służby zdrowia i pracowników socjalnych do oferowania konkretnych usług w celu rozwiązania konkretnych sytuacji.

Żywa katolickość

Jednym z problemów napotkanych w ostatnich dekadach jest to, że nawet w populacjach o tradycji katolickiej zakorzeniły się nastroje nacjonalistyczne, które wykluczają "...".różne". Ta tendencja jest bowiem sprzeczna z powszechnością Kościoła, prowokuje podziały i nie sprzyja powszechnej komunii. Tutaj ważne jest, aby ten szczególny aspekt Kościoła był rozumiany jako "...".komunia w różnorodności"Musimy też zrozumieć, że wielość kultur i religii może być okazją, by nauczyć się doceniać tych, którzy się od nas różnią. Należy również zrozumieć, że wielość kultur i religii może być okazją do nauczenia się doceniania tych, którzy się od nas różnią; to również wymaga szczególnej uwagi duszpasterskiej, jako pierwszy krok do bardziej trwałej integracji, poprzez dobrze wyszkolonych i kompetentnych pracowników. 

Migranci jako błogosławieństwo

Często zapomina się, że są wspólnoty, w których praktycznie wszyscy parafianie są obcokrajowcami, albo sami księża pochodzą z zagranicy. Można to uznać za błogosławieństwo pośród duchowej pustyni, jaką przyniósł sekularyzm. Dlatego też należy zwiększyć możliwości, jakie oferują osoby przybywające z zagranicy, pozwalając im również poczuć się aktywnym uczestnikiem życia lokalnych społeczności, co sprawia, że nie czują się oni "obcokrajowcami".prawdziwi misjonarze"i świadków wiary; ewentualnie dostosowanie struktur duszpasterskich, programów katechetycznych i szkoleń.

Misja ewangelizacyjna

Prawidłowe rozumienie zjawiska migracji, wraz z habitualną tożsamością, usuwa także percepcję zagrożeń dla własnych korzeni religijnych i kulturowych. W tym sensie przybycie migrantów, zwłaszcza z innych wyznań, może być postrzegane jako opatrznościowa okazja do realizacji własnej "...tożsamości".misja ewangelizacyjna"przez świadectwo i miłość. Wymaga to uruchomienia rozszerzonego dynamizmu, który obejmuje również aktywizację służb charytatywnych i dialogu międzyreligijnego.

Współpraca

Ostatni punkt dotyczy wyzwania, jakim jest koordynacja wszystkich tych inicjatyw w celu uniknięcia fragmentacji dla prawdziwie skutecznego apostolatu, który optymalizuje zasoby i unika wewnętrznych podziałów. Wszyscy muszą być zaangażowani w dzielenie się wizjami i projektami, doświadczając na własnej skórze odpowiedzialności duszpasterskiej tego rodzaju "apostolstwa".opieka". Współpraca powinna obejmować również inne wyznania religijne, społeczeństwo obywatelskie i organizacje międzynarodowe.

Jak widać, są to wszystko konkretne elementy do prawdziwego i godnego przyjęcia, które mogą być przydatne także w tym okresie, kiedy wiele parafii podejmuje kroki, aby pokazać swoją bliskość z narodem ukraińskim. Prawdziwy poligon doświadczalny działalności charytatywnej i misyjnej.

Kultura

"Autorzy w poszukiwaniu autora", konferencja poświęcona Bogu w literaturze współczesnej

Bóg w literaturze współczesnej. Kronika VI konferencji "Autorzy w poszukiwaniu autora", która odbyła się w auli Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Complutense.

Antonio Barnés-1 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po sześciu kongresach dotyczących obecności Bóg w literaturze współczesnej W konferencji wzięło udział 97 naukowców z 40 uniwersytetów z 13 krajów (Australia, Białoruś, Brazylia, Kamerun, Francja, Niemcy, Włochy, Meksyk, Słowacja, Hiszpania, USA, Meksyk, Wenezuela, Rosja, Białoruś), którzy przedstawili 166 referatów i komunikatów na 134 autorów w 16 różnych językach, z których można wyciągnąć szereg wniosków.

Bóg jest bardzo obecny w literaturze współczesnej w bardzo zróżnicowany sposób, jak przystało na literaturę ostatnich kilku wieków, w której hybrydyzacja gatunków i sposobów pisania jest niemal nieskończona. Postaw, które rozkwitają jest tyle, ile ludzkich możliwości relacji z Bogiem: miłość, poszukiwanie, zwątpienie, odrzucenie i tak dalej.

Skupiając się na ostatniej konferencji, która odbyła się 22 i 23 września na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Complutense w Madrycie, możemy wymienić szereg wypowiedzi.

Uczestnicy Kongresu

Lista pisarzy, którzy są konwertytami lub przekształca którzy piszą swoje świadectwo nawrócenia, jest bardzo duża. Dla świata anglosaskiego wystarczającym dowodem jest dzieło Josepha Pierce'a.

Poezja liryczna jest uprzywilejowaną przestrzenią do odnajdywania odcisku Boga, bo poeci często obnażają swoje dusze. Trudno znaleźć poetę, który w taki czy inny sposób nie pozostawiłby zapisu swojego stosunku do Boga. Na VI Kongresie obserwowaliśmy to u wenezuelskiego poety Armando Rojasa Guardii i hiszpańskiego Luisa Alberto de Cuenca. 

Tradycja chrześcijańska sprowokowała "tuteo" z Bogiem, będące konsekwencją wcielenia Słowa, które wciąż jest widoczne wśród niewierzących lub agnostycznych pisarzy. W tym sensie znamienna jest postać Conchy Zardoyi, hiszpańskiej poetki (1914-2004), którą można określić jako "mistyczną agnostyczkę", ponieważ swoje poszukiwania Boga wyraża za pomocą niezwykle skutecznego języka mistycznego, wyuczonego od autorów hiszpańskiego Złotego Wieku. 

W innych przypadkach duchowość i wrażliwość na religię przenika całą produkcję poetycką, jak w przypadku chilijskiej noblistki Gabrieli Mistral. Na kongresie pojawili się również Anne Carson, María Victoria Atencia, Juan Ramón Jiménez, Gerardo Diego i Dulce María Loynaz, którzy zwykle organizują recitale w głosie swoich autorów. Madrycka poetka Izara Batres zajmowała się nadawaniem głosu ich wierszom.

Związek liryki z boskością daje początek antologiom poezji religijnej lub poezji nawiązującej do boskości. Szósty kongres zaproponował studium antologii hispanoamerykańskich tego typu od lat 40. XX wieku do współczesności.

Ciekawe jest studiowanie chrześcijan i niechrześcijan z innych tradycji w odniesieniu do postaci Boga. Paradoksalny jest przypadek japońskiego konwertyty Shusaku Endo w powieści pt.Cisza".czy przez również japońskiego Yukio Mishimę.

Wspomnienia, pamiętniki (pisma własne) czy listy są szczególnie interesującymi przestrzeniami wyrażania postaw wobec Boga. Widzieliśmy to w listach między amerykańskimi pisarkami katolickimi Caroline Gordon i Flannery O'Connor. 

Świat science fiction, utopii i dystopii to podatny grunt do rzutowania pragnień na wielkie ludzkie tematy: Boga, świat i samego człowieka. Usłyszeliśmy rozmowę o transcendencji w opowiadaniach Teda Chianga oraz inną o bezdusznym humanitaryzmie i bezbożnej religii w pierwszym dziele dystopijnym pt.Władca świata". przez Roberta H. Bensona. 

Możliwe, że pisarstwo kobiet wyraźniej odsłania zakamarki duszy. Widać to u opowiadaczki Any María Matute i jej pytania o sens w pracy "...".Teatr Mały".

Kongresy służą także popularyzacji mniej znanych autorów. Tak było w tym szóstym wydaniu w przypadku słowackiego poety Janko Silana, katolickiego księdza, oraz hiszpańskiego biskupa Gilberto Gómeza Gonzáleza.

Różnorodność perspektyw jest wielka: od niemieckiego awangardzisty Hugo Balla do oryginalnego i głębokiego francuskiego powieściopisarza Christiana Bobina poprzez XX-wiecznego egipskiego lekarza Kamila Huseyna. Autorzy z różnych tradycji religijnych są zbieżni w swoim zainteresowaniu Bogiem lub tym, co religijne.

Współczesna sekularyzacja znajduje swoje odzwierciedlenie także w literaturze. Przykładem tego było "Saga/Fuga" autorstwa J.B. przez Gonzalo Torrente Ballester. 

Od trzech lat konferencje "Autorzy w poszukiwaniu autorów" poświęcają cykl referatów postaciom kardynała Newmana i Edyty Stein, obojga katolickich świętych i ikon dialogu religii z nowoczesnością. Na VI Kongresie przedstawiono dwa bardzo ciekawe referaty dotyczące Newmana. Jeden z nich ustalił pewne związki Kardynała z twórczością Tolkiena, a drugi omówił powieść newmanowską pt.Wygrać czy przegrać", która fabularyzuje jego konwersję na katolicyzm.

Uniwersytet w Salamance opublikuje w najbliższych miesiącach monografię z najważniejszymi wydarzeniami tego VI Kongresu.

AutorAntonio Barnés

Zasoby

Charyzmaty i nowe wspólnoty

Towarzyszenie duszpasterskie i odpowiedzialność hierarchii w odniesieniu do nowych ruchów i stowarzyszeń muszą dbać o unikanie pewnych zagrożeń, takich jak te, które w ostatnich czasach ujawniły niektóre skandale.

Denis Biju-Duval-1 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W Nowym Testamencie, zwłaszcza u św. Pawła, charyzmaty są postrzegane jako szczególne dary, które począwszy od chrztu pozwalają różnym członkom Kościoła odnaleźć swoje miejsce oraz swoją specyficzną i uzupełniającą rolę, dla dobra i wzrostu całego Ciała. Czy pojęcie to można rozszerzyć na rzeczywistości nie tylko osobowe, ale i wspólnotowe, takie jak nowe ruchy i wspólnoty? Terminologia Pawłowa odnosi się zarówno do rzeczywistości zasadniczych czy strukturalnych Kościoła, jak i do darów o charakterze bardziej okolicznościowym, których Duch Święty udziela mu w danym momencie, aby mógł sprostać szczególnym wyzwaniom czasu. Sobór Watykański II zarezerwował pojęcie charyzmatu dla darów o charakterze okolicznościowym (por. Lumen GentiumKościół odróżnił je od "sakramentów i posług" oraz od "darów hierarchicznych", a jednocześnie zaznaczył, że są one skierowane do "wiernych wszystkich zakonów".

Pojęcie charyzmatu w sensie wspólnotowym zostało wkrótce zastosowane w dziedzinie życia konsekrowanego. Pan nie przestał wzbudzać form życia konsekrowanego, które odpowiadały na konkretne potrzeby swoich czasów, w wielu przypadkach poza programowaniem Kościoła i Kościoła. duszpasterstwo hierarchiczneObjawiła się wolna inicjatywa Ducha Świętego. Z drugiej strony w XX wieku powstały także różne formy ruchów i wspólnot, które nadają się do umacniania wezwania do świętości i ewangelizacji wśród ochrzczonych. Sobór Watykański II podszedł do nich z punktu widzenia życia chrzcielnego: wierni mogą działać z własnej inicjatywy na wiele sposobów, nie czekając na upoważnienie lub założenie przez hierarchię. Można nawet mówić o prawie samego Ducha Świętego do wzbudzania w Kościele oryginalnych form świętości, owocności i apostolstwa (por. List Iuvenescit EcclesiaKongregacja Nauki Wiary, 2016). 

Kiedy rodzi się nowa wspólnota lub nowy ruch, jaką odpowiedzialność może ponosić hierarchia kościelna? Inicjatywy Ducha Świętego nie zawsze są oczywiste: istnieje rozdźwięk między tym, co dzieje się w sposób widoczny, a pochodzeniem, które należy mu przypisać. Może to być inicjatywa Ducha Świętego, albo mniej lub bardziej szczęśliwy owoc prostego ludzkiego geniuszu, a nawet wpływ Złego. Rozeznanie jest konieczne, a duszpasterze są wezwani do "ocenić autentyczność tych darów i ich właściwe wykorzystanie". (LG n. 12); identyfikować je, wspierać, pomagać w integracji w komunii Kościoła i, w razie potrzeby, korygować nierówności.

Szczególnej uwagi wymaga towarzyszenie duszpasterskie nowym wspólnotom. W ostatnich latach pojawiły się skandale dotyczące założycieli niektórych z nich, niekiedy znanych właśnie z owocności i dynamizmu. Należy zwrócić uwagę na samego założyciela i jego równowagę duchową, a także na funkcjonowanie wspólnoty wokół niego. W pewnym sensie to cała wspólnota stanowi podstawowy podmiot charyzmatu wspólnotowego, który obejmuje dary, umiejętności i talenty, których założyciel nie znajduje w sobie, lecz w swoich braciach i z tego punktu widzenia jest sługą ich rozwoju. Należy zawsze pamiętać o tajemnicy spotkania łaski Bożej z ludzką nędzą. Dary Boże i grzechy ludzi są w pewien sposób splecione; grzech może wypaczyć od wewnątrz sprawowanie początkowo autentycznych charyzmatów, lub odwrotnie, wielka nędza posiadacza charyzmatu może bardziej uwydatnić jego boskie pochodzenie.

Towarzyszenie kościelne nowym wspólnotom i ich własnym charyzmatom wymaga zarówno życzliwości, jak i autorytetu. Prawdziwe charyzmaty mogłyby przetrwać w stanie paradoksalnym, przynosząc niezaprzeczalne owoce, a jednocześnie będąc, że tak powiem, niezrównoważone. Czy możemy powiedzieć, że skoro drzewo jest złe, to i owoce są z konieczności złe? Czy cokolwiek może być zbawione? Nie zawsze nieprawe zachowanie założyciela będzie wystarczające do stwierdzenia, że wspólnota nie może być uznana za dobre drzewo jako całość. Należałoby wydobyć na światło dzienne duchowe i apostolskie intuicje, które wyjaśniają owoce, i oddzielić je od wpływów, które na nie wpłynęły; należy unikać pokusy swoistej "damnatio memoriae", która wyeliminowałaby wszelkie odniesienia do założyciela; powinniśmy dostrzec w jego życiu, pismach i działaniach to, co wymaga korekty i oczyszczenia, a co przyczyniło się do dobrych owoców, które z nich wynikły, zidentyfikować dysfunkcje i nadużycia, zlokalizować ich przyczyny i, jeśli trzeba, wyciągnąć konsekwencje w modyfikacjach, które należy wprowadzić do norm.

Problemy są liczne i złożone. Znamienne jest jednak, że w ostatnich latach, kilkakrotnie, wybór władzy kościelnej polegał na próbie ratowania danych wspólnot. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy uwierzymy, że mimo skandali i działania Złego, fakt pewnych dobrych owoców można wytłumaczyć jedynie działaniem autentycznego charyzmatu, który musi wyjść na światło dzienne. Na dłuższą metę możemy mieć nadzieję, że niegodność niektórych tylko wyraźniej uwydatni działanie Ducha Świętego.

AutorDenis Biju-Duval

Profesor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego.

Kultura

Nidhal GuessoumTeologia islamska nie domaga się konfesyjności państwa".

Niełatwo jest znaleźć muzułmańskich naukowców zdolnych do głębokiego dialogu na temat filozofii, nauki i teologii. Nidhal Guessoum jest jedną z takich osób. Omnes rozmawia z nim przy okazji jego wizyty w Madrycie.

Javier García Herrería-30 września 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Nidhal Guessoum (ur. 1960) jest algierskim astrofizykiem, który uzyskał doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Wykładał na uniwersytetach w Algierii i Kuwejcie, a obecnie jest profesorem zwyczajnym na American University of Sharjah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Oprócz badań naukowych pisze i wykłada na tematy związane z nauką, edukacją, światem arabskim i islamem. W 2010 r. był autorem dobrze przyjętej książki "Kwantowe pytanie islamu: pogodzenie tradycji muzułmańskiej i współczesnej nauki", która została przetłumaczona na arabski, francuski, indonezyjski i urdu. Przekonuje, że współczesna nauka musi być zintegrowana z islamskim światopoglądem, w tym z teorią ewolucji biologicznej, która według niego nie jest sprzeczna z islamską teologią.

W dniu 19 września wziął udział w. konferencja na Uniwersytecie San Pablo CEUKonferencja we współpracy z Acton Institute na temat historii, wyzwań i perspektyw relacji między wyznaniami Abrahamowymi. Jego wykład na konferencji dotyczył współpracy naukowej trzech religii w Al-Andalus w okresie średniowiecza.

Jak scharakteryzowałby Pan tę "naukową współpracę" między wyznaniami Abrahamowymi w Al-Andalus? Czy istniało prawdziwe zrozumienie i uznanie, czy też opierała się ona na zwykłym zainteresowaniu naukowym?

Współpraca nie była tego samego rodzaju, który rozumiemy lub praktykujemy dzisiaj. Uczeni nie zbierali się na uniwersytetach, w ośrodkach badawczych i bibliotekach, by przez wiele dni i miesięcy wspólnie pracować nad konkretnymi problemami. Raczej otrzymywali wzajemnie swoje prace, czytali je i komentowali. Zajmowali się także tłumaczeniem starych i nowych dzieł na różne języki (zwykle z greki na arabski, potem na hebrajski lub język wernakularny, np. hiszpański, a następnie na łacinę). W rzeczywistości tłumaczenie było jedną z najważniejszych i najbardziej twórczych funkcji naukowych pełnionych przez uczonych.

Po drugie, wspólny dla tych trzech religii/kultur światopogląd (boski stwórca, wielki łańcuch bytów itp.) oraz wspólny język nauki (arabski) przyczyniły się do wzmocnienia wzajemnego zainteresowania dziełami, które poruszały kwestie będące przedmiotem wspólnego zainteresowania: (przeszłą) wieczność świata, przyczynowość, boskie działanie, choroby, astrologia, kalendarze itp.

W Hiszpanii dobrze znana jest owocna synergia trzech wielkich religii w mieście Toledo. Czy były inne miasta, w których doszło do tak ważnej wymiany kulturowej między tymi religiami?

Toledo było miastem, w którym rzeczywiście trzy wspólnoty żyły w harmonii i korzystnie na siebie oddziaływały. Cordoba była kolejnym słynnym miastem bogatych interakcji międzykulturowych. Nie był to jednak jedyny model czy tryb wymiany kulturalnej między uczonymi. Częściej, jak już wspomniałem, otrzymywali oni od siebie nawzajem książki i komentarze, a uczeni przemieszczali się między miastami (często szukając patronatu amirów, królów i książąt), przenosząc i rozpowszechniając w ten sposób swoją wiedzę i tworząc sieci komunikacji naukowej.

W jakich dziedzinach relacje między trzema wielkimi religiami były szczególnie ważne?

Medycyna. filozofia i astronomia były prawdopodobnie trzema dziedzinami, w których wystąpiły maksymalne korzyści krzyżowe. Medycyna, z oczywistych powodów: rzeczywiście, często można było znaleźć ważnego żydowskiego lub chrześcijańskiego lekarza na dworze muzułmańskiego władcy. Astronomia, zarówno dla praktycznych interesów kalendarza, jak i dla przepowiedni astrologicznych (niezależnie od tego, czy praktycy wiedzieli, że są błędne i jedynie sprzedawali je władcom, którzy chcieli je mieć, czy też wierzyli w ich prawdziwość).

Mogę wspomnieć przypadek Al-Idrissiego, kordowskiego geografa, który wiele podróżował, a następnie osiadł na Sycylii, na dworze króla Rogera II, który zlecił mu napisanie najlepszej aktualnej książki o geografii, która stała się znana jako "Księga Rogera".

A w filozofii dlatego, że poruszano ważne kwestie, takie jak te, które wymieniłem powyżej, a które wzbudziły wielkie zainteresowanie wielkich średniowiecznych myślicieli trzech religii.

Jak należy interpretować islam i teorię ewolucji, aby były zgodne?

Aby być kompatybilnym, islam (i inne religie monoteistyczne) musi najpierw podtrzymać zasadę, że pisma święte są księgami wskazówek duchowych i moralnych oraz organizacji społecznej, a nie traktatami naukowymi. Islam (i inne religie) musi również odejść od dosłownego odczytywania Pisma Świętego, tak że kiedy znajdują się wersety, które mówią (teologicznie) o stworzeniu Adama lub ziemi, lub o innych tematach z historii naturalnej, należy skupić się na przekazanym przesłaniu lub lekcji, a nie na "procesie"; w istocie, Pismo Święte nie ma wyjaśniać zjawisk, ale wskazywać na ich znaczenie.

Wreszcie samo pojęcie "stworzenia" należy rozumieć jako niekoniecznie natychmiastowe, gdyż w rzeczywistości stworzenie-formacja ziemi trwała nie miliony, ale miliardy lat, a muzułmanie nigdy się temu nie sprzeciwiają, więc nie powinno być problemu z tym, że "stworzenie" człowieka trwało miliony lat i było stopniowym wieloetapowym procesem.

Czy istnieje jakiś aspekt relacji między głównymi religiami, który nie jest szczególnie dobrze znany?

Myślę, że należy podkreślić fakt, że wielkie religie mają wiele wspólnych cech i światopogląd bezpośrednio odnoszący się do kwestii związanych z wiedzą o świecie: historia ludzkości, kalendarze, praktyki takie jak post, troska o środowisko itp.

Są pewne (ważne) różnice teologiczne, np. przyjęcie boskości Jezusa, koncepcja i natura zbawienia, boskie pochodzenie pism świętych vs. kompozycja przez ludzi itp. I to wyjaśnia, dlaczego niektórzy z nas są muzułmanami, a inni chrześcijanami, żydami, buddystami czy innymi. Ale nawet w sferze teologicznej zgadzamy się w kilku ważnych kwestiach, np. w sprawie Dnia Sądu Ostatecznego, życia duchowego, nieba i piekła, proroków z przeszłości, objawień itd.

A dzięki jasnemu zrozumieniu naszych teologicznych podobieństw i różnic możemy i powinniśmy współpracować w wielu kwestiach dla dobra ludzkości.

Dlaczego świat islamski przestał być liderem w dziedzinie nauki, medycyny i filozofii? Czy odrzucenie filozofii i nauki wynika głównie z konsekwencji teorii "podwójnej prawdy" Awerroesa?

Idea "podwójnej prawdy" jest często źle rozumiana w filozofii Awerroesa. W swoim wspaniałym "Definitive Discourse on the Harmony between Religion and Philosophy" stwierdził bardzo wyraźnie: "Prawda (Objawienie) nie może być sprzeczna z 'mądrością' (filozofią), wręcz przeciwnie, muszą się one ze sobą zgadzać i wzajemnie wspierać (popierać)". Religię i filozofię określał też jako "intymne siostry". Innymi słowy, między prawdą religijną a filozoficzną nie ma kontrastu, lecz harmonia. Nie było więc powodu, by odrzucać filozofię i naukę. W rzeczywistości Awerroes utrzymywał, że dla tych, którzy są zdolni, dążenie do wysokiej wiedzy (filozoficznej) jest obowiązkiem. 

Upadek nauki i filozofii w cywilizacji islamskiej był spowodowany kilkoma czynnikami, niektórymi wewnętrznymi, a niektórymi zewnętrznymi. Do czynników wewnętrznych należały: niestabilność polityczna, obiekcje religijne (uczeni muzułmańscy nie zawsze w pełni akceptowali całą wiedzę filozoficzną i naukową), brak rozwoju instytucji i poleganie w zamian na patronacie, rzadko udawało się osiągnąć wystarczającą masę krytyczną uczonych w danym miejscu itp. Czynniki zewnętrzne to m.in. boom gospodarczy w Europie (odkrycie Ameryki i późniejszy dobrobyt), powstanie uniwersytetów, wynalezienie prasy drukarskiej itp.

Czy uważa Pan, że nauka i filozofia są możliwe do pogodzenia z teologią muzułmańską i jak świat muzułmański postrzega relacje między wiarą a rozumem?

Tak, wierzę, że wiara i rozum, a także islamska nauka, filozofia i teologia są możliwe do pogodzenia; w rzeczywistości podtytuł mojej książki z 2010 roku ("The Quantum Question of Islam") brzmiał "reconciling Muslim tradition and modern science". Wspomniałem już, że Awerroes wyjaśnił i wykazał za pomocą solidnych argumentów zarówno z islamu, jak i filozofii, że obie te dziedziny są "boskimi braćmi".

A na najtrudniejszy temat, czyli ewolucję biologiczną i ludzką, wspomniałem krótko, jak można pogodzić te dwie sprawy. Po pełniejsze i bardziej szczegółowe potraktowanie tematu zapraszam czytelnika do sięgnięcia po moją książkę, inne moje pisma i wykłady.

Wiele osób obawia się wzrostu demograficznego muzułmanów w krajach zachodnich, zwłaszcza że teologia islamska argumentuje konieczność konfesjonalizmu państwowego, na wzór teologii politycznej. Czy zgadzasz się z taką interpretacją islamu? Czy można być prawdziwym muzułmaninem i akceptować demokrację i tolerancję w społeczeństwach zachodnich?

Muzułmanie od dziesięcioleci, jeśli nie od wieków, żyją jako mniejszości w "państwach niemuzułmańskich", czyli w państwach, w których prawo nie jest oparte na zasadach islamu. Oczywiście, łatwiej jest muzułmanom żyć w państwach, w których prawo jest w pełni zgodne z ich przekonaniami i praktykami religijnymi, ale nie jest to obowiązek. Teologia islamska nie domaga się "konfesyjności państwa". 

Tak długo, jak świeckie demokracje szanują osobiste wybory życiowe ludzi - dlaczego kobieta miałaby być zmuszana do zdejmowania chusty w pracy lub w przestrzeni publicznej - nie widzę powodu, dla którego muzułmanie nie mogliby żyć pokojowo i harmonijnie z innymi społecznościami (religijnymi lub świeckimi) w różnych miastach i krajach, w sposób wzajemnie tolerancyjny i pełen szacunku. 

Fałszywa dialektyka

30 września 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Żyjemy w kontekście kulturowym pełnym sprzeczności. Ponowoczesność spowodowała fragmentację jedności znaczeń, które człowiek próbował nadać światu.

Dziś "pokojowo" współistnieją ruchy dialektyczne, takie jak ekologizm, scjentyzm i różne propozycje inżynierii społecznej, oparte na doktrynach takich jak gender czy prawa kapitalistycznego indywidualizmu.

Ekologizm lub ekologizm dąży do propagowania poszanowania cyklów przyrody, eliminowania zanieczyszczeń wynikających ze swobodnego działania człowieka oraz zachowania różnorodności biologicznej. Pozytywistyczny scjentyzm natomiast potwierdza, że prawdą jest tylko to, co jest empirycznie weryfikowalne.

Rozwój doktryny gender opiera się jednak na twierdzeniach o różnicach płciowych, które obalają najbardziej elementarne dowody z nauk empirycznych, takich jak genetyka, biologia, anatomia i inne.

Wiele z obecnych ruchów kapitalistycznej inżynierii społecznej uzasadnia praktyki śmierci, takie jak aborcja i eutanazja, w prawach jednostki. I tworzą nowe źródła biznesu poprzez komercjalizację życia ludzkiego, takie jak kliniki sztucznego zapłodnienia; lub poprzez instrumentalizację kobiet w praktyce - legalnej lub nielegalnej - macierzyństwa zastępczego. Czy nie zmienia to - i to radykalnie - cykli natury, która zawsze działa w celu zachowania życia i ciągłości gatunku?

Jak stwierdza Franciszek w Laudato siwszystko jest połączone". Kryzys ekologiczny nie jest problemem technicznym, ale przejawem głębokiego kryzysu etycznego, kulturowego i duchowego ponowoczesności. Nie możemy udawać, że uzdrawiamy nasze relacje ze środowiskiem bez uzdrowienia wszystkich podstawowych relacji międzyludzkich.

Musimy umieć rozpoznać wielkie sprzeczności naszych czasów: obrona przyrody wymaga pełnego poszanowania cyklów życia i śmierci. 

Chrześcijanie, wierni otrzymanemu skarbowi prawdy, są szczególnie powołani do realizacji czekającego ich zadania: wypracowania nowej syntezy, która przezwycięży fałszywą dialektykę współczesnej kultury.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.