Kultura

Podróż do Ziemi Świętej (II): Judaizm w czasach Jezusa

Kontynuacja tekstu Gerardo Ferrary, pisarza, historyka i znawcy historii Bliskiego Wschodu. Przy tej okazji skupia się na wyjaśnieniu żydowskich grup społecznych, wierzeń i świąt w czasach Jezusa.

Gerardo Ferrara-17 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 6 minuty

Ziemia Święta Jezusa (I)

W czasach Jezusa judaizm nie tworzył jednolitego bloku, ale był podzielony na sześć szkół:

  • Na stronie Saduceusze (hebr. "saddoqim", od ich przodka, "Saddoq"), którzy stanowili klasę kapłańską i elitę tamtych czasów. Byli to zamożni funkcjonariusze religijni, pełniący służbę w świątyni, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie zmarłych ani w istnienie aniołów, demonów i duchów oraz utrzymywali, że jedynym prawem, którego należy przestrzegać, jest prawo pisane zawarte w Torze, czyli pierwszych pięciu księgach Biblii (Pięcioksiąg).
  • Na stronie Faryzeusze (po hebrajsku "peruszim", czyli "oddzieleni"), pobożni obserwatorzy Prawa, zwykli zwracać uwagę nawet na najdrobniejsze szczegóły Prawa, którym było dla nich nie tylko Prawo pisane (Tora), ale przede wszystkim Prawo ustne, "halacha", które rozciągało się na najróżniejsze czynności życia obywatelskiego i religijnego, od skomplikowanych przepisów dotyczących składania ofiar kultowych po mycie naczyń przed posiłkiem. Faryzeusze byli bardzo podobni do dzisiejszych ultraortodoksyjnych Żydów, których są praktycznie prekursorami. Określali się jako "osobni", gdyż uważali się za przeciwników wszystkiego, co nie jest czysto żydowskie, czyli siebie samych. Dość powiedzieć, że nazywano ich "am ha-areṣ", ludźmi ziemi, w znaczeniu uwłaczającym.
  • Na stronie herodianieznani bardziej z lojalności wobec króla Heroda. Musieli też być bardzo blisko saduceuszy, gdyż ci ostatni byli elitą najbardziej podatną na władzę zarówno Heroda, jak i Rzymian, pochyloną nad utrzymaniem przywilejów wynikających ze "status quo".
  • Doktorzy prawa, czyli. uczeni w Piśmie (hebr. "ṣofarím"). Stopniowo kodyfikowali to, co mogli ustanowić. Na przykład w czasach Jezusa najbardziej dyskutowaną kwestią, w dwóch głównych szkołach rabinicznych wielkich nauczycieli Hillela i Szammaja, było to, czy dopuszczalne jest spożywanie kurzego jajka w szabat).
  • Na stronie gorliwcy (którego nazwa po włosku pochodzi od greckiego "zelotés", ale po hebrajsku to "qana'ím"). Terminy "zealoci" i "qana' īm" oznaczają w obu językach "wyznawców" i odnoszą się do gorliwości, z jaką grupa ta wyznawała doktrynę żydowską, także w sensie politycznym. Wśród uczniów Jezusa jest jeden zwany Szymonem Kananejczykiem, gdzie "Kananejczyk" nie odnosi się do pochodzenia geograficznego, ale do przynależności do grupy "qana'īm", czyli Zealotów. Byli to w zasadzie bezkompromisowi faryzeusze także z politycznego, a nie tylko religijnego punktu widzenia. Rzymianie nazywali ich "Sicarii", z powodu sztyletów ("sicæ"), które ukrywali pod swoimi płaszczami i którymi zabijali każdego, kogo znaleźli łamiącego nakazy prawa żydowskiego.
  • Na stronie Essenesnigdy nie wspomniane w żydowskich lub chrześcijańskich Pismach, ale mówione przez Flawiusza Józefusa, Filona, Pliniusza i innych, stanowiło prawdziwe religijne bractwo, rozprzestrzenione w całej ziemi Izraela, ale skoncentrowane w szczególności wokół Morza Martwego, w pobliżu oazy En Gedi (Qumran). Byli oni bardzo podobni do zakonu i odrzucali kult świątynny i inne sekty żydowskie jako nieczyste. Byli dosłownie fanatyczni w kwestii czystości rytualnej i ścisłej separacji od reszty świata, którą uważali za nieczystą, mieli też sztywną awersję do kobiet. Własność prywatna nie istniała wśród nich i praktykowali, z pewnymi wyjątkami, celibat. Postawiono hipotezę, że zarówno Jezus, jak i Jan Chrzciciel byli esseńczykami, ale kłóci się to z uniwersalnością ich przesłania (otwartego m.in. na kobiety).

Były to więc główne grupy, na które dzielił się judaizm w czasach Jezusa. Po wielkiej katastrofie w 70 i 132 roku n.e. doktrynalnie przetrwali jedynie faryzeusze, od których wywodzi się współczesny judaizm.

Wierzenia, zwyczaje i tradycje judaizmu

Judaizm w czasach Jezusa był w fazie tzw. miszny (10-220 n.e.), od hebrajskiego korzenia "szana", tego samego co słowa "miszna" i "szana", oznaczającego rok. Miszna", w rzeczywistości, wraz z Talmudem i Tanakhiem (terminem oznaczającym korpus Biblii hebrajskiej) jest świętym tekstem prawa żydowskiego. Talmud i Miszna nie są jednak Biblią, lecz tekstami egzegetycznymi, które zbierają nauki tysięcy rabinów i uczonych aż do IV wieku n.e.

Otóż ogromny materiał takich tekstów egzegetycznych opracowywany był na samym początku ery chrześcijańskiej, a więc pod okupacją rzymską, przez tannaim ("tanna" jest aramejskim odpowiednikiem "szana" i wskazuje na akt powtarzania), prawdziwych "powtarzających" i rozpowszechniających doktrynę nabytą od nauczycieli i samych mistrzów Prawa Ustnego. Przykładem tej fazy są uczeni w Piśmie, którzy stopniowo kodyfikowali wszystko, co mogli ustanowić, od zakazanych pokarmów po zasady czystości.

Dzięki temu procesowi kodyfikacji, prawo żydowskie nie ograniczało się już do dziesięciu zasad zawartych w Dekalogu, ale zdominowało każde działanie pobożnego obserwatora, z 613 głównymi przykazaniami, podzielonymi na 365 zakazów (jak dni w roku) i 248 obowiązków (tyle samo co kości ludzkiego ciała).

Kiedy żył Jezus, istniały dwie wielkie szkoły myśli żydowskiej, szkoła Hillela i szkoła Szammaja, reprezentujące dwa różne spojrzenia na prawo żydowskie, z których pierwsza była bardziej rygorystyczna, a druga proponowała duchową reformę judaizmu opartą na koncepcji "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", wyrażonej w midraszu. Jezus, który z czysto żydowskiego punktu widzenia mógłby być uznany za jednego z tannaim, stał jako synteza pomiędzy dwoma szkołami Hillela i Szammaja, głosząc, że ani jedna jota Prawa nie zostanie zniesiona, ale że wypełnieniem samego Prawa jest miłość Boga i bliźniego.

Dwa były podstawowymi filarami życia każdego Żyda, poza wyznawaniem jedności Boga, i na tych filarach, zwłaszcza po prześladowaniach Antiochus IV Epifanes (167 r. p.n.e.), ukształtowała się sama tożsamość narodu izraelskiego:

ObrzezanieObrzezanie, którego dokonywano osiem dni po narodzinach każdego męskiego dziecka i które zazwyczaj odbywało się w domu, nadawało dziecku imię. Pobożne tradycje mówiły, że nawet aniołowie w niebie byli obrzezani i że żadna nieobrzezana osoba nie wejdzie do raju (nieobrzezanie było dla Żydów obrzydliwością jako symbol pogaństwa).

przestrzeganie szabatuktóry zaczynał się o zachodzie słońca w piątek (parasceve) i kończył o zachodzie słońca następnego. Przestrzeganie to było tak ścisłe, że dwa traktaty Talmudu zostały poświęcone jego kazuistyce, z całym szeregiem zakazów (np. rozpalania ognia w szabat) i dziesiątkami drobiazgów, które pozwalały się od niego wymigać (np. zabronione było rozwiązywanie węzła sznura, ale w przypadku kantara dla wołu, konia czy wielbłąda, jeśli można go było rozwiązać jedną ręką, nie było naruszenia szabatu; Albo ten, kto ma ból zęba, może płukać zęby octem, pod warunkiem, że potem go połknie i nie wypluje, bo w pierwszym przypadku byłoby to przyjmowanie pokarmu, co jest zgodne z prawem, a w drugim przyjmowanie lekarstwa, co jest niezgodne z prawem).

Szabat był i jest dla judaizmu dniem odpoczynku i świętowania, kiedy to człowiek poświęca się na spożywanie wraz z rodziną pokarmów przygotowanych w przeddzień szabatu, ubieranie się w odpowiedni strój i ozdoby oraz spędzanie czasu na modlitwie, czy to w świątyni, czy w synagodze.

Do dwóch wyżej wymienionych filarów należy dodać czystość rytualną, której w Talmudzie poświęconych jest nie mniej niż dwanaście traktatów ("Tohoroth") o tym, co wolno jeść, dotykać, pić itp. Wielką wagę przywiązywano, w celu zachowania lub odzyskania czystości, do mycia rąk, naczyń i różnych przedmiotów, do tego stopnia, że w niektórych orzeczeniach ci, którzy nie myją rąk, porównywani są do tych, którzy chodzą w towarzystwie prostytutek. Rozumiemy w tym momencie skandal wywołany przez uczniów Jezusa przyjmujących pokarm nieczystymi rękami (Mk 7, 1-8. 14-15. 21-23).

Uroczystości

Oprócz szabatu, święta tygodniowego, judaizm obchodził inne święta okresowe, z których główne to Pascha ("Pesah", święto upamiętniające wyzwolenie narodu izraelskiego z niewoli egipskiej) 14 dnia miesiąca nisan, a następnie Święto Przaśników; Pięćdziesiątnica ("Szawu'ot", co po hebrajsku oznacza "tygodnie" i wskazuje na pięćdziesiąt dni po Passze) i Tabernakulum ("Sukkòt", między wrześniem a październikiem, które upamiętnia pobyt Żydów w Egipcie, w rzeczywistości zwyczajem było i jest budowanie tabernakulum lub namiotów i spędzanie w nich czasu). Te trzy były nazywane "świętami pielgrzymkowymi", ponieważ każdy mężczyzna i dojrzewający Izraelita był zobowiązany udać się do Świątyni w Jerozolimie.

Innymi świętami były Jom Kippur (Dzień Pojednania, dzień postu dla całego ludu i jedyny, w którym arcykapłan mógł wejść do Świętej Świątyni), Chanuka i Purim.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Watykan

"Modlitwa jest lekarstwem wiary" - mówi papież Franciszek

Podczas modlitwy Anioł Pański papież zachęcił wiernych do odmawiania modlitw ejakulacyjnych, aby rozpalić obecność Boga pośród codziennych zajęć.

Javier García Herrería-16 października 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Komentarz do Ewangelii na dzisiejszą niedzielę, 16 października, dał Papieżowi okazję do zaproponowania kilku myśli na temat modlitw wokalnych. Nawiązując do pytania postawionego przez Jezusa: "Czy gdy Syn Człowieczy przyjdzie, znajdzie na ziemi wiarę?" (Łk 18,8), papież Franciszek zaprosił wiernych do osobistej refleksji nad tym pytaniem: "Czy znajdzie [Jezus Chrystus] kogoś, kto poświęci Mu czas i czułość, kogoś, kto postawi Go na pierwszym miejscu?". A przede wszystkim zadajmy sobie pytanie: co ja bym w sobie znalazł, gdyby Pan przyszedł dzisiaj, co by znalazł we mnie, w moim życiu, w moim sercu? Jakie priorytety w moim życiu by zobaczył?".

Papież zaznaczył. że w naszym świecie żyjemy w wielkim tempie, pochłonięci wieloma pilnymi, ale nieważnymi sprawami, tak że mimowolnie uniemożliwiamy Bogu bycie blisko nas, a nasza wiara stopniowo stygnie. "Dziś Jezus proponuje nam lekarstwo na rozgrzanie letniej wiary, a jakie to lekarstwo? Na stronie modlitwa. Modlitwa jest lekarstwem wiary, lekarstwem odbudowującym duszę. Ale musi to być modlitwa nieustanna. Jeśli musimy zastosować kurację, aby wyzdrowieć, ważne jest, aby dobrze ją przeprowadzić, przyjmować leki w odpowiedni sposób i o odpowiedniej porze, ze stałością i regularnością. 

Przykład dbania o roślinę

Ojciec Święty porównał znaczenie stałości w modlitwie do wytrwałości w pielęgnowaniu rośliny: potrzebuje ona regularnej wody i składników odżywczych. Podobnie jest z życiem modlitwy. "Nie można żyć tylko mocnymi chwilami czy intensywnymi spotkaniami od czasu do czasu, a potem 'popaść w letarg'. Nasza wiara wyschnie. Potrzebuje codziennej wody modlitwy, potrzebuje czasu poświęconego Bogu, aby On mógł wejść w nasz czas, w naszą historię; ciągłych chwil, w których otwieramy nasze serca, aby On mógł wlewać w nas każdego dnia miłość, pokój, chwałę, siłę, nadzieję; innymi słowy, karmić naszą wiarę".

Dlatego Jezus Chrystus nalega swoim uczniom na potrzebę modlitwy bez utraty serca. Papież zwrócił uwagę, że nie należy dać się ponieść wymówkom typu: "Nie mieszkam w klasztorze, nie mam czasu na modlitwę!". Jeśli prowadzisz zabiegane życie, papież Franciszek zaleca, byś zwrócił się ku modlitwom wokalnym w formie modlitw wytryskowych. Są to "bardzo krótkie modlitwy, łatwe do zapamiętania, które możemy często powtarzać w ciągu dnia, podczas różnych czynności, aby być "w zgodzie" z Panem. Podajmy przykład. Jak tylko wstaniemy, możemy powiedzieć: "Panie, dziękuję Ci i ofiaruję Ci ten dzień"; to jest mała modlitwa; potem, przed jakąś czynnością, możemy powtarzać: "Przyjdź, Duchu Święty"; a między jedną a drugą czynnością możemy modlić się tak: "Jezu, ufam Tobie, Jezu, kocham Cię". Małe modlitwy, ale utrzymują nas w kontakcie z Panem. 

Przykład wysyłania wiadomości 

Aby zobrazować skuteczność powtarzania modlitw ejakulacyjnych i ich znaczenie, papież Franciszek porównał je do częstych wiadomości, które wysyła się do osób, które się kocha. "Czyńmy to także z Panem, aby nasze serca pozostały z Nim złączone. I nie zapominajmy o czytaniu ich odpowiedzi. Pan zawsze odpowiada, gdzie je znajdziemy? W Ewangelii, którą musimy mieć zawsze pod ręką i otwierać każdego dnia po kilka razy, by przyjąć skierowane do nas Słowo życia".

Zmiany w przyszłym Synodzie

Po modlitwie Anioł Pański Papież wskazał, że XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, na temat "O Kościół synodalny: komunia, uczestnictwo, misja", odbędzie się w dwóch etapach. Pierwszy odbędzie się w dniach od 4 do 29 października 2023 roku, a drugi w październiku 2024 roku. 

Finanse w Bractwie

Entuzjazm i dobra wola nie wystarczą, aby zarządzać i posuwać naprzód bractwo; trzeba je wspierać cichą, mroczną, wielkoduszną pracą, wykonywaną z najwyższą dyscypliną i profesjonalizmem.

16 października 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Może się wydawać dziwne, że w publikacji, której celem jest "katolickie spojrzenie na sprawy bieżące", przedstawiono wkład dotyczący rachunkowości i finansów, nawet jeśli dotyczą one świata bractw.

Bractwo jest stowarzyszeniem dość złożonym i musi generować i stosować środki finansowe dla realizacji swoich celów w czasie, dla swojej trwałości, jak każda inna organizacja.

Bractwo nie istnieje, dopóki nie zostanie uznane i zarejestrowane jako takie przez władzę diecezjalną. To właśnie władza kanoniczna obdarza go osobowością prawną. Od tego momentu wszystko, co związane z jego funkcjonowaniem, podlega ustawodawstwu kanonicznemu.

Nie nabywa również cywilnej osobowości prawnej, dopóki nie zostanie wpisana do rejestru podmiotów wyznaniowych Ministerstwa Sprawiedliwości, podlegając przepisom cywilnym, które jej dotyczą.

Jakie to ma konsekwencje dla spraw finansowych? Jeśli chodzi o jego osobowość kanoniczną, to Kodeks Prawa Kanonicznego (kanon 1257) jasno określa, że "wszystkie dobra doczesne należące do Kościoła powszechnego, do Stolicy Apostolskiej lub do innych publicznych osób prawnych w Kościele są dobrami kościelnymi".

Zgodnie z tym, bractwo "zarządza swoimi dobrami pod zwierzchnim kierownictwem władzy kościelnej (kanon 319.§1)".

Jeśli chodzi o ich osobowość cywilną, bractwa objęte są ustawą o przejrzystości (ustawa 19/2013), która zobowiązuje podmioty otrzymujące środki publiczne, w tym Kościół i stowarzyszenia wchodzące w jego skład, "do prowadzenia przejrzystych i porównywalnych sprawozdań finansowych oraz do umożliwienia każdemu obywatelowi dostępu do informacji publikowanych przez te podmioty".

Jest jedna kwestia, co do której obie administracje, kanoniczna i cywilna, są zbieżne: obowiązek prowadzenia przejrzystych i porównywalnych ksiąg rachunkowych oraz upubliczniania ich i udostępniania każdemu obywatelowi, bratu lub nie. Te rachunki, które muszą obejmować lata kalendarzowe, muszą być zatwierdzone przez Cabildo Generalne dwa miesiące po zakończeniu roku finansowego, czyli 28 lutego, a następnie złożone w Protektoracie Kanonicznym, który jest jakby Rejestrem Merkantylnym bractw.

Coś jeszcze: kwestie podatkowe. Hiszpański system prawny uznaje korzyści podatkowe dla wyznań i bractw religijnych, które do celów podatkowych są traktowane na równi z organizacjami nienastawionymi na zysk, których cele są uznawane za leżące w interesie ogólnym. Uznanie to wiąże się z korzystniejszym systemem gospodarczym i podatkowym, ale aby zostać formalnie uznanym za takie, należy przeprowadzić szereg procedur administracyjnych.

Na tym nie kończą się problemy administracyjne bractw. Właśnie dlatego, że są one podmiotami nienastawionymi na zysk, darowizny dokonywane przez osoby fizyczne lub prawne - zazwyczaj członków - stanowią podstawę do odliczenia podatku. Te darowizny obejmują opłaty, które są normalnie płacone lub inne nadzwyczajne darowizny na cele charytatywne lub inne cele.

Oznacza to również dodatkowe obciążenie administracyjne dla bractwa, które co roku w styczniu będzie musiało informować urząd skarbowy o darczyńcach i łącznej kwocie darowizny (mod. 182) oraz wydawać im odpowiednie zaświadczenie.

W pewnych okolicznościach byłyby one również zobowiązane do złożenia deklaracji podatku dochodowego od osób prawnych (ustawa 49/2002).

Rozumiem, że te wszystkie rozważania mogą być uciążliwe, a nawet denerwujące dla osób kierujących bractwami. O wiele przyjemniej jest poświęcić się istotnym aspektom: przygotowaniu dorocznych nabożeństw lub procesji, zorganizowaniu konferencji lub wykładu szkoleniowego dla braci i sióstr, opiece nad Funduszem Charytatywnym, między innymi, ale wszystkie te działania są z konieczności wspierane przez żmudne, ale niezbędne zadania administracyjne. Entuzjazm i dobra wola nie wystarczą, aby zarządzać i posuwać naprzód bractwo; trzeba je wspierać cichą, niejasną, wielkoduszną pracą, wykonywaną z najwyższą dyscypliną i profesjonalizmem.

Ostatnia uwaga: choć wiele osób o tym nie wie, bractwa prowadzą podwójną księgowość: tę prowadzoną przez kierowników finansowych w ich księgach i tę prowadzoną jednocześnie w Niebie. Musisz i Zob. są spisane przez Chrystusa i poprawione przez Jego Matkę.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Powołania

Miguel BrugarolasW Ewangelii nie znajdujemy zaproszenia do zamknięcia się w sobie".

Wielorakie fronty, na których toczy się dziś życie i posługa kapłańska, łączą się z obrazem, który w wielu przypadkach jest zużyty lub ignorowany.

Maria José Atienza-16 października 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Życie księdza katolickiego nie było łatwe w żadnym okresie historii, nie jest też łatwe dzisiaj. Kapłani zakładają, że ich posługa nie będzie łatwa, ze względu na różne okoliczności, i w tej pracy zadanie stałej formacji, aktualizacji w dziedzinach duszpasterstwa i troski o życie modlitwy są kluczem do odpowiedzi na wymagania, jakie Kościół i społeczeństwo stawiają dzisiejszym kapłanom.

W tym sensie, jak podkreśla Miguel Brugarolas, doktor teologii systematycznej Uniwersytetu Nawarry i dyrektor konferencji Pastoral Update, która odbyła się w tym ośrodku akademickim pod koniec września, "czerwoną linią" światowości "jest zawsze grzech, który jako jedyny oddziela nas od Boga".

Jeśli istnieje postać, która w społeczeństwach zachodnich jest kwestionowana, to jest to postać katolickiego księdza. Jak może on sobie poradzić, duchowo i psychicznie, z mniej lub bardziej wrogim środowiskiem?

- Zachodnie społeczeństwo pod sztandarem różnorodność, akcje oraz włączenie i pod pozorem tolerancji jest nieprzejednany wobec wszelkich roszczeń do prawdy czy transcendentnych podstaw życia. Nie tylko postać księdza, ale każda tożsamość i każdy sposób życia - jak rodzina, edukacja i inne instytucje - który proponuje uniwersalną prawdę i dobro o człowieku i świecie, obce ideologicznym regułom dnia i systemom władzy, jest odrzucany z ręki.

Tak to już jest i trzeba brać to pod uwagę, aby nie tworzyć fałszywych oczekiwań, dobrze się pozycjonować i angażować w rzeczy, które są naprawdę wartościowe. Ale myślę, że nie powinniśmy też zbytnio rozwodzić się nad przeciwnościami losu w środowisku. Trudności, z którymi zawsze możemy walczyć, bo zależą bezpośrednio od nas, to te wewnętrzne.

Tak opisali je przed laty św. Paweł VI i św. Jan Paweł II: "brak zapału, który przejawia się w zmęczeniu i rozczarowaniu, w akomodacji do otoczenia i bezinteresowności, a przede wszystkim w braku radości i nadziei" (Evangelii nuntiandi, 80; Redemptoris missio, 36). I na to kładzie nacisk również papież Franciszek: "zło naszego świata nie powinno być wymówką dla zmniejszenia naszego poświęcenia i naszej gorliwości" (Evangelii gaudium, 84).

Czy nie sądzisz, że istnieje niebezpieczeństwo wycofania się w asekurację, która prowadzi do apostolskiej krzywicy?

- Jeśli spojrzymy na Ewangelię, nie znajdziemy w niej zaproszenia do zamknięcia się w sobie; przeciwnie, Chrystus zaprasza nas do "wypłynięcia na głębię", duc in altum! Każde powołanie chrześcijańskie, a powołanie kapłana, bo nim jest, w szczególny sposób jest zasadniczo apostolskie i zasiewa w duszy pragnienie otwarcia się na innych. Przeciwną dynamiką, polegającą na wycofywaniu się w głąb siebie, jest dynamika grzechu, który nas izoluje; tak działa pycha, egoizm, nieczystość itp.

Szczególne Boże powołanie tych, którzy oddzielają się od świata, aby żyć w zamknięciu klasztoru, jest również zasadniczo apostolskie i nie wycofuje serca, ale rozszerza je, aby pasowało do całego świata. W tym sensie mamy cenny przykład, żeby nie powiedzieć jeden, św. Teresy z Lisieux, patronki misji.

Na to pytanie można by również odpowiedzieć wyrażeniem, którego Pedro Herrero używa w innym kontekście, a które tutaj nabiera inspirującej wartości: kto wierzy, ten tworzy.

Jednocześnie, w dążeniu do stania się częścią świata, gdzie wyznaczamy czerwone linie?

- Kiedy chrześcijanin mówi o "świecie", odróżnia świat jako przeciwieństwo Boga, światowość, grzech; od świata jako rzeczywistości, do której został posłany Chrystus i w której zostali umieszczeni apostołowie i wszyscy uczniowie, aby ją uświęcać i być w niej uświęconym.

Dlatego my, chrześcijanie, kochamy świat jako właściwe miejsce naszego uświęcenia i mamy o nim bardzo pozytywne zdanie. Bóg złożył ją w nasze ręce, abyśmy ją przepracowali, abyśmy ją przemieniali z działającym w nas Bożym Duchem, abyśmy byli zaczynem w całej masie. To jest ten świat, który na końcu zostanie przekształcony w nowe niebo i nową ziemię.

Życie w ten sposób nie prowadzi do światowości, ponieważ chodzi o postawienie Chrystusa na szczycie wszystkich ludzkich rzeczywistości.

Czerwoną linią jest zawsze grzech, który jako jedyny oddziela nas od Boga. Raczej umrzeć niż zgrzeszyć - to pierwszy cel autentycznego życia chrześcijańskiego. Tak żyli święci.

Społeczeństwa zachodnie są społeczeństwami starzejącymi się, nie tylko na poziomie fizycznym, ale także w impulsach i zapale, w tym sensie, kiedy mówi się o zachowaniu młodości ducha kapłańskiego. Czy stwierdzamy, że czasami to życie kapłańskie "stwardniało" lub "zestarzało się"?

- Młodość w swoim najgłębszym sensie jest stanem, który ma mniej wspólnego z wiekiem niż z osobistą gotowością do zaryzykowania w projekty miłości i poświęcenia, które są warte, a raczej warte całego życia.

Tak naprawdę jednym z dramatów, których jesteśmy świadkami w dzisiejszych czasach, jest liczba osób, które w najlepszym momencie swojego życia zrezygnowały już ze wszystkiego. Ci, którzy nie mają zamiłowania do zdobywania lub nie umieją walczyć o coś ponad siebie, stracili młodość i marnują swoje najlepsze zdolności.

Kapłan natomiast osobiście poznał miłość Boga i w swojej posłudze doświadcza jej w sposób niezwykły. Kapłani mają najlepszy z możliwych powodów, by wstawać każdego ranka: by przyprowadzać nas do Boga i prowadzić nas do Niego! Oczywiście, wszyscy cierpimy z powodu zużycia czasu i kruchości naszej woli. Nikt nie żyje długo z przeszłych doświadczeń, więc problemem miłości jest czas. Ale u Boga rzeczy są odnawiane każdego dnia. Kluczem jest podbijanie tej miłości każdego dnia. Jaki nadmiar życia przejawia wierność w miłości.

Jak wierni mogą pomagać naszym kapłanom na co dzień?

- Lud chrześcijański zawsze chciał i modlił się za swoich kapłanów. Modlitwa jest tym, co nas wszystkich podtrzymuje, a czułość - która, jeśli jest autentyczna, zawsze będzie ludzka i nadprzyrodzona - jest tym, czego potrzebujemy, ponieważ sprawia, że nieco szorstka powierzchnia, jaką czasem przedstawia nam życie, staje się przyjemna, ale przede wszystkim dlatego, że pomaga nam widzieć rzeczy z właściwej perspektywy. Dobrze postrzegamy ludzi i okoliczności, które ich otaczają tylko wtedy, gdy patrzymy na nich z czułością.

Z drugiej strony, są ludzie, którzy wydają się być skłonni do podważania wiarygodności i zaufania do księży, czasami podając niesprawiedliwe lub stronnicze informacje o tym, kim naprawdę są księża.

Uważam, że w dzisiejszych czasach bardzo potrzebne jest nagłaśnianie dobre przykłady księży i oferują pozytywne wiadomości o ogromnej pracy, którą wykonują w ciszy swojego normalnego życia. Ukazanie piękna i świętości kapłaństwa jest pilniejsze niż kiedykolwiek, ponieważ kiedy ludzie są pozbawieni zaufania do swoich kapłanów, w rzeczywistości są pozbawieni czegoś bardzo potrzebnego: kapłani są tymi, których Bóg postawił u naszego boku ze specjalną misją opiekowania się nami, zachęcania nas i prowadzenia nas po drodze, którą wszyscy musimy przebyć, aby dostać się do nieba.

Potem jest niezliczona ilość konkretnych działań, które możemy podjąć na rzecz księży. Na przykład w naszym Wydział Teologiczny ponad dwustu seminarzystów i księży ze wszystkich pięciu kontynentów odbywa coroczne szkolenie, w dużej mierze dzięki wielu osobom, które hojnie wspierają ich studia poprzez fundacje takie jak Fundacja Centro Académico Romano (Carf).

Więcej
Nauczanie papieża

Przesłania papieskie w Kazachstanie

Od wtorku 13 do czwartku 15 września papież Franciszek odbył podróż apostolską do Kazachstanu. Głównym powodem było wzięcie udziału w VII Kongres przywódców religii światowych i tradycyjnych. 

Ramiro Pellitero-16 października 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Od dwóch dekad władze Kazachstanu organizują co trzy lata Kongres Przywódców Religijnych. Uderzające jest to, że 10 lat po uzyskaniu niepodległości Kazachstan postanowił - jak powiedział papież Franciszek w relacja z podróży, "postawienie religii w centrum zaangażowania w budowanie świata, w którym słuchamy i szanujemy się nawzajem w różnorodności".. I dał jasno do zrozumienia, że "To nie jest relatywizm, nie: to jest słuchanie i szacunek", odrzucając jednocześnie fundamentalizmy i ekstremizmy (Audiencja ogólna 21-IX-2022).

Zdaniem papieża kongres ten był krokiem naprzód na drodze zapoczątkowanej przez świętych Jana XXIII i Pawła VI, wraz z "wielkie dusze innych religii". jak Gandhi, i "tak wielu męczenników, mężczyzn i kobiet wszystkich epok, języków i narodów, którzy zapłacili życiem za wierność Bogu pokoju i braterstwa". (tamże). I to nie tylko w wyjątkowych momentach, ale w codziennym wysiłku, by przyczynić się do poprawy świata dla wszystkich. W rzeczywistości Kazachstan został określony przez Jana Pawła II jako "kraj męczenników i wyznawców, kraj zesłańców i bohaterów, kraj myślicieli i artystów". (Przemówienie podczas uroczystości powitalnej, 22-IX-2001).

Symfonia tradycji kulturowych i religijnych

Podczas spotkania z władzami, społeczeństwem obywatelskim i korpusem dyplomatycznym papież podkreślił powołanie Kazachstanu do bycia "kraj spotkania(Przemówienie w sali koncertowej Qazaq w Nursultan, 13-IX-2022). Żyje tam blisko 150 grup etnicznych i mówi się ponad 80 językami. Jest to powołanie, które zasługuje na wsparcie i podtrzymanie, wraz z umocnieniem jego młodej demokracji. Na tej drodze kraj ten podjął już bardzo pozytywne decyzje, takie jak odrzucenie broni jądrowej.

Biorąc za symbol cień -rodzaj lutni o dwóch strunach, papież wskazał słowami Jana Pawła II, że nuty dwóch dusz, azjatyckiej i europejskiej, rozbrzmiewają w kraju i mają trwały "misja połączenia dwóch kontynentów". (Przemówienie do młodzieży, 23-IX-2001); "most między Europą a Azjąa "łącznik między Wschodem a Zachodem". (Przemówienie podczas uroczystości pożegnania, 25 września 2001 r.). Franciszek pochwalił również koncert grup etnicznych i języków obecnych w Kazachstanie, z ich zróżnicowanymi tradycjami kulturowymi i religijnymi, którym udaje się skomponować wielką symfonię, "wyjątkowe warsztaty wieloetniczne, wielokulturowe i wieloreligijne".a "kraj spotkania". 

Zdrowy sekularyzm warunkiem wolnego obywatelstwa

W rzeczywistości konstytucja kraju, określając go jako. leżećzapewnia wolność wyznania. Jest to równoznaczne - mówi Franciszek - ze zdrową świeckością, która uznaje "cenna i niezastąpiona rola religii". i sprzeciwia się ekstremizmowi, który go niszczy. Stanowi on zatem "zasadniczym warunkiem równego traktowania każdego obywatela, a także wspierania poczucia przynależności do kraju przez wszystkie jego elementy etniczne, językowe, kulturowe i religijne".. Dlatego, "wolność religijna jest najlepszym kanałem dla współżycia obywatelskiego"..

Papież zwrócił też uwagę na znaczenie nazwy "Kazach", która przywołuje na myśl wolną i niezależną drogę. Ochrona wolności zakłada uznanie praw, którym towarzyszą obowiązki. Franciszek skorzystał z okazji, by pochwalić zniesienie kary śmierci - w imię prawa każdego człowieka do nadziei - wraz z wolnością myśli, sumienia i wypowiedzi, a także wzmocnienie mechanizmów demokratycznych w instytucjach i w służbie ludu, walkę z korupcją i ochronę najsłabszych.

Jan Paweł II przybył do kraju, aby zasiać nadzieję, po tragicznych atakach na bliźniacze wieże w Nowym Jorku (2001). "I" -powiedział Francisco. "Przybywam tu w czasie, gdy trwa bezsensowna i tragiczna wojna wywołana inwazją na Ukrainę, gdy inne starcia i groźby konfliktu zagrażają naszym czasom".. dodał: "Przychodzę, aby wzmocnić wołanie tak wielu, którzy błagają o pokój, niezbędną drogę rozwoju dla naszego zglobalizowanego świata".. Do tego - mówił - potrzebne jest zrozumienie, cierpliwość i dialog ze wszystkimi. 

Braterstwo opiera się na tym, że jesteśmy "stworzeniami".

Podczas otwarcia sesji plenarnej Kongres przywódców religii światowych i tradycyjnychPapież zwrócił się do przywódców i przedstawicieli religii "w imię tego braterstwa, które łączy nas wszystkich, jako synów i córki tego samego nieba". (Przemówienie w Pałacu Niepodległości, Nursultan, 14-IX-2022). W swoim przemówieniu obszernie cytował najsłynniejszego poetę kraju i ojca jego nowoczesnej literatury, Abaya Ibrahima Qunanbayuli (1845-1904), popularnie znanego jako Abai. "Potrzebujemy" -powiedział Francisco. odnaleźć sens w pytaniach ostatecznych, kultywować duchowość; musimy, mówił Abai, utrzymywać 'duszę obudzoną i umysł jasny'"..

Przesłanie dla bardziej harmonijnego współistnienia

W naszych czasach, zaznaczył Papież, nadszedł czas na autentyczną religijność, wolną od fundamentalizmu. Nadszedł czas, aby odrzucić "dyskursy, które [...] zaszczepiły podejrzliwość i pogardę dla religii, tak jakby była ona czynnikiem destabilizacji nowoczesnego społeczeństwa".. W szczególności dyskursy pochodzące z ateizmu państwowego, z ich "opresyjna i dusząca mentalność, według której samo użycie słowa 'religia' było niewygodne".. "Faktycznie". -Franciszek zauważa, że "religie nie są problemem, ale częścią rozwiązania dla bardziej harmonijnego współistnienia"..

W ostatniej części przemówienia wskazał na cztery wyzwania, w których pokonaniu mogą pomóc religie: postpandemia (troska zwłaszcza o najsłabszych i potrzebujących); pokój (zobowiązanie się do niego w imię Stwórcy); gościnność i braterskie przyjęcie (bo każdy człowiek jest święty), zwłaszcza migrantów; oraz troska o wspólny dom, który jest darem Ojca niebieskiego.

A na wypadek, gdyby dla kogoś nie było jasne, jak wierzący mogą w tym wszystkim współpracować (wnosząc to, co pozytywne i oczyszczając się z tego, co negatywne), papież kończy: "Nie szukajmy fałszywych pojednawczych synkretyzmów - są one bezużyteczne - ale raczej zachowajmy naszą tożsamość otwartą na odwagę inności, na braterskie spotkanie. Tylko w ten sposób, w mrocznych czasach, w których żyjemy, będziemy mogli promieniować światłem naszego Stwórcy".

Papież zachęca do chrześcijańskiej "małej trzódki" otwartej dla wszystkich

W ocenie wyjazdu następca Piotra zauważył: "Jeśli chodzi o Kościół, to byłem bardzo szczęśliwy, że znalazłem wspólnotę szczęśliwych, radosnych, pełnych entuzjazmu ludzi. Katolików jest niewielu w tym ogromnym kraju. Ale ten stan, jeśli jest przeżywany z wiarą, może przynieść ewangeliczne owoce: przede wszystkim błogosławieństwo małości, bycia zaczynem, solą i światłem, polegając tylko na Panu i na żadnej formie ludzkiego znaczenia. Ponadto brak liczebności zachęca nas do rozwijania relacji z chrześcijanami innych wyznań, a także braterstwa ze wszystkimi.

Dlatego mała trzódka, tak, ale otwarta, nie zamknięta, nie broniąca się, otwarta i powierzona działaniu Ducha Świętego, który wieje swobodnie gdzie i jak chce".. Wspominał też męczenników: "Męczennicy tego świętego ludu Bożego - bo cierpiący dziesiątki lat ateistycznego ucisku, aż do wyzwolenia 30 lat temu - mężczyźni i kobiety, którzy w okresie prześladowań tak wiele wycierpieli za wiarę: zabici, torturowani, uwięzieni za wiarę". (Audiencja generalna, 21-IX-2022).

W istocie, podczas spotkania z biskupami, kapłanami, diakonami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i duszpasterzami (por. przemówienie w katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Nursultan, 14-IX-2022), Biskup Rzymu przypomniał im, że wiara jest przekazywana przez życie i świadectwo. I ani nasze słabości, ani nasza małość nie są w tym przeszkodą, bo mamy siłę Chrystusa. To, czego potrzebujemy, to nie złudne pokazywanie naszych mocnych stron, ale pokora, by pozwolić się prowadzić Bożej łasce. Wierni świeccy muszą być w społeczeństwie mężczyznami i kobietami komunii i pokoju, odrzucając lęki i skargi, z pomocą bliskich i współczujących duszpasterzy. 

Być chrześcijaninem to znaczy "żyć bez trucizn".

"Z tą małą, ale radosną trzódką sprawowaliśmy Eucharystię, w Nursultanie, na placu Expo 2017, w otoczeniu bardzo nowoczesnej architektury. Było to święto Krzyża Świętego. I to daje nam do myślenia. W świecie, w którym krzyżują się postęp i regres, Krzyż Chrystusa pozostaje kotwicą zbawienia: znakiem nadziei, która nie zawodzi, ponieważ opiera się na miłości Boga, miłosiernego i wiernego". (Audiencja generalna, 21-IX-2022).

Rzeczywiście, homilia podczas Mszy św. w święto Podwyższenia Krzyża (14 września 2022 r.) była lekcją teologii pastoralnej na temat znaczenia Krzyża. Franciszek przypomniał historię o wężach, które kąsały Izraelitów w drodze przez pustynię, i o tym, jak Bóg polecił Mojżeszowi zrobić węża z brązu, aby każdy, kto na niego spojrzy, został uzdrowiony (por. 21 rozdział Num). 

Stąd Franciszek wyróżnił dwa rodzaje węży: pierwszy, "węże, które gryzą". (szemranie, zniechęcenie, nieufność wobec Boga, przemoc i prześladowania ateistyczne, a jako korzeń - grzech). Po drugie, "wąż, który ratujeco zapowiadało Jezusa, przybitego do krzyża; tak że "wpatrując się w Niego, niechaj oprzemy się jadowitym ukąszeniom atakujących nas złych węży".. Ramiona Jezusa, rozpięte na krzyżu, ukazują nam braterstwo, którym musimy żyć wśród nas i ze wszystkimi: "...".droga pokornej, wolnej i powszechnej miłości, bez żadnych "ale".". 

W Kazachstanie religie są w służbie pokoju

Wreszcie na zakończenie kongresu Franciszek przypomniał hasło swej wizyty, nawiązując do wyznawców wszystkich religii: "Posłańcy pokoju i jedności".. I przypomniał, że po wydarzeniach z 11 września 2001 roku Jan Paweł II uznał, że. "konieczne było [...] wspólne reagowanie na atmosferę zapalającą, którą chciała wywołać przemoc terrorystyczna i która groziła przekształceniem religii w czynnik konfliktu". (Przemówienie w Pałacu Niepodległości), Nursultan, 15-IX-2022). Dlatego w 2002 r. wezwał wiernych do Asyżu, aby modlić się o pokój (24 stycznia 2002 r.).

Papież Bergoglio dodał: "Terroryzm z pseudoreligijną matrycą, ekstremizm, radykalizm, nacjonalizm podsycany świętością, do dziś podsycają lęki i obawy związane z religią". "Dlatego w tych dniach opatrznościowe okazało się ponowne spotkanie i potwierdzenie prawdziwej i niezbywalnej istoty religii".

I co w tym względzie stwierdził kongres? Według słów Franciszka: "Deklaracja naszego Kongresu potwierdza, że ekstremizm, radykalizm, terroryzm i wszelkie inne podżeganie do nienawiści, wrogości, przemocy i wojny, niezależnie od ich motywacji i celu, nie mają żadnego związku z prawdziwym duchem religijnym i muszą być odrzucone z największą determinacją (...).por. n. 5); mają być potępione, no ifs, no buts"..

Polityka i religia

Kazachstan, położony w sercu Azji, był miejscem wyjaśnienia relacji między polityką a religią (z jej odwołaniem do transcendencji), między władzą ziemską a boską. Między nimi jest rozróżnienie, a nie pomieszanie czy rozdzielenie. Niech nie będzie zamieszania, bo człowiek potrzebuje wolności, by lecieć ku transcendencji, nie będąc ograniczonym przez ziemską władzę; nie należy też transcendencji przekładać na partyzancką władzę człowieka. Jednocześnie nie można oddzielić polityki od transcendencji, gdyż - zaznaczył papież, "najwyższe ludzkie aspiracje nie mogą być wyłączone z życia publicznego i zdegradowane do zwykłej sfery prywatnej".Dlatego państwa muszą chronić wolność religijną, także w obliczu przemocy ze strony ekstremistów i terrorystów. 

Przypomniał, że Kościół katolicki wierzy w godność każdej osoby, stworzonej na obraz Boga (por. Rdz 1,26). Wierzy też w jedność rodziny ludzkiej na podstawie tego samego pochodzenia w Bogu Stwórcy (por. Sobór Watykański II, Dekl. Nostra aetate, o stosunkach z religiami niechrześcijańskimi, n. 1). I uważa dialog międzyreligijny za drogę pokoju, nie tylko możliwą, ale nieodzowną, w ślad za drogą człowieka, która jest drogą Kościoła (por. Jan Paweł II, Enc. Redemptor hominis, 14). 

Franciszek zakończył wskazując, że. "człowiek jest drogą wszystkich religii".. My, wierzący, jesteśmy powołani, także w okresie postpandemicznym, do dawania świadectwa transcendencji (wychodzenia "poza", ku adoracji), do braterstwa i do troski o stworzenie. W tym celu szczególnie ważne jest ustąpienie miejsca kobietom i młodzieży.

Watykan

Dyplomacja charytatywna

Papież Franciszek jest gotów podjąć ryzyko, aby pomóc najsłabszym, gdziekolwiek się znajdują. Jest to jeden ze znaków rozpoznawczych jego pontyfikatu.

Federico Piana-15 października 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W obecnym pontyfikacie istnieje jeden wymiar, który stał się zasadniczy dla całego Kościoła: to, co można nazwać "Kościołem Ducha Świętego". dyplomacja charytatywna. Papież Franciszek nigdy nie męczy się powtarzaniem całemu światu potrzeby bycia blisko cierpienia ludzi do tego stopnia, że odczuwa się pilną potrzebę przyjścia im z pomocą, bronienia ich bez zwłoki. Ten pełen miłości sposób działania w pontyfikacie papieża Franciszka stał się istotną częścią jego życia. sposób działania Systematyczne podejście, które obejmuje również wszystkie instytucje Stolicy Apostolskiej.

A kiedy Papież mobilizuje do modlitwy i konkretnej pomocy humanitarnej, aby pomóc cierpiącemu narodowi, uruchamia się cnotliwy krąg zrozumienia, szacunku i zaufania, zdolny do pokonania nawet najdłuższych dystansów dyplomatycznych lub zainicjowania dialogu tam, gdzie go nie było. 

Na stronie dyplomacja charytatywna Nie ma granic terytorialnych ani religijnych; nie unika najostrzejszych kryzysów; nie oczekuje podziękowań ani medali. Jako wyczerpujący przykład można przytoczyć wojnę na Ukrainie. 

Na stronie dyplomacja charytatywna Papież Franciszek nie tylko zezwolił na wysyłanie żywności, leków i pieniędzy do zniszczonego bombami kraju, ale także pozwolił dwóm kardynałom, Michaelowi Czernemu i Konrad KrajeswkiStolica Apostolska została wyraźnie zaliczona do możliwych instytucji, które mogą pomóc obu zwaśnionym stronom znaleźć wyjście z bezsensownego konfliktu.  

Od Haiti po Bangladesz, od Libanu po Iran. dyplomacja charytatywna Okazało się również, że jest to użyteczne narzędzie, aby zachęcić te małe części Kościoła, które w wielu narodach są mniejszościami, często dyskryminowanymi. 

Wreszcie nie można zapomnieć o owocach nawrócenia - których nie da się policzyć w statystyce - które generuje dyplomacja charytatywna bez narzucania: bo Boga najlepiej ogłasza się delikatną pieszczotą.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Książki

Sienkiewicz: jego twórczość, osobowość i koniec życia

Druga część artykułu o urodzonym w Polsce nobliście, tym razem traktująca o jego najbardziej znanych dziełach i końcówce życia.

Ignacy Soler-15 października 2022 r.-Czas czytania: 14 minuty

Pierwsza część artykułu

Wspomniana polska trylogia narodowa Sienkiewicza-. Krew i ogień, Powódź, Polski bohaterto dla wielu największe dzieło pisarza. Składa się z trzech powieści historycznych przetykanych postaciami fantasy. Najbardziej uderza głęboka znajomość XVII-wiecznej historii Polski - Sienkiewicz metodycznie się dokumentował -, posługiwanie się pięknym i archaicznym językiem, namiętna historia miłosna, którą można w nich odnaleźć, a także ich cykliczne publikowanie w rozdziałach w czasopiśmie Słowo w latach 1883 - 1886. Są to powieści historyczne, a ponieważ dla wielu ludzi historię tworzą wojny, stale obecne są sceny batalistyczne, z wyjaśnieniami ich motywów, opisem krajobrazów i psychologicznym przedstawieniem bohaterów. Przedstawione są najważniejsze momenty w historii Polski XVII wieku, jej bohaterowie narodowi, szlachta i rycerze. Wszystko pod hasłem "ku pokrzepieniu serc", czyli Sienkiewicz ma na celu zachęcenie swoich czytelników do obrony ojczyzny w XIX wieku, tak jak zrobili to ich przodkowie dwa wieki wcześniej.

We krwi i ogniu - Ogiem i mieczem (1883-1884) to powieść historyczna z czasów wojen kozackich i z Ukrainą w rejonie Dniepru, w latach 1648-1654. Utrata tego, co mogło być Rzeczpospolitą Trojga Narodów (Polska, Litwa i Ukraina). Pierwszy wielki sukces Sienkiewicza, który już wtedy stawiał go na czele listy polskich prozaików. Miłosne perypetie wojskowego szlachcica Skrzetuskiego wypełniają całą narrację z porwaniem ukochanej - motywem, który powtarza w swoich utworach - z jej ciągłym poszukiwaniem i szczęśliwym zakończeniem: "Król płaci bardzo dobrze za usługi, ale król królów płaci za nie najlepszymi darami". Sienkiewicz widzi w kobiecie dar, dar z nieba.

Na stronie Potop (1884-1886), który opowiada o walce z najazdem szwedzkim i obronie w sanktuarium twierdzy Jasna Góra w Częstochowie w 1655 roku. Niecierpliwie oczekiwane rozdziały oraz ich zdumiewający nakład i czytelnictwo rozbudziły świadomość patriotyczną wśród chłopów. Pamiętajmy, że w tamtym czasie dziesięć procent ludności stanowiła szlachta i miała głęboką świadomość swojej polskości. Reszta, czyli chłopi, była ze wsi i niewiele ich obchodziło, czy są tam Rosjanie, Prusacy czy Austriacy, byle tylko pozwolono im żyć dobrze i ze swoimi zwyczajami. Ale czytanie Powódź obudził w wielu z nich ich tożsamość, do tego stopnia, że powiedział do Sienkiewicza: zrobiłeś z nas Polaków!

Publikując rozdział po rozdziale PowódźW 1885 roku pisarz zmaga się z wyniszczającą chorobą swojej ukochanej żony Marii, która umiera w październiku 1885 roku w wieku trzydziestu jeden lat w Balneario de Reichenhall w Bawarii. Henryk jest zdruzgotany, ale musi dalej pisać, zgodnie z wątkiem narracyjnym, strony pełne nadziei.

Polski bohater (1887-1888)  tytuł oryginału to. Pan Wołodyjowski (poseł). Opowiada o losach tego wojskowego rycerza w wojnie tureckiej i kończy się zwycięstwem Sobieskiego nad Turkami pod Chocimiem (1673). Ponieważ ówczesna Rzeczpospolita miała króla wybieranego przez szlachtę, co było ewenementem w skali Europy, Jan III Sobieski został wybrany królem i ponownie pokonał Turków w bitwie pod Wiedniem (1683), a parafrazując Juliusza Cezara powiedział: venimus, vedimus, Deus vicit. Niemniej w tej ostatniej części trylogii Sienkiewicz mniej opowiada, a zamiast tego rysuje romans przygodowy.

Trylogia dała polskim czytelnikom umocnienie serc, nadziei na odzyskanie państwa, artystyczną lekcję patriotyzmu, wiarę w wartość człowieka i bohaterstwa. W jego opowieściach zwykli ludzie stają się bohaterami godnymi naśladowania, obrońcami sprawiedliwości, zwycięzcami nad wrogami, ludźmi modlitwy i wiary chrześcijańskiej, pobożnymi obserwatorami prawa Bożego i kościelnego. Dzięki Trylogii Sienkiewicz zaczął być wielką postacią narodową, stał się uznanym autorytetem literackim i politycznym, niektórzy widzieli w nim duchowego przywódcę narodu. Nikt lepiej nie dopasował się do poczucia dumy narodowej polskich czytelników wszystkich klas i pokoleń. Jego książki były szeroko czytane wtedy i do dziś. Trylogia to lektura płynąca, czytana z przyjemnością i bez wysiłku.

Quo vadis

Ciekawie jest zastanowić się, z czego składa się książka, klasyczne dzieło literackie. To nie tylko coś materialnego czy teraz ze wsparciem elektronicznym w wielu różnych jego formatach. Dzieło literackie istnieje naprawdę, gdy człowiek je czyta i przeżywa. Dlatego jest tyle odczytów i interpretacji, ilu jest czytelników. Każdy z nas pamięta moment w swoim życiu, kiedy przeczytał dzieło literatury światowej, które głęboko nas poruszyło.

Moje pierwsze wspomnienie Quo vadis sięga czerwca 1975 roku, miesiąca wielu egzaminów na moim trzecim roku matematyki na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. W tym czasie osobiście zmagałem się z przedmiotem Statystyka matematyczna, który udało mi się zaliczyć w czerwcu. Potwierdza to, że nauka, oprócz tego, że jest zadaniem inteligencji, to przede wszystkim wysiłek woli, by chcieć się uczyć. Kiedyś ciężko uczyłem się w bibliotece, gdzie był student prawa, który czytał Quo vadis bez zatrzymywania się. -Czy nie masz egzaminów w czerwcu? - Tak, ale nie mogę przestać czytać tej powieści. Doszedłem do wniosku, że Prawo można zdać bez studiów i że ta powieść musi być ekscytująca.

Zima 1995 roku w Krakowie była najmroźniejszą zimą, jaką kiedykolwiek spędziłem w Polsce. Przez kilka miesięcy termometr wahał się między minus dwadzieścia a minus dziesięć. Pamiętam jeden dzień, kiedy przez cały dzień było minus pięć i było super. W tym czasie w akademiku, w którym mieszkałem, zepsuło się ogrzewanie i dopóki nie zdecydowano się na zakup grzejnika elektrycznego, przez dwa tygodnie było chłodno. Byłem w swoim pokoju siedząc przy biurku, w płaszczu, rękawiczkach, wełnianej czapce i podwójnych skarpetach na nogach, czytając po polsku po raz pierwszy w życiu, Quo vadis. Kierownik domu przyjechał z termometrem i powiedział: "Ojcze, nie możesz narzekać, twój pokój ma zero stopni, ani gorący, ani zimny. Nie obchodziło mnie to, bo byłem pochłonięty w swoim pokoju, zaabsorbowany Quo vadis. Ekscytująca lektura. Zostawmy jednak osobiste wspomnienia i wróćmy do artykułu.

Wraz z doświadczeniem Trylogii i jej sukcesem Sienkiewicz zmienia scenerię: zamiast historii Polski w drugiej połowie XVII wieku, przenosimy się do Rzymu, do ostatnich lat cesarza Nerona (63-68). System działa jednak tak samo: historia prawdziwa i fikcyjna splatają się w nić miłosną, która nadaje lekturze ciągłość, spójność i napięcie.

Quo vadis Według legendarnej tradycji, podczas prześladowania chrześcijan przez Nerona, Piotr uciekał z Rzymu Drogą Appijską. Zobaczył wtedy zmartwychwstałego Pana idącego w przeciwnym kierunku, w stronę Rzymu, i powiedział do niego: "Dokąd idziesz? Quo vadis, Domine? Na co Jezus odpowiada: "Po raz drugi będę ukrzyżowany w Rzymie, bo opuściliście moją trzodę". Wstydząc się swojego tchórzostwa, Piotr wraca do Rzymu, by zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem: męczeństwem.

Quo vadis mistrzowsko opowiada o tym, czym był Rzym w pierwszym wieku. Wątek historyczny powieści skupia się na osobie rzymskiego cesarza Nerona oraz prześladowaniu i szerzeniu się wiary chrześcijańskiej. Przedstawiono kontrast między Imperium Rzymskim a wczesnymi chrześcijanami. Widać tu kontrast między pogańską rozpustą pałacu cesarskiego a potęgą racji moralnych wyznawców Chrystusa, które później staną się podstawą budowy cywilizacji europejskiej.

Głównym wątkiem powieści jest historia miłości między Markiem Winicjuszem a Ligią. Należą do dwóch odrębnych światów: Winicjusz jest rzymskim patrycjuszem, członkiem armii, Ligia należy do barbarzyńskiego plemienia i jest zakładniczką w rzymskiej i chrześcijańskiej rodzinie. Wątek miłosny, logicznie fikcyjny, ma decydujący wpływ na rozwój akcji, w której na pierwszy plan wysuwa się ucieczka Ligii, poszukiwanie przez Winicjusza ukochanej, próba porwania, przemiana i chrzest Winicjusza oraz cudowne ocalenie Ligii w cyrku. Punktem kulminacyjnym fabuły jest konfrontacja Ursusa, obrońcy Ligii, z bykiem. Zwycięstwo człowieka nad zwierzęciem na arenie cyrkowej symbolizuje szczęśliwe zakończenie akcji, gdyż Ligia, Winicjusz i sam Ursus są teraz w rękach ludu rzymskiego. Jest to kluczowe wydarzenie, gdyż w tym właśnie momencie lud odwraca się od Nerona i deklaruje się na korzyść chrześcijan.

Ważną postacią w sztuce jest Petroniusz, rzymski patrycjusz, bliski doradca Nerona, który jest przykładem smaku i elegancji klasycznego antyku, Petroniusz jest arbiter elegantiaePetroniusz, symbolizuje klasyczną kulturę przeszłości, okazałą w porównaniu do tej, która panuje za czasów Nerona, kultury w ciągłym upadku. Przez ciągłą walkę między życiem a śmiercią Petroniusz krytykuje ideę cesarza i przegrywa.

Najbardziej tragiczną i komiczną postacią jest Chilon Chilonides, sceptyczny sofista pozbawiony zasad moralnych. Udaje chrześcijanina, aby ich zdradzić. Sprzedaje jako niewolników rodzinę Glaucusa, chrześcijańskiego lekarza greckiego pochodzenia, który, również zdradzony, umiera jako męczennik, wybaczając Chilonowi. Dzięki temu przykładowi nikczemny sofista przeszedł radykalną przemianę i w końcu umarł na krzyżu w obronie tych, których zdradził: chrześcijan.

W tej świetnej powieści warto zwrócić uwagę na to, jak dobrze przedstawiony i napisany jest Rzym z pierwszego wieku. Sienkiewicz był bardzo dobrze udokumentowany. Jest wielka pochwała wielkości Imperium Rzymskiego z jego zaletami i wadami. Po drugie jak dobrze przedstawia wczesnych chrześcijan. Mężczyźni i kobiety zapaleni dla Chrystusa: cnoty sprawiedliwości, honoru i godności, czystości i ubóstwa są w nich godne podziwu. Byli chrześcijanami, którzy wierzyli i modlili się. W dobrej recenzji tej powieści autor zastanawiał się, czy opis tych wczesnych chrześcijan, ich wzorowego życia, jest rzeczywiście wymysłem Sienkiewicza, czy też rzeczywiście tak było.

Jest to narracja pełna wartości chrześcijańskich. Chyba pierwszą z nich jest miłość Winicjusza i Ligii. Winicjusz, który poznał Ligię w rzymskiej rodzinie, której jest zakładnikiem, gościem, a nawet krewnym, zakochuje się do szaleństwa. Chce ją posiąść, maltretując ją w orgiach Nerona, ale Ligia nie jest chętna. Winicjusz stopniowo odkrywa, że kocha Ligię, bo jest w niej jakaś tajemnica, coś, co czyni ją silną, czystą, sprawiedliwą. Winicjusz odkrywa wielki sekret Ligii: jest ona chrześcijanką. Marcus Vinicius rozpaczliwie poszukuje Ligii i chce zdobyć jej miłość, dlatego zaczyna poznawać chrześcijaństwo. To, co odkrywa, zadziwia go: zupełnie nowy świat, nowy sposób myślenia, życia i traktowania ludzi. Winicjusz, szukając i kochając Ligię, jakby nieświadomie szuka i kocha jej tajemnicę: Jezusa Chrystusa.

Dla tych, którzy jeszcze nie czytali Quo vadisPolecam lekturę rozdziału VIII, trzy strony w mojej polskiej wersji, co przy spokojnym czytaniu zajmuje dziesięć minut, oraz rozdziału XXXIII, pięć stron, około piętnastu minut, co jest zasadniczym brakiem, ale chciałbym potwierdzić, że jest to powieść o klasycznej literaturze i głębokich wartościach chrześcijańskich. Rozdział ósmy opisuje wrażenie Akte, byłej kochanki Nerona, gdy widzi modlącą się Ligię, która jest w rozpaczliwej sytuacji. Akte nigdy nie widziała nikogo modlącego się w ten sposób i czuje, że kieruje swoje słowa do Kogoś, kto ją widzi i że tylko On może jej pomóc.

W rozdziale trzydziestym trzecim znajduje się wyznanie miłości Winicjusza i Ligii wraz z apostołami Piotrem i Pawłem. Niektórzy z chrześcijan ostro krytykują Ligię za to, że zakochała się w poganinie, ale "Piotr przyszedł do niej i powiedział: 'Ligia, czy naprawdę kochasz go na wieki? Nastąpiła chwila ciszy. Jej usta zaczęły drżeć jak wargi dziecka, które zaraz ma wybuchnąć płaczem, które wiedząc, że jest winne, zdaje sobie jednocześnie sprawę, że musi uznać swoją winę. -Odpowiedz mi! nalegał apostoł. Potem pokornie, drżącym głosem i szeptem uklękła przed Piotrem: "Tak, to prawda..." Winicjusz w tej samej chwili uklęknął także przed nią. Piotr wyciągnął ręce i położył je na ich głowach, mówiąc: "Miłujcie się wzajemnie w Panu i dla Jego chwały, nie ma grzechu w waszej miłości".

Narracja kończy się śmiercią Nerona i ostatnim epitafium: "I tak Neron odszedł, jak przemijają wiatr i burza, ogień i plagi, ale Bazylika św. Piotra nadal dominuje nad miastem i światem ze wzgórza watykańskiego". Tam, gdzie kiedyś stała brama Capena, stoi teraz mała kapliczka z niewyraźnym napisem: Quo vadis, Domine?"Aktualne pytanie, które Sienkiewicz łączy z. Quo vadis, homine?Dokąd zmierza człowiek, gdy traci swoje człowieczeństwo? Ale jest jeszcze nadzieja, a cierpienie i męczeństwo chrześcijan rodzi owoce, podobnie jak cierpienie polskich bohaterów.

Powieść szybko odniosła niebywały sukces na całym świecie. Ponad sto wydań ukazało się w języku francuskim i włoskim. Do 1916 roku, kiedy Sienkiewicz zmarł, nakład m.in. Quo vadis W samych Stanach Zjednoczonych sprzedał się w ponad 1,5 mln egzemplarzy. Została przetłumaczona na ponad czterdzieści języków i do dziś cieszy się wyjątkową popularnością.

Osobowość Sienkiewicza

Wielu twierdzi, że Henryk Sienkiewicz ściśle utożsamia się z postacią Petroniusza, arbiter elegantiaejej Quo vadisktóry naprawdę istniał. Kulturalny, zdystansowany, elegancki, nieco sceptyczny, gustujący w pięknie, zwłaszcza u kobiet, ale zawsze z delikatnym, pełnym szacunku podejściem. Stosuje ironiczną i humorystyczną krytykę rzeczywistości, w której żyje.

Po zakończeniu Trylogii Sienkiewicz wydał dwie powieści współczesne: Bez dogmatu - Bez dogmatów y Rodzina Połanieckich - Rodzina Połanieckich. W formie pamiętnika zawierają wiele szczegółów autobiograficznych. Bez dogmatów to pamiętnik myśli bogatego polskiego hrabiego mieszkającego z ojcem w Rzymie, częstego bywalca europejskich salonów, przykład "słowiańskiej bezproduktywności" w nieustannym analizowaniu piękna i ludzkiego ducha.

Ktoś mnie ostatnio zapytał, czy Sienkiewicz był wierzący. Nie wiedziałem jak mu odpowiedzieć, ani na pytanie czy jest praktykującym katolikiem, na to drugie łatwiej znaleźć odpowiedź, bo jest to fakt empiryczny. Z jego dzieł jasno wynika, że historii Polski nie można zrozumieć bez chrześcijaństwa, tak jak Sienkiewicz nie może zrozumieć własnego życia bez wiary katolickiej i kultu Matki Bożej. Jego myśl jest katolicka, ale teologicznie nie do końca przemyślana. Wydaje mi się, że ówczesne prądy filozoficzne, których był również bardzo pilnym czytelnikiem, doprowadziły go do sceptycyzmu, który chciał przezwyciężyć woluntaryzmem: chcę wierzyć.

Napisz w Bez dogmatówCzekam, aby został mi dany taki stan duszy, w którym będę mógł wierzyć mocno i bez żadnej mieszaniny wątpliwości, wierzyć tak, jak wierzyłem, gdy byłem dzieckiem. Mam szlachetne pobudki, nie szukam żadnego osobistego interesu, bo wygodniej byłoby mi być szczęśliwym i utuczonym zwierzęciem (...) W tym wielkim "nie wiem" mojej duszy staram się spełniać wszystkie normy religijne i nie uważam się za człowieka nieszczerego. Byłbym, gdyby zamiast mówić "nie wiem" mógłbym powiedzieć: wiem, że nic nie ma. Ale nasz sceptycyzm nie jest otwartym zaprzeczeniem, jest raczej bolesną i bolesną intuicją, że może nie ma nic, jest gęstą mgłą, która otacza naszą głowę, uciska na piersi i zasłania nas przed światłem. Wyciągam więc ręce w stronę tego słońca, które prześwieca przez mgłę. Myślę, że nie jestem w tej mojej sytuacji osamotniony, że modlitwę wielu, wielu z tych, którzy chodzą w niedzielę na mszę, można by streścić w tych słowach: Panie, rozprosz mgłę!".

Rodzina Połanieckich to obrona społecznej roli szlachty i mieszczaństwa, a także otwarta apoteoza katolickiego tradycjonalizmu. Bohaterem powieści jest zubożały szlachcic prowadzący interesy w Warszawie. Podczas pisania tej powieści poznał Marię Romanowską, adoptowaną córkę bogatego człowieka z Odessy. Henryk ma teraz czterdzieści sześć lat, Maria osiemnaście. Obie mają wątpliwości, ale matka, zafascynowana lekturą m.in. Bez dogmatówWywierał presję na córkę, by wyszła za mąż. Ślub odbył się w Krakowie w 1893 roku, a udzielił im go biskup krakowski kard. Teściowa przeszła od fascynacji Sienkiewiczem do wyrzutu. Podjęła działania zmierzające do unieważnienia małżeństwa przez Watykan, co udało się w niespełna rok po ceremonii ślubnej. Sienkiewicz przyjął papieskie potwierdzenie nieistnienia sakramentu małżeństwa z żalem i smutkiem. Niemiła przygoda teściowej, która robi i rozbiera, została przedstawiona na łamach Rodzina Połanieckich.

Krzyżowcy

Niedługo potem pisarz zaplanował wizytę w obozach grunwaldzkich - pisał m.in. Krzyżacy - krzyżowcyHistoria Krzyżaków w XV wieku - ale nie dostał pozwolenia od pruskiej policji. Zamiast tego poznał inną Marię: "Piękną Wielkopolankę, pannę Radziejewską, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Ona była dziennikarką, wtedy dwudziestotrzyletnią, Sienkiewicz pięćdziesięciotrzyletnią. Była to bardzo piękna i inteligentna kobieta, ale Henryk, choć był w niej bardzo zakochany, odkrył w niej jakąś anomalię psychiczną. Po smutnych doświadczeniach z drugiego małżeństwa pisarka postanowiła zerwać związek. Po latach tragicznie potwierdziła się nierównowaga tej czwartej Marii.

Połączenie rycerskiej przygody i romansu można znaleźć w Krzyżowcy (1900). Jest to duży obraz historyczny o szerszej, głębszej i dokładniejszej treści niż którekolwiek z jego poprzednich dzieł. Epopeja opowiada o walkach polsko-krzyżackich, pełna silnych uczuć patriotycznych, jest odpowiedzią Sienkiewicza na pruskie nadużycia.

Pomysł na pisanie Krzyżowcy powstał z obserwacji nadużyć popełnianych przez władze pruskie wobec ludności polskiej. Najbardziej dotkliwe były okrutne prześladowania dzieci i ich rodziców we Wrześni, miasteczku koło dzisiejszego Poznania, którzy protestowali przeciwko nauczaniu religii w języku niemieckim w szkole. W szkole nie wolno było mówić po polsku, ale fakt, że religii katolickiej uczono po niemiecku, był dla Polaków ostatnią kropką. Henryk brał czynny udział w akcjach protestacyjnych przeciwko nim. Końcowy opis zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem (1410) sprawił, że powieść od początku przyjęto jako dzieło o politycznej aktualności, a późniejsze wydarzenia historyczne - z klęską Niemiec w obu wojnach światowych - uczyniły ją niemal proroczą.

Ostatnia Maria i jej aktywność społeczna

W 1904 roku 58-letni Sienkiewicz ożenił się z 42-letnią Marią Babską. Kobieta ta była jego kuzynką i od dawna była w nim zakochana, gdyż znali się jako krewni od dawna. Ślub był kameralny, tylko w gronie najbliższych. Sienkiewiczowie połączyli się i żyli razem przez dwanaście szczęśliwych lat, aż do śmierci pisarza.

Henryk Sienkiewicz był wielkim społecznikiem, promował i finansował wiele inicjatyw społecznych: muzea, fundacje propagujące kulturę, badania naukowe czy promocję młodych pisarzy. Promował sanktuaria dla dzieci chorych na gruźlicę i finansował budowę kościołów. W ostatnich latach życia z pomocą żony zintensyfikował współpracę w projektach społecznych.

Wybuch I wojny światowej (1914) zaskoczył Sienkiewicza w Oblęgorku, jego pałacowa rezydencja - Dworek - pod Warszawą, skąd przez Kraków i Wiedeń wyjechał do Szwajcarii. Z udziałem Ignacego Jana Paderewskiego zorganizował w Vevey Szwajcarski Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, wysyłając do zniszczonego przez walczące armie kraju pieniądze, lekarstwa, żywność i odzież.

Jego ostatnia wielka powieść: Przez dżunglę i stepy.

Powieść dla młodzieży W pustyni i w puszczy - Przez las i stepy (1911) to ostatnia wielka powieść przygodowa, którą zakończył swoją ponad czterdziestoletnią karierę pisarską. Ten przygodowy romans, w którym widać wpływy Julesa Verne'a, opowiada o podróży dwójki dzieci porwanych przez muzułmanów podczas powstania Mahdiego w Sudanie (1881-1885). Udaje im się uciec i przemierzyć cały kontynent afrykański tylko po to, by zostać odnalezionym, już na skraju śmierci, przez ekipę ratunkową. Autor wykorzystuje własne doświadczenia z podróży do Afryki. Ma w sobie cały kunszt jego wielkich dzieł, bardzo łatwy do czytania, zwłaszcza dla młodzieży.

Miłość do ojczyzny i śmierć w Szwajcarii

W 1905 roku, w odpowiedzi na wywiad udzielony paryskiej gazecie Le Courrier EuropéenPowiedział: "Trzeba kochać ojczyznę ponad wszystko i myśleć przede wszystkim o jej szczęściu. Ale jednocześnie pierwszym obowiązkiem prawdziwego patrioty jest dbanie o to, by idea jego ojczyzny nie tylko nie sprzeciwiała się szczęściu ludzkości, ale stała się jednym z jego fundamentów. Tylko w tych warunkach istnienie i rozwój Ojczyzny stanie się przedmiotem troski całej ludzkości. Innymi słowy, hasło wszystkich patriotów musi brzmieć: za Ojczyznę dla człowieka, a nie: za Ojczyznę przeciwko człowiekowi".

Henryk Sienkiewicz umarł tak jak żył, pracując za granicą. Jego ostatnim dziełem jest powieść z epoki napoleońskiej. LegionyLegionydzieło, które zostało wydane pośmiertnie. Zmarł w swojej tymczasowej rezydencji w Vevey w Szwajcarii na atak serca. W 1924 roku, w wolnej Polsce, prochy pisarza zostały uroczyście sprowadzone z Vevey do kraju. Jego szczątki spoczywają w katedrze św. Jana w Warszawie.

Na zakończenie podkreślmy, że miarą talentu literackiego Henryka Sienkiewicza jest umiejętność posługiwania się słowami zapożyczonymi z języka minionych epok, z użyciem określeń, które stanowią o niepowtarzalności stylu tego pisarza. Ponadto autor Trylogii wniósł decydujący wkład w kształtowanie świadomości narodowej XIX-wiecznych Polaków. Witold Gombrowicz, znany pisarz i krytyk literatury polskiej, napisał w swoim Dzienniku (1953 - 1956) takie słowa: "Kto z własnej woli czytał Mickiewicza, kto znał Słowackiego? Ale Sienkiewicz to wino, którym naprawdę się upijamy. Tu bije nasze serce... i z kimkolwiek porozmawiasz, z lekarzem, robotnikiem, nauczycielem, ziemianinem, pracownikiem biurowym, zawsze spotkasz Sienkiewicza. Sienkiewicz to ostatnia i najbardziej intymna tajemnica polskiego smaku: marzenie o polskiej urodzie".

Henryk Sienkiewicz do dziś uważany jest za klasyka powieści historycznej, jednego z największych pisarzy w historii literatury polskiej i niezrównanego stylistę. Międzynarodowe zestawienia bibliograficzne dowodzą, że Sienkiewicz jest jednym z najpopularniejszych polskich pisarzy na świecie. Jego prace nadal ukazują się w reprintach i nowych przekładach.

Więcej
Kultura

Magazyn "Mission" wręcza swoje nagrody za rok 2022

Dziesięć inicjatyw i osób związanych z promocją rodziny, życia i przekonań chrześcijańskich otrzymało w tym tygodniu na Uniwersytecie Francisco de Vitoria w Madrycie nagrody 2022 magazynu "Misión", podczas gali, która odbyła się w uroczystej atmosferze.

Francisco Otamendi-14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wyróżnione w tym roku inicjatywy i osobowości to Ratownicy Jana Pawła II (Marta Velarde); Puy du Fou Hiszpania (José Ramón Molinero); Manuel Martínez-Sellés (Kolegium Lekarskie w Madrycie); kampania "Vivan los padres" Katolickiego Stowarzyszenia Propagandystów (ACdP) (Pablo Velasco); "Proyecto Nosotras" z Dale una Vuelta (Blanca Elía); dokument "Soy Fuego, la vida del padre Henry" (ojciec Brian Jackson); Różaniec o godz. 11.00 (Belén Perales); filmowiec Juan Manuel Cotelo (Sofía Cotelo); Xacobeo 2021-2022 (Javier Vázquez Prado); oraz film Serce ojca (Andrés Garrigó).

Na początku gali magazynu, który ma ponad 60 000 prenumeratorów w całej Hiszpanii i 14 lat życia, rektor Universidad Francisco de Vitoria, Daniel Sada, pogratulował "Misión" i przypomniał, że instytucja ta zawsze była ściśle związana i zaangażowana w magazyn od jego narodzin.

"Publikacja ta nadal wydaje nam się cudem, który należy do kategorii nieprawdopodobnych, ponieważ nadal ukazuje się co roku, utrzymując jakość, którą posiada i stanowiąc nie tylko dobrą propozycję dla rodzin, ale dla całego społeczeństwa. W "Misji" użyczacie sobie nieprawdopodobnych rzeczy, które Bóg nagle zamierza zrobić w naszym życiu - powiedział Daniel Sada.

Do nagrodzonych: "Przywracacie nam nadzieję".

Isabel Molina Estrada, dyrektor publikacji, podziękowała wszystkim zwycięskim inicjatywom, mówiąc: "Czasami wydaje się, że wiara wymiera, ale wy przywracacie nam nadzieję. Razem z laureatami z innych lat pokazujecie nam, że Ewangelia jest żywa, że Chrystus każdego dnia wciąż wzbudza nawrócenia i rozpala świat.

Związany z Uniwersytetem Francisco de Vitoria, ruchem Regnum Christi i Legionistami Chrystusa, "Misión" jest ogólnoinformacyjnym kwartalnikiem o inspiracji katolickiej, skierowanym do społeczeństwa rodzinnego, posiadającym ponad 400 000 czytelników i w stu procentach bezpłatnym, jak twierdzą jego promotorzy.

Javier Cereceda L.C., dyrektor terytorialny Legionistów Chrystusa w Hiszpanii, wezwał do zjednoczonej pracy w Kościele. "Niech Pan sprawi, byśmy nie tracili serca w tym świecie, byśmy nadal dumnie stawali w Jego obronie, to się w pełni opłaca. Dzięki tym, którzy już to robią, często z pogardą świata, często w niewiedzy, ale zawsze zjednoczeni i w Kościele. Dziękuję tym, którzy pracują poprzez to czasopismo, abyśmy mogli być małym ogniskiem zjednoczenia dla tak wielu wysiłków w Kościele" - powiedział.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

"Tajemniczy człowiek. Wystawa "Całun Turyński

Raporty rzymskie-14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

W katedrze w Salamance (Hiszpania) można oglądać wystawę "The Mystery Man", zorganizowaną przez Artisplendore Exhibitions, prezentującą hiperrealistyczne dzieło przedstawiające mężczyznę, którego sylwetka została przedstawiona na całunie.

Ideą organizatorów jest, aby ta wystawa "Tajemniczy człowiek Najdokładniejsze jak dotąd odtworzenie tego, co mogło być twarzą i ciałem Jezusa, zwiedza świat. 

Papież Franciszek odprawił Mszę św. w 60. rocznicę Soboru Watykańskiego II. Podczas uroczystości przypomniano przemówienie inauguracyjne Jana XXIII. Papież prosił, by nie zniechęcać się do tych, którzy twierdzą, że Kościół jest gorszy niż kiedykolwiek, nie pamiętając o problemach towarzyszących innym soborom w przeszłości.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Inicjatywy

Omnes - Spotkanie Carf na temat "Kobiety w Kościele".

Spotkanie Omnes - Carf Meeting "Kobiety w Kościele" można śledzić na kanale Omnes YouTube w środę 19 października od godziny 19:00 z udziałem Franki Ovadje (Nigeria) i Janeth Chavez (USA).

Maria José Atienza-14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

W ostatnich latach refleksja i debata na temat obecności kobiet w Kościele jest stałym elementem życia społecznego i kościelnego.

W rozwoju tej refleksji wielokrotnie mylono widoczność kobiet z faktem zajmowania stanowisk, nie uzupełniając jej o rewaloryzację ogromnej i różnorodnej pracy, jaką kobiety wykonują we wszystkich dziedzinach życia społecznego.

Temat ten znajdzie się w centrum zainteresowania kolejnej edycji Omnes Encounters - Carf.

Dzięki pracy dwóch kobiet zaangażowanych na rzecz swoich koleżanek w niejednorodnych dziedzinach, będziemy mogli dowiedzieć się o znaczeniu różnych projektów i pracy, aby kobiety miały pod każdym względem największe możliwości i zasłużone dowartościowanie w dziedzinach, w których są obecne.

W spotkaniu wezmą udział m.in. Franca OvadjeNagroda Harambee 2022Założyciel i dyrektor wykonawczy Instytut Badawczy Dannew Nigerii, która prowadzi projekt TECH, poprzez który wspiera i zachęca kobiety do kariery w dziedzinie technologii i inżynierii, oraz z Janeth Chávezdyrektor Grupy Wspaniałe, platforma szkolenia ludzi dla kobiet w Stanach Zjednoczonych.

"Kobiety w Kościele"można śledzić poprzez Kanał Omnes YouTubeWydarzenie odbędzie się w środę 19 października od godziny 19:00 czasu hiszpańskiego.

Broń Apokalipsy

Odczytując na nowo Apokalipsę w dzisiejszym kluczu, możemy odnaleźć dziś nowe bestie i smoki, które nas przerażają, ale dzięki którym nie osiągniemy ostatecznego zwycięstwa.

14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Nie chcę w moim domu smutku i melancholii" - mówiła swoim zakonnicom św. Teresa od Jezusa. W przeddzień jej święta zastanawiam się, czy naprawdę jest jakiś powód do radości w świecie, który wydaje się zapadać pod naszymi stopami.

Kiedy największa od dziesięcioleci globalna pandemia zdawała się ustępować w lusterku wstecznym, pozostawiając nas z poczuciem, że była tylko złym snem, "trzecia wojna światowa", jak sam papież Franciszek nazwał już konflikt, z którym walczy cała ludzkość, na razie na szachownicy Ukrainy, zasłania przyszłość Europy i świata ciemnymi chmurami.

Jeśli dodamy do tego konsekwencje zmian klimatycznych, w postaci rekordowych susz i zagrożenia ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, to czego możemy się spodziewać w nadchodzących latach oprócz wszelkiego rodzaju cierpienia? Co więcej, z możliwością nuklearnego armagedonu na stole, czy przyszłe lata w ogóle będą istnieć, czy też ludzkość będzie tylko nic nieznaczącym punkcikiem pośród eonów życia na planecie Ziemia?

Jestem pewien, że wiara chrześcijańska może pomóc nam odzyskać nadzieję, czyniąc coś więcej niż modlitwa o zakończenie działań wojennych i poprawę klimatu - choć jest to bardzo potrzebne - a rozwiązanie leży w Księdze Apokalipsy, księdze tak nazwanej, jak i nieznanej przez samych wierzących.

Ostatnia księga Biblii nie służy bowiem do wzbudzania strachu i przerażenia, jak mogłoby się wydawać niewprawnemu czytelnikowi skonfrontowanemu z opisanymi w niej wizjami, lecz stara się dodać otuchy, pocieszyć i promować nadzieję we wspólnocie chrześcijańskiej, do której jest adresowana. Straszne wizje, które opisuje, nie są przyszłymi przepowiedniami, których należy się obawiać, ale metaforycznymi sposobami nawiązania do zła już obecnego, takiego jak potworne prześladowania w ówczesnym Imperium Rzymskim, zachęcając wiernych do stawiania oporu poprzez ufność w boską pomoc. Nie jest to, krótko mówiąc, tekst katastrofistyczny, ale ma pozytywny i radosny charakter.

Odczytując Apokalipsę w dzisiejszym kluczu, możemy znaleźć dzisiaj nowe bestie i smoki, które nas przerażają, ale które nie odniosą ostatecznego zwycięstwa, ponieważ Niewiasta obleczona w słońce (obraz Maryi lub Kościoła) i zabity baranek (obraz Chrystusa) zwyciężą na końcu historii. Jest to wezwanie, krótko mówiąc, by nie bać się mimo wszystkich smutków, bo klucz do wydarzeń jest w rękach Boga i tylko On zna dzień i godzinę każdego z nich.

Są ciężkie czasy, jak zawsze w historii ludzkości, ale chrześcijanin opiera się na duchu błogosławieństw, filarze Ewangelii: błogosławieni ubodzy, ci, którzy się smucą, prześladowani... Pomimo prób tego świata możemy doświadczyć, już tutaj jako pierwszych owoców, owoców Królestwa niebieskiego: radości, pocieszenia, nadziei na sprawiedliwość na końcu czasów. Świadomość, że jesteśmy kochani i rozpoznanie Boga w fałdach historii jest powodem do nadziei i środkiem odstraszającym demony smutku i melancholii, które na nas czyhają.

W obliczu lęku i niepewności dobrze jest przywołać nadzieję, śpiewając wraz z psalmistą: "Pan jest ze mną: nie lękam się; cóż może mi uczynić człowiek?" i zwrócić się raz jeszcze do świętej z Avila, która przypomina nam: "Czekajcie, czekajcie, bo nie wiecie, kiedy nadejdzie dzień ani godzina. Obserwuj uważnie, bo wszystko szybko mija, choć twoje pragnienie sprawia, że to, co pewne, jest wątpliwe, a krótki czas długi. Zobacz, że im bardziej będziesz walczył, tym bardziej pokażesz miłość, jaką masz do swojego Boga i tym bardziej będziesz się radował ze swoim Umiłowanym z radością i rozkoszą, która nie może mieć końca".

Nadzieja, to niezwyciężona broń. Dosłownie, broń apokalipsy.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Więcej
Ewangelizacja

250 cyfrowych ewangelizatorów bierze udział w procesie synodalnym

Wśród wielu konsekwencji trwającego w całym Kościele procesu synodalnego, jedna w szczególności dotyczyła środowiska cyfrowego, które zyskało swoją własną przestrzeń aktualności.

Giovanni Tridente-14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

RIIALthe Kościelna sieć komputerowa w Ameryce Łacińskiejktóra od ponad trzydziestu lat realizuje inicjatywy z zakresu komunikacji i duszpasterstwa cyfrowego. Z jego inicjatywy i pod nadzorem Dykasterii ds. Komunikacji, w ostatnich miesiącach rozpoczęto konsultacje z ludzie internetu z projektem Kościół słucha cięzastosować "duszpasterstwo ucha" tak drogie papieżowi Franciszkowi, z podejściem "Kościoła wychodzącego", także w tych przestrzeniach.

Około 250 uczestników wzięło udział cyfrowi ewangeliści"Komisja Europejska", jak ich nazwano, która za pomocą internetowego kwestionariusza otworzyła ten słuchanie rozmowy zaangażować przede wszystkim tych, którzy są daleko, ale także zacząć tworzyć podstawy prawdziwego duszpasterstwo na kontynencie cyfrowym.

Jeśli chodzi o diecezje i konferencje biskupów, to. misjonarze cyfrowi opracował również podsumowanie tej pierwszej fazy słuchania, dostarczone do Sekretariatu Generalnego Synodu. Łącznie wypełniono 110 000 kwestionariuszy, co daje szacunkową liczbę 20 milionów osób zaangażowanych, biorąc pod uwagę zobowiązania i działania w ramach sieci: 115 krajów zaangażowanych i 7 języków (angielski, hiszpański, francuski, portugalski, włoski, malajalam i tagalog).

Przekrojowa rzeczywistość, która ma towarzyszyć

Z dziesięciu stron dokumentu wynika przede wszystkim, że jest to. projekt pilotażowyJest to okno na rzeczywistość przekrojową, taką jak kontynent cyfrowy, któremu również trzeba towarzyszyć.

Jednym z odkryć dokonanych przez doświadczenie cyfrowego słuchania jest istnienie dużej liczby osób świeckich, nie tylko księży, zakonników czy osób konsekrowanych, które z odwagą i kreatywnością ewangelizują w sieci. W rzeczywistości mamy do czynienia z rzeczywistymi procesami interaktywnymi "między głoszeniem, poszukiwaniem wiary a towarzyszeniem".W dokumencie stwierdzono. Ze wszystkich influencerzy zaangażowani, 63 % byli oczywiście katecheci i zaangażowane osoby świeckie.

W tym samym czasie, "ewangelizatorzy wyrażali potrzebę bycia słuchanym, pomaganym, uznawanym i włączanym w szersze działanie Kościoła".. Oprócz nawiązania relacji "formalne i wzajemne". z instytucją, aby również przyczynić się do jej kultury komunikacyjnej.

Kolejną kwestią jest porzucenie rozpatrywania rzeczywistości cyfrowej jako zwykłego narzędzia i rozumienie jej jako strona (locus) do zamieszkania "z własnym językiem i dynamiką"..

Oprócz ochrzczonych i praktykujących wiernych, znaczący udział miały osoby odległe lub którzy zdystansowali się (40 %); agnostycy, członkowie innych religii i ateiści (10 %), którzy chcieli wziąć udział w projekcie słuchania poprzez wypełnienie kwestionariusza. Obraz, który się wyłonił, to obraz "zranionych ludzi wyrażających swoje egzystencjalne pytania".. Wielu czuje się wykluczonych, rozczarowanych... a wśród powodów porzucania nauki, główny dotyczy. "skandal związany z pederastią i korupcją w Kościele".która między innymi nie odpowiada nawet na "ich obawy i priorytety; inni czują się oceniani"..

Jest to niewątpliwie pierwszy krok, który, jak wszyscy mają nadzieję, będzie kontynuowany w kolejnych etapach Synodnadać większą spójność obecności Kościoła w tym transwersalnym miejscu, jakim jest Internet.

"Zrealizowanie projektu Kościół słucha cię to piękny i wspaniały owoc".Lucio Adrian Ruiz, sekretarz dykasterii ds. komunikacji, zwierzył się, "która zasiewa ważne ziarno już w teraźniejszości, a przede wszystkim na przyszłość".. W rzeczywistości, "poza ważnością i wielkością wytworzonych treści jest coś jeszcze bardziej istotnego, a jest to sam proces synodalny, co często powtarza papież Franciszek".

Inicjatywa dotyczyła również zatwierdzony publicznie przez Sekretariat Generalny Synodu, podczas konferencji prasowej prezentującej kontynentalną fazę podróży synodalnej, która rozpoczyna się w tym miesiącu.

Świat

Samad: wojna wywróciła jego życie do góry nogami i dała mu nowe życie, zawsze dla innych.

Rozmawialiśmy z Samadem Qayumi, pochodzącym z Afganistanu, aby dowiedzieć się o jego historii jako migranta w Europie.

Leticia Sánchez de León-14 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Samad jest przyjacielem Skalabryńskie świeckie siostry misjonarkiktóry spotkał go w Solothurn w Szwajcarii. Podobnie jak wielu migrantów, on również został odnaleziony w bardzo krytycznym momencie, krótko po przybyciu do obcego kraju, kiedy rana wyjazdu jest świeża, niepewność związana z pozwoleniami na pobyt jest duża, a potrzeba dzielenia z kimś podróży jest bardzo ważna.

Tak też było z Samadem: od pierwszych kroków, przez różne etapy podróży, przyjaźń rosła i umacniała się, a jego świadectwo, które od początku było dla nas dobre, z czasem stało się darem dla wielu młodych ludzi, pomocą w refleksji, w nauce doceniania każdej chwili życia, nawet tej najtrudniejszej, i w tym, by nigdy nie przestać mieć nadziei, bo miłość zawsze, bez względu na to, co się dzieje, przechodzi przez historię i ją niesie.

Samad, możesz się przedstawić?

Nazywam się Samad Qayumi. Urodziłem się i wychowałem w Kabulu w Afganistanie, gdzie również ukończyłem studia wyższe z tytułem inżyniera. Pracowałem w sektorze naftowym w Iranie, a następnie, po powrocie do kraju, zostałem zatrudniony w firmie w Mazar-e-Sharif, która produkowała nawozy i zatrudniała 3000 osób. Zaczynałem jako główny inżynier, zostałem zastępcą dyrektora, a potem dyrektorem tego zakładu. Zawsze starałem się dobrze wykonywać swoją pracę i dogadywać się ze wszystkimi.

A jak doszło do tego, że podjąłeś się odpowiedzialności politycznej?

Nieoczekiwanie w 1982 roku otrzymałem telegram od premiera zapraszający mnie do wyjazdu do Kabulu. Chodziło o moją nominację na szefa wszystkich prowincji, którą to funkcję pełniłem przez cztery lata. Gdy pojawiały się problemy w dziedzinie edukacji, zdrowia, rolnictwa, budownictwa czy innych dziedzin, zwracano się do mnie i wraz z odpowiednim ministrem szukano rozwiązania.

A potem skok w świat szkoleń... 

Później zostałem mianowany ministrem edukacji. Na tym stanowisku zajmowałem się głównie budową i poprawą stanu szkół w naszym kraju. Zawsze wierzyłem, że edukacja ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości Afganistanu.

Aby być lepiej przygotowanym do tego zadania, zrobiłem doktorat z pedagogiki. Praca była ogromna, ponieważ system edukacji był zacofany, a także dlatego, że fundamentaliści byli bardzo aktywni i ciągle niszczyli budynki szkolne i zabijali nauczycieli.

Co zmieniło bieg twojej historii?

W 1989 roku ponownie zostałem mianowany szefem województw i pozostałem na tym stanowisku do 1992 roku, kiedy to mujhaiddin doszły do władzy. Sześć milionów Afgańczyków musiało opuścić kraj. Ja również musiałem uciekać z rodziną w ciągu dwóch godzin, zostawiając wszystko za sobą. Inni członkowie rządu zostali już zabici. Przez dwa miesiące przebywaliśmy w pobliżu granicy z Pakistanem, czekając na poprawę sytuacji. Następnie opuściliśmy kraj i z dwójką naszych trzech dzieci dotarliśmy do Szwajcarii. Wolałbym pojechać do Niemiec, ale w tamtym czasie handlarzom, którzy zorganizowali ucieczkę, łatwiej było przewieźć azylantów do Szwajcarii.

Czy po przybyciu do Szwajcarii byliście w stanie odbudować swoje życie?

Będąc już w Szwajcarii, wreszcie poczuliśmy się bezpiecznie. Jednak przez sześć i pół roku, podczas rozpatrywania naszego wniosku o azyl, nie mogliśmy ani studiować, ani pracować: musieliśmy żyć z pomocy państwa. Zastanawialiśmy się: ¿Kiedy skończy się nasze czekanie? To był bardzo trudny czas. W Afganistanie nie miałem wolnego czasu, nie miałem wakacji, a tu nagle znalazłem się bez żadnego zajęcia... Moja żona w Afganistanie była nauczycielką. Codziennie myślała o swoich uczniach, płakała i zastanawiała się nad swoim losem. Miała też chwile depresji.

Jak udało ci się oprzeć?

Życie bez pracy może prowadzić do utraty pewności siebie, do tego, że nie wiemy już, czy jesteśmy w stanie coś zrobić. W tamtych latach, podczas długiego okresu bezczynności, do którego byłem zmuszony, czytałem Koran i Biblię i udało mi się przeżyć ten czas bez złości i pretensji dzięki wierze i modlitwie: zawsze wierzyłem, że Bóg mnie nie opuści. Czytając Ewangelię, szczególnie zafascynowała mnie odpowiedź Jezusa na pytanie uczniów o największe przykazanie: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", "Kochajcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem".

Wtedy coś się poprawiło?

Po ponad sześciu latach oczekiwania, w końcu otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź na nasz wniosek o azyl i od tego dnia powiedziano mi, że muszę natychmiast znaleźć pracę, ale nie było to łatwe. Po pierwszych próbach znalezienia pracy agencja zatrudnienia zapytała mnie, jak długo chcę jeszcze żyć na koszt innych. Chodziłem aplikować w wielu miejscach, ale kiedy pytali mnie, co robiłem wcześniej, zawsze dostawałem negatywne odpowiedzi. Nie przestałem jednak szukać, bo dla mężczyzny ważne jest, by potrafił zrobić coś z innymi i dla innych.

Po trzech latach pewnego dnia miałem okazję starać się o pracę jako portier w kondominium, w którym mieszkaliśmy. Kiedy pierwszy raz skosiłem trawę, moja żona płakała. Potem, jak pracy było za dużo, zaczęła mi też pomagać. Zmieniło to również relacje z sąsiadami: wcześniej byli bardzo zdystansowani, unikali nas, a potem zaczęli rozmawiać i zabawiać.

Później zostałem zatrudniony jako strażnik w historycznym muzeum broni i zbroi. Jednak po dwóch latach, dzięki swoim umiejętnościom technicznym, zostałem konserwatorem starożytnych zbroi.

Czy wierzysz, że Twoje dotychczasowe życie i historia mogą być cennym darem dla innych?

To właśnie w tych latach poznałem Międzynarodowy Ośrodek Szkolenia Młodzieży (IBZ) pt.J. B. Scalabrini"Podjąłem współpracę ze świeckimi misjonarzami skalabryjskimi w dziele uwrażliwiania i formacji młodzieży. Swoje doświadczenia i refleksje mogłam przedstawić wielu studentom uczelni wyższych, zwłaszcza z wydziałów pedagogiki i prawa, czy też grupom młodzieży różnych narodowości uczestniczących w spotkaniach międzynarodowych. Tematy, które najczęściej poruszam to sytuacja w Afganistanie, warunki życia azylantów i uchodźców, ale także moje osobiste świadectwo życia, wartości, którymi kieruję się od młodości.

Często powtarzam młodym ludziom, że ważne jest, aby mieć dużo cierpliwości i być gotowym na zrobienie pierwszego kroku w kierunku siebie. Miłość sprawia, że drugi człowiek rośnie i jest kluczem do budowania pokoju. Ten, kto kocha, robi wszystko dla drugiego. Ten, kto nie kocha, niszczy, przychodzi, by nienawidzić i prowadzić wojnę. Dzięki miłości możliwe jest przebaczenie, pokonanie nienawiści i szczęście.

AutorLeticia Sánchez de León

Zoom

60. rocznica Soboru Watykańskiego II

Papież Franciszek przewodniczy Mszy św. w Bazylice św. Piotra 11 października 2022 r., w 60. rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II.

Maria José Atienza-13 Październik z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

Carmen PeñaPrawo kanoniczne jest odpowiedzialne za stworzenie ram dla zapobiegania nadużyciom".

Nadużycie sumienia, bezbronność czy uprzednie dochodzenie w sprawach o nadużycia seksualne to niektóre z tematów, które zostaną poruszone w nadzwyczajnym dniu prawa karnego,... Hiszpańskie Stowarzyszenie Kanonistów.

Maria José Atienza-13 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Odkąd Kościół przejął inicjatywę w walce z nadużyciami seksualnymi, uchwalając różne inicjatywy polityczne, coraz częściej kładzie się nacisk na ochronę ofiary i zabezpieczenie praw osób zaangażowanych w ściganie.

Z Carmen Peña, przewodniczącą Hiszpańskiego Stowarzyszenia Kanonistów, rozmawialiśmy na kilka dni przed spotkaniem.

Od kilku lat obserwujemy różne zmiany i postępy w traktowaniu nadużyć seksualnych w prawie kanonicznym. Jakie, zdaniem Księdza, są klucze do nowej Księgi VI Kodeksu? 

-Kwestia nadużyć seksualnych jest zagadnieniem bardzo złożonym, co pozwala na zastosowanie różnych podejść, przy czym prawo karne jest tylko jednym z nich. W rzeczywistości kara kryminalna jest ostatecznym środkiem zaradczym, można powiedzieć, że karze już popełnione przestępstwo, które samo w sobie jest porażką systemu.

Eklezjalne traktowanie nadużyć, zarówno seksualnych, jak i dotyczących sumienia i władzy, pozwala - i wymaga - znacznie szerszego podejścia, które w ostatnich latach rozwijało się w kolejnych normach i interwencjach pontyfikalnych: skupiono się więc bardziej na zapobieganiu, na tworzeniu bezpiecznych środowisk w jednostkach kościelnych i dziełach religijnych oraz starano się wywołać zmianę postawy w traktowaniu tych nadużyć.

Również z perspektywy karnej - niewystarczającej, ale koniecznej - nastąpiła sukcesja regulacji. Konkretnie, w ostatnim reforma szóstej księgi Kodeksunastąpiły istotne zmiany w materialnej regulacji tych nadużyć, nie tylko poprzez ogólne usztywnienie kar za te przestępstwa czy ograniczenie przedawnienia, ale także poprzez poszerzenie podmiotów podatnych na popełnienie tych przestępstw kanonicznych, którymi nie są już tylko duchowni, ale także osoby świeckie pełniące urzędy lub funkcje w Kościele.

Jeden z obszarów, w którym nastąpiła znacząca zmiana mentalności, koncentruje się na tzw. nadużyciu władzy. Jak możemy rozeznać, czy ten rodzaj nadużycia, który z pewnością jest złożony do wykrycia, istniał? Jak Kodeks Prawa Kanonicznego radzi sobie z tym rodzajem nadużycia, czego nie robił wcześniej? 

-Nowe przepisy wprowadziły pojęcia, które są bardzo trudne do rozgraniczenia pod względem prawnym, a tym bardziej w dziedzinie karnej, gdzie interpretacja jest z konieczności ścisła. Tak byłoby w przypadku takich pojęć jak nadużycie władzy czy podmioty wrażliwe, których dokładny zakres i treść są dalekie od jasności. To jest powód, dla którego na Konferencji Hiszpańskiego Stowarzyszenia Kanonistów w dniu 20 października chcieliśmy zwrócić szczególną uwagę na te pojęcia, aby spróbować je wyjaśnić, nie tyle z perspektywy teoretycznej lukubracji, ale z myślą o ułatwieniu zadania przedstawicielom prawa w rozpatrywaniu i rozwiązywaniu tych spraw.

W odniesieniu do nadużycia władzy W szczególności, poza konfiguracją karną, należy kłaść nacisk na konieczność doprowadzenia do zmiany nawyków i sposobów rządzenia, które pomagają uniknąć nadużyć i arbitralności. Celem jest nie tylko unikanie nadużywania lub przestępczego sprawowania władzy, ale także unikanie stosowania praktyk arbitralnych i dowolnych.r proaktywne tworzenie dynamiki i nawyków dobrego rządzenia w sprawowaniu władzy w Kościele, a także promowanie kultury troski, wobec wszystkich ludzi, a zwłaszcza wobec tych najbardziej bezbronnych.

Po tych latach, w których był to "temat" w mediach i w rozmowach ekspertów w Kościele, jakie są obszary, które zasługują na większą uwagę? Dlaczego warto nadal studiować i pogłębiać nasze rozumienie tej dziedziny prawa kanonicznego? 

-Chociaż podejście do nadużyć, czy to seksualnych, sumienia czy autorytetu, musi być z konieczności interdyscyplinarne, to jednak obejmuje również zagadnienia teologiczne, duchowe, moralne i psychologiczne, Ważną rolę do odegrania ma również prawo kanoniczne. W rzeczywistości w prawie kanonicznym istniały już przepisy chroniące nienaruszalność sumienia ludzi, głoszące rozróżnienie jurysdykcji, sankcjonujące używanie pokuty do złych celów itp.

Jednak wiele pozostaje do zrobienia.

W dziedzinie prewencji prawo kanoniczne jest odpowiedzialne za stworzenie ram dobrego rządzenia i relacji międzyludzkich, które sprzyjają wykorzenieniu arbitralności, ustanowieniu mechanizmów kontroli i wykrywaniu nieprawidłowych zachowań.

A w odniesieniu do. nadużywanie Oprócz ustanowienia jasnych, dostępnych i skutecznych kanałów sprawozdawczych, zasadnicze znaczenie będzie miała poprawa podejścia do prawa karnego, zwłaszcza na poziomie proceduralnym.

W kwestii osobistej uważam, że reforma postępowania karnego jest wciąż w toku i powinna lepiej gwarantować prawa wszystkich zainteresowanych. Oznaczałoby to konieczność zweryfikowania takich aspektów jak uregulowanie sytuacji prawnej i możliwości działania pokrzywdzonych w postępowaniach dotyczących tych przestępstw, konieczność uniknięcia ponownej wiktymizacji, czy osiągnięcia skutecznego naprawienia wyrządzonej szkody, ale także zabezpieczenia pewność prawna oraz prawo do obrony oskarżonych, przywrócenia im dobrego imienia w przypadku fałszywych zarzutów itp.

Jak w sprawach tego rodzaju połączyć działanie prawa kanonicznego i zwykłego prawa cywilnego?

W konkretnym przypadku ścigania przestępstw seksualnych zasadą, którą należy się kierować, po przezwyciężeniu dawnych koncepcji samoobronnych, jest pełna współpraca władz kościelnych z władzami cywilnymi w dochodzeniu w sprawie tych przestępstw.

Na płaszczyźnie prawnej wskazane byłoby jednak, w interesie ofiar, pewności prawa, praw stron i samego dochodzenia przestępstwa, bliższe przyjrzenie się takim kwestiom, jak wzajemny odbiór postępowań prowadzonych w sądach państwowych i kanonicznych, zakres obowiązku składania sprawozdań itp.

Skoro są to nadużycia w Kościele, a nie tylko przez osoby duchowne/religijne, to jak postępować w przypadkach nadużyć przez osoby świeckie w środowisku kościelnym?

-Jak zaznaczyłem, popełnianie tych przestępstw przez osoby świeckie nie było uregulowane w prawie kanonicznym aż do ostatnich reforma księgi VIWynika to w dużej mierze z celu samego prawa karnego kanonicznego, które nie ma na celu zastąpienia czy powielenia państwowego prawa karnego, które już przewiduje te przestępstwa, niezależnie od tego, czy popełniają je osoby duchowne czy świeckie.

Nie oznacza to jednak, że Kościół nie jest odpowiedzialny za zapobieganie nadużyciom popełnianym przez osoby świeckie w środowiskach od niego zależnych, dlatego jeszcze przed reformą Kodeksu apelowano o wdrożenie środków mających na celu stworzenie bezpiecznych środowisk dla dzieci i młodzieży w szkołach, parafiach itp.

Hiszpania

San Isidro. Historia i pobożność

Święty Izydor jest zaskakująco aktualny. Rolnik z XII wieku jest nadal aktualny w technologicznej erze XXI wieku. Jego życie i utrzymujące się przez wieki nabożeństwo przypomina nam, że jest on przykładem, który nigdy nie wychodzi z mody.

Cristina Tarrero-13 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Na stronie Katedra Almudena gospodarzy towarów związanych z postacią święty Izydor Labrador które pomagają nam kształtować i odkrywać jego postać. Jego ciało spoczywa w kolegiacie noszącej jego imię, ale jego związek z główną świątynią Madrytu jest oczywisty od momentu wejścia do kościoła, aby się pomodlić. Od 1993 roku w katedrze w Almudenie eksponowana jest arka, która zawierała ciało świętego. W tym jubileuszowym roku arka, nie ruszając się z pierwotnego miejsca, została poddana muzealizacji i pozwala zwiedzającym przyjrzeć się jej bardziej szczegółowo i drobiazgowo. Tutaj możemy odkryć jego cuda i pierwszy wizerunek świętego, który niewątpliwie przybliża nam świat średniowieczny, obraz jakże odmienny od tego prezentowanego dzisiaj. Według malowidła na arce, Isidro, z aureolą nad głową (halo lub nimb), nosi długą tunikę typową dla kastylijskich chłopów, saya, z wąskimi rękawami. Jego przedstawienie jest bardzo znane, gdyż towarzyszy mu żona, święta María de la Cabeza. Obraz ten różni się znacznie od tego, który do nas dotarł i który rozpoznajemy w rzeźbach i płótnach, gdyż został utrwalony na przełomie XVI i XVII w., kiedy to został poddany kanonizacji i wzorował się raczej na modelach nowożytnych niż średniowiecznych. Wizerunek arki jest więc najwierniejszym artystycznym przedstawieniem świętego, gdyż nosi on odpowiadający mu ubiór. 

W tej samej kaplicy możemy kontemplować kilka małych lwów, które podtrzymywały arkę i dwie figury świętej pary wykonane przez rzeźbiarza Alonso de Villalbrille y Ron, o wielkiej jakości. Opisane w arce cuda są do dziś bardzo aktualne, gdyż ukazują nam modlitwę świętego podczas pracy, jego troskę o przyrodę poprzez zajmowanie się gołębiami oraz pomoc, jaką wraz z żoną udzielał potrzebującym. 

Odwiedzenie girola w tym roku jubileuszowym i zobaczenie arki świętego oznacza nie tylko poznanie jego wizerunku i odkrycie jednego z pierwszych grobów, ale także zagłębienie się w jego postać dzięki zainstalowanemu chronogramowi, który opisuje żarliwość, jaką wzbudzał na przestrzeni dziejów. Ten chronogram nie tylko prowadzi nas przez Madryt i wiarę tak wielu wyznawców, ale także zaskakuje oddaniem, jakie wyznawali mu hiszpańscy królowie. Na jednym z paneli można zobaczyć zdjęcie srebrnej skrzyni, którą widzieliśmy w maju ubiegłego roku, gdy św. Izydor odbywał procesję do katedry. Był on darem królowej Mariany z Neoburga i uzupełniał ten wykonany kilka lat wcześniej z okazji jego beatyfikacji. Madrycki cech srebrników wykonał w 1619 r. wyjątkowe dzieło, aby chronić ciało świętego podczas jego beatyfikacji, a w 1692 r. królowa Mariana z Neoburga, będąc chora, powierzyła się świętemu z prośbą o jego uzdrowienie; w tym celu jego ciało zostało przeniesione do apartamentów królewskich. Po wyzdrowieniu przypisała to uzdrowienie interwencji św. Izydora i nakazała wykonanie nowego wnętrza, które jest tym obecnie zachowanym. Skrzynię tę mogliśmy oglądać jedynie podczas wystawy i adoracji nieskalanego ciała świętego w maju ubiegłego roku, gdyż ciało jest przechowywane wewnątrz urny, która jest wystawiona w kolegiacie San Isidro. Dzieło zamówione przez królową wykonane jest z orzecha włoskiego i jest zrobione z jedwabiu ze srebrnym filigranem i ma osiem zamków. Wykonali ją srebrnik Simón Navarro, hafciarz José Flores i ślusarz Tomas Flores. Z okazji setnej rocznicy kanonizacji został on odrestaurowany przez zakład srebra Martínez, a koszty renowacji pokryła Kapituła Katedralna, spadkobierczyni Kapituły San Isidro, która była odpowiedzialna za opiekę i kult świętego i miała swoją siedzibę w Kolegiacie przed utworzeniem diecezji. 

Kapituła Katedralna przechowuje również wyjątkowe dzieła, które przybliżają nam kult świętego Izydora, m.in. kodeks Juana Diácono i terno jego kanonizacji. Kodex jest najstarszym tekstem, w którym zapisane są cuda świętego, pochodzi z około XIII wieku i jest transcendentnym dokumentem do poznania go. Opisuje ona cuda, których dokonał i służyła jako przewodnik dla księży, którzy strzegli ciała i obsługiwali pielgrzymów przybywających do parafii św. Andrzeja, gdzie został początkowo pochowany. Kodex był wielokrotnie studiowany, a w tym roku, z okazji roku jubileuszowego, Kapituła Katedralna zleciła Instituto de Estudios Madrileños jego digitalizację i tłumaczenie w celu upowszechnienia. Jej lektura jest niewątpliwie wzbogacająca. Z drugiej strony, wraz z innymi obiektami, muzeum eksponuje szatę tradycyjnie uważaną za założoną w 1622 roku podczas kanonizacji, która jest wyjątkowo dobrze zachowana. Z tych wszystkich powodów katedra jest miejscem, które warto odwiedzić w tym roku jubileuszowym. Uzupełnia ona zwiedzanie świątyń Izydorów i przypomina, że kult do patronów diecezji zawsze był ściśle związany.

AutorCristina Tarrero

Dyrektor Muzeum Katedralnego w Almudenie. Madryt

Hiszpania

Święty Izydor, dziewięć wieków przykładu świętości w małżeństwie i życiu rodzinnym

Święty Isidro Labrador wraz ze swoją żoną, świętą Marią de la Cabeza, są przykładem chrześcijańskiego małżeństwa, ukrytej świętości rozwijanej w zwykłym życiu. W roku jubileuszowym patrona rolników przyglądamy się jego postaci i przykładowi w dzisiejszym świecie.

Maria José Atienza-13 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

"Lubię widzieć świętość w cierpliwych ludziach Boga: w rodzicach, którzy z taką miłością wychowują swoje dzieci, w tych mężczyznach i kobietach, którzy pracują, by przynieść do domu chleb: ten cytat z Gaudete et exsultate papieża Franciszka można dobrze odnieść do świętego Izydora Labradora i jego żony, świętej Marii od Głowy. 

Postać świętego Izydora, którego kanonizacja przypada na 400 lat, wyłania się z siłą i pełną aktualnością prawie dziesięć wieków później. 

Laik, mąż i ojciec rodziny, pracownik..., charakterystyka tego "saint next door". zostały odkryte na nowo, nie tylko w Madrycie, gdzie spoczywają jego szczątki, ale także w wielu miejscach na świecie, gdzie wciąż trwa kult świętego Izydora.

Prawie tysiącletnia pobożność

Jak podkreśla Joaquín Martín Abad, doktor teologii, kanonik katedry Almudena i starszy kapelan Królewskiego Klasztoru Wcielenia w Madrycie, dla Omnes, "Nabożeństwo do świętego Izydora zaczęło się od początku przez tradycję ustną. Dopiero czterdzieści lat po jego śmierci mieszkańcy Madrytu uświadomili sobie zbiorowo, że Izydor, bo tak brzmi jego apokopijne imię, żył jako święty. I czterdzieści lat po jego śmierci, jak to zostało opisane w Codex John the Deacon Po półtora wieku to mieszkańcy Madrytu dokonali ekshumacji z cmentarza i przeniesienia jego ciała, które następnie odkryto w stanie nienaruszonym, do kościoła San Andrés, gdzie został ochrzczony".

Znawca postaci patrona rolników, Martín Abad zwraca uwagę, że. "Narracja kodeksu jest szczegółowa i mówi nam, że to przeniesienie zostało dokonane 'bez władzy duszpasterskiej', spontanicznie. Do XI, a nawet XII wieku. elevatio corporisekshumacja z ziemi w celu podniesienia ciała na ołtarzu, oraz traslatio corporisPrzeniesienie z cmentarza do wnętrza kościoła, jeśli dokonał go biskup diecezjalny za zgodą arcybiskupa metropolity i rady prowincji, było równoznaczne z kanonizacją lokalną. W tym przypadku, jako że dokonał się bez władzy kościelnej, już samo to stało się trudnością w jego wczesnej kanonizacji przez papieża, gdyż kanonizacja nastąpiła dopiero pięć wieków później. Niemniej jednak, od początku przeniesienia z cmentarza San Andrés do jego kościoła, lud i duchowieństwo Madrytu uważało go już za świętego".

Ta wczesna pobożność szybko się rozprzestrzeniła. "Życie i cuda świętego zostały nawet włączone do ksiąg świętych. Od momentu beatyfikacji przez papieża Pawła V w 1619 r. i kanonizacji przez Grzegorza XV w 1622 r., dzięki usilnym staraniom rady madryckiej i królów Filipa II, III i IV oraz arcybiskupstwa Toledo, kult świętego rozprzestrzenił się w całym królestwie Hiszpanii i we wszystkich jego królestwach, w całej Europie, a zwłaszcza w Ameryce i Azji, gdzie kult ten był niesiony przez hiszpańskich misjonarzy. Od tego czasu wiele stowarzyszeń objęło go patronatem, a w Argentynie i Kostaryce istnieją miasta i diecezje o tej samej nazwie "San Isidro". To właśnie papież św. Jan XXIII w 1960 r. na prośbę kardynała Pla y Deniela, arcybiskupa Toledo, ogłosił św. Izydora patronem hiszpańskich rolników"..

Kodex Jana Diakona

Jeden z najstarszych dokumentów rejestrujących życie świętego rolnika znajduje się w znanym Codex John the Deaconz 1275 roku. 

Ten kodeks, zauważa Jiménez Abad, "opowiada o cudach, które św. Izydor zdziałał za życia i - za jego wstawiennictwem - po śmierci. Pięć za jego życia: o głodnych gołębiach, którym dał pszenicę, która potem się rozmnożyła; o wołach, które razem z nim orały; o osiołku i wilku, który go nie zaatakował; o garnku, o którym żona mówiła, że jest pusty, a jednak wystarczyło, by dać ubogim, którzy prosili; i o bractwie, w którym również rozmnożyło się jedzenie dla wszystkich". 

Obok tego dokumentu, bulla Benedykta XIII wydana w 1724 roku, a więc w sto lat po kanonizacji, "...".Autor odnotowuje te cuda, a z drugiej strony ignoruje istniejące na temat świętego, wymyślone w XVI wieku, zaczepki i ustala datę jego śmierci "około roku 1130". Ponieważ istnieje zgodność co do roku jego narodzin (ok. 1082), święty Izydor zmarłby przed swoimi pięćdziesiątymi urodzinami, a nie w wieku dziewięćdziesięciu lat, jak chcieli ci, którzy kojarzyli świętego Izydora z pasterzem, który poprowadził Alfonsa VIII i jego wojska w bitwie pod Navas de Tolosa. I ten wiek, niespełna pięćdziesięcioletni w chwili śmierci, potwierdza teraz badanie medycyny sądowej tomografem komputerowym. Tak więc byk miał i ma rację"..

Święty, który patrzy na ciebie

Martín Abad jest honorowym prałatem papieża od 1998 r., a w tym 2022 r. jest promotorem sprawiedliwości w delegowanym trybunale ds. recognitio canonica Izydora Labradora, która to wystawa miała miejsce w maju ubiegłego roku z okazji obchodów jubileuszu, który nie miał miejsca od 1985 roku, kiedy to obchodzono pierwsze stulecie utworzenia diecezji madryckiej. 

Jak wyjaśnia Martín Abad, "Kardynał Osoro, arcybiskup Madrytu, powołał trybunał dla procesu ekshumacji, kanonicznego uznania i okazania ciała św. Izydora, w skład którego weszli: delegat Episkopatu, promotor sprawiedliwości, notariusz, czterech ekspertów medycyny sądowej i dwóch świadków. Trybuna ta była obecna: przy pierwszym otwarciu urny 12 stycznia; 26 lutego, kiedy przeprowadzono tomografię komputerową, której wyniki zostaną upublicznione na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Complutense 28 listopada; także 25 kwietnia oraz 21 maja, kiedy ciało było wystawione na widok publiczny do 29 maja; w tych dniach około stu tysięcy zwiedzających przybyło, by oddać mu cześć.

Jako Promotor Sprawiedliwości, kiedy wraz z trybunałem badałem inkorporowane ciało świętego, byłem pod wrażeniem nie tylko stanu zachowania całego ciała, gdyż jego szkielet pokryty jest tkankami miękkimi, mięsistymi i naskórkowymi, ale przede wszystkim tego, że oczodoły nie są puste, gdyż gałki oczne i tęczówki każdej z nich są doskonale zachowane, tak że patrząc na niego twarzą w twarz wydawać by się mogło nawet, że mógł patrzeć na ciebie".

Stan zachowania świętego, w zasadzie od pierwszych otwarć trumny, był obiektem badań i podziwu dla wyznawców i nie wyznawców.

W tym sensie Joaquín Martín Abad wskazuje również, że ".W 1504 roku, kiedy Juan de Centenera sprawdził kompletność ciała, opisał je w stanie bezcielesności: "w kości i ciele", i jest to pierwszy znany pisemny opis. Całkiem niezły portret"..

Święty w zwykłym życiu

Św. Izydor Labrador został kanonizowany w 1622 roku wraz ze św. Ignacym z Loyoli, św. Franciszkiem Ksawerym, św. Filipem Neri i św. Teresą od Jezusa. Był jedynym świeckim w grupie wybitnych zakonników.

Choć świętość w zwykłym życiu była w Kościele stała od jego początków, to wezwanie do ponownego odkrycia powszechnego powołania do świętości przeżywanej dziś z jak największą naturalnością sprawia, że postać świętego Izydora, laika, robotnika, ojca rodziny, jawi się jako w pełni współczesny model.

Podkreśla to Joaquín Martín Abad, gdy wspomina, że "San Isidro jest wzorem dla pracowników. Istnieje powszechne zniekształcenie tego, co mówi nam kodeks. Święty pracował, w towarzystwie swojej żony, oddając Bogu to, co należy do Boga, a bliźnim należne braterstwo, jak to jest namalowane na skrzyni pogrzebowej, w której jego ciało było przechowywane od końca XIII lub początku XIV wieku do XVIII wieku, skrzyni, którą można zobaczyć w kaplicy w ambulatorium katedry Almudena. 

Kiedy zarzucono mu, że ponieważ się modli, nie pracuje, jego pracodawca, idąc zrobić mu wyrzuty, "nagle zobaczył na tym samym polu, za sprawą boskiej mocy, dwa jarzma białych wołów, orzących obok sługi Bożego, orzących pole szybko i zdecydowanie". A ponieważ niektórzy artyści malowali później na tym samym obrazie św. Izydora modlącego się i aniołów z wołami orzących, zrodziło to fałszywie przekonanie, że gdy on się modlił, inni pracowali za niego. Tak jednak nie było. Św. Izydor najpierw się modlił, a potem orał. Wypełniał obowiązki Boga i obowiązki swojej pracy.

Świętość świętego Izydora, świeckiego rolnika w maleńkim mieście, jakim był wówczas Madryt, w zakątku arcybiskupstwa Toledo, to świętość w zwyczajności, heroizm cnót w codziennym życiu. Dobry pracownik, wspaniały mąż i ojciec rodziny".

Jak zauważył arcybiskup Madrytu na otwarcie Roku Świętego Izydora: "Pilną sprawą jest promowanie wartości i godności rodziny, obrona godnej pracy, troska o ziemię... Św. Izydor nie był teoretykiem tych rzeczywistości, ale chrześcijańskim świadkiem ich znaczenia w życiu człowieka, w jego godności dziecka Bożego". 

Wzór świętości małżeńskiej, który znajduje również odzwierciedlenie w ikonografii oraz miejsce, w którym czczone są szczątki świętej pary. 

W kolegiacie San Isidro "Uderzające jest to, że sarkofag z nieprzekupnym ciałem świętego Izydora i urna z relikwiami jego żony, świętej Marii de la Cabeza, są wkomponowane w środek ołtarza kościoła", Martin Abad zaznacza. Dodaje, "To samo spojrzenie pozwala nam zrozumieć, że małżeństwo świętych jest wzorcowe dla wszystkich, którzy są zjednoczeni przez ten sakrament. A będąc razem na ołtarzu, pokazują wierność, jaką zachowali w życiu, bo ta wierność ma być w ten sposób utrwalona, przez wystawienie relikwii ich obojga w tym samym miejscu. Prawdziwa miłość w małżeństwie jest na zawsze, bo miłość, która nie jest na zawsze, nie jest autentyczna. Co więcej, miłość małżeńska jest procesem, w którym zawsze jest miejsce na więcej"..

Rok Jubileuszowy Świętego Izydora

15 maja 2022 r. Msza św. pod przewodnictwem kardynała arcybiskupa Madrytu, monsignora Carlosa Osoro, odprawiona w kolegiacie, w której znajdują się szczątki świętego i jego żony, otworzyła Rok Święty Świętego Izydora. 

Od tego czasu wielu wiernych i czcicieli świętego rolnika przechodzi przez Królewską Bazylikę Kolegiacką św. Izydora i może wejść do kaplicy, gdzie może modlić się przed skrzynią zawierającą nieprzekupne ciało św. Izydora i szkatułką z relikwiami jego żony, św. Marii de la Cabeza.

Pielgrzymując tam można uzyskać odpust zupełny spełniając zwykłe warunki ustanowione przez Kościół, a nawet można otrzymać dokument akredytujący pielgrzymkę. 

Czas krzewienia kultu rodziny świętego rolnika i naśladowania jego przykładu świętości w codziennym życiu dziewięć wieków później.

Watykan

"Pożądanie nie jest pożądaniem chwili" - mówi papież Franciszek

Czwarta katecheza papieża na temat rozeznania duchowego, koncentrująca się na roli pragnienia, odbyła się na placu św. Piotra w słoneczny rzymski poranek.

Javier García Herrería-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek kontynuował katechezy w środę, 12 października, w święto św. rozeznanie. W poprzednich sesjach omówiłem znaczenie modlitwy i samopoznania w odkrywaniu Bożej woli. Dziś zastanawiał się na ""nieodzownym składniku"": pragnieniu. W rzeczywistości rozeznanie jest formą poszukiwania, a poszukiwanie zawsze rodzi się z czegoś, czego nam brakuje, ale co jakoś znamy"..  

Wszyscy ludzie mają pragnienia, niektóre szlachetne, a niektóre egoistyczne. Jedne nas uwznioślają i zmierzają do najlepszej wersji siebie, a inne nas debilizują. Papież zaznaczył, że "pragnienie nie jest pragnieniem chwili", ale korzeniem "tęsknoty za pełnią, która nigdy nie znajduje pełnego zaspokojenia, a jest znakiem obecności Boga w nas". Jeśli człowiek umie rozpoznać pragnienia, które czynią człowieka dobrym, ma "kompas, dzięki któremu rozumie, gdzie jestem i dokąd zmierzam".

Dobre życzenia

W rozważaniach papieża uznano, że problemem jest często umiejętność rozpoznania, które pragnienia są dobre, a które nie. Aby się o tym przekonać, zaproponował zauważenie, jak "szczere pragnienie umie uderzyć głęboko w struny naszej istoty, dlatego nie gaśnie w obliczu trudności czy niepowodzeń", dzięki czemu "przeszkody i porażki nie duszą pragnienia, przeciwnie, sprawiają, że jest ono w nas jeszcze bardziej żywe". W przeciwieństwie do pragnienia czy emocji chwili, pragnienie trwa w czasie, nawet przez długi czas, i ma tendencję do realizacji. Jeśli na przykład młoda osoba chce zostać lekarzem, będzie musiała rozpocząć studia i pracę, które zajmą kilka lat jej życia, a w konsekwencji będzie musiała ustalić granice, powiedzieć "nie" przede wszystkim innym kierunkom studiów, ale także ewentualnym rozrywkom lub rozproszeniom, zwłaszcza w okresach bardziej intensywnej nauki. Jednak chęć nadania kierunku swojemu życiu i osiągnięcia tego celu pozwala mu pokonać te trudności.  

Nasz postmodernistyczny świat uwolnił puszkę pandory ludzkich pragnień, wywyższając wolność oddzieloną od dobra i prawdy. Jak powiedział Ojciec Święty, "epoka, w której żyjemy, zdaje się sprzyjać maksymalnej wolności wyboru, ale jednocześnie atrofizuje pragnienie, które najczęściej sprowadza się do pragnienia chwili". Jesteśmy bombardowani tysiącami propozycji, projektów, możliwości, co grozi rozproszeniem uwagi i nie pozwala nam na spokojną ocenę tego, czego naprawdę chcemy".  

Uczenie się z Ewangelii

Aby odróżnić jedno życzenie od drugiego, papież zaproponował przyjrzenie się postawie Jezusa w Ewangelii. "Uderzające jest to, że Jezus przed dokonaniem cudu często pyta człowieka o jego życzenie. I czasem to pytanie wydaje się być nie na miejscu. Na przykład, gdy przy basenie w Betesdzie spotyka paralityka, który był tam od wielu lat i nigdy nie mógł znaleźć odpowiedniego momentu, by wejść do wody. Jezus pyta go: "Czy chcesz być uzdrowiony" (Jn 5,6) Dlaczego? W rzeczywistości odpowiedź paralityka ujawnia szereg dziwnych oporów wobec uzdrowienia, które nie dotyczą tylko jego samego. Pytanie Jezusa było zaproszeniem do oczyszczenia serca, do przyjęcia możliwego skoku jakościowego: aby nie myśleć już o sobie i swoim życiu jako o "paralityku", niesionym przez innych. Jednak mężczyzna na noszach nie wydawał się być tak przekonany. W dialogu z Panem uczymy się rozumieć, czego tak naprawdę chcemy od naszego życia.  

Papież nawiązał też do innej sceny ewangelicznej, uzdrowienia niewidomego z Jerycha, kiedy to Jezus pyta bohatera "'Co chcesz, abym ci uczynił?Mc 10,51), jak byśmy zareagowali? Może wreszcie poprosimy Go, by pomógł nam poznać głębokie pragnienie Jego osoby, które sam Bóg złożył w naszych sercach. I daj nam siłę, by ją skonkretyzować. Jest to ogromna łaska, u podstaw wszystkich innych: pozwolić, aby Pan, jak w Ewangelii, czynił dla nas cuda. On bowiem także ma wielkie pragnienie względem nas: uczynić nas uczestnikami swojej pełni życia".  

Watykan

Ruch Komunia i Wyzwolenie na audiencji u papieża

15 października 2022 r. przypada setna rocznica urodzin Sługi Bożego ks. Luigiego Giussaniego. Rok szczególnie stosowny, by dziś zastanowić się nad jego nauką.

Giovanni Tridente-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Chcemy jeszcze raz potwierdzić nasze czułe naśladowanie Papieża, a w nim naszą gorącą miłość do Chrystusa i Kościoła". Napisał to kilka tygodni temu prezes m.in. Braterstwo komunii i wyzwoleniaDavide Prosperi, do wszystkich sympatyków włoskiego ruchu założonego przez księdza Luigiego Giussaniego, którzy w sobotę 15 października zostaną przyjęci na specjalnej audiencji przez papieża Franciszka na placu św. Piotra.

Spodziewanych jest ponad 50 000 osób z ponad 60 krajów świata, a głównym powodem jest właśnie setna rocznica urodzin charyzmatycznego księdza, teologa i nauczyciela, który na początku lat 70. ubiegłego wieku, napędzany również przez wydarzenia społeczne tamtych lat, dał życie temu prężnemu ruchowi młodzieżowemu poświęconemu ewangelizacji, który następnie rozprzestrzenił się na cały świat.

Ówczesny kardynał Joseph Ratzinger podczas homilii na pogrzebie ks. Giussaniego w 2005 r., na kilka tygodni przed jego wyborem na papieża, przypomniał, że to Duch Święty dał w Kościele, za pośrednictwem tego kapłana, początek ruchowi, "który dawał świadectwo piękna bycia chrześcijaninem w czasach, gdy panowała powszechna opinia, że chrześcijaństwo jest czymś męczącym i uciążliwym w życiu".

Giussani zdołał więc obudzić w młodych ludziach "miłość do Chrystusa 'Drogi, Prawdy i Życia', powtarzając, że tylko On jest drogą do spełnienia najgłębszych pragnień ludzkiego serca" i że Chrystus zbawia nas właśnie poprzez nasze człowieczeństwo.

Faza "renesansu"

Jej dzieci, wstrząśnięte w ostatnich latach wieloma próbami - ostatnio niektórymi nieporozumienia Nowe zmiany w kierownictwie, które doprowadziły do wcześniejszej rezygnacji poprzedniego przewodniczącego, Hiszpana Juliána Carróna, są obecnie w fazie "renesansu", który powinien doprowadzić do przezwyciężenia pewnych nieporozumień właśnie w związku ze zmianą kierownictwa na czele Ruchu. 

Stolica Apostolska interweniowała, aby towarzyszyć temu procesowi, który następnie dotyczy wszystkich Ruchów starego i nowego pokolenia, które muszą teraz przestrzegać wytycznych zawartych w Dekrecie o sprawowaniu władzy w międzynarodowych stowarzyszeniach wiernych, prywatnych i publicznych, wydanym w czerwcu 2021 r. przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia. Zasadniczo dekret ten określa maksymalny czas trwania mandatów w centralnym organie zarządzającym na 5 lat, z możliwością odnowienia, ale nie przekraczający 10 lat, z wyjątkiem założycieli.

Budowanie dobra wspólnego

Wracając do listu Prosperi do wyznawców CL (jak powszechnie znane jest Stowarzyszenie), czytamy: "Papieżowi Franciszkowi powierzamy więc, jak dzieci, pragnienie, które z głębi naszych serc ożywia nas do ofiarowania, poprzez konkretność naszej egzystencji, naszego wkładu wiary i budowania wspólnego dobra dla dobra wszystkich naszych ludzkich braci i sióstr, nie przestając błagać, przede wszystkim siebie, o Tego, który jako jedyny może ugasić pragnienie ludzkiego serca: Jezusa z Nazaretu".

Wydarzenie na placu św.

Uroczystość na placu św. Piotra otworzy odmówienie modlitwy Laudes, odczytanie fragmentów Ewangelii i projekcja audiowizualnych interwencji księdza Giussaniego, które będą przeplatane pieśniami w wykonaniu chóru Komunia i Wyzwolenie.

Przyjazd papieża Franciszka zaplanowano na godz. 11.30; po pozdrowieniach przewodniczącego Bractwa CL wysłuchane zostaną świadectwa Rose Busingye (założycielki i przewodniczki organizacji charytatywnej "Meeting Point International" w Kampali w Ugandzie) oraz Hassiny Houari (byłej studentki centrum pomocy w nauce w Portofranco w Mediolanie).

Dzień wcześniej w Audytorium Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana zostanie zaprezentowana książka "Il cristianesimo come avvenimento. Saggi sul pensiero teologico di Luigi Giussani".Pierwszy z trzech zbiorów artykułów poświęconych myśli założyciela CL. Wśród prelegentów znajdą się: kardynał Marc Ouellet, prefekt Dykasterii ds. Biskupów; arcybiskup Giuseppe Baturi, arcybiskup Cagliari i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch; oraz Don Javier Prades, rektor Uniwersytetu San Dámaso w Madrycie.

"Jesteśmy świadomi naszej nicości, a jednocześnie przepełnia nas niezłomna nadzieja w Tym, który może wszystko, w podążaniu tą 'piękną drogą', co do której ksiądz Giussani nigdy nie przestał dawać nam pewności" - podsumowuje Prosperi w liście do adeptów, zwołując wszystkich na plac św. Piotra.

Czytania niedzielne

Dar modlitwy, która nie męczy. 29. niedziela czasu zwykłego (C)

Andrea Mardegan komentuje czytania z 29 Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Andrea Mardegan-12 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Gdy Mojżesz wytrwał w modlitwie, Jozue pokonuje Amaleka. Jeśli jednak jego ręce opadną ze zmęczenia, Joshua przegrywa bitwę. Męczące jest długie trzymanie rąk w górze: jest to obraz znużenia modlitwą. Pomoc ludzi, którzy nas kochają, Aarona i Kory dla Mojżesza, podtrzymuje nas: nie przestajemy się modlić. 

Paweł pisze do Tymoteusza o innych aspektach niezłomności: w otrzymanej wierze i w nauce Pisma Świętego, którego skuteczność wychwala: służy ono nauczaniu, przekonywaniu, poprawianiu, wychowywaniu, dojrzewaniu człowieka Bożego i przygotowaniu go do wszelkiego dobrego dzieła. To nie jest mała rzecz! Tymoteusz jest również zachęcany, aby nalegać na głoszenie słowa, upominanie, strofowanie i napominanie. W każdym razie tym, co sprawi, że jego wystąpienie będzie skuteczne, nawet jeśli czas nie będzie odpowiedni, jest forma: "z całą wielkodusznością". Z wielkim sercem, z miłosierdziem jako podstawowym kryterium, przypomina Paweł. 

Przypowieść o wdowie, która nalega u sędziego, opowiada dopiero Łukasz, który wprowadza ją już z interpretacją: potrzeba modlitwy zawsze, nigdy się nie męcząc. Bohaterami opowieści są wdowa, sędzia i adwersarz. Wdowa w tamtych czasach reprezentowała szczyt ubóstwa i kruchości. Być może pierwsi chrześcijanie też tak się czuli wobec swoich przeciwników. Jezus nakreśla całkowitą różnicę między sędzią a Bogiem. Sędzia, który nie boi się Boga i nie ma szacunku dla nikogo, jest najgorszą rzeczą, jaka może się zdarzyć: posłuszeństwo Bożemu nakazowi miłości i służby bliźniemu nie dotyka go, podobnie jak poszanowanie godności człowieka. Przeprowadza się tylko dlatego, że natarczywość wdowy szkodzi jego komfortowi. Paradoksalnie Jezus proponuje takie samo zachowanie na modlitwie: być natarczywym, wołać do Boga dniem i nocą i zapewnia nas, że Bóg zaraz przyjdzie, aby wymierzyć nam sprawiedliwość. Ktoś może zaprotestować: jeśli Bóg tak bardzo różni się od sędziego, w swoim ojcostwie i miłosierdziu, to dlaczego tak bardzo trzeba do niego wołać nocą i dniem? I znowu: doświadczenie ludzi wierzących jest takie, że czasami Bóg zdaje się nie interweniować lub wolno reaguje. Można odpowiedzieć, że darem modlitwy jest w dużej mierze sama modlitwa, która wprowadza nas w komunię z Bogiem, sprawia, że w Niego wierzymy, ćwiczy nadzieję i ufne porzucenie, prowadzi nas do kochania i bycia kochanym przez Niego. Modlitwa pozwala nam pokonać Amaleka, który czyha na nas i kusi nas, by nie ufać Bogu i Jego miłości, by widzieć w Nim wroga. Pokonując Amaleka nawracamy się i mamy pewność, że Bóg natychmiast przychodzi nam z pomocą, dając nam wiarę, byśmy widzieli sprawy życiowe tak, jak On je widzi, i byśmy poddali się Jego woli: w ten sposób Bóg wszystko rozwiąże, ale na swój sposób i w swoim czasie. 

Homilia na podstawie czytań z niedzieli 29.

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Ewangelizacja

"Świętość dzisiaj" w centrum watykańskiej konferencji

W pierwszym tygodniu października w Watykanie odbył się kongres poświęcony refleksji nad świętością.

José Carlos Martín de la Hoz-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kongres "Świętość dzisiaj" (3-6 października 2022 r.) organizowany przez. Dykasteria do spraw ŚwiętychSpotkanie rozpoczęło się słowami powitania ze strony Kardynała Prefekta, Marcello Semeraro, oraz wyraźnym pragnieniem, aby organizować je co roku i wreszcie, aby jak najszybciej opublikować jego przebieg. 

Frekwencja była wystarczająco duża, aby wypełnić aulę "Augustinianum" w Rzymie, ponieważ odpowiedź konsultorów, członków Dykasterii, postulatorów rzymskich, delegatów biskupich z wielu diecezji i postulatorów diecezjalnych z Włoch, Hiszpanii i innych krajów Europy i Ameryki, była ogromna, nie tylko podczas inauguracji, ale także podczas wszystkich sesji Kongresu.

W szczególności Lourdes Grosso, dyrektor Biura Spraw Kanonizacyjnych Konferencji Episkopatu Hiszpanii, jako dyrektor kursu magisterskiego, który właśnie odbył się w Madrycie, zorganizowanego wspólnie z Dykasterią i Wydziałem Prawa Kanonicznego Uniwersytetu San Dámaso w Madrycie, zachęciła zacne grono postulatorów kursu i profesorów kursu magisterskiego do wzięcia udziału w Kongresie, na którym Mons. Demetrio Fernández, biskup Kordoby, konsultor Dykasterii, który wraz z prefektem Dykasterii Rzymskiej podpisał dyplomy kursu mistrzowskiego w Madrycie.

Prelegenci i tematy

Kongres "La santità oggi" został zorganizowany przez Dykasterię do Spraw Świętych i Uniwersytet Laterański. Interesujące było widzieć kardynałów, arcybiskupów i biskupów konsultorów, jako rzeczywistych członków Dykasterii, obecnych na wszystkich sesjach Kongresu oraz widzieć Prefekta, Promotora Wiary i Sekretarza Dykasterii siedzącego na krześle podczas wszystkich wydarzeń.

Rozmieszczenie prelegentów było bardzo starannie wymierzone, tak aby była reprezentacja wszystkich ważniejszych zakonów i zgromadzeń zakonnych: dominikanów, franciszkanów, jezuitów, augustianów, karmelitów, księży, teologów, kanonistów, profesorów Gregorian, Angelicum i Lateranu. Także księża, teologowie, kanoniści, profesorowie z Gregorian, Angelicum i Lateranu. Zauważalna jest istotna waga wielkich zakonów w codziennym życiu dykasterii. Na sali była duża reprezentacja osób konsekrowanych oraz członków ruchów i nowych form kościelnych, ale o nich nie wspomniano. 

Treść wykładów i sesji wyrażała aktualny stan teologii duchowości. Rozdział V Lumen Gentium o powszechnym powołaniu do świętości i "Gaudete et exultate" papieża Franciszka były szeroko cytowane i wspominane, ale potem rozwój teologiczny skupił się na klasycznych tekstach Pisma Świętego, Tradycji oraz wielkich teologach i świętych, św. Augustynie, św. Tomaszu, św. Franciszku i św. Ignacym. 

Świętość dzisiaj

Bruno Forte, arcybiskup Chieti-Vasto z ważnym wystąpieniem na temat "Świętość, owoc Ducha Świętego" oraz najlepsze wystąpienie Kongresu Rosalby Manes, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego, która rozwinęła temat "Błogosławieństwa, droga do świętości". Konferencję na temat "powszechnego powołania do świętości" wygłosił o. Maruzio Faggioni z Akademii Alfonsjańskiej, który porównał drogę do świętości św. Teresy i św.

Niewątpliwie w najbliższych latach czeka nas jeszcze wiele pracy teologicznej, kanonicznej i historycznej, aktualizującej i pogłębiającej, gdyż np. w obecnym "Positio" wciąż pisze się o heroicznym sprawowaniu cnót chrześcijańskich, ale na tym Kongresie nie zajmowano się dogłębnie cnotami. Jest jeszcze wiele miejsca na pilny rozwój teologiczny duchowości świeckiej i laickiej.

Powitanie papieża

Ojciec Święty był uprzejmy przyjąć Kongres i osobiście pozdrowił 400 osób na Kongresie. Kardynał prefekt Semararo podziękował Ojcu Świętemu za Adhortację "Gaudete et exultate" i mówił o dużej różnorodności charyzmatów i ludzkich sylwetek badanych świętych. 

Ojciec Święty podkreślił w swoim wystąpieniu dwie idee: jedną dla Kongresu, czyli potrzebę promowania stabilnej prywatnej pobożności i reputacji świętości oraz unikania popadania w efemeryczną "cyfrową" sławę. Jednocześnie, zwracając się do Kościoła powszechnego, mówił o radosnej świętości i cytował "znany tekst": "Smutny święty to smutny święty" oraz mówił o znaczeniu dobrego humoru i chrześcijańskiego optymizmu, podając jako przykłady radosnych świętych bł. Jana Pawła I, Carlo Accutisa, św. Tomasza More'a i św. Franciszka.

Dni były słoneczne i z radością zobaczyliśmy znów Rzym pełen turystów i życie w całym mieście, bo w zasadzie nigdzie nie było wzmianki o COVID, ani o maskach.

Teologia XX wieku

Teologia Soboru Watykańskiego II

Na Soborze Watykańskim II podjęto i. zrobił wiele teologii. To były trzy lata praca licznych ekspertów i biskupów, aby myślenie o wierze ("fides quaerens intellectum") z celem zaproponowanym przez Jana XXIII: aby lepiej wyjaśnić przesłanie Kościoła dla całego świata.derno.

Juan Luis Lorda-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

Mówienie o "teologii Soboru" jest jak najbardziej uprawnione. Na stronie Rada Miała ona orientację duszpasterską, ale zbierała owoce tak wielu dobrych teologii i konsolidowała wiele wypowiedzi i perspektyw. Nie mogąc wymienić ich wszystkich, warto podjąć próbę syntezy. Skupimy się tylko na czterech Konstytucjach i Dekrecie o wolności religijnej.

Dei Verbum i forma objawienia chrześcijańskiego

Sobór zaczął od zajęcia się objawieniem, ale pierwszy zarys (1962) nie spodobał się jako zbyt scholastyczny. Doprowadziło to do zmiany wszystkich przygotowanych konspektów. Rahner i Ratzinger zaproponowali jeden dla tego dokumentu, ale nie udało się. Po długim opracowaniu udało się osiągnąć krótki tekst o Objawieniu i Piśmie Świętym, który podejmuje odnowę Teologii fundamentalnej (1965) (i inspiracje Newmana). Pierwsze rozdziały dotyczą objawienia, Boga, odpowiedzi człowieka (wiary) i przekazu lub tradycji (I i II); pozostałe dotyczą Pisma Świętego.

W przeciwieństwie do starego scholastycznego zwyczaju koncentrowania objawienia na zbiorze prawd objawionych (dogmatów), "Dei verbum" skupiło się na historycznym fenomenie objawienia (nr 1 i 6). Bóg objawia się przez sprawowanie zbawienia w historii, etapami, aż do jego pełni w Chrystusie. "Czynami i słowami", a nie tylko słowami. W takich wydarzeniach jak Stworzenie i Wyjście, Przymierze, a jeszcze bardziej Wcielenie, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana, znajduje się głębokie objawienie. To są wielkie tajemnice historii zbawienia. Ponadto "nie należy już oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym objawieniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa" (n. 4).

Przedstawia wiarę jako osobistą odpowiedź (w Kościele) na to objawienie (tak zaczyna się potem Katechizm), a także wyjaśnia pojęcie (żywej) tradycji i jej relacji do Magisterium i Pisma Świętego (rozdz. II). Samo Pismo Święte jest owocem pierwszej tradycji. "Święta Tradycja i Pismo Święte stanowią jeden święty depozyt" (10), przezwyciężając tym samym niefortunny schemat "dwóch źródeł".

Opisuje osobliwą relację między działaniem Boga a ludzką wolnością (i kulturą) w pisaniu tekstów (natchnienie). Dostrzega wygodę rozróżniania gatunków literackich w celu ich interpretacji (narracja symboliczna to nie to samo, co historyczny opis wydarzenia). I proponuje w trzech wierszach cały traktat o wierzącej egzegezie: "Pismo Święte należy czytać i interpretować w tym samym duchu, z jakim zostało napisane, aby wydobyć dokładne znaczenie świętych tekstów; nie mniej pilnie musimy zwracać uwagę na treść i jedność całego Pisma Świętego, biorąc pod uwagę żywą Tradycję całego Kościoła i analogię wiary" (12).

Po wyjaśnieniu głębokiego związku między Starym i Nowym Testamentem daje silny impuls duszpasterski, aby bardziej poznać i wykorzystać Pismo Święte (rozdz. VI), dzięki dobrym przekładom i przez pouczenie wiernych. Zwraca uwagę, że "studium Pisma Świętego musi być jakby duszą teologii świętej" (24). A także o przepowiadaniu i katechezie (24). Bowiem "nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa" (25).

Sacrosanctum Concilium i serce życia Kościoła

Kiedy wycofano zarys dotyczący objawienia, Sobór rozpoczął pracę nad tym pięknym dokumentem, w którym zebrano to, co najlepsze w ruchu liturgicznym, począwszy od odnowy z Solesmes (Dom Geranguer), poprzez "Sens liturgii" Guardiniego, aż po teologię misteriów Odo Casela.

Przedstawia on liturgię jako celebrację misterium Chrystusa, w którym urzeczywistnia się nasze zbawienie i wzrasta Kościół. Pierwszy rozdział, najdłuższy, dotyczy zasad "reformy" (jak ją nazywa). Drugi dotyczy "świętej Tajemnicy Eucharystii" (II), a następnie innych sakramentów i sakramentaliów (III), Boskiego Oficjum (IV), roku liturgicznego (V), muzyki sakralnej (Vl) oraz sztuki i przedmiotów kultu (VII). Zamyka ją dodatek dotyczący możliwości dostosowania kalendarza i daty Wielkanocy.

W liturgii zawsze celebruje się paschalne misterium Chrystusa (6), począwszy od chrztu, w którym wierni, umierając dla grzechu i powstając w Chrystusie, zostają włączeni w Jego Ciało przez życie wieczne dane przez Ducha Świętego. Jest to kult skierowany do Ojca, w Chrystusie, ożywiony Duchem Świętym, i zawsze eklezjalny, ponieważ jest to całe ciało Kościoła zjednoczone ze swoją Głową (wymiar eklezjalny). I celebruje jedno misterium paschalne Chrystusa, zarówno na ziemi, jak i w niebie, i na wieki (wymiar eschatologiczny).

Sobór chciał, aby wierni lepiej uczestniczyli w misterium liturgicznym poprzez zwiększenie ich formacji. Ponadto podał mnóstwo wskazań do udoskonalenia kultu chrześcijańskiego we wszystkich jego aspektach.

Niestety, realizacja tych mądrych wskazań całkowicie przerosła organy odpowiedzialne ("Consilium" i konferencje episkopatów). Zanim biskupi otrzymali instrukcje, i na długo przed przerobieniem ksiąg liturgicznych, wielu entuzjastów zmieniło liturgię arbitralnymi banalizacjami. Skargi wielu teologów (De Lubac, Daniélou, Bouyer, Ratzinger...) i intelektualistów katolickich (Maritain, Von Hildebrand, Gilson...) nie wystarczyły. Zaburzenie to sprowokowało w
niektórzy niezadowoleni wierni wywołali antysoborową reakcję, która trwa do dziś, dodając skrzydeł także schizmie Lefebvre'a. Warto ponownie przeczytać ten dokument, aby przekonać się, jak wiele jest jeszcze do nauczenia.

Lumen Gentium, zwieńczenie Soboru

Ta Konstytucja "dogmatyczna" (jedyna tak nazwana) stanowi teologiczny rdzeń Soboru, ponieważ w ślad za Soborem Watykańskim I i "Mystici corporis" wszechstronnie rozwija naukę o Kościele i oświetla inne dokumenty soborowe o biskupach, duchownych, zakonnikach, ekumenizmie, stosunkach z innymi religiami i ewangelizacji. Jego teologiczne bogactwo i artykulacja zawdzięczają wiele Johanowi Adamowi Moellerowi, Guardiniemu, De Lubac i Congarowi, a także mądrej redakcji Gerarda Philipsa, który później opatrzył go wspaniałym komentarzem.

Już pierwszy numer ustawia wszystko na bardzo wysokim poziomie: "Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, to znaczy znakiem i narzędziem intymnego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego". To powszechne zwołanie wyraża to, czym jest Kościół, a zarazem urzeczywistnia go wśród ludzi, jednocząc ich z Ojcem w Chrystusie przez Ducha Świętego. Jest zatem "jak sakrament".

Należy podkreślić względną nowość patrystycznego słowa "tajemnica", ponieważ Kościół sam w sobie jest tajemnicą obecności, objawienia i działania zbawczego Boga, a więc tajemnicą wiary. Tajemnica zjednoczona z tajemnicą Trójcy Świętej (Kościół Trójcy Świętej), ponieważ Kościół to lud stworzony i powołany przez Boga Ojca, zgromadzony dla kultu w Ciele Chrystusa, który jest jego głową (i który sprawuje kult), i zbudowany w Chrystusie jako świątynia z żywych kamieni przez działanie Ducha Świętego. Jest więc ściśle związany z Misterium liturgii ("Ecclesia de Eucharistia"). Jest on również Kościołem Trójcy Świętej, ponieważ jego komunia osób (komunia świętych, komunia w rzeczach świętych) odzwierciedla i rozszerza się w świecie, jako zaczyn i przedsmak Królestwa, trynitarnej komunii osób, która jest ostatecznym przeznaczeniem ludzkości (wymiar eschatologiczny).

Rozumienie Kościoła jako zbawczego misterium komunii z Bogiem i między ludźmi pozwala nam przezwyciężyć zewnętrzną, socjologiczną lub hierarchiczną wizję Kościoła; właściwie podejść do relacji między prymatem a kolegium biskupów. A także podkreślanie godności Ludu Bożego i powszechnego powołania do świętości oraz pełnego uczestnictwa w kulcie liturgicznym i misji Kościoła.

Wszystkie istoty ludzkie są powołane do zjednoczenia z Chrystusem w Jego Kościele. Dokonuje się to w historii za sprawą Ducha Świętego w różnych stopniach i formach, od wyraźnej komunii tych, którzy w pełni w niej uczestniczą, do wewnętrznej komunii tych, którzy w swoim sumieniu są wierni Bogu ("Lumen Gentium", nn. 13-16).

Dlatego ta tajemnica jedności jest kluczem do ekumenizmu, nowego zobowiązania Soboru z woli Pana ("aby wszyscy stanowili jedno"), ze zmianą perspektywy w wielkim dokumencie ("Unitatis redintegrario"). Czym innym jest kontemplacja historycznej genezy podziałów z ich traumami, niż ich obecny stan, w którym chrześcijanie dobrej wiary (prawosławni, protestanci i inni) rzeczywiście uczestniczą w dobrach Kościoła. Stamtąd należy dążyć do pełnej komunii, poprzez modlitwę, współpracę, dialog i wzajemne poznanie, a przede wszystkim poprzez działanie Ducha Świętego. Pełna komunia in sacris nie jest punktem wyjścia, ale punktem dojścia.

Gaudium et Spes i co Kościół może zaoferować światu

Aby zrozumieć teologiczny zakres Gaudium et Spes, należy przypomnieć jego historię.

Kiedy pierwsze zarysy zostały wycofane, jak widzieliśmy powyżej, postanowiono poprowadzić Sobór dwoma pytaniami: co Kościół mówi o sobie, co dało początek "Lumen gentium", oraz co Kościół może wnieść do "budowy świata", co dałoby początek "Gaudium et spes". Już wtedy zastanawiano się nad głównymi zagadnieniami: rodziną, wychowaniem, życiem społecznym i gospodarczym oraz pokojem, które tworzą rozdziały drugiej części.

Choć wydaje się, że łatwo jest po chrześcijańsku mówić o tych sprawach, to jednak nie tak łatwo jest ustalić uniwersalną doktrynę teologiczną, bo zbyt wiele jest pytań doczesnych, specjalistycznych i... opiniotwórczych. Dlatego nadano jej tytuł konstytucji "duszpasterskiej" i zauważono, że druga część, pełna ciekawych propozycji, była bardziej opiniotwórcza niż pierwsza, bardziej doktrynalna.

Ta pierwsza część powstała spontanicznie, z potrzeby nadania doktrynalnych podstaw temu, co Kościół może wnieść do świata. I okazało się, że jest to szczęśliwe kompendium antropologii chrześcijańskiej, z trzema intensywnymi rozdziałami dotyczącymi osoby ludzkiej i jej godności, społecznego wymiaru człowieka oraz sensu jego działania w świecie. I czwarty rozdział podsumowujący (podobno w dużej mierze zredagowany przez samego Karola Wojtyłę z Daniélou). Paweł VI podczas swojej podróży do ONZ przypomniałby, że Kościół jest "ekspertem od człowieczeństwa".

Jan Paweł II stale podkreślał, że Chrystus zna człowieka i jest jego prawdziwym obrazem (n. 22) oraz że "istnieje pewne podobieństwo między zjednoczeniem osób Boskich a zjednoczeniem dzieci Bożych w prawdzie i miłości" (24), co ma miejsce w rodzinach, we wspólnotach chrześcijańskich i czego należy szukać w całym społeczeństwie. Zdanie to kończy się tym świetlanym określeniem ludzkiego powołania: "To podobieństwo pokazuje, że człowiek, jedyne stworzenie na ziemi, które Bóg umiłował ze względu na siebie, nie może znaleźć swego spełnienia inaczej, jak tylko w szczerym darze z siebie dla innych" (24).

Ponadto w ostatnim rozdziale pierwszej części Konstytucji duszpasterskiej przypomniano, że: "świeccy są właściwie, choć nie wyłącznie, odpowiedzialni za zadania i dynamikę świecką [...] powinni starać się o zdobycie prawdziwej kompetencji we wszystkich dziedzinach" oraz "do dobrze uformowanego sumienia świeckich należy troska o to, by prawo Boże zostało wyryte na ziemskim mieście" (43). Tutaj również wiele pozostaje do zrobienia...

Dignitatis humanae i zmiana podejścia do liberalizmu

Choć jest to dokument o niewielkim znaczeniu, dekret ten ma strategiczne znaczenie w relacjach Kościoła ze współczesnym światem.

Wielu biskupów zwróciło się do Soboru o ogłoszenie prawa do wolności religijnej, ponieważ podlegali dyktaturze komunistycznej, jak w przypadku Karola Wojtyły. Liberalno-demokratyczne reżimy uznały to prawo za istotną część swojego rodowodu. Obywatele mogą swobodnie poszukiwać prawdy religijnej i wyrażać ją w kulcie, także publicznym, z poszanowaniem porządku publicznego. Z doświadczenia historycznego wynika, że liberalne głoszenie wolności wyznania było bardzo korzystne dla Kościoła katolickiego tam, gdzie był prześladowany lub gdzie istniała oficjalna religia, jak w Anglii i w krajach oficjalnie protestanckich (Szwecja, Dania...), a byłoby wielkim wyzwoleniem w krajach komunistycznych, a także muzułmańskich.

Nie była to jednak tradycja starych narodów chrześcijańskich (ani katolickich, ani protestanckich), ponieważ - jak twierdzono - "prawda nie ma takich samych praw jak błąd". Dlatego w XIX wieku władze kościelne wszystkich szczebli, tak jak sprzeciwiały się rozpowszechnianiu publikacji antyreligijnych i antymoralnych, tak samo zdecydowanie przeciwstawiały się liberalnym próbom ustanowienia "wolności wyznania" w krajach katolickich. Był to konflikt między perspektywami: narodu rozumianego jako wspólnota religijna i sumienia jednostki.

Prawdą jest, że w reżimie nadzorowanym, takim jak w rodzinie z dziećmi, rodzice mogą, a nawet muszą zapobiegać, w pewnych granicach, rozpowszechnianiu błędnych opinii w swoim domu. Ale to jest nie na miejscu, gdy dzieci są wyemancypowane, bo wtedy zwycięża podstawowe prawo każdego człowieka do samodzielnego poszukiwania prawdy. I tak właśnie dzieje się w nowoczesnych społeczeństwach, gdzie wyemancypowani ludzie w pełni dysponują swoimi prawami. Następuje przejście od ochrony wspólnego dobra homogenicznie religijnego społeczeństwa do uznania podstawowego prawa każdej osoby do poszukiwania prawdy.

Zmiana ta została jednak uznana przez monsignora Lefebvre za heretycką i doprowadziła do jego schizmy. Argumentował, że sobór w tej kwestii przeczy tradycyjnej doktrynie Kościoła i dlatego jest nieważny.

Miłość do Kościoła

Dziś musimy na nowo zaktualizować pragnienie, by czuć się z Kościołem, kochać go całym sercem, przekraczając jego granice, odkrywając jego prawdziwą wielkość.

11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od lat w wielu mediach panuje trójpodział wiadomości, gdy chodzi o wiadomości mające związek z religią, a dokładniej z Kościołem katolickim.

Z jednej strony widać, jak wiadomości, które mają do czynienia z tematem religijnym, przemilczają wymiar transcendentny, właśnie ten bardziej specyficzny dla niego, a podają wiadomości z danymi bardziej "przyziemnymi". Droga św. Jakuba zostaje zredukowana do turystyki, katedry i świątynie do sztuki, Światowe Dni Młodzieży do dochodu ekonomicznego dla kraju goszczącego.

Druga linia komunikacji ma tendencję do przedstawiania i podkreślania negatywnej strony, wyciszając pozytywne rzeczy, które robią chrześcijanie. Bombardowanie wiadomościami o pederastii wśród księży i zakonników jest właśnie po tej linii. W ten sposób generowane jest odrzucenie instytucji jako całości.

Trzecim kluczem jest przedstawienie kościoła podzielonego między ludem a pasterzami, tak że w obrębie ludu Bożego otwiera się rozłam. Rozdzielenie, afektywne oddalenie jednego od drugiego to również przekaz, który stopniowo się przyjmuje.

Niewątpliwie ta linia informacyjna stopniowo generuje mentalność ignorancji, a nawet odrzucenia, co dodaje wyzwań, przed którymi stoi Kościół w ewangelizacji. Jak można sprostać temu wyzwaniu?

Oczywiście trzeba się dobrze komunikować, powiedzielibyśmy, że w odwrotnej kolejności. Przekazać wiadomości religijne z głębokim spojrzeniem, opowiedzieć także historie miłości i hojności, które pojawiają się w życiu chrześcijan, pokazać naszych duszpasterzy i ich dzieło służby, które z bliska realizują ze swoich stanowisk.

Ale przede wszystkim myślę, że ważne jest, abyśmy pielęgnowali prawdziwą wizję (i życie) tego, czym jest Kościół. Dopóki my, chrześcijanie, nie będziemy żyć głęboką wizją Kościoła, dopóty będziemy przeciągać ograniczenia, jakie ma każda ludzka instytucja.

Bo Kościół to coś znacznie więcej niż grupa, kolektyw, stowarzyszenie. Nasze wzmocnienie "postrzegania" Kościoła nie może polegać na znalezieniu naszych mocnych stron, wytworzeniu nurtu dumy z przynależności czy wzmocnieniu członkostwa, jak mógłby to zrobić każdy kolektyw. Nie, to nie idzie w tę stronę.

Musimy zrozumieć, że Kościół jest naszą matką. Życie z tego duchowego wymiaru będzie tym, co naprawdę sprawi, że będziemy mieli prawdziwe poczucie przynależności, które pokona każdy kryzys czy wyzwanie. Kościół daje nam Chrystusa, prawdziwego, żywego, nieretuszowanego przez nasze wyobrażenia czy gusta, przez historyczne mody. Kościół zaręcza nas do życia Bożego i karmi nas, abyśmy wzrastali w tym życiu, które jest nam dane. Ona jest naprawdę naszą matką. Kocham Kościół tą miłością, która płynie z serca i z serca, to jest moja miłość do mojej Matki. Ciepła miłość, która łączy i przylega tą pępowiną, która przewyższa zdecydowanie każdą kampanię marketingową czy kampanię wzmacniania wizerunku publicznego.

To właśnie to doświadczenie Kościoła musimy przekazywać, zwłaszcza nowym pokoleniom. I mam wrażenie, że nam się to nie udaje, może z powodu powierzchowności, może dlatego, że jesteśmy w różnych rejestrach kulturowych. Ale ryzyko jedynie socjologicznej wizji naszej przynależności do Kościoła, bez głębokiego zrozumienia, jest czymś, co musimy wziąć pod uwagę i w razie potrzeby przeorientować.

Św. Ignacy z Loyoli zawarł w swoich Ćwiczeniach duchowych "zasady współodczuwania z Kościołem" w tym konwulsyjnym stuleciu rozłamu spowodowanego reformacją protestancką. Być może trzeba dziś zaktualizować pragnienie, by czuć się z Kościołem, kochać go całym sercem, przekraczając jego granice, odkrywając jego prawdziwą wielkość, która leży przede wszystkim w jego macierzyństwie. Dlatego nasza relacja z Kościołem jest przede wszystkim relacją miłości.

Miłość do Kościoła i miłość do Chrystusa. Co nie jest czymś innym.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Watykan

Przeżywanie zapału epoki soborowej, sześćdziesiąt lat po tym wydarzeniu

Jest to nowa rocznica rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, którego ewangelizacyjny impuls jest inspiracją dla procesu synodalnego, w którym znajduje się Kościół powszechny.

Giovanni Tridente-11 Październik z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Tłumaczenie artykułu na język włoski

11 października, w liturgiczne wspomnienie św. Jana XXIII, papież Franciszek odprawi Mszę św. z okazji 60. rocznicy rozpoczęcia Rada Ekumeniczna Vaticanum II. Będzie to niewątpliwie okazja do ożywienia impulsu odnowy w Kościele, który pojawił się zaledwie kilkadziesiąt lat temu dzięki woli dalekowzrocznego Papieża, który nie bał się podjąć powszechnej mobilizacji, która wówczas mogła się wydawać tylko rewolucyjny: Jan XXIII.

Jest to poniekąd ten sam reformatorski dynamizm, który od czasu wyboru papieża Franciszka wywarł wpływ na Kościół, wierny w każdym razie prośbom, które napłynęły ze zgromadzeń ogólnych kardynałów przed głosowaniem w Kaplicy Sykstyńskiej. 

Od chwili pojawienia się w loggii Placu św. Piotra misja Papieża "przybywającego niemal z końca świata" wykorzystała wiele małych elementów, w których umieściła protagonizm każdego ochrzczonego, radość ewangelizacji, troskę o najmniejszych, dialog międzyreligijny, potępienie wielu sprzeczności naszych czasów i zwołanie całej wspólnoty kościelnej w stanie "...".synodalny"trwałe.

Zaszczepione na korzeniach przeszłości

Franciszek zawsze dawał do zrozumienia, że nie jest ważne "occupy spaces". ale "zainicjować procesy".Jest to coś w rodzaju dynamiki, która przez trzy lata charakteryzowała prace Soboru Watykańskiego II. Nie wszystkie zapoczątkowane tam procesy zostały zakończone, rzeczywiście po 60 latach jest zapewne wiele spraw, które nawet dziś mogą się wydawać awangarda jeśli interpretuje się je we właściwym świetle i z właściwym rozeznaniem.

Obchody 60. rocznicy rozpoczęcia drogi soborowej mają zapewne pozwolić Papieżowi na przeżycie żarliwości tamtych czasów i na przeżycie powagi otwarcia soboru, co było niewątpliwie, zgodnie z wcześniejszą historią, znakiem wciąż obecnej żywotności.

Żadna inicjatywa soborowa w Kościele nigdy nie starała się wymazać przeszłości; przeciwnie, zawsze była zaszczepiona na tych solidnych korzeniach, które pozwoliły Chrystusowi pozostać obecnym w ciągu wieków.

Sam Jan XXIII potwierdził to 11 października 1962 roku: ".Po prawie dwudziestu wiekach nie zmieniły się sytuacje i najpoważniejsze problemy ludzkości, ponieważ Chrystus zawsze zajmuje centralne miejsce w historii i w życiu. Ludzie albo przylegają do niego i do jego Kościoła, i w ten sposób cieszą się światłem, dobrem, sprawiedliwym porządkiem i dobrem pokoju; albo żyją bez niego lub walczą z nim i świadomie pozostają poza Kościołem, i w ten sposób powstaje wśród nich zamieszanie, wzajemne stosunki stają się trudne, zagraża niebezpieczeństwo krwawych wojen, i tak dalej, i tak dalej.".

Ileż w tych słowach dalekowzroczności, ileż prawdy i ileż korespondencji z samą zawieruchą, w której dziś żyjemy, w tym z krwawymi wojnami. Na pewno chciałbyś wrócić umysłem i sercem do tego jedność celu która sześćdziesiąt lat później wciąż żyje i ma się dobrze. Jest jeszcze jeden aspekt, który odbija się dziś echem przy ponownej lekturze przemówienia inauguracyjnego Rady, a mianowicie liczne "....sceptycy"że "w obecnych warunkach społeczeństwa ludzkiego"po prostu przyjdź".ruina i problemyzachowując się "...".jak gdyby nie mieli nic do nauczenia się z historii".

W wiecznym stanie misji

Raczej, jak prosił już papież Roncalli, musimy na nowo odkryć ".tajemnicze plany Bożej Opatrzności"To znaczy rozeznać, co Duch Święty chce nam przekazać - jak powiedziałby papież Franciszek - dla naszego dobra i dobra Kościoła. 

Trochę na wzór tego, co od dawna próbuje się zrobić za pomocą instrumentu Synodu Biskupów, który jest między innymi konkretnym owocem Soboru Watykańskiego II, a który obecny papież uważa za fundamentalny i niezbędny dla projekt Kościoła i wspólnoty wiary, która jest w stanie wiecznej misji i która wie, jak owocnie szerzyć światło i piękno Ewangelii, ukazując i świadcząc o żywej obecności Pana Jezusa Chrystusa. A potem przyjdzie Jubileusz Nadziei?

Dwóch nowych świętych dla Kościoła dzisiaj

Dwie postacie urodzone w XIX wieku, obie zajmowały się m.in. peryferie egzystencjalne którym, prawdę powiedziawszy, nigdy nie brakowało życia ludzkości, zostaną kanonizowani przez papieża Franciszka na placu św. Piotra 9 października, zgodnie z zapowiedzią z ostatniego konsystorza w sierpniu. Są to dwaj Włosi, Giovanni Battista Scalabrini i Artemide Zatti. 

Pierwszy z nich był biskupem Piacenzy i założycielem Zgromadzeń Misjonarzy i Misjonarek św. Karola (Scalabrinians), z misją służby migrantom. To sam papież Franciszek w maju ubiegłego roku zezwolił na dyspensę od drugiego cudu w celu jego kanonizacji.

Jego praca duszpasterska została przez wielu oceniona jako "proroctwo Kościoła bliskiego ludziom i ich konkretnym problemom". Jego posługa biskupia, przeżywana w bezpośrednim kontakcie z ludźmi, pozostawiła niezatarte ślady na wiernych. Zainicjował m.in. reformę życia diecezjalnego, stał się bliski swojemu prezbiteratowi, wykazując stałą troskę o nauczanie doktryny chrześcijańskiej i o dzieła miłosierdzia wobec najbardziej potrzebujących.

Impuls do opieki nad emigrantami pojawił się, gdy na początku wieku uświadomił sobie, że prawie 9 milionów Włochów wyjechało z kraju do Brazylii, Argentyny, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Jego troska o tych wiernych była jednak nie tylko materialna, ale i duszpasterska: uważał bowiem, że wyrwani ze swojego kontekstu kulturowego, wielu migrantów utraciło wiarę. W ten sposób zrodziła się idea Zgromadzenia Misyjnego, które dziś ma trzy instytuty: zakonny, sióstr zakonnych i świecki.

Współczucie i miłosierdzie

Drugim, który został świętym, był Artemide Zatti, salezjański wikariusz, który pracował głównie dla chorych w Argentynie, emigrując wraz z rodzicami z Emilii-Romanii. Chciał zostać księdzem, został pielęgniarzem i związał się z cierpieniami swoich pacjentów, zachorował nawet na gruźlicę, by później wyzdrowieć dzięki wstawiennictwu Maryi Wspomożycielki.

"Żywy znak Bożego współczucia i miłosierdzia dla chorych"Pierluigi Cameroni, postulator generalny salezjanów, opisywał go przy wielu okazjach. Również jego powołanie jako wikariusza salezjańskiego charakteryzowało go całkowicie: był nadal leżeć we wszystkich intencjach, chociaż złożył śluby miłości, czystości i posłuszeństwa jako zakonnik, dzieląc także życie wspólnotowe.

"Jego wielkość nie polegała na przyjęciu, ale na wyborze planu, jaki Bóg miał dla niego". -postulator wyjaśniał dalej, i radykalizm ewangeliczny, z jakim wyruszył w drogę za Chrystusem, w duchu księdza Bosko, to znaczy, że nigdy nie brakowało mu radości i uśmiechu, jakie płyną ze spotkania z Panem".".

W konsystorzu zapowiadającym kanonizację papież Franciszek określił ich jako "...najważniejsze osoby na świecie".przykłady życia i świętości chrześcijańskiej"aby zaproponować je całemu Kościołowi".zwłaszcza w obliczu sytuacji naszych czasów". Nie przypadkiem prefekt dykasterii ds. spraw świętych podkreślił, jak jego świadectwo "...jest świadectwem świętych".zwraca uwagę wierzących w Chrystusa na kwestię migrantów", które - jak mówił przy różnych okazjach Papież - "jeśli zostaną zintegrowane, mogą pomóc oddychać powietrzem różnorodności, która regeneruje jedność"..

Ewangelizacja

Polscy biskupi potwierdzają wartość "Veritatis splendor".

Konferencja Episkopatu Polski opublikowała krótki list podkreślający magisterium Jana Pawła II na temat moralności katolickiej.

Javier García Herrería-10 października 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

W niedzielę poprzedzającą 22 października, czyli uroczystość św. Jana Pawła II, w Polsce obchodzony jest "Dzień Papieski" na pamiątkę jego dziedzictwa. Przy tej okazji polscy biskupi chcieli przypomnieć przesłania encykliki "...".Veritatis splendor", w którym przedstawiono przesłanki do. moralność chrześcijańska. Polski episkopat uważa, że mimo prób zniekształcenia tekstu, pozostaje on trafną propozycją promowania autentycznego dążenia do szczęścia.

Tekst biskupów jest krótki i posługuje się prostym językiem, poprzez który odnoszą tezy encykliki do problemu dezinformacji i mnożenia nowych praw (np. aborcji), które nie dają prawdziwego szczęścia. Autentyczny blask prawdy "można osiągnąć jedynie przez ukazanie prawdziwego oblicza wiary chrześcijańskiej". Dlatego encyklika pozostaje tak ważna dla Kościoła i świata, bo Chrystus ma moc wyzwolenia człowieka. 

W liście biskupi zachęcają do wspierania Fundacji Nowego Tysiąclecia Konferencji Episkopatu Polski, która powstała w 2000 r., by pomagać młodym ludziom, którzy chcą studiować, ale nie mają środków finansowych. Zbiórka w przyszłą niedzielę, 16 października, będzie przeznaczona na ten cel. "Dzięki składanym ofiarom mamy możliwość podtrzymywania, a często przywracania w sercach młodych ludzi nadziei na lepszą przyszłość i realizację aspiracji edukacyjnych dla dobra Kościoła i kraju" - czytamy w liście.

jan paweł II
Święty Jan Paweł II

Publikujemy pełny tekst listu w nieoficjalnym tłumaczeniu.

Błysk prawdy

List pasterski Episkopatu Polski zapowiadający ogólnopolskie obchody XXII Dnia Papieskiego

Umiłowane siostry i bracia w Chrystusie!

Dziesięciu trędowatych, którzy spotkali Jezusa na granicy Samarii i Galilei, doświadczyło cudu uzdrowienia tylko dzięki posłuszeństwu słowom Jezusa (por. Łk 17,14). Podobnie było z Syryjczykiem Naamanem, który na polecenie proroka Elizeusza zanurzył się siedem razy w rzece Jordan (por. 2 Krl 5,14). W ten sposób Pan Bóg w swoim Słowie ukazuje istotę aktu wiary, który wyraża się nie tylko w intelektualnym poznaniu prawdy objawionej, ale przede wszystkim w codziennym wyborze w jej świetle. "Wiara jest decyzją, która prowadzi do (...) ufności i zawierzenia Chrystusowi i uzdalnia nas do życia tak jak On" (VS, 88). .

Już za tydzień, w niedzielę 16 października, w 22. Dniu Papieskim, pod hasłem "Blask prawdy", chcemy na nowo podjąć przesłanie, które przekazał nam św. Paweł. Jan Paweł II zawarł w "Veritatis splendor". Celem encykliki, której tytuł w języku polskim brzmi "Blask prawdy", jest przypomnienie podstaw moralności chrześcijańskiej. Mimo prób jej zniekształcenia czy podważenia, nadal jest to dobra propozycja, która może wnieść radość w życie człowieka.

I. Kryzys pojęcia prawdy

Dziś coraz częściej kwestionuje się istnienie prawa naturalnego, zapisanego w ludzkiej duszy. Podważa się także powszechność i niezmienność jego nakazów. "Dramatyczność obecnej sytuacji - mówi św. Jan Paweł II - w której zdają się zanikać podstawowe wartości moralne, zależy w dużej mierze od utraty poczucia grzechu" (Katecheza z 25 sierpnia 1999 r., Rzym). Rzeczywiście, człowiek jest kuszony, by zająć miejsce Boga i samemu określić, co jest dobre, a co złe (por. Rdz 3, 4). W rezultacie prawda staje się zależna od woli większości, grup interesów, okoliczności, kontekstów kulturowych i modnych oraz indywidualnych ocen poszczególnych osób. Wtedy każde zachowanie jest uznawane za normę zachowania, a wszystkie opinie są wobec siebie równorzędne.

W miarę jak coraz trudniej odróżnić prawdę od fałszu, zacierają się też granice między faktem a opinią, reklamą a celowym kłamstwem. Algorytmy towarzyszą nam nieustannie, gdy korzystamy z internetu. Dobierają treści, które wyszukujemy i oglądamy, tak aby jak najdokładniej odpowiadały naszym zainteresowaniom i oczekiwaniom. To jednak utrudnia konfrontację alternatywnych opinii, a w konsekwencji dotarcie do obiektywnej prawdy. Użytkownicy mediów społecznościowych często nie kierują się chęcią autentycznego zaprezentowania siebie, ale dostosowują przygotowane materiały do oczekiwań odbiorców. W pogoni za popularnością pokonują granice moralności, dobrego smaku i prywatności. W przestrzeni medialnej coraz częściej spotykamy się z tzw. faktami alternatywnymi ("fake news"). Konsekwencją tego jest spadek zaufania do wszystkich publikowanych treści. W epoce postprawdy mamy nie tylko prawdę i kłamstwo, ale także trzecią kategorię wypowiedzi wieloznacznych, czyli "nieprawdę, przesadę, koloryzowanie rzeczywistości".

W świecie, w którym zanika umiejętność odróżniania prawdy od kłamstwa, kultura zamyka się również na sens i wartość człowieczeństwa. Wypaczone zostają takie pojęcia jak miłość, wolność, wspólnota oraz sama definicja osoby ludzkiej i jej praw. Żyjemy w czasach, "w których ludzie stają się przedmiotami, których należy używać, tak jak używa się rzeczy" (GS, 13). Tragicznym potwierdzeniem tego procesu jest aborcja, która jest przedstawiana jako "prawo wyboru" małżonków, zwłaszcza kobiet. Dzieci traktowane są jako przeszkoda w rozwoju rodziców, a rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność jej członków. Procesy te uderzają w filary cywilizacji i podważają dziedzictwo kultury chrześcijańskiej.

II. Nierozerwalny związek między prawdą, dobrem i wolnością

Odnowa życia moralnego może się dokonać jedynie poprzez ukazanie prawdziwego oblicza wiary chrześcijańskiej, "która nie jest zbiorem tez wymagających przyjęcia i aprobaty rozumu. Jest to jednak poznanie Chrystusa" (VS, 88). "Dlatego encyklika o 'blasku prawdy' ("Veritas splendor") jest tak ważna dla Kościoła i świata. Tylko blask prawdy, którą jest Jezus, może oświecić umysł, aby człowiek mógł odkryć sens swojego życia i powołania oraz odróżnić dobro od zła.

Naśladowanie Chrystusa jest podstawą moralności chrześcijańskiej. Jego słowa, czyny i przykazania tworzą moralną regułę życia chrześcijańskiego. Człowiek nie może jednak sam iść za Chrystusem. Jest to możliwe dzięki otwartości na dar Ducha Świętego. Owocem jego działania jest "nowe serce" (por. Ez 36, 26), które pozwala człowiekowi odkryć prawo Boże już nie jako przymus, ciężar i ograniczenie wolności, ale jako dobro, które chroni go przed niewolą grzechu. Prawda, którą przynosi Chrystus staje się więc mocą wyzwalającą człowieka. W ten sposób odkrywa, że "wolność człowieka i prawo Boże nie są sprzeczne, ale odnoszą się do siebie" (VS, 17). Istota wolności wyraża się w darze z siebie w służbie Bogu i ludzkości. Świadomy wzniosłości tego zadania, a także słabości ludzkiej kondycji, Kościół ofiarowuje człowiekowi miłosierdzie Boże, które pozwala mu przezwyciężyć jego słabości.

Harmonia między wolnością a prawdą wymaga czasem poświęceń i trzeba za nią zapłacić. W pewnych sytuacjach przestrzeganie prawa Bożego może być trudne, ale nigdy nie jest niemożliwe. Potwierdza to Kościół, który wyniósł do chwały ołtarzy licznych świętych, którzy słowem i czynem dawali świadectwo prawdzie moralnej w męczeństwie, woląc raczej umrzeć niż popełnić grzech. Każdy z nas jest również powołany do dawania tego świadectwa wiary, nawet za cenę cierpienia i ofiary.

III. Kształtowanie się świadomości

Sumienie jest przestrzenią dialogu prawdy i wolności w każdym człowieku. To tutaj dokonuje się praktycznej oceny, co należy zrobić, a czego unikać. Ale sumienie nie jest wolne od niebezpieczeństwa błędu. Dlatego kluczowym zadaniem duszpasterzy i wychowawców, ale także każdego wierzącego, jest formowanie sumień. Tylko dobrze ukształtowane sumienie pozwala człowiekowi dostosować się do obiektywnych norm moralnych i uniknąć ślepej samowoli w podejmowaniu decyzji (por. KDK 16). Szczególną rolę odgrywa tu "Kościół i jego Magisterium, które jest nauczycielem prawdy i ma obowiązek autentycznie głosić i nauczać Prawdy, którą jest Chrystus, a jednocześnie wyjaśniać i potwierdzać zasady porządku moralnego wynikające z człowieczeństwa. natura na serio" (VS, 64). Wielkie dzieło pontyfikatu św. Jana Pawła II, jakim jest Katechizm Kościoła Katolickiego. Pozostaje ona punktem odniesienia w naszych codziennych wyborach i ocenach rzeczywistości.

Kościół realizuje misję formacji sumienia poprzez regularną katechezę dzieci, młodzieży i dorosłych, formację w ruchach i stowarzyszeniach, a także coraz częściej w sieciach społecznych, w formie odpowiedzi na zadawane pytania. Fundamentalne znaczenie ma praca spowiedników i kierowników duchowych, którzy formują sumienia ludzi poprzez rozmowy, pouczenia, a przede wszystkim poprzez sprawowanie sakramentów. Tutaj zachęcamy do osobistej formacji wszystkich wierzących poprzez codzienną praktykę modlitwy, rachunku sumienia i częstej spowiedzi.

IV. "Żywy pomnik" św. Jana Pawła II

Fundacja "Dzieło Nowego Tysiąclecia" zajmuje się również kształtowaniem świadomości młodych ludzi. "Społeczność toruńskich stypendystów - wspomina Magdalena, absolwentka programu stypendialnego - była dla mnie wsparciem i duchowym domem, do którego lubię wracać. Świadomość, że w tym samym mieście są ludzie, którzy kierują się podobnymi wartościami i są w stanie zrozumieć moje wątpliwości czy wspólnie szukać odpowiedzi na nurtujące pytania, była bardzo budująca podczas studiów". Co roku Fundacja służy około dwóm tysiącom zdolnych uczniów i studentów z ubogich rodzin, wsi i małych miasteczek z całej Polski, a ostatnio także z Ukrainy.

W przyszłą niedzielę podczas zbiórki w kościołach i miejscach publicznych będziemy mogli wesprzeć materialnie "żywy pomnik" św. Jana Pawła II. Dziś, w obliczu trudności ekonomicznych wielu rodzin, mamy możliwość, by dzięki składanym ofiarom podtrzymywać, a często przywracać w sercach młodych ludzi nadzieję na lepszą przyszłość i realizację aspiracji edukacyjnych dla dobra Kościoła i Ojczyzny. Niech udzielone w ten sposób wsparcie, nawet w obliczu osobistych trudności i braków, będzie wyrazem naszej solidarności i wyobraźni miłosierdzia.

Podczas owocnego przeżywania 22 Dnia Papieskiego udzieliliśmy wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.

Podpisane przez: Kardynałowie, arcybiskupi i biskupi obecni na 392. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski,

Zakopane, 6 i 7 czerwca 2022 r. List ma być odczytany w niedzielę 9 października 2022 r.

Hiszpania

"Państwo demokratyczne nie może narzucać wizji antropologicznej we wszystkich dziedzinach".

Biskupi z Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii opublikowali notę na temat najbardziej niepokojących aspektów nowych ustaw dotyczących aborcji czy praw osób LGTBI.

Maria José Atienza-10 października 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Zatwierdzenie Ustawa o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym oraz dobrowolnym przerywaniu ciąży i Prawo na rzecz rzeczywistej i skutecznej równości osób trans oraz gwarancji praw osób LGTBI. poprowadził biskupów, którzy tworzą Podkomisja Episkopatu ds. rodziny i obrony życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii, aby wystąpiła przeciwko zawartym w tych normach atakom na godność osobistą i życie ludzkie.

W rzeczywistości biskupi mówią o kolonizacji ideologicznej, wobec której "pragniemy przypomnieć właściwą antropologię, która pokazuje nam, że osoba jest zjednoczeniem ciała i duszy".

Prawo aborcyjne

W tym względzie biskupi podkreślają swoje zdecydowane odrzucenie nowe prawo aborcyjne który nie tylko ją chroni, ale także promulguje aborcję jako prawo i zawiera tak niepokojące aspekty, jak dopuszczenie "aborcji dla niepełnosprawnych do pięciu i pół miesiąca, możliwość dokonania aborcji przez 16 i 17-letnie dziewczęta w wieku 18 lat, możliwość dokonania aborcji przez 16 i 17-letnie dziewczęta w wieku 18 lat". aborcji bez zgody rodziców, wprowadzenie obowiązku rejestracji lekarzy, którzy odmawiają wykonania aborcji, jako osób sprzeciwiających się jej ze względu na sumienie lub wyeliminowanie okresu refleksji przed aborcją i informacji o alternatywach dla aborcji.

W efekcie nowe prawo aborcyjne podnosi eliminację nienarodzonych do rangi "dobra prawnego", na co kilka tygodni temu zwróciła uwagę Pilar Zambrano, profesor filozofii prawa na Uniwersytecie w Barcelonie, dla Omnes. Uniwersytet Nawarry.

Tak zwane "prawo trans

Podobnie podkomisja zwróciła uwagę na całkowitą ideologizację normy prawnej przejawiającą się w "Ustawie o faktycznej i rzeczywistej równości osób trans oraz o zagwarantowaniu praw osób LGTBI", która w sposób jednostronny narzuca teorię queer w hiszpańskim systemie sądowniczym i zdrowotnym "arbitralnie ustanawiając i narzucając jedną koncepcję antropologiczną". 

W tym miejscu biskupi chcieli przypomnieć kilka kluczowych punktów, które przemawiają za odrzuceniem przez biskupów narzucenia tej ustawy:

- Świadectwa rodzin, matek, młodzieży i nastolatków, którzy ponieśli konsekwencje tego narzucenia teorii gender, którym prałaci okazali swoje "wsparcie i pomoc"..

- Narzucanie "swoistej i zredukowanej wizji antropologicznej we wszystkich dziedzinach: edukacji, prawie, zdrowiu, zatrudnieniu, mediach, kulturze, sporcie i wypoczynku", które w ostatnich latach nasiliło się ze strony różnych organów państwowych.

- Brak rygoru naukowego przy tworzeniu tych ustaw. Jak zauważa ta notatka, "badania naukowe są zgodne, że ponad 70% dzieci, które proszą o zmianę płci, po osiągnięciu wieku dojrzewania nie kontynuuje prośby o zmianę". W tej linii biskupi przypominają, że "depatologizacja transseksualizmu utożsamiana jest z faworyzowaniem interwencji medycznej, ale bez kryteriów medycznych, lecz z subiektywnymi kryteriami pacjenta". Subiektywizacja, która "zobowiązuje personel medyczny do przestrzegania życzeń pacjentów, nawet jeśli wiąże się to z poważnym ryzykiem dla danej osoby". 

Ponadto nowa ustawa "neguje możliwość leczenia psychoseksualnego, a nawet konieczność uzyskania diagnozy dla osób z zaburzeniami tożsamości płciowej, myląc diagnozę medyczną z próbą unieważnienia osobowości". Do tego dochodzą "świadectwa osób, które przeszły zmianę płci i nie doczekały się rozwiązania swojej sytuacji. Konieczna jest również ocena zabiegów i wyjaśnienie skutków ubocznych, powikłań tych zabiegów".

Pozycja wiernych

Oprócz wymienienia kilku głównych budzących sprzeciw aspektów tej normy, biskupi chcieli również nakreślić postawę wiernych chrześcijańskich wobec osób z dysforią płciową, przed którymi "wspólnota chrześcijańska, a w szczególności duszpasterze, muszą zawsze rozwijać uczucia gościnności".

Jednocześnie zachęcali do "zdecydowanego wypowiadania się i potępiania stosowania przedwczesnych i nieodwracalnych zabiegów, tym bardziej w sytuacji, gdy nie ma pewności co do istnienia autentycznej dysforii płciowej". Czynności medyczne wykonywane na małoletnich, po dokładnym rozważeniu, nigdy nie powinny być nieodwracalne". 

Jednocześnie biskupi stwierdzili, że osoby cierpiące na ten rodzaj dysforii płciowej "są powołane przez Jezusa Chrystusa do świętości i do wypełniania, ożywionej przez Ducha Świętego, woli Bożej w swoim życiu, jednocząc z ofiarą krzyża cierpienia i trudności, których mogą doświadczać z powodu swojego stanu", jednocząc z ofiarą krzyża cierpienia i trudności, jakich mogą doświadczać ze względu na swój stan" oraz zaapelowali o poszanowanie "wolności sumienia i nauki dla wszystkich profesjonalistów w różnych sferach życia społecznego, bez warunkowania wykonywania zawodu w wolności" w obliczu indoktrynacji, która warunkuje "wykonywanie zawodu w dziedzinie edukacji, zdrowia, służby publicznej, sądownictwa, kultury, mediów".

Narzucanie praw, które zagrażają życiu ludzkiemu na różnych etapach, skłoniło Konferencję Episkopatu Hiszpanii do opublikowania w marcu ubiegłego roku nota doktrynalna dotycząca sprzeciwu sumienia w którym chcą zaproponować kryteria i zasady w obliczu problemów, jakie dla katolików stwarzają takie ustawy jak eutanazja czy nowa ustawa o aborcji.

Stany Zjednoczone

Stephen Siller, poruszająca historia chrześcijańskiego strażaka z 9/11

Jimmy Chart, Hiszpan od roku mieszkający w Nowym Jorku z powodów zawodowych, opowiada historię Stephena Gerarda Sillera, będącą cennym świadectwem poświęcenia dla innych.

Jimmy Chart-10 października 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na początku września kolega wysłał maila do całego mojego zespołu zachęcając nas do wzięcia udziału w NYC 5K Tunnel to Towers Race w dniu 25 września. Ten liczący nieco ponad pięć kilometrów bieg stał się jednym z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu miasta, ponieważ upamiętnia 343 strażaków i wszystkich, którzy zginęli w ataku 9/11, a zwłaszcza Stephena Sillera. Opowiem ci jego historię.

Strażak Stephen Gerard Siller urodził się w wielodzietnej katolickiej rodzinie w Queens w 1966 roku. Był synem Mae i George'a Sillerów oraz najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. W wieku ośmiu lat stracił ojca, a półtora roku później zmarła również matka. Następnie był wychowywany przez szóstkę starszego rodzeństwa, po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do nowojorskiej straży pożarnej. Stephen był członkiem Brooklyn Squad N.1, jednej z najbardziej renomowanych jednostek w siłach zbrojnych. 

Ranek 9/11

Rankiem 11 września 2001 roku Stephen właśnie zakończył długą noc na służbie. O 8:46 w drodze samochodem na partię golfa z braćmi, został zaalarmowany przez "walkie talkie", które zawsze nosił przy sobie. Ogłoszono alarm, że samolot wbił się w północną wieżę World Trade Center. W tym momencie Stephen zadzwonił do swojej żony Sally i poprosił ją, aby poinformowała jego braci, że dołączy do ich gry w golfa później. Odwrócił się i wrócił do stacji Squad 1, aby się przebrać i zdobyć sprzęt. 

Kiedy dotarł z ciężarówką do wejścia do Battery Tunnel (łączącego Brooklyn z Manhattanem), było ono zamknięte ze względów bezpieczeństwa. Zdeterminowany, aby dołączyć do swoich towarzyszy w ratowaniu wielu ludzi uwięzionych w Twin Towers, ubrał się w pełny sprzęt strażacki (ważący 27 kg) i przebiegł 5 km tunelu tak szybko, jak tylko mógł. Zmarł tego samego dnia, w wieku 34 lat. 

Życie chrześcijańskie normalnego człowieka

Stephen miał w życiu wszystko: wspaniałą żonę, pięcioro dzieci i wielu, wielu przyjaciół. Ponieważ jego rodzice byli bardzo blisko zakonu franciszkanów, nauczyli go żyć według filozofii św. Franciszka z Asyżu. Szczepan bardzo lubił powiedzenie świętego "póki mamy czas, czyńmy dobrze". Stephen jest rzeczywiście wspaniałym przykładem kogoś, kto oddaje swoje życie za innych.

Kilka dni temu na jego cześć odbył się bieg, w którym startują ludzie z całego świata. Wielu strażaków z całego kraju przyjeżdża do Nowego Jorku, aby pobiec w swoich mundurach. Kurs jest wyłożony flagami, a atmosfera jest spektakularna. 

Coroczne upamiętnianie przez nowojorczyków tego pamiętnego dnia podkreśla również historie poświęcenia, takie jak Stephena.

AutorJimmy Chart

Więcej

Papież, pierwszy misjonarz

10 października 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

22 czerwca, 400 lat temu! Papież Grzegorz XV, za pomocą bulli Inscrutabili DivinaeZgromadzenie stanowią Propaganda Fide. Tą Kongregacją papież zamierzał położyć kres temu, że zadanie ewangelizacji powierza się koronom europejskim. Kościół, który otrzymał od Pana mandat niesienia Ewangelii całemu światu, musi być również tym, który zorganizuje całe zadanie misyjne według kryteriów ewangelicznych. W 1967 roku Paweł VI zmienił jej nazwę na Kongregację Ewangelizacji Narodów.

A Ojciec Święty Franciszek, 19 marca ubiegłego roku, opublikował nową strukturę kurii watykańskiej wraz z konstytucją Praedicate EvangeliumChciał, aby cała działalność Stolicy Apostolskiej była przepojona duchem ewangelizacji.

Jeśli na początku swojego pontyfikatu Franciszek marzył o "nowej epoce", to.z opcją misyjną zdolną do przemiany wszystkiego, tak aby zwyczaje, style, rozkłady jazdy, język i każda struktura kościelna stały się odpowiednim kanałem dla ewangelizacji dzisiejszego świata, a nie dla samozachowania". (EG 27), dzięki tej Konstytucji chce to osiągnąć.

Tak, tymi wszystkimi propozycjami papieże chcieli podkreślić, że zadanie ewangelizacji jest podstawowym wymogiem Kościoła i że to oni, jako następcy Piotra, są przede wszystkim odpowiedzialni za to, by ta postawa była przeżywana.

Franciszek potwierdził to kilkakrotnie. W istocie dwie rzeczy są naprawdę znaczące: nowa dykasteria ds. ewangelizacji jest pierwszą zaproponowaną spośród wszystkich wydziałów tworzących Kurię oraz... Ojciec Święty obejmuje jej przewodnictwo! To dwa jasne i konkretne znaki misyjnego ducha papieża Franciszka i jego woli, by wszystko miało odcisk misji, i stąd... jesteśmy mu za to wdzięczni!

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Ewangelizacja

Drogą lądową, powietrzną lub morską; "graniczna" misja misjonarzy skalabryjskich

Dziś, w niedzielę 9 października, papież Franciszek ogłosił świętym Jana Baptystę Scalabriniego, ojca migrantów, jak nazwał go Jan Paweł II. To XIX-wieczny włoski biskup, założyciel Zgromadzenia Misjonarzy św. Karola Boromeusza, zwanego też "Skalabrynianami".

Leticia Sánchez de León-9 październik z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

27 sierpnia ubiegłego roku, na zakończenie konsystorza dla kreowania nowych kardynałów, papież Franciszek ogłosił, że 9 października ogłosi dwóch świętych: Argentyńczyka Artemide Zattiego i włoskiego biskupa Jana Baptystę Scalabriniego, założyciela Międzynarodowego Zgromadzenia Misjonarzy św. Karola, zwanego potocznie "Scalabrynianami". Szczególną misją tych misjonarzy jest niesienie duchowego wsparcia osobom potrzebującym. migranci i uchodźcy oraz pomagać im w ochronie ich praw obywatelskich, politycznych i ekonomicznych oraz w ich integracji społecznej w krajach przeznaczenia.

Prorok biskup

Jan Baptysta Scalabrini był człowiekiem z wizją. Oprócz swojej misji jako biskupa diecezji Piacenza, włoski biskup patrzył poza granice swojej ojczyzny. Włochy przeżywały trudne czasy i to spowodowało, że wielu Włochów wyjechało do innych krajów. Biskup Piacenzy cierpiał z powodu tego zjawiska i pragnąc, aby ci ludzie zachowali żywą wiarę i zostali przyjęci w jak najbardziej godny sposób, w 1887 r. założył zgromadzenie, które nosi jego imię i zaczął wysyłać misjonarzy do miejsc, w których znajdowali się włoscy imigranci, którzy musieli opuścić swoją ojczyznę w poszukiwaniu szansy na przyszłość.

W pierwszej z misji skalabryńskich siedmiu księży i trzech braci świeckich Zgromadzenia zostało wysłanych do Nowego Jorku i Brazylii latem 1888 roku. Dzieło szybko rozprzestrzeniło się wśród społeczności włoskich w Stanach Zjednoczonych i Brazylii. W tych społecznościach powstawały kościoły, szkoły i domy misyjne, w których zachowywano włoskie zwyczaje i tradycje. W 1969 roku Skalabrynianie zaczęli prowadzić misje wśród imigrantów innych niż Włosi.

Misjonarze Skalabryjscy znani są również jako "Misjonarze św. Karola", nazwa wybrana na cześć św. Karola Borromeusza, uważanego za jeden z bastionów reformacji katolickiej we Włoszech w XVI wieku. "Rodzina skalabryńska" składa się z trzech gałęzi: z jednej strony z Braci Misjonarzy św. Karola i Sióstr Misjonarek św. Karola, a z drugiej z Sióstr Misjonarek Świeckich, konsekrowanych kobiet świeckich, które zainspirowane nauczaniem Jana Baptysty Scalabriniego, poszły za przykładem i śladami misjonarzy skalabryńskich.

Pomoc, jakiej udziela się dziś na całym świecie, jest różnego rodzaju: zdrowotna, rodzinna, społeczna, ekonomiczna; ale nie jest to pomoc na odległość, dająca pracę, pieniądze, lekarstwa itp. ale pomoc braterska, od brata do brata. Skalabryńscy misjonarze "stają się imigrantami z imigrantami". Jest to w istocie to, co jest właściwe ich charyzmatowi: jest to ich sposób niesienia Boga innym i "widzenia" Boga w innych. 

Kościół "Frontier

Pewne jest to, że patrząc oczami współczesności, biskup Scalabrini był człowiekiem wyprzedzającym swoją epokę, dostrzegając spojrzeniem matki (spojrzeniem Kościoła, który widzi zagrożoną wiarę i integralność swoich dzieci) rzeczywistość, która istnieje do dziś i której nie zawsze poświęca się należytą uwagę.

Nie na darmo papież Franciszek wielokrotnie przypominał, że migranci i uchodźcy nie powinni być postrzegani jako "niszczyciele lub najeźdźcy". Wręcz przeciwnie: papież, w przesłanie na Dzień Migrantów i Uchodźców z 25 września przypomina nam, że "wkład migrantów i uchodźców ma fundamentalne znaczenie dla wzrostu społecznego i gospodarczego naszych społeczeństw. I tak jest do dziś". 

W ten sposób "Kościół w drodze", o którym tak często mówi papież Franciszek, dla misjonarzy skalabryjskich mógłby być nazwany raczej "Kościołem na granicy", bo tam właśnie prowadzą większość swojej pracy. Obecni w 33 krajach świata, Skalabrynianie starają się "sprawić, by ci, którzy musieli opuścić swoje kraje pochodzenia i muszą zaczynać od zera, często tylko z ubraniem na plecach, poczuli się jak w domu". Dlatego misjonarze tego zgromadzenia udają się do portów, na statki, lotniska itp. aby pomagać i towarzyszyć tak wielu ludziom, którzy przybywają w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Ale nie ograniczają się do wstępnego powitania, pomagają im także w krajach docelowych i zapewniają im podstawy w swoich domach, sierocińcach, małych miejscach dla starszych imigrantów itp. 

Uczynić świat ludzką ojczyzną

Giulia Civitelli, Włoszka i lekarka w diecezjalnej Caritas Polyambulatory w Rzymie, pomaga cudzoziemcom bez pozwolenia na pobyt oraz osobom w sytuacji wykluczenia społecznego. Jest jedną ze świeckich misjonarek, które poszły w ślady biskupa Scalabriniego i oprócz swojego zawodu poświęca się formacji młodych migrantów i uchodźców. 

"Kluczowym słowem jest 'powitanie', spojrzenie sobie w oczy, próba rozmowy, nawet jeśli często nie mówimy tym samym językiem, i właśnie stąd bierze się to braterskie spotkanie" - wyjaśnia Omnes. 

Giulia jest jedną z misjonarek, która często wyjeżdża do Szwajcarii, aby pomóc w formacji młodych ludzi. Z tamtych czasów szczególnie zapamiętała historię afgańskiego uchodźcy, Samada Quayumiego, który z powodu wojny musiał uciekać ze swojego kraju: 

"Z wykształcenia był inżynierem, ale ostatecznie został ministrem edukacji w Afganistanie. Do Szwajcarii przybył ponad 20 lat temu z żoną i dwójką z trójki dzieci, gdy musiał uciekać, gdy talibowie po raz pierwszy pojawili się w kraju. W ciągu pierwszych siedmiu lat, podczas oczekiwania na pozwolenie na pobyt, jego życie zmieniło się radykalnie: z ministra edukacji stał się niemal niewidoczny, że tak powiem. Dzięki zezwoleniu na pobyt mógł podjąć pracę, którą wykonywał jako portier w domu, w którym mieszkał. 

Jakiś czas później wyspecjalizował się w renowacji zbroi. Sam nauczył się tego zawodu, bo chciał pracować za wszelką cenę i to tak bardzo, że stał się jednym z najbardziej znanych konserwatorów zbroi w kraju. Kiedy go poznałem, nadal był bardzo zainteresowany szkoleniem młodzieży, więc zaczął przychodzić na spotkania, które organizowaliśmy z młodzieżą. Dzieląc się z młodzieżą swoją historią, skłonił wielu z nich do refleksji nad swoim życiem, nad tym, co to znaczy cenić każdą chwilę, nawet tę trudną, jak ucieczka z kraju ogarniętego wojną, czy nad tym, czym jest wiara i nadzieja, bo w młodych ludziach wzbudził też pytania o ich wiarę. Był muzułmaninem, ale miał wielkie przywiązanie i szacunek do religii katolickiej.

Kanonizacja biskupa Scalabrini, wraz z Argentyńczykiem Artemide Zatti, to dobra wiadomość nie tylko dla wszystkich Scalabrini, czy dla migrantów i uchodźców, ale dla całego Kościoła. Matczyne spojrzenie Jana Baptysty Scalabriniego na uchodźców i migrantów wyznacza drogę rozwoju. Jeśli papieże, w całej historii Kościoła, ogłaszali świętymi wielu mężczyzn i kobiety wszystkich czasów, to po to, by przedstawić ich jako referencje przed Ludem Bożym, a dlaczego nie, przed światem.

AutorLeticia Sánchez de León

Rodzina

Inicjatywy i książki dotyczące małżeństwa i rodziny

Poznanie ludzkiej natury jest niezbędne do osiągnięcia sukcesu w życiu małżeńskim. Do tego potrzebna jest formacja ciągła.

Leticia Rodríguez-9 październik z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

W 1981 r. w Hiszpanii uchwalono prawo rozwodowe, w którym określono podstawy rozwodu. 24 lata później przyszło to, co znamy jako ekspresowe prawo rozwodoweZgodnie z tym, nie jest konieczne podawanie przyczyny. Jak słyszeliśmy i czytaliśmy niezliczoną ilość razy, łatwiej jest się rozwieść niż zejść z linii telefonii komórkowej. W dzisiejszych czasach wiele osób bez mrugnięcia okiem akceptuje takie rzeczywistości jak seks bez miłości, pornografia czy nawet poliamoria. W dzisiejszych czasach pokochanie kogoś na resztę życia nie jest łatwym zadaniem, inaczej nie mówilibyśmy o obecnym wskaźniku rozwodów w Hiszpanii (60 %). 

Jest jedna kwestia, w której moim zdaniem w ostatnich dziesięcioleciach poczyniliśmy ogromne postępy. Mężczyźni wnoszą znacznie więcej niż wcześniej w sferze rodzinnej, a kobiety robią to samo w sferze zawodowej. Jest to wielkie bogactwo, które musimy wciąż doskonalić. 

Papież Franciszek w Amoris Laetitia mówi, że jak dotąd my, chrześcijanie, często wykazywaliśmy małą zdolność do wskazywania dróg szczęścia. Uważam, że chrześcijanie są powołani do dawania dobrego przykładu. Przykład bezwarunkowej miłości. Przykład rodzin niedoskonałych, które czasem robią rzeczy źle, ale nie tracą złudzeń, że robią je dobrze i starają się zapewnić środki do osiągnięcia tego celu. 

Chrześcijanie mają dwa środki walki w tym życiu, naturalne i nadprzyrodzone. A my musimy korzystać z obu. Nadprzyrodzone to modlitwa i sakramenty. Naturalne, w tej dziedzinie, są te, które polegają na czerpaniu z mądrości ludzi, którzy głęboko i szeroko studiowali małżeństwo i rodzinę, i którzy mają wspaniałe rady, które znacznie ułatwiają nam drogę. Przykładem tego jest czerpanie z zawartości cyfrowego Kongresu. Rozmowy o miłościna seksualność i afektywność.

Wśród książek, które polecam są m.in. 7 zasad małżeństw, które działają przez Johna Gotmanna. Spektakularne rozróżnienie, jakie czyni między wiecznymi i rozwiązywalnymi problemami w parach. Jakie wspaniałe badania przeprowadził i jak bardzo mogą nam one pomóc w codziennym życiu. 

Kolejnym jest 5 języków miłościprzez Gary'ego Chapmana, który mówi o tym, jak sekretem miłości, która trwa, jest mówienie emocjonalnego języka naszego partnera, a nie naszego własnego. Istnieje pięć języków, które wyrażają miłość: słowa afirmacji, kontakt fizyczny, prezenty, akty służby i czas jakości. Wszystkim nam łatwo jest mówić własnymi językami miłości, ale nie tak łatwo mówić językami miłości innych. Ważne jest, aby jak najwcześniej zidentyfikować własne i partnerskie języki miłości i działać zgodnie z nimi. 

Ludzie są swego rodzaju naczyniami emocjonalnymi. Są ludzie, którzy mają pełny zbiornik emocjonalny, ponieważ regularnie czuli się kochani. Są ludzie, którzy mają pusty zbiornik emocjonalny, bo tak bardzo im tego brakowało. Jeśli zadbamy o to, by nasze emocjonalne zbiorniki były pełne, z pewnością to zadanie, do którego zobowiązaliśmy się w dniu naszego "ja", będzie o wiele bardziej znośne.

Czasami dzieci będą miały szczęście być świadkami odwzajemnionej (choć nigdy nie doskonałej) miłości matki i ojca. Kiedy indziej dzieci nauczą się bezwarunkowej miłości od porzuconego małżonka, który wybacza, od małżonka, który przez długie okresy czasu musi kochać drugiego nawet wtedy, gdy ten drugi najwyraźniej na to nie zasługuje. Często tym, co nas przemienia, jest fakt, że czujemy się kochani, gdy tak naprawdę nie czujemy się, lub nie jesteśmy, godni tej miłości.

Pracuję dla IFFD od 20 lat (Międzynarodowa Federacja Rozwoju Rodziny). To cud, czego dokonał IFFD od czasu powstania jego poprzednika w '78 roku. Obecnie jesteśmy w 70 krajach i mamy ogólny status doradczy w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wykorzystujemy przede wszystkim metodologię case'ów, która pomaga ludziom identyfikować fakty (w przeciwieństwie do opinii), diagnozować problemy i być bardzo kreatywnym w poszukiwaniu rozwiązań. Z entuzjazmem i wysiłkiem będziemy nadal pracować nad projektowaniem nowych dynamiczności, które pomogą odkryć piękno życia rodzinnego.

Najlepszym prezentem jaki możemy dać naszym dzieciom jest nasza miłość. Kiedy jedno z nas nie dotrzyma obietnicy, wciąż mamy możliwość pozostania wiernym swojej obietnicy, przebaczając drugiemu i czyniąc nasze dzieci świadkami tego przebaczenia. Jesteśmy powołani do miłości wzajemnej. Jesteśmy zdolni do kochania siebie nawzajem. Jesteśmy warci kochania.

AutorLeticia Rodríguez

Dyrektor IFFD ds. wzbogacania rodziny.

Watykan

Msza św. w rocznicę Soboru Watykańskiego II

Raporty rzymskie-8 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek odprawił Mszę św. w 60. rocznicę Soboru Watykańskiego II. Podczas uroczystości przypomniano przemówienie inauguracyjne Jana XXIII. Papież prosił, by nie zniechęcać się do tych, którzy twierdzą, że Kościół jest gorszy niż kiedykolwiek, nie pamiętając o problemach towarzyszących innym soborom w przeszłości.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Kultura

Henryk Sienkiewicz, czyli kuźnia sławnego pisarza

W tym pierwszym artykule autor dokonuje przeglądu pierwszej części życia urodzonego w Polsce noblisty, a następnie w drugiej części omawia jego najbardziej znane dzieła i koniec życia.

Ignacy Soler-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

"Petroniusz obudził się zaledwie koło południa i jak zwykle, zmęczony bardzo". Tak to się zaczyna Quo vadis. Słowa, które są absolutnie niezrozumiałe dla osoby nieznającej języka Henryka Sienkiewicza, tak jak słowa, które każdy hiszpańskojęzyczny człowiek może natychmiast rozpoznać, są całkowicie nie do rozszyfrowania dla osoby nieznającej języka Cervantesa: "W pewnym miejscu w La Manchy, którego nazwy nie chcę pamiętać, nie tak dawno temu żył szlachcic z lancą w stoczni, starożytna adarga, chudy rocín i biegający chart". Ale w tych tekstach pojawiają się dwa zrozumiałe dla ignoranta słowa: Petroniusz i La Mancha.

Niewątpliwie języki dzielą i kształtują sposoby myślenia i komunikowania się. Piękno literatury i powieści związane jest ze sposobami wyrażania siebie. Dlatego Włosi słusznie mówią, że traduttore-traditoreCzy można przeczytać Don Kichota po polsku, czy można przeczytać Pan Tadeusz o Quo vadis po hiszpańsku? Odpowiedź jest twierdząca, ponieważ istnieje coś wspólnego dla wszystkich języków: zrozumiałość rzeczywistości i człowieka. Trzeba jednak dodać, że ich zrozumienie i piękno jest ograniczone przez ich tłumaczenie-interpretację. Właściwie każde arcydzieło literatury i myśli powinno być czytane w języku zapisanym w oryginale, bo każde dzieło literackie jest owocem myśli zakorzenionej w języku, kulturze i historii. Przyjrzyjmy się literackiemu i historycznemu tłu kulturowemu, w którym żyje Sienkiewicz.

Powieściopisarz, dziennikarz, publicysta i naukowiec. Jest pierwszym polskim laureatem literackiej Nagrody Nobla, podziwianym przez pokolenia rodaków za budzenie poczucia wspólnoty narodowej i ducha patriotycznego. Urodził się 5 maja 1846 roku w Woli Okrzejskiej, na tzw. polskiej wsi w połowie drogi między Warszawą a Lublinem, w województwie podlaskim w północno-wschodniej Polsce, a zmarł 15 listopada 1916 roku w Vevey w Szwajcarii.

W czasie, gdy urodził się Henryk Sienkiewicz, Kierkegard pisał swoje dzieło Śmiertelna choroba z analizą natury udręki egzystencjalnej i aktu wiary jako czegoś przerażającego, nieracjonalnego skoku w pasjonujące, całkowite i osobiste oddanie się Bogu. Auguste Comte skończył swój Kurs filozofii pozytywnejodrzucając wszelką teologię i metafizykę, by stwierdzić, że tylko nauka pozytywna jest w stanie nadać porządek i postęp człowiekowi. Ernest Renan rozpoczął drogę poszukiwania Jezusa historycznego, bez wiary w jego boskość, co zakończy się w jego dziele Życie Jezusa. Druga połowa XIX wieku to czas sceptycyzmu i zwątpienia w starą wiarę, a w Polsce czas pokuty w oczekiwaniu na nowe narodziny.

Nie da się zrozumieć Sienkiewicza i jego polskiej trylogii narodowej - nie da się zrozumieć Sienkiewicza i jego polskiej trylogii narodowej. Krew i ogień, Powódź, Polski bohater -bez krótkiego wyjaśnienia pewnej historii tego kraju. Rzeczpospolita Obojga Narodów (Polska i Litwa) zniknęła z mapy politycznej, gdy w latach 1772-1795 została definitywnie podzielona między Rosję, Prusy i Austrię.

Cały XIX wiek to walka o polską tożsamość narodową o uzyskanie własnego państwa, niezależności politycznej, zwłaszcza od Rosji. Dlatego należy wspomnieć o dwóch powstaniach w walce zbrojnej tj. Listopadowa ankieta (1830-1831) oraz. Ankieta styczniowa (1863-1864). Obie zakończyły się klęską Polaków przez Rosjan, ogromnymi deportacjami ludności na Syberię i wielkimi cierpieniami ludności. Służyły one jednak podtrzymaniu płomienia nadziei na wolności, na narodziny nowego państwa.

Za całą swoją twórczość literacką, nie tylko za. Quo vadisSienkiewicz otrzymał w 1905 roku literacką Nagrodę Nobla. Na uroczystości wręczenia nagrody Sienkiewicz mocno podkreślał swoje polskie pochodzenie.

Aby uniknąć represji ze strony władz rosyjskich, nie wygłosił swojego przemówienia podczas oficjalnej ceremonii wręczenia nagrody. Jednak trzy dni później, w obecności króla Szwecji i innych pisarzy, wyraził swoje myśli po łacinie w tych słowach: "Wszystkie narody świata starają się o prestiżowe nagrody dla swoich poetów i pisarzy. Ten wielki Areopag, który przyznaje swoją nagrodę w obecności monarchy, który ją wręcza, jest koronacją nie tylko poety, ale jednocześnie całego narodu, którego ta osoba jest synem. Jednocześnie potwierdza, że ten naród bierze udział w tym wydarzeniu, że przynosi ono owoce i że jest potrzebne dla dobra całej ludzkości. Ten honor, ważny dla każdego, jest jeszcze ważniejszy dla syna Polski. Głoszono, że Polska jest martwa, ale mamy tu jeden z tysięcy powodów, by stwierdzić, że żyje. Mówiono, że jest niezdolna do myślenia i działania, a tu jest dowód, że działa. Twierdzono, że jest pokonana, ale teraz mamy nowe dowody na jej zwycięstwo.

Origins

Henryk pochodził z rodziny zubożałych szlachciców wywodzących się z Tatarów, którzy osiedlili się na Litwie. Jego rodzice byli wykształconą szlachtą o chlubnych przodkach, którzy walczyli w różnych powstaniach o niepodległość Polski.

Od 1858 roku rozpoczął naukę w różnych szkołach średnich w Warszawie, mieszkając w internatach. Trudna sytuacja materialna rodziny sprawiła, że od najmłodszych lat musiał zarabiać na życie jako korepetytor, udzielając prywatnych lekcji. To jeden z podstawowych rysów osobowości Sienkiewicza: był niezmordowanym pracownikiem, zawsze w ruchu, zawsze zajęty, z wielką inicjatywą społeczną.

Od wczesnej młodości interesował się historią i literaturą, zaczął pisać i w wieku 18 lat zdobył krajową nagrodę literacką. Autorami, którzy w tym czasie wywarli na niego największy wpływ i którzy na zawsze odcisnęli piętno na jego pismach, byli Homer, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Walter Scott i Aleksander Dumas. Najwyższe oceny otrzymywał z przedmiotów humanistycznych i nie przywiązywał większej wagi do innych przedmiotów.

Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1866 roku, zgodnie z życzeniem rodziców, zapisał się na wydział lekarski Szkoły Głównej w Warszawie. Szybko jednak zmienił kierunek na prawo, a ostatecznie wybrał filologię i historię, dzięki czemu dokładnie poznał dawną literaturę i język polski.

Co ciekawe, w tym samym roku i w tej samej szkole naukę rozpoczęli Bolesław Prus i Aleksander Świętochowski. Ten ostatni wspominał swoje studia w artykule opublikowanym w Prawda w 1884 roku, kiedy Sienkiewicz był już sławny: "W małym gronie Wydziału Historyczno-Filologicznego był student, który nie wróżył wielkiego talentu i żył zupełnie poza tym kręgiem wyboru. Pamiętam, jak kiedyś spacerowałem z nim po ulicy i byłem zdumiony jego umiejętnością rozpoznawania herbów na arystokratycznych budynkach i powozach oraz sporą znajomością historii rodzin szlacheckich. Smukły, chorowity. Niewiele brał udziału w życiu studenckim i trzymał się na uboczu. Tak mało zwracał na siebie uwagę kolegów, że gdy po ukończeniu studiów Kotarbiński zapewniał, że Sienkiewicz napisał piękną powieść Na próżnoŚmialiśmy się serdecznie i nie przywiązywaliśmy do tego faktu żadnej wagi.

W 1869 roku, jeszcze jako student, zaczął publikować artykuły z zakresu krytyki literackiej i społecznej w tygodniku Przegląd TygodniowyW kolejnych latach ugruntował swoją pozycję w prasie warszawskiej jako utalentowany reporter i publicysta. W 1873 roku przyczynił się do powstania konserwatywnej publikacji Gazeta Polska. Jego wnikliwe felietony ukazywały się w cyklach m.in. Bez tytułu (1873) y Chwila obecna (1875) pod pseudonimem Litwos. Był obecny na warszawskich salonach kulturalnych, zwłaszcza w kręgu dramatopisarki szekspirowskiej Heleny Modrzejewskiej. Była wówczas najbardziej znanym polskim aktorem, który później uzyskał obywatelstwo amerykańskie, a także zdobył zasłużoną sławę jako aktor teatralny, wystawiając sztuki Szekspira w języku angielskim.

W tym czasie poznał Marię Kellerównę, z zamożnej i szlacheckiej rodziny warszawskiej, pierwszą z pięciu "Marii w jego życiu". Zrozumienie twórczości Sienkiewicza wiąże się nie tylko z jego narodowymi korzeniami, zwłaszcza w polskiej literaturze i historii, ale także z gorącą miłością do kobiet, a także z zakorzenieniem w myśli i tradycji katolickiej. W wielu jego pracach stale widoczne są cechy autobiograficzne.

Jego pierwszą wielką miłością była Maria Kellerówna. Tych dwoje młodych ludzi kochało się szalenie. Byli już zaręczeni, ale gdy poprosił rodziców panny młodej o jej rękę, ci odmówili i zerwali zaręczyny, martwiąc się o przyszłość finansową córki. Henryk nie był wystarczająco bogaty, nie pasował do niej. Młoda Kellerówna, głęboko zakochana w Henryku, bardzo cierpiała, nie mogła o nim zapomnieć i nigdy nie wyszła za mąż.

Podróż

Sienkiewicz również doświadczył tego boleśnie, odrzucony i upokorzony, nie miał gdzie skierować swojego serca. Na szczęście na horyzoncie pojawił się wyjazd do Ameryki z przyjaciółmi z kultury teatralnej i Heleną Modrzejewską. Sienkiewicz dostał kontrakt jako redaktor pisma Gazeta Polska jego opowieści o podróżach przez ocean. Dwuletnia podróż do Ameryki Północnej (1876/1878) - spełnienie pierwszego marzenia Robinsonów - wywarła ogromny wpływ na twórczość pisarza i ugruntowała jego osobowość.

Sienkiewicz i jego przyjaciele próbowali stworzyć w Kalifornii kulturową wspólnotę rolniczą i założyli swoją amerykańską "siedzibę" w Anaheim, mieście w Orange Country, niedaleko Los Angeles. Było to maleńkie miasteczko, otoczone polami uprawnymi. Tam właśnie przybyła cała trupa polskich piękności z Heleną Modrzejewską na czele.

Próby uprawy majątku nie trwały długo i zakończyły się bliskim bankructwem, czego można było się spodziewać, ale jakoś nasi romantyczni podróżnicy nie pomyśleli o tym wcześniej. I choć cały jego pobyt w Anaheim trwał niespełna rok, wdzięczne miasto postawiło później pomnik wielkiemu polskiemu artyście.

Projekt upadł, co obróciło się na korzyść Heleny Modrzejewskiej, bo musiała wrócić na scenę. Jej występy zostały ciepło przyjęte przez amerykańską publiczność, a Sienkiewicz w korespondencji dla prasy krajowej skrupulatnie relacjonował fenomenalny sukces polskiej aktorki na artystycznych zakrętach.

To właśnie podczas tego półrocznego pobytu w Ameryce Sienkiewicz nabrał cech charakterystycznych dla swojego pisarstwa. Pisał zawsze w ruchu, w podróży, bez zatrzymywania się. Jego przyszłe utwory literackie, podobnie jak Dumas we Francji, były okresowo publikowane w rozdziałach w prasie polskiej. Ponad 17 lat spędził podróżując poza granicami Polski i pisząc.

Jego prace były szeroko rozpowszechniane. Listy z podróży do Ameryki (1876-1879), które niosły ze sobą współczesny obraz życia amerykańskiego z jego osiągnięciami i zagrożeniami. Z wyczuciem szczegółów i nie bez humoru Sienkiewicz zrelacjonował zwyczaje panujące w ówczesnej Ameryce. W jego oczach jednak technologiczne i cywilizacyjne zapędy Ameryki nie uzasadniały głębokich kontrastów społecznych.

Pisarz dał temu wyraz w swoich tekstach, potępiając eksterminację Indian w sposób szczególny i energiczny. Obecnie czytam tę książkę i jako próbkę tłumaczę mały tekst z jednego z tych listów, który szczególnie mnie rozbawił. Jest rok 1877.

"W południowej Kalifornii bez hiszpańskiego nic nie zrobisz. Dodatkowo do nauki tego języka zachęciło mnie obcowanie z różnymi "señoritas", z którymi zacząłem rozmawiać w ich ojczystym języku. Señorita America i Señorita Sol pomagały mi z wielkim entuzjazmem i dzięki nim zrobiłam godne podziwu postępy. Dali mi też słownik francusko-hiszpański, więc nic więcej nie potrzebowałam. Nie brakowało mi też chęci, bo kochałam ten język, który uważam za jeden z najpiękniejszych w świecie języków. Każde słowo ma dźwięk jak srebro, każda litera wibruje własną melodią, tak męską, tak szlachetną i muzyczną, że łatwo wyrywają się w pamięci, przyciągają słowa jak magnes przyciąga żelazo. Ten, kto przeszedł przez wszystkie trudności języka angielskiego, wyginając język jak pacierz, wymawiając dźwięki bez żadnej tożsamości, a teraz zaczyna od hiszpańskiego, wydaje mu się, że przeszedł przez krzaki i ciernie, by nagle znaleźć się w ogrodzie pełnym kwiatów. Nie znam języka łatwiejszego do wymówienia i nauczenia się".

Publikacje i opowieści

Sienkiewicz nie ograniczył się do publikowania w prasie polskiej z Ameryki. W dniu 8 września 1877 r. opublikował artykuł Polska i Rosja w kalifornijskiej gazecie Daily Evening Post. Potępił w nim podstępną politykę władz rosyjskich, które występowały jako obrońcy Słowian na Bałkanach, a jednocześnie prześladowały Polaków na terenie Polski. W 1878 roku wrócił do Europy. Przez rok przebywał w Londynie, a następnie w Paryżu. Odwiedził również Włochy.

Po powrocie do Polski w 1879 roku i podróży do Lwowa poznaje Marię Szetkiewiczównę i zakochuje się. Gdy usłyszał, że jej rodzina jest w drodze do Wenecji, ruszył za nimi. Po okresie narzeczeństwa, 18 sierpnia 1881 roku Maria i Henryk wzięli ślub w kościele Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek przy Placu Teatralnym w Warszawie. Mieli dwoje dzieci: Henryka Józefa i Jadwigę Marię. Jego żona zmarła na gruźlicę w 1885 roku.

Już jako narzeczony w 1880 roku Henryk stale towarzyszył swojej ukochanej i szukał najlepszych miejsc w Europie na jej leczenie. Po śmierci ukochanej żony nadal podróżował z dziećmi do austriackich, włoskich i francuskich uzdrowisk.

Nieustannie w drodze, pisze niezmordowanie z każdego zakątka świata. W 1886 r. odbył podróż przez Bukareszt do Konstantynopola i Aten, a następnie do Neapolu i Rzymu. W 1888 roku przebywał w Hiszpanii. Z tej podróży napisał swoją książkę Walka bykówKsiążka została niedawno przetłumaczona na język hiszpański. Pod koniec 1890 r. wyruszył na wyprawę myśliwską na Zanzibar i opublikował swoje Listy z Afryki. Z polskich miast szczególnie lubił Zakopane, choć stale narzekał na zbyt deszczowy klimat Tatr.

Sienkiewicz rozpoczął swoją twórczość literacką od opowiadań; napisał ich ponad czterdzieści. Podobał mu się humorystyczny sposób opowiadania, opisywanie tego co widział, jakby to był pamiętnik. Oprócz wielu specyficznych faktów z epoki, jest w nich nuta patriotyczna, która będzie specyficzną cechą całej twórczości Sienkiewicza.

Utwory humorystyczne charakteryzują się retoryką i dydaktyzmem, ale zawierają elementy groteskowe, ujawniające talent satyryczny pisarza. Widać to również w późniejszej prozie, zwłaszcza w. Szkice węglem - Szkice węglem (1877), gdzie groteska i karykatura kontrastuje z tragiczną wymową opowieści o zagładzie chłopskiej rodziny przez szlachtę i duchowieństwo wraz z carskimi i miejskimi urzędnikami. Los chłopów, zdezorientowanych i bezradnych, traktowanych jak mięso armatnie przez armie dzielących się mocarstw, to ważny temat dla Sienkiewicza. W opowiadaniu Bartek Zwycięzca - Bartek zwycięzcą (1882) oskarża polskie elity o zdradę interesów narodowych i opisuje trudną sytuację chłopa stojącego w obliczu Prusaków. Tragiczne losy chłopskiej emigracji w Ameryce nakreślił w swoim eseju Za chlebemNa chleb (1880). Zawarte w tych arcydziełach znakomite studium uczuć patriotycznych. LatarnikLatarnik (1881).

Opowiadania Sienkiewicza były wymownym świadectwem żywiołowości, z jaką reagował na sprawy poruszające opinię publiczną, wykazując się przy tym głęboką znajomością psychologii człowieka.

Świetnie wyczuwał naturę bajki, potrafił dramatycznie streścić realną sytuację, wyjaśnić ją, nasycając napięciem, i zakończyć niespodziewanym finałem. Swoją płodną twórczością przyczynił się znacznie do wspaniałego rozkwitu polskiej baśni pod koniec XIX wieku i stworzył duży zbiór poczytnych baśni klasycznych.

Kultura

Manuel Lucena: "Prawa Indii, pomnik chrześcijańskiego humanitaryzmu".

"Imperium hiszpańskie rozpowszechniło religię chrześcijańską i rozwinęło prawa człowieka i prawo międzynarodowe", mówi Omnes Manuel Lucena Giraldo, badacz i naukowiec, który kieruje Katedrą Studiów Hiszpańskich i Hispanoamerykańskich na Uniwersytetach w Madrycie. Lucena broni historii zawodowej przed populistycznymi poglądami.

Francisco Otamendi-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

Kilka tygodni temu, Omnes przeprowadził wywiad z Meksykaninem Rodrigo GuerraKsiążka została wydana przez sekretarza Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, który uczestniczył jako prelegent w I Międzynarodowym Kongresie Hispanoamerykańskim zorganizowanym przez uniwersytety UNIR i UFV. Dziś proponujemy zwrot w kierunku historii i Hispanidad, tematu o rosnącym zasięgu i zapotrzebowaniu, w rozmowie z naukowcem i badaczem w Instytucie Historii CSIC, Manuelem Luceną, dyrektorem od maja tego roku Katedry Hiszpańskiego i Hispanidad Uniwersytetów w Madrycie, której honorowym przewodniczącym jest Mario Vargas Llosa.

Odkrycie Ameryki, która w 1492 roku nie miała nazwy - pojawiła się w 1507 roku - ma związek z tym, że "kontynent amerykański ponownie połączył się z wielkim jądrem wspólnej euroazjatyckiej cywilizacji globalnej, w pierwszej kolejności" - mówi historyk. A potem "z hiszpańską akcją kulturalną i polityczną zakładanie miast, szerzenie religii chrześcijańskiej, w imię opatrzności humanitarnej rozwijanie praw człowieka, a także prawa międzynarodowego".

Manuel Lucena zaznaczył również, że jego zdaniem "dramat Indian amerykańskich pochodzi przede wszystkim z XIX i XX wieku, czyli z czasów, gdy byli oni eksterminowani przez podmioty polityczne, które uzyskały niepodległość od Hiszpanii po 1820 roku". Problemem jest współczesna ludność tubylcza, a nie ludność tubylcza z przeszłości". Zaczęliśmy od rozmowy o profesurze, a potem rozmawialiśmy o Ameryce.

Jakie są główne zadania Pani Katedry Hiszpańskiego i Hispanistyki?

- Postuluje instytucjonalną obecność Wspólnoty Autonomicznej Madrytu w sprawach dotyczących perspektywy języka hiszpańskiego jako języka globalnego oraz Hispanidad jako pojęcia, które artykułuje wspólnotę osób posługujących się tym językiem, mającą wiele wspólnych cech, ale także różnice z punktu widzenia kultury. Trwają prace nad utworzeniem Katedry.

Według danych Instituto Cervantes po hiszpańsku mówi na świecie około 600 milionów ludzi, czyli 7,6 % światowej populacji. Jak to oceniasz?

- Krótko mówiąc, hiszpański jest drugim językiem światowym. Pierwszym językiem, pod względem liczby osób mówiących, jest oczywiście język chiński, jako specyficzny język danej społeczności. Pierwszym językiem globalnym jest angielski, ale drugim językiem globalnym jest hiszpański, a to dlatego, że istnieją kultury w języku hiszpańskim, w liczbie mnogiej, kultury latynoskie, jeśli chce pan użyć tego terminu - czuję się z nim bardzo komfortowo - i jest to odpowiednik 600 milionów ludzi.

Fernando Rodríguez Lafuente, który był dyrektorem ds. Instytut Cervantesamówi, że język hiszpański to olej, który mamy, olej Hiszpanii. W tym sensie wartościowanie tego faktu ma związek z tym, że poza granicami Hiszpanii istnieją granice Hiszpanii. A granice są globalne, znajdują się na wszystkich kontynentach, stanowią część najbardziej dynamicznych ruchów w zakresie innowacji i budowy przyszłości świata, i z tego powodu powinniśmy czuć się bardzo dumni. Ocena może być więc tylko bardzo pozytywna.

Pewien historyk skomentował w Omnes, że "anachronizm jest zabójczy w ocenianiu historii. Dziś mamy wielką pokusę, by oceniać to, co wydarzyło się w historii, według kryteriów XXI wieku". Jakieś uwagi?

- Zgadzam się, że każdy dobry historyk, powiedziałbym, że każdy człowiek, ma obowiązek strzec się przed ocenianiem przeszłości podług parametrów teraźniejszości. Szczególnie w przypadku historyków istnieje trudne dopasowanie do badania przeszłości, które zmusza do życia w niej, do odtworzenia jej, do myślenia o jej wartościach, stylach, językach, a jednocześnie trzeba ją opowiedzieć współczesnym.

Przypomniał mi się ostatnio Benedetto Croce, kiedy powiedział, że cała historia jest historią współczesną.

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że anachronizm jest zabójczy w ocenianiu historii, ale musimy się też odnieść do współczesnych. I umieć im wytłumaczyć, że doświadczenie ludzkie, historia, ma elementy prawdy, że prawda w historii istnieje, to nie jest relatywizm. I prawda historii jest prawdą historyka, w tym sensie. Dlatego podzielam to kryterium i dodałbym tylko, że nie powinniśmy się bać mówić, że prawda historyczna istnieje i że możemy się do niej jak najbardziej zbliżyć, choć oczywiście musimy tę zasadę anachronizmu bardzo brać pod uwagę.

Mówisz o prawdzie historycznej.

- Życie historii jest życiem historyka, mówi stary mistrz. Ale jednocześnie musimy być w stanie odnieść się, upowszechnić, opowiedzieć, odpowiedzieć na wymagania przeszłości w teraźniejszości i odróżnić historię jako pisanie non-fiction od inwencji.

Historia, politologia, socjologia, ekonomia, wszystkie reagują na pisanie non-fiction, na narracje, które mówią prawdę, prawdę, którą udało nam się uratować, z punktu widzenia źródeł naukowych, przefiltrowaną przez krytykę źródeł. Bo przeszłość też jest pełna kłamstw, podobnie jak teraźniejszość. Dezinformacja nie jest wynalazkiem współczesności.

Ale oczywiście musimy ją opowiedzieć. A do tego, jak sądzę, niezbędne jest dobre opowiadanie, uczynienie historii atrakcyjną dyscypliną, maksymalne zbliżenie się do naszych odbiorców. Zawsze zwracając uwagę na to, że jest tu umowa. A kontrakt polega na tym, że będę mówił prawdę o tym, co odkryłem jako historyk, prawdę o historii. Publiczność dla historii jest bardzo ważna i rośnie. Zapotrzebowanie na wiedzę historyczną jest bardzo ciekawe, i nie obejmuje jej żadna rzekomo historyczna powieść, żaden wynalazek, ani żadne kłamstwo z przeszłości. Historia istnieje jako nauka o prawdzie. Nie możemy zrezygnować z mówienia prawdy o przeszłości, prawdy o teraźniejszości i prawdy o przyszłości.

Tym anachronizmem nie chcę niczego ukrywać. Aby podać przykład, zamach na Cezara. Albo Kain, który według Biblii zabił swojego brata Abla.

̶ Mój nauczyciel John Elliot wskazywał, że zadaniem historyka jest naświetlanie opcji wolnościowych. Był wielkim humanistą. Mówił nam, że w efekcie idę do historii, a magnicyda, jak śmierć Cezara, prawie naszego pierwszego magnicyda politycznego na Zachodzie, o którym pamiętamy ̶ jest wiele innych, oczywiście przed i po ̶ , jest faktem, że jest to zabójstwo polityczne, które dezinformatorzy próbują usprawiedliwić, jako wynik reakcji na tyranię itd. itp.

To jest dzieło historii. I znajduje źródła, które mówią: to jest zamach, to jest zbrodnia; i źródła, które mówią: to jest uzasadnione, bo Cezar był tyranem, a istnieje moralne prawo do eliminowania tyranów. Fascynujące w podejściu historyka i historii do tego faktu, czy do jakiegokolwiek innego faktu, byłoby: oświetlamy złożoność w decyzjach ludzkich istot.

Praca historyka jest ciężka, trudna i bardzo wymagająca, trzeba spędzić wiele godzin w bibliotece i archiwum, szukając źródeł, odzyskując spojrzenie na przeszłość. Ważne jest, by mówić o tym ludziom, a mówienie o tym dzisiaj młodym ludziom ma fundamentalne znaczenie.

Przejdźmy do konkretnego wydarzenia. Od kilku lat niektórzy amerykańscy przywódcy krytykują kolonizację Ameryki przez Hiszpanów, w tym prezydent Meksyku. Z drugiej strony papieże tacy jak św. Jan Paweł II i Franciszek prosili o przebaczenie za popełnione błędy, a nawet "zbrodnie". Jak widzisz to zadanie Hiszpanów w Ameryce?

- Nawiasem mówiąc, dziadek prezydenta Meksyku pochodził z Santander... Przechodząc do sedna, zajmujemy się różnymi biznesami, historią i propagandą polityczną, rozumiejąc historię jako historię zawodową, a nie historię propagandystów. Profesjonalna historia źle się dogaduje z populistycznymi wizjami, które nie przestrzegają realiów przeszłości, a które z punktu widzenia profesjonalnego historyka byłyby nie do utrzymania.

Pierwszym podmiotem politycznym w historii świata jest powszechna, katolicka, monarchia hiszpańska. Ponieważ monarchia Filipa II oraz Filipa III i Filipa IV, hiszpańsko-portugalska, była pierwszym w historii ludzkości bytem politycznym, który definitywnie zintegrował posiadłości, w tym sensie terytoria na równych prawach, w Ameryce, w Azji, w Afryce i w Europie. Właśnie ten pionierski charakter miało imperium hiszpańskie, które trwało przez trzy wieki. Trudno to wyjaśnić w kategoriach ciągłości, ja bym to ujął tak. Imperium hiszpańskie, wicekrólestwo Nowej Hiszpanii, trwało jeszcze dłużej niż Republika Meksykańska, która właśnie skończyła dwieście lat.

Nacjonalizm jako sposób budowania wspólnoty politycznej - naród jest starszy niż nacjonalizm, to też trzeba mieć na uwadze - artykułuje się w konstrukcji politycznych ekonomii resentymentu, porzucenia obowiązków, ofiarności. W ostatnich dwóch wiekach każdy naród polityczny opierał swój nacjonalizm na kimś, kogo należy nienawidzić, kogo należy obwiniać za to, czego sami nie jesteśmy w stanie rozwiązać.

Kontynuuj...

- Kto jest podatny na słuchanie nienawistnych doktryn populizmu, dla każdego jego sprawa. W tym przypadku oczywiście należy stwierdzić, że nie. Odkrycie Ameryki, która w 1492 r. nie miała nazwy - nazwa pojawiła się w 1507 r., ma związek z tym, że kontynent amerykański ponownie połączył się z wielkim jądrem wspólnej euroazjatyckiej cywilizacji globalnej, to po pierwsze; a po drugie ma związek z tym, że akcja imperium hiszpańskiego, hiszpańska akcja kulturalna i polityczna zakładała miasta, szerzyła religię chrześcijańską, odbywała się w imię humanitarnego opatrznościowego podejścia, rozwijała prawa człowieka, rozwijała prawo międzynarodowe.

Wszystko to miało miejsce na długo przed tym, jak Meksyk istniał jako niezależny podmiot polityczny. Jeśli są dziś Meksykanie, którzy chcą wyrzec się istotnej części swojej przeszłości oraz politycznego i kulturowego wzorca, to zależy to od każdego z nich. Znam Meksyk dość dobrze, głęboko go podziwiam, ma on ogromną rangę polityczną i kulturową w dobie globalizacji, zasadniczo dzięki okresowi hiszpańskiemu, okresowi hispanońskiemu. Meksyk był stolicą imperium hiszpańskiego. Meksyk znajdował się w centrum globalnego organizmu politycznego, jakim było imperium hiszpańskie.

A warunki?

Co do używania tych określeń, o ludach tubylczych czy prekolumbijskich, to myślę, że każdy student globalizacji wie, że wszyscy pochodzimy skądś indziej. Nie ma czegoś takiego jak ludy pierwotne, ludy tubylcze, to nie daje wam odrębnego bytu politycznego, który zobowiązuje resztę do uznania pierwszeństwa czy wyższości nad nimi. To oczywiście nie oznacza, że nie uznajemy dramatu Indian amerykańskich, który przede wszystkim pochodzi z XIX i XX wieku, czyli wtedy, kiedy byli eksterminowani przez podmioty polityczne, które uniezależniły się od Hiszpanii po 1820 roku, to jest ten problem. Problemem jest współczesna ludność tubylcza, a nie ludność tubylcza z przeszłości.

Jako Hiszpan musimy dziś podchodzić do tego bardzo spokojnie. Jest taki byt polityczny, który zniknął w 1825 roku, który nazywał się imperium hiszpańskie, monarchia hiszpańska, która rozpadła się na 22 kawałki. Jedna to Hiszpania europejska, czyli obecna Hiszpania, w której jesteśmy, a jest jeszcze 21 kawałków, które nazywają się obecnymi republikami latynoamerykańskimi i każdy może sobie dopasować do przeszłości, jak chce. Są tam ludzie, którzy pracują i działają w bardzo pozytywny sposób, włączając się w globalizację na bazie dziedzictwa hispanoamerykańskiego, nie odrzucając go, nie negując, ale wręcz przeciwnie, integrując je.

Sekretarz Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej Rodrigo Guerra powiedział Omnes, że "doświadczenie pokazuje, że dobra nowina Ewangelii, przeżywana w komunii, jest źródłem odnowionej ludzkości, prawdziwego rozwoju".

- Bardzo lubię książkę napisaną przez nieżyjącego już amerykańskiego historyka Lewisa Hanke, zatytułowaną "The Struggle for Justice in the Conquest of America". Bardzo dobrze opisuje, jak wielkim problemem Hiszpanów w XVI wieku było zrozumienie tych innych humanizmów, tej liczby źródeł, ludzi, którzy tam byli, którym trzeba było powiedzieć, jaki mają status prawny, czy są poddanymi Jej Królewskiej Mości, czy nie. Izabela Katolicka rozwiązała to w swoim testamencie z 1504 roku, kiedy to stwierdziła, że wszyscy tubylcy nowych ziem są uczniami Korony Kastylii i tyle.

Cały XVI wiek to debata w zakresie praw. Mówimy o narodzinach praw człowieka i prawa międzynarodowego. Była to trudna i skomplikowana debata, w której jedni ją akceptowali, inni nie. Zasadniczą sprawą jest to, że Korona przyjęła tę debatę, sponsorowała ją, zawiesiła podboje, a w końcu unormowała sytuację w kolonizacji. Prawa Indii są pomnikiem chrześcijańskiego humanitaryzmu. Każdy, kto nie akceptuje tej prostej zasady, musi przeczytać Prawa Indii. [UwagaPrawa Indii są kompilacją wprowadzoną w życie przez króla Hiszpanii Karola II w 1680 roku specjalnego ustawodawstwa uchwalonego przez Hiszpanię w celu zarządzania jej zamorskimi terytoriami w ciągu prawie dwóch stuleci].

Niedawno ukazał się musical o narodzinach mestizaje, Malinche. Słowo o miscegenacji...

- Zakończona pięć wieków temu podróż Magellana i Elcano zmusiła istoty ludzkie tej planety do uświadomienia sobie, że Ziemia jest jedna, geograficznie rzecz biorąc, nieprawdaż? Ale inną debatą, którą otworzyli, a którą również widzieli, jest to, że ludzkość jest jedna, czyż nie? Miscegenation to scenariusz, w którym od pierwszego momentu, od 1492 roku, kiedy Kolumb i jego towarzysze przybywają na Bahamy i myślą, że są w Azji, miscegenation jest wynikiem globalnej ludzkości, jest lustrem globalnej ludzkości. I oczywiście jest to fakt o wartości bezwzględnej. Bycie rasą mieszaną to bycie człowiekiem w globalnym świecie.

Rasa mieszana to nie tylko etniczna, to kulturowa, emocjonalna, biologiczna oczywiście, produkt kapitału, technologii. To właśnie mezalians doprowadził nas do tego miejsca. Jesteśmy wynikiem mezaliansu, tej chęci poznania drugiego, dowiedzenia się, kim jest i co chce nam powiedzieć. A także rzutować wartości na nich, ale ci inni również rzutują je na ciebie.

W tym sensie myślenie o globalnym świecie to myślenie o miscegenacji, twierdzenie, że jest to rozwiązanie, scenariusz, z którego się wywodzimy. Monarchia hiszpańska była globalna, wieloetniczna, policentryczna, jak opowiadaliśmy w TRZYDZIEŚCI w którymś z tych dni, mówiąc o książce "Rozmowa z Metysem z Nowej Hiszpanii", autorstwa francuskiego historyka Serge Gruzinski.

Na zakończenie rozmawiamy z naukowcem Manuelem Luceną o wyrażeniu "czarna legenda", które powstało w 1910 roku od postaci z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Juliána Juderíasa, który wygrał konkurs zorganizowany przez Królewską Akademię Historyczną. Na Czarnej Legendzie "ani samoświadomość, ani przesada. To co trzeba zrobić to studiować historię Hiszpanii, czytać ją, kochać. Kultury hiszpańskojęzyczne mają wiele do powiedzenia".

AutorFrancisco Otamendi

Artykuły

Pilny charakter misji

Kardynał arcybiskup Madrytu podsumowuje ostatni konsystorz nadzwyczajny, w którym uczestniczył, i wskazuje na klucze do chrześcijańskiego zaangażowania, którego wymaga dzisiejsze społeczeństwo: odnowić zmysł misyjny, aby nieść Dobrą Nowinę we wszystkich środowiskach.

Carlos Osoro Sierra-8 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Pod koniec sierpnia ubiegłego roku brałem udział w Rzymie w konsystorz nadzwyczajne spotkanie zwołane przez papieża w celu omówienia konstytucji apostolskiej Praedicate Evangelium. Tym pięknym i godnym polecenia tekstem kończy się reforma Kurii Rzymskiej i przypomina się nam, że Kościół "wypełnia swój mandat przede wszystkim wtedy, gdy daje świadectwo słowem i czynem o miłosierdziu, które sam dobrowolnie otrzymał" (n. 1).

Choć spotkania odbywają się za zamkniętymi drzwiami, mogę powiedzieć, że dla mnie darem była możliwość dzielenia czasu i refleksji nad tym mandatem z Następcą Piotra i z całym Kolegium Kardynałów, którego skład mówi właśnie o bogactwie naszego Kościoła. Wspólnie poczuliśmy ponownie, że Pan zachęca nas do misji; doświadczyliśmy, jak zachęca i popycha nas do niesienia Dobrej Nowiny naszym współczesnym, gdziekolwiek są i w jakich warunkach się znajdują.

Jak Franciszek podkreślał wielokrotnie w ciągu tych lat swojego pontyfikatu, sam Jezus wyznacza nam drogę: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu" (Mk 16, 15). Teraz, gdy światem wstrząsa tak wiele konfliktów i konfrontacji - od Ukrainy po Etiopię, od Armenii po Nikaraguę - a wielu ludzi, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, patrzy w przyszłość z lękiem i niepewnością, bardziej niż kiedykolwiek pilne jest dla katolików głoszenie, że Chrystus pokonał śmierć i że ból nie może mieć ostatniego słowa.

Aby podkreślić pilność misji, w moim liście duszpasterskim na rozpoczęty właśnie rok akademicki, zatytułowanym. Na misji: powrót do radości EwangeliiZwracam się do przypowieści o synu marnotrawnym, a raczej o miłosiernym ojcu. 

My, katolicy, nie możemy pozostać zamknięci w sobie, nie możemy być zadufani w sobie, nie możemy stracić zdolności do zdziwienia i wdzięczności, jak to się stało ze starszym synem z przypowieści. Musimy dotrzeć do ochrzczonych, którzy jak młodszy syn opuścili dom i odwrócili się od Bożej miłości, a jednocześnie musimy szukać tych, którzy nie znają Jezusa Chrystusa lub którzy Go odrzucają.

W tym kluczu poruszające jest ponowne odczytanie tego, co mówi ojciec z przypowieści: "Synu, zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, jest twoje, ale musieliśmy ucztować i cieszyć się, bo ten twój brat był umarły, a znów żyje; był zagubiony, a znaleźliśmy go". (Łk 15:31-32). W tym ojcu widzimy Boga, Boga, który nas kocha, Boga miłosiernego, który dał nam wszystko i który nawet zostawia nam wolność. 

W fazie diecezjalnej Synodu w Madrycie wyraźnie ujawniło się pragnienie, by żyć tym, że Bóg nas kocha, a także by okazywać to naszym braciom i siostrom, tym, którzy odeszli i tym, którzy nigdy Go nie poznali. Aby to uczynić, najpierw w naszej archidiecezji stało się jasne, że konieczne jest, aby każdy z nas, wierzących, dbał o swoją modlitwę i spotkanie z Bogiem, starał się żyć spójnie Ewangelią i czynił to we wspólnocie. Nie możemy być bezludnymi wyspami ani zamykać się we własnych grupach, ale musimy czuć się częścią Kościoła pielgrzymującego w świecie.

Tylko w ten sposób będziemy mogli zająć się, po drugie, wyzwaniami samego Kościoła, które pojawiły się w tej fazie, takimi jak: pojęcie autorytetu i klerykalizmu; odpowiedzialność świeckich i tworzenie przestrzeni dla uczestnictwa; rola młodzieży i kobiet; troska o życie rodzinne; troska o celebracje, aby były żywe i głębokie; docenienie wielości charyzmatów; formacja w zakresie synodalności i nauki społecznej Kościoła oraz większa przejrzystość.

To doprowadzi nas, po trzecie, do bycia Kościołem, który nie ukrywając prawdy, prowadzi zawsze konieczny dialog ze społeczeństwem. Doprowadzi nas także do tego, że będziemy Kościołem Samarytanina z otwartymi drzwiami; Kościołem, który nie pozostawia nikogo na drodze, który pomaga i towarzyszy tym, których społeczeństwo pozostawiło na marginesie - jak wielu ludzi w trudnej sytuacji - i który przyjmuje tych, którzy mogli czuć się odrzuceni nawet przez sam Kościół.

W katechezie na temat rozeznania podczas audiencji generalnej 28 września - którą czytam ponownie, gdy kończę te słowa - papież zwrócił się do swojego ukochanego św. Ignacego, aby prosić o łaskę "żyć w relacji przyjaźni z Panem, jak przyjaciel mówi do przyjaciela". Według niego, spotkał się "starszy brat zakonny, który był opiekunem w szkole".który, kiedy mógł, "podszedł do kaplicy, spojrzał na ołtarz, powiedział: "Witaj", bo był blisko Jezusa. "Nie musi mówić: 'Bla, bla, bla', a nie: 'Witaj, jestem blisko ciebie, a ty jesteś blisko mnie'" - powiedział Franciszek, podkreślając, że "taka jest relacja, którą musimy mieć na modlitwie: bliskość, bliskość afektywna, jako bracia, bliskość z Jezusem".. Obyśmy wszyscy umieli utrzymać tę relację z Panem, aby z determinacją wyruszyć w ekscytującą misję, która została nam powierzona.

AutorCarlos Osoro Sierra

Kardynał arcybiskup Madrytu.

Watykan

Najnowszy apel papieża Franciszka w sprawie Ukrainy

Papież Franciszek swoim wezwaniem do zakończenia wojny na Ukrainie z 2 października 2022 roku nakreślił wyraźną linię i sprecyzował swoje stanowisko w sprawie wojny. Wyjaśnienie, które było chyba konieczne, po tym jak słowa i stanowisko papieża Franciszka wywołały krytykę na samej Ukrainie.

Andrea Gagliarducci-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Przemówienie papieża Franciszka z 2 października 2022 roku było przemyślanym, dyplomatycznym tekstem, wykalibrowanym w każdym słowie, mającym na celu właśnie podkreślenie powagi sytuacji. Nie wiemy, co skłoniło papieża do tego apelu, czy było to nowe zagrożenie nuklearne, czy sytuacja po rosyjskiej aneksji Doniecka, Ługańska, Zaporoża. Ługańsku, Zaporożu i Chersoniu, a także przemówienie Putina, który podniósł widmo zagrożenia nuklearnego.

Wiemy jednak, że słowa papieża Franciszka padły w kulminacyjnym momencie wielkiego wysiłku dyplomatycznego Stolicy Apostolskiej, która od początku konfliktu niestrudzenie pracuje za kulisami.

Przemówienie papieża Franciszka

Papież Franciszek wybrał przemówienie podczas modlitwy Anioł Pański. Wezwanie do zakończenia wojny na Ukrainie padło zamiast komentarza ewangelicznego, który zwykle poprzedza modlitwę Anioł Pański. Tylko przy jednej innej okazji tak się stało: 1 września 2013 r., gdy papież odniósł się do wojny w Syrii i zapoczątkował dzień modlitwy i postu w intencji pokoju 7 września następnego roku.

Ryzykiem, przy dokonywaniu tego wyboru, było nadanie przemówieniu papieskiemu konotacji czysto polityczno-dyplomatycznej, bez zakotwiczenia go w Ewangelii, jak to mają w zwyczaju wszystkie przemówienia papieskie. Jak już powiedziano, zdarzyło się to tylko przy jednej innej okazji. To znak, że sytuacja dla papieża jest tragiczna.

W przemówieniu papież Franciszek podkreślił, że "pewne działania nigdy nie mogą być usprawiedliwione" i powiedział, że jest "niepokojące, że świat uczy się geografii Ukrainy poprzez takie nazwy jak Bucze, Irpin, Mariupol, Izium, Zaporoże i inne miejsca, które stały się miejscami nieopisanego cierpienia i strachu". A co z faktem, że ludzkość znów stoi w obliczu zagrożenia atomowego? To absurdalne.

Najwyraźniej papież napiętnował w ten sposób masowe mordy i dowody tortur znalezione w tych miejscach.

Papież Franciszek zwrócił się więc najpierw do prezydenta Federacji Rosyjskiej "prosząc go o zatrzymanie, także z miłości do swego narodu, tej spirali przemocy i śmierci".

Papież wezwał też ukraińskiego prezydenta do "otwartości na poważne propozycje pokoju".

To nie jest apel do prezydenta Ukrainy o zgodę na inwazję. Ważnym szczegółem jest to, że jest on otwarty na "poważne" propozycje pokojowe. Dla Stolicy Apostolskiej "poważne propozycje pokojowe" należy rozumieć jako propozycje pokojowe, które nie dotykają integralności terytorialnej Ukrainy, które kładą kres kapaniu wojny, które przywracają równowagę w regionie. 

Dialog z Federacją Rosyjską

Stolica Apostolska nigdy nie zaprzestała dialogu z Federacją Rosyjską. Papież Franciszek wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest gotów udać się do Moskwy. 25 lutego, kiedy wojna dopiero się rozpoczęła, postanowił w niekonwencjonalny sposób odwiedzić ambasadę rosyjską w Stolicy Apostolskiej, szukając dialogu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, otwartego "okna", jak zauważył sam papież.

To "małe okienko" nigdy nie zostało otwarte. Dialog pozostał jednak niezmienny. Kardynał Pietro Parolin odbył 8 marca 2022 r. rozmowę telefoniczną z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem i spotkał się z nim na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.

Według rosyjskiego MSZ, podczas rozmowy Ławrow "wyjaśniłby przyczyny obecnego kryzysu w stosunkach między Rosją a Zachodem, który jest wynikiem 'krucjaty' NATO w celu zniszczenia Rosji i podziału świata". MSZ podkreśliło również, że "działania podjęte przez nasz kraj mają na celu zapewnienie niepodległości i bezpieczeństwa, a także przeciwdziałanie hegemonicznym dążeniom Stanów Zjednoczonych do kontrolowania wszystkich procesów globalnych".

Przy tej okazji omówiono również referenda, które - według rosyjskiego MSZ - "są realizacją uzasadnionych praw mieszkańców tych terytoriów do samostanowienia i organizowania życia zgodnie z własnymi tradycjami obywatelskimi, kulturowymi i religijnymi".

Oczywiście jest to tylko rosyjska wersja tej historii. Stolica Apostolska nie wydała żadnego oficjalnego komunikatu. Wiadomo jednak, że to kardynał Parolin poprosił o spotkanie.

Spotkanie ujawniło nie tylko skomplikowaną sytuację, ale także samą trudność (by nie powiedzieć niemożliwość) zaangażowania Rosjan w negocjacje pokojowe. Stąd zapewne zniuansowany Angelus papieża Franciszka. Jakby miał świadomość, że Stolica Apostolska nie może być siłą pośredniczącą.

Mediacja Stolicy Apostolskiej w sprawie zakończenia wojny?

Nie może być, bo mediacja, aby przyniosła owoce, musi być pożądana przez obie strony. W tej chwili nie wydaje się jednak, by Rosja była skłonna do mediacji. Nawet niedawny wywiad z metropolitą Antonijem, szefem Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, pokazał, że Rosja i Stolica Apostolska nie wydają się być sobie aż tak bliskie.

Na razie stosunki między Watykanem a Patriarchatem Moskiewskim są zamrożone - powiedział Antonij rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax. Przy całym mówieniu o związku ekumenicznym, związek ten ma również reperkusje polityczne, zwłaszcza w sposobie, w jaki Patriarchat Moskiewski jest nierozerwalnie związany z prezydencją Federacji Rosyjskiej.

To zupełnie inne czasy niż w czerwcu, kiedy to rosyjska agencja rządowa Ria Novosti przebiła się z informacją, że Federacja Rosyjska popiera mediację Stolicy Apostolskiej w rozwiązaniu wojny na Ukrainie. Uczyniła to, relacjonując wypowiedzi Aleksieja Paramonowa, szefa pierwszego europejskiego departamentu rosyjskiego MSZ, który zauważył, w bardzo znaczącej zmianie tonu, że "kierownictwo Watykanu wielokrotnie deklarowało gotowość do udzielenia wszelkiej możliwej pomocy w celu osiągnięcia pokoju i zaprzestania działań wojennych na Ukrainie". Uwagi te znajdują potwierdzenie w praktyce. Prowadzimy otwarty i pełen zaufania dialog w wielu kwestiach, głównie związanych z sytuacją humanitarną na Ukrainie"

Co się zmieniło między czerwcem a dniem dzisiejszym? Przede wszystkim zmienił się przebieg wojny, a więc i chęć do negocjacji. A potem zaangażowanie Stolicy Apostolskiej się zmieniło. To, dyplomatycznie rzecz biorąc, zawsze zaczyna się od nieuchronnego punktu: poszanowania integralności terytorialnej Ukrainy.

Integralność terytorialna Ukrainy

Arcybiskup Paul Richard Gallagher, watykański "minister spraw zagranicznych", wezwał 14 czerwca na marginesie konferencji na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim do "oparcia się pokusie narażania na szwank integralności terytorialnej Ukrainy".

Gallagher odwiedził Ukrainę między 18 a 21 maja i podczas tej podróży podkreślił, że Stolica Apostolska "broni integralności terytorialnej Ukrainy".

Oczywiście dla Stolicy Apostolskiej konieczne jest rozwiązanie negocjowane, a nie wojna.

Jako Kościół, powiedział Gallagher, "musimy pracować na rzecz pokoju i podkreślać także wymiar ekumeniczny". Ponadto musimy oprzeć się pokusie narażania integralności terytorialnej Ukrainy. Musimy wykorzystać to", czyli terytorialność, "jako zasadę pokoju. Miejmy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli rozpocząć negocjacje na rzecz pokojowej przyszłości".

Gest papieża Franciszka musi być zatem rozumiany w tych dyplomatycznych ramach. Integralność terytorialna Ukrainy nie jest kwestionowana. Tak jak nie budzi wątpliwości osąd Stolicy Apostolskiej w sprawie wojny. Wystarczy wziąć pod uwagę, że już w 2019 roku, gdy papież wezwał do Rzymu na międzydiecezjalne spotkanie Synod i ukraińskich biskupów greckokatolickich, kardynał Parolin nazwał to, co dzieje się na Ukrainie, "wojną hybrydową".

Swoją wypowiedzią papież Franciszek chciał jeszcze bardziej sprecyzować swoje stanowisko. Jest to być może spóźnione wyjaśnienie, w obliczu kilku sytuacji, które uderzyły we wrażliwą ukraińską opinię publiczną: od decyzji, aby Rosjanka i Ukrainka niosły krzyż w Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek, gestu postrzeganego jako impuls do pojednania, do modlitwy za rosyjską intelektualistkę Darię Duginę, rozpoczętej bez odniesienia do osoby, ale wiążącej atak, który spowodował jej śmierć, z wojną na Ukrainie, gdy wciąż nie wiadomo, kto podłożył bombę w jej samochodzie.

W każdym razie papież wyznaczył wyraźną linię, punkt bez powrotu. Może się wydawać, że to desperacka próba, ostatni dzwonek na Ukrainę. Ale być może jest to początek nowej ofensywy dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej, która odbywa się za kulisami.

AutorAndrea Gagliarducci

Ekologia integralna

Pilar AriasCzytaj więcej : "Kampanii przyciągającej abonamenty musi towarzyszyć mniejsza 'agresywność' przy podawaniu koszyka".

Przeprowadziliśmy wywiad z Pilar Arias, która zajmuje się zarządzaniem subskrypcjami polecenia zapłaty za datki dla parafii w Madrycie. Opowiada nam o tajnikach tego sposobu uzyskiwania dochodów, który staje się coraz ważniejszy dla wsparcia parafii.

Diego Zalbidea-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 9 minuty

Urodzona w Madrycie 37 lat temu, mężatka i matka trójki dzieci w wieku 9, 6 i 4 lat. Dyplom z zakresu prawa oraz administracji i zarządzania przedsiębiorstwem uzyskany na Universidad Autónoma de Madrid. W latach 2009-2011 pracowała w dziale planowania i analiz finansowych firmy Kraft Foods, dziś Mondelez International Inc, firmy produkującej Ahoy Chips, Oreo i gumę do żucia Trident. Od tego czasu do 2016 roku pracowała w dziale Analiz Ekonomiczno-Finansowych i Kontroli Budżetowej CLH (obecnie Exolum). W tym samym roku została powołana na stanowisko, które zajmuje obecnie - zastępcy dyrektora administracji diecezjalnej Arcybiskupstwa Madrytu.

Ile rodzin preferuje regularne subskrypcje, aby wspierać Kościół w Madrycie?

Wiele. Ponad 23.000 rodzin ma abonament na rzecz swojej parafii w Madrycie. Nadal jednak mamy dużą część społeczeństwa, która nie jest świadoma korzyści, jakie niesie ze sobą ta forma współpracy, zarówno dla nich samych, jak i dla parafii, z którą współpracują. 

Stwierdzamy, że wiele osób, mówiąc o rozliczeniach na poziomie parafii, o potrzebnych lub wykorzystanych środkach, o odliczeniach, zeznań podatkowychitp. są oderwane od rzeczywistości, ponieważ zagadnienia te są trudne do zrozumienia. Musimy wygenerować bardzo prosty język dla tej grupy.

Jest też pewien odsetek osób, które "zawsze wrzucały gotówkę do koszyka na Mszy Świętej" i nie są skłonne do zmiany tego zwyczaju. Co więcej, nie wiedzą, jak zagospodarować moment, w którym kosz przechodzi, jeśli się zapisze. Czują się przemocą, jeśli czegoś nie wrzucą, są obserwowani przez sąsiadów, którzy nie wiedzą, że już dokładają się z abonamentu. Dlatego uważamy, że kampanii przyciągającej abonamenty powinna towarzyszyć mniejsza "agresja" przy podawaniu koszyka.

Czy podejście musi być takie samo dla wszystkich odbiorców?

Musimy dotrzeć do każdego segmentu społeczeństwa z innym przekazem, w zależności od jego wieku, sytuacji ekonomicznej, miejsca zamieszkania itd. I to jest właśnie wyzwanie. W zmianie przekazu, by dotrzeć do wszystkich.

W komunikacji z parafianami napotykamy jeszcze jedną trudność: mamy obecnie populację bardzo zdigitalizowaną i taką, która w ogóle nie jest zdigitalizowana. Gdy znamy ich wiek, uznajemy je za zdigitalizowane do 60 roku życia. Nie możemy znać stopnia cyfryzacji osób po 60. roku życia, wiele z nich nie jest w ogóle zdigitalizowanych, ale inne, nawet te po 90. roku życia, są zdigitalizowane. Pandemia pomogła nam w tym względzie.

W każdym razie należy wykryć w parafiach, jaki rodzaj komunikacji jest najbardziej dostosowany do parafian i dotrzeć do każdego w sposób, który preferuje. Wyzwaniem jest dotarcie do nich z właściwym przekazem i poprzez właściwy kanał.

Jakie są zalety tego typu współpracy?

W Hiszpanii od 2007 roku Kościół nie ma żadnego przydziału w ogólnym budżecie państwa. Utrzymuje się głównie z dobrowolnych składek wszystkich wiernych, każdego według jego możliwości. 0,7% podatku dochodowego od osób fizycznych, który podatnicy dobrowolnie decydują się przekazać Kościołowi w Madrycie, pokrywa jedynie 18,14% całkowitych wydatków. 

Składka poprzez regularną subskrypcję, a nie w koszu, przynosi korzyści zarówno parafii, jak i ofiarodawcy. Parafia może prognozować dochody na pokrycie wydatków i oszczędza na kosztach obsługi gotówki. Ponadto darczyńca korzysta z istotnych odliczeń podatkowych w przypadku konieczności złożenia zeznania podatkowego. Dlatego tak ważne są subskrypcje.

O jaką ulgę podatkową może ubiegać się darczyńca?

Z pierwszych 150 euro przekazanych na rzecz parafii, ofiarodawca może odliczyć 80%, jeśli jest to jego jedyna darowizna, oraz 35% (w niektórych przypadkach 40%) od tego, co przekracza tę kwotę. Jeśli darczyńca ma kilka darowizn, procent 80% stosuje się do jednej z nich, a procent 35% lub 40% do pozostałych, w zależności od tego, czy jest to darowizna powtarzająca się, czy nie.

Dlatego jeśli obliczymy, co byśmy wrzucali do kosza co roku i rozważymy zrobienie tego za pomocą abonamentu, to możemy złożyć większą darowiznę, bo odliczymy znaczną kwotę i parafia otrzyma więcej pieniędzy. Jest to sytuacja korzystna dla obu stron.

Jako przykład warto przyjrzeć się poniższej tabeli:

(twój wysiłek finansowy) JEŚLI CHCESZ PRZEKAZAĆ DAROWIZNĘ NA ROK: (co otrzyma parafia) MOŻNA DOKONAĆ WPŁATY W WYSOKOŚCI: BO ZOSTANIESZ POTRĄCONY:
30 €150 €120 €
95 €250 €155 €
160 €350 €190 €
225 €450 €225 €

Czy zarządzanie, promocja i utrzymanie systemu abonamentowego wymaga od diecezji wiele pracy?

W Arcybiskupstwie Madrytu mamy wydział, w którym pracują trzy osoby, wszystkie kobiety, które pomagają większości z 479 parafii w archidiecezji madryckiej w pracach administracyjnych związanych z prenumeratą oraz opracowują kampanie promocyjne. 

Obsługujemy ponad 18 000 darczyńców. Odciąża to parafie od wielu prac administracyjnych, dzięki czemu mogą one skupić się na większej ilości działań duszpasterskich, opiekuńczych i charytatywnych. Dodatkowo, dzięki temu, że jesteśmy w stanie negocjować z bankami o wyższych wartościach, otrzymujemy niższe opłaty za polecenia zapłaty i zwroty rachunków. Parafie mają niższe koszty, a więc otrzymują więcej pieniędzy.

Przekazy są wysyłane do banku, rejestrowane są miesięczne dochody każdej parafii i darczyńcy, generowany jest formularz deklaracji podatkowej 182, a parafie są informowane o swoich potrzebach. W tym zakresie mogą się z nami kontaktować zarówno proboszczowie, jak i członkowie parafialnych rad finansowych.

Więc, czy naprawdę warto

Wymaga to pracy, ale w ogólnym wymiarze godzin, mniejszym niż ten, który byłby poświęcony każdej parafii, i z bezpieczeństwem, które wynika z poświęcenia się temu profesjonalnie, znając i stosując wszystkie przepisy, które nas dotyczą, takie jak prawo organiczne i przepisy dotyczące ochrony danych, prawo 49/2002, dotyczące systemu podatkowego dla organizacji non-profit i zachęt podatkowych dla patronów, etcetera.

Darczyńca może zapisać się wypełniając formularz, co zwykle robią "niecyfrowi" darczyńcy. Kiedy ten formularz trafia do działu, dane są wprowadzane do systemu, przetwarzane, a następnie zarządzane.

Czy istnieją inne formy współpracy?

Istnieje jeszcze jeden sposób dokonania zapisu, którym jest portal donacyjny Konferencji Episkopatu "Donate to my Church" (www.donoamiigleisa.es), z którego można przekazywać datki na rzecz każdej parafii w Hiszpanii. Ta baza danych jest również zarządzana przez ten wydział, a parafie są w pełni informowane o subskrypcjach, które otrzymują tym kanałem.

O wszystkich wydarzeniach informujemy parafie drogą mailową, a także podejmujemy działania mające na celu odzyskanie zwróconych darów. Parafia nigdy nie odcina się od darczyńcy. Na przykład, jeśli wykryjemy, że trzeba zrezygnować z prenumeraty, ponieważ jakaś rodzina przeżywa trudności finansowe, informujemy o tym proboszcza, aby mógł się nimi zająć.

Są ciągłe telefony od abonentów z informacją o nowych rachunkach bieżących, zmianach kwoty i tak dalej. Wszystkie połączenia są odbierane. W przypadku, gdy wszystkie telefony są zajęte lub dzwonią poza godzinami naszej pracy, darczyńca może zostawić wiadomość, a nawet jeśli jej nie zostawi, jego numer telefonu jest u nas zarejestrowany i odbieramy wszystkie nieodebrane połączenia. 

Zakładam, że spadnie też liczba darczyńców

Tak, często dzwonią do nas bliscy z prośbą o anulowanie subskrypcji darczyńców, którzy odeszli. Kondolencje są składane, a darczyńca jest pochwalony na jednej z mszy, które odbywają się w naszej siedzibie.

Trzecie środy miesiąca Msza św. odprawiana w arcybiskupstwie madryckim jest ofiarowana za wszystkich naszych dobroczyńców. Bez nich misja ewangelizacyjna Kościoła nie mogłaby być realizowana.

A z darczyńcami jaka jest komunikacja?

Okresowo prowadzimy też akcje zbierania danych darczyńców, zmiany adresu, e-maila, jeśli teraz go używają, wieku... Chcemy komunikować się cyfrowo ze wszystkimi darczyńcami, którzy są przyzwyczajeni do tej metody, ponieważ jest ona tańsza, a liczy się każde euro, ale w tym celu musimy zdobyć ich adres e-mail.

Dbamy również o stałą komunikację z ofiarodawcami, ponieważ są oni fundamentalną częścią Kościoła i chcemy, aby tak się czuli oraz aby byli informowani o działaniach Kościoła, które pomagają wspierać. Kontaktujemy się z nimi przy okazji kampanii o podatku dochodowym, kiedy to. Konferencja Episkopatu przedstawia roczne sprawozdanie z działalnościDiecezjalny Dzień Kościoła i Boże Narodzenie. 

Wreszcie, gdy czas na to pozwala, ponieważ zasoby są ograniczone, przygotowujemy materiały, które pomagają parafiom w pozyskiwaniu składek: ulotki, plakaty itp.

Jakie ma Pan pozytywne doświadczenia z tych lat funkcjonowania systemu?

Najważniejszą rzeczą w posiadaniu zagregowanej bazy danych darczyńców ze wszystkich parafii jest to, że pozwala nam to mieć widoczność tego, co dzieje się w społeczeństwie. Możemy wyciągnąć wiele statystyk. Wielkie liczby nie kłamią. 

Poza zarządzaniem administracyjnym i dbałością o darczyńców, uważamy, że dużą wartość ma to, że wydział zbiera "najlepsze praktyki" z parafii, które opowiadają nam o ciekawych inicjatywach, które przyniosły owoce, ponieważ możemy je eksportować do parafii o podobnej charakterystyce. Czasami nie kontaktują się z nami, aby nam o tym powiedzieć, ale możemy to wykryć, ponieważ widzimy, jak ewoluują subskrypcje każdego z nich.

Kontynuujemy szkolenie w fundraising i w marketingu cyfrowym, aby móc oferować porady i szkolenia dla parafii, proboszczów i rad ekonomicznych, bez których nic z tego nie byłoby możliwe.

Jesteśmy też świadomi tego, co dzieje się w trzecim sektorze. W pewnym sensie organizacje pozarządowe są naszą konkurencją, w tym sensie, że każda rodzina ma ograniczoną ilość środków na pomoc. Jeśli współpracują z trzema organizacjami pozarządowymi, które wyprzedzają nas w kampaniach fundraisingowych, to może się okazać, że nie mają już pieniędzy na współpracę z nami. Musimy więc być bardzo uważni na to, co dzieje się w sektorze, aby móc tę wiedzę w praktyczny sposób przekazać parafiom.

Administracyjnie bardzo dbamy o nasze bazy danych, starając się, aby były jak najbardziej aktualne. We wszystkich komunikatach, które otrzymują darczyńcy, pojawia się nasz numer telefonu i adres e-mail, aby mogli się z nami skontaktować i poinformować nas, czy któreś z ich danych uległy zmianie lub czy chcą zmodyfikować swoją subskrypcję. A darczyńcy doceniają, że jesteśmy blisko nich. 

Ponieważ w porozumieniu z parafiami dokonujemy uzgodnień z darczyńcami, którzy zwrócili pokwitowania, często nie tracimy darowizn z powodu zwrotów, ale je odzyskujemy. Często są to zmiany kont bankowych, o których darczyńcy nie pamiętali, by nas powiadomić.

Dla wszystkich parafii ustalane są te same kryteria, a dzięki współpracy z większą liczbą darczyńców oszczędzamy koszty związane z przesyłaniem dokumentacji papierowej i cyfrowej oraz opłatami bankowymi. Doceniają to księża proboszczowie.

Czy ten sposób podtrzymywania Kościoła ma jakiś "cień"?

Dziś nie widzimy cienia takiego rozwiązania i nie mamy wątpliwości, że za kilka lat będzie to większościowy sposób, jaki parafianie wybiorą do współpracy finansowej, między innymi dlatego, że w społeczeństwie jest coraz mniej gotówki w obiegu. Jeśli nie ma monet, nie możemy dołożyć do koszyka. Pozostają nam zatem abonamenty lub mównice z datafonami do płatności kartami bankowymi, które trzeba będzie zainstalować w parafiach, które jeszcze ich nie mają.

Czy taki system mógłby być wykorzystany do zaangażowania czasu, cech i modlitwy, oprócz finansowego wsparcia Kościoła?

Choć zbiórka pieniędzy, której się poświęcamy, jest konieczna dla utrzymania parafii, to nie jest ona wszystkim, ani najważniejszym elementem celu, do którego Bóg powołał swój Kościół. Każdy członek wiernych musi wnieść to, co może, a nie zawsze są to pieniądze. Czas, modlitwa i walory każdego z nich są fundamentalne i są aktami miłości, które Bóg ceni i sprawia, że owocują jak ziarno gorczycy, tego jesteśmy pewni. Arcybiskupstwo Madrytu wspiera parafie w tych aspektach z różnych wikariatów i delegatur. 

Czy napotkałeś jakieś szczególne trudności w jego uruchomieniu?

Początkowo darczyńcy nie chcieli, aby Arcybiskupstwo Madrytu wydawało pokwitowania za ich darowizny, ponieważ podejrzewali, że przekazana kwota w całości trafi do parafii, lub nie znali nas i to powodowało, że nie mieli do nas zaufania. Ale z czasem proboszczowie i rady ekonomiczne liczyły na to, że będziemy zarządzać abonamentem i tłumaczyły parafianom powody, w tym darmowy charakter naszych usług i przejrzystość całego procesu, i te obawy zostały przezwyciężone. 

Jesteśmy blisko, reagujemy i zapewniamy usługi, które są potrzebne, i wierzymy, że to pomogło wydziałowi ogromnie się rozwinąć w ciągu zaledwie kilku lat.

Jakie wyzwania pojawiają się po uruchomieniu systemu?

Chcemy wnieść więcej wartości, eksportując doświadczenia z jednej parafii do drugiej, promując okrągłe stoły z proboszczami, spotkania z radami ekonomicznymi, prowadząc szkolenia związane m.in. z komunikacją i pozyskiwaniem funduszy. 

Mamy wiele pomysłów, ale brakuje nam czasu na ich zmaterializowanie. Jedną z rzeczy, nad którą pracujemy, jest rekrutacja nowych subskrybentów. Pierwszym celem jest komunikacja z parafianami, którzy nie są jeszcze prenumeratorami. Musimy znaleźć sposób na zdobycie ich danych, znaleźć wiadomości przydatne do nawiązania z nimi relacji i stopniowo sprawić, by dostrzegli korzyści, jakie dla nich i dla parafii ma prenumerata. 

Czy istnieje profil darczyńcy, który preferuje subskrypcje od innych form współpracy?

Stwierdzamy, że wielu parafian zaczyna zapisywać się w wieku 30 i 40 lat. Uważamy, że jest to okres, kiedy są już dość stabilne finansowo. Pomaga zdigitalizowanej ludności mieć wszystkie swoje ruchy finansowe w jakiś sposób zarejestrowane i to właśnie osiąga. Ponadto ci darczyńcy, którzy są zobowiązani do składania deklaracji podatkowych i którzy są świadomi korzyści podatkowych wyjaśnionych powyżej, wolą podpisywać się pod anonimowymi darowiznami, ponieważ czerpią z nich korzyści. 

Czy jest jakaś minimalna kwota, aby w ten sposób się przyczynić, czy są też wierni, którzy przyczyniają się przy "minusowych" z punktu widzenia finansowego zapisach? 

Nie ma minimalnej kwoty na abonament. Tak, jest wielu parafian, którzy dokonują prawdziwej żonglerki, aby współpracować, choćby z bardzo niewielkim, z czysto ekonomicznego punktu widzenia, bo więcej nie mają. Jak wyjaśnił Pan, gdy zobaczył, że wdowa złożyła swoją monetę w skarbcu, te kwoty są bardziej wartościowe niż wielkie datki dawane przez tych, którzy żyją otoczeni bogactwem. Dlatego tak ważne jest, aby uważać na sposób wydawania pieniędzy. Kluczem muszą być oszczędności.

Ekologia integralna

"Be to Care" - kongres poświęcony przemyśleniu innowacji społecznych

Harambee Africa InternationalZ okazji 20-lecia istnienia, we współpracy z Komitetem Stulecia Opus Dei, Opus Dei organizuje Międzynarodowy kongres w Rzymie: przestrzeń do refleksji i dialogu na temat możliwych odpowiedzi na społeczne wyzwania naszych czasów.

Stefano Grossi Gondi-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Sympozjum odbyło się w dniach 28, 29 i 30 września w. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym, Włochy), w którym wzięło udział 200 uczestników, reprezentujących 70 inicjatyw z 30 krajów świata.

Prace rozpoczęły się 28 września od dwóch dyskusji przy okrągłym stole z udziałem ekspertów z różnych kontynentów, którzy zastanawiali się nad wyzwaniami związanymi z innowacjami społecznymi.

29. rozpoczęło się od wykładu ks. bp. Fernando Ocáriz o chrześcijańskiej akcji społecznej w przesłaniu św. Josemaríi (pełną konferencję można przeczytać tutaj). Pod koniec swojego wystąpienia ks. prałat zachęcał, aby to spotkanie było okazją do ożywienia służby najbardziej potrzebującym poprzez współpracę ze wszystkimi i uczynienie swoim wyrażenia założyciela Opus Dei ("wszystko zostało zrobione i wszystko pozostaje do zrobienia"), które można odnieść także do instytucji i ludzi w nich pracujących, nie zadowalając się tym, co już zostało zrobione.

Fernanda Lopes, przewodnicząca Komitetu Stulecia (2028-30), przedstawiła następnie ramy tego dnia burzy mózgów w perspektywie stulecia Opus Dei: przemiana serca jako motor innowacji społecznej. Wśród aspektów zaproponowanych do refleksji i dialogu znalazły się: uświęcenie pracy i jej konsekwencje dla poprawy społeczeństwa; przemiana świata od wewnątrz; zaangażowanie społeczne chrześcijan; obywatelstwo i przyjaźń społeczna; atrakcyjność wcielania w życie nauki społecznej Kościoła; znaczenie troski o wspólny dom i o ludzi, zwłaszcza najsłabszych; związek między zrównoważonym rozwojem środowiska a zrównoważonym rozwojem społecznym.

Po czasie pracy 200 uczestników w dziewięciu grupach ("Promowanie wrażliwości społecznej"), rzecznicy przedstawili wnioski, które obracały się wokół różnych tematów: wartość doświadczenia, protagonizm samych beneficjentów, zaufanie do nowych pokoleń, szkolenia, które prowadzą ludzi do lepszego służenia innym. Dzień był kontynuowany po południu drugim warsztatem "Misja usługowa inicjatyw społecznych": słuchanie wszystkich, badanie w celu znalezienia nowych potrzeb, nie zatracanie tożsamości projektów i celu, który je napędza, wyzwanie komunikacyjne. Ostatni warsztat dotyczył dziedzictwa, jakie może przynieść przyszłe stulecie Opus Dei w dziedzinie rozwoju społecznego.

Różne grupy otworzyły szeroki wachlarz pomysłów. Od postaw i przestrzeni do szkoleń i podnoszenia świadomości, po inicjatywy na rzecz większej profesjonalizacji instytucji, a także m.in. platformy wymiany doświadczeń, think tanki i przestrzenie do dialogu międzypokoleniowego.

Piątek 30 zakończył wydarzenie dniem poświęconym innowacjom społecznym i młodym ludziom w Afryce.

AutorStefano Grossi Gondi

Ameryka Łacińska

Ricardo García, biskup prałat z Yauyos-Cañete: "Konieczne jest 'szczepienie' sakramentami".

Pandemia Covida była bardzo dotkliwa w Peru - 200 tys. zgonów. "Byliśmy krajem o największej liczbie zgonów na mieszkańca na świecie".Ricardo García, biskup-prezydent Yauyos, Cañete i Huarochirí, w wywiadzie dla Omnes. "Kościół pomógł w ważny sposób w Peru, a ludzie to zauważyli, dodaje, uznając, że. "mieliśmy do czynienia z pandemią medyczną, ale także z pandemią duchową"..

Francisco Otamendi-7 października z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Ksiądz prałat biskup Yauyos-Cañete wrócił z Rzymu pod koniec maja, gdzie wyświęcił 24 nowych księży Opus Dei. Między innymi powiedział im: "Wasze życie, od dzisiaj, będzie naznaczone posługą sakramentów, posługą słowa i posługą miłości. Pomóż wielu ludziom poznać życie Jezusa".

Centralność Jezusa, patrzenie na Jezusa - to samo przesłanie zainicjowane przez Konferencję Episkopatu Peru w maju 2020 r., w następstwie zamachu w Covid: "W tych przełomowych chwilach, które przeżywa nasze społeczeństwo, biskupi Peru, jako pasterze ludu Bożego, pragną przekazać narodowi peruwiańskiemu orędzie wiary i nadziei płynące ze światła Chrystusa Zmartwychwstałego, wiecznie żyjącego, naszego Boga i Zbawiciela". 

Podczas postoju w Hiszpanii, przed wyjazdem do Peru, Monsignor Ricardo García udzielił wywiadu dla Omnes, w którym mówimy o pandemii [on sam był bardzo chory w 2020 roku]; terytorium Prałatury, pomiędzy szczytami Andów a wybrzeżem; Synodzie nt. synodalnośćMówił także o historii Prałatury: migracji wenezuelskiej (milion osób) i imigracji wewnętrznej, edukacji, św. Josemarii, jego kapłanach, rodzinie, która "jest sponiewierana", jak w wielu krajach, oraz o swojej ostatniej podróży do Niemiec, aby prosić o datki.

Jak można by opisać prałaturę Yauyos?

-Kiedy została utworzona w 1957 roku, prałatura Yauyos miała dwie prowincje: Yauyos i Huarochirí. Kilka lat później, w 1962 roku, biskup Orbegozo poprosił o przyłączenie Cañete, które ma więcej bogactw naturalnych, linię brzegową, teraz przemysł, a ostatnio bardzo dobre plaże, które stały się plażami Limy. 

Mamy 22 dość duże parafie, z których dwie powierzone są wspólnotom sióstr zakonnych. Jedno ze zgromadzeń, peruwiańskie, ma zakonnice z różnymi fakultetami, na przykład mogą udzielać ślubów i chrztów.

Andyjska część Prałatury (Yauyos) bardzo różni się od wybrzeża...

-Indie. Jest spora różnica między wybrzeżem a sierrą. Sierra jest bardzo trudna, z minimalną ilością dróg asfaltowych, za to z drogami gruntowymi po bokach. Sześćdziesiąt lat temu trzeba było iść z mułami lub konno, byłem tam kilka razy, ale nie teraz. Jednym z problemów na wyżynach jest to, że ludność jest bardzo rozproszona. A także ludność andyjska, a dzieje się tak w całym Peru, przenosi się na wybrzeże, bo tam jest większy rozwój i młodzi ludzie mogą się uczyć. Rozwój następuje na wybrzeżu. Ludność Andów żyje z rolnictwa na własne potrzeby. Zmieniła się mentalność ludzi.

Mój lud, w obu miejscach, jest nadal pobożny. Jest szacunek do księdza, nie mówiąc już o biskupie, traktują cię z wielką czułością, to żenujące, jacy są mili, dotykają cię, jakbyś był świętym, który przybywa.

Porozmawiajmy przez chwilę o edukacji, także po to, by się usytuować. Yauyos ma kilka szkół parafialnych.

-Mamy cztery szkoły parafialne, jedną mniejszą; jedna ma piętnaścieset uczniów, inna tysiąc, jeszcze inna pięćset. Seminarium niższe ma stu uczniów: to nie jest tak, że wszyscy uczniowie z seminarium niższego idą do seminarium wyższego. W jednym roku są cztery, w drugim żadnego, w kolejnym rosną... Patrzę na to z innego punktu widzenia. Sześćdziesiąt procent moich księży to byli wychowankowie niższego seminarium. Jest to ciekawy wskaźnik. 

Czego najbardziej się obawiasz?

-Jestem nadal w potrzebie finansowej. Potrzebuję samochodu dla Caritas. Potrzebuję pomocy finansowej. Pojechałem do Niemiec szukać pieniędzy, bo mam tam kilka zaprzyjaźnionych parafii. Przejechałem teraz w Niemczech tysiące kilometrów, odwiedzając parafie, prostych ludzi, którzy dają jałmużnę. 

Z innej strony mogę skomentować plaże. Plaże w Limie to plaże w Cañete. To nowa publiczność, którą latem trzeba zaspokoić. Sierra ma dużo deszczu i latem jest bardziej wyludniona, a księża z sierry uczęszczają na plaże. I są plaże, które pomagają hojnie. Przyjeżdżają ludzie, którzy pomogli rozwiązać kwestie ekonomiczne, np. w seminarium, i dają stypendium na kształcenie księdza, etcetera.

W pracy społecznej ma na swoim terenie na przykład Valle Grande i Condoray.

-Tak, jest ważna praca społeczna. Istnieją dwa korporacyjne dzieła Opus Dei. Instytut Valle Grande specjalizuje się w sprawach rolniczych. Szkoła prowadzi trzyletni kurs dla techników rolniczych, z bardzo dobrymi wynikami. Młodzi ludzie od razu znajdują pracę i to bardzo dobrze, bo jest tam nowoczesny rozwój rolnictwa. Od pewnego czasu istnieje również informatyka. Było też doradztwo rolnicze, szkolenia, pomoc dla drobnych rolników, żeby mogli eksportować... To już od kilku lat jest w gotowości, ze względu na różne czynniki.

Już od jakiegoś czasu myślą o tym, co chcą zrobić z tymi ludźmi. Stawiają na edukację, szkolenia zawodowe. Podczas pandemii był to skomplikowany czas, przeszli na kształcenie na odległość, poszło dobrze i zamierzają kontynuować na odległość, bilansują się ekonomicznie. Jeśli chodzi o kobiety, to w Cañete jest Condoray, gdzie szkolą dziewczyny do pracy w sekretariacie, do zarządzania hotelem, i to ma prestiż, jest kochane przez ludzi i działa bardzo dobrze.

   Oczywiście w Cañete jest wiele nabożeństwa do św. Josemaríi [założyciela Opus Dei], który był tam w 1974 roku. "Cañete, błogosławiona dolina", To sformułowanie zostało ukute, a nawet pojawia się w hasłach firm turystycznych itp. Ludzie to lubią. 

Jak pracujecie w Synodzie, w procesie słuchania, w waszej Prałaturze?

-Od początku podchodziliśmy do Synodu jako do okazji do wysłuchania ludzi, którzy są daleko od Kościoła. To był nasz cel. Zorganizowaliśmy się wzdłuż dwóch linii. Jeden słuchał w parafii, naturalnej scenerii. Dokumenty, które tam były, zamieniliśmy na pytania, bo brzmiały dla ludzi trochę abstrakcyjnie, bo o synodalności. I to się sprawdziło.

A potem przeszliśmy sektor po sektorze, powiedzmy po grupach sektorowych, po sektorach pracy. Na przykład nauczyciele, pracownicy publiczni, także policja, specjaliści i tam też był dobry odzew. O co pytają ludzie? Bardzo proste rzeczy. Na przykład, że powinna być obecność, więcej uwagi kapłanów, więcej formacji doktrynalnej. Nikt nie żądał, aby kobiety były wyświęcane na księży. 

Obecnie jesteśmy na etapie tworzenia kompendium wszystkich usłyszanych rzeczy. Wiele zrobiono, aby zoom. Myślę, że reakcja była pozytywna. Tak, chciałabym dotrzeć do większej liczby nowych osób. Są bliskie mi osoby, które zawsze odpowiadają. Ale odpowiedzi poszły w tym kierunku, uwaga kapłanów, większa formacja itp.

Przewodniczysz Komisji Episkopatu ds. Edukacji i Kultury w Konferencji Episkopatu Peru. Jakie są Twoje obecne cele? 

-Po pierwsze, aby wzmocnić nasz ONDEC (Krajowe Biuro Edukacji Katolickiej), aby mogło ono pomóc biurom diecezjalnym (ODEC), bo czasami brakuje im wsparcia, aby miały środki na szkolenie swoich nauczycieli. Po drugie, zacieśnienie stosunków z państwem, z rządem, aby pewne prawa, które ma Kościół, były respektowane, aby były wprowadzane w życie, aby były respektowane stanowiska nauczycielskie itd. ODEC-y w każdej diecezji powinny mieć większy budżet, a państwo powinno dać im więcej pieniędzy na ich pracę. 

Obecna konstytucja uznaje wkład Kościoła katolickiego w edukację w Peru, umowy są uznawane i istnieją ramy, które w zasadzie są dość pozytywne dla Kościoła. Także po to, by przewidzieć poruszane kwestie. Na przykład w przypadku nauki religii w szkołach nie powinniśmy czekać, aż przyjdzie ministerstwo i powie: jutro macie powiedzieć, co jest dobre, a co złe. Musimy iść do przodu i powiedzieć: to jest nasz projekt. Bądź proaktywny. 

Czy rodzice mogą wybrać szkołę dla swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, czy też jest narzucona przez państwo?

-Mogą wybrać szkołę, ale jest taka rzeczywistość: jeśli są z wioski w Peru, gdzie jest tylko jedna, nie ma innej możliwości. Albo ta szkoła, albo tamta, nie mają wyboru. Ale tak, co do zasady istnieje wolność. 

Czy państwo finansuje prywatną edukację? 

-Nie. Państwo nie finansuje prywatnej edukacji. Ale są szkoły z umowami, przede wszystkim z Kościołem, gdzie państwo płaci pensje. Należy to podkreślić. 

Czy szkoły prałatury Yauyos są objęte porozumieniem?

-Nie. W jednym z nich państwo finansuje wszystkie miejsca, ale w pozostałych tylko kilka miejsc. Mamy szkołę dwujęzyczną, gdzie za wszystkie miejsca płaci państwo. Jest jeszcze jedna szkoła, o nazwie Cerro Alegre, w której ksiądz jest bardzo apostolski, z dużymi umiejętnościami pracy z ludźmi. Jedną z trudności, jakie ma moja Prałatura, jest to, że między parafią a parafią jest duża odległość, a w środku jest piasek, czyli pustynia. Mam Cañete, z którym wszystko jest połączone, ale mam też Mala, które jest oddalone o 70 kilometrów i jest jakby niezależną jednostką, albo Chisca, oddalone o 80 kilometrów. W Cañete, Mala, jak w wielu innych miejscach, są bardzo dobrzy ludzie.

Peru ma wielu imigrantów.

-Jest dużo zagranicznej imigracji, zwłaszcza z Wenezueli. W ciągu ostatnich trzech lat przybyło milion wenezuelskich imigrantów. Oczywiście są wszystkie rodzaje, ale ludzie są bardzo dobrzy. Na przykład organista mojej katedry jest wenezuelskim imigrantem, który przyjechał z żoną i rodziną. Bardzo ładnie. 

Oczywiście stworzyło to problemy, ale przyjęliśmy je z zadowoleniem. Przypominam sobie migrantkę, która studiowała w Rzymie teologię i zatrudnili ją w szkole, by uczyła literatury i pomagała w public relations. Jest kilka bardzo dobrych osób. Ale milion to dużo. Peru liczy 32 miliony mieszkańców. Ekwador tak samo. A w Kolumbii mieszkają trzy miliony Wenezuelczyków. Są dobrze traktowani, przynajmniej w najważniejszych sprawach, jest duszpasterstwo, które ich przyjmuje, podąża za nimi, towarzyszy im itp. 

Do tego dochodzi jeszcze imigracja wewnętrzna

-Są ludzie schodzący z wyżyn do głównych miast. Cañete rozrosło się dzięki migrantom z wyżyn. Nie mówiąc o Limie, która ma peryferia... Lima ma prawie 12 milionów mieszkańców. Pamiętam kilka lat temu, wyjeżdżając z Limy, odcinki, które były pustynią, teraz są zaludnione. 

Jedną pozytywną rzeczą dla Cañete, dla wszystkich, jest to, że wzrost w kierunku południowym jest bardziej uporządkowany, bardziej zurbanizowany. W krótkim czasie prawie wszystko będzie zaludnione, od Limy do Cañete i od Cañete do Limy. Mówi się, że mają zamiar wstawić pociąg, miejmy nadzieję, że tak będzie. 

W waszym kraju bardzo ciężko przeszliście przez pandemię.

-To prawda. A Kościół w istotny sposób pomógł podczas pandemii w Peru. Kiedy nie było szczepionki, leku, o którym myślano, że działa, kampanie sprowadzania leków, ręka w rękę z Ministerstwem Zdrowia. Wyżywienie. Przez długi czas zakładałem kuchnie dla zup. Przez dziewięć miesięcy codziennie karmiliśmy ponad tysiąc osób. Zbudowaliśmy też tlenownię. 

Jak mówiłem, odbiór pomocy Kościoła był bardzo zauważalny i pozytywny. Ludzie to zauważyli. Za pośrednictwem Kościoła pomagały nawet prywatne firmy. 

Czy ludzie wracają do kościołów?

-Często mówię, że mieliśmy pandemię medyczną, ale też duchową, bo wiele osób się wyprowadziło, nie chodziło do kościoła. Z dużą dozą ostrożności musimy też zmniejszyć liczbę Mszy św. na odległość, aby odzyskać obecność. Musimy zaszczepić ludzi sakramentami. 

W wielu miejscach kościoły były pełne w Wielkim Tygodniu. Mamy tu bardzo piękne sanktuarium, sanktuarium Matki Pięknej Miłości, gdzie może się przecisnąć cztery, pięć tysięcy osób. W Wielkim Tygodniu w Cañete było bardzo dużo ludzi, a zdarza się to we wszystkich parafiach. Potem mieliśmy spotkanie z biskupami, przez zbliżenie, i oni byli bardzo zadowoleni z bardzo dobrej reakcji ludzi. Covid był bardzo ciężki w Peru. Zginęło dwieście tysięcy osób. Trzeba patrzeć na te liczby w odniesieniu do populacji. Byliśmy krajem o największej liczbie zgonów na mieszkańca na świecie. Liczby te były ukrywane, aż wyszły na jaw przy zmianie rządu. A Kościół odegrał ważną rolę w pomaganiu.

Jeśli ktoś byłby zachęcony do wspierania pracy waszej Prałatury, to jakie odniesienie można by mu dać? Jakieś konkretne przeznaczenie?

-można zobaczyć stronę internetową prelaturayauyos/org.pe/ i mogę podać adres e-mail: [email protected] Co mnie martwi? Nawet jeśli jest to rzecz jednorazowa, dom dla moich księży. 

Jak to zostało wcześniej rozwiązane? 

-Seminarium jest również instytutem pedagogicznym. Księża latem biorą dodatkowe kursy, aby zostać nauczycielami. Posiadają wykształcenie pedagogiczne. Zdecydowana większość to także nauczyciele religii. Na wsiach ksiądz, który jest osobistością, ma pensję i emeryturę, a także pomoc medyczną, ma ubezpieczenie społeczne. Prawie wszyscy, choć nie wszyscy, bo niektórzy pracują w kurii czy w seminarium. Nawet moje seminarium, jako że jest instytutem pedagogicznym, też otrzymuje od państwa pewne zasiłki, które pobierają ci, którzy są formatorami w seminarium.

Zakończyliśmy rozmowę z biskupem prałatem Yauyos, Cañete i Huarochirí. Zostały nam dwa pomysły. Peru przeżyło bardzo zły czas podczas pandemii, a biskupi i księża pracowali z ludźmi. A ksiądz Ricardo García, biskup prałat, martwi się o potrzeby ekonomiczne Caritas i jej księży.

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Niektóre powszechne pytania dotyczące Opus Dei

W odniesieniu do Opus Dei często pojawiają się liczne pytania, zarówno o misję, którą prowadzi, jak i o jej kontekst i miejsce w Kościele. Autor koncentruje się na trzech z tych powszechnych pytań, unikając prawnych technikaliów, których wymagałoby studium prawa kanonicznego, ale nie rezygnując z precyzji.

Ricardo Bazán-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 10 minuty

Kilka tygodni temu, kiedy motu proprio Ad carisma tuendum Papież Franciszek o prałaturze personalnej Opus Dei, miałem okazję rozmawiać z kilkoma młodymi ludźmi, którzy chcieli wyjaśnić pewne wątpliwości dotyczące serii komentarzy na temat tej normy pontyfikalnej i instytucji, do której się ona odnosi.

Przy tej okazji postanowiłem zapytać ich o to, jaką definicję podaliby dla Opus Dei. Wśród różnych odpowiedzi, jakich udzielili, pozostanę przy jednej: jest to instytucja Kościoła katolickiego, której członkowie dążą do świętości poprzez pracę i codzienne życie. Definicja ta pomoże nam omówić, czym jest prałatura personalna, jej kontekst i miejsce w Kościele, a także odpowiedzieć na kilka pytań: czy jest to przywilej elity Kościoła i czy Opus Dei jest rodzajem "Kościoła równoległego".

Czy prałatury osobiste są przywilejem Opus Dei?

28 listopada 1982 r. papież Jan Paweł II wzniósł Opus Dei w prałaturę personalną przez Konstytucję Apostolską Ut sit. Do tej daty instytucja ta miała status prawny instytutu świeckiego, w którym można było znaleźć różne rzeczywistości kościelne zrównane z instytutami zakonnymi, czyli wiernymi Kościoła, którzy poświęcają się Bogu poprzez śluby i żyją według reguł należycie zatwierdzonych przez władzę kościelną. Naturalne jest zatem następujące pytanie: dlaczego św. Jan Paweł II nadał tę nową postać prałatury personalnej Opus Dei? Czy jest to może przywilej? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy najpierw wiedzieć, czym jest prałatura personalna i na czym polega rzeczywistość Opus Dei.

Postać prałatury personalnej jest stosunkowo nowa, gdyż pojawia się w n. 10 dekretu Presbyterorum ordinis, Soboru Watykańskiego II. Czytamy tam: "Tam, gdzie wymaga tego wzgląd na apostolstwo, niech będzie ułatwione nie tylko odpowiednie rozmieszczenie kapłanów, ale także dzieła duszpasterskie właściwe różnym grupom społecznym, które mają być prowadzone w jakimś regionie lub narodzie, albo w jakiejś części ziemi. W tym celu można więc z pożytkiem ustanowić pewne seminaria międzynarodowe, specjalne diecezje lub prałatury personalne oraz inne tego rodzaju porozumienia, w których kapłani mogliby wstępować lub być inkardynowani dla wspólnego dobra całego Kościoła, według norm, które zostaną ustalone dla każdego przypadku, przy czym prawa ordynariuszy miejscowych będą zawsze zabezpieczone" (por. kanon 294 Kodeksu Prawa Kanonicznego).

To znaczy, że jest to bardzo elastyczna liczba, zorientowana nie tylko na dystrybucję księży, ale na konkretne dzieła duszpasterskie, w których księża są inkardynowani, to znaczy, że są od tego zależni, w celu uczestniczenia w tym konkretnym dziele lub, innymi słowy, w celu uczestniczenia w grupie wiernych.

Prałatury personalne są więc figurami, które pozwalają na lepszą opiekę nad wiernymi według tego konkretnego dzieła, według tej potrzeby, w przeciwieństwie do diecezji, które charakteryzują się terytorium, na którym się znajdują. To znaczy, że wierni danej diecezji należą do tego okręgu, ponieważ zamieszkują to terytorium, a zatem, jeśli chodzi o ogólną misję Kościoła, będą zależni od biskupa miejsca i będą mogli korzystać z uwagi kapłanów inkardynowanych do tej diecezji.

Natomiast prałatury personalne mają kryterium personalne, tzn. gdziekolwiek jest członek prałatury, który potrzebuje tej szczególnej uwagi, to należy się nim zaopiekować.

Tak dzieje się w przypadku eparchii wschodnich na terytoriach innego obrządku, których wierni wymagają szczególnej uwagi ze względu na tradycję, do której należą (antiocheńska, aleksandryjska, chaldejska itd.). W takich przypadkach liczy się osoba, a nie kryterium terytorialne.

Prałatura personalna to figura, której głową jest prałat, wokół którego jest kilku kapłanów, których misją jest opieka nad wiernymi wymagającymi szczególnej uwagi, np. ze względu na ich szczególne warunki życia, pracę, powołanie itp. Innymi słowy, prałatury personalnej nie można zrozumieć, jeśli nie posiada ona grupy wiernych, którym może zapewnić opiekę duchową, bo przecież taka jest misja Kościoła.

W ten sposób św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei, zrozumiał, że ta figura, prałatury personalnej, jest odpowiednią formą dla rzeczywistości Dzieła, instytucji, której charyzmat polega na tym, że jej członkowie - w ogromnej większości świeccy, pozostali kapłani - dążą do świętości poprzez wypełnianie zwykłych obowiązków, takich jak nauka czy praca, tam pośród świata, jako zwykli wierni, w ten sam sposób, w jaki pierwsi chrześcijanie dążyli do bycia świętymi.

Właściwe było, aby Opus Dei posiadało status prawny, który chroniłby ten charyzmat, tę misję i tę osobliwą fizjonomię, w której powinni znaleźć się zarówno mężczyźni, jak i kobiety, po prostu ludzie ochrzczeni, którzy nie są ani zakonnikami (konsekrowani), ani nie są do nich podobni: prawnicy, robotnicy, taksówkarze, biznesmeni, studenci uniwersyteccy, nauczyciele, służba domowa itd. I to jest właśnie ta druga cecha, której należy strzec, a mianowicie fakt, że są oni zwykłymi wiernymi, wiernymi świeckimi, do których - jak wskazuje Sobór Watykański II - "należy ich powołanie, aby starali się uzyskać królestwo Boże przez zarządzanie sprawami doczesnymi i porządkowanie ich zgodnie z wolą Bożą". Żyją w świecie, to znaczy w każdym z obowiązków i zajęć świata oraz w zwykłych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z którymi ich istnienie jest jakby splecione" (Lumen gentium, n. 31). To są ludzie, którzy są w środku świata i w całym świecie.

Skoro Opus Dei zostało zainspirowane przez Boga i służyło dobru tak wielu dusz, było jedynie słuszne, by nadać mu formę prawną zgodną z jego naturą. W tym celu założyciel odwołał się do autorytetu Kościoła.

Paweł VI wskazał św. Josemaríi na celowość czekania na Vaticanum II; a późniejsze okoliczności również sprawiły, że wskazane było, aby trochę poczekać. Wreszcie, 17 lat później, św. Jan Paweł II przyznał Opus Dei postać prałatury personalnej, ale nie przed przeprowadzeniem dokładnego studium na temat celowości takiego działania, powiedzielibyśmy również na temat sprawiedliwości uwzględnienia tej prośby (w tym celu przeprowadzono dokładne badania na poziomie kongregacji Kurii Rzymskiej bezpośrednio zainteresowanych, przechodząc przez wspólną komisję, złożoną z ekspertów Stolicy Apostolskiej i Opus Dei, aby odpowiedzieć na wszystkie pytania, które mogą się pojawić, aż do podpisu papieża). Zgodnie z charyzmatem, misją i duchową fizjonomią Opus Dei, prałatura personalna była rzeczywiście odpowiednią figurą.

Z tego, co zostało dotychczas powiedziane, możemy postawić nowe pytanie, jeśli prałatury personalne nie są przywilejem nadanym Opus Dei, to dlaczego jest to jak dotąd jedyna prałatura personalna?

Ostatecznej odpowiedzi może udzielić tylko Bóg. Możemy jednak powiedzieć kilka rzeczy. Po pierwsze, prałatura personalna jest figurą otwartą, która może służyć także innym rzeczywistościom, które tego wymagają; w rzeczywistości jest ona uregulowana w sposób ogólny w kanonach od 294 do 297 Kodeksu Prawa Kanonicznego, które przewidują także statuty każdej z nich, aby wejść w szczegóły. Nie jest więc przeznaczony wyłącznie dla Opus Dei, ani nie ogranicza się do niego.

Warto też pamiętać, że w Kościele lata liczy się w wiekach, czyli prałatury personalne są w Kościele czymś nowym, a ponadto (to druga myśl) ta figura ma swoje cechy charakterystyczne, których nie można stosować do wszystkich rzeczywistości kościelnych bez dokładnego zbadania jej przydatności.

Czy Opus Dei jest dla nielicznych uprzywilejowanych?

Z poprzedniego punktu można by być może błędnie odczytać, że prałatury personalne Opus Dei będą dla uprzywilejowanych, ponieważ są przeznaczone dla osób wymagających szczególnej uwagi i szczególnej pracy. Instytucjonalnie, "specjalny" może prowadzić nas do myślenia o wyłączności lub przywileju, który odnosi się do zwolnienia z wyłącznego obowiązku lub korzyści, którą cieszy się dana osoba, która została przyznana przez przełożonego.

Kto może należeć do Opus Dei? Zgodnie ze statutem Opus Dei (Statuta), pierwszym warunkiem jest to, że aby należeć do tej prałatury personalnej, wymagane jest Boże powołanie (por. Statuta, n. 18).

Nie jest to ściśle mówiąc przywilej, ale raczej element, który pozwala nam rozróżnić, kto może być częścią tej instytucji, która jest szczególnym dziełem właśnie ze względu na swój charyzmat i misję - przyczynianie się w szczególny sposób do głoszenia powszechnego powołania do świętości - oraz na boskie powołanie, jakie mają jej członkowie.

Dlatego ludzie wszystkich warstw społecznych, najrozmaitszych warunków, ras, zawodów itp. którzy otrzymali od Boga szczególne powołanie do poszukiwania świętości pośród świata, w codziennym zajęciu czy pracy, na tej specyficznej drodze, wymagającej szczególnej uwagi duszpasterskiej, mogą i powinni należeć do Opus Dei.

Oficjalne dane znajdujące się w Roczniku Papieskim z 2022 r. mówią nam, że do tej prałatury należy 93.510 wiernych katolików. To nie jest mała liczba jak na instytucję, która nie zakończyła jeszcze wieku istnienia.

Jednocześnie nie oznacza to, że osoby, które nie mają powołania do Opus Dei, nie mogą korzystać z dóbr duchowych Prałatury. Jak powiedział jej założyciel, Dzieło jest wielką katechezą, to znaczy, że instytucja i jej członkowie poświęcają się dawaniu formacji chrześcijańskiej za pomocą różnych środków.

Logicznie rzecz biorąc, formacja ta jest skierowana do wszystkich ludzi, gdzie nie miałoby sensu jakiekolwiek rozróżnienie między osobami lub zamkniętymi grupami, ponieważ misja polega na szerzeniu powszechnego powołania do świętości i apostolstwa, powszechnego, a nie partykularnego, nie zamkniętego. Kierowanie tego przesłania czy tego wezwania do grupy uprzywilejowanej byłoby całkowicie sprzeczne z jej charyzmatem i misją (por. Statuta, n. 115).

Wielokrotnie mówiliśmy o misji, charyzmacie i powołaniu. Skoro powyżej przedstawiliśmy misję, przyjrzyjmy się, na czym polega to powołanie i charyzmat.

Powołanie jest Bożym wezwaniem, które wymaga procesu rozeznania, co papież Franciszek podkreśla w swoich publicznych wystąpieniach i katechezach.

Powołanie to jest związane z charyzmatem i prezentuje pewne cechy ducha Opus Dei, które nie opierają się na statusie społecznym lub ekonomicznym, cechach fizycznych lub kulturowych itp. ale raczej na szeregu cech nadprzyrodzonych, takich jak m.in. boskie synostwo, uświęcenie pracy, duch świecki, Msza św. jako centrum i korzeń życia wewnętrznego.

Czy Opus Dei to Kościół w Kościele?

Przy pewnej okazji pewna osoba skomentowała członkowi Opus Dei, że członkowie Opus Dei są charakterystycznie antyaborcyjni. Wyjaśnił mu, że aborcja nie jest czymś, czemu Opus Dei sprzeciwia się jako swojemu, ale dlatego, że jest częścią nauki Kościoła Katolickiego, jak to zostało powiedziane w Katechizm. Ta anegdota bardzo dobrze opisuje ideę, którą możemy znaleźć w niektórych przypadkach, że Opus Dei jest grupą poza Kościołem. Jest więc zrozumiałe, że nadanie prałatury personalnej przez św. Jana Pawła II jest przez niektórych rozumiane jako przywilej, a więc jako rodzaj Kościoła w Kościele.

Nie jest to jednak dopuszczalne w strukturze Kościoła, którego najwyższą władzą jest Papież Rzymski i Kolegium Apostolskie z Papieżem na czele (por. kanony 330-341 Kodeksu Prawa Kanonicznego).

Papież sprawuje więc swoją władzę powszechnie, będąc biskupem Rzymu. Biskupi ze swej strony sprawują władzę w granicach swojej diecezji i w kontekście kolegium biskupiego. Czy to papież, czy biskupi, wszyscy oni sprawują tę władzę zgodnie z misją otrzymaną od Jezusa Chrystusa, w tej potrójnej funkcji: nauczać, uświęcać i rządzić.

Dla Jana Pawła II udzielenie przywileju Opus Dei poprzez prałaturę personalną byłoby zaprzeczeniem struktury, którą nakreśliliśmy.

W rzeczywistości norma tworząca prałatury personalne wyraźnie stwierdza, że postać ta musi być nadana "z zachowaniem zawsze praw ordynariuszy miejscowych" (Presbyterorum ordinis, n, 10). Innymi słowy, w swojej początkowej konfiguracji prałatura personalna ma pokojowo współistnieć z władzą biskupów wszędzie tam, gdzie oni działają, a władza prałata odnosi się jedynie do celów prałatury.

Wynika to nie tylko z relacji sprawiedliwości, ale jest także logiczną konsekwencją faktu, że wierni Opus Dei są zwykłymi ludźmi, którzy muszą szukać świętości tam, gdzie są, właśnie w diecezjach, w których żyją, pamiętając na przykład, że nikt nie jest chrzczony w prałaturze, ale w parafii, która jest częścią diecezji, tej części ludu Bożego.

Innymi słowy, ponieważ wierni Opus Dei są zwykłymi ludźmi, nie powinni być zwolnieni z władzy biskupa (zauważmy, że wierni Opus Dei należą przede wszystkim do diecezji, w której żyją), ani nie powinni tworzyć odrębnej grupy w diecezji czy parafii, ale raczej powinni żyć w środowisku chrześcijańskim, w którym żyją.

Jednocześnie osoby te, ze względu na specyficzne powołanie, jakie posiadają, wymagają własnej uwagi, zgodnie ze swoim charyzmatem, ale przede wszystkim każdy z tych wiernych, mężczyzn i kobiet, musi uświęcać swój fach, pracę lub zadanie, gdziekolwiek się znajduje, zgodnie z duchem Opus Dei.

W praktyce, zgodnie z normami prawa kościelnego i strukturą prawną Dzieła, Czy Opus Dei może stać się Kościołem równoległym? Aby to wyjaśnić musimy mówić o osobie stojącej na czele prałatury personalnej, czyli o prałacie.

Prałatura osobowa otrzymuje swoją nazwę właśnie od prałata, który został postawiony na czele tej instytucji, aby kierować nią w jej misji, i dlatego jest wyposażony w szereg zdolności, aby osiągnąć ten cel, cel ściśle nadprzyrodzony. Zdolności te są jednak dobrze ograniczone, ponieważ są już ograniczone władzą sprawowaną przez papieża w każdym Kościele i władzą biskupów w ich diecezjach.

Dlatego też możliwości prałata są ograniczone czy też zawężone do misji prałatury i nie są wystarczające do stwierdzenia, że mamy do czynienia z Kościołem równoległym. Dlatego prałat może prosić swoich członków o szczególną troskę w uczestniczeniu we Mszy Świętej, jako centrum i korzeniu życia wewnętrznego, aby bardziej utożsamić się z Chrystusem.

Z drugiej strony, nie może on narzucić członkom prałatury zmiany ich pracy, bardziej niż papież czy biskupi, ponieważ nie leży to w ich kompetencji, a tym bardziej nie może prosić ich o nieposłuszeństwo wobec norm podyktowanych przez papieża rzymskiego lub biskupów w komunii z papieżem.

Na stronie motu proprio Ad charisma tuendum nie jest normą, która pozbawiła Opus Dei wszelkich przywilejów, jakie mogło mieć. Ta instytucja Kościoła pozostaje prałaturą personalną zgodnie z normą podaną przez Jana Pawła II, konstytucją apostolską Ut sitjak również jego Statuty zatwierdzone przez Stolicę Apostolską.

Ponadto to motu proprio w szczególny sposób podkreśla charyzmat otrzymany przez św. Josemaríę i znaczenie tego dzieła Bożego w misji ewangelizacyjnej Kościoła, a papież Franciszek mówi: "W celu ochrony charyzmatu mój poprzednik św. Jan Paweł II, w Konstytucji Apostolskiej Ut sitz dnia 28 listopada 1982 r., erygował Prałaturę ds. Opus DeiKościół powierzył mu pasterskie zadanie przyczyniania się w szczególny sposób do ewangelizacyjnej misji Kościoła.

Zgodnie z darem Ducha otrzymanym przez św. Josemaríę Escrivá, w rzeczywistości prał. Opus Deipod kierunkiem swego Prałata, realizuje zadanie szerzenia w świecie wezwania do świętości, poprzez uświęcenie pracy oraz zobowiązań rodzinnych i społecznych" (wstęp).

W tym celu podkreśla znaczenie kleryków (księży) inkardynowanych do tej prałatury przy organicznej współpracy wiernych świeckich. To ostatnie ma istotne znaczenie, ponieważ zarówno duchowni, jak i świeccy są powołani do pełnienia różnych funkcji w zależności od własnego statusu w Kościele, tak że wierni świeccy domagają się posługi kapłana, a kapłaństwo istnieje właśnie po to, by służyć tym wiernym prałatury, jak również wszystkim, którzy przychodzą do jej apostolatów.

Jeden i drugi domagają się siebie nawzajem, pod jednością prałata, który prowadzi ich według tego samego charyzmatu i tego samego powołania, w tej samej łodzi Kościoła.

Ekologia integralna

"Potrzebna jest nowa medycyna, która jest sprawiedliwa dla wszystkich".

Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia bronił potrzeby zmiany mentalności w naszym społeczeństwie, która stawia w centrum troskę o najbardziej bezbronnych: osoby starsze i dzieci.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Tysiąc lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej z USA w Madrycie na sympozjum Wspieranie zdrowia we Wspólnocie i dobre samopoczucie  kierowany przez JesteśmyInicjatywa, założona przez dr Ramona Tallaja, skupia ponad 2 tys. lekarzy służących ubogim w stanie Nowy Jork.

List z refleksją o medycynie dzisiaj

W ramach tego sympozjum Mons. Vicenzo Paglia ogłosił Kartę, która będzie odzwierciedlać znaczenie relacji między lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej a pacjentami.

Relacja, która nie jest komercyjna, ale wykracza poza nią, uwzględniając pacjenta w jego osobistej integralności, i która jest początkiem "politycznej, kulturowej i ekonomicznej refleksji nad zdrowiem, aby dać początek nowej medycynie, która jest sprawiedliwa dla wszystkich", podkreślił prezes Papieska Akademia Życia.

"Widzimy niesprawiedliwości ekonomiczne i niesprawiedliwości zdrowotne" - kontynuowała Paglia - i "potrzebna jest rewolucja kulturowa" w tym zakresie.

Paglia skupiła się w szczególności na tym, co nazwał "nowym ludem żyjącym w świecie", czyli na osobach starszych.

Dziś, podkreślił, "osób starszych jest na świecie więcej niż kiedykolwiek, są to miliony ludzi, którzy tworzą lud nieznany, ignorowany, o którym nikt się nie zastanawia". W tym sensie potwierdził, że "dzięki medycynie żyjemy o 30 lat dłużej i nie wiemy dlaczego". Wszyscy, nie tylko rządy, ale i Kościół, muszą podjąć refleksję nad osobami starszymi".

Paglia przypomniała ostatnie wydarzenia podczas pandemii koronawirusa, miesiące, w których zmarły tysiące ludzi. W tym kontekście powiedział, że "wszyscy stanęliśmy w obliczu tej samej burzy, ale w różnych łodziach; łodziach ubogich, starszych, które zostały zniszczone z ogromnym okrucieństwem, czasami bez możliwości pożegnania się z krewnymi.

Spośród tych starszych osób "wiele z nich zmarło bardziej z powodu samotności niż z powodu wirusa" - powiedziała Paglia, która podkreśliła, że "najważniejszą szczepionką jest miłość w indywidualistycznym społeczeństwie", stąd znaczenie tego listu, który jest już w trakcie realizacji.

SOMOS Opieka środowiskowa

Ze swojej strony dyrektor wykonawczy SOMOS, Mario Paredes, przedstawił tę organizację, która została założona siedem lat temu przez lekarza Ramóna Tallaja i której celem jest "humanizacja systemu opieki zdrowotnej", zwłaszcza w stanie Nowy Jork.

Jej misją jest humanizacja i poprawa podstawowej opieki zdrowotnej, a tym samym warunków zdrowotnych ludności, zwłaszcza tzw. "biednej". miasto wewnętrzne.

Ramón Tallaj, założyciel SOMOS, podkreślił relację między chorym "a tym, który go leczy, czyli tym, co znamy jako medycynę".

Dziś SOMOS obsługuje ponad milion osób o słabej infrastrukturze, a jego sieć lekarzy, z których wielu jest pochodzenia latynoskiego, opiekuje się nowojorskimi pacjentami Medicalaid z holistycznym, zintegrowanym podejściem.

Tysiąc tych lekarzy przybyło do Madrytu na tegoroczne sympozjum medyczne, którego tematem była sprawiedliwość zdrowotna oraz powszechny i gwarantowany dostęp do opieki zdrowotnej.

Watykan

Wyzwanie związane ze zmianami klimatycznymi: Stolica Apostolska w porozumieniu paryskim

Ukazuje się film dokumentalny o ekologicznych problemach naszych czasów z udziałem papieża Franciszka. 

Giovanni Tridente-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dokumenty przystąpienia Stolicy Apostolskiej do Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu z 1992 r. (UNFCCC) oraz do Porozumienia paryskiego z 2015 r. weszły w życie 4 października, w uroczystość św. Franciszka z Asyżu.

Inicjatywa ta została ogłoszona już w lipcu, wraz ze złożeniem tych samych instrumentów u Sekretarza Generalnego ONZ. W ten sposób Kościół, a dokładniej Państwo WatykańskieChce być na pierwszej linii frontu, by moralnie wspierać wysiłki państw w zakresie odpowiedniej i skutecznej współpracy "wobec wyzwań, jakie zmiany klimatyczne stawiają przed naszą ludzkością i naszym wspólnym domem", co następnie ma szczególny wpływ na najuboższych i najbardziej wrażliwych.

Wyzwanie, które dotyczy wszystkich

To papież Franciszek, w swoim Encyklika "Laudato si'".Ponowił zaproszenie dla wszystkich ludów planety do dialogu w obliczu "konfrontacji, która jednoczy nas wszystkich, ponieważ wyzwanie środowiskowe, przed którym stoimy, i jego ludzkie korzenie, dotykają nas wszystkich".

W październiku ubiegłego roku w Orędziu na konferencję UNFCCC COP-26 Ojciec Święty wezwał do "prawdziwego i właściwego nawrócenia, indywidualnego, ale i wspólnotowego", życząc "przejścia do bardziej integralnego i całościowego modelu rozwoju, opartego na solidarności i odpowiedzialności".

Film "The Letter

W przededniu tego ważnego wydarzenia, jakim jest przystąpienie do Porozumienia Paryskiego, w Watykanie pojawił się nowy film dokumentalny zatytułowany "La Lettera", który stanowi kronikę podróży do Rzymu kilku liderów, którzy przodują w promowaniu tematów Laudato si', z brazylijskiej Amazonii, Senegalu, Indii i Stanów Zjednoczonych.

Wśród nich jest Arouna Kandé, absolwent pracy socjalnej, który bada sposoby zrównoważonego rozwoju swojej rodzinnej wioski, w tym budowę lokalnej przychodni zdrowia. Cacique Dadá przewodzi regionalnej grupie roboczej, której celem jest poprawa stanu zdrowia społeczności tubylczych i opracował program szkoleniowy dla działaczy na rzecz ochrony środowiska.

Innym kluczowym graczem jest Ridhima Pandey, której inicjatywa zapewnia edukację i wsparcie dla najbiedniejszych społeczności Indii, podczas gdy Greg Asner i Robin Martin stworzyli MERC Hawaii, centrum edukacyjne na Hawajach, które łączy wiedzę naukową, społeczności i rdzennych partnerów w celu ochrony i przywrócenia morskiej różnorodności biologicznej.

Film został wyprodukowany przez zdobywców Oscara "Off the Fence" i zawiera ekskluzywny dialog z papieżem Franciszkiem oraz nigdy wcześniej niewidziany materiał z jego inauguracji jako papieża.

Jest on prezentowany przez Youtube Originals i po raz pierwszy film z udziałem papieża został udostępniony za darmo za pośrednictwem serwisu streamingowego. Można ją obejrzeć tutaj:

Kampania globalna

W najbliższych miesiącach w różnych częściach świata planowana jest globalna kampania screeningowa, która ma wywrzeć presję na osoby odpowiedzialne za szczyt klimatyczny COP27 i szczyt przyrodniczy ONZ COP15.

"Kierując się moralnym kompasem dostarczonym przez papieża Franciszka, mam nadzieję, że wszyscy możemy znaleźć odnowioną motywację i zaangażowanie, aby chronić nasz wspólny dom i mieć współczucie dla wszystkich żywych istot, w tym istot ludzkich" - powiedział dyrektor Nicolas Brown.

Przy projekcie współpracował Ruch Laudato Si', który zrzesza ponad 800 organizacji i 1000 wolontariuszy na całym świecie, Dykasteria ds. Komunikacji oraz Dykasteria ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka.

Zoom

Błogosławieństwo zwierząt na Filipinach

Ksiądz kropi wodą święconą psy podczas błogosławieństwa zwierząt domowych w Manili na Filipinach 2 października 2022 r. z okazji Światowego Dnia Zwierząt przypadającego na 4 października, czyli święto św. Franciszka z Asyżu.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Aktualności

Ubóstwo jako brak środków i jako cnota chrześcijańska

Są to treści zawarte w wydaniu dot. Październikowy numer magazynu Omnes (dostępny dla abonentów). Na uwagę zasługuje obszerne dossier na temat ubóstwa, wyjaśnienia Juana Luisa Lorda dotyczące pojęcia "tradycji", artykuł o Chestertonie w setną rocznicę jego nawrócenia oraz pozostałe działy.

Redakcja-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

VI Światowy Dzień Ubogich obchodzony będzie 13 listopada. Formy ubóstwa na świecie są nadal wielorakie, a ze względu na trzy ostatnie kryzysy - finansowy z lat 2009-2013, zdrowotny z powodu Covid-19 i inflacyjny kryzys energetyczny z inwazją Rosji na Ukrainę - dotykają one przede wszystkim najuboższych, których liczba na świecie wynosi około 800 milionów. Aby pomóc w jej wykorzenieniu, papież promował w Asyżu spotkanie "Ekonomii Franciszka", która promuje bardziej sprawiedliwą gospodarkę opartą na solidarności.

Temu zagadnieniu poświęcony jest raport w październikowym numerze Omnes, a następnie artykuł Raúla Floresa, koordynatora zespołu badawczego Caritas Hiszpania i sekretarza technicznego Fundacji Foessa, oraz wywiad z Isaíasem Hernando, współkoordynatorem "Ekonomii komunii" i członkiem globalnej wspólnoty "Ekonomii Francesco".

W jego Orędzie na Dzień UbogichPapież zwraca uwagę, że w Ewangelii znajdujemy ubóstwo, "które nas wyzwala i czyni nas szczęśliwymi", ponieważ jest to "odpowiedzialny wybór, aby zmniejszyć ciężar i skupić się na tym, co istotne". Ta inna forma ubóstwa, która nie jest brakiem środków, ale chrześcijańską cnotą zaproponowaną i przeżywaną przez Jezusa Chrystusa, jest przedmiotem serii artykułów, poświęconych każdemu z jej przejawów w różnych stanach życia: w życiu świeckich, zwykłych chrześcijan w świecie, kapłanów i osób konsekrowanych. Ich autorami są Pablo Olábarri, prawnik i ojciec rodziny, bp José María Yanguas, biskup Cuenca (Hiszpania) oraz Francisco Javier Vergara, zakonnik franciszkański, który przedstawia głębokie świadectwo osobiste.

Wśród pozostałych ekskluzywnych treści magazynu, to znaczy nie oferowanych otwarcie na stronie internetowej, lecz zarezerwowanych dla prenumeratorów wersji papierowej lub internetowej (z którymi mogą się zapoznać poprzez strefę dla prenumeratorów na tej stronie), wyróżniają się wyjaśnienia Juana Luisa Lorda na temat "Tradycji i tradycji". Jest to wyjaśnienie konieczne, ponieważ kryzys posoborowy ujawnił w Kościele dialektykę między progresywizmem, który chciał kolejnego soboru "idącego z duchem czasu", a tradycjonalizmem, zranionym przez nowości Vaticanum II lub okresu posoborowego. Dialektyka ta spowodowała konieczność wyjaśnienia różnych pojęć, w tym katolickiego pojęcia Tradycji. To jeszcze jeden artykuł z cyklu "Teologia w XX wieku" napisany przez profesora teologii na Uniwersytecie w Nawarze.

Ojcowie święci są u "korzeni naszej tradycji". Antonio de la Torre podkreśla, że dają oni świadectwo swojej wiary w swoich instytucjach i pismach; męczennicy natomiast czynią to, ofiarowując swoje życie. W swoim artykule w tym numerze przedstawia niektóre z pism, które zachowały dla nas pamięć o ich świadectwie.

Profesor Juan Luis Caballero jest autorem zamieszczonego w tym numerze tekstu o Piśmie Świętym. Jest on poświęcony komentowaniu wersetów od 1 do 16 czwartego rozdziału Listu św. Pawła do Efezjan: "I dał dary ludziom".

Gilbert Keith Chesterton został katolikiem sto lat temu, w 1922 roku. Jest często cytowany, ale mało znany. Warto spojrzeć na takich jak Thomas More, John Henry Newman czy sam Chesterton, by odkryć rozumowanie o jasnej i zaskakującej logice. Proponujemy artykuł Victorii de Julián i Jaime Nubiola.

O "Tribunie" pisze kardynał arcybiskup Madrytu Carlos Osoro Sierra, który wskazuje na klucze do chrześcijańskiego zaangażowania, jakiego domaga się dzisiejsze społeczeństwo: odnowienie zmysłu misyjnego, aby nieść Dobrą Nowinę we wszystkich środowiskach.

AutorRedakcja

Świat

Opus Dei dostosuje swoje statuty do wskazań "Ad charisma tuendum".

Kongres Generalny określi zmiany, jakie należy wprowadzić do statutów prałatury personalnej, aby dostosować je do Motu Proprio. Ad charisma tuendum.

Maria José Atienza-6 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Prałat Opus Dei, Fernando Ocáriz, wystosował list do członków Prałatury, który jest dostępny pod adresem. Strona internetowa Opus Dei, w którym wyjaśnia, że po opublikowaniu Motu Proprio Ad charisma tuendumMężczyźni i kobiety z Rady Generalnej i Centralnej Rady Doradczej, centralnych organów zarządzających Opus Dei, od tygodni studiowali, jak "postępować, aby wykonać to, o co prosił nas Papież w kwestii dostosowania Statutów Dzieła do wskazań Motu proprio".

Nadzwyczajny Kongres Generalny, który zostanie zwołany w "tym precyzyjnym i ograniczonym celu", odbędzie się w pierwszej połowie 2023 roku. Idąc za radą Stolicy Apostolskiej, nie ograniczy się ona do zmiany "zależności Prałatury od tej Dykasterii oraz zmiany z pięcioletniego na roczne sprawozdanie dla Stolicy Apostolskiej z działalności Prałatury". W rzeczywistości, jak podkreśla w swoim liście bp Ocáriz, Watykan zalecił Dziełu rozważenie "innych możliwych zmian w Statutach, które wydają nam się odpowiednie w świetle Motu proprio", a także, że studium to powinno być przeprowadzone w sposób spokojny: "Zalecono nam, abyśmy poświęcili cały niezbędny czas bez pośpiechu".

Przy tej okazji ks. prałat poprosił członków Prałatury o "konkretne sugestie", mające na celu dostosowanie pracy i rozwoju Dzieła do potrzeb Kościoła w obecnym czasie. W tym sensie Fernando Ocáriz chciał podkreślić, że "chodzi o dostosowanie się do tego, co wskazała Stolica Apostolska, a nie o zaproponowanie jakiejś zmiany, która mogłaby się nam wydać interesująca".

Ponadto prałat Opus Dei zaznacza, że "wraz z pragnieniem wierności dziedzictwu naszego założyciela, ważne jest, aby wziąć pod uwagę dobro ogólne, które implikuje stabilność prawna instytucji" i otwiera drzwi dla "innych sugestii, aby nadać nowy impuls dziełu apostolskiemu", które mogą być rozpatrywane w przyszłości.

Kongresy generalne w Opus Dei

Kongresy Generalne są, wraz z Prałatem, który je zwołuje i który w nich uczestniczy, głównym organem zarządzającym w Opus Dei na poziomie centralnym. Zgodnie z punktem 133 obowiązującego statutu "co osiem lat muszą odbywać się zwyczajne zjazdy generalne zwoływane przez prałata, aby wyraził on swoją opinię o stanie prałatury i mógł doradzić odpowiednie normy dla przyszłych działań rządu".

Mogą się również odbywać nadzwyczajne kongresy generalne, jak ten, który ma się odbyć w 2023 r., które są zwoływane "gdy wymagają tego okoliczności w ocenie prałata".

Motu Proprio Ad charisma tuendum

Na stronie Motu Proprio Ad charisma tuendumopublikowana w lipcu ubiegłego roku, wyjaśniła niektóre aspekty reżimu prawnego prałatury personalnej Opus Dei, aby dostosować go do postanowień Konstytucja Apostolska Praedicate Evangelium. Dokument ten określa, że prałatury personalne (do tej pory jest tylko Opus Dei) będą teraz zależne od Dykasterii ds. Duchowieństwa, a nie od Dykasterii ds. Biskupów, jak to było do tej pory.

Ponadto. Motu Proprio wskazał na inne zmiany związane z Opus Dei. Konkretnie: z jednej strony, częstotliwość, z jaką Opus Dei musi przedstawić swój raport o sytuacji prałatury i rozwoju jej pracy apostolskiej, staje się coroczna zamiast pięcioletniej; z drugiej strony, postanowiono, że "prałat nie otrzyma święceń biskupich". Do tej pory nie było to istotne i nie było zawarte w statutach Opus Dei, ale poprzednicy biskupa Ocáriza, bł. Álvaro del Portillo i bp Javier Echevarría, otrzymali święcenia biskupie.

Watykan

Wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu w celu wyeliminowania ubóstwa

Międzynarodowa konferencja promowana przez Fundację Centesimus Annus-Pro Pontifice rozpoczyna się jutro

Antonino Piccione-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Prace konferencja międzynarodowa promowana przez Fundację Centesimus Annus-Pro Pontifice (CAPPF) i poświęcona "Wzrostowi sprzyjającemu włączeniu społecznemu w celu wyeliminowania ubóstwa i promowania zrównoważonego rozwoju i pokoju" zostanie otwarta jutro po południu w Pałacu Kanclerskim w Rzymie. W piątek treść inicjatywy będzie przedmiotem pogłębionej i szerokiej dyskusji ekspertów z różnych stron świata. W sobotę 8 uczestnicy będą cieszyć się chwilą modlitwy i słuchania w Pałacu Apostolskim: Mszą Świętą celebrowaną przez kardynała Petera Kodwo Appiah Turksona, spotkaniem z kardynałem sekretarzem stanu Pietro Parolinem oraz prywatną audiencją udzieloną przez papieża Franciszka.

Przyczyny ubóstwa

Istnieją liczne przyczyny, które determinują ubóstwo i wymagają zdecydowanych i terminowych działań: sytuacja geopolityczna, ekonomiczna, klimatyczna, cyfrowa, duchowa, edukacyjna i zdrowotna. Zarówno słowa Jana Pawła II - "...istnieje wiele innych form ubóstwa, zwłaszcza w nowoczesnym społeczeństwie, nie tylko ekonomicznych, ale także kulturowych i duchowych" (Centesimus Annus, nr 57) - jak i Franciszka - "Współczesność musi liczyć się z trzema rodzajami 'ubóstwa'. Ta z ubóstwa jest o wiele gorsza, bo oznacza sytuację 'bez wiary, bez wsparcia, bez nadziei'" (Orędzie na Wielki Post 2014) wskazują na powagę problemu. 

Koncentracja na badaniu i realizacji działań w zakresie dynamiki społeczno-gospodarczej charakteryzuje szczególne dziedzictwo, które CAPPF promuje od momentu powstania w 1993 roku. "Zobowiązuje się do konfrontacji - czytamy w informacji prasowej prezentującej trzydniowe wydarzenie - z realnym światem, realizując swoją misję szerzenia wiedzy o Doktryna społeczna Chrześcijaństwo wśród osób wykwalifikowanych do odpowiedzialności przedsiębiorczej i zawodowej, angażując je tak, aby same stały się aktorami i działaczami w konkretnym zastosowaniu Magisterium społecznego".

Celem jest prawdziwie integracyjny wzrost, by przywołać tytuł konferencji: to znaczy generowanie przyzwoitych miejsc pracy i zapewnienie możliwości dla wszystkich, w imię bardziej sprawiedliwej i szanowanej, powiedziałbym bardziej cywilizowanej, gospodarki. Sama Agenda 2030 proponuje eliminację ubóstwa we wszystkich jego przejawach i aberracjach w skali globalnej, co jest warunkiem wstępnym każdego scenariusza zrównoważonego rozwoju.

Co można zrobić, aby zlikwidować ubóstwo?

Eksperci zbiorą się w Rzymie na Centesimus Annus, aby omówić główne tematy konferencji: rzeczywistą sytuację różnych wymiarów ubóstwa; nowe formy ubóstwa; środki służące osiągnięciu gospodarki sprzyjającej włączeniu społecznemu; solidarność, pomocniczość i zrównoważony rozwój w walce z ubóstwem; rolę rządów i instytucji w walce z ubóstwem; rynki rolne i łańcuch wartości żywności na rzecz włączenia społecznego i zrównoważonego rozwoju. W odniesieniu do tej ostatniej kwestii i jej wpływu na wyzwanie związane ze zrównoważonym rozwojem należy zauważyć, że sektor spożywczy stanowi około jednej piątej światowej gospodarki i jest największym na świecie źródłem dochodów i zatrudnienia.

Mimo to setki milionów ludzi nie mają zapewnionego bezpieczeństwa żywnościowego. Ubóstwo w nieproporcjonalnym stopniu dotyka ludność wiejską, której byt zależy w dużej mierze od agrobiznesu. Kobiety stanowią prawie połowę siły roboczej w rolnictwie, a wiele z nich prowadzi działalność rolniczą i pozarolniczą na małą skalę. Ponad połowa młodych pracowników w krajach rozwijających się jest zatrudniona w sektorze rolno-spożywczym.

Skutki pandemii

Pandemia nie tylko odwróciła zyski w globalnej redukcji ubóstwa po raz pierwszy od pokolenia, ale także pogłębiła wyzwania związane z brakiem bezpieczeństwa żywnościowego i rosnącymi cenami żywności dla wielu milionów ludzi (Bank Światowy, Global Economic Prospects, czerwiec 2021).

Skutki pandemii i wojny napastniczej na Ukrainie to kolejne aspekty, które zostaną przeanalizowane podczas konferencji, na której poruszona zostanie również kwestia roli zrównoważonych finansów i biznesu w walce z ubóstwem. Tutaj wymagane są poważne zmiany w celach strategicznych, modelach biznesowych, procesach produkcyjnych, zarządzaniu zasobami ludzkimi i stylach przywództwa.

Pozwólmy biednym krajom rosnąć

Jednym z zagadnień, które należy potraktować ze szczególną uwagą, jest kwestia sprawiedliwej i trwałej transformacji, zwłaszcza w krajach ubogich, na przykład w Afryce. Jedną z niezamierzonych konsekwencji pojawienia się Covid-19 jest to, że zachodnie rządy i firmy zaczęły promować program dekarbonizacji. Jednak przy zbyt silnych naciskach kraje afrykańskie mogą zostać pozbawione energii potrzebnej im do procesów industrializacji.

Pytanie zatem brzmi: jak połączyć proces zmierzający do zrównoważenia środowiskowego z potrzebą ochrony najbiedniejszych i najbardziej narażonych na zagrożenia ludzi i narodów? A konkretnie unikanie pustych zobowiązań i złamanych obietnic. Bo "jeśli biedni są marginalizowani, tak jakby to oni byli winni swojej kondycji, to podważa się samą koncepcję demokracji i każda polityka społeczna poniesie klęskę". Z wielką pokorą musimy wyznać, że często jesteśmy bez pojęcia, gdy chodzi o ubogich. Mówimy o tym abstrakcyjnie, rozwodzimy się nad statystykami i myślimy, że możemy poruszyć ludzi, robiąc film dokumentalny.

Ubóstwo natomiast powinno nas motywować do twórczego planowania, mającego na celu zwiększenie wolności niezbędnej do prowadzenia życia spełnionego na miarę swoich możliwości. Iluzją, którą musimy odrzucić, jest myślenie, że wolność rodzi się i rośnie wraz z posiadaniem pieniędzy. Służba ubogim skutecznie pobudza nas do działania i pozwala znaleźć najwłaściwsze sposoby odżywiania i promowania tej części ludzkości, zbyt często anonimowej i pozbawionej głosu, ale noszącej oblicze Zbawiciela, który prosi nas o pomoc" (Orędzie papieża Franciszka na Dzień Ubogich - 2021).

AutorAntonino Piccione

Watykan

Papież wskazuje na strategie diabła, by kusić ludzi

Papież Franciszek kontynuuje katechezy na temat rozeznania duchowego. Dziś, 5 października, podkreślał, jak ważne jest poznanie samego siebie, by nie dać się zwieść diabłu.

Javier García Herrería-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek wygłosił swoją trzecią audiencję nt. rozeznaniePapież zwraca uwagę, że "nie umiemy rozeznawać, ponieważ nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a więc nie wiemy, czego naprawdę chcemy". Papież zwraca uwagę, że "nie umiemy rozeznawać, ponieważ nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a więc nie wiemy, czego naprawdę chcemy". U podstaw wątpliwości duchowych i kryzysów powołaniowych leży często niewystarczający dialog między życiem religijnym a naszym wymiarem ludzkim, poznawczym i afektywnym".

Papież przytoczył tekst jezuity Thomasa Greena, specjalisty od towarzyszenia duchowego, który zwraca uwagę, że poznanie woli Bożej często zależy od problemów, które nie są właściwie duchowe, ale raczej psychologiczne. Pisze: "Doszedłem do przekonania, że największą przeszkodą dla prawdziwego rozeznania (i prawdziwego wzrostu w modlitwie) nie jest nieuchwytna natura Boga, ale fakt, że nie znamy siebie wystarczająco dobrze, a nawet nie chcemy poznać siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Prawie każdy z nas chowa się za maską, nie tylko przed innymi, ale także wtedy, gdy patrzy w lustro" (Th. Green,  Kąkol wśród pszenicyRzym, 1992, 25).  

Samoświadomość, aby poznać Boga

"Zapominanie o obecności Boga w naszym życiu - kontynuował Papież - idzie w parze z niewiedzą o nas samych, o cechach naszej osobowości i o naszych najgłębszych pragnieniach". Poznanie siebie nie jest trudne, ale jest męczące: wiąże się z cierpliwą pracą wykopalisk wewnętrznych. Aby poznać siebie, konieczna jest refleksja nad własnymi uczuciami, potrzebami i zestawem nieświadomych uwarunkowań, jakie posiadamy.

Ojciec Święty podkreślił, jak ważne jest staranne rozróżnianie różnych stanów psychicznych, bo nie jest tym samym powiedzieć "czuję", co "jestem przekonany", "mam ochotę" czy "chcę". Każda z tych myśli ma ważne niuanse, które mogą prowadzić do samopoznania lub samooszustwa. W ten sposób ludzie stają się samoograniczający, do tego stopnia, że "często może się zdarzyć, że błędne przekonania na temat rzeczywistości, oparte na doświadczeniach z przeszłości, silnie na nas wpływają, ograniczając naszą wolność w podejmowaniu szansy na to, co naprawdę liczy się w naszym życiu".  

Badanie własnego sumienia

Jeśli ktoś nie zna dobrze siebie, to ułatwia zadanie "kusicielowi" (tak określano diabła), bo ten łatwo atakuje ludzką słabość. Słowami papieża: "Pokusa nie musi sugerować rzeczy złych, ale często nieuporządkowanych, przedstawianych z nadmierną wagą. W ten sposób hipnotyzuje nas atrakcyjnością, jaką wzbudzają w nas te rzeczy, rzeczy piękne, ale złudne, które nie mogą dotrzymać tego, co obiecują, pozostawiając nas w końcu z poczuciem pustki i smutku". Wskazał na kilka przykładów, które mogą być mylące, jak stopień naukowy, kariera zawodowa, relacje osobiste, ale które mogą zmącić nasze oczekiwania, zwłaszcza jako termometry wartości osobistej. "Z tego niezrozumienia - kontynuował - często wynikają największe cierpienia, ponieważ żadna z tych rzeczy nie może być gwarancją naszej godności. 

Diabeł używa "przekonujących słów, by nami manipulować", ale można go rozpoznać, jeśli pójdzie się na "rachunek sumienia, czyli dobry zwyczaj spokojnego odczytywania na nowo tego, co dzieje się w naszym dniu, uczenia się dostrzegania w naszych ocenach i wyborach tego, do czego przywiązujemy większą wagę, czego szukamy i dlaczego, i co w końcu znaleźliśmy". Przede wszystkim poprzez naukę rozpoznawania tego, co zaspokaja serce. Bo tylko Pan może dać nam potwierdzenie naszej wartości. Codziennie mówi nam z krzyża: umarł za nas, aby pokazać nam, jak cenni jesteśmy w jego oczach. Żadna przeszkoda ani niepowodzenie nie może przeszkodzić w jego czułym uścisku".  

Hiszpania

Rozpoczęcie miesiąca misyjnego w Hiszpanii 

Październik to miesiąc misji, szczególnie znany z kampanii Domund. Te tygodnie pobudzają nas do pomocy i modlitwy za tak wielu misjonarzy rozsianych po całym świecie. 

Maria José Atienza-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Różaniec misyjny, który zostanie odmówiony 8 października, otwiera obchody tego misyjnego miesiąca, w którym po raz pierwszy zostaną przyznane nagrody im. Pauliny Jaricot i bł. Paolo Manna.

Październik jest dla Kościoła hiszpańskiego miesiącem misyjnym par excellence. Uroczystości związane z. Domund W tym roku przypadają również liczne rocznice obchodzone przez Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w 2022 r.: 3 maja przypadła 200. rocznica założenia Dzieła Rozkrzewiania Wiary, zarodek Domund, pierwsze stulecie powstania Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych, a także pierwsza publikacja "Illuminare", czasopisma poświęconego duszpasterstwu misyjnemu. 

Obchody te są uzupełnieniem 400. rocznicy kanonizacji św. Franciszka Ksawerego, patrona misji, oraz 400. rocznicy ustanowienia "Propaganda Fide", czyli dzisiejszej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, która powstała 12 czerwca 1622 r. Wszystko to wraz z beatyfikacją Pauliny Jaricot, założycielki Dzieła Rozkrzewiania Wiary 22 maja ubiegłego roku. 

José María Calderon, dyrektor OMP w Hiszpanii, był odpowiedzialny za prezentację "El Domund al descubierto", wystawy, którą w tym roku można zwiedzać od 18 do 23 października w Palacio de Cristal w Arganzuela i która przybliża wszystkim pracę misjonarzy. 

Nagrody Pauline Jaricot i Beato Paolo Manna 

Różne uroczystości rodziny misyjnej w 2022 roku nie zmieniły swojego zwykłego rytmu, ale od początku tego roku chcieliśmy w jakiś sposób upamiętnić ten moment.

Z tego powodu, jak wyjaśnia José María CalderonStworzyliśmy dwie nagrody PMS. Chcemy przyznać nagrodę im. Pauliny Jaricot misjonarzowi, który reprezentuje resztę misjonarzy, którzy oddają swoje życie dla Chrystusa. Dalibyśmy ją wszystkim, ale musimy skupić nagrodę na jednym. W tym roku jest on podwójny: siostra Gloria Cecilia Narvaez, która była porwana przez 4 lata, oraz ojciec Luigi Macalli, który był porwany w Nigerii przez 2 lata".  

Natomiast "nagrodę im. bł. Paolo Manny (założyciela Papieskiej Unii Misyjnej) chcemy przyznać jakiejś instytucji lub osobie, która uczyniła misję w Hiszpanii wartościową". Tę pierwszą nagrodę otrzymała Ana Álvarez, była przewodnicząca Manos Unidas i organizacji pozarządowej Misión América. Kobieta, która - jak zauważył José Mari Calderón - "starała się zmotywować Hiszpanów do hojności wobec misjonarzy".

Działania w ramach miesiąca misyjnego

W tym roku działania w ramach miesiąca misyjnego będą miały miejsce w prowincji kościelnej Madryt. 

RÓŻANIEC MISYJNY. Sobota, 8 października. Czas: 20:30

Miejsce: Kościół San Bernardo, (Plaza de las Bernardas s/n. Alcalá de Henares).

CZUWANIE MODLITEWNE ZA MŁODZIEŻ. Piątek, 14 października. Czas: 21:00

Miejsce: Katedra św. Marii Magdaleny, (Plaza de la Magdalena, 1. Getafe).

POCIĄG MISYJNY DLA DZIECI. Sobota, 15 października.

Odjazd: Stacja Atocha Cercanías Czas: 09:00. Miejsce spotkania: El Cerro de los Ángeles (Getafe). Informacje i rejestracja na stronie www.csf.es

BIEG NA MISTRZOSTWA ŚWIATA. Niedziela, 16 października.

Informacje i rejestracja na stronie www.correporeldomund.es

OTWARCIE WYSTAWY EL DOMUND AL DESCUBIERTO. Wtorek, 18 października

Miejsce: Invernadero del Palacio de Cristal de Arganzuela (Paseo de la Chopera, 10. Madrid).

Czynne: od wtorku 18 do niedzieli 23 Czas: od 10:00 do 14:00

PROKLAMACJA DOMUND. Środa, 19 października. Czas: 20:00

Miejsce: Real Colegiata de San Isidro (Calle Toledo, 37. Madrid)

OKRĄGŁY STÓŁ: ŚWIADECTWA MISJONARZY. Czwartek, 20 października

Miejsce: Salón de actos del Palacio Arzobispal de Alcalá de Henares (Plaza de Palacio, 1 bis. Alcalá de Henares) Czas: 20:00

WRĘCZENIE NAGRÓD MISYJNYCH: "BEATA PAULINE JARICOT" I "BEATO PAOLO MANNA". Sobota, 22 października. Czas: 19:30

Miejsce: Invernadero del Palacio de Cristal de Arganzuela (Paseo de la Chopera, 10. 28045 Madrid).

DZIEŃ MISTRZOSTW ŚWIATA. Niedziela, 23 października. Czas: 10:30.

Msza transmitowana przez TVE's 2 z katedry

Sta. María Magdalena (Pl. de la Magdalena, 1. Getafe)

CZUWANIE MODLITEWNE Z ŻYCIEM KONSEKROWANYM. Piątek, 28 października. Czas: 20:30

Miejsce: Catedral Magistral de los Santos Justo y Pastor (Plaza de los Santos Niños, s/n. Alcalá de Henares).

Watykan

"Karta": na ekrany kin wejdzie film dokumentalny Laudato Si'

Raporty rzymskie-5 października z 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Dokument w reżyserii Nicolasa Browna ma pomóc zrozumieć problem zmian klimatycznych w całej jego skali, ale także zaoferować przesłanie nadziei poprzez świadectwa osób zaangażowanych w ten proces, w tym Franciszka.

"The Charter" podąża za obrońcami ekologii z całego świata: uchodźcą klimatycznym z Senegalu, młodym aktywistą z Indii, dwoma biologami morskimi ze Stanów Zjednoczonych i przywódcą rdzennej społeczności w Brazylii.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Alexandre GoodarzyCzytaj więcej : "W czasie niewoli przypomniałem sobie o rekolekcjach ignacjańskich".

Alexandre Goodarzy został uwolniony z porwania w Iraku w marcu 2020 roku. To doświadczenie skłoniło go do napisania książki, "Wojownik pokoju".

Bernard Larraín-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Dwa lata temu francuska opinia publiczna z uwagą śledziła informacje o porwaniu trzech członków organizacji pozarządowej "...".SOS Chrétiens d'Orient" w Iraku. Jak to jest ostrożne w tego typu sytuacjach, media nie podawały żadnych dodatkowych informacji, aby ułatwić negocjacje i próby uwolnienia zakładników. Dwa miesiące niewoli, które dla zainteresowanych wydawały się latami, zakończyły się dzięki licznym zabiegom dyplomatycznym i humanitarnym. Alexandre Goodarzy38 lat, żonaty i ojciec dziecka, był jednym z nich i postanowił spisać swoje doświadczenia w książce-testamencie Wojownik Pokoju ("...").Guerrier de la Paix"). 

Jaka jest twoja historia? 

-Pochodzę ze skromnej rodziny i pochodzenia, z miasta imigrantów. W tym czasie było to jedno z najniebezpieczniejszych miast we Francji. Mój ojciec jest Irańczykiem, a matka Francuzką. Moje dzieciństwo i młodość były skomplikowane, gwałtowne, czasem nawet ideologicznie skrajne, jak wielu moich znajomych. Oprócz pewnej nędzy materialnej i społecznej, moje środowisko cechował prawdziwy niedostatek kulturowy i duchowy. Przez długi czas czułem egzystencjalną pustkę, brak "pionowości" i transcendencji w moim życiu. Moje środowisko, dość mocno naznaczone komunizmem, było dokładnie odwrotne od tego, czego szukałem: rodziny niepełne i niestabilne. 

W tych dzielnicach dochodzi do swoistego zderzenia cywilizacji pomiędzy chrześcijaństwem, które jest coraz bardziej nieobecne, a islamem, który staje się silniejszy i bardziej dynamiczny. Utrata tożsamości i korzeni kultury judeochrześcijańskiej stworzyła próżnię, którą zdołał wykorzystać islam, a w szczególności pewne radykalne nurty. Jeśli to zderzenie dopiero zaczyna być widoczne na bardziej ogólnym poziomie we Francji i dlatego pewne ruchy polityczne próbują skanalizować te niepokoje i lęki, to od wielu lat jest to codzienna sytuacja wspólnot chrześcijańskich na Wschodzie. 

Czy otrzymałeś chrześcijańskie wykształcenie?

-Moja osobista historia jest związana z chrześcijaństwem, ponieważ było ono religią mojego domu. Rzeczywiście, przyjąłem sakramenty. Jednak moja wiara nie była zbyt silna, a środowisko też mi nie pomagało, więc łatwo ulegałem wpływom tego środowiska. Punkt zwrotny w moim życiu jest jasny i odpowiada spotkaniu ze wspólnotą franciszkanów z Bronxu, którzy osiedlili się w moim mieście. Nauczyli mnie, że Bóg jest Miłością; ta fundamentalna prawda nie zawsze jest łatwa do przyswojenia, gdy życie pokazało ci, że musisz przejść przez trudne etapy.

Przez dziewięć miesięcy mieszkałam w klasztorze, był to rodzaj rekolekcji duchowych, aby rozeznać swoje powołanie i przygotować się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Podczas tych rekolekcji szczególnie odczułam obecność Boga podczas spowiedzi, gdzie chyba nawet ksiądz miał prorocze słowa, które zrozumiałam dopiero po latach w Iraku, gdy zostałam porwana. Bierzmowanie było też dla mnie bardzo mocnym momentem wiary, gdyż uważałem się za żołnierza Chrystusa. Słowa wypowiedziane podczas tej uroczystości "Oto jestem" naznaczyły mnie głęboko. 

Równolegle odbyłam studia uniwersyteckie i zostałam nauczycielką w Angers, choć wciąż czułam, że nie do końca odnalazłam swoją drogę. To właśnie w Angers po raz pierwszy usłyszałem o stowarzyszeniu "SOS Chrétiens d'Orient". 

Alexandre Goodarzy we wraku zniszczonego kościoła

Co oznacza dla Ciebie SOS Chrétiens d'Orient? 

-W pewnym sensie można powiedzieć, że jest to moje powołanie. Przyszło to do mnie niespodziewanie. Pewnego dnia, kiedy uczyłem geografii w szkole, w której pracowałem, jeden z uczniów wspomniał coś o pewnych młodych ludziach, którzy wyjeżdżali do Syrii, aby świętować Boże Narodzenie z tamtejszymi wspólnotami chrześcijańskimi. To zwróciło moją uwagę i przyciągnęło mnie od pierwszej chwili. Poprosiłem więc o więcej informacji o tych poszukiwaczach przygód jadących do Syrii i nawiązałem z nimi kontakt. 

SOS Chrétien nadał jedność mojemu życiu, moim dążeniom, mojej wierze i mojej wewnętrznej energii. Mówiąc wprost, naszym celem jest próba zapewnienia chrześcijanom na Wschodzie możliwości pozostania w swoich krajach, to ich prawo. Nie jest to dążenie cząstkowe, jest to dążenie do dobra wspólnego, ponieważ chrześcijanie są, ogólnie rzecz biorąc, czynnikiem pokoju i jedności w tych krajach. Na Zachodzie tracimy pewne obrzędy kulturowe i religijne, które strukturyzowały nasze społeczeństwo, które nadawały pewien rytm naszej egzystencji.

Na Wschodzie te obrzędy i tradycje nadal istnieją, przy czym istnieje być może ryzyko, że są one wykorzystywane jedynie jako symbole przynależności do wspólnoty, oderwane od przyczyn jej istnienia. Jednocześnie na Wschodzie zło przejawia się w postaci wojny i prześladowaniaNa Zachodzie zło, przeciwnie, pojawia się w przebraniu dobra, jako prawa, jako tolerancja, np. aborcja czy prześladowania w mediach. 

Bardziej ogólnie i historycznie, ale nie mniej duchowo, Francja odgrywała ważną rolę w ochronie wschodnich chrześcijan od czasów króla Ludwika Świętego. Takie są też ramy naszej pracy. Moją misją w SOS Chrétiens d'Orient jest odpowiedzialność za rozwój międzynarodowy. Wysyłamy wielu młodych wolontariuszy do krajów na Wschodzie, gdzie są wspólnoty chrześcijańskie. 

Jak wyglądało twoje uprowadzenie? 

-Aby poznać wszystkie szczegóły, trzeba przeczytać moją książkę, dlatego ją napisałem (śmiech). Byliśmy w Bagdadzie z dwoma innymi wolontariuszami, aby wykonać pewną pracę administracyjną dla naszego stowarzyszenia, a kiedy czekaliśmy na ulicy w samochodzie, podeszli do nas jacyś milicjanci, wsadzili nas do kilku furgonetek i od tego momentu nie zatrzymaliśmy się: zmienialiśmy miejsca i okoliczności, nie wiedząc, co się dzieje.

Konkretne szczegóły są ważne, ale czynnik duchowy jest niewątpliwie najważniejszy. Zrozumiałam, że w każdej chwili możemy umrzeć i muszę iść do spowiedzi. Uświadamiam sobie wartość możliwości pójścia do tego sakramentu, kiedy się chce. W tych chwilach niewoli przypomniałem sobie odbyte rekolekcje ignacjańskie i główne idee: w swojej udręce Bóg odwiedza człowieka; milczenie zmusza do bycia przed sobą, nie można się ukryć. Bóg tam był i to zmieniło moje życie na zawsze. 

Pod koniec marca 2020 roku, gdy zadekretowano uwięzienie, dzięki zabiegom dyplomatycznym zostaliśmy wypuszczeni na wolność. 

AutorBernard Larraín

Watykan

Sport jako protagonista w nowym świecie

We wrześniu w Watykanie odbyło się wydarzenie dotyczące stanu zdrowia dzisiejszego sportu, a we wrześniu zostanie podpisane porozumienie. Manifest na rzecz sportu integracyjnego. Omnes przeprowadza wywiady z jej szefem, Santiago Pérez de Camino.

Giovanni Tridente-5 października z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dlaczego zwrócenie uwagi Kościoła na wartości sportu jest ważne?

-Kościół zawsze był zaangażowany w świat sportu, począwszy od swoich papieży, od Leona XIII po papieża Franciszka. Związek ten ma swoje korzenie w świętych XIX wieku, m.in. św. Jan Boskoktórzy dostrzegali wielki potencjał edukacyjny i społeczny gry, a później sportu. Już w 1906 roku Kościół zorganizował się w Federację Włoskich Katolickich Stowarzyszeń Sportowych, a wkrótce potem także na szczeblu międzynarodowym. 

W 2004 roku Jan Paweł II, nieprzypadkowo zapamiętany jako. Boski sportowiec ze względu na swoją wielką pasję do sportu i głęboką wiedzę o tym ludzkim fenomenie, wyczuł wagę założenia Sekcji. Kościół i sport w ramach ówczesnej Papieskiej Rady ds. Świeckich, obecnie Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia. 

Dokument Dawanie z siebie tego, co najlepsze (2018) była jak kompendium doktryny na temat sportu... 

-Jeśli chcesz to tak nazwać, to czemu nie? Jest to dokument sprawny, ponieważ zawiera wizję osoby i sportu, którą Kościół wypracował w ciągu ponad stu lat promowania i bycia blisko uprawiania sportu, ale bez zagmatwanych filozofii czy niezrozumiałych teorii. 

Wizja, która po raz pierwszy znalazła ustrukturyzowaną formę. Dokument w pięciu rozdziałach wyjaśnia wartości i etyczne zakotwiczenie, na którym opiera się chrześcijańska wizja sportu, naświetla edukacyjny, społeczny i duchowy potencjał sportu, oferuje krytyczną lekturę niektórych wyzwań, przed którymi stoi współczesny sport, a na koniec proponuje konkretne pomysły na metodologię edukacyjną poprzez sport. 

Jaki wpływ na działalność sportową miało zawieszenie działalności w czasie pandemii i z jakimi konsekwencjami?

-Pandemia była bardzo znaczącym sprawdzianem dla świata sportu. Przerwała lub poważnie ograniczyła działalność na wiele miesięcy, rzucając na kolana cały system, ukazując jego słabość ekonomiczną i ogólną trwałość, przyspieszając obecne już od pewnego czasu procesy transformacji. 

Zatem już teraz możemy dostrzec niektóre z konsekwencji: trudności finansowe i opór ekonomiczny; kryzys wolontariatu sportowego; spadek liczby uprawiających tradycyjne dyscypliny; eksplozja sportów indywidualnych, a raczej indywidualiściSprzyja temu również upowszechnienie wielu aplikacji cyfrowych, które nie będąc same w sobie złe, zachęcają do uprawiania sportów w samotności; a także wzrost liczby osób uprawiających e-sport. W świecie sportu nastąpiło dalsze pogłębienie przepaści między sportem zawodowym na wysokim poziomie, nastawionym na widowisko, a sportem dla wszystkich, o charakterze młodzieżowym, amatorskim i społecznym. 

Jak możemy zachęcić do postrzegania sportu jako ważnego działania na rzecz integralnego rozwoju osoby?

-Sport nigdy nie był doświadczeniem czysto rekreacyjnym czy rozrywkowym. Z pewnością uprawiając sport, ludzie dobrze się bawią, a wymiar rekreacyjny jest nadal główną motywacją, która ich do sportu sprowadza. I ważne jest, aby tego nie zaprzepaścić. To świetny powodzenia To dobrze, że sport jest zabawą, ale wielu zrozumiało to i wykorzystało go z czysto komercyjnego punktu widzenia, wykorzystując wymiar rekreacyjny do przekształcenia go w rozrywkę. Na szczęście ma jeszcze wiele przeciwciał, które są odporne na te aberracje. Uprawianie sportu to praktyka, która angażuje nie tylko umysł, ale także ciało i ducha. Otacza nas całkowicie i nasyca stylem życia złożonym z takich cnót jak poświęcenie, wytrwałość, zaangażowanie, dążenie do doskonałości...