Wielebny SOS

Wyzwania, zagrożenia i szanse życia afektywnego księdza

Kapłani, jak wszyscy inni, muszą zintegrować wszystkie wymiary swojego życia, ze szczególnym uwzględnieniem afektywności, i ukierunkować je na dobro własne.

Carlos Chiclana-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

W celu lepszego zrozumienia afektywnych aspektów życie kapłańskie i jego integracji z innymi wymiarami osoby, przeprowadziliśmy badania jakościowe z ankietą na temat wyzwań, zagrożeń, możliwości, tego co pomogło, a czego zabrakło w rozwoju ich życia afektywnego. Wzięło w nim udział 128 księży, diakonów i seminarzystów, którzy udzielili 605 odpowiedzi otwartych i 1039 różnych pomysłów, które zostały skategoryzowane w tematy.

Głównymi wyzwaniami były: życie duchowe, samotność, misja, trudności psychologiczne oraz dawanie/otrzymywanie uczuć. Zagrożenia: samotność, ograniczenia psychiczne, uzależnienia emocjonalne, wady moralne i życie duchowe. Możliwości: postępowanie z ludźmi, życie duchowe i przyjaźń kapłańska. Co pomogło: życie duchowe, przyjaźnie kapłańskie, świadectwo innych księży i zdrowa rodzina pochodzenia. Znacznemu odsetkowi niczego nie brakowało, a inni chcieliby przejść lepsze szkolenie, zwrócić większą uwagę na duchowość i psychologię.

Różnorodność odpowiedzi z różnymi niuansami, wraz z obecnością wspólnych kategorii, wskazuje na osobistą różnorodność wśród kapłanów, wraz z dzieleniem tej samej posługi Chrystusa, i pokazuje, jak ważne jest, aby formacja początkowa i ciągła odnosiła się zarówno do zasadniczych i centralnych elementów kapłaństwa, jak i do szczególnych potrzeb w zależności od formacji, wykształcenia, pochodzenia społecznego, systemu rodzinnego i doświadczeń życiowych.

Pozwoli to na: wzbogacające podejście do ich prawdziwego życia; opracowanie indywidualnego programu; dostosowanie do osobistego cyklu ewolucyjnego w zależności od wieku, wcześniejszych doświadczeń, motywacji lub osobowości; uważność na potrzeby, które pojawiają się w zależności od zadań, zmian społecznych, wieku, kryzysów normatywnych i zwykłego rozwoju życia duchowego, z jego pustyniami i oazami.

Stwierdziliśmy, że obszarami największego zainteresowania były: życie duchowe, samotność, relacje interpersonalne i formacja. Posiadanie formacji kierowanej przez siebie, z dobrym towarzyszeniem duchowym i we wspólnocie, może być jednym z wniosków z tego badania, które pokazuje, że chcieliby oni więcej formacji, lepszego towarzyszenia i bardziej kochającego, a mniej normatywnego rozwoju życia duchowego.

Jednym z powtarzających się pytań jest samotność, choć nie mówią, że brakowało im szkoleń na ten temat. Czy chodzi o pierwotną samotność każdego człowieka, samotność fizyczną, której może doświadczyć ksiądz na wsi, samotność emocjonalną tych, którzy poświęcają się opiece nad ludźmi? Czy może samotność jest właśnie miejscem, w którym Bóg czeka na spotkanie z tą duszą? Czy może chodzi o samotność, o której mówią ludzie, którzy na skutek złych doświadczeń wykształcili w sobie niepewne przywiązanie?

Na stronie samotność społeczna to brak bliskich przyjaźni, przez co osoba czuje się pusta, nieakceptowana, znudzona i wyizolowana. Samotność emocjonalna to brak znaczących i bezpiecznych relacji. Ta ostatnia wynika z nieadekwatnego rozwoju naszych przywiązań w dzieciństwie i tego, jak skonfigurowane są wczesne relacje w pierwszych latach życia, z główną figurą przywiązania, i warunkuje doświadczenia w życiu dorosłym w konfiguracji relacji interpersonalnych; wiąże się z uczuciami pustki i może być złagodzona jedynie poprzez odbudowę z główną figurą przywiązania lub "substytutem".

Samotność jest związana z niepewnymi stylami przywiązania. Jeśli te przejawy uczuć nie są dostrzegane, osoba jest niezaspokojona w swoich potrzebach emocjonalnych, jest niepewna siebie, społecznie lub emocjonalnie samotna. Osoby bezpieczne mają niski poziom samotności, pozytywne spojrzenie na siebie, niski lęk przed porzuceniem, komfort z intymnością interpersonalną i satysfakcjonującymi związkami osobistymi oraz pozytywny schemat innych.

Jeśli ksiądz czuje się samotny, oceni, czy ma to związek z brakami z dzieciństwa, które ukształtowały niepewne przywiązanie. Jeśli tak, to przyda mu się konkretne towarzyszenie duchowe w celu uzdrowienia przywiązania lub profesjonalna pomoc psychoterapeutyczna. Jeśli nie, będzie musiał rozeznać, czy cierpi na samotność społeczną - której można zaradzić poprzez rozwój sieci przyjaźni ogólnych, kapłańskich i rodzinnych - czy też właśnie ta samotność jest miejscem, w którym może intensywniej rozwijać doświadczenie celibatu i swojej więzi z Bogiem.

Z badań wynika, że istnieje osiem wymiarów wzbogacenia życia afektywnego kapłana: relacja z Bogiem, przyjaźń, towarzyszenie, braterstwo kapłańskie, formacja, opieka osobista, wiedza psychologiczna i misja.

Niektóre aspekty, nad którymi można pracować, to: pozytywne i stabilne poczucie męskiej tożsamości; dojrzałość w relacjach z innymi; silne poczucie przynależności; wolność do entuzjazmu wobec wysokich ideałów oraz konsekwencja i siła do ich realizacji; podejmowanie decyzji i wierność decyzjom; samoświadomość; zdolność do korygowania siebie; smak piękna; pewność siebie; zdolność do zintegrowania swojej seksualności z perspektywą chrześcijańską.

Watykan

Papież Franciszek kończy 86 lat

Raporty rzymskie-15 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek kończy 17 grudnia 86 lat. Wiek ten następuje po trudnym roku dla zdrowia Ojca Świętego z powodu problemów z kolanem.

Choć sam przyznaje, że musi "zwolnić" swoje podróże, pod koniec stycznia odbędzie tygodniową podróż do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego, a w sierpniu ma być w Lizbonie na Światowych Dniach Młodzieży.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Myrrh, najlepszy prezent

W czasie Bożego Narodzenia świętujemy tajemnicę Wcielenia, która rozwiewa wszystkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o Bogu. I dzięki mirrze każdy z nas znalazł się w tym portalu.

15 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Złoto i kadzidło są jasne, ale co z mirrą? Kino i portale społecznościowe żartują w tych dniach z "bezużyteczności" tego prezentu od królów, ale czy rzeczywiście jest on bezużyteczny? Wręcz przeciwnie! Jest to chyba najważniejsze. I zaraz wyjaśnię dlaczego.

Pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że nie mówimy o złocie, kadzidle i mirrze przypadkowo lub przez tradycję. Wszystkie trzy dary znajdują się w Piśmie Świętym, a konkretnie w drugim rozdziale Ewangelii według Mateusza. Są to tradycje, np. muła i wołu, które nie pojawiają się w żadnej z Ewangelii; a nawet samych Magów: Melchiora, Gaspara i Baltazara, gdyż Biblia nie mówi, że byli to królowie, ani że było ich trzech, ani nawet nie wymienia ich imion. Z pewnością od pierwszych wieków chrześcijaństwa tak interpretowano ich postać i tak nadal o nich mówimy, ale fakt ten powinien zwrócić naszą uwagę na to, co naprawdę ważne: że to nie tyle trzech, pięciu czy piętnastu magów przybyło do portalu, ale trzy dary, o których wiemy, że przynieśli ze sobą.

Ojcowie Kościoła widzieli w darach składanych przez te tajemnicze postacie intencję proroczą, która mówiła nam o przeznaczeniu dziecka: złoto, jak przystało na króla, bo Jezus był przeznaczony na króla w Królestwie Niebieskim; kadzidło, jak przystało na Boga, bo tak jak ten perfumowany dym wznosi się ku niebu służąc w ten sposób Żydom jako ofiara dla Boga w jego świątyni, tak i to dziecko zasłużyło na taki zaszczyt jako sam Syn Boży; i mirra (wielka niewiadoma), jako człowiek w swej śmiertelnej naturze, ponieważ ta roślinna żywica służy do leczenia ran, balsamowania zwłok i jako środek przeciwbólowy dla umierających, zapowiadając w ten sposób Jego mękę i śmierć na krzyżu.

Dlatego jest najbardziej niepopularnym z prezentów, dlatego jest wielką niewiadomą, bo oprócz tego, że jest najmniej powszechnym z trzech produktów w naszym codziennym życiu, to kto chce słyszeć o śmierci w tym wymyślonym przez nas Bożym Narodzeniu brillibrilli?

Jednak, i to jest moja propozycja, po zastanowieniu się, może to być najważniejszy dla nas prezent, ten, który mówi nam o prawdziwym znaczeniu Bożego Narodzenia, ten, który otrząsa się z przywar, które lata nagromadziły na tym święcie i które uniemożliwiają nam kontemplację i świętowanie go w całej jego okazałości.

W czasie świąt Bożego Narodzenia świętujemy bowiem tajemnicę Wcielenia, która rozwiewa wszystkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o Bogu. W czasie Bożego Narodzenia nie jest Bogiem odległym, tam w niebie, ale ze stopami na ziemi; nie jest Bogiem samotnym, ale trynitarnym, potrzebującym rodziny; nie jest Bogiem obojętnym, ale zaangażowanym w swój lud; nie jest Bogiem sprawiedliwym, ale miłosiernym; Nie jest Bogiem przesadnym, ale prostym, małym i ubogim; nie jest Bogiem niepomnym na ból, ale Bogiem biernym, który cierpi ze swoimi; nie jest Bogiem, który stwarza, aby podziwiać swoje dzieło, ale z czystej miłości do swoich stworzeń.

Na Soborze Watykańskim II Kościół przypomniał, że "tajemnica człowieka wyjaśnia się dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego" i dalej stwierdza, że "Syn Boży przez swoje wcielenie zjednoczył się w pewnym sensie z każdym człowiekiem".

Od tej pory nie zwracaj więc uwagi, gdy żartują z niepewnego losu miru domowego. Skorzystaj z okazji i wyjaśnij, że dzięki niemu każdy z nas był tej nocy w portalu, bo tamto Dziecko było zjednoczone "w pewien sposób" z każdym z nas. To właśnie świętujemy w Boże Narodzenie, powiedzmy sobie jasno: Szczęśliwego Wcielenia! Szczęśliwego Bożego Narodzenia!

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Książki

Msgr. CamisascaGiussani był geniuszem wiary i człowieczeństwa".

"Oprócz tego, że Giussani był geniuszem wiary i tego, co ludzkie, był także geniuszem Kościoła" - powiedział monsignor Massimo Camisasca, biskup emeritus Reggio Emilia, przedstawiając w Madrycie swoją biografię księdza Luigiego Giussaniego, założyciela Komunii i Wyzwolenia. Biskup Camisasca podkreślił w Omnes, że ksiądz Giussani pomógł nam "dostrzec ślad, znak boskości, wewnątrz geniuszu człowieka".

Francisco Otamendi-15 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Giussani, założyciel Komunii i Wyzwolenia (CL) w latach 60. we Włoszech, zmarł 22 lutego 2005 r. w Mediolanie, po tym jak żył "esencjonalnym" chrześcijaństwem - jak podkreślą dziesiątki lat później papieże Benedykt XVI i Franciszek, wskazał jego biograf - i rozpowszechnił ruch w około 90 krajach na pięciu kontynentach.

15 października, w setną rocznicę jego urodzin w 1922 roku, tysiące członków CL wypełniło Plac Świętego Piotra na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty wyraził m.in. swoje "osobiste wdzięczność za dobro, które mi wyświadczył, Książki Giussaniego, kiedy byłem młodym księdzem; i robię to również jako uniwersalny Pastor za wszystko, co on umiał wszędzie siać i promieniować dla dobra Kościoła...".

W miniony weekend monsignor Massimo Camisasca zagłębił się w charyzmat założyciela, prezentując hiszpańskie wydanie swojej książki, zatytułowanej "Ojciec Giussani. Jego doświadczenie człowieka i Boga".podczas wydarzenia prowadzonego przez Manuela Oriola, dyrektora Editions EncounterWziął w nim udział także historyk Ignacio Uría.

Okładka książki napisanej przez Massimo Camisasca

Jak wyjaśnia w wywiadzie dla Omnes, biskup Camisasca poznał Sługę Bożego Luigiego Giussaniego w 1960 roku, gdy miał 14 lat, i był u jego boku przez następne 45 lat życia. Jest więc szczególnie autorytatywnym biografem, by wypowiadać się o życiu i myśli założyciela Komunia i wyzwolenieo którym mówił w Omnes kilka miesięcy temu. Davide ProsperiPrzewodniczący ad interim Komunii i Wyzwolenia.

Zanim zaproponujemy jego odpowiedzi, podejmujemy myśl, którą Monsignor Camisasca zainicjował podczas prezentacji: "Oprócz tego, że Giussani był geniuszem wiary i tego, co ludzkie, był także geniuszem Kościoła. Doprowadził tych, którzy poszli za nim, do utożsamienia się z metodą objawiania się Boga w świecie: Bóg zwraca się do niektórych, aby przemówić do wszystkich, zaczyna od małego ziarna, małej trzódki, ale chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Dla Giussaniego doświadczenie wyboru, które stanowiło serce jego metody wychowawczej, nie było nigdy afirmacją zamknięcia, ale afektywnym centrum ekumenicznego otwarcia.

W którym momencie pomyślałeś o napisaniu tej biografii o. Guissaniego? Czy udało Ci się go spotkać i poznać? Jakie były Twoje pierwsze wrażenia, gdy go poznałeś? Czy byłeś już księdzem i biskupem, czy jeszcze świeckim?

- Poznałem księdza Giussaniego, gdy miałem czternaście lat, w 1960 roku. Giussani, który piętnaście lat wcześniej otrzymał święcenia kapłańskie i porzucił nauczanie teologii w seminarium, zaczął uczyć religii, aby mieć kontakt z młodymi ludźmi i zachęcać do odrodzenia wiary chrześcijańskiej w ich sercach.

Byłem u boku ks. Giussaniego przez następne czterdzieści pięć lat jego życia. Naturalnie, w różny sposób: najpierw jako student, potem odpowiedzialny za śledzenie narodzin Ruchu, który stawiał pierwsze kroki; później jako kapłan, odpowiedzialny za śledzenie relacji ze Stolicą Apostolską, a zwłaszcza z Janem Pawłem II w Rzymie; wreszcie, na jego prośbę, jako założyciel Bractwa Kapłańskiego Misjonarzy św. Karola.

Kiedy ksiądz Giussani zmarł, od razu pomyślałem o skompilowaniu syntezy jego myśli w małej książce. Tak narodził się ten tekst, w którym w porządku chronologicznym staram się wyrazić w sposób prosty, ale kompletny, najważniejsze refleksje, które wyraził w ciągu swojego życia.

 "Kościół uznaje jego geniusz pedagogiczny i teologiczny, rozmieszczony na podstawie charyzmatu danego mu przez Ducha Świętego dla dobra wspólnego" - powiedział papież Franciszek o księdzu Giussanim u św. Piotra. Czy zajmujecie się tymi aspektami i jego charyzmatem?

- Deede wtedy. Charyzmat Giussaniego można zrozumieć jedynie śledząc jego życie i jego pisma oraz poznając ludzi, którzy za nim podążali. W tej książce można więc uchwycić centralność tajemnicy Wcielenia, wydarzenia, w którym Słowo Boże stało się człowiekiem, co poruszyło księdza Giussaniego, gdy miał czternaście lat, by w osobie Chrystusa widzieć centrum kosmosu i historii, jak powie później Jan Paweł II. Serce każdego ludzkiego oczekiwania, każdego pragnienia szczęścia, piękna, sprawiedliwości i prawdy.

Kiedy był jeszcze seminarzystą, to postrzeganie Wcielenia jako centralnego wydarzenia w historii świata wywarło na księdzu Giussanim tak wielkie wrażenie, że stało się palącym sercem całego jego życia, całej jego refleksji i całej pracy wychowawczej.

W głębi duszy nie chciał być niczym innym, jak tylko wielkim świadkiem ludzkiej pełni, która dzieje się w tych, którzy idą za Chrystusem, w tych, którzy porzucają wszystko, aby pójść za Nim i znaleźć w Nim stokrotność tego, co wydawało im się, że zostawili na zawsze, oczyszczone i uczynione wiecznym przez miłość.

Na tym samym spotkaniu w Rzymie papież nawiązał do "pasji wychowawczej i misyjnej" założyciela ruchu. Jego biografia jest przedstawiana jako "intelektualna", a także "duchowa". Poprawnie?

- Redaktor chciał uchwycić dwa główne aspekty mojego pisania. Jest to biografia intelektualna, ponieważ nie skupia się na zewnętrznych wydarzeniach z życia księdza Giussaniego, ale na itinerarium i dojrzewaniu jego myśli. Jest to biografia duchowa, ponieważ chce pokazać drogę, którą Chrystus uczynił w księdzu Giussanim i drogę, którą ksiądz Giussani uczynił w świecie, aby umożliwić spotkanie z Chrystusem młodym pokoleniom, a potem dorosłym.

Podkreślono wielkie pragnienie Giussaniego, by "ewangelizować kulturę". Jak rozwiązać tę obawę założyciela? Ówczesny kardynał Joseph Ratzinger odnotował w lutym 2005 roku, że "ksiądz Giussani dorastał w domu, jak sam mówił, ubogim w chleb, ale bogatym w muzykę. Tak więc od początku dotykało go, wręcz raniło, pragnienie piękna (...) Szukał samego piękna, nieskończonego Piękna".

- Ksiądz Giussani kochał człowieka. Nie tylko człowiek, ale i wszystko, co było dziełem człowieka. Kochał literaturę, poezję, muzykę. Kochał, krótko mówiąc, przejawy życia. Były to również drogi, poprzez które docierał do ludzi. Mówił o Chrystusie grającym Brahmsa, Beethovena czy Chopina. Ślady Chrystusa, a przynajmniej Jego oczekiwania, odnajdywał w poezji, na przykład Leopardiego. Cytował niezliczoną ilość wielkich autorów literackich wszystkich czasów, aby pomóc nam dostrzec odcisk, znak boskości, w geniuszu człowieka.

W ten sposób otworzył życie tych, którzy poszli za nim, na ciekawość, na zdrową ciekawość wszystkiego, co żyje we Wszechświecie i mówi do nas o Tajemnicy. Kultura dla Giussaniego nie oznaczała wcale gromadzenia wiedzy, lecz przeciwnie, zdolność do odnoszenia się do wszystkiego, co żywe i ludzkie, a co niesie w sobie pytanie o nieskończoność.

AutorFrancisco Otamendi

Gospel

Jezus, znak ostateczny. Czwarta Niedziela Adwentu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na IV niedzielę Adwentu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-15 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kiedy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza król Achaz otrzymuje polecenie, by poprosić o znak, zdaje się okazywać pokorę i opiera się, by to zrobić. Daleko mu jednak było do pobożności, a prorok wiedząc, że ta pokora jest tylko pozorna, traci cierpliwość. I tak daje mu znak od Boga. "Panna", "almah" po hebrajsku, kobieta w wieku małżeńskim i rozrodczym, urodzi i nazwie swojego syna "Immanuel", imię oznaczające "Bóg jest z nami". Niektórzy uczeni uważają, że miało to prawdopodobnie bezpośrednie zastosowanie: księżniczka, córka króla, miała urodzić dziecko, którego narodziny zapewniłyby ciągłość dynastii i tym samym pokazałyby, że Bóg wciąż jest "z" swoim ludem. O ile jest to z pewnością możliwe, o tyle ciekawe jest to, że sama tradycja żydowska nadała mu znaczenie bardziej znaczące. W greckim tłumaczeniu świętych ksiąg Izraela, dziele zwanym Septuagintą przygotowanym kilka wieków przed chrześcijaństwem, hebrajskie "almah" jest tłumaczone jako "parthenos", co jednoznacznie oznacza "dziewica". Znak ten jest coraz bardziej niezwykły.

Acazowi zaproponowano znak "w głębi głębin lub na wysokościach nieba".To znaczy tak wyjątkowy, że może sięgnąć poza śmierć i wejść do nieba. W dzisiejszej Ewangelii widzimy, jak Bóg wypełnia ten znak i nadaje mu prawdziwe znaczenie. Dziewica rzeczywiście poczęłaby i urodziła w cudowny sposób. "Znak" wykraczał daleko poza zwykłą kontynuację dynastii. Nie tylko sięgał do nieba, ale z niego wypływał. W końcu sięgnęłaby poza śmierć. A Bóg miał "być" ze swoim ludem w sposób, którego nikt wcześniej sobie nie wyobrażał. Tym samym czytamy: "Pokolenie Jezusa Chrystusa było takie".

Jezus Chrystus jest ostatecznym znakiem. Jako że Bóg uczynił człowieka, jest naprawdę Bogiem z nami, w najbardziej dosłowny sposób. Maryja jest dziewicą, która poczęła. Znak życia Chrystusa miałby ostatecznie sięgać poza śmierć poprzez zmartwychwstanie. I tak, w Nim miałaby też trwać dynastia Dawidowa.

Tak bezprecedensowy był ten znak, tak niespotykany, że Józef nie był na niego przygotowany. Przeczuwał, że Maryja poczęła "z Ducha Świętego", czyli z Boga, ale czuł potrzebę wycofania się i przygotowywał się do dyskretnego rozstania z Maryją, stosując z największą delikatnością ówczesne prawa. Wtedy anioł Boży objawił mu, co się stało, i że został wezwany do ochrony Maryi i dziecka, które się z niej narodzi i które "zbawi lud od jego grzechów". Nadzwyczajny znak Boga nie zmiażdżył ludzkiej wolności i pośrednictwa. Wręcz przeciwnie, wydobyło to z tego człowieka to, co najlepsze. Wielką troską Józefa jest to, aby nie zniesławić kobiety. To też jest część znaku Bożego: szacunek i łagodność wobec kobiet. Jest to znak, którego tak bardzo brakuje w naszym społeczeństwie, a do którego życia jesteśmy dziś powołani.

Homilia na czytania na IV niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Hiszpania

Mieszana ocena biskupów na temat traktowania edukacji religijnej

Na stronie Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii z zadowoleniem przyjęło fakt, że niektóre wspólnoty autonomiczne zwiększyły plan zajęć z obszaru/przedmiotu religii katolickiej i doceniają poprawę w postrzeganiu wkładu edukacji religijnej w szkołach, ale ubolewa, że "w wielu przypadkach" nie jest ona objęta dłuższym planem zajęć.

Francisco Otamendi-14 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Nota biskupów o święceniach akademickich Zajęcia z religii katolickiej został upubliczniony po opublikowaniu przez większość wspólnot autonomicznych swoich dekretów, określających uwzględnienie obszaru/przedmiotu religii katolickiej i jego harmonogram w opracowaniu LOMLOE (Ley Orgánica de Modificación de la LOE).

W odniesieniu do tego, co w ustawie reguluje Ministerstwo Edukacji i Kształcenia Zawodowego, Komisja Episkopatu już wcześniej stwierdziła, że "chcielibyśmy, aby propozycja przedstawiona przez Konferencję Episkopatu Ministerstwu Edukacji w lipcu 2020 r. została przyjęta w propozycjach legislacyjnych i aby udało się osiągnąć lepsze przystosowanie klasy wyznaniowej do systemu edukacji", ponieważ "tekst ostatecznie zatwierdzony (...) nie jest dla nas w pełni satysfakcjonujący" (4 listopada 2021 r.).

W odniesieniu do planu lekcji dla obszaru/przedmiotu Religia katolicka, określonego w dekretach królewskich ustalających organizację i minimum nauczania każdego z etapów edukacyjnych, we wspomnianej notatce wyrażono ubolewanie, że "stracono możliwość utrzymania przynajmniej minimalnego planu lekcji LOE, prawa, któremu LOMLOE nadaje ciągłość".  

Ponadto biskupi wyrazili "zdziwienie", że "obciążenie dydaktyczne w tak decydującej dla wychowania osoby dziedzinie, jaką jest ERE (szkolne nauczanie religii), jest ograniczone do minimum".

W tym sensie Komisja Episkopatu wyraziła wówczas "odpowiednim administracjom oświatowym rozsądne rozszerzenie planu zajęć z obszaru/przedmiotu Religia, nie redukując go do ustalonego przez Ministerstwo w zakresie jego kompetencji".

Różne działania

Teraz biskupi uzupełniają swoją ocenę o analizę rozkładu jazdy Religii w nauczaniu obowiązkowym w "realiach regionalnych". "Niektóre wspólnoty autonomiczne utrzymały minimalny rozkład jazdy ustalony przez ministerstwo na poziomie jednej godziny tygodniowo" - podkreślają. "W niektórych przypadkach oznacza to utrzymanie dotychczasowego rozkładu jazdy, a nawet jego zwiększenie w stosunku do poprzedniego rozporządzenia, które obecnie byłoby uzupełnione o kilka minut zajęć więcej (Aragonia, Asturia, Baleary, Kraj Basków, Walencja); w Galicji rozkład został zmniejszony w jedynym roku, w którym przekroczył jedną godzinę tygodniowo".

"W innych Wspólnotach Autonomicznych", dodają, "ustanowienie minimum określonego przez Ministerstwo w wysokości jednej godziny tygodniowo oznaczało znaczne obniżenie planu zajęć z obszaru/przedmiotu Religia (Wyspy Kanaryjskie, Kantabria, Katalonia, La Rioja, Nawarra)".

Zwiększa

"Inne wspólnoty autonomiczne zwiększyły minimalny rozkład zajęć ustalony przez ministerstwo, regulując półtorej lub nawet dwie godziny tygodniowo religii w niektórych podstawowych kursach edukacyjnych" - informuje nota episkopatu.

"Tym samym utrzymują one rozkłady jazdy, które obszar/przedmiot Religia już posiadał (Andaluzja, Kastylia y León, Madryt, Murcja); pozytywnie cenimy regulację nauczania religii w artykułach dekretów, a nie w dodatkowych przepisach" - czytamy dalej w notatce. "W innych przypadkach, pomimo zmniejszenia rozkładu jazdy w niektórych latach, utrzymano wzrost tygodniowej godziny, który istniał już w innych latach (Castilla-La Mancha, Extremadura)".

"Bardzo zróżnicowany krajobraz".

Komisja Episkopatu zwraca uwagę, że. "panorama tego, jak kształtował się plan lekcji przedmiotu religia w administracji oświatowej jako całości, jest bardzo zróżnicowana i wymaga szczególnego rozpatrzenia dla każdego terytorium".

Biskupi doceniają "uznanie przez niektóre administracje oświatowe konieczności zapewnienia przedmiotowi Religia wystarczającego planu zajęć; wydaje nam się to znakiem, że lepsze akademickie uwzględnienie zajęć z Religii jest jeszcze możliwe".

Dodają jednak: "z drugiej strony żałujemy, że w wielu przypadkach nie skorzystano z tego rozporządzenia, aby zapewnić obszarowi/przedmiotowi Religia katolicka dłuższy plan zajęć, który pozwoliłby mu wnieść swoją podstawową wiedzę do profilu wyjściowego, a w szczególności brak uwzględnienia tego przedmiotu, który implikuje znaczne skrócenie planu zajęć w niektórych Wspólnotach Autonomicznych".

Jego zdaniem "utracono w tych przypadkach szansę na lepsze akademickie rozpatrzenie klasy Religii, istotnej dziedziny wychowawczej, aby edukacja szkolna mogła osiągnąć swoje własne cele".

Jedni regulują alternatywę, inni nie

Notatka oferuje również ocenę "rozporządzenia, które zostało wydane w sprawie opieki wychowawczej, która musi być zapewniona...". uczniom, którzy nie wybrali zajęć z religii. "Ubolewamy" - piszą - "nad zniknięciem alternatywy, która stoi na straży zasady niedyskryminacji i równości uczniów. Podtrzymujemy przekonanie, że możliwe jest takie rozumienie miejsca szkolnego wychowania religijnego w integralnej formacji osoby, aby w systemie edukacyjnym można było przezwyciężyć dychotomię między Religią a przedmiotem "lustrzanym"".

Jednakże, pomimo tego zniknięcia w LOMLOEW przypadku uczniów, którzy nie wybrali religii, dekrety o minimalnym wykształceniu wymagają uwagi edukacyjnej zaprogramowanej przez ośrodki. Niektóre wspólnoty autonomiczne uregulowały, z większą lub mniejszą precyzją, tę uwagę edukacyjną, podkreśla nota, a inne z kolei "nie przewidziały ram regulacyjnych dla tej uwagi edukacyjnej, którą ustawa wyraźnie nakazuje programować w ośrodkach edukacyjnych".

Biskupi z zadowoleniem przyjmują "fakt, że niektóre administracje oświatowe ustanowiły tę uwagę wychowawczą poprzez projekty, które powinny stanowić część ogólnego rocznego programowania ośrodków, z należytą informacją dla rodzin o ich treści i rozwoju".

Ogólnie rzecz biorąc, nota episkopatu "docenia poprawę w postrzeganiu przez niektóre administracje oświatowe istotnego wkładu RE w integralną formację uczniów". A poprawę widać także w traktowaniu przez szkołę uczniów, którzy nie wybierają nauki religii, choć nadal istnieje ryzyko - w niektórych przypadkach rzeczywistość - ewentualnej bezprawnej dyskryminacji uczniów wybierających obszar/przedmiot religia".

Jego zdaniem "należy kontynuować pracę nad wyjaśnianiem i upowszechnianiem wśród rodzin, grona pedagogicznego i całego społeczeństwa znaczenia tej dziedziny edukacji, która powinna odzwierciedlać pluralizm uczniów, w programie szkolnym jako całości".

AutorFrancisco Otamendi

Zoom

Dziewica z Guadalupe jest obchodzona w Watykanie

Papież Franciszek przechodzi przed obrazem Matki Bożej z Guadalupe po Mszy św. w Bazylice św. Piotra 12 grudnia 2022 r.

Maria José Atienza-14 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Papież FranciszekDobry uczeń jest czujny".

Ojciec Święty odbył dziś zwyczajową audiencję generalną w Auli Pawła VI, aby mówić o duchowej czujności.

Paloma López Campos-14 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

"Wchodzimy teraz w ostatnią fazę tego biegu. katecheza o rozeznaniu"Franciszek ogłosił. "Uważam za konieczne włączenie w tym miejscu odniesienia do zasadniczej postawy, aby cała praca wykonana w celu rozeznania tego, co najlepsze i podjęcia właściwej decyzji nie została zaprzepaszczona. To jest właśnie postawa czujności.

Jeśli nie mamy tej dyspozycji, "istnieje ryzyko, że Zły może wszystko zniszczyć, każąc nam wrócić do punktu wyjścia", przestrzega Papież. "Jezus w swoim przepowiadaniu kładzie duży nacisk na to, że dobry uczeń jest czujny".

Czujność polega na "usposobieniu duszy chrześcijan oczekujących ostatecznego przyjścia Pana". Ale można ją rozumieć także jako rutynowe nastawienie do właściwego postępowania, aby nasze dobre wybory, dokonywane nieraz po żmudnym rozeznaniu, były wytrwałe, konsekwentne i owocne".

Zły wykorzystuje "moment, w którym jesteśmy najbardziej pewni siebie", aby podstępnie się rozkręcić. "Kiedy zbytnio ufamy sobie, a nie łasce Bożej, Zły znajduje otwarte drzwi.

"Diabeł wchodzi z naszymi, ale mu się udaje. Duchowa światowość idzie tą drogą". I, mówi Papież, "często jesteśmy pokonani w naszych bitwach przez ten brak czujności".

"Diabeł wie, jak się ubrać jak anioł. Konieczne jest obserwowanie serca", musimy zadać sobie pytanie, co dzieje się w naszym sercu.

"Czujność jest znakiem mądrości i pokory - zakończył Franciszek - a pokora jest mistrzowską drogą życia chrześcijańskiego".

Uczenie się przebaczania; uczenie przebaczania

Niekiedy w małych grupach, a nawet w bractwach czy konfraterniach, mogą powstawać urazy i pretensje między braćmi i siostrami lub z osobami postronnymi, z którymi także należy się uporać i kierować nimi, aby zawsze żyć prawdziwą miłością.

14 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wiele lat temu, podczas zabawy, zaproponowałem koledze, aby dziecko, które tam było, obserwowało nas, dołączyło do grupy; on odpowiedział, że nie może się z tym dzieckiem bawić, bo ich rodziny są złe. Kiedy zapytałem go, dlaczego są źli, jego odpowiedź była niezapomniana: "Nie będę mógł się bawić z tym dzieckiem.Nie wiem, ale zawsze tak było".

Z biegiem czasu zauważyłem, że ta sytuacja nadal jest powielana, zwłaszcza w małych grupach, które są bardzo zamknięte, a czasem odizolowane od otoczenia. Tam tarcia są powiększane, a pozory, zawiść, pretensje i żądza władzy podsycają namiętności.

Możemy się zastanowić, czy ta sytuacja, w większym lub mniejszym stopniu, jest dziś uznawana wśród członków niektórych Bractw, czy raczej małej grupy, która żyje nią bliżej, około 4-5%.

W tym dusznym środowisku wewnętrzne hierarchie stają się celem samym w sobie, walczy się o nie, nie doceniając osobistych zdolności ani wkładu, jaki każdy mógłby wnieść do braterstwa, a przywództwo utożsamia się z władzą, zapominając, że maksymalnym wyrazem przywództwa jest służba.

W tych zamknięte mikrospołeczeństwa W tym czasie, gdy braterstwo staje się czasem, można stracić ogólny obraz sytuacji, zdolność do analizy, perspektywę i wizję przyszłości. Wszystko sprowadza się do realizacji, w najlepszym razie, krótkoterminowych działań, czasem dobrze przemyślanych, które jednak mogą przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, jeśli nie zostaną ujęte w ramy ogólnej strategii. To jest tak daleko, jak sięga

Kiedy społeczeństwo odcina wewnętrzne korzenie swoich socialitasswojej racji bytu, jej struktura jako grupy społecznej ulega denaturalizacji i rozpadowi. Od tego momentu staje się toksycznym, uzależniającym środowiskiem, w którym osobisty egoizm bierze górę nad dobrem wspólnym.

W takiej sytuacji łatwo jest, aby różnice zdań, nawet w nieistotnych kwestiach, prowadziły do problemów, które stają się wzajemnie obraźliwe i skutkują powstaniem obozów, które są postrzegane jako wzajemnie nie do pogodzenia.

Wolność przebaczenia

To tutaj musi pojawić się przebaczenie, umiejętność odpuszczania tych "przewinień". Przebaczenie jest prawem człowieka, ponieważ Chrystus udzielił go w sposób całkowity i nieodwracalny każdej osobie gotowej przyjąć je pokornym i skruszonym sercem (por. Ps 51,17), przebaczenie, które oczywiście nie wymazuje przeszłości, ale przygotowuje nas do przygotowania się na przyszłość.

Nie możemy tkwić w przeszłości; jeśli pozostaniemy zakotwiczeni w bólu związanym z przestępstwem, zablokujemy nasz rozwój jako wolnych ludzi. W przebaczeniu odzyskuję swoją wolność, a także uznaję innych za wolne podmioty, z którymi mogę na nowo dzielić się Prawdą i Dobrem.

Nie jest to łatwe, ponieważ przebaczenie nie jest uczuciem która powstaje spontanicznie, jest aktem woliJest to ćwiczenie osobistej wolności tego, kto nie chce być przykuty do urazy za obrazę, która z pewnością była bardziej w naszej dumie niż w rzeczywistości. Jest to również akt pokory i siłyTrzeba przebaczać jako grzesznicy, którymi jesteśmy, a nie jako sprawiedliwi. Codziennie powtarzamy: "...odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy tym, którzy przeciw nam zawinili."Z tego powodu przebaczenie nie jest udzielane, jest dzielone.

W tym przypadku rola Rady Zarządzającej musi zawsze polegać na uczenie się i nauczanie przebaczeniazachęcać braci do poświęcenia swojej wolności w celu szukaj, poznaj i wybierz Dobra; ta sekwencja z konieczności kończy się przebaczeniem. Chodzi o to, by widzieć życie braterskie jako spotkanie życia i wolności, a nie obmowy i bandytyzmu. Z pewnością nikt nie jest wolny od spowodowania, poprzez działanie lub zaniechanie, sytuacji, które wywołały gniew innych, w tym członków Rady Zarządzającej, być może tych bardziej niż innych; ale wszyscy zawsze mamy środki zaradcze, pomimo naszych błędów, ponieważ nie jesteśmy tym, co czujemy lub co robimy, to nas nie stanowi, nie jest się swoimi błędamiponieważ jest wolny, co pozwala mu je utrzymać lub pokonać.

Tylko w ten sposób można zapewnić, że bractwo będzie miejscem o dynamizmie właściwym dla życia teologicznego, w którym wiara rodzi nadzieję i nadzieja umożliwia i wspiera wdrażanie miłośćw którym przepraszam. Miejsce, do którego zawsze wraca, bo jak mówi Chavela Vargas, "zawsze wraca się do starych miejsc, gdzie kochało się życie". 

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Świat

Msgr. PezziCzytaj więcej : "Przebaczenie i oczyszczenie pamięci to warunki sprawiedliwego pokoju dla Rosji i Ukrainy".

W rozmowie z Omnes metropolita archidiecezji Bogurodzicy w Moskwie podkreśla m.in. konieczność utrzymania otwartych drzwi dialogu z Cerkwią prawosławną i "przebaczenia ofiarowanego bez warunków wstępnych, jak przebaczenie Jezusa na krzyżu" w celu osiągnięcia pokoju w obliczu konfliktu na Ukrainie.

Maria José Atienza-14 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Paolo Pezzi jest, od 2007 r, arcybiskup metropolita archidiecezji Matki Bożej w Moskwie. Jednak Włoch pochodzący z Russi, miasta w prowincji Rawenna w Emilii-Romanii, znał już rosyjską ziemię.

Wyświęcony na kapłana w 1990 roku w Bractwie Księży Misjonarzy św. Karola Boromeusza, bp Pezzi przeniósł się w 1993 roku do nowo otwartej Federacji Rosyjskiej jako dziekan Regionu Centralnego Administracji Apostolskiej dla katolików obrządku łacińskiego w azjatyckiej części Rosji (dzisiejsza rzymskokatolicka diecezja Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku) i redaktor Syberyjskiej Gazety Katolickiej.

W 2006 roku został mianowany rektorem Katolickiego Wyższego Seminarium Duchownego "Maryja - Królowa Apostołów". Rok później został proboszczem archidiecezji Matki Bożej, która obejmuje terytorium o powierzchni 2 629 000 kilometrów kwadratowych i jest domem dla około 70 000 wiernych (na 58 000 000 mieszkańców).

W bolesnym kontekście, gdy na Ukrainie szaleje wojna, a wierni cierpią, bp Paolo Pezzi udzielił wywiadu dla Omnes, w którym powiedział, że "ważne jest, aby przynieść oryginalne głoszenie, a to ucieleśnia się w przebaczeniu".

Jaka jest obecna sytuacja Kościoła katolickiego w Rosji?

- Kościół katolicki w Rosji przeżywa dziś szczególny moment łaski, ponieważ w sytuacji, w której się znajdujemy, jest niemal zmuszony do odzyskania poczucia własnej obecności. W ten sposób podróż synodalna, liturgia, dzieła miłosierdzia stają się okazją do wzrostu w wierze i dla wiary. Ponadto sytuacja wymaga skutecznego, rzeczywistego świadectwa misyjnego, składanego własnym życiem, własnym powołaniem, a nie tylko słowami.

Jakie są wyzwania i szanse dla katolików w Rosji?

- Największą szansą, jaką mamy, jest bycie sobą, przeżywanie swojej tożsamości w pokoju i wolności. Z pewnością jest to ważne i dramatyczne wyzwanie: prosi nas o szczerość w naszej relacji z Chrystusem.

Sekularyzacja jest problemem globalnym. Czy mimo chrześcijańskiej tradycji Rosja jest dziś zsekularyzowana?

- Sekularyzacja jest moim zdaniem okolicznością, przez którą Bóg nas przeprowadza. Dlatego nie jest to coś negatywnego a priori. Może stać się negatywna, jak w sekularyzmie, gdy idzie przeciwko: przeciwko tradycji, przeciwko chrześcijaństwu, aby je zniszczyć. Ale w zasadzie jest to stan typowy dla danej epoki.

Sekularyzacja demaskuje również, że kraje chrześcijańskie nie są już chrześcijańskie, jak pisał Péguy; że, bardziej ogólnie, religijność lub wiara religijna oderwała się od życia. Jest to kwestia poruszona już przez Sobór Watykański II na najbliższe lata, choć - mówiąc słowami świątobliwego papieża Pawła VI - światowość weszła do Kościoła, zamiast Kościoła zaczynem dla świata. Proces ten już dawno dotarł do Rosji. Można to przyjąć lub zaprzeczyć, ale pozostaje to faktem. Pytanie, jak wykorzystać tę sytuację dla dobra, dla rozwoju społeczeństwa, z jaką propozycją ją odwrócić.

Rosja jest krajem w przeważającej mierze prawosławnym, jakie są relacje z naszymi prawosławnymi braćmi i siostrami na miejscu?

- Relacje nieco się ochłodziły, ale zawsze staramy się mieć otwarte drzwi. Trzeba jednak powiedzieć, że na bardziej "ziemskim" poziomie wzrasta wymiana poglądów i wzajemna pomoc.

Do jakich punktów jedności między prawosławnymi i katolikami możemy zachęcać?

- Dialog teologiczny jest obecnie bardziej "na bagnach", ważne jest, aby był otwarty, ale jest teraz obiektywnie trudniejszy. Z drugiej strony, debata na poziomie akademickim jest bardziej dostępna. Nie zapominajmy, że w średniowieczu spotkanie odbyło się właśnie na poziomie akademickim i zapoczątkowało na nowo ruch, który dziś powiedzielibyśmy ekumeniczny.

Czy podejmowane są kroki w kierunku jedności, czy też nadal istnieją przeszkody pozornie nie do pokonania?

- Uważam, że to nie jest czas na myślenie o krokach w kierunku jedności naszych kościołów. Właśnie teraz musimy usiąść przy stole, wypić lampkę dobrego wina, a wtedy trudniej będzie się nienawidzić, a łatwiej kochać.

Jak w Rosji postrzegany jest Kościół katolicki, jego księża, zakonnicy i wierni?

- W pewnym sensie można znaleźć po trochu wszystkiego. Powitanie i chęć wspólnej oceny wydarzeń tego czasu; pewna serdeczność, ale bez zbytnich implikacji; obojętność, a nawet pewien dystans.

Jak Kościół w Rosji realizuje swoje powołanie misyjne?

- Przede wszystkim musimy na nowo odkryć, że nasza natura jest misyjna. Kościół istnieje dla misji, aby nieść Chrystusa tym, których spotyka. Teraz nie jest to nawet czynność, ani obowiązek. Bycie misjonarzem to tkanina, skóra naszej osoby. Jest się misjonarzem, nie "robi" się misji.

To powiedziawszy, Kościół katolicki ma do dyspozycji piękne instrumenty dla swojego misyjnego świadectwa: liturgię, która ze względu na swoją istotność, swoją dyskrecję, jest niezwykle fascynująca. Następnie Doktryna Społeczna, która jest jedną z najbardziej właściwych i nowoczesnych doktryn na świecie. I wreszcie Magisterium, które pozwala Kościołowi żyć teraźniejszością z jej potrzebami i wyzwaniami, jak żaden inny dokument konstytutywny czy dogmatyczny na świecie!

Od początku konfliktu z Ukrainą nieustannie pojawiają się apele papieża o pokój, które są przez was popierane. Jak katolicy w Rosji przeżywają ten konflikt?

- Dla nas sytuacja jest dość złożona, podyktowana tym, że stanowiska są bardzo zróżnicowane, a my preferujemy podejście swobodne, a nie "dogmatyczne". To powiedziawszy, z mojego doświadczenia wynika, że widzę strach, niepewność, a nawet rozpacz.

Wierni proszą o pocieszenie, towarzyszenie, proszą, by nie pozostać samemu, by pomóc im ocenić to, co się dzieje. I to właśnie staramy się robić z konfesjonału, z ambony, w osobistych rozmowach.

Biskup Pezzi z papieżem Franciszkiem

Jaka jest rola Kościoła katolickiego w tym czasie i w tej sytuacji?

- Konferencja Episkopatu Federacji Rosyjskiej interweniowała dwoma oświadczeniami na początku operacji wojskowej i przy okazji mobilizacji do broni. Dla nas ważne było i jest wniesienie oryginalnej zapowiedzi, a ta ucieleśnia się, naszym zdaniem, w przebaczeniu, przebaczeniu ofiarowanym bez warunków wstępnych, jak przebaczenie Jezusa na krzyżu. Jesteśmy przekonani, że przebaczenie, oczyszczenie pamięci historycznej i dialog są warunkami sprawiedliwego pokoju.

Jak oceniasz wysiłki Stolicy Apostolskiej w tym konflikcie?

- Czy nam się to podoba, czy nie, wola Stolicy Apostolskiej jest jedyną realną i konkretną propozycją pokoju, ponieważ Papież jest dziś jedynym, któremu na sercu nie leży własny interes, ale dobro jednostek, narodów i państw. Mamy nadzieję, że wszyscy zainteresowani dostrzegą w tym metodę działania dla siebie.

Inicjatywy

Świąteczne wyzwanie Manos Unidas

Manos Unidas proponuje wyzwanie, które ma pomóc ciężarnym matkom, które nie mają dostępu do opieki prenatalnej.

Paloma López Campos-13 Grudnia 13, 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

"W Betlejem wiele kobiet wciąż nie ma gdzie urodzić" - to nazwa wyzwania podjętego przez Manos Unidas w te święta, ale jest to również rzeczywistość. Wiele kobiet nie ma dostępu do opieki prenatalnej, co prowadzi do poronień, przedwczesnych porodów, komplikacji i porodów wysokiego ryzyka.

Plakat kampanii Manos Unidas.

Trzej Mędrcy

Podobnie jak Dzieciątko Jezus, te matki i ich dzieci mają swoich własnych Trzech Mędrców. Ginekolog, pielęgniarka i pediatra pokonują kilometry w mobilnej klinice 192 dni w roku, 4 dni w tygodniu, aby leczyć kobiety w ciąży.

Manos Unidas i ten zespół proponują wyzwanie, którego celem jest zebranie funduszy na finansowanie ich pracy i poprawę opieki nad matkami i dziećmi.

Wyzwanie

Dzięki przekazanym darom zakupią mobilny inkubator i skaner pediatryczny dla Szpitala Świętej Rodziny, założonego przez Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo.

Fundusze zostaną również wydane na pięć wiosek beduińskich i obozów dla uchodźców na pustyni judejskiej. W mobilnej przychodni kobiety otrzymają badania USG, a dzieci do piątego roku życia obejrzy pediatra.

W liczbach, darowizna w wysokości 20 euro zapewni wcześniakowi dostęp do Oddziału Intensywnej Terapii Prenatalnej. Darowizna w wysokości 50 euro zapewni kobiecie w ciąży dostęp do potrzebnej jej opieki medycznej. Dzięki darowiźnie w wysokości 100 euro ponad ośmioro dzieci będzie miało zapewnioną bezpośrednią opiekę medyczną lekarza pediatry.

Darowizny można przekazywać poprzez stronę internetową Manos Unidas, przelewem bankowym, telefonicznie lub przez Bizum. Celem jest zebranie 108 628 euro.

Szacuje się, że dzięki zebranym pieniądzom ponad 830 kobiet i ich dzieci będzie mogło być leczonych w mobilnej klinice. Na pediatrii lekarz będzie leczył ponad 410 dzieci.

W przypadku zebrania większej ilości pieniędzy niż kwota docelowa, Manos Unidas wykorzysta nadwyżkę na inne ogólne cele organizacji, aby odpowiedzieć na potrzeby w Ameryce Łacińskiej, Azji lub Afryce.

Tylko trans jest trans.

Wstępny projekt ustawy "o równości" osób trans ma już wiele głosów otwarcie przeciwnych, także w samej lewicy, grupach i kolektywach feministycznych. transaktywistów.

12 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wiele powiedziano i można powiedzieć o projekcie ustawy tzw. ustawy trans. Minister ds. Równości - nadal niewytłumaczalnie - została lucido już wcześniej z tzw. ustawą "tak jest".

Fiasko tej spartaczonej regulacji nie wydaje się sprzyjać promocji tego nowego projektu ustawy, który został przeforsowany zbyt pospiesznie, bez debaty społecznej i bez uwzględnienia opinii środowiska naukowego, które zostało systematycznie przemilczane. Tu liczy się tylko ideologia. Ale nie tylko, jest też biznes, i to nie mały.

Jest już wiele głosów otwarcie przeciwnych i nie pochodzą one z opozycji, ale z samej lewicy, z grup i kolektywów feministycznych. transaktywistówNowe technologie, które w naszym kraju nabierają rozpędu, podobnie jak to już miało miejsce w Wielkiej Brytanii.

Aby podać tylko jeden przykład, Laura Freixas, znana z feministycznej bojowości, została zdruzgotana urojeniami tego projektu w niedawnym wydaniu Program 8TV Pięciokąt. Ponieważ jest po katalońsku, streszczę ją Państwu: według Freixasa celem jest przekształcenie pragnień i uczuć w rzeczywistość, co sprowadza się do czegoś w rodzaju wiary w magię: idę do Urzędu Stanu Cywilnego, mówię, że jestem mężczyzną i automatycznie wychodzę jako mężczyzna..... I nie tylko to, ale także camelo Wszyscy musimy w to wierzyć z powodu tej ustawy.

Freixas zastanawia się, jaki interes mógłby mieć ktoś w zmianie płci, nie zmieniając niczego. Są tylko dwie odpowiedzi: oszustwo prawa, albo prowadzenie działalności gospodarczej, albo jedno i drugie jednocześnie. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ludzie próbują startować w turniejach dla kobiet, aby je wygrać, albo gdy chcą zmienić płeć. sneak w więzieniach dla kobiet, by je napastować, co już miało miejsce w Wielkiej Brytanii.

Jest to rodzaj neomachizm w przebraniu postępu, ponieważ jedyną ofiarą są nadal kobiety, które po raz kolejny stają się niewidzialne i represjonowane.

¿Cui prodest(kto korzysta?)

Druga strona medalu to. transakcja. Na stronie detransactivista Sandra Mercado piętnuje ją licznymi dowodami w swojej książce Przekręt z transgenderyzmem.

Mało lub nic nie mówi się o interesie ekonomicznym klinik, które oferują tego typu operacje przejściowe; a jeszcze mniej o sektorze przemysłu farmaceutycznego, który wzbogaca się wprowadzając na rynek hormony, których ci, którzy poddają się tym procesom, będą potrzebować przez całe życie. Stąd zainteresowanie przemianami u nieletnich: im wcześniej rozpoczną, tym więcej lat mają do przeżycia z hormonami. les będą potrzebne.

Ale najsilniejszy zarzut Mercado dotyczy dezinformacji, której doświadczają osoby transpłciowe. Obiecuje się im, że po przejściu ich dysforia się skończy, co nie jest prawdą.

Proponuje się im jedynie psychologiczne terapie afirmacyjne, okaleczanie zdrowego ciała i eksperymentalne terapie hormonalne, o których niekorzystnych skutkach ubocznych nie wiadomo do dziś prawie nic.

Co Mercado i wielu detranzycjoniści Głównym zapotrzebowaniem są terapie zajmujące się pierwotnymi przyczynami dysforii, które - jak mówi - nie tkwią w ciele, lecz w umyśle.

Jeśli nie zostanie w porę powstrzymany, ten projekt ustawy zapowiada się na kolejny cios w twarz Montero i jej sojuszników. Bo to ma tylko zachęcić do żałosnego moda trans (bo żałosne jest igranie ze zdrowiem ludzi) oraz na korzyść transakcjaprzyspieszając wymazywanie kobiet.

Pozostała minister ds. równości wydaje się zdeterminowana, by obciążenie własną posługę. Prosiłbym o zaprzestanie zabawy w inżynierię społeczną i trochę powagi wobec tych osób, które naprawdę cierpią na dysforię płciową. Pomóż im odzyskać równowagę dzięki czemuś innemu niż sprzedawanie im kłamstw.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

Ameryka Łacińska

Katecheza z pandemią i bez pandemii

Kapelan szkoły w Chile opowiada Omnes o pracy duszpasterskiej z uczniami i ich rodzinami oraz o owocach tej katechezy na przestrzeni lat.

Pablo Aguilera L.-12 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Nie ma wątpliwości, że jeden ze skarbów mojego kraju -Chile- to szkoły katolickie, które oprócz kształcenia dzieci i młodzieży w zakresie różnych przedmiotów, są szkołą wiary. 

Jedna z uroczystości udzielania sakramentów w szkole.

W ciągu prawie dziesięciu lat, kiedy byłem kapelanem szkoły dla dziewcząt w Chile, prowadziłem zajęcia dla setek uczennic, które przygotowywały się do przyjęcia sakramentów pokuty, pierwszej komunii i bierzmowania. Zajęcia otrzymują również ich rodzice, których celem jest pogłębienie wiary dzieci i wspieranie ich w życiu chrześcijańskim. Rodrigo i María powiedzieli mi, że odrabianie lekcji religii z ich dziećmi było wspaniałą katechezą, ponieważ nauczyły się one rzeczy, które sprawiły, że poczuły się żywe, czegoś, czego nie odkryłyby w inny sposób.

Podczas najbardziej intensywnego okresu pandemia przez Covid, gdy chilijskie szkoły były zamknięte przez rok, zajęcia były realizowane przez internet. W tym okresie, aby nie stracić kontaktu z rodzicami i uczniami, co dwa tygodnie wysyłałem im za pośrednictwem szkolnej strony internetowej krótką wiadomość wideo, zachęcającą do podtrzymywania pewnych praktyk pobożności w rodzinie. Mimo że przez długi czas świątynie były bardzo ograniczone, zachęcaliśmy rodziny, aby nie zwalniały się z praktyk chrześcijańskich.

W czasie po ograniczeniach pandemii zauważyliśmy, że było wielu rodziców, którzy nie mieli ochrzczonych swoich dzieci. Kiedy rozmawialiśmy z nimi i poruszyliśmy ten problem, kilku z nich uznało, że ten sakrament został odłożony i wyraziło zainteresowanie otrzymaniem niezbędnych lekcji i ochrzczeniem swoich dzieci.

W innych przypadkach dzieci zostały ochrzczone w niekatolickim wyznaniu chrześcijańskim, a w miarę lepszego poznawania naszej wiary zdecydowały się na pełne włączenie do Kościoła katolickiego, odkrywając bogactwo przynależności do niego. Luis i Daniela, Jacob i Sofia, są zadowoleni z kroku, jaki zrobiły ich dzieci.

Paulette, seniorka, została ochrzczona w zeszłym roku, a jej młodsze rodzeństwo zrobiło to samo niedługo potem. Alejandra, na przedostatnim roku, również przygotowuje się do tego sakramentu. Uderzyło mnie, gdy usłyszałam od kogoś bliskiego, że odkąd zaczęła poznawać wiarę, stała się o wiele bardziej otwartą i radosną młodą kobietą.

Są też rodzice, którzy nie przyjęli sakramentu małżeństwa i wyrażają zainteresowanie formacją do jego przyjęcia. Antonio i Alejandra, na przykład, są wdzięczni za przyjęcie sakramentu, przy wsparciu katolickiego małżeństwa, Juliána i Carmen, którzy pomogli im w przygotowaniach.

Przez cały rok rozdajemy przedmioty religijne (woda święcona, krucyfiks, Nowy Testament, obrazek Matki Bożej i anioła stróża). Była to wspaniała okazja do wyjaśnienia znaczenia tych przedmiotów i sposobu ich wykorzystania, a także do katechizacji i rozbudzenia pobożności w rodzinie.

Cieszę się, gdy słyszę od rodziców byłych uczniów, że katolickie wychowanie pozostawiło w nich ślad, który trudno wymazać, w świecie, w którym wiara jest zagrożona i potrzebna jest spora dawka odwagi i przekonania.

AutorPablo Aguilera L.

Ameryka Łacińska

Matachines. Tancerze Dziewicy z Guadalupe

Uroczystość Dziewicy z Guadalupe ma w Meksyku tradycyjny i ciekawy przejaw miłości i pobożności do Dziewicy. Są to matachiny: grupy tancerzy, którzy w unikalnych strojach i z instrumentami przychodzą roztańczeni do miejsca pielgrzymki. 

Citlalli Sánchez i Pablo A. Zubieta-12 grudnia 2022-Czas czytania: 7 minuty

"On jest Bogiem! krzyczy Don Felipe donośnym i wyraźnym głosem, gdy podnosi swoją laskę ozdobioną jaskrawym kolorowym papierem. Grupa dzieci, kobiet i mężczyzn powtarza hasło z tą samą siłą, mimo chłodu, zmęczenia, lekkiego deszczu, który zaczyna być odczuwalny. Są gotowi do rozpoczęcia podróży do Bazyliki Guadalupe, a przed nimi jeszcze kilka kilometrów. 

"Są tacy, którzy wyrażają swoją miłość do Dziewicy pieśniami, albo modlitwami, są tacy z nas, którzy wolą uczcić Ją swoim tańcem, oddajemy swoje ciało i ducha", mówi Irma, która zaczęła uczestniczyć w grupie Felipe 9 lat temu po przeżyciu ataku serca. To jej sposób na podziękowanie za kolejny rok życia. Jest to grupa matachines "Danzantes de María de Guadalupe", utworzona ponad 30 lat temu przez ojca Don Felipe, który sam należał do podobnej grupy ze swoim ojcem. 

Nie ulega wątpliwości, że tradycja taneczna przewija się w rodzinie. 

Historia ta powtarza się w całym Meksyku, gdzie tradycja tańca odziedziczona po kulturach prehiszpańskich utrzymywała się przez wieki dzięki synkretyzmowi religijnemu.

Matachiny to grupa tancerzy, o bardzo dobrze określonej strukturze i funkcjach, których celem jest pielgrzymowanie - podczas tańca - do miejsca, w którym Dziewica z Guadalupe

Chociaż taniec, rytmy - perkusja, smyczek przypominający skrzypce, guaje przypominające grzechotkę, a w niektórych regionach flety trzcinowe -, ubiór i pieśni - również w zależności od regionu - mają swoje korzenie w tańcach wojennych wykonywanych przed lub po bitwie, to ewolucja na przestrzeni wieków obejmuje zarówno proces ewangelizacji, jak i procesy akulturacji właściwe dla każdego rozwoju historycznego.

Błaznów czy wojowników?

Różnorodność kulturowa Meksyku odzwierciedla się od okresu prekolumbijskiego, gdzie każda grupa etniczna miała swój własny sposób na nawiązanie duchowej relacji.

Te cechy szczególne każdego z ludów prehiszpańskich były kluczowymi elementami dla ewangelizacji Meksyku, ponieważ w przypadku kultur, które posiadały taniec jako rytuał, udało im się zintegrować swoje tradycyjne rytuały z nowymi znaczeniami i celami: przestały być tańcami wojennymi, a stały się wyrazami miłości i czci wobec Boga, który ich kocha i jego Matki, Maryi z Guadalupe, która chroni ich kroki.

Mogłoby się wydawać, że pochodzenie słowa "matachín" wywodzi się z języka wywodzącego się z Meksyku. Jednak autorzy tacy jak Ángel Acuña, badacz specjalizujący się w tym temacie, wskazują na dwa możliwe pochodzenia: z jednej strony jako pochodną hiszpańskiego "mata moros", lub drugie pochodzenie od włoskiego "mattaccino", lub jak to jest obecnie znane, "matazin": człowieka ubranego w śmieszne kolory, który w masce parodiuje starożytne tańce wojowników.

Tańcząca modlitwa

Po trzykrotnym krzyknięciu "On jest Bogiem! Filip pyta teraz "Kim ona jest? a grupa zbirów odpowiada "Matka Boska!". 

Wzdłuż ulicy, na której w przeddzień 12 grudnia zbiera się ponad 20 grup tancerzy, słychać te hasła w ich różnych odmianach: niektórym towarzyszy nazwa grupy, innym bardziej melodyjny śpiew niż okrzyk walki, niektórym bardziej początek krótkiej modlitwy przed rozpoczęciem pielgrzymki, ale wszystkie jako manifestacja wiary Guadalupan.

Choć matachines są tradycją w całym kraju, północny Meksyk wyróżnił się zachowaniem zarówno funkcji, jak i "cuadros" - jak nazywają choreografie - a także muzyki, w sposób bliższy XVII-wiecznym początkom. 

Podobnie, w przeciwieństwie do innych wariantów np. matlachinesw centrum kraju, lub muszleMatachiny przygotowują przez cały rok, ale skupiają się na nabożeństwie do Dziewicy z Guadalupe i dopiero 12 grudnia i wcześniejsze daty dokonują swojego aktu modlitwy podczas tańca.

Tancerze Boga

Fernando Valle, wikariusz parafialny katedry w Ciudad Juárez w stanie Chihuahua i kapelan Matachines, wyjaśnia, że od najmłodszych lat, w rodzinnej Guadalajarze, żył bardzo blisko pielgrzymek, na których wykonywano tradycyjne tańce. Z czasem zaczął być formowany na drodze Bożej i jako ksiądz w Ciudad Juárez znalazł w Matachinach sposób, w jaki jego parafianie okazywali głębszą pobożność. "Oni identyfikują się z Kościołem poprzez taniec... ale ten taniec powinien ich zaprowadzić dalej, ich własna nazwa mówi im, że są Tancerzami Boga, powinieneś tańczyć do Boga lub uczynić swoją modlitwę poprzez taniec... stamtąd z tą dynamiką ich zabrałem i do tej pory zabrałem ich w tym kierunku".

Kiedy Irma doszła do siebie po ataku serca w 2013 roku, pierwszą rzeczą, którą zrobiła, była wizyta w Bazylice Guadalupe w Mexico City. Z należytą troską udała się ze swojego miasta do sanktuarium i opowiada, jak całym ciałem odczuwała radość z nowej szansy oraz ochronę ze strony Maryi z Guadalupe, która - jak mówi - była obecna podczas całego procesu zdrowienia i której powierzyła się podczas operacji na otwartym sercu.

Na zewnątrz bazyliki znajdowało się kilka grup tancerzy zwanych "concheros", których cechą charakterystyczną jest przywiązywanie do kostek i łydek szeregu "muszli" lub przedmiotów, które wydają dźwięki podczas tańca, i to właśnie tam pomyślała, że oprócz wypełniania swoich czynności jako chrześcijanka, chce się zaangażować i zamanifestować swoją wiarę w inny sposób.

Po powrocie do rodzinnego miasta szukał grupy tancerzy i spotkał Don Felipe, którego poprosił o pozwolenie na udział i z którym musiał się zobowiązać do uczestnictwa z takim samym oddaniem, jakie wiąże się ze złożeniem modlitwy. Danzantes de María de Guadalupe stali się jej rodziną i przez te 9 lat zwiększyła swoje funkcje, ponieważ oprócz tańca współpracuje przy tworzeniu kostiumów, uczestniczy w organizowaniu członków na próby i stara się przygotować do bycia kapitanem w każdej chwili, która może być wymagana.. "Robię to, bo Ona (Dziewica z Guadalupe) wzięła mnie za rękę i nigdy nie puściła, dlatego tu jestem, najmniej mogę zrobić, to pokazać światu świadectwo Jej miłości i tego, że nigdy nas nie opuszcza... Nie umiem śpiewać, nie nauczyłam się odmawiać Różańca, zawsze byłam bardzo szczęśliwa, tańczyć, ćwiczyć... i znalazłam w tańcu matachines sposób na dziękowanie....". Augustyn powiedział, że ten, kto śpiewa, modli się dwa razy, i to prawda, a ja wierzę, że ci z nas, którzy tańczą, modlą się trzy lub cztery razy, bo dajemy swoje ciało".

Miesiące przygotowań

Przygotowania do pielgrzymek zaczynają się z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. W niektórych miastach już w lipcu lub sierpniu można zobaczyć grupy odbywające próby na osiedlowych placach lub w publicznych parkach. 

Każda grupa matachines ma inne rytuały w swoim procesie, ale ogólnie rzecz biorąc, przed rozpoczęciem praktyki tancerze modlą się do Dziewicy z Guadalupe, prosząc o dobre wykonanie tańca, zebranie pieniędzy potrzebnych na kostiumy oraz o zachowanie dobrego zdrowia i kondycji przez wszystkich uczestników, aby mogli bez problemów przybyć 12 grudnia. 

W ciągu poprzednich miesięcy, oprócz ćwiczenia stołów do prezentacji, organizuje się również funkcje poszczególnych osób: kapitan lub organizator, czyli ten, który kieruje całą grupą i przydziela stanowiska i czynności do wykonania przez każdą osobę, jest zwykle najstarszą osobą i prawie zawsze jest tym, który założył grupę.

Przydzielani są również "monarchowie" lub dyrektorzy, którzy kierują tancerzami i wyznaczają kroki, kierunek, w którym należy podążać, choreografię, którą należy wykonać, a także hasła, modlitwy i śpiewy, które wykonuje się podczas pielgrzymki. 

Aby zostać dyrektorem lub monarcoWymaga to oczywiście praktyki, ale i zaangażowania, o czym wspomina Don Felipe. Nie chodzi o to, żeby dobrze tańczyć, ale żeby robić to z oddaniem. 

Pojawia się także postać "starca", który w niektórych regionach jest także "diabłem". W przeciwieństwie do reszty tancerzy nosi inny kostium, charakteryzujący się noszeniem maski wskazanej postaci, a także nie wykonuje kroków obrazu, lecz używa bata lub liny do odstraszania widzów i wchodzi z nimi w interakcję w formie zabawy. W symbolice tancerze zabierają tego "diabła" do Boga, chcą go naprowadzić na właściwą drogę, chociaż niektóre inne grupy wspominają, że jest to przedstawienie tego, jak zło może być zawsze obecne, ale matachines mają wystarczająco dużo poświęcenia, aby nie dać się skusić i zakończyć swoją podróż, aż dotrą do Boga.

W drodze na uroczystości ku czci Dziewicy z Guadalupe grupy tancerzy organizują zbiórki pieniędzy na stroje, nakrycia głowy, obuwie, instrumenty, ozdoby i żywność nie tylko dla tancerzy, ale także dla rodzin i przyjaciół, którzy towarzyszą matachinom w pielgrzymkach, a także zapewniają wsparcie medyczne, naprawiają ubrania i dotrzymują im towarzystwa, nie dopuszczając do tego, by widzowie, a nawet samochody, mieli wpływ na trasę.

Szafa pełna znaczenia

Stroje są różne, ponieważ każda część kraju ma swoje charakterystyczne elementy, czyli są tancerki, które noszą pióropusze, albo wysokie nakrycia głowy wykonane z błyszczących koralików i wstążek, albo po prostu kapelusze i chusty. Jednak "nahuillas"są tradycyjnym elementem, który można znaleźć niemal wszędzie w Meksyku. Składa się z dwóch długich prostokątów materiału, które są związane w pasie i pokrywają nogi z przodu i z tyłu, poniżej nahuilla Używa się spodni dżinsowych lub tego, co jest dostępne. Te nahuillas Ozdabia się je stroikami, koralikami i wstążkami, a celem jest wydobycie z nich dźwięku podczas tańca; funkcjonują jako kolejny instrument towarzyszący grzechotkom, skrzypcom i bębnom, które towarzyszą tańcowi.

Martha García, odpowiedzialna za stroje Matachines w Ciudad Juárez w stanie Chihuahua, wyjaśnia, że każdy element ma również znaczenie, ponieważ kostium składa się z 5 części: "Głowa, środek, stopy i dwa ramiona Krzyża Świętego, co jest tożsame z ułożeniem palmy, z pięcioma świecami".. Na piersi lub plecach grupy są identyfikowane za pomocą herbu, którym może być wizerunek Dziewicy z Guadalupe, któremu towarzyszy nazwa grupy.

Obuwie jest zmienne, choć tradycyjnie ".huaraches"skórzane sandały używane w Meksyku. Ze względu na warunki geograficzne i klimatyczne, tancerze zaczęli nosić buty, buty sportowe, a nawet buty wykonane specjalnie do tego celu.

W wigilię 12 grudnia powszechnie grupy zbierają się po południu, aby wspólnie zjeść i pomodlić się przed pielgrzymką. Zwykle odmawia się jeden lub dwa Różańce, aby modlić się o zdrowie i bezpieczeństwo tancerzy i ich towarzyszy podczas podróży. Po dotarciu do punktu wyjścia wszystkie matachiny zbiegają się w miejscu, w którym utworzą część trasy, która zaprowadzi ich do Bazyliki Guadalupe w ich własnym mieście lub do świątyni Dziewicy, którą uważają za swoją. Matachiny są zorganizowane: kapitan na czele ze sztandarem Dziewicy, a reszta uczestników w dwóch rzędach, ci z przodu to monarchowie. Wszyscy niosą bębny, łuki i grzechotki i to monarchowie nadają rytm tańca.

Nie ma wieku ani płci, aby zostać matachinem. Grupy obejmują dzieci w wieku nawet 8 lat, a także starszych dorosłych - zwykle kapitana lub kapitankę - nawet 90-letnich i więcej. Jak mówi Don Felipe: "Tak jak nie ma wieku, aby się modlić, nie ma wieku, aby poznać Boga, nie ma wieku, aby Mu służyć, dziecko ma najcenniejszą modlitwę, a starzec najszczerszą... tak samo nie ma wieku, aby być matachinem, dopóki ciało wytrzyma... Mój ojciec tańczył i był kapitanem przez 40 lat, umarł prawie tańcząc, tak samo ja, dopóki ciało wytrzyma, kontynuuję taniec.".

AutorCitlalli Sánchez i Pablo A. Zubieta

Watykan

Papież Franciszek: "Nigdy nie wiemy wszystkiego o Bogu".

Papież Franciszek po raz kolejny pojawił się w oknie, aby w tę trzecią niedzielę Adwentu odmówić modlitwę Anioł Pański i skomentować Ewangelię dnia.

Paloma López Campos-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dzisiejszym czytaniu, mówi Papież, widzimy Jana Chrzciciela w więzieniu, który wysyła swoich uczniów, aby zapytali Chrystusa, czy jest oczekiwanym Mesjaszem. Jezus zrywa z Janowym obrazem "tego, który ma przyjść". Nie jest surowym człowiekiem, który karze grzeszników. "Jezus ma dla wszystkich słowa i gesty współczucia. W sercu jego działania jest przebaczające miłosierdzie, dzięki któremu ślepi widzą, a chromi chodzą. Trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą. Umarli są wskrzeszani, a ubogim głoszona jest dobra nowina.

Możemy się uczyć z kryzysu Jana, mówi nam Franciszek. "Tekst podkreśla, że Jan jest w więzieniu i to, oprócz fizycznego miejsca, przywodzi na myśl wewnętrzną sytuację, którą przeżywa. W więzieniu panuje ciemność. Brakuje możliwości jasnego widzenia i widzenia poza. W rzeczywistości Chrzciciel nie jest już w stanie rozpoznać w Jezusie oczekiwanego Mesjasza".

Wewnętrzny kryzys Jana uczy nas, że nawet "największy wierzący przechodzi przez tunel wątpliwości". Te wątpliwości nie zawsze są złem - zaznacza Ojciec Święty. "Rzeczywiście, jest to czasem niezbędne dla wzrostu duchowego. Pomaga nam zrozumieć, że Bóg jest zawsze większy niż sobie wyobrażamy. Prace, które wykonuje, są zaskakujące w porównaniu z naszymi obliczeniami. Jego działanie jest zawsze inne. Przekracza nasze potrzeby i nasze oczekiwania. Dlatego nie wolno nam nigdy przestać Go szukać i zwracać się do Jego prawdziwego oblicza".

Trzeba na nowo odkrywać Boga etapami, mówi Papież, parafrazując pewnego teologa. "Tak właśnie postępuje baptysta. W obliczu zwątpienia, szuka Go po raz kolejny. Pyta go, dyskutuje z nim i w końcu go odkrywa". Jan "uczy nas, aby nie zamykać Boga w naszych własnych schematach, ponieważ zawsze istnieje niebezpieczeństwo i pokusa, aby stworzyć Boga, który będzie nam odpowiadał, Boga, którego będziemy używać".

"My również możemy niekiedy znaleźć się w sytuacji Jana, w wewnętrznym więzieniu, nie mogąc rozpoznać nowości Pana, którego być może więzimy przez domniemanie, że już tak wiele o Nim wiemy". Ojciec Święty mówi nam, że "o Bogu nigdy nie wiemy wszystkiego, nigdy. Być może mamy w głowie potężnego Boga, który robi to, co chce, zamiast Boga pokornego i cichego, Boga miłosierdzia i miłości, który zawsze interweniuje, szanując naszą wolność i nasze wybory. Być może i my jesteśmy przynaglani, by powiedzieć Mu: Czy naprawdę jesteś pokornym Bogiem, który przychodzi, by nas zbawić?"

Te uprzedzenia, które mamy wobec Boga, odnosimy również do naszych braci i sióstr. Papież przestrzega przed niebezpieczeństwem nakładania "sztywnych etykiet" na tych, którzy się od nas różnią. Aby pomóc nam wzrastać i pokonywać te przeszkody, Kościół daje nam dar tego sezonu liturgicznego, jak mówi Franciszek. "Adwent to czas odwrócenia perspektywy, w którym pozwalamy się zaskoczyć wielkością Bożego miłosierdzia.

Papież zakończył krótką aluzją do Świętej Maryi: "Niech Dziewica weźmie nas za rękę, jako nasza Matka, i pomoże nam rozpoznać w małości Dziecka wielkość Boga, który przychodzi".

Świat

Prześladowania w Indiach: "Straszenie chrześcijan i innych społeczności w celu zwiększenia poparcia dla hinduistycznych partii nacjonalistycznych".

Ucisk chrześcijan w Indiach wzrasta, "nie tylko z roku na rok, ale z miesiąca na miesiąc". Oto co powiedział 29 listopada Wiadomości Watykańskiewatykański portal informacyjny.

Leticia Sánchez de León-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jak donosiło Vatican News w listopadzie ubiegłego roku, United Christian Forum (UCF) opublikowało swój doroczny raport na temat prześladowań religijnych w Indiach. Odniósł się w nim do wzrostu incydentów związanych z wolnością religijną i kultem w Indiach, z 505 w 2021 r. do 511 jak dotąd w 2022 r.

Liczba ataków na mniejszość chrześcijańską w tym kraju nie tylko nie zmalała, ale wciąż rośnie.

Geneza konfliktówos

Aby zrozumieć te konflikty, należy rozważyć proces HinduizacjaRaport wyjaśnia zmiany społeczne i polityczne, jakie zaszły w kraju w ostatnim stuleciu, zwłaszcza na płaszczyźnie społecznej i politycznej. Raport Real Insituto Elcano wyjaśnia, jak od 1923 roku, kiedy to praca Hindutva (Hinduizm), Savarkar zaczyna bronić teorii równoważności pojęć. pitribhumi (ziemia przodków) i punyabhumi (święta ziemia), stwierdzając, że tylko religie powstające na ziemi indiańskiej mogą być uznane za religie. krajowe (buddyzm, dżinizm, sikhizm, hinduizm itp.). W konsekwencji wyznawcom, którzy mają swoje pierwotne miejsca święte poza Indiami (muzułmanom, chrześcijanom i innym) obca jest budowa jednego narodu indyjskiego o własnych cechach i religii. Ta idea jest ideologicznym filarem hinduskiego nacjonalizmu i kieruje jego dyskursem i działaniami.

Eskalacja ta nasiliła się wraz z dojściem do władzy BJD, hinduskiej partii nacjonalistycznej, w 1996 r., charakteryzującej się próbą roszczenia sobie prawa do "hinduizmu" jako własnego, dążeniem do utrwalenia tożsamości narodowej i utożsamianiem wszystkiego, co nie jest hinduskie, z wrogiem zewnętrznym, uosabianym na ogół w postaci muzułmanina, a także, w coraz większym stopniu, chrześcijanina.

Tak zwane "ustawy o wolności religijnej".

Od tego czasu, a zwłaszcza od lat 70. w kilku indyjskich stanach uchwalono tzw. ustawy o wolności religijnej, które regulują, a przede wszystkim ograniczają konwersję z jednej religii na drugą. W kilku stanach na północy, zachodzie i wschodzie Indii, takich jak Uttar Pradesh, Himachal Pradesh, Gujarat, Chhattisgarh, Odisha, Madhya Pradesh, Arunachal Pradesh, Uttarakhand i Jharkhand, obowiązują takie ustawy.

Karnataka, w południowo-zachodnich Indiach, stała się najnowszym stanem, który uchwalił własne prawo w maju tego roku. Prawo stanowi, że "żadna osoba nie może nawracać ani próbować nawracać, bezpośrednio lub pośrednio, innej osoby z jednej religii na inną za pomocą fałszywych oświadczeń, siły, niewłaściwego wpływu, przymusu, kuszenia, uwodzenia lub jakichkolwiek oszukańczych środków, ani przez małżeństwo; żadna osoba nie może zachęcać ani organizować nawrócenia religijnego innych osób". Tak czytamy w projekcie ustawy stanu Karnataka - "W przypadku naruszenia przepisów przewiduje się karę pozbawienia wolności od trzech do pięciu lat oraz grzywnę w wysokości 25 000 INR (307 USD), przy czym kara pozbawienia wolności zostaje zwiększona do 10 lat, a grzywna do 50 000 INR (614 USD) dla tych, którzy nawracają nieletnich, kobiety i osoby ze społeczności (...) uznanych za grupy zmarginalizowane i podatne na zagrożenia". Są to bardzo wysokie kary biorąc pod uwagę, że miesięczne wynagrodzenie netto wynosi 44900 rupii, czyli około 551,53 dolarów oraz duże nierówności między kastami.

Wszędzie tam, gdzie uchwalono prawo antykonwersyjne, stanowiło ono uzasadnienie dla prześladowań mniejszości religijnych i innych grup marginalizowanych" - mówi Ram Puniyani, dyrektor NSF (National Solidarity Forum) i obrońca praw człowieka w Indiach, w artykule opublikowanym na stronie internetowej Fides na temat sytuacji chrześcijan w Indiach. "Ataki na mniejszości znacznie wzrosły w ostatnich latach, ponieważ prawo to zostało użyte jako broń przeciwko chrześcijanom i muzułmanom, zwłaszcza Adivasis, Dalitom i kobietom" - podsumowuje Punyani.

Według kilku stowarzyszeń działających w Indiach na rzecz promocji i ochrony praw człowieka, przekształcenie dalit ("parias", uważany za spoza czterech kast indyjskich) na chrześcijaństwo lub islam, powoduje, że traci on ochronę państwa, ale nie w przypadku przejścia na sikhizm, dżinizm lub buddyzm. Dyskryminacja ta działa jako zachęta dla jednostek do pozostania w hinduizmie lub przejścia na niego i narusza wolność sumienia.

Na dodatek uzasadnienie tej ustawy praktycznie nie istnieje. Asma Jahangir, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. wolności religii lub przekonań, w swoim raporcie na temat Indii z 2011 r. zauważyła, że: "Nawet w indyjskich stanach, które przyjęły prawa dotyczące konwersji religijnej, wydaje się, że jest niewiele, jeśli w ogóle, wyroków skazujących za nawrócenia z użyciem siły, nakłaniania lub oszustwa. W Orisie, na przykład, urzędnicy okręgowi i urzędnicy pierwszego szczebla w sekretariacie stanowym nie byli w stanie przytoczyć ani zarzucić ani jednego naruszenia Orisańskiej Ustawy o Wolności Religii z 1967 roku.

Rośnie liczba prześladowań chrześcijan

Prześladowania sięgają 2008 roku w stanie Odisha (dawniej Orissa we wschodnich Indiach), kiedy to Swami Lakhmananda Saraswati, lokalny lider Vishwa Hindu Parishad (VHP), i czterech innych członków VHP zostało zabitych. Chociaż przywódca maoistów przyznał się do odpowiedzialności, a przywódcy chrześcijańscy potępili zabójstwa, zorganizowane tłumy zaatakowały następnie chrześcijan ze wspólnot Vishwa Hindu Parishad (VHP) i czterech innych członków VHP. dalit i plemion. Do końca września 2008 r. w Odisha zginęło ponad 40 osób, zniszczono ponad 4 tys. chrześcijańskich domów i zburzono około 50 kościołów. Około 20 tys. osób mieszkało w obozach pomocy, a ponad 40 tys. ukrywało się w lasach i innych miejscach. Specjalna sprawozdawczyni ONZ powiedziała w 2009 roku, że jest głęboko zaniepokojona sytuacją humanitarną w obozach dla uchodźców, gdzie podobno nie ma dostępu do żywności, czystej wody, opieki medycznej, odpowiednich urządzeń sanitarnych czy właściwej odzieży.

To, co wydarzyło się w Odishy, było punktem zwrotnym dla chrześcijan w Indiach: nigdy wcześniej ataki hinduistycznych fundamentalistów na chrześcijan nie były tak intensywne. Od tego czasu Odisha jest symbolem nietolerancji hinduistycznych ruchów nacjonalistycznych, choć od 2008 roku ataki na chrześcijan rozprzestrzeniły się na inne stany, takie jak stan Jharkhand (na północ od Orisy), będący obecnie epicentrum napięć.

Według koordynatora UCF A.C. Michaela, przemoc wobec mniejszości chrześcijańskich rośnie z dnia na dzień i staje się trendem trudnym do zatrzymania. Dzięki pracy UCF wiadomo, co jest sposób działania prześladowców: incydenty są często popełniane przez małe grupy mścicieli, których członkami są ekstremistyczni hindusi. Grupy te wysuwają oskarżenia o działalność związaną z przymusowym nawracaniem, a więc włamują się do miejsc, w których gromadzą się chrześcijanie, dążąc do ich zastraszenia, a nawet niejednokrotnie atakując niektórych z nich.

Poważne jest to, że wiele z tych ataków odbywa się bez żadnych konsekwencji prawnych i/lub politycznych dla prokuratorów. UCF tłumaczy, że gdy rejestrowane są sprawy przeciwko sprawcom, nie podejmuje się żadnych działań. A ponieważ policja, administracja, politycy i rząd zachowują wystudiowane milczenie, gdy dochodzi do aktów przemocy wobec mniejszości religijnych, fanatycy religijni zyskują więcej odwagi i stają się pozakonstytucyjnymi autorytetami, by łamać ich prawa.

Głos papieża Franciszka

Papież Franciszek wielokrotnie powtarzał o konieczności walki z fanatyzmem religijnym, zwłaszcza podczas spotkań międzyreligijnych w Kairze w 2017 r. oraz podczas ostatniej wizyty w Królestwie Bahrajnu w listopadzie 2022 r.

Podczas wizyty w Kairze papież powiedział, że "jako przywódcy religijni jesteśmy wezwani do demaskowania przemocy, która maskuje się jako tzw. świętość, (...). Jesteśmy zobowiązani potępiać naruszenia naruszające godność i prawa człowieka, demaskować próby usprawiedliwiania wszelkich form nienawiści w imię religii i potępiać je jako bałwochwalcze fałszowanie Boga.

AutorLeticia Sánchez de León

Kino

Co zobaczyć w tym miesiącu w kinie lub w domu?

Polecamy nowości wydawnicze, klasyki, czy treści, których jeszcze nie widzieliście w kinie lub na ulubionych platformach.

Patricio Sánchez-Jáuregui-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

SAS: ŁOTRZYKOWSCY BOHATEROWIE 

Twórca: Stephen Knight 

Aktorzy: Connor Swindells, Jack O'Connell, Alfie Allen, Sofia Boutella

Serial HBO-MAX 

Plakat reklamujący film (FilmAffinity)

Na tle drugiej wojny światowej, na froncie afrykańskim, para oficerów brytyjskiej armii próbuje odwrócić losy wojny i w końcu tworzy chaotyczny i anarchiczny pułk komandosów, który ma zejść na spadochronie na pustynię i zniszczyć niemieckie linie zaopatrzeniowe. 

SAS: Rogue Heroes to pierwszorzędny historyczny serial dramatyczny, stworzony przez BBC z najwyższej klasy mistrzem ceremonii, Stevenem Knightem (Peaky Blinders), przedstawiający początki Special Air Service (SAS) armii brytyjskiej podczas Kampanii Pustyni Zachodniej II wojny światowej. 

Oparty na prawdziwych wydarzeniach serial łączy przygodę, romans, wojnę i historię w popcornową mieszankę z dobrym scenariuszem, świetnym poczuciem humoru i kilkoma za dużo brutalnymi lub seksualnymi szczegółami. Wszystko to osłodzone jest filmową ścieżką dźwiękową. 

Krzywe linie Boga 

Reżyser: Oriol Paulo 

Scenariusz: Oriol Paulo, Guillem Clua, Lara Sendim 

Historia oryginalna: Torcuato Luca de Tena 

Muzyka: Fernando Velázquez 

W KINIE 

Plakat reklamujący film (FilmAffinity)

Adaptowany na podstawie powieści o tym samym tytule autorstwa Torcuato Luca de Tena, nominowany do 6 goyas i zapełniający kina w dwa miesiące po premierze Los Renglones Torcidos de Dios zaskoczył tradycyjną superprodukcją, która przetrwała nakręcenie w okresie kowbojskim i wykazuje znakomitą doskonałość we wszystkich swoich aspektach technicznych, przede wszystkim w reżyserii i interpretacji. 

Historia zaczyna się, gdy Alice, prywatny detektyw, pod pretekstem paranoi wchodzi do szpitala psychiatrycznego. Jak na dobry thriller przystało, jej cel (rozwiązanie sprawy śmierci osadzonego w podejrzanych okolicznościach) będzie utrudniony przez rzeczywistość, z którą przyjdzie jej się zmierzyć w zamknięciu, a która przerośnie jej oczekiwania i postawi pod znakiem zapytania jej własną zdrowość.

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Więcej
Ekologia integralna

Praca na rzecz lepszego świata

W poniedziałek 5 grudnia obchodzony był Międzynarodowy Dzień Wolontariusza. Manos Unidas wykorzystał tę okazję, aby skupić się na tych ludziach, którzy bezinteresownie dają siebie innym.

Paloma López Campos-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Co to jest Manos Unidas?

Manos Unidas ma na celu walkę z głodem, złym odżywianiem, ubóstwem, chorobami, niedorozwojem i brakiem edukacji. Definiują swoją wizję jako "że każda osoba, mężczyzna i kobieta, na mocy swojej godności, jest w stanie być, sama z siebie, odpowiedzialnym czynnikiem poprawy materialnej, postępu moralnego i rozwoju duchowego, i cieszy się godnym życiem".

Mając to na uwadze, wartościami tej organizacji są m.in. godność człowieka, dobro wspólne, solidarność, kultura pokoju, wolontariat i jakość".

Kierunki pracy

Manos unidas w swojej pracy inspiruje się Ewangelią i nauką społeczną Kościoła. W szczególności rozwija dwie linie działania, które można podsumować jako podnoszenie świadomości i współpracę na rzecz rozwoju.

W zakresie podnoszenia świadomości organizacja chce nagłaśniać i piętnować fakt istnienia głodu i ubóstwa, określając przyczyny i możliwe rozwiązania tych poważnych kryzysów.

Poprzez współpracę na rzecz rozwoju Manos Unidas stara się pozyskać niezbędne zasoby ekonomiczne do sfinansowania planów, projektów i programów, które próbują zaspokoić potrzeby ponad 800 milionów ludzi na świecie.

Liczby

Ponad 97% osób wchodzących w skład Manos Unidas to wolontariusze. W sumie organizacja liczy 6 156 wolontariuszy. Spośród nich 3% to ludzie młodzi (osoby w wieku od 20 do 29 lat). Kolejne 3% to osoby w wieku od 30 do 39 lat, ale zdecydowana większość to osoby w wieku od 50 do 69 lat (47% wolontariuszy).

Wszystkie te osoby, które pomagają organizacji sprawiły, że w 2021 roku z ich wysiłków skorzystało 1 524 954 osób. Oprócz wolontariuszy, Manos Unidas jest również wdzięczna za udział swoich partnerów i współpracowników, których liczba wynosi 76 928. 

W sumie w 2021 roku udało się zebrać 50 823 998 euro. Z wydatków organizacji 83,5% przeznaczono na projekty rozwojowe. Ponadto zainwestowali ponad 33 mln euro na walkę z głodem. Obecnie Manos Unidas realizuje 721 projektów w 51 krajach Azji, Ameryki i Afryki, współpracując z ponad 400 lokalnymi organizacjami.

Nowy sposób patrzenia na wolontariat

José Valero, wiceprezes Manos Unidas i szef nowego Obszaru Ludzi, mówi, że "w momencie społecznym, w którym się znajdujemy, gdzie króluje indywidualizm i gdzie przyszłość zatrudnienia młodych ludzi jest niepewna, musimy zrobić krok naprzód, być odważni i poświęcić się młodym ludziom, nie zaniedbując reszty wolontariuszy".

Młodzi ludzie są potrzebni, żeby trochę zwiększyć liczbę 3%. Aby to zrobić, celem jest praca nad tym, co młodzi ludzie cenią najbardziej, jeśli chodzi o organizacje wolontariackie, czyli "czują się swobodnie w organizacji, są doceniani i kochani". W tym celu Valero mówi, że Manos Unidas zamierza "aby to się zwiększyło i nadało im większą wagę w podejmowaniu decyzji".

"Wszystko to - zaznacza wiceprezes - nie zapominając o starszych wolontariuszach". Chcemy dać im "wszelkie uznanie, wdzięczność i wsparcie, jakiego potrzebują, ponieważ są fundamentalną częścią organizacji".

A przy tym wszystkim, jaka jest idea wolontariatu, którą Manos Unidas chce przekazać? Na swojej stronie internetowej wyjaśniają, że bycie wolontariuszem oznacza:

-Bycie częścią organizacji.

-Dołącz do grupy ludzi, którzy chcą zmieniać świat.

-Połączcie siły, by położyć kres głodowi i ubóstwu.

-Promowanie świadomości w Hiszpanii.

-Bycie częścią procesu, dzięki któremu projekty odnoszą sukces.

-Udział w kampaniach rzeczniczych.

-Organizowanie imprez solidarnościowych.

-Echo informacji w mediach społecznościowych.

-Ulepszanie planety.

-Transformacja społeczeństwa.

Zasoby

Optymistycznie czy z nadzieją?

Chrześcijańska nadzieja to nie to samo, co optymizm. Don Celso Morga Iruzubieta, arcybiskup Mérida-Badajoz pisze dla Omnes o różnicy między tymi pojęciami w Adwencie, okresie chrześcijańskiej nadziei.

Celso Morga-10 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jesteśmy w liturgicznym okresie Adwentu, okresie chrześcijańskiej nadziei. Chrześcijańska nadzieja to nie to samo, co optymizm. Optymizm to stan umysłu, który daje nam pozytywne spojrzenie na przyszłość, na siebie, na otaczający nas świat, ale ten stan umysłu może się zmienić lub zniknąć, jeśli zmienią się lub zmienią się okoliczności, które składają się na nasze życie. Choroba, niepowodzenie finansowe, porażka, rozczarowanie w miłości, tak wiele rzeczy może zniszczyć optymistyczny nastrój i sprawić, że zniknie, przynajmniej chwilowo. 

Natomiast nadzieja chrześcijańska nie zmienia się, nie znika, nie zawodzi, bo opiera się na wierze w Boga i w miłość Jezusa do nas, która trwa na wieki. Nadzieja chrześcijańska jest delikatnym i słodkim darem Boga, cnotą nadprzyrodzoną. Nadzieja opiera się na boskim synostwie. A w czym pokładamy nadzieję? Ponieważ świat oferuje nam wiele pożądanych dóbr dla naszych pragnień, które zapewniają nam względne szczęście, i nadzieja chrześcijańska jest również ukierunkowana na te dobra ziemskie, ale tęsknoty chrześcijanina sięgają nieskończenie dalej i nawet jeśli te pożądane dobra ziemskie nas zawiodą, nadzieja chrześcijańska nie znika, ponieważ opiera się i jest ukierunkowana na samą miłość Bożą i na dobra wieczne, które Bóg nam obiecał: na cieszenie się nimi w pełni, z nieskończoną radością. 

To najwyższe dobro pozwala nam patrzeć na niepowodzenia, choroby, a nawet śmierć ze skrzydłami nadziei, co zachęca nasze serca do wzniesienia się do Boga, naszego Ojca. Kultura, którą dziś oddychamy, ma tendencję do śmiania się ze śmierci, tak jak to robi Halloween, albo do ukrywania jej, bo się jej boi, nie widząc rozwiązania. 

Chrześcijańska nadzieja natomiast każe nam patrzeć na to ze smutkiem, ale z pociechą przyszłego życia wiecznego i zmartwychwstania. Ta nadzieja każe nam wołać do Pana: "Ty jesteś moją siłą" (Ps 42,2), gdy wszystko idzie źle. 

W tej podróży nadziei towarzyszy nam jako przewodniczka, nauczycielka i matka Dziewica Maryja, którą obchodzimy 8 grudnia. Niepokalana. Wśród świętych Ojców powszechne było określanie Jej jako "całej świętej", "całej czystej", "wolnej od wszelkiej plamy grzechu". Jak stwierdza Sobór Watykański II: "Ubogacona od pierwszej chwili swego poczęcia promieniującą świętością, która jest zupełnie wyjątkowa, Dziewica z Nazaretu zostaje na polecenie Boga pozdrowiona przez anioła zwiastowania jako pełna łaski (por. Łk 1, 28)" (LG, 56). 

Zachęcam was, abyście przeżyli ten wspaniały okres liturgiczny Adwentu, karmiąc się w was tą cudowną cnotą nadziei, patrząc na Maryję, przez którą przyszło do nas życie. "Śmierć przyszła przez Ewę, życie przez Maryję" (św. Jerome, Epist. 22,21). Z moim błogosławieństwem.

AutorCelso Morga

Arcybiskup Mérida-Badajoz.

Więcej
Kultura

Twarzą w twarz z ciałem ukrzyżowanego Chrystusa

Spojrzenie na Chrystusa "twarzą w twarz" jest teraz możliwe w katedrze w Salamance (Hiszpania), dzięki wystawie Tajemniczy człowiek. Ponad piętnaście lat badań zaowocowało wyjątkową wystawą, w której hiperrealistyczne przedstawienie człowieka z Całunu Turyńskiego znajduje się w centrum zainteresowania zwiedzających. 

Paloma López Campos-10 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Twarzą w twarz z ciałem Chrystusa ukrzyżowanego i złożonego w grobie. Tak można by określić doświadczenie oferowane przez Tajemniczy człowiekwyjątkowa wystawa poświęcona "człowiekowi z Całunu Świętego". Wystawa, która od ponad pięciu miesięcy ma swój pierwszy przystanek w hiszpańskiej katedrze w Salamance i która została stworzona z myślą o zwiedzaniu pięciu kontynentów w ciągu najbliższych kilku lat, jak podkreśla Francisco Moya, dyrektor generalny Artisplendore, firmy zarządzającej kulturą, specjalizującej się w sztuce sakralnej, która jest architektem tej wyjątkowej i imponującej wystawy, w rozmowie z Omnes. 

Wystawa rozbija na sześć obszarów ekspozycyjnych najważniejsze aspekty jednej z wielkich zagadek historii: postać Jezusa z Nazaretu, potępienie i śmierć Chrystusa, Całun, badania kryminalistyczne Całunu, spektakularna sala immersyjna i wreszcie punkt kulminacyjny tej wystawy - sala, w której eksponowane jest ciało odtworzone z Całunu. "W rzeczywistości ta reprodukcja człowieka z Całunu Turyńskiego jest kluczowym punktem wyróżniającym tę wystawę w porównaniu z innymi, które widzieliśmy".podkreśla Francisco Moya.

Unikalna reprodukcja, która pokazuje, jak wyjaśnia dyrektor zarządzający Artisplendore "wszystkie znaki męki i krzyża, które pojawiają się na Całunie".. Podobieństwo jest takie, że "naprawdę patrzymy na człowieka, a nie na rzeźbę".mówi.

Historia Całunu Turyńskiego

Tajemniczy człowiek nie można zrozumieć bez poznania wszystkiego, co otacza Całun Turyński, lnianą tkaninę, która okryła Jezusa z Nazaretu po jego śmierci na krzyżu. Odciśnięto na niej ciało człowieka, którego ciało było owinięte w tę tkaninę, co pozwala sądzić, że jest to obraz Chrystusa. Ta relikwia jest jednym z najbardziej badanych obiektów w całej historii i wzbudza wielkie zainteresowanie wśród uczonych ze względu na swoje osobliwości. To właśnie ta tkanina jest źródłem wystawy, gdyż z niej uzyskano hiperrealistyczny wizerunek Jezusa.

Wystawa śledzi historię, nie pozbawioną perypetii, tej wyjątkowej relikwii. Wracamy więc do XIV wieku, kiedy to pewien francuski rycerz twierdzi, że posiada całun, który otulił ciało Chrystusa po jego śmierci. Nie może jednak ujawnić, w jaki sposób je uzyskał. Przed śmiercią w bitwie pod Poitiers przekazuje tkaninę kilku mnichom, którzy zaczynają otrzymywać wizyty od pielgrzymów chcących zobaczyć rzekomą relikwię.

W czasie wojny stuletniej zakonnicy zwrócili całun rodzinie rycerza, by ta go chroniła. Po zakończeniu wojny dziedziczka rodu odmówiła zwrotu Całunu i wykorzystała go jako paszport do Włoch, gdzie szukała schronienia w zamian za przekazanie relikwii późniejszym królom włoskim, książętom sabaudzkim.

Książęta przechowywali arkusz w kościele swojego zamku, który spłonął w pożarze w 1523 roku. Srebrny relikwiarz, w którym umieścili tkaninę, stopił się, jego kropla przeniknęła przez blachę, ale nie zniszczyła obrazu. Pięćdziesiąt lat później relikwia dotarła do Turynu, gdzie do dziś jest przechowywana w katedrze.

Koroner przeprowadził dochodzenie w sprawie ciała

Badania nad Całunem Turyńskim, na którym opiera się wystawa, wskazują, że tkanina ta okrywała ciało zmarłego człowieka, niedawnego trupa. Kryminalistyczne badanie obrazu ujawnia pozycję ciała: głowa jest pochylona, mięśnie klatki piersiowej skurczone, ręce skrzyżowane, a nogi zgięte. Ponadto z pozyskanych tkanek wynika, że zwłoki należały do mężczyzny rasy kaukaskiej, o grupie krwi AB i wzroście 178 centymetrów.

Wśród różnych obrażeń, które można dostrzec w analizie kryminalistycznej, w okolicy czaszki można zaobserwować ponad pięćdziesiąt obrażeń spowodowanych ostrym przedmiotem. Na twarzy również widoczne są obrażenia, zwłaszcza złamany nos i odchylona przegroda. Na plecach, torsie i nogach widoczne są ślady rzymskiej biczowania. Widać też ranę pośmiertną, przebijającą bok i przebijającą ciało. 

Całun Turyński po raz pierwszy był wystawiony w 1898 roku przez dwa dni. Fotograf Secondo Pia uzyskał zgodę na sfotografowanie relikwii. W momencie wywoływania obrazu Pia odkryła, że na płycie został wywołany pozytyw. Istniała tylko jedna możliwość: że ta kartka to negatyw.

Całe środowisko naukowe było zszokowane odkryciem, ale dopiero 33 lata później powtórzono ten sam test. Zgodnie z oczekiwaniami wynik był identyczny: to płótno było negatywem obrazu.

W połowie lat 30. lekarz sądowy Pierre Barbet rozpoczął badania nad relikwią. Po wielu badaniach na kadawerach Barbet doszedł do wniosku, że obraz jest dziwnie dokładnym modelem anatomicznym, gdyż ujawnia cechy fizjologiczne i patologiczne, które 150 lat wcześniej nie były znane w świecie medycznym. 

Analiza Całunu była kontynuowana w 1988 roku, kiedy to udzielono zgody grupie naukowców na przeprowadzenie badania węgla-14 na tkaninie. Trzy różne laboratoria przeprowadziły analizę, której celem było datowanie całunu. Wyniki wskazały, że całun został wyprodukowany między XIII a XIV wiekiem, co sugeruje, że rzekoma relikwia była w rzeczywistości oszustwem. 

Jednak rok później w czasopiśmie naukowym Natura wykazały niewiarygodność testu węgla-14. Każde laboratorium uzyskało bardzo różną datę. Zanieczyszczenie płótna nie pozwoliło na uzyskanie wiarygodnych wyników. Dlatego też Całun nie mógł być od razu uznany za falsyfikat.

Biorąc pod uwagę niepowodzenia, jakie zastali w tym teście, naukowcy postanowili pójść inną drogą. Próbki pyłków pozyskano w celu dokładniejszego określenia daty powstania całunu, gdyż właściwości tego elementu pozwalają na uzyskanie dużej ilości danych. Badania te umiejscawiają całun w Jerozolimie, ale też dowodzą, że był on przenoszony przez Włochy i Francję.

Badania Całunu były przeprowadzane niejednokrotnie, ale nauka nie była w stanie wykazać, jak powstał obraz o cechach Całunu.

Unikalne cechy Całunu

Całun Turyński, którego dokładną reprodukcję można znaleźć na wystawie, jest obrazem bardzo szczególnym, ze względu na dziewięć aspektów, które nie występują w żadnym innym obrazie: powierzchowność, brak pigmentacji, bezkierunkowość, stabilność termiczna, stabilność hydrologiczna, stabilność chemiczna, szczegółowość, negatywowość i trójwymiarowość.

Powierzchowność oznacza, że obraz ledwo przenika przez wątki. Brak pigmentacji oznacza, że nie ma żadnych znanych substancji chemicznych. Bezkierunkowość odnosi się do faktu, że nie można odkryć żadnych śladów, które powinny były pozostać podczas malowania. Stabilność odnosi się do faktu, że na obraz nie ma wpływu temperatura, woda czy chemikalia. Jeśli chodzi o szczegółowość, to ślad ciała jest bardzo szczegółowy. Negatywność to cecha, którą odkryła Pia, a trójwymiarowość oznacza, że obraz ma relief.

Wystawa

Centralnym punktem i atrakcją wystawy Tajemniczy człowiek to niewątpliwie hiperrealistyczne przedstawienie człowieka z Całunu Turyńskiego.

Kiedy ludzie przychodzą do niej, mówi Francisco Moya, "emocje, uczucia, wiara, wysuwają się na pierwszy plan".. Po raz pierwszy coś takiego zostało wystawione i wszyscy, którzy przechodzą przed obrazem mówią, że są zszokowani.

Naturalnej wielkości ciało pokazuje rany przedstawione na Całunie, które utożsamiane są z ewangeliczną relacją o męce Chrystusa.

Wchodząc do pomieszczenia, w którym znajduje się przedstawienie ciała Chrystusa, można zobaczyć nad nim naturalnej wielkości reprodukcję Całunu. W ten sposób widz odbiera w trzech wymiarach wyniki badań, które trwają od ponad piętnastu lat.

Bilety na wystawę można znaleźć na stronie Tajemniczy człowiekChoć w Hiszpanii będzie przebywał w zasadzie tylko do miesiąca marca, po czym rozpocznie swoją pielgrzymkę po świecie. Projekt ma funkcjonować przez około dwadzieścia lat, dostosowując się do aktualnych języków wystawienniczych.

W skrócie, jak mówią ludzie odpowiedzialni, ta wystawa to "historycznej, artystycznej i naukowej podróży po studiach nad Całunem, jego wpływem na świat chrześcijański i na przedstawienie wizerunku Jezusa"..

Watykan

Odzież termiczna trafi na Ukrainę

Raporty rzymskie-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynał Konrad Krajewski, alumn apostolski Watykanu, napisał list do katolików na całym świecie z prośbą o wysłanie na Ukrainę koszulek termicznych. 

Dary, które mają trafić do Dykasterii Służby Miłosierdzia, Kortezy Sant'Egidio w Watykanie, zostaną dostarczone w ciągu miesiąca w Kijowie.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Książki

"Katolicki zakład" z socjologii

Chiara Giaccardi i Mauro Magatti widzą w ideach Benedykta XVI i Franciszka ciągłość, która może przywrócić katolicyzmowi kontakt ze zmieniającą się rzeczywistością. To właśnie ustalają w książce "Katolicka gra", wydanej w 2019 roku ze sporym uznaniem.

Andrés Cárdenas Matute-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Włoscy socjologowie Chiara Giaccardi i Mauro Magatti, żonaci od 1985 r., mający siedmioro dzieci, zarówno urodzonych, jak i adoptowanych, i oboje są profesorami uniwersyteckimi w Mediolanie, napisali książkę, w której przedstawiają swoje pomysły na cechy "katolickiego zakładu" na przyszłość (La scommessa cattolicaIl mulino, 2019). Są autorami około tuzina esejów, zawsze na temat relacji między wiarą, społeczeństwem i przyszłością, a także aktywnymi wykładowcami. Ich najnowsze dzieło, Supersocietàwydanej w tym roku, w której analizują, czy stawianie na wolność ma jeszcze sens w następstwie pandemii i w środku świata ogarniętego wojną.

Na stronie La scommessa cattolica dystansują się zarówno od nostalgii za wcześniejszą, rzekomo lepszą sytuacją w Kościele, jak i od bezkrytycznej afirmacji tego wszystkiego, co przyniosła nowoczesność; są przekonani, że żyjemy w momencie, w którym nie ma miejsca na "tak się zawsze robiło", ani na zwykłą "zwykłą konserwację", ale na odważne przypomnienie, że chrześcijaństwo ma coś nowego do powiedzenia w każdej sytuacji historycznej. "Potrzebujemy - utrzymują - słów w drodze, słów, które starają się dać głos i formę rozproszonemu wrażeniu niepewności; słów zdolnych do przekazania doświadczenia wiary, gdzie - jak mówi Michel de Certeau - sama stabilność oznacza wypchnięcie poza, w kierunku poszukiwania nowych sposobów obecności i narracji".

Abstrakcja", choroba rozumu

Tezy Giaccardiego i Magattiego - owo "poszukiwanie nowych dróg" - są trudne do systematycznego uporządkowania, ale ich pień można by streścić w następujący sposób: cierpimy, jako kultura, na chorobę rozumu, zanikającego w czysto instrumentalnym użyciu, ostro opisywaną przy wielu okazjach przez Benedykta XVI; a wyleczyć się z tej sytuacji możemy tylko wtedy, gdy zastosujemy się do niektórych intuicji papieża Franciszka, których celem jest próba obudzenia się z tego rodzaju paraliżu, uruchomienia naszych rąk i naszego ducha.

Droga ta zaczyna się od uznania kryzysu, jakiego doznał Zachód, spowodowanego obosiecznym mieczem sojuszu chrześcijaństwa i rozumu. Z pewnością jest to sojusz, który leży w sercu Kościoła, ale który w pewnym momencie przybrał dryf, który ostatecznie oddalił nas od konkretnej rzeczywistości, by rzucić nas w to, co nazywają "światem abstrakcji". Podążając ściśle za Romano Guardinim, wyjaśniają, że "nie chodzi o krytykę nauki, która jest niezbywalnym podbojem ludzkości, ale o absolutyzację języka naukowego: języka, który konstruuje swoje własne obiekty i który, gdy traci napięcie z tym, co nie jest wytwarzalne, mierzalne, dostępne, przyjmuje śmiertelny dryf". Kiedy ta abstrakcja staje się jedynym sposobem postrzegania rzeczywistości - co w rzeczywistości miało miejsce - przyzwyczajamy się do rozdzielania tego, co jest zjednoczone, do przeciwstawiania sobie tego, co w rzeczywistości jest wzajemne; dzieje się tak na przykład z dychotomiami życie-śmierć, ciało-duch, rozum-czucie, forma-materia, mężczyzna-kobieta, podmiot-przedmiot, dobro-zło, jednostka-społeczeństwo, bycie-stwarzanie itd. Pozytywna chęć podania racji swojej wiary może skończyć się zamknięciem wszystkiego w teoriach dalekich od konkretów.

Być może najbardziej bolesna abstrakcja ma miejsce, gdy próbujemy zrozumieć samych siebie, gdy badamy "ja" jako coś odizolowanego od tego, co nas otacza: rodziny, wspólnoty, kultury, historii, Boga. Nieuchronną konsekwencją tego "abstrakcyjnego ja" jest bezprecedensowa samotność. Według badań, do których się zwracają, odsetek rodzin jednoosobowych rośnie w zastraszającym tempie 90% w miejscach takich jak centrum Manhattanu, ale w dużych stolicach europejskich wynosi około 50%. Myślimy o sobie jako o istotach o wielkiej zdolności do autonomii, jak gdyby szczęście zależało tylko od nas samych, ale w końcu zderzamy się z rzeczywistością, która, nawet jeśli ukrywamy ją przed sieciami publicznej ekspozycji, jest zawsze inna. To paradoksalne, że w dobie przejrzystości, indywidualne cierpienie jest przenoszone w tajemnicy.

Aby wyjść z tej sytuacji, Giaccardi i Magatti stwierdzają, że sam rozum nie wystarczy, "nie wystarczy mówić o dobru i chcieć przekształcić je w dyskurs; zwłaszcza jeśli dobro jest tak zintelektualizowane, że nie zdoła już rozpalić energii duchowych, nawet tych najbardziej podstawowych, tak aby jakakolwiek forma religijna mogła generować autentyczne życie i wprawiać w ruch rzeczywistość".

Dwutorowa strategia: odrzut i tajemnica

To właśnie wtedy socjologowie widzą w ciągłości Franciszek-Benedykt XVI klucz do "katolickiej gry", która może ponownie połączyć się z rzeczywistością. Benedykt XVI postawił trafną diagnozę naszych czasów, gdy dostrzegł utratę zdolności rozumu do oświetlania wiary. Mimo proroczych ostrzeżeń wielu - w tym poprzednich papieży - przed absolutnym dryfowaniem w kierunku rozumu czysto technicznego, był to ruch trudny do odwrócenia. Pytanie zawsze brzmiało: jak możemy otworzyć nasz rozum poza jego techniczną funkcjonalność? 

I tu właśnie pojawia się odpowiedź Franciszka: rozum nie otwiera się poprzez drogi intelektualne. Rozum - piszą Giaccardi i Magatti - otworzy się tylko wtedy, gdy będzie gotowy pozwolić sobie na zakwestionowanie go przez rzeczywistość. Bo to właśnie z rzeczywistości, wysłuchanej i pokochanej, przyjdą niezbędne argumenty, by uciec od dominacji rozumu instrumentalnego, związanego z radykalnym nihilizmem kulturowym, który go podtrzymuje i czyni nieznośnym. Właśnie w tej otwartości chrześcijaństwo może i musi prowadzić własną grę. Przyjmując dynamiczną postawę, która pozwala się prowokować ludzkim doświadczeniem, zwłaszcza tym, które jest porzucone na marginesie, a które wbrew powszechnemu przekonaniu stanowi prawdziwą limfę odnowy". Tylko w kontakcie z peryferiami może pojawić się nowa krew.

Aby osiągnąć zadanie, które Ratzinger tak precyzyjnie nakreślił na płaszczyźnie intelektualnej - wyjaśniają - nie ma innej drogi niż pójście drogą Bergoglio". I zarysowują możliwą strategię, która rozwija się początkowo na dwóch frontach: odrzucenia i tajemnicy; poważnego potraktowania problemu bliźniego i poważnego potraktowania problemu modlitwy. To właśnie na tych dwóch frontach Kościół stawia sobie za cel odzyskanie "zmysłu religijnego", który często wydaje się być utracony. 

Pierwsza granica - odzyskanie tego, co zostało odrzucone przez społeczeństwo - nie polega na "humanizmie" czy dobroci, w których to my sami znajdujemy się w centrum, ale raczej na tym, by pozwolić się popchnąć w kierunku miejsca spotkania, które może nas ocalić; uczynić z naszych bliźnich, zwłaszcza tych na peryferiach, okna, przez które możemy ponownie spojrzeć na świat. Na drugiej granicy jest ta wielka pustka, którą współczesny człowiek, pełen wszystkich swoich spełnionych pragnień, nie wie, gdzie zapełnić: wyruszyć na poszukiwanie zaginionego alfabetu modlitwy. Jeśli chrześcijaństwo zawsze wychodziło od pragnienia Boga, które tkwi głęboko w ludzkim sercu, to głównym celem dominującego modelu ekonomicznego jest właśnie przekonanie nas, że nie ma takiego pragnienia, które nie mogłoby być zaspokojone w ramach jego mechanizmów - a zatem nie ma potrzeby zbawienia. W rzeczywistości rynek zależy od niezaspokojonego pragnienia, zależy od wejścia w bliski związek z tym ruchem. I nie chodzi tu tylko o zaspokojenie potrzeb materialnych, ale także o poczucie tajemnicy, które technologia również stara się porwać. 

Dlatego Giaccardi i Magatti postulują "modlitwę, która jest słowem, liturgią, sakramentem, obrzędem, ale także, i przede wszystkim, milczeniem. Jest to wielka odpowiedzialność Kościoła we współczesnej sferze publicznej: przed i bardziej niż eksponowanie granitowych pewników, przed i bardziej niż zbiorowe uczestnictwo, jesteśmy wezwani do podtrzymywania w mieście żywego ognia modlitwy jako zdolności do zamieszkiwania naszej samotności, do stawiania czoła ostatecznym horyzontom egzystencji, do pochylania się przed tajemnicą życia. Kontemplować. To znaczy słuchać: oryginalny i charakterystyczny akt wiary, który ucieka od fałszywych pewników bałwochwalstwa, aby zgodzić się na chodzenie po nieoznakowanych ścieżkach, idąc za głosem, który wzywa".

Ludzie, świadectwo, wolność, wiara

Tyle, jeśli chodzi o to, co mogłoby być wspólnym wątkiem przewijającym się przez twórczość Giaccardiego i Magattiego. Wśród różnych innych tematów, które wyłaniają się z tych rozważań, są może cztery, które są szczególnie ważne w kontekście ponownego przemyślenia "katolickiego zakładu" na przyszłość. Z jednej strony, wspomniana wcześniej izolacja "ja", pośród kultury hipermedialnej, w której rzadko mamy bezpośredni kontakt z rzeczywistością, utrudnia wygenerowanie "ludu", którą to obawę autorzy dzielą także z Franciszkiem. Utrzymują, że Kościół ma powołanie z konieczności ludowe, w tym sensie, że proponuje się wszystkim, a nie tylko małym grupom; i w tym zadaniu musi zawsze mieć na uwadze warunki życia współczesnych, ich nadzieje i lęki, ponieważ tam właśnie umieszcza się orędzie ewangeliczne, pośród wspólnoty, która dzieli tę samą drogę. Z drugiej strony chorobą, na którą może zapaść zindywidualizowany naród, jest populizm, który wykorzystuje fragmentaryzację i abstrakcję, połączone z potrzebą przynależności. 

Giaccardi i Magatti uważają, że religia ma większe niż polityka możliwości leczenia chorób zindywidualizowanego ludu, także na małą skalę, w mniejszych wspólnotach, ale dopóki skupia się na generowaniu doświadczenia. "Żaden dyskurs nie będzie miał siły przebicia na ekranie, a tym bardziej nie będzie miał siły przebicia w świadomości europejskiej, jeśli nie będzie zrodzony z doświadczenia, z przemierzonej i pokochanej rzeczywistości. Dlatego musimy się upierać przy tym, co zostało powiedziane z najważniejszych krzeseł: dzisiaj jedynym językiem, który może przemówić, jest język świadectwa, czyli doświadczenia, które przemawia (...). W tej kwestii można mówić nawet bez słów; i nie podawać reguł, ale inspirować nowe życie (...). Wszystko to przy założeniu, że jako katolicy i jako Kościół rzeczywiście coś widzieliśmy".

Co więcej, dostrzegają w Kościele wielkie wyzwanie antropologiczne, jakim jest pogodzenie wiary i wolności, konflikt, którego bardziej konkretne korzenie sięgają przynajmniej Lutra. Jest to wyzwanie, na które nie wystarczy odpowiedzieć uogólnieniami, a tym bardziej popadając w narzucanie, od którego słusznie chce się uciec. Cytując Maritaina, obaj twierdzą, że wyraźniej niż kiedykolwiek widać, że "albo chrześcijaństwo jest w stanie zakwalifikować się jako religia wolności, albo po prostu nie uda mu się przemówić do współczesnego człowieka".

Wreszcie, patrząc na wielką zmianę kulturową w naszym rozumieniu autorytetu, transformację komunikacji, z liberalizmem i jego naciskiem na indywidualny wybór, itd. od lat sześćdziesiątych, logiczne jest, że nastąpiły również zmiany w naszym stosunku do wiary. W pewnym sensie nie można już myśleć o "wierze przylgnięcia", która miała "odpowiadać jak najdokładniej zewnętrznej regule życia, którą podmiot przyjął za swój punkt odniesienia; z ciężarem obowiązku, wysiłku, dyscypliny, które to implikowało, w próbie dostosowania się do tego ideału". Z dodatkowym obciążeniem, że model ten może legitymizować władzę, która stoi na straży tego "should-be", gdzie gwałtowny dryl nie jest nie do pomyślenia. Poza tym, że nic nie wskazuje na to, że takim modelem jest model ewangeliczny, dostosowanie się do zewnętrznego modelu jest nie do utrzymania, gdy środowisko nie popycha już w tym samym kierunku. W "poszukiwaniu nowych dróg" trzeba także odkryć alternatywy dla tej "wiary jako przylgnięcia" - niektóre z nich zostały przedstawione w jego książce - sposoby, które odkrywają we współczesności żyzny grunt, na którym może wzrastać Ewangelia.

AutorAndrés Cárdenas Matute

Watykan

"W pełni ludzki i w pełni chrześcijański": zaproszenie papieża dla formatorów

W ostatnich tygodniach papież odbył w Watykanie kilka audiencji z grupami i instytucjami zajmującymi się edukacją obywatelską i religijną. Tak jest w przypadku. Światowa Unia Nauczycieli Katolickich, Formatorzy Ameryki Łacińskiej, Instytut Claretianum i Kolegium Nepomucena.

Giovanni Tridente-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Całkowicie ludzki i całkowicie chrześcijański. To właśnie, zdaniem papieża Franciszka, powinno charakteryzować dzisiejszego wychowawcę, ponieważ "nie ma humanizmu bez chrześcijaństwa". i odwrotnie. 

Zadanie zakorzenione w dzisiejszym czasie i kulturze, poprzez bogate i otwarte osobowości, "....zdolny do nawiązania szczerych relacji". z ich uczniami, rozumiejąc "ich najgłębsze potrzeby, ich pytania, ich lęki, ich marzenia"..

Tak zwierzał się Papież w ostatnich tygodniach, gdy przyjmował na audiencji w Watykanie uczestników Zgromadzenie Ogólne Światowego Związku Nauczycieli Katolickich (UMEC)w towarzystwie kardynała Kevin FarrellPrefekt dykasterii ds. świeckich, rodziny i życia. W rzeczywistości instytucja ta wybrała niedawno swój nowy Komitet Wykonawczy i znajduje się w fazie ponownego rozkwitu, na co zwrócił uwagę sam Ojciec Święty podczas spotkania.

Możliwości rewitalizacji

W rzeczywistości jednym z wyzwań jest to, że "zmiana pokoleniowa, szczególnie dotykająca liderów".. Papież zaprosił do rozważenia takiej odnowy ".jako początek nowej misji, jako możliwość wznowienia działalności z siłą". działalność organizacji mająca na celu służenie i towarzyszenie katolickim nauczycielom na całym świecie, w sieci, która stara się kultywować i podtrzymywać ich tożsamość jako zaangażowanych chrześcijan w świecie. 

Nie przypadkiem jednym z aspektów podkreślanych przez Papieża jest umiejętność "...uczynienia świata lepszym".dawać świadectwo - przede wszystkim naszym życiem, a także słowami - że wiara chrześcijańska obejmuje całą ludzkość". i jest nosicielem "światło i prawda we wszystkich dziedzinach istnienia, nie wykluczając niczego, nie podcinając skrzydeł marzeniom młodych ludzi, nie zubażając ich aspiracji"..

Misję edukacyjną należy rozumieć w istocie jako szansę, która odciska swoje piętno na życiu ludzi, jako dzieci, a później jako nastolatków i młodych ludzi; dlatego też jest to wielka "odpowiedzialność". a zarazem szansą "wprowadzać je, z mądrością i szacunkiem, na drogi świata i życia".poprzez towarzyszenie im w sposób, który sprawia, że są w stanie "otworzyć się na to, co prawdziwe, na to, co piękne, na to, co dobre"..

Sztuka, którą należy kultywować

Umiejętność wychowywania jest oczywiście sztuką, która musi być "nieustannie uprawiać i powiększać".poprzez ciągłe aktualizacje i unikanie sztywności, wiedząc doskonale, że "Nie pracuje się z przedmiotami, tylko z podmiotami! Dlatego nie jest rzeczą drugorzędną, aby rozwijać również umiejętności empatyczne i komunikacyjne, zwracając uwagę na języki i formy kulturowe współczesności, aby dzielić się wzajemnie "radość z wiedzy i pragnienie prawdy".. Nie oznacza to jednak wpadnięcia w pułapkę "kolonizacja ideologiczna". -ostrzegał papież Franciszek - ale po to, by umieć rozeznać, co jest naprawdę budujące dla ludzkiej osobowości.

Cały kontekst Global Compact for Educationktóre sam Papież zainicjował trzy lata temu jako okazję do zaangażowania wielu instytucji edukacyjnych w partnerstwo zdolne do "formować ludzi dojrzałych, zdolnych do przezwyciężenia fragmentaryzacji i kontrastów". a co za tym idzie, bardziej braterskiej i pokojowej ludzkości. Apel bez wątpienia skierowany do wychowawców katolickich, który dziś nabiera całej swej pilności i znaczenia w kontekście wojny u bram Europy.

Kontynuując temat formacji, z inicjatywy Dykasterii ds. Duchowieństwa na początku listopada odbył się w Watykanie Kurs dla rektorów i formatorów seminariów w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Papież zwrócił się do nich z daleka i zamiast tego podał im przygotowany tekst, zapraszając do jego przeczytania i głębszego przestudiowania w późniejszym terminie.

Bliskość i wierność

Jednym z aspektów, na które zwrócił uwagę w swoim spontanicznym wystąpieniu jest. "bliskość" i "bliskość".którzy są bezpośrednią emanacją Boga, który jest zawsze blisko. "z miłosierdziem i czułością".. Taką samą postawę muszą przyjąć również duszpasterze dusz i z pewnością muszą być do niej wychowywani w całym procesie swojej formacji, najwyraźniej już od lat seminaryjnych. 

W przygotowanym na tę okazję tekście papież wyjaśnił, nieprzypadkowo, że formacja przyszłych księży "znajduje się w centrum ewangelizacji", i dlatego wymaga jakości, a jakości nie da się osiągnąć bez "integralna wizja antropologiczna". która łączy w sobie cztery wymiary osobowości seminarzysty: ludzki, intelektualny, duchowy i pastoralny, jak to już było wyjaśniane przy różnych okazjach i jak to jest powiedziane w Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis.

Z punktu widzenia trenera nie należy zapominać, że kształci on "swoim życiem, bardziej niż słowami".On sam musi zatem świecić "harmonia ludzka i duchowa".które - wciąż według papieża Franciszka - rozwija się i umacnia poprzez "umiejętność słuchania i sztuka dialogu, które są naturalnie zakotwiczone w życiu modlitwy".Prawdziwy obszar, w którym ta zdolność "...kiełkuje, kwitnie i owocuje".

Pozytywny i otwarty wpływ

Jeszcze przed profesorami i formatorami seminariów papież Franciszek zwrócił się do wspólnoty Instytutu Teologicznego "Claretianum", który od ponad 50 lat zajmuje się formacją do życia konsekrowanego jako wyspecjalizowana jednostka włączona do Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego i w duchu świętego hiszpańskiego arcybiskupa i misjonarza Antonio María Clareta.

Podobne ośrodki istnieją w Madrycie, Manili, Bangalore, Bogocie i Abudży, a ich posługa (dni studyjne, kongresy, czasopisma, towarzyszenie w kapitułach instytutów i zgromadzeń) w ciągu ostatnich dziesięcioleci przyczyniła się, zdaniem Ojca Świętego, do, "zaproponować bardziej ludzkie oblicze życia konsekrowanego".: "Twój wpływ był zawsze pozytywny, zawsze otwarty, zawsze odsuwał bezpodstawne lęki"..

Prawdziwy "zeznania"ponownie - aby zachęcić "opcja na rzecz ubogich i solidarności, braterstwo bez granic i misja w ciągłym zasięgu".. Uformowanie się w tych cechach czyni cenniejszym dar życia konsekrowanego i jego misję w Kościele i w świecie - mówił z przekonaniem Papież.

Kultywowanie życia wspólnotowego

W związku z tym musimy również pielęgnować i dobrze pielęgnować życie wspólnotowe jako prawdziwe ".wierność w naśladowaniu Jezusa w duchu Założycieli". i w przeciwieństwie do coraz bardziej rozpowszechnionego indywidualizmu. Postawa ta wyraża się w umiejętności "żyć interkulturowością jako drogą braterstwa i misji". a także w wymianie międzypokoleniowej między członkami społeczności, zwłaszcza między "starzy ludzie -której "musi umrzeć śniąc"- y "młodzi ludzie"które sprawiają, że starzy ludzie marzą". i zająć ich miejsce.

Również członkom Claretianum i formatorom seminarium Papież przynaglił styl bliskości, współczucia i czułości, nie męcząc się przy tym "iść do granic, nawet do granic myśli".i tym samym otwierając drogi i towarzysząc zuchwałości. Jest to niezbędne - jak podkreślał św. Jan Paweł II w Vita consecrata- nie tracić z oczu formacji, refleksji i studiów teologicznych, ponieważ zubożałoby to apostolat i czyniło go powierzchownym.

Prymat sumienia

O prymacie sumienia nad wszelką władzą światową Papież mówił wreszcie do wspólnoty Collegio Nepomuceno, rzymskiego seminarium pontyfikalnego przeznaczonego przede wszystkim dla studentów narodowości czeskiej, choć w ostatnich latach otwartego także dla innych narodowości, jak Azjaci czy Afrykanie. Idea ta związana była z postacią i świadectwem świętego, od którego kolegium wzięło swoją nazwę, czeskiego kapłana, który zginął śmiercią męczeńską za dochowanie wierności tajemnicy spowiedzi. Ten "korzeń odwagi i ewangelicznej stanowczości". -zaproponował papież Franciszek - powinny stać się ostrzeżeniem, by nie wpaść w pułapkę "duchowa światowośćNajgorsze, co może spotkać Kościół i osobę konsekrowaną. 

Jana Nepomucena stawiano również za wzór do naśladowania dla przyszłych kapłanów. "budować mosty tam, gdzie są podziały, odległości, nieporozumienia". i stać się "pokorne i odważne narzędzia spotkania, dialogu między różnymi i przeciwstawnymi osobami i grupami".gdzie można znaleźć swoistą oryginalność, a jednocześnie wspólne człowieczeństwo.

Czytania niedzielne

Cierpliwość w ciemności. III Niedziela Adwentu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na III niedzielę Adwentu, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kiedy Jan był przykuty w ciemnym i wilgotnym lochu Heroda, proroctwo Izajasza, które słyszymy w niedzielnych czytaniach, musiało być dla niego trudne do uwierzenia: "Puszcza i pustynia będą się radować, step będzie się cieszyć i kwitnąć (...) z radością i pieśniami wesołości. Będą oglądać chwałę Pana, majestat naszego Boga".. Tam, w tych nędznych głębinach, było niewiele widocznych znaków chwały i majestatu Boga. Czy Jan pomyślałby o tych innych słowach, gdy żołnierz wszedł, aby odciąć mu głowę: "Powiedz tym, którzy są niespokojni: 'Bądźcie silni, nie bójcie się, oto wasz Bóg! Nadchodzi zemsta, odpłata Boga. On przychodzi osobiście i zbawi cię".? Nie było oczywistego ratunku.

Powiedzmy sobie szczerze: Adwent często śpiewa o radości, której nie widzimy. "Wejdą na Syjon z pieśniami radości; wieczna radość na ich czele; za nimi radość i wesele, smutek i żal odejdą".

Jednak przed śmiercią Jan zdążył wysłać posłańców do Jezusa, aby go zapytać: "Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na innego?".Czy Jan szukał własnego zysku, czy zaczynał mieć wątpliwości, czy też było to dla dobra jego uczniów, aby wskazać im Jezusa, ponieważ on, Jan, wiedział, że jego własny czas na ziemi się kończy? Dowiemy się w niebie; ale Jezus wskazał na cuda, które czynił, wszystkie były znakami, które wypełniały starotestamentowe proroctwa o Mesjaszu jako tym, który miał dać wzrok niewidomym, sprawić, że chromi będą chodzić, a głusi słyszeć, dać życie umarłym i głosić Ewangelię ubogim. Nasz Pan następnie pochwalił Jana Chrzciciela za jego surowość życia: wybrał ubóstwo w jedzeniu, ubraniu i mieszkaniu. Ta wierność uczyniła go największym ze wszystkich proroków.

I oto chodzi: Adwent nie jest jeszcze pełnym objawieniem Boga. Jest to przygotowanie do niej. Ma w sobie element mroku, wręcz lochu. Aby zatriumfować na ziemi - i przygotować się do swojego ostatecznego i definitywnego triumfu - Bóg potrzebuje wiernych mężczyzn i kobiet, którzy są gotowi stracić nawet swoje życie. Są to ludzie Adwentu, drudzy Johns, którzy są gotowi poświęcić komfort, wolność, światło i życie, aby przygotować drogę dla Boga. Stają się one dla Boga drogą, autostradą, po której może się poruszać. Ale bycie autostradą nie jest wygodne: oznacza bycie rozdeptanym i wystawionym na działanie żywiołów. Bóg ostatecznie zatriumfuje, ale tylko dzięki ofierze i cierpieniu wiernych dusz, przede wszystkim samego Chrystusa, a w Nim - Jego męczenników. Wymaga to wiele cierpliwości, jak wyjaśnia Jakub w drugim czytaniu. Ponieważ Jan, w swoich łańcuchach i w swojej ciemności, wyrzekł się ruchu, światła i wreszcie swojego życia, inni przyszli, aby chodzić, widzieć i żyć.

Homilia na czytania na III niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Dziesięć petycji, które papież Franciszek powierzył Niepokalanej podczas swojego pontyfikatu

8 grudnia 2022 r. po raz dziesiąty papież Franciszek powróci do stóp figury Niepokalanego Poczęcia na rzymskim Piazza di Spagna, aby dokonać Aktu Adoracji. Spotkanie, którego nie chciał przegapić nawet w najczarniejszych momentach pandemii, ostatnich dwóch lat, zmieniając modalność, a następnie przedstawiając się Dziewicy w pojedynkę, we wczesnych godzinach porannych, na osobności.

Giovanni Tridente-8 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

W tym roku tradycja została odnowiona i na powitanie Papieża Franciszka znów licznie przybyli pielgrzymi i chorzy, którzy w sposób uporządkowany, jakby w wielkim uścisku, otoczyli plac wzdłuż boków historycznego Piazza Mignanelli, nad którym góruje także majestatyczny budynek, w którym mieści się Ambasada Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej.

Z tej okazji uważamy za interesujące przejrzenie petycji pochwalnych, które Papież skierował do Maryi Dziewicy do tej pory w dniu, w którym obchodzimy Jej Niepokalane Poczęcie, dogmat Kościoła ustanowiony przez Piusa IX 8 grudnia 168 lat temu (1854) bullą Ineffabilis Deus.

2022 - Synowska miłość tych, którzy tęsknią za nadzieją i pocieszeniem

W tegorocznej modlitwie, która nastąpiła po ponad stuletniej wizycie w bazylice Santa Maria Maggiore przed ikoną Salus Populi Romani, papież Franciszek rozpoczął od przypomnienia wielu "niewidzialnych kwiatów", którymi są często milczące, stłumione lub ukryte inwokacje i błagania wiernych do Niepokalanej Dziewicy. I powiedział, aby przynieść do stóp Matki Bożej "synowską miłość" tych, którzy tęsknią za nadzieją i pociechą, "uśmiechy dzieci"; "wdzięczność osób starszych i w podeszłym wieku", "troski rodzin", "marzenia i udręki młodych", którzy cierpią z powodu kultury bogatej w rzeczy, ale ubogiej w wartości... Nawiązanie do Ukrainy i udręczonego narodu błagającego o pokój było nieuniknione. Ostateczna nadzieja jest taka, że nienawiść pokona miłość, kłamstwa pokonają prawdę, obraza pokona przebaczenie, a wojna pokona pokój.

2021 - Uzdrawianie i leczenie chorób, wojen i kryzysów klimatycznych

W zeszłym roku, gdy wciąż obowiązywały ograniczenia związane z nagłym stanem zdrowia, papież Franciszek udał się na plac prywatnie około 6 rano, składając kosz białych róż u podstawy kolumny podtrzymującej Matkę Boską. Modlitwa, którą skierował przy tej okazji, była - według relacji dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej - "o cud uzdrowienia, dla wielu chorych; o uzdrowienie, dla ludzi, którzy dotkliwie cierpią z powodu wojen i kryzysu klimatycznego; i o nawrócenie, aby stopiło kamienne serca tych, którzy budują mury, by odgrodzić od siebie ból innych".

2020 - Dla osób dotkniętych zniechęceniem

Rok wcześniej, w 2020 roku, na podobnie opustoszałym placu padał deszcz, który miał dotrzymać towarzystwa Papieżowi; Stolica Apostolska początkowo zapowiadała, że Akt nie dojdzie do skutku, więc wielkim zaskoczeniem było, gdy kilka godzin później okazało się, że Papież nie omieszkał umówić się na spotkanie. Biorąc pod uwagę okoliczności najgorszego okresu pandemii, modlitwa pochwalna odnosiła się do wszystkich w mieście Rzym i na całym świecie, którzy są "dotknięci chorobą i zniechęceniem". Po Schodach Hiszpańskich papież przeszedł do Santa Maria Maggiore, gdzie w Kaplicy Szopki odprawił Mszę św.

2019 - Uwolnienie od najzacieklejszych nałogów i najbardziej zbrodniczych przywiązań.

Modlitwa odmówiona w 2019 r. zawierała wyraźne odniesienie do wielu rodzajów "zepsucia", które są o wiele bardziej niebezpieczne niż bycie grzesznikami, którzy później się nawracają, ponieważ gdy dotyka serca, zepsucie stanowi "najpoważniejsze niebezpieczeństwo": "złe intencje i małostkowy egoizm". Jednak prośba Papieża o wstawiennictwo odnosi się do linii życia, która za pośrednictwem Maryi może dotrzeć do osób uciskanych przez nieufność z powodu grzechu, aby nawet w najgrubszych ciemnościach zawsze świecił "promień światła Chrystusa zmartwychwstałego", który zrywa łańcuchy zła i uwalnia od najzacieklejszych nałogów i najbardziej zbrodniczych więzów.

2018 - Doświadczanie słodkiej radości ewangelizacji

Aby troska każdego z nich sprawiła, że miasto stanie się "piękniejsze i nadające się do zamieszkania dla wszystkich", a osobom zajmującym odpowiedzialne stanowiska udzieliła się "mądrość, dalekowzroczność, duch służby i współpracy". Modlitwa na rok 2018 poświęcona jest Rzymowi i jego diecezji, ze szczególnym uwzględnieniem proboszczów, osób konsekrowanych i współpracowników świeckich, aby wszyscy mogli doświadczyć "słodkiej radości ewangelizowania". Papież modli się także do Niepokalanej Dziewicy, aby była blisko tych, którzy nie tylko w Rzymie, ale także we Włoszech i na całym świecie żyją w sytuacjach marginalizacji i obojętności.

2017 - Zrzucanie dumy i arogancji

Przy piątej okazji czczenia przez Ojca Świętego Matki Bożej ze Schodów Hiszpańskich proszono o wsparcie w umiejętności rozwijania "przeciwciał" przeciwko takim wirusom jak obojętność, "obywatelskie chamstwo", "strach przed innym i cudzoziemcem", transformizm, który maskuje się jako transgresja, oraz wyzysk mężczyzn i kobiet. Pomoc polega również na pozbawieniu się pychy i arogancji, "aby uznać siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy: małymi i biednymi grzesznikami, ale Twoimi dziećmi".

2016 - Blisko dzieci, rodzin, pracowników, zagubionych i wzgardzonych

W centrum modlitwy 2016 r. znajdują się dzieci - samotne, porzucone, oszukane i wykorzystywane -, rodziny - zapracowane, ale też odczuwające zmęczenie tak wieloma problemami -, pracownicy - zarówno ci, którzy je mają, jak i ci, którzy je stracili lub nie mogą znaleźć. Musimy nauczyć się patrzeć na wszystkich "z szacunkiem i wdzięcznością, bez egoistycznych interesów i obłudy", ale także dotykać z czułością ubogich, chorych, wzgardzonych, zagubionych, samotnych. Pomoc Maryi polega na zobowiązaniu się do "odnowienia siebie, tego miasta i całego świata".

2015 - Zwycięstwo Bożego Miłosierdzia nad grzechem

"Patrząc na Ciebie, Niepokalana Matko, uznajemy zwycięstwo Bożego miłosierdzia nad grzechem i wszystkimi jego konsekwencjami" - to inwokacja na rok 2015, w której Papież wyraża nadzieję na odrodzenie się nadziei na lepsze życie dla wszystkich i wyzwolenie z "niewoli, urazy i lęku", ufając w bliskość Dziewicy, która towarzyszy, jest blisko i podtrzymuje swoje dzieci w każdej trudności.

2014 - Nauka chodzenia pod prąd

Niech ludzkość wyzwoli się z wszelkich niewoli duchowych i materialnych, aby "zbawczy zamysł Boga zwyciężył w sercach i w wydarzeniach" - to inwokacja, którą Papież Franciszek skierował podczas drugiej wizyty u Matki Bożej na Schodach Hiszpańskich, a przy tej okazji mówił już o przezwyciężaniu pychy, o stawaniu się miłosiernym wobec braci i sióstr, o uczeniu się "pójścia pod prąd": poddania się, milczenia, uwolnienia się od tego, co zbędne, słuchania i "robienia miejsca dla piękna Boga, źródła prawdziwej radości".

2013 - Budzenie odnowionego pragnienia świętości

Dziewięć miesięcy po rozpoczęciu pontyfikatu pierwszy akt adoracji przypomina o "pragnieniu świętości", które Dziewica Maryja wzbudza w swoich dzieciach, aby umiały one wydobyć "blask prawdy", rozbrzmiewać "pieśnią miłości", uobecniać "piękno Ewangelii" poprzez serca zamieszkane przez "czystość i niewinność". Niech nie będą obojętni na krzyk ubogich, cierpienie chorych, samotność starszych, kruchość dzieci i niech "każde ludzkie życie będzie przez nas wszystkich kochane i czczone".

Watykan

Prześladowania Żydów za pontyfikatu Piusa XII

Historyk Johan Ickx (Archiwum Sekcji Stosunków Państwowych Sekretariatu Stanu) tłumaczy decyzję papieża Franciszka o digitalizacji serii "Żydzi".

Antonino Piccione-8 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Pius XII to postać kontrowersyjna. Z jednej strony był protagonistą uznanych działań na rzecz ochrony ofiar nazi-faszyzmu, zwłaszcza w dramatycznych miesiącach okupacji Rzymu; z drugiej strony zarzucano mu zbyt liczne "przemilczenia" wobec dramatycznych wiadomości, jakie docierały do Watykanu, już w 1939 r., z terenów zajętych przez Hitlera, począwszy od Polski.

W 2020 roku Watykańskie Archiwum Apostolskie udostępniło uczonym dokumenty z pontyfikatu Piusa XII. Dzięki tej niezwykłej możliwości badawczej możliwa jest teraz pełniejsza analiza i dokładniejsza interpretacja kluczowego fragmentu historii XX wieku.

Z woli papieża Franciszka, od 23 czerwca ubiegłego roku, to cenne dziedzictwo dokumentów, obejmujące 170 tomów, jest w dużej mierze dostępne w Internecie w wersji cyfrowej, swobodnie dostępnej dla wszystkich.

Oprócz fotokopii każdego pojedynczego dokumentu archiwum udostępniło teczkę z inwentarzem analitycznym serii, w której przepisano nazwiska beneficjentów pomocy zawartej w dokumentach. Do tej pory można zapoznać się z 70% całości materiału, który w późniejszym czasie zostanie uzupełniony o najnowsze tomy.

Podczas spotkania promowanego przez Stowarzyszenie ISCOM na temat prześladowania Żydów za pontyfikatu Piusa XII (w spotkaniu uczestniczyło ponad 30 watykanistów) Johan Ickx, kierownik Archiwum Historycznego Sekcji ds. Stosunków z Państwami Sekretariatu Stanu, wyjaśnił powody decyzji papieża Franciszka o zdigitalizowaniu żydowskiej serii archiwalnej, udostępniając ją wszystkim.

Decyzja papieża, oprócz nadania nowego impulsu badaniom historiograficznym, ułatwi rodzinom prześladowanych odtworzenie historii ich bliskich, którzy w czasie II wojny światowej szukali pomocy u Stolicy Apostolskiej.

"Seria żydowska jest trochę szczególna - zaznacza Ickx - ponieważ normalnie serie w naszych archiwach historycznych Sekretariatu Stanu są wyróżnione nazwą państwa, z którym Stolica Apostolska miała normalne stosunki dwustronne w danym okresie historycznym.

Za pontyfikatu papieża Pacellego, ok. 1938 r., ustanowiono nagle seria plików o tej nazwie - "Żydzi"-. jak gdyby dla Stolicy Apostolskiej był to konkretny naród. Serial był czynny do 1946 roku, po czym wraz z zakończeniem II wojny światowej został zamknięty".

To nie pierwszy raz, kiedy papież Franciszek promuje takie inicjatywy. W przeszłości chciał z wyprzedzeniem otworzyć watykańskie archiwa dotyczące lat dyktatury w Argentynie, aby pomóc rodzinom ofiar odkryć prawdy, które same archiwa mogły ukryć.

Krok w tym kierunku Watykan uczynił już w latach 70. ubiegłego wieku, za pontyfikatu Pawła VI, publikując Akta i dokumenty sanktuarium dotyczące okresu II wojny światowej.

Obecnie każdy użytkownik Internetu może przejrzeć w formacie pdf wszystkie prośby o pomoc skierowane do Stolicy Apostolskiej przez prześladowanych, a następnie wynikające z nich pliki dotyczące osób, rodzin lub grup, które zwróciły się o pomoc do papieża Piusa XII.

Zdaniem Ickxa "interesujące będzie zobaczyć, jak nad tymi dokumentami będą pracować uniwersytety, stowarzyszenia zajmujące się tego rodzaju badaniami, ale także muzea Shoah we wszystkich miastach Europy". Te ośrodki dokumentacji będą teraz mogły łatwiej i w czasie rzeczywistym czerpać z tego materiału.

W książce "Pius XII i Żydzi" z 2021 roku Ickx wykazuje gotowość Stolicy Apostolskiej do pomocy prześladowanym przez nazi-faszyzm. Ale także jej niemożność często, bo Stolica Apostolska była często utrudniona: "Naziści byli obecni w tym czasie w połowie Europy i uniemożliwiali wszelkie inicjatywy pomocowe. Ale także reżim faszystowski we Włoszech prowadził prześladowania i dlatego często utrudniał akcje ratunkowe Watykanu. Często nawet rządy krajowe nie współpracowały".

Ideę, że zwrócenie się do papieża było możliwą drogą do zbawienia, potwierdza dodatkowo treść i ton samych listów: 2800 próśb o pomoc lub interwencję dla około 4000 Żydów w latach 1938-1944. Wśród nich w książce jest mowa o Mario Finzi, ówczesnym szefie delegacji ds. pomocy żydowskim emigrantom w Bolonii, który napisał do papieża Piusa XII, odnosząc się do konkretnej prośby o pomoc pewnej rodziny: "Jesteś ostatnim, który może coś zrobić dla tej rodziny". Dziś wiemy, że część tej rodziny, której członkowie, jak to często bywało, byli rozproszeni po całym terytorium, została uratowana.

Jednym z najciekawszych dokumentów w książce jest list kardynała Gasparriego z 9 lutego 1916 roku, w którym odpowiada on na prośbę Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego z Nowego Jorku. List, jak przekonuje Ickx, zainspirowany właśnie przez Eugenio Pacellego, ówczesnego ministra spraw zagranicznych Sekretariatu Stanu: "W tym przypadku amerykańscy Żydzi poprosili Watykan o stanowisko papieża Benedykta XV w sprawie prześladowań rasowych, które rozpoczęły się już podczas pierwszej wojny światowej.

Sekretarz stanu Gasparri odpowiedział tym tekstem, wyraźnie zezwalając na jego publikację. Bez echa przeszły gazety amerykańskich środowisk żydowskich, nazywając ją z satysfakcją istną "encykliką". W tekście Żydzi są dosłownie określeni jako "bracia" i stwierdza się, że ich prawa muszą być chronione jak prawa wszystkich narodów.

Jest to pierwszy dokument w historii Kościoła katolickiego i Stolicy Apostolskiej, który wyraża tę zasadę. Takie słowa - podsumowuje Ickx - znajdujemy w dokumencie Nostra Aetate Soboru Watykańskiego II, opublikowanym w 1965 roku. Są to dokładnie te zasady, które Pius XII stosował przez dziesiątki lat swojego pontyfikatu w obliczu wielkiego wyzwania, jakim był nazizm, a następnie komunizm".

AutorAntonino Piccione

Zasoby

Maryja Niepokalana: Królowa, Matka i Patronka

8 grudnia Kościół katolicki obchodzi uroczystość Niepokalanego Poczęcia, czczonego jako Królowa, Matka i Patronka wszystkich wiernych.

Paloma López Campos-8 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Na stronie Niepokalane Poczęcie jest dogmatem wiary ogłoszonym przez papieża Piusa IX w roku 1854, w bulli Ineffabilis Deus. W dokumencie tym Kościół oficjalnie uznał, że Maryja Dziewica w chwili swego poczęcia została zachowana od grzechu pierworodnego na mocy zasług swego Syna.

Choć na ogłoszenie dogmatu trzeba było czekać wiele wieków, wierni bronili niepokalanego poczęcia Maryi Dziewicy od samego początku istnienia wspólnot chrześcijańskich. Santa Maria. Świadczy o tym nabożeństwo, jakie w wielu krajach świata odczuwa się do tego wezwania Dziewicy.

Maryja Niepokalana w świecie

Niepokalane Poczęcie jest patronką Gwatemali i Ameryki Środkowej (NikaraguaBelize, Belize, Kostaryka, Salwador, Honduras i Honduras Panama), a jego patronat obejmuje również Stany Zjednoczone, Koreę Południową i Japonię. Pod jego specjalną ochroną jest także Bogota, stolica Kolumbii.

8 grudnia jest świętem bankowym w wielu miejscach, takich jak Chile, Kolumbia, Nikaragua, Panama, Paragwaj, Peru, Portugalia i Hiszpania. Ponadto w Panamie obchodzą również Dzień Matki w dniu Niepokalanego Poczęcia, co jest miłym zbiegiem okoliczności w aluzji do Matki Boskiej.

Według Abelardo Rivery, korespondenta Omnes w Kostaryce, święto Niepokalanego Poczęcia jest w tym kraju nakazem zaledwie od kilku lat, zostało ogłoszone przez Konferencję Episkopatu w 2011 roku. Pomimo bycia nakazem, od lat 90. nie ma już święta cywilnego, ponieważ obchody te zostały wyeliminowane z wielu świąt chrześcijańskich, w tym z dnia św. Józefa (19 marca).

W Hiszpanii Niepokalana jest patronką piechoty morskiej od 1892 roku, choć już w XVI wieku, w sposób nieoficjalny, była za taką uważana przez jednostki wojskowe. Korpus Sztabu Generalnego, Wojskowy Korpus Prawniczy, Kapelani Wojskowi, Apteka Wojskowa i Wojskowy Korpus Weterynaryjny również mają patronat Dziewicy. Ten związek wojska z Matką Boską sięga wielu lat w historii kraju.

Cud w Empel

7 grudnia 1585 roku hiszpańskie tercio (dzisiejsza piechota) dowodzone przez Francisco Ariasa de Bobadillę, stanęło naprzeciw rebeliantów z Niderlandów, dowodzonych przez admirała Filipa z Hohenlohe-Neuenstein. Hiszpańscy żołnierze zostali otoczeni przez swoich przeciwników i byli całkowicie pozbawieni żywności i suchej odzieży, aby poradzić sobie z zimną pogodą na wyspie Bommel (Holandia). Holenderski admirał zaproponował poddanie się hiszpańskim tercios, którzy odmówili kapitulacji. W obliczu takiej odpowiedzi armia holenderska zainicjowała strategię, która nieuchronnie doprowadzi do klęski Hiszpanów: nakazała otworzyć tamy w okolicy, zalewając obóz wroga i likwidując nieliczne pozostałe zapasy. 

Tercio Viejo de Zamora musiał szukać schronienia na wzgórzu Empel, jedynym miejscu, które nie zostało pokryte przez wody rzek. Podczas kopania okopów żołnierz odkrył zakopaną drewnianą deskę: był to obraz Matki Boskiej, do którego zbudowali prowizoryczny ołtarz. Maestre Bobadilla zachęcał żołnierzy do odnowienia ducha, gdyż uznał odkrycie za znak boskiej ochrony. 

Tej nocy było tak zimno, że wody zamarzły i Hiszpanie mogli chodzić po lodzie, aż dotarli do obozu wroga i zaatakowali, gdy armia holenderska się tego nie spodziewała. Tercio osiągnął zwycięstwo o świcie 8. Tego samego dnia Piechota ogłosiła Niepokalaną Dziewicę swoją patronką.

Niepokalane Poczęcie w Kościele katolickim

Niepokalane Poczęcie budzi w ostatnich latach kontrowersje, choć u początków chrześcijaństwa wierni potrafili rozpoznać w Maryi Dziewicy szczególną łaskę jej udzieloną. W to szczególne nabożeństwo do Maryi zechcieli włączyć się także papieże. A więc, Święty Jan Paweł IIW katechezie o Niepokalanym Poczęciu w 1996 r. powiedział: "dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi nie zaciemnia, ale raczej przyczynia się w sposób godny podziwu do wyraźniejszego ukazania skutków odkupieńczej łaski Chrystusa dla ludzkiej natury".

Benedykt XVI, W 2007 roku, w święto, które dziś obchodzimy, wypowiedział takie słowa: "Raz jeszcze, w tym uroczystym dniu, Kościół wskazuje światu na Maryję jako znak pewnej nadziei i ostatecznego zwycięstwa dobra nad złem. Ona, którą wzywamy jako pełen łaski przypomina nam, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami i że Bóg jest naszym Stwórcą i naszym Ojcem. Bez niego, lub co gorsza wbrew niemu, my, ludzie, nigdy nie będziemy w stanie odnaleźć drogi, która prowadzi do miłości, nigdy nie będziemy w stanie pokonać potęgi nienawiści i przemocy, nigdy nie będziemy w stanie zbudować stabilnego pokoju. 

Ze swojej strony Papież FranciszekO tej inwokacji Dziewicy powiedział to proste i odkrywcze zdanie: "Niepokalane Poczęcie jest owocem miłości Boga, który zbawia świat".

Watykan

Papież Franciszek: "Możemy kochać tylko w wolności".

Papież spotkał się dziś z wiernymi w Auli Pawła VI na zwykłej środowej audiencji ogólnej. Dzisiejsze czytanie pochodzi z Księgi Eklezjastesa.

Paloma López Campos-7 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kontynuując katechezę o rozeznaniu, Papież rozpoczął od stwierdzenia, że "w procesie rozeznawania... rozeznanie ważne jest, aby zachować uwagę również na etap następujący bezpośrednio po podjętej decyzji".

Franciszek zwrócił uwagę na znaczenie powolnej analizy tego, co dzieje się po podjęciu decyzji, aby wiedzieć, czy była ona słuszna. W związku z tym zwraca uwagę, że "jednym z charakterystycznych znaków dobrego ducha jest fakt, że przekazuje on pokój, który trwa w czasie". Jest to pokój, który "przynosi harmonię, jedność, żarliwość i gorliwość".

Oznaki dobrego rozeznania

Papież zwraca uwagę, że "życie duchowe jest okrężne. Dobro wyboru jest korzystne dla wszystkich dziedzin naszego życia". W tym sensie można zauważyć pewne cechy, które wskazują, że rozeznanie jest właściwe. Po pierwsze, Franciszek zachęca nas do zastanowienia się, "czy decyzja jest postrzegana jako możliwy znak odpowiedzi na miłość i hojność, jaką Pan ma dla mnie. Nie rodzi się ona ze strachu, z szantażu emocjonalnego czy z obowiązku".

"Kolejnym ważnym elementem jest świadomość bycia na swoim miejscu w życiu. Ze względu na kołowy stan życia duchowego, na który wskazał Papież, oznacza to, że "człowiek może rozpoznać, że znalazł to, czego szuka, gdy jego droga staje się bardziej uporządkowana. Zauważa coraz większą integrację pomiędzy swoimi różnorodnymi zainteresowaniami. Ustala prawidłową hierarchię ważności i udaje mu się przeżyć wszystko z łatwością, stawiając czoła z nową energią i siłą ducha pojawiającym się trudnościom".

"Innym dobrym znakiem jest potwierdzenie pozostawania wolnym w odniesieniu do tego, co zostało postanowione, gotowym do ponownego zakwestionowania, także do wyrzeczenia się w obliczu ewentualnych sprzeczności, starając się znaleźć w nich możliwe nauczanie Pana".

Niemniej jednak nie możemy być przywiązani do własnych decyzji, zaznaczył Papież, ponieważ "bycie zaborczym jest wrogiem dobra i zabija uczucie". Możemy kochać tylko w wolności".

Z tej wolności rodzi się również bojaźń Boża, szacunek dla Pana, a to, zaznaczył Franciszek, jest "niezbędnym warunkiem przyjęcia daru mądrości", gdyż bojaźń Boża "wypędza wszystkie inne lęki" i wyzwala nas. W ten sposób jesteśmy przygotowani do podjęcia dobrej decyzji w okresie rozeznania.

PodpisyLydia Jiménez

Odnawianie teraźniejszości - wyzwanie dla mniejszości twórczych

Zmieniać świat poprzez transformacyjne działanie chrześcijańskiego zaangażowania i osobistego świadectwa: to główne idee kongresu Katolicy i życie publicznezorganizowanej przez ACdP w Madrycie przyświecały słowa, którymi Lydia Jiménez otworzyła ten Kongres. 

7 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Chrześcijańskie dziedzictwo to nie rzeczy materialne, które można zmarnować, ale sens życia, który uczy nas jak żyć. Otrzymać spadek oznacza myśleć o nim w ramach historii. Dziedziczenie wymaga odpowiedzialności. Jesteśmy kontynuatorami poprzedniej historii, która musi się wypełnić. Nie chodzi o to, by powtarzać ją jako martwą literę, ale by wydobyć całe zawarte w niej bogactwo, odpowiadając na nowe wyzwania. 

Moralna tożsamość Europy zakłada historię, a jej językiem ojczystym jest chrześcijaństwo, jak powiedział Goethe. Nie jest to działka, na której można budować, tak jakby nic nie istniało. Patrząc tylko na teraźniejszość ignorujemy możliwości przyszłości. Widzimy w naszej własnej historii tylko to, co naganne i destrukcyjne, a nie potrafimy dostrzec tego, co wielkie. 

Na stronie Upadek epoki nowożytnej, Romano Guardini dostrzega w dokonującej się wielkiej zmianie kierunku historycznego szansę dla Kościoła. Zasadniczą sprawą nie jest zmiana, ale odnowienie, wygenerowanie czegoś naprawdę nowego. Trwanie w pozornych zmianach nie pozwala odnaleźć prawdziwej nowości i tak często gubi się w ten sposób autentyczny horyzont drogi otwartej na przyszłość. Wprowadzamy innowacje w oparciu o to, czym jesteśmy, a nasza tożsamość jest chrześcijańska. 

Europa to coś więcej niż jej gospodarka. Nasza obecna kultura szczyci się brakiem wiary i domaga się wykluczenia wszelkich odniesień do tego, co nie jest czysto materialne i mierzalne. Dziś na europejskim Zachodzie żadna religia objawiona nie ma publicznego wpływu, a wiara, która jest trzymana w środku, nie jest w stanie naprawdę kierować życiem. Europa to przede wszystkim pojęcie duchowe i kulturowe: cywilizacja. Kluczem do zrozumienia Europy, jak każdej kultury czy cywilizacji, jest religia. W tym sensie św. Jan Paweł II, w Posynodalnej Adhortacji Apostolskiej Ecclesia in EuropaStwierdzając istnienie wielu niepokojących znaków na naszym kontynencie, takich jak utrata pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, nie waha się dać świadectwa żywego wezwania do nadziei, aby Europa nie pogodziła się ze sposobami myślenia i życia, które nie mają przyszłości. Wiara chrześcijańska funduje życie społeczne na zasadach zaczerpniętych z Ewangelii, a jej ślad widać w sztuce, literaturze, myśli i kulturze. 

Papież Franciszek w Lumen fidei, w pierwszej encyklice swojego pontyfikatu, zaprosił nas do refleksji nad wiarą jako światłem, które oświetla całą ludzką egzystencję. Światło z pamięci założycielskiej, które nas wyprzedza i jednocześnie światło, które pochodzi z przyszłości i odkrywa przed nami nowe horyzonty. Wiara "widzi" w miarę, w jakiej chodzi, jest twardą skałą, na której można budować życie. Wiara nie jest statyczna; od swoich biblijnych początków jawi się jako odpowiedź na wezwanie, które wyznacza nam drogę. Dlatego wiara wymaga ciągłego nawracania się. 

Zauważamy dziś, że Europa nie jest już w przeważającej większości chrześcijańska. Jednak zdaniem brytyjskiego historyka Toynbee'ego zmiany cywilizacyjne, które wyznaczają nowy paradygmat społeczny, nie są promowane przez wielkie masy, ale przez małe "kreatywne" mniejszości zdolne do wygenerowania nowej tkanki społecznej. Ratzingernie waha się stwierdzić, że "los społeczeństwa zależy zawsze od twórczych mniejszości".

Mniejszość twórcza może być niewielka, ale nie jest sekciarska. Tym, co odróżnia ją od innych rodzajów mniejszości, jest jej zdolność do generowania kultury, sposobów życia, praktyk społecznych. 

Mniejszość twórcza generuje przestrzenie i czasy, w których zakorzenia się coś nowego. Przenika do społeczeństwa i przekształca je. Nie oznacza to posiadania tego samego zdania, myślenia, a nawet odczuwania w ten sam sposób. 

To, co charakteryzuje mniejszość twórczą, to otrzymanie tego samego daru - osobistej relacji - i ciężka praca nad jej budową. Żyją tym samym życiem, piją z tego samego źródła. A ujawnia się to w cnotach, które powstają wśród jego członków i które rozlewają się na zewnątrz poprzez praktyki. 

Istotne wśród ludzi jest to, co nas łączy, a nie to, co nas dzieli, a wiara nas łączy, jest to dobro wspólne.

Mniejszość twórcza nie doprowadza do zniszczenia, ale do odnowienia teraźniejszości. Wizja twórcza odkrywa możliwość uzdrowienia, odnowienia świata bez konieczności jego niszczenia; jest zaczynem, a nie dynamitem. Dlatego chrześcijanie nie mogą żyć w defensywie, w małych gettach, wycofywanie się w obliczu trudności nie działa. Życie zawsze jest czymś więcej, przekracza nas, jest dla nas niemożliwe. Odważenie się na to niemożliwe wymaga wielkości ducha, wielkoduszności, odwagi. 

Tylko ten, kto jest wdzięczny za sprzeczność, przezwycięża ją i tylko ten, kto jest wdzięczny za dar, naprawdę go otrzymuje. 

Wiara chrześcijańska może pomóc Europie odzyskać to, co najlepsze w jej dziedzictwie i pozostać miejscem przyjaznym i wzrastającym, nie tylko pod względem materialnym, ale przede wszystkim pod względem ludzkim.

AutorLydia Jiménez

Dyrektor Generalny Krucjaty z Santa Maria

Więcej
Kultura

Nacho ValdésOd Wcielenia sam Bóg ukazuje się z twarzą".

Wraz ze swoimi siostrami Ignacio Valdés jest aktualnym punktem odniesienia w malarstwie sakralnym. Jego obrazy, realistyczne, bliskie i współczesne, można zobaczyć w kościołach i oratoriach na całym świecie.

Maria José Atienza-7 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Okres Bożego Narodzenia to niewątpliwie jeden z momentów, kiedy sztuka sakralna błyszczy ze szczególną siłą. Kartki świąteczne, przedstawienia szopek, figury szopek... sztuka staje się, bardziej niż kiedykolwiek, drogą modlitwy i kontemplacji.

Nacho Valdés

Wraz z siostrami, Maysą i Inmą, Ignacio Valdésod lat zajmuje się utrwalaniem na płótnie obrazów religijnych. Obok dzieł z gatunku malarstwa rodzajowego, ten urodzony w Kadyksie i wykształcony na Wydziale Sztuk Pięknych Santa Isabel de Hungría w Sewilli oraz w Winchester School of Fine Art w Winchesterze artysta zabrał sceny Świętej Rodziny oraz obecnych i przeszłych świętych do setek krajów. Oprócz Hiszpanii ma na swoim koncie prace w Anglii, Polsce, Irlandii, Japonii, Stanach Zjednoczonych, Rosji, Chorwacji, RPA, Meksyku, Chile, Nigerii, Libanie, Gwatemali i we Włoszech.

Jego obrazy, realistyczne, bliskie i kolorowe, skupiają się w ołtarzach i kaplicach, umieszczając Boga w pewien sposób pośród zwykłego otoczenia widza. Materializacja Drogi Piękna, którą realizuje w sposób naturalny, jak zaznacza w tym wywiadzie dla Omnes: "Gdy maluję, myślę o ludziach, którym, gdy znajdą się przed tym obrazem, pomoże on bardziej pokochać Boga, lub jego Matkę.

Mówi Antonio López Czy uważasz, że prawdziwa sztuka religijna to ta, która porusza widza, bo zapomina o "artystycznym", by skupić się na wymiarze religijnym? Czy wiara jest przesłanką, by dzieło religijne rzeczywiście osiągnęło swój cel?

- Zawsze trudno mi było znaleźć odpowiedź na to, że obraz sakralny, technicznie dobrze wykonany, nawet zaliczany do dzieł sztuki, nie wzbudza jednak w widzu pobożności, nie porusza serca patrzącego, nawet jeśli jest bardzo przyjemny dla oka.

I, paradoksalnie, bywa odwrotnie: ile znamy obrazów, które nie są "capo lavoro ale do którego mimo to modlą się tysiące ludzi! 

Odpowiedź na tę wątpliwość znalazłam w książce św. Faustyny Kowalskiej:

"Kiedyś, gdy byłem w [pracowni] tego malarza, który namalował ten obraz, zobaczyłem, że nie jest on tak piękny jak Jezus. Byłem tym bardzo strapiony, ale schowałem to głęboko w sercu. Gdy opuściłyśmy pracownię malarza, Matka Przełożona została w mieście, by załatwić różne sprawy, a ja wróciłam do domu sama. Poszłam natychmiast do kaplicy i tak bardzo płakałam. Kto cię namaluje taką piękną, jaką jesteś? W odpowiedzi usłyszałam te słowa: "Wielkość tego obrazu nie polega na pięknie koloru, ani na pięknie pędzla, ale na Mojej łasce".

Z pewnością dzieło sztuki sakralnej musi mieć jakość techniczną, aby nie popaść w śmieszność czy brzydotę, ale z drugiej strony w sztuce sakralnej odległość między tym, co jest przedstawione, a sposobem przedstawienia jest nieskończona: nawet pędzle Velázqueza czy Rembrandta nie są w stanie choćby zbliżyć się do samego piękna Boga. W tym odcinku święta Faustyna mówi nam o wzroście, jaki Bóg daje w kontemplacji dzieła sztuki, który wykracza poza piękno koloru: chodzi o łaskę, jaką daje przez kontemplację świętego obrazu.

Jak malarz może uczynić swoje dzieła tymi narzędziami Bożej łaski? Czy jest to kwestia zapomnienia o "tym, co artystyczne, by skupić się na wymiarze religijnym, jak mówi Antonio López, czy malowanie z wiary?

- To należy do tajemnicy Boga, choć przeczuwam, że może być związane z "intencją" artysty przy malowaniu. Jeśli intencją artysty przy malowaniu danego obrazu sakralnego jest: miłość do tego, co reprezentujesz, służba Bogu, Kościołowi, innym; zadośćuczynienie za grzechy..., to łatwiej jest Bogu posłużyć się nim jako narzędziem do obdarowania swoją łaską tych, którzy to dzieło kontemplują. A do tego niewątpliwie potrzebna jest wiara.

Jeśli jednak u podstaw intencji artysty leży: bycie chwalonym przez innych, bycie ponad konkurencją, zysk finansowy... Wprawdzie artyści potrzebują pochwał, zdrowa konkurencja czyni nas lepszymi, a zarabianie na czymś, co niewielu umie zrobić, jest więcej niż uczciwe, to wszystko jest rozsądne, ale gdyby zajmowały one pierwsze miejsce w intencjach, to zamieniłyby dzieło w wadliwe narzędzie łaski Bożej, nawet jeśli ta osoba ma wiarę.

Jednak Bóg może, i tak często to robi, użyć tych niedoskonałych dzieł i "zamienić kamienie w dzieci Abrahama", stąd moja trudność w odpowiedzi na to pytanie.

Czy można modlitwa przed własną pracąJak wygląda dialog malarza wiary z dziełem religijnym, które celuje w tak intymną sferę? 

- Bardzo trudno jest mi się modlić przed namalowanym przez siebie obrazem, bo od razu widzę go w pociągnięciach pędzla, nic na to nie poradzę. Czasem, gdy malujesz, myślę o ludziach, którzy, gdy znajdą się przed tym obrazem, pomoże im on bardziej kochać Boga, albo swoją Matkę.

My, artyści, prawie nic nie wiemy o tych intymnych historiach; i to dobrze, bo można by pomyśleć, że cały sukces należy do was, a to nieprawda.

Czasami trafiam na szczególną trudność w procesie lub nie wiem od czego zacząć: mam niezawodny trik, który polega na tym, że proszę o pomoc osobę, którą przedstawiam na obrazie. Ostatnim momentem jest "przekreślenie" tej prośby, na przykład: próbuję namalować Dzieciątko Jezus i mówię do Jego Matki: "Chcesz, żebym namalowała Twojego przystojnego syna, prawda?" Nie zawodzi.

Czy podchodząc do obrazu Matki Bożej, św. Józefa, ma Pan świadomość, że będą ludzie, którzy poprzez te obrazy materializują swoją modlitwę, że "stawiają twarz" Bogu? Czy to odpowiedzialność, czy wyzwanie?

- Temat mentalnego obrazu, jaki mamy o Bogu Ojcu, o Jezusie, o Dziewicy..., jest bardzo ciekawy. Myślimy obrazami i są nam one potrzebne. Ponieważ druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, Jezus Chrystus, wcielił się w łonie Maryi, ma już konkretne ciało, niepowtarzalne, pojedyncze oblicze, rozpoznawalne przez otaczających Go ludzi.

W Starym Testamencie zakazano przedstawiania Boga na obrazie, aby nie zarazić sąsiednich ludów i nie popaść w bałwochwalstwo; wiemy, jak skończył się złoty cielec... Ale od Wcielenia wszystko się zmienia, a sam Bóg zostaje przedstawiony z obliczem Jezusa. Maryja i Józef mają też specyficzne, wyjątkowe cechy. Sztuka chrześcijańska tworzyła ich wizerunki dzięki wyobraźni artystów i pobożności ludu.

Wizerunek Jezusa Chrystusa był utrwalony od bardzo wczesnych czasów, dzięki "mandylionowi" i Świętemu Całunowi, ale twarze Dziewicy, świętego Józefa, apostołów itd. były przedstawiane na różne sposoby, choć w historii sztuki nigdy nie było wspólnego wątku, który pomagałby nam rozpoznać przedstawiane postacie: elementy stroju, pozy, atrybuty... Ale każdy okres i każdy artysta ma swój własny sposób ich przedstawiania. 

Adoracja Magów ©Nacho Valdés

W końcu, jak to bywa w każdej rodzinie, każdy ma swoje preferencje i nie mówię tu tylko o gustach, ale o odczuwanej pobożności czy dostrzeganej tajemnicy: jeśli ktoś woli renesansową Madonnę od zwracania się do Niej, to świetnie.

Staram się przedstawić Dziewicę i Świętego Józefa tak, jak ich sobie wyobrażam, nie próbując zerwać wątku, o którym mówiłem wcześniej, ale wiem, że kiedy tworzy się nowy obraz, na początku może to być szok, bo mieliśmy już inny utrwalony obraz mentalny, ale upływ czasu go utrwala.

Zdarzyło mi się to np. z aktorką, która grała Dziewicę w filmie "Pasja", na początku byłem zszokowany, a teraz już nie jestem. Jestem zwolennikiem idei, że sztuka sakralna jest służbą dla innych, w tym sensie jest wyzwaniem.

Czym jest dla Pani oblicze Madonny, którą często Pani portretowała?

- Matka Boża jest przede wszystkim moją Matką. Ma twarz matki, a nie muszę wchodzić w szczegóły tego, jakie są matki, bo wszyscy to wiemy. Zdarza mi się też coś trochę tajemniczego, a mianowicie w każdej kobiecej twarzy dostrzegam przebłysk Maryi, nawet jeśli ta kobieta ma swoje wady, więc kiedy modelka mi pozuje, staram się odzwierciedlić ten przebłysk.

W ostatnich latach obserwujemy sztukę religijną, którą można określić jako "bliską": rodzinne lub intymne sceny Świętej Rodziny, włączenie nowych świętych.. Czy malarstwo również dostosowuje się do nowego języka wierzących, społeczeństwa? 

- Nie uważam, że malarstwo musi się dostosować do nowego języka społeczeństwa; my artyści jesteśmy częścią tego samego społeczeństwa, więc jeśli próbujemy być sobą, wyrażamy się tym samym językiem. Zdarzało się, że ktoś komentował mi, że moje zdjęcia są zbyt "prawdziwe" i że trzeba je trochę bardziej "wyidealizować". Rozumiem, że w malarstwie sakralnym nie można być banalnym i że trzeba oddać tajemnicę nadprzyrodzoności, ale zdarza się, że gdy tak duży nacisk kładzie się na "ideał", obrazy oddalają się od nas w przestrzeń międzygwiezdną: przedstawiają postaci, których nie ma z nami i musimy do nich iść. To jest aktualny dramat chrześcijanina: który działa przez cały dzień myśląc, że Bóg, Dziewica, aniołowie, święci, są daleko od nas, na innym planie... bardzo daleko, i że niewiele ich obchodzimy: okazuje się, że jest odwrotnie. Myślę, że należy pamiętać o tej idei "bliskości" także poprzez malarstwo.

Czy malarstwo religijne przeżywa nowy złoty wiek, czy wręcz przeciwnie - przechodzi trudny okres?

- Brakuje mi perspektywy czasowej, aby móc udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Aby się usytuować, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych poprzedniego wieku w sercu Kościoła rozpoczął się ruch ikonoklastyczny, którego przyczyny nie są istotne, ale faktem jest, że w pewien sposób nadal cierpimy z powodu tej inercji. W tamtych latach w panoramie artystycznej jedyną dopuszczalną rzeczą był język abstrakcyjny i konsekwentna marginalizacja jakiegokolwiek języka figuratywnego. Wpłynęło to na elementy artystyczne w obrębie kościołów, tworząc paradoks "świętej abstrakcyjnej imaginacji", dwóch terminów: obrazu i abstrakcji, które są sprzeczne.

Problem w tym, że brak obrazów nie jest opcją chrześcijańską, co potwierdził Benedykt XVI. W tym kontekście Kiko Argüello zaproponował neoikoniczny język obrazów i jakoś jedyne obrazy figuratywne, jakie widzieliśmy w tamtych latach w nowoczesnych kościołach, były właśnie w tym stylu: przynajmniej były figuratywne.

Wybrałem styl realistyczny dla malarstwa sakralnego, najpierw dlatego, że bardziej mi się podobał, a potem dlatego, że widziałem go jako bliższy ludzkiej pobożności. Z czasem zacząłem uczyć w Szkole Sztuki Sakralnej we Florencji i stamtąd szkolimy nowych artystów dla całego świata, studentów z całego świata, którzy najpierw uczą się techniki malowania, a w drugim kroku jak robić malarstwo sakralne, co jest najtrudniejsze.

Wierzę, że stopniowo ta nowa propozycja jest przyjmowana, ponieważ jakość rzemiosła malarskiego jest coraz lepsza, a kształcenie w zakresie Pisma Świętego, historii sztuki, liturgii, symboliki chrześcijańskiej i teologii, uzupełnia zaplecze studenta tak, że kiedy maluje obraz, to nie jest to tylko obraz dobrze wykonany technicznie, ale taki, który stara się przekazać tajemnicę naszej wiary.

Kultura

"Ona": Matka Boska w sztuce współczesnej

Wystawa gromadzi dwudziestu współczesnych artystów, którzy poprzez malarstwo, rzeźbę, fotografię i instalację Any de Alvear wyrażają swoją wizję postaci i dziedzictwa Matki Boskiej.

Maria José Atienza-6 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ona - Maryja w sztuce współczesnej to wystawa o Matce Boskiej, którą przestrzeń O_LUMEN potrwa od 8 grudnia do 20 stycznia 2023 roku.

Wystawa ta, promowana przez delegaturę Wiary i Kultury archidiecezji Toledo i jej delegatkę Pilar Gordillo, została wystawiona po raz pierwszy dla publiczności wiosną 2022 roku, w sali wystawowej arcybiskupstwa Toledo, z imponującym przyjęciem przez publiczność.

Na wystawę, której tematem jest postać Matki Boskiej w sztuce współczesnej, składa się ponad 40 prac o dużej różnorodności stylistycznej i technicznej. Wśród tych prac są takie, które powstały specjalnie na tę wystawę. Obok nich wybrano inne, również powstałe niedawno, ze względu na ich znaczenie w krajowej panoramie aktualnej sztuki sakralnej.

Narracja muzealna podzielona jest na główne wątki ikonograficzne: Maryja, kobieta nadziei; Maryja z dzieciątkiem Jezus na ręku; Maryja w Męce Jezusa. Sztuka współczesna w służbie myśli, emocji i żądań sensu.

Matka Boska

Ona - Maryja w sztuce współczesnej gromadzi prace artystów Javier Viver, Diana García RoyAna de Alvear, Lidia Benavides, Jesús Carrasco, Valeria Cassina, Dalila del Valle, Carolina Espejo, Kiko Flores, Carlos Galván, Alberto Guerrero, Félix Hernández, Francisco Loma-Osorio, Ángel Lomas.

Dołączają do nich Constanza López Schliting, Greta Malcrona, Juan Ramón Martin, Javier Martínez, Vicente Molina, Margarita Monroy, Matilde Olivera, Antonio Oteiza, Pablo Redondo "Odnoder", Paco Paso, Amalia Parra, Ricardo Plaza, Javier Pulido, Alfonso Salas, Ana Salguero, María Yáñez i Rodrigo Zaparaín.

Wystawę, która jest bezpłatna, można zwiedzać w przestrzeni O_LUMEN znajdującej się przy Calle Claudio Coello, 141 w Madrycie. Godziny otwarcia to środa - sobota od 11.00 do 14.00 i od 17.00 do 21.00 oraz niedziele od 11.00 do 15.00.

Kultura

"Noc 24. Musical o Bożym Narodzeniu

Pośród tak wielu świątecznych propozycji warto zwrócić uwagę na musical W nocy 24.stworzony przez aktora i scenarzystę Javiera Lorenzo z udziałem Benjamína Lorenzo i Álvaro Galindo.

Javier Segura-6 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Historia jest znana... albo nie. Bo prawdziwe pochodzenie świąt Bożego Narodzenia coraz bardziej zaciera się w naszym zlaicyzowanym społeczeństwie.

Być może to jest pierwsza i wielka wartość tego musicalu. Odzyskać i pokazać z nowoczesnym, świeżym i naiwnym powiewem, autentyczne pochodzenie Świąt Bożego Narodzenia.

W nocy 24. opowiada historię narodzin Jezusa oczami Aarona, który został mianowany oficerem w straży króla Heroda i otrzymał misję odnalezienia dziecka-oszusta pozującego na Mesjasza.

Aby to zrobić, musi przesłuchać świadków dziwnego wydarzenia, które miało miejsce w nocy 24. Wszyscy świadkowie zgodzą się, że dziecko na zawsze zmieniło ich życie.

noc 24 musical

Jednak ani Zebulun, głupi pasterz, który twierdzi, że widział anioły, ani karczmarze, którzy próbują mu wytłumaczyć, że gospoda jest pełna i że wszystkiemu winni są Rzymianie, nie wiedzą nic o miejscu pobytu chłopca i jego rodziców.

Szaleniec, który podaje się za anioła Gabriela, osiołek Moreno, bardziej uparty niż osioł Balaana, i sama Gwiazda Wschodu z całym swoim przepychem i divą, też niewiele pomagają.

Sprawy się komplikują, gdy jako kolejny świadek pojawia się jego żona, Judith.

Aaron obawia się o jej życie, ale nie może zaprzeczyć temu, co widziała: Bóg zastępów, Jahwe Sebaoth, z miłości uczynił bezbronne dziecko. Aaron musi szybko odnaleźć fałszywego Mesjasza, zanim źli doradcy Heroda odkryją, że jego żona jest jedną z buntowników.

To punkt wyjścia tej przyjaznej rodzinie komedii muzycznej o Tajemnicy Bożego Narodzenia i jej prawdziwym znaczeniu.

Gwiazdy przecinające niebo, anioły, magicy i zaciekli żołnierze, piosenki, tańce, czułość i dużo humoru, by opowiedzieć historię tego pierwszego Bożego Narodzenia, tego dziwnego i cudownego wydarzenia, w którym Niebo zstąpiło na Ziemię.

Dziewięćdziesiąt minut, w których jest czas na humor, na czułość, na zwinne i dowcipne dialogi, na mocne przesłanie bardzo dobrze wplecione w historię, która wciąga.

Scenariusz, który w swojej prostocie ma wielki ładunek teologiczny, dostosowany do wszystkich odbiorców. Prawdziwie zabawna historia, która w równym stopniu cieszy dzieci i dorosłych, którzy potrafią znów stać się dziećmi.

Aby go zobaczyć trzeba pojechać, tak jak w pierwsze święta, do miejscowości położonej niedaleko dużego miasta, a konkretnie do Torrelodones, do teatru Fernández-Baldor.

Jako pasterze możemy udać się tam z całą rodziną i pokazać naszym dzieciom wydarzenie, które podzieliło historię na dwie części.

W nocy 24. to genialna próba ratowania przesłania Świąt Bożego Narodzenia.

To właśnie w tych ujmujących uroczystościach, które są zakorzenione w naszej chrześcijańskiej kulturze, musimy umieć ukazać odwieczną aktualność Ewangelii w dzisiejszym języku.

Coś, co bez wątpienia ten musical robi rozrzutnie.

Zasoby

Jesteśmy zawsze w adwencie!

Adwent to czas radosnego oczekiwania, w którym wraz z Maryją przygotowujemy się na przyjęcie Chrystusa do naszego życia.

Alberto Sánchez León-6 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Hasło Adwentu jest dobrze znane: Bóg przychodzi! I można powiedzieć, że Bóg nie może nie być ze swoimi ludzkimi dziećmi, dlatego pozostał z nami na zawsze, ale w sposób sakramentalny. Bóg jest z nami w EucharystiaAle jednocześnie przyjdzie już nie sakramentalnie, ale w swoim chwalebnym, triumfującym ciele... I jest oczywiste, że Jego ostateczne przyjście jest coraz bliższe. My chrześcijanie nigdy nie przestajemy błagać o Jego przyjście najpiękniejszym aktem wiary. Chcemy, aby Chrystus przyszedł i królował. Mówimy to w "Ojcze nasz": "Przyjdź królestwo Twoje".

Bóg już ustanowił swoje królestwo. Sam Chrystus musi być w każdym chrześcijaninie. Bardzo dobrze zrozumiał to św. Paweł podczas swojego nawrócenia, kiedy to sam Chrystus powiedział do Saula, gdy zapytano go, kim jesteś: ".... jesteś chrześcijaninem.Ja jestem Jezus, którego prześladujecie" (Dz 9, 5).. Od tego momentu Saul zaczął rozumieć, że wiara chrześcijan jest wiarą w osobę, która już w nich mieszkała. 

Bóg jest blisko! Bóg nadchodzi! Ale... jak go powitać? Surowe są słowa prologu św. Jana, gdy pisze: "Przyszedł do swoich, ale swoi Go nie przyjęli" (J 1,11-12). A w innym fragmencie Ewangelii to ten sam Jezus "ucieka" z jakimiś enigmatycznymi i smutnymi słowami w stylu tych z prologu Jana: "Ale kiedy Syn Człowieczy przyjdzie, czy znajdzie tę wiarę na ziemi?" (Łk, 18, 8).

Adwent to czas radosnego oczekiwania. Oczekiwanie wyznacza pokutną część tego czasu, a radość to doświadczenie bliskości Boga, Boga, który chce być z ludzkością, bo "...".to jest moja radość być z synami ludzkimi" (Przysłów 8, 31).

Nasza wiara jest pełna kontrastów: Bóg daje nam salva z sinthe światło w ciemnośćziarno, które umiera dać owocethe śmierć konieczny dla życiegdzie jest mnóstwo sin nadmiernie grace... Są to kontrasty pełne nadziei. Ponieważ nasz Bóg nigdy nie przestaje "...miłosierdzie".bo nas pierwszy umiłował, bo "primerea".... Błąd, zamieszanie i zdziwienie powstają wtedy, gdy zamiast widzieć kontrasty, widzimy sprzeczności. A od sprzeczności do zniechęcenia jest niewielki dystans do pokonania. Dlatego Adwent jest czasem światła. Chrześcijańska postawa wobec przyjścia Boga, i nie mam tu na myśli tylko przyszłego przyjścia, ale przyjście codzienne, wobec Boga, który nigdy nie przestaje przychodzić, by spotkać się z nami każdego dnia, musi być postawą przyjęcia. Niech całe nasze życie będzie adwentem. 

Adwent - okres maryjny

Czas Adwentu to także czas bardzo maryjny. To właśnie Maryja sprawia, że pierwsze przyjście jest możliwe. Łono Maryi jest pierwszym tabernakulum historii; to Maryja nie tylko otwiera bramy nieba (nawet jeśli klucze trzyma św. Piotr), ale jest drzwiami wieczności w czasie. Mary, ze swoim "fiat"czyni możliwym to, co niemożliwe: zmieszanie, współistnienie Boga z ludzkością. Ale Bóg, który jednocześnie pozbawia się swojej boskości, aby przymierze, które chce zawrzeć, było rzeczywiście przymierzem między równymi, między ludźmi, przezwyciężając dawne przymierza, które nie były doskonałe, bo między stronami istniała nieskończona dysproporcja. Przypomina nam o tym św. Paweł w liście do Filipian: "Chrystus, mimo swego boskiego statusu, nie afiszował się ze swym statusem Boga; przeciwnie, pozbawił się swej rangi i przyjął status niewolnika, przechodząc za jednego z wielu." (Flp 2, 6-7). W Nowym Przymierzu nie ma już żadnego dystansu między stronami. Dlatego to przymierze będzie ostateczne i doskonałe, bo Bóg sprzymierza się ze swoimi rówieśnikami. Nie tylko się sprzymierza, ale włącza nas, włącza nas w swoją misję i czyni nas współprotagonistami w swoim przymierzu. 

A ja mówiłem, że Adwent jest okresem maryjnym, bo nasza Matka jest Arką tego pięknego przymierza, pełnego kontrastów, bo jest to przymierze Krwi i Życia. 

Jakże wspaniała jest nasza wiara! Dzięki wierze nasze życie nabiera nowego, pełnego nadziei, misyjnego światła. Misją jest niesienie radości wiary na wszystkie drogi ziemi. Dlatego chrześcijanin bez światła to oksymoron, chrześcijanin bez światła to nie kontrast, ale sprzeczność, ale sprzeczność, którą można naprawić przez pokutę. 

Chcielibyśmy prosić naszą Matkę, aby nauczyła nas czekać na z wiara na stronie Miłość, czyli nauczyć nas żyć w ciągłym Adwencie. 

AutorAlberto Sánchez León

Więcej
Inicjatywy

Tokarka online

Zaczyna się grudzień, a wraz z nim Święta Bożego Narodzenia. Ten sezon zaprasza wszystkich do dzielenia się, ale to także czas zakupów. Obie rzeczywistości można połączyć nabywając produkty, które są w sprzedaży przez osoby konsekrowane żyjące we wspólnotach klauzurowych, pomagając poprzez te zakupy w ich utrzymaniu.

Paloma López Campos-6 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Iesu Communio

Instytut zakonny Iesu Communio, założony w Burgos w 2010 roku, wywodzi się z klarysek. Czerpią z nauczania św. Franciszka i św. Klary, a ich duchowość obejmuje odpowiedź na wezwanie Chrystusa "Pragnę" do Krzyża. Prowadzą pracę apostolską z młodzieżą, spotykając się z ludźmi, którzy przychodzą do salek ich klasztorów w Burgos i Walencji. Ta wspólnota zakonnic utrzymuje się ze swojej pracy, która polega zasadniczo na wykonywaniu ręcznie robionych słodyczy, dekoracji kwiatowych, akwareli, a nawet książek.

Co roku Iesu Communio wypuszcza świąteczny specjał, który jest w sprzedaży na stronie internetowej. Oprócz sprzedaży losów siostry z Iesu Communio prezentują szeroki wybór słodyczy, takich jak nugaty, roscones de reyes, trufle i czekolady. Produkty można też kupić w różnych partiach, które różnią się wielkością i ceną. Te słodycze są próbką tradycyjnych wyrobów cukierniczych, które zakonnice z Iesu Communio przygotowują od wielu lat, z dziedzictwem, które odziedziczyły po klaryskach. Produkty świąteczne to nie tylko wyroby cukiernicze, ale także dekoracje, od wieńców adwentowych po ozdoby stołu, a nawet kartki okolicznościowe wykonane akwarelą.

El Torno

W Sewilli sklep "El Torno" od 1989 roku sprzedaje ręcznie robione produkty z różnych warsztatów, a jego celem jest pomoc w utrzymaniu miejskich klasztorów.

Wśród różnorodnych słodyczy, które można znaleźć w ich sklepie internetowym są avemarías, migdałowe serca, marcepanowe figurki, polvorones, turrones i alfajores. Produkty te można również kupić osobiście w fizycznym sklepie El Torno na Plaza del Cabildo w Sewilli.

Fundacja Deklaracja

Fundacja Declausura to inicjatywa, której celem jest pomoc klasztorom i zakonom w całej Hiszpanii, dostarczanie materiałów pozwalających zrozumieć życie kontemplacyjne i oczywiście sprzedaż ich produktów. Została utworzona w 2006 roku w ramach "Fundación Summa Humanitate". Jego misją jest "wspieranie życia kontemplacyjnego w celu zaspokojenia wszelkich jego potrzeb, przybliżając tę milczącą rzeczywistość społeczeństwu". Na stronie internetowej można znaleźć listę pomocy materialnej potrzebnej różnym zakonom i klasztorom w Hiszpanii, co daje łatwy dostęp użytkownikom, którzy chcą współpracować. Z drugiej strony fundacja dokonuje przeglądu umów i dostaw energii, które posiadają wspólnoty, a także szkoli kontemplatyków w sprawach niezbędnych do utrzymania klasztorów i konwentów.

Na Boże Narodzenie sprzedają słodycze, takie jak kamyczki św. Józefa wykonane przez karmelitanki bose z Saragossy, panettone wykonane przez siostry klaryski z Ourense czy polvorones wykonane przez benedyktynki z León. Cały katalog znajduje się na stronie internetowej fundacji, za pośrednictwem której można również złożyć i zarządzać swoim zamówieniem.

Słodycze mojego klasztoru

Inną stroną internetową, która ułatwia sprzedaż i zakup ręcznie wykonanych przez kontemplatyków produktów jest "Los dulces de mi convento" (Słodycze mojego klasztoru). Inicjatywa ta narodziła się po pandemii COVID 19, kiedy to wiele wspólnot religijnych zaczęło zauważać niedobór środków wynikający z faktu, że ludzie nie mogli pójść na turnusy, aby dokonać zakupu, a więc nie mieli dochodów ekonomicznych. Od tego momentu narodziły się "słodycze mojego klasztoru" jako sklep internetowy umożliwiający zakup produktów wykonanych przez zakonników. W tym projekcie współpracowali z "Mensajeros de la Paz" i kontynuowali pracę nawet po powrocie do normalności po pandemii.

 Na platformie internetowej można kupić ciasta i babeczki, dżemy, pączki, ciastka, ciasteczka, a nawet oliwę z oliwek. Na swojej stronie internetowej dodali specjalną sekcję świąteczną z takimi produktami jak pączki do wina, żółtka, kasztany w syropie, marcepan i nugat. Informacje na produktach zawierają klasztor i monaster, w którym zostały wykonane oraz krótki opis produktu.

Fundacja Contemplare

Fundacja Contemplare to projekt, który ma na celu przybliżenie życia kontemplacyjnego osobom nieskonsekrowanym. Prowadzona jest przez grupę osób świeckich, które współpracują z ponad 120 klasztorami i zakonami.

Na stronie można kupić wiele różnych produktów. Posiadają artykuły dla smakoszy takie jak sery, wina, piwa, likiery, czekolady oraz suszone owoce i orzechy. W sprzedaży są również wyroby ręczne, ołtarzyki, szopki, obrazy Matki Boskiej, medaliki, krucyfiksy i różańce. Można tu również znaleźć prezenty z okazji narodzin dziecka, takie jak wyprawki, kwiaty czy ubranka dla niemowląt, jest też dział kosmetyków naturalnych z mydłami, kremami, olejkami eterycznymi i balsamami do ust. 

Sprzedaż produktów skierowana jest nie tylko do osób prywatnych, ale Fundacja Contemplare współpracuje również z ponad pięćdziesięcioma firmami, sprzedając produkty spersonalizowane z wizerunkiem marki.

Bazar klasztorny

Karmelitanki Samarytanki Serca Jezusa, znane również jako Karmelitanki Samarytanki z Fuencisla, mają stronę internetową zwaną "bazarem klasztornym". Na tej platformie oferują wszystkie swoje produkty na sprzedaż. Wśród ich prac jest produkcja słodyczy, naturalnych środków pielęgnacyjnych, kubków, świec zapachowych, książek, artykułów liturgicznych (niektóre z nich tylko na sprzedaż dla księży) i haftów. Ich prace są nie tylko w internecie, ale otworzyli fizyczny sklep obok katedry w Segovii. Celem całego tego przedsięwzięcia jest, jak sami mówią, pozyskanie środków na swoje fundacje i projekty.

Święta, będąc szczególnym czasem w roku, oznaczają również inną produkcję przedmiotów. Dlatego sprzedają turrony, marcepan, smakołyki, świece z figurkami szopek, mydła, obrusy i książki, wszystko z motywem świątecznym.

Zrobione w wierze

"Made with faith" to inicjatywa, która zrodziła się, by współpracować, początkowo, tylko z klasztorami i zakonami Sewilli i okolic. Jego celem było nadanie widoczności produktom tych społeczności, aby pomóc w ich utrzymaniu. Wkrótce jednak wzrosło zapotrzebowanie i wielu innych zakonników chciało się przyłączyć do projektu. Obecnie współpracują z zakonami i klasztorami w Sewilli, Maladze, Badajoz i Kordobie.

Wśród sprzedawanych produktów znajdują się m.in. yemas, almendrados, madeleines, roscos de vino, tejas, alfajores i empanadas. Chociaż na ich stronie internetowej nie ma w tej chwili działu świątecznego, wiele przedmiotów w sprzedaży jest odpowiednich na tę porę roku, takich jak marcepan, polvorones i mantecados.

Prezent dla wszystkich

Podczas świątecznych zakupów łatwo jest mieć na uwadze współpracę ze wspólnotami religijnymi w Hiszpanii, pomagając im wspierać i nabywając wysokiej jakości ręcznie wykonane produkty do ich domów, które są prezentem dla wszystkich, dla tych, którzy je wykonują i dla tych, którzy je otrzymują.

Ekologia integralna

Mensuram Bonam. Inwestycje gospodarcze zgodne z wiarą katolicką

Mensuram Bonam zawiera zbiór zasad i kryteriów oraz praktycznych i metodologicznych wskazówek dla osób pracujących w świecie finansów, zarówno jako instytucje, jak i osoby prywatne.

Giovanni Tridente-5 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Od kilku dni jest ona dostępna na stronie internetowej Papieska Akademia Nauk SpołecznychDykasteria ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka, której kanclerzem jest kardynał Peter Turkson - wieloletni szef Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Człowieka - opublikowała dokument pt. Mensuram Bonam (Dobre Środki), który zawiera pewne "zgodne z wiarą środki dla katolickich inwestorów".

Jest to zbiór zasad i kryteriów oraz wskazówek praktycznych i metodologicznych dla tych, którzy pracują w świecie finansów, zarówno jako instytucje, jak i osoby prywatne, i którzy starają się konsekwentnie żyć swoją wiarą, przyczyniając się do promowania integracyjnego i integralnego rozwoju człowieka.

Pierwsze wytyczne

Jest to ważny dokument, ponieważ jest to pierwsze prawdziwe wytyczne Watykanu - "punkt wyjścia", czytamy na stronie tytułowej - dotyczące zrównoważonego i odpowiedzialnego inwestowania, które mają być traktowane jako punkt odniesienia przez osoby pracujące w tym sektorze.

Jest ona wynikiem kilkuletniej pracy, co najmniej sześcioletniej, w której uczestniczyli różni eksperci ze świata nauki i finansów, a także czerpiący z głównych doświadczeń już przeprowadzonych w różnych konferencjach biskupich, zwłaszcza w Europie i Stanach Zjednoczonych, lub inspirowanych przez wyznania religijne. Jest on wyraźnie zgodny z całą tradycją nauki społecznej Kościoła, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem świata finansów.

Jak wyjaśnia kardynał Turkson we wstępie do dokumentu, wezwanie Mensuram Bonam do stosowania dobrych praktyk "nie mogło pojawić się w lepszym momencie", po kryzysie spowodowanym przez pandemię Covid-19, która "wydobyła na światło dzienne inne pandemie spowodowane dysfunkcyjnymi systemami społecznymi, takimi jak niepewność zatrudnienia, słaby dostęp do opieki zdrowotnej, brak bezpieczeństwa żywnościowego i korupcja", czyli kwestie często potępiane przez papieża Franciszka.

Kryteria spójności

Tu właśnie pojawia się szansa, by "spojrzeć na przyszłość, którą możemy wspólnie wymarzyć, i odkryć w nauczaniu naszej wiary wartości i priorytety oraz jej mądrość, by budować tę przyszłość i pozwolić, by zgodne z wiarą kryteria inspirowały nasze inwestycje".

Tekst ma więc być okazją do rozeznania, ma zachęcać firmy do prowadzenia polityki inwestycyjnej zgodnej z nauką katolicką oraz być bodźcem dla procesów inwestycyjnych tam, gdzie nie zostały one jeszcze przemyślane i wdrożone.

Kompas zatem nie tylko dla wierzących, ale także dla tych, którzy nie wyznają wyraźnie żadnej religii; propozycje, które, jeśli zostaną przyjęte - pisze kardynał Turkson - "będą sprzyjać w rodzinie ludzkiej jaśniejszemu postrzeganiu pełni jej przeznaczenia, a tym samym prowadzić ją do kształtowania świata bardziej zgodnego z wybitną godnością człowieka".

Zasady i metoda

Dokument podzielony jest na dwie części. Pierwsza zawiera filary wiary i nauki społecznej Kościoła, z których wynikają poszczególne działania inwestycyjne ukierunkowane z wizją i odpowiedzialnością na integralny rozwój człowieka (zasady). Natomiast druga część zawiera odpowiedzi operacyjne, prezentując metodę inwestycji zgodnych z wiarą (FCI) wraz ze wskazaniami, jak ją stosować: kroki do wykonania, narzędzia do wykorzystania itp.

Dodatek zawiera również pewne "kryteria wykluczenia" dotyczące tematów wrażliwych, wymagających starannego rozeznania wiary, które zostały już ocenione przez Konferencje Episkopatu. Na przykład z inwestycji finansowych należy wyłączyć obszary zbrojeń, broni jądrowej, pornografii, łamania praw człowieka, korupcji, zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi itp.

Są to zatem dobre środki, które niewątpliwie będą wymagały dalszej refleksji i badań, ale które stanowią pierwszy krok w kierunku przezwyciężenia napięć i poprawy społeczeństwa, począwszy od poszczególnych wierzących.

Świat

Ateizm - religia?

Stowarzyszenie ateistów w Austrii złożyło wniosek o uznanie go za wspólnotę religijną. Właściwy sąd odrzucił wniosek, ale Trybunał Konstytucyjny musi się jeszcze wypowiedzieć. Pytanie, czy ateizm może być religią.

Fritz Brunthaler-5 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Odzwierciedlając krytyczny stosunek do Kościoła, w latach 70. i 80. w tradycyjnie dotąd katolickich krajach Europy, w tym w Austrii, często mówiono: "Chrystus tak, Kościół nie". Mniej więcej na przełomie tysiącleci, jeśli nie wcześniej, stwierdzenie to zostało zastąpione pytaniem o Boga per se: Bóg czy coś innego? czy co? czy nic... Choć socjologowie przez te wszystkie lata twierdzili, że zainteresowanie religią pozostaje, to nie jest to samo z zainteresowaniem Bogiem. Religia, czy duchowość, nawet bez Boga?

Ateizm w Austrii

W dniu 30 grudnia 2019 roku "Religijne Stowarzyszenie Ateistów w Austrii" ("....Atheistische Religionsgesellschaft in Österreich"ARG") złożyła wniosek o uznanie przez państwo za konfesyjną wspólnotę wyznaniową, co jest pierwszym krokiem do uznania jej za prawnie uznaną wspólnotę wyznaniową. ARG spełnia wymogi prawne, bo ma ponad 300 członków; i nie jest jedyną grupą ateistyczną w Austrii: jest ich ponad pół tuzina, które z kolei stanowią tylko ułamek wszystkich ateistów w Austrii. Inne stowarzyszenia świeckie krytykują propozycję ARG, ponieważ sugerowałaby ona współudział w przestarzałym systemie.

Nasuwa się pytanie: czy ateizm może być religią, czy jest, czy staje się religią, gdy państwo uznaje wspólnotę ateistów za wspólnotę religijną? Co państwo, w tym przypadku Austria, rozumie przez religię? W prawie austriackim nie ma precyzyjnej definicji. Ogólnie rzecz biorąc, jako charakterystyczne dla koncepcji religii wymienia się trzy elementy: oprócz ogólnej interpretacji świata i pozycji człowieka w nim, a także odpowiadających im kierunków działania, decydujące znaczenie ma odniesienie do transcendencji. Jeśli tego brakuje, mówi się o "światopoglądzie" lub "koncepcji świata".

Ale... ateizm jako religia, czyż to nie absurd? Ateizm oznacza "bez Boga". A czy religia nie jest zawsze o Bogu lub czymś boskim? Przedstawiciele ARG nie wierzą w bóstwa, które według nich "zostały stworzone przez ludzi". Mimo to ARG rozumie siebie jako wspólnotę religijną: dla nich religia jest rodzajem przeżywanej filozofii, a praktyka religijna praktyczną pomocą w życiu. Na stronie ARG można więc nawet przeczytać o duszpasterstwie ateistycznym, np. w sytuacjach cierpienia i śmierci, nawet przy braku wiary w nieśmiertelną duszę. Duszpasterstwo zbliża się wówczas do psychoterapii.

Ateizm - religia?

Na stronie Sobór Watykański IIW "Gaudium et Spes" (nn. 19-21) mówi o ateizmie w odniesieniu do godności człowieka: "Uznanie Boga nie sprzeciwia się w żaden sposób godności człowieka, ponieważ godność ta ma swój fundament i doskonałość w samym Bogu". Oraz: "Najwyższy powód godności ludzkiej polega na powołaniu człowieka do zjednoczenia z Bogiem". Z drugiej strony, według słów Soboru, "gdy brakuje tego boskiego fundamentu i tej nadziei życia wiecznego, godność ludzka doznaje bardzo poważnego uszczerbku - tak jest często w dzisiejszych czasach - a zagadki życia i śmierci, winy i smutku pozostają nierozwiązane, często doprowadzając człowieka do rozpaczy".

Przedstawiciele ARG odpowiadają na te i inne pytania na poziomie czysto ludzkim, ponieważ zgodnie z ich koncepcją ich "etos" był i jest rozwijany oraz uzgadniany przez ludzi, a koncepcje wartości są zawsze pochodzenia ludzkiego. To prawda, że są wśród nich także wartości ogólne, takie jak "branie odpowiedzialności" czy "uczenie się na błędach". Ale na pytania ostateczne, w sensie Soboru, odpowiada się z czysto ludzkiej perspektywy i doświadczenia. W tym kwestia śmierci: po śmierci nie ma nic. Może dzięki temu człowiek będzie odczuwał ból, ale co najwyżej tak długo, jak będzie żył.

Pytanie o transcendencję

Chrześcijaństwo jest religią Objawienia: "Ja jestem Bogiem waszych ojców, Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba" - mówi Jahwe, gdy ukazuje się Mojżeszowi w krzaku na pustyni. Bóg przemówił do człowieka, "w tych ostatnich czasach, przez swojego Syna", jak mówi List do Hebrajczyków. Wiara człowieka jest zawsze odpowiedzią człowieka na Boga, który zwraca się do niego. Człowiek wierzący w swoich działaniach kieruje się słowami i czynami Boga w takim stopniu, w jakim je rozpoznaje. Chociaż Bóg jest "całkowicie inny" i według św. Tomasza z Akwinu wiemy o Bogu znacznie więcej niż wiemy, to jednak Bóg jest rozpoznawalny: "Kto mnie widzi, widzi Ojca" - mówi Jezus do Tomasza podczas Ostatniej Wieczerzy w Wieczerniku. Nawet wtedy, gdy - mówiąc słowami Soboru - wierzący jako człowiek pozostaje dla siebie nierozwiązanym pytaniem, tylko Bóg może dać pełną i pewną odpowiedź.

"Religijne Towarzystwo Ateistyczne" nic o tym wszystkim nie wie. A przecież twierdzi, że jest społeczeństwem religijnym. Swoje odniesienie do transcendencji widzi w tym, że dotyczy ona oczywiście Boga, choć neguje jego istnienie. 1 czerwca 2022 roku Sąd Administracyjny w Wiedniu odrzucił wniosek ARG o uznanie jej za wspólnotę wyznaniową, określając ją jako "wspólnotę światopoglądową". Sąd uzasadnia swoją decyzję stwierdzeniem, że przyjęta przez ARG koncepcja transcendencji jest niewystarczająca dla wspólnoty religijnej, ponieważ nie odnosi się do tych sfer, które znajdują się poza wszelkim świadomym, możliwym do zaplanowania i immanentnym doświadczeniem, a których przedmiotem jest "inna" rzeczywistość.

Ateistyczne Towarzystwo Religijne odwołało się od tej decyzji do Trybunału Konstytucyjnego, najwyższego sądu Austrii. Powołuje się przy tym przede wszystkim na art. 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ponieważ decyzja wiedeńskiego sądu administracyjnego miałaby naruszać wolność religijną ARG. Interesujące będzie to, jak orzeknie Trybunał Konstytucyjny.

AutorFritz Brunthaler

Austria

Czytania niedzielne

Pokora Maryi. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi (A)

Joseph Evans komentuje czytania na uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-5 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dzisiejsze czytania - w to najpiękniejsze święto - przeciwstawiają hańbę, jaką na ludzkość sprowadził grzech Adama i Ewy, zaszczytowi, jaki spotkał ludzkość przez wierne "tak". fiatMary. Święto to mówi nam o zwycięstwie Boga nad grzechem, które w tajemniczy sposób rozpoczęło się z góry w Najświętszej Maryi Pannie. Ale wszystko dzięki Bożej łasce. Dlatego też dzisiejsze czytania mówią nam o. "nowa piosenka". Boga, z "cuda". i jego błogosławieństwa. "ze wszystkimi duchowymi błogosławieństwami". w Chrystusie.

Cała ludzkość została zepsuta przez upadek naszych pierwszych rodziców, jak wskazuje Psalm 14: "Wszyscy błądzą równie uparcie, nie ma takiego, który by dobrze postępował".. Wszyscy w jakiś sposób dzielili wstyd Adama i mogli powiedzieć wraz z nim do Boga: "Usłyszałem odgłos Pana w ogrodzie, przestraszyłem się, bo byłem nagi, i ukryłem się".. Wszyscy, podobnie jak Adam, próbujemy zrzucić winę na kobietę; i ta kobieta, Ewa, z pewnością dzieli dużą część winy: "Kobieta, którą dałeś mi za towarzyszkę, ofiarowała mi część owocu i zjadłem"..

Ale żeby przygotować drogę dla Świętego, Bóg stworzył człowieka, który cofnie dzieło szatana, Bóg przygotował świętą kobietę, która będzie słuchać Boga, a nie diabła, kobietę, która ukorzy się przed Bogiem, a nie jak Ewa powstanie w dumnym buncie przeciwko Niemu. Adam i Ewa chcieli "być jak Bóg". Maria może tylko powiedzieć: "Oto służebnica Pańska". Próbowali uciec od Boga, nie słuchając jego woli. Maryja posłusznie poddała się Jego woli: "Niech mi się stanie według Twego słowa".

Są dwa sposoby na zbawienie: przez wyleczenie lub przez zapobieganie. Z choroby możemy się wyleczyć, ale o wiele lepiej jest prowadzić zdrowe życie, które uchroni nas przed zapadnięciem na tę chorobę. Kościół zrozumiał, że choć wszyscy potrzebujemy zbawienia Chrystusa, to Maryja została zbawiona w sposób wyższy, przez prewencję: została uwolniona, od samego momentu poczęcia w łonie matki Anny, od wszelkiej plamy grzechu. I to na mocy Jej statusu Matki Bożej. Jako ta, która miała przyjąć w swoim łonie Najświętszego Boga uczynionego człowiekiem, jako nowa Arka Przymierza, została zachowana od wszelkiego grzechu.

W jaskrawym kontraście do "gry w winę" Adama i Ewy - dumnie wystąpiwszy przeciwko Bogu, z dumą próbują uniknąć własnej odpowiedzialności - widzimy pokorę Maryi. W niej realizują się słowa Chrystusa: "Kto się uniża, będzie wywyższony". (Mt 23,12). Podczas gdy pycha plami wszystko, w pokorze jest coś "nieskazitelnego": oczyszcza, oczyszcza, zachowuje od zepsucia. Kościół uczy nas poprzez te teksty, że choć nigdy nie możemy w pełni uczestniczyć w świętości Maryi, to możemy przynajmniej zbliżyć się do Niej, próbując uczestniczyć w Jej pokorze.

Homilia na temat czytań z Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Maryi

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Papież Franciszek: "Hipokryzja jest najpoważniejszym zagrożeniem".

Papież Franciszek modlił się na Anioł Pański z wiernymi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra w drugą niedzielę Adwentu.

Paloma López Campos-4 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Papież skupił się na postaci św. Jana Chrzciciela, "człowieka uczulonego na fałsz". Jan wydaje okrzyk miłości, zapraszając nas do wydawania "owoców, których domaga się nawrócenie", do nie marnowania życia.

Franciszek, idąc za nauką Chrzciciela, powiedział, że "hipokryzja jest najpoważniejszym niebezpieczeństwem, ponieważ może zrujnować nawet najświętsze rzeczywistości". Jezus Chrystus jest też surowy dla hipokrytów, co widać w Ewangelii.

Papież zwraca uwagę, że "aby przyjąć Boga, nie liczą się umiejętności, ale pokora". To jest sposób na przyjęcie Boga". Musimy "zejść z piedestału i zanurzyć się w wodzie pokuty".

Kościół proponuje Chrzciciela, aby towarzyszył nam w Adwent ponieważ "Jan, ze swoimi reakcjami alergicznymi, skłania nas do refleksji: czy my też nie jesteśmy czasem trochę jak ci faryzeusze? Być może patrzymy na innych z wysoka, myśląc, że jesteśmy od nich lepsi, że panujemy nad swoim życiem, że nie potrzebujemy Boga, Kościoła, naszych braci i sióstr na co dzień".

"Adwent to czas łaski, by zdjąć nasze maski. Do tego, mówi Papież, "droga jest tylko jedna: droga pokory". Oczyścić się z poczucia wyższości, z formalizmu hipokryzji. Widzieć w innych braci i siostry, grzeszników jak my sami, a w Jezusie widzieć Zbawiciela, który przychodzi po nas".

Nie możemy rozpaczać, zaznacza Franciszek, nie możemy myśleć, że nasze grzechy są zbyt liczne, ponieważ "z Jezusem zawsze istnieje możliwość rozpoczęcia od nowa, nigdy nie jest za późno". Nigdy nie jest za późno. Zawsze istnieje możliwość rozpoczęcia od nowa. Miejcie odwagę, On jest blisko nas i jest to czas nawrócenia.

Franciszek zakończył swoje przemówienie, zachęcając nas do "wsłuchania się w wołanie Jana o miłość, aby powrócić do Boga". Nie pozwólmy, aby ten Adwent minął nam jak dni w kalendarzu. Jest to bowiem czas łaski, teraz, tutaj". Papież zalecał również, abyśmy powierzyli się Santa MariaNiech Maryja, pokorna służebnica Pańska, pomoże nam spotkać Jezusa i naszych braci i siostry na drodze pokory".

Ewangelizacja

"Życie Carmen Hernández przedstawia historię Kościoła w XX wieku".

Carmen Hernández jest bliżej ołtarzy. 4 grudnia na Uniwersytecie Francisco de Vitoria odbędzie się uroczysta sesja otwierająca etap diecezjalny sprawy o beatyfikację i kanonizację Sługi Bożego. Z tej okazji przeprowadziliśmy wywiad z Aquilino Cayuela, autorem biografii Carmen Hernández (BAC, 2021)

Maria José Atienza-4 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

19 lipca 2016 roku zmarł w Madrycie. Carmen Hernández. Współzałożycielka Drogi Neokatechumenalnej, niezastąpiona współpracownica Kiko Argüello, ta kobieta, pochodząca z Ólvegi (Soria) jest coraz bliżej zostania pierwszą świętą związaną z Drogą Neokatechumenalną.

To dzieło apostolskie, które rozpoczęło się w slumsach na obrzeżach Madrytu, jest dziś rzeczywistością, drogą, na której setki tysięcy ludzi spotykają Boga i żyją swoją wiarą.

Aquilino Cayuela

Aquilino Cayuela jest autorem biografii Carmen Hernándezwydana przez Biblioteca de Autores Cristianos w 2021 roku.

Ten profesor filozofii moralnej i polityki na Universitat Abat Oliba CEU podkreśla "stałość i intensywność jej miłości do Jezusa Chrystusa, w każdym czasie, w ciemnościach i w radościach" w życiu współinicjator Drogi Neokatechumenalnej.

Pisanie biografii osoby, którą wielu uważa za świętą, jest zawsze delikatne, zwłaszcza gdy jej czytelnikami będą ci, którzy znali ją blisko. Co dla Ciebie znaczyło pisanie biografii Carmen?

Dla mnie był to z jednej strony zaszczyt, a z drugiej wielka odpowiedzialność. Byłam inicjatorką, wraz z Kiko Arguello, projektu jedna z najważniejszych rzeczywistości kościelnych po Radzie. Było to rzeczywiście delikatne zadanie, które starałem się wykonać z największą dokładnością.

Starałem się to robić z zachowaniem obiektywizmu i równowagi. Carmen w pewnym sensie była wielką niewiadomą, była nieśmiała i powściągliwa, miała bardzo bogate doświadczenie Jezusa Chrystusa i Kościoła, zanim poznała Kiko, którego prawie nikt dobrze nie znał. 

Jak zdefiniowałabyś Carmen Hernández?

-Była to kobieta o wielkiej osobowości i inicjatywie. Od dzieciństwa cechowała ją zawsze intensywna miłość do Chrystusa i Kościoła. Była też kobietą niespokojną i nonkonformistyczną, o silnej osobowości, silnym powołaniu misyjnym i reformatorskim. Jej własne życie i jej poszukiwania są wzorcowe w tym sensie, że reprezentują historię Kościoła w XX wieku, jego odnowę i całe środowisko Vaticanum II.

Życie Carmen Hernández nie było łatwe. Jakie punkty w jej życiu są kluczem do katechetki i misjonarki, którą poznaliśmy?

Dokładnie chodzi o punkty zwrotne w jej życiu: kiedy jako młoda dziewczyna doświadczyła trudności w realizacji powołania misyjnego i napotkała sprzeciw ze strony ojca. Później, gdy Misjonarze Jezusa Chrystusa nie pozwolili jej kontynuować. A potem intensywność jej spotkania z Jezusem podczas pierwszej podróży do Ziemi Świętej.

Ich opatrznościowe spotkanie z Kiko i decyzja o włączeniu się w doświadczenie katechumenatu, które sami zaczęli zabierać najpierw do Hiszpanii, a nieco później do Włoch i innych krajów.

Powodzenie własnej Drogi jako inicjacji chrześcijańskiej jest dla niej poważną odpowiedzialnością i przeżywa chwile niepokoju.

Carmen była dla wielu kobietą w "cieniu", jednak bez niej nie można zrozumieć rzeczywistości i zakresu Drogi Neokatechumenalnej. Co Carmen wnosi do charyzmatu zapoczątkowanego przez Kiko Argüello?

-Właściwie istniała między nimi istotna komplementarność. Przybliża liturgię, odnowę Vaticanum II, rozumienie Biblii w powiązaniu z przekładem hebrajskim, modlitwę i rolę kobiet w dzisiejszym Kościele.

Teraz, kiedy sprawa beatyfikacji i kanonizacji Carmen stała się faktem, w jaki sposób Carmen jest przykładem dla dzisiejszych wiernych?

-Uważam, że są różne aspekty, które każdy może kontemplować w jego biografii, ale to, co się wyróżnia, to stałość i intensywność jego miłości do Jezusa Chrystusa, w każdym czasie, w ciemnościach i w radościach.

carmen hernandez

Po drugie, jej miłość do Kościoła i papieża, jej duch odnowy i szczere powołanie misyjne, które czyni ją kobietą bardzo odważną. Wyróżnia się również jej szczerość. Jest wytrwała w modlitwie i ma silną więź z Pismem Świętym. Jest osobą bardzo autentyczną w swoim życiu i w swojej pracy, chciała całym sercem odnowić Kościół tych czasów, aby mężczyźni i kobiety mogli spotkać miłość Boga w Jezusie Chrystusie.

Wreszcie jego propozycja kobiecości to bardzo ciekawy model.

Beatyfikacja i kanonizacja

4 grudnia na Uniwersytecie Francisco de Vitoria odbędzie się uroczysta sesja otwierająca etap diecezjalny sprawy o beatyfikację i kanonizację Sługi Bożej Carmen Hernández.

W sesji, której przewodniczy arcybiskup Madrytu, kardynał Carlos Osoro, weźmie udział międzynarodowa ekipa Drogi Neokatechumenalnej, Kiko Argüello, Mario Pezzi i Ascensión Romero, oraz postulator, Carlos Metola. Ponadto odbędzie się zaprzysiężenie trybunału oddelegowanego do tej sprawy, w skład którego wchodzą: delegat episkopatu Madrytu do spraw świętych Alberto Fernández, promotor sprawiedliwości Martín Rodajo oraz asystenci notariuszy Ana Gabriela Martínez, R. C. i Mercedes Alvaredo.

Jak wyjaśnił postulator tej sprawy, Carlos Metola do OmnesReputacja świętości Carmen Hernández rozpoczęła się w momencie jej śmierci: "W wielu częściach świata istnieje przekonanie, że Carmen przeżyła swoje życie w świętości: za życia, tuż przed śmiercią i po śmierci". Wszystko to zostało udokumentowane. Także z odwiedzin grobu Carmen, który odwiedziło już ponad 35 tysięcy osób, głównie z Drogi Neokatechumenalnej, ale także wiele innych osób, które poznały Carmen i jej życie".

Nauczanie papieża

Nadzieja i realizm na drodze

Wśród nauczania Papieża w miesiącu listopadzie wyróżniają się trzy tematy: nadzieja nieba i jej konsekwencje; usposobienie do braterstwa i pokoju; zwrócenie uwagi na ubogich i najbardziej potrzebujących. 

Ramiro Pellitero-4 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 8 minuty

Pierwsza z nich związana jest z obchodami miesiąca listopada; druga z jego wizyta apostolska w BahrajnieTrzecim jest Światowy Dzień Ubogich.

Oczekiwanie na Niebo i bycie przez nie zaskoczonym 

Homilia papieża podczas Mszy św. za kardynałów i biskupów zmarłych w ciągu roku (2-XI-2022) skupiła się na dwóch słowach: czekać na y niespodzianka.

Na stronie czekać naWyjaśnił, że wyraża ona sens życia chrześcijańskiego, które zmierza do spotkania z Bogiem i odkupienia naszego ciała, zmartwychwstałego i odnowionego (por. Rem 8, 23). Tam Pan, jak pięknie mówi prorok Izajasz, On "unicestwi śmierć na zawsze" i "otrze łzy ze wszystkich twarzy". (Es 25, 7). I to - zauważa Franciszek - jest piękne. Natomiast brzydko jest, gdy oczekujemy, że nasze łzy zostaną otarte przez kogoś lub coś, co, ponieważ nie jest Bogiem, nie może tego zrobić, lub co gorsza, gdy nawet nie mamy łez. Albo gorzej, gdy nawet nie mamy łez - co to oznacza?

Przede wszystkim warto przeanalizować treść naszego oczekiwania. Czasami nasze pragnienia nie mają nic wspólnego z Niebem. "Ponieważ narażamy się na ryzyko ciągłego dążenia do rzeczy, które się zdarzają, mylenia pragnień z potrzebami, przedkładania oczekiwań świata nad oczekiwania Boga".. To jest jak "tracąc z oczu to, co ważne, by iść za wiatrem".i byłoby to "największy błąd w życiu".. Dlatego powinniśmy zadać sobie pytanie: "Czy jestem w stanie dotrzeć do tego, co istotne, czy też rozprasza mnie tak wiele rzeczy zbytecznych? Czy pielęgnuję nadzieję, czy też ciągle narzekam, ponieważ przywiązuję zbyt dużą wagę do tak wielu rzeczy, które się nie liczą i które przeminą?

Możliwość posiadania łez

Drugą obserwację (zdolność do łez) można dostrzec w odniesieniu do współczucia i miłosierdzia. Franciszek wyjaśnia to za pomocą. niespodzianka znajdujemy w Ewangelii: "Na Bożym trybunale jedyną zasługą i zarzutem jest miłosierdzie wobec ubogich i wyrzutków: 'Jak uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, tak uczyniliście Mnie' - wyrokuje Jezus (Mt 25,40). Najwyższy wydaje się być w najmniejszym z nich. Ten, który mieszka w niebie, żyje wśród najmniejszych tego świata. cóż za niespodzianka!"..

A dlaczego tak jest, można by zapytać. I można by odpowiedzieć tak jak Franciszek: ponieważ Jezus urodził się i żył ubogi i pokorny (oderwany od swojej boskiej kondycji) i oddał się nam w sposób wolny (bez żadnej wcześniejszej zasługi z naszej strony). I tak objawia nam miarę wartości naszego życia: miłość, miłosierdzie, hojność. 

Konsekwencje, teraz, dla nas: "Tak więc, aby się przygotować, wiemy, co robić: kochać w sposób wolny i swobodny, nie oczekując niczego w zamian, tych, którzy są wpisani na listę ich preferencji, tych, którzy nie mogą nam nic oddać, tych, którzy nas nie pociągają, tych, którzy służą maluczkim".. Gdy przyjdzie sąd ostateczny, staniemy przed tą "niespodzianką", którą powinniśmy byli znać, bo jesteśmy chrześcijanami. Dlatego Franciszek radzi nam, "nie dziwmy się też".. Nie słódźmy smaku Ewangelii dla wygody czy komfortu, nie rozwadniajmy jej przesłania i słów Jezusa. 

Czy chcemy konkretów?"Z prostych uczniów Mistrza staliśmy się mistrzami złożoności, którzy dużo mówią, a mało robią, którzy szukają odpowiedzi bardziej przy komputerze niż przy Krucyfiksie, w Internecie zamiast w oczach naszych braci i sióstr; Chrześcijanie, którzy komentują, debatują i wygłaszają teorie, ale którzy nie znają nawet ubogiego po imieniu, którzy od miesięcy nie odwiedzili chorego, którzy nigdy nie nakarmili ani nie przyodziali kogoś, którzy nigdy nie zaprzyjaźnili się z bezdomnym, zapominając, że "programem chrześcijanina jest serce, które widzi" (Benedykt XVI, Deus Caritas Esto, 31)" (Benedykt XVI, Deus Caritas Esto, 31)..

Krótko mówiąc, odpowiedź na pytanie: "A kiedy widzieliśmy Cię...? teraz, każdego dnia. Oto jak tłumaczy to następca Piotra. Najbardziej osobistą odpowiedzią, tą, której Pan oczekuje od każdego z nas, nie są wyjaśnienia i analizy oraz uzasadnienia (które są niewątpliwie ważne i które On ma i będzie brał pod uwagę). Najważniejsze jest w naszych własnych rękach i każdy z nas jest za to odpowiedzialny. 

Jest to nauczanie, które stawia nam bezpośrednie wyzwania, łącząc wezwanie do nadziei z realizmem: "Dziś Pan przypomina nam, że śmierć przychodzi, aby uczynić prawdę nad życiem i usuwa wszelkie okoliczności łagodzące do miłosierdzia. Bracia, siostry, nie możemy powiedzieć, że nie wiemy. Nie możemy mylić rzeczywistości piękna ze sztucznym makijażem"..

Ostatecznie miarą naszego życia jest nikt inny jak miłość, rozumiana dogłębnie i w prawdzie, tak jak żyje i objawia ją Jezus: "Ewangelia wyjaśnia, jak żyć oczekiwaniem: idziemy na spotkanie z Bogiem kochającym, bo On jest miłością. I, w dniu naszego pożegnania, niespodzianka będzie szczęśliwy, jeśli teraz pozwolimy się zaskoczyć obecnością Boga, który czeka na nas wśród ubogich i poranionych tego świata. Nie bójmy się tej niespodzianki: idźmy naprzód w tym, co mówi nam Ewangelia, aby na końcu zostać osądzonym jako sprawiedliwi. Bóg czeka na pieszczoty nie słowami, ale czynami"..

Poszerzanie horyzontów braterstwa i pokoju

Podróż apostolska Franciszka do królestwa Bahrajn (od 3 do 6 listopada) miał na celu - jak zadeklarował Papież w ocenie trzy dni po powrocie (por. Audiencja generalna, 9-XI-2022) - poszerzenie horyzontów braterstwa i pokoju w naszym świecie. I zadał sobie pytanie, również tego dnia, po co odwiedzać mały kraj z większością muzułmańską, skoro jest wiele krajów chrześcijańskich... I odpowiedział trzema słowami: dialog, spotkanie i podróż.

Dialog, ponieważ to miejsce - które zmierza w kierunku pokoju, mimo że składa się z wielu wysp - pokazuje, że dialog jest tlenem życia. A to wymaga wyrzeczenia się egoizmu własnego narodu, otwarcia na innych, poszukiwania jedności (por. Gaudium et spes82) aby z przewodnictwem przywódców religijnych i cywilnych posunąć się naprzód w głównych kwestiach na poziomie uniwersalnym: "zapomnienie o Bogu, tragedia głodu, ochrona stworzenia, pokój".. Temu celowi służyło forum, które papież przyjechał zamknąć, zatytułowane. Wschód i Zachód dla współżycia ludzi. Dialog musi sprzyjać spotkaniu i odrzucać wojnę. Franciszek po raz kolejny odniósł się do sytuacji na Ukrainie jako jednego z innych konfliktów, których nie można rozwiązać za pomocą wojny. 

Nie może być mowy o dialogu bez spotkanie. Papież spotkał się z przywódcami muzułmańskimi (Wielki Imam Al-Azhar), z młodzieżą z Sacred Heart College, z muzułmańską Radą Starszych, która promuje relacje między wspólnotami islamskimi w imię szacunku, umiaru i pokoju, przeciwstawiając się fundamentalizmowi i przemocy.

I tak ta podróż jest częścią sposób. Podróż, którą rozpoczął św. Jan Paweł II udając się do Maroka (w sierpniu 1985 r.), aby pomóc w dialogu między wyznawcami chrześcijaństwa i muzułmanami, który sprzyja pokojowi. Hasłem przewodnim wyjazdu było: Pokój na ziemi dla ludzi dobrej woli. Dialog, wyjaśnia Papież, nie rozmywa własnej tożsamości, ale jej wymaga i zakłada. "Jeśli nie masz tożsamości, nie możesz prowadzić dialogu, bo nawet nie rozumiesz, czym jesteś".Franciszek zachęcił też do dialogu chrześcijan w Bahrajnie podczas spotkania z chrześcijanami różnych wyznań i obrządków w katedrze Matki Bożej Arabskiej (4-XI-2022).

A my, katolicy, potrzebujemy też dialogu między sobą. Wyraziło się to jasno podczas Mszy św. odprawionej na stadionie narodowym (5-XI-2022), gdzie Papież mówił do nich m.in. "kochać zawsze". (również wrogowie) i "kochać wszystkich". A także na spotkaniu modlitewnym w kościele Sacred Heart w Manamie (6-XI-2022), gdzie mówił do nich o radości, jedności i "przepowiednia" (zaangażowanie w problemy innych, dawanie świadectwa, niesienie światła ewangelicznego orędzia, szukanie sprawiedliwości i pokoju).

W ocenie podróży papież ponownie wezwał do "poszerzenia horyzontów": horyzontów ludzkiego braterstwa i pokoju. Jak to zrobić konkretnie? Przez otwartość na innych, przez poszerzanie własnych zainteresowań, przez lepsze poznanie siebie. "Jeśli poświęcisz się poznawaniu innych, nigdy nie będziesz czuł się zagrożony. Ale jeśli będziesz się bał innych, to sam będziesz dla nich zagrożeniem. Droga braterstwa i pokoju, aby iść naprzód, potrzebuje każdego z nas. Podaję rękę, ale jeśli po drugiej stronie nie ma drugiej ręki, to na nic się ona nie przyda.

Świątynia, rozeznanie i ubodzy

Minęło pięć lat, odkąd Franciszek ustanowił Światowy Dzień Ubogich. Przy tej okazji (por. Homilia, 13-XI-2022, oraz Orędzie na ten dzień, opublikowane 13 czerwca ub.r.), Papież nawiązał do rzeczywistości świątyni jerozolimskiej, którą wielu podziwiało w jej blasku (por. Łk 21, 5-11). Świątynia ta, w perspektywie chrześcijańskiej, była prefiguracją prawdziwej świątyni Boga, czyli Jezusa jako głowy Kościoła (por. J 2,18-21).

Jest to coś, co dotyczy nas osobiście. Ponieważ to tło historii zbawienia i wiary chrześcijańskiej musi być przełożone na konkret, w tu i teraz naszego życia, poprzez rozeznanie. Aby to pokazać, przy tej okazji Papież skupił się na dwóch wezwaniach Pana: "nie dajcie się zwieść" i "dawajcie świadectwo". 

Rozeznanie, aby nie dać się zwieść

Słuchacze Jezusa martwili się o to, kiedy i w jaki sposób nastąpią zapowiadane przez niego straszne wydarzenia (m.in. zniszczenie świątyni). Nie powinniśmy też - radzi Franciszek - pozwolić, by zwiodły nas na manowce "pokusa odczytywania najbardziej dramatycznych wydarzeń w sposób przesądny lub katastroficzny, tak jakbyśmy byli już blisko końca świata i nie warto było już angażować się w nic dobrego".. Jezus mówi nam, słowami papieża: "Uczcie się czytać wydarzenia oczami wiary, pewni, że gdy będziecie blisko Boga, nie zginie ani jeden włos z waszej głowy". (Łk 21:18).

Co więcej, choć historia pełna jest dramatycznych sytuacji, wojen i klęsk, nie jest to koniec, ani powód, by dać się sparaliżować strachowi czy defetyzmowi tych, którzy uważają, że wszystko jest stracone i nie ma sensu podejmować wysiłku. Chrześcijanin nie pozwala sobie na oszołomienie rezygnacją czy zniechęceniem. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach, "ponieważ ich Bóg jest Bogiem zmartwychwstania i nadziei, który zawsze nas podnosi: z Nim zawsze możemy patrzeć w górę, zaczynać od nowa i zaczynać od nowa". 

Okazja do złożenia zeznań i pracy

I właśnie dlatego drugie napomnienie Jezusa po "nie dajcie się zwieść", jest na plusie. Napisano w nim: "Będzie to dla was okazja do złożenia świadectwa". (w. 13). Papież zatrzymuje się nad tym wyrażeniem: okazja do złożenia świadectwa. Okupacja oznacza możliwość zrobienia czegoś dobrego z okoliczności życiowych, nawet jeśli nie są one idealne. 

"To piękna sztuka, typowo chrześcijańska: nie być ofiarą tego, co się dzieje - chrześcijanie nie są ofiarami, a psychologia ofiary jest zła, szkodzi nam - ale wykorzystać szansę, która kryje się we wszystkim, co nas spotyka, dobro, które można uczynić, małe dobro, które można uczynić, i budować nawet z sytuacji negatywnych".

Typowa dla Franciszka jest afirmacja, którą tu powtarza, że każdy kryzys jest możliwością i stwarza okazje do wzrostu (jest otwarty na Boga i innych). I że zły duch próbuje przekształcić kryzys w konflikt (coś zamkniętego, bez horyzontu i bez wyjścia). W rzeczywistości, kiedy badamy lub "czytamy na nowo" naszą osobistą historię, zdajemy sobie sprawę, że często podejmowaliśmy najważniejsze kroki w ramach pewnych kryzysów lub prób, gdzie nie mieliśmy pełnej kontroli nad sytuacją.

Dlatego w obliczu kryzysów i konfliktów, których jesteśmy świadkami - w związku z przemocą, zmianami klimatycznymi, pandemiami, bezrobociem, przymusowymi migracjami, nędzą, itd. - każdego dnia, nie możemy marnować lub trwonić pieniędzy, marnować naszego życia, bez podjęcia odwagi i pójścia naprzód.

"Przeciwnie, dajmy świadectwo". (Tutaj widzimy wezwanie do dzieł miłosierdzia, do pracy dobrze wykonanej, w duchu służby, do poszukiwania sprawiedliwości w naszych relacjach z innymi, do poprawy naszego społeczeństwa). "Musimy to sobie zawsze powtarzać, zwłaszcza w najbardziej bolesnych chwilach: Bóg jest moim Ojcem i jest przy mnie, zna mnie i kocha, czuwa nade mną, nie zasypia, opiekuje się mną i z Nim nie zginie ani jeden włos z mojej głowy".

Ale to nie koniec sprawy (bo wiara żyje w uczynkach): "A jak ja na to odpowiadam [...] Widząc to wszystko, co ja, jako chrześcijanin, czuję, że powinienem w tej chwili zrobić?".. Franciszek nawiązuje do starej tradycji chrześcijańskiej, obecnej także w wioskach włoskich: podczas kolacji wigilijnej należy zostawić puste miejsce dla Pana, który może zapukać do drzwi w osobie ubogiego w potrzebie. Ale - zauważa - czy moje serce będzie miało wolne miejsce dla tych ludzi, czy też będę zbyt zajęty przyjaciółmi, imprezami i obowiązkami społecznymi?

"Nie możemy zostać". -zakończył "jak ci, o których mówi Ewangelia, podziwiający piękne kamienie świątyni, nie rozpoznając prawdziwej świątyni Boga, człowieka, mężczyzny i kobiety, zwłaszcza ubogich, w których obliczu, w których historii, w których ranach jest Jezus. Powiedział. Nie zapominajmy o tym nigdy"..

Hiszpania

"Odkryliśmy Carmen głęboko zakochaną w Chrystusie".

W dniu, w którym rozpoczyna się diecezjalny etap sprawy o beatyfikację Carmen Hernández, Omnes przywołuje wywiad, który został przeprowadzony w ubiegłym roku z Carlosem Metolą, postulatorem diecezjalnym.

Maria José Atienza-4 Grudzień z 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Sześć lat temu w Madrycie zmarła Carmen Hernández, inicjatorka, wraz z Kiko Arguello, Drogi Neokatechumenalnej. Pięć lat, które zgodnie z obowiązującymi normami kanonicznymi umożliwiają złożenie prośby o otwarcie Sprawy beatyfikacyjnej kobiety "głęboko zakochanej w Chrystusie, jak opisuje to w wywiadzie dla Omnes, Carlos Metola, postulator diecezjalny wyznaczony przez Drogę Neokatechumenalną.

Zaledwie dwa miesiące temu, na zakończenie Mszy św. z okazji piątej rocznicy śmierci Carmen, przekazałeś kardynałowi Osoro libellus, w którym formalnie prosiłeś o rozpoczęcie sprawy beatyfikacyjnej Carmen. Jak w tym czasie wyglądał proces gromadzenia niezbędnej dokumentacji do tej sprawy?

- Kiedy Carmen zmarła w 2016 roku, zacząłem, wraz z kilkoma współpracownikami, zbierać całą dokumentację, którą wytworzyła w ciągu swojego życia: jej pisma, listy, które napisała - z których zrobiła rodzaj szkicu - oraz inne listy, które otrzymała, a które odzyskaliśmy.

Carmen dużo pisała. Na przykład do swoich katechez przygotowywała projekty z dużym wyprzedzeniem, z wieloma książkami i notatkami. Carmen i Kiko głosili Ewangelię głównie ustnie, na rekolekcjach, spotkaniach... dzięki Bogu wszystko to zostało nagrane i możliwe było przepisanie ich słów.

Cała ta dokumentacja pisemna została podzielona na tematy, które od tej pory będą badane przez komisję historyczną i cenzorów teologicznych archidiecezji madryckiej.

Zebraliśmy również świadectwa jej reputacji świętości i reputacji znaków: są to dowody zdolności Carmen do wstawiennictwa w niebie. Łaski i dobrodziejstwa tych lat przekraczają 1700. Mamy łaski różnego rodzaju: od zdania egzaminu, czy że operacja przebiega pomyślnie, po inne, które świadczą o pomocy lub łasce Bożej za wstawiennictwem Carmen, która graniczy z nadzwyczajnością.

Uświadomiliśmy sobie, że w wielu częściach świata istnieje fumus, czyli przekonanie, że Carmen przeżyła swoje życie w świętości: za życia, tuż przed śmiercią i po śmierci. Dokumentacja tego wszystkiego została zebrana. Także z odwiedzin grobu Carmen, który odwiedziło już ponad 35 tys. osób, głównie z Drogi Neokatechumenalnej, ale także wiele innych osób, które przybyły do jej grobu po zapoznaniu się z informacjami o Carmen i jej życiu.

postulator carmen
Carlos Metola dostarcza zniesławienie kardynałowi Osoro, aby zażądać otwarcia procesu

Jednym z zadań postulatorów jest wniknięcie w "duszę" osób, które chcą wynieść na ołtarze. Znałeś Carmen za jej życia, ale jaką Carmen poznałeś dzięki jej pismom lub świadectwom, której nie znałeś?

-Carmen pisała każdy dzień swojego życia. Przez ponad trzydzieści lat prowadziła dzienniki. Każdego dnia pisała krótkie podsumowanie dnia. To, co znaleźliśmy w tych pismach, to ogromna miłość do Jezusa Chrystusa. Codziennie ma zapiski typu: "Panie, jak dobrze, że jesteśmy sami", "Panie kocham Cię", "Panie pomóż mi"....

Carmen przeszła przez wiele chwil cierpienia i walki, bo nie jest łatwo zacząć. Pan wzbudził Drogę Neokatechumenalną jako inicjację chrześcijańską. Wyjaśnię: przez wiele wieków ludzie wstępowali do Kościoła jako dzieci, ale kiedy osiągali wiek dojrzewania lub dorosłości, wiara, którą przeżywali, stawała się zbyt mała wobec problemów emocjonalnych, seksualnych, ekonomicznych i konkurencyjnych, i pojawiało się pytanie: gdzie jest wiara, dlaczego przyjęty chrzest nie stał się wielkim drzewem pełnym owoców? Ano dlatego, że trzeba, aby otrzymane ziarno wiary było podlewane i rosło. I to właśnie zrobili Carmen i Kiko: rozpoczęli inicjację chrześcijańską.

Carmen zdała sobie sprawę, że Pan złożył w jej ręce cudowne narzędzie, aby wiara dojrzewała i wzrastała do rangi Chrystusa. Nie chciała tworzyć zgromadzenia czy ruchu, chciała odnowić Kościół, parafie. Wszystko to odzwierciedlała w swoich pamiętnikach.

Carmen uświadomiła sobie, że Eucharystia i Pojednanie są fundamentalnymi sakramentami, ponieważ towarzyszą nam w naszym chrześcijańskim życiu. Przez lata studiowała oba sakramenty, aż do ich korzeni. W tych zapiskach zastanawia się np. nad potrzebą ponownego odkrycia bogactwa naszego Chrztu, bogactwa sakramentów i Słowa Bożego.

Często na spotkaniach to Kiko mówił, ale to, co Kiko mówił, przygotowywał razem z Carmen. Ona to przygotowała, oni to przedyskutowali. Sam Kiko podkreśla, że Carmen była duszą Drogi Neokatechumenalnej, bez niej Droga nie byłaby możliwa.

Carmen odzwierciedla w swoich pismach miłość do Chrystusa, która każe jej heroicznie być w straży tylnej, z tyłu, a także wielką miłość do Kościoła, do Papieża i troskę o to, co nazywała zagubionymi owcami: o tych ludzi, którzy w swoich wspólnotach neokatechumenalnych przeżywają trudną sytuację, szczególne cierpienie?

Lektura zapisków Carmen odzwierciedla to: wielką i intymną miłość do Chrystusa, do Kościoła i do innych.

Co ciekawe, w dniach, w których np. odbyło się duże spotkanie z młodzieżą, w jego notatkach znajdujemy, że owszem, dziękuje Panu za to spotkanie, ale zaraz wraca do swojej zażyłości z Chrystusem: "Panie, kocham Cię, pomóż mi, nie pozwól mi upaść...".

Carmen często przechodziła przez to, co moglibyśmy nazwać "ciemnymi nocami", rodzaj poczucia, że Pan "ją opuszcza", co jest zmaganiem tych, którzy głoszą Ewangelię. W swoich zapiskach często zwraca się w ten sposób do Boga, prosząc Go, by pozostał przy niej, jako zakochanej w Chrystusie.

Zwróciłeś uwagę, że Kiko, inicjator Drogi Neokatechumenalnej, określił Carmen jako duszę. Duszy "nie widać", ale bez niej nie ma życia....

- Tak. Rzeczywiście, istnieje aspekt świętości, który jest zewnętrzny. Nie dlatego, że się w niej chwali, ale dlatego, że jest zauważalna. Ci z nas, którzy znali Carmen, widzieli jej świętość: kiedy się modliła, mówiła lub zadawała nam pytania. Ale jest jeszcze jeden ukryty aspekt. W liście do Kolosan św. Paweł mówi "życie wasze jest z Chrystusem ukrytym w Bogu". To znaczy, że w Chrystusie jest ukryty aspekt świętości. Nie możesz być święty, jeśli nie masz poważnej i głębokiej relacji z Chrystusem.

Carmen modliła się godzinkami z Psałterza i naprawdę modliła się nimi powoli, i tego nas wszystkich nauczyła: że chrześcijanin nie może zacząć "szybko", ale że jest to proces. Trzeba stanąć przed Panem, bo Boża miłość zmienia sposób patrzenia na życie. Carmen miała wielką miłość do Pisma Świętego, podkreślała je, miała zaznaczone fragmenty... znała je i zawsze znajdowała coś nowego w Słowie Bożym. Miała to ukryte życie w Bogu i to właśnie ja, jako postulator, muszę pokazać, że oprócz strony ludzkiej i znanej, istnieje część ukryta: ten cichy i nieustanny dialog z Bogiem, który musi mieć każdy chrześcijanin i którym żyła Carmen.

Oczekiwane otwarcie Sprawy Beatyfikacyjnej Carmen oznacza, że jest ona pierwszą osobą z tej rzeczywistości kościelnej, która zostanie publicznie ogłoszona świętą. Jak przeżywasz ten proces na Camino?

-Dla Camino to nowość. Co prawda istnieje sprawa Marty Obregón, która zakończyła swój etap diecezjalny i dokumentacja jest w Rzymie, ale w tym przypadku jest to droga męczeństwa, bo zginęła za obronę czystości. W przypadku Carmen droga do otwarcia Sprawy wiedzie przez jej życie, cnoty i opinię świętości. Otrzymujemy wiele pomocy, na przykład od delegata ds. spraw świętych w Madrycie, ks. Alberto Fernándeza.

Jest kilka rzeczy, które nam pomagają i zachęcają: widzieć, że łaski i dobrodziejstwa płyną z całego świata i oczywiście poznać dogłębnie te pisma, które do tej pory mieliśmy nieco rozproszone, a które razem tworzą coś bardzo poważnego, historycznego: głęboką wiarę Carmen, która jest przykładem dla nas wszystkich.

Ewangelizacja

Osoby niepełnosprawne a udział w życiu Kościoła

Choć praca Kościoła z osobami niepełnosprawnymi nie jest nowa, to trudności, na jakie napotykają ci wierni i ich rodziny, są nadal liczne. Bariery fizyczne i uprzedzenia są nadal obecne, gdy chodzi o pełne doświadczenie wiary i udział tych osób we wspólnocie kościelnej. 

Maria José Atienza-3 Grudnia 3, 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jedną z prawdziwych niedokończonych spraw Kościoła jest niewątpliwie integracja duszpasterska kobiet i dziewcząt. osoby niepełnosprawne. Chociaż podejmowane są kroki, w konkretnych społecznościach i prawie zawsze zachęcane przez obecność osób z różnymi niepełnosprawnościami, fizycznymi lub intelektualnymi, to rzeczywistość jest taka, że opieka nad tymi osobami, zwłaszcza w zakresie niepełnosprawności intelektualnej, jest nadal znikoma i słabo rozwinięta.

Kilka miesięcy temu w ramach synodalnego itinerarium Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i ŻyciaW porozumieniu z Sekretariatem Generalnym Synodu zaprosił około trzydziestu osób niepełnosprawnych z pięciu kontynentów, aby wniosły do Synodu swoje różnorodne doświadczenia. Z ich wypowiedzi i przemyśleń powstał dokument Kościół jest naszym domem. Dokument ten podkreślał potrzebę "zdystansować się od pewnych idei, które naznaczyły podejście Kościoła do tej kwestii. Pierwszy to ten, który widział w nim wynik winy; drugi to ten, który uważał, że niepełnosprawni są w jakiś sposób oczyszczeni przez cierpienie, którego doświadczyli, i dlatego w jakiś sposób bliżsi Panu".

Na to nałożył się fakt, że zainteresowanie duszpasterskie skupiło się na "głównie w rodzinach lub w instytucjach opiekuńczych, które się nimi zajmowały". historycznie. 

Kościół jest naszym domem odważnie wzywa do zmiany mentalności w Kościele: do uznania, prawdziwego uznania, że "Pan przyjął w siebie wszystko, ale prawdziwie wszystko, co należy do konkretnej i historycznej ludzkości, we wszystkich jej możliwych deklinacjach, deklinacjach każdego mężczyzny i każdej kobiety, w tym niepełnosprawności".

Wiele osób niepełnosprawnych jest częścią naszych społeczności. W przypadku niepełnosprawności intelektualnej jeszcze bardziej zauważalne jest, że życie tych osób jest w większym stopniu szanowane we wspólnotach wiary. Jednak przed nami jeszcze długa droga. 

Wiara jest w powietrzu w domu

María Teresa i Ignacio wiedzą wiele o życiu wiarą u boku osób niepełnosprawnych. Mają siedmioro dzieci, z których jedno, Ignacio, ma lekką niepełnosprawność intelektualną, a najmłodsze, José María, urodziło się z zespołem Downa. Ich doświadczenia podkreślają ideę wyrażoną w dokumencie Kościół jest naszym domem kiedy stwierdza, że życie w wierze obok osób niepełnosprawnych "może pomóc przezwyciężyć myśl, że to nasze zdolności intelektualne generują przyjaźń z Jezusem". 

W rzeczywistości Maria Teresa wskazuje, że. "Osoby niepełnosprawne mają znacznie szerszą i czystszą zdolność do pojmowania transcendencji niż inni, w tym rodzice". Potrzebny jest jednak inny, dostosowany język, który nie jest powszechnie dostępny. W rzeczywistości, wyjaśnia María Teresa, "Wiele osób robi to na własną rękę". 

Ta matka dwójki potrzebujących dzieci podkreśla, że. "Często spotykamy się z tym, że młodzi ludzie są traktowani jak małe dzieci, a to nie jest w porządku. Każdy ma inną potrzebę formacji, inny wyraz swojej wiary. Musimy im towarzyszyć, aby doszli do tego samego punktu co inni drogą, której potrzebują. Na przykład poprzez łatwość czytania. Nie chodzi o obniżenie rangi pojęć, ale o sposób ich prezentacji, a nie, z racji tego, że są bardziej przystępne, mniej poważne. Można wytłumaczyć Trójcę Świętą czy przemianę chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa w taki sposób, że oni to zrozumieją i nie musimy rysować małych obrazków dla 24-latka, podsumowuje z mocą. 

Jego wypowiedź łączy się z wezwaniem tych ludzi do "przezwyciężenie wszelkich paternalistycznych postaw wobec osób, które doświadczają niepełnosprawności i przezwyciężenie idei, że należy nam się wyłączna opieka", Dokument Dykasterii, który określa jako. "Pilnie potrzebna jest zmiana mentalności, która pomoże wykorzystać potencjał każdego z nas". 

Zgodnie z nim Kościół jest naszym domem: "Potrzebna jest zmiana paradygmatu, która rozpocznie się od pogłębienia teologicznego, zdolnego do wyraźnego i mocnego podkreślenia godności osoby niepełnosprawnej jako równej każdej innej istocie ludzkiej, promując jej pełne uczestnictwo w życiu Kościoła". 

Książki

Listy z Chin

Don José Antonio García-Prieto pisze dla Omnes tę krótką recenzję książki o misjonarzu w Chinach, bardzo zgodną ze świętem świętego, które obchodzimy 3 grudnia: św. Franciszka Ksawerego.

Francisco Otamendi-3 Grudnia 3, 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Fulgencio de Bargota. Listy z Kansu (Chiny) 1927-1930", to tytuł niewielkiej, liczącej 150 stron książki, która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Fonte. Zbiera listy, które zakonnik Fulgencio (Jerónimo Segura) wysłał do ojców kapucynów z Pampeluny na początku swojej misyjnej przygody w Chinach, a które oni opublikowali w swoim czasopiśmie "Prawda i Miłosierdzie". Teraz ponownie ujrzały światło dzienne, dzięki starannej kompilacji Magdaleny Aguinagi, która poznała je dzięki historykowi z Nawarry i laureatowi Nagrody Księcia Viany z 2014 roku, Tarsicio de Azcona, również kapucynowi.   

Fulgencio, urodzony w 1899 roku, przyjął habit w bardzo młodym wieku i został wyświęcony na kapłana w Pampelunie w 1923 roku, wyjeżdżając do Chin w 1927 roku wraz z trzema innymi misjonarzami. Po modlitwie w Lourdes i zaokrętowaniu w Genui, dotarcie do miejsca przeznaczenia, we wschodnim Kansu, oddalonym o około dwa tysiące kilometrów od Szanghaju, zajmie im prawie sześć miesięcy. Opatrzność sprawiła, że zmarł bardzo młodo, na tyfus, w wieku zaledwie 31 lat. Niemniej jednak jego "Listy" ujawniają działanie łaski Bożej w jego duszy, ponieważ odzwierciedlają uderzającą harmonię między młodzieńczym zapałem apostolskim, który przejawia się w częstych i poważnych okolicznościach, z jakimi się spotykał, często ryzykując życiem, a dojrzałością, jaką wykazuje w swoich sądach i komentarzach na temat tych perypetii oraz sytuacji społecznej i historycznej Chin, rozdartych w tamtych latach ciągłymi wojnami domowymi na swoim rozległym terytorium.

Jego zapał misyjny jest zawsze żywy, o czym świadczy m.in. ten fragment listu z 1929 r. skierowanego do studentów z Fuenterrabía: "Kilka dni temu ochrzciliśmy 17 katechumenów... Jakiego kopa daliśmy diabłu... i tym, którzy na niego czekają! Na Boże Narodzenie odbyłem krótką podróż do Sant Chá, gdzie byłem głodny, gorzko zimny i w poważnym niebezpieczeństwie wpadnięcia w ręce złodziei. W sam dzień Bożego Narodzenia moje soczyste menu składało się z następujących potraw: po pierwsze - obfity apetyt; po drugie - gruszka; po trzecie - kawałek chleba; po czwarte - podziękowania, a obrusów nie podnoszono, bo rzucały się w oczy. Czy uwierzycie, że straciłam panowanie nad sobą? Nic bardziej mylnego. Byłam szczęśliwsza niż Wielkanoc, którą obchodziłam. To, o czym mówi wielki misjonarz, św. Paweł, działo się ze mną: Scio et esurire, et penuriam patiA cóż za lepszy przysmak niż zbliżyć się nieco do tego wzoru misjonarzy, żyć jego życiem i iść jego śladami, choćby z daleka; od tej pory można przywiązać się do św. Pawła. Nie ma nic takiego jak jego listy.

Niezwykły szacunek dla kultury chińskiej i pełnej wolności ludu przed dopuszczeniem do przyjęcia wiary chrześcijańskiej jest bardzo znamienny. I tak, w obliczu starszego katechumena, który z radością prosił go o chrzest, Fulgencjusz wykazał się pewną powściągliwością, którą wyraził następującymi słowami: "Jakie tajemnicze źródło poruszyło go, aby tego popołudnia i z takim zapałem prosić o chrzest? Czy była to hałaśliwa radość, którą okazywali katechumeni? I postanowił opóźnić to na jakiś czas, aby upewnić się, że ten człowiek dobrze pojął doktrynę chrześcijańską i że ochrzci się w pełnej wolności. 

Autor kompilacji "Listów" wprowadza liczne sugestywne przypisy, które wzbogacają i tak już zabawną relację misjonarza. I tak, w odniesieniu do wspomnianego przed chwilą wydarzenia katechumena zatroskanego o chrzest i roztropności misjonarza, autor pisze: "Interesujące jest, że prawie sto lat później zauważono szacunek dla wolności misjonarzy wobec katechumenów, pozwalając im swobodnie prosić o sakramenty". 

W innym liście, w którym Fulgentius zatrzymuje się na komentarzu dotyczącym obecności w Chinach kilku milionów mahometan i historii ich stopniowego przybywania do tego kraju, autor książki pisze: "W tym liście zauważamy historyczne oblicze Fulgentiusa de Bargota, który w tak krótkim czasie pobytu w Chinach jest w stanie stworzyć interesujące studium na temat islamizmu; sądzimy, że przy niewielkim dostępie do źródeł pisanych. Również z powodu braku czasu, biorąc pod uwagę pilność misji".

W "Listach" nie brakuje krótkich historii ludzi - żebraków, niewidomych, sierot - którzy w kapucyńskiej misji otrzymali braterskie przyjęcie, pełne ludzkiego i chrześcijańskiego ciepła. Zebrane razem dają jeszcze raz świadectwo o ludzkim i nadprzyrodzonym bogactwie misyjnej pracy Kościoła na Dalekim Wschodzie, rozpoczętej już w XVI wieku przez św. Franciszka Ksawerego. Oby książka dotarła do szerokiego grona odbiorców, a bezpośrednia lektura tych "Listów" odbiła się echem w ich życiu.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Saint Francis Xavier

Święty Franciszek Ksawery, przyjaciel świętego Ignacego z Loyoli, był księdzem misjonarzem, który za swoją działalność ewangelizacyjną został nazwany "apostołem Indii".

Pedro Estaún-3 Grudnia 3, 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Franciszek urodził się w zamku Javier (Navarra) 7 kwietnia 1506 r. Był synem Juana de Jaso i Maríi Azpilcuety. Był najmłodszym z pięciorga rodzeństwa. Jego matka, kobieta bardzo pobożna, umiała przekazać tę wartość synowi i zaszczepiła w nim wielkie nabożeństwo do Chrystusa, reprezentowane w obrazie, który do dziś jest czczony w kaplicy zamkowej.

W wieku 18 lat postanowił wyjechać do Paryża, aby studiować łacinę, nauki humanistyczne i sztuki. Zatrzymał się w Colegio Mayor Santa Bárbara, gdzie dzielił pokój z Pedro Fabro, a później z Ignacy z Loyoli. Był dobrym studentem i w 1529 roku w wieku 23 lat zdał egzamin licencjacki. W tym samym roku zmarła jego matka. W następnym roku uzyskał licencjat. Od tej pory można go było nazywać Mistrzem Franciszkiem. Przez trzy lata uczył filozofii w kolegium w Beauvois, a w międzyczasie studiował teologię. 

Posiadał doskonałe cechy ludzkie: bystry, świetny sportowiec i lubiący zabawę młodzieniec; zarówno ze względu na pozycję rodziny, jak i własne zdolności, był w doskonałej sytuacji, by piąć się po drabinie zaszczytów. Ignacy z Loyoli stopniowo zdobywał go i wprowadzał do grona swoich przyjaciół. Często powtarzał mu słowa Ewangelii: "Javier, co za korzyść odniesie człowiek, jeśli zdobędzie cały świat, a utraci własną duszę? To doprowadziło go do autentycznego nawrócenia, które było bardzo dobrze znane w środowisku, w którym się poruszał. 

Następnie rozpoczął nową drogę życia wraz z innymi młodymi mężczyznami z Paryża, mającymi te same obawy, i 15 sierpnia 1534 r., w wieku 28 lat, złożył śluby w Montmatre wraz z pierwszymi towarzyszami. We wrześniu wycofał się na Ćwiczenia Duchowne, ukończył studia teologiczne i wraz z ośmioma towarzyszami udał się w 1537 r. do Wenecji. Czekał tam na nich Ignacy z Loyoli z zamiarem wyruszenia do Ziemi Świętej. Wojna z Turcją uniemożliwiła wypłynięcie statków, więc zdecydowali się na pracę z chorymi w szpitalach Wenecji. Następnie udali się z pielgrzymką do Rzymu, gdzie oddali się do dyspozycji papieża rzymskiego. Papież przyjął ich i udzielił im pozwolenia na przyjęcie święceń kapłańskich oraz na pielgrzymowanie do Jerozolimy. 24 czerwca tego samego roku Ksawery otrzymał w Wenecji święcenia kapłańskie.

Następne dwa lata (1538-1540) były decydujące w życiu tej grupy młodych księży. Chcieli pracować w Kościele i poświęcić się pomocy ludziom, i chcieli to robić jako grupa w stylu zakonów, ale z większą sprawnością, aby być tam, gdzie w danym momencie byli najbardziej potrzebni. 27 września 1540 roku papież Paweł III zatwierdził rodzące się Towarzystwo Jezusowe, w którym Ksawery odgrywał bardzo ważną rolę. Ignacy z Loyoli został mianowany ojcem generalnym, a Franciszek pierwszym sekretarzem i prawą ręką Ignacego.

Portugalski ambasador, Pedro de Mascareñas, poprosił w tym samym roku papieża o wysłanie misjonarzy na Wschód. Wybrano Simóna Rodrígueza i Nicolása Alonso de Bobadillę, ale przed rozpoczęciem podróży Bobadilla poważnie zachorował i w ostatniej chwili zdecydowano, że pojedzie Javier. Tak narodziło się jego powołanie misyjne. 7 kwietnia 1541 r., w 35 urodziny Javiera, statek opuścił Lizbonę i udał się do Indii. Rejs był długi i pełen wrażeń. Pod koniec sierpnia dotarli do Mozambiku, gdzie z powodu monsunu pozostali przez pół roku. Ksawery poświęcił się głównie opiece nad chorymi. 6 maja 1542 roku dotarli wreszcie do Goa, stolicy portugalskich Indii.

Zaczął tam pracować na wybrzeżu Pescherii z parawasami, poławiaczami pereł, wykonując ogromną i różnorodną pracę: pełnił rolę mediatora w wojnie z Badagami, która była bardzo krwawa; odbywał liczne podróże: na Komoryn, do Travancor, na Cejlon..., a także na wschodnie wybrzeże Indii. Od kwietnia do sierpnia 1545 r. przebywał na Wyspach Świętego Tomasza, gdzie znajduje się grób apostoła św. Tomasza, po czym postanowił udać się jeszcze dalej na wschód, na Malakkę i Wyspy Moluki w Indonezji, gdzie spędził dwa lata (1545-1547) odwiedzając kilka wysp: Amboino, Ternate, Moro... Powrócił do swojej bazy w Goa i przebywał tam przez półtora roku, przygotowując jednocześnie wyprawę do Japonii, gdzie pozostał przez trzy lata. Wśród wielkich trudności językowych, politycznych, klimatycznych itp. podróżował do kilku miast: Kagoshima, Yamaguchi, Miyako, Kioto itp. On wraca do Powrócił do Goa, gdzie miał kilka miesięcy intensywnej pracy: został mianowany prowincjałem Indii. Pisał wiele listów i rozwiązywał poważne problemy, bo brakowało misjonarzy, a nawróceń było wiele. Mimo konkretnych potrzeb Indii, uważał, że konieczne jest otwarcie się na Chiny. To było jak wyjazd do serca Azji. 21 lipca 1552 roku dotarł do Singapuru, a wkrótce potem do wyspy Sancian, oddalonej o 30 lig od wybrzeży Chin i miasta Kanton. Tam napotkał wiele trudności i wielu z tych, którzy za nim podążali, porzuciło go; Ksawery pozostał chory i towarzyszył mu tylko jego indyjski sługa i chiński Antonio.

3 grudnia 1552 roku Franciszek Ksawery zmarł w Sancian, na obrzeżach Chin. Jego jedyny towarzysz i świadek, Antoni, tak to relacjonuje: "21 listopada zasłabł podczas odprawiania mszy. 1 grudnia odzyskał przytomność i słychać było, jak powtarzał: "Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną". "O Dziewico, Matko Boża, pamiętaj o mnie.". Wczesnym rankiem 3 grudnia, z krucyfiksem w rękach i imieniem Jezus w ustach, oddał duszę i ducha w ręce swego Stwórcy". Miał 46 lat. Dwa lata później jego ciało zostało przeniesione do Goa.

12 marca 1622 roku został kanonizowany przez papieża Grzegorza XV. W tym samym roku Diputación Królestwa Nawarry obwołała go swoim patronem; Kortezy ratyfikowały przysięgę dwa lata później. W 1657 roku decyzją pontyfikalną święty Fermín i święty Franciszek Ksawery zostali mianowani współpatronami Królestwa Nawarry. W 1927 roku papież Pius XI mianował go, wraz ze świętą Teresą od Dzieciątka Jezus, patronem misji.

AutorPedro Estaún

Hiszpania

Bravo! 2022 Nagrody

Komisja Episkopatu ds. Komunikacji Społecznej Konferencji Episkopatu Hiszpanii przyznała nagrody Bravo! 2022 dla profesjonalistów w dziedzinie komunikacji.

Paloma López Campos-2 grudnia 2, 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Nagrody Bravo! zostały stworzone, aby nagrodzić zasługi zawodowe profesjonalistów w dziedzinie komunikacji w różnych mediach, którzy wyróżnili się za służbę na rzecz godności ludzkiej, praw człowieka i wartości ewangelicznych.

Choć zwycięzców ogłoszono dziś, to uroczyste wręczenie nagród odbędzie się w lutym 2023 roku. W skład jury, które przyznało nagrody, weszli: Monsignor Salvador Giménez Valls, który przewodniczył obradom tego gremium; Silvia Rozas, dyrektorka czasopisma "Ecclesia"; Juan Carlos Carcía Domene, dyrektor BAC; José Luis Restán, prezes Ábside Media; Rafael Ortega, prezes UCIP-E; Fernando Galindo, dziekan Wydziału Komunikacji UPSA; Ulises Bellón, dyrektor Wydziału Prasowego CECS; Juan Orellana, dyrektor Wydziału Filmowego CECS; oraz José Gabriel Vera, dyrektor Biura Informacji i Sekretariatu CECS.

Zwycięzcy 2022 r.

Laureatami tej edycji są:

Brawo! Specjalne: VIII Fundacja Stulecia Katedry w Burgos.

Bravo! Press Award: Jorge Bustos, felietonista El Mundo.

Bravo! Nagroda radiowa: César Lumbreras, z COPE.

Bravo! Telewizyjna nagroda: Almudena Ariza, TVE.

Bravo! Award in Digital Communication: "Ecclesia" za specjalny "Wizytę dla historii".

Bravo! Cinema Award: Adolfo Blanco, za promocję i dystrybucję w Hiszpanii filmu "The Chosen".

Bravo! Music Award: Manu Carrasco.

Bravo! Advertising Award: kampania Ogilvy's #30years dla Decathlon.

Bravo! Award in Diocesan Communication: Alberto Cuevas, delegat diecezji Tui-Vigo.

Watykan

Zwyczaj szopki, przesiąknięty popularną duchowością

3 grudnia 2022 roku na placu św. Piotra odbędzie się tradycyjna inauguracja szopki i zapalenie choinki. Trzy lata temu w Greccio papież Franciszek podpisał list apostolski Admirabile signum o wartości i znaczeniu szopki.

Antonino Piccione-2 grudnia 2, 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Tradycyjna inauguracja Szopki i zapalenie choinki odbędzie się na Placu Świętego Piotra w sobotę 3 grudnia o godzinie 17:00. Uroczystościom będzie przewodniczył kard. Fernando Vérgez AlzagaRaffaella Petrini, przewodnicząca Gubernatoratu Państwa Watykańskiego, w obecności siostry Raffaelli Petrini, sekretarz generalnej tegoż Gubernatoratu. Rano delegacje z Sutrio, Rosello i Gwatemali zostaną przyjęte na audiencji przez papieża Franciszka w celu oficjalnego wręczenia darów. Szczegóły w. artykuł autorstwa Maríi José Atienzy.

Aby wykonać szopkę, papież Franciszek pisze w liście apostolskim Admirabile signum (podpisany w Greccio trzy lata temu, 1 grudnia 2019 r.), "uczy się w dzieciństwie: kiedy ojciec i matka, wraz z dziadkami, przekazują ten radosny zwyczaj, który zawiera w sobie bogatą duchowość ludową".

Z szopki płyną cuda i wzruszenia, bo "dar życia, już za każdym razem tajemniczy dla nas, fascynuje nas jeszcze bardziej, gdy widzimy, że Ten, który narodził się z Maryi, jest źródłem i podporą wszelkiego życia". [...] Często dzieci - ale i dorośli! - często lubią dodawać do szopki inne postacie, które nie wydają się mieć żadnego związku z opowieściami ewangelicznymi. Jednak ta wyobraźnia ma wyrażać, że w tym nowym świecie zainaugurowanym przez Jezusa jest miejsce dla wszystkiego, co ludzkie i dla każdego stworzenia. Od pasterza do kowala, od piekarza do muzyków, od kobiet niosących dzbany z wodą do bawiących się dzieci...: wszystko to przedstawia codzienną świętość, radość z robienia codziennych rzeczy w sposób nadzwyczajny, kiedy Jezus dzieli się z nami swoim boskim życiem".

Jak zawsze, podkreślił Ojciec Święty, "Bóg jest niepokojący, jest nieprzewidywalny, jest nieustannie poza naszymi schematami. W ten sposób szopka, ukazując nam Boga w chwili, gdy wchodził na świat, prowokuje nas do myślenia o naszym życiu jako części życia Boga; zaprasza nas do stania się Jego uczniami, jeśli chcemy osiągnąć ostateczny sens życia".

Przed szopką, pisze Papież, "umysł chętnie wraca do czasów, gdy było się dzieckiem i z niecierpliwością oczekiwało się chwili, gdy zaczęło się ją budować. Te wspomnienia skłaniają nas do coraz większej świadomości wielkiego daru, jakim jest przekazanie wiary; a jednocześnie sprawiają, że czujemy obowiązek i radość dzielenia się tym samym doświadczeniem z naszymi dziećmi i wnukami.

Z tego powodu, podsumowuje Franciszek, "szopka jest częścią delikatnego i wymagającego procesu przekazywania wiary". Od dzieciństwa, a potem we wszystkich wiekach życia wychowuje nas do kontemplacji Jezusa, do odczuwania miłości Boga do nas, do odczuwania i wiary, że Bóg jest z nami i my jesteśmy z Nim, wszystkie dzieci i bracia i siostry dzięki Dziecięciu - Synowi Bożemu i Dziewicy Maryi. I czuć, że to właśnie tam leży szczęście.

Błogosławieństwo obrazów Dzieciątka Jezus

To właśnie papież Paweł VI, podczas modlitwy Anioł Pański 21 grudnia 1969 roku, po raz pierwszy udzielił błogosławieństwa figurkom Dzieciątka Jezus i szopkom.

Od tego czasu w każdą niedzielę przed Bożym Narodzeniem, podczas modlitwy Anioł Pański, tłum zgromadzony u św. Piotra oczekuje i przywołuje to błogosławieństwo. "Ponieważ szopka - powiedział Montini - ożywia pamięć o wielkim wydarzeniu, o narodzinach Jezusa, Zbawiciela, Syna Bożego, który stał się człowiekiem; a następnie dlatego, że szopka przedstawia ze szczerą i naiwną prostotą obraz Betlejem; i staje się sceną ewangeliczną, staje się lekcją ducha chrześcijańskiego, przesłaniem zwyczaju". A potem, bo szopka rozgrzewa, "jak dom dobrej i czystej miłości, i człowiek czuje się trochę oświecony co do wszystkich problemów tej naszej tajemniczej przygody, jaką jest nasze życie w czasie, na ziemi".

Na koniec wzmianka o jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Rzymie w okresie Bożego Narodzenia: jego budowa rozpoczęła się w 1972 roku od pomysłu operatora ekologicznego Giuseppe Ianni.

Od 40 lat Ama (firma odpowiedzialna za miejską sanitację w stolicy) udostępnia społeczeństwu starożytny depozyt do wiernego odtworzenia Betlejem sprzed ponad 2000 lat, który z roku na rok staje się coraz większy. Osobistości instytucjonalne i religijne, głowy państw, papieże i tysiące wiernych odwiedzały i oddawały hołd Betlejem śmietników.

Przez lata znacznie się rozrosła dzięki darom otrzymywanym z całego świata: takim jak ponad 2000 kamieni, z których 350 pochodzi z różnych zakątków globu, a każdy z nich ma swoją etykietę.

Z różnymi scenami z życia codziennego tamtych czasów i niezliczonymi odniesieniami biblijnymi: małe worki soczewicy przypominają Ezawa, który oddał swoje prawo pierworództwa za talerz soczewicy; źródło wody przypomina Mojżesza, który swoją laską uderzył w skałę, z której woda płynęła w obfitości dla Izraelitów; worek węgla jest odniesieniem do proroka Izajasza, a następnie wszechobecny znak chleba, aby reprezentować Eucharystię. To Jezus staje się chlebem dla nas wszystkich. 

Papież Jan Paweł II, przez wiele lat, odwiedzał Szopkę Śmieciarzy. W Boże Narodzenie 1985 roku powiedział: "Jestem pielgrzymem w różnych częściach świata, w różnych krajach, nawet tu we Włoszech, w różnych regionach, a w Rzymie w różnych parafiach. Ale wśród tych wszystkich pielgrzymek jest też ta, która jest systematyczna i powtarza się co roku, która zaczęła się w 1979 roku, ta pielgrzymka tutaj, w domu, w którym sprzątaczki w Rzymie znalazły pomysł, żłóbek. Zostałem zaproszony za pierwszym razem, a potem przyjeżdżam nawet bez zaproszenia, przyjeżdżam co roku. Nie byłoby prawdą powiedzieć nieproszony, bo zawsze jestem zapraszany, ale nawet bez zaproszenia złożyłbym tę wizytę. Dlatego dzięki tej pielgrzymce chcę znaleźć się w środowisku bardzo zbliżonym do tego, w którym urodził się Jezus.

AutorAntonino Piccione

PodpisyRedakcja

Inwazja na Ukrainę, dziewięć miesięcy

Z wojną na Ukrainie w tle, Adwent wyłania się jako uprzywilejowany czas poszukiwania światła pokoju we wszystkich dziedzinach. 

2 grudnia 2, 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W ciągu dziewięciu miesięcy od Inwazja na Ukrainę 24 lutego 2022 roku wojna i zniszczenia, ludzkie i materialne, potwierdziły i powiększyły wyrażone wówczas powody do wstrętu. Wojna staje się koszmarem dla wielu ludzi po obu stronach, zwłaszcza wśród Ukraińców, na których terytorium jest toczona.

Papież Franciszek uważnie śledził wydarzenia, z perspektywy ojca i pasterza charakterystycznej dla jego misji. Jego kroki i decyzje w tym kontekście świadczyły o wyraźnym zaangażowaniu w sprawę pokoju i sprawiedliwości; a jego wypowiedzi i gesty były jasne, odważne i wyważone.

Z jednej strony nie pomija żadnych wysiłków na rzecz pokoju, stosując szeroką gamę inicjatyw dyplomatycznych, w tym niezliczone apele o rozsądek. Jednocześnie przy niezliczonych okazjach okazywał swoją ojcowską bliskość wobec cierpiących i pragnienie towarzyszenia im, kilkakrotnie wysyłał specjalnych przedstawicieli. Nie zawahał się również potępić tej "świętokradczej masakry", jak ją nazwał, z wielką jasnością. Jednocześnie unikał zamykania drzwi, tworzenia nowych wrogości, prowokowania konfliktów z przedstawicielami rosyjskiego prawosławia, niszczenia tego, co można uratować, czy zajmowania stanowisk, które nie należą do niego.

Dokładnie dziewięć miesięcy później, 24 listopada br. Ojciec Święty napisał list do narodu ukraińskiego gdzie znów żałuje "tak wiele zniszczeń i cierpienia".. Przejmujący list jest znaczącą intensyfikacją terminologiczną. 

Ból Ukraińców jest jego własnym bólem i nosi go każdego dnia w swoim sercu i w swoich modlitwach - stwierdza papież. Oprócz wyrażenia ludzkiego uczucia, ich solidarność ma znaczenie religijne: "W krzyżu Jezusa widzę dziś ciebie, ty, który cierpisz z powodu terroru sprowokowanego tą agresją. Tak, krzyż, który torturował Pana, żyje ponownie w torturach znalezionych na zwłokach, w masowych grobach odkrytych w różnych miastach, w tych i w tylu innych krwawych obrazach, które weszły do duszy".. Listy i przypomnienia z "czułość i podziw". dzieciom, które cierpią lub umierają; matkom i żonom; młodym, starszym, zranionym na ciele lub duchu; wolontariuszom, duszpasterzom, uchodźcom i przesiedleńcom, władzom. Opisuje on zachowanie Ukraińców jako. "zuchwały". y "silny", "szlachetny" y "męczennik".. Papież zachęca Ukraińców do "z powrotem do Betlejem. Dla tej Świętej Rodziny noc, która wydawała się zimna i ciemna, została rozświetlona światłem nie od ludzi, ale od Boga. 

To nie tylko UkrainaCały świat i każdy z nas potrzebuje tego światła, a Adwent zaprasza nas do jego poszukiwania. Jest to przydatna wskazówka, którą Ojciec Święty oferuje, gdy zachęca Ukraińców do zwrócenia się do Maryi Dziewicy, Królowej Pokoju, aby wypełnić "tylko oczekiwania waszych serc, leczy wasze rany i daje wam swoją pociechę".i dać im dar pokoju.

AutorRedakcja

Więcej
Inicjatywy

Caminito de Belén: Przeżywanie Adwentu z rodziną

To, co zaczęło się jako zabawa choinkowa w dużej rodzinie, stało się swoistą inicjatywą przeżywania Adwentu w grupach rodzinnych lub katechetycznych. Dociera do wszystkich części świata i można ją śledzić poprzez sieci społecznościowe.

Maria José Atienza-2 grudnia 2, 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Víctor i Pilar obchodzili w tym roku 50 lat małżeństwa. Tę liczbę uzupełnia ich 10 dzieci, 8 teściów i 25 wnuków. Wszyscy oni tworzą rodzinę López Antolín, która ma długą tradycję występów świątecznych. 

Jak zauważa jedna z córek, Pilar, "Sprawcą" tego wszystkiego jest nasza matka. Z jej niepowstrzymaną pomysłowością i zapałem, by pomóc nam dostać się do BelénWyciągnął z bagażnika wspomnień stare kostiumy, narzuty, to meksykańskie poncho, które dziadek przywiózł z podróży poślubnej, stroje z imprezy na zakończenie roku szkolnego... wszystko, co udało mu się znaleźć, i przebrał każdego z nas za postać z szopki, by uwiecznić ten moment w świątecznym pozdrowieniu. Boże Narodzenie.

I każdego wieczoru tata opowiadał nam bajkę na dobranoc, w której Victor, starszy brat, spotykał resztę rodzeństwa w drodze do Betlejem: Juaco, piłkarza-pasterza, Javiera, ogrodnika, Anę, mleczarkę... To był sposób, aby pomóc nam wziąć udział w Adwent z wyobraźnią. 

Z upływem lat te dzieci dorastały "Pięćdziesiąt lat później dziesięciu z nas jest rozrzuconych między Madrytem, Saragossą, Paryżem, Londynem i Melbourne".

López Antolín poszli dalej, by wychować swoje rodziny, ale pamięć o tych świątecznych występach zawsze była obecna.

Pomysł na to, czym jest dzisiaj Caminito de Belén narodziła się między braćmi dzielącymi te same świąteczne wspomnienia. Chcieli wspólnie przeżyć te same przygotowania do świąt. "W sposób graficzny niesiemy też przesłanie Adwentu do wielu domów".. "Próbowaliśmy znaleźć kalendarz adwentowy jak najbardziej zbliżony do historii, którą opowiadał nam mój ojciec. Wpadliśmy na pomysł, aby zrobić własny kalendarz adwentowy. Gdybyśmy nie mogli znaleźć czegoś takiego, sami byśmy to zrobili".Pilar opowiada.

W ten sposób kilkoro rodzeństwa rozpoczęło projekt, w który zaangażowała się cała rodzina: "Zabraliśmy się do pracy. Víctor robił rysunki, a Pilar pisała opowiadania. Muka była odpowiedzialna za zbieranie funduszy, a w zasadzie darowizn i pożyczek od (wielu!) przyjaciół i rodziny, oraz za otwarcie profilu na portalach społecznościowych. Jose był odpowiedzialny za stworzenie strony internetowej, a Gonzalo, jeden ze szwagrów, zmontował kilka filmów wyjaśniających, które można zobaczyć na naszej stronie. www.littlewaycaminito.com", wskaż braci López Antolín. 

Bohaterowie "Caminito de Belén".

Podczas miesięcy pracy bracia dzielili się z rodziną postępami w realizacji projektu. "Czytalibyśmy dzieciom książkę i w zależności od ich reakcji modyfikowalibyśmy ją...".. PonadtoKażda postać ma imię jednego z 25 siostrzeńców i siostrzenic w naszej rodzinie: gwiazda mówi o moim siostrzeńcu Wei, który ma zespół Downa; Gonzo reprezentuje Gonzalito, który urodził się w 24 tygodniu w bardzo krytycznym stanie i nie dawał nam spać przez pięć miesięcy; a historie osła, praczki i piekarza mówią odpowiednio o powołaniu, spowiedzi i przyjmowaniu Jezusa w Komunii.

Przeżywanie Adwentu "w drodze".

Wszystkie te miesiące pracy zaowocowały materiałem, który proponują na żywy Adwent: 

- ilustrowana książka w formacie A4 z objaśnieniami symboli Bożego Narodzenia oraz 24 historie, po jednej na każdy dzień Adwentu, na cześć 24 historii, które ojciec opowiadał braciom po kalendarzu adwentowym; 

-książka dla najmłodszych członków rodziny w formacie A5;

-24 figurki drewnianej szopki;

-24 małe drewniane aniołki do powieszenia na choinka;

-Zróżnicowana lista kolęd.

Zestaw kalendarza adwentowego dostępny jest w języku angielskim i hiszpańskim. W ten sposób, poprzez historie zebrane w książce - lub te, które mogą powstać dzięki pomysłowości dzieci i dorosłych - ta droga jest stopniowo kształtowana przez wiele postaci, które przekazują różne idee i cnoty, dzięki którym można przygotować się na przyjście Zbawiciela. 

Aby pokonać trasę do portalu i cieszyć się podróżą, istnieje kilka prostych wskazówek, które pozwalają wszystkim pielgrzymom czerpać jak najwięcej z tego doświadczenia. Podczas pierwszego etapu przeczytaj opowiadanie z dnia. Podobnie jak w przypadku Wiktora, ojca, może to być jeden z rodziców, który opowiada historię całej rodzinie, ale również jeden z młodszych może przejąć inicjatywę. Drugi etap, gdy tempo podróży nieco się podniosło, to moment na zagłębienie się i poznanie jednej z postaci, która towarzyszy członkom pielgrzymki podczas przygody. To właśnie ta postać wprowadza w kolejną część podróży, w której zaprasza się do wzięcia jednego z małych drewnianych aniołków, które są dołączone do książek i dodania go do dekoracji choinki, jako kolejnego towarzysza podróży i jako znak celu, którym można żyć każdego dnia Adwentu. 

Ostatni odcinek, kiedy pielgrzymi mogą już zacząć odczuwać zmęczenie wędrówką, to czas na rozweselenie ducha poprzez wspólne śpiewanie kolęd, zachęcające do dalszej wędrówki. W chwilach odpoczynku dzieci na pielgrzymce mogą nieco lepiej poznać swoich towarzyszy dzięki kolorowankom, które są dostępne na stronie internetowej.

Ponieważ w tej rodzinie wyróżniają się, "Celem kalendarza adwentowego jest to, aby zarówno młodzi, jak i starsi mogli utożsamić się z postaciami z jasełek". Te postacie są uzupełnione o myśli i historie, które rodziny mogą śledzić na Instagramie (@littlewaycaminito) lub Facebooku (littlewaycaminito). Jest też seria obrazków do pobrania, które maluchy mogą pokolorować.

Inicjatywa solidarnościowa

Na stronie Caminito de Belén uzupełnia również aspekt solidarnościowy, ponieważ 10% zysków z kalendarza jest przeznaczone na pomoc dzieciom i rodzinom z Cañada Real w ucieczce od wykluczenia społecznego i ubóstwa poprzez projekt Capicúa. W ramach tego projektu realizowane są trzy inicjatywy:

-wsparcie szkolne i alfabetyzacja, aby pomóc dzieciom z La Cañada w procesie nauki i włączeniu do społeczeństwa;

-Celem jest zaszczepienie wartości ludzkich i przywrócenie uśmiechu na twarzach poprzez dobrą zabawę, poprzez zajęcia na świeżym powietrzu, warsztaty rękodzieła i muzykę;

wsparcie dla rodzin, poprzez jednorazowe wpłaty na pokrycie podstawowych potrzeb oraz poprzez negocjacje z administracją w celu uregulowania ich sytuacji.Rodzina López Antolín zawarła Nazywa się "Małą Drogą Betlejemską", bo Adwent to mała droga (na wzór opowieści ojca) do oczyszczenia żłóbka naszego serca na przyjęcie Dzieciątka Jezus. Dzieci uwielbiają ją czytać i śledzić historie, a każdego dnia są zapraszane, aby dać Jezusowi prezent, a tym samym umieścić na choince małego drewnianego aniołka. Kiedy nadchodzi 24 grudnia, wszyscy jesteśmy gotowi, a szopka i nasze serca są czyste: tego nauczyliśmy się od naszych rodziców i co staramy się z entuzjazmem przekazać naszym dzieciom.

Inicjatywy

Zachęcanie do tworzenia tradycji w rodzinach

Od 15 do 24 grudnia w Puerto Rico odbędzie się czwarta edycja konkursu na szopkę portorykańską, do której można się zgłosić zarówno osobiście, jak i online.

Javier Font Alvelo-2 grudnia 2, 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Wszyscy z niecierpliwością czekamy na święta. O jego nadejściu przypominają nam typowe dekoracje, a także chęć obdarowania bliskich czymś wyjątkowym: kartką świąteczną, prezentem, wizytą itp. Po zastanowieniu uświadamiamy sobie, że centralną postacią i pierwszym obiektem naszej sympatii powinno być Boże Dziecię, a także Jego Matka Dziewica i św. Józef. Jeśli sięgniemy głębiej, zdamy sobie sprawę, że najlepszą radością, jaką możemy dać innym, jest cud postawienia Chrystusa w centrum ich życia, z zapewnieniem o Jego miłości do nas i o tym, że jest wszechwiedzący i wszechmocny.

Tradycja umieszczania szopki w naszych domach pomaga nam skupić się na tym i pomóc tym, którzy są w naszym domu, aby mieć ten chrześcijański sens Bożego Narodzenia. Ponieważ miłość jest ulotna, chcemy, aby inne rodziny również czuły się zachęcone do wystawienia szopki w swoich domach. szopka w centrum ich domów, a także w różnych miejscach, o czym przypomniał nam niedawno Ojciec Święty Franciszek w liście apostolskim Admirabile Signum od 1 grudnia 2019 r. o znaczeniu i wartości szopki: "Chciałbym zachęcić do pięknej tradycji naszych rodzin, które w dniach poprzedzających Boże Narodzenie przygotowują szopkę, a także do zwyczaju umieszczania jej w zakładach pracy, szkołach, szpitalach, więzieniach, na placach?" (AS, n. 1). Dokładnie w czasie, gdy List został opublikowany, próbowałem przezwyciężyć trudności, które pojawiły się przy tworzeniu inicjatywy mającej na celu promowanie rozpowszechniania tej chrześcijańskiej tradycji, a więc było to opatrznościowe i stanowiło powód do ponownej radości i nadziei w projekcie: a Konkurs jasełkowy. Jak w przypadku każdego projektu, konieczne było podekscytowanie innych do pomocy. Bóg poruszył wiele osób do współpracy przy tej inicjatywie, zaczynając od przyjaciela o imieniu William, który od 30 lat jest uosobieniem króla Melchiora, bo jest jednym ze słynnych Trzech Mędrców z portorykańskiego miasteczka Juana Díaz, gdzie święto 6 stycznia jest najbardziej obchodzone. Williamowi spodobał się ten pomysł i obiecał mi, że "Reyes Magos" będą "Trzema Mędrcami".Trzej Mędrcy"Uczestniczyliby w nich i wręczali nagrody zwycięzcom konkursu.

Ponadto ustaliliśmy, że zwycięskie prace będą eksponowane w wybudowanym w tej gminie 20 lat temu Muzeum Trzech Mędrców. Powiedziano mi, że jest to jedyny na świecie obiekt im poświęcony. Wspierali mnie również niektórzy przyjaciele malarze, Felipe i Julio, zarówno przy tworzeniu regulaminu konkursu, jak i w roli jurorów. Najlepsze centrum handlowe w moim mieście, Plaza del Caribe, współpracowało użyczając nam miejsca, a szkoła, w której uczyły się moje dwie córki, zajęła się dekoracją. W promocji pomogli mi inni przyjaciele. Zaprzyjaźnieni nauczyciele promowali udział uczniów w swoich szkołach. W skład jury zgodziło się wejść także kilka rodzin oraz dyrektorki szkół z terenu miasta. Wreszcie, wśród innej pomocy, pojawili się przyjaciele, którzy na zmianę uczestniczyli w wystawie. Istnieje niezliczona ilość anegdot, które miały miejsce podczas wizyty ludzi, którzy robili zakupy w Plaza del Caribe, ale w swoim pośpiechu zatrzymywali się, aby kontemplować wystawione szopki, z których niektóre były modelami, a inne malowane.

W przypadku 2. edycji konkursu jasełkowego mieliśmy do czynienia z pandemią, która skłoniła nas do zrobienia wszystkiego wirtualnie poprzez stronę na Facebooku, którą otworzyliśmy: "Konkurs "Szopka PR". Święci Królowie Juany Díaz nie tylko nagrodzili praktycznie wszystkich zwycięzców w ramach wydarzenia, które było transmitowane na żywo z ich Casa Museo, ale także nagrali wiadomości wideo dla rodzin zwycięzców.

III edycja, mimo odrodzenia się Covida przez wariant Omicron, znów mogliśmy to zrobić osobiście, jak i wirtualnie, a udział był spory, zarówno artystów, którzy wykonali swoje szopki, jak i około 300 rodzin, które odwiedziły wystawę w ciągu 4 dni. Te dni były wspaniałą okazją do rozmowy z osobami odwiedzającymi wystawę, do zainteresowania ich tą tradycją i wysłuchania ich odczuć na temat tego, czym poszczególne dzieła sztuki ich zainspirowały. 

Informacja o konkursie na jasełka

Od 15 do 24 grudnia 2022 roku odbędzie się 4 edycja Konkursu Szopek, którego miejscem wystawienia będzie nadal Plaza del Caribe w Ponce (w lokalnym 201 na 2 poziomie, obok JC Penney), ale można też wziąć udział wirtualnie, wysyłając zdjęcie swojej pracy - lub jeśli ktoś chce tę samą pracę pocztą -. Adres e-mail, na który należy wysłać zdjęcia to. [email protected]Wszyscy uczestnicy muszą złożyć formularz zgłoszeniowy w dniu lub przed 10 grudnia 2022 r. Chętni do wzięcia udziału w tym roku mogą poznać wszystkie szczegóły dotyczące konkursu szopek za pośrednictwem naszej strony na Facebooku. "Konkurs na szopkę PR". Do tradycyjnych nagród z poprzednich lat dodaliśmy w tym roku bilet z Puerto Rico do Portugalii na ŚDM w sierpniu 2023 roku. dla ucznia "Szkoła średnia"Jury wybiera zwycięzców. 

Zachęcamy wszystkich Czytelników do przeżywania w gronie rodzinnym tej pięknej tradycji stawiania szopki w swoich domach, niezależnie od tego, czy będą mogli wziąć udział w konkursie szopek. Natomiast udział w tej IV edycji Konkursu na Szopkę nie ogranicza się do wykonania pracy i rejestracji, ale można w nim uczestniczyć również poprzez głosowanie na zwycięzców od 15 do 17 grudnia 2022 roku klikając na "jak"Swoich faworytów można dodawać na Facebooku "Konkurs na Szopkę PR", gdzie zostaną opublikowane wszystkie prace.

Opis tekstu wygenerowany automatycznie ze średnią pewnością
Zwycięska praca autorstwa 16-letniej Sofii Valerii, która z własnej inicjatywy przekazała ją do Museo de los Santos Reyes Magos w Juana Díaz.
AutorJavier Font Alvelo

Puerto Rico