Ewangelizacja

Paula VegaCzytaj więcej : "Najważniejsze jest, aby udało nam się odpowiedzieć na istotne pytania".

Paula Vega (Llamameyumi) to cyfrowy misjonarz i student teologii, który wykorzystuje media społecznościowe do ewangelizacji.

Paloma López Campos-22 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Paula Vega, na mediach społecznościowych "llamameyumi"Jest nauczycielką religii i studentką nauk teologicznych. Poświęca się również ewangelizacji na portalach społecznościowych, jest tym, co znamy jako cyfrowy misjonarz. Nie tylko dzieli się swoim codziennym życiem, ale jej treści zawierają zaraźliwą żywą wiarę. W tym artykule przedstawiamy Wam wywiad, którego udzieliła dla Omnes.

Dlaczego zacząłeś ewangelizować w mediach społecznościowych?

- Nie była to decyzja podjęta z dnia na dzień, ale raczej stopniowa. Jak każda młoda osoba, bez żadnych pretensji dzieliłam się swoją codziennością na mediach społecznościowych. Gdy wiara stawała się ważniejsza, tym bardziej znajdowało to odzwierciedlenie w moich postach. Zacząłem dzielić się swoim codziennym życiem w parafii, refleksjami na temat wiary, a potem niektórymi rzeczami, których uczyłem się na teologii. Odzew ze strony ludzi był bardzo pozytywny, a zwolenników zaczęło przybywać. Dzięki modlitwie i refleksji poczułam, że mogę wnieść coś z mojej perspektywy jako młoda kobieta i studentka teologii, i postanowiłam zająć się tym bardziej poważnie. 

Internet jest masowym medium, w którym, jak się wydaje, treści są prawie zawsze negatywne i dalekie od wartości chrześcijańskich. Jak uniknąć utonięcia w tym bombardowaniu treściami?

- W warsztatach, które prowadzę na ewangelizacja W młodzieżowym networkingu wyjaśniam, że chrześcijańska postawa w internecie to także świadomość ludzi, których śledzimy. Jeśli śledzę powierzchowne konta, które nawołują do przemocy lub wyśmiewają się z innych, to właśnie to będę odbierał przez czas korzystania z sieci, czyli zazwyczaj przez długi czas. Stworzenie przestrzeni na własnym telefonie komórkowym dla pozytywnych i wnoszących coś treści jest moją własną odpowiedzialnością. Jako rodzice i katecheci uważam, że dobrze jest rozmawiać z dziećmi na ten temat i proponować im konta z jakościową zawartością. Dzięki Bogu mamy dziś wielu cyfrowych misjonarzy na wszystkich platformach, którzy tworzą bardzo angażujące treści.

Sieci społeczne Paula

Czy jako student teologii jest to powołanie, które wynika z potrzeby zajęcia się swoją pracą jako misjonarz cyfrowy, czy też jest to coś głębszego?

- Moje powołanie do teologii przyszło dużo wcześniej, po procesie nawrócenia, w którym zobaczyłem, że jestem powołany do czegoś innego. Teraz, gdy widzę to w perspektywie, w moim życiu jednego nie da się zrozumieć bez drugiego. Teologia pozwala mi mówić w sieci na pewne tematy, których ludzie się domagają, bo szukają odpowiedzi. Jednocześnie obcowanie z młodymi i odległymi ludźmi zmusza mnie do szukania sposobów aktualizacji języka teologicznego w celu zbliżenia ludzi. 

Jesteś odpowiedzialny za formację w grupie, zajmujesz się młodzieżą w wieku od 14 do 18 lat, jesteś członkiem Duszpasterstwa Powołań... Jakie braki dostrzegasz w formacji religijnej młodych ludzi? Co według Ciebie jest im potrzebne?

- Przede wszystkim zacząć od formacji samych katechetów i nauczycieli. Teraz, kiedy studiuję teologię, uświadamiam sobie błędy, które kiedyś popełniałem lub rzeczy, które kiedyś myślałem i przekazywałem, ponieważ nie miałem wystarczającego wykształcenia. Po drugie, musimy zacząć od zainteresowań, jakie mają na każdym etapie swojego życia. Istotne jest, abyśmy zdołali odpowiedzieć na ich istotne pytania, ponieważ tylko w ten sposób wiara nabiera głębokiego znaczenia. Po trzecie, musimy uczynić formację atrakcyjną. Inaczej rozmawia się z nimi o częściach Mszy Świętej za pomocą statycznej pogadanki, jak za pomocą np. kahoota. Albo mówić o ekumenizmie za pomocą prezentacji, zamiast uczestniczyć w spotkaniu z młodzieżą innych wyznań. Musimy być kreatywni i szukać najbardziej odpowiednich sposobów.

Kilka razy mówiłeś o zdrowiu psychicznym, czy uważasz, że ten obszar jest wystarczająco przepracowany przez Kościół? Co twoim zdaniem trzeba jeszcze osiągnąć?

- Prawdą jest, że nastąpiła wyraźna poprawa dialogu na temat zdrowia psychicznego w społeczeństwie i zostało to przeniesione na Kościół. Uważam jednak, że w niektórych kręgach problemy ze zdrowiem psychicznym nadal kojarzone są z brakiem wiary czy zaufania do Boga. Uważa się, że terapia psychologiczna niweluje towarzyszenie duchowe lub odwrotnie, ale oba te elementy są konieczne i wzajemnie się uzupełniają. Bez zdrowia psychicznego nie ma zdrowia. Bóg towarzyszy w tym procesie, jako ten wierny przyjaciel, który idzie z tobą. Podobnie Kościół, jako matka, musi towarzyszyć i być objęciem dla wszystkich osób, które cierpią z powodu zdrowia psychicznego. Bardziej otwarte mówienie o tym może pomóc w przełamaniu uprzedzeń. 

Co jest najtrudniejsze w nauczaniu dzieci o Bogu?

- Wcześniej każdy otrzymywał minimum edukacji religijnej. Teraz mam w domu dzieci, które nigdy nie słyszały o Bogu i trzeba zaczynać od podstaw. Ciągłość staje się skomplikowana i wtedy, nieświadomie, oddzielają wiarę od innych dziedzin, zamiast pozwolić jej być istotą. W szkole Bóg istnieje, bo nauczyciel mówi mi o nim. W pozostałej części mojego życia nie jest ona obecna, ponieważ środowisko do niej nie zachęca. Trudno im też zrozumieć konsekwencje przynależności do Kościoła, bo nie żyją nim na co dzień. My nauczyciele i katecheci siejemy i modlimy się, aby ziarno w pewnym momencie przyniosło owoce, ale podlewanie, jakie otrzymują w domu, ma fundamentalne znaczenie.

Czy jest coś, czego twoi młodsi uczniowie nauczyli cię o Bogu, a czym chciałbyś się z nami podzielić?

- Dzieci szybko przyswajają sobie, że Bóg jest dobrym ojcem, który nas szalenie kocha. Z tego powodu udaje im się wejść z Nim w dynamikę zaufania, w której nie boją się zadawać pytań czy robić wyrzutów. Papież Franciszek mówi, że gniewanie się na Boga jest również formą modlitwy, bo oznacza rozmowę z Nim i uznanie Jego istnienia. Dzieci nauczyły mnie, by nie bać się zwrócić do Boga i powiedzieć Mu, co czuję w każdej chwili. Akceptuje wszystko i nadal mnie kocha.

Czytania niedzielne

Lekcje pokoju. Uroczystość Narodzenia Pańskiego (A)

Joseph Evans komentuje czytania na Uroczystość Narodzenia Pańskiego, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-22 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

W noc, kiedy narodził się nasz Pan Jezus, pasterzom ukazała się wielka rzesza aniołów, "którzy chwalili Boga, mówiąc: 'Chwała Bogu w niebie, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli'" (1).lub, w innym tłumaczeniu, "w którym się zachwyca".. Słowo przetłumaczone jako "przychylność" lub "zadowolony" to "eudokias". Bogu spodobało się ukryć te rzeczy przed mądrymi i inteligentnymi, a objawić je prostym dzieciom (Mt 11,26; Łk 10,21), tak jak dobrzy rodzice cieszą się z radości swoich dzieci z powodu otrzymania prezentów świątecznych. Ta sama idea pojawia się w Chrzcie i Przemienieniu Chrystusa: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie".. Bóg cieszy się ze swojego Syna, a także z dzieci w ogóle, lub tych, którzy stają się dziećmi. Daje pokój tym, w których się zachwyca, bo stali się dziećmi. Cieszy się z tych, którzy nauczyli się być mali, ufać mu i nie polegają na sobie. Im daje pokój. Musimy uczyć się od narodzin naszego Pana, spokojnego dziecka w żłobie, aby być bardziej pokojowo nastawieni. "Ale ja wciąż i umiarkowanie pożądam, jak dziecko w ramionach matki; jak dziecko nasycone tak dusza moja we mnie". (Ps 131, 2). Prosimy o pokój małych dzieci. 

"Będąc dziećmi - nauczał św. Josemaría "Nie będziecie mieli smutków: dzieci szybko zapominają o swoich kłopotach, by wrócić do zwykłych zabaw. -Toteż dzięki opuszczeniu nie będziesz musiał się martwić, bo spoczniesz w Ojcu". (The Way, 864).

Chrystus jest "książę pokoju. W ten sposób Izajasz opisał Mesjasza (Iz 9, 6). Czytamy ten tekst na mszy o północy. Aniołowie, jak widzimy, świętowali jego narodziny jako tego, który przynosi pokój. Zechariah zakończył swój hymn Benedictus zapowiadając, że Pan, gdy przyjdzie, czyli Jezus, dokona tego "by kierować nasze kroki na ścieżce pokoju". (Łk 1:79). 

A jednak w ciągu kilku dni od narodzin Chrystusa diabeł zaatakował Go, zaatakował pokój, który przyniósł poprzez próby zabicia Go przez Heroda. Herod uczynił to, ponieważ nie miał pokoju w duszy, ponieważ jego serce było ogarnięte strachem.

Ale Jezus w żłobie uczy lekcji pokoju. On nie przyciąga na siłę, ale przez miłość. Jezus w żłobie to. "krzesło".jak mawiał święty Josemaría. Mamy wiele lekcji, które możemy od niego wyciągnąć. Uczymy się wygrywać przez przyciąganie, a nie przez narzucanie. Uczymy się pokory bycia słabym, tak jak był nim nasz Pan, gdy był dzieckiem i potrzebował ratunku ze strony innych, ze strony Maryi i Józefa. Od początku do końca był Zbawicielem, który sam siebie nie mógł zbawić. "Uratował innych, a sam nie może się uratować".kapłani i uczeni w piśmie szydzili. 

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni będą nazwani dziećmi Bożymi". (Mt 5, 9). Możemy w tych dniach często spoglądać na Dzieciątko Jezus, aby odkryć i pogłębić nasz pokój, aby w Nim stać się dziećmi Bożymi.

Homilia na temat czytań z Uroczystości Narodzenia Pańskiego

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Zoom

Papież świętuje urodziny z chorymi dziećmi

Papież Franciszek otrzymuje tort z okazji swoich 86. urodzin podczas audiencji z dziećmi i wolontariuszami w watykańskiej przychodni Santa Marta 18 grudnia 2022 r.

Maria José Atienza-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

ACdP gratuluje Bożego Narodzenia tym, którzy również "narodzili się na nowo".

Nowa kampania świąteczna promowana przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów (ACdP) gratuluje okresu świątecznego czterema świadectwami niektórych odrzuconych z naszego społeczeństwa: od matki, która akceptuje poważną chorobę swojej córki, do chłopca, którego życie zostało uratowane, zanim się urodził.

Maria José Atienza-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

"Bieda. Znienawidzony. Zmarginalizowane. Born again". To bezpośrednie hasło kampanii, z którą Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów chce złożyć życzenia świąteczne, a którą można zobaczyć na wiatach przystankowych w ponad 80 miastach. Prowokacyjne" zaproszenie do przyjęcia Jezusa Chrystusa w te Święta, zgodnie z Jego słowami z Ewangelii: "Jak uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, tak uczyniliście Mnie".

W rzeczywistości kampania zawiera cztery świadectwa osób, które otworzyły swoje życie na innych, przyjmując go jako drugiego Chrystusa i wprowadzając w życie mandat ewangeliczny, mimo że znajdują się w naprawdę zmarginalizowanych sytuacjach w naszym dzisiejszym społeczeństwie. Poprzez Qr'y na namiotach kampanii poznajemy inne "stajnie", w których mimo wszystko rodziło się życie, jak np. przypadek Lilianktórego córka w bardzo młodym wieku przeszła bardzo poważną infekcję, która pozbawiła ją zdolności chodzenia, mówienia i jedzenia, lub sam poród José Carlos Martínezktórego matka zamierzała go przerwać, a po rozmowie z doktorem Jesúsem Povedą zaszła w ciążę i od tego czasu jest przy niej.

Historie, w których ACdP przypomina nam, że przyjęcie Syna Bożego oznacza również przyjęcie najbardziej bezbronnych - czy to dziecka, które chcą zabić przed narodzeniem, czy bezdomnego, który puka do drzwi - i rzuca nam wyzwanie: "Czy nadal ci nie zależy?

Watykan

Papież Franciszek: "Głos Boga rozbrzmiewa w spokoju".

Papież przebywał dziś rano w Auli Pawła VI na środowej audiencji ogólnej.

Paloma López Campos-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Ojciec Święty rozpoczął audiencję w sposób wylewny, mówiąc, że ci, którzy śledzili katechezy na temat rozeznania, mogą myśleć, że rozeznanie jest bardzo skomplikowane, ale "w rzeczywistości to życie jest skomplikowane i jeśli nie nauczymy się je odczytywać, ryzykujemy, że je zmarnujemy, przenosząc je do przodu sztuczkami, które w końcu nas zniechęcają".

Papież wyjaśnia, że zawsze dokonujemy wyborów, zawsze rozeznajemy, nawet w drobnych sprawach dnia, ponieważ "życie zawsze stawia nas przed wyborem, a jeśli nie dokonujemy go świadomie, w końcu to życie wybiera za nas, zabierając nas tam, gdzie nie chcielibyśmy iść".

Pomoc w rozeznaniu

Biorąc pod uwagę trudności, jakie mogą pojawić się w trakcie tego procesu, Franciszek wskazał dziś na audiencji "pewne pomoce, które mogą ułatwić to nieodzowne ćwiczenie życia duchowego".

Pierwszym istotnym elementem jest "konfrontacja ze Słowem Bożym i doktryną Kościoła". Pomagają nam one odczytać to, co porusza się w sercu, ucząc się rozpoznawać głos Boga i odróżniać go od innych głosów, które zdają się narzucać naszej uwadze, ale które w końcu pozostawiają nas zdezorientowanymi. Biblia ostrzega nas, że głos Boga rozbrzmiewa w bezruchu, w uwadze, w ciszy". Należy pamiętać, że "głos Boga nie narzuca się, jest dyskretny, pełen szacunku i właśnie dlatego jest pacyfistyczny".

Jeśli chodzi o Słowo Boże, Papież mówi, że "nie jest ono po prostu tekstem do czytania, jest żywą obecnością, dziełem Ducha Świętego, który pociesza, poucza, daje światło, siłę, odpoczynek i radość życia". Jest to autentyczny przedsmak raju".

"Ta afektywna relacja z Pismem Świętym prowadzi do afektywnej relacji z Panem Jezusem, a to jest kolejna niezbędna i nie ulgowa pomoc". Dzięki Pismu Świętemu Chrystus "objawia nam Boga pełnego współczucia i czułości, gotowego poświęcić się, aby nas spotkać, tak jak ojciec w przypowieści o synu marnotrawnym".

Ta relacja z Jezusem Chrystusem jest istotną pomocą w rozeznawaniu. "Bardzo pięknie jest myśleć o życiu z Panem jako o relacji przyjaźni, która rośnie z dnia na dzień. Przyjaźń z Bogiem ma zdolność przemiany serca; jest to jeden z wielkich darów Ducha Świętego, pobożność, która pozwala nam rozpoznać ojcostwo Boga. Mamy czułego, czułego Ojca, który nas kocha, który zawsze nas kochał: kiedy się tego doświadcza, serce topnieje i odpadają wątpliwości, lęki, poczucie niegodności. Nic nie może stanąć na drodze tej miłości.

Duch Święty i rozeznanie

Ojcostwo Boga prowadzi nas także do "daru Ducha Świętego, obecnego w nas, który nas poucza, ożywia Słowo Boże, które czytamy, podsuwa nowe znaczenia, otwiera drzwi, które wydawały się zamknięte, wskazuje drogi życia tam, gdzie wydawało się, że jest tylko ciemność i zamęt. Duch Święty to rozeznanie w działaniu, obecność Boga w nas. Jest to największy dar, jaki Ojciec zapewnia tym, którzy o niego proszą".

Papież na zakończenie przypomniał naturę rozeznania: "Rozeznanie ma na celu rozpoznanie zbawienia, które Pan zdziałał w moim życiu. Przypomina mi, że nigdy nie jestem sama i że jeśli się zmagam, to dlatego, że to, o co chodzi, jest ważne. Z tymi pomocami, które daje nam Pan, nie musimy się obawiać".

Kultura

Daniel Martín SalvadorMuzyka musi wzmacniać Słowo".

Daniel Martín Salvador, organista i muzykolog, opowiada w Omnes o liturgii, muzyce, sztuce i Kościele.

Paloma López Campos-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Daniel Martín Salvador, muzykolog i organista, to jedno z pierwszych nazwisk, które przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o muzyce sakralnej. Koncertował w największych międzynarodowych salach. Obecnie dzieli swój czas między Madryt i Moskwę, a z Omnesem rozmawiał o muzyce, liturgii i sztuce.

Jaki jest Twój stosunek do muzyki sakralnej?

- To nie jest zbyt wielka tajemnica. Wszyscy organiści są związani z muzyką sakralną. Organy to instrument, który sam w sobie, ze względu na swoją tożsamość, jest w pełni związany z muzyką sakralną i liturgią. Gdybym poświęcił się innemu instrumentowi, może nie miałbym tej relacji, ale jako organista jest to nie do pomyślenia.

Organy są zasadniczo instrumentem Kościoła i dlatego organista musi znać całą liturgię. Oznacza to, że masz bardzo bliski związek z całą tą muzyką, co nie ma miejsca w przypadku innych instrumentów.

Jak powstaje związek między Kościołem, muzyką i liturgią?

- Związek muzyki z liturgią istnieje od niepamiętnych czasów. Na długo przed chrześcijaństwem muzyka była związana najpierw z instynktami, a potem z zaświatami, z rzeczami niematerialnymi.

Najwcześniejsze cywilizacje uważały, że muzyka odgrywa nieodzowną rolę w ich politeistycznych religiach. Grecy odziedziczyli to po Egipcjanach; a Rzymianie po Grekach. Żydzi również mieli taką relację. Następnie narodziło się chrześcijaństwo, które rozprzestrzeniając się po Europie, zjednoczyło wszystkie te żydowskie i mistyczne tradycje rozpowszechnione w całym Imperium Rzymskim.

Muzyka w Kościele powstała głównie ze śpiewu żydowskich psalmów. Stąd powstał cały system muzyki liturgicznej. Najciekawsze jest to, że liturgia, która powstaje jest w całości śpiewana. Sobór Watykański II zmienia panoramę, w tym sensie, że Msze są teraz mówione, z momentami muzyki, ale w pierwotnej koncepcji liturgia nie była taka. Początkowo śpiewano absolutnie wszystko. W rzeczywistości prawosławni, którzy niewiele różnią się od katolików, kontynuują stary sposób odprawiania Mszy św. Śpiewają wszystko oprócz homilii, która jest jedyną częścią mówioną. Wszystko to dlatego, że w rzeczywistości muzyka i liturgia rodzą się jako jedność.

Czego katolicy mogą się nauczyć od prawosławnego obrządku liturgicznego?

- To, co musimy zrobić, to oduczyć się tego, czego nauczyliśmy się na Soborze Watykańskim II. Prawosławni wciąż robią to, co my, katolicy, robiliśmy kiedyś. Właściwie cała muzyka, którą mamy dzisiaj, pochodzi z katolickiej muzyki liturgicznej. Śpiewem Kościoła katolickiego był chorał gregoriański, ale w Paryżu w XII wieku zaczęto "upiększać" chorał gregoriański. W ten sposób pojawiły się pierwsze formy polifonii. Te różne głosy ewoluowały, aż w połowie średniowiecza dochodzimy do renesansu.

W renesansie, na Soborze Trydenckim, Kościół dokonał bardzo obszernego rozdziału na temat muzyki w liturgii. Od tego momentu w tym samym czasie powstała muzyka, która była bardzo podobna, ale profanacyjna. Od tej religijnej muzyki wszystko zaczęło się rozwijać. Powstały madrygały, potem opera, romantyzm, klasycyzm... I ewolucja trwa.

Z tego prawosławnego obrządku nie możemy się niczego nauczyć, bo tak bardzo ewoluowaliśmy, że skończyło się na inwolucji. Na szczęście w ostatnich czasach pojawiła się tendencja do powrotu do korzeni, w ramach norm Rady. 

Daniel na koncercie w Moskwie

Problem polega na tym, że wielu ludzi myśli, że Sobór Watykański II wyeliminował chorał gregoriański i organy, ale tak nie jest. Sobór Watykański II mówi, że językiem urzędowym Kościoła katolickiego jest łacina, a jeśli chodzi o muzykę, to językiem urzędowym jest chorał gregoriański. Ale w latach 70. modne stały się gitary i bardzo powszechne było wprowadzanie do liturgii pieśni z gitarami, co jest sposobem "protestantyzacji" liturgii katolickiej.

Walczyliśmy, mówiąc, że muzyka pochodzi od Ducha Świętego, ale teraz śpiewamy covery Beatlesów. To nie pasuje do liturgii.

Benedykt XVI, który ma studia muzyczne i jest wielkim znawcą liturgii, otoczył się ludźmi, którzy byli również wielkimi kompozytorami i liturgistami, co pomaga przybliżyć ludziom muzykę sakralną przy zachowaniu korzeni. Stopniowo otwierają się drzwi do reformy liturgii.

Dlaczego muzyka sakralna przybliża nas do Boga?

- Bo to muzyka do tego stworzona. Przede wszystkim jest w służbie Słowa, a to jest najważniejsze. Muzyka, w niematematycznej definicji, jest wyrazem uczuć. Kiedy jesteś w Kościele, funkcją muzyki jest pomoc w podniesieniu duszy do nieba, więc możemy powiedzieć, że relacja jest odwrócona. To nie jest kwestia uczuć, Słowo Boże jest Słowem Bożym, nie zmienia się jak uczucia.

Po drugie, w sztuce, aż do XIX wieku, wszystko robiono na większą chwałę Boga. Człowiek jest zdolny do podejmowania monumentalnych wysiłków na większą chwałę Boga. To pomaga nam zbliżyć się do Boga. Prowadzi nas ku Niemu.

Czy bycie w służbie Słowa jest najważniejsze przy komponowaniu muzyki sakralnej?

- Tak, jest to coś, czego wymaga sama muzyka sakralna. W Dyrektorium Ogólnym Mszału Rzymskiego jest napisane, że muzyka musi zawsze wzmacniać Słowo i nigdy nie może rozpraszać. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić kompozytor, pisząc muzykę do liturgii, jest dążenie do tego, by tekst był zrozumiały. Słowo musi być najważniejsze, nie może być zniekształcone przez muzykę. Następnie, gdy przychodzi do tworzenia muzyki, tekst musi być przeciągnięty przez kompozycję. Bardzo wyraźnym tego przykładem jest Magnificat Bacha. Bach to poeta-muzyk, największy przedstawiciel muzyki liturgicznej, niezależnie od tego, że był protestantem. Wyobrażenia o liturgii były takie same i on jest przykładem, jak ta muzyka powinna być komponowana.

Kultura

Święta - historia czy tradycja?

Daty świąt Bożego Narodzenia nie są tylko tradycją, znaleziska w Qumran wskazują, że mogą być w rzeczywistości historyczne.

Gerardo Ferrara-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 6 minuty

Dlaczego chrześcijanie świętują narodziny Jezusa Chrystusa 25 grudnia? Od czasów renesansu powszechnie uważa się, że data ta została wybrana tylko po to, by zastąpić starożytny kult "Sol Invictus", którego uroczystość przypadała właśnie na tę datę ("dies Solis Invicti"), która w kalendarzu juliańskim odpowiadała przesileniu zimowemu, czyli zaślubinom najdłuższej nocy i najkrótszego dnia w roku.

Czym, a raczej kim, był ów "Sol Invictus"? Był właśnie uosobieniem słońca, utożsamianym z Heliosem, Gebalem i ostatecznie z Mitrą, w swoistej monoteistycznej asymilacji między bóstwem a słońcem. Kult "Sol Invictus" wywodzi się ze Wschodu (szczególnie z Egiptu i Syrii), gdzie obchody obrzędu narodzin Słońca polegały na tym, że wierni wychodzili o północy z sanktuariów, w których się gromadzili, aby ogłosić, że Dziewica urodziła Słońce, przedstawione jako dziecko. Ze Wschodu kult rozprzestrzenił się na Rzym i Zachód.

Czy to naprawdę jedyny powód, dla którego obchodzimy święta o tej porze roku? Może nie. W rzeczywistości odkrycia w Qumran pozwoliły ustalić, że mamy powód, by obchodzić Boże Narodzenie 25 grudnia.

Rok i dzień narodzin Jezusa

Pamiętajmy przede wszystkim, że Dionizy Mniejszy, mnich, który w roku 533 obliczył rok początku ery chrześcijańskiej, cofnął narodziny Chrystusa o około sześć lat, który zatem przyszedłby na świat około 6 roku p.n.e. Czy mamy jakieś inne wskazówki na ten temat? Tak, śmierć Heroda Wielkiego w 4 r. p.n.e., ponieważ zmarł on w tym czasie, a wiemy, że między narodzinami Jezusa a śmiercią króla musiały upłynąć około dwa lata, co zbiegłoby się z rokiem 6 p.n.e.

Wiemy więc, znów od ewangelisty Łukasza (najbardziej szczegółowa relacja o narodzinach Jezusa), że Maryja zaszła w ciążę, gdy jej kuzynka Elżbieta była już w szóstym miesiącu ciąży. Chrześcijanie zachodni zawsze obchodzili Zwiastowanie Maryi 25 marca, czyli dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Natomiast chrześcijanie wschodni obchodzą również Zwiastowanie Zachariaszowi (ojcu Jan Chrzciciel i mąż Elżbiety) w dniu 23 września. Łukasz wchodzi w szczegóły, mówiąc nam, że w chwili, gdy Zachariasz dowiedział się, że jego żona, teraz tak stara jak on, stanie się brzemienna, służyła w świątyni, będąc z kasty kapłańskiej, według klasy Abia. Jednak sam Łukasz, pisząc w czasie, gdy Świątynia jeszcze funkcjonowała, a klasy kapłańskie kontynuowały swoje wieloletnie rotacje, nie precyzuje, uznając to za oczywiste, czasu, w którym służyła klasa Abia. Otóż liczne fragmenty Księgi Jubileuszów, znalezione właśnie w Qumran, pozwoliły uczonym takim jak Annie Jaubert czy izraelski Żyd Shemarjahu Talmon precyzyjnie zrekonstruować, że rota w Abii odbywała się dwa razy w roku: pierwszy od 8 do 14 dnia trzeciego miesiąca kalendarza hebrajskiego, drugi od 24 do 30 dnia ósmego miesiąca tego samego kalendarza, a więc odpowiadający ostatnim dziesięciu dniom września, w doskonałej harmonii ze wschodnim świętem 23 września i sześciu miesięcy od 25 marca, co sugerowałoby, że narodziny Jezusa rzeczywiście miały miejsce w ostatnich dziesięciu dniach grudnia i że w związku z tym sensowne jest obchodzenie Bożego Narodzenia o tej porze roku, jeśli nie w tym dniu!

Spis ludności Cezara Augusta

Z Ewangelii Łukasza (rozdz. 2) wiemy, że narodziny Jezusa zbiegły się ze spisem ludności przeprowadzonym w całej ziemi przez Cezara Augusta:

"W owych dniach dekret Cezara Augusta nakazał przeprowadzenie spisu ludności całej ziemi. Ten pierwszy spis został sporządzony, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii. Wszyscy poszli się zarejestrować, każdy w swoim mieście".

Co wiemy na ten temat? Z tego, co czytamy w wierszach VII, VIII i X transkrypcji "Res gestae" Augusta znalezionej w "Ara Pacis" w Rzymie, dowiadujemy się, że Cezar Oktawian August trzykrotnie, w latach 28 p.n.e., 8 p.n.e. i 14 n.e., przeprowadził spis całej ludności rzymskiej. To właśnie w tym kontekście należy umieścić słynny spis ludności relacjonowany w Ewangelii Łukasza (Łk 2,1).

W czasach starożytnych spisanie całej ziemi oczywiście musiało zająć trochę czasu, zanim spis został zakończony. I tu kolejne wyjaśnienie ewangelisty Łukasza daje nam wskazówkę: Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii, gdy dokonywano tego "pierwszego" spisu. Sulpicjusz Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii prawdopodobnie w latach 6-7 n.e. W tej kwestii istnieją rozbieżne opinie historyków: niektórzy przypuszczają, że faktycznie, zgodnie z tzw. nagrobkiem z Tivoli (po łacinie "Lapis" lub "Titulus Tiburtinus"), sam Kwiryniusz miał wcześniejszy mandat w latach 8-6 p.n.e. (co byłoby zgodne zarówno z datą spisu Augusta, jak i narodzin Jezusa); inni jednak tłumaczą termin "pierwszy" (który w języku łacińskim i greckim, będąc rodzaju nijakiego, może mieć również wartość przysłówkową) jako "zanim Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii". Obie hipotezy są dopuszczalne, więc to, co jest opowiedziane w Ewangeliach o przeprowadzeniu spisu ludności w czasie narodzin Jezusa, jest wiarygodne.

W Betlejem Judei

Betlejem jest dziś miastem na Zachodnim Brzegu i nie ma w sobie nic bukolicznego ani żłóbkowego. Dwa tysiące lat temu było to jednak małe miasteczko, znane mimo wszystko jako siedziba króla Dawida. Stąd, jak mówiło Pismo, miał przyjść oczekiwany przez lud izraelski mesjasz (Micheasz, rozdz. 5).

Oprócz czasu wiadomo było zatem także, gdzie ów mesjasz, oczekiwany, jak widzieliśmy, przez naród żydowski i jego sąsiadów na Wschodzie, miał się narodzić. 

Ciekawe, że nazwa tego miejsca, złożona z dwóch różnych hebrajskich terminów, oznacza po hebrajsku: "dom chleba" (בֵּֽית = bayt lub beṯ: dom; לֶ֣חֶם = leḥem: chleb); 'dom mięsa' w języku arabskim (ﺑﻴﺖ = bayt lub beyt, dom; لَحْمٍ = laḥm, mięso); 'dom ryb' w starych językach południowoarabskich. Wszystkie wymienione języki są pochodzenia semickiego, a w tych językach z tego samego trzyliterowego korzenia można wyprowadzić dużą liczbę słów związanych z pierwotnym znaczeniem korzenia pochodzenia. W naszym przypadku - rzeczownika złożonego Belénmamy dwa korzenie: b-y-t, który daje początek Bayt lub Beth; l-ḥ-m, który daje początek Leḥem lub Laḥm.

We wszystkich przypadkach Bayt/Beth oznacza dom, ale Laḥm/Leḥem zmienia swoje znaczenie w zależności od języka. 

Odpowiedź leży w pochodzeniu populacji, do których należą te języki. Hebrajczycy, podobnie jak Aramejczycy i inne ludy semickie północnego zachodu, zamieszkiwali tzw. Żyzny Półksiężyc, czyli rozległy obszar między Palestyną a Mezopotamią, gdzie można było uprawiać rolnictwo, co czyniło ich ludem osiadłym. Ich głównym źródłem utrzymania był więc chleb. Arabowie, koczowniczy lub półkoczowniczy lud z północy i centrum przeważnie pustynnego Półwyspu Arabskiego, czerpali swoje główne źródło utrzymania z polowań i rolnictwa, czyniąc mięso swoim pożywieniem par excellence. Wreszcie Arabowie Południowi, którzy zamieszkiwali południowe wybrzeża Półwyspu Arabskiego, za główny pokarm mieli ryby. Stąd możemy zrozumieć, dlaczego to samo słowo, w trzech różnych językach semickich, oznacza trzy różne pokarmy.

W związku z tym możemy zobaczyć, jak Belén ma dla różnych ludów pozornie różne, ale w rzeczywistości jednoznaczne znaczenie, ponieważ wskazywałoby nie tyle na dom chleba, mięsa czy ryb, ale na dom prawdziwego pożywienia, tego, bez którego nie można się obejść, od którego zależy własne utrzymanie, bez którego nie można żyć. 

Co ciekawe, Jezus mówiąc o sobie powiedział: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym napojem" (J 6,51-58). 

Historia mówi nam, że już w połowie II wieku św. Justyn, a później Origen, autor z III wieku, potwierdzili, że w Betlejem zarówno chrześcijanie, jak i niechrześcijanie znali dokładną lokalizację groty i żłóbka, ponieważ cesarz Hadrian w 135 roku n.e., z zamiarem wymazania z pamięci miejsc żydowskich i judeochrześcijańskich w nowej prowincji Palestyny, chciał, aby pogańskie świątynie powstały dokładnie w miejscu tych, które należały do starożytnej wiary w tym regionie. Potwierdzają to święty Jerome i święty Cyryl Jerozolimski.

Tak jak w Jerozolimie, na miejscu sanktuariów ku czci śmierci i zmartwychwstania Jezusa, Hadrian kazał wybudować posągi Jowisza i Wenus (Jerozolima została w międzyczasie odbudowana jako "Aelia Capitolina"), tak w Betlejem zasadzono las poświęcony Tammuzowi, czyli Adonisowi. Jednak dzięki znajomości warkocza Hadriana, pierwszego cesarza chrześcijańskiego, Konstantyn i jego matka Helena byli w stanie znaleźć dokładne miejsca pierwotnych "domus ecclesiæ", które później stały się małymi kościołami, gdzie czczono i przechowywano wspomnienia i relikwie z życia Jezusa z Nazaretu.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Watykan

Bp Nappa jest nowym przewodniczącym Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.

Papieskie Towarzystwa Misyjne mają nowego przewodniczącego, którym został mianowany 3 grudnia monsignor Emilio Nappa.

Paloma López Campos-20 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Monsignor Nappa urodził się w Neapolu w 1972 roku. Święcenia przyjął w 1997 roku, a od września 2022 roku pracuje w Sekretariacie Gospodarki. Jego przeszłość 3 grudnia papież mianował go przewodniczącym Papieskich Towarzystw Misyjnych i nadał mu tytuł arcybiskupa. Święcenia biskupie odbędą się 28 stycznia w Bazylice św. Piotra. Emilio Nappa zastępuje monsignora Giampietro Dal Toso, który zakończył swoją kadencję 30 listopada. Dal Toso ustępuje ze stanowiska po tym, jak był u steru PMS od 2016 roku.

W dobrym nastroju nowy przewodniczący potwierdza, że "pomimo możliwych trudności i problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, nasze Papieskie Stowarzyszenia Misyjne są piękną i bardzo żywą rzeczywistością, o szczególnym powołaniu w Kościele, co podkreślił sam papież Franciszek w niedawnej Konstytucji Apostolskiej". Praedicate Evangelium o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi w świecie".

Nappa prosił o współpracę i zrozumienie w nowym zadaniu, abyśmy "szli razem w duchu synodalnym oraz w komunii modlitwy i działania, pogłębiając coraz bardziej charyzmat PMS i jego działalność".

Na stronie pełne pozdrowienie nowego przewodniczącego można znaleźć na stronie Papieskich Towarzystw Misyjnych.

Watykan

Oto działania papieża w te święta

Ten tydzień obfituje w uroczystości, a na kilku z nich wystąpi papież. Proponujemy małe kalendarium działań Franciszka w czasie trwania uroczystości.

Paloma López Campos-20 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W środę 21 grudnia, o godzinie dziewiątej rano, Papież odbędzie zwyczajową audiencję generalną w Auli Pawła VI. W ubiegłym tygodniu Ojciec Święty zauważył, że zbliża się do końca swojego katecheza o rozeznaniu.

Dzień później, w czwartek 22, Kuria Rzymska otrzyma życzenia świąteczne. W dalszej części dnia to samo uczynią pracownicy Watykanu.

W sobotę 24, o godz. 19.20 papież odprawi w Bazylice św. Piotra Mszę św. z nieszporami bożonarodzeniowymi. Następnego dnia, w niedzielę 25, odbędzie się błogosławieństwo. Urbi et Orbi o godzinie 12:00, a papież ogłosi swoje świąteczne orędzie.

Anioł Pański z balkonu Pałacu Apostolskiego został przeniesiony na poniedziałek 26, odbywając się tego dnia o godz. 12.00.

W sobotę 31, o godz. 17.00 papież odprawi nieszpory i modlitwę. Te Deum by podziękować za rok, który przeżyliśmy.

Następnego dnia, Światowy Dzień PokojuO godz. 10.00 zostanie odprawiona Msza św. w uroczystość Najświętszej Maryi Panny.

6. w święto Objawienia Pańskiego papież odprawi o godz. 10.00 Mszę św. w Bazylice św. Piotra.

Wreszcie w święto Chrztu Pańskiego, 8 stycznia, będzie Msza św. o godz. 9.30 w Kaplicy Sykstyńskiej.

Ewangelizacja

Rodzina Ulmów: siedmiu męczenników wiary chrześcijańskiej

17 grudnia papież Franciszek zatwierdził dekret o męczeństwie, w obronie wiary, siedmiu członków polskiej rodziny Ulmów w miejscowości Markowa. Rodzice, Józef i Wiktoria, udzielili kryjówki prześladowanej rodzinie żydowskiej i z tego powodu zostali zamordowani wraz z dziećmi: sześcioma nieletnimi i tym, które Wiktoria, będąc w ciąży, nosiła w swoim łonie.

Ignacy Soler-20 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

24 marca 1944 r. ok. godz. 5.00 w Markowej na Ukrainie niemieccy żandarmi zamordowali ośmiu Żydów oraz ukrywającego ich Józefa Ulmę wraz z będącą w ostatnim miesiącu ciąży żoną Wiktorią i szóstką ich dzieci.

Po podjęciu przez Hitlera decyzji o przeprowadzeniu nieludzkiego "ostatecznego rozwiązania" polegającego na eksterminacji wszystkich Żydów, Ulmowie, świadomi ryzyka i mimo trudnej sytuacji finansowej, ale poruszeni przykazaniem miłości i przykładem Dobrego Samarytanina, pomagali Żydom.

Już w drugiej połowie 1942 roku ukrywali Saula Goldmana i jego czworo dorosłych dzieci, a także Leę Didler i Gołdę Grünfeld wraz z ich niemowlęcą córką. Goldmanowie byli sąsiadami domu rodzinnego Józefa Ulmy, który znany był z życzliwości wobec Żydów. Wcześniej pomagał innej żydowskiej rodzinie w budowie kryjówki.

Rodzina Ulmów była też świadkiem, jak w 1942 r. na sąsiedniej działce, gdzie zakopano zwierzęta, hitlerowcy rozstrzelali 34 Żydów z Markowej i okolic. Wśród ponad 4 tysięcy mieszkańców Markowej, Ulmowie nie byli jedyną rodziną, która ukrywała Żydów. Co najmniej 20 innych Żydów przeżyło okupację w pięciu chłopskich domach.

Przed II wojną światową w Markowej mieszkało około 120 Żydów. W 1995 roku Wiktoria i Józef Ulmowie zostali pośmiertnie uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, jako siódme dziecko Marcina Ulmy i Franciszki Kluz. Najpierw ukończył cztery klasy szkół podstawowych, a następnie, po odbyciu służby wojskowej, ukończył z wyróżnieniem szkołę rolniczą w Pilźnie. W 1935 roku Józef ożenił się z Wiktorią Niemczak, również z Markowej.

Wiktoria urodziła się 10 grudnia 1912 roku. W wieku 6 lat straciła matkę. Uczęszczała do szkoły powszechnej w Markowej. Uczęszczała też na kursy Uniwersytetu Ludowego w pobliskiej Gać. Po ślubie poświęciła się pracy w domu i opiece nad dziećmi.

W ciągu dziewięciu lat małżeństwa rodzinie Ulmów urodziło się sześcioro dzieci: Stanisława (ur. 18 lipca 1936), Barbara (ur. 6 października 1937), Władysław (ur. 5 grudnia 1938), Franciszek (ur. 3 kwietnia 1940), Antoni (ur. 6 czerwca 1938, 1941) i Maria (ur. 16 września 1942). Wychowywali je w duchu wiary i miłości chrześcijańskiej, ucząc je miłości do pracy i szacunku dla innych. Wiosną 1944 roku Wiktoria spodziewała się kolejnego dziecka.

Józef i Wiktoria byli rolnikami na niewielkim kilkuhektarowym gospodarstwie, którego byli właścicielami, jak to jest w zwyczaju w Polsce. Józef był człowiekiem niezwykle pracowitym i pomysłowym. Oprócz uprawy warzyw zajmował się również sadownictwem, którego był aktywnym propagatorem we wsi. Założył pierwsze sady i szkółkę drzew owocowych, gdzie co tydzień demonstrował techniki ogrodnicze.

Chętnie służył radą i pomocą, przekazując innym nowo nabytą wiedzę. Znał się na pszczelarstwie i trzymał kilka uli. Jego innowacyjność ujawniła się także w tym, że jako pierwszy we wsi wprowadził w swoim domu elektryczność, podłączając żarówkę do małego, ręcznie zbudowanego wiatraka.

Józef miał dużo inicjatywy społecznej i aktywnie uczestniczył w sprawach lokalnej społeczności. Był bibliotekarzem w Katolickim Klubie Młodzieży, aktywnym członkiem Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici". Kierował również markowską spółdzielnią mleczarską i był członkiem spółdzielni zdrowia w Markowej. Jego największą pasją była fotografia, zajęcie niezwykle rzadkie w ówczesnych polskich wsiach. O fotografii dowiedział się z książek. Wiktoria natomiast była aktorką w amatorskim zespole teatralnym Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici".

Józef i Wiktoria byli aktywnymi członkami parafii św. Doroty w Markowej. Ich życie wiary oparte było na dwóch przykazaniach: miłości Boga i miłości bliźniego. Już jako nastolatek Józef uczestniczył w działalności Stowarzyszenia Mszy Świętych Diecezji Przemyskiej. Był też członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Jako małżonkowie pogłębiali swoją wiarę poprzez modlitwę rodzinną i udział w życiu sakramentalnym Kościoła. Obaj należeli też do Bractwa Żywego Różańca. Dla Józefa i Wiktorii najważniejsze było chrześcijańskie życie ich dzieci. Przekazali im żywą wiarę w Chrystusa i miłość do wszystkich bez wyjątku.

W ciągu kilku minut wczesnym rankiem 14 marca 1944 roku zamordowano 17 niewinnych osób. Józef i Wiktoria zginęli z rąk żandarmów, zagorzałych i bezwzględnych strażników niemieckiego systemu nazistowskiego.

Wraz z nimi rozstrzelano także ich dzieci i ukrywanych przez nich Żydów. Zginęło również nienarodzone dziecko Ulmów.

Cała rodzina Ulmów to męczennicy, do śmierci dawali świadectwo chrześcijańskiego życia. Nie jest łatwo oddać życie za wierność wierze chrześcijańskiej i ewangelicznemu przykazaniu miłości bliźniego, ale jeszcze trudniej jest zaryzykować i oddać życie własnej rodziny z miłości do Boga i bliźniego. Udało im się, dzięki Bożej łasce.

Edukacja

Święta, słodkie (i trzeźwe) Święta

Dla wielu rodzin napięta sytuacja ekonomiczna może być okazją do przeżycia bardziej autentycznych świąt.

Miguel Ángel Carrasco-20 Grudzień 2022-Czas czytania: 6 minuty

C. S. Lewis powiedział: "Pewnego razu w naszym świecie stajenka miała w sobie coś, co było większe niż cały nasz świat". Prawda jest jednak taka, że choć w dzisiejszych czasach sklepy, reklamy, dekoracje uliczne i platformy audiowizualne nieustannie mówią nam o Bożym Narodzeniu, to stosunkowo niewiele osób przeżywa to święto z transcendentnym poczuciem sensu. 

Eskalacja konsumpcjonizmu o tej porze roku osiągnęła poziom tradycji. I choć nikt nie zdaje sobie sprawy, że tym razem okoliczności ekonomiczne skłonią wielu do umiarkowanych wydatków, to jednak od tygodni znów daje się odczuć typowy dla tej pory roku pociąg do konsumpcji. Uderzające jest to, że aż 70% społeczeństwa twierdzi, że wyda na święta tyle samo, co w zeszłym roku (dane pochodzą ze Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów).

Nie chodzi o zniechęcanie do konsumpcji w tak delikatnym czasie jak ten, ale prawda jest taka, że te z nas, rodzin, które będą musiały zacisnąć pasa w tym świątecznym okresie, mają doskonałą okazję do edukowania naszych dzieci, ucząc je, jak radzić sobie bez wszystkiego, czego nie potrzebują i jak autentycznie przeżywać Boże Narodzenie; jednocześnie sprawiając, że gospodarka rodzinna staje się nieco bardziej realna: dwie pieczenie na jednym ogniu.

Jeśli chodzi o prezenty... mniej znaczy więcej

Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić dzieciom, jest dawanie im wszystkiego, o co poproszą. Czasami, jako rodzice, chcemy zawsze dawać im "to, co najlepsze" i unikać wszelkiego cierpienia, nieważne jak małego, nawet jeśli jest ono częścią ich naturalnej nauki. Bo żyjemy w społeczeństwie, w którym celem jest przede wszystkim wygoda.

W nadchodzącym sezonie świątecznym, według badań znanej sieci supermarketów, dwie trzecie hiszpańskich gospodarstw domowych wyda na zabawki nawet 200 euro (średnia liczba dzieci w Hiszpanii to 1,19). 

Co roku w okresie Bożego Narodzenia i Święta Trzech Króli dochodzi do tego, co specjaliści nazywają "syndromem nadmiernie uzdolnionego dziecka". Dziecko, które otrzymuje zbyt wiele zabawek, w końcu nie docenia żadnej z nich, odczuwa niezadowolenie, nudę i frustrację. Często zdarza się tak, że wszyscy w otoczeniu dziecka (dziadkowie, ciocie, wujkowie...) chcą je obdarować prezentami i nie ma nikogo - najlepiej powinni to być rodzice - kto by uporządkował tyle bzdur.

W innych przypadkach, co jest jeszcze bardziej problematyczne, nadmierne dawanie prezentów wynika z poczucia winy niektórych rodziców, którzy próbują w ten sposób zrekompensować brak uwagi, jaką poświęcają swoim dzieciom.

Alternatywą jest znana - i wskazana - "zasada czterech prezentów". Zasada ta ma kilka wariantów, ale w skrócie chodzi o to, by ograniczyć liczbę prezentów i nadać im kierunek daleki od kaprysu. Proponuje się więc, aby prezentami były: ubranie lub przedmiot praktyczny, którego dziecko potrzebuje (buty, plecak...); zabawka edukacyjna lub książka; prezent, którego dziecko bardzo pragnie; i wreszcie gra, która pozwala dziecku na interakcję z innymi dziećmi.

Niezależnie od tego, czy korzystamy z tej formuły, czy nie, musimy pamiętać, że w edukacji prawie nic nie osiąga się przez przypadek. Jeśli chcemy wychowywać nasze dzieci z umiarem, będziemy musieli wcześniej modulować ich oczekiwania, na przykład siadając z nimi do pisania listu do Trzech Króli i sprowadzając ich życzenia w sferę rozsądku.

Jasne stwierdzenie dzieciom, że "w tym roku Trzej Mędrcy przyniosą kilka prezentów mniej" lub że "w te święta będziemy więcej planować w domu, bo nie możemy tyle wydać" nie jest czymś, czego należy się wstydzić, a wręcz przeciwnie - świetną lekcją, która pomoże im docenić wartość rzeczy i odróżnić, co jest naprawdę ważne w tym świątecznym okresie.

Wdzięczność i docenianie prostych rzeczy

Ciągłe spełnianie każdej zachcianki otępia umysł i uwiąd wrażliwości, jak więc docenić dobra codziennego użytku - przyrodę, rodzinę, posiadanie domu...? Chesterton, wielki mistrz paradoksu i miłośnik tradycji świątecznych, powiedział "kiedy byliśmy dziećmi, byliśmy wdzięczni tym, którzy napełniali nasze pończochy na Boże Narodzenie. Dlaczego nie podziękować Bogu za napełnienie naszych pończoch naszymi stopami? Albo mówiąc współcześnie: czy dzisiejsze dzieci, które tęsknią za smartfonem czy konsolą do gier, nie powinny najpierw uczyć się wdzięczności za to, że mają rodzinę, dach nad głową, jedzenie i ubranie?

Mówmy jednak pozytywnie, bo korzyści z wychowania dzieci w umiarze, wdzięczności i oszczędności jest wiele: człowiek wdzięczny jest niewątpliwie szczęśliwszy. A dziecko, które nauczy się rezygnować (dobrowolnie, a nie z obowiązku) z rzeczy, które być może są niezbędne dla jego rówieśników, bardziej panuje nad swoim losem i będzie w stanie stawić czoła trudnościom z większą szansą na sukces. Pracujmy z naszymi dziećmi według tych zasad, a uczynimy z nich prawdziwych liderów ich życia i społeczeństwa. 

Młodzież: sztuka rozumowania bez narzucania się

Kiedy dzieci wchodzą w okres dojrzewania, zaczynają kwestionować wszystko, w tym oczywiście swoich rodziców, od których nieustannie żądają wyjaśnień. Jeśli chodzi o uczenie poczucia umiaru, będziemy musieli użyć bardziej rozbudowanych argumentów niż w przypadku młodszych dzieci. Musimy mieć świadomość, że dzieci w tym wieku są pod silną presją otoczenia na konsumpcję (ubrania, urządzenia technologiczne, gry wideo itp.). Nie mniej jednak prawdą jest, że mają już wystarczającą dojrzałość intelektualną, aby poradzić sobie z bardziej złożonym rozumowaniem. Pamiętajmy - wszyscy przeszliśmy przez ten etap - że to, czego nastolatki nienawidzą najbardziej, to bycie traktowanym jak dzieci.

Czasami rodzice mają wrażenie, że toczą z dziećmi "wojnę na śmierć i życie", w której wygrywają tylko ci, którzy nie ustępują z pola widzenia: każda wskazówka staje się przedmiotem kontrowersji. Jest to po części naturalne, ale nie wolno nam zapominać, że niezależnie od tego, jak bardzo nastolatek wielokrotnie sprzeciwia się decyzjom swoich rodziców, kiedy podejmujemy wysiłek, aby przedstawić nasz punkt widzenia poprzez dialog, a nie narzucanie, te racje nie pozostają głuche i stopniowo stają się częścią wychowania dziecka.

Dobrą strategią jest szukanie sposobów na połączenie z dominującymi wartościami dzieci w tej grupie wiekowej - bo mainstream Są też dobre strony tego rozwiązania. Faktem jest, że nowe pokolenia są znacznie bardziej świadome konieczności dbania o planetę, a ta troska ma pozytywny wpływ na środowisko. bardzo znaczący ciężar w swoich nawykach konsumpcyjnych. Ponowne wykorzystanie, naprawa przedmiotów, które się psują, kupowanie w sklepach z drugiej ręki, korzystanie z aplikacji circular economy... to w dużej mierze zachowania bardziej naturalne dla wielu dzisiejszych młodych ludzi niż dla ich rodziców. Krótko mówiąc, zrównoważony rozwój na wszystkich poziomach - osobistym, społecznym, środowiskowym... - jest jedynie konsekwencją cnoty umiarkowania (lub, w bardziej nowoczesnym języku, samokontroli i umiarkowania).

Świadomość, że w naszym środowisku czy gdzie indziej jest wielu ludzi, którym brakuje nawet najbardziej podstawowych środków materialnych, jest niewątpliwie ożywcza, która zwykle poruszy sumienia naszych dzieci w tym wieku. Bo nawet jeśli kryzys gospodarczy nas nie dotknie, to czyż nie jest nieprzyzwoitością konsumowanie bez umiaru, gdy tak wielu nie ma tego, co potrzebne do życia? W tym sensie, Ostatnia propozycja papieża Franciszka Pomysł, by w czasie świąt ograniczyć część wydatków i przeznaczyć je na pomoc rodzinom na Ukrainie, może być świetnym sposobem na wydobycie szlachetnych ideałów, które nosi w sobie każdy nastolatek. 

Tajna broń rodziców

Nie trzeba dodawać, że w podejściu edukacyjnym, które próbowaliśmy określić w tych liniach, rodzice mają wielkie wyzwanie, aby stawić czoła przytłaczającej machinie reklamowej rynku, z jej algorytmami, strategią omnichannel i setkami myślących głów. Porażka byłaby pewna, gdyby nie fakt, że dysponujemy nieomylną bronią, której dobre skutki poświadczyli wychowawcy wszystkich czasów: przykładem.

Nie ma skuteczniejszego mechanizmu wychowawczego dla dzieci niż zachowanie samych rodziców. Jest to w rzeczywistości podstawowy warunek, aby każda z porad, które podaliśmy w całym tym artykule, zadziałała. Jeśli w te święta nasze dzieci zobaczą, jak rezygnujemy z naszego komfortu, by umilić życie innym; jeśli zobaczą, że my również zachowujemy umiar w wyborze prezentów; jeśli, krótko mówiąc, zdadzą sobie sprawę, że mama i tata są konsekwentni w tym, co głoszą i nie ulegają własnym, dorosłym zachciankom... to mamy połowę bitwy wygraną.

Zbliża się piękna uroczystość: wspomnienie wydarzenia, które na zawsze zmieniło losy ludzkości. Nie pozbawiajmy naszych dzieci doświadczenia autentycznej radości z oglądania narodzin Dziecka w każdej z naszych rodzin. Obyśmy pamiętali, że to On jest prawdziwym darem, który nadaje sens temu ukochanemu świętu.

AutorMiguel Ángel Carrasco

Watykan

Prezenty, o które prosiło dziecko o imieniu Joseph Ratzinger

Raporty rzymskie-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Mały mszał (Volks-Schott), zielony ornat i serce Jezusa: to były prezenty, o które mały 7-letni Joseph Ratzinger poprosił Dzieciątko Jezus w Boże Narodzenie 1934 roku. 

List kończył się słowami "Zawsze chcę być dobry. Pozdrowienia od Josepha Ratzingera", list jest wystawiony w domu rodzinnym Ratzingera, obecnie muzeum. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Inicjatywy

Tylko miłość rozświetla wszystko

Caritas rozpoczyna tegoroczną kampanię świąteczną pod hasłem "....Tylko miłość rozświetla wszystko". Inicjatywie towarzyszy tradycyjna kolęda Ryby w rzece w wykonaniu grupy "Siempre Así".

Paloma López Campos-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Według danych, którymi się dzieli Caritas Hiszpania W komunikacie prasowym czytamy, że 19,3% gospodarstw domowych o niskich dochodach zwraca się do parafii, służb socjalnych i organizacji pozarządowych, aby pokryć podstawowe potrzeby, takie jak żywność i odzież. Ponad dwa miliony rodzin znajduje się w niepewnej sytuacji, a jedna na trzy młode osoby cierpi z powodu wykluczenia społecznego.

Te trudności nie przeszkadzają w dotarciu na święta. Jak zaznacza Caritas w nocie kampanii, "Boże Narodzenie przychodzi jako sprzyjający czas, w którym Bóg uobecnia się pośród naszej historii. Dzisiaj, pomimo słabości naszej wiary, również uznajemy za niewiarygodne, że Bóg staje się "jednym" z naszym kruchym, czasem małostkowym i niespójnym człowieczeństwem, i że wybiera, aby uczynić swój dom pośród ubogich. Bóg nadal rodzi się, aby nas uczłowieczyć i zasiać w nas pragnienie dobra, które pozwala mieć nadzieję na coś nowego, zdolnego zakłócić i zmienić nasze cienie w cienie, które robią miejsce dla światła".

Wyzwanie na to Boże Narodzenie

Oprócz apelu o datki na pomoc rodzinom i osobom potrzebującym, Caritas zaprasza nas do świadomości, że Miłość czyni nas wszystkich równymi. Powinno to nas skłonić do postrzegania społeczeństwa jako jednej wielkiej rodziny, w której dążymy do wspólnego dobra i obrony praw człowieka.

Jako konkretne akty miłości wobec innych, kampania wymienia pięć innych gestów, które można wykorzystać, aby "być Bożym Narodzeniem i światłem dla innych":

"Patrz na innych ludzi z uśmiechem i czułością, bez oceniania i staraj się zrozumieć.

-Słuchać cierpliwie, by przyjąć i otrzymać, by wypełnić lukę.

-Opiekuj się i ofiaruj coś z siebie innym.

-Podziel się swoją radością, swoją rozmową, swoim towarzystwem, swoją hojnością.

-Pisz w te święta zobowiązanie wobec siebie, abyś mógł rozpocząć nowy rok z chęcią uczynienia świata lepszym.

Poniżej filmik z kolędą w wykonaniu Siempre Así.

Doświadczenia

Carlota Valenzuela: "W naszym normalnym życiu nie zostawiamy miejsca dla Opatrzności".

Z Finistère do JerozolimyTo była pielgrzymka Carloty, a teraz, niedawno przybyła do Hiszpanii, opowiada nam o swoim doświadczeniu w Omnes.

María José Atienza / Paloma López-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

"Od Finisterre do Jerozolimy", być może tak jest teraz znany. Carlota Valenzuela rozpoczęła rok temu wędrówkę do Jerozolimy, pielgrzymkę, która - jak mówi - była bardziej podróżą duchową.

Urodzona w Granadzie, zaledwie 30-letnia, z podwójnym dyplomem z prawa i nauk politycznych, zostawiła wszystko, by odpowiedzieć na wezwanie. Udzieliła wywiadu dla Omnes opowiadając o swoich doświadczeniach.

Jak powstał pomysł na podróż i jak zmieniał się w trakcie pielgrzymki?

-Pomysł wyjazdu zrodził się jako apel. Czuję w bardzo wyraźny i mocny sposób, że Bóg proponuje mi pielgrzymkę. Nie tyle, że bierze mnie za rękę, ale że stawia ją przede mną. Sama myśl o tym, że chcę pełnić wolę Bożą, dawała mi tyle radości i tyle pokoju, że nie wahałam się.

Kiedy narodził się pomysł, nie miałem pojęcia, jak to będzie wyglądało. Teraz, z perspektywy czasu, rozumiem, że powiedziałem tak i skoczyłem w pustkę. Nie starałem się mieć wszystkiego pod kontrolą. Zrobiłem wstępny zarys trasy i, ogólnie rzecz biorącjak długo to będzie trwało. Potem, krok po kroku, pielgrzymowałem.

Jaka była reakcja Twojej rodziny i przyjaciół?

-To był dramatyczny moment, szczególnie w przypadku moich rodziców. Miałem różne reakcje. Na jednym końcu byli ludzie, którzy byli bardzo zaniepokojeni i uważali to za szaleństwo. Potem byli ludzie, którzy uważali ten pomysł za absurdalny. Byli tacy, którzy uważali to za ciekawostkę, a potem byli tacy, którzy uważali to za najlepszy pomysł we wszechświecie.

Co najbardziej zaskoczyło Cię na drodze?

-To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to Opatrzność. W naszym normalnym życiu nie zostawiamy miejsca na Opatrzność, mamy wszystko dość poukładane. Kiedy zaczynasz chodzić rano, nie wiedząc, co się stanie, nie mogąc autonomicznie zapewnić sobie potrzeb, zaczynasz widzieć Boga w bardzo wyraźny sposób. Trzeba zostawić miejsce dla Opatrzności.

Na przykład jednego z pierwszych dni dotarłem do bardzo małej wioski, w której nie było nic. Zacząłem się martwić o to, gdzie spać i gdzie jeść. Zatrzymałem się, aby napić się wody, aby spróbować trochę odpocząć. Akurat wtedy pojawiła się starsza para idąca wzdłuż. Zapytali mnie, co robię z plecakiem, a ja odpowiedziałem, że jestem w drodze do Jerozolimy. Od razu chcieli wiedzieć, czy mam gdzie spać, a kiedy powiedziałem, że nie, przyjęli mnie do swojego domu.

Takie rzeczy podczas pielgrzymki działy się codziennie. To nie jest opowieść, doświadczyłem tego w swoim życiu.

Jak wyglądało duchowe pielgrzymowanie?

-Ścieżka fizyczna towarzyszy duchowej. Była to przede wszystkim droga zaufania. Sam Jezus mówi w Ewangelii "proście, a będzie wam dane", "pukajcie, a będzie wam otworzone". Odpuściłem wszystko, pozwalając Mu na to.

Po przybyciu do Jerozolimy, co myślisz?

-Miałam plan, żeby pojechać do Jerozolimy, ale ostatecznie nie mogłam tego zrobić, bo zachorowała moja babcia i musiałam wszystko przenieść na później. O Jerozolimie myślałem od roku. Nie miałem jakichś wielkich złudzeń, ale miałem swój plan przyjazdu, z tygodniem ciszy w Ogrodzie Oliwnym.

Pewnego dnia, będąc w Ain Karem, uświadomiłem sobie, że jestem obok Jerozolimy i że moja babcia umiera. Zastanawiałam się, czy powinnam wcześniej wyruszyć do miasta, ale nie czułam się gotowa. Czułem się jak student przystępujący do egzaminu bez wcześniejszej nauki.

Aby zrobić sobie trochę wolnego czasu, pojechałem do Betlejem i tam stało się dla mnie bardzo jasne, że muszę wrócić do domu i wejść do Jerozolimy.

Poszedłem przywitać się z mnichem, który miał mnie przyjąć do kościoła w Ogrodzie Oliwnym. Powiedziałem mu o moich obawach, że nie jestem przygotowany, a on powiedział: "Zmień punkt ciężkości, punkt ciężkości nie jest na tobie. Ty oczywiście nie jesteś gotowy, ale tu nie chodzi o ciebie, tylko o Niego, o Chrystusa". Odpowiedziałem, że od roku chodziłem, czekając na moment wejścia do Jerozolimy, ale mnich odpowiedział: "On czeka na ciebie całą wieczność". Tam nastąpiła u mnie całkowita zmiana perspektywy. To nie ja osiągam rzeczy o własnych siłach, to Chrystus to czyni.

W końcu wjechałem do Jerozolimy. Szczerze mówiąc, miałam w głowie babcię. Wewnątrz miasta spędziłem trzy godziny. Moje prawdziwe Jeruzalem było wtedy, gdy wróciłam do Granady i spędziłam jej pasję z moją babcią.

Jak się modlić po tym wszystkim?

-z wielką radością. Zauważyłam, że modlitwa stała się silna jak mięsień. Przyłapuję się na tym, że chwalę Boga lub powtarzam modlitwy z wytrychem. W jakiś sposób stało się to naturalne.

Co dalej?

-Nie mam pojęcia. Wola Boża. Rozumiem kontekst, że moje życie osobiste i zawodowe jest ukierunkowane na Boga, chcę tylko dla Niego pracować. Ale nie znam jeszcze formy, to nie jest zmaterializowany pomysł.

Moje prawdziwe Jeruzalem było wtedy, gdy wróciłam do Granady i spędziłam pasję mojej babci.

Carlota Valenzuela

Czy normalność czuje się dziwnie teraz, gdy jesteś z powrotem w Hiszpanii?

-Dziwnie się czuję, będąc tutaj. Potrzebuję spacerów, potrzebuję natury, muszę unikać hałasu i świateł. Teraz zaczynam się zadomawiać, ale powrót był bardzo ciężki.

Nie jest mi trudno zobaczyć Boga, ale trudno mi zobaczyć siebie. Muszę się przyzwyczaić do myśli, że nie jestem już pielgrzymem. Próbuję znaleźć nową rutynę, dokonuję przemiany. To bardzo dziwna faza.

Czy polecacie to doświadczenie?

-Wierzę, że jeśli ja byłem w stanie odbyć tę pielgrzymkę, to każdy może to zrobić. Nie jestem sportowcem, ani nie mam zdolności do wysiłku. To co najbardziej zaskoczyło mnie w moim bliskim gronie to fakt, że wytrwałam.

To, co zrobiłem, można zrobić w sześć miesięcy lub dwa lata. To nie jest maraton, kwestia kilometrów. To spokojny projekt, który można robić jak się chce, ale trzeba mieć odpowiednią motywację.

Jestem pewien, że pytano cię o to tysiąc razy. Czy planujesz zostać zakonnicą?

-Nie wierzę, że Bóg powołuje mnie do życia klauzurowego. Jeśli mnie powołuje, to jestem, ale myślę, że powołuje mnie do życia rodzinnego.

AutorMaría José Atienza / Paloma López

Watykan

Papież FranciszekBóg jest ekspertem w przekształcaniu kryzysów w marzenia".

Ojciec Święty wyjrzał przez okno Pałacu Apostolskiego, by odmówić modlitwę Anioł Pański z wiernymi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra.

Paloma López Campos-18 Grudzień 18 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

W dzisiejszym czytaniu ewangelicznym spotykamy się z. Święty Józef pełen marzeń na przyszłość, "pięknej rodziny, z kochającą żoną. Wiele dobrych dzieci i porządna praca. Proste, dobre marzenia prostych, dobrych ludzi. Nagle jednak te marzenia zostają zburzone przez niepokojące odkrycie: Maria, jego narzeczona, spodziewa się dziecka, a dziecko nie jest jego.

Papież zaprasza nas do spojrzenia w serce tego ubogiego rzemieślnika: "Co mógł czuć Józef? Zdumienie, ból, dezorientacja, być może także złość i rozczarowanie. Świat się na niego zwalił".

Wobec tej sytuacji "prawo dawało mu dwie możliwości. Pierwszym z nich było zadenuncjowanie Maryi i skłonienie jej do zapłacenia ceny za rzekomą niewierność. Drugi, aby unieważnić ich zaręczyny, w tajemnicy, nie narażając Maryi na skandal i poważne konsekwencje, biorąc na siebie ciężar wstydu. Józef wybiera tę drugą drogę, drogę miłosierdzia.

"Pośród tego kryzysu - kontynuuje Papież - Bóg rozpala nowe światło w sercu Józefa. We śnie oznajmia mu, że macierzyństwo Maryi nie pochodzi ze zdrady, ale jest dziełem Ducha Świętego, a dziecko, które ma się narodzić, to Zbawiciel. Maryja będzie matką Mesjasza, a On będzie jej opiekunem".

Odpowiedź św. Józefa

Wszystko to spowodowało, że Józef obudził się i uświadomił sobie, że "marzenie każdego Izraelity, by być ojcem Mesjasza, spełnia się dla niego w zupełnie nieoczekiwany sposób". Aby to osiągnąć, nie wystarczy, że będzie należał do linii Dawida i wiernie przestrzegał prawa, ale będzie musiał ponad wszystko zaufać Bogu. Przyjęcie Maryi i Jej Syna w sposób zupełnie inny niż się spodziewano".

W rzeczywistości, mówi nam Papież, oznacza to, że "Józef będzie musiał zrezygnować ze swoich pocieszających pewników, ze swoich doskonałych planów, ze swoich uzasadnionych oczekiwań, aby otworzyć się na przyszłość, którą trzeba będzie dopiero odkryć". Bóg psuje jego plany i prosi go o zaufanie. Józef odpowiada i mówi tak". Franciszek zwraca uwagę, że "jego odwaga jest heroiczna i realizuje się w milczeniu". Józef ufa, przyjmuje, oddaje się do dyspozycji i nie żąda żadnych dodatkowych gwarancji".

Medytując nad tym czytaniem, Józef zaprasza nas do refleksji. "My też mamy swoje marzenia i być może w okresie Bożego Narodzenia bardziej o nich myślimy. Możemy nawet tęsknić za jakimiś przerwanymi marzeniami, wspomina Papież, i widzimy, że "najlepsze nadzieje często muszą stawić czoła sytuacjom nieoczekiwanym, niepokojącym". Gdy tak się dzieje, Józef wskazuje nam drogę. Nie wolno nam poddawać się negatywnym uczuciom, takim jak złość czy zamknięcie w sobie.

Józef uczy nas - mówi Ojciec Święty - "przyjmować niespodzianki życia, w tym kryzysy". Pamiętając o tym, że w sytuacji kryzysowej nie należy podejmować decyzji pochopnie, kierując się instynktem, ale - jak Józef - rozważyć wszystkie sprawy i oprzeć się na głównym kryterium: Bożym miłosierdziu.

Papież potwierdza, że "Bóg jest ekspertem w przekształcaniu kryzysów w marzenia". Bóg otwiera kryzysy na nowe perspektywy. Może nie tak, jak się spodziewamy, ale jak umie". Horyzonty Boga, podsumowuje Franciszek, "są zaskakujące, ale nieskończenie szersze i piękniejsze od naszych". I tak wraz z Maryją Dziewicą i św. Józefem uczymy się otwierać na "niespodzianki Życia".

Zasoby

Kardynał Grech: wyzwanie komunikacji w podróży synodalnej

Proces synodalny stawia przed Kościołem wiele wyzwań, jednym z głównych jest komunikacja. Kardynał Grech mówił w Rzymie o tej przygodzie, która polega na "wspólnym chodzeniu".

Giovanni Tridente-18 Grudzień 18 Grudzień 2022-Czas czytania: 3 minuty

Trwający obecnie w Kościele proces synodalny ma przed sobą wiele wyzwań, a kilka z nich dotyczy także komunikacji i sposobu upowszechniania w mediach postępów tej "wspólnej drogi". Potwierdził to kardynał Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów, w przemówieniu wygłoszonym na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie z okazji prezentacji książki Kościół w dialoguwydany przez Wydział Komunikacji z okazji 25-lecia istnienia. Te wyzwania stanowią jednocześnie okazję do nauczenia się, jak "skutecznie komunikować Synod", wiedząc, że w centrum tej komunikacji musi być dialog.

Wśród elementów trudności, które przewiduje Kardynał i których wszyscy mogli doświadczyć w tych pierwszych miesiącach nowego roku, są m.in. podróż synodalnaWiele z nich wskazał sam papież Franciszek podczas otwarcia Synodu w październiku 2021 r.: "ryzyko formalizmu, czyli skupienia się na procesie; ryzyko intelektualizmu", czyli postrzegania Synodu jako "rodzaju grupy studyjnej", w której "zwykli ludzie mówią te same stare rzeczy". Skończyć na podążaniu za zwykłymi i bezowocnymi podziałami ideologicznymi i partyzanckimi"; oraz ryzyko samozadowolenia lub obojętności, "niepoważnego traktowania czasów, w których żyjemy".

Odczyty ujemne

Istnieją również "czytania negatywne", które przedstawiają proces jako coś "zaprojektowanego w celu narzucenia zmian w doktrynie", sugerując, że wszystko jest już postanowione od początku; lub idea - rozpowszechniona wśród innych grup - że w końcu konsultacje nie doprowadzą do żadnej realnej zmiany, bez propozycji działań, a jedynie jałowa dyskusja: 

"To rodzi też ważne pytania z punktu widzenia komunikacji o zarządzanie oczekiwaniami co do wyników synodu" - skomentował Grech.

Inne obawy dotyczą ryzyka, że Kościół stanie się jeszcze bardziej zwrócony do wewnątrz, w swoistej autoreferencyjności na sprawy wewnętrzne, podczas gdy zamiast tego powinniśmy "patrzeć na świat, głosząc Ewangelię na peryferiach i angażując się w służbę potrzebującym".

"Uznanie tych błędnych interpretacji jest pierwszym krokiem do skutecznego reagowania" - wyjaśnił przewodniczący Synodu Biskupów.

Jak skutecznie się komunikować?

Jak zatem skutecznie komunikować Kościół synodalny? Jednym z kluczy może być "odnowienie naszej misji ewangelizacyjnej, aby dać świadectwo o Kościele 'polowym', którym jesteśmy powołani być" - zastanawiał się kardynał. Konieczna jest zatem umiejętność - także komunikacyjna - ukazywania Kościoła zdolnego do towarzyszenia ludziom naszych czasów, służącego na przykład ludziom "poranionym na naszych poboczach, a także na cyfrowych ulicach", i to bez popadania w partykularyzmy.

Sercem tego procesu musi być dialog, który nieuchronnie "zaczyna się od słuchania". Rzeczywiście, "tylko zwracając uwagę na to, kogo słuchamy, czego słuchamy i jak słuchamy, możemy wzrastać w sztuce komunikacji", której sednem nie jest teoria czy technika, ale "otwartość serca, która umożliwia bliskość" - dodał kardynał, cytując papieża Franciszka w Orędziu na ostatni Światowy Dzień Komunikacji.

To znów Papież na otwarciu Synodu przypomniał, że "prawdziwe spotkanie rodzi się tylko ze słuchania" i to słuchania sercem, dzięki któremu "ludzie czują się słuchani, a nie oceniani; czują się wolni, by opowiedzieć o własnych doświadczeniach i własnej drodze duchowej".

Dla autentycznego spotkania

Innym aspektem, na który zwraca uwagę Grech, jest empatia, umiejętność "wczuwania się w innych", niezbędna do rozwoju dialogu, spotykania się z ludźmi tam, gdzie żyją, "i zakładania, że ich opinie są owocem pozytywnych intencji". W ten sposób spotkanie i słuchanie są naprawdę autentyczne; odpowiedzialność, nawiasem mówiąc, należy do wszystkich ochrzczonych, którzy rozumieją, że dialog "oznacza także opieranie się z góry ustalonym ideologiom, nie pozwalając, by słowo drugiego człowieka było dla nas prawdziwym wyzwaniem, jeśli nie wręcz przeszkodą".

W końcu trzeba być cierpliwym i spokojnym w napięciach, z którymi nieuchronnie trzeba się zmierzyć, "nie polegając wyłącznie na własnych zdolnościach, ale zawsze wzywając pomocy Ducha Świętego" - zakończył kardynał.

AutorGiovanni Tridente

Świat

Biskupi Peru wzywają do dialogu i zaprzestania przemocy

W związku z ostatnimi aktami przemocy w Peru, w których zginęło 18 osób, a ponad 400 zostało rannych, Konferencja Episkopatu Peru wezwała do "budowania mostów dialogu" i "spokoju dla wszystkich naszych rodaków, którzy protestują w różnych częściach kraju".

Francisco Otamendi-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Niedziela 18 grudnia była dniem wybranym przez Konferencję Episkopatu Peru, aby "wyrazić pokój, nadzieję i braterstwo w Peru, poprzez Dzień Modlitwy o Pokój". Inicjatywa ta, którą każdy biskup będzie realizował w swojej jurysdykcji kościelnej, została promowana przez biskupów peruwiańskich "w obliczu poważnej sytuacji bólu i przemocy, której doświadcza nasz peruwiański naród z powodu obecnego kryzysu politycznego".

Aby uczestniczyć w tym dniu, zachęca się rodziny, aby od tego momentu umieściły w swoich domach i instytucjach symbol pokoju (biała flaga lub biała chusteczka).

Wezwanie do spokoju

Na stronie wiadomość Oświadczenie peruwiańskich biskupów, po kilkudniowych starciach policjantów z demonstrantami protestującymi przeciwko Kongresowi Republiki i opowiadającymi się za przedterminowymi wyborami, odczytał przewodniczący Konferencji Episkopatu Peru (CEP), Monsignor Miguel Cabrejos Vidarte OFM, arcybiskup Trujillo, który jest również przewodniczącym Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM).

Najpierw notatka "z głębokim żalem przyjmuje śmierć dwóch osób w Andahuaylas, Apurímac". Dalej zamieszczono "pilny apel o budowanie mostów dialogu, wzywając do spokoju wszystkich naszych rodaków, którzy protestują w różnych częściach kraju, których żądania, gdy są słuszne, muszą być wysłuchane, ale którzy korzystają ze swoich praw bez przemocy".

Nota skierowana jest również "do Sił Prawa i Porządku, zwłaszcza peruwiańskiej Policji Narodowej, aby działały w ramach prawa, zapewniając integralność narodu".

Biskupi apelują "do klasy politycznej, zwłaszcza do władzy wykonawczej i członków Kongresu, o troskę o instytucjonalność, porządek demokratyczny, należyty proces i dobro wspólne wszystkich Peruwiańczyków, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych", a także "do wszystkich instytucji Peru, by zapewniły stabilność kraju, bo nie możemy sobie pozwolić na luksus złego rządzenia w naszym kraju".

"Nasz ukochany kraj - kontynuują - nie może trwać w niepokoju, strachu i niepewności. Potrzebujemy szczerego dialogu, spokojnych temperamentów, aby chronić naszą słabą demokrację, zachować ramy instytucjonalne i utrzymać braterstwo naszych obywateli. Przemoc nie jest rozwiązaniem kryzysu ani różnic. Nigdy więcej przemocy, nigdy więcej śmierci, Peru musi być naszym priorytetem" - podkreślają.

Wreszcie peruwiańska hierarchia katolicka powołuje się na Najświętszą Dziewicę z Guadalupe, aby "prowadziła nas drogami sprawiedliwości i pokoju".

Stan wyjątkowy

Jak wiadomo, nowy rząd Peru, na czele którego stoi prawniczka Dina Boluarte, został zaprzysiężony w zeszłym tygodniu przed pełnym Kongresem jako pierwsza kobieta-prezydent w historii Peru, po odwołaniu poprzedniego prezydenta Pedro Castillo, który kilka godzin wcześniej zdecydował się na rozwiązanie parlamentu, aby uniknąć oskarżenia o domniemaną korupcję.

Podczas ceremonii inauguracji Dina Boluarte wezwała do dialogu w celu zainstalowania rządu jedności narodowej, który już objął urząd, oraz zwróciła się do prokuratury o zbadanie domniemanych aktów korupcji, które w ostatnich latach nękają peruwiańską politykę.

Następnie nowy rząd Peru ogłosił 30-dniowy stan wyjątkowy w związku z gwałtownymi protestami po obaleniu Pedro Castillo, zawieszając prawa i wolności publiczne w tym andyjskim kraju.

Dokładnie pierwszego dnia stanu wyjątkowego zarządzonego przez rząd Dina Boluarte odnotowano największą liczbę zgonów.

Marsze, zgony i kontuzje

Marsze rozpoczęły się w środę 7 grudnia. Według Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w demonstracjach zginęło 12 osób, a sześć to ofiary wypadków drogowych i zdarzeń związanych z blokadami dróg. Jak dotąd, Ayacucho jest regionem o największej liczbie ofiar śmiertelnych - siedmiu. Za nim plasują się Apurimac (6), La Libertad (3), Arequipa (1) i Huancavelica (1).

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich poinformowało, że do tej pory rannych zostało 210 cywilów i 216 członków peruwiańskiej policji narodowej. Blokady, marsze i strajki miały miejsce w departamentach Ancash, Ayacucho, Cajamarca, Cusco, Moquegua, Puno i San Martin.

Ta sama instytucja rzecznika praw obywatelskich zwróciła się w komunikat Rząd wezwał w Limie do "natychmiastowego zaprzestania aktów przemocy w protestach społecznych i zwrócił się do sił zbrojnych i policji o działanie zgodne z konstytucją i prawem".

"Obrona demokracji

Nieco ponad tydzień temu Rada Stała Konferencji Episkopatu Peru wydała komunikat komunikat w którym określił jako "niekonstytucyjną i nielegalną decyzję pana Pedro Castillo Terronesa o rozwiązaniu Kongresu Republiki i ustanowieniu nadzwyczajnego rządu nadzwyczajnego".

Stwierdził też, że "zdecydowanie i bezwzględnie odrzuca rozerwanie porządku konstytucyjnego". Prawem i moralnym obowiązkiem narodów i obywateli jest obrona demokracji.

W tym samym komunikacie biskupi wezwali do "jedności narodowej, zachowania spokoju i położenia kresu wszelkim formom przemocy i naruszaniu podstawowych praw obywateli".

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Saul AlijaSztuka sakralna ma do odegrania fundamentalną rolę w naszym świecie".

Saúl Alija jest młodym malarzem z Zamory, który udzielił wywiadu dla Omnes, aby porozmawiać z nami o sztuce sakralnej i jego osobistej relacji ze sztuką.

Paloma López Campos-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Saúl Alija to jedna z nowych twarzy hiszpańskiej sztuki sakralnej. Pomiędzy wystawami w Salamance, muralami dla Zamory, zamówieniami dla Barcelony i ołtarzami do kaplic chrzcielnych, rozmawia z nami w Omnes o sztuce sakralnej.

Saul, czy możesz zacząć od opowiedzenia nam o swojej historii z malarstwem i sztuką sakralną?

- Prawda jest taka, że trenowałem samodzielnie, choć swoje początki zawdzięczam rodzinie. Mama chciała mnie zabrać do akademii malarstwa i zapisała mnie do najbliższej. Nie wiedziała jednak, że nauczyciel jest księdzem. 

Profesor często opowiadał nam o tym, jak malował murale w różnych kościołach, gdy mieszkał w Rzymie, a także wiele ciekawostek o jego obrazach, co mnie bardzo zaskoczyło. I podobała mi się też wdzięczność, jaką okazał, gdy nam o tym opowiadał. 

Potem już nie malowałem, bo poszedłem na około 8 lat do seminarium Redemptoris Mater w Castellón, gdzie otrzymałem wiele we wszystkich znaczeniach tego słowa. Potem, latem, postanowiłem malować w kilku opuszczonych domach przy wjeździe do Zamory. Po tym wszystkim stwierdziłem, że wciąż pamiętam pojęcia dotyczące malarstwa, których nauczył mnie ksiądz. 

Fakt, że nie przeszedłem żadnych uregulowanych studiów, bardzo mi pomógł w swobodzie, jaką mam w operowaniu kolorami, różnymi pociągnięciami pędzla, przygotowaniu scen, stosowaniu metod używanych przez klasyków do wykonania obrazu itp. 

Rok temu założyłem konto na Instagramie, na którym znajduje się kilka moich dzieł sztuki religijnej, a także inne obrazy bez większej pretensji. Dostałem kilka wiadomości z prośbą o wykonanie kilku prac na zlecenie Barcelony i Salamanki, a nawet napisał do mnie radny z mojego miasta, abym namalował kilka murali na ulicach Zamory. To było takie spontaniczne.

Detal obrazu zamówionego na Rok Świętego Józefa 2020 dla kościoła Świętego Ducha, Zamora.

Mój związek ze sztuką sakralną był równie spontaniczny. Pewien ksiądz z mojej diecezji poprosił mnie o wykonanie specjalnego ołtarza dla wspólnoty odprawiającej w obrządku mozarabskim w małej wiosce w Zamorze. Następnie zacząłem studiować sztukę chrześcijańską XI wieku na półwyspie, aby móc pomóc im w świętowaniu zgodnie z ich tradycją. Zlecono mi również namalowanie obrazu św. Józefa dla innego małego kościoła, z okazji roku zainicjowanego przez papieża Franciszka.

Obecnie pracuję nad ołtarzem do kaplicy chrzcielnej w kościele w Salamance, dla proboszcza, który chce pomóc młodym małżeństwom dostrzec znaczenie sakramentu chrztu i wyjaśnić im za pomocą ołtarza, co dzieje się w momencie tej uroczystości. 

Taka jest dla mnie funkcja ołtarza: kerygmat uczyniony sztuką, który w momencie celebracji chrztu przekracza historię zbawienia i ponownie łączy zgromadzenie z momentem chrztu Jezusa w Jordanie, uświęcając wody, jak pokazuje nam ikonografia. 

Sposób, w jaki od dłuższego czasu kontaktuję się z parafiami i księżmi, to Instagram lub mail, który też tam jest. Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować w sprawie wykonania ołtarzyka, wystarczy napisać do mnie na adres Instagram (@saulalija) i stamtąd, we wspólnej modlitwie, patrzymy na potrzeby projektu".

A z tego doświadczenia z proboszczami wynika, jaka relacja istnieje według Ciebie między Kościołem a sztuką?

-Myślę, że jest to bardzo głęboka relacja. Także dzisiaj istnieją pojęcia teologiczne, których nie rozumiemy samym prostym rozumowaniem, ale musimy zwrócić się do obrazów lub katechez, które Kościół od wieków przedstawia na swoich ołtarzach, na swoich ścianach, w swoich świątyniach. W gruncie rzeczy ciekawe jest, w jakim stopniu estetyczne wzruszenie wiąże się z nową ewangelizacją w naszym szczególnym, sentymentalistycznym społeczeństwie.

Kilka miesięcy temu zrobiłem wystawę w krużgankach Papieskiego Uniwersytetu w Salamance, w której zastanawiałem się nad antropologią sakramentalną, albo próbowałem skłonić ludzi do refleksji, nad związkiem między sztuką jako widzialnym symbolem a Kościołem jako niewidzialnym sakramentem. 

Myślałem o tak wielu młodych ludziach z mojego pokolenia, którzy ponoszą konsekwencje ideologii i braku wolności, i chciałem stworzyć formę estetyczną, która nie uwzględniałaby grup odniesienia, ale wspólną duchowość Kościoła, która rozciągałaby się na wszystkich. I chyba zadziałało, przynajmniej tak mi powiedzieli moi niewierzący przyjaciele.

Ale ta wystawa w Salamance była projektem sztuki religijnej, nie bezpośrednio dla Kościoła. Co jest najważniejsze w malowaniu sztuki dla Kościoła?

- Modlitwa, która dla mnie jest często najtrudniejszą częścią. A ja uważam, że jest to ważniejsze niż technika i wykonanie. Bo jest tyle obrazów sztuki religijnej, które są doskonale wykonane, ale nie udaje im się niczego sprowokować. Choć jest wiele innych obrazów, które może nie są zbyt dobre, ale udaje im się przekazać intencję kościoła. 

A oprócz modlitwy jest jeszcze szczerość w komponowaniu sceny. Malowanie momentów Boga, które poczuły się prawdziwe w twoim życiu jest bardzo zauważalne. Myślę, że to duża odpowiedzialność, zwłaszcza gdy odniesienia w dzisiejszym świecie sztuki są tak różnorodne.

Istnieje kilka niebezpieczeństw, jak np. niebezpieczeństwo spirytualizmu estetycznego, czyli szukania takiej sztuki, w której jest się wygodnym i szukania chwały dla siebie, albo udawania teologii i wypaczania pojęć. Jest to bardzo smutne, bo dotyczy nas wszystkich: w świecie, ale także w Kościele i w teologii. Nikt nie powinien dążyć do bycia referentem jakiegokolwiek postępu, jeśli postępuje zgodnie z cnotami biblijnymi, których postępowym referentem jest zawsze Bóg. Bez Niego nie ma oryginalności, nie ma postępu, nie ma intuicji, przynajmniej mi się to zdarza, a są dni, kiedy Bóg pozwala mi być bardzo mało natchnionym".

A dlaczego sama sztuka jest dobrym sposobem na przekazywanie Boga?

- Ponieważ sztuka jest milcząca, nie drażni jej obojętność i nie żąda niczego od drugiego, tak jak Bóg nie żąda niczego od nas. Sztuka nie ma postawy odrzucenia, którą my chrześcijanie czy księża tak często wykazujemy wobec niewierzących.

My chrześcijanie możemy być społecznie wymagani lub niedoceniani, możemy być uciszani, ale dzieła sztuki nie da się uciszyć, co najwyżej można je wyrwać z kontekstu. 

Gdy święty obraz krzyczy spójność, to drży; nie ocenia cię, nie patrzy na ciebie z góry. A jeśli zaniedbasz to może nawet mówić do ciebie o niebie. W komórkach oczu każdego człowieka znajduje się pamięć ontologiczna, która przechowuje informacje o naszym pradawnym stanie, jakim jest raj, sfera niebiańska. 

Moje pokolenie coraz bardziej mnoży miejsca, w których czujemy się kochani: coraz więcej aplikacji randkowych, coraz więcej związków, coraz więcej lorazepamu, ale coraz więcej samotności. Dzięki sztuce wytwarza się w człowieku estetyczna emocja, która głęboko go zaszczepia i sprawia, że pamięta, że na początku żył w niebie; że jego istota jest stworzona, by nigdy nie umrzeć. I ta osoba, chora na wieczność, zacznie potrzebować coraz większych dawek piękna, aż Bóg ją dotknie.

W świecie zdominowanym przez Instagramowe selfie, jak zrobić miejsce dla sztuki sakralnej?

-Wierzę, że sztuka sakralna ma do odegrania fundamentalną rolę w naszym świecie. Widzę, jak moi niewierzący przyjaciele odpoczywają, gdy wchodzą ze mną do kościoła i widzimy sztukę sakralną. Ileż to razy mówili mi: "nic dziwnego, że starożytni wierzyli, gdy widzieli to piękno"! Instagram byłby wypełniony sztuką sakralną, gdybyśmy wiedzieli, jak przekazać artystyczne i moralne piękno Kościoła nowym pokoleniom.

Obraz Aliji przedstawiający św. Jana Pawła II

Turystyka religijna w Hiszpanii jest wielką szansą w naszych diecezjach, aby wysłać chrześcijan na szkolenie z historii sztuki i katechetyki, aby uczyć głębokiej mądrości świątyń. Dla mnie to jedno z wyzwań nowej ewangelizacji, zanim pozwolimy ekspertom zabić duchowość, jak to się stanie z jedynym kursem chorału gregoriańskiego, który odbywał się kiedyś w Hiszpanii w Dolinie Upadłych.

Świat jest zmęczony sztuką puste. Dn facto widzę, że następuje kulturowe odrodzenie dawnej awangardy. Wciąż stawiają na wciągające wystawy mistrzów ostatniego wieku. Ludzie nie chcą oglądać serigrafii Warhola w 4K bo obrazy nam wystarczą, chcą zobaczyć Sorollę, Van Gogha itp, im bliżej tym lepiej.

Bałwochwalstwo artysty w naszych czasach jest obecnie coraz bardziej wspierane przez jakość i innowacyjność. Minął czas, kiedy wszystko było uznawane za sztukę, nawet w obrębie sztuki abstrakcyjnej. Włączenie wydajności do NFT, które obecnie są technicznie walidowane za pomocą certyfikatów.

W sztuce sakralnej, w ciągu ostatnich kilku lat, mogłem również doświadczyć większej jakości i innowacyjności, być może ze względu na stan ciągłego zagrożenia, w którym znajdujemy się jako artyści. W naszych diecezjach wysiłki, w większości, zmierzają do zachowania tego, co mamy. 

Większość nowo wybudowanych parafii jest ozdobiona masowo produkowanymi, nudnymi obrazami, które działają, ponieważ są rodzajem obrazu, którego się oczekuje, ale rzeczywistość jest taka, że nie wytwarzają one żadnego rodzaju dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

Obecny problem nadużywania mediów społecznościowych ma wiele wspólnego z brakiem tożsamości, a brak tożsamości to także brak ekspresji i dialogu. Jeśli nie ma wspólnego języka wizualnego, wspólnej estetyki, nie ma wspólnego wyrazu, a to jest coś bardzo ważnego w komunii Kościoła. Bez dialogu nie da się przekazać piękna. 

Dzisiaj my, młodzi chrześcijanie, chcemy prowadzić dialog i wyrażać się językiem prawdziwym i ludzkim, ponieważ jesteśmy świadomi cierpienia z powodu grzechu w naszym życiu i w życiu naszych przyjaciół, którzy nie wierzą. Nie chcemy mówić tylko do siebie. Czujemy się powołani do bycia Bożą misją, dlatego wyzwaniem naszego stulecia jest antropologiczny i jest to również tożsamość. Bez świeżego i osobistego języka, wolnego od ".archeologia"Nie będziemy mogli wyrażać naszej wiary, ani ewangelizować, ani wzywać osób z zewnątrz do spójności, ale też nie będziemy mogli wzywać do spójności własnego życia chrześcijańskiego tych z nas, którzy myślą, że są w środku".

Zasoby

Rok liturgiczny - spirala prowadząca do Chrystusa

Konferencja Episkopatu Hiszpanii opublikowała na swojej stronie internetowej kalendarz liturgiczny na lata 2022-2023. W tym artykule mówimy o znaczeniu roku liturgicznego i uroczystych świętach, które będziemy obchodzić w nadchodzącym roku.

Paloma López Campos-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ramón Navarro, dyrektor sekretariatu Komisji Episkopatu ds. Liturgii, napisał dla Omnes krótką refleksję na temat roku liturgicznego i jego znaczenia w życiu chrześcijanina. Jego tekst przepisujemy poniżej.

Czym jest liturgia?

Komisja Episkopatu ds. Liturgia wyjaśniają, że jest to "celebracja tajemnicy wiary, która aktualizuje i uobecnia w 'dziś' Kościoła historię zbawienia, czyli Boży plan miłości wobec nas, który ma swoje centrum i punkt kulminacyjny w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, czyli w Jego tajemnicy paschalnej". W liturgii zatem zawsze celebrujemy paschalne misterium Chrystusa. Tak było od samego początku dziejów Kościoła, kiedy istniało tylko świętowanie niedzieli, tygodniowej Wielkanocy i pamiątki Chrystusa Zmartwychwstałego.

"Konstrukcja" roku liturgicznego

Narodziny Roku Liturgicznego, jaki znamy dzisiaj, następowały stopniowo. Począwszy od celebracji niedzielnej, "rozwijały się różne pory roku, które tworzyły Rok Liturgiczny. Bardzo szybko - mamy wiadomości już z II wieku - jedną niedzielę w roku obchodzono z wielką powagą i powstała doroczna Wielkanoc, która później miała się przedłużyć z przestrzenią ogromnej radości na pięćdziesiąt dni (okres wielkanocny), a później, w związku z katechumenatem dla tych, którzy mieli przyjąć chrzest w Wielkanoc, powstał Wielki Post jako czas przygotowania. Następnie wprowadzono Boże Narodzenie jako święto narodzin Pana, do którego ostatecznie przygotowywał nas Adwent". Ten Rok Liturgiczny miałby też "być uzupełniony przez uroczystości Dziewicy i Świętych". 

Liturgia jest bardzo ubogacającym zasobem, jaki posiadamy my, chrześcijanie, ponieważ "pozwala nam celebrować całą tajemnicę Chrystusa, czyli misterium Chrystusa w całym jego bogactwie: nie tracąc nigdy z oczu centralności Wielkanocy, ale przyglądając się różnym wydarzeniom zbawienia, czyli różnym "tajemnicom" Pana, pogłębiamy niezgłębione bogactwo Tajemnicy Chrystusa i uczestniczymy w niej". Wyobraźmy sobie duży kamień szlachetny o wielu fasetach. Odwracając ją i przyglądając się każdemu z oblicz - "tajemnicom" Pana, nie tracimy z oczu centrum - paschalnego misterium Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał.

"W ten sposób i poprzez swoje elementy - sprawowanie Eucharystii i sakramentów, bogactwo głoszonego Słowa Bożego, akcenty każdej z pór liturgicznych, związek Dziewicy i świętych z tajemnicą Chrystusa - kierowany przez Ducha Świętego Rok Liturgiczny staje się wspaniałą pedagogią, poprzez którą Kościół prowadzi nas do głębszego poznania i uczestnictwa w tajemnicy Chrystusa. Cykl roczny nie oznacza, że w każdym okresie Adwentu, wraz z początkiem nowego roku, wracamy do początku i zaczynamy od nowa. Nie myślmy o Roku Liturgicznym jak o kole, które sprowadza nas w to samo miejsce, ale jak o spirali, która prowadzi nas coraz głębiej w spotkanie z Chrystusem, czyniąc nasze życie ofiarą miłą Bogu, jednocząc nas z Panem.

Obchody ruchome 2022-2023

Poniżej znajduje się lista ruchomych uroczystości i świętych dni obowiązkowych w Hiszpanii na rok akademicki 2022-2023:

-Sagrada Familia: 30 grudnia 2022 r.

-Chrzest Pański: 8 stycznia 2023 r.

-Ash Środa: 22 lutego 2023 r.

-Niedziela Wielkanocna: 9 kwietnia 2023 r.

-Wniebowstąpienie Pańskie: 21 maja 2023 r.

-Pentecost: 28 maja 2023 r.

-Jezus Chrystus, Wieczny Najwyższy Kapłan: 1 czerwca 2023 r.

-Uroczystość Trójcy Świętej: 4 czerwca 2023 r.

-Święte Ciało i Krew Chrystusa: 11 czerwca 2023 r.

-Święte Serce Jezusa: 16 czerwca 2023 r.

-Jezus Chrystus Król Wszechświata: 26 listopada 2023 r.

-Pierwsza Niedziela Adwentu: 3 grudnia 2023 r.

Święte dni obowiązkowe w Hiszpanii

-Święta Maryja, Matka Boża: 1 stycznia

-Epifania Pańska: 6 stycznia

-San José: 19 marca

-św. Jakub, apostoł: 25 lipca

-Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny: 15 sierpnia

-Dzień Wszystkich Świętych: 1 listopada

-Immaculate Conception: 8 grudnia

-Niedziela Pańska: 25 grudnia

Kultura

Nowenna do Bożego Narodzenia. Przygotowanie się na przyjście Jezusa w rodzinie

Zwyczaj nowenny bożonarodzeniowej pomaga rodzinom intensywniej przygotować się do świąt Bożego Narodzenia. Corina Dávalos, hiszpańsko-ekwadorska pisarka, opublikowała piękną nowennę bożonarodzeniową dla dzieci w celu rozpowszechnienia tego nabożeństwa w świecie hiszpańskojęzycznym i dostosowania go do kontekstu kulturowego naszych czasów, inspirując się tekstami papieża emeryta Benedykta XVI.

Maria José Atienza-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

16 grudnia rozpoczyna się nowenna bożonarodzeniowa lub novena de Aguinaldos, w zależności od kraju. Zwyczaj ten jest szczególnie popularny w Ekwadorze, Kolumbii i Wenezueli. Chociaż w okresie Adwentu cały Kościół przygotowuje się do Wigilii, to jednak to nabożeństwo pomaga rodzinom intensywniej przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia. Codziennie, od 16 grudnia, rodziny i bliscy przyjaciele gromadzą się w domach różnych gospodarzy, aby modlić się nowenną wokół szopki.

Modlitwa nowenny jest bardzo prosta. Składa się z chwili skupienia, która rozpoczyna się modlitwą wstępną na każdy dzień, refleksją, po której następuje chwila ciszy na osobistą medytację. Następnie, na wzór modlitwy wiernych podczas Mszy Świętej, każdy z obecnych ma prawo wypowiedzieć prośbę lub wyrazić głośno swoje dziękczynienie. Na koniec odmawiana jest modlitwa kończąca każdy dzień. A po tym oczywiście następuje śpiewanie tradycyjnych dla każdego miejsca kolęd.

Najlepszą rzeczą w nowennach jest oczywiście obecność i udział dzieci.

Zazwyczaj stają jak najbliżej szopki, a ich prośby i podziękowania są dla dorosłych lekcją prostoty i wiary. Od petycji o zdrowie rodzin, o to, by ktoś nie był bity w szkole, o dzieci, które chodzą głodne, po sprytnego chłopca, który prosi o światła dla swojej matki, by sprawdzić, czy kupi mu wreszcie telefon komórkowy. W małych nasionach Pana jest wszystko.

To atmosfera modlitwy i świętowania przy gorącej czekoladzie, sezonowych słodyczach i śmiechu młodych i starszych. Dla wielu jest to ponowne spotkanie z kuzynami, ciotkami, wujkami, rodzeństwem i przyjaciółmi po nieobecności w pracy lub na studiach. Więc te spotkania mają ujmujący element, gdziekolwiek nie spojrzysz.

Pierwsza znana nowenna bożonarodzeniowa pochodzi z 1743 roku, napisana przez ekwadorskiego księdza i zakonnika Fernando de Jesús Larrea. Pierwotnie struktura nowenny składała się z modlitwy za wszystkie dni, rozważania dnia, modlitwy do Najświętszej Panny, modlitwy do św. Józefa, radości lub Aspiracji na przyjście Dzieciątka Jezus, modlitwy do Dzieciątka Jezus i modlitwy końcowej. Pierwsza wydrukowana nowenna liczyła 52 strony. Z czasem zarówno długość, jak i struktura zostały zredukowane ze względów praktycznych.

W Kolumbii na przykład codziennie czytany jest tekst z Ewangelii lub psalm związany z przyjściem Pana. W Ekwadorze dużą popularnością cieszyły się inne nowenny, np. pisarki Teresy Crespo de Salvador czy księdza Juana Martíneza de Velasco.

Na stronie Nowenna bożonarodzeniowa przez Corinę Dávalos

W tym roku hiszpańsko-ekwadorska pisarka Corina Dávalos opublikowała również nowennę bożonarodzeniową dla dzieci. Według autorki jej zamiarem było rozpowszechnienie tego nabożeństwa w świecie hiszpańskojęzycznym i dostosowanie go do kontekstu kulturowego naszych czasów, czerpiąc inspirację z tekstów papieża emeryta Benedykta XVI. Posługując się jasnym i przystępnym dla dzieci językiem, nie rezygnuje z głębi chrześcijańskiego przesłania, ani ze wzruszenia, jakie budzi narodzenie Jezusa.

Jak pisze na swojej stronie internetowej (www.novenanavidad.com) to "nowenna w przygotowaniu do Świąt Bożego Narodzenia, stworzona dla dzieci, a także dla nie-dzieci, które chcą przyjąć Dzieciątko Jezus z iluzją małych dzieci".

Tak bardzo dostosował się do czasów, że oprócz własnej strony internetowej, ma też wydanie na Kindle, dostępne na Amazonie. Dodatkowo miał dwie bardzo wymagające redaktorki, swoje siostrzenice Marinę w wieku 5 lat i Luizę w wieku 4 lat, które krok po kroku nadzorowały montaż. "Wybrałam z nimi obrazy, teksty przeszły przez ich akceptację, co bardzo mi pomogło w doborze słów, które lepiej rozumieją lub w wyjaśnieniu pojęć, które w początkowych tekstach nie były tak jasne" - mówi Corina.

Teksty mogą być starożytne lub współczesne, mogą nawiązywać do fragmentu Ewangelii, mówić o cnotach chrześcijańskich lub pogłębiać tajemnicę Wcielenia Syna Bożego. Ważne jest to, by przygotować się wewnętrznie, rodzinnie i przybyć z Maryją i Józefem do szopki, z duszą dobrze przygotowaną na przyjęcie Jezusa w czasie Bożego Narodzenia.

Watykan

Papież FranciszekNo one can save himself": "Nikt nie może się uratować".

Papież Franciszek opublikował orędzie na Światowy Dzień Pokoju, w którym mówi o COVID-19 i zachęca nas do spojrzenia wstecz i docenienia tego, czego się nauczyliśmy.

Paloma López Campos-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

"COVID-19 - mówi papież - przetoczył się nad nami w środku nocy, destabilizując nasze zwykłe życie, rewolucjonizując nasze plany i zwyczaje, zakłócając pozorny spokój nawet najbardziej uprzywilejowanych społeczeństw, generując dezorientację i cierpienie oraz powodując śmierć tak wielu naszych braci i sióstr".

Pandemia miała niewyobrażalne skutki, które wstrząsnęły całym światem. Uświadamia nam to, że "rzadko kiedy jednostki i społeczeństwo posuwają się naprzód w sytuacjach, które wywołują takie poczucie klęski i rozgoryczenia; podkopuje ono wysiłki na rzecz pokoju i prowokuje konflikty społeczne, frustrację i przemoc wszelkiego rodzaju". W tym sensie wydaje się, że pandemia wstrząsnęła nawet najbardziej pokojowymi częściami naszego świata, wydobywając na powierzchnię niezliczone niedociągnięcia".

Teraz, gdy minęło już trochę czasu, papież zachęca nas do spojrzenia wstecz, "aby postawić sobie pytania, uczyć się, wzrastać i pozwolić się przemienić - osobiście i jako wspólnota". Ważne jest, aby zbadać i zadać sobie pytanie: "Czego nauczyliśmy się z tej pandemicznej sytuacji? Jakie nowe ścieżki musimy obrać, aby uwolnić się z łańcuchów naszych starych nawyków, aby być lepiej przygotowanym, aby odważyć się na to, co nowe? Jakie oznaki życia i nadziei możemy przyjąć, aby iść naprzód i próbować uczynić nasz świat lepszym miejscem?

Franciszek, dokonując również własnej analizy, mówi, że "największą lekcją, jaką pozostawia nam COVID-19 jako dziedzictwo, jest świadomość, że wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem; że naszym największym skarbem, choć również najbardziej kruchym, jest ludzkie braterstwo, oparte na naszym wspólnym, boskim potomstwie, i że nikt nie może być zbawiony w pojedynkę". Dlatego pilne jest, abyśmy wspólnie poszukiwali i promowali uniwersalne wartości, które wyznaczają drogę tego ludzkiego braterstwa. Dowiedzieliśmy się również, że wiara pokładana w postępie, technice i skutkach globalizacji nie tylko była nadmierna, ale stała się indywidualistycznym i bałwochwalczym upojeniem, godzącym w pożądane gwarancje sprawiedliwości, harmonii i pokoju. W naszym szybko zmieniającym się świecie zbyt często powszechne problemy braku równowagi, niesprawiedliwości, ubóstwa i marginalizacji podsycają niepokoje i konflikty, są źródłem przemocy, a nawet wojny".

Nie wszystko jest jednak negatywne, Papież stwierdza, że "dokonaliśmy pozytywnych odkryć: korzystny powrót do pokory; ograniczenie niektórych pretensji konsumpcyjnych; odnowione poczucie solidarności, które zachęca nas do wyjścia z naszego egoizmu, aby otworzyć się na cierpienie innych i ich potrzeby; jak również zaangażowanie, w niektórych przypadkach prawdziwie heroiczne, tak wielu osób, które oddały się, aby wszyscy mogli lepiej przezwyciężyć dramat sytuacji kryzysowej".

Pandemia zmusiła nas do poszukiwania jedności. "To właśnie razem, w braterstwie i solidarności, możemy budować pokój, zapewnić sprawiedliwość i przezwyciężyć najbardziej bolesne wydarzenia. W istocie najskuteczniejszymi reakcjami na pandemię były te, w których grupy społeczne, instytucje publiczne i prywatne oraz organizacje międzynarodowe zjednoczyły się, by stawić czoła wyzwaniu, odkładając na bok partykularne interesy. Tylko pokój zrodzony z braterskiej i bezinteresownej miłości może pomóc nam przezwyciężyć kryzysy osobiste, społeczne i globalne.

Po pandemii nie możemy stać w miejscu - mówi papież. Przede wszystkim musimy "pozwolić Bogu, aby poprzez ten moment historyczny przemienił nasze nawykowe kryteria interpretacji świata i rzeczywistości". Oznacza to również, że "nie możemy dążyć jedynie do ochrony siebie; nadszedł czas, abyśmy wszyscy zaangażowali się w uzdrowienie naszego społeczeństwa i naszej planety, tworząc podstawy bardziej sprawiedliwego i pokojowego świata, takiego, który poważnie angażuje się w poszukiwanie dobra, które jest naprawdę wspólne". Krótko mówiąc, "jesteśmy wezwani do stawiania czoła wyzwaniom naszego świata z odpowiedzialnością i współczuciem".

Orędzie papieża kończy się pełną nadziei perspektywą na rok 2023. Ojciec Święty mówi więc, że ma nadzieję, "że w nowym roku będziemy mogli iść razem, ceniąc to, czego może nas nauczyć historia". Franciszek kończy gratulacjami i powierza cały świat Maryi Dziewicy: "Wszystkim mężczyznom i kobietom dobrej woli życzę szczęśliwego roku, w którym będziecie mogli budować pokój dzień po dniu, jak rzemieślnicy. Niech Maryja Niepokalana, Matka Jezusa i Królowa Pokoju, wstawia się za nami i za całym światem".

Doświadczenia

Bezprecedensowa żywa szopka w sercu Rzymu

Jutro w Rzymie odbędzie się przedstawienie Żywej Szopki, która przedstawi jedne z najbardziej cenionych scen Bożego Narodzenia.

Antonino Piccione-16 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Żywa szopka w sercu Rzymu, pomiędzy bazylikami San Giovanni in Laterano i Santa Maria Maggiore, zgodnie z trasą procesji. Corpus Domini. Inicjatywa ta odbędzie się w sobotę 17 grudnia 2022 r., od godz. 14.30, z udziałem osobistości i delegacji z różnych części Włoch. Szopka zostanie wystawiona na esplanadzie bazyliki Santa Maria Maggiore, w której znajdują się relikwie kołyski Dzieciątka Jezus i która nosiła tytuł Santa Maria del Manger.

Na zakończenie przedstawienia, o godz. 17.00, zostanie odprawiona Nowenna przygotowująca do Świąt Bożego Narodzenia. Następnie kardynał Angelo De Donatis, wikariusz generalny Jego Świątobliwości dla diecezji rzymskiej, będzie przewodniczył celebracji eucharystycznej z błogosławieństwem dzieci.

"Szopka" - jak pisze w liście apostolskim Ojciec Święty Franciszek Admirabile SignumOrędzie Ojca Świętego, "budzi wiele zdumienia i porusza nas, ponieważ ukazuje czułość Boga". Monsignor Rolandas Makrickas, komisarz nadzwyczajny Bazyliki Najświętszej Maryi Panny Większej, wyjaśnia: "On, Stwórca wszechświata, jest uważny na naszą małość. Dar życia, już dla nas tajemniczy, fascynuje nas jeszcze bardziej, gdy widzimy, że Ten, który narodził się z Maryi, jest źródłem i podporą wszelkiego życia.

Do realizacji Żywej Szopki, według komunikatu prasowego papieskiej bazyliki Santa Maria Maggiore, zachęcał papież Franciszek, który osobiście widział projekt. Bazylika Santa Maria Maggiore jest bardzo droga Papieżowi, który do tej pory jako papież odwiedził ją ponad 100 razy, oprócz wielu wcześniejszych wizyt.

"Rozwój Żywej Szopki rozpocznie się od realizacji sceny zatwierdzenia reguły franciszkańskiej przez papieża Innocentego III na Piazza San Giovanni Paolo II" - podkreśla Fabrizio Mandorlini, koordynator ds. Città dei CunaNastępnie figury przeniosą się na Via Merulana dla sceny spisu ludności i przedstawienia momentów życia w mieście Betlejem. "Figury przeniosą się następnie na Via Merulana dla sceny spisu ludności i dla przedstawienia momentów życia w mieście Betlejem, które zobaczą na Piazza Santa Maria Maggiore dla instalacji rynku handlu. Maryja i Józef w czasie podróży będą przeżywać chwile zapowiedzi i snu, a potem szukać miejsca na nocleg, ale nie znajdą miejsca w gospodzie. Szopka odbędzie się pod portykiem bazyliki Santa Maria Maggiore". 

"Sceny zostaną przeprowadzone przez osoby, które wykonują toskańskie żywe szopki w takich miastach jak Pescia, Equi Terme, Casole d'Elsa, Ruota i Legoli przy wsparciu postaci z Badia San Savino, Ghivizzano, San Regolo a Gaiole in Chianti, Santa Colomba, Iolo, Castelfiorentino, Cerreto Guidi, Pontedera, Roffia, La Serra i San Romano. Dołączą do nich inne podmioty i stowarzyszenia wiernych, które zechcą podzielić się doświadczeniem diecezji rzymskiej". W inicjatywie współpracują Coldiretti Nazionale, Włoski Związek Hodowców Bydła, Fundacja Symbola, Acli Nazionale oraz liczne stowarzyszenia, parafie i ruchy w mieście Rzym. Żywa Szopka zostanie odprawiona również dzięki współpracy Diecezji Rzymskiej i patronatowi Urzędu Miasta.

AutorAntonino Piccione

Więcej
Wielebny SOS

Wyzwania, zagrożenia i szanse życia afektywnego księdza

Kapłani, jak wszyscy inni, muszą zintegrować wszystkie wymiary swojego życia, ze szczególnym uwzględnieniem afektywności, i ukierunkować je na dobro własne.

Carlos Chiclana-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

W celu lepszego zrozumienia afektywnych aspektów życie kapłańskie i jego integracji z innymi wymiarami osoby, przeprowadziliśmy badania jakościowe z ankietą na temat wyzwań, zagrożeń, możliwości, tego co pomogło, a czego zabrakło w rozwoju ich życia afektywnego. Wzięło w nim udział 128 księży, diakonów i seminarzystów, którzy udzielili 605 odpowiedzi otwartych i 1039 różnych pomysłów, które zostały skategoryzowane w tematy.

Głównymi wyzwaniami były: życie duchowe, samotność, misja, trudności psychologiczne oraz dawanie/otrzymywanie uczuć. Zagrożenia: samotność, ograniczenia psychiczne, uzależnienia emocjonalne, wady moralne i życie duchowe. Możliwości: postępowanie z ludźmi, życie duchowe i przyjaźń kapłańska. Co pomogło: życie duchowe, przyjaźnie kapłańskie, świadectwo innych księży i zdrowa rodzina pochodzenia. Znacznemu odsetkowi niczego nie brakowało, a inni chcieliby przejść lepsze szkolenie, zwrócić większą uwagę na duchowość i psychologię.

Różnorodność odpowiedzi z różnymi niuansami, wraz z obecnością wspólnych kategorii, wskazuje na osobistą różnorodność wśród kapłanów, wraz z dzieleniem tej samej posługi Chrystusa, i pokazuje, jak ważne jest, aby formacja początkowa i ciągła odnosiła się zarówno do zasadniczych i centralnych elementów kapłaństwa, jak i do szczególnych potrzeb w zależności od formacji, wykształcenia, pochodzenia społecznego, systemu rodzinnego i doświadczeń życiowych.

Pozwoli to na: wzbogacające podejście do ich prawdziwego życia; opracowanie indywidualnego programu; dostosowanie do osobistego cyklu ewolucyjnego w zależności od wieku, wcześniejszych doświadczeń, motywacji lub osobowości; uważność na potrzeby, które pojawiają się w zależności od zadań, zmian społecznych, wieku, kryzysów normatywnych i zwykłego rozwoju życia duchowego, z jego pustyniami i oazami.

Stwierdziliśmy, że obszarami największego zainteresowania były: życie duchowe, samotność, relacje interpersonalne i formacja. Posiadanie formacji kierowanej przez siebie, z dobrym towarzyszeniem duchowym i we wspólnocie, może być jednym z wniosków z tego badania, które pokazuje, że chcieliby oni więcej formacji, lepszego towarzyszenia i bardziej kochającego, a mniej normatywnego rozwoju życia duchowego.

Jednym z powtarzających się pytań jest samotność, choć nie mówią, że brakowało im szkoleń na ten temat. Czy chodzi o pierwotną samotność każdego człowieka, samotność fizyczną, której może doświadczyć ksiądz na wsi, samotność emocjonalną tych, którzy poświęcają się opiece nad ludźmi? Czy może samotność jest właśnie miejscem, w którym Bóg czeka na spotkanie z tą duszą? Czy może chodzi o samotność, o której mówią ludzie, którzy na skutek złych doświadczeń wykształcili w sobie niepewne przywiązanie?

Na stronie samotność społeczna to brak bliskich przyjaźni, przez co osoba czuje się pusta, nieakceptowana, znudzona i wyizolowana. Samotność emocjonalna to brak znaczących i bezpiecznych relacji. Ta ostatnia wynika z nieadekwatnego rozwoju naszych przywiązań w dzieciństwie i tego, jak skonfigurowane są wczesne relacje w pierwszych latach życia, z główną figurą przywiązania, i warunkuje doświadczenia w życiu dorosłym w konfiguracji relacji interpersonalnych; wiąże się z uczuciami pustki i może być złagodzona jedynie poprzez odbudowę z główną figurą przywiązania lub "substytutem".

Samotność jest związana z niepewnymi stylami przywiązania. Jeśli te przejawy uczuć nie są dostrzegane, osoba jest niezaspokojona w swoich potrzebach emocjonalnych, jest niepewna siebie, społecznie lub emocjonalnie samotna. Osoby bezpieczne mają niski poziom samotności, pozytywne spojrzenie na siebie, niski lęk przed porzuceniem, komfort z intymnością interpersonalną i satysfakcjonującymi związkami osobistymi oraz pozytywny schemat innych.

Jeśli ksiądz czuje się samotny, oceni, czy ma to związek z brakami z dzieciństwa, które ukształtowały niepewne przywiązanie. Jeśli tak, to przyda mu się konkretne towarzyszenie duchowe w celu uzdrowienia przywiązania lub profesjonalna pomoc psychoterapeutyczna. Jeśli nie, będzie musiał rozeznać, czy cierpi na samotność społeczną - której można zaradzić poprzez rozwój sieci przyjaźni ogólnych, kapłańskich i rodzinnych - czy też właśnie ta samotność jest miejscem, w którym może intensywniej rozwijać doświadczenie celibatu i swojej więzi z Bogiem.

Z badań wynika, że istnieje osiem wymiarów wzbogacenia życia afektywnego kapłana: relacja z Bogiem, przyjaźń, towarzyszenie, braterstwo kapłańskie, formacja, opieka osobista, wiedza psychologiczna i misja.

Niektóre aspekty, nad którymi można pracować, to: pozytywne i stabilne poczucie męskiej tożsamości; dojrzałość w relacjach z innymi; silne poczucie przynależności; wolność do entuzjazmu wobec wysokich ideałów oraz konsekwencja i siła do ich realizacji; podejmowanie decyzji i wierność decyzjom; samoświadomość; zdolność do korygowania siebie; smak piękna; pewność siebie; zdolność do zintegrowania swojej seksualności z perspektywą chrześcijańską.

Watykan

Papież Franciszek kończy 86 lat

Raporty rzymskie-15 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek kończy 17 grudnia 86 lat. Wiek ten następuje po trudnym roku dla zdrowia Ojca Świętego z powodu problemów z kolanem.

Choć sam przyznaje, że musi "zwolnić" swoje podróże, pod koniec stycznia odbędzie tygodniową podróż do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego, a w sierpniu ma być w Lizbonie na Światowych Dniach Młodzieży.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Myrrh, najlepszy prezent

W czasie Bożego Narodzenia świętujemy tajemnicę Wcielenia, która rozwiewa wszystkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o Bogu. I dzięki mirrze każdy z nas znalazł się w tym portalu.

15 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Złoto i kadzidło są jasne, ale co z mirrą? Kino i portale społecznościowe żartują w tych dniach z "bezużyteczności" tego prezentu od królów, ale czy rzeczywiście jest on bezużyteczny? Wręcz przeciwnie! Jest to chyba najważniejsze. I zaraz wyjaśnię dlaczego.

Pierwszą rzeczą, którą należy powiedzieć jest to, że nie mówimy o złocie, kadzidle i mirrze przypadkowo lub przez tradycję. Wszystkie trzy dary znajdują się w Piśmie Świętym, a konkretnie w drugim rozdziale Ewangelii według Mateusza. Są to tradycje, np. muła i wołu, które nie pojawiają się w żadnej z Ewangelii; a nawet samych Magów: Melchiora, Gaspara i Baltazara, gdyż Biblia nie mówi, że byli to królowie, ani że było ich trzech, ani nawet nie wymienia ich imion. Z pewnością od pierwszych wieków chrześcijaństwa tak interpretowano ich postać i tak nadal o nich mówimy, ale fakt ten powinien zwrócić naszą uwagę na to, co naprawdę ważne: że to nie tyle trzech, pięciu czy piętnastu magów przybyło do portalu, ale trzy dary, o których wiemy, że przynieśli ze sobą.

Ojcowie Kościoła widzieli w darach składanych przez te tajemnicze postacie intencję proroczą, która mówiła nam o przeznaczeniu dziecka: złoto, jak przystało na króla, bo Jezus był przeznaczony na króla w Królestwie Niebieskim; kadzidło, jak przystało na Boga, bo tak jak ten perfumowany dym wznosi się ku niebu służąc w ten sposób Żydom jako ofiara dla Boga w jego świątyni, tak i to dziecko zasłużyło na taki zaszczyt jako sam Syn Boży; i mirra (wielka niewiadoma), jako człowiek w swej śmiertelnej naturze, ponieważ ta roślinna żywica służy do leczenia ran, balsamowania zwłok i jako środek przeciwbólowy dla umierających, zapowiadając w ten sposób Jego mękę i śmierć na krzyżu.

Dlatego jest najbardziej niepopularnym z prezentów, dlatego jest wielką niewiadomą, bo oprócz tego, że jest najmniej powszechnym z trzech produktów w naszym codziennym życiu, to kto chce słyszeć o śmierci w tym wymyślonym przez nas Bożym Narodzeniu brillibrilli?

Jednak, i to jest moja propozycja, po zastanowieniu się, może to być najważniejszy dla nas prezent, ten, który mówi nam o prawdziwym znaczeniu Bożego Narodzenia, ten, który otrząsa się z przywar, które lata nagromadziły na tym święcie i które uniemożliwiają nam kontemplację i świętowanie go w całej jego okazałości.

W czasie świąt Bożego Narodzenia świętujemy bowiem tajemnicę Wcielenia, która rozwiewa wszystkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o Bogu. W czasie Bożego Narodzenia nie jest Bogiem odległym, tam w niebie, ale ze stopami na ziemi; nie jest Bogiem samotnym, ale trynitarnym, potrzebującym rodziny; nie jest Bogiem obojętnym, ale zaangażowanym w swój lud; nie jest Bogiem sprawiedliwym, ale miłosiernym; Nie jest Bogiem przesadnym, ale prostym, małym i ubogim; nie jest Bogiem niepomnym na ból, ale Bogiem biernym, który cierpi ze swoimi; nie jest Bogiem, który stwarza, aby podziwiać swoje dzieło, ale z czystej miłości do swoich stworzeń.

Na Soborze Watykańskim II Kościół przypomniał, że "tajemnica człowieka wyjaśnia się dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego" i dalej stwierdza, że "Syn Boży przez swoje wcielenie zjednoczył się w pewnym sensie z każdym człowiekiem".

Od tej pory nie zwracaj więc uwagi, gdy żartują z niepewnego losu miru domowego. Skorzystaj z okazji i wyjaśnij, że dzięki niemu każdy z nas był tej nocy w portalu, bo tamto Dziecko było zjednoczone "w pewien sposób" z każdym z nas. To właśnie świętujemy w Boże Narodzenie, powiedzmy sobie jasno: Szczęśliwego Wcielenia! Szczęśliwego Bożego Narodzenia!

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Książki

Msgr. CamisascaGiussani był geniuszem wiary i człowieczeństwa".

"Oprócz tego, że Giussani był geniuszem wiary i tego, co ludzkie, był także geniuszem Kościoła" - powiedział monsignor Massimo Camisasca, biskup emeritus Reggio Emilia, przedstawiając w Madrycie swoją biografię księdza Luigiego Giussaniego, założyciela Komunii i Wyzwolenia. Biskup Camisasca podkreślił w Omnes, że ksiądz Giussani pomógł nam "dostrzec ślad, znak boskości, wewnątrz geniuszu człowieka".

Francisco Otamendi-15 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Giussani, założyciel Komunii i Wyzwolenia (CL) w latach 60. we Włoszech, zmarł 22 lutego 2005 r. w Mediolanie, po tym jak żył "esencjonalnym" chrześcijaństwem - jak podkreślą dziesiątki lat później papieże Benedykt XVI i Franciszek, wskazał jego biograf - i rozpowszechnił ruch w około 90 krajach na pięciu kontynentach.

15 października, w setną rocznicę jego urodzin w 1922 roku, tysiące członków CL wypełniło Plac Świętego Piotra na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Ojciec Święty wyraził m.in. swoje "osobiste wdzięczność za dobro, które mi wyświadczył, Książki Giussaniego, kiedy byłem młodym księdzem; i robię to również jako uniwersalny Pastor za wszystko, co on umiał wszędzie siać i promieniować dla dobra Kościoła...".

W miniony weekend monsignor Massimo Camisasca zagłębił się w charyzmat założyciela, prezentując hiszpańskie wydanie swojej książki, zatytułowanej "Ojciec Giussani. Jego doświadczenie człowieka i Boga".podczas wydarzenia prowadzonego przez Manuela Oriola, dyrektora Editions EncounterWziął w nim udział także historyk Ignacio Uría.

Okładka książki napisanej przez Massimo Camisasca

Jak wyjaśnia w wywiadzie dla Omnes, biskup Camisasca poznał Sługę Bożego Luigiego Giussaniego w 1960 roku, gdy miał 14 lat, i był u jego boku przez następne 45 lat życia. Jest więc szczególnie autorytatywnym biografem, by wypowiadać się o życiu i myśli założyciela Komunia i wyzwolenieo którym mówił w Omnes kilka miesięcy temu. Davide ProsperiPrzewodniczący ad interim Komunii i Wyzwolenia.

Zanim zaproponujemy jego odpowiedzi, podejmujemy myśl, którą Monsignor Camisasca zainicjował podczas prezentacji: "Oprócz tego, że Giussani był geniuszem wiary i tego, co ludzkie, był także geniuszem Kościoła. Doprowadził tych, którzy poszli za nim, do utożsamienia się z metodą objawiania się Boga w świecie: Bóg zwraca się do niektórych, aby przemówić do wszystkich, zaczyna od małego ziarna, małej trzódki, ale chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Dla Giussaniego doświadczenie wyboru, które stanowiło serce jego metody wychowawczej, nie było nigdy afirmacją zamknięcia, ale afektywnym centrum ekumenicznego otwarcia.

W którym momencie pomyślałeś o napisaniu tej biografii o. Guissaniego? Czy udało Ci się go spotkać i poznać? Jakie były Twoje pierwsze wrażenia, gdy go poznałeś? Czy byłeś już księdzem i biskupem, czy jeszcze świeckim?

- Poznałem księdza Giussaniego, gdy miałem czternaście lat, w 1960 roku. Giussani, który piętnaście lat wcześniej otrzymał święcenia kapłańskie i porzucił nauczanie teologii w seminarium, zaczął uczyć religii, aby mieć kontakt z młodymi ludźmi i zachęcać do odrodzenia wiary chrześcijańskiej w ich sercach.

Byłem u boku ks. Giussaniego przez następne czterdzieści pięć lat jego życia. Naturalnie, w różny sposób: najpierw jako student, potem odpowiedzialny za śledzenie narodzin Ruchu, który stawiał pierwsze kroki; później jako kapłan, odpowiedzialny za śledzenie relacji ze Stolicą Apostolską, a zwłaszcza z Janem Pawłem II w Rzymie; wreszcie, na jego prośbę, jako założyciel Bractwa Kapłańskiego Misjonarzy św. Karola.

Kiedy ksiądz Giussani zmarł, od razu pomyślałem o skompilowaniu syntezy jego myśli w małej książce. Tak narodził się ten tekst, w którym w porządku chronologicznym staram się wyrazić w sposób prosty, ale kompletny, najważniejsze refleksje, które wyraził w ciągu swojego życia.

 "Kościół uznaje jego geniusz pedagogiczny i teologiczny, rozmieszczony na podstawie charyzmatu danego mu przez Ducha Świętego dla dobra wspólnego" - powiedział papież Franciszek o księdzu Giussanim u św. Piotra. Czy zajmujecie się tymi aspektami i jego charyzmatem?

- Deede wtedy. Charyzmat Giussaniego można zrozumieć jedynie śledząc jego życie i jego pisma oraz poznając ludzi, którzy za nim podążali. W tej książce można więc uchwycić centralność tajemnicy Wcielenia, wydarzenia, w którym Słowo Boże stało się człowiekiem, co poruszyło księdza Giussaniego, gdy miał czternaście lat, by w osobie Chrystusa widzieć centrum kosmosu i historii, jak powie później Jan Paweł II. Serce każdego ludzkiego oczekiwania, każdego pragnienia szczęścia, piękna, sprawiedliwości i prawdy.

Kiedy był jeszcze seminarzystą, to postrzeganie Wcielenia jako centralnego wydarzenia w historii świata wywarło na księdzu Giussanim tak wielkie wrażenie, że stało się palącym sercem całego jego życia, całej jego refleksji i całej pracy wychowawczej.

W głębi duszy nie chciał być niczym innym, jak tylko wielkim świadkiem ludzkiej pełni, która dzieje się w tych, którzy idą za Chrystusem, w tych, którzy porzucają wszystko, aby pójść za Nim i znaleźć w Nim stokrotność tego, co wydawało im się, że zostawili na zawsze, oczyszczone i uczynione wiecznym przez miłość.

Na tym samym spotkaniu w Rzymie papież nawiązał do "pasji wychowawczej i misyjnej" założyciela ruchu. Jego biografia jest przedstawiana jako "intelektualna", a także "duchowa". Poprawnie?

- Redaktor chciał uchwycić dwa główne aspekty mojego pisania. Jest to biografia intelektualna, ponieważ nie skupia się na zewnętrznych wydarzeniach z życia księdza Giussaniego, ale na itinerarium i dojrzewaniu jego myśli. Jest to biografia duchowa, ponieważ chce pokazać drogę, którą Chrystus uczynił w księdzu Giussanim i drogę, którą ksiądz Giussani uczynił w świecie, aby umożliwić spotkanie z Chrystusem młodym pokoleniom, a potem dorosłym.

Podkreślono wielkie pragnienie Giussaniego, by "ewangelizować kulturę". Jak rozwiązać tę obawę założyciela? Ówczesny kardynał Joseph Ratzinger odnotował w lutym 2005 roku, że "ksiądz Giussani dorastał w domu, jak sam mówił, ubogim w chleb, ale bogatym w muzykę. Tak więc od początku dotykało go, wręcz raniło, pragnienie piękna (...) Szukał samego piękna, nieskończonego Piękna".

- Ksiądz Giussani kochał człowieka. Nie tylko człowiek, ale i wszystko, co było dziełem człowieka. Kochał literaturę, poezję, muzykę. Kochał, krótko mówiąc, przejawy życia. Były to również drogi, poprzez które docierał do ludzi. Mówił o Chrystusie grającym Brahmsa, Beethovena czy Chopina. Ślady Chrystusa, a przynajmniej Jego oczekiwania, odnajdywał w poezji, na przykład Leopardiego. Cytował niezliczoną ilość wielkich autorów literackich wszystkich czasów, aby pomóc nam dostrzec odcisk, znak boskości, w geniuszu człowieka.

W ten sposób otworzył życie tych, którzy poszli za nim, na ciekawość, na zdrową ciekawość wszystkiego, co żyje we Wszechświecie i mówi do nas o Tajemnicy. Kultura dla Giussaniego nie oznaczała wcale gromadzenia wiedzy, lecz przeciwnie, zdolność do odnoszenia się do wszystkiego, co żywe i ludzkie, a co niesie w sobie pytanie o nieskończoność.

AutorFrancisco Otamendi

Gospel

Jezus, znak ostateczny. Czwarta Niedziela Adwentu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na IV niedzielę Adwentu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-15 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kiedy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza król Achaz otrzymuje polecenie, by poprosić o znak, zdaje się okazywać pokorę i opiera się, by to zrobić. Daleko mu jednak było do pobożności, a prorok wiedząc, że ta pokora jest tylko pozorna, traci cierpliwość. I tak daje mu znak od Boga. "Panna", "almah" po hebrajsku, kobieta w wieku małżeńskim i rozrodczym, urodzi i nazwie swojego syna "Immanuel", imię oznaczające "Bóg jest z nami". Niektórzy uczeni uważają, że miało to prawdopodobnie bezpośrednie zastosowanie: księżniczka, córka króla, miała urodzić dziecko, którego narodziny zapewniłyby ciągłość dynastii i tym samym pokazałyby, że Bóg wciąż jest "z" swoim ludem. O ile jest to z pewnością możliwe, o tyle ciekawe jest to, że sama tradycja żydowska nadała mu znaczenie bardziej znaczące. W greckim tłumaczeniu świętych ksiąg Izraela, dziele zwanym Septuagintą przygotowanym kilka wieków przed chrześcijaństwem, hebrajskie "almah" jest tłumaczone jako "parthenos", co jednoznacznie oznacza "dziewica". Znak ten jest coraz bardziej niezwykły.

Acazowi zaproponowano znak "w głębi głębin lub na wysokościach nieba".To znaczy tak wyjątkowy, że może sięgnąć poza śmierć i wejść do nieba. W dzisiejszej Ewangelii widzimy, jak Bóg wypełnia ten znak i nadaje mu prawdziwe znaczenie. Dziewica rzeczywiście poczęłaby i urodziła w cudowny sposób. "Znak" wykraczał daleko poza zwykłą kontynuację dynastii. Nie tylko sięgał do nieba, ale z niego wypływał. W końcu sięgnęłaby poza śmierć. A Bóg miał "być" ze swoim ludem w sposób, którego nikt wcześniej sobie nie wyobrażał. Tym samym czytamy: "Pokolenie Jezusa Chrystusa było takie".

Jezus Chrystus jest ostatecznym znakiem. Jako że Bóg uczynił człowieka, jest naprawdę Bogiem z nami, w najbardziej dosłowny sposób. Maryja jest dziewicą, która poczęła. Znak życia Chrystusa miałby ostatecznie sięgać poza śmierć poprzez zmartwychwstanie. I tak, w Nim miałaby też trwać dynastia Dawidowa.

Tak bezprecedensowy był ten znak, tak niespotykany, że Józef nie był na niego przygotowany. Przeczuwał, że Maryja poczęła "z Ducha Świętego", czyli z Boga, ale czuł potrzebę wycofania się i przygotowywał się do dyskretnego rozstania z Maryją, stosując z największą delikatnością ówczesne prawa. Wtedy anioł Boży objawił mu, co się stało, i że został wezwany do ochrony Maryi i dziecka, które się z niej narodzi i które "zbawi lud od jego grzechów". Nadzwyczajny znak Boga nie zmiażdżył ludzkiej wolności i pośrednictwa. Wręcz przeciwnie, wydobyło to z tego człowieka to, co najlepsze. Wielką troską Józefa jest to, aby nie zniesławić kobiety. To też jest część znaku Bożego: szacunek i łagodność wobec kobiet. Jest to znak, którego tak bardzo brakuje w naszym społeczeństwie, a do którego życia jesteśmy dziś powołani.

Homilia na czytania na IV niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Hiszpania

Mieszana ocena biskupów na temat traktowania edukacji religijnej

Na stronie Komisja Episkopatu ds. Edukacji i Kultury Konferencji Episkopatu Hiszpanii z zadowoleniem przyjęło fakt, że niektóre wspólnoty autonomiczne zwiększyły plan zajęć z obszaru/przedmiotu religii katolickiej i doceniają poprawę w postrzeganiu wkładu edukacji religijnej w szkołach, ale ubolewa, że "w wielu przypadkach" nie jest ona objęta dłuższym planem zajęć.

Francisco Otamendi-14 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Nota biskupów o święceniach akademickich Zajęcia z religii katolickiej został upubliczniony po opublikowaniu przez większość wspólnot autonomicznych swoich dekretów, określających uwzględnienie obszaru/przedmiotu religii katolickiej i jego harmonogram w opracowaniu LOMLOE (Ley Orgánica de Modificación de la LOE).

W odniesieniu do tego, co w ustawie reguluje Ministerstwo Edukacji i Kształcenia Zawodowego, Komisja Episkopatu już wcześniej stwierdziła, że "chcielibyśmy, aby propozycja przedstawiona przez Konferencję Episkopatu Ministerstwu Edukacji w lipcu 2020 r. została przyjęta w propozycjach legislacyjnych i aby udało się osiągnąć lepsze przystosowanie klasy wyznaniowej do systemu edukacji", ponieważ "tekst ostatecznie zatwierdzony (...) nie jest dla nas w pełni satysfakcjonujący" (4 listopada 2021 r.).

W odniesieniu do planu lekcji dla obszaru/przedmiotu Religia katolicka, określonego w dekretach królewskich ustalających organizację i minimum nauczania każdego z etapów edukacyjnych, we wspomnianej notatce wyrażono ubolewanie, że "stracono możliwość utrzymania przynajmniej minimalnego planu lekcji LOE, prawa, któremu LOMLOE nadaje ciągłość".  

Ponadto biskupi wyrazili "zdziwienie", że "obciążenie dydaktyczne w tak decydującej dla wychowania osoby dziedzinie, jaką jest ERE (szkolne nauczanie religii), jest ograniczone do minimum".

W tym sensie Komisja Episkopatu wyraziła wówczas "odpowiednim administracjom oświatowym rozsądne rozszerzenie planu zajęć z obszaru/przedmiotu Religia, nie redukując go do ustalonego przez Ministerstwo w zakresie jego kompetencji".

Różne działania

Teraz biskupi uzupełniają swoją ocenę o analizę rozkładu jazdy Religii w nauczaniu obowiązkowym w "realiach regionalnych". "Niektóre wspólnoty autonomiczne utrzymały minimalny rozkład jazdy ustalony przez ministerstwo na poziomie jednej godziny tygodniowo" - podkreślają. "W niektórych przypadkach oznacza to utrzymanie dotychczasowego rozkładu jazdy, a nawet jego zwiększenie w stosunku do poprzedniego rozporządzenia, które obecnie byłoby uzupełnione o kilka minut zajęć więcej (Aragonia, Asturia, Baleary, Kraj Basków, Walencja); w Galicji rozkład został zmniejszony w jedynym roku, w którym przekroczył jedną godzinę tygodniowo".

"W innych Wspólnotach Autonomicznych", dodają, "ustanowienie minimum określonego przez Ministerstwo w wysokości jednej godziny tygodniowo oznaczało znaczne obniżenie planu zajęć z obszaru/przedmiotu Religia (Wyspy Kanaryjskie, Kantabria, Katalonia, La Rioja, Nawarra)".

Zwiększa

"Inne wspólnoty autonomiczne zwiększyły minimalny rozkład zajęć ustalony przez ministerstwo, regulując półtorej lub nawet dwie godziny tygodniowo religii w niektórych podstawowych kursach edukacyjnych" - informuje nota episkopatu.

"Tym samym utrzymują one rozkłady jazdy, które obszar/przedmiot Religia już posiadał (Andaluzja, Kastylia y León, Madryt, Murcja); pozytywnie cenimy regulację nauczania religii w artykułach dekretów, a nie w dodatkowych przepisach" - czytamy dalej w notatce. "W innych przypadkach, pomimo zmniejszenia rozkładu jazdy w niektórych latach, utrzymano wzrost tygodniowej godziny, który istniał już w innych latach (Castilla-La Mancha, Extremadura)".

"Bardzo zróżnicowany krajobraz".

Komisja Episkopatu zwraca uwagę, że. "panorama tego, jak kształtował się plan lekcji przedmiotu religia w administracji oświatowej jako całości, jest bardzo zróżnicowana i wymaga szczególnego rozpatrzenia dla każdego terytorium".

Biskupi doceniają "uznanie przez niektóre administracje oświatowe konieczności zapewnienia przedmiotowi Religia wystarczającego planu zajęć; wydaje nam się to znakiem, że lepsze akademickie uwzględnienie zajęć z Religii jest jeszcze możliwe".

Dodają jednak: "z drugiej strony żałujemy, że w wielu przypadkach nie skorzystano z tego rozporządzenia, aby zapewnić obszarowi/przedmiotowi Religia katolicka dłuższy plan zajęć, który pozwoliłby mu wnieść swoją podstawową wiedzę do profilu wyjściowego, a w szczególności brak uwzględnienia tego przedmiotu, który implikuje znaczne skrócenie planu zajęć w niektórych Wspólnotach Autonomicznych".

Jego zdaniem "utracono w tych przypadkach szansę na lepsze akademickie rozpatrzenie klasy Religii, istotnej dziedziny wychowawczej, aby edukacja szkolna mogła osiągnąć swoje własne cele".

Jedni regulują alternatywę, inni nie

Notatka oferuje również ocenę "rozporządzenia, które zostało wydane w sprawie opieki wychowawczej, która musi być zapewniona...". uczniom, którzy nie wybrali zajęć z religii. "Ubolewamy" - piszą - "nad zniknięciem alternatywy, która stoi na straży zasady niedyskryminacji i równości uczniów. Podtrzymujemy przekonanie, że możliwe jest takie rozumienie miejsca szkolnego wychowania religijnego w integralnej formacji osoby, aby w systemie edukacyjnym można było przezwyciężyć dychotomię między Religią a przedmiotem "lustrzanym"".

Jednakże, pomimo tego zniknięcia w LOMLOEW przypadku uczniów, którzy nie wybrali religii, dekrety o minimalnym wykształceniu wymagają uwagi edukacyjnej zaprogramowanej przez ośrodki. Niektóre wspólnoty autonomiczne uregulowały, z większą lub mniejszą precyzją, tę uwagę edukacyjną, podkreśla nota, a inne z kolei "nie przewidziały ram regulacyjnych dla tej uwagi edukacyjnej, którą ustawa wyraźnie nakazuje programować w ośrodkach edukacyjnych".

Biskupi z zadowoleniem przyjmują "fakt, że niektóre administracje oświatowe ustanowiły tę uwagę wychowawczą poprzez projekty, które powinny stanowić część ogólnego rocznego programowania ośrodków, z należytą informacją dla rodzin o ich treści i rozwoju".

Ogólnie rzecz biorąc, nota episkopatu "docenia poprawę w postrzeganiu przez niektóre administracje oświatowe istotnego wkładu RE w integralną formację uczniów". A poprawę widać także w traktowaniu przez szkołę uczniów, którzy nie wybierają nauki religii, choć nadal istnieje ryzyko - w niektórych przypadkach rzeczywistość - ewentualnej bezprawnej dyskryminacji uczniów wybierających obszar/przedmiot religia".

Jego zdaniem "należy kontynuować pracę nad wyjaśnianiem i upowszechnianiem wśród rodzin, grona pedagogicznego i całego społeczeństwa znaczenia tej dziedziny edukacji, która powinna odzwierciedlać pluralizm uczniów, w programie szkolnym jako całości".

AutorFrancisco Otamendi

Zoom

Dziewica z Guadalupe jest obchodzona w Watykanie

Papież Franciszek przechodzi przed obrazem Matki Bożej z Guadalupe po Mszy św. w Bazylice św. Piotra 12 grudnia 2022 r.

Maria José Atienza-14 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Papież FranciszekDobry uczeń jest czujny".

Ojciec Święty odbył dziś zwyczajową audiencję generalną w Auli Pawła VI, aby mówić o duchowej czujności.

Paloma López Campos-14 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

"Wchodzimy teraz w ostatnią fazę tego biegu. katecheza o rozeznaniu"Franciszek ogłosił. "Uważam za konieczne włączenie w tym miejscu odniesienia do zasadniczej postawy, aby cała praca wykonana w celu rozeznania tego, co najlepsze i podjęcia właściwej decyzji nie została zaprzepaszczona. To jest właśnie postawa czujności.

Jeśli nie mamy tej dyspozycji, "istnieje ryzyko, że Zły może wszystko zniszczyć, każąc nam wrócić do punktu wyjścia", przestrzega Papież. "Jezus w swoim przepowiadaniu kładzie duży nacisk na to, że dobry uczeń jest czujny".

Czujność polega na "usposobieniu duszy chrześcijan oczekujących ostatecznego przyjścia Pana". Ale można ją rozumieć także jako rutynowe nastawienie do właściwego postępowania, aby nasze dobre wybory, dokonywane nieraz po żmudnym rozeznaniu, były wytrwałe, konsekwentne i owocne".

Zły wykorzystuje "moment, w którym jesteśmy najbardziej pewni siebie", aby podstępnie się rozkręcić. "Kiedy zbytnio ufamy sobie, a nie łasce Bożej, Zły znajduje otwarte drzwi.

"Diabeł wchodzi z naszymi, ale mu się udaje. Duchowa światowość idzie tą drogą". I, mówi Papież, "często jesteśmy pokonani w naszych bitwach przez ten brak czujności".

"Diabeł wie, jak się ubrać jak anioł. Konieczne jest obserwowanie serca", musimy zadać sobie pytanie, co dzieje się w naszym sercu.

"Czujność jest znakiem mądrości i pokory - zakończył Franciszek - a pokora jest mistrzowską drogą życia chrześcijańskiego".

Uczenie się przebaczania; uczenie przebaczania

Niekiedy w małych grupach, a nawet w bractwach czy konfraterniach, mogą powstawać urazy i pretensje między braćmi i siostrami lub z osobami postronnymi, z którymi także należy się uporać i kierować nimi, aby zawsze żyć prawdziwą miłością.

14 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wiele lat temu, podczas zabawy, zaproponowałem koledze, aby dziecko, które tam było, obserwowało nas, dołączyło do grupy; on odpowiedział, że nie może się z tym dzieckiem bawić, bo ich rodziny są złe. Kiedy zapytałem go, dlaczego są źli, jego odpowiedź była niezapomniana: "Nie będę mógł się bawić z tym dzieckiem.Nie wiem, ale zawsze tak było".

Z biegiem czasu zauważyłem, że ta sytuacja nadal jest powielana, zwłaszcza w małych grupach, które są bardzo zamknięte, a czasem odizolowane od otoczenia. Tam tarcia są powiększane, a pozory, zawiść, pretensje i żądza władzy podsycają namiętności.

Możemy się zastanowić, czy ta sytuacja, w większym lub mniejszym stopniu, jest dziś uznawana wśród członków niektórych Bractw, czy raczej małej grupy, która żyje nią bliżej, około 4-5%.

W tym dusznym środowisku wewnętrzne hierarchie stają się celem samym w sobie, walczy się o nie, nie doceniając osobistych zdolności ani wkładu, jaki każdy mógłby wnieść do braterstwa, a przywództwo utożsamia się z władzą, zapominając, że maksymalnym wyrazem przywództwa jest służba.

W tych zamknięte mikrospołeczeństwa W tym czasie, gdy braterstwo staje się czasem, można stracić ogólny obraz sytuacji, zdolność do analizy, perspektywę i wizję przyszłości. Wszystko sprowadza się do realizacji, w najlepszym razie, krótkoterminowych działań, czasem dobrze przemyślanych, które jednak mogą przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, jeśli nie zostaną ujęte w ramy ogólnej strategii. To jest tak daleko, jak sięga

Kiedy społeczeństwo odcina wewnętrzne korzenie swoich socialitasswojej racji bytu, jej struktura jako grupy społecznej ulega denaturalizacji i rozpadowi. Od tego momentu staje się toksycznym, uzależniającym środowiskiem, w którym osobisty egoizm bierze górę nad dobrem wspólnym.

W takiej sytuacji łatwo jest, aby różnice zdań, nawet w nieistotnych kwestiach, prowadziły do problemów, które stają się wzajemnie obraźliwe i skutkują powstaniem obozów, które są postrzegane jako wzajemnie nie do pogodzenia.

Wolność przebaczenia

To tutaj musi pojawić się przebaczenie, umiejętność odpuszczania tych "przewinień". Przebaczenie jest prawem człowieka, ponieważ Chrystus udzielił go w sposób całkowity i nieodwracalny każdej osobie gotowej przyjąć je pokornym i skruszonym sercem (por. Ps 51,17), przebaczenie, które oczywiście nie wymazuje przeszłości, ale przygotowuje nas do przygotowania się na przyszłość.

Nie możemy tkwić w przeszłości; jeśli pozostaniemy zakotwiczeni w bólu związanym z przestępstwem, zablokujemy nasz rozwój jako wolnych ludzi. W przebaczeniu odzyskuję swoją wolność, a także uznaję innych za wolne podmioty, z którymi mogę na nowo dzielić się Prawdą i Dobrem.

Nie jest to łatwe, ponieważ przebaczenie nie jest uczuciem która powstaje spontanicznie, jest aktem woliJest to ćwiczenie osobistej wolności tego, kto nie chce być przykuty do urazy za obrazę, która z pewnością była bardziej w naszej dumie niż w rzeczywistości. Jest to również akt pokory i siłyTrzeba przebaczać jako grzesznicy, którymi jesteśmy, a nie jako sprawiedliwi. Codziennie powtarzamy: "...odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy tym, którzy przeciw nam zawinili."Z tego powodu przebaczenie nie jest udzielane, jest dzielone.

W tym przypadku rola Rady Zarządzającej musi zawsze polegać na uczenie się i nauczanie przebaczeniazachęcać braci do poświęcenia swojej wolności w celu szukaj, poznaj i wybierz Dobra; ta sekwencja z konieczności kończy się przebaczeniem. Chodzi o to, by widzieć życie braterskie jako spotkanie życia i wolności, a nie obmowy i bandytyzmu. Z pewnością nikt nie jest wolny od spowodowania, poprzez działanie lub zaniechanie, sytuacji, które wywołały gniew innych, w tym członków Rady Zarządzającej, być może tych bardziej niż innych; ale wszyscy zawsze mamy środki zaradcze, pomimo naszych błędów, ponieważ nie jesteśmy tym, co czujemy lub co robimy, to nas nie stanowi, nie jest się swoimi błędamiponieważ jest wolny, co pozwala mu je utrzymać lub pokonać.

Tylko w ten sposób można zapewnić, że bractwo będzie miejscem o dynamizmie właściwym dla życia teologicznego, w którym wiara rodzi nadzieję i nadzieja umożliwia i wspiera wdrażanie miłośćw którym przepraszam. Miejsce, do którego zawsze wraca, bo jak mówi Chavela Vargas, "zawsze wraca się do starych miejsc, gdzie kochało się życie". 

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Świat

Msgr. PezziCzytaj więcej : "Przebaczenie i oczyszczenie pamięci to warunki sprawiedliwego pokoju dla Rosji i Ukrainy".

W rozmowie z Omnes metropolita archidiecezji Bogurodzicy w Moskwie podkreśla m.in. konieczność utrzymania otwartych drzwi dialogu z Cerkwią prawosławną i "przebaczenia ofiarowanego bez warunków wstępnych, jak przebaczenie Jezusa na krzyżu" w celu osiągnięcia pokoju w obliczu konfliktu na Ukrainie.

Maria José Atienza-14 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Paolo Pezzi jest, od 2007 r, arcybiskup metropolita archidiecezji Matki Bożej w Moskwie. Jednak Włoch pochodzący z Russi, miasta w prowincji Rawenna w Emilii-Romanii, znał już rosyjską ziemię.

Wyświęcony na kapłana w 1990 roku w Bractwie Księży Misjonarzy św. Karola Boromeusza, bp Pezzi przeniósł się w 1993 roku do nowo otwartej Federacji Rosyjskiej jako dziekan Regionu Centralnego Administracji Apostolskiej dla katolików obrządku łacińskiego w azjatyckiej części Rosji (dzisiejsza rzymskokatolicka diecezja Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku) i redaktor Syberyjskiej Gazety Katolickiej.

W 2006 roku został mianowany rektorem Katolickiego Wyższego Seminarium Duchownego "Maryja - Królowa Apostołów". Rok później został proboszczem archidiecezji Matki Bożej, która obejmuje terytorium o powierzchni 2 629 000 kilometrów kwadratowych i jest domem dla około 70 000 wiernych (na 58 000 000 mieszkańców).

W bolesnym kontekście, gdy na Ukrainie szaleje wojna, a wierni cierpią, bp Paolo Pezzi udzielił wywiadu dla Omnes, w którym powiedział, że "ważne jest, aby przynieść oryginalne głoszenie, a to ucieleśnia się w przebaczeniu".

Jaka jest obecna sytuacja Kościoła katolickiego w Rosji?

- Kościół katolicki w Rosji przeżywa dziś szczególny moment łaski, ponieważ w sytuacji, w której się znajdujemy, jest niemal zmuszony do odzyskania poczucia własnej obecności. W ten sposób podróż synodalna, liturgia, dzieła miłosierdzia stają się okazją do wzrostu w wierze i dla wiary. Ponadto sytuacja wymaga skutecznego, rzeczywistego świadectwa misyjnego, składanego własnym życiem, własnym powołaniem, a nie tylko słowami.

Jakie są wyzwania i szanse dla katolików w Rosji?

- Największą szansą, jaką mamy, jest bycie sobą, przeżywanie swojej tożsamości w pokoju i wolności. Z pewnością jest to ważne i dramatyczne wyzwanie: prosi nas o szczerość w naszej relacji z Chrystusem.

Sekularyzacja jest problemem globalnym. Czy mimo chrześcijańskiej tradycji Rosja jest dziś zsekularyzowana?

- Sekularyzacja jest moim zdaniem okolicznością, przez którą Bóg nas przeprowadza. Dlatego nie jest to coś negatywnego a priori. Może stać się negatywna, jak w sekularyzmie, gdy idzie przeciwko: przeciwko tradycji, przeciwko chrześcijaństwu, aby je zniszczyć. Ale w zasadzie jest to stan typowy dla danej epoki.

Sekularyzacja demaskuje również, że kraje chrześcijańskie nie są już chrześcijańskie, jak pisał Péguy; że, bardziej ogólnie, religijność lub wiara religijna oderwała się od życia. Jest to kwestia poruszona już przez Sobór Watykański II na najbliższe lata, choć - mówiąc słowami świątobliwego papieża Pawła VI - światowość weszła do Kościoła, zamiast Kościoła zaczynem dla świata. Proces ten już dawno dotarł do Rosji. Można to przyjąć lub zaprzeczyć, ale pozostaje to faktem. Pytanie, jak wykorzystać tę sytuację dla dobra, dla rozwoju społeczeństwa, z jaką propozycją ją odwrócić.

Rosja jest krajem w przeważającej mierze prawosławnym, jakie są relacje z naszymi prawosławnymi braćmi i siostrami na miejscu?

- Relacje nieco się ochłodziły, ale zawsze staramy się mieć otwarte drzwi. Trzeba jednak powiedzieć, że na bardziej "ziemskim" poziomie wzrasta wymiana poglądów i wzajemna pomoc.

Do jakich punktów jedności między prawosławnymi i katolikami możemy zachęcać?

- Dialog teologiczny jest obecnie bardziej "na bagnach", ważne jest, aby był otwarty, ale jest teraz obiektywnie trudniejszy. Z drugiej strony, debata na poziomie akademickim jest bardziej dostępna. Nie zapominajmy, że w średniowieczu spotkanie odbyło się właśnie na poziomie akademickim i zapoczątkowało na nowo ruch, który dziś powiedzielibyśmy ekumeniczny.

Czy podejmowane są kroki w kierunku jedności, czy też nadal istnieją przeszkody pozornie nie do pokonania?

- Uważam, że to nie jest czas na myślenie o krokach w kierunku jedności naszych kościołów. Właśnie teraz musimy usiąść przy stole, wypić lampkę dobrego wina, a wtedy trudniej będzie się nienawidzić, a łatwiej kochać.

Jak w Rosji postrzegany jest Kościół katolicki, jego księża, zakonnicy i wierni?

- W pewnym sensie można znaleźć po trochu wszystkiego. Powitanie i chęć wspólnej oceny wydarzeń tego czasu; pewna serdeczność, ale bez zbytnich implikacji; obojętność, a nawet pewien dystans.

Jak Kościół w Rosji realizuje swoje powołanie misyjne?

- Przede wszystkim musimy na nowo odkryć, że nasza natura jest misyjna. Kościół istnieje dla misji, aby nieść Chrystusa tym, których spotyka. Teraz nie jest to nawet czynność, ani obowiązek. Bycie misjonarzem to tkanina, skóra naszej osoby. Jest się misjonarzem, nie "robi" się misji.

To powiedziawszy, Kościół katolicki ma do dyspozycji piękne instrumenty dla swojego misyjnego świadectwa: liturgię, która ze względu na swoją istotność, swoją dyskrecję, jest niezwykle fascynująca. Następnie Doktryna Społeczna, która jest jedną z najbardziej właściwych i nowoczesnych doktryn na świecie. I wreszcie Magisterium, które pozwala Kościołowi żyć teraźniejszością z jej potrzebami i wyzwaniami, jak żaden inny dokument konstytutywny czy dogmatyczny na świecie!

Od początku konfliktu z Ukrainą nieustannie pojawiają się apele papieża o pokój, które są przez was popierane. Jak katolicy w Rosji przeżywają ten konflikt?

- Dla nas sytuacja jest dość złożona, podyktowana tym, że stanowiska są bardzo zróżnicowane, a my preferujemy podejście swobodne, a nie "dogmatyczne". To powiedziawszy, z mojego doświadczenia wynika, że widzę strach, niepewność, a nawet rozpacz.

Wierni proszą o pocieszenie, towarzyszenie, proszą, by nie pozostać samemu, by pomóc im ocenić to, co się dzieje. I to właśnie staramy się robić z konfesjonału, z ambony, w osobistych rozmowach.

Biskup Pezzi z papieżem Franciszkiem

Jaka jest rola Kościoła katolickiego w tym czasie i w tej sytuacji?

- Konferencja Episkopatu Federacji Rosyjskiej interweniowała dwoma oświadczeniami na początku operacji wojskowej i przy okazji mobilizacji do broni. Dla nas ważne było i jest wniesienie oryginalnej zapowiedzi, a ta ucieleśnia się, naszym zdaniem, w przebaczeniu, przebaczeniu ofiarowanym bez warunków wstępnych, jak przebaczenie Jezusa na krzyżu. Jesteśmy przekonani, że przebaczenie, oczyszczenie pamięci historycznej i dialog są warunkami sprawiedliwego pokoju.

Jak oceniasz wysiłki Stolicy Apostolskiej w tym konflikcie?

- Czy nam się to podoba, czy nie, wola Stolicy Apostolskiej jest jedyną realną i konkretną propozycją pokoju, ponieważ Papież jest dziś jedynym, któremu na sercu nie leży własny interes, ale dobro jednostek, narodów i państw. Mamy nadzieję, że wszyscy zainteresowani dostrzegą w tym metodę działania dla siebie.

Inicjatywy

Świąteczne wyzwanie Manos Unidas

Manos Unidas proponuje wyzwanie, które ma pomóc ciężarnym matkom, które nie mają dostępu do opieki prenatalnej.

Paloma López Campos-13 Grudnia 13, 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

"W Betlejem wiele kobiet wciąż nie ma gdzie urodzić" - to nazwa wyzwania podjętego przez Manos Unidas w te święta, ale jest to również rzeczywistość. Wiele kobiet nie ma dostępu do opieki prenatalnej, co prowadzi do poronień, przedwczesnych porodów, komplikacji i porodów wysokiego ryzyka.

Plakat kampanii Manos Unidas.

Trzej Mędrcy

Podobnie jak Dzieciątko Jezus, te matki i ich dzieci mają swoich własnych Trzech Mędrców. Ginekolog, pielęgniarka i pediatra pokonują kilometry w mobilnej klinice 192 dni w roku, 4 dni w tygodniu, aby leczyć kobiety w ciąży.

Manos Unidas i ten zespół proponują wyzwanie, którego celem jest zebranie funduszy na finansowanie ich pracy i poprawę opieki nad matkami i dziećmi.

Wyzwanie

Dzięki przekazanym darom zakupią mobilny inkubator i skaner pediatryczny dla Szpitala Świętej Rodziny, założonego przez Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo.

Fundusze zostaną również wydane na pięć wiosek beduińskich i obozów dla uchodźców na pustyni judejskiej. W mobilnej przychodni kobiety otrzymają badania USG, a dzieci do piątego roku życia obejrzy pediatra.

W liczbach, darowizna w wysokości 20 euro zapewni wcześniakowi dostęp do Oddziału Intensywnej Terapii Prenatalnej. Darowizna w wysokości 50 euro zapewni kobiecie w ciąży dostęp do potrzebnej jej opieki medycznej. Dzięki darowiźnie w wysokości 100 euro ponad ośmioro dzieci będzie miało zapewnioną bezpośrednią opiekę medyczną lekarza pediatry.

Darowizny można przekazywać poprzez stronę internetową Manos Unidas, przelewem bankowym, telefonicznie lub przez Bizum. Celem jest zebranie 108 628 euro.

Szacuje się, że dzięki zebranym pieniądzom ponad 830 kobiet i ich dzieci będzie mogło być leczonych w mobilnej klinice. Na pediatrii lekarz będzie leczył ponad 410 dzieci.

W przypadku zebrania większej ilości pieniędzy niż kwota docelowa, Manos Unidas wykorzysta nadwyżkę na inne ogólne cele organizacji, aby odpowiedzieć na potrzeby w Ameryce Łacińskiej, Azji lub Afryce.

Tylko trans jest trans.

Wstępny projekt ustawy "o równości" osób trans ma już wiele głosów otwarcie przeciwnych, także w samej lewicy, grupach i kolektywach feministycznych. transaktywistów.

12 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Wiele powiedziano i można powiedzieć o projekcie ustawy tzw. ustawy trans. Minister ds. Równości - nadal niewytłumaczalnie - została lucido już wcześniej z tzw. ustawą "tak jest".

Fiasko tej spartaczonej regulacji nie wydaje się sprzyjać promocji tego nowego projektu ustawy, który został przeforsowany zbyt pospiesznie, bez debaty społecznej i bez uwzględnienia opinii środowiska naukowego, które zostało systematycznie przemilczane. Tu liczy się tylko ideologia. Ale nie tylko, jest też biznes, i to nie mały.

Jest już wiele głosów otwarcie przeciwnych i nie pochodzą one z opozycji, ale z samej lewicy, z grup i kolektywów feministycznych. transaktywistówNowe technologie, które w naszym kraju nabierają rozpędu, podobnie jak to już miało miejsce w Wielkiej Brytanii.

Aby podać tylko jeden przykład, Laura Freixas, znana z feministycznej bojowości, została zdruzgotana urojeniami tego projektu w niedawnym wydaniu Program 8TV Pięciokąt. Ponieważ jest po katalońsku, streszczę ją Państwu: według Freixasa celem jest przekształcenie pragnień i uczuć w rzeczywistość, co sprowadza się do czegoś w rodzaju wiary w magię: idę do Urzędu Stanu Cywilnego, mówię, że jestem mężczyzną i automatycznie wychodzę jako mężczyzna..... I nie tylko to, ale także camelo Wszyscy musimy w to wierzyć z powodu tej ustawy.

Freixas zastanawia się, jaki interes mógłby mieć ktoś w zmianie płci, nie zmieniając niczego. Są tylko dwie odpowiedzi: oszustwo prawa, albo prowadzenie działalności gospodarczej, albo jedno i drugie jednocześnie. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ludzie próbują startować w turniejach dla kobiet, aby je wygrać, albo gdy chcą zmienić płeć. sneak w więzieniach dla kobiet, by je napastować, co już miało miejsce w Wielkiej Brytanii.

Jest to rodzaj neomachizm w przebraniu postępu, ponieważ jedyną ofiarą są nadal kobiety, które po raz kolejny stają się niewidzialne i represjonowane.

¿Cui prodest(kto korzysta?)

Druga strona medalu to. transakcja. Na stronie detransactivista Sandra Mercado piętnuje ją licznymi dowodami w swojej książce Przekręt z transgenderyzmem.

Mało lub nic nie mówi się o interesie ekonomicznym klinik, które oferują tego typu operacje przejściowe; a jeszcze mniej o sektorze przemysłu farmaceutycznego, który wzbogaca się wprowadzając na rynek hormony, których ci, którzy poddają się tym procesom, będą potrzebować przez całe życie. Stąd zainteresowanie przemianami u nieletnich: im wcześniej rozpoczną, tym więcej lat mają do przeżycia z hormonami. les będą potrzebne.

Ale najsilniejszy zarzut Mercado dotyczy dezinformacji, której doświadczają osoby transpłciowe. Obiecuje się im, że po przejściu ich dysforia się skończy, co nie jest prawdą.

Proponuje się im jedynie psychologiczne terapie afirmacyjne, okaleczanie zdrowego ciała i eksperymentalne terapie hormonalne, o których niekorzystnych skutkach ubocznych nie wiadomo do dziś prawie nic.

Co Mercado i wielu detranzycjoniści Głównym zapotrzebowaniem są terapie zajmujące się pierwotnymi przyczynami dysforii, które - jak mówi - nie tkwią w ciele, lecz w umyśle.

Jeśli nie zostanie w porę powstrzymany, ten projekt ustawy zapowiada się na kolejny cios w twarz Montero i jej sojuszników. Bo to ma tylko zachęcić do żałosnego moda trans (bo żałosne jest igranie ze zdrowiem ludzi) oraz na korzyść transakcjaprzyspieszając wymazywanie kobiet.

Pozostała minister ds. równości wydaje się zdeterminowana, by obciążenie własną posługę. Prosiłbym o zaprzestanie zabawy w inżynierię społeczną i trochę powagi wobec tych osób, które naprawdę cierpią na dysforię płciową. Pomóż im odzyskać równowagę dzięki czemuś innemu niż sprzedawanie im kłamstw.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

Ameryka Łacińska

Katecheza z pandemią i bez pandemii

Kapelan szkoły w Chile opowiada Omnes o pracy duszpasterskiej z uczniami i ich rodzinami oraz o owocach tej katechezy na przestrzeni lat.

Pablo Aguilera L.-12 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Nie ma wątpliwości, że jeden ze skarbów mojego kraju -Chile- to szkoły katolickie, które oprócz kształcenia dzieci i młodzieży w zakresie różnych przedmiotów, są szkołą wiary. 

Jedna z uroczystości udzielania sakramentów w szkole.

W ciągu prawie dziesięciu lat, kiedy byłem kapelanem szkoły dla dziewcząt w Chile, prowadziłem zajęcia dla setek uczennic, które przygotowywały się do przyjęcia sakramentów pokuty, pierwszej komunii i bierzmowania. Zajęcia otrzymują również ich rodzice, których celem jest pogłębienie wiary dzieci i wspieranie ich w życiu chrześcijańskim. Rodrigo i María powiedzieli mi, że odrabianie lekcji religii z ich dziećmi było wspaniałą katechezą, ponieważ nauczyły się one rzeczy, które sprawiły, że poczuły się żywe, czegoś, czego nie odkryłyby w inny sposób.

Podczas najbardziej intensywnego okresu pandemia przez Covid, gdy chilijskie szkoły były zamknięte przez rok, zajęcia były realizowane przez internet. W tym okresie, aby nie stracić kontaktu z rodzicami i uczniami, co dwa tygodnie wysyłałem im za pośrednictwem szkolnej strony internetowej krótką wiadomość wideo, zachęcającą do podtrzymywania pewnych praktyk pobożności w rodzinie. Mimo że przez długi czas świątynie były bardzo ograniczone, zachęcaliśmy rodziny, aby nie zwalniały się z praktyk chrześcijańskich.

W czasie po ograniczeniach pandemii zauważyliśmy, że było wielu rodziców, którzy nie mieli ochrzczonych swoich dzieci. Kiedy rozmawialiśmy z nimi i poruszyliśmy ten problem, kilku z nich uznało, że ten sakrament został odłożony i wyraziło zainteresowanie otrzymaniem niezbędnych lekcji i ochrzczeniem swoich dzieci.

W innych przypadkach dzieci zostały ochrzczone w niekatolickim wyznaniu chrześcijańskim, a w miarę lepszego poznawania naszej wiary zdecydowały się na pełne włączenie do Kościoła katolickiego, odkrywając bogactwo przynależności do niego. Luis i Daniela, Jacob i Sofia, są zadowoleni z kroku, jaki zrobiły ich dzieci.

Paulette, seniorka, została ochrzczona w zeszłym roku, a jej młodsze rodzeństwo zrobiło to samo niedługo potem. Alejandra, na przedostatnim roku, również przygotowuje się do tego sakramentu. Uderzyło mnie, gdy usłyszałam od kogoś bliskiego, że odkąd zaczęła poznawać wiarę, stała się o wiele bardziej otwartą i radosną młodą kobietą.

Są też rodzice, którzy nie przyjęli sakramentu małżeństwa i wyrażają zainteresowanie formacją do jego przyjęcia. Antonio i Alejandra, na przykład, są wdzięczni za przyjęcie sakramentu, przy wsparciu katolickiego małżeństwa, Juliána i Carmen, którzy pomogli im w przygotowaniach.

Przez cały rok rozdajemy przedmioty religijne (woda święcona, krucyfiks, Nowy Testament, obrazek Matki Bożej i anioła stróża). Była to wspaniała okazja do wyjaśnienia znaczenia tych przedmiotów i sposobu ich wykorzystania, a także do katechizacji i rozbudzenia pobożności w rodzinie.

Cieszę się, gdy słyszę od rodziców byłych uczniów, że katolickie wychowanie pozostawiło w nich ślad, który trudno wymazać, w świecie, w którym wiara jest zagrożona i potrzebna jest spora dawka odwagi i przekonania.

AutorPablo Aguilera L.

Ameryka Łacińska

Matachines. Tancerze Dziewicy z Guadalupe

Uroczystość Dziewicy z Guadalupe ma w Meksyku tradycyjny i ciekawy przejaw miłości i pobożności do Dziewicy. Są to matachiny: grupy tancerzy, którzy w unikalnych strojach i z instrumentami przychodzą roztańczeni do miejsca pielgrzymki. 

Citlalli Sánchez i Pablo A. Zubieta-12 grudnia 2022-Czas czytania: 7 minuty

"On jest Bogiem! krzyczy Don Felipe donośnym i wyraźnym głosem, gdy podnosi swoją laskę ozdobioną jaskrawym kolorowym papierem. Grupa dzieci, kobiet i mężczyzn powtarza hasło z tą samą siłą, mimo chłodu, zmęczenia, lekkiego deszczu, który zaczyna być odczuwalny. Są gotowi do rozpoczęcia podróży do Bazyliki Guadalupe, a przed nimi jeszcze kilka kilometrów. 

"Są tacy, którzy wyrażają swoją miłość do Dziewicy pieśniami, albo modlitwami, są tacy z nas, którzy wolą uczcić Ją swoim tańcem, oddajemy swoje ciało i ducha", mówi Irma, która zaczęła uczestniczyć w grupie Felipe 9 lat temu po przeżyciu ataku serca. To jej sposób na podziękowanie za kolejny rok życia. Jest to grupa matachines "Danzantes de María de Guadalupe", utworzona ponad 30 lat temu przez ojca Don Felipe, który sam należał do podobnej grupy ze swoim ojcem. 

Nie ulega wątpliwości, że tradycja taneczna przewija się w rodzinie. 

Historia ta powtarza się w całym Meksyku, gdzie tradycja tańca odziedziczona po kulturach prehiszpańskich utrzymywała się przez wieki dzięki synkretyzmowi religijnemu.

Matachiny to grupa tancerzy, o bardzo dobrze określonej strukturze i funkcjach, których celem jest pielgrzymowanie - podczas tańca - do miejsca, w którym Dziewica z Guadalupe

Chociaż taniec, rytmy - perkusja, smyczek przypominający skrzypce, guaje przypominające grzechotkę, a w niektórych regionach flety trzcinowe -, ubiór i pieśni - również w zależności od regionu - mają swoje korzenie w tańcach wojennych wykonywanych przed lub po bitwie, to ewolucja na przestrzeni wieków obejmuje zarówno proces ewangelizacji, jak i procesy akulturacji właściwe dla każdego rozwoju historycznego.

Błaznów czy wojowników?

Różnorodność kulturowa Meksyku odzwierciedla się od okresu prekolumbijskiego, gdzie każda grupa etniczna miała swój własny sposób na nawiązanie duchowej relacji.

Te cechy szczególne każdego z ludów prehiszpańskich były kluczowymi elementami dla ewangelizacji Meksyku, ponieważ w przypadku kultur, które posiadały taniec jako rytuał, udało im się zintegrować swoje tradycyjne rytuały z nowymi znaczeniami i celami: przestały być tańcami wojennymi, a stały się wyrazami miłości i czci wobec Boga, który ich kocha i jego Matki, Maryi z Guadalupe, która chroni ich kroki.

Mogłoby się wydawać, że pochodzenie słowa "matachín" wywodzi się z języka wywodzącego się z Meksyku. Jednak autorzy tacy jak Ángel Acuña, badacz specjalizujący się w tym temacie, wskazują na dwa możliwe pochodzenia: z jednej strony jako pochodną hiszpańskiego "mata moros", lub drugie pochodzenie od włoskiego "mattaccino", lub jak to jest obecnie znane, "matazin": człowieka ubranego w śmieszne kolory, który w masce parodiuje starożytne tańce wojowników.

Tańcząca modlitwa

Po trzykrotnym krzyknięciu "On jest Bogiem! Filip pyta teraz "Kim ona jest? a grupa zbirów odpowiada "Matka Boska!". 

Wzdłuż ulicy, na której w przeddzień 12 grudnia zbiera się ponad 20 grup tancerzy, słychać te hasła w ich różnych odmianach: niektórym towarzyszy nazwa grupy, innym bardziej melodyjny śpiew niż okrzyk walki, niektórym bardziej początek krótkiej modlitwy przed rozpoczęciem pielgrzymki, ale wszystkie jako manifestacja wiary Guadalupan.

Choć matachines są tradycją w całym kraju, północny Meksyk wyróżnił się zachowaniem zarówno funkcji, jak i "cuadros" - jak nazywają choreografie - a także muzyki, w sposób bliższy XVII-wiecznym początkom. 

Podobnie, w przeciwieństwie do innych wariantów np. matlachinesw centrum kraju, lub muszleMatachiny przygotowują przez cały rok, ale skupiają się na nabożeństwie do Dziewicy z Guadalupe i dopiero 12 grudnia i wcześniejsze daty dokonują swojego aktu modlitwy podczas tańca.

Tancerze Boga

Fernando Valle, wikariusz parafialny katedry w Ciudad Juárez w stanie Chihuahua i kapelan Matachines, wyjaśnia, że od najmłodszych lat, w rodzinnej Guadalajarze, żył bardzo blisko pielgrzymek, na których wykonywano tradycyjne tańce. Z czasem zaczął być formowany na drodze Bożej i jako ksiądz w Ciudad Juárez znalazł w Matachinach sposób, w jaki jego parafianie okazywali głębszą pobożność. "Oni identyfikują się z Kościołem poprzez taniec... ale ten taniec powinien ich zaprowadzić dalej, ich własna nazwa mówi im, że są Tancerzami Boga, powinieneś tańczyć do Boga lub uczynić swoją modlitwę poprzez taniec... stamtąd z tą dynamiką ich zabrałem i do tej pory zabrałem ich w tym kierunku".

Kiedy Irma doszła do siebie po ataku serca w 2013 roku, pierwszą rzeczą, którą zrobiła, była wizyta w Bazylice Guadalupe w Mexico City. Z należytą troską udała się ze swojego miasta do sanktuarium i opowiada, jak całym ciałem odczuwała radość z nowej szansy oraz ochronę ze strony Maryi z Guadalupe, która - jak mówi - była obecna podczas całego procesu zdrowienia i której powierzyła się podczas operacji na otwartym sercu.

Na zewnątrz bazyliki znajdowało się kilka grup tancerzy zwanych "concheros", których cechą charakterystyczną jest przywiązywanie do kostek i łydek szeregu "muszli" lub przedmiotów, które wydają dźwięki podczas tańca, i to właśnie tam pomyślała, że oprócz wypełniania swoich czynności jako chrześcijanka, chce się zaangażować i zamanifestować swoją wiarę w inny sposób.

Po powrocie do rodzinnego miasta szukał grupy tancerzy i spotkał Don Felipe, którego poprosił o pozwolenie na udział i z którym musiał się zobowiązać do uczestnictwa z takim samym oddaniem, jakie wiąże się ze złożeniem modlitwy. Danzantes de María de Guadalupe stali się jej rodziną i przez te 9 lat zwiększyła swoje funkcje, ponieważ oprócz tańca współpracuje przy tworzeniu kostiumów, uczestniczy w organizowaniu członków na próby i stara się przygotować do bycia kapitanem w każdej chwili, która może być wymagana.. "Robię to, bo Ona (Dziewica z Guadalupe) wzięła mnie za rękę i nigdy nie puściła, dlatego tu jestem, najmniej mogę zrobić, to pokazać światu świadectwo Jej miłości i tego, że nigdy nas nie opuszcza... Nie umiem śpiewać, nie nauczyłam się odmawiać Różańca, zawsze byłam bardzo szczęśliwa, tańczyć, ćwiczyć... i znalazłam w tańcu matachines sposób na dziękowanie....". Augustyn powiedział, że ten, kto śpiewa, modli się dwa razy, i to prawda, a ja wierzę, że ci z nas, którzy tańczą, modlą się trzy lub cztery razy, bo dajemy swoje ciało".

Miesiące przygotowań

Przygotowania do pielgrzymek zaczynają się z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. W niektórych miastach już w lipcu lub sierpniu można zobaczyć grupy odbywające próby na osiedlowych placach lub w publicznych parkach. 

Każda grupa matachines ma inne rytuały w swoim procesie, ale ogólnie rzecz biorąc, przed rozpoczęciem praktyki tancerze modlą się do Dziewicy z Guadalupe, prosząc o dobre wykonanie tańca, zebranie pieniędzy potrzebnych na kostiumy oraz o zachowanie dobrego zdrowia i kondycji przez wszystkich uczestników, aby mogli bez problemów przybyć 12 grudnia. 

W ciągu poprzednich miesięcy, oprócz ćwiczenia stołów do prezentacji, organizuje się również funkcje poszczególnych osób: kapitan lub organizator, czyli ten, który kieruje całą grupą i przydziela stanowiska i czynności do wykonania przez każdą osobę, jest zwykle najstarszą osobą i prawie zawsze jest tym, który założył grupę.

Przydzielani są również "monarchowie" lub dyrektorzy, którzy kierują tancerzami i wyznaczają kroki, kierunek, w którym należy podążać, choreografię, którą należy wykonać, a także hasła, modlitwy i śpiewy, które wykonuje się podczas pielgrzymki. 

Aby zostać dyrektorem lub monarcoWymaga to oczywiście praktyki, ale i zaangażowania, o czym wspomina Don Felipe. Nie chodzi o to, żeby dobrze tańczyć, ale żeby robić to z oddaniem. 

Pojawia się także postać "starca", który w niektórych regionach jest także "diabłem". W przeciwieństwie do reszty tancerzy nosi inny kostium, charakteryzujący się noszeniem maski wskazanej postaci, a także nie wykonuje kroków obrazu, lecz używa bata lub liny do odstraszania widzów i wchodzi z nimi w interakcję w formie zabawy. W symbolice tancerze zabierają tego "diabła" do Boga, chcą go naprowadzić na właściwą drogę, chociaż niektóre inne grupy wspominają, że jest to przedstawienie tego, jak zło może być zawsze obecne, ale matachines mają wystarczająco dużo poświęcenia, aby nie dać się skusić i zakończyć swoją podróż, aż dotrą do Boga.

W drodze na uroczystości ku czci Dziewicy z Guadalupe grupy tancerzy organizują zbiórki pieniędzy na stroje, nakrycia głowy, obuwie, instrumenty, ozdoby i żywność nie tylko dla tancerzy, ale także dla rodzin i przyjaciół, którzy towarzyszą matachinom w pielgrzymkach, a także zapewniają wsparcie medyczne, naprawiają ubrania i dotrzymują im towarzystwa, nie dopuszczając do tego, by widzowie, a nawet samochody, mieli wpływ na trasę.

Szafa pełna znaczenia

Stroje są różne, ponieważ każda część kraju ma swoje charakterystyczne elementy, czyli są tancerki, które noszą pióropusze, albo wysokie nakrycia głowy wykonane z błyszczących koralików i wstążek, albo po prostu kapelusze i chusty. Jednak "nahuillas"są tradycyjnym elementem, który można znaleźć niemal wszędzie w Meksyku. Składa się z dwóch długich prostokątów materiału, które są związane w pasie i pokrywają nogi z przodu i z tyłu, poniżej nahuilla Używa się spodni dżinsowych lub tego, co jest dostępne. Te nahuillas Ozdabia się je stroikami, koralikami i wstążkami, a celem jest wydobycie z nich dźwięku podczas tańca; funkcjonują jako kolejny instrument towarzyszący grzechotkom, skrzypcom i bębnom, które towarzyszą tańcowi.

Martha García, odpowiedzialna za stroje Matachines w Ciudad Juárez w stanie Chihuahua, wyjaśnia, że każdy element ma również znaczenie, ponieważ kostium składa się z 5 części: "Głowa, środek, stopy i dwa ramiona Krzyża Świętego, co jest tożsame z ułożeniem palmy, z pięcioma świecami".. Na piersi lub plecach grupy są identyfikowane za pomocą herbu, którym może być wizerunek Dziewicy z Guadalupe, któremu towarzyszy nazwa grupy.

Obuwie jest zmienne, choć tradycyjnie ".huaraches"skórzane sandały używane w Meksyku. Ze względu na warunki geograficzne i klimatyczne, tancerze zaczęli nosić buty, buty sportowe, a nawet buty wykonane specjalnie do tego celu.

W wigilię 12 grudnia powszechnie grupy zbierają się po południu, aby wspólnie zjeść i pomodlić się przed pielgrzymką. Zwykle odmawia się jeden lub dwa Różańce, aby modlić się o zdrowie i bezpieczeństwo tancerzy i ich towarzyszy podczas podróży. Po dotarciu do punktu wyjścia wszystkie matachiny zbiegają się w miejscu, w którym utworzą część trasy, która zaprowadzi ich do Bazyliki Guadalupe w ich własnym mieście lub do świątyni Dziewicy, którą uważają za swoją. Matachiny są zorganizowane: kapitan na czele ze sztandarem Dziewicy, a reszta uczestników w dwóch rzędach, ci z przodu to monarchowie. Wszyscy niosą bębny, łuki i grzechotki i to monarchowie nadają rytm tańca.

Nie ma wieku ani płci, aby zostać matachinem. Grupy obejmują dzieci w wieku nawet 8 lat, a także starszych dorosłych - zwykle kapitana lub kapitankę - nawet 90-letnich i więcej. Jak mówi Don Felipe: "Tak jak nie ma wieku, aby się modlić, nie ma wieku, aby poznać Boga, nie ma wieku, aby Mu służyć, dziecko ma najcenniejszą modlitwę, a starzec najszczerszą... tak samo nie ma wieku, aby być matachinem, dopóki ciało wytrzyma... Mój ojciec tańczył i był kapitanem przez 40 lat, umarł prawie tańcząc, tak samo ja, dopóki ciało wytrzyma, kontynuuję taniec.".

AutorCitlalli Sánchez i Pablo A. Zubieta

Watykan

Papież Franciszek: "Nigdy nie wiemy wszystkiego o Bogu".

Papież Franciszek po raz kolejny pojawił się w oknie, aby w tę trzecią niedzielę Adwentu odmówić modlitwę Anioł Pański i skomentować Ewangelię dnia.

Paloma López Campos-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dzisiejszym czytaniu, mówi Papież, widzimy Jana Chrzciciela w więzieniu, który wysyła swoich uczniów, aby zapytali Chrystusa, czy jest oczekiwanym Mesjaszem. Jezus zrywa z Janowym obrazem "tego, który ma przyjść". Nie jest surowym człowiekiem, który karze grzeszników. "Jezus ma dla wszystkich słowa i gesty współczucia. W sercu jego działania jest przebaczające miłosierdzie, dzięki któremu ślepi widzą, a chromi chodzą. Trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą. Umarli są wskrzeszani, a ubogim głoszona jest dobra nowina.

Możemy się uczyć z kryzysu Jana, mówi nam Franciszek. "Tekst podkreśla, że Jan jest w więzieniu i to, oprócz fizycznego miejsca, przywodzi na myśl wewnętrzną sytuację, którą przeżywa. W więzieniu panuje ciemność. Brakuje możliwości jasnego widzenia i widzenia poza. W rzeczywistości Chrzciciel nie jest już w stanie rozpoznać w Jezusie oczekiwanego Mesjasza".

Wewnętrzny kryzys Jana uczy nas, że nawet "największy wierzący przechodzi przez tunel wątpliwości". Te wątpliwości nie zawsze są złem - zaznacza Ojciec Święty. "Rzeczywiście, jest to czasem niezbędne dla wzrostu duchowego. Pomaga nam zrozumieć, że Bóg jest zawsze większy niż sobie wyobrażamy. Prace, które wykonuje, są zaskakujące w porównaniu z naszymi obliczeniami. Jego działanie jest zawsze inne. Przekracza nasze potrzeby i nasze oczekiwania. Dlatego nie wolno nam nigdy przestać Go szukać i zwracać się do Jego prawdziwego oblicza".

Trzeba na nowo odkrywać Boga etapami, mówi Papież, parafrazując pewnego teologa. "Tak właśnie postępuje baptysta. W obliczu zwątpienia, szuka Go po raz kolejny. Pyta go, dyskutuje z nim i w końcu go odkrywa". Jan "uczy nas, aby nie zamykać Boga w naszych własnych schematach, ponieważ zawsze istnieje niebezpieczeństwo i pokusa, aby stworzyć Boga, który będzie nam odpowiadał, Boga, którego będziemy używać".

"My również możemy niekiedy znaleźć się w sytuacji Jana, w wewnętrznym więzieniu, nie mogąc rozpoznać nowości Pana, którego być może więzimy przez domniemanie, że już tak wiele o Nim wiemy". Ojciec Święty mówi nam, że "o Bogu nigdy nie wiemy wszystkiego, nigdy. Być może mamy w głowie potężnego Boga, który robi to, co chce, zamiast Boga pokornego i cichego, Boga miłosierdzia i miłości, który zawsze interweniuje, szanując naszą wolność i nasze wybory. Być może i my jesteśmy przynaglani, by powiedzieć Mu: Czy naprawdę jesteś pokornym Bogiem, który przychodzi, by nas zbawić?"

Te uprzedzenia, które mamy wobec Boga, odnosimy również do naszych braci i sióstr. Papież przestrzega przed niebezpieczeństwem nakładania "sztywnych etykiet" na tych, którzy się od nas różnią. Aby pomóc nam wzrastać i pokonywać te przeszkody, Kościół daje nam dar tego sezonu liturgicznego, jak mówi Franciszek. "Adwent to czas odwrócenia perspektywy, w którym pozwalamy się zaskoczyć wielkością Bożego miłosierdzia.

Papież zakończył krótką aluzją do Świętej Maryi: "Niech Dziewica weźmie nas za rękę, jako nasza Matka, i pomoże nam rozpoznać w małości Dziecka wielkość Boga, który przychodzi".

Świat

Prześladowania w Indiach: "Straszenie chrześcijan i innych społeczności w celu zwiększenia poparcia dla hinduistycznych partii nacjonalistycznych".

Ucisk chrześcijan w Indiach wzrasta, "nie tylko z roku na rok, ale z miesiąca na miesiąc". Oto co powiedział 29 listopada Wiadomości Watykańskiewatykański portal informacyjny.

Leticia Sánchez de León-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jak donosiło Vatican News w listopadzie ubiegłego roku, United Christian Forum (UCF) opublikowało swój doroczny raport na temat prześladowań religijnych w Indiach. Odniósł się w nim do wzrostu incydentów związanych z wolnością religijną i kultem w Indiach, z 505 w 2021 r. do 511 jak dotąd w 2022 r.

Liczba ataków na mniejszość chrześcijańską w tym kraju nie tylko nie zmalała, ale wciąż rośnie.

Geneza konfliktówos

Aby zrozumieć te konflikty, należy rozważyć proces HinduizacjaRaport wyjaśnia zmiany społeczne i polityczne, jakie zaszły w kraju w ostatnim stuleciu, zwłaszcza na płaszczyźnie społecznej i politycznej. Raport Real Insituto Elcano wyjaśnia, jak od 1923 roku, kiedy to praca Hindutva (Hinduizm), Savarkar zaczyna bronić teorii równoważności pojęć. pitribhumi (ziemia przodków) i punyabhumi (święta ziemia), stwierdzając, że tylko religie powstające na ziemi indiańskiej mogą być uznane za religie. krajowe (buddyzm, dżinizm, sikhizm, hinduizm itp.). W konsekwencji wyznawcom, którzy mają swoje pierwotne miejsca święte poza Indiami (muzułmanom, chrześcijanom i innym) obca jest budowa jednego narodu indyjskiego o własnych cechach i religii. Ta idea jest ideologicznym filarem hinduskiego nacjonalizmu i kieruje jego dyskursem i działaniami.

Eskalacja ta nasiliła się wraz z dojściem do władzy BJD, hinduskiej partii nacjonalistycznej, w 1996 r., charakteryzującej się próbą roszczenia sobie prawa do "hinduizmu" jako własnego, dążeniem do utrwalenia tożsamości narodowej i utożsamianiem wszystkiego, co nie jest hinduskie, z wrogiem zewnętrznym, uosabianym na ogół w postaci muzułmanina, a także, w coraz większym stopniu, chrześcijanina.

Tak zwane "ustawy o wolności religijnej".

Od tego czasu, a zwłaszcza od lat 70. w kilku indyjskich stanach uchwalono tzw. ustawy o wolności religijnej, które regulują, a przede wszystkim ograniczają konwersję z jednej religii na drugą. W kilku stanach na północy, zachodzie i wschodzie Indii, takich jak Uttar Pradesh, Himachal Pradesh, Gujarat, Chhattisgarh, Odisha, Madhya Pradesh, Arunachal Pradesh, Uttarakhand i Jharkhand, obowiązują takie ustawy.

Karnataka, w południowo-zachodnich Indiach, stała się najnowszym stanem, który uchwalił własne prawo w maju tego roku. Prawo stanowi, że "żadna osoba nie może nawracać ani próbować nawracać, bezpośrednio lub pośrednio, innej osoby z jednej religii na inną za pomocą fałszywych oświadczeń, siły, niewłaściwego wpływu, przymusu, kuszenia, uwodzenia lub jakichkolwiek oszukańczych środków, ani przez małżeństwo; żadna osoba nie może zachęcać ani organizować nawrócenia religijnego innych osób". Tak czytamy w projekcie ustawy stanu Karnataka - "W przypadku naruszenia przepisów przewiduje się karę pozbawienia wolności od trzech do pięciu lat oraz grzywnę w wysokości 25 000 INR (307 USD), przy czym kara pozbawienia wolności zostaje zwiększona do 10 lat, a grzywna do 50 000 INR (614 USD) dla tych, którzy nawracają nieletnich, kobiety i osoby ze społeczności (...) uznanych za grupy zmarginalizowane i podatne na zagrożenia". Są to bardzo wysokie kary biorąc pod uwagę, że miesięczne wynagrodzenie netto wynosi 44900 rupii, czyli około 551,53 dolarów oraz duże nierówności między kastami.

Wszędzie tam, gdzie uchwalono prawo antykonwersyjne, stanowiło ono uzasadnienie dla prześladowań mniejszości religijnych i innych grup marginalizowanych" - mówi Ram Puniyani, dyrektor NSF (National Solidarity Forum) i obrońca praw człowieka w Indiach, w artykule opublikowanym na stronie internetowej Fides na temat sytuacji chrześcijan w Indiach. "Ataki na mniejszości znacznie wzrosły w ostatnich latach, ponieważ prawo to zostało użyte jako broń przeciwko chrześcijanom i muzułmanom, zwłaszcza Adivasis, Dalitom i kobietom" - podsumowuje Punyani.

Według kilku stowarzyszeń działających w Indiach na rzecz promocji i ochrony praw człowieka, przekształcenie dalit ("parias", uważany za spoza czterech kast indyjskich) na chrześcijaństwo lub islam, powoduje, że traci on ochronę państwa, ale nie w przypadku przejścia na sikhizm, dżinizm lub buddyzm. Dyskryminacja ta działa jako zachęta dla jednostek do pozostania w hinduizmie lub przejścia na niego i narusza wolność sumienia.

Na dodatek uzasadnienie tej ustawy praktycznie nie istnieje. Asma Jahangir, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. wolności religii lub przekonań, w swoim raporcie na temat Indii z 2011 r. zauważyła, że: "Nawet w indyjskich stanach, które przyjęły prawa dotyczące konwersji religijnej, wydaje się, że jest niewiele, jeśli w ogóle, wyroków skazujących za nawrócenia z użyciem siły, nakłaniania lub oszustwa. W Orisie, na przykład, urzędnicy okręgowi i urzędnicy pierwszego szczebla w sekretariacie stanowym nie byli w stanie przytoczyć ani zarzucić ani jednego naruszenia Orisańskiej Ustawy o Wolności Religii z 1967 roku.

Rośnie liczba prześladowań chrześcijan

Prześladowania sięgają 2008 roku w stanie Odisha (dawniej Orissa we wschodnich Indiach), kiedy to Swami Lakhmananda Saraswati, lokalny lider Vishwa Hindu Parishad (VHP), i czterech innych członków VHP zostało zabitych. Chociaż przywódca maoistów przyznał się do odpowiedzialności, a przywódcy chrześcijańscy potępili zabójstwa, zorganizowane tłumy zaatakowały następnie chrześcijan ze wspólnot Vishwa Hindu Parishad (VHP) i czterech innych członków VHP. dalit i plemion. Do końca września 2008 r. w Odisha zginęło ponad 40 osób, zniszczono ponad 4 tys. chrześcijańskich domów i zburzono około 50 kościołów. Około 20 tys. osób mieszkało w obozach pomocy, a ponad 40 tys. ukrywało się w lasach i innych miejscach. Specjalna sprawozdawczyni ONZ powiedziała w 2009 roku, że jest głęboko zaniepokojona sytuacją humanitarną w obozach dla uchodźców, gdzie podobno nie ma dostępu do żywności, czystej wody, opieki medycznej, odpowiednich urządzeń sanitarnych czy właściwej odzieży.

To, co wydarzyło się w Odishy, było punktem zwrotnym dla chrześcijan w Indiach: nigdy wcześniej ataki hinduistycznych fundamentalistów na chrześcijan nie były tak intensywne. Od tego czasu Odisha jest symbolem nietolerancji hinduistycznych ruchów nacjonalistycznych, choć od 2008 roku ataki na chrześcijan rozprzestrzeniły się na inne stany, takie jak stan Jharkhand (na północ od Orisy), będący obecnie epicentrum napięć.

Według koordynatora UCF A.C. Michaela, przemoc wobec mniejszości chrześcijańskich rośnie z dnia na dzień i staje się trendem trudnym do zatrzymania. Dzięki pracy UCF wiadomo, co jest sposób działania prześladowców: incydenty są często popełniane przez małe grupy mścicieli, których członkami są ekstremistyczni hindusi. Grupy te wysuwają oskarżenia o działalność związaną z przymusowym nawracaniem, a więc włamują się do miejsc, w których gromadzą się chrześcijanie, dążąc do ich zastraszenia, a nawet niejednokrotnie atakując niektórych z nich.

Poważne jest to, że wiele z tych ataków odbywa się bez żadnych konsekwencji prawnych i/lub politycznych dla prokuratorów. UCF tłumaczy, że gdy rejestrowane są sprawy przeciwko sprawcom, nie podejmuje się żadnych działań. A ponieważ policja, administracja, politycy i rząd zachowują wystudiowane milczenie, gdy dochodzi do aktów przemocy wobec mniejszości religijnych, fanatycy religijni zyskują więcej odwagi i stają się pozakonstytucyjnymi autorytetami, by łamać ich prawa.

Głos papieża Franciszka

Papież Franciszek wielokrotnie powtarzał o konieczności walki z fanatyzmem religijnym, zwłaszcza podczas spotkań międzyreligijnych w Kairze w 2017 r. oraz podczas ostatniej wizyty w Królestwie Bahrajnu w listopadzie 2022 r.

Podczas wizyty w Kairze papież powiedział, że "jako przywódcy religijni jesteśmy wezwani do demaskowania przemocy, która maskuje się jako tzw. świętość, (...). Jesteśmy zobowiązani potępiać naruszenia naruszające godność i prawa człowieka, demaskować próby usprawiedliwiania wszelkich form nienawiści w imię religii i potępiać je jako bałwochwalcze fałszowanie Boga.

AutorLeticia Sánchez de León

Kino

Co zobaczyć w tym miesiącu w kinie lub w domu?

Polecamy nowości wydawnicze, klasyki, czy treści, których jeszcze nie widzieliście w kinie lub na ulubionych platformach.

Patricio Sánchez-Jáuregui-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

SAS: ŁOTRZYKOWSCY BOHATEROWIE 

Twórca: Stephen Knight 

Aktorzy: Connor Swindells, Jack O'Connell, Alfie Allen, Sofia Boutella

Serial HBO-MAX 

Plakat reklamujący film (FilmAffinity)

Na tle drugiej wojny światowej, na froncie afrykańskim, para oficerów brytyjskiej armii próbuje odwrócić losy wojny i w końcu tworzy chaotyczny i anarchiczny pułk komandosów, który ma zejść na spadochronie na pustynię i zniszczyć niemieckie linie zaopatrzeniowe. 

SAS: Rogue Heroes to pierwszorzędny historyczny serial dramatyczny, stworzony przez BBC z najwyższej klasy mistrzem ceremonii, Stevenem Knightem (Peaky Blinders), przedstawiający początki Special Air Service (SAS) armii brytyjskiej podczas Kampanii Pustyni Zachodniej II wojny światowej. 

Oparty na prawdziwych wydarzeniach serial łączy przygodę, romans, wojnę i historię w popcornową mieszankę z dobrym scenariuszem, świetnym poczuciem humoru i kilkoma za dużo brutalnymi lub seksualnymi szczegółami. Wszystko to osłodzone jest filmową ścieżką dźwiękową. 

Krzywe linie Boga 

Reżyser: Oriol Paulo 

Scenariusz: Oriol Paulo, Guillem Clua, Lara Sendim 

Historia oryginalna: Torcuato Luca de Tena 

Muzyka: Fernando Velázquez 

W KINIE 

Plakat reklamujący film (FilmAffinity)

Adaptowany na podstawie powieści o tym samym tytule autorstwa Torcuato Luca de Tena, nominowany do 6 goyas i zapełniający kina w dwa miesiące po premierze Los Renglones Torcidos de Dios zaskoczył tradycyjną superprodukcją, która przetrwała nakręcenie w okresie kowbojskim i wykazuje znakomitą doskonałość we wszystkich swoich aspektach technicznych, przede wszystkim w reżyserii i interpretacji. 

Historia zaczyna się, gdy Alice, prywatny detektyw, pod pretekstem paranoi wchodzi do szpitala psychiatrycznego. Jak na dobry thriller przystało, jej cel (rozwiązanie sprawy śmierci osadzonego w podejrzanych okolicznościach) będzie utrudniony przez rzeczywistość, z którą przyjdzie jej się zmierzyć w zamknięciu, a która przerośnie jej oczekiwania i postawi pod znakiem zapytania jej własną zdrowość.

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Więcej
Ekologia integralna

Praca na rzecz lepszego świata

W poniedziałek 5 grudnia obchodzony był Międzynarodowy Dzień Wolontariusza. Manos Unidas wykorzystał tę okazję, aby skupić się na tych ludziach, którzy bezinteresownie dają siebie innym.

Paloma López Campos-11 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Co to jest Manos Unidas?

Manos Unidas ma na celu walkę z głodem, złym odżywianiem, ubóstwem, chorobami, niedorozwojem i brakiem edukacji. Definiują swoją wizję jako "że każda osoba, mężczyzna i kobieta, na mocy swojej godności, jest w stanie być, sama z siebie, odpowiedzialnym czynnikiem poprawy materialnej, postępu moralnego i rozwoju duchowego, i cieszy się godnym życiem".

Mając to na uwadze, wartościami tej organizacji są m.in. godność człowieka, dobro wspólne, solidarność, kultura pokoju, wolontariat i jakość".

Kierunki pracy

Manos unidas w swojej pracy inspiruje się Ewangelią i nauką społeczną Kościoła. W szczególności rozwija dwie linie działania, które można podsumować jako podnoszenie świadomości i współpracę na rzecz rozwoju.

W zakresie podnoszenia świadomości organizacja chce nagłaśniać i piętnować fakt istnienia głodu i ubóstwa, określając przyczyny i możliwe rozwiązania tych poważnych kryzysów.

Poprzez współpracę na rzecz rozwoju Manos Unidas stara się pozyskać niezbędne zasoby ekonomiczne do sfinansowania planów, projektów i programów, które próbują zaspokoić potrzeby ponad 800 milionów ludzi na świecie.

Liczby

Ponad 97% osób wchodzących w skład Manos Unidas to wolontariusze. W sumie organizacja liczy 6 156 wolontariuszy. Spośród nich 3% to ludzie młodzi (osoby w wieku od 20 do 29 lat). Kolejne 3% to osoby w wieku od 30 do 39 lat, ale zdecydowana większość to osoby w wieku od 50 do 69 lat (47% wolontariuszy).

Wszystkie te osoby, które pomagają organizacji sprawiły, że w 2021 roku z ich wysiłków skorzystało 1 524 954 osób. Oprócz wolontariuszy, Manos Unidas jest również wdzięczna za udział swoich partnerów i współpracowników, których liczba wynosi 76 928. 

W sumie w 2021 roku udało się zebrać 50 823 998 euro. Z wydatków organizacji 83,5% przeznaczono na projekty rozwojowe. Ponadto zainwestowali ponad 33 mln euro na walkę z głodem. Obecnie Manos Unidas realizuje 721 projektów w 51 krajach Azji, Ameryki i Afryki, współpracując z ponad 400 lokalnymi organizacjami.

Nowy sposób patrzenia na wolontariat

José Valero, wiceprezes Manos Unidas i szef nowego Obszaru Ludzi, mówi, że "w momencie społecznym, w którym się znajdujemy, gdzie króluje indywidualizm i gdzie przyszłość zatrudnienia młodych ludzi jest niepewna, musimy zrobić krok naprzód, być odważni i poświęcić się młodym ludziom, nie zaniedbując reszty wolontariuszy".

Młodzi ludzie są potrzebni, żeby trochę zwiększyć liczbę 3%. Aby to zrobić, celem jest praca nad tym, co młodzi ludzie cenią najbardziej, jeśli chodzi o organizacje wolontariackie, czyli "czują się swobodnie w organizacji, są doceniani i kochani". W tym celu Valero mówi, że Manos Unidas zamierza "aby to się zwiększyło i nadało im większą wagę w podejmowaniu decyzji".

"Wszystko to - zaznacza wiceprezes - nie zapominając o starszych wolontariuszach". Chcemy dać im "wszelkie uznanie, wdzięczność i wsparcie, jakiego potrzebują, ponieważ są fundamentalną częścią organizacji".

A przy tym wszystkim, jaka jest idea wolontariatu, którą Manos Unidas chce przekazać? Na swojej stronie internetowej wyjaśniają, że bycie wolontariuszem oznacza:

-Bycie częścią organizacji.

-Dołącz do grupy ludzi, którzy chcą zmieniać świat.

-Połączcie siły, by położyć kres głodowi i ubóstwu.

-Promowanie świadomości w Hiszpanii.

-Bycie częścią procesu, dzięki któremu projekty odnoszą sukces.

-Udział w kampaniach rzeczniczych.

-Organizowanie imprez solidarnościowych.

-Echo informacji w mediach społecznościowych.

-Ulepszanie planety.

-Transformacja społeczeństwa.

Zasoby

Optymistycznie czy z nadzieją?

Chrześcijańska nadzieja to nie to samo, co optymizm. Don Celso Morga Iruzubieta, arcybiskup Mérida-Badajoz pisze dla Omnes o różnicy między tymi pojęciami w Adwencie, okresie chrześcijańskiej nadziei.

Celso Morga-10 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jesteśmy w liturgicznym okresie Adwentu, okresie chrześcijańskiej nadziei. Chrześcijańska nadzieja to nie to samo, co optymizm. Optymizm to stan umysłu, który daje nam pozytywne spojrzenie na przyszłość, na siebie, na otaczający nas świat, ale ten stan umysłu może się zmienić lub zniknąć, jeśli zmienią się lub zmienią się okoliczności, które składają się na nasze życie. Choroba, niepowodzenie finansowe, porażka, rozczarowanie w miłości, tak wiele rzeczy może zniszczyć optymistyczny nastrój i sprawić, że zniknie, przynajmniej chwilowo. 

Natomiast nadzieja chrześcijańska nie zmienia się, nie znika, nie zawodzi, bo opiera się na wierze w Boga i w miłość Jezusa do nas, która trwa na wieki. Nadzieja chrześcijańska jest delikatnym i słodkim darem Boga, cnotą nadprzyrodzoną. Nadzieja opiera się na boskim synostwie. A w czym pokładamy nadzieję? Ponieważ świat oferuje nam wiele pożądanych dóbr dla naszych pragnień, które zapewniają nam względne szczęście, i nadzieja chrześcijańska jest również ukierunkowana na te dobra ziemskie, ale tęsknoty chrześcijanina sięgają nieskończenie dalej i nawet jeśli te pożądane dobra ziemskie nas zawiodą, nadzieja chrześcijańska nie znika, ponieważ opiera się i jest ukierunkowana na samą miłość Bożą i na dobra wieczne, które Bóg nam obiecał: na cieszenie się nimi w pełni, z nieskończoną radością. 

To najwyższe dobro pozwala nam patrzeć na niepowodzenia, choroby, a nawet śmierć ze skrzydłami nadziei, co zachęca nasze serca do wzniesienia się do Boga, naszego Ojca. Kultura, którą dziś oddychamy, ma tendencję do śmiania się ze śmierci, tak jak to robi Halloween, albo do ukrywania jej, bo się jej boi, nie widząc rozwiązania. 

Chrześcijańska nadzieja natomiast każe nam patrzeć na to ze smutkiem, ale z pociechą przyszłego życia wiecznego i zmartwychwstania. Ta nadzieja każe nam wołać do Pana: "Ty jesteś moją siłą" (Ps 42,2), gdy wszystko idzie źle. 

W tej podróży nadziei towarzyszy nam jako przewodniczka, nauczycielka i matka Dziewica Maryja, którą obchodzimy 8 grudnia. Niepokalana. Wśród świętych Ojców powszechne było określanie Jej jako "całej świętej", "całej czystej", "wolnej od wszelkiej plamy grzechu". Jak stwierdza Sobór Watykański II: "Ubogacona od pierwszej chwili swego poczęcia promieniującą świętością, która jest zupełnie wyjątkowa, Dziewica z Nazaretu zostaje na polecenie Boga pozdrowiona przez anioła zwiastowania jako pełna łaski (por. Łk 1, 28)" (LG, 56). 

Zachęcam was, abyście przeżyli ten wspaniały okres liturgiczny Adwentu, karmiąc się w was tą cudowną cnotą nadziei, patrząc na Maryję, przez którą przyszło do nas życie. "Śmierć przyszła przez Ewę, życie przez Maryję" (św. Jerome, Epist. 22,21). Z moim błogosławieństwem.

AutorCelso Morga

Arcybiskup Mérida-Badajoz.

Więcej
Kultura

Twarzą w twarz z ciałem ukrzyżowanego Chrystusa

Spojrzenie na Chrystusa "twarzą w twarz" jest teraz możliwe w katedrze w Salamance (Hiszpania), dzięki wystawie Tajemniczy człowiek. Ponad piętnaście lat badań zaowocowało wyjątkową wystawą, w której hiperrealistyczne przedstawienie człowieka z Całunu Turyńskiego znajduje się w centrum zainteresowania zwiedzających. 

Paloma López Campos-10 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Twarzą w twarz z ciałem Chrystusa ukrzyżowanego i złożonego w grobie. Tak można by określić doświadczenie oferowane przez Tajemniczy człowiekwyjątkowa wystawa poświęcona "człowiekowi z Całunu Świętego". Wystawa, która od ponad pięciu miesięcy ma swój pierwszy przystanek w hiszpańskiej katedrze w Salamance i która została stworzona z myślą o zwiedzaniu pięciu kontynentów w ciągu najbliższych kilku lat, jak podkreśla Francisco Moya, dyrektor generalny Artisplendore, firmy zarządzającej kulturą, specjalizującej się w sztuce sakralnej, która jest architektem tej wyjątkowej i imponującej wystawy, w rozmowie z Omnes. 

Wystawa rozbija na sześć obszarów ekspozycyjnych najważniejsze aspekty jednej z wielkich zagadek historii: postać Jezusa z Nazaretu, potępienie i śmierć Chrystusa, Całun, badania kryminalistyczne Całunu, spektakularna sala immersyjna i wreszcie punkt kulminacyjny tej wystawy - sala, w której eksponowane jest ciało odtworzone z Całunu. "W rzeczywistości ta reprodukcja człowieka z Całunu Turyńskiego jest kluczowym punktem wyróżniającym tę wystawę w porównaniu z innymi, które widzieliśmy".podkreśla Francisco Moya.

Unikalna reprodukcja, która pokazuje, jak wyjaśnia dyrektor zarządzający Artisplendore "wszystkie znaki męki i krzyża, które pojawiają się na Całunie".. Podobieństwo jest takie, że "naprawdę patrzymy na człowieka, a nie na rzeźbę".mówi.

Historia Całunu Turyńskiego

Tajemniczy człowiek nie można zrozumieć bez poznania wszystkiego, co otacza Całun Turyński, lnianą tkaninę, która okryła Jezusa z Nazaretu po jego śmierci na krzyżu. Odciśnięto na niej ciało człowieka, którego ciało było owinięte w tę tkaninę, co pozwala sądzić, że jest to obraz Chrystusa. Ta relikwia jest jednym z najbardziej badanych obiektów w całej historii i wzbudza wielkie zainteresowanie wśród uczonych ze względu na swoje osobliwości. To właśnie ta tkanina jest źródłem wystawy, gdyż z niej uzyskano hiperrealistyczny wizerunek Jezusa.

Wystawa śledzi historię, nie pozbawioną perypetii, tej wyjątkowej relikwii. Wracamy więc do XIV wieku, kiedy to pewien francuski rycerz twierdzi, że posiada całun, który otulił ciało Chrystusa po jego śmierci. Nie może jednak ujawnić, w jaki sposób je uzyskał. Przed śmiercią w bitwie pod Poitiers przekazuje tkaninę kilku mnichom, którzy zaczynają otrzymywać wizyty od pielgrzymów chcących zobaczyć rzekomą relikwię.

W czasie wojny stuletniej zakonnicy zwrócili całun rodzinie rycerza, by ta go chroniła. Po zakończeniu wojny dziedziczka rodu odmówiła zwrotu Całunu i wykorzystała go jako paszport do Włoch, gdzie szukała schronienia w zamian za przekazanie relikwii późniejszym królom włoskim, książętom sabaudzkim.

Książęta przechowywali arkusz w kościele swojego zamku, który spłonął w pożarze w 1523 roku. Srebrny relikwiarz, w którym umieścili tkaninę, stopił się, jego kropla przeniknęła przez blachę, ale nie zniszczyła obrazu. Pięćdziesiąt lat później relikwia dotarła do Turynu, gdzie do dziś jest przechowywana w katedrze.

Koroner przeprowadził dochodzenie w sprawie ciała

Badania nad Całunem Turyńskim, na którym opiera się wystawa, wskazują, że tkanina ta okrywała ciało zmarłego człowieka, niedawnego trupa. Kryminalistyczne badanie obrazu ujawnia pozycję ciała: głowa jest pochylona, mięśnie klatki piersiowej skurczone, ręce skrzyżowane, a nogi zgięte. Ponadto z pozyskanych tkanek wynika, że zwłoki należały do mężczyzny rasy kaukaskiej, o grupie krwi AB i wzroście 178 centymetrów.

Wśród różnych obrażeń, które można dostrzec w analizie kryminalistycznej, w okolicy czaszki można zaobserwować ponad pięćdziesiąt obrażeń spowodowanych ostrym przedmiotem. Na twarzy również widoczne są obrażenia, zwłaszcza złamany nos i odchylona przegroda. Na plecach, torsie i nogach widoczne są ślady rzymskiej biczowania. Widać też ranę pośmiertną, przebijającą bok i przebijającą ciało. 

Całun Turyński po raz pierwszy był wystawiony w 1898 roku przez dwa dni. Fotograf Secondo Pia uzyskał zgodę na sfotografowanie relikwii. W momencie wywoływania obrazu Pia odkryła, że na płycie został wywołany pozytyw. Istniała tylko jedna możliwość: że ta kartka to negatyw.

Całe środowisko naukowe było zszokowane odkryciem, ale dopiero 33 lata później powtórzono ten sam test. Zgodnie z oczekiwaniami wynik był identyczny: to płótno było negatywem obrazu.

W połowie lat 30. lekarz sądowy Pierre Barbet rozpoczął badania nad relikwią. Po wielu badaniach na kadawerach Barbet doszedł do wniosku, że obraz jest dziwnie dokładnym modelem anatomicznym, gdyż ujawnia cechy fizjologiczne i patologiczne, które 150 lat wcześniej nie były znane w świecie medycznym. 

Analiza Całunu była kontynuowana w 1988 roku, kiedy to udzielono zgody grupie naukowców na przeprowadzenie badania węgla-14 na tkaninie. Trzy różne laboratoria przeprowadziły analizę, której celem było datowanie całunu. Wyniki wskazały, że całun został wyprodukowany między XIII a XIV wiekiem, co sugeruje, że rzekoma relikwia była w rzeczywistości oszustwem. 

Jednak rok później w czasopiśmie naukowym Natura wykazały niewiarygodność testu węgla-14. Każde laboratorium uzyskało bardzo różną datę. Zanieczyszczenie płótna nie pozwoliło na uzyskanie wiarygodnych wyników. Dlatego też Całun nie mógł być od razu uznany za falsyfikat.

Biorąc pod uwagę niepowodzenia, jakie zastali w tym teście, naukowcy postanowili pójść inną drogą. Próbki pyłków pozyskano w celu dokładniejszego określenia daty powstania całunu, gdyż właściwości tego elementu pozwalają na uzyskanie dużej ilości danych. Badania te umiejscawiają całun w Jerozolimie, ale też dowodzą, że był on przenoszony przez Włochy i Francję.

Badania Całunu były przeprowadzane niejednokrotnie, ale nauka nie była w stanie wykazać, jak powstał obraz o cechach Całunu.

Unikalne cechy Całunu

Całun Turyński, którego dokładną reprodukcję można znaleźć na wystawie, jest obrazem bardzo szczególnym, ze względu na dziewięć aspektów, które nie występują w żadnym innym obrazie: powierzchowność, brak pigmentacji, bezkierunkowość, stabilność termiczna, stabilność hydrologiczna, stabilność chemiczna, szczegółowość, negatywowość i trójwymiarowość.

Powierzchowność oznacza, że obraz ledwo przenika przez wątki. Brak pigmentacji oznacza, że nie ma żadnych znanych substancji chemicznych. Bezkierunkowość odnosi się do faktu, że nie można odkryć żadnych śladów, które powinny były pozostać podczas malowania. Stabilność odnosi się do faktu, że na obraz nie ma wpływu temperatura, woda czy chemikalia. Jeśli chodzi o szczegółowość, to ślad ciała jest bardzo szczegółowy. Negatywność to cecha, którą odkryła Pia, a trójwymiarowość oznacza, że obraz ma relief.

Wystawa

Centralnym punktem i atrakcją wystawy Tajemniczy człowiek to niewątpliwie hiperrealistyczne przedstawienie człowieka z Całunu Turyńskiego.

Kiedy ludzie przychodzą do niej, mówi Francisco Moya, "emocje, uczucia, wiara, wysuwają się na pierwszy plan".. Po raz pierwszy coś takiego zostało wystawione i wszyscy, którzy przechodzą przed obrazem mówią, że są zszokowani.

Naturalnej wielkości ciało pokazuje rany przedstawione na Całunie, które utożsamiane są z ewangeliczną relacją o męce Chrystusa.

Wchodząc do pomieszczenia, w którym znajduje się przedstawienie ciała Chrystusa, można zobaczyć nad nim naturalnej wielkości reprodukcję Całunu. W ten sposób widz odbiera w trzech wymiarach wyniki badań, które trwają od ponad piętnastu lat.

Bilety na wystawę można znaleźć na stronie Tajemniczy człowiekChoć w Hiszpanii będzie przebywał w zasadzie tylko do miesiąca marca, po czym rozpocznie swoją pielgrzymkę po świecie. Projekt ma funkcjonować przez około dwadzieścia lat, dostosowując się do aktualnych języków wystawienniczych.

W skrócie, jak mówią ludzie odpowiedzialni, ta wystawa to "historycznej, artystycznej i naukowej podróży po studiach nad Całunem, jego wpływem na świat chrześcijański i na przedstawienie wizerunku Jezusa"..

Watykan

Odzież termiczna trafi na Ukrainę

Raporty rzymskie-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Kardynał Konrad Krajewski, alumn apostolski Watykanu, napisał list do katolików na całym świecie z prośbą o wysłanie na Ukrainę koszulek termicznych. 

Dary, które mają trafić do Dykasterii Służby Miłosierdzia, Kortezy Sant'Egidio w Watykanie, zostaną dostarczone w ciągu miesiąca w Kijowie.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Książki

"Katolicki zakład" z socjologii

Chiara Giaccardi i Mauro Magatti widzą w ideach Benedykta XVI i Franciszka ciągłość, która może przywrócić katolicyzmowi kontakt ze zmieniającą się rzeczywistością. To właśnie ustalają w książce "Katolicka gra", wydanej w 2019 roku ze sporym uznaniem.

Andrés Cárdenas Matute-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Włoscy socjologowie Chiara Giaccardi i Mauro Magatti, żonaci od 1985 r., mający siedmioro dzieci, zarówno urodzonych, jak i adoptowanych, i oboje są profesorami uniwersyteckimi w Mediolanie, napisali książkę, w której przedstawiają swoje pomysły na cechy "katolickiego zakładu" na przyszłość (La scommessa cattolicaIl mulino, 2019). Są autorami około tuzina esejów, zawsze na temat relacji między wiarą, społeczeństwem i przyszłością, a także aktywnymi wykładowcami. Ich najnowsze dzieło, Supersocietàwydanej w tym roku, w której analizują, czy stawianie na wolność ma jeszcze sens w następstwie pandemii i w środku świata ogarniętego wojną.

Na stronie La scommessa cattolica dystansują się zarówno od nostalgii za wcześniejszą, rzekomo lepszą sytuacją w Kościele, jak i od bezkrytycznej afirmacji tego wszystkiego, co przyniosła nowoczesność; są przekonani, że żyjemy w momencie, w którym nie ma miejsca na "tak się zawsze robiło", ani na zwykłą "zwykłą konserwację", ale na odważne przypomnienie, że chrześcijaństwo ma coś nowego do powiedzenia w każdej sytuacji historycznej. "Potrzebujemy - utrzymują - słów w drodze, słów, które starają się dać głos i formę rozproszonemu wrażeniu niepewności; słów zdolnych do przekazania doświadczenia wiary, gdzie - jak mówi Michel de Certeau - sama stabilność oznacza wypchnięcie poza, w kierunku poszukiwania nowych sposobów obecności i narracji".

Abstrakcja", choroba rozumu

Tezy Giaccardiego i Magattiego - owo "poszukiwanie nowych dróg" - są trudne do systematycznego uporządkowania, ale ich pień można by streścić w następujący sposób: cierpimy, jako kultura, na chorobę rozumu, zanikającego w czysto instrumentalnym użyciu, ostro opisywaną przy wielu okazjach przez Benedykta XVI; a wyleczyć się z tej sytuacji możemy tylko wtedy, gdy zastosujemy się do niektórych intuicji papieża Franciszka, których celem jest próba obudzenia się z tego rodzaju paraliżu, uruchomienia naszych rąk i naszego ducha.

Droga ta zaczyna się od uznania kryzysu, jakiego doznał Zachód, spowodowanego obosiecznym mieczem sojuszu chrześcijaństwa i rozumu. Z pewnością jest to sojusz, który leży w sercu Kościoła, ale który w pewnym momencie przybrał dryf, który ostatecznie oddalił nas od konkretnej rzeczywistości, by rzucić nas w to, co nazywają "światem abstrakcji". Podążając ściśle za Romano Guardinim, wyjaśniają, że "nie chodzi o krytykę nauki, która jest niezbywalnym podbojem ludzkości, ale o absolutyzację języka naukowego: języka, który konstruuje swoje własne obiekty i który, gdy traci napięcie z tym, co nie jest wytwarzalne, mierzalne, dostępne, przyjmuje śmiertelny dryf". Kiedy ta abstrakcja staje się jedynym sposobem postrzegania rzeczywistości - co w rzeczywistości miało miejsce - przyzwyczajamy się do rozdzielania tego, co jest zjednoczone, do przeciwstawiania sobie tego, co w rzeczywistości jest wzajemne; dzieje się tak na przykład z dychotomiami życie-śmierć, ciało-duch, rozum-czucie, forma-materia, mężczyzna-kobieta, podmiot-przedmiot, dobro-zło, jednostka-społeczeństwo, bycie-stwarzanie itd. Pozytywna chęć podania racji swojej wiary może skończyć się zamknięciem wszystkiego w teoriach dalekich od konkretów.

Być może najbardziej bolesna abstrakcja ma miejsce, gdy próbujemy zrozumieć samych siebie, gdy badamy "ja" jako coś odizolowanego od tego, co nas otacza: rodziny, wspólnoty, kultury, historii, Boga. Nieuchronną konsekwencją tego "abstrakcyjnego ja" jest bezprecedensowa samotność. Według badań, do których się zwracają, odsetek rodzin jednoosobowych rośnie w zastraszającym tempie 90% w miejscach takich jak centrum Manhattanu, ale w dużych stolicach europejskich wynosi około 50%. Myślimy o sobie jako o istotach o wielkiej zdolności do autonomii, jak gdyby szczęście zależało tylko od nas samych, ale w końcu zderzamy się z rzeczywistością, która, nawet jeśli ukrywamy ją przed sieciami publicznej ekspozycji, jest zawsze inna. To paradoksalne, że w dobie przejrzystości, indywidualne cierpienie jest przenoszone w tajemnicy.

Aby wyjść z tej sytuacji, Giaccardi i Magatti stwierdzają, że sam rozum nie wystarczy, "nie wystarczy mówić o dobru i chcieć przekształcić je w dyskurs; zwłaszcza jeśli dobro jest tak zintelektualizowane, że nie zdoła już rozpalić energii duchowych, nawet tych najbardziej podstawowych, tak aby jakakolwiek forma religijna mogła generować autentyczne życie i wprawiać w ruch rzeczywistość".

Dwutorowa strategia: odrzut i tajemnica

To właśnie wtedy socjologowie widzą w ciągłości Franciszek-Benedykt XVI klucz do "katolickiej gry", która może ponownie połączyć się z rzeczywistością. Benedykt XVI postawił trafną diagnozę naszych czasów, gdy dostrzegł utratę zdolności rozumu do oświetlania wiary. Mimo proroczych ostrzeżeń wielu - w tym poprzednich papieży - przed absolutnym dryfowaniem w kierunku rozumu czysto technicznego, był to ruch trudny do odwrócenia. Pytanie zawsze brzmiało: jak możemy otworzyć nasz rozum poza jego techniczną funkcjonalność? 

I tu właśnie pojawia się odpowiedź Franciszka: rozum nie otwiera się poprzez drogi intelektualne. Rozum - piszą Giaccardi i Magatti - otworzy się tylko wtedy, gdy będzie gotowy pozwolić sobie na zakwestionowanie go przez rzeczywistość. Bo to właśnie z rzeczywistości, wysłuchanej i pokochanej, przyjdą niezbędne argumenty, by uciec od dominacji rozumu instrumentalnego, związanego z radykalnym nihilizmem kulturowym, który go podtrzymuje i czyni nieznośnym. Właśnie w tej otwartości chrześcijaństwo może i musi prowadzić własną grę. Przyjmując dynamiczną postawę, która pozwala się prowokować ludzkim doświadczeniem, zwłaszcza tym, które jest porzucone na marginesie, a które wbrew powszechnemu przekonaniu stanowi prawdziwą limfę odnowy". Tylko w kontakcie z peryferiami może pojawić się nowa krew.

Aby osiągnąć zadanie, które Ratzinger tak precyzyjnie nakreślił na płaszczyźnie intelektualnej - wyjaśniają - nie ma innej drogi niż pójście drogą Bergoglio". I zarysowują możliwą strategię, która rozwija się początkowo na dwóch frontach: odrzucenia i tajemnicy; poważnego potraktowania problemu bliźniego i poważnego potraktowania problemu modlitwy. To właśnie na tych dwóch frontach Kościół stawia sobie za cel odzyskanie "zmysłu religijnego", który często wydaje się być utracony. 

Pierwsza granica - odzyskanie tego, co zostało odrzucone przez społeczeństwo - nie polega na "humanizmie" czy dobroci, w których to my sami znajdujemy się w centrum, ale raczej na tym, by pozwolić się popchnąć w kierunku miejsca spotkania, które może nas ocalić; uczynić z naszych bliźnich, zwłaszcza tych na peryferiach, okna, przez które możemy ponownie spojrzeć na świat. Na drugiej granicy jest ta wielka pustka, którą współczesny człowiek, pełen wszystkich swoich spełnionych pragnień, nie wie, gdzie zapełnić: wyruszyć na poszukiwanie zaginionego alfabetu modlitwy. Jeśli chrześcijaństwo zawsze wychodziło od pragnienia Boga, które tkwi głęboko w ludzkim sercu, to głównym celem dominującego modelu ekonomicznego jest właśnie przekonanie nas, że nie ma takiego pragnienia, które nie mogłoby być zaspokojone w ramach jego mechanizmów - a zatem nie ma potrzeby zbawienia. W rzeczywistości rynek zależy od niezaspokojonego pragnienia, zależy od wejścia w bliski związek z tym ruchem. I nie chodzi tu tylko o zaspokojenie potrzeb materialnych, ale także o poczucie tajemnicy, które technologia również stara się porwać. 

Dlatego Giaccardi i Magatti postulują "modlitwę, która jest słowem, liturgią, sakramentem, obrzędem, ale także, i przede wszystkim, milczeniem. Jest to wielka odpowiedzialność Kościoła we współczesnej sferze publicznej: przed i bardziej niż eksponowanie granitowych pewników, przed i bardziej niż zbiorowe uczestnictwo, jesteśmy wezwani do podtrzymywania w mieście żywego ognia modlitwy jako zdolności do zamieszkiwania naszej samotności, do stawiania czoła ostatecznym horyzontom egzystencji, do pochylania się przed tajemnicą życia. Kontemplować. To znaczy słuchać: oryginalny i charakterystyczny akt wiary, który ucieka od fałszywych pewników bałwochwalstwa, aby zgodzić się na chodzenie po nieoznakowanych ścieżkach, idąc za głosem, który wzywa".

Ludzie, świadectwo, wolność, wiara

Tyle, jeśli chodzi o to, co mogłoby być wspólnym wątkiem przewijającym się przez twórczość Giaccardiego i Magattiego. Wśród różnych innych tematów, które wyłaniają się z tych rozważań, są może cztery, które są szczególnie ważne w kontekście ponownego przemyślenia "katolickiego zakładu" na przyszłość. Z jednej strony, wspomniana wcześniej izolacja "ja", pośród kultury hipermedialnej, w której rzadko mamy bezpośredni kontakt z rzeczywistością, utrudnia wygenerowanie "ludu", którą to obawę autorzy dzielą także z Franciszkiem. Utrzymują, że Kościół ma powołanie z konieczności ludowe, w tym sensie, że proponuje się wszystkim, a nie tylko małym grupom; i w tym zadaniu musi zawsze mieć na uwadze warunki życia współczesnych, ich nadzieje i lęki, ponieważ tam właśnie umieszcza się orędzie ewangeliczne, pośród wspólnoty, która dzieli tę samą drogę. Z drugiej strony chorobą, na którą może zapaść zindywidualizowany naród, jest populizm, który wykorzystuje fragmentaryzację i abstrakcję, połączone z potrzebą przynależności. 

Giaccardi i Magatti uważają, że religia ma większe niż polityka możliwości leczenia chorób zindywidualizowanego ludu, także na małą skalę, w mniejszych wspólnotach, ale dopóki skupia się na generowaniu doświadczenia. "Żaden dyskurs nie będzie miał siły przebicia na ekranie, a tym bardziej nie będzie miał siły przebicia w świadomości europejskiej, jeśli nie będzie zrodzony z doświadczenia, z przemierzonej i pokochanej rzeczywistości. Dlatego musimy się upierać przy tym, co zostało powiedziane z najważniejszych krzeseł: dzisiaj jedynym językiem, który może przemówić, jest język świadectwa, czyli doświadczenia, które przemawia (...). W tej kwestii można mówić nawet bez słów; i nie podawać reguł, ale inspirować nowe życie (...). Wszystko to przy założeniu, że jako katolicy i jako Kościół rzeczywiście coś widzieliśmy".

Co więcej, dostrzegają w Kościele wielkie wyzwanie antropologiczne, jakim jest pogodzenie wiary i wolności, konflikt, którego bardziej konkretne korzenie sięgają przynajmniej Lutra. Jest to wyzwanie, na które nie wystarczy odpowiedzieć uogólnieniami, a tym bardziej popadając w narzucanie, od którego słusznie chce się uciec. Cytując Maritaina, obaj twierdzą, że wyraźniej niż kiedykolwiek widać, że "albo chrześcijaństwo jest w stanie zakwalifikować się jako religia wolności, albo po prostu nie uda mu się przemówić do współczesnego człowieka".

Wreszcie, patrząc na wielką zmianę kulturową w naszym rozumieniu autorytetu, transformację komunikacji, z liberalizmem i jego naciskiem na indywidualny wybór, itd. od lat sześćdziesiątych, logiczne jest, że nastąpiły również zmiany w naszym stosunku do wiary. W pewnym sensie nie można już myśleć o "wierze przylgnięcia", która miała "odpowiadać jak najdokładniej zewnętrznej regule życia, którą podmiot przyjął za swój punkt odniesienia; z ciężarem obowiązku, wysiłku, dyscypliny, które to implikowało, w próbie dostosowania się do tego ideału". Z dodatkowym obciążeniem, że model ten może legitymizować władzę, która stoi na straży tego "should-be", gdzie gwałtowny dryl nie jest nie do pomyślenia. Poza tym, że nic nie wskazuje na to, że takim modelem jest model ewangeliczny, dostosowanie się do zewnętrznego modelu jest nie do utrzymania, gdy środowisko nie popycha już w tym samym kierunku. W "poszukiwaniu nowych dróg" trzeba także odkryć alternatywy dla tej "wiary jako przylgnięcia" - niektóre z nich zostały przedstawione w jego książce - sposoby, które odkrywają we współczesności żyzny grunt, na którym może wzrastać Ewangelia.

AutorAndrés Cárdenas Matute

Watykan

"W pełni ludzki i w pełni chrześcijański": zaproszenie papieża dla formatorów

W ostatnich tygodniach papież odbył w Watykanie kilka audiencji z grupami i instytucjami zajmującymi się edukacją obywatelską i religijną. Tak jest w przypadku. Światowa Unia Nauczycieli Katolickich, Formatorzy Ameryki Łacińskiej, Instytut Claretianum i Kolegium Nepomucena.

Giovanni Tridente-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 5 minuty

Całkowicie ludzki i całkowicie chrześcijański. To właśnie, zdaniem papieża Franciszka, powinno charakteryzować dzisiejszego wychowawcę, ponieważ "nie ma humanizmu bez chrześcijaństwa". i odwrotnie. 

Zadanie zakorzenione w dzisiejszym czasie i kulturze, poprzez bogate i otwarte osobowości, "....zdolny do nawiązania szczerych relacji". z ich uczniami, rozumiejąc "ich najgłębsze potrzeby, ich pytania, ich lęki, ich marzenia"..

Tak zwierzał się Papież w ostatnich tygodniach, gdy przyjmował na audiencji w Watykanie uczestników Zgromadzenie Ogólne Światowego Związku Nauczycieli Katolickich (UMEC)w towarzystwie kardynała Kevin FarrellPrefekt dykasterii ds. świeckich, rodziny i życia. W rzeczywistości instytucja ta wybrała niedawno swój nowy Komitet Wykonawczy i znajduje się w fazie ponownego rozkwitu, na co zwrócił uwagę sam Ojciec Święty podczas spotkania.

Możliwości rewitalizacji

W rzeczywistości jednym z wyzwań jest to, że "zmiana pokoleniowa, szczególnie dotykająca liderów".. Papież zaprosił do rozważenia takiej odnowy ".jako początek nowej misji, jako możliwość wznowienia działalności z siłą". działalność organizacji mająca na celu służenie i towarzyszenie katolickim nauczycielom na całym świecie, w sieci, która stara się kultywować i podtrzymywać ich tożsamość jako zaangażowanych chrześcijan w świecie. 

Nie przypadkiem jednym z aspektów podkreślanych przez Papieża jest umiejętność "...uczynienia świata lepszym".dawać świadectwo - przede wszystkim naszym życiem, a także słowami - że wiara chrześcijańska obejmuje całą ludzkość". i jest nosicielem "światło i prawda we wszystkich dziedzinach istnienia, nie wykluczając niczego, nie podcinając skrzydeł marzeniom młodych ludzi, nie zubażając ich aspiracji"..

Misję edukacyjną należy rozumieć w istocie jako szansę, która odciska swoje piętno na życiu ludzi, jako dzieci, a później jako nastolatków i młodych ludzi; dlatego też jest to wielka "odpowiedzialność". a zarazem szansą "wprowadzać je, z mądrością i szacunkiem, na drogi świata i życia".poprzez towarzyszenie im w sposób, który sprawia, że są w stanie "otworzyć się na to, co prawdziwe, na to, co piękne, na to, co dobre"..

Sztuka, którą należy kultywować

Umiejętność wychowywania jest oczywiście sztuką, która musi być "nieustannie uprawiać i powiększać".poprzez ciągłe aktualizacje i unikanie sztywności, wiedząc doskonale, że "Nie pracuje się z przedmiotami, tylko z podmiotami! Dlatego nie jest rzeczą drugorzędną, aby rozwijać również umiejętności empatyczne i komunikacyjne, zwracając uwagę na języki i formy kulturowe współczesności, aby dzielić się wzajemnie "radość z wiedzy i pragnienie prawdy".. Nie oznacza to jednak wpadnięcia w pułapkę "kolonizacja ideologiczna". -ostrzegał papież Franciszek - ale po to, by umieć rozeznać, co jest naprawdę budujące dla ludzkiej osobowości.

Cały kontekst Global Compact for Educationktóre sam Papież zainicjował trzy lata temu jako okazję do zaangażowania wielu instytucji edukacyjnych w partnerstwo zdolne do "formować ludzi dojrzałych, zdolnych do przezwyciężenia fragmentaryzacji i kontrastów". a co za tym idzie, bardziej braterskiej i pokojowej ludzkości. Apel bez wątpienia skierowany do wychowawców katolickich, który dziś nabiera całej swej pilności i znaczenia w kontekście wojny u bram Europy.

Kontynuując temat formacji, z inicjatywy Dykasterii ds. Duchowieństwa na początku listopada odbył się w Watykanie Kurs dla rektorów i formatorów seminariów w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Papież zwrócił się do nich z daleka i zamiast tego podał im przygotowany tekst, zapraszając do jego przeczytania i głębszego przestudiowania w późniejszym terminie.

Bliskość i wierność

Jednym z aspektów, na które zwrócił uwagę w swoim spontanicznym wystąpieniu jest. "bliskość" i "bliskość".którzy są bezpośrednią emanacją Boga, który jest zawsze blisko. "z miłosierdziem i czułością".. Taką samą postawę muszą przyjąć również duszpasterze dusz i z pewnością muszą być do niej wychowywani w całym procesie swojej formacji, najwyraźniej już od lat seminaryjnych. 

W przygotowanym na tę okazję tekście papież wyjaśnił, nieprzypadkowo, że formacja przyszłych księży "znajduje się w centrum ewangelizacji", i dlatego wymaga jakości, a jakości nie da się osiągnąć bez "integralna wizja antropologiczna". która łączy w sobie cztery wymiary osobowości seminarzysty: ludzki, intelektualny, duchowy i pastoralny, jak to już było wyjaśniane przy różnych okazjach i jak to jest powiedziane w Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis.

Z punktu widzenia trenera nie należy zapominać, że kształci on "swoim życiem, bardziej niż słowami".On sam musi zatem świecić "harmonia ludzka i duchowa".które - wciąż według papieża Franciszka - rozwija się i umacnia poprzez "umiejętność słuchania i sztuka dialogu, które są naturalnie zakotwiczone w życiu modlitwy".Prawdziwy obszar, w którym ta zdolność "...kiełkuje, kwitnie i owocuje".

Pozytywny i otwarty wpływ

Jeszcze przed profesorami i formatorami seminariów papież Franciszek zwrócił się do wspólnoty Instytutu Teologicznego "Claretianum", który od ponad 50 lat zajmuje się formacją do życia konsekrowanego jako wyspecjalizowana jednostka włączona do Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego i w duchu świętego hiszpańskiego arcybiskupa i misjonarza Antonio María Clareta.

Podobne ośrodki istnieją w Madrycie, Manili, Bangalore, Bogocie i Abudży, a ich posługa (dni studyjne, kongresy, czasopisma, towarzyszenie w kapitułach instytutów i zgromadzeń) w ciągu ostatnich dziesięcioleci przyczyniła się, zdaniem Ojca Świętego, do, "zaproponować bardziej ludzkie oblicze życia konsekrowanego".: "Twój wpływ był zawsze pozytywny, zawsze otwarty, zawsze odsuwał bezpodstawne lęki"..

Prawdziwy "zeznania"ponownie - aby zachęcić "opcja na rzecz ubogich i solidarności, braterstwo bez granic i misja w ciągłym zasięgu".. Uformowanie się w tych cechach czyni cenniejszym dar życia konsekrowanego i jego misję w Kościele i w świecie - mówił z przekonaniem Papież.

Kultywowanie życia wspólnotowego

W związku z tym musimy również pielęgnować i dobrze pielęgnować życie wspólnotowe jako prawdziwe ".wierność w naśladowaniu Jezusa w duchu Założycieli". i w przeciwieństwie do coraz bardziej rozpowszechnionego indywidualizmu. Postawa ta wyraża się w umiejętności "żyć interkulturowością jako drogą braterstwa i misji". a także w wymianie międzypokoleniowej między członkami społeczności, zwłaszcza między "starzy ludzie -której "musi umrzeć śniąc"- y "młodzi ludzie"które sprawiają, że starzy ludzie marzą". i zająć ich miejsce.

Również członkom Claretianum i formatorom seminarium Papież przynaglił styl bliskości, współczucia i czułości, nie męcząc się przy tym "iść do granic, nawet do granic myśli".i tym samym otwierając drogi i towarzysząc zuchwałości. Jest to niezbędne - jak podkreślał św. Jan Paweł II w Vita consecrata- nie tracić z oczu formacji, refleksji i studiów teologicznych, ponieważ zubożałoby to apostolat i czyniło go powierzchownym.

Prymat sumienia

O prymacie sumienia nad wszelką władzą światową Papież mówił wreszcie do wspólnoty Collegio Nepomuceno, rzymskiego seminarium pontyfikalnego przeznaczonego przede wszystkim dla studentów narodowości czeskiej, choć w ostatnich latach otwartego także dla innych narodowości, jak Azjaci czy Afrykanie. Idea ta związana była z postacią i świadectwem świętego, od którego kolegium wzięło swoją nazwę, czeskiego kapłana, który zginął śmiercią męczeńską za dochowanie wierności tajemnicy spowiedzi. Ten "korzeń odwagi i ewangelicznej stanowczości". -zaproponował papież Franciszek - powinny stać się ostrzeżeniem, by nie wpaść w pułapkę "duchowa światowośćNajgorsze, co może spotkać Kościół i osobę konsekrowaną. 

Jana Nepomucena stawiano również za wzór do naśladowania dla przyszłych kapłanów. "budować mosty tam, gdzie są podziały, odległości, nieporozumienia". i stać się "pokorne i odważne narzędzia spotkania, dialogu między różnymi i przeciwstawnymi osobami i grupami".gdzie można znaleźć swoistą oryginalność, a jednocześnie wspólne człowieczeństwo.

Czytania niedzielne

Cierpliwość w ciemności. III Niedziela Adwentu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na III niedzielę Adwentu, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-9 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kiedy Jan był przykuty w ciemnym i wilgotnym lochu Heroda, proroctwo Izajasza, które słyszymy w niedzielnych czytaniach, musiało być dla niego trudne do uwierzenia: "Puszcza i pustynia będą się radować, step będzie się cieszyć i kwitnąć (...) z radością i pieśniami wesołości. Będą oglądać chwałę Pana, majestat naszego Boga".. Tam, w tych nędznych głębinach, było niewiele widocznych znaków chwały i majestatu Boga. Czy Jan pomyślałby o tych innych słowach, gdy żołnierz wszedł, aby odciąć mu głowę: "Powiedz tym, którzy są niespokojni: 'Bądźcie silni, nie bójcie się, oto wasz Bóg! Nadchodzi zemsta, odpłata Boga. On przychodzi osobiście i zbawi cię".? Nie było oczywistego ratunku.

Powiedzmy sobie szczerze: Adwent często śpiewa o radości, której nie widzimy. "Wejdą na Syjon z pieśniami radości; wieczna radość na ich czele; za nimi radość i wesele, smutek i żal odejdą".

Jednak przed śmiercią Jan zdążył wysłać posłańców do Jezusa, aby go zapytać: "Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na innego?".Czy Jan szukał własnego zysku, czy zaczynał mieć wątpliwości, czy też było to dla dobra jego uczniów, aby wskazać im Jezusa, ponieważ on, Jan, wiedział, że jego własny czas na ziemi się kończy? Dowiemy się w niebie; ale Jezus wskazał na cuda, które czynił, wszystkie były znakami, które wypełniały starotestamentowe proroctwa o Mesjaszu jako tym, który miał dać wzrok niewidomym, sprawić, że chromi będą chodzić, a głusi słyszeć, dać życie umarłym i głosić Ewangelię ubogim. Nasz Pan następnie pochwalił Jana Chrzciciela za jego surowość życia: wybrał ubóstwo w jedzeniu, ubraniu i mieszkaniu. Ta wierność uczyniła go największym ze wszystkich proroków.

I oto chodzi: Adwent nie jest jeszcze pełnym objawieniem Boga. Jest to przygotowanie do niej. Ma w sobie element mroku, wręcz lochu. Aby zatriumfować na ziemi - i przygotować się do swojego ostatecznego i definitywnego triumfu - Bóg potrzebuje wiernych mężczyzn i kobiet, którzy są gotowi stracić nawet swoje życie. Są to ludzie Adwentu, drudzy Johns, którzy są gotowi poświęcić komfort, wolność, światło i życie, aby przygotować drogę dla Boga. Stają się one dla Boga drogą, autostradą, po której może się poruszać. Ale bycie autostradą nie jest wygodne: oznacza bycie rozdeptanym i wystawionym na działanie żywiołów. Bóg ostatecznie zatriumfuje, ale tylko dzięki ofierze i cierpieniu wiernych dusz, przede wszystkim samego Chrystusa, a w Nim - Jego męczenników. Wymaga to wiele cierpliwości, jak wyjaśnia Jakub w drugim czytaniu. Ponieważ Jan, w swoich łańcuchach i w swojej ciemności, wyrzekł się ruchu, światła i wreszcie swojego życia, inni przyszli, aby chodzić, widzieć i żyć.

Homilia na czytania na III niedzielę Adwentu

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Watykan

Dziesięć petycji, które papież Franciszek powierzył Niepokalanej podczas swojego pontyfikatu

8 grudnia 2022 r. po raz dziesiąty papież Franciszek powróci do stóp figury Niepokalanego Poczęcia na rzymskim Piazza di Spagna, aby dokonać Aktu Adoracji. Spotkanie, którego nie chciał przegapić nawet w najczarniejszych momentach pandemii, ostatnich dwóch lat, zmieniając modalność, a następnie przedstawiając się Dziewicy w pojedynkę, we wczesnych godzinach porannych, na osobności.

Giovanni Tridente-8 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

W tym roku tradycja została odnowiona i na powitanie Papieża Franciszka znów licznie przybyli pielgrzymi i chorzy, którzy w sposób uporządkowany, jakby w wielkim uścisku, otoczyli plac wzdłuż boków historycznego Piazza Mignanelli, nad którym góruje także majestatyczny budynek, w którym mieści się Ambasada Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej.

Z tej okazji uważamy za interesujące przejrzenie petycji pochwalnych, które Papież skierował do Maryi Dziewicy do tej pory w dniu, w którym obchodzimy Jej Niepokalane Poczęcie, dogmat Kościoła ustanowiony przez Piusa IX 8 grudnia 168 lat temu (1854) bullą Ineffabilis Deus.

2022 - Synowska miłość tych, którzy tęsknią za nadzieją i pocieszeniem

W tegorocznej modlitwie, która nastąpiła po ponad stuletniej wizycie w bazylice Santa Maria Maggiore przed ikoną Salus Populi Romani, papież Franciszek rozpoczął od przypomnienia wielu "niewidzialnych kwiatów", którymi są często milczące, stłumione lub ukryte inwokacje i błagania wiernych do Niepokalanej Dziewicy. I powiedział, aby przynieść do stóp Matki Bożej "synowską miłość" tych, którzy tęsknią za nadzieją i pociechą, "uśmiechy dzieci"; "wdzięczność osób starszych i w podeszłym wieku", "troski rodzin", "marzenia i udręki młodych", którzy cierpią z powodu kultury bogatej w rzeczy, ale ubogiej w wartości... Nawiązanie do Ukrainy i udręczonego narodu błagającego o pokój było nieuniknione. Ostateczna nadzieja jest taka, że nienawiść pokona miłość, kłamstwa pokonają prawdę, obraza pokona przebaczenie, a wojna pokona pokój.

2021 - Uzdrawianie i leczenie chorób, wojen i kryzysów klimatycznych

W zeszłym roku, gdy wciąż obowiązywały ograniczenia związane z nagłym stanem zdrowia, papież Franciszek udał się na plac prywatnie około 6 rano, składając kosz białych róż u podstawy kolumny podtrzymującej Matkę Boską. Modlitwa, którą skierował przy tej okazji, była - według relacji dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej - "o cud uzdrowienia, dla wielu chorych; o uzdrowienie, dla ludzi, którzy dotkliwie cierpią z powodu wojen i kryzysu klimatycznego; i o nawrócenie, aby stopiło kamienne serca tych, którzy budują mury, by odgrodzić od siebie ból innych".

2020 - Dla osób dotkniętych zniechęceniem

Rok wcześniej, w 2020 roku, na podobnie opustoszałym placu padał deszcz, który miał dotrzymać towarzystwa Papieżowi; Stolica Apostolska początkowo zapowiadała, że Akt nie dojdzie do skutku, więc wielkim zaskoczeniem było, gdy kilka godzin później okazało się, że Papież nie omieszkał umówić się na spotkanie. Biorąc pod uwagę okoliczności najgorszego okresu pandemii, modlitwa pochwalna odnosiła się do wszystkich w mieście Rzym i na całym świecie, którzy są "dotknięci chorobą i zniechęceniem". Po Schodach Hiszpańskich papież przeszedł do Santa Maria Maggiore, gdzie w Kaplicy Szopki odprawił Mszę św.

2019 - Uwolnienie od najzacieklejszych nałogów i najbardziej zbrodniczych przywiązań.

Modlitwa odmówiona w 2019 r. zawierała wyraźne odniesienie do wielu rodzajów "zepsucia", które są o wiele bardziej niebezpieczne niż bycie grzesznikami, którzy później się nawracają, ponieważ gdy dotyka serca, zepsucie stanowi "najpoważniejsze niebezpieczeństwo": "złe intencje i małostkowy egoizm". Jednak prośba Papieża o wstawiennictwo odnosi się do linii życia, która za pośrednictwem Maryi może dotrzeć do osób uciskanych przez nieufność z powodu grzechu, aby nawet w najgrubszych ciemnościach zawsze świecił "promień światła Chrystusa zmartwychwstałego", który zrywa łańcuchy zła i uwalnia od najzacieklejszych nałogów i najbardziej zbrodniczych więzów.

2018 - Doświadczanie słodkiej radości ewangelizacji

Aby troska każdego z nich sprawiła, że miasto stanie się "piękniejsze i nadające się do zamieszkania dla wszystkich", a osobom zajmującym odpowiedzialne stanowiska udzieliła się "mądrość, dalekowzroczność, duch służby i współpracy". Modlitwa na rok 2018 poświęcona jest Rzymowi i jego diecezji, ze szczególnym uwzględnieniem proboszczów, osób konsekrowanych i współpracowników świeckich, aby wszyscy mogli doświadczyć "słodkiej radości ewangelizowania". Papież modli się także do Niepokalanej Dziewicy, aby była blisko tych, którzy nie tylko w Rzymie, ale także we Włoszech i na całym świecie żyją w sytuacjach marginalizacji i obojętności.

2017 - Zrzucanie dumy i arogancji

Przy piątej okazji czczenia przez Ojca Świętego Matki Bożej ze Schodów Hiszpańskich proszono o wsparcie w umiejętności rozwijania "przeciwciał" przeciwko takim wirusom jak obojętność, "obywatelskie chamstwo", "strach przed innym i cudzoziemcem", transformizm, który maskuje się jako transgresja, oraz wyzysk mężczyzn i kobiet. Pomoc polega również na pozbawieniu się pychy i arogancji, "aby uznać siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy: małymi i biednymi grzesznikami, ale Twoimi dziećmi".

2016 - Blisko dzieci, rodzin, pracowników, zagubionych i wzgardzonych

W centrum modlitwy 2016 r. znajdują się dzieci - samotne, porzucone, oszukane i wykorzystywane -, rodziny - zapracowane, ale też odczuwające zmęczenie tak wieloma problemami -, pracownicy - zarówno ci, którzy je mają, jak i ci, którzy je stracili lub nie mogą znaleźć. Musimy nauczyć się patrzeć na wszystkich "z szacunkiem i wdzięcznością, bez egoistycznych interesów i obłudy", ale także dotykać z czułością ubogich, chorych, wzgardzonych, zagubionych, samotnych. Pomoc Maryi polega na zobowiązaniu się do "odnowienia siebie, tego miasta i całego świata".

2015 - Zwycięstwo Bożego Miłosierdzia nad grzechem

"Patrząc na Ciebie, Niepokalana Matko, uznajemy zwycięstwo Bożego miłosierdzia nad grzechem i wszystkimi jego konsekwencjami" - to inwokacja na rok 2015, w której Papież wyraża nadzieję na odrodzenie się nadziei na lepsze życie dla wszystkich i wyzwolenie z "niewoli, urazy i lęku", ufając w bliskość Dziewicy, która towarzyszy, jest blisko i podtrzymuje swoje dzieci w każdej trudności.

2014 - Nauka chodzenia pod prąd

Niech ludzkość wyzwoli się z wszelkich niewoli duchowych i materialnych, aby "zbawczy zamysł Boga zwyciężył w sercach i w wydarzeniach" - to inwokacja, którą Papież Franciszek skierował podczas drugiej wizyty u Matki Bożej na Schodach Hiszpańskich, a przy tej okazji mówił już o przezwyciężaniu pychy, o stawaniu się miłosiernym wobec braci i sióstr, o uczeniu się "pójścia pod prąd": poddania się, milczenia, uwolnienia się od tego, co zbędne, słuchania i "robienia miejsca dla piękna Boga, źródła prawdziwej radości".

2013 - Budzenie odnowionego pragnienia świętości

Dziewięć miesięcy po rozpoczęciu pontyfikatu pierwszy akt adoracji przypomina o "pragnieniu świętości", które Dziewica Maryja wzbudza w swoich dzieciach, aby umiały one wydobyć "blask prawdy", rozbrzmiewać "pieśnią miłości", uobecniać "piękno Ewangelii" poprzez serca zamieszkane przez "czystość i niewinność". Niech nie będą obojętni na krzyk ubogich, cierpienie chorych, samotność starszych, kruchość dzieci i niech "każde ludzkie życie będzie przez nas wszystkich kochane i czczone".

Watykan

Prześladowania Żydów za pontyfikatu Piusa XII

Historyk Johan Ickx (Archiwum Sekcji Stosunków Państwowych Sekretariatu Stanu) tłumaczy decyzję papieża Franciszka o digitalizacji serii "Żydzi".

Antonino Piccione-8 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Pius XII to postać kontrowersyjna. Z jednej strony był protagonistą uznanych działań na rzecz ochrony ofiar nazi-faszyzmu, zwłaszcza w dramatycznych miesiącach okupacji Rzymu; z drugiej strony zarzucano mu zbyt liczne "przemilczenia" wobec dramatycznych wiadomości, jakie docierały do Watykanu, już w 1939 r., z terenów zajętych przez Hitlera, począwszy od Polski.

W 2020 roku Watykańskie Archiwum Apostolskie udostępniło uczonym dokumenty z pontyfikatu Piusa XII. Dzięki tej niezwykłej możliwości badawczej możliwa jest teraz pełniejsza analiza i dokładniejsza interpretacja kluczowego fragmentu historii XX wieku.

Z woli papieża Franciszka, od 23 czerwca ubiegłego roku, to cenne dziedzictwo dokumentów, obejmujące 170 tomów, jest w dużej mierze dostępne w Internecie w wersji cyfrowej, swobodnie dostępnej dla wszystkich.

Oprócz fotokopii każdego pojedynczego dokumentu archiwum udostępniło teczkę z inwentarzem analitycznym serii, w której przepisano nazwiska beneficjentów pomocy zawartej w dokumentach. Do tej pory można zapoznać się z 70% całości materiału, który w późniejszym czasie zostanie uzupełniony o najnowsze tomy.

Podczas spotkania promowanego przez Stowarzyszenie ISCOM na temat prześladowania Żydów za pontyfikatu Piusa XII (w spotkaniu uczestniczyło ponad 30 watykanistów) Johan Ickx, kierownik Archiwum Historycznego Sekcji ds. Stosunków z Państwami Sekretariatu Stanu, wyjaśnił powody decyzji papieża Franciszka o zdigitalizowaniu żydowskiej serii archiwalnej, udostępniając ją wszystkim.

Decyzja papieża, oprócz nadania nowego impulsu badaniom historiograficznym, ułatwi rodzinom prześladowanych odtworzenie historii ich bliskich, którzy w czasie II wojny światowej szukali pomocy u Stolicy Apostolskiej.

"Seria żydowska jest trochę szczególna - zaznacza Ickx - ponieważ normalnie serie w naszych archiwach historycznych Sekretariatu Stanu są wyróżnione nazwą państwa, z którym Stolica Apostolska miała normalne stosunki dwustronne w danym okresie historycznym.

Za pontyfikatu papieża Pacellego, ok. 1938 r., ustanowiono nagle seria plików o tej nazwie - "Żydzi"-. jak gdyby dla Stolicy Apostolskiej był to konkretny naród. Serial był czynny do 1946 roku, po czym wraz z zakończeniem II wojny światowej został zamknięty".

To nie pierwszy raz, kiedy papież Franciszek promuje takie inicjatywy. W przeszłości chciał z wyprzedzeniem otworzyć watykańskie archiwa dotyczące lat dyktatury w Argentynie, aby pomóc rodzinom ofiar odkryć prawdy, które same archiwa mogły ukryć.

Krok w tym kierunku Watykan uczynił już w latach 70. ubiegłego wieku, za pontyfikatu Pawła VI, publikując Akta i dokumenty sanktuarium dotyczące okresu II wojny światowej.

Obecnie każdy użytkownik Internetu może przejrzeć w formacie pdf wszystkie prośby o pomoc skierowane do Stolicy Apostolskiej przez prześladowanych, a następnie wynikające z nich pliki dotyczące osób, rodzin lub grup, które zwróciły się o pomoc do papieża Piusa XII.

Zdaniem Ickxa "interesujące będzie zobaczyć, jak nad tymi dokumentami będą pracować uniwersytety, stowarzyszenia zajmujące się tego rodzaju badaniami, ale także muzea Shoah we wszystkich miastach Europy". Te ośrodki dokumentacji będą teraz mogły łatwiej i w czasie rzeczywistym czerpać z tego materiału.

W książce "Pius XII i Żydzi" z 2021 roku Ickx wykazuje gotowość Stolicy Apostolskiej do pomocy prześladowanym przez nazi-faszyzm. Ale także jej niemożność często, bo Stolica Apostolska była często utrudniona: "Naziści byli obecni w tym czasie w połowie Europy i uniemożliwiali wszelkie inicjatywy pomocowe. Ale także reżim faszystowski we Włoszech prowadził prześladowania i dlatego często utrudniał akcje ratunkowe Watykanu. Często nawet rządy krajowe nie współpracowały".

Ideę, że zwrócenie się do papieża było możliwą drogą do zbawienia, potwierdza dodatkowo treść i ton samych listów: 2800 próśb o pomoc lub interwencję dla około 4000 Żydów w latach 1938-1944. Wśród nich w książce jest mowa o Mario Finzi, ówczesnym szefie delegacji ds. pomocy żydowskim emigrantom w Bolonii, który napisał do papieża Piusa XII, odnosząc się do konkretnej prośby o pomoc pewnej rodziny: "Jesteś ostatnim, który może coś zrobić dla tej rodziny". Dziś wiemy, że część tej rodziny, której członkowie, jak to często bywało, byli rozproszeni po całym terytorium, została uratowana.

Jednym z najciekawszych dokumentów w książce jest list kardynała Gasparriego z 9 lutego 1916 roku, w którym odpowiada on na prośbę Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego z Nowego Jorku. List, jak przekonuje Ickx, zainspirowany właśnie przez Eugenio Pacellego, ówczesnego ministra spraw zagranicznych Sekretariatu Stanu: "W tym przypadku amerykańscy Żydzi poprosili Watykan o stanowisko papieża Benedykta XV w sprawie prześladowań rasowych, które rozpoczęły się już podczas pierwszej wojny światowej.

Sekretarz stanu Gasparri odpowiedział tym tekstem, wyraźnie zezwalając na jego publikację. Bez echa przeszły gazety amerykańskich środowisk żydowskich, nazywając ją z satysfakcją istną "encykliką". W tekście Żydzi są dosłownie określeni jako "bracia" i stwierdza się, że ich prawa muszą być chronione jak prawa wszystkich narodów.

Jest to pierwszy dokument w historii Kościoła katolickiego i Stolicy Apostolskiej, który wyraża tę zasadę. Takie słowa - podsumowuje Ickx - znajdujemy w dokumencie Nostra Aetate Soboru Watykańskiego II, opublikowanym w 1965 roku. Są to dokładnie te zasady, które Pius XII stosował przez dziesiątki lat swojego pontyfikatu w obliczu wielkiego wyzwania, jakim był nazizm, a następnie komunizm".

AutorAntonino Piccione

Zasoby

Maryja Niepokalana: Królowa, Matka i Patronka

8 grudnia Kościół katolicki obchodzi uroczystość Niepokalanego Poczęcia, czczonego jako Królowa, Matka i Patronka wszystkich wiernych.

Paloma López Campos-8 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Na stronie Niepokalane Poczęcie jest dogmatem wiary ogłoszonym przez papieża Piusa IX w roku 1854, w bulli Ineffabilis Deus. W dokumencie tym Kościół oficjalnie uznał, że Maryja Dziewica w chwili swego poczęcia została zachowana od grzechu pierworodnego na mocy zasług swego Syna.

Choć na ogłoszenie dogmatu trzeba było czekać wiele wieków, wierni bronili niepokalanego poczęcia Maryi Dziewicy od samego początku istnienia wspólnot chrześcijańskich. Santa Maria. Świadczy o tym nabożeństwo, jakie w wielu krajach świata odczuwa się do tego wezwania Dziewicy.

Maryja Niepokalana w świecie

Niepokalane Poczęcie jest patronką Gwatemali i Ameryki Środkowej (NikaraguaBelize, Belize, Kostaryka, Salwador, Honduras i Honduras Panama), a jego patronat obejmuje również Stany Zjednoczone, Koreę Południową i Japonię. Pod jego specjalną ochroną jest także Bogota, stolica Kolumbii.

8 grudnia jest świętem bankowym w wielu miejscach, takich jak Chile, Kolumbia, Nikaragua, Panama, Paragwaj, Peru, Portugalia i Hiszpania. Ponadto w Panamie obchodzą również Dzień Matki w dniu Niepokalanego Poczęcia, co jest miłym zbiegiem okoliczności w aluzji do Matki Boskiej.

Według Abelardo Rivery, korespondenta Omnes w Kostaryce, święto Niepokalanego Poczęcia jest w tym kraju nakazem zaledwie od kilku lat, zostało ogłoszone przez Konferencję Episkopatu w 2011 roku. Pomimo bycia nakazem, od lat 90. nie ma już święta cywilnego, ponieważ obchody te zostały wyeliminowane z wielu świąt chrześcijańskich, w tym z dnia św. Józefa (19 marca).

W Hiszpanii Niepokalana jest patronką piechoty morskiej od 1892 roku, choć już w XVI wieku, w sposób nieoficjalny, była za taką uważana przez jednostki wojskowe. Korpus Sztabu Generalnego, Wojskowy Korpus Prawniczy, Kapelani Wojskowi, Apteka Wojskowa i Wojskowy Korpus Weterynaryjny również mają patronat Dziewicy. Ten związek wojska z Matką Boską sięga wielu lat w historii kraju.

Cud w Empel

7 grudnia 1585 roku hiszpańskie tercio (dzisiejsza piechota) dowodzone przez Francisco Ariasa de Bobadillę, stanęło naprzeciw rebeliantów z Niderlandów, dowodzonych przez admirała Filipa z Hohenlohe-Neuenstein. Hiszpańscy żołnierze zostali otoczeni przez swoich przeciwników i byli całkowicie pozbawieni żywności i suchej odzieży, aby poradzić sobie z zimną pogodą na wyspie Bommel (Holandia). Holenderski admirał zaproponował poddanie się hiszpańskim tercios, którzy odmówili kapitulacji. W obliczu takiej odpowiedzi armia holenderska zainicjowała strategię, która nieuchronnie doprowadzi do klęski Hiszpanów: nakazała otworzyć tamy w okolicy, zalewając obóz wroga i likwidując nieliczne pozostałe zapasy. 

Tercio Viejo de Zamora musiał szukać schronienia na wzgórzu Empel, jedynym miejscu, które nie zostało pokryte przez wody rzek. Podczas kopania okopów żołnierz odkrył zakopaną drewnianą deskę: był to obraz Matki Boskiej, do którego zbudowali prowizoryczny ołtarz. Maestre Bobadilla zachęcał żołnierzy do odnowienia ducha, gdyż uznał odkrycie za znak boskiej ochrony. 

Tej nocy było tak zimno, że wody zamarzły i Hiszpanie mogli chodzić po lodzie, aż dotarli do obozu wroga i zaatakowali, gdy armia holenderska się tego nie spodziewała. Tercio osiągnął zwycięstwo o świcie 8. Tego samego dnia Piechota ogłosiła Niepokalaną Dziewicę swoją patronką.

Niepokalane Poczęcie w Kościele katolickim

Niepokalane Poczęcie budzi w ostatnich latach kontrowersje, choć u początków chrześcijaństwa wierni potrafili rozpoznać w Maryi Dziewicy szczególną łaskę jej udzieloną. W to szczególne nabożeństwo do Maryi zechcieli włączyć się także papieże. A więc, Święty Jan Paweł IIW katechezie o Niepokalanym Poczęciu w 1996 r. powiedział: "dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi nie zaciemnia, ale raczej przyczynia się w sposób godny podziwu do wyraźniejszego ukazania skutków odkupieńczej łaski Chrystusa dla ludzkiej natury".

Benedykt XVI, W 2007 roku, w święto, które dziś obchodzimy, wypowiedział takie słowa: "Raz jeszcze, w tym uroczystym dniu, Kościół wskazuje światu na Maryję jako znak pewnej nadziei i ostatecznego zwycięstwa dobra nad złem. Ona, którą wzywamy jako pełen łaski przypomina nam, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami i że Bóg jest naszym Stwórcą i naszym Ojcem. Bez niego, lub co gorsza wbrew niemu, my, ludzie, nigdy nie będziemy w stanie odnaleźć drogi, która prowadzi do miłości, nigdy nie będziemy w stanie pokonać potęgi nienawiści i przemocy, nigdy nie będziemy w stanie zbudować stabilnego pokoju. 

Ze swojej strony Papież FranciszekO tej inwokacji Dziewicy powiedział to proste i odkrywcze zdanie: "Niepokalane Poczęcie jest owocem miłości Boga, który zbawia świat".