Watykan

Spotkania papieża Franciszka z Benedyktem XVI

Papież Franciszek i jego poprzednik spotykali się wielokrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Papież nigdy nie przestał doceniać i dziękować za pokorny przykład Josepha Ratzingera i jego nieustanną modlitwę za Kościół.

Giovanni Tridente-30 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Pierwsze spotkanie papieża Franciszka z Benedykt XVI miało miejsce kilka dni po wyborze obecnego papieża, 23 marca 2013 r., z serdecznym uściskiem na heliporcie w Castel Gandolfo, rezydencji, w której papież emeryt spędził okres wakatu.

Obaj wystąpili ubrani na biało, a przed spotkaniem w prywatnej bibliotece zatrzymali się na modlitwie w kaplicy, obok siebie; Franciszek oddał honorowe miejsce, siadając w ławkach z Benedyktem: "jesteśmy braćmi".

Nauczył nas pokory

Znamienny był dar, jaki Franciszek przyniósł tego dnia swojemu poprzednikowi, ikona Matki Bożej Pokornej: "Nie znałem jej, od razu pomyślałem o niej, uczyła nas pokory". Kilka miesięcy później obaj spotkali się w Ogrodach Watykańskich na błogosławieństwie nowego posągu św. Michała Archanioła, patrona Państwa Watykańskiego.

W następnym roku, w 2014, doszło do nowego uścisku między panującym papieżem a emerytem, 28 września na placu św. Piotra, z okazji wielkiego spotkania z osobami starszymi zorganizowanego przez Papieską Akademię Życia; w 2015 roku kamery sfilmowały nowe pozdrowienie i uścisk w czerwcu, przed wyjazdem Benedykta XVI na nowy okres odpoczynku w Castel Gandolfo.

W 2015 roku Benedykt XVI po raz kolejny był obecny na publicznej uroczystości z papieżem Franciszkiem, tym razem na ceremonii otwarcia Drzwi Świętych Bazyliki Watykańskiej 8 grudnia, z okazji rozpoczęcia Jubileuszu Miłosierdzia.

28 czerwca 2016 r. w Sala Clementina, w obecności licznych kardynałów Kurii Rzymskiej, odbyła się także uroczystość upamiętniająca 65. rocznicę święceń kapłańskich papieża emeryta. W swoim przemówieniu Franciszek podkreślił miłość, której świadkiem był Benedykt XVI, określając ją jako "nutę, która dominuje w życiu spędzonym w służbie kapłańskiej i teologii".

Inne częste i publiczne spotkania miały miejsce między nimi na zakończenie każdego konsystorza dla kreacji nowych kardynałów, przy czym cała grupa punktualnie udawała się do klasztoru Mater Ecclesiae, aby pozdrowić papieża emeryta i odbyć chwilę modlitwy w kaplicy rezydencji. Do tego dochodzą liczne prywatne spotkania i ciągła wymiana rozmów telefonicznych, nawet w przeddzień każdego wyjazdu za granicę.

Ukryta służba

W ciągu dziesięciu lat pontyfikatu papież Franciszek często nawiązywał do swojego poprzednika, prosząc o modlitwę za jego "ukrytą posługę" i dziękując mu za modlitewne wsparcie Kościoła. Modlitwy, o których odwzajemnienie zawsze prosił wobec papieża emeryta. Oprócz oficjalnych okazji, takich jak wręczenie "Nagrody Ratzingera" promowanej przez watykańską fundację o tej samej nazwie, panujący papież mówił o Benedykcie XVI także podczas audiencji, Anioł Pański czy wywiadów z dziennikarzami.

Pierwsze odniesienie bez wątpienia pochodzi z samej nocy jego wyboru z Loggii Bazyliki Watykańskiej: "Przede wszystkim chciałbym odmówić modlitwę za naszego biskupa emeryta"; "aby Pan go błogosławił i aby Matka Boża go chroniła".

Teologia na kolanach

W 2013 roku, z okazji przyznania m.in. Nagroda Ratzingera W tym samym roku Franciszek wyraził "wdzięczność i wielkie przywiązanie" do swojego poprzednika, doceniając jego dzieło, jakim było wydanie książek o Jezusie z Nazaretu, dzięki którym "złożył Kościołowi i wszystkim ludziom dar z tego, co było dla niego najcenniejsze: ze swojej wiedzy o Jezusie", dojrzałej dzięki teologii tworzonej "na kolanach".

Człowiek wiary, tak pokorny

W drodze powrotnej z Ziemia ŚwiętaW maju 2014 roku, odpowiadając dziennikarzom, którzy pytali go, czy w przyszłości pójdzie za wyborem swojego poprzednika, który przedwcześnie opuścił papiestwo, Franciszek powiedział o Benedykcie XVI: "to człowiek wiary, tak pokorny"; "musimy patrzeć na niego jak na instytucję".

Jak mieć w domu mądrego dziadka

Kilka miesięcy później, wracając tym razem w sierpniu z podróży do Korei, dziennikarze zapytali go konkretnie o jego relacje z papieżem Ratzingerem, a Franciszek powiedział przede wszystkim, że Benedykt XVI swoim gestem faktycznie ustanowił papiestwo emeryckie, otwierając "drzwi, które są instytucjonalne, a nie wyjątkowe". Jeśli chodzi o relacje, to "jest jak u braci, naprawdę"; "czuję się, jakbym miał w domu dziadka na mądrość", "dobrze mi robi słuchanie go". On również bardzo mnie zachęca".

"Jak mieć w domu mądrego dziadka" - powtórzył Franciszek na spotkaniu z seniorami we wrześniu 2014 r., gdy publicznie podziękował Benedyktowi XVI za jego obecność na tym wydarzeniu.

16 kwietnia 2015 r. podczas porannej Mszy św. w Casa Santa Marta z okazji 88. urodzin emeryta Franciszek zaprosił obecnych do wspólnej modlitwy za Benedykta XVI, "aby Pan go podtrzymywał i dał mu wiele radości i szczęścia".

Wielki człowiek modlitwy i odwagi

W czerwcu 2016 roku przyszła kolej na nowe pytanie od dziennikarzy w locie powrotnym z Armenii. Tu Franciszek dodał, że dla niego "jest on człowiekiem, który swoją modlitwą strzeże moich ramion i pleców". Między innymi "jest człowiekiem słowa, człowiekiem prawym, uczciwym", "wielkim człowiekiem modlitwy, odwagi".

Dojrzałość, oddanie i lojalność

Jeszcze w tym samym miesiącu, podczas uroczystości upamiętniającej 65. rocznicę jego kapłaństwa, Franciszek dodał, że z małego klasztoru, w którym przebywa Benedykt XVI, "emanuje spokój, pokój, siła, pewność, dojrzałość, wiara, oddanie i wierność, które czynią mi tyle dobra i dają mi i całemu Kościołowi tyle siły".

Dla nieomylnego "Nagroda Ratzingera" 2016 - "po raz kolejny" - wyrazem "naszego wielkiego przywiązania i wdzięczności" dla Benedykta XVI, "który także teraz towarzyszy nam swoją modlitwą".

Dyskretna i zachęcająca obecność

"Jego modlitwa oraz dyskretna i krzepiąca obecność towarzyszą nam na naszej wspólnej drodze; jego dzieło i jego magisterium pozostają żywym i cennym dziedzictwem dla Kościoła i dla naszej służby" - brzmiały słowa wypowiedziane w tę samą rocznicę w następnym roku. Ratzinger, dla papieża Franciszka, "pozostaje nauczycielem i przyjaznym rozmówcą dla wszystkich, którzy korzystają z daru rozumu, by odpowiedzieć na ludzkie powołanie do poszukiwania prawdy".

Szacunek, przywiązanie i wdzięczność powtarzają się w kolejnych latach. W 2019 r. papież Franciszek wyraża wdzięczność "za nauczanie i przykład, jaki daliście nam w służbie Kościołowi poprzez refleksję, myślenie, studiowanie, słuchanie, dialog i modlitwę, aby nasza wiara pozostała żywa i świadoma pomimo zmieniających się czasów i sytuacji, i aby wierzący umieli zdać sprawę ze swojej wiary w języku zrozumiałym dla współczesnych i wejść z nimi w dialog, aby wspólnie szukać dróg spotkania z Bogiem w naszych czasach".

Watykańska kontemplacja

Na zakończenie modlitwy Anioł Pański 29 czerwca 2021 roku, w 70. rocznicę święceń kapłańskich Benedykta XVI, Franciszek nazwał go "drogim ojcem i bratem", "kontemplatykiem Watykanu, który spędza życie na modlitwie za Kościół i za diecezję rzymską, której jest biskupem emeritusem". Następnie podziękował mu za jego "wiarygodne świadectwo" i "spojrzenie nieustannie skierowane na horyzont Boga".

W ramach dostawy Nagroda Ratzingera 2022Franciszek powtórzył, że "dla mnie nie brakuje chwil osobistych, braterskich i czułych spotkań z Papieżem Emerytem", podkreślając, jak wszyscy odczuwają "jego duchową obecność i towarzyszenie w modlitwie za cały Kościół: te kontemplacyjne oczy, które zawsze pokazuje".

Świadek miłości do końca

Nie można wreszcie zapomnieć o nawiązaniu do audiencji generalnej po Bożym Narodzeniu, 28 grudnia 2022 r., kiedy zaprosił obecnych i cały Kościół do wzmożonej modlitwy za tego, "który w milczeniu podtrzymuje Kościół", aby Pan "podtrzymywał go w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca".

Hiszpania

Rodziny wielodzietne zagrożone wyginięciem?

Hiszpańska Federacja Rodzin Wielodzietnych działa na rzecz widoczności i ochrony praw rodzin z większą liczbą członków.

Paloma López Campos-30 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Hiszpańska Federacja Rodzin Wielodzietnych (FEFN) od lat działa na rzecz uwidocznienia, informowania i walki o prawa rodzin z większą liczbą dzieci. Dzięki inicjatywom legislacyjnym, wypowiedziom polityków i aktualnym trendom myślowym łatwo jest sobie uświadomić, że rodziny, zwłaszcza wielodzietne, przeżywają skomplikowaną sytuację.

Po zmianie określenia rodzin wielodzietnych, uznawanych obecnie za "rodziny o większych potrzebach w zakresie wsparcia wychowawczego", debata rozgorzała na nowo. W tym wywiadzie przedstawiciel Federacji opowiada o trudnościach, a także pozytywnych zmianach, jakie zachodzą w Hiszpanii w tym zakresie.

Jakie jest największe wyzwanie, przed którym stoją dziś duże rodziny?

Jeśli mówimy o codziennym życiu dużej rodziny, podkreślilibyśmy dwa główne wyzwania, jedno to równowaga między życiem zawodowym a prywatnym, a drugie, kwestia ekonomiczna, ponieważ ceny gwałtownie rosną, koszyk zakupów stał się znacznie droższy w przypadku podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, a także podstawowych artykułów gospodarstwa domowego: energii elektrycznej, gazu itp. Ponadto te dwie kwestie są ze sobą powiązane, ponieważ kiedy ma się wiele dzieci, aby zaspokoić wszystkie potrzeby, potrzebne są dwie pensje w domu, a jeśli zarówno ojciec, jak i matka pracują poza domem, trudno jest związać koniec z końcem, a równowaga między życiem zawodowym a prywatnym jest bardzo trudna. W każdym razie, mimo wszystkich trudności, przy wysiłku i rezygnacji z różnych rzeczy, w końcu udaje się załatwić wszystko, a przynajmniej to, co ważne, a w zamian za to jest wiele pozytywów, gdy ma się dużą rodzinę.

Jak duża rodzina jest traktowana przez instytucje publiczne w Hiszpanii?

Rodzina wielodzietna w Hiszpanii nie cieszy się takim uznaniem, jakie powinna mieć. To prawda, że w ostatnich latach, dzięki ruchowi stowarzyszeniowemu, stowarzyszeniom i federacjom rodzin wielodzietnych, dokonano postępu w niektórych kwestiach, ale nasz kraj nadal nie docenia wystarczająco rodziny, a w szczególności tych, którzy mają najwięcej dzieci; nie są oni uznawani za dobro społeczne. Właśnie teraz trwają prace nad nową ustawą o rodzinach, która ma na celu poprawę wsparcia dla rodziny za pomocą pewnych pozytywnych środków, ale nie skupia się ona na wskaźniku urodzeń, który jest kwestią podstawową, ani na rodzinach, które mają najwięcej dzieci. 

Jakie jest Twoje zdanie na temat projektu ustawy, w której rząd "klasyfikuje" rodziny?

Ustawa w niektórych kwestiach jest pozytywna, jak np. postępowanie pojednawcze i chęć poprawy wsparcia dla większej liczby rodzin, ale w przypadku rodzin wielodzietnych czujemy się trochę zaatakowani, ponieważ proponuje likwidację pojęcia rodziny wielodzietnej, które zostanie zastąpione pojęciem "rodziny o zwiększonych potrzebach w zakresie wsparcia wychowawczego", które obejmie rodziny wielodzietne oraz rodziny z mniejszą liczbą dzieci i szczególną sytuacją. Uważamy, że wsparcie powinno być udzielane rodzinom, które najbardziej go potrzebują, ale bez zaniedbywania uznania i ochrony dużych rodzin za to, co wnoszą do społeczeństwa. Wydaje nam się, że ustawa nie docenia tego wkładu społecznego, jaki wnoszą rodziny wielodzietne.  

Jakie działania zaproponował pan w zakresie ustawy o rodzinie?

Prosimy o przegląd świadczeń dla rodzin wielodzietnych, po pierwsze o aktualizację ustawy o rodzinach wielodzietnych, ponieważ jest ona pod pewnymi względami przestarzała; również o ustanowienie specjalnej kategorii, którą mają obecnie rodziny z pięciorgiem dzieci, dla rodzin z czworgiem lub większą liczbą dzieci, biorąc pod uwagę niski wskaźnik urodzeń w dzisiejszych czasach. Prosiliśmy również o to, żeby była proporcjonalność w świadczeniach i w wymaganiach dotyczących pomocy, czyli żeby przy ustalaniu limitów dochodowych brano pod uwagę "dochód na osobę", bo rodzina wielodzietna musi mieć wyższy dochód i jeśli nie bierze się pod uwagę składu rodziny, to jesteśmy pomijani w wielu świadczeniach, bo przekraczamy bardzo niskie progi dochodowe. I to samo z dniami urlopu wychowawczego: jeśli rodzina ma 5 dni urlopu rocznie na jedno dziecko, to rodzina z 4 dzieci nie może mieć również 5 dni urlopu rocznie, bo ma więcej dzieci i jej potrzeby w zakresie opieki są większe. Wszystkie dzieci się liczą, wszystkie jedzą, wszystkie chodzą do szkoły, wszystkie trzeba zaprowadzić do lekarza itd. ale wydaje się, że administracje zapominają o połowie naszych dzieci.

Jakie interesy rodzin wielodzietnych są obecnie zagrożone?

W tej chwili, ze względu na nową ustawę, zagrożone jest samo uznanie rodzin wielodzietnych, ponieważ przestaną one być nazywane rodzinami wielodzietnymi, a więc przestaną istnieć dla tych celów, jeśli nowa ustawa o rodzinach zostanie uchwalona w proponowanym kształcie. Z tego powodu stawiamy zarzuty i prosimy o wsparcie ugrupowań politycznych, żeby to nie przeszło, a także rozpoczęliśmy akcję zbierania podpisów przeciwko tej zmianie, którą chce wprowadzić rząd. Zebraliśmy już 15 tys. podpisów i wiemy, że jest wiele rodzin, które nie zgadzają się z tym, co proponuje nowa ustawa. Wszystkie rodziny, które są przeciwne i chcą ocalić ideę rodziny wielodzietnej, mogą podpisać się tutaj: https://chng.it/xRyB8kPt

Rodzina

Rodzina, kolebka powołania do miłości

Dziś obchodzimy Dzień Świętej Rodziny, którego hasłem jest "rodzina, kolebka powołania do miłości".

Paloma López Campos-30 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Z. Konferencja Episkopatu Hiszpaniibiskupi przypominają, że rodzina jest "uprzywilejowanym miejscem przyjęcia i rozeznania powołania do miłości". Tego istotnego jądra w społeczeństwie nie pozbawił się sam Chrystus. Papież Franciszek zwraca uwagę, że "pięknie jest widzieć Jezusa włożonego w sieć rodzinnych uczuć, rodzącego się i wzrastającego w objęciach i trosce swoich" (Anioł Pański, 26 grudnia 2021 r.).

Święta Rodzina wzorem dla naszych domów

"W to święto Świętej Rodziny - mówią biskupi - przychodzimy kontemplować, z ręki Maryi Dziewicy i Święty Józef tajemnica Boga wcielonego z miłości do nas". Dom z Nazaretu przypomina nam o znaczeniu naszych rodzin i konieczności ich ochrony: "Żadna instytucja nie może zastąpić pracy rodziny w wychowaniu jej dzieci, a zwłaszcza w kształtowaniu sumienia. Każda ingerencja w tę świętą sferę musi być potępiona, ponieważ narusza prawo rodziców do przekazywania dzieciom edukacji zgodnej z ich wartościami i przekonaniami".

Podkomisja Episkopatu ds. rodziny i obrony życia przygotowała książeczkę do modlitwy w domu w te święta. Dokument ten można znaleźć na stronie internetowej Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Wytyczne EWG w sprawie edukacji w rodzinie

W oparciu o kluczowe punkty określone przez Papież Franciszek w napomnieniu Christus vivitBiskupi dzielą się wskazówkami "dla rozeznania powołania i refleksji nad wychowaniem w rodzinie":

1.Rodzina jest miejscem, "gdzie kocha się za siebie, a nie za to, co się wytwarza lub co się ma".

2.Jezus Chrystus jest "najważniejszym członkiem rodziny, tym, z którym konsultuje się wszystkie ważne sprawy, któremu powierza się wszystkie sytuacje, do którego prosi się o przebaczenie, gdy zawiedliśmy".

3.To w jądrze rodziny pielęgnuje się cnoty, "aby ci, którzy są powołani, mogli dać swoje wielkoduszne "tak" Panu i pozostać wierni temu "tak"".

4.W domach można ułatwić spotkanie z Chrystusem, aby nauczyć się "słuchać Jego Słowa i rozpoznawać Jego głos przez rozeznanie".

5.Rodzice muszą uznać, patrząc na swoje dzieci, że nie są "właścicielami daru, ale jego starannymi szafarzami".

6.Rodzice muszą nauczyć swoje dzieci "uznawania siebie za dar".

7.Ważne jest zaszczepienie idei, że życie jest darem z siebie, aby dzieci mogły powiedzieć: "Jestem misją na tej ziemi i dlatego jestem na tym świecie".

8. "Rodzina nie jest wyizolowaną w sobie komórką, która nie przejmuje się tym, co dzieje się wokół niej. Ten wymiar charytatywny zaczyna się w dalszej rodzinie, troszcząc się zwłaszcza o dziadków i osoby starsze, ale musi być otwarty na potrzeby innych".

9.Istotne jest, aby rodzice nie "sprzeciwiali się powołaniu swoich dzieci do kapłaństwa lub życia konsekrowanego, ani nie prosili ich, aby priorytetowo traktowali swoją przyszłość zawodową, odkładając na później powołanie Pana". Ponadto, w odniesieniu do powołań, biskupi zwracają uwagę, że "nie ma nic bardziej stymulującego dla dzieci niż widzieć, jak ich rodzice przeżywają małżeństwo i rodzinę jako misję, z radością i cierpliwością, pomimo trudności, smutnych chwil i prób".

10.Jako Kościół "mamy misję towarzyszenia rodzinom żyjącym w naszych wspólnotach". Musimy być blisko "rodzin, które żyją w marginalizacji i ubóstwie; musimy mieć na uwadze rodziny migrantów; nie możemy pomijać rodzin, które doświadczyły separacji i rozwodu".

Watykan

Podróże papieża w 2023 roku, w 10 lat pontyfikatu

13 marca 2023 roku papież Franciszek zakończy 10 lat pontyfikatu na czele Kościoła katolickiego. Pierwszy amerykański papież w historii skończył w grudniu 86 lat i już myśli o swoim dziedzictwie, ale mimo kolana nie zwalnia swojej aktywności; pracuje nad synodem o synodalności i jubileuszem 2025 r., planuje też kilka podróży, w których będzie mógł jeszcze mocniej zainicjować swoje przesłania.

Francisco Otamendi-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Papież od dawna zajmuje się katechezami na temat rozeznania. Na stronie Środowe przesłuchanie 21 grudnia 2022 roku Ojciec Święty powiedział, że rozeznanie jest bardzo skomplikowane, ale "w rzeczywistości to życie jest skomplikowane i jeśli nie nauczymy się go odczytywać, ryzykujemy, że je zmarnujemy, przenosząc je na sztuczki, które w końcu nas zniechęcają".

Jego refleksja miała charakter globalny, ale mogła dotyczyć także jego podróży apostolskich, gdyż dodał, że zawsze jesteśmy rozeznani, nawet w drobnych sprawach dnia, ponieważ "życie zawsze stawia nas przed wyborem, a jeśli nie dokonujemy go świadomie, w końcu to życie wybiera za nas, zabierając nas tam, gdzie nie chcielibyśmy iść".

Rzeczywiście, na rok 2023, a być może ze względu na wiek i problemy z poruszaniem się w kolanie, Stolica Apostolska potwierdziła tylko jedną wizytę apostolską, między 31 stycznia a 5 lutego, w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym.

Choć jeśli nie dojdzie do "przystanku" medycznego, to całkiem prawdopodobne jest, że pojedzie również na spotkanie biskupów śródziemnomorskich w Marsylii (Francja) w lutym lub marcu, w którym zwykle uczestniczą władze cywilne. I bardzo możliwe, że zobaczymy go także na Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie, od 1 do 6 sierpnia. Ale róbmy to krok po kroku.

Piąta podróż do Afryki

Wizyta na kongijskiej ziemi jest długo wyczekiwana, gdyż była planowana na lipiec 2022 roku, ale za radą lekarzy została oficjalnie przełożona. Być może wpływ na to miała również sytuacja na wschodzie kongijskiego kraju, gdzie "dziesiątki bojówek, przy współudziale sąsiednich państw i polityków żądnych bogactwa, od początku konfliktów ścierają się z obecnością błękitnych hełmów [ONZ] na kongijskiej ziemi" - tłumaczy Alberto García Marcos z Kinszasy. Również z tego powodu hasło dot. wizyta papieska do Demokratycznej Republiki Konga jest "Wszyscy pojednani w Chrystusie".

Podczas tej piątej wizyty papieża na kontynencie afrykańskim ̶̶̶̶poprzednie odbyły się do Kenii, Republiki Środkowoafrykańskiej i Ugandy (2015), Egiptu (2017), Maroka (2019) oraz Mozambiku, Madagaskaru i Mauritiusa (2019). ̶ Franciszek uda się także do Sudanu Południowego, wraz z Justinem Welby, arcybiskupem Canterbury i przywódcą Kościoła Anglikańskiego oraz Jimem Wallance, moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji. "Znak jedności i przykład dla narodu, by odłożyć na bok podziały. Hasło podróży mówi wszystko: "Modlę się, aby wszyscy stanowili jedno" (J 17). Będzie to podróż pokojowa, a zarazem ekumeniczna" - mówi García Marcos.

"Morze Śródziemne - zimny cmentarz".

Papież chce pojechać do Marsylii na spotkanie biskupów śródziemnomorskich, ponieważ jest to jeden z centralnych tematów jego pontyfikatu: przekształcenie kultury odrzucania, w tym przypadku migrantów i uchodźców, w kulturę przyjmowania, włączania i opieki. W ubiegłym roku spotkanie odbyło się we Florencji, a papież odwiedził toskańską stolicę w lutym.

Jeszcze dziś w mediach odbija się echem słowa Ojca Świętego w Atenach oraz w obozie dla uchodźców w Mytilene na Lesbos (Grecja), pod koniec 2021 r. Przed Partenonem i greckimi władzami powiedział: "Spojrzenie, oprócz tego, że jest skierowane w górę, jest również skierowane na drugiego. Przypomina nam się morze, na które wychodzą Ateny i które kieruje powołaniem tej ziemi, położonej w sercu Morza Śródziemnego, do bycia mostem między ludźmi. 

Na stronie LesbosPięć lat po swojej pierwszej wizycie dodał: "Morze Śródziemne, które przez tysiąclecia łączyło różne ludy i odległe krainy, staje się zimnym cmentarzem bez nagrobków. Ta wielka przestrzeń wody, kolebka wielu cywilizacji, teraz wygląda jak lustro śmierci. Nie pozwólmy, aby "mare nostrum" stało się pustym "mare mortuum".

ŚDM w Lizbonie

27 stycznia 2019 roku, podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie, kardynał Kevin Farrell, prefekt Dykasterii Stolicy Apostolskiej ds. Świeckich, Rodziny i Życia, ogłosił, że Lizbona będzie kolejnym miastem, które będzie gospodarzem wydarzenia. Początkowo zaplanowane na lato 2022 roku ŚDM w Lizbonie zostały przesunięte o rok z powodu pandemii.

Papież Franciszek uczestniczył w Światowych Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro (2013), Krakowie (2016) i Panamie (2019). Watykan nie potwierdził jeszcze obecności papieża rzymskiego w Lizbonie. Można jednak przewidzieć, że zrobi to w najbliższych miesiącach. Tradycją jest, że papież uczestniczy w ostatnich dniach tych masowych spotkań z młodzieżą, jak to miało miejsce w przypadku świętego Jana Pawła II tak wiele razy, a także w przypadku Benedykta XVI w 2011 roku na przykład w Madrycie.

Kolczyki: Papua Nowa Gwinea....

Wizyta papieża Franciszka w Papui Nowej Gwinei (Oceania), a być może w kraju w połowie drogi między Azją Południowo-Wschodnią a Australią, np. w Indonezji, została przełożona w 2020 roku również z powodu pandemii i nie ma żadnych konkretnych wiadomości potwierdzających podróż papieża, przynajmniej w najbliższym czasie, ale wszystko może się zdarzyć. Indonezja to wyspiarski kraj liczący ponad 200 milionów ludzi, z których 80 procent to muzułmanie, choć są też chrześcijanie, około 8 procent.

Pierwotnym celem podróży w 2020 roku była Papua Nowa Gwinea, która uzyskała niepodległość w 1975 roku po dziesięcioleciach administracji australijskiej i znajduje się w północnej Australii, zajmując wschodnią połowę wyspy Nowa Gwinea. Papua Nowa Gwinea jest domem dla wielu grup etnicznych i ludności wiejskiej, mówi się tu ponad 800 rodzimymi językami. Po synodzie w Amazonii w 2019 r. i podróży apostolskiej do Kanady w 2022 r. papież mógłby udać się do Papui Nowej Gwinei, o ile pozwolą na to lekarze.

Australia?

Wizyta w Oceanii obejmowałaby być może postój w Australii, ale tego nie wiadomo. Jan Paweł II dwukrotnie udał się do Australii, a emerytowany papież Benedykt XVI przewodniczył Światowym Dniom Młodzieży w Sydney w 2008 roku, poprzedzającym ten w Madrycie (2011).

Natomiast w Australii Zachodniej 1 listopada weszła w życie ustawa zwana "Australijską ustawą o ochronie praw dziecka". Community and Family Services Amendment Bill 2021", zobowiązanie księży do zgłaszania nadużyć seksualnych wobec małoletnich, nawet jeśli dopuścił się ich ksiądz. manifestowane pod sakramentalną pieczęcią spowiedzi.

Arcybiskup Perth, stolicy stanu, arcybiskup Timothy Costelloe SDB, który przyznał się do "przerażającej historii" wykorzystywania seksualnego dzieci, argumentował swój sprzeciw wobec najnowszej ustawy. Podkreśla m.in. że "grzechów nie wyznaje się kapłanowi, lecz Bogu", a kapłan "nie ma prawa ani władzy ujawniać niczego, co dzieje się w tym intymnym spotkaniu z Bogiem".

Spekulacje na temat Ukrainy

Podczas lotu powrotnego do Rzymu z Kazachstanu po udziale w VII Kongresie Przywódców Religii i wrześniowej wizycie w tym kraju papież powiedział w odpowiedzi na pytania o inwazję Rosji na Ukrainę, że "trudno jest rozmawiać z kimś, kto rozpoczął wojnę, ale trzeba to zrobić".

Pytanie tylko gdzie i jak. Spekulowano wówczas, że Papież odwiedzi Ukrainę, ale jak dotąd tymi, którzy pojechali, by przywieźć otuchę, koce i lekarstwa, są kardynałowie Konrad Krajewski i Michael Czerny, prefekci dykasterii ds. posługi charytatywnej i integralnego rozwoju człowieka.

Na stronie dyplomacja Watykan nadal pracuje nad działaniami mediacyjnymi, gdyż papież pilnie apeluje o uciszenie broni i powrót pokoju. Wojna na Ukrainie, "wraz z innymi konfliktami na całym świecie, stanowi klęskę dla całej ludzkości, a nie tylko dla stron bezpośrednio zaangażowanych" - powiedział Ojciec Święty w Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia, w którym mowa jest o tym, by "zaczynając na nowo od Covid, wspólnie wytyczać ścieżki pokoju", bo "nikt nie jest w stanie uratować się sam".

Jego ból za wojnę, za wszystkie wojny, prowadzi go do poszukiwania i promowania ludzkiego braterstwa, jak to zrobił w Iraku, Kazachstanie i Bahrajnie, w następstwie Abu Dhabi. Jest to być może droga, którą należy zbadać w przyszłych papieskich podróżach.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Samoświadomość i ego

Zawiera podcast - Życie z egomaniakiem jest szczególnie trudne. Poważne ćwiczenie cnót jest konieczne, aby pomóc w przekierowaniu tego typu postawy, która może być zgubna w każdej relacji międzyludzkiej.

José María Contreras-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Posłuchaj podcastu "Samoświadomość i ego".

Przejdź do pobrania

Od pewnego czasu słowo ego zajęło poczesne miejsce w najczęstszych rozmowach.

Wcześniej tak nie było. Pamiętam, jak pierwszy raz wpadłem na nią w rozmowie. Musiałam zrobić dziwną minę, bo mój rozmówca powiedział: Tak, tak ego, arogancja.

Jest to obecnie częste określenie i ma większy "prestiż" niż słowo "arogancja", bo to drugie wydaje się mniej delikatne, mniej eleganckie. Jednak w ostatecznym rozrachunku chodzi o to samo.

Paradoksalnie są ludzie, którzy są bardzo dumni ze swojego ego, wręcz otwarcie przyznają się do tego przed tobą, mam duże ego, mówią ci, gdy ich zapytasz.

Mają tendencję do bycia osobami nieelastycznymi o bardzo małej samoświadomości. Nierzadko mówią, że nie żałują niczego, co zrobili w przeszłości. To prowadzi ich do niewdzięczności. Wszystko robią dobrze. Nie są nikomu nic winni. W konsekwencji nie są w stanie prosić o przebaczenie.

Jak człowiek może powiedzieć, że nic by nie zmienił, skoro człowiek codziennie popełnia błędy po kilka razy? W miarę jak karmią swoje ego, wzrasta nieufność do otaczających ich ludzi.

Przepraszanie za błędy jest jedną z cech przywództwa, ale im wydaje się to słabością, dlatego, jak już powiedzieliśmy, nigdy nie przepraszają. Trudno im kochać i czuć się kochanym. Proszenie o przebaczenie jest częścią miłości. We współżyciu często jest to konieczne. Popełnianie błędów jest rzeczą ludzką.

Osoba "nie-ludzka" wytwarza odrzucenie. Mają pewną niezdolność do edukacji. Prawdopodobnie będą bardzo mało elastyczni wobec błędów innych ludzi.

Ci egomaniacy dają poczucie, że regularnie wyświadczają innym przysługę, a to ubezwłasnowolnia ich na dłuższą metę nie tylko do kochania, jak powiedzieliśmy, ale i do utrzymywania swoich miłości. Ludzie z dużym ego, bardzo się rozczulają.

Z powodu ich braku samoświadomości trzeba uważać przy wspólnym mieszkaniu, wszystko może ich zdenerwować. Jesteś spięty wokół nich.

Jest tym, co zawsze nazywano osobą arogancką.

 Osoba trudna do życia i niezdolna do wychowania z powodu braku samoświadomości.

Mimo wszystko posiadanie ego jest modne i niekiedy dobrze widziane. To prawda, że wyjście z ego jest możliwe: wystarczy nabyć trochę osobistego treningu i zwiększyć swoją samoświadomość.

Po prostu uświadomienie sobie, że człowiek jest słaby i często potrzebuje innych.

Innymi słowy, wystarczy być w rzeczywistości, w tym, co jest.

Czytania niedzielne

Modlitewna kontemplacja. Uroczystość Maryi, Matki Bożej (A)

Joseph Evans komentuje czytania na uroczystość Maryi, Matki Bożej (A), a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Nowy rok rozpoczynamy pod opieką Matki Bożej, dzięki tej pięknej uroczystości św. Maryi, Matki Bożej. I czytania liturgiczne na różne sposoby próbują wyrazić tę rzeczywistość. Ewangelia przenosi nas z powrotem do Bożego Narodzenia wspominając o pasterzach, którzy "znaleźli" Świętą Rodzinę w Betlejem. Pośpiech pasterzy - dosłownie, "poszli biegać" kontrastuje ze spokojem dziecka "leżąc w żłobie". Podobnie ich podniecona potrzeba mówienia - "opowiadali", co powiedział im anioł - i "podziw" słuchaczy kontrastuje ze spokojną kontemplacją Maryi, która On "zachowywał wszystkie te rzeczy, rozważając je w swoim sercu". Pastorzy idą dalej swoją drogą "oddając chwałę i cześć Bogu".

Poprzez ten tekst Kościół zaprasza nas do rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego z kontemplacyjnym duchem Maryi i pokojem Dzieciątka Jezus. Leży On cicho, podczas gdy inni wokół Niego krzątają się i gaworzą, a Maryja, słysząc i widząc, co się dzieje, patrzy na to z miłosną adoracją. Jak jej późniejsza imienniczka, "Maria wybrała lepszą część". (Łk 10, 42).

Kościół skupia się więc nie tyle na fizycznym macierzyństwie Maryi, ile na Jej duchowej postawie. Podobnie jak Jezus, podkreśla, że Maryja jest wielka nie tyle ze względu na swoje biologiczne macierzyństwo, ile ze względu na "słuchanie słowa Bożego i wypełnianie go" (por. Łk 11, 28). Jak uczyło kilku Ojców Kościoła, zanim Maryja poczęła Chrystusa w swoim łonie, poczęła go w swoim sercu. Dlatego jesteśmy zachęcani do rozpoczęcia roku z nastawieniem kontemplacyjnym. Zamiast pędzić jak olimpijscy sprinterzy, w porywie aktywności, zacznijmy spokojnie i w duchu modlitwy. A dobrym sposobem na to jest rozważanie naszych błogosławieństw, do czego zapraszają nas właśnie dwa pierwsze czytania i psalm. 

Pierwsze czytanie, z Księgi Liczb, mówi o Aaronie i kapłanach żydowskich błogosławiących lud. Psalm błaga również o Boże błogosławieństwo. A drugie czytanie, z Listu św. Pawła do Galatów, pomaga nam rozważyć największe ze wszystkich błogosławieństw: że dzięki Wcieleniu Chrystusa mamy możliwość stania się dziećmi Bożymi. Zapożyczając inne śmiałe stwierdzenie patrystyczne, możemy powiedzieć wraz ze św. Atanazym: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem". I jedno i drugie przez Maryję. Zostaliśmy uczynieni wolnymi: dzięki boskiemu macierzyństwu Maryi, która jest także naszą Matką, możemy wykrzyknąć: "Abba, Tato, Ojcze!".

Aktywność jest konieczna, przy wszystkich obowiązkach rodzinnych, społecznych, zawodowych i religijnych, jakie niesie nasze życie: dlatego Ewangelia ukazuje Maryję i Józefa zabierających Jezusa na obrzezanie ósmego dnia. Ale dziś Kościół zachęca nas do rozpoczęcia roku nie od aktywności, ale od modlitewnej kontemplacji. Nie możemy otrzymać lepszej rady niż ta.

Homilia na czytania z uroczystości Maryi, Matki Bożej (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Dokumenty

Papież zaprasza do życia duchowego listem poświęconym św. Franciszkowi Salezemu

Papież Franciszek zastanawia się nad nauczaniem św. Franciszka Salezego w liście apostolskim opublikowanym z okazji czwartej setnej rocznicy śmierci świętego.

Giovanni Tridente-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

W czwartą setną rocznicę śmierci biskupa i doktora Kościoła, który żył we Francji pod koniec XVII wieku, papież Franciszek poświęcił refleksję jego magisterium, aby wyciągnąć z niej wnioski dla naszych czasów.

Doświadczenie Boga przez człowieka jest całkowicie zakotwiczone w jego sercu; tylko kontemplując i przeżywając Wcielenie można z ufnością czytać historię i w niej zamieszkać; w każdej chwili i w każdej okoliczności życia zadawać sobie pytanie, gdzie znajduje się "więcej miłości"; pielęgnować zdrowe życie duchowe i kościelne; uczyć się rozróżniać prawdziwą pobożność poprzez rozeznanie; pojmować swoją egzystencję jako realistyczną drogę do świętości w codziennych zajęciach....

Są to niezliczone spostrzeżenia, które papież Franciszek zaczerpnął z życia i przykładu św. Franciszka Salezego i przekazał dzisiejszemu Kościołowi poprzez List apostolski Totum amoris est. Tekst oparty w dużej mierze na. Traktat o miłości Boga świętego biskupa Genewy, żyjącego w latach 1567-1622, wydana w 400. rocznicę jego śmierci.

W pewnym sensie chodzi też o przedstawienie chrześcijanom naszych czasów dziedzictwa tego duszpasterza, który od młodości głosił Ewangelię, "otwierając nowe i nieprzewidywalne horyzonty w świecie podlegającym gwałtownym przemianom".

Ta sama "zmiana", którą przeżywa dziś Kościół, powołany - pisze Franciszek - do tego, by nie być samowystarczalnym, "wolnym od wszelkiej światowości", ale jednocześnie zdolnym "do dzielenia życia ludzi, do chodzenia razem, do słuchania i przyjmowania", jak mówił już w ubiegłym roku do biskupów i księży, których spotkał podczas podróży do Bratysławy.

Pochodzący ze szlachty Franciszek Salezy wybrał drogę kapłaństwa po ukończeniu studiów prawniczych w Paryżu i Padwie. Ze względu na swoje talenty został wysłany jako misjonarz do kalwińskiego regionu Chablais; następnie został mianowany wikariuszem biskupa Genewy, którego następcą był w latach 1602-1622. Jego apostolat rozwijał się głównie w kontakcie ze światem reformacji, stosując nieopresyjną metodę "...".dialog"Boga świata", co generowało w rozmówcy pragnienie wolnego przyjęcia Boga.

Nie przypadkiem w jego najbardziej znanych tekstach, Traktat y FiloteaNiech będzie jasne, że relacja z Bogiem jest zawsze "doświadczeniem bezinteresowności, które objawia głębię miłości Ojca" - zastanawia się w Liście papież Franciszek.

Totum amoris jest wstępnie zainspirowany doświadczeniem biograficznym świętego Doktora Kościoła, który między innymi jest również patronem dzieła św. Jana Bosko - nieprzypadkowo znanego jako "salezjanin" - który przejął od niego zasady optymizmu, miłosierdzia i chrześcijańskiego humanizmu.

Synteza jego myśli

Papież Franciszek rozpoczyna od natychmiastowego wyjaśnienia, na czym polega synteza myśli św. Franciszka Salezego, a mianowicie, że "doświadczenie Boga jest świadectwem ludzkiego serca", które posługuje się zdumieniem i wdzięcznością, aby rozpoznać Tego, który prowadzi do głębi i pełni miłości w każdej okoliczności życia.

Postawa wiary, która prowadzi do "prawdy, która przedstawia się sumieniu jako 'słodkie wzruszenie', zdolne do wzbudzenia odpowiadającego mu i nie dającego się wypowiedzieć życzenia dla każdej stworzonej rzeczywistości".

Kryterium miłości

Ostatecznym kryterium pozostaje miłość, będąca kulminacją głębokiego pragnienia, które musi być sprawdzone przez rozeznanie, ale także przez "uważne słuchanie doświadczenia", które dojrzewa najwyraźniej przez bezinteresowną relację z innymi. Krótko mówiąc, nie ma doktryny bez oświecenia Ducha Świętego i bez prawdziwego działania duszpasterskiego.

Istotne cechy teologii

Papież Franciszek, choć nigdy nie zamierzał wypracować prawdziwego i wyartykułowanego systemu teologicznego, dostrzega u francuskiego świętego i mistyka pewne istotne cechy uprawiania teologii, które wykorzystują "dwa konstytutywne wymiary": życie duchowe - "to w pokornej i wytrwałej modlitwie, w otwarciu na Ducha Świętego, można próbować zrozumieć i wyrazić słowo Boże" - oraz życie eklezjalne - "czucie się w Kościele i z Kościołem".

Synteza Ewangelii i kultury

Nieuchronnie sięgał też do przykładu swojej działalności duszpasterskiej, która dojrzewała w okolicznościach zmieniających się czasów, stawiających wielkie problemy i nowe sposoby patrzenia na nie, z których wyłaniało się także zaskakujące zapotrzebowanie na duchowość, jak to miało miejsce w środowisku kalwińskim, z którym musiał się zmierzyć jako misjonarz w Chablais.

"Spotkanie z tymi ludźmi i uświadomienie sobie ich pytań było jedną z najważniejszych okoliczności opatrznościowych jego życia" - pisze Papież. Do tego stopnia, że to, co początkowo wydawało się bezużytecznym i bezowocnym przedsięwzięciem, stało się "owocną syntezą" między "ewangelizacją a kulturą", "z której wywiódł intuicję autentycznej, dojrzałej i jasnej metody dla trwałego i obiecującego żniwa", która potrafiła interpretować zmieniające się czasy i kierować duszami spragnionymi Boga. To zresztą było też celem jego Traktat.
Czego jeszcze dzisiaj ma do nauczenia św. Franciszek Salezy? Papież Franciszek w liście apostolskim Totum Amoris Est Podkreśla, że "niektóre z jego kluczowych decyzji są ważne także dzisiaj, by przeżywać zmiany z ewangeliczną mądrością".

Relacja między Bogiem a człowiekiem

Przede wszystkim trzeba zacząć od nowa od "szczęśliwej relacji między Bogiem a człowiekiem", odczytać ją na nowo i zaproponować każdemu człowiekowi zgodnie z jego własną kondycją, bez zewnętrznych narzuceń czy despotycznych i arbitralnych sił, jak wyjaśniał to św. Franciszek w swoim Traktat. Potrzebujemy raczej - pisze Papież - "przekonującej formy zaproszenia, która zachowuje wolność człowieka".

Prawdziwe oddanie

Trzeba też nauczyć się odróżniać prawdziwą pobożność od fałszywej, w której często czujemy się spełnieni i "osiągnięci", zapominając, że jest ona raczej przejawem miłości i do niej prowadzi: "jest jak płomień w stosunku do ognia: rozpala jego intensywność, nie zmieniając jego natury". Nie można być pobożnym, krótko mówiąc, bez konkretu miłości, "sposobu życia", który "gromadzi i interpretuje małe rzeczy każdego dnia, jedzenie i ubranie, pracę i odpoczynek, miłość i potomstwo, uwagę na obowiązki zawodowe", oświetlając w ten sposób swoje powołanie.

Ekstaza życiowego działania

Kulminacja tego zaangażowania miłości do każdego człowieka przekłada się na to, co święty biskup nazywa "ekstazą pracy i życia", która wyłania się z "centralnych i najbardziej świetlanych stron Traktat"jak nazywa ich papież Franciszek.

Jest to doświadczenie, "które w obliczu wszelkiej jałowości i pokusy zwrócenia się ku sobie, znalazło na nowo źródło radości", prawdziwa odpowiedź również na dzisiejszy świat, najeżony pesymizmem i powierzchownymi przyjemnościami. Sekret tej ekstazy polega na umiejętności wyjścia poza siebie, co nie oznacza porzucenia zwykłego życia czy odizolowania się od innych, bo "ci, którzy przypuszczają, że wznoszą się ku Bogu, ale nie żyją miłością wobec bliźniego, oszukują siebie i innych".

Tajemnica narodzin Jezusa

Papież Franciszek poświęcił środową audiencję generalną również świętemu biskupowi i doktorowi Kościoła, zatrzymując się w szczególności nad niektórymi swoimi przemyśleniami na temat Bożego Narodzenia, w tym nad tym, które powierzył świętej Jeanne-Françoise de Chantal - z którą między innymi założył instytut Wizytek: "Wolę po stokroć widzieć drogie małe Dzieciątko w żłobie, niż wszystkich królów na swoich tronach".

I rzeczywiście, zastanawiał się Ojciec Święty: "tronem Jezusa jest szopka lub droga, za życia, kiedy głosił, lub krzyż przy końcu życia: to jest tron naszego Króla", "droga do szczęścia".

AutorGiovanni Tridente

Watykan

Papież prosi o modlitwy za Benedykta XVI, który "jest bardzo chory".

Dziś rano, na zakończenie audiencji środowej, Ojciec Święty Franciszek poprosił o szczególną modlitwę za Benedykta XVI, "który w milczeniu podtrzymuje Kościół" i "jest bardzo chory". Stolica Apostolska dodaje, że nastąpiło "pogorszenie" jego stanu zdrowia.

Francisco Otamendi-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek wspomniał dziś o swoim poprzedniku Benedykcie XVI, ostrzegając, że jest on bardzo chory i prosząc o modlitwę za niego. Wiadomość tę przerwał pod koniec dzisiejszej audiencji generalnej.

"Prosimy Pana, aby go pocieszał i podtrzymywał w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca" - dodał papież Franciszek na zakończenie tradycyjnej audiencji środowej, która dziś została poświęcona św. Franciszkowi Salezemu, w czwartą setną rocznicę jego śmierci.

Kilka minut później dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni oświadczył: "Jeśli chodzi o stan zdrowia papieża emeryta, za którego papież Franciszek prosił o modlitwę na zakończenie porannej audiencji generalnej, mogę potwierdzić, że w ostatnich godzinach nastąpiło pogorszenie z powodu postępującego wieku. Na razie sytuacja pozostaje pod kontrolą, stale monitorowana przez lekarzy".

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej informuje również, że "po zakończeniu audiencji ogólnej papież Franciszek udał się do klasztoru Mater Ecclesiae aby odwiedzić Benedykta XVI. Łączymy się z nim w modlitwie za papieża emeryta".

Z drugiej strony, jak podaje oficjalna agencja watykańska, tekstowe słowa papieża Franciszka brzmiały: "Chciałbym prosić was wszystkich o szczególną modlitwę za papieża emeryta Benedykta, który w milczeniu wspiera Kościół. Pamiętajcie o nim - jest bardzo chory - prosząc Pana, aby go pocieszył i podtrzymał w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca".

Zdrowie Benedykta XVI było w ostatnim czasie stabilne, ale jego stan jest bardzo kruchy, a słowa papieża wzbudziły kolejne obawy. Osobisty sekretarz Benedykta XVI, arcybiskup Georg Gänswein, kilkakrotnie w tym roku mówił, że "jest kruchy, ale ma się dobrze".

W ostatnich latach papieżowi emerytowi pomagały, według tej samej agencji, kobiety konsekrowane ze Stowarzyszenia. Memores Domini oraz przez monsignora Georga Gänsweina, który przez lata zawsze mówił o życiu poświęconym modlitwie, muzyce, studiom i lekturze.

Benedykt XVI urodził się 16 kwietnia 1927 roku, został wybrany na papieża 19 kwietnia 2005 roku w konklawe po śmierci św. Jana Pawła II, ustąpił 28 lutego 2013 roku, a w Wielką Sobotę obchodził 95. urodziny. Od czasu rezygnacji zamieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie.

Przy wielu okazjach - dodaje Vatican News - papież Franciszek mówił o więzi ze swoim poprzednikiem, którego nazwał "ojcem" i "bratem" na Anioł Pański 29 czerwca 2021 roku, z okazji 70. rocznicy święceń kapłańskich Ratzingera. Również papież Franciszek od początku swojego pontyfikatu rozpoczął "tradycję" spotkań z papieżem emerytem, począwszy od pierwszej historycznej wizyty nowo wybranego papieża, który przybył helikopterem do rezydencji w Castel Gandolfo, gdzie jego poprzednik przebywał przez kilka tygodni, zanim przeniósł się do klasztoru. Mater Ecclasiae.

W przeddzień świąt Bożego Narodzenia lub Wielkanocy, czy też przy okazji konsystorzy z nowymi kardynałami, papież Franciszek nigdy nie chciał, aby zabrakło gestu bliskości i uprzejmości i przybył do watykańskiego klasztoru, aby go pozdrowić i złożyć mu najlepsze życzenia.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Papież Franciszek: "Żłóbek jest tronem naszego Króla".

Dzisiejszą audiencję ogólną Papież poświęcił św. Franciszkowi Salezemu i jego refleksji na temat Bożego Narodzenia, ze względu na mający się dziś ukazać list apostolski na czwartą setną rocznicę śmierci świętego.

Paloma López Campos-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek rozpoczął audiencję generalną od złożenia wiernym zgromadzonym w Auli Pawła VI świątecznych gratulacji. Na początku wspomniał, że "ten okres liturgiczny zaprasza nas do zatrzymania się i refleksji nad tajemnicą Bożego Narodzenia, a ponieważ dziś przypada czwarta setna rocznica śmierci Maryi Dziewicy, jesteśmy zaproszeni do refleksji nad tajemnicą Św. Franciszek SalezyMożemy czerpać inspirację z niektórych jego myśli".

Ze względu na to wspomnienie o świętym, Papież ogłosił, że dziś "ukazuje się list apostolski dla upamiętnienia tej rocznicy". Tytuł to. Wszystko należy do miłościby zapożyczyć wyrażenie charakterystyczne dla świętego biskupa Genewy".

Idąc za Doktorem Kościoła, Franciszek chciał "pogłębić tajemnicę Narodzin Jezusa w towarzystwie św. Franciszka Salezego".

Uwzględniając pisma biskupa Genewy, Ojciec Święty rozpoczął od analizy elementu żłóbka, w którym narodził się Jezus. "Ewangelista Łukasz, opowiadając o narodzinach Jezusa, kładzie duży nacisk na szczegóły dotyczące żłóbka. Oznacza to, że jest to bardzo ważne, nie tylko jako szczegół logistyczny, ale jako element symboliczny, aby zrozumieć, jakim Mesjaszem jest ten, który narodził się w Betlejem, jakim Królem, kim jest Jezus".

"Patrząc na szopkę, patrząc na krzyż, patrząc na Jego życie w prostocie, możemy zrozumieć, kim jest Jezus. Jezus jest Synem Bożym, który nas zbawia, stając się człowiekiem takim jak my. Odzierając się z chwały i uniżając się. Tę tajemnicę widzimy konkretnie w centralnym punkcie szopki, czyli w Dzieciątku".

Ten skromny szczegół szopki przybliża nam sposób działania Boga. Dlatego Franciszek mówi: "Nigdy o tym nie zapominajmy. Boża droga to bliskość, współczucie i czułość. 

Konsekwencją takiego stylu Ojca jest to, że "Bóg nie bierze nas siłą, nie narzuca nam swojej prawdy i sprawiedliwości, nie prozelityzuje. Chce nas przyciągnąć miłością, czułością i współczuciem".

Dla tego wszystkiego Franciszek potwierdza, że "Bóg znalazł środki, aby przyciągnąć nas, kimkolwiek jesteśmy, miłością". Nie jest to miłość zaborcza i egoistyczna".

Miłość Boża "jest czystym darem i czystą łaską". To wszystko i tylko dla nas, dla naszego dobra. Tak nas przyciąga, tą nieuzbrojoną, a nawet rozbrajającą miłością. Ale kiedy widzimy tę prostotę Jezusa, wyrzucamy też całą naszą broń, naszą pychę.

Kontynuując analizę narodzin Chrystusa, Franciszek uważa, że "innym aspektem, który wyróżnia się w szopce, jest ubóstwo". Nie jest to ubóstwo wyłącznie materialne, ale - mówi Papież - należy je "rozumieć jako wyrzeczenie się wszelkiej światowej próżności".

Poznanie tej tajemnicy ubóstwa pozwala nam lepiej zrozumieć sens autentycznego Bożego Narodzenia. Papież przestrzega, że istnieje Boże Narodzenie, które jest "światową karykaturą, która sprowadza je do kiczowatego i konsumpcyjnego świętowania". Trzeba świętować, ale to nie jest Boże Narodzenie. Święta to coś innego. Boża miłość nie jest słodka. Szopka Jezusa pokazuje nam, że. Miłość Boża nie jest obłudną dobrocią, za którą kryje się poszukiwanie przyjemności i wygód".

Zainspirowany listem napisanym przez św. Franciszka Salezego przed jego śmiercią, Papież kończy stwierdzeniem, że "istnieje wielka nauka, która przychodzi do nas od Dzieciątka Jezus przez mądrość św. Franciszka Salezego. Niczego nie pragnąć i niczego nie odrzucać, przyjmować wszystko, co Bóg nam zsyła. Ale uważaj. Zawsze i tylko z miłości. Bo Bóg nas kocha i chce zawsze, i tylko, naszego dobra".

Zoom

Ukraina: Boże Narodzenie w bunkrze

Ukraińscy żołnierze świętują świąteczny obiad w nieokreślonym miejscu na Ukrainie. Zdjęcie zostało udostępnione przez służbę prasową Sił Zbrojnych Ukrainy 25 grudnia 2022 roku.

Maria José Atienza-28 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Poproś o modlitwę

Jeśli jest coś, co sobie uświadomiłem, to to, że modlitwa rzeczywiście czyni nas rodziną. Dzięki temu stajemy się rodziną w Bogu.

28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kilka lat temu Miguel Ángel Robles opublikował w ABC artykuł antologiczny pt. Módl się za mnie. Ten artykuł jest nadal jednym z artykułów, które nadal oznaczają mój zawodowy i osobisty zarys. Nie skończyłem pisać tych słów, gdy w moje ręce trafia druga część tego artykułu.

W tych dniach mogę powiedzieć, że doświadczyłem z pierwszej ręki słów Roblesa: "Modlitwa nie czyni cudów, czy czyni cuda, tego nigdy się nie dowiemy, ale daje pocieszenie temu, kto się modli i temu, za kogo się modli. Modlitwa nigdy nie jest bezużyteczna, bo zawsze pociesza".

Jak wielu w Madrycie, kilka dni temu, pośród kolęd i loterii, dotarła do nas mrożąca krew w żyłach wiadomość o wypadku, w którym życie stracili dwaj młodzi bracia. Byli dobrymi synami, przyjaciółmi swoich przyjaciół, a także przyjaciółmi Boga. Mogliśmy ich nie znać, ale byli blisko.

Wraz ze smutną informacją, jego rodzina, ludzie wierzący, prosili nas o modlitwę. Przekazałem prośbę tym, których znałem, a także, prawie bez zastanowienia, poprosiłem o modlitwę poprzez portal społecznościowy: o modlitwę za nich, za ich rodzinę..., w końcu za wszystkich. Bo jeśli jest jedna rzecz, którą uświadomiłam sobie dzięki tysiącom, to tak, mam, tysiącePrzesłanie ludzi, którzy odmówili za nich, być może małą, modlitwę, jest takie, że rzeczywiście modlitwa czyni nas rodziną. Dzięki temu stajemy się rodziną w Bogu.

Nie chodzi o to, że Diego i Alex "mogliby" być moimi braćmi, tylko o to, że były moich braci..., i kuzynów, i wujków, i przyjaciół. Oni byli tobą i oni byli mną.

Uświadomiłam sobie, że jest o wiele więcej dobrych ludzi niż nam się czasem wydaje. Te tysiące nieznanych ludzi, z miejsc nieznanych wielu z nas, chrześcijan i innych wyznań, poświęciło chwilę swojego życia nie tylko na myślenie, ale na modlitwę, za te dzieci, za tę matkę i ojca, za tych braci i siostry oraz przyjaciół.

Nie wiem jak Wy, ale ja, wierzący w to, co nazywają komunią świętych, miałem szczęście doświadczyć jej, w jej najbardziej autentycznej wersji 3.0.

Będę nadal prosił o modlitwę. Jestem pewien, że tak. Nie wiem czy po jednej czy po drugiej stronie; czy na ulicy czy w sieci, przez sygnały dymne czy z piosenką. Będę nadal bez kompleksów prosił o modlitwę i ustawiał alarmy w telefonie komórkowym, by modlić się za tych, którzy o to proszą, bo dzięki modlitwie, dzięki temu stawianiu się przed Bogiem, którego, może czasem nie rozumiemy, Ty i ja zawsze będziemy lepsi.

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Ekologia integralna

Ricardo Martino: "W opiece paliatywnej jest jeszcze wiele do zrobienia".

Co oznacza choroba dla dzieci? Jaki jest jej wpływ na rodziny? W jaki sposób Boża obecność pojawia się w tak krytycznych sytuacjach? Na temat tych zagadnień przeprowadziliśmy wywiad z Ricardo Martino, kierownikiem Sekcji Pediatrycznej Opieki Paliatywnej w Szpitalu Dziecięcym Niño Jesús.

Paloma López Campos-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Ricardo Martino jest kierownikiem Sekcji Pediatrycznej Opieki Paliatywnej w Szpitalu im. Hospital Infantil Niño Jesús. Jest doktorem nauk medycznych, specjalizującym się w pediatrii i promotorem różnych projektów zwiększających świadomość opieki paliatywnej. Z tych wszystkich powodów jest doradcą Ministerstwa Zdrowia w tych sprawach. W Omnes mówił o konsekwencjach choroby dla dzieci, wpływie na rodziny i obecności Boga w tak krytycznych sytuacjach.

Ricardo Martino na zdjęciu z UNIR

Trudno patrzeć na dziecięcą niewinność zranioną przez chorobę, do tego stopnia, że maluchy trafiają do opieki paliatywnej. Jak sobie radzić z taką rzeczywistością?

- Dla rodziny jest to najgorsze, co może się zdarzyć. Tak naprawdę w języku angielskim nie ma terminu, który opisywałby permanentny stan utraty dziecka. Można być wdowcem lub sierotą, ale do tej pory nie ujęliśmy tego faktu w słowa. To wydarzenie wdziera się w życie dziecka i ucina jego przyszłość, lub przyszłość, o której myśleliśmy, że ją ma.

Choroba nie jest rzeczywistością, która dotyka tylko pacjenta, cierpi cała rodzina wraz z dziećmi. Jak zadbać o wszystkich członków rodziny?

- Wpływa na życie całej rodziny. Życie małżeńskie rodziców zostaje zakłócone i mogą oni stracić pracę, by opiekować się dzieckiem; rodzeństwo zajmuje drugie miejsce i traci swoją rolę, dziadkowie cierpią i angażują się w opiekę nad wszystkimi... Opiekujemy się dzieckiem i uczymy rodzinę, jak zapewnić mu opiekę. Pomagamy im również poradzić sobie z sytuacją i wspieramy ich po śmierci. Wymaga to zespołu, w skład którego wchodzą lekarze, pielęgniarki, pracownicy socjalni, psychologowie, towarzysz duchowy, farmaceuci, fizjoterapeuci...

Czy można znaleźć Boga pośród tylu cierpień?

- Każdy człowiek ma wymiar duchowy. Stawianie czoła śmierci lub śmierci dziecka czy rodzeństwa dotyka całego człowieka. Duchowy pomaga w radzeniu sobie. Ludzie, którzy mają wiarę, mają więcej zasobów, aby zaakceptować sytuację. Bóg jest obecny, nawet jeśli czasem wzbudza "gniew" z powodu tego, co się stało. Łagodność opatrznościowego i miłosiernego Boga odnajdujemy często w sposobie, w jaki przebiegają wydarzenia i w pokoju serca, jakiego doświadcza wiele rodzin po śmierci własnego dziecka.

Jak mówić dzieciom i ich rodzinom o dobrym Ojcu?

- Najważniejsze są "doświadczenia dobra", które mają dzieci, jeszcze zanim są w stanie zrozumieć fakt religijny czy osobę Boga. Być kochanym, przebaczonym, celebrowanym... To są doświadczenia, które można mieć w każdym wieku i które stanowią niezbędny substrat, aby móc zrozumieć działanie Boga jako dobrego Ojca.

Czy istnieje duchowe pocieszenie dla dzieci i ich rodzin w takich sytuacjach? skomplikowane?

- Jest komfort, jeśli jest akceptacja. A akceptacja nie zakłada zrozumienia. Jeśli jest to zrozumiałe to pomaga, ale to jest bardzo trudne do zrozumienia. To, co możesz zrobić, to zaakceptować, nawet jeśli nie rozumiesz. Aby żałoba przebiegała w zdrowy sposób, trzeba pracować nad radzeniem sobie i akceptacją.

Oprócz wysokospecjalistycznej opieki medycznej, czego najbardziej potrzebują dzieci objęte opieką paliatywną? A czego najbardziej potrzebują bliscy?

- Trzeba je brać pod uwagę i traktować jak ludzi. W ten sposób uwzględnia się to, co jest dla nich ważne, poza samą chorobą. Dobro człowieka jest ważniejsze niż to, co się z nim dzieje z powodu choroby. Ponadto to, co jest dobre dla pacjenta, zmienia się w czasie w zależności od ewolucji jego choroby, jego ograniczeń, oczekiwań i szans na odpowiedź na leczenie. Członkowie rodziny muszą być również mile widziani, akceptowani i towarzyszyć profesjonalistom, którzy działają bez uprzedzeń i starają się brać pod uwagę to, co jest dla nich ważne, o ile nie przeważa to nad dobrem dziecka.

Ile dzieci w Hiszpanii potrzebuje opieki paliatywnej i czy uważa Pan, że władze inwestują wystarczająco dużo, by zaspokoić potrzeby tak wielu dzieci?

- W Hiszpanii jest 25 000 dzieci potrzebujących opieki paliatywnej. Ponad 80% nie otrzymuje go. Ale dziś nie ma sprawiedliwości w zapewnianiu opieki. To zależy od miejsca zamieszkania i choroby, którą masz. I to pomimo tego, że przynajmniej od 2014 roku zalecenia Ministerstwa Zdrowia co do tego, co należy zrobić, są jasne.

Jak wygląda sytuacja pediatrycznej opieki paliatywnej w Hiszpanii na tle Europy?

- Z jednej strony nie jest źle, bo stopniowo powstaje coraz więcej zespołów, głównie dzięki motywacji i zaangażowaniu specjalistów. Z drugiej jednak strony brakuje instytucji opieki społecznej i zdrowotnej, tak jak w przypadku osób dorosłych, zapewniających wsparcie na tych etapach życia. Ponadto wymagane szkolenie nie jest uznawane i odbywa się w ramach studiów podyplomowych.

Czego brakuje w tej dziedzinie?

- Brakuje społecznego uznania dla tej rzeczywistości. Są dzieci, które umierają. Wiele po latach ewolucji choroby. Cała rodzina jest dotknięta tym problemem. W pediatrycznej opiece paliatywnej czas działa na niekorzyść. Przekształcenie się w starsze o miesiące lub lata oznacza pogorszenie stanu zdrowia i zbliżenie się do śmierci. Dla dużej liczby pacjentów ukończenie 18 lat jest skokiem w ciemność, ponieważ system jest sztywny i wiek ma pierwszeństwo przed cechami klinicznymi pacjenta, aby zapewnić mu opiekę, której potrzebuje. Są dzieci ważące 20 kilogramów, które od urodzenia są w pieluchach i wymagają opieki, karmienia i mobilizacji. Jest jeszcze wiele do zrobienia.

Ewangelizacja

Nolan Smith: "Kocham swoją wiarę. Chcę być częścią Kościoła, uczestniczyć w jego działalności".

Nolan Smith należał do grupy osób, które dały głos wspólnocie osób z różnymi niepełnosprawnościami w Kościele poprzez dokument Kościół jest naszym domem. Ten młody człowiek z zespołem Downa pokazuje, wraz ze swoją rodziną, wyzwanie, jakim jest pełna integracja osób z różnorodnymi niepełnosprawnościami w Kościele. 

Maria José Atienza-27 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Mający 22 lata Nolan Smith mieszka w Lawrence w stanie Kansas i jest obecnie na Uniwersytecki Program Przejścia do Szkolnictwa Policealnego z Kansas i studiuje Early Childhood Education. Od urodzenia dzieliła życie wiary w swoim domu. Jej udział w życiu parafialnym otworzył też nowe drogi w jej wspólnocie.

Nolan uczestniczył w opracowaniu dokumentu. Kościół jest naszym domem. Wraz ze swoim ojcem, Seanem Josephem, udzielił wywiadu dla Omnes, w którym opowiedział o swoich doświadczeniach. Doświadczenie, które podkreśla bogactwo, jakie te osoby wnoszą do wspólnoty, ich gotowość do ofiarowania swoich talentów i wsparcie rodziny w życiu wiary. 

Nolan, jak przeżyłeś swoją wiarę w domu, w rodzinie, wśród przyjaciół?

-Przeżywałam swoją wiarę w domu na wiele sposobów. Najpierw, jako rodzina, modlimy się. Modliliśmy się w porach posiłków, a także wieczorem. Pomagaliśmy też jako rodzina wspólnocie i parafii. Moi rodzice mówią, że robienie tego pomaga innym i jest tym, czego chciałby Bóg. Staram się być dobrym człowiekiem. Staram się dzielić z innymi. Chcę, aby moi przyjaciele wiedzieli, że są wyjątkowi. Zależy mi na nich i chcę ich uszczęśliwić. Jeśli mogę im w jakikolwiek sposób pomóc, robię to. Modliłem się też z babcią. Przez ostatnie cztery lata swojego życia mieszkała w pobliżu. Co wieczór chodziłem do jej domu, ojciec przynosił nam kolację i obaj jedliśmy. Wtedy puszczaliśmy muzykę, a także odmawialiśmy różaniec.

Sean, jako ojciec Nolana, jaka jest twoja perspektywa na to doświadczenie?

-Nolan jest jednym z czwórki naszych dzieci. Podobnie jak jego rodzeństwo uczestniczył w nauce religii, sakramentach, modlitwach w domu i edukacji poprzez Kościół. Jako rodzina uczestniczymy we mszy świętej. Zostali poproszeni o pomoc przy Kościele przy różnych wydarzeniach, w tym przy działaniach parafialnych. 

Nasze młodsze dzieci uczęszczały do szkoły parafialnej. Nolan i jego starsza siostra nie, ponieważ Nolan nie mógł uczestniczyć w zajęciach. Teraz przyjmują i kształcą dzieci z zespołem Downa.

Jesteś teraz młodym człowiekiem, Nolan, jak uczestniczysz w swojej wspólnocie parafialnej? 

-Pomagałem mojemu kościołowi w różny sposób. Służyłem jako ministrant, pomagałem w nauce religii z ojcem, a obecnie służę jako lektor. Pomagałam również w przygotowaniu przedstawienia wigilijnego dla dzieci, a także dekorowałam kościół w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

 Czy życie wiarą było dla ciebie trudne czy łatwe?

-Kocham moją wiarę. Moja babcia była dla mnie bardzo wyjątkowa i ona też pomogła mi poznać Boga. Brakuje mi jej, ale czuję, że pomogła mi żyć w wierze. Chodzenie do kościoła i poznawanie Boga było częścią tego, co robimy jako rodzina. Tak więc dość łatwo jest żyć moją wiarą.

Byłeś jednym z uczestników spotkania w dykasterii, które doprowadziło do powstania tego dokumentu. Kościół jest naszym domemJak wyglądał Twój udział w spotkaniu?

-To było dobre. Miałem okazję przedstawić się i posłuchać innych: kim są i skąd pochodzą. Pierwsze spotkanie zoomu było spotkaniem zapoznawczym. Z przyjemnością słuchałem tłumacza i byłem zaskoczony, że wszystkie języki są używane. Otrzymaliśmy zadanie polegające na uzupełnieniu książeczki. Razem z ojcem wypisywaliśmy to, co myśleliśmy o Kościele, co widzieliśmy w wizji Kościoła dla osób niepełnosprawnych i tym podobne. Następnie przedstawili nam podsumowanie tego, czego się nauczyli. 

O co prosisz Kościół?

-Chcę być częścią Kościoła. Być częścią to móc uczestniczyć we mszy świętej. Ale także do udziału w zajęciach w kościele, spotkaniach towarzyskich, nauce i innych wydarzeniach. Przed pandemią chodziłem w niedziele po mszy na imprezę organizowaną przez księdza. Chodziłam z babcią i miałyśmy poczęstunek i słuchałyśmy, jak ksiądz opowiada o czytaniach i innych kościelnych sprawach. Byłem częścią tej grupy i to było ważne. Takie rzeczy są dla mnie ważne.

Czy uważa Ksiądz, że w Kościele nastąpiła zmiana mentalności w duszpasterstwie osób niepełnosprawnych? 

-[Nolan] Nie wiem. Wiem, że jestem częścią mojej parafii. Udało mi się zrobić wszystko, co chciałem. Miałam możliwość uczestniczenia w zajęciach tak jak moje rodzeństwo. Ojciec mówi, że szkoła katolicka mnie nie przyjęła, ale teraz uczą dzieci z zespołem Downa. Więc to jest dobre.

-[Sean Joseph] Myślę, że Kościół był wolniejszy od społeczeństwa. Jestem częścią naszej komisji ds. niepełnosprawności. Obecnym punktem ciężkości ze strony parafii i archidiecezji jest dostęp. Dostęp w tym sensie, że musimy zapewnić podstawowy dostęp do Kościoła i sakramentów. Społeczeństwo mówiło o dostępie i podstawowym dostępie 40 lat temu. Dziś społeczeństwo mówi o znaczącym włączeniu i ułatwia je. Włączenie, w którym osoby niepełnosprawne są częścią społeczności, są włączone w typowe działania (np. służba przy ołtarzu, bycie lektorem, szkoła parafialna) i są wnoszącymi wkład członkami społeczeństwa. Niestety, czasami Kościół mówi tylko o tym, jak budujemy rampy w budynkach, jak zapewniamy wsparcie audio dla osób niesłyszących. Nie mówią o potrzebach osób z niepełnosprawnością intelektualną czy autyzmem. Nie skupiają się na zaburzeniach rozwojowych, na których społeczeństwo bardzo się skupia. 

Niestety, powiedziałbym, że patrzą na sprawy z perspektywy XX wieku, kiedy jesteśmy w trzeciej dekadzie XXI wieku.

Na stronie Kościół naszym domem Podkreśla, że osoby niepełnosprawne również są powołane do dawania. Co wnoszą do wspólnoty Kościoła?

-[Nolan] Cóż, przede wszystkim jestem człowiekiem. Więc ta myśl, że jestem osobą potrzebującą, jest problemem. Jeśli Kościół jest otwarty i oferowane są rozsądne dostosowania, mogę być jego częścią. 

Nie traktuj mnie jako kogoś, kto jest inny i kogoś, kogo trzeba żałować lub potrzebować. Kiedy to robimy, traktujemy osoby niepełnosprawne inaczej. Mam trzech braci. Nie traktuj mnie inaczej niż moje rodzeństwo tylko dlatego, że jestem niepełnosprawny. 

Kościół musi się uczyć z tego, czego nauczyło się społeczeństwo. Mogę wnieść swój wkład jak każdy inny. Byłem ministrantem. Teraz jestem lektorem. Mogę uczestniczyć w chórze. Pomagałem w prowadzeniu szkółki niedzielnej. Dajcie mi tylko szansę i jakieś propsy (kiedy trzeba), a będę częścią.

Jeśli traktują mnie inaczej, bo mam zespół Downa, albo uniemożliwiają mi pomoc, bo mam zespół Downa, to jest to złe.

- [Sean Joseph] Nolan należy do parafii. Jest członkiem i to aktywnym członkiem. Teraz powiem, że początkowo wynikało to z moich oczekiwań i wsparcia. Na przykład pomagałem mu w szkoleniu na ministranta, a także ułatwiałem mu udział w tym procesie. Pomagał mu również brat, gdy razem stawali przed ołtarzem. Jestem też odpowiedzialny za lektorów i dlatego go szkoliłem. 

Wspólnota parafialna, gdy uczestniczyła w tych działaniach, była bardzo dobrze odbierana. Bardzo go wspierali i popierali jego udział w całej parafii. Uważają to za typowe dla Nolana. 

Widziałem jednak, że inne osoby niepełnosprawne nie są tak uwzględniane. Parafia ma więc pracę do wykonania, dlaczego? Ponieważ osoby niepełnosprawne mogą i powinny uczestniczyć na równych prawach we wspólnocie Kościoła. 

Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i kiedy traktujemy je jako takie (np. oferujemy wsparcie, tworzymy strukturę i klimat włączenia, widzimy każdego najpierw jako osobę, a nie jako niepełnosprawność, a potem jako osobę), możemy łatwo włączyć je do naszego Kościoła.

Ewangelizacja

Nowe wyzwanie dla Kościoła

Pełna integracja osób niepełnosprawnych w życie Kościoła jest przedstawiona jako "nowe wyzwanie dla Kościoła". i dla społeczeństwa. Tak twierdzi Antonio Martínez-Pujalte, doktor prawa z Uniwersytetu w Walencji i profesor filozofii prawa na Uniwersytecie Miguela Hernándeza w Elche  refleksje na temat tej pracy w Omnes. 

Antonio-Luis Martínez-Pujalte-27 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Dykasteria ds. świeckich, rodziny i życia opublikowała niedawno ciekawy dokument, Kościół jest naszym domemEfektem udziału w podróży synodalnej grupy osób niepełnosprawnych z różnych krajów pięciu kontynentów.

Jest to dokument szczególnie znaczący, zwłaszcza że stanowi przyjęcie nowego paradygmatu postulowanego przez Międzynarodową Konwencję o Prawach Osób Niepełnosprawnych - nawet jeśli nie jest ona wyraźnie wymieniona - który musi znaleźć odzwierciedlenie także w Kościele.

Nowy paradygmat, który zakłada odejście od tradycyjnej wizji opieki społecznej, która uważała osoby niepełnosprawne jedynie za biernych odbiorców pomocy, którą inni powinni im zapewnić, na rzecz ustanowienia ich pełnoprawnymi protagonistami życia społecznego, którzy muszą korzystać ze swoich praw i obowiązków na równi ze wszystkimi innymi ludźmi.

Charakterystyczne dla nowego paradygmatu jest także podkreślanie indywidualności osób niepełnosprawnych, dalekie od jakichkolwiek uprzedzeń czy stereotypów: osoby niepełnosprawne nie są lepsze ani gorsze od innych.

Nie są oni, jak się czasem uważa w Kościele, ani grzesznikami, ani istotami anielskimi błogosławionymi przez swoje cierpienie: są normalnymi ludźmi, ze swoimi zaletami i wadami, ze swoimi pragnieniami i upodobaniami, którzy zasługują na taki sam szacunek jak wszyscy inni ludzie.

Jest oczywiste, że stary paradygmat był i jest obecny w życiu Kościoła, jak i całego otaczającego go społeczeństwa. Dokument odnosi się w tym sensie do paternalistycznej postawy, która dominuje w sposobie patrzenia na osoby niepełnosprawne, co doprowadziło nawet do postrzegania ich jako już świętych lub "Chrystusów na krzyżu" z powodu ich stanu niepełnosprawności, zapominając, że są oni, jak wszyscy inni chrześcijanie, prostymi wierzącymi potrzebującymi nawrócenia. Przytacza kilka konkretnych przejawów wykluczenia, głównie dwa: odmowa udzielania sakramentów osobom niepełnosprawnym, co czyni się z różnych powodów.od uprzedzeń dotyczących zdolności do zrozumienia natury sakramentu, poprzez daremność oferowania pojednania tym, którzy już odpokutowali za swoje grzechy własnym cierpieniem, poprzez uprzedzenia dotyczące zdolności do wyrażenia ostatecznej zgody, aż po brak głębokiego podejścia duszpasterskiego wykorzystującego wszystkie zmysły w celu ułatwienia komunikacji"oraz segregacja wielu osób niepełnosprawnych w instytucjach opiekuńczych, nierzadko prowadzonych przez podmioty związane z Kościołem, gdzie nie uwzględnia się ich woli i często ogranicza się podstawowe prawa i wolności.

Potrzebna jest zmiana mentalności. I nie dlatego, że jest to modne, że jest to poprawne politycznie, czy że wskazuje na to Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych. Przeciwnie, chodzi o przyjęcie głębokiego znaczenia wewnętrznej godności każdej istoty ludzkiej - a w Kościele każdego członka wiernych - która domaga się pełnego potwierdzenia ich radykalnej równości, a w konsekwencji zagwarantowania równego uczestnictwa wszystkich i równego korzystania z ich praw.

Ten paradygmat ma bardzo konkretne konsekwencje: na przykład w odniesieniu do dostępu osób z niepełnosprawnością intelektualną do komunii sakramentalnej, nowy paradygmat sprzeciwiałby się odmawianiu komunii osobom z niepełnosprawnością intelektualną na podstawie założenia o niewystarczającym stopniu rozeznania, jak to często czyniono, i wymagałby dążenia do zaoferowania im wyjaśnienia sakramentu, które jest dla nich dostępne, pamiętając również o tym, że - jak już wskazał Benedykt XVI w Adhortacji Apostolskiej Sacramentum Caritatis (n. 58), niezależnie od stopnia ich zrozumienia, przyjmują sakrament w wierze Kościoła.

Nowy paradygmat musi również przejawiać się w języku, co nie jest rzeczą trywialną, ponieważ przyczynia się do rozpowszechniania nowej mentalności lub utrwalania starej: w tym sensie należy unikać wszelkich określeń, które substantywizują niepełnosprawność, i zawsze stawiać na pierwszym miejscu kondycję osoby. Stąd trafność sformułowania "osoby niepełnosprawne". Musimy też unikać utożsamiania niepełnosprawności z cierpieniem: niepełnosprawność jest stanem osoby, który sam w sobie nie musi generować cierpienia - w wielu przypadkach wręcz przeciwnie, pobudza chęć przezwyciężenia - i który w zdecydowanej większości przypadków jest w pełni zgodny z radością oraz godnym i szczęśliwym życiem. 

Ponadto, aby osoby niepełnosprawne mogły w pełni korzystać ze swoich praw i obowiązków w Kościele, nieuniknionym wymogiem jest dostępność, czyli stan, jaki muszą mieć budynki, przestrzenie, produkty i usługi, aby mogły być używane przez wszystkich ludzi na równych zasadach i w sposób jak najbardziej niezależny. Jak podkreśla dokument, jest to wciąż nierozwiązana kwestia, począwszy od bardzo częstego istnienia fizycznych barier dla osób o ograniczonej mobilności w dostępie do kościołów. 

Ale dostępność nie oznacza tylko dostępności fizycznej; nie ma na przykład dostępności do edukacji dla osób niewidomych, jeśli nie ma tekstów napisanych w języku Braille'a; dostępność dla osób niesłyszących nie jest zagwarantowana, jeśli nie ma tłumaczy języka migowego podczas celebracji liturgicznych i jeśli nie ma spowiedników zdolnych do wysłuchania spowiedzi w języku migowym; lub nie ma dostępności dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, jeśli nie używa się tekstów łatwych do czytania lub jeśli w homiliach nie używa się jasnego, prostego języka dostępnego dla wszystkich (co zresztą byłoby korzystne nie tylko dla osób z niepełnosprawnością intelektualną).

Dokument wzywa także do pełnego uczestnictwa osób niepełnosprawnych w życiu i zarządzaniu Kościołem. W szczególności powinni oni uczestniczyć w tych organach, które zajmują się konkretnie niepełnosprawnością. "Nic dla osób z niepełnosprawnością bez osób z niepełnosprawnością".To motto, które od ponad pięćdziesięciu lat przyświeca większości ruchów na rzecz osób niepełnosprawnych, znajduje również odzwierciedlenie w tekście i jest całkowicie uzasadnione, ponieważ to osoby niepełnosprawne najlepiej znają swoje własne potrzeby i żądania.

Stoimy zatem przed nowym wyzwaniem dla Kościoła: pełnym włączeniem osób niepełnosprawnych do jego działań duszpasterskich. I nie chodzi oczywiście o to, by istniało duszpasterstwo specjalistyczne dla osób niepełnosprawnych, a tym bardziej duszpasterstwo specjalistyczne dla różnych rodzajów niepełnosprawności, ale o to, by w zwyczajnym duszpasterstwie Kościoła zwracano uwagę na osoby niepełnosprawne. 

Jednakże, aby osiągnąć ten cel, uważam, że byłoby bardzo konieczne utworzenie na różnych szczeblach władzy sekcji lub organów specjalnie poświęconych niepełnosprawności (delegacje episkopatu w diecezjach, przynajmniej w najważniejszych diecezjach, komisje w konferencjach episkopatu, itd.), ponieważ jest wiele do zrobienia: dostępność musi być promowana w różnych dziedzinach, nowy paradygmat, o którym mówiliśmy w tych słowach, musi być przekazany wszystkim księżom, a także świeckim, itd.

Jest to jednak ekscytujące wyzwanie, które oprócz tego, że będzie integralną częścią nowej ewangelizacji, będzie jasnym i żywym przesłaniem przeciwko "kulturze wyrzucania pieniędzy", tak często potępianej przez papieża Franciszka.

Ostatecznie, włączenie osób niepełnosprawnych nie oznacza nic innego, jak przyjęcie pełnych konsekwencji powszechności Chrystusowego odkupienia.

W tym zakresie dokument słusznie przytacza zdanie z Gaudium et Spes, n. 22: "Syn Boży przez swoje wcielenie w pewnym sensie zjednoczył się z każdym człowiekiem". Jezus Chrystus został również zjednoczony z niepełnosprawnością, która jest cechą charakterystyczną ludzkiej kondycji.

AutorAntonio-Luis Martínez-Pujalte

Doktor prawa Uniwersytetu w Walencji i profesor filozofii prawa na Uniwersytecie Miguela Hernándeza w Elche.

Watykan

Papież wzywa do pokoju podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi

Raporty rzymskie-26 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Miejsca dotknięte wojną i katastrofą były przedmiotem papieskiego orędzia na Anioł Pański w niedzielę 25 grudnia 2022 r.

W błogosławieństwie Urbi et OrbiFranciszek wezwał do ponownego odkrycia sensu Bożego Narodzenia. Powiedział, że sens święta jest "znieczulony przez konsumpcjonizm".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Świat

Kardynał Mendonça do młodych: "Życie jest stratą, jeśli żyjemy połowicznie".

Droga do ŚDM 2023 trwa i teraz ukazują się filmy, w których kardynał Mendonça rozmawia z młodymi ludźmi z różnych krajów o Kościele, młodzieży i ŚDM.

Paloma López Campos-26 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Kardynał José Tolentino Mendonça jest prefektem Dykasterii Kultury i Edukacji. Oprócz tego, że jest poetą i eseistą, jest specjalistą w dziedzinie studiów biblijnych. Jego praca intelektualna skupia się zasadniczo na relacjach między chrześcijaństwem a kulturą.

Organizatorzy ŚDM zachęcają kardynała Mendonça do podjęcia rozmów z młodymi ludźmi różnych narodowości, aby omówić różne tematy. Pierwsze wideo z tych dialogów jest już dostępne.

Czas oczekiwania

Pierwszymi młodymi ludźmi, którzy spotkali się z kardynałem byli Sara i David, odpowiednio z lokalnego komitetu organizacyjnego i diecezjalnego komitetu organizacyjnego. Podczas rozmowy kardynał mówił o tym, jak młodzi ludzie powinni przeżywać Boże Narodzenie: "Boże Narodzenie wzywa do stopniowej podróży wewnętrznej, do słuchania, do uważności, do gotowości na spotkanie z samym sobą i do gotowości na spotkanie ze Słowem Bożym".

Mendonça mówił o tym, jak ważne jest czekanie. "Kto czeka? Ten, który wie, że czegoś brakuje. Wszyscy musimy czuć, że jesteśmy niepełni, że nasze życie nie jest samowystarczalne, dlatego zatrzymujemy się i czekamy". Okres Adwentu jest tym, który "przygotowuje nas do oczekiwania, które jest także formą nadziei".

Chrześcijanie, mówi nam Kardynał, "nie czekają na rzeczy natychmiastowe. Czekamy na Księcia Pokoju. Czekamy na Pana naszego życia, Pana historii, który nadaje sens temu, czym jesteśmy i co budujemy.

W tym roku, oprócz oczekiwania na Adwent, jest też oczekiwanie na ŚDM 2023 w Lizbonie. W tym oczekiwaniu, które poprzedza spotkanie Papieża z młodzieżą, mówi Mendonça, "już jesteśmy szczęśliwi, ponieważ serce jest już projektowane w tej wielkiej chwili, która jest przeżywana w sercu i naznaczy wszystkich uczestników". To powinno nas napełnić entuzjazmem, ponieważ "bardzo pięknie jest myśleć o globalnej wspólnocie, która wyrywa nas z samotności i daje nam radość bycia ze sobą, aby potwierdzić naszą nadzieję".

ŚDM i ich skuteczność transformacyjna

Łatwo się dziwić, jak w ciągu kilku dni można zmienić serca. Kardynał uważa, że ŚDM mogą być czymś więcej niż jednorazowym wydarzeniem, jeśli "poważnie zainwestujemy w przygotowania i wykorzystamy ten czas jako czas wzrostu, odkrycia i pogłębienia wiary". Możemy też skorzystać z niego, aby ściślej zjednoczyć się z Kościołem i uświadomić sobie, że "my jesteśmy Kościołem".

Cytując papieża, Mendonça uważa, że "młodzi ludzie muszą być nowymi poetami historii". Jeśli w tym czasie odkryjemy siebie jako protagonistów historii, jeśli uświadomimy sobie, że jesteśmy obliczem Chrystusa, to spotkanie z Ojcem Świętym nie będzie punktem dojścia, ale gigantycznym punktem wyjścia, który może nas rzutować na wiele twórczych dynamik, które bez wątpienia będą oznaczały początek nowej epoki".

Spotkania z Chrystusem

ŚDM oznaczają spotkanie z Chrystusem, ponieważ "dla Kościoła wielkie zgromadzenia są spotkaniami z Nim". To jest to, co nas zmienia, bo dzięki wierze patrzymy na życie i świat innymi oczami.

"Kiedy patrzymy w głąb - mówi kardynał - widzimy, że to Jezus jest bohaterem tej historii i daje nam śmiałość i odwagę. Chrystus jest trampoliną naszych marzeń, napełnia nasze serca pragnieniem.

Ta śmiałość młodych ludzi musi prowadzić ich do tego, by nie byli powtarzaczami, ale by poświęcili się odtwarzaniu, marząc o "świecie miłości, który nie jest niemożliwy". To, co słyszymy, jak Jezus mówi w Ewangelii, jest możliwe, począwszy od życia każdego z nas".

Kluczem do tego, mówi bez wątpliwości Mendonça, "jest Chrystus i dlatego tak ważne jest, aby w tym czasie przygotowań odkrycie Chrystusa i Jego Słowa było w centrum wszystkiego". Oznacza to, że "zanim zarezerwujemy wycieczkę do Lizbony, musimy przyjąć, że w naszym życiu towarzyszy nam ten Emaus, ten towarzysz podróży, którym jest Jezus".

Santa Maria i młodzi ludzie

"Maryja jest naszą nauczycielką w tym sensie, że uczy nas sztuki czekania. Święta Maryja pozostawia "odcisk na naszych sercach". Młodzi ludzie mogą przyjrzeć się trzem podstawowym postawom, których uczy nas Matka Boża.

"Pierwszym jest jej wsłuchanie się w plan Boży". Maryja daje Bogu swoją uwagę, "otwiera swoje serce na to spotkanie z Panem". W ten sam sposób młodzi ludzie muszą słuchać tego, co mówi im Bóg, "ponieważ On ma plan, w którym ty jesteś bohaterem".

Po drugie, znajdujemy "zdolność Maryi do powiedzenia "tak", do zaangażowania się". Nasza Matka "daje nam siłę do zakochania się". Przypomina nam, że "życie jest stratą, jeśli żyjemy połowicznie".

Wreszcie możemy się wiele dowiedzieć o "temperamencie Maryi". Jej chód, jej słuchanie, jej pośpiech... "Zanurza się w swojej historii" i to jest znak "młodego serca Maryi". Matka Boża swoją postawą "popycha historię do przodu". Idzie szybko, bo jej serce jest pełne miłości.

Młodzi ludzie umiłowani przez Chrystusa

"Kiedy mamy w sercu coś wielkiego, nie możemy się opanować, pękamy, jeśli nie powiemy, co jest w nas". Kardynał mówi, że tym właśnie powinien dzielić się radośnie każdy młody człowiek, gdy uświadomi sobie, że Chrystus go kocha: "Chrystus jest w moim życiu, Ewangelia jest we mnie żywa".

To przekonanie czyni nas wszystkich młodymi misjonarzami i "Lizbona jest miejscem, w którym wszyscy możemy być razem mówiąc: chcemy, marzymy, jesteśmy tutaj, mamy tę wiadomość do ogłoszenia światu". Wyjazd do Lizbony będzie więc "eksplozją nadziei, której świat tak bardzo potrzebuje".

PodpisySantiago Leyra Curiá

Europa i Hiszpania w Menéndez Pelayo

Wyobrażenie Marcelino Menéndeza Pelayo o Hiszpanii opierało się na głębokiej miłości do swojego narodu i bogactwie przynależności do większego, otwartego świata.

26 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

"Kiedy w 1877 roku opublikował swoją "Epistołę do Horacego", młody Marcelino Menéndez Pelayo (1856/1912) tęsknił za narodami Europy zjednoczonymi przez sztukę i słowa, pracującymi nad pięknem chrześcijańską ręką i sercem, jak te ludy śródziemnomorskie, które krzewiły kulturę renesansową. Czternaście lat później zobaczył w renesansie "najbardziej błyskotliwy okres nowożytnego świata, za osiągnięcie ostatecznej formuły estetycznej, przewyższającej w niektórych przypadkach formułę starożytności, w dziełach takich artystów jak Rafael, Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Miguel de Cervantes, Fray Luis de León...". (mowa o przyjęciu do Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych)".

W przeciwieństwie do tych, którzy widzieli zgodność między pierwotnymi postulatami renesansu i protestantyzmu, twierdził, że "Wielka burza reformacji narodziła się w nominalistycznych klasztorach Niemiec, a nie w szkołach ludzkich liter we Włoszech".. I wyznał, że nie potrafi przybliżyć go do ludów Europy Północnej. "Reformacja - nieślubne dziecko teutońskiego indywidualizmu". co oznaczało koniec jedności europejskiej (Historia hiszpańskiej heterodoksji i nauki hiszpańskiej).

W każdym razie, nie przestał podziwiać "Cudowna Pieśń o dzwonach Schillera, najbardziej religijna, najbardziej ludzka i najbardziej liryczna z niemieckich pieśni, a może i arcydzieło nowoczesnej liryki". Zadrżał również, gdy przeczytał list, w którym Schiller powiedział Goethemu, że "Chrześcijaństwo jest przejawem moralnego piękna, ucieleśnieniem tego, co święte i święte w ludzkiej naturze, jedyną prawdziwie estetyczną religią". A co do samego Goethego, to przypomniał sobie, że był on autorem wyrażenia "literatura uniwersalna, którą wymyślił i na mocy której musimy go nazwać obywatelem świata". Podobnie pauzował nad dziełami najbardziej reprezentatywnych postaci złotego wieku literatury niemieckiej, takich jak Winckelmann, Lessing, Herder, Fichte, Humboldtowie czy Hegel, "który uczy nawet wtedy, gdy się myli... którego książka (o estetyce) tchnie i zaszczepia miłość do nieskazitelnego, duchowego piękna". Tak jak by zachwycał się literaturą Anglii, "jedna z najbardziej poetyckich wsi na ziemi". (Historia idei estetycznych w Hiszpanii, 1883/1891).

Jak Menéndez Pelayo widział Hiszpanię w tamtej Europie? 

Uznał, że walencki Juan Luis Vives został "najbardziej błyskotliwy i zrównoważony myśliciel renesansu"., "najbardziej kompletny i encyklopedyczny pisarz tamtych czasów". I widział w Vivesie osobę najbardziej oddaną Europie swoich czasów, która "kontemplował Chrystusa jako Nauczyciela pokoju, dla tych, którzy Go słuchają i dla tych, którzy Go nie słuchają, przez Jego działanie w głębi ich sumień".do tego, który, poruszony przez "dla miłości zgody wszystkich narodów Europy", widząc ją tak podzieloną, zwrócił się do cesarza oraz królów Henryka VIII i Franciszka I, przypominając im, że ich podział ułatwił Barbarossie piractwo i najazdy tureckie (Antologia kastylijskich poetów lirycznych).

Zbiegł się z innym Hiszpanem, Jaume Balmesem, autorem m.in. "Protestantyzm w porównaniu z katolicyzmem w jego relacjach z cywilizacją europejską", gdzie kataloński pisarz otwarcie nie zgadzał się z Guizotem, autorem "Ogólna historia cywilizacji w Europie". Dla Guizota katolicyzm i protestantyzm były równorzędne, ponieważ odegrały podobną rolę w kształtowaniu Europy; ze swojego kalwińskiego punktu widzenia Guizot uważał, że reformacja protestancka przyniosła Europie ekspansywny ruch rozumu i wolności człowieka.

Ze swej strony Menéndez Pelayo uważał, że reformacja, zapoczątkowana ideami wolnego egzaminu, servo arbitrio i wiary bez uczynków, oznaczała zboczenie z majestatycznego kursu cywilizacji europejskiej: "... udowodnił to... zaczynając od analizy pojęcia indywidualizmu i poczucia godności osobistej, które Guizot uważał za charakterystyczne dla barbarzyńców, jak gdyby nie było ono uprawnionym rezultatem wielkiego ugruntowania, przekształcenia i uszlachetnienia natury ludzkiej, przyniesionego przez chrześcijaństwo...". (Dwa słowa o stuleciu Balmesa). 

Opierało się ono na założeniu, że "Ideał doskonałej i harmonijnej narodowości nie jest niczym więcej niż utopią... Trzeba przyjąć narodowości takie, jakimi uczyniły je wieki, z jednością w niektórych rzeczach i różnorodnością w wielu innych, a przede wszystkim w języku". (Obrona programu literatury hiszpańskiej). I o tym, jak hiszpański duch, który pojawiał się przez cały okres rekonkwisty, był "jeden w wierze religijnej, podzielony we wszystkim innym, przez rasę, przez język, przez obyczaje, przez przywileje, przez wszystko, co może podzielić naród". (Mowa wstępna do Królewskiej Akademii Hiszpańskiej).

W swoich pracach dotyczących historii kultury hiszpańskiej nie ograniczał się do pism w powszechnym języku hiszpańskim, kastylijskim, którego nie omieszkał uwzględnić "jedyny wśród współczesnych, któremu udało się wyrazić coś z najwyższej idei". i w którym było napisane "komiczna epopeja rodu ludzkiego, wieczny brewiarz śmiechu i zdrowego rozsądku".

Bo biorąc pod uwagę, że Hiszpania to naród bogaty i zróżnicowany językowo, widziałbym w Majorce Ramóna Llulla, "temu pierwszemu, który uczynił język wulgarny użytecznym dla czystych idei i abstrakcji, temu, który oddzielił język kataloński od języka prowansalskiego, czyniąc go grobowym, surowym i religijnym". (Mowa wstępna do RAE w 1881 roku).

Rozpocząwszy studia uniwersyteckie w Barcelonie, znał język kataloński, w którym po latach wygłosi przemówienie do królowej regentki Marii Krystyny. I, w jego "Semblanza de Milá y Fontanals". pamiętałby, że "To właśnie poeci, zdając sobie sprawę, że nikt nie może osiągnąć prawdziwej poezji poza własnym językiem, zwrócili się ku artystycznemu kultywowaniu go dla wysokich celów i zadań".

Alfredo Brañas, w "Regionalizm", Przypomina, jak w sferze literackiej Katalonia osiągnęła w 1887 roku najwyższą reprezentację literatury hispanoamerykańskiej. W tym samym roku kataloński poeta Federico Soler otrzymał nagrodę Królewskiej Akademii Hiszpańskiej za najlepszy utwór dramatyczny wystawiony w teatrach Hiszpanii. Brañas komentuje, że przed jej przyznaniem, podczas gdy niektórzy akademicy byli zdania, że nagroda powinna być przyznawana tylko sztukom wystawianym w teatrach Trybunału, inni, jak Menéndez Pelayo, uważali, że powinna być otwarta dla dramaturgów ze wszystkich regionów Hiszpanii.

W jego "Antología de poetas líricos castellanos" (Antologia kastylijskich poetów lirycznych), Menendez Pelayo poświęcił spore strony średniowiecznej poezji galicyjskiej i ocenił, w dwóch sprawozdaniach i przy zastosowaniu właściwego kryterium "Słownik galicyjsko-hiszpański". przez Marciala Valladaresa i "Galicyjski śpiewnik ludowy". przez José Péreza Ballesterosa. W tej samej antologii pochwaliłbym Walencję, bo "Była predestynowana do bycia dwujęzyczną (...), ponieważ nigdy nie porzuciła swojego ojczystego języka". A w liście z 6 października 1908 roku powie do Carmelo Echegaraya: "moja biblioteka, która dzięki Panu staje się jedną z najbogatszych w tej ciekawej gałęzi (książki baskijskie), tak trudnej do zgromadzenia poza krajem Basków...".

W innym liście, skierowanym do czasopisma "Cantabria" (28/11/1907), Menéndez Pelayo napisze, że. "Nie może kochać swego narodu ten, kto nie kocha ojczystego kraju i zaczyna od afirmacji tej miłości jako podstawy szerszego patriotyzmu. Samolubny regionalizm jest nienawistny i jałowy, ale życzliwy i braterski regionalizm może być wielkim elementem postępu i być może jedynym ratunkiem dla Hiszpanii".

AutorSantiago Leyra Curiá

Członek korespondencyjny Królewskiej Akademii Orzecznictwa i Legislacji w Hiszpanii.

Watykan

Papież zwraca się ku najsłabszym podczas Anioł Pański w Boże Narodzenie

"Powróćmy do Betlejem" - podkreślił papież w przemówieniu na Anioł Pański w szczególną niedzielę, w której Kościół obchodzi uroczystość Narodzin naszego Pana Jezusa Chrystusa. Powrót do Betlejem oznacza zwrócenie wzroku na tych, którzy dziś cierpią najbardziej.

Maria José Atienza-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Słoneczny poranek towarzyszył papieskiemu Aniołowi Pańskiemu w dzisiejszą niedzielę Bożego Narodzenia. Z balkonu Bazyliki św. Piotra papież Franciszek zwrócił się do wiernych, zachęcając ich do przezwyciężenia "letargu duchowego snu i fałszywych obrazów święta, które sprawiają, że zapominamy, kto jest czczony". W jego przemówieniu znalazło się przypomnienie o braku pokoju na świecie i narodach dotkniętych wojną.

"Wróćmy do Betlejem, gdzie rozbrzmiewa pierwszy dźwięk Księcia Pokoju. Tak, ponieważ On sam, Jezus, jest naszym pokojem; tym pokojem, którego świat nie może dać, a który Bóg Ojciec dał ludzkości posyłając swojego Syna" - kontynuował Ojciec Święty.

Franciszek chciał przypomnieć, że podążanie drogą pokoju wyznaczoną przez Jezusa zakłada porzucenie ciężarów "przywiązania do władzy i pieniędzy, pychy, hipokryzji i kłamstwa". Te ciężary uniemożliwiają pójście do Betlejem, wykluczają nas z łaski Bożego Narodzenia i zamykają dostęp do drogi pokoju. I rzeczywiście, musimy ze smutkiem zauważyć, że w tym samym czasie, gdy dany jest nam Książę Pokoju, nad ludzkością nadal wieją ostre wiatry wojny".

Narody w stanie wojny

Papież wskazał na nowe twarze Dzieciątka z Betlejem: "Niech nasze spojrzenie wypełnią twarze naszych ukraińskich braci i sióstr, którzy przeżywają to Boże Narodzenie w ciemności (...) Pomyślmy o Syrii, wciąż męczonej przez konflikt, który przeszedł do lamusa, ale się nie zakończył; pomyślmy też o Ziemi Świętej, gdzie w ostatnich miesiącach nasiliła się przemoc i konflikt, w którym są ofiary śmiertelne i ranni. Błagajmy Pana, aby tam, w kraju jego narodzin, mógł zostać wznowiony dialog i poszukiwanie wzajemnego zaufania między Izraelczykami i Palestyńczykami".

Jednym z regionów, które niedawno odwiedził papież i które stanowiły część jego pamięci w tym dniu, był Bliski Wschód. Franciszek modlił się dalej, aby "Dzieciątko Jezus podtrzymywało wspólnoty chrześcijańskie żyjące na całym Bliskim Wschodzie, aby w każdym z tych krajów można było doświadczyć piękna braterskiego współżycia między ludźmi różnych wyznań". Niech pomoże zwłaszcza Libanowi, aby mógł się wreszcie odbudować, przy wsparciu społeczności międzynarodowej oraz dzięki sile braterstwa i solidarności. Niech światło Chrystusa oświetla region Sahelu, gdzie pokojowe współżycie narodów i tradycji jest zakłócane przez starcia i przemoc. Niech prowadzi do trwałego rozejmu w Jemenie oraz do pojednania w Myanmarze i Iranie, aby ustał wszelki rozlew krwi".

Papież nie chciał też zapomnieć o kontynencie, z którego pochodzi - Ameryce, gdzie niektóre kraje przeżywają chwile niepewności i destabilizacji społecznej, jak Nikaragua czy Peru. Papież wzniósł modlitwy prosząc Boga, "aby natchnął władze polityczne i wszystkich ludzi dobrej woli na kontynencie amerykańskim do podjęcia wysiłku na rzecz spacyfikowania napięć politycznych i społecznych dotykających kilka krajów; myślę w szczególności o narodzie haitańskim, który od dawna cierpi".

Gapiący się i głodny

Dokonał też porównania znaczenia Betlejem, "Domu Chleba", wskazując na "ludzi, którzy cierpią z powodu głodu, zwłaszcza dzieci, podczas gdy każdego dnia marnuje się duże ilości żywności, a towary są trwonione na broń". W tym miejscu skupił się na konsekwencjach wojny na Ukrainie, która "jeszcze bardziej pogorszyła sytuację, pozostawiając całe populacje zagrożone głodem, zwłaszcza w Afganistanie i w krajach Rogu Afryki". Każda wojna - jak wiemy - powoduje głód i wykorzystuje samą żywność jako broń, uniemożliwiając jej dystrybucję wśród ludzi, którzy już cierpią". W dniu, w którym wiele rodzin gromadzi się przy specjalnym stole, papież zaapelował, by "jedzenie nie było niczym innym jak narzędziem pokoju".

Na koniec papież wskazał na "tak wielu migrantów i uchodźców, którzy pukają do naszych drzwi w poszukiwaniu komfortu, ciepła i pożywienia". Nie zapominajmy o osobach zepchniętych na margines, samotnych, sierotach i osobach starszych, którym grozi odrzucenie; o więźniach, na których patrzymy tylko pod kątem ich błędów, a nie jako na istoty ludzkie.

Ojciec Święty na zakończenie poprosił nas, abyśmy pozwolili się "poruszyć miłości Boga i naśladować Jezusa, który ogołocił się ze swojej chwały, aby uczynić nas uczestnikami swojej pełni".

Po słowach papież udzielił błogosławieństwa Urbi et orbi wszystkim obecnym na placu św. Piotra i tym, którzy śledzili to błogosławieństwo za pośrednictwem mediów.

Watykan

Papież na mszy bożonarodzeniowej: "Pomóż nam dać ciało i życie naszej wierze".

Gdzie szukać sensu świąt? To było pytanie, wokół którego obracała się homilia papieża Franciszka podczas dziesiątej celebracji Mszy o Narodzeniu Pańskim.

Maria José Atienza-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Bazylika św. Piotra po raz kolejny przyjęła setki osób, w tym wiele dzieci, oraz dziesiątki kapłanów, którzy towarzyszyli Ojcu Świętemu w sprawowaniu Eucharystii.

Papież chciał skierować wzrok na szopkę, wskazując na nią jako miejsce, w którym odnajdujemy prawdziwy sens Bożego Narodzenia, które czasem tonie w prezentach i dekoracjach. "Aby znaleźć sens Bożego Narodzenia, trzeba tam (przy żłóbku) zajrzeć. Ale dlaczego łóżeczko jest tak ważne? Bo jest to znak, nieprzypadkowy, przez który Chrystus wchodzi na scenę świata. A z szopki papież wskazał na trzy znaczenia, nad którymi warto się zastanowić: bliskość, ubóstwo i konkretność.

W odniesieniu do bliskośćPapież zwrócił uwagę, że "szopka służy przybliżeniu pokarmu do ust i szybszemu jego spożyciu". Pomysł, który przypomina o żarłoczności świata, chciwego na wygodę i pieniądze. Przeciwnie, "w żłobie odrzucenia i niewygody", kontynuował Papież.

"Bóg się mieści: przybywa tam, bo tam jest problem ludzkości, obojętność wytworzona przez nienasycony pęd do posiadania i konsumowania. Tam rodzi się Chrystus i w tym żłobie odkrywamy Go blisko".

Na ubóstwo żłóbka, zauważył Papież, "żłóbek przypomina nam, że nie miał wokół siebie nikogo innego, jak tylko tych, którzy go kochali". Rzeczywistość, która "w ten sposób uwydatnia prawdziwe bogactwo życia: nie pieniądze i władzę, ale relacje i ludzi. A pierwszą osobą, pierwszym bogactwem, jest sam Jezus".

I wreszcie papież zatrzymał się przy konkrecja która oznacza wejście Chrystusa w historię ludzkości. W konkretnym dziecku, w konkretnej ziemi i konkretnym roku: "Od żłóbka do krzyża Jego miłość do nas była namacalna, konkretna: od narodzin do śmierci syn cieśli przyjął szorstkość drewna, szorstkość naszego istnienia".

"Jezu, patrzymy na Ciebie, leżącego w żłobie. Widzimy Cię tak blisko, zawsze blisko nas: dziękujemy Ci, Panie. Widzimy Cię ubogiego, uczącego nas, że prawdziwe bogactwo nie jest w rzeczach, ale w ludziach, zwłaszcza w ubogich: przebacz nam, jeśli nie rozpoznaliśmy i nie służyliśmy Ci w nich. Widzimy Cię konkretnego, bo konkretna jest Twoja miłość do nas: Jezu, pomóż nam dać ciało i życie naszej wierze" - zakończył papież.

Podczas uroczystości Ojciec Święty odnowił zwyczaj adoracji obrazu Dzieciątka Jezus i zatrzymał się w szczególny sposób przed żłóbkiem ustawionym wewnątrz Bazyliki Piotrowej.

Zasoby

Boże Narodzenie w zamknięciu

Kilka zakonnic klauzurowych opowiada o swoim przygotowaniu w czasie Adwentu i o tym, jak przeżywają Boże Narodzenie w swoim kontemplacyjnym oddaniu.

Paloma López Campos-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Boże Narodzenie to czas, który wszyscy przeżywamy w sposób szczególny, ale jak jest on przeżywany we wspólnotach klauzurowych? Czy świętowanie w murach bardzo różni się od świętowania na ulicach? Jak osoby konsekrowane przygotowują się na przyjście Chrystusa?

Klaryski jako naprawiacze

Siostry Klaryski z klasztoru w San José (Ourense) opowiadają nam, jak przeżywają te szczególne święta.

Jak klasztorni przygotowują się do narodzin Chrystusa?

- Przygotowujemy się przede wszystkim Słowem Bożym zawartym w czytaniach Boskiego Oficjum, Piśmie Świętym, Sakramentach... Z roku na rok skupiamy się na pogłębianiu zrozumienia tych bardzo bogatych tekstów, aby zbliżyć się do niezgłębionego zrozumienia tajemnicy Narodzenia Chrystusa".

Na ulicach wszystko wypełnione jest światłami, muzyką, krzykliwymi witrynami sklepów... Jak w tym okresie liturgicznym spojrzeć na to, co ważne?

- Te wszystkie manifestacje świateł, dźwięków, kolęd, prezentów, słodyczy... to znaki, które mówią nam o jakimś wydarzeniu. Z punktu widzenia wiary najważniejsze. Bóg zbliża się do człowieka przyjmując naszą naturę, aby nas zbawić. Sposób, w jaki to czyni, ogromnie nas pobudza: rodzi się w pasterskiej grocie, umiera (a raczej my go zabijamy) na krzyżu. Dlaczego: "Oto on, a rozpromienicie się".

Czy zajęcia i plan lekcji w klasztorze zmieniają się, gdy nadchodzi Adwent i Boże Narodzenie?

- O tej porze roku trzeba zmienić nasz zwykły harmonogram, aby nasza praca była zgodna z obowiązkami życia kontemplacyjnego. To właśnie wyroby cukiernicze, a zwłaszcza bardzo popularny obecnie słodki "panettone", wymagają tego dostosowania".

Jaki jest, z Twojej perspektywy, najważniejszy aspekt Świąt Bożego Narodzenia?

- Z naszej perspektywy i perspektywy każdego chrześcijanina, wiara, jedyny sposób widzenia Boga, jest niewątpliwie najważniejszym aspektem. Z wiary wszystko ma sens. Oczywiście świętujemy jak w każdym domu, który żyje nadzieją, bo Bóg do tego stopnia umiłował człowieka, a Bóg nie zawodzi.

Czy masz jakieś zalecenia, które możesz przekazać, aby przygotować nas na przyjęcie Chrystusa?

- Powrócić do "Słowa Bożego", medytować nad nim, modlić się nim - to nasza propozycja. Na przykład:

a) Przeczytaj nr 3-4 Konstytucji dogmatycznej Dei Verbum na objawieniu Bożym Soboru Watykańskiego II.

b) nr 48 Konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium o Kościele Soboru Watykańskiego II

c) Przeczytaj księgę Mądrości w Biblii.

d) Rozdział 12 Listu Pawła do Rzymian.

e) Wreszcie "MODLITWA", modlitwa bez przerwy. Ale jak? Gdy nie da się inaczej, z "chęcią". "Wszystkie moje pragnienia są w Twojej obecności. Jeśli nie chcesz przerwać modlitwy, nie przerywaj pragnienia".

Drugi klasztor wizytek

Z drugiej strony zakonnice wizytki mówią, że ich "praca polega na modlitwie o powołania w ogóle, a także za ateistyczny świat, którego niestety dziś doświadczamy". Adwent dla nas to czas większego skupienia przed przyjściem naszego Zbawiciela i Odkupiciela. Radość, która przenika nasze klasztory, w żaden sposób nie może być porównywana ze świętami, w których panuje gwar i niewiele lub nic nie przypomina tych dni.

Siostry Mercedariuszki z Kantabrii

Z klasztoru Santa María de la Merced w Kantabrii również chcieli podzielić się swoim doświadczeniem:

"W klasztorze życia kontemplacyjnego czas Adwentu i Bożego Narodzenia, nie zmieniając zasadniczo niczego, jest przeżywany jak świt, z nową radością i nadzieją. Przygotowuje się kołyskę i koszyk przychodzącego Dziecka, poprzez osobiste akty cnoty, modlitwy, nabożeństwa braterskie itp. Liturgia jest przeżywana z większą intensywnością, jednocząc nas z wielkim oczekiwaniem ludu Izraela, z naglącym niepokojem naszego świata, który, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, tęskni za "Zbawicielem lub Wyzwolicielem".

Cała ta uniwersalna tęsknota ożywa w naszej modlitwie osobistej, wspólnotowej i liturgicznej. Gregoriański śpiew antyfon "O" w bezpośrednim oczekiwaniu na Boże Narodzenie tworzy atmosferę radosnego oczekiwania i oczekiwanej ciszy, która przenika nasze codzienne życie braterskie. Materialnie również dekorujemy nasz mały klasztor adwentowymi freskami, z modlitewnymi westchnieniami "Marana tha"Przyjdź Panie Jezu", z muzyką świąteczną, aby obudzić Cię rano itp.

Dla nas najważniejsze w Bożym Narodzeniu jest to, że przeżywamy narodziny Jezusa, Syna Bożego, który przyjmuje naszą ludzką naturę, aby nas zbawić i dać nam przykład życia. To niesamowite wydarzenie nieskończonej miłości, która z czystej miłości do upadłego człowieka, do każdego z nas, osiąga taki poziom wyniszczenia siebie, że napełnia nas miłosnym zdumieniem i prowadzi do przepełniającej nas radości i wdzięczności, która przekłada się na chóralną, braterską atmosferę, a także na "dokładki" jedzenia. Bowiem, jak mawiali starożytni mnisi, uczty "na Mszy i przy stole".

Wszystko to skłania nas do dzielenia się duchowo, liturgicznie i materialnie z naszymi braćmi i siostrami, z naszą pomocą dla potrzebujących, z uczestniczeniem w wizytach i telefonach, starając się dzielić naszą wiarą, naszą radością, naszą wdzięcznością wobec Boga Miłości uczynionego Dzieciątkiem w Betlejem.

Wielka szkoda, że w wielu rodzinach zanika wiara i radość chrześcijańskiego okresu Bożego Narodzenia, a zastępują je pogańskie święta, w których nie pamięta się już o ich przyczynie. Naszym życzeniem i zaleceniem dla rodzin chrześcijańskich jest, aby nie dały się porwać prądom, które nie mają nic dobrego i głębokiego do wniesienia, a jedność rodziny umacnia się bardziej przy stole w domu z kolędami, Narodzeniem Pańskim i ciepłem rodzinnym, niż przy tak wielu substytutach oferowanych przez dzisiejszy świat, które nie prowadzą do poprawy naszego społeczeństwa.

 Wszystkim Wam życzymy, aby Dziecię Boże rodziło się i wzrastało w Waszych sercach, w Waszych rodzinach, w Waszych parafiach i w Waszym środowisku społecznym. MERRY CHRISTMAS TOGETHER WITH THE CHILD JESUS; MARY AND JOSEPH".

Boże Narodzenie dla wszystkich

Siostry klauzurowe przypominają nam o tym, jak ważne jest, by w te dni świąteczne skupić się na tym, co najważniejsze, pamiętając zawsze, że tym, co świętujemy, są narodziny Jezusa Chrystusa. Życie klasztorne może nas zaprosić do postawienia sobie pytania za św. Janem Pawłem II: "Jak narodził się Chrystus? Jak przyszedł na świat? Dlaczego przyszedł na świat?" (Audiencja generalna, 27 grudnia 1978 r.). Sam Papież daje nam odpowiedź: "Przyszedł na świat, aby mógł być znaleziony przez tych, którzy go szukają. Tak jak znaleźli go pasterze w grocie betlejemskiej. Powiem nawet więcej. Jezus przyszedł na świat, aby objawić całą godność i szlachetność poszukiwania Boga, które jest najgłębszą potrzebą duszy ludzkiej, i aby wyjść temu poszukiwaniu naprzeciw".

Kultura

Tradycje świąteczne na Litwie i w Polsce

Na Litwie Boże Narodzenie to wciąż szczególny czas przeżywania tradycji. Wpływ sąsiedniej Polski i chrystianizacja dawnych zwyczajów są kluczowe dla wielu zwyczajów, które litewskie rodziny ożywiają co roku w okolicach Narodzenia Pańskiego.

Marija Meilutyte-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 9 minuty

Polska i Litwa mają jedne z najbardziej rozpowszechnionych tradycji świątecznych. Czuwanie 24 grudnia i 25 grudnia naznaczone są różnymi przejawami uczucia, wiary i pobożności, tak głęboko zakorzenionymi w obu narodach, że po wiekach i po wielu perypetiach historycznych są one nadal obecne w polskich i litewskich rodzinach.

Litwa: Od kalėdaičiai do 12 potraw wigilijnych

Aby zrozumieć litewskie zwyczaje wokół Wigilii i Bożego Narodzenia należy zrozumieć dwie rzeczy. Z jednej strony, że chrześcijaństwo przyszło na Litwę z dwóch kierunków: ze Wschodu, czyli z Bizancjum przez Słowian wschodnich, i z Zachodu, czyli z Rzymu przez Słowian germańskich i zachodnich, zwłaszcza Polaków. Z drugiej strony, Litwa była jednym z ostatnich narodów w Europie, który został schrystianizowany, w XIV wieku, więc w wielu z tych tradycji pogaństwo i chrześcijaństwo przenikają się.

Słowo na Boże Narodzenie, Kalėdoswywodzi się z języka wschodniosłowiańskiego коляда, pochodzącego z języka cerkiewnosłowiańskiego kolędaktóre z kolei pochodzi od łacińskiego kalendae za pośrednictwem bizantyjskich Greków. Kalendae odnosi się do pierwszego dnia każdego miesiąca w starożytnej rzymskiej i kościelnej rachubie. Jeszcze dziś tekst "martyrologium rzymskiego", streszczający dzieje ludzkości i nadzieje zbawienia, które znajdują swoje wypełnienie w Chrystusie, nazywany jest "calendą" lub proklamacją Bożego Narodzenia.

Słowo na Wigilię, Kūčiospochodzi od wschodniosłowiańskiego kuтя (ukraińskie: кутя, staroruskie: кутья). Jego miejscem narodzin jest Bizancjum, a nie Rzym, a kojarzony jest z Kūčiapotrawa ze zbóż (pszenicy, jęczmienia, żyta itp.) wymieszanych z wodą osłodzoną miodem. Danie to jest również tradycyjne na Białorusi i Ukrainie.

W czasach przedchrześcijańskich w okolicach przesilenia zimowego upamiętniano zmarłych, a także odprawiano niektóre obrzędy żniwne. Na przykład danie Kūčia służyło do odżywiania duchów przodków. Z tego kultu przodków pozostała jeszcze tradycja pozostawiania w nocy nietkniętego stołu wigilijnego, aby dusze zmarłych mogły ucztować lub modlić się za zmarłych w modlitwie błogosławienia stołu, zwłaszcza za tych, którzy zmarli w ciągu roku.

Innym pogańskim zwyczajem, który został później schrystianizowany, jest umieszczanie pod obrusem siana lub słomy: pierwotnie służyło ono zmarłym do odpoczynku, dziś umieszcza się je na pamiątkę żłóbka, w którym po narodzinach złożono Dzieciątko Chrystus.

Kolacja wigilijna

Wiele właściwych tradycji chrześcijańskich przyszło przez Polskę, dlatego dziś Litwini i Polacy dzielą wiele z tych zwyczajów.

Kolacja wigilijna rozpoczyna się od modlitwy, którą zazwyczaj prowadzi głowa gospodarstwa domowego. Po modlitwie kalėdaičiaiKalėdaitis: podłużne opłatki ozdobione obrazkami przedstawiającymi Narodzenie Jezusa. Każda osoba ofiarowuje swoje kalėdaitis innej obecnej osobie, błogosławiąc ją i życząc jej czegoś w nadchodzącym roku; gdy wszyscy goście wymienią się kawałkiem opłatka, rozpoczyna się posiłek. Zazwyczaj opłatki te sprzedawane są w kościołach od początku adwentu, po pobłogosławieniu ich przez księży. Jeśli ktoś nie będzie obchodził Wigilii na Litwie, jego krewni wysyłają mu kalėdaičiai, aby nie zabrakło go przy ich stole.

Opłatki symbolizują Ciało Jezusa Chrystusa, gdyż uroczystość wigilijna zbliża do siebie stół Ostatniej Wieczerzy Chrystusa i żłóbek w Betlejem.

Przypominają o tym kalėdaičiai, mówią nam o Chlebie Żywym, który stał się ciałem; łamanie i wymiana kawałka opłatka symbolizuje komunię chrześcijan z Jezusem Chrystusem i w Jezusie Chrystusie.

Na stole wigilijnym ma się znaleźć dwanaście talerzy (talerze rozumiane są jako dwanaście różnych potraw), według interpretacji chrześcijańskiej, na cześć dwunastu apostołów, którzy zasiedli przy stole Ostatniej Wieczerzy.

Zarówno w Polsce, jak i na Litwie adwent jest czasem abstynencji, a w najściślejszej tradycji 24 grudnia jest dniem "suchej abstynencji", czyli nie tylko bez mięsa, ale także bez nabiału i jaj. Z tego powodu większość potraw opiera się na rybach, zwłaszcza śledziach, grzybach i warzywach.

Do typowych napojów należą. aguonpienas (mleko makowe), sporządzone z wody, cukru i pokruszonych ziaren maku, oraz kisielius (kisiel) napój jagodowy lub owocowy, do którego dodaje się skrobię ziemniaczaną lub kukurydzianą, nadającą napojowi bardzo gęstą konsystencję.

Na wigilijnym stole nie może zabraknąć m.in. kūčiukaiTe małe kulki z mąki, drożdży i maku stały się szczególnie popularne po odzyskaniu Niepodległości, kiedy to znów zaczęto je swobodnie obchodzić podczas świąt Bożego Narodzenia.

Ciekawą spuścizną po czasach sowieckich jest popularyzacja sałatki rosyjskiej, która na Litwie znana jest jako biała sałatka lub ensaladilla casera, jako danie na Boże Narodzenie. Powodem było to, że zrobiono go z groszku konserwowego i majonezu, które były trudno dostępne i dlatego uważano je za artykuły luksusowe.

Do dziś tradycje te są przestrzegane w większości rodzin, a Boże Narodzenie jest w tym kraju czasem silnych przeżyć chrześcijańskich.

Polska. Msza Święta pasterska i łamanie chleba

Tekst: Ignacy Soler

Kiedyś, i do dziś, funkcjonowało wyrażenie, że wszystkie święta poznaje się po nieszporach. W Polsce Wigilia znana jest jako czuwanie i ma głęboko zakorzenione zwyczaje w każdej rodzinie, wierzącej czy nie.

Boże Narodzenie to święto narodzin Dziecka, w którym my chrześcijanie rozpoznajemy Syna Bożego, Boga uczynionego człowiekiem dla naszego zbawienia. Dla wielu Boże Narodzenie nie jest już świętem chrześcijańskim, ale nadal jest czasem afirmacji dobra ludzkiego życia, zwłaszcza nowo narodzonego dziecka: daru dla rodziny, kraju i całego świata. Każde dziecko jest wyjątkowe, niepowtarzalne, jest nowością, która sprawia, że wszystko inne jest inne. Święta Bożego Narodzenia to także czas składania sobie nawzajem życzeń pokoju, radości, szczęścia, lepszego świata, bez wojen, bez smutku i zła: utopii świata nieosiągalnego dla ludzi wszystkich czasów. Ale co człowiek nie może, Bóg może.

Wigilijne czuwanie, jak sama nazwa wskazuje, zaprasza nas do czuwania i przygotowania się do uroczystości. Wigilia rozpoczyna się w polskich domach, często w tamtych czasach pokrytych białym, zimnym śniegiem, od wieczerzy czuwania przy pojawieniu się pierwszej gwiazdy około godziny piątej wieczorem. Wszyscy po ciężkim dniu pracy siadają przy wspólnym stole. Już od wczesnych godzin 24. wszyscy angażują się w przygotowania do Czuwania. Kilka dni wcześniej choinka była już postawiona i ubrana we wszystkie światełka, ozdoby, prezenty i gwiazdę na czubku. Jeśli nie zrobiono tego wcześniej, rano 24. należy postawić choinkę. Tradycyjna szopka, zwłaszcza postacie Tajemnicy - Jezusa, Maryi i Józefa, też mają tradycję i korzenie, ale mniejsze niż choinka i nie tak rozpowszechnione jak we Włoszech czy w krajach hiszpańskojęzycznych.

Po kilku godzinach przygotowań, nie tylko do posiłku, ale i do domu, zwłaszcza do mycia okien (nie do końca rozumiem, dlaczego w Polsce okna są dokładnie myte w Wigilię i Wielką Niedzielę), zbierają się przy świątecznym stole z najlepszymi potrawami i sztućcami. Gromadzą się, ale nie siadają, bo Wieczerza Wigilijna rozpoczyna się - wszyscy razem i na stojąco - od czytania Narodzin Jezusa z Ewangelii św. Mateusza (1, 18-25) lub św. Łukasza (2, 1-20). Zazwyczaj czyta ją ojciec rodziny lub najmłodsze dziecko.

Przerwa na chleb: Opłatek

Następnie przychodzi tzw. Opłatek, po angielsku oblea, który pochodzi od łacińskiego oblatum - ofiarowanie daru. Opłatek, zwany też chlebem anielskim lub błogosławionym, a w naszym przypadku opłatkiem wigilijnym, to płat białego chleba, upieczonego z białej mąki i niekwaszonej wody, którym dzieli się przy stole wigilijnym. Wszyscy pozostają w pozycji stojącej i każdy uczestnik czuwania bierze opłatek z przygotowanej przy nim tacy. Każdy z jadących trzyma w lewej ręce swój opłatek, a prawą ręką odłamuje kawałek opłatka innego uczestnika, składając jednocześnie tej osobie najlepsze życzenia, improwizowanymi słowami, krótkimi lub długimi, emocjonalnymi lub oficjalnymi, zgodnie z życzeniem każdej osoby. I zjada ten mały kawałek opłatka drugiej osoby. Działanie to jest odwzajemnione przez drugą osobę. A na koniec podają sobie ręce, logicznie prawą, czyli tę, która jest wolna.

Świąteczna hostia jest znakiem pojednania i przebaczenia, przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy Wigilii wyraża pragnienie bycia razem, ma znaczenie nie tylko duchowe, ale i materialne: biały chleb podkreśla ziemski charakter pragnień, posiadania i dzielenia się. Każdy ma być jak dobry, podzielny chleb, coś, co można rozdać. Jest ona logicznie związana z prośbą w Modlitwie Pańskiej i z Eucharystią.

Tradycja dzielenia się (parting - z), czyli wzajemnego łamania części opłatka lub hostii świątecznej, ma swoje korzenie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Początkowo niezwiązany z Bożym Narodzeniem, był symbolem duchowej komunii członków wspólnoty. Zwyczaj błogosławienia chleba nazywany był eulogią (błogosławiony chleb). Ostatecznie chleb został przyniesiony na mszę wigilijną, pobłogosławiony i podzielony. Zanoszono ją także do domów chorych, czy tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, albo wysyłano do rodziny i znajomych. Praktyka odprawiania eulogii, popularna w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zaczęła zanikać w IX wieku na mocy dekretów synodów karolińskich, które chciały uniknąć pomieszania chleba konsekrowanego (Eucharystia) z chlebem błogosławionym (eulogia).

Kolacja wigilijna

Wieczerza Wigilijna jest wieczerzą radosną, rodzinną i pokutną, tak na pewno brzmi to ciekawie, ale jest to wieczerza wstrzemięźliwości od mięsa. Zgodnie ze zwyczajem, w ramach przygotowania do wielkiej uroczystości Narodzenia Pańskiego, ofiaruje się w tym dniu umartwienie polegające na niejedzeniu mięsa. Niejedzenie mięsa to coś, co w Polsce wciąż jest ważne, bo obchodzone jest w każdy piątek roku, a Polakom nie jest to obojętne. Kolacja w czasie czuwania składa się z dwunastu różnych potraw, w tym wielu rybnych, wszystkie są bardzo dobrze przygotowane i smaczne. Zaczyna się od zupy, która jest zwykle barszczzupa z czerwonych buraków. Potem przychodzą pierogiktórego nazwa pochodzi od starożytnego słowiańskiego korzenia pir-festiwal, który składa się z rodzaju makaronu, krokieta nadziewanego różnymi rodzajami i odmianami warzyw, ma pewne podobieństwo do włoskich ravioli. Wśród ryb wyróżnia się smażony karp. Jako napój, koniecznie trzeba też spróbować kompottradycyjny sok otrzymywany przez gotowanie niektórych owoców, takich jak truskawki, jabłka, porzeczki lub śliwki w dużej ilości wody, do której dodaje się cukier lub sułtanki. Jako deser nie można pominąć m.in. kutia, to rodzaj słodkiego budyniu z ziaren zbóż, lub makówkiciasto z makiem.

Przy stole na wieczerzę wigilijną pod obrusem umieszcza się małą słomkę, przypominającą żłóbek w Betlejem. Tradycją jest również pozostawienie miejsca dla niespodziewanego gościa. To bardzo słowiańskie: przyjazne przyjęcie gościa, który zawsze jest zapraszany do siedzenia przy wspólnym stole. Po kolacji cała rodzina gromadzi się wokół choinki, gdzie pod jej gałęziami rozrzucane są różne prezenty. Ktoś z rodziny, zwykle przebrany za św. Mikołaja, zajmuje się ich rozdawaniem, recytując wiersze lub dowcipy nawiązujące do honorowanej osoby. Na zakończenie śpiewane są kolędy, kolendaSą to stare pieśni bożonarodzeniowe, bogate w treści teologiczne, które śpiewa się również w kościołach. W niektórych kolenda opowiada o tym, jak w tę szczególną noc Bożego Narodzenia zwierzęta mówią ludzkim głosem i rozumieją nasze słownictwo. Być może jest to interpretacja słów proroka Izajasza (1:3): Wół zna swego pana, a osioł szopkę swego właściciela; Izrael mnie nie zna, mój lud mnie nie rozumie..

Masa koguta, która w Polsce nazywana jest. PasterskaMsza pasterska odprawiana jest zawsze o północy. Do kościołów ściągają liczne rodziny, świątynie są fizycznie przepełnione, a ulice miast i wsi wypełnione są samochodami i światłami przyjeżdżającymi i wyjeżdżającymi.

Eucharystia jest najwyższym punktem celebracji czuwania. Wcześniej pojawiły się tzw. rekolecjeTrzydniowe ćwiczenia duchowe, we wszystkich parafiach, ze spowiedzią na końcu. Kilka miesięcy temu podsłuchałem na ulicy swobodną rozmowę: gdzie idziesz, Marek? - Idę do kościoła, do spowiedzi. - Ale jak to możliwe, skoro nie jest to Boże Narodzenie ani Wielkanoc? Faktem jest, że przystępowanie do sakramentu pokuty w tych dwóch ważnych sezonach liturgicznych jest również głęboko zakorzenionym zwyczajem. Częsta spowiedź jest na pewno ważna, ale jeszcze ważniejsza jest przynajmniej ta nieczęsta spowiedź kilka razy w roku. Fakty mówią same za siebie: w tym kraju wciąż widać niekończące się kolejki do spowiedzi w okresie Adwentu i Wielkiego Postu. Sam miałem doświadczenie w tych dniach: proboszcz parafii, w której mieszkam, zadzwonił do mnie i zapytał, czy mógłbym mu pomóc w wysłuchaniu spowiedzi w te dni. Byliśmy czterema kapłanami przeznaczonymi do spowiedzi przez sporo godzin w ciągu tych trzech dni. Jeśli jest pokuta, jest poczucie grzechu, jest potrzeba Zbawiciela, przyjścia Jezusa.

AutorMarija Meilutyte

Zasoby

Skarb odkryty na nowo w czasie Bożego Narodzenia

Santiago Populín Such pisze dla Omnes tę krótką historię o Bożym Narodzeniu, bardzo odpowiednią do czytania najmłodszym członkom rodziny.

Santiago Populín Taki-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Było mroźne grudniowe popołudnie, śnieg zasypał plac zabaw, a spokojne huśtawki zapraszały do zabawy. Minęło pięć minut, zanim zadzwonił dzwonek, do świąt Bożego Narodzenia pozostało już tylko kilka minut. Wszyscy uczniowie czwartej klasy szkoły podstawowej patrzyli na stary, głośny zegar nad tablicą. Nagle nauczyciel przerwał ich wpatrywanie się i powiedział donośnym głosem: 

- Zadaniem na te święta jest napisanie przez nich o tym, o czym marzą, by być, gdy dorosną. Najpopularniejsza praca pisemna - będziemy głosować wśród kilku nauczycieli - wygra dwa bilety na lodowisko.

To powiedziawszy, zegar zszedł na dalszy plan; umysły uczniów były teraz na lodowisku. Zadzwonił dzwonek i Thomas pospiesznie ruszył do samochodu, gdzie czekała na niego matka. Wsiadł do samochodu z czwórką rodzeństwa i z wielkim niepokojem powiedział do matki: 

- Cześć mamo! Czy nie znasz nagrody, którą profesor Luis przyzna temu, kto wygra najlepsze opowiadanie o tym, kim marzymy być, gdy dorośniemy? 

Matka i rodzeństwo spojrzeli na niego z zaintrygowaniem i odpowiedzieli: 

- Jaka jest nagroda?

- Kto wygra ten esej, otrzyma dwa bilety na lodowisko!

- Imponujące - powiedziała jego matka zdziwionym tonem. - Czy wiesz więc, o czym będziesz pisać? W zeszłym roku marzyłeś o byciu archeologiem, jak Indiana Jones. 

Jego starsze rodzeństwo, Lucía i Paco, zaczęło się śmiać. Rumieniąc się, Tomás odpowiedział:

- No, już nie, mamo, w zeszłym roku byłem dzieckiem, teraz jestem starszy, lubię inne rzeczy. Na przykład chciałbym być inżynierem, jak tata; albo lekarzem, żeby jeździć karetką; albo nauczycielem, żebym nie musiał zadawać dzieciom prac domowych; a może chciałbym być prawnikiem i mieć biuro z wielkim krzesłem, jak wujek Manuel.

Maria, jego pięcioletnia siostra, przerwała mu głosem starej cesarzowej: 

- Mógłbyś zostać strażakiem, naprawdę lubisz ogień... prawda, mamo? 

Marta, matka, zaczęła się śmiać.

- Nie wiem... jak już mówiłam, jest wiele zawodów, które mnie pociągają. Jestem pewien, że chcę zrobić coś ważnego", kontynuował Tomás.

Kilka sekund przed dotarciem do domu Tomás zapytał Martę:

- Mamo, jakie było Twoje marzenie, gdy byłaś dzieckiem i czy je osiągnęłaś?

Marta zaniemówiła na to pytanie i po kilku sekundach, które dla chłopaka wydawały się wiecznością, odpowiedziała:

- Pozwól mi się zastanowić. O, tu jesteśmy, wejdźmy do środka, bo jest bardzo zimno i zjedzmy coś miłego, przygotowałam churros wypełnione dulce de leche! 

- Dobra! -wszyscy krzyknęli, celebrując pyszną przekąskę.

Marta była nieco zniesmaczona tym pytaniem. Zanim wszyscy usiedli do przekąski, rozległ się dźwięk drzwi, a ona dodała:

- Tata tu jest! 

Gdy już wszyscy razem zjedli, Marta powiedziała do Jana, swego męża: 

- Kochanie, pójdę na chwilę do ojca, żeby wziąć mu jakieś lekarstwa, jest przeziębiony. Wrócę około 20:00. 

Juan zauważył ją trochę dziwnie podczas podwieczorku, ale pomyślał, że zapyta ją, co się stało po obiedzie, kiedy będą bardziej zrelaksowani, żeby porozmawiać. 

Gdy tylko Marta weszła w drzwi, ojciec zauważył, że wygląda nieco dziwnie.

- Cześć tato, jestem tu, przyniosłam twoje lekarstwa, jak tam twoje przeziębienie?

- Moja córko, już mi lepiej, ale chciałbym cię raczej zapytać: jak się czujesz? Widzę, że jesteś strapiona.

- Nic, tato, dlaczego tak mówisz?

- Masz twarz... Daj spokój, znam cię, co się stało?

- Och, tato, zdajesz sobie sprawę ze wszystkiego, jak mnie znasz, nie mogę cię oszukać.

- Usiądźmy na chwilę - powiedział ojciec.

Marta, biorąc głęboki oddech, powiedziała: 

- Pojechałam odebrać dzieci ze szkoły i Tomás opowiedział nam o pracy domowej, którą dostały na święta: napisać, o czym marzą, kiedy dorosną. 

- Cóż, nie o to się martwisz, prawda? 

- Nie, tato. Stało się tak, że Tomi opowiedział nam, jakie ma marzenia: zostać świetnym inżynierem, albo lekarzem, albo nauczycielem, albo prestiżowym prawnikiem. Następnie zapytał mnie, o czym marzyłam, gdy byłam mała i czy udało mi się to osiągnąć. To właśnie mnie zabolało i zaniepokoiło. Wiesz, że zawsze marzyłam o tym, żeby pójść na studia, ale życie się skomplikowało i nie mogłam tego osiągnąć. Nie zrealizowałam swojego marzenia i teraz jestem prostą gospodynią domową bez żadnego zawodu.

Zanim Marta zdążyła się jeszcze odezwać, ojciec wziął ją za rękę i powiedział:

- Marta, moja córko, jak to jest, że nie osiągnęłaś swojego marzenia? Czy twoja rodzina, twój dom, twoje marzenie nie zostało osiągnięte? A dlaczego jesteś prostą gospodynią domową bez zawodu? Masz wszystkie zawody, o których marzy Tomasito. Jesteś inżynierem, bo zbudowałeś wspaniałą katedrę, swoją piękną rodzinę; jesteś lekarzem, w zeszłym tygodniu dzięki swojej opiece wyleczyłeś Juana z tej złej grypy, a teraz leczysz mnie; jesteś też nauczycielem, czyż przyjaciele twoich dzieci nie przychodzą do ciebie, aby odrabiać lekcje, bo tak dobrze im je tłumaczysz; i jesteś prawnikiem, bo bronisz ich przed niesprawiedliwością życia. A przede wszystkim sprawiasz, że Bóg jest w Twoim domu, w Twojej kuchni, przy Twoim stole, w życiu Twoich bliskich. 

I zanim zobaczył, że Marta wybuchła łzami, dodał:

-A teraz napijmy się gorącej herbaty.

Była godzina 20.00 i Marta była zaskoczona:

  • Och, jest tak późno! Tato, muszę już iść, muszę przygotować obiad. Dzięki jak zawsze, tak dobrze, że jesteście! Tato, co ja bym zrobiła bez twoich mądrych rad? 

Marta pożegnała się z ojcem wielkim uściskiem i wielkim uśmiechem. I tak szła do domu, otulona ciepłem nowo odnalezionej radości, które unicestwiało polarny chłód, i w ten sposób jej ponowne odkrycie w jednej chwili przyniosło jej dom. 

Kiedy otworzyła drzwi swojego domu, zastała ujmującą scenę: Juan, jej mąż, czytający bajkę małemu Pedrowi; María, bawiąca się z wołem i osłem w szopce; Tomás, piszący pracę domową, żeby wygrać bilety na łyżwy, a zapach sosu pomidorowego zaprowadził ją do kuchni, gdzie zastała Paco i Lucíę przygotowujących kilka pizz. W tym momencie, a także po uważnym obserwowaniu wszystkiego, co widziała od momentu wejścia, Marta stała się emocjonalna, jej oczy były jak szkło w deszczu, ponieważ przypomniała sobie słowa, które ojciec powiedział do niej zaledwie kilka minut wcześniej.

- Mamo, co się stało - zapytała Lucía.

Uśmiechając się, Marta powiedziała:

-Wszystko jest w porządku, nic mi nie dolega, córko, idę przygotować stół, już wystarczająco oszczędzili mi pracy przy robieniu obiadu.

Gdy cała siódemka usiadła przy stole, głos zabrała Lucía i patrząc z uśmiechem na Martę, powiedziała młodzieńczym tonem:

- Tato, z mamą jest coś nie tak i nie chce nam powiedzieć. Od powrotu z domu dziadka była bardzo dziwna.

Jan spojrzał na Martę i powiedział: 

-Co się stało, kochanie?

Marta, uśmiechając się, powiedziała łagodnym głosem: 

- Nie martw się, wszystko jest w porządku. Prawda jest taka, że jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ otrzymałam już swój świąteczny prezent.

W tym momencie mały Pedrito popędził do salonu, aby sprawdzić, czy na kominku jest prezent dla niego. 

- Mamo, jaki prezent otrzymałaś - zapytał zaintrygowany Tomás.

- Nie ma jeszcze nawet szóstego stycznia - kontynuowała Maria ze zdziwionym wyrazem twarzy.

Podczas gdy Paco zjadł całą pizzę, Pedrito wrócił do jadalni krzycząc zawiedzionym tonem:

- Mamusiu, mamusiu, w kominku nie ma dla mnie prezentu! 

Marta, z chytrym śmiechem, wzięła Pedrito za rękę i patrząc na wszystkich, powiedziała:

- Zobaczmy, że prezentem świątecznym, który otrzymałem jesteście Wy, moja rodzina, moje spełnione marzenie. 

Na to Pedrito, nie rozumiejąc, co się dzieje przy stole, zapytał raz jeszcze: 

-Mamo, tato, gdzie jest mój prezent" i wszyscy wybuchnęli śmiechem.

AutorSantiago Populín Taki

Licencjat z teologii na Uniwersytecie Nawarry. Dyplom z teologii duchowości na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

Zasoby

Historia "Cichej nocy" ("Stille Nacht")

"Cicha noc, święta noc": tak zaczyna się jedna z najbardziej znanych na świecie kolęd w języku oryginalnym i jest śpiewana we wszystkich możliwych językach na wszystkich pięciu kontynentach. Śpiewana jest we wszystkich możliwych językach, na wszystkich pięciu kontynentach. Kiedy i jak powstała i kto jest kompozytorem tej słynnej kolędy - być może sam Wolfgang Amadeusz Mozart? Zajrzyjmy w przeszłość Europy: oto historia "Cichej nocy".

Fritz Brunthaler-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 7 minuty

Okoliczności historyczne

Był to rok 1818. Wojny z Napoleonem przyniosły narodowi wielkie trudy. Region Salzburga, kościelne księstwo Świętego Cesarstwa Rzymskiego, rządzone od wieków przez arcybiskupa, w 1805 roku utracił niepodległość i całkowicie zubożał. Kroniki opowiadają, że tłumy żebraków przemierzały ulice miasta Salzburg, prosząc mieszkańców o datki na cele charytatywne, aby przeżyć. Nie tylko w mieście i na wsi odczuwano skutki wojny: zniszczenia, grabieże i śmierć. 

Postanowienia Kongresu Wiedeńskiego z lat 1814-1815 wytyczyły nową granicę między Bawarią a Austrią 20 kilometrów na północ od Salzburga, przez środek miasta Laufen, wzdłuż rzeki Salzach, tak że małe przedmieście Oberndorf zostało odcięte od centrum miasta. Rodziny zostają rozerwane, a miasto zubożone, ponieważ żeglarze i stoczniowcy tracą to, co od wieków było podstawą ich dobrobytu, a mianowicie przywileje na transport soli w dół Salzach do Dunaju i przez niego na Węgry. Następują katastrofy powodziowe i klęski nieurodzaju, takie jak ta z 1816 roku, która przechodzi do historii jako "rok bez lata", ponieważ erupcja wulkanu Tambora w Indonezji ma negatywny wpływ na klimat świata. Niepewne czasy, bieda, trud - co może dać nadzieję?

Wigilia, 24 grudnia 1818 r.

Nie ma jednoznacznego dowodu na to, że myszy przegryzły miech organów w kościele św. Mikołaja w Oberndorfie do tego stopnia, że nie są one już sprawne. Faktem jest, że organy, które od pewnego czasu wymagają renowacji, już nie działają - a jest Wigilia! 26-letni pastor pomocniczy Joseph Mohr szuka rozwiązania dla świątecznej aranżacji muzycznej. Sześciostrofowy wiersz bożonarodzeniowy zanosi do organisty Franza Xavera Grubera, który oprawia go w muzykę. Napisał ją w 1816 roku w Mariapfarr, miejscowości położonej głęboko w Alpach, gdy był tam pomocnikiem proboszcza. Być może przedstawienie Dzieciątka Jezus na ołtarzu, z rzucającą się w oczy kręconą głową, zainspirowało go do napisania wersu pierwszej strofy: "Słodki chłopiec o kręconych włosach". 

Tego samego dnia Gruber skomponował prostą melodię na dwa głosy i chór. "Cicha noc, święta noc" zaśpiewali po mszy o północy Joseph Mohr (tenor) i Franz Xaver Gruber (bas) w dwóch głosach przy świecach obok szopki w kościele - obecnie w górnoaustriackim mieście Ried - z towarzyszeniem Mohra na gitarze. Choinka była jeszcze wtedy nieznana i upowszechniła się dopiero w pierwszej połowie XIX wieku w Europie Środkowej.

Mieszkańcy Oberndorfu - rolnicy, rzemieślnicy, żeglarze - obchodzili Boże Narodzenie, dekorując swoje domy iglastym drewnem i świerkowymi gałązkami. Następnie dokładnie wysprzątali wszystkie pomieszczenia i przeszli przez wszystkie pokoje i stajnię z miską płonącego kadzidła. Wieczorem udawali się do kościoła na Mszę Świętą o północy. Tam ci prości ludzie z Oberndorfu po raz pierwszy usłyszeli pieśń "Cicha noc" i natychmiast poruszyła ich serca: w tamtych czasach wojny, potrzeby i niepewności było to przesłanie pokoju, skupienia i zbawienia z powodu nowo narodzonego Dziecka: "Jezus, Zbawiciel, jest tutaj!

Ludzie

Joseph Mohr urodził się w mieście Salzburg w 1792 roku. Był nieślubnym dzieckiem, ale jego matka nie była bynajmniej kobietą lekkiego życia, bo w tamtych czasach prości ludzie mogli się żenić tylko wtedy, gdy pozwolił na to właściciel ziemski lub władze polityczne. Józef był osobą uzdolnioną, zwłaszcza muzycznie, a pomagali mu w tym panowie duchowi. Wydaje się, że nie miał innego wyjścia, jak zostać księdzem. Nigdy nie przebywał długo w jednym miejscu jako duszpasterz, być może także ze względu na swoje kruche zdrowie, zwłaszcza płuca. W Oberndorfie przebywał tylko przez dwa lata, od 1817 do 1819 roku.

Ze względu na własne doświadczenie, jako kapłan zawsze zwracał uwagę na ubogich. Gdy oskarżono go o kupno sarny od kłusownika, usprawiedliwiał się mówiąc, że to dla najbiedniejszych z biednych. W Wagrainie sprzedał swoją krowę, aby dzieci mogły kupić podręczniki szkolne. Jako proboszcz lubił być z ludźmi, siedział z nimi w karczmie, grał na gitarze, którą często nosił przy sobie. Nie doczekał się sławy swojej pieśni: zmarł w 1848 roku na paraliż płuc, pochowany jest w Wagrainie. Nie wiadomo dokładnie jak wyglądał, gdyż nie zachowało się żadne jego zdjęcie.

Franz Xaver Gruber miał pod pewnymi względami nieco łatwiejsze życie niż Mohr. Urodził się w 1787 roku w Hochburgu w Salzburgu. Dzięki swojemu talentowi muzycznemu - według tradycji już w wieku 12 lat grał na organach w kościele - udało mu się przekonać rodziców i jeśli nie był zawodowym muzykiem, to został nauczycielem i wykonawcą muzyki, zwłaszcza organowej. W 1816 roku był nauczycielem szkoły podstawowej i organistą w Arnsdorfie, małej wiosce położonej trzy kilometry na północ od Oberndorfu, a później także pomocnikiem organisty w Oberndorfie.

Z trzech małżeństw - wszystkie żony zmarły - miał dwanaście dzieci, z których przeżyło tylko czworo. Być może w przezwyciężeniu tych strat pomogła mu także miłość do muzyki, bo dla niego "Cicha noc" nie była początkowo jego wielkim dziełem: skomponował kilka mszy, które teraz zostały opublikowane. W 1854 roku przyczynił się do wyjaśnienia autorstwa "Cichej nocy", kiedy to zakładano, że muzyka mogła pochodzić od Michała Haydna, który był nadwornym kompozytorem w Salzburgu i młodszym bratem bardziej znanego Józefa Haydna. W odpowiedzi na zapytanie Królewsko-Pruskiej Kaplicy Dworskiej o autorów pieśni wymienił Józefa Mohra i siebie oraz wskazał na skomponowanie pieśni 24 grudnia 1818 r. Franz Xaver Gruber zmarł w 1863 roku i został pochowany w Hallein.

Utwór

Kiedy w nocy 24 grudnia 1818 roku po raz pierwszy zabrzmiała "Cicha noc, święta noc!", nikt, nawet jej dwaj twórcy Gruber i Mohr, nie mógł przypuszczać, że stanie się ona tak znana i popularna. Prosta melodia, zgodna z ówczesnymi instrukcjami władz kościelnych dotyczącymi kultywowania pieśni religijnych, w czasie 6/8, na dwa głosy i chór, nie jest hymnem liturgicznym. Nie jest to hymn liturgiczny w ścisłym tego słowa znaczeniu, dlatego szybko trafił do domów klasy średniej na uroczyste obchody Bożego Narodzenia, w czym pomogło również użycie języka kulturalnego zamiast gwary. Melodia ma cechy zarówno pieśni pasterskiej, jak i kołysanki, a obie znajdują się w "sycylijskim" typie melodycznym, dla którego charakterystyczna jest słodka melodia i oscylujący rytm.

Początkowo uważano ją za "pieśń tyrolską", ponieważ budowniczy organów Mauracher z Zillertal w Tyrolu, który w 1824 roku zaoferował się odrestaurować organy w Oberndorfie, przywiózł ją do swojej ojczyzny. Kilka rodzin śpiewających z Zillertal rozpowszechniło tę pieśń: rodzina Rainerów śpiewała ją tam podobno już w Boże Narodzenie 1819 roku, a trzy lata później także dla cesarza Austrii Franciszka I i jego gościa z Rosji, cara Aleksandra. Rodzina Strasser, również z Zillertal, wykonała rękawice i połączyła występy na targach z występami muzycznymi. Udowodnione jest, że czwórka dzieci Strasserów śpiewała "Cichą noc" w Lipsku podczas Bożego Narodzenia w 1831 roku.

Śpiewacze podróże rodziny Rainerów zaprowadziły ich do Nowego Jorku, gdzie w 1839 roku po raz pierwszy usłyszano "Cichą noc". Pieśń rozpowszechniła się jeszcze bardziej dzięki umieszczeniu jej w różnych zbiorach i wśród protestanckich hymnów liturgicznych, co tłumaczy się tym, że tekst pieśni w mniejszym stopniu podkreślał silne katolickie nabożeństwo do Maryi, powszechne w tym czasie w okresie Bożego Narodzenia. W XIX wieku pojawiły się nawet głosy krytyczne ze strony duchownych katolickich: co do tekstu, bo mówili, że jest sentymentalny i bez smaku, a więc nie może uchwycić tajemnicy Bożego Narodzenia; co do melodii, bo jest płaska i monotonna, i że lepsze są inne hymny religijne. Nie mogło to jednak powstrzymać jej przed rozprzestrzenieniem się na cały świat.

Dzisiaj

Kościół św. Mikołaja, w którym po raz pierwszy usłyszano "Cichą noc", został rozebrany na początku XX wieku ze względu na ciągłe zalewanie i niebezpieczeństwo osiadania. Od 1937 roku w bezpiecznym miejscu w Oberndorfie stoi ośmiokątna Kaplica Pamięci Gruber-Mohr.

Tłumaczenia i wersje piosenki istnieją w ponad 320 językach i dialektach. Najczęściej śpiewa się pierwszą, drugą i szóstą zwrotkę.

W miejscach, gdzie Gruber i Mohr urodzili się i pracowali, w Salzburgu i Górnej Austrii, znajdują się muzea i miejsca pamięci o Cichej Nocy. Ale także gdzie indziej, w tym w Stanach Zjednoczonych, we Frankenmuth w stanie Michigan znajduje się obszerne archiwum związane z tą pieśnią, przekazane przez rodzinę Bronnerów, a na przyległej posesji znajdują się tablice z tekstem "Cichej nocy" w 311 językach.

W 2004 roku asteroida otrzymała nazwę "Gruber-Mohr". W 2011 roku "Cicha noc, święta noc" została uznana przez UNESCO za niematerialne światowe dziedzictwo kulturowe.

Tekst oryginalny w języku niemieckim, a tekst w tłumaczeniu angielskim

Poniżej zamieszczono oryginalny tekst "Cichej nocy", a także bezpośrednie prywatne tłumaczenie, bez rymów i adaptacji.

Tekst oryginału Joseph Mohr w języku niemieckim

1. Stille Nacht! Heilige Nacht! Alles schläft; einsam wacht Nur das traute heilige Paar. Holder Knab im lockigten Haar, Schlafe in himmlischer Ruh! Schlafe in himmlischer Ruh!

2. Stille Nacht! Heilige Nacht! Gottes Sohn! O wie lacht Lieb' aus deinem göttlichen Mund, Da uns schlägt die rettende Stund`. Jesus in deiner Geburt! Jesus in deiner Geburt!

3. Stille Nacht! Heilige Nacht! Die der Welt Heil gebracht, Aus des Himmels goldenen Höhn Uns der Gnaden Fülle läßt seh'n Jesum in Menschengestalt, Jesum in Menschengestalt

4. Stille Nacht! Heilige Nacht! Wo sich heut alle Macht Väterlicher Liebe ergoß Und als Bruder huldvoll umschloß Jesus die Völker der Welt, Jesus die Völker der Welt.

5. Stille Nacht! Heilige Nacht! Lange schon uns bedacht, Als der Herr vom Grimme befreit, In der Väter urgrauer Zeit Aller Welt Schonung verhieß, Aller Welt Schonung verhieß.

6. Stille Nacht! Heilige Nacht! Hirten erst kundgemacht Durch der Engel Alleluja, Tönt es laut bei Ferne und Nah: Jesus der Retter ist da! Jesus der Retter ist da!

Prywatne tłumaczenie na język hiszpański

1. cicha noc! święta noc! Wszystko śpi; tylko święta para czuwa w samotności. Słodkie kędzierzawe dziecko, śpij w niebiańskim spoczynku! Śpij w niebiańskim spoczynku!

2. Cicha noc, święta noc, Synu Boży! O, jak miłość śmieje się w Twych boskich ustach, gdy zbawcza godzina brzmi dla nas, Jezu, w Twym narodzeniu! Jezu w Twym narodzeniu!

3. cicha noc, święta noc! Ona, która przyniosła światu zbawienie, ze złotych wyżyn nieba pozwala nam zobaczyć pełnię łaski, Jezusa w ludzkiej postaci, Jezusa w ludzkiej postaci!

4. cicha noc, święta noc! Gdzie dziś wylała się cała moc ojcowskiej miłości i jak brat Jezus objął życzliwością ludy świata, Jezus ludy świata.

5. cicha noc, święta noc! Pomyślawszy już dawno o nas, gdy Pan wybawia od gniewu, w odległych czasach ojców obiecał odpust dla całego świata, obiecał odpust dla wszystkich.

6. cicha noc, święta noc! Po raz pierwszy dana do zrozumienia pasterzom przez Alleluja aniołów, rozbrzmiewa głośno daleko i szeroko: Jezus, Zbawiciel, jest tutaj! Jezus, Zbawiciel, jest tutaj!

AutorFritz Brunthaler

Austria

Początek opowieści

Krótka historia, która przypomina, co mogło otaczać to wydarzenie, które wyznaczyło bieg historii.

23 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Drogą idzie młody, ledwie dwudziestoletni mężczyzna, niosący przy siodle osiołka z jego pakułami i kilkoma seronami, w których niesie niezbędne do podróży rzeczy. Na szczycie zwierzęcia, dumna ze swojego ładunku, kobieta, prawie dziewczynka, prawie dorosła, jeśli jeszcze nie jest. Józef, zaniepokojony, wciąż spogląda na swoją dziewiczą żonę: "Czy wszystko w porządku, czy chcesz, abyśmy odpoczęli? "Nie martw się Józefie - uśmiecha się Maryja - Dziecko i Ja mamy się dobrze. Chyba zmęczony chód osła uśpił go. Już prawie się nie rusza"; ale Józef nie uspokaja się.

We wsi jest zbyt duże zamieszanie. Szukają spokojniejszego miejsca, by cieszyć się swoją prywatnością. Docierają do jaskini wyposażonej w stajnie i narzędzia, gdzie się zatrzymują.

Prawie wszystko jest zaaranżowane przez Opatrzność Bożą. Prawie wszystko, ponieważ są rzeczy, które Pan pozostawia Swojej Matce do zorganizowania, a teraz, gdy narodziny wydają się bliskie, to Ona przejmuje inicjatywę.

Podczas gdy Józef zdejmuje z osiołka siodło i wkłada rzeczy do środka, Maryja czyści i porządkuje stajnię. Usuwa brudną słomę i przygotowuje podłogę z czystej słomy, na której rozkłada rozmaryn jako dywan. W tle znajduje się żłóbek, który wypełnia swoim miękkim płaszczem jako materacem, na którym rozkłada tkaninę z nici, którą przygotowała dla niej matka. To właśnie kapral będzie witał Dziecko.

Po zakończeniu przygotowań wreszcie siadają do odpoczynku. W tle stoi uparcie potulny muł oraz odważny i łagodny wół, który oferuje im ochronę i towarzystwo. Siedząc na ziemi, trzymając się za ręce, Józef i Maryja rozmawiają niskim głosem.

Ci dwoje rozmawiali, czy też modlili się, gdy Maryja ścisnęła ręce Józefa:

-Wydaje mi się, że on już tu jest.

Powietrze stało się rzadsze, księżyc na chwilę stanął w miejscu i dokonał się cud! Niemal bez zauważenia przez Maryję, Dzieciątko przeszło z Jej łona na krzew rozmarynu, by z krzewu rozmarynu powrócić na Jej bok.

W ten sposób, tak po prostu, ziemia otrzymała napływ Boga w czasie, olśniewającą obecność boskości w zwykłym życiu.

Z doświadczeniem, które płynie z miłości matki, Maryja bierze Syna w ramiona, trzyma Go delikatnie przy piersi, gest, który powtórzy po latach u stóp Krzyża, i całuje Go, swój pierwszy pocałunek Boga uczynionego człowiekiem!

- Mój Syn i mój Bóg!

Pierwsze łzy miłości spadają na główkę Dziecka, jak chrzest.

Jezus, odwieczne Słowo Ojca, nowonarodzone dziecko milczy. Dziewica, niepomna na wszystko, patrzy na Syna, który uśmiecha się i przywołuje wspomnienia, które zachowała w swoim sercu. Wspomnienia sprzed dziewięciu miesięcy, gdy Archanioł Gabriel złożył jej najbardziej zaskakującą propozycję, jaką kiedykolwiek otrzymała istota ludzka: "Czy chcesz być Matką Boga, czy chcesz być współodkupicielką ludzkości?

Teraz we trójkę są sami w katedrze w Betlejem w pogodnej eksplozji miłości. Stworzenie zostało stworzone do miłości i doskonali się w darze z siebie, dlatego miłość jest darmowym darem miłości otrzymanym od Boga, przyjętym z pokorą. Aniołowie z podziwem kontemplują strumień miłości, w którym afirmuje się ta Święta Rodzina.

Ludzie przychodzą do stajni. Kobiety owinięte w płaszcze niosą kosze z jedzeniem; inne, młodsze, z haftowanymi prześcieradłami, aby owinąć Dziecko; szorstcy mężczyźni, ze wsi, aby użyczyć ręki w czymkolwiek, co jest potrzebne, i dzieci, wiele dzieci, o których nikt nie wie, skąd się wzięły. To ci, którzy poszli do nieba zanim się urodzili. Jedni dlatego, że chciała tego Matka Boska, inni dlatego, że ich matki nie otworzyły dla nich ramion i musieli schronić się w ramionach Matki Rodzaju. Czekali na Niego od dawna, a teraz, nareszcie, mogą się Nim cieszyć.

Przez obrzeża wsi przemieszcza się kolorowa karawana. Są to królowie, albo magowie, czy coś w tym stylu. Z powagą właściwą ich randze wchodzą do stajenki, pozdrawiają Matkę, całują stopy Dzieciątka w adoracji - poznanie Boga jest nierozerwalnie związane z adoracją - i zgodnie ze wschodnim zwyczajem podchodzą do ojca, aby go objąć i złożyć mu dary: złoto, aby ukoronować Króla, kadzidło, aby oddać cześć Bogu, mirrę, aby zabalsamować Odkupiciela.

Jak dalej potoczyła się ta historia, myślę, że po wielu perypetiach rodzina osiadła w Nazarecie i mieszkała tam przez wiele lat; ale to inny rozdział, teraz cieszymy się tym jednym.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Więcej
Zasoby

Najlepsze kolędy na okres świąteczny

Omnes przynosi ci listę kolęd, aby cieszyć się tym świątecznym sezonem.

Paloma López Campos-23 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Odliczanie do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia trwa. Pomiędzy przygotowaniami, posiłkami i sprawami załatwianymi w ostatniej chwili, zostawiamy Wam listę z kilkoma kolędami do spędzenia tych świątecznych dni.

Mary, wiedziałaś? - Pentatonix

Będę w domu na święta - Michael Bublé

In the bleak mid-winter - The Choirboys

O Święta Noc - Chór Tabernakulum

Let it snow - Frank Sinatra

Tu scendi dalle stelle - The Three Tenors

Veni, veni Emmanuel - Hymn katolicki

El burrito de Belén - Juanes

Piosenka na Boże Narodzenie - José Luis Perales

Sizalelwe Indonana - Kimbolton Prep Music

O Tannenbaum - Andrea Bocelli

Adeste, fideles - Ars Cantus

Il est né le divin enfant

Świat

kardynał FiloniMusimy kochać Ziemię Świętą" : "We must love the Holy Land".

Kardynał Filoni, Wielki Mistrz Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego, opowiada w Omnes o Ziemi Świętej i jej związkach z chrześcijanami na całym świecie.

Federico Piana-23 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

W Kościele katolickim jest jedna instytucja, której misja nie zmienia się od wieków: opieka i wspieranie chrześcijan świata. Ziemia Święta. Jest to Zakon Równouprawnienia Grobu Bożego w Jerozolimie, którego historyczne początki sięgają 1336 roku i do którego Święty Jan Paweł II przyznał Watykanowi osobowość prawną.

Dziś Zakon liczy 30 tys. świeckich rycerzy i dam na całym świecie, jest zorganizowany w 60 Luogotenencji i kilkanaście Delegatur Magistralnych, a około dwa lata temu odnowił swój statut za zgodą papieża Franciszka. "Wierzymy, że Ziemia Święta nie może być traktowana jako archeologiczne stanowisko wiary, ale musi być żywą rzeczywistością złożoną z rodzin chrześcijańskich, które tam mieszkają, i z licznych pielgrzymów, którzy ją co roku odwiedzają" - wyjaśnia kard. Fernando Filoni, Wielki Mistrz Zakonu, według którego siła kierowanej przez niego instytucji "jest zakorzeniona w wielkim entuzjazmie, jaki jej członkowie wkładają we wszystkie działania, które prowadzimy".

W dzisiejszym skomplikowanym kontekście międzynarodowym, jak Zakonowi udaje się wypełniać swoją podstawową misję? 

- Przede wszystkim musimy powiedzieć, że musimy kochać Ziemię Świętą: nie tylko za to, co reprezentuje kulturowo, ale przede wszystkim za to, że Jezus się tam urodził, żył, głosił i realizował swoją misję zbawienia. Teraz wspieranie chrześcijan oznacza kontynuację obecności żywej rzeczywistości w Ziemi Świętej. Pierwsza wspólnota chrześcijańska składała się z uczniów Pana i nigdy nie wymarła. Oznacza to jednak, że należy wspierać ten "Kościół-matkę", który następnie zrodził, poprzez ewangelizację, wiele innych Kościołów na świecie. Dlatego Kościoły świata czują się w obowiązku wspierać Kościół w Ziemi Świętej w tym historycznym momencie, ponieważ obecność chrześcijan na tych terenach bardzo się zmniejszyła i jeśli nie będzie wkładu finansowego, jak również emocjonalnego, Ziemia Święta ryzykuje, że stanie się miejscem turystycznym, archeologicznym miejscem wiary. A my nie chcemy, żeby tak się stało. Wsparcie Zakonu dla Ziemi Świętej służy pomocy wszystkim tym, którzy mają powód do życia w Ziemi Świętej: nie tylko chrześcijanom, ale także Żydom i muzułmanom.

Ostatnio Zakon rozwija się również na Słowacji i rozpoczął projekty ekspansji w Afryce: na czym polega ten wielki wysiłek i jaka jest jego motywacja?

- Naszym zamiarem jest nieco większe otwarcie Zakonu, który jest już bardzo obecny w krajach europejskich i Ameryce Północnej. Chodzi o to, aby zwiększyć naszą obecność w Ameryce Południowej i Środkowej, ale także rozpocząć kilka projektów w Afryce i Azji. Czynimy to wszystko, ponieważ Zakon jest otwarty dla wszystkich: a troska o Ziemię Świętą musi prowadzić także wszystkie inne Kościoły świata - czy to większościowe, czy mniejszościowe - do tego, by mieć w sercu Ziemię Świętą. Jeśli Kościół jest katolicki, to katolickość musi sięgać także do tych rzeczywistości kontynentalnych, które są w danym momencie mniej obecne, ale których nie wolno wykluczyć. Nasi rycerze i damy nie są tymi, którzy od czasu do czasu zajmują się Ziemią Świętą, ale czynią to ze stałym zaangażowaniem i miło jest myśleć, że można ich formować także w krajach, gdzie Zakon jest dziś mniej obecny.

Jakiego zaangażowania wymagają dziś członkowie Zakonu na całym świecie i czy zmieniło się ono w odniesieniu do nowych globalnych wyzwań geopolitycznych?

- Zawsze powtarzam, że zaangażowanie członków Zakonu opiera się na trzech filarach: formacji duchowej, zrodzonej z tajemnicy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Pańskiego, miłości do Ziemi Świętej i oddaniu swojemu Kościołowi lokalnemu. Ogólnie rzecz biorąc, nasi rycerze i damy to ludzie świeccy, wysoko wykwalifikowani specjaliści, którzy mogą wnieść prawdziwie kwalifikowany wkład w każdy Kościół lokalny. Ich miłość do Kościoła lokalnego rozciąga się na całą Ziemię Świętą.

Jak Zakon przeżywa podróż synodalną?

- Zakon nie jest diecezją, a choć żartuję, że jestem proboszczem z 30 tys. wiernych rozsianych po całym świecie, to nie jest nawet parafią. Jej członkowie są częścią Kościołów lokalnych i jako tacy wnoszą i będą wnosić swój wkład w całą drogę synodalną.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Watykan

Wdzięczność, nawrócenie i pokój: życzenia Papieża dla Kurii Rzymskiej

Papież Franciszek odbył swoje tradycyjne świąteczne spotkanie z osobami pełniącymi służbę w Kurii Watykańskiej. Nawrócenie, wdzięczność i przebaczenie były przedmiotem słów Ojca Świętego w jego tegorocznym przemówieniu.

Giovanni Tridente-22 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Na swoje dziesiąte przemówienie do Kurii Rzymskiej z okazji wymiany życzeń świątecznych Papież Franciszek wybrał praktykę przedłużonego "rachunku sumienia", opartego na głębokiej postawie wdzięczności, aby sprzyjać prawdziwemu nawróceniu serc i generować uczucia pokoju w środowisku.

Przyjmując na audiencji kardynałów i przełożonych Kurii Rzymskiej, Papież powtórzył praktykę parresia, czyli swobodnego mówienia rzeczy, które są złe, ale proponowania realistycznego "rozwiązania" każdego upadku, który może pojawić się w Kościele, a w szczególności w Kurii Rzymskiej.

Franciszek mówił przede wszystkim o potrzebie "powrotu do tego, co istotne w życiu", uwolnienia się od wszystkiego, co zbędne, co przeszkadza na prawdziwej drodze świętości. Do tego jednak ważna jest "pamięć o dobru" otrzymanym od Boga na każdym etapie naszego życia, aby osiągnąć tę wewnętrzną postawę, która prowadzi do wdzięczności.

Wysiłek polega na tym, aby w każdych okolicznościach świadomie ćwiczyć "wszelkie dobro, jakie możemy", przezwyciężając "duchową pychę", która każe nam wierzyć, że już wszystkiego się nauczyliśmy lub że jesteśmy bezpieczni i po właściwej stronie.

Ten proces nazywa się "nawróceniem" i przekłada się na "prawdziwą walkę ze złem", udaje się zdemaskować nawet te najbardziej podstępne pokusy, często zakamuflowane, które sprawiają, że "zbytnio ufamy sobie, swoim strategiom, swoim programom". W tej kwestii Papież wymienił w szczególności ryzyko "fiksatyzmu" (jak gdyby nie było potrzeby lepszego zrozumienia Ewangelii) i "ducha pelagiańskiego", a także herezji polegającej na braku tłumaczenia Ewangelii "na dzisiejsze języki i sposoby".

Papież Franciszek widzi największy przykład tego typu nawrócenia w Kościele w Soborze Watykańskim II, który był największą i najnowszą okazją do "lepszego zrozumienia Ewangelii, uczynienia jej aktualną, żywą i działającą w tym momencie historycznym". I w to przebudzenie wpisuje się obecnie trwająca podróż synodalna, ponieważ "rozumienie orędzia Chrystusa nie ma końca i nieustannie nas prowokuje".

Wśród kluczowych słów użytych przez Ojca Świętego, aby powstrzymać ciągłe nawracanie się, jest "czujność" właśnie w odniesieniu do tych wszystkich "wykształconych demonów", które wkradają się w nasze dni, nie zdając sobie z tego sprawy, powodując między innymi oszustwo "poczucia sprawiedliwości i gardzenia innymi". Tu właśnie wchodzi w grę "codzienna praktyka rachunku sumienia", zasugerował Franciszek, która pozwala także porzucić "pokusę myślenia, że jesteśmy bezpieczni, że jesteśmy lepsi, że nie musimy się już nawracać".

A jednak, ostrzegł Papież, ci, którzy są wewnątrz ogrodzenia, "w samym sercu ciała kościelnego", tacy jak ci, którzy pracują w Kurii Rzymskiej, są "bardziej w niebezpieczeństwie niż wszyscy inni, podkopywani właśnie "przez wykształconego diabła"".

Ostatnią myśl Papież skierował do pokoju, odnosząc się bez wątpienia do Ukrainy i wszystkich innych części świata, gdzie w porażce tej tragedii i z szacunkiem dla tych, którzy tam cierpią, "możemy rozpoznać tylko Jezusa ukrzyżowanego". Ale nawet tutaj nie możemy być naiwni, bo jeśli zależy nam na kulturze pokoju, musimy mieć świadomość, że "zaczyna się ona w sercu każdego z nas".

Oznacza to, że nawet wśród "ludzi Kościoła", a może przede wszystkim, musimy wykorzenić "każdy korzeń nienawiści, niechęci wobec naszych braci i sióstr, którzy żyją obok nas".

"Niech każdy zacznie od siebie" - dodał papież Franciszek, wymieniając wiele rodzajów przemocy, które dotyczą nie tylko broni czy wojny, ale - właśnie z myślą o kręgach kurialnych - przemocy słownej, przemocy psychologicznej, nadużywania władzy czy ukrytej przemocy plotek: "Złóżmy każdą broń jakiegokolwiek rodzaju".

Wreszcie zaproszenie do praktykowania miłosierdzia, uznając, że każdy może mieć ograniczenia i że "nie ma czystego Kościoła dla czystych", oraz do praktykowania przebaczenia, dając zawsze kolejną szansę, gdyż "świętym zostaje się metodą prób i błędów".

Rok Kurii: reforma i więcej świeckich

Kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, pozdrowił Ojca Świętego w imieniu Kurii Rzymskiej. Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, pozdrowił Ojca Świętego w imieniu członków Kurii Rzymskiej. W swoim pozdrowieniu kard. Re przypomniał "dramatyczną sytuację, jaką przeżywa ludzkość, nie tylko z powodu pandemii Covid, która jeszcze nie zakończyła się na świecie, ale przede wszystkim z powodu tragicznych wojen, które wciąż powodują wylewanie rzek łez i krwi" i odniósł się w szczególności do wojny z Ukrainą, która zbliża się do pierwszej rocznicy i w obliczu której "Jego Świątobliwość nieustannie podnosił głos, aby dać do zrozumienia, że 'z wojną wszyscy jesteśmy pokonani' i podkreślić, że wojna jest szaleństwem, bezużyteczną rzezią, potwornością, wzywając z mocą do zaprzestania zbrojeń i poważnych negocjacji pokojowych".

W odniesieniu do Kurii dziekan Kolegium Kardynalskiego zwrócił uwagę, że "kończący się rok nadal naznaczony jest reformą ogłoszoną z Konstytucja Apostolska Praedicate EvangeliumPodkreślił też "zadowolenie w Kurii ze wzrostu liczby świeckich mężczyzn i kobiet na różnych ważnych stanowiskach, które nie zakładają sakramentu święceń". "Ta reforma - podkreślił - zobowiązuje nas wszystkich do głębszej duchowości, do większego poświęcenia i intensywniejszego ducha służby, z intymnym poczuciem odpowiedzialności wobec Kościoła i świata oraz z intensywniejszym braterstwem między nami".

Kardynał Re przypomniał też podróże Ojca Świętego do Kanady, Bahrajnu i na Maltę, które pokazują jego zaangażowanie w rozwiązywanie "burzliwych problemów społeczeństwa".

Inicjatywy

Jezus rodzi się dla wszystkich

Po dwóch latach powraca "Siewcy Gwiazd", jedna z inicjatyw Infancia Misionera mająca na celu uczczenie Bożego Narodzenia w Hiszpanii.

Paloma López Campos-22 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Celem tej inicjatywy jest, aby najmłodsi członkowie rodziny stali się młodymi misjonarzami, przywracając Bożemu Narodzeniu jego prawdziwe znaczenie. Dzieci wychodzą na ulice i rozdają naklejki z hasłem "Jezus rodzi się dla Ciebie", śpiewają kolędy i przechodzą ulicami.

Siewcy Gwiazd narodzili się w 1977 roku dzięki księdzu jezuicie. Dzięki niemu w ostatnich tygodniach Adwentu setki dzieci wychodzą do swoich wiosek i miasteczek, by w imieniu misjonarzy złożyć wszystkim życzenia świąteczne.

Papieskie Stowarzyszenia Misyjne proponuje dzieciom wykonanie własnych gwiazdek w kolorach misyjnych. Udostępnia również skrypt dla "wysłanie siewców gwiazd", na które składa się krótkie pozdrowienie, odczytanie fragmentu Ewangelii i wreszcie rozesłanie.

Tegoroczne czytanie to Mt 2,9-12: "[Magowie] wyruszyli w drogę i nagle gwiazda, którą widzieli wschodzącą, zaczęła ich prowadzić, aż spoczęła nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy zobaczyli gwiazdę, napełnili się wielką radością. Weszli do domu, zobaczyli Dzieciątko z Maryją, Jego Matką, i upadłszy na kolana oddali Mu pokłon; następnie otwierając swoje kasetony złożyli Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie wyrocznię, że nie powinni wracać do Heroda, odeszli do swego kraju inną drogą.

Inicjatywa ta służy przygotowaniu do Misyjnego Dnia Dziecka, który będziemy obchodzić 15 stycznia. Dzięki wsparciu dzieci, każdego roku misjonarze są w stanie pomóc ponad 4 milionom dzieci w 2500 różnych projektach Papieskich Towarzystw Misyjnych.

Stwórz swoją gwiazdę misyjną

Ewangelizacja

Paula VegaCzytaj więcej : "Najważniejsze jest, aby udało nam się odpowiedzieć na istotne pytania".

Paula Vega (Llamameyumi) to cyfrowy misjonarz i student teologii, który wykorzystuje media społecznościowe do ewangelizacji.

Paloma López Campos-22 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Paula Vega, na mediach społecznościowych "llamameyumi"Jest nauczycielką religii i studentką nauk teologicznych. Poświęca się również ewangelizacji na portalach społecznościowych, jest tym, co znamy jako cyfrowy misjonarz. Nie tylko dzieli się swoim codziennym życiem, ale jej treści zawierają zaraźliwą żywą wiarę. W tym artykule przedstawiamy Wam wywiad, którego udzieliła dla Omnes.

Dlaczego zacząłeś ewangelizować w mediach społecznościowych?

- Nie była to decyzja podjęta z dnia na dzień, ale raczej stopniowa. Jak każda młoda osoba, bez żadnych pretensji dzieliłam się swoją codziennością na mediach społecznościowych. Gdy wiara stawała się ważniejsza, tym bardziej znajdowało to odzwierciedlenie w moich postach. Zacząłem dzielić się swoim codziennym życiem w parafii, refleksjami na temat wiary, a potem niektórymi rzeczami, których uczyłem się na teologii. Odzew ze strony ludzi był bardzo pozytywny, a zwolenników zaczęło przybywać. Dzięki modlitwie i refleksji poczułam, że mogę wnieść coś z mojej perspektywy jako młoda kobieta i studentka teologii, i postanowiłam zająć się tym bardziej poważnie. 

Internet jest masowym medium, w którym, jak się wydaje, treści są prawie zawsze negatywne i dalekie od wartości chrześcijańskich. Jak uniknąć utonięcia w tym bombardowaniu treściami?

- W warsztatach, które prowadzę na ewangelizacja W młodzieżowym networkingu wyjaśniam, że chrześcijańska postawa w internecie to także świadomość ludzi, których śledzimy. Jeśli śledzę powierzchowne konta, które nawołują do przemocy lub wyśmiewają się z innych, to właśnie to będę odbierał przez czas korzystania z sieci, czyli zazwyczaj przez długi czas. Stworzenie przestrzeni na własnym telefonie komórkowym dla pozytywnych i wnoszących coś treści jest moją własną odpowiedzialnością. Jako rodzice i katecheci uważam, że dobrze jest rozmawiać z dziećmi na ten temat i proponować im konta z jakościową zawartością. Dzięki Bogu mamy dziś wielu cyfrowych misjonarzy na wszystkich platformach, którzy tworzą bardzo angażujące treści.

Sieci społeczne Paula

Czy jako student teologii jest to powołanie, które wynika z potrzeby zajęcia się swoją pracą jako misjonarz cyfrowy, czy też jest to coś głębszego?

- Moje powołanie do teologii przyszło dużo wcześniej, po procesie nawrócenia, w którym zobaczyłem, że jestem powołany do czegoś innego. Teraz, gdy widzę to w perspektywie, w moim życiu jednego nie da się zrozumieć bez drugiego. Teologia pozwala mi mówić w sieci na pewne tematy, których ludzie się domagają, bo szukają odpowiedzi. Jednocześnie obcowanie z młodymi i odległymi ludźmi zmusza mnie do szukania sposobów aktualizacji języka teologicznego w celu zbliżenia ludzi. 

Jesteś odpowiedzialny za formację w grupie, zajmujesz się młodzieżą w wieku od 14 do 18 lat, jesteś członkiem Duszpasterstwa Powołań... Jakie braki dostrzegasz w formacji religijnej młodych ludzi? Co według Ciebie jest im potrzebne?

- Przede wszystkim zacząć od formacji samych katechetów i nauczycieli. Teraz, kiedy studiuję teologię, uświadamiam sobie błędy, które kiedyś popełniałem lub rzeczy, które kiedyś myślałem i przekazywałem, ponieważ nie miałem wystarczającego wykształcenia. Po drugie, musimy zacząć od zainteresowań, jakie mają na każdym etapie swojego życia. Istotne jest, abyśmy zdołali odpowiedzieć na ich istotne pytania, ponieważ tylko w ten sposób wiara nabiera głębokiego znaczenia. Po trzecie, musimy uczynić formację atrakcyjną. Inaczej rozmawia się z nimi o częściach Mszy Świętej za pomocą statycznej pogadanki, jak za pomocą np. kahoota. Albo mówić o ekumenizmie za pomocą prezentacji, zamiast uczestniczyć w spotkaniu z młodzieżą innych wyznań. Musimy być kreatywni i szukać najbardziej odpowiednich sposobów.

Kilka razy mówiłeś o zdrowiu psychicznym, czy uważasz, że ten obszar jest wystarczająco przepracowany przez Kościół? Co twoim zdaniem trzeba jeszcze osiągnąć?

- Prawdą jest, że nastąpiła wyraźna poprawa dialogu na temat zdrowia psychicznego w społeczeństwie i zostało to przeniesione na Kościół. Uważam jednak, że w niektórych kręgach problemy ze zdrowiem psychicznym nadal kojarzone są z brakiem wiary czy zaufania do Boga. Uważa się, że terapia psychologiczna niweluje towarzyszenie duchowe lub odwrotnie, ale oba te elementy są konieczne i wzajemnie się uzupełniają. Bez zdrowia psychicznego nie ma zdrowia. Bóg towarzyszy w tym procesie, jako ten wierny przyjaciel, który idzie z tobą. Podobnie Kościół, jako matka, musi towarzyszyć i być objęciem dla wszystkich osób, które cierpią z powodu zdrowia psychicznego. Bardziej otwarte mówienie o tym może pomóc w przełamaniu uprzedzeń. 

Co jest najtrudniejsze w nauczaniu dzieci o Bogu?

- Wcześniej każdy otrzymywał minimum edukacji religijnej. Teraz mam w domu dzieci, które nigdy nie słyszały o Bogu i trzeba zaczynać od podstaw. Ciągłość staje się skomplikowana i wtedy, nieświadomie, oddzielają wiarę od innych dziedzin, zamiast pozwolić jej być istotą. W szkole Bóg istnieje, bo nauczyciel mówi mi o nim. W pozostałej części mojego życia nie jest ona obecna, ponieważ środowisko do niej nie zachęca. Trudno im też zrozumieć konsekwencje przynależności do Kościoła, bo nie żyją nim na co dzień. My nauczyciele i katecheci siejemy i modlimy się, aby ziarno w pewnym momencie przyniosło owoce, ale podlewanie, jakie otrzymują w domu, ma fundamentalne znaczenie.

Czy jest coś, czego twoi młodsi uczniowie nauczyli cię o Bogu, a czym chciałbyś się z nami podzielić?

- Dzieci szybko przyswajają sobie, że Bóg jest dobrym ojcem, który nas szalenie kocha. Z tego powodu udaje im się wejść z Nim w dynamikę zaufania, w której nie boją się zadawać pytań czy robić wyrzutów. Papież Franciszek mówi, że gniewanie się na Boga jest również formą modlitwy, bo oznacza rozmowę z Nim i uznanie Jego istnienia. Dzieci nauczyły mnie, by nie bać się zwrócić do Boga i powiedzieć Mu, co czuję w każdej chwili. Akceptuje wszystko i nadal mnie kocha.

Czytania niedzielne

Lekcje pokoju. Uroczystość Narodzenia Pańskiego (A)

Joseph Evans komentuje czytania na Uroczystość Narodzenia Pańskiego, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-22 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

W noc, kiedy narodził się nasz Pan Jezus, pasterzom ukazała się wielka rzesza aniołów, "którzy chwalili Boga, mówiąc: 'Chwała Bogu w niebie, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli'" (1).lub, w innym tłumaczeniu, "w którym się zachwyca".. Słowo przetłumaczone jako "przychylność" lub "zadowolony" to "eudokias". Bogu spodobało się ukryć te rzeczy przed mądrymi i inteligentnymi, a objawić je prostym dzieciom (Mt 11,26; Łk 10,21), tak jak dobrzy rodzice cieszą się z radości swoich dzieci z powodu otrzymania prezentów świątecznych. Ta sama idea pojawia się w Chrzcie i Przemienieniu Chrystusa: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie".. Bóg cieszy się ze swojego Syna, a także z dzieci w ogóle, lub tych, którzy stają się dziećmi. Daje pokój tym, w których się zachwyca, bo stali się dziećmi. Cieszy się z tych, którzy nauczyli się być mali, ufać mu i nie polegają na sobie. Im daje pokój. Musimy uczyć się od narodzin naszego Pana, spokojnego dziecka w żłobie, aby być bardziej pokojowo nastawieni. "Ale ja wciąż i umiarkowanie pożądam, jak dziecko w ramionach matki; jak dziecko nasycone tak dusza moja we mnie". (Ps 131, 2). Prosimy o pokój małych dzieci. 

"Będąc dziećmi - nauczał św. Josemaría "Nie będziecie mieli smutków: dzieci szybko zapominają o swoich kłopotach, by wrócić do zwykłych zabaw. -Toteż dzięki opuszczeniu nie będziesz musiał się martwić, bo spoczniesz w Ojcu". (The Way, 864).

Chrystus jest "książę pokoju. W ten sposób Izajasz opisał Mesjasza (Iz 9, 6). Czytamy ten tekst na mszy o północy. Aniołowie, jak widzimy, świętowali jego narodziny jako tego, który przynosi pokój. Zechariah zakończył swój hymn Benedictus zapowiadając, że Pan, gdy przyjdzie, czyli Jezus, dokona tego "by kierować nasze kroki na ścieżce pokoju". (Łk 1:79). 

A jednak w ciągu kilku dni od narodzin Chrystusa diabeł zaatakował Go, zaatakował pokój, który przyniósł poprzez próby zabicia Go przez Heroda. Herod uczynił to, ponieważ nie miał pokoju w duszy, ponieważ jego serce było ogarnięte strachem.

Ale Jezus w żłobie uczy lekcji pokoju. On nie przyciąga na siłę, ale przez miłość. Jezus w żłobie to. "krzesło".jak mawiał święty Josemaría. Mamy wiele lekcji, które możemy od niego wyciągnąć. Uczymy się wygrywać przez przyciąganie, a nie przez narzucanie. Uczymy się pokory bycia słabym, tak jak był nim nasz Pan, gdy był dzieckiem i potrzebował ratunku ze strony innych, ze strony Maryi i Józefa. Od początku do końca był Zbawicielem, który sam siebie nie mógł zbawić. "Uratował innych, a sam nie może się uratować".kapłani i uczeni w piśmie szydzili. 

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni będą nazwani dziećmi Bożymi". (Mt 5, 9). Możemy w tych dniach często spoglądać na Dzieciątko Jezus, aby odkryć i pogłębić nasz pokój, aby w Nim stać się dziećmi Bożymi.

Homilia na temat czytań z Uroczystości Narodzenia Pańskiego

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Zoom

Papież świętuje urodziny z chorymi dziećmi

Papież Franciszek otrzymuje tort z okazji swoich 86. urodzin podczas audiencji z dziećmi i wolontariuszami w watykańskiej przychodni Santa Marta 18 grudnia 2022 r.

Maria José Atienza-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Hiszpania

ACdP gratuluje Bożego Narodzenia tym, którzy również "narodzili się na nowo".

Nowa kampania świąteczna promowana przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów (ACdP) gratuluje okresu świątecznego czterema świadectwami niektórych odrzuconych z naszego społeczeństwa: od matki, która akceptuje poważną chorobę swojej córki, do chłopca, którego życie zostało uratowane, zanim się urodził.

Maria José Atienza-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

"Bieda. Znienawidzony. Zmarginalizowane. Born again". To bezpośrednie hasło kampanii, z którą Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów chce złożyć życzenia świąteczne, a którą można zobaczyć na wiatach przystankowych w ponad 80 miastach. Prowokacyjne" zaproszenie do przyjęcia Jezusa Chrystusa w te Święta, zgodnie z Jego słowami z Ewangelii: "Jak uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, tak uczyniliście Mnie".

W rzeczywistości kampania zawiera cztery świadectwa osób, które otworzyły swoje życie na innych, przyjmując go jako drugiego Chrystusa i wprowadzając w życie mandat ewangeliczny, mimo że znajdują się w naprawdę zmarginalizowanych sytuacjach w naszym dzisiejszym społeczeństwie. Poprzez Qr'y na namiotach kampanii poznajemy inne "stajnie", w których mimo wszystko rodziło się życie, jak np. przypadek Lilianktórego córka w bardzo młodym wieku przeszła bardzo poważną infekcję, która pozbawiła ją zdolności chodzenia, mówienia i jedzenia, lub sam poród José Carlos Martínezktórego matka zamierzała go przerwać, a po rozmowie z doktorem Jesúsem Povedą zaszła w ciążę i od tego czasu jest przy niej.

Historie, w których ACdP przypomina nam, że przyjęcie Syna Bożego oznacza również przyjęcie najbardziej bezbronnych - czy to dziecka, które chcą zabić przed narodzeniem, czy bezdomnego, który puka do drzwi - i rzuca nam wyzwanie: "Czy nadal ci nie zależy?

Watykan

Papież Franciszek: "Głos Boga rozbrzmiewa w spokoju".

Papież przebywał dziś rano w Auli Pawła VI na środowej audiencji ogólnej.

Paloma López Campos-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Ojciec Święty rozpoczął audiencję w sposób wylewny, mówiąc, że ci, którzy śledzili katechezy na temat rozeznania, mogą myśleć, że rozeznanie jest bardzo skomplikowane, ale "w rzeczywistości to życie jest skomplikowane i jeśli nie nauczymy się je odczytywać, ryzykujemy, że je zmarnujemy, przenosząc je do przodu sztuczkami, które w końcu nas zniechęcają".

Papież wyjaśnia, że zawsze dokonujemy wyborów, zawsze rozeznajemy, nawet w drobnych sprawach dnia, ponieważ "życie zawsze stawia nas przed wyborem, a jeśli nie dokonujemy go świadomie, w końcu to życie wybiera za nas, zabierając nas tam, gdzie nie chcielibyśmy iść".

Pomoc w rozeznaniu

Biorąc pod uwagę trudności, jakie mogą pojawić się w trakcie tego procesu, Franciszek wskazał dziś na audiencji "pewne pomoce, które mogą ułatwić to nieodzowne ćwiczenie życia duchowego".

Pierwszym istotnym elementem jest "konfrontacja ze Słowem Bożym i doktryną Kościoła". Pomagają nam one odczytać to, co porusza się w sercu, ucząc się rozpoznawać głos Boga i odróżniać go od innych głosów, które zdają się narzucać naszej uwadze, ale które w końcu pozostawiają nas zdezorientowanymi. Biblia ostrzega nas, że głos Boga rozbrzmiewa w bezruchu, w uwadze, w ciszy". Należy pamiętać, że "głos Boga nie narzuca się, jest dyskretny, pełen szacunku i właśnie dlatego jest pacyfistyczny".

Jeśli chodzi o Słowo Boże, Papież mówi, że "nie jest ono po prostu tekstem do czytania, jest żywą obecnością, dziełem Ducha Świętego, który pociesza, poucza, daje światło, siłę, odpoczynek i radość życia". Jest to autentyczny przedsmak raju".

"Ta afektywna relacja z Pismem Świętym prowadzi do afektywnej relacji z Panem Jezusem, a to jest kolejna niezbędna i nie ulgowa pomoc". Dzięki Pismu Świętemu Chrystus "objawia nam Boga pełnego współczucia i czułości, gotowego poświęcić się, aby nas spotkać, tak jak ojciec w przypowieści o synu marnotrawnym".

Ta relacja z Jezusem Chrystusem jest istotną pomocą w rozeznawaniu. "Bardzo pięknie jest myśleć o życiu z Panem jako o relacji przyjaźni, która rośnie z dnia na dzień. Przyjaźń z Bogiem ma zdolność przemiany serca; jest to jeden z wielkich darów Ducha Świętego, pobożność, która pozwala nam rozpoznać ojcostwo Boga. Mamy czułego, czułego Ojca, który nas kocha, który zawsze nas kochał: kiedy się tego doświadcza, serce topnieje i odpadają wątpliwości, lęki, poczucie niegodności. Nic nie może stanąć na drodze tej miłości.

Duch Święty i rozeznanie

Ojcostwo Boga prowadzi nas także do "daru Ducha Świętego, obecnego w nas, który nas poucza, ożywia Słowo Boże, które czytamy, podsuwa nowe znaczenia, otwiera drzwi, które wydawały się zamknięte, wskazuje drogi życia tam, gdzie wydawało się, że jest tylko ciemność i zamęt. Duch Święty to rozeznanie w działaniu, obecność Boga w nas. Jest to największy dar, jaki Ojciec zapewnia tym, którzy o niego proszą".

Papież na zakończenie przypomniał naturę rozeznania: "Rozeznanie ma na celu rozpoznanie zbawienia, które Pan zdziałał w moim życiu. Przypomina mi, że nigdy nie jestem sama i że jeśli się zmagam, to dlatego, że to, o co chodzi, jest ważne. Z tymi pomocami, które daje nam Pan, nie musimy się obawiać".

Kultura

Daniel Martín SalvadorMuzyka musi wzmacniać Słowo".

Daniel Martín Salvador, organista i muzykolog, opowiada w Omnes o liturgii, muzyce, sztuce i Kościele.

Paloma López Campos-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Daniel Martín Salvador, muzykolog i organista, to jedno z pierwszych nazwisk, które przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o muzyce sakralnej. Koncertował w największych międzynarodowych salach. Obecnie dzieli swój czas między Madryt i Moskwę, a z Omnesem rozmawiał o muzyce, liturgii i sztuce.

Jaki jest Twój stosunek do muzyki sakralnej?

- To nie jest zbyt wielka tajemnica. Wszyscy organiści są związani z muzyką sakralną. Organy to instrument, który sam w sobie, ze względu na swoją tożsamość, jest w pełni związany z muzyką sakralną i liturgią. Gdybym poświęcił się innemu instrumentowi, może nie miałbym tej relacji, ale jako organista jest to nie do pomyślenia.

Organy są zasadniczo instrumentem Kościoła i dlatego organista musi znać całą liturgię. Oznacza to, że masz bardzo bliski związek z całą tą muzyką, co nie ma miejsca w przypadku innych instrumentów.

Jak powstaje związek między Kościołem, muzyką i liturgią?

- Związek muzyki z liturgią istnieje od niepamiętnych czasów. Na długo przed chrześcijaństwem muzyka była związana najpierw z instynktami, a potem z zaświatami, z rzeczami niematerialnymi.

Najwcześniejsze cywilizacje uważały, że muzyka odgrywa nieodzowną rolę w ich politeistycznych religiach. Grecy odziedziczyli to po Egipcjanach; a Rzymianie po Grekach. Żydzi również mieli taką relację. Następnie narodziło się chrześcijaństwo, które rozprzestrzeniając się po Europie, zjednoczyło wszystkie te żydowskie i mistyczne tradycje rozpowszechnione w całym Imperium Rzymskim.

Muzyka w Kościele powstała głównie ze śpiewu żydowskich psalmów. Stąd powstał cały system muzyki liturgicznej. Najciekawsze jest to, że liturgia, która powstaje jest w całości śpiewana. Sobór Watykański II zmienia panoramę, w tym sensie, że Msze są teraz mówione, z momentami muzyki, ale w pierwotnej koncepcji liturgia nie była taka. Początkowo śpiewano absolutnie wszystko. W rzeczywistości prawosławni, którzy niewiele różnią się od katolików, kontynuują stary sposób odprawiania Mszy św. Śpiewają wszystko oprócz homilii, która jest jedyną częścią mówioną. Wszystko to dlatego, że w rzeczywistości muzyka i liturgia rodzą się jako jedność.

Czego katolicy mogą się nauczyć od prawosławnego obrządku liturgicznego?

- To, co musimy zrobić, to oduczyć się tego, czego nauczyliśmy się na Soborze Watykańskim II. Prawosławni wciąż robią to, co my, katolicy, robiliśmy kiedyś. Właściwie cała muzyka, którą mamy dzisiaj, pochodzi z katolickiej muzyki liturgicznej. Śpiewem Kościoła katolickiego był chorał gregoriański, ale w Paryżu w XII wieku zaczęto "upiększać" chorał gregoriański. W ten sposób pojawiły się pierwsze formy polifonii. Te różne głosy ewoluowały, aż w połowie średniowiecza dochodzimy do renesansu.

W renesansie, na Soborze Trydenckim, Kościół dokonał bardzo obszernego rozdziału na temat muzyki w liturgii. Od tego momentu w tym samym czasie powstała muzyka, która była bardzo podobna, ale profanacyjna. Od tej religijnej muzyki wszystko zaczęło się rozwijać. Powstały madrygały, potem opera, romantyzm, klasycyzm... I ewolucja trwa.

Z tego prawosławnego obrządku nie możemy się niczego nauczyć, bo tak bardzo ewoluowaliśmy, że skończyło się na inwolucji. Na szczęście w ostatnich czasach pojawiła się tendencja do powrotu do korzeni, w ramach norm Rady. 

Daniel na koncercie w Moskwie

Problem polega na tym, że wielu ludzi myśli, że Sobór Watykański II wyeliminował chorał gregoriański i organy, ale tak nie jest. Sobór Watykański II mówi, że językiem urzędowym Kościoła katolickiego jest łacina, a jeśli chodzi o muzykę, to językiem urzędowym jest chorał gregoriański. Ale w latach 70. modne stały się gitary i bardzo powszechne było wprowadzanie do liturgii pieśni z gitarami, co jest sposobem "protestantyzacji" liturgii katolickiej.

Walczyliśmy, mówiąc, że muzyka pochodzi od Ducha Świętego, ale teraz śpiewamy covery Beatlesów. To nie pasuje do liturgii.

Benedykt XVI, który ma studia muzyczne i jest wielkim znawcą liturgii, otoczył się ludźmi, którzy byli również wielkimi kompozytorami i liturgistami, co pomaga przybliżyć ludziom muzykę sakralną przy zachowaniu korzeni. Stopniowo otwierają się drzwi do reformy liturgii.

Dlaczego muzyka sakralna przybliża nas do Boga?

- Bo to muzyka do tego stworzona. Przede wszystkim jest w służbie Słowa, a to jest najważniejsze. Muzyka, w niematematycznej definicji, jest wyrazem uczuć. Kiedy jesteś w Kościele, funkcją muzyki jest pomoc w podniesieniu duszy do nieba, więc możemy powiedzieć, że relacja jest odwrócona. To nie jest kwestia uczuć, Słowo Boże jest Słowem Bożym, nie zmienia się jak uczucia.

Po drugie, w sztuce, aż do XIX wieku, wszystko robiono na większą chwałę Boga. Człowiek jest zdolny do podejmowania monumentalnych wysiłków na większą chwałę Boga. To pomaga nam zbliżyć się do Boga. Prowadzi nas ku Niemu.

Czy bycie w służbie Słowa jest najważniejsze przy komponowaniu muzyki sakralnej?

- Tak, jest to coś, czego wymaga sama muzyka sakralna. W Dyrektorium Ogólnym Mszału Rzymskiego jest napisane, że muzyka musi zawsze wzmacniać Słowo i nigdy nie może rozpraszać. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić kompozytor, pisząc muzykę do liturgii, jest dążenie do tego, by tekst był zrozumiały. Słowo musi być najważniejsze, nie może być zniekształcone przez muzykę. Następnie, gdy przychodzi do tworzenia muzyki, tekst musi być przeciągnięty przez kompozycję. Bardzo wyraźnym tego przykładem jest Magnificat Bacha. Bach to poeta-muzyk, największy przedstawiciel muzyki liturgicznej, niezależnie od tego, że był protestantem. Wyobrażenia o liturgii były takie same i on jest przykładem, jak ta muzyka powinna być komponowana.

Kultura

Święta - historia czy tradycja?

Daty świąt Bożego Narodzenia nie są tylko tradycją, znaleziska w Qumran wskazują, że mogą być w rzeczywistości historyczne.

Gerardo Ferrara-21 Grudzień 21 Grudzień 2022-Czas czytania: 6 minuty

Dlaczego chrześcijanie świętują narodziny Jezusa Chrystusa 25 grudnia? Od czasów renesansu powszechnie uważa się, że data ta została wybrana tylko po to, by zastąpić starożytny kult "Sol Invictus", którego uroczystość przypadała właśnie na tę datę ("dies Solis Invicti"), która w kalendarzu juliańskim odpowiadała przesileniu zimowemu, czyli zaślubinom najdłuższej nocy i najkrótszego dnia w roku.

Czym, a raczej kim, był ów "Sol Invictus"? Był właśnie uosobieniem słońca, utożsamianym z Heliosem, Gebalem i ostatecznie z Mitrą, w swoistej monoteistycznej asymilacji między bóstwem a słońcem. Kult "Sol Invictus" wywodzi się ze Wschodu (szczególnie z Egiptu i Syrii), gdzie obchody obrzędu narodzin Słońca polegały na tym, że wierni wychodzili o północy z sanktuariów, w których się gromadzili, aby ogłosić, że Dziewica urodziła Słońce, przedstawione jako dziecko. Ze Wschodu kult rozprzestrzenił się na Rzym i Zachód.

Czy to naprawdę jedyny powód, dla którego obchodzimy święta o tej porze roku? Może nie. W rzeczywistości odkrycia w Qumran pozwoliły ustalić, że mamy powód, by obchodzić Boże Narodzenie 25 grudnia.

Rok i dzień narodzin Jezusa

Pamiętajmy przede wszystkim, że Dionizy Mniejszy, mnich, który w roku 533 obliczył rok początku ery chrześcijańskiej, cofnął narodziny Chrystusa o około sześć lat, który zatem przyszedłby na świat około 6 roku p.n.e. Czy mamy jakieś inne wskazówki na ten temat? Tak, śmierć Heroda Wielkiego w 4 r. p.n.e., ponieważ zmarł on w tym czasie, a wiemy, że między narodzinami Jezusa a śmiercią króla musiały upłynąć około dwa lata, co zbiegłoby się z rokiem 6 p.n.e.

Wiemy więc, znów od ewangelisty Łukasza (najbardziej szczegółowa relacja o narodzinach Jezusa), że Maryja zaszła w ciążę, gdy jej kuzynka Elżbieta była już w szóstym miesiącu ciąży. Chrześcijanie zachodni zawsze obchodzili Zwiastowanie Maryi 25 marca, czyli dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Natomiast chrześcijanie wschodni obchodzą również Zwiastowanie Zachariaszowi (ojcu Jan Chrzciciel i mąż Elżbiety) w dniu 23 września. Łukasz wchodzi w szczegóły, mówiąc nam, że w chwili, gdy Zachariasz dowiedział się, że jego żona, teraz tak stara jak on, stanie się brzemienna, służyła w świątyni, będąc z kasty kapłańskiej, według klasy Abia. Jednak sam Łukasz, pisząc w czasie, gdy Świątynia jeszcze funkcjonowała, a klasy kapłańskie kontynuowały swoje wieloletnie rotacje, nie precyzuje, uznając to za oczywiste, czasu, w którym służyła klasa Abia. Otóż liczne fragmenty Księgi Jubileuszów, znalezione właśnie w Qumran, pozwoliły uczonym takim jak Annie Jaubert czy izraelski Żyd Shemarjahu Talmon precyzyjnie zrekonstruować, że rota w Abii odbywała się dwa razy w roku: pierwszy od 8 do 14 dnia trzeciego miesiąca kalendarza hebrajskiego, drugi od 24 do 30 dnia ósmego miesiąca tego samego kalendarza, a więc odpowiadający ostatnim dziesięciu dniom września, w doskonałej harmonii ze wschodnim świętem 23 września i sześciu miesięcy od 25 marca, co sugerowałoby, że narodziny Jezusa rzeczywiście miały miejsce w ostatnich dziesięciu dniach grudnia i że w związku z tym sensowne jest obchodzenie Bożego Narodzenia o tej porze roku, jeśli nie w tym dniu!

Spis ludności Cezara Augusta

Z Ewangelii Łukasza (rozdz. 2) wiemy, że narodziny Jezusa zbiegły się ze spisem ludności przeprowadzonym w całej ziemi przez Cezara Augusta:

"W owych dniach dekret Cezara Augusta nakazał przeprowadzenie spisu ludności całej ziemi. Ten pierwszy spis został sporządzony, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii. Wszyscy poszli się zarejestrować, każdy w swoim mieście".

Co wiemy na ten temat? Z tego, co czytamy w wierszach VII, VIII i X transkrypcji "Res gestae" Augusta znalezionej w "Ara Pacis" w Rzymie, dowiadujemy się, że Cezar Oktawian August trzykrotnie, w latach 28 p.n.e., 8 p.n.e. i 14 n.e., przeprowadził spis całej ludności rzymskiej. To właśnie w tym kontekście należy umieścić słynny spis ludności relacjonowany w Ewangelii Łukasza (Łk 2,1).

W czasach starożytnych spisanie całej ziemi oczywiście musiało zająć trochę czasu, zanim spis został zakończony. I tu kolejne wyjaśnienie ewangelisty Łukasza daje nam wskazówkę: Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii, gdy dokonywano tego "pierwszego" spisu. Sulpicjusz Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii prawdopodobnie w latach 6-7 n.e. W tej kwestii istnieją rozbieżne opinie historyków: niektórzy przypuszczają, że faktycznie, zgodnie z tzw. nagrobkiem z Tivoli (po łacinie "Lapis" lub "Titulus Tiburtinus"), sam Kwiryniusz miał wcześniejszy mandat w latach 8-6 p.n.e. (co byłoby zgodne zarówno z datą spisu Augusta, jak i narodzin Jezusa); inni jednak tłumaczą termin "pierwszy" (który w języku łacińskim i greckim, będąc rodzaju nijakiego, może mieć również wartość przysłówkową) jako "zanim Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii". Obie hipotezy są dopuszczalne, więc to, co jest opowiedziane w Ewangeliach o przeprowadzeniu spisu ludności w czasie narodzin Jezusa, jest wiarygodne.

W Betlejem Judei

Betlejem jest dziś miastem na Zachodnim Brzegu i nie ma w sobie nic bukolicznego ani żłóbkowego. Dwa tysiące lat temu było to jednak małe miasteczko, znane mimo wszystko jako siedziba króla Dawida. Stąd, jak mówiło Pismo, miał przyjść oczekiwany przez lud izraelski mesjasz (Micheasz, rozdz. 5).

Oprócz czasu wiadomo było zatem także, gdzie ów mesjasz, oczekiwany, jak widzieliśmy, przez naród żydowski i jego sąsiadów na Wschodzie, miał się narodzić. 

Ciekawe, że nazwa tego miejsca, złożona z dwóch różnych hebrajskich terminów, oznacza po hebrajsku: "dom chleba" (בֵּֽית = bayt lub beṯ: dom; לֶ֣חֶם = leḥem: chleb); 'dom mięsa' w języku arabskim (ﺑﻴﺖ = bayt lub beyt, dom; لَحْمٍ = laḥm, mięso); 'dom ryb' w starych językach południowoarabskich. Wszystkie wymienione języki są pochodzenia semickiego, a w tych językach z tego samego trzyliterowego korzenia można wyprowadzić dużą liczbę słów związanych z pierwotnym znaczeniem korzenia pochodzenia. W naszym przypadku - rzeczownika złożonego Belénmamy dwa korzenie: b-y-t, który daje początek Bayt lub Beth; l-ḥ-m, który daje początek Leḥem lub Laḥm.

We wszystkich przypadkach Bayt/Beth oznacza dom, ale Laḥm/Leḥem zmienia swoje znaczenie w zależności od języka. 

Odpowiedź leży w pochodzeniu populacji, do których należą te języki. Hebrajczycy, podobnie jak Aramejczycy i inne ludy semickie północnego zachodu, zamieszkiwali tzw. Żyzny Półksiężyc, czyli rozległy obszar między Palestyną a Mezopotamią, gdzie można było uprawiać rolnictwo, co czyniło ich ludem osiadłym. Ich głównym źródłem utrzymania był więc chleb. Arabowie, koczowniczy lub półkoczowniczy lud z północy i centrum przeważnie pustynnego Półwyspu Arabskiego, czerpali swoje główne źródło utrzymania z polowań i rolnictwa, czyniąc mięso swoim pożywieniem par excellence. Wreszcie Arabowie Południowi, którzy zamieszkiwali południowe wybrzeża Półwyspu Arabskiego, za główny pokarm mieli ryby. Stąd możemy zrozumieć, dlaczego to samo słowo, w trzech różnych językach semickich, oznacza trzy różne pokarmy.

W związku z tym możemy zobaczyć, jak Belén ma dla różnych ludów pozornie różne, ale w rzeczywistości jednoznaczne znaczenie, ponieważ wskazywałoby nie tyle na dom chleba, mięsa czy ryb, ale na dom prawdziwego pożywienia, tego, bez którego nie można się obejść, od którego zależy własne utrzymanie, bez którego nie można żyć. 

Co ciekawe, Jezus mówiąc o sobie powiedział: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym napojem" (J 6,51-58). 

Historia mówi nam, że już w połowie II wieku św. Justyn, a później Origen, autor z III wieku, potwierdzili, że w Betlejem zarówno chrześcijanie, jak i niechrześcijanie znali dokładną lokalizację groty i żłóbka, ponieważ cesarz Hadrian w 135 roku n.e., z zamiarem wymazania z pamięci miejsc żydowskich i judeochrześcijańskich w nowej prowincji Palestyny, chciał, aby pogańskie świątynie powstały dokładnie w miejscu tych, które należały do starożytnej wiary w tym regionie. Potwierdzają to święty Jerome i święty Cyryl Jerozolimski.

Tak jak w Jerozolimie, na miejscu sanktuariów ku czci śmierci i zmartwychwstania Jezusa, Hadrian kazał wybudować posągi Jowisza i Wenus (Jerozolima została w międzyczasie odbudowana jako "Aelia Capitolina"), tak w Betlejem zasadzono las poświęcony Tammuzowi, czyli Adonisowi. Jednak dzięki znajomości warkocza Hadriana, pierwszego cesarza chrześcijańskiego, Konstantyn i jego matka Helena byli w stanie znaleźć dokładne miejsca pierwotnych "domus ecclesiæ", które później stały się małymi kościołami, gdzie czczono i przechowywano wspomnienia i relikwie z życia Jezusa z Nazaretu.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Watykan

Bp Nappa jest nowym przewodniczącym Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.

Papieskie Towarzystwa Misyjne mają nowego przewodniczącego, którym został mianowany 3 grudnia monsignor Emilio Nappa.

Paloma López Campos-20 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Monsignor Nappa urodził się w Neapolu w 1972 roku. Święcenia przyjął w 1997 roku, a od września 2022 roku pracuje w Sekretariacie Gospodarki. Jego przeszłość 3 grudnia papież mianował go przewodniczącym Papieskich Towarzystw Misyjnych i nadał mu tytuł arcybiskupa. Święcenia biskupie odbędą się 28 stycznia w Bazylice św. Piotra. Emilio Nappa zastępuje monsignora Giampietro Dal Toso, który zakończył swoją kadencję 30 listopada. Dal Toso ustępuje ze stanowiska po tym, jak był u steru PMS od 2016 roku.

W dobrym nastroju nowy przewodniczący potwierdza, że "pomimo możliwych trudności i problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, nasze Papieskie Stowarzyszenia Misyjne są piękną i bardzo żywą rzeczywistością, o szczególnym powołaniu w Kościele, co podkreślił sam papież Franciszek w niedawnej Konstytucji Apostolskiej". Praedicate Evangelium o Kurii Rzymskiej i jej służbie Kościołowi w świecie".

Nappa prosił o współpracę i zrozumienie w nowym zadaniu, abyśmy "szli razem w duchu synodalnym oraz w komunii modlitwy i działania, pogłębiając coraz bardziej charyzmat PMS i jego działalność".

Na stronie pełne pozdrowienie nowego przewodniczącego można znaleźć na stronie Papieskich Towarzystw Misyjnych.

Watykan

Oto działania papieża w te święta

Ten tydzień obfituje w uroczystości, a na kilku z nich wystąpi papież. Proponujemy małe kalendarium działań Franciszka w czasie trwania uroczystości.

Paloma López Campos-20 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

W środę 21 grudnia, o godzinie dziewiątej rano, Papież odbędzie zwyczajową audiencję generalną w Auli Pawła VI. W ubiegłym tygodniu Ojciec Święty zauważył, że zbliża się do końca swojego katecheza o rozeznaniu.

Dzień później, w czwartek 22, Kuria Rzymska otrzyma życzenia świąteczne. W dalszej części dnia to samo uczynią pracownicy Watykanu.

W sobotę 24, o godz. 19.20 papież odprawi w Bazylice św. Piotra Mszę św. z nieszporami bożonarodzeniowymi. Następnego dnia, w niedzielę 25, odbędzie się błogosławieństwo. Urbi et Orbi o godzinie 12:00, a papież ogłosi swoje świąteczne orędzie.

Anioł Pański z balkonu Pałacu Apostolskiego został przeniesiony na poniedziałek 26, odbywając się tego dnia o godz. 12.00.

W sobotę 31, o godz. 17.00 papież odprawi nieszpory i modlitwę. Te Deum by podziękować za rok, który przeżyliśmy.

Następnego dnia, Światowy Dzień PokojuO godz. 10.00 zostanie odprawiona Msza św. w uroczystość Najświętszej Maryi Panny.

6. w święto Objawienia Pańskiego papież odprawi o godz. 10.00 Mszę św. w Bazylice św. Piotra.

Wreszcie w święto Chrztu Pańskiego, 8 stycznia, będzie Msza św. o godz. 9.30 w Kaplicy Sykstyńskiej.

Ewangelizacja

Rodzina Ulmów: siedmiu męczenników wiary chrześcijańskiej

17 grudnia papież Franciszek zatwierdził dekret o męczeństwie, w obronie wiary, siedmiu członków polskiej rodziny Ulmów w miejscowości Markowa. Rodzice, Józef i Wiktoria, udzielili kryjówki prześladowanej rodzinie żydowskiej i z tego powodu zostali zamordowani wraz z dziećmi: sześcioma nieletnimi i tym, które Wiktoria, będąc w ciąży, nosiła w swoim łonie.

Ignacy Soler-20 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

24 marca 1944 r. ok. godz. 5.00 w Markowej na Ukrainie niemieccy żandarmi zamordowali ośmiu Żydów oraz ukrywającego ich Józefa Ulmę wraz z będącą w ostatnim miesiącu ciąży żoną Wiktorią i szóstką ich dzieci.

Po podjęciu przez Hitlera decyzji o przeprowadzeniu nieludzkiego "ostatecznego rozwiązania" polegającego na eksterminacji wszystkich Żydów, Ulmowie, świadomi ryzyka i mimo trudnej sytuacji finansowej, ale poruszeni przykazaniem miłości i przykładem Dobrego Samarytanina, pomagali Żydom.

Już w drugiej połowie 1942 roku ukrywali Saula Goldmana i jego czworo dorosłych dzieci, a także Leę Didler i Gołdę Grünfeld wraz z ich niemowlęcą córką. Goldmanowie byli sąsiadami domu rodzinnego Józefa Ulmy, który znany był z życzliwości wobec Żydów. Wcześniej pomagał innej żydowskiej rodzinie w budowie kryjówki.

Rodzina Ulmów była też świadkiem, jak w 1942 r. na sąsiedniej działce, gdzie zakopano zwierzęta, hitlerowcy rozstrzelali 34 Żydów z Markowej i okolic. Wśród ponad 4 tysięcy mieszkańców Markowej, Ulmowie nie byli jedyną rodziną, która ukrywała Żydów. Co najmniej 20 innych Żydów przeżyło okupację w pięciu chłopskich domach.

Przed II wojną światową w Markowej mieszkało około 120 Żydów. W 1995 roku Wiktoria i Józef Ulmowie zostali pośmiertnie uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, jako siódme dziecko Marcina Ulmy i Franciszki Kluz. Najpierw ukończył cztery klasy szkół podstawowych, a następnie, po odbyciu służby wojskowej, ukończył z wyróżnieniem szkołę rolniczą w Pilźnie. W 1935 roku Józef ożenił się z Wiktorią Niemczak, również z Markowej.

Wiktoria urodziła się 10 grudnia 1912 roku. W wieku 6 lat straciła matkę. Uczęszczała do szkoły powszechnej w Markowej. Uczęszczała też na kursy Uniwersytetu Ludowego w pobliskiej Gać. Po ślubie poświęciła się pracy w domu i opiece nad dziećmi.

W ciągu dziewięciu lat małżeństwa rodzinie Ulmów urodziło się sześcioro dzieci: Stanisława (ur. 18 lipca 1936), Barbara (ur. 6 października 1937), Władysław (ur. 5 grudnia 1938), Franciszek (ur. 3 kwietnia 1940), Antoni (ur. 6 czerwca 1938, 1941) i Maria (ur. 16 września 1942). Wychowywali je w duchu wiary i miłości chrześcijańskiej, ucząc je miłości do pracy i szacunku dla innych. Wiosną 1944 roku Wiktoria spodziewała się kolejnego dziecka.

Józef i Wiktoria byli rolnikami na niewielkim kilkuhektarowym gospodarstwie, którego byli właścicielami, jak to jest w zwyczaju w Polsce. Józef był człowiekiem niezwykle pracowitym i pomysłowym. Oprócz uprawy warzyw zajmował się również sadownictwem, którego był aktywnym propagatorem we wsi. Założył pierwsze sady i szkółkę drzew owocowych, gdzie co tydzień demonstrował techniki ogrodnicze.

Chętnie służył radą i pomocą, przekazując innym nowo nabytą wiedzę. Znał się na pszczelarstwie i trzymał kilka uli. Jego innowacyjność ujawniła się także w tym, że jako pierwszy we wsi wprowadził w swoim domu elektryczność, podłączając żarówkę do małego, ręcznie zbudowanego wiatraka.

Józef miał dużo inicjatywy społecznej i aktywnie uczestniczył w sprawach lokalnej społeczności. Był bibliotekarzem w Katolickim Klubie Młodzieży, aktywnym członkiem Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici". Kierował również markowską spółdzielnią mleczarską i był członkiem spółdzielni zdrowia w Markowej. Jego największą pasją była fotografia, zajęcie niezwykle rzadkie w ówczesnych polskich wsiach. O fotografii dowiedział się z książek. Wiktoria natomiast była aktorką w amatorskim zespole teatralnym Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici".

Józef i Wiktoria byli aktywnymi członkami parafii św. Doroty w Markowej. Ich życie wiary oparte było na dwóch przykazaniach: miłości Boga i miłości bliźniego. Już jako nastolatek Józef uczestniczył w działalności Stowarzyszenia Mszy Świętych Diecezji Przemyskiej. Był też członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Jako małżonkowie pogłębiali swoją wiarę poprzez modlitwę rodzinną i udział w życiu sakramentalnym Kościoła. Obaj należeli też do Bractwa Żywego Różańca. Dla Józefa i Wiktorii najważniejsze było chrześcijańskie życie ich dzieci. Przekazali im żywą wiarę w Chrystusa i miłość do wszystkich bez wyjątku.

W ciągu kilku minut wczesnym rankiem 14 marca 1944 roku zamordowano 17 niewinnych osób. Józef i Wiktoria zginęli z rąk żandarmów, zagorzałych i bezwzględnych strażników niemieckiego systemu nazistowskiego.

Wraz z nimi rozstrzelano także ich dzieci i ukrywanych przez nich Żydów. Zginęło również nienarodzone dziecko Ulmów.

Cała rodzina Ulmów to męczennicy, do śmierci dawali świadectwo chrześcijańskiego życia. Nie jest łatwo oddać życie za wierność wierze chrześcijańskiej i ewangelicznemu przykazaniu miłości bliźniego, ale jeszcze trudniej jest zaryzykować i oddać życie własnej rodziny z miłości do Boga i bliźniego. Udało im się, dzięki Bożej łasce.

Edukacja

Święta, słodkie (i trzeźwe) Święta

Dla wielu rodzin napięta sytuacja ekonomiczna może być okazją do przeżycia bardziej autentycznych świąt.

Miguel Ángel Carrasco-20 Grudzień 2022-Czas czytania: 6 minuty

C. S. Lewis powiedział: "Pewnego razu w naszym świecie stajenka miała w sobie coś, co było większe niż cały nasz świat". Prawda jest jednak taka, że choć w dzisiejszych czasach sklepy, reklamy, dekoracje uliczne i platformy audiowizualne nieustannie mówią nam o Bożym Narodzeniu, to stosunkowo niewiele osób przeżywa to święto z transcendentnym poczuciem sensu. 

Eskalacja konsumpcjonizmu o tej porze roku osiągnęła poziom tradycji. I choć nikt nie zdaje sobie sprawy, że tym razem okoliczności ekonomiczne skłonią wielu do umiarkowanych wydatków, to jednak od tygodni znów daje się odczuć typowy dla tej pory roku pociąg do konsumpcji. Uderzające jest to, że aż 70% społeczeństwa twierdzi, że wyda na święta tyle samo, co w zeszłym roku (dane pochodzą ze Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów).

Nie chodzi o zniechęcanie do konsumpcji w tak delikatnym czasie jak ten, ale prawda jest taka, że te z nas, rodzin, które będą musiały zacisnąć pasa w tym świątecznym okresie, mają doskonałą okazję do edukowania naszych dzieci, ucząc je, jak radzić sobie bez wszystkiego, czego nie potrzebują i jak autentycznie przeżywać Boże Narodzenie; jednocześnie sprawiając, że gospodarka rodzinna staje się nieco bardziej realna: dwie pieczenie na jednym ogniu.

Jeśli chodzi o prezenty... mniej znaczy więcej

Jedną z najgorszych rzeczy, jakie możemy zrobić dzieciom, jest dawanie im wszystkiego, o co poproszą. Czasami, jako rodzice, chcemy zawsze dawać im "to, co najlepsze" i unikać wszelkiego cierpienia, nieważne jak małego, nawet jeśli jest ono częścią ich naturalnej nauki. Bo żyjemy w społeczeństwie, w którym celem jest przede wszystkim wygoda.

W nadchodzącym sezonie świątecznym, według badań znanej sieci supermarketów, dwie trzecie hiszpańskich gospodarstw domowych wyda na zabawki nawet 200 euro (średnia liczba dzieci w Hiszpanii to 1,19). 

Co roku w okresie Bożego Narodzenia i Święta Trzech Króli dochodzi do tego, co specjaliści nazywają "syndromem nadmiernie uzdolnionego dziecka". Dziecko, które otrzymuje zbyt wiele zabawek, w końcu nie docenia żadnej z nich, odczuwa niezadowolenie, nudę i frustrację. Często zdarza się tak, że wszyscy w otoczeniu dziecka (dziadkowie, ciocie, wujkowie...) chcą je obdarować prezentami i nie ma nikogo - najlepiej powinni to być rodzice - kto by uporządkował tyle bzdur.

W innych przypadkach, co jest jeszcze bardziej problematyczne, nadmierne dawanie prezentów wynika z poczucia winy niektórych rodziców, którzy próbują w ten sposób zrekompensować brak uwagi, jaką poświęcają swoim dzieciom.

Alternatywą jest znana - i wskazana - "zasada czterech prezentów". Zasada ta ma kilka wariantów, ale w skrócie chodzi o to, by ograniczyć liczbę prezentów i nadać im kierunek daleki od kaprysu. Proponuje się więc, aby prezentami były: ubranie lub przedmiot praktyczny, którego dziecko potrzebuje (buty, plecak...); zabawka edukacyjna lub książka; prezent, którego dziecko bardzo pragnie; i wreszcie gra, która pozwala dziecku na interakcję z innymi dziećmi.

Niezależnie od tego, czy korzystamy z tej formuły, czy nie, musimy pamiętać, że w edukacji prawie nic nie osiąga się przez przypadek. Jeśli chcemy wychowywać nasze dzieci z umiarem, będziemy musieli wcześniej modulować ich oczekiwania, na przykład siadając z nimi do pisania listu do Trzech Króli i sprowadzając ich życzenia w sferę rozsądku.

Jasne stwierdzenie dzieciom, że "w tym roku Trzej Mędrcy przyniosą kilka prezentów mniej" lub że "w te święta będziemy więcej planować w domu, bo nie możemy tyle wydać" nie jest czymś, czego należy się wstydzić, a wręcz przeciwnie - świetną lekcją, która pomoże im docenić wartość rzeczy i odróżnić, co jest naprawdę ważne w tym świątecznym okresie.

Wdzięczność i docenianie prostych rzeczy

Ciągłe spełnianie każdej zachcianki otępia umysł i uwiąd wrażliwości, jak więc docenić dobra codziennego użytku - przyrodę, rodzinę, posiadanie domu...? Chesterton, wielki mistrz paradoksu i miłośnik tradycji świątecznych, powiedział "kiedy byliśmy dziećmi, byliśmy wdzięczni tym, którzy napełniali nasze pończochy na Boże Narodzenie. Dlaczego nie podziękować Bogu za napełnienie naszych pończoch naszymi stopami? Albo mówiąc współcześnie: czy dzisiejsze dzieci, które tęsknią za smartfonem czy konsolą do gier, nie powinny najpierw uczyć się wdzięczności za to, że mają rodzinę, dach nad głową, jedzenie i ubranie?

Mówmy jednak pozytywnie, bo korzyści z wychowania dzieci w umiarze, wdzięczności i oszczędności jest wiele: człowiek wdzięczny jest niewątpliwie szczęśliwszy. A dziecko, które nauczy się rezygnować (dobrowolnie, a nie z obowiązku) z rzeczy, które być może są niezbędne dla jego rówieśników, bardziej panuje nad swoim losem i będzie w stanie stawić czoła trudnościom z większą szansą na sukces. Pracujmy z naszymi dziećmi według tych zasad, a uczynimy z nich prawdziwych liderów ich życia i społeczeństwa. 

Młodzież: sztuka rozumowania bez narzucania się

Kiedy dzieci wchodzą w okres dojrzewania, zaczynają kwestionować wszystko, w tym oczywiście swoich rodziców, od których nieustannie żądają wyjaśnień. Jeśli chodzi o uczenie poczucia umiaru, będziemy musieli użyć bardziej rozbudowanych argumentów niż w przypadku młodszych dzieci. Musimy mieć świadomość, że dzieci w tym wieku są pod silną presją otoczenia na konsumpcję (ubrania, urządzenia technologiczne, gry wideo itp.). Nie mniej jednak prawdą jest, że mają już wystarczającą dojrzałość intelektualną, aby poradzić sobie z bardziej złożonym rozumowaniem. Pamiętajmy - wszyscy przeszliśmy przez ten etap - że to, czego nastolatki nienawidzą najbardziej, to bycie traktowanym jak dzieci.

Czasami rodzice mają wrażenie, że toczą z dziećmi "wojnę na śmierć i życie", w której wygrywają tylko ci, którzy nie ustępują z pola widzenia: każda wskazówka staje się przedmiotem kontrowersji. Jest to po części naturalne, ale nie wolno nam zapominać, że niezależnie od tego, jak bardzo nastolatek wielokrotnie sprzeciwia się decyzjom swoich rodziców, kiedy podejmujemy wysiłek, aby przedstawić nasz punkt widzenia poprzez dialog, a nie narzucanie, te racje nie pozostają głuche i stopniowo stają się częścią wychowania dziecka.

Dobrą strategią jest szukanie sposobów na połączenie z dominującymi wartościami dzieci w tej grupie wiekowej - bo mainstream Są też dobre strony tego rozwiązania. Faktem jest, że nowe pokolenia są znacznie bardziej świadome konieczności dbania o planetę, a ta troska ma pozytywny wpływ na środowisko. bardzo znaczący ciężar w swoich nawykach konsumpcyjnych. Ponowne wykorzystanie, naprawa przedmiotów, które się psują, kupowanie w sklepach z drugiej ręki, korzystanie z aplikacji circular economy... to w dużej mierze zachowania bardziej naturalne dla wielu dzisiejszych młodych ludzi niż dla ich rodziców. Krótko mówiąc, zrównoważony rozwój na wszystkich poziomach - osobistym, społecznym, środowiskowym... - jest jedynie konsekwencją cnoty umiarkowania (lub, w bardziej nowoczesnym języku, samokontroli i umiarkowania).

Świadomość, że w naszym środowisku czy gdzie indziej jest wielu ludzi, którym brakuje nawet najbardziej podstawowych środków materialnych, jest niewątpliwie ożywcza, która zwykle poruszy sumienia naszych dzieci w tym wieku. Bo nawet jeśli kryzys gospodarczy nas nie dotknie, to czyż nie jest nieprzyzwoitością konsumowanie bez umiaru, gdy tak wielu nie ma tego, co potrzebne do życia? W tym sensie, Ostatnia propozycja papieża Franciszka Pomysł, by w czasie świąt ograniczyć część wydatków i przeznaczyć je na pomoc rodzinom na Ukrainie, może być świetnym sposobem na wydobycie szlachetnych ideałów, które nosi w sobie każdy nastolatek. 

Tajna broń rodziców

Nie trzeba dodawać, że w podejściu edukacyjnym, które próbowaliśmy określić w tych liniach, rodzice mają wielkie wyzwanie, aby stawić czoła przytłaczającej machinie reklamowej rynku, z jej algorytmami, strategią omnichannel i setkami myślących głów. Porażka byłaby pewna, gdyby nie fakt, że dysponujemy nieomylną bronią, której dobre skutki poświadczyli wychowawcy wszystkich czasów: przykładem.

Nie ma skuteczniejszego mechanizmu wychowawczego dla dzieci niż zachowanie samych rodziców. Jest to w rzeczywistości podstawowy warunek, aby każda z porad, które podaliśmy w całym tym artykule, zadziałała. Jeśli w te święta nasze dzieci zobaczą, jak rezygnujemy z naszego komfortu, by umilić życie innym; jeśli zobaczą, że my również zachowujemy umiar w wyborze prezentów; jeśli, krótko mówiąc, zdadzą sobie sprawę, że mama i tata są konsekwentni w tym, co głoszą i nie ulegają własnym, dorosłym zachciankom... to mamy połowę bitwy wygraną.

Zbliża się piękna uroczystość: wspomnienie wydarzenia, które na zawsze zmieniło losy ludzkości. Nie pozbawiajmy naszych dzieci doświadczenia autentycznej radości z oglądania narodzin Dziecka w każdej z naszych rodzin. Obyśmy pamiętali, że to On jest prawdziwym darem, który nadaje sens temu ukochanemu świętu.

AutorMiguel Ángel Carrasco

Watykan

Prezenty, o które prosiło dziecko o imieniu Joseph Ratzinger

Raporty rzymskie-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Mały mszał (Volks-Schott), zielony ornat i serce Jezusa: to były prezenty, o które mały 7-letni Joseph Ratzinger poprosił Dzieciątko Jezus w Boże Narodzenie 1934 roku. 

List kończył się słowami "Zawsze chcę być dobry. Pozdrowienia od Josepha Ratzingera", list jest wystawiony w domu rodzinnym Ratzingera, obecnie muzeum. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Inicjatywy

Tylko miłość rozświetla wszystko

Caritas rozpoczyna tegoroczną kampanię świąteczną pod hasłem "....Tylko miłość rozświetla wszystko". Inicjatywie towarzyszy tradycyjna kolęda Ryby w rzece w wykonaniu grupy "Siempre Así".

Paloma López Campos-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Według danych, którymi się dzieli Caritas Hiszpania W komunikacie prasowym czytamy, że 19,3% gospodarstw domowych o niskich dochodach zwraca się do parafii, służb socjalnych i organizacji pozarządowych, aby pokryć podstawowe potrzeby, takie jak żywność i odzież. Ponad dwa miliony rodzin znajduje się w niepewnej sytuacji, a jedna na trzy młode osoby cierpi z powodu wykluczenia społecznego.

Te trudności nie przeszkadzają w dotarciu na święta. Jak zaznacza Caritas w nocie kampanii, "Boże Narodzenie przychodzi jako sprzyjający czas, w którym Bóg uobecnia się pośród naszej historii. Dzisiaj, pomimo słabości naszej wiary, również uznajemy za niewiarygodne, że Bóg staje się "jednym" z naszym kruchym, czasem małostkowym i niespójnym człowieczeństwem, i że wybiera, aby uczynić swój dom pośród ubogich. Bóg nadal rodzi się, aby nas uczłowieczyć i zasiać w nas pragnienie dobra, które pozwala mieć nadzieję na coś nowego, zdolnego zakłócić i zmienić nasze cienie w cienie, które robią miejsce dla światła".

Wyzwanie na to Boże Narodzenie

Oprócz apelu o datki na pomoc rodzinom i osobom potrzebującym, Caritas zaprasza nas do świadomości, że Miłość czyni nas wszystkich równymi. Powinno to nas skłonić do postrzegania społeczeństwa jako jednej wielkiej rodziny, w której dążymy do wspólnego dobra i obrony praw człowieka.

Jako konkretne akty miłości wobec innych, kampania wymienia pięć innych gestów, które można wykorzystać, aby "być Bożym Narodzeniem i światłem dla innych":

"Patrz na innych ludzi z uśmiechem i czułością, bez oceniania i staraj się zrozumieć.

-Słuchać cierpliwie, by przyjąć i otrzymać, by wypełnić lukę.

-Opiekuj się i ofiaruj coś z siebie innym.

-Podziel się swoją radością, swoją rozmową, swoim towarzystwem, swoją hojnością.

-Pisz w te święta zobowiązanie wobec siebie, abyś mógł rozpocząć nowy rok z chęcią uczynienia świata lepszym.

Poniżej filmik z kolędą w wykonaniu Siempre Así.

Doświadczenia

Carlota Valenzuela: "W naszym normalnym życiu nie zostawiamy miejsca dla Opatrzności".

Z Finistère do JerozolimyTo była pielgrzymka Carloty, a teraz, niedawno przybyła do Hiszpanii, opowiada nam o swoim doświadczeniu w Omnes.

María José Atienza / Paloma López-19 Grudzień 19 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

"Od Finisterre do Jerozolimy", być może tak jest teraz znany. Carlota Valenzuela rozpoczęła rok temu wędrówkę do Jerozolimy, pielgrzymkę, która - jak mówi - była bardziej podróżą duchową.

Urodzona w Granadzie, zaledwie 30-letnia, z podwójnym dyplomem z prawa i nauk politycznych, zostawiła wszystko, by odpowiedzieć na wezwanie. Udzieliła wywiadu dla Omnes opowiadając o swoich doświadczeniach.

Jak powstał pomysł na podróż i jak zmieniał się w trakcie pielgrzymki?

-Pomysł wyjazdu zrodził się jako apel. Czuję w bardzo wyraźny i mocny sposób, że Bóg proponuje mi pielgrzymkę. Nie tyle, że bierze mnie za rękę, ale że stawia ją przede mną. Sama myśl o tym, że chcę pełnić wolę Bożą, dawała mi tyle radości i tyle pokoju, że nie wahałam się.

Kiedy narodził się pomysł, nie miałem pojęcia, jak to będzie wyglądało. Teraz, z perspektywy czasu, rozumiem, że powiedziałem tak i skoczyłem w pustkę. Nie starałem się mieć wszystkiego pod kontrolą. Zrobiłem wstępny zarys trasy i, ogólnie rzecz biorącjak długo to będzie trwało. Potem, krok po kroku, pielgrzymowałem.

Jaka była reakcja Twojej rodziny i przyjaciół?

-To był dramatyczny moment, szczególnie w przypadku moich rodziców. Miałem różne reakcje. Na jednym końcu byli ludzie, którzy byli bardzo zaniepokojeni i uważali to za szaleństwo. Potem byli ludzie, którzy uważali ten pomysł za absurdalny. Byli tacy, którzy uważali to za ciekawostkę, a potem byli tacy, którzy uważali to za najlepszy pomysł we wszechświecie.

Co najbardziej zaskoczyło Cię na drodze?

-To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to Opatrzność. W naszym normalnym życiu nie zostawiamy miejsca na Opatrzność, mamy wszystko dość poukładane. Kiedy zaczynasz chodzić rano, nie wiedząc, co się stanie, nie mogąc autonomicznie zapewnić sobie potrzeb, zaczynasz widzieć Boga w bardzo wyraźny sposób. Trzeba zostawić miejsce dla Opatrzności.

Na przykład jednego z pierwszych dni dotarłem do bardzo małej wioski, w której nie było nic. Zacząłem się martwić o to, gdzie spać i gdzie jeść. Zatrzymałem się, aby napić się wody, aby spróbować trochę odpocząć. Akurat wtedy pojawiła się starsza para idąca wzdłuż. Zapytali mnie, co robię z plecakiem, a ja odpowiedziałem, że jestem w drodze do Jerozolimy. Od razu chcieli wiedzieć, czy mam gdzie spać, a kiedy powiedziałem, że nie, przyjęli mnie do swojego domu.

Takie rzeczy podczas pielgrzymki działy się codziennie. To nie jest opowieść, doświadczyłem tego w swoim życiu.

Jak wyglądało duchowe pielgrzymowanie?

-Ścieżka fizyczna towarzyszy duchowej. Była to przede wszystkim droga zaufania. Sam Jezus mówi w Ewangelii "proście, a będzie wam dane", "pukajcie, a będzie wam otworzone". Odpuściłem wszystko, pozwalając Mu na to.

Po przybyciu do Jerozolimy, co myślisz?

-Miałam plan, żeby pojechać do Jerozolimy, ale ostatecznie nie mogłam tego zrobić, bo zachorowała moja babcia i musiałam wszystko przenieść na później. O Jerozolimie myślałem od roku. Nie miałem jakichś wielkich złudzeń, ale miałem swój plan przyjazdu, z tygodniem ciszy w Ogrodzie Oliwnym.

Pewnego dnia, będąc w Ain Karem, uświadomiłem sobie, że jestem obok Jerozolimy i że moja babcia umiera. Zastanawiałam się, czy powinnam wcześniej wyruszyć do miasta, ale nie czułam się gotowa. Czułem się jak student przystępujący do egzaminu bez wcześniejszej nauki.

Aby zrobić sobie trochę wolnego czasu, pojechałem do Betlejem i tam stało się dla mnie bardzo jasne, że muszę wrócić do domu i wejść do Jerozolimy.

Poszedłem przywitać się z mnichem, który miał mnie przyjąć do kościoła w Ogrodzie Oliwnym. Powiedziałem mu o moich obawach, że nie jestem przygotowany, a on powiedział: "Zmień punkt ciężkości, punkt ciężkości nie jest na tobie. Ty oczywiście nie jesteś gotowy, ale tu nie chodzi o ciebie, tylko o Niego, o Chrystusa". Odpowiedziałem, że od roku chodziłem, czekając na moment wejścia do Jerozolimy, ale mnich odpowiedział: "On czeka na ciebie całą wieczność". Tam nastąpiła u mnie całkowita zmiana perspektywy. To nie ja osiągam rzeczy o własnych siłach, to Chrystus to czyni.

W końcu wjechałem do Jerozolimy. Szczerze mówiąc, miałam w głowie babcię. Wewnątrz miasta spędziłem trzy godziny. Moje prawdziwe Jeruzalem było wtedy, gdy wróciłam do Granady i spędziłam jej pasję z moją babcią.

Jak się modlić po tym wszystkim?

-z wielką radością. Zauważyłam, że modlitwa stała się silna jak mięsień. Przyłapuję się na tym, że chwalę Boga lub powtarzam modlitwy z wytrychem. W jakiś sposób stało się to naturalne.

Co dalej?

-Nie mam pojęcia. Wola Boża. Rozumiem kontekst, że moje życie osobiste i zawodowe jest ukierunkowane na Boga, chcę tylko dla Niego pracować. Ale nie znam jeszcze formy, to nie jest zmaterializowany pomysł.

Moje prawdziwe Jeruzalem było wtedy, gdy wróciłam do Granady i spędziłam pasję mojej babci.

Carlota Valenzuela

Czy normalność czuje się dziwnie teraz, gdy jesteś z powrotem w Hiszpanii?

-Dziwnie się czuję, będąc tutaj. Potrzebuję spacerów, potrzebuję natury, muszę unikać hałasu i świateł. Teraz zaczynam się zadomawiać, ale powrót był bardzo ciężki.

Nie jest mi trudno zobaczyć Boga, ale trudno mi zobaczyć siebie. Muszę się przyzwyczaić do myśli, że nie jestem już pielgrzymem. Próbuję znaleźć nową rutynę, dokonuję przemiany. To bardzo dziwna faza.

Czy polecacie to doświadczenie?

-Wierzę, że jeśli ja byłem w stanie odbyć tę pielgrzymkę, to każdy może to zrobić. Nie jestem sportowcem, ani nie mam zdolności do wysiłku. To co najbardziej zaskoczyło mnie w moim bliskim gronie to fakt, że wytrwałam.

To, co zrobiłem, można zrobić w sześć miesięcy lub dwa lata. To nie jest maraton, kwestia kilometrów. To spokojny projekt, który można robić jak się chce, ale trzeba mieć odpowiednią motywację.

Jestem pewien, że pytano cię o to tysiąc razy. Czy planujesz zostać zakonnicą?

-Nie wierzę, że Bóg powołuje mnie do życia klauzurowego. Jeśli mnie powołuje, to jestem, ale myślę, że powołuje mnie do życia rodzinnego.

AutorMaría José Atienza / Paloma López

Watykan

Papież FranciszekBóg jest ekspertem w przekształcaniu kryzysów w marzenia".

Ojciec Święty wyjrzał przez okno Pałacu Apostolskiego, by odmówić modlitwę Anioł Pański z wiernymi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra.

Paloma López Campos-18 Grudzień 18 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

W dzisiejszym czytaniu ewangelicznym spotykamy się z. Święty Józef pełen marzeń na przyszłość, "pięknej rodziny, z kochającą żoną. Wiele dobrych dzieci i porządna praca. Proste, dobre marzenia prostych, dobrych ludzi. Nagle jednak te marzenia zostają zburzone przez niepokojące odkrycie: Maria, jego narzeczona, spodziewa się dziecka, a dziecko nie jest jego.

Papież zaprasza nas do spojrzenia w serce tego ubogiego rzemieślnika: "Co mógł czuć Józef? Zdumienie, ból, dezorientacja, być może także złość i rozczarowanie. Świat się na niego zwalił".

Wobec tej sytuacji "prawo dawało mu dwie możliwości. Pierwszym z nich było zadenuncjowanie Maryi i skłonienie jej do zapłacenia ceny za rzekomą niewierność. Drugi, aby unieważnić ich zaręczyny, w tajemnicy, nie narażając Maryi na skandal i poważne konsekwencje, biorąc na siebie ciężar wstydu. Józef wybiera tę drugą drogę, drogę miłosierdzia.

"Pośród tego kryzysu - kontynuuje Papież - Bóg rozpala nowe światło w sercu Józefa. We śnie oznajmia mu, że macierzyństwo Maryi nie pochodzi ze zdrady, ale jest dziełem Ducha Świętego, a dziecko, które ma się narodzić, to Zbawiciel. Maryja będzie matką Mesjasza, a On będzie jej opiekunem".

Odpowiedź św. Józefa

Wszystko to spowodowało, że Józef obudził się i uświadomił sobie, że "marzenie każdego Izraelity, by być ojcem Mesjasza, spełnia się dla niego w zupełnie nieoczekiwany sposób". Aby to osiągnąć, nie wystarczy, że będzie należał do linii Dawida i wiernie przestrzegał prawa, ale będzie musiał ponad wszystko zaufać Bogu. Przyjęcie Maryi i Jej Syna w sposób zupełnie inny niż się spodziewano".

W rzeczywistości, mówi nam Papież, oznacza to, że "Józef będzie musiał zrezygnować ze swoich pocieszających pewników, ze swoich doskonałych planów, ze swoich uzasadnionych oczekiwań, aby otworzyć się na przyszłość, którą trzeba będzie dopiero odkryć". Bóg psuje jego plany i prosi go o zaufanie. Józef odpowiada i mówi tak". Franciszek zwraca uwagę, że "jego odwaga jest heroiczna i realizuje się w milczeniu". Józef ufa, przyjmuje, oddaje się do dyspozycji i nie żąda żadnych dodatkowych gwarancji".

Medytując nad tym czytaniem, Józef zaprasza nas do refleksji. "My też mamy swoje marzenia i być może w okresie Bożego Narodzenia bardziej o nich myślimy. Możemy nawet tęsknić za jakimiś przerwanymi marzeniami, wspomina Papież, i widzimy, że "najlepsze nadzieje często muszą stawić czoła sytuacjom nieoczekiwanym, niepokojącym". Gdy tak się dzieje, Józef wskazuje nam drogę. Nie wolno nam poddawać się negatywnym uczuciom, takim jak złość czy zamknięcie w sobie.

Józef uczy nas - mówi Ojciec Święty - "przyjmować niespodzianki życia, w tym kryzysy". Pamiętając o tym, że w sytuacji kryzysowej nie należy podejmować decyzji pochopnie, kierując się instynktem, ale - jak Józef - rozważyć wszystkie sprawy i oprzeć się na głównym kryterium: Bożym miłosierdziu.

Papież potwierdza, że "Bóg jest ekspertem w przekształcaniu kryzysów w marzenia". Bóg otwiera kryzysy na nowe perspektywy. Może nie tak, jak się spodziewamy, ale jak umie". Horyzonty Boga, podsumowuje Franciszek, "są zaskakujące, ale nieskończenie szersze i piękniejsze od naszych". I tak wraz z Maryją Dziewicą i św. Józefem uczymy się otwierać na "niespodzianki Życia".

Zasoby

Kardynał Grech: wyzwanie komunikacji w podróży synodalnej

Proces synodalny stawia przed Kościołem wiele wyzwań, jednym z głównych jest komunikacja. Kardynał Grech mówił w Rzymie o tej przygodzie, która polega na "wspólnym chodzeniu".

Giovanni Tridente-18 Grudzień 18 Grudzień 2022-Czas czytania: 3 minuty

Trwający obecnie w Kościele proces synodalny ma przed sobą wiele wyzwań, a kilka z nich dotyczy także komunikacji i sposobu upowszechniania w mediach postępów tej "wspólnej drogi". Potwierdził to kardynał Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów, w przemówieniu wygłoszonym na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie z okazji prezentacji książki Kościół w dialoguwydany przez Wydział Komunikacji z okazji 25-lecia istnienia. Te wyzwania stanowią jednocześnie okazję do nauczenia się, jak "skutecznie komunikować Synod", wiedząc, że w centrum tej komunikacji musi być dialog.

Wśród elementów trudności, które przewiduje Kardynał i których wszyscy mogli doświadczyć w tych pierwszych miesiącach nowego roku, są m.in. podróż synodalnaWiele z nich wskazał sam papież Franciszek podczas otwarcia Synodu w październiku 2021 r.: "ryzyko formalizmu, czyli skupienia się na procesie; ryzyko intelektualizmu", czyli postrzegania Synodu jako "rodzaju grupy studyjnej", w której "zwykli ludzie mówią te same stare rzeczy". Skończyć na podążaniu za zwykłymi i bezowocnymi podziałami ideologicznymi i partyzanckimi"; oraz ryzyko samozadowolenia lub obojętności, "niepoważnego traktowania czasów, w których żyjemy".

Odczyty ujemne

Istnieją również "czytania negatywne", które przedstawiają proces jako coś "zaprojektowanego w celu narzucenia zmian w doktrynie", sugerując, że wszystko jest już postanowione od początku; lub idea - rozpowszechniona wśród innych grup - że w końcu konsultacje nie doprowadzą do żadnej realnej zmiany, bez propozycji działań, a jedynie jałowa dyskusja: 

"To rodzi też ważne pytania z punktu widzenia komunikacji o zarządzanie oczekiwaniami co do wyników synodu" - skomentował Grech.

Inne obawy dotyczą ryzyka, że Kościół stanie się jeszcze bardziej zwrócony do wewnątrz, w swoistej autoreferencyjności na sprawy wewnętrzne, podczas gdy zamiast tego powinniśmy "patrzeć na świat, głosząc Ewangelię na peryferiach i angażując się w służbę potrzebującym".

"Uznanie tych błędnych interpretacji jest pierwszym krokiem do skutecznego reagowania" - wyjaśnił przewodniczący Synodu Biskupów.

Jak skutecznie się komunikować?

Jak zatem skutecznie komunikować Kościół synodalny? Jednym z kluczy może być "odnowienie naszej misji ewangelizacyjnej, aby dać świadectwo o Kościele 'polowym', którym jesteśmy powołani być" - zastanawiał się kardynał. Konieczna jest zatem umiejętność - także komunikacyjna - ukazywania Kościoła zdolnego do towarzyszenia ludziom naszych czasów, służącego na przykład ludziom "poranionym na naszych poboczach, a także na cyfrowych ulicach", i to bez popadania w partykularyzmy.

Sercem tego procesu musi być dialog, który nieuchronnie "zaczyna się od słuchania". Rzeczywiście, "tylko zwracając uwagę na to, kogo słuchamy, czego słuchamy i jak słuchamy, możemy wzrastać w sztuce komunikacji", której sednem nie jest teoria czy technika, ale "otwartość serca, która umożliwia bliskość" - dodał kardynał, cytując papieża Franciszka w Orędziu na ostatni Światowy Dzień Komunikacji.

To znów Papież na otwarciu Synodu przypomniał, że "prawdziwe spotkanie rodzi się tylko ze słuchania" i to słuchania sercem, dzięki któremu "ludzie czują się słuchani, a nie oceniani; czują się wolni, by opowiedzieć o własnych doświadczeniach i własnej drodze duchowej".

Dla autentycznego spotkania

Innym aspektem, na który zwraca uwagę Grech, jest empatia, umiejętność "wczuwania się w innych", niezbędna do rozwoju dialogu, spotykania się z ludźmi tam, gdzie żyją, "i zakładania, że ich opinie są owocem pozytywnych intencji". W ten sposób spotkanie i słuchanie są naprawdę autentyczne; odpowiedzialność, nawiasem mówiąc, należy do wszystkich ochrzczonych, którzy rozumieją, że dialog "oznacza także opieranie się z góry ustalonym ideologiom, nie pozwalając, by słowo drugiego człowieka było dla nas prawdziwym wyzwaniem, jeśli nie wręcz przeszkodą".

W końcu trzeba być cierpliwym i spokojnym w napięciach, z którymi nieuchronnie trzeba się zmierzyć, "nie polegając wyłącznie na własnych zdolnościach, ale zawsze wzywając pomocy Ducha Świętego" - zakończył kardynał.

AutorGiovanni Tridente

Świat

Biskupi Peru wzywają do dialogu i zaprzestania przemocy

W związku z ostatnimi aktami przemocy w Peru, w których zginęło 18 osób, a ponad 400 zostało rannych, Konferencja Episkopatu Peru wezwała do "budowania mostów dialogu" i "spokoju dla wszystkich naszych rodaków, którzy protestują w różnych częściach kraju".

Francisco Otamendi-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Niedziela 18 grudnia była dniem wybranym przez Konferencję Episkopatu Peru, aby "wyrazić pokój, nadzieję i braterstwo w Peru, poprzez Dzień Modlitwy o Pokój". Inicjatywa ta, którą każdy biskup będzie realizował w swojej jurysdykcji kościelnej, została promowana przez biskupów peruwiańskich "w obliczu poważnej sytuacji bólu i przemocy, której doświadcza nasz peruwiański naród z powodu obecnego kryzysu politycznego".

Aby uczestniczyć w tym dniu, zachęca się rodziny, aby od tego momentu umieściły w swoich domach i instytucjach symbol pokoju (biała flaga lub biała chusteczka).

Wezwanie do spokoju

Na stronie wiadomość Oświadczenie peruwiańskich biskupów, po kilkudniowych starciach policjantów z demonstrantami protestującymi przeciwko Kongresowi Republiki i opowiadającymi się za przedterminowymi wyborami, odczytał przewodniczący Konferencji Episkopatu Peru (CEP), Monsignor Miguel Cabrejos Vidarte OFM, arcybiskup Trujillo, który jest również przewodniczącym Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM).

Najpierw notatka "z głębokim żalem przyjmuje śmierć dwóch osób w Andahuaylas, Apurímac". Dalej zamieszczono "pilny apel o budowanie mostów dialogu, wzywając do spokoju wszystkich naszych rodaków, którzy protestują w różnych częściach kraju, których żądania, gdy są słuszne, muszą być wysłuchane, ale którzy korzystają ze swoich praw bez przemocy".

Nota skierowana jest również "do Sił Prawa i Porządku, zwłaszcza peruwiańskiej Policji Narodowej, aby działały w ramach prawa, zapewniając integralność narodu".

Biskupi apelują "do klasy politycznej, zwłaszcza do władzy wykonawczej i członków Kongresu, o troskę o instytucjonalność, porządek demokratyczny, należyty proces i dobro wspólne wszystkich Peruwiańczyków, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych", a także "do wszystkich instytucji Peru, by zapewniły stabilność kraju, bo nie możemy sobie pozwolić na luksus złego rządzenia w naszym kraju".

"Nasz ukochany kraj - kontynuują - nie może trwać w niepokoju, strachu i niepewności. Potrzebujemy szczerego dialogu, spokojnych temperamentów, aby chronić naszą słabą demokrację, zachować ramy instytucjonalne i utrzymać braterstwo naszych obywateli. Przemoc nie jest rozwiązaniem kryzysu ani różnic. Nigdy więcej przemocy, nigdy więcej śmierci, Peru musi być naszym priorytetem" - podkreślają.

Wreszcie peruwiańska hierarchia katolicka powołuje się na Najświętszą Dziewicę z Guadalupe, aby "prowadziła nas drogami sprawiedliwości i pokoju".

Stan wyjątkowy

Jak wiadomo, nowy rząd Peru, na czele którego stoi prawniczka Dina Boluarte, został zaprzysiężony w zeszłym tygodniu przed pełnym Kongresem jako pierwsza kobieta-prezydent w historii Peru, po odwołaniu poprzedniego prezydenta Pedro Castillo, który kilka godzin wcześniej zdecydował się na rozwiązanie parlamentu, aby uniknąć oskarżenia o domniemaną korupcję.

Podczas ceremonii inauguracji Dina Boluarte wezwała do dialogu w celu zainstalowania rządu jedności narodowej, który już objął urząd, oraz zwróciła się do prokuratury o zbadanie domniemanych aktów korupcji, które w ostatnich latach nękają peruwiańską politykę.

Następnie nowy rząd Peru ogłosił 30-dniowy stan wyjątkowy w związku z gwałtownymi protestami po obaleniu Pedro Castillo, zawieszając prawa i wolności publiczne w tym andyjskim kraju.

Dokładnie pierwszego dnia stanu wyjątkowego zarządzonego przez rząd Dina Boluarte odnotowano największą liczbę zgonów.

Marsze, zgony i kontuzje

Marsze rozpoczęły się w środę 7 grudnia. Według Biura Rzecznika Praw Obywatelskich w demonstracjach zginęło 12 osób, a sześć to ofiary wypadków drogowych i zdarzeń związanych z blokadami dróg. Jak dotąd, Ayacucho jest regionem o największej liczbie ofiar śmiertelnych - siedmiu. Za nim plasują się Apurimac (6), La Libertad (3), Arequipa (1) i Huancavelica (1).

Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich poinformowało, że do tej pory rannych zostało 210 cywilów i 216 członków peruwiańskiej policji narodowej. Blokady, marsze i strajki miały miejsce w departamentach Ancash, Ayacucho, Cajamarca, Cusco, Moquegua, Puno i San Martin.

Ta sama instytucja rzecznika praw obywatelskich zwróciła się w komunikat Rząd wezwał w Limie do "natychmiastowego zaprzestania aktów przemocy w protestach społecznych i zwrócił się do sił zbrojnych i policji o działanie zgodne z konstytucją i prawem".

"Obrona demokracji

Nieco ponad tydzień temu Rada Stała Konferencji Episkopatu Peru wydała komunikat komunikat w którym określił jako "niekonstytucyjną i nielegalną decyzję pana Pedro Castillo Terronesa o rozwiązaniu Kongresu Republiki i ustanowieniu nadzwyczajnego rządu nadzwyczajnego".

Stwierdził też, że "zdecydowanie i bezwzględnie odrzuca rozerwanie porządku konstytucyjnego". Prawem i moralnym obowiązkiem narodów i obywateli jest obrona demokracji.

W tym samym komunikacie biskupi wezwali do "jedności narodowej, zachowania spokoju i położenia kresu wszelkim formom przemocy i naruszaniu podstawowych praw obywateli".

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Saul AlijaSztuka sakralna ma do odegrania fundamentalną rolę w naszym świecie".

Saúl Alija jest młodym malarzem z Zamory, który udzielił wywiadu dla Omnes, aby porozmawiać z nami o sztuce sakralnej i jego osobistej relacji ze sztuką.

Paloma López Campos-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 7 minuty

Saúl Alija to jedna z nowych twarzy hiszpańskiej sztuki sakralnej. Pomiędzy wystawami w Salamance, muralami dla Zamory, zamówieniami dla Barcelony i ołtarzami do kaplic chrzcielnych, rozmawia z nami w Omnes o sztuce sakralnej.

Saul, czy możesz zacząć od opowiedzenia nam o swojej historii z malarstwem i sztuką sakralną?

- Prawda jest taka, że trenowałem samodzielnie, choć swoje początki zawdzięczam rodzinie. Mama chciała mnie zabrać do akademii malarstwa i zapisała mnie do najbliższej. Nie wiedziała jednak, że nauczyciel jest księdzem. 

Profesor często opowiadał nam o tym, jak malował murale w różnych kościołach, gdy mieszkał w Rzymie, a także wiele ciekawostek o jego obrazach, co mnie bardzo zaskoczyło. I podobała mi się też wdzięczność, jaką okazał, gdy nam o tym opowiadał. 

Potem już nie malowałem, bo poszedłem na około 8 lat do seminarium Redemptoris Mater w Castellón, gdzie otrzymałem wiele we wszystkich znaczeniach tego słowa. Potem, latem, postanowiłem malować w kilku opuszczonych domach przy wjeździe do Zamory. Po tym wszystkim stwierdziłem, że wciąż pamiętam pojęcia dotyczące malarstwa, których nauczył mnie ksiądz. 

Fakt, że nie przeszedłem żadnych uregulowanych studiów, bardzo mi pomógł w swobodzie, jaką mam w operowaniu kolorami, różnymi pociągnięciami pędzla, przygotowaniu scen, stosowaniu metod używanych przez klasyków do wykonania obrazu itp. 

Rok temu założyłem konto na Instagramie, na którym znajduje się kilka moich dzieł sztuki religijnej, a także inne obrazy bez większej pretensji. Dostałem kilka wiadomości z prośbą o wykonanie kilku prac na zlecenie Barcelony i Salamanki, a nawet napisał do mnie radny z mojego miasta, abym namalował kilka murali na ulicach Zamory. To było takie spontaniczne.

Detal obrazu zamówionego na Rok Świętego Józefa 2020 dla kościoła Świętego Ducha, Zamora.

Mój związek ze sztuką sakralną był równie spontaniczny. Pewien ksiądz z mojej diecezji poprosił mnie o wykonanie specjalnego ołtarza dla wspólnoty odprawiającej w obrządku mozarabskim w małej wiosce w Zamorze. Następnie zacząłem studiować sztukę chrześcijańską XI wieku na półwyspie, aby móc pomóc im w świętowaniu zgodnie z ich tradycją. Zlecono mi również namalowanie obrazu św. Józefa dla innego małego kościoła, z okazji roku zainicjowanego przez papieża Franciszka.

Obecnie pracuję nad ołtarzem do kaplicy chrzcielnej w kościele w Salamance, dla proboszcza, który chce pomóc młodym małżeństwom dostrzec znaczenie sakramentu chrztu i wyjaśnić im za pomocą ołtarza, co dzieje się w momencie tej uroczystości. 

Taka jest dla mnie funkcja ołtarza: kerygmat uczyniony sztuką, który w momencie celebracji chrztu przekracza historię zbawienia i ponownie łączy zgromadzenie z momentem chrztu Jezusa w Jordanie, uświęcając wody, jak pokazuje nam ikonografia. 

Sposób, w jaki od dłuższego czasu kontaktuję się z parafiami i księżmi, to Instagram lub mail, który też tam jest. Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować w sprawie wykonania ołtarzyka, wystarczy napisać do mnie na adres Instagram (@saulalija) i stamtąd, we wspólnej modlitwie, patrzymy na potrzeby projektu".

A z tego doświadczenia z proboszczami wynika, jaka relacja istnieje według Ciebie między Kościołem a sztuką?

-Myślę, że jest to bardzo głęboka relacja. Także dzisiaj istnieją pojęcia teologiczne, których nie rozumiemy samym prostym rozumowaniem, ale musimy zwrócić się do obrazów lub katechez, które Kościół od wieków przedstawia na swoich ołtarzach, na swoich ścianach, w swoich świątyniach. W gruncie rzeczy ciekawe jest, w jakim stopniu estetyczne wzruszenie wiąże się z nową ewangelizacją w naszym szczególnym, sentymentalistycznym społeczeństwie.

Kilka miesięcy temu zrobiłem wystawę w krużgankach Papieskiego Uniwersytetu w Salamance, w której zastanawiałem się nad antropologią sakramentalną, albo próbowałem skłonić ludzi do refleksji, nad związkiem między sztuką jako widzialnym symbolem a Kościołem jako niewidzialnym sakramentem. 

Myślałem o tak wielu młodych ludziach z mojego pokolenia, którzy ponoszą konsekwencje ideologii i braku wolności, i chciałem stworzyć formę estetyczną, która nie uwzględniałaby grup odniesienia, ale wspólną duchowość Kościoła, która rozciągałaby się na wszystkich. I chyba zadziałało, przynajmniej tak mi powiedzieli moi niewierzący przyjaciele.

Ale ta wystawa w Salamance była projektem sztuki religijnej, nie bezpośrednio dla Kościoła. Co jest najważniejsze w malowaniu sztuki dla Kościoła?

- Modlitwa, która dla mnie jest często najtrudniejszą częścią. A ja uważam, że jest to ważniejsze niż technika i wykonanie. Bo jest tyle obrazów sztuki religijnej, które są doskonale wykonane, ale nie udaje im się niczego sprowokować. Choć jest wiele innych obrazów, które może nie są zbyt dobre, ale udaje im się przekazać intencję kościoła. 

A oprócz modlitwy jest jeszcze szczerość w komponowaniu sceny. Malowanie momentów Boga, które poczuły się prawdziwe w twoim życiu jest bardzo zauważalne. Myślę, że to duża odpowiedzialność, zwłaszcza gdy odniesienia w dzisiejszym świecie sztuki są tak różnorodne.

Istnieje kilka niebezpieczeństw, jak np. niebezpieczeństwo spirytualizmu estetycznego, czyli szukania takiej sztuki, w której jest się wygodnym i szukania chwały dla siebie, albo udawania teologii i wypaczania pojęć. Jest to bardzo smutne, bo dotyczy nas wszystkich: w świecie, ale także w Kościele i w teologii. Nikt nie powinien dążyć do bycia referentem jakiegokolwiek postępu, jeśli postępuje zgodnie z cnotami biblijnymi, których postępowym referentem jest zawsze Bóg. Bez Niego nie ma oryginalności, nie ma postępu, nie ma intuicji, przynajmniej mi się to zdarza, a są dni, kiedy Bóg pozwala mi być bardzo mało natchnionym".

A dlaczego sama sztuka jest dobrym sposobem na przekazywanie Boga?

- Ponieważ sztuka jest milcząca, nie drażni jej obojętność i nie żąda niczego od drugiego, tak jak Bóg nie żąda niczego od nas. Sztuka nie ma postawy odrzucenia, którą my chrześcijanie czy księża tak często wykazujemy wobec niewierzących.

My chrześcijanie możemy być społecznie wymagani lub niedoceniani, możemy być uciszani, ale dzieła sztuki nie da się uciszyć, co najwyżej można je wyrwać z kontekstu. 

Gdy święty obraz krzyczy spójność, to drży; nie ocenia cię, nie patrzy na ciebie z góry. A jeśli zaniedbasz to może nawet mówić do ciebie o niebie. W komórkach oczu każdego człowieka znajduje się pamięć ontologiczna, która przechowuje informacje o naszym pradawnym stanie, jakim jest raj, sfera niebiańska. 

Moje pokolenie coraz bardziej mnoży miejsca, w których czujemy się kochani: coraz więcej aplikacji randkowych, coraz więcej związków, coraz więcej lorazepamu, ale coraz więcej samotności. Dzięki sztuce wytwarza się w człowieku estetyczna emocja, która głęboko go zaszczepia i sprawia, że pamięta, że na początku żył w niebie; że jego istota jest stworzona, by nigdy nie umrzeć. I ta osoba, chora na wieczność, zacznie potrzebować coraz większych dawek piękna, aż Bóg ją dotknie.

W świecie zdominowanym przez Instagramowe selfie, jak zrobić miejsce dla sztuki sakralnej?

-Wierzę, że sztuka sakralna ma do odegrania fundamentalną rolę w naszym świecie. Widzę, jak moi niewierzący przyjaciele odpoczywają, gdy wchodzą ze mną do kościoła i widzimy sztukę sakralną. Ileż to razy mówili mi: "nic dziwnego, że starożytni wierzyli, gdy widzieli to piękno"! Instagram byłby wypełniony sztuką sakralną, gdybyśmy wiedzieli, jak przekazać artystyczne i moralne piękno Kościoła nowym pokoleniom.

Obraz Aliji przedstawiający św. Jana Pawła II

Turystyka religijna w Hiszpanii jest wielką szansą w naszych diecezjach, aby wysłać chrześcijan na szkolenie z historii sztuki i katechetyki, aby uczyć głębokiej mądrości świątyń. Dla mnie to jedno z wyzwań nowej ewangelizacji, zanim pozwolimy ekspertom zabić duchowość, jak to się stanie z jedynym kursem chorału gregoriańskiego, który odbywał się kiedyś w Hiszpanii w Dolinie Upadłych.

Świat jest zmęczony sztuką puste. Dn facto widzę, że następuje kulturowe odrodzenie dawnej awangardy. Wciąż stawiają na wciągające wystawy mistrzów ostatniego wieku. Ludzie nie chcą oglądać serigrafii Warhola w 4K bo obrazy nam wystarczą, chcą zobaczyć Sorollę, Van Gogha itp, im bliżej tym lepiej.

Bałwochwalstwo artysty w naszych czasach jest obecnie coraz bardziej wspierane przez jakość i innowacyjność. Minął czas, kiedy wszystko było uznawane za sztukę, nawet w obrębie sztuki abstrakcyjnej. Włączenie wydajności do NFT, które obecnie są technicznie walidowane za pomocą certyfikatów.

W sztuce sakralnej, w ciągu ostatnich kilku lat, mogłem również doświadczyć większej jakości i innowacyjności, być może ze względu na stan ciągłego zagrożenia, w którym znajdujemy się jako artyści. W naszych diecezjach wysiłki, w większości, zmierzają do zachowania tego, co mamy. 

Większość nowo wybudowanych parafii jest ozdobiona masowo produkowanymi, nudnymi obrazami, które działają, ponieważ są rodzajem obrazu, którego się oczekuje, ale rzeczywistość jest taka, że nie wytwarzają one żadnego rodzaju dialogu z dzisiejszymi ludźmi.

Obecny problem nadużywania mediów społecznościowych ma wiele wspólnego z brakiem tożsamości, a brak tożsamości to także brak ekspresji i dialogu. Jeśli nie ma wspólnego języka wizualnego, wspólnej estetyki, nie ma wspólnego wyrazu, a to jest coś bardzo ważnego w komunii Kościoła. Bez dialogu nie da się przekazać piękna. 

Dzisiaj my, młodzi chrześcijanie, chcemy prowadzić dialog i wyrażać się językiem prawdziwym i ludzkim, ponieważ jesteśmy świadomi cierpienia z powodu grzechu w naszym życiu i w życiu naszych przyjaciół, którzy nie wierzą. Nie chcemy mówić tylko do siebie. Czujemy się powołani do bycia Bożą misją, dlatego wyzwaniem naszego stulecia jest antropologiczny i jest to również tożsamość. Bez świeżego i osobistego języka, wolnego od ".archeologia"Nie będziemy mogli wyrażać naszej wiary, ani ewangelizować, ani wzywać osób z zewnątrz do spójności, ale też nie będziemy mogli wzywać do spójności własnego życia chrześcijańskiego tych z nas, którzy myślą, że są w środku".

Zasoby

Rok liturgiczny - spirala prowadząca do Chrystusa

Konferencja Episkopatu Hiszpanii opublikowała na swojej stronie internetowej kalendarz liturgiczny na lata 2022-2023. W tym artykule mówimy o znaczeniu roku liturgicznego i uroczystych świętach, które będziemy obchodzić w nadchodzącym roku.

Paloma López Campos-17 grudnia 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ramón Navarro, dyrektor sekretariatu Komisji Episkopatu ds. Liturgii, napisał dla Omnes krótką refleksję na temat roku liturgicznego i jego znaczenia w życiu chrześcijanina. Jego tekst przepisujemy poniżej.

Czym jest liturgia?

Komisja Episkopatu ds. Liturgia wyjaśniają, że jest to "celebracja tajemnicy wiary, która aktualizuje i uobecnia w 'dziś' Kościoła historię zbawienia, czyli Boży plan miłości wobec nas, który ma swoje centrum i punkt kulminacyjny w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, czyli w Jego tajemnicy paschalnej". W liturgii zatem zawsze celebrujemy paschalne misterium Chrystusa. Tak było od samego początku dziejów Kościoła, kiedy istniało tylko świętowanie niedzieli, tygodniowej Wielkanocy i pamiątki Chrystusa Zmartwychwstałego.

"Konstrukcja" roku liturgicznego

Narodziny Roku Liturgicznego, jaki znamy dzisiaj, następowały stopniowo. Począwszy od celebracji niedzielnej, "rozwijały się różne pory roku, które tworzyły Rok Liturgiczny. Bardzo szybko - mamy wiadomości już z II wieku - jedną niedzielę w roku obchodzono z wielką powagą i powstała doroczna Wielkanoc, która później miała się przedłużyć z przestrzenią ogromnej radości na pięćdziesiąt dni (okres wielkanocny), a później, w związku z katechumenatem dla tych, którzy mieli przyjąć chrzest w Wielkanoc, powstał Wielki Post jako czas przygotowania. Następnie wprowadzono Boże Narodzenie jako święto narodzin Pana, do którego ostatecznie przygotowywał nas Adwent". Ten Rok Liturgiczny miałby też "być uzupełniony przez uroczystości Dziewicy i Świętych". 

Liturgia jest bardzo ubogacającym zasobem, jaki posiadamy my, chrześcijanie, ponieważ "pozwala nam celebrować całą tajemnicę Chrystusa, czyli misterium Chrystusa w całym jego bogactwie: nie tracąc nigdy z oczu centralności Wielkanocy, ale przyglądając się różnym wydarzeniom zbawienia, czyli różnym "tajemnicom" Pana, pogłębiamy niezgłębione bogactwo Tajemnicy Chrystusa i uczestniczymy w niej". Wyobraźmy sobie duży kamień szlachetny o wielu fasetach. Odwracając ją i przyglądając się każdemu z oblicz - "tajemnicom" Pana, nie tracimy z oczu centrum - paschalnego misterium Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał.

"W ten sposób i poprzez swoje elementy - sprawowanie Eucharystii i sakramentów, bogactwo głoszonego Słowa Bożego, akcenty każdej z pór liturgicznych, związek Dziewicy i świętych z tajemnicą Chrystusa - kierowany przez Ducha Świętego Rok Liturgiczny staje się wspaniałą pedagogią, poprzez którą Kościół prowadzi nas do głębszego poznania i uczestnictwa w tajemnicy Chrystusa. Cykl roczny nie oznacza, że w każdym okresie Adwentu, wraz z początkiem nowego roku, wracamy do początku i zaczynamy od nowa. Nie myślmy o Roku Liturgicznym jak o kole, które sprowadza nas w to samo miejsce, ale jak o spirali, która prowadzi nas coraz głębiej w spotkanie z Chrystusem, czyniąc nasze życie ofiarą miłą Bogu, jednocząc nas z Panem.

Obchody ruchome 2022-2023

Poniżej znajduje się lista ruchomych uroczystości i świętych dni obowiązkowych w Hiszpanii na rok akademicki 2022-2023:

-Sagrada Familia: 30 grudnia 2022 r.

-Chrzest Pański: 8 stycznia 2023 r.

-Ash Środa: 22 lutego 2023 r.

-Niedziela Wielkanocna: 9 kwietnia 2023 r.

-Wniebowstąpienie Pańskie: 21 maja 2023 r.

-Pentecost: 28 maja 2023 r.

-Jezus Chrystus, Wieczny Najwyższy Kapłan: 1 czerwca 2023 r.

-Uroczystość Trójcy Świętej: 4 czerwca 2023 r.

-Święte Ciało i Krew Chrystusa: 11 czerwca 2023 r.

-Święte Serce Jezusa: 16 czerwca 2023 r.

-Jezus Chrystus Król Wszechświata: 26 listopada 2023 r.

-Pierwsza Niedziela Adwentu: 3 grudnia 2023 r.

Święte dni obowiązkowe w Hiszpanii

-Święta Maryja, Matka Boża: 1 stycznia

-Epifania Pańska: 6 stycznia

-San José: 19 marca

-św. Jakub, apostoł: 25 lipca

-Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny: 15 sierpnia

-Dzień Wszystkich Świętych: 1 listopada

-Immaculate Conception: 8 grudnia

-Niedziela Pańska: 25 grudnia

Kultura

Nowenna do Bożego Narodzenia. Przygotowanie się na przyjście Jezusa w rodzinie

Zwyczaj nowenny bożonarodzeniowej pomaga rodzinom intensywniej przygotować się do świąt Bożego Narodzenia. Corina Dávalos, hiszpańsko-ekwadorska pisarka, opublikowała piękną nowennę bożonarodzeniową dla dzieci w celu rozpowszechnienia tego nabożeństwa w świecie hiszpańskojęzycznym i dostosowania go do kontekstu kulturowego naszych czasów, inspirując się tekstami papieża emeryta Benedykta XVI.

Maria José Atienza-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

16 grudnia rozpoczyna się nowenna bożonarodzeniowa lub novena de Aguinaldos, w zależności od kraju. Zwyczaj ten jest szczególnie popularny w Ekwadorze, Kolumbii i Wenezueli. Chociaż w okresie Adwentu cały Kościół przygotowuje się do Wigilii, to jednak to nabożeństwo pomaga rodzinom intensywniej przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia. Codziennie, od 16 grudnia, rodziny i bliscy przyjaciele gromadzą się w domach różnych gospodarzy, aby modlić się nowenną wokół szopki.

Modlitwa nowenny jest bardzo prosta. Składa się z chwili skupienia, która rozpoczyna się modlitwą wstępną na każdy dzień, refleksją, po której następuje chwila ciszy na osobistą medytację. Następnie, na wzór modlitwy wiernych podczas Mszy Świętej, każdy z obecnych ma prawo wypowiedzieć prośbę lub wyrazić głośno swoje dziękczynienie. Na koniec odmawiana jest modlitwa kończąca każdy dzień. A po tym oczywiście następuje śpiewanie tradycyjnych dla każdego miejsca kolęd.

Najlepszą rzeczą w nowennach jest oczywiście obecność i udział dzieci.

Zazwyczaj stają jak najbliżej szopki, a ich prośby i podziękowania są dla dorosłych lekcją prostoty i wiary. Od petycji o zdrowie rodzin, o to, by ktoś nie był bity w szkole, o dzieci, które chodzą głodne, po sprytnego chłopca, który prosi o światła dla swojej matki, by sprawdzić, czy kupi mu wreszcie telefon komórkowy. W małych nasionach Pana jest wszystko.

To atmosfera modlitwy i świętowania przy gorącej czekoladzie, sezonowych słodyczach i śmiechu młodych i starszych. Dla wielu jest to ponowne spotkanie z kuzynami, ciotkami, wujkami, rodzeństwem i przyjaciółmi po nieobecności w pracy lub na studiach. Więc te spotkania mają ujmujący element, gdziekolwiek nie spojrzysz.

Pierwsza znana nowenna bożonarodzeniowa pochodzi z 1743 roku, napisana przez ekwadorskiego księdza i zakonnika Fernando de Jesús Larrea. Pierwotnie struktura nowenny składała się z modlitwy za wszystkie dni, rozważania dnia, modlitwy do Najświętszej Panny, modlitwy do św. Józefa, radości lub Aspiracji na przyjście Dzieciątka Jezus, modlitwy do Dzieciątka Jezus i modlitwy końcowej. Pierwsza wydrukowana nowenna liczyła 52 strony. Z czasem zarówno długość, jak i struktura zostały zredukowane ze względów praktycznych.

W Kolumbii na przykład codziennie czytany jest tekst z Ewangelii lub psalm związany z przyjściem Pana. W Ekwadorze dużą popularnością cieszyły się inne nowenny, np. pisarki Teresy Crespo de Salvador czy księdza Juana Martíneza de Velasco.

Na stronie Nowenna bożonarodzeniowa przez Corinę Dávalos

W tym roku hiszpańsko-ekwadorska pisarka Corina Dávalos opublikowała również nowennę bożonarodzeniową dla dzieci. Według autorki jej zamiarem było rozpowszechnienie tego nabożeństwa w świecie hiszpańskojęzycznym i dostosowanie go do kontekstu kulturowego naszych czasów, czerpiąc inspirację z tekstów papieża emeryta Benedykta XVI. Posługując się jasnym i przystępnym dla dzieci językiem, nie rezygnuje z głębi chrześcijańskiego przesłania, ani ze wzruszenia, jakie budzi narodzenie Jezusa.

Jak pisze na swojej stronie internetowej (www.novenanavidad.com) to "nowenna w przygotowaniu do Świąt Bożego Narodzenia, stworzona dla dzieci, a także dla nie-dzieci, które chcą przyjąć Dzieciątko Jezus z iluzją małych dzieci".

Tak bardzo dostosował się do czasów, że oprócz własnej strony internetowej, ma też wydanie na Kindle, dostępne na Amazonie. Dodatkowo miał dwie bardzo wymagające redaktorki, swoje siostrzenice Marinę w wieku 5 lat i Luizę w wieku 4 lat, które krok po kroku nadzorowały montaż. "Wybrałam z nimi obrazy, teksty przeszły przez ich akceptację, co bardzo mi pomogło w doborze słów, które lepiej rozumieją lub w wyjaśnieniu pojęć, które w początkowych tekstach nie były tak jasne" - mówi Corina.

Teksty mogą być starożytne lub współczesne, mogą nawiązywać do fragmentu Ewangelii, mówić o cnotach chrześcijańskich lub pogłębiać tajemnicę Wcielenia Syna Bożego. Ważne jest to, by przygotować się wewnętrznie, rodzinnie i przybyć z Maryją i Józefem do szopki, z duszą dobrze przygotowaną na przyjęcie Jezusa w czasie Bożego Narodzenia.

Watykan

Papież FranciszekNo one can save himself": "Nikt nie może się uratować".

Papież Franciszek opublikował orędzie na Światowy Dzień Pokoju, w którym mówi o COVID-19 i zachęca nas do spojrzenia wstecz i docenienia tego, czego się nauczyliśmy.

Paloma López Campos-16 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

"COVID-19 - mówi papież - przetoczył się nad nami w środku nocy, destabilizując nasze zwykłe życie, rewolucjonizując nasze plany i zwyczaje, zakłócając pozorny spokój nawet najbardziej uprzywilejowanych społeczeństw, generując dezorientację i cierpienie oraz powodując śmierć tak wielu naszych braci i sióstr".

Pandemia miała niewyobrażalne skutki, które wstrząsnęły całym światem. Uświadamia nam to, że "rzadko kiedy jednostki i społeczeństwo posuwają się naprzód w sytuacjach, które wywołują takie poczucie klęski i rozgoryczenia; podkopuje ono wysiłki na rzecz pokoju i prowokuje konflikty społeczne, frustrację i przemoc wszelkiego rodzaju". W tym sensie wydaje się, że pandemia wstrząsnęła nawet najbardziej pokojowymi częściami naszego świata, wydobywając na powierzchnię niezliczone niedociągnięcia".

Teraz, gdy minęło już trochę czasu, papież zachęca nas do spojrzenia wstecz, "aby postawić sobie pytania, uczyć się, wzrastać i pozwolić się przemienić - osobiście i jako wspólnota". Ważne jest, aby zbadać i zadać sobie pytanie: "Czego nauczyliśmy się z tej pandemicznej sytuacji? Jakie nowe ścieżki musimy obrać, aby uwolnić się z łańcuchów naszych starych nawyków, aby być lepiej przygotowanym, aby odważyć się na to, co nowe? Jakie oznaki życia i nadziei możemy przyjąć, aby iść naprzód i próbować uczynić nasz świat lepszym miejscem?

Franciszek, dokonując również własnej analizy, mówi, że "największą lekcją, jaką pozostawia nam COVID-19 jako dziedzictwo, jest świadomość, że wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem; że naszym największym skarbem, choć również najbardziej kruchym, jest ludzkie braterstwo, oparte na naszym wspólnym, boskim potomstwie, i że nikt nie może być zbawiony w pojedynkę". Dlatego pilne jest, abyśmy wspólnie poszukiwali i promowali uniwersalne wartości, które wyznaczają drogę tego ludzkiego braterstwa. Dowiedzieliśmy się również, że wiara pokładana w postępie, technice i skutkach globalizacji nie tylko była nadmierna, ale stała się indywidualistycznym i bałwochwalczym upojeniem, godzącym w pożądane gwarancje sprawiedliwości, harmonii i pokoju. W naszym szybko zmieniającym się świecie zbyt często powszechne problemy braku równowagi, niesprawiedliwości, ubóstwa i marginalizacji podsycają niepokoje i konflikty, są źródłem przemocy, a nawet wojny".

Nie wszystko jest jednak negatywne, Papież stwierdza, że "dokonaliśmy pozytywnych odkryć: korzystny powrót do pokory; ograniczenie niektórych pretensji konsumpcyjnych; odnowione poczucie solidarności, które zachęca nas do wyjścia z naszego egoizmu, aby otworzyć się na cierpienie innych i ich potrzeby; jak również zaangażowanie, w niektórych przypadkach prawdziwie heroiczne, tak wielu osób, które oddały się, aby wszyscy mogli lepiej przezwyciężyć dramat sytuacji kryzysowej".

Pandemia zmusiła nas do poszukiwania jedności. "To właśnie razem, w braterstwie i solidarności, możemy budować pokój, zapewnić sprawiedliwość i przezwyciężyć najbardziej bolesne wydarzenia. W istocie najskuteczniejszymi reakcjami na pandemię były te, w których grupy społeczne, instytucje publiczne i prywatne oraz organizacje międzynarodowe zjednoczyły się, by stawić czoła wyzwaniu, odkładając na bok partykularne interesy. Tylko pokój zrodzony z braterskiej i bezinteresownej miłości może pomóc nam przezwyciężyć kryzysy osobiste, społeczne i globalne.

Po pandemii nie możemy stać w miejscu - mówi papież. Przede wszystkim musimy "pozwolić Bogu, aby poprzez ten moment historyczny przemienił nasze nawykowe kryteria interpretacji świata i rzeczywistości". Oznacza to również, że "nie możemy dążyć jedynie do ochrony siebie; nadszedł czas, abyśmy wszyscy zaangażowali się w uzdrowienie naszego społeczeństwa i naszej planety, tworząc podstawy bardziej sprawiedliwego i pokojowego świata, takiego, który poważnie angażuje się w poszukiwanie dobra, które jest naprawdę wspólne". Krótko mówiąc, "jesteśmy wezwani do stawiania czoła wyzwaniom naszego świata z odpowiedzialnością i współczuciem".

Orędzie papieża kończy się pełną nadziei perspektywą na rok 2023. Ojciec Święty mówi więc, że ma nadzieję, "że w nowym roku będziemy mogli iść razem, ceniąc to, czego może nas nauczyć historia". Franciszek kończy gratulacjami i powierza cały świat Maryi Dziewicy: "Wszystkim mężczyznom i kobietom dobrej woli życzę szczęśliwego roku, w którym będziecie mogli budować pokój dzień po dniu, jak rzemieślnicy. Niech Maryja Niepokalana, Matka Jezusa i Królowa Pokoju, wstawia się za nami i za całym światem".

Doświadczenia

Bezprecedensowa żywa szopka w sercu Rzymu

Jutro w Rzymie odbędzie się przedstawienie Żywej Szopki, która przedstawi jedne z najbardziej cenionych scen Bożego Narodzenia.

Antonino Piccione-16 grudnia 2022-Czas czytania: 2 minuty

Żywa szopka w sercu Rzymu, pomiędzy bazylikami San Giovanni in Laterano i Santa Maria Maggiore, zgodnie z trasą procesji. Corpus Domini. Inicjatywa ta odbędzie się w sobotę 17 grudnia 2022 r., od godz. 14.30, z udziałem osobistości i delegacji z różnych części Włoch. Szopka zostanie wystawiona na esplanadzie bazyliki Santa Maria Maggiore, w której znajdują się relikwie kołyski Dzieciątka Jezus i która nosiła tytuł Santa Maria del Manger.

Na zakończenie przedstawienia, o godz. 17.00, zostanie odprawiona Nowenna przygotowująca do Świąt Bożego Narodzenia. Następnie kardynał Angelo De Donatis, wikariusz generalny Jego Świątobliwości dla diecezji rzymskiej, będzie przewodniczył celebracji eucharystycznej z błogosławieństwem dzieci.

"Szopka" - jak pisze w liście apostolskim Ojciec Święty Franciszek Admirabile SignumOrędzie Ojca Świętego, "budzi wiele zdumienia i porusza nas, ponieważ ukazuje czułość Boga". Monsignor Rolandas Makrickas, komisarz nadzwyczajny Bazyliki Najświętszej Maryi Panny Większej, wyjaśnia: "On, Stwórca wszechświata, jest uważny na naszą małość. Dar życia, już dla nas tajemniczy, fascynuje nas jeszcze bardziej, gdy widzimy, że Ten, który narodził się z Maryi, jest źródłem i podporą wszelkiego życia.

Do realizacji Żywej Szopki, według komunikatu prasowego papieskiej bazyliki Santa Maria Maggiore, zachęcał papież Franciszek, który osobiście widział projekt. Bazylika Santa Maria Maggiore jest bardzo droga Papieżowi, który do tej pory jako papież odwiedził ją ponad 100 razy, oprócz wielu wcześniejszych wizyt.

"Rozwój Żywej Szopki rozpocznie się od realizacji sceny zatwierdzenia reguły franciszkańskiej przez papieża Innocentego III na Piazza San Giovanni Paolo II" - podkreśla Fabrizio Mandorlini, koordynator ds. Città dei CunaNastępnie figury przeniosą się na Via Merulana dla sceny spisu ludności i przedstawienia momentów życia w mieście Betlejem. "Figury przeniosą się następnie na Via Merulana dla sceny spisu ludności i dla przedstawienia momentów życia w mieście Betlejem, które zobaczą na Piazza Santa Maria Maggiore dla instalacji rynku handlu. Maryja i Józef w czasie podróży będą przeżywać chwile zapowiedzi i snu, a potem szukać miejsca na nocleg, ale nie znajdą miejsca w gospodzie. Szopka odbędzie się pod portykiem bazyliki Santa Maria Maggiore". 

"Sceny zostaną przeprowadzone przez osoby, które wykonują toskańskie żywe szopki w takich miastach jak Pescia, Equi Terme, Casole d'Elsa, Ruota i Legoli przy wsparciu postaci z Badia San Savino, Ghivizzano, San Regolo a Gaiole in Chianti, Santa Colomba, Iolo, Castelfiorentino, Cerreto Guidi, Pontedera, Roffia, La Serra i San Romano. Dołączą do nich inne podmioty i stowarzyszenia wiernych, które zechcą podzielić się doświadczeniem diecezji rzymskiej". W inicjatywie współpracują Coldiretti Nazionale, Włoski Związek Hodowców Bydła, Fundacja Symbola, Acli Nazionale oraz liczne stowarzyszenia, parafie i ruchy w mieście Rzym. Żywa Szopka zostanie odprawiona również dzięki współpracy Diecezji Rzymskiej i patronatowi Urzędu Miasta.

AutorAntonino Piccione

Więcej