Watykan

Papież Franciszek: "Maryja nosi w swoim łonie Życie i w ten sposób mówi do nas o naszej przyszłości".

Papież Franciszek odmówił modlitwę Anioł Pański dziś, pierwszego dnia 2023 roku, w uroczystość Maryi, Matki Bożej.

Paloma López Campos-1 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek dołączył dziś do wiernych na modlitwie Anioł Pański. Jak zwykle na początku nowego roku 2023 skierował kilka słów do mieszkańców.

Franciszek zaczął od wspomnienia o swoim poprzedniku, Benedykt XVIktóry zmarł wczoraj rano. Powiedział: "Początek nowego roku powierzony jest Maryi Najświętszej, którą dziś obchodzimy jako Matkę Boga. W tych godzinach przyzywamy jej wstawiennictwa w szczególności za papieża emeryta Benedykta XVI, który odszedł z tego świata wczoraj rano. Jednoczymy się wszyscy razem, jednym sercem i jedną duszą, w dziękczynieniu Bogu za dar tego wiernego sługi Ewangelii i Kościoła".

Matka, która nie mówi, ale uczy

Ojciec Święty skierował swój wzrok na Najświętszą Dziewicę, aby zadać wszystkim dwa pytania: "W jakim języku mówi do nas Najświętsza Dziewica? Czego możemy się od Niej nauczyć na ten rok, który się otwiera?

Papież szybko daje nam odpowiedź: "Maryja nie mówi. Ze zdziwieniem przyjmuje przeżywaną tajemnicę, wszystko zachowuje w swoim sercu, a przede wszystkim opiekuje się Dzieciątkiem, które - jak mówi Ewangelia - "leżało w żłobie" (Łk 2,16). Ten czasownik "położyć" oznacza umieścić z troską. I mówi nam, że językiem Maryi jest język macierzyństwa: czułe opiekowanie się Dzieckiem. Na tym polega wielkość Maryi: podczas gdy aniołowie wyprawiają ucztę, przychodzą pasterze i wszyscy głośno chwalą Boga za wydarzenie, które miało miejsce, Maryja nie przemawia, nie zabawia gości tłumacząc, co się Jej przydarzyło, nie kradnie światła reflektorów; przeciwnie, w centrum stawia Dzieciątko, troszcząc się o nie z miłością".

Z delikatnością Papież stwierdził: "To jest typowy język macierzyństwa: czułość opieki. W rzeczywistości matki, które przez dziewięć miesięcy nosiły w swoim łonie dar tajemniczego cudownego dziecka, nadal stawiają je w centrum uwagi: karmią je, trzymają w ramionach, układają delikatnie w łóżeczku. Troska: to także język Matki Bożej.

Nauka języka Maryi

Franciszek zakończył swoje orędzie słowami: "Maryja nosi w swoim łonie życie i w ten sposób mówi do nas o naszej przyszłości. Ale jednocześnie przypomina nam, że jeśli naprawdę chcemy, by nowy rok był dobry, jeśli chcemy odbudować nadzieję, musimy porzucić języki, gesty i wybory inspirowane egoizmem i nauczyć się języka miłości, którym jest troska. To jest zobowiązanie: dbać o nasze życie, nasz czas, naszą duszę; dbać o stworzenie i środowisko, w którym żyjemy; a ponadto dbać o naszych bliźnich, tych, których Pan postawił przy nas, jak również o naszych braci i siostry, którzy są w potrzebie i wołają o naszą uwagę i współczucie".

Ponieważ temu wyzwaniu nie można sprostać bez pomocy, Papież prosił, by "błagać Maryję Najświętszą, Matkę Boga, aby w tej epoce skażonej nieufnością i obojętnością uczyniła nas zdolnymi do współczucia i troski, zdolnymi do 'wzruszenia i zatrzymania się przed innymi tak często, jak to konieczne' (Adhortacja apostolska Evangelii Gaudium, 169)".

Watykan

Papież Franciszek: "Bóg ma matkę i w ten sposób związał się na zawsze z naszym człowieczeństwem".

Dziś, w uroczystość Najświętszej Maryi Panny, papież Franciszek odprawił Mszę św. w Bazylice św. Piotra.

Paloma López Campos-1 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek odprawił dziś Mszę Świętą w uroczystość Maryi, Najświętszej Bogurodzicy. Bazylika św. Piotra była pełna wiernych, do których Ojciec Święty zwrócił się podczas homilii.

Papież rozpoczął od podkreślenia, że macierzyństwo Maryi jest prawdą wiary, ale jednocześnie jest to "najpiękniejsza wiadomość: Bóg ma Matka i w ten sposób związał się na zawsze z naszym człowieczeństwem, jak syn z matką, do tego stopnia, że nasze człowieczeństwo jest jego człowieczeństwem". Franciszek stwierdza, że rodząc się z Maryi, Bóg "okazał swoją konkretną miłość do naszego człowieczeństwa, przyjmując je w sposób rzeczywisty i pełny".

Rodząc się z Maryi Dziewicy, kontynuuje Papież, Bóg pokazuje nam, że "nie kocha nas słowami, ale czynami".

Maryja, nosicielka nadziei

Tytuł "Matki Bożej" posiadany przez Świętą Maryję przeniknął "do serca świętego Ludu Bożego, w najbardziej znanej i domowej modlitwie, która towarzyszy rytmowi dni, najboleśniejszym chwilom i najśmielszym nadziejom: Zdrowaś Maryjo".

Papież potwierdza, że "na to wezwanie Matka Boża zawsze odpowiada, wysłuchuje naszych próśb, błogosławi nas ze swoim Synem w ramionach, przynosi nam czułość Boga, który stał się ciałem". Ona daje nam, jednym słowem, nadzieję. A my, na początku tego roku, potrzebujemy nadziei, jak ziemia potrzebuje deszczu".

Franciszek poprosił o szczególną modlitwę, z Matką Bożą jako orędowniczką, za wszystkich, którzy cierpią z powodu skutków wojny, za tych, którzy już się nie modlą, za tych, którzy żyją pośród przemocy i obojętności.

Pastorzy, przykłady dla dzisiejszych chrześcijan

"Przez ręce Matki Boży pokój chce wejść do naszych domów, naszych serc, naszego świata. Ale jak możemy ją powitać?" Papież Franciszek daje klucze i zaczyna od spojrzenia na "tych, którzy pierwsi zobaczyli Matkę z Dzieciątkiem, pasterzy z Betlejem".

Papież mówi o nich, że "byli ubodzy, może i dość niegrzeczni, i że

w nocy byli w pracy. To właśnie oni, a nie mądrzy czy tym bardziej możni, jako pierwsi rozpoznali Boga, który był im bliski, Boga, który przyszedł ubogi i który kocha być z ubogimi. Ewangelia podkreśla dwa bardzo proste gesty pasterzy, które jednak nie zawsze są łatwe. Pasterze poszli i zobaczyli: idźcie i zobaczcie".

O tej pierwszej postawie wyruszenia, aby "iść", Papież mówi: "Była noc, musieli doglądać swoich trzód i prawdopodobnie byli zmęczeni; mogli czekać na świt, czekać na wschód słońca, aby pójść i zobaczyć dziecko leżące w żłobie. Zamiast tego poszli szybko, bo ważne sprawy trzeba załatwiać szybko, a nie odkładać na później".

To, jak stwierdza Franciszek, uczy nas, że "aby przyjąć Boga i Jego pokój, nie możemy pozostać nieruchomi i wygodni, czekając na poprawę sytuacji. Musimy wstać, wykorzystać możliwości, które daje nam łaska, iść, podejmować ryzyko. Dziś, na początku roku, zamiast siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż coś się zmieni, dobrze byłoby, abyśmy zadali sobie pytanie: "Dokąd chcę dojść w tym roku? Dla kogo będę czynił dobro? Wielu, w Kościele i w społeczeństwie, czeka na dobro, które ty i tylko ty możesz uczynić, czekają na twoją służbę. I w obliczu lenistwa, które znieczula, i obojętności, która paraliżuje, w obliczu ryzyka ograniczenia się do siedzenia przed ekranem, z rękami na klawiaturze, duszpasterze zachęcają nas dziś do wyjścia, do poruszenia się tym, co dzieje się w świecie, do pobrudzenia sobie rąk, by czynić dobro, do rezygnacji z tak wielu przyzwyczajeń i wygód, by otworzyć się na Boże nowości, które znajdują się w pokorze służby, w odwadze wzięcia odpowiedzialności".

Drugim aspektem pasterzy, na który zwraca uwagę Papież, było to, że zobaczyli oni Dzieciątko w żłóbku. "Ważne jest, aby widzieć, ogarnąć wzrokiem, pozostać, jak pasterze, przed Dzieciątkiem, które jest w ramionach Matki. Bez mówienia czegokolwiek, bez pytania czegokolwiek, bez robienia czegokolwiek. Patrzeć w ciszy, adorować, przyjmować wzrokiem pocieszającą czułość Boga, który stał się człowiekiem; Maryi, Jego Matki i naszej. Na początku roku, pośród wszystkich nowości, które chcielibyśmy przeżyć i wielu rzeczy, które chcielibyśmy zrobić, poświęćmy czas na widzenie, czyli na otwarcie oczu i utrzymanie ich otwartych na to, co naprawdę ważne: na Boga i drugiego człowieka.

Oczy, wyzwanie na nowy rok

Ta kontemplacja Dziecka powinna nas prowadzić także do bliźniego. Musimy zadać sobie pytanie, zakończył Papież, "jak często w naszym pośpiechu nie mamy nawet czasu, aby spędzić minutę w towarzystwie Pana, aby słuchać Jego Słowa, aby się modlić, aby adorować, aby chwalić. To samo dzieje się w odniesieniu do innych: w pośpiechu lub pochwyceni w centrum uwagi nie ma czasu na wysłuchanie żony, męża, na rozmowę z dziećmi, na zapytanie, jak się czują w środku, nie tylko jak im idzie nauka i zdrowie. I jak wiele dobrego robi nam słuchanie starszych, dziadka i babci, zaglądanie w głąb życia i odkrywanie na nowo swoich korzeni. Zadajmy sobie wtedy pytanie, czy potrafimy dostrzec tych, którzy mieszkają obok nas, tych, którzy mieszkają w naszym kondominium, tych, których spotykamy codziennie na ulicach.

Franciszek kończy swoją homilię zaproszeniem: "Odkryjmy na nowo, w impulsie do pójścia i w cudowności widzenia, tajemnice uczynienia tego roku naprawdę nowym".

Powołania

Bp Arjan Dodaj: Świadectwo biskupa, który przyszedł z żelaznej kurtyny

Arcybiskup Arjan Dodaj jest arcybiskupem Tirany-Durrës. Wykształcony w ateizmie, w młodości wyemigrował do Włoch, aby pracować. Tam poznał Chrystusa i swoje powołanie kapłańskie w Bractwie Synów Krzyża.

Przestrzeń sponsorowana-1 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Bp Arjan Dodaj jest arcybiskupem Tirany-Durrës (Albania). Jego życie nie było łatwe. Urodził się w Laç-Kurbin, w tej samej archidiecezji, 21 stycznia 1977 r. W 1993 roku, w wieku 16 lat, po ukończeniu szkoły podstawowej i średniej w rodzinnym mieście, wyemigrował do Włoch i zamieszkał w Cuneo, gdzie rozpoczął pracę.

"W tym czasie wychodziliśmy z żelaznej kurtyny, w której znajdował się nasz kraj, pojawił się pluralizm, a wraz z nim możliwość demokracji, więc wielu Albańczyków próbowało znaleźć lepszą przyszłość na Zachodzie. Osobiście kilka razy próbowałam uciec, zwłaszcza do Włoch - opowiada m.in. Fundacja CARF.

Pracował jako spawacz - ponad 10 godzin dziennie - i w końcu w Zgromadzeniu Bractwa Synów Krzyża odkrył swoją wiarę chrześcijańską. Wykształcił się w ateizmie, ale gdy spotkał Chrystusa, przyjął chrzest i Bóg powołał go do kapłaństwa.

Święcenia kapłańskie przyjął 11 maja 2003 roku z rąk papieża Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra. Obecnie jest pierwszym biskupem Bractwa. "Dla mnie bycie biskupem nie jest punktem dojścia, ale wezwaniem do jeszcze większej czujności, jeszcze większej służby i coraz pokorniejszej odpowiedzi.

Niektórzy członkowie jego zgromadzenia studiują na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, aby otrzymać odpowiednie przygotowanie do stawienia czoła wszystkim wyzwaniom na świecie.

Odnosząc się do wyzwań apostolskich stojących przed jego krajem, powiedział, że ich obowiązkiem jest przekazanie, że braterska więź z innymi wyznaniami jest możliwa. "W Albanii relacje z islamem i prawosławiem są bardzo szczególne, jeśli nie wyjątkowe. Sam papież Franciszek zabrał ją w świat jako przykład braterskiej współpracy. Jest jasne, że jest to dar, którego nigdy nie możemy brać za pewnik, ale musimy go pielęgnować, towarzyszyć i wspierać, każdego dnia. Właśnie dlatego często spotykamy się z różnymi przywódcami religijnymi w różnych komisjach, aby przedstawić im cenne inicjatywy w dziedzinie kultury, edukacji, kobiet, migrantów i dobroczynności - mówi.

Watykan

Duchowy testament Benedykta XVI

Benedykt XVI dziękował Bogu za rodzinę, ojczyznę, prosił i udzielał przebaczenia oraz wytyczył jedną drogę: Jezusa Chrystusa: "Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłoniła się i na nowo wyłania rozumność wiary".

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 3 minuty

Stolica Apostolska opublikowała duchowy testament papieża emeryta. W kilku prostych słowach widać wewnętrzną wielkość Benedykta XVI. Testament, w którym Papież dziękuje za rodzinę, za wiarę i za poświęcenie wielu swoich przyjaciół; prosi o przebaczenie tych, których być może skrzywdził, i kieruje jasne i jednoznaczne wezwanie, by patrzeć tylko na Jezusa Chrystusa i nie dać się zwieść fałszywym pewnikom. Trwajcie mocno w wierze! to duchowe dziedzictwo jednego z największych teologów Kościoła.

Pełny tekst duchowego testamentu Benedykta XVI

Gdy patrzę na tę późną godzinę mojego życia i przeglądam dekady, przez które przeszedłem, widzę przede wszystkim, jak wiele mam powodów do dziękczynienia. 

Przede wszystkim dziękuję samemu Bogu, dawcy wszelkiego dobra, który dał mi życie i prowadził mnie w różnych chwilach zamętu; zawsze mnie podnosił, gdy zaczynałem się osuwać i zawsze przywracał mi światło swego oblicza.

Z perspektywy czasu widzę i rozumiem, że nawet ciemne i męczące odcinki tej drogi były dla mojego zbawienia i że to w nich On mnie dobrze prowadził.

Dziękuję moim rodzicom, którzy dali mi życie w trudnym czasie i którzy z wielkim poświęceniem, swoją miłością przygotowali dla mnie wspaniały dom, który jak jasne światło rozświetla mój każdy dzień do dziś. 

Jasna wiara mojego ojca nauczyła nas, dzieci, wierzyć i jako znak zawsze stała mocno pośród wszystkich moich osiągnięć naukowych; głębokie oddanie i wielka życzliwość mojej matki są dziedzictwem, za które nigdy nie mogę jej wystarczająco podziękować. 

Moja siostra przez dziesiątki lat pomagała mi bezinteresownie i z czułą opieką; mój brat, z jasnością swojego sądu, energiczną rezolucją i pogodą swojego serca, zawsze torował mi drogę; bez tego stałego pierwszeństwa i towarzystwa nie mógłbym znaleźć właściwej drogi. 

Z serca dziękuję Bogu za wielu przyjaciół, mężczyzn i kobiet, których zawsze stawiał u mojego boku; za współpracowników na każdym etapie mojej drogi; za nauczycieli i uczniów, których mi dał. Z wdzięcznością polecam ich wszystkich Jego dobroci. 

I chcę podziękować Panu za moją piękną ojczyznę w Bawarskich Prealpach, w której zawsze widziałem, jak jaśnieje blask samego Stwórcy. Dziękuję ludziom mojej ojczyzny, bo w nich na nowo doświadczyłem piękna wiary. Modlę się, aby nasza ziemia pozostała ziemią wiary i błagam was, drodzy rodacy: nie dajcie się odwrócić od wiary. 

I wreszcie dziękuję Bogu za całe piękno, którego mogłem doświadczyć na każdym etapie mojej podróży, ale szczególnie w Rzymie i we Włoszech, które stały się moją drugą ojczyzną.

Wszystkich, których w jakikolwiek sposób skrzywdziłem, przepraszam z całego serca.

To, co powiedziałem wcześniej do moich rodaków, mówię teraz do wszystkich w Kościele, którzy są powierzeni mojej służbie: trwajcie mocno w wierze! Nie daj się zmylić. Często wydaje się, że nauka - z jednej strony nauki przyrodnicze, a z drugiej badania historyczne (zwłaszcza egzegeza Pisma Świętego) - jest w stanie zaproponować niepodważalne wyniki sprzeczne z wiarą katolicką. 

Doświadczyłem zmian w naukach przyrodniczych w długim okresie czasu i widziałem, jak, przeciwnie, zniknęły pozorne pewniki przeciw wierze, okazując się nie nauką, lecz interpretacjami filozoficznymi tylko pozornie należącymi do nauki; tak jak, z drugiej strony, to właśnie w dialogu z naukami przyrodniczymi wiara nauczyła się także lepiej rozumieć granice zakresu swoich roszczeń, a więc i swoją specyfikę. 

Od sześćdziesięciu lat śledzę drogę teologii, w szczególności nauk biblijnych, i wraz z następowaniem po sobie różnych pokoleń widziałem, jak tezy, które wydawały się niewzruszone, upadają i okazują się jedynie hipotezami: pokolenie liberałów (Harnack, Jülicher itd.), pokolenie egzystencjalistów (Bultmann itd.), pokolenie marksistów. 

Widziałem i widzę, jak z plątaniny hipotez wyłaniała się i wyłania na nowo rozumność wiary.

Jezus Chrystus jest naprawdę drogą, prawdą i życiem, a Kościół, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami, jest naprawdę Jego ciałem. 

Na koniec pokornie proszę: módlcie się za mnie, aby Pan, mimo wszystkich moich grzechów i niedoskonałości, przyjął mnie do mieszkań wiecznych. Do wszystkich powierzonych mojej opiece, dzień po dniu, idzie moja serdeczna modlitwa.

(Tłumaczenie nieoficjalne)

Watykan

Papież o Benedykcie XVI: "Tylko Bóg zna moc jego ofiar składanych za Kościół".

Papież Franciszek przewodniczył recytacji nieszporów i dziękczynnego Te Deum w Bazylice św. Piotra w ostatni wieczór roku 2022 w uroczystości naznaczonej wspomnieniem Benedykta XVI.

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 3 minuty

Odmawianie nieszporów i Te Deum 31 grudnia upłynęło pod znakiem śmierci papieża emeryta. W homilii wygłoszonej w ten ostatni dzień 2022 roku, w Nieszporach uroczystości Maryi, Matki Bożej, papież Franciszek podkreślił postać papieża emeryta i skupił swoje słowa na cnocie dobroci, która jest kluczowa w dzisiejszym świecie.

Benedykt XVI - przykład dobroci

Wolność była pierwszym pojęciem, nad którym chciał się zastanowić papież Franciszek. Nawiązał do niej, gdy przypomniał, że Chrystus "nie narodził się w kobiecie, lecz z kobiety". To jest zasadniczo inne, to znaczy, że Bóg chciał wziąć ciało z kobiety, nie wykorzystał jej, ale poprosił o zgodę i z nią rozpoczął powolną drogę ciążenia ludzkości wolnej od grzechu i pełnej łaski i prawdy".

"Dziewicze macierzyństwo Maryi jest sposobem, który ujawnia skrajny szacunek Boga dla naszej wolności. Ten Jego sposób przyjścia, aby nas zbawić, jest również sposobem, w jaki zaprasza nas do pójścia za Nim, abyśmy razem z Nim kontynuowali tworzenie nowej, wolnej i pojednanej ludzkości. Papież zatrzymał się nad tym słowem "pojednane człowieczeństwo", aby wyjaśnić, że "jest to sposób odnoszenia się do siebie, z którego wywodzi się wiele ludzkich cnót, takich jak dobroć".

To właśnie w tym momencie jego słowa przywołały "naszego ukochanego papieża emeryta Benedykta XVI, który odszedł od nas dziś rano". Z powściągliwym wzruszeniem Papież powiedział, że "pamiętamy jego osobę, tak szlachetną, tak łagodną". I czujemy w sercach tak wielką wdzięczność: wdzięczność Bogu za to, że dał go Kościołowi i światu; wdzięczność za całe dobro, które uczynił, a zwłaszcza za jego świadectwo wiary i modlitwy, zwłaszcza w tych ostatnich latach życia na emeryturze. Tylko Bóg zna wartość i moc jego wstawiennictwa, jego ofiar składanych dla dobra Kościoła".

Szkody indywidualizmu konsumenckiego

Papież chciał zaproponować tę ideę dobra i dialogu jako drogę rozwoju społeczeństwa, wskazując, że "dobroć jest ważnym czynnikiem kultury dialogu, a dialog jest niezbędny, jeśli chcemy żyć w pokoju, jak bracia, którzy nie zawsze się dogadują - to normalne - ale którzy jednak rozmawiają ze sobą, słuchają się nawzajem i starają się zrozumieć i poznać".

Franciszek zachęcił nas do humanizowania naszych społeczeństw poprzez praktykowanie tej życzliwości na co dzień i wskazał, że "szkody konsumpcyjnego indywidualizmu są widoczne dla wszystkich", ponieważ nasi sąsiedzi, inni, "jawią się jako przeszkody dla naszego spokoju, dla naszego komfortu". Inni "przeszkadzają" nam, męczą nas, zabierają nam czas i środki na robienie tego, co lubimy robić".

Na tym tle dobro, podkreślił Papież Franciszek, "jest antidotum na okrucieństwo, które niestety może wejść do serca jak trucizna i odurzyć relacje; na rozproszony niepokój i szał, które sprawiają, że koncentrujemy się na sobie i zamykamy się na innych".

Franciszek chciał przypomnieć trzy słowa współżycia, "pozwolenie", czyli "pardon", i "dziękuję". Są one "słowami dobra", potwierdził Papież.

Franciszek ponownie odwołał się do tych trzech postaw, aby zastanowić się, czy wprowadzamy je w życie w naszym życiu, w świecie, który nigdy nie wydaje się być życzliwy.

Wreszcie Papież skierował swój wzrok na Dziewicę Maryję, która pokazuje, jak Bóg chciał się począć w łonie Maryi, jak każde dziecko: "Nie przechodźmy szybko, zatrzymajmy się, aby kontemplować i medytować, bo tu jest istotna część tajemnicy zbawienia - zachęcał Papież - i starajmy się poznać 'metodę' Boga, jego nieskończony szacunek, jego 'dobroć', że tak powiem, bo w boskim macierzyństwie Dziewicy jest droga do bardziej ludzkiego świata".

Papież włączył się w recytację Te Deum w podziękowaniu za ten rok, a także za dziedzictwo papieża emeryta, a następnie odwiedził szopkę ustawioną przed Placem św. Piotra.

Watykan

Proste pożegnanie i pochówek w grotach watykańskich dla Benedykta XVI

Prostota będzie cechowała obrzędy pogrzebowe papieża emeryta, który prosił o nią w swoich ostatnich godzinach.

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Jak poinformowała Stolica Apostolska, szczątki emerytowanego papieża Benedykta XVI będą spoczywały w klasztorze Mater Ecclesiae do wczesnych godzin rannych w poniedziałek 2 stycznia. Na te dwa pierwsze dni nie są planowane żadne oficjalne wizyty ani publiczne modlitwy.

Ciało Josepha Ratzingera będzie wystawione dla wiernych w Bazylice św. Piotra, która będzie otwarta w poniedziałek od godz. 9 do 19, we wtorek i środę od godz. 7 do 19.

Msza żałobna pod przewodnictwem papieża Franciszka

Pogrzeb pod przewodnictwem Ojca Świętego odbędzie się na placu św. Piotra w czwartek 5 stycznia o godz. 9.30.

5 stycznia 2023 r. o godz. 9.30 w atrium Bazyliki św. Piotra Ojciec Święty Franciszek będzie przewodniczył Mszy św. pogrzebowej za zmarłego Najwyższego Papieża Emeryta Benedykta XVI. Na zakończenie Eucharystii odbędzie się Ultima Commendatio i Valedictio.

Do udziału w imprezie nie jest wymagany bilet. Chętni do koncelebry mogą się kontaktować z Biurem Celebracji Liturgicznych przy Papieżu Naczelnym Obecne będą oficjalne delegacje Niemiec i Włoch.

Trumna papieża emeryta zostanie przewieziona do Bazyliki św. Piotra, a następnie do Grot Watykańskich na pochówek.

Młodość Benedykta XVI

Jestem jednym z tych młodych ludzi, którzy dziś widzą, jak ich papież, Benedykt XVI, odszedł po cichu z tego świata. Z tą samą pokorą, z jaką przed dziesięciu laty ustąpił miejsca swojemu następcy, by poprowadził Kościół Chrystusowy.

31 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Tak, jestem jedną z młodzieży papieskiej, która poszła dziś do nieba.

Tak, jestem jednym z tych młodych ludzi, którzy ponad dziesięć lat temu skandowali imię Benedykta XVI na ulicach Madrytu i na lotnisku Cuatro Vientos.

Z tej młodości, dla której 83-letni mężczyzna wytrzymał ponad 40 stopni w słońcu i wichurę powietrza i deszczu w nocy, trzymając się Krzyża.

O tych młodych ludziach, których Papież uczył, że - tak jak tamtej nocy opieraliśmy się w deszczu - z Chrystusem możemy również pokonać wszystkie życiowe przeszkody.

Jestem jednym z tych młodych ludzi, w których ten papież, ze swoją kruchą konstytucją, pokładał zaufanie, tych młodych ludzi, których prosił, bez żadnych wątpliwości, aby byli zawsze radośni i dawali świadectwo w każdych okolicznościach.

Jestem jednym z tych młodych ludzi, którzy dziś widzą, jak ich Papież spokojnie odchodzi z tego świata. Z tą samą pokorą, z jaką przed dziesięciu laty ustąpił miejsca swojemu następcy, by poprowadził Kościół Chrystusowy.

Tak, jestem jednym z tych młodych ludzi, którzy powinni podziękować Benedyktowi XVI za wszystko, czego ich nauczył, nie tylko poprzez swoje słowa, ale także poprzez swój przykład oddania nawet w trudnościach.

Dziś jest dzień, w którym możemy podziękować Bogu za Josepha Ratzingera, bo pewnego dnia wybrał go i oddał do naszej dyspozycji.

Dziś jest dzień modlitwy za niego, modlitwy do niego i modlitwy za Kościół Chrystusowy. Dziś, tak jak wtedy, jesteśmy wciąż młodzieżą papieża. O tym, który był i o tym, który ma przyjść.

Bo dziś, tak jak wtedy, głosimy, że to jest nasz Papież, że to jest nasz Kościół, że jesteśmy, jeśli nie wiekiem, to sercem, jego radością i jego koroną.

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Watykan

Benedykt XVI umiera w wieku 95 lat

Raporty rzymskie-31 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Emeryt zmarł o godzinie 9.34 ostatniego dnia roku 2022. Od czasu rezygnacji Benedykt XVI mieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae na terytorium Watykanu, gdzie zmarł.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Świat

Świat żegna Benedykta XVI

Osoby cywilne i religijne z całego świata złożyły kondolencje z powodu śmierci papieża Benedykta XVI.

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Śmierć papieża emeryta naznaczyła ostatnie miesiące 2022 roku. I tak już trudny rok dla byłego najwyższego papieża Kościoła katolickiego od prawie ośmiu lat.

Osobistości religijne i cywilne z całego świata okazały swój szacunek i podziw dla Josepha Ratzingera, podkreślając jego człowieczeństwo i spuściznę teologiczną, a zwłaszcza jego skupienie na miłości.

Bp. Georg Bätzing. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec

W pierwszym komunikacie przewodniczący biskupów niemieckich, ojczyzny Benedykta XVI, stwierdza "jako Kościół w Niemczech myślimy z wdzięcznością o papieżu Benedykcie XVI: urodził się w naszym kraju, tu był jego dom, tu przyczynił się do kształtowania życia Kościoła jako profesor teologii i biskup". Jako Kościół w Niemczech myślimy z wdzięcznością o papieżu Benedykcie XVI: urodził się w naszym kraju, tu był jego dom, tu współkształtował życie Kościoła jako profesor teologii i biskup". o Benedykcie XVI podkreśla jego "osobowość, która nawet w trudnych czasach dawała Kościołowi nadzieję i kierunek". Papież Benedykt sprawił, że głos Ewangelii był słyszalny, oportunistycznie lub nieoportunistycznie". Abp Bätzing podkreślił, że "jego myślenie teologiczne, zdolność do osądu politycznego i osobiste interakcje z wieloma ludźmi wyróżniały papieża Benedykta XVI". Z wielkim szacunkiem myślę o jego odważnej decyzji o rezygnacji z funkcji papieża w 2013 roku.

Mons. Juan José Omella. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii

Przewodniczący hiszpańskich biskupów w nagraniu opublikowanym przez EWG z okazji śmierci papieża emeryta podziękował "jego głębokiej posłudze jako papieża, jego pismom teologicznym i głębokiej miłości do Kościoła". Omella prosiła, "aby modlił się do Ojca, abyśmy nie zbaczali z drogi, która prowadzi do Boga uczynionego człowiekiem". Chciał też podkreślić, że "jego bliskość z Kościołem pielgrzymującym w Hiszpanii pozostanie na zawsze" i przypomniał "trzy okazje, przy których odwiedził Hiszpanię, jak również ogłoszenie doktoratu św. Jana z Avila".

Światowi przywódcy

Główni przywódcy polityczni Europy przyłączyli się do kondolencji z powodu śmierci papieża emeryta Benedykta XVI, przypominając o historycznym znaczeniu jego postaci i spuścizny teologicznej.

Z Niemiec kanclerz Olaf Scholz określił Benedykta XVI jako "teologa i szczególnego przywódcę Kościoła, zdolnego do przekraczania granic, który oddał swoje życie na służbę Kościołowi powszechnemu i który przemawiał i nadal będzie przemawiał do serc i umysłów ludzi duchową, kulturową i intelektualną głębią swego Magisterium".

Premier Włoch Giorgia Meloni ze swej strony określiła papieża emeryta jako "wielkiego człowieka historii, którego historia nie zapomni", a Emmanuel Macron podkreślił pracę Benedykta XVI "z duszą i inteligencją na rzecz bardziej braterskiego świata".

Również z Polski Mateusz Morawiecki określił Benedykta XVI jako jednego z największych teologów naszych czasów i wezwał zarówno wierzących, jak i niewierzących do kontynuowania jego "wielkiego dziedzictwa".

Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Niemka Ursula Von der Leyen, skupiła się w swoim wspomnieniu na "sygnale", jaki Benedykt XVI wysłał wraz ze swoją rezygnacją, który pokazał, jak papież emeryt "widział siebie przede wszystkim jako sługę Boga i Kościoła".

Do kondolencji przyłączył się także brytyjski premier Rishi Sunak, przypominając "historyczną wizytę, jaką złożył w Wielkiej Brytanii w 2010 roku, zarówno dla katolików, jak i niekatolików".

Ángel Fernández Artime. Rektor Generalny Salezjanów

Przełożony rodziny salezjańskiej wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że "wielki papież, wielki wierzący, wielki teolog i myśliciel, człowiek zdolny do budowania mostów komunikacji z najróżniejszymi filozofami, teologami i intelektualistami, odszedł na spotkanie ze swoim Panem". Papież, który był szanowany i który będzie jeszcze bardziej ceniony w kolejnych latach i dekadach; człowiek i papież, który umiał żyć w prostocie i ciszy. Niech Bóg życia zachowa go przy sobie. Jako synowie księdza Bosko, i tak jak on uczył wszystkich swoich salezjanów, dziś również mówimy: Niech żyje papież!

Papieskie Stowarzyszenia Misyjne

Swój smutek z powodu śmierci papieża emeryta wyraziły także Papieskie Towarzystwa Misyjne, o których podkreślają, że w ciągu "ośmiu lat pontyfikatu Ojciec Święty Benedykt XVI zaraził nas swoją miłością do Boga, nie tylko poprzez swoje magisterium i błyskotliwe wykłady doktryny, ale przede wszystkim poprzez świadectwo swojego życia". Jako pasterz Kościoła powszechnego papież pragnął szerzyć wiarę i miłość Boga na cały świat. Uprzywilejowanym narzędziem do tego były Papieskie Towarzystwa Misyjne, co sam wyraził w Orędziach na Światowy Dzień Misyjny Domund.

Hiszpańska Caritas

Hiszpańska delegacja Caritas wyraziła smutek z powodu wiadomości o śmierci Benedykta XVI i chciała podkreślić jego "szczególnie znaczące magisterium dla hiszpańskiej Caritas poprzez encykliki "Deus caritas est" i "Caritas in veritate".

Zauważają też, że "po długim życiu pełnym podziwu dla służby Słowu i Prawdzie Benedykt XVI pozostawia nam dziedzictwo jednego z wielkich papieży w historii Kościoła jako apostoła miłości i nadziei".

Watykan

Benedykt XVI: wielkie rozeznanie na Soborze

Pontyfikat Benedykta XVI pozostawia jako ślad niezwykłą głębię wiary chrześcijańskiej, która ewangelizuje poprzez poszukiwanie dialogu ze współczesnym światem.

Juan Luis Lorda-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Osiem lat to niewiele w porównaniu z prawie dwudziestoma siedmioma latami poprzedniego pontyfikatu. Święty Jan Paweł II był papieżem - i chyba najbardziej widocznym i medialnym człowiekiem w historii. Miał też duże doświadczenie na scenie, długi staż biskupi i szczególną wrażliwość w kontaktach z mediami. Z kolei Benedykt XVI, mając 78 lat, musiał nauczyć się witać tłumy.

Irysy islamizmu

Od czasu słynnego Przemówienie z Regensburga stało się jasne, że nowy papież nie jest "przyjazny mediom". Chociaż przemówienie było wysokiej jakości intelektualnej, marginalny cytat dotyczący nietolerancji religijnej skupił uwagę, ponieważ wzbudził gniew islamistów.

Ale przyniosła też niespodziewaną i niezwykłą ofertę dialogu ze strony ważnej grupy muzułmańskich intelektualistów. Anegdota ta oddaje niektóre cechy pontyfikatu. Pewna samotność administracyjna, bo każdy bystry komunikator, który przeczytał przemówienie, mógł go uprzedzić o tym, co się zaraz stanie. Pewna niezgoda na zastosowania i kryteria mediów, które potrzebują prostych profili, fraz do nagłówków i gestów do zdjęć. Ale także niezwykłą głębię, która stawia wiarę chrześcijańską w dialogu z naukami ścisłymi, z polityką, z religiami. I ta głębia wiary, która ewangelizuje poprzez poszukiwanie dialogu, będzie zapewne śladem pozostawionym przez pontyfikat Benedykta XVI.

Przyszedł na pontyfikat z mądrością tylu lat refleksji teologicznej, z ogromnym doświadczeniem sytuacji Kościoła, z pewnymi kwestiami, które wydawały mu się słabo rozwiązane, i z pełną świadomością ograniczeń, jakie nakłada na niego wiek. W krótkim czasie, nie przyjmując żadnej postawy, osiadł w swojej wyczerpującej posłudze, a jego osobowość stała się wyraźna: pogodna, prosta i przyjazna. Jednocześnie nigdy nie tracił pewnej akademickiej powagi, gdy wygłaszał swoje przemówienia, bo był przekonany o tym, co mówi.

Kluczowe przemówienia

Do jego trzech ważnych encyklik, w których łatwo można odkryć starożytne troski, musimy dodać jego zwyczajne magisterium, z kilkoma bardzo ważnymi przemówieniami podczas podróży (Ratyzbona, ONZ, Westminster), a przede wszystkim z wieloma "drobnymi" interwencjami, które mają jego piętno: zwłaszcza audiencje i krótki Anioł Pański. W audiencjach prześledził historię teologii i myśli chrześcijańskiej od najwcześniejszych postaci Ewangelii. A ostatnio proponuje nam cenne rozważania na temat wiary.

Jego umysł wyrażał się ze szczególną żywotnością w mniejszych i bardziej nieformalnych kontekstach, być może dlatego, że pozwalały mu one na większą swobodę. Paradoksalnie, jednym z najważniejszych tekstów pontyfikatu jest jego pierwsze przemówienie do Kurii (22 grudnia 2005). Było to zwykłe spotkanie w celu złożenia życzeń świątecznych. Ale tam dokonał głębokiej diagnozy znaczenia Soboru Watykańskiego II i jego prawdziwej interpretacji jako reformy, a nie zerwania tradycji Kościoła. I dodał trafne rozeznanie wolności religijnej, wielkiego tematu kultury politycznej nowoczesności. Odpowiedział w ten sposób lewakom, dla których sobór jest heretycki właśnie dlatego, że zmienił stanowisko Kościoła w tej kwestii. 

Co ciekawe, w swoim pożegnanie z duchowieństwem w Rzymie, 14 lutegowrócił do znaczenia Rady. Po raz kolejny dał jasną ocenę jej osiągnięć, aktualności, a także posoborowych odchyleń i ich przyczyn.

Nie wiemy, w jakim stopniu będzie chciał żyć na emeryturze, ale byłoby wspaniale, gdyby jego mądrość eklezjalna i teologiczna mogła być zebrana w nowych dziełach.

Trzy główne zagadnienia

W słynnym przemówieniu na Boże Narodzenie 2005 roku Benedykt XVI powiedział, że Sobór chce przywrócić dialog ze współczesnym światem i że wyznaczył sobie trzy kręgi pytań. Nie trzeba wielkiej wnikliwości, aby zauważyć, że również dla Benedykta XVI jako teologa, jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary i jako papieża pojawiły się trzy poważne pytania. Są nimi: relacja wiary do nauk humanistycznych (w tym egzegezy biblijnej); sytuacja Kościoła w kontekście demokratycznym, zwłaszcza w krajach dawniej chrześcijańskich; dialog z innymi religiami.

To w tym kontekście musimy umieścić jego trzy książki o Jezusie z Nazaretu, projekt długoletni, pielęgnowany od lat, planowany jako zajęcie na upragnioną emeryturę, a pisany w wolnych chwilach wyczerpującego harmonogramu. Już wiele lat wcześniej niepokoiła go interpretacja Pisma Świętego, która starając się być naukową, zdawała się zapominać o wierze. We wszystkich trzech książkach stara się dokonać lektury wierzącej, która jednocześnie respektuje naukowe wymogi egzegezy. Szczególnie interesujące są prologi.

Testy i wyzwania

Przychodząc na pontyfikat, miał świadomość bardzo trudnych spraw, z którymi borykał się jako prefekt. W szczególności skandal z udziałem niektórych księży i niektórych instytucji religijnych. Natychmiast zarządził środki dyscyplinarne i ożywił procesy kanoniczne, raczej zapomniane przez pewną posoborową "dobrą wolę". Nie miał nic przeciwko przyznaniu, że właśnie to sprawiło, że cierpiał najbardziej.

Z innych powodów schizma lewacka była niewygodnym tematem. Benedykt XVI nie chciał jednak, by schizma okrzepła. Zrobił wszystko, by zbliżyć do siebie tradycjonalistów, pokonując wszelkie wynurzenia spiętych i trudnych rozmówców oraz ostrą krytykę ze strony innych, którzy potrzebowali poczuć się postępowymi. Posunął się do przodu, nie mogąc dojść do konkluzji.

Częściowo w odpowiedzi na krytykę niektórych, ale przede wszystkim ze względu na kryteria liturgiczne, Benedykt XVI położył kres posoborowej dialektyce między "starą" a "nową" liturgią. Nie ma sensu się im przeciwstawiać, bo ten sam Kościół i z tym samym autorytetem uczynił jedno i drugie. Lekceważąc etykiety, Benedykt XVI chciał dać do zrozumienia, że Kościół prawomocnie zreformował swoją liturgię, ale poprzedni obrządek nigdy nie został oficjalnie zniesiony; dlatego zastrzegł, że może być on odprawiany jako forma nadzwyczajna. 

Benedykt XVI kocha liturgię. Deklaruje to w swojej biografii. Na jego wyraźne życzenie tom poświęcony liturgii został wydany jako pierwszy z jego kompletnych dzieł. Oprócz jego osobistej pobożności w celebracji widzieliśmy jego zainteresowanie stylem i pięknem szat i przedmiotów liturgicznych, jego uwagę dla chorału i muzyki sakralnej oraz zalecenie zachowania łaciny w częściach wspólnych liturgii, zwłaszcza w celebracjach mszalnych. Ponadto promowała badania nad niektórymi szczególnymi zagadnieniami (ang. "pro omnes-pro multis",  miejsce gestu pokoju itp.).

Zagadnienia kurialne

Benedykt XVI jest człowiekiem myśli, a nie człowiekiem zarządzania. Jako prefekt żył skoncentrowany na swojej pracy i we względnej izolacji. Dlatego od początku opierał się na osobach, które stanowiły jego krąg zaufania w Zgromadzeniu. W szczególności jego sekretarz stanu, kardynał Bertone.

Notoryczne jest, jak bardzo papieżowi nie podobają się kurialne "ruchy", trudności z zaprowadzeniem porządku w sprawach gospodarczych czy zaskakująca sprawa stewarda i wycieku dokumentów. Trudno ocenić, bez większej ilości informacji, jak bardzo to wszystko mogło wpłynąć na jego decyzję o wycofaniu się. Jednak z powodów, które sam podał, wynika, że czuje, iż potrzebuje kogoś z większą energią niż mu pozostała, aby stawić czoła obecnym wyzwaniom związanym z zarządzaniem Kościołem; i że uważa, iż nie należy z tym czekać.  

Gdy patrzymy oczami wiary na problemy, z jakimi zawsze borykał się Kościół, widzimy, jak bardzo musimy dziękować Panu za niezwykłą listę papieży, którzy w ostatnich dwóch wiekach sterowali Barką Piotrową. Wszyscy byli ludźmi wiary i każdy dał z siebie wszystko. Jest to lista prawie tak dobra jak lista papieży z pierwszych wieków, z których większość była męczennikami. I to znacznie lepiej niż w innych trudnych wiekach, np. dziesiątym czy piętnastym, kiedy do pontyfikatu dochodzili nawet ludzie niegodni. Trudne czasy oczyszczają wiarę, a łatwe ją gentryfikują.

Benedyktowi XVI zawdzięczamy wiele rzeczy, ale przede wszystkim jego świadectwo wiary i wielkie rozeznanie Soboru oraz ewangelizacyjnego dialogu, jaki Kościół musi prowadzić ze współczesnym światem.

Benedykt XVI. Współtwórca prawdy

Prawda o Bogu Stwórcy i Odkupicielu, której Ojciec Święty Benedykt XVI był nieustannym poszukiwaczem, rozświetla zmierzch ostatnich lat jego życia spędzonych na modlitwie, w ciszy i wzorowej pokorze.

31 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Zmarł emerytowany papież Benedykt XVI. Jeśli coś charakteryzowało jego długie życie, od dzieciństwa i lat młodzieńczych jako kleryk w niższym seminarium archidiecezji monachijskiej, położonej w Traunstein, u podnóża Alp Bawarskich, aż po ostatnie lata jako Papież Emeryt, to bez wątpienia jego powołanie, w którym pragnął być "Współpracownikiem Prawdy": Prawdy Bożej, objawionej w Chrystusie dla zbawienia ludzkości. 

Był współpracownikiem Prawdy, szukał jej z pasją serca i intelektualną bystrością niespokojnego umysłu podczas studiów teologicznych w Wyższym Seminarium Duchownym we Freissen, co znalazło potwierdzenie w jego pracy doktorskiej i w jego kwalifikacjach jako wykładowcy uniwersyteckiego.

Augustyna dostarcza mu horyzontu teologicznego, by zrozumieć i wyjaśnić istotę Kościoła jako "Ludu i Domu Bożego", a od św. Bonawentury, z jego "Itinerarium umysłu do Boga", otrzymuje inspirację intelektualną, by zrozumieć Prawdę o Bogu Żywym, który objawia się w historii Zbawienia, kulminującej w Chrystusie, Synu Bożym, wcielonym w łonie Dziewicy, Maryi, ukrzyżowanym, umarłym i zmartwychwstałym.

Jego dwie dekady jako profesora teologii w Bonn i Münster, Tybindze i Ratyzbonie, w których łączył nauczanie i badania, wykłady i publikacje z niezwykłą pedagogiczną płodnością, ujawniają rozumienie poszukiwania prawdy objawionej w Bogu, w którym dialog Wiara/Rozum rozwija się z rygorystyczną logiczną dyscypliną, a jednocześnie z niezwykłą duchową wrażliwością na pytania czytelników i słuchaczy. Jak bardzo jego fascynujący traktat "Wprowadzenie do chrześcijaństwa" pomógł pokoleniom młodych studentów uniwersyteckich tamtego dramatycznego momentu historycznego odnaleźć drogę do prawdy z dużej litery: odnaleźć Boga Żywego poza, ale nie wbrew, Bogu filozofów! 

Kolejne etapy jego biografii jako arcybiskupa - zaledwie pięć lat - i jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary - prawie dwadzieścia pięć - koncentrowały się na służbie wierze Kościoła jako bliskiego i serdecznego współpracownika papieża Jana Pawła II w wypełnianiu jego pierwszego obowiązku następcy Piotra, jakim jest "utwierdzanie braci w wierze". Jego metoda pracy była zgodna z "anzelmiańską" zasadą "Fides quaerens intellectum" - "Intellectus quaerens Fidem" ("wiara szukająca inteligencji" i "inteligencja szukająca wiary"). Zasada wprowadzona w życie z wyszukaną starannością dialogu zawsze uważnego i zawsze przychylnego przeciwstawnym tezom. Cała debata z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku wokół teologii wyzwolenia jest tego wystarczającym dowodem.

Wreszcie jego magisterium w ciągu ośmiu lat pontyfikatu koncentruje się na Prawdzie o Bogu, która jest Miłością (encyklika "Deus Caritas est") i na ostatecznym fundamencie Nadziei, która nie zawodzi (encyklika "Spes Salvi"). Najnowsza encyklika "Caritas In Veritate" ("Miłość w prawdzie", CV), opublikowana 29 czerwca 2009 r., w samym środku światowego kryzysu finansowego, którego epicentrum była nowojorska giełda - i który wkrótce doprowadził do poważnego kryzysu społecznego, politycznego i kulturowego - ma na celu ukazanie, w jaki sposób wiara w Boga żywego i prawdziwego, objawionego w Chrystusie, oczyszcza drogę do prawdziwego postępu człowieka - postępu integralnego - lub, innymi słowy, otwiera drogę do osiągnięcia prawdziwego i autentycznego humanizmu. Znany mu dobrze tzw. zwrot antropologiczny w myśli nowoczesnej i postmodernistycznej nie tylko nie zostaje ogołocony z sensu, ale przeciwnie, jego znaczenie dla transcendentnego dobra osoby ludzkiej i społeczeństwa zostaje uwierzytelnione i utrwalone. 

Nie dziwi więc, że jednym z praktycznych wniosków encykliki jest to, że "nie ma pełnego rozwoju i powszechnego dobra wspólnego bez duchowego i moralnego dobra osób, rozpatrywanego w ich całości duszy i ciała" (CV 76), a jednocześnie, że "rozwój potrzebuje chrześcijan z rękami wzniesionymi do Boga w modlitwie, chrześcijan świadomych, że miłość pełna prawdy, 'caritas in veritate', z której wypływa autentyczny rozwój, nie jest wynikiem naszych wysiłków, ale darem" (CV 79). 

W homilii wygłoszonej na placu Obradoiro w Santiago de Compostela, 6 listopada 2010 roku (podczas swojej drugiej podróży duszpasterskiej do Hiszpanii), powiedział: "On sam - Bóg - jest miłością absolutną, wierną, nie dającą się zdefiniować, celem nieskończonym, który można dostrzec za wszystkimi godnymi podziwu dobrami, prawdami i pięknościami tego świata: godnymi podziwu, ale niewystarczającymi dla serca człowieka. Dobrze rozumiała to święta Teresa od Jezusa, gdy pisała: 'Bóg sam wystarczy'".

Na zakończenie Światowego Dnia Młodzieży w Madrycie, 21 sierpnia 2011 r., żegnając się z Hiszpanią, powiedział nam: "Hiszpania jest wielkim narodem, który w otwartym, pluralistycznym i pełnym szacunku współżyciu wie, jak i może się rozwijać, nie wyrzekając się swojej głęboko chrześcijańskiej i katolickiej duszy", i że "młodzi ludzie odpowiadają pilnie, gdy szczerze i prawdziwie proponuje się im spotkanie z Jezusem Chrystusem, jedynym Odkupicielem ludzkości".

Prawda o Bogu Stwórcy i Odkupicielu człowieka, PRAWDA, która jest Nim i tylko Nim, której Ojciec Święty Benedykt XVI był nieustannym poszukiwaczem, współpracownikiem, świadkiem i nauczycielem przez całe życie poświęcone Chrystusowi, rozświetla zmierzch ostatnich lat jego życia spędzonych na modlitwie, w ciszy i wzorowej pokorze. W przedmowie do pierwszego tomu swojej monografii "Jezus z Nazaretu", wydanej w 2007 r., wyznaje: "Z pewnością nie muszę mówić wprost, że ta książka nie jest w żaden sposób aktem magisterialnym, a jedynie wyrazem moich osobistych poszukiwań oblicza Pana". Twarz, którą już odnalazł w wiecznej kontemplacji swego nieskończonego Piękna. Tak więc modlimy się, zjednoczeni w modlitwie całego Kościoła za tego, który zawsze uważał się za "swojego pokornego robotnika w winnicy Pańskiej".

AutorAntonio M. Rouco Varela

Kardynał arcybiskup emerytowany Madrytu. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii w latach 1999-2005 i 2008-2014.

Watykan

Benedykt XVI umiera

Emerytowany papież zmarł dziś o 9.34 rano w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie po życiu pełnym niestrudzonej służby Kościołowi. Miał 95 lat. Wybitny profesor i wybitny teolog, zaskoczył świat rezygnacją z papiestwa w lutym 2013 r.

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Benedykt XVI zmarł dziś o godzinie 9.34 w watykańskim klasztorze Mater Ecclesiae w wieku 95 lat. Emerytowany papież, który od czasu rezygnacji z urzędu rezydował w klasztorze Mater Ecclesiae, w ostatnich dniach doznał pogorszenia stanu zdrowia. Papież Franciszek, w rzeczywistości, poprosił o modlitwę za zdrowie swojego poprzednika podczas cotygodniowego przesłuchania w środę 28 grudnia.

Urodzony w Marktl am Inn, diecezja Passau (Niemcy), Josep Ratzinger przyszedł na świat 16 kwietnia 1927 r. (Wielka Sobota) i tego samego dnia został ochrzczony. Krzyż miał pozostać obecny w życiu młodzieńca, kapłana, biskupa i kardynała przez całe jego życie.

Obdarzony wyjątkową inteligencją i człowieczeństwem, które było wyczuwalne dla tych, którzy go znali, w obszerna biografia, którą można znaleźć w OmnesPokora genialnego profesora i wybitnego teologa, którego Opera Omnia oferuje oświeconą myśl i analizę Kościoła i ludzkości dzisiaj.

Magisterium papieskie Benedykta XVI skondensowane jest w szczególności w jego trzech encyklikach Caritas in veritateSpe Salvi y Deus caritas est. Jego płodna spuścizna teologiczna rozciąga się jednak od etap początkowy jako nauczyciel i kapłan, czas na czele Kongregacji Nauki Wiaryjak również jego jako najwyższy papież Kościoła katolickiego. Bardzo obszerne i głębokie dzieło o wielkiej głębi doktrynalnej i moralnej, bez którego nie można zrozumieć dzisiejszego Kościoła.

Powołanie watykańskiej Fundacji Josepha Ratzingera było impulsem do pracy i nauczania papieża. W szczególności fundacja ta promowała publikację dzieł wszystkich Josepha Ratzingera, Opera Omnia. Tomy te, choć w całości dostępne są obecnie jedynie w języku włoskim, zawierają główne rysy myśli teologicznej Josepha Ratzingera.

W ostatnich latach Benedykt XVI musiał cierpieć z powodu nowej fali sprzeczności z zarzutem wobec niego, że nie działał wystarczająco stanowczo w sprawie nadużyć w czasie, gdy był szefem diecezji monachijskiej. Oskarżenie bez twardych dowodów, które doprowadziło szwajcarskiego teologa Martina Rhonheimera ujawnienie próby zniszczenia reputacji teologa Josepha Ratzingera pod koniec swojego życia.

Kruche zdrowie papieża emeryta pogorszyło się w ostatnich dniach grudnia 2022 roku, choć mimo powagi stanu zdrowia był "przejrzysty i stabilny". Dziś rano w bardzo krótkim komunikacie Stolica Apostolska poinformowała o śmierci Papieża Emeryta o godz. 9.34 w watykańskim klasztorze Mater Ecclesiae.

Jak poinformował Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, papież Franciszek będzie przewodniczył pogrzebowi na wieczne odpoczywanie swego poprzednika 5 stycznia o godz. 9.30 w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Bruni poinformował też, że Benedykt XVI przyjął namaszczenie chorych w ubiegłą środę na zakończenie mszy w klasztorze i w obecności Memores Domini, którzy od lat codziennie mu pomagają. Przed śmiercią emerytowany papież prosił, aby wszystko było naznaczone prostotą, cechą, którą żył.

Aktualności

Magisterium Benedykta XVI

Benedykt XVI, papież słowa, oprócz zawsze inspirujących przemówień, pozostawił nam trzy wspaniałe encykliki i cztery adhortacje apostolskie. Miłość, prawda, nadzieja, Słowo Boże i liturgia były głównymi tematami jego pism.

Pablo Blanco Sarto-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Benedykt XVI był nie tylko "papieżem rozumu", ale także papieżem miłości i nadziei, sądząc po tytułach jego encyklik. Był też "papieżem słowa", jeśli chodzi o inspirujące przemówienia i homilie, które wygłosił podczas krótkiego, ale intensywnego pontyfikatu.

W tych wierszach skupimy się głównie na encyklikach i adhortacjach apostolskich, aby przedstawić jednolitą wizję programu jego pontyfikatu.

Miłość, prawda i nadzieja

Są to trzy centralne filary jego magisterium. Benedykt XVI rozpoczął swoją pierwszą encyklikę pt. Deus caritas est, z dnia Bożego Narodzenia 2005 roku. Przede wszystkim miłość. Tam przedstawił "rewolucję miłości", która w naszym małym świecie nie odniosła jeszcze pełnego sukcesu. Nadal panuje głód, ubóstwo, niesprawiedliwość i niewinne śmierci. Aby ta "rewolucja miłości" została przeprowadzona raz na zawsze, przypomniał, nie wolno nam zapomnieć o dwóch słowach: Bóg i Chrystus.

Jezus Chrystus jest "miłością Boga wcielonego", która konkretyzuje się nie tylko w miłości wobec innych, ale przede wszystkim na krzyżu i w Eucharystii. To jest źródło całej naszej miłości do Boga i bliźniego: cała prawdziwa miłość i miłosierdzie pochodzą od Boga. Na stronie eros można przekształcić w agape Chrześcijanin, po procesie oczyszczania. O tym Kościół nie mógł zapomnieć i musiał przypominać temu nieco okrutnemu światu. Miłość może zmienić świat, powtarzał Benedykt XVI z pewnością, która powinna dać nam do myślenia.

Potem przyszła nowa encyklika, tym razem o nadziei. Ukazał się 30 listopada, w święto św. Andrzeja, apostoła, do którego ludzie Wschodu mają szczególne nabożeństwo, i w przeddzień okresu Adwentu, sezonu nadziei. Benedykt XVI opublikował tę drugą encyklikę o drugiej cnocie teologicznej, po tej o miłości. Ten, który jako prefekt był "strażnikiem wiary", był teraz także papieżem miłości i nadziei.

Tytuł został zaczerpnięty od św. Pawła: spe salvizbawieni przez nadzieję" (Rz 8, 24). W nowej encyklice zaznaczył się wyraźny ton ekumeniczny, zwłaszcza w odniesieniu do nauki o czyśćcu, w której wyraźnie nawiązał do teologii ortodoksyjnej i przedstawił ją w ujęciu personalistycznym i chrystocentrycznym, łatwym do zrozumienia (por. n. 48).

Czyściec to spotkanie z Chrystusem, który nas ogarnia i oczyszcza. Jednocześnie niemiecki papież zaproponował krytyczny dialog z nowoczesnością, która szuka nadziei.

W przeciwieństwie do encykliki o nadziei, która od pierwszej do ostatniej linijki była osobiście napisana przez papieża, w encyklice o nadziei Caritas in veritate wiele umysłów i rąk pracowało. Benedykt XVI odcisnął na niej swoje piętno, widoczne już w słowach tytułu, które nierozerwalnie łączą miłość i prawdę, co jest propozycją zdecydowanie ratzingerowską. "Wstrzykiwanie światu więcej prawdy i miłości" - podsumował jeden z nagłówków gazet. "Tylko z miłosierdziem - oświeconym przez wiarę i rozum - możliwe jest osiągnięcie celów rozwojowych obdarzonych wartością ludzką" - powiedział niemiecki papież.

Była to pierwsza encyklika społeczna jego pontyfikatu, opublikowana osiemnaście lat po ostatniej encyklice społecznej Jana Pawła II, Centesimus annusz 1991 roku. Gazety, stacje radiowe i telewizyjne na całym świecie chętnie słuchały, co papież ma do powiedzenia na temat obecnej sytuacji gospodarczej. Caritas in veritateWyszedł jednak poza kryzys. "Obecne trudności miną za kilka lat, ale przesłanie encykliki pozostanie" - zapewnił monsignor Martino.

Chleb i Słowo

Sacramentum caritatis, Sakrament miłości: taki tytuł nosił list apostolski papieża Niemca o Eucharystii, będący owocem Synodu Biskupów, który odbył się w Rzymie w październiku 2005 r. Było to spotkanie zwołane przez Jana Pawła II dla całego Kościoła, aby zastanowić się nad tym, co jest "jego centrum i szczytem". Jezus jest tam - przypomniał - Eucharystia jest samym Chrystusem i dlatego Eucharystia "czyni Kościół" - pisał św. Jan Paweł II.

Teraz, jako dojrzały owoc, ta adhortacja apostolska wyszła w ciągłości z pierwszą i, jak dotąd, ostatnią encykliką Benedykta XVI, znacząco zatytułowaną Bóg jest miłością. Mówił o Eucharystii jako ostatecznym przejawie miłości Jezusa i jako centrum całego Kościoła. Propozycje synodu zostały już opublikowane w internetNowy list apostolski, na prośbę samego papieża Ratzingera, nie był więc wielkim zaskoczeniem. Chodzi o zastosowanie tego, co powiedział już Vaticanum II - podkreślał nowy list apostolski.

30 września 2010 r., w święto św. Jerome'a, ukazał się nowy dokument pt. Verbum Domini, słowo Pana. Temat był logicznie Pismo Święte i stanowił dojrzały owoc synodu, który odbył się dwa lata wcześniej na ten sam temat, i z jasnością, podobnie jak uczestnicy synodu, podkreślił przede wszystkim, że "wiara chrześcijańska nie jest 'religią Księgi': chrześcijaństwo jest 'religią słowa Bożego', nie słowa pisanego i niemego, ale Słowa wcielonego i żywego" (n. 7).

Chrześcijaństwo nie jest religią Księgi (jak może być judaizm czy islam), ale Osoby: Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Jednak ta Osoba - Jezus Chrystus - długo przemawiał i głosił wzniosłe przypowieści. Słowo Boże jest bezpośrednim dostępem do Syna Bożego, który jest szczytem wszelkiego objawienia, Słowem uczynionym ciałem.

Nowa ewangelizacja

Po położeniu fundamentów na miłości, prawdzie i nadziei, a także na miejscach, gdzie można znaleźć Jezusa Chrystusa - Chlebie i Słowie - Benedykt XVI rozpoczął "nową ewangelizację" zaproponowaną już przez Jana Pawła II.

Posynodalna adhortacja apostolska Africae munus (2011) zebrała owoce pracy II Specjalnego Zgromadzenia Synodu Biskupów dla Afryki. "Afryko, ziemio nowej Pięćdziesiątnicy, miej ufność w Bogu [...] Afryko, Dobra Nowino dla Kościoła, uczyń ją taką dla całego świata" - mówił tam papież. 138-stronicowy dokument zawiera wiele różnych tematów, ale można go streścić w jednym punkcie: pozostać na poziomie duchowym, aby nie stać się partią katolicką. Według Benedykta XVI rola na rzecz pojednania, sprawiedliwości i pokoju może być utrzymana, jeśli Kościół pozostanie wierny swojej duchowej misji pojednania ludzkości z Bogiem i między sobą przez Chrystusa.

Na stronie Porta fidei (2011) papież Niemiec ogłosił Rok Wiary, w doskonałej ciągłości z nową ewangelizacją, w kontekście Soboru Watykańskiego II, pięćdziesiąt lat po jego rozpoczęciu. W tym sensie dzisiejszy chrześcijanin ma do dyspozycji dwa uprzywilejowane narzędzia, aby móc skonkretyzować i zrealizować tę nową ewangelizację: Sobór, który ma już pięćdziesiąt lat, oraz jego Katechizmpromulgowany przez Jana Pawła II. "Aby mieć dostęp do systematycznego poznania treści wiary, każdy może znaleźć w Katechizm Kościoła Katolickiego cenna i niezbędna dotacja. Jest to jeden z najważniejszych owoców Soboru Watykańskiego II" (n. 11), dodał teraz jego następca. Rok Wiary był rokiem Soboru i jego katechizmu.

Wiara jest "wielkim tak", które zawiera i implikuje z kolei całą ludzką egzystencję. Wiara i życie, wiara i doświadczenie wzajemnie się splatają w akcie wiary. Ewangelizacja polega więc przede wszystkim na ukazaniu piękna i racjonalności wiary, na niesieniu światła Bożego ludziom naszych czasów z przekonaniem i radością. Czas da nam ten pierwszy tekst papieża Franciszka, Lumen fidei (2013), encyklikę "pisaną przez cztery ręce" i zwieńczenie Roku Wiary. Wiara, nadzieja i miłość były dziedzictwem pontyfikatu Benedykta XVI, który zawierał w swoim rdzeniu samego Jezusa Chrystusa obecnego w Chlebie i Słowie. Dzięki temu byliśmy doskonale przygotowani do nowej ewangelizacji tego świata, który przeżywa teraz kryzys.

Watykan

Kluczowe momenty pontyfikatu Benedykta XVI

Przeznaczenie tego, który miał przewodzić Kościołowi pod imieniem Benedykta XVI, stało się jasne w dniu pogrzebu jego poprzednika, gdy wygłosił on tę poruszającą homilię, która rozpoczęła się od słów "Pójdź za mną".

Giovanni Tridente-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 9 minuty

W pokorze i w prawdzie, w ciszy i w modlitwie. Tak żył Benedykt XVI, papież emeryt, i tak odszedł. Wybrany na tron papieski 19 marca 2005 r., zaraz po "wielkim papieżu Janie Pawle II", w pierwszych słowach skierowanych do tłumu z centralnej loggi Bazyliki św. Piotra określił się jako "prosty i pokorny robotnik w winnicy Pana". I jako taki pojawił się, z rękawami czarnej koszuli wystającymi spod papieskiej sutanny, znakiem
wybór, który być może nie był oczekiwany.

Nieśmiała, ale bardzo kulturalna, prosta w sposobie bycia, ale złożona w myślach i nigdy nie banalna. Niestrudzony pracownik. Dowiódł tego w niezliczonych latach spędzonych w Kurii Rzymskiej jako niezastąpiony współpracownik swojego poprzednika, w jednej z najważniejszych i najsolidniejszych dykasterii, jaką była ówczesna Kongregacja Nauki Wiary.

Również w dniu wyboru określił siebie jako "niewystarczające narzędzie", pocieszony faktem, że Pan będzie wiedział, jak go użyć w najlepszy możliwy sposób, nie zabraknie mu "jego stałej pomocy", przy współudziale jego Najświętszej Matki Maryi. Poprosił o modlitwę.

Przez prawie osiem lat, aż do swojej rezygnacji, która weszła w życie 28 lutego 2013 r., nie poddał się w obliczu żadnej przeszkody, przyłożył (i znów przyłożył) rękę do pługa i zaczął podpierać fundamentalne elementy gmachu Kościoła, który właśnie wylądował wraz z całą ludzkością w nowym tysiącleciu pełnym zmian i "wstrząsów", osieroconym niedawno z imponującego przewodnika duchowego, który towarzyszył mu za rękę przez ponad 27 lat.

Jego przeznaczenie stało się jasne w dniu pogrzebu św. Jana Pawła II, kiedy wygłosił tę poruszającą homilię, która zaczynała się właśnie od słów "Pójdź za mną". Kilka dni wcześniej - na Drodze Krzyżowej w Koloseum, medytując dziewiątą stację, trzeci upadek Jezusa - "wziął na siebie" wówczas potępienie "brudu w Kościele", ale także arogancji i samowystarczalności.

Jego marzeniem było wrócić do ojczyzny, poświęcić się lekturze i cieszyć się swoją pasją do kotów oraz miłością do muzyki klasycznej. Zamiast tego musiał wziąć na siebie wszystkie te problemy, które tak dobrze poznał, a także znieść krzyż krytyki i niezrozumienia, ale musiał wziąć na siebie wszystkie te problemy, które tak dobrze poznał, a także znieść krzyż krytyki i niezrozumienia.
torując drogę procesowi reform, który z łatwością kontynuował jego następca - papież Franciszek. Czynił to w pokorze i w prawdzie.

Bezprecedensowe zadanie przekraczające możliwości człowieka

"Zadanie bez precedensu, które naprawdę przekracza wszelkie ludzkie możliwości". W niedzielę 24 kwietnia 2005 r. Benedykt XVI rozpoczął swoją posługę Piotrową jako Biskup Rzymu, na wypełnionym po brzegi Placu św. Piotra przez ponad 400 tys. osób. Przedstawiając powagę i wagę mandatu, który czuł, że musi przyjąć, powiedział, że ostatecznie jego program rządów nie będzie polegał na "podążaniu za moimi własnymi pomysłami, ale na słuchaniu, wraz z całym Kościołem, słowa i woli Pana oraz na pozwalaniu sobie na prowadzenie".
dla Niego, aby to On sam prowadził Kościół w tej godzinie naszej historii". Wola Boża, która "nie odpycha nas, ale oczyszcza - może nawet boleśnie - i w ten sposób prowadzi nas do siebie".

Bądź skłonny do cierpienia

Temat cierpienia pojawia się często w przemówieniu inwestytury, jak wtedy, gdy wyjaśnia, że "kochać [ludzi, których Bóg nam powierza] oznacza także gotowość do cierpienia", "dawać owcom prawdziwe dobro, pokarm Bożej prawdy, Bożego słowa, pokarm Jego obecności".

Słowa, które z perspektywy czasu brzmią jak proroctwo. Benedyktowi XVI z pewnością nie oszczędzono cierpienia, ale zawsze przeżywał je w duchu służby i pokory. Patrząc wstecz na prawie osiem lat pontyfikatu, wyróżniają się niektóre z wybitnych zasług, jakie pierwszy w historii papież emeryt pozostawił jako dziedzictwo dla całego Kościoła.

Trzy encykliki

Pierwszy wkład jest niewątpliwie magisterialny. W kilka miesięcy swojego pontyfikatu Benedykt XVI podpisał swoją pierwszą encyklikę "Deus caritas est" (Bóg jest miłością), w której wyjaśnia, w jaki sposób człowiek, stworzony na obraz Boga-Miłości, jest zdolny do przeżywania miłości; początkowo napisana po niemiecku i podpisana w dzień Bożego Narodzenia 2005 roku, została rozpowszechniona w następnym miesiącu.

30 listopada 2007 roku ukazało się "Spe salvi" (Ocaleni w nadziei), które stawia chrześcijańską nadzieję twarzą w twarz ze współczesnymi formami nadziei opartymi na ziemskich osiągnięciach, które prowadzą do zastąpienia zaufania do Boga zwykłą wiarą w postęp. Ale prawdziwą radość może dać tylko nieskończona perspektywa, taka jak ta, którą oferuje Bóg przez Chrystusa.

Najnowsza encyklika nosząca jego podpis nosi datę 29 czerwca 2009 roku i nosi tytuł "Caritas in veritate" (Miłość w prawdzie). Papież dokonuje przeglądu nauczania Kościoła na temat sprawiedliwości społecznej i zachęca chrześcijan do ponownego odkrycia etyki w relacjach biznesowych i gospodarczych, stawiając zawsze w centrum osobę i wartości, które chronią jej dobro.

Przygotowywał czwartą encyklikę, która miała dopełnić trylogię poświęconą trzem cnotom teologicznym; miałaby ona zostać opublikowana przez papieża Franciszka 29 czerwca 2013 r., w Roku Wiary, uzupełniając główną część przygotowanego już przez Ratzingera dzieła. Jest ona zatytułowana "Lumen fidei".

Cztery adhortacje posynodalne

Eucharystia, Słowo, Afryka i Bliski Wschód to ze swej strony tematy czterech adhortacji apostolskich, które ujrzały światło dzienne za pontyfikatu Benedykta XVI, wieńcząc cztery Synody Biskupów, które odbyły się odpowiednio w 2005 roku, generując "Sacramentum caritatis" (2006); w 2008 roku, wraz z publikacją "Verbum Domini" (2010); w 2009 roku, która dała początek adhortacji "Africae munus" (2011); oraz w 2010 roku, która dwa lata później dała początek dokumentowi "Ecclesia in Medio Oriente".

W tym tkwi znaczenie sakramentów i bliskość peryferii świata, miejsc, gdzie Kościół jest bardzo żywy, bogaty w powołania, ale gdzie często brakuje wysiłku "z Rzymu", by być bardziej obecnym na tych ziemiach.

Trylogia o Jezusie z Nazaretu

Dzięki pasji studyjnej i walorom znakomitego teologa, w latach swojego pontyfikatu Benedykt XVI przekazał wspólnocie wierzących także trzy ważne książki na temat historycznej postaci Jezusa, wydane odpowiednio w latach 2007, 2011 i 2012. Podróż narracyjna rozpoczyna się od "Dzieciństwa Jezusa" i trwa przez publiczne życie Mesjasza aż do zmartwychwstania.

Odniosła ona bezprecedensowy sukces wydawniczy, a wielu wierzących zostało zbudowanych opowieścią o Osobie-Jezusie. Pielgrzym narodów, nie przerwał tradycji podróży apostolskich swojego poprzednika zarówno we Włoszech, jak i za granicą; serii, którą zainaugurował cztery miesiące swojego pontyfikatu podróżą do ojczyzny na Światowy Dzień Młodzieży w Kolonii. Do Niemiec wrócił jeszcze dwukrotnie - w 2006 roku (do Bawarii, gdzie doszło do osławionego "incydentu w Ratyzbonie") i w 2011 roku z oficjalną wizytą w tym kraju. W sumie Benedykt XVI odbył 24 apostolskie podróże zagraniczne, kilka do Europy (trzykrotnie do Hiszpanii), ale także do Ameryki Łacińskiej (Brazylia, Meksyk, Kuba), Stanów Zjednoczonych (2008), Afryki (Kamerun, Benin) i Australii (2008).

Jego podróż do Ziemi Świętej, odwiedzenie Jordanii, Izraela i Autonomii Palestyńskiej w maju 2009 r. była z pewnością znacząca, podobnie jak wizyta w obozie koncentracyjnym w Auschwitz w tym samym miesiącu trzy lata wcześniej, gdzie modlił się, aby uczcić pamięć Żydów, Polaków, Rosjan, Cyganów i przedstawicieli dwudziestu pięciu narodów zamordowanych przez nazistowską nienawiść.

Odbył też ponad trzydzieści wizyt duszpasterskich i pielgrzymek we Włoszech i tyle samo w diecezji rzymskiej, odwiedzając parafie, sanktuaria, bazyliki, więzienia, szpitale i seminaria. Dla historii
pozostanie jego wizyta w L'Aquili w 2009 r., zaraz po trzęsieniu ziemi, kiedy to udał się na modlitwę nad szczątkami Celestyna V, na którego kapliczce grobowej złożył paliusz, co wielu wiązało z jego przyszłą rezygnacją.

Wypadki

Na początku swojej posługi Piotrowej Benedykt XVI odniósł się do cierpienia i niestety był to jeden z elementów, którego wcale mu nie oszczędzono, począwszy od pewnych nieporozumień i kontrowersji, które odbiły się międzynarodowym echem.

Pierwszy z nich pochodzi z 2006 roku, ze słynnym "lectio magistralis" na Uniwersytecie w Ratyzbonie podczas drugiej podróży do Niemiec, zwiedzając Bawarię. W tym przypadku incydent powstał w wyniku niefortunnego zacytowania zdania cesarza bizantyjskiego Manuela II Palaeologusa o świętej wojnie, z odniesieniami do proroka Mahometa. W swoim wystąpieniu papież przypomniał deklarację "Nostra Aetate" i stosunek Kościoła do religii niechrześcijańskich, ale już wtedy doszło do nieporozumień i gwałtownych reakcji w świecie islamu.

Benedykt XVI przeprosił później publicznie, mówiąc, że jest mu "przykro" i dając do zrozumienia, że nie podziela myślenia wyrażonego w cytowanym tekście. Na szczęście w kolejnych latach nastąpił rozkwit wymiany kulturalnej i teologicznej między katolikami a muzułmanami, którego kulminacją było nawet spotkanie w Watykanie delegacji islamskich teologów i intelektualistów z samym papieżem. Było to niewątpliwie preludium do "Dokumentu o braterstwie ludzi", który papież Franciszek mógł podpisać kilka lat później w Abu Dhabi wraz z Wielkim Imamem Al-Azharu.

Drugi incydent miał miejsce w Rzymie, na głównym uniwersytecie stolicy, "La Sapienza", gdzie grupa ponad 60 profesorów tej uczelni sprzeciwiła się wizycie Benedykta XVI, który został zaproszony przez ówczesnego rektora do wygłoszenia przemówienia podczas inauguracji roku akademickiego w 2008 roku. Po wybuchu kontrowersji Stolica Apostolska odrzuciła zaproszenie. Dziewięć lat później, w 2017 roku, jego następca Franciszek mógł w zamian odwiedzić inny rzymski uniwersytet cywilny, "Roma Tre".

Po nieporozumieniu z muzułmanami, w 2009 roku przyszedł incydent ze światem żydowskim. Benedykt XVI podjął decyzję o umorzeniu ekskomuniki czterech lefebvrystycznych biskupów, wśród których był Ryszard
Williamson. W następstwie tego gestu wyszło na jaw - za pośrednictwem szwedzkiej telewizji SVT - że w przeszłości biskup publicznie wyrażał stanowiska negujące istnienie Shoah. Również w tym przypadku Stolica Apostolska została zmuszona do wydania noty, która oprócz potwierdzenia potępienia i pamięci o ludobójstwie Żydów, wymagała od biskupa Williamsona, aby przed dopuszczeniem do funkcji biskupich w Kościele zdystansował się "absolutnie jednoznacznie i publicznie od swoich stanowisk w sprawie Szoah", wyjaśniając, że stanowiska te nie były znane papieżowi w momencie umorzenia ekskomuniki.

Dalsza krytyka nastąpiła podczas jego podróży do Kamerunu i Angoli w marcu 2009 roku, kiedy to w samolocie stwierdził, że dystrybucja prezerwatyw nie będzie rozwiązaniem problemu AIDS - wypowiedź ta została napiętnowana przez rządy, polityków, naukowców i organizacje humanitarne, co miało reperkusje również na poziomie dyplomatycznym.

Walka z nadużyciami

A przecież za pontyfikatu Benedykta XVI cały proces walki z nadużyciami w Kościele, który papież Franciszek sprawniej kontynuował, nabrał nieodwracalnego tempa. Papież Ratzinger był pierwszym papieżem, który wyraźnie przeprosił ofiary nadużyć duchownych i wielokrotnie spotykał się z nimi, np. podczas podróży zagranicznych.

W sposób drastyczny wydalił wielu duchownych odpowiedzialnych za takie przestępstwa oraz ustanowił pierwsze surowsze zasady i wytyczne przeciwko takim zjawiskom.

Jednym z wielu przykładów jest potraktowanie "sprawy Maciela", którą Ratzinger miał już okazję dogłębnie zbadać podczas swoich lat jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary.Jako papież zorganizował dla Zgromadzenia Legionistów wizytację apostolską, w wyniku której został mianowany delegat papieski - nieżyjący już kardynał Velasio De Paolis - co następnie doprowadziło do rewizji statutów i regulaminów, po publicznym uznaniu winy założyciela i uruchomieniu pełnego procesu odnowy i uzdrowienia.

Innym zjawiskiem jest Irlandia, po opublikowaniu raportów Ryana i Murphy'ego, które ujawniły liczne przypadki wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży i zakonników od lat 30. do 2000 r., z próbami tuszowania przez tamtejszy Kościół. Już w 2006 roku, zwracając się do biskupów tego kraju, którzy przybyli do Rzymu z wizytą "ad limina", Benedykt XVI powiedział, że "rany spowodowane przez takie akty są głębokie, a zadanie przywrócenia zaufania tam, gdzie zostało ono nadszarpnięte, jest pilne". Ponadto konieczne jest "podjęcie wszelkich środków, aby uniknąć powtórki w przyszłości, zapewnić pełne poszanowanie zasad sprawiedliwości, a przede wszystkim uzdrowić ofiary i wszystkich, których dotknęły te obrzydliwe zbrodnie".

Cztery lata później napisał list pasterski do katolików w Irlandii, w którym zwierzył się, że "podziela przerażenie i poczucie zdrady", jakiego doświadczyli, a do winnych dodał: "musicie za to odpowiedzieć przed Bogiem Wszechmogącym, jak również przed należycie ukonstytuowanymi sądami".

Rady

W ciągu całego pontyfikatu Benedykt XVI przewodniczył pięciu konsystorzom dla kreowania nowych kardynałów, tworząc łącznie 90 "eminencji", z których 74 było elektorami. Co znamienne, w ostatnim, 24 listopada 2012 r., oprócz tego, że był to drugi konsystorz w tym samym roku (od 1929 r. nie było dwóch różnych kreacji kardynałów w tym samym roku), tym razem nie było obecnych kardynałów europejskich, niemalże inaugurując tradycję "łowienia" współpracowników papieża nawet daleko od Rzymu. Coś, co od tego czasu stało się bardzo powszechne w przypadku papieża Franciszka.

Był to rok powstania np. kardynała Luisa Antonio Tagle, arcybiskupa metropolity Manili (Filipiny), czy Baseliosa Cleemisa Thottunka, arcybiskupa większego Trivandrum Syromalankarów (Indie).

Rezygnacja

Ostatnim aktem, który pozostaje w historii pontyfikatu Benedykta XVI, jest niewątpliwie jego rezygnacja, ogłoszona 11 lutego 2013 r. podczas konsystorza dla pewnych przyczyn kanonizacji jako "decyzja o wielkim znaczeniu dla życia Kościoła".

Wśród motywacji, które doprowadziły go do tej decyzji - podjętej w absolutnej pokorze i w duchu służby Kościołowi, także w tym przypadku - była świadomość, że "do kierowania łodzią św. Piotra potrzeba także tężyzny ciała i duszy, tężyzny, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie do tego stopnia, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego zarządzania powierzoną mi posługą".

Słowa o wyjątkowej czystości, ofiarowane z sercem w ręku i z wolnością tego, kto nie boi się uznać własnych ograniczeń, będąc jednocześnie gotowym służyć Panu "nie mniej cierpiącym i modlącym się".

Wierny swemu słowu Benedykt XVI poświęcił ostatnie lata swego życia na modlitwę za Kościół, w "kryjówce" klasztoru Mater Ecclesiae, z sercem, z refleksją i z całą wewnętrzną siłą, jak powiedział w ostatnim pozdrowieniu skierowanym do wiernych z Loggii Pałacu Apostolskiego w Castel Gandolfo 28 lutego prawie dziesięć lat temu. Jako pielgrzym "w ostatnim etapie swojej pielgrzymki na tej ziemi", która właśnie osiągnęła swoje wypełnienie, czuwaj nad nami z nieba!

Zoom

Żegnaj, Benedykcie XVI

Kościół żegna papieża emeryta Benedykta XVI. Jego śmierć w wieku 95 lat pozostawia po sobie ogromną spuściznę teologiczną i magisterską, bez której nie można zrozumieć Kościoła XXI wieku. Na zdjęciu: podczas ŚDM w Madrycie 2011.

Maria José Atienza-31 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Joseph Ratzinger. Życie spędzone w służbie Kościoła

Jego zdolności intelektualne zawsze się wyróżniały: podczas osiemnastu lat pracy jako profesor uniwersytecki, podczas krótkiego okresu sprawowania funkcji arcybiskupa Monachium, w Kongregacji Nauki Wiary i wreszcie podczas posługi jako papież.

Henry Carlier-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 10 minuty

Biografia dowolnej osoby niemal zawsze oferuje obfite wskazówki pozwalające rozszyfrować temperament, osobowość, a nawet niektóre z głównych decyzji podejmowanych przez biografa. Tak jest również w przypadku Josepha Ratzingera - Benedykta XVI.

Na przykład kluczem biograficznym, który pomaga zrozumieć wyczerpanie, które doprowadziło go do rezygnacji, jest nie tylko jego zaawansowany wiek, ale przede wszystkim ogromne zużycie, jakiego doświadczył w wyniku intensywnej, oddanej i nieprzerwanej pracy w służbie Kościoła powszechnego w ciągu ponad trzydziestu jeden lat spędzonych w Rzymie: najpierw jako bliski współpracownik św. Jana Pawła II na czele Kongregacji Nauki Wiary, od 25 listopada 1981 r.; a następnie, gdy kardynał Ratzinger myślał już o zasłużonej emeryturze, w ciągu prawie ośmiu lat wyczerpującej posługi jako Wikariusz Chrystusa.

Dzieci i młodzież

Joseph Ratzinger urodził się w bawarskim miasteczku Marktl, nad rzeką Inn, w dniu o wielkim znaczeniu religijnym: w Wielką Sobotę (16 kwietnia 1927 r.). Fakt, że został ochrzczony tego samego dnia, świadczy o jego duchowej i liturgicznej prekognicji (Wigilia Paschalna jest ramą chrztu par excellence).

Dzieciństwo i młodość spędził jednak w Traunstein, małym miasteczku położonym niemal na granicy z Austrią, trzydzieści kilometrów od Salzburga. W tym "mozartowskim" środowisku, jak sam je określał, kształcił się humanitarnie, kulturalnie i muzycznie pod chrześcijańskim wpływem rodziny. Jego ojciec, komisarz w żandarmerii, pochodził ze starej rodziny dolnobawarskich rolników o skromnych dochodach. Jego matka, córka rzemieślników z Rimsting, przed ślubem pracowała jako kucharka w kilku hotelach. Józef jest najmłodszy z trójki rodzeństwa. Maria, najstarsza córka, zmarła w 1996 roku, a Georg (89), ksiądz i muzyk, mieszka w Regensburgu.

Otrzymane wykształcenie pozwoliło mu przezwyciężyć trudne doświadczenia reżimu nazistowskiego, który był wrogo nastawiony do Kościoła katolickiego. Młody Józef widział na własne oczy, jak hitlerowcy pobili księdza, który miał odprawić Mszę św. Paradoksalnie, a także dlatego, że w swoim ojcu widział chrześcijańskie odrzucenie nazizmu, ta skomplikowana sytuacja historyczna w końcu pomogła mu odkryć prawdę i piękno wiary.

Na krótko przed zakończeniem II wojny światowej - młody Ratzinger miał wówczas 16 lat - został zmuszony do zaciągnięcia się do pomocniczych służb przeciwlotniczych. Ten epizod został ostro skrytykowany w niektórych przesadnie krytycznych biografiach. Tak jest w przypadku wczesnego szkicu biograficznego napisanego przez watykanistę Johna Allena, dla którego opór wobec nazizmu był trudny i ryzykowny, ale nie niemożliwy. Ale Joseph Ratzinger miał odwagę, by w tych okolicznościach zdezerterować, mimo że ryzykował rozstrzelanie.   

Kapłan i teolog

W każdym razie to nie aktywizm polityczny był podstawową skłonnością młodego Josepha Ratzingera, lecz studia. Bardzo wcześnie zaczął poświęcać się i doskonalić w tym, co miało stać się jego głównym zadaniem: w nauczaniu teologii. W latach 1946-1951 studiował filozofię i teologię w Wyższej Szkole Filozofii i Teologii we Freisingu oraz na Uniwersytecie w Monachium. Wraz z bratem Georgem przyjął święcenia kapłańskie 29 czerwca 1951 roku. To był, jak później powie, najważniejszy dzień w jego życiu.

Rok później, w wieku 25 lat, rozpoczął nauczanie na Uniwersytecie Nauk Stosowanych we Freisingu. Wkrótce zaczął zdobywać sławę jako nauczyciel i badacz nauk teologicznych, zwłaszcza w dziedzinie antropologii i eklezjologii.

Joseph Ratzinger

W 1953 roku uzyskał doktorat z teologii z rozprawą: "Lud i dom Boży w doktrynie Kościoła u św. Augustyna". Cztery lata później, pod kierunkiem profesora Gottlieba Söhngena, uzyskał kwalifikacje nauczycielskie z rozprawą na temat: "Teologia historii u św. Bonawentury".

Po wykładaniu teologii dogmatycznej i fundamentalnej w Wyższej Szkole Filozofii i Teologii we Freisingu kontynuował działalność dydaktyczną w Bonn w latach 1959-1963, w Monachium w latach 1963-1966 i w Tybindze w latach 1966-1969. W tym ostatnim roku został profesorem dogmatyki i historii dogmatów na uniwersytecie w Ratyzbonie, gdzie pełnił również funkcję prorektora.

Ekspert w Radzie

W latach 1962-1965 wniósł wkład w prace Soboru Watykańskiego II jako "ekspert". Uczestniczył w Soborze jako teolog konsultant kardynała Josepha Fringsa, arcybiskupa Kolonii. Benedykt XVI opowiadał, jak przypadkowo trafił do udziału w Soborze. Kiedy był profesorem na Uniwersytecie w Bonn, kardynał Joseph Frings poprosił go o przygotowanie tekstu wykładu, który miał wygłosić w Genui. Niedługo potem Jan XXIII wezwał do Rzymu kardynała Fringsa. Ci ostatni obawiali się najgorszego. Papież jednak objął go i powiedział: "Dziękuję, Wasza Eminencjo; powiedziałeś to, co chciałem powiedzieć, ale nie mogłem znaleźć słów". I tak się stało, że kardynał Frings zaprosił profesora Ratzingera, aby pojechał z nim na Sobór jako jego osobisty asystent.

Wkład Josepha Ratzingera w dokumenty soborowe dotyczące liturgii i słowa Bożego był kluczowy. Jego intensywna działalność naukowa doprowadzi później do objęcia ważnych stanowisk w służbie Konferencji Episkopatu Niemiec i Międzynarodowej Komisji Teologicznej.

Z biegiem lat, w wyniku prestiżu jako teologa i pracy na czele Kongregacji Nauki Wiary, Ratzinger otrzymał liczne doktoraty honoris causa: z Kolegium św. Tomasza w St. Paul (Minnesota, USA) w 1984 r.; z Katolickiego Uniwersytetu w Eichstätt (Niemcy) w 1985 r.; z Katolickiego Uniwersytetu w Limie (Peru) w 1986 r.; z Katolickiego Uniwersytetu im. Paul (Minnesota, USA) w 1984 r.; Katolicki Uniwersytet w Eichstätt (Niemcy) w 1985 r.; Katolicki Uniwersytet w Limie (Peru) w 1986 r.; Katolicki Uniwersytet Lubelski (Polska) w 1988 r.; Uniwersytet Nawarry (Pampeluna, Hiszpania) w 1998 r.; Wolny Uniwersytet Maryi Wniebowziętej (LUMSA) (Rzym) w 1999 r.; Wydział Teologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego (Polska) w 2000 r.

Niektórzy twierdzą, że Ratzinger miał początkowo liberalną fazę jako teolog, ale pod koniec lat 60. odsunął się od mniej bezpiecznych prądów teologicznych. Wraz z Hansem Ursem von Balthasarem, Henri de Lubac i innymi wielkimi teologami założył w 1972 roku czasopismo teologiczne "Communio.

Biskup Monachium i kardynał

25 marca 1977 r. Paweł VI mianował go arcybiskupem Monachium i Freisingu. Był to koniec 18-letniego okresu pracy jako profesor na jednych z najlepszych niemieckich uniwersytetów publicznych.

Kiedy 28 maja otrzymał święcenia biskupie, stał się pierwszym od 80 lat księdzem diecezjalnym, który objął rządy duszpasterskie w wielkiej archidiecezji bawarskiej. Jako swoje motto biskupie wybrał "Współpracownik prawdy".To jest klucz do interpretacji służby Ratzingera w Kościele w różnych jego obliczach w służbie prawdy. Oto jak sam to wyjaśnił: "Z jednej strony wydawało mi się, że wyraża ona związek między moim poprzednim zadaniem jako nauczyciela a moją nową misją. Choć w różny sposób, to jednak stawką było i jest podążanie za prawdą, bycie na jej usługach. A z drugiej strony wybrałem to hasło, ponieważ w dzisiejszym świecie temat prawdy jest niemal całkowicie przemilczany; przedstawia się go jako coś zbyt wielkiego dla człowieka, a przecież jeśli brakuje prawdy, wszystko się kruszy".

Na konsystorzu 27 czerwca 1977 r. papież Paweł VI kreował młodego arcybiskupa Monachium (wówczas 50-letniego) kardynałem z tytułem Matki Bożej Pocieszenia w Tiburtino.

W 1978 roku Ratzinger wziął udział w swoim pierwszym konklawe: tym, które 26 sierpnia wybrało Jana Pawła I. W październiku tego samego roku wziął również udział w konklawe, które wybrało Jana Pawła II.

Później, jesienią 1980 r. został sprawozdawcą V Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na temat: "Misja rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym", a w 1983 r. delegowanym przewodniczącym VI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego na temat: "Pojednanie i pokuta w misji Kościoła".

Benedykt XVI
Papież Jan Paweł II z kardynałem Ratzingerem na lotnisku w Monachium w listopadzie 1980 roku ©CNS fot. KNA

Prefekt Świętego Oficjum

Życie Josepha Ratzingera przybrało nowy i ostateczny obrót 25 listopada 1981 roku, kiedy to Jan Paweł II wezwał go do Rzymu, aby postawić go na czele Kongregacji Nauki Wiary, Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Pracował tam, w doskonałej harmonii z polskim papieżem, przez ponad 23 lata.

Jan Paweł II nigdy nie chciał się obejść bez tej uprzywilejowanej głowy teologicznej. Kardynał Ratzinger stał się jego głównym i najwierniejszym współpracownikiem, zwłaszcza gdy chodziło o rozwiązywanie najtrudniejszych kwestii doktrynalnych, takich jak np. odpowiedź na tzw. teologie wyzwolenia czy postawienie go na czele Komisji przygotowującej Katechizm Kościoła Katolickiego.

5 kwietnia 1993 roku Jan Paweł II wyniósł kardynała Ratzingera do rzędu biskupów, a 30 listopada 2002 roku zatwierdził jego wybór na dziekana Kolegium Kardynalskiego, czyniąc go tym samym nadzorcą wyboru przyszłego papieża.

Karta. Joseph Ratzinger na konferencji prasowej w czerwcu 2000 roku ©CNS photo from Reuters

Po śmierci Jana Pawła II 2 kwietnia 2005 r., Ratzinger spodziewał się, że wraz z końcem konklawe zakończy się również jego bezpośrednia posługa przy Stolicy Apostolskiej. Jednak Duch Święty miał wobec niego inne plany.

Papież teolog

Pontyfikat Benedykta XVI nie miał nawet ośmiu lat. Przybycie Josepha Ratzingera na Stolicę Piotrową niewątpliwie zbiegło się z początkiem jednego z najtrudniejszych okresów dla Kościoła katolickiego: poważny problem nadużyć seksualnych ze strony duchownych i zakonników, globalna niestabilność gospodarcza i zmiana paradygmatu społecznego niewątpliwie wyznaczyły linię pontyfikatu i jego zaskakującej rezygnacji.

Jako duszpasterz, katechezy bawarskiego papieża stanowią niezwykły zbiór przystępnej i precyzyjnej formacji katechetycznej. Jego komentarze do takich postaci jak św. Paweł i Ojcowie Kościoła, czy odkrywanie mężczyzn i kobiet niekiedy nieznanych zdecydowanej większości wiernych, czynią z tych rozmów skarbnicę wiary i formacji chrześcijańskiej.

Na szczególną uwagę zasługuje jego trylogia Jezus z Nazaretuktórego pierwszy tom ukazał się w kwietniu 2007 roku, drugi w marcu 2011 roku, a trzeci w listopadzie 2012 roku, odniósł światowy sukces wydawniczy. W tych książkach papież z wielką głębią i gruntowną znajomością wiary i tradycji rozpakowuje postać Chrystusa, stawiając ją w doskonałym dialogu ze współczesnym człowiekiem.

Jego encykliki "Deus Caritas est"Spe Salvi y "Caritas in Veritate stanowią szkielet Magisterium papieskie Josepha Ratzingera. Obok nich znajdują się jego liczne listy i prywatne przesłania, które papież kierował do dyplomatów, młodzieży, ruchów kościelnych i nowych wspólnot, Kurii Rzymskiej i innych podmiotów na całym świecie.

Jako papież Benedykt XVI zmierzył się z głównymi problemami Kościoła. Do najbardziej znaczących należały jego wysiłki mające na celu wydobycie na światło dzienne przypadków nadużyć seksualnych w Kościele, spotkanie z ofiarami i ustanowienie instrukcji dla wszystkich Konferencji Episkopatu, aby te przypadki się nie powtarzały. Kontynuował tym samym drogę zapoczątkowaną przez swojego poprzednika, którego starania o wykorzenienie takich zachowań w Kościele trwają do dziś.

To również za jego pontyfikatu rozpoczęła się reforma systemu finansowego Watykanu, mająca na celu dostosowanie go do międzynarodowych standardów przejrzystości.

Papież Benedykt XVI był znany z dialogu z religiami niechrześcijańskimi oraz z licznych podróży po świecie. Benedykt XVI dokonał 24. podróże apostolskieOd jego pierwszej wizyty w Kolonii na XX Światowym Dniu Młodzieży w sierpniu 2005 r., po podróż do Libanu we wrześniu 2012 r. Benedykt XVI odwiedził wszystkie kontynenty, zatrzymując się m.in. w Turcji, Brazylii, Stanach Zjednoczonych, Sydney, Kamerunie i Angoli, Jordanii, Beninie, Meksyku i na Kubie, a także odbywając inne podróże po Europie: do Polski, Hiszpanii, Austrii, Francji, Czech, na Maltę, do Portugalii, na Cypr, do Wielkiej Brytanii, Chorwacji i oczywiście do swojej ojczyzny - Niemiec.

W grudniu 2012 roku Benedykt XVI zainaugurował, swoim pierwszym tweetem, konto @pontifex na tym portalu społecznościowym. Obecnie oficjalne konto papieża ma ponad 53 mln followersów i jest pisane w 9 językach.

Papież wysyła swojego pierwszego tweeta 12 grudnia 2012 ©CNS photo/L 'Osservatore Romano via Reuters

Skala wewnętrznych i zewnętrznych problemów Kościoła oraz świadomość jego kruchego zdrowia sprawiły, że 11 lutego 2013 roku papież Benedykt XVI ogłosił niespodziewanie swoją rezygnację, powołując się na "brak sił". Nie było dymisji papieskiej od czasu, gdy Celestyn V, zmęczony niesnaskami, ustąpił ze steru okrętu Piotrowego w 1294 roku. Sam Benedykt XVI odwiedził grób tego papieża w L'Aquili. Rezygnacja papieska nabrała mocy 28 lutego tego samego roku.

Po wyborze Jorge Mario Bergoglio na następcę głowy Kościoła katolickiego Joseph Ratzinger został papieżem emerytem i objął rezydencję w klasztorze Mater Ecclesiae na terytorium Watykanu.

Ostatnie lata

Od czasu rezygnacji z papiestwa Benedykt XVI pozostaje w cieniu, bez wielu publicznych wystąpień i publikacji. Przy większości okazji udostępniono jego wizerunki dzięki częstym wizytom papieża Franciszka z gratulacjami z okazji ważnych świąt chrześcijańskich lub osobistych rocznic. W kwietniu 2014 roku wziął udział w uroczystościach kanonizacyjnych Jana XXIII i Jana Pawła II, a później w beatyfikacji Pawła VI. Uczestniczył także w niektórych publicznych konsystorzach kardynałów oraz otworzył Drzwi Święte w roku jubileuszowym 2015.

W 2016 r. wydał książkę wywiad, który napisał z dziennikarzem Peterem Seewaldem, w którym dokonuje podsumowania swojego pontyfikatu i porusza takie tematy jak młodzieńcze stanowisko wobec encykliki Humanae vitae, relacje z teologiem Hans Küng i inne tematy z jego życia osobistego.

Benedykt XVI modli się ze swoim bratem Georgem Ratzingerem ©CNS photo/L'Osservatore Romano via Reuters

W czerwcu 2020 r. odbył pięciodniową podróż do Ratyzbony, by odwiedzić ciężko chorego brata, Georga Ratzingera, który zmarł kilka dni później. Była to jedyna podróż papieża emeryta poza Watykan po ustąpieniu z urzędu. 

We wczesnych godzinach rannych 31 grudnia 2022 roku Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej poinformowało o śmierci papieża emeryta: "Z żalem informuję, że papież emeryt Benedykt XVI zmarł dziś o godz. 9:34 w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie.", czytamy w notatce.

AutorHenry Carlier

Świat

Osiemnastu misjonarzy zabitych w tym 2022 r.

W ciągu 2022 roku w brutalnych okolicznościach zginęło 18 misjonarzy na całym świecie. Wśród ofiar są zwłaszcza księża i zakonnicy.

Paloma López Campos-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez. Agencja FidesW 2022 roku zginęło osiemnastu misjonarzy. W sumie 12 księży, 3 siostry zakonne, 1 zakonnik, 1 kleryk i 1 świecki. Najwięcej ofiar można znaleźć w Afryce, gdzie zginęło 7 księży i 2 zakonników. Konkretnie, morderstwa miały miejsce w Mozambiku, Nigerii, Demokratycznej Republice Konga i Tanzanii.

Ameryka Łacińska jest krajem o kolejnej największej liczbie ofiar - zamordowano 4 księży, 1 zakonnika, 1 seminarzystę i 1 osobę świecką. Kraje, w których doszło do ataków to Meksyk, Honduras, Boliwia i Haiti. Z drugiej strony w Azji, a konkretnie w Wietnamie, zamordowano księdza.

Jeden z projektów Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych (OMP / Flickr)

Chociaż niewiele wiadomo o okolicznościach śmierci, z raportów i wiadomości uzyskanych przez Agencję Fides wynika, że ci świadkowie wiary nie byli na nadzwyczajnych misjach, ale wykonywali swoją codzienną pracę duszpasterską "w szczególnie trudnych kontekstach, naznaczonych przemocą, nędzą, brakiem sprawiedliwości i brakiem szacunku dla życia ludzkiego".

W pełny raport Agencja oferuje krótką biografię tegorocznych ofiar oraz porównanie morderstw na przestrzeni lat. Dokument ten zawiera również takie dane, jak liczba misjonarzy zabitych w latach 2001-2022 (łącznie 544) oraz działalność, jaką misjonarze prowadzili w chwili śmierci.

Świadkowie dla Chrystusa

W sprawozdaniu określono, że termin ".misjonarz" nie dotyczy wyłącznie tych misjonarzy "ad gentes", ale obejmuje każdego ochrzczonego, gdyż "na mocy przyjętego chrztu każdy członek Ludu Bożego staje się uczniem misyjnym". Każdy ochrzczony, niezależnie od pełnionej funkcji w Kościele czy znajomości wiary, jest aktywnym podmiotem ewangelizacji" (EG 120).

W uzupełnieniu do tych rozważań poczynionych przez Fides, oświadczenie złożone przez Papież Franciszek w trakcie Światowy Dzień MisyjnyUczniowie są proszeni o przeżywanie swojego osobistego życia w kluczu misji. Jezus posyła ich na świat nie tylko po to, aby wypełniali misję, ale przede wszystkim, aby żyli powierzoną im misją; nie tylko po to, aby dawali świadectwo, ale przede wszystkim, aby byli Jego świadkami... Istotą misji jest dawanie świadectwa o Chrystusie, czyli o Jego życiu, męce, śmierci i zmartwychwstaniu, z miłości do Ojca i do ludzkości".

Kultura

Fragment

Historia - lub nie taka historia! na te świąteczne dni, która przypomina nam, że nawet na ziemi otrzymujemy więcej, gdy dajemy.

Juan Ignacio Izquierdo Hübner-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Ta anegdota ma swoje lata, ale jest prawdziwa; autentyczne jest też nazwisko bohatera (mam jego zgodę). To krótkie i symboliczne wydarzenie, które przydarzyło się mojemu chilijskiemu przyjacielowi; przyjacielowi i koledze ze studiów na Wydziale Prawa.

Pamiętam, że był to czas egzaminów, a do świąt Bożego Narodzenia pozostawało zaledwie kilka tygodni. I tym chyba dałem wystarczający kontekst.

John wyszedł późno z domu, aby zdać egzamin ustny u znanego, wymagającego profesora. Pobiegł w swoim ciemnym garniturze, niebieskim krawacie i twardych butach do stacji metra Pedro de Valdivia, zdyszany zszedł po schodach, przeszedł przez tłumy, machnął kartą przez validator i pip, pip, lNie miał już równowagi! Pospiesznie sprawdził portfel: brak gotówki. Sięgnął po kartę debetową, ale przypomniał sobie, że rodzice jeszcze nie zdeponowali jego zasiłku. Wyszedł z szeregu z rękami na głowie i z bladą twarzą, przerażony myślą, że nauczyciel może go oblać za nieobecność; co robić?

Nagle ktoś stuknął go w ramię. John odwrócił się i znalazł panią, która zwykle siedzi na najwyższym stopniu schodów, żebrząc o jałmużnę. Uśmiechnęła się i otworzyła dłoń. Żeby go o coś zapytać? Nie, wręcz przeciwnie: zaproponować jej monetę 500 peso. "Aby kupić swój bilet" - powiedział. Mój przyjaciel był bardzo zdziwiony, próbował przeciwstawić się pomocy, trochę się zmagali: nie, tak, nie, tak; i taki był jego niepokój, że w końcu się zgodził.

Mój kolega dotarł na egzamin w terminie i uzyskał rozsądną ocenę. Następnego dnia, kiedy zszedł na stację, zauważył panią, która mu pomogła i zwrócił monetę - oczywiście wraz z czekoladą - i przez chwilę rozmawiali.

Po kilku tygodniach żebraczka przestała się pojawiać. Od tamtej pory minęło kilka lat; teraz John jest prestiżowym prawnikiem i schodzi do metra w bardziej eleganckich garniturach i wygodniejszych butach niż te, które nosił, by zdawać egzaminy ustne na wydziale, ale zawsze, zanim przekroczy kołowrót, zatrzymuje się na chwilę, by sprawdzić, czy ta dobra kobieta, która kiedyś mu pomogła, może siedzieć gdzieś w rogu stacji, uśmiechając się do niego.

Kultura

San Silvestre i koniec roku

Papież św. Sylwester nigdy nie przypuszczał, że to właśnie on nada swoje imię ostatniemu dniu roku kalendarzowego w kilku krajach świata. Ta data jest doskonałą okazją do przypomnienia postaci tego świętego papieża.

Stefan M. Dąbrowski-31 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

33. biskupowi Rzymu nie przyszło zapewne do głowy, że jego osoba będzie utrwalana przez wieki w postaci hucznych uroczystości na całym świecie. W wielu krajach Nowy Rok nazywany jest po prostu Silvester. Paradoksalnie Sylwester był bardzo spokojnym księdzem. Jego gorliwa służba Bogu zjednała mu powszechny szacunek i w 314 roku został wybrany na papieża.

Sprawował urząd przez dwadzieścia lat. Jego pontyfikat zbiegł się z ogłoszeniem Edyktu Mediolańskiego, który gwarantował chrześcijanom wolność religijną. Źródła podają, że nakazał on, aby w dniu rzymskiego słońca (dies solis) obchodzono jako Dzień Pański, a Konstantyn Wielki dekretem z 321 roku ogłosił niedzielę wolną od pracy.

Dokonał uroczystej konsekracji bazylik św. Piotra w Watykanie (326 r. n.e.) i św. Jana na Lateranie (324 r. n.e.), obu zbudowanych przez cesarza, rozpoczynając tym samym tradycję uroczystych konsekracji podobnych budowli.

W tym okresie biskup Rzymu nie mógł się równać pod względem znaczenia z biskupami Kościołów Wschodnich ani z wybitnymi osobistościami, które wywierały decydujący wpływ na Konstantyna, cesarza protektora Kościoła.

Za pontyfikatu Sylwestra odbył się Sobór Nicejski (325 r. n.e.), który ustanowił Credo Nicejskie. Ograniczony udział papieża w tym pierwszym z ekumenicznych soborów, być może z powodu oddalenia od miejsca konfliktu lub poszanowania autonomii Kościołów Wschodnich, spotkał się z pewną krytyką.

Prawdopodobnie dlatego, że episkopat Sylwestra przypadł na przełomowy moment w dziejach Kościoła, jego następcy i coraz bardziej licząca się wspólnota chrześcijańska Rzymu nie zadowalała się drugorzędną rolą, jaką odgrywał u boku pierwszego chrześcijańskiego cesarza. W tym kontekście, zwłaszcza gdy cesarze nie rezydowali już w mieście, powstały legendy malujące wyidealizowany portret Sylwestra.

Uroczystości sylwestrowe

W większości części świata Sylwester kojarzy się z ostatnią nocą roku kalendarzowego. To, jak się je obchodzi, zależy od lokalnej kultury, choć globalizacja coraz bardziej zaciera wszelkie lokalne różnice i zwyczaje. Głośna muzyka i fajerwerki często towarzyszą nocnym uroczystościom. Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnionym zwyczajem jest wznoszenie toastów o północy.

Ostatni dzień roku to doskonała okazja do przypomnienia sobie postaci tego świętego papieża. Dobrze jest utrwalić to odniesienie w umysłach naszych przyjaciół. Ten święty co roku może nam przypominać o dwóch papieskich bazylikach, świętowaniu niedzieli i wyznaniu wiary w Credo. Dzięki temu możemy obrać właściwy kierunek na nadchodzący nowy rok.

AutorStefan M. Dąbrowski

Aktualności

Top 10 najczęściej czytanych wiadomości Omnes w 2022 r.

Rok 2022 był dla Omnes rokiem wzrostu i chcielibyśmy powitać rok 2023 spojrzeniem wstecz na najlepsze wiadomości z kończącego się roku.

Paloma López Campos-31 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Przez cały ten rok Omnes przynosił Wam codzienne wiadomości z perspektywy katolickiej. W ostatnim dniu 2022 roku, oto wybór najważniejszych wiadomości opublikowanych na naszej stronie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.

Wyjaśnienie charyzmatu i hierarchii w Prałaturze Opus Dei

W lipcu przeprowadziliśmy wywiad z Enrique Rojasem, który mówił o hiperłączności w naszym społeczeństwie.

Wyjaśnienie wewnętrznej organizacji Kościoła

W tym roku Opus Dei obchodziło swoje 40-lecie jako Prałatura, a my przyglądamy się jego historii i charyzmatowi.

Luis Alberto Rosales, dyrektor CARF, udzielił wywiadu dla Omnes w sierpniu ubiegłego roku.

Kilka miesięcy temu Papieski Wydział Teologiczny w Bratysławie nadał tytuł honorowy Fernando Ocárizowi

Podsumowanie tego, co dzieje się w Nikaragui

Joseph Weiler, laureat Ratzinger Theology Prize 2022, był prelegentem na ostatnim Forum Omnes.

Mariano Fazio przyszedł porozmawiać z nami o wolności i miłości w wywiadzie na temat swojej książki Wolność kochania poprzez klasykę

Zoom

Modlitwy za Benedykta XVI

Świat modli się w tych dniach za papieża emeryta Benedykta XVI, którego zdrowie w ostatnich godzinach osłabło. Tu Benedykt XVI pozdrawia tłum na zakończenie audiencji na placu Świętego Piotra w lutym 2017 roku.

Maria José Atienza-30 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta
Kultura

"Wszyscy jesteśmy za siebie naprawdę odpowiedzialni".

Trzydzieści pięć lat temu, 30 grudnia 1987 roku, w dwudziestą rocznicę wydania Populorum Progressio Pawła VI, ukazała się encyklika Jana Pawła II Sollicitudo rei socialis.

Antonino Piccione-30 grudnia 2022-Czas czytania: 12 minuty

Jan Paweł II złożył hołd encyklice Populorum Progressio swego poprzednika Pawła VI, publikując - trzydzieści pięć lat temu, 30 grudnia 1987 roku - encyklikę społeczną Sollecitudo Rei Socialis. Nastąpiło to 20 lat po opublikowaniu encykliki papieża Montiniego skierowanej do mężczyzn i społeczeństwa w latach 60.

Sollicitudo Rei Socialis zachowuje całą siłę apelu Pawła VI do sumienia i odnosi się do nowego kontekstu społeczno-historycznego lat osiemdziesiątych, starając się wskazać kontury dzisiejszego świata, zawsze mając na uwadze inspirujący motyw, "rozwój ludów", który wciąż jest daleki od realizacji. "Proponuję rozszerzyć ich echo, łącząc je z możliwymi zastosowaniami do obecnego momentu historycznego, nie mniej dramatycznego niż ten sprzed dwudziestu lat" - pisze Jan Paweł II.

Czas - jak dobrze wiemy - płynie zawsze w tym samym tempie; dziś jednak mamy wrażenie, że podlega on ruchowi ciągłego przyspieszenia, spowodowanego przede wszystkim mnożeniem i złożonością zjawisk, pośród których żyjemy. W rezultacie konfiguracja świata w ciągu ostatnich dwudziestu lat, zachowując pewne podstawowe stałe, uległa znacznym zmianom i prezentuje zupełnie nowe aspekty".

Z Sollicitudo rei socialis (dalej SRS), proponuje się analizę dzisiejszego świata, uwzględniającą całą prawdę o człowieku: duszy i ciele, istocie wspólnotowej i osobie posiadającej wartość samą w sobie, stworzeniu i dziecku Bożym, grzeszniku i odkupionym przez Chrystusa, słabym i umocnionym mocą Ducha Świętego.

Encyklika kładzie nacisk na etyczne podstawy rozwoju, podkreślając konieczność osobistego zaangażowania wszystkich na rzecz swoich braci i sióstr.

Ten wysiłek na rzecz rozwoju całego człowieka i każdego człowieka jest jedyną drogą do utrwalenia pokoju i względnego szczęścia na tym świecie. W opinii Enrique Coloma (w AA.VV., Jan Paweł teolog. En el signo de las encíclicas, Mondadori, Milan 2003, s. 128-141) "w pewnym sensie nauczanie encykliki można by streścić w jednym zdaniu pełnym praktycznych konsekwencji: "wszyscy jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich" (SRS 38)".

Jak wiadomo, encykliki papieża, nawet te należące do Magisterium społecznego, nie są dokumentami politycznymi czy socjologicznymi, lecz mają charakter teologiczny.

Jedną z najbardziej podkreślanych idei w SRS jest właśnie to, że ubóstwo, rozwój, ekologia, bezrobocie, solidarność itp. są problemami etycznymi, a nie technicznymi, a ich prawdziwe i trwałe rozwiązanie nie znajduje się tylko w poprawie strukturalnej, ale musi opierać się na zmianie etycznej, czyli gotowości do zmiany, być może, nawyków mentalnych i życiowych, które, jeśli są autentyczne, wpłyną na instytucje.

Człowiek jest osobą, a nie tylko homo faber czy oeconomicus. Dlatego, jak uczy Populorum Progressio, prawdziwy rozwój jest przejściem, dla każdego człowieka, od warunków mniej ludzkich do bardziej ludzkich: "Bardziej ludzkie: przejście od ubóstwa do posiadania środków niezbędnych do życia, zwycięstwo nad chorobami społecznymi, poszerzanie wiedzy, zdobywanie kultury. Także bardziej ludzkie: większe poszanowanie godności innych, przejście do ducha ubóstwa, współpraca dla dobra wspólnego, pragnienie pokoju. Jeszcze bardziej ludzkie: uznanie przez człowieka wartości najwyższych i Boga, który jest jego źródłem i celem. Bardziej ludzkie, wreszcie i przede wszystkim: wiara, dar Boga przyjęty przez dobrą wolę człowieka, i jedność w miłości Chrystusa, który wzywa nas wszystkich do udziału jako dzieci w życiu Boga żywego, Ojca wszystkich ludzi" (n. 21). Już Paweł VI, podobnie jak później Jan Paweł II, nie zaniedbując ekonomiczno-społecznych aspektów rozwoju, wskazuje na większe znaczenie sfery duchowej i transcendentnej.

Z pewnością, aby osiągnąć spełnienie, osoba musi "mieć" rzeczy, ale one nie wystarczą; potrzebny jest także rozwój wewnętrzny: kulturowy, moralny, duchowy. "Samo 'posiadanie' przedmiotów i dóbr nie doskonali podmiotu ludzkiego, jeśli nie przyczynia się do dojrzewania i wzbogacania jego 'bytu', czyli do realizacji powołania ludzkiego jako takiego" (SRS 28).

Istotna jest więc pełna realizacja osoby, czyli "bycie" bardziej, wzrastanie w człowieczeństwie bez zaniedbywania jakiejkolwiek ludzkiej cnoty, i to w sposób harmonijny, zgodnie z autentyczną hierarchią wartości, zgodnie z całą prawdą o człowieku. Dlatego Papież nie proponuje ani nie myśli o antynomii między "być" a "mieć", ale przestrzega przed "mieć", które przeszkadza "być", własnemu lub cudzemu, i uczy, że jeśli istnieje niezgodność, to lepiej mniej "mieć" niż mniej "być".

Najważniejsza cecha prawdy o człowieku zależy od tego, że jest on stworzeniem Boga, wyniesionym do bycia Jego dzieckiem: z tego stanu człowiek otrzymuje swoją spójność, swoją prawdę, swoje dobro, swój właściwy porządek i swoje dogodne prawo. Dlatego wypełnianie boskich projektów jest jedynym prawdziwie "absolutnym" zobowiązaniem osoby, które kieruje ją ku jej integralnej pełni; inne zobowiązania nie są anulowane, ale muszą być jej podporządkowane.

Rzeczywiście, rozwój człowieka - przypomina SRS - "jest możliwy tylko dlatego, że Bóg Ojciec od początku postanowił uczynić człowieka uczestnikiem swojej chwały w zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie (...), a w Nim zechciał pokonać grzech i oddać go na służbę naszego większego dobra, które nieskończenie przewyższa to, co może osiągnąć postęp" (SRS 31). I odwrotnie, człowiek może budować społeczeństwo i "organizować ziemię bez Boga, ale bez Boga może ją ostatecznie organizować tylko przeciwko człowiekowi. Humanizm wykluczający jest humanizmem nieludzkim" (Populorum Progressio, 42).

Także w sferze społecznej i ekonomicznej spełniają się słowa Jezusa: "Więcej jest radości w dawaniu niż w braniu" (Dz 20, 35). Ponadto nie wolno zapominać, że Bóg jest Panem całego wszechświata, każdej minuty, najmniejszego wydarzenia; dlatego - jak uczy Jan Paweł II - pełna realizacja rozwoju będzie przede wszystkim owocem "wierności naszemu powołaniu jako wierzących mężczyzn i kobiet". Zależy ona bowiem przede wszystkim od Boga" (SRS 47).

Niestety, doktryny utylitarne mierzą postęp wyłącznie w kategoriach immanentnych i ziemskich. Jednak rażące sprzeczności obserwowane w naszym świecie dodatkowo uwypuklają "wewnętrzną sprzeczność rozwoju ograniczonego wyłącznie do aspektu ekonomicznego. Łatwo podporządkowuje osobę ludzką i jej najgłębsze potrzeby wymogom planowania gospodarczego lub wyłącznego zysku (...). Kiedy jednostki i społeczności nie widzą potrzeb moralnych, kulturowych i duchowych, opartych na godności osoby i tożsamości właściwej każdej społeczności, poczynając od rodziny i związków wyznaniowych, ściśle respektowanych, wszystko inne - dostępność dóbr, obfitość środków technicznych stosowanych w życiu codziennym, pewien poziom dobrobytu materialnego - będzie niezadowalające, a na dłuższą metę znikome" (SRS 33).

Tam rozwój człowieka i postęp gospodarczy idą w parze, o czym przypominał Jan Paweł II: "Moralne źródła dobrobytu są dobrze znane w całej historii. Znajdują się one w konstelacji cnót: pracowitości, kompetencji, porządku, uczciwości, inicjatywy, trzeźwości, gospodarności, ducha służby, wierności obietnicom, śmiałości: krótko mówiąc, zamiłowania do dobrze wykonanej pracy. Żaden system czy struktura społeczna nie może w magiczny sposób rozwiązać problemu ubóstwa bez tych cnót; w dłuższej perspektywie zarówno programy, jak i funkcjonowanie instytucji odzwierciedlają te nawyki człowieka, które zasadniczo nabywa się w procesie edukacji, dając początek prawdziwej kulturze pracy". To, co jest wymagane, aby transcendentny i ziemski rozwój istot ludzkich żył w harmonii, to fakt, że każda osoba wykonuje swoje działania, w tym działania społeczno-gospodarcze, w taki sposób, że osiągają one swój pełny ludzki sens, zgodnie z ostatecznym transcendentnym przeznaczeniem człowieka; oraz że inni ludzie i społeczeństwo są świadomi wartości i potrzeb każdej istoty ludzkiej i działają zgodnie z nimi.

Kamieniem węgielnym tych ludzkich potrzeb jest potrzeba współuczestniczenia w wytwarzaniu i korzystaniu z dóbr ludzkich, na wszystkich poziomach; tym bardziej dzisiaj, gdy wzrosła współzależność. Dokonuje się to właśnie poprzez zasadę i cnotę solidarności: jeden z najczęstszych tematów w nauczaniu Jana Pawła II.

Papież tak bardzo na nią nalega, z jednej strony, ze względu na jej ścisły związek z miłością - miłością Boga i bliźniego - szczytem życia chrześcijańskiego; z drugiej strony, ponieważ w obecnych warunkach rozwoju technologicznego nierówności społeczno-ekonomiczne są produktem egoizmu, niedostrzegania w drugim człowieku brata, dziecka wiecznego Ojca, osoby ludzkiej o tej samej godności; innymi słowy, są produktem zachowań pozbawionych wsparcia. Są to dwie wzajemnie powiązane przyczyny: pierwsza jest czysto religijna, druga społeczna, ale o podłożu transcendentnym. 

Św. Jan przypomina nam, że "Bóg jest miłością" (1 J 4,8.16), miłością, która jest nieustannym wzajemnym darem z siebie w Trójcy Świętej. A ponieważ człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,26), trzeba też powiedzieć o człowieku, że jego najgłębsza prawda znajduje się w miłości, w darze z siebie.

Jest to w doskonałej harmonii z "nowym przykazaniem" Jezusa Chrystusa, w którym zawiera się całe prawo i prorocy: miłość jest podstawowym prawem doskonałości człowieka, a więc także przemiany świata. Biorąc jednak pod uwagę nieporozumienia związane z pojęciem miłości, należy podkreślić, że prawdziwa miłość zakłada bezinteresowność (J 3,16; 15,13) i służbę (1 P 2,16; Ga 5,13), a nie tyle dążenie do własnego dobra (Mt 16,25); i obejmuje wszystkie wymiary osoby: żadna cecha ludzka nie jest poza miłosierdziem i miłością.

Wymiar braterski jest tak istotny dla życia chrześcijanina (i każdego człowieka), że nie można sobie wyobrazić orientacji na Boga, która zapomina o więzach łączących każdego człowieka z jego braćmi. W świetle tych prawd wynika, że życie chrześcijańskie nie może być prowadzone tak, jakby ludzie byli rozłączeni.

Przeciwnie, zaangażowanie osoby w postęp materialny i duchowy całego społeczeństwa jest integralną częścią powołania, do którego Bóg powołuje każdą osobę: identyfikacja z ukochaną osobą, właściwa miłości, prowadzi do uwzględniania jej we wszystkich działaniach, które są realizowane jako bezinteresowny dar dla ukochanej osoby.

Oznacza to, że miłość Boża domaga się zaangażowania społecznego, a zaangażowanie to znajduje swój mocny fundament w autentycznym życiu miłością: tylko miłość zgodna z całą prawdą o człowieku jest w stanie kształtować życie społeczne godne osoby.

Tę rzeczywistość potwierdzają, negatywnie, narodziny i rozwój "kwestii społecznej", właśnie w czasie, gdy myślenie ideologiczne wskazywało na opozycję, walkę, a nawet nienawiść jako siłę napędową historii.

"Świat jest chory", powiedział Paweł VI (Populorum Progressio, 66), i wydaje się, że od tego czasu choroba się pogłębiła: Wystarczy pomyśleć o obozach dla uchodźców, o wygnańcach, o punktach zapalnych (wojna, partyzantka i terroryzm), o dyskryminacji rasowej i religijnej, o braku swobód politycznych i związkowych, o zjawiskach eskapistycznych, takich jak narkotyki i alkoholizm, o obszarach, gdzie wyzysk i korupcja są zinstytucjonalizowane, do miejsc pracy, w których ma się wrażenie, że jest się wykorzystywanym jako środek i do miejsc, w których upokorzenie stało się sposobem na życie, do obszarów głodu, suszy i endemicznych chorób, do często rasistowskich kampanii antynatalistycznych, do rozpowszechniania aborcji i eutanazji itp. Dzisiejszy obraz świata, także ten gospodarczy, zamiast troszczyć się o prawdziwy rozwój prowadzący wszystkich ku życiu "bardziej ludzkiemu" - do czego wzywała encyklika Populorum Progressio - wydaje się przeznaczony do tego, by szybciej prowadzić nas ku śmierci" (SRS 24).

Mamy więc do czynienia z paradoksem: ludzie znają - w dużym stopniu - kryteria prawdziwego rozwoju, chcą - w dużym stopniu - czynić dobro i unikać zła, posiadają - w wystarczającej ilości - środki techniczne do tego celu; a jednak świat jest nadal chory, być może bardziej niż dotychczas. Paradoks wymaga więc wyjaśnienia - znacznie głębszego niż analiza społeczno-ekonomiczna - które dotrze do ostatecznego źródła problemów świata; wymaga analizy, która dotyka najgłębszego jądra ludzkiego zachowania: analizy etycznej, która dociera do samego źródła niesprawiedliwych struktur, czyli do korzenia niemoralnych działań człowieka, tego, co chrześcijaństwo nazywa grzechem.

A niemoralne działania osoby to nic innego jak grzech, wraz z jego zinstytucjonalizowanymi konsekwencjami - "strukturami grzechu" - które warunkując postępowanie ludzi, stają się źródłem innych grzechów: "Prawdziwa natura zła, z którym mamy do czynienia w kwestii "rozwoju ludów": jest to zło moralne, owoc wielu grzechów, które prowadzi do "struktur grzechu"" (SRS 37). Z pewnością "grzech" i "struktury grzechu" to kategorie, których nie stosuje się zwykle do sytuacji współczesnego świata. Niełatwo jest dojść do głębokiego zrozumienia rzeczywistości, jaką przedstawia ona przed naszymi oczami, bez nazwania źródła zła, które nas dotyka" (SRS 36). A "te postawy i 'struktury grzechu' mogą być przezwyciężone - zakładając pomoc Bożej łaski - jedynie przez postawę diametralnie przeciwną: zaangażowanie w dobro bliźniego z gotowością, w sensie ewangelicznym, do 'zatracenia się' dla dobra drugiego, zamiast wykorzystywania go, i do 'służenia' mu, zamiast uciskania go dla własnej korzyści (por. Mt 10, 40-42; 20, 25; Mk 10, 42-45; Łk 22, 25-27)" (SRS 38).

Kto nie chce rozpoznać - i zaradzić - temu moralnemu źródłu zła społecznego, ten nawet na serio nie chciałby być wyleczony ze zła; trzeba więc zbadać własne grzechy, zwłaszcza - gdy mowa o złu społeczno-ekonomicznym - te, które najbardziej bezpośrednio wpływają na życie społeczne: pychę, nienawiść, gniew, chciwość, zazdrość itp. bez uciekania się do anonimowej zbiorowości; a także rozpoznać szkodliwe skutki tych grzechów w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i politycznym. "Zdiagnozować zło w ten sposób to precyzyjnie określić na poziomie ludzkiego postępowania drogę, którą należy podążać, aby je pokonać" (SRS 37). 

Określenie źródła zła sprzyja poszukiwaniu najwłaściwszych rozwiązań i środków do jego eliminacji. One, podobnie jak przeszkoda, będą miały głównie charakter moralny, na poziomie osobistym (grzech) i na poziomie instytucjonalnym (struktury grzechu): "Gdy dostępne są środki naukowe i techniczne, które wraz z koniecznymi i konkretnymi decyzjami politycznymi muszą ostatecznie przyczynić się do skierowania ludów na drogę prawdziwego rozwoju, największe przeszkody mogą być pokonane jedynie na mocy determinacji zasadniczo moralnych, które dla wierzących, zwłaszcza chrześcijan, będą inspirowane zasadami wiary z pomocą łaski Bożej" (SRS 35).

Nie możemy się oszukiwać: w sprawiedliwości i miłości społecznej nie zajdziemy dalej niż w sprawiedliwości i miłości osobistej. Postawa moralna wspólnoty zależy od osobistego nawrócenia serc, zaangażowania w modlitwę, łaski sakramentów i wysiłku w cnoty jej członków. Priorytet osobistego nawrócenia nie eliminuje jednak, przeciwnie, potrzeby zmian strukturalnych.

W tym sensie Papież przypomina zarówno o skutecznej woli politycznej, jak i o decyzji zasadniczo moralnej (por. SRS 35; 38): sama ta pierwsza mogłaby - przy sprzyjających okolicznościach - przynieść pewne zmiany, ale doświadczenie świadczy o jej daremności i o tym, że często krzywdy wyrządzone są większe niż naprawione; ta druga bez pierwszej pozostałaby jałowa ze względu na swoją nieautentyczność: prawdziwe nawrócenie wewnętrzne to nie to, co nie prowadzi do poprawy sytuacji społecznej.

W pojęciu solidarności pobrzmiewa więc echo etymologicznego znaczenia -participare in solidum-, które oznacza zespół więzi łączących ludzi i skłaniających ich do wzajemnej pomocy.
Z etycznego punktu widzenia kwestionuje się cnotliwy i stabilny sposób działania, zgodnie z zachowaniem solidarności, rozumianej jako konkretne zaangażowanie w służbę braciom: "Chodzi przede wszystkim o współzależność, odczuwaną jako system relacji, który jest czynnikiem decydującym we współczesnym świecie, w jego komponentach ekonomicznych, kulturowych, politycznych i religijnych, i przyjmowaną jako kategoria moralna. Gdy w ten sposób uznaje się współzależność, korelatem odpowiedzi, jako postawa moralna i społeczna, jako "cnota", jest solidarność" (SRS 38).

Solidarność musi być zatem postrzegana jako cel i kryterium organizacji społecznej oraz jako jedna z podstawowych zasad chrześcijańskiej nauki społecznej. Ale nie jako dobre moralistyczne życzenie, lecz jako mocny wymóg ludzkiej natury: człowiek jest istotą dla innych i może się rozwijać tylko w oblackiej otwartości na innych.

To również podkreśla orędzie ewangeliczne, jak uczy SRS: "Świadomość powszechnego ojcostwa Boga, braterstwa wszystkich ludzi w Chrystusie, 'synów w Synu', obecności i życiodajnego działania Ducha Świętego, nada naszej wizji świata nowe kryterium interpretacji. Poza już silnymi i bliskimi więzami ludzkimi i naturalnymi, w świetle wiary przewiduje się nowy model jedności rodzaju ludzkiego, który musi ostatecznie inspirować solidarność. Ten najwyższy model jedności, odzwierciedlający intymne życie Boga, jednego w trzech Osobach, jest tym, co my chrześcijanie określamy słowem 'komunia'" (SRS 40).

Komunia tak silna, że czyni nas wszystkich naprawdę odpowiedzialnymi za siebie nawzajem, bo co czynimy innym, czynimy sobie, a jeszcze bardziej Jezusowi Chrystusowi (Mt 25,40.45).

Solidarności nie należy mylić z "uczuciem niejasnego współczucia lub powierzchownej sympatii dla zła tak wielu ludzi, bliższych lub dalszych". Przeciwnie, jest to stanowcza i wytrwała determinacja, by poświęcić się dobru wspólnemu: to znaczy dobru każdego człowieka" (SRS 38).

Cały ten wysiłek na rzecz solidarności społecznej nabiera wartości i siły w postawie solidarności osobowej; dlatego encyklika: "Wykonywanie solidarności w każdym społeczeństwie jest ważne, gdy jego członkowie uznają się wzajemnie za osoby" (SRS 39). Oznacza to przezwyciężenie tendencji do anonimowości w relacjach międzyludzkich; przekształcenie "samotności" w "solidarność", "nieufności" we "współpracę"; promowanie zrozumienia, wzajemnego zaufania, braterskiej pomocy, przyjaźni i gotowości do "zatracenia się" na rzecz drugiego człowieka. Rzeczywiście, "w świetle wiary solidarność ma tendencję do przekraczania samej siebie, do nabierania specyficznie chrześcijańskich wymiarów całkowitej bezinteresowności, przebaczenia i pojednania. 

Jeśli taka postawa wydaje się "idealna" i mało "realistyczna", nie należy zapominać, że ten "ideał" jest jedynym, który umożliwi zbudowanie nowego społeczeństwa i lepszego świata, który pozwoli na autentyczny rozwój jednostek i wspólnot, który umożliwi osiągnięcie prawdziwego i trwałego pokoju. 

Sollicitudo rei socialis proponuje wszystkim ludziom, zwłaszcza chrześcijanom, podjęcie odpowiedzialności za integralny rozwój wszystkich innych ludzi. Jest to ideał żmudny, wymagający ciągłego wysiłku, ale pociesza go łaska Pana.

Kościół głosi rzeczywistość tego rozwoju, który już działa w świecie, ale jeszcze się nie dopełnił, a także potwierdza, na podstawie Bożej obietnicy - mającej na celu zapewnienie, że obecna historia nie pozostanie zamknięta w sobie, ale będzie otwarta na Królestwo Boże - możliwość przezwyciężenia przeszkód, które stoją na drodze integralnego wzrostu osób; ufa zatem w osiągnięcie prawdziwego - choć częściowego na tej ziemi - wyzwolenia (por. SRS 26; 47).

Z drugiej strony "Kościół ma także zaufanie do człowieka, nawet znając zło, do którego jest zdolny, ponieważ dobrze wie, że - mimo grzechu dziedzicznego i grzechu, który każdy może popełnić - w osobie ludzkiej są wystarczające przymioty i energie, jest fundamentalne "dobro" (por. Rdz 1,31), ponieważ jest obrazem Stwórcy, umieszczonym pod odkupieńczym wpływem Chrystusa, "który zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem" (por. Gaudium et spes, 22; Redemptor hominis, 8), oraz ponieważ skuteczne działanie Ducha Świętego "napełnia ziemię" (Wis 1,7)" (SRS 47).

AutorAntonino Piccione

Watykan

Spotkania papieża Franciszka z Benedyktem XVI

Papież Franciszek i jego poprzednik spotykali się wielokrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Papież nigdy nie przestał doceniać i dziękować za pokorny przykład Josepha Ratzingera i jego nieustanną modlitwę za Kościół.

Giovanni Tridente-30 grudnia 2022-Czas czytania: 5 minuty

Pierwsze spotkanie papieża Franciszka z Benedykt XVI miało miejsce kilka dni po wyborze obecnego papieża, 23 marca 2013 r., z serdecznym uściskiem na heliporcie w Castel Gandolfo, rezydencji, w której papież emeryt spędził okres wakatu.

Obaj wystąpili ubrani na biało, a przed spotkaniem w prywatnej bibliotece zatrzymali się na modlitwie w kaplicy, obok siebie; Franciszek oddał honorowe miejsce, siadając w ławkach z Benedyktem: "jesteśmy braćmi".

Nauczył nas pokory

Znamienny był dar, jaki Franciszek przyniósł tego dnia swojemu poprzednikowi, ikona Matki Bożej Pokornej: "Nie znałem jej, od razu pomyślałem o niej, uczyła nas pokory". Kilka miesięcy później obaj spotkali się w Ogrodach Watykańskich na błogosławieństwie nowego posągu św. Michała Archanioła, patrona Państwa Watykańskiego.

W następnym roku, w 2014, doszło do nowego uścisku między panującym papieżem a emerytem, 28 września na placu św. Piotra, z okazji wielkiego spotkania z osobami starszymi zorganizowanego przez Papieską Akademię Życia; w 2015 roku kamery sfilmowały nowe pozdrowienie i uścisk w czerwcu, przed wyjazdem Benedykta XVI na nowy okres odpoczynku w Castel Gandolfo.

W 2015 roku Benedykt XVI po raz kolejny był obecny na publicznej uroczystości z papieżem Franciszkiem, tym razem na ceremonii otwarcia Drzwi Świętych Bazyliki Watykańskiej 8 grudnia, z okazji rozpoczęcia Jubileuszu Miłosierdzia.

28 czerwca 2016 r. w Sala Clementina, w obecności licznych kardynałów Kurii Rzymskiej, odbyła się także uroczystość upamiętniająca 65. rocznicę święceń kapłańskich papieża emeryta. W swoim przemówieniu Franciszek podkreślił miłość, której świadkiem był Benedykt XVI, określając ją jako "nutę, która dominuje w życiu spędzonym w służbie kapłańskiej i teologii".

Inne częste i publiczne spotkania miały miejsce między nimi na zakończenie każdego konsystorza dla kreacji nowych kardynałów, przy czym cała grupa punktualnie udawała się do klasztoru Mater Ecclesiae, aby pozdrowić papieża emeryta i odbyć chwilę modlitwy w kaplicy rezydencji. Do tego dochodzą liczne prywatne spotkania i ciągła wymiana rozmów telefonicznych, nawet w przeddzień każdego wyjazdu za granicę.

Ukryta służba

W ciągu dziesięciu lat pontyfikatu papież Franciszek często nawiązywał do swojego poprzednika, prosząc o modlitwę za jego "ukrytą posługę" i dziękując mu za modlitewne wsparcie Kościoła. Modlitwy, o których odwzajemnienie zawsze prosił wobec papieża emeryta. Oprócz oficjalnych okazji, takich jak wręczenie "Nagrody Ratzingera" promowanej przez watykańską fundację o tej samej nazwie, panujący papież mówił o Benedykcie XVI także podczas audiencji, Anioł Pański czy wywiadów z dziennikarzami.

Pierwsze odniesienie bez wątpienia pochodzi z samej nocy jego wyboru z Loggii Bazyliki Watykańskiej: "Przede wszystkim chciałbym odmówić modlitwę za naszego biskupa emeryta"; "aby Pan go błogosławił i aby Matka Boża go chroniła".

Teologia na kolanach

W 2013 roku, z okazji przyznania m.in. Nagroda Ratzingera W tym samym roku Franciszek wyraził "wdzięczność i wielkie przywiązanie" do swojego poprzednika, doceniając jego dzieło, jakim było wydanie książek o Jezusie z Nazaretu, dzięki którym "złożył Kościołowi i wszystkim ludziom dar z tego, co było dla niego najcenniejsze: ze swojej wiedzy o Jezusie", dojrzałej dzięki teologii tworzonej "na kolanach".

Człowiek wiary, tak pokorny

W drodze powrotnej z Ziemia ŚwiętaW maju 2014 roku, odpowiadając dziennikarzom, którzy pytali go, czy w przyszłości pójdzie za wyborem swojego poprzednika, który przedwcześnie opuścił papiestwo, Franciszek powiedział o Benedykcie XVI: "to człowiek wiary, tak pokorny"; "musimy patrzeć na niego jak na instytucję".

Jak mieć w domu mądrego dziadka

Kilka miesięcy później, wracając tym razem w sierpniu z podróży do Korei, dziennikarze zapytali go konkretnie o jego relacje z papieżem Ratzingerem, a Franciszek powiedział przede wszystkim, że Benedykt XVI swoim gestem faktycznie ustanowił papiestwo emeryckie, otwierając "drzwi, które są instytucjonalne, a nie wyjątkowe". Jeśli chodzi o relacje, to "jest jak u braci, naprawdę"; "czuję się, jakbym miał w domu dziadka na mądrość", "dobrze mi robi słuchanie go". On również bardzo mnie zachęca".

"Jak mieć w domu mądrego dziadka" - powtórzył Franciszek na spotkaniu z seniorami we wrześniu 2014 r., gdy publicznie podziękował Benedyktowi XVI za jego obecność na tym wydarzeniu.

16 kwietnia 2015 r. podczas porannej Mszy św. w Casa Santa Marta z okazji 88. urodzin emeryta Franciszek zaprosił obecnych do wspólnej modlitwy za Benedykta XVI, "aby Pan go podtrzymywał i dał mu wiele radości i szczęścia".

Wielki człowiek modlitwy i odwagi

W czerwcu 2016 roku przyszła kolej na nowe pytanie od dziennikarzy w locie powrotnym z Armenii. Tu Franciszek dodał, że dla niego "jest on człowiekiem, który swoją modlitwą strzeże moich ramion i pleców". Między innymi "jest człowiekiem słowa, człowiekiem prawym, uczciwym", "wielkim człowiekiem modlitwy, odwagi".

Dojrzałość, oddanie i lojalność

Jeszcze w tym samym miesiącu, podczas uroczystości upamiętniającej 65. rocznicę jego kapłaństwa, Franciszek dodał, że z małego klasztoru, w którym przebywa Benedykt XVI, "emanuje spokój, pokój, siła, pewność, dojrzałość, wiara, oddanie i wierność, które czynią mi tyle dobra i dają mi i całemu Kościołowi tyle siły".

Dla nieomylnego "Nagroda Ratzingera" 2016 - "po raz kolejny" - wyrazem "naszego wielkiego przywiązania i wdzięczności" dla Benedykta XVI, "który także teraz towarzyszy nam swoją modlitwą".

Dyskretna i zachęcająca obecność

"Jego modlitwa oraz dyskretna i krzepiąca obecność towarzyszą nam na naszej wspólnej drodze; jego dzieło i jego magisterium pozostają żywym i cennym dziedzictwem dla Kościoła i dla naszej służby" - brzmiały słowa wypowiedziane w tę samą rocznicę w następnym roku. Ratzinger, dla papieża Franciszka, "pozostaje nauczycielem i przyjaznym rozmówcą dla wszystkich, którzy korzystają z daru rozumu, by odpowiedzieć na ludzkie powołanie do poszukiwania prawdy".

Szacunek, przywiązanie i wdzięczność powtarzają się w kolejnych latach. W 2019 r. papież Franciszek wyraża wdzięczność "za nauczanie i przykład, jaki daliście nam w służbie Kościołowi poprzez refleksję, myślenie, studiowanie, słuchanie, dialog i modlitwę, aby nasza wiara pozostała żywa i świadoma pomimo zmieniających się czasów i sytuacji, i aby wierzący umieli zdać sprawę ze swojej wiary w języku zrozumiałym dla współczesnych i wejść z nimi w dialog, aby wspólnie szukać dróg spotkania z Bogiem w naszych czasach".

Watykańska kontemplacja

Na zakończenie modlitwy Anioł Pański 29 czerwca 2021 roku, w 70. rocznicę święceń kapłańskich Benedykta XVI, Franciszek nazwał go "drogim ojcem i bratem", "kontemplatykiem Watykanu, który spędza życie na modlitwie za Kościół i za diecezję rzymską, której jest biskupem emeritusem". Następnie podziękował mu za jego "wiarygodne świadectwo" i "spojrzenie nieustannie skierowane na horyzont Boga".

W ramach dostawy Nagroda Ratzingera 2022Franciszek powtórzył, że "dla mnie nie brakuje chwil osobistych, braterskich i czułych spotkań z Papieżem Emerytem", podkreślając, jak wszyscy odczuwają "jego duchową obecność i towarzyszenie w modlitwie za cały Kościół: te kontemplacyjne oczy, które zawsze pokazuje".

Świadek miłości do końca

Nie można wreszcie zapomnieć o nawiązaniu do audiencji generalnej po Bożym Narodzeniu, 28 grudnia 2022 r., kiedy zaprosił obecnych i cały Kościół do wzmożonej modlitwy za tego, "który w milczeniu podtrzymuje Kościół", aby Pan "podtrzymywał go w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca".

Hiszpania

Rodziny wielodzietne zagrożone wyginięciem?

Hiszpańska Federacja Rodzin Wielodzietnych działa na rzecz widoczności i ochrony praw rodzin z większą liczbą członków.

Paloma López Campos-30 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Hiszpańska Federacja Rodzin Wielodzietnych (FEFN) od lat działa na rzecz uwidocznienia, informowania i walki o prawa rodzin z większą liczbą dzieci. Dzięki inicjatywom legislacyjnym, wypowiedziom polityków i aktualnym trendom myślowym łatwo jest sobie uświadomić, że rodziny, zwłaszcza wielodzietne, przeżywają skomplikowaną sytuację.

Po zmianie określenia rodzin wielodzietnych, uznawanych obecnie za "rodziny o większych potrzebach w zakresie wsparcia wychowawczego", debata rozgorzała na nowo. W tym wywiadzie przedstawiciel Federacji opowiada o trudnościach, a także pozytywnych zmianach, jakie zachodzą w Hiszpanii w tym zakresie.

Jakie jest największe wyzwanie, przed którym stoją dziś duże rodziny?

Jeśli mówimy o codziennym życiu dużej rodziny, podkreślilibyśmy dwa główne wyzwania, jedno to równowaga między życiem zawodowym a prywatnym, a drugie, kwestia ekonomiczna, ponieważ ceny gwałtownie rosną, koszyk zakupów stał się znacznie droższy w przypadku podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, a także podstawowych artykułów gospodarstwa domowego: energii elektrycznej, gazu itp. Ponadto te dwie kwestie są ze sobą powiązane, ponieważ kiedy ma się wiele dzieci, aby zaspokoić wszystkie potrzeby, potrzebne są dwie pensje w domu, a jeśli zarówno ojciec, jak i matka pracują poza domem, trudno jest związać koniec z końcem, a równowaga między życiem zawodowym a prywatnym jest bardzo trudna. W każdym razie, mimo wszystkich trudności, przy wysiłku i rezygnacji z różnych rzeczy, w końcu udaje się załatwić wszystko, a przynajmniej to, co ważne, a w zamian za to jest wiele pozytywów, gdy ma się dużą rodzinę.

Jak duża rodzina jest traktowana przez instytucje publiczne w Hiszpanii?

Rodzina wielodzietna w Hiszpanii nie cieszy się takim uznaniem, jakie powinna mieć. To prawda, że w ostatnich latach, dzięki ruchowi stowarzyszeniowemu, stowarzyszeniom i federacjom rodzin wielodzietnych, dokonano postępu w niektórych kwestiach, ale nasz kraj nadal nie docenia wystarczająco rodziny, a w szczególności tych, którzy mają najwięcej dzieci; nie są oni uznawani za dobro społeczne. Właśnie teraz trwają prace nad nową ustawą o rodzinach, która ma na celu poprawę wsparcia dla rodziny za pomocą pewnych pozytywnych środków, ale nie skupia się ona na wskaźniku urodzeń, który jest kwestią podstawową, ani na rodzinach, które mają najwięcej dzieci. 

Jakie jest Twoje zdanie na temat projektu ustawy, w której rząd "klasyfikuje" rodziny?

Ustawa w niektórych kwestiach jest pozytywna, jak np. postępowanie pojednawcze i chęć poprawy wsparcia dla większej liczby rodzin, ale w przypadku rodzin wielodzietnych czujemy się trochę zaatakowani, ponieważ proponuje likwidację pojęcia rodziny wielodzietnej, które zostanie zastąpione pojęciem "rodziny o zwiększonych potrzebach w zakresie wsparcia wychowawczego", które obejmie rodziny wielodzietne oraz rodziny z mniejszą liczbą dzieci i szczególną sytuacją. Uważamy, że wsparcie powinno być udzielane rodzinom, które najbardziej go potrzebują, ale bez zaniedbywania uznania i ochrony dużych rodzin za to, co wnoszą do społeczeństwa. Wydaje nam się, że ustawa nie docenia tego wkładu społecznego, jaki wnoszą rodziny wielodzietne.  

Jakie działania zaproponował pan w zakresie ustawy o rodzinie?

Prosimy o przegląd świadczeń dla rodzin wielodzietnych, po pierwsze o aktualizację ustawy o rodzinach wielodzietnych, ponieważ jest ona pod pewnymi względami przestarzała; również o ustanowienie specjalnej kategorii, którą mają obecnie rodziny z pięciorgiem dzieci, dla rodzin z czworgiem lub większą liczbą dzieci, biorąc pod uwagę niski wskaźnik urodzeń w dzisiejszych czasach. Prosiliśmy również o to, żeby była proporcjonalność w świadczeniach i w wymaganiach dotyczących pomocy, czyli żeby przy ustalaniu limitów dochodowych brano pod uwagę "dochód na osobę", bo rodzina wielodzietna musi mieć wyższy dochód i jeśli nie bierze się pod uwagę składu rodziny, to jesteśmy pomijani w wielu świadczeniach, bo przekraczamy bardzo niskie progi dochodowe. I to samo z dniami urlopu wychowawczego: jeśli rodzina ma 5 dni urlopu rocznie na jedno dziecko, to rodzina z 4 dzieci nie może mieć również 5 dni urlopu rocznie, bo ma więcej dzieci i jej potrzeby w zakresie opieki są większe. Wszystkie dzieci się liczą, wszystkie jedzą, wszystkie chodzą do szkoły, wszystkie trzeba zaprowadzić do lekarza itd. ale wydaje się, że administracje zapominają o połowie naszych dzieci.

Jakie interesy rodzin wielodzietnych są obecnie zagrożone?

W tej chwili, ze względu na nową ustawę, zagrożone jest samo uznanie rodzin wielodzietnych, ponieważ przestaną one być nazywane rodzinami wielodzietnymi, a więc przestaną istnieć dla tych celów, jeśli nowa ustawa o rodzinach zostanie uchwalona w proponowanym kształcie. Z tego powodu stawiamy zarzuty i prosimy o wsparcie ugrupowań politycznych, żeby to nie przeszło, a także rozpoczęliśmy akcję zbierania podpisów przeciwko tej zmianie, którą chce wprowadzić rząd. Zebraliśmy już 15 tys. podpisów i wiemy, że jest wiele rodzin, które nie zgadzają się z tym, co proponuje nowa ustawa. Wszystkie rodziny, które są przeciwne i chcą ocalić ideę rodziny wielodzietnej, mogą podpisać się tutaj: https://chng.it/xRyB8kPt

Rodzina

Rodzina, kolebka powołania do miłości

Dziś obchodzimy Dzień Świętej Rodziny, którego hasłem jest "rodzina, kolebka powołania do miłości".

Paloma López Campos-30 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Z. Konferencja Episkopatu Hiszpaniibiskupi przypominają, że rodzina jest "uprzywilejowanym miejscem przyjęcia i rozeznania powołania do miłości". Tego istotnego jądra w społeczeństwie nie pozbawił się sam Chrystus. Papież Franciszek zwraca uwagę, że "pięknie jest widzieć Jezusa włożonego w sieć rodzinnych uczuć, rodzącego się i wzrastającego w objęciach i trosce swoich" (Anioł Pański, 26 grudnia 2021 r.).

Święta Rodzina wzorem dla naszych domów

"W to święto Świętej Rodziny - mówią biskupi - przychodzimy kontemplować, z ręki Maryi Dziewicy i Święty Józef tajemnica Boga wcielonego z miłości do nas". Dom z Nazaretu przypomina nam o znaczeniu naszych rodzin i konieczności ich ochrony: "Żadna instytucja nie może zastąpić pracy rodziny w wychowaniu jej dzieci, a zwłaszcza w kształtowaniu sumienia. Każda ingerencja w tę świętą sferę musi być potępiona, ponieważ narusza prawo rodziców do przekazywania dzieciom edukacji zgodnej z ich wartościami i przekonaniami".

Podkomisja Episkopatu ds. rodziny i obrony życia przygotowała książeczkę do modlitwy w domu w te święta. Dokument ten można znaleźć na stronie internetowej Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Wytyczne EWG w sprawie edukacji w rodzinie

W oparciu o kluczowe punkty określone przez Papież Franciszek w napomnieniu Christus vivitBiskupi dzielą się wskazówkami "dla rozeznania powołania i refleksji nad wychowaniem w rodzinie":

1.Rodzina jest miejscem, "gdzie kocha się za siebie, a nie za to, co się wytwarza lub co się ma".

2.Jezus Chrystus jest "najważniejszym członkiem rodziny, tym, z którym konsultuje się wszystkie ważne sprawy, któremu powierza się wszystkie sytuacje, do którego prosi się o przebaczenie, gdy zawiedliśmy".

3.To w jądrze rodziny pielęgnuje się cnoty, "aby ci, którzy są powołani, mogli dać swoje wielkoduszne "tak" Panu i pozostać wierni temu "tak"".

4.W domach można ułatwić spotkanie z Chrystusem, aby nauczyć się "słuchać Jego Słowa i rozpoznawać Jego głos przez rozeznanie".

5.Rodzice muszą uznać, patrząc na swoje dzieci, że nie są "właścicielami daru, ale jego starannymi szafarzami".

6.Rodzice muszą nauczyć swoje dzieci "uznawania siebie za dar".

7.Ważne jest zaszczepienie idei, że życie jest darem z siebie, aby dzieci mogły powiedzieć: "Jestem misją na tej ziemi i dlatego jestem na tym świecie".

8. "Rodzina nie jest wyizolowaną w sobie komórką, która nie przejmuje się tym, co dzieje się wokół niej. Ten wymiar charytatywny zaczyna się w dalszej rodzinie, troszcząc się zwłaszcza o dziadków i osoby starsze, ale musi być otwarty na potrzeby innych".

9.Istotne jest, aby rodzice nie "sprzeciwiali się powołaniu swoich dzieci do kapłaństwa lub życia konsekrowanego, ani nie prosili ich, aby priorytetowo traktowali swoją przyszłość zawodową, odkładając na później powołanie Pana". Ponadto, w odniesieniu do powołań, biskupi zwracają uwagę, że "nie ma nic bardziej stymulującego dla dzieci niż widzieć, jak ich rodzice przeżywają małżeństwo i rodzinę jako misję, z radością i cierpliwością, pomimo trudności, smutnych chwil i prób".

10.Jako Kościół "mamy misję towarzyszenia rodzinom żyjącym w naszych wspólnotach". Musimy być blisko "rodzin, które żyją w marginalizacji i ubóstwie; musimy mieć na uwadze rodziny migrantów; nie możemy pomijać rodzin, które doświadczyły separacji i rozwodu".

Watykan

Podróże papieża w 2023 roku, w 10 lat pontyfikatu

13 marca 2023 roku papież Franciszek zakończy 10 lat pontyfikatu na czele Kościoła katolickiego. Pierwszy amerykański papież w historii skończył w grudniu 86 lat i już myśli o swoim dziedzictwie, ale mimo kolana nie zwalnia swojej aktywności; pracuje nad synodem o synodalności i jubileuszem 2025 r., planuje też kilka podróży, w których będzie mógł jeszcze mocniej zainicjować swoje przesłania.

Francisco Otamendi-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Papież od dawna zajmuje się katechezami na temat rozeznania. Na stronie Środowe przesłuchanie 21 grudnia 2022 roku Ojciec Święty powiedział, że rozeznanie jest bardzo skomplikowane, ale "w rzeczywistości to życie jest skomplikowane i jeśli nie nauczymy się go odczytywać, ryzykujemy, że je zmarnujemy, przenosząc je na sztuczki, które w końcu nas zniechęcają".

Jego refleksja miała charakter globalny, ale mogła dotyczyć także jego podróży apostolskich, gdyż dodał, że zawsze jesteśmy rozeznani, nawet w drobnych sprawach dnia, ponieważ "życie zawsze stawia nas przed wyborem, a jeśli nie dokonujemy go świadomie, w końcu to życie wybiera za nas, zabierając nas tam, gdzie nie chcielibyśmy iść".

Rzeczywiście, na rok 2023, a być może ze względu na wiek i problemy z poruszaniem się w kolanie, Stolica Apostolska potwierdziła tylko jedną wizytę apostolską, między 31 stycznia a 5 lutego, w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym.

Choć jeśli nie dojdzie do "przystanku" medycznego, to całkiem prawdopodobne jest, że pojedzie również na spotkanie biskupów śródziemnomorskich w Marsylii (Francja) w lutym lub marcu, w którym zwykle uczestniczą władze cywilne. I bardzo możliwe, że zobaczymy go także na Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie, od 1 do 6 sierpnia. Ale róbmy to krok po kroku.

Piąta podróż do Afryki

Wizyta na kongijskiej ziemi jest długo wyczekiwana, gdyż była planowana na lipiec 2022 roku, ale za radą lekarzy została oficjalnie przełożona. Być może wpływ na to miała również sytuacja na wschodzie kongijskiego kraju, gdzie "dziesiątki bojówek, przy współudziale sąsiednich państw i polityków żądnych bogactwa, od początku konfliktów ścierają się z obecnością błękitnych hełmów [ONZ] na kongijskiej ziemi" - tłumaczy Alberto García Marcos z Kinszasy. Również z tego powodu hasło dot. wizyta papieska do Demokratycznej Republiki Konga jest "Wszyscy pojednani w Chrystusie".

Podczas tej piątej wizyty papieża na kontynencie afrykańskim ̶̶̶̶poprzednie odbyły się do Kenii, Republiki Środkowoafrykańskiej i Ugandy (2015), Egiptu (2017), Maroka (2019) oraz Mozambiku, Madagaskaru i Mauritiusa (2019). ̶ Franciszek uda się także do Sudanu Południowego, wraz z Justinem Welby, arcybiskupem Canterbury i przywódcą Kościoła Anglikańskiego oraz Jimem Wallance, moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji. "Znak jedności i przykład dla narodu, by odłożyć na bok podziały. Hasło podróży mówi wszystko: "Modlę się, aby wszyscy stanowili jedno" (J 17). Będzie to podróż pokojowa, a zarazem ekumeniczna" - mówi García Marcos.

"Morze Śródziemne - zimny cmentarz".

Papież chce pojechać do Marsylii na spotkanie biskupów śródziemnomorskich, ponieważ jest to jeden z centralnych tematów jego pontyfikatu: przekształcenie kultury odrzucania, w tym przypadku migrantów i uchodźców, w kulturę przyjmowania, włączania i opieki. W ubiegłym roku spotkanie odbyło się we Florencji, a papież odwiedził toskańską stolicę w lutym.

Jeszcze dziś w mediach odbija się echem słowa Ojca Świętego w Atenach oraz w obozie dla uchodźców w Mytilene na Lesbos (Grecja), pod koniec 2021 r. Przed Partenonem i greckimi władzami powiedział: "Spojrzenie, oprócz tego, że jest skierowane w górę, jest również skierowane na drugiego. Przypomina nam się morze, na które wychodzą Ateny i które kieruje powołaniem tej ziemi, położonej w sercu Morza Śródziemnego, do bycia mostem między ludźmi. 

Na stronie LesbosPięć lat po swojej pierwszej wizycie dodał: "Morze Śródziemne, które przez tysiąclecia łączyło różne ludy i odległe krainy, staje się zimnym cmentarzem bez nagrobków. Ta wielka przestrzeń wody, kolebka wielu cywilizacji, teraz wygląda jak lustro śmierci. Nie pozwólmy, aby "mare nostrum" stało się pustym "mare mortuum".

ŚDM w Lizbonie

27 stycznia 2019 roku, podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie, kardynał Kevin Farrell, prefekt Dykasterii Stolicy Apostolskiej ds. Świeckich, Rodziny i Życia, ogłosił, że Lizbona będzie kolejnym miastem, które będzie gospodarzem wydarzenia. Początkowo zaplanowane na lato 2022 roku ŚDM w Lizbonie zostały przesunięte o rok z powodu pandemii.

Papież Franciszek uczestniczył w Światowych Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro (2013), Krakowie (2016) i Panamie (2019). Watykan nie potwierdził jeszcze obecności papieża rzymskiego w Lizbonie. Można jednak przewidzieć, że zrobi to w najbliższych miesiącach. Tradycją jest, że papież uczestniczy w ostatnich dniach tych masowych spotkań z młodzieżą, jak to miało miejsce w przypadku świętego Jana Pawła II tak wiele razy, a także w przypadku Benedykta XVI w 2011 roku na przykład w Madrycie.

Kolczyki: Papua Nowa Gwinea....

Wizyta papieża Franciszka w Papui Nowej Gwinei (Oceania), a być może w kraju w połowie drogi między Azją Południowo-Wschodnią a Australią, np. w Indonezji, została przełożona w 2020 roku również z powodu pandemii i nie ma żadnych konkretnych wiadomości potwierdzających podróż papieża, przynajmniej w najbliższym czasie, ale wszystko może się zdarzyć. Indonezja to wyspiarski kraj liczący ponad 200 milionów ludzi, z których 80 procent to muzułmanie, choć są też chrześcijanie, około 8 procent.

Pierwotnym celem podróży w 2020 roku była Papua Nowa Gwinea, która uzyskała niepodległość w 1975 roku po dziesięcioleciach administracji australijskiej i znajduje się w północnej Australii, zajmując wschodnią połowę wyspy Nowa Gwinea. Papua Nowa Gwinea jest domem dla wielu grup etnicznych i ludności wiejskiej, mówi się tu ponad 800 rodzimymi językami. Po synodzie w Amazonii w 2019 r. i podróży apostolskiej do Kanady w 2022 r. papież mógłby udać się do Papui Nowej Gwinei, o ile pozwolą na to lekarze.

Australia?

Wizyta w Oceanii obejmowałaby być może postój w Australii, ale tego nie wiadomo. Jan Paweł II dwukrotnie udał się do Australii, a emerytowany papież Benedykt XVI przewodniczył Światowym Dniom Młodzieży w Sydney w 2008 roku, poprzedzającym ten w Madrycie (2011).

Natomiast w Australii Zachodniej 1 listopada weszła w życie ustawa zwana "Australijską ustawą o ochronie praw dziecka". Community and Family Services Amendment Bill 2021", zobowiązanie księży do zgłaszania nadużyć seksualnych wobec małoletnich, nawet jeśli dopuścił się ich ksiądz. manifestowane pod sakramentalną pieczęcią spowiedzi.

Arcybiskup Perth, stolicy stanu, arcybiskup Timothy Costelloe SDB, który przyznał się do "przerażającej historii" wykorzystywania seksualnego dzieci, argumentował swój sprzeciw wobec najnowszej ustawy. Podkreśla m.in. że "grzechów nie wyznaje się kapłanowi, lecz Bogu", a kapłan "nie ma prawa ani władzy ujawniać niczego, co dzieje się w tym intymnym spotkaniu z Bogiem".

Spekulacje na temat Ukrainy

Podczas lotu powrotnego do Rzymu z Kazachstanu po udziale w VII Kongresie Przywódców Religii i wrześniowej wizycie w tym kraju papież powiedział w odpowiedzi na pytania o inwazję Rosji na Ukrainę, że "trudno jest rozmawiać z kimś, kto rozpoczął wojnę, ale trzeba to zrobić".

Pytanie tylko gdzie i jak. Spekulowano wówczas, że Papież odwiedzi Ukrainę, ale jak dotąd tymi, którzy pojechali, by przywieźć otuchę, koce i lekarstwa, są kardynałowie Konrad Krajewski i Michael Czerny, prefekci dykasterii ds. posługi charytatywnej i integralnego rozwoju człowieka.

Na stronie dyplomacja Watykan nadal pracuje nad działaniami mediacyjnymi, gdyż papież pilnie apeluje o uciszenie broni i powrót pokoju. Wojna na Ukrainie, "wraz z innymi konfliktami na całym świecie, stanowi klęskę dla całej ludzkości, a nie tylko dla stron bezpośrednio zaangażowanych" - powiedział Ojciec Święty w Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia, w którym mowa jest o tym, by "zaczynając na nowo od Covid, wspólnie wytyczać ścieżki pokoju", bo "nikt nie jest w stanie uratować się sam".

Jego ból za wojnę, za wszystkie wojny, prowadzi go do poszukiwania i promowania ludzkiego braterstwa, jak to zrobił w Iraku, Kazachstanie i Bahrajnie, w następstwie Abu Dhabi. Jest to być może droga, którą należy zbadać w przyszłych papieskich podróżach.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Samoświadomość i ego

Zawiera podcast - Życie z egomaniakiem jest szczególnie trudne. Poważne ćwiczenie cnót jest konieczne, aby pomóc w przekierowaniu tego typu postawy, która może być zgubna w każdej relacji międzyludzkiej.

José María Contreras-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Posłuchaj podcastu "Samoświadomość i ego".

Przejdź do pobrania

Od pewnego czasu słowo ego zajęło poczesne miejsce w najczęstszych rozmowach.

Wcześniej tak nie było. Pamiętam, jak pierwszy raz wpadłem na nią w rozmowie. Musiałam zrobić dziwną minę, bo mój rozmówca powiedział: Tak, tak ego, arogancja.

Jest to obecnie częste określenie i ma większy "prestiż" niż słowo "arogancja", bo to drugie wydaje się mniej delikatne, mniej eleganckie. Jednak w ostatecznym rozrachunku chodzi o to samo.

Paradoksalnie są ludzie, którzy są bardzo dumni ze swojego ego, wręcz otwarcie przyznają się do tego przed tobą, mam duże ego, mówią ci, gdy ich zapytasz.

Mają tendencję do bycia osobami nieelastycznymi o bardzo małej samoświadomości. Nierzadko mówią, że nie żałują niczego, co zrobili w przeszłości. To prowadzi ich do niewdzięczności. Wszystko robią dobrze. Nie są nikomu nic winni. W konsekwencji nie są w stanie prosić o przebaczenie.

Jak człowiek może powiedzieć, że nic by nie zmienił, skoro człowiek codziennie popełnia błędy po kilka razy? W miarę jak karmią swoje ego, wzrasta nieufność do otaczających ich ludzi.

Przepraszanie za błędy jest jedną z cech przywództwa, ale im wydaje się to słabością, dlatego, jak już powiedzieliśmy, nigdy nie przepraszają. Trudno im kochać i czuć się kochanym. Proszenie o przebaczenie jest częścią miłości. We współżyciu często jest to konieczne. Popełnianie błędów jest rzeczą ludzką.

Osoba "nie-ludzka" wytwarza odrzucenie. Mają pewną niezdolność do edukacji. Prawdopodobnie będą bardzo mało elastyczni wobec błędów innych ludzi.

Ci egomaniacy dają poczucie, że regularnie wyświadczają innym przysługę, a to ubezwłasnowolnia ich na dłuższą metę nie tylko do kochania, jak powiedzieliśmy, ale i do utrzymywania swoich miłości. Ludzie z dużym ego, bardzo się rozczulają.

Z powodu ich braku samoświadomości trzeba uważać przy wspólnym mieszkaniu, wszystko może ich zdenerwować. Jesteś spięty wokół nich.

Jest tym, co zawsze nazywano osobą arogancką.

 Osoba trudna do życia i niezdolna do wychowania z powodu braku samoświadomości.

Mimo wszystko posiadanie ego jest modne i niekiedy dobrze widziane. To prawda, że wyjście z ego jest możliwe: wystarczy nabyć trochę osobistego treningu i zwiększyć swoją samoświadomość.

Po prostu uświadomienie sobie, że człowiek jest słaby i często potrzebuje innych.

Innymi słowy, wystarczy być w rzeczywistości, w tym, co jest.

Czytania niedzielne

Modlitewna kontemplacja. Uroczystość Maryi, Matki Bożej (A)

Joseph Evans komentuje czytania na uroczystość Maryi, Matki Bożej (A), a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-29 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Nowy rok rozpoczynamy pod opieką Matki Bożej, dzięki tej pięknej uroczystości św. Maryi, Matki Bożej. I czytania liturgiczne na różne sposoby próbują wyrazić tę rzeczywistość. Ewangelia przenosi nas z powrotem do Bożego Narodzenia wspominając o pasterzach, którzy "znaleźli" Świętą Rodzinę w Betlejem. Pośpiech pasterzy - dosłownie, "poszli biegać" kontrastuje ze spokojem dziecka "leżąc w żłobie". Podobnie ich podniecona potrzeba mówienia - "opowiadali", co powiedział im anioł - i "podziw" słuchaczy kontrastuje ze spokojną kontemplacją Maryi, która On "zachowywał wszystkie te rzeczy, rozważając je w swoim sercu". Pastorzy idą dalej swoją drogą "oddając chwałę i cześć Bogu".

Poprzez ten tekst Kościół zaprasza nas do rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego z kontemplacyjnym duchem Maryi i pokojem Dzieciątka Jezus. Leży On cicho, podczas gdy inni wokół Niego krzątają się i gaworzą, a Maryja, słysząc i widząc, co się dzieje, patrzy na to z miłosną adoracją. Jak jej późniejsza imienniczka, "Maria wybrała lepszą część". (Łk 10, 42).

Kościół skupia się więc nie tyle na fizycznym macierzyństwie Maryi, ile na Jej duchowej postawie. Podobnie jak Jezus, podkreśla, że Maryja jest wielka nie tyle ze względu na swoje biologiczne macierzyństwo, ile ze względu na "słuchanie słowa Bożego i wypełnianie go" (por. Łk 11, 28). Jak uczyło kilku Ojców Kościoła, zanim Maryja poczęła Chrystusa w swoim łonie, poczęła go w swoim sercu. Dlatego jesteśmy zachęcani do rozpoczęcia roku z nastawieniem kontemplacyjnym. Zamiast pędzić jak olimpijscy sprinterzy, w porywie aktywności, zacznijmy spokojnie i w duchu modlitwy. A dobrym sposobem na to jest rozważanie naszych błogosławieństw, do czego zapraszają nas właśnie dwa pierwsze czytania i psalm. 

Pierwsze czytanie, z Księgi Liczb, mówi o Aaronie i kapłanach żydowskich błogosławiących lud. Psalm błaga również o Boże błogosławieństwo. A drugie czytanie, z Listu św. Pawła do Galatów, pomaga nam rozważyć największe ze wszystkich błogosławieństw: że dzięki Wcieleniu Chrystusa mamy możliwość stania się dziećmi Bożymi. Zapożyczając inne śmiałe stwierdzenie patrystyczne, możemy powiedzieć wraz ze św. Atanazym: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem". I jedno i drugie przez Maryję. Zostaliśmy uczynieni wolnymi: dzięki boskiemu macierzyństwu Maryi, która jest także naszą Matką, możemy wykrzyknąć: "Abba, Tato, Ojcze!".

Aktywność jest konieczna, przy wszystkich obowiązkach rodzinnych, społecznych, zawodowych i religijnych, jakie niesie nasze życie: dlatego Ewangelia ukazuje Maryję i Józefa zabierających Jezusa na obrzezanie ósmego dnia. Ale dziś Kościół zachęca nas do rozpoczęcia roku nie od aktywności, ale od modlitewnej kontemplacji. Nie możemy otrzymać lepszej rady niż ta.

Homilia na czytania z uroczystości Maryi, Matki Bożej (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Dokumenty

Papież zaprasza do życia duchowego listem poświęconym św. Franciszkowi Salezemu

Papież Franciszek zastanawia się nad nauczaniem św. Franciszka Salezego w liście apostolskim opublikowanym z okazji czwartej setnej rocznicy śmierci świętego.

Giovanni Tridente-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

W czwartą setną rocznicę śmierci biskupa i doktora Kościoła, który żył we Francji pod koniec XVII wieku, papież Franciszek poświęcił refleksję jego magisterium, aby wyciągnąć z niej wnioski dla naszych czasów.

Doświadczenie Boga przez człowieka jest całkowicie zakotwiczone w jego sercu; tylko kontemplując i przeżywając Wcielenie można z ufnością czytać historię i w niej zamieszkać; w każdej chwili i w każdej okoliczności życia zadawać sobie pytanie, gdzie znajduje się "więcej miłości"; pielęgnować zdrowe życie duchowe i kościelne; uczyć się rozróżniać prawdziwą pobożność poprzez rozeznanie; pojmować swoją egzystencję jako realistyczną drogę do świętości w codziennych zajęciach....

Są to niezliczone spostrzeżenia, które papież Franciszek zaczerpnął z życia i przykładu św. Franciszka Salezego i przekazał dzisiejszemu Kościołowi poprzez List apostolski Totum amoris est. Tekst oparty w dużej mierze na. Traktat o miłości Boga świętego biskupa Genewy, żyjącego w latach 1567-1622, wydana w 400. rocznicę jego śmierci.

W pewnym sensie chodzi też o przedstawienie chrześcijanom naszych czasów dziedzictwa tego duszpasterza, który od młodości głosił Ewangelię, "otwierając nowe i nieprzewidywalne horyzonty w świecie podlegającym gwałtownym przemianom".

Ta sama "zmiana", którą przeżywa dziś Kościół, powołany - pisze Franciszek - do tego, by nie być samowystarczalnym, "wolnym od wszelkiej światowości", ale jednocześnie zdolnym "do dzielenia życia ludzi, do chodzenia razem, do słuchania i przyjmowania", jak mówił już w ubiegłym roku do biskupów i księży, których spotkał podczas podróży do Bratysławy.

Pochodzący ze szlachty Franciszek Salezy wybrał drogę kapłaństwa po ukończeniu studiów prawniczych w Paryżu i Padwie. Ze względu na swoje talenty został wysłany jako misjonarz do kalwińskiego regionu Chablais; następnie został mianowany wikariuszem biskupa Genewy, którego następcą był w latach 1602-1622. Jego apostolat rozwijał się głównie w kontakcie ze światem reformacji, stosując nieopresyjną metodę "...".dialog"Boga świata", co generowało w rozmówcy pragnienie wolnego przyjęcia Boga.

Nie przypadkiem w jego najbardziej znanych tekstach, Traktat y FiloteaNiech będzie jasne, że relacja z Bogiem jest zawsze "doświadczeniem bezinteresowności, które objawia głębię miłości Ojca" - zastanawia się w Liście papież Franciszek.

Totum amoris jest wstępnie zainspirowany doświadczeniem biograficznym świętego Doktora Kościoła, który między innymi jest również patronem dzieła św. Jana Bosko - nieprzypadkowo znanego jako "salezjanin" - który przejął od niego zasady optymizmu, miłosierdzia i chrześcijańskiego humanizmu.

Synteza jego myśli

Papież Franciszek rozpoczyna od natychmiastowego wyjaśnienia, na czym polega synteza myśli św. Franciszka Salezego, a mianowicie, że "doświadczenie Boga jest świadectwem ludzkiego serca", które posługuje się zdumieniem i wdzięcznością, aby rozpoznać Tego, który prowadzi do głębi i pełni miłości w każdej okoliczności życia.

Postawa wiary, która prowadzi do "prawdy, która przedstawia się sumieniu jako 'słodkie wzruszenie', zdolne do wzbudzenia odpowiadającego mu i nie dającego się wypowiedzieć życzenia dla każdej stworzonej rzeczywistości".

Kryterium miłości

Ostatecznym kryterium pozostaje miłość, będąca kulminacją głębokiego pragnienia, które musi być sprawdzone przez rozeznanie, ale także przez "uważne słuchanie doświadczenia", które dojrzewa najwyraźniej przez bezinteresowną relację z innymi. Krótko mówiąc, nie ma doktryny bez oświecenia Ducha Świętego i bez prawdziwego działania duszpasterskiego.

Istotne cechy teologii

Papież Franciszek, choć nigdy nie zamierzał wypracować prawdziwego i wyartykułowanego systemu teologicznego, dostrzega u francuskiego świętego i mistyka pewne istotne cechy uprawiania teologii, które wykorzystują "dwa konstytutywne wymiary": życie duchowe - "to w pokornej i wytrwałej modlitwie, w otwarciu na Ducha Świętego, można próbować zrozumieć i wyrazić słowo Boże" - oraz życie eklezjalne - "czucie się w Kościele i z Kościołem".

Synteza Ewangelii i kultury

Nieuchronnie sięgał też do przykładu swojej działalności duszpasterskiej, która dojrzewała w okolicznościach zmieniających się czasów, stawiających wielkie problemy i nowe sposoby patrzenia na nie, z których wyłaniało się także zaskakujące zapotrzebowanie na duchowość, jak to miało miejsce w środowisku kalwińskim, z którym musiał się zmierzyć jako misjonarz w Chablais.

"Spotkanie z tymi ludźmi i uświadomienie sobie ich pytań było jedną z najważniejszych okoliczności opatrznościowych jego życia" - pisze Papież. Do tego stopnia, że to, co początkowo wydawało się bezużytecznym i bezowocnym przedsięwzięciem, stało się "owocną syntezą" między "ewangelizacją a kulturą", "z której wywiódł intuicję autentycznej, dojrzałej i jasnej metody dla trwałego i obiecującego żniwa", która potrafiła interpretować zmieniające się czasy i kierować duszami spragnionymi Boga. To zresztą było też celem jego Traktat.
Czego jeszcze dzisiaj ma do nauczenia św. Franciszek Salezy? Papież Franciszek w liście apostolskim Totum Amoris Est Podkreśla, że "niektóre z jego kluczowych decyzji są ważne także dzisiaj, by przeżywać zmiany z ewangeliczną mądrością".

Relacja między Bogiem a człowiekiem

Przede wszystkim trzeba zacząć od nowa od "szczęśliwej relacji między Bogiem a człowiekiem", odczytać ją na nowo i zaproponować każdemu człowiekowi zgodnie z jego własną kondycją, bez zewnętrznych narzuceń czy despotycznych i arbitralnych sił, jak wyjaśniał to św. Franciszek w swoim Traktat. Potrzebujemy raczej - pisze Papież - "przekonującej formy zaproszenia, która zachowuje wolność człowieka".

Prawdziwe oddanie

Trzeba też nauczyć się odróżniać prawdziwą pobożność od fałszywej, w której często czujemy się spełnieni i "osiągnięci", zapominając, że jest ona raczej przejawem miłości i do niej prowadzi: "jest jak płomień w stosunku do ognia: rozpala jego intensywność, nie zmieniając jego natury". Nie można być pobożnym, krótko mówiąc, bez konkretu miłości, "sposobu życia", który "gromadzi i interpretuje małe rzeczy każdego dnia, jedzenie i ubranie, pracę i odpoczynek, miłość i potomstwo, uwagę na obowiązki zawodowe", oświetlając w ten sposób swoje powołanie.

Ekstaza życiowego działania

Kulminacja tego zaangażowania miłości do każdego człowieka przekłada się na to, co święty biskup nazywa "ekstazą pracy i życia", która wyłania się z "centralnych i najbardziej świetlanych stron Traktat"jak nazywa ich papież Franciszek.

Jest to doświadczenie, "które w obliczu wszelkiej jałowości i pokusy zwrócenia się ku sobie, znalazło na nowo źródło radości", prawdziwa odpowiedź również na dzisiejszy świat, najeżony pesymizmem i powierzchownymi przyjemnościami. Sekret tej ekstazy polega na umiejętności wyjścia poza siebie, co nie oznacza porzucenia zwykłego życia czy odizolowania się od innych, bo "ci, którzy przypuszczają, że wznoszą się ku Bogu, ale nie żyją miłością wobec bliźniego, oszukują siebie i innych".

Tajemnica narodzin Jezusa

Papież Franciszek poświęcił środową audiencję generalną również świętemu biskupowi i doktorowi Kościoła, zatrzymując się w szczególności nad niektórymi swoimi przemyśleniami na temat Bożego Narodzenia, w tym nad tym, które powierzył świętej Jeanne-Françoise de Chantal - z którą między innymi założył instytut Wizytek: "Wolę po stokroć widzieć drogie małe Dzieciątko w żłobie, niż wszystkich królów na swoich tronach".

I rzeczywiście, zastanawiał się Ojciec Święty: "tronem Jezusa jest szopka lub droga, za życia, kiedy głosił, lub krzyż przy końcu życia: to jest tron naszego Króla", "droga do szczęścia".

AutorGiovanni Tridente

Watykan

Papież prosi o modlitwy za Benedykta XVI, który "jest bardzo chory".

Dziś rano, na zakończenie audiencji środowej, Ojciec Święty Franciszek poprosił o szczególną modlitwę za Benedykta XVI, "który w milczeniu podtrzymuje Kościół" i "jest bardzo chory". Stolica Apostolska dodaje, że nastąpiło "pogorszenie" jego stanu zdrowia.

Francisco Otamendi-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek wspomniał dziś o swoim poprzedniku Benedykcie XVI, ostrzegając, że jest on bardzo chory i prosząc o modlitwę za niego. Wiadomość tę przerwał pod koniec dzisiejszej audiencji generalnej.

"Prosimy Pana, aby go pocieszał i podtrzymywał w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca" - dodał papież Franciszek na zakończenie tradycyjnej audiencji środowej, która dziś została poświęcona św. Franciszkowi Salezemu, w czwartą setną rocznicę jego śmierci.

Kilka minut później dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni oświadczył: "Jeśli chodzi o stan zdrowia papieża emeryta, za którego papież Franciszek prosił o modlitwę na zakończenie porannej audiencji generalnej, mogę potwierdzić, że w ostatnich godzinach nastąpiło pogorszenie z powodu postępującego wieku. Na razie sytuacja pozostaje pod kontrolą, stale monitorowana przez lekarzy".

Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej informuje również, że "po zakończeniu audiencji ogólnej papież Franciszek udał się do klasztoru Mater Ecclesiae aby odwiedzić Benedykta XVI. Łączymy się z nim w modlitwie za papieża emeryta".

Z drugiej strony, jak podaje oficjalna agencja watykańska, tekstowe słowa papieża Franciszka brzmiały: "Chciałbym prosić was wszystkich o szczególną modlitwę za papieża emeryta Benedykta, który w milczeniu wspiera Kościół. Pamiętajcie o nim - jest bardzo chory - prosząc Pana, aby go pocieszył i podtrzymał w tym świadectwie miłości do Kościoła, aż do końca".

Zdrowie Benedykta XVI było w ostatnim czasie stabilne, ale jego stan jest bardzo kruchy, a słowa papieża wzbudziły kolejne obawy. Osobisty sekretarz Benedykta XVI, arcybiskup Georg Gänswein, kilkakrotnie w tym roku mówił, że "jest kruchy, ale ma się dobrze".

W ostatnich latach papieżowi emerytowi pomagały, według tej samej agencji, kobiety konsekrowane ze Stowarzyszenia. Memores Domini oraz przez monsignora Georga Gänsweina, który przez lata zawsze mówił o życiu poświęconym modlitwie, muzyce, studiom i lekturze.

Benedykt XVI urodził się 16 kwietnia 1927 roku, został wybrany na papieża 19 kwietnia 2005 roku w konklawe po śmierci św. Jana Pawła II, ustąpił 28 lutego 2013 roku, a w Wielką Sobotę obchodził 95. urodziny. Od czasu rezygnacji zamieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w Watykanie.

Przy wielu okazjach - dodaje Vatican News - papież Franciszek mówił o więzi ze swoim poprzednikiem, którego nazwał "ojcem" i "bratem" na Anioł Pański 29 czerwca 2021 roku, z okazji 70. rocznicy święceń kapłańskich Ratzingera. Również papież Franciszek od początku swojego pontyfikatu rozpoczął "tradycję" spotkań z papieżem emerytem, począwszy od pierwszej historycznej wizyty nowo wybranego papieża, który przybył helikopterem do rezydencji w Castel Gandolfo, gdzie jego poprzednik przebywał przez kilka tygodni, zanim przeniósł się do klasztoru. Mater Ecclasiae.

W przeddzień świąt Bożego Narodzenia lub Wielkanocy, czy też przy okazji konsystorzy z nowymi kardynałami, papież Franciszek nigdy nie chciał, aby zabrakło gestu bliskości i uprzejmości i przybył do watykańskiego klasztoru, aby go pozdrowić i złożyć mu najlepsze życzenia.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Papież Franciszek: "Żłóbek jest tronem naszego Króla".

Dzisiejszą audiencję ogólną Papież poświęcił św. Franciszkowi Salezemu i jego refleksji na temat Bożego Narodzenia, ze względu na mający się dziś ukazać list apostolski na czwartą setną rocznicę śmierci świętego.

Paloma López Campos-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek rozpoczął audiencję generalną od złożenia wiernym zgromadzonym w Auli Pawła VI świątecznych gratulacji. Na początku wspomniał, że "ten okres liturgiczny zaprasza nas do zatrzymania się i refleksji nad tajemnicą Bożego Narodzenia, a ponieważ dziś przypada czwarta setna rocznica śmierci Maryi Dziewicy, jesteśmy zaproszeni do refleksji nad tajemnicą Św. Franciszek SalezyMożemy czerpać inspirację z niektórych jego myśli".

Ze względu na to wspomnienie o świętym, Papież ogłosił, że dziś "ukazuje się list apostolski dla upamiętnienia tej rocznicy". Tytuł to. Wszystko należy do miłościby zapożyczyć wyrażenie charakterystyczne dla świętego biskupa Genewy".

Idąc za Doktorem Kościoła, Franciszek chciał "pogłębić tajemnicę Narodzin Jezusa w towarzystwie św. Franciszka Salezego".

Uwzględniając pisma biskupa Genewy, Ojciec Święty rozpoczął od analizy elementu żłóbka, w którym narodził się Jezus. "Ewangelista Łukasz, opowiadając o narodzinach Jezusa, kładzie duży nacisk na szczegóły dotyczące żłóbka. Oznacza to, że jest to bardzo ważne, nie tylko jako szczegół logistyczny, ale jako element symboliczny, aby zrozumieć, jakim Mesjaszem jest ten, który narodził się w Betlejem, jakim Królem, kim jest Jezus".

"Patrząc na szopkę, patrząc na krzyż, patrząc na Jego życie w prostocie, możemy zrozumieć, kim jest Jezus. Jezus jest Synem Bożym, który nas zbawia, stając się człowiekiem takim jak my. Odzierając się z chwały i uniżając się. Tę tajemnicę widzimy konkretnie w centralnym punkcie szopki, czyli w Dzieciątku".

Ten skromny szczegół szopki przybliża nam sposób działania Boga. Dlatego Franciszek mówi: "Nigdy o tym nie zapominajmy. Boża droga to bliskość, współczucie i czułość. 

Konsekwencją takiego stylu Ojca jest to, że "Bóg nie bierze nas siłą, nie narzuca nam swojej prawdy i sprawiedliwości, nie prozelityzuje. Chce nas przyciągnąć miłością, czułością i współczuciem".

Dla tego wszystkiego Franciszek potwierdza, że "Bóg znalazł środki, aby przyciągnąć nas, kimkolwiek jesteśmy, miłością". Nie jest to miłość zaborcza i egoistyczna".

Miłość Boża "jest czystym darem i czystą łaską". To wszystko i tylko dla nas, dla naszego dobra. Tak nas przyciąga, tą nieuzbrojoną, a nawet rozbrajającą miłością. Ale kiedy widzimy tę prostotę Jezusa, wyrzucamy też całą naszą broń, naszą pychę.

Kontynuując analizę narodzin Chrystusa, Franciszek uważa, że "innym aspektem, który wyróżnia się w szopce, jest ubóstwo". Nie jest to ubóstwo wyłącznie materialne, ale - mówi Papież - należy je "rozumieć jako wyrzeczenie się wszelkiej światowej próżności".

Poznanie tej tajemnicy ubóstwa pozwala nam lepiej zrozumieć sens autentycznego Bożego Narodzenia. Papież przestrzega, że istnieje Boże Narodzenie, które jest "światową karykaturą, która sprowadza je do kiczowatego i konsumpcyjnego świętowania". Trzeba świętować, ale to nie jest Boże Narodzenie. Święta to coś innego. Boża miłość nie jest słodka. Szopka Jezusa pokazuje nam, że. Miłość Boża nie jest obłudną dobrocią, za którą kryje się poszukiwanie przyjemności i wygód".

Zainspirowany listem napisanym przez św. Franciszka Salezego przed jego śmiercią, Papież kończy stwierdzeniem, że "istnieje wielka nauka, która przychodzi do nas od Dzieciątka Jezus przez mądrość św. Franciszka Salezego. Niczego nie pragnąć i niczego nie odrzucać, przyjmować wszystko, co Bóg nam zsyła. Ale uważaj. Zawsze i tylko z miłości. Bo Bóg nas kocha i chce zawsze, i tylko, naszego dobra".

Zoom

Ukraina: Boże Narodzenie w bunkrze

Ukraińscy żołnierze świętują świąteczny obiad w nieokreślonym miejscu na Ukrainie. Zdjęcie zostało udostępnione przez służbę prasową Sił Zbrojnych Ukrainy 25 grudnia 2022 roku.

Maria José Atienza-28 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Poproś o modlitwę

Jeśli jest coś, co sobie uświadomiłem, to to, że modlitwa rzeczywiście czyni nas rodziną. Dzięki temu stajemy się rodziną w Bogu.

28 Grudzień 2022-Czas czytania: 2 minuty

Kilka lat temu Miguel Ángel Robles opublikował w ABC artykuł antologiczny pt. Módl się za mnie. Ten artykuł jest nadal jednym z artykułów, które nadal oznaczają mój zawodowy i osobisty zarys. Nie skończyłem pisać tych słów, gdy w moje ręce trafia druga część tego artykułu.

W tych dniach mogę powiedzieć, że doświadczyłem z pierwszej ręki słów Roblesa: "Modlitwa nie czyni cudów, czy czyni cuda, tego nigdy się nie dowiemy, ale daje pocieszenie temu, kto się modli i temu, za kogo się modli. Modlitwa nigdy nie jest bezużyteczna, bo zawsze pociesza".

Jak wielu w Madrycie, kilka dni temu, pośród kolęd i loterii, dotarła do nas mrożąca krew w żyłach wiadomość o wypadku, w którym życie stracili dwaj młodzi bracia. Byli dobrymi synami, przyjaciółmi swoich przyjaciół, a także przyjaciółmi Boga. Mogliśmy ich nie znać, ale byli blisko.

Wraz ze smutną informacją, jego rodzina, ludzie wierzący, prosili nas o modlitwę. Przekazałem prośbę tym, których znałem, a także, prawie bez zastanowienia, poprosiłem o modlitwę poprzez portal społecznościowy: o modlitwę za nich, za ich rodzinę..., w końcu za wszystkich. Bo jeśli jest jedna rzecz, którą uświadomiłam sobie dzięki tysiącom, to tak, mam, tysiącePrzesłanie ludzi, którzy odmówili za nich, być może małą, modlitwę, jest takie, że rzeczywiście modlitwa czyni nas rodziną. Dzięki temu stajemy się rodziną w Bogu.

Nie chodzi o to, że Diego i Alex "mogliby" być moimi braćmi, tylko o to, że były moich braci..., i kuzynów, i wujków, i przyjaciół. Oni byli tobą i oni byli mną.

Uświadomiłam sobie, że jest o wiele więcej dobrych ludzi niż nam się czasem wydaje. Te tysiące nieznanych ludzi, z miejsc nieznanych wielu z nas, chrześcijan i innych wyznań, poświęciło chwilę swojego życia nie tylko na myślenie, ale na modlitwę, za te dzieci, za tę matkę i ojca, za tych braci i siostry oraz przyjaciół.

Nie wiem jak Wy, ale ja, wierzący w to, co nazywają komunią świętych, miałem szczęście doświadczyć jej, w jej najbardziej autentycznej wersji 3.0.

Będę nadal prosił o modlitwę. Jestem pewien, że tak. Nie wiem czy po jednej czy po drugiej stronie; czy na ulicy czy w sieci, przez sygnały dymne czy z piosenką. Będę nadal bez kompleksów prosił o modlitwę i ustawiał alarmy w telefonie komórkowym, by modlić się za tych, którzy o to proszą, bo dzięki modlitwie, dzięki temu stawianiu się przed Bogiem, którego, może czasem nie rozumiemy, Ty i ja zawsze będziemy lepsi.

AutorMaria José Atienza

Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.

Ekologia integralna

Ricardo Martino: "W opiece paliatywnej jest jeszcze wiele do zrobienia".

Co oznacza choroba dla dzieci? Jaki jest jej wpływ na rodziny? W jaki sposób Boża obecność pojawia się w tak krytycznych sytuacjach? Na temat tych zagadnień przeprowadziliśmy wywiad z Ricardo Martino, kierownikiem Sekcji Pediatrycznej Opieki Paliatywnej w Szpitalu Dziecięcym Niño Jesús.

Paloma López Campos-28 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Ricardo Martino jest kierownikiem Sekcji Pediatrycznej Opieki Paliatywnej w Szpitalu im. Hospital Infantil Niño Jesús. Jest doktorem nauk medycznych, specjalizującym się w pediatrii i promotorem różnych projektów zwiększających świadomość opieki paliatywnej. Z tych wszystkich powodów jest doradcą Ministerstwa Zdrowia w tych sprawach. W Omnes mówił o konsekwencjach choroby dla dzieci, wpływie na rodziny i obecności Boga w tak krytycznych sytuacjach.

Ricardo Martino na zdjęciu z UNIR

Trudno patrzeć na dziecięcą niewinność zranioną przez chorobę, do tego stopnia, że maluchy trafiają do opieki paliatywnej. Jak sobie radzić z taką rzeczywistością?

- Dla rodziny jest to najgorsze, co może się zdarzyć. Tak naprawdę w języku angielskim nie ma terminu, który opisywałby permanentny stan utraty dziecka. Można być wdowcem lub sierotą, ale do tej pory nie ujęliśmy tego faktu w słowa. To wydarzenie wdziera się w życie dziecka i ucina jego przyszłość, lub przyszłość, o której myśleliśmy, że ją ma.

Choroba nie jest rzeczywistością, która dotyka tylko pacjenta, cierpi cała rodzina wraz z dziećmi. Jak zadbać o wszystkich członków rodziny?

- Wpływa na życie całej rodziny. Życie małżeńskie rodziców zostaje zakłócone i mogą oni stracić pracę, by opiekować się dzieckiem; rodzeństwo zajmuje drugie miejsce i traci swoją rolę, dziadkowie cierpią i angażują się w opiekę nad wszystkimi... Opiekujemy się dzieckiem i uczymy rodzinę, jak zapewnić mu opiekę. Pomagamy im również poradzić sobie z sytuacją i wspieramy ich po śmierci. Wymaga to zespołu, w skład którego wchodzą lekarze, pielęgniarki, pracownicy socjalni, psychologowie, towarzysz duchowy, farmaceuci, fizjoterapeuci...

Czy można znaleźć Boga pośród tylu cierpień?

- Każdy człowiek ma wymiar duchowy. Stawianie czoła śmierci lub śmierci dziecka czy rodzeństwa dotyka całego człowieka. Duchowy pomaga w radzeniu sobie. Ludzie, którzy mają wiarę, mają więcej zasobów, aby zaakceptować sytuację. Bóg jest obecny, nawet jeśli czasem wzbudza "gniew" z powodu tego, co się stało. Łagodność opatrznościowego i miłosiernego Boga odnajdujemy często w sposobie, w jaki przebiegają wydarzenia i w pokoju serca, jakiego doświadcza wiele rodzin po śmierci własnego dziecka.

Jak mówić dzieciom i ich rodzinom o dobrym Ojcu?

- Najważniejsze są "doświadczenia dobra", które mają dzieci, jeszcze zanim są w stanie zrozumieć fakt religijny czy osobę Boga. Być kochanym, przebaczonym, celebrowanym... To są doświadczenia, które można mieć w każdym wieku i które stanowią niezbędny substrat, aby móc zrozumieć działanie Boga jako dobrego Ojca.

Czy istnieje duchowe pocieszenie dla dzieci i ich rodzin w takich sytuacjach? skomplikowane?

- Jest komfort, jeśli jest akceptacja. A akceptacja nie zakłada zrozumienia. Jeśli jest to zrozumiałe to pomaga, ale to jest bardzo trudne do zrozumienia. To, co możesz zrobić, to zaakceptować, nawet jeśli nie rozumiesz. Aby żałoba przebiegała w zdrowy sposób, trzeba pracować nad radzeniem sobie i akceptacją.

Oprócz wysokospecjalistycznej opieki medycznej, czego najbardziej potrzebują dzieci objęte opieką paliatywną? A czego najbardziej potrzebują bliscy?

- Trzeba je brać pod uwagę i traktować jak ludzi. W ten sposób uwzględnia się to, co jest dla nich ważne, poza samą chorobą. Dobro człowieka jest ważniejsze niż to, co się z nim dzieje z powodu choroby. Ponadto to, co jest dobre dla pacjenta, zmienia się w czasie w zależności od ewolucji jego choroby, jego ograniczeń, oczekiwań i szans na odpowiedź na leczenie. Członkowie rodziny muszą być również mile widziani, akceptowani i towarzyszyć profesjonalistom, którzy działają bez uprzedzeń i starają się brać pod uwagę to, co jest dla nich ważne, o ile nie przeważa to nad dobrem dziecka.

Ile dzieci w Hiszpanii potrzebuje opieki paliatywnej i czy uważa Pan, że władze inwestują wystarczająco dużo, by zaspokoić potrzeby tak wielu dzieci?

- W Hiszpanii jest 25 000 dzieci potrzebujących opieki paliatywnej. Ponad 80% nie otrzymuje go. Ale dziś nie ma sprawiedliwości w zapewnianiu opieki. To zależy od miejsca zamieszkania i choroby, którą masz. I to pomimo tego, że przynajmniej od 2014 roku zalecenia Ministerstwa Zdrowia co do tego, co należy zrobić, są jasne.

Jak wygląda sytuacja pediatrycznej opieki paliatywnej w Hiszpanii na tle Europy?

- Z jednej strony nie jest źle, bo stopniowo powstaje coraz więcej zespołów, głównie dzięki motywacji i zaangażowaniu specjalistów. Z drugiej jednak strony brakuje instytucji opieki społecznej i zdrowotnej, tak jak w przypadku osób dorosłych, zapewniających wsparcie na tych etapach życia. Ponadto wymagane szkolenie nie jest uznawane i odbywa się w ramach studiów podyplomowych.

Czego brakuje w tej dziedzinie?

- Brakuje społecznego uznania dla tej rzeczywistości. Są dzieci, które umierają. Wiele po latach ewolucji choroby. Cała rodzina jest dotknięta tym problemem. W pediatrycznej opiece paliatywnej czas działa na niekorzyść. Przekształcenie się w starsze o miesiące lub lata oznacza pogorszenie stanu zdrowia i zbliżenie się do śmierci. Dla dużej liczby pacjentów ukończenie 18 lat jest skokiem w ciemność, ponieważ system jest sztywny i wiek ma pierwszeństwo przed cechami klinicznymi pacjenta, aby zapewnić mu opiekę, której potrzebuje. Są dzieci ważące 20 kilogramów, które od urodzenia są w pieluchach i wymagają opieki, karmienia i mobilizacji. Jest jeszcze wiele do zrobienia.

Ewangelizacja

Nolan Smith: "Kocham swoją wiarę. Chcę być częścią Kościoła, uczestniczyć w jego działalności".

Nolan Smith należał do grupy osób, które dały głos wspólnocie osób z różnymi niepełnosprawnościami w Kościele poprzez dokument Kościół jest naszym domem. Ten młody człowiek z zespołem Downa pokazuje, wraz ze swoją rodziną, wyzwanie, jakim jest pełna integracja osób z różnorodnymi niepełnosprawnościami w Kościele. 

Maria José Atienza-27 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Mający 22 lata Nolan Smith mieszka w Lawrence w stanie Kansas i jest obecnie na Uniwersytecki Program Przejścia do Szkolnictwa Policealnego z Kansas i studiuje Early Childhood Education. Od urodzenia dzieliła życie wiary w swoim domu. Jej udział w życiu parafialnym otworzył też nowe drogi w jej wspólnocie.

Nolan uczestniczył w opracowaniu dokumentu. Kościół jest naszym domem. Wraz ze swoim ojcem, Seanem Josephem, udzielił wywiadu dla Omnes, w którym opowiedział o swoich doświadczeniach. Doświadczenie, które podkreśla bogactwo, jakie te osoby wnoszą do wspólnoty, ich gotowość do ofiarowania swoich talentów i wsparcie rodziny w życiu wiary. 

Nolan, jak przeżyłeś swoją wiarę w domu, w rodzinie, wśród przyjaciół?

-Przeżywałam swoją wiarę w domu na wiele sposobów. Najpierw, jako rodzina, modlimy się. Modliliśmy się w porach posiłków, a także wieczorem. Pomagaliśmy też jako rodzina wspólnocie i parafii. Moi rodzice mówią, że robienie tego pomaga innym i jest tym, czego chciałby Bóg. Staram się być dobrym człowiekiem. Staram się dzielić z innymi. Chcę, aby moi przyjaciele wiedzieli, że są wyjątkowi. Zależy mi na nich i chcę ich uszczęśliwić. Jeśli mogę im w jakikolwiek sposób pomóc, robię to. Modliłem się też z babcią. Przez ostatnie cztery lata swojego życia mieszkała w pobliżu. Co wieczór chodziłem do jej domu, ojciec przynosił nam kolację i obaj jedliśmy. Wtedy puszczaliśmy muzykę, a także odmawialiśmy różaniec.

Sean, jako ojciec Nolana, jaka jest twoja perspektywa na to doświadczenie?

-Nolan jest jednym z czwórki naszych dzieci. Podobnie jak jego rodzeństwo uczestniczył w nauce religii, sakramentach, modlitwach w domu i edukacji poprzez Kościół. Jako rodzina uczestniczymy we mszy świętej. Zostali poproszeni o pomoc przy Kościele przy różnych wydarzeniach, w tym przy działaniach parafialnych. 

Nasze młodsze dzieci uczęszczały do szkoły parafialnej. Nolan i jego starsza siostra nie, ponieważ Nolan nie mógł uczestniczyć w zajęciach. Teraz przyjmują i kształcą dzieci z zespołem Downa.

Jesteś teraz młodym człowiekiem, Nolan, jak uczestniczysz w swojej wspólnocie parafialnej? 

-Pomagałem mojemu kościołowi w różny sposób. Służyłem jako ministrant, pomagałem w nauce religii z ojcem, a obecnie służę jako lektor. Pomagałam również w przygotowaniu przedstawienia wigilijnego dla dzieci, a także dekorowałam kościół w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

 Czy życie wiarą było dla ciebie trudne czy łatwe?

-Kocham moją wiarę. Moja babcia była dla mnie bardzo wyjątkowa i ona też pomogła mi poznać Boga. Brakuje mi jej, ale czuję, że pomogła mi żyć w wierze. Chodzenie do kościoła i poznawanie Boga było częścią tego, co robimy jako rodzina. Tak więc dość łatwo jest żyć moją wiarą.

Byłeś jednym z uczestników spotkania w dykasterii, które doprowadziło do powstania tego dokumentu. Kościół jest naszym domemJak wyglądał Twój udział w spotkaniu?

-To było dobre. Miałem okazję przedstawić się i posłuchać innych: kim są i skąd pochodzą. Pierwsze spotkanie zoomu było spotkaniem zapoznawczym. Z przyjemnością słuchałem tłumacza i byłem zaskoczony, że wszystkie języki są używane. Otrzymaliśmy zadanie polegające na uzupełnieniu książeczki. Razem z ojcem wypisywaliśmy to, co myśleliśmy o Kościele, co widzieliśmy w wizji Kościoła dla osób niepełnosprawnych i tym podobne. Następnie przedstawili nam podsumowanie tego, czego się nauczyli. 

O co prosisz Kościół?

-Chcę być częścią Kościoła. Być częścią to móc uczestniczyć we mszy świętej. Ale także do udziału w zajęciach w kościele, spotkaniach towarzyskich, nauce i innych wydarzeniach. Przed pandemią chodziłem w niedziele po mszy na imprezę organizowaną przez księdza. Chodziłam z babcią i miałyśmy poczęstunek i słuchałyśmy, jak ksiądz opowiada o czytaniach i innych kościelnych sprawach. Byłem częścią tej grupy i to było ważne. Takie rzeczy są dla mnie ważne.

Czy uważa Ksiądz, że w Kościele nastąpiła zmiana mentalności w duszpasterstwie osób niepełnosprawnych? 

-[Nolan] Nie wiem. Wiem, że jestem częścią mojej parafii. Udało mi się zrobić wszystko, co chciałem. Miałam możliwość uczestniczenia w zajęciach tak jak moje rodzeństwo. Ojciec mówi, że szkoła katolicka mnie nie przyjęła, ale teraz uczą dzieci z zespołem Downa. Więc to jest dobre.

-[Sean Joseph] Myślę, że Kościół był wolniejszy od społeczeństwa. Jestem częścią naszej komisji ds. niepełnosprawności. Obecnym punktem ciężkości ze strony parafii i archidiecezji jest dostęp. Dostęp w tym sensie, że musimy zapewnić podstawowy dostęp do Kościoła i sakramentów. Społeczeństwo mówiło o dostępie i podstawowym dostępie 40 lat temu. Dziś społeczeństwo mówi o znaczącym włączeniu i ułatwia je. Włączenie, w którym osoby niepełnosprawne są częścią społeczności, są włączone w typowe działania (np. służba przy ołtarzu, bycie lektorem, szkoła parafialna) i są wnoszącymi wkład członkami społeczeństwa. Niestety, czasami Kościół mówi tylko o tym, jak budujemy rampy w budynkach, jak zapewniamy wsparcie audio dla osób niesłyszących. Nie mówią o potrzebach osób z niepełnosprawnością intelektualną czy autyzmem. Nie skupiają się na zaburzeniach rozwojowych, na których społeczeństwo bardzo się skupia. 

Niestety, powiedziałbym, że patrzą na sprawy z perspektywy XX wieku, kiedy jesteśmy w trzeciej dekadzie XXI wieku.

Na stronie Kościół naszym domem Podkreśla, że osoby niepełnosprawne również są powołane do dawania. Co wnoszą do wspólnoty Kościoła?

-[Nolan] Cóż, przede wszystkim jestem człowiekiem. Więc ta myśl, że jestem osobą potrzebującą, jest problemem. Jeśli Kościół jest otwarty i oferowane są rozsądne dostosowania, mogę być jego częścią. 

Nie traktuj mnie jako kogoś, kto jest inny i kogoś, kogo trzeba żałować lub potrzebować. Kiedy to robimy, traktujemy osoby niepełnosprawne inaczej. Mam trzech braci. Nie traktuj mnie inaczej niż moje rodzeństwo tylko dlatego, że jestem niepełnosprawny. 

Kościół musi się uczyć z tego, czego nauczyło się społeczeństwo. Mogę wnieść swój wkład jak każdy inny. Byłem ministrantem. Teraz jestem lektorem. Mogę uczestniczyć w chórze. Pomagałem w prowadzeniu szkółki niedzielnej. Dajcie mi tylko szansę i jakieś propsy (kiedy trzeba), a będę częścią.

Jeśli traktują mnie inaczej, bo mam zespół Downa, albo uniemożliwiają mi pomoc, bo mam zespół Downa, to jest to złe.

- [Sean Joseph] Nolan należy do parafii. Jest członkiem i to aktywnym członkiem. Teraz powiem, że początkowo wynikało to z moich oczekiwań i wsparcia. Na przykład pomagałem mu w szkoleniu na ministranta, a także ułatwiałem mu udział w tym procesie. Pomagał mu również brat, gdy razem stawali przed ołtarzem. Jestem też odpowiedzialny za lektorów i dlatego go szkoliłem. 

Wspólnota parafialna, gdy uczestniczyła w tych działaniach, była bardzo dobrze odbierana. Bardzo go wspierali i popierali jego udział w całej parafii. Uważają to za typowe dla Nolana. 

Widziałem jednak, że inne osoby niepełnosprawne nie są tak uwzględniane. Parafia ma więc pracę do wykonania, dlaczego? Ponieważ osoby niepełnosprawne mogą i powinny uczestniczyć na równych prawach we wspólnocie Kościoła. 

Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i kiedy traktujemy je jako takie (np. oferujemy wsparcie, tworzymy strukturę i klimat włączenia, widzimy każdego najpierw jako osobę, a nie jako niepełnosprawność, a potem jako osobę), możemy łatwo włączyć je do naszego Kościoła.

Ewangelizacja

Nowe wyzwanie dla Kościoła

Pełna integracja osób niepełnosprawnych w życie Kościoła jest przedstawiona jako "nowe wyzwanie dla Kościoła". i dla społeczeństwa. Tak twierdzi Antonio Martínez-Pujalte, doktor prawa z Uniwersytetu w Walencji i profesor filozofii prawa na Uniwersytecie Miguela Hernándeza w Elche  refleksje na temat tej pracy w Omnes. 

Antonio-Luis Martínez-Pujalte-27 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Dykasteria ds. świeckich, rodziny i życia opublikowała niedawno ciekawy dokument, Kościół jest naszym domemEfektem udziału w podróży synodalnej grupy osób niepełnosprawnych z różnych krajów pięciu kontynentów.

Jest to dokument szczególnie znaczący, zwłaszcza że stanowi przyjęcie nowego paradygmatu postulowanego przez Międzynarodową Konwencję o Prawach Osób Niepełnosprawnych - nawet jeśli nie jest ona wyraźnie wymieniona - który musi znaleźć odzwierciedlenie także w Kościele.

Nowy paradygmat, który zakłada odejście od tradycyjnej wizji opieki społecznej, która uważała osoby niepełnosprawne jedynie za biernych odbiorców pomocy, którą inni powinni im zapewnić, na rzecz ustanowienia ich pełnoprawnymi protagonistami życia społecznego, którzy muszą korzystać ze swoich praw i obowiązków na równi ze wszystkimi innymi ludźmi.

Charakterystyczne dla nowego paradygmatu jest także podkreślanie indywidualności osób niepełnosprawnych, dalekie od jakichkolwiek uprzedzeń czy stereotypów: osoby niepełnosprawne nie są lepsze ani gorsze od innych.

Nie są oni, jak się czasem uważa w Kościele, ani grzesznikami, ani istotami anielskimi błogosławionymi przez swoje cierpienie: są normalnymi ludźmi, ze swoimi zaletami i wadami, ze swoimi pragnieniami i upodobaniami, którzy zasługują na taki sam szacunek jak wszyscy inni ludzie.

Jest oczywiste, że stary paradygmat był i jest obecny w życiu Kościoła, jak i całego otaczającego go społeczeństwa. Dokument odnosi się w tym sensie do paternalistycznej postawy, która dominuje w sposobie patrzenia na osoby niepełnosprawne, co doprowadziło nawet do postrzegania ich jako już świętych lub "Chrystusów na krzyżu" z powodu ich stanu niepełnosprawności, zapominając, że są oni, jak wszyscy inni chrześcijanie, prostymi wierzącymi potrzebującymi nawrócenia. Przytacza kilka konkretnych przejawów wykluczenia, głównie dwa: odmowa udzielania sakramentów osobom niepełnosprawnym, co czyni się z różnych powodów.od uprzedzeń dotyczących zdolności do zrozumienia natury sakramentu, poprzez daremność oferowania pojednania tym, którzy już odpokutowali za swoje grzechy własnym cierpieniem, poprzez uprzedzenia dotyczące zdolności do wyrażenia ostatecznej zgody, aż po brak głębokiego podejścia duszpasterskiego wykorzystującego wszystkie zmysły w celu ułatwienia komunikacji"oraz segregacja wielu osób niepełnosprawnych w instytucjach opiekuńczych, nierzadko prowadzonych przez podmioty związane z Kościołem, gdzie nie uwzględnia się ich woli i często ogranicza się podstawowe prawa i wolności.

Potrzebna jest zmiana mentalności. I nie dlatego, że jest to modne, że jest to poprawne politycznie, czy że wskazuje na to Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych. Przeciwnie, chodzi o przyjęcie głębokiego znaczenia wewnętrznej godności każdej istoty ludzkiej - a w Kościele każdego członka wiernych - która domaga się pełnego potwierdzenia ich radykalnej równości, a w konsekwencji zagwarantowania równego uczestnictwa wszystkich i równego korzystania z ich praw.

Ten paradygmat ma bardzo konkretne konsekwencje: na przykład w odniesieniu do dostępu osób z niepełnosprawnością intelektualną do komunii sakramentalnej, nowy paradygmat sprzeciwiałby się odmawianiu komunii osobom z niepełnosprawnością intelektualną na podstawie założenia o niewystarczającym stopniu rozeznania, jak to często czyniono, i wymagałby dążenia do zaoferowania im wyjaśnienia sakramentu, które jest dla nich dostępne, pamiętając również o tym, że - jak już wskazał Benedykt XVI w Adhortacji Apostolskiej Sacramentum Caritatis (n. 58), niezależnie od stopnia ich zrozumienia, przyjmują sakrament w wierze Kościoła.

Nowy paradygmat musi również przejawiać się w języku, co nie jest rzeczą trywialną, ponieważ przyczynia się do rozpowszechniania nowej mentalności lub utrwalania starej: w tym sensie należy unikać wszelkich określeń, które substantywizują niepełnosprawność, i zawsze stawiać na pierwszym miejscu kondycję osoby. Stąd trafność sformułowania "osoby niepełnosprawne". Musimy też unikać utożsamiania niepełnosprawności z cierpieniem: niepełnosprawność jest stanem osoby, który sam w sobie nie musi generować cierpienia - w wielu przypadkach wręcz przeciwnie, pobudza chęć przezwyciężenia - i który w zdecydowanej większości przypadków jest w pełni zgodny z radością oraz godnym i szczęśliwym życiem. 

Ponadto, aby osoby niepełnosprawne mogły w pełni korzystać ze swoich praw i obowiązków w Kościele, nieuniknionym wymogiem jest dostępność, czyli stan, jaki muszą mieć budynki, przestrzenie, produkty i usługi, aby mogły być używane przez wszystkich ludzi na równych zasadach i w sposób jak najbardziej niezależny. Jak podkreśla dokument, jest to wciąż nierozwiązana kwestia, począwszy od bardzo częstego istnienia fizycznych barier dla osób o ograniczonej mobilności w dostępie do kościołów. 

Ale dostępność nie oznacza tylko dostępności fizycznej; nie ma na przykład dostępności do edukacji dla osób niewidomych, jeśli nie ma tekstów napisanych w języku Braille'a; dostępność dla osób niesłyszących nie jest zagwarantowana, jeśli nie ma tłumaczy języka migowego podczas celebracji liturgicznych i jeśli nie ma spowiedników zdolnych do wysłuchania spowiedzi w języku migowym; lub nie ma dostępności dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, jeśli nie używa się tekstów łatwych do czytania lub jeśli w homiliach nie używa się jasnego, prostego języka dostępnego dla wszystkich (co zresztą byłoby korzystne nie tylko dla osób z niepełnosprawnością intelektualną).

Dokument wzywa także do pełnego uczestnictwa osób niepełnosprawnych w życiu i zarządzaniu Kościołem. W szczególności powinni oni uczestniczyć w tych organach, które zajmują się konkretnie niepełnosprawnością. "Nic dla osób z niepełnosprawnością bez osób z niepełnosprawnością".To motto, które od ponad pięćdziesięciu lat przyświeca większości ruchów na rzecz osób niepełnosprawnych, znajduje również odzwierciedlenie w tekście i jest całkowicie uzasadnione, ponieważ to osoby niepełnosprawne najlepiej znają swoje własne potrzeby i żądania.

Stoimy zatem przed nowym wyzwaniem dla Kościoła: pełnym włączeniem osób niepełnosprawnych do jego działań duszpasterskich. I nie chodzi oczywiście o to, by istniało duszpasterstwo specjalistyczne dla osób niepełnosprawnych, a tym bardziej duszpasterstwo specjalistyczne dla różnych rodzajów niepełnosprawności, ale o to, by w zwyczajnym duszpasterstwie Kościoła zwracano uwagę na osoby niepełnosprawne. 

Jednakże, aby osiągnąć ten cel, uważam, że byłoby bardzo konieczne utworzenie na różnych szczeblach władzy sekcji lub organów specjalnie poświęconych niepełnosprawności (delegacje episkopatu w diecezjach, przynajmniej w najważniejszych diecezjach, komisje w konferencjach episkopatu, itd.), ponieważ jest wiele do zrobienia: dostępność musi być promowana w różnych dziedzinach, nowy paradygmat, o którym mówiliśmy w tych słowach, musi być przekazany wszystkim księżom, a także świeckim, itd.

Jest to jednak ekscytujące wyzwanie, które oprócz tego, że będzie integralną częścią nowej ewangelizacji, będzie jasnym i żywym przesłaniem przeciwko "kulturze wyrzucania pieniędzy", tak często potępianej przez papieża Franciszka.

Ostatecznie, włączenie osób niepełnosprawnych nie oznacza nic innego, jak przyjęcie pełnych konsekwencji powszechności Chrystusowego odkupienia.

W tym zakresie dokument słusznie przytacza zdanie z Gaudium et Spes, n. 22: "Syn Boży przez swoje wcielenie w pewnym sensie zjednoczył się z każdym człowiekiem". Jezus Chrystus został również zjednoczony z niepełnosprawnością, która jest cechą charakterystyczną ludzkiej kondycji.

AutorAntonio-Luis Martínez-Pujalte

Doktor prawa Uniwersytetu w Walencji i profesor filozofii prawa na Uniwersytecie Miguela Hernándeza w Elche.

Watykan

Papież wzywa do pokoju podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi

Raporty rzymskie-26 Grudzień 2022-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Miejsca dotknięte wojną i katastrofą były przedmiotem papieskiego orędzia na Anioł Pański w niedzielę 25 grudnia 2022 r.

W błogosławieństwie Urbi et OrbiFranciszek wezwał do ponownego odkrycia sensu Bożego Narodzenia. Powiedział, że sens święta jest "znieczulony przez konsumpcjonizm".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Świat

Kardynał Mendonça do młodych: "Życie jest stratą, jeśli żyjemy połowicznie".

Droga do ŚDM 2023 trwa i teraz ukazują się filmy, w których kardynał Mendonça rozmawia z młodymi ludźmi z różnych krajów o Kościele, młodzieży i ŚDM.

Paloma López Campos-26 Grudzień 2022-Czas czytania: 4 minuty

Kardynał José Tolentino Mendonça jest prefektem Dykasterii Kultury i Edukacji. Oprócz tego, że jest poetą i eseistą, jest specjalistą w dziedzinie studiów biblijnych. Jego praca intelektualna skupia się zasadniczo na relacjach między chrześcijaństwem a kulturą.

Organizatorzy ŚDM zachęcają kardynała Mendonça do podjęcia rozmów z młodymi ludźmi różnych narodowości, aby omówić różne tematy. Pierwsze wideo z tych dialogów jest już dostępne.

Czas oczekiwania

Pierwszymi młodymi ludźmi, którzy spotkali się z kardynałem byli Sara i David, odpowiednio z lokalnego komitetu organizacyjnego i diecezjalnego komitetu organizacyjnego. Podczas rozmowy kardynał mówił o tym, jak młodzi ludzie powinni przeżywać Boże Narodzenie: "Boże Narodzenie wzywa do stopniowej podróży wewnętrznej, do słuchania, do uważności, do gotowości na spotkanie z samym sobą i do gotowości na spotkanie ze Słowem Bożym".

Mendonça mówił o tym, jak ważne jest czekanie. "Kto czeka? Ten, który wie, że czegoś brakuje. Wszyscy musimy czuć, że jesteśmy niepełni, że nasze życie nie jest samowystarczalne, dlatego zatrzymujemy się i czekamy". Okres Adwentu jest tym, który "przygotowuje nas do oczekiwania, które jest także formą nadziei".

Chrześcijanie, mówi nam Kardynał, "nie czekają na rzeczy natychmiastowe. Czekamy na Księcia Pokoju. Czekamy na Pana naszego życia, Pana historii, który nadaje sens temu, czym jesteśmy i co budujemy.

W tym roku, oprócz oczekiwania na Adwent, jest też oczekiwanie na ŚDM 2023 w Lizbonie. W tym oczekiwaniu, które poprzedza spotkanie Papieża z młodzieżą, mówi Mendonça, "już jesteśmy szczęśliwi, ponieważ serce jest już projektowane w tej wielkiej chwili, która jest przeżywana w sercu i naznaczy wszystkich uczestników". To powinno nas napełnić entuzjazmem, ponieważ "bardzo pięknie jest myśleć o globalnej wspólnocie, która wyrywa nas z samotności i daje nam radość bycia ze sobą, aby potwierdzić naszą nadzieję".

ŚDM i ich skuteczność transformacyjna

Łatwo się dziwić, jak w ciągu kilku dni można zmienić serca. Kardynał uważa, że ŚDM mogą być czymś więcej niż jednorazowym wydarzeniem, jeśli "poważnie zainwestujemy w przygotowania i wykorzystamy ten czas jako czas wzrostu, odkrycia i pogłębienia wiary". Możemy też skorzystać z niego, aby ściślej zjednoczyć się z Kościołem i uświadomić sobie, że "my jesteśmy Kościołem".

Cytując papieża, Mendonça uważa, że "młodzi ludzie muszą być nowymi poetami historii". Jeśli w tym czasie odkryjemy siebie jako protagonistów historii, jeśli uświadomimy sobie, że jesteśmy obliczem Chrystusa, to spotkanie z Ojcem Świętym nie będzie punktem dojścia, ale gigantycznym punktem wyjścia, który może nas rzutować na wiele twórczych dynamik, które bez wątpienia będą oznaczały początek nowej epoki".

Spotkania z Chrystusem

ŚDM oznaczają spotkanie z Chrystusem, ponieważ "dla Kościoła wielkie zgromadzenia są spotkaniami z Nim". To jest to, co nas zmienia, bo dzięki wierze patrzymy na życie i świat innymi oczami.

"Kiedy patrzymy w głąb - mówi kardynał - widzimy, że to Jezus jest bohaterem tej historii i daje nam śmiałość i odwagę. Chrystus jest trampoliną naszych marzeń, napełnia nasze serca pragnieniem.

Ta śmiałość młodych ludzi musi prowadzić ich do tego, by nie byli powtarzaczami, ale by poświęcili się odtwarzaniu, marząc o "świecie miłości, który nie jest niemożliwy". To, co słyszymy, jak Jezus mówi w Ewangelii, jest możliwe, począwszy od życia każdego z nas".

Kluczem do tego, mówi bez wątpliwości Mendonça, "jest Chrystus i dlatego tak ważne jest, aby w tym czasie przygotowań odkrycie Chrystusa i Jego Słowa było w centrum wszystkiego". Oznacza to, że "zanim zarezerwujemy wycieczkę do Lizbony, musimy przyjąć, że w naszym życiu towarzyszy nam ten Emaus, ten towarzysz podróży, którym jest Jezus".

Santa Maria i młodzi ludzie

"Maryja jest naszą nauczycielką w tym sensie, że uczy nas sztuki czekania. Święta Maryja pozostawia "odcisk na naszych sercach". Młodzi ludzie mogą przyjrzeć się trzem podstawowym postawom, których uczy nas Matka Boża.

"Pierwszym jest jej wsłuchanie się w plan Boży". Maryja daje Bogu swoją uwagę, "otwiera swoje serce na to spotkanie z Panem". W ten sam sposób młodzi ludzie muszą słuchać tego, co mówi im Bóg, "ponieważ On ma plan, w którym ty jesteś bohaterem".

Po drugie, znajdujemy "zdolność Maryi do powiedzenia "tak", do zaangażowania się". Nasza Matka "daje nam siłę do zakochania się". Przypomina nam, że "życie jest stratą, jeśli żyjemy połowicznie".

Wreszcie możemy się wiele dowiedzieć o "temperamencie Maryi". Jej chód, jej słuchanie, jej pośpiech... "Zanurza się w swojej historii" i to jest znak "młodego serca Maryi". Matka Boża swoją postawą "popycha historię do przodu". Idzie szybko, bo jej serce jest pełne miłości.

Młodzi ludzie umiłowani przez Chrystusa

"Kiedy mamy w sercu coś wielkiego, nie możemy się opanować, pękamy, jeśli nie powiemy, co jest w nas". Kardynał mówi, że tym właśnie powinien dzielić się radośnie każdy młody człowiek, gdy uświadomi sobie, że Chrystus go kocha: "Chrystus jest w moim życiu, Ewangelia jest we mnie żywa".

To przekonanie czyni nas wszystkich młodymi misjonarzami i "Lizbona jest miejscem, w którym wszyscy możemy być razem mówiąc: chcemy, marzymy, jesteśmy tutaj, mamy tę wiadomość do ogłoszenia światu". Wyjazd do Lizbony będzie więc "eksplozją nadziei, której świat tak bardzo potrzebuje".

PodpisySantiago Leyra Curiá

Europa i Hiszpania w Menéndez Pelayo

Wyobrażenie Marcelino Menéndeza Pelayo o Hiszpanii opierało się na głębokiej miłości do swojego narodu i bogactwie przynależności do większego, otwartego świata.

26 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

"Kiedy w 1877 roku opublikował swoją "Epistołę do Horacego", młody Marcelino Menéndez Pelayo (1856/1912) tęsknił za narodami Europy zjednoczonymi przez sztukę i słowa, pracującymi nad pięknem chrześcijańską ręką i sercem, jak te ludy śródziemnomorskie, które krzewiły kulturę renesansową. Czternaście lat później zobaczył w renesansie "najbardziej błyskotliwy okres nowożytnego świata, za osiągnięcie ostatecznej formuły estetycznej, przewyższającej w niektórych przypadkach formułę starożytności, w dziełach takich artystów jak Rafael, Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Miguel de Cervantes, Fray Luis de León...". (mowa o przyjęciu do Królewskiej Akademii Nauk Moralnych i Politycznych)".

W przeciwieństwie do tych, którzy widzieli zgodność między pierwotnymi postulatami renesansu i protestantyzmu, twierdził, że "Wielka burza reformacji narodziła się w nominalistycznych klasztorach Niemiec, a nie w szkołach ludzkich liter we Włoszech".. I wyznał, że nie potrafi przybliżyć go do ludów Europy Północnej. "Reformacja - nieślubne dziecko teutońskiego indywidualizmu". co oznaczało koniec jedności europejskiej (Historia hiszpańskiej heterodoksji i nauki hiszpańskiej).

W każdym razie, nie przestał podziwiać "Cudowna Pieśń o dzwonach Schillera, najbardziej religijna, najbardziej ludzka i najbardziej liryczna z niemieckich pieśni, a może i arcydzieło nowoczesnej liryki". Zadrżał również, gdy przeczytał list, w którym Schiller powiedział Goethemu, że "Chrześcijaństwo jest przejawem moralnego piękna, ucieleśnieniem tego, co święte i święte w ludzkiej naturze, jedyną prawdziwie estetyczną religią". A co do samego Goethego, to przypomniał sobie, że był on autorem wyrażenia "literatura uniwersalna, którą wymyślił i na mocy której musimy go nazwać obywatelem świata". Podobnie pauzował nad dziełami najbardziej reprezentatywnych postaci złotego wieku literatury niemieckiej, takich jak Winckelmann, Lessing, Herder, Fichte, Humboldtowie czy Hegel, "który uczy nawet wtedy, gdy się myli... którego książka (o estetyce) tchnie i zaszczepia miłość do nieskazitelnego, duchowego piękna". Tak jak by zachwycał się literaturą Anglii, "jedna z najbardziej poetyckich wsi na ziemi". (Historia idei estetycznych w Hiszpanii, 1883/1891).

Jak Menéndez Pelayo widział Hiszpanię w tamtej Europie? 

Uznał, że walencki Juan Luis Vives został "najbardziej błyskotliwy i zrównoważony myśliciel renesansu"., "najbardziej kompletny i encyklopedyczny pisarz tamtych czasów". I widział w Vivesie osobę najbardziej oddaną Europie swoich czasów, która "kontemplował Chrystusa jako Nauczyciela pokoju, dla tych, którzy Go słuchają i dla tych, którzy Go nie słuchają, przez Jego działanie w głębi ich sumień".do tego, który, poruszony przez "dla miłości zgody wszystkich narodów Europy", widząc ją tak podzieloną, zwrócił się do cesarza oraz królów Henryka VIII i Franciszka I, przypominając im, że ich podział ułatwił Barbarossie piractwo i najazdy tureckie (Antologia kastylijskich poetów lirycznych).

Zbiegł się z innym Hiszpanem, Jaume Balmesem, autorem m.in. "Protestantyzm w porównaniu z katolicyzmem w jego relacjach z cywilizacją europejską", gdzie kataloński pisarz otwarcie nie zgadzał się z Guizotem, autorem "Ogólna historia cywilizacji w Europie". Dla Guizota katolicyzm i protestantyzm były równorzędne, ponieważ odegrały podobną rolę w kształtowaniu Europy; ze swojego kalwińskiego punktu widzenia Guizot uważał, że reformacja protestancka przyniosła Europie ekspansywny ruch rozumu i wolności człowieka.

Ze swej strony Menéndez Pelayo uważał, że reformacja, zapoczątkowana ideami wolnego egzaminu, servo arbitrio i wiary bez uczynków, oznaczała zboczenie z majestatycznego kursu cywilizacji europejskiej: "... udowodnił to... zaczynając od analizy pojęcia indywidualizmu i poczucia godności osobistej, które Guizot uważał za charakterystyczne dla barbarzyńców, jak gdyby nie było ono uprawnionym rezultatem wielkiego ugruntowania, przekształcenia i uszlachetnienia natury ludzkiej, przyniesionego przez chrześcijaństwo...". (Dwa słowa o stuleciu Balmesa). 

Opierało się ono na założeniu, że "Ideał doskonałej i harmonijnej narodowości nie jest niczym więcej niż utopią... Trzeba przyjąć narodowości takie, jakimi uczyniły je wieki, z jednością w niektórych rzeczach i różnorodnością w wielu innych, a przede wszystkim w języku". (Obrona programu literatury hiszpańskiej). I o tym, jak hiszpański duch, który pojawiał się przez cały okres rekonkwisty, był "jeden w wierze religijnej, podzielony we wszystkim innym, przez rasę, przez język, przez obyczaje, przez przywileje, przez wszystko, co może podzielić naród". (Mowa wstępna do Królewskiej Akademii Hiszpańskiej).

W swoich pracach dotyczących historii kultury hiszpańskiej nie ograniczał się do pism w powszechnym języku hiszpańskim, kastylijskim, którego nie omieszkał uwzględnić "jedyny wśród współczesnych, któremu udało się wyrazić coś z najwyższej idei". i w którym było napisane "komiczna epopeja rodu ludzkiego, wieczny brewiarz śmiechu i zdrowego rozsądku".

Bo biorąc pod uwagę, że Hiszpania to naród bogaty i zróżnicowany językowo, widziałbym w Majorce Ramóna Llulla, "temu pierwszemu, który uczynił język wulgarny użytecznym dla czystych idei i abstrakcji, temu, który oddzielił język kataloński od języka prowansalskiego, czyniąc go grobowym, surowym i religijnym". (Mowa wstępna do RAE w 1881 roku).

Rozpocząwszy studia uniwersyteckie w Barcelonie, znał język kataloński, w którym po latach wygłosi przemówienie do królowej regentki Marii Krystyny. I, w jego "Semblanza de Milá y Fontanals". pamiętałby, że "To właśnie poeci, zdając sobie sprawę, że nikt nie może osiągnąć prawdziwej poezji poza własnym językiem, zwrócili się ku artystycznemu kultywowaniu go dla wysokich celów i zadań".

Alfredo Brañas, w "Regionalizm", Przypomina, jak w sferze literackiej Katalonia osiągnęła w 1887 roku najwyższą reprezentację literatury hispanoamerykańskiej. W tym samym roku kataloński poeta Federico Soler otrzymał nagrodę Królewskiej Akademii Hiszpańskiej za najlepszy utwór dramatyczny wystawiony w teatrach Hiszpanii. Brañas komentuje, że przed jej przyznaniem, podczas gdy niektórzy akademicy byli zdania, że nagroda powinna być przyznawana tylko sztukom wystawianym w teatrach Trybunału, inni, jak Menéndez Pelayo, uważali, że powinna być otwarta dla dramaturgów ze wszystkich regionów Hiszpanii.

W jego "Antología de poetas líricos castellanos" (Antologia kastylijskich poetów lirycznych), Menendez Pelayo poświęcił spore strony średniowiecznej poezji galicyjskiej i ocenił, w dwóch sprawozdaniach i przy zastosowaniu właściwego kryterium "Słownik galicyjsko-hiszpański". przez Marciala Valladaresa i "Galicyjski śpiewnik ludowy". przez José Péreza Ballesterosa. W tej samej antologii pochwaliłbym Walencję, bo "Była predestynowana do bycia dwujęzyczną (...), ponieważ nigdy nie porzuciła swojego ojczystego języka". A w liście z 6 października 1908 roku powie do Carmelo Echegaraya: "moja biblioteka, która dzięki Panu staje się jedną z najbogatszych w tej ciekawej gałęzi (książki baskijskie), tak trudnej do zgromadzenia poza krajem Basków...".

W innym liście, skierowanym do czasopisma "Cantabria" (28/11/1907), Menéndez Pelayo napisze, że. "Nie może kochać swego narodu ten, kto nie kocha ojczystego kraju i zaczyna od afirmacji tej miłości jako podstawy szerszego patriotyzmu. Samolubny regionalizm jest nienawistny i jałowy, ale życzliwy i braterski regionalizm może być wielkim elementem postępu i być może jedynym ratunkiem dla Hiszpanii".

AutorSantiago Leyra Curiá

Członek korespondencyjny Królewskiej Akademii Orzecznictwa i Legislacji w Hiszpanii.

Watykan

Papież zwraca się ku najsłabszym podczas Anioł Pański w Boże Narodzenie

"Powróćmy do Betlejem" - podkreślił papież w przemówieniu na Anioł Pański w szczególną niedzielę, w której Kościół obchodzi uroczystość Narodzin naszego Pana Jezusa Chrystusa. Powrót do Betlejem oznacza zwrócenie wzroku na tych, którzy dziś cierpią najbardziej.

Maria José Atienza-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty

Słoneczny poranek towarzyszył papieskiemu Aniołowi Pańskiemu w dzisiejszą niedzielę Bożego Narodzenia. Z balkonu Bazyliki św. Piotra papież Franciszek zwrócił się do wiernych, zachęcając ich do przezwyciężenia "letargu duchowego snu i fałszywych obrazów święta, które sprawiają, że zapominamy, kto jest czczony". W jego przemówieniu znalazło się przypomnienie o braku pokoju na świecie i narodach dotkniętych wojną.

"Wróćmy do Betlejem, gdzie rozbrzmiewa pierwszy dźwięk Księcia Pokoju. Tak, ponieważ On sam, Jezus, jest naszym pokojem; tym pokojem, którego świat nie może dać, a który Bóg Ojciec dał ludzkości posyłając swojego Syna" - kontynuował Ojciec Święty.

Franciszek chciał przypomnieć, że podążanie drogą pokoju wyznaczoną przez Jezusa zakłada porzucenie ciężarów "przywiązania do władzy i pieniędzy, pychy, hipokryzji i kłamstwa". Te ciężary uniemożliwiają pójście do Betlejem, wykluczają nas z łaski Bożego Narodzenia i zamykają dostęp do drogi pokoju. I rzeczywiście, musimy ze smutkiem zauważyć, że w tym samym czasie, gdy dany jest nam Książę Pokoju, nad ludzkością nadal wieją ostre wiatry wojny".

Narody w stanie wojny

Papież wskazał na nowe twarze Dzieciątka z Betlejem: "Niech nasze spojrzenie wypełnią twarze naszych ukraińskich braci i sióstr, którzy przeżywają to Boże Narodzenie w ciemności (...) Pomyślmy o Syrii, wciąż męczonej przez konflikt, który przeszedł do lamusa, ale się nie zakończył; pomyślmy też o Ziemi Świętej, gdzie w ostatnich miesiącach nasiliła się przemoc i konflikt, w którym są ofiary śmiertelne i ranni. Błagajmy Pana, aby tam, w kraju jego narodzin, mógł zostać wznowiony dialog i poszukiwanie wzajemnego zaufania między Izraelczykami i Palestyńczykami".

Jednym z regionów, które niedawno odwiedził papież i które stanowiły część jego pamięci w tym dniu, był Bliski Wschód. Franciszek modlił się dalej, aby "Dzieciątko Jezus podtrzymywało wspólnoty chrześcijańskie żyjące na całym Bliskim Wschodzie, aby w każdym z tych krajów można było doświadczyć piękna braterskiego współżycia między ludźmi różnych wyznań". Niech pomoże zwłaszcza Libanowi, aby mógł się wreszcie odbudować, przy wsparciu społeczności międzynarodowej oraz dzięki sile braterstwa i solidarności. Niech światło Chrystusa oświetla region Sahelu, gdzie pokojowe współżycie narodów i tradycji jest zakłócane przez starcia i przemoc. Niech prowadzi do trwałego rozejmu w Jemenie oraz do pojednania w Myanmarze i Iranie, aby ustał wszelki rozlew krwi".

Papież nie chciał też zapomnieć o kontynencie, z którego pochodzi - Ameryce, gdzie niektóre kraje przeżywają chwile niepewności i destabilizacji społecznej, jak Nikaragua czy Peru. Papież wzniósł modlitwy prosząc Boga, "aby natchnął władze polityczne i wszystkich ludzi dobrej woli na kontynencie amerykańskim do podjęcia wysiłku na rzecz spacyfikowania napięć politycznych i społecznych dotykających kilka krajów; myślę w szczególności o narodzie haitańskim, który od dawna cierpi".

Gapiący się i głodny

Dokonał też porównania znaczenia Betlejem, "Domu Chleba", wskazując na "ludzi, którzy cierpią z powodu głodu, zwłaszcza dzieci, podczas gdy każdego dnia marnuje się duże ilości żywności, a towary są trwonione na broń". W tym miejscu skupił się na konsekwencjach wojny na Ukrainie, która "jeszcze bardziej pogorszyła sytuację, pozostawiając całe populacje zagrożone głodem, zwłaszcza w Afganistanie i w krajach Rogu Afryki". Każda wojna - jak wiemy - powoduje głód i wykorzystuje samą żywność jako broń, uniemożliwiając jej dystrybucję wśród ludzi, którzy już cierpią". W dniu, w którym wiele rodzin gromadzi się przy specjalnym stole, papież zaapelował, by "jedzenie nie było niczym innym jak narzędziem pokoju".

Na koniec papież wskazał na "tak wielu migrantów i uchodźców, którzy pukają do naszych drzwi w poszukiwaniu komfortu, ciepła i pożywienia". Nie zapominajmy o osobach zepchniętych na margines, samotnych, sierotach i osobach starszych, którym grozi odrzucenie; o więźniach, na których patrzymy tylko pod kątem ich błędów, a nie jako na istoty ludzkie.

Ojciec Święty na zakończenie poprosił nas, abyśmy pozwolili się "poruszyć miłości Boga i naśladować Jezusa, który ogołocił się ze swojej chwały, aby uczynić nas uczestnikami swojej pełni".

Po słowach papież udzielił błogosławieństwa Urbi et orbi wszystkim obecnym na placu św. Piotra i tym, którzy śledzili to błogosławieństwo za pośrednictwem mediów.

Watykan

Papież na mszy bożonarodzeniowej: "Pomóż nam dać ciało i życie naszej wierze".

Gdzie szukać sensu świąt? To było pytanie, wokół którego obracała się homilia papieża Franciszka podczas dziesiątej celebracji Mszy o Narodzeniu Pańskim.

Maria José Atienza-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 2 minuty

Bazylika św. Piotra po raz kolejny przyjęła setki osób, w tym wiele dzieci, oraz dziesiątki kapłanów, którzy towarzyszyli Ojcu Świętemu w sprawowaniu Eucharystii.

Papież chciał skierować wzrok na szopkę, wskazując na nią jako miejsce, w którym odnajdujemy prawdziwy sens Bożego Narodzenia, które czasem tonie w prezentach i dekoracjach. "Aby znaleźć sens Bożego Narodzenia, trzeba tam (przy żłóbku) zajrzeć. Ale dlaczego łóżeczko jest tak ważne? Bo jest to znak, nieprzypadkowy, przez który Chrystus wchodzi na scenę świata. A z szopki papież wskazał na trzy znaczenia, nad którymi warto się zastanowić: bliskość, ubóstwo i konkretność.

W odniesieniu do bliskośćPapież zwrócił uwagę, że "szopka służy przybliżeniu pokarmu do ust i szybszemu jego spożyciu". Pomysł, który przypomina o żarłoczności świata, chciwego na wygodę i pieniądze. Przeciwnie, "w żłobie odrzucenia i niewygody", kontynuował Papież.

"Bóg się mieści: przybywa tam, bo tam jest problem ludzkości, obojętność wytworzona przez nienasycony pęd do posiadania i konsumowania. Tam rodzi się Chrystus i w tym żłobie odkrywamy Go blisko".

Na ubóstwo żłóbka, zauważył Papież, "żłóbek przypomina nam, że nie miał wokół siebie nikogo innego, jak tylko tych, którzy go kochali". Rzeczywistość, która "w ten sposób uwydatnia prawdziwe bogactwo życia: nie pieniądze i władzę, ale relacje i ludzi. A pierwszą osobą, pierwszym bogactwem, jest sam Jezus".

I wreszcie papież zatrzymał się przy konkrecja która oznacza wejście Chrystusa w historię ludzkości. W konkretnym dziecku, w konkretnej ziemi i konkretnym roku: "Od żłóbka do krzyża Jego miłość do nas była namacalna, konkretna: od narodzin do śmierci syn cieśli przyjął szorstkość drewna, szorstkość naszego istnienia".

"Jezu, patrzymy na Ciebie, leżącego w żłobie. Widzimy Cię tak blisko, zawsze blisko nas: dziękujemy Ci, Panie. Widzimy Cię ubogiego, uczącego nas, że prawdziwe bogactwo nie jest w rzeczach, ale w ludziach, zwłaszcza w ubogich: przebacz nam, jeśli nie rozpoznaliśmy i nie służyliśmy Ci w nich. Widzimy Cię konkretnego, bo konkretna jest Twoja miłość do nas: Jezu, pomóż nam dać ciało i życie naszej wierze" - zakończył papież.

Podczas uroczystości Ojciec Święty odnowił zwyczaj adoracji obrazu Dzieciątka Jezus i zatrzymał się w szczególny sposób przed żłóbkiem ustawionym wewnątrz Bazyliki Piotrowej.

Zasoby

Boże Narodzenie w zamknięciu

Kilka zakonnic klauzurowych opowiada o swoim przygotowaniu w czasie Adwentu i o tym, jak przeżywają Boże Narodzenie w swoim kontemplacyjnym oddaniu.

Paloma López Campos-25 Grudzień 2022 r.-Czas czytania: 4 minuty

Boże Narodzenie to czas, który wszyscy przeżywamy w sposób szczególny, ale jak jest on przeżywany we wspólnotach klauzurowych? Czy świętowanie w murach bardzo różni się od świętowania na ulicach? Jak osoby konsekrowane przygotowują się na przyjście Chrystusa?

Klaryski jako naprawiacze

Siostry Klaryski z klasztoru w San José (Ourense) opowiadają nam, jak przeżywają te szczególne święta.

Jak klasztorni przygotowują się do narodzin Chrystusa?

- Przygotowujemy się przede wszystkim Słowem Bożym zawartym w czytaniach Boskiego Oficjum, Piśmie Świętym, Sakramentach... Z roku na rok skupiamy się na pogłębianiu zrozumienia tych bardzo bogatych tekstów, aby zbliżyć się do niezgłębionego zrozumienia tajemnicy Narodzenia Chrystusa".

Na ulicach wszystko wypełnione jest światłami, muzyką, krzykliwymi witrynami sklepów... Jak w tym okresie liturgicznym spojrzeć na to, co ważne?

- Te wszystkie manifestacje świateł, dźwięków, kolęd, prezentów, słodyczy... to znaki, które mówią nam o jakimś wydarzeniu. Z punktu widzenia wiary najważniejsze. Bóg zbliża się do człowieka przyjmując naszą naturę, aby nas zbawić. Sposób, w jaki to czyni, ogromnie nas pobudza: rodzi się w pasterskiej grocie, umiera (a raczej my go zabijamy) na krzyżu. Dlaczego: "Oto on, a rozpromienicie się".

Czy zajęcia i plan lekcji w klasztorze zmieniają się, gdy nadchodzi Adwent i Boże Narodzenie?

- O tej porze roku trzeba zmienić nasz zwykły harmonogram, aby nasza praca była zgodna z obowiązkami życia kontemplacyjnego. To właśnie wyroby cukiernicze, a zwłaszcza bardzo popularny obecnie słodki "panettone", wymagają tego dostosowania".

Jaki jest, z Twojej perspektywy, najważniejszy aspekt Świąt Bożego Narodzenia?

- Z naszej perspektywy i perspektywy każdego chrześcijanina, wiara, jedyny sposób widzenia Boga, jest niewątpliwie najważniejszym aspektem. Z wiary wszystko ma sens. Oczywiście świętujemy jak w każdym domu, który żyje nadzieją, bo Bóg do tego stopnia umiłował człowieka, a Bóg nie zawodzi.

Czy masz jakieś zalecenia, które możesz przekazać, aby przygotować nas na przyjęcie Chrystusa?

- Powrócić do "Słowa Bożego", medytować nad nim, modlić się nim - to nasza propozycja. Na przykład:

a) Przeczytaj nr 3-4 Konstytucji dogmatycznej Dei Verbum na objawieniu Bożym Soboru Watykańskiego II.

b) nr 48 Konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium o Kościele Soboru Watykańskiego II

c) Przeczytaj księgę Mądrości w Biblii.

d) Rozdział 12 Listu Pawła do Rzymian.

e) Wreszcie "MODLITWA", modlitwa bez przerwy. Ale jak? Gdy nie da się inaczej, z "chęcią". "Wszystkie moje pragnienia są w Twojej obecności. Jeśli nie chcesz przerwać modlitwy, nie przerywaj pragnienia".

Drugi klasztor wizytek

Z drugiej strony zakonnice wizytki mówią, że ich "praca polega na modlitwie o powołania w ogóle, a także za ateistyczny świat, którego niestety dziś doświadczamy". Adwent dla nas to czas większego skupienia przed przyjściem naszego Zbawiciela i Odkupiciela. Radość, która przenika nasze klasztory, w żaden sposób nie może być porównywana ze świętami, w których panuje gwar i niewiele lub nic nie przypomina tych dni.

Siostry Mercedariuszki z Kantabrii

Z klasztoru Santa María de la Merced w Kantabrii również chcieli podzielić się swoim doświadczeniem:

"W klasztorze życia kontemplacyjnego czas Adwentu i Bożego Narodzenia, nie zmieniając zasadniczo niczego, jest przeżywany jak świt, z nową radością i nadzieją. Przygotowuje się kołyskę i koszyk przychodzącego Dziecka, poprzez osobiste akty cnoty, modlitwy, nabożeństwa braterskie itp. Liturgia jest przeżywana z większą intensywnością, jednocząc nas z wielkim oczekiwaniem ludu Izraela, z naglącym niepokojem naszego świata, który, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, tęskni za "Zbawicielem lub Wyzwolicielem".

Cała ta uniwersalna tęsknota ożywa w naszej modlitwie osobistej, wspólnotowej i liturgicznej. Gregoriański śpiew antyfon "O" w bezpośrednim oczekiwaniu na Boże Narodzenie tworzy atmosferę radosnego oczekiwania i oczekiwanej ciszy, która przenika nasze codzienne życie braterskie. Materialnie również dekorujemy nasz mały klasztor adwentowymi freskami, z modlitewnymi westchnieniami "Marana tha"Przyjdź Panie Jezu", z muzyką świąteczną, aby obudzić Cię rano itp.

Dla nas najważniejsze w Bożym Narodzeniu jest to, że przeżywamy narodziny Jezusa, Syna Bożego, który przyjmuje naszą ludzką naturę, aby nas zbawić i dać nam przykład życia. To niesamowite wydarzenie nieskończonej miłości, która z czystej miłości do upadłego człowieka, do każdego z nas, osiąga taki poziom wyniszczenia siebie, że napełnia nas miłosnym zdumieniem i prowadzi do przepełniającej nas radości i wdzięczności, która przekłada się na chóralną, braterską atmosferę, a także na "dokładki" jedzenia. Bowiem, jak mawiali starożytni mnisi, uczty "na Mszy i przy stole".

Wszystko to skłania nas do dzielenia się duchowo, liturgicznie i materialnie z naszymi braćmi i siostrami, z naszą pomocą dla potrzebujących, z uczestniczeniem w wizytach i telefonach, starając się dzielić naszą wiarą, naszą radością, naszą wdzięcznością wobec Boga Miłości uczynionego Dzieciątkiem w Betlejem.

Wielka szkoda, że w wielu rodzinach zanika wiara i radość chrześcijańskiego okresu Bożego Narodzenia, a zastępują je pogańskie święta, w których nie pamięta się już o ich przyczynie. Naszym życzeniem i zaleceniem dla rodzin chrześcijańskich jest, aby nie dały się porwać prądom, które nie mają nic dobrego i głębokiego do wniesienia, a jedność rodziny umacnia się bardziej przy stole w domu z kolędami, Narodzeniem Pańskim i ciepłem rodzinnym, niż przy tak wielu substytutach oferowanych przez dzisiejszy świat, które nie prowadzą do poprawy naszego społeczeństwa.

 Wszystkim Wam życzymy, aby Dziecię Boże rodziło się i wzrastało w Waszych sercach, w Waszych rodzinach, w Waszych parafiach i w Waszym środowisku społecznym. MERRY CHRISTMAS TOGETHER WITH THE CHILD JESUS; MARY AND JOSEPH".

Boże Narodzenie dla wszystkich

Siostry klauzurowe przypominają nam o tym, jak ważne jest, by w te dni świąteczne skupić się na tym, co najważniejsze, pamiętając zawsze, że tym, co świętujemy, są narodziny Jezusa Chrystusa. Życie klasztorne może nas zaprosić do postawienia sobie pytania za św. Janem Pawłem II: "Jak narodził się Chrystus? Jak przyszedł na świat? Dlaczego przyszedł na świat?" (Audiencja generalna, 27 grudnia 1978 r.). Sam Papież daje nam odpowiedź: "Przyszedł na świat, aby mógł być znaleziony przez tych, którzy go szukają. Tak jak znaleźli go pasterze w grocie betlejemskiej. Powiem nawet więcej. Jezus przyszedł na świat, aby objawić całą godność i szlachetność poszukiwania Boga, które jest najgłębszą potrzebą duszy ludzkiej, i aby wyjść temu poszukiwaniu naprzeciw".

Kultura

Tradycje świąteczne na Litwie i w Polsce

Na Litwie Boże Narodzenie to wciąż szczególny czas przeżywania tradycji. Wpływ sąsiedniej Polski i chrystianizacja dawnych zwyczajów są kluczowe dla wielu zwyczajów, które litewskie rodziny ożywiają co roku w okolicach Narodzenia Pańskiego.

Marija Meilutyte-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 9 minuty

Polska i Litwa mają jedne z najbardziej rozpowszechnionych tradycji świątecznych. Czuwanie 24 grudnia i 25 grudnia naznaczone są różnymi przejawami uczucia, wiary i pobożności, tak głęboko zakorzenionymi w obu narodach, że po wiekach i po wielu perypetiach historycznych są one nadal obecne w polskich i litewskich rodzinach.

Litwa: Od kalėdaičiai do 12 potraw wigilijnych

Aby zrozumieć litewskie zwyczaje wokół Wigilii i Bożego Narodzenia należy zrozumieć dwie rzeczy. Z jednej strony, że chrześcijaństwo przyszło na Litwę z dwóch kierunków: ze Wschodu, czyli z Bizancjum przez Słowian wschodnich, i z Zachodu, czyli z Rzymu przez Słowian germańskich i zachodnich, zwłaszcza Polaków. Z drugiej strony, Litwa była jednym z ostatnich narodów w Europie, który został schrystianizowany, w XIV wieku, więc w wielu z tych tradycji pogaństwo i chrześcijaństwo przenikają się.

Słowo na Boże Narodzenie, Kalėdoswywodzi się z języka wschodniosłowiańskiego коляда, pochodzącego z języka cerkiewnosłowiańskiego kolędaktóre z kolei pochodzi od łacińskiego kalendae za pośrednictwem bizantyjskich Greków. Kalendae odnosi się do pierwszego dnia każdego miesiąca w starożytnej rzymskiej i kościelnej rachubie. Jeszcze dziś tekst "martyrologium rzymskiego", streszczający dzieje ludzkości i nadzieje zbawienia, które znajdują swoje wypełnienie w Chrystusie, nazywany jest "calendą" lub proklamacją Bożego Narodzenia.

Słowo na Wigilię, Kūčiospochodzi od wschodniosłowiańskiego kuтя (ukraińskie: кутя, staroruskie: кутья). Jego miejscem narodzin jest Bizancjum, a nie Rzym, a kojarzony jest z Kūčiapotrawa ze zbóż (pszenicy, jęczmienia, żyta itp.) wymieszanych z wodą osłodzoną miodem. Danie to jest również tradycyjne na Białorusi i Ukrainie.

W czasach przedchrześcijańskich w okolicach przesilenia zimowego upamiętniano zmarłych, a także odprawiano niektóre obrzędy żniwne. Na przykład danie Kūčia służyło do odżywiania duchów przodków. Z tego kultu przodków pozostała jeszcze tradycja pozostawiania w nocy nietkniętego stołu wigilijnego, aby dusze zmarłych mogły ucztować lub modlić się za zmarłych w modlitwie błogosławienia stołu, zwłaszcza za tych, którzy zmarli w ciągu roku.

Innym pogańskim zwyczajem, który został później schrystianizowany, jest umieszczanie pod obrusem siana lub słomy: pierwotnie służyło ono zmarłym do odpoczynku, dziś umieszcza się je na pamiątkę żłóbka, w którym po narodzinach złożono Dzieciątko Chrystus.

Kolacja wigilijna

Wiele właściwych tradycji chrześcijańskich przyszło przez Polskę, dlatego dziś Litwini i Polacy dzielą wiele z tych zwyczajów.

Kolacja wigilijna rozpoczyna się od modlitwy, którą zazwyczaj prowadzi głowa gospodarstwa domowego. Po modlitwie kalėdaičiaiKalėdaitis: podłużne opłatki ozdobione obrazkami przedstawiającymi Narodzenie Jezusa. Każda osoba ofiarowuje swoje kalėdaitis innej obecnej osobie, błogosławiąc ją i życząc jej czegoś w nadchodzącym roku; gdy wszyscy goście wymienią się kawałkiem opłatka, rozpoczyna się posiłek. Zazwyczaj opłatki te sprzedawane są w kościołach od początku adwentu, po pobłogosławieniu ich przez księży. Jeśli ktoś nie będzie obchodził Wigilii na Litwie, jego krewni wysyłają mu kalėdaičiai, aby nie zabrakło go przy ich stole.

Opłatki symbolizują Ciało Jezusa Chrystusa, gdyż uroczystość wigilijna zbliża do siebie stół Ostatniej Wieczerzy Chrystusa i żłóbek w Betlejem.

Przypominają o tym kalėdaičiai, mówią nam o Chlebie Żywym, który stał się ciałem; łamanie i wymiana kawałka opłatka symbolizuje komunię chrześcijan z Jezusem Chrystusem i w Jezusie Chrystusie.

Na stole wigilijnym ma się znaleźć dwanaście talerzy (talerze rozumiane są jako dwanaście różnych potraw), według interpretacji chrześcijańskiej, na cześć dwunastu apostołów, którzy zasiedli przy stole Ostatniej Wieczerzy.

Zarówno w Polsce, jak i na Litwie adwent jest czasem abstynencji, a w najściślejszej tradycji 24 grudnia jest dniem "suchej abstynencji", czyli nie tylko bez mięsa, ale także bez nabiału i jaj. Z tego powodu większość potraw opiera się na rybach, zwłaszcza śledziach, grzybach i warzywach.

Do typowych napojów należą. aguonpienas (mleko makowe), sporządzone z wody, cukru i pokruszonych ziaren maku, oraz kisielius (kisiel) napój jagodowy lub owocowy, do którego dodaje się skrobię ziemniaczaną lub kukurydzianą, nadającą napojowi bardzo gęstą konsystencję.

Na wigilijnym stole nie może zabraknąć m.in. kūčiukaiTe małe kulki z mąki, drożdży i maku stały się szczególnie popularne po odzyskaniu Niepodległości, kiedy to znów zaczęto je swobodnie obchodzić podczas świąt Bożego Narodzenia.

Ciekawą spuścizną po czasach sowieckich jest popularyzacja sałatki rosyjskiej, która na Litwie znana jest jako biała sałatka lub ensaladilla casera, jako danie na Boże Narodzenie. Powodem było to, że zrobiono go z groszku konserwowego i majonezu, które były trudno dostępne i dlatego uważano je za artykuły luksusowe.

Do dziś tradycje te są przestrzegane w większości rodzin, a Boże Narodzenie jest w tym kraju czasem silnych przeżyć chrześcijańskich.

Polska. Msza Święta pasterska i łamanie chleba

Tekst: Ignacy Soler

Kiedyś, i do dziś, funkcjonowało wyrażenie, że wszystkie święta poznaje się po nieszporach. W Polsce Wigilia znana jest jako czuwanie i ma głęboko zakorzenione zwyczaje w każdej rodzinie, wierzącej czy nie.

Boże Narodzenie to święto narodzin Dziecka, w którym my chrześcijanie rozpoznajemy Syna Bożego, Boga uczynionego człowiekiem dla naszego zbawienia. Dla wielu Boże Narodzenie nie jest już świętem chrześcijańskim, ale nadal jest czasem afirmacji dobra ludzkiego życia, zwłaszcza nowo narodzonego dziecka: daru dla rodziny, kraju i całego świata. Każde dziecko jest wyjątkowe, niepowtarzalne, jest nowością, która sprawia, że wszystko inne jest inne. Święta Bożego Narodzenia to także czas składania sobie nawzajem życzeń pokoju, radości, szczęścia, lepszego świata, bez wojen, bez smutku i zła: utopii świata nieosiągalnego dla ludzi wszystkich czasów. Ale co człowiek nie może, Bóg może.

Wigilijne czuwanie, jak sama nazwa wskazuje, zaprasza nas do czuwania i przygotowania się do uroczystości. Wigilia rozpoczyna się w polskich domach, często w tamtych czasach pokrytych białym, zimnym śniegiem, od wieczerzy czuwania przy pojawieniu się pierwszej gwiazdy około godziny piątej wieczorem. Wszyscy po ciężkim dniu pracy siadają przy wspólnym stole. Już od wczesnych godzin 24. wszyscy angażują się w przygotowania do Czuwania. Kilka dni wcześniej choinka była już postawiona i ubrana we wszystkie światełka, ozdoby, prezenty i gwiazdę na czubku. Jeśli nie zrobiono tego wcześniej, rano 24. należy postawić choinkę. Tradycyjna szopka, zwłaszcza postacie Tajemnicy - Jezusa, Maryi i Józefa, też mają tradycję i korzenie, ale mniejsze niż choinka i nie tak rozpowszechnione jak we Włoszech czy w krajach hiszpańskojęzycznych.

Po kilku godzinach przygotowań, nie tylko do posiłku, ale i do domu, zwłaszcza do mycia okien (nie do końca rozumiem, dlaczego w Polsce okna są dokładnie myte w Wigilię i Wielką Niedzielę), zbierają się przy świątecznym stole z najlepszymi potrawami i sztućcami. Gromadzą się, ale nie siadają, bo Wieczerza Wigilijna rozpoczyna się - wszyscy razem i na stojąco - od czytania Narodzin Jezusa z Ewangelii św. Mateusza (1, 18-25) lub św. Łukasza (2, 1-20). Zazwyczaj czyta ją ojciec rodziny lub najmłodsze dziecko.

Przerwa na chleb: Opłatek

Następnie przychodzi tzw. Opłatek, po angielsku oblea, który pochodzi od łacińskiego oblatum - ofiarowanie daru. Opłatek, zwany też chlebem anielskim lub błogosławionym, a w naszym przypadku opłatkiem wigilijnym, to płat białego chleba, upieczonego z białej mąki i niekwaszonej wody, którym dzieli się przy stole wigilijnym. Wszyscy pozostają w pozycji stojącej i każdy uczestnik czuwania bierze opłatek z przygotowanej przy nim tacy. Każdy z jadących trzyma w lewej ręce swój opłatek, a prawą ręką odłamuje kawałek opłatka innego uczestnika, składając jednocześnie tej osobie najlepsze życzenia, improwizowanymi słowami, krótkimi lub długimi, emocjonalnymi lub oficjalnymi, zgodnie z życzeniem każdej osoby. I zjada ten mały kawałek opłatka drugiej osoby. Działanie to jest odwzajemnione przez drugą osobę. A na koniec podają sobie ręce, logicznie prawą, czyli tę, która jest wolna.

Świąteczna hostia jest znakiem pojednania i przebaczenia, przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy Wigilii wyraża pragnienie bycia razem, ma znaczenie nie tylko duchowe, ale i materialne: biały chleb podkreśla ziemski charakter pragnień, posiadania i dzielenia się. Każdy ma być jak dobry, podzielny chleb, coś, co można rozdać. Jest ona logicznie związana z prośbą w Modlitwie Pańskiej i z Eucharystią.

Tradycja dzielenia się (parting - z), czyli wzajemnego łamania części opłatka lub hostii świątecznej, ma swoje korzenie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Początkowo niezwiązany z Bożym Narodzeniem, był symbolem duchowej komunii członków wspólnoty. Zwyczaj błogosławienia chleba nazywany był eulogią (błogosławiony chleb). Ostatecznie chleb został przyniesiony na mszę wigilijną, pobłogosławiony i podzielony. Zanoszono ją także do domów chorych, czy tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, albo wysyłano do rodziny i znajomych. Praktyka odprawiania eulogii, popularna w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zaczęła zanikać w IX wieku na mocy dekretów synodów karolińskich, które chciały uniknąć pomieszania chleba konsekrowanego (Eucharystia) z chlebem błogosławionym (eulogia).

Kolacja wigilijna

Wieczerza Wigilijna jest wieczerzą radosną, rodzinną i pokutną, tak na pewno brzmi to ciekawie, ale jest to wieczerza wstrzemięźliwości od mięsa. Zgodnie ze zwyczajem, w ramach przygotowania do wielkiej uroczystości Narodzenia Pańskiego, ofiaruje się w tym dniu umartwienie polegające na niejedzeniu mięsa. Niejedzenie mięsa to coś, co w Polsce wciąż jest ważne, bo obchodzone jest w każdy piątek roku, a Polakom nie jest to obojętne. Kolacja w czasie czuwania składa się z dwunastu różnych potraw, w tym wielu rybnych, wszystkie są bardzo dobrze przygotowane i smaczne. Zaczyna się od zupy, która jest zwykle barszczzupa z czerwonych buraków. Potem przychodzą pierogiktórego nazwa pochodzi od starożytnego słowiańskiego korzenia pir-festiwal, który składa się z rodzaju makaronu, krokieta nadziewanego różnymi rodzajami i odmianami warzyw, ma pewne podobieństwo do włoskich ravioli. Wśród ryb wyróżnia się smażony karp. Jako napój, koniecznie trzeba też spróbować kompottradycyjny sok otrzymywany przez gotowanie niektórych owoców, takich jak truskawki, jabłka, porzeczki lub śliwki w dużej ilości wody, do której dodaje się cukier lub sułtanki. Jako deser nie można pominąć m.in. kutia, to rodzaj słodkiego budyniu z ziaren zbóż, lub makówkiciasto z makiem.

Przy stole na wieczerzę wigilijną pod obrusem umieszcza się małą słomkę, przypominającą żłóbek w Betlejem. Tradycją jest również pozostawienie miejsca dla niespodziewanego gościa. To bardzo słowiańskie: przyjazne przyjęcie gościa, który zawsze jest zapraszany do siedzenia przy wspólnym stole. Po kolacji cała rodzina gromadzi się wokół choinki, gdzie pod jej gałęziami rozrzucane są różne prezenty. Ktoś z rodziny, zwykle przebrany za św. Mikołaja, zajmuje się ich rozdawaniem, recytując wiersze lub dowcipy nawiązujące do honorowanej osoby. Na zakończenie śpiewane są kolędy, kolendaSą to stare pieśni bożonarodzeniowe, bogate w treści teologiczne, które śpiewa się również w kościołach. W niektórych kolenda opowiada o tym, jak w tę szczególną noc Bożego Narodzenia zwierzęta mówią ludzkim głosem i rozumieją nasze słownictwo. Być może jest to interpretacja słów proroka Izajasza (1:3): Wół zna swego pana, a osioł szopkę swego właściciela; Izrael mnie nie zna, mój lud mnie nie rozumie..

Masa koguta, która w Polsce nazywana jest. PasterskaMsza pasterska odprawiana jest zawsze o północy. Do kościołów ściągają liczne rodziny, świątynie są fizycznie przepełnione, a ulice miast i wsi wypełnione są samochodami i światłami przyjeżdżającymi i wyjeżdżającymi.

Eucharystia jest najwyższym punktem celebracji czuwania. Wcześniej pojawiły się tzw. rekolecjeTrzydniowe ćwiczenia duchowe, we wszystkich parafiach, ze spowiedzią na końcu. Kilka miesięcy temu podsłuchałem na ulicy swobodną rozmowę: gdzie idziesz, Marek? - Idę do kościoła, do spowiedzi. - Ale jak to możliwe, skoro nie jest to Boże Narodzenie ani Wielkanoc? Faktem jest, że przystępowanie do sakramentu pokuty w tych dwóch ważnych sezonach liturgicznych jest również głęboko zakorzenionym zwyczajem. Częsta spowiedź jest na pewno ważna, ale jeszcze ważniejsza jest przynajmniej ta nieczęsta spowiedź kilka razy w roku. Fakty mówią same za siebie: w tym kraju wciąż widać niekończące się kolejki do spowiedzi w okresie Adwentu i Wielkiego Postu. Sam miałem doświadczenie w tych dniach: proboszcz parafii, w której mieszkam, zadzwonił do mnie i zapytał, czy mógłbym mu pomóc w wysłuchaniu spowiedzi w te dni. Byliśmy czterema kapłanami przeznaczonymi do spowiedzi przez sporo godzin w ciągu tych trzech dni. Jeśli jest pokuta, jest poczucie grzechu, jest potrzeba Zbawiciela, przyjścia Jezusa.

AutorMarija Meilutyte

Zasoby

Skarb odkryty na nowo w czasie Bożego Narodzenia

Santiago Populín Such pisze dla Omnes tę krótką historię o Bożym Narodzeniu, bardzo odpowiednią do czytania najmłodszym członkom rodziny.

Santiago Populín Taki-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 5 minuty

Było mroźne grudniowe popołudnie, śnieg zasypał plac zabaw, a spokojne huśtawki zapraszały do zabawy. Minęło pięć minut, zanim zadzwonił dzwonek, do świąt Bożego Narodzenia pozostało już tylko kilka minut. Wszyscy uczniowie czwartej klasy szkoły podstawowej patrzyli na stary, głośny zegar nad tablicą. Nagle nauczyciel przerwał ich wpatrywanie się i powiedział donośnym głosem: 

- Zadaniem na te święta jest napisanie przez nich o tym, o czym marzą, by być, gdy dorosną. Najpopularniejsza praca pisemna - będziemy głosować wśród kilku nauczycieli - wygra dwa bilety na lodowisko.

To powiedziawszy, zegar zszedł na dalszy plan; umysły uczniów były teraz na lodowisku. Zadzwonił dzwonek i Thomas pospiesznie ruszył do samochodu, gdzie czekała na niego matka. Wsiadł do samochodu z czwórką rodzeństwa i z wielkim niepokojem powiedział do matki: 

- Cześć mamo! Czy nie znasz nagrody, którą profesor Luis przyzna temu, kto wygra najlepsze opowiadanie o tym, kim marzymy być, gdy dorośniemy? 

Matka i rodzeństwo spojrzeli na niego z zaintrygowaniem i odpowiedzieli: 

- Jaka jest nagroda?

- Kto wygra ten esej, otrzyma dwa bilety na lodowisko!

- Imponujące - powiedziała jego matka zdziwionym tonem. - Czy wiesz więc, o czym będziesz pisać? W zeszłym roku marzyłeś o byciu archeologiem, jak Indiana Jones. 

Jego starsze rodzeństwo, Lucía i Paco, zaczęło się śmiać. Rumieniąc się, Tomás odpowiedział:

- No, już nie, mamo, w zeszłym roku byłem dzieckiem, teraz jestem starszy, lubię inne rzeczy. Na przykład chciałbym być inżynierem, jak tata; albo lekarzem, żeby jeździć karetką; albo nauczycielem, żebym nie musiał zadawać dzieciom prac domowych; a może chciałbym być prawnikiem i mieć biuro z wielkim krzesłem, jak wujek Manuel.

Maria, jego pięcioletnia siostra, przerwała mu głosem starej cesarzowej: 

- Mógłbyś zostać strażakiem, naprawdę lubisz ogień... prawda, mamo? 

Marta, matka, zaczęła się śmiać.

- Nie wiem... jak już mówiłam, jest wiele zawodów, które mnie pociągają. Jestem pewien, że chcę zrobić coś ważnego", kontynuował Tomás.

Kilka sekund przed dotarciem do domu Tomás zapytał Martę:

- Mamo, jakie było Twoje marzenie, gdy byłaś dzieckiem i czy je osiągnęłaś?

Marta zaniemówiła na to pytanie i po kilku sekundach, które dla chłopaka wydawały się wiecznością, odpowiedziała:

- Pozwól mi się zastanowić. O, tu jesteśmy, wejdźmy do środka, bo jest bardzo zimno i zjedzmy coś miłego, przygotowałam churros wypełnione dulce de leche! 

- Dobra! -wszyscy krzyknęli, celebrując pyszną przekąskę.

Marta była nieco zniesmaczona tym pytaniem. Zanim wszyscy usiedli do przekąski, rozległ się dźwięk drzwi, a ona dodała:

- Tata tu jest! 

Gdy już wszyscy razem zjedli, Marta powiedziała do Jana, swego męża: 

- Kochanie, pójdę na chwilę do ojca, żeby wziąć mu jakieś lekarstwa, jest przeziębiony. Wrócę około 20:00. 

Juan zauważył ją trochę dziwnie podczas podwieczorku, ale pomyślał, że zapyta ją, co się stało po obiedzie, kiedy będą bardziej zrelaksowani, żeby porozmawiać. 

Gdy tylko Marta weszła w drzwi, ojciec zauważył, że wygląda nieco dziwnie.

- Cześć tato, jestem tu, przyniosłam twoje lekarstwa, jak tam twoje przeziębienie?

- Moja córko, już mi lepiej, ale chciałbym cię raczej zapytać: jak się czujesz? Widzę, że jesteś strapiona.

- Nic, tato, dlaczego tak mówisz?

- Masz twarz... Daj spokój, znam cię, co się stało?

- Och, tato, zdajesz sobie sprawę ze wszystkiego, jak mnie znasz, nie mogę cię oszukać.

- Usiądźmy na chwilę - powiedział ojciec.

Marta, biorąc głęboki oddech, powiedziała: 

- Pojechałam odebrać dzieci ze szkoły i Tomás opowiedział nam o pracy domowej, którą dostały na święta: napisać, o czym marzą, kiedy dorosną. 

- Cóż, nie o to się martwisz, prawda? 

- Nie, tato. Stało się tak, że Tomi opowiedział nam, jakie ma marzenia: zostać świetnym inżynierem, albo lekarzem, albo nauczycielem, albo prestiżowym prawnikiem. Następnie zapytał mnie, o czym marzyłam, gdy byłam mała i czy udało mi się to osiągnąć. To właśnie mnie zabolało i zaniepokoiło. Wiesz, że zawsze marzyłam o tym, żeby pójść na studia, ale życie się skomplikowało i nie mogłam tego osiągnąć. Nie zrealizowałam swojego marzenia i teraz jestem prostą gospodynią domową bez żadnego zawodu.

Zanim Marta zdążyła się jeszcze odezwać, ojciec wziął ją za rękę i powiedział:

- Marta, moja córko, jak to jest, że nie osiągnęłaś swojego marzenia? Czy twoja rodzina, twój dom, twoje marzenie nie zostało osiągnięte? A dlaczego jesteś prostą gospodynią domową bez zawodu? Masz wszystkie zawody, o których marzy Tomasito. Jesteś inżynierem, bo zbudowałeś wspaniałą katedrę, swoją piękną rodzinę; jesteś lekarzem, w zeszłym tygodniu dzięki swojej opiece wyleczyłeś Juana z tej złej grypy, a teraz leczysz mnie; jesteś też nauczycielem, czyż przyjaciele twoich dzieci nie przychodzą do ciebie, aby odrabiać lekcje, bo tak dobrze im je tłumaczysz; i jesteś prawnikiem, bo bronisz ich przed niesprawiedliwością życia. A przede wszystkim sprawiasz, że Bóg jest w Twoim domu, w Twojej kuchni, przy Twoim stole, w życiu Twoich bliskich. 

I zanim zobaczył, że Marta wybuchła łzami, dodał:

-A teraz napijmy się gorącej herbaty.

Była godzina 20.00 i Marta była zaskoczona:

  • Och, jest tak późno! Tato, muszę już iść, muszę przygotować obiad. Dzięki jak zawsze, tak dobrze, że jesteście! Tato, co ja bym zrobiła bez twoich mądrych rad? 

Marta pożegnała się z ojcem wielkim uściskiem i wielkim uśmiechem. I tak szła do domu, otulona ciepłem nowo odnalezionej radości, które unicestwiało polarny chłód, i w ten sposób jej ponowne odkrycie w jednej chwili przyniosło jej dom. 

Kiedy otworzyła drzwi swojego domu, zastała ujmującą scenę: Juan, jej mąż, czytający bajkę małemu Pedrowi; María, bawiąca się z wołem i osłem w szopce; Tomás, piszący pracę domową, żeby wygrać bilety na łyżwy, a zapach sosu pomidorowego zaprowadził ją do kuchni, gdzie zastała Paco i Lucíę przygotowujących kilka pizz. W tym momencie, a także po uważnym obserwowaniu wszystkiego, co widziała od momentu wejścia, Marta stała się emocjonalna, jej oczy były jak szkło w deszczu, ponieważ przypomniała sobie słowa, które ojciec powiedział do niej zaledwie kilka minut wcześniej.

- Mamo, co się stało - zapytała Lucía.

Uśmiechając się, Marta powiedziała:

-Wszystko jest w porządku, nic mi nie dolega, córko, idę przygotować stół, już wystarczająco oszczędzili mi pracy przy robieniu obiadu.

Gdy cała siódemka usiadła przy stole, głos zabrała Lucía i patrząc z uśmiechem na Martę, powiedziała młodzieńczym tonem:

- Tato, z mamą jest coś nie tak i nie chce nam powiedzieć. Od powrotu z domu dziadka była bardzo dziwna.

Jan spojrzał na Martę i powiedział: 

-Co się stało, kochanie?

Marta, uśmiechając się, powiedziała łagodnym głosem: 

- Nie martw się, wszystko jest w porządku. Prawda jest taka, że jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ otrzymałam już swój świąteczny prezent.

W tym momencie mały Pedrito popędził do salonu, aby sprawdzić, czy na kominku jest prezent dla niego. 

- Mamo, jaki prezent otrzymałaś - zapytał zaintrygowany Tomás.

- Nie ma jeszcze nawet szóstego stycznia - kontynuowała Maria ze zdziwionym wyrazem twarzy.

Podczas gdy Paco zjadł całą pizzę, Pedrito wrócił do jadalni krzycząc zawiedzionym tonem:

- Mamusiu, mamusiu, w kominku nie ma dla mnie prezentu! 

Marta, z chytrym śmiechem, wzięła Pedrito za rękę i patrząc na wszystkich, powiedziała:

- Zobaczmy, że prezentem świątecznym, który otrzymałem jesteście Wy, moja rodzina, moje spełnione marzenie. 

Na to Pedrito, nie rozumiejąc, co się dzieje przy stole, zapytał raz jeszcze: 

-Mamo, tato, gdzie jest mój prezent" i wszyscy wybuchnęli śmiechem.

AutorSantiago Populín Taki

Licencjat z teologii na Uniwersytecie Nawarry. Dyplom z teologii duchowości na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

Zasoby

Historia "Cichej nocy" ("Stille Nacht")

"Cicha noc, święta noc": tak zaczyna się jedna z najbardziej znanych na świecie kolęd w języku oryginalnym i jest śpiewana we wszystkich możliwych językach na wszystkich pięciu kontynentach. Śpiewana jest we wszystkich możliwych językach, na wszystkich pięciu kontynentach. Kiedy i jak powstała i kto jest kompozytorem tej słynnej kolędy - być może sam Wolfgang Amadeusz Mozart? Zajrzyjmy w przeszłość Europy: oto historia "Cichej nocy".

Fritz Brunthaler-24 Grudzień 2022-Czas czytania: 7 minuty

Okoliczności historyczne

Był to rok 1818. Wojny z Napoleonem przyniosły narodowi wielkie trudy. Region Salzburga, kościelne księstwo Świętego Cesarstwa Rzymskiego, rządzone od wieków przez arcybiskupa, w 1805 roku utracił niepodległość i całkowicie zubożał. Kroniki opowiadają, że tłumy żebraków przemierzały ulice miasta Salzburg, prosząc mieszkańców o datki na cele charytatywne, aby przeżyć. Nie tylko w mieście i na wsi odczuwano skutki wojny: zniszczenia, grabieże i śmierć. 

Postanowienia Kongresu Wiedeńskiego z lat 1814-1815 wytyczyły nową granicę między Bawarią a Austrią 20 kilometrów na północ od Salzburga, przez środek miasta Laufen, wzdłuż rzeki Salzach, tak że małe przedmieście Oberndorf zostało odcięte od centrum miasta. Rodziny zostają rozerwane, a miasto zubożone, ponieważ żeglarze i stoczniowcy tracą to, co od wieków było podstawą ich dobrobytu, a mianowicie przywileje na transport soli w dół Salzach do Dunaju i przez niego na Węgry. Następują katastrofy powodziowe i klęski nieurodzaju, takie jak ta z 1816 roku, która przechodzi do historii jako "rok bez lata", ponieważ erupcja wulkanu Tambora w Indonezji ma negatywny wpływ na klimat świata. Niepewne czasy, bieda, trud - co może dać nadzieję?

Wigilia, 24 grudnia 1818 r.

Nie ma jednoznacznego dowodu na to, że myszy przegryzły miech organów w kościele św. Mikołaja w Oberndorfie do tego stopnia, że nie są one już sprawne. Faktem jest, że organy, które od pewnego czasu wymagają renowacji, już nie działają - a jest Wigilia! 26-letni pastor pomocniczy Joseph Mohr szuka rozwiązania dla świątecznej aranżacji muzycznej. Sześciostrofowy wiersz bożonarodzeniowy zanosi do organisty Franza Xavera Grubera, który oprawia go w muzykę. Napisał ją w 1816 roku w Mariapfarr, miejscowości położonej głęboko w Alpach, gdy był tam pomocnikiem proboszcza. Być może przedstawienie Dzieciątka Jezus na ołtarzu, z rzucającą się w oczy kręconą głową, zainspirowało go do napisania wersu pierwszej strofy: "Słodki chłopiec o kręconych włosach". 

Tego samego dnia Gruber skomponował prostą melodię na dwa głosy i chór. "Cicha noc, święta noc" zaśpiewali po mszy o północy Joseph Mohr (tenor) i Franz Xaver Gruber (bas) w dwóch głosach przy świecach obok szopki w kościele - obecnie w górnoaustriackim mieście Ried - z towarzyszeniem Mohra na gitarze. Choinka była jeszcze wtedy nieznana i upowszechniła się dopiero w pierwszej połowie XIX wieku w Europie Środkowej.

Mieszkańcy Oberndorfu - rolnicy, rzemieślnicy, żeglarze - obchodzili Boże Narodzenie, dekorując swoje domy iglastym drewnem i świerkowymi gałązkami. Następnie dokładnie wysprzątali wszystkie pomieszczenia i przeszli przez wszystkie pokoje i stajnię z miską płonącego kadzidła. Wieczorem udawali się do kościoła na Mszę Świętą o północy. Tam ci prości ludzie z Oberndorfu po raz pierwszy usłyszeli pieśń "Cicha noc" i natychmiast poruszyła ich serca: w tamtych czasach wojny, potrzeby i niepewności było to przesłanie pokoju, skupienia i zbawienia z powodu nowo narodzonego Dziecka: "Jezus, Zbawiciel, jest tutaj!

Ludzie

Joseph Mohr urodził się w mieście Salzburg w 1792 roku. Był nieślubnym dzieckiem, ale jego matka nie była bynajmniej kobietą lekkiego życia, bo w tamtych czasach prości ludzie mogli się żenić tylko wtedy, gdy pozwolił na to właściciel ziemski lub władze polityczne. Józef był osobą uzdolnioną, zwłaszcza muzycznie, a pomagali mu w tym panowie duchowi. Wydaje się, że nie miał innego wyjścia, jak zostać księdzem. Nigdy nie przebywał długo w jednym miejscu jako duszpasterz, być może także ze względu na swoje kruche zdrowie, zwłaszcza płuca. W Oberndorfie przebywał tylko przez dwa lata, od 1817 do 1819 roku.

Ze względu na własne doświadczenie, jako kapłan zawsze zwracał uwagę na ubogich. Gdy oskarżono go o kupno sarny od kłusownika, usprawiedliwiał się mówiąc, że to dla najbiedniejszych z biednych. W Wagrainie sprzedał swoją krowę, aby dzieci mogły kupić podręczniki szkolne. Jako proboszcz lubił być z ludźmi, siedział z nimi w karczmie, grał na gitarze, którą często nosił przy sobie. Nie doczekał się sławy swojej pieśni: zmarł w 1848 roku na paraliż płuc, pochowany jest w Wagrainie. Nie wiadomo dokładnie jak wyglądał, gdyż nie zachowało się żadne jego zdjęcie.

Franz Xaver Gruber miał pod pewnymi względami nieco łatwiejsze życie niż Mohr. Urodził się w 1787 roku w Hochburgu w Salzburgu. Dzięki swojemu talentowi muzycznemu - według tradycji już w wieku 12 lat grał na organach w kościele - udało mu się przekonać rodziców i jeśli nie był zawodowym muzykiem, to został nauczycielem i wykonawcą muzyki, zwłaszcza organowej. W 1816 roku był nauczycielem szkoły podstawowej i organistą w Arnsdorfie, małej wiosce położonej trzy kilometry na północ od Oberndorfu, a później także pomocnikiem organisty w Oberndorfie.

Z trzech małżeństw - wszystkie żony zmarły - miał dwanaście dzieci, z których przeżyło tylko czworo. Być może w przezwyciężeniu tych strat pomogła mu także miłość do muzyki, bo dla niego "Cicha noc" nie była początkowo jego wielkim dziełem: skomponował kilka mszy, które teraz zostały opublikowane. W 1854 roku przyczynił się do wyjaśnienia autorstwa "Cichej nocy", kiedy to zakładano, że muzyka mogła pochodzić od Michała Haydna, który był nadwornym kompozytorem w Salzburgu i młodszym bratem bardziej znanego Józefa Haydna. W odpowiedzi na zapytanie Królewsko-Pruskiej Kaplicy Dworskiej o autorów pieśni wymienił Józefa Mohra i siebie oraz wskazał na skomponowanie pieśni 24 grudnia 1818 r. Franz Xaver Gruber zmarł w 1863 roku i został pochowany w Hallein.

Utwór

Kiedy w nocy 24 grudnia 1818 roku po raz pierwszy zabrzmiała "Cicha noc, święta noc!", nikt, nawet jej dwaj twórcy Gruber i Mohr, nie mógł przypuszczać, że stanie się ona tak znana i popularna. Prosta melodia, zgodna z ówczesnymi instrukcjami władz kościelnych dotyczącymi kultywowania pieśni religijnych, w czasie 6/8, na dwa głosy i chór, nie jest hymnem liturgicznym. Nie jest to hymn liturgiczny w ścisłym tego słowa znaczeniu, dlatego szybko trafił do domów klasy średniej na uroczyste obchody Bożego Narodzenia, w czym pomogło również użycie języka kulturalnego zamiast gwary. Melodia ma cechy zarówno pieśni pasterskiej, jak i kołysanki, a obie znajdują się w "sycylijskim" typie melodycznym, dla którego charakterystyczna jest słodka melodia i oscylujący rytm.

Początkowo uważano ją za "pieśń tyrolską", ponieważ budowniczy organów Mauracher z Zillertal w Tyrolu, który w 1824 roku zaoferował się odrestaurować organy w Oberndorfie, przywiózł ją do swojej ojczyzny. Kilka rodzin śpiewających z Zillertal rozpowszechniło tę pieśń: rodzina Rainerów śpiewała ją tam podobno już w Boże Narodzenie 1819 roku, a trzy lata później także dla cesarza Austrii Franciszka I i jego gościa z Rosji, cara Aleksandra. Rodzina Strasser, również z Zillertal, wykonała rękawice i połączyła występy na targach z występami muzycznymi. Udowodnione jest, że czwórka dzieci Strasserów śpiewała "Cichą noc" w Lipsku podczas Bożego Narodzenia w 1831 roku.

Śpiewacze podróże rodziny Rainerów zaprowadziły ich do Nowego Jorku, gdzie w 1839 roku po raz pierwszy usłyszano "Cichą noc". Pieśń rozpowszechniła się jeszcze bardziej dzięki umieszczeniu jej w różnych zbiorach i wśród protestanckich hymnów liturgicznych, co tłumaczy się tym, że tekst pieśni w mniejszym stopniu podkreślał silne katolickie nabożeństwo do Maryi, powszechne w tym czasie w okresie Bożego Narodzenia. W XIX wieku pojawiły się nawet głosy krytyczne ze strony duchownych katolickich: co do tekstu, bo mówili, że jest sentymentalny i bez smaku, a więc nie może uchwycić tajemnicy Bożego Narodzenia; co do melodii, bo jest płaska i monotonna, i że lepsze są inne hymny religijne. Nie mogło to jednak powstrzymać jej przed rozprzestrzenieniem się na cały świat.

Dzisiaj

Kościół św. Mikołaja, w którym po raz pierwszy usłyszano "Cichą noc", został rozebrany na początku XX wieku ze względu na ciągłe zalewanie i niebezpieczeństwo osiadania. Od 1937 roku w bezpiecznym miejscu w Oberndorfie stoi ośmiokątna Kaplica Pamięci Gruber-Mohr.

Tłumaczenia i wersje piosenki istnieją w ponad 320 językach i dialektach. Najczęściej śpiewa się pierwszą, drugą i szóstą zwrotkę.

W miejscach, gdzie Gruber i Mohr urodzili się i pracowali, w Salzburgu i Górnej Austrii, znajdują się muzea i miejsca pamięci o Cichej Nocy. Ale także gdzie indziej, w tym w Stanach Zjednoczonych, we Frankenmuth w stanie Michigan znajduje się obszerne archiwum związane z tą pieśnią, przekazane przez rodzinę Bronnerów, a na przyległej posesji znajdują się tablice z tekstem "Cichej nocy" w 311 językach.

W 2004 roku asteroida otrzymała nazwę "Gruber-Mohr". W 2011 roku "Cicha noc, święta noc" została uznana przez UNESCO za niematerialne światowe dziedzictwo kulturowe.

Tekst oryginalny w języku niemieckim, a tekst w tłumaczeniu angielskim

Poniżej zamieszczono oryginalny tekst "Cichej nocy", a także bezpośrednie prywatne tłumaczenie, bez rymów i adaptacji.

Tekst oryginału Joseph Mohr w języku niemieckim

1. Stille Nacht! Heilige Nacht! Alles schläft; einsam wacht Nur das traute heilige Paar. Holder Knab im lockigten Haar, Schlafe in himmlischer Ruh! Schlafe in himmlischer Ruh!

2. Stille Nacht! Heilige Nacht! Gottes Sohn! O wie lacht Lieb' aus deinem göttlichen Mund, Da uns schlägt die rettende Stund`. Jesus in deiner Geburt! Jesus in deiner Geburt!

3. Stille Nacht! Heilige Nacht! Die der Welt Heil gebracht, Aus des Himmels goldenen Höhn Uns der Gnaden Fülle läßt seh'n Jesum in Menschengestalt, Jesum in Menschengestalt

4. Stille Nacht! Heilige Nacht! Wo sich heut alle Macht Väterlicher Liebe ergoß Und als Bruder huldvoll umschloß Jesus die Völker der Welt, Jesus die Völker der Welt.

5. Stille Nacht! Heilige Nacht! Lange schon uns bedacht, Als der Herr vom Grimme befreit, In der Väter urgrauer Zeit Aller Welt Schonung verhieß, Aller Welt Schonung verhieß.

6. Stille Nacht! Heilige Nacht! Hirten erst kundgemacht Durch der Engel Alleluja, Tönt es laut bei Ferne und Nah: Jesus der Retter ist da! Jesus der Retter ist da!

Prywatne tłumaczenie na język hiszpański

1. cicha noc! święta noc! Wszystko śpi; tylko święta para czuwa w samotności. Słodkie kędzierzawe dziecko, śpij w niebiańskim spoczynku! Śpij w niebiańskim spoczynku!

2. Cicha noc, święta noc, Synu Boży! O, jak miłość śmieje się w Twych boskich ustach, gdy zbawcza godzina brzmi dla nas, Jezu, w Twym narodzeniu! Jezu w Twym narodzeniu!

3. cicha noc, święta noc! Ona, która przyniosła światu zbawienie, ze złotych wyżyn nieba pozwala nam zobaczyć pełnię łaski, Jezusa w ludzkiej postaci, Jezusa w ludzkiej postaci!

4. cicha noc, święta noc! Gdzie dziś wylała się cała moc ojcowskiej miłości i jak brat Jezus objął życzliwością ludy świata, Jezus ludy świata.

5. cicha noc, święta noc! Pomyślawszy już dawno o nas, gdy Pan wybawia od gniewu, w odległych czasach ojców obiecał odpust dla całego świata, obiecał odpust dla wszystkich.

6. cicha noc, święta noc! Po raz pierwszy dana do zrozumienia pasterzom przez Alleluja aniołów, rozbrzmiewa głośno daleko i szeroko: Jezus, Zbawiciel, jest tutaj! Jezus, Zbawiciel, jest tutaj!

AutorFritz Brunthaler

Austria

Początek opowieści

Krótka historia, która przypomina, co mogło otaczać to wydarzenie, które wyznaczyło bieg historii.

23 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

Drogą idzie młody, ledwie dwudziestoletni mężczyzna, niosący przy siodle osiołka z jego pakułami i kilkoma seronami, w których niesie niezbędne do podróży rzeczy. Na szczycie zwierzęcia, dumna ze swojego ładunku, kobieta, prawie dziewczynka, prawie dorosła, jeśli jeszcze nie jest. Józef, zaniepokojony, wciąż spogląda na swoją dziewiczą żonę: "Czy wszystko w porządku, czy chcesz, abyśmy odpoczęli? "Nie martw się Józefie - uśmiecha się Maryja - Dziecko i Ja mamy się dobrze. Chyba zmęczony chód osła uśpił go. Już prawie się nie rusza"; ale Józef nie uspokaja się.

We wsi jest zbyt duże zamieszanie. Szukają spokojniejszego miejsca, by cieszyć się swoją prywatnością. Docierają do jaskini wyposażonej w stajnie i narzędzia, gdzie się zatrzymują.

Prawie wszystko jest zaaranżowane przez Opatrzność Bożą. Prawie wszystko, ponieważ są rzeczy, które Pan pozostawia Swojej Matce do zorganizowania, a teraz, gdy narodziny wydają się bliskie, to Ona przejmuje inicjatywę.

Podczas gdy Józef zdejmuje z osiołka siodło i wkłada rzeczy do środka, Maryja czyści i porządkuje stajnię. Usuwa brudną słomę i przygotowuje podłogę z czystej słomy, na której rozkłada rozmaryn jako dywan. W tle znajduje się żłóbek, który wypełnia swoim miękkim płaszczem jako materacem, na którym rozkłada tkaninę z nici, którą przygotowała dla niej matka. To właśnie kapral będzie witał Dziecko.

Po zakończeniu przygotowań wreszcie siadają do odpoczynku. W tle stoi uparcie potulny muł oraz odważny i łagodny wół, który oferuje im ochronę i towarzystwo. Siedząc na ziemi, trzymając się za ręce, Józef i Maryja rozmawiają niskim głosem.

Ci dwoje rozmawiali, czy też modlili się, gdy Maryja ścisnęła ręce Józefa:

-Wydaje mi się, że on już tu jest.

Powietrze stało się rzadsze, księżyc na chwilę stanął w miejscu i dokonał się cud! Niemal bez zauważenia przez Maryję, Dzieciątko przeszło z Jej łona na krzew rozmarynu, by z krzewu rozmarynu powrócić na Jej bok.

W ten sposób, tak po prostu, ziemia otrzymała napływ Boga w czasie, olśniewającą obecność boskości w zwykłym życiu.

Z doświadczeniem, które płynie z miłości matki, Maryja bierze Syna w ramiona, trzyma Go delikatnie przy piersi, gest, który powtórzy po latach u stóp Krzyża, i całuje Go, swój pierwszy pocałunek Boga uczynionego człowiekiem!

- Mój Syn i mój Bóg!

Pierwsze łzy miłości spadają na główkę Dziecka, jak chrzest.

Jezus, odwieczne Słowo Ojca, nowonarodzone dziecko milczy. Dziewica, niepomna na wszystko, patrzy na Syna, który uśmiecha się i przywołuje wspomnienia, które zachowała w swoim sercu. Wspomnienia sprzed dziewięciu miesięcy, gdy Archanioł Gabriel złożył jej najbardziej zaskakującą propozycję, jaką kiedykolwiek otrzymała istota ludzka: "Czy chcesz być Matką Boga, czy chcesz być współodkupicielką ludzkości?

Teraz we trójkę są sami w katedrze w Betlejem w pogodnej eksplozji miłości. Stworzenie zostało stworzone do miłości i doskonali się w darze z siebie, dlatego miłość jest darmowym darem miłości otrzymanym od Boga, przyjętym z pokorą. Aniołowie z podziwem kontemplują strumień miłości, w którym afirmuje się ta Święta Rodzina.

Ludzie przychodzą do stajni. Kobiety owinięte w płaszcze niosą kosze z jedzeniem; inne, młodsze, z haftowanymi prześcieradłami, aby owinąć Dziecko; szorstcy mężczyźni, ze wsi, aby użyczyć ręki w czymkolwiek, co jest potrzebne, i dzieci, wiele dzieci, o których nikt nie wie, skąd się wzięły. To ci, którzy poszli do nieba zanim się urodzili. Jedni dlatego, że chciała tego Matka Boska, inni dlatego, że ich matki nie otworzyły dla nich ramion i musieli schronić się w ramionach Matki Rodzaju. Czekali na Niego od dawna, a teraz, nareszcie, mogą się Nim cieszyć.

Przez obrzeża wsi przemieszcza się kolorowa karawana. Są to królowie, albo magowie, czy coś w tym stylu. Z powagą właściwą ich randze wchodzą do stajenki, pozdrawiają Matkę, całują stopy Dzieciątka w adoracji - poznanie Boga jest nierozerwalnie związane z adoracją - i zgodnie ze wschodnim zwyczajem podchodzą do ojca, aby go objąć i złożyć mu dary: złoto, aby ukoronować Króla, kadzidło, aby oddać cześć Bogu, mirrę, aby zabalsamować Odkupiciela.

Jak dalej potoczyła się ta historia, myślę, że po wielu perypetiach rodzina osiadła w Nazarecie i mieszkała tam przez wiele lat; ale to inny rozdział, teraz cieszymy się tym jednym.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Więcej
Zasoby

Najlepsze kolędy na okres świąteczny

Omnes przynosi ci listę kolęd, aby cieszyć się tym świątecznym sezonem.

Paloma López Campos-23 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Odliczanie do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia trwa. Pomiędzy przygotowaniami, posiłkami i sprawami załatwianymi w ostatniej chwili, zostawiamy Wam listę z kilkoma kolędami do spędzenia tych świątecznych dni.

Mary, wiedziałaś? - Pentatonix

Będę w domu na święta - Michael Bublé

In the bleak mid-winter - The Choirboys

O Święta Noc - Chór Tabernakulum

Let it snow - Frank Sinatra

Tu scendi dalle stelle - The Three Tenors

Veni, veni Emmanuel - Hymn katolicki

El burrito de Belén - Juanes

Piosenka na Boże Narodzenie - José Luis Perales

Sizalelwe Indonana - Kimbolton Prep Music

O Tannenbaum - Andrea Bocelli

Adeste, fideles - Ars Cantus

Il est né le divin enfant

Świat

kardynał FiloniMusimy kochać Ziemię Świętą" : "We must love the Holy Land".

Kardynał Filoni, Wielki Mistrz Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego, opowiada w Omnes o Ziemi Świętej i jej związkach z chrześcijanami na całym świecie.

Federico Piana-23 grudnia 2022-Czas czytania: 3 minuty

W Kościele katolickim jest jedna instytucja, której misja nie zmienia się od wieków: opieka i wspieranie chrześcijan świata. Ziemia Święta. Jest to Zakon Równouprawnienia Grobu Bożego w Jerozolimie, którego historyczne początki sięgają 1336 roku i do którego Święty Jan Paweł II przyznał Watykanowi osobowość prawną.

Dziś Zakon liczy 30 tys. świeckich rycerzy i dam na całym świecie, jest zorganizowany w 60 Luogotenencji i kilkanaście Delegatur Magistralnych, a około dwa lata temu odnowił swój statut za zgodą papieża Franciszka. "Wierzymy, że Ziemia Święta nie może być traktowana jako archeologiczne stanowisko wiary, ale musi być żywą rzeczywistością złożoną z rodzin chrześcijańskich, które tam mieszkają, i z licznych pielgrzymów, którzy ją co roku odwiedzają" - wyjaśnia kard. Fernando Filoni, Wielki Mistrz Zakonu, według którego siła kierowanej przez niego instytucji "jest zakorzeniona w wielkim entuzjazmie, jaki jej członkowie wkładają we wszystkie działania, które prowadzimy".

W dzisiejszym skomplikowanym kontekście międzynarodowym, jak Zakonowi udaje się wypełniać swoją podstawową misję? 

- Przede wszystkim musimy powiedzieć, że musimy kochać Ziemię Świętą: nie tylko za to, co reprezentuje kulturowo, ale przede wszystkim za to, że Jezus się tam urodził, żył, głosił i realizował swoją misję zbawienia. Teraz wspieranie chrześcijan oznacza kontynuację obecności żywej rzeczywistości w Ziemi Świętej. Pierwsza wspólnota chrześcijańska składała się z uczniów Pana i nigdy nie wymarła. Oznacza to jednak, że należy wspierać ten "Kościół-matkę", który następnie zrodził, poprzez ewangelizację, wiele innych Kościołów na świecie. Dlatego Kościoły świata czują się w obowiązku wspierać Kościół w Ziemi Świętej w tym historycznym momencie, ponieważ obecność chrześcijan na tych terenach bardzo się zmniejszyła i jeśli nie będzie wkładu finansowego, jak również emocjonalnego, Ziemia Święta ryzykuje, że stanie się miejscem turystycznym, archeologicznym miejscem wiary. A my nie chcemy, żeby tak się stało. Wsparcie Zakonu dla Ziemi Świętej służy pomocy wszystkim tym, którzy mają powód do życia w Ziemi Świętej: nie tylko chrześcijanom, ale także Żydom i muzułmanom.

Ostatnio Zakon rozwija się również na Słowacji i rozpoczął projekty ekspansji w Afryce: na czym polega ten wielki wysiłek i jaka jest jego motywacja?

- Naszym zamiarem jest nieco większe otwarcie Zakonu, który jest już bardzo obecny w krajach europejskich i Ameryce Północnej. Chodzi o to, aby zwiększyć naszą obecność w Ameryce Południowej i Środkowej, ale także rozpocząć kilka projektów w Afryce i Azji. Czynimy to wszystko, ponieważ Zakon jest otwarty dla wszystkich: a troska o Ziemię Świętą musi prowadzić także wszystkie inne Kościoły świata - czy to większościowe, czy mniejszościowe - do tego, by mieć w sercu Ziemię Świętą. Jeśli Kościół jest katolicki, to katolickość musi sięgać także do tych rzeczywistości kontynentalnych, które są w danym momencie mniej obecne, ale których nie wolno wykluczyć. Nasi rycerze i damy nie są tymi, którzy od czasu do czasu zajmują się Ziemią Świętą, ale czynią to ze stałym zaangażowaniem i miło jest myśleć, że można ich formować także w krajach, gdzie Zakon jest dziś mniej obecny.

Jakiego zaangażowania wymagają dziś członkowie Zakonu na całym świecie i czy zmieniło się ono w odniesieniu do nowych globalnych wyzwań geopolitycznych?

- Zawsze powtarzam, że zaangażowanie członków Zakonu opiera się na trzech filarach: formacji duchowej, zrodzonej z tajemnicy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Pańskiego, miłości do Ziemi Świętej i oddaniu swojemu Kościołowi lokalnemu. Ogólnie rzecz biorąc, nasi rycerze i damy to ludzie świeccy, wysoko wykwalifikowani specjaliści, którzy mogą wnieść prawdziwie kwalifikowany wkład w każdy Kościół lokalny. Ich miłość do Kościoła lokalnego rozciąga się na całą Ziemię Świętą.

Jak Zakon przeżywa podróż synodalną?

- Zakon nie jest diecezją, a choć żartuję, że jestem proboszczem z 30 tys. wiernych rozsianych po całym świecie, to nie jest nawet parafią. Jej członkowie są częścią Kościołów lokalnych i jako tacy wnoszą i będą wnosić swój wkład w całą drogę synodalną.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Watykan

Wdzięczność, nawrócenie i pokój: życzenia Papieża dla Kurii Rzymskiej

Papież Franciszek odbył swoje tradycyjne świąteczne spotkanie z osobami pełniącymi służbę w Kurii Watykańskiej. Nawrócenie, wdzięczność i przebaczenie były przedmiotem słów Ojca Świętego w jego tegorocznym przemówieniu.

Giovanni Tridente-22 grudnia 2022-Czas czytania: 4 minuty

Na swoje dziesiąte przemówienie do Kurii Rzymskiej z okazji wymiany życzeń świątecznych Papież Franciszek wybrał praktykę przedłużonego "rachunku sumienia", opartego na głębokiej postawie wdzięczności, aby sprzyjać prawdziwemu nawróceniu serc i generować uczucia pokoju w środowisku.

Przyjmując na audiencji kardynałów i przełożonych Kurii Rzymskiej, Papież powtórzył praktykę parresia, czyli swobodnego mówienia rzeczy, które są złe, ale proponowania realistycznego "rozwiązania" każdego upadku, który może pojawić się w Kościele, a w szczególności w Kurii Rzymskiej.

Franciszek mówił przede wszystkim o potrzebie "powrotu do tego, co istotne w życiu", uwolnienia się od wszystkiego, co zbędne, co przeszkadza na prawdziwej drodze świętości. Do tego jednak ważna jest "pamięć o dobru" otrzymanym od Boga na każdym etapie naszego życia, aby osiągnąć tę wewnętrzną postawę, która prowadzi do wdzięczności.

Wysiłek polega na tym, aby w każdych okolicznościach świadomie ćwiczyć "wszelkie dobro, jakie możemy", przezwyciężając "duchową pychę", która każe nam wierzyć, że już wszystkiego się nauczyliśmy lub że jesteśmy bezpieczni i po właściwej stronie.

Ten proces nazywa się "nawróceniem" i przekłada się na "prawdziwą walkę ze złem", udaje się zdemaskować nawet te najbardziej podstępne pokusy, często zakamuflowane, które sprawiają, że "zbytnio ufamy sobie, swoim strategiom, swoim programom". W tej kwestii Papież wymienił w szczególności ryzyko "fiksatyzmu" (jak gdyby nie było potrzeby lepszego zrozumienia Ewangelii) i "ducha pelagiańskiego", a także herezji polegającej na braku tłumaczenia Ewangelii "na dzisiejsze języki i sposoby".

Papież Franciszek widzi największy przykład tego typu nawrócenia w Kościele w Soborze Watykańskim II, który był największą i najnowszą okazją do "lepszego zrozumienia Ewangelii, uczynienia jej aktualną, żywą i działającą w tym momencie historycznym". I w to przebudzenie wpisuje się obecnie trwająca podróż synodalna, ponieważ "rozumienie orędzia Chrystusa nie ma końca i nieustannie nas prowokuje".

Wśród kluczowych słów użytych przez Ojca Świętego, aby powstrzymać ciągłe nawracanie się, jest "czujność" właśnie w odniesieniu do tych wszystkich "wykształconych demonów", które wkradają się w nasze dni, nie zdając sobie z tego sprawy, powodując między innymi oszustwo "poczucia sprawiedliwości i gardzenia innymi". Tu właśnie wchodzi w grę "codzienna praktyka rachunku sumienia", zasugerował Franciszek, która pozwala także porzucić "pokusę myślenia, że jesteśmy bezpieczni, że jesteśmy lepsi, że nie musimy się już nawracać".

A jednak, ostrzegł Papież, ci, którzy są wewnątrz ogrodzenia, "w samym sercu ciała kościelnego", tacy jak ci, którzy pracują w Kurii Rzymskiej, są "bardziej w niebezpieczeństwie niż wszyscy inni, podkopywani właśnie "przez wykształconego diabła"".

Ostatnią myśl Papież skierował do pokoju, odnosząc się bez wątpienia do Ukrainy i wszystkich innych części świata, gdzie w porażce tej tragedii i z szacunkiem dla tych, którzy tam cierpią, "możemy rozpoznać tylko Jezusa ukrzyżowanego". Ale nawet tutaj nie możemy być naiwni, bo jeśli zależy nam na kulturze pokoju, musimy mieć świadomość, że "zaczyna się ona w sercu każdego z nas".

Oznacza to, że nawet wśród "ludzi Kościoła", a może przede wszystkim, musimy wykorzenić "każdy korzeń nienawiści, niechęci wobec naszych braci i sióstr, którzy żyją obok nas".

"Niech każdy zacznie od siebie" - dodał papież Franciszek, wymieniając wiele rodzajów przemocy, które dotyczą nie tylko broni czy wojny, ale - właśnie z myślą o kręgach kurialnych - przemocy słownej, przemocy psychologicznej, nadużywania władzy czy ukrytej przemocy plotek: "Złóżmy każdą broń jakiegokolwiek rodzaju".

Wreszcie zaproszenie do praktykowania miłosierdzia, uznając, że każdy może mieć ograniczenia i że "nie ma czystego Kościoła dla czystych", oraz do praktykowania przebaczenia, dając zawsze kolejną szansę, gdyż "świętym zostaje się metodą prób i błędów".

Rok Kurii: reforma i więcej świeckich

Kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, pozdrowił Ojca Świętego w imieniu Kurii Rzymskiej. Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, pozdrowił Ojca Świętego w imieniu członków Kurii Rzymskiej. W swoim pozdrowieniu kard. Re przypomniał "dramatyczną sytuację, jaką przeżywa ludzkość, nie tylko z powodu pandemii Covid, która jeszcze nie zakończyła się na świecie, ale przede wszystkim z powodu tragicznych wojen, które wciąż powodują wylewanie rzek łez i krwi" i odniósł się w szczególności do wojny z Ukrainą, która zbliża się do pierwszej rocznicy i w obliczu której "Jego Świątobliwość nieustannie podnosił głos, aby dać do zrozumienia, że 'z wojną wszyscy jesteśmy pokonani' i podkreślić, że wojna jest szaleństwem, bezużyteczną rzezią, potwornością, wzywając z mocą do zaprzestania zbrojeń i poważnych negocjacji pokojowych".

W odniesieniu do Kurii dziekan Kolegium Kardynalskiego zwrócił uwagę, że "kończący się rok nadal naznaczony jest reformą ogłoszoną z Konstytucja Apostolska Praedicate EvangeliumPodkreślił też "zadowolenie w Kurii ze wzrostu liczby świeckich mężczyzn i kobiet na różnych ważnych stanowiskach, które nie zakładają sakramentu święceń". "Ta reforma - podkreślił - zobowiązuje nas wszystkich do głębszej duchowości, do większego poświęcenia i intensywniejszego ducha służby, z intymnym poczuciem odpowiedzialności wobec Kościoła i świata oraz z intensywniejszym braterstwem między nami".

Kardynał Re przypomniał też podróże Ojca Świętego do Kanady, Bahrajnu i na Maltę, które pokazują jego zaangażowanie w rozwiązywanie "burzliwych problemów społeczeństwa".

Inicjatywy

Jezus rodzi się dla wszystkich

Po dwóch latach powraca "Siewcy Gwiazd", jedna z inicjatyw Infancia Misionera mająca na celu uczczenie Bożego Narodzenia w Hiszpanii.

Paloma López Campos-22 grudnia 2022-Czas czytania: < 1 minuta

Celem tej inicjatywy jest, aby najmłodsi członkowie rodziny stali się młodymi misjonarzami, przywracając Bożemu Narodzeniu jego prawdziwe znaczenie. Dzieci wychodzą na ulice i rozdają naklejki z hasłem "Jezus rodzi się dla Ciebie", śpiewają kolędy i przechodzą ulicami.

Siewcy Gwiazd narodzili się w 1977 roku dzięki księdzu jezuicie. Dzięki niemu w ostatnich tygodniach Adwentu setki dzieci wychodzą do swoich wiosek i miasteczek, by w imieniu misjonarzy złożyć wszystkim życzenia świąteczne.

Papieskie Stowarzyszenia Misyjne proponuje dzieciom wykonanie własnych gwiazdek w kolorach misyjnych. Udostępnia również skrypt dla "wysłanie siewców gwiazd", na które składa się krótkie pozdrowienie, odczytanie fragmentu Ewangelii i wreszcie rozesłanie.

Tegoroczne czytanie to Mt 2,9-12: "[Magowie] wyruszyli w drogę i nagle gwiazda, którą widzieli wschodzącą, zaczęła ich prowadzić, aż spoczęła nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy zobaczyli gwiazdę, napełnili się wielką radością. Weszli do domu, zobaczyli Dzieciątko z Maryją, Jego Matką, i upadłszy na kolana oddali Mu pokłon; następnie otwierając swoje kasetony złożyli Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie wyrocznię, że nie powinni wracać do Heroda, odeszli do swego kraju inną drogą.

Inicjatywa ta służy przygotowaniu do Misyjnego Dnia Dziecka, który będziemy obchodzić 15 stycznia. Dzięki wsparciu dzieci, każdego roku misjonarze są w stanie pomóc ponad 4 milionom dzieci w 2500 różnych projektach Papieskich Towarzystw Misyjnych.

Stwórz swoją gwiazdę misyjną