Stany Zjednoczone

Amerykanie maszerują dla życia

Co roku w styczniu Amerykanie wychodzą na ulice w marszu dla życia, który po raz pierwszy zamiast do Sądu Najwyższego, skieruje się na Kapitol.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W czerwcu 2022 roku Sąd Najwyższy USA przeszedł do historii i wywołał kontrowersje. Sędziowie uchylili wyrok Roe przeciwko Wadektóra ustanowiła jako zasadę prawo kobiet do przerwać działanie.

Od czasu opublikowania przez Trybunał swojej decyzji, rządy stanowe podjęły działania legislacyjne albo w celu ochrony kobiet poszukujących aborcji, albo w celu zdelegalizowania aborcji. W skomplikowanej sieci amerykańskich ciał ustawodawczych i politycznych, w walce o prawo do życia jest jeszcze długa droga. Aby kontynuować postęp, wielu "pro-lifers" wyszło na ulice kraju w marsz dla życia.

Roe v. Wade

W 1973 r. Sąd Najwyższy USA orzekł, że w skład konstytucyjnie chronionego prawa do prywatności wchodzi prawo do aborcji, dzięki któremu kobieta może zdecydować o przerwaniu ciąży.

Od tego momentu aborcja stała się legalna i była praktykowana w tysiącach klinik w całym kraju, chronionych przez władze publiczne. Aborcja nie tylko nie była już czynem bezkarnym, ale wyrok uznał ją za prawo podstawowe.

Planned Parenthood przeciwko Casey

To orzeczenie z lat 70. doznało pierwszego ciosu w 1992 r., wraz z kolejną nową decyzją Trybunału. Nowa sprawa ujawniła wady argumentów dotyczących prywatności, na których opierało się prawo do aborcji. W jednym z jaskrawych przykładów argumentowano, że zamężna kobieta musi poinformować męża i podpisać dokument poświadczający to, co wyraźnie naruszało prawo do prywatności. Ponadto wiele klinik zostało zobowiązanych do pisania raportów przed wykonaniem aborcji.

Ten wyrok z lat 90. zmienił krajobraz legislacyjny dotyczący aborcji, ale nie zdelegalizował jej. Została ona uchylona w części, Roe v. WadeNadal jednak istniało podstawowe prawo do zakończenia życia nienarodzonych.

Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organization

W czerwcu 2022 roku Sąd Najwyższy USA wydał nowe orzeczenie. Tym razem cios był znacznie bardziej ostateczny. Amerykańscy sędziowie całkowicie obalili Roe v. WadePrawo do aborcji nie jest zapisane w konstytucji i nie ma wystarczających korzeni historycznych, by uznać je, nawet subiektywnie, za element niezbędny do obrony przez prawo.

Manifestanci pro-life po unieważnieniu wyroku Roe v. Wade (CNS photo/Tyler Orsburn)

Ten zdanie oznacza, że państwa mogą znacznie swobodniej regulować dostęp do aborcji, tak że może ona zostać całkowicie zdelegalizowana przez instytucje polityczne lub nadal być dopuszczona do praktykowania. Każdy stan podejmuje więc decyzję, zawsze pamiętając, że prawo do aborcji nie istnieje, a przynajmniej nie ma go w konstytucji.

Marsz dla Życia

Co roku w miesiącu styczniu pro-lifersi wychodzą na ulice Stanów Zjednoczonych, aby walczyć o prawa nienarodzonych. Zanim wyjdą na asfalt i zapełnią miasta, pro-liferzy gromadzą się na czuwaniu, zostawiając wszystko w rękach Boga i modląc się za nienarodzonych. Ale Marsz dla Życia z 2022 r., który również ma swoje czuwanie, różni się od poprzednich lat, ponieważ bitwa została już wygrana w Sądzie Najwyższym. Kolejnym etapem jest Kapitol, czyli siedziba Kongresu.

Msza św. w Waszyngtonie na rozpoczęcie 2022 r. czuwania dla życia (CNS photo/Bob Roller)

Ustanowiwszy podstawy w orzecznictwie (które odgrywa fundamentalną rolę w amerykańskim procesie prawnym), ruch pro-life chce teraz szukać wsparcia w sferze bezpośrednio legislacyjnej i reprezentacyjnej, zwraca się więc do izb politycznych.

Konkretna prośba? Aby członkowie Kongresu poparli prawo do życia lub ustąpili z funkcji publicznych. Cel? Kontynuacja ochrony praw nienarodzonych poprzez zwiększenie liczby 60 tys. dzieci które zostały już zapisane od czasu jego anulowania Roe v. Wade.

Watykan

Papież do młodych: "Patrzcie przede wszystkim sercem".

Papież Franciszek wydał orędzie do młodych na Światowe Dni Młodzieży w pierwszym tygodniu sierpnia.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: < 1 minuta

Papież Franciszek nagrał filmik z przesłaniem dla wszystkich młodych ludzi, którzy w sierpniu tego roku wezmą udział w Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie. Ojciec Święty ze zdziwieniem odnotowuje 40 tys. młodych ludzi, którzy już się zarejestrowali i wyraża z tego powodu radość. O uczestnikach Franciszek mówi: "młodzi ludzie, którzy przychodzą, ponieważ w głębi duszy pragną uczestniczyć, dzielić się swoim doświadczeniem i przyjmować doświadczenie innych. Są spragnieni horyzontów".

Papież zachęca, by "w tym spotkaniu, w tym Dniu, uczyć się, by zawsze patrzeć na horyzont, by zawsze patrzeć poza. Nie budujcie muru przed swoim życiem. Ściany zamykają cię w sobie, horyzont sprawia, że rośniesz. Zawsze patrz na horyzont oczami, ale patrz przede wszystkim sercem. serce".

Ojciec Święty kończy swoje orędzie krótkim błogosławieństwem: "Niech Bóg was błogosławi i niech Virgin czuwać nad tobą. Módl się za mnie, ja modlę się za ciebie. I nie zapominaj: no walls, yes horizons.

Oto pełne przesłanie papieża do młodych ludzi:

Świat

"Ucz się czynić dobro, szukaj sprawiedliwości".

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan obchodzony jest w całym Kościele na podstawie inwokacji z Księgi Izajasza.

Antonino Piccione-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Temat został wybrany przez lokalną grupę w Stanach Zjednoczonych zwołaną przez Radę Kościołów Minnesoty. Jest to inwokacja zaczerpnięta z Księgi Proroka Izajasza (1,17): "Uczcie się czynić dobro, szukajcie sprawiedliwości". Jest to temat, który stanowi tło Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.

Międzynarodowa Komisja powołana wspólnie przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan, obecnie dykasterię, oraz Komisję Wiary i Porządku Światowej Rady Kościołów, a której zadaniem jest przegląd dotacji Tygodnia, spotkała się z delegatami Rady Kościołów Minnesoty w Bossey, w Szwajcarii, w dniach 19-23 września 2021 r.

Lokalna grupa, która napisała grant, składała się z mężczyzn, kobiet, matek, ojców, wszystkich ludzi, którzy mogli opowiedzieć swoje historie i wyleczyć rany. Przedstawiciele różnych doświadczeń kultowych i ekspresji duchowych, zarówno rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych, jak i wspólnot imigrantów - przymusowych lub dobrowolnych - którzy obecnie nazywają ten region domem, i którzy wykazują - jak pisze dziś Alessandro Di Bussolo w Vatican News - niezwykłą zdolność do opowiadania i uzdrawiania własnych historii.

W grupie z Minnesoty znaleźli się także imigranci i ofiary rasizmu. Członkowie grupy byli też wyrazicielami regionów miejskich i podmiejskich oraz licznych wspólnot chrześcijańskich. Sprzyjało to głębokiej refleksji i doświadczeniu solidarności wzbogaconej o wiele perspektyw. Od członków lokalnej grupy Minnesota płynie pragnienie, aby ich osobiste doświadczenie bycia ofiarą rasizmu jako istoty ludzkie mogło służyć jako świadectwo niegodziwości tych, którzy nie wahają się obrażać i oczerniać swoich sąsiadów. Wraz z pragnieniem, aby chrześcijanie dzięki Bożemu darowi jedności przezwyciężyli podziały, które nie pozwalają im zrozumieć i doświadczyć prawdy, że wszyscy należymy do Chrystusa.

W ramach Tygodnia Modlitw papież Franciszek, po porannej audiencji ogólnej, odprawi Mszę św. 22 stycznia, w niedzielę Słowa Bożego, o godz. 9.30 w Bazylice św. Piotra. Trzy dni później, 25 stycznia, w bazylice św. Pawła za Murami o godz. 17.30 papież odprawi II nieszpory na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w uroczystość Nawrócenia Apostoła Pawła.

Kilka uwag historycznych może pomóc lepiej zrozumieć ducha i treść Tygodnia: ekumenicznej inicjatywy modlitewnej, w której wszystkie wyznania chrześcijańskie modlą się wspólnie o osiągnięcie pełnej jedności, która jest wolą samego Chrystusa. Tradycyjnie obchodzony jest w dniach 18-25 stycznia, ponieważ przypada między świętem Katedry św. Piotra a świętem Nawrócenia św. Pawła. Episkopalny ksiądz Paul Wattson oficjalnie zainicjował ją w Graymoor w stanie Nowy Jork w 1908 roku jako Oktawę Jedności Kościoła, w nadziei, że stanie się ona powszechną praktyką.

Inicjatywa ta zrodziła się w kręgach protestanckich w 1908 r.; od 1968 r. temat i teksty modlitw opracowywane są wspólnie przez Komisję Wiary i Porządku Ekumenicznej Rady Kościołów - dla protestantów i prawosławnych oraz przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan - dla katolików (poprzedniczka dzisiejszej Dykasterii).

Jak już wspomniano, pierwsza hipoteza modlitwy o jedność Kościołów pojawiła się w sferze protestanckiej pod koniec XVIII wieku; a w drugiej połowie XIX wieku zaczęła się upowszechniać unia modlitwy o jedność, wspierana zarówno przez pierwsze zgromadzenie biskupów anglikańskich w Lambeth (1867), jak i przez papieża Leona XIII (1894), który zaprosił do jej włączenia w kontekst święta Pięćdziesiątnicy. Później, na początku XX wieku, ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Joachim III napisał patriarchalną i synodalną encyklikę Lettera irenica (1902), w której wezwał do modlitwy o zjednoczenie wierzących w Chrystusa. Ostatecznie to wielebny Paul Wattson zaproponował obchody oktawy po raz pierwszy w Graymoor (Nowy Jork), od 18 do 25 stycznia.

W 1926 roku ruch Wiara i Porządek zainicjował publikację Propozycji Oktawy Modlitw o Jedność Chrześcijan, natomiast w 1935 roku opat Paul Couturier we Francji promował Powszechny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, oparty na modlitwie o "jedność, której pragnie Chrystus, za pomocą środków przez Niego przeznaczonych". W 1958 roku Centre Oecuménique Unité Chrétienne w Lyonie we Francji, we współpracy z Komisją Wiary i Porządku Światowej Rady Kościołów, zaczęło przygotowywać materiały na Tydzień Modlitw.

W 2008 roku na całym świecie uroczyście obchodzono pierwsze stulecie Tygodnia Modlitw, organizując różne wydarzenia. Hasło Tygodnia Modlitw "Módlcie się nieustannie" (1 Tes 5, 17) wyrażało radość ze stu lat wspólnej modlitwy i osiągniętych rezultatów.

AutorAntonino Piccione

Watykan

Spotkanie papieża z włoskimi bractwami

Podczas niedawnego spotkania z Konfederacją Bractw Diecezji Włoskich papież Franciszek zachęcił te stowarzyszenia wiernych do wyartykułowania swojej drogi według trzech podstawowych linii: Ewangelii, eklezjalności i ducha misyjnego.

Stefano Grossi Gondi-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W dniu 16 stycznia br. Papież Franciszek przyjął w Watykanie przedstawicieli Konfederacji Bractw Diecezji Włoskich. Organizacja ta powstała w jubileuszowym roku 2000 i patrzy w stronę roku 2025, kiedy to będzie obchodzony kolejny jubileusz.

We Włoszech ma obecnie około 3200 rzeczywistości (w kraju jest tyle samo bractw, które nie są zarejestrowane w tym stowarzyszeniu) i dwa miliony członków.

Historia bractw

Doświadczenie bractw ma bardzo dawną historię, rozpoczynającą się około VIII wieku z równym udziałem osób konsekrowanych i świeckich.

Na długo przed powstaniem pierwszych zakonów, wiele bractw praktykowało już dzieła miłosierdzia i dobroczynności oraz działało na rzecz zwiększenia kultu publicznego i pobożności ludowej.

W XIV wieku nastąpił nowy rozwój wraz z powstaniem Spółek Ciała Chrystusa i Miłosierdzia, a później Spółek Miłosierdzia i Miłości Bożej, które zakładały szpitale i przytułki dla potrzebujących. W tym czasie praktycznie wszystkie zakony tworzyły Bractwa.

W XVI wieku nastąpiła ewolucja wraz z pojawieniem się archikonfraterni; należały one do sieci bractw, wykonywały więcej pobożnych dzieł i różnych obowiązków, korzystały z większych odpustów.

W późniejszych wiekach, gdy rozwinęło się zjawisko misji, Bractwa rozwijały się w nowych krajach, gdzie reprezentowały dzieła ewangelizacji.

W okresie napoleońskim prawie wszystkie bractwa zostały stłumione, a ich majątek skonfiskowany. Tylko te o charakterze czysto religijnym zdołały przetrwać.

We Włoszech w XIX wieku odróżniano bractwa, które miały cel charytatywny, od tych, które miały cel kultowy; bractwa, które prowadziły działalność charytatywną, były pod kontrolą władzy państwowej.

Ustawa z 1890 r. skonfiskowała cały majątek wszystkich bractw religijnych, pozostawiając jedynie oratoria i kościoły, a także zlikwidowała urzędy dobroczynne i zgromadzenie dobroczynne.

Jak już wspomniano, w 2000 roku nastąpiła reforma pożądana przez papieża Jana Pawła II, która powołała do życia Konfederację Bractw Diecezji Włoskich. Ta rzeczywistość Kościoła została więc w nowym wieku oficjalnie uznana, chroniona przez władzę kościelną.

W Europie bractwa rozwijają się ze znaczną liczbą nie tylko we Włoszech, ale także w innych krajach, z ogólną liczbą 27.000 bractw i ponad 6 milionami członków. Najbardziej imponująca jest obecność w Hiszpanii (13 000 z ponad trzema milionami członków).

Słowa papieża Franciszka

W spotkaniu poświęconym tej rzeczywistości Kościoła Papież nawiązał do Soboru Watykańskiego II na temat obecności świeckich w Kościele "powołanych przez Boga, by przyczyniali się, niemal od wewnątrz jak zaczyn, do uświęcenia świata".

W kontekście nowej ewangelizacji - powiedział Papież - pobożność ludowa jest potężną siłą głoszenia, która ma wiele do przekazania mężczyznom i kobietom naszych czasów. Zachęcam was do twórczego i dynamicznego zaangażowania w życie stowarzyszeniowe i w działalność charytatywną, które opierają się na darze Chrzest i wiążą się z podróżą wzrostu pod przewodnictwem Ducha Świętego. Bądźcie prowadzeni przez Ducha i chodźcie".

Zaproszenie Papieża skierowane do bractw dotyczyło wyartykułowania ich drogi według trzech podstawowych linii: ewangelii, eklezjalności i ducha misyjnego.

To wskazanie oznacza: chodzenie śladami Chrystusa poprzez pielęgnowanie codziennego słuchania Słowa Bożego, codzienne czytanie choćby małego fragmentu Ewangelii oraz centralności Chrystusa we własnym życiu w intensywnym życiu modlitwy osobistej i liturgicznej; chodzenie razem poprzez wspólnotowe chwile braterskiego dialogu, formacji, rozeznawania i rozważania oraz żywy kontakt z Kościołem lokalnym; chodzenie poprzez głoszenie Ewangelii, dawanie świadectwa swojej wiary i troskę o braci i siostry, zwłaszcza o nowe ubóstwo naszych czasów.

Na zakończenie przemówienia papież Franciszek zwrócił się do przedstawicieli bractw z czułymi słowami, ponawiając skierowane do nich zaproszenie, by "byli misjonarzami miłości i czułośćmisjonarze miłosierdzia Boga, który zawsze nam przebacza, zawsze na nas czeka i tak bardzo nas kocha".

AutorStefano Grossi Gondi

Pismo Święte

Słowo Boże: "Ogłaszamy wam to, co widzieliśmy".

W trzecią niedzielę czasu zwykłego cały Kościół obchodzi Niedzielę Słowa Bożego i jest wiele dokumentów, które mówią o Piśmie Świętym.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W trzecią niedzielę czasu zwykłego Kościół powszechny obchodzi niedzielę Słowo Boże. Poprzez list apostolski w formie. motu proprio, Aperuit IllisPapież Franciszek ustanowił to święto we wrześniu 2019 roku.

Celem tej niedzieli jest "podkreślenie obecności Pana w życiu wszystkich wiernych". Dlatego ważne jest, aby w dniach poprzedzających uroczystość Lud Boży przygotował się do skorzystania z tego dnia poświęconego Słowu. Istnieje wiele dokumentów kościelnych, które dogłębnie analizują Pismo Święte i jego centralne miejsce w życiu Kościoła.

Aperuit Illis

Papież Franciszek, w liście Aperuit IllisRelacja między Zmartwychwstałym Panem, wspólnotą wierzących i Pismem Świętym jest intensywnie żywotna dla naszej tożsamości. Jeśli Pan nas nie wprowadza, niemożliwe jest dogłębne zrozumienie Pisma Świętego, ale jest też odwrotnie: bez Pisma Świętego wydarzenia związane z misją Jezusa i Jego Kościoła w świecie pozostają nie do rozszyfrowania".

Celebracja liturgiczna tej niedzieli pozwala "Kościołowi przeżyć gest Zmartwychwstałego Pana, który otwiera dla nas także skarb swojego Słowa, abyśmy mogli głosić to niewyczerpane bogactwo na całym świecie".

Życzeniem Ojca Świętego jest, aby "niedziela poświęcona Słowu Bożemu pomagała ludowi Bożemu wzrastać w religijnej i pilnej znajomości Pisma Świętego, jak nauczał już w starożytności święty autor: to Słowo 'jest bardzo blisko ciebie: w twoim sercu i na twoich wargach, abyś je czynił'" (Dt 30,14)".

Dei Verbum

Sobór Watykański II przygotował konstytucję dogmatyczną, Dei Verbumna boskim objawieniu. W dokumencie tym wyjaśniają, że "Kościół zawsze czcił Pismo Święte, jak również Ciało samego Pana, nie przestając nigdy brać ze stołu i rozdawać wiernym chleba życia, zarówno słowa Bożego, jak i Ciała Chrystusa, zwłaszcza w Świętej Liturgii".

To wyjaśnia potrzebę, aby "całe kościelne przepowiadanie, podobnie jak sama religia chrześcijańska, było karmione Pismem Świętym". Nie wolno nam bowiem zapominać o wielkości Biblii, bo "słowa Boga wyrażone w językach ludzkich stały się podobne do mowy ludzkiej, podobnie jak niegdyś Słowo Ojca Przedwiecznego, przyjmując ciało ludzkiej słabości, stało się podobne do ludzi".

Verbum Domini

Benedykt XVI wydał adhortację apostolską, Verbum DominiKonferencja, która koncentruje się na Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła, podkreśla "pilną i naglącą potrzebę misji Kościoła". Podkreśla w nim "pilność i uroda głoszenie Słowa, aby przyszło Królestwo Boże, głoszone przez samego Chrystusa. Odnawiamy w tym sensie świadomość, tak dobrze znaną Ojcom Kościoła, że głoszenie Słowa ma za treść Królestwo Boże (por. Mc 1,14-15)".

Ale dlaczego tak bardzo potrzebujemy Słowa? Benedykt odpowiada jasno: "Słowo Boże oświetla ludzką egzystencję i porusza sumienie do głębokiej rewizji własnego życia, ponieważ cała historia ludzkości znajduje się pod Bożym osądem".

Katechizm Kościoła Katolickiego

Kiedy kontemplujemy Słowo, trzeba pamiętać o tym, co Katechizm Kościoła KatolickiegoBóg jest autorem Pisma Świętego". Nie wolno nam jednak zapominać, że "wiara chrześcijańska nie jest "religią Księgi". Chrześcijaństwo jest religią "Słowa" Bożego, "nie Słowa spisanego i niemego, ale Słowa wcielonego i żywego" (św. Bernard z Clairvaux, Homilia super missus est4,11: PL 183, 86B)".

Zainspirowany przez Dei VerbumKatechizm wskazuje na trzy klucze do interpretacji Biblii zgodnie z Duchem, który ją natchnął:

  1. "Zwróć wielką uwagę na "treść i jedność całego Pisma Świętego". Istotnie, jakkolwiek różne byłyby księgi, które się na nie składają, Pismo Święte jest jednym ze względu na jedność planu Bożego, którego centrum i sercem jest Chrystus Jezus, otwarty od swojej Paschy (por. Lc 24,25-27. 44-46)".
  2. "Czytanie Pisma Świętego w "żywej Tradycji całego Kościoła". Zgodnie z przysłowiem Ojców, Sacra Scriptura pincipalius est in corde Ecclesiae quam in materialibus instrumentis scripta ("Pismo Święte jest bardziej w sercu Kościoła niż w materialności spisanych ksiąg"). W rzeczywistości Kościół zawiera w swojej Tradycji żywą pamięć Słowa Bożego, a Duch Święty daje mu duchową interpretację Pisma Świętego (...secundum spiritualem sensum quem Spiritus donat Ecclesiae [Origins, Homiliae in Leviticum, 5,5])".
  3. "Bądźcie uważni "na analogię wiary" (por. Rm 12, 6). Przez "analogię wiary" rozumiemy spójność prawd wiary między sobą i w całościowym planie Objawienia".

Bicie serca

O płodach można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie ma wątpliwości, że ich serce bije. I, choć nie jestem lekarzem, obstawiałbym, że to maleńkie serduszko przyspiesza, gdy jakiś stres zakłóca jego zagrożoną egzystencję.

20 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Fakt, że za kilka miesięcy mają się odbyć wybory, spowodował medialną hulankę, która mnie zadziwia. Jestem jednym z tych, którzy z czystej inercji nadal oglądają wiadomości o trzeciej po południu lub dziewiątej w nocy, mimo indoktrynacji, jakiej poddaje nas ostatnio mały ekran.

W takich czasach można by się spodziewać, że będą informować o zimowych burzach, niekończącej się wojnie ukraińskiej, perspektywach pokonania inflacji i kryzysu gospodarczego... co ja tam wiem!

Jednak od tygodnia, dzień po dniu, pierwszy kwadrans jest nieuchronnie poświęcony strasznej wiadomości: pewna autonomiczna społeczność zdecydowała, że kobiety, które chcą dokonać aborcji na koszt publiczny, są zobowiązane - lub zalecane, a może po prostu doradzane (wersje są różne) - do słuchania przez minutę bicia serca małej istoty wewnątrz nich, zanim ją wyeliminują!

Och, skandal! Partie zajęły stanowisko; niektórzy ich przedstawiciele wielokrotnie rozdarli swoje szaty (przypuszczam, że w tym celu noszą tuniki na rzepy; w przeciwnym razie kosztowałoby ich to drogo). Nawet rząd jest na wojennej ścieżce, gotowy zastosować istniejące przepisy (zaostrzając je w razie potrzeby), aby postępować przeciwko autonomii, która miała takie pretensje, której radni też nie wydają się być w pełni zgodni co do warunków inicjatywy.

Ponieważ w tym momencie filmu my, obywatele, staliśmy się raczej sceptyczni co do motywacji klasy politycznej, nie jest bezpodstawne podejrzenie, że w tym sporze niewielu kieruje się jakąkolwiek inną zasadą niż zwykła rentowność wyborcza. Jeśli tak, to oburzone proklamacje w jednym kierunku lub letnie w drugim byłyby tylko w nadziei na zdobycie kilku tysięcy głosów lub utratę jak najmniejszej ich liczby.

To prawda, że ankieterzy wydają się obecnie mylić z niepokojącą częstotliwością. W takim kontekście muszę wyznać swoją satysfakcję, że niektórzy postawili na swoim, odwracając się od tak marnej księgowości.

Pomijając kalkulacje i strategie, o co w końcu chodzi: o słuchanie? Co w tym złego? Tyryjczycy i Trojanie namawiają nas każdego dnia do wsłuchania się w głos najmniej uprzywilejowanych sektorów społeczeństwa: mniejszości, osób zepchniętych na margines, uciśnionych, tych, którzy nie wiedzą, jak mówić o sobie i nie mają prawników, którzy mogliby stanąć w ich obronie?

Otóż od urodzenia do momentu, gdy nauczą się mówić, dzieci wyrażają się płaczem i uśmiechem; wcześniej tylko małymi kopniakami i uderzeniami serca. Kopnięcia są nieco późniejsze, więc uderzenie serca jest obowiązkową procedurą ogłoszenia: "Oto jestem!" Każdy do własnego rozumienia tego gestu.

Dawniej sądzono, że pompowanie serca rozpoczyna się dopiero w półtora miesiąca ciąży, potem stwierdzono, że zaczyna się już w 21 dniu, a ostatnio wydaje się, że nawet krótko po dwóch tygodniach od poczęcia.

"Bang, bang, bang, bang!". Nie jest to skomplikowany komunikat, ale z pewnością powtarzany i natarczywy: szacuje się, że wszyscy robimy to 100 000 razy dziennie, 35 milionów razy rocznie i ponad 2,5 miliarda razy w ciągu życia ośmiolatka. O ile oczywiście coś - na przykład wypadek lub choroba - albo ktoś - morderca lub fetyszysta - nie przerwie wypowiedzi przed jej naturalnym końcem. Niektórzy uważają, że nie jest to przecież takie złe. To wszystko zależy.

Charles Aznavour, na przykład, skomponował piękną piosenkę, w której po prostu prosił swojego kochanka "by usłyszeć, jak twoje młode serce bije w miłości". Również miliony par, które z ekscytacją przychodzą na pierwszą wizytę u sonografa, nie wymagają bardziej poszlakowych wiadomości.

Oczywiście wcześniej nie było to takie proste: fonendoskop trzeba było przyłożyć do ciężarnej macicy i przypuszczam, że sama zainteresowana nie bardzo wiedziałaby, jak odróżnić bicie własnego serca od serca dziecka.

Ale czasy się zmieniają, i to nie zawsze na gorsze: teraz trudniej jest uciszyć głosy pozbawionych głosu. To mi przypomina, że znałem jezuitę, który pracował w Caracas, w slumsach. Powiedział mi, że slumsy wspinały się po zboczach gór otaczających stolicę. Lepiej w ten sposób - dodał - nie ma możliwości ich ukrycia...". Coś niezupełnie innego dzieje się z tym, o czym mówię.

O płodach można powiedzieć wiele rzeczy, np. ich rzekomo "podludzki" status, niewystarczającą autonomię biologiczną, brak ustalonych praw itp. Napełnia mnie podziwem, że są ludzie zdolni odkurzyć pisma starożytnych autorów, aby udokumentować, że umieszczenie "nieśmiertelnej duszy" w płodzie jest stanem "podludzkim". nasciturus (dusza, w którą zresztą większość z tych, którzy wykuwają takie argumenty, też nie wierzy) występuje z równie dużym lub równie małym opóźnieniem.

Krótko mówiąc, są bardzo sprytne w zaprzeczaniu, że są "ludźmi", wykorzystując fakt, że jedyną rzeczą, jaką biedaki umieją zrobić w łonie matki, jest gest ssania kciuka. Mogą mieć duszę lub nie; mogą być ludźmi lub nie; mogą ssać kciuki lub nie; ale nie ma wątpliwości, że ich serce bije. I, choć nie jestem lekarzem, obstawiałbym, że to drobne kołatanie serca przyspiesza, gdy jakiś stres zakłóca ich zagrożoną egzystencję.

Tylko raz byłem ojcem. Moja córka po urodzeniu ważyła 850 gramów: nie było mowy o tym, by utrzymać ją w naturalnym miejscu do terminu. Zapukała do drzwi planety, gdy według dzisiejszych wytycznych była jeszcze "aborcyjna". Miałam okazję wielokrotnie obserwować ją w inkubatorze, gdzie lampa zapalona w celu kontroli poziomu bilirubiny sprawiała, że jej małe ciałko było półprzezroczyste: widziałam jej żyły, a także (ale nie słyszałam) bicie serca. Mogę zaświadczyć, że trzymała się życia jak limpet, mimo że przy przyjęciu do szpitala powiedziano mi, że może to zrobić na nazwisko matki: nie zasłużyła jeszcze na prawo do posiadania własnego.

Nie wiem, czy widzieliście serial, w którym kilku zawodowych kowali zbiera się, by wykuć i przetestować broń ostrą, którą proponuje im jury. Na koniec mieczem, kordelasem lub scimitarem uderza się w wiszącą ćwiartkę wołowiny, aż rozpadnie się na dwie części, po czym gratuluje się rzemieślnikowi i mówi: "Gratulacje: twoja broń zabija".

Przykład jest makabryczny i prawdopodobnie w złym guście, ale służy mi do dodania, że możemy się spierać ad nauseam o obecność lub brak praw u nienarodzonych. Ale wciąż mamy możliwość pogratulowania przyszłej matce - a przez to i ojcu - mówiąc do nich: "Gratulacje: twoje 'coś'...". późno." Skorzystajmy z okazji i powtórzmy im to, o ile nie zabrania nam tego żadne prawo.

Zoom

Niektóre bardzo "błogosławione" zwierzęta w San Pedro

Dzieci prowadzą osła w tradycyjnym błogosławieństwie włoskich zwierząt gospodarskich i koni wojskowych przed placem św. Piotra 17 stycznia 2023 r.

Maria José Atienza-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Jedność chrześcijan - intencja "na cały rok".

Raporty rzymskie-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papieski Instytut Orientalny zorganizował w kościele św. Antoniego Opata w Rzymie ekumeniczne nabożeństwo modlitewne z okazji trwającego w Kościele tygodnia modlitwy o jedność chrześcijan.

Na tym spotkaniu stało się jasne, że jedność chrześcijan jest nie tylko możliwa, ale zaczyna się od relacji między poszczególnymi chrześcijanami. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Czytania niedzielne

Misja światła. Trzecia niedziela czasu zwykłego (A)

Joseph Evans komentuje czytania z III Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

"Kiedyś Pan poniżył ziemię Zebuluna i ziemię Neftalego, ale teraz napełnił chwałą drogę morza, drugą stronę Jordanu, Galileę pogan".czytamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z proroka Izajasza.

Ale jak Bóg poniżył Galileę i jak ją potem uwielbił? Upokorzył ją, pozwalając, by została zrównana z ziemią przez brutalnych asyryjskich najeźdźców w VIII wieku p.n.e. I dał jej tymczasową chwałę pod rządami bogobojnego króla Judy, Ezechiasza, który ją podbił, tak że na pewien czas odzyskała swoją świetność.

Jednak ta krótka chwała była tylko zapowiedzią znacznie większej chwały, która miała nadejść w Galilei, gdy sam Bóg, "światłość świata", miał się później wcielić i zamieszkać w galilejskim mieście Nazaret.

Choć zasłonięty, gdy chodził po ziemi, Jezus Chrystus, "prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka".Przyszedł na świat w Galilei (J 1, 9), aby Jan mógł później napisać: "Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jednorodzonego Syna Ojca". (J 1:14).

Dlatego w dzisiejszej Ewangelii Mateusz odpowiednio stosuje słowa Izajasza do Jezusa: "Ludzie, którzy chodzili w ciemności, ujrzeli wielką światłość; mieszkali w krainie i cieniu śmierci, a zabłysła nad nimi światłość"..

Chrystus rozpoczyna wtedy swoją "misję światła" wzywając do nawrócenia, nauczając i głosząc królestwo oraz uzdrawiając choroby. Odwrócenie się od grzechu - najgłębszej formy ciemności - i powrót do prawdy przynosi światu światło, a także czułą opiekę nad tymi, którzy doświadczają cierpienia.

Ale dla tej misji Chrystus szukał współpracy z ludźmi, szczególnie poprzez swój Kościół, i dlatego widzimy, jak powołuje swoich pierwszych uczniów. Mówi do nich: "Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi".

Innymi słowy, będziecie moimi narzędziami, aby wyprowadzić ludzi z ciemności morza - symbolizującego chaos i śmierć - na światło dnia i na suchy ląd, symbolizujący życie i bezpieczeństwo w Bogu.

Widzimy, jak jedni apostołowie zarzucają swoje sieci w morze, a inni je cerują. Dzieło ewangelizacji, niesienia światła światu, musi być stale odnawianym wysiłkiem, z częstym przeglądem, oceną i, w razie potrzeby, korektą, aby poprawić to, co poszło źle.

Dzisiaj również przypada Niedziela Słowa Bożego. Słowo Boże w. Pisanie jest światłem dla świata i światłem dla naszych dusz, a my musimy starać się nieść je innym w nowy i twórczy sposób.

Jak mówi św. Paweł do Koryntian, jest ona o wiele większa niż zwykła ludzka "mądrość", choćby najbardziej wymowna, ponieważ zawiera w sobie moc krzyża Chrystusa (1 Kor 1, 17).

Im bardziej zanurzymy się w głębię Słowa Bożego, tym bardziej będziemy natchnieni do zaangażowania się w dzieło ewangelizacji.

Homilia na czytania na III niedzielę czasu zwykłego (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie, jednominutowe rozważania do czytań tej niedzieli

Teologia XX wieku

Poprawki do katechizmu holenderskiego

Holenderska afera katechizmowa (1966-1968) wywołała jeden z najbardziej znaczących kryzysów okresu posoborowego. W 50. rocznicę nie pamiętano o nim ani nie świętowano, między innymi dlatego, że mały holenderski kościół, który pozostał, nie był w nastroju do triumfalizmu, ale sprzedawał puste świątynie. 

Juan Luis Lorda-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Holenderscy katolicy byli prześladowaną i zmarginalizowaną mniejszością w oficjalnie protestanckim kraju od czasu uzyskania niepodległości od Hiszpanii (1581). Przetrwali dzięki zjednoczeniu i stworzeniu silnego klimatu katolickiego. Mieli silny system katechezy i kształcenia katechetów i księży. A w XX wieku udało im się wyemancypować i stać się większościową grupą religijną, z wieloma instytucjami katolickimi, silną tożsamością i wieloma misjonarzami na całym świecie.

Ale czasy powojennego boomu i rozwoju zmieniały ideały życia. Spadała praktyka sakramentalna (dotychczas średnio ponad 70%). A od początku lat sześćdziesiątych, wcześniej niż gdziekolwiek indziej, upowszechniło się wśród katolików stosowanie środków antykoncepcyjnych, co natychmiast zmniejszyło wielkość rodzin i liczbę kandydatów do seminarium (a być może także miałkość sumienia i pełne przylgnięcie do Kościoła). Ale sprawa była jakby zawoalowana w tle. Mniej heroiczne czasy nadchodziły dla chrześcijaństwa, które również odczuwało potrzebę zdystansowania się od takiej siatkowej przeszłości. Tradycyjne dystansowanie się od protestantów nie miało już sensu.   

Trochę historii i kontekstu

Od 1956 r. episkopat holenderski zwracał się do profesorów Instytutu Pastoralnego Uniwersytetu Katolickiego w Nijmegen o opracowanie katechizmu dla dzieci. Później uznano, że bardziej przydatne będzie wykonanie go dla dorosłych (1960). Czekano na niego do końca Sobór Watykański II (1962-1965), aby zebrać ich sugestie, i został opublikowany w 1966 roku. W proces ten zaangażowanych było wiele grup i setki osób, ale intelektualne wskazówki zawdzięczamy holenderskiemu jezuicie Piet Schoonenberg (1911-1999) i urodzony w Belgii dominikanin Edward Schillebeeckx (1914-2009), profesorowie Instytutu. Obaj odegraliby ważną rolę w kryzysie Katechizmu i ewoluowaliby w kierunku krytycznych pozycji doktrynalnych. Schillebeeckx był głosem słyszalnym w Radzie, choć nie został powołany na eksperta. 

W Radzie wytworzyła się niekiedy dialektyka między większością, która chciała fundamentalnych zmian, a bardziej konserwatywną mniejszością, dialektyka, której nieustannie kibicowano w mediach (prawdopodobnie dlatego, że wydawała się najciekawsza i najlepiej rozumiana). Ponadto, cenzurowano nadmierną rolę, jaką w przeszłości odgrywało Święte Oficjum. Stworzyło to atmosferę oderwania od rzymskich instytucji i wyeksponowania środkowoeuropejskich teologów. Dobre urzędy papieża Pawła VI i dobra wola biskupów (którzy w każdym czasie byli uzależnieni od papieży, jak wyznaje sam Alberigo w swoim Krótka historia Soboru Watykańskiego II) udało się doprowadzić do zatwierdzenia dokumentów ogromną większością głosów i w klimacie komunii. Niektórzy uznali je za ustępstwa nie do przyjęcia; a w opinii publicznej wytworzyła się atmosfera, która tłumaczy późniejszy opór (i pogardę) holenderskich teologów wobec propozycji Rzymu.  

Luki w Katechizmie 

Na pierwszy rzut oka tekst Katechizmu jest narracyjny i ciekawy, z dość udanym i zintegrowanym rozłożeniem różnych aspektów wiary. Uderzające jest to, że zaczyna od sytuacji człowieka w świecie, próbując pozytywnie (i może naiwnie) podjąć dziedzictwo różnych religii, w tym marksizmu, jako wyrazów poszukiwania Boga. Chce też integrować perspektywy nauk ścisłych, zwłaszcza ewolucji. Chociaż zebranie ich w katechizmie może prowadzić do myślenia, że to wszystko to samo. Z drugiej strony była dość wymagająca dla przeciętnego czytelnika. 

Problemy jednak nie istniały i mogły pozostać niezauważone (co przydarzyło się wielu holenderskim biskupom w pełni ufającym swoim teologom). Problemy wynikały z dwóch podstawowych intencji. Pierwszym z nich było dogadanie się z protestancką częścią kraju, zwłaszcza w kwestiach drażliwych, poprzez poprawę wyjaśnień katolickich, ale też unikanie tego, co mogłoby ich nie zadowolić. Dotyczyło to bezpośrednio Mszy św. jako ofiary i zadośćuczynienia, obecności eucharystycznej, tożsamości kapłaństwa wyświęconego i jego odróżnienia od kapłaństwa powszechnego oraz posługi papieża. 

Z drugiej strony chodziło o dotarcie do nowoczesnego świata, który był bardziej wykształcony i mniej skłonny do wierzenia w cokolwiek. Prowadziło to do poszukiwania gładkich formuł, unikania trudnych tematów (grzech pierworodny, cuda, dusza) i interpretowania "mniej wiarygodnych" aspektów, takich jak dziewicze poczęcie Maryi, aniołowie i zmartwychwstanie, jako metafor. Przekonali się, że wszystkie te rzeczy nie są właściwie sprawami wiary i mogli swobodnie szukać interpretacji symbolicznej.

Z drugiej strony redaktorzy, być może zainspirowani przez Rahnera, szukali alternatywnych określeń dla tradycyjnych formuł wiary (dogmatów), zastępując je terminologią "filozoficzną". Wymagało to dość trudnych i nieprzyzwyczajonych rekonstrukcji centralnych tematów (Trójca Święta, osobowość Jezusa Chrystusa, grzech, sakramenty), które traciły na precyzji. Problem katechizmu tkwił raczej w tym, co nie zostało potwierdzone lub co zostało zreinterpretowane, niż w wypowiedziach otwarcie sprzeciwiających się wierze. Nie było to jednak łatwe do zauważenia przy pierwszym czytaniu. 

Pierwsze reakcje

Wszyscy, teologowie i biskupi, byli zadowoleni i dumni z wyniku. Kardynał Prymas Alfrink poprosił Schillebeeckxa o dokonanie ostatecznej korekty dla nihil obstat i entuzjastycznie prezentował ją publicznie (1966). Książka wzbudziła duże zainteresowanie krajowe i międzynarodowe. Był to pierwszy posoborowy katechizm. 

Ale natychmiast pojawił się sprzeciw ze strony bardziej tradycyjnych grup chrześcijańskich, które już wcześniej obserwowały rozwój teologów z Nijmegen. Niedoskonałości obnażali na łamach wojowniczego pisma (.Confrontatie) i wysłał list do papieża, który został opublikowany w prasie katolickiej (De Tijd). Było to niezwykle irytujące dla teologów i niepokojące dla biskupów, którzy raczej popierali teologów. Biskupi bardzo ostro reagowali na tych, których uważali za znacznie gorzej przygotowanych od siebie. 

Paweł VI natychmiast zrozumiał, że musi interweniować. W porozumieniu z kardynałem Alfrinkiem powołał komisję mieszaną z trzema teologami rezydującymi w Rzymie (Belg Dhanis i Holendrzy Visser i Lemeer) oraz trzema członkami Instytutu Pastoralnego w Nijmegen (Schoonenberg, Schillebeckx i Bless, który był dyrektorem). Spotkali się w Gazzadzie w kwietniu 1967 roku, ale delegacja Instytutu odmówiła jakichkolwiek zmian, które uznała za abdykację swoich zasad. 

O ile można ją zrozumieć w jej kontekście, była ona wyraźnym przejawem hybris Instytut przyjął również brzydką i niewłaściwą, ale skuteczną strategię medialną, przedstawiając problem Magisterium i przedkładając konfrontację nad komunię właściwą dla Kościoła i pracy teologicznej. Ponadto Instytut przyjął brzydką i niestosowną, ale skuteczną strategię medialną w przedstawianiu sprawy do założenie Sugerowana w wywiadach klisza, powtarzana wszędzie (do dziś), powtarzana jest do dziś. 

Komisja ds. kardynałów i poprawek

Po niepowodzeniu Gazzady Paweł Vl powołał celowo międzynarodową komisję kardynałów (czerwiec 1967): Frings, Lefebre, Jaeger, Florit, Browne i Journet. Szukali wsparcia w międzynarodowej komisji teologów: oprócz Dhanisa, Vissera i Lemeera także De Lubac, Alfaro, Doolan i Ratzinger. Skomponowali zestaw konkretnych poprawek, które należy wprowadzić do tekstu, strona po stronie. Jednocześnie uznali jego wartość duszpasterską i oświadczyli, że dotyczy on tylko kilku punktów (20 % tekstu). W porozumieniu z kardynałem Alfrinkiem powołano zespół do jego realizacji: Dahnis i Visser reprezentujący kardynałów, a ze strony holenderskiej biskup Fortmann i jezuita profesor Instytutu Mulders, ale ten ostatni odmówił udziału. 

Niektóre kwestie zostały już poruszone. Szczególnie niepokojąca była odmowa wykorzystania idei zadośćuczynienia i wartości ofiarnej Mszy Świętej, która jest głęboko zakorzeniona w Ewangeliach. Utożsamienie obecności eucharystycznej i nawrócenia jako zmiany znaczenia (inspiracja Schillebeeckxa), które, jakkolwiek realistycznie chciałoby się je interpretować, zawsze brzmi niewystarczająco. Raczej alegoryczna interpretacja dziewiczego narodzenia Chrystusa. Wynikające z tego poczucie, że cała doktryna podlega zmianom zgodnie z duchem wieku. I że nie ma też stałych morałów ani grzechów ciężkich.

Instytut odmówił sprostowania tekstu i promował tłumaczenia na język niemiecki, francuski, angielski i hiszpański, bez sprostowań lub nihil obstatByła to poważna polityka fait accompli, ale byli pewni, że ich propozycja to przyszłość Kościoła powszechnego i byli gotowi bronić jej za wszelką cenę. Była to poważna polityka fait accompli, ale byli pewni, że ich propozycja to przyszłość Kościoła powszechnego i byli gotowi bronić jej za wszelką cenę.

Postanowiono wówczas przekształcić poprawki w "Suplement" liczący około 20 stron, który za zgodą wydawców mógłby być dodawany do niesprzedanych tomów różnych wydań i tłumaczeń. Korekty należało przekształcić i uprościć w spójny tekst. To było złe rozwiązanie. Cándido Pozo opublikował ten tekst z komentarzem (Poprawki do katechizmu holenderskiegoBAC 1969). W wydaniu hiszpańskim (1969), autorstwa Herdera, wklejono ją na końcu. W egzemplarzu, którym się posługuję, została ona oderwana, pozostawiając jedynie prezentujący ją list biskupa Morcillo. 

Komplikacje równoległe

W 1968 roku papież Paweł VI opublikował encyklikę Humanae vitaektóra dotyczyła kontroli urodzeń ("pigułka"). Kwestia ta została zastrzeżona na Soborze (podobnie jak celibat kapłanów) i była owocem wielu studiów i modlitw. Ale nie mogło to trafić do Holandii w gorszym momencie. 

Od 1966 roku Kościół holenderski zainicjował synod, którego celem była realizacja życzeń Soboru Watykańskiego II. Na trzecią sesję (1969) duży wpływ miał klimat stworzony przez wydanie Katechizmu i reakcję na Humanae vitae, i stał się otwartą odpowiedzią na założenie Biskupi zostali złapani niejako w środku. Monachijscy teologowie Michael Schmauss i Leo Scheffczyk, przewidując reperkusje w Niemczech, przygotowali krytyczną analizę tego synodu w Nowa teologia holenderska (BAC, 1972).

Wyznanie wiary ludu Bożego

Maritain, francuski myśliciel i konwertyta w młodości, śledził z niepokojem wydarzenia holenderskie i czuł, że potrzebny jest uroczysty akt magisterialny, który potwierdziłby wielkie punkty wiary. Napisał do swojego przyjaciela kardynała Journeta, który brał udział w korektach, aby przekazał pomysł papieżowi, który darzył Maritaina i Journeta wielkim szacunkiem. Papieżowi spodobało się to i poprosił ich o przygotowanie tekstu, czego efektem było Credo Ludu Bożego, uroczyście ogłoszone w Watykanie 30 czerwca 1968 r., jako zamknięcie Roku Wiary i - symbolicznie - okresu soborowego. 

Został on napisany z oczywistymi paralelami do zagadnień poruszanych przez Katechizm Holenderski. Są one prawie takie same jak te, które w jawnej lub ukrytej formie wpływały i nadal są obecne w Kościele. Choć można dodać zwłaszcza "chrystologię od dołu", która często jest jedynie rekonstrukcją postaci Chrystusa, pozbawiając Go wymiaru boskiego i zamieniając w człowieka będącego przyjacielem Boga i w pewnym sensie przez Niego przejętego. W katechizmie holenderskim nie zostało to tak wyraźnie wyrażone, ale jest jak najbardziej zainicjowane. Będzie to również późniejsza tendencja Schillebeekcxa (i Künga). 

Kościół w Holandii po

W ten sposób Holandia wytyczyła drogę i częściowo zainspirowała kryzys posoborowy, który w różnym stopniu dotknął wszystkie kraje zachodnie. Dawna silna spójność holenderskich instytucji katolickich sprawiła, że skutki były bardziej natychmiastowe, traumatyczne i głębokie - drastyczny spadek liczby kandydatów do kapłaństwa i praktykujących chrześcijan, tysiące odejść księży (ok. 2000 w latach 60.), zakonników (ok. 5500) i zakonnic (ok. 2700), jak podaje Jan Bots (Doświadczenia holenderskieCommunio, IV,1, 1979, 83). I duża dezorientacja instytucji katolickich. 

Paweł Vl próbował to naprawić, dokonując kilku nominacji biskupich wbrew lokalnym życzeniom (De Simonis w 1971 r. i Gijsen w 1972 r.), co przyniosło pewne owoce w bardzo zniekształconym środowisku. 

Pięknym kontrapunktem jest historia Cornelii de Vogel, profesor filozofii starożytnej na Uniwersytecie w Utrechcie, która po długiej podróży przeszła na katolicyzm, wspaniale opowiedziana w jej autobiograficznej relacji. Od prawosławnego protestantyzmu do Kościoła katolickiego (dostępny w języku francuskim). W 1972 roku, w obliczu buntu, jaki wywołały nominacje Pawła VI, chciał w natchnionej książce przedstawić swoją ocenę sytuacji Kościoła holenderskiego Do katolików w Holandii, do wszystkich (1973).  

Na początku swojego pontyfikatu Jan Paweł II wezwał biskupów holenderskich do Rzymu na specjalny synod (1980). I odwiedził Holandię w 1985 roku, pośród jednego z najbardziej gwałtownych protestów ze wszystkich swoich podróży. Z biegiem lat, Kościół znacznie zredukowany po burzy, ale spokojniejszy i bardziej pogodny, zrekonstruowany również dzięki pomocy emigrantów, z wiarą stawia czoła przyszłości i podejmuje swoją rolę świadectwa i ewangelizacji w bardzo zsekularyzowanym kontekście z ateistyczną większością. 

Więcej informacji może dostarczyć artykuł Enrique Alonso de Velasco, Kryzys Kościoła katolickiego w Holandii w drugiej połowie XX wiekudostępne online.

Watykan

Papież Franciszek: "Serce Jezusa jest sercem duszpasterskim".

Papież Franciszek kontynuował na audiencji ogólnej katechezę o gorliwości apostolskiej. Tym razem skupił się na postaci Jezusa Chrystusa jako wzorze ewangelizacji.

Paloma López Campos-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek podjął katecheza o gorliwości apostolskiej. Tym razem skupił swoje przepowiadanie na postaci Jezusa i jego pasterskim sercu, "niedoścignionym wzorze głoszenia". Chrystus, który jest Słowem Bożym, "jest zawsze w relacji, zawsze wychodzi". Będąc Słowem, jest Słowem, które "istnieje, aby być przekazywane, komunikowane". Krótko mówiąc, Jezus jest "odwiecznym Słowem Ojca, które przychodzi do nas". Chrystus nie tylko ma słowa życia, ale ze swojego życia czyni "słowo życia". SłowoŻyje zawsze skierowany ku Ojcu i ku nam".

Początek

Papież zaprasza nas do przyjrzenia się podróżom Jezusa, w których "widzimy, że na pierwszym miejscu jest bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem". modlitwaJezus wstaje wcześnie, gdy jest jeszcze ciemno, i udaje się w miejsca odludne, aby się modlić". To tam, "w tej relacji, w modlitwie, która jednoczy Go z Ojcem w Duchu Świętym, Jezus odkrywa sens swojego bycia człowiekiem, swojego istnienia w świecie jako misji dla nas".

Aby zgłębić to dalej, Franciszek analizuje pierwsze publiczne pojawienie się Chrystusa: "Jezus nie dokonuje wielkiego cudu, nie ogłasza ze skutkiem orędzia, ale miesza się z ludźmi, którzy mieli być ochrzczeni przez Jana. W ten sposób daje nam klucz do swojego działania w świecie: zużywać się dla grzeszników, w solidarności z nami bez dystansu, w całkowitym dzieleniu życia".

W ten sposób, mówi Ojciec Święty, możemy zobaczyć, że "każdego dnia, po modlitwie, Jezus poświęca cały swój dzień na głoszenie Królestwa Bożego i ludziom, zwłaszcza najuboższym i najsłabszym, grzesznikom i chorym".

Na stronie pasterskie serce Jezusa

Łatwo jest utożsamić Jezusa z konkretnym obrazem. Jak zauważa Papież, "sam Jezus nam ją proponuje, mówiąc o sobie jako o Dobrym Pasterzu, tym, który - jak mówi - 'oddaje swoje życie za owce'. W rzeczywistości bycie pasterzem nie było tylko pracą, wymagającą czasu i dużego zaangażowania; było prawdziwym sposobem na życie: dwadzieścia cztery godziny na dobę, życie ze stadem, towarzyszenie mu na pastwisku, spanie wśród owiec, opieka nad najsłabszymi. Innymi słowy, Jezus nie robi czegoś za nas, ale oddaje za nas swoje życie. Jego serce jest duszpasterskie.

Duszpasterstwo Kościoła

Franciszek wskazuje na porównanie misji Jezusa z działaniem Kościoła, które często określa się jako "pastoralne". Oceniając tę działalność, "musimy porównać się ze wzorem, Jezusem Dobrym Pasterzem. Przede wszystkim możemy zadać sobie pytanie: czy naśladujemy Go, pijąc ze studni modlitwy, aby nasze serce było zgodne z Jego sercem?"

Papież zachęca nas, byśmy pamiętali o 15. rozdziale Ewangelia Łukaszagdzie znajdujemy przypowieść o zagubionej owcy. W tym możemy dostrzec duszpasterskie serce, które "cierpi i ryzykuje". Cierpi: tak, Bóg cierpi za tego, który odchodzi i choć go opłakujemy, to jeszcze bardziej go kocha. Pan cierpi, gdy oddalamy się od Jego serca. Cierpi za tych, którzy nie znają piękna Jego miłości i ciepła Jego objęć. Ale w odpowiedzi na to cierpienie nie zamyka się, lecz ryzykuje: zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, które są bezpieczne, i wyrusza po tę jedną, zagubioną, robiąc coś ryzykownego, a także irracjonalnego, ale zgodnego z jego duszpasterskim sercem, które jest nostalgiczne za tymi, którzy odeszli; nie jest to gniew czy uraza, ale nieredukowalna nostalgia za nami. Jest to gorliwość Boga.

Tym samym papież Franciszek podsumowuje: "Czy mamy podobne uczucia? Być może postrzegamy tych, którzy opuścili stado jako przeciwników lub wrogów. Spotykając ich w szkole, w pracy, na ulicach miasta, dlaczego nie pomyśleć raczej, że mamy piękną okazję, by świadczyć im o radości Ojca, który ich kocha i nigdy o nich nie zapomniał? Jest dla nich dobre słowo, a my mamy zaszczyt i ciężar jego niesienia. Być może od dawna idziemy za Jezusem i kochamy Go, a nigdy nie zadaliśmy sobie pytania, czy podzielamy Jego uczucia, czy cierpimy i ryzykujemy w zgodzie z Jego pasterskim sercem! Nie chodzi o prozelityzm, aby inni byli "nasi", ale o miłość, aby byli szczęśliwymi dziećmi Bożymi".

Świat

Ekumeniczne zaangażowanie papieża Franciszka

Papież Franciszek optuje za kulturą spotkania opartą na gestach bliskości i osobistej przyjaźni z przywódcami różnych wyznań chrześcijańskich. Jego podróże i audiencje to potwierdzają.

Andrea Gagliarducci-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

W Anioł Pański z 18 grudniaPapież Franciszek wezwał do rozwiązania sytuacji w korytarzu lachińskim, jedynym punkcie styczności między Górskim Karabachem (lub Artsakhiem, zgodnie z jego dawną ormiańską nazwą) a Armenią.

Blokada korytarza przez niektórych aktywistów grozi tragedią humanitarną, a manewry w korytarzu i ogólnie w Górskim Karabachu od dawna budzą wątpliwości co do przyszłości chrześcijańskiego dziedzictwa tego regionu.

Jednak to wezwanie miało też inne znaczenie. Było to wezwanie, które przyszło na ratunek "siostrzanemu" kościołowi, tj. Ormiański Kościół Apostolskii patriarcha Karekin II, który kilkakrotnie spotkał się z papieżem Franciszkiem i przyjął go w Armenii w 2016 r.

Na stronie ostatnie spotkanie pomiędzy tymi dwoma To właśnie w październiku 2021 roku Karekinowi II towarzyszył szef praw człowieka, aby potępić zbrodnie mające miejsce w regionie. Kontakty są jednak częste, a apel wystosowany pięć dni temu do zwierzchników wszystkich siostrzanych Kościołów z pewnością nie pozostał niezauważony przez papieża Franciszka.

Odcinek jest godny uwagi, ponieważ opowiada o tym, jak papież Franciszek prowadzi ekumenizm. Kilkakrotnie z uśmiechem przywoływał stary dowcip, że gdyby wszystkich teologów umieścić na wyspie, natychmiast nastąpiłby ekumenizm. Ale Papież powiedział potem, że teologia jest rzeczywiście przydatna w dialogu ekumenicznym. On jednak woli skupić się na czymś innym: na gestach bliskości i osobistej przyjaźni.

Dary ekumeniczne

Pewne jest to, że cały pontyfikat papieża Franciszka jest usiany "ekumenicznymi darami". W ubiegłym tygodniu trzy fragmenty Partenonu przechowywane w Muzeach Watykańskich zostały zwrócone Grecji, bezpośrednio prawosławnemu arcybiskupowi Ieronymosowi, którego papież poznał rok temu podczas podróży do tego kraju.

Wcześniej, 29 czerwca 2019 roku, papież Franciszek podjął nagłą decyzję o przekazaniu relikwii św. Piotra ekumenicznemu patriarsze Konstantynopola Bartłomiejowi.

A potem jest ekumenizm relikwii. Największym przykładem jest relikwia św. Mikołaja wyjęta z ciała świętego w Bari i przyniesiona do czci wiernych w Rosji w 2017 r. Również w 2017 roku to właśnie relikwie św. Filipa zostały wysłane do Smyrny, do Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola. 

Zakrwawiona tunika Thomasa Becketta, angielskiego biskupa zamordowanego mieczem w katedrze w Canterbury, została wypożyczona Kościołowi anglikańskiemu i z St Mary Major powróciła do Canterbury w 2020 roku, przy okazji obchodów 850. rocznicy męczeństwa męczennika z Albionu. Również w 2020 roku papież Franciszek przekazał relikwie św. Klemensa i św. Potitusa patriarsze Bułgarii Neofitowi. 

To wszystko są gesty mające zachęcić do gestów détente z siostrzanymi Kościołami. Papież Franciszek pozostawia zresztą zadanie zdefiniowania kwestii teologicznych Dykasteria ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Ogólnie rzecz biorąc, opiera się na spotkaniach, na relacjach osobistych, aby doprowadzić do ekumenizmu praktycznego, który pokazuje siostrzane Kościoły współpracujące ze sobą.

Ekumeniczne podróże papieża Franciszka

Częścią tej strategii jest planowana od dawna "podróż ekumeniczna" do Sudan Południowygdzie dołączą do niego arcybiskup Canterbury Justin Welby, prymas anglikański oraz moderator Kościoła Szkocji Iain Greenshields. Papież Franciszek będzie przebywał w Sudanie Południowym w dniach 4-5 lutego 2023 r., na zakończenie podróży, która zabierze go do Demokratycznej Republiki Konga w dniach 31 stycznia - 3 lutego.

Podróż była planowana od jakiegoś czasu, a relacje z anglikańskim prymasem Welby'm zacieśniły się w okresie poprzedzającym wyjazd. 11 kwietnia 2019 r. abp Welby był także na spotkaniu modlitewnym dla władz cywilnych i politycznych Sudanu Południowego, którego chciał w Watykanie papież Franciszek.

Był to czas przed pandemią, a papież Franciszek zaplanował w 2020 roku nie mniej niż dwie podróże ekumeniczne. Oprócz tej do Sudanu Południowego, zaplanowano również dłuższą wyprawę do Grecji, śladami św. Pawła, z Patriarcha Bartłomiejktóry zawsze pokazywał swoją bliskość z papieżem Franciszkiem, u jego boku.

Z powodu pandemii wyjazd do Grecji nie mógł odbyć się zgodnie z planem w 2020 roku. Gdy miało to miejsce w grudniu 2021 roku, warunki były inne i zdecydowano się na podróż z przystankiem w Atenach i szybkim objazdem na Lesbos, gdzie papież już był.

Jednak fakt, że w ogóle miało to nastąpić, wiele mówi o kierunku, w jakim papież Franciszek chce prowadzić dialog ekumeniczny. Dość powiedzieć, że większość narodów, które odwiedził w Europie papież Franciszek, to narody o większości prawosławnej: w 2019 roku były to Bułgaria, Macedonia Północna i Rumunia. W 2021 roku Cypr i Grecja.

Obecnie planowana jest wizyta w Serbii, której zaproponowano również spotkanie papieża Franciszka z patriarchą moskiewskim Cyrylem. Trudny teren ze względu na sprzeciw miejscowego patriarchatu prawosławnego wobec kanonizacji kardynała Aloizije Stepniaca, arcybiskupa Zagrzebia w latach II wojny światowej, uznanego przez prawosławnych za kolaboranta hitlerowskiego - w tym celu papież powołał również komisję prawosławno-katolicką, która nie doprowadziła do żadnych ostatecznych wniosków.

Ponadto odbyły się wyjazdy do krajów o większości protestanckiej. W Szwecji w 2016 roku papież Franciszek udał się na obchody 500-lecia reformacji protestanckiej, inicjując wspólne oświadczenie Caritas Internationalis i Lutheran World Service.

I nie możemy zapomnieć o wizycie papieża Franciszka w Szwajcarii, najpierw na Światowej Radzie Kościołów, a następnie w Bossey w 2018 roku, ponownie podkreślając pragnienie obecności.

Stosunek do Patriarchatu Moskiewskiego

Nie dziwi więc, że papież szuka raczej osobistych spotkań niż wielkich przemówień. Rozmowy ze swoim "drogim bratem" Bartłomiejem prowadził zarówno podczas ostatniej podróży do Bahrajnu w listopadzie 2022 roku, jak i podczas podróży do Kazachstanu we wrześniu 2022 roku. I nic dziwnego, że kraje, które najmocniej starają się pokazać swoje zaangażowanie w dialog i otrząsnąć się z trudnego wizerunku (Kazachstan i Bahrajn, ale także Zjednoczone Emiraty Arabskie i Irak), zawsze zapraszały papieża na spotkania międzyreligijne, podczas których może on również odbyć "ekumeniczne bilaterale".

Ponieważ jego podróż do Kazachstanu We wrześniu 2022 roku papież Franciszek spotkał się także z metropolitą Antonijem, który kieruje Wydziałem Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu. Miał tam być patriarcha Cyryl, który potwierdził swój udział, a potem w ostatniej chwili odwołał. Z Antonijem rozmawiano o możliwym drugim spotkaniu patriarchy z papieżem, zaplanowanym na czerwiec w Ziemi Świętej, które następnie zostało odwołane i utrudnione także przez wypowiedzi papieża Franciszka, który - mówiąc o wideokonferencji, jaką odbył z Cyrylem w marcu tego roku - napomknął, że nakazał patriarsze: "Nie jesteśmy duchownymi państwa".

I tak możliwość spotkania wygasła, na tle wojny na Ukrainie, w której patriarcha zajął bardzo wyraźne pro-wojenne stanowisko, podczas gdy kardynał Koch, prefekt dykasterii ds. promowania jedności chrześcijan, nie zawahał się określić niektórych z tych stanowisk jako "heretyckie".

Dla papieża jednak spotkanie musi się odbyć, na wzór spotkania w Hawanie w lutym 2016 r. Tło wojny na Ukrainie utrudnia wszystko, łącznie z oceną ewentualnej deklaracji końcowej. Termometr z stosunki między Rosyjską Cerkwią Prawosławną a Kościołem Katolickim będzie w stanie ocenić sytuację w lutym: czy w Hawanie odbędzie się zwyczajowe doroczne spotkanie upamiętniające? I w jakiej formie? To się dopiero okaże.

Ekumeniczne pojednanie na Ukrainie

Tymczasem inna możliwość mogłaby zaistnieć także na froncie ukraińskim, gdzie od 25 lat istnieje Ogólnoukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych reprezentująca 95% z. mozaika religijna Ukrainy.

Rada, która również bardzo aktywnie wspiera miejscową ludność, napisała list do papieża z prośbą o możliwość spotkania, a jego wizyta w Rzymie ma się odbyć w styczniu, podczas Tygodnia Promocji Jedności Chrześcijan.

Byłaby to ważna wizyta, sposób poszukiwania pokoju również poprzez dialog ekumeniczny. Ale byłaby to również wizyta, która musiałaby być dobrze skalibrowana, jeśli chodzi o spotkania, sposoby i warunki, pamiętając, że Ukraina jest również ekumenicznym polem bitwy. Tam faktycznie ogłoszenie przez Ukraińską Cerkiew Prawosławną autokefalii (autonomii) w 2019 roku wywołało tzw. schizmę prawosławną.

Autokefalia została przyznana przez Bartłomieja, pierwszego z Synaksji Kościołów Prawosławnych, ale wywołała ostry protest Patriarchatu Moskiewskiego, który wycofał się również ze wszystkich organów współprowadzonych przez Patriarchat Konstantynopola, w tym z Prawosławno-Katolickiej Komisji Teologicznej.

Moskwa uważała Ukrainę za swoje terytorium kanoniczne i m.in. autokefalia była postrzegana właśnie jako dalsze oddalanie się Ukrainy od Rosji, co również wpływało na rosyjską narrację dotyczącą obecnej wojny.

Ostatecznie wszystko będzie zależało od tego, jak ukształtuje się sytuacja. Papież Franciszek kontynuuje swoją ideę kultury spotkania, pozostawiając debatę teologom. Czy to wystarczy?

AutorAndrea Gagliarducci

Ameryka Łacińska

Kardynał Porras, nowy arcybiskup Caracas (Wenezuela)

Papież Franciszek mianował kardynała Baltazara Porrasa, który od lipca 2018 roku był administratorem apostolskim archidiecezji, a od 1991 roku arcybiskupem Méridy, arcybiskupem Caracas, stolicy Wenezueli. Caracas pozostawało bez arcybiskupa tytularnego od 2018 roku, po rezygnacji zmarłego w 2021 roku kardynała Jorge Urosa.

Francisco Otamendi-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Baltazar Porras, obecnie 78-letni, został kreowany kardynałem przez papieża Franciszka na konsystorzu w listopadzie 2016 roku.

W Kurii Rzymskiej jest członkiem Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej oraz dykasterii ds. Duchowieństwa; ds. Świeckich, Rodziny i Życia oraz ds. Kultury i Edukacji, jak informuje Konferencja Episkopatu Wenezueli (CEV).

Natomiast w archidiecezji Mérida kardynała Baltazara Porrasa zastąpi natychmiast arcybiskup Helizando Terán, OSA, który 19 marca ubiegłego roku został mianowany arcybiskupem koadiutorem z prawem sukcesji.

W Wenezueli i podczas jego podróży do innych krajów, takich jak ta, którą odbył w maju ubiegłego roku do Stanów Zjednoczonych, aby zaprezentować relikwię bł. José Gregorio Hernándezznany jako "lekarz ubogich".

Kardynał Baltazar Porras, mimo wielu nieudanych prób na przestrzeni lat, opowiedział się za rozwiązaniem kraju w drodze negocjacji, tak aby Wenezuela mogła wrócić na demokratyczną drogę.

Krytycznie nastawiony do reżimu Maduro

Jednocześnie kardynał krytycznie odniósł się do reżimu prezydenta Nicolása Maduro. Na przykład podczas wspomnianej podróży wskazał, że "zawsze brakowało ze strony reżimu prawdziwej woli nie tylko do rozmowy, ale do wejścia w porozumienie, a to oznacza, że dla dużej części społeczeństwa mówienie o dialogu w Wenezueli jest niemal złym słowem".

Według kardynała Baltazara Porrasa rząd Maduro czuje się obecnie "spokojny i bezpieczny", ponieważ pandemia pozwoliła mu uniknąć protestów.

Nie oznacza to, że Wenezuelczycy są szczęśliwi, a raczej, że panują tam "represje" i "militaryzm" - podaje agencja informacyjna Efe.

Pomimo pewnej poprawy, kardynał Porras potępił "sytuację ubóstwo rośnie", co tłumaczy m.in. "liczbą osób, które nadal opuszczają kraj".

Trudna rola biskupów wenezuelskich

Biskupi Wenezueli w adhortacji duszpasterskiej opublikowanej po zakończeniu zgromadzenia plenarnego przed kilkoma dniami zwrócili m.in. uwagę, że "nasz kraj nadal przeżywa głęboki kryzys polityczny, społeczny i gospodarczy". Scenariusz, który stawia pod znakiem zapytania model zarządzania, który przez ponad dwadzieścia lat kierował losami narodu".

W tym kontekście pierwszy wiceprezydent Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV), Diosdado Cabello, skrytykował właśnie fakt, że biskup Víctor Hugo Basabe wykorzystał homilię podczas procesji Boskiej Pasterki, w ostatnią sobotę, aby wygłosić, jego zdaniem, następujące oświadczenie, "politykowanie". przeciwko rządowi prezydenta Nicolása Maduro.

Na sesji plenarnej, trwającej od 7 do 12 stycznia, biskupi wybrali jako prezes Jesús González de Zárate, arcybiskup Cumaná; a jako pierwszy wiceprezes został ratyfikowany Monsignor Mario del Valle Moronta Rodríguez, biskup San Cristóbal.

Wybrano również monsignora Ulisesa Gutiérreza, arcybiskupa Ciudad Bolívar, jako drugiego wiceprzewodniczącego; oraz biskupa La Guaira, monsignora Raúla Biorda, jako sekretarza generalnego CEV.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Pablo BlancoJedność czyni orędzie ewangeliczne bardziej wiarygodnym" : "Unity makes the Gospel message more credible".

W tygodniu modlitwy o jedność chrześcijan teolog i profesor Uniwersytetu Nawarry Pablo Blanco zwraca uwagę, że "zjednoczenie wszystkich naraz - że tak powiem - jest dziś utopią".

Maria José Atienza-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Na stronie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan po raz kolejny, przez kolejny rok, wysuwa się na pierwszy plan panorama różnych wyznań chrześcijańskich, które istnieją na świecie. Postęp w ekumenizmie i stosunkach z Kościołem prawosławnym, anglikańskim i protestanckim był w ostatnich latach niezwykły.

Pablo Blancoprofesor teologii dogmatycznej w Uniwersytet Nawarry i współpracownik Omnes, zebrał w książce "Ekumenizm dzisiaj" interesującą syntezę aktualnej sytuacji tego dialogu między Kościołem katolickim a innymi wyznaniami chrześcijańskimi, rzeczywistości tych wyznań, a także postępów w kierunku jedności, jakich doświadczył Kościół, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach.

Choć Blanco nie ukrywa, że "zjednoczenie wszystkich naraz - że tak powiem - jest dziś utopią", jego zakład koncentruje się na głoszeniu słowem i życiem pełnego orędzia Jezusa Chrystusa, ponieważ to On "zdobywa umysły i serca ludzi".

Co roku Kościół obchodzi nie jeden dzień, ale tydzień dla tej chrześcijańskiej jedności. Jak ważne jest to lub jak możemy podkreślić aktualność tej intencji?  

-Tak, to jest Oktawa Jedności Chrześcijan. Kiedyś obchodzono ją w wigilię Zesłania Ducha Świętego, aby przywołać Ducha Świętego dla jedności.

Pablo Blanco Sarto

Później spojrzał na osiem dni poprzedzających święto Nawrócenia św. Pawła, aby wyrazić, że - bez nawrócenia, naszego i innych chrześcijan - nie ma jedności.

Sobór Watykański II stwierdza, że "ekumenizm duchowy" (Unitatis Redintegratio 4) jest "duszą ekumenizmu": bez nawrócenia, bez modlitwy, bez świętości nie będzie jedności, którą może przynieść tylko Duch Święty.

Czy ten zamiar jedności nie będzie sprzeczny z dobrem wielości, także dla Kościoła? Jak połączyć tę różnorodność (dary, charyzmaty...) w jedności chrześcijan? 

-Jedność Kościoła jest jak jedność Trójcy Świętej: trzy odrębne Osoby i jeden prawdziwy Bóg. W Kościele musi być ta różnorodność, która staje się bogactwem, które patrzy na dobro wspólnej pracy i modlitwy. To jest przeżywanie komunii z własnej odmienności, czy jest się ze Wschodu, czy z różnych tradycji zachodnich; azjatyckich, afrykańskich czy amerykańskich. Różnica wzbogaca nas, gdy umiemy do niej dodać. 

Anegdota ze Światowej Konferencji Misyjnej w Edynburgu w 1910 roku może nam służyć także dzisiaj. Tam wstał pewien mieszkaniec Wschodu i powiedział: "Przynieśliście nam Chrystusa i jesteśmy wam wdzięczni". "Ale przynieśliście nam też swoje podziały" - kontynuował. "Proszę przynieść nam Chrystusa, ale nie swoje dywizje". Jedność czyni orędzie ewangeliczne bardziej wiarygodnym, dlatego ruchy misyjne i ekumeniczne od początku były zjednoczone.

W swojej książce Ekumenizm dzisiaj, Dokonuje opisowego mapowania dzisiejszych chrześcijan, jak również kluczowych kroków w dialogu ekumenicznym. Co byś podkreślił z tej podróży? 

-W naszym języku są inne bardzo dobre książki o ekumenizmie, ale w przypadku Ekumenizm dzisiaj, Starałem się zaproponować aktualne odczytanie nauczania Kościoła katolickiego na temat ekumenizmu. Przede wszystkim dokumenty Vaticanum II, ale także nauczanie ostatnich papieży i nowe Vademecum ekumenizmu

Wszystko to pozwala nakreślić mapę, na której można umiejscowić sytuację Kościoła katolickiego w stosunku do prawosławnych, anglikanów i protestantów.

Dla każdego jest inny temat rozmowy i dialogu, ale z każdym trzeba się modlić, rozmawiać i pracować. Na tej drodze musimy współpracować na przykład na rzecz pokoju, ubogich i środowiska. Jest to tak zwany "ekumenizm rąk". Musimy jednak zająć się także kwestiami doktrynalnymi, aby zobaczyć, co nas łączy, a co jeszcze dzieli. To jest "ekumenizm głowy", a ekumenizm bez głowy byłby ekumenizmem bez północy, bez orientacji, bez wspólnego horyzontu.

Ale przede wszystkim potrzebujemy "ekumenizmu serca": ekumenizmu duchowego, o którym mówiliśmy; ekumenizmu nawrócenia, modlitwy, świętości. Musimy się więcej modlić, za siebie nawzajem i ze sobą. Wtedy Duch Święty udzieli nam daru jedności.

Papież Franciszek mówi nam także o "ekumenizmie krwi", o tym jak chrześcijanie - obu wyznań - umierają, by dać świadectwo swojej wiary. To również nas łączy. Często dodaję jeszcze "ekumenizm języka": staranie się, by mówić o sobie dobrze.

Trzej ostatni papieże byli kluczowi w rozwijaniu dialogu z innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Pamiętamy Benedykta XVI: Jak oceniasz gesty Benedykta XVI, zwłaszcza z lewakami i anglikanami, które przyniosły tyle krytyki, wewnątrz i na zewnątrz Kościoła?

-Tak, Benedykt XVI podjął ważne kroki przede wszystkim z prawosławnymi, wznawiając w 2000 r. dialog z tymi siostrzanymi Kościołami i badając kwestię prymatu Piotrowego z Dokument Ravennaw 2007 roku, do czego wzywał Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint.

Z lefebrystami dołożono wszelkich starań, by szukać formuły komunii z Rzymem, ale ich odrzucenie doktryny Vaticanum II - właśnie w kwestii ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego - nie zdołało odblokować rozmów.

Jeśli chodzi o protestantów, to Ratzinger jako pierwszy zabrał głos w sprawie Wspólnej Deklaracji o Nauce o Usprawiedliwieniu z 1999 roku, którą podpisali już luteranie, metodyści, anglikanie i reformowani. To dobry początek, który powinien prowadzić do przyszłych dyskusji o idei Kościoła, o sakramentach i posłudze. Jest jeszcze kwestia metodologiczna, jak czytać Pismo Święte.

W przypadku anglikanów wypróbowano sposób osiągnięcia jedności, który być może zaowocuje w przyszłości: dzięki ordynariatom personalnym utworzonym w 2009 r. wspólnoty te osiągnęły pełną komunię z Rzymem, podczas gdy ten ostatni uznał prawomocność Księga Powszechnej Modlitwy liturgii anglikańskiej. Formuła, która, jeśli się powiedzie, może doprowadzić do dalszych kroków z innymi wyznaniami chrześcijańskimi.

To prawda, że na poziomie głównych wyznań dialog jest bardzo zaawansowany, ale czy nie jest utopią myślenie o przyszłej jedności przy różnorodności istniejącej w wyznaniach zrodzonych z kolejnych Reformacji? 

-Tak, unia wszystkich naraz - że tak powiem - jest dzisiaj utopią. Dlatego ta formuła dochodzenia do pełnej komunii wspólnota po wspólnocie pozwala nam uszanować sumienie każdego wiernego, a jednocześnie nie przyspiesza niepotrzebnie czasu.

Ekumenizm wymaga cierpliwości, mówił Walter Kasper, i ma w sobie coś z powolnego wchodzenia na górę. Należy pielęgnować cierpliwość i nadzieję, a my oczywiście musimy nadal podejmować kroki. Pewnego dnia, jak Bóg da, dotrzemy na szczyt i damy sobie nawzajem ten uścisk jedności.

Relacje z Kościołem prawosławnym są obecnie w delikatnym punkcie, zwłaszcza z Patriarchatem Rosyjskim. Czy widzi Pan oznaki nadziei między dwoma wyznaniami? 

-Według mnie problem Kościoła katolickiego z prawosławnymi to przede wszystkim problem między prawosławnymi.

Papież Franciszek promuje jednak dialog na różnych poziomach ze wszystkimi patriarchatami, nie kierując się kwestiami politycznymi. Wypowiedział ostre słowa wobec patriarchy Cyryla z Moskwy w sprawie wojny na Ukrainie, które sugerują braterską korektę, jak to uczynił również Paweł wobec Piotra w kwestii Antiochii.

W tym przypadku to Piotr koryguje, ale podobnie jak w pierwszych latach chrześcijaństwa, jeśli będziemy umieli przyjąć te korekty po bratersku, Kościół osiągnie wyżyny, jakie osiągnął w pierwszych wiekach.

Jak nawiązać owocny dialog ekumeniczny bez "rozwadniania" założycielskich zasad Kościoła, zwłaszcza w zakresie moralności i życia sakramentalnego?

-Pełnia wiary jest podstawą do osiągnięcia prawdziwej jedności. Czasami jesteśmy kuszeni, aby rozwodnić przesłanie, aby zyskać więcej zwolenników, ale doświadczenie pokazuje nam coś zupełnie przeciwnego.

To Chrystus zdobywa ludzkie serca i umysły, dlatego musimy głosić Jego przesłanie w całości. Dotyczy to również kwestii moralnych i sakramentalnych, które zawsze budzą większe kontrowersje.

Należy również poruszyć takie kwestie, jak obrona życia i rodziny, płeć, natura wiary eucharystycznej czy charakter samej posługi, z powagą i delikatnością, jakiej wymagają.

Kultura

Armenia - pierwszy naród chrześcijański

Historia narodu ormiańskiego zaskakuje swoim niewyczerpanym bogactwem i ewolucją tego, co było jedną z pierwszych ziem ewangelizowanych, kolebką cywilizacji i postępu.

Gerardo Ferrara-17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Wyobraźmy sobie wielkie imperium, które w I wieku naszej ery rozciąga się od Morza Śródziemnego po Persję, a także dominuje nad Morzem Czarnym i Kaspijskim.

To wielkie imperium, zamożne, bogate w kulturę i tradycje. Jej początki sięgają czasów panowania Urartu (nazwa nadana górze znanej w Biblii jako Ararat, ze względu na błędne tłumaczenie asyryjskich źródeł), a na jej rozległym terytorium znajdują się trzy wielkie jeziora: Jezioro Van, Jezioro Urmia i Jezioro Sewan.

Imperium to posługiwało się starożytnym językiem indoeuropejskim, ormiańskim, którego obecny alfabet jest wynalazkiem świętego Mesropa Masztotsa. Przetłumaczył Biblię Ormian, umacniając wśród swojego narodu tożsamość opartą, przez prawie dwa tysiąclecia, na nierozerwalnym związku między wiarą chrześcijańską, językiem, kulturą i tradycjami.

Chrześcijaństwo faktycznie zostało wprowadzone w Armenii już w I wieku n.e. przez apostołów Bartłomieja i Tadeusza, ale dopiero za namiestnika Tridatesa III, nawróconego i ochrzczonego przez św. Grzegorza z Asyżu. iluminatorgdy stała się religią państwową w 301 roku, kilkadziesiąt lat wcześniej niż w Rzymie!

Apostolski Kościół Ormiański nie uczestniczył w Soborze Chalcedońskim (451), (tym, dla zrozumienia, na którym stwierdzono, że Chrystus jest jedną osobą, w której współistnieją dwie natury, jedna ludzka i druga boska). Sam Kościół katolicki podzielił się definitywnie w 554 roku.

Ormiański Kościół Apostolski, choć określany przez wieki jako "monofizycki", uważał tę doktrynę za heretycką, preferując w zamian uznanie natury Chrystusa za wyjątkową, ale będącą owocem zjednoczenia natur ludzkiej i boskiej, (Monofizytyzm natomiast, teoria rozwinięta w V wieku przez bizantyjskiego mnicha Eutychesa i potępiona przez Sobór Chalcedoński, neguje podwójną naturę, boską i ludzką, Chrystusa, uznając w Nim jedynie naturę boską).

Chociaż osłabiona i stopniowo rozczłonkowana, będąc na styku imperiów takich jak rzymskie i perskie, a później arabskie i tureckie, nawet w IX i X wieku n.e., Armenia pozostawała dobrze prosperującym narodem, zwłaszcza z religijnego i kulturowego punktu widzenia, do tego stopnia, że jej nowa stolica, Ani (obecnie zaledwie kilka metrów od granicy tureckiej), została nazwana "miastem tysiąca kościołów".

Rozdarty między narodami

Mimo rozkwitu kultury Armenia była podzielona między nowo powstałe Imperium Osmańskie i Perskie Imperium Safawidów, zwłaszcza po zdobyciu przez Turków Konstantynopola (1453). Jednak od kilku wieków, z powodu najazdów Turków seldżuckich na ich terytorium, wielu ormiańskich poddanych uciekło na wybrzeże Morza Śródziemnego i tam powstało ormiańskie królestwo Cylicji, rozciągające się na znaczną część wschodniej Anatolii. Królestwo to znane było również jako Lesser Armenia lub Little Armenia.

Od tego momentu podział na Ormian wschodnich i zachodnich stał się wydarzeniem o niebagatelnym znaczeniu, zwłaszcza w momencie ostatniego i najważniejszego rozbioru między mocarstwami tego ludu, który zawsze znajdował się w równowadze między mocarstwami silniejszymi od siebie.

W rzeczywistości, po wojnach rosyjsko-tureckich, zwłaszcza tej toczonej w latach 1877-1878, i późniejszym traktacie w St. Stephen, terytorium odpowiadające dzisiejszej Republice Armenii zostało przyłączone do Imperium Rosyjskiego.

Ormianie w Imperium Osmańskim

Jeśli chodzi o Małą Armenię, to pozostawała ona pod kontrolą Osmanów, którzy zresztą oficjalnie zarządzali nią od 1639 r., czyli od daty ostatecznego rozdzielenia Armenii Zachodniej i Wschodniej, usankcjonowanego traktatem z Zuhab, który kończył wojnę osmańsko-safaficką z lat 1623-1639, przyznając Zachodnią Gruzję, Zachodnią Armenię i Mezopotamię Imperium Osmańskiemu, a zachowując Wschodnią Armenię i Wschodnią Gruzję, a także Azerbejdżan, pod panowaniem Safawidów.

Rozróżnienie między Armenią Zachodnią i Wschodnią nabrało jednak znaczenia także z kulturowego punktu widzenia, gdyż sam język ormiański dzieli się na dwie gałęzie - ormiański zachodni (dziś już niemal wymarły, po unicestwieniu niemal wszystkich jego użytkowników w wyniku wielkiego ludobójstwa dokonanego przez Turków) i ormiański wschodni, będący językiem urzędowym Republiki Armenii.

Obecność Ormian w Anatolii, jak widzieliśmy, jest jednak znacznie starsza niż wspomniane oficjalne podziały. W rzeczywistości jest on dobrze udokumentowany już w VI wieku p.n.e., czyli około 1500 lat przed przybyciem Turków seldżuckich.

W czasach Imperium Osmańskiego, podobnie jak inne mniejszości, Ormianie również znaleźli się w podległości wobec podmiotu państwowego ufundowanego na podstawach religijnych, a nie etnicznych: sułtan był jednocześnie "księciem wiernych", a więc kalifem muzułmanów dowolnej narodowości (Arabów, Turków, Kurdów itp.), którzy byli uważani za obywateli świata. ), uznawanych za obywateli pierwszej kategorii, podczas gdy chrześcijanie różnych wyznań (greccy prawosławni, Ormianie, katolicy i inni) oraz Żydzi podlegali specjalnemu reżimowi, tj. prosoktóra przewidywała, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna zostanie uznana za "naród" w ramach imperium, ale o niższym statusie prawnym (zgodnie z islamską zasadą dhimma). Chrześcijanie i Żydzi nie uczestniczyli więc w zarządzaniu miastem, płacili zwolnienie ze służby wojskowej w postaci podatku pogłównego (dżizya) i podatku gruntowego (kharaj), a głową każdej wspólnoty był jej przywódca religijny. Biskupi i patriarchowie, innymi słowy, byli więc urzędnikami państwowymi podlegającymi bezpośrednio sułtanowi.

W XIX wieku weszła jednak w życie seria reform mających na celu "modernizację" Imperium Osmańskiego, m.in. poprzez większą integrację obywateli niemuzułmańskich i nietureckich, ochronę ich praw poprzez stosowanie zasady równości wobec prawa. Reformy te, znane jako Tanzimat, były uchwalane od 1839 roku (za czasów sułtana Abdüla Mejida I) do 1876 roku.

I właśnie w tym okresie, z ogólnej liczby około 17 milionów mieszkańców, na terytorium osmańskim mieszkała duża liczba chrześcijan różnych narodowości i wyznań. Zwłaszcza Ormianie liczyli co najmniej dwa miliony. Patriarchat ormiański szacował około 1914 roku, że istnieje około 2 925 ormiańskich miast i wsi, z czego 2 084 w samej tylko wschodniej Anatolii.

Ormianie w wielu miejscach, w których mieszkali, byli mniejszością, ale w niektórych dzielnicach przewyższali nawet Turków (w innych częściach Anatolii podobnie było z Grekami i Asyryjczykami).

Choć większość osmańskich Ormian była chłopami, część z nich stanowiła elitę handlową Osmanów Wysublimowane drzwizwłaszcza w najważniejszych ośrodkach miejskich. Ich siła ekonomiczna nie odzwierciedlała jednak ich reprezentacji i wpływów politycznych, które były raczej słabe i czyniły je szczególnie wrażliwymi.

Masakry w Hamid: początki ludobójstwa

W tym kontekście Rosja, wykorzystując słabość Imperium Osmańskiego i jego ostatnie nabytki terytorialne, a także pragnąc zapewnić sobie ujście do Morza Śródziemnego, postanowiła rozszerzyć swoje wpływy na terytoria zamieszkiwane przez Ormian zachodnich, które wciąż wchodziły w skład Porty. Ci ostatni, ku swojemu ubolewaniu, byli coraz częściej uznawani przez władze w Konstantynopolu za prorosyjskich i, zachęcani przez Rosjan oraz pomimo reform uchwalanych od 1839 r., zaczęli buntować się przeciwko osmańskiemu panowaniu, wysuwając żądania samostanowienia i roszczenia terytorialne oraz zakładając dwa ruchy rewolucyjne: Hënchak (po ormiańsku "dzwon") i Dashnaktsutyun ("związek").

Tymczasem sułtan Abdülhamid, chcąc stłumić wszelkie nastroje nacjonalistyczne wśród mniejszości etnicznych w swoim imperium, drastycznie podniósł podatki na swoich etnicznych ormiańskich poddanych, co również podsyciło silną niechęć jego kurdyjskich sąsiadów. W konsekwencji, wobec buntu bardziej radykalnych członków społeczności ormiańskiej, plemiona kurdyjskie dokonały w 1894 roku masakry tysięcy Ormian, paląc i grabiąc ich wioski.

Mając nadzieję na zwrócenie uwagi świata na swoją sprawę, ormiańscy rewolucjoniści zajęli w 1896 roku bank w Stambule, prowokując reakcję sułtana. W zamieszkach, które nastąpiły po tym wydarzeniu, znanych jako masakry w Hamidianie, przemoc rozprzestrzeniła się szybko i dotknęła większość zamieszkałych przez Ormian miast w Imperium Osmańskim. Najgorsze okrucieństwa dotknęły m.in. katedrę w Urfie, gdzie schroniło się 3 tys. chrześcijańskich cywilów i zostało spalonych żywcem.

Dane liczbowe wskazują, w konsekwencji masakr w Hamidianie, na ponad 50 tysięcy Ormian zmasakrowanych przez grupy tureckich muzułmanów i Kurdów, których działania jednak, podobnie jak w późniejszym Wielkim Ludobójstwie (o którym będzie mowa w późniejszym artykule), były koordynowane przez wojska rządowe.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

PodpisyPedro Chiesa

Matka Boża Różańcowa, matka i założycielka

W Argentynie panuje szczególne nabożeństwo do Matki Boskiej, która jest uważana za patronkę i założycielkę. Z okazji 250. rocznicy obecności tego kultu archidiecezja Rosario organizuje rok maryjny.

17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Celem jest modlitwa o pokój, honorująca 250. rocznicę obecności wizerunku Matki Bożej Różańcowej, wyrzeźbionego w Kadyksie (Hiszpania), którą mieszkańcy Rosario uważają za "założycielkę" miasta, co zostało symbolicznie stwierdzone w sferze cywilnej, zarówno przez wielokrotne uchwały odpowiednich władz miejskich, jak i przez prawa prowincjonalne i krajowe. 

Oddanie Matka Boska Różańcowa sięga roku 1730, kiedy to miasto było mało znaczącym przysiółkiem. Miłość do Señory del Rosario rosła z siły na siłę, zwłaszcza od momentu pojawienia się obrazu zamówionego u rzeźbiarza z Kadyksu.

Oprócz modlitwy do Boga, za wstawiennictwem jego błogosławionej Matki, o pokój, arcybiskup Eduardo Martín zachęcał, aby w tym czasie łaski specjalnie pobłogosławione repliki obrazu powędrowały do każdego domu, aby skutecznie zapanował w nich pokój; a uczynił to, zapraszając wiernych do przyjęcia go w swoich domach ze szczególną pobożnością. 

Rosario jest jednym z głównych miast w kraju, ze swoimi światłami i cieniami. Jako swoistą anegdotę nie sposób nie wskazać w tych dniach, że jest miejscem narodzin wielkich, światowej sławy liderów sportu, że jest pracowitym miastem portowym, rolno-przemysłowym i produkującym zboże. Ale oto są cienie, handel narkotykami w ostatnich 20 latach sieje spustoszenie, a główny z nich jest następujący: w sercach nie ma spokoju. 

Dziewica Różańcowa jest uznawana za patronkę i założycielkę miasta. I w tym roku, jak słusznie zauważa miejscowy biskup, będzie to odpowiedni czas na "przypomnieć i zachować żywe korzenie, które stanowią o głębi naszej tożsamości, potwierdzając Rosario jako miasto Maryi, a naszą archidiecezję jako archidiecezję Maryi"..

Rok Maryjny znalazł się w centrum uwagi papieża Franciszka, który oprócz udzielenia zwyczajowych odpustów zupełnych, chciał skierować do wszystkich wiernych katolickich miasta wyjątkowe i poruszające przesłanie. 

Papież mieszkał do czasu wyboru na papieża w mieście Buenos Aires, w pobliżu Rosario, i doskonale zna główny problem braku bezpieczeństwa, który dotyka szczególnie tę ludność: handel narkotykami (ze wszystkimi jego pochodnymi: przestępczością, ubóstwem, rabunkiem, rozpadem rodziny, nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu...). W związku z tym podkreśla hasło Roku Maryjnego: "Z Maryją z Różańca misjonujemy dla pokoju".

Biskup Eduardo Martín podkreślił: "Musimy żyć w bezpieczeństwie i pokoju w naszym społeczeństwie. Jest tyle krwi przelanej, tyle rodzin rozdartych, tyle niewinnych osób, które straciły życie. Dlatego błagamy Matkę Bożą o dar pokoju i zobowiązujemy się być narzędziami tego pokoju, który daje nam Pan, będąc misjonarzami pokoju"..

Pani Różańcowa jest czczona za to, że obdarzała swoich czcicieli niezliczonymi łaskami, leczyła choroby, sprowadzała deszcz w czasie suszy, a przede wszystkim chroniła ludność przed sąsiednimi epidemiami i krwawymi atakami tubylców, którzy nękali ludność rabunkami, porwaniami kobiet i dzieci oraz licznymi morderstwami. 

Zgodnie z historią nabożeństwo do Dziewicy dotknął serc tubylców, początkowo wrogich, ustępujących miejsca pokojowi i braterskiemu współżyciu z osadnikami, generujących atrakcyjność dla chrześcijańskiego chrztu. W ten sposób, w stosunkowo krótkim czasie ogromnego pokoju (niespełna sto lat), Rosario, miasto położone nad brzegiem rzeki Parana, stało się niezwykłym miastem, obdarzonym jednym z głównych portów eksportu zboża na świecie. Byłoby to niemożliwe bez pokoju i jedności z tubylcami.

W świetle tego historycznego faktu warto zauważyć, że 250 lat temu problem braku bezpieczeństwa w Rosario miał charakter zewnętrzny (tubylczy wrogowie), podczas gdy obecnie dominuje problem wewnętrzny: narkotyki i morderstwa; w rzeczywistości papież Franciszek w swoim przesłaniu nawiązuje do prawie 300 zabójstw popełnionych w mieście w 2022 roku. 

Dlatego, w przeciwieństwie do innych czasów, gdy Dziewicę przywoływano dla pokoju zewnętrznego ("malony", które pustoszyły ludność), teraz modlimy się o wewnętrzny pokój serc, za młodych ludzi, którzy padają ofiarą narkotyków, błędnie próbując uciec od wewnętrznej pustki egzystencjalnej, za brak wartości rodzinnych i samej rodziny, która rodzi wiele serc przepełnionych bólem i urazami. 

To jest wielki cel, uzdrowić lud Rosario od wewnątrz, aby mógł pielgrzymować przez to życie, z radością i pokojem, w jedności z braćmi i siostrami, w kierunku niebieskiej ojczyzny. Niech Bóg sprawi, aby ten cel rozszerzył się na wiele innych miejsc na świecie, gdzie narastają podobne problemy.

AutorPedro Chiesa

Kapłan. Doktor prawa i filozofii, Argentyna.

Ten Casio z 85 roku

Moi rodzice, którzy nie byli ani muzykami, ani gwiazdami sportu, każdego dnia, swoim prostym życiem, komponowali najlepszą melodię, jaką kiedykolwiek słyszano, najpiękniejsze wersy, jakie kiedykolwiek słyszano, najbardziej spektakularną grę.

17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tego pierwszego dnia szkoły po wakacjach w 1985 roku nigdy nie zapomnę. Noszenie nowiutkiego Casio sprawiło, że przez jeden dzień byłem najpopularniejszą osobą w szkole. Wszyscy chcieli, żebym im go pokazał, żeby pokazać wszystkie jego funkcje, żeby posłuchać jego alarmu i zobaczyć, jak włącza się w trybie nocnym.

Był wodoodporny do głębokości 50 metrów, funkcja, która w moim prawie półwieczu życia nigdy nie miałem szczęścia, aby potrzebować, ale który z pewnością uczynił różnicę między "moim Casio" i wszystkich innych zegarków, które mogą istnieć w moim wielkim małym wszechświecie życia.

Opowiadam tę nostalgiczną anegdotę w tych dniach, kiedy japońska marka wysunęła się na pierwszy plan po tym, jak znana piosenkarka wspomniała o niej w swojej piosence o złości na byłego piłkarza, ojca jej dzieci.

Przyznaję, że początkowo również dałam się ponieść chorobliwemu upodobaniu do sosnowości, analizując tekst piosenki, dopóki gospodarz talk show w programie radiowym nie skłonił mnie do zastanowienia się, jak to, o czym mówi piosenka, wpłynie na dzieci tej pary teraz i w przyszłości.

Podczas gdy ci z nas, którzy nie są emocjonalnie związani, cieszą się tym spektaklem, jak dzieci na placu zabaw, ciosy i kopnięcia naprawdę bolą; jeśli nie dla dorosłych, którzy przecież czerpią zyski ze spieniężania każdego ciosu, to dla dzieci, dla których dwie najważniejsze osoby w ich życiu stały się wzajemnie wrogami publicznymi.

Rodzicepowołani do uczenia swoich dzieci, poprzez wzajemny szacunek i przywiązanie, czym jest miłość, stają się najgorszymi z możliwych przykładów tego, co ona oznacza. A bez miłości, która jest największą siłą we wszechświecie, jaki jest sens życia?

W tamtym roku 1985 nie wiedziałem, ile kosztuje Rolex, ani nie musiałem, ale byłem przyzwyczajony do luksusu: luksusu posiadania ojca i matki, którzy przy swoich wzlotach i upadkach, przy swoich różnicach i porozumieniach, nawet przy kłótniach i sprzeczkach, głęboko się szanowali, obdarzali się nawzajem, wybaczali sobie...

W skrócie: kochali się.

W moim domu opływaliśmy w dostatek, ale nie w pieniądze, bo zawsze tylko wiązaliśmy koniec z końcem, ale w lojalność, zrozumienie, hojność, a nawet solidarność międzypokoleniową, bo mieszkała z nami babcia.

Teściowa w domu nie zawsze jest łatwa, ale miłość była po to, by wygładzać sprawy i znosić z cierpliwością wzajemne niedociągnięcia.

Widząc obecny scenariusz, w którym pary rozpadają się tak szybko, jak miliony wyświetleń kontrowersyjnego filmiku na Youtube, jestem coraz bardziej przekonany, że najlepsze dziedzictwo, jakie mogę zostawić swoim dzieciom, nie jest mierzone w euro, bo nie ma wystarczającej ilości euro, by za nie zapłacić, a nazywa się przykładem tego, czym jest miłość.

Bo w której ekskluzywnej szkole czy drogiej uczelni uczą najważniejszej z ludzkich potencjalności? W którym prestiżowym laboratorium można rozszyfrować formułę na prawdziwe źródło szczęścia, jakim jest miłość?

W tamtym roku 1985 moi rodzice, którzy nie byli ani muzykami, ani gwiazdami sportu, każdego dnia, swoim prostym życiem, komponowali najlepszą melodię, jaką kiedykolwiek słyszano, najpiękniejsze wersy, jakie kiedykolwiek słyszano, najbardziej spektakularną grę.

Jestem synem dwóch światowych gwiazd, o których nikt nie wie, ani nie musi, bo ich dziedzictwo nie jest z tego świata; jest wieczne, prawdziwie nieśmiertelne, materialnie nieosiągalne.

Kiedy myślę o tym Casio z 1985 roku, myślę o tym, jak niewiele potrzeba dziecku, by stać się szczęśliwym dorosłym. Wystarczy, że wie, że miłość istnieje, że jest ktoś, kto jest w stanie oddać za niego życie, nie oczekując niczego w zamian, i że w wojnach, nawet jeśli są tylko słowne, wszyscy przegrywają. Dziękuję tacie, dziękuję mamie.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Świat

Afryka przygotowuje się na przyjęcie papieża

Kościoły lokalne w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym rozpoczęły odliczanie do przyjazdu papieża Franciszka na te tereny. Organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie zwołała konferencję z udziałem dwóch organizatorów tych wizyt.

Paloma López Campos-16 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Kościoły lokalne w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym rozpoczęły odliczanie do przyjazdu papieża Franciszka na te tereny. Organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie zaprosiła dwóch organizatorów z tych krajów, by opowiedzieli o kolejna wizyta Ojca Świętego.

Demokratyczna Republika Konga

Demokratyczna Republika Konga jest największym krajem w subsaharyjskiej części Sahary i mimo bogactwa przyrody i zasobów żyje w ubóstwie. Sześć tysięcy osób żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Widać to również w edukacji, która jest bardzo słaba.

Logo wizyty papieża w Demokratycznej Republice Konga (CNS photo/Holy See Press Office)

Sytuację pogarszają kryzysy humanitarne, pogłębione przez pandemię COVID i Ebola. Ponadto gwałtowne konflikty we wschodniej części kraju powodują dużą niestabilność.

Przy tym wszystkim ojciec Godefroid Mombula Alekiabo wyraził swoją radość z wizyty papieża Franciszka na tym terytorium. Według niego, wizyta Ojca Świętego odpowiada na jego rolę jako przywódcy Kościoła katolickiego, jako ojciec który idzie odwiedzić swoje dzieci.

Ojciec Godefroid podkreślił wielką rolę, jaką odgrywa Kościół w kraju. Wiele szkół, szpitali i firm należy do Kościoła, ale nie zawsze tak było.

W 1971 roku rząd przejął trzy uniwersytety w Demokratycznej Republice. Rok później wymusili usunięcie wszystkich symboli chrześcijańskich ze szkół i szpitali. Widząc zgubne skutki takiego postępowania, musieli po kilku latach poprosić instytuty zakonne o wznowienie działalności edukacyjnej.

Godefroid uważa, że Kościół jest głosem opozycji w kraju, ale jest zbyt zależny finansowo od zewnątrz. W bardziej pozytywnym tonie chwali jednak zdolność Kościoła lokalnego do dostosowania liturgii do kultury tego terytorium, stwierdzając, że "liturgia jest bardzo żywa w DRK".

Kapłan ma nadzieję, że wizyta papieża pomoże w trwających wysiłkach na rzecz jedności i pojednania, uwzględniając trzy dokumenty pontyfikalne, które są szczególnie ważne dla wiernych tego kraju: Fratelli Tutti, Laudato jeśli y Christus vivit.

Kończąc swoje wystąpienie, Ojciec Godefroid wskazał na trzy filary, na których należy rozumieć sytuację w kraju. Z jednej strony, że wojna i gwałtowne konflikty na tym terytorium bardzo utrudniają drogę do jedności i niszczą szanse młodych ludzi, którzy są "teraz Bożymi". Z drugiej strony podkreśla, że obecność zagranicznych korporacji międzynarodowych, które z egoistycznych pobudek uszczuplają kraj o jego zasoby naturalne, sprzyja konfrontacji. Jako trzecią kluczową kwestię ksiądz wskazał jednak, że reforma sytuacji jest sprawą jednostek, a nie instytucji. Jego zdaniem zmiana leży w sercach ludzi i musi być wprowadzona poprzez wzajemne zrozumienie, a nie siłę.

Wiedząc o tym wszystkim, ojciec Godefroid ma nadzieję, że wizyta papieża przyczyni się do pokoju i jedności. Ma nadzieję, że Ojciec Święty spotka się również z wielkimi biznesmenami tego kraju i że zostanie omówiona kwestia trybalizmu, który powoduje tak wiele problemów w kraju.

Sudan Południowy

Logo wizyty papieża w Sudanie Południowym (CNS photo/ Holy See Press Office)

Ojciec Samuel Abe jest odpowiedzialny za organizację wizyty papieża Franciszka w Sudanie Południowym. Podczas swojego wystąpienia zwrócił uwagę na konflikt cywilny, w który zaangażowani są obywatele tego kraju. Wobec tej sytuacji biskupi i księża nalegają na konieczność życia w pokoju. Jednak mimo komunikacji między Kościołem lokalnym a rządem, wysiłki nie przynoszą rezultatów.

Przed laty przedstawiciele Kościoła w Sudanie Południowym udali się do Watykanu z prośbą o wizytę Ojca Świętego. Wyjazd od lat nie jest możliwy ze względu na trudności po obu stronach. Teraz, gdy Franciszek wreszcie przybywa do kraju, obywatele wyrazili swoją radość.

Z drugiej strony ojciec Samuel podkreśla, że wizyta wraz z innymi przywódcami religijnymi stanowi przesłanie pokoju i jedności, o współpraca. To, jak twierdzi, jest bardzo potrzebne, biorąc pod uwagę sytuację wewnętrzną w Sudanie Południowym.

Samuel ma nadzieję, że wizyta papieża otworzy nowy rozdział w życiu kraju, aby zakończyć konflikty i promować pokój. pokój między obywatelami.

Ewangelizacja

Odrodzenie eucharystyczne: Chrystus czeka na nas

Kultywowanie miłości do Eucharystii całkowicie zmienia serca wiernych, co pokazała grupa parafian w pewnym kościele w Kalifornii w USA.

Daniel Seo-16 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Katolickie pragnienie autentyczność Ponieważ żyjemy w epoce, w której porzuciliśmy prywatność, towarzyszą jej nowe wyzwania: kakofonia aplikacji, które kradną naszą uwagę w telefonach, alarmujące wiadomości, strategie biznesowe, które utowarowiają uwagę i nowe technologie, które zaspokajają każde pragnienie, jakie człowiek może sobie wyobrazić. Potrzeba detoksykacji od cyfrowego szumu i odzyskania istoty bycia chrześcijaninem stały się istotnie aktualne. Pozostaje jednak pytanie, jaki jest najlepszy sposób, aby to zrobić?

Podczas gdy wiele aspektów doktrynalnych może przywrócić integralność naszej rzymskokatolickiej tożsamości, istnieje jedna centralna tradycja, na którą nigdy nie zostanie położony wystarczający nacisk: osobiste nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu.

Kampania eucharystyczna

Ta idea nie jest osobista, ponieważ Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych uruchomiła "Odrodzenie eucharystyczne"Kampania, skierowana do wszystkich amerykańskich diecezji, będzie trwała od Uroczystości Bożego Ciała 19 czerwca 2022 r.

Logo kampanii na rzecz projektu "Odrodzenie Eucharystyczne" w USA (CNS photo / USCCB)

Ta decyzja Konferencji Episkopatu przychodzi w odpowiedzi na ankietę przeprowadzoną przez. Centrum Badań PEW w skali kraju w 2019 roku. Wskazało to, że 69% wiernych z Ameryki Północnej wierzy, że chleb i wino używane w Komunijne są "symbolami Ciała i Krwi Chrystusa". Ta przerażająca statystyka została opracowana przed pandemią COVID-19. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo te statystyki mogą dać do myślenia w tej post-pandemicznej epoce. Wielu parafian, jeszcze przed pandemią, unikało osobistego uczestnictwa we Mszy Świętej, "po co chodzić do kościoła, skoro mój biskup powiedział, że może oglądać Mszę z telewizora?".

Słyszę to pytanie i mówię sobie: Jeszcze, od czego zacząć? Jak ksiądzOdpowiadam bezpośrednio przed Bogiem za poprawianie lub niepoprawianie tego Jego dziecka. Ale jeśli go poprawiam, ile trzeba użyć łagodności bez zatajania prawdy? W dzisiejszej dominującej kulturze, która trwa w rozpieszczaniu amerykańskiego umysłu, źle przeprowadzona korekta może doprowadzić urażoną duszę do tego, że na długo podda się ona Oblubienica Chrystusa. Z drugiej strony, dusza utracona przez tchórzostwo może zagrozić wiecznemu zbawieniu kapłana. Ewangelizowanie dzisiaj przypomina czasem żonglowanie jajkami, jeden niewłaściwy ruch i po wszystkim. Dlatego jestem poruszony kampanią zainicjowaną przez Konferencję Biskupów i w pełni ją popieram.

Przyjdź i zobacz

Wystarczy, że przyprowadzimy do Jezusa nasze rodziny, naszych przyjaciół, współpracowników i sąsiadów. Jemu, Lekarzowi dusz, pozostawiamy przepisanie tego, co jest potrzebne, aby je ożywić. Jego odwiedziny są jak odwiedziny pierwszych uczniów, Jana i Andrzeja: "Jezus odwrócił się i widząc, że idą za Nim, zapytał ich: "Czego szukacie?". Odpowiedzieli mu: "Rabbi (co oznacza. Mistrz), gdzie mieszkasz? Powiedział do nich: "Chodźcie i zobaczcie".

Zapraszanie na adorację eucharystyczną ludzi, którzy odeszli od Kościoła, zawsze było i nadal jest potężnym antidotum dla zagubionych owiec, czy jakichkolwiek owiec. Odkąd zacząłem "Odrodzenie eucharystyczne"W moim kościele byłem świadkiem niesamowitych łask, które dają mi dużo nadziei na przyszłość. Od maja 2022 roku w moim obecnym przydziale w Koreańskim Centrum Katolickim organizuję nocną adorację eucharystyczną".Matka Boska Pokoju"w Irvine, Kalifornia.

Nie potrafię wyjaśnić, jak bardzo członkowie mojego kościoła rozwinęli się w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy. Widzę, że łaska Boża przynosi wiele owoców poprzez liczne nawrócenia.

Chłodna obojętność

Ale najpierw muszę coś wyznać. Kiedy 1 lipca 2022 r. zadomowiłem się w tym ośrodku na nowym stanowisku duszpasterskim, zaniepokoiła mnie pretensjonalność niektórych członków parafii wobec liturgii, a w szczególności wobec Eucharystii. Wielokrotnie konsekrowane hostie spadały na podłogę podczas Komunii. Raz jeden z parafian odkurzył hostię, wycierając ją o spodnie, ale generalnie panowała obojętność wobec Eucharystii i wielu wiernych przychodziło do Komunii, jakby to był tylko kolejny gest starego obrzędu.

Uznałem wtedy, że nie można ich całkowicie winić za ich niewiedzę i że to, czego potrzebują, to zachęta do czegoś więcej. Kiedy więc rozpoczęły się wieczorne nabożeństwa, nastąpiła nagła zmiana w nastawieniu wielu parafian. Wzrastali w dwóch cnotach: uległości i pokora!

Zaraźliwa wiara

 Grupa parafian, którzy często "przychodzą i widzą" Chrystusa w tych adoracjach, zaczyna przystępować do Jego Najświętszego Serca. Ta grupa, która nie jest oficjalnie ukonstytuowana, aby wyrazić swoje dziękczynienie, wzrosła w pobożności i przejęła bardziej tradycyjne praktyki czczenia Boga. Ich obecność w liturgia Niedzielna Msza św. przeobraziła wspólnotę parafialną. Teraz duża liczba parafian przyjmuje Komunię do ust, zdecydowana większość klęka przy przyjmowaniu Komunii, wielu pozostaje przez jakiś czas po Mszy św. na modlitwie, aby złożyć dziękczynienie. Jestem bardzo wdzięczny widząc ich szczere pragnienie towarzyszenia Chrystusowi podczas Komunii. Coraz więcej ludzi przychodzi do kościoła, Oblubienica Chrystusa oczyszcza się i jest piękniejsza niż kiedykolwiek.

Mamy o co się modlić, jeśli chodzi o przyszłość Kościoła podczas tego przejścia między Epifania i Wielki Post 2023 r. Jedno jest jednak pewne, a mianowicie to, że Pan towarzyszy nam zawsze i w każdych okolicznościach z prostym zaproszeniem: "Przyjdź i zobacz".

AutorDaniel Seo

Kapłan odpowiedzialny za kościół Our Lady of Peace w Kalifornii, USA

Świat

Papież podróżuje do DR Konga i Sudanu Południowego. "Mbote FrançoisWitamy teraz

Filmy "Mbote François"zostały zmontowane w 2022 roku na Youtube w ramach przygotowań do wizyty papieża w Demokratycznej Republice Konga. Wtedy nie było to możliwe, ale teraz jest, a także do Sudanu Południowego. "Mbotew języku Lingala, głównym języku Kinszasy, oznacza "...".Bonjour"i to jest zwykłe powitanie (dzień dobry, cześć). Kongijczycy z wielkim entuzjazmem przyjmują pokojową i ekumeniczną podróż Papieża (od 31 stycznia do 5 lutego).

Alberto García Marcos-16 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

1 grudnia ubiegłego roku media potwierdziły i opublikowały program dot. Podróż papieża Franciszka Demokratyczna Republika Konga (DRK) oraz Sudan Południowy. Początkowo wyjazd miał się odbyć w dniach od 2 do 5 lipca 2022 roku. Zaproszenie Franciszka do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego dotarło już w zeszłym roku, aby nie stracić "trust". i nakarmić "nadzieja" spotkania tak szybko, jak to możliwe. 

Był to 2 lipca, czyli dzień, w którym papież miał wyjechać, do 7 lipca, "na pielgrzymkę pokoju i pojednania". ale trzeba było ją przełożyć, by umożliwić leczenie kolana, które papież przechodził w tym czasie. 

"Nie pozwólcie, by skradziono wam nadzieję! Franciszek zwrócił się następnie w przesłaniu wideo do mieszkańców DRK i Sudanu Południowego, w którym wyraził ubolewanie "za to, że zostaliśmy zmuszeni do przełożenia tej długo oczekiwanej i wyczekiwanej wizyty". Im zatem powierzył wielką misję "turning the page to break new ground". pojednania, przebaczenia, pokojowego współistnienia i rozwoju. 

Minęło kilka miesięcy, a 1 grudnia nadeszło ogłoszenie o spotkaniu w 2023 roku, z programem wyjazdu, logo i hasłem przewodnim obu etapów. Będzie to piąta wizyta Franciszka na kontynencie afrykańskim. Wcześniej podróżował do Kenii, Republiki Środkowoafrykańskiej i Ugandy (2015), Egiptu (2017), Maroka (2019) oraz Mozambiku, Madagaskaru i Republiki Mauritiusu (2019).

Cierpienie w ciszy

W dniach od 31 stycznia do 5 lutego br. światowy reflektor skupi się na tych dwóch od dawna cierpiących krajach afrykańskich. Na stronie Demokratyczna Republika Konga jest jednym z największych i najludniejszych krajów Afryki. Ze stale rosnącą liczbą ludności jest to kraj prawie całkowicie chrześcijański (90 %) i ze znaczną liczbą katolików. W rzeczywistości katolicy stanowią 53 %, inni chrześcijanie - 41 %, muzułmanie - 1,4 %, a religie tradycyjne i inne - 3,5 %. W DRK żyje ponad 200 grup etnicznych, z których większość to Bantu. 

Przyszłość i teraźniejszość Kościoła, ludność jest głęboko wierząca i religijna, co kontrastuje z coraz bardziej zlaicyzowanym społeczeństwem zachodnim. Katolicy czy nie, wszyscy patrzą na papieża Franciszka jako na nosiciela nadziei i pocieszenia. Cierpienie to chleb powszedni milionów ludzi walczących o życie, a raczej o przetrwanie. Brak infrastruktury, skrajne ubóstwo, a na niektórych obszarach obecność przemocy utrudniają życie. Kongijczycy nie tracą jednak nadziei i radości, nadal marzą o lepszym świecie.

Kinszasa, stolica, stale zwiększa liczbę mieszkańców. Oprócz wzrostu liczby ludności, stale przybywa osób z głębi kraju. Nie sposób poznać liczby mieszkańców, szacunki wahają się w milionach. Miasto w ciągłym fermencie, przygotowujące się na przyjazd papieża. To nie lada wyzwanie dla organizatorów, którzy będą musieli skanalizować od jednego do dwóch milionów ludzi spodziewanych na mszy na lotnisku Ndolo.

Wyzwanie związane ze szkoleniami i dynamiką 

Z religijnego punktu widzenia, Kinszasa w szczególności zajmuje się mnożeniem tzw. "Églises de Réveil".Kościół katolicki stoi przed wielkim wyzwaniem w formacji swoich wiernych, którzy znajdują się pod wielką presją przyjaciół, krewnych i wędrownych kaznodziejów. Kościół katolicki stoi przed wielkim wyzwaniem w formacji swoich wiernych, którzy znajdują się pod wielką presją przyjaciół, krewnych i wędrownych kaznodziejów. Przyjście papieża będzie okazją do ewangelizacji i "zamykanie szeregów". wokół hierarchii Kościoła. 

Dynamizm Kościoła kongijskiego jest źródłem nadziei i pociechy dla Kościoła powszechnego. Jest to jeden z rzadkich krajów, gdzie powołania do życia kapłańskiego i zakonnego wciąż rosną. Z dala od konfliktów, które wstrząsają Kościołem w Europie i Ameryce Północnej, Kościół wciąż się rozwija, otwierane są nowe parafie, rodzą się nowe ruchy i zgromadzenia. 

Wschodnie Kongo, bez pokoju 

Od ponad dwudziestu lat wschód kraju nie znał spokoju. Dziesiątki bojówek, przy współudziale sąsiednich krajów i żądnych bogactwa polityków, walczą z obecnością sił pokojowych ONZ, które są na kongijskiej ziemi od początku konfliktów. Przesiedlenia i kryzysy humanitarne są zjawiskiem ciągłym. 

W ostatnich miesiącach dziesiątki tysięcy ludzi opuściło swoje domy i pola, aby uciec przed trudną do zrozumienia wojną. Tak zwani rebelianci M23, uzbrojeni jak regularna armia, zainstalowali się zaledwie kilka kilometrów od ponadmilionowego miasta Goma i prawdopodobnie dlatego ten etap podróży, pierwotnie zaplanowany, został odwołany. Kościół katolicki, w obliczu realnego zagrożenia bałkanizacją na wschodzie kraju, zorganizował w drugą niedzielę adwentu pokojowy marsz, aby potępić milczenie i współudział obcych państw. 

"Wszyscy pojednani w Chrystusie".. To hasło podróży papieża Franciszka do Demokratycznej Republiki Konga. W czerwcu 2022 roku na ulicach Kinszasy i Gomy pojawiły się plakaty zapowiadające przyjazd papieża. Ludność przygotowywała się z entuzjazmem, a ogłoszenie opóźnienia było trudne do przyjęcia. Nowe daty spotkały się z powściągliwym entuzjazmem, bo wszyscy mają nadzieję, że marzenie się spełni. Kongijczycy to ciepły naród i zgotują Ojcu Świętemu niezapomniane przyjęcie.

Sudan Południowy: jedność

Sudan Południowy od 2011 roku jest nowo niepodległym państwem. Wojna domowa z 2013 roku doprowadziła do dużych przesiedleń ludności i kryzysu humanitarnego. Rany w kraju są wciąż surowe i wszyscy czekają na przyjazd papieża z przesłaniem pokoju i nadziei. Kościół obchodzi święto św. Józefiny Bakhity 8 lutego, trzy dni po wizycie papieża. Życie tego świętego mówi wiele o cierpieniu tego afrykańskiego ludu, ale także o nadziei w Boga, który jest miłością i nie zapomina o krzyku cierpienia swoich córek i synów.

Sudan jest arabski i muzułmański (90 %), natomiast ludność Sudanu Południowego jest czarna, a ponad połowa to katolicy (52 %), podobnie jak w DR Konga. Dziewięć procent to inni chrześcijanie; muzułmanie - 6 %, a inne wyznania - 32 %. Papież Franciszek odbędzie tę podróż wraz z Justinem Welby, arcybiskupem Canterbury, oraz Jimem Wallance, moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji. Znak jedności i przykład dla narodu, by odłożyć na bok podziały. Hasło wycieczki mówi wszystko: "Modlę się, aby wszyscy stanowili jedno". (Jn 17). Podróż pokojowa i jednocześnie ekumeniczna. 

Klękając przed walczącymi przywódcami

W kwietniu 2019 roku papież Franciszek dał światu jeden z obrazów swojej posługi Piotrowej, kiedy przyjął w Watykanie głównych przywódców Sudanu Południowego i ucałował ich stopy, aby błagać ich o zaprzestanie zabijania się nawzajem i osiągnięcie porozumienia pokojowego.

"Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że 'pokój' był pierwszym słowem, które głos Pana wypowiedział do Apostołów po Jego bolesnej męce i po pokonaniu śmierci", powiedział papież władzom Sudanu Południowego. I podkreślił, że zwrócił się do nich "to samo powitanie", tak, że możliwe jest by "zapalić nowe światło nadziei dla wszystkich mieszkańców Sudanu Południowego".

Pokój jest możliwy!

Franciszek dodał, że Bóg dał każdemu z nas misję wśród swoich ludzi: "My sami jesteśmy członkami ludu i mamy szczególną odpowiedzialność i misję, aby mu służyć, a oni wybrali nas, abyśmy byli ich partnerami w budowaniu bardziej sprawiedliwego świata.

Na koniec papież ujawnił: "Moje myśli kierują się przede wszystkim do osób, które straciły swoich bliskich i swoje domy, do rodzin, które zostały rozdzielone i już nigdy się nie odnalazły, do wszystkich dzieci i osób starszych, do kobiet i mężczyzn, którzy strasznie cierpią z powodu konfliktów i przemocy, które sieją śmierć, głód, ból i łzy".. "Nigdy nie zmęczę się powtarzaniem, że pokój jest możliwy! wykrzyknął Ojciec Święty na zakończenie swojego wystąpienia. Apel, który przeszedł bez echa, a który teraz powtarza nieustannie przy okazji wojny na Ukrainie.

AutorAlberto García Marcos

 Kinszasa, Demokratyczna Republika Konga.

Watykan

Papież Franciszek: "Czy potrafimy zrobić miejsce dla innych?".

Papież Franciszek skupił swoje rozważania na Anioł Pański na postaci św. Jana Chrzciciela i jego roli jako pokornego sługi, autentycznego wychowawcy.

Paloma López Campos-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Podczas dzisiejszej modlitwy na Anioł Pański papież Franciszek zastanowił się nad postacią św. Jana Chrzciciela, którego "duch służby" ukazany jest w Ewangelii. Biorąc pod uwagę dzieło dokonane przez Prekursora, mówi Ojciec Święty, "można by pomyśleć, że otrzymałby on nagrodę, ważne miejsce w życiu publicznym Jezusa". Ale tak się nie dzieje. Przeciwnie, "po wypełnieniu swojej misji Jan umie ustąpić, wycofuje się ze sceny, aby zostawić miejsce Jezusowi".

Jan Chrzciciel, mówi Papież, "głosił ludowi, gromadził lud uczniowie i kształtował je przez długi czas. A jednak nie przywiązuje nikogo do siebie. To jest trudne, ale to znak prawdziwego wychowawcy: nie przywiązywać ludzi do siebie.

Bezpłatna usługa

W tym właśnie przykładzie znajdujemy dzisiejszą lekcję: "W tym duchu serwisJan Chrzciciel, ze swoją umiejętnością robienia miejsca, uczy nas jednej ważnej rzeczy: wolności od przywiązań". Poprzez Chrzciciela Ewangelia podkreśla, że "służba zakłada bezinteresowność, troskę o innych bez korzyści dla siebie, bez drugich celów". Jedynym celem musi być pokazanie, "że punktem odniesienia życia jest Jezus".

Papież stosuje tę ideę służby do różnych powołania. Dlatego mówi: "Pomyślmy, jak ważne jest to dla kapłana, który jest powołany do głoszenia i odprawiania kazań nie dla blasku fleszy czy z interesowności, ale po to, by towarzyszyć innym do Jezusa. Pomyślmy, jak ważne jest to dla rodziców, którzy z wieloma wyrzeczeniami wychowują dzieci, a potem muszą je zostawić wolne, by mogły iść własną drogą w pracy, w małżeństwie, w życiu".

Papież ma świadomość, że nie jest to łatwe: "Uwolnienie się od przywiązań i umiejętność ustąpienia jest trudne, ale bardzo ważne: to decydujący krok w kierunku wzrastania w duchu służby".

Krótki rachunek sumienia

Na zakończenie Franciszek zachęca nas do postawienia sobie kilku pytań: "Czy potrafimy zrobić miejsce dla innych, wysłuchać ich, pozwolić im być wolnymi, nie przywiązywać ich do nas udając wdzięczność? Czy przyciągamy innych do Jezusa czy do siebie? A nawet więcej, idąc za przykładem Jana: czy umiemy się cieszyć, gdy ludzie idą własną drogą i podążają za swoim powołaniem, nawet jeśli oznacza to lekkie oderwanie się od nas? Czy cieszymy się z ich osiągnięć, szczerze i bez zazdrości?".

A ponieważ MariaPapież zaprasza nas do oddania się pod Jej opiekę, mówiąc: "niech Maryja, służebnica Pańska, pomoże nam uwolnić się od naszych przywiązań, aby zrobić miejsce dla Pana i dać miejsce innym".

Watykan

Jezus z Nazaretu" to dzieło życia Benedykta XVI

Raporty rzymskie-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Profesor teologii i współpracownik Omnes, Pablo Blanco, jest jednym z czołowych badaczy dzieła Benedykt XVI.

Autor obszernej biografii w języku hiszpańskim na temat papieża emeryta, Blanco zwraca uwagę, żeJezus z Nazaretu" to dzieło jego życia.

W tej pracy, Benedykt XVI, "nie tylko zawiera wiele z jego myśli, ale także mówi o tym, który był obiektem jego ostatnich słów, co zostało ujawnione w ostatnich dniach".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Pamięć o Benedykcie XVI

Tam, na Cuatro Vientos, pomimo burzy, Benedykt XVI stał mocno pod deszczem przy ołtarzu i przed gromkim milczeniem ponad miliona wiernych, adorujących Jezusa na kolanach, mówił do nas o centralnym miejscu Chrystusa, drogi, prawdy i życia.

15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Jezu, kocham Cię". To były ostatnie słowa naszego ukochanego papieża emeryta Benedykta XVI we wczesnych godzinach 31 grudnia. Z tymi słowami, które podsumowują całe Jego życie, opuścił nas, by udać się do Domu Ojca.

Wiadomość o jego śmierci pod koniec roku, choć nas wstrząsnęła, powinna nas skłonić do ufnej modlitwy za tego, który dla wszystkich chrześcijan był jak ojciec w wierze, i do wielokrotnego dziękowania Bogu za jego życie i posługę jako następcy Piotra.

Szczególnie wymowne świadectwo w tych ostatnich dziesięciu latach "podtrzymywania Kościoła swoim milczeniem", jak powiedział kilka dni temu papież Franciszek. Sam określił się na początku swojego pontyfikatu jako "pokorny robotnik w winnicy Pańskiej".

W jego testamencie, upublicznionym z okazji śmierci, uderzają słowa: "Trwajcie mocno w wierze, nie dajcie się zwieść". W tym piśmie, pochodzącym z 2006 roku, odsłania głębię swojego serca: wdzięczność Bogu za dar rodziny, który naznaczył życie wiary tak wybitnego teologa; uznanie obecności Boga w trudnych i krętych wzlotach i upadkach życia; bogactwo kontaktów z tak wieloma ludźmi w ciągu całego życia.

Jest to wezwanie do zaufania Bogu, który ostatecznie kieruje ludzką historią mocą swojej Miłości, objawionej w Jezusie Chrystusie, który uczynił Kościół prawdziwie swoim ciałem, pomimo wszystkich jego wad i niedoskonałości, intymnej relacji między wiarą a rozumem, wiarą a prawdziwą nauką, wiarą a właściwą interpretacją Pisma Świętego.

Jest tyle kamieni milowych, które moglibyśmy przywołać z jego pontyfikatu, zwłaszcza z jego bardzo bogatego magisterium! W Hiszpanii mieliśmy łaskę gościć go wśród nas przy kilku bardzo ważnych okazjach.

Wszystkie są warte zapamiętania, ale nie ma wątpliwości, że czuwanie adoracyjne na Cuatro Vientos podczas ŚDM 2011 w Madrycie było absolutnie niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich.

Mimo burzy stał mocno w deszczu przy ołtarzu i przed gromkim milczeniem ponad miliona wiernych, adorujących Jezusa na kolanach, mówił nam o centralnym miejscu Chrystusa, drogi, prawdy i życia.

Jezus Chrystus znalazł się w centrum jego życia i pontyfikatu. Wskazuje na to dar, jakim obdarzył nas swoim trzytomowym dziełem o Jezusie z Nazaretu. Z pewnością jednym z najlepszych świadectw wdzięczności, jakie możemy dać w tym czasie, jest ponowna lektura i studium jego bogatego i smakowitego magisterium, dostępnego dla wszystkich, ponieważ pomimo wzniosłej teologii jego odbiorcami byli prości wierni, których wiary zawsze był zdecydowany bronić, chronić i powiększać przed zimnymi i ostrymi wiatrami sekularyzacji.

Te słowa, którymi rozpoczyna swoją encyklikę Deus Caritas Est, wciąż rozbrzmiewają w moim sercu: "Nie zaczyna się być chrześcijaninem przez decyzję etyczną czy wielką ideę, ale przez spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nowy horyzont, a tym samym decydujące ukierunkowanie".

Prosimy Pana, aby dał odpoczynek na swoim łonie dobremu i wiernemu słudze. Ponadto prosimy Ojca Przedwiecznego, aby nasz drogi Benedykt nadal czuwał z nieba nad nami, Kościołem i światem.

Osobiście dziękuję Panu za to, że za jego pośrednictwem otrzymałem święcenia biskupie. Dziękuję Ci, Benedykcie, dziękuję Ci, Panie!

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Świat

Bp Cristóbal López: "Bycie misjonarzem to nie kwestia geografii".

Dziś, 15 stycznia, w Hiszpanii obchodzony jest Dzień Dziecka Misyjnego, promowany przez Papieskie Dzieła Misyjne (PMO), które są instrumentem Kościoła odpowiedzialnym za podtrzymywanie terytoriów misyjnych.

Paloma López Campos-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dziś, w drugą niedzielę czasu zwykłego, w Hiszpanii obchodzony jest Światowy Dzień Modlitwy o Pokój. Misyjne dzieciństwo. Maroko jest krajem, który co roku otrzymuje pomoc od Papieskie Stowarzyszenia Misyjne a konkretnie poprzez Infancia Misionera pozyskuje środki na projekty dla dzieci, takie jak schroniska, jadalnie itp. W tym wywiadzie arcybiskup Rabatu, Monsignor Cristóbal López Romero, salezjanin, ksiądz i zakonnik, opowiada o pracy Infancia Misionera. OMP w Maroku.

Jakie projekty prowadzi Papieskie Towarzystwa Misyjne w Maroku?

- Dwie archidiecezje w Maroku, Rabat i Tanger, co roku przedstawiają Papieskim Towarzystwom Misyjnym różne projekty religijne, społeczne i kulturalne.

Działalność kulturalna obejmuje wsparcie dla bibliotek i ośrodków kultury w Meknes, Beni-Mellal, Rabacie i Casablance. Ośrodki te są miejscami spotkania i dialogu islamsko-chrześcijańskiego, a także służą studentom na różnych poziomach, którzy nie mają w domu odpowiednich miejsc do nauki.

W dziedzinie społecznej zwracamy uwagę na szkołę Effeta dla głuchych i niemych, dom Lerchundi zapewniający pomoc szkolną dzieciom z rodzin ubogich, schronisko dla dziewcząt (Dar Tika), które wymagają ochrony, sierociniec Lalla Meriem oraz Wiejski Ośrodek Usług Społecznych, który oferuje poradnię, przedszkole i szkolenia dla kobiet.

W dziedzinie religijnej mogę wymienić wsparcie dla formacji chrześcijańskiej młodych studentów uczelni wyższych, wsparcie finansowe dla katechezy dzieci oraz utrzymanie asystentów duszpasterskich w służbie parafii i działalności diecezjalnej.

Do tego wszystkiego należy dodać pomoc, jaką diecezje otrzymują co roku na swoje codzienne funkcjonowanie.

Co ta pomoc oznacza dla Kościoła?

-Bez pomocy otrzymanej przez OMP bardzo utrudniłoby nam to utrzymanie i realizację tych wszystkich projektów.

Jest to gest solidarności Kościołów, które mają większe możliwości wobec tych, które z różnych powodów mają mniejsze. I to dzielenie się dobrami jest gestem wybitnie chrześcijańskim.

Czy zauważyłeś zmiany w hojności i zaangażowaniu ludzi na przestrzeni lat?

-Jeśli mówimy o krajach "północnych", to nie wiem.

Ze swojej strony staramy się uwrażliwić wspólnoty chrześcijańskie w Maroku, aby w ramach swoich ograniczonych możliwości również współpracowały, zarówno przy zbiórce na Światowy Dzień Misyjny, jak i przy bezpośrednim wspieraniu projektów przez parafie.

Już teraz wielkim osiągnięciem jest to, że mimo pandemii i kryzysu gospodarczego nasza składka na OPM została utrzymana. I choć ilościowo nie stanowi to wiele, to bardzo istotne jest to, że dokładamy się również z naszej biedy.

Jak wygląda praca misjonarzy w Maroku?

-Każdy chrześcijanin w każdym czasie i w każdym miejscu. Musimy odłożyć na bok wyobrażenie o misjonarzu jako osobie, która opuszcza swój kraj, aby udać się do innego... Bycie misjonarzem nie jest kwestią geografii, ale ducha i misji.

W Maroku, podobnie jak gdzie indziej, misja chrześcijan (wszyscy misjonarze!) jest głoszenie i budowanie Królestwa Bożego, królestwa miłości, sprawiedliwości i pokoju.

W Maroku staramy się realizować naszą misję jako absolutna mniejszość (0'08% populacji), pracując nie przeciwko, ale z naszymi braćmi muzułmanami.

Jaką masz nadzieję na przyszłość dzieci w Kościele w Maroku?

Jesteśmy Kościołem, w którym jest mało dzieci, bo większość chrześcijan to subsaharyjscy studenci uniwersyteccy. Jest mało rodzin... Ale my nie pracujemy tylko dla dzieci chrześcijańskich, ale dla wszystkich. A tam, wśród ludności Maroka, mamy miliony dzieci, dla których chcielibyśmy mieć godną przyszłość w zakresie wyżywienia, zdrowia, rodziny, edukacji i domu. Choć kraj bardzo się poprawił, to wciąż jest wiele do zrobienia.

"Jeden za wszystkich, wszyscy za Niego".

15 stycznia będziemy obchodzić Misyjny Dzień Dziecka i w tym roku chcemy zwrócić uwagę na coś, co jest fundamentalne w życiu chrześcijan: nie możemy być chrześcijanami w izolacji!

15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

To zdanie jest inspirowane znanym powiedzeniem ze słynnej powieści Alexandre Dumasa Trzej muszkieterowieJeden za wszystkich, wszyscy za Niego".

W dniu 15 stycznia będziemy obchodzić Misyjny Dzień Dziecka I w tym roku chcemy podkreślić coś, co jest fundamentalne w życiu chrześcijan: nie możemy być chrześcijanami w izolacji! Wiara jest przeżywana we wspólnocie i dzielona z naszymi braćmi i siostrami.

Jak wskazuje Benedykt XVI podczas swojej ostatniej podróży do Hiszpanii: "Pójść za Jezusem w wierze to iść z Nim w komunii Kościoła. Nie jest możliwe pójście za Nim w pojedynkę. Kto ulega pokusie pójścia "na własną rękę" lub przeżywania wiary zgodnie z mentalnością indywidualistyczną, która dominuje w społeczeństwie, naraża się na ryzyko, że nie spotka się z Nim lub że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem". (Msza Święta na zakończenie ŚDM 2011).

I to właśnie chcieliśmy podkreślić wybranym hasłem: Jeden za wszystkich, wszyscy za Niego. Jaką radość odczuwają dzieci świata, gdy wiedzą, że są kochane, przyjmowane i chronione przez Kościół!

Jak pięknie jest pokazać dzieciom świata, że Kościół to wielka rodzina, w której każdy jest ważny. Dzieci mają prawo nie być same!

Misjonarze są w wielu częściach świata rodziną maluczkich... miejscem, gdzie wiedzą, że nie będą oceniani, poddawani wątpliwościom czy ignorowani.

Misjonarze są, także dla rodzin chrześcijańskich, z którymi pracują duszpastersko, narzędziem, które Bóg ma do dyspozycji, aby pomóc wiernym poczuć się Kościołem, aby wiedzieli, że są Kościołem... zjednoczeni ze wszystkimi ochrzczonymi świata, gdziekolwiek się znajdują, i zjednoczeni z Chrystusem, który jest głową tego Kościoła.

"Byłoby złudne twierdzić, że kocha się bliźniego, nie kochając Boga; i byłoby również złudne twierdzić, że kocha się Boga, nie kochając bliźniego. Te dwa wymiary miłości, miłość Boga i miłość bliźniego, w swej jedności charakteryzują ucznia Chrystusa". (Franciszka, 4-11-18).

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Książki

Możesz być świętym

Wznowienie publikacji "Domu świętych" Carlosa Pujola podkreśla zróżnicowaną mozaikę świętości mężczyzn i kobiet wszystkich czasów.

Maria José Atienza-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Z pewnością nie jest tym samym mówienie o hagiografii, czyli życiu świętego, co o książce, która zawiera ich setki. Dosłownie 366, bo autor uznał za stosowne uwzględnić świętego Dositheusa 29 lutego i nie zapominać, że nawet co cztery lata zawsze jest co świętować w Kościele.

Wznowienie Dom świętych to jedna z tych decyzji, za które powinniśmy być wdzięczni wydawcom katolickim. W tym przypadku, Edycje CEU przejmuje pałeczkę od pierwszego wydania Dom świętych który opublikował Rialp na początku lat 90.

Jej autor, Carlos Pujol, zbiera w jednym miejscu nie tylko historię, ale i część spuścizny, artystyczne manifestacje i refleksję, w pełni aktualną i pełną zdrowego rozsądku, jednego z najsłynniejszych święci i święte które w każdym dniu roku Kościół proponuje jako przykład życia.

Dom świętych. Święty na każdy dzień roku

Autor: Carlos Pujol
Redakcja: CEU Ediciones
Strony: 465
Rok: 2022
Miasto: Madryt

Efektem jest zbiór opowiadań, które wskazują na wspólny punkt: ty i ja możemy i powinniśmy być świętymi. Bo "są święci" wszystkich rodzajów i stanów.

Znajdujemy znanych świętych, takich jak Karol Borromeo, Jan Baptysta de la Salle czy Teresa od Dzieciątka Jezus, ale czy znaliście świętego Pafnucjusza, którego święto obchodzone jest 11 września? Czy moglibyście opowiedzieć nam coś o życiu świętej Liduwiny lub świętego Hospicjusza? Czy wiecie, kiedy Kościół obchodzi świętego Dismasa, świętego "in extremis"? Cóż, wszystkie są częścią tego katalogu santos do której przynależności powołani są wszyscy chrześcijanie.

Podczas gdy Dom świętych nie przedstawia się jako naukowe studium świętości, rzeczywistość jest taka, że na jej stronach znajdziemy zakonnice, matki rodzin, księży i pustelników, królowe i ubogich. Książka zawiera również święta i wspomnienia związane z dawną tradycją, takie jak nawiedzenie Najświętszej Marii Panny, wierni zmarli czy Boże Narodzenie. Nie jest to opracowanie, ale bez wątpienia jest to przemyślane rozważanie na temat powszechne powołanie do świętości.

Krótkie historie, do przeczytania w kilka minut, które niewątpliwie budzą chęć poznania bliżej życia tych mężczyzn i kobiet, wszystkich czasów, którzy uczynili Boga początkiem i końcem swojego życia... nie bez pewnych perypetii w ich historiach.

Komentarze, żywe i pełne nadprzyrodzonego i ludzkiego znaczenia, są niewątpliwą pomocą w rozpoznaniu rzeczywistości tych opowieści o świętości w naszym własnym życiu.

Jeśli ponad trzy dekady temu Pujol uwzględnił niektórych świętych kanonizowanych w ostatnich latach, których biografie powierzono przyjaciołom i wielbicielom Carlosa Pujola, to tom wznowiony przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów nie zapomina o Luisie Camposie, Ricardo Plá, Alfonso Sebastiá, Luisie Beldzie i Miguelu Vilatimó, którzy byli męczennikami prześladowań religijnych w Hiszpanii w latach 1936-1939 i błogosławionymi członkami ACdP.

Zasoby

Namaszczenie chorych - sakrament, o którym nie mówimy

Namaszczenie chorych to sakrament, którego często się obawiamy. Ten artykuł jest refleksją nad tym, czym może być sakrament pocieszenia.

Lorenzo Bueno-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Namaszczenie chorych jest sakramentem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa, zapowiedzianym w Ewangelii św. Marka (por. Mk 6,13), a zaleconym wiernym przez Apostoła Jakuba: "Czy ktoś z was jest chory? Niech wezwie kapłanów Kościoła, niech się nad nim pomodlą i namaszczą go olejem w imię Pana. A modlitwa wiary uratuje chorego i Pan go podniesie, a jeśli popełnił grzechy, zostaną mu one odpuszczone" ( Jk 5,14-15). Ma on szczególnie na celu pocieszenie osób utrudzonych chorobą. Na stronie Tradycja Żywa tradycja Kościoła, odzwierciedlona w tekstach Magisterium Kościoła, uznała w tym obrzędzie, przeznaczonym specjalnie dla chorych i oczyszczającym ich z grzechu i jego następstw, jedną z siedmiu sakramenty Nowego Prawa (por. CIC, n. 1510).

Doktryna dotycząca tego sakramentu

Na Soborze Watykańskim II promulgowano: "Ekstremalne Zjednoczenie, które można również i bardziej właściwie nazwać namaszczeniem chorych, jest nie tylko sakramentem tych, którzy są w ostatnich chwilach życia. Dlatego odpowiedni czas na jej otrzymanie zaczyna się wtedy, gdy chrześcijaninowi zaczyna grozić śmierć z powodu choroby lub starości" (Sacrosanctum ConciliumPrzez święte namaszczenie chorych cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby im ulżył i zbawił. Zachęca ich nawet do wolnego zjednoczenia się z męką i śmiercią Chrystusa (por. LG 11).

Później skonkretyzowało się to w następujący sposób: "Rodzina m.in. pacjenci i ci, którzy, niezależnie od szczebla, opiekują się nimi, mają pierwszorzędną rolę do odegrania w tej pocieszającej posłudze. Do nich należy przede wszystkim umacnianie chorych słowami wiary i modlitwy powszechnej oraz polecanie ich cierpiącemu Panu; a w miarę jak choroba staje się poważniejsza, do nich należy upomnienie proboszcza i przygotowanie chorego roztropnymi i czułymi słowami, aby w odpowiednim czasie mógł przyjąć sakramenty". (Praenotanda: Namaszczenie i duszpasterstwo chorych, n.34).

"Pamiętaj o. księżaDo ich misji należy odwiedzanie chorych z nieustanną uwagą i niesienie im pomocy z niesłabnącym miłosierdziem, a zwłaszcza proboszczów, którzy powinni pobudzać nadzieję obecnych i umacniać ich wiarę w cierpiącego i uwielbionego Chrystusa. Powinni oni pobudzać nadzieję obecnych i umacniać ich wiarę w cierpliwego i uwielbionego Chrystusa, aby niosąc ze sobą pobożną czułość Matki Kościoła i pociechę wiary, mogli pocieszać wierzących i zapraszać innych do myślenia o rzeczywistościach wiecznych" (tamże, n. 35).

"Sakramentu namaszczenia chorych udziela się ciężko chorym przez namaszczenie ich na czole i dłoniach należycie pobłogosławioną oliwą z oliwek lub, stosownie do okoliczności, innym olejem roślinnym i wypowiedzenie raz tylko tych słów: 'Przez to święte namaszczenie oraz przez swoją dobroć i miłosierdzie namaściłeś chorego...'. miłosierdzieNiech Pan wspomaga was łaską Ducha Świętego, aby uwolniony od grzechów udzielił wam zbawienia i pocieszył w chorobie". (KKK, n. 1513)

Dlatego właściwe jest przyjęcie namaszczenia chorych przed poważną operacją. I to samo dotyczy. osoby starsze (KKK, n. 1515).

Cierpienie

Katechizm Kościoła Katolickiego dodaje: "Choroba może prowadzić do udręki, do wycofania się w głąb siebie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciwko Bogu. Może też uczynić osobę bardziej dojrzałą, pomóc jej w rozeznać się w swoim życiu to, co nie jest istotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Choroba bardzo często prowadzi do poszukiwania Boga, powrotu do Niego" (KKK nr 1501). Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał nowy sens cierpieniu: odtąd konfiguruje nas ono do Niego i jednoczy z Jego odkupieńczą męką" (KKK, nr 1505).

Uzdrawiajcie chorych! (Mt 10,8): Kościół otrzymał to zadanie od Pana i stara się je wypełniać zarówno przez opiekę nad chorymi, jak i przez modlitwę wstawienniczą, z którą im towarzyszy (KKK, nr 1509).

Łaski płynące z tego sakramentu

Podstawową łaską tego sakramentu jest pocieszeniespokoju i odwagi w pokonywaniu trudności związanych z ciężką chorobą lub kruchością starości. Łaska ta jest darem Ducha Świętego, który odnawia zaufanie i wiarę w Boga oraz umacnia przeciwko pokusom złego, zwłaszcza pokusie zniechęcenia i udręki w obliczu śmierci (KKK, nr 520).

Zatem szczególna łaska sakramentu namaszczenia chorych ma następujące skutki:

- zjednoczenie chorego z Męką Chrystusa, dla jego dobra i dobra całego Kościoła;

- pocieszenia, pokoju i zachęty do chrześcijańskiego znoszenia cierpień związanych z chorobą lub starością;

— el przebaczenie grzechów jeśli chory nie zdołał jej uzyskać przez sakrament pokuty;

- przywrócenie zdrowia cielesnego, jeśli sprzyja ono zdrowiu duchowemu;

- przygotowanie do przejścia do życia wiecznego (KKK 1532).

Doświadczenie duszpasterskie uczy, że chorzy i starsi, którzy z wiarą przyjmują Święte Namaszczenie, nie są przerażeni, ale znajdują siłę, nadzieję, ukojenie i pocieszenie. Sobór Watykański II dał bardziej ukierunkowane podejście do zorientowania sensu choroby, bólu i samej śmierci z wiarą w Boże miłosierdzie. Jest to sakrament zbawienia, który pomaga być spokojnym w chwilach cierpienia.

Kościół i chorzy

Księża parafialni, kapelani szpitali i domów opieki, wolontariusze Pastoral de la Salud oferują chorym troskliwą posługę indywidualnej opieki. Ich obecność wśród chorych jest odpowiedzią na zaproszenie Jezusa do pełnienia dzieła miłosierdzia, jakim jest "odwiedzanie chorych".

Kościół, który jest obecny w najbardziej znaczących momentach życia wiernych, towarzyszy im ze szczególną czułością i delikatnością, gdy przygotowują się do ostatecznego przejścia do nowego życia w spotkaniu z Bogiem. Cała wspólnota chrześcijańska modli się za nich, aby Duch Święty udzielił im "mądrości serca".

Nie jest czasem łatwo ocenić, czy chory ma intencję, przynajmniej habitualną i dorozumianą, przyjęcia tego sakramentu, czyli niepodważalną wolę umierania tak, jak umierają chrześcijanie, i to z przeznaczonymi dla nich pomocami nadprzyrodzonymi. Ale w razie wątpliwości lepiej przyjąć, że tak jest, bo tylko Bóg zna jego sumienie i może go osądzić, a my polecamy go Jego miłosierdziu.

Chociaż namaszczenie chorych może być udzielane tym, którzy utracili już zmysły, należy zadbać o to, aby było przyjmowane ze świadomością, aby chory był lepiej usposobiony do przyjęcia łaski tego sakramentu. Nie należy go udzielać tym, którzy pozostają uparcie niepokorni w jawnym grzechu śmiertelnym (por. CIC, kan. 1007).

Jeśli chory, który przyjął namaszczenie, odzyska zdrowie, może w przypadku nowej poważnej choroby ponownie przyjąć ten sakrament; a w trakcie tej samej choroby można powtórzyć sakrament, jeśli choroba się pogłębia (por. CIC, kan. 1004, 2).

Na koniec warto mieć na uwadze takie wskazanie Kościoła: "W przypadkach wątpliwych, czy chory osiągnął używanie rozumu, czy cierpi na ciężką chorobę, czy już umarł, należy udzielić tego sakramentu" (KKK, kanon 1005).

Dobroczynność i choroba

W praktyce dla wielu katolików trudno jest mówić o namaszczeniu chorych, gdyż kojarzy się ono z śmierćNie wiedzą lub nie chcą o tym rozmawiać z rodziną i przyjaciółmi. Jest to kolejny problem wynikający z braku wiary i formacji chrześcijańskiej, gdyż nie znają oni znaczenia tego sakramentu nadziei.

Gdybyśmy wychowywali w życiu pozagrobowym i w powołaniu wiecznym, doświadczenie choroby byłoby świadomością zmierzenia się, teraz lub później, ze śmiercią i sądem Bożym. Choroba zaprasza nas do przypomnienia sobie, że "dla Boga żyjemy, dla Boga umieramy; czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana." (Rz. 14,8). W starości zaburzone zostają pewne równowagi, które godzą w harmonię i jedność ludzkości, dlatego na potrzeby tematu sakramentu namaszczenia jest on utożsamiany z chorobą.

Kiedy mówimy o "bólu" lub "chorobie", wszyscy wiemy, że istnieją również bóle i choroby "duchowe", które nie są dokładnie tym samym, co dolegliwości psychiczne. W każdym razie jedność człowieka oznacza, że przypadłość duchowa może mieć konsekwencje somatyczne i odwrotnie. Dlatego ten sakrament namaszczenia ma również konsekwencje dla pokoju chorego. Błędem duszpasterskim i brakiem miłosierdzia jest zwlekanie z udzieleniem świętego namaszczenia do momentu, gdy chory jest w agonii, lub nieco mniejszej, a może już pozbawiony świadomości.

Jak już powiedziano, sakrament daje łaski do podjęcia krzyża choroby, który jest obecny na długo przed bliskością śmierci. Mówimy brak miłości, ponieważ chrześcijanin jest pozbawiony łask sakramentalnych, których owocem jest właśnie pomoc w przyjęciu rzeczywistości choroby czy starości.

Choroba jest rzeczywistością ambiwalentną w kontekście zbawienia. Można ją przeżywać w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem w Jego bolesnej męce, w duchu pokuty i ofiary, z cierpliwością i spokojem. Ale można ją też przeżyć, niestety, z buntem wobec Boga, a nawet z rozpaczą; z niecierpliwością, z wątpliwościami wiary czy z nieufnością wobec Bożego miłosierdzia. "Przeżyć je w Chrystusie", oczami wiary, oznacza pokonanie naturalnej trudności i niechęci do przyjęcia bólu i śmierci. Dla tego zwycięstwa zwyczajnym kanałem łaski jest sakrament namaszczenia chorych.

Coraz rzadszy sakrament

W ulotce reklamowej z okazji diecezjalnego dnia kościoła znalazła się statystyka dotycząca udzielania sakramentów, a w przypadku namaszczenia chorych liczba ta była niestety śmieszna. Oczywiście, ponieważ nie są prowadzone żadne rachunki parafialne dotyczące tego sakramentu, dane te mogą być jedynie przybliżone. Pewne jest jednak to, że mało kto o nim wie i mało kto prosi o niego spontanicznie, co może oznaczać deficyt w katechezie na temat tego, co ten sakrament oznacza i rodzi.

Duszpasterstwo chorych, zwłaszcza w niebezpieczeństwie śmierci, było zawsze priorytetem dla wszystkich chrześcijan, a szczególnie dla kapłanów, którzy są tymi, którzy mogą udzielać tego namaszczenia.

Pamiętam imponujące spotkania z wiejskimi księżmi, którzy opowiadali cenne historie o pomocy duchowej, jakiej udzielali umierającym, w niekiedy trudnych okolicznościach i z cudownym skutkiem. W czasach, gdy nie było tak wielu środków łagodzenia udręki i bólu w agonii, działanie kojące było bardzo uderzające.

Dziś duszpasterstwo szpitalne i parafialne jest często gwarancją ofiarowania tego sakramentu tym, którzy o niego proszą. Choć w początkach pandemii było wiele smutnych i uzasadnionych skarg wiernych. Ale ilu prosi o przyjęcie namaszczenia Najświętszym Sakramentem? Coraz mniej. Tylko wtedy, gdy zaoferuje się ją również tym, którzy nie praktykują, wyjaśniając im, na czym polega, jej naturę i skutki, można pomóc sporej liczbie umierających w tym ostatnim transie.

Strach

Nie zajmuję się tu udzielaniem sakramentu osobom starszym w parafiach czy domach opieki. Praktyka ta pomaga oddzielić ten sakrament od sakramentu śmierci, aby nie "straszyć" poprzez nie kojarzenie go wyłącznie z umierającymi. Często jest to wystarczająco potrzebne, aby pokonać strach przed śmiercią. rodzinyniż pacjent, który ma umrzeć i wie o tym. Smutno jest widzieć, jak mało szacunku i miłości do wolności osobistej wykazują krewni, którzy sprzeciwiają się temu, by ksiądz odwiedził osobę znajdującą się w niebezpieczeństwie śmierci. Tak zwane "pakty milczenia" są smutną ilustracją klęski wiary w niektórych rodzinach.

Poprzez promowanie dobrego katecheza Gdyby chrześcijanie znali użytą formułę i pocieszające modlitwy obrzędu, nie byłoby w nich nic poza pokojem, pociechą i wdzięcznością za tę pomoc w tak ważnym momencie, jakim jest przejście do Życia.

Obyśmy uświadomili sobie, że my chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do jak najlepszego przygotowania się do śmierci. Obowiązkiem bliskich umierającego jest dopilnowanie, aby przyjął namaszczenie, albo przedstawiając mu celowość takiego działania, albo wspominając, że znajduje się w sytuacji zagrożenia, z zachowaniem zdrowego rozsądku i miłości. Zwykle chory przyjmuje sugestię ze spokojem, zwłaszcza jeśli mu się wyjaśni, że jest to dla jego dobra.

AutorLorenzo Bueno

Kino

Wybraniec: "Jezus pokazany w spektaklu łączy się z widzami, bo jest tak wiarygodny"!

W tym chóralnym wywiadzie trójka aktorów z hitowego serialu Wybrańcy podzielili się swoim doświadczeniem i wizją tego projektu, który ugruntował swoją pozycję jako niekwestionowana opcja w narracji filmowej o tematyce religijnej. Wybrańcy ukazuje historię "could-have-been" Apostołów i świętych kobiet z niezwykłą dokładnością historyczną i biblijną oraz poprzez poruszający dramat, w którym nie brakuje humoru.

Maria José Atienza-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Nazywają się Elizabeth Tabish, Noah James i Amber Shana Williams, ale wiele osób zna ich z hitowego serialu Wybrańcy takich jak Maria Magdalena, Andrzej i Tamar. 

Omnes był z nimi podczas promocji trzeciego sezonu tego serialu w Hiszpanii. Rozdziały są publikowane, stopniowo, na różnych platformach, na których Wybrańcy jest nadawany. Trzeci sezon stopniowo zagłębia się w niektóre "skomplikowane" momenty z życia Chrystusa.

Wybrańcy odniosła niespodziewany sukces dla jej twórców. Pierwsze dwa sezony i rozpoczęty właśnie trzeci zgromadziły ponad 450 000 000 wyświetleń w ponad 140 krajach i w 56 językach. 

Realizacja projektu była możliwa dzięki. crowfunding która od momentu powstania, Angel Studiosproducent WybrańcyKampania crowdfundingowa, uruchomiona w celu sfinansowania serialu, była największą w historii produkcji audiowizualnych: na pierwszy sezon ponad 19 tys. osób przekazało 11 mln dolarów, a na drugi i trzeci sezon zebrano ponad 40 mln dolarów. 

Projekt składa się z 7 sezonów, liczących ponad 50 odcinków. Sukces pierwszego i drugiego sezonu za pośrednictwem aplikacji mobilnej skłonił firmę produkcyjną do wyemitowania dwóch pierwszych sezonów w różnych kinach przy okazji premiery trzeciej odsłony serialu. 

Jej dyrektor, Dallas Jenkins, jest ewangelicznym chrześcijaninem, żonatym od 1998 roku z pisarką i nauczycielką Amandą Jenkins, oraz ojcem czwórki dzieci, z których ostatnie zostało adoptowane. 

Wśród aktorów w Wybrańcy spotykamy ludzi ze wszystkich środowisk i z wielu różnych kultur. Aktor grający Jezusa, Jonathan Roumie, jest synem egipskiego ojca i irlandzkiej matki. Został ochrzczony w greckim kościele prawosławnym, ale przeszedł na katolicyzm. W obsadzie są aktorzy wywodzący się z tradycji prawosławnej oraz chrześcijanie różnych wyznań, z rodzin żydowskich, a nawet agnostycy. Wszyscy jednak zwracają uwagę, że. Wybrańcy zmieniła sposób, w jaki widzą Jezusa, a zwłaszcza sposób, w jaki widzą Go we własnym życiu. 

"Najbardziej znaczące doświadczenie", "jedno z moich największych osobistych wyzwań".... tak aktorzy grający tych "wybranych" mężczyzn i kobiet opisują doświadczenie bycia częścią obsady Wybrańcy. Czat z Elizabeth Tabish, Noah Jamesem i Amber Shana Williams jest przyjemny, zabawny i prosty. Trzech aktorów, których w życiu zawodowym zaskoczył i zachęcił sukces serialu o tematyce religijnej. 

Jakim doświadczeniem było dla Ciebie oddanie głosu i twarzy Apostołom i kobietom świętym? Co Cię najbardziej uderzyło? 

-[E. Tabisz] Od momentu obsadzenia roli czułam się bardzo utożsamiona z postacią Marii Magdaleny. W pierwszym odcinku jest w rozpaczliwej sytuacji, bez przyszłości, w depresji. Sam przeszedłem przez te doświadczenia, więc urzeczywistnienie tego w postaci było łatwe, można wręcz powiedzieć, że było to katharsis, bo później Maria Magdalena przeżywa to spotkanie z Jezusem i zaczyna za nim podążać. W ten sam sposób ja sam osobiście poszedłem do przodu i czuję się pewniej w projekcie, w samej postaci.

-[N. James] W moim przypadku, zawsze gdy gram jakąś rolę lub wykonuję jakieś zadanie, staram się wnieść coś z własnej osobowości do postaci, do projektu, który robię. Myślę, że w głębi duszy wszyscy mamy w sobie coś z Andrzeja, Marii Magdaleny czy Tamar... albo Romea czy Julii... To kwestia spojrzenia na siebie i powiedzenia: "Jestem postacią: "Ach, ta część mnie jest przykuta do tej czy innej cechy postaci".I tak dalej w różnych okolicznościach i sytuacjach. W moim życiu zawsze staram się być tak pogodny jak Andrés, prawdą jest też, że jestem tak samo zestresowany jak sam Andrés. Wkładam coś z siebie, żeby postać była wiarygodna, prawdziwa. 

-[A.S. Williams] Rzeczywistość jest taka, że zdaliśmy sobie sprawę, także na samym planie, że często jesteśmy bardzo podobni do naszych bohaterów, a nawet komentujemy to między sobą: "Jesteś tak zestresowany jak Andrzej!" o "Jesteś tak samo impulsywny jak Piotr!"

Zawodowo, kiedy jesteś aktorem, ostatnią rzeczą, której chcesz, jest to, aby twoja gra wyglądała na fałszywą. Naszym celem, jako aktorów, jest wniesienie do postaci tego, kim jesteś, wszystkich cech, które możesz zaoferować postaci, ponieważ każdy jest każdym. Naszym celem jest więc bycie częścią tych postaci, tych historii. Stać się jego częścią, by być tak autentycznym jak oni, szczerym, wiarygodnym. Mamy za zadanie znaleźć te punkty, które najbardziej łączą Cię z Twoją postacią, z Twoją rolą. I przy tych rzeczach, nawet jeśli są małe różnice, znaleźć sposób na przekazanie tego, a jednocześnie inspirować się samą postacią. Między aktorem a postacią tworzy się relacja. Zawsze trzeba mieć szczególny szacunek dla postaci; nie chodzi o to, żeby oceniać bohatera, ale żeby go szanować i być uczciwym wobec niego i wobec historii. 

Niezależnie od tego, czy jesteście wierzący, czy nie, czy ta seria zmieniła wasze wyobrażenie o Jezusie Chrystusie? 

-[A.S. Williams] Mój był, absolutnie. Mój ojciec był ministrantem w naszej wspólnocie, odpowiedzialnym za śpiew. Dorastałem z obrazem Jezusa kojarzonym z posągami lub obrazami na ścianach. Jezus bardzo "niebiański", niedostępny. Czasami zastanawiałam się, czy naprawdę potrafię z nim rozmawiać. Myślę, że momentami to doświadczenie było wręcz dramatyczne. 

Kiedy spotkałem się z Wybrańcy to się zmieniło. Jezus, który pokazuje Wybrańcy łączy się ze słuchaczami - nie tylko z wierzącymi, ale także z tymi, którzy są daleko od wiary lub niewierzącymi - bo jest tak wiarygodnym Jezusem! Jezus, który tańczy, który się śmieje, który myje zęby, który mówi z autorytetem, jak król, ale nie wydaje zimnych rozkazów. To bardzo orzeźwiające. 

Myślę, że przypomina nam to, że Jezus żył jak człowiek, że miał swoje codzienne potrzeby, nie było mu obce to, co nam. Sprawia, że czujemy, że należymy do jego świata. Każdy kto zobaczy tego Jezusa może powiedzieć "Kocham go, kocham tego człowieka". Bo to jest Jezus, który się do mnie uśmiecha, to jest Jezus, który mówi nam, że nie musimy być idealni, żeby być w Jego obecności. Jezus, który mówi do nas i przypomina nam, że jest tu dla nas, dla tego odkupienia i że możemy to zrobić, możemy iść za nim. Uważam, że Wybrańcy wykonuje doskonałą pracę w tym ludzkim portrecie Chrystusa. 

Czy trudno jest powołać do życia Marię Magdalenę lub apostoła, o którym możemy mieć wcześniejsze wyobrażenia? 

-[E. Tabisz] W moim przypadku, grając Marię Magdalenę, znam wiele jej portretów, malowanych przez lata. Jest też postacią, która w naszej pracy filmowej była traktowana wielokrotnie. Było wiele opowieści, wiele spekulacji na jej temat, na temat tego, czym była, jaki miała zawód, czy jak jest widziana w Ewangeliach.

W rzeczywistości to, co niewiele wiemy o Marii Magdalenie, znamy z tego, co pojawia się w Ewangeliach. 

W moim przypadku starałam się unikać tych innych interpretacji i skupić się na tym, co pojawia się o niej w Ewangeliach, a wraz z tym badać, jaka mogła być taka kobieta, jej zwyczaje, kultura jej czasów... i wkładać własne emocje w jej serce. 

Bardzo szanowałam tę postać, ponieważ uwielbiam wielką miłość, jaką ma do Jezusa i to, jak za nim podąża. 

-[N. James] Tak jest. Także z mojego doświadczenia wynika, że pierwszym krokiem jest podejście do postaci z jak największym szacunkiem. W przypadku WybrańcyCo więcej, tworzymy historię, która "mogła być" i to historię, którą w pewnym sensie widzimy od setek lat na obrazach, na witrażach... 

Kiedy musiałem przygotować postać apostoła Andrzeja, to co zawsze starałem się zrobić, to zadać sobie pytanie, co by to znaczyło dla mnie, gdybym godzinami łowił ryby i nic nie złowił, albo gdybym płacił podatki, w kółko, i widział, że mimo wszystko tracę łódź... Jak bym się czuł w obliczu tych realiów? To prawda, że możemy oglądać obrazy, interpretacje innych ludzi, ale my musimy stworzyć własne, stworzyć relację z tym materiałem, stworzyć postać w każdym momencie. 

Jak zdefiniowałbyś Wybrańcy

-[E. Tabisz] Bez wątpienia był to dla mnie najbardziej znaczący osobiście projekt. To rzadka okazja dla aktorów, by móc pracować nad projektem, skończyć sezon, móc go oglądać, mieć możliwość. informacja zwrotna a jeszcze bardziej, żeby zrobić kolejny sezon i dalej rozwijać się jako aktorzy, ze sobą, wzajemnie się inspirując. Nawet w trzecim sezonie. 

Myślę, że to był dla mnie niemalże życiowy cel, by znaleźć się w czymś tak wyjątkowym. I tak też się stało. 

-[N. James] Myślę, że był to zdecydowanie najbardziej satysfakcjonujący projekt, w którym brałem udział. Wybrańcy To także praca, która stanowiła dla mnie największe wyzwanie, zarówno jako dla aktora, jak i dla człowieka. Był to również najbardziej wymagający projekt do nakręcenia, zwłaszcza ze względu na elementy pogodowe. Musieliśmy kręcić podczas pieczenia w upale, lub w deszczu, w zimnej wodzie przez wiele godzin... Czasami najbardziej satysfakcjonujące rzeczy są najbardziej wymagające. I to było prawdziwe dla The Chosen. 

-[A.S. Williams] Dla mnie było to kluczowe doświadczenie i przede wszystkim zaskoczenie. 

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że pewnego dnia Wybrańcy będzie miał swój sukces, ale nie mogliśmy sobie wyobrazić nigdzie w pobliżu globalnego wpływu, jaki seria ma dzisiaj. To błogosławieństwo widzieć, jak rośnie, a zwłaszcza szokujące jest to, jak poziom podnosi się z każdym sezonem. Pierwszy sezon jest fantastyczny, a w miarę trwania projektu jest coraz lepiej. 

Moja własna postać jest na przykład niespodzianką. W odniesieniu do tej roli uważam, że Wybrańcy podejmuje spore ryzyko, bo w moim przypadku nie jest to postać o znanym w Biblii nazwisku. Tamar reprezentuje wielu ludzi. Skupia wiele osób, które w Ewangeliach nie mają konkretnego imienia. Przyjaciółki paralityka, które wieszają go u sufitu, kobiety towarzyszące Jezusowi w jego posłudze itd. nie znamy ich wszystkich z imienia, ale Tamar reprezentuje je wszystkie. 

Jaka jest Twoja ulubiona scena z serialu? 

-[E. Tabisz] Och, wiele z nich. Chociaż myślę, że sceną, która najbardziej podobała mi się podczas filmowania, moją ulubioną, jest ta, kiedy w drugim sezonie Maria Magdalena znów czuje się zagubiona i odchodzi. Wraca i nie czuje się na siłach, by rozmawiać z Jezusem, a wtedy Maryja, matka Jezusa, zabiera ją do Niego. To piękny moment, kiedy Jezus mówi jej, że nie musi być doskonała, że Bóg chce tylko jej serca. Ta scena mnie poruszyła, bo w głębi duszy powiedział to do mnie. To coś, co noszę ze sobą.

-[N. James] Scena, której chyba nigdy nie zapomnę, to cud z rybą w odcinku czwartym pierwszego sezonu. To była jedna z najtrudniejszych scen do nakręcenia. Spędziliśmy 14 lub 15 godzin w wodzie, która była bardzo zimna... Musieliśmy zbierać ryby do łodzi, układając je w całość, były jak małe osiołki, które wyślizgiwały się nam z rąk... nie wiedząc, czy efekty wizualne zadziałają. Tak naprawdę przez kilka dni nie wiedzieliśmy, czy scena działa, a jak się ją zobaczy, jak już zostanie wyprodukowana, to jest świetna. 

-[A.S. Williams] Moja ulubiona scena też jest w drugim sezonie. To ten, w którym apostołowie i kobiety siedzą wokół ogniska i zaczyna się kłótnia o to, "czy masz prawo tu być, czy nie", "czy robię rzeczy w ten czy inny sposób". W tle skupiają się na sobie, na tym, co im się należało lub nie... W tym momencie Jezus wydaje się wyczerpany, wyczerpany po tym, jak cały dzień słuchał i uzdrawiał ludzi, i jest to moment upokorzenia dla tych ludzi. To scena, która przypomina nam, że trzeba się zatrzymać i odłożyć nasze ego, nasze opinie czy spory, bo Jezus daje siebie innym. 

Szczególnie podobają mi się też sceny Jezusa z matką, to jak na nią patrzy, jak ze sobą rozmawiają, bo przecież Jezus ma matkę! I wszystkie one robią wrażenie.

Hiszpania

XXVI Nagrody CEU Ángel Herrera

Nagrody CEU Ángel Herrera, utworzone w 1997 roku, mają na celu uznanie pracy społecznej, dydaktycznej i badawczej osób i grup w sferze CEU. Wśród tegorocznych laureatów nagrody są ŚDM, Papieskie Dzieła Misyjne i influencer @soyunamadrenormal.

Paloma López Campos-13 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Od 1997 roku CEU organizuje CEU Ángel Herrera, w celu uznania pracy społecznej, badawczej i dydaktycznej różnych osób lub grup. W tym roku, w jego 26. edycji, laureatami nagrody są organizacje, np. influencerzy jako "Soyunamadrenergiczny".

Jury składa się z trzech osób, różnych dla każdej kategorii nagród, których nazwiska zostaną podane do wiadomości publicznej w dniu wręczenia nagród.

Upowszechnianie kultury katolickiej

Na stronie Światowe Dni MłodzieżyEuropejskiej, która odbędzie się w sierpniu tego roku w Lizbonie, otrzymał nagrodę za "upowszechnianie kultury katolickiej w celu uznania, poprzez protagonizm młodzieży, promowania pokoju, unii i braterstwa wśród ludów i narodów na całym świecie".

Zastanawiając się nad zwycięzcą, jury doceniło również, że wydarzenie to dostarcza "doświadczenia Kościoła powszechnego, sprzyjając spotkaniu z Jezusem Chrystusem i stanowiąc dla młodych ludzi miejsce narodzin powołań do małżeństwa i życia konsekrowanego".

Najlepsza praca o społecznej nauce Kościoła

Jury doceniło również najlepszą pracę na temat Społecznej Nauki Kościoła, przyznając nagrodę dziennikarce Maríi Ángeles Fernández i zespołowi ds. komunikacji w Papieskie Stowarzyszenia Misyjne.

Etyka i wartości

W kategorii związanej z przekazywaniem wartości nagrodę otrzymała Fundacja Nemesio Rodrígueza i Vicente del Bosque. Z drugiej strony nagrodę otrzymali m.in. influencer Irene Alonso, znana w sieciach społecznościowych jako "soyunamadrenal"za rozpowszechnianie wartości małżeńskich i rodzinnych poprzez swoje platformy cyfrowe.

Solidarność, współpraca rozwojowa i przedsiębiorczość społeczna

Wreszcie jury doceniło pracę Fundacji Kirira, która od lat walczy z okaleczaniem narządów płciowych kobiet.

Więcej
Watykan

Religie abrahamiczne na rzecz technologii skoncentrowanej na człowieku

Przedstawiciele wyznań żydowskich i muzułmańskich podpisują w Watykanie Rzymski Apel o Etykę Sztucznej Inteligencji, dokument Papieskiej Akademii Życia poświęcony etyce we wdrażaniu, rozwoju i wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Zostały one później przyjęte przez papieża.

Giovanni Tridente-13 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Religie towarzyszą ludzkości w rozwoju technologii skoncentrowanej na człowieku poprzez wspólną refleksję etyczną nad wykorzystaniem algorytmów". Taki komentarz zamieścił na Twitterze papież Franciszek na marginesie wspólnego podpisania rzymskiego apelu o etykę SI przez katolików, Żydów i muzułmanów 10 stycznia w watykańskiej Casina Pio IV.

Sam papież Franciszek przyjął sygnatariuszy krótko wcześniej w Sali Klementyńskiej: obok abp. Paglii, przewodniczącego Papieskiej Akademii dla Życia (PAV) i promotora Apelu, byli rabin Eliezer Simha Weisz i szejk Abdallah bin Bayyah.

Obecni byli również prezes Microsoftu Brad Smith, globalny wiceprezes IBM Dario Gil oraz główny ekonomista FAO Maximo Torero Cullen, którzy sami podpisali dokument w 2020 roku w ramach pierwszej publicznej inicjatywy promowanej przez PAV.

Technologia dla dobra wspólnego

W swoim wystąpieniu Papież powtórzył, że technologia musi zawsze służyć dobru wspólnemu wszystkich, a jednym z warunków osiągnięcia tego celu jest "braterstwo", które z kolei wymaga postawy sprawiedliwości i pokoju.

Wyraźne nawiązanie do jego ostatniej encykliki Fratelli Tutti, ale także wezwanie do uniemożliwienia algorytmom wpływania na współżycie obywatelskie w jakikolwiek złośliwy sposób.

Jako konkretny przykład papież podał praktykę związaną z wnioskami o azyl, precyzując, jak nie do przyjęcia jest "powierzenie decyzji o życiu i losie osoby ludzkiej algorytmowi".

Algorytmy, które decydują o losie

Tego typu praktyki są rozpowszechnione w niektórych krajach europejskich na użytek ich odpowiednich urzędów ds. migracji i uchodźców (na przykład Band w Niemczech), a także zostały skrytykowane i ocenione jako błędne w niektórych okolicznościach przez AlgorithmWatch, organizację pozarządową badającą algorytmy i ich wpływ na społeczeństwo. Niepochlebne wyroki wydał również European Digital Rights (Edri), organ broniący praw cyfrowych na poziomie europejskim.

Dla Papieża, a więc i dla Kościoła, liczy się to, by "dyskryminacyjne użycie tych narzędzi nie zakorzeniło się kosztem najbardziej słabych i wykluczonych". Dobrze więc, że na całym świecie powinna powstać dynamika, która może promować i rozwijać swoistą "antropologię cyfrową", opartą na trzech konkretnych współrzędnych: "etyce, edukacji i prawie" - trzech obszarach wpływ sztucznej inteligencji Wezwanie do działania zwraca uwagę na różne światopoglądy, np. różne tradycje religijne.

Rzymski apel o etykę AI

Na stronie Rzymski apel o etykę SI jest w zasadzie jednym z ostatnich oficjalnych dokumentów promowanych przez agendy Stolicy Apostolskiej w sprawach Sztuczna inteligencja i wpływ, jaki te systemy mogą mieć na człowieka.

Promowany po raz pierwszy przez. Papieska Akademia Życia W lutym 2020 r. deklaracja ta miała tę zaletę, że została podpisana nie tyle i nie tylko przez naukowców z Akademii Watykańskiej - jak to miało miejsce w przeszłości w przypadku podobnych dokumentów - ale głównie przez wykładowców głównych organizacji technologicznych i instytucji o znaczeniu publicznym, którzy wzięli na siebie przestrzeganie tego dokumentu.

Przedsiębiorstwa potrzebują "uzupełnienia duszy

Jak wspomina w książce arcybiskup Vincenzo Paglia Anima digitale. La Chiesa alla prova dell'Intelligenza Artificiale (Tau Editrice), Wezwanie oparte jest na pytaniu i refleksji Brada Smitha, prezesa Microsoftu. "Sam zwierzył mi się, że potrzebuje w firmie czegoś w rodzaju 'suplementu duszy'".

Krótko mówiąc, "inżynierowie znajdują rozwiązania, ale rozwiązania nie są etycznie obojętne: musimy być świadomi i odpowiedzialni nie tylko za korzystanie z urządzeń, ale także za implikacje etyczne obecne na każdym etapie ich cyklu produkcyjnego, który angażuje różne podmioty, od badaczy po inżynierów i od polityków po obywateli". Tu właśnie narodziła się nasza relacja dialogu i współpracy".

To pokazuje, kontynuuje Paglia, że "technologie potrzebują mężczyzn i kobiet, którzy są świadomi i uważni, tak aby mogli zaprojektować siebie w kierunku poprawy, w kierunku pozytywnego rozwoju społecznego i indywidualnego".

Apel Rzymski jest też na razie jedynym tekstem - spośród wielu podpisanych na przestrzeni lat na szczeblu watykańskim dotyczących AI - który został zaprezentowany na konferencji z dziennikarzami w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej. Przedłożony do zatwierdzenia przez watykański Sekretariat Stanu, doprowadził do powstania fundacji "RenIAssance"Projekt jest dziś wspierany.

Dostępny w języku angielskim, określa go jako "dokument wspólnych zobowiązań", poprzez który ma pobudzić poczucie odpowiedzialności wśród organizacji, rządów, instytucji i sektora prywatnego za przyszłość, w której postęp technologiczny i innowacje cyfrowe służą "ludzkiemu geniuszowi" i kreatywności, nie powodując ich stopniowego zastępowania.

Podczas podpisywania dokumentu 2020 Kelly z IBM powtórzył w imieniu swoim i firmy wspólną odpowiedzialność za zapewnienie, że wszystkie powstające technologie są rozwijane i wykorzystywane dla dobra ludzkości i środowiska.

Dla prezesa Microsoftu zawsze ważne jest promowanie pełnej szacunku debaty na temat tych zagadnień, w tym zdrowych zasad etycznych, które mogą pomóc w rozwiązywaniu wielkich wyzwań współczesnego świata.

Ostatnia lekcja Benedykta XVI

Wychowawcy katoliccy mają kluczową i zasadniczą misję: wprowadzić naszych uczniów w miłość Chrystusa. Miłość, która była przedmiotem ostatnich słów Benedykta XVI.

13 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ostatnie słowa Benedykt XVI na łożu śmierci, przed śmiercią, jak mówi nam jego osobisty sekretarz, były "Jesus, ich liebe dich" ("Jezu, kocham Cię", po niemiecku). W tym kluczowym momencie, kiedy znajdujemy się sami przed Panem, nie ma miejsca na oszustwo, to co naznaczyło nasze życie wypływa bezpośrednio z serca. A podsumowaniem życia niemieckiego papieża była ta wielka i niepowtarzalna miłość.

Tym samym papież Benedykt XVI, ten wielki nauczyciel, dał nam wielką lekcję, ostatnią i ostateczną. Tylko miłość jest tym, co wyznacza życie. Tylko to, co pokochaliśmy, pozostanie wieczne. Pod wieczór życia, jak powiedział św. Jan od Krzyża, będziemy badani w miłości. Tylko w tym.

Może nie zaszkodzi, aby ci z nas, którzy zajmują się edukacją i przekazem wiary, w szczególny sposób zapamiętali tę lekcję. Umysł i wola muszą być uformowane. Trzeba nas wprowadzić w tajemnicę nadprzyrodzoności. Konieczne jest zaangażowanie swojego życia i oddanie go. Ale wszystko to jest bezwartościowe, jeśli nie jest czynione z miłości, jak przypomniał apostoł Paweł chrześcijanom z Koryntu.

Dlatego naszą główną misją jest przede wszystkim przybliżenie dzieciom i młodzieży tej historii miłosnej. Towarzyszyć im w poznawaniu Jezusa Chrystusa. Wprowadzić ich w tę osobistą relację, która jest istotą chrześcijaństwa. I własnym życiem uczyć ich, że ten Chrystus, żywy i zmartwychwstały, jest wielką miłością naszego życia.

To najdalsza rzecz od sappiness i sentymentalizmu. Tylko prawdziwa miłość podtrzymuje "tak" w trudnościach, przekracza granice bólu, staje się ostateczna aż do śmierci. Szczególnie miłość Chrystusa ma niewiele wspólnego z "motylami w brzuchu", bo jest to miłość prawdziwa, ale transcendentna. A jeśli można jej dotknąć, to w ciele zranionego brata, to w codziennym Chlebie. A to nie wystarczy na kilka motyli. Wystarczy na coś znacznie większego. Przeczuwać tę miłość, którą można znaleźć tylko w sercu Boga.

Moje pytanie jako wychowawcy dotyczy tego, czy rzeczywiście wprowadzamy młodych ludzi w tę miłość Chrystusa. Bo jeśli nie jesteśmy, to choćbyśmy nie wiem ile parafek wystawili, nie zrobimy absolutnie nic. Papież Benedykt nieustannie nam o tym przypominał. Bycie chrześcijaninem rodzi się ze spotkania, a nie z przekonania moralnego. I to spotkanie z Jezusem nie może nas pozostawić obojętnymi. Jak powtarzali nam nasi młodzi katecheci "nie można znać Jezusa i nie kochać Go; nie można Go kochać i nie naśladować".

Pierwszym krokiem jest więc uczynienie Jezusa znanym. A głównym sposobem na to jest wprowadzenie ich w modlitewną relację z Pismem Świętym. Czytanie i odmawianie Ewangelii będzie sposobem, który może doprowadzić młodych ludzi do kontaktu ze Słowem Wcielonym. I uczyć ich odkrywania Go w ciszy własnych dusz, w najskrytszych zakamarkach naszej istoty.

Szczególnie muzyka, a w ogóle sztuka, będzie drzwiami, które pomogą rozbudzić wrażliwość i ułatwią to spotkanie. Ale ciało do ciała, kontakt, dotknięcie, którego domaga się miłość, ma miejsce w modlitwie i, w sposób uprzywilejowany, w chlebie Eucharystii.

Święty Manuel González, biskup opuszczonego tabernakulum, mówiąc o małej dziewczynce, która chciała wcześnie przystąpić do pierwszej komunii, powiedział, że był niechętny ze względu na młody wiek dziewczynki i dlatego zachęcał ją do czekania. Ale dziewczyna argumentowała mądrością swojego serca, że musi przyjąć komunię, "bo żeby się kochać, trzeba się dotknąć". To wystarczyło, by przekonać świętego biskupa.

Żeby się kochać trzeba się dotykać, trzeba się dotykać. Miłość rodzi się z osobistego spotkania.

Benedykt XVI daje nam tę ostateczną lekcję czułej i intymnej miłości w swoich ostatnich słowach. Jego serce biło w rytm tej miłości. Jego ostatnim tchnieniem było ogłoszenie głosem jednocześnie słabym i mocnym, że miłość jest ostatecznym słowem, które podtrzymuje nasze życie.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Inicjatywy

Obwodnica, Śródziemie w Madrycie

W Sierra Norte de Madrid kryje się ścieżka, która wykazuje osobliwe podobieństwo do pielgrzymki hobbici przez Śródziemie. Jego 122 kilometry to doświadczenie, które przybliża spacerowiczów do wspaniałości Stworzenia.

Paloma López Campos-13 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"The Way" pozwala przenieść się do mitycznego Śródziemia, gdzie chodziły krasnoludy, elfy i orkowie. Dolina Morii, Bree, Rivendell, Shire, Hobbiton, Wierzchołek Wiatru i wiele innych kluczowych miejsc z filmu i książki sprawią, że poczujesz się bohaterem swojej wewnętrznej i zewnętrznej podróży, podczas gdy będziesz odkrywać fascynującą naturę i rozwijać poczucie cudowności, piękna i troski o nią". Tak opisują tę pielgrzymkę ludzie odpowiedzialni za Drogę Pierścienia w swoim strona internetowa.

Pedro de la Herrán, kierownik tej inicjatywy, rozmawia z Omnes o tym projekcie, do którego zaproszeni są wszyscy, niezależnie od tego, czy kochają, czy nie. Władca Pierścieniczy są po prostu miłośnikami sportu czy przyrody.

Skąd wziął się pomysł na Camino?

"El Camino del Anillo" narodziło się jako inicjatywa rozwoju obszarów wiejskich, mająca na celu promocję zapomnianych wiosek Sierra Norte de Madrid. Kiedy filmy Władca PierścieniUświadomiliśmy sobie niezwykłe geograficzne podobieństwo tej osobliwej Sierry do scenariuszy stworzonych przez Tolkiena. W ten sposób narodził się pomysł zaproszenia ludzi do odwiedzenia Śródziemia w Madrycie. W ten sposób dodatkowo ludzie mogli doświadczyć piękna przyrody i literaturaspotkania z samym sobą i z innymi".

Dlaczego archidiecezja madrycka jest w to zaangażowana?

"Inicjatywa potrzebowała struktury, która by ją wspierała. Archidiecezja dostrzegła w tym możliwość czynienia dobra dla Sierra de Madrid, promując jednocześnie duchową drogę spotkania ze stworzeniem. Dziś bardzo modne jest mówienie o zmianach klimatu i zrównoważonym rozwoju. Choć są to ważne kwestie, zapominamy, że prawdziwy etyka środowiskowa musi wyjść od zrozumienia, czym jest natura i kim my, istoty ludzkie, jesteśmy w stosunku do niej. Kościół katolicki postrzega przyrodę jako dar od Boga, o który musimy się troszczyć, jako wspólny dom, w którym uczymy się kochać siebie nawzajem i pozwalać się kochać Bogu. W ten sposób podziw i troska o przyrodę powstają samoistnie.

Mapa pielgrzymki (fot. strona El Camino del Anillo)

Jak robienie tej Ścieżki pomaga ludziom duchowo?

"Kiedy robisz Drogę, znajdujesz się w głębokiej sieci psychologicznej bohaterów Tolkiena, z którymi się identyfikujesz. Zniszczenie pierścienia to walka na całe życie, to dokonanie radykalnego wyboru na dobre, czego nie da się zrobić bez pomocy towarzystwa przyjaciół (wspólnoty pierścieniowej), którzy stoją przy Tobie i pomagają Ci zniszczyć pierścień na dobre. Ludzie, którzy idą Drogą Pierścienia, spotykają swoje wewnętrzne ja, niewysłowioną moc piękna Tworzeniew towarzystwie ludzi, którzy cię kochają, nawet jeśli cię nie znają. Jest to wyjątkowe doświadczenie.

Czy przez takie pielgrzymowanie można odnaleźć Boga? Jak?

"Boga można znaleźć poprzez piękno Stworzenia i towarzystwo innych. W każdym szczególe natury odkrywamy, że jesteśmy kochani przez Stwórcę, który umieścił wszystko na swoim miejscu, i odkrywamy siebie jako część tego niemal nieskończonego piękna, które rozwija się w świetle i życiu. Co więcej, czułość i bezwarunkowa służba ludzi, którzy Ci towarzyszą, zaprasza Cię do zrozumienia życia jako komunia gdzie wszyscy idziemy razem, gdzie każdy jest dla każdego innego, a życie nabiera nowego znaczenia.

Co jest najważniejsze pod względem przygotowania?

"Postawa zdumienia. Wolimy nie mówić zbyt wiele o tym, co znajdziecie. Zazwyczaj mówimy, że Camino mówi, że lasy mówią, że światło mówi. Oczywiście trzeba mieć odrobinę kondycji i chęci do chodzenia, ale najważniejsze jest otwarcie serca, by dać się zaskoczyć. Na Camino robimy doświadczenie od WOW do AH. "WOW, jak wspaniale". "AHH, rozumiem dlaczego wszystko jest takie cudowne.". Można zrozumieć to doświadczenie tylko wtedy, gdy się go doświadczy z pierwszej ręki".

Jaka jest główna duchowa korzyść ze spaceru po Obwodnicy?

"Większość ludzi znajduje spokój i ukojenie. Pochodzą one ze zrozumienia, że życie nie polega na robieniu wielu rzeczy czy spełnianiu oczekiwań społeczeństwa. Na Camino odkrywasz, że życie polega na tym, by pozwolić sobie na miłość. Po powrocie do domu zrozumieliście nowe klucze, które otwierają was na wspólnotę i na Stwórcę.

Jakie są pierścienie lub smoki, z którymi zwykle walczymy dzisiaj?

"O tym każdy z osobna musi się przekonać. Nie chodzi tu o struktury polityczne czy wątki kryminalne. Jest to rzecz wewnętrzna. Największym wrogiem Faramira nie był Sauron, ale jego pokusa założenia pierścienia władzy i rządzenia poprzez manipulowanie rzeczywistością. Prawdziwym wrogiem jest to, co znajdujesz w swoim życiu, co nie pozwala ci być. bezpłatny całości, jest pokusa czynienia dobra poprzez używanie zła. Tylko wtedy, gdy masz nadzieję, że piękno i dobro istnieją, będziesz mógł chcieć zniszczyć pierścień. A spełnić to pragnienie będziesz mógł tylko wtedy, gdy będziesz miał społeczność przyjaciół, którzy na Ciebie stawiają. W dzisiejszych czasach często mówi się, że trzeba być dobrym, ale nie głupim. To przykład przywiązania, jakie mamy do zła. A gdybyśmy mogli być naprawdę dobrzy, zawsze wybierać dobro i gdybyśmy mieli serce, które nie miałoby nic przeciwko poświęceniu życia dla ideałów, które mają znaczenie?

Książki

Uzdrowienie i powołanie: etyka lekarska oparta na cnotach

Publikacja w języku hiszpańskim "Uzdrowienie i powołanie" przypomina pracę napisaną przez Amerykanów Pellegrino i Thomasma, która gromadzi zbiór prac pod jednym wspólnym wątkiem, a mianowicie, jak należy pogodzić rozum naturalny z wiarą w medycynie.

Vicente Soriano-12 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Tłumaczenie książki Pomaganie i leczenieopublikowana w 1997 roku przez Amerykanów Pellegrino i Thomasma, przez wielu uważanych za ojców współczesnej etyki lekarskiej. Dzieło stanowiło zwieńczenie płodnego dorobku naukowego i humanistycznego autorów. Pellegrino, lekarz, miał wówczas 77 lat, a młodszy Thomasma, filozof, 58. Obaj byli profesorami na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie.

Książka liczy nieco ponad 300 stron. Pierwsze 50 stron zawiera niezwykłą analizę autorstwa dr Manuela de Santiago, tłumacza dzieła i znawcy, jak mało kto, życia i twórczości Pellegrino.

We wstępie do oryginalnego tekstu autorzy wyraźnie zaznaczają, że książka jest kompilacją artykułów z poprzednich lat, z których część miała niewielki nakład. Celem książki jest zebranie zbioru prac pod jednym wspólnym wątkiem, a mianowicie, jak powinien być zgodny rozum naturalny i wiara w medycynie. Celem jest sformułowanie nowej, prawdziwie etycznej doktryny medycyny, opartej na moralności aktu medycznego. W bezprecedensowy sposób zawód lekarza jest postrzegany przez autorów jako chrześcijańskie przedsięwzięcie moralne.

De Santiago rozpoznaje kilka etapów w życiu Pellegrino, od okresu świeckiego po końcowy odcinek o silnym wymiarze religijnym. Pomiędzy nimi był okres naukowy związany z jego pracą jako internisty, okres dydaktyczny jako profesora uniwersyteckiego oraz okres humanistyczny, skupiony na uwzględnianiu wartości ludzkich w praktyce medycznej. Od tego momentu Pellegrino podjął się rekonstrukcji etyki lekarskiej, opierając ją na cnotach, które były wówczas odradzane przez wielkich współczesnych filozofów, takich jak Alasdair MacIntyre i Elizabeth Anscombe, oboje nawróceni na katolicyzm. Wobec powstania pryncypializmu i bioetyki Beauchampa i Childressa, Pellegrino podkreślił beneficence, czyli poszukiwanie dobra pacjenta, jako główny fundament moralności w praktyce medycznej.

Uzdrowienie i powołanie. Zaangażowanie religijne w ochronie zdrowia

AutorzyManuel de Santiago Corchado ; Edmund Pellegrino ; David C. Thomasma
Redakcja: EUNSA
Strony: 332
Rok: 2022
Miasto: Pampeluna

To właśnie w 1986 roku nastąpił u Pellegrino zwrot ku perspektywie religijnej z bardziej świeckiego, medycznego spojrzenia opartego na cnocie. Spustem było sympozjum na temat filozofii i medycyny zorganizowane przez Georgetown University. Od tego momentu Pellegrino skonfigurował moralność lekarską w oparciu o cnotę miłosierdzia, przekształconą we współczucie dla pacjenta. Współczucie to coś więcej niż litość czy sympatia, to odczuwanie i cierpienie z chorymi, towarzyszenie im w ich kruchości jako istotom ludzkim. Mimo to szacunek dla sumienia lekarza musi przeważać nad pewnymi autonomicznymi żądaniami pacjenta. 

Etyka lekarska oparta na cnocie i regulowana przez miłość jest dla Pellegrino etyką agape, która wykracza poza zasady, reguły i obowiązki lekarzy, nie po to, by je wchłonąć lub zanegować, ale by je udoskonalić. W ten sposób praktyka lekarska staje się środkiem służby innym, swoistą misją - powołaniem - do której Bóg powołał lekarza.

Pellegrino został zaproszony do członkostwa w Papieskiej Akademii Życia, założonej przez św. Jana Pawła II w 1998 roku. Jego myślenie utożsamiało się z chrześcijańskim personalizmem papieża. W obliczu relatywizmu i pluralizmu społeczeństwa świeckiego, będącego dziedzictwem oświecenia, gdzie postęp technologiczny wydawał się dawać odpowiedź na wszystko, Pellegrino chce odzyskać praktykę medyczną z filozofią moralną i światłem wiary.

AutorVicente Soriano

Lekarz. Specjalista w zakresie zakażeń wirusowych i genomiki. Redaktor naczelny czasopisma "AIDS Reviews". Doradca Krajowego Planu AIDS, był również doradcą WHO, a także badaczem w wielu międzynarodowych badaniach klinicznych oraz w projektach Komisji Europejskiej. Profesor na Wydziale Nauk o Zdrowiu UNIR. Autorka licznych publikacji.

Hiszpania

Bp Luis Argüello: "Wszystkie charyzmaty Kościoła są potrzebne".

Przez ostatnie cztery lata nazwisko Luis Argüello było związane zasadniczo z Sekretariatem Generalnym Konferencji Episkopatu Hiszpanii, ale od listopada ubiegłego roku bp Luis Argüello ma jedną i jasną misję: pasterzować Kościołowi diecezjalnemu w Valladolid. Wizytę, w której pełnił już funkcję pomocniczą wobec swojego poprzednika, bpa Ricardo Blázqueza, i w której przeżył całe swoje kapłańskie życie. 

Maria José Atienza-12 styczeń 2023-Czas czytania: 8 minuty

Arcybiskup Luis Argüello García jest arcybiskupem Valladolid od lipca 2022 r. Z dyplomem prawa cywilnego, przed wstąpieniem do seminarium był wykładowcą uniwersyteckim. Z jego profesury pozostała głęboka analiza rzeczywistości i znajomość człowieka, a także rozległa kultura, która znajduje się w rozmowach i wystąpieniach człowieka, który od czterech lat jest rzecznikiem hiszpańskiego episkopatu. 

Jego nowy etap w Kościele w Valladolid, dzisiejsze społeczeństwo, sekularyzacja, to niektóre z tematów, które pojawiają się w tej rozmowie z Omnes, w której Msgr. Argüello rozszerza swoją analizę z ziem Kastylii i Leónu na Kościół powszechny. 

Nie jesteś "nowy". Valladolid zawsze było twoją diecezją i pełniłeś tam posługę biskupa pomocniczego. Czy jednak od każdego nowego biskupa nie wymaga się pewnej nowości?

-Kościół zawsze łączy wierność i nowość. W tym sensie moja własna pozycja w Valladolid jest również usytuowana w tej równowadze. Z jednej strony, przez lata dzieliłem już wiele obowiązków w Valladolid. Stamtąd prowadzi droga wierności; ale uważam, że same cechy Kościoła w Valladolid i samego społeczeństwa Valladolid wymagają ode mnie i od całego Kościoła diecezjalnego impulsu nowości. W jakich kwestiach? Powiedziałbym, że we wszystkim, co oznacza przekaz wiary, zarówno głoszenie, jak i inicjację chrześcijańską. Wezwanie do nowego sposobu być na terytorium i w społeczeństwie oraz zachętę do dawania świadectwa o nowości miłości Jezusa Chrystusa wobec współczesnych.

Mówi o głoszeniu wiary. Słuchalność Kościoła wydaje się maleć, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Czy nie ma zainteresowania, czy też nie wiemy, jak odnieść się do dzisiejszego świata?

-Myślę, że jest w tym trochę jednego i drugiego. Cała droga sekularyzacji, autonomizacji ludzi i społeczeństwa od Boga i od tego, co znaczy Kościół, ma swój osobliwy akcent. Nie tylko u młodych ludzi, ale także u osób poniżej 60 roku życia, którym zdarza się być rodzicami dzieci i młodzieży. To właśnie sekularyzacja dzisiejszego pokolenia między 40 a 60 rokiem życia ma największy wpływ na brak wiedzy o Jezusie i Kościele, jaką posiada wiele dzieci, młodzieży. 

Z drugiej strony istnieje środowisko kulturowe, które oferuje inne "atrakcje" dla niewątpliwie żądnych serca nastolatków i młodzieży. 

Oczywiście Kościół, wspólnoty chrześcijańskie, życie parafii..., też mają swoją odpowiedzialność. Być może, jeśli chodzi o katechezę, formację nastolatków i młodzieży itp. trwaliśmy w inercji, nie biorąc pod uwagę tej wielkiej zmiany w kontekście życiowym, rodzinnym i kulturowym w środowisku szkół, instytutów lub w środowisku, które wchodzi przez ekrany. 

Uważam jednak, że uogólnienia są niesprawiedliwe i wprowadzają w błąd. Kilka miesięcy temu przeżywaliśmy Pielgrzymkę Młodych w Composteli (PEJ'22) i prawdą jest, że w grupie młodych Hiszpanów było 12 tysięcy osób, czyli kropla w morzu. Ale na tym spotkaniu młodzi ludzie szczególnie poszukiwali nowego znaczenia, czegoś bardziej jednoznacznie nadprzyrodzonego, jeśli mogę tak powiedzieć, a nie tak bardzo "działalności". Zaskoczyło mnie na przykład zainteresowanie młodzieży warsztatami dotyczącymi rozumu i wiary, nauki i wiary, studium niektórych modnych dziś filozofów, sposobu obchodzenia się z serialami czy filmami. Wyrażono obawę samych uczestników: chęć dania racji swojej wierze kolegom ze szkoły średniej i uniwersytetu. To też istnieje. 

Jestem coraz bardziej przekonany, że wiek, w którym żyjemy, jest wiekiem postsekularnym, a akcenty życia Kościoła są jeszcze w wielu przypadkach naznaczone doświadczeniem wieku przedsekularnego. 

W tym postsekularyzmie są poszukiwania niepodejrzane, najróżniejsze, czasem najbardziej dziwaczne; ale są też poszukiwania sensu, duchowości i Boga. 

Czy chodzi więc o to, aby dać nową propozycję?

-Dokładnie. Chodzi o to, by bez kompleksów oferować to, w co wierzymy i czym staramy się żyć. Z pokorą, z większym zaufaniem do łaski. 

Jedną z cech charakterystycznych tego postsekularnego czasu jest to, że Kościół, na Zachodzie, wychodzi z wieków i stuleci mieszania się społeczeństwa z Kościołem, co naznaczyło pewne relacje z władzami. Nadal tam jesteśmy, bo te procesy trwają długo, trwają wieki, a my musimy mieć nowy sposób bycia na tym terytorium.

W Kastylii i León jest mnóstwo małych gmin, z niewielką liczbą mieszkańców, rozproszonych..., a we wszystkich wielką budowlą jest kościół. We wszystkich znajduje się wieża z dzwonnicą, a pod każdą z nich, jeszcze do nie tak dawna, znajdowała się dzwonnica.

Nasz dzisiejszy sposób bycia na tym terenie jest inny. Nasze rozumienie parafii musi być inne. Ma to związek z terytorium. A następnie, sposób bycia w społeczeństwie; gdzie jest skrzyżowanie, ponieważ w pewnych aspektach, ogromna większość naszego społeczeństwa w tych kastylijsko-londyńskich gminach nadal jest katolicka: obchodzić święta patronów, w Wielkim Tygodniu, w czasie Bożego Narodzenia. Ale potem, w wielu aspektach codziennego życia, ludzie żyją tak, jakby Bóg nie istniał, nawet w małych miasteczkach, 

Bp Chaput zwraca uwagę, że wiarę uważamy za "ładny mebel, który odziedziczyliśmy" i który nie pasuje do naszego nowoczesnego małego mieszkania....

-W wielu przypadkach uważam, że tak jest, a czasem nawet bez nowoczesnego małego mieszkania. Ale jednocześnie jest poszukiwanie, jest niepokój, bo Pan jest zawsze przed nami. 

To, o czym mówimy jako o "przemianie kościelnej", jest częścią zmiany społecznej, w której skrajna pochwała autonomii jednostki w przeciwieństwie do tego, co wspólne, wolności w przeciwieństwie do miłości, rodzi niezadowolenie, rodzi dyskomfort. Bardzo konkretne złe samopoczucie, które nazywa się "samotnością", które nazywa się "zażywaniem leków psychotropowych"; na granicy nazywa się niewiedzą, co zrobić ze swoim życiem. 

Z drugiej strony istnieje ukryte pragnienie, które pojawia się w tysiącach małych spraw dotyczących braterstwa, dobra wspólnego, troski o stworzenie itd. To właśnie często podkreśla papież Franciszek. 

Charakterystyka kerygma Franciszka jest to, że jest on trynitarny. W centrum jest zawsze głoszenie, że Jezus Chrystus zwyciężył grzech i śmierć, ale wraz z tym głoszenie Boga Stwórcy, a stąd wszystko, co wynika z afirmacji stworzenia: wymiary ekologiczne. Także po to, by głosić, że Bóg jest Ojcem. Z tego bierze się mówienie o braterstwie, o więziach, o sojuszach. 

Te dwa bicia serca są silne w sercach naszych współczesnych, ale czasami wydają się niemożliwe do przeżycia, ponieważ bicie serca autonomii uważa się za silniejsze od bicia serca braterstwa. 

Kolejną kwestią, która pojawia się w rozmowach o siedzibie kastylijsko-nezyjskiej jest kwestia dziedzictwa. Czy zamieniamy kościoły w zwykłe muzea? 

-Głównym wyzwaniem większości świątyń w Castilla y León jest to, że są zamknięte, że nie można ich nawet zwiedzać. Drugim wyzwaniem jest ich zachowanie, ponieważ otrzymaliśmy je od poprzednich pokoleń. Trzecim jest to, że budynki, które są utrzymywane i mogą być otwierane dla tego, do czego zostały stworzone, czyli do umożliwienia wejścia w obszar, który stawia nas przed tajemnicą Boga i Jego obecności. 

W czasach takich jak nasze, które są misyjne, i w których wielu ludzi nie zna kodów samej świątyni i nie rozpoznaje realnej obecności Pana w tabernakulum, mamy też wyzwanie, że otwarcie i nawiedzenie, może na początku z bardziej historyczno-kulturowym kryterium, może być okazją do poznania, czym jest świątynia, co oznacza świątynia, a także co oznacza tabernakulum z zapaloną lampą. 

Jest to kwestia kontrowersyjna, zwłaszcza w relacjach z administracją publiczną. Bo wiele z tych budynków zostało wzniesionych jako obiekty kościelne, ale prawdą jest też, że zrobili to w czasach, kiedy był bardzo duży impas między społeczeństwem a Kościołem, o czym już wspomniałem. 

Z drugiej strony Kościół ma świadomość, że sam nie jest w stanie utrzymać wielu z tych budynków, które często znajdują się w małych miejscowościach. Jest to coś, co zdarza się nie tylko w Kastylii i León, ale także w innych częściach Hiszpanii. 

Uznajemy, że są to miejsca kościelne i że ich racją bytu jest celebrowanie kultu, ale musimy pamiętać, że "kult" i "kultura" mają to samo źródło. Na czym polega problem? Że niestety - nie tylko w kościołach, ale w ogóle w życiu - kultura ma więcej wspólnego z wytworami kultury, a coraz mniej z kultywowaniem naturaktóra jest tym, co definiuje nas jako ludzi. 

Dziś "kultura" jest bardzo modna. Jak tylko się nie przejmujesz, słyszysz o kulturze: kulturze wina, kulturze zielonego dudka..., ale tak naprawdę nie wiesz, co to znaczy. Raczej to, co się dostrzega, to istnienie produktów kulturowych. 

Ryzyko związane z naszym dziedzictwem kościelnym polega na tym, że staje się ono tylko kolejnym produktem kulturowym, mierzonym jedynie jego wartością ekonomiczną. Oczywiście jej wartość ekonomiczna jest niebagatelna, zwłaszcza w dobie poważnego kryzysu gospodarczego..., ale prawdziwie kulturalne jest to, co pielęgnuje ludzką naturę. Świątynie dodają do tego kolokwium między kulturą a natura to, co dla wierzącego jest kluczem do obu: łaska. Łaska, która jest w naturaŁaska, która staje się kulturą, sposobem życia i która przemienia naturę w nowe życie, w życie wieczne. 

Kiedy biskupi Kościoła w Kastylii naciskają na Wieki człowieka, Już w tekście założycielskim mówi się zarówno o dialogu wiara-kultura, jak i o Kościele samarytańskim w obliczu tych realiów społeczeństwa, które się rozpada, co miało być znakiem rozpoznawczym Kościoła w Kastylii. Ewidentnie dla wielu osób, Wieki człowieka jest tylko marką kulturową, którą mierzy się wartością ekonomiczną, jaką pozostawia w branży hotelarskiej, Wieki człowieka próbuje opowiedzieć, rok po roku, historię, która ma związek z autentycznie kulturową propozycją Kościoła. 

Znasz dogłębnie Kościół hiszpański. W ostatnich dokumentach EWG wielokrotnie mówi się o potrzebie jedności chrześcijan. Czy dostrzegasz podział w Kościele? Czy istnieją przeciwstawne nurty?

Dezintegracja jest zawsze antyewangeliczna; prądy nie. 

Jesteśmy katolikami. Nie jesteśmy jednym z tych wielokrotnych kościołów, które wyszły z Reformacji, w których za każdym razem, gdy pojawia się jakiś akcent lub różnorodność, powstaje nowy kościół. 

W Kościele katolickim różne wrażliwości nazywane są niekiedy charyzmatami, które dały początek zgromadzeniom zakonnym, ruchom, wspólnotom..., odrębnym w Kościele, a wszystkie uznające i głoszące to samo Credo i uznające w następcach Apostołów zasadę jedności. 

Komunia katolicka nie jest komunią w jednolitości, w której wszyscy żyjemy z dokładnie taką samą intensywnością tymi samymi stronami Ewangelii. 

W czasach kryzysu rzeczywiście pojawia się typowe zjawisko: napięcie między różnymi sposobami postrzegania. Niektórzy bracia kładą akcent na jedną stronę, a inni na drugą. Znów mówimy o wierności i nowości. 

Czasy wielkich zmian stawiają Kościół w polaryzacji. Czasem z dobrych intencji, a czasem z konsekwencji grzechu pierworodnego. 

Papież Franciszek jest pierwszym papieżem, który pochodzi z południowego megalopolis; to dla nas, Europejczyków, lekki szok. Ale papież Wojtyła, pochodzący z Polski, która doświadczyła dwóch totalitaryzmów, czy intelektualna pozycja Benedykta XVI... który przybył po wiekach papieży włoskich, też były trochę niepokojące. 

W tym pontyfikacie papież Franciszek podkreśla znaczenie m.in. kerygmathe (Evangelii Gaudium) i aby głosić kerygmat, trzeba być świętym. (Gaudete et exultate). Ten kerygma że to, co ogłaszamy, stawia nas w kolokwium społecznym, bo kerygma ma wcielenie (Fratelli Tutti)... 

Propozycja moralna, którą musimy złożyć, ma korzeń, którym jest antropologia, a ta antropologia ma światło, którym jest chrystologia, Chrystus. Wchodzenie w debaty moralne z osobami, które nie podzielają antropologii lub które odrzucają, że w Chrystusie, Słowie Wcielonym, "to, co znaczy być człowiekiem", zostało objawione "człowiekowi", jest co najmniej skomplikowane. 

Papież wzywa nas do głoszenia tego, co istotne, a stamtąd do budowania propozycji dla osoby i moralności. Łatwo to powiedzieć i rzeczywiście, są tacy, którzy mogą czuć się rozbrojeni w obliczu wielkich debat społecznych i moralnych. Mogą mieć rację, jeśli nie jesteśmy zaangażowani w głoszenie Jezusa Chrystusa, Ojca i Ducha Świętego. 

Aby ewangelizować sytuacje osobiste tak różnorodne jak dzisiejsza, przydają się wszystkie charyzmaty Kościoła, a różne wrażliwości muszą być zjednoczone w komunii założycielskiej, przyjęciu Credo i centralnym miejscu Eucharystii.

Czytania niedzielne

Żywa wiosna. Druga niedziela czasu zwykłego (A) 

Joseph Evans komentuje czytania z II Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-12 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Zachwycające jest słuchanie dzisiejszego drugiego czytania (1 Kor 1, 1-3) i dostrzeganie świeżości wczesnego chrześcijaństwa. Św. Paweł zwraca się do jednej z pierwszych wspólnot chrześcijańskich i czyni to z wielkim pięknem, nazywając ich "uświęconych przez Jezusa Chrystusa, zwanych świętymi wraz ze wszystkimi, którzy wszędzie wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa". 

Przypomina im, i nam, o ich (naszym) powołaniu do świętości. Być chrześcijaninem to być powołanym do świętości, niezależnie od tego, gdzie jesteśmy geograficznie czy egzystencjalnie. Jak? Przede wszystkim przez modlitwę do Jezusa, który jest Panem wszystkiego.

Warto przypomnieć, kim byli Koryntianie: ludźmi z miasta Korynt w starożytnej Grecji, które Paweł ewangelizował. Korynt był pogańskim miastem słynącym z niemoralności. Paweł musi upomnieć Koryntian za podział na frakcje i za tolerowanie skandalicznego przypadku kazirodztwa. Koryntianie kochali to, co nadzwyczajne, szczególne dary Ducha Świętego - mówienie językami i prorokowanie - a apostoł musi pomóc im zrozumieć, że tym, co liczy się o wiele bardziej, jest miłość: nie nadzwyczajne dary, ale codzienny wysiłek, by kochać siebie nawzajem.

Nawrócenie tych Koryntian na chrześcijaństwo jest częścią wypełnienia pierwszego czytania (Iz 49,3,5-6). Zbawienie Boże przychodzi do "krańce ziemi", w tym pogańskiego Koryntu. To nie tylko dla Izraela, ale dla wszystkich. Stąd Paweł mówi Koryntianom, że jest "ich Panem i naszym". 

Dzisiejsze czytania mogą nam przypomnieć o naszym własnym powołaniu do świętości i o potrzebie podtrzymywania świeżości chrześcijaństwa, nie pozwalając na jego stagnację w naszym życiu czy wspólnotach. Może się zdarzyć, że przyjdzie nam żyć i świadczyć w miejscu niemoralnym. Będziemy mieli swoje wady i ekscesy, a czasem trzeba będzie nas skorygować. Lepiej jednak być korygowanym za nadmiar niż za brak pasji. Cokolwiek można by powiedzieć o Koryntianach, nie można by powiedzieć, że brakowało im entuzjazmu.

Ale ten entuzjazm nie jest tylko ludzkim uczuciem. Dlatego dzisiejsza Ewangelia (J 1, 29-34) wskazuje nam na jego źródło: działanie Ducha Świętego w naszych duszach. Jezus chrzci Duchem Świętym, "jest Wybrańcem Boga" i Duch Święty spoczywa na nim. Jan Chrzciciel przywołuje scenę chrztu Chrystusa w rzece Jordan. W ten sposób zaprasza nas również do wejścia w te wody, abyśmy żyli naszym chrztem w codziennym życiu. Chrzest to nie tylko wydarzenie z przeszłości. Jej wody muszą się w nas dobrze rozlewać każdego dnia. Jest to żywe źródło, wylewające dobrą wodę, łaskę Bożą, którą następnie wylewamy na innych poprzez nasz przykład i nasze świadectwo o Chrystusie: w rodzinie i wśród przyjaciół, w czasie wolnym i w miejscu pracy lub nauki.

Homilia na czytania z II niedzieli czasu zwykłego (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie jednominutowe refleksje do tych lektur.

Zoom

Umiera biskup George Pell, milcząca ofiara

W wieku 81 lat zmarł George Pell, australijski kardynał niesłusznie oskarżony o nadużycia i więziony przez ponad rok. Kardynał Pell na zdjęciu podczas mszy otwierającej ŚDM w Sydney w 2008 roku.

Maria José Atienza-11 styczeń 2023-Czas czytania: < 1 minuta
Ekologia integralna

"Jeden za wszystkich i wszyscy za Niego" - nowe motto Infancia Misionera

W przyszłą niedzielę, 15 stycznia, obchodzimy Dzień Dziecka Misyjnego. Dzień ten poprzedzi konferencja prasowa, na której zostanie przedstawione nowe hasło tej inicjatywy Papieskich Towarzystw Misyjnych: "Jeden za wszystkich i wszyscy za Niego".

Paloma López Campos-11 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W środę 11 stycznia odbyła się konferencja prasowa poświęcona Infancia Misionera, jednej z inicjatyw Papieskie Stowarzyszenia Misyjne (OMP). W konferencji wzięli udział José María Calderón, dyrektor krajowy OMP w Hiszpanii oraz Jaime Palacio, koordynator Fundacji Corazonistas i świecki misjonarz w Peru od 12 lat z żoną i pięciorgiem dzieci.

Dzieciństwo misyjne i Papieskie Stowarzyszenia Misyjne

Na stronie Misyjne dzieciństwo narodziła się we Francji, aby zachęcić najmłodszych do włączenia się w zadanie ewangelizacji, które od momentu chrztu mają wszyscy chrześcijanie. Głównymi protagonistami tego dzieła są dzieci, a jego celem jest stworzenie "relacji komunii" wśród najmłodszych członków Kościoła, jak zauważył José María Calderón.

Na stronie Papieskie Stowarzyszenia Misyjne nie jest "pomoc od bogatych dla biednych, ale pomoc między chrześcijanami". Nie można jej sprowadzić do poziomu ekonomicznego, mówi Calderón, ale musi ona obejmować duchowość i radość wiary.

Calderón wspomina, że ważne jest dla niego, aby dzieci wiedzieć, że "Kościół to nie twoja dzielnica, twoja szkoła czy twoja parafia, ale że Kościół jest w całym świecie". Na świecie jest wiele dzieci, które żyją swoją wiarą i one też są ważne.

PMS nie ogranicza się do tej pracy z dziećmi, "musimy uświadomić chrześcijanom i wszystkim ludziom dobrej woli, że dzieci potrzebują naszej pomocy" - mówi dyrektor krajowy.

Jeden dla wszystkich i wszyscy dla Niego

Tegoroczne hasło zostało zaczerpnięte z dzieła Alexandre'a Dumasa, "Trzej Muszkieterowie. Trzeba wiedzieć, że w tym świecie "wielu nie ma życia rodzinnego, a jeśli ma, to jest ono bardzo ubogie". Kościół jest po to, by się uczyli".

Hiszpania i misyjne dzieciństwo

Calderón podkreśla, że "Hiszpania jest jednym z krajów, które wnoszą największy wkład w Infancia Misionera". To powinno obudzić poczucie odpowiedzialności i dumy z kontynuowania tej pracy. W 2021 roku na działalność OMP pozyskano z Hiszpanii ponad dwa miliony euro.

José María Calderón, dyrektor krajowy OMP w Hiszpanii (Flickr / OMP)

Konkretny przykład pracy Misyjnego Dzieciństwa

Dzieło misyjne Kościoła jest obecne w ponad 1000 krajach. W tym roku wzięliśmy za przykład terytorium Yurimaguas w Peru, które obejmuje obszar odpowiadający dwukrotnej wielkości Katalonii. Wikariat ten istnieje od stu lat i jest powierzony misjonarzom pasjonistom.

Jaime Palacio, koordynator Fundacji Corazonistas i świecki misjonarz w Peru (Flickr / OMP)

Jaime Palacio jest świeckim misjonarzem, który od 12 lat mieszka w Yurimaguas. Ma tam pięcioro swoich dzieci i przyjechał na konferencję prasową, aby dać swoje świadectwo o misjach w Peru. Opisuje trudności w transporcie, który musi odbywać się rzeką lub samolotem, bogactwo kulturowe i przyrodnicze, "ma się wrażenie, że przyjechało się na koniec świata lub przeciwnie, przyjechało się na początek, do raju".

Palacio relacjonuje, że pierwszą rzeczą, jaką zrobił Kościół po przybyciu do tej części Peru, było zorganizowanie sieci szkół, aby doprowadzić edukację do wszystkich regionów. Głównym problemem w tej chwili jest żywność, ponieważ brakuje śniadań i posiłków, aby walczyć z niedożywieniem dzieci.

Drugim ważnym filarem misji w Peru jest zdrowie - budowane są ośrodki zdrowia, które mają służyć wszystkim mieszkającym tam ludziom. Trudności w poruszaniu się pogarszają sytuację, dlatego należy stworzyć silną sieć opieki zdrowotnej.

Poniżej film z pełnym wystąpieniem Jaime Palacio i José María Calderón:

Watykan

Papież Franciszek: "Wszystko zaczyna się od spojrzenia Jezusa".

Papież Franciszek rozpoczął dziś podczas audiencji ogólnej nowy cykl katechez. Tematem, który podejmie w najbliższych miesiącach, jest gorliwość apostolska.

Paloma López Campos-11 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek odbył dziś audiencję generalną w Auli Pawła VI. Po pozdrowieniu zgromadzonych tam wiernych zapowiedział rozpoczęcie nowego cyklu katechez, koncentrującego się na "pasji ewangelizacyjnej, czyli gorliwości apostolskiej".

Nawiązując do tej gorliwości, papież wspomniał, że jest ona "istotnym wymiarem dla Kościoła". Wspólnota z uczniowie Jezusa, w rzeczywistości rodzi się apostolski, misyjny". Ojciec Święty natychmiast zwrócił uwagę, że postawa misjonarz nie jest prozelityzmem, "jedno nie ma nic wspólnego z drugim", chciał podkreślić Papież.

Potrzeba ewangelizacji

Franciszek zwraca uwagę, że. Duch ŚwiętyOd początku kształtuje Kościół wychodzący, "aby nie obracał się sam w sobie, ale był wychodzący, zarażający świadectwem Jezusa".

"Może się zdarzyć - przestrzega Papież - że osłabnie zapał apostolski, pragnienie dotarcia do innych z dobrym głoszeniem Ewangelii". "Są chrześcijanie zamknięci w sobie, którzy nie myślą o innych, ale kiedy życie chrześcijańskie traci z oczu horyzont głoszenia, staje się chore" - mówi Franciszek.

Gdy Kościół traci pasję ewangelizacyjną, "wiara usycha". Misja natomiast jest tlenem życia chrześcijańskiego, ożywia je i oczyszcza". Aby rozpalić ten apostolski zapał, papież Franciszek zapowiada, że podczas tego cyklu katechez będzie pogłębiał Pismo Święte a następnie odwoła się do osób, które żyły misją ewangelizacyjną, "aby pomogły nam rozpalić ogień, który Duch Święty chce w nas podtrzymywać".

Przykład Mateusza

Aby rozpocząć swoją katechezę, Franciszek zwrócił się najpierw do fragmentu Ewangelii opisującego powołanie Mateusza. "Wszystko zaczyna się od Jezusa" - podkreśla Papież. Mateusz był człowiekiem wzgardzonym, zdrajcą, celnikiem. "Ale w oczach Jezusa Mateusz jest człowiekiem, ze swoimi nieszczęściami i swoją wielkością". Ojciec Święty zachęca nas do uświadomienia sobie, że "Jezus nie szuka przymiotników, Jezus zawsze szuka rzeczowników".

"Chociaż istnieje dystans między Mateuszem a jego ludem - kontynuuje - Jezus zbliża się do niego, ponieważ każdy człowiek jest kochany przez Boga". Chrystus pokazuje nam w ten sposób, że "to spojrzenie, które widzi drugiego, kimkolwiek by on był, jako odbiorcę miłości, jest początkiem ewangelicznej pasji. Wszystko zaczyna się od tego spojrzenia".

Papież zachęca nas do zadania sobie pytania, "jak patrzymy na innych, jak często widzimy ich wady, a nie potrzeby". "Jezus patrzy na wszystkich z miłosierdzie i upodobania - mówi Franciszek, a my musimy uczyć się na jego przykładzie.

"Wszystko zaczyna się od spojrzenia Jezusa" - zaznacza Papież. Chrystus, nazywając Mateusza, "wprawia go w ruch wobec innych, każe mu opuścić pozycję wyższości, aby postawić go na równi z braćmi i otworzyć przed nim horyzonty serwis". Ta myśl jest fundamentalna dla chrześcijan, ponieważ musimy umieć "stanąć, wyjść do innych, szukać innych".

Pierwszą rzeczą, która dzieje się po tym, jak Mateusz odpowiada na wezwanie Chrystusa, jest to, że celnik wraca do domu, witając Mistrza, ale "wraca odmieniony i z Jezusem". Jego gorliwość apostolska nie zaczyna się w nowym, czystym i idealnym miejscu, ale tam, gdzie żyje, z ludźmi, których zna".

Zapowiedź, dziś, teraz

"Nie powinniśmy oczekiwać, że będziemy doskonali - mówi Franciszek - i że przejdziemy długą drogę za Jezusem, aby dać o Nim świadectwo. Nasze głoszenie zaczyna się dzisiaj, tam gdzie żyjemy". Ta misja głoszenia, co więcej, "nie zaczyna się od prób przekonania innych, ale od dawania świadectwa każdego dnia o uroda miłości, która wejrzała na nas i podniosła nas".

Trzeba pamiętać, przestrzega papież Franciszek, "że głosimy Pana, nie głosimy siebie". "Kościół rośnie nie przez prozelityzm, ale przez przyciąganie", powtarza Ojciec Święty, ponieważ ci, którzy "prozelityzują, nie mają chrześcijańskiego serca".

"To zeznania atrakcyjny i radosny jest cel, do którego Jezus prowadzi nas swoim spojrzeniem miłości i poruszeniem zewnętrznym, które Jego Duch wzbudza w naszych sercach". Franciszek kończy audiencję prosząc nas o ocenę, czy nasze spojrzenie przypomina spojrzenie Chrystusa.

Świat

Umiera australijski kardynał George Pell

81-letni australijski kardynał zmarł w wyniku powikłań po operacji biodra, którą przeszedł 10 stycznia.

Maria José Atienza-11 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

George Pell, australijski kardynał, który był niegdyś prefektem finansowym Watykanu i został niesłusznie oskarżony o nadużycia, zmarł wczesnym rankiem na skutek zatrzymania akcji serca w następstwie komplikacji po operacji wymiany stawu biodrowego, którą przeszedł 10 stycznia.

"Niewinna osoba mogła zostać skazana".

Ostatnie lata życia kardynała Pella upłynęły pod znakiem ponad rocznego pobytu w więzieniu po tym, jak został skazany na pięć zarzutów związanych z molestowaniem dwóch chórzystów. W czerwcu 2002 roku abp Pell ustąpił z funkcji arcybiskupa Melbourne, gdy został oskarżony, po raz pierwszy, o seksualne wykorzystanie nieletniej. Dochodzenie kościelne nie znalazło wystarczających dowodów na potwierdzenie zarzutów, które sięgają 1961 roku.

Rok później abp Pell został przez papieża Jana Pawła II kreowany na kardynała. Jak sam zaznaczył w wywiadzie udzielonym z tej okazji, głoszenie orędzia Chrystusa i jasne przedstawianie doktryny było jego zdaniem jedynym sposobem na zapewnienie stałego wzrostu i wierności Kościoła katolickiego.

Kardynał Pell uczestniczył w konklawe w 2005 roku, które wybrało papieża Benedykta XVI oraz w konklawe w 2013 roku, które wybrało papieża Franciszka. Został mianowany przez papieża Franciszka inauguracyjnym prefektem Sekretariatu ds. Gospodarki, którą to funkcję pełnił technicznie od 2014 do 2019 roku. Choć już w 2017 roku Pell wziął urlop od stanowiska prefekta, by wrócić do Australii i stawić czoła zarzutom o historyczne wykorzystywanie seksualne dzieci. Stanowczo bronił swojej niewinności podczas całego procesu, który doprowadził do skazania w dniu 11 grudnia 2018 r. na wszystkie pięć postawionych mu zarzutów. Dwa dni później papież Franciszek usunął go ze swojego wewnętrznego grona kardynałów.

13 marca 2019 r. kardynał Pell został skazany na sześć lat więzienia. Po 13 miesiącach pozbawienia wolności został zwolniony w kwietniu 2020 roku w wyniku drugiej apelacji.

Podczas pobytu w więzieniu, osiem miesięcy w izolatce, kardynał Pell spisał swoje myśli i doświadczenia w książce "Dziennik więzienny". Książka odnotowuje nieprawidłowości w jego procesie, samotność, jakiej doświadczył, a nawet jego żal z powodu podejrzeń, jakie żywiło wobec niego wielu ludzi w Kościele, i opuszczenia, jakiego doznał nawet w kręgach kościelnych.

W decyzji wydanej 7 kwietnia 2020 roku High Court of Australia unieważnił to skazanie, stwierdzając, że istniała "znacząca możliwość, że niewinna osoba mogła zostać skazana, ponieważ dowody nie wykazały winy w wymaganym standardzie dowodowym."

Sam papież Franciszek z zadowoleniem przyjął świadectwo wiary, przebaczenia i odwagi australijskiego kardynała podczas prywatnego spotkania 12 października 2020 r., sześć miesięcy po tym, jak Sąd Najwyższy Australii unieważnił wyrok skazujący kardynała w związku z zarzutami o nadużycia seksualne.

Kardynał Pell zauważył, że jego doświadczenie niesłusznego skazania w więzieniu pomogło mu zrozumieć cierpienie Chrystusa: "kto nie przyjmie swojego krzyża i nie pójdzie za mną, nie może być moim uczniem" - przypomniał kardynał, przyznając, że to przejście przez cierpienie "sprawia chrześcijanom trudność".

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Australii, arcybiskup Timothy Costelloe, SDB, zauważył, że "kardynał Pell zapewnił silne i wyraźne przywództwo w Kościele katolickim w Australii, jako arcybiskup Melbourne i arcybiskup Sydney oraz jako członek Konferencji Episkopatu przez ponad 25 lat. Kiedy wspominamy go i zastanawiamy się nad jego spuścizną, zapraszam wszystkich katolików i innych ludzi dobrej woli do włączenia się w modlitwę za kardynała Pella, człowieka głębokiej i trwałej wiary, oraz za spokój jego duszy."

Ze swej strony metropolita Sydney i prymas Australii abp Anthony Fisher, O.P., odprawił Mszę św. za zmarłego 11 stycznia kardynała w katedrze St Mary's w Sydney, gdzie zostanie pochowany. Anthony Fisher, O.P., odprawił Mszę św. za zmarłego 11 stycznia kardynała w katedrze St Mary's w Sydney, w której krypcie zostanie pochowany.

Życie kardynała George'a Pella

George Pell urodził się 8 czerwca 1941 roku w Ballarat w Australii, syn George'a Arthura i Margaret Lillian Pell. Jego ojciec był zdeklarowanym anglikaninem; matka była pobożną katoliczką o irlandzkim pochodzeniu.

Pell uczęszczał do St. Patrick's College w Ballarat w latach 1956-1959. Jako wybitny piłkarz, po studiach wstąpił do dzisiejszej Australian Football League, ale potem poczuł powołanie do kapłaństwa, więc w 1960 roku rozpoczął studia teologiczne w Corpus Christi College Regional Seminary.

W 1963 roku Pell kontynuował studia na Papieskim Uniwersytecie Urbanistycznym w Rzymie, a w 1967 roku ukończył studia teologiczne. W trakcie ostatniego roku studiów, 16 grudnia 1966 r., w Bazylice św. Piotra na Watykanie, przyjął święcenia kapłańskie w diecezji Ballarat.

W 1971 r. uzyskał doktorat z filozofii i historii Kościoła na Uniwersytecie Oksfordzkim (Anglia), a w 1982 r. uzyskał tytuł magistra edukacji na Uniwersytecie Monash (Australia). Jako kapłan pełnił różne funkcje parafialne i diecezjalne, w tym wikariusza biskupiego ds. edukacji i rektora Seminarium Bożego Ciała.

W 1987 roku George Pell został mianowany biskupem pomocniczym Melbourne w Australii. 16 lipca 1996 r. został mianowany arcybiskupem Melbourne. Pięć lat później, 26 marca 2001 r., został mianowany arcybiskupem Sydney, a 10 maja 2001 r. został zainstalowany.

W czerwcu 2002 roku arcybiskup Pell ustąpił ze swoich obowiązków, gdy został oskarżony, po raz pierwszy, o seksualne wykorzystanie nieletniej. Śledztwo kościelne nie znalazło wystarczających dowodów na potwierdzenie zarzutów, które sięgają 1961 roku.

Na konsystorzu, który odbył się 21 października 2003 r., abp Pell został przez papieża Jana Pawła II mianowany kardynałem.

Pełnił też różne funkcje w Kurii Rzymskiej. Tam też zasiadał w Papieskiej Radzie ds. Pokoju i Sprawiedliwości, Kongregacji Nauki Wiary oraz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. W 2002 roku został mianowany przewodniczącym Vox Clara, komisji doradzającej Divine Worship and the Sacraments w sprawie tłumaczeń liturgicznych na język angielski. Był też konsultantem Papieskiej Rady ds. Rodziny. Był członkiem komitetu sterującego Międzynarodowej Katolickiej Komisji Migracyjnej oraz członkiem Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. W 2012 r. został mianowany członkiem Kongregacji ds. Biskupów.

Kardynał Pell uczestniczył w konklawe w 2005 roku, które wybrało papieża Benedykta XVI oraz w konklawe w 2013 roku, które wybrało papieża Franciszka. Został mianowany przez papieża Franciszka inauguracyjnym prefektem Sekretariatu ds. Gospodarki, którą to rolę technicznie pełnił od 2014 do 2019 roku. Jego wizja i zaangażowanie w przywrócenie czystości i przejrzystości watykańskich finansów sprowadziły na niego niemałą presję.

W 2017 roku kardynał Pell wziął urlop od stanowiska prefekta, aby wrócić do Australii i stawić czoła zarzutom o historyczne wykorzystywanie seksualne nieletnich. Przez cały proces, który doprowadził do jednogłośnego skazania 11 grudnia 2018 r. na wszystkie pięć postawionych mu zarzutów, niezłomnie wyznawał swoją niewinność. Dwa dni później papież Franciszek usunął go ze swojego wewnętrznego grona kardynałów.

Wyrok skazujący kardynała Pella został podany do publicznej wiadomości 26 lutego 2019 r. Arcybiskup Mark Coleridge z Brisbane, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Australii, powiedział wówczas w oświadczeniu, że "wiadomość o skazaniu kardynała George'a Pella na podstawie historycznych zarzutów o seksualne wykorzystywanie dzieci wstrząsnęła wieloma w całej Australii i na całym świecie, w tym katolickimi biskupami Australii".

13 marca 2019 r. kardynał Pell został skazany na sześć lat więzienia z okresem bez możliwości zwolnienia warunkowego wynoszącym trzy lata i osiem miesięcy. Po 13 miesiącach pozbawienia wolności został zwolniony w kwietniu 2020 roku w wyniku drugiej apelacji. Nieco ponad rok później High Court of Australia unieważnił ten wyrok, stwierdzając, że istniała "znaczna możliwość, że niewinna osoba mogła zostać skazana, ponieważ dowody nie wykazały winy w wymaganym standardzie dowodowym."

Książki

Álvaro Sánchez León: "Ratzinger nie był klerykałem".

"Emeritus. Do księgarń trafia "Rewind Ratzinger" z chóralnym portretem emerytowanego papieża, którego świat pożegnał ostatniego dnia 2022 roku.

Maria José Atienza-11 styczeń 2023-Czas czytania: 6 minuty

Emeritus. Przewijanie Ratzingera podpisana przez dziennikarza Álvaro Sáncheza Leona maluje wielobarwny portret Papież Benedykt XVI. Ponad 40 bliskich świadectw współpracowników, przyjaciół, biografów Ratzingera i watykanistów składa się na wyjątkowy i zaskakujący obraz, który przedstawia nam księdza, sąsiada z Borgo Pio i prawie nieznanego, głębokiego i pogodnego teologa, skromnego papieża, który ustąpił mimo niezrozumienia wielu.

Álvaro Sánchez León (Sewilla, 1979) jest niezależnym dziennikarzem specjalizującym się w wywiadach i reportażach społecznych, autorem m.in. Na ziemi jak w niebie. Opowieści z duszą, sercem i życiem Javier Echevarría (Rialp, 2018) lub Hiszpania w zawieszeniu (2022) rozmawia z Omnesem o tej nowej książce o. Benedykt XVI inny, a jednocześnie bliski.

Na stronie Emeritus. Przewijanie Ratzingera Proponuje Pan różne portrety Benedykta XVI. Co Pana najbardziej uderzyło? Czy emerytowany papież był dla Pana również nowym odkryciem?

-Ta książka to jeden portret malowany słowami, ale przy użyciu różnych technik dziennikarskich. Głosami osób, które miały z nim do czynienia z pierwszej ręki, jego tekstami, słowami, czynami i jego odciskiem, staram się skupić bezpośrednio na duszy osoby, która była papieżem i która zawsze będzie butlą z tlenem dla całego Kościoła.

Moją specjalnością zawodową są wywiady, które mają na celu dogłębne poznanie ludzi. W tym przypadku robię wielogłosowy wywiad z chęcią trafienia w cel jednej z najpotężniejszych postaci świata naszych czasów. 

Uderzyło mnie wiele rzeczy: autentyczna dobroć, ścisła inteligencja, spójność, prostota... Życie Ratzingera to prosta linia w górę. Jeśli śledzisz ją uważnie, to również wznosisz się.

Było dla mnie odkryciem zagłębić się w jej duszę, w jej historię, w poza jej spojrzenia i zobaczyć, do jakiego stopnia osoba, która modli się, która myśli i która żyje naturalnie tym, co kocha, może z cudowną dyskrecją przekształcić wszystko, czego dotyka.

Zbiera Pan też portrety najbliższego Ratzingera, tego dyskretnego księdza, który mieszkał w Borgo Pio, jaki był Ratzinger "na piechotę"?

-Joseph Ratzinger był - jest!!! - prostym człowiekiem, którego prawdziwie rozumieją tylko prości ludzie, dlatego rzymska dzielnica Borgo Pio, w której mieszka od czasu, gdy wylądował w Rzymie, by przewodzić Kongregacja Nauki Wiary dopóki nie został wybrany na papieża, to miejska salsa, w której najlepiej znamy daną osobę, bez kurialnych atrybutów i bez akademickich wyróżnień.

Portier jego kamienicy przy Piazza della Città Leonina, szewc, krawiec, piekarz czy kelner przed jego domem tak go zapamiętali, jako dobrego księdza z awersją do samouwielbienia. Nieśmiały, ale przystępny.

Minęły lata, a wszyscy ci kluczowi anonimowi ludzie, z którymi przeprowadziłem wywiady, są podekscytowani, by o nim mówić, ponieważ po otwarciu przed nim swoich dusz, wysłuchaniu jego opowieści i kontemplacji jego dobroci, uważają go za członka rodziny, którego mieli zaszczyt spotkać przez przypadek. Dla wielu z nich te sąsiedzkie spotkania zapewne zmieniły ich życie.  

Ratzinger jest dla wielu mężczyzn w hierarchii kościelnej ciekawym wzorem do przemyślenia, jak sprawować urząd w Kościele i dlaczego stanowiska nie mają znaczenia, jeśli nie służą do tego, by po drodze stać się świętymi.

Álvaro Sánchez León. Autorka książki "Emeritus. Przewijanie Ratzingera".

Powołanie kapłańskie i życie księży było jedną z "pasji" teologicznych Benedykta XVI. Co wyróżnia się w jego koncepcji kapłaństwa i jego powołania?

-Dzień święceń kapłańskich był najszczęśliwszym dniem jego życia, jak sam wspomina w swojej autobiografii. Młody Józef od najmłodszych lat był wychowywany w chrześcijańskim domu, gdzie podążanie za wolą Bożą było najlepszym prezentem dla siebie. Mając za pre-seminarium wojnę światową, jego kapłańska dusza wykuwała się w bardzo bliskiej wewnętrznej relacji z jedynym wzorem jego życia: Jezusem Chrystusem.

Ratzinger do końca swoich dni był "kapłanem w ogniu". Jego przykład bez chęci dawania przykładu może być najlepszym płucem dla niektórych księży, których serca zostały zamrożone przez okoliczności życiowe.

W jego kapłaństwie uderza kilka rzeczy, bo są one atrakcyjne i bardzo zaraźliwe. Z jednej strony rozumie kapłaństwo jako most między Bogiem a ludźmi, który działa tylko wtedy, gdy jego życie wewnętrzne jest podstawowym filarem. Z drugiej strony, jego kapłaństwo to otwarte ramiona dla całej ludzkości. Choć miał niewielką praktykę duszpasterską, bo natychmiast został poproszony przez hierarchię kościelną o zostanie biskupem, kardynałem i PapieżSwoją wrażliwość intelektualną wykorzystywał do pocieszania, swoim poszukiwaniem prawdy, niejednej głowy i niejednego niespokojnego serca.

Z biografii bez fajerwerków przemawia jego wizja księdza jako sługi, który nie zrzuca obrączek, nawet jeśli są to obrączki Piotra. Ratzinger jest ciekawym wzorem dla wielu panów z hierarchii kościelnej, którzy powinni jeszcze raz zastanowić się, jak sprawować urząd w Kościele i dlaczego stanowiska nie mają żadnego znaczenia, jeśli nie służą temu, by po drodze stać się świętymi.

I ostatnia, bardzo pouczająca uwaga. Choć Ratzinger od najmłodszych lat chciał być księdzem i prosił króla i królową o brewiarze dla dzieci, nigdy nie był osobą duchowną. Doskonale rozumiał rolę świeckich w Kościele i dodawał skrzydeł wszystkim ruchom, które pomagały ludziom spotkać Boga pośród świata. Był tak wszechstronny, że jego kapłańska posługa była objęciem całej ludzkości bliźniaczymi ramionami rozumu i wiary.

Benedykt XVI
Benedykt XVI podpisuje egzemplarz "Caritas in Veritate" ©CNS photo/L'Osservatore Romano via Catholic Press Photo

Jakie dziedzictwo pozostawia w Kościele Benedykt XVI? 

-Kiedy Benedykt XVI ustąpił, taka ocena już padła, choć może teraz, gdy minęło dziesięć lat, jesteśmy bardziej świadomi tego dziedzictwa. W każdym razie jest zbyt wcześnie, aby z całą pewnością mówić o spadku.

Mam wrażenie, że Benedykt XVI pozostawił Kościół bardziej klarowny, esencjonalny, bardziej zależny od Jezusa Chrystusa, bardziej wyważony między rozumem a emocjami, bardziej pogodny, bardziej wierny i bardziej nowoczesny w swoim otwarciu na intelektualne peryferie.

Jest wiele osób niepraktykujących, które mają silne pragnienie transcendencji, ale nie znajdują odpowiedzi w Kościele. Z jakiegokolwiek powodu. Wielu z tych ludzi czuje się bardzo komfortowo czytając Benedykta XVI, ponieważ rozumieją, że ich magisterio jest tak bliski Prawdzie uczynionej ciałem, że nie pozostawia nikogo obojętnym. Widzą, że jego słowa to nie teoria, ale życie w pierwszej osobie, i to tak autentyczne, że obala wiele uprzedzeń i oświetla złudzenia, które zaspokajają głębię naszych serc.

Rezygnacja Benedykta XVI to jedno z wydarzeń, które naznaczyło Kościół w ostatnich dekadach, a jednocześnie trudne do zrozumienia dla wielu katolików. Jak można zrozumieć tę decyzję?

-Każdy, kto zna duszę Ratzingera, wie, że decyzja podjęta w sumieniu może być tylko wynikiem cnotliwego konsensusu między wolą Boga a wolnością człowieka.

O tej rezygnacji powstało tysiące thrillerów i wiele filmów, ale on sam niejednokrotnie tłumaczył, że była to decyzja podjęta ze względów zdrowotnych. Pełna stopa. Nie ma wosku, ale to co się pali. Tak proste jest życie papieża emeryta. Ten, kto jest mądry i pokorny, i kto zna siebie, wie, że aby być papieżem, potrzebuje wigoru, którego nie ma, i ustępuje.

Wielu ludzi po tej dyskretnej rezygnacji lepiej zrozumiało tego wielkiego człowieka. Dobrowolne zejście na drugi plan jest czymś niezrozumiałym w tym społeczeństwie reflektorów, władzy i chwały. Zejście na zaplecze, by modlić się o jedność Kościoła i cieszyć się za zasłoną, to nauka jak w świątyni.

Katolicy, którzy zajmują się ocenianiem intencji, nigdy tego nie zrozumieją.

Katolicy i niekatolicy, którzy cenią sobie wolność prawych sumień, nie tylko szanują, ale wręcz przyklaskują prawdziwemu życiu odważnego kapłana, który postawił wszystkie swoje karty na wyłączny osąd tego, co myśli Bóg.


Emeritus. Przewijanie Ratzingerawydany przez. Wydawnictwo Palabra i która wkrótce trafi do sprzedaży, liczyła na świadectwa m.in. byłego dyrektora watykańskiej komunikacji za pontyfikatu Benedykta XVI, Federico Lombardiego; jego osobistego sekretarza, monsignora Georga Gänsweina, oraz prałata Opus Dei, Fernando Ocáriz, ale także anonimowe postaci, jak choćby krawiec, szewc czy piekarz Benedykta XVI z czasów, gdy był kardynałem.

Watykan

Wideo Papież, styczeń 2023 r.

Papież Franciszek opublikował filmik z intencją, którą powierza Globalnej Sieci Modlitwy. Te comiesięczne filmy mają na celu przyłączenie się do modlitwy w konkretnych intencjach Ojca Świętego.

Paloma López Campos-10 styczeń 2023-Czas czytania: < 1 minuta

Na stronie Papież Franciszek podała do wiadomości publicznej swój zamiar modlitwa za miesiąc styczeń. Poprzez tę inicjatywę Franciszek prosi swoją Światową Sieć Modlitwy o konkretne propozycje, aby cały świat modlił się z nim w różnych intencjach. Tym razem prosi o modlitwę za wychowawców:

"Chciałbym zaproponować pedagogom, aby dodali do swojego nauczania nową treść:. braterstwo. Edukacja jest aktem miłości, który oświetla nam drogę do odzyskania poczucia braterstwa, abyśmy nie ignorowali tych, którzy są najbardziej potrzebujący. wrażliwy. Wychowawca jest świadkiem, który nie przekazuje swojej wiedzy umysłowej, ale swoje przekonania, swoje zaangażowanie w życie. Ten, kto umie dobrze posługiwać się trzema językami: językiem głowy, językiem serca i językiem rąk, w harmonii. I stąd radość z komunikowania się. I będą słuchani o wiele uważniej i będą twórcami wspólnoty.Dlaczego? Bo to oni sieją to świadectwo. Módlmy się, aby wychowawcy byli wiarygodnymi świadkami, uczącymi raczej braterstwa niż konfrontacji i pomagającymi zwłaszcza młodzi ludzie najbardziej narażone".

Poniżej zamieszczamy filmik z udziałem papieża:

Watykan

Papież Franciszek: "Nie można żyć obojętnie wobec bólu".

Watykan opublikował orędzie papieża Franciszka na Światowy Dzień Chorego 11 lutego 2023 r.

Paloma López Campos-10 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek opublikował krótkie orędzie na 31. Światowy Dzień Chorego, który będzie obchodzony 11 lutego. Ojciec Święty rozpoczął od ostrzeżenia, że "choroba jest częścią naszego ludzkiego doświadczenia. Ale jeśli jest przeżywana w izolacji i opuszczeniu, jeśli nie towarzyszy jej troska i współczucie, może stać się nieludzka.

Franciszek zwraca uwagę, że te doświadczenia choroby pozwalają nam "zobaczyć, jak idziemy: czy rzeczywiście idziemy razem, czy też jesteśmy na tej samej drodze, ale każdy jest sam, dbając o swoje interesy i pozostawiając innych samym sobie".

Chorzy i podróż synodalna

Papież zaprasza nas, w świetle m.in. podróż synodalnaWykorzystajmy Światowy Dzień Chorego, aby "zastanowić się nad tym, że właśnie poprzez doświadczenie słabości i choroby możemy nauczyć się kroczyć razem według Bożej drogi, którą jest bliskość, współczucie i czułość".

Powtarzając fragment z księgi proroka Ezechiela, Franciszek zastanawia się, że "doświadczenie wędrówki, choroby i słabości są naturalną częścią naszej drogi, nie wykluczają nas z ludu Bożego, przeciwnie, wprowadzają nas w centrum uwagi Pana, który jest Ojcem i nie chce zgubić po drodze żadnego ze swoich dzieci". To zatem sam Bóg uczy nas "być naprawdę wspólnotą, która idzie razem, zdolną nie dać się zainfekować kulturą wyrzucania".

Encyklika Fratelli Tutti

Papież przypomina o swojej encyklice Fratelli Tuttipodpisanej 3 października 2020 r., w której rozwija przypowieść o dobrym Samarytaninie, którą Jezus opowiada w Ewangelii. Franciszek mówi o tej przypowieści: "Wybrałem ją jako jako punkt zwrotny, aby wyjść z "cienia zamkniętego świata" i "myśleć i rozwijać świat otwarty" (por. n. 56)".

Przypominając aktualność przesłania tego fragmentu Ewangelii, Ojciec Święty stwierdza, że "istnieje głęboki związek między tą przypowieścią Jezusa a wieloma sposobami, na jakie dzisiaj odmawia się Ewangelii". braterstwo". Kontynuując porównanie zauważa więc, że "fakt, iż pobity i obdarty człowiek jest porzucony przy drodze, przedstawia stan, w jakim wielu naszych braci i sióstr jest pozostawionych, gdy najbardziej potrzebują pomocy".

Analizując sytuację ofiary w przypowieści, Papież mówi, że "ważne jest tu rozpoznanie stanu samotności, opuszczenia. Jest to okrucieństwo, które można przezwyciężyć przed każdą inną niesprawiedliwością, ponieważ, jak mówi nam przypowieść, do jego wyeliminowania wystarczy chwila uwagi, wewnętrzny ruch współczucie". Postawa Samarytanina zatem, "nie myśląc nawet o tym, zmieniła wszystko, stworzyła bardziej braterski świat".

Strach przed kruchością

Franciszek kontynuuje swoje przesłanie z dobitnym stwierdzeniem: "nigdy nie jesteśmy przygotowani na chorobę". Papież idzie dalej, mówiąc, że "boimy się wrażliwości, a wszechobecna kultura rynku popycha nas do zaprzeczania jej. Nie ma tu miejsca na kruchość. I tak zło, kiedy wdziera się i atakuje nas, pozostawia nas oszołomionych".

Konsekwencje tego szybko stają się widoczne i "może się zdarzyć, że inni nas porzucają, albo że czujemy, iż powinniśmy ich porzucić, aby nie być dla nich ciężarem". Tak zaczyna się samotnośći zatruwa nas gorzkie poczucie niesprawiedliwości, przez które nawet Niebo zdaje się zamykać na nas.

Ucierpią nie tylko relacje z innymi, ale także "trudno nam pozostać w pokoju z Bogiem". W związku z tym, zdaniem Papieża, konieczne jest, aby "cały Kościół, także w odniesieniu do choroby, został skonfrontowany z ewangelicznym przykładem Dobrego Samarytanina, aby stał się prawdziwym szpitalem polowym".

Doświadczenie kruchości przypomina, że "wszyscy jesteśmy delikatni i bezbronni; wszyscy potrzebujemy tej współczującej opieki, która umie się zatrzymać, wyciągnąć rękę, uzdrowić i podnieść". Sytuacja chorych jest więc wezwaniem, które przerywa obojętność i zwalnia tempo tych, którzy idą do przodu, jakby nie mieli sióstr i braci".

Światowy Dzień Chorego

Z tych wszystkich powodów Światowy Dzień Chorego jest ważny i aktualny, ponieważ "jest nie tylko zaproszeniem do modlitwy i bliskości z cierpiącymi. Ma również na celu uwrażliwienie ludu Bożego, instytucji zdrowotnych i społeczeństwa obywatelskiego na nową, wspólną drogę rozwoju". 

Wracając do wspomnianego fragmentu Ewangelii, Papież mówi, że konkluzja przypowieści o Dobrym Samarytaninie sugeruje nam, jak ćwiczenie braterstwa, zapoczątkowane przez spotkanie twarzą w twarz, może być rozszerzone na zorganizowaną opiekę.

Przypominając wielki kryzys zapoczątkowany przez pandemia COVID 19Lata pandemii zwiększyły nasze poczucie wdzięczności wobec tych, którzy każdego dnia pracują na rzecz zdrowia i badań naukowych - powiedział Franciszek. Ale nie wystarczy wyjść z tak wielkiej zbiorowej tragedii poprzez uhonorowanie kilku bohaterów. Konieczne jest, aby "wdzięczności towarzyszyło aktywne poszukiwanie, w każdym kraju, strategii i środków, tak aby wszystkim istotom ludzkim zagwarantować dostęp do opieki i podstawowe prawo do zdrowia".

"Zajmij się nim"

Papież kończy swoje orędzie apelem, jaki w przypowieści skierował do niego Jezus Chrystus: "Zaopiekuj się nim" (Łk 10, 35) - to polecenie Samarytanina skierowane do karczmarza. Jezus powtarza to także każdemu z nas, a na koniec napomina: "Idźcie i czyńcie podobnie". Jak podkreśliłem w Fratelli tuttiPrzypowieść pokazuje nam, z jakimi inicjatywami może być odbudowana wspólnota przez mężczyzn i kobiety, którzy czynią kruchość innych swoją własną, którzy nie pozwalają budować społeczeństwa wykluczenia, ale czynią się sąsiadami, podnoszą i rehabilitują upadłych, aby dobro było wspólne" (n. 67)".

Sytuacje bólu przypominają nam, że "zostaliśmy stworzeni dla pełni, która jest osiągalna tylko w miłości". Nie jest opcją żyć obojętnie w obliczu bólu" (Encyklika Fratelli Tutti, n. 68).

Franciszek zaprosił też, by "11 lutego 2023 roku spojrzeć także na sanktuarium w Lourdes jako na proroctwo, lekcję powierzoną Kościołowi w sercu nowoczesności". Liczy się nie tylko to, co działa, ani nie tylko ci, którzy wytwarzają. Chorzy znajdują się w centrum ludu Bożego, który idzie z nimi naprzód jako proroctwo ludzkości, w której wszyscy są wartościowi i nikogo nie można odrzucić". Wraz z tym papież polecił wstawiennictwu Maryi Dziewicy wszystkich chorych i osoby, które się nimi opiekują, i przesłał im swoje błogosławieństwo.

Powołania

"Wszystko dla Ciebie" - świadectwo młodego seminarzysty

Młody człowiek, który zostawia pracę i wstępuje do seminarium, zakochany w Bogu, powołaniu i Eucharystii. Diego de La-Chica opowiada w Omnes swoje świadectwo jako seminarzysta.

Paloma López Campos-10 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

"Gdybyśmy mieli wiarę, widzielibyśmy Boga ukrytego w kapłanie jak światło za szybą, jak wino zmieszane z wodą". To potwierdziło Saint Curé of Ars. Diego de La-Chica, młody seminarzysta, ma serce tak zakochane w Bogu, że oddał wszystko, by być tym kryształem, który przepuszcza światło. W Omnes opowiada swoje świadectwo w seminarium, wyjaśniając swoją codzienność, co najbardziej imponuje mu w powołaniu i relacji z Chrystusem.

Jak przejść od bycia studentem psychologii do kleryka w Nawarze?

Ja już pracowałem, miałem skończone studia i zrobiłem magisterkę. Przed rozpoczęciem magisterki już widziałem to mniej lub bardziej wyraźnie, ale miałem niezły zawrót głowy. Przed ukończeniem studiów magisterskich, które trwały półtora roku, gdy byłem tam już od roku, wziąłem się za siebie. Rozmawiałem z rektorem i zrobiłem rok propedeutyki, czyli okresu wstępnego, który jest obowiązkowy w Hiszpanii.

W czasie roku propedeutycznego nabierałem coraz większej ochoty, bo widziałem, że Pan mnie powołuje. Najtrudniejszą częścią było opuszczenie mojej pracy. Pracowałem w Proyecto Hombre od pięciu miesięcy, byłem w części mieszkalnej, z ludźmi, którzy spędzają tam dziewięć miesięcy. Dużo się od nich nauczyłem, dobrze się bawiłem. To była bardzo fajna praca, którą bardzo lubiłam i najtrudniej było mi ją opuścić.

Czy praca psychologa i studia pomagają Księdzu w zrozumieniu pewnych spraw lub pozwalają lepiej projektować siebie w pracy kapłańskiej?

Oczywiście pomogli mi, w seminarium Mamy dwa przedmioty z zakresu psychologii. W Proyecto Hombre zdałem sobie sprawę, że wielu ludzi ma problemy, które nie są psychiczne czy fizyczne, ale duchowe. 

Myślę, że psychologia jest bardzo ważna. W kierownictwie duchowym, w spowiedzi czy w pracy parafialnej ważna jest wiedza o psychologii, umiejętność dobrego wejścia, poznania przyczyn.

Niemniej jednak. miłosierdzie Pana jest jedynym, który wie, ale możesz pomóc im zobaczyć z psychologicznego punktu widzenia. Trzeba to zniuansować, ale myślę, że badania mogą pomóc.

Jak wygląda Twoja codzienność w seminarium?

Plan zajęć bardzo się zmienia od poniedziałku do piątku, ale my, z wyjątkiem poniedziałku, mamy modlitwę osobistą o kwadrans przed siódmą. O kwadransie mamy Mszę św. z Jutrznią, a o wpół do ósmej śniadanie. Następnie od kwadransa do dziewiątej do piątej po pierwszej lub dziesiątej po drugiej, w zależności od przedmiotów, mamy zajęcia.

Następnie robimy godzinę pośrednią - modlitwę z Liturgii Godzin. Na koniec godziny jemy, sprzątamy i sprzątamy. Od godziny trzeciej do czwartej mamy zazwyczaj czas wolny, który prawie zawsze poświęcony jest na sport. O wpół do piątej mamy przekąskę, a po niej, w zależności od dnia, jest lectio divina, kultu, szkolenia z gośćmi z zewnątrz itp.

Po obiedzie niektórzy z nas modlili się RosarioPotem robimy compline (kolejna modlitwa) i od dziesiątej jest cisza aż do następnego ranka.

W twoich rękach będą Ciało i Krew Chrystusa, będziesz drugim Chrystusem, jak reagujesz, gdy o tym wiesz?

To zależy od chwili. Czasami myślisz o tym i to jest szaleństwo, to jest obłęd. Są chwile, kiedy mam uczucie zawrotu głowy i strachu, bo jestem grzesznikiem, jestem wciąż takim samym grzesznikiem jak zawsze. Wiele razy nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale w niektórych tematach, w których mówimy o częściach Mszy Świętej, zagłębiliśmy się w tajemnicę, w język apokaliptyczny i sposób, w jaki jest on wyrażony we Mszy Świętej. Msza św.Myślisz o tym, żyjesz tym, a gdy widzisz to masz halucynacje.

Jest taka głupia rzecz, która mi się często zdarza, a mianowicie, że jest taki moment we Mszy Świętej, kiedy mam świadomość, że za Chrystusem jest Chrystus, trzymający Chrystusa. Kiedy kapłan, który jest Jezusem, podnosi za Chrystusem Eucharystycznym ołtarz, to jest szaleństwo.

Im bardziej uświadamiasz sobie, czym jest Msza, co oznacza każda rzecz, tym piękniejsze staje się wszystko, a jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że to coś poważnego. W rzeczywistości uważam, że diabeł często atakuje tym, sprawiając, że myślisz, że nie ma nic więcej, że jedyną ważną rzeczą jest Eucharystia i że wszystko inne nie ma znaczenia; albo sprawia, że widzisz, że jesteś niczym i że nie zasługujesz na nic z tego. Choć prawdą jest, że nie zasługujemy na to, nie możemy zrobić nic, co sprawiłoby, że zasłużylibyśmy na trzymanie Chrystusa, a tym bardziej na konsekrację Jego Ciała i Krwi.

Czy świadomość, że idziesz do konsekracji jest tym, co najbardziej imponuje ci w powołaniu?

Powiedziałbym, że tak. To i odpuszczanie grzechów też jest szalone. Albo chrzest, czyniący kogoś dzieckiem Bożym. Często rzucamy na to okiem, ale wszystkie sakramenty to ściema.

Co chłopakowi trzeba wyjaśnić, zanim wstąpi do seminarium?

Nie ma nic, co można by narzucić, z powiedzenia, że trzeba 100% jasno powiedzieć, bo wtedy nikt by nie wstąpił do seminarium. Chodzi tylko o to, by człowiek w mniejszym lub większym stopniu miał realną świadomość, że Bóg go zbawia i że powołanie nie jest czymś dla ciebie. Teraz nie mówię tylko o kapłaństwie, każde powołanie jest darem z siebie. Na stronie małżeństwo to niewątpliwie całkowite oddanie się Bogu przez męża lub żonę.

Trzeba mieć jasność, w mniejszym lub większym stopniu, co do swojego poświęcenia i tego, że powołanie jest darem, na który się nie zasługuje, że jest po to, by służyć Bogu i wiedzieć, że On cię zbawił. Jeśli nie widzisz Chrystusa jako zbawiciela, to nie ma sensu wstępować do seminarium.

Ważne jest również, aby umieć kochać inne powołania i być otwartym na to, czego Pan od ciebie zażąda. W ogóle, aby poznać swoje powołanie, aby móc słuchać Boga i wiedzieć, czego tak naprawdę od ciebie żąda, musisz być otwarty na to, do jakiego powołania cię wzywa. Do tego trzeba kochać te powołania. Inna sprawa, jeśli widzisz, że to nie twoja sprawa, to normalne.

Czy Twoja relacja z Chrystusem zmieniła się odkąd jesteś w seminarium i wiesz, że będziesz księdzem?

Częściowo tak, a częściowo nie. Na stronie modlitwa Jest coraz łatwiej, jest coraz więcej spraw, tak jak z przyjacielem. W tym sensie powiedziałbym, że związek zmienił się w tym sensie, że jest bardziej, ale nie w tym, że jest inny.

Podczas lectio divina Bierzemy niedzielne czytania, rozważamy je i dzielimy się ze sobą tym, co Pan mówi nam w tej modlitwie. Tam zauważam, że Bóg przemawia na wiele sposobów, a jednym z nich są ludzie.

Kiedy byłem w Proyecto Hombre, był tam człowiek, zdeklarowany ateista, który bardzo dokuczał mi za to, że jestem katolikiem. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i pewnego dnia poprosił mnie, żebym go ochrzcił. Powiedziałem mu, że nie mogę, bo nie będąc księdzem, mogę go ochrzcić tylko w niebezpieczeństwie śmierci. Odpowiedział, że ponieważ nie został ochrzczony, to już grozi mu śmierć. Bóg wiele mówi przez te rzeczy, a ja zauważam, że szczególnie w lectio.

To jest jedna z rzeczy, która najbardziej mi pomaga i która najbardziej mi się podoba w seminarium modlitewnym. To szalone, że kiedy jesteś w kościele pomagającym, słuchasz kilka razy czytań, pamiętasz, co mówili twoi towarzysze, bo Pan ich natchnął i to też do ciebie przemawia. Bardzo lubisz Mszę Świętą. Modlisz się i jesteś bardzo blisko Pana.

Być akolitą, być ministrantem, to szaleństwo. W momencie konsekracji masz Boga dwa metry od siebie. Widzisz, rozumiesz rzeczy, które Bóg chce ci powiedzieć.

W końcu modlitwa to poznanie i rozmowa z Bogiem, który cię zna, który cię kocha. Poznajesz Go, dajesz się Mu poznać bardziej, poznajesz siebie lepiej i jesteś zaskoczony tym, jak Bóg w każdej chwili Ci pomaga. Stajecie się świadomi znaków i sygnałów, które On zostawia dla was, abyście mogli uświadomić sobie, jakie jest wasze powołanie, które mogą być bardzo małymi rzeczami, ale które są dla was, które są językiem, którego potrzebujecie. Pan robi wszystko dla ciebie i to jest cudowne.

Kultura

Luis López Anglada: "Nie przegapcie mnie jutro".

Mistrz sonetu, jego głos poetycki jest łatwo rozpoznawalny ze względu na jego klasyczność, przejrzystość, żarliwość, płynność, ludzką prostotę i pozytywną zachętę, udaje mu się stworzyć z najżywszych emocji bardzo osobisty świat, w którym piękno jest stałym źródłem inspiracji i radości. 

Carmelo Guillén-10 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

Miałem okazję poznać go po odbyciu służby wojskowej; otworzył dla mnie drzwi swojego domu i rodziny; dał mi dar swojej przyjaźni; zadedykował mi jedną ze swoich książek (Toast), którą dla niego prologowałem; skończyło się na tym, że był jedną z tych osób, za którymi się tęskni, gdy fizycznie znikają. Valdepeñero Paco Creis, jeden z jego najbliższych powierników, wskazał na trzy cechy jego charakteru, które warto mieć na uwadze: czystość miłości, jasność wiary i czystość w ideałach; trzy cechy, które określają go po ludzku i duchowo, ponieważ oprócz tego, że był znakomitym i płodnym poetą, był osobą bliską, żywą, entuzjastyczną, taką, z którą warto przebywać. Jego dom - przede wszystkim ten madrycki pokój otoczony książkami i obrazami, który stanowił jego gabinet - był miejscem wielu spotkań, podczas których czytanie wierszy, zarówno jego własnych, jak i innych gości, płynęło jak wino podczas niekończącej się uczty.

W doskonałej harmonii, zatem, byli zjednoczeni w López Anglada jej bonhomie, jej serdeczność, jej umiejętność słuchania i oczywiście jej twórczość poetycka. W ramach tych ostatnich istnieje subtelny wątek, który ją konfiguruje: naturalność. Potrafiła zmierzyć się z każdym tematem, nadając mu liryczną spójność. W szczególny sposób wyróżnia się miłość oblubieńcza, obecna w całej jej karierze literackiej, choć może należałoby poszerzyć łuk tematyczny na wszystko, co ją otaczało: swoje dzieci, ojczyznę, zawód wojskowy, miasto urodzenia (Ceuta), miasto Fontiveros (gdzie spoczywają jego szczątki wraz z szczątkami Marudży, jego żony), Burgohondo (Ávila), ulubionych autorów (św. Teresa od Jezusa, św. Jan od Krzyża, Antonio Machado, Gerardo Diego), przyjaciół i bez wątpienia Boga, któremu przy wielu okazjach śpiewał w sposób roziskrzony, jako stale obecnego w jego życiu osobistym, szczególnie widocznego w Terytorium marzeńz którą w 1995 roku zdobył Światową Nagrodę Poezji Mistycznej im. Fernando Rielo: książka dojrzała, napisana niemal w "slumsach starości", jak powiedziałby Jorge Manrique, ale świeża, ekscytująca, pełna świetlistości, z mądrym doświadczeniem tego, który jest pewien, że "życie musi być wypełnione nadzieją".

Autobiografia poetycka

To zresztą jego własna biografia, w zgiełku wieku, do której nieustannie śpiewa, jakby egzystencja była "dziś zawsze jest jeszcze" według słów Machada. I widać, że jest zakochany, pisze jedną z najbardziej radosnych, zgrabnych, namiętnych i pięknych historii miłosnych w hiszpańskiej poezji powojennej, gdzie ukochana ma własne imię lub jest nazywana "przyjaciółką", albo "moją miłością", albo jest ciągłym odniesieniem, do którego on nieustannie się odwołuje; i tak, ona inspiruje go sonetem, jak i odą, bo jest:...walka, która podnosi / duszę z piasku i ciało z godzin" i odkąd ją zna, "liczy się tylko ten sad / śniegami i liliami otoczony / gdzie ty, dokładna i niepowtarzalna, / dopełniasz przeznaczenia zabierającego mnie do jutra".". Wszystko to jest poezją rzetelności, pundry, optymizmu, najwznioślejszą ze współczesnych liryków, poezją, która porusza nas do dziękowania Bogu za tak zachęcające źródło inspiracji. I właśnie tu, w wierszach miłosnych, zawarta jest duża część jego najbardziej natchnionych wersów

A obok ukochanej - owoc wzajemnej miłości - dzieci. Od pierworodnego: "płatek prawie, mały / ale obecny, / kontynuujący moje życie / na zawszedo tej, która poświęca się rzemiosłu garncarskiemu: "...".Jedna z moich córek jest garncarką. Wiedzcie o tym, przyjaciele; swoimi rękami bierze / glinę i robi ze mnie gołębia (...)"; przechodząc przez doświadczenie pierwszych ośmiu potomków, których sławi w natchnionych sonetach połączonych w "Redondel de los ocho niños"lub przez kontemplację całego ich potomstwa:"Ziemia i miłość moje potomstwo; / ziemia na ból i światło, które płonęło / by rozświetlić ciemne miejsca / gdzie dziś jesteście i wszystko jest już białe, / gdzie dziś ziemia jest dziecięca i czysta, / gdzie dziś Bóg i ja widzimy was, moje dzieci.". Z pewnością nie brakuje wierszy sprzyjających jego potomstwu. 

Jednocześnie jego przyjaciele - poeci i malarze - to kolejna z jego preferencji. Ponieważ kompozycje, które do nich pisze są częste, nie będę się skupiał na żadnej konkretnej. Bez teorii, bez abstrakcyjnych podejść, w każdym z nich ukazuje swój wytrwały kult przyjaźni za pomocą godnych pochwały, emocjonalnych tekstów, uważnych na to, by wydobyć z innych, mówiąc słowami Pedro Salinasa, "ich najlepsze ty".

Terytorium marzeń

W sumie, i jak już zaznaczyłem, Bóg jest jego najintensywniejszym doświadczeniem intymnym. Ogólnie rzecz biorąc, w pierwszych wierszach śpiewa o nim lub nazywa go, łącząc go z ukochaną. W miarę upływu lat jego obecność stawała się coraz bardziej solidna, bezpośrednia, surowa i płomienna, niekiedy osnuta na wątku śmierci. Terytorium marzeń jest w tym sensie, jak już powiedziałem, jego wielkim zbiorem wierszy religijnych. Chociaż wydał inne książki, w których z zapałem podchodzi do konkretnych wydarzeń z biografii św. Jana lub św. Teresy od Jezusa, albo przeżywa w wersyfikowanej formie niezapomnianą wizytę, którą odbył w towarzystwie żony w Ziemia Święta w 1983 roku, dopiero w tym zbiorze wierszy osiąga najgłębszy wyraz swojego podejścia do Boga. Tomik przedstawia się więc początkowo jako ciąg niespokojnych, pytających wierszy, w których dominuje kalderońska myśl, że to życie jest ewentualnie snem - prawdziwe będzie to, które nadejdzie później: życie wieczne. Czy tak jest, czy nie, nie kieruje nim pesymizm, spustoszenie, ale przekonanie - wielokrotnie to podkreśla - że Bóg jest po jego stronie: "...Bóg jest po jego stronie".Ty, przy moim boku, słuchając mnie"i że sam fakt myślenia o nim jest więcej niż wystarczającym potwierdzeniem jego istnienia:"Ja myślę, więc ty istniejesz"Rozważania tego nie należy rozumieć jako projekcji własnego sumienia, lecz jako rzeczywistość odrębną od siebie, do której zwraca się zasadniczo z apelatywem "Panie". W ten sposób wiersze następują jeden po drugim w sposób dialogowy, zajmując się jednymi z najbardziej palących problemów jego życia: jego dziećmi, wewnętrzną rozpaczą i uświadomieniem sobie własnego istnienia w świecie.

Temporalność

Po tych pierwszych tekstach następuje ciekawy, pełen surrealistycznych obrazów dział "Parabole", złożony z pięciu wierszy o bardzo różnych orientacjach, ale o wspólnym wątku: czasowość jako miejsce, w którym wykuwa się egzystencja człowieka i w którym można odnaleźć marzenia, nadzieje, radości, a nawet myśl o innym możliwym przyszłym życiu. Po niej następuje "Salida a la luz" (Wyjście do światła): cztery kompozycje również napisane w złożonej, pełnej zachwytu atmosferze, o niemal lorcańskim posmaku, w których pojawiają się różne epizody z dzieciństwa poety, jego walki ze słowami i jego zapału do odkrywania punktów światła, do których można się przylgnąć,

Koniec Terytorium marzeń tworzy sekcja "Twarzą w twarz": dziewięć sonetów o eucharystycznym posmaku - mądrze skonstruowanych, emocjonalnych, poufnych, bardzo zgodnych z linią poezji Anglady, ale pysznych jak falsille do modlitwy - które po raz kolejny ujawniają poetę naładowanego człowieczeństwem i prostotą, jakim był López Anglada, przekonanego, że "żyć to jutro", dlatego pozostawia napisane we wspaniałym wierszu Ręka na ścianie -.Nawiasem mówiąc, także ze wspaniałymi tekstami religijnymi-: "Moje serce pamięta, że żyć to jutro, / (...) Moja dusza, / wszystko jest gotowe. Nie przegap mnie jutro". Mając na uwadze ten cel, żył pełnią życia.

Watykan

Papież potępia "próby narzucenia przez fora międzynarodowe jednego sposobu myślenia".

Przemówienie Ojca Świętego do korpusu dyplomatycznego obejmowało takie tematy jak prawo do życia, wolność religijna, totalitaryzm ideologiczny oraz potępienie globalnego wyścigu zbrojeń.

Maria José Atienza-9 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

W Sali Błogosławieństw odbyła się audiencja członków Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej w celu złożenia życzeń noworocznych papieżowi Franciszkowi.

Wystąpienie szerokie zarówno w długości jak i treści. Spotkanie papieża Franciszka z członkami Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej było oprawą "inwokacji o pokój w świecie, w którym widać coraz większe podziały i wojny", jak chciał zaznaczyć papież.

Papież ponownie nawiązał do trzeciej wojny światowej, którą obecnie przeżywamy "w kawałkach" i chciał przypomnieć kluczowe punkty encykliki Pacem in terris 60. rocznica śmierci św. Jana XXIII jest, niestety, bardzo aktualna także dzisiaj.

Papież Franciszek chciał ująć swoje wystąpienie w ramy sześćdziesiątej rocznicy encykliki Pacem in terris św. Jana XXIII. Jak zaznaczył papież, groźba nuklearna, która wówczas zawisła nad światem, "jest przywoływana także dzisiaj, pogrążając świat w strachu" i wprost wyraził zaniepokojenie "impasem w negocjacjach dotyczących wznowienia Wspólnego Kompleksowego Planu Działania, znanego lepiej jako porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego".

"Dziś trwa trzecia wojna światowa w zglobalizowanym świecie, w którym konflikty wydają się dotykać bezpośrednio tylko niektórych obszarów planety, ale w istotny sposób dotyczą wszystkich" - wskazał papież. W tej wojnie w kawałkach Papież przypomniał obecny konflikt w Syrii, wzrost przemocy między Palestyńczykami a Izraelczykami, sytuację na południowym Kaukazie, dramaty przeżywane przez ludność Burkina Faso, Mali i Nigerii oraz sytuację w Myanmar. We wszystkich z nich, stwierdził Papież, "zawsze podkreślane są śmiertelne konsekwencje ciągłego uciekania się do produkcji zbrojeniowej", a więc rzeczywistość, wobec której Franciszek kategorycznie stwierdził, że "nie jest możliwy pokój tam, gdzie mnożą się narzędzia śmierci".

Aborcja - brutalny atak na pokój i godność życia

Papież chciał kierować się czterema "fundamentalnymi dobrami" Pacen in terris: prawdą, sprawiedliwością, solidarnością i wolnością.

W odniesieniu do pierwszego, Pokój w prawdzie, Papież wskazał, że "pokój wymaga, by przede wszystkim bronić życia, dobra, które dziś jest zagrożone nie tylko przez konflikty, głód i choroby, ale zbyt często nawet w łonie matki, przez afirmację domniemanego "prawa do aborcji"".

Wyraźne potępienie aborcji i polityki antynatalistycznej powtórzyło się w przemówieniu Papieża, który wskazał na "'lęk' przed życiem, który w wielu miejscach przekłada się na lęk przed przyszłością i przed tym, co będzie". trudności w zakładaniu rodziny lub posiadania dzieci", a co prowadzi do rzeczywistości demograficznej zimy, takiej jak europejska, trudnej do zniesienia w państwie opiekuńczym.

W tym duchu Papież chciał skierować "apel do sumień mężczyzn i kobiet dobrej woli, zwłaszcza tych, którzy pełnią funkcje polityczne, aby pracowali na rzecz ochrony praw najsłabszych i wykorzenienia kultury wyrzucania pieniędzy, która niestety obejmuje także chorych, niepełnosprawnych i osoby starsze".

Potępienie totalitaryzmu ideologicznego

Być może jednym z najmocniejszych punktów tegorocznego przemówienia do dyplomatów było potępienie przez papieża braku wolności na świecie. Papież wyszedł poza "znane" niedostatki wolności, by potępić "rosnącą polaryzację i próby narzucenia na różnych forach międzynarodowych jeden sposób myśleniaTo uniemożliwia dialog i marginalizuje tych, którzy myślą inaczej".

Stojąc przed przedstawicielami różnych narodów świata, Ojciec Święty wskazał na "totalitaryzm ideologiczny, który promuje nietolerancję wobec tych, którzy nie wyznają rzekomych stanowisk 'postępu'" i który wykorzystuje "coraz większe środki, aby narzucić, zwłaszcza krajom najuboższym, formy kolonizacji ideologicznej, tworząc ponadto bezpośredni związek między udzielaniem pomocy gospodarczej a akceptacją takich ideologii".

Papież nie chciał też zapomnieć o ideologizacji, jakiej poddawany jest system edukacyjny w wielu krajach, które próbują narzucić prawa oświatowe naruszające wolność sumienia i przekonań rodzin. Papież przypomniał, że "wychowanie wymaga zawsze pełnego szacunku dla osoby i jej naturalnej fizjonomii, unikając narzucania nowego i innego rodzaju wychowania". zmącony pogląd na człowieka".

Wolność religijna, jedna z kwestii budzących największy niepokój dzisiejszego papieża, również odegrała rolę w tym przemówieniu. W związku z tym Franciszek przypomniał, że "jedna trzecia ludności świata żyje w świecie, w którym prześladowania z powodu ich wiary. Obok braku wolności religijnej występują również prześladowania na tle religijnym".

Papież zwrócił uwagę na przemoc i dyskryminacja chrześcijan występujące nie tylko w miejscach, gdzie chrześcijanie są w mniejszości, ale "tam, gdzie wierzący są ograniczone w możliwości wyrażania własnych przekonań. w sferze życia społecznego, w imię błędnej interpretacji inkluzji. Wolność religijna, której nie można sprowadzić do zwykłej wolności wyznania, jest jednym z minimalnych wymogów godnego życia.

Migracja, praca i troska o planetę

Wreszcie, idąc po linii wyrażonej w takich dokumentach jak Fratelli Tutti czy Laudato Si', papież chciał podkreślić "trzy obszary, w których wzajemne powiązania łączące dziś ludzkość wyłaniają się ze szczególną siłą": migracja, praca i gospodarka oraz troska o planetę.

W sprawie migracji Franciszek ponownie wezwał do "wzmocnienia ram normatywnych, poprzez zatwierdzenie Nowego Paktu o Migracji i Azylu, tak aby można było wdrożyć odpowiednie polityki, aby przyjąć, towarzyszyć, promować i integrować migrantów".

Jednocześnie zaapelował o "nadanie godności biznesowi i pracy, zwalczanie wszelkich form wyzysku, które kończą się traktowaniem pracowników w taki sam sposób jak towar", a na koniec przypomniał o negatywnych skutkach, jakie zmiana klimatu wywiera na najbardziej wrażliwe populacje.

Papież zamknął swoje wystąpienie, wskazując na "osłabienie, w wielu częściach świata, demokracji i możliwości wolności" i zainicjował niemal utopijne życzenie: "Byłoby pięknie, gdybyśmy mogli się kiedyś spotkać tylko po to, by podziękować wszechmocnemu Panu za dobrodziejstwa, których zawsze nam udziela, bez obowiązku wyliczania dramatycznych sytuacji, które trapią ludzkość", po czym podziękował zgromadzonym przedstawicielom dyplomatycznym.  

Pismo Święte

Tłumaczenie Biblii - możliwe zadanie?

Jak tłumacze zachowują ducha Pisma Świętego, dostosowując oryginalny tekst do współczesnych języków? Co jest największym wyzwaniem w tłumaczeniu tekstów? Czy utraciliśmy istotne szczegóły, nie czytając Pisma Świętego w jego oryginalnym języku? Dlaczego istnieje tak wiele różnych wersji Biblii? Na te pytania odpowiada Don Luis Sánchez Navarro, profesor Uniwersytetu w San Dámaso.

Luis Sánchez Navarro-9 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Biblia jest napisana tak, aby była tłumaczona. On, który powiedział "idź i zrób uczniowie A Ja jestem z wami do końca czasów" (Mt 28,19-20) powierzał Dwunastu zadanie niesienia Ewangelii wszystkim ludziom wszystkich czasów. A to wymagało, wymaga i będzie wymagało tłumaczenia. Dlatego każde pokolenie jest powołane do tłumaczenia Biblii.

Tłumaczenie i "zdrada

Teoria lingwistyczna wyjaśnia, że dokładne tłumaczenie jest niemożliwe, ponieważ każdy język jest inny i uniemożliwia automatyczne równoważenie terminów i wyrażeń; dlatego akt tłumaczenia jest już interpretacją. Ale to, nieuchronnie, pozwala również na przekazanie wiadomości. Słynne stało się włoskie motto traduttore traditoreWyrażenie "tłumacz zdrajca"; dokładne tłumaczenie 100% jest niemożliwe. Ale wyrażenie to można by też przetłumaczyć jako "tłumacz nadający" (traditore wywodzi się z traditio, "tradycja"): tłumacz staje się więc kanałem utrwalającym tekst.

Tłumaczenie jest sztuką delikatną, wymaga bowiem podwójnej wierności: autorowi i czytelnikowi; ale to napięcie nie wyklucza się wzajemnie, lecz jest owocne. Co więcej, tłumaczenie Biblii jest jeszcze bardziej złożone, ponieważ ludzki autor jest połączony z boskim Autorem. Dlatego między wiernością czytelnikowi a wiernością Autorowi musi zwyciężyć ta druga, jak utrzymywał niezapomniany ks. Manuel Iglesias, wybitny tłumacz Nowego Testamentu na język hiszpański w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Ten nowy "aktor" generuje jednak fakt osobliwy: okazuje się bowiem, że ów Autor, Bóg, żyje, a więc jest zdolny do mówienia. dziś poprzez słowo wczoraj.

Dlatego należy odrzucić wszelkie próby pozbawienia słowa jego tajemnicy. Do wierzącego czytelnika należy wejście w tę tajemnicę, aby odkryć światło, które ona rozwija. Z tego powodu tłumaczenie musi zawsze dążyć do wierności oryginałowi, oczywiście zawsze z najwyższą dokładnością i starannością językową. Do redaktora będzie należało podanie (we wstępach lub notach) tych wyjaśnień, które uzna za konieczne, aby naświetlić tłumaczenie, wskazać inne możliwe tłumaczenia i wykazać ich aktualność.

Pismo Święte i Liturgia

W związku z powyższym istnieją różne rodzaje tłumaczeń; na przykład tłumaczenie studyjne (preferujące maksymalne zbliżenie do języków oryginalnych: hebrajskiego, aramejskiego lub greckiego) nie jest tym samym, co tłumaczenie języków oryginalnych. liturgiczny (w którym dominuje trzeźwe i dostojne piękno w celu głoszenia). Ale wszystkie muszą wyrażać tę podwójną wierność, która dając pierwszeństwo Autorowi, stara się oświecić umysł i serce czytelnika.
Wreszcie należy zauważyć, że czytanie Pisma Świętego jest zawsze aktem eklezjalnym, dlatego jego właściwą oprawą jest liturgia. W tym kontekście nie ma obaw o utratę istotnych danych: Duch Święty ma na celu wprowadzenie słuchacza lub czytelnika, za pomocą tego słowa, w Objawienie Boga żywego. Biblia, dana ludowi Bożemu, umożliwia każdemu chrześcijaninowi wejście w tę relację miłości; dlatego Kościół uczy nas, że święci dają nam prawdziwe "tłumaczenie" Ewangelii (zob. Benedykt XVI, Adhortacja apostolska Verbum DominiNr 48-49).

AutorLuis Sánchez Navarro

Profesor Nowego Testamentu II Wydział Teologiczny Uniwersytet San Dámaso

Zasoby

Wolność, świętość i rozum w nauczaniu Benedykta XVI

Joseph Weiler, laureat Nagrody Ratzingera 2022, ostatniej z tych, które papież emeryt mógł zobaczyć za życia, zastanawia się w tym artykule nad koncepcją wolności i religii Benedykta XVI.  

Józef Weiler-8 styczeń 2023-Czas czytania: 11 minuty

Papież mówi urbi et orbiBył nie tylko biskupem Rzymu, ale także przewodnikiem moralnym dla całego świata, dla ludzi wszystkich wyznań, także niewierzących. I nigdy nie było to bardziej widoczne niż w jego słynnych przemówieniach z Ratyzbony i w przemówieniu do Bundestagu, niemieckiego parlamentu.

Czytanie Ratzingera jest w pewnym sensie jak czytanie Pisma Świętego. Jest on otwarty na więcej niż jedną interpretację. To, co następuje, to moja interpretacja, bez pretensji do bycia jedyną, czy nawet najlepszą z możliwych. Zastrzeżenia, czytelniku!

Wolność "od" religii i wolność "przeciw" religii w świecie świeckim

Jaka jest "religia obywatelska", która łączy wszystkich Europejczyków? Oczywiście wierzymy w potrzebę liberalnej demokracji jako ram, w których musi rozwijać się nasze życie publiczne. Wolne wybory powszechne, ochrona podstawowych praw człowieka i rządy prawa stanowią "świętą trójcę" tej obywatelskiej wiary.

Wolność "od" religii jest zapisana we wszystkich konstytucjach europejskich. Ale powszechnie przyjmuje się, i słusznie, że obejmuje ona również wolność "od" religii. Jest to pozytywna i negatywna wolność religijna w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Jednak wolność "od" religii stanowi wyzwanie dla teorii liberalnej. Nie mamy podobnego pojęcia, na przykład, o wolności "od" socjalizmu. Albo o wolności "od" neoliberalizmu. Jeśli rząd socjalistyczny zostanie wybrany w demokratycznych wyborach, oczekujemy polityki wynikającej i realizującej socjalistyczny światopogląd, oczywiście z poszanowaniem praw mniejszości. I czy nam się to podoba, czy nie, oczekuje się od nas przestrzegania praw, które konkretyzują tę politykę, nawet jeśli nie jesteśmy socjalistami. To samo dotyczyłoby np. rządu neoliberalnego. Jeśli jednak wybrany zostanie rząd o orientacji katolickiej, to poważne potraktowanie wolności "od" religii oznacza, że rząd ten ma związane ręce, jeśli chodzi o uchwalanie praw wywodzących się z jego religijnego światopoglądu.

Rzeczywiście, jeden z największych filozofów politycznych XX wieku, John Rawls, dowodził, że sama nasza praktyka demokratyczna, niezależnie od tego, czy jest lewicowa czy prawicowa, musi zawsze opierać się na argumentach pochodzących z ludzkiego rozumu, którego zasady mogą być podzielane przez wszystkich bez względu na ich orientację ideologiczną, a więc być otwarta na perswazję i zmianę poglądów. Religia, twierdził Rawls, nie przypisując jej dyskredytującej konotacji, opiera się na prawdach niewspółmiernych i nienegocjowalnych, samoreferencyjnych i transcendentalnych. A co za tym idzie, nie nadające się na demokratyczny teren.

W naszym wielokulturowym społeczeństwie wierzących i niewierzących stoimy zatem przed dwoma wyzwaniami. 

Pierwszy: jak teoria liberalna może wyjaśnić i uzasadnić wolność "od" religii? Oczywiście, istnieje wiele prób racjonalizacji tego pytania w ramach liberalnych. Żadna z nich tak naprawdę mnie nie przekonuje. Ostatecznie, jeśli socjalista ma prawo narzucać społeczeństwu swój światopogląd, to dlaczego katolik ma być pozbawiony tego samego?

I druga, rawlsowska: jakie roszczenie mają grupy wierzących do uczestnictwa w życiu demokratycznym - jako ludzie wiary - jeśli istotnie światopogląd religijny jest (i jest) związany z prawdami nienegocjowalnymi, samoreferencyjnymi, transcendentalnymi?

Moim zdaniem Benedykt swoimi przemówieniami w Ratyzbonie i w Bundestagu dał najbardziej przekonującą odpowiedź na te dwa wyzwania.

II. Jan Paweł II, a po nim Benedykt, mieli zwyczaj twierdzić, że wolność wyznania jest najbardziej podstawową ze wszystkich wolności. W naszej świeckiej kulturze twierdzenie to witano na ogół z pobłażliwym uśmiechem: "Jakiej wolności spodziewałbyś się po papieżu?", interpretując takie stwierdzenie w sensie korporacyjnym, tak jakby papież był przywódcą związku zawodowego zajmującym się zapewnieniem korzyści swoim członkom. Nie ma nic szlachetnego w pasterzu opiekującym się swoją trzodą, ale taka interpretacja mija się z prawdziwym znaczeniem stanowiska papieża.

To, na co nie zwrócono wystarczającej uwagi, w całym zamieszaniu wywołanym przez komentarze z Papież w RegensburguW wolności religijnej, do której nawiązał Papież, uwaga koncentrowała się przede wszystkim na wolności wyznania. w obliczu Religia: wolność wyznawania wybranej przez siebie religii. albo nie być w ogóle religijnym. Benedykt z mocą wyartykułował to wszystko i pokazał wyraźnie to, co było już wyrażone w Dignitatis Humanae Vaticanum II, co podkreślał Jan Paweł II i co z pewnością należy również do magisterium papieża Franciszka.

Zauważ dobrze: jego uzasadnienie i obrona wolności "od" religii nie była wyrazem, ani ustępstwem na rzecz liberalnych pojęć tolerancji i wolności. To był wyraz głębokiej propozycji. mniszka. "Nie narzucamy nikomu naszej wiary. Taki prozelityzm jest sprzeczny z chrześcijaństwem. Wiara może rozwijać się tylko w wolności - mówił papież w Ratyzbonie, zwracając się do swoich wiernych i całego świata. Tak więc u podstaw wolności religijnej leży wolność do mówienia "nie" nawet Bogu.

Oczywiście, wolność ta musi mieć wymiar zewnętrzny: państwo musi zagwarantować prawnie wszystkim wolność "od" religii i wolność "przeciw" religii. Ale nie mniej ważna, jak zrozumiałem jego przesłanie, była wewnętrzna wolność. My Żydzi mówimy: "Wszystko jest w rękach Boga, oprócz strachu przed Bogiem". Tak chciał Bóg, pozostawiając nam wybór. Prawdziwa religijność, prawdziwe "tak" dla Boga, może pochodzić od istoty, która ma nie tylko zewnętrzne warunki materialne, ale także wewnętrzną duchową zdolność do zrozumienia, że wybór, tak lub nie, oraz odpowiedzialność za ten wybór, należy do nas.

Benedykt uczynił w ten sposób wolność "od" religii propozycją teologiczną. To jest przecież sedno Soboru Watykańskiego II i wkładu Ratzingera w ten Sobór i jego późniejszą interpretację. To z kolei ma głębokie znaczenie antropologiczne. Wolność religijna dotyka najgłębszego pojęcia człowieka jako autonomicznego podmiotu posiadającego zdolność moralnego wyboru, także w odniesieniu do własnego Stwórcy. Kiedy hebraizm i chrześcijaństwo wyrażają relację między Bogiem a człowiekiem w kategoriach przymierza, celebrują tę podwójną suwerenność: suwerenność boskiej ofiary i suwerenność jednostki, której jest ona ofiarowana.

Wierzę, że wszyscy, zarówno wierzący jak i niewierzący, mogą zrozumieć, że jeśli ktoś akceptuje istnienie wszechmocnego Stwórcy, to naleganie, jako nieodłączna propozycja religijna, na wolność powiedzenia "nie" takiemu Stwórcy jest fundamentalne dla samego zrozumienia naszej ludzkiej kondycji. W tym sensie jest rzeczą nadrzędną, że Jan Paweł II i Benedykt XVI bronili prymatu wolności religijnej: jest ona emblematem samej ontologii kondycji ludzkiej. O tym, co to znaczy być człowiekiem.

Można pójść o krok dalej. Cytując Jakuba, Benedykt XVI wyjaśnia w homilii w Ratyzbonie (której poświęcono zbyt mało uwagi), że "prawo regalne", prawo królewskości Boga, jest także "prawem wolności". Jest to zastanawiające: jeśli korzystając z tej wolności, człowiek akceptuje transcendentalne prawo regalne, to jak może to stanowić rzeczywiste poszerzenie jego wolności? Czy prawo, ze swej natury, nie oznacza akceptacji ograniczeń naszej wolności?

Rozumiem, że Benedykt mówił, że postępując poza więzami prawa Bożego staję się po prostu niewolnikiem swojej ludzkiej kondycji, swoich ludzkich pragnień. Ambrożego: "Quoam multos dominos habet qui unum refugerit! Przyjęcie prawa Bożego, jako "prawa rządzącego", prawa Tego, który przekracza ten świat, jest potwierdzeniem mojej wewnętrznej wolności wobec kogokolwiek i czegokolwiek na tym świecie. Nie ma lepszego antidotum na wszelkie formy totalitaryzmu na tym świecie. To jest prawdziwa wolność.

IIICo zatem z drugim wyzwaniem, tym rawlsowskim? W moim rozumieniu wystąpienia w Bundestagu, Benedykt nie odrzucił przesłanek Rawlsowskich. Nie wymieniając go z nazwy, Ratzinger nie podważał przesłanek Rawlsa, ale jego błędne rozumienie chrześcijaństwa.

Kiedy katolik - przekonywał Benedykt - wkracza w przestrzeń publiczną, by wysuwać propozycje dotyczące normatywności publicznej, które mogą stać się wiążące w prawie, nie składa tych propozycji na podstawie objawienia i wiary czy religii (choć mogą się z nimi pokrywać). Jak widzieliśmy, częścią antropologii chrześcijańskiej jest to, że istoty ludzkie są obdarzone wspólnym dla ludzkości działem rozumu, który ponadto stanowi uprawniony język ogólnej normatywności publicznej. Treść pytania chrześcijańskiego w ramach sfery publicznej będzie więc należała do sfery rozumu praktycznego: moralności i etyki wyrażanej często poprzez prawo naturalne. Jeśli mogę podać przykład, to kiedy Kain zabił Abla, nie odwrócił się i nie powiedział do Pana: nigdy mi nie mówiłeś, że zabijanie jest zabronione. Takiego zarzutu nie stawia też czytelnik Pisma Świętego. Przyjmuje się, że na mocy swojego stworzenia (dla wierzących na obraz Boga) wszyscy mamy zdolność odróżniania sprawiedliwych od niesprawiedliwych i nie potrzebujemy do tego boskiego objawienia.

Nie jest to też ustępstwo na rzecz świeckości. Jest to nieunikniony rezultat propozycji religijnych, które informowały o dyskursie regensburskim. Przyjęcie publicznie wiążącej normy opartej wyłącznie na wierze i objawieniu naruszyłoby właśnie to głębokie, religijnie uzasadnione zobowiązanie do wolności religijnej, dla którego przymusowa wiara jest sprzeczna i sprzeczna z wolą boską.

Jest to również odważna propozycja. Tak, z jednej strony stanowi ona bilet wstępu katolika na normatywny plac publiczny na równych prawach. Jednocześnie nakłada na wspólnotę wiary poważną i surową dyscyplinę. Dyscyplina rozumu mogłaby zmusić do rewizji stanowisk moralnych. Nie masz już tego jokera w talii: "Tak nakazał Bóg". Nie jest to część wspólnej publicznej racji. Jeśli przyjmuje się jakiś język, to trzeba się nim poprawnie posługiwać, żeby być zrozumianym i żeby być przekonującym. I dotyczy to również języka rozumu.

Wartość świętości

IV. Przejdę teraz do tego, co uważam za niezwykłe nauczanie skierowane specjalnie do wspólnoty wiernych, a które znajduje się odpowiednio w homilii ratyzbońskiej, a nie w słynnym przemówieniu do społeczności akademickiej.

Związek między ogólną normatywnością a rozumem jest uwodzicielski i w pewnym sensie konstytutywny dla chrześcijańskiej tożsamości. Ale tu leży interesujące niebezpieczeństwo dla homo religiosus. Na tym polega niebezpieczeństwo sprowadzenia swojej religijności do etyki, jak to się często wyraża w prawie naturalnym, jakkolwiek jest ono ważne.

"Sprawy społeczne i Ewangelia są nierozłączne" - to jedno z centralnych przesłań homilii w Ratyzbonie. To potężny zwrot. Dla mnie ciekawsze jest pytanie: dlaczego papież uznał za konieczne przypomnieć swojej trzodzie, że troska o sprawy społeczne i Ewangelia są nierozłączne?

Zacznę teraz odpowiadać na to pytanie, z oczywistą pokorą i nieufnością wynikającą z faktu, że ja, outsider, wkraczam na teren wspólnoty wiary, do której nie należę. Jeśli się mylę, chętnie zostanę poprawiony.

Papież przestrzegł nas, wierzących w ogóle, a konkretnie swoją katolicką trzodę, przed niebezpieczeństwem uznania, że chrześcijański postulat normatywności publicznej, wyrażony za pomocą języka ogólnego rozumu, obowiązującego wszystkich ludzi, wyczerpuje sens życia religijnego, a nawet normatywności chrześcijańskiej.

Kwestie społeczne", jako wyraz moralności i etyki, są centralnym elementem religii Abrahamowych, ale same w sobie nie określają wrażliwości religijnej, impulsu religijnego ani znaczenia religijnego. Przecież religia nie ma monopolu na moralność i etykę. Ateista może prowadzić etyczne życie i interesować się sprawami społecznymi nie mniej szlachetnie niż osoby wierzące.

Kategorią religijną par excellence, tą, która w świeckim światopoglądzie nie ma żadnego odpowiednika, żadnej korespondencji, jest świętość. Sprowadzenie religii wyłącznie do kwestii społeczno-etycznych, jakkolwiek ważne by one nie były, prowadzi do fatalnego pomniejszenia znaczenia świętości. Oczywiście świętość nie jest oddzielona od etyki i moralności. Moralność i etyka są warunkami koniecznymi, ale nie wystarczającymi do świętości. Świętość nie wyczerpuje się w etyce i moralności. Oznacza coś więcej: bliskość miłości Boga do nas i naszej miłości do Niego, Jego obecność w całym naszym istnieniu.

Chcę podzielić się słynnym fragmentem Pisma Świętego, znajdującym się zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie - Kochaj bliźniego swego jak siebie samego - który, jak sądzę, doskonale pasuje do nalegań Benedykta w jego homilii, że kwestie społeczne i Ewangelia są nierozłączne.

Gdzie ten fragment znajduje się po raz pierwszy? Jest w Księdze Kapłańskiej, rozdział 19. Bardzo szczególny rozdział w całej Biblii, ponieważ zajmuje się wyraźnie pojęciem świętości.

"Pan ponownie powiedział do Mojżesza: 'Przemów do całej społeczności Izraelitów i przykaż im: 'Bądźcie świętymi, bo Ja, Pan, Bóg wasz, jestem święty'" (Kpł 19,1-2).

To właśnie w tym rozdziale znajduje się przykazanie "Kochaj bliźniego swego". Wszyscy jednak mamy tendencję do zapominania o zakończeniu tego fragmentu. To nie jest po prostu "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", ale "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", Ja jestem Pan". I to właśnie ta ostatnia część wprowadza. homo religiousus w pojęciu świętości, które wykracza poza powszechną moralność całej ludzkości.

Chcę podkreślić, że moim zdaniem "wartość dodana" świętości nie czyni zakonnika lepszym od jego świeckich braci i sióstr. To po prostu czyni go innym.

Pozwolę sobie zbadać głębsze znaczenie słów "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego - Ja jestem Pan" i zaproponować interpretację.

Przede wszystkim recepta na miłość wykracza poza nasze normalne rozumienie zachowań etycznych, które można przełożyć na prawo naturalne. Nikt nie pomyślałby o przeniesieniu do prawa świeckiego obowiązku miłości bliźniego. Jest to raczej przejaw normatywności katolickiej, znakomicie wyrażonej w Ewangelii według św. Mateusza: "A jeśli ktoś prosi cię, byś poszedł z nim jedną milę, idź z nim dwie".

Po drugie, ostatnia część - Ja jestem Pan - wyjaśnia, dlaczego ten słynny fragment znajduje się w rozdziale, który zaczyna się od nakazu dążenia do świętości. Kiedy wypełniamy obowiązek miłości bliźniego, wyrażamy nie tylko miłość do bliźniego i siebie. Jego spełnienie jest również wyrazem naszej miłości do Pana. I w tym miejscu rezyduje świętość.

Uważam za znaczące, że Benedykt przekazał nam to nauczanie w kontekście celebracji eucharystycznej. Bo tak jak je rozumiem, różne sakramenty, modlitwa, Msza św. w ogóle i celebracja eucharystyczna w szczególności, a także wszystkie inne podobne praktyki, są środkami, za pomocą których Kościół oferuje wierzącemu możliwość wyrażenia miłości i oddania się Panu. A to z pewnością wykracza poza zwykłe prowadzenie etycznego życia.

Jeśli w tej interpretacji jest jakaś zasługa, to taka, że zawiera ona niezwykłą historyczną ironię.

W czasach proroków takich jak Amos i Izajasz, a także oczywiście w Ewangelii, trzeba było przypominać wiernym, że wiary i świętości nie można osiągnąć po prostu przez przestrzeganie sakramentów i obrzędów, jeśli nie towarzyszy im zachowanie etyczne i królewskie prawo miłości.

Dziś sytuacja jest odwrotna i wierzącym trzeba przypominać, że bogactwo zmysłu religijnego nie wyczerpuje się przez samo prowadzenie etycznego i solidarnego życia. Prowadzenie życia etycznego jest warunkiem koniecznym, ale na pewno nie wystarczającym. Etycznemu postępowaniu i solidarności musi towarzyszyć relacja z boskością, poprzez modlitwę, poprzez sakramenty, szukanie ręki Stwórcy w stworzonym przez Niego świecie.

Jest to część współczesnej kondycji, która sprawia, że wielu wiernych niemal wstydzi się Ewangelii, sakramentów, a także wypowiedzi, używanych słów i praktyk, które wyrażają sakramentalne aspekty ich religii i wiary. Tomaszowi z Akwinu lub Augustynowi!) I to zjawisko jest powszechne wśród wszystkich dzieci Jakuba/Izraela.

NAGRODA RATZINGERA PAPIEŻ BENEDYKT XVI
Benedykt XVI z laureatami Nagrody Ratzingera 2022: Josephem H. Weilerem i Michelem Fédou 1 grudnia 2022 r. ©CNS photo/courtesy Joseph Ratzinger-Benedykt XVI Fundacja Watykańska

Prorok Micheasz głosił: "Człowieku, nauczono cię, co jest dobre i czego Pan od ciebie wymaga: praktykować sprawiedliwość, kochać pobożność, chodzić pokornie z twoim Bogiem" (Mic 6,8). Chodzić pokornie, nie w ukryciu!

Chciałbym zakończyć osobistą uwagą. Miałem zaszczyt spotkać papieża Benedykta przy trzech okazjach. Raz było w 2013 roku, krótko przed jego emeryturą, dość krótkie spotkanie, w którym przedstawiłem go dwóm moim córkom. Druga okazja miała miejsce kilka lat później, kiedy na jego prośbę zostałem zaproszony - ku mojemu zaskoczeniu, ponieważ nigdy formalnie nie byłem studentem Ratzingera - do wygłoszenia wykładu przewodniego na słynnym "Ratzinger Schülerkreis", czyli Kręgu Jego Uczniów, po którym miałem czystą przyjemność długiej rozmowy w cztery oczy z papieżem emerytem: czysta teologia. I wreszcie nasze ostatnie spotkanie miało miejsce około miesiąca temu, wraz z ojcami Fedou, Lombardi i Gänswein, z okazji. Ratzinger Prize 2022. Te spotkania pozostały niezatarte w mojej pamięci. Wymowne i wzruszające były jego słowa rozstania: "Proszę o pozdrowienia dla córek".

Rodzina

Jorge Gutiérrez: "Uzależnienie od pornografii jest ciche i powolne".

Jorge Gutiérrez jest dyrektorem tej organizacji. Give It A Whirl, projekt, którego celem jest dostarczanie informacji na temat problematycznego korzystania z pornografii oraz pomoc osobom cierpiącym na uzależnienie od pornografii.

Paloma López Campos-8 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

Jorge Gutiérrez jest dyrektorem Give It A Whirl. Celem tej organizacji jest zapewnienie informacji, profilaktyki i powrotu do zdrowia osobom uzależnionym od pornografii lub jej problematycznego używania.

W wywiadzie Jorge Gutiérrez opowiada o konsumpcji pornografii, jej związku z prawami kobiet, zmianach w zachowaniu i nowych platformach dla treści seksualnych.

Dane wskazują, że pornografię konsumuje więcej mężczyzn niż kobiet, dlaczego tak jest?

Jorge Gutiérrez, reżyser "Dale Una Vuelta".

- Dane, rzeczywiście, są tak przekonujące. Wszystkie ankiety i wszystkie badania zawsze mówią o przytłaczającej przewadze mężczyzn nad kobietami w konsumpcji. Choć prawdą jest, że coraz więcej kobiet ogląda pornografię. Zauważamy, że wszystko, co ma związek z uzależnieniem lub problematycznym korzystaniem z pornografii, jest znacznie bardziej ekskluzywne dla mężczyzn niż dla kobiet.

Wśród powodów często mówi się, że ma to wiele wspólnego ze sposobem bycia i naturą mężczyzn i kobiet. Mężczyźni zazwyczaj są pobudzani znacznie bardziej przez wzrok niż kobiety. Mężczyźni mają nieco bardziej pierwotną seksualność, co znajduje odzwierciedlenie w tym, że konsumpcja pornografii jest w przeważającej mierze większa u mężczyzn.

Dlaczego korzystanie z pornografii jest związane z agresywnymi zachowaniami seksualnymi?

- Wszystko musi być ujęte w cudzysłów. Jest wiele debat na ten temat i nie byłoby zbyt naukowe stwierdzenie, że istnieje oczywisty związek przyczynowy między konsumpcją pornografii a przemocą. Ale prawdą jest, że można powiedzieć, iż pornografia ułatwia, normalizuje, a czasem jest krokiem do postaw przemocowych. Kobiety, które konsumują pornografię, normalizują również męską agresję wobec kobiet.

Z drugiej strony są osoby, które twierdzą, że jest odwrotnie. Czasem konsumpcja pornografii pozwala uniknąć postawy przemocowej właśnie dlatego, że unika się podejmowania działań, dajmy na to.

To prawda, że przy przemocy widocznej w pornografii jest to bodziec i oczywiście widać to jeszcze bardziej ostatnio w tych napaściach na nieletnich.

Jakie zmiany zachodzą w strukturze mózgu osób uzależnionych od pornografii?

- Pojawia się coraz więcej badań dotyczących uzależnień behawioralnych, takich jak to. Badania neuroobrazowe pokazują, że w mózgu kogoś, kto używa substancji uzależniających, zachodzą podobne zmiany jak u kogoś, kto używa pornografii w sposób problematyczny, kompulsywny lub szkodliwy. Oznacza to, że oddziałuje na podobne obszary mózgu i ma wpływ na podobne obwody neurologiczne, jak w przypadku innych rodzajów substancji.

Czy to oznacza, że jedno jest równie uzależniające jak drugie? Nie. Czy działają w ten sam sposób? Nie. Ani jedno, ani drugie. Ale istnieje bardzo podobna zależność między używaniem substancji a uzależnieniami behawioralnymi.

To eksperci od neurologii i uzależnień będą musieli udzielić informacji, ale z pewnością w ciągu ostatnich piętnastu lat przeprowadzono o wiele więcej badań dotyczących tych kwestii niż w ciągu poprzednich stu lat i widać, że istnieją podobieństwa między nimi.

Dlaczego rośnie konsumpcja pornografii?

- Myślę, że w zakresie, w którym wszystko jest znacznie bardziej dostępne niż wcześniej, to znacznie ułatwia sprawę. Trzeba wziąć pod uwagę, że coraz więcej osób ma telefony komórkowe i to w młodszym wieku.

Również w społeczeństwie, w całej kwestii treści, seks w ogóle jest traktowany niemal jako kolejne dobro konsumpcyjne. Wydaje się, że to się unormowało. Wydaje się też, że jeśli konsumuje się te treści z umiarem, to nic się nie dzieje, jest to sposób na naukę i rozrywkę. Co się dzieje, że nie jest łatwo przestać, jest bardzo uzależniająca, jest jedną z największych przyjemności, które masz w kieszeni o każdej porze dnia. Zauważono, że ma to duży wpływ.

Najnowsze dane dotyczące stosunków seksualnych ujawniają, że seksu jest mniej niż jeszcze kilka lat temu. Jednym z powodów jest to, że jest znacznie więcej dostęp do internetudo cyfrowego seksu itp. Pornografia wymaga mniej wysiłku, jest bezwysiłkowa, prosta i darmowa. W tym sensie jest to zwycięska kombinacja.

Co sądzicie o platformach takich jak np. OnlyFansktóre pozostawiają otwarte drzwi dla sprzedaży i zakupu treści pornograficznych?

- Jest to kolejny krok w kierunku utożsamienia prostytucji z pornografią. Nie ma między nimi prawie żadnej różnicy. Mówimy, że to jest pornografia 3.0.

To ostateczny, ostatni etap, w którym staje się bardzo atrakcyjny. Nie jesteś już tylko widzem serii filmów i obrazów, teraz masz możliwość interakcji z drugą osobą. To tworzy jeszcze większą intensywność. W cudzysłowie wydaje się też, że tworzy większą intymność. Czuje się, że jesteś z jedną osobą sam na sam i możesz poprosić o co tylko chcesz. To też, w cudzysłowie, wydaje się, że jest więcej bliskości. Z drugiej strony daje to poczucie większej ekskluzywności, bo myślisz, że to ty jesteś obsługiwany.

Niektórzy twierdzą, że powstają "wirtualne chłopaki". W naiwny sposób wszystko wydaje się bliższe i bardziej intymne. Jest to ważny etap zmian. Problem z pornografią polega na tym, że zawsze szukasz czegoś innego, innego.

Dlaczego prawa kobiet są tak ściśle związane z walką z pornografią?

- Obecnie pornografia jest seksistowska, w zdecydowanej większości wykorzystuje kobiety. W końcu to uprzedmiotowienie przyjemności skierowane do mężczyzn wykorzystujących kobiety, często w brutalny sposób, atakuje kobiety z różnych punktów widzenia.

Z jednej strony wiele kobiet w pornografii jest wykorzystywanych lub oszukiwanych. A jak już są w branży, bo chcą być, to często z konieczności.

Z drugiej strony wiele kobiet boryka się z problemami związanymi z konsekwencjami konsumpcji pornografii przez ich partnerów. Ich partnerzy czasem chcą naśladować akty, które widzieli w pornografii, które są poniżające.

Innym sposobem, w jaki w znacznym stopniu wpływa na kobiety, jest to, jak reagują, gdy odkrywają, że ich partner ogląda pornografię. Na stronie Give It A Whirl Mamy sekcję "Nosotras", która jest skierowana do tej grupy odbiorców, czyli kobiet, które często czują się inaczej niż mężczyźni, gdy mężczyźni konsumują pornografię. Dla kobiet jest to zazwyczaj coś bardzo trudnego, co sprawia im ogromny ból, poczucie zdrady i niewierności. To oddala ich od partnera, jest duży brak komunikacji i mogą czuć się winni.

Dobrze jest tłumaczyć kobietom, że może się zdarzyć, że mężczyzna nadal ją kocha, ale jednocześnie korzysta z pornografii.

Jak ratować związek zraniony przez pornografię?

- Znamy przykłady par, którym udało się go rozwiązać. Przebaczenie, komunikacja i umiejętność wybaczania sobie nawzajem są bardzo ważne. Potrzeba dużo cierpliwości i dużo czasu.

W tym życiu wszystko da się załatwić. Ważne jest, abyście oboje ulegli i zrozumieli siebie nawzajem. Myślę, że czasem trzeba więcej rozmawiać i zacząć krok po kroku szukać rozwiązań.

Wiedząc o tym wszystkim, jakie są główne konsekwencje uzależnienia od pornografii?

- Główną konsekwencją jest brak empatii i wrażliwości w relacjach. Traci się zdolność do relacji afektywnej, czyli krótko mówiąc zdolność do kochania osoby, z którą się jest. Człowiek staje się coraz bardziej zdystansowany. To wydaje mi się najtrudniejsze.

Kolejną wyraźną konsekwencją jest kłamstwo, izolacja, izolacja. Bardzo skomplikowaną rzeczą w uzależnieniu od pornografii jest to, że jest ono bardzo ciche i powolne. Może upłynąć dużo czasu, zanim zdasz sobie sprawę, że istnieje problem podstawowy. Tworzą się nawyki, które trudno zmienić.

Często zdarza się też, że mężczyźni mają jakieś dysfunkcje seksualne, bo kumulują tyle godzin scen erotycznych, że trudno im się odnosić seksualnie. Osiągają skrajność, w której potrzebują bardzo silnego bodźca.

Podkreśliłbym jednak, jako główną konsekwencję, brak empatii i wrażliwości w relacjach z innymi ludźmi, nie tylko z partnerem.

PodpisyFederico Piana

Powszechne braterstwo, klucz do przyszłości

Papież Franciszek jest przekonany, że tylko powszechne braterstwo i wspólne boskie filiacje mogą przemienić nasz dzisiejszy świat.

8 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Czy naprawdę istnieje lekarstwo, które może uleczyć świat z ran spowodowanych egoizmem, wojnami, przemocą, obojętnością? 

Papież Franciszek jest przekonany, że to lekarstwo istnieje i ma nazwę: powszechne braterstwo. Powtarzał to wielokrotnie w ciągu swojego prawie dziesięcioletniego pontyfikatu. Każdy z jego magisterialnych dokumentów zawiera wyraźne odniesienie do tego, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek pilne jest, aby każde serce porzuciło swój egoizm i pozwoliło się zarazić sercem drugiego człowieka, w sposób empatyczny, a nie tylko powierzchowny. 

W swoim ostatnim przesłaniu do 56. Światowy Dzień Pokoju W orędziu z 2023 roku Ojciec Święty ponownie wyjaśnił, jak twarda lekcja Covid-19 uświadomiła całej ludzkości, że nie może być pokojowej przyszłości, jeśli nie będziemy sobie nawzajem pomagać, że nikt nie może uratować się sam. Wymiar powszechnego braterstwa dotyczy także państw i rządów. Stosunki dyplomatyczne nie mogą być jedynie przesiąknięte wzajemnym szacunkiem i wsparciem, w przeciwnym razie pojawią się napięcia, rywalizacja i konflikty. 

Najbardziej jaskrawym przykładem jest wojna na Ukrainie. Właśnie w odniesieniu do braku powszechnego braterstwa papież ocenia rosyjską agresję "...".klęska całej ludzkości, a nie tylko zaangażowanych stron".. Aby być naprawdę solidnym, powszechne braterstwo musi opierać się na tym, co papież Franciszek nazywa solidnym i niezniszczalnym filarem: na świadomości wspólnego, boskiego pochodzenia. Historyczny dokument dotyczący Braterstwo ludzi dla pokoju na świecie i wspólnego współżyciapodpisana w Abu Dhabi w 2019 r. z Wielkim Imamem Al-Azhar, Ahmadem Al-Tayyebem, daje do zrozumienia, że każda religia prowadzi wierzącego do tego, by widział w drugim człowieku brata, którego należy wspierać i kochać. "Z wiary w Boga, stwórcę wszechświata, stworzeń i wszystkich ludzi - równych w Jego miłosierdziu - wierzący jest powołany do wyrażania tego ludzkiego braterstwa, chroniąc stworzenie i cały wszechświat oraz wspierając każdego człowieka, zwłaszcza najbardziej potrzebującego i najuboższego."czytamy w tekście. Tutaj to wskazanie, tyleż proste, co prawdziwe, sprawia, że wydaje się, iż głęboką obrazą Boga jest to, że nauka religijna nawołuje do nienawiści, zemsty i świętej wojny. Uniwersalne braterstwo, krótko mówiąc, jest jedynym wyjściem dla świata, jakkolwiek kruche by się nie wydawało, i każdy z nas - wierzący czy nie - musi je praktykować i bronić. Alternatywą jest ludzkość bez nadziei, zagubiona w swoich niezmierzonych smutkach.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Nauczanie papieża

Afekty i rozeznanie duchowe

Jak ważne są afekty w życiu duchowym i jak należy je rozpatrywać w rachunku sumienia i w modlitwie? Papież w ostatnich miesiącach poświęcił temu tematowi swoje środowe audiencje, nie z perspektywy kierownika duchowego czy przewodnika duchowego (z wyjątkiem ostatniej katechezy), ale z perspektywy samopoznania.

Ramiro Pellitero-7 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Według słownika hiszpańskiego rozeznać oznacza odróżnić coś od czegoś innego, zwłaszcza w sferze ludzkiego ducha. To znaczy w sferze duchowej. W chrześcijaństwie rozeznanie kojarzy się często z procesem, który poprzedza ludzkie działania, aby starać się postępować zgodnie z wolą Bożą. Często kojarzona jest z cnotą roztropności ("słuszny rozum w działaniu"), choć w najbardziej popularnym znaczeniu termin ten brzmi po prostu jako ostrożność lub rozwaga; w rzeczywistości roztropność może również prowadzić nas do działania szybkiego i śmiałego, a także zawsze ze sprawiedliwością i wspaniałomyślnością. 

Rozeznać się, aby zdecydować

W swojej pierwszej katechezie (por. Audiencja generalna, 31-VIII 2022) Franciszek wyjaśnił, że rozeznanie dotyczy nas wszystkich, ponieważ ma związek z życiowymi wyborami czy decyzjami, w większości całkiem zwyczajnymi (jedzenie, ubranie, coś związanego z pracą lub z innymi). 

Zarówno w zwykłym życiu, jak i w nauce Ewangelii jesteśmy uczeni, jak ważne jest dokonywanie właściwych wyborów. Wymaga to wiedzy, doświadczenia, uczucia i woli, a także wysiłku (bo życie nie daje nam wszystkiego za darmo) i wolności. Możemy wybierać, bo nie jesteśmy zwierzętami, ale też dlatego możemy popełniać błędy w naszych wyborach. 

Papież umieszcza siebie w perspektywie antropologii i etyki, która wymaga poznania siebie i tego, co jest dobre do zrobienia tu i teraz. Z chrześcijańskiego punktu widzenia rozeznanie wymaga przede wszystkim synowskiej relacji z Bogiem, ale także przyjaźni z Jezusem Chrystusem i światła Ducha Świętego.

Podróże serca

W drugą środę (por. Audiencja generalna, 7-IX-2022) Franciszek podał przykład Ignacego z Loyoli, który umiał rozpoznać przechodzącego obok niego Boga. 

Rozeznanie jest pomocą w rozpoznawaniu znaków, za pomocą których Bóg daje o sobie znać w sytuacjach nieoczekiwanych, nawet nieprzyjemnych; lub przeciwnie, w dostrzeganiu czegoś, co po drodze pogarsza sytuację.  

W tych ramach nauczanie papieża można podzielić na trzy części: elementy rozeznania; szczególne rozważania na temat opuszczenia i pocieszenia; oraz trzecia część dotycząca weryfikacji, czujności i pomocy w rozeznaniu.

Elementy rozeznania

Franciszek odniósł się przede wszystkim do znajomości Pana (por. Audiencja generalna, 28-IX-2022), a zwłaszcza do zaufania, które musimy Mu okazać poprzez modlitwę (por. Audiencja generalna, 28-IX-2022). W modlitwie mamy traktować Go - proponuje - z prostotą i swojskością, jak przyjaciela.. 

"Ta znajomość przezwycięża lęk lub wątpliwości, że Jego wola nie jest dla naszego dobra, pokusę, która czasem krzyżuje nasze myśli i sprawia, że serce jest niespokojne i niepewne, a nawet zgorzkniałe.". To jest właśnie tajemnica świętych. Często przeszkody w podążaniu za Panem są przede wszystkim afektywne, z serca. W tym sensie smutek czy lęk przed Bogiem są znakami oddalenia od Boga, jak to widzimy w przypadku bogatego młodzieńca z Ewangelii (por. Mt 9 17 i nast.). Jezus jednak nie zmusza go do pójścia za Nim.

"Rozeznanie, co się w nas dzieje". -mówi następca Piotra. "Nie jest to łatwe, bo pozory mogą mylić, ale znajomość z Bogiem może łagodnie rozwiewać wątpliwości i lęki, czyniąc nasze życie coraz bardziej otwartym na Jego 'życzliwe światło', w pięknym określeniu św. Jana Pawła II. John Henry Newman".

Dodaje, że tak jak dwoje małżonków, którzy żyją ze sobą przez dłuższy czas, stają się do siebie podobni, tak samo modlitwa upodabnia nas do Jezusa. Do tego potrzebna jest bliskość z Nim, "bliskość afektywna", traktowanie Go jako wiernego przyjaciela, który nigdy nas nie opuszcza; i to nie tylko słowami, ale także gestami i dobrymi uczynkami. 

Poznanie siebie i swoich pragnień

Po drugie, Papież mówił o poznaniu samego siebie (por. Audiencja generalna, 5 października 2022). Zwraca uwagę, jak u podstaw wątpliwości duchowych i kryzysów powołaniowych leży często brak znajomości siebie, swojej osobowości i najgłębszych pragnień; bowiem "...musimy znać siebie, swoją osobowość i swoje najgłębsze pragnienia.prawie wszyscy chowamy się za maską, nie tylko przed innymi, ale także gdy patrzymy w lustro". (Thomas H. Green). 

Rozeznanie jest konieczne - wskazuje papież w kontekście naszej kultury cyfrowej - aby "poznać hasła naszego serca, na które jesteśmy najbardziej wrażliwi, uchronić się przed tymi, którzy używają perswazyjnych słów, by nami manipulować, a także rozpoznać, co jest dla nas naprawdę ważne, odróżniając to od mód chwili czy krzykliwych i powierzchownych haseł".". Prawda jest taka, że często dajemy się ponieść sprowokowanym w ten sposób uczuciom. 

W tym wszystkim pomaga rachunek sumienia. Nie chodzi tu o rachunek przed spowiedzią sakramentalną (aby odkryć grzechy, o które mamy być oskarżeni), ale o rachunek sumienia. ogólny rachunek sumienia na koniec dnia. "Ogólny rachunek sumienia z dnia: co się dzisiaj wydarzyło w moim sercu? Wiele się wydarzyło.... Jakie, dlaczego, jakie ślady pozostawili w sercu??".

Trzeci "składnik" rozeznania to. pragnienie (por. Audiencja generalna, 12 października 2022). Franciszek przyjmuje ten termin nie w sensie pragnienia chwili, ale w sensie jego etymologii: de-sidusWażne jest, abyśmy wiedzieli, jakie są nasze pragnienia i jak wyglądają, i aby były to pragnienia wielkie i operatywne, bo niekiedy pozostajemy w naszych skargach (por. J 5, 6 i nast.), które raczej karłowacieją lub atrofizują pragnienie.

Czytanie własnego życia

Po czwarte, Franciszek podkreślił, że dla rozeznania ważne jest, aby wiedzieć "... co jest ważne dla rozeznania.księga własnego życia"Historia naszego własnego życia" (por. Audiencja generalna, 19 października 2022). Jeśli to zrobimy, będziemy mogli wykryć tak wiele "toksycznych" czy pesymistycznych elementów, które nas powstrzymują (jestem bezwartościowy, wszystko idzie mi źle itp.), być może z pomocą kogoś, kto pomoże nam rozpoznać także nasze zalety, dobre rzeczy, które Bóg w nas zasiewa. 

Dobrze jest mieć "podejście narracyjne", nie zatrzymywać się na pojedynczej akcji, ale ujmować ją w jakimś kontekście: "Skąd się bierze ta myśl? To, co teraz czuję, skąd się bierze? Dokąd prowadzi mnie to, co teraz myślę? Czy miałem to już wcześniej? Czy to coś nowego, co przychodzi do mnie teraz, czy spotkałem się z tym już wcześniej? Dlaczego jest to bardziej natarczywe niż inne? Co życie chce mi przez to powiedzieć?  

Spustoszenie i pocieszenie

W drugiej części katechezy Franciszek przeszedł do omówienia "sprawy" rozeznania, skupiając się na dwumianowym desolation-pojednanie. Po pierwsze, spustoszenie (por. Audiencja generalna, 26 października 2022 r.) lub duchowy smutek.

Radzenie sobie z duchowym smutkiem

Spustoszenie zostało określone jako "ciemność duszy" (św. Ignacy z Loyoli), jako "smutek", który nie musi być zły. Czasami ma to związek z wyrzutem sumienia za coś złego, co zrobiliśmy i jest zaproszeniem do wyruszenia w drogę. W tych przypadkach, jak zauważa św. Tomasz, jest to "ból duszy", ostrzeżenie, jak czerwone światło, by się zatrzymać. 

W innych przypadkach - wyjaśnia Franciszek - może to być pokusa, za pomocą której diabeł chce nas zniechęcić na drodze dobra, zamknąć nas w sobie i sprawić, że nie zrobimy nic dla innych: sparaliżować nas w pracy lub nauce, w modlitwie, w wytrwałości w naszym własnym powołaniu. Jezus daje nam przykład, jak z mocnym postanowieniem odrzucać te pokusy (por. Mt 3,14-15; 4,11-11; 16,21-23). 

W każdym razie powinniśmy zadać sobie pytanie, co leży u podstaw tego smutku (por. Audiencja generalna, 16 listopada 2022 r.), wiedząc, że Bóg nigdy nas nie opuszcza i że z Nim możemy pokonać każdą pokusę (por. 1 Kor 10, 13). Nie należy jednak w takich sytuacjach podejmować pochopnych decyzji. 

Musimy wyciągnąć wnioski i wykorzystać to spustoszenie. "W rzeczywistości". -Jeśli nie ma odrobiny niezadowolenia, odrobiny zdrowego smutku, zdrowej zdolności do życia w samotności i bycia z samym sobą bez ucieczki, ryzykujemy, że zawsze pozostaniemy na powierzchni rzeczy i nigdy nie skontaktujemy się z centrum naszej egzystencji - ostrzega papież. 

Dlatego, radzi Papież, nie jest dobrze pozostawać w "stanie obojętności", który czyniłby nas nieludzkimi dla siebie i dla innych. Dobry jest "zdrowy niepokój", jakiego doświadczają święci. 

Z drugiej strony, opuszczenie daje nam możliwość wzrostu, dojrzewania w naszej zdolności do wolnego oddania się innym, bez szukania własnego interesu czy własnego dobra. W modlitwie musimy nauczyć się przebywać z Panem, podczas gdy nadal szukamy Go, być może w środku tej pokusy lub tej pustki, której doświadczamy. Ale bez opuszczania modlitwy, bo Jego odpowiedź zawsze przychodzi. 

Prawdziwe i fałszywe pociechy 

W życiu duchowym istnieje również pocieszenie (por. Audiencja generalna, 23.11.2022), w postaci trwałej radości, pokoju i harmonii, które umacniają nadzieję i napełniają nas odwagą do służenia innym, jak pisze Edyta Stein.

Musimy jednak odróżnić duchową pociechę od fałszywych pociech, które mogą być głośne i krzykliwe, ale które są przelotnymi entuzjazmami, które są raczej samooszukiwaniem się (własnym interesem) niż szukaniem Pana. Rozeznanie pomoże nam odróżnić prawdziwe pociechy (które przynoszą głęboki i trwały pokój) od fałszywych. W tym ostatnim zło może pojawiać się od początku, na przykład w postaci uchylania się od swoich obowiązków; innym razem pojawia się w środku, być może poprzez poszukiwanie siebie; lub na końcu, ponieważ prowadzi nas do złego traktowania innych.

Z tego powodu, podkreśla Franciszek, musimy nauczyć się rozróżniać "dobra", które mogą być pozorne, aby szukać prawdziwych dóbr, które sprawiają, że wzrastamy. Do tego wszystkiego konieczne jest codzienne badanie naszego sumienia: zob. co się dzisiaj stało. Z uwagą na konsekwencje naszych afektów.

Weryfikacja, monitoring, pomoc w rozeznaniu

W trzeciej części tych katechez Franciszek zaprasza nas do przyjrzenia się fazie po podjęciu decyzji, aby potwierdzić, czy były one adekwatne, czy też nie (por. Audiencja generalna, 7 grudnia 2022). Widzieliśmy już, jakie znaczenie ma w tym upływ czasu, a także obserwacja, czy te decyzje przynoszą nam trwały pokój.

Na przykład, "jeśli podejmuję decyzję, by poświęcić pół godziny więcej na modlitwę, a potem uświadamiam sobie, że lepiej przeżywam pozostałe chwile dnia, jestem bardziej pogodny, mniej niespokojny, wykonuję swoją pracę z większą starannością i przyjemnością, nawet relacje z niektórymi trudnymi osobami stają się łatwiejsze...: wszystko to są ważne znaki, które wspierają dobro podjętej decyzji".. Życie duchowe jest okrężne: dobro wyboru wpływa korzystnie na wszystkie dziedziny naszego życia. Bo jest to uczestnictwo w Bożej twórczości. 

Są jeszcze inne znaki, które mogą potwierdzić, czy była to dobra decyzja: rozważanie decyzji jako odpowiedzi miłości do Pana (nie zrodzonej ze strachu czy obowiązku); "poczucie bycia na swoim miejscu" (podaje przykład dwóch punktów na Placu św. Piotra w Watykanie, skąd kolumny są ustawione w jednej linii), czyli wzrost porządku, integracji i energii; wewnętrzne pozostawanie bezpłatny w tej sytuacji (i nie mając postawy obsesyjnej czy zaborczej), szanując i czcząc Boga z ufnością.   

Oglądanie, żeby nie zasnąć

Po podjęciu decyzji ważna jest również postawa czujności (por. Audytorium ogólne, 14-XII-2022), aby nie ulec senności, nie przyzwyczaić się, nie dać się ponieść rutynie (por. Łk 12, 35-37). Jest to konieczne, podkreśla następca Piotra, aby zapewnić wytrwałość, spójność i dobre owoce naszych decyzji. 

Kto staje się zbyt pewny siebie, traci pokorę i przez brak czujności serca może wpuścić z powrotem diabła (por. Mt 12, 44 ff). Może to być związane - wskazuje Franciszek - ze złą pychą, z domniemaniem, że jest się sprawiedliwym, dobrym, spokojnym; z nadmierną ufnością w siebie, a nie w łaskę Bożą. Straciliśmy strach przed upadkiem, a wraz z nim pokorę... i w końcu tracimy wszystko.

W skrócie jest to rada: "Czuwaj nad swoim sercem, bo czujność jest znakiem mądrości, jest znakiem przede wszystkim pokory, bo boimy się upadku, a pokora jest mistrzowską drogą życia chrześcijańskiego".

Ewangelia w twojej kieszeni

Podczas audiencji generalnej 21 grudnia 2022 roku Biskup Rzymu zaproponował kilka pomocy do rozeznania, które wydaje się trudne lub skomplikowane, ale które jest konieczne. 

Głównymi pomocami są Słowo Boże i nauczanie Kościoła. Słowo Boże odnajdujemy w Piśmie Świętym (zwłaszcza w pilnej lekturze Ewangelii) z pomocą Ducha Świętego. 

Dlatego Franciszek nalega, podobnie jak przy innych okazjach, aby "Weź Ewangelię, weź do ręki Biblię: pięć minut dziennie, nie więcej. Noś Ewangelię w kieszeni, w torbie, a kiedy podróżujesz, weź ją i czytaj trochę w ciągu dnia, pozwalając Słowu Bożemu zbliżyć się do twojego serca.". 

Wskazuje też, zgodnie z doświadczeniem świętych, na znaczenie kontemplacji męki Pańskiej i widzenia jej w Krucyfiksie; uciekania się do Maryi Dziewicy; proszenia Ducha Świętego o światło (co jest "rozeznaniem w działaniu") i traktowania go z ufnością, razem z Ojcem i Synem.

W ostatniej katechezie Papież wskazał na znaczenie kierownictwa duchowego i ujawniania się, aby poznać siebie i iść w życiu duchowym.