Watykan

Papież wzywa młodych do modlitwy za Synod podczas spotkania ekumenicznego

Tysiące młodych ludzi z całej Europy gromadzi się w Rzymie w dniach 29 września - 1 października na wielkim ekumenicznym czuwaniu modlitewnym zwołanym przez papieża Franciszka w celu zawierzenia prac Synodu Biskupów.

Giovanni Tridente-25 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Lud Boży - zwłaszcza młodzież - zgromadzi się na modlitwie o dzieło nadchodzącego Synod BiskupówCzuwanie, o deklaratywnie ekumenicznym podejściu, odbędzie się pod koniec roku. To jest ta inicjatywa TogheterPapież Franciszek uruchomił po Anioł Pański z niedzieli 15 styczniazapraszając młodych z całego świata do spotkania w Rzymie wieczorem 30 września, przed rozpoczęciem Zgromadzenia Synodalnego, zaplanowanego (pierwsza faza) od 4 do 29 października następnego roku.

Ekumenizm będzie w centrum tego wydarzenia. powiedział Ojciec Święty, wprowadzając w czuwanie i przewidując, że na weekend będzie specjalny program przygotowany przez Wspólnota z Taizé dla młodych ludzi przybywających do Rzymu.

Zatrzymuje się, aby uczcić jedność

W rzeczywistości to właśnie obecny przeor wspólnoty ekumenicznej, brat Alois, wziął udział w otwarciu Synod w październiku 2021 r., który wyraził nadzieję, że na trasie synodalnej "będą chwile wytchnienia, jakby pauzy, aby świętować jedność już osiągniętą w Chrystusie i uczynić ją widoczną".

Spotkania, w których mogli uczestniczyć nie tylko delegaci, ale cały lud Boży, nie tylko katolicy, ale także wierni innych Kościołów, siostry i bracia w Chrystusie uczynieni takimi przez ten sam Chrzest.

Już wtedy następca brata Rogera wierzył, że inicjatywa ta może być także ostrzeżeniem dla pokoju poprzez jedność i dzielenie się.

Sam papież Franciszek podkreślił kilka miesięcy temu, podczas audiencji udzielonej Jego Świątobliwości Mar Awie III, katolikosowi i patriarsze Asyryjskiego Kościoła Wschodu, bliskie relacje między synodalność i ekumenizmu, które muszą zatem charakteryzować także drogę, jaką obecnie przebywa Kościół.

Jako wkład do pokoju

Na stronie internetowej inicjatywy, www.together2023.netPodkreśla się znaczenie podróży wśród współtowarzyszy, uświadamiając im, że "potrzebują siebie nawzajem nie po to, by być razem silniejszymi, ale jako wkład w pokój w rodzinie ludzkiej". Przeżywając komunię ekumeniczną "możemy czerpać impulsy do stawiania czoła dzisiejszym wyzwaniom w obliczu polaryzacji, które rozbijają rodzinę ludzką i wołanie o ziemię".

W szczególności na spotkanie zaproszeni są wszyscy młodzi ludzie w wieku od 18 do 35 lat z różnych krajów Europy i ze wszystkich tradycji chrześcijańskich. Togheter. Będą oni goszczeni w rzymskich parafiach i zamieszkają u miejscowych rodzin.

Młodzi katolicy będą mogli przeżyć to dodatkowe spotkanie w ciągłości z Światowe Dni Młodzieży , która odbędzie się w Lizbonie na początku sierpnia.

Pod tym samym namiotem

Obraz wybrany jako logo inspirowany jest logo podróży synodalnej - sylwetkami wielu osób w drodze o różnych sytuacjach życiowych, pokoleniach i środowiskach - i dodaje namiot, jako przypomnienie wersetu z Izajasza 54, 2: "Powiększ przestrzeń swojego namiotu", który jest również zaproszeniem do zgromadzenia nas wszystkich "pod jednym namiotem", przestrzenią komunii i miejscem Bożej obecności.

Centralnym punktem weekendu - od piątku 29 do niedzieli 1 października - będzie ekumeniczne czuwanie modlitewne w sobotę wieczorem na placu św. Piotra, w obecności papieża Franciszka i przedstawicieli innych Kościołów, na które złoży się słuchanie Słowa Bożego, uwielbienie i wstawiennictwo, pieśni z Taizé oraz cisza.

W piątek młodzi będą mieszkać w parafii goszczącej i w domu; w sobotę rano program będzie obejmował serię "itinerariów" ze spotkaniami i wizytami w różnych miejscach Rzymu, w tym udział w warsztatach, okrągłych stołach i rozmowach duchowych.

Różne wyznania

Nad przygotowaniami pracuje już około pięćdziesięciu rzeczywistości kościelnych różnych wyznań: kościoły i federacje kościelne, wspólnoty i ruchy, duszpasterstwa młodzieżowe itp. Oprócz Wspólnoty z Taizé, Stolica Apostolska współpracuje także z. Sekretariat Synodudykasterii ds. promowania jedności chrześcijan, dykasterii ds. Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia i wikariat Diecezja rzymska.

Tymczasem od 12 do 14 marca w Wiecznym Mieście spotkają się delegaci z różnych zaangażowanych rzeczywistości kościelnych, aby dokonać pierwszej oceny organizacji, która będzie kontynuowana w kolejnych miesiącach, aż do czerwca, w celu zaplanowania różnych rozwiązań logistycznych. Inicjatywę można udostępnić na portalach społecznościowych za pomocą hashtagu #Togheter2023.

"Boże pragnienie jedności zależy od każdego z nas".

Nie tylko podczas tego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, ale przez cały rok, wszyscy musimy zadać sobie pytanie Co zrobić w obliczu wyzwania, jakim jest jedność?

25 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Zaangażowanie na rzecz przywrócenia unii należy do całego Kościoła, do wiernych, jak również do pasterzy, każdego według jego własnej wartości, czy to w codziennym życiu chrześcijańskim, czy w badaniach teologicznych i historycznych" (Unitatis Redintegratio 5).

Chociaż od tego jasnego i kategorycznego stwierdzenia Soboru Watykańskiego II, a konkretnie Dekretu o ekumenizmie, upłynęło około 60 lat, możemy stwierdzić, że to wezwanie do promowania jedności wśród chrześcijan jest wciąż zadaniem oczekującym na realizację.

W konkretnym i praktycznym sposobie przeżywania i rozumienia doświadczenia wiary "zwykłych" chrześcijan nie ma zainteresowania, poszukiwania czy zaangażowanej i silnej troski o jedność - nie tylko z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, ale nawet w obrębie wspólnot, do których należą.

W rzeczywistości powołanie ekumeniczne -gdy rozumie się i wie, czym jest, a nie traktuje się go z podejrzliwością czy podejrzeniem o pewien relatywizm, który jest owocem i modą tego pluralistycznego społeczeństwa ponowoczesnego - jest na ogół pojmowany jako "rzecz" kilku konkretnych chrześcijan, którzy ze względu na bardzo konkretne okoliczności oddali się tej sprawie.

Ale rzeczywistość jest taka, że odwieczny plan Boga w Trójcy Świętej został nam objawiony jako plan komunii ludzi między sobą i z Bogiem, i to jest ostateczny powód stworzenia, historii zbawienia, wcielenia oraz śmierci i zmartwychwstania Chrystusa: przyjąć i przyjąć, dzięki darowi Ducha, jedność wszystkich narodów w Chrystusie przez Ducha wobec Ojca, który jako łaska paschalna został na nas wylany: "Teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, zostaliście zbliżeni przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem, który z dwóch uczynił jedno i zburzył dzielący mur wrogości" (Ef 2, 13-14).

Komunia jest tym, co Bóg dał nam w darze w Chrystusie Jezusie i czego oczekuje od nas w odpowiedzi. Dla tego wszystkiego my, wierzący, każdy w swoim powołaniu i misji w Kościele, jesteśmy wezwani do pracy na rzecz jedności.

Ekumenizm duchowy

Istnieje kilka sposobów na rozmieszczenie tej misji. Po pierwsze, jest ekumenizm duchowy dzięki której, poprzez modlitwę, otwieramy się na przyjęcie daru Bożego, którego znakiem i owocem jest jedność.

Kiedy chrześcijanie różnych wyznań spotykają się, aby wspólnie się modlić, uznajemy i wyrażamy prawdziwą jedność, która już istnieje między nami, ponieważ zaszczepieni w Chrystusie przez chrzest, możemy wspólnie zwracać się do Ojca, aby Go przywoływać, manifestując w ten sposób naszą wspólną kondycję dzieci i braci.

Ten ekumenizm duchowość to kształtowanie w wierzących sposobu bycia w świecie naznaczonego postawami pojednania, dialogu, pokoju, akceptacji, słuchania i otwarcia na innych, uznania ich godności, wartości ich przekonań - nawet jeśli różnią się od własnych - ich doświadczenia wiary i ich świadectwa.

Szacunek i poważanie dla drugiego człowieka wyrabia się więc poprzez wzajemne poznanie, które jest podstawą ekumenizm przyjaźni.

Ekumenizm męczeństwa

Papież Franciszek przy wielu okazjach wspominał m.in. ekumenizm męczeństwa. "Męczennicy należą do wszystkich Kościołów, a ich cierpienie stanowi "ekumenizm krwi", który przekracza historyczne podziały wśród chrześcijan, wzywając nas wszystkich do promowania widzialnej jedności uczniów Chrystusa", (Wspólna deklaracja Franciszka i Karekina II w St. Etchmiadzin, Republika Armenii, 26 czerwca 2016 r.).

Jest wielu wiernych różnych wyznań chrześcijańskich, którzy oddali swoje życie, aby wyznać wiarę w Chrystusa. Nawet jeśli należą do innych wspólnot chrześcijańskich, uznajemy ich za prawdziwych męczenników i świadków.

Ten bolesny dramat, będący jednocześnie wydarzeniem łaski ze względu na wyrażone w nim świadectwo silnej miłości do Chrystusa, jest już znakiem jedności, a także stanowi dla świata ziarno komunii i pokoju.

Ekumenizm teologiczny.

W bardziej szczegółowym, ale równie bardzo potrzebnym obszarze jest ekumenizm teologicznyo. Związany z kontekstem uniwersyteckim, filozoficznym, teologicznym i historycznym, obejmuje refleksję i badania nad wiarą chrześcijańską i jej różnymi przejawami w różnych wyznaniach w celu poszukiwania dróg dialogu i komunii doktrynalnej.

Ta praktyka ekumenizmu wymaga poważnego przygotowania doktrynalnego, aby móc z osobistym przekonaniem zdać sprawę z własnego wyznania oraz otwartości na słuchanie i dialog z członkami innych wyznań chrześcijańskich, szukając sposobów dojścia do wspólnego rozumienia objawionych tajemnic przez lepsze poznanie się i wspólne zagłębienie w Tajemnicę Boga.

Bardzo znamienne jest wskazanie, że tylko z solidnego osobistego stanowiska wobec własnych przekonań, z głębokiej tożsamości, można stanąć w obliczu prawdziwego spotkania z odmiennymi i przyjęcia ich stanowisk widzenia, ponieważ prawdziwa tożsamość i przynależność nie generują zamknięcia czy bezruchu, przeciwnie, pozwalają wierzącemu, bez lęku, w wolności płynącej z tożsamości, wyjść na spotkanie drugiego, otworzyć się na niego, przyjąć go, podjąć wspólną drogę we wzajemnej wymianie wzajemnych dóbr i darów.

Ekumenizm działalności charytatywnej

W końcu jest. ekumenizm dobroczynności która stara się stawić czoła wyzwaniom społecznym i politycznym wspólnym dla wszystkich chrześcijan, gdzie możemy wyrazić zjednoczone świadectwo nowego sposobu życia i bycia w rzeczywistości, traktowania i kochania ludzi, który rodzi się z Ewangelii.

Ten ekumenizm praktyczny jest w tle Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan, który właśnie kończymy w tym roku 2023, a który ma za hasło "...".Czyń dobro; czyń sprawiedliwość". (Iz 1:17).

Teksty i materiały, które zostały zaproponowane do medytacji i refleksji w tym tygodniu, zostały przygotowane przez Radę Kościołów Minnesoty we współpracy z Kościołem katolickim, przede wszystkim z diecezją St. Paul i Minneapolis.

Chrześcijanie w tym północnoamerykańskim państwie chcieli zająć się problemem rasizmu, który wciąż jest obecny w amerykańskim społeczeństwie. Ta rana rasowego wykluczenia i marginalizacji wymaga ekumenicznej refleksji, ponieważ w wielu przypadkach i przez długi czas była ona broniona i podtrzymywana przez tych, którzy uznawali się za chrześcijan.

Jest zatem absolutnie konieczne uznanie tej winy i promowanie przestrzeni i konkretnych aktów pojednania i przebaczenia, przyjmowania i szanowania odmiennych, cudzoziemców, imigrantów, uznając w nich wszystkich ich świętą godność i ukrytą obecność Chrystusa w każdej istocie ludzkiej, ponieważ przez wcielenie Chrystus zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem.

Trwające pytanie o to tydzień modlitwy o jedność i na które każdy z nas może odpowiedzieć tylko w tajemnicy wolności brzmi: Co mam robić? Musimy zadać sobie to pytanie z odwagą, ponieważ istnieje wyjątkowe i osobiste "tak", które tylko każdy z nas może dać na rzecz ekumenizmu. Wielkie pragnienie Boga dotyczące jedności zależy również od ciebie.

AutorSiostra Carolina Blázquez OSA

Przeorysza klasztoru Nawrócenia, w Sotillo de la Adrada (Ávila). Jest również wykładowcą na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kaznodziejskiego San Dámaso w Madrycie.

Więcej
Zasoby

Ignacio Orbegozo i Sobór Watykański II

W tym dniu, 25 stycznia 1964 r., w Limie święcenia biskupie przyjął bp Ignacio Orbegozo, którego udział w Soborze Watykańskim II był, choć mało znany, bardzo płodny.

Gustavo Milano-25 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 12 minuty

Ignacio María Orbegozo y Goicoechea urodził się 25 marca 1923 roku w mieście Bilbao w północnej Hiszpanii. Uczył się w szkołach prowadzonych przez pijarów i jezuitów podczas burzliwych lat 30. w jego kraju. W 1941 roku ukończył szkołę średnią i w tym samym roku wstąpił na Uniwersytet Centralny w Madrycie jako student medycyny.

Za sugestią przyjaciela ojca, Ignacio poszedł zamieszkać w uniwersyteckiej rezydencji Jennera, zajętej przez ludzi z Opus Dei, co skończyło się zmianą jego życia. Poznał Josemaríę Escrivá, założyciela Opus Dei, i z czasem jego pobożność umacniała się, aż 29 września 1942 r. złożył podanie o przyjęcie do Opus Dei jako numerariusz.

Po kilku latach spędzonych w Jenner, Ignacio przeniósł się do innej rezydencji prowadzonej przez Opus Dei, również znajdującej się w Madrycie, o nazwie Diego de León.

Po kolejnych dwóch latach, w 1945 roku, udał się do zamieszkania w Granadzie, aby tam promować pracę apostolską Dzieła. Kontynuując rytm biennale, w 1947 roku zamieszkał w Sewilli, pracując jako pensjonariusz na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Sewilli. W następnym roku uzyskał dyplom lekarza i kontynuował pracę na tym samym Wydziale.

Jak można się było spodziewać, dwa lata później, w 1949 roku, Ignacio wrócił do Madrytu i zamieszkał w Centrum Pracy przy Calle Gurtubay.

W tym okresie Josemaría Escrivá zapytał go, czy byłby skłonny przyjąć święcenia kapłańskie, na co ten dobrowolnie przystał i w 1951 roku (kolejny okres dwóch lat) otrzymał święcenia kapłańskie. Potem nastąpiły podróże duszpasterskie po całej Hiszpanii, a nawet kilka w Maroku.

W sierpniu 1953 roku Manuel Botas, ówczesny wikariusz Opus Dei w Peru, poinformował Radę Generalną Dzieła, że sekretarz Komitetu Organizacyjnego Kongresu Eucharystycznego i Maryjnego, który miał się odbyć w Limie (Peru) w następnym roku, poprosił go o nazwiska niektórych księży z Dzieła, których mógłby zaprosić. Wymieniano między innymi Ignacio Orbegozo, który miał krewnych w Peru, oraz Raimona Panikkara.

Pierwsza wizyta w Peru

Właśnie w 1954 roku (wreszcie przerwano rytm biennale!) Ignacy po raz pierwszy, na prośbę Josemaríi Escrivá, udał się do Limy, aby wziąć udział w V Krajowym Kongresie Eucharystycznym i I Kongresie Maryjnym Peru, i był to jego pierwszy bezpośredni kontakt z krajem, w imieniu którego miał wziąć udział w Soborze Watykańskim II.

Po długiej podróży z przystankami w Lizbonie, Dakarze, Recife, Rio de Janeiro i São Paulo, Ignatius wylądował w stolicy Peru 13 września. Ponieważ praca Dzieła rozpoczęła się w tym kraju w poprzednim roku, księża Manuel Botas i Antonio Torrella mogli powitać go na lotnisku.

"Dr Ignacio María Orbegozo, z Opus Dei, specjalnie zaproszony przez Radę Organizacyjną, wygłosił w miesiącu listopadzie serię wykładów i ćwiczeń duchowych dla studentów uniwersytetów, pań i panów" - czytamy w protokole kongresu.

Doktorat w Rzymie

W latach 1954-1956 (powróciły biennale...) przebywał w Rzymie robiąc doktorat z teologii moralnej na Uniwersytecie Laterańskim i napisał pracę zatytułowaną "Teologiczno-moralne studium infekcji witalnych". W tym okresie mógł być bliżej papieża Piusa XII i Josemaría Escrivá.

Od 1948 roku Stolica Apostolska była szczególnie zaangażowana w poprawę opieki duszpasterskiej na terenach trudno dostępnych na terytorium Peru. W tym celu powołał do życia prałatury terytorialne i powierzył je różnym instytucjom kościelnym. Sam Josemaría Escrivá opowiada, jak przyszła kolej na Opus Dei:

Monsignor Samorè przyszedł do mojego domu i powiedział do mnie: "Przybyłem w imieniu Ojca Świętego, aby zobaczyć, czy chcesz wybrać prałaturę spośród tych z Peru". A ja odpowiedziałem: "Nie chcę wybierać żadnej prałatury, ani my nie chcemy być prałatami niczego". "Ale papież jest tak podekscytowany" - odpowiedział monsignor Samorè. "W takim razie nie wybiorę go" - odpowiedziałem. "Niech inni wybierają, a którego nikt nie chce, tego zatrzymamy". I dostaliśmy duży kawałek, ten, którego nikt nie chciał.

I rzeczywiście, 18 kwietnia 1956 roku, gdy Ignacio Orbegozo był jeszcze w Wiecznym Mieście, Escrivá skierował do Manuela Botasa następujące słowa:

Możesz powiedzieć Nuncjuszowi - ze swojej strony - że nie mielibyśmy nic przeciwko (wręcz przeciwnie), aby przejąć terytorium misyjne w Peru, pod warunkiem, że rozpoczniemy tam naszą pracę w drugiej połowie przyszłego roku. Możesz mu powiedzieć, że rozmawiałem z biskupem Samorè.

Botas wziął się wtedy za poinformowanie nuncjusza apostolskiego w Limie, Francesco Lardone, który natychmiast napisał do Josemaríi Escrivá. Ten ostatni zaproponował na prałata Ignacio Orbegozo lub samego Manuela Botasa, dając jednak do zrozumienia, że woli tego pierwszego. I tak też się stało. Po ukończeniu pracy magisterskiej w czerwcu 1956 r. Orbegozo powrócił do Hiszpanii, ale wkrótce potem, w październiku tego samego roku, za cel duszpasterski obrał Peru, a przed wyjazdem złożył krótką wizytę Josemaríi Escrivá w Rzymie.

Prałatura Yauyos

W 1957 roku papież Pius XII erygował prałaturę terytorialną Yauyos w Peru, składającą się z dwóch prowincji cywilnych Yauyos i Huarochirí, sufragana archidiecezji Limy, w celu poprawy opieki duszpasterskiej nad mieszkańcami tego rozległego obszaru górskiego, powierzając ją Opus Dei. W 1962 r. przyłączono do niej cywilną prowincję Cañete, a zob. przeniesiono do miasta San Vicente de Cañete.

W ten sposób Ignacio Orbegozo ponownie okazał się dyspozycyjny, przyjął to, czego Bóg żądał od niego za pośrednictwem Kościoła, i stawił czoła wyzwaniom, jakie stawiała przed nim misja.

Aby lepiej poznać uwarunkowania kościelne i społeczne w Ameryce Łacińskiej i lepiej przygotować się do nowej posługi, Orbegozo odbył podróż do Meksyku, Gwatemali, Kuby, Kolumbii, Argentyny i Chile, a 2 października 1957 r. został przyjęty jako prałat Yauyos przez jego mieszkańców i władze. Jako wzmocnienie towarzyszyło mu pięciu innych księży, którzy byli członkami Towarzystwa Kapłańskiego Świętego Krzyża: Frutos Berzal, Alfonso Fernández Galiana, José de Pedro Gressa, Jesús María Sada Aldaz i Enric Pèlach i Feliu.

Ojciec do pojednania

Na początku Ekumenicznego Soboru Watykańskiego II 11 października 1962 r. wśród 2450 zwołanych biskupów był prałat nullius z Yauyos, Ignacio Orbegozo. Uczestniczył jako Ojciec Soborowy w czterech sesjach Soboru, choć święcenia biskupie miał przyjąć dopiero między drugą a trzecią sesją, 25 stycznia 1964 roku w Limie, w wieku czterdziestu lat.

Był obecny podczas całego posiedzenia Rady i brał udział w głosowaniu nad dziewięcioma z szesnastu dokumentów opublikowanych przez zgromadzenie Rady. Jego udział rozpoczął się jednak wiele lat wcześniej, kiedy to 18 czerwca 1959 r. kardynał Domenico Tardini poprosił go - podobnie jak wszystkich innych przyszłych Ojców Soboru - o współpracę w fazie przedprzygotowawczej Soboru.

W trzystronicowym liście datowanym na 12 września 1959 roku i napisanym eleganckim językiem włoskim, Orbegozo stwierdza, że jego "animadversions, consilia et vota"uwagi, rady i śluby") na temat tego, co powinno być omawiane przy tak uroczystej okazji.

Na wstępie zauważa sukces "eksperymentu" wprowadzonego w życie w jego prałaturze i w tym sensie proponuje "sprzyjać i zachęcać w miarę możliwości tę nową formę uczestnictwa duchowieństwa diecezjalnego w życiu doskonałości ewangelicznej".

Następnie wspomina, że główne trudności, jakie napotyka, to brak duchownych i liczne żądania wiernych, którym nie można sprostać.

Następnie rozważa korzyści dla ewangelizacji, jakie widzi w dobrej formacji świeckich, zwłaszcza tych, którzy mają "nowe energie i nowoczesne metody apostolstwa Instytutów Świeckich", nawiązując przy tej i innych okazjach do członków samego Opus Dei, którzy służą mu jako solidne wsparcie w jego misji duszpasterskiej w Andach.

Następnie mówi, że uważa, iż kwestia ustanowienia stałego diakonatu, bez obowiązku celibatu kościelnego, jest dojrzała, przynajmniej do przedyskutowania na Soborze, jako środek zaradczy na wspomniany brak duchowieństwa, a także nalega, aby ułatwić pobożne związki zakrystianów, jak to już istniało w Austrii.

Zauważając, że wiele par w jego prałaturze pozostawało w stanie konkubinatu, zaproponował na podstawie kanonu 1098 Kodeksu Prawa Kanonicznego rozszerzenie przypadku małżeństwa "...na stan konkubinatu".coram solis testibusW "większej ilości sytuacji.

Proponuje też, by ograniczyć Boskie Oficjum, czyli modlitwy właściwe dla kapłanów i zakonników zebrane w Brewiarzu, tak by były odmawiane nie dłużej niż dwadzieścia minut dziennie. Wyjaśnia jednak, że jego zdaniem ta redukcja powinna dotyczyć nie tylko zakonników i kanoników, ale "wszystkich innych" księży "zaangażowanych w opiekę nad duszami". Innymi słowy, nie proponuje go tylko dla duchownych swojej prałatury terytorialnej lub wszystkich prałatur terytorialnych, ale rzeczywiście dla całego Kościoła, z wyjątkiem zakonników i kanoników.

Wreszcie wzywa do intensywniejszej pomocy kościelnej dla krajów słabo rozwiniętych, w których znajdują się terytoria misyjne, przy aktywniejszej obecności przedstawicieli Kościoła w organizacjach międzynarodowych powołanych do rozwiązywania problemów tych krajów.

Było to zatem jego sześć propozycji w fazie przedprzygotowawczej: promocja instytutów świeckich, dyskusja nad instytucją diakonatu stałego, ułatwienie pobożnych związków zakrystianów, rozszerzenie przypadków małżeństwa "...".coram solis testibus"Unii Europejskiej", ograniczenie Boskiego Oficjum dla duchowieństwa świeckiego oraz intensyfikacja pomocy kościelnej dla krajów słabo rozwiniętych.

Orbegozo okazał się zatem w zgodzie z najpilniejszymi potrzebami kościelnymi swoich czasów, gdyż jego sugestie zostały pozytywnie przyjęte i przedyskutowane, co widać po tym, co ostatecznie zostało zatwierdzone.

Po rozpoczęciu działalności Rady jej najbardziej intensywny udział miał miejsce na trzeciej sesji, trwającej od 14 września 1964 r. do 21 listopada 1964 r., po której ogłoszono konstytucję Rady. Lumen Gentium i dekrety Unitatis Redintegratio y Orientalium Ecclesiarum.

Natomiast w pierwszym okresie, między 11 października 1962 r. a 17 grudnia 1962 r., nie ma żadnych udokumentowanych słów ani działań Ignacio Orbegozo w odniesieniu do Rady, prawdopodobnie dlatego, że wszystko było jeszcze w bardzo zaawansowanym stadium.

Natomiast w drugim okresie, który trwał od 29 września 1963 r. do 4 grudnia tego samego roku, podczas trzeciej sesji publicznej, Orbegozo podpisał konstytucję o świętej liturgii z 4 grudnia 1963 r., która później stała się znana jako. Sacrosanctum Concilium, oraz dekret o środkach masowego przekazu z 24 listopada 1963 r., nazwany później Inter MirificaPierwsze dwa przyjęte dokumenty, jedyne w tym drugim roku spotkań.

Z kolei od 14 września do 21 listopada 1964 roku, w trzecim okresie soborowym, przyszła kolej na przemówienia biskupów peruwiańskich w Auli Watykańskiej, zawsze po łacinie. Ignacio Orbegozo i czterech innych peruwiańskich biskupów zabrało głos.

Jeden z nich, Luis Sánchez-Moreno, który był pierwszym peruwiańskim członkiem Opus Dei, zeznał o rozmowie Orbegozo w następujący sposób:

Jeden z tych referatów, który po odczytaniu na osobności przykuł naszą uwagę ze względu na bogactwo myśli, napełnił tych z nas, którzy znali Ignacia, złośliwym zdumieniem. Wobec zmęczenia czcigodnego zgromadzenia, po wielu godzinach niekończących się odczytów, stojąc przy mikrofonie, powiedział, nietypowo, że jego propozycja zostanie wygłoszona na piśmie. Właśnie on, który charakteryzował się wielką umiejętnością mówienia. Jego gest wywołał długotrwałe i głośne oklaski w pięknej i okazałej bazylice.

O tym epizodzie, który trafił na pierwsze strony gazet, pisał sam Ignacio Orbegozo w nieformalnym liście z 26 października 1965 roku do przyjaciół i rodziny:

Zaczęli wypowiadać się inni "mówcy" i - jako że wykonaliśmy naszą pracę za kulisami - było wielu, którzy grali piccolo z własnymi nutami. A moja interwencja ograniczała jej granice i treść! Tym bardziej, gdy mówiono głośne rzeczy i oszczędzano mi ich. Tak więc, gdy przyszła moja kolej, wymyśliliśmy stratę, która przyniosła mi niewątpliwy "sukces". Ponieważ moje wystąpienie było już bardzo krótkie, chwilę wcześniej nauczyłem się go na pamięć, podszedłem do mikrofonu, powiedziałem, że aby uniknąć nużącego powtarzania - plagi przemówień, jak zwykle - nie skorzystam z prawa głosu i powiem po prostu, że w pełni zgadzam się z tym, co zostało powiedziane [...]. I to wszystko w niecałe dwie minuty i na pamięć! Oklaski na sali i pochwalne podziękowania od dyżurnego moderatora, którym okazał się kardynał Suenens. Jeśli chodzi o pamięć, to uznaję, że był to ruch typu "zemsta i rewanż" za to, jak bardzo męczyłem się z łaciną na Uniwersytecie Laterańskim, choć podstępem, miało to swój skutek!

Jednak poza tą anegdotą jego interwencja dotyczyła zarysu dekretu o apostolstwie świeckich, przyszłego Apostolicam ActuositatemOjców soborowych, wraz z 2069 innymi Ojcami soborowymi, został wybrany przez dziewięćdziesiątą ósmą Kongregację Generalną 9 października 1964 r.

Był też zaangażowany w drugą część zarysu konstytucji o Kościele w świecie współczesnym, nazwaną później Gaudium et SpesOrbegozo, wraz z 2176 innymi Ojcami Soboru, na 109 Kongregacji Generalnej 30 września 1965 r. Jednak w osobistych uwagach eksponowanych podczas Soboru, Orbegozo wypowiedział się na temat zarysu dekretu o posłudze i życiu kapłanów, znanego później jako Presbyterorum OrdinisZostał on zatwierdzony dopiero w następnym roku, 7 grudnia 1965 r., w przeddzień zamknięcia Rady, i do tego mieliśmy bezpośredni dostęp.

W półtorej strony doskonałej łaciny Ignacio Orbegozo wyraża swoje pełne zadowolenie z omawianego tekstu i prosi o nie wprowadzanie do niego żadnych zmian. Wskazuje na znaczenie rodziny i kierownictwa duchowego w budzeniu i przyjmowaniu powołania kapłańskiego wśród wiernych. Pytał o to w zdaniu: "inter Presbyteros", sicut inter ipsos primos Apostolossemper adfuerunt nonnulli, et quidem optime meritiW pierwszym przypadku zwrot jest mylący, ponieważ niektórzy apostołowie, nawet jeśli byli żonaci w chwili otrzymania powołania, pozostawili wszystko ("..."), a drugi, "legitime coniugati", usuwa się z kursywy, mówiąc, że w pierwszym przypadku zwrot jest mylący, ponieważ niektórzy apostołowie, nawet jeśli byli żonaci w chwili otrzymania powołania, pozostawili wszystko ("...").relictis omnibus"Łk 5,28), aby naśladować Chrystusa, i można by logicznie pomyśleć, że obejmowało to własną żonę; ale według niego drugie zdanie powinno zostać usunięte jako niewłaściwe, biorąc pod uwagę zamieszanie w niektórych sektorach opinii publicznej spowodowane przez tych, którzy uważali celibat kapłański za "niepotrzebne zaprzeczenie".

Następnie prosi o wyraźne stwierdzenie, że doskonała czystość jest znakiem i konsekwencją integralnej i całkowitej miłości człowieka do Boga, oraz o uściślenie Pawłowej nauki o "doskonałej czystości".indiviso corde" (1 Kor 7,34), "aby argumenty przemawiające za celowością bycia przez kapłana żywym świadkiem tej integralnej miłości i całkowitego daru z siebie osoby dla Boga i dla wszystkich dusz mogły być potwierdzone z większą siłą i skutecznością, nie tylko według rady Ducha Świętego, do której odwołuje się św. Paweł, ale także według żywego przykładu Jezusa Chrystusa Wiecznego Kapłana, który swoje przybrane człowieczeństwo oddał w całkowitą służbę misji kapłańskiej, jak również według przykładu Najświętszej Maryi Panny, która tak bezpośrednio współpracowała w kapłańskiej misji swojego Syna".

Wreszcie podkreśla znaczenie corocznego kursu rekolekcyjnego dla życia duchowego kapłanów, "przede wszystkim ze względu na wielką i ciągłą aktywność, do której zobowiązują obowiązki duszpasterskie w świecie ludzkim", choć woli, by nie był to obowiązek wpisany do Kodeksu Prawa Kanonicznego. Postuluje raczej drogę pośrednią: zalecać, ale "pozostawiając każdej Konferencji Episkopatu lub Ordynariatu sposób postępowania zgodnie z takim zaleceniem, według osobliwości i możliwości każdego okręgu kościelnego".

W wyniku współpracy prałata z Yauyos w Presbyterorum OrdinisFrutos Berzal, hiszpański kapłan, który pracował w tej prałaturze terytorialnej od momentu jej powstania aż do swojej śmierci w 2016 r., mówi: "Od momentu przybycia do Peru monsignor Orbegozo i kapłani, którzy chcieli mu towarzyszyć na początku, wyruszyli - zachęceni przez założyciela Opus Dei - nie tylko po to, by nieść świadectwo Słowa Bożego do wszystkich zakątków prowincji Yauyos, Cañete i Huarochirí, ale także by wspierać powołania kapłańskie". Chociaż tutejsze wyższe seminarium zostało założone dopiero w 1971 r. przez jego następcę, Luisa Sáncheza-Moreno, to jednak wiele z tego, co umożliwiło ten wielki krok, Ignacy realizował już od 1957 r., jak choćby założenie samego niższego seminarium.

W czwartym i ostatnim okresie soborowym, który rozpoczął się 14 września 1965 r., a zakończył 8 grudnia tego samego roku, podczas ósmej sesji publicznej ówczesny prałat Yauyos podpisał konstytucję dogmatyczną o objawieniu Bożym, znaną później jako Dei Verbumi dekret Apostolicam Actuositatem. I w tym samym okresie, ale na dziewiątej sesji publicznej, podpisał konstytucję duszpasterską. Gaudium et Spes. Ponadto jego nazwisko znajduje się na liście uczestników opracowywania zarysu wspomnianego dekretu o apostolstwie świeckich z 1965 r. oraz opracowywania zarysu wspomnianej konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym z 1965 r.

Na zarys tego, jak wyglądałoby bycie Apostolicam Actuositatemmówi Esteban Puig Tarratsque Orbegozo:

Napisał do księży z Yauyos: "Wczoraj prałat z Yauyos zabrał głos [sam, mówiąc w trzeciej osobie] w małej sprawie małżeństwa i świętości rodziny... Tym razem, w pośpiechu, rozwalił dziesięć minut prawa! A gdyby pozwolili mi powiedzieć to po hiszpańsku i bez zegara... nadal bym tam była i większość z nich by się nie nudziła! Podążając za datami listów wysyłanych z Rzymu, Orbegozo informował swoich kapłanów o wydarzeniach soborowych, o swoich spotkaniach ze św. Josemaríą, a także o krokach, jakie podejmował w celu uzyskania środków finansowych niezbędnych do ukończenia prac nad katedrą i niższym seminarium w Cañete.

I tak, podczas trzeciej i czwartej sesji Rady, prałat Orbegozo wniósł czynny wkład w postaci wystąpień ustnych przed zgromadzeniem oraz wystąpień pisemnych przesłanych do komisji soborowej, która opracowywała zarys omawianego dekretu.

Siedmiu innych członków Opus Dei uczestniczyło bezpośrednio w Radzie: Luis Sánchez-Moreno i Alberto Cosme do Amaral jako ojcowie rady; oraz Álvaro del Portillo, Amadeo de Fuenmayor, José María Albareda, Julián Herranz i Salvador Canals jako periti. Wraz z nimi Orbegozo cieszył się, że powszechne wezwanie do świętości, sedno przesłania głoszonego przez Josemaríę Escrivę i wcielonego w Opus Dei, zostało uroczyście potwierdzone przez samą Radę Ekumeniczną w konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium. Dalszy dowód - w razie gdyby były jakieś wątpliwości - że wszystko to było istotną częścią Bożej woli dla świata od XX wieku.

W tym okresie nasiliły się relacje Ignacio Orbegozo z osobistościami kościelnymi. Wyróżnia się jego bliskość z Ildebrando Antoniutti, ówczesnym kardynałem prefektem Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, oraz z Romolo Carboni, ówczesnym nuncjuszem apostolskim w Peru.

Ważnym wydarzeniem podczas Rady, choć nie bezpośrednio z nią związanym, była inauguracja Centrum ELIS w Rzymie. Jan XXIII postanowił przeznaczyć fundusze zebrane z okazji osiemdziesiątych urodzin papieża Piusa XII na dzieła społeczne, a ich realizację i zarządzanie powierzył Opus Dei.

Paweł VI postanowił, że taka inauguracja powinna odbyć się podczas jednej z sesji Soboru, co przekazał Angelo Dell'Acqua. Dlatego 21 listopada 1965 r. Ignacio Orbegozo i Luis Sánchez-Moreno asystowali podczas Mszy św. inaugurującej działalność papieża w tym ośrodku społecznym.

Pierwszy prałat Yauyos był tam jeszcze tylko przez kilka lat. Po jedenastu latach na tym stanowisku, w 1968 r. został mianowany biskupem Chiclayo (Peru), swoim drugim biskupem, gdzie pozostał przez nie mniej niż trzydzieści lat. Zmarł 4 maja 1998 roku w Chiclayo w wieku 75 lat. Orbegozo nie napisał książki o swoich doświadczeniach z Rady.

Sprawdzono, że bezpośredni wkład Ignacio Orbegozo w Sobór Watykański II, oprócz jego modlitw i osobistych wyrzeczeń, choć miał kontakt z różnymi dokumentami, koncentrował się na Apostolicam Actuositatem, Presbyterorum Ordinis y Gaudium et SpesSumiennie angażował się w opracowywanie projektów schematów.

AutorGustavo Milano

Świat

Rzym wstrzymuje propozycję utworzenia niemieckiej Rady Synodalnej

W liście watykańskiego kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina, wraz z kardynałami Ladarią i Ouelletem, a popartym przez papieża Franciszka, czytamy, że "nikt nie ma prawa do ustanowienia rady synodalnej ani na szczeblu krajowym, ani diecezjalnym, ani parafialnym".

José M. García Pelegrín-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nowy list watykańskiego sekretarza stanu, kard. Pietro Parolina, podpisany również przez kard. Luisa Ladarię, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, oraz kard. Marc OuelletW liście z 16 stycznia prefekta Dykasterii ds. Biskupów, wysłanym za wyraźną aprobatą papieża Franciszka, czytamy, że "nikt nie ma prawa do ustanowienia Rady Synodalnej ani na szczeblu krajowym, ani diecezjalnym, ani parafialnym". 

Kardynałowie wystosowali ten list w odpowiedzi na konsultacje przesłane im przez pięciu niemieckich biskupów diecezjalnych - kardynała Rainera Marię Woelki, arcybiskupa Kolonii, a także biskupów Gregora Marię Hanke OSB (Eichstätt), Bertrama Meiera (Augsburg), Rudolfa Voderholzera (Regensburg) i Stefana Ostera SDB (Passau).o wizycie ad limina biskupów niemieckich

W szczególności pytali, czy biskupi niemieccy są zobowiązani do udziału w "Komisji Synodalnej" przygotowującej stały Sobór Synodalny, która ma utrwalić Drogę Synodalną.

Z okazji czwarte Zgromadzenie tego, we wrześniu 2022 r., osiągnięto kompromis - "nie podejmujemy dziś żadnej ostatecznej decyzji" - w sprawie obejścia nota od SaStolica Apostolska w lipcu ubiegłego roku, która przypomniała, że droga synodalna "nie jest uprawniona do zobowiązywania biskupów i wiernych do przyjęcia nowych form rządów".

Jednak na zgromadzeniu Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich ZdK w grudniu 2022 r. jego wiceprzewodniczący Thomas Söding dał do zrozumienia, że Komisja Synodalna jest dla nich tylko fazą przygotowawczą: "obecnie ustanawiamy Radę Synodalną na poziomie federalnym, z jej preludium, jakim jest Komisja Synodalna".

Nie pozostawił też wątpliwości co do funkcji takiego soboru, zaprzeczając tym samym wspomnianej wcześniej nocie Stolicy Apostolskiej: w takim ciele "rozstrzygane będą ważne kwestie dla przyszłości Kościoła".

Nie jest to już organ doradczy, ale "wspólne działanie" ZdK i Konferencja Biskupów Niemieckich. Podsumował: "Mam tylko nadzieję, że Konferencja Episkopatu rozumie powagę, z jaką ZdK chce reformować Kościół.

Odpowiadając, że żaden biskup nie może być zmuszony do udziału w "Komisji Synodalnej", kardynałowie wyjaśniają, dlaczego taka Rada nie może być wprowadzona w życie: "Rada Synodalna" stanowiłaby nową strukturę zarządzania Kościołem w Niemczech, która - zgodnie z tekstem akcji opublikowanym na stronie internetowej "Wzmocnienie synodalności w dłuższej perspektywie: Rada Synodalna dla Kościoła Katolickiego w Niemczech" - wydaje się stawiać siebie ponad autorytetem Konferencji Episkopatu Niemiec, a w rzeczywistości ją zastępować". 

Główny problem doktrynalny dotyczy misji biskupa, "jak stwierdza nr 21 Konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium".

W komunikacie prasowym przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec DBK stwierdza, że planowana Rada Synodalna nie ma większych kompetencji niż Zgromadzenie Konferencji Episkopatu Niemiec. Droga Synodalna i że będzie to zgodne z prawem kanonicznym. Dodał, że zdecydowana większość Rady Stałej - biskupów diecezjalnych DBK - potwierdziła wolę realizacji uchwały Zgromadzenia Synodalnego w sprawie Komisji Synodalnej.

Sprawę skomentowała także Irme Stetter-Karp, przewodnicząca Komitetu Centralnego niemieckiego katolickiego ZdK: uważa ona za "absolutnie słuszne", że biskup Bätzing odmawia przyjęcia oskarżenia Rzymu.

Thomas Söding, wiceprezes ZdK, dodał: "Rada Synodalna przyjdzie. I mam szczerą nadzieję, że uda się jej pozyskać wszystkich niemieckich biskupów.

Jednak mimo tej wyzywającej reakcji nie wydaje się, by Rada Synodalna miała wiele do zrobienia, gdyż dokument z 16 stycznia nie jest dyrektywą watykańskiej władzy, którą można podważyć. 

Weto wyrażone przez trzech kardynałów wobec Rady Synodalnej ma pełny autorytet papieża, zgodnie z używaną przez nich dosłowną formułą: "Ojciec Święty zatwierdził ten list". in forma specifica i nakazał przekazać ją dalej".

W wywiadzie dla katolickiej agencji informacyjnej KNA Norbert Lüdecke, profesor prawa kanonicznego na Wydziale Teologii Katolickiej Uniwersytetu w Bonn, doszedł na przykład do takiego wniosku: "Moim zdaniem ten dokument oznacza koniec planowanego soboru synodalnego.

Podczas gdy prezes DBK Bätzing twierdzi teraz, że mieściłoby się to w ramach prawa kanonicznego, Lüdecke pyta: "Dlaczego do tej pory mówiono o tym, że ma to moc decyzyjną i wiążącą? Właśnie w tym miejscu pojawia się list Sekretariatu Stanu, który nie zgadza się, aby jakiekolwiek ciało miało prawo decydowania o biskupach". 

Że papież to zatwierdził in forma specifica oznacza, że "nie jest to już oficjalny akt Kurii, ale papieża". Od decyzji Kurii można się odwołać do papieża; ale przeciwko papieżowi nic nie można zrobić".

Watykan

Papież Franciszek: "Aby komunikować się w prawdzie, trzeba oczyścić swoje serce".

Papież Franciszek wygłosił orędzie z okazji Światowego Dnia Komunikacji, obchodzonego w tym samym dniu co wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.

Paloma López Campos-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek zwrócił się do wszystkich komunikantów w uroczystość św. Franciszka Salezego, która zbiega się ze Światowym Dniem Komunikacji. Pod hasłem. Mówienie z serca, "w prawdzie i miłości". (Ef 4, 15), Papież zwrócił się do komunikantów.

Na podstawie. refleksje z poprzednich lat Na czasownikach "iść", "widzieć" i "słuchać", które są niezbędne do dobrej komunikacji, Franciszek skupił swoje przesłanie na "mówieniu z serca".

Słuchanie płynące z serca

Papież powiedział, że serce jest tym, "co nas poruszyło, by iść, widzieć i słuchać; i to serce porusza nas do otwartej i przyjaznej komunikacji". Po wysłuchaniu "możemy wejść w dynamikę dialogu i wymiany, która jest właśnie tym porozumiewać się serdecznie".

Tylko w ten sposób, słuchając z czystym sercem, "uda nam się mówić "w prawdzie i miłości" (por. Ef 4,15). Nie możemy bać się głosić prawdy, nawet jeśli jest ona czasem niewygodna, ale robić to bez miłości, bez serca". Kiedy komunikacja odbywa się w tym duchu, "możliwy staje się cud spotkania, który pozwala nam patrzeć na siebie nawzajem ze współczuciem, przyjmując z szacunkiem słabości drugiej osoby, zamiast osądzać na podstawie pogłosek i siać niezgodę i podziały".

Dlaczego tak ważne jest, aby mieć czyste serce? Odpowiedź papieża brzmi: "aby móc porozumiewać się "w prawdzie i miłości", konieczne jest oczyszczenie serca". Tylko słuchając i mówiąc z czystym sercem możemy widzieć poza pozorami i pokonać mylące szumy, które, także w dziedzinie informacji, nie pomagają nam rozeznać się w złożoności świata, w którym żyjemy".

Uprzejmie informuję

Mówienie od serca, "serdeczne komunikowanie się" oznacza, że ten, kto nas czyta lub słucha, rozumie nasz udział w radościach i lękach, nadziejach i cierpieniach kobiet i mężczyzn naszych czasów. Ci, którzy mówią w ten sposób, kochają innych, ponieważ troszczą się o nich i chronią ich wolność, nie naruszając jej".

W społeczeństwie pełnym polaryzacji i przeciwieństw, kontynuował Papież, "zaangażowanie w komunikację "z otwartym sercem i otwartymi ramionami" nie dotyczy wyłącznie specjalistów od informacji, ale jest obowiązkiem wszystkich". Serdeczna komunikacja zbliża nas do innych, "mówienie uprzejmie otwiera wyłom nawet w najbardziej zatwardziałych sercach".

Komunikacja "od serca do serca

Jako przykład tej komunikacji papież podał m.in. Św. Franciszek SalezyOkreślił go jako "błyskotliwy intelekt, płodny pisarz, teolog o wielkiej głębi". O nim Ojciec Święty powiedział, że "jego łagodna postawa, jego człowieczeństwo, jego gotowość do cierpliwego dialogu ze wszystkimi, zwłaszcza z tymi, którzy się z nim sprzeczali, czyniły go niezwykłym świadkiem miłosiernej miłości Boga".

Przez swoje życie "święty biskup Genewy przypomina nam, że jesteśmy tym, co przekazujemy. Lekcja, która idzie pod prąd dzisiaj, w czasach, gdy - czego doświadczamy zwłaszcza na portalach społecznościowych - komunikacja jest często instrumentalizowana, tak że świat widzi nas takimi, jakimi chcielibyśmy być, a nie takimi, jakimi jesteśmy.

Komunikacja w procesie synodalnym

Myśląc o procesie synodalnym, który przeżywa Kościół, Papież powiedział, że "pilnie potrzebujemy komunikacji, która rozpala serca, jest balsamem na rany i oświetla drogę braci i sióstr". Marzę o komunikacji kościelnej, która umie dać się prowadzić Duchowi Świętemu, delikatnej i jednocześnie proroczej; która umie znaleźć nowe formy i sposoby dla wspaniałego głoszenia, do którego jest powołana w trzecim tysiącleciu. Komunikacja, która w centrum stawia relację z Bogiem i z bliźnim, zwłaszcza najbardziej potrzebującym, i która umie rozpalić ogień wiary, a nie podtrzymywać popiół tożsamości samoreferencyjnej. Komunikacja oparta na pokorze w słuchaniu i parresia nigdy nie oddzielaj prawdy od dobroczynności".

Pokój i komunikacja

Nawiązując do konfliktów toczących się obecnie na świecie, Franciszek stwierdził również, że "mówienie sercem jest dziś bardzo potrzebne, aby promować kulturę pokoju tam, gdzie toczy się wojna; aby otwierać drogi, które pozwalają na dialog i pojednanie tam, gdzie nienawiść i wrogość sieją spustoszenie". W dramatycznym kontekście globalnego konfliktu, którego doświadczamy, pilną sprawą jest afirmacja komunikacji pozbawionej wrogości.

I, powiedział Papież, "z przerażeniem słyszy się, jak łatwo padają słowa, które wzywają do zniszczenia narodów i terytoriów". Słowa, które niestety często przeradzają się w okrutnie brutalne akty wojny. Dlatego należy odrzucić wszelką retorykę podżegającą do wojny, a także wszelkie formy propagandy manipulujące prawdą, zniekształcające ją z powodów ideologicznych. Zamiast tego, na wszystkich szczeblach musimy promować komunikację, która pomaga stworzyć warunki do rozwiązywania sporów między narodami.

Orędzie zakończyło się skierowaniem przez Ojca Świętego trzech próśb do Chrystusa, Słowo Boże żyjące: "Niech Pan Jezus, czyste Słowo, które wypływa z serca Ojca, pomoże nam uczynić naszą komunikację wolną, czystą i serdeczną; niech Pan Jezus, Słowo, które stało się ciałem, pomoże nam wsłuchać się w bicie serc, odkryć na nowo siebie jako braci i siostry i rozbroić wrogość, która nas dzieli; niech Pan Jezus, Słowo prawdy i miłości, pomoże nam mówić prawdę w miłości, poczuć, że jesteśmy wzajemnie opiekunami".

Powołania

Cecil z Kenii: praca na rzecz swojej społeczności

Cecil Agutu pochodzi z Kenii i poprzez Fundację CARF prezentuje swój projekt parafialny, który poprawi usługi jego społeczności. Obecnie studiuje teologię na Uniwersytecie Navarry, gdzie przygotowuje się do zawodu księdza.

Przestrzeń sponsorowana-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Cecil Agutu jest katolikiem w trzecim pokoleniu. Jego dziadkowie nawrócili się na Katolicyzm. "Mój dziadek był poligamistą, a przed nawróceniem praktykował religię afrykańskiego animizmu. Razem z moją babcią nawróciły się na Kościół katolicki dzięki pracy misjonarzy katolickich Towarzystwa Świętego Józefa w naszej wiejskiej gminie - opowiada. Jest drugim z sześciorga rodzeństwa, trzech sióstr i trzech braci.  

Cecil przewodzi inicjatywie budowy nowej parafii znanej jako Uganda Martyrs Achego Catholic Church w jego rodzinnej wiosce Kagan, która znajduje się w wiejskim hrabstwie Homa Bay w Kenii.

Cel tej parafii jest wieloraki, ponieważ nie tylko służyłaby ona wiernym powiatu, ale projekt przyczyni się również do poprawy zdrowia, edukacji i zatrudnienia jej mieszkańców.

Po pierwsze, parafia ta skupi 21 kaplic, które są od niej zależne i służą 3.080 katolikom oraz szerszej społeczności liczącej 30.553 mieszkańców. "To szlachetny projekt, który zrobi wiele dobrego dla wielu rodzin" - mówi Cecil. Fundacja CARF.

Ponadto budowa kościoła parafialnego doprowadzi do powstania szpitala, którego usługi poprawią stan zdrowia wiernych i całej społeczności. 

Parafia otrzyma również studnię wodną. Brak wody pitnej jest największą potrzebą w tym rejonie, ponieważ nie ma tam rzeki ani wodociągów od władz powiatu. Studnia ta dostarczy wodę pitną dla 1.055 osób z rodzin mieszkających w sąsiedztwie kościoła. Ponadto podniesie poziom edukacji poprzez ulepszenia w szkole podstawowej i średniej w Achego, które są sponsorowane przez Kościół katolicki. Wreszcie, budowa kościoła doprowadzi do powstania niezbędnej infrastruktury i wygeneruje miejsca pracy. 

Cecil opowiada o głównych wyzwaniach ewangelizacji w swojej diecezji Homa Bay w Kenii: "Utrzymuje się wiele tradycyjnych praktyk kulturowych, które są szkodliwe dla godności ludzi oraz dla szerzenia i praktykowania wiary katolickiej. Należą do nich poligamia i dziedziczenie wdów, które jest praktyką kulturową polegającą na tym, że krewny mężczyzny, który zmarł, przejmuje wdowę. Powszechne jest także rozprzestrzenianie się sekt i innych heterodoksyjnych społeczności. Z drugiej strony jest niska formacja ludzka i duchowa ludzi.

Stany Zjednoczone

Obrona życia w Ameryce trwa: Marsze dla życia

Koniec stycznia pozostaje ważną datą w kalendarzu zwolenników pro-life w Stanach Zjednoczonych. Marsze dla życia przypominają, że nawet po obaleniu orzeczenia "Roe v Wade", przed nami jeszcze długa droga do osiągnięcia ochrony życia od poczęcia.

Gonzalo Meza-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

W dniu 22 lub 23 stycznia każdego roku Stany Zjednoczone upamiętniają Dzień modlitwy o prawną ochronę dzieci nienarodzonych. Data nie jest przypadkowa. Tego samego dnia w 1973 roku Sąd Najwyższy USA zalegalizował aborcję w wyroku znanym jako "Roe v. Wade".

Prawie 50 lat później, w czerwcu 2022 roku, ten sam Trybunał uchylił ten wyrok, wskazując, że aborcja nie jest prawem konstytucyjnym i pozostawiając regulacje dotyczące "przerywania" ciąży ustawodawstwom stanowym.

Centralnym punktem Dnia Modlitw za Życie jest Msza Święta, która wg. Instrukcja Ogólna Mszału Rzymskiego USA, ma być obchodzony we wszystkich diecezjach kraju, aby modlić się o przywrócenie prawnych gwarancji prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Jest to również dzień pokutny za naruszenia, których dopuszcza się aborcja i które są sprzeczne z godnością osoby ludzkiej.

Dniu modlitwy towarzyszy nowenna i różne inne działania. spacery dla życia które odbywają się w różnych terminach w różnych stanach, z których najważniejszym i najstarszym jest ten w Waszyngtonie.

Marsz w Ameryce po Roe: Waszyngton DC

50. Marsz dla Życia w stolicy kraju odbyła się w piątek 20 stycznia 2023 roku. Był to pierwszy marsz zorganizowany po obaleniu przez Sąd Najwyższy orzeczenia "Roe v. Wade".

Jednak walka w obronie życia nie zakończyła się, ale weszła w nową fazę, na co wskazuje hasło marszu: "Kolejne kroki. Maszerując w Ameryka po Roe".

Nowa bitwa toczy się obecnie w legislaturach stanowych i w Kongresie Federalnym, które formułują liczne projekty ustaw mających na celu "osłonę" "prawa wyboru" kobiety. Mają pełne poparcie Partii Demokratycznej i władz federalnych.

22 stycznia prezydent Joe Biden (samozwańczy katolik, który uczestniczy we mszy i przyjmuje komunię) w oświadczeniu powiedział: "Będę nadal walczył o ochronę prawa kobiety do wyboru. Kongres musi przywrócić, poprzez ustawodawstwo federalne, ochronę ustanowioną w Roe vs Wade. Tylko w ten sposób możemy zagwarantować we wszystkich stanach prawo kobiety do wyboru.

Michael F. Burbidge, biskup Arlington w stanie Wirginia i przewodniczący Komitetu ds. Działalności Pro-Life Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, powiedział: "Rozpoczyna się właśnie ważny etap pracy w ruchu pro-life.

Na poziomie krajowym musimy kontynuować nasze wysiłki, aby zakończyć politykę skierowaną do wrażliwych populacji, politykę, która finansuje aborcję lub ułatwia alternatywne metody aborcji w domu. Musimy również skupić naszą uwagę na lokalnych społecznościach, aby ograniczyć dostęp do aborcji, przestać ją finansować, a najlepiej całkowicie jej zakazać" (Homilia podczas czuwania modlitewnego w intencji życia 19 stycznia 2023 r. w Bazylice Niepokalanego Poczęcia, Waszyngton).

Jeanne Mancini, prezes Education and Advocacy Fund for Life, powiedziała, że rok 2023 "będzie ponurym przypomnieniem milionów istnień ludzkich utraconych z powodu Roe v. Wade w ciągu ostatnich 50 lat". Ale to także święto, aby docenić to, co zrobiliśmy i na czym musimy skupić nasze wysiłki w tej nowej erze ochrony życia.

Walk for Life w Los Angeles: "One Life LA".

W sobotę 21 stycznia w Los Angeles odbył się kolejny masowy marsz dla życia. Tysiące ludzi, głównie młodych, zebrało się w centrum Los Angeles, by bronić i celebrować życie. To nie był tylko marsz, ale festiwal, na który składała się muzyka, przestrzeń wystawowa oraz wykłady prezentowane przez ekspertów i organizacje pro-life.

Marsz zakończył się Mszą Świętą w miejskiej Katedrze pod przewodnictwem Bp José GómezArcybiskup Los Angeles. Według organizatorów, One Life LA stara się promować kulturę życia, ponieważ "każde życie ludzkie ma godność.

Ten spacer to nie jednodniowe wydarzenie, ale ruch na każdy dzień roku. Tegoroczny temat brzmiał "Naszą misją jest miłość", co jest wezwaniem do uhonorowania godności osoby ludzkiej i uznania, że każdy z nas został stworzony na obraz i podobieństwo Boga - powiedział Michael P. Donaldson, starszy dyrektor Biura Sprawiedliwości i Pokoju Archidiecezji Los Angeles.

Zbliżające się Marsze dla Życia w Stanach Zjednoczonych

W najbliższych tygodniach w innych stanach odbędą się masowe marsze pro-life, do najważniejszych z nich należą: Richmond, Virginia (1 lutego); Phoenix, Arizona (23 lutego); Sacramento, Kalifornia (6 marca); Hartford, Connecticut (22 marca); Columbus, Ohio (6 października); Harrisburg, Pennsylvania (19 września).

Te wysiłki w obronie życia są dostrzegane i naśladowane w innych krajach. Nawet papież Franciszek podkreślił wysiłki tysięcy Amerykanów w obronie życia.

W przesłaniu odczytanym przez arcybiskupa Christophe'a Pierre'a, nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych, podczas czuwania modlitewnego za życie, papież zaznaczył, że jest "głęboko wdzięczny za wierne świadectwo okazywane od lat przez tych, którzy promują i bronią prawa do życia niewinnych i najbardziej bezbronnych członków naszej ludzkiej rodziny". Budowanie prawdziwie sprawiedliwego społeczeństwa jest zakorzenione w poszanowaniu świętej godności każdego człowieka i w akceptacji każdego człowieka jako brata lub siostry".

Powołania

Zakon Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny: duch św. Franciszka Salezego dzisiaj

W kontekście Roku Jubileuszowego z okazji 4. stulecia śmierci św. Franciszka Salezego, który przeżywamy w 2022 r., dobrze jest przyjrzeć się jednemu z najważniejszych dzieł jego życia, temu, w którym pokładał najgorętsze nadzieje: założeniu Zakonu Nawiedzenia.

Wspólnota Klasztoru Nawiedzenia w Sewilli-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Jeśli chcesz wiedzieć więcej o Św. Franciszek SalezyW "małym Zgromadzeniu" będzie można zobaczyć Go odbitego w Jego "małym Zgromadzeniu", zagłębić się w Jego myśli, odgadnąć Jego uczucia i posiąść w ich integralności objawienie Jego duszy i Jego serca.

Nawiedzenie było w ostatnich 15 latach jego życia dziełem par excellence, owocem głębokich medytacji i ojcowskiej troski.

Opatrzność Boża chciała, aby spotkanie dwóch wielkich świętych, św. Franciszka Salezego i św. Jeanne-Françoise Fremiot de Chantal, zrodziło w jego Kościele nowy charyzmat, nowy zakon przeznaczony do czczenia dwóch najbardziej umiłowanych cnót Najświętszego Serca Słowa Wcielonego: łagodności i pokory.

Trudno jest w kilku linijkach zsyntetyzować duchowość Św. Franciszek SalezyJest to duchowość, którą przekazał swoim córkom Nawiedzenia i z której w ciągu dziejów wzbogaciło się wiele innych zgromadzeń zakonnych w Kościele oraz niezliczona ilość osób świeckich.

Można powiedzieć, że życie świętych nigdy się nie kończy: ich ciała umierają, owszem, ich dusze żyją w niebie wstawiając się za tymi z nas, którzy pielgrzymują na ziemi; ale ich dzieła pozostają, a ich duch żyje w dzisiejszym Kościele.

Z tego powodu Zakon Nawiedzenia, który dziś liczy ponad 150 klasztorów na całym świecie, nadal szerzy charyzmat otrzymany jako dar Ducha Świętego dla całego Kościoła i przekazany przez założycieli.

Geneza nakazu odwiedzin

Ale jak doszło do powstania Nawiedzenia? Święty założyciel bez wahania potwierdził: "nasze małe Zgromadzenie jest dziełem Serca Jezusa i Maryi, Zbawiciela, który umierając, zrodził nas przez otwarcie swego Najświętszego Serca".

Charyzmat zakonu zrodził się z Serca Jezusa. Pili z niej dwaj święci założyciele, a święci założyciele Zakonu piją z niej do dziś. visitandinas na całym świecie. W rzeczywistości to nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusa, chciane i upragnione przez Założycieli, zostało opatrznościowo przygotowane z woli Pana.

Kilkadziesiąt lat po śmierci założycieli, w Paray-le-monial, skromna córka św. Franciszka Salezego otrzymała Objawienia Najświętszego Serca Jezusa we własnej osobie, zlecając mu ich rozpowszechnienie i rozprzestrzenienie w całym Kościele.

Pan wybrał św. Małgorzatę Marię Alacoque na szczególną powierniczkę tej tajemnicy swego Serca, a w niej dał całemu Zakonowi Nawiedzenia szczególną misję, by nieść Najświętsze Serce wszystkim ludziom.

Podobnie Święty chciał, aby założone przez niego nowe zgromadzenie nosiło tytuł "Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny", z bardzo szczególnego nabożeństwa i miłości do Matki Bożej, znajdując w tej Tajemnicy "tysiąc szczegółów szczególnych, które dawały mu szczególne światło na ducha, którego chciał ustanowić w swoim Instytucie".

Święty Doktor Miłości Bożej, w trakcie swojego życia duszpasterskiego, a zwłaszcza ogromnej pracy jako kierownik dusz, spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy pragnęli całkowicie poświęcić się Bogu w życiu zakonnym, ale z powodu braku zdrowia nie mogli tego uczynić.

W rzeczywistości istniejące wówczas zakony wymagały silnej konstytucji fizycznej zdolnej do znoszenia wielkich postów i zewnętrznych pokut, zgodnie z regułami.

Godna podziwu intuicja świętego sprawiła, że zrozumiał on potrzebę stworzenia w Kościele nowej drogi uświęcenia, która otworzyłaby drzwi dla osób o słabym zdrowiu fizycznym, starszych lub tych, których po prostu nie pociągała praktyka wielkich zewnętrznych surowości.

Jednak te zewnętrzne surowości powinny być zastąpione przez wewnętrzne wyrzeczenie oraz wielką prostotę i radość we wspólnym życiu.

Osią i fundamentem duchowego gmachu upragnionego przez św. Franciszka Salezego dla Nawiedzenia nie mógł być nikt inny jak Czysta Miłość Boga.

W maju 1610 roku, zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem fundacji, sam pisał do świętej założycielki: "O, córko moja, jakże tęsknię za dniem, w którym, umarli dla siebie, będziemy żyli tylko dla Boga, a życie nasze będzie ukryte z Jezusem Chrystusem w Bogu! O, kiedyż to już nie my będziemy żyli, ale Jezus Chrystus w nas?

W tych kilku wierszach streszczają się życzenia obu świętych, gdy nadeszła data wyznaczona na fundację: 6 czerwca 1610 r., uroczystość Trójcy Świętej.

Jakiś czas później zapytano Świętego, dlaczego zakłada nowy zakon, skoro w Kościele jest ich już tak wiele, a on odpowiedział: "Chodzi o to, aby dać Bogu córki modlitwy i takie wewnętrzne dusze, aby mogły się okazać godne służenia Jego Boskiemu Majestatowi i uwielbiania Go w duchu i prawdzie". Pozostawiając wielkim zakonom już ustanowionym w Kościele cześć dla naszego Pana za pomocą doskonałych ćwiczeń i genialnych cnót, chcę, aby moje córki nie miały innej pretensji, jak tylko chwalić Go swoim skromnym życiem".  

Ze swej strony św. Jeanne Frances wyjaśniła po latach swoim córkom: "Jest takie męczeństwo, męczeństwo Miłości, przez które Bóg, podtrzymując życie swoich sług i służebnic, aby mogły pracować dla Jego chwały, czyni je jednocześnie męczennikami i spowiednikami. Wiem, że jest to męczeństwo, do którego przeznaczone są Córki Nawiedzenia i które Bóg da tym, którzy mają szczęście go pragnąć... Daj Bogu swoją zgodę, a doświadczysz go. Polega ona na tym, że Miłość Boża przebija jak miecz najbardziej intymne i tajemne części naszej duszy i oddziela nas od siebie".

Franciszek Salezy tak przemówił do pierwszych Wizytek: "Dlaczego sądzicie, moje córki, że Bóg postawił was na świecie (...), jak tylko po to, abyście były dla Jego Boskiego Majestatu zastępami zagłady i ofiarami, które codziennie będą spożywane w Jego Boskiej Miłości?

W ten sposób, mając za fundament Miłość Boga, "szczególny duch Nawiedzenia to nic innego jak duch głębokiej pokory wobec Boga i wielkiej łagodności wobec bliźniego". Uświadamia to krótka anegdota z życia świętego.

Kilka dni przed śmiercią, gdy przebywał w salonie z córkami, wręczono mu kartkę papieru z prośbą o zapisanie tych rzeczy, które uważał za najważniejsze, aby mógł je przechowywać w specjalnym miejscu. Święty Założyciel wziął do ręki pióro i powoli zapisał jedno słowo: pokora.

Wraz z tą pokorą i łagodnością, inną cnotą właściwą duchowi Gościa jest prostota serca. Święty mówił: "Prostota to nic innego jak akt czystej i prostej miłości, która ma tylko jeden cel: zdobycie miłości Boga. A nasza dusza jest prosta, gdy to jest wszystko, do czego dążymy w tym, co robimy lub czego pragniemy".

Franciszek Salezy stronił od wszystkiego, co skomplikowane, wyszukane, zbędne i przeładowane; prostota Ewangelii była jego zwyczajnym sposobem życia. Prostota serca, która emanowała z głębokiego oderwania od wszystkiego, co nie było Bogiem i służbą braciom.

Dlatego, zwłaszcza pod koniec życia, miał stale na ustach te słowa, które zasłynęły ze swej prostoty, ale i z zawartej w nich głębi: "O nic nie pytaj, niczego nie odmawiaj". "Przyjmujcie to, co wam dano, i nie proście o to, czego nie chcą wam dać. W tej praktyce znajdziecie Pokój dla waszych dusz. Tak, drogie Siostry, zachowajcie wasze serca w tej świętej obojętności, aby otrzymać to, co jest wam dane i nie pragnąć tego, co nie będzie wam dane. Jednym słowem: nie pragnijcie niczego; oddajcie się i złóżcie wszystkie wasze troski w pełni i doskonale w ręce Opatrzności Bożej".

Chciałyśmy przedstawić krótki zarys tej bogatej duchowości wizytek, którą św. Franciszek Salezy pozostawił jako dziedzictwo nie tylko swoim córkom, ale wszystkim chrześcijanom, którzy pragną podążać za jego nauką i żyć tym duchem, który jest dostępny dla każdego, niezależnie od osobistego powołania.

Ponad 400 lat temu na drzewie Kościoła zakiełkowała nowa gałąź, gałąź, która nadal przynosi owoce.

Jako zakon życia kontemplacyjnego, owoce te są w większości ukryte przed oczami ludzi.

Życie ukryte w ciszy klasztoru może wydawać się jałowe według ludzkich standardów, ale nadprzyrodzona wizja sprawia, że widzimy w tym cichym poddaniu się mądrość łaski, która rozprzestrzenia się poprzez modlitwę na wszystkie zakątki Kościoła i świata.

Jest to ukryte świadectwo każdej siostry wizytek, tych, które były współczesne świętym założycielkom, a także tych, które w XXI wieku pragną wiernie naśladować ich ducha.

AutorWspólnota Klasztoru Nawiedzenia w Sewilli

Więcej
Ewangelizacja

Colleen Carroll CampbellWolność rodzi wolność

Colleen Carroll Campbell jest czołową amerykańską dziennikarką i pisarką, która łączy pracę zawodową z opieką nad rodziną. W tym wywiadzie opowiada o Bogu i jego obecności w jej życiu.

Paloma López Campos-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Na początku lat 2000, Colleen Carroll Campbell była młodą amerykańską dziennikarką, która przeniosła się do Waszyngtonu, aby dołączyć do sztabu prezydenta George'a W. Busha jako jedyna kobieta w sztabie piszącym przemówienia dla tak zwanego najpotężniejszego człowieka na świecie.

Podążając za intuicją i ufając w Bożą Opatrzność, Colleen porzuciła pracę w Białym Domu, by wrócić do rodzinnego miasta, poślubić swojego ówczesnego narzeczonego i jednocześnie towarzyszyć ojcu w trudnej walce z Alzheimerem. W swojej książce "Moje siostry święte"Książka ta jest zbiorem jego duchowej biografii z kilku bardzo szczególnych lat. Oprócz tej pracy opublikował również, w języku angielskim, "Serce doskonałości" (2019) y "Nowi wierni" (2002).

Colleen pracuje obecnie jako dziennikarka i autorka, co łączy z edukacją domową swoich dzieci. W wywiadzie dla Omnes opowiada o swojej relacji z Bogiem, pokusie perfekcjonizmu i życiu jako kobieta Kościoła.

Pracowałeś w różnych środowiskach, od gazet po Biały Dom. Są to miejsca, w których zazwyczaj trudno jest żyć zgodnie z wiarą i przykazaniami Pana. Jakie rady daje Pan osobom, które chcą żyć zgodnie z wiarą w takich sytuacjach?

-Pozostań wierny modlitwa i sakramentów, w tym, w miarę możliwości, Mszy św. w dni powszednie i regularnej spowiedzi; kultywuj nadprzyrodzoność i pokorę poprzez nadprzyrodzone podejście do swojej pracy i zaufanie raczej Bożym planom niż swoim strategiom zawodowym; często przywołuj Ducha Świętego w ciągu dnia pracy; spędzaj godziny odpoczynku z ludźmi, którzy podzielają twoją wiarę i mogą pomóc ci zachować równowagę. I jak powiedzieliby ojcowie pustyni: "pamiętaj o swojej śmierci".

Jesteście w tej wpływowej pozycji przez bardzo krótki czas; wieczność jest wieczna. Poruszaj się w swojej karierze zawodowej nie tracąc z oczu swojego przeznaczenia wieczności i tego, co będziesz chciał zrobić na łożu śmierci.

Jesteś żoną i matką, czy te doświadczenia zmieniły Twoją relację z Bogiem i sposób, w jaki na Niego patrzysz?

-Zostałam obdarzona wspaniałym mężem i naszym małżeństwo była wielkim darem - cennym wzorem bliskości, jaką Jezus chce mieć z każdym z nas. Nie wyobrażam sobie chodzenia w tym życiu i w wierze bez mojego męża Jana.

Na stronie macierzyństwo była szczególnie pouczająca. Odkryłam w zupełnie nowy sposób, jak bardzo Bóg mnie kocha, jak miłosiernie patrzy na moje słabości i porażki, jak chętnie daje mi milion drugich szans. Przekonałem się również, że to, co często uważam za katastrofę, jest w rzeczywistości providence kochający Bóg w działaniu - mój niebiański ojciec pozwala mi trochę pocierpieć, aby na koniec być silniejszym i bardziej wolnym. Werset z Rzymian 8:28 zawsze był jednym z moich ulubionych, ale myślę, że rozumiem go lepiej teraz, kiedy jestem matką.

W swojej nowej książce poruszasz temat perfekcjonizmu. Czym jest perfekcjonizm duchowy i jak wpływa na nas w codziennym życiu?

-Duchowy perfekcjonizm to toksyczne przekonanie, że możemy i musimy zasłużyć na Bożą miłość. Jest to zazwyczaj nieświadoma postawa wstydu i niechęci wobec naszych niedociągnięć, z błędnym przekonaniem, że Bóg jest również zgorszony i odepchnięty naszymi nieszczęściami, i że musimy ukrywać przed Nim nasze słabości, aby nas nie odrzucił, nie porzucił, nie przestał nas kochać. To wbija klin między nas a Boga i może zainfekować wszystkie dziedziny naszego życia.

Możemy dostrzec ślady tego duchowego perfekcjonizmu przejawiające się we wszystkim, począwszy od zniechęcenia z powodu niedociągnięć, nad którymi się rozwodzimy, poprzez wyniszczające poczucie winy z powodu przeszłych błędów, aż do drobnych grzechów, do kompulsywnej postawy porównywania naszego życia z życiem innych, a nawet do tendencji do nadmiernego zaangażowania, która prowadzi nas do zużywania się w robieniu dobrych rzeczy. Duchowy perfekcjonizm może uczynić nas nadwrażliwymi na krytykę. Może sprawić, że będziemy nadmiernie krytyczni wobec innych. Albo może po prostu spowodować, że zamkniemy się duchowo, z frustracji, że jesteśmy zbyt niedoskonali, aby żyć tą wiarą, w której ideały zawsze wydają się poza zasięgiem.

Jest to bardzo subtelna pokusa duchowa - zdecydowana większość z nas nie chce przyznać, że ma tak ponure spojrzenie na Boga i Jego miłosierdzie - co właśnie czyni ją tak wszechobecną i niebezpieczną. Napisałem "Serce doskonałości"aby to ujawnić, ponieważ uważam, że jest to jedna z kluczowych przeszkód we wzroście ku świętości dla dzisiejszych zaangażowanych chrześcijan.

Co takiego jest we współczesnej kulturze, że nadmiernie kultywuje kult wysiłku, perfekcjonizmu i pracoholizmu?

-mógłbym wskazać na tysiąc czynników, ale być może najbardziej pomijanym w świeckich dyskusjach o perfekcjonizmie jest nasza utrata poczucia obecności i działania Boga w dzisiejszym świecie. Nasza świecka kultura zdetronizowała Boga i powiedziała nam, że możemy być naszymi własnymi bogami, ale coś wewnątrz nas wie, że to nie jest nasze zadanie.

Nasze bałwochwalstwo - współczesny kult sukcesu i siebie - nieuchronnie prowadzi do niepokoju i ciągłej walki. Biegniemy, próbując znaleźć sens i bezpieczeństwo w osiągnięciach, statusie, pieniądzach, a nawet doskonałej sylwetce czy idealnych dzieciach. Próbujemy uciec od prawdziwej ludzkiej kondycji, chcemy wierzyć wszystkim współczesnym guru, którzy mówią nam, że jesteśmy samowystarczalni.

Na stronie Gospel -Dobra Nowina o Jezusie i Jego Kościele - mówi, że sami nie jesteśmy wystarczający i to jest OK. Jezus przyszedł, aby nas zbawić, bo sami nie damy rady.

Jak możemy nauczyć naszych przyjaciół i dzieci, by mieli inną perspektywę?

-Najlepszym sposobem na pomoc innym jest rozpoczęcie od siebie. Często słyszę od czytelników, którzy mówią, że kupili "...najlepszy sposób, aby pomóc innym, to zacząć od siebie.Serce doskonałości"Zaczęliby ją czytać i zdawaliby sobie sprawę, że to oni sami potrzebowali tego przesłania.

Bardzo łatwo jest zauważyć perfekcjonizm u innej osoby, ale trudniej jest go wykryć w nas samych. Możemy pomóc innym, szukając dla siebie wolności i uzdrowienia z tego duchowego perfekcjonizmu - poprzez modlitwę, sakramenty Pismo Święte i duchowe czytanie, znajdowanie towarzystwa i duchowego przewodnictwa w innych, którzy również są na tej ścieżce do wolności, i uczenie się lekcji świętych perfekcjonistów, którzy się zmienili, z których wielu jest przedstawionych w mojej książce, "Serce doskonałości"a potem żyć tą nową wolnością w naszych domach, w naszej pracy, w naszych parafiach i wspólnotach. Na stronie wolność rodzi wolność. Gdy łańcuchy duchowego perfekcjonizmu zostaną zerwane, nasz przykład umożliwia innym uczynienie tego samego.

Czy nadal utrzymujesz bliskie relacje ze swoją siostrą świętą?

-Tak, ciągle poznaję nowych świętych - od czasu przeprowadzki do Kalifornii św. Junipero Serra stał się jednym z moich ulubionych - a moi wierni starzy przyjaciele, jak św. Teresa z Lisieux czy św. Teresa z Avila, nie opuścili mnie. Jakież wspaniałe spotkanie czeka nas pewnego dnia w niebie, jak Bóg da, kiedy będziemy mogli spotkać się z tymi wielkimi duszami i świętymi przyjaciółmi twarzą w twarz!

Wielebny SOS

Oprogramowanie do edycji zdjęć

Z tej okazji proponuję kilka najlepszych programów do darmowej i łatwej edycji obrazów lub fotografii.

José Luis Pascual-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nikt nie mówi, żeby nie płacić za drogie oprogramowanie, jeśli tego właśnie chcesz. Może jednak nie musisz go kupować. Szukasz platformy do pracy nad swoimi kreacjami fotograficznymi? Zanim wydasz pieniądze, zapraszam Cię do wypróbowania kilku najlepszych darmowych programów do edycji zdjęć i skorzystania z wielu kreatywnych opcji, które stawiają na wyciągnięcie ręki.

-GIMP. Jest to według konsensusu jedna z najlepszych alternatyw dla Photoshopa. Został on stworzony i jest aktualizowany przez społeczność specjalistów, którzy dobrowolnie opracowali produkt i nadal go udoskonalają. Jest on dostępny dla systemów MacOS, Windows i Linux. Ta opcja jest bardzo profesjonalna i jest najbardziej podobna do Photoshopa. Jest bardzo przydatny dla projektantów, którzy nie mogą lub nie chcą dać Adobe setek euro za swój produkt. Po otwarciu programu znajdziesz ekskluzywne okno, w którym zobaczysz obraz, który chcesz edytować, i inny, w którym zorganizujesz narzędzia i różne warstwy. Wygląda jak Photoshop, ale ma swój własny stempel. Jeśli masz duży monitor lub dwa, będziesz miał odpowiednią przestrzeń do zabawy z obrazami. Ikony w przyborniku reprezentują różne opcje, które masz do dyspozycji przy modyfikowaniu zdjęć, takie jak Skala, Ołówek itp.

-Paint.NET. Początkowo był on sponsorowany przez Microsoft w ramach projektu realizowanego ze studentami ostatniego roku projektowania na uniwersytecie. Dziś nadal jest częścią programu edukacyjnego. Celem było opracowanie zamiennika dla programu Paint. Dziś jest on znacznie bardziej użyteczny niż Paint Microsoftu i posiada kilka zaawansowanych funkcji. Interfejs jest prosty w obsłudze; umożliwia między innymi korzystanie z warstw i efektów specjalnych. Jest zdolny do zaawansowanej edycji, której pozazdrościłyby inne płatne programy, takie jak Photoshop. I jest dostępny jako darmowy tradycyjny program desktopowy dla systemu Windows oraz jako płatna aplikacja w Microsoft Store.

-Photoshop Express. Jeśli powyższe opcje wydają się nadmierne lub jeśli chcesz więcej doświadczenia Adobe bez powiązanego tagu cenowego, Photoshop Express jest inną opcją. Wariant Express, mimo że przeskalowany, posiada szereg doskonałych możliwości edycji zdjęć, przy znacznie bardziej stopniowej krzywej uczenia się. Oferuje szybki i łatwy dostęp do regulacji paska przewijania oraz korekty "jednym dotknięciem" dla zdjęć wszelkiego rodzaju. Spakowane "efekty" pozwalają na szybkie zmiany w obrazach, na przykład zwiększenie kolorystyki i kontrastu. Narzędzia kadrowania i przekształcania pozwalają dostosować orientację i ostrość zdjęcia, a "szczegóły" dają kontrolę nad ostrością. Wsparcie jest ograniczone do surowych plików aparatu oraz plików TIFF, JPG i PNG. To darmowa aplikacja, z której możesz bezproblemowo korzystać na komputerze z systemem Windows, iOS lub Android.

-Adobe Lightroom (aplikacja mobilna). Z Adobe Lightroom na telefon komórkowy lub telefon komórkowyMożesz dokonać wielu poprawek, które normalnie wykonałbyś w innych aplikacjach do edycji: kadrowanie, regulacja światła, dostosowanie koloru, dodanie efektów lub dodanie filtrów. Sama aplikacja jest łatwa w nawigacji, ma prosty interfejs i bardzo rozpoznawalne i proste ikony. Ale nie tylko pomaga ci w jakości twoich edycji; ma również własne kontrole aparatu, które pomogą ci poprawić jakość zdjęć, które robisz za pomocą urządzenia mobilnego. W zależności od posiadanych urządzeń można wybierać spośród różnych trybów aparatu, takich jak Auto, Professional i HDR. Większość funkcji nie wymaga subskrypcji. 

-FotoDemon. Jest to darmowy, przenośny i otwarty program do obróbki zdjęć. Opiera się ona na trzech zasadach:

-poręczność: nie wymaga instalacji, uprawnień administratora ani dostępu do Internetu. Jego niewielkie rozmiary pozwalają na uruchamianie go bezpośrednio z pamięci USB lub kart SD.

-energia: Obecna wersja zapewnia ponad 200 narzędzi na profesjonalnym poziomie, w tym warstwy, narzędzia do selekcji i cyfrowe pędzle, wypełnianie i zmianę rozmiaru na podstawie zawartości, odzyskiwanie cieni/oświetlenia, korekcję perspektywy i obiektywu oraz pełną obsługę plików graficznych z innych popularnych edytorów zdjęć, w tym Photoshopa (PSD), Paintshopa Pro (PSP) i GIMP-a (XCF).

-użyteczność: Elegancki interfejs stworzony przez projektantów nie będących inżynierami schodzi z drogi i pozwala pracować. Testy użyteczności napędzają nasze decyzje projektowe.

Posiada wbudowany rejestrator makr i procesor wsadowy. Jego interfejs użytkownika jest w pełni tematyczny, ze zintegrowanymi motywami jasnymi, ciemnymi i monochromatycznymi. Wszystkie narzędzia obsługują podglądy w czasie rzeczywistym, niestandardowe ustawienia wstępne, nawigację za pomocą klawiatury i nieograniczone cofanie/redo.

Kultura

Juan Luis Vives, hiszpański Erasmus

Vives urodził się w Walencji 6 marca 1492 r., w roku, w którym Kolumb odkrył Amerykę, z Kastylii i Aragonii wygnano nie nawróconych Żydów, a Nebrija opublikował Arte de la lengua castellana, pierwszą europejską gramatykę języka wernakularnego.

Santiago Leyra Curiá-24 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Walencja, w której Vives spędził pierwsze 17 lat swojego życia, była najbogatszą metropolią w Koronie Aragonii (królestwo Aragonii obejmowało Aragonię, Katalonię i Walencję). Większość walenckich Żydów wolała zostać chrześcijanami niż udać się na wygnanie po dekrecie o wypędzeniu z 1492 roku. W swoich pracach Vives wyraża miłe wspomnienie o Walencji, o jej "radosnych, optymistycznych, sympatycznych..." mieszkańcach oraz o jej płodności i pięknie. Ze szczególnym uczuciem wspomina harmonię domu ojca i wzorowe cnoty matki, co skończyło się irytacją Erazma, któremu brakowało szczególnego przywiązania do rodziców.

W 1964 roku Miguel de la Pinta, specjalista od historii inkwizycji, i José Mª Palacio, archiwista z Walencji, opublikowali pod tytułem "Procesos inquisitoriales contra la familia judía de Luis Vives" (C.S.I.C.) Madrid, niektóre dokumenty, które dowodzą, bez żadnych wątpliwości, że żydowska rodzina Luisa Vivesa:

Juan Luis Vives był Żydem, zarówno po ojcu (jego ojciec, Luis Vives Valeriola) jak i po matce (jego matka, Blanquina March y Almenara).

Jego matka została chrześcijanką w 1491 roku, na rok przed dekretem o wypędzeniu. Zmarła w czasie zarazy w 1509 roku, w małej wiosce na południe od Walencji.

Jego ojciec, prawdopodobnie syn żydowskich konwertytów, w wieku 17 lat popadł w kłopoty z walencką inkwizycją. Dłuższy proces odbył się w latach 1522-1524 i zakończył się fatalnym wyrokiem: "oddano go w ręce świeckie", co jest ponurym określeniem oznaczającym, że został stracony, prawdopodobnie spalony na stosie.

W 1525 roku siostry Juana Luisa (Beatriz, Leonor i Ana) odzyskały w procesie sądowym majątek swoich rodziców, skonfiskowany przez inkwizycję.

W 1528 roku, prawie 20 lat po śmierci matki, otwarto nowy proces, który miał wyjaśnić jej postępowanie po nawróceniu. Z zeznań wynikało, że odwiedziła synagogę jako chrześcijanka, a jej szczątki zostały w konsekwencji usunięte z chrześcijańskiego cmentarza i publicznie spalone. Siostry Vives zostały wówczas pozbawione prawa do dziedziczenia majątku ojcowskiego i matczynego.

Pozostając w Hiszpanii po dekrecie z 1492 roku, jego rodzice dali Juanowi Luisowi jedyną możliwą przynależność religijną, aby mógł w przyszłości żyć w społeczeństwie chrześcijańskim. W 1508 roku Vives wstąpił do Estudi General w Walencji, ośrodka założonego w 1500 roku przez hiszpańskiego papieża Aleksandra VI. W 1505 r. "Introductiones latinae", przez Antonio de Nebrija, jedynego hiszpańskiego uczonego, którego Vives zawsze polecał i podziwiał (kiedy Nebrija upublicznił swój zamiar wydrukowania gramatyki Biblii, inkwizytor generalny Fray Diego de Deza wszczął, w 1504 roku, proces przeciwko niemu. W 1507 roku ukazała się "Apologia" Nebrija, jeden z najważniejszych dokumentów hiszpańskiego humanizmu).

W 1509 roku Vives zamienił Walencję na Paryż, gdzie przebywał przez trzy lata. Uniwersytet Paryski narodził się jako korporacja mistrzów pod kierunkiem kanclerza Notre Dame. Mniej więcej w czasie przybycia Vivesa do Paryża, Erazm złożył ostatnią wizytę na Uniwersytecie i opublikował swoje "In Praise of Madness".

Choć paryski uniwersytet był wówczas w zaniku, Vives żył w jednym z najważniejszych ośrodków - Kolegium Monteagudo - zajmujących się reformą moralną i religijną we Francji. W 1483 roku Jean Standonck przejął Monteagudo, wnosząc do niego religijną żarliwość Braci Wspólnego Życia (którzy pracowali, zwłaszcza kopiując teksty chrześcijańskie, bez ślubów, odmawiając żebrania o ich utrzymanie) - założonych przez Geerta Groote (1340/1384), Holendra, który głosił - na polecenie swojego biskupa - nawrócenie i zbawienie dusz oraz potępienie luksusu, lichwy i symonii, nauki zgodne z doktryną Kościoła katolickiego. Propagował również tłumaczenie Biblii na język wernakularny dla dobra wszystkich. Kolegium Monteagudo liczyło wśród swoich studentów takich ludzi jak Ignacy z Loyoli, Erazm, Rabelais i Kalwin.

W Paryżu Vives realizował program Wydziału Sztuk Pięknych (siedem sztuk wyzwolonych z trivium y quadrivium). Ponieważ jednak już w Walencji studiował gramatykę i retorykę, trzy lata spędzone w Paryżu poświęcił głównie na naukę filozofii (długi kurs logiki, skrócony kurs fizyki oraz rudymenty filozofii moralnej i metafizyki).

W 1512 r. obrał kierunek na Niderlandy, mieszkając od tego roku w Brugii. W mieście Brugia mieszkała duża kolonia hiszpańskich Żydów, w tym rodzina Valdaura z Walencji. Posiadłość Valdaura była pierwszym schronieniem Vivesa w Brugii.

Tam pracował jako korepetytor dzieci małżeństwa, wśród których była Marguerite, przyszła żona Vivesa. W Brugii zaprzyjaźnił się z Francisco Craneveltem, prokuratorem miejskim, pobożnym chrześcijaninem o dobrym guście literackim i doktoracie z prawa na Uniwersytecie w Louvain.

Pierwsza książka Vivesa, Christi Iesu Triumphus (1514) to rozmowa o triumfie Chrystusa w dniu jego Zmartwychwstania oraz atak przeciwko wywyższaniu i gloryfikacji wojen i cezarystycznego heroizmu; jedna z postaci w tej sztuce mówi, że Chrystus stoczył pięć wojen: z demonami, ze światem, z ciałem, z Żydami i ze śmiercią. Druga część tej pracy, zatytułowana. Virginis Dei Parentis Oratiostosuje do Maryi centralne przesłanie książki: prawdziwe bohaterstwo polega na walce i pokonywaniu grzechu i zła.

Latem 1516 roku Vives i Erazm spotkali się po raz pierwszy w Brugii. W marcu tegoż roku Erazm zadedykował Leonowi X swoje Adnotacje do Nowego Testamentu, a w maju swoje Institutio Principis Christiani. W grudniu Thomas More opublikował swój Utopia.

W 1517 roku, być może z polecenia Erazma, Wilhelm De Croy - bliski przyjaciel Erazma - wybrał Vivesa na swojego prywatnego preceptora. Wilhelm, choć miał 19 lat, był już biskupem Cambray, kardynałem i arcybiskupem-elektem Toledo, który miał być następcą Cisnerosa. W towarzystwie swojego ucznia Vives przeniósł się z Brugii do Louvain, gdzie istniało trójjęzyczne kolegium do nauki greki, łaciny i hebrajskiego. Wśród kręgu Vivesa w Louvain był hiszpański Żyd Mateo Adriano, jeden z najlepszych hebraistów tamtych czasów.

Wydział w Louvain dzielił się na konserwatywnych teologów i humanistów, przy czym ci ostatni byli bardziej otwarci. Chociaż sympatie Vivesa były po stronie humanistów, to starał się on trzymać z dala od osobistej rywalizacji i moderować stanowisko teologów.

W ciągu czterech lat (1517/1521, rok śmierci ucznia) preceptury De Croy'a zaczęły kształtować się osobiste idee Vivesa. W tym czasie Vives napisał cztery dzieła o treści religijnej (Meditationes in septem Psalmos Poenitentiales, Genethiacon Iesu Christi, De tempore quo, id est, de pace in qua natus est Christus, Clypei Christi Descriptio), w którym wyraża rodzaj pobożności, która - podobnie jak u jego bliskich przyjaciół - czerpała ze źródeł Devotio Moderna i pism Erazma. Przesłanie tych dzieł Vivesa było jasne i ortodoksyjne: losami chrześcijaństwa kieruje opatrzność, nie wolno oddzielać tego, co nadprzyrodzone, od płaszczyzny natury i historii; Vives podąża - w dwóch ostatnich cytowanych dziełach - za augustiańską koncepcją historii jako syntezy między wolnymi decyzjami ludzkimi a boską opatrznością. Obfituje też w pochwałę pokoju, charakterystyczną dla kręgu erazmiańskiego.

W 1519 roku Erazm stwierdził, że Vives jako rodowity Hiszpan mówi po kastylijsku, a mieszkając przez długi czas w Paryżu, dobrze zna francuski. On lepiej rozumie nasz język niż nim mówi. Vives znał na tyle grekę, że używał jej w prywatnej korespondencji jako podstępu dla odważnej krytyki. We wstępie do pracy Vivesa Declamationes SyllanaeJak mówi Erazm: Podczas gdy inni krzyczą, Vives deklamuje z wyjątkową mądrością i spokojem... Nie znam nikogo z tych czasów porównywalnego z Vivesem... i wreszcie nie znam nikogo, u kogo potok elokwencji byłby tak wsparty wielką wiedzą filozoficzną.

Ostatni okres życia Vivesa przyniósł ze sobą silne ożywienie jego religijnej żarliwości. Jego pierwszym zajęciem po wyjeździe z Anglii było napisanie, na prośbę kościelnego św. Donacjana i z okazji zarazy, która nawiedziła Brugię w 1529 r., modlitwy do potu krwi Chrystusa w Getsemani (Sacrum Diurnum de sudore Domini Nostri Iesu Christi). W 1535 roku napisał zbiór modlitw pt. Excitationes animi in Deumw którym zawarte są zasady medytacji, modlitwy codzienne, modlitwy na wszystkie okazje oraz komentarz do modlitwy niedzielnej.

Innym arcydziełem Vivesa jest encyklopedyczny traktat De Disciplinis (1531), który zdaniem Ortegi y Gasseta jest nie tylko rewolucyjnym programem edukacji, ale także pierwszą refleksją człowieka Zachodu nad jego kulturą i ambitną medytacją nad celami, zepsuciem i reformą całej ludzkiej kultury.

Trzeci wielki traktat Vivesa został wydrukowany dwa lata przed jego śmiercią, De anima et vita, którym zainaugurował naukę o człowieku opartą na obserwacji i refleksji. Za tę książkę Lange nazywa Vivesa ojcem współczesnej psychologii.

W 1538 roku Vives opublikował swoje Lingua Latinae Exercitatio, błyskotliwy zbiór dialogów napisanych z podstawowym tekstem słownictwa i gramatyki łacińskiej, dedykowany Filipowi, synowi cesarza Karola. O tej książce Azorín powiedział: "Nie ma chyba w naszej literaturze książki bardziej intymnej i przyjemnej. Otwórz ją; zobacz, jak w serii małych obrazków mija mała i prozaiczna egzystencja ludzi.

W ostatnich dwóch latach życia (1538/1540) Vives poświęcił się pisaniu obszernego dzieła apologetycznego, które zamierzał ofiarować papieżowi. Choć nie dokończył książki, po jego śmierci i na prośbę wdowy, jego przyjaciel Cranevelt wydał ją w styczniu 1543 roku i zadedykował Pawłowi III. Ta książka, De Veritate Fidei Christianae, jest najlepszym dokumentem, aby docenić, jak Vives kontemplował życie chrześcijańskie w swoich ostatnich latach.

Przepracowanie nie raz doprowadziło Vivesa do skraju wyczerpania. Od czterdziestki cierpiał na złośliwy przypadek zapalenia stawów, który niemal go paraliżował. 6 maja 1540 roku Juan Luis Vives zmarł w Brugii, prawdopodobnie na kamień żółciowy. Został pochowany pod ołtarzem św. Józefa w nieistniejącym już kościele św. Donacjana. Jego młoda żona towarzyszyła mu dwanaście lat później.

Niektóre dzieła Vivesa, który zawsze pisał po łacinie:

  • Christi Iesu Triumphus, Paryż, 1514 r.
  • Adversus pseudodialecticos, Leuven, 1520.
  • Preces et Meditationes genenerales, Leuven, 1520.
  • Declamationes quinque Syllanae, Leuven, 1520.
  • Commentaria in XXII libri De Civitate Dei Divini Aurelii Augustini, Louvain, 1521.
  • Introductio ad Sapientiam, Leuven, 1524.
  • De Institutione feminae christianae, Antwerpia, 1524.
  • De causas corruptarum artium, Antwerpia, 1531.
  • De tradentis disciplinis, 1531.
  • De disciplinis libri XX, Antwerpia, 1531.
  • De officio mariti, Bazylea, 1538.
  • Exercitatio linguae latinae, Bazylea, 1538.
  • De Anima et Vita, Bazylea, 1538.
  • De Aristoteles operibus censura, 1538.
  • Satellitium animae sive Symbola, Frankfurt, 1540.
  • De Veritate Fidei Christianae, Brugia, 1543.
Świat

Ekumenizm, droga do pokoju

Sprawa pokoju i sprawa jedności chrześcijan łączą się w tegorocznym Tygodniu Modlitw, zwłaszcza w przypadku Ukrainy: do Rzymu przybywa delegacja ukraińska, by wziąć udział w Tygodniu. Ale dzieje się to również w Sudanie Południowym i w innych wymiarach ekumenizmu.

Andrea Gagliarducci-23 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

Obecność w Rzymie Pan-Ukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan to wiadomość, której nie należy lekceważyć. Rzeczywiście, na tle wojny w UkrainaTo niezależne, pozarządowe, nie finansowane przez rząd stowarzyszenie organizacji religijnych niesie ze sobą dużą wagę.

Od czasu aneksji Krymu i samozwańczych republik Donbasu i Ługańska, czyli kryzysów będących integralną częścią wojny, która wybuchła rok temu, organizacja ta, reprezentująca 95 % wyznań religijnych Ukrainy, była obecna na miejscu, pomagała ludności i współpracowała z rządem w celu dostosowania prawa do uczuć religijnych narodu.

Jego wizyta jest więc ważnym wydarzeniem, które nadaje Tygodniowi Modlitw o Jedność Chrześcijan nowy, ale nie nieznany niuans w dialogu ekumenicznym: poszukiwanie pokoju.

Wydaje się, że jest to cecha charakterystyczna dla papieża Franciszka. Od pewnego czasu papież planuje "podróż ekumeniczna"Do Sudanu Południowego pojedzie z arcybiskupem Canterbury i moderatorem Kościoła Szkocji. Zrobi to w dniach 3-5 lutego, po tym jak w 2019 roku, gdy podróż wydawała się nieunikniona, papież wezwał przywódców Sudanu Południowego do Watykanu na rekolekcje duchowe. I z tej okazji był tam Justin Welby.

A jeszcze niedawno papież wystosował humanitarny apel o zakończenie azerbejdżańskiej blokady korytarza Lachin, jedynej drogi prowadzącej z Erewania do stolicy Górskiego Karabachu, Stepanekartu, i jedynego źródła utrzymania. Wezwanie to było również odpowiedzią na konkretną prośbę Katolicy Karekin II, głowa Kościoła Apostolskiego ArmeniaW stałym kontakcie jest z nim papież Franciszek, który zresztą był w Watykanie, gdy rozpoczęła się ostatnia ormiańsko-azerbejdżańska wojna o Górski Karabach.

Ekumenizm i wojna na Ukrainie

Z pewnością zaangażowanie ekumeniczne wydaje się być jeszcze bardziej kluczowe w przypadku wojny na Ukrainie. Nie należy zapominać, że Rosja poczuła, że definitywnie straciła kontrolę nad Ukrainą, gdy patriarcha Bartłomiej zaakceptował narodziny ukraińskiego kościoła prawosławnego. Był to rok 2018. Do tego czasu Ukraina była uważana za kanoniczne terytorium Patriarchatu Moskiewskiego.

Decyzja Bartłomieja wywołała tzw. schizmę prawosławną i doprowadziła do decyzji Patriarchatu Moskiewskiego o rezygnacji ze wszystkich stołów współprowadzonych przez Patriarchat Konstantynopola. Moskwa jednak zawsze utrzymywała stosunki z Rzymem, które pozostały niezmienne aż do wybuchu wojny.

Planowano nawet drugie spotkanie patriarchy Cyryla z Moskwy z papieżem Franciszkiem, a wszystko miało się odbyć w czerwcu w Jerozolimie. Do spotkania jednak nie doszło, ani jego przygotowanie nie zostało oficjalnie uczynione. Wtedy to papież Franciszek ujawnił całą sprawę w wywiadzie, m.in. zdradzając również szczegóły dotyczące wideokonferencji, którą odbył z patriarchą Cyrylem 6 marca. Przy tej okazji papież powiedział, że powiedział Cyrylowi, aby nie był "ministrantem państwa".

Moskwa nie przyjęła tego dobrze. Po Jerozolimie istniała możliwość spotkania w Kazachstanie podczas Spotkania Światowych Przywódców i Religii: papież Franciszek wziąłby w nim udział, podobnie jak Kirył. Jednak Kirył wycofał swoją obecność na krótko przed wydarzeniem i Franciszek mógł spotkać się w Astanie jedynie z metropolitą Antonijem, szefem moskiewskiego Wydziału ds.

Czy to naprawdę instytucjonalny lód? Wiele będzie zależało od tego, jak rozwinie się wizyta Pan-Ukraińskiej Rady Kościołów. Bo wśród członków Soboru jest też metropolita Onufry, który stoi na czele Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej i w tym charakterze przyjedzie do Watykanu po raz pierwszy. Szczegóły będą robiły różnicę.

W każdym razie jest teraz jasne, że pokój na Ukrainie zależy również od dialogu ekumenicznego, a przede wszystkim od sposobu rozwiązywania konfliktów między siostrzanymi Kościołami. Rada jest przykładem tego, że można współpracować. Wojna sprawia, że wszystko jest o wiele trudniejsze.

Do tego stopnia, że kardynał Koch, który stoi na czele Dykasterii ds. Jedności Chrześcijan, nie omieszkał potępić stanowiska Patriarchatu Moskiewskiego w sprawie poparcia wojny. Zdaniem kardynała, który wypowiedział się w wywiadzie dla niemieckiego dziennika katolickiego "Die Tagespost"Jedność religijna Ukraińców i Rusinów, która powstała z chrztu księcia Włodzimierza w 988 roku, "jest dziś okrutnie obalana: jeśli Rusini i Ukraińcy narodzili się z tej samej kąpieli chrzcielnej, ale Rosjanie dziś napadają na Ukraińców i prowadzą wojnę, to jedność jest zanegowana. Moim zdaniem herezją jest to, że patriarcha ośmiela się legitymizować brutalną i absurdalną wojnę na Ukrainie z powodów pseudoreligijnych".

Sytuacja ekumeniczna

Słowa kardynała Kocha od razu wydały się niezwykle ostre. Między innymi dlatego, że pojawiły się w szczególnie korzystnym momencie dialogu, na kilku frontach.

Ekumeniczna Dykasteria Watykanu uczyniła w ubiegłym roku wiele kroków naprzód, publikując wspólny katolicko-prawosławny dokument o synodalności i prymacie w drugim tysiącleciu. Dokument, który powinien być już prawie gotowy, stanowi kolejny krok w rozumieniu prymatu wśród Kościołów chrześcijańskich, czyli prawdziwego sedna sprawy, jeśli chodzi o podział ekumeniczny. 

Ponadto trwają prace nad wspólnym dokumentem katolicko-protestanckim, którego tymczasowy tytuł brzmi: "Ku wspólnemu zrozumieniu Kościołów". Porównania, pogłębienia, perspektywy". Wreszcie katolicy i anglikanie pracują nad wspólnym dokumentem odzwierciedlającym wspólne dziedzictwo oparte na nauce Tomasza z Akwinu.

Dokumenty nie są tylko ćwiczeniem ze stylu. Stanowią one ważne punkty dojścia w dialogu, umożliwiające zniwelowanie różnic teologicznych i osiągnięcie dalszych postępów na drodze do jedności chrześcijan.

Trudna droga, ale taka, która wydaje się stawiać zdecydowane kroki. Cel wyznaczono na rok 2025, kiedy to obchodzona będzie 1700 rocznica Soboru Nicejskiego, pierwszego i ostatniego soboru ekumenicznego niepodzielonego Kościoła. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w tym samym roku katolicka Wielkanoc (obliczana na podstawie kalendarza gregoriańskiego) i prawosławna (postępująca według kalendarza juliańskiego) wypadną tego samego dnia.

Często pojawiał się pomysł ustalenia wspólnej daty Wielkanocy jako punktu wyjścia lub zakończenia. Rok 2025 może być ważnym momentem do refleksji. W 2025 r. powinno odbyć się także IV Europejskie Zgromadzenie Ekumeniczne, które będzie wydarzeniem do rozważenia w celu oceny sytuacji ekumenicznej w Europie.

Od teraz do 2025 roku pozostały już tylko dwa lata i można mieć tylko nadzieję, że zasiane w tych latach nasiona zdołają wyrosnąć. Papież Franciszek często mówił o ekumenizmie krwi. Z pewnością istnieje ekumenizm praktyczny, który prowadzi różne wyznania chrześcijańskie do współpracy dla wspólnego dobra. Są to działania, które dają przykłady jedności, ale nie udaje im się jej sformalizować. Potrzebna jest właśnie świadomość teologiczna. I to jest to, do czego powinniśmy szczególnie dążyć.

Ekumenizm dla pojednania między narodami

Przykładem będzie podróż papieża Franciszka do Sudanu Południowego. W tym młodym afrykańskim państwie Ekumeniczna Rada Kościołów aktywnie działa w terenie, także dyplomatycznie. Szpitale są chrześcijańskie, szkoły są chrześcijańskie, instytucje, które się utrzymują są chrześcijańskie, w obliczu państwa, które jeszcze nie zdążyło się ustrukturyzować.

Nieprzypadkowo papież chciał, aby podróż miała charakter ekumeniczny, dając w ten sposób również wyraźny sygnał przywódcom narodu. Ale jest to także sygnał dla świata: do pokoju można dążyć współpracując ze sobą, idąc razem, nawet jeśli dzieli nas teologia.

Pojednanie ekumeniczne jest więc niezbędne dla prawdziwego pojednania między narodami. Temat Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan nabiera więc jeszcze większego znaczenia. Pokój ekumeniczny służy pisaniu na nowo historii bez uprzedzeń, nienawiści i resentymentów, ale ze świadomością umiejętności dostrzegania racji innych. Jest to, krótko mówiąc, antidotum na "kulturę unieważnienia", która pisze historię na nowo, nie biorąc pod uwagę religii. Tak jest na przykład w przypadku narracji dotyczących wojny na Ukrainie. W ten sposób droga ekumeniczna staje się prawdziwą drogą pojednania między narodami. Dziś bardziej niż kiedykolwiek prawdziwe jest stwierdzenie: ekumenizm jest drogą do pokoju.

AutorAndrea Gagliarducci

Edukacja

Nauczanie nowego przedmiotu braterstwa

Ostatnią "prośbę o modlitwę" Ojciec Święty poświęcił wychowawcom, tym, którzy każdego dnia mają w swoich rękach możliwość dokonania "aktu miłości, który oświetla drogę" najmłodszych i którzy swoją wiedzą, zaangażowaniem i radością w jej przekazywaniu mogą być prawdziwymi "twórcami wspólnoty", wiarygodnymi świadkami.

Giovanni Tridente-23 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Temat edukacji - i wychowawców - oraz ich wkładu w poprawę społeczeństwa wysunął się w ostatnich tygodniach na pierwszy plan dzięki intencji modlitewnej, którą papież Franciszek powierzył całemu Kościołowi na miesiąc styczeń poprzez Globalna sieć modlitewna papieża.

Dzięki tej inicjatywie, poprzez comiesięczne wideo - "Wideo Papieża" - Papież rozpoczyna konkretne przesłanie na temat jednej z rzeczywistości, które w naszych czasach potrzebują towarzyszenia i bliskości wszystkich wiernych, którzy są zatem wezwani do modlitwy w tej konkretnej intencji przez cały miesiąc kalendarzowy, w którym pojawia się wideo.

Nowy temat

Do wychowawców Papież skierował oryginalną propozycję: "dodać nowy przedmiot do nauczania o braterstwie", udaje się dobrze połączyć i zharmonizować "trzy języki: głowy, serca i rąk", aby młodsze pokolenia słuchały go z większą uwagą.

Odniesienie to uczynił już w ubiegłym roku, kiedy to zwrócił się do delegacji Światowi badacze wspierający projekt edukacji katolickiej wyjaśnił, że harmonia wychowawcza zaczyna się od "myślenia co czuję i robię", "odczuwania co myślę i robię", "robienia co czuję i myślę".

Braterstwo jest w istocie głównym tematem tego pontyfikatu, który oczywiście uwzględnia pilną potrzebę zmiany kierunku naszego świata, naznaczonego wszelkiego rodzaju konfliktami, począwszy od tych, które nosimy w sobie i które uzewnętrzniamy nawet wobec osób nam najbliższych, aż po wojny zbrojne, takie jak ta, która od roku toczy się w Ukraina.

Wizja prorocza

Najwyraźniej papież Franciszek od dawna widział przyszłość - być może proroczo - i nie jest przypadkiem, że już trzy lata temu postanowił napisać i wygłosić do całego Kościoła Fratelli Tuttijego trzeciej encykliki. Tekst, który z kolei miał za podstawowe założenie Dokument o braterstwie ludzi na rzecz światowego pokoju i wspólnego współistnieniapodpisany rok wcześniej, 4 lutego 2019 roku, w Abu Dhabi z Wielkim Imamem Ahmadem Al-Tayyebem.

Tym razem apel skierowany jest do wychowawców - od tych, którzy poświęcają swój zawód na bezpośredni kontakt z przyszłymi pokoleniami, ale także tych, którzy wychowują jako rodzice, dziadkowie czy rodzeństwo - aby zjednoczyli swoje wysiłki na rzecz przywrócenia światu pokoju, zaczynając od sprawiedliwego rozumienia ludzkiego współżycia, "które przezwycięża nieporozumienia i zapobiega konfliktom", jak pisze w encyklice sam papież Franciszek.

100 milionów formalnych edukatorów

Według danych własnych World Prayer Network na całym świecie jest prawie 100 milionów "formalnych wychowawców" uczących w szkołach podstawowych, średnich i wyższych, ale jest to rola oczywiście obecna także w wielu innych dziedzinach życia codziennego. Pomyśl o przywódcach religijnych, pastorach, katechetach, liderach społeczności, rodzicach, wolontariuszach w organizacjach non-profit, trenerach sportowych, konsultantach biznesowych....

Oczywiście, edukacji musi towarzyszyć także wielka zdolność słuchania i ożywiania przez kulturę spotkania, ponieważ w końcu musimy stać się zdolni do "przyjęcia innych takimi, jakimi są, nie takimi, jakimi chciałbym, aby byli, ale takimi, jakimi są, i bez osądzania czy potępiania kogokolwiek", jak powiedział Franciszek w 2021 r. podczas audiencji z przedstawicielami różnych religii przyjętej w Watykanie.

Na temat rodziny "typy

Szesnaście typów rodziny, które zamierza "ustanowić" zideologizowane prawo o rodzinach, które ma być wprowadzone w Hiszpanii, świadczy jedynie o autentyczności i prawdziwości jedynej rodziny zdolnej do pełnego noszenia tego imienia.

23 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Wstępny projekt Prawo rodzinne Zapowiedź ministra Belarry zwiastuje nowe bębny wojenne.

Tak bardzo jest to "kant", że nawet najbardziej ideologiczny rząd w naszej najnowszej demokratycznej historii zdaje sobie sprawę, że teraz nie jest czas, by zabierać go do parlamentu.

Dla tej władzy wykonawczej zbliża się okres przedwyborczy targany chmurami niepewności. Nie ma potrzeby dolewać oliwy do ognia, który już płonie - i to obficie - po zatwierdzeniu, bez jakiejkolwiek debaty społecznej, ustaw takich jak np. eutanazjarozszerzenie aborcjaalbo spartaczone prawo "tylko tak jest tak". 

Zawsze lubiłem starać się pozytywnie odczytywać wszystko, z czym się stykam. W ten sam sposób, w jaki obraz pełen cieni pozwala znacznie wyraźniej zobaczyć postać pełną światła, dowcipy tego wstępnego projektu nie robią nic innego, jak rzucają blask na jedyną rodzinę, która jest rodziną w całości.

Nieważne, jak bardzo starają się wymyślić wiele rodzaje członków rodziny - pojawia się ich coraz więcej: do 16, wydaje się, że osiągnęła destylować Laboratorium ideologiczne Belarra-, wciąż nie mogą zapobiec temu, by dla wszystkich jedynym możliwym punktem odniesienia była rodzina naturalna. Czyli kobieta, mężczyzna i dzieci, które mogą powstać tylko ze związku tych dwojga.

Cała reszta to tylko imitacje zbudowane na obraz i podobieństwo tego jednego modelu. I rodzaje To, co zostanie wynalezione w przyszłości, posłuży jedynie do podkreślenia prawdziwości i autentyczności jedynej rodziny zdolnej do pełnego noszenia tego nazwiska. 

Chcieliby, abyśmy uwierzyli, że założenie rodziny jest jak pójście do supermarketu lub domu towarowego i wybranie modelu, który chcemy. Rzeczywistość jest taka, że nikt nie decyduje się a priori na założenie rodziny. typ rodzina. A także, że żadna rodzina nie jest idealna.

Dlatego pozory różnorodności - znacznie mniejszej niż to, co dostrzega czeladnik inżyniera społecznego - to nic innego jak przejaw ludzkiej niedoskonałości i naszej coraz większej ograniczoności do prawdziwej miłości. 

Zamiast zamykać się w swoich ciemnia ideologiczna Byłoby to o wiele bardziej pożyteczne dla społeczeństwa, gdyby nasi władcy potrafili obserwować rzeczywistość.

Zobaczyliby miliony hiszpańskich rodzin, które każdego dnia starają się jak najlepiej wspierać i dbać o swoje rodziny.

A to, czego wszyscy oni oczekują i na co zasługują, to pomoc ze strony państwa w zaspokojeniu ich rzeczywistych potrzeb: edukacji dzieci i opieki nad starszymi. Stypendyści laboratorium niech zwrócą uwagę na następny raz.

AutorMontserrat Gaz Aixendri

Profesor na Wydziale Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Katalonii i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów nad Rodziną. Kieruje Katedrą Solidarności Międzypokoleniowej w Rodzinie (IsFamily Santander Chair) oraz Katedrą Opieki nad Dzieckiem i Polityki Rodzinnej w Fundacji Joaquima Molinsa Figuerasa. Jest również prodziekanem Wydziału Prawa na UIC Barcelona.

Watykan

Papież Franciszek: "Trwanie przy Jezusie wymaga odwagi odejścia".

Papież Franciszek modlił się z wiernymi w Niedzielę Słowa Bożego na Anioł Pański. Jak zwykle wygłosił krótkie rozważanie, tym razem skupiając się na powołaniu pierwszych uczniów.

Paloma López Campos-22 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W trzecią niedzielę św. Słowo Boże papież wygłosił rozważanie przed modlitwą Angeluspodczas którego zastanawiał się nad powołaniem do życia pierwszych uczniowie która jest, według Ojca Świętego, "momentem decydującego spotkania z Jezusem, momentem, który zapamiętają do końca życia i który wchodzi w Ewangelię". Od tej pory idą za Jezusem, a żeby iść za Nim, zostawiają wszystko".

Zostawić, aby kontynuować

Franciszek podkreśla tę myśl: odejść, aby pójść za. "Z Jezusem zawsze tak jest. Można zacząć w jakiś sposób odczuwać jego atrakcyjność, być może dzięki innym. Wtedy wiedza może stać się bardziej osobista i rozpalić światło w sercu. Staje się czymś pięknym, czym można się podzielić. Ta pierwsza emocja, prędzej czy później, staje się decyzją do podjęcia, bo "przychodzi czas, kiedy trzeba zostawić wszystko, by pójść za Nim".

Papież mówi wyraźnie: "Tu musimy zdecydować: czy zostawiam pewne pewniki i rozpoczynam nową przygodę, czy też pozostaję tam, gdzie jestem? To jest decydujący moment dla każdego chrześcijanina, bo stawką jest sens wszystkiego innego. Jeśli ktoś nie znajdzie w sobie odwagi, by wyruszyć w drogę, ryzykuje, że pozostanie widzem własnej egzystencji i będzie żył wiarą połowicznie".

Odwaga, by odejść

To uczy nas, że "trwanie przy Jezusie wymaga odwagi, by zostawić". Zostawić co? Oczywiście nasze wady i grzechy, które są jak kotwice, które trzymają nas przy brzegu i nie pozwalają nam wiosłować w głąb. Ale musimy też zrezygnować z tego, co nie pozwala nam żyć w pełni, np. z lęków, egoistycznych kalkulacji, zapewnień o byciu bezpiecznym przez przeciętne życie. Musimy też zrezygnować z czasu, który jest marnowany na tak wiele bezużytecznych rzeczy".

Pozostawienie rzeczy nie powinno nas smucić. Papież mówi: "Jakże pięknie jest zostawić to wszystko, aby żyć np. żmudnym, ale satysfakcjonującym ryzykiem serwislub poświęcić czas na modlitwa wzrastać w przyjaźni z Panem".

Wyzwanie

Choć jest to wyzwanie, "aby realizować życie musimy przyjąć wyzwanie do odejścia". I do tego właśnie zaprasza dziś każdego z nas Jezus". Aby pomóc nam żyć tym wyzwaniem, tym zaproszeniem samego Chrystusa, papież kończy swoją medytację kilkoma pytaniami: "Po pierwsze, czy pamiętam "mocny moment", w którym spotkałem już Jezusa? I coś pięknego i znaczącego, co wydarzyło się w moim życiu, bo zostawiłem za sobą mniej ważne rzeczy? A dzisiaj, czy jest coś, o co Jezus prosi mnie, abym zrezygnował? Jakie są rzeczy materialne, sposoby myślenia, postawy, które muszę zostawić, aby powiedzieć Mu "tak"?".

Jak zawsze papież Franciszek zaprasza nas do oddania się pod opiekę Santa Mariazwłaszcza przy tak ważnych okazjach, jak ta, aby "pomogła nam powiedzieć, tak jak ona, pełne "tak" Bogu, umieć zostawić coś za sobą, aby lepiej Go naśladować".

Watykan

Papież Franciszek: "Słowo Boże stawia nas w kryzysie".

W trzecią niedzielę czasu zwykłego Kościół obchodzi Niedzielę Słowa Bożego, a papież Franciszek podczas Mszy św. wygłosił homilię, w której skupił się na dynamizmie działania Słowa w życiu tych, którzy je przyjmują.

Paloma López Campos-22 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież Franciszek wygłosił homilia specjalne z okazji niedzieli Słowo Boże. Ojciec Święty mówi, że po latach życia ukrytego Chrystus ma pilną potrzebę, która przynagla go do udania się do Kafarnaum, "miejsca przejścia, skrzyżowania różnych ludów i kultur". 

Tą pilnością "jest głoszenie Słowa Bożego, które trzeba zanieść do wszystkich". Działanie Jezusa wskazuje, że "Słowo jest dla wszystkich, Słowo wzywa do nawrócenia, Słowo czyni zwiastunami".

Słowo jest dla wszystkich

Studiując misję Jezusa, papież mówi: "Ewangelia przedstawia nam Jezusa zawsze w ruchu, w ruchu ku innym. W żadnym momencie jego życia publicznego nie mamy wrażenia, że jest statycznym nauczycielem, lekarzem siedzącym w fotelu; przeciwnie, widzimy go jako wędrownego pielgrzyma, przemierzającego miasta i wsie, spotykającego twarze i historie. Jego stopy są stopami posłańca głoszącego dobrą nowinę o miłości Boga".

Chrystus wychodzi na poszukiwanie wszystkich, nie boi się ich spotkać. Jest "Słowem Boga, który uzdrawia i podnosi, nie tylko sprawiedliwych Izraela, ale wszystkich; chce dotrzeć do tych, którzy są daleko, chce uzdrowić chorych, chce zbawić grzeszników, chce zgromadzić zagubione owce i podnieść tych, których serca są znużone i obciążone". Jezus, krótko mówiąc, "wychodzi poza", aby powiedzieć nam, że Boże miłosierdzie jest dla wszystkich".

To, mówi Papież, ma dla nas fundamentalne znaczenie, ponieważ "przypomina nam, że Słowo jest darem skierowanym do każdego z nas i że nigdy nie możemy ograniczać jego pola działania, ponieważ poza wszelkimi naszymi kalkulacjami wypływa spontanicznie, niespodziewanie i nieprzewidywalnie, w sposób i w czasie znanym Duchowi".

Jeśli Chrystus nie miał względu na osoby, ale przyszedł, aby zbawić wszystkich, to działanie Kościoła musi mieć taką samą dynamikę. Nie możemy "wyznawać wiary w Boga o szerokim sercu i być Kościół wąskie serce; głoszenie zbawienia wszystkim, a czynienie drogi do jego otrzymania niepraktyczną; świadomość, że jesteśmy powołani do niesienia głoszenia Królestwa, a zaniedbywanie Słowa, rozpraszanie się tyloma drugorzędnymi zajęciami".

Słowo wzywa do nawrócenia

Jeśli chodzi o drugi aspekt dotyczący Słowa, to wezwanie do konwersjaFranciszek mówi, że "bliskość Boga nie jest neutralna, Jego obecność nie pozostawia rzeczy takimi, jakimi są, nie zachowuje spokojnego życia. Wręcz przeciwnie, Jego Słowo wstrząsa nami, niepokoi nas, wzywa do zmiany, do nawrócenia; stawia nas w kryzysie, ponieważ jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż jakikolwiek miecz obosieczny.

I jak miecz "Słowo przenika życie, sprawiając, że rozróżniamy uczucia i myśli serca, to znaczy sprawiając, że widzimy, gdzie jest światło dobra, które należy przyjąć, a gdzie z drugiej strony panuje ciemność wad i grzechów, z którymi należy walczyć". Słowo, gdy w nas wchodzi, przemienia nasze serca i umysły, zmienia nas, prowadzi do ukierunkowania naszego życia na Pana".

Co to wszystko oznacza dla tych, którzy słuchają Słowa? Franciszek odpowiada: "Bóg stał się bliski, zrób miejsce na Jego Słowo, a zmienisz perspektywę swojego życia". Tym samym Ojciec Święty zaprasza nas również do podporządkowania naszego życia Słowu Bożemu.

Ponadto papież stawia kilka pytań, nad którymi każdy z nas powinien się zastanowić: "Gdzie moje życie znajduje kierunek, skąd czerpie orientację, z wielu słów, które słyszę, czy ze Słowa Bożego, które mnie prowadzi i oczyszcza? A jakie są we mnie aspekty, które wymagają zmiany i nawrócenia?"

Słowo czyni zwiastunów

Ostatnim aspektem, na którym skupił się papież podczas homilii był fakt, że Słowo czyni świat miejscem pokoju. sygnalizatory. "Jezus przechodził brzegiem Jeziora Galilejskiego i przywołał Szymona i Andrzeja, dwóch braci, którzy byli rybakami. Zaprosił ich swoim słowem, aby poszli za nim, mówiąc im, że uczyni ich rybakami ludzi". Ci bracia, którzy "dla żeglowania i łowienia ryb nauczyli się opuszczać brzeg i zarzucać sieci w głębiny, staną się apostołami zdolnymi do żeglowania po otwartym morzu świata, do wychodzenia na spotkanie braci i głoszenia radości Ewangelii".

W tym zamyśle zawiera się dynamizm Słowa, które "wciąga nas w sieć miłości Ojca i czyni nas apostołowie którzy mają nieposkromione pragnienie, aby każdy, kogo spotkają, wsiadł do łodzi Królestwa".

Franciszek przestrzega, że "także dzisiaj jesteśmy powołani, by być rybakami ludzi". Poczujmy się powołani przez samego Jezusa do głoszenia Jego Słowa, do dawania o nim świadectwa w codziennych sytuacjach, do życia nim w sprawiedliwości i miłości, do nadawania mu ciała poprzez pieszczotę ciała tych, którzy cierpią. To jest nasza misja, stać się poszukiwaczami tych, którzy się zagubili, tych, którzy czują się uciskani i zniechęceni, nie po to, by przyprowadzić ich do siebie, ale pociechą Słowa, żywiołowym głoszeniem Boga, które przemienia życie".

Papież kończy homilię, dziękując wszystkim, którzy poświęcają się głoszeniu lub studiowaniu Słowa Bożego, i wyraża nadzieję, że to głoszenie stanie się dla wszystkich "pociechą i nagrodą".

Znowu aborcja

Debata o aborcji rozgorzała na nowo po działaniach ogłoszonych przez hiszpański rząd regionalny. Wśród tak wielu pytań, co powinno być jasne?

22 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Piszę te słowa na temat aborcji, w związku z niedawnymi kontrowersjami we Wspólnocie Autonomicznej Kastylii i León, ale nie jestem zaangażowany w żadną partyjną dyskusję polityczną. Chcę pisać z rzeczywistości rzeczy, z dowodów. Istnieją co najmniej dwa dowody, których nie można zignorować i które musimy powtarzać, jeśli nie chcemy całkowicie stracić rozumu w tak fundamentalnej dla jednostki i społeczeństwa kwestii.

Pierwszym z nich jest to, że od pierwszej chwili poczęcia istnieje nowe życie ludzkie, które rozpoczyna swoją żywotną drogę w łonie matki; ściśle z nią zjednoczone, ściśle od niej zależne, ale będące życiem ludzkim odrębnym od niej. Nie możemy umieścić początku nowego życia ludzkiego nawet w jednej sekundzie po tym precyzyjnym momencie poczęcia, ponieważ, jeśli to zrobimy, nie będzie już żadnego sposobu na uzgodnienie, kiedy jest to początek.

Drugim dowodem jest to, że przeprowadzenie aborcji nie należy do wyłącznych kompetencji kobietaJest zarodkiem gatunku ludzkiego i jego zachowanie jest sprawą całej ludzkości.

Na tych dwóch dowodach myślę, że wszystkie kobiety i mężczyźni z odrobiną zdrowego rozsądku się zgadzają.

To są dwa dowody, które nie zmienią się bez względu na to, ile razy będzie się powtarzać, że zarodek to "rzecz", "wypukłość", "amalgamat komórek", aż nie wiadomo, w którym momencie procesu jego powstawania, ani bez względu na to, ile razy będzie się powtarzać, że aborcja jest wyłączną kompetencją kobiety.

Wyobrażam sobie, że kiedy kobieta zamierza dokonać aborcji z powodu poważnych trudności w jej życiu, tym, co może ją najbardziej zaniepokoić, jest stwierdzenie, że jest to jej wyłączna kompetencja lub odpowiedzialność, albo że ma prawo to zrobić. Wyobrażam sobie, że ta kobieta powiedziałaby im w głębi sumienia: "proszę, zostawcie mnie w spokoju; czy naprawdę uważacie, że mam do tego realne prawo". To nie jest kwestia praw, ale bardzo głębokich ludzkich dramatów, które dotyczą nas wszystkich, kobiet i mężczyzn, jako istot ludzkich, i które powinny być traktowane w inny sposób na całym świecie. Ale to jest na razie utopia.

Aborcja to globalny dramat ludzki, który miał swoje początki, w czasach współczesnych, w latach 60-tych XX wieku, zachęcany przez międzynarodową oligarchię finansową pod wpływem słynnej rodziny Rockefellerów. Czy nadejdzie czas, kiedy uświadomimy sobie kolosalny dramat ludzki, który ma miejsce? Czekam na ten dzień, kiedy zatriumfuje prawdziwy ludzki postęp.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Święty Ignacy z Loyoli i. wielozadaniowość

W naszym frenetycznym, nastawionym na wydajność świecie wielozadaniowość daje nam fałszywe poczucie skuteczności, a nawet ważności. W rzeczywistości jednak stajemy się ludźmi o mniejszej zdolności do koncentracji i wewnętrzności.

22 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Multitasking, czyli umiejętność wielozadaniowości, jest obecnie przedstawiana jako pozytywna umiejętność, która poprawia naszą wydajność w pracy. Coś, co podobno młodym ludziom, ze względu na ich bliski związek z technologią, będzie łatwiejsze niż poprzednim pokoleniom.

Możemy więc zobaczyć osoby, które są na spotkaniu, ale jednocześnie odpowiadają na wiadomości w spotkaniu. whatsapp na telefonie komórkowym lub odpowiadając na e-maile. Uczęszczają na zajęcia, ale sprawdzają też niektóre ze swoich sieci społecznościowych. Czatują z tobą i robią zdjęcia, by zasilić swoje profile.

Oczywistym pytaniem jest, czy ludzie naprawdę potrafią dobrze multitaskingować. Naukowcy twierdzą, że nie możemy. René Marois, ekspert w dziedzinie neuronauki, zwraca uwagę, że "nasz mózg nie radzi sobie dobrze z sytuacjami wielozadaniowymi. Gdy tylko dwa zadania wymagają naszej uwagi, cierpi na tym produktywność".

Tak jest. W rzeczywistości, w przypadku wielozadaniowości to, co robimy, to albo automatyczne wykonywanie jednego z tych zadań, albo przełączanie się z jednego zadania na drugie, nieustanne łączenie i rozłączanie. To, dalekie od usprawnienia naszej pracy, niesie za sobą szereg negatywnych konsekwencji: niższą efektywność, gorszą pamięć, większe ryzyko błędów, zwiększony stres...

Jest to sposób pracy i relacji, który daje nam poczucie skuteczności, maksymalnego wykorzystania naszego czasu, ale w rzeczywistości prowadzi do decentralizacji i fragmentacji. Dokładnie odwrotnie do tego, czego potrzebuje nasza psychika i nasz duch.

Święty Ignacy z Loyoli ukuł zdanie "rób to, co robisz" i można by je powtórzyć nam, mężczyznom i kobietom XXI wieku, z jeszcze większą aktualnością. Wykonywanie tylko jednego zadania i oddawanie się mu całą duszą jest najlepszym sposobem na dobre jego wykonanie. Idea, która w taki czy inny sposób występuje w różnych tradycjach kulturowych i religijnych. Koncentracja, życie w chwili obecnej, robienie tego co się robi... to różne wersje tej jedności umysłu i działania.

W naszym frenetycznym, nastawionym na wydajność świecie wielozadaniowość daje nam fałszywe poczucie skuteczności, a nawet ważności. W rzeczywistości jednak stajemy się ludźmi o mniejszej zdolności do koncentracji i wewnętrzności. I właśnie z tego powodu stajemy się mniej refleksyjni i mniej krytyczni. Funkcjonujemy w dużej mierze na bodźcach zewnętrznych.

Wszystko to ma swoje konsekwencje także w wymiarze duchowym i w naszej relacji z Bogiem. Trudno nam się skupić, a modlitwa staje się żmudnym ćwiczeniem. Potrzebujemy bodźców zewnętrznych, aby poruszyć naszą wrażliwość, ale trudno nam wejść w wewnętrzny dialog z Tym, który mieszka w nas, który jest - jak powiedział św. Augustyn w Wyznania bardziej do wewnątrz niż najbardziej wewnętrzna część mnie i wyżej niż najwyższa część mnie". Bóg mieszka w nas, czyli tam, gdzie możemy go znaleźć.

Nie jest złym postanowieniem noworocznym posłuchać rady żołnierza z Guipuzco i po prostu zrobić to, co powinniśmy zrobić. I zrób to dobrze. Jedno zadanie po drugim. Czekając na swoją kolej.

I to bez popychania.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Doświadczenia

Sztuka, Piękno i Bóg. Gaudí, wcielenie boskiego piękna

Nazwisko Antoni Gaudí kojarzy się bezpośrednio z jego największym dziełem: kościołem La Sagrada Família, emblematem miasta Barcelony, w którym Gaudí genialnie wyraził swoją głęboką wiarę katolicką, bardzo silne przeżycia duchowe i sposób pojmowania sztuki jako drogi do bezpośredniego zjednoczenia ze Stwórcą.  

Federico Fernández de Buján-22 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 9 minuty

Miłość jest motorem historii. Nawet jeśli czasem historia musi być tłumaczona brakiem miłości. Wszystko co dobre, co kiedykolwiek było na tym świecie, powstało z miłości. To właśnie brak miłości pozwolił złu rozbić obóz na naszej ziemi. Człowiek kieruje się impulsami miłości, czasem impulsami bezmiłości. Przez impulsy jego serca cielesnego, czystego i hojnego... lub pod wpływem przeczucia jego serca kamiennego, przewrotnego i aroganckiego.

Wszystko co dobre i wszystko co złe w człowieku pochodzi z jego wnętrza, z jego niepokonanego serca, którego żaden detektor nie może przeniknąć. 

Z całego serca, bez dwulicowości, z serca, które nie oszukuje i nie pozwala się oszukać. Z serca, gdzie wszystko jest prawdziwe, pochodzi prawdziwe myślenie i odczuwanie. Jest też źródłem tego, co robimy i jak działamy. I tak, prawdziwa czułość, ta która pochodzi ze szczerego serca, potrzebuje wyrażenia swoich uczuć i nadania materialnej formy swoim afektom. 

W ten sposób i z tego powodu miłość musi się czasem objawiać poprzez to, co najpiękniejsze, bo piękno jest odbiciem, choć bladym, dobra.

Piękno jest również sposobem wyrażania prawdy. Pięknem my, biedne ludzkie istoty, które zawsze tak bardzo potrzebują zewnętrznych znaków, próbujemy wyrazić naszą miłość. Jeśli tak zachowujemy się w miłości ludzkiej, to czy jest inaczej, gdy wyrażamy miłość Bożą? Czy mamy dwa różne serca, w zależności od tego, kto jest przedmiotem naszej miłości?

Przez wieki człowiek próbował przedstawić swojemu Bogu najwznioślejsze wytwory pomysłowości. To była miłość, która wielbiła Boga. To była miłość pielęgnująca "Miłość". To była miłość kochająca "Miłość". Stworzenie ofiarowane Stwórcy. 

I powstają ludy i narody, wieki i epoki, poświęcając to, co najlepsze z każdego z nich, aby ofiarować Panu dzieła odtworzone przez ludzi. A katedry, kolegiaty, kościoły, kaplice, klasztory, opactwa i klasztory, ze swoimi fasadami, portykami, sklepieniami, krużgankami, kolumnami, filarami, kapitelami i ołtarzami, które w niewysłowionym artystycznym wyrazie w cielesnym wyrazie są manifestacją wiary i duchowego doświadczenia tych, którzy byli ich mentorami i artystami, powstają. A cała sztuka i twórczość ludzka, architektoniczna, rzeźbiarska, obrazowa, muzyczna i literacka... pragnęła oddać cześć Stwórcy. 

Tej hojnej eksplozji pomysłowości poświęconej Panu wszelkiego stworzenia niewątpliwie nie ma w naszych czasach. Czyżby naszym czasom przewodniczył brak miłości? Czyżby dzisiejsza miłość człowieka nie miała za przedmiot "Miłości"? Uważam, że niedostatek estetyczny w dzisiejszych manifestacjach religijnych ma różne, może uzupełniające się, przyczyny. Od wieków na świecie trwa postępujący proces utraty transcendentnego sensu Historii. Człowiek chodzi poziomo i zatracił odniesienie pionowe. W efekcie sentymenty religijne zmalały jako źródło inspiracji dla artystów. 

Co więcej, świecki charakter naszego świata doprowadził również do zniekształcenia nieobliczalnego skarbu artystycznego z sakralnym przedstawieniem, który przekazały nam poprzednie pokolenia, z nieuchronnym nakazem, abyśmy byli jedynie posiadaczami podczas naszej egzystencji i wiernymi przekazicielami po jej zakończeniu. Cel, dla którego te artystyczne manifestacje zostały pomyślane i stworzone, został nie tylko zmieniony, ale czasem zdradzony. 

Biorąc za paradygmatyczny przykład katedry, nie ma wątpliwości, że ich obecne przeznaczenie - jako centrum atrakcji turystycznych - jest dalekie od pierwotnego celu, dla którego zostały zbudowane, jako miejsca kultu i modlitwy. Ze zdumiewającą naturalnością, w zbyt wielu z tych świątyń, obecność ich wyłącznego Pana jest ukryta i niemal zatuszowana, aby "przerobić" ich przeznaczenie na "muzea", przez które zwiedzający mogą przechodzić bez elementarnych ograniczeń i środków ostrożności wymaganych od ich profańskich odpowiedników. Nawy zamieniają się w korytarze tranzytowe, przez które masy ludzi szukają pośpiesznego widoku tych tworów, nie zatrzymując się ani na chwilę, by zastanowić się nad racją bytu wszystkiego, co kontemplują. 

Jednocześnie Ten, który jest wyłącznym "Panem tego Domu", często zostaje przeniesiony do małej, ubogiej i ponurej kaplicy. Trzeba zapytać nasz świat: Dla kogo budowano katedry? Dla kogo budowano ołtarze główne? Dla kogo budowano kaplice w absydach? Dla kogo rzeźbiono i płaskorzeźbiono obrazy? Dla kogo wykonywano freski i płótna? Dla kogo wykonywano pateny i kielichy? Dla kogo haftowano bogate ornaty? Dla kogo wykonywano cenne monstrancje? Dla kogo wykonywano cenne tabernakulum? 

A człowiek, który w dużej mierze zatracił poczucie transcendencji, czyni siebie centrum historii. I to nowe uczucie przenika również artystów. Wracając jeszcze raz do przykładu, z przykrością obserwuję, jak przy okazji odprawiania Mszy Świętej i konsekracji, czyli krótko mówiąc "pozowania" Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, używa się świętych naczyń o niewielkiej lub żadnej wartości artystycznej czy ekonomicznej, podczas gdy cenne pateny i kielichy piętrzą się w katedralnych muzeach. 

Wydaje się, że dziś świat oddzielił miłość ludzką od miłości do Boga. I dotyczy to tych kochanych "dwóch wag i dwóch miar". A Bóg otrzymał uboższą miarę. Jednak pomimo niewielkiego uznania, jakie wyrażamy dzisiaj dla tej "fizycznej i realnej" obecności prawdziwego Boga w konsekrowanych gatunkach, On nadal tam jest, ukryty, cierpliwy, milczący, w Tabernakulum.

Przejdę teraz do kilku refleksji na temat Gaudiego, jako paradygmatycznego przykładu artysty, który odtwarza swoje dzieło z wiary i na chwałę Boga. Napisano setki stron, aby zwrócić uwagę na ten aspekt. Wśród nich chciałbym wyróżnić prace José Manuela Almuzara, architekta, niestrudzonego wykładowcy, pisarza zakochanego w Gaudim i jego dziele, a dziś jedynego gaudiologa: Gaudí i Sagrada Familia y Od kamienia do mistrzawspółautorstwo z Etsuro Sotoo. 

Ewentualna oryginalność mojego podejścia mogłaby polegać na swoistym "przewodniku językowym", który nazywam "ABC naszego drogiego Antonio Gaudiego, Sługi Bożego". 

Z A, Miłością, jako przyczyną Sztuki 

Słownik Real Academia Española de la Lengua (RAE) definiuje miłość w jej pierwszym znaczeniu: "Intensywne uczucie człowieka, który wychodząc od własnej niewystarczalności, potrzebuje i szuka spotkania i zjednoczenia z drugą istotą".. Uzupełnieniem są kolejne, które stanowią: "Uczucie do drugiej osoby i to, szukanie wzajemności w pragnieniu zjednoczenia, dopełnia nas, uszczęśliwia i daje energię do wspólnego życia, komunikowania się i tworzenia. Uczucie przywiązania i oddania do kogoś lub czegoś.

Gaudí wymyśla, planuje i wykonuje świątynię ekspiacyjną z Święta Rodzina od trzydziestego pierwszego roku życia do śmierci, z gorącej miłości do Jezusa, Maryi i Józefa. Jego serce było skupione na Miłości "do" Boga i Miłości "z" Boga. Msza Święta i nabożeństwo do Matki Bożej i św. Józefa były potężną energią, z której czerpał siły do pracy bez snu, a nawet bez jedzenia. 

Codzienny Różaniec był jego odpoczynkiem. Kiedy został przejechany przez tramwaj, jedną z niewielu rzeczy, które znalazł w kieszeniach, był różaniec. W Parku Güell zbudował itinerarium ze stu pięćdziesięciu kamiennych kul, odpowiadających dziesięciu Zdrowaśkom każdej z piętnastu tajemnic. Gaudí uzupełnił "pionowy" aspekt miłości do Boga o "poziomy" aspekt miłości do innych. W ten sposób potwierdza: "Dzieło jest owocem współpracy, która opiera się na miłości"..

Jeśli chodzi o pojęcie Sztuki, to Słownik Autorytetów definiuje ją jako: ".Wydział, który przepisuje zasady i nakazy dotyczące właściwego postępowania. Obowiązuje również jako doskonałość w wykonywanej pracy. Tak więc to, co jest wykonane lub obrobione z całą starannością i skomponowane zgodnie z nakazami i regułami każdej sztuki, mówi się, że jest wykonane ze sztuką".. Dodaje: Nazywana jest również "zręcznością, umiejętnością osoby i zdolnością, z jaką układa ona rzeczy". 

 Natomiast słownik ogólny RAE definiuje sztukę jako: "Manifestacja ludzkiej aktywności, przez którą to, co rzeczywiste, jest interpretowane lub to, co wyobrażone, jest ucieleśniane".. Widać - już po samym spojrzeniu na Stworzenie - że najwyższym artystycznym Twórcą jest Bóg. 

I tak, w Księdze Rodzaju, całe stworzenie, określone w sześciu dniach formowania świata i cieszące się siódmym dniem, powstało z Piękna Boga, który kształtuje rzeczy piękne i przekazuje je człowiekowi dla jego radości i zachwytu. 

Bóg dał człowiekowi zdolność do osiągania piękna poprzez ekspresję estetyczną i inspiruje serca artystów do tworzenia ich dzieł. A chrześcijaństwo to największy wpływ na sztukę w historii ludzkości. Stwierdza się więc: "Usuńcie z waszych muzeów dzieła o inspiracji chrześcijańskiej, a nieodwracalnie pomniejszycie artystyczne dziedzictwo ludzkości". 

 "Z obfitości serca usta mówią".. To stało się rzeczywistością u Gaudiego. Jego sztuka była przejawem, a nawet więcej, pozaludzkim przedłużeniem jego wiary. Sagrada Família odsłania całą jego duszę. W Gaudim i w jego dziełach odkrywa się, że "Bóg jest dla niego bardziej intymny niż jego własna intymność". 

Z B, piękno

W słowniku autorytetów RAE (Hiszpańskiej Królewskiej Akademii Nauk) piękno jest zdefiniowane w drugim znaczeniu jako: "Zwykle bierze się go za coś doskonałego, dobrze wykonanego, co ma w sobie wielką doskonałość i perfekcję". 

Wydaje mi się, że Gaudí, który nie byłby zwolennikiem "sztuki dla sztuki", ale raczej sztuki jako "środki wyrażające piękno i walory stworzonego". przyczynić się do doprowadzenia człowieka do pełni jego istoty, która jest nie więcej i nie mniejsza od Boga. Przypomnijmy zatem świetlaną myśl św. Augustyna, który wyraża: "Uczyniłeś nas Panem dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie". 

Z C, utwórz

W ostatnim wydaniu słownika wydanym z okazji trzeciego stulecia jego pierwsze znaczenie brzmiało: Atrybut Boga, dzięki któremu jest on w stanie w każdej chwili powołać coś do istnienia z niczego. Niestety, wydanie cyfrowe - które jest w www.uned.es-releguje ją do drugiego znaczenia i definiuje jako: "Produkuj coś z niczego". I podaje jako przykład "Bóg stworzył niebo i ziemię". 

Jest oczywiste, że język uległ degradacji i słownik również wpisuje się w ten trend, o ile definiuje tworzenie, w jego pierwszym znaczeniu, mówiąc: "Wytworzyć coś nowego, lekceważąc jego pierwotne znaczenie, jedyne, które w pełni określa tworzenie. Reszta to odtwarzanie". 

Z D, Bóg

Diccionario de Autoridades stwierdza. "Święte Imię pierwszego i najwyższego. Konieczny, wieczny i nieskończony byt, którego Istota, jako że nie może być pojęta, nie może być zdefiniowana, a może być wywodzona jedynie z jego Świętych Wyroczni, początek i koniec wszystkich rzeczy. Ten, który "stworzył" Wszechświat swoją Mocą, który zachowuje swoją Dobrocią, który rządzi swoją Opatrznością, który wszystko uzależnia od swojej nieskończonej wspaniałości". A słownik ogólny RAE w pierwszym znaczeniu definiuje: "najwyższa istota, która w religiach monoteistycznych uważana jest za producent wszechświata"..

Ramię Boga jest symbolem jego potęgi i wielkości, a palec Boży jest symbolem "boskiej łaski", misja Gaudiego w Sagrada Familia była wspierana przez "ramię" i wytyczana przez "palec" Boży. Obie były zawsze przy nim. 

Z G, geniuszem

Słownik RAE stwierdza: "Wielkie powiedzenie, czyn lub pomysł". I o geniuszu, na który zwraca uwagę: 'Charakterystyczny dla czyjegoś geniuszu'. Wybitny, ekstremalny, odkrywczy geniusz twórczy". 

Zdefiniuj geniusz jako: "Nadzwyczajna zdolność umysłowa do tworzenia lub wymyślania rzeczy nowych i godnych podziwu". 

Gaudí jest absolutnie niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Jego geniusz bierze się z jego religijności. 

Ma na celu przekazanie potomnym przesłania, że Bóg, który jest blisko nas, troszczy się o nas i który wchodzi w nasze życie. 

Jej architektura jest pomyślana jako udział w twórczym dziele Tego, który podtrzymuje nas w swojej nieskończonej Opatrzności. 

Z I, inspiracją połączoną z S, poświęceniem 

Inspiracja jest definiowana jako. "bodźce zachęcające do twórczej pracy w dziedzinie sztuki lub nauki". Ale natchnienie do niczego nie prowadzi, jest jałowe bez potu. 

Transparentność definiuje się jako "Wydech przez ciało. Mówiąc inaczej: pocić się".. Pocenie się jest więc owocem poświęcenia i oddania. 

Jest oczywiste, że w świecie artystycznym "tworzenie" zależy od "inspiracji", bardziej niż w dziedzinie nauki. W tym ostatnim badanie jest przyczyną wyniku, który osiąga się przy 99% potu i 1% wdechu. Co więcej, ma tendencję do pojawiania się, gdy ten pierwszy jest bardziej intensywny. Często mówi się: "Inspiracja zawsze znajdzie cię na siedząco.  

Z kolei poświęcenie definiowane jest jako: "Ofiarowanie bóstwu na znak hołdu lub ekspiacji. Akt samopoświęcenia inspirowany gwałtownością miłości". I rozgranicza "dać sobie spokój" jako: "uwaga, zainteresowanie, wysiłek, na rzecz osoby lub osób, działania, ideału".

Jeśli poświęcenie jest "ofiarowanie Bogu na znak hołdu lub przebłagania", a jeśli w uzupełniającym znaczeniu ofiara jest "akt poświęcenia siebie inspirowany gwałtownością miłości".Widać, że Gaudí jest idealnym wcieleniem poświęcenia aż do wyczerpania, w wiernym wypełnianiu powierzonej mu misji. 

Przekonany, że rzeczy bez poświęcenia nie mają wartości, Gaudí poświęcił się swojemu dziełu Sagrada Família prowadząc surowe życie, zawsze towarzysząc swojej pracy z dużą ilością modlitwy i pokuty.

Jeśli dostarczasz to "działanie i skutek poddania się". a znaczenie uzupełniające to. "uwaga, zainteresowanie, wysiłek, umożliwienie wykonania czynności". jest jasne, że Gaudí "oddał" większość swojego życia swojemu najwznioślejszemu dziełu, dla którego żył i dla którego umarł: ekspiacyjnej świątyni La Sagrada Família. 

Z N, natura

Słownik podaje w pierwszym znaczeniu: "Zbiór wszystkiego, co istnieje i co jest zdeterminowane i zharmonizowane w swoich własnych prawach".

Gaudí, który był słabego zdrowia, spędził większość swojego dzieciństwa na wsi, gdzie nauczył się kontemplować piękno natury. Jego koncepcja sztuki opiera się więc na wzorach natury, np. "arcydzieło Stwórcy, w którym jaśnieje Prawda".. Dla niego wszystko, co piękne, musi prowadzić do Boga, bo w rzeczywistości jest tylko bladym Jego przejawem. 

Zakończę. I chciałbym to uczynić za pomocą kilku słów od José Manuela Almuzary: "Gaudí działał zgodnie ze swoim myśleniem, żył z absolutną wiernością swoim głęboko zakorzenionym przekonaniom religijnym i wyrafinowanym ideałom estetycznym, i pokazał, że najwyższa inspiracja artystyczna wieńczy intensywną, trwałą, powolną, metodyczną i zdyscyplinowaną pracę"..

AutorFederico Fernández de Buján

Profesor prawa rzymskiego. UNED. Członek rzeczywisty Hiszpańskiej Królewskiej Akademii Lekarskiej.

Hiszpania

Caritas wzywa do zwrócenia uwagi na rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji przed wyborami

Natalia Peiro, sekretarz generalny Caritas Hiszpania, powiedziała, że "konieczne jest, abyśmy wszyscy uświadomili sobie, jak ważne jest uwzględnienie osób i rodzin, które znajdują się w centrum kryzysu". wrażliwy w projektowaniu, monitorowaniu i ocenie polityk publicznych". Caritas przygotowuje propozycje dla partii politycznych w związku z tegorocznymi wyborami.  

Francisco Otamendi-21 styczeń 2023-Czas czytania: 2 minuty

Natalia Peiro zauważył, w sobotę 21 stycznia o godz. Kolokwia absolwentów ze szkoły Tajamar w Vallecas, że Caritas przygotowuje "propozycje legislacyjne i polityki publicznej, aby zwrócić się do partii o włączenie ich do swoich programów wyborczych na następne wybory powszechne".

"Te propozycje - dodał sekretarz generalny ds. Caritassą wynikiem bezpośredniego udziału osób w sytuacji wykluczenia, którym towarzyszy Caritas. Nasza propozycja polega na stworzeniu ram prawnych gwarantujących prawa człowieka dla całego społeczeństwa, ale ze szczególnym uwzględnieniem grup najbardziej narażonych. osoby z większymi trudnościami i którym nie gwarantuje się odpowiedniego poziomu życia".

Gospodarstwa domowe podatne na zagrożenia

Natalia Peiro przypomniała, że "31,5 proc. ludności nie ma wystarczających dochodów, by osiągnąć godny poziom życia". godne życie. Ta rzeczywistość sprawia, że bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest wzmocnienie modelu państwa opiekuńczego, z wyraźnym naciskiem na dostęp do praw dla wszystkich.

Powiedział też, że "jedna trzecia gospodarstw domowych z poważnymi trudnościami znajduje się w sytuacji rezygnacji z własnego zdrowia, nie chodząc do dentysty lub nie kupując akcesorium socjalno-zdrowotnego, takiego jak okulary czy aparat słuchowy".

Rodzina i szkoła

Ale - ostrzegła - "to nie są decyzje, ale narzucenia naznaczone deprywacją". Sekretarz generalny Caritas w Hiszpanii zwrócił uwagę, że w praktyce "są to strategie przetrwania z bezpośrednimi negatywnymi konsekwencjami, które warunkują ich życie".

W stosunku do grona pedagogicznego tj. TajamarNatalia Peiro stwierdziła, że "rodzina, szkoły, nauczyciele... są wspólnotami wychowawczymi par excellence i są też głównymi przekazicielami wiary dzieciom.

Rodzina i szkoła to ci, którzy "tworzą serce" tych dzieci. Stamtąd należy obowiązkowo przekazywać, że miłość do Boga jest tylko przez miłość do bliźniego, zwłaszcza najsłabszego".

W odniesieniu do organizacji Caritas i jego ostatnie 75. rocznicaLiczbę wolontariuszy określił na 73 tys. z koniecznością odnowy, aby sprostać nowym wyzwaniom.

"Nie szukamy konkretnych profili do wykonywania darmowej pracy, szukamy osób zdolnych do towarzyszenia innym, do poświęcenia i zużycia się dla innych, do bycia dostępnym do słuchania..., a także do bycia gotowym, by to poświęcenie zmieniło ich życie" - powiedział w kolokwium, moderowanym przez Fernando H. Valls, dziennikarza La Vanguardia.

Peiro na zakończenie zauważył, że. wolontariusze są "sercem" naszej organizacji i umożliwiają realizację hasła naszych kampanii, które mówi, że dobroczynności się nie zamyka. Mamy w tej dziedzinie wielkie wyzwanie, które jest także wyzwaniem Kościoła. Na stronie Wolontariusze Caritas rodzą się we wspólnocie chrześcijańskiej i w parafiach. Wyzwaniem, podobnie jak dla całego Kościoła, jest przekaz wiary, przekaz wartości.

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Element materialny, ludzkie gesty i słowa w małżeństwie, święceniach kapłańskich i namaszczeniu chorych

Pogłębianie sakramentów jest niezbędne dla formacji chrześcijan. W niniejszym artykule dogłębnie przeanalizowano element materialny, ludzkie gesty i słowa związane z zawarciem małżeństwa, udzieleniem sakramentu święceń i namaszczeniem chorych.

Alejandro Vázquez-Dodero-21 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W poprzednich dwóch faszykach omówiliśmy znaczenie pozostałych czterech sakramentów, które wraz z trzema, którymi zajmujemy się w tym wierszu, odpowiadają wszystkim ważnym momentom w życiu chrześcijanina: dają narodziny i wzrost, uzdrowienie i misję na drodze wiary. 

Czym są element materialny, ludzkie gesty i słowa w sakramencie Małżeństwa?

Na stronie małżeństwo jest sakramentem, ponieważ zawiera niezbędne dla niego elementy: znak sensualny - umowę lub przymierze -, łaskę uświęcającą i sakramentalną oraz fakt, że został ustanowiony przez Chrystusa.

Materia jest "daleka" - sami małżonkowie - i "bliższa" - wzajemny dar małżonków, którzy wzajemnie obdarowują się całą swoją osobą, całym swoim jestestwem.

Zewnętrznym znakiem tego sakramentu, jak powiedzieliśmy, jest umowa lub przymierze małżeńskie, które jednocześnie stanowi jego formę. Formą jest "tak", które oznacza wzajemne przyjęcie tego osobowego i całkowitego daru.

Przymierze to wyrażone jest w obrzędzie małżeństwa słowami: "...".Ja (imię strony zawierającej umowę) biorę ciebie (imię strony zawierającej umowę) za małżonka, aby mieć i trzymać od tego dnia, na dobre i na złe, na bogate i na biedne, w chorobie i w zdrowiu, aby kochać i pielęgnować, aż do śmierci.".

Małżeństwo powstaje z osobistej i nieodwołalnej zgody małżonków wyrażonej tymi słowami - por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1626-.

Ponieważ małżeństwo jest stanem życia w Kościele, musi być co do niego pewność; stąd obowiązek posiadania świadków; stąd publiczny charakter zgody, który chroni raz wypowiedziane "tak" i pomaga w dochowaniu mu wierności - por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1631.

Czym są element materialny, ludzkie gesty i słowa w sakramencie święceń kapłańskich?

Przedmiot sakramentu Święcenia kapłańskie -lub Święcenia - jest nałożenie rąk. Jest to moment w obrzędzie sprawowania tego sakramentu, w którym biskup, kładąc ręce na głowy kandydatów do kapłaństwa, zwraca się do Pana, błagając o Jego pomoc dla nich.

Forma nawiązuje do modlitwy konsekracyjnej, którą księgi liturgiczne przepisują dla każdego stopnia - diakonatu, prezbiteratu i episkopatu. Prosi ona Ducha Świętego o udzielenie kandydatom sakramentu święceń kapłańskich w odpowiednim stopniu.

W święceniach kapłanów formę stanowią słowa modlitwy, którą biskup wypowiada po otrzymaniu przez wyświęcanego nałożenia rąk. Zasadnicze słowa to: "Prosimy Cię, Ojcze Wszechmogący, obdarz te Twoje sługi godnością kapłańską; odnów w ich sercach Ducha świętości; niech otrzymają od Ciebie kapłaństwo drugiego stopnia i niech przez swoje postępowanie będą przykładem życia." -ritual of Ordination-.

Czym są element materialny, ludzkie gesty i słowa w sakramencie namaszczenia chorych?

Namaszczenie chorych odbywa się w rodzinie, w szpitalu lub w kościele, dla pojedynczego chorego lub dla grupy chorych. Jeśli pozwalają na to okoliczności, celebracja sakramentu może być poprzedzona sakramentem pojednania, a po nim następuje Komunia, kiedy liturgia mówi o "viaticum", czyli przejściu do życia wiecznego.

Celebrację rozpoczyna akt pokutny - żal za grzechy przed Bogiem - po którym następuje liturgia słowa - czytanie niektórych fragmentów Pisma Świętego.

Szafarz - kapłan - namaszcza chorego tym, co stanowi materię sakramentu: olejem poświęconym przez biskupa w Wielki Czwartek. Namaszczenia dokonuje się na czole i dłoniach chorego, wypowiadając przy tym słowa: "...".Przez to święte namaszczenie i przez swoje łaskawe miłosierdzie niech Pan wspomoże was łaską Ducha Świętego, aby uwolniony od grzechów udzielił wam zbawienia i pocieszył w waszej ułomności.".

Tym felietonem kończymy krótką ekspozycję, którą zaproponowaliśmy na temat, gestów i słów w każdym z siedmiu sakramentów. Intencją było nic innego jak "zwizualizowanie" celebracji każdego z nich w tych trzech aspektach, poprzez które łaska sakramentalna działa w duszy przyjmującego i uświęca go.

Umieszczanie bramek na boisku

W Bractwach istnieje pewne niebezpieczeństwo zagubienia się w wykonywaniu wielu czynności, jeśli nie są one usystematyzowane i uporządkowane w kierunku konkretnego celu.

21 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Gdyby ktoś sięgnął po Kodeks Prawa Kanonicznego Gdybyście mieli dokładne pojęcie o bractwach, bylibyście zaskoczeni: nie ma o nich żadnej wzmianki, tak jakby nie istniały, choć są oczywistą rzeczywistością w Kościele, niekiedy wielowiekową.

Wyjaśnienie tego oczywistego przeoczenia można znaleźć w dekrecie Apostolicam Actuositatem, Soboru Watykańskiego II, w którym stwierdza, że ".z zachowaniem należytej uległości wobec władzy kościelnej, świeccy mogą zakładać i kierować stowarzyszeniami". (n.19).

Bractwa nie są wyraźnie wymienione w tekście prawnym, ponieważ mieszczą się w szerszym pojęciu stowarzyszeń wiernych.

Kodeks uznaje i zachęca stowarzyszenia wiernych, które starają się "sprzyjać doskonalszemu życiu, krzewić kult publiczny lub naukę chrześcijańską, albo prowadzić inną działalność apostolską, a mianowicie inicjatywy na rzecz ewangelizacji, pełnienia dzieł pobożności lub miłości oraz ożywiania porządku doczesnego w duchu chrześcijańskim" (por. kan. 298.1), przestrzegając, że "erygowanie stowarzyszeń wiernych, które realizują te cele, należy wyłącznie do kompetentnej władzy kościelnej" (por. kan. 301.1).

Otwiera to szeroki zakres zagadnień związanych z organizacją codziennej pracy bractwo. Istnieje pewne niebezpieczeństwo zagubienia się w tej dziedzinie poprzez wykonywanie wielu czynności, jeśli nie są one usystematyzowane i uporządkowane w kierunku konkretnego celu.

Krótko mówiąc, chodzi o wyznaczenie bram do tego pola rozproszonych granic.

W świecie biznesu, który również jest stowarzyszeniem ludzi, choć z inną misją niż bractwa, widzimy, że istnieje wiele rozwiązań komputerowych do ich zarządzania, ogólnie znanych jako ERP (Enterprise Resource Planning).Planowanie zasobów przedsiębiorstwa), które rejestrują, analizują i łączą wszystkie obszary przedsiębiorstwa, ułatwiając zarządzanie i podejmowanie decyzji.

Przykładu tego nie da się po prostu przenieść na bractwa. W organizacji, której misją jest promowanie doskonalszego życia, nie do pomyślenia jest kwantyfikacja wyników; ale model tych programów może służyć jako punkt odniesienia do określenia różnych obszarów pracy w bractwie i sposobu, w jaki te obszary odnoszą się do siebie, do zaproponowania modeli zarządzania.

Zasadniczo, w tym dążeniu do usystematyzowania zarządzania bractwamoże być zidentyfikowany cztery główne obszary pracy:

  • Miejscem bractw jest Kościół,
  • Zarządzanie procesami czysto administracyjnymi,
  • Organizacja i realizacja działalności bractw,
  • Doktrynalne i społeczne podstawy, na których można je zakotwiczyć.

1) Aby określić miejsce bractw w Kościele, trzeba mieć bardzo jasne wyobrażenie o naturze i celach Kościoła; o roli wiernych świeckich w Kościele; o tym, jak połączyć wolność i odpowiedzialność bractw wiernych z zależnością hierarchiczną, oraz o znajomości norm kanonicznych, które ich dotyczą. Także rola bractw w społeczeństwie.

2) Złożona organizacja, posiadająca własną osobowość prawną, a niekiedy także dużą liczbę członków, musi być wyposażona w odpowiednie narzędzia do że wszystkie procesy działają i procesów finansowych, które są niezbędne w każdej organizacji złożonej z ludzi. Należy zauważyć, że rozwiązania informatyczne, takie jak ERP, są powszechnie stosowane, aby wszystkie te procesy przeprowadzić szybko i bezpiecznie.

3) Organizacja i realizacja działalności bractw, charytatywnej, formacyjnej i kultowej, jest najbardziej atrakcyjną częścią zarządzania; istnieje jednak niebezpieczeństwo, że stanie się celem samym w sobie, odrywając je od ich misji, którą jest pielęgnować w braciach życie doskonalsze (KKK, c. 298). Misja bractwa nie polega na organizowaniu czynności liturgicznych czy pobożnych, nawet jeśli niektóre z tych czynności, jak np. Msza święta, mają wartość nieskończoną, niezależnie od motywacji tych, którzy je organizują.

4) Zadania bractwa, osób odpowiedzialnych za jego rządy, nie kończą się na tym. Do jej misji należy również uświęcenie społeczeństwa od wewnątrz (por. LG n.31), co oznacza formowanie siebie i swoich braci, aby mieć własne kryteria w społeczeństwie tak płynnym jak obecne, zdominowanym przez kultura obudzony. Edukacja umożliwiająca doskonalenie społeczeństwa, które szanuje godność jednostki i jej wolność.

W ten sposób stawiamy bramy w terenie, ograniczamy odniesienia, które wytyczają szeroką pracę bractw, aby nie zagubić się w ciągu działań, zawsze pełnych dobrych intencji, w których traci się sporą część energii przeznaczonej na ich zarządzanie.

AutorIgnacio Valduérteles

PhD in Business Administration. Dyrektor Instituto de Investigación Aplicada a la Pyme. Brat Starszy (2017-2020) Bractwa Soledad de San Lorenzo, w Sewilli. Opublikował kilka książek, monografii i artykułów na temat bractw.

Stany Zjednoczone

Amerykanie maszerują dla życia

Co roku w styczniu Amerykanie wychodzą na ulice w marszu dla życia, który po raz pierwszy zamiast do Sądu Najwyższego, skieruje się na Kapitol.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W czerwcu 2022 roku Sąd Najwyższy USA przeszedł do historii i wywołał kontrowersje. Sędziowie uchylili wyrok Roe przeciwko Wadektóra ustanowiła jako zasadę prawo kobiet do przerwać działanie.

Od czasu opublikowania przez Trybunał swojej decyzji, rządy stanowe podjęły działania legislacyjne albo w celu ochrony kobiet poszukujących aborcji, albo w celu zdelegalizowania aborcji. W skomplikowanej sieci amerykańskich ciał ustawodawczych i politycznych, w walce o prawo do życia jest jeszcze długa droga. Aby kontynuować postęp, wielu "pro-lifers" wyszło na ulice kraju w marsz dla życia.

Roe v. Wade

W 1973 r. Sąd Najwyższy USA orzekł, że w skład konstytucyjnie chronionego prawa do prywatności wchodzi prawo do aborcji, dzięki któremu kobieta może zdecydować o przerwaniu ciąży.

Od tego momentu aborcja stała się legalna i była praktykowana w tysiącach klinik w całym kraju, chronionych przez władze publiczne. Aborcja nie tylko nie była już czynem bezkarnym, ale wyrok uznał ją za prawo podstawowe.

Planned Parenthood przeciwko Casey

To orzeczenie z lat 70. doznało pierwszego ciosu w 1992 r., wraz z kolejną nową decyzją Trybunału. Nowa sprawa ujawniła wady argumentów dotyczących prywatności, na których opierało się prawo do aborcji. W jednym z jaskrawych przykładów argumentowano, że zamężna kobieta musi poinformować męża i podpisać dokument poświadczający to, co wyraźnie naruszało prawo do prywatności. Ponadto wiele klinik zostało zobowiązanych do pisania raportów przed wykonaniem aborcji.

Ten wyrok z lat 90. zmienił krajobraz legislacyjny dotyczący aborcji, ale nie zdelegalizował jej. Została ona uchylona w części, Roe v. WadeNadal jednak istniało podstawowe prawo do zakończenia życia nienarodzonych.

Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organization

W czerwcu 2022 roku Sąd Najwyższy USA wydał nowe orzeczenie. Tym razem cios był znacznie bardziej ostateczny. Amerykańscy sędziowie całkowicie obalili Roe v. WadePrawo do aborcji nie jest zapisane w konstytucji i nie ma wystarczających korzeni historycznych, by uznać je, nawet subiektywnie, za element niezbędny do obrony przez prawo.

Manifestanci pro-life po unieważnieniu wyroku Roe v. Wade (CNS photo/Tyler Orsburn)

Ten zdanie oznacza, że państwa mogą znacznie swobodniej regulować dostęp do aborcji, tak że może ona zostać całkowicie zdelegalizowana przez instytucje polityczne lub nadal być dopuszczona do praktykowania. Każdy stan podejmuje więc decyzję, zawsze pamiętając, że prawo do aborcji nie istnieje, a przynajmniej nie ma go w konstytucji.

Marsz dla Życia

Co roku w miesiącu styczniu pro-lifersi wychodzą na ulice Stanów Zjednoczonych, aby walczyć o prawa nienarodzonych. Zanim wyjdą na asfalt i zapełnią miasta, pro-liferzy gromadzą się na czuwaniu, zostawiając wszystko w rękach Boga i modląc się za nienarodzonych. Ale Marsz dla Życia z 2022 r., który również ma swoje czuwanie, różni się od poprzednich lat, ponieważ bitwa została już wygrana w Sądzie Najwyższym. Kolejnym etapem jest Kapitol, czyli siedziba Kongresu.

Msza św. w Waszyngtonie na rozpoczęcie 2022 r. czuwania dla życia (CNS photo/Bob Roller)

Ustanowiwszy podstawy w orzecznictwie (które odgrywa fundamentalną rolę w amerykańskim procesie prawnym), ruch pro-life chce teraz szukać wsparcia w sferze bezpośrednio legislacyjnej i reprezentacyjnej, zwraca się więc do izb politycznych.

Konkretna prośba? Aby członkowie Kongresu poparli prawo do życia lub ustąpili z funkcji publicznych. Cel? Kontynuacja ochrony praw nienarodzonych poprzez zwiększenie liczby 60 tys. dzieci które zostały już zapisane od czasu jego anulowania Roe v. Wade.

Watykan

Papież do młodych: "Patrzcie przede wszystkim sercem".

Papież Franciszek wydał orędzie do młodych na Światowe Dni Młodzieży w pierwszym tygodniu sierpnia.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: < 1 minuta

Papież Franciszek nagrał filmik z przesłaniem dla wszystkich młodych ludzi, którzy w sierpniu tego roku wezmą udział w Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie. Ojciec Święty ze zdziwieniem odnotowuje 40 tys. młodych ludzi, którzy już się zarejestrowali i wyraża z tego powodu radość. O uczestnikach Franciszek mówi: "młodzi ludzie, którzy przychodzą, ponieważ w głębi duszy pragną uczestniczyć, dzielić się swoim doświadczeniem i przyjmować doświadczenie innych. Są spragnieni horyzontów".

Papież zachęca, by "w tym spotkaniu, w tym Dniu, uczyć się, by zawsze patrzeć na horyzont, by zawsze patrzeć poza. Nie budujcie muru przed swoim życiem. Ściany zamykają cię w sobie, horyzont sprawia, że rośniesz. Zawsze patrz na horyzont oczami, ale patrz przede wszystkim sercem. serce".

Ojciec Święty kończy swoje orędzie krótkim błogosławieństwem: "Niech Bóg was błogosławi i niech Virgin czuwać nad tobą. Módl się za mnie, ja modlę się za ciebie. I nie zapominaj: no walls, yes horizons.

Oto pełne przesłanie papieża do młodych ludzi:

Świat

"Ucz się czynić dobro, szukaj sprawiedliwości".

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan obchodzony jest w całym Kościele na podstawie inwokacji z Księgi Izajasza.

Antonino Piccione-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Temat został wybrany przez lokalną grupę w Stanach Zjednoczonych zwołaną przez Radę Kościołów Minnesoty. Jest to inwokacja zaczerpnięta z Księgi Proroka Izajasza (1,17): "Uczcie się czynić dobro, szukajcie sprawiedliwości". Jest to temat, który stanowi tło Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.

Międzynarodowa Komisja powołana wspólnie przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan, obecnie dykasterię, oraz Komisję Wiary i Porządku Światowej Rady Kościołów, a której zadaniem jest przegląd dotacji Tygodnia, spotkała się z delegatami Rady Kościołów Minnesoty w Bossey, w Szwajcarii, w dniach 19-23 września 2021 r.

Lokalna grupa, która napisała grant, składała się z mężczyzn, kobiet, matek, ojców, wszystkich ludzi, którzy mogli opowiedzieć swoje historie i wyleczyć rany. Przedstawiciele różnych doświadczeń kultowych i ekspresji duchowych, zarówno rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych, jak i wspólnot imigrantów - przymusowych lub dobrowolnych - którzy obecnie nazywają ten region domem, i którzy wykazują - jak pisze dziś Alessandro Di Bussolo w Vatican News - niezwykłą zdolność do opowiadania i uzdrawiania własnych historii.

W grupie z Minnesoty znaleźli się także imigranci i ofiary rasizmu. Członkowie grupy byli też wyrazicielami regionów miejskich i podmiejskich oraz licznych wspólnot chrześcijańskich. Sprzyjało to głębokiej refleksji i doświadczeniu solidarności wzbogaconej o wiele perspektyw. Od członków lokalnej grupy Minnesota płynie pragnienie, aby ich osobiste doświadczenie bycia ofiarą rasizmu jako istoty ludzkie mogło służyć jako świadectwo niegodziwości tych, którzy nie wahają się obrażać i oczerniać swoich sąsiadów. Wraz z pragnieniem, aby chrześcijanie dzięki Bożemu darowi jedności przezwyciężyli podziały, które nie pozwalają im zrozumieć i doświadczyć prawdy, że wszyscy należymy do Chrystusa.

W ramach Tygodnia Modlitw papież Franciszek, po porannej audiencji ogólnej, odprawi Mszę św. 22 stycznia, w niedzielę Słowa Bożego, o godz. 9.30 w Bazylice św. Piotra. Trzy dni później, 25 stycznia, w bazylice św. Pawła za Murami o godz. 17.30 papież odprawi II nieszpory na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w uroczystość Nawrócenia Apostoła Pawła.

Kilka uwag historycznych może pomóc lepiej zrozumieć ducha i treść Tygodnia: ekumenicznej inicjatywy modlitewnej, w której wszystkie wyznania chrześcijańskie modlą się wspólnie o osiągnięcie pełnej jedności, która jest wolą samego Chrystusa. Tradycyjnie obchodzony jest w dniach 18-25 stycznia, ponieważ przypada między świętem Katedry św. Piotra a świętem Nawrócenia św. Pawła. Episkopalny ksiądz Paul Wattson oficjalnie zainicjował ją w Graymoor w stanie Nowy Jork w 1908 roku jako Oktawę Jedności Kościoła, w nadziei, że stanie się ona powszechną praktyką.

Inicjatywa ta zrodziła się w kręgach protestanckich w 1908 r.; od 1968 r. temat i teksty modlitw opracowywane są wspólnie przez Komisję Wiary i Porządku Ekumenicznej Rady Kościołów - dla protestantów i prawosławnych oraz przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan - dla katolików (poprzedniczka dzisiejszej Dykasterii).

Jak już wspomniano, pierwsza hipoteza modlitwy o jedność Kościołów pojawiła się w sferze protestanckiej pod koniec XVIII wieku; a w drugiej połowie XIX wieku zaczęła się upowszechniać unia modlitwy o jedność, wspierana zarówno przez pierwsze zgromadzenie biskupów anglikańskich w Lambeth (1867), jak i przez papieża Leona XIII (1894), który zaprosił do jej włączenia w kontekst święta Pięćdziesiątnicy. Później, na początku XX wieku, ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Joachim III napisał patriarchalną i synodalną encyklikę Lettera irenica (1902), w której wezwał do modlitwy o zjednoczenie wierzących w Chrystusa. Ostatecznie to wielebny Paul Wattson zaproponował obchody oktawy po raz pierwszy w Graymoor (Nowy Jork), od 18 do 25 stycznia.

W 1926 roku ruch Wiara i Porządek zainicjował publikację Propozycji Oktawy Modlitw o Jedność Chrześcijan, natomiast w 1935 roku opat Paul Couturier we Francji promował Powszechny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, oparty na modlitwie o "jedność, której pragnie Chrystus, za pomocą środków przez Niego przeznaczonych". W 1958 roku Centre Oecuménique Unité Chrétienne w Lyonie we Francji, we współpracy z Komisją Wiary i Porządku Światowej Rady Kościołów, zaczęło przygotowywać materiały na Tydzień Modlitw.

W 2008 roku na całym świecie uroczyście obchodzono pierwsze stulecie Tygodnia Modlitw, organizując różne wydarzenia. Hasło Tygodnia Modlitw "Módlcie się nieustannie" (1 Tes 5, 17) wyrażało radość ze stu lat wspólnej modlitwy i osiągniętych rezultatów.

AutorAntonino Piccione

Watykan

Spotkanie papieża z włoskimi bractwami

Podczas niedawnego spotkania z Konfederacją Bractw Diecezji Włoskich papież Franciszek zachęcił te stowarzyszenia wiernych do wyartykułowania swojej drogi według trzech podstawowych linii: Ewangelii, eklezjalności i ducha misyjnego.

Stefano Grossi Gondi-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W dniu 16 stycznia br. Papież Franciszek przyjął w Watykanie przedstawicieli Konfederacji Bractw Diecezji Włoskich. Organizacja ta powstała w jubileuszowym roku 2000 i patrzy w stronę roku 2025, kiedy to będzie obchodzony kolejny jubileusz.

We Włoszech ma obecnie około 3200 rzeczywistości (w kraju jest tyle samo bractw, które nie są zarejestrowane w tym stowarzyszeniu) i dwa miliony członków.

Historia bractw

Doświadczenie bractw ma bardzo dawną historię, rozpoczynającą się około VIII wieku z równym udziałem osób konsekrowanych i świeckich.

Na długo przed powstaniem pierwszych zakonów, wiele bractw praktykowało już dzieła miłosierdzia i dobroczynności oraz działało na rzecz zwiększenia kultu publicznego i pobożności ludowej.

W XIV wieku nastąpił nowy rozwój wraz z powstaniem Spółek Ciała Chrystusa i Miłosierdzia, a później Spółek Miłosierdzia i Miłości Bożej, które zakładały szpitale i przytułki dla potrzebujących. W tym czasie praktycznie wszystkie zakony tworzyły Bractwa.

W XVI wieku nastąpiła ewolucja wraz z pojawieniem się archikonfraterni; należały one do sieci bractw, wykonywały więcej pobożnych dzieł i różnych obowiązków, korzystały z większych odpustów.

W późniejszych wiekach, gdy rozwinęło się zjawisko misji, Bractwa rozwijały się w nowych krajach, gdzie reprezentowały dzieła ewangelizacji.

W okresie napoleońskim prawie wszystkie bractwa zostały stłumione, a ich majątek skonfiskowany. Tylko te o charakterze czysto religijnym zdołały przetrwać.

We Włoszech w XIX wieku odróżniano bractwa, które miały cel charytatywny, od tych, które miały cel kultowy; bractwa, które prowadziły działalność charytatywną, były pod kontrolą władzy państwowej.

Ustawa z 1890 r. skonfiskowała cały majątek wszystkich bractw religijnych, pozostawiając jedynie oratoria i kościoły, a także zlikwidowała urzędy dobroczynne i zgromadzenie dobroczynne.

Jak już wspomniano, w 2000 roku nastąpiła reforma pożądana przez papieża Jana Pawła II, która powołała do życia Konfederację Bractw Diecezji Włoskich. Ta rzeczywistość Kościoła została więc w nowym wieku oficjalnie uznana, chroniona przez władzę kościelną.

W Europie bractwa rozwijają się ze znaczną liczbą nie tylko we Włoszech, ale także w innych krajach, z ogólną liczbą 27.000 bractw i ponad 6 milionami członków. Najbardziej imponująca jest obecność w Hiszpanii (13 000 z ponad trzema milionami członków).

Słowa papieża Franciszka

W spotkaniu poświęconym tej rzeczywistości Kościoła Papież nawiązał do Soboru Watykańskiego II na temat obecności świeckich w Kościele "powołanych przez Boga, by przyczyniali się, niemal od wewnątrz jak zaczyn, do uświęcenia świata".

W kontekście nowej ewangelizacji - powiedział Papież - pobożność ludowa jest potężną siłą głoszenia, która ma wiele do przekazania mężczyznom i kobietom naszych czasów. Zachęcam was do twórczego i dynamicznego zaangażowania w życie stowarzyszeniowe i w działalność charytatywną, które opierają się na darze Chrzest i wiążą się z podróżą wzrostu pod przewodnictwem Ducha Świętego. Bądźcie prowadzeni przez Ducha i chodźcie".

Zaproszenie Papieża skierowane do bractw dotyczyło wyartykułowania ich drogi według trzech podstawowych linii: ewangelii, eklezjalności i ducha misyjnego.

To wskazanie oznacza: chodzenie śladami Chrystusa poprzez pielęgnowanie codziennego słuchania Słowa Bożego, codzienne czytanie choćby małego fragmentu Ewangelii oraz centralności Chrystusa we własnym życiu w intensywnym życiu modlitwy osobistej i liturgicznej; chodzenie razem poprzez wspólnotowe chwile braterskiego dialogu, formacji, rozeznawania i rozważania oraz żywy kontakt z Kościołem lokalnym; chodzenie poprzez głoszenie Ewangelii, dawanie świadectwa swojej wiary i troskę o braci i siostry, zwłaszcza o nowe ubóstwo naszych czasów.

Na zakończenie przemówienia papież Franciszek zwrócił się do przedstawicieli bractw z czułymi słowami, ponawiając skierowane do nich zaproszenie, by "byli misjonarzami miłości i czułośćmisjonarze miłosierdzia Boga, który zawsze nam przebacza, zawsze na nas czeka i tak bardzo nas kocha".

AutorStefano Grossi Gondi

Pismo Święte

Słowo Boże: "Ogłaszamy wam to, co widzieliśmy".

W trzecią niedzielę czasu zwykłego cały Kościół obchodzi Niedzielę Słowa Bożego i jest wiele dokumentów, które mówią o Piśmie Świętym.

Paloma López Campos-20 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

W trzecią niedzielę czasu zwykłego Kościół powszechny obchodzi niedzielę Słowo Boże. Poprzez list apostolski w formie. motu proprio, Aperuit IllisPapież Franciszek ustanowił to święto we wrześniu 2019 roku.

Celem tej niedzieli jest "podkreślenie obecności Pana w życiu wszystkich wiernych". Dlatego ważne jest, aby w dniach poprzedzających uroczystość Lud Boży przygotował się do skorzystania z tego dnia poświęconego Słowu. Istnieje wiele dokumentów kościelnych, które dogłębnie analizują Pismo Święte i jego centralne miejsce w życiu Kościoła.

Aperuit Illis

Papież Franciszek, w liście Aperuit IllisRelacja między Zmartwychwstałym Panem, wspólnotą wierzących i Pismem Świętym jest intensywnie żywotna dla naszej tożsamości. Jeśli Pan nas nie wprowadza, niemożliwe jest dogłębne zrozumienie Pisma Świętego, ale jest też odwrotnie: bez Pisma Świętego wydarzenia związane z misją Jezusa i Jego Kościoła w świecie pozostają nie do rozszyfrowania".

Celebracja liturgiczna tej niedzieli pozwala "Kościołowi przeżyć gest Zmartwychwstałego Pana, który otwiera dla nas także skarb swojego Słowa, abyśmy mogli głosić to niewyczerpane bogactwo na całym świecie".

Życzeniem Ojca Świętego jest, aby "niedziela poświęcona Słowu Bożemu pomagała ludowi Bożemu wzrastać w religijnej i pilnej znajomości Pisma Świętego, jak nauczał już w starożytności święty autor: to Słowo 'jest bardzo blisko ciebie: w twoim sercu i na twoich wargach, abyś je czynił'" (Dt 30,14)".

Dei Verbum

Sobór Watykański II przygotował konstytucję dogmatyczną, Dei Verbumna boskim objawieniu. W dokumencie tym wyjaśniają, że "Kościół zawsze czcił Pismo Święte, jak również Ciało samego Pana, nie przestając nigdy brać ze stołu i rozdawać wiernym chleba życia, zarówno słowa Bożego, jak i Ciała Chrystusa, zwłaszcza w Świętej Liturgii".

To wyjaśnia potrzebę, aby "całe kościelne przepowiadanie, podobnie jak sama religia chrześcijańska, było karmione Pismem Świętym". Nie wolno nam bowiem zapominać o wielkości Biblii, bo "słowa Boga wyrażone w językach ludzkich stały się podobne do mowy ludzkiej, podobnie jak niegdyś Słowo Ojca Przedwiecznego, przyjmując ciało ludzkiej słabości, stało się podobne do ludzi".

Verbum Domini

Benedykt XVI wydał adhortację apostolską, Verbum DominiKonferencja, która koncentruje się na Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła, podkreśla "pilną i naglącą potrzebę misji Kościoła". Podkreśla w nim "pilność i uroda głoszenie Słowa, aby przyszło Królestwo Boże, głoszone przez samego Chrystusa. Odnawiamy w tym sensie świadomość, tak dobrze znaną Ojcom Kościoła, że głoszenie Słowa ma za treść Królestwo Boże (por. Mc 1,14-15)".

Ale dlaczego tak bardzo potrzebujemy Słowa? Benedykt odpowiada jasno: "Słowo Boże oświetla ludzką egzystencję i porusza sumienie do głębokiej rewizji własnego życia, ponieważ cała historia ludzkości znajduje się pod Bożym osądem".

Katechizm Kościoła Katolickiego

Kiedy kontemplujemy Słowo, trzeba pamiętać o tym, co Katechizm Kościoła KatolickiegoBóg jest autorem Pisma Świętego". Nie wolno nam jednak zapominać, że "wiara chrześcijańska nie jest "religią Księgi". Chrześcijaństwo jest religią "Słowa" Bożego, "nie Słowa spisanego i niemego, ale Słowa wcielonego i żywego" (św. Bernard z Clairvaux, Homilia super missus est4,11: PL 183, 86B)".

Zainspirowany przez Dei VerbumKatechizm wskazuje na trzy klucze do interpretacji Biblii zgodnie z Duchem, który ją natchnął:

  1. "Zwróć wielką uwagę na "treść i jedność całego Pisma Świętego". Istotnie, jakkolwiek różne byłyby księgi, które się na nie składają, Pismo Święte jest jednym ze względu na jedność planu Bożego, którego centrum i sercem jest Chrystus Jezus, otwarty od swojej Paschy (por. Lc 24,25-27. 44-46)".
  2. "Czytanie Pisma Świętego w "żywej Tradycji całego Kościoła". Zgodnie z przysłowiem Ojców, Sacra Scriptura pincipalius est in corde Ecclesiae quam in materialibus instrumentis scripta ("Pismo Święte jest bardziej w sercu Kościoła niż w materialności spisanych ksiąg"). W rzeczywistości Kościół zawiera w swojej Tradycji żywą pamięć Słowa Bożego, a Duch Święty daje mu duchową interpretację Pisma Świętego (...secundum spiritualem sensum quem Spiritus donat Ecclesiae [Origins, Homiliae in Leviticum, 5,5])".
  3. "Bądźcie uważni "na analogię wiary" (por. Rm 12, 6). Przez "analogię wiary" rozumiemy spójność prawd wiary między sobą i w całościowym planie Objawienia".

Bicie serca

O płodach można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie ma wątpliwości, że ich serce bije. I, choć nie jestem lekarzem, obstawiałbym, że to maleńkie serduszko przyspiesza, gdy jakiś stres zakłóca jego zagrożoną egzystencję.

20 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Fakt, że za kilka miesięcy mają się odbyć wybory, spowodował medialną hulankę, która mnie zadziwia. Jestem jednym z tych, którzy z czystej inercji nadal oglądają wiadomości o trzeciej po południu lub dziewiątej w nocy, mimo indoktrynacji, jakiej poddaje nas ostatnio mały ekran.

W takich czasach można by się spodziewać, że będą informować o zimowych burzach, niekończącej się wojnie ukraińskiej, perspektywach pokonania inflacji i kryzysu gospodarczego... co ja tam wiem!

Jednak od tygodnia, dzień po dniu, pierwszy kwadrans jest nieuchronnie poświęcony strasznej wiadomości: pewna autonomiczna społeczność zdecydowała, że kobiety, które chcą dokonać aborcji na koszt publiczny, są zobowiązane - lub zalecane, a może po prostu doradzane (wersje są różne) - do słuchania przez minutę bicia serca małej istoty wewnątrz nich, zanim ją wyeliminują!

Och, skandal! Partie zajęły stanowisko; niektórzy ich przedstawiciele wielokrotnie rozdarli swoje szaty (przypuszczam, że w tym celu noszą tuniki na rzepy; w przeciwnym razie kosztowałoby ich to drogo). Nawet rząd jest na wojennej ścieżce, gotowy zastosować istniejące przepisy (zaostrzając je w razie potrzeby), aby postępować przeciwko autonomii, która miała takie pretensje, której radni też nie wydają się być w pełni zgodni co do warunków inicjatywy.

Ponieważ w tym momencie filmu my, obywatele, staliśmy się raczej sceptyczni co do motywacji klasy politycznej, nie jest bezpodstawne podejrzenie, że w tym sporze niewielu kieruje się jakąkolwiek inną zasadą niż zwykła rentowność wyborcza. Jeśli tak, to oburzone proklamacje w jednym kierunku lub letnie w drugim byłyby tylko w nadziei na zdobycie kilku tysięcy głosów lub utratę jak najmniejszej ich liczby.

To prawda, że ankieterzy wydają się obecnie mylić z niepokojącą częstotliwością. W takim kontekście muszę wyznać swoją satysfakcję, że niektórzy postawili na swoim, odwracając się od tak marnej księgowości.

Pomijając kalkulacje i strategie, o co w końcu chodzi: o słuchanie? Co w tym złego? Tyryjczycy i Trojanie namawiają nas każdego dnia do wsłuchania się w głos najmniej uprzywilejowanych sektorów społeczeństwa: mniejszości, osób zepchniętych na margines, uciśnionych, tych, którzy nie wiedzą, jak mówić o sobie i nie mają prawników, którzy mogliby stanąć w ich obronie?

Otóż od urodzenia do momentu, gdy nauczą się mówić, dzieci wyrażają się płaczem i uśmiechem; wcześniej tylko małymi kopniakami i uderzeniami serca. Kopnięcia są nieco późniejsze, więc uderzenie serca jest obowiązkową procedurą ogłoszenia: "Oto jestem!" Każdy do własnego rozumienia tego gestu.

Dawniej sądzono, że pompowanie serca rozpoczyna się dopiero w półtora miesiąca ciąży, potem stwierdzono, że zaczyna się już w 21 dniu, a ostatnio wydaje się, że nawet krótko po dwóch tygodniach od poczęcia.

"Bang, bang, bang, bang!". Nie jest to skomplikowany komunikat, ale z pewnością powtarzany i natarczywy: szacuje się, że wszyscy robimy to 100 000 razy dziennie, 35 milionów razy rocznie i ponad 2,5 miliarda razy w ciągu życia ośmiolatka. O ile oczywiście coś - na przykład wypadek lub choroba - albo ktoś - morderca lub fetyszysta - nie przerwie wypowiedzi przed jej naturalnym końcem. Niektórzy uważają, że nie jest to przecież takie złe. To wszystko zależy.

Charles Aznavour, na przykład, skomponował piękną piosenkę, w której po prostu prosił swojego kochanka "by usłyszeć, jak twoje młode serce bije w miłości". Również miliony par, które z ekscytacją przychodzą na pierwszą wizytę u sonografa, nie wymagają bardziej poszlakowych wiadomości.

Oczywiście wcześniej nie było to takie proste: fonendoskop trzeba było przyłożyć do ciężarnej macicy i przypuszczam, że sama zainteresowana nie bardzo wiedziałaby, jak odróżnić bicie własnego serca od serca dziecka.

Ale czasy się zmieniają, i to nie zawsze na gorsze: teraz trudniej jest uciszyć głosy pozbawionych głosu. To mi przypomina, że znałem jezuitę, który pracował w Caracas, w slumsach. Powiedział mi, że slumsy wspinały się po zboczach gór otaczających stolicę. Lepiej w ten sposób - dodał - nie ma możliwości ich ukrycia...". Coś niezupełnie innego dzieje się z tym, o czym mówię.

O płodach można powiedzieć wiele rzeczy, np. ich rzekomo "podludzki" status, niewystarczającą autonomię biologiczną, brak ustalonych praw itp. Napełnia mnie podziwem, że są ludzie zdolni odkurzyć pisma starożytnych autorów, aby udokumentować, że umieszczenie "nieśmiertelnej duszy" w płodzie jest stanem "podludzkim". nasciturus (dusza, w którą zresztą większość z tych, którzy wykuwają takie argumenty, też nie wierzy) występuje z równie dużym lub równie małym opóźnieniem.

Krótko mówiąc, są bardzo sprytne w zaprzeczaniu, że są "ludźmi", wykorzystując fakt, że jedyną rzeczą, jaką biedaki umieją zrobić w łonie matki, jest gest ssania kciuka. Mogą mieć duszę lub nie; mogą być ludźmi lub nie; mogą ssać kciuki lub nie; ale nie ma wątpliwości, że ich serce bije. I, choć nie jestem lekarzem, obstawiałbym, że to drobne kołatanie serca przyspiesza, gdy jakiś stres zakłóca ich zagrożoną egzystencję.

Tylko raz byłem ojcem. Moja córka po urodzeniu ważyła 850 gramów: nie było mowy o tym, by utrzymać ją w naturalnym miejscu do terminu. Zapukała do drzwi planety, gdy według dzisiejszych wytycznych była jeszcze "aborcyjna". Miałam okazję wielokrotnie obserwować ją w inkubatorze, gdzie lampa zapalona w celu kontroli poziomu bilirubiny sprawiała, że jej małe ciałko było półprzezroczyste: widziałam jej żyły, a także (ale nie słyszałam) bicie serca. Mogę zaświadczyć, że trzymała się życia jak limpet, mimo że przy przyjęciu do szpitala powiedziano mi, że może to zrobić na nazwisko matki: nie zasłużyła jeszcze na prawo do posiadania własnego.

Nie wiem, czy widzieliście serial, w którym kilku zawodowych kowali zbiera się, by wykuć i przetestować broń ostrą, którą proponuje im jury. Na koniec mieczem, kordelasem lub scimitarem uderza się w wiszącą ćwiartkę wołowiny, aż rozpadnie się na dwie części, po czym gratuluje się rzemieślnikowi i mówi: "Gratulacje: twoja broń zabija".

Przykład jest makabryczny i prawdopodobnie w złym guście, ale służy mi do dodania, że możemy się spierać ad nauseam o obecność lub brak praw u nienarodzonych. Ale wciąż mamy możliwość pogratulowania przyszłej matce - a przez to i ojcu - mówiąc do nich: "Gratulacje: twoje 'coś'...". późno." Skorzystajmy z okazji i powtórzmy im to, o ile nie zabrania nam tego żadne prawo.

Zoom

Niektóre bardzo "błogosławione" zwierzęta w San Pedro

Dzieci prowadzą osła w tradycyjnym błogosławieństwie włoskich zwierząt gospodarskich i koni wojskowych przed placem św. Piotra 17 stycznia 2023 r.

Maria José Atienza-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Jedność chrześcijan - intencja "na cały rok".

Raporty rzymskie-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papieski Instytut Orientalny zorganizował w kościele św. Antoniego Opata w Rzymie ekumeniczne nabożeństwo modlitewne z okazji trwającego w Kościele tygodnia modlitwy o jedność chrześcijan.

Na tym spotkaniu stało się jasne, że jedność chrześcijan jest nie tylko możliwa, ale zaczyna się od relacji między poszczególnymi chrześcijanami. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Czytania niedzielne

Misja światła. Trzecia niedziela czasu zwykłego (A)

Joseph Evans komentuje czytania z III Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera proponuje krótką homilię wideo.

Joseph Evans-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

"Kiedyś Pan poniżył ziemię Zebuluna i ziemię Neftalego, ale teraz napełnił chwałą drogę morza, drugą stronę Jordanu, Galileę pogan".czytamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z proroka Izajasza.

Ale jak Bóg poniżył Galileę i jak ją potem uwielbił? Upokorzył ją, pozwalając, by została zrównana z ziemią przez brutalnych asyryjskich najeźdźców w VIII wieku p.n.e. I dał jej tymczasową chwałę pod rządami bogobojnego króla Judy, Ezechiasza, który ją podbił, tak że na pewien czas odzyskała swoją świetność.

Jednak ta krótka chwała była tylko zapowiedzią znacznie większej chwały, która miała nadejść w Galilei, gdy sam Bóg, "światłość świata", miał się później wcielić i zamieszkać w galilejskim mieście Nazaret.

Choć zasłonięty, gdy chodził po ziemi, Jezus Chrystus, "prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka".Przyszedł na świat w Galilei (J 1, 9), aby Jan mógł później napisać: "Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jednorodzonego Syna Ojca". (J 1:14).

Dlatego w dzisiejszej Ewangelii Mateusz odpowiednio stosuje słowa Izajasza do Jezusa: "Ludzie, którzy chodzili w ciemności, ujrzeli wielką światłość; mieszkali w krainie i cieniu śmierci, a zabłysła nad nimi światłość"..

Chrystus rozpoczyna wtedy swoją "misję światła" wzywając do nawrócenia, nauczając i głosząc królestwo oraz uzdrawiając choroby. Odwrócenie się od grzechu - najgłębszej formy ciemności - i powrót do prawdy przynosi światu światło, a także czułą opiekę nad tymi, którzy doświadczają cierpienia.

Ale dla tej misji Chrystus szukał współpracy z ludźmi, szczególnie poprzez swój Kościół, i dlatego widzimy, jak powołuje swoich pierwszych uczniów. Mówi do nich: "Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi".

Innymi słowy, będziecie moimi narzędziami, aby wyprowadzić ludzi z ciemności morza - symbolizującego chaos i śmierć - na światło dnia i na suchy ląd, symbolizujący życie i bezpieczeństwo w Bogu.

Widzimy, jak jedni apostołowie zarzucają swoje sieci w morze, a inni je cerują. Dzieło ewangelizacji, niesienia światła światu, musi być stale odnawianym wysiłkiem, z częstym przeglądem, oceną i, w razie potrzeby, korektą, aby poprawić to, co poszło źle.

Dzisiaj również przypada Niedziela Słowa Bożego. Słowo Boże w. Pisanie jest światłem dla świata i światłem dla naszych dusz, a my musimy starać się nieść je innym w nowy i twórczy sposób.

Jak mówi św. Paweł do Koryntian, jest ona o wiele większa niż zwykła ludzka "mądrość", choćby najbardziej wymowna, ponieważ zawiera w sobie moc krzyża Chrystusa (1 Kor 1, 17).

Im bardziej zanurzymy się w głębię Słowa Bożego, tym bardziej będziemy natchnieni do zaangażowania się w dzieło ewangelizacji.

Homilia na czytania na III niedzielę czasu zwykłego (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliakrótkie, jednominutowe rozważania do czytań tej niedzieli

Teologia XX wieku

Poprawki do katechizmu holenderskiego

Holenderska afera katechizmowa (1966-1968) wywołała jeden z najbardziej znaczących kryzysów okresu posoborowego. W 50. rocznicę nie pamiętano o nim ani nie świętowano, między innymi dlatego, że mały holenderski kościół, który pozostał, nie był w nastroju do triumfalizmu, ale sprzedawał puste świątynie. 

Juan Luis Lorda-19 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Holenderscy katolicy byli prześladowaną i zmarginalizowaną mniejszością w oficjalnie protestanckim kraju od czasu uzyskania niepodległości od Hiszpanii (1581). Przetrwali dzięki zjednoczeniu i stworzeniu silnego klimatu katolickiego. Mieli silny system katechezy i kształcenia katechetów i księży. A w XX wieku udało im się wyemancypować i stać się większościową grupą religijną, z wieloma instytucjami katolickimi, silną tożsamością i wieloma misjonarzami na całym świecie.

Ale czasy powojennego boomu i rozwoju zmieniały ideały życia. Spadała praktyka sakramentalna (dotychczas średnio ponad 70%). A od początku lat sześćdziesiątych, wcześniej niż gdziekolwiek indziej, upowszechniło się wśród katolików stosowanie środków antykoncepcyjnych, co natychmiast zmniejszyło wielkość rodzin i liczbę kandydatów do seminarium (a być może także miałkość sumienia i pełne przylgnięcie do Kościoła). Ale sprawa była jakby zawoalowana w tle. Mniej heroiczne czasy nadchodziły dla chrześcijaństwa, które również odczuwało potrzebę zdystansowania się od takiej siatkowej przeszłości. Tradycyjne dystansowanie się od protestantów nie miało już sensu.   

Trochę historii i kontekstu

Od 1956 r. episkopat holenderski zwracał się do profesorów Instytutu Pastoralnego Uniwersytetu Katolickiego w Nijmegen o opracowanie katechizmu dla dzieci. Później uznano, że bardziej przydatne będzie wykonanie go dla dorosłych (1960). Czekano na niego do końca Sobór Watykański II (1962-1965), aby zebrać ich sugestie, i został opublikowany w 1966 roku. W proces ten zaangażowanych było wiele grup i setki osób, ale intelektualne wskazówki zawdzięczamy holenderskiemu jezuicie Piet Schoonenberg (1911-1999) i urodzony w Belgii dominikanin Edward Schillebeeckx (1914-2009), profesorowie Instytutu. Obaj odegraliby ważną rolę w kryzysie Katechizmu i ewoluowaliby w kierunku krytycznych pozycji doktrynalnych. Schillebeeckx był głosem słyszalnym w Radzie, choć nie został powołany na eksperta. 

W Radzie wytworzyła się niekiedy dialektyka między większością, która chciała fundamentalnych zmian, a bardziej konserwatywną mniejszością, dialektyka, której nieustannie kibicowano w mediach (prawdopodobnie dlatego, że wydawała się najciekawsza i najlepiej rozumiana). Ponadto, cenzurowano nadmierną rolę, jaką w przeszłości odgrywało Święte Oficjum. Stworzyło to atmosferę oderwania od rzymskich instytucji i wyeksponowania środkowoeuropejskich teologów. Dobre urzędy papieża Pawła VI i dobra wola biskupów (którzy w każdym czasie byli uzależnieni od papieży, jak wyznaje sam Alberigo w swoim Krótka historia Soboru Watykańskiego II) udało się doprowadzić do zatwierdzenia dokumentów ogromną większością głosów i w klimacie komunii. Niektórzy uznali je za ustępstwa nie do przyjęcia; a w opinii publicznej wytworzyła się atmosfera, która tłumaczy późniejszy opór (i pogardę) holenderskich teologów wobec propozycji Rzymu.  

Luki w Katechizmie 

Na pierwszy rzut oka tekst Katechizmu jest narracyjny i ciekawy, z dość udanym i zintegrowanym rozłożeniem różnych aspektów wiary. Uderzające jest to, że zaczyna od sytuacji człowieka w świecie, próbując pozytywnie (i może naiwnie) podjąć dziedzictwo różnych religii, w tym marksizmu, jako wyrazów poszukiwania Boga. Chce też integrować perspektywy nauk ścisłych, zwłaszcza ewolucji. Chociaż zebranie ich w katechizmie może prowadzić do myślenia, że to wszystko to samo. Z drugiej strony była dość wymagająca dla przeciętnego czytelnika. 

Problemy jednak nie istniały i mogły pozostać niezauważone (co przydarzyło się wielu holenderskim biskupom w pełni ufającym swoim teologom). Problemy wynikały z dwóch podstawowych intencji. Pierwszym z nich było dogadanie się z protestancką częścią kraju, zwłaszcza w kwestiach drażliwych, poprzez poprawę wyjaśnień katolickich, ale też unikanie tego, co mogłoby ich nie zadowolić. Dotyczyło to bezpośrednio Mszy św. jako ofiary i zadośćuczynienia, obecności eucharystycznej, tożsamości kapłaństwa wyświęconego i jego odróżnienia od kapłaństwa powszechnego oraz posługi papieża. 

Z drugiej strony chodziło o dotarcie do nowoczesnego świata, który był bardziej wykształcony i mniej skłonny do wierzenia w cokolwiek. Prowadziło to do poszukiwania gładkich formuł, unikania trudnych tematów (grzech pierworodny, cuda, dusza) i interpretowania "mniej wiarygodnych" aspektów, takich jak dziewicze poczęcie Maryi, aniołowie i zmartwychwstanie, jako metafor. Przekonali się, że wszystkie te rzeczy nie są właściwie sprawami wiary i mogli swobodnie szukać interpretacji symbolicznej.

Z drugiej strony redaktorzy, być może zainspirowani przez Rahnera, szukali alternatywnych określeń dla tradycyjnych formuł wiary (dogmatów), zastępując je terminologią "filozoficzną". Wymagało to dość trudnych i nieprzyzwyczajonych rekonstrukcji centralnych tematów (Trójca Święta, osobowość Jezusa Chrystusa, grzech, sakramenty), które traciły na precyzji. Problem katechizmu tkwił raczej w tym, co nie zostało potwierdzone lub co zostało zreinterpretowane, niż w wypowiedziach otwarcie sprzeciwiających się wierze. Nie było to jednak łatwe do zauważenia przy pierwszym czytaniu. 

Pierwsze reakcje

Wszyscy, teologowie i biskupi, byli zadowoleni i dumni z wyniku. Kardynał Prymas Alfrink poprosił Schillebeeckxa o dokonanie ostatecznej korekty dla nihil obstat i entuzjastycznie prezentował ją publicznie (1966). Książka wzbudziła duże zainteresowanie krajowe i międzynarodowe. Był to pierwszy posoborowy katechizm. 

Ale natychmiast pojawił się sprzeciw ze strony bardziej tradycyjnych grup chrześcijańskich, które już wcześniej obserwowały rozwój teologów z Nijmegen. Niedoskonałości obnażali na łamach wojowniczego pisma (.Confrontatie) i wysłał list do papieża, który został opublikowany w prasie katolickiej (De Tijd). Było to niezwykle irytujące dla teologów i niepokojące dla biskupów, którzy raczej popierali teologów. Biskupi bardzo ostro reagowali na tych, których uważali za znacznie gorzej przygotowanych od siebie. 

Paweł VI natychmiast zrozumiał, że musi interweniować. W porozumieniu z kardynałem Alfrinkiem powołał komisję mieszaną z trzema teologami rezydującymi w Rzymie (Belg Dhanis i Holendrzy Visser i Lemeer) oraz trzema członkami Instytutu Pastoralnego w Nijmegen (Schoonenberg, Schillebeckx i Bless, który był dyrektorem). Spotkali się w Gazzadzie w kwietniu 1967 roku, ale delegacja Instytutu odmówiła jakichkolwiek zmian, które uznała za abdykację swoich zasad. 

O ile można ją zrozumieć w jej kontekście, była ona wyraźnym przejawem hybris Instytut przyjął również brzydką i niewłaściwą, ale skuteczną strategię medialną, przedstawiając problem Magisterium i przedkładając konfrontację nad komunię właściwą dla Kościoła i pracy teologicznej. Ponadto Instytut przyjął brzydką i niestosowną, ale skuteczną strategię medialną w przedstawianiu sprawy do założenie Sugerowana w wywiadach klisza, powtarzana wszędzie (do dziś), powtarzana jest do dziś. 

Komisja ds. kardynałów i poprawek

Po niepowodzeniu Gazzady Paweł Vl powołał celowo międzynarodową komisję kardynałów (czerwiec 1967): Frings, Lefebre, Jaeger, Florit, Browne i Journet. Szukali wsparcia w międzynarodowej komisji teologów: oprócz Dhanisa, Vissera i Lemeera także De Lubac, Alfaro, Doolan i Ratzinger. Skomponowali zestaw konkretnych poprawek, które należy wprowadzić do tekstu, strona po stronie. Jednocześnie uznali jego wartość duszpasterską i oświadczyli, że dotyczy on tylko kilku punktów (20 % tekstu). W porozumieniu z kardynałem Alfrinkiem powołano zespół do jego realizacji: Dahnis i Visser reprezentujący kardynałów, a ze strony holenderskiej biskup Fortmann i jezuita profesor Instytutu Mulders, ale ten ostatni odmówił udziału. 

Niektóre kwestie zostały już poruszone. Szczególnie niepokojąca była odmowa wykorzystania idei zadośćuczynienia i wartości ofiarnej Mszy Świętej, która jest głęboko zakorzeniona w Ewangeliach. Utożsamienie obecności eucharystycznej i nawrócenia jako zmiany znaczenia (inspiracja Schillebeeckxa), które, jakkolwiek realistycznie chciałoby się je interpretować, zawsze brzmi niewystarczająco. Raczej alegoryczna interpretacja dziewiczego narodzenia Chrystusa. Wynikające z tego poczucie, że cała doktryna podlega zmianom zgodnie z duchem wieku. I że nie ma też stałych morałów ani grzechów ciężkich.

Instytut odmówił sprostowania tekstu i promował tłumaczenia na język niemiecki, francuski, angielski i hiszpański, bez sprostowań lub nihil obstatByła to poważna polityka fait accompli, ale byli pewni, że ich propozycja to przyszłość Kościoła powszechnego i byli gotowi bronić jej za wszelką cenę. Była to poważna polityka fait accompli, ale byli pewni, że ich propozycja to przyszłość Kościoła powszechnego i byli gotowi bronić jej za wszelką cenę.

Postanowiono wówczas przekształcić poprawki w "Suplement" liczący około 20 stron, który za zgodą wydawców mógłby być dodawany do niesprzedanych tomów różnych wydań i tłumaczeń. Korekty należało przekształcić i uprościć w spójny tekst. To było złe rozwiązanie. Cándido Pozo opublikował ten tekst z komentarzem (Poprawki do katechizmu holenderskiegoBAC 1969). W wydaniu hiszpańskim (1969), autorstwa Herdera, wklejono ją na końcu. W egzemplarzu, którym się posługuję, została ona oderwana, pozostawiając jedynie prezentujący ją list biskupa Morcillo. 

Komplikacje równoległe

W 1968 roku papież Paweł VI opublikował encyklikę Humanae vitaektóra dotyczyła kontroli urodzeń ("pigułka"). Kwestia ta została zastrzeżona na Soborze (podobnie jak celibat kapłanów) i była owocem wielu studiów i modlitw. Ale nie mogło to trafić do Holandii w gorszym momencie. 

Od 1966 roku Kościół holenderski zainicjował synod, którego celem była realizacja życzeń Soboru Watykańskiego II. Na trzecią sesję (1969) duży wpływ miał klimat stworzony przez wydanie Katechizmu i reakcję na Humanae vitae, i stał się otwartą odpowiedzią na założenie Biskupi zostali złapani niejako w środku. Monachijscy teologowie Michael Schmauss i Leo Scheffczyk, przewidując reperkusje w Niemczech, przygotowali krytyczną analizę tego synodu w Nowa teologia holenderska (BAC, 1972).

Wyznanie wiary ludu Bożego

Maritain, francuski myśliciel i konwertyta w młodości, śledził z niepokojem wydarzenia holenderskie i czuł, że potrzebny jest uroczysty akt magisterialny, który potwierdziłby wielkie punkty wiary. Napisał do swojego przyjaciela kardynała Journeta, który brał udział w korektach, aby przekazał pomysł papieżowi, który darzył Maritaina i Journeta wielkim szacunkiem. Papieżowi spodobało się to i poprosił ich o przygotowanie tekstu, czego efektem było Credo Ludu Bożego, uroczyście ogłoszone w Watykanie 30 czerwca 1968 r., jako zamknięcie Roku Wiary i - symbolicznie - okresu soborowego. 

Został on napisany z oczywistymi paralelami do zagadnień poruszanych przez Katechizm Holenderski. Są one prawie takie same jak te, które w jawnej lub ukrytej formie wpływały i nadal są obecne w Kościele. Choć można dodać zwłaszcza "chrystologię od dołu", która często jest jedynie rekonstrukcją postaci Chrystusa, pozbawiając Go wymiaru boskiego i zamieniając w człowieka będącego przyjacielem Boga i w pewnym sensie przez Niego przejętego. W katechizmie holenderskim nie zostało to tak wyraźnie wyrażone, ale jest jak najbardziej zainicjowane. Będzie to również późniejsza tendencja Schillebeekcxa (i Künga). 

Kościół w Holandii po

W ten sposób Holandia wytyczyła drogę i częściowo zainspirowała kryzys posoborowy, który w różnym stopniu dotknął wszystkie kraje zachodnie. Dawna silna spójność holenderskich instytucji katolickich sprawiła, że skutki były bardziej natychmiastowe, traumatyczne i głębokie - drastyczny spadek liczby kandydatów do kapłaństwa i praktykujących chrześcijan, tysiące odejść księży (ok. 2000 w latach 60.), zakonników (ok. 5500) i zakonnic (ok. 2700), jak podaje Jan Bots (Doświadczenia holenderskieCommunio, IV,1, 1979, 83). I duża dezorientacja instytucji katolickich. 

Paweł Vl próbował to naprawić, dokonując kilku nominacji biskupich wbrew lokalnym życzeniom (De Simonis w 1971 r. i Gijsen w 1972 r.), co przyniosło pewne owoce w bardzo zniekształconym środowisku. 

Pięknym kontrapunktem jest historia Cornelii de Vogel, profesor filozofii starożytnej na Uniwersytecie w Utrechcie, która po długiej podróży przeszła na katolicyzm, wspaniale opowiedziana w jej autobiograficznej relacji. Od prawosławnego protestantyzmu do Kościoła katolickiego (dostępny w języku francuskim). W 1972 roku, w obliczu buntu, jaki wywołały nominacje Pawła VI, chciał w natchnionej książce przedstawić swoją ocenę sytuacji Kościoła holenderskiego Do katolików w Holandii, do wszystkich (1973).  

Na początku swojego pontyfikatu Jan Paweł II wezwał biskupów holenderskich do Rzymu na specjalny synod (1980). I odwiedził Holandię w 1985 roku, pośród jednego z najbardziej gwałtownych protestów ze wszystkich swoich podróży. Z biegiem lat, Kościół znacznie zredukowany po burzy, ale spokojniejszy i bardziej pogodny, zrekonstruowany również dzięki pomocy emigrantów, z wiarą stawia czoła przyszłości i podejmuje swoją rolę świadectwa i ewangelizacji w bardzo zsekularyzowanym kontekście z ateistyczną większością. 

Więcej informacji może dostarczyć artykuł Enrique Alonso de Velasco, Kryzys Kościoła katolickiego w Holandii w drugiej połowie XX wiekudostępne online.

Watykan

Papież Franciszek: "Serce Jezusa jest sercem duszpasterskim".

Papież Franciszek kontynuował na audiencji ogólnej katechezę o gorliwości apostolskiej. Tym razem skupił się na postaci Jezusa Chrystusa jako wzorze ewangelizacji.

Paloma López Campos-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek podjął katecheza o gorliwości apostolskiej. Tym razem skupił swoje przepowiadanie na postaci Jezusa i jego pasterskim sercu, "niedoścignionym wzorze głoszenia". Chrystus, który jest Słowem Bożym, "jest zawsze w relacji, zawsze wychodzi". Będąc Słowem, jest Słowem, które "istnieje, aby być przekazywane, komunikowane". Krótko mówiąc, Jezus jest "odwiecznym Słowem Ojca, które przychodzi do nas". Chrystus nie tylko ma słowa życia, ale ze swojego życia czyni "słowo życia". SłowoŻyje zawsze skierowany ku Ojcu i ku nam".

Początek

Papież zaprasza nas do przyjrzenia się podróżom Jezusa, w których "widzimy, że na pierwszym miejscu jest bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem, bliskość z Ojcem". modlitwaJezus wstaje wcześnie, gdy jest jeszcze ciemno, i udaje się w miejsca odludne, aby się modlić". To tam, "w tej relacji, w modlitwie, która jednoczy Go z Ojcem w Duchu Świętym, Jezus odkrywa sens swojego bycia człowiekiem, swojego istnienia w świecie jako misji dla nas".

Aby zgłębić to dalej, Franciszek analizuje pierwsze publiczne pojawienie się Chrystusa: "Jezus nie dokonuje wielkiego cudu, nie ogłasza ze skutkiem orędzia, ale miesza się z ludźmi, którzy mieli być ochrzczeni przez Jana. W ten sposób daje nam klucz do swojego działania w świecie: zużywać się dla grzeszników, w solidarności z nami bez dystansu, w całkowitym dzieleniu życia".

W ten sposób, mówi Ojciec Święty, możemy zobaczyć, że "każdego dnia, po modlitwie, Jezus poświęca cały swój dzień na głoszenie Królestwa Bożego i ludziom, zwłaszcza najuboższym i najsłabszym, grzesznikom i chorym".

Na stronie pasterskie serce Jezusa

Łatwo jest utożsamić Jezusa z konkretnym obrazem. Jak zauważa Papież, "sam Jezus nam ją proponuje, mówiąc o sobie jako o Dobrym Pasterzu, tym, który - jak mówi - 'oddaje swoje życie za owce'. W rzeczywistości bycie pasterzem nie było tylko pracą, wymagającą czasu i dużego zaangażowania; było prawdziwym sposobem na życie: dwadzieścia cztery godziny na dobę, życie ze stadem, towarzyszenie mu na pastwisku, spanie wśród owiec, opieka nad najsłabszymi. Innymi słowy, Jezus nie robi czegoś za nas, ale oddaje za nas swoje życie. Jego serce jest duszpasterskie.

Duszpasterstwo Kościoła

Franciszek wskazuje na porównanie misji Jezusa z działaniem Kościoła, które często określa się jako "pastoralne". Oceniając tę działalność, "musimy porównać się ze wzorem, Jezusem Dobrym Pasterzem. Przede wszystkim możemy zadać sobie pytanie: czy naśladujemy Go, pijąc ze studni modlitwy, aby nasze serce było zgodne z Jego sercem?"

Papież zachęca nas, byśmy pamiętali o 15. rozdziale Ewangelia Łukaszagdzie znajdujemy przypowieść o zagubionej owcy. W tym możemy dostrzec duszpasterskie serce, które "cierpi i ryzykuje". Cierpi: tak, Bóg cierpi za tego, który odchodzi i choć go opłakujemy, to jeszcze bardziej go kocha. Pan cierpi, gdy oddalamy się od Jego serca. Cierpi za tych, którzy nie znają piękna Jego miłości i ciepła Jego objęć. Ale w odpowiedzi na to cierpienie nie zamyka się, lecz ryzykuje: zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, które są bezpieczne, i wyrusza po tę jedną, zagubioną, robiąc coś ryzykownego, a także irracjonalnego, ale zgodnego z jego duszpasterskim sercem, które jest nostalgiczne za tymi, którzy odeszli; nie jest to gniew czy uraza, ale nieredukowalna nostalgia za nami. Jest to gorliwość Boga.

Tym samym papież Franciszek podsumowuje: "Czy mamy podobne uczucia? Być może postrzegamy tych, którzy opuścili stado jako przeciwników lub wrogów. Spotykając ich w szkole, w pracy, na ulicach miasta, dlaczego nie pomyśleć raczej, że mamy piękną okazję, by świadczyć im o radości Ojca, który ich kocha i nigdy o nich nie zapomniał? Jest dla nich dobre słowo, a my mamy zaszczyt i ciężar jego niesienia. Być może od dawna idziemy za Jezusem i kochamy Go, a nigdy nie zadaliśmy sobie pytania, czy podzielamy Jego uczucia, czy cierpimy i ryzykujemy w zgodzie z Jego pasterskim sercem! Nie chodzi o prozelityzm, aby inni byli "nasi", ale o miłość, aby byli szczęśliwymi dziećmi Bożymi".

Świat

Ekumeniczne zaangażowanie papieża Franciszka

Papież Franciszek optuje za kulturą spotkania opartą na gestach bliskości i osobistej przyjaźni z przywódcami różnych wyznań chrześcijańskich. Jego podróże i audiencje to potwierdzają.

Andrea Gagliarducci-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

W Anioł Pański z 18 grudniaPapież Franciszek wezwał do rozwiązania sytuacji w korytarzu lachińskim, jedynym punkcie styczności między Górskim Karabachem (lub Artsakhiem, zgodnie z jego dawną ormiańską nazwą) a Armenią.

Blokada korytarza przez niektórych aktywistów grozi tragedią humanitarną, a manewry w korytarzu i ogólnie w Górskim Karabachu od dawna budzą wątpliwości co do przyszłości chrześcijańskiego dziedzictwa tego regionu.

Jednak to wezwanie miało też inne znaczenie. Było to wezwanie, które przyszło na ratunek "siostrzanemu" kościołowi, tj. Ormiański Kościół Apostolskii patriarcha Karekin II, który kilkakrotnie spotkał się z papieżem Franciszkiem i przyjął go w Armenii w 2016 r.

Na stronie ostatnie spotkanie pomiędzy tymi dwoma To właśnie w październiku 2021 roku Karekinowi II towarzyszył szef praw człowieka, aby potępić zbrodnie mające miejsce w regionie. Kontakty są jednak częste, a apel wystosowany pięć dni temu do zwierzchników wszystkich siostrzanych Kościołów z pewnością nie pozostał niezauważony przez papieża Franciszka.

Odcinek jest godny uwagi, ponieważ opowiada o tym, jak papież Franciszek prowadzi ekumenizm. Kilkakrotnie z uśmiechem przywoływał stary dowcip, że gdyby wszystkich teologów umieścić na wyspie, natychmiast nastąpiłby ekumenizm. Ale Papież powiedział potem, że teologia jest rzeczywiście przydatna w dialogu ekumenicznym. On jednak woli skupić się na czymś innym: na gestach bliskości i osobistej przyjaźni.

Dary ekumeniczne

Pewne jest to, że cały pontyfikat papieża Franciszka jest usiany "ekumenicznymi darami". W ubiegłym tygodniu trzy fragmenty Partenonu przechowywane w Muzeach Watykańskich zostały zwrócone Grecji, bezpośrednio prawosławnemu arcybiskupowi Ieronymosowi, którego papież poznał rok temu podczas podróży do tego kraju.

Wcześniej, 29 czerwca 2019 roku, papież Franciszek podjął nagłą decyzję o przekazaniu relikwii św. Piotra ekumenicznemu patriarsze Konstantynopola Bartłomiejowi.

A potem jest ekumenizm relikwii. Największym przykładem jest relikwia św. Mikołaja wyjęta z ciała świętego w Bari i przyniesiona do czci wiernych w Rosji w 2017 r. Również w 2017 roku to właśnie relikwie św. Filipa zostały wysłane do Smyrny, do Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola. 

Zakrwawiona tunika Thomasa Becketta, angielskiego biskupa zamordowanego mieczem w katedrze w Canterbury, została wypożyczona Kościołowi anglikańskiemu i z St Mary Major powróciła do Canterbury w 2020 roku, przy okazji obchodów 850. rocznicy męczeństwa męczennika z Albionu. Również w 2020 roku papież Franciszek przekazał relikwie św. Klemensa i św. Potitusa patriarsze Bułgarii Neofitowi. 

To wszystko są gesty mające zachęcić do gestów détente z siostrzanymi Kościołami. Papież Franciszek pozostawia zresztą zadanie zdefiniowania kwestii teologicznych Dykasteria ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Ogólnie rzecz biorąc, opiera się na spotkaniach, na relacjach osobistych, aby doprowadzić do ekumenizmu praktycznego, który pokazuje siostrzane Kościoły współpracujące ze sobą.

Ekumeniczne podróże papieża Franciszka

Częścią tej strategii jest planowana od dawna "podróż ekumeniczna" do Sudan Południowygdzie dołączą do niego arcybiskup Canterbury Justin Welby, prymas anglikański oraz moderator Kościoła Szkocji Iain Greenshields. Papież Franciszek będzie przebywał w Sudanie Południowym w dniach 4-5 lutego 2023 r., na zakończenie podróży, która zabierze go do Demokratycznej Republiki Konga w dniach 31 stycznia - 3 lutego.

Podróż była planowana od jakiegoś czasu, a relacje z anglikańskim prymasem Welby'm zacieśniły się w okresie poprzedzającym wyjazd. 11 kwietnia 2019 r. abp Welby był także na spotkaniu modlitewnym dla władz cywilnych i politycznych Sudanu Południowego, którego chciał w Watykanie papież Franciszek.

Był to czas przed pandemią, a papież Franciszek zaplanował w 2020 roku nie mniej niż dwie podróże ekumeniczne. Oprócz tej do Sudanu Południowego, zaplanowano również dłuższą wyprawę do Grecji, śladami św. Pawła, z Patriarcha Bartłomiejktóry zawsze pokazywał swoją bliskość z papieżem Franciszkiem, u jego boku.

Z powodu pandemii wyjazd do Grecji nie mógł odbyć się zgodnie z planem w 2020 roku. Gdy miało to miejsce w grudniu 2021 roku, warunki były inne i zdecydowano się na podróż z przystankiem w Atenach i szybkim objazdem na Lesbos, gdzie papież już był.

Jednak fakt, że w ogóle miało to nastąpić, wiele mówi o kierunku, w jakim papież Franciszek chce prowadzić dialog ekumeniczny. Dość powiedzieć, że większość narodów, które odwiedził w Europie papież Franciszek, to narody o większości prawosławnej: w 2019 roku były to Bułgaria, Macedonia Północna i Rumunia. W 2021 roku Cypr i Grecja.

Obecnie planowana jest wizyta w Serbii, której zaproponowano również spotkanie papieża Franciszka z patriarchą moskiewskim Cyrylem. Trudny teren ze względu na sprzeciw miejscowego patriarchatu prawosławnego wobec kanonizacji kardynała Aloizije Stepniaca, arcybiskupa Zagrzebia w latach II wojny światowej, uznanego przez prawosławnych za kolaboranta hitlerowskiego - w tym celu papież powołał również komisję prawosławno-katolicką, która nie doprowadziła do żadnych ostatecznych wniosków.

Ponadto odbyły się wyjazdy do krajów o większości protestanckiej. W Szwecji w 2016 roku papież Franciszek udał się na obchody 500-lecia reformacji protestanckiej, inicjując wspólne oświadczenie Caritas Internationalis i Lutheran World Service.

I nie możemy zapomnieć o wizycie papieża Franciszka w Szwajcarii, najpierw na Światowej Radzie Kościołów, a następnie w Bossey w 2018 roku, ponownie podkreślając pragnienie obecności.

Stosunek do Patriarchatu Moskiewskiego

Nie dziwi więc, że papież szuka raczej osobistych spotkań niż wielkich przemówień. Rozmowy ze swoim "drogim bratem" Bartłomiejem prowadził zarówno podczas ostatniej podróży do Bahrajnu w listopadzie 2022 roku, jak i podczas podróży do Kazachstanu we wrześniu 2022 roku. I nic dziwnego, że kraje, które najmocniej starają się pokazać swoje zaangażowanie w dialog i otrząsnąć się z trudnego wizerunku (Kazachstan i Bahrajn, ale także Zjednoczone Emiraty Arabskie i Irak), zawsze zapraszały papieża na spotkania międzyreligijne, podczas których może on również odbyć "ekumeniczne bilaterale".

Ponieważ jego podróż do Kazachstanu We wrześniu 2022 roku papież Franciszek spotkał się także z metropolitą Antonijem, który kieruje Wydziałem Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu. Miał tam być patriarcha Cyryl, który potwierdził swój udział, a potem w ostatniej chwili odwołał. Z Antonijem rozmawiano o możliwym drugim spotkaniu patriarchy z papieżem, zaplanowanym na czerwiec w Ziemi Świętej, które następnie zostało odwołane i utrudnione także przez wypowiedzi papieża Franciszka, który - mówiąc o wideokonferencji, jaką odbył z Cyrylem w marcu tego roku - napomknął, że nakazał patriarsze: "Nie jesteśmy duchownymi państwa".

I tak możliwość spotkania wygasła, na tle wojny na Ukrainie, w której patriarcha zajął bardzo wyraźne pro-wojenne stanowisko, podczas gdy kardynał Koch, prefekt dykasterii ds. promowania jedności chrześcijan, nie zawahał się określić niektórych z tych stanowisk jako "heretyckie".

Dla papieża jednak spotkanie musi się odbyć, na wzór spotkania w Hawanie w lutym 2016 r. Tło wojny na Ukrainie utrudnia wszystko, łącznie z oceną ewentualnej deklaracji końcowej. Termometr z stosunki między Rosyjską Cerkwią Prawosławną a Kościołem Katolickim będzie w stanie ocenić sytuację w lutym: czy w Hawanie odbędzie się zwyczajowe doroczne spotkanie upamiętniające? I w jakiej formie? To się dopiero okaże.

Ekumeniczne pojednanie na Ukrainie

Tymczasem inna możliwość mogłaby zaistnieć także na froncie ukraińskim, gdzie od 25 lat istnieje Ogólnoukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych reprezentująca 95% z. mozaika religijna Ukrainy.

Rada, która również bardzo aktywnie wspiera miejscową ludność, napisała list do papieża z prośbą o możliwość spotkania, a jego wizyta w Rzymie ma się odbyć w styczniu, podczas Tygodnia Promocji Jedności Chrześcijan.

Byłaby to ważna wizyta, sposób poszukiwania pokoju również poprzez dialog ekumeniczny. Ale byłaby to również wizyta, która musiałaby być dobrze skalibrowana, jeśli chodzi o spotkania, sposoby i warunki, pamiętając, że Ukraina jest również ekumenicznym polem bitwy. Tam faktycznie ogłoszenie przez Ukraińską Cerkiew Prawosławną autokefalii (autonomii) w 2019 roku wywołało tzw. schizmę prawosławną.

Autokefalia została przyznana przez Bartłomieja, pierwszego z Synaksji Kościołów Prawosławnych, ale wywołała ostry protest Patriarchatu Moskiewskiego, który wycofał się również ze wszystkich organów współprowadzonych przez Patriarchat Konstantynopola, w tym z Prawosławno-Katolickiej Komisji Teologicznej.

Moskwa uważała Ukrainę za swoje terytorium kanoniczne i m.in. autokefalia była postrzegana właśnie jako dalsze oddalanie się Ukrainy od Rosji, co również wpływało na rosyjską narrację dotyczącą obecnej wojny.

Ostatecznie wszystko będzie zależało od tego, jak ukształtuje się sytuacja. Papież Franciszek kontynuuje swoją ideę kultury spotkania, pozostawiając debatę teologom. Czy to wystarczy?

AutorAndrea Gagliarducci

Ameryka Łacińska

Kardynał Porras, nowy arcybiskup Caracas (Wenezuela)

Papież Franciszek mianował kardynała Baltazara Porrasa, który od lipca 2018 roku był administratorem apostolskim archidiecezji, a od 1991 roku arcybiskupem Méridy, arcybiskupem Caracas, stolicy Wenezueli. Caracas pozostawało bez arcybiskupa tytularnego od 2018 roku, po rezygnacji zmarłego w 2021 roku kardynała Jorge Urosa.

Francisco Otamendi-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Baltazar Porras, obecnie 78-letni, został kreowany kardynałem przez papieża Franciszka na konsystorzu w listopadzie 2016 roku.

W Kurii Rzymskiej jest członkiem Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej oraz dykasterii ds. Duchowieństwa; ds. Świeckich, Rodziny i Życia oraz ds. Kultury i Edukacji, jak informuje Konferencja Episkopatu Wenezueli (CEV).

Natomiast w archidiecezji Mérida kardynała Baltazara Porrasa zastąpi natychmiast arcybiskup Helizando Terán, OSA, który 19 marca ubiegłego roku został mianowany arcybiskupem koadiutorem z prawem sukcesji.

W Wenezueli i podczas jego podróży do innych krajów, takich jak ta, którą odbył w maju ubiegłego roku do Stanów Zjednoczonych, aby zaprezentować relikwię bł. José Gregorio Hernándezznany jako "lekarz ubogich".

Kardynał Baltazar Porras, mimo wielu nieudanych prób na przestrzeni lat, opowiedział się za rozwiązaniem kraju w drodze negocjacji, tak aby Wenezuela mogła wrócić na demokratyczną drogę.

Krytycznie nastawiony do reżimu Maduro

Jednocześnie kardynał krytycznie odniósł się do reżimu prezydenta Nicolása Maduro. Na przykład podczas wspomnianej podróży wskazał, że "zawsze brakowało ze strony reżimu prawdziwej woli nie tylko do rozmowy, ale do wejścia w porozumienie, a to oznacza, że dla dużej części społeczeństwa mówienie o dialogu w Wenezueli jest niemal złym słowem".

Według kardynała Baltazara Porrasa rząd Maduro czuje się obecnie "spokojny i bezpieczny", ponieważ pandemia pozwoliła mu uniknąć protestów.

Nie oznacza to, że Wenezuelczycy są szczęśliwi, a raczej, że panują tam "represje" i "militaryzm" - podaje agencja informacyjna Efe.

Pomimo pewnej poprawy, kardynał Porras potępił "sytuację ubóstwo rośnie", co tłumaczy m.in. "liczbą osób, które nadal opuszczają kraj".

Trudna rola biskupów wenezuelskich

Biskupi Wenezueli w adhortacji duszpasterskiej opublikowanej po zakończeniu zgromadzenia plenarnego przed kilkoma dniami zwrócili m.in. uwagę, że "nasz kraj nadal przeżywa głęboki kryzys polityczny, społeczny i gospodarczy". Scenariusz, który stawia pod znakiem zapytania model zarządzania, który przez ponad dwadzieścia lat kierował losami narodu".

W tym kontekście pierwszy wiceprezydent Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV), Diosdado Cabello, skrytykował właśnie fakt, że biskup Víctor Hugo Basabe wykorzystał homilię podczas procesji Boskiej Pasterki, w ostatnią sobotę, aby wygłosić, jego zdaniem, następujące oświadczenie, "politykowanie". przeciwko rządowi prezydenta Nicolása Maduro.

Na sesji plenarnej, trwającej od 7 do 12 stycznia, biskupi wybrali jako prezes Jesús González de Zárate, arcybiskup Cumaná; a jako pierwszy wiceprezes został ratyfikowany Monsignor Mario del Valle Moronta Rodríguez, biskup San Cristóbal.

Wybrano również monsignora Ulisesa Gutiérreza, arcybiskupa Ciudad Bolívar, jako drugiego wiceprzewodniczącego; oraz biskupa La Guaira, monsignora Raúla Biorda, jako sekretarza generalnego CEV.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

Pablo BlancoJedność czyni orędzie ewangeliczne bardziej wiarygodnym" : "Unity makes the Gospel message more credible".

W tygodniu modlitwy o jedność chrześcijan teolog i profesor Uniwersytetu Nawarry Pablo Blanco zwraca uwagę, że "zjednoczenie wszystkich naraz - że tak powiem - jest dziś utopią".

Maria José Atienza-18 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Na stronie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan po raz kolejny, przez kolejny rok, wysuwa się na pierwszy plan panorama różnych wyznań chrześcijańskich, które istnieją na świecie. Postęp w ekumenizmie i stosunkach z Kościołem prawosławnym, anglikańskim i protestanckim był w ostatnich latach niezwykły.

Pablo Blancoprofesor teologii dogmatycznej w Uniwersytet Nawarry i współpracownik Omnes, zebrał w książce "Ekumenizm dzisiaj" interesującą syntezę aktualnej sytuacji tego dialogu między Kościołem katolickim a innymi wyznaniami chrześcijańskimi, rzeczywistości tych wyznań, a także postępów w kierunku jedności, jakich doświadczył Kościół, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach.

Choć Blanco nie ukrywa, że "zjednoczenie wszystkich naraz - że tak powiem - jest dziś utopią", jego zakład koncentruje się na głoszeniu słowem i życiem pełnego orędzia Jezusa Chrystusa, ponieważ to On "zdobywa umysły i serca ludzi".

Co roku Kościół obchodzi nie jeden dzień, ale tydzień dla tej chrześcijańskiej jedności. Jak ważne jest to lub jak możemy podkreślić aktualność tej intencji?  

-Tak, to jest Oktawa Jedności Chrześcijan. Kiedyś obchodzono ją w wigilię Zesłania Ducha Świętego, aby przywołać Ducha Świętego dla jedności.

Pablo Blanco Sarto

Później spojrzał na osiem dni poprzedzających święto Nawrócenia św. Pawła, aby wyrazić, że - bez nawrócenia, naszego i innych chrześcijan - nie ma jedności.

Sobór Watykański II stwierdza, że "ekumenizm duchowy" (Unitatis Redintegratio 4) jest "duszą ekumenizmu": bez nawrócenia, bez modlitwy, bez świętości nie będzie jedności, którą może przynieść tylko Duch Święty.

Czy ten zamiar jedności nie będzie sprzeczny z dobrem wielości, także dla Kościoła? Jak połączyć tę różnorodność (dary, charyzmaty...) w jedności chrześcijan? 

-Jedność Kościoła jest jak jedność Trójcy Świętej: trzy odrębne Osoby i jeden prawdziwy Bóg. W Kościele musi być ta różnorodność, która staje się bogactwem, które patrzy na dobro wspólnej pracy i modlitwy. To jest przeżywanie komunii z własnej odmienności, czy jest się ze Wschodu, czy z różnych tradycji zachodnich; azjatyckich, afrykańskich czy amerykańskich. Różnica wzbogaca nas, gdy umiemy do niej dodać. 

Anegdota ze Światowej Konferencji Misyjnej w Edynburgu w 1910 roku może nam służyć także dzisiaj. Tam wstał pewien mieszkaniec Wschodu i powiedział: "Przynieśliście nam Chrystusa i jesteśmy wam wdzięczni". "Ale przynieśliście nam też swoje podziały" - kontynuował. "Proszę przynieść nam Chrystusa, ale nie swoje dywizje". Jedność czyni orędzie ewangeliczne bardziej wiarygodnym, dlatego ruchy misyjne i ekumeniczne od początku były zjednoczone.

W swojej książce Ekumenizm dzisiaj, Dokonuje opisowego mapowania dzisiejszych chrześcijan, jak również kluczowych kroków w dialogu ekumenicznym. Co byś podkreślił z tej podróży? 

-W naszym języku są inne bardzo dobre książki o ekumenizmie, ale w przypadku Ekumenizm dzisiaj, Starałem się zaproponować aktualne odczytanie nauczania Kościoła katolickiego na temat ekumenizmu. Przede wszystkim dokumenty Vaticanum II, ale także nauczanie ostatnich papieży i nowe Vademecum ekumenizmu

Wszystko to pozwala nakreślić mapę, na której można umiejscowić sytuację Kościoła katolickiego w stosunku do prawosławnych, anglikanów i protestantów.

Dla każdego jest inny temat rozmowy i dialogu, ale z każdym trzeba się modlić, rozmawiać i pracować. Na tej drodze musimy współpracować na przykład na rzecz pokoju, ubogich i środowiska. Jest to tak zwany "ekumenizm rąk". Musimy jednak zająć się także kwestiami doktrynalnymi, aby zobaczyć, co nas łączy, a co jeszcze dzieli. To jest "ekumenizm głowy", a ekumenizm bez głowy byłby ekumenizmem bez północy, bez orientacji, bez wspólnego horyzontu.

Ale przede wszystkim potrzebujemy "ekumenizmu serca": ekumenizmu duchowego, o którym mówiliśmy; ekumenizmu nawrócenia, modlitwy, świętości. Musimy się więcej modlić, za siebie nawzajem i ze sobą. Wtedy Duch Święty udzieli nam daru jedności.

Papież Franciszek mówi nam także o "ekumenizmie krwi", o tym jak chrześcijanie - obu wyznań - umierają, by dać świadectwo swojej wiary. To również nas łączy. Często dodaję jeszcze "ekumenizm języka": staranie się, by mówić o sobie dobrze.

Trzej ostatni papieże byli kluczowi w rozwijaniu dialogu z innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Pamiętamy Benedykta XVI: Jak oceniasz gesty Benedykta XVI, zwłaszcza z lewakami i anglikanami, które przyniosły tyle krytyki, wewnątrz i na zewnątrz Kościoła?

-Tak, Benedykt XVI podjął ważne kroki przede wszystkim z prawosławnymi, wznawiając w 2000 r. dialog z tymi siostrzanymi Kościołami i badając kwestię prymatu Piotrowego z Dokument Ravennaw 2007 roku, do czego wzywał Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint.

Z lefebrystami dołożono wszelkich starań, by szukać formuły komunii z Rzymem, ale ich odrzucenie doktryny Vaticanum II - właśnie w kwestii ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego - nie zdołało odblokować rozmów.

Jeśli chodzi o protestantów, to Ratzinger jako pierwszy zabrał głos w sprawie Wspólnej Deklaracji o Nauce o Usprawiedliwieniu z 1999 roku, którą podpisali już luteranie, metodyści, anglikanie i reformowani. To dobry początek, który powinien prowadzić do przyszłych dyskusji o idei Kościoła, o sakramentach i posłudze. Jest jeszcze kwestia metodologiczna, jak czytać Pismo Święte.

W przypadku anglikanów wypróbowano sposób osiągnięcia jedności, który być może zaowocuje w przyszłości: dzięki ordynariatom personalnym utworzonym w 2009 r. wspólnoty te osiągnęły pełną komunię z Rzymem, podczas gdy ten ostatni uznał prawomocność Księga Powszechnej Modlitwy liturgii anglikańskiej. Formuła, która, jeśli się powiedzie, może doprowadzić do dalszych kroków z innymi wyznaniami chrześcijańskimi.

To prawda, że na poziomie głównych wyznań dialog jest bardzo zaawansowany, ale czy nie jest utopią myślenie o przyszłej jedności przy różnorodności istniejącej w wyznaniach zrodzonych z kolejnych Reformacji? 

-Tak, unia wszystkich naraz - że tak powiem - jest dzisiaj utopią. Dlatego ta formuła dochodzenia do pełnej komunii wspólnota po wspólnocie pozwala nam uszanować sumienie każdego wiernego, a jednocześnie nie przyspiesza niepotrzebnie czasu.

Ekumenizm wymaga cierpliwości, mówił Walter Kasper, i ma w sobie coś z powolnego wchodzenia na górę. Należy pielęgnować cierpliwość i nadzieję, a my oczywiście musimy nadal podejmować kroki. Pewnego dnia, jak Bóg da, dotrzemy na szczyt i damy sobie nawzajem ten uścisk jedności.

Relacje z Kościołem prawosławnym są obecnie w delikatnym punkcie, zwłaszcza z Patriarchatem Rosyjskim. Czy widzi Pan oznaki nadziei między dwoma wyznaniami? 

-Według mnie problem Kościoła katolickiego z prawosławnymi to przede wszystkim problem między prawosławnymi.

Papież Franciszek promuje jednak dialog na różnych poziomach ze wszystkimi patriarchatami, nie kierując się kwestiami politycznymi. Wypowiedział ostre słowa wobec patriarchy Cyryla z Moskwy w sprawie wojny na Ukrainie, które sugerują braterską korektę, jak to uczynił również Paweł wobec Piotra w kwestii Antiochii.

W tym przypadku to Piotr koryguje, ale podobnie jak w pierwszych latach chrześcijaństwa, jeśli będziemy umieli przyjąć te korekty po bratersku, Kościół osiągnie wyżyny, jakie osiągnął w pierwszych wiekach.

Jak nawiązać owocny dialog ekumeniczny bez "rozwadniania" założycielskich zasad Kościoła, zwłaszcza w zakresie moralności i życia sakramentalnego?

-Pełnia wiary jest podstawą do osiągnięcia prawdziwej jedności. Czasami jesteśmy kuszeni, aby rozwodnić przesłanie, aby zyskać więcej zwolenników, ale doświadczenie pokazuje nam coś zupełnie przeciwnego.

To Chrystus zdobywa ludzkie serca i umysły, dlatego musimy głosić Jego przesłanie w całości. Dotyczy to również kwestii moralnych i sakramentalnych, które zawsze budzą większe kontrowersje.

Należy również poruszyć takie kwestie, jak obrona życia i rodziny, płeć, natura wiary eucharystycznej czy charakter samej posługi, z powagą i delikatnością, jakiej wymagają.

Kultura

Armenia - pierwszy naród chrześcijański

Historia narodu ormiańskiego zaskakuje swoim niewyczerpanym bogactwem i ewolucją tego, co było jedną z pierwszych ziem ewangelizowanych, kolebką cywilizacji i postępu.

Gerardo Ferrara-17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Wyobraźmy sobie wielkie imperium, które w I wieku naszej ery rozciąga się od Morza Śródziemnego po Persję, a także dominuje nad Morzem Czarnym i Kaspijskim.

To wielkie imperium, zamożne, bogate w kulturę i tradycje. Jej początki sięgają czasów panowania Urartu (nazwa nadana górze znanej w Biblii jako Ararat, ze względu na błędne tłumaczenie asyryjskich źródeł), a na jej rozległym terytorium znajdują się trzy wielkie jeziora: Jezioro Van, Jezioro Urmia i Jezioro Sewan.

Imperium to posługiwało się starożytnym językiem indoeuropejskim, ormiańskim, którego obecny alfabet jest wynalazkiem świętego Mesropa Masztotsa. Przetłumaczył Biblię Ormian, umacniając wśród swojego narodu tożsamość opartą, przez prawie dwa tysiąclecia, na nierozerwalnym związku między wiarą chrześcijańską, językiem, kulturą i tradycjami.

Chrześcijaństwo faktycznie zostało wprowadzone w Armenii już w I wieku n.e. przez apostołów Bartłomieja i Tadeusza, ale dopiero za namiestnika Tridatesa III, nawróconego i ochrzczonego przez św. Grzegorza z Asyżu. iluminatorgdy stała się religią państwową w 301 roku, kilkadziesiąt lat wcześniej niż w Rzymie!

Apostolski Kościół Ormiański nie uczestniczył w Soborze Chalcedońskim (451), (tym, dla zrozumienia, na którym stwierdzono, że Chrystus jest jedną osobą, w której współistnieją dwie natury, jedna ludzka i druga boska). Sam Kościół katolicki podzielił się definitywnie w 554 roku.

Ormiański Kościół Apostolski, choć określany przez wieki jako "monofizycki", uważał tę doktrynę za heretycką, preferując w zamian uznanie natury Chrystusa za wyjątkową, ale będącą owocem zjednoczenia natur ludzkiej i boskiej, (Monofizytyzm natomiast, teoria rozwinięta w V wieku przez bizantyjskiego mnicha Eutychesa i potępiona przez Sobór Chalcedoński, neguje podwójną naturę, boską i ludzką, Chrystusa, uznając w Nim jedynie naturę boską).

Chociaż osłabiona i stopniowo rozczłonkowana, będąc na styku imperiów takich jak rzymskie i perskie, a później arabskie i tureckie, nawet w IX i X wieku n.e., Armenia pozostawała dobrze prosperującym narodem, zwłaszcza z religijnego i kulturowego punktu widzenia, do tego stopnia, że jej nowa stolica, Ani (obecnie zaledwie kilka metrów od granicy tureckiej), została nazwana "miastem tysiąca kościołów".

Rozdarty między narodami

Mimo rozkwitu kultury Armenia była podzielona między nowo powstałe Imperium Osmańskie i Perskie Imperium Safawidów, zwłaszcza po zdobyciu przez Turków Konstantynopola (1453). Jednak od kilku wieków, z powodu najazdów Turków seldżuckich na ich terytorium, wielu ormiańskich poddanych uciekło na wybrzeże Morza Śródziemnego i tam powstało ormiańskie królestwo Cylicji, rozciągające się na znaczną część wschodniej Anatolii. Królestwo to znane było również jako Lesser Armenia lub Little Armenia.

Od tego momentu podział na Ormian wschodnich i zachodnich stał się wydarzeniem o niebagatelnym znaczeniu, zwłaszcza w momencie ostatniego i najważniejszego rozbioru między mocarstwami tego ludu, który zawsze znajdował się w równowadze między mocarstwami silniejszymi od siebie.

W rzeczywistości, po wojnach rosyjsko-tureckich, zwłaszcza tej toczonej w latach 1877-1878, i późniejszym traktacie w St. Stephen, terytorium odpowiadające dzisiejszej Republice Armenii zostało przyłączone do Imperium Rosyjskiego.

Ormianie w Imperium Osmańskim

Jeśli chodzi o Małą Armenię, to pozostawała ona pod kontrolą Osmanów, którzy zresztą oficjalnie zarządzali nią od 1639 r., czyli od daty ostatecznego rozdzielenia Armenii Zachodniej i Wschodniej, usankcjonowanego traktatem z Zuhab, który kończył wojnę osmańsko-safaficką z lat 1623-1639, przyznając Zachodnią Gruzję, Zachodnią Armenię i Mezopotamię Imperium Osmańskiemu, a zachowując Wschodnią Armenię i Wschodnią Gruzję, a także Azerbejdżan, pod panowaniem Safawidów.

Rozróżnienie między Armenią Zachodnią i Wschodnią nabrało jednak znaczenia także z kulturowego punktu widzenia, gdyż sam język ormiański dzieli się na dwie gałęzie - ormiański zachodni (dziś już niemal wymarły, po unicestwieniu niemal wszystkich jego użytkowników w wyniku wielkiego ludobójstwa dokonanego przez Turków) i ormiański wschodni, będący językiem urzędowym Republiki Armenii.

Obecność Ormian w Anatolii, jak widzieliśmy, jest jednak znacznie starsza niż wspomniane oficjalne podziały. W rzeczywistości jest on dobrze udokumentowany już w VI wieku p.n.e., czyli około 1500 lat przed przybyciem Turków seldżuckich.

W czasach Imperium Osmańskiego, podobnie jak inne mniejszości, Ormianie również znaleźli się w podległości wobec podmiotu państwowego ufundowanego na podstawach religijnych, a nie etnicznych: sułtan był jednocześnie "księciem wiernych", a więc kalifem muzułmanów dowolnej narodowości (Arabów, Turków, Kurdów itp.), którzy byli uważani za obywateli świata. ), uznawanych za obywateli pierwszej kategorii, podczas gdy chrześcijanie różnych wyznań (greccy prawosławni, Ormianie, katolicy i inni) oraz Żydzi podlegali specjalnemu reżimowi, tj. prosoktóra przewidywała, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna zostanie uznana za "naród" w ramach imperium, ale o niższym statusie prawnym (zgodnie z islamską zasadą dhimma). Chrześcijanie i Żydzi nie uczestniczyli więc w zarządzaniu miastem, płacili zwolnienie ze służby wojskowej w postaci podatku pogłównego (dżizya) i podatku gruntowego (kharaj), a głową każdej wspólnoty był jej przywódca religijny. Biskupi i patriarchowie, innymi słowy, byli więc urzędnikami państwowymi podlegającymi bezpośrednio sułtanowi.

W XIX wieku weszła jednak w życie seria reform mających na celu "modernizację" Imperium Osmańskiego, m.in. poprzez większą integrację obywateli niemuzułmańskich i nietureckich, ochronę ich praw poprzez stosowanie zasady równości wobec prawa. Reformy te, znane jako Tanzimat, były uchwalane od 1839 roku (za czasów sułtana Abdüla Mejida I) do 1876 roku.

I właśnie w tym okresie, z ogólnej liczby około 17 milionów mieszkańców, na terytorium osmańskim mieszkała duża liczba chrześcijan różnych narodowości i wyznań. Zwłaszcza Ormianie liczyli co najmniej dwa miliony. Patriarchat ormiański szacował około 1914 roku, że istnieje około 2 925 ormiańskich miast i wsi, z czego 2 084 w samej tylko wschodniej Anatolii.

Ormianie w wielu miejscach, w których mieszkali, byli mniejszością, ale w niektórych dzielnicach przewyższali nawet Turków (w innych częściach Anatolii podobnie było z Grekami i Asyryjczykami).

Choć większość osmańskich Ormian była chłopami, część z nich stanowiła elitę handlową Osmanów Wysublimowane drzwizwłaszcza w najważniejszych ośrodkach miejskich. Ich siła ekonomiczna nie odzwierciedlała jednak ich reprezentacji i wpływów politycznych, które były raczej słabe i czyniły je szczególnie wrażliwymi.

Masakry w Hamid: początki ludobójstwa

W tym kontekście Rosja, wykorzystując słabość Imperium Osmańskiego i jego ostatnie nabytki terytorialne, a także pragnąc zapewnić sobie ujście do Morza Śródziemnego, postanowiła rozszerzyć swoje wpływy na terytoria zamieszkiwane przez Ormian zachodnich, które wciąż wchodziły w skład Porty. Ci ostatni, ku swojemu ubolewaniu, byli coraz częściej uznawani przez władze w Konstantynopolu za prorosyjskich i, zachęcani przez Rosjan oraz pomimo reform uchwalanych od 1839 r., zaczęli buntować się przeciwko osmańskiemu panowaniu, wysuwając żądania samostanowienia i roszczenia terytorialne oraz zakładając dwa ruchy rewolucyjne: Hënchak (po ormiańsku "dzwon") i Dashnaktsutyun ("związek").

Tymczasem sułtan Abdülhamid, chcąc stłumić wszelkie nastroje nacjonalistyczne wśród mniejszości etnicznych w swoim imperium, drastycznie podniósł podatki na swoich etnicznych ormiańskich poddanych, co również podsyciło silną niechęć jego kurdyjskich sąsiadów. W konsekwencji, wobec buntu bardziej radykalnych członków społeczności ormiańskiej, plemiona kurdyjskie dokonały w 1894 roku masakry tysięcy Ormian, paląc i grabiąc ich wioski.

Mając nadzieję na zwrócenie uwagi świata na swoją sprawę, ormiańscy rewolucjoniści zajęli w 1896 roku bank w Stambule, prowokując reakcję sułtana. W zamieszkach, które nastąpiły po tym wydarzeniu, znanych jako masakry w Hamidianie, przemoc rozprzestrzeniła się szybko i dotknęła większość zamieszkałych przez Ormian miast w Imperium Osmańskim. Najgorsze okrucieństwa dotknęły m.in. katedrę w Urfie, gdzie schroniło się 3 tys. chrześcijańskich cywilów i zostało spalonych żywcem.

Dane liczbowe wskazują, w konsekwencji masakr w Hamidianie, na ponad 50 tysięcy Ormian zmasakrowanych przez grupy tureckich muzułmanów i Kurdów, których działania jednak, podobnie jak w późniejszym Wielkim Ludobójstwie (o którym będzie mowa w późniejszym artykule), były koordynowane przez wojska rządowe.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

PodpisyPedro Chiesa

Matka Boża Różańcowa, matka i założycielka

W Argentynie panuje szczególne nabożeństwo do Matki Boskiej, która jest uważana za patronkę i założycielkę. Z okazji 250. rocznicy obecności tego kultu archidiecezja Rosario organizuje rok maryjny.

17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Celem jest modlitwa o pokój, honorująca 250. rocznicę obecności wizerunku Matki Bożej Różańcowej, wyrzeźbionego w Kadyksie (Hiszpania), którą mieszkańcy Rosario uważają za "założycielkę" miasta, co zostało symbolicznie stwierdzone w sferze cywilnej, zarówno przez wielokrotne uchwały odpowiednich władz miejskich, jak i przez prawa prowincjonalne i krajowe. 

Oddanie Matka Boska Różańcowa sięga roku 1730, kiedy to miasto było mało znaczącym przysiółkiem. Miłość do Señory del Rosario rosła z siły na siłę, zwłaszcza od momentu pojawienia się obrazu zamówionego u rzeźbiarza z Kadyksu.

Oprócz modlitwy do Boga, za wstawiennictwem jego błogosławionej Matki, o pokój, arcybiskup Eduardo Martín zachęcał, aby w tym czasie łaski specjalnie pobłogosławione repliki obrazu powędrowały do każdego domu, aby skutecznie zapanował w nich pokój; a uczynił to, zapraszając wiernych do przyjęcia go w swoich domach ze szczególną pobożnością. 

Rosario jest jednym z głównych miast w kraju, ze swoimi światłami i cieniami. Jako swoistą anegdotę nie sposób nie wskazać w tych dniach, że jest miejscem narodzin wielkich, światowej sławy liderów sportu, że jest pracowitym miastem portowym, rolno-przemysłowym i produkującym zboże. Ale oto są cienie, handel narkotykami w ostatnich 20 latach sieje spustoszenie, a główny z nich jest następujący: w sercach nie ma spokoju. 

Dziewica Różańcowa jest uznawana za patronkę i założycielkę miasta. I w tym roku, jak słusznie zauważa miejscowy biskup, będzie to odpowiedni czas na "przypomnieć i zachować żywe korzenie, które stanowią o głębi naszej tożsamości, potwierdzając Rosario jako miasto Maryi, a naszą archidiecezję jako archidiecezję Maryi"..

Rok Maryjny znalazł się w centrum uwagi papieża Franciszka, który oprócz udzielenia zwyczajowych odpustów zupełnych, chciał skierować do wszystkich wiernych katolickich miasta wyjątkowe i poruszające przesłanie. 

Papież mieszkał do czasu wyboru na papieża w mieście Buenos Aires, w pobliżu Rosario, i doskonale zna główny problem braku bezpieczeństwa, który dotyka szczególnie tę ludność: handel narkotykami (ze wszystkimi jego pochodnymi: przestępczością, ubóstwem, rabunkiem, rozpadem rodziny, nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu...). W związku z tym podkreśla hasło Roku Maryjnego: "Z Maryją z Różańca misjonujemy dla pokoju".

Biskup Eduardo Martín podkreślił: "Musimy żyć w bezpieczeństwie i pokoju w naszym społeczeństwie. Jest tyle krwi przelanej, tyle rodzin rozdartych, tyle niewinnych osób, które straciły życie. Dlatego błagamy Matkę Bożą o dar pokoju i zobowiązujemy się być narzędziami tego pokoju, który daje nam Pan, będąc misjonarzami pokoju"..

Pani Różańcowa jest czczona za to, że obdarzała swoich czcicieli niezliczonymi łaskami, leczyła choroby, sprowadzała deszcz w czasie suszy, a przede wszystkim chroniła ludność przed sąsiednimi epidemiami i krwawymi atakami tubylców, którzy nękali ludność rabunkami, porwaniami kobiet i dzieci oraz licznymi morderstwami. 

Zgodnie z historią nabożeństwo do Dziewicy dotknął serc tubylców, początkowo wrogich, ustępujących miejsca pokojowi i braterskiemu współżyciu z osadnikami, generujących atrakcyjność dla chrześcijańskiego chrztu. W ten sposób, w stosunkowo krótkim czasie ogromnego pokoju (niespełna sto lat), Rosario, miasto położone nad brzegiem rzeki Parana, stało się niezwykłym miastem, obdarzonym jednym z głównych portów eksportu zboża na świecie. Byłoby to niemożliwe bez pokoju i jedności z tubylcami.

W świetle tego historycznego faktu warto zauważyć, że 250 lat temu problem braku bezpieczeństwa w Rosario miał charakter zewnętrzny (tubylczy wrogowie), podczas gdy obecnie dominuje problem wewnętrzny: narkotyki i morderstwa; w rzeczywistości papież Franciszek w swoim przesłaniu nawiązuje do prawie 300 zabójstw popełnionych w mieście w 2022 roku. 

Dlatego, w przeciwieństwie do innych czasów, gdy Dziewicę przywoływano dla pokoju zewnętrznego ("malony", które pustoszyły ludność), teraz modlimy się o wewnętrzny pokój serc, za młodych ludzi, którzy padają ofiarą narkotyków, błędnie próbując uciec od wewnętrznej pustki egzystencjalnej, za brak wartości rodzinnych i samej rodziny, która rodzi wiele serc przepełnionych bólem i urazami. 

To jest wielki cel, uzdrowić lud Rosario od wewnątrz, aby mógł pielgrzymować przez to życie, z radością i pokojem, w jedności z braćmi i siostrami, w kierunku niebieskiej ojczyzny. Niech Bóg sprawi, aby ten cel rozszerzył się na wiele innych miejsc na świecie, gdzie narastają podobne problemy.

AutorPedro Chiesa

Kapłan. Doktor prawa i filozofii, Argentyna.

Ten Casio z 85 roku

Moi rodzice, którzy nie byli ani muzykami, ani gwiazdami sportu, każdego dnia, swoim prostym życiem, komponowali najlepszą melodię, jaką kiedykolwiek słyszano, najpiękniejsze wersy, jakie kiedykolwiek słyszano, najbardziej spektakularną grę.

17 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tego pierwszego dnia szkoły po wakacjach w 1985 roku nigdy nie zapomnę. Noszenie nowiutkiego Casio sprawiło, że przez jeden dzień byłem najpopularniejszą osobą w szkole. Wszyscy chcieli, żebym im go pokazał, żeby pokazać wszystkie jego funkcje, żeby posłuchać jego alarmu i zobaczyć, jak włącza się w trybie nocnym.

Był wodoodporny do głębokości 50 metrów, funkcja, która w moim prawie półwieczu życia nigdy nie miałem szczęścia, aby potrzebować, ale który z pewnością uczynił różnicę między "moim Casio" i wszystkich innych zegarków, które mogą istnieć w moim wielkim małym wszechświecie życia.

Opowiadam tę nostalgiczną anegdotę w tych dniach, kiedy japońska marka wysunęła się na pierwszy plan po tym, jak znana piosenkarka wspomniała o niej w swojej piosence o złości na byłego piłkarza, ojca jej dzieci.

Przyznaję, że początkowo również dałam się ponieść chorobliwemu upodobaniu do sosnowości, analizując tekst piosenki, dopóki gospodarz talk show w programie radiowym nie skłonił mnie do zastanowienia się, jak to, o czym mówi piosenka, wpłynie na dzieci tej pary teraz i w przyszłości.

Podczas gdy ci z nas, którzy nie są emocjonalnie związani, cieszą się tym spektaklem, jak dzieci na placu zabaw, ciosy i kopnięcia naprawdę bolą; jeśli nie dla dorosłych, którzy przecież czerpią zyski ze spieniężania każdego ciosu, to dla dzieci, dla których dwie najważniejsze osoby w ich życiu stały się wzajemnie wrogami publicznymi.

Rodzicepowołani do uczenia swoich dzieci, poprzez wzajemny szacunek i przywiązanie, czym jest miłość, stają się najgorszymi z możliwych przykładów tego, co ona oznacza. A bez miłości, która jest największą siłą we wszechświecie, jaki jest sens życia?

W tamtym roku 1985 nie wiedziałem, ile kosztuje Rolex, ani nie musiałem, ale byłem przyzwyczajony do luksusu: luksusu posiadania ojca i matki, którzy przy swoich wzlotach i upadkach, przy swoich różnicach i porozumieniach, nawet przy kłótniach i sprzeczkach, głęboko się szanowali, obdarzali się nawzajem, wybaczali sobie...

W skrócie: kochali się.

W moim domu opływaliśmy w dostatek, ale nie w pieniądze, bo zawsze tylko wiązaliśmy koniec z końcem, ale w lojalność, zrozumienie, hojność, a nawet solidarność międzypokoleniową, bo mieszkała z nami babcia.

Teściowa w domu nie zawsze jest łatwa, ale miłość była po to, by wygładzać sprawy i znosić z cierpliwością wzajemne niedociągnięcia.

Widząc obecny scenariusz, w którym pary rozpadają się tak szybko, jak miliony wyświetleń kontrowersyjnego filmiku na Youtube, jestem coraz bardziej przekonany, że najlepsze dziedzictwo, jakie mogę zostawić swoim dzieciom, nie jest mierzone w euro, bo nie ma wystarczającej ilości euro, by za nie zapłacić, a nazywa się przykładem tego, czym jest miłość.

Bo w której ekskluzywnej szkole czy drogiej uczelni uczą najważniejszej z ludzkich potencjalności? W którym prestiżowym laboratorium można rozszyfrować formułę na prawdziwe źródło szczęścia, jakim jest miłość?

W tamtym roku 1985 moi rodzice, którzy nie byli ani muzykami, ani gwiazdami sportu, każdego dnia, swoim prostym życiem, komponowali najlepszą melodię, jaką kiedykolwiek słyszano, najpiękniejsze wersy, jakie kiedykolwiek słyszano, najbardziej spektakularną grę.

Jestem synem dwóch światowych gwiazd, o których nikt nie wie, ani nie musi, bo ich dziedzictwo nie jest z tego świata; jest wieczne, prawdziwie nieśmiertelne, materialnie nieosiągalne.

Kiedy myślę o tym Casio z 1985 roku, myślę o tym, jak niewiele potrzeba dziecku, by stać się szczęśliwym dorosłym. Wystarczy, że wie, że miłość istnieje, że jest ktoś, kto jest w stanie oddać za niego życie, nie oczekując niczego w zamian, i że w wojnach, nawet jeśli są tylko słowne, wszyscy przegrywają. Dziękuję tacie, dziękuję mamie.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Świat

Afryka przygotowuje się na przyjęcie papieża

Kościoły lokalne w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym rozpoczęły odliczanie do przyjazdu papieża Franciszka na te tereny. Organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie zwołała konferencję z udziałem dwóch organizatorów tych wizyt.

Paloma López Campos-16 styczeń 2023-Czas czytania: 3 minuty

Kościoły lokalne w Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym rozpoczęły odliczanie do przyjazdu papieża Franciszka na te tereny. Organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie zaprosiła dwóch organizatorów z tych krajów, by opowiedzieli o kolejna wizyta Ojca Świętego.

Demokratyczna Republika Konga

Demokratyczna Republika Konga jest największym krajem w subsaharyjskiej części Sahary i mimo bogactwa przyrody i zasobów żyje w ubóstwie. Sześć tysięcy osób żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Widać to również w edukacji, która jest bardzo słaba.

Logo wizyty papieża w Demokratycznej Republice Konga (CNS photo/Holy See Press Office)

Sytuację pogarszają kryzysy humanitarne, pogłębione przez pandemię COVID i Ebola. Ponadto gwałtowne konflikty we wschodniej części kraju powodują dużą niestabilność.

Przy tym wszystkim ojciec Godefroid Mombula Alekiabo wyraził swoją radość z wizyty papieża Franciszka na tym terytorium. Według niego, wizyta Ojca Świętego odpowiada na jego rolę jako przywódcy Kościoła katolickiego, jako ojciec który idzie odwiedzić swoje dzieci.

Ojciec Godefroid podkreślił wielką rolę, jaką odgrywa Kościół w kraju. Wiele szkół, szpitali i firm należy do Kościoła, ale nie zawsze tak było.

W 1971 roku rząd przejął trzy uniwersytety w Demokratycznej Republice. Rok później wymusili usunięcie wszystkich symboli chrześcijańskich ze szkół i szpitali. Widząc zgubne skutki takiego postępowania, musieli po kilku latach poprosić instytuty zakonne o wznowienie działalności edukacyjnej.

Godefroid uważa, że Kościół jest głosem opozycji w kraju, ale jest zbyt zależny finansowo od zewnątrz. W bardziej pozytywnym tonie chwali jednak zdolność Kościoła lokalnego do dostosowania liturgii do kultury tego terytorium, stwierdzając, że "liturgia jest bardzo żywa w DRK".

Kapłan ma nadzieję, że wizyta papieża pomoże w trwających wysiłkach na rzecz jedności i pojednania, uwzględniając trzy dokumenty pontyfikalne, które są szczególnie ważne dla wiernych tego kraju: Fratelli Tutti, Laudato jeśli y Christus vivit.

Kończąc swoje wystąpienie, Ojciec Godefroid wskazał na trzy filary, na których należy rozumieć sytuację w kraju. Z jednej strony, że wojna i gwałtowne konflikty na tym terytorium bardzo utrudniają drogę do jedności i niszczą szanse młodych ludzi, którzy są "teraz Bożymi". Z drugiej strony podkreśla, że obecność zagranicznych korporacji międzynarodowych, które z egoistycznych pobudek uszczuplają kraj o jego zasoby naturalne, sprzyja konfrontacji. Jako trzecią kluczową kwestię ksiądz wskazał jednak, że reforma sytuacji jest sprawą jednostek, a nie instytucji. Jego zdaniem zmiana leży w sercach ludzi i musi być wprowadzona poprzez wzajemne zrozumienie, a nie siłę.

Wiedząc o tym wszystkim, ojciec Godefroid ma nadzieję, że wizyta papieża przyczyni się do pokoju i jedności. Ma nadzieję, że Ojciec Święty spotka się również z wielkimi biznesmenami tego kraju i że zostanie omówiona kwestia trybalizmu, który powoduje tak wiele problemów w kraju.

Sudan Południowy

Logo wizyty papieża w Sudanie Południowym (CNS photo/ Holy See Press Office)

Ojciec Samuel Abe jest odpowiedzialny za organizację wizyty papieża Franciszka w Sudanie Południowym. Podczas swojego wystąpienia zwrócił uwagę na konflikt cywilny, w który zaangażowani są obywatele tego kraju. Wobec tej sytuacji biskupi i księża nalegają na konieczność życia w pokoju. Jednak mimo komunikacji między Kościołem lokalnym a rządem, wysiłki nie przynoszą rezultatów.

Przed laty przedstawiciele Kościoła w Sudanie Południowym udali się do Watykanu z prośbą o wizytę Ojca Świętego. Wyjazd od lat nie jest możliwy ze względu na trudności po obu stronach. Teraz, gdy Franciszek wreszcie przybywa do kraju, obywatele wyrazili swoją radość.

Z drugiej strony ojciec Samuel podkreśla, że wizyta wraz z innymi przywódcami religijnymi stanowi przesłanie pokoju i jedności, o współpraca. To, jak twierdzi, jest bardzo potrzebne, biorąc pod uwagę sytuację wewnętrzną w Sudanie Południowym.

Samuel ma nadzieję, że wizyta papieża otworzy nowy rozdział w życiu kraju, aby zakończyć konflikty i promować pokój. pokój między obywatelami.

Ewangelizacja

Odrodzenie eucharystyczne: Chrystus czeka na nas

Kultywowanie miłości do Eucharystii całkowicie zmienia serca wiernych, co pokazała grupa parafian w pewnym kościele w Kalifornii w USA.

Daniel Seo-16 styczeń 2023-Czas czytania: 4 minuty

Katolickie pragnienie autentyczność Ponieważ żyjemy w epoce, w której porzuciliśmy prywatność, towarzyszą jej nowe wyzwania: kakofonia aplikacji, które kradną naszą uwagę w telefonach, alarmujące wiadomości, strategie biznesowe, które utowarowiają uwagę i nowe technologie, które zaspokajają każde pragnienie, jakie człowiek może sobie wyobrazić. Potrzeba detoksykacji od cyfrowego szumu i odzyskania istoty bycia chrześcijaninem stały się istotnie aktualne. Pozostaje jednak pytanie, jaki jest najlepszy sposób, aby to zrobić?

Podczas gdy wiele aspektów doktrynalnych może przywrócić integralność naszej rzymskokatolickiej tożsamości, istnieje jedna centralna tradycja, na którą nigdy nie zostanie położony wystarczający nacisk: osobiste nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu.

Kampania eucharystyczna

Ta idea nie jest osobista, ponieważ Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych uruchomiła "Odrodzenie eucharystyczne"Kampania, skierowana do wszystkich amerykańskich diecezji, będzie trwała od Uroczystości Bożego Ciała 19 czerwca 2022 r.

Logo kampanii na rzecz projektu "Odrodzenie Eucharystyczne" w USA (CNS photo / USCCB)

Ta decyzja Konferencji Episkopatu przychodzi w odpowiedzi na ankietę przeprowadzoną przez. Centrum Badań PEW w skali kraju w 2019 roku. Wskazało to, że 69% wiernych z Ameryki Północnej wierzy, że chleb i wino używane w Komunijne są "symbolami Ciała i Krwi Chrystusa". Ta przerażająca statystyka została opracowana przed pandemią COVID-19. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo te statystyki mogą dać do myślenia w tej post-pandemicznej epoce. Wielu parafian, jeszcze przed pandemią, unikało osobistego uczestnictwa we Mszy Świętej, "po co chodzić do kościoła, skoro mój biskup powiedział, że może oglądać Mszę z telewizora?".

Słyszę to pytanie i mówię sobie: Jeszcze, od czego zacząć? Jak ksiądzOdpowiadam bezpośrednio przed Bogiem za poprawianie lub niepoprawianie tego Jego dziecka. Ale jeśli go poprawiam, ile trzeba użyć łagodności bez zatajania prawdy? W dzisiejszej dominującej kulturze, która trwa w rozpieszczaniu amerykańskiego umysłu, źle przeprowadzona korekta może doprowadzić urażoną duszę do tego, że na długo podda się ona Oblubienica Chrystusa. Z drugiej strony, dusza utracona przez tchórzostwo może zagrozić wiecznemu zbawieniu kapłana. Ewangelizowanie dzisiaj przypomina czasem żonglowanie jajkami, jeden niewłaściwy ruch i po wszystkim. Dlatego jestem poruszony kampanią zainicjowaną przez Konferencję Biskupów i w pełni ją popieram.

Przyjdź i zobacz

Wystarczy, że przyprowadzimy do Jezusa nasze rodziny, naszych przyjaciół, współpracowników i sąsiadów. Jemu, Lekarzowi dusz, pozostawiamy przepisanie tego, co jest potrzebne, aby je ożywić. Jego odwiedziny są jak odwiedziny pierwszych uczniów, Jana i Andrzeja: "Jezus odwrócił się i widząc, że idą za Nim, zapytał ich: "Czego szukacie?". Odpowiedzieli mu: "Rabbi (co oznacza. Mistrz), gdzie mieszkasz? Powiedział do nich: "Chodźcie i zobaczcie".

Zapraszanie na adorację eucharystyczną ludzi, którzy odeszli od Kościoła, zawsze było i nadal jest potężnym antidotum dla zagubionych owiec, czy jakichkolwiek owiec. Odkąd zacząłem "Odrodzenie eucharystyczne"W moim kościele byłem świadkiem niesamowitych łask, które dają mi dużo nadziei na przyszłość. Od maja 2022 roku w moim obecnym przydziale w Koreańskim Centrum Katolickim organizuję nocną adorację eucharystyczną".Matka Boska Pokoju"w Irvine, Kalifornia.

Nie potrafię wyjaśnić, jak bardzo członkowie mojego kościoła rozwinęli się w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy. Widzę, że łaska Boża przynosi wiele owoców poprzez liczne nawrócenia.

Chłodna obojętność

Ale najpierw muszę coś wyznać. Kiedy 1 lipca 2022 r. zadomowiłem się w tym ośrodku na nowym stanowisku duszpasterskim, zaniepokoiła mnie pretensjonalność niektórych członków parafii wobec liturgii, a w szczególności wobec Eucharystii. Wielokrotnie konsekrowane hostie spadały na podłogę podczas Komunii. Raz jeden z parafian odkurzył hostię, wycierając ją o spodnie, ale generalnie panowała obojętność wobec Eucharystii i wielu wiernych przychodziło do Komunii, jakby to był tylko kolejny gest starego obrzędu.

Uznałem wtedy, że nie można ich całkowicie winić za ich niewiedzę i że to, czego potrzebują, to zachęta do czegoś więcej. Kiedy więc rozpoczęły się wieczorne nabożeństwa, nastąpiła nagła zmiana w nastawieniu wielu parafian. Wzrastali w dwóch cnotach: uległości i pokora!

Zaraźliwa wiara

 Grupa parafian, którzy często "przychodzą i widzą" Chrystusa w tych adoracjach, zaczyna przystępować do Jego Najświętszego Serca. Ta grupa, która nie jest oficjalnie ukonstytuowana, aby wyrazić swoje dziękczynienie, wzrosła w pobożności i przejęła bardziej tradycyjne praktyki czczenia Boga. Ich obecność w liturgia Niedzielna Msza św. przeobraziła wspólnotę parafialną. Teraz duża liczba parafian przyjmuje Komunię do ust, zdecydowana większość klęka przy przyjmowaniu Komunii, wielu pozostaje przez jakiś czas po Mszy św. na modlitwie, aby złożyć dziękczynienie. Jestem bardzo wdzięczny widząc ich szczere pragnienie towarzyszenia Chrystusowi podczas Komunii. Coraz więcej ludzi przychodzi do kościoła, Oblubienica Chrystusa oczyszcza się i jest piękniejsza niż kiedykolwiek.

Mamy o co się modlić, jeśli chodzi o przyszłość Kościoła podczas tego przejścia między Epifania i Wielki Post 2023 r. Jedno jest jednak pewne, a mianowicie to, że Pan towarzyszy nam zawsze i w każdych okolicznościach z prostym zaproszeniem: "Przyjdź i zobacz".

AutorDaniel Seo

Kapłan odpowiedzialny za kościół Our Lady of Peace w Kalifornii, USA

Świat

Papież podróżuje do DR Konga i Sudanu Południowego. "Mbote FrançoisWitamy teraz

Filmy "Mbote François"zostały zmontowane w 2022 roku na Youtube w ramach przygotowań do wizyty papieża w Demokratycznej Republice Konga. Wtedy nie było to możliwe, ale teraz jest, a także do Sudanu Południowego. "Mbotew języku Lingala, głównym języku Kinszasy, oznacza "...".Bonjour"i to jest zwykłe powitanie (dzień dobry, cześć). Kongijczycy z wielkim entuzjazmem przyjmują pokojową i ekumeniczną podróż Papieża (od 31 stycznia do 5 lutego).

Alberto García Marcos-16 styczeń 2023-Czas czytania: 5 minuty

1 grudnia ubiegłego roku media potwierdziły i opublikowały program dot. Podróż papieża Franciszka Demokratyczna Republika Konga (DRK) oraz Sudan Południowy. Początkowo wyjazd miał się odbyć w dniach od 2 do 5 lipca 2022 roku. Zaproszenie Franciszka do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego dotarło już w zeszłym roku, aby nie stracić "trust". i nakarmić "nadzieja" spotkania tak szybko, jak to możliwe. 

Był to 2 lipca, czyli dzień, w którym papież miał wyjechać, do 7 lipca, "na pielgrzymkę pokoju i pojednania". ale trzeba było ją przełożyć, by umożliwić leczenie kolana, które papież przechodził w tym czasie. 

"Nie pozwólcie, by skradziono wam nadzieję! Franciszek zwrócił się następnie w przesłaniu wideo do mieszkańców DRK i Sudanu Południowego, w którym wyraził ubolewanie "za to, że zostaliśmy zmuszeni do przełożenia tej długo oczekiwanej i wyczekiwanej wizyty". Im zatem powierzył wielką misję "turning the page to break new ground". pojednania, przebaczenia, pokojowego współistnienia i rozwoju. 

Minęło kilka miesięcy, a 1 grudnia nadeszło ogłoszenie o spotkaniu w 2023 roku, z programem wyjazdu, logo i hasłem przewodnim obu etapów. Będzie to piąta wizyta Franciszka na kontynencie afrykańskim. Wcześniej podróżował do Kenii, Republiki Środkowoafrykańskiej i Ugandy (2015), Egiptu (2017), Maroka (2019) oraz Mozambiku, Madagaskaru i Republiki Mauritiusu (2019).

Cierpienie w ciszy

W dniach od 31 stycznia do 5 lutego br. światowy reflektor skupi się na tych dwóch od dawna cierpiących krajach afrykańskich. Na stronie Demokratyczna Republika Konga jest jednym z największych i najludniejszych krajów Afryki. Ze stale rosnącą liczbą ludności jest to kraj prawie całkowicie chrześcijański (90 %) i ze znaczną liczbą katolików. W rzeczywistości katolicy stanowią 53 %, inni chrześcijanie - 41 %, muzułmanie - 1,4 %, a religie tradycyjne i inne - 3,5 %. W DRK żyje ponad 200 grup etnicznych, z których większość to Bantu. 

Przyszłość i teraźniejszość Kościoła, ludność jest głęboko wierząca i religijna, co kontrastuje z coraz bardziej zlaicyzowanym społeczeństwem zachodnim. Katolicy czy nie, wszyscy patrzą na papieża Franciszka jako na nosiciela nadziei i pocieszenia. Cierpienie to chleb powszedni milionów ludzi walczących o życie, a raczej o przetrwanie. Brak infrastruktury, skrajne ubóstwo, a na niektórych obszarach obecność przemocy utrudniają życie. Kongijczycy nie tracą jednak nadziei i radości, nadal marzą o lepszym świecie.

Kinszasa, stolica, stale zwiększa liczbę mieszkańców. Oprócz wzrostu liczby ludności, stale przybywa osób z głębi kraju. Nie sposób poznać liczby mieszkańców, szacunki wahają się w milionach. Miasto w ciągłym fermencie, przygotowujące się na przyjazd papieża. To nie lada wyzwanie dla organizatorów, którzy będą musieli skanalizować od jednego do dwóch milionów ludzi spodziewanych na mszy na lotnisku Ndolo.

Wyzwanie związane ze szkoleniami i dynamiką 

Z religijnego punktu widzenia, Kinszasa w szczególności zajmuje się mnożeniem tzw. "Églises de Réveil".Kościół katolicki stoi przed wielkim wyzwaniem w formacji swoich wiernych, którzy znajdują się pod wielką presją przyjaciół, krewnych i wędrownych kaznodziejów. Kościół katolicki stoi przed wielkim wyzwaniem w formacji swoich wiernych, którzy znajdują się pod wielką presją przyjaciół, krewnych i wędrownych kaznodziejów. Przyjście papieża będzie okazją do ewangelizacji i "zamykanie szeregów". wokół hierarchii Kościoła. 

Dynamizm Kościoła kongijskiego jest źródłem nadziei i pociechy dla Kościoła powszechnego. Jest to jeden z rzadkich krajów, gdzie powołania do życia kapłańskiego i zakonnego wciąż rosną. Z dala od konfliktów, które wstrząsają Kościołem w Europie i Ameryce Północnej, Kościół wciąż się rozwija, otwierane są nowe parafie, rodzą się nowe ruchy i zgromadzenia. 

Wschodnie Kongo, bez pokoju 

Od ponad dwudziestu lat wschód kraju nie znał spokoju. Dziesiątki bojówek, przy współudziale sąsiednich krajów i żądnych bogactwa polityków, walczą z obecnością sił pokojowych ONZ, które są na kongijskiej ziemi od początku konfliktów. Przesiedlenia i kryzysy humanitarne są zjawiskiem ciągłym. 

W ostatnich miesiącach dziesiątki tysięcy ludzi opuściło swoje domy i pola, aby uciec przed trudną do zrozumienia wojną. Tak zwani rebelianci M23, uzbrojeni jak regularna armia, zainstalowali się zaledwie kilka kilometrów od ponadmilionowego miasta Goma i prawdopodobnie dlatego ten etap podróży, pierwotnie zaplanowany, został odwołany. Kościół katolicki, w obliczu realnego zagrożenia bałkanizacją na wschodzie kraju, zorganizował w drugą niedzielę adwentu pokojowy marsz, aby potępić milczenie i współudział obcych państw. 

"Wszyscy pojednani w Chrystusie".. To hasło podróży papieża Franciszka do Demokratycznej Republiki Konga. W czerwcu 2022 roku na ulicach Kinszasy i Gomy pojawiły się plakaty zapowiadające przyjazd papieża. Ludność przygotowywała się z entuzjazmem, a ogłoszenie opóźnienia było trudne do przyjęcia. Nowe daty spotkały się z powściągliwym entuzjazmem, bo wszyscy mają nadzieję, że marzenie się spełni. Kongijczycy to ciepły naród i zgotują Ojcu Świętemu niezapomniane przyjęcie.

Sudan Południowy: jedność

Sudan Południowy od 2011 roku jest nowo niepodległym państwem. Wojna domowa z 2013 roku doprowadziła do dużych przesiedleń ludności i kryzysu humanitarnego. Rany w kraju są wciąż surowe i wszyscy czekają na przyjazd papieża z przesłaniem pokoju i nadziei. Kościół obchodzi święto św. Józefiny Bakhity 8 lutego, trzy dni po wizycie papieża. Życie tego świętego mówi wiele o cierpieniu tego afrykańskiego ludu, ale także o nadziei w Boga, który jest miłością i nie zapomina o krzyku cierpienia swoich córek i synów.

Sudan jest arabski i muzułmański (90 %), natomiast ludność Sudanu Południowego jest czarna, a ponad połowa to katolicy (52 %), podobnie jak w DR Konga. Dziewięć procent to inni chrześcijanie; muzułmanie - 6 %, a inne wyznania - 32 %. Papież Franciszek odbędzie tę podróż wraz z Justinem Welby, arcybiskupem Canterbury, oraz Jimem Wallance, moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji. Znak jedności i przykład dla narodu, by odłożyć na bok podziały. Hasło wycieczki mówi wszystko: "Modlę się, aby wszyscy stanowili jedno". (Jn 17). Podróż pokojowa i jednocześnie ekumeniczna. 

Klękając przed walczącymi przywódcami

W kwietniu 2019 roku papież Franciszek dał światu jeden z obrazów swojej posługi Piotrowej, kiedy przyjął w Watykanie głównych przywódców Sudanu Południowego i ucałował ich stopy, aby błagać ich o zaprzestanie zabijania się nawzajem i osiągnięcie porozumienia pokojowego.

"Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że 'pokój' był pierwszym słowem, które głos Pana wypowiedział do Apostołów po Jego bolesnej męce i po pokonaniu śmierci", powiedział papież władzom Sudanu Południowego. I podkreślił, że zwrócił się do nich "to samo powitanie", tak, że możliwe jest by "zapalić nowe światło nadziei dla wszystkich mieszkańców Sudanu Południowego".

Pokój jest możliwy!

Franciszek dodał, że Bóg dał każdemu z nas misję wśród swoich ludzi: "My sami jesteśmy członkami ludu i mamy szczególną odpowiedzialność i misję, aby mu służyć, a oni wybrali nas, abyśmy byli ich partnerami w budowaniu bardziej sprawiedliwego świata.

Na koniec papież ujawnił: "Moje myśli kierują się przede wszystkim do osób, które straciły swoich bliskich i swoje domy, do rodzin, które zostały rozdzielone i już nigdy się nie odnalazły, do wszystkich dzieci i osób starszych, do kobiet i mężczyzn, którzy strasznie cierpią z powodu konfliktów i przemocy, które sieją śmierć, głód, ból i łzy".. "Nigdy nie zmęczę się powtarzaniem, że pokój jest możliwy! wykrzyknął Ojciec Święty na zakończenie swojego wystąpienia. Apel, który przeszedł bez echa, a który teraz powtarza nieustannie przy okazji wojny na Ukrainie.

AutorAlberto García Marcos

 Kinszasa, Demokratyczna Republika Konga.

Watykan

Papież Franciszek: "Czy potrafimy zrobić miejsce dla innych?".

Papież Franciszek skupił swoje rozważania na Anioł Pański na postaci św. Jana Chrzciciela i jego roli jako pokornego sługi, autentycznego wychowawcy.

Paloma López Campos-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Podczas dzisiejszej modlitwy na Anioł Pański papież Franciszek zastanowił się nad postacią św. Jana Chrzciciela, którego "duch służby" ukazany jest w Ewangelii. Biorąc pod uwagę dzieło dokonane przez Prekursora, mówi Ojciec Święty, "można by pomyśleć, że otrzymałby on nagrodę, ważne miejsce w życiu publicznym Jezusa". Ale tak się nie dzieje. Przeciwnie, "po wypełnieniu swojej misji Jan umie ustąpić, wycofuje się ze sceny, aby zostawić miejsce Jezusowi".

Jan Chrzciciel, mówi Papież, "głosił ludowi, gromadził lud uczniowie i kształtował je przez długi czas. A jednak nie przywiązuje nikogo do siebie. To jest trudne, ale to znak prawdziwego wychowawcy: nie przywiązywać ludzi do siebie.

Bezpłatna usługa

W tym właśnie przykładzie znajdujemy dzisiejszą lekcję: "W tym duchu serwisJan Chrzciciel, ze swoją umiejętnością robienia miejsca, uczy nas jednej ważnej rzeczy: wolności od przywiązań". Poprzez Chrzciciela Ewangelia podkreśla, że "służba zakłada bezinteresowność, troskę o innych bez korzyści dla siebie, bez drugich celów". Jedynym celem musi być pokazanie, "że punktem odniesienia życia jest Jezus".

Papież stosuje tę ideę służby do różnych powołania. Dlatego mówi: "Pomyślmy, jak ważne jest to dla kapłana, który jest powołany do głoszenia i odprawiania kazań nie dla blasku fleszy czy z interesowności, ale po to, by towarzyszyć innym do Jezusa. Pomyślmy, jak ważne jest to dla rodziców, którzy z wieloma wyrzeczeniami wychowują dzieci, a potem muszą je zostawić wolne, by mogły iść własną drogą w pracy, w małżeństwie, w życiu".

Papież ma świadomość, że nie jest to łatwe: "Uwolnienie się od przywiązań i umiejętność ustąpienia jest trudne, ale bardzo ważne: to decydujący krok w kierunku wzrastania w duchu służby".

Krótki rachunek sumienia

Na zakończenie Franciszek zachęca nas do postawienia sobie kilku pytań: "Czy potrafimy zrobić miejsce dla innych, wysłuchać ich, pozwolić im być wolnymi, nie przywiązywać ich do nas udając wdzięczność? Czy przyciągamy innych do Jezusa czy do siebie? A nawet więcej, idąc za przykładem Jana: czy umiemy się cieszyć, gdy ludzie idą własną drogą i podążają za swoim powołaniem, nawet jeśli oznacza to lekkie oderwanie się od nas? Czy cieszymy się z ich osiągnięć, szczerze i bez zazdrości?".

A ponieważ MariaPapież zaprasza nas do oddania się pod Jej opiekę, mówiąc: "niech Maryja, służebnica Pańska, pomoże nam uwolnić się od naszych przywiązań, aby zrobić miejsce dla Pana i dać miejsce innym".

Watykan

Jezus z Nazaretu" to dzieło życia Benedykta XVI

Raporty rzymskie-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Profesor teologii i współpracownik Omnes, Pablo Blanco, jest jednym z czołowych badaczy dzieła Benedykt XVI.

Autor obszernej biografii w języku hiszpańskim na temat papieża emeryta, Blanco zwraca uwagę, żeJezus z Nazaretu" to dzieło jego życia.

W tej pracy, Benedykt XVI, "nie tylko zawiera wiele z jego myśli, ale także mówi o tym, który był obiektem jego ostatnich słów, co zostało ujawnione w ostatnich dniach".


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Pamięć o Benedykcie XVI

Tam, na Cuatro Vientos, pomimo burzy, Benedykt XVI stał mocno pod deszczem przy ołtarzu i przed gromkim milczeniem ponad miliona wiernych, adorujących Jezusa na kolanach, mówił do nas o centralnym miejscu Chrystusa, drogi, prawdy i życia.

15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Jezu, kocham Cię". To były ostatnie słowa naszego ukochanego papieża emeryta Benedykta XVI we wczesnych godzinach 31 grudnia. Z tymi słowami, które podsumowują całe Jego życie, opuścił nas, by udać się do Domu Ojca.

Wiadomość o jego śmierci pod koniec roku, choć nas wstrząsnęła, powinna nas skłonić do ufnej modlitwy za tego, który dla wszystkich chrześcijan był jak ojciec w wierze, i do wielokrotnego dziękowania Bogu za jego życie i posługę jako następcy Piotra.

Szczególnie wymowne świadectwo w tych ostatnich dziesięciu latach "podtrzymywania Kościoła swoim milczeniem", jak powiedział kilka dni temu papież Franciszek. Sam określił się na początku swojego pontyfikatu jako "pokorny robotnik w winnicy Pańskiej".

W jego testamencie, upublicznionym z okazji śmierci, uderzają słowa: "Trwajcie mocno w wierze, nie dajcie się zwieść". W tym piśmie, pochodzącym z 2006 roku, odsłania głębię swojego serca: wdzięczność Bogu za dar rodziny, który naznaczył życie wiary tak wybitnego teologa; uznanie obecności Boga w trudnych i krętych wzlotach i upadkach życia; bogactwo kontaktów z tak wieloma ludźmi w ciągu całego życia.

Jest to wezwanie do zaufania Bogu, który ostatecznie kieruje ludzką historią mocą swojej Miłości, objawionej w Jezusie Chrystusie, który uczynił Kościół prawdziwie swoim ciałem, pomimo wszystkich jego wad i niedoskonałości, intymnej relacji między wiarą a rozumem, wiarą a prawdziwą nauką, wiarą a właściwą interpretacją Pisma Świętego.

Jest tyle kamieni milowych, które moglibyśmy przywołać z jego pontyfikatu, zwłaszcza z jego bardzo bogatego magisterium! W Hiszpanii mieliśmy łaskę gościć go wśród nas przy kilku bardzo ważnych okazjach.

Wszystkie są warte zapamiętania, ale nie ma wątpliwości, że czuwanie adoracyjne na Cuatro Vientos podczas ŚDM 2011 w Madrycie było absolutnie niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich.

Mimo burzy stał mocno w deszczu przy ołtarzu i przed gromkim milczeniem ponad miliona wiernych, adorujących Jezusa na kolanach, mówił nam o centralnym miejscu Chrystusa, drogi, prawdy i życia.

Jezus Chrystus znalazł się w centrum jego życia i pontyfikatu. Wskazuje na to dar, jakim obdarzył nas swoim trzytomowym dziełem o Jezusie z Nazaretu. Z pewnością jednym z najlepszych świadectw wdzięczności, jakie możemy dać w tym czasie, jest ponowna lektura i studium jego bogatego i smakowitego magisterium, dostępnego dla wszystkich, ponieważ pomimo wzniosłej teologii jego odbiorcami byli prości wierni, których wiary zawsze był zdecydowany bronić, chronić i powiększać przed zimnymi i ostrymi wiatrami sekularyzacji.

Te słowa, którymi rozpoczyna swoją encyklikę Deus Caritas Est, wciąż rozbrzmiewają w moim sercu: "Nie zaczyna się być chrześcijaninem przez decyzję etyczną czy wielką ideę, ale przez spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nowy horyzont, a tym samym decydujące ukierunkowanie".

Prosimy Pana, aby dał odpoczynek na swoim łonie dobremu i wiernemu słudze. Ponadto prosimy Ojca Przedwiecznego, aby nasz drogi Benedykt nadal czuwał z nieba nad nami, Kościołem i światem.

Osobiście dziękuję Panu za to, że za jego pośrednictwem otrzymałem święcenia biskupie. Dziękuję Ci, Benedykcie, dziękuję Ci, Panie!

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Świat

Bp Cristóbal López: "Bycie misjonarzem to nie kwestia geografii".

Dziś, 15 stycznia, w Hiszpanii obchodzony jest Dzień Dziecka Misyjnego, promowany przez Papieskie Dzieła Misyjne (PMO), które są instrumentem Kościoła odpowiedzialnym za podtrzymywanie terytoriów misyjnych.

Paloma López Campos-15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dziś, w drugą niedzielę czasu zwykłego, w Hiszpanii obchodzony jest Światowy Dzień Modlitwy o Pokój. Misyjne dzieciństwo. Maroko jest krajem, który co roku otrzymuje pomoc od Papieskie Stowarzyszenia Misyjne a konkretnie poprzez Infancia Misionera pozyskuje środki na projekty dla dzieci, takie jak schroniska, jadalnie itp. W tym wywiadzie arcybiskup Rabatu, Monsignor Cristóbal López Romero, salezjanin, ksiądz i zakonnik, opowiada o pracy Infancia Misionera. OMP w Maroku.

Jakie projekty prowadzi Papieskie Towarzystwa Misyjne w Maroku?

- Dwie archidiecezje w Maroku, Rabat i Tanger, co roku przedstawiają Papieskim Towarzystwom Misyjnym różne projekty religijne, społeczne i kulturalne.

Działalność kulturalna obejmuje wsparcie dla bibliotek i ośrodków kultury w Meknes, Beni-Mellal, Rabacie i Casablance. Ośrodki te są miejscami spotkania i dialogu islamsko-chrześcijańskiego, a także służą studentom na różnych poziomach, którzy nie mają w domu odpowiednich miejsc do nauki.

W dziedzinie społecznej zwracamy uwagę na szkołę Effeta dla głuchych i niemych, dom Lerchundi zapewniający pomoc szkolną dzieciom z rodzin ubogich, schronisko dla dziewcząt (Dar Tika), które wymagają ochrony, sierociniec Lalla Meriem oraz Wiejski Ośrodek Usług Społecznych, który oferuje poradnię, przedszkole i szkolenia dla kobiet.

W dziedzinie religijnej mogę wymienić wsparcie dla formacji chrześcijańskiej młodych studentów uczelni wyższych, wsparcie finansowe dla katechezy dzieci oraz utrzymanie asystentów duszpasterskich w służbie parafii i działalności diecezjalnej.

Do tego wszystkiego należy dodać pomoc, jaką diecezje otrzymują co roku na swoje codzienne funkcjonowanie.

Co ta pomoc oznacza dla Kościoła?

-Bez pomocy otrzymanej przez OMP bardzo utrudniłoby nam to utrzymanie i realizację tych wszystkich projektów.

Jest to gest solidarności Kościołów, które mają większe możliwości wobec tych, które z różnych powodów mają mniejsze. I to dzielenie się dobrami jest gestem wybitnie chrześcijańskim.

Czy zauważyłeś zmiany w hojności i zaangażowaniu ludzi na przestrzeni lat?

-Jeśli mówimy o krajach "północnych", to nie wiem.

Ze swojej strony staramy się uwrażliwić wspólnoty chrześcijańskie w Maroku, aby w ramach swoich ograniczonych możliwości również współpracowały, zarówno przy zbiórce na Światowy Dzień Misyjny, jak i przy bezpośrednim wspieraniu projektów przez parafie.

Już teraz wielkim osiągnięciem jest to, że mimo pandemii i kryzysu gospodarczego nasza składka na OPM została utrzymana. I choć ilościowo nie stanowi to wiele, to bardzo istotne jest to, że dokładamy się również z naszej biedy.

Jak wygląda praca misjonarzy w Maroku?

-Każdy chrześcijanin w każdym czasie i w każdym miejscu. Musimy odłożyć na bok wyobrażenie o misjonarzu jako osobie, która opuszcza swój kraj, aby udać się do innego... Bycie misjonarzem nie jest kwestią geografii, ale ducha i misji.

W Maroku, podobnie jak gdzie indziej, misja chrześcijan (wszyscy misjonarze!) jest głoszenie i budowanie Królestwa Bożego, królestwa miłości, sprawiedliwości i pokoju.

W Maroku staramy się realizować naszą misję jako absolutna mniejszość (0'08% populacji), pracując nie przeciwko, ale z naszymi braćmi muzułmanami.

Jaką masz nadzieję na przyszłość dzieci w Kościele w Maroku?

Jesteśmy Kościołem, w którym jest mało dzieci, bo większość chrześcijan to subsaharyjscy studenci uniwersyteccy. Jest mało rodzin... Ale my nie pracujemy tylko dla dzieci chrześcijańskich, ale dla wszystkich. A tam, wśród ludności Maroka, mamy miliony dzieci, dla których chcielibyśmy mieć godną przyszłość w zakresie wyżywienia, zdrowia, rodziny, edukacji i domu. Choć kraj bardzo się poprawił, to wciąż jest wiele do zrobienia.

"Jeden za wszystkich, wszyscy za Niego".

15 stycznia będziemy obchodzić Misyjny Dzień Dziecka i w tym roku chcemy zwrócić uwagę na coś, co jest fundamentalne w życiu chrześcijan: nie możemy być chrześcijanami w izolacji!

15 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

To zdanie jest inspirowane znanym powiedzeniem ze słynnej powieści Alexandre Dumasa Trzej muszkieterowieJeden za wszystkich, wszyscy za Niego".

W dniu 15 stycznia będziemy obchodzić Misyjny Dzień Dziecka I w tym roku chcemy podkreślić coś, co jest fundamentalne w życiu chrześcijan: nie możemy być chrześcijanami w izolacji! Wiara jest przeżywana we wspólnocie i dzielona z naszymi braćmi i siostrami.

Jak wskazuje Benedykt XVI podczas swojej ostatniej podróży do Hiszpanii: "Pójść za Jezusem w wierze to iść z Nim w komunii Kościoła. Nie jest możliwe pójście za Nim w pojedynkę. Kto ulega pokusie pójścia "na własną rękę" lub przeżywania wiary zgodnie z mentalnością indywidualistyczną, która dominuje w społeczeństwie, naraża się na ryzyko, że nie spotka się z Nim lub że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem". (Msza Święta na zakończenie ŚDM 2011).

I to właśnie chcieliśmy podkreślić wybranym hasłem: Jeden za wszystkich, wszyscy za Niego. Jaką radość odczuwają dzieci świata, gdy wiedzą, że są kochane, przyjmowane i chronione przez Kościół!

Jak pięknie jest pokazać dzieciom świata, że Kościół to wielka rodzina, w której każdy jest ważny. Dzieci mają prawo nie być same!

Misjonarze są w wielu częściach świata rodziną maluczkich... miejscem, gdzie wiedzą, że nie będą oceniani, poddawani wątpliwościom czy ignorowani.

Misjonarze są, także dla rodzin chrześcijańskich, z którymi pracują duszpastersko, narzędziem, które Bóg ma do dyspozycji, aby pomóc wiernym poczuć się Kościołem, aby wiedzieli, że są Kościołem... zjednoczeni ze wszystkimi ochrzczonymi świata, gdziekolwiek się znajdują, i zjednoczeni z Chrystusem, który jest głową tego Kościoła.

"Byłoby złudne twierdzić, że kocha się bliźniego, nie kochając Boga; i byłoby również złudne twierdzić, że kocha się Boga, nie kochając bliźniego. Te dwa wymiary miłości, miłość Boga i miłość bliźniego, w swej jedności charakteryzują ucznia Chrystusa". (Franciszka, 4-11-18).

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Książki

Możesz być świętym

Wznowienie publikacji "Domu świętych" Carlosa Pujola podkreśla zróżnicowaną mozaikę świętości mężczyzn i kobiet wszystkich czasów.

Maria José Atienza-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Z pewnością nie jest tym samym mówienie o hagiografii, czyli życiu świętego, co o książce, która zawiera ich setki. Dosłownie 366, bo autor uznał za stosowne uwzględnić świętego Dositheusa 29 lutego i nie zapominać, że nawet co cztery lata zawsze jest co świętować w Kościele.

Wznowienie Dom świętych to jedna z tych decyzji, za które powinniśmy być wdzięczni wydawcom katolickim. W tym przypadku, Edycje CEU przejmuje pałeczkę od pierwszego wydania Dom świętych który opublikował Rialp na początku lat 90.

Jej autor, Carlos Pujol, zbiera w jednym miejscu nie tylko historię, ale i część spuścizny, artystyczne manifestacje i refleksję, w pełni aktualną i pełną zdrowego rozsądku, jednego z najsłynniejszych święci i święte które w każdym dniu roku Kościół proponuje jako przykład życia.

Dom świętych. Święty na każdy dzień roku

Autor: Carlos Pujol
Redakcja: CEU Ediciones
Strony: 465
Rok: 2022
Miasto: Madryt

Efektem jest zbiór opowiadań, które wskazują na wspólny punkt: ty i ja możemy i powinniśmy być świętymi. Bo "są święci" wszystkich rodzajów i stanów.

Znajdujemy znanych świętych, takich jak Karol Borromeo, Jan Baptysta de la Salle czy Teresa od Dzieciątka Jezus, ale czy znaliście świętego Pafnucjusza, którego święto obchodzone jest 11 września? Czy moglibyście opowiedzieć nam coś o życiu świętej Liduwiny lub świętego Hospicjusza? Czy wiecie, kiedy Kościół obchodzi świętego Dismasa, świętego "in extremis"? Cóż, wszystkie są częścią tego katalogu santos do której przynależności powołani są wszyscy chrześcijanie.

Podczas gdy Dom świętych nie przedstawia się jako naukowe studium świętości, rzeczywistość jest taka, że na jej stronach znajdziemy zakonnice, matki rodzin, księży i pustelników, królowe i ubogich. Książka zawiera również święta i wspomnienia związane z dawną tradycją, takie jak nawiedzenie Najświętszej Marii Panny, wierni zmarli czy Boże Narodzenie. Nie jest to opracowanie, ale bez wątpienia jest to przemyślane rozważanie na temat powszechne powołanie do świętości.

Krótkie historie, do przeczytania w kilka minut, które niewątpliwie budzą chęć poznania bliżej życia tych mężczyzn i kobiet, wszystkich czasów, którzy uczynili Boga początkiem i końcem swojego życia... nie bez pewnych perypetii w ich historiach.

Komentarze, żywe i pełne nadprzyrodzonego i ludzkiego znaczenia, są niewątpliwą pomocą w rozpoznaniu rzeczywistości tych opowieści o świętości w naszym własnym życiu.

Jeśli ponad trzy dekady temu Pujol uwzględnił niektórych świętych kanonizowanych w ostatnich latach, których biografie powierzono przyjaciołom i wielbicielom Carlosa Pujola, to tom wznowiony przez Katolickie Stowarzyszenie Propagandystów nie zapomina o Luisie Camposie, Ricardo Plá, Alfonso Sebastiá, Luisie Beldzie i Miguelu Vilatimó, którzy byli męczennikami prześladowań religijnych w Hiszpanii w latach 1936-1939 i błogosławionymi członkami ACdP.

Zasoby

Namaszczenie chorych - sakrament, o którym nie mówimy

Namaszczenie chorych to sakrament, którego często się obawiamy. Ten artykuł jest refleksją nad tym, czym może być sakrament pocieszenia.

Lorenzo Bueno-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Namaszczenie chorych jest sakramentem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa, zapowiedzianym w Ewangelii św. Marka (por. Mk 6,13), a zaleconym wiernym przez Apostoła Jakuba: "Czy ktoś z was jest chory? Niech wezwie kapłanów Kościoła, niech się nad nim pomodlą i namaszczą go olejem w imię Pana. A modlitwa wiary uratuje chorego i Pan go podniesie, a jeśli popełnił grzechy, zostaną mu one odpuszczone" ( Jk 5,14-15). Ma on szczególnie na celu pocieszenie osób utrudzonych chorobą. Na stronie Tradycja Żywa tradycja Kościoła, odzwierciedlona w tekstach Magisterium Kościoła, uznała w tym obrzędzie, przeznaczonym specjalnie dla chorych i oczyszczającym ich z grzechu i jego następstw, jedną z siedmiu sakramenty Nowego Prawa (por. CIC, n. 1510).

Doktryna dotycząca tego sakramentu

Na Soborze Watykańskim II promulgowano: "Ekstremalne Zjednoczenie, które można również i bardziej właściwie nazwać namaszczeniem chorych, jest nie tylko sakramentem tych, którzy są w ostatnich chwilach życia. Dlatego odpowiedni czas na jej otrzymanie zaczyna się wtedy, gdy chrześcijaninowi zaczyna grozić śmierć z powodu choroby lub starości" (Sacrosanctum ConciliumPrzez święte namaszczenie chorych cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby im ulżył i zbawił. Zachęca ich nawet do wolnego zjednoczenia się z męką i śmiercią Chrystusa (por. LG 11).

Później skonkretyzowało się to w następujący sposób: "Rodzina m.in. pacjenci i ci, którzy, niezależnie od szczebla, opiekują się nimi, mają pierwszorzędną rolę do odegrania w tej pocieszającej posłudze. Do nich należy przede wszystkim umacnianie chorych słowami wiary i modlitwy powszechnej oraz polecanie ich cierpiącemu Panu; a w miarę jak choroba staje się poważniejsza, do nich należy upomnienie proboszcza i przygotowanie chorego roztropnymi i czułymi słowami, aby w odpowiednim czasie mógł przyjąć sakramenty". (Praenotanda: Namaszczenie i duszpasterstwo chorych, n.34).

"Pamiętaj o. księżaDo ich misji należy odwiedzanie chorych z nieustanną uwagą i niesienie im pomocy z niesłabnącym miłosierdziem, a zwłaszcza proboszczów, którzy powinni pobudzać nadzieję obecnych i umacniać ich wiarę w cierpiącego i uwielbionego Chrystusa. Powinni oni pobudzać nadzieję obecnych i umacniać ich wiarę w cierpliwego i uwielbionego Chrystusa, aby niosąc ze sobą pobożną czułość Matki Kościoła i pociechę wiary, mogli pocieszać wierzących i zapraszać innych do myślenia o rzeczywistościach wiecznych" (tamże, n. 35).

"Sakramentu namaszczenia chorych udziela się ciężko chorym przez namaszczenie ich na czole i dłoniach należycie pobłogosławioną oliwą z oliwek lub, stosownie do okoliczności, innym olejem roślinnym i wypowiedzenie raz tylko tych słów: 'Przez to święte namaszczenie oraz przez swoją dobroć i miłosierdzie namaściłeś chorego...'. miłosierdzieNiech Pan wspomaga was łaską Ducha Świętego, aby uwolniony od grzechów udzielił wam zbawienia i pocieszył w chorobie". (KKK, n. 1513)

Dlatego właściwe jest przyjęcie namaszczenia chorych przed poważną operacją. I to samo dotyczy. osoby starsze (KKK, n. 1515).

Cierpienie

Katechizm Kościoła Katolickiego dodaje: "Choroba może prowadzić do udręki, do wycofania się w głąb siebie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciwko Bogu. Może też uczynić osobę bardziej dojrzałą, pomóc jej w rozeznać się w swoim życiu to, co nie jest istotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Choroba bardzo często prowadzi do poszukiwania Boga, powrotu do Niego" (KKK nr 1501). Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał nowy sens cierpieniu: odtąd konfiguruje nas ono do Niego i jednoczy z Jego odkupieńczą męką" (KKK, nr 1505).

Uzdrawiajcie chorych! (Mt 10,8): Kościół otrzymał to zadanie od Pana i stara się je wypełniać zarówno przez opiekę nad chorymi, jak i przez modlitwę wstawienniczą, z którą im towarzyszy (KKK, nr 1509).

Łaski płynące z tego sakramentu

Podstawową łaską tego sakramentu jest pocieszeniespokoju i odwagi w pokonywaniu trudności związanych z ciężką chorobą lub kruchością starości. Łaska ta jest darem Ducha Świętego, który odnawia zaufanie i wiarę w Boga oraz umacnia przeciwko pokusom złego, zwłaszcza pokusie zniechęcenia i udręki w obliczu śmierci (KKK, nr 520).

Zatem szczególna łaska sakramentu namaszczenia chorych ma następujące skutki:

- zjednoczenie chorego z Męką Chrystusa, dla jego dobra i dobra całego Kościoła;

- pocieszenia, pokoju i zachęty do chrześcijańskiego znoszenia cierpień związanych z chorobą lub starością;

— el przebaczenie grzechów jeśli chory nie zdołał jej uzyskać przez sakrament pokuty;

- przywrócenie zdrowia cielesnego, jeśli sprzyja ono zdrowiu duchowemu;

- przygotowanie do przejścia do życia wiecznego (KKK 1532).

Doświadczenie duszpasterskie uczy, że chorzy i starsi, którzy z wiarą przyjmują Święte Namaszczenie, nie są przerażeni, ale znajdują siłę, nadzieję, ukojenie i pocieszenie. Sobór Watykański II dał bardziej ukierunkowane podejście do zorientowania sensu choroby, bólu i samej śmierci z wiarą w Boże miłosierdzie. Jest to sakrament zbawienia, który pomaga być spokojnym w chwilach cierpienia.

Kościół i chorzy

Księża parafialni, kapelani szpitali i domów opieki, wolontariusze Pastoral de la Salud oferują chorym troskliwą posługę indywidualnej opieki. Ich obecność wśród chorych jest odpowiedzią na zaproszenie Jezusa do pełnienia dzieła miłosierdzia, jakim jest "odwiedzanie chorych".

Kościół, który jest obecny w najbardziej znaczących momentach życia wiernych, towarzyszy im ze szczególną czułością i delikatnością, gdy przygotowują się do ostatecznego przejścia do nowego życia w spotkaniu z Bogiem. Cała wspólnota chrześcijańska modli się za nich, aby Duch Święty udzielił im "mądrości serca".

Nie jest czasem łatwo ocenić, czy chory ma intencję, przynajmniej habitualną i dorozumianą, przyjęcia tego sakramentu, czyli niepodważalną wolę umierania tak, jak umierają chrześcijanie, i to z przeznaczonymi dla nich pomocami nadprzyrodzonymi. Ale w razie wątpliwości lepiej przyjąć, że tak jest, bo tylko Bóg zna jego sumienie i może go osądzić, a my polecamy go Jego miłosierdziu.

Chociaż namaszczenie chorych może być udzielane tym, którzy utracili już zmysły, należy zadbać o to, aby było przyjmowane ze świadomością, aby chory był lepiej usposobiony do przyjęcia łaski tego sakramentu. Nie należy go udzielać tym, którzy pozostają uparcie niepokorni w jawnym grzechu śmiertelnym (por. CIC, kan. 1007).

Jeśli chory, który przyjął namaszczenie, odzyska zdrowie, może w przypadku nowej poważnej choroby ponownie przyjąć ten sakrament; a w trakcie tej samej choroby można powtórzyć sakrament, jeśli choroba się pogłębia (por. CIC, kan. 1004, 2).

Na koniec warto mieć na uwadze takie wskazanie Kościoła: "W przypadkach wątpliwych, czy chory osiągnął używanie rozumu, czy cierpi na ciężką chorobę, czy już umarł, należy udzielić tego sakramentu" (KKK, kanon 1005).

Dobroczynność i choroba

W praktyce dla wielu katolików trudno jest mówić o namaszczeniu chorych, gdyż kojarzy się ono z śmierćNie wiedzą lub nie chcą o tym rozmawiać z rodziną i przyjaciółmi. Jest to kolejny problem wynikający z braku wiary i formacji chrześcijańskiej, gdyż nie znają oni znaczenia tego sakramentu nadziei.

Gdybyśmy wychowywali w życiu pozagrobowym i w powołaniu wiecznym, doświadczenie choroby byłoby świadomością zmierzenia się, teraz lub później, ze śmiercią i sądem Bożym. Choroba zaprasza nas do przypomnienia sobie, że "dla Boga żyjemy, dla Boga umieramy; czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana." (Rz. 14,8). W starości zaburzone zostają pewne równowagi, które godzą w harmonię i jedność ludzkości, dlatego na potrzeby tematu sakramentu namaszczenia jest on utożsamiany z chorobą.

Kiedy mówimy o "bólu" lub "chorobie", wszyscy wiemy, że istnieją również bóle i choroby "duchowe", które nie są dokładnie tym samym, co dolegliwości psychiczne. W każdym razie jedność człowieka oznacza, że przypadłość duchowa może mieć konsekwencje somatyczne i odwrotnie. Dlatego ten sakrament namaszczenia ma również konsekwencje dla pokoju chorego. Błędem duszpasterskim i brakiem miłosierdzia jest zwlekanie z udzieleniem świętego namaszczenia do momentu, gdy chory jest w agonii, lub nieco mniejszej, a może już pozbawiony świadomości.

Jak już powiedziano, sakrament daje łaski do podjęcia krzyża choroby, który jest obecny na długo przed bliskością śmierci. Mówimy brak miłości, ponieważ chrześcijanin jest pozbawiony łask sakramentalnych, których owocem jest właśnie pomoc w przyjęciu rzeczywistości choroby czy starości.

Choroba jest rzeczywistością ambiwalentną w kontekście zbawienia. Można ją przeżywać w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem w Jego bolesnej męce, w duchu pokuty i ofiary, z cierpliwością i spokojem. Ale można ją też przeżyć, niestety, z buntem wobec Boga, a nawet z rozpaczą; z niecierpliwością, z wątpliwościami wiary czy z nieufnością wobec Bożego miłosierdzia. "Przeżyć je w Chrystusie", oczami wiary, oznacza pokonanie naturalnej trudności i niechęci do przyjęcia bólu i śmierci. Dla tego zwycięstwa zwyczajnym kanałem łaski jest sakrament namaszczenia chorych.

Coraz rzadszy sakrament

W ulotce reklamowej z okazji diecezjalnego dnia kościoła znalazła się statystyka dotycząca udzielania sakramentów, a w przypadku namaszczenia chorych liczba ta była niestety śmieszna. Oczywiście, ponieważ nie są prowadzone żadne rachunki parafialne dotyczące tego sakramentu, dane te mogą być jedynie przybliżone. Pewne jest jednak to, że mało kto o nim wie i mało kto prosi o niego spontanicznie, co może oznaczać deficyt w katechezie na temat tego, co ten sakrament oznacza i rodzi.

Duszpasterstwo chorych, zwłaszcza w niebezpieczeństwie śmierci, było zawsze priorytetem dla wszystkich chrześcijan, a szczególnie dla kapłanów, którzy są tymi, którzy mogą udzielać tego namaszczenia.

Pamiętam imponujące spotkania z wiejskimi księżmi, którzy opowiadali cenne historie o pomocy duchowej, jakiej udzielali umierającym, w niekiedy trudnych okolicznościach i z cudownym skutkiem. W czasach, gdy nie było tak wielu środków łagodzenia udręki i bólu w agonii, działanie kojące było bardzo uderzające.

Dziś duszpasterstwo szpitalne i parafialne jest często gwarancją ofiarowania tego sakramentu tym, którzy o niego proszą. Choć w początkach pandemii było wiele smutnych i uzasadnionych skarg wiernych. Ale ilu prosi o przyjęcie namaszczenia Najświętszym Sakramentem? Coraz mniej. Tylko wtedy, gdy zaoferuje się ją również tym, którzy nie praktykują, wyjaśniając im, na czym polega, jej naturę i skutki, można pomóc sporej liczbie umierających w tym ostatnim transie.

Strach

Nie zajmuję się tu udzielaniem sakramentu osobom starszym w parafiach czy domach opieki. Praktyka ta pomaga oddzielić ten sakrament od sakramentu śmierci, aby nie "straszyć" poprzez nie kojarzenie go wyłącznie z umierającymi. Często jest to wystarczająco potrzebne, aby pokonać strach przed śmiercią. rodzinyniż pacjent, który ma umrzeć i wie o tym. Smutno jest widzieć, jak mało szacunku i miłości do wolności osobistej wykazują krewni, którzy sprzeciwiają się temu, by ksiądz odwiedził osobę znajdującą się w niebezpieczeństwie śmierci. Tak zwane "pakty milczenia" są smutną ilustracją klęski wiary w niektórych rodzinach.

Poprzez promowanie dobrego katecheza Gdyby chrześcijanie znali użytą formułę i pocieszające modlitwy obrzędu, nie byłoby w nich nic poza pokojem, pociechą i wdzięcznością za tę pomoc w tak ważnym momencie, jakim jest przejście do Życia.

Obyśmy uświadomili sobie, że my chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do jak najlepszego przygotowania się do śmierci. Obowiązkiem bliskich umierającego jest dopilnowanie, aby przyjął namaszczenie, albo przedstawiając mu celowość takiego działania, albo wspominając, że znajduje się w sytuacji zagrożenia, z zachowaniem zdrowego rozsądku i miłości. Zwykle chory przyjmuje sugestię ze spokojem, zwłaszcza jeśli mu się wyjaśni, że jest to dla jego dobra.

AutorLorenzo Bueno

Kino

Wybraniec: "Jezus pokazany w spektaklu łączy się z widzami, bo jest tak wiarygodny"!

W tym chóralnym wywiadzie trójka aktorów z hitowego serialu Wybrańcy podzielili się swoim doświadczeniem i wizją tego projektu, który ugruntował swoją pozycję jako niekwestionowana opcja w narracji filmowej o tematyce religijnej. Wybrańcy ukazuje historię "could-have-been" Apostołów i świętych kobiet z niezwykłą dokładnością historyczną i biblijną oraz poprzez poruszający dramat, w którym nie brakuje humoru.

Maria José Atienza-14 styczeń 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Nazywają się Elizabeth Tabish, Noah James i Amber Shana Williams, ale wiele osób zna ich z hitowego serialu Wybrańcy takich jak Maria Magdalena, Andrzej i Tamar. 

Omnes był z nimi podczas promocji trzeciego sezonu tego serialu w Hiszpanii. Rozdziały są publikowane, stopniowo, na różnych platformach, na których Wybrańcy jest nadawany. Trzeci sezon stopniowo zagłębia się w niektóre "skomplikowane" momenty z życia Chrystusa.

Wybrańcy odniosła niespodziewany sukces dla jej twórców. Pierwsze dwa sezony i rozpoczęty właśnie trzeci zgromadziły ponad 450 000 000 wyświetleń w ponad 140 krajach i w 56 językach. 

Realizacja projektu była możliwa dzięki. crowfunding która od momentu powstania, Angel Studiosproducent WybrańcyKampania crowdfundingowa, uruchomiona w celu sfinansowania serialu, była największą w historii produkcji audiowizualnych: na pierwszy sezon ponad 19 tys. osób przekazało 11 mln dolarów, a na drugi i trzeci sezon zebrano ponad 40 mln dolarów. 

Projekt składa się z 7 sezonów, liczących ponad 50 odcinków. Sukces pierwszego i drugiego sezonu za pośrednictwem aplikacji mobilnej skłonił firmę produkcyjną do wyemitowania dwóch pierwszych sezonów w różnych kinach przy okazji premiery trzeciej odsłony serialu. 

Jej dyrektor, Dallas Jenkins, jest ewangelicznym chrześcijaninem, żonatym od 1998 roku z pisarką i nauczycielką Amandą Jenkins, oraz ojcem czwórki dzieci, z których ostatnie zostało adoptowane. 

Wśród aktorów w Wybrańcy spotykamy ludzi ze wszystkich środowisk i z wielu różnych kultur. Aktor grający Jezusa, Jonathan Roumie, jest synem egipskiego ojca i irlandzkiej matki. Został ochrzczony w greckim kościele prawosławnym, ale przeszedł na katolicyzm. W obsadzie są aktorzy wywodzący się z tradycji prawosławnej oraz chrześcijanie różnych wyznań, z rodzin żydowskich, a nawet agnostycy. Wszyscy jednak zwracają uwagę, że. Wybrańcy zmieniła sposób, w jaki widzą Jezusa, a zwłaszcza sposób, w jaki widzą Go we własnym życiu. 

"Najbardziej znaczące doświadczenie", "jedno z moich największych osobistych wyzwań".... tak aktorzy grający tych "wybranych" mężczyzn i kobiet opisują doświadczenie bycia częścią obsady Wybrańcy. Czat z Elizabeth Tabish, Noah Jamesem i Amber Shana Williams jest przyjemny, zabawny i prosty. Trzech aktorów, których w życiu zawodowym zaskoczył i zachęcił sukces serialu o tematyce religijnej. 

Jakim doświadczeniem było dla Ciebie oddanie głosu i twarzy Apostołom i kobietom świętym? Co Cię najbardziej uderzyło? 

-[E. Tabisz] Od momentu obsadzenia roli czułam się bardzo utożsamiona z postacią Marii Magdaleny. W pierwszym odcinku jest w rozpaczliwej sytuacji, bez przyszłości, w depresji. Sam przeszedłem przez te doświadczenia, więc urzeczywistnienie tego w postaci było łatwe, można wręcz powiedzieć, że było to katharsis, bo później Maria Magdalena przeżywa to spotkanie z Jezusem i zaczyna za nim podążać. W ten sam sposób ja sam osobiście poszedłem do przodu i czuję się pewniej w projekcie, w samej postaci.

-[N. James] W moim przypadku, zawsze gdy gram jakąś rolę lub wykonuję jakieś zadanie, staram się wnieść coś z własnej osobowości do postaci, do projektu, który robię. Myślę, że w głębi duszy wszyscy mamy w sobie coś z Andrzeja, Marii Magdaleny czy Tamar... albo Romea czy Julii... To kwestia spojrzenia na siebie i powiedzenia: "Jestem postacią: "Ach, ta część mnie jest przykuta do tej czy innej cechy postaci".I tak dalej w różnych okolicznościach i sytuacjach. W moim życiu zawsze staram się być tak pogodny jak Andrés, prawdą jest też, że jestem tak samo zestresowany jak sam Andrés. Wkładam coś z siebie, żeby postać była wiarygodna, prawdziwa. 

-[A.S. Williams] Rzeczywistość jest taka, że zdaliśmy sobie sprawę, także na samym planie, że często jesteśmy bardzo podobni do naszych bohaterów, a nawet komentujemy to między sobą: "Jesteś tak zestresowany jak Andrzej!" o "Jesteś tak samo impulsywny jak Piotr!"

Zawodowo, kiedy jesteś aktorem, ostatnią rzeczą, której chcesz, jest to, aby twoja gra wyglądała na fałszywą. Naszym celem, jako aktorów, jest wniesienie do postaci tego, kim jesteś, wszystkich cech, które możesz zaoferować postaci, ponieważ każdy jest każdym. Naszym celem jest więc bycie częścią tych postaci, tych historii. Stać się jego częścią, by być tak autentycznym jak oni, szczerym, wiarygodnym. Mamy za zadanie znaleźć te punkty, które najbardziej łączą Cię z Twoją postacią, z Twoją rolą. I przy tych rzeczach, nawet jeśli są małe różnice, znaleźć sposób na przekazanie tego, a jednocześnie inspirować się samą postacią. Między aktorem a postacią tworzy się relacja. Zawsze trzeba mieć szczególny szacunek dla postaci; nie chodzi o to, żeby oceniać bohatera, ale żeby go szanować i być uczciwym wobec niego i wobec historii. 

Niezależnie od tego, czy jesteście wierzący, czy nie, czy ta seria zmieniła wasze wyobrażenie o Jezusie Chrystusie? 

-[A.S. Williams] Mój był, absolutnie. Mój ojciec był ministrantem w naszej wspólnocie, odpowiedzialnym za śpiew. Dorastałem z obrazem Jezusa kojarzonym z posągami lub obrazami na ścianach. Jezus bardzo "niebiański", niedostępny. Czasami zastanawiałam się, czy naprawdę potrafię z nim rozmawiać. Myślę, że momentami to doświadczenie było wręcz dramatyczne. 

Kiedy spotkałem się z Wybrańcy to się zmieniło. Jezus, który pokazuje Wybrańcy łączy się ze słuchaczami - nie tylko z wierzącymi, ale także z tymi, którzy są daleko od wiary lub niewierzącymi - bo jest tak wiarygodnym Jezusem! Jezus, który tańczy, który się śmieje, który myje zęby, który mówi z autorytetem, jak król, ale nie wydaje zimnych rozkazów. To bardzo orzeźwiające. 

Myślę, że przypomina nam to, że Jezus żył jak człowiek, że miał swoje codzienne potrzeby, nie było mu obce to, co nam. Sprawia, że czujemy, że należymy do jego świata. Każdy kto zobaczy tego Jezusa może powiedzieć "Kocham go, kocham tego człowieka". Bo to jest Jezus, który się do mnie uśmiecha, to jest Jezus, który mówi nam, że nie musimy być idealni, żeby być w Jego obecności. Jezus, który mówi do nas i przypomina nam, że jest tu dla nas, dla tego odkupienia i że możemy to zrobić, możemy iść za nim. Uważam, że Wybrańcy wykonuje doskonałą pracę w tym ludzkim portrecie Chrystusa. 

Czy trudno jest powołać do życia Marię Magdalenę lub apostoła, o którym możemy mieć wcześniejsze wyobrażenia? 

-[E. Tabisz] W moim przypadku, grając Marię Magdalenę, znam wiele jej portretów, malowanych przez lata. Jest też postacią, która w naszej pracy filmowej była traktowana wielokrotnie. Było wiele opowieści, wiele spekulacji na jej temat, na temat tego, czym była, jaki miała zawód, czy jak jest widziana w Ewangeliach.

W rzeczywistości to, co niewiele wiemy o Marii Magdalenie, znamy z tego, co pojawia się w Ewangeliach. 

W moim przypadku starałam się unikać tych innych interpretacji i skupić się na tym, co pojawia się o niej w Ewangeliach, a wraz z tym badać, jaka mogła być taka kobieta, jej zwyczaje, kultura jej czasów... i wkładać własne emocje w jej serce. 

Bardzo szanowałam tę postać, ponieważ uwielbiam wielką miłość, jaką ma do Jezusa i to, jak za nim podąża. 

-[N. James] Tak jest. Także z mojego doświadczenia wynika, że pierwszym krokiem jest podejście do postaci z jak największym szacunkiem. W przypadku WybrańcyCo więcej, tworzymy historię, która "mogła być" i to historię, którą w pewnym sensie widzimy od setek lat na obrazach, na witrażach... 

Kiedy musiałem przygotować postać apostoła Andrzeja, to co zawsze starałem się zrobić, to zadać sobie pytanie, co by to znaczyło dla mnie, gdybym godzinami łowił ryby i nic nie złowił, albo gdybym płacił podatki, w kółko, i widział, że mimo wszystko tracę łódź... Jak bym się czuł w obliczu tych realiów? To prawda, że możemy oglądać obrazy, interpretacje innych ludzi, ale my musimy stworzyć własne, stworzyć relację z tym materiałem, stworzyć postać w każdym momencie. 

Jak zdefiniowałbyś Wybrańcy

-[E. Tabisz] Bez wątpienia był to dla mnie najbardziej znaczący osobiście projekt. To rzadka okazja dla aktorów, by móc pracować nad projektem, skończyć sezon, móc go oglądać, mieć możliwość. informacja zwrotna a jeszcze bardziej, żeby zrobić kolejny sezon i dalej rozwijać się jako aktorzy, ze sobą, wzajemnie się inspirując. Nawet w trzecim sezonie. 

Myślę, że to był dla mnie niemalże życiowy cel, by znaleźć się w czymś tak wyjątkowym. I tak też się stało. 

-[N. James] Myślę, że był to zdecydowanie najbardziej satysfakcjonujący projekt, w którym brałem udział. Wybrańcy To także praca, która stanowiła dla mnie największe wyzwanie, zarówno jako dla aktora, jak i dla człowieka. Był to również najbardziej wymagający projekt do nakręcenia, zwłaszcza ze względu na elementy pogodowe. Musieliśmy kręcić podczas pieczenia w upale, lub w deszczu, w zimnej wodzie przez wiele godzin... Czasami najbardziej satysfakcjonujące rzeczy są najbardziej wymagające. I to było prawdziwe dla The Chosen. 

-[A.S. Williams] Dla mnie było to kluczowe doświadczenie i przede wszystkim zaskoczenie. 

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że pewnego dnia Wybrańcy będzie miał swój sukces, ale nie mogliśmy sobie wyobrazić nigdzie w pobliżu globalnego wpływu, jaki seria ma dzisiaj. To błogosławieństwo widzieć, jak rośnie, a zwłaszcza szokujące jest to, jak poziom podnosi się z każdym sezonem. Pierwszy sezon jest fantastyczny, a w miarę trwania projektu jest coraz lepiej. 

Moja własna postać jest na przykład niespodzianką. W odniesieniu do tej roli uważam, że Wybrańcy podejmuje spore ryzyko, bo w moim przypadku nie jest to postać o znanym w Biblii nazwisku. Tamar reprezentuje wielu ludzi. Skupia wiele osób, które w Ewangeliach nie mają konkretnego imienia. Przyjaciółki paralityka, które wieszają go u sufitu, kobiety towarzyszące Jezusowi w jego posłudze itd. nie znamy ich wszystkich z imienia, ale Tamar reprezentuje je wszystkie. 

Jaka jest Twoja ulubiona scena z serialu? 

-[E. Tabisz] Och, wiele z nich. Chociaż myślę, że sceną, która najbardziej podobała mi się podczas filmowania, moją ulubioną, jest ta, kiedy w drugim sezonie Maria Magdalena znów czuje się zagubiona i odchodzi. Wraca i nie czuje się na siłach, by rozmawiać z Jezusem, a wtedy Maryja, matka Jezusa, zabiera ją do Niego. To piękny moment, kiedy Jezus mówi jej, że nie musi być doskonała, że Bóg chce tylko jej serca. Ta scena mnie poruszyła, bo w głębi duszy powiedział to do mnie. To coś, co noszę ze sobą.

-[N. James] Scena, której chyba nigdy nie zapomnę, to cud z rybą w odcinku czwartym pierwszego sezonu. To była jedna z najtrudniejszych scen do nakręcenia. Spędziliśmy 14 lub 15 godzin w wodzie, która była bardzo zimna... Musieliśmy zbierać ryby do łodzi, układając je w całość, były jak małe osiołki, które wyślizgiwały się nam z rąk... nie wiedząc, czy efekty wizualne zadziałają. Tak naprawdę przez kilka dni nie wiedzieliśmy, czy scena działa, a jak się ją zobaczy, jak już zostanie wyprodukowana, to jest świetna. 

-[A.S. Williams] Moja ulubiona scena też jest w drugim sezonie. To ten, w którym apostołowie i kobiety siedzą wokół ogniska i zaczyna się kłótnia o to, "czy masz prawo tu być, czy nie", "czy robię rzeczy w ten czy inny sposób". W tle skupiają się na sobie, na tym, co im się należało lub nie... W tym momencie Jezus wydaje się wyczerpany, wyczerpany po tym, jak cały dzień słuchał i uzdrawiał ludzi, i jest to moment upokorzenia dla tych ludzi. To scena, która przypomina nam, że trzeba się zatrzymać i odłożyć nasze ego, nasze opinie czy spory, bo Jezus daje siebie innym. 

Szczególnie podobają mi się też sceny Jezusa z matką, to jak na nią patrzy, jak ze sobą rozmawiają, bo przecież Jezus ma matkę! I wszystkie one robią wrażenie.