Watykan

Kardynał Julián HerranzBenedykt: "Nie widzę różnic w doktrynie między Benedyktem a Franciszkiem, ale harmonię" : "I don't see differences in doctrine between Benedict and Francis, but harmony".

Kardynał Julián Herranz ukończył właśnie książkę z osobistym świadectwem o Benedykcie XVI i Franciszku, z którym był bliskim współpracownikiem podczas obu pontyfikatów. Będzie ona opatrzona przedmową papieża Franciszka. Jego wniosek jest taki, że między nimi są różne priorytety duszpasterskie, ale nie ma zasadniczych różnic. Jeden szczegół: na temat sympatii ludu do Franciszka, Benedykt powiedział mu kiedyś: "Jestem szczęśliwy i to daje mi pokój".

Alfonso Riobó-6 marca 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Kardynał Julián Herranz rozpoczął pracę dla Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. W poprzedniej książce zebrał już wspomnienia czterech poprzednich papieży, a teraz robi to samo dla papieży Benedykta XVI i Franciszka.

Julián Herranz został mianowany kardynałem w 2003 r., a wśród jego głównych obowiązków znalazła się funkcja przewodniczącego Papieska Rada ds. Tekstów Legislacyjnychoraz członkiem Komisji Dyscyplinarnej przy. Kuria Rzymska, czy zadania takie jak śledztwo w sprawie wycieku dokumentów znanych jako "vatileaks".

Właśnie skończyłeś pisać książkę o papieżach Franciszku i Benedykcie - jak do tego podszedłeś?

-Około 2005 roku, kiedy zmarł Jan Paweł II, miałem zgromadzone w moich osobistych notatkach sporo wspomnień o tym, co przeżyłem z czterema poprzednimi papieżami od czasu, kiedy zacząłem pracować w Stolicy Apostolskiej w 1960 roku. Część z tych wspomnień zebrałem w książce "Na obrzeżach Jerycha", którą opublikowałem w 2007 roku i która doczekała się kilku wydań.

Ze względu na to, że osobiste świadectwo jest warte więcej niż teoretyczne rozważania czy intelektualne hipotezy, dwaj pracownicy mediów i inni przyjaciele naciskali na mnie - mimo mojego wieku - by napisać tę drugą książkę wspomnień. Właśnie poprosiłem papieża Franciszka o zgodę na opublikowanie części naszej prywatnej korespondencji, a nawet notatek z audiencji, które zamieściłem w książce, tak jak to zrobiłem z Benedyktem XVI.

Jak wyglądały Pana osobiste relacje z Josephem Ratzingerem?

-Pracowałem już z kardynałem. Ratzinger gdy był prefektem Kongregacji Nauki Wiary oraz w innych organach Kurii, których obaj byliśmy członkami: w dykasterii ds. biskupów i ds. ewangelizacji. Ale przede wszystkim w ciągu ośmiu lat jego pontyfikatu, kiedy byłem przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych i Komisji Dyscyplinarnej Kurii Rzymskiej.

Kiedy osiągnąłem wiek 80 lat i zgodnie z normą prawa opuściłem urząd, poprosił mnie o współpracę w różnych problemach i specjalnych komisjach: wyciek poufnych dokumentów w Stolicy Apostolskiej (znany jako "Vatileaks 1"), badanie fenomenu maryjnego Medjugorje, sytuacja Kościoła w Chińskiej Republice Ludowej i inne. Była to zawsze relacja szczerej serdeczności i wzajemnego zrozumienia; a z mojej strony głębokiego szacunku i czci dla Papieża. Cierpiałem, gdy zrezygnował z pontyfikatu, ale podziwiałem ten heroiczny gest pokory i miłości do Kościoła. Od tego czasu odwiedzałem go przynajmniej w każde Boże Narodzenie podczas dziesięciu lat jego życia na emeryturze w klasztorze "Mater Ecclesiae".

Jak opisałby Pan, w kilku słowach, jego osobowość i jego pontyfikat?

-Co robili Ojcowie Kościoła w swoim czasie jako lekarze i duszpasterze? Dwie podstawowe rzeczy.

Po pierwsze, uczyć jak szukać, poznawać i kochać Chrystusa. To właśnie uczynił Benedykt, w sposób oczywisty ze swoją trylogią "Jezus z Nazaretu", ukazując identyfikację między Chrystusem wiary i Chrystusem historii. Po drugie, nauczył, jak myśleć i żyć po chrześcijańsku pośród społeczeństw pogańskich i materialistycznych, podkreślając harmonię między rozumem i wiarą, dzięki swojej bardzo bogatej produkcji naukowej i swoim mistrzowskim wystąpieniom na głównych areopagach świata (ONZ, parlament Stanów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec, uniwersytety w Paryżu, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech...). Wydaje mi się, że prostota jego sposobu bycia w osobistych spotkaniach zapisanych w książce również w pewnym stopniu potwierdza to, co przed chwilą powiedziałem. 

A z papieżem Franciszkiem, jak utrzymywał Pan osobiste kontakty, nawet ostatnio, gdy ma Pan ponad osiemdziesiąt lat i opuścił swoje stanowiska w Kurii?

-Franciszek, podobnie jak Benedykt, również mnie "wykorzystał" mimo mojego wieku. Zaprosił mnie do przewodniczenia lub zasiadania w niektórych specjalnych komisjach, a nawet w sądzie apelacyjnym w sprawie ciężkich przestępstw duchownych. I pytał o moje osobiste zdanie w różnych sprawach. Bardzo rozbawił go konsystorz czy spotkanie kardynałów, w którym powołując się na tę normę prawną 80 lat, nazwałem ją żartobliwie "kanoniczną eutanazją".

Czy istnieje ciągłość między pontyfikatami papieża Benedykta i papieża Franciszka?

-W moim odczuciu - co nie przesądza o odczuciach czytelników książki - istnieje podstawowa ciągłość, nawet jeśli niektórzy jej zaprzeczają.

Myślę, że należy rozróżnić dwa wyrażenia: "kontrastować" i "integrować". Zarówno niemiecki Benedykt, jak i argentyński Franciszek pozostają pod wpływem jednego z najważniejszych intelektualistów XX wieku, Romano Guardiniego, który rozróżnia "opozycję" i "polaryzację".

Myślę jednak, że to bezpośrednie działanie Ducha Świętego zapewnia ciągłość obu pontyfikatów. Powiedziałbym, że są one zróżnicowane i jednocześnie komplementarne. Istnieją różnice między papieżami, w ich osobowościach, w ich korzeniach kulturowych, w ich doświadczeniach duszpasterskich; ale te różnice - w języku, w sposobie odnoszenia się do mediów, w stylu życia, itd. moim zdaniem nie generują opozycji, ale harmonię. Są one przejawem samej katolickości Kościoła i powszechności jednej Ewangelii Chrystusa. Ewangelia jest jak "boski diament", a w każdym pontyfikacie Duch Święty oświetla to czy inne oblicze, nie wykluczając innych. W pontyfikacie Benedykta wiara i prawda świecą przeciwko dyktaturze relatywizmu; w pontyfikacie Franciszka praktyka "mandatum novum", miłości bliźniego, zwłaszcza najuboższego i najbardziej potrzebującego.  

Ale czyż nie kilka głosów, w tym niektórych kardynałów, nawiązuje do istotnych różnic, w zakresie doktryny ewangelicznej, pomiędzy oboma pontyfikatami?

-Nie oceniam żadnej z tych interwencji, a tym bardziej słuszności intencji tych moich braci. Moje zdanie jest inne i - nie śmiejcie się - nie dlatego, że w wieku 92 lat próbuję zrobić "karierę" na schlebianiu papieżowi. Nie "udawali" tego również trzej kardynałowie, których Benedykt XVI wybrał do komisji zwanej "Vatileaks".

Nie. Nie widzę tych różnic w doktrynie ewangelicznej (tj. "depositum fidei"). Widać natomiast różnicę w treści pastoralnej czy priorytecie obu pontyfikatów. Benedykt położył akcent na Wiarę, Franciszek na Miłość; Benedykt na Prawdę, Franciszek na Miłość; Benedykt na "pionowy" wymiar Ewangelii, uwielbienie i miłość Boga, Franciszek na wymiar "poziomy", służbę i miłość bliźniego. Jest jednak oczywiste - ponad wszelkimi ideologicznymi czy polityczno-finansowymi manipulacjami - że między tymi różnymi projektami czy wskazaniami duszpasterskimi nie ma sprzeczności czy opozycji, lecz harmonia i komplementarność.  

herranz

Pomijając tę ocenę jego pontyfikatu, jakie osobiste relacje łączyły Pana z Franciszkiem, teraz, gdy nie pełni już Pan funkcji w Kurii?

-Chociaż relacja była wcześniejsza, mogę powiedzieć, że naprawdę poznałem kardynała arcybiskupa Buenos Aires podczas kongregacji generalnych i innych spotkań, które poprzedzały konklawe w 2005 (wybór Benedykta XVI) i w 2013 roku, kiedy Jorge Mario Bergoglio został papieżem Franciszkiem, a któremu to trudnemu prekonklawe poświęcam rozdział książki. Ale także w tych dziesięciu latach jego pontyfikatu i wzorowego współżycia z Benedyktem mieliśmy częste kontakty, instytucjonalne lub inne.

Przez "instytucjonalne" rozumiem konsystorze i inne spotkania kardynałów z papieżem. a "nieinstytucjonalne"?

-Zarówno w przypadku Benedykta, jak i Franciszka starałem się przestrzegać dwóch zasad postępowania. Jako kardynał mam prawo i obowiązek powiedzieć papieżowi to, co w sumieniu, rozważone w modlitwie, uważam za konieczne lub przydatne jako pomoc w jego trudnej posłudze.

Ale wypada, aby robił to lojalnie (ustnie lub pisemnie, "w twarz", jak to się mówi) i pokornie (z "opcją kosza na śmieci"), nie udając, że ma rację lub że udziela lekcji. W książce można znaleźć przykłady takiego sposobu postępowania. Przede wszystkim z Francisco prowadzono obfitą prywatną korespondencję. Niektóre z nich zostaną opublikowane w książce, na co poprosiłem papieża o zgodę.

Franciszek okazał mi niezasłużone zaufanie, nie tylko dowodami braterskiej przyjaźni, ale także wzywając mnie do zbadania, osobiście lub w komisjach, problemów związanych z rządzeniem (poważne przestępstwa seksualne lub korupcja administracyjna, reforma Kurii Rzymskiej, poważne sytuacje kryzysowe w niektórych zgromadzeniach zakonnych...).

W książce mówi Pan o przyjaźni między dwoma papieżami. Niektórzy mówili, że emerytowany papież nie zgadzał się z decyzjami Franciszka. Co Benedykt myślał o Franciszku?

-Po jego rezygnacji odwiedziłem go i oczywiście rozmawialiśmy o życiu Kościoła. Benedykt rozmawiał ze mną swobodnie, nie potrzebował półsłówek i nigdy nie słyszałem, by wygłaszał negatywne uwagi czy osądy na temat papieża Franciszka.Co myślał? Nie udaję, że znam jego myśli. Mówiąc podczas jednej z takich wizyt o uścisku obu papieży na otwarcie Świętego Roku Miłosierdzia, zwierzył mi się, że był szczęśliwy, widząc, jak wiele sympatii i uczuć Franciszek wzbudził wśród ludzi. Powiedział mi: "To mnie cieszy i daje mi pokój".

Czy w Pana wspomnieniach dotyczących obcowania i pracy z dwoma tak różnymi papieżami przejawia się również "od środka", powiedzmy, jakaś forma bezpośredniego zaangażowania w badanie istotnych problemów?

-Tak, z konieczności. Dlatego, jak już mówiłem, musiałem poświęcić kilka rozdziałów ruchowi Lefebvre'a, komisji zwanej "Vatileaks", mariologicznemu fenomenowi Medjugorje, reformie Kurii .... i tym samym kontekstowi manifestu byłego nuncjusza Viganó i innym atakom na Franciszka. Nie wiem, czy spodoba mu się wszystko, co powiem... W pewnym momencie nie sądzę. Ale wie, że staram się być szczery i odważyłem się poprosić go o napisanie przedmowy do książki.

Watykan

"Papież apeluje, by nie upuszczać krwi na wody Morza Śródziemnego!

Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański w drugą niedzielę Wielkiego Postu ponownie zaapelował, by "czyste wody Morza Śródziemnego nie zostały zakrwawione" i by "powstrzymać handlarzy ludźmi", w związku z katastrofą statku u wybrzeży Crotone (Włochy). Modlił się też za ofiary katastrofy kolejowej w Grecji oraz za "męczenników z Ukrainy".

Francisco Otamendi-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"W tych dniach myśli wielokrotnie zwracały się ku katastrofie kolejowej, która miała miejsce w Grecji. Wiele ofiar. Modlę się za zmarłych i jestem blisko rannych i ich rodzin. Niech Matka Boża ich pocieszy". Tak rozpoczął Papież swoje słowa po maryjnej modlitwie Anioł Pański i błogosławieństwie z okna swego gabinetu w watykańskim Pałacu Apostolskim na Placu Świętego Piotra.

Ojciec Święty wyraził następnie "smutek z powodu tragedii, która wydarzyła się na wodach Cutro (Włochy). Modlę się za liczne ofiary katastrofy statku, za tych, którzy przeżyli, i za ich rodziny. Wyrażam uznanie i wdzięczność miejscowej ludności, a także instytucjom za solidarność i przyjęcie naszych braci i sióstr". 

Następnie Papież Rzymski ponowił swój "apel, aby takie tragedie się nie powtarzały, aby powstrzymać handlarzy ludźmi i aby nie pozbywali się dalej życia ludzi, tak wielu ludzi, aby podróż nadziei nie zamieniła się w podróż śmierci, aby wody Morza Śródziemnego nie zostały zakrwawione przez te dramatyczne wypadki". Niech Pan da nam siłę do zrozumienia i do opłakiwania.

Jest to przesłanie, które papież Franciszek wygłosił przy wielu okazjach, na przykład na greckiej wyspie Lesbos, podczas podróży apostolskiej do Grecji i na Cypr oraz w wielu innych miejscach.

Ojciec Święty spędził następnie trochę czasu na cichej refleksji i modlitwie, a potem pozdrowił rzymian i pielgrzymów z Włoch i wielu innych krajów. W szczególności Ojciec Święty zwrócił się do ukraińskiej wspólnoty z Mediolanu, która pielgrzymowała do Rzymu "z okazji czwartej rocznicy męczeństwa biskupa św. Jozafata, który oddał życie za jedność chrześcijan". Papież podziękował im za "zaangażowanie w przyjęcie" i prosił, aby "Pan za wstawiennictwem św. Jozafata obdarzył pokojem zamęczony naród Ukrainy".

Ojciec Święty pozdrowił także pielgrzymów z Litwy, którzy obchodzą święto św. Kazimierza, oraz wspólnoty z Saragossy i Murcji, a także m.in. z Burkina Faso. 

Z Jezusem - "świetlistym pięknem miłości".

W tym Anioł Pański na drugą niedzielę Wielkiego Postu, w którym proklamowana jest Ewangelia o Przemienieniu Pańskim, Papież Franciszek powiedział, że "to właśnie przebywając z Jezusem, uczymy się rozpoznawać w Jego obliczu świetliste piękno miłości dającej siebie, nawet gdy nosi ona znamiona krzyża", a także "uchwycić to samo piękno w twarzach" innych.

"Jezus zabiera ze sobą na górę Piotra, Jakuba i Jana i objawia im się w całym swoim pięknie jako Syn Boży (por. Mt 17, 1-9)", rozpoczął Papież. "Zadajmy sobie pytanie: Na czym polega to piękno, co widzą uczniowie, jakiś efekt specjalny? Nie, to nie jest to. Widzą światło Bożej świętości jaśniejące na twarzy i szatach Jezusa, doskonałego obrazu Ojca". 

A potem skomentował: "Ale Bóg jest Miłością i dlatego uczniowie widzieli na własne oczy piękno i blask Bożej Miłości wcielonej w Chrystusa, przedsmak raju". Jakież było zdziwienie uczniów! Tak długo mieli pod oczami oblicze Miłości i nie zdawali sobie sprawy, jak jest ono piękne! Dopiero teraz to sobie uświadamiają, z ogromną radością".

"Szkoła Jezusa

"Ta Ewangelia pokazuje nam również drogę naprzód: uczy nas, jak ważne jest bycie z Jezusem, nawet wtedy, gdy nie jest łatwo zrozumieć wszystko, co mówi i robi dla nas". 

"To właśnie przebywając z Nim, w istocie, uczymy się rozpoznawać w Jego twarzy świetliste piękno miłości dającej siebie, nawet gdy nosi ona znamiona krzyża" - mówił papież Franciszek. "I to właśnie w Jego szkole uczymy się chwytać to samo piękno w twarzach osób, które codziennie idą obok nas: członków rodziny, przyjaciół, kolegów, tych, którzy w różny sposób troszczą się o nas. Jak wiele świetlistych twarzy, jak wiele uśmiechów, jak wiele zmarszczek, jak wiele łez i blizn mówi o miłości wokół nas!". 

"Nauczmy się je rozpoznawać i napełniać nimi nasze serca", zachęcił Papież. "A potem wyruszmy, by zanieść innym otrzymane światło, z konkretnymi uczynkami miłości (por. 1 J 3, 18), zanurzając się hojniej w codziennych zadaniach, kochając, służąc i przebaczając z większym entuzjazmem i dyspozycyjnością". 

Franciszek zaproponował mały rachunek sumienia: "Możemy zadać sobie pytanie: Czy rozpoznajemy w naszym życiu światło Bożej miłości? Czy rozpoznajemy je z radością i wdzięcznością w twarzach tych, którzy nas kochają? Czy szukamy wokół siebie znaków tego światła, które wypełnia nasze serca i otwiera je na miłość i służbę? Czy też wolimy słomiane ognie bożków, które nas alienują i zamykają w sobie?". 

"Piękno Jezusa daje im siłę".

"Jezus, w rzeczywistości, dzięki temu doświadczeniu formuje ich, przygotowuje ich do jeszcze ważniejszego kroku. W krótkim czasie, w rzeczywistości, będą musieli umieć rozpoznać w Nim to samo piękno, kiedy idzie na krzyż i Jego twarz jest oszpecona" - dodał Papież. 

"Piotrowi trudno to zrozumieć" - kontynuował. "Chciałoby się zatrzymać czas, postawić scenę na "pauzę", być tam i przedłużyć to cudowne doświadczenie; ale Jezus na to nie pozwala. Jego światło, w rzeczywistości, nie może być zredukowane do 'magicznej chwili'. Wtedy stałoby się czymś fałszywym, sztucznym, co rozpływa się we mgle przemijających uczuć. 

Na zakończenie Ojciec Święty wskazał, że "przeciwnie, Chrystus jest światłem, które wskazuje drogę, jak słup ognia dla ludu na pustyni (por. Wj 13, 21). Piękno Jezusa nie odwraca uczniów od rzeczywistości życia, ale daje im siłę, by szli za Nim do Jerozolimy, na krzyż. Niech Maryja, która strzegła w swoim sercu światła swojego Syna, nawet w ciemnościach Kalwarii, towarzyszy nam zawsze na drodze miłości".

AutorFrancisco Otamendi

Edukacja

James ArthurEdukacja jest zbudowana na idei rynku" : "Education is built on the idea of the market".

James Arthur jest dyrektorem Birmingham Centre for Education in Virtues and Values, inicjatywy, której celem jest "kształcenie ludzi, aby dobrze żyli w świecie, w którym warto żyć".

Paloma López Campos-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Na Uniwersytecie w Birmingham działa ośrodek poświęcony edukacji w zakresie cnót i wartości pt.Centrum Jubileuszowe"która niedawno otworzyła oddział w Hiszpanii, w Uniwersytet Francisco de Vitoria.

Celem tego ośrodka jest badanie i wprowadzanie w życie wszystkich tych postępów w kształtowaniu charakteru, które pozwalają ludziom rozwijać się nie tylko na poziomie zawodowym, ale także na poziomie wewnętrznym. Dzieje się tak dlatego, że jego członkowie są przekonani, iż "wszystkie zawody wymagają nabycia takich cech moralnych jak: uczciwość, odwaga, samokontrola, służba, wielkoduszność i tak dalej, aby być dobrym profesjonalistą".

Aby lepiej zrozumieć pracę tej instytucji i jej znaczenie na poziomie uniwersyteckim, Omnes przeprowadził wywiad z dyrektorem ośrodka w Birmingham, Jamesem Arthurem, który oprócz pełnienia tej kierowniczej funkcji jest członkiem Society for Educational Studies, byłym redaktorem British Journal of Educational Studies oraz honorowym profesorem na uniwersytetach w Glasgow i Oxfordzie.

Wasza instytucja rozpoczęła działalność w 2012 roku i od tego czasu stale się rozwija, ale jak doszło do powstania Birmingham Centre for Virtues and Values Education?

-Prowadziłem badania nad edukacją w cnoty i edukacji charakteru przez ostatnie 25 lat i pracowałem nad wieloma takimi projektami przed narodzinami Birmingham Jubilee Centre. Było to finansowane przez wiele organizacji charytatywnych i pieniędzy rządowych w celu zbadania edukacji charakteru i jej wkładu w obywatelstwo. W 2012 roku Fundacja Johna Templetona przyznała 30 milionów dolarów na założenie centrum na Uniwersytecie w Birmingham, aby badać i stosować różne perspektywy na temat charakteru i cnót.

Centrum jest pionierem w interdyscyplinarnych badaniach, które koncentrują się na charakterze, cnotach i wartościach, ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju człowieka. Promuje moralną koncepcję charakteru, aby zbadać znaczenie cnoty w życiu publicznym i zawodowym. Centrum jest liderem w polityce i praktyce w tej dziedzinie, a poprzez szeroki zakres projektów przyczynia się do odnowy cnót charakteru zarówno wśród jednostek, jak i w społeczeństwie.

Ośrodek dąży do wzmocnienia cnót charakteru poprzez:

  • zająć się krytycznymi kwestiami dotyczącymi charakteru;
  • promowanie, poprzez rygorystyczne badania, rozwoju dobrego charakteru w edukacji, biznesie i społeczeństwie, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i na świecie;
  • budowanie i wzmacnianie cnót charakteru w kontekście rodziny, szkoły, społeczności, uniwersytetu, zawodów, organizacji wolontariackich i ogólnie miejsca pracy.

Jakie znaczenie ma takie centrum w społeczeństwie, w którym umiejętności praktyczne, takie jak inżynieria, są ważniejsze niż sztuki wyzwolone czy kształtowanie cnoty i charakteru?

-W dzisiejszej edukacji narasta niepokój, który podkreśla sukces ucznia jako cel edukacji. Nasz system edukacji zbudowany jest na założeniu, że celem człowieka jest produkcja i konsumpcja na rynku, a miarą sukcesu jest ta rynkowa - rentowność lub, w przypadku jednostek, bogactwo i status.

Wbrew temu, nasza szkoła uważa, że edukacja powinna skupiać się na kształceniu ludzi, aby potrafili dobrze żyć w świecie, w którym warto żyć. Nauki techniczne są ważne, ale ważniejszy jest rozwój osobisty każdej jednostki.

Na czym polega działalność tej instytucji?

-Centrum jest autorem ponad 250 artykułów i książek dotyczących badań nad cnotami charakteru oraz stworzyło 56 raportów wraz z innymi dokumentami i ramami. Wszystkie z nich są dostępne bezpłatnie na naszej stronie internetowej.

Centrum zostało wybrane spośród ponad 1200 kandydatów do nagród QS World University Rankings, uznawanych za "Oscary edukacji". Międzynarodowe jury, złożone z przedstawicieli ponad 77 krajów, oraz jury główne wybrało prace Centrum Jubileuszowego dotyczące środowiska pracy w szkołach ze względu na ich innowacyjną i skuteczną pedagogikę oraz wywieranie znaczącego i skalowalnego wpływu w skali globalnej.

Uznanie to następuje po międzynarodowych wyróżnieniach dla Centrum, w tym niemieckiej nagrody Ferdinande Boxberger Prize w 2019 roku oraz nagrody Expanded Reason Award Fundacji Josepha Ratzingera-Benedykta XVI w 2020 roku. The Framework, którego trzecia edycja właśnie została opublikowana, była również podstawą do wielomilionowych dotacji z Fundacji Johna Templetona, Światowej Fundacji Charytatywnej Templetona i Fundacji Rodziny Kern.

Właśnie otworzyliście oddział na Uniwersytecie Francisco de Vitoria. Jak można promować edukację charakteru wśród studentów uniwersytetu?

-Jeśli chodzi o wartość wyższego wykształcenia, zwiększony potencjał ekonomiczny jest tylko częściową miarą. Wartość edukacji uniwersyteckiej jest obliczana poprzez życie absolwentów - ich rozwój osobisty i ich wkład w dobrobyt społeczny. Jest ona obliczana nie tylko poprzez to, co studenci robią, ale także poprzez to, kim się stają.

Ostatnio wiele uniwersytetów wyraziło swoje zaangażowanie w holistyczne, społecznie osadzone szkolnictwo wyższe. Pojęcia takie jak pełny potencjał, rozwój i dobrostan odnoszą się zarówno do studentów, jak i społeczności uniwersyteckich, i można je znaleźć zarówno w polityce uniwersyteckiej, jak i w celach. Wszystko to, biorąc pod uwagę twierdzenie, że "uniwersytety kształtują życie" i fakt, że wiele uniwersytetów wymienia cechy osobiste, które chcą, aby ich studenci rozwijali i internalizowali, gdy ukończą studia.

Mówisz o cnotach w takich zawodach jak pielęgniarstwo, prawo, edukacja czy wojsko, dlaczego skupiłeś się na tych konkretnych obszarach? Jaki wpływ ma trening cnót i wartości w tych dziedzinach??

-Przyglądamy się wielu zawodom i nie tylko tym, które do tej pory badaliśmy. Przyjrzeliśmy się również pracownikom socjalnym i policjantom.

Ogromna większość zawodów, zawodów i profesji w cywilnych i cywilizowanych społeczeństwach posiada mniej lub bardziej formalne kodeksy postępowania, czy też kodeksy etyczne mające na celu zapewnienie dobrej i uczciwej praktyki oraz ochronę klientów przed sytuacją przeciwną.

Kodeksy te nie są jednak wystarczające, aby zagwarantować przestrzeganie ich przez każdego pracownika. Z tego punktu widzenia wiele błędów zawodowych lub skandali w kontekście interesu publicznego, takich jak polityka, prawo, medycyna, praca socjalna, edukacja lub biznes, można przypisać osobistej słabości, brakowi determinacji, chciwości lub po prostu głupocie zawodowej: krótko mówiąc, uchybieniom w moralnym charakterze jednostki. Uznajemy, że we wszystkich zawodach, aby być dobrym profesjonalistą, trzeba nabyć moralne cechy uczciwości, odwagi, samokontroli, służby, hojności i tak dalej. To jest uniwersalne.

Powołania

Pedro de Andrés: "Bez świadectwa wiary mojej wspólnoty nie pojawiłoby się we mnie pytanie o powołanie".

Ten diakon należący do Drogi Neokatechumenalnej, który 6 maja przyjmie święcenia kapłańskie, dzieli się z Omnes swoim procesem powołaniowym, znaczeniem modlitwy i wsparciem swojej wspólnoty. 

Maria José Atienza-5 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Pedro de Andrés Leo jest diakonem diecezji madryckiej. Choć urodził się w Madrycie, Pedro prawie całe życie mieszkał w Guadalajarze. Jest czwartym dzieckiem chrześcijańskiej rodziny związanej z Drogą Neokatechumenalną. W parafii San Nicolás w Guadalajarze szedł w pierwszej wspólnocie, a w Madrycie kontynuował swoją drogę w parafii San Sebastián, przy ulicy Atocha, w szóstej wspólnocie.

Pedro kończy formację w Diecezjalnym Seminarium Misyjnym Redemptoris Mater - W rozmowie z Omnes opowiedział o swoim procesie powołaniowym, znaczeniu modlitwy i wsparciu swojej wspólnoty.

Jak odkryłeś Boże powołanie do kapłaństwa?

-Dla mnie niepokój związany z powołaniem pojawiał się stopniowo. W wieku 14 lat, kiedy wstąpiłem do własnej wspólnoty, po raz pierwszy poważnie pomyślałem o zostaniu kapłanem, jako radosna odpowiedź na ogłoszoną mi bezwarunkową miłość Chrystusa. Ten pierwszy impuls nie przybrał jednak konkretnej formy z powodu mojej odmowy wstąpienia do Niższego Seminarium Duchownego z powodu nieśmiałości.

Z upływem lat pojawiło się we mnie mocne pytanie: "Panie, jakie jest moje powołanie? Kim chcesz, abym był? Dla mnie to pytanie było fundamentalne, a pojawiło się we mnie dzięki mojej wspólnocie, w której co tydzień celebrowaliśmy Słowo, Eucharystię w małej wspólnocie i mieliśmy comiesięczne spotkanie wspólnotowe. Muszę powiedzieć, że bez świadectwa wiary moich braci ze wspólnoty, zwłaszcza młodych rodzin i księdza, pytanie o powołanie nie pojawiłoby się we mnie.

Skończyłem szkołę średnią, a ponieważ nie wiedziałem, jak odpowiedzieć na to pytanie, postanowiłem pójść na uniwersytet. Tego lata, w 2012 roku, pojechałem z moją parafią i inną parafią w Madrycie na pielgrzymkę do Lourdes, gdzie złożyłem pytanie o powołanie u stóp Matki Bożej, ponieważ nie wiedziałem, co robić.

Po roku wielkiej wagi we wspólnocie, w której Pan dał mi dar, dzięki posłuszeństwu Bogu przez moich katechetów, pogodzenia się z moją historią i pragnienia bycia chrześcijaninem, bycia świętym, pojechałem na pielgrzymkę ŚDM do Rio de Janeiro w Brazylii. Tam, po pierwszej rozmowie o moich wątpliwościach powołaniowych z księdzem, Pan wezwał mnie w Eucharystii: "Ja jestem Światłością świata, kto idzie za mną, nie chodzi w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Te słowa Chrystusa (J 8,12) były dla mnie prawdziwym powołaniem: Bóg mnie powołał! To już nie ja szukałem odpowiedzi na pytanie, jaka jest Jego wola wobec mnie, to On sam przemówił i powołał mnie. Pełna radości i nerwów wstałam, aby udać się do seminarium na spotkanie powołaniowe z inicjatorkami Drogi, Kiko i Carmen, w Rio de Janeiro 29 lipca 2013 r., we wspomnienie św. Marty.

Po roku rozeznawania powołania w towarzystwie kilku księży i innych chłopców, którzy zmartwychwstali, pojechałem na rekolekcje dla nowych seminarzystów z Kiko i Carmen w Porto San Giorgio (Włochy), gdzie zostałem wysłany do seminarium. Redemptoris Mater Madrytu, do którego dołączyłem 29 września 2014 r. i w którym odbywam szkolenie.

Charyzmat Drogi to charyzmat Kerygmatu, pierwszego głoszenia, z mocnym wezwaniem do misji. Jak to powołanie misyjne jest przeżywane już w czasie przygotowania do kapłaństwa?

-Przeżywamy to powołanie z wielką radością i wdzięcznością dla Pana, ponieważ wiemy, że na nic nie zasłużyliśmy i że wszystko jest darem od Niego. Spontanicznie, nasza dyspozycyjność do misji rodzi się w nas dzięki temu, że w czasie formacji i jako jej zasadnicza część, odbywamy Camino we wspólnocie jako drugi brat, uczestnicząc w celebracji Słowa, Eucharystii i Convivencia (co na Camino nazywamy "Drogą"). statyw) z rodzinami, singlami, młodzieżą, starszymi, kapłanami... Jesteśmy jeszcze jednym chrześcijaninem, który idzie za Chrystusem w Kościele. Z tej relacji z Chrystusem, który kocha nas jako grzeszników, rodzi się zapał do ewangelizacji, do misji. ad gentes.

Ponadto, przez dwa lata jesteśmy wysyłani na misję wędrowną, która jest fundamentalną częścią naszej formacji. Tam, jako członkowie zespołu katechistów lub towarzyszący kapłanowi w ewangelizacji, otrzymujemy łaskę aktywnego uczestnictwa w głoszeniu Ewangelii, aby nasze powołanie misyjne zostało wzmocnione i potwierdzone przez Pana.

Proste pytanie... Czy jesteś w pełni szczęśliwy?

-Dziś mogę powiedzieć tak, jestem szczęśliwy. Źródło tej radości i szczęścia nie znajduje się w dobrach, nawet w ludzkich papierach wartościowych. Szczęście przychodzi do mnie z zażyłości z Chrystusem. To On jest tym, który mnie powołał, gwarantem mojego życia. Oczywiście przeżywam to wszystko w niepewności, jak wszystko inne w życiu chrześcijańskim.

"Nosimy ten skarb w ziemnych naczyniach" - mówi św. Paweł. Dlatego codzienna modlitwa jest podstawową częścią mojego życia, poprzez liturgię godzin, modlitewne czytanie Pisma Świętego, lekturę duchową, modlitwę kontemplacyjną....

W tej niepewności są chwile, kiedy pojawiają się obawy o przyszłość, ale to właśnie z Chrystusem mogę opuścić moją ziemię i moich krewnych, jak Abraham, do ziemi, którą On mi wskaże, gdzie już na mnie czeka i gdzie zjednoczy mnie ze swoim krzyżem, który jest źródłem ewangelizacji.

Stany Zjednoczone

Tysiące osób pożegnało biskupa pomocniczego Los Angeles

Ponad pięć tysięcy osób wzięło udział w mszy żałobnej za biskupa pomocniczego Davida O'Connella, który został zamordowany 18 lutego w swoim domu na przedmieściach Los Angeles w Kalifornii, w katedrze Matki Bożej w Los Angeles.

Gonzalo Meza-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ceremonii przewodniczył arcybiskup Jose Gomez z Los Angeles, któremu towarzyszyli kardynałowie Roger Mahony z Los Angeles, Blase Cupich, arcybiskup Chicago i Robert McElroy, biskup San Diego w Kalifornii, a także 34 biskupów i 50 księży. Msza św. była zakończeniem obrzędów pogrzebowych, które rozpoczęły się w środę 1 marca w kościele św. Jana Marii Vianneya, położonym w rejonie duszpasterskim San Gabriel, gdzie bp O'Connell pełnił funkcję wikariusza episkopalnego.

"Uosabiał obraz Jezusa, Dobrego Pasterza".

Biskup David O'Connell był jednym z najbardziej ukochanych biskupów archidiecezji Los Angeles, o czym świadczą tysiące osób i parafian, którzy przez trzy dni uczestniczyli w obrzędach pogrzebowych, w tym władze cywilne, przywódcy różnych wyznań chrześcijańskich i przedstawiciele różnych religii. Biskup O'Connell uosabiał obraz Jezusa, Dobrego Pasterza, na co zwrócił uwagę kardynał Mahony podczas homilii na Mszy św. czuwania w czwartek wieczorem.

"Biskup Dawid rozumiał prymat chrztu i misję, której wymaga on dla całego ludu Bożego. Dlatego biskup David powoływał, upełnomocniał i wysyłał na misję osoby lub grupy, z którymi pracował. O'Connell nie opuszczał spotkania bez wyznaczenia lub przypomnienia komuś o jego misji". Jego charyzma i mądrość pochodziły od Ducha Świętego - powiedział kardynał.

"Misja, którą teraz mamy, polega na tym, że idziemy do tego szczególnego miejsca w naszych sercach, jak uczył nas Dawid, [aby usłyszeć] głos Ducha Świętego. Przyjdź Panie Jezu. Przyjdź Duchu Święty" - zakończył ze łzami Mahony.

"Nigdy nie prosił o nic w zamian.

Podczas przemówienia na piątkowej mszy pogrzebowej jeden z bratanków zabitego biskupa, który na uroczystość przyjechał z Irlandii, powiedział: "Wujek Dave był inspiracją. Nauczył nas, że jeśli masz możliwość, aby komuś pomóc, powinieneś to zrobić. Wszystko, czego chciał, to ułatwić innym życie. I nigdy nie prosił o nic w zamian.

Jednym z mniej znanych aspektów jest to, że biskup chciał być komikiem i kiedyś próbował, "ale na szczęście miał inną pracę, w której najwyraźniej radził sobie lepiej" - powiedział bratanek biskupa, również nazywający się David O'Connell.

Chwile smutku i nadziei były widoczne także u bpa José Gómeza, któremu w kilku momentach uroczystości łamał się głos, zwłaszcza gdy opowiadał swoje anegdoty z O'Connellem, którego uważał za wielkiego przyjaciela.

Posługa naznaczona troską o ubogich

Żal ustąpił miejsca pocieszeniu, gdy Gómez przeczytał telegram wysłany w imieniu papieża Franciszka i podpisany przez kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina: "Pogrążony w głębokim smutku na wieść o przedwczesnej i tragicznej śmierci biskupa pomocniczego Davida O'Connella, Jego Świątobliwość przesyła serdeczne kondolencje i zapewnia o swojej duchowej bliskości z rodziną, parafianami, zakonnikami i duchowieństwem archidiecezji". Posługa kapłańska i biskupia biskupa w Kościele Los Angeles była naznaczona głęboką troską o ubogich, imigrantów i potrzebujących. Podkreślono także jego wysiłki w obronie świętości i godności życia oraz gorliwość w promowaniu solidarności, współpracy i pokoju w lokalnej społeczności. Jego Świątobliwość modli się, aby wszyscy, którzy czczą jego pamięć, odrzucili drogi przemocy i zwyciężali zło dobrem".

Choć przyczyny zabójstwa są przedmiotem śledztwa, lokalne władze wskazały, że zbrodni dokonał mąż pracownicy domowej biskupa.

Po zakończeniu mszy pogrzebowej ciało biskupa O'Connella zostało pochowane w mauzoleum katedry w Los Angeles.

Biskup David O'Connell urodził się w hrabstwie Cork w Irlandii w 1953 roku. Święcenia kapłańskie i inkardynację przyjął w archidiecezji Los Angeles w Kalifornii w 1979 roku.

Papież Franciszek mianował go biskupem pomocniczym w 2015 roku i został przydzielony jako wikariusz biskupi regionu San Gabriel, jednego z pięciu regionów archidiecezji Los Angeles.

Kultura

Źródła informatorów religijnych

Rola dziennikarza watykańskiego w obecnym krajobrazie medialnym, jego wyzwania i trudności, są przedmiotem badań 10. edycji Kursu Specjalistycznego w zakresie informacji religijnej, organizowanego przez Stowarzyszenie ISCOM we współpracy z Wydziałem Komunikacji Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża i Międzynarodowym Stowarzyszeniem Dziennikarzy Akredytowanych przy Watykanie (AIGAV).

Antonino Piccione-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Sektor reportażu religijnego jest jednym z najbardziej złożonych w krajobrazie dziennikarskim, ze względu na konieczność posiadania bardzo specyficznych umiejętności i potrzebę rozpowszechniania wiadomości wśród niespecjalistycznej publiczności bez ich trywializowania lub zniekształcania. Nierzadko zdarza się, że oficjalne źródła nie chcą współpracować z dziennikarzami w odpowiednim czasie i w dokładny sposób. Do tego stopnia, że milczenie staje się normą.

To niektóre z kwestii, które pojawiły się podczas okrągłego stołu, przy którym zaprezentowano 10. edycję Kursu Specjalizacji z Informacji Religijnej, inicjatywy promowanej przez Stowarzyszenie ISCOM we współpracy z Wydział Komunikacji Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Akredytowanych przy Watykanie (AIGAV).

Źródła oficjalne i nieoficjalne

"Pierwszym źródłem jest wciąż sam papież. Jego przemówienia, adresy, homilie, wywiady". Tak mówi Manuela Tulli, dziennikarka agencji ANSA, dla której zajmuje się Watykanem i informacjami religijnymi. Jego publikacje to między innymi "Francesco, un nome un destino" (Laruffa) o życiu świętego Franciszka z Paoli, "Eroi nella fede" (Acs) o sytuacji chrześcijan w Egipcie. Laureat w 2017 roku nagrody dziennikarskiej dedykowanej Giuseppe De Carli w zakresie informacji religijnych. Ostatnio uczestniczył w projekcie redakcyjnym "Quaderni del Vaticano" w ramach przygotowań do Jubileuszu 2025 z krótkim esejem na temat "Sensu życia".

Wśród oficjalnych źródeł, kontynuuje Tulli, "sala prasowa Watykanu, Biuletyn, komunikaty, media watykańskie (Vatican News, Osservatore Romano, Radio Watykańskie). A następnie oficjalne konta na portalach społecznościowych: Pontifex, TerzaLoggia, konta kardynałów, biskupów i dykasterii".

W przypadku informacji krajowych lub lokalnych Tulli wymienia biuro komunikacji społecznej CIS, agencję Sir, Avvenire, Tv2000, strony internetowe i publikacje diecezji.

Interesująca jest wzmianka o relacjach z działalności sądów, "przydatnych nie tylko do poznania faktów tego czy innego procesu, ale także mechanizmów decyzji i stosowanych praktyk". Poza samymi sprawami, dzięki rozprawom przed watykańskim trybunałem poznajemy skrawki życia w murach Leonina, które w innym przypadku pozostałyby nieznane. Tulli wspomina na przykład proces o rzekome nadużycia w prezbiterium.

Odnosząc się do nieoficjalnych źródeł, dziennikarz ANSA podkreśla, jak "watykańskie informacje trzeba cierpliwie budować przez dłuższy czas". Jest ona wynikiem relacji, które nie zawsze łatwo zbudować. Konieczne jest posiadanie szerokiego spektrum źródeł, aby uniknąć instrumentalizacji". Są wśród nich urzędnicy dykasterii Kurii, ale - podsumowuje Tulli - także ambasady przy Stolicy Apostolskiej, uniwersytety papieskie, eksperci w danej dziedzinie: "Wszystko może przyczynić się do budowy obrazu, jak wiele małych kawałków mozaiki".

Konkurencja i wspólnota

Obraz wzbogacony interwencjami Francesco Antonio Grana i Loup Besmond de Senneville. Ten pierwszy, watykanista z il fattoquotidiano.it i sekretarz Nagrody im. Kardynała Michele Giordano, zauważa, "że nawet najwyższe ze źródeł - papież - może kłamać i manipulować dziennikarzem".

Wśród publikacji Grana dotyczących życia Kościoła, zredagował książkę papieża Franciszka An Encyclical on Peace in Ukraine (Terra Santa Edizioni).

O Bergoglio, którego jest osobistym przyjacielem, chwali jego "wielki zmysł dziennikarski i wielką zdolność do zarządzania komunikacją kryzysową (pederastia, sprawa Orlandi, itd.)".

Pomimo zdrowej i nieuniknionej konkurencji między watykanistami, Grana identyfikuje profesjonalizm, kunszt i wrażliwość niektórych swoich kolegów jako wartość dodaną obiektywnej sprawozdawczości religijnej, ponieważ ostatecznie, mówi, "to sam podpis nadaje prawdziwość faktom".

"Nie ma prawdziwie zorganizowanej strategii komunikacyjnej".

"Trudność źródeł informacji religijnej, konieczność posiadania wysokich kompetencji, brak komunikacji między aktorami, ich brak profesjonalizmu, wybór milczenia, z przekonaniem, że dobre rzeczy nie robią hałasu". Są to, zdaniem Loup Besmond de Senneville, watykańskiego korespondenta francuskiego dziennika "La Croix" i przewodniczącego AIGAV, najbardziej oczywiste zarzuty wobec systemu, w którym "nie ma prawdziwie zorganizowanej strategii komunikacyjnej, z brakiem dwóch zasadniczych elementów, które istnieją we wszystkich innych instytucjach politycznych: off i on".

To zobowiązuje specjalistów od informacji religijnej "do posiadania własnych źródeł", mówi Besmond de Senneville, "aby przynieść nowe informacje i pomóc zrozumieć rzeczywistość: dlaczego Papież powiedział jakieś słowo lub nie; dlaczego zachował się w określony sposób lub nie".

Jeśli chodzi o informacje religijne, mówi, uniwersytety są również doskonałymi zasobami, często zaniedbywanymi, a będącymi domem dla wielu ekspertów. "Myślę o Sant'Anselmo dla liturgii, Pisai dla islamologii, Gregoriańskim i Świętym Krzyżu dla prawa kanonicznego. W Rzymie również dyplomaci stanowią ważną sieć".

Trudność polega na tym, by mieć źródła, które mówią i zgadzają się na cytowanie. Osobiście - podsumowuje Besmond de Senneville - stwarza to sporo problemów dla naszych czytelników, którzy nie rozumieją trudności. Wielu jest przekonanych, że anonimowe źródło to źródło wymyślone.

AutorAntonino Piccione

Watykan

Massimiliano PadulaFrancis has his eye on today's problems": "Franciszek ma oko na dzisiejsze problemy

Massimiliano Padula, socjolog procesów kulturowych i komunikacyjnych z Instytutu Pastoralnego Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, wyjaśnia w tym wywiadzie klucze do socjologicznego myślenia papieża Franciszka.

Giovanni Tridente-4 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Osiągnięcie całościowej wizji, która obejmuje chrześcijańską egzystencję w jej złożoności". Tak Romano Guardini wyjaśnia znaczenie "Wolności, łaski, przeznaczenia", jednego ze swoich najważniejszych opracowań. I nie jest przypadkiem, że Jorge Mario Bergoglio czerpie wiele ze swojego magisterium od włoskiego myśliciela i teologa, dziś Sługi Bożego, do tego stopnia, że "przypisuje" mu podejście interpretacyjne swojego pierwszego Adhortacja apostolska Evangelii GaudiumMagna Carta całego jego pontyfikatu.

W dokumencie papież Franciszek cytuje samego papieża Benedykta, który mówi. Guardini gdy pyta, jak oceniać procesy budujące naród: "Jedynym modelem udanej oceny epoki jest pytanie, w jakim stopniu rozwija się w niej pełnia ludzkiego istnienia i osiąga autentyczną rację bytu, zgodnie ze szczególnym charakterem i możliwościami samej epoki" (EG, 222).

Te przesłanki otwierają drogę do jasnej i zrozumiałej interpretacji tego, czym dla papieża Franciszka jest społeczeństwo. Wyjaśnia on. Massimiliano PadulaSocjolog procesów kulturowych i komunikacyjnych w Instytucie Pastoralnym Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, wywiad przeprowadzony z okazji dziesiątej rocznicy pontyfikatu argentyńskiego papieża.

Czy Pana zdaniem w ciągu tych dziesięciu lat można naszkicować swoistą "socjologię papieża Franciszka"?

W odpowiedzi przywołam Romano Guardiniego i jego studium "Koniec epoki nowoczesnej", które w pewnym sensie antycypowało obecną debatę na temat ponowoczesności i sekularyzacji. Guardini, choć nie był socjologiem, zarysował kategorie społeczno-historyczne, które od dawna znajdują się w centrum badań socjologów ogólnych, a w szczególności socjologów religii. Papież Franciszek idzie po tej linii, kierując się (podobnie jak Guardini) światłem wiary. Ale robi coś więcej: patrzy na dzisiejsze problemy, ucieleśnione w życiu zbiorowym i w życiu indywidualnym.

Czy możesz podać nam jakiś przykład?

-Dość czytania Laudato si' zrozumieć, w jakim stopniu Bergoglio stosuje "spojrzenie socjologiczne" do analizy społeczeństwa (nazywa je "rodziną ludzką"). W encyklice podkreśla środowisko naturalne jako fakt społeczny, który generuje zmiany, często niezbyt zachęcające dla integralnego rozwoju człowieka.

Udaje mu się też uchwycić niektóre z najbardziej palących kwestii naszych czasów: wśród nich przyspieszenie, na które wskazuje hiszpańskim słowem "rapidación". I które nawiązuje do opracowania niemieckich socjologów Hartmuta Rosy i Williama E. Scheuermana zatytułowanego "Społeczeństwo dużych prędkości", czyli konfiguracji społeczeństwa, która z jednej strony poprawia jakość naszego życia, a z drugiej tworzy nowe formy marginalizacji i wykluczenia.

W rzeczywistości marginalizacja i wykluczenie znajdują się w centrum rozważań argentyńskiego papieża...

-Oczywiście. Są to dwie kategorie interpretacyjne coraz bardziej rozwarstwionej, złożonej i nierównej egzystencji. Zmarginalizowani i wykluczeni to biedni, imigranci, osoby starsze i chore. Ale nie tylko. Marginalizacja i wykluczenie dotyczą wszystkich jednostek, wszystkich grup społecznych, wszystkich mikro- i makroorganizacji. To właśnie to serce, a raczej obojętność, stanowi zachowanie antyspołeczne i destrukcyjne.

Franciszek wychwytuje jej różne przejawy, gdy na przykład mówi o "kulturze wyrzucania pieniędzy". Ale nie ogranicza się do prostej diagnozy: pomaga nam zrozumieć, jak wypełnić luki, działać i zachowywać się z myślą o dobru, które jest naprawdę wspólne.

Podróże apostolskie do obszarów granicznych i krajów spustoszonych przez wojnę i nędzę, apele o pokój, przejście od logiki przestrzennej do procesualnej, dialog ekumeniczny, propozycja światowego paktu edukacyjnego, to niektóre znaki jego terapii społecznej.

Można by powiedzieć - parafrazując charakterystykę nauki socjologicznej - że bergoglińskie magisterium obejmuje funkcję opisową (dostarcza kluczy dostępu do świata) oraz funkcję normatywną (udostępnia cele i kodeksy postępowania).

Jak Twoim zdaniem socjologia może w przyszłości odnosić się do katolicyzmu?

-Sądzę, że ich relacje będą musiały coraz częściej rozgrywać się w kategoriach wzajemności. Socjologia będzie mogła pomóc religii tylko wtedy, gdy będzie ona w stanie przemyśleć siebie w świetle społeczeństwa i jego zmian.

Nie oznacza to rezygnacji ze sterylnego relatywizmu, ale zrozumienie, że rzeczywistość społeczna jest "ontologicznie" prowizoryczna i jako taka musi być odczytywana i przeżywana. Kiedy Franciszek nalega na porzucenie logiki "zawsze tak było" (nazywa to "indietryzmem"), pokazuje, że dobrze rozumie procesy morfogenetyki społecznej.

Wśród nich dwa wydają mi się szczególnie perspektywiczne dla refleksji i badań społeczno-religijnych w teraźniejszości i przyszłości. Pierwszym jest przesunięcie środka ciężkości chrześcijaństwa z "chorej ze zmęczenia" Europy na południe świata, które mimo wielu problemów wykazuje owocną duchowość. Drugim jest proces personalizacji wiary, który odchodząc od tradycji, stwarza nowe możliwości ewangelizacji oraz żywotnego i twórczego duszpasterstwa.

Kino

"Heaven Can't Wait" i więcej rekomendacji

Polecamy nowości wydawnicze, klasyki, czy treści, których jeszcze nie widzieliście w kinie lub na ulubionych platformach.

Patricio Sánchez-Jáuregui-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

LOCKWOOD & CO.

Twórca: Joe Cornish

Aktorzy: Ruby Stokes, Cameron Chapman, Ali Hadji-Heshmati

Netflix

Lucy Carlyle to małomiasteczkowa dziewczyna w wielkim mieście. Ale w tym świecie nic nie jest takie, jak powinno być. Duchy zaludniają ziemię i tylko kilku młodych ludzi ma umiejętności, by na nie polować. Lucy jest jedną z nich. Dziewczyna o zdolnościach parapsychicznych, łączy siły z dwoma nastoletnimi chłopcami z agencji Lockwood & Co. zajmującej się polowaniem na duchy, aby walczyć ze śmiertelnymi duchami, które nękają Londyn.

Lockwood & Co. to miłe zaskoczenie w katalogu Netflixa. Thriller, serial przygodowy i detektywistyczny dla wszystkich widzów, opracowany przez Joe Cornisha ("Tintin", "Attack the Block"). Oparty jest na serii książek o tym samym tytule autorstwa wielokrotnie nagradzanego Jonathana Strouda ("Krzyczące schody" i "Szepcząca czaszka"). Składa się z ośmiu odcinków, a jego premiera odbyła się 27 stycznia 2023 roku.

NIEBO NIE MOŻE SIĘ DOCZEKAĆ

Błogosławiony Carlo Acutis (CNS photo/courtesy Sainthood Cause of Carlo Acutis)

Reżyser: José María Zavala

Scenariusz: José María Zavala

Muzyka: Luis Mas

W KINIE

Dokument o sławnym życiu Carlo Acutisa, młodego błogosławionego, który zmarł w 2006 roku, a którego charyzma i sława nadal wzbudzają pasję i oddanie. Mając zaledwie 15 lat, jego życie stało się niepowstrzymaną siłą, która nie zna granic. Dzięki José María Zavala ("Świt w Kalkucie", "Tajemnica Ojca Pio") ukazuje się ta książka zawierająca kilkanaście świadectw ludzi w różnym wieku i różnych narodowości, których dotknęła łaska Boża za wstawiennictwem Carlo Acutisa. Przeplatają się one z ważnymi momentami z życia młodego Błogosławionego, przeplatając dokument z fikcją w próbie bardziej żywego ukazania całego życia i wpływu czczonego człowieka.

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Więcej
Gospel

Ostatnia modlitwa Jezusa w Getsemani

Żadne dwa wschody nie są takie same. Obiektywnie i subiektywnie rzecz ujmując. Każdy obrót śruby jest podobny do poprzedniego, ale nie taki sam, bo teraz śruba jest głębiej niż wcześniej.

Gustavo Milano-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Nadszedł Wielki Post. Tak jak w ciągu roku jest czas na figi, mandarynki czy truskawki, tak samo jest czas na zebranie większej ilości łaski na Bożym polu, którym jest świat. W ciągu tych czterdziestu cennych dni, w rejonie Morza Śródziemnego - gdzie Jezus się urodził, żył i umarł - oraz w innych częściach świata, zobaczymy rozkwit najodważniejszych roślin, tych, które były w stanie pokonać kolejną zimę. Może to posłużyć jako przypomnienie, aby przygotować się do centralnego wydarzenia roku chrześcijańskiego: do Wielkanocy Zmartwychwstania Pańskiego.

Co roku ta sama historia? Nie, żadna. Wielkanoc jest równy innemu. Obiektywnie i subiektywnie rzecz biorąc. Każdy obrót śruby jest podobny do poprzedniego, ale nie taki sam, bo teraz śruba jest głębiej niż wcześniej. Dlatego warto dokonać przeglądu głównych wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa za pomocą krótkiej serii artykułów, które pomogą Ci poznać lub zapamiętać bardzo szczególne znaczenie tej pierwszej (i krwawej) Paschy w Jerozolimie.

Ogród Oliwny

Znajdujemy się w Ogrodzie Oliwnym, zwanym też Getsemani, gdzie zaczęła się trwożyć dusza Chrystusa. Słowa, których używa ("Dusza moja boleje aż do śmierci": Mt 26, 38) pochodzą z. Psalm 43, 5Już to zaczyna oferować klucz interpretacyjny do wszystkiego, co nastąpi do następnego dnia: księgi Biblia Żydowskie kobiety już wtedy przepowiadały cierpienie Pana.

Ogród ten znajduje się na obrzeżach Jerozolimy, oddzielony doliną rzeki Kidron. Getsemani, czyli dosłownie "tłocznia oleju" po hebrajsku, jest jednym z najbardziej czczonych miejsc w chrześcijaństwie. Jak uściśla papież Benedykt XVI w swojej książce "Getsemani Jerozolimy" pt.Jezus z Nazaretu".Obecne drzewa nie pochodzą z czasów Chrystusa, gdyż cesarz rzymski Tytus w 70 r. n.e. kazał wyciąć wszystkie drzewa wokół Jerozolimy, także te na Górze Oliwnej. Piotr, Jan i Jakub, najbardziej wyjątkowi z apostołów, poszli tam z Jezusem. 

Można stamtąd z bliska zobaczyć piękną Świątynię oraz najwyższą i najstarszą część miasta. Pan spotykał się tam ze swoimi uczniami - w tym z Judaszem Iskariotą - aby w ciszy, spokoju i z dobrym widokiem modlić się. W Wielki Czwartek zrobił to po raz ostatni i to w nocy. 

Odwróciwszy się od tych trzech, Chrystus wyprostował się na ziemi, co było niezwykłym sposobem modlitwy dla Żyda, przyzwyczajonego do podnoszenia duszy do Boga stojąc i być może z otwartymi ramionami, w postawie gotowości i recepcji. Grupa dopiero co skończyła kolację, a cały kontekst obchodów Paschy, dodany do zwykłego intensywnego rytmu głoszenia z Mistrzem, sprawiał, że byli nieodparcie senni. Oprócz tych naturalnych przyczyn - którym, nawiasem mówiąc, podlegał również Jezus - istniały również przyczyny nadprzyrodzone: trio nie podzielało trosk Pana, nie zrozumiało właściwie trzech zapowiedzi Męki, które zostały im przekazane, nie wibrowało unisono z odkupieńczymi tęsknotami Jezusa.

Później, gdy próbowali to wszystko ująć na piśmie (Jan bezpośrednio przez swoją ewangelię, a Piotr przez ewangelistę Marka), mogli sobie przypomnieć czułe upomnienia Chrystusa skierowane do nich tego dnia; zamiast tego Marek musiał odtworzyć, na podstawie Modlitwy Pańskiej i innych nauk Jezusa, co On powiedziałby do Ojca w swojej intymnej modlitwie z daleka, podczas gdy trzej wybrani spali w sposób niekontrolowany. Mateusz i Łukasz pisząc swoje ewangelie czerpaliby ze źródła Marka. Tylko Łukasz powie nam jeszcze, że Pan pocił się krwią podczas tej utrapionej modlitwy i że anioł zstąpił z nieba, aby go pocieszyć. Być może dowiedział się tego, ponieważ Jakub mu to powiedział.

Zdrada

Po zestrojeniu całego swego ludzkiego wnętrza z wolą Bożą, Jezus rozróżnia w oddali pochodnie i narastające odgłosy zbliżających się kroków i metalicznych brzęków. Wie, kim są: Judasz z grupą Żydów. Mimo to nie przestaje nazywać swego byłego apostoła "przyjacielem", bo wszechwiedza nie przeszkadza mu dać Judaszowi ostatnią szansę na pokutę. Na próżno: jest to godzina ciemności. Wtedy jego odwaga jest tak wielka, że proste zdanie "Ja jestem" sprowadza Judasza i jego grupę na ziemię. Każdy Żyd w pierwszym wieku naszej ery, który usłyszał wyrażenie "Ja jestem", natychmiast przypomniał sobie słowa Boga skierowane do Mojżesza, gdy ten zapytał go o imię: "Jestem, który jestem" - odpowiedział Bóg, na co sam patriarcha nie potrafił odpowiedzieć.

Doświadczony i ostrożny Piotr przyniósł ze sobą miecz i zareagował gwałtownie: odciął ucho jednemu z przeciwników. W swojej nieuporządkowanej gorliwości, aby chronić swojego ukochanego Boga i Pana, wcześniej próbował słowami odwieść go od grożącej mu śmierci, za co został surowo skarcony; teraz jednak posuwa się dalej i próbuje przemocą zapobiec takiemu rezultatowi i znów zostaje skorygowany. Ostatni cud uzdrowienia fizycznego - przywrócenie prawego ucha biednemu Malchusowi - potwierdza, że nawet w sytuacjach ekstremalnych Jezus nie przestaje być miłosierny i współczujący dla wszystkich.

W książce "Agonia Chrystusa".Tomasz More podkreśla fakt, że chociaż Judasz wydał Jezusa na śmierć, to jego własna śmierć poprzedziła śmierć Jezusa. Mateusz mówi nam, że Judasz, "wrzuciwszy srebrne monety do świątyni, poszedł i powiesił się" (Mt 27,5). Biedny człowiek! Szukając śmierci Tego, który dał mu życie ziemskie i wieczne, skończył popełniając samobójstwo jak potępieniec. Gdyby tylko wszystko mogło zostać rozwiązane w ostatniej chwili dzięki prostemu i szczeremu aktowi skruchy! 

Ale Judasz nie był jedynym zdradzającym apostołem. Wszyscy inni, z wyjątkiem młodocianego Jana, uciekli, jakby nigdy nie spotkali Jezusa ani nie obiecali ponieść męczeństwa z Jego powodu. Rzeczywiście, nie znali Go jeszcze w pełni, więc uciekli. My najprawdopodobniej zrobilibyśmy to samo. Stawienie czoła śmierci dla Chrystusa jest łaską, a otrzymujemy ją tylko wtedy, gdy Bóg chce nam ją dać. Był to jednak moment, w którym Pan miał zostać opuszczony. Tłum pochwycił Jezusa i jak złoczyńcę zabrał go ze sobą. Chcieli pozbyć się Izraela tego, który wydał im się fałszywym prorokiem lub fałszywym Mesjaszem. Wydawało im się, że ratują Izrael. I pośrednio faktycznie to robili, ale wbrew sobie. Boży plan się wypełnił.

AutorGustavo Milano

Zasoby

Bogactwo Mszału Rzymskiego: niedziele Wielkiego Postu (II)

Kontynuujemy zagłębianie się w Mszał Rzymski, aby zagłębić się w bogactwo Wielkiego Postu. Tym razem przyglądamy się fragmentowi o Przemienieniu Pańskim.

Carlos Guillén-3 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kolekta na II niedzielę Wielkiego Postu jest tekstem nowo skomponowanym. Nie jest on inspirowany tradycją rzymską, ale źródłami liturgicznymi z innych tradycji zachodnich, takich jak stara tradycja hiszpańska i francuska; ale przede wszystkim jest inspirowany przez Gospel które od wieków łączy się z tym dniem: Przemienienie Pańskie (Mt 17, 1-9 i paralelne). Trzeba przyznać, że na ogół nieczęsto zdarza się, by w niedzielnej Mszy św. istniał tak ścisły związek między modlitwami i czytaniami. 

O Boże, Ty nakazałeś nam słuchać Twojego umiłowanego Syna,karm naszego ducha swoim słowem;tak, że z czystym spojrzeniem,Pozwól nam z radością oglądać chwałę Twojego oblicza.Deus, qui nobis diléctum Fílium tuum audíre praecepísti,verbo tuo intérius nos páscere dignéris,ut, spiritáli purificáto intúitu,glóriae tuae laetémur aspéctu.

Potrzeba zrobienia sobie przerwy

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ta modlitwa nie jest zgodna z wyobrażeniem, jakie mamy o Wielkim Poście, które jest bardziej związane z tematem nawrócenia i pokuty. Jednak Kościół chce umocnić naszą wiarę, abyśmy przeżywali Wielki Post we właściwy sposób, tak jak to uczynił Jezus ze swoimi apostołami w tym ostatnim wstąpieniu do Jerozolimy przed swoją męką. Ten zbiór pomaga nam modlić się tajemnicą Przemienienia. 

Ma ona bardzo klasyczną strukturę. Najpierw prosta inwokacja do Boga Ojca. Następnie anamneza, która nawiązuje do słów Ojca o Synu: "To jest mój Syn, Umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie". Wreszcie dwie prośby, poprzez które kapłan zbiera modlitwy całego zgromadzenia.

Zanim zaczniemy mówić o tym, o co prosimy Boga, konieczne wydaje się zatrzymanie się nad tym, o co Bóg prosi nas: o słuchanie Jego Syna. Nawrócenie będzie możliwe tylko wtedy, gdy będziemy słuchać Jezusa. Uczynki pokutne będą miały sens tylko wtedy, gdy będą służyły temu, byśmy byli bardziej wolni, by słuchać Jezusa. Nie ma sensu praktyka, która jest zamknięta w sobie, wykonywana w celu spełnienia wymagań, lub która sprawia, że zamykamy się w duchowym samozadowoleniu, z konsekwentnym niebezpieczeństwem "pelagianizmu", przed którym ostrzega papież Franciszek.

Zbliżająca się liturgia Słowo jest uprzywilejowanym momentem słuchania Boga, ponieważ poprzez głoszenie czytań Bóg przemawia do swojego ludu, a Chrystus głosi mu swoją Ewangelię. Ze swej strony zgromadzony lud przyjmuje i czyni słowo Boże swoim przez swój śpiew, przez swoje aklamacje, a także przez swoje medytacyjne milczenie.

Przygotowanie do chwały

Ten zbiór jest bezpośrednio związany z Ewangelią i całą liturgią słowa. Staje się to bardziej widoczne, gdy przeanalizujemy pierwszą prośbę: aby Bóg raczył karmić nas wewnętrznie swoim słowem. Pamiętamy więc, że przez Msza św.Bóg karmi swój lud przy podwójnym stole Słowa i Chleba eucharystycznego. Dobry Pasterz daje nam jako pokarm dobre pastwisko, poucza nas, uczy, "bo nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych". On nawet daje nam siebie samego jako pokarm. To będzie nasze utrzymanie w czasie wielkopostnego postu i abstynencji. 

Słowo Boże ma charakter performatywny. Wyjaśnił. Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Verbum Domini: "W historii zbawienia nie ma rozdziału między tym, co Bóg mówi, a tym, co robi; samo Jego Słowo objawia się jako żywe i skuteczne". Dlatego to Jego Słowo, gdy wejdzie w nas, doprowadzi nas do oczyszczonego duchowego spojrzenia (spiritali purificato intuitu). Temu właśnie ma służyć Wielki Post.

Tutaj nasze nawrócenie wyraża się w kategoriach wewnętrznego spojrzenia duszy, ponieważ zostaje postawione w bezpośrednim związku nie tyle z tym, co zostawiamy za sobą (grzech), ale z tym, co chcemy osiągnąć: być wspominanym (laetemur) z obliczem, z wyglądem zmysłowym, z obecnością przed nami (aspectu) boskiej chwały. To, co Piotr, Jakub i Jan mogli uczynić przez chwilę na Taborze, a czym już cieszą się wiecznie w niebie. W ten sposób mówi się nam, że przeżywanie Wielkiego Postu to mistyczne przeżywanie wydarzenia z Taboru, przygotowanie się do chwały nieba, pozwalając, by Bóg karmił nas i oczyszczał już tu na ziemi.

AutorCarlos Guillén

Ksiądz z Peru. Liturgista.

Watykan

Papież prosi o modlitwę za ofiary nadużyć

W marcu tego roku papież Franciszek prosi o modlitwę za wszystkie ofiary łamania praw człowieka. nadużywanie.

Paloma López Campos-2 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Papież Franciszek prosi w marcu o modlitwę za ofiary nadużyć, które muszą być "w centrum" wszystkich inicjatyw mających na celu towarzyszenie im i pomoc.

Ważne jest, zaznacza Papież, by prosić o przebaczenie, ale to nie wystarcza, to "za mało". Konieczne jest promowanie "konkretnych działań mających na celu zadośćuczynienie za okrucieństwa, których doznali i zapobieżenie ich powtórzeniu".

Jeśli chodzi o nadużycia, mówi Papież, "Kościół musi być przykładem, by pomóc je rozwiązać, wydobyć je na światło dzienne w społeczeństwie i w mediach". rodziny".

Na stronie wideo Pełne przemówienie papieża można zobaczyć tutaj:

Watykan

Papież ostrzega: "Ideologie próbują zamienić Kościół w partię polityczną".

Raporty rzymskie-2 marca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Podczas ostatniej audiencji, przed rozpoczęciem wielkopostnych ćwiczeń duchowych, papież mówił o zagrożeniu ze strony ideologii, tłumacząc, że ideologie próbują przekształcić Kościół w partię polityczną.

Nieustanne ostrzeżenia papieża Franciszka przed ideologiami mają wspólny wątek: zamiast się w nich gubić, Kościół musi się skupić na swojej misji w świecie.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Ekologia integralna

Obrona życia w marcu: nauka kontra ideologia

W Hiszpanii trwa Marsz dla życia, z kongresem "En la brecha" i Marszem Tak dla Życia w niedzielę 12. W Ameryce "post Roe" i "post Dobbs" obrona życia nadal kwitnie.

Francisco Otamendi-2 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Marzec to w hiszpańskim kalendarzu miesiąc życia. Nie dziwi więc, że Madryt i CEU są gospodarzami w ten weekend kongres W wyłomie", zorganizowane przez Hiszpańską Federację Stowarzyszeń Pro-Life, które podkreślają ochronę embrionu. Inaugurując sympozjum, które trwa już 25 lat, Alfonso Bullón de Mendoza i Alicia Latorre, Prezes Federacji Pro-Life.

Alicia Latorre powiedziała Omnes, że "En la brecha chce z jednej strony odzwierciedlić, że wszystko, co zostanie zaproponowane na kongresie, jest w bezpośrednim kontakcie z rzeczywistością, z trudnościami wielu istot ludzkich w różnych momentach ich istnienia. Nie rozmawiamy teoretycznie ani nie wygłaszamy opinii z dystansu. Jesteście w wyłomie".

"Z drugiej strony stanąć w przepaści to stanąć w tej szczelinie, przez którą twierdza jest bezbronna. Bo ten mur przemocy, ignorancji, niesprawiedliwości, kłamstwa i manipulacji, kultury śmierci, musi upaść" - mówi. "A jest to możliwe po prostu przez ukazywanie prawdy, wielkości każdego ludzkiego życia, oraz przez demaskowanie strategii ideologicznych i ekonomicznych, które próbowały wtargnąć do społeczeństwa i serc. I z głęboką miłością i oddaniem każdemu człowiekowi". 

Z drugiej strony, platforma Tak dla życia wezwała społeczeństwo obywatelskie do obchodów Międzynarodowego Dnia Życia i zaapelowała o zorganizowanie w niedzielę 12 marca w Madrycie marszu, który popiera ponad 500 stowarzyszeń i podmiotów obywatelskich. W prezentacji wzięli udział m.in. Alicia Latorre, Amaya Azcona (Red Madre), Álvaro Ortega (Fundación + Vida), Javier Rodriguez i Marcos Gonzalvez (Foro de la Familia), Rosa Arregui (Adevida), Marta Velarde (+Futuro), Ana del Pino (One of Us), Eva María Martín (Andoc); Oscar Rivas (Educatio Servanda); i Reme Losada (Aesvida).

USA i Europa: rozbieżne ścieżki

Wydaje się, że Stany Zjednoczone i Europa podążają obecnie w przeciwnym kierunku w kwestiach pro-life. Są tego świadome, co po raz kolejny pokazała masowa Marsze w Waszyngtonie i Los Angeles, że walka w obronie życia weszła w nową fazę. nowy etapjak wskazuje hasło marszu: "Kolejne kroki. Marsz w jednym Ameryka po Roe"post-Dobbsowska" Ameryka, akcentująca "razem", razem.

Z drugiej strony prawdą jest, że Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, w. Wyrok w sprawie Dobbs przeciwko JacksonowiLikwidacji Dyskryminacji Kobiet, zauważył, że aborcja nie jest prawem federalnym i nie ma podstaw w konstytucji, historii i tradycji narodu, co podkreślił José Ignacio Rubio w dzień Sekcji Prawa Kanonicznego Madryckiej Izby Adwokackiej.

Ale prawdą jest też, że każdy stan będzie teraz stanowił prawo w tej sprawie i że na przykład - jak przypomniał prof. Rubio - aborcja jest legalna w 15 stanach na podstawie żywotności dziecka; legalna bez limitu ciążowego w 5 stanach i w stolicy, Waszyngtonie, a nielegalna w 13 stanach.

Krótko mówiąc, "Dobbs jest ważnym prawnym punktem orientacyjnym, o niezaprzeczalnej wartości symbolicznej. Nie oznacza jednak, że aborcja została zniesiona w Stanach Zjednoczonych Ameryki" - przypomniał. Rafael Palomino en Omnes. Prawda, ale można powiedzieć, że w ścianie otworzyła się luka.

W Europie natomiast wywiera się presję na wpisanie aborcji do Karty Praw Podstawowych UE, a na arenie legislacyjnej i w sądach wciąż postępuje ideologia w obliczu dowodów naukowych, że zaprzeczanie istnieniu nowego życia w łonie kobiety ciężarnej od momentu poczęcia jest irracjonalne, na co zwrócili uwagę hiszpańscy biskupi z Podkomisji Episkopatu ds. Rodziny i Obrony Życia Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Przewodniczący tej podkomisji, Monsignor José Mazuelosodnosząc się do nadchodzącego orzeczenia w Hiszpanii, powiedział: "Powołano sąd, który ma uchwalić niesprawiedliwe, ideologiczne i antynaukowe prawo.

Na froncie UE Fundacja Uniwersytetu San Pablo CEUwraz z Jeden z nas i ponad 50 organizacji obywatelskich zorganizowało w Brukseli międzynarodową konferencję, której celem był sprzeciw wobec wpisania aborcji jako prawa podstawowego. Prezes fundacji CEU, Alfonso Bullón de Mendoza, ostrzegał, że "jest to totalitarne roszczenie wobec tej części społeczeństwa europejskiego, nawet całych państw, które nie zgadzają się w tak poważnej sprawie"..

AutorFrancisco Otamendi

Czytania niedzielne

Poszukiwanie oblicza Chrystusa. Druga niedziela Wielkiego Postu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na II niedzielę Wielkiego Postu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-2 marca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W pierwszym czytaniu tej niedzieli Bóg składa Abrahamowi potrójną obietnicę: ziemi, potomstwa i "imienia". Z niego powstanie wielki naród i Bóg konkluduje: "Wszystkie plemiona ziemi będą błogosławione z twojego powodu".. Obietnice te są właściwie przedsmakiem większego błogosławieństwa, jakim jest życie wieczne w Bogu. Nie ziemskiego terytorium, ale niebiańskiego królestwa; bardziej niż ludzkiego potomstwa, cieszenia się wieczną błogością z ludem Bożym, w tym ze wszystkimi, którzy dzięki naszej pomocy osiągnęli niebo - naszym duchowym potomstwem; i bardziej niż ziemskiego imienia czy sławy, udziału w boskiej chwale. 

Inny tekst Starego Testamentu sugeruje tę samą myśl. Kiedy Bóg mówi Mojżeszowi, jak lud ma być błogosławiony przez księża nowo ustanowiony, mówi: "Powiedz do Aarona i jego synów: 'W ten sposób pobłogosławisz lud izraelski; powiesz do niego: 'Pan cię błogosławi i strzeże; Pan spraw, aby jego oblicze zajaśniało nad tobą, i będzie dla ciebie łaskawy; Pan podniesie nad tobą swoje oblicze i da ci pokój'. (Num 7,23-26). Błogosławieństwo" polega więc na tym, że twarz Boga, Jego oblicze, jest zwrócone ku nam, abyśmy widzieli oblicze Boga. Było to wielkie pragnienie w starożytnym Izraelu i znalazło wyraz w psalmach: "Moje serce mówi do Ciebie: szukam Twojego oblicza, Panie". (Ps 27:8). Paweł wyjaśni później, że niebo to oglądanie Boga "twarzą w twarz". (1 Kor 13,12).

Ale co to jest "twarz" Boga, jeśli Bóg jest duchowy? Jezus Chrystus daje odpowiedź, a raczej jest odpowiedzią. W Jego ludzkim ciele widzimy oblicze Boga. I w dzisiejszej Ewangelii widzimy, jak daje je poznać swoim najbliższym uczniom. Czytamy, że Jezus "Został przemieniony przed nimi, a Jego twarz zajaśniała jak słońce, a Jego szaty stały się białe jak światło". Jeśli niebo jest oglądaniem oblicza Boga przez uwielbione ludzkie oblicze Jezusa, to ten epizod był przebłyskiem i przedsmakiem nieba. Piotr słusznie wykrzyknął: "Dobrze, że jesteśmy tutaj". i chciał rozszerzyć doświadczenie, budując trzy sklepy.

Jezus chce zachęcić swoich uczniów, którzy wkrótce Go zobaczą "wzgardzony i odrzucony", "bez postaci i piękna, abyśmy na niego patrzyli lub aby był uroda żebyśmy mu życzyli". (Iz 53,2-3). Ta wizja Jego chwały powinna ich umocnić na czekającą ich hańbę. Dlatego nasz Pan nalega, gdy schodzą z góry: "Nie mów nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy powstanie z martwych". Teraz jest czas cierpienia i odrzucenia, które jest konieczną drogą do Zmartwychwstania. Musimy umrzeć, aby zmartwychwstać.

Na stronie Post uczy nas, że aby zobaczyć boskie i ludzkie oblicze Chrystusa w niebie, musimy kontemplować i dzielić Jego bolesne oblicze na ziemi: zarówno poprzez własne zaparcie się siebie i przyjęcie cierpienia, jak i patrząc z miłością na twarze innych, którzy cierpią wokół nas.

Homilia na czytania z II niedzieli Wielkiego Postu (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Rodzina, więcej niż pojęcie

Rodzina jest wcześniejsza od państwa. Państwo nie jest jej wynalazcą ani założycielem, jak stara się to ustalić proponowana ustawa.

2 marca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem i usłyszałem w mediach o propozycji hiszpańskiego Ministerstwa Praw Społecznych i Agendy 2030 dotyczącej przyszłej ustawy z uwzględnieniem do szesnastu różne typy rodzinktóry został przyjęty jako wstępny projekt ustawy przez Radę Ministrów 13 grudnia.

Proponowana ustawa zaczyna się od uznania, że nie ma czegoś takiego jak rodzina, ale rodziny i mówi o rodzinie "powracającej", "międzykulturowej", "transnarodowej", "dwurodzinnej" itp. Pretekstem do takiego rozszerzenia wydaje się być stworzenie systemu wsparcia ekonomicznego, prawnego i społecznego dla wszystkich osób.

Takie usprawiedliwienie nie uzasadnia rozszerzenia pojęcia rodziny na wszelkiego rodzaju sytuacje współżycia międzyludzkiego, ponieważ podważa ono pojęcie rodziny. rodzina.

Chrześcijanie zawsze patrzą na małżeństwo i rodzina w świetle Ewangelii, ale także w świetle powszechnego doświadczenia ludzkiego. Kościół w swojej doktrynie dotyczącej kwestii małżeństwa i rodziny jest oświecony przez Ewangelię, ale nie tylko przez Ewangelię, lecz także przez doświadczenie człowieka, które posiada po dwóch tysiącleciach istnienia.

Pierwszym przekonaniem, wynikającym zarówno z Ewangelii, jak i z tego wielosekularnego doświadczenia, jest to, że dobro jednostek i całego społeczeństwa, w jego wielu aspektach, jest ściśle związane z dobrem małżeństwa i rodziny, tzn. że prawdziwy postęp dobrobytu, dobra wspólnego, wolności i równości, których nieustannie domaga się społeczeństwo, jest ściśle związany z pomyślnością wspólnoty małżeńskiej i rodziny.

Obok katolików jest wiele milionów mężczyzn i kobiet z innych wyznań chrześcijańskich i innych religii (żydowskich, muzułmańskich...) oraz mężczyzn i kobiet dobrej woli, którzy wysoko cenią tę wspólnotę miłości i szacunku dla życia, jaką jest małżeństwo i rodzina.

W obliczu wielu poważnych wyzwań dla małżeństwa i rodziny, jakie istnieją dziś w naszych zachodnich społeczeństwach, zwłaszcza łatwości rozwodów (które Sobór Watykański II nazywa epidemią), aborcji, wolnej miłości (związków bez żadnych publicznych zobowiązań) itp. nie możemy utracić wielkiego skarbu dla ludzkości wszystkich czasów, jakim jest małżeństwo i rodzina.

Ludzki egoizm, hedonizm i bezprawne wykorzystywanie przeciwko pokoleniu są zawsze u podstaw wszystkich wyzwań przeciwko rodzinie i nie możemy się dziwić, że nieustannie pojawiają się w historii.    

Doktryna Kościoła opiera się na świętości małżeństwa i rodziny. Bez tego nic nie można zrozumieć. Nie jest ono wymysłem ludzkim czy kulturowym, ale założone przez Stwórcę i posiadające właściwe mu dobra i cele: wspólnotę życia i miłości ustanowioną na przymierzu małżonków, czyli na ich osobistej i nieodwołalnej zgodzie.

Przymierze to przyjmuje Chrystus przez sakrament małżeństwa, będący obrazem miłości Chrystusa i Kościoła, oraz ze wsparciem i umocnieniem tego przymierza w zakresie nieodwołalności zgody oraz macierzyństwa i ojcostwa.

Ta zgoda jest oczywiście decydująca dla życia i musi być przygotowana przez odpowiednie szkolenie. Głównym celem jest wzajemna pomoc, wzajemna miłość oraz prokreacja i wychowanie dzieci.

Na stronie miłość małżeńska musi być pogodzona z szacunkiem dla życia ludzkiego. Nie może być prawdziwej sprzeczności między boskim prawem przekazywania życia a promowaniem prawdziwej miłości małżeńskiej.

Gdy chodzi o połączenie miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, charakter moralny postępowania nie zależy wyłącznie od szczerej intencji lub subiektywnego uznania, ale musi być określony przez obiektywne kryteria zaczerpnięte z natury i godności osoby ludzkiej oraz jej czynów.

Krótko mówiąc, rodzina poprzedza państwo. To ostatnie nie jest jej wynalazcą ani założycielem, jak zamierza to ustalić proponowana ustawa.                  

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Rodzina

Nacho TornelTeściowie: "Z teściami jest tak, że wszystko się sumuje".

Nacho Tornel od 17 lat pracuje z parami w kryzysie jako mediator rodzinny. Ostatnio opublikował Relacionarte, książkę, w której poprzez prawdziwe przykłady podkreśla jedność pary jako klucz do zarządzania różnymi "kręgami", w których poruszają się relacje rodzinne.

Maria José Atienza-1 marca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Mediator rodzinny i ekspert w zakresie rozwiązywania konfliktów w parach, Nacho Tornel od ponad 15 lat pomaga parom w kryzysie, które szukają rozwiązania swoich problemów.

Doświadczenie, które znajduje odzwierciedlenie w jego książkach EnparejArtewydany w 2016 r. oraz, ostatnio ZwiązekArtobie wydane przez Planetę. W tej ostatniej Tornel zajmuje się różnymi kryzysami, skomplikowanymi sytuacjami i punktami tarcia, w których większość małżeństw i par może się w jakiś sposób odzwierciedlić.

Tornel, która łączy pracę terapeutki z nauczaniem uniwersyteckim, podkreśla w rozmowie z Omnesem, że choć nie jest pewne, czy dziś jest więcej przeszkód w małżeństwie niż w przeszłości, to nasze "wysoce indywidualistyczne społeczeństwo wciąż szepcze nam, że powinniśmy słuchać siebie", nie myśląc o drugim człowieku.

Jednym z tematów poruszanych w książce jest przebaczenie między partnerami. Czy przebaczenie buduje się również w małych rzeczach, czy jest to coś "na skrajne przypadki"?

-Indywidualnie przepraszam Może to być decyzja jednej osoby, która decyduje się przyjąć głębokie wyrażenie żalu przez drugą osobę, aby odłożyć na bok żal i ruszyć dalej ze swoją relacją. Ale może to być również, w zwyczaju, wewnętrzna dyspozycja, by ocalić intencję drugiego i nie osądzać i nie potępiać go wewnętrznie za każdą rzekomą winę, którą popełnia.

Jak poradzić sobie z tą podwójną rzeczywistością między byciem przebaczonym a przebaczeniem?

-Dobrą receptą jest częste spoglądanie do wewnątrz i uświadomienie sobie wielu wad i niedoskonałości, które każdy z nas posiada, a które wpływają na sposób, w jaki odnosimy się do innych. Świadomość tego sprawi, że będziemy o wiele bardziej wyrozumiali w tych sytuacjach, w których czujemy się zawiedzeni przez drugą osobę.

Czy dobrym pomysłem jest zarządzanie życiem małżeńskim jako listą "rzeczy, do których masz prawo"?

-Nie ma sensu przeżywanie małżeństwa jako "do ut des", jak mówią Latynosi; czyli życie w stylu "ja ci daję to, a ty mi tamto".

Przychodzimy do małżeństwa, aby uszczęśliwić osobę, którą kochamy najbardziej na świecie i którą wybraliśmy ponad wszystkich innych. Dlatego formułą jest szukanie szczęścia drugiej osoby w szczegółach codziennego życia: słuchanie jej, zajmowanie się nią, służenie jej z hojnością. To przeżywane we wzajemności jest podstawą szczęście małżeńskie.

Ekrany są kradzieżą intymności w małżeństwie i w rodzinie.

Nacho Tornel. Mediator rodzinny i autor książki "RelacionArte".

Sieci społecznościowe otworzyły drzwi do wszelkiego rodzaju intymności. Czy ta nadmierna ekspozycja nie wpływa na koncepcję małżeństwa?

- media społecznościowe są witryną sklepową, a nikt nie stawia w witrynie zepsutej zabawki. Prezentujemy to, co jest "bardziej reprezentacyjne". Na tej podstawie wszyscy powinniśmy być bardzo ostrożni w korzystaniu z mediów społecznościowych i ekranów w ogóle, bo są one złodziejem intymności w małżeństwie i w rodzinie.

Zarówno on, jak i ona powinni wiedzieć, jak zostawić telefon komórkowy czy tablet w konkretnym miejscu: nazwijmy to szufladą lub półką, aby mogli żyć razem patrząc sobie w twarz i rozmawiając ze sobą w oczy, nie pozwalając, aby nieopatrzne komunikaty odciągały nas od tego, co naprawdę ważne, czyli od szczęścia, którego szukamy w naszym domu.

Od rodziców i dzieci

Czy można ustalić granicę przed ślubem, gdy np. nie pojawiły się jeszcze takie sytuacje jak pojawienie się dzieci?

-Niezbędne jest, aby jako para, zarówno on jak i ona rozumieli, że od momentu zawarcia małżeństwa i utworzenia gospodarstwa domowego, są już rodziną. Ich rodziną nuklearną. Dlatego muszą dać całkowite pierwszeństwo drugiej osobie w podejmowaniu decyzji i w codziennym funkcjonowaniu, pozostawiając za sobą rodzinę pochodzenia, którą będą traktować z czułością, ale pamiętając, że on i ona są na pierwszym miejscu. Dla siebie nawzajem.

W bardziej praktycznym ujęciu polecam młodym parom, aby od początku nie obciążały hipoteką swoich relacji z rodziną pochodzenia, ustalając, że "w sobotę będziemy jeść u moich rodziców, a w niedzielę u twoich", "że święta będziemy spędzać tak...", itp. Powtarzam, to młode małżeństwo jest już rodziną i powinno mieć swobodę i spontaniczność, by funkcjonować tak, jak chce i decyduje.

Co zrobić, gdy nie masz pewności siebie, by powiedzieć pewne rzeczy rodzicom?

-nieraz spotkałem się z taką sytuacją. Że "nigdy nie powiedziałem czegoś takiego ojcu", może w sensie postawienia go trochę "na swoim miejscu".

Cóż, małżeństwo a założenie rodziny jest dobrym miejscem do dojrzewania i rozwoju i dlatego jest czas, gdy trzeba, aby jasno rozmawiać z rodzicami, aby dać im do zrozumienia, że teraz jesteście rodziną i podejmujecie własne decyzje; albo że te komentarze, które on lub ona robili w stosunku do męża lub żony, są całkowicie niewłaściwe i nie mogą być tolerowane itp.

Rodzice, którzy będą w sile wieku, z pewnością nie zmienią zdania, ale mogą i powinni nauczyć się szanować młodą parę i pozwolić jej podejmować własne decyzje.

Czy możliwe jest prowadzenie takich rozmów bez kończenia ich zewnętrzną lub wewnętrzną "walką na boisku"?

-Jeśli chodzi o rodzinę drugiej osoby, prawdopodobnie nie mylisz się, jeśli milczysz, mam na myśli to, że nie powinieneś wyrażać swojej opinii na temat tego, co robią lub mówią, ponieważ to nie jest twoja sprawa, tak samo jak nie powinieneś i nie tolerowałbyś, aby oni wyrażali swoją opinię i interweniowali w to, co mówisz lub robisz.

Ponadto, nie zapominajmy, że rodzina mojego współmałżonka to osoby, które mój współmałżonek trzyma w swoim sercu i dlatego z miłości do niego zrobię wszystko, aby utrzymać z nimi dobre relacje. Do mnie należy dodawanie, nie odejmowanie, nie dzielenie.

Przetestujmy "typowe klisze": czy małżeństwa mają więcej problemów niż kiedyś?

Nie wiem, bo nie żyłem wcześniej; ale z pewnością dzisiaj mamy do czynienia z wysoce indywidualistycznym społeczeństwem, które ciągle szepcze lub krzyczy do nas, że powinniśmy słuchać siebie i szukać naszego osobistego dobrostanu, a te wiadomości są antidotum na szczęście małżeńskie, ponieważ chcą, abyśmy skupili się na sobie i własnym dobrostanie.

Oprócz wysokiego poziomu materializmu i konsumpcjonizmu, który sprawia, że stajemy się coraz bardziej hedonistyczni, dzisiaj irracjonalne sieci społeczne, które, jak już powiedzieliśmy, kradną intymność i prawdziwą więź między ludźmi itp.

Czy pary mają teraz "mniejszą wytrzymałość"?

Żyjemy przyzwyczajeni do natychmiastowej gratyfikacji zapewnianej przez nasze bardzo bogate społeczeństwo konsumpcyjne w Europie Zachodniej i to sprawia, że jesteśmy znacznie mniej skłonni do samopoświęcenia.

Czy są one bardziej sentymentalne, czy bardziej racjonalne?

-The emotywizm Środowisko, w którym żyjemy, również wyrządza wiele szkód, ponieważ jesteśmy oszukiwani, że tylko to, co płynie jako emocje i uczucia, jest ważne i że nie warto robić swojej części, podejmować wysiłku, aby pracować nad związkiem, gdy rzeczy po prostu nie płyną. Jest to kompletny atak na linię wodną relacji małżeńskiej, która ma trwać przez lata; przechodzić przez szczyty i doliny, co jest logiczne w całym życiu.

Prawdziwą miłość pokazuje się właśnie wtedy, gdy jest się w stanie przeć, nawet jeśli jest pod górkę.

Sens życia

Skok do granicy, walka o wolność w dystopijnej przyszłości, desperacka ucieczka, opowiadanie Antonio Moreno.

1 marca 2023 r.-Czas czytania: 9 minuty

Dzisiejsza noc nie przypomina żadnej innej. Nów księżyca i gęste chmury zbliżającej się burzy sprawiły, że w obozie zapanowała całkowita ciemność. To tak, jakby Bóg zgasił światła na niebie, aby również pójść spać.

Cisza panuje na równinie przy ogrodzeniu granicznym. Dzieci odpoczywają, wyczerpane, ale to jest noc "D" i może nie być kolejnej takiej okazji do skoku aż do nie wiadomo kiedy.

Kochanie, obudź się, już czas - szepczę żonie do ucha, gdy śpi przytulona do Fatimy, naszej czterolatki, którą przykryłem plastikową płachtą, by chronić ją przed rosą.

-Już idę! Już idę! Już czas! Już czas! -krzyknęła, siadając, przerażona i zdezorientowana, dłoń przyciskając do piersi, jakby próbując powstrzymać serce, bijące milę na minutę, przed połamaniem żeber. 

-Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć, co ci się stało, czy miałeś koszmar?

-Koszmar? Każdy koszmar byłby lepszy od tej gównianej rzeczywistości.

Słuchając naszej rozmowy, dziewczynka otwiera oczy, odsuwa prowizoryczną plastikową płachtę, żeby dobrze nam się przyjrzeć, uśmiecha się do nas i znowu je zamyka, jakby nic się nie stało.

-Chodź, skończ wstawać, obudzę resztę - ostrzegam żonę, gdy ruszam, by obudzić sąsiednie rodziny, które z kolei zaczynają budzić się nawzajem.

Nie ma plecaka, który można by przygotować, wszystko spadło na dalszy plan. Jedynym dobytkiem jest nasze życie, które z wielkim wysiłkiem udało nam się zachować, oraz życie naszych rodzin. Nasz jedyny cel: przekroczyć granicę, linię, która oddziela pewną śmierć od życia. Ale oni nie zamierzali nam tego ułatwiać. Jest nas zbyt wielu, a kraj wykorzystuje swoje "prawo do kontroli imigracji", by usprawiedliwić przemoc wobec tych, którzy tak jak my próbują nielegalnie wjechać na teren kraju, co zamierzamy zrobić dziś wieczorem. W mojej rodzinie zawsze żyliśmy zgodnie z powiedzeniem, że gdzie trzech je, tam czterech je; ale niektórzy ludzie zdają się nie wbijać sobie tego do głowy w obecnych okolicznościach.

Mimo że prawie nic nie widać i wszyscy przestrzegają instrukcji o konieczności zachowania ciszy, dla ich własnego dobra, szum wywołany ruchem około 400 nas w grupie może być niebezpieczny. Biegnę więc znaleźć Obamę, głowę ostatniego zestawu rodzin, który miał do nas dołączyć, by sprawdzić, czy jest gotowy. Nie lubi tego przydomka, ale jego ludzie nadali mu go za to, że przewodził im w okrzyku "Sí se puede" (Tak, możemy). 

-Już czas, nie możemy dłużej czekać - mówię, oferując mu swoją rękę, by pomóc mu wstać.

-Ale i tak jesteśmy zmęczeni - odpowiada wstając, uważając, by nie obudzić żony, która odpoczywa obok niego. Niektórzy z naszych ludzi po trzech nocach spali ledwie dwie godziny.

-Wiem, ale nie możemy ryzykować. Warunki są optymalne, widoczność zerowa, ledwo widzę cię przed sobą.

-Rozumiem, ale nie ręczę za siłę moich ludzi. Zrobimy, co w naszej mocy.

-To właśnie zrobimy wszyscy, Obama, co możemy - mówię, chwytając go mocno za oba ramiona i potrząsając nim, by dodać mu otuchy. Dotarcie tak daleko już było cudem. Jeśli nie pójdziesz z nami, wyrzucisz to wszystko w błoto, bo kto wie, kiedy znów będziemy mieli taką noc jak ta. Poza tym, jeśli nie pójdziesz, będziesz musiał cofnąć się o kilka mil, żeby nie zostać odkrytym, gdy już wykonamy skok.

-Wycofaj się, nawet nie po to, by nabrać rozpędu, przyjacielu - odpowiada z wyjątkowym błyskiem w oku - Możesz na nas liczyć!

Planujemy zaatakować ogrodzenie w rejonie Nahr Saghir, ponieważ jest to punkt środkowy pomiędzy dwoma punktami kontrolnymi, które są najbardziej oddalone od siebie w ogrodzeniu. Powinniśmy przybyć przed 4 rano, ponieważ o tej porze strażnicy zazwyczaj robią sobie przerwę na kawę i budzą się na resztę nocy. Chcemy ich złapać jak najgorzej, więc bez obaw wyruszamy. Terror, z którego wyszliśmy, był tak silny, że ryzykowanie życia w skoku wydaje się dziecinną zabawą. Musimy przejść przez mękę i jedyne czego chcemy, to żeby jak najszybciej się skończyła. 

Tak więc zaraz po przyjeździe rozpoczynamy manewr zgodnie z planem. Dwie ekipy, wyposażone w nożyce, zajęły się otwarciem dwóch otworów w pierwszym drucianym ogrodzeniu. Aby przedostać się przez drugie ogrodzenie, młodsi przygotowali dwie drabiny ze złomu znalezionego w okolicy, ale pozostały one solidne i bezpieczne. Setki razy przećwiczyliśmy ten ruch: wspinać się szybko, bez zatrzymywania się, ale bez popychania. Ci, którzy pierwsi wchodzą na górę, zakładają plandeki na harmonijki, aby zminimalizować ich zdolność cięcia. Po wejściu na górę muszą przeskoczyć na drugą stronę i trzymając się mocno ogrodzenia, zejść na wysokość, z której upadek jest dopuszczalny, a po powrocie na ziemię szybko się wydostać, aby nie zostać przygniecionym przez tych, którzy idą z tyłu. 

Plan jest realizowany do perfekcji. W ciągu zaledwie pięciu minut pierwsze rodziny wspinają się już po stopniach drugiego ogrodzenia, nie zwracając na siebie uwagi straży granicznej. Ogólnoświatowy blackout internetu sprawił, że kamery termowizyjne i detektory ruchu stały się bezużyteczne, co daje nam pewną przewagę. W zasadzie jest to nasz główny atut. Ale wszystko zaczyna się psuć, ponieważ burza z piorunami pojawiła się. Silne błyskawice zmieniają noc w dzień, pozostawiając nas sprzedanych strażnikom, którzy wkrótce nas odkrywają. Alarm zaczyna jednak bić, gdy ponad połowa grupy przedostała się już na drugą stronę.

Protokół był jasny: po przekroczeniu ogrodzenia wszyscy musieliśmy biec i dostać się do miasta, nie oglądając się za siebie, by nie zostać odesłanym w ferworze chwili. Wszyscy oprócz mnie, który musi wrócić, żeby sprawdzić, ilu z nas w końcu się udało i pomóc maruderom. Tak więc, gdy tylko znajdujemy pierwszy samochód, za którym możemy się schować, zatrzymujemy się z żoną na chwilę. 

-Czy wszystko w porządku, czy jesteś skaleczona lub posiniaczona? -pytam, gdy dziewczynka puszcza moją rękę i biegnie przytulić się do nóg matki, która bada ją w górę i w dół w poszukiwaniu ran lub skaleczeń.

-Nie, kochanie, wszystko jest doskonałe. A Fatima?

-Fatima była mistrzynią, prawda? Trzymała się mojej szyi podczas próby, tak mocno, jak tylko mogła, i puściła dopiero wtedy, gdy zeszliśmy na dół i zaczęliśmy biegać.Jak ona biega, mamo!

-Oczywiście, tatusiu - odpowiada z dumą dziewczynka. Kiedy dorosnę, zostanę biegaczką i będę wygrywać wiele wyścigów.

-Jestem pewna, że tak będzie, kochana, będziesz mistrzynią olimpijską, zobaczysz - odpowiada jej mama, przytulając i całując nas obie. Dzięki Bogu wszyscy jesteśmy zdrowi. 

-Tak, dzięki Bogu, ale przestańmy rozmawiać i rozdzielmy się. Nie będziesz całkiem bezpieczna, dopóki nie dotrzesz do miasta. 

-Nie martw się, kochanie, wiemy, gdzie musimy iść. Spotkamy się tam za jakiś czas. Wiem, że musisz wrócić, ale proszę, nie ryzykuj więcej niż musisz.

-Obiecuję, że zaraz wrócę, piękna - mówię jej, gdy ją przytulam - Czy kiedykolwiek wcześniej cię okłamałem?

Gdy dwie kobiety mojego życia uciekają w zaułki miasta, ja odwracam się w stronę ogrodzenia, gdzie dym z gazu łzawiącego podświetlony przez potężne reflektory policyjnych 4×4 sprawia, że szczelina, którą udało nam się otworzyć w ogrodzeniu, wygląda jak brama piekieł. Po drodze mijam kilku ocalałych. Niektórzy biegną sami, inni w parach lub małych grupach. Jedni płaczą ze strachu, inni skarżą się na cios, ale wszystkie ich twarze zdradzają radość, że udało się uratować ich życie.  

Oskar, jeden z chłopaków, którzy pomagali przy budowie schodów, podchodzi do mnie, uradowany. 

-Dzięki tatusiowi, dzięki tatusiowi! -szlochała, posyłając całusy do nieba.

-Gratulacje, synu - odpowiadam, gdy go przytulam. Jestem pewien, że twój ojciec byłby z ciebie bardzo dumny. Był wspaniałym człowiekiem i oddał swoje życie, abyś mógł być tu dziś bezpieczny.

-Strażnicy długo zwlekali z przybyciem, a do tego czasu prawie wszyscy już skoczyli. Dali dużo drewna na opał, kobiety, dzieci... Potem wyjęli broń i zaczęli strzelać do tych, którzy jeszcze próbowali skoczyć, którzy padli martwi ze schodów lub jak tu biegli. To było straszne. Oni nie mają litości, sukinsyny.

-Oczywiście, Oskar, po drugiej stronie nie ma prawa i nikt nie będzie się o nas martwił. Odwagi, biegnij dalej, jesteś już prawie na miejscu.

-Dzięki szefie, bądź ostrożny - życzy mi, gdy biegnie w stronę miasta.

Nieco dalej kobiecie po czterdziestce pomagało iść dwoje jej nastoletnich dzieci, po jednym z każdej strony. Wlokła się na jednej z nóg. Widać było, że ma zwichniętą kostkę, ale jednocześnie promieniała szczęściem. 

-Nie idź dalej, szefie, nie ma już nikogo - mówi mi jeden z chłopców. Jesteśmy ostatnimi, bo musieliśmy jej pomóc. Poza tym musimy się ukryć, bo wygląda na to, że niedługo będzie padać.

Chłopak ma rację, ale przy ostatnim spojrzeniu w stronę ogrodzenia wydaje mi się, że widzę sylwetkę mężczyzny zarysowaną na tle jasnej chmury pola bitwy. Nie mógł być martwy, bo klęczał, więc postanawiam podejść, ale nie wcześniej niż powiedzieć im, gdzie mają zabrać jego matkę na leczenie.

Gdy odeszli, zwróciłem się w stronę sylwetki, która okazała się być Obamą. Z oczami zagubionymi w nieskończoności powtarzał w pętli jakieś słowa, które w miarę zbliżania się rozpoznałem jako Zdrowaśki.

-Obama, chodź, nie zostań tu. Musimy dostać się do miasta - pytam go o żonę i dwójkę dzieci, bo widząc go samego, rozumiem, że nic dobrego ich nie spotkało.

-Oni odeszli, zostali rozjechani jak króliki, nie mam dokąd pójść, nie chcę nigdzie iść, niech umrę w spokoju! -jak jęczy.

-Po dotarciu tak daleko, zabraniam ci umierać, Obama! No już, wstawaj, do miasta jest tylko kilka metrów.

-Nie jestem Obamą, mam na imię José Luis! Obama i jego rodzina będą tak wygodnie w swoim bunkrze planując jak zdominować planetę, którą jego przyjaciele wysadzili w powietrze.

-Daj spokój, José Luis, czy nadal zamierzasz martwić się o spiski? Twoja żona i dzieci będą szczęśliwe wiedząc, że udało ci się przeżyć i że dotarłeś do tej błogosławionej afrykańskiej ziemi. Z Europy nie zostało już nic. Miasta, które nie zostały zmiecione przez bomby atomowe, są skażone, ale tobie udało się tu dotrzeć! Nie widzisz, że to cud?

-I pomyśleć, że kiedyś to oni, Afrykanie, wspinali się na górę. Europa Co spodziewali się znaleźć na Zachodzie, cywilizację? Cywilizację? Zwierzęta! -To właśnie mieli w naszej krainie! Zwykłe i proste, zwierzęta! Mordercy!

Widząc stan szoku, w jakim znajduje się mój współtowarzysz ucieczki, staram się go podciągnąć i zmusić do pójścia w stronę miasta. Wkładam ramię pod jego rękę, a gdy próbuję owinąć swoją wokół jego talii, czuję, że moja koszula jest ciepła i mokra. Patrzę na swoją rękę i natychmiast się orientuję.

-Jesteś ranny, José Luis. Musimy biec do punktu pomocy, żeby zatamować krwawienie. 

-Pozwól mi tu umrzeć. Mówię poważnie, Ricardo - prosi mnie ze łzami w oczach.

Fakt, że moje pierwsze imię było znane, jest mieszanką dumy i smutku. Odkąd uciekliśmy z Hiszpanii tym promem, który udało nam się uprowadzić do Afryki, wszyscy zwracali się do mnie per "szefie". To, że zwracał się do mnie po imieniu, świadczyło o jego zainteresowaniu tym, kim byłem. A raczej tym, kim byłem. Słysząc "Ricardo" przypomniałem sobie czasy, kiedy pracowałem od ósmej do trzeciej, kiedy moimi zmartwieniami było tylko to, jak drogie stały się owoce, benzyna czy prąd, kiedy miałem kraj, dom, ogromną rodzinę, setki przyjaciół, kolegów i znajomych. Ale atak nuklearny zmiótł to wszystko w ciągu zaledwie jednego dnia. Dawne "cywilizowane" kraje były teraz zakaźnym pustkowiem, gdzie żaden człowiek nie mógł przetrwać przez wieki. 

-Dalej, kolego! -zachęcam go. Zaraz zacznie padać i musimy się chronić przed promieniowaniem, które przyniesie woda.

-Nie obchodzi mnie już poziom radioaktywności. Straciłem wszystko. Chcę tylko spokojnie umrzeć - udaje mu się powiedzieć, zanim zanika.

Niosę go na plecach i udaje mi się doprowadzić do punktu pomocy, gdzie wkrótce potem potwierdzają, że było to tylko omdlenie. Kula weszła i wyszła czysto, nie naruszając żadnych ważnych organów. Dają mi jego rzeczy osobiste - portfel i plastikową torbę z kilkoma paszportami - aby zachować je dla niego na czas rekonwalescencji. Jestem pod wrażeniem powitania przez personel medyczny i wolontariuszy w obozie dla uchodźców. Wszyscy są miejscowi. Ani słowa wyrzutu: tylko sympatia i pocieszenie. Najechaliśmy ich kraj, ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno uniemożliwiali im przekroczenie granicy w przeciwnym kierunku. Z południa na północ, z północy na południe, jaki jest teraz sens życia?

Deszcz pada na plandekę namiotu w obozie dla uchodźców, gdzie dołączam do żony i córki. Niektóre rodziny, siedząc na łóżkach, rozmawiają o losie tego czy innego przyjaciela. Inni omawiają różne możliwe trasy następnego etapu podróży na południe, szukając bezpieczniejszych, radioaktywnie czystych terenów. Ja zostaję w centrum, obok kuchenki, która ogrzewa pomieszczenie i gotuje wodę na herbatę. W świetle żaru otwieram portfel José Luisa i widzę, że wśród jego dokumentów znajduje się legitymacja członkowska partii politycznej. Pomimo dramatycznego momentu, który właśnie przeżyliśmy, nie mogę powstrzymać się od wybuchu śmiechu, który nagle ucisza rozmowy wszystkich uchodźców w namiocie.

-Szefie, nic ci nie jest? Dlaczego się śmiejesz? -płakała Montse, Katalonka, której udało się na własną rękę, nie umiejąc żeglować, dopłynąć swoją małą żaglówką do wybrzeży Afryki.

-Tak, Montse, nie martw się - odpowiadam, wrzucając dowód osobisty do ognia, nie mogąc powstrzymać jeszcze mocniejszego śmiechu. 

Gdy patrzę, jak plastik dokumentu się topi, histeryczny śmiech ustępuje miejsca łzom, a ja mogę wreszcie uwolnić całe nagromadzone napięcie. Przytulając moich bliskich, gorzko płaczę za dniem, w którym ludzkość stracił zmysły.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Hiszpania

Wypowiedzi na rzecz Kościoła wzrastają o 8,5%

W sumie podatnicy przekazali ponad 320 mln euro, co pozwoli "Kościołowi stawić czoła wzrostowi potrzeb społecznych w trudnym kontekście ekonomicznym", jak chciał podkreślić Fernando Giménez Barriocanal, wiceprezes ds. ekonomicznych EWG.

Maria José Atienza-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie Konferencja Episkopatu Hiszpanii przedstawiła dane dotyczące kampanii podatkowej w zakresie podatku dochodowego w 2022 r., który odpowiada rokowi podatkowemu 2021.

Wśród przedstawionych danych wyróżnia się wzrost liczby zeznań podatkowych na rzecz Kościoła katolickiego w Hiszpanii. W rzeczywistości ponad 84 tys. więcej podatników zdecydowało się na złożenie podatku zaznaczyć X dla Kościoła w zeznaniu podatkowym za rok 2021.

Wzrost o ponad 8,5% więcej deklaracji na rzecz Kościoła i w sumie ponad 8,5 mln Hiszpanów zaznaczyło pole dla Kościoła, biorąc pod uwagę deklaracje indywidualne i wspólne, co stanowi 31,29% przedstawionych deklaracji. Jest to, według słów dyrektora Sekretariatu Poparcia Kościoła, José María AlbaladSłużba społeczna i duchowa Kościoła w Hiszpanii otrzymała "impuls. Po latach trudności podatnicy nagrodzili to dzieło". Dzieło, które można znaleźć na stronie internetowej portantosW tym roku zawiera on również szerszy zakres informacji o tej Alokacji podatkowej, a także wyjaśnienie "podróży X" od momentu jej zaznaczenia do momentu dokonania wpłaty.

Na stronie przydział dla Kościoła wzrosła w 14 z 17 wspólnot autonomicznych Hiszpanii. W podziale na urzędy podatkowe najwięcej deklaracji na rzecz Kościoła składa Ciudad Real (51 62%), następnie Jaén (47 35%) i Badajoz (43 03%). W wartościach bezwzględnych urzędy skarbowe, w których liczba przydziałów wzrosła najbardziej, to Madryt, Sewilla, Malaga i Murcja.

Ponad 320 mln EUR

320 723 062 euro to łączna kwota, jaką Kościół katolicki otrzymał w tym roku podatkowym. Kwota ta stanowi średni wkład w wysokości 37,63 euro na jednego podatnika.

Jak przypomniał Giménez Barriocanal, kwota otrzymana z przydziału podatkowego jest rozdzielana "według kryteriów solidarności i komunii między różnymi diecezjami. W ten sposób diecezje z prowincji o wysokich dochodach, takich jak Madryt, Barcelona, Sewilla, Malaga i Murcja, pomagają wspierać diecezje wyludnionej Hiszpanii".

Rośnie liczba innych źródeł finansowania

Składka, którą każda diecezja otrzymuje od Ulga podatkowa 22% średniego całkowitego budżetu diecezji, nieco mniej niż w ubiegłym roku, co oznacza, że inne sposoby finansowania Kościoła zyskują na znaczeniu. W tym sensie zarówno Barriocanal, jak i Albalad chcieli podkreślić inne dane, takie jak wzrost o 10% zbiórek parafialnych w ciągu ostatniego roku oraz wzrost liczby osób, które decydują się "na regularną subskrypcję, aby wspomóc swoje parafie, co jest najlepszym sposobem na sporządzenie realistycznych budżetów".

Giménez Barriocanal podkreślił, że mimo tych dobrych danych, jest jeszcze długa droga do przebycia, zwłaszcza w upowszechnianiu dzieła Kościoła i w możliwości oznaczenia krzyża Kościoła i krzyża "innych celów społecznych", poprzez które można udzielić znacznie większej pomocy.

Watykan

Wizyta papieża Franciszka na Węgrzech

Ojciec Święty odwiedzi Węgry w okresie wielkanocnym, od 28 do 30 kwietnia 2023 roku. Najważniejszym punktem podróży będzie Msza św. przed budynkiem węgierskiego parlamentu w niedzielę.

Daniela Sziklai-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Ojciec Święty odwiedzi Węgry w okresie wielkanocnym. Stolicę Węgier Budapeszt odwiedzi w dniach 28-30 kwietnia 2023 roku. Najważniejszym punktem trzydniowej podróży apostolskiej do kraju Europy Środkowej będzie w niedzielę Msza św. przed budynkiem węgierskiego parlamentu.

"Podróż apostolska Papieża jest bardzo ważnym wydarzeniem nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich Węgrów po obu stronach granicy" - ogłosiła Konferencja Episkopatu Węgier krótko po tym, jak Watykan oficjalnie poinformował o wizycie. "Ze względu na wiek Ojca Świętego spotkania odbędą się [tylko] w Budapeszcie, na które serdecznie zapraszamy i oczekujemy wszystkich mieszkańców naszego kraju i krajów sąsiednich - zwłaszcza na Mszę św. w niedzielę".

Papież Franciszek odwiedza ten środkowoeuropejski kraj po raz drugi w swej kadencji. We wrześniu 2021 roku uczestniczył w Światowym Kongresie Eucharystycznym w Budapeszcie i odprawił Mszę Świętą na Placu Bohaterów. Fakt, że papież spędził w stolicy Węgier zaledwie kilka godzin, a następnie udał się bezpośrednio do Słowacja do złożenia wizyty apostolskiej wywołało wówczas spekulacje. Mówiono, że mógł on wyrazić swoją dezaprobatę dla restrykcyjnej polityki wobec uchodźców prowadzonej przez prawicowo-nacjonalistycznego premiera Węgier Viktora Orbána. Takie interpretacje zostały jednak natychmiast odrzucone przez władze kościelne.

Podróż społeczna

Wizyta Ojca Świętego tym razem - oprócz oficjalnych spotkań z przedstawicielami państwa i Kościoła lokalnego - ma wyraźny akcent społeczny. W sobotę Franciszek odwiedzi instytucję dla dzieci niewidomych i niedowidzących. Dom dla niewidomych im. bł. Ladislausa Batthyány'ego w Budapeszcie, składający się z przedszkola, szkoły i domu dziecka, został założony w 1982 r., jeszcze w czasach komunistycznych, przez zaangażowaną zakonnicę i nauczycielkę lecznictwa Annę Fehér, która zmarła w 2021 r. Placówka nosi imię okulisty i ojca rodziny Ladislausa Batthyány-Strattmanna (1870-1931), beatyfikowanego w 2003 roku. Ten węgierski szlachcic był przez całe życie orędownikiem dobrej opieki medycznej nad ubogimi i potrzebującymi.

Również w sobotę odbędzie się spotkanie z ubogimi i uchodźcami w jednym z kościołów w Budapeszcie. Po południu papież spotka się z młodzieżą w hali sportowej im. László Pappa. W niedzielę, po Mszy św. Ojciec Święty spotka się także z przedstawicielami nauki i uniwersytetów na Uniwersytecie Katolickim im. Pétera Pázmány'ego.

Prezydent Węgier Katalin Novák wystosowała zaproszenie do Franciszka w poprzednim roku. Polityk odwiedziła Franciszka w Watykanie w sierpniu 2022 roku. Novák, która należy do Kościoła reformowanego, wielokrotnie podkreśla swoje przywiązanie do chrześcijaństwa i tradycyjnych wartości rodzinnych. Mężatka, matka trójki dzieci, przed objęciem urzędu głowy państwa w maju 2022 roku była węgierską minister ds. rodziny i jest uważana za lojalną towarzyszkę premiera Węgier Orbána. Sama szefowa rządu odwiedziła papieża w kwietniu 2022 roku.

Religia na Węgrzech

Orbán rządzi Węgrami z większością dwóch trzecich głosów w parlamencie od 2010 roku. Od czasu dojścia do władzy on i jego gabinet mocno wspierają i wyraźnie faworyzują tak zwane "historyczne kościoły" w tym kraju. Dość liberalna polityka kościelna Węgier od końca komunizmu, która zasadniczo traktowała wszystkie zarejestrowane wspólnoty religijne jednakowo z punktu widzenia państwa, została zastąpiona za rządów Orbána systemem uznawania przez państwo na różnych szczeblach. Lista "uznanych kościołów", najwyższy poziom tego systemu, obejmuje obecnie 32 wspólnoty, głównie chrześcijańskie. Ponadto istnieje kilka grup muzułmańskich, żydowskich i buddyjskich.

Otrzymują one od państwa liczne świadczenia finansowe i dotacje, zwłaszcza na prowadzone przez siebie instytucje społeczne i edukacyjne. Jednocześnie państwo systematycznie przekazuje wspólnotom religijnym rozległe zadania w dziedzinie edukacji, spraw społecznych i kultury. Stąd w ostatnich latach w wielu miejscach kraju szkoły publiczne zostały przejęte przez Kościół, czasem mimo dezaprobaty rodziców i nauczycieli. W Kościele pojawiają się również głosy krytyczne wobec tej ścisłej relacji między Kościołem a państwem, a także wobec sympatii politycznych okazywanych niekiedy otwarcie przez niektórych funkcjonariuszy kościelnych wobec rządzącej partii Fidesz.

Jeśli chodzi o przynależność religijną ludności, to również na Węgrzech coraz częściej dochodzi do sekularyzacji i odchodzenia ludzi od tradycyjnych wspólnot religijnych. Według spisu powszechnego z 2011 r. na Węgrzech żyło 3,9 mln katolików, stanowiących 37% ludności i tym samym największą wspólnotę religijną w kraju. (Nowsze dane nie są jeszcze dostępne, gdyż wyniki ostatniego spisu powszechnego z 2022 r. nie zostały jeszcze w pełni opublikowane).

Natomiast zaledwie dziesięć lat wcześniej 51% wyznawało katolicyzm. Z kolei odsetek osób, które nie chciały odpowiedzieć na pytanie o wyznanie religijne wynosił 27%. Kolejne 19% respondentów otwarcie określiło się jako "bez wyznania religijnego". Te dwie grupy stanowiły nawet większość na dawniej protestanckim wschodzie kraju, podczas gdy katolicyzm pozostał dominującym wyznaniem na zachodzie i północy. Drugą co do wielkości grupą religijną w kraju byli reformowani (kalwiniści) z 11%, a ewangelicy (luteranie) byli na trzecim miejscu z 2%. Odsetek wszystkich innych wspólnot religijnych był znacznie niższy.

Od wielu lat ważną rolę w finansowaniu wspólnot religijnych odgrywa dobrowolna darowizna 1% rocznego podatku dochodowego na rzecz wspólnoty religijnej, organizacji pomocowej lub organizacji pozarządowej. W tej dziedzinie Kościół katolicki nadal zajmuje wyraźnie pierwsze miejsce wśród grup wyznaniowych. Ogólnie jednak w ostatnich latach najwięcej darowizn z podatku dochodowego otrzymały organizacje pomocowe.

AutorDaniela Sziklai

Ewangelizacja

Santiago PonsEwangelizacja parafii to pobudka".

Pierwszy Kongres Dobrych Praktyk w Parafiach, promowany przez Katolicki Uniwersytet w Walencji (UCV), zaprezentował studium "Ewangelizacja Parafii", przygotowane przez Wydział Teologiczny. Jego dziekan, José Santiago Pons, wyjaśnia Omnes, że celem jest "obudzenie troski o dogłębną przemianę kultury i życia parafialnego".

Francisco Otamendi-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Było oczekiwanie, a duża frekwencja na kongresie, który odbył się w auli Uniwersytetu CEU Cardenal Herrera i w Wyższym Seminarium Duchownym La Inmaculada w Moncada, potwierdziła zainteresowanie. Wziął w nim udział między innymi monsignor Armando Matteo, sekretarz sekcji doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary, a także z Los Angeles (USA), William Simonzałożyciel i prezes Parish Catalyst oraz autor bestsellerowej książki pastoralnej "Great Catholic Parishes: Four Pastoral Practices that Revitalise"..

Arcybiskup Walencji, Monsignor Enrique BenaventOdprawił Mszę św. posłania i przewodniczył ceremonii zakończenia, w której zaznaczył, że "dla większości ochrzczonych, którzy mają jakieś obawy, by żyć swoją wiarą, parafia nadal jest podstawowym punktem odniesienia" i "nie może być "zwykłą strukturą administracyjną, ale miejscem życia wiarą" i "przyjazną przestrzenią", gdzie Kościół "pokazuje swoje przyjazne oblicze".

Kongres miał szczególne wspomnienie dla biskupa pomocniczego Barcelony. Antoni Vadellzmarłego w ubiegłym roku, a także członka grupy ekspertów zaangażowanych w powstanie dzieła. 

W konferencji na temat "Profil podmiotu ponowoczesnego do ewangelizacji" bp Armando Matteo powiedział, że "Piotruś Pan jest nowym dorosłym, którego musimy ewangelizować". Dzisiejsze społeczeństwo "narzuca kult młodości, młode ciało jest symbolem tego nowego kultu" i Kościół musi być świadomy, że "dobrą praktyką jest przyjęcie nowoczesnego podmiotu dorosłego".

I Kongres Dobrych Praktyk w Parafiach

Geneza kongres była prezentacja studium "Ewangelizacja parafii", które od ponad dwóch lat prowadzone jest przez Wydział Teologiczny San Vicente Ferrer Uniwersytetu w Walencji. Katolicki Uniwersytet w WalencjiProjekt "skontaktował się z około 250 parafiami w całej Hiszpanii, używając aplikacji i ankiet, aby wydobyć najlepsze praktyki, które sprawiają, że te wspólnoty są wzorcem w dziedzinie konwersji pastoralnej", powiedział Santiago Pons w rozmowie z Omnes., Dziekan Wydziału Teologicznego UCV.

"To nie jest wzorcowa parafia".

W kontekście, przedstawionym w prezentacji studium, "misyjnej i ewangelizacyjnej transformacji, do której jesteśmy zaproszeni przez ostatnich papieży, a w bardzo bezpośredni sposób przez papieża Franciszka", oraz faktu, że "parafia jest podstawową strukturą w Kościele" [w Hiszpanii istnieje prawie 23 000 parafii, według Konferencji Episkopatu], Santiago Pons potwierdza, że "nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale zbiór dobrych praktyk [57], które są skuteczne w zależności od potrzeb.Santiago Pons potwierdza, że "nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale zestaw dobrych praktyk [57], które są skuteczne w zależności od potrzeb i zasobów, ale które nadają im charakter rodzinny". 

Dziekan Santiago Pons ogłosił potrzebę "zmiany podejścia i sposobu, w jaki sytuujemy się w parafiach. Nie chodzi o zmianę makijażu, ale o głęboką zmianę kultury naszych wspólnot parafialnych". Teraz w rozmowie z Omnes precyzuje tę myśl, nawiązując jednocześnie do poglądów hiszpańskich biskupów.

Skąd wziął się pomysł na ten pierwszy Kongres dobrych praktyk w parafiach?

-Geneza tkwi w studium "Ewangelizacja parafii" Wydziału Teologicznego San Vicente Ferrer Katolickiego Uniwersytetu w Walencji. W ramach tego dzieła skontaktowano się z około 250 parafiami z całej Hiszpanii. 

Mówisz o potrzebie "nawrócenia duszpasterskiego", "transformacji duszpasterskiej". Mówi Ksiądz nawet, że istnieje potrzeba "przełamania negatywności". Czy możesz to trochę wyjaśnić, czy wyczuwasz zniechęcenie?

-Od pewnego czasu księża i wierni często są zniechęceni, ponieważ nowe inicjatywy próbowane w parafiach nie przynoszą prawdziwych zmian. 

Usługi charytatywne są utrzymywane, ponieważ potrzeby wciąż rosną, ale generalnie wciąż jesteśmy w parafiach "konserwacyjnych" i/lub "zachowawczych". Są jednak w Hiszpanii parafie, które rozpoczęły proces transformacji i projekt badawczy "Parroquias Evangelizadoras" (Parafie Ewangelizujące) nawiązał z nimi kontakt. Chcieliśmy poznać ich doświadczenie, chcieliśmy, aby podzielili się tym, co robią i jakie trudności napotkali. Chcieliśmy opowiedzieć wszystkim, jak wprowadzili innowacje w sposobie ewangelizacji.

Taki był powód powstania studium: nawiązać kontakt z tymi parafiami i móc podzielić się ich udanym doświadczeniem ze wszystkimi innymi, aby mogło ono posłużyć jako impuls i pomóc coraz większej liczbie parafii w zainicjowaniu tych procesów przemian. 

Zsyntetyzuj, jeśli to możliwe, wszelkie wnioski z przedstawionego na kongresie raportu zatytułowanego "Parafie ewangelizujące". Czy znajdujesz przybliżoną liczbę parafii, które nazywasz "odnowionymi"? Co je wyróżnia?

-różnią się one wieloma cechami, ponieważ nie można ustalić jednej metody. Każda parafia ustanawia swój własny model. Stwierdziliśmy, że istnieją parafie, które mają wspólną kulturę lub strukturę i to one prowadzą konwersję pastoralną, ale sposób, w jaki ją wprowadzają zależy od ich tożsamości i kontekstu. Dlatego też podkreślamy, że nie zidentyfikowaliśmy modelowej parafii, ale raczej zestaw dobrych praktyk, które są realizowane w zależności od potrzeb i zasobów, ale które nadają im rodzinny charakter.

Podczas kongresu głos zabrali William E. Simon Jr. oraz monsignor Armando Matteo, sekretarz sekcji doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary.

-Tak, niedawno zaprezentowano hiszpańskie tłumaczenie dzieła "Convertir a Peter Pan", autorstwa Armando Matteo, jednego z międzynarodowych prelegentów Kongresu. Praca ta dotyczy jednostki ponowoczesnej, do której ewangelizacji powołany jest Kościół. Tłumaczenie książki Matteo było promowane przez Wydział Teologiczny w Walencji, podobnie jak w 2018 r. praca Wiliama Simona "Great Catholic parishes. Cztery praktyki duszpasterskie, które je ożywiają'. 

I prawdą jest, że te praktyki duszpasterskie w Stanach Zjednoczonych, o których mówi Simon, były źródłem badań, które są obecnie prezentowane na temat rzeczywistości parafii hiszpańskich. Kongres Najlepszych Praktyk miał również szczęście, by wysłuchać wykładu samego Williama E. Simona Jr.

Kongres zamknie Enrique Benavent, arcybiskup Walencji. Jak biskupi postrzegają tę inicjatywę w kontekście nowej ewangelizacji, do której wzywa nas papież Franciszek? 

-To jest bardzo nowy proces. Nasi biskupi, ogólnie rzecz biorąc, są świadomi problemów w swoich diecezjach, ale być może nie są jeszcze świadomi rodzaju transformacji, do której jesteśmy powołani. Mamy więc nadzieję, że ten Kongres pomoże, choć trochę, obudzić tę troskę o dogłębną transformację kultury i życia parafialnego.

Parafie "w kluczu ewangelizacyjnym".

To tyle jeśli chodzi o uwagi dziekana. Podsumowanie raportu dostępne jest na końcu tego raportu. Ewangelizacja parafiiktóry był doradzany przez Fundację SM oraz Instytut Ewaluacji Edukacyjnej i Doradztwa (IDEA). Z przeprowadzonych wywiadów "wyodrębniono około 60 praktyk, które były realizowane przez niektóre parafie prowadzące Nawrócenie Duszpasterskie w Hiszpanii". 

"W ramach pracy opracowano mapę różnych hiszpańskich parafii, 'zwracając uwagę na kryteria lub wymiary tego, co mogłoby być istotnymi aspektami, aby zainicjować proces i zmianę z jednym horyzontem: być parafią w kluczu ewangelizacyjnym'", mówi Yolanda Ruiz, jedna z badaczek studium, dyrektor Katedry Open Scholas Occurrentes w UCV. 

Oprócz dziekana Santiago Ponsa i Yolandy Ruiz, w pracach uczestniczyli profesorowie Agustín Domingo i José Vidal; proboszcz i profesor Vicente Tur; Teresa Valero, delegat episkopatu ds. ewangelizacji diecezji Solsona; José Luis García, ogólny koordynator projektu, oraz analityk danych Cristian Camus. 

Kongres zainaugurował biskup pomocniczy emeritus Walencji, Monsignor Javier Salinas, wraz z rektorem Katolickiego Uniwersytetu w Walencji San Vicente Mártir, José Manuel Pagán, oraz sam dziekan Wydziału Teologicznego, José Santiago Pons.

AutorFrancisco Otamendi

Rodzina

Jeśli naprawdę mnie kochasz

W dzisiejszych czasach pomieszanie uczuć i przywiązania, wywołane przez naszą płynną i powierzchowną kulturę, sprawia, że wielu ludzi tak naprawdę nie wie, co to znaczy kochać; a nie wiedząc tego, logiczne jest, że ponoszą porażki w swoich związkach.

José María Contreras-28 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Posłuchaj podcastu "Jeśli naprawdę mnie kochasz, José María Contreras Przejdź do pobrania

Jest taki film, który wydał mi się pyszny, nie wiem czy go widzieliście. It's called Skrzypek na dachu. Opowiada o żydowskim małżeństwie w carskiej Rosji. Blisko początku kwestii, po wielu wzlotach i upadkach, ich najstarsza córka uzyskuje zgodę ojca na poślubienie miłości swojego życia. Dziewczyna jest bardzo podekscytowana faktem wyjścia za mąż. małżeństwo I ta postawa zdaje się dziwić jej ojcu, który zdaje się odczuwać pewną nostalgię za takimi pozytywnymi uczuciami. Wydaje się, że to coś w stylu: "ta dziewczyna, która niedawno poznała swojego przyszłego męża i jest taka szczęśliwa... Moja żona, czy ona też będzie szczęśliwa?

Idzie sprawdzić i nagle pyta żonę: "Czy mnie kochasz?".

Odpowiedź, której mu udziela, jest jedną z najbardziej inteligentnych i prawdziwych, jakie można dać. Ona, starsza i "przepracowana przez życie", odpowiada, używając języka swoich czasów i sposobu mówienia swojej kultury: "będziesz wiedział". I kontynuuje: "Szłam za Tobą przez dwadzieścia pięć lat, gdziekolwiek musieliśmy iść, dałam Ci ośmioro dzieci. Starałam się być Ci posłuszna. Troszczyłam się o ciebie, kiedy tego potrzebowałeś. Troszczyłam się o ciebie, gdy byłeś chory. Będziesz wiedziała, czy cię kocham.

Cudowne jest to, że mąż pyta ją o sentyment ma dla niego. Jeśli czuje mniej więcej to samo, co czuje jej córka do swojego chłopaka. Ona jednak nie odpowiada mu uczuciem, ale zachowaniem. Czynami: "Jeśli chcesz wiedzieć, czy cię kocham, zobacz, co dla ciebie robię". To słynne hiszpańskie przysłowie, które moglibyśmy zmienić na: Dzieła są miłością, a nie intensywnymi emocjami. Miłość okazuje się przez czyny.

Kto bardziej kocha dziadka: ten, który wielokrotnie chodzi do niego do domu starców, gdzie mieszka, nawet jeśli go to kosztuje, czy ten, który nigdy nie chodzi i mówi, że bardzo go kocha? To jest to samo. Uczucie okazuje się na co dzień, a nie w szczególnych momentach, w których ze względu na emocje chwili człowiek czuje bardzo dużo i dlatego uważa, że bardzo kocha.

W dzisiejszych czasach pomieszanie uczucia i miłości, spowodowane przez naszą płynną i powierzchowną kulturę, ma w konsekwencji taki skutek, że wielu ludzi nie wie tak naprawdę, co to jest miłość; a nie wiedząc tego, logiczne jest, że zawodzą w swoim uczuciu. Nazywają sweetheart y miłość do tego, czym nie jest i brak czułości do tego, co - przy wielu okazjach - jest dobrą miłością.

Miłość jest w woli. Wola, jak wiemy, jest odżywiana przez uczucia i inteligencję. Kiedy uczucia nie odpowiadają - co zdarza się dość często w związku pary - musimy uciec się do inteligencji, aby dalej kochać.

Jeśli tego nie zrobimy, wola karmi się tylko negatywnym uczuciem, które nas otacza, a zatem reakcja może być nie tylko błędna, ale może też rozbić nasz związek, ponieważ nazywamy miłością lub, w tym przypadku, bezmiłością to, czym ona nie jest.

Rodzina

Veronica SevillaKobiety są czynnikiem zmian w Kościele" : "Kobiety są czynnikiem zmian w Kościele".

Trenerka, specjalizująca się w zarządzaniu turystyką, matka i chrześcijanka, Ekwadorka Verónica Sevilla rozmawia z Omnes o roli kobiet w Kościele, ich wpływie i znaczeniu jako "motoru zmian".

Maria José Atienza-27 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Życie Verónicy Sevilli jest wielowymiarowe: została wybrana Miss Ekwadoru w 1986 roku i studiowała nauki o człowieku i religii na Universidad Técnica Particular de Loja. Oprócz tego posiada dyplom z zarządzania turystyką i została przeszkolona jako trenerSwój czas poświęca na pracę w tych specjalnościach.

Głęboko wierząca Weronika jest w pełni przekonana, że swoją codzienną pracą buduje Kościół wraz z milionami innych mężczyzn i kobiet na świecie.

W wywiadzie dla Omnes otwarcie mówi o swojej wierze, pracy i współpracy w przygotowaniu Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego 2024.

Jakie jest miejsce wiary w Twoim życiu i jak ją manifestujesz?

-Wiara w moim życiu jest fundamentalna, bo nadaje sens każdej części mojego życia. Szczęśliwe chwile, podobnie jak te smutne, stają się bardziej znośne. Pustynne czasy, w których wydaje się, że nic się nie dzieje, mają sens jako wytchnienie od aktualnego stresu.

Dzisiaj prowadzimy szybkie, wymagające, konkurencyjne życie, pełne wszelkiego rodzaju informacji, a Wiara jest tym "zamknięciem oczu i poddaniem się Bogu", które pozwala mi rozeznać i zmierzyć się z każdą przestrzenią mojego życia jako matki, żony, córki, przyjaciółki, kierowniczki, polityczki, sportsmenki, jako dzisiejszej kobiety.

Od pewnego czasu mówi się o "roli kobiet w Kościele". Czy uważasz, że bywa ona mylona jedynie z posiadaniem większej ilości stanowisk w strukturze kościelnej? 

Myślę, że Kościół odzwierciedla to, czego domagają się kobiety w ogóle w społeczeństwie, kobiety szukają miejsca w przestrzeniach decyzyjnych. Ale Kościół nie jest strukturą jak firma, ma inne znaczenie. Musimy być ostrożni, aby nie pomylić sprawiedliwości w społeczeństwie ze sprawiedliwością w Kościele.

Kobiety mają już piękny wzór: Matkę Bożą. Ona musi być naszym punktem odniesienia, jest tam: kocha, jednoczy, prowadzi, służy, wyraża siebie. Zmienia świat swoim "tak" w każdym momencie, jak to uczyniła przy Wcieleniu.

Kobiety są czynnikiem zmian w Kościele, dzięki swojemu zaangażowaniu i pracy. Jest wiele przestrzeni zajmowanych przez kobiety w Kościele, które są fundamentalne i z których powstają dzieła zmieniające świat. Papież Franciszek przypomina, że "bez kobiet Kościół na kontynencie straciłby siłę do ciągłego odradzania się".

Od kiedy Arcybiskup Quito wezwał mnie do współpracy przy organizacji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego 2024, współpracuję z kilkoma księżmi i biskupami, przedstawiam swój punkt widzenia z przejrzystością i spokojem, staram się argumentować swoje decyzje, jak w każdej firmie, zauważam, że jestem ceniony i szanowany. Udało nam się osiągnąć cele i wraz z zespołem księży, osób zakonnych i świeckich posuwamy się do przodu w realizacji projektu.

Co życie zawodowe i rodzinne kobiety wnosi dziś do życia i misji Kościoła?

- Kobiety wnoszą wkład w wielu dziedzinach w misję Kościoła. Jeśli zrozumiemy, że rodzina jest miejscem, gdzie rodzi się wiara. To my, kobiety, jesteśmy tymi, które wnoszą wiarę w nasze dzieci, niezależnie od tego, czy jesteśmy zamężne razem z naszym partnerem, czy też nasz partner nie podziela jej, albo jesteśmy rozwiedzione, nie możemy tracić ducha. Wiele można nauczyć także z osobistej wrażliwości.

My kobiety jesteśmy nosicielkami duchowości wszędzie tam, gdzie idziemy poprzez nasz przykład, naszą postawę, nasze słowa. Ponieważ nie wystarczy wierzyć w Chrystusa, musimy postępować tak, jak żąda od nas Chrystus w naszym codziennym życiu: w domu, w biurze, na ulicy, w autobusie, na stanowiskach, które zajmujemy w wysokich godnościach, a tym bardziej, jeśli jesteśmy osobami publicznymi.

Patrzeć na Maryję, zastanawiać się, czy to, jak my reagujemy, jak się zachowujemy, czy komunikujemy, byłoby takie jak Ona, to jest ponadczasowe.

Oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ system produkcyjny, presja społeczna i zawodowa oraz aktualne środowisko stawiają przed nami czasami niezgodne wymagania. Mimo to trzeba podjąć świadomy wysiłek, aby wytrwać. Często może to kosztować przestrzenie, na które pracowaliście i poświęciliście wiele zawodowo lub osobiście. Właśnie w tym miejscu leży misja świeckich - kobiet czy mężczyzn. To właśnie w tych przestrzeniach w dzisiejszym konkurencyjnym i trudnym świecie, gdzie wnosicie wkład w życie Kościoła, stawiając pytanie, czy status quoBędziesz mogła być obecna w tych przestrzeniach jako dzisiejsza katoliczka, będąc spójną ze swoją wiarą, pomimo tego, co może pojawić się na Twojej drodze.

Piękno tego wszystkiego polega na tym, że to działa! Zobaczysz, jak dochodzą do skutku projekty, które będą miały transcendentne znaczenie, którego nie podejrzewałeś, będą ludzie, którzy przyjdą podziękować ci za sposób, w jaki ich potraktowałeś, za słowo, które im dałeś lub po prostu dlatego, że cię obserwowali i chcieli mieć to "nie wiem co", które nazywają, które sprawiło, że zobaczyli tam rękę Boga.

"Nie wystarczy wierzyć w Chrystusa, musimy działać tak, jak Chrystus prosi nas o to w naszym codziennym życiu: w domu, w biurze, na ulicy, w autobusie".

Veronica Sevilla

Czy kobiety rzeczywiście zdają sobie sprawę z tego, jak ważna jest ich rola we wszystkich dziedzinach życia społecznego?

Myślę, że to nie jest ogólna zasada, jest grupa kobiet, które są bardzo świadome i ciężko pracują, aby stworzyć przestrzeń dla takich zmian we wszystkich obszarach społeczeństwa, ale jest jeszcze spora grupa, która ze względu na różnice ekonomiczne, społeczne, a także brak możliwości, nie ma możliwości myślenia o ich znaczeniu.

Dla nich jesteśmy kobietami i mężczyznami, którzy mają więcej szans, więcej możliwości, którzy otrzymali więcej "talentów" (czyli możliwości) i w związku z tym większą odpowiedzialność, aby generować pozytywne zmiany dla nich, aby dać im te możliwości poprzez pracę, edukację, wiarę i aby generować te możliwości, które ich godnie traktują i nadają im znaczenie, jakie mają we wszystkich obszarach społeczeństwa. 

Czy uważasz, że wśród kobiet, które uważają się za feministki, rośnie rodzaj użalania się nad sobą i że - wręcz przeciwnie - nie pomaga to w prawdziwym "empowerment"?

Feminizm to ruch zrodzony z nierówności, które istniały historycznie. Uważam, że walka o równe szanse dla kobiet jest słuszna i uzasadniona, że powinniśmy to robić ramię w ramię z kobietami i mężczyznami, aby społeczeństwo rozwijało się w zdrowy sposób. Pierwszą przestrzenią jest rodzina, a stamtąd równość w miłości powinna zawsze promieniować na całe społeczeństwo. 

Feminizm, jak każdy ruch zrodzony z nierówności, ma odnogi, które stają się radykalne, buntownicze, a nawet brutalne; na ogół jego członkowie przeszli przez bolesne historie, przez ciężkie doświadczenia, które pozostawiły bardzo głęboki ślad. Uważam, że postawa ta rodzi się z niezagojonych ran, z okoliczności, których nie możemy ocenić, ale w których z pewnością brakowało miłości. Jeśli motywacją jest ból, to "umocnienie" będzie destrukcyjne i nie będzie trwałe w czasie, a więc nie będzie pozytywne.

Siła pochodzi z możliwości czynienia dobra, tworzenia, generowania przestrzeni, zmian i możliwości dla kobiet i mężczyzn, którzy ich potrzebują. Nawet jeśli cierpiałaś, nie możesz generować tych możliwości metodami sprzecznymi z miłością. Zatem, aby być "empowered woman" twoja moc leży w uzdrawianiu, przebaczaniu i wkładaniu miłości we wszystko, co robisz w codziennym życiu, w rodzinie, przyjaźni, pracy, sporcie itp.

Watykan

Papież wzywa do unikania "dialogu z diabłem" w pokusach

W modlitwie Anioł Pański w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Franciszek zachęcił nas, byśmy "unikali sporów z diabłem i odpowiadali na nie modlitwą ze słowem Bożym", na wzór Jezusa, który w obliczu pokus "nie prowadzi dialogu z diabłem, nie negocjuje z nim, ale odrzuca jego insynuacje korzystnymi słowami Pisma".

Francisco Otamendi-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Aby przezwyciężyć "przywiązanie do rzeczy, nieufność i żądzę władzy, trzy częste i niebezpieczne pokusy, którymi posługuje się diabeł, aby oddzielić nas od Ojca i sprawić, że nie czujemy już, że jesteśmy dla siebie braćmi i siostrami, aby doprowadzić nas do samotności i rozpaczy", poradził Papież Franciszek w modlitwie Anioł Pański z pierwszej niedzieli miesiąca. Post "unikajcie kłótni z diabłem, a odpowiadajcie na modlitwie Słowem Bożym".

Jezus "nie prowadzi dialogu z diabłem, nie negocjuje z nim", powiedział Papież. "To jest zaproszenie dla nas: nie kłóćcie się z diabłem! Nie należy go pokonać, wchodząc z nim w układy, ale przeciwstawiając mu się z wiarą Słowo Boże. W ten sposób Jezus uczy nas bronić naszej jedności z Bogiem i między sobą przed atakami tego, który dzieli. A my potrzebujemy jedności!". 

Ewangelia na tę pierwszą niedzielę Post przedstawia Jezusa na pustyni kuszonego przez diabła (por. Mt 4,1-11). "Diabeł oznacza 'ten, który dzieli'. Jego imię mówi nam, co robi: dzieli. To właśnie zamierza uczynić również kusząc Jezusa. Zobaczmy teraz, od kogo chce Go podzielić i w jaki sposób" - powiedział rzymski papież z okna swego gabinetu w watykańskim Pałacu Apostolskim na placu św. Piotra.

Od kogo diabeł chce oddzielić Jezusa, zapytał i odpowiedział, podając jako przykład jedność Osób Boskich. "Na krótko przed kuszeniem Jezusa, kiedy przyjmuje chrzest Janowy w Jordanie, Ojciec nazywa Go 'Synem moim umiłowanym' (Mt 3,17), a Duch Święty zstępuje na Niego w postaci gołębicy (por. w. 16). Ewangelia przedstawia nam zatem trzy Osoby Boskie zjednoczone w miłości. Nie tylko: sam Jezus powie, że przyszedł na świat, aby uczynić nas uczestnikami jedności, jaka istnieje między Nim a Ojcem (por. J 17, 11). Diabeł natomiast czyni coś przeciwnego: wchodzi na scenę, aby oddzielić Jezusa od Ojca i odsunąć Go od Jego misji jedności dla nas". 

"Trzy potężne trucizny

Zły próbuje następnie zaszczepić Jezusowi trzy "potężne trucizny", aby sparaliżować Jego misję jedności, kontynuował Franciszek. "Te trucizny to przywiązanie do rzeczy, nieufność i władza: "Podążaj za kryteriami świata, osiągaj wszystko sam, a będziesz potężny! Straszne, czyż nie?". 

"Ale Jezus pokonuje pokusy, unikając kłótni z diabłem i odpowiadając Słowem Bożym" - powiedział papież, jak zaznaczono na początku. "Spróbujmy, to nam pomoże w pokusach, bo wśród głosów, które w nas agitują, rozbrzmi dobroczynny głos Słowa Bożego". 

Na zakończenie papież zwrócił się do Maryi Dziewicy. "Niech Maryja, która przyjęła Słowo Boże i przez swoją pokorę pokonała pychę tych, którzy dzielą, towarzyszy nam w duchowej walce Wielkiego Postu" - zachęcił.

Ziemia Święta, Burkina Faso, migranci, Ukraina, Syryjczycy, Turcy

Po odmówieniu modlitwy maryjnej Anioł Pański i udzieleniu błogosławieństwa Papież nawiązał do "bolesnych wiadomości" z Ziemi Świętej, "tak wielu zabitych, w tym dzieci, spirala przemocy". Papież Franciszek ponowił apel, by "dialog zwyciężył nad nienawiścią i zemstą", a "modlę się do Boga za Palestyńczyków i Izraelczyków, by z pomocą wspólnoty międzynarodowej odnaleźli drogę braterstwa i pokoju" - dodał.

Ojciec Święty wyraził też silne zaniepokojenie "sytuacją w Burkina Faso, gdzie nadal trwają ataki terrorystyczne" i zaprosił "do modlitwy za mieszkańców tego umiłowanego kraju, aby przemoc, której doświadczyli, nie spowodowała utraty wiary w drogę demokracji, sprawiedliwości i pokoju".

Papież wspomniał też ze smutkiem o katastrofie statku u wybrzeży Kalabrii, w pobliżu Crotone (Włochy), z której wydobyto 40 zmarłych, w tym wiele dzieci. "Modlę się za każdego z nich, za tych, którzy są zaginieni, oraz za innych migrantów i rozbitków. "Niech Matka Boża podtrzymuje tych naszych braci i siostry" - modlił się.

Rzymski papież prosił, by "nie zapominać o tragedii wojny na Ukrainie", ani o "bólu Syryjczyków i Turków z powodu trzęsienia ziemi". Franciszek przypomniał też o 50. rocznicy powstania włoskiego stowarzyszenia dawców organów, które "promuje życie poprzez te dawstwa", oraz o zbliżającym się Światowym Dniu Chorób Rzadkich, który przypadnie pojutrze. Zachęcił stowarzyszenia chorych i ich rodzin i prosił, by "zwłaszcza dzieciom nie zabrakło naszej bliskości, by poczuły miłość i czułość Boga".

AutorFrancisco Otamendi

Ameryka Łacińska

Zgromadzenie regionalne fazy kontynentalnej Synodu Synodalności w Regionie Ameryki Środkowej i Meksyku

Faza kontynentalna Synodu Synodalnego w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku zamknęła swoje zgromadzenie regionalne wezwaniem do postawienia Chrystusa w centrum życia Kościoła.

Néstor Esaú Velásquez-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Od 13 do 17 lutego odbyło się zgromadzenie regionalne synodu synodalnego w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku, kończąc w ten sposób proces rozeznawania na tym etapie kontynentalnym. To pierwsze z czterech spotkań, które mają się odbyć w regionie, miało miejsce w Casa de convivencia Familia de Nazareth, położonym przy drodze do Puerto de la Libertad w gminie Zaragoza w Salwadorze.

Zaproszenie, które rozbrzmiewa podczas tego etapu to "Powiększ przestrzeń swojego namiotu" (Iz 54,2), ten cytat z proroka Izajasza dał tytuł dokumentowi roboczemu dla etapu kontynentalnego synodu synodalnego, dokumentowi, który ma na celu zjednoczenie głosów milionów ludzi na całym świecie i służyć jako dokument do studiowania, refleksji i rozeznania podczas tej części procesu i w szczególny sposób podczas tych spotkań kontynentalnych i regionalnych.

Dla regionu Ameryki Środkowej i Meksyku było 91 uczestników z różnych konferencji biskupich w regionie: biskupi, kapłani, świeccy, przedstawiciele życia konsekrowanego, ludy tubylcze i Afro-descendenci zebrali się, aby przeżyć dni słuchania i rozeznania w tym procesie synodalnym, który trwa od 2021 roku i zakończy się w 2024 roku. Według słów o. Pedro Manuela Brassesco, asystenta sekretarza generalnego CELAM: "Najważniejszą rzeczą jest gotowość do słuchania Ducha Świętego, nie chodzi o proponowanie linii działania dla Kościoła czy listy propozycji.... na tych spotkaniach będziemy pracować nad dokumentem dla etapu kontynentalnego, który jest właśnie tym, co nas wyróżnia i co daje nam odniesienia na tym etapie, w tej fazie, którą przechodzimy, zawsze w oparciu o metodologię rozmowy duchowej, to znaczy być gotowym do słuchania Ducha, który wyraża się w innych, który wyraża się w nas, i w ten sposób budujemy konsensus, aby zrobić kolejny krok, aby zaproponować dokładnie to, co Duch mówi nam w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, do tego, co będzie zgromadzenie synodalne w październiku".

Inauguracja Zgromadzenia Regionalnego

Pierwsza część spotkania odbyła się w kaplicy Hospitalito w San Salvador, miejscu męczeństwa św. Oscara Arnulfo Romero. Arcybiskup José Luis Escobar Alas, arcybiskup San Salvador, powitał uczestników zgromadzenia regionalnego: Niech Duch Święty przyjdzie do nas za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny. i niech nas prowadzi w tym ważnym dziele synodalności w regionie Ameryki Środkowej i Meksyku, CAMEX, i niech nam udzieli łaski prawdziwego dialogu duchowego, który odnawia i zachęca nas w naszej pracy misyjnej w synodalności dla dobra naszego kontynentu i Kościoła powszechnego". Monsignor Luigi Roberto Cona, nuncjusz apostolski w Salwadorze, w uwagach wstępnych powiedział: "Rozpoczęliśmy na Golgocie Ameryki Łacińskiej... Chcę, aby to było motto tego spotkania: Oscara Romero... Istnieje niebezpieczeństwo, że pozostaniemy techniczni; współodpowiedzialność jest słowem, które chcę dołączyć do motta św. Oscara Romero, Czuć się z Kościołem, wzywa nas ono do życia tą współodpowiedzialnością, tą synodalnością w ramach misji Kościoła; to zadanie jest nieodzowne i najpilniejsze.

Monsignor Miguel Cabrejos, ofm. Prezydent CELAM w swoim przemówieniu do uczestników Zgromadzenia Regionalnego w kaplicy Hospitalito podkreślił "Uczenie się sztuki rozeznawania we wspólnocie, aby iść naprzód". Inauguracyjna Eucharystia została odprawiona w krypcie Katedry Metropolitalnej w San Salvador, przed grobem św. Oscara Romero - zaznaczył Monsignor Miguel Cabrejos: Jakie są nowe wyzwania dla naszego regionu Ameryki Środkowej i Meksyku, wyzwania w świetle Aparecidy, Zgromadzenia Eklezjalnego, magisterium Papieża Franciszka i znaków czasu, które stawiają nam wyzwania, wzywają nas, przywołują nas, pytają nas, możemy również zapytać samych siebie: Jak odnowić raz jeszcze nasze zaangażowanie, aby nasze narody miały pełnię życia w Jezusie Chrystusie, krocząc eklezjalnie i synodalnie w kierunku Jubileuszu Guadalupan w sposób szczególny i Jubileuszu Odkupienia w 2033 roku? W obliczu tych pytań mówimy to raz jeszcze: twarda rzeczywistość stawia przed nami wyzwania, twarda rzeczywistość Ameryki Łacińskiej i Karaibów, zwłaszcza w niektórych krajach, stawia przed nami wyzwania, abyśmy nadal byli Kościołem samarytańskim, wcielonym w preferencje tych, których Jezus kocha najbardziej, Kościołem, który również wykazuje się stanowczością w podążaniu śladami Chrystusa dla ludzkości i który karmi naszą nadzieję".

Metodologia rozmów duchowych

Metodologia opierała się na fundamencie rozmowy duchowej jako mapy drogowej dla aktywnego słuchania i rozeznawania wspólnotowego, członkowie zgromadzenia byli zorganizowani w małych wspólnotach życia, w tych przestrzeniach sprzyjała atmosfera słuchania, dialogu i rozeznawania, szczególnie wokół dokumentu na etap kontynentalny, program dni zgromadzenia regionalnego CAMEX przebiegał według tego samego schematu każdego dnia; pierwszy moment poranka był momentem duchowości, a następnie we wspólnotach życia sprzyjał dialogowi, mając trzy ważne momenty: intuicje lub rezonanse obecne w dokumencie, napięcia i rozeznanie, dokąd prowadzi nas Duch Święty, rozróżnienie priorytetów: intuicje lub rezonanse obecne w dokumencie, napięcia i rozeznanie, dokąd prowadzi nas Duch Święty, rozróżnienie priorytetów. Na koniec dnia nastąpiło dzielenie się i rezonanse lub echa procesu słuchania. Dzień zakończył się Świętą Eucharystią.

W piątek, 17 lutego, porządek obrad nieco się zmienił: zaprezentowano doświadczenie synodu cyfrowego, inicjatywy, która poprzez platformy cyfrowe otworzyła się na uczestnictwo tysięcy braci i sióstr, zwłaszcza młodych ludzi. Na zakończenie tej prezentacji odbyło się spotkanie wspólnot życia, zorganizowane z tej okazji przez powołania, zakończone w południe Eucharystią, której przewodniczył abp José Luis Escobar Alas, arcybiskup San Salvador.

Dynamika rozmowy duchowej sprzyjała dialogowi i słuchaniu pomimo napotkania rzeczywistości wywołujących napięcia. W kilku grupach słowem, które wybrzmiało było rozeznanie, odkrycie pomiędzy echem tego słuchania a znakami czasu, co pochodzi od Boga, a co nie, co wynika z moich własnych pragnień, a co jest pragnieniem Boga, aby nie popaść w przemijające mody, które odciągają nas od Bożego projektu. Niektóre przejawy tego procesu to: powrót do korzeni, pozwolenie na prowadzenie przez Ducha Świętego, przyjęcie współodpowiedzialności, otwartość, dialog, znaczenie posługi jako służby, potrzeba tworzenia procesów, towarzyszenie różnym rzeczywistościom, nawrócenie wewnętrzne, znaczenie formacji i wymiar eklezjalny Ludu Bożego. Podczas tego zgromadzenia regionalnego siostra Dolores Palencia, csj, służyła jako moderatorka metodologii. Siostra Daniela Cannavina hcmr. sekretarz generalny Konfederacji Zakonników Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CLAR) towarzyszyła wymiarowi duchowemu.       

Oscara Romero i jego dziedzictwa dla Kościoła w Ameryce Łacińskiej i Kościoła powszechnego, towarzyszył zgromadzeniu w niektórych momentach dnia.

Napięcia, które są obecne

Niektóre z obecnych napięć ujawnionych w grupach i odzwierciedlonych w dokumencie roboczym dla etapu kontynentalnego: rozróżnienie między klerykalizmem a antyklerykalizmem, udział kobiet, struktura hierarchiczna, przestrzenie decyzyjne, prośba o bardziej wyrazisty i przyjazny dialog dla osób żyjących w takich sytuacjach jak: rozwodnicy z powtórnym małżeństwem, małżeństwa poligamiczne, ruch LGBTQ, a z drugiej strony pozorne zderzenie dwóch tendencji: tradycjonalizmu i progresywizmu.

W grupach odbiło się także echo potrzeby uniknięcia pokusy rozumienia posługi w Kościele jako parytetu władzy, do którego ma się prawo i o który trzeba walczyć; uniknięcia pokusy ideologii i mód obecnych czasów, niepokoju wywołanego wpływem niektórych sektorów, które mówią o pozornej "demokratyzacji" Kościoła i jego struktur. Wyrażono potrzebę pozostania wiernym Ewangelii, tradycji i magisterium Kościoła, ewangelizowania świata bez utraty z oczu naszej chrześcijańskiej istoty, rozróżniania znaków czasu dla tego momentu historii, potrzebę odnowy, która przechodzi przede wszystkim przez nawrócenie wewnętrzne i pastoralne, a także podjęcia wyzwań związanych z przemawianiem i ewangelizowaniem dzisiejszego społeczeństwa bez utraty z oczu istotnych elementów naszej wiary.

Słuchanie naszych pastorów

Monsignor Gustavo Rodríguez Vega, arcybiskup Jukatanu, przewodniczył Eucharystii na zakończenie drugiego dnia pracy, podczas homilii powiedział: "Synodalność nie jest modą, synodalność doprowadziła nas do większego zjednoczenia jako Kościół... robimy coś nowego, w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach byliśmy pionierami na tej synodalnej drodze, dowodem na to jest istnienie Sekretariatu Episkopatu Ameryki Środkowej (SEDAC)".

15 lutego Świętej Eucharystii na zakończenie dnia przewodniczył Monsignor Sócrates René Sándigo Jirón, biskup diecezji León w Nikaragui, podczas homilii powiedział: "Pamiętajmy, że jesteśmy w procesie, w którym najpierw widzimy, że idziemy, uświadamiamy sobie, jak bardzo Kościół poszedł do przodu i to jest piękny znak, że idziemy. Następnie, w tej wędrówce, musimy nauczyć się odczytywać znaki czasu...".

16 lutego Monsignor Roberto Camilleri Azzopardi ofm. Biskup diecezji Comayagua i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hondurasu zaprosił nas w homilii podczas Eucharystii tego dnia: "....Prosiliśmy Ducha Świętego, aby nas oświecił, aby to światło dało nam kierunek, który pokazuje nam, co jest prawdą, to światło, które prowadzi nas do nieskończonej światłości, którą jest Pan...".

Podczas Eucharystii zamykającej zgromadzenie 17 lutego arcybiskup San Salvador José Luis Escobar Alas podkreślił podczas homilii: "...przed nami jeszcze długa droga, tym właśnie jest Kościół, droga synodalna, z pewnością jest to droga Kościoła, ale z dalszym celem, którym jest misja, dlatego synodalność jest jednocześnie misją i w tym chciałbym przypomnieć to, co wielokrotnie słyszeliśmy od tak wielu braci, którzy nieustannie mówili nam o konieczności postawienia Chrystusa w centrum utożsamienia się z Chrystusem, by iść za Chrystusem i z Chrystusa żyć synodalnością, widząc w Chrystusie dalekich braci i siostry, którzy nie są z nami fizycznie, ale których zapraszamy z otwartymi ramionami, ponieważ są innymi Chrystusami, niezależnie od sytuacji, w której żyją, Pan kocha nas wszystkich, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami? Synodalność to przede wszystkim naśladowanie Chrystusa, który idzie z nami, ale w Chrystusie wszyscy jesteśmy zjednoczeni przez Ducha, w miłości, w miłosierdziu, w przebaczeniu, w postawie dobra, nie oceniać, ale rozumieć, pomagać, naszą misją jest błogosławić, a nie przeklinać, mamy program życia.... Czytania, których słuchamy, to czytania dzisiejsze, nie my je wybraliśmy i jest to opatrznościowe, zawsze będzie pokusa, aby z pychy budować wieże Babel, iść samemu, odwrócić się od Chrystusa; mimo to należymy do Chrystusa...".

Droga trwa

Mauricio López Oropeza, koordynator grupy roboczej dla fazy kontynentalnej synodu, podkreśla, że podróż trwa nadal: "Na zakończenie czterech spotkań regionalnych w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach odbędzie się spotkanie osób towarzyszących każdemu regionowi i teologa wspierającego z komisji odpowiedzialnej za CELAM, i wspólnie opracują dokument końcowy, który zostanie przedstawiony 31 marca, i który zostanie rozdany wszystkim". W czerwcu będzie dostępny dokument roboczy, który będzie rejestrował owoce siedmiu zgromadzeń kontynentalnych, a prace będą kontynuowane podczas pierwszej sesji Zgromadzenia Zwyczajnego, które odbędzie się w październiku tego roku w Rzymie i które będzie trwało do 2024 roku.

Pod koniec zgromadzenia regionalnego niektórzy uczestnicy stwierdzili, że nie jest jasne, dokąd ten proces będzie prowadził: jakie będą jego owoce? Jaki będzie jego zasięg? Jakie będą pierwsze kroki, które zostaną podjęte? Pozostaje jednak pewność, że Duch Święty nadal prowadzi Kościół i będzie kierował drogami, którymi musi on podążać w historii. Doświadczenie to można ocenić jako pozytywne i wzbogacające, ponieważ pozwoliło na dialog i słuchanie pomimo różnych opinii, a nawet rzeczywistości. Piękną rzeczywistością była obserwacja wspólnej pracy w małych grupach: świeckich, biskupów, zakonników, księży, dialogujących w duchu komunii, mających te same zainteresowania, próbujących dać odpowiedź na potrzeby Kościoła w naszych czasach. Niewątpliwie spotkanie, w którym przestrzenie duchowości, ciszy i słuchania sprzyjały próbie rozeznania znaków czasu i odpowiedzi na tu i teraz Kościoła w nowym tysiącleciu, pozostała droga, która polega na tym, aby dać się prowadzić światłu Ducha Świętego, będąc uległym wobec Jego projektu.

AutorNéstor Esaú Velásquez

Hiszpania

Marcelino ManzanoRzymu we Włoszech, z okazji Międzynarodowego Seminarium na temat "Seminariów Bractw", które odbyło się na Uniwersytecie Rzymskim.

W wywiadzie tym delegat diecezjalny ds. bractw i konfraterni archidiecezji sewilskiej Marcelino Manzano podkreśla, jak "bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wierne temu, czego wymagał od nich Kościół".

Maria José Atienza-26 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Marcelino Manzano stał na czele Delegacja Bractw i Bractw z Sewilli. Ten wyświęcony w 2001 r. kapłan ma za zadanie m.in. dbać o to, by bractwa i konfraternie "żyły swoją tożsamością eklezjalną, a ich członkowie wzrastali w osobistym uświęceniu, byli odpowiednio uformowani w nauce wiary i służyli ubogim, umożliwiając głoszenie Jezusa Chrystusa, zwłaszcza tym, którzy są daleko, oraz budowanie kultury życia".

W samym mieście Sewilli działa ponad pięćdziesiąt Bractw Pasyjnych, najbardziej znanych szerokiej publiczności, które w Wielkim Tygodniu wykonują swoje stacje pokutne, a których liczba w całej archidiecezji jest pomnożona przez dziesięć, co gromadzi ponad pół miliona wiernych, braci i sióstr tych Bractw i Bractw.

Są one "wałem powstrzymującym" sekularyzację, jak to określiło kilku biskupów. Dzięki nim życie sakramentalne jest nadal obecne w dużej części Hiszpanii, zwłaszcza w Andaluzji.

W wywiadzie dla "Omnes" Manzano podkreśla między innymi konieczność "dalszej pracy nad formacją braci" i "wykorzystania języka bractw, poprzez który Bóg dotyka serc, aby bracia żyli Ewangelią".

Jak zachęcać do chrześcijańskiego zaangażowania i życia wiary poprzez Bractwa i Konfraternie?

- Szczerze mówiąc, kiedy odwiedzam różne bractwa w naszej archidiecezji (około 700), widzę dużą obecność braci i sióstr.

Oczywiście w procesjach udział jest masowy, ale w aktach kultu i pobożności (Msze Święte, celebracje Słowa, akty modlitwy i adoracja obrazów) oraz w innych wydarzeniach udział jest również bardzo duży.

Nasze wyzwanie duszpasterskie w bractwach polega na tym, aby coraz bardziej przechodzić od wiary obecności do wiary głębokiego chrześcijańskiego zaangażowania.

Na stronie bractwa Sevilla ma wielkie zaangażowanie charytatywne i formacyjne, ale musimy nadal wzrastać w osobistym nawróceniu wiary, aby doświadczenie tajemnicy Chrystusa, które jest przeżywane z takim wzruszeniem i intensywnością, prowadziło do wzrostu życia ewangelicznego i profetycznego. W tym celu musimy nadal pracować nad formacją braci i sióstr, zaczynając od ich liderów, Rad Zarządzających, a od nich innych, którzy przychodzą do bractwa i których zaangażowanie, nie będąc tak stałym, jest również znaczące.

Czy uważasz, że Kościół naprawdę docenia pobożność ludową i jej przejawy?

- Osobiście uważam, że Kościół odzyskał uznanie dla eklezjalnej wartości pobożności ludowej, zachęcony przez papieża Franciszka, który w "Evangelii Gaudium"poświęca się jej ważną część. Prawie połowa naszych seminarzystów pochodzi na przykład ze świata bractw, co uważam za fakt, który należy wziąć pod uwagę.

Dotykamy tutaj jednego z podstawowych i jednocześnie najtrudniejszych zagadnień Bractw: solidnej i prawdziwej formacji chrześcijańskiej ich członków. Jak można podejść do tematu, który może wydawać się prawie niemożliwy?

- Nie uważam, że kwestia formacji jest prawie niemożliwa. W Sewilli i w innych diecezjach Andaluzji poczyniono wielkie postępy w tym kierunku, choć prawdą jest, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Ważne jest, aby wytrwać i nigdy się nie poddawać.

Uważam, że istnieje dwojakie podejście: z jednej strony potrzeba akredytacji minimalnego wykształcenia umożliwiającego dostęp do stanowiska w zarządzie, oferując różne środki (instytuty teologiczne, szkoły katechetyczne, specjalne szkoły szkoleniowe dla zarządów, itp.)

Z drugiej strony, ujęcie w ramy szkolenie Jest on proponowany młodzieży i dorosłym jako okazja do wzrastania w miłości do Chrystusa i Maryi wraz z innymi prowadzonymi działaniami.

bractwa feliu
Nazarenos i costaleros podczas procesji w Sewilli ©Feliú Fotógrafo

W tym sensie, kto jest odpowiedzialny: bractwo, bracia, kierownicy duchowi, w ostatniej instancji przełożony episkopalny?

- Odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na kierowniku duchowym, a w przypadku braci - na bracie starszym. W przypadku szkoleń dla zarządów odpowiedzialność spoczywa na diecezji.

Jeśli HHyCC może się czymś "pochwalić", to swoją mocą "mobilizowania" młodych ludzi. Czy nie ma niebezpieczeństwa pozostawania w estetycznym, powierzchownym doświadczeniu przynależności do Bractwa?

- Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy my, księża, stajemy się bliscy ludziom, którym służymy, i towarzyszymy im, możemy bractwaJeśli proponujemy im życie duchowe, które obejmuje bogaty język bractw, korzystając z ich elementów, rodzi się głębokie doświadczenie Boga, a ja odnoszę się ponownie do powołań kapłańskich, które wyrastają z bractw w naszej archidiecezji.

Jak można wykorzystać ten potencjał dla prawdziwej odnowy życia duszpasterskiego Kościoła na wszystkich poziomach: od parafii, poprzez życie zakonne, aż po powołania?

- Diecezjalna Delegacja ds. Duszpasterstwa Powołań jest również bardzo mocno obecna w bractwaMłodzi współbracia są zapraszani na uroczystości powołaniowe, korzystając z dni skupienia lub modlitwy.

Kluczowe wydaje mi się wykorzystanie języka bractw, poprzez który Bóg dotyka serc, aby współbracia żyli Ewangelią i stawali się z kolei nosicielami Słowa i ewangelizatorami.

Czy nie wydaje się wam, że czasem marnuje się integrująca i ewangelizacyjna moc "pierwszego głoszenia" pobożności ludowej?

- Z pewnością można mieć zastrzeżenia do pobożności ludowej, która również wymaga jeszcze nawrócenia, ale zgadzam się, że jest to droga do pierwszego głoszenia. Jest to. przez pulchritudinisDroga piękna, do której dołącza droga emocji, serca, uczucia, która wielokrotnie jest językiem prostym.

Nie zapominajmy o tym, co mówi Jezus: "Dziękuję Ci, Ojcze, że te rzeczy dajesz poznać prostym w sercu; wydawało Ci się to dobre".

Przez wieki bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wiernym wymaganiom Kościoła.

Marcelino ManzanoDelegat diecezjalny ds. bractw i bratnich wspólnot. Archidiecezja Sewilska

Jakie wyzwania stoją obecnie przed bractwami i konfraterniami?

- Poprawa formacji i wprowadzenie do wspólnot parafialnych. Otwartość wzajemna między bractwem a innymi grupami parafialnymi.

Wzrastać w osobistym doświadczeniu Chrystusa, prowadzącym do życia moralnego zgodnego z Ewangelią i Magisterium Kościoła, oraz w proroczym potępianiu niesprawiedliwości.

I wreszcie, podjęcie zaangażowania ewangelizacyjnegoMogą i powinny być punktem odniesienia. W naszej archidiecezji mamy już w tym sensie bardzo owocne doświadczenia, a bractwa pragną być użyteczne w tej dziedzinie.

Jestem pewien, że Pan będzie nas nadal prowadził i towarzyszył. Nie na próżno przez wieki bractwa były cennym narzędziem wiary i ewangelizacji, zawsze wierne temu, czego wymagał od nich Kościół.

Watykan

Papież Franciszek do rzymskich uniwersytetów papieskich: zaangażujcie się w "tworzenie chóru"!

Dziś rano Papież Franciszek przyjął na audiencji rektorów, profesorów, studentów i pracowników 22 papieskich rzymskich uniwersytetów i instytucji należących do Konferencji Rektorów, którym towarzyszył przewodniczący Luis Navarro, rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża.

Giovanni Tridente-25 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Zobowiążcie się do "tworzenia chóru"! Tak powiedział dziś rano Papież Franciszek, przyjmując na audiencji w Auli Pawła VI tysiące studentów, profesorów, pracowników i rektorów rzymskich uniwersytetów papieskich i instytucji należących do Papieskiego Uniwersytetu w Rzymie. Konferencja Rektorów CRUIPRO.

"wielopostaciowy system studiów kościelnych" - określił go Ojciec Święty - który od wieków towarzyszy Kościołowi w jego misji ewangelizacyjnej, starając się wychwycić i rozeznać znaki czasu i różne tradycje kulturowe.

Zgodność i współbrzmienie

Papieżowi chodziło przede wszystkim o powtórzenie - w tych akademiach wyższych - znaczenia porozumienia i współbrzmienia "między różnymi głosami i instrumentami", zgodnie także ze słowami św. Jana Pawła II. John Henry Newman na środowisko uniwersyteckie: miejsce, "gdzie wiedza i perspektywy wyrażają się w harmonii, wzajemnie się uzupełniając, korygując i równoważąc", powiedział Papież.

Kultywowanie inteligencji rąk

Harmonia, którą można osiągnąć ucząc się pielęgnować na przykład "inteligencję rąk", najbardziej zmysłową, od której zaczyna się myśl i wiedza, aż do ich wzajemnego dojrzewania. Nie jest przypadkiem, że rękami - odzwierciedlonymi przez Franciszka - "chwyta się" i - bawiąc się podobnymi pojęciami, które nadają się do języka włoskiego i innych języków neołacińskich - pobudza się umysł do "rozumienia", "uczenia się", a nawet do tego, by dać się "zaskoczyć".

Aby to osiągnąć, potrzebne są jednak ręce, które nie są ani skąpe - "zamknięte" - ani "marnotrawiące czas, zdrowie i talenty" - "nieszczelne" - a nawet takie, które odmawiają "dawania pokoju, pozdrawiania i podawania innym rąk". Są to postawy dalekie od możliwości uczenia się i zaskakiwania, tym bardziej, jeśli te same ręce "bezlitośnie wytykają palcami" tych, którzy źle postępują lub nawet "nie umieją się połączyć", aby zarezerwować chwile modlitwy.

Harmonia w nas samych

"Ręce", które muszą raczej naśladować ręce Chrystusa, stają się "eucharystyczne", dodał Papież Franciszek, ponieważ w ten sposób będą umiały dokonać "harmonii w nas samych", scalając się z dwoma innymi "inteligencjami, które wibrują w duszy ludzkiej", inteligencją umysłu i inteligencją serca.

Tej harmonii należy szukać także w poszczególnych wspólnotach i wśród różnych instytucji tworzących "papieski Rzym", których Papież wezwał do "otwarcia się na odważne, a w razie potrzeby nawet bezprecedensowe zmiany". To, oczywiście, wychodząc od bogactwa świeckiej tradycji i zawsze znajdując sposoby, by "sprzyjać przekazywaniu ewangelicznej radości" w studiach, nauczaniu i badaniach, przezwyciężając autoreferencyjność czy ducha konserwacji.

Nigdy soliści bez chóru

Końcowa zachęta Papieża, będąca echem obrazu chóru, dotyczyła tego, aby "nigdy nie być solistami bez chóru", ale myśleć i żyć akademicko i badawczo z "konstruktywną komplementarnością", pozostając "uległym wobec żywego działania Ducha", bo przecież "nadzieja jest rzeczywistością chóralną".

Duch wspólnoty

Luis NavarroPrezes Cruipro i rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, przyniósł pozdrowienia w imieniu 22 rzymskich uniwersytetów i instytucji papieskich i potwierdził znaczenie ducha jedności, z jakim te kościelne rzeczywistości akademickie prowadzą swoje kroki, w kontekście nowego etapu misji Kościoła w dzisiejszym społeczeństwie.

Raport 2022

W oczekiwaniu na pragnienie "uczynienia chóru", wyrażone przez papieża Franciszka podczas audiencji, w ostatnich dniach w Rzymie, zorganizowano "ujednolicony "raport" z uniwersytetów i instytucji Rzymskie Rady Papieskie, z których wyłania się prawdziwe "laboratorium kulturowe", zróżnicowane, ale ożywione tym samym zaangażowaniem ewangelizacyjnym, które chce się zmierzyć z wyzwaniami i potrzebami skutecznej zmiany epoki - jak często przywołuje papież Franciszek - wymagającej także wysiłku "odważnej rewolucji kulturowej" (Laudato si', 114).

Rzymskie uniwersytety i instytucje papieskie liczą obecnie 22 osoby, rozmieszczone w różnych dzielnicach miasta Rzymu; najstarszy uniwersytet pochodzi z 1551 roku - najstarszy jest Papieski Uniwersytet Rzymski. Papieski Uniwersytet GregoriańskiNajmłodszy jest z 1984 roku - jezuici -, natomiast najmłodszy - z 1984 roku - m.in. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyżapowierzony Prałatura Opus Dei. Istnieją również 2 Athenaeum, 4 Wydziały i 9 Instytutów. Każdego roku te ośrodki akademickie przyjmują około 16 000 studentów ze 125 krajów i przyznają ponad 3 000 stopni naukowych, dzięki pracy nie mniej niż 2000 profesorów i 450 pracowników.

Watykan

Papież powtarza: własność Stolicy Apostolskiej ma uniwersalne przeznaczenie

Papież podkreśla, że dobra nabyte przez instytucje Stolicy Apostolskiej należą do niej i muszą być wykorzystane do realizacji celów Kościoła powszechnego. Zasada ta nie jest nowa, ale oznacza rezygnację z wcześniejszej zasady dywersyfikacji zasobów.

Andrea Gagliarducci-25 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Dobra Stolicy Apostolskiej należą do Stolicy Apostolskiej. Brzmi to jak stwierdzenie tautologiczne, ale to właśnie podkreśla w ostateczności motu proprio "Prawo ojczyste" ("Prawo pierwotne"), promulgowane przez papieża Franciszka 23 lutego, w którym po prostu powtarza się, że żadna jednostka watykańska lub związana z Watykanem nie może uważać aktywów za swoje własne, ale że wszystkie podmioty muszą być jasne, że to, co faktycznie posiadają, jest częścią szerszego obwodu.

Do czego służy motu proprio

Jeśli "motu proprio" służyło jedynie powtórzeniu już dobrze zdefiniowanej koncepcji, to dlaczego papież musiał promulgować kolejny dokument? 

Jest to zasadne pytanie, które otwiera wiele odpowiedzi. 

Przede wszystkim papież Franciszek zainicjował stopniową centralizację zarządzania patrymonium Stolicy Apostolskiej, zgodnie z projektem, który należał już do kard. George Pell jako prefekt Sekretariatu Gospodarki. 

Już w grudniu 2020 roku papież Franciszek zdecydował, że zarządzanie majątkiem administrowanym zwykle przez Sekretariat Stanu przejdzie w ręce Administracji Patrymonium Stolicy Apostolskiej, czyli swoistego "banku centralnego" Watykanu.

Następnie, wraz z konstytucją apostolską "Praedicate Evangelium"Papież Franciszek ustanowił zasadę centralizacji, która następnie została skonkretyzowana "rescriptum" (notą napisaną przez papieża własnym pismem) z sierpnia 2023 roku. Reskrypt ten stwierdzał, że "wszystkie zasoby finansowe Stolicy Apostolskiej i instytucji z nią związanych mają zostać przekazane Instytutowi Dzieł Religijnych, który ma być uważany za jedyny i wyłączny organ poświęcony działalności zarządzania patrymonialnego i depozytariusza ruchomego dziedzictwa Stolicy Apostolskiej i instytucji z nią związanych".

Jeden zarząd, jedna powiązana instytucja finansowa (IOR, należy pamiętać, nie jest bankiem). W ten sposób Papież chciał również odpowiedzieć na różne sytuacje, które pojawiły się na przestrzeni lat, a w szczególności na te, które pojawią się podczas procesu zarządzania funduszami Sekretariatu Stanu.

Poprzednia sytuacja

Podajmy kilka konkretnych przykładów tego, co się zmieniło. Sekretariat Stanu osobiście zarządzał swoimi zasobami, jako organ zarządzający, i zawsze inwestował za pomocą rachunków bieżących w międzynarodowych instytucjach finansowych, takich jak Credit Suisse, zachowując przy tym swoją autonomię i osobiste pozyskiwanie środków.

Dykasteria ds. Ewangelizacji Ludów, już od swego powstania jako "Propaganda Fide" 400 lat temu, została obdarzona pełną autonomią finansową, aby mogła swobodnie zarządzać pieniędzmi na misje.

Zarządzanie zasobami Gubernatorstwa było budżetem samym w sobie - i rzeczywiście od 2015 roku nie było żadnego bilansu Gubernatorstwa, mimo wielu bilansów publikowanych w ostatnich latach przez Stolicę Apostolską - i była to administracja, która nie tylko inwestowała, ale mogła liczyć na wielką płynność finansową dzięki dochodom z Muzeów Watykańskich. Wielkim projektem było posiadanie skonsolidowanego budżetu Kurii i Gubernatorstwa razem. 

W rzeczywistości to właśnie ta płynność finansowa częściowo pokrywała straty Stolicy Apostolskiej, której "budżet misyjny" - jak nazwał go były prefekt Sekretariatu Gospodarki Juan Antonio Guerrero Alves - nie przynosi zysków, ale głównie wydatki, takie jak pensje.

Tak samo jak to Obligacja św. Piotra poniosła część strat, nie biorąc pod uwagę darowizny dużej części swoich zysków, które IOR przekazywał co roku, a które zresztą z biegiem lat drastycznie zmalały wraz ze spadkiem zysków. 

Ostatecznie zarządzanie było w wielu przypadkach odrębne, a korzyści czerpał jedynie podmiot, który zainwestował lub przeznaczył środki. Papież Franciszek centralizuje kontrolę, tak że wszystkie inwestycje przechodzą przez centralny organ i są ostatecznie zarządzane przez suwerenny fundusz, i eliminuje wszelkie formy autonomii zarządzania. Jednocześnie powtarza, że majątek Kościoła nie może być uważany za osobisty, a więc odpowiada również na pewną powolność w zarządzaniu przeniesieniem zarządzania zasobami do IOR. Jest to działanie zmierzające do zakończenia reformy, której bardzo pragnął. 

Co mówi "motu proprio""

Przejdźmy jednak do szczegółów motu proprio. Stwierdza się w nim, że "wszystkie dobra, ruchome i nieruchome, w tym aktywa płynne i papiery wartościowe, które zostały lub zostaną nabyte, w jakikolwiek sposób, przez Instytucje Kurialne i przez Podmioty związane ze Stolicą Apostolską, są publicznymi dobrami kościelnymi i jako takie stanowią własność, z tytułu lub innego prawa rzeczywistego, Stolicy Apostolskiej jako całości, a zatem należą, niezależnie od władzy cywilnej, do jej jednolitego, niepodzielnego i suwerennego patrymonium".

Z tego powodu, kontynuuje, "żadna Instytucja lub Podmiot nie może zatem rościć sobie prawa do prywatnej i wyłącznej własności lub posiadania dóbr Stolicy Apostolskiej, działając i zawsze działając w imieniu, na rzecz i dla celów Stolicy Apostolskiej jako całości, rozumianej jako jednolita osoba moralna, reprezentując ją tylko tam, gdzie wymaga tego i dopuszcza prawo cywilne".

Motu proprio" wyjaśnia również, że "dobra są powierzone instytucjom i podmiotom, aby jako administratorzy publiczni, a nie jako właściciele, mogli z nich korzystać zgodnie z obowiązującymi normami, z poszanowaniem i w granicach wyznaczonych przez kompetencje i cele instytucjonalne każdej z nich, zawsze dla wspólnego dobra Kościoła".

Dobra Stolicy Apostolskiej "mają charakter publiczny kościelny" i są uważane za dobra o powszechnym przeznaczeniu, a "podmioty Stolicy Apostolskiej nabywają je i używają nie dla siebie, jak prywatny właściciel, ale w imieniu i z upoważnienia Papieża Rzymskiego, dla realizacji swoich celów instytucjonalnych, które są również publiczne, a więc dla dobra wspólnego i w służbie Kościoła powszechnego".

Po ich powierzeniu - stwierdza ostatecznie motu proprio - "podmioty powinny nimi zarządzać z roztropnością wymaganą do zarządzania dobrem wspólnym oraz zgodnie z normami i kompetencjami, które Stolica Apostolska przyznała sobie ostatnio konstytucją apostolską Praedicate Evangelium, a jeszcze wcześniej długą drogą reform gospodarczych i administracyjnych".

Papieska jest też zachęta do roztropnego zarządzania, zawarta w motu proprio "Fidelis Dispensator et Prudens" z 24 lutego 2014 r., którym papież Franciszek rozpoczął wielką reformę watykańskiej gospodarki.

Wraz z tym "motu proprio" porzucona zostaje jednak zasada, która rządziła watykańskimi finansami w epoce nowożytnej: dywersyfikacja inwestycji i zasobów, wytyczona w taki sposób, aby umożliwić autonomię Stolicy Apostolskiej.

Kolejnym krokiem może być utworzenie państwowego funduszu majątkowego, według wstępnego projektu o nazwie "Vatican Asset Management", który powinien być teraz zarządzany przez Sekretariat Stanu, oraz rozwój Instytutu Dzieł Religijnych w kierunku niektórych funkcji nowoczesnego banku (IOR nie jest bankiem, nie ma oddziałów poza Watykanem).

AutorAndrea Gagliarducci

Ewangelizacja

Katie AscoughCzytaj więcej : "Irlandia to w dużej mierze bardzo antykatolicki kraj".

Katie Ascough prowadzi w Irlandii projekt "Called to more", który ma bardzo jasną misję: poznać, pokochać i służyć Bogu. Ostatecznie jej celem jest "przypominanie ludziom, że są powołani do tego, by żyć po więcej i stawiać Boga na pierwszym miejscu".

Paloma López Campos-25 lipca 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Katie Ascough jest młodą kobietą powołaną do czegoś więcej. Ma projekt w Irlandii, "Wezwany do więcej" ("called to more"), która ma bardzo jasną misję: poznawać, kochać i służyć Bogu. Publikując treści, które pomagają ludziom lepiej poznać religię katolicką, Katie chce przypomnieć nam wszystkim, że jesteśmy powołani, by pójść o krok dalej.

"Wezwany do więcej"posiada mnóstwo zasobów, które można obejrzeć, posłuchać lub przeczytać. Wszystkie treści są bezpłatne i stanowią powiew świeżości ze względu na swój przystępny charakter. Pomaga wiernym i ułatwia zrozumienie skomplikowanych zagadnień życia chrześcijańskiego.

Katie Ascough, która stoi za tym wszystkim, rozmawiała z Omnes o projekcie, formacji, Bożym powołaniu i wolności słowa. Szczerze wyjaśniła trudną sytuację katolików w Irlandii i to, jak ważne jest poznanie Boga, by móc Go lepiej kochać.

Co jest inspiracją dla "Wezwany do więcej"?

-"Wezwany do więcej"zaczęło się u mnie i mojego obecnego męża po referendum w sprawie aborcja w Irlandii w 2018 roku. Spotkaliśmy się, pracując dla sprawy pro-life, prowadząc kampanię, aby ludzie głosowali przeciwko temu. Kiedy przegraliśmy referendum, musieliśmy usiąść i zastanowić się, jak możemy uczynić nasz następny krok bardziej skutecznym.

Czuliśmy, że zamiast próbować gasić małe pożary, musimy zacząć od podstaw, dotrzeć do źródła problemu. Czuliśmy, że częścią problemu jest to, że katolicy nie znają dobrze swojej wiary i że ogólnie ludzie nie rozumieją swojej religii i tego, w co wierzą.

W okresie poprzedzającym referendum widzieliśmy ludzi podchodzących do komunii z tabliczkami proaborcyjnymi. Widać było, że nawet wśród praktykujących katolików panuje duże zamieszanie.

Naprawdę chcieliśmy zrobić coś, co w zasadzie przede wszystkim pomogłoby katolikom pogłębić swoją wiarę, bardziej kochać Boga i być bardziej skutecznym, być przygotowanym do dzielenia się swoją wiarą. Chcieliśmy więc zrobić krok wstecz i pomóc zbudować lepszą formację od podstaw.

W "Wezwany do więcej"Macie wiele zasobów dla katolików do formacji. Jak myślicie, co jest najważniejszą częścią formacji?

-Myślę, że jako katolicy musimy pracować nad sobą, a do nich zaliczam siebie. A więc, po pierwsze, czy mamy relację z Bogiem i czy możemy ją poprawić? Odpowiedź dla każdego z nas brzmi: tak, zawsze możemy poprawić naszą relację z Bogiem. Musimy mieć mocny fundament w modlitwie, często przystępować do sakramentów i mieć bardzo silną relację z Bogiem.

Musimy także znać Boga, musimy rozumieć, co to znaczy być katolikiem, co mówi doktryna i, w miarę możliwości, dobrze jest mieć podstawy filozofii i teologii. Mając to wszystko, możemy być o wiele bardziej skuteczni i pewni siebie, kiedy dzielimy się naszą wiarą z innymi. Myślę jednak, że wielu próbuje zacząć od ewangelizacji, co jest bardzo dobrą intencją i czymś, co należy robić, ale musimy zacząć od siebie.

To wszystko jest częścią projektu, który prowadzicie, ale co to znaczy być powołanym do czegoś więcej, jak mówi nazwa inicjatywy?

-Praktycznie oznacza to, że wszyscy, także praktykujący katolicy, jesteśmy powołani do czegoś więcej. To powołanie można podzielić na trzy filary: jesteśmy powołani, aby bardziej poznać Boga, bardziej Go kochać i bardziej Mu służyć. Oczywiście jest to, w skrócie, powołanie do nieba. Chcemy przypominać ludziom, że są powołani do życia po więcej i do stawiania Boga na pierwszym miejscu.

Jesteś młodą kobietą i matką, to wszystko wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Jak możesz, z tym wszystkim, zrealizować swój projekt? Co jest inspiracją dla tego wszystkiego?

-Po pierwsze, zawsze chciałam być żoną i matką. Będąc najstarszą z siedmiorga rodzeństwa, zawsze czułam powołanie do tego powołania. To jest to, co jest na pierwszym miejscu w moim życiu.

Na drugim miejscu jest moje powołanie dziennikarskie. Zawsze wiedziałam, że chcę wykorzystać swoją karierę, aby pomóc innym spotkać Boga. Kiedy poznałam mojego męża, Edwarda, oboje mieliśmy tę jasną wizję osobistego apostolstwa. Jego doświadczenie zawodowe to marketing i zarządzanie marką, moje to dziennikarstwo, więc założenie platformy internetowej było dla nas obojga bardzo sensowne. Jedna rzecz po drugiej, wszystko to w końcu dobrze się ułożyło, pasując do mojej wizji pracy i całego aspektu pracy w moim życiu. Dziś prowadzę "Wezwany do więcej"Pracuję w pełnym wymiarze godzin, a mój mąż oprócz swojej stałej pracy wkłada godziny wolontariatu.

I szczerze mówiąc, to co mnie trzyma przy życiu to ludzie, którzy wchodzą w interakcję z treścią, piszą wiadomości i zostawiają komentarze do filmów. Nie dalej jak wczoraj otrzymałem e-mail od młodego Amerykanina, który powiedział, że seria z Ojcem Columba jest tym, co pomaga mu pozostać katolikiem. Powiedział, że spotkał wielu ludzi, którzy próbowali narzucić mu swoje przekonania i którzy, pozbawieni miłości, próbowali przekazać mu wiarę. Ale to jest niemożliwe, bo miłość i prawda idą w parze.

Takie wiadomości otrzymujemy cały czas. Wiele z nich pochodzi od młodych ludzi i rodzin. Ostatnio napisał do nas również niemiecki seminarzysta, mówiąc, że nasze treści pomogły mu w realizacji drogi do kapłaństwa, co jest błogosławieństwem.

Wystarczyła by jedna z tych historii, ale to niesamowite słyszeć od tak wielu osób o wpływie, jaki mają nasze treści. To sprawia, że tak łatwo jest kontynuować.

Uprawianie dziennikarstwa w dziedzinie katolickiej może w przyszłości zamknąć wiele drzwi zawodowych. Czy przeraża Cię myśl, że możesz utknąć w produkcji katolickich treści do końca swojej kariery?

-Jestem bardzo szczęśliwa tu, gdzie jestem i zawsze chciałam wykorzystać moją karierę do czegoś dobrego. Myślę, że największym dobrem jest nasza wiara i pomoc ludziom w spotkaniu z Bogiem, więc nie zamieniłbym swojej pracy na żadną inną.

Z drugiej strony, jeśli z jakiegokolwiek powodu w przyszłości chciałabym mieć inne możliwości kariery, z przyjemnością walczyłabym (ponownie) o wolność słowa. Mocno wierzę w to prawo i wielokrotnie o nim mówiłam. Miałam szczęście prowadzić wykłady na temat wolności słowa, udzielałam wywiadów w telewizji i radiu z powodu czegoś, co przydarzyło mi się na studiach i co stało się wiadomością międzynarodową.

Uważam, że powinniśmy mieć możliwość posiadania jakichkolwiek przekonań, jakiejkolwiek wiary, nie będąc za to karanym. Jeśli mogę coś zmienić, choćby w niewielkim stopniu, w tej dziedzinie, i jeśli oznacza to otwarte mówienie o tym, w co wierzę, i walkę o moje prawo do posiadania moich przekonań, co robiłam w przeszłości i zrobię to ponownie, to jest to dla mnie w porządku.

Irlandia jest krajem bardzo antykatolickim. To sprawia, że wszelkie przedsięwzięcia katolickie mają pod górkę.

Mówiąc o wolności słowa i bronieniu swoich przekonań, zostałeś usunięty po wyborze na przewodniczącego Stowarzyszenia Studentów University College Dublin (UCD). Co się stało?

-Poszedłem do UCDZostałem wybrany na przewodniczącego Stowarzyszenia Studentów, największej uczelni w Irlandii, co jest niesamowite. Byłam bardzo wdzięczna, że zostałam wybrana. Ale wtedy, zaledwie kilka miesięcy po objęciu urzędu, mała grupa wściekłych studentów rozpoczęła kampanię mającą na celu usunięcie mnie... za to, że jestem pro-life.

Ta historia odbiła się szerokim echem na całym świecie, a mnie przypadł zaszczyt otrzymania nagród w Irlandii i Londynie. Pamiętam, że wynajęłam Airbnb w Chicago kilka miesięcy po zwolnieniu i gospodarz znał moją historię, ponieważ przeczytał ją w "Wall Street Journal". Sprawa wybuchła. Otrzymywałem wiadomości z Australii, z całej Europy, Ameryki... Dosłownie z całego świata. Zdecydowana większość z nich to były wiadomości z wyrazami wsparcia i zachęty.

Myślę również, że było to niepowodzenie dla tych, którzy chcieli mnie zwolnić, ponieważ skończyło się to dla mnie okazją do mówienia o niesprawiedliwości zwolnienia, o wolności słowa i powodach, dla których jestem pro-life. Mogłam o tym mówić w licznych wywiadach w mediach na całym świecie.

Muszę powiedzieć, że otrzymałem wiele wsparcia i modlitw. Moja rodzina była bardzo wspierająca i zachęcali innych ludzi do modlitwy za mnie. Były dwie grupy WhatsApp o nazwie "Pray for Katie" i jestem pewna, że te modlitwy dały mi dużo siły.

Z drugiej strony, również moja wiara była wtedy twardą skałą. Nigdy nie byłam tak zajęta, a jednak moje życie modlitewne nigdy nie było lepsze. Modliłam się o Bożą pomoc i czułam się bardzo dobrze w Bożym towarzystwie. Czułam, że On naprawdę jest ze mną. Zrobiłabym to wszystko jeszcze raz.

Z Twojego doświadczenia wynika, jakie znaczenie ma ".Wezwany do więcej"jest wyprodukowany w Irlandii?

-W Irlandii jest dużo odrzucenia wiary katolickiej, ponieważ Kościół przed laty był bardzo silny i szczerze mówiąc, w administracji Kościoła było dużo grzesznych ludzi. Niestety, było wiele skandali i to odwróciło ludzi od wiary, co mogę zrozumieć. Ale jednocześnie uważam, że nasza wiara nie powinna opierać się na ludziach, którzy zarządzają Kościołem, ale powinniśmy ją opierać na Bogu i w Nim pokładać naszą nadzieję.

Z tego powodu panuje tam antykatolicka atmosfera. I w tej chwili powiedziałbym, że Irlandia jest bardzo antykatolickim krajem. To sprawia, że każdy rodzaj katolickiego przedsięwzięcia jest bardzo trudny. Ale uważamy, że ważne jest, aby mieć coś rodzimego i irlandzkiego. Irlandzka firma z katolickimi treściami, z irlandzkim akcentem, z irlandzkimi odniesieniami kulturowymi, które pomagają Irlandczykom identyfikować się z treściami. Wielu ludzi w tej dziedzinie jest w Ameryce, więc wiele katolickich zasobów w Internecie pochodzi z Ameryki. To świetnie, możemy się od nich wiele nauczyć, ale dobrze jest też mieć coś z Irlandii, aby ludzie mogli się z tym identyfikować i czuć się zainspirowani czymś, co pochodzi z ich własnego kraju.

Jeszcze szerzej, produkcja treści w Irlandii może przyczynić się do większej różnorodności treści, co mamy nadzieję będzie zaletą dla wszystkich.

Prawdą jest więc, że musimy się szkolić i że platformy takie jak "Wezwany do więcej"Czy uważasz, że istnieją błędy i uprzedzenia, których można by uniknąć, gdyby katolicy byli lepiej wykształceni?

-Lubię używać analogii do małżeństwa. Jeśli nie znasz podstaw o swoim współmałżonku, nie możesz mieć z nim relacji. Znając kogoś dobrze, możesz go lepiej kochać. Wierzę więc, że znajomość naszej wiary pomaga nam bardziej kochać Boga.

Poznając i kochając lepiej Boga, jesteśmy lepiej przygotowani do dzielenia się naszą wiarą. Myślę, że to jest sedno sprawy. Łamie mi serce, gdy widzę, jak ludzie odwracają się od wiary, nie z powodu samej wiary, ale z powodu tego, co błędnie uważają za wiarę. To wstyd, że tak się dzieje i widzimy to cały czas, szczególnie w Irlandii, gdzie wiedza o Kościele pochodzi z tych kulturowych wyobrażeń, o których mówiliśmy wcześniej, tego sposobu myślenia, że Kościół jest zły i niewłaściwy. Wiele razy ludzie odrzucają coś, czego nie rozumieją i nie poświęcają czasu, by to zrozumieć, ponieważ wszystko to jest otoczone uprzedzeniami i, powiedziałbym, zamieszaniem.

Dlatego uważam, że lepsza formacja może przynieść korzyści nam wszystkim. Pomoże katolikom, a także tym, którzy zbliżają się do Kościoła, lepiej zrozumieć, w czym chcą uczestniczyć.

Czy uważasz, że jest coś, na co my, katolicy, powinniśmy zwrócić większą uwagę?

-Oprócz tego, o czym już mówiliśmy, myślę, że powinniśmy bardziej skupić się na wspólnocie. W moim własnym życiu uświadomiłem sobie, jak ważne jest chodzenie razem z innymi ludźmi, którzy podzielają twoją wiarę.

Chcemy zachęcić ludzi do angażowania się w sprawy innych, zwłaszcza tych, którzy chodzą z nimi na Mszę św. Jest to coś, nad czym będziemy pracować w nowym cyklu "Wezwany do więcej".

Watykan

Rok wołania o pokój na Ukrainie

Raporty rzymskie-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

24 lutego mija rok od rosyjskiej inwazji na Ukraina. Przez cały ten czas papież Franciszek nieustannie prosił o modlitwy o pokój w tym rejonie i wielokrotnie wysyłał do tego kraju dwóch kardynałów, aby nieść pomoc moralną i materialną jego mieszkańcom.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Powołania

P. Marwan Dadas: "Chrześcijanie w Ziemi Świętej są mniejszością w liczbie, a nie w jakości".

Ten franciszkanin pochodzący z Ziemi Świętej studiuje w Rzymie komunikację, aby "ewangelizować poprzez media w moim kraju".

Przestrzeń sponsorowana-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ks. Marwan Dadas ma bardzo szczególną i bogatą historię, która w pewnym sensie odzwierciedla złożoną rzeczywistość Ziemia Święta. Urodzony z ojca prawosławnego i matki katoliczki obrządku łacińskiego, został ochrzczony w Melkite Greek Catholic Church . Później kształcił się w szkole anglikańskiej. Ostatecznie jednak został wyświęcony na kapłana franciszkańskiego. 

"Kiedy byłem młody, spotkałem kilku przyjaciół, którzy należeli do Młodzieży Franciszkańskiej na Starym Mieście w Jerozolimie. Przyłączyłem się do nich, ponieważ podobał mi się sposób, w jaki ci młodzi ludzie gromadzili się razem, aby się modlić i rozważać słowo Boże. Stopniowo poznawałem lepiej braci franciszkanów i zacząłem odczuwać Boże powołanie do bycia częścią tej franciszkańskiej wspólnoty.

Pod koniec ostatniej klasy liceum miałem już podjętą decyzję o wstąpieniu do klasztoru, aby zrobić próbę życia franciszkańskiego u braci z Kustodia Ziemi Świętej, ale moi rodzice byli bardzo mocno przeciwni. Jednak po tak wielu naleganiach z mojej strony musieli się zgodzić i pozwolili mi wstąpić do klasztoru - opowiada. 

Po pełnieniu posługi proboszcza w dwóch bardzo ważnych bazylikach, Bazylice Zwiastowania w Nazarecie i Bazylice Narodzenia Pańskiego w Betlejem, zainteresował się komunikacją, ponieważ uważa, że jest ona ważna, zwłaszcza w takiej rzeczywistości jak Ziemia Święta, nie tylko po to, by szerzyć wiarę, ale także po to, by przekazywać prawidłowe informacje o rzeczywistości i wydarzeniach tego regionu, który jest tak bardzo dotknięty. Z tego powodu przebywa w Rzymie, aby podjąć studia na kierunku Komunikacja Instytucjonalna na Uniwersytecie im. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża dzięki dotacji z Fundacja CARF.

"W tej chwili trenuję z myślą o powrocie i pracy w Chrześcijańskie Centrum Medialne Jerozolimy, gdzie będę mógł ewangelizować poprzez media w moim kraju. Chciałbym przekazać głos chrześcijan Ziemi Świętej w kraju i na arenie międzynarodowej, ponieważ nasz głos daje do zrozumienia, że jesteśmy żywymi kamieniami Ziemi Jezusa, a nasze życie jest misją, powołaniem do wytrwania w wierze. Reprezentowanie prawdziwej tożsamości chrześcijan Ziemi Świętej jest obowiązkiem, a jeśli naprawdę chcę to robić, muszę wiedzieć, jak to robić, dlatego wybrałem studia w zakresie komunikacji społecznej i instytucjonalnej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie". 

Wyjaśnia sytuację chrześcijan w Ziemi Świętej: "My chrześcijanie w Ziemi Świętej jesteśmy z wielu różnych Kościołów. Na pewno jest Kościół katolicki, ale jest też Kościół anglikański, Kościół protestancki, jak również Kościoły prawosławne".

Jednakże, zauważa, "chrześcijanie żyją razem w wielkiej harmonii wiary, ponieważ wierzymy w tego samego Boga i zbawiciela Jezusa Chrystusa. Naszą absolutną potrzebą jest potwierdzenie naszego istnienia i obecności, jako zjednoczonego ciała, ponieważ stanowimy mniej niż 2% populacji świata. Ziemia Święta (samo państwo Izrael ma prawie 9,5 miliona mieszkańców), więc naprawdę jesteśmy mniejszością. Jest więc rzeczą normalną, że istnieje ta potrzeba autoafirmacji i stwierdzenia, że jesteśmy naprawdę obecni; w rzeczywistości jesteśmy obecni z punktu widzenia naukowego i edukacyjnego, jesteśmy obecni z punktu widzenia administracyjnego w świecie pracy i biznesu, a także, jesteśmy obecni z punktu widzenia wiary. Chrześcijanie w Ziemi Świętej są mniejszością pod względem liczby, ale nie jakości. 

Watykan

Dla nowego technologicznego humanizmu

W środę 22 lutego zakończyło się Zgromadzenie Ogólne Papieskiej Akademii Życia. Spotkanie zakończyło się propozycjami m.in. utworzenia międzynarodowego okrągłego stołu na temat nowych technologii i ich etycznych implikacji.

Antonino Piccione-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Stworzyć międzynarodowy okrągły stół na temat nowych technologii". To jedna z propozycji, która wyszła od Zgromadzenia Ogólnego ds. Papieska Akademia Życiaktóra zakończyła się w środę 22 lutego. Sformułował je przewodniczący, monsignor Vincenzo Paglia, podczas konferencji prasowej poświęconej prezentacji, która odbyła się wczoraj w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej. Jak wyjaśnił, chodzi o refleksję "nad pojawiającymi się i zbieżnymi technologiami, takimi jak nanotechnologia, sztuczna inteligencja, algorytmy, interwencje w genom, neuronauka: wszystkie tematy, do których podjęcia zachęcał nas już w Liście Papież Franciszek".Humana Communitas"które napisał z okazji 25-lecia Akademii Papieskiej".

"Akademia już wcześniej stanęła wobec wyzwania, jakie stanowi dla ludzkości granica sztucznej inteligencji, która w ostatnich miesiącach trafiła na pierwsze strony wielu gazet" - podkreślił Paglia, przypominając, że "w lutym 2020 r. podpisano w Rzymie wezwanie rzymskie, a w styczniu ubiegłego roku wzięli w nim udział także przywódcy judaizmu i islamu".

Antropologia i technologia

"W przyszłym roku pojedziemy do Hiroszimy na podpisanie z innymi religiami świata, a także kilkoma uniwersytetami na całym świecie, innymi instytucjami, takimi jak Confindustria, i samym światem polityki" - zapowiedziała Paglia, zauważając, że "w tym Zgromadzeniu temat dotyczył systemowej interakcji tych wyłaniających się i konwergentnych technologii, które rozwijają się tak szybko, a które rzeczywiście mogą wnieść ogromny wkład w poprawę sytuacji ludzkości, ale jednocześnie mogą prowadzić do radykalnej modyfikacji człowieka. Mówimy o posthumanizmie, empowered man itp.

Kilka lat temu na Zgromadzeniu Ogólnym, gdzie dyskutowaliśmy o robotyce, japoński naukowiec Ishiguro Hiroshi mówił o tym, że dzisiejsza ludzkość jest ostatnim pokoleniem organicznym, następne byłoby syntetyczne. Byłaby to radykalna transformacja człowieka.

Dlatego Papieska Akademia Życia "czuła się odpowiedzialna za stawienie czoła tej nowej granicy, która radykalnie obejmuje człowieka, świadoma, że wymiar etyczny jest niezbędny, aby ocalić, właśnie, wspólną istotę ludzką".

Wyzwania związane z nowymi technologiami

Wśród zagadnień, które znalazły się w centrum obrad międzynarodowego okrągłego stołu na temat nowych technologii wschodzących, Paglia, odpowiadając na pytania dziennikarzy, wymienił posiadanie danych, w którym "same rządy stają przed wyzwaniem, ponieważ istnieją sieci, które ryzykują, że będą potężniejsze niż same państwa". Nie możemy pozostawić świata na pastwę dzikich postaw" - ostrzegł biskup, przypominając też "nową granicę przestrzeni kosmicznej, w której działają naukowcy chińscy, amerykańscy i rosyjscy. Mam nadzieję, że dojdzie do kosmicznych podbojów: czy to braterstwo zostanie utrzymane w przestrzeni, podczas gdy na ziemi prowadzimy ze sobą wojnę?

Kolejna kwestia, do której należy podejść ostrożnie: "Rozpoznawanie twarzy, jeśli nie ma regulacji prawnej, grozi powstaniem nierównowagi", dlatego zdaniem Paglii jesteśmy wezwani do refleksji nad potrzebą "nowego humanizmu, bo chcemy pozostać ludźmi, transhumanizm nie wysyła nas do chwały".

Zaangażowanie Papieskiej Akademii Życia, dodał podczas konferencji kanclerz Renzo Pegoraro, opiera się na "perspektywie interdyscyplinarnej i transdyscyplinarnej, dzięki wkładowi czołowych światowych ekspertów w tych dziedzinach (korpus 160 uczonych, na pięciu kontynentach), aby uchwycić pozytywne skutki - w dziedzinie zdrowia, opieki zdrowotnej, środowiska naturalnego, walki z ubóstwem - wynikające z konwergencji technologii". Aby jednak rozwiać obawy, ryzyko i niepewność, a jednocześnie chronić wartość jednostki, jej integralność i promować dążenie do wspólnego dobra, "potrzebne jest zarządzanie - kontynuował Pegoraro - które należy rozwijać poprzez odpowiednie i aktualne prawodawstwo, ale także poprzez informowanie i edukację w zakresie korzystania z samych technologii".

Na koniec głos zabrali profesor Roger Strand (Uniwersytet w Bergen, Norwegia) i profesor Laura Palazzani (Uniwersytet Lumsa, Rzym). "Moim głównym przesłaniem - powiedział Strand - jest to, że konwergentne technologie i związane z nimi kwestie etyczne są związane ze strukturalnymi cechami współczesnych społeczeństw i jako takie muszą być rozpatrywane. Ani nauka, ani technologia nie powstają w próżni, ale są współprodukowane ze społeczeństwem, w którym mają miejsce. Nauka i technologia kształtują i są kształtowane przez inne instytucje i praktyki, takie jak polityka i ekonomia. Kwestie etyczne związane z konwergencją technologii są splecione z ekonomią polityczną technonauki, z politycznymi programami innowacji i wzrostu gospodarczego, z siłami rynkowymi, ideologiami i kulturami materializmu i konsumpcjonizmu. Są one uwikłane w to, co encyklika Laudato Si' trafnie nazwała paradygmatem technokratycznym".

Jak zatem ukierunkować trajektorie technologiczne na dobro wspólne? Według norweskiego naukowca "konieczne jest zakwestionowanie paradygmatu technokratycznego i zintegrowanie go z troską o ludzką tożsamość, godność i dobrobyt. Zorientowanie technonauki na dobro wspólne może zająć całe pokolenia. Świat konwergentnych technologii przypomina Brave New World, niekoniecznie totalitarny, ale totalistyczny w swoim podejściu. Powinniśmy zadać sobie pytanie: czy ta lub inna trajektoria socjotechniczna może pomóc nam przypomnieć sobie, jak naprawdę może wyglądać nasze życie i wesprzeć nas w jego przeżywaniu?

Debata bioetyczna

W początkowym okresie debaty teoretycznej zarysował się podział na technofilskich biooptymistów, którzy wychwalają nowe technologie, i technofobicznych biopesymistów, którzy technologie demonizują. Nie chodzi o wybór między tymi dwoma skrajnościami, podkreślił Palazzani, ale o refleksję, w każdym przypadku, nad każdą technologią i zastosowaniem, aby podkreślić, w jakich granicach można dopuścić i regulować postęp w perspektywie skoncentrowanej na człowieku (przeciw technokracji i technocentryzmowi), która w centrum stawia godność ludzką i wspólne dobro społeczeństwa rozumianego w sensie globalnym.

"The etyka -to refleksja wykładowcy Lumsa - wzywa do "ostrożnego" podejścia. Chodzi o uzasadnienie granic rozwoju techniczno-naukowego, zwłaszcza w jego radykalnych, inwazyjnych i nieodwracalnych formach. Istnieje ryzyko, że pragnienie doskonałości sprawi, że zapomnimy o konstytutywnej granicy człowieka, który bawiąc się w bycie Bogiem, zapomina o sobie".

O zagrożeniach wynikających z dryfu w kwestiach bioetyki mówił też papież podczas audiencji udzielonej 20 lutego Papieskiej Akademii Życia. "Paradoksalne jest mówienie o człowieku 'powiększonym', jeśli zapominamy, że ciało ludzkie odnosi się do integralnego dobra osoby i dlatego nie może być utożsamiane tylko z organizmem biologicznym", upomniał Franciszek, według którego "błędne podejście w tej dziedzinie kończy się w rzeczywistości nie 'powiększeniem', ale 'skompresowaniem' człowieka". Stąd "znaczenie wiedzy w skali ludzkiej, organicznej", także w dziedzinie teologicznej.

AutorAntonino Piccione

Kultura

"Formować się razem, by ewangelizować. Sprawozdanie Uniwersytetów Papieskich i Rzymskich Instytucji Papieskich

W niniejszym raporcie zebrano najbardziej znamienne dane z uczelni papieskich, które włączyły się w ich prezentację.

Antonino Piccione-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty


W Sala Marconi (Palazzo Pio - Piazza Pia) odbyła się konferencja prasowa poświęcona prezentacji Sprawozdanie 2022 Papieskich Uniwersytetów i Instytucji w RzymieW związku z przesłuchaniem, które Papież Franciszek do swoich społeczności akademickich w sobotę 25 lutego w Auli Pawła VI. Obecny będzie również prefekt ds. Dykasteria ds. Kultury i EdukacjiKardynał José Tolentino de Mendonça.

Papieskie Uniwersytety i Instytucje Rzymskie - których rektorzy wchodzą w skład Konferencji CRUIPRO - reprezentują zlewnię 16.000 studentów z pięciu kontynentów, 22 wspólnoty akademickie zlokalizowane w różnych dzielnicach Stolicy, 2.000 nauczycieli, 3.000 stopni naukowych nadanych w ostatnim roku akademickim, 600 pracowników, 15 Kongregacji, Zakonów i innych instytucji kościelnych odpowiedzialnych za realizację zadania.

Raport, przygotowany przy udziale osób odpowiedzialnych za komunikację z poszczególnymi uniwersytetami i instytucjami, gromadzi najważniejsze dane dotyczące uniwersytetów papieskich, począwszy od ich misji w służbie Kościoła powszechnego, aż po liczbę studentów kształconych każdego roku, z pewnymi porównaniami z uniwersytetami cywilnymi w Rzymie.

Dokument jest również okazją do podkreślenia potencjału, jaki stanowi Sieć Międzyuczelniana dla ewangelizacji kultury.

Prezentacja sprawozdania

W konferencji prasowej - moderowanej przez Faustę Speranzę, korespondentkę zagraniczną Vatican Media - wzięli udział: Luis Navarro (Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża), przewodniczący Konferencji Rektorów Rzymskich Uniwersytetów i Instytucji Papieskich (CRUIPRO); Sr. Piera Silvia Ruffinatto (Papieski Wydział Edukacji Auxilium), wiceprezes CRUIPRO; Alfonso V. Amarante (Papieski Instytut Alphonsianum), sekretarz generalny CRUIPRO; Rafaella Figueredo, przedstawicielka studentów CRUIPRO.

Profesor Luis Navarro nakreślił horyzont stojącego przed nami wyzwania: coraz ściślejsza współpraca pomiędzy różnymi środowiskami akademickimi, tak aby istniała "jedność w różnorodności, w świecie, który coraz częściej wskazuje na potrzebę wspólnych i zbieżnych badań pomiędzy specjalistami z różnych dyscyplin".

Przewodniczący Konferencji Rektorów przypomniał zadanie wskazane przez Papieża w Veritatis Gaudium, aby "wypracować instrumenty intelektualne zdolne do zaproponowania się jako paradygmaty działania i myślenia, przydatne do głoszenia w świecie naznaczonym pluralizmem etyczno-religijnym". W tym kontekście Raport rodzi się również - podkreślił Navarro - jako kolejna okazja do wzmocnienia potencjału, jaki dla ewangelizacji kultury stanowi sieć łącząca różne środowiska akademickie.

Piera Silvia Ruffinatti przypomniała niektóre ostatnie inicjatywy, takie jak mobilność akademicka między uniwersytetami, z uznawaniem punktów lub bezpłatnymi transferami. Ojciec Alfonso V. Amarante określił obwód zaangażowanych wspólnot akademickich: siedem uniwersytetów, dwa kolegia, dziewięć instytutów i 8% wszystkich studentów uniwersyteckich w Rzymie. W związku z tym Navarro wspomniał o ramach prawnych i regulacyjnych, aby zrozumieć różnicę między zadaniem zajmowania się naukami świętymi właściwymi uniwersytetom kościelnym a katolickim podejściem niektórych wydziałów.

Niektóre dane

Jeśli następnie przyjrzymy się instytucjom związanym z działalnością Rzymu, znajdziemy 221 uniwersytetów lub wydziałów: w powiązaniu kulturowym od Jerozolimy do Dominikany, od Indii do Oregonu, od Rumunii do Brazylii. Stosunek studentów do profesorów wyróżnia się na poziomie 6:1, w porównaniu ze średnią 16:1 dla innych uniwersytetów w stolicy, państwowych lub nie.

Bogactwo współpracy między wspólnotami można zrozumieć także pamiętając, że odnoszą się one do nie mniej niż piętnastu powierzonych im instytucji Kościoła, od Prałatury Świętego Krzyża i Opus Dei do zakonu karmelitów bosych, ze Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela do Stowarzyszenia Misjonarzy Afryki itd.

Bogactwo, o którym - przypomniał prof. Amarante - trzeba zawsze myśleć także w kategoriach relacji "wewnętrznej" z różnymi rzeczywistościami związanymi z misją Kościoła, ale także "zewnętrznej", rzutującej na tworzenie tego, co wielebny nazwał "istotnymi polami dialogu" ze światami akademickimi państwowymi.

Rafaella Figueredo wyraziła punkt widzenia członków, którzy podkreślili entuzjazm młodych ludzi powołanych do przejęcia odpowiedzialności za animację w Auli Pawła VI, przy harmonijnym wsparciu studentów Papieskiego Instytutu Muzyki Sakralnej, m.in. przed pozdrowieniem Papieża.

U podstaw tego wszystkiego leży "wznowienie studiów kościelnych w kontekście nowego etapu misji Kościoła", jak stwierdzono w przedmowie Konstytucja Apostolska Veritatis Gaudium promulgowany przez papieża Franciszka 8 grudnia 2017 r. i upubliczniony 29 stycznia 2018 r.

"Budowanie wiedzy - pisał Fausta Speranza na łamach L'Osservatore Romano - zawsze było wielką rozgrywką ludzkości, między diachroniczną akumulacją wiedzy a zerwaniem ustalonych pewników. Jeśli kiedyś zastanawialiśmy się nad niezgłębionym oceanem Newtona lub nad złudzeniami pozytywistycznej linearności, dziś musimy debatować nad nauką o danych i tak zwaną sztuczną inteligencją. Wyzwanie etyczne jest zasadniczo takie samo: reagować na tendencję do cofania się ludzkiego wyboru do poziomu wykorzystania wiedzy, co dziś oznacza technologię. Ale - jak podkreśla siostra Piera - "musimy umieć poznać i przekroczyć wyzwania cyfryzacji także dzięki wiedzy z coraz to nowych dyscyplin".

Dlatego, pomimo różnorodności charyzmatów i talentów, pomimo zmian i wariacji programów i podejść związanych z duchem czasu, jedno założenie nierozerwalnie łączy wszystkie papieskie "laboratoria wiedzy": nie nadawać wiedzy charakteru oderwanego od rzeczywistości, ale przekierować ją na potrzeby człowieka.

Dla tych, którzy uczestniczą w uniwersytecie pontyfikalnym - to właśnie stało się wyraźnie widoczne - u początku ich badań jest człowiek, a na horyzoncie ich celów znajduje się pragnienie zrozumienia świata, aby go przemienić, aby uczynić go lepszym miejscem do życia.

AutorAntonino Piccione

Zasoby

Bogactwo Mszału Rzymskiego: niedziele Wielkiego Postu (I)

Mszał Rzymski jest bardzo bogatym źródłem, za pomocą którego wierni mogą lepiej przygotować się w okresie Wielkiego Postu. W ramach pierwszego podejścia przeanalizujmy krótko modlitwę kolekty na pierwszą niedzielę tego sezonu liturgicznego.

Carlos Guillén-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Sobór Watykański II pragnął sprzyjać życiu liturgicznemu wiernych, aby przez odnowione i wzbogacone obrzędy i modlitwy mogli oni uczestniczyć w Liturgii w sposób świadomy, pobożny i czynny, jak tego wymaga ich kapłaństwo chrzcielne. W tym celu, w późniejszym okresie, różne grupy robocze podjęły się przeprowadzenia koniecznej reformy, odzwierciedlając teologiczne i duszpasterskie nauczanie soboru, czerpiąc ze starożytnych źródeł patrystycznych i liturgicznych oraz w znacznie większym kontakcie z Pismo Święte.

Dojrzałym owocem tej pracy są księgi, z których obecnie korzystamy przy odprawianiu Mszy Świętej. W przypadku Mszału Rzymskiego, w języku łacińskim, były cztery kolejne wydania, ostatnie w 2008 roku. Tłumaczenie tego ostatniego wydania na język hiszpański zależy od Konferencji Episkopatu każdego kraju i data jego publikacji jest znacznie późniejsza.

Aby przybliżyć niektóre z bogactw zawartych w tym Mszale, promulgowanym najpierw przez św. Pawła VI, a następnie przez św. Jana Pawła II, rozpoczynamy tę serię artykułów poświęconych komentarzom do modlitw niedziel Wielkiego Postu. Będziemy pracować z modlitwą zwaną "Kolektą". Jest to pierwsza modlitwa wypowiadana przez kapłana na zakończenie obrzędów wstępnych, a jej szczególną cechą jest wyrażanie specyficznego charakteru każdej celebracji. 

Przystąpienie do "sakramentu Wielkiego Postu".

Kolekta na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu brzmi następująco: 

Bóg wszechmogący,
dzięki rocznym stażom
Sakrament Wielkiego Postu
daj nam postęp w wiedzy
Tajemnicy Chrystusa
i osiągać jego owoce postępowaniem
dostojny.

Concéde nobis, omnípotens Deus,
ut, per ánnua quadragesimális exercítia
sacramenti,
et ad intellegéndum Christi proficiámus
arcanum,
et efféctus eius digna conversatióne sectémur

Modlitwa, która pojawiała się w Mszale do 1962 roku (przed reformą) była inna, ale z różnych powodów uczeni woleli używać innej, starszej modlitwy. Można ją znaleźć w tzw. Sakramentarzu Gelasianum VetusMszał, poprzednik mszałów będących w użyciu do VII wieku, zebrał niektóre modlitwy do Mszy św. następujące po przebiegu roku liturgicznego. Nasza modlitwa jest prosta w swej strukturze, choć nie tak prosta w swym leksykonie, zwłaszcza w wersji łacińskiej.

Zacznijmy od skomentowania odniesienia do okresu liturgicznego, które następuje przy użyciu wyrażenia "sakrament Wielkiego Postu" (quadragesimalis sacramenti). Przyjmując pojęcie sakramentu w szerokim znaczeniu, chodzi o pokazanie, że Bóg zamienia nasz czas w znak, przez który chce nam udostępnić swoją łaskę. Przez wiarę daty kalendarza odnoszą się do innego rodzaju czasu, do historii zbawienia, i stają się nośnikami boskiej rzeczywistości, która jest nam ofiarowana.

Konstytucja Soboru Watykańskiego II o liturgii, Sacrosanctum ConciliumKościół, wyjaśnia, "upamiętniając tajemnice Odkupienia, otwiera bogactwa uświęcającej mocy i zasług swego Pana w taki sposób, że w pewnym sensie stają się one obecne w każdym czasie, aby wierni mogli się z nimi zetknąć i napełnić się łaską zbawienia".

Owoce łaski i naszych wysiłków

Z jednej strony ten czas jest darem z Nieba. Ale to także sześć tygodni, które tradycyjnie kojarzą się z "praktykami" (exercitia) z naszej strony. Termin ten łączy nas z ideą powtarzającego się wysiłku, nawet fizycznego, i pojawia się jeszcze kilka razy w Mszale, zawsze w kontekście Wielkiego Postu. To, że wiara i uczynki idą w parze, nawet jeśli pierwszeństwo ma łaska, jest nauczaniem apostolskim, z którym Kościół zwraca się do nas także dzisiaj. Boży dar wymaga od nas, abyśmy przez pokutę dobrze przygotowali się do nawrócenia.

Czym są te praktyki? Odpowiedź jest natychmiastowa, jeśli zwrócimy uwagę na czytanie ewangeliczne, które co roku towarzyszy tej pierwszej niedzieli Wielkiego Postu: pokusy Jezusa na pustyni. Chrystus doświadczył pustyni, walki duchowej, z postem i modlitwą. W ten sposób od początku swego publicznego życia przygotowywał się do wypełnienia swojej misji, do złożenia ofiary z życia na krzyżu, do największego daru, jaki mógł nam ofiarować (J 15,13). Celem jest to, abyśmy wzrastali i byli doskonali (J 15,13).proficiamus) w rozumieniu Tajemnicy Chrystusa (Christi arcanum), tak aby pozostawić owoce (effectus) w naszym życiu. Ale nie można tego zrobić z zewnątrz, w sposób teoretyczny.

Mistrz uczy nas w konkretny sposób, jak pokonać grzech i współpracować z odkupieniem ludzkości. Zaprasza nas do naśladowania Go i ćwiczy nas, abyśmy wiedzieli, jak złożyć dar z siebie poprzez samozaparcie i oderwanie. Tylko w ten sposób możemy postępować w poznawaniu uczuć Jego Najświętszego Serca, miłości Ojca, którą On przyszedł nam objawić. To właśnie ta miłość powinna przeniknąć do naszego życia, znaleźć odzwierciedlenie w postępowaniu godnym dziecka Bożego (digna conversatione) i wydać te same owoce, które wydało życie Chrystusa, za życie świata.

AutorCarlos Guillén

Ksiądz z Peru. Liturgista.

Doświadczenia

Matka bohater bez peleryny: "Bóg dał mi nowy dzień z Nacho i całą moją rodziną".

Nacho, który pójdzie do nieba w 2021 roku, został opisany przez swoją matkę jako "bohater, który nie nosi peleryny".. Ten mały chłopiec, który miał syndrom Ondyny, zmienił życie całej swojej rodziny i w pewnym stopniu tysięcy ludzi, którzy dzięki Instagramowi poznali jego historię. Jego mama, Maria, opowiada, jak przełomowy moment w jego życiu nastąpił, gdy przestał pytać dlaczego i zmienił je na po co.

Arsenio Fernández de Mesa-24 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Maria od osiemnastu lat jest żoną Jaime'a i ma czworo dzieci: "Dwóch na ziemi i dwóch w niebie", zauważa z dumą. Wielki skarb, Nacho, pojawił się w 2016 roku. Zaraz po urodzeniu doszło u niego do zatrzymania krążenia, co zapoczątkowało pielgrzymkę po szpitalach, aż znaleźli diagnozę: zespół Ondyny, choroba powodująca niewydolność autonomicznego układu nerwowego. Najbardziej problematyczne jest to, że dzieci te przestają oddychać podczas snu. Zrobiono jej tracheotomię i jej życie stało się zależne od respiratora. Maria wspomina, że wrócili do domu "z prawdziwym mobilnym OIT do domu: dwa respiratory, dwa aspiratory tracheostomijne, butla z tlenem i inne urządzenia".. Wspomina, że pierwsze miesiące były bardzo trudne: "Pierwsze miesiące były bardzo trudne.ledwo mogliśmy wyjść z domu.".

Życie Nacho stopniowo się komplikowało: "W nasze życie wkroczył świat onkologii i epilepsji. Nasza czwórka stała się prawdziwymi lekarzami pediatrycznego oddziału intensywnej terapii, dbając o tchawicę, ucząc się ręcznej wentylacji, reanimacji".. Noc dzielili między siebie, bo zaburzenia snu wymagały, by ktoś przy nim czuwał: "Podczas gdy Jaime spał przez cztery godziny ja byłem z Nacho i o 3:30 zmieniliśmy się na zmianę".

W 2021 roku weszli na oddział pediatrycznej opieki paliatywnej, aby otrzymać pełną opiekę, a nie tylko medyczną. W lipcu 2021 roku pojechali na plażę, aby spędzić miesiąc razem jako rodzina. María opowiada mi, że jej ojciec zmarł 26 lipca, kiedy byli jeszcze poza Madrytem: "Sytuacja Nacho sprawiła, że nie do pomyślenia było, abym mógł pojechać na pożegnanie i na pogrzeb".. Dwa dni później jej syn zapadł w śpiączkę: "Zawsze mówiliśmy, że byli jak E.T. i Elliot, bo życie jednego zależało od życia drugiego".. Nacho odszedł 24 sierpnia.

María pamięta kilka zabawnych anegdot z Nacho, na przykład, kiedy zasnęła podczas zmiany i w pewnym momencie zauważyła, że ktoś ciągnie ją za palce: co za strach! Mały chłopiec wydostał się z łóżeczka. Ponieważ nie umiał mówić, to był jej sposób na obudzenie go. 

Maria otworzyła profil na Instagram z jedynym motywem, by dowiedzieć się, w co wpakowała się jej najstarsza córka. Na stronie @misuperheroesincapa zaczął dzielić się życiem Nacho i jego chorobą, a liczba zwolenników stale rosła: "Zobaczyłem, że przekazywanie naszego życia było sposobem nauczania, że możliwe jest bycie szczęśliwym pośród cierpienia".. Poprzez ten portal społecznościowy wiele osób trafiło do niej. Nawiązali #nachlistW swoim telefonie komórkowym prowadzi listę z intencjami, o których ludzie mówią mu, że go prosili. Kilka miesięcy temu przyjaciel rodziny miał operację serca. Tego ranka Maria wysłała mu wiadomość, że będzie go bardzo pamiętać i że Nacho będzie z nim przez cały czas na sali operacyjnej. Jego przyjaciel opowiedział mu, że kiedy przybył na salę operacyjną, cały zespół przedstawił się. Podszedł do niego chłopiec ubrany na niebiesko i powiedział: "Będę z tobą cały czas, jestem Nacho".. Następnie zapytał o chłopca na OIOM-ie i personel na oddziale, ale nikt nie wiedział o pracującym tam Nacho. 

Maria przyznaje, że na początku rozgniewany trochę z Bogiem, ale tłumaczy, że to złość każdego dziecka na ojca, gdy czegoś nie rozumie. Przez pierwsze kilka miesięcy powtarzał się przed tabernakulum: "Wciągnąłeś mnie w ten bałagan, pomóż mi z niego wyjść i nieść go z radością". Przy wielu okazjach dlaczego rzeczy. Pewnego dnia zdał sobie sprawę, że musi szukać po co. Hashtag dla Twojego konta to. #cadiaesunregalo: "Tak starałem się żyć przez te lata, bo Bóg dawał mi nowy dzień z Nacho, z całą rodziną i chciałem go prosić o siłę do niesienia krzyża".

Zoom

Środa Popielcowa rozpoczyna Wielki Post

Podobnie jak miliony katolików, dziecko modli się podczas mszy w Środę Popielcową 22 lutego 2023 r. w kościele Matki Bożej Najświętszego Różańca w Indianapolis.

Maria José Atienza-23 lipca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Rodzina

Isabel Vaughan-SpruceCzytaj więcej : "Krzywda, jaką aborcja wyrządza kobietom, powinna wystarczyć, byśmy byli pro-life".

Isabel Vaughan-Spruce, kobieta, która została aresztowana w Birmingham za "modlitwę w myślach" przed kliniką aborcyjną, rozmawiała z Omnes o tym momencie i pracy, którą od lat wykonuje na rzecz kobiet i życia w Wielkiej Brytanii.

Maria José Atienza-23 lipca 2023 r.-Czas czytania: 7 minuty

Jak coś z filmu science fiction, Isabel Vaughan-Spruce została aresztowana w grudniu ubiegłego roku za "myśl".

W dniu 6 grudnia Isabel, współdyrektorka ds. Marsz dla Życia w Wielkiej Brytanii a znana z działalności na rzecz kobiet, które decydują się na kontynuowanie ciąży, w postawie zebranych stała przed kliniką aborcyjną w Birmingham. Kilka minut później została aresztowana pod "podejrzeniem", że "modli się psychicznie".

Dwa miesiące później sąd wycofał zarzuty wobec Isabel Vaughan-Spruce, która w rozmowie z Omnes opisuje ten moment jako surrealistyczny.

Vaughan-Spruce, widziała "straszną krzywdę, jaką aborcja wyrządza mężczyznom i kobietom" i wzywa do zapewnienia kobietom prawa do poznania "alternatywy dla aborcji" oraz do korzystania przez wszystkich z podstawowych wolności, takich jak prawo do modlitwy.

Jak przeżywałeś swoje aresztowanie i proces do momentu wycofania zarzutów?

- Porównuję to doświadczenie aresztowania za modlitwę w ciszy w pobliżu centrum aborcyjnego do mojego pierwszego doświadczenia poza centrum aborcyjnym. Pamiętam, że około 20 lat temu po raz pierwszy uczestniczyłem w czuwaniu przed centrum aborcyjnym w Birmingham. Ośrodek aborcyjny, w którym się modliłem, wykonywał wtedy około 10 000 aborcji rocznie.

To było surrealistyczne doświadczenie patrzeć na ten duży budynek przy pięknej ulicy, obok niewiarygodnie drogich prywatnych domów, i wiedzieć, że każdego roku w tym budynku celowo kończy się życie 10 000 dzieci. Jednak pomimo grozy rzeczywistości, czułam spokój, wyraźnie, nie na sytuację, ale w sobie, że jestem tam, gdzie powinnam być.

Podobnie, kiedy zostałam aresztowana, czułam się surrealistycznie: nie miałam przy sobie plakatów ani ulotek, nie otworzyłam ust, aby z kimkolwiek porozmawiać, ośrodek aborcyjny nie był nawet otwarty, a kiedy policja zapytała mnie, czy się modlę, powiedziałam tylko "być może modlę się po cichu", a jednak zostałam aresztowana za to, co "być może" myślę.

Kiedy byłem przeszukiwany na ulicy, wiedząc, że jestem zabierany na przesłuchanie, wydawało się to całkowicie surrealistyczne, ale muszę przyznać, że czułem się spokojnie, wiedząc, że to jest miejsce, w którym powinienem być.

Czy doszliśmy do systemu przymusu wolności osobistych, który próbuje kryminalizować nawet "myśl"?

- Za moje ciche modlitwy zostałam oskarżona o "zaangażowanie w akt zastraszania użytkowników serwisu". Kiedy tam byłam, centrum aborcyjne było zamknięte, więc nie było tam żadnych użytkowników. Zostałam jednak aresztowana, przeszukana, zamknięta w policyjnej celi, przesłuchana, zwolniona za kaucją, a następnie oskarżona o cztery zarzuty.

Jak to możliwe, że moje prywatne myśli, które nie były w żaden sposób manifestowane - np. nie nosiłam różańców, nie miałam przy sobie Biblii itp. mogły zastraszyć kogokolwiek, a co dopiero grupę ludzi, których nawet tam nie było?

Nasze podstawowe wolności są kryminalizowane. Powinno to niepokoić każdego, niezależnie od jego stanowiska w debacie o aborcji.

Jeśli chcemy mówić o prawach kobiet, co z ich prawem do przedstawienia alternatywnych rozwiązań wobec aborcji i prawem do wiedzy o tym, jak aborcja może wpłynąć na nie w dłuższej perspektywie?

Isabel Vaughan-Spruce

Co byś powiedział tym, którzy "sprzedają" aborcję jako "prawo kobiety"?

- Krzywda, jaką aborcja wyrządza kobietom, powinna sama w sobie być wystarczającym powodem, byśmy byli pro-life. Wielu zwolenników pro-choice aborcja błędnie uważa, że ci, którzy sprzeciwiają się aborcji, robią to tylko dlatego, że dbają o prawa nienarodzonego dziecka.

Oczywiście głęboko dbamy o prawa nienarodzonego dziecka, ale w jaki sposób pomoc kobiecie w zakończeniu życia jej dziecka może być rozwiązaniem jej trudności lub niepokoju w czasie ciąży? To nigdy nie może być rozwiązanie. Strona aborcja nie rozwiązuje problemów, tylko je tworzy.

Współpracuję bardzo blisko z organizacją postaborcyjną Winnica Racheliktóra wykonuje niesamowitą pracę pomagając każdemu, kto został zraniony przez aborcję, bezpośrednio lub pośrednio, znaleźć uzdrowienie.

Widziałam straszliwe szkody, jakie aborcja wyrządza kobietom - i mężczyznom - fizycznie, psychicznie, emocjonalnie, psychologicznie i duchowo. Kobiety mają prawo wiedzieć. Jeśli chcemy mówić o prawach kobiet, to co z ich prawem do przedstawienia alternatywnych rozwiązań wobec aborcji i prawem do wiedzy o tym, jak aborcja może wpłynąć na nie w dłuższej perspektywie?

Na przykład w Hiszpanii właśnie uchwalono prawo, w którym kobiety nie są informowane o pomocy w urodzeniu dziecka i zlikwidowano "okres decyzyjny". Czy ci, którzy starają się o aborcję, naprawdę nie mają się nad czym zastanawiać?

- Powszechne jest błędne przekonanie, że osoby wchodzące do ośrodków aborcyjnych mają już wyrobione zdanie.

Spotkałam wiele kobiet, które były wyraźnie niezdecydowane, co robić. Wiele z nich powiedziało mi, że do ostatniej chwili "szukały znaku", aby zdecydować, czy zatrzymać swoje dziecko, czy nie.

Ci, którzy "dokonali wyboru", często zrobili to na podstawie ograniczonych opcji, jakie mieli do dyspozycji.

Często mówię kobietom, że jest powód, dla którego ciąża trwa 9 miesięcy: potrzeba dużo czasu, aby oswoić się z myślą o tym, co się dzieje, nawet w przypadku planowanej i bardzo upragnionej ciąży.

Wszyscy potrzebujemy czasu, aby pogodzić się z sytuacjami zmieniającymi życie, takimi jak ciąża, a jednak kobiety często podejmują zmieniającą życie decyzję o zajściu w ciążę. aborcjaw przypływie paniki. To nie jest na korzyść kobiety.

Kiedy już zaangażujesz się w pracę na rzecz pro-life, zdasz sobie sprawę, że nawet najmniejsze wysiłki mogą mieć duży wpływ.

Isabel Vaughan-Spruce

Niektórzy uważają, że "bitwa jest przegrana", ale czy sądzą, że nic nie możemy zrobić?

- Myślę, że ci, którzy myślą w ten sposób, to czasem ci, którzy nie są zaangażowani w pracę pro-life. Kuszące jest patrzenie na problem z zewnątrz i dostrzeganie jedynie wielkości trudności. Kiedy już zaangażujesz się w pracę pro-life, zdajesz sobie sprawę, że nawet najmniejsze wysiłki mogą mieć duży wpływ, jak wtedy, gdy kobieta wyszła z ośrodka aborcyjnego i powiedziała do osoby na zewnątrz, która nawet z nią nie rozmawiała: "Postanowiłam zatrzymać moje dziecko, ponieważ czułam, że modlisz się za mnie", albo młoda para, która zamierzała dokonać aborcji i zatrzymała się, gdy zobaczyła kogoś na zewnątrz, albo dziewczyna, która opowiedziała nam, że jej rodzice byli w drodze do ośrodka aborcyjnego, aby dokonać aborcji jej brata, ale zobaczyli, że ktoś modli się na zewnątrz, co doprowadziło ich do ostatniej rozmowy, w której zdecydowali, że mogą mieć jeszcze jedno dziecko, więc zawrócili samochód i odjechali.

Kiedyś z ośrodka wyszła pracownica zajmująca się aborcją i wyśmiewała to, co robię, wyszydzając tych, którzy zmienili zdanie i mówiąc mi o tym, jak wiele osób nie przyjęło mojej pomocy. Przypomniałam jej, że dla mnie nie chodzi o liczby, ale o jednostki. Jeśli pomożemy kobiecie rozpoznać wartość jej dziecka i zapewnimy jej wsparcie, którego potrzebuje, aby kontynuować ciążę (i nie tylko), to efekt domina jest niezmierzony.

Bitwa nie jest przegrana, w rzeczywistości jest już wygrana. Musimy tylko zdecydować, po której stronie jesteśmy, życia czy śmierci?

Ksiądz Sean Gough z Isabel Vaughan-Spruce, po uniewinnieniu od zarzutów "przymuszania klientek kliniki aborcyjnej ©OSV News photo/Simon Caldwell

Czy stoimy przed wyzwaniem wychowania młodych ludzi w fundamentalnej godności życia?

- Jest to ogromne zadanie, ale musimy je podjąć. Rodzice muszą pamiętać, że to oni są pierwsi edukatorzy i mieć świadomość, czego mogą być uczone w innych miejscach, poza domem, a nawet w domu, poprzez telewizję, media społecznościowe itp.

Nie możemy być naiwni, musimy być czujni.

Dziecko naturalnie odrzuca aborcję, domyślną pozycją jest pozycja pro-life - o aborcji trzeba uczyć, ale zwolenników aborcji trzeba uczyć, że to kwestia pro-life. aborcja wykonali "dobrą" robotę ucząc go.

Ci, którzy sprzeciwiają się aborcji, powiedzieli, że to nie jest męska sprawa i uciszyli mężczyzn, a my potrzebujemy silnych mężczyzn, którzy są gotowi stawić czoła śmieszności lub gniewowi innych i nadal mówić prawdę i dobroczynność.

Inni mówili, że nie jest to coś, o czym Kościół powinien mówić, a zbyt wielu w Kościele milczy z obawy przed wyśmianiem. Sam Chrystus był wyśmiewany i nie powinniśmy się bać pójść w jego ślady. Potrzebujemy Kościoła, który uzna swoją rolę w edukacji w tej podstawowej kwestii.

Co możemy zrobić, aby pomóc kobietom "zanim" trafią do kliniki aborcyjnej?

- Większość z nas zna biblijne przykazanie: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. To właśnie drugą część chcę omówić: "jak siebie samego".

Problemem, który widzę dzisiaj, jest wielu ludzi, którzy tak naprawdę nie kochają samych siebie. Jak możemy oczekiwać od kobiet, że będą kochać dziecko w sobie, jeśli nie kochają nawet samych siebie? Jeśli będą kochać bliźniego jak siebie samego, to będzie to miłość bardzo słaba i warunkowa, bo taką wartość przykładają do własnego istnienia.

Jeśli kobieta czuje się kochana i wartościowa tylko przez swojego chłopaka, a ten grozi jej odejściem, jeśli zatrzyma dziecko, zgadnijcie, co wybierze? Jeśli młoda kobieta czuje się wartościowa tylko ze względu na swoją karierę, a jej dziecko może zagrozić tej karierze, zgadnij co wybierze?

Jest wiele osób, które nigdy nie doświadczyły prawdziwej miłości (niekoniecznie romantycznej, ale bezinteresownej, która nie stara się dostać czegoś w zamian, ale autentycznie dba i uznaje wartość kogoś).

Mniej więcej jedna na cztery kobiety w moim kraju dokonała aborcji, a wiele, wiele innych rozważało ją, niektóre rozważają ją właśnie teraz. Szanse są takie, że w pewnym momencie siedziałeś obok jednej z nich w autobusie, zostałeś obsłużony przez jedną z nich w sklepie, skomentowałeś jeden z ich postów w mediach społecznościowych, a może jest to członek twojej własnej rodziny. Postaraj się, aby ta interakcja pozostawiła w nich wiedzę o ich prawdziwej wartości.

Mężczyznom mówię: nie bójcie się komplementować kobiet. Wasze słowa mają moc, jeśli są używane we właściwy sposób, więc nie mam na myśli nieodpowiedniego flirtowania z kobietami i zachowywania się w sposób przerażający, ale prawdziwe słowa uznania dla kobiet - niezależnie od tego, czy jest ona waszą przyjaciółką, siostrą czy współpracowniczką. Daj jej znać, że jest dobrym słuchaczem, ma hojne serce, daje dobre rady lub jest świetnym towarzystwem. A kobieta, która naprawdę potrzebuje to usłyszeć, nie będzie miała tego wypisanego na czole.

Czytania niedzielne

Wielki Post, Bóg przede wszystkim. I Niedziela Wielkiego Postu (A)

Joseph Evans komentuje czytania na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-23 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Trwa Wielki Post, a w tym roku Kościół rozpoczyna go przypominając nam, dlaczego w ogóle go potrzebujemy. Cofa nas do zarania dziejów i smutnej rzeczywistości szatana i jego działalności. Potrzebujemy Wielkiego Postu, który jest czasem konwersjaMusimy wrócić do Boga, ponieważ diabeł odwrócił nas od Niego w pierwszej kolejności.

Tak jak oszukał Adama i Ewę, by zbuntowali się przeciwko Bogu, tak w Ewangelii widzimy, jak próbuje tej samej sztuczki na Jezusie, o dziwo również na początku - w tym przypadku na początku publicznej działalności naszego Pana. Gdy tylko szatan zorientuje się, że Chrystus jest kimś niezwykłym, próbuje zwieść również Jego. 

Grzech Adama i Ewy był grzechem pychy i braku zaufania do Boga. Dlatego widzimy Chrystusa pokonującego szatana na pustyni właśnie z powodu tego samego zaufania do Ojca, którego nie okazali Adam i Ewa. 

Adam i Ewa karmili się wbrew słowu Boga, jedząc z jednego drzewa, którego zabronił im dotykać. W pierwszej pokusie Jezus, głodny jak był po post 40 dni, wyrzeka się jedzenia - "Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż tym kamieniom, aby stały się bochenkami chleba".- stawiając na pierwszym miejscu słowo Boże: Jezus odpowiedział: Jest napisane: "Człowiek nie będzie żył samym chlebem, ale każdym słowem, które wychodzi z ust Boga".. Adam i Ewa niemądrze próbowali wywyższyć się przeciwko Bogu, szukając własnej chwały: "będziecie jak Bóg (...)". 

Przetestowali także ich miłosierdzie nieposłuszeństwo wobec jedynego zakazu, który ustanowił. Jezus jednak odmawia skoczenia ze szczytu Świątyni, gdy szatan, przekręcając Pismo Święte, zaprasza go do tego na podstawie biblijnych wersetów: "'Aniołom swoim da nad tobą pieczę', a 'w ich rękach będą cię nosić, abyś nie roztarł swej stopy o kamień'". Być złapanym przez aniołów w tak publicznym miejscu było wyczynem, który przyniósłby Jezusowi ludzką sławę. Ale On nie szukał ziemskiej chwały i skoki wystawiłyby Boga na próbę, oczekując, że pośle aniołów, aby Go złapali. Więc nasz Pan odrzuca pokusę używając innego wersetu Pisma Świętego: "Nie będziesz kusił Pana, Boga swego".

W ostatnim pokusaSzatan oferuje Jezusowi "wszystkie królestwa świata i ich chwała (...) jeśli się ukorzysz i oddasz mi pokłon". Adam i Ewa szukali zakazanej władzy i wiedzy, a w praktyce oddali cześć sobie, a nawet w pewnym sensie szatanowi, zwracając na niego większą uwagę niż na Boga. Dlatego Jezus odrzuca diabła innym tekstem biblijnym: "Panu Bogu swemu będziesz oddawał cześć i jemu tylko będziesz służył".

Kościół stawia więc wyzwanie Wielkiego Postu: przedłożyć Boga nad zaspokojenie cielesnych pragnień; wyrzec się wszelkiej chwały własnej i ziemskiej sławy; oddać bardziej radykalny kult Bogu, uznając, że wszystko, co mamy, pochodzi od Niego i musi nas do Niego prowadzić.

Homilia na czytania z I niedzieli Wielkiego Postu (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Świat

Cztery kobiety rezygnują z dalszego uczestnictwa w Ścieżce Synodalnej

Czterech delegatów nie chce być współodpowiedzialnych za dryf drogi synodalnej, która zakwestionowała doktrynę Kościoła i zignorowała ostrzeżenia Watykanu i samego papieża.

José M. García Pelegrín-22 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W liście otwartym opublikowanym w dzienniku Die Welt, Katharina Westerhorstmann, profesor teologii, Hanna-Barbara Gerl-Falkovitz i Marianne Schlosser, a także dziennikarka Dorothea Schmidt - które już podczas poprzednich zgromadzeń szczególnie krytycznie oceniały dryf drogi synodalnej - wyjaśniają powody swojej rezygnacji z funkcji mianowanych delegatów Konferencji Episkopatu Niemiec na Droga SynodalnaCel Droga Synodalna było zajęcie się nadużycie seksualne. Jednakże w trakcie prac tego procesu centralne nauki i przekonania katolickie zostały zakwestionowane. Nie widzimy się w stanie kontynuować tej drogi, która naszym zdaniem prowadzi do Kościół w Niemczech coraz bardziej oddalać się od Kościoła powszechnego".

Dlatego postanowili nie brać udziału w piątym i ostatnim zgromadzeniu, które odbędzie się od 9 do 11 marca. Udział w procesie, "w którym zignorowano wielokrotne interwencje i wyjaśnienia władz watykańskich i samego papieża", oznaczałby dla nich przyjęcie odpowiedzialności za izolację Kościoła w Niemczech w stosunku do Kościoła powszechnego.

Sygnatariusze powołują się na "decyzje z ostatnich trzech lat, które nie tylko zakwestionowały zasadnicze podstawy katolickiej teologii, antropologii i praktyki kościelnej, ale przeformułowały je, a w niektórych przypadkach całkowicie przedefiniowały".

Skarżą się również, że w spotkaniach dot. Droga Synodalna "nie uwzględniono poważnych zastrzeżeń na rzecz obowiązującej obecnie doktryny kościelnej". Szczególnie bulwersuje ich "sposób, w jaki podczas ostatniego zgromadzenia synodalnego odrzucono wniosek o tajne głosowanie i opublikowano w internecie wyniki głosowania imiennego".

Jako ostateczny powód tej decyzji podają "fakt, że Ostatni list Rzymuz dnia 16 stycznia 2023 r., podpisany przez kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina oraz kardynałów Luisa Ladarię i Marca Ouelleta, nie został jeszcze przesłany członkom Zgromadzenia Synodalnego ani nie został im bezpośrednio przedstawiony".

Jest to list "wyraźnie zatwierdzony przez samego papieża i dlatego prawnie wiążący", który odnosi się do głównego celu Ścieżka synodalna, stworzenie tzw. Rada Synodalna. Pomimo tego, że list Watykanu wyraźnie stwierdzał, że Droga Synodalna nie ma kompetencji do tworzenia Rady Synodalnej, w porządku obrad V Zgromadzenia zachowano instytucję Komisji Synodalnej, "której deklarowanym celem jest nikt inny jak ukonstytuowanie Rady Synodalnej".

List otwarty czterech delegatów stwierdza dalej, że nie jest to odosobniony przypadek, ale że inni delegaci również zostali zignorowani. Interwencje Rzymu, wymieniają w swoim briefie. Mają zatem wątpliwości co do zapewnień, że decyzje Drogi Synodalnej "pozostaną w porządku powszechnego Kościoła katolickiego i będą respektować prawo kanoniczne".

List czterech kobiet kończy się stwierdzeniem "potrzeby głębokiej odnowy Kościoła, która ma również znaczenie strukturalne"; ale taka odnowa jest możliwa tylko "poprzez trwanie we wspólnocie kościelnej poprzez przestrzeń i czas, a nie w zerwaniu z nią".

Watykan

Papież Franciszek: "Należymy do Pana, należymy do niego".

Papież Franciszek przewodniczył Mszy św. w Środę Popielcową, rozpoczynającą Wielki Post, "sprzyjający czas powrotu do tego, co istotne, wyzbycia się tego, co nas obciąża, pojednania z Bogiem, rozpalenia na nowo ognia Ducha Świętego, który mieszka ukryty w popiołach naszego kruchego człowieczeństwa".

Paloma López Campos-22 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

W dniu 22 lutego, w Środę Popielcową, tj. Post 2023. Papież Franciszek przewodniczył Mszy Świętej, którą poprzedziła procesja pokutna. W ramach celebracji odbył się obrzęd nałożenia popiołu. To, według słów Ojca Świętego, "wprowadza nas na tę drogę powrotu, zaprasza nas do powrotu do tego, kim naprawdę jesteśmy i do powrotu do Boga i do naszych braci i sióstr".

Rzeczywiście, Wielki Post jest właściwym czasem "powrotu do tego, co istotne". Liturgia zaprasza nas przede wszystkim do powrotu do tego, kim naprawdę jesteśmy. "Popielec przypomina nam, kim jesteśmy i skąd pochodzimy, przywraca nam podstawową prawdę o życiu: tylko Pan jest Bogiem, a my jesteśmy dziełem Jego rąk". To, powiedział Papież, powinno spowodować, że "gdy pochylamy w pokorze głowę, by przyjąć popiół, przywołujemy w pamięci naszych serc tę prawdę: należymy do Pana, należymy do Niego".

Franciszek zaznaczył jednak, że nie tylko wierni przeżywają ten okres. Bóg, "jako czuły i miłosierny Ojciec (...) również przeżywa Wielki Post, ponieważ nas pragnie, czeka na nas, oczekuje naszego powrotu". I zawsze zachęca nas, byśmy nie rozpaczali, nawet gdy upadamy w proch naszej kruchości i naszego grzechu, bo "On wie, z czego jesteśmy zbudowani, wie bardzo dobrze, że jesteśmy tylko prochem" (Ps 103,14)".

Wielki Post - czas uznania prawdy

Wielki Post jest więc idealnym czasem, aby oczyścić nasze oczy i przypomnieć sobie "kto jest Stwórcą, a kto stworzeniem; aby głosić, że tylko Bóg jest Panem; aby pozbawić się pozorów samowystarczalności i zapału do stawiania siebie w centrum".

Papież podczas Mszy w Środę Popielcową (Vatican News)

"Ale jest też drugi krok: popiół zaprasza nas do powrotu do Boga i do naszych braci i sióstr. W istocie, jeśli wracamy do prawdy o tym, kim jesteśmy i uświadamiamy sobie, że nasze "ja" nie jest samowystarczalne, to odkrywamy, że istniejemy dzięki relacjom, zarówno tym pierwotnym z Panem, jak i tym żywotnym z innymi". Wielki Post, kontynuował Papież, jest czasem ponownego przemyślenia naszych relacji z Ojcem i z bliźnimi, "otwarcia się w ciszy na modlitwę i opuszczenia muru naszego zamkniętego "ja"", aby cieszyć się radością spotkania i słuchania.

Trzy sposoby na Wielki Post

Wszystkim tym ideom towarzyszą konkretne praktyki: jałmużna, modlitwa i post. W związku z tym Franciszek przestrzegł, że "nie są to obrzędy zewnętrzne, ale gesty, które muszą wyrażać odnowę serca. Jałmużna nie jest szybkim gestem dla oczyszczenia sumienia, ale dotknięciem swoimi rękami i swoimi łzami cierpień ubogich; modlitwa nie jest rytuałem, ale dialogiem prawdy i miłości z Ojcem; post nie jest prostym wyrzeczeniem, ale mocnym gestem przypominającym naszemu sercu o tym, co trwałe, a co przemija". Jest to ważne, ponieważ "w życiu osobistym, podobnie jak w życiu Kościoła, nie liczy się to, co zewnętrzne, ludzkie oceny i uznanie świata, ale tylko spojrzenie Boga, który odczytuje miłość i prawdę".

Dlatego też, jeśli jest przeżywana ze szczerością, "jałmużna, dobroczynność, będzie przejawem naszego współczucia dla potrzebujących, pomoże nam powrócić do innych; modlitwa da głos naszemu intymnemu pragnieniu spotkania z Ojcem, sprawiając, że powrócimy do Niego; post będzie duchową gimnastyką, aby wyrzec się z radością tego, co zbędne i co nas nadmiernie obciąża, aby być wewnętrznie bardziej wolnym i powrócić do tego, czym naprawdę jesteśmy".

Na zakończenie Papież wystosował jasne zaproszenie na ten okres Wielkiego Postu: "Wyruszmy przez miłość: otrzymaliśmy czterdzieści sprzyjających dni, aby przypomnieć sobie, że świat nie zamyka się w ciasnych granicach naszych osobistych potrzeb i abyśmy na nowo odkryli radość nie z rzeczy, które się gromadzą, ale z troski o tych, którzy są w potrzebie i utrapieniu. Wyruszmy w drogę poprzez modlitwę: dane nam jest czterdzieści sprzyjających dni, aby oddać Bogu prymat w naszym życiu, aby powrócić do dialogu z Nim całym sercem, a nie w zmarnowanych chwilach. Wyruszmy w drogę poprzez post: daje się nam czterdzieści sprzyjających dni, abyśmy na nowo odnaleźli siebie, aby zatrzymać dyktaturę agend zawsze pełnych spraw do załatwienia; pretensji coraz bardziej powierzchownego i uciążliwego ego; i aby wybrać to, co naprawdę się liczy".

Watykan

Papież wzywa do zawieszenia broni na Ukrainie na początku Wielkiego Postu

Na początku wielkopostnej drogi w Środę Popielcową, w rok po inwazji na Ukrainę, papież wystosował zdecydowany apel o "zawieszenie broni" i pokój poprzez "dialog". "Jest to smutna rocznica. Zwycięstwo nad gruzami nie będzie prawdziwym zwycięstwem" - powiedział Franciszek do audytorium ogólnego.

Francisco Otamendi-22 lipca 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

"Czy Pan może przebaczyć tyle zbrodni i tyle przemocy" - zapytał papież Franciszek na zakończenie audiencji ogólnej naznaczonej rozpoczęciem nowego roku Światowej Rady Kościołów (WCC). PostAula Pawła VI była wypełniona grupami pielgrzymów i wiernych z Włoch i wielu innych krajów.

Pojutrze, 24 lutego, mija "rok od Inwazja na UkrainęJest to wojna absurdalna i okrutna. To smutna rocznica - mówił zasmucony Ojciec Święty, podobnie jak przy innych okazjach, gdy odnosił się do tej wojny i innych wojen.

Na koniec, udzielając błogosławieństwa, Papież przypomniał, że "dziś rozpoczyna się Wielki Post" i zachęcił do "wzmożonej modlitwy, rozważania Słowa Bożego i służby braciom i siostrom".

"Duch Święty - siła napędowa ewangelizacji".

Podczas audiencji generalnej Ojciec Święty wznowił cykl katechez o "pasji ewangelizacyjnej", a swoje rozważania skoncentrował na temacie "Protagonista przepowiadania: Duch Święty", którego nazwał "siłą napędową ewangelizacji". "W Dziejach Apostolskich odkrywamy, że protagonistą, siłą napędową ewangelizacji jest Duch Święty" - powtarzał wielokrotnie papież.

"Dzisiaj zaczynamy na nowo od słów Jezusa, które usłyszeliśmy: 'Idźcie więc i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego' (Mt 28, 19). Idźcie - mówi Zmartwychwstały - nie po to, by indoktrynować czy prozelityzować, ale by czynić uczniów, to znaczy dać każdemu możliwość kontaktu z Jezusem, poznania Go i pokochania - rozpoczął Franciszek.

"Idźcie ochrzcić: ochrzcić oznacza zanurzyć i dlatego, zanim wskaże na czynność liturgiczną, wyraża czynność życiową: zanurzyć swoje życie w Ojcu, w Synu, w Duchu Świętym; doświadczać każdego dnia radości z obecności Boga, który jest blisko nas jako Ojciec, jako Brat, jako Duch, który działa w nas, w naszym własnym duchu" - dodał.

Papież Rzymski nawiązał następnie do Pięćdziesiątnicy i zauważył, że głoszenie Ewangelii, tak jak to się stało w przypadku Apostołów, dokonuje się tylko dzięki mocy Ducha Świętego. "Kiedy Jezus mówi do swoich uczniów - a także do nas - 'Idźcie', nie komunikuje tylko słowa. Nie. Komunikuje razem z Duchem Świętym, bo tylko dzięki Niemu, Duchowi Świętemu, misja Chrystusa może być przyjęta i prowadzona dalej (por. J 20, 21-22). Apostołowie ze strachu pozostali zamknięci w Wieczerniku aż do dnia Pięćdziesiątnicy, kiedy to zstąpił na nich Duch Święty (por. Dz 2, 1-13). Dzięki swojej sile ci rybacy, z których większość była niepiśmienna, zmienią świat. Głoszenie Ewangelii odbywa się więc tylko w mocy Ducha Świętego, który poprzedza misjonarzy i przygotowuje serca: On jest 'motorem ewangelizacji'".

"Słuchanie Ducha

Jak słyszeliśmy w Ewangelii, zauważył Ojciec Święty, "Zmartwychwstały Jezus posyła nas, abyśmy szli, czynili uczniów i udzielali chrztu. Swoimi słowami przekazuje nam Ducha Świętego, który daje nam siłę do przyjęcia misji i do jej kontynuowania".

"Głównym celem głoszenia jest sprzyjanie spotkaniu ludzi z Chrystusem. Dlatego, aby nasze działanie ewangelizacyjne mogło zawsze doprowadzić do tego spotkania, konieczne jest, abyśmy wszyscy - każdy osobiście i jako wspólnota kościelna - słuchali Ducha Świętego, który jest protagonistą" - podkreślił papież.

Franciszek natychmiast ostrzegł, że jeśli nie zwrócimy się do Ducha Świętego, to misja się rozmyje. "Kościół przywołuje Ducha Świętego, aby go prowadził, pomagał mu rozeznawać projekty duszpasterskie i pobudzał go do wyjścia w świat z radością głosząc wiarę. Jeśli jednak nie wzywa Ducha Świętego, zamyka się w sobie, powstają podziały i jałowe debaty, a w konsekwencji misja zanika".

Epizod z Soboru Jerozolimskiego

Na każdej stronie Dziejów Apostolskich widzimy, że "bohaterem głoszenia nie jest Piotr, Paweł, Szczepan czy Filip, ale Duch Święty". Następnie Papież zrelacjonował i skomentował "przełomowy moment w początkach Kościoła, który również nam może wiele powiedzieć. Wtedy, jak i dziś, obok pociech nie brakowało utrapień, radościom towarzyszyły troski. Szczególnie jedna: jak postępować z poganami, którzy przychodzili do wiary, z tymi, którzy nie należeli do narodu żydowskiego. Czy byli, czy nie byli zobowiązani do przestrzegania przepisów Prawa Mojżeszowego? To nie była mała sprawa.

"Powstały więc dwie grupy, między tymi, którzy uważali, że nie można wyrzec się przestrzegania Prawa, a tymi, którzy tego nie robili. Aby rozeznać, Apostołowie spotkali się na tak zwanym "Soborze Jerozolimskim", pierwszym w historii. Jak rozwiązać ten dylemat, zapytał Ojciec Święty.

"Można było szukać dobrego kompromisu między tradycją a innowacją: niektóre zasady są przestrzegane, inne ignorowane. Apostołowie jednak nie idą za tą ludzką mądrością, ale dostosowują się do działania Ducha, który ich uprzedził, zstępując zarówno na pogan, jak i na nich" - kontynuował swoje rozważanie.

"I tak, usuwając niemal każdy obowiązek związany z Prawem, przekazują ostateczne decyzje, podjęte - jak piszą - "przez Ducha Świętego i przez nas" (por. Dz 15, 28). Razem, bez podziału, mimo różnych wrażliwości i opinii, słuchają Ducha".

Kiedy przydaje się "jakakolwiek tradycja religijna"?

Papież Franciszek wskazał w katechezie na ten odcinek, że "uczy on jednego, co jest aktualne także dzisiaj: każda tradycja religijna jest pożyteczna, jeśli ułatwia spotkanie z Jezusem. Można powiedzieć, że historyczna decyzja pierwszego Soboru, z której i my korzystamy, była motywowana zasadą, zasadą głoszenia: w Kościele wszystko musi być zgodne z wymogami głoszenia Ewangelii; nie z opiniami konserwatystów czy postępowców, ale z faktem, że Jezus wchodzi w życie ludzi. Dlatego każdy wybór, zastosowanie, struktura i tradycja muszą być oceniane na ile sprzyjają głoszeniu Chrystusa".

W ten sposób, dodał Franciszek, "Duch Święty oświetla drogę Kościoła". W istocie, jest on nie tylko światłem serc, jest światłem, które prowadzi Kościół: oświeca, pomaga rozróżniać, rozeznawać. Dlatego trzeba się do niego często odwoływać; zróbmy to także dzisiaj, na początku Wielkiego Postu. Ponieważ jako Kościół możemy mieć dobrze określone czasy i przestrzenie, dobrze zorganizowane wspólnoty, instytuty i ruchy, ale bez Ducha wszystko pozostaje bezduszne".

"Kościół, jeśli nie modli się do Niego i nie przywołuje Go, zamyka się w sobie, w jałowych i wyczerpujących debatach, w męczących polaryzacjach, podczas gdy płomień misji gaśnie" - stwierdził Ojciec Święty. "Duch Święty natomiast każe nam wychodzić, popycha nas do głoszenia wiary, aby utwierdzić nas w wierze, do wyruszenia na misję, aby dowiedzieć się, kim jesteśmy. Dlatego apostoł Paweł zaleca: 'Nie gaście Ducha' (1 Tes 5, 19). Módlmy się często do Ducha Świętego, przyzywajmy Go, prośmy codziennie, aby rozpalił w nas swoje światło. Czyńmy to przed każdym spotkaniem, abyśmy mogli stać się apostołami Jezusa u ludzi, których spotykamy".

Doświadczenia Ducha, przed badaniami

"Jest z pewnością ważne, że w naszym planowaniu duszpasterskim zaczynamy od badań socjologicznych, od analiz, od listy trudności, od listy oczekiwań i skarg. Jednak o wiele ważniejsze jest, aby zacząć od doświadczeń Ducha: to jest prawdziwy punkt wyjścia" - powiedział Papież w końcowej części katechezy.

"Jest to podstawowa zasada, która w życiu duchowym nazywa się prymatem pociechy nad opuszczeniem. Najpierw jest Duch Święty, który pociesza, ożywia, oświeca, porusza; potem przyjdzie też opuszczenie, cierpienie, ciemność, ale zasadą regulowania się w ciemnościach jest światło Ducha Świętego (C.M. Martini, Ewangelizacja w pocieszeniu Ducha, 25 IX 1997)" (C.M. Martini, Ewangelizacja w pocieszeniu Ducha, 25 IX 1997).

Papież zakończył swoją katechezę stawiając kilka pytań do refleksji: "Spróbujmy zapytać siebie, czy jesteśmy otwarci na to światło, czy dajemy mu przestrzeń: czy przywołuję Ducha Świętego? Czy pozwalam się prowadzić przez Niego, który zaprasza mnie, abym nie zamykał się, ale przynosił Jezusa, dawał świadectwo prymatu Bożej pociechy nad opustoszeniem świata?

AutorFrancisco Otamendi

Zasoby

Wielki Post, przemienienie serca

"Co roku, w ciągu czterdziestu dni Wielkiego Postu, Kościół jednoczy się z Tajemnicą Jezusa na pustyni" (Katechizm Kościoła Katolickiego, 540). Środa Popielcowa rozpoczyna ten pokutny okres liturgiczny, którego celem jest oczyszczenie serca na obchody Wielkanocy.

Paloma López Campos-22 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Ascetyczna droga wielkopostna (...) ma za cel przemianę osobistą i kościelną. Przemiana, która w obu przypadkach znajduje swój model w Jezusie i dokonuje się dzięki łasce Jego paschalnego misterium". Słowa papieża zawarte w orędziu na Post 2023 r. podsumowuje tajemnicę tego sezonu liturgicznego.

Cykliczne powtarzanie nie może prowadzić do tego, że będziemy postrzegać ten czas jako kolejne święto. Św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Deinapisał w "To Chrystus, który przechodzi obok"Ten moment jest wyjątkowy; to boska pomoc, którą należy przyjąć. Jezus przechodzi obok nas i oczekuje od nas - dziś, teraz - wielkiej przemiany".

Środa Popielcowa

Jest wskazania że już w II wieku wierni stosowali praktyki przygotowujące do dni świątecznych WielkanocWydaje się jednak, że przygotowania te były przestrzegane tylko w Wielki Piątek i Wielką Sobotę, poprzez post i abstynencję. Stopniowo, z czasem zwyczaje te były przedłużane, aż osiągnęły okres czterdziestu dni, który przeżywamy dzisiaj. Ta liczba, 40, nie jest przypadkowa, ponieważ przypomina zarówno wędrówkę Izraela po pustyni, jak i odosobnienie Chrystusa przed rozpoczęciem jego publicznej działalności.

Od IV wieku struktura Wielkiego Postu zaczęła się ustalać i kształtować w obecnej formie. Wejście w ten okres liturgiczny wyznacza Środa Popielcowa, dzień, w którym nakłada się wiernym popiół i przypomina: "Prochem jesteś i do prochu powrócisz".

Z palmami z Niedzieli Palmowej poprzedniego roku, nałożenie popiołu pomaga wiernym wejść w okres liturgiczny, którego trzeźwość pozwala skupić wzrok na Chrystusie i Jego zbawczej tajemnicy.

Wielki Post - czas pokuty

Kościół na Zachodzie prosi katolików o wzmożenie ducha pokuty w okresie Wielkiego Postu i jako wskazówkę ustanawia dwa obowiązkowe umartwienia: z jednej strony post w Środę Popielcową i Wielki Piątek; z drugiej strony wstrzemięźliwość od mięsa w Środę Popielcową i we wszystkie piątki w tym okresie liturgicznym.

Na stronie wschódTradycja jest jednak nieco inna. Uderzające jest na przykład to, że w okresie Wielkiego Postu Msze Święte odprawiane są tylko w soboty i niedziele. Ponadto abstynencja od mięsa nie ogranicza się tylko do piątków, ale chrześcijanie wschodni nie jedzą mięsa i nabiału w żadnym dniu w tym okresie.

Co powiedział papież?

25 stycznia papież Franciszek napisał m.in. wiadomość na Wielki Post 2023 roku. Mówił w niej o tym, że "asceza wielkopostna jest zobowiązaniem, zawsze ożywionym przez łaskę, do przezwyciężenia naszego braku wiary i naszego oporu, aby pójść za Jezusem drogą krzyża". Franciszek wykorzystał fragment przemienienia jako wyraźny obraz tego okresu liturgicznego. Ten epizod uczy nas, że "musimy pozwolić się prowadzić przez Niego do miejsca opuszczonego i wyniesionego, oddalając się od przeciętności i próżności".

Ze swej strony papież Benedykt XVI, w pierwszym wiadomość Wielki Post, który opublikował, stwierdził, że "jest to uprzywilejowany czas wewnętrznego pielgrzymowania ku Temu, który jest źródłem miłosierdzia. Jest to pielgrzymka, w której On sam towarzyszy nam przez pustynię naszego ubóstwa, podtrzymując nas na drodze do intensywnej radości Wielkanocy".

A święty Jan Paweł II pragnął poruszyć serca wszystkich wiernych w 1987 zadając kilka bardzo bezpośrednich pytań, które służą jako egzamin zarówno na początku, jak i na końcu tej pokutnej drogi: "Czy odejdziemy z tego Wielkiego Postu z zarozumiałym sercem, pełni siebie, ale z pustymi rękami dla innych? Czy też przybędziemy na Wielkanoc, prowadzeni przez Dziewicę z Magnificat, z biedną duszą, głodną Boga, i z rękami pełnymi wszystkich Bożych darów, aby rozdać je światu, który tak bardzo ich potrzebuje?".

Więcej
Kultura

Gorzkie Żale. Skarbnica polskiej duchowości i kultury

Wraz z początkiem Wielkiego Postu rozpoczynają się w Polsce Gorzkie Żale. Głęboko zakorzenione popularne nabożeństwo polegające na rozważaniu Męki Pańskiej, któremu towarzyszy śpiew w formie lamentu żałobnego, odbywające się w sześć niedziel Wielkiego Postu.

Ignacy Soler-22 lipca 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

W języku hiszpańskim słowo "procesja", a dokładniej wyrażenie "procesiones de Semana Santa" (procesje Wielkiego Tygodnia) jest czymś znajomym, istnieje ogólna wiedza o co chodzi, nawet jeśli pomija się inne aspekty wiary chrześcijańskiej. To samo można powiedzieć o śpiewie saety. Dla tych z nas, którzy mieli szczęście i łaskę przeżyć Wielki Tydzień na ulicach Sewilli, wspomnienie pasos przez wąskie uliczki dzielnicy Santa Cruz i usłyszenie saety, bolesnej, poruszającej i pełnej pasji, okrzyku wiary i miłości z balkonu, jest niezapomnianym przeżyciem. Tradycja ludowa nadal zachowuje formy manifestowania wiary, które są obecne siłą obyczaju.

Gorzkie Żale czyli gorzkie lamenty

Popularnym sposobem przeżywania i wyrażania chrześcijańskiej wiary w Mękę Jezusa Chrystusa w Polsce są Gorzkie Żale, które tłumaczy się jako Gorzkie Lamenty.

To popularne nabożeństwo polega na rozważaniu Męki Pańskiej wraz ze śpiewami w formie lamentu żałobnego. Ta pobożna praktyka odbywa się w sześć niedziel Wielkiego Postu, zawsze w kościołach, przed wystawieniem Najświętszego Sakramentu i trwa nieco ponad pół godziny w zależności od długości kazania pasyjnego prowadzonego przez dyżurnego kaznodzieję.

Medytacja Męki Pańskiej jest nieprzerwaną praktyką od początku chrześcijaństwa.

Celebracja eucharystyczna, a zwłaszcza anamneza, czyli wspomnienie, przypomina i aktualizuje misterium paschalne, czyli mękę, śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Pana naszego Jezusa Chrystusa. Dlatego niektórzy święci mawiali, że rozważanie Męki Pańskiej, nawet przez bardzo krótki czas, jest więcej warte niż rygorystyczny post o chlebie i wodzie przez cały rok.

Św. Jan Chryzostom utrzymywał, że to, czego nie mógł uzyskać dzięki własnym zasługom, zostało mu przyznane przez rany Pana Naszego Jezusa Chrystusa, i chciał nieustannie śpiewać o zwycięskich boleściach naszego Króla. "On, na krzyżu, pokonał odwiecznego wroga. Nasze miecze nie są zakrwawione, nie byliśmy w walce, nie mamy ran, bitwy nawet nie widzieliśmy, a oto odnosimy zwycięstwo. Ich była walka, nasza korona. A ponieważ i my zwyciężyliśmy, musimy naśladować to, co w takich przypadkach czynią żołnierze: radosnymi głosami wywyższamy zwycięstwo, śpiewamy Panu hymny pochwalne" (PG 49, 596).

To popularne i pobożne rozważanie Męki Pańskiej, czyli Gorzkie Żale, zostało skomponowane na początku XVIII w. o strukturze zbliżonej do liturgicznego oficjum Laudes.

Po raz pierwszy modlono się nimi w 1707 roku w kościele Świętego Krzyża w Warszawie, przy Krakowskim Przedmieściu.

Każdy, kto kiedykolwiek widział zdjęcia zniszczeń Warszawy po II wojnie światowej, z pewnością ma w pamięci totalne ruiny ulicy z kościołem i stojącą na gruzach postać upadłego Chrystusa, trzymającego jedną ręką krzyż, a drugą uniesioną ku niebu, z napisem Sursum Corde.

Kto dziś idzie tą słynną ulicą w Warszawie, może zobaczyć tego Chrystusa, z krzyżem i napisem, tuż przed kościołem Świętego Krzyża.

Rzemiosło "Gorzkie Żale

Oficjum Gorzkich Żali składa się z trzech części. Pierwsza część jest śpiewana w pierwszą i czwartą niedzielę Wielkiego Postu, druga część jest odprawiana w drugą i piątą niedzielę Wielkiego Postu, a trzecia część jest śpiewana w trzecią i szóstą niedzielę.

Struktura każdej części jest następująca:

1. Wystawienie Najświętszego Sakramentu w Monstrancji.

2. Pieśń "Zaproszenie" (wspólna dla wszystkich trzech części).

3. Recytacja intencji (w każdej części inna)

4. Odśpiewanie "Hymnu" (w każdej części inny)

5. Canto del Lamento del alma ante Jesús sufriente" (w każdej części inne, ale ze wspólnym refrenem).

6. Pieśń "Dialog duszy z Matką Bolesną" (również różne, ale i o wspólnym zarysie).

7. Śpiew modlitwy ejakulacyjnej "Za Twoją bolesną mękę" (trzykrotny i wspólny dla wszystkich trzech części).

8. Kazanie lub medytacja o Męce Pańskiej.

9. Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.

Chwila modlitwy

Kilkakrotnie uczestniczyłem w Gorzkich Żalach, a raz zostałem zaproszony do prowadzenia i głoszenia kazań. Mogę powiedzieć, że jest to poruszające, jest to nabożeństwo pełne pietyzmu i uczucia, poruszające i zapraszające nas do modlitwy i przebłagania za nasze grzechy, które były i są powodem męki naszego Zbawiciela.

Ten, kto aktywnie uczestniczy w Gorzkich Żalach łatwo, poruszony łaską, napełnia się żalem za własne grzechy i pragnie zadośćuczynienia.

Niektóre zdania przytoczę we własnym, swobodnym tłumaczeniu tylko z pierwszej części.

Śpiew "Zaproszenia".

Można to również przetłumaczyć jako Zadzwoń naW tym pierwszym i powszechnym śpiewie, od którego pochodzi nazwa - Gorzkie Żale, Gorzkie Lamenty - modli się i śpiewa mniej więcej w ten sposób: "Gorzkie lamenty przenikają nasze serca, a z naszych źrenic niech wypływają źródła żywych łez. Na widok Twojej męki, o Panie, słońce traci swoje ciepło, a nawet pokrywa się smutkiem. I aniołowie również pękają we łzach przy tak wielkim utrapieniu. Skała pęka, a Leżący wznosi się bez całunu! Co się dzieje? Całe stworzenie drży. Chryste, widok Twojej Męki napełnia moją duszę bólem. Uderz bez zwłoki w nasze twarde serca, a krew Twoich ran niech nas uratuje od upadku. Gdy wchodzę w Twoją Mękę, pęka mi serce.

Recytacja intencji.

Przepisuję teraz intencję pierwszej części.

 "Z pomocą łaski Bożej rozpoczynamy rozważanie Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ofiarujmy ją Ojcu niebieskiemu ku czci i chwale Jego Boskiego Majestatu, pokornie dziękując Mu za Jego wielką i niezgłębioną miłość do rodzaju ludzkiego w tym, że zgodził się posłać swego Syna, aby zniósł okrutne męki, przyjmując śmierć na krzyżu.

Rozważania te ofiarujemy również z czcią Najświętszej Maryi Pannie, Matce Bolesnej, a także świętym, którzy wyróżnili się w nabożeństwie do Męki Jezusa Chrystusa.

W tej pierwszej części będziemy medytować nad tym, co wycierpiał Jezus Chrystus od momentu aresztowania w Ogrodzie Oliwnym do oskarżeń na swoim niegodziwym procesie.

Te oburzenia i wykroczenia przeciwko Panu, który cierpi za nas, ofiarujemy za święty Kościół katolicki, za Najwyższego Papieża ze wszystkimi duchownymi, jak również za wrogów Krzyża Chrystusowego i za wszystkich niewierzących, aby Pan udzielił im łaski nawrócenia i pokuty".

Odśpiewanie "Hymnu".

Jest tam pięć śpiewanych zwrotek, z których tłumaczę pierwszą: "Żal przenika duszę i serce pęka z bólu. Słodki Jezus na kolanach w Ogrójcu modli się w pocie krwi i gotów jest umrzeć. Moje serce pęka".

Pieśń "Lament duszy przed cierpiącym Jezusem".

"Jezus, na śmierć okrutną przygotowany, cichy Baranek poszukiwany przez wszystkich, Jezus mój dobry umiłowany/ Jezus za trzydzieści monet wydany, dla niewiernego ucznia zdradzony, Jezus mój dobry umiłowany/ ...".

Śpiewa się to i modli aż do dziesięciu zwrotek, a na koniec powtarza: "Bądź błogosławiony i pochwalony, Jezu wcielony i zmaltretowany. Bądź na zawsze uwielbiony i wysławiany, mój dobry i umiłowany Boże".

Dla mnie tym, co najbardziej utkwiło w mojej duszy, jest ciągłe powtarzanie "Jezu mój kochany! Refren, refren, który powtarza się bez przerwy, jak kochankowie niestrudzenie powtarzający sobie: kocham cię!

Pieśń "Dialog duszy z Matką Bolesną".

W tym śpiewanym dialogu pomiędzy Dziewicą a duszą chrześcijańską, Święta Maria rozpoczyna pierwszą zwrotkę i jest ona śpiewana tylko przez kobiety. Druga zwrotka jest odpowiedzią ucznia i śpiewana jest tylko przez mężczyzn. Sześć wersów przeplata się w ten sposób. "O, jestem cierpiącą Matką, w agonii ogromnego bólu, z mieczem przeszywającym serce / Dlaczego, droga Matko, cierpisz tak wielkie boleści / Dlaczego Twoje serce jest tak zranione / Dlaczego drżysz z zimna / ...". Kantyk kończy się pragnieniem duszy chrześcijańskiej: niech płaczę z Tobą! Taki jest cel kantyku i medytacji Gorzkich Żali: aby chrześcijanin umiał patrzeć na bolejącego Chrystusa i Jego Matkę, aby jego serce zostało poruszone do współczucia, do nawrócenia, do żalu za grzechy własne i innych ludzi, do pobożnego płaczu, do łez miłości.

Następnie przychodzi przepowiadanie o jakimś misterium Męki Pańskiej.

Zgodnie z polskim zwyczajem trwa ona zwykle od dwudziestu do pół godziny, ale obecnie staramy się, aby nie była dłuższa niż piętnaście minut, aby cała ceremonia Gorzkich Żali nie przekroczyła granicy jednej godziny. Kończy się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.

Muzyka w polskiej liturgii

Oczywiście wszystkim śpiewom zawsze towarzyszy muzyka organowa. W Polsce na każdej mszy, także codziennej, zawsze śpiewa i gra organista. Muzyka jest bardzo obecna w polskiej liturgii.

Katedra Świata Hispanistycznego Katolickiego Uniwersytetu "Jana Pawła II" w Lublinie wydała hiszpańską wersję Gorzkich Żali, Gorzkich Lamentów, ze wszystkimi tekstami trzech części i z dodatkiem nut muzycznych. Posiada ona prolog kardynała Omelli, a jej trzecie wydanie ukaże się w 2020 roku. Logicznie rzecz biorąc, to co napisałem opiera się na tym wydaniu, ale obecne w tym artykule niewielkie fragmenty tłumaczeń na język hiszpański Gorzkich Żali są mojego autorstwa, a nie autorów tej publikacji.

Ekologia integralna

Nuncjusz Auza: zielona konwersja i "zastrzeżenia" do Agendy 2030

O "wspólną odpowiedzialność w trosce o stworzenie i trzeźwość w korzystaniu z dóbr" zaapelował na początku Wielkiego Postu nuncjusz apostolski w Hiszpanii abp Bernardito Auza. Z drugiej strony wyjaśnił, że "zastrzeżenia" Stolicy Apostolskiej do punktów Agendy 2030 wynikają z terminów "aborcja" i "gender".

Francisco Otamendi-21 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Nuncjusz w Hiszpanii, abp Bernardito Auza, dokonał przeglądu i skomentował dokumenty, w których ostatni papieże odnosili się do ekologii integralnej, od św. Pawła VI do encykliki Laudato si' papieża Franciszka.

Konferencja Nuncjusza w Hiszpanii odbyła się na Uniwersytecie Francisco de Vitoria (UFV), w ramach prezentacji m.in. VI Kongres Open Reasonktóra odbywa się co dwa lata.

Dokonując przeglądu "pojęcia użytego przez Jana Pawła II w 2001 roku, które jest również centralnym elementem ekologii integralnej, nawrócenia ekologicznego", powiedział nuncjusz Auza, można zauważyć, że "ekologia integralna jest dla nas, wierzących chrześcijan katolików, kwestią etyczno-moralną, a także religijną, duchową".

Nawrócenie

"Fundamentem, podstawową zasadą, bo mamy wspólną odpowiedzialność, jest obowiązek dbania o środowisko, o stworzenie. To jest imperatyw moralny i religijny. Nie będziemy dbać o środowisko dlatego, że jest problem. Dla nas, niezależnie od tego, czy jest więcej czy mniej problemów, mamy wspólną odpowiedzialność za troskę o środowisko, bo wierzymy, że jest to stworzenie, które Pan nam powierzył, abyśmy się nim opiekowali, a także cieszyli, dla naszego dobra. To jest fundament" - dodał.

"Możemy powiedzieć", jak św. Jan Paweł II, dodał nuncjusz, "że zdradziliśmy Pana, który powierzył nam stworzenie i nie zrobiliśmy tego dobrze. To jest pojęcie nawrócenia. Ze zbiorową świadomością, praktycznie rzecz biorąc, że nie zrobiliśmy dobrze, musimy się cofnąć, to jest koncepcja nawrócenia, tego ekologicznego nawrócenia".

"Możemy powiedzieć, że musimy odejść od pewnych zachowań, a nawrócić się na dobre zachowania. Kryzys ekologiczny, dla nas, musi być postrzegany także jako wezwanie do głębokiego wewnętrznego nawrócenia". "Nawrócenia, i to już także w dziedzinie moralnej i teologicznej", które "wymaga co najmniej dwóch działań: jednego polegającego na awersji, na ucieczce, na odwróceniu się od zachowań".

Z czego mamy się nawrócić? Nuncjusz Auza przytoczył tu niektóre postawy, które proponuje nam papież. "Na przykład szalejący indywidualizm, kultura pełnej i natychmiastowej gratyfikacji, chciwość, brak umiaru, brak solidarności z potrzebującymi. 

Drugie działanie to "działanie nawrócenia, zmiany", kontynuował. "Ruch w kierunku dobra. Ojciec Święty wymienia współodpowiedzialność w trosce o stworzenie, trzeźwość w korzystaniu z dóbr, coraz aktywniejszy udział w działaniach na rzecz troski o środowisko".

"Myślę, że jest to dzisiaj bardzo aktualne, ponieważ jutro rozpoczniemy Wielki Post, duchowy okres nawrócenia. Oby nasze nawrócenie było również korzystne dla naszego wspólnego domu, czyli planety" - dodał monsignor Bernardito Auza. 

Stolica Apostolska i Agenda 2030

Nuncjusza do Hiszpanii wprowadził rektor Uniwersytetu Francisco de Vitoria Daniel Sada, który zadał pierwsze pytanie, dotyczące Stolicy Apostolskiej i Agendy 2030. Monsignor Auza, w swoim wykładzie na temat ekologii integralnej, przypomniał datę publikacji encykliki papieża Franciszka, Laudato sí', w dniu 24 maja 2015 r.

"To nie był przypadek, że tak daleko idący dokument został opublikowany w końcowej fazie trudnych negocjacji międzyrządowych nad Agendą 2030.

Ostatnie miesiące były trudne, a wyszło Laudato si', które przeczytali praktycznie wszyscy. Jego konkretny cel był w perspektywie szczytu w Paryżu w grudniu 2015 r. 

"Dokument ten - ujawnił nuncjusz - miał i nadal ma bardzo duży i bardzo pozytywny wpływ na międzynarodowe debaty i politykę środowiskową. Jestem tego świadkiem, będąc obecnym na wszystkich konferencjach na całym świecie, przed porozumieniem paryskim i przed agendą 2030, zwłaszcza w decydujących fazach negocjacji międzyrządowych" - powiedział.

Przypomnienie przemówienia papieża Franciszka do Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku 25 września 2015 r. było być może jednym z powodów, dla których nuncjusz poświęcił trochę czasu na odpowiedź na temat Agendy 2030. A także, naturalnie, dlatego, że monsignor Auza pracował w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, a później pełnił funkcję Stałego Obserwatora Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) od 2014 r. aż do swojego przyjazdu do Hiszpanii. 

Nuncjusz przypomniał, że Stolica Apostolska wielokrotnie wyrażała swoje stanowisko wobec Agendy 2030. Na pierwszy plan wysuwa się w niej likwidacja ubóstwa i głodu, edukacja, wyzwania ekologiczne oraz promocja pokoju, które Stolica Apostolska oczywiście podziela. Natomiast są dwa punkty (aborcja i gender), co do których wyraziła w procesie "zastrzeżenia". 

W Agendzie 2030 nie znalazł się ostatecznie termin "aborcja lub prawo do aborcji" - powiedział nuncjusz. Co do terminu "gender", zawartego w punkcie 5, "Stolica Apostolska rozumie termin gender na jego biologicznej podstawie: mężczyzna i kobieta". "Preferujemy inne terminy, które ujmują ideę władzy jako służby, a nie upodmiotowienia i nadania uprawnień.

Na przykład mówiąc o promocji, o promowaniu". Nuncjusz zwrócił też uwagę, że Hiszpania może być jedynym krajem na świecie, w którym istnieje ministerstwo ds. agendy 2030.

AutorFrancisco Otamendi

Więcej
Zasoby

Co mówi nowe reskrypt papieża o "Traditionis custodes"?

Opublikowanie 21 lutego reskryptu do Motu Proprio Traditionis Custodes potwierdza z jednej strony ograniczenie liturgii przed Soborem Watykańskim II, a z drugiej strony, że liturgia może być zmieniona tylko na mocy posługi wiary i w religijnym poszanowaniu tajemnicy liturgii.

Juan José Silvestre-21 lipca 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Biuletyn Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej z 21 lutego 2023 r. informuje, że podczas audiencji, jakiej Ojciec Święty Papież Franciszek udzielił kardynałowi prefektowi Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w poniedziałek 20 lutego, potwierdził dwa szczegóły motu proprio Traditionis custodes których zastosowanie może napotkać na opór lub zamieszanie.

a) Przede wszystkim reskrypt odnosi się do tego, co zostało stwierdzone w artykule 3 §2 motu proprio "...".Traditonis custodes". Czytamy w nim:

Art. 3: Biskup, w diecezjach, w których do tej pory występuje jedna lub więcej grup celebrujących według mszału sprzed reformy z 1970 r., powinien:

§ 2. wskazać jedno lub więcej miejsc, w których wierni należący do tych grup mogą gromadzić się na sprawowaniu Eucharystii (nie w kościołach parafialnych i bez wznoszenia nowych parafii personalnych).

W opublikowanym dziś reskrypcie czytamy:

"Są to dyspensy zastrzeżone w sposób szczególny Stolicy Apostolskiej (por. CIC kan. 87 §1:

- wykorzystanie kościoła parafialnego lub erygowanie parafii personalnej do sprawowania Eucharystii z zastosowaniem Missale Romanum z 1962 r. (por. Traditionis custodes art. 3 §2);

Jeśli czyta się oba teksty z pewną uwagą, znajomością języka i dobrą wolą, dochodzi się do wniosku, że nic się nie zmieniło, a przynajmniej, że nie ma nowych ograniczeń dla tradycyjnej liturgii, ani nowych obowiązków dla biskupów. Jedna kwestia została po prostu wyjaśniona.

Innymi słowy, biskup, jak to już zostało stwierdzone w motu proprio z lipca 2021 r., nie może wyznaczyć kościoła parafialnego ani tworzyć nowych parafii personalnych jako miejsc sprawowania Eucharystii za pomocą Missale Romanum z 1962 r.

Co jest nowego w reskrypcie?

Kluczem jest kanon 87 z. Kodeks Prawa Kanonicznego Biskup diecezjalny, ilekroć według jego oceny służy to duchowemu dobru wiernych, może zwolnić wiernych od przepisów dyscyplinarnych zarówno powszechnych, jak i partykularnych, ogłoszonych dla jego terytorium lub dla jego poddanych przez najwyższą władzę Kościoła; nie może jednak zwolnić od przepisów proceduralnych lub karnych, ani od tych, których dyspensa jest zastrzeżona szczególnie Stolicy Apostolskiej lub innej władzy".

I tak, zgodnie z motu proprio "Traditionis custodes", biskup nie mógł wyznaczyć kościoła parafialnego ani utworzyć nowej parafii personalnej jako miejsca celebracji z Mszałem z 1962 r., ale niektórzy biskupi rozumieli, że mogą dyspensować od tego prawa dla duchowego dobra wiernych. Przez zastrzeżenie w sposób szczególny Stolicy Apostolskiej, ta dyspensa ze strony biskupa nie jest już możliwa.

b) Po drugie, odwołuje się do art. 4 Motu Proprio, który stanowi:

Kapłani wyświęceni po opublikowaniu niniejszego motu proprio, którzy chcą odprawiać według Missale Romanum z 1962 r., muszą złożyć formalną prośbę do biskupa diecezjalnego, który przed udzieleniem zezwolenia zasięgnie opinii Stolicy Apostolskiej.

Reskrypt potwierdza powyższe, gdy stwierdza:

"Są to dyspensy zastrzeżone w sposób szczególny Stolicy Apostolskiej (por. CIC kan. 87 §1:

- udzielenie licencji kapłanom wyświęconym po opublikowaniu motu proprio "Traditionis custodes" na odprawianie z Missale Romanum z 1962 r.

Również tutaj możemy powiedzieć, że nie ma żadnej odmiany i obowiązuje to samo, co wcześniej. Biskup nie mógł udzielić zezwolenia bez konsultacji ze Stolicą Apostolską. Teraz uściśla się, że tylko Stolica Apostolska może udzielić takiego zezwolenia i to postanowienie, teraz zastrzeżone w sposób szczególny Stolicy Apostolskiej, nie może być dyspensowane przez biskupa.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że reskrypt nie dodaje niczego, czego nie było już w liście, a przede wszystkim w mężczyźni motu proprio "Traditionis custodes". Niektórzy biskupi mogli zrozumieć, że dla dobra wiernych można odstąpić od pewnych postanowień motu proprio. Zastrzegając te postanowienia w sposób szczególny dla Stolicy Apostolskiej, daje się biskupom do zrozumienia, co mogą, a czego nie mogą zrobić.

Dzisiejszy reskrypt zdaje się potwierdzać, przynajmniej na razie, dwie kwestie: po pierwsze. mężczyźni z przepisów dotyczących liturgii przed reformą soborową jest to, że należy ją maksymalnie ograniczyć, być może w celu jej zniknięcia. Po drugie, nie zakazując sprawowania tradycyjnej liturgii, Ojciec Święty zachowuje pełny szacunek dla wiary katolickiej, zgodnie z którą ortodoksyjna liturgia, taka jak ta sprawowana w Missale Romanum z 1962 r. i w innych księgach liturgicznych sprzed reformy liturgicznej, nie może być zakazana nawet przez najwyższą władzę Kościoła.

W istocie, jak przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego, powołując się na Sobór Watykański II, liturgia jest konstytutywnym elementem świętej i żywej Tradycji (por. Dei Verbum8), ani też najwyższa władza Kościoła nie może dowolnie zmieniać liturgii, lecz tylko na mocy posługi wiary i w religijnym poszanowaniu tajemnicy liturgii (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1124-1125).

Watykan

Pasterze i wierni świeccy, głosiciele jedynego Słowa Bożego i budowniczowie miłości i jedności

Kapłani, biskupi, ale przede wszystkim dziesiątki osób świeckich uczestniczyło w Kongresie zorganizowanym przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia na temat: "Duszpasterze i wierni świeccy wezwani do wspólnego kroczenia".

Antonino Piccione-21 lipca 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

"Prawdą jest, że świeccy są powołani przede wszystkim do przeżywania swojej misji w rzeczywistości świeckiej, w której są zanurzeni na co dzień, ale nie wyklucza to, że posiadają również zdolności, charyzmaty i umiejętności, aby wnieść wkład w życie Kościoła: w animację liturgiczną, w katechezę i formację, w struktury władzy, w administrowanie dobrami, w planowanie i realizację programów duszpasterskich itd. Z tego powodu duszpasterze muszą być szkoleni, już od seminarium, w codziennej i zwyczajnej współpracy ze świeckimi, tak aby żywa komunia stała się dla nich naturalnym sposobem działania, a nie wydarzeniem nadzwyczajnym i okazjonalnym". Tak powiedział papież Franciszek podczas audiencji w Auli Synodalnej w Watykanie, zwracając się do uczestników Międzynarodowej Konferencji dla Przewodniczących i Szefów Komisji Episkopatów ds. Świeckich, promowanej przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia w dniach 16-18 lutego na temat: "Pasterze i wierni świeccy wezwani do chodzenia razem".

"Nadszedł czas, aby pasterze i świeccy szli razem, we wszystkich dziedzinach życia Kościoła, we wszystkich częściach świata! Wierni świeccy nie są "gośćmi" w Kościele, są w jego domu, dlatego są wezwani do dbania o swój dom. Świeccy, a zwłaszcza kobiety, muszą być bardziej doceniani w swoich kompetencjach oraz w swoich ludzkich i duchowych darach dla życia parafii i diecezji".

Bergoglio mówił dalej o przeżywanej współodpowiedzialności świeckich i duszpasterzy w pokonywaniu dychotomii, lęków i wzajemnej nieufności, aby móc dawać chrześcijańskie świadectwo w środowiskach świeckich, takich jak świat pracy, kultury, polityki, sztuki, komunikacji społecznej. "Moglibyśmy powiedzieć: świeccy i duszpasterze razem w Kościele, świeccy i duszpasterze razem w świecie" - powiedział Papież, podkreślając to, co uważa za największy problem Kościoła - "klerykalizm jest najbrzydszą rzeczą, jaka może przydarzyć się Kościołowi, gorszą nawet niż w czasach papieży konkubinatów. Klerykalizm musi zostać 'wypędzony'. Ksiądz lub biskup, który popada w taką postawę, wyrządza Kościołowi wielką krzywdę. Ale jest to choroba, która zaraża: jeszcze gorsze od księdza czy biskupa, który popadł w klerykalizm, są sklerykalizowane świeckie osoby: proszę, są one plagą dla Kościoła. Niech świeccy będą świeckimi".

Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli w sercach i umysłach tę piękną wizję Kościoła: Kościoła zaangażowanego w misję, w którym siły są zjednoczone i razem idziemy na ewangelizację; Kościoła, w którym tym, co nas łączy, jest nasze bycie chrześcijanami, nasza przynależność do Jezusa; Kościoła, w którym istnieje prawdziwe braterstwo między świeckimi i duszpasterzami, pracującymi każdego dnia ramię w ramię, we wszystkich dziedzinach duszpasterstwa".

W przemówieniu otwierającym konferencję kardynał Kevin Farrell, prefekt dykasterii, wyjaśnił jej cel: "Uświadomienie zarówno duszpasterzom, jak i świeckim poczucia odpowiedzialności, które wypływa z chrztu i łączy nas wszystkich, oraz potrzeby odpowiedniej formacji - zarówno dla duszpasterzy, jak i świeckich - aby ta współodpowiedzialność mogła być skutecznie przeżywana".

Perspektywa, dodał, to "duszpasterstwo zintegrowane" oraz "pozytywna współpraca i współodpowiedzialność w Kościele, we wszystkich obszarach jego kompetencji: w obszarze duszpasterstwa rodzin, w obszarze duszpasterstwa młodzieży i bardziej ogólnie, jak proponuje ta konferencja, w odniesieniu do wiernych świeckich".

U podstaw, według prefekta, leży "przezwyciężenie logiki 'delegowania' lub 'zastępowania': świeccy 'delegowani' przez proboszczów do jakiejś sporadycznej posługi lub świeccy 'zastępujący' duchownych na niektórych stanowiskach, ale także poruszający się w izolacji". Wszystko to wydawało się redukcyjne".
Według https://www.laityfamilylife.va/Konferencja ma swoje korzenie w Zgromadzeniu Plenarnym Dykasterii z listopada 2019 r.: w tamtych dniach, wyjaśnił kardynał, "zdawaliśmy się dostrzegać odnowione wezwanie Pana, aby 'iść razem', przyjmując wspólną odpowiedzialność za służbę wspólnocie chrześcijańskiej, każdy zgodnie z własnym powołaniem, bez postawy wyższości, jednocząc energie, dzieląc się misją głoszenia Ewangelii mężczyznom i kobietom naszych czasów".
Wzmacniając tę intencję, rozpoczęta w międzyczasie podróż synodalna umieściła konferencję w kontekście zobowiązania całego Kościoła do "wspólnego kroczenia".

Kościół, kontynuował, jest "podmiotem wspólnotowym", który wie, że ma tego samego ducha, te same uczucia, tę samą wiarę i to samo posłannictwo, i dlatego stanowi prawdziwy organizm jednolity: w tym sensie nie jest federacją. Ale w tym jednolitym podmiocie nie zostają unieważnione indywidualne osobowości. Przeciwnie, każdy w Kościele powinien być podmiotem aktywnym: wszyscy są wezwani do wniesienia swego oryginalnego wkładu w życie i misję Kościoła, wszyscy są wezwani do samodzielnego myślenia i do owocowania swoimi oryginalnymi charyzmatami".

Po zacytowaniu fragmentów Lumen Gentium, które zawierało już "cały program formacji dla pasterzy w odniesieniu do świeckich, a także pewne bardzo ważne wskazania praktyczne" Prefekt podkreślił, że "istnieje wiele dziedzin, w których świeccy są często bardziej kompetentni niż kapłani i osoby konsekrowane" i że "obecność i działanie wiernych świeckich jest bardzo użyteczne w Kościele nawet w działaniach bardziej właściwie 'eklezjalnych', takich jak ewangelizacja i dzieła miłosierdzia", ponieważ "nawet w tych kontekstach świeccy często wykazują gorliwość, zdolność do inwencji i odwagę do poszukiwania nowych dróg i próbowania nowych metod dotarcia do odległych, których często brakuje duchownym", przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych i mniej "niewygodnych" metodologii i praktyk".

Pierwszy dzień, poświęcony refleksji nad współodpowiedzialnością w posłudze duszpasterskiej, rozpoczął się celebracją eucharystyczną, której przewodniczył kardynał Marc Ouellet, prefekt Dykasterii ds. Biskupów. W swojej homilii kardynał zaprosił do refleksji nad "nowym przymierzem", które "kształtuje się na drodze synodalności, przymierzem odbudowującym i mobilizującym". Znaczący postęp wyłania się z poszukiwania lepszego uczestnictwa i współpracy między pasterzami i wiernymi świeckimi".

W pierwszym wystąpieniu ks. Luis Navarro, rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, zaproponował uczestnikom refleksję nad fundamentem i naturą współodpowiedzialności wiernych świeckich, a także ich powołaniem i misją w społeczeństwie. "Świeccy są członkami społeczeństwa obywatelskiego: ale nie biernymi jego członkami, lecz jego budowniczymi, w rodzinie, w pracy, w kulturze, w nieograniczonym świecie relacji międzyludzkich, krótko mówiąc, tym byciem alter Christus, innym Chrystusem, ponieważ są żywymi członkami Kościoła: powołanymi do bycia duszą świata, jak to wyraża List do Diogneta" - powiedział.

Cztery świadectwa, które otworzyły debatę plenarną, zostały wygłoszone przez: Jorge i Martę Ibarra z Gwatemali, koordynatorów Krajowej Komisji ds. Rodziny i Życia Konferencji Episkopatu; Paula Metzlaffa, urzędnika Dykasterii z doświadczeniem w Konferencji Episkopatu Niemiec w zakresie młodzieży i ŚDM oraz jako dyrektora Komisji ds. Duchowieństwa, Życia Konsekrowanego i Duszpasterstwa Świeckich; Sergio Durando, dyrektor Migrantów w Turynie (Włochy); oraz Ana Maria Celis Brunet z Chile, konsultantka Dykasterium, która mówiła o swoim doświadczeniu w Krajowej Radzie ds. Zapobiegania Nadużyciom i Towarzyszenia Ofiarom.

Druga część dnia rozpoczęła się od wystąpienia Carmen Peña García, profesor prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Comillas w Madrycie. Zastanawiając się nad obszarami i sposobami, w których realizuje się współodpowiedzialność wiernych świeckich, przypomniała, że "od afirmacji posługi świeckich wywodzącej się z chrztu i zasady synodalności, należy kontynuować postęp we współodpowiedzialnym uczestnictwie świeckich w życiu i misji Kościoła, w sposób kapilarny: od aktywnego zaangażowania świeckich w życie parafii do ich znormalizowanego udziału w strukturach służby kościelnej, przechodząc przez sprawowanie, zgodnie z ich formacją i kompetencjami, urzędów kościelnych w kurii diecezjalnej lub w samej Kurii Rzymskiej, wnosząc do działalności kościelnej aspekt i styl specyficznie świecki, współpracując w stopniowym "nawracaniu - pastoralnym i misyjnym - struktur kościelnych i pomagając uniknąć "pokusy nadmiernego klerykalizmu" (EG 102).

Dialog plenarny był kontynuowany świadectwem Jego Ekscelencji bpa Paolo Bizzeti. Paolo Bizzeti, wikariusz apostolski Anatolii, który opowiedział o straszliwych doświadczeniach, jakie przeżywa ludność Turcji i Syrii z powodu trzęsienia ziemi. Bolesne doświadczenie jest jednak także okazją, być może niezrozumiałą w tej chwili, do zrozumienia "tego, co w życiu nie jest kruche, co się nie zawali; a co przeciwnie, jest ulotne, co przemija" - powiedział bp Bizzetti.

Dario Gervasi, biskup pomocniczy Rzymu, mówił o współodpowiedzialności w duszpasterstwie rodzin. Aleksandra Bonarek, członek Dykasterii, o swoim doświadczeniu jako sędzia świecki w sądzie kościelnym w Polsce.

Szeroki udział świeckich w życiu Kościoła lokalnego w Papui Nowej Gwinei podkreśliła Helen Patricia Oa: "Poprzez współpracę i otwartość, począwszy od duchownych i zakonników, zapewniamy pełniejszy udział wiernych katolickich, aby mogli uznać się za aktywnych członków żywego Kościoła w Chrystusie".

Na koniec Francuzka Leticia Calmeyn mówiła o znaczeniu współpracy męsko-żeńskiej dla misji, podkreślając pojęcie współodpowiedzialności nie tylko w relacji kapłaństwa chrzcielnego i służebnego, ale z potrójnego powołania chrzcielnego: kapłańskiego, prorockiego i królewskiego.

W drugim dniu konferencji głównym tematem było znaczenie formacji stałej, która ma towarzyszyć wszystkim ochrzczonym w ponownym odkryciu ich powołania i charyzmatów, tak aby współodpowiedzialność stała się rzeczywistością. Po celebracji Mszy św. w Bazylice św. Piotra, której przewodniczył kard. José Tolentino de Mendonça, prefekt Dykasterii ds. Kultury i Edukacji, prace rozpoczęły się od wystąpienia prof. Hosffmana Ospino, który poruszył temat dnia z perspektywy wiernych świeckich: aby współodpowiedzialność była skuteczna, konieczna jest odpowiednia formacja świeckich.

Również Gérald Lacroix, arcybiskup Quebecu, przypomniał o potrzebie formacji, która pomaga iść razem ku Panu, a w szczególności "odkryć na nowo kapłaństwo ochrzczonych, aby wszyscy, katolicy, wyświęceni szafarze, członkowie życia konsekrowanego mogli skutecznie uczestniczyć w życiu Kościoła".

Shoy Thomas, z międzynarodowego ruchu Jesus Youth, mówił o formacji młodych: "Jeśli formacja odgrywa ważną rolę na drodze duszpasterskiej, to równie ważny jest proces towarzyszenia, obecność rodzin, które otwierają swoje domy dla młodych, wolność dana do popełniania błędów i uczenia się na nich, zachęcanie i wspieranie, oferowanie możliwości.

Benoît i Véronique Rabourdin, francuscy członkowie Wspólnoty Emmanuel, mówili następnie o formacji jako akcie przemiany, który daje impuls misyjny małżeństwom wobec siebie i rodzinom wobec innych rodzin. "Nie ma możliwości dotarcia do serc innych, jeśli pozostaniemy zamknięci w sobie. Formacja to także podnoszenie wzroku, aby umieć dostrzec i odpowiedzieć ze współczuciem na tak wiele potrzeb": tak mówił Andrea Poretti, Argentyńczyk ze Wspólnoty Sant'Egidio, o formacji ciągłej wszystkich, którzy pracują na polu społecznym.

Ze swej strony José Prado Flores z Meksyku skoncentrował swoje świadectwo na znaczeniu pierwszego głoszenia tajemnicy Chrystusa, Zbawiciela i Pana, aby rozpocząć na nowo formację ochrzczonych, którzy oddalili się od Kościoła. Kardynał Matteo Zuppi, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch, podkreślił w swoim wystąpieniu, że konieczne jest zapoczątkowanie głębokiej formacji proboszczów, aby nauczyli się odchodzić od postawy paternalistycznej, ponieważ "wszyscy mamy się czego uczyć z komunii między nami, świeckimi i proboszczami".

Na koniec podsekretarz Linda Ghisoni zapewniła obecnych, że dialog - ze strony Dykasterii - będzie z pewnością kontynuowany w zwykłych relacjach z Kościołami partykularnymi, zachęcając uczestników konferencji, by stali się pomnażaczami tej wymiany w swoich lokalnych realiach. Przez trzy dni nie zabrakło modlitwy za ofiary trzęsienia ziemi w Syrii i Turcji.

AutorAntonino Piccione

Kino

Ewangelizacja na dużym ekranie

Kino katolickie, choć nie jest najpopularniejsze w kraju, ma poparcie wielu księży i wiernych w Puerto Rico.

Alberto Ignacio González-21 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Rok 2022, dzięki łasce Bożej, był dobrym rokiem dla kina katolickiego w Puerto Rico. Filmy "Corazón de Padre", "Amanece en Calcuta", "Vivo", "La Divina Misericordia", "Esclavos y Reyes" i "Tengamos la Fiesta en Paz" były dla nas, poprzez siódmą sztukę, z imieniem Świętego Kościoła Katolickiego, Mistycznego Ciała Chrystusa, okazją do doświadczenia wiary i wspólnoty poprzez parafie.

Biorąc pod uwagę porażkę dokumentu "Hospitalarios" (Jesús García, 2019) z powodu braku promocji i wyświetlania w zaledwie pięciu kinach na całej wyspie, "Cine Fe, Puerto Rico" przeorientowało swoją promocję, nie tyle na portalach społecznościowych, katolickich rozgłośniach radiowych i katolickim kanale telewizyjnym, ale w parafiach, czyli tam, gdzie znajduje się baza parafian.

Ojciec Alberto Ignacio Gonzalez przed katolickim plakatem filmowym.

"Cine Fe, Puerto Rico" to grupa osób świeckich, które wkładają swoje dary, umiejętności, pracę i pieniądze w pozyskiwanie, marketing i dystrybucję filmów katolickich w kinach w Puerto Rico, pod duchowym kierownictwem księdza, który ocenia filmy. Jak już wspomniałem, wielkim wyzwaniem dla organizacji było odzyskanie szacownej pozycji u dostawców filmów w Puerto Rico, ponieważ trwałość filmu zawsze mierzy się dolarami i centami, które generuje on w sprzedaży.

Św. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej powiedział Christifideles Laici że "komunia kościelna, zachowując zawsze swój wymiar powszechny, znajduje swój najbardziej widoczny i bezpośredni wyraz w parafii... Samo Kościół mieszka w domach swoich synów i córek" (n.26). Dlatego, ponieważ parafia jest miejscem, gdzie znajduje się baza synów i córek Boga, promocja musi być zawsze od bazy.

Dzięki biskupowi diecezji Mayagüez, Ángelowi Luisowi Ríosowi Matosowi, który zezwolił na rozprowadzenie plakatów promocyjnych filmów w 30 parafiach, powstał w nich oddolny ruch, w którym siódma sztuka stała się nie tylko doświadczeniem życia parafialnego, ale także momentem ewangelizacji. W końcu, jeśli parafianie wypełniają ławki w kościołach parafialnych, to czyż nie mogą wypełnić sali kinowej? Oczywiście, wyzwaniem jest zawsze to, aby była to ewangelizacja, a nie wpadanie w pułapkę folklor.

Wsparcie ze strony księży

Zmotywowało to kilku księży wspomnianego kościoła partykularnego do wsparcia projektu. Nie chodzi tylko o zapowiedź filmów w biuletynach parafialnych i umieszczenie plakatu na tablicy ogłoszeń, ale o osobiste zaproszenie wspólnoty parafialnej do obejrzenia filmu, nawet do obejrzenia go z ojcem i proboszczem.

Na przykład proboszcz parafii San Miguel Arcángel w Cabo Rojo, ksiądz Wilson Montes, podjął się zaproszenia wiernych do wsparcia tej inicjatywy i zaprasza ich do towarzyszenia mu w oglądaniu katolickich filmów przybywających do Puerto Rico do Teatru Excelsior, znajdującego się zaledwie kilka kroków od kościoła parafialnego. Jest to również zasługa kierownika placówki, który jest parafianinem swojej parafii. Julio Echevarría, wikariusz parafialny parafii San Sebastián Mártir w San Sebastián, zmobilizował 60 osób do Western Plaza w Mayaguez na film "La Divina Misericordia". Ten serwer zrobił to samo w party bus na premierę filmu "Tengamos la Fiesta en Paz", ponieważ we wspólnocie parafialnej, w której pracuję, jest wiele starszych osób, które nie prowadzą samochodu w ciemnościach nocy.

Grupa parafian, która wybrała się na katolicki seans z ks. Alberto Ignacio Gonzálezem

Dla dyrektora "Cine Fe, Puerto Rico", Danny'ego Nievesa, który jest parafianinem z parafii María Madre de la Misericordia w Guaynabo, wsparcie prezbiterów było kluczowe dla tych filmów. "Jesteśmy małym dostawcą filmów. Nigdy nie będziemy konkurować z firmami produkcyjnymi jak np. Disney, Warner Brothers, Paramountwśród innych głównych producentów w hollywoodzkim przemyśle filmowym. Przemysł filmowy jest napędzany przez wielkość sprzedaży biletów, a to już stawia nas w niekorzystnej sytuacji. Ważne jest, że te filmy są postrzegane jako mające wsparcie, abyśmy mogli nadal utrzymywać naszą przestrzeń - powiedział Nieves.

Za te starania Caribbean Cinemas, największy dostawca kin w Puerto Rico, zwiększył liczbę kin, w których wyświetlane są filmy, zezwolił na prywatne seanse dla prezbitera, który zagwarantował sprzedaż 50% miejsc w kinie i przyznał, że oddziały znajdujące się w centrach handlowych Western Plaza w Mayagüez i Aguadilla Mall w Aguadilla, oba na terenie diecezji Mayagüez, znalazły się wśród tych, w których sprzedaż biletów była największa.

Św. Jan Paweł II był wielkim promotorem tego narzędzia "nowej ewangelizacji". Dwadzieścia lat temu, podczas zgromadzenia plenarnego Papieskiej Komisji ds. Dziedzictwa Kulturowego Kościoła, papież rzymski wyraził się, że "Kościół zawsze uważał, iż poprzez sztukę w jej różnych przejawach odbija się w pewnym sensie piękno Boga i niejako ukierunkowuje ku Niemu umysł". Powołując się na Sobór Watykański II, nawiązał do faktu, że poznanie Boga objawia się w sposób przejrzysty dla inteligencji osoby ludzkiej.

Obecnie trwają prace nad projektem współpracy z Caribbean Cinemas, w ramach którego prywatne pokazy filmowe będą organizowane w szkołach katolickich w Puerto Rico. W ten sposób sztuka zostaje włączona do programów nauczania wiary, a uczniowie otrzymują nie tylko przestrzeń do tworzenia i budowania wspólnoty, ale także przestrzeń, w której Ewangelia jest udostępniana w kinach. Wśród premier zaplanowanych na rok 2023 są m.in.Lourdes" i "Niebo nie może czekać" z życia bł. Karola Acutisa.

AutorAlberto Ignacio González

Świat

Bp Kodithuwakku: "Kobiety są naturalnymi budowniczymi pokoju".

W styczniu ubiegłego roku w Rzymie odbyła się międzynarodowa konferencja pt. "Kobiety budują kulturę spotkania międzyreligijnego". Było jasne, że "kobiety kształtują ten proces pokojowy", który jest niezbędny dla dialogu międzyreligijnego.

Federico Piana-21 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Kobiety odgrywają coraz większą rolę w rozwoju dialogu międzyreligijnego. Konkretnym dowodem tej trwającej od kilku lat rewolucji jest niedawna międzynarodowa konferencja pt. "Kobiety budują kulturę spotkania międzyreligijnego".. Odbyła się ona w Rzymie pod koniec stycznia i została zorganizowana przez watykańską dykasterię ds. dialogu międzyreligijnego, we współpracy ze Światową Unią Katolickich Organizacji Kobiecych.

Bp Indunil Janakaratne Kodithuwakku, sekretarz Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego, nazywa to wydarzeniem bez precedensu. Wyjaśnia, że rzymska konferencja była historyczna, ponieważ "uczestniczyło w niej 30 kobiet z 23 krajów i 12 religii". Co więcej, konferencja została specjalnie zaprojektowana, aby wysłuchać historii kobiet, zwłaszcza tych, które pochodzą z peryferii i są zaangażowane w dialog międzyreligijny i międzykulturowy. Wszyscy mówcy byli kobietami i było to nowe i wzbogacające doświadczenie usłyszeć, z ich kobiecej perspektywy, całą ważną pracę, którą wykonują w tak wielu różnych obszarach społeczeństwa".

To wydarzenie nie było jednak jedynym, które w tym sensie zorganizowało ministerstwo...

-Tak. Konferencja była zwieńczeniem serii wydarzeń organizowanych przez tę Dykasterię w celu promowania roli kobiet w dialogu międzyreligijnym. Na przykład Zgromadzenie Plenarne Dykasterii w 2017 roku miało za temat. Rola kobiet w edukacji ku powszechnemu braterstwu".". "Działanie kontemplacyjne i aktywna kontemplacja: buddyjskie i chrześcijańskie mniszki w dialogu" było natomiast tematem pierwszej wspólnej międzynarodowej konferencji konsekrowanych kobiet obu religii, która odbyła się w Kaohsiung na Tajwanie w październiku 2018 roku. Wreszcie przesłanie na buddyjskie święto Vesak w 2019 r. nosiło tytuł "Buddyści i chrześcijanie: Promowanie godności i równych praw kobiet i dziewcząt".

Dlaczego poczułeś potrzebę zorganizowania w styczniu ubiegłego roku konferencji na temat roli kobiet w dialogu międzyreligijnym?

Po pierwsze, wzmocnienie roli kobiet w dziedzinie dialogu międzyreligijnego: dialogu życia i działania, dialogu teologicznego i duchowego. Następnie podkreślenie, że dialog jest drogą, którą mężczyźni i kobiety muszą przebyć razem, oraz podkreślenie, że równa godność i prawa kobiet muszą być odzwierciedlone również w dialogu międzyreligijnym: więcej kobiet musi mieć miejsce przy stołach dyskusyjnych i decyzyjnych, gdzie nadal przeważają mężczyźni. Ponadto na konferencji wysłuchano prezentacji obrazu kobiet w różnych pismach i naukach religijnych. Wszystko to służy w istocie promowaniu "kultury spotkania", koncepcji drogiej papieżowi Franciszkowi.

Jakie były cele tej konferencji?

-Celem było uczczenie kobiet i ich osiągnięć; ponowne odkrycie, w jaki sposób specyficznie kobiece elementy naszych tradycji religijnych mogą obudzić duchową energię, aby uzdrowić nasz zraniony świat; słuchanie i uczenie się z bieżących wysiłków kobiet na całym świecie, aby stworzyć bardziej braterskie społeczeństwa poprzez dialog.

Jakie były konkretne wyniki?

-Uważam, że konferencja osiągnęła swoje cele: kobiety zostały uznane i wsparte w ich ważnej pracy; przedstawiły doskonałe prezentacje na temat swoich tradycji religijnych i sposobów, w jakie religie podtrzymują godność kobiet. Wraz z innymi uczestnikami konferencji kobiety wskazywały i zwalczały elementy dyskryminacji kobiet i jej przyczyny. Opowiadały o swojej konkretnej pracy w zakresie edukacji, zdrowia, obrony praw człowieka, prawa i ochrony kultury. Podzieliły się świadectwami o budowaniu mostów między różnymi grupami kulturowymi i religijnymi w ich lokalnych kontekstach. Rezultatem było wzbogacone zrozumienie i budowanie relacji.

Jaka jest dziś rola kobiet, każdej w swojej religii, w budowaniu kultury spotkania?

-Wiele kobiet podkreślało specyficznie kobiece cechy, które przyczyniają się do budowania kultury spotkania i które przekraczają różnice religijne: matczyną troskę i ochronę innych, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych; równowagę, jaką kobiety oferują mężczyznom; ich zdolność do tworzenia przestrzeni dialogu nawet w środku konfliktu; ich pokojowe działanie przeciwko niesprawiedliwości. Te cechy muszą być obecne w różnych aspektach życia społecznego, w tym także w przywództwie, aby budować świat bardziej braterski. Oczywiście, dały one również żywe świadectwa kobiecego sposobu prowadzenia dialogu, który pozostawia więcej miejsca dla pełnego zakresu ludzkiego dyskursu, w tym narracji, emocji i relacji.

Dlaczego działanie kobiet jest dziś kluczowe dla rozwoju dialogu międzyreligijnego?

-Potrzebne jest lepsze poznanie doświadczeń i obaw wszystkich, co oznacza włączenie kobiet do dialogu. Jednym z głównych celów dialogu międzyreligijnego jest pokój, a kobiety są naturalnymi budowniczymi pokoju, dzięki wrodzonemu zrozumieniu godności każdej istoty ludzkiej i krzywdy, jaką wyrządzają im sytuacje dyskryminacji i przemocy.

Jak kobiety mogą być bardziej zaangażowane w dialog międzyreligijny?

-Kobiety zawsze były zaangażowane w dialog życia, dzięki któremu ludzie różnych tradycji religijnych żyją razem i pokojowo rozwiązują napięcia wynikające z różnic. Podejmują one również inicjatywę większego zaangażowania się w dialog międzyreligijny na poziomie formalnym i teologicznym. Podczas gdy odrębne dialogi płci mogą być owocne, istnieje potrzeba większej liczby dialogów złożonych z mężczyzn i kobiet, zwłaszcza przy podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących tego, jak ludzie różnych tradycji religijnych mogą współpracować w celu budowania kultury spotkania.

Jak dialog międzyreligijny kobiet może pozytywnie wpłynąć na drogę do pokoju w coraz bardziej wojowniczym świecie?

-Kobiety często kształtują taki sposób słuchania i mówienia, który jest otwarty na drogę pokoju. Jak często mówi papież Franciszek, dialog jest drogą do przodu, podczas gdy wojna jest stratą dla wszystkich. Poprzez swoją naturalną zdolność do przyjęcia różnorodności drugiego człowieka, kobiety kształtują ten proces pokojowy, który trwa i nigdy się nie kończy. Kobiety posiadają również pewną wytrwałość i cierpliwość w obliczu trudności, cechy niezbędne do budowania pokoju.

Czy po styczniowej konferencji prelegenci utworzą sieć, aby dalej dyskutować nad tymi zagadnieniami?

-Tak, są zachwycone możliwością spotkania innych kobiet, które pracują, aby dokonać zmian na rzecz pokoju i sprawiedliwości w swoich lokalnych kontekstach.

Jak Wydział pomoże im w tworzeniu sieci kontaktów?

-Jeszcze rozmawiamy o tym, jak to konkretnie zrobimy, ale zarówno my, jak i kobiety mamy wiele pomysłów na to, co możemy razem zrobić i jak dzięki tej pracy utrzymywać kontakt.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Watykan

Wielki Post - "podróż synodalna" dla papieża Franciszka

Raporty rzymskie-20 lipca 2023 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

"Pokuta wielkopostna - droga synodalna" to tytuł Orędzie papieża Franciszka na Wielki Post 2023.

Orędzie, które obraca się wokół przemienienia Jezusa, wskazuje, że Kościół jest wezwany do naśladowania apostołów na tym odcinku, ponieważ weszli na górę razem, a nie sami.


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Stany Zjednoczone

Biskup pomocniczy z Los Angeles zamordowany

Biskup pomocniczy Los Angeles (USA) został zamordowany w sobotę. Motyw zbrodni nie został jeszcze wyjaśniony.

Gonzalo Meza-20 lipca 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Biskup pomocniczy Los Angeles David G. O'Connell został znaleziony martwy w swoim domu na przedmieściach Los Angeles w sobotę po południu, 18 lutego. Biuro szeryfa Los Angeles podało, że było to zabójstwo z powodu rany postrzałowej. Duchowny został uznany za zmarłego na miejscu. Niefortunna wiadomość wysłała fale uderzeniowe przez społeczność katolicką w Los Angeles. "Nie mam słów, by wyrazić mój smutek" - powiedział arcybiskup Jose H. Gomez z Los Angeles. Biskup O'Connell, lat 69, "był budowniczym pokoju z wielkim sercem dla ubogich i imigrantów. Z pasją dążył do budowania społeczności, która honorowała i chroniła świętość i godność każdego ludzkiego życia. Był wielkim przyjacielem" - powiedział bp Gomez.

Biskup David G. O'Connell urodził się w County Cork, w Irlandia w 1953 roku. Studiował w seminarium duchownym Kolegium All Hallows z Dublina. W 1979 roku przyjął święcenia kapłańskie, by służyć w archidiecezji Los Angeles. Swoją posługę kapłańską pełnił jako pastor w kilku kościołach w dotkniętym biedą Południowym Los Angeles. Swoje wysiłki duszpasterskie koncentrował na społecznościach dotkniętych przemocą, gangami i napięciami rasowymi, których kulminacją były zamieszki w Los Angeles na początku lat 90-tych, a zapoczątkowało je brutalne pobicie przez policjantów Afroamerykanina Rodneya Kinga w marcu 1991 roku. O'Connell wytrwale pracował nad przywróceniem zaufania między władzami a społecznością Los Angeles.

W 2015 roku papież Franciszek mianował go biskupem pomocniczym Los Angeles i przydzielił mu region duszpasterski San Gabriel. W swojej posłudze biskupiej ciężko pracował nad ewangelizacją, duszpasterstwem imigrantów i szkołami katolickimi: "Parafie i szkoły są potężnymi narzędziami przemiany w życiu jednostek i społeczności" - powiedział O'Connell. Pełnił również funkcję przewodniczącego Podkomisji Konferencji Katolickich Biskupów Stanów Zjednoczonych ds. Katolickiej Kampanii na rzecz Rozwoju Człowieka. 

Pomimo różnych osiągnięć, O'Connell wyróżniał się jako prosty, przyziemny ksiądz z irlandzkim akcentem, którego nie ukrywał. Lubił pracować z najbiedniejszymi mieszkańcami południowego Los Angeles: "Wielką radością mojego życia było bycie duszpasterzem tych społeczności, zwłaszcza cierpiących z powodu ubóstwa lub innych trudności.