Stany Zjednoczone

Chrystus w centrum procesu edukacyjnego w szkołach katolickich

Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Zarówno szkoły publiczne, jak i państwowe wracają do klas, a szkoły katolickie nie są wyjątkiem.

Gonzalo Meza-24 września 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Publiczne i prywatne szkoły podstawowe, gimnazja i licea wracają do klas, rozpoczynając nowy rok szkolny. Szkoły katolickie nie są wyjątkiem. W kraju istnieje 5 920 szkół podstawowych i średnich, do których uczęszcza 1,7 miliona uczniów. Istnieje również ponad 200 katolickich uniwersytetów, do których uczęszcza około 700 000 studentów. Najstarszym z nich jest Georgetown University w Waszyngtonie, założony przez jezuitów w 1789 roku. 

Wiele szkół podstawowych i gimnazjów w kraju to "szkoły parafialne", które powstały jako integralna część wspólnoty parafialnej i są częścią parafii; inne są prowadzone przez zgromadzenia zakonne poświęcone edukacji. Instytucje te są godne uwagi ze względu na wiarę chrześcijańską i zasady, które przekazują uczniom: moralność chrześcijańską, szacunek, służbę i samodyscyplinę. Nie są to kwestie nieistotne, zwłaszcza w środowisku szkół publicznych, gdzie idee sprzeczne z wiarą, takie jak ideologia gender czy aborcja, są wpajane uczniom. Kolejnym elementem, którym wyróżniają się instytucje katolickie, jest doskonałość akademicka i innowacyjność.

W ostatnich latach niektóre instytucje katolickie zainicjowały programy mające na celu bycie w czołówce nauk ścisłych i humanistycznych, tak aby studenci mogli uzyskać wczesne wprowadzenie do nauk ścisłych i humanistycznych. uniwersytet lub przynajmniej przyjeżdżają z solidnymi podstawami. Według National Assessment of Educational Progress (NAEP) w 2021 r. uczniowie katolickich szkół podstawowych osiągali lepsze wyniki w czytaniu i matematyce w porównaniu ze szkołami publicznymi. Podobnie wskaźnik ukończenia szkoły średniej wynosi 99%. 85% absolwentów uczęszcza na uniwersytet. Katolickie instytucje edukacyjne włączają wiarę, kulturę i życie do swoich programów nauczania. Jest to proces, w który zaangażowani są uczniowie, rodzice, nauczyciele i administratorzy. Nauczyciele wykonują swój zawód jako służbę Bogu, Kościołowi i swojej społeczności. 

Szkoły katolickie w Los Angeles

Jednym z miejsc, w których tysiące uczniów powróciło do klas, były szkoły katolickie w Los Angeles. 14 sierpnia 68 000 uczniów rozpoczęło zajęcia w 250 szkołach podstawowych i średnich archidiecezji. Ten rok szkolny przynosi dobre wieści: zapisy rosną, a innowacyjne programy nauczania są kontynuowane. Paul Escala, dyrektor i kurator tych instytucji, powiedział: "Jesteśmy podekscytowani, że po zakończeniu pandemii liczba zapisów wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat. Jest to największy wzrost od 30 lat. Trzy bardzo innowacyjne programy nadal osiągają dobre wyniki: "Sieć STEM", czyli szkoły z programami ukierunkowanymi na STEM (nauki ścisłe, technologię, inżynierię i matematykę); dwujęzyczny program immersyjny z podwójnym systemem edukacji, angielsko-hiszpańskim i mandaryńskim angielskim; a także programy mikro-szkół, które, jak sama nazwa wskazuje, są instytucjami ze społecznością mniejszą niż 100 osób.

Paul Escala wyraził również wdzięczność społeczności filantropijnej, która wspiera finansowo szkoły i umożliwia tysiącom uczniów uczęszczanie do katolickich placówek. W przeciwieństwie do innych systemów edukacyjnych na świecie, katolickie szkoły podstawowe i średnie w Stanach Zjednoczonych nie otrzymują bezpośredniego finansowania publicznego od rządu federalnego. Są one niezależne finansowo; jednak w niektórych stanach istnieją programy pomocy finansowej, których działanie i kwalifikowalność różnią się w zależności od jurysdykcji. Obejmują one bony na czesne, w ramach których rodziny z dziećmi w szkołach katolickich otrzymują pomoc finansową, oraz ulgi podatkowe, w ramach których stan zapewnia zachęty podatkowe dla podatników i instytucji edukacyjnych w celu zapewnienia stypendiów potrzebującym uczniom. Nie wszystkie stany mają takie zachęty dla edukacji katolickiej, na przykład Kalifornia.

Aby dowiedzieć się więcej o szkołach katolickich, Omnes przeprowadził wywiad z Erickiem Ruvalcabą, dyrektorem ds. misji i tożsamości katolickiej w szkołach katolickich Szkoły katolickie w Los Angeles.

Czy szkoły katolickie w Kalifornii otrzymują jakiekolwiek wsparcie stanowe lub federalne, np. bony lub ulgi podatkowe?

- Nie. Mimo że szkoły publiczne są utrzymywane z podatków, które wszyscy płacimy, tutaj nie mamy takiej możliwości. Jestem rodzicem i mam dzieci w szkołach katolickich. Płacę podatki na dotowanie publicznych instytucji edukacyjnych. Muszę się jednak poświęcić, by opłacić czesne moich dzieci. Ale warto, bo w szkołach publicznych moje dzieci nie otrzymają tego, co dajemy im tutaj: chrześcijańskich wartości i zasad opartych na wierze.

Jakie są zalety szkoły katolickiej w porównaniu ze szkołą publiczną?

- Chrystus jest w centrum doświadczenia edukacyjnego w naszych szkołach. Kształtujemy liderów z wartościami chrześcijańskimi. Nasi nauczyciele przekazują tę katolicką tożsamość swoim uczniom. Bóg jest w centrum wszystkiego, co robimy. Wiara jest zintegrowana z naszymi codziennymi działaniami, na przykład podczas Mszy Świętych w ciągu roku, modlitwy, którą inicjujemy przed każdym wydarzeniem, akademickim lub sportowym. Wierzymy, że szkoły są narzędziem ewangelizacji Kościoła. Sakramenty stanowią podstawę naszej pracy, a uczniowie mają do nich dostęp. Rodzice zapisują swoje dzieci ze względu na wartości duchowe, które oferujemy, ale także ze względu na doskonałe przygotowanie akademickie. Szkoły publiczne nie praktykują wiary i wartości chrześcijańskich. 

W Los Angeles i innych diecezjach istnieją szkoły, które koncentrują swoje nauczanie na przedmiotach STEM. Na czym polegają te programy?

- Mamy siedem szkół, które są częścią sieci STEM. Zapewniają one holistyczną edukację, która integruje matematykę, nauki ścisłe i technologię stosowaną do codziennych problemów w systemie nauczania. Mamy również dziesięć szkół, które należą do programu Dual Language Immersion. Jest to język mandaryński (chiński) i hiszpański. Programy te kształcą dzieci w zakresie czytania, pisania i opanowania treści akademickich w dwóch językach, a także wspierają silny charakter moralny oparty na tradycjach Kościoła. I wreszcie mamy 3 szkoły w "Sieci mikroszkół". Są to placówki z małą społecznością liczącą do 90 uczniów, skoncentrowane na nauce na poziomie osobistym. 

Wiemy, że istnieje Katolicka Fundacja Edukacyjna, która w cyklu 2021-2022 przyznała 13 milionów dolarów na rzecz ponad 10 000 uczniów. W jaki sposób rodziny mogą skorzystać ze stypendium?

- Jedno na sześcioro dzieci w naszych szkołach otrzymuje stypendium. Rodziny mogą ubiegać się o stypendium w szkole, do której chcą zapisać swoje dzieci i w zależności od ich sytuacji finansowej otrzymają wsparcie. Każda szkoła ma własny program pomocy finansowej. Rodzice mogą skontaktować się z administratorami szkół, aby dowiedzieć się, jakie konkretnie wsparcie jest dostępne. Pieniądze nie powinny jednak stanowić problemu przy zapisywaniu dzieci do szkoły katolickiej.

W styczniu 2023 r., z okazji dorocznego Tygodnia Szkół Katolickich w Stanach Zjednoczonych, biskup Robert Barron zauważył: "Żyjemy w społeczeństwie, w którym dominuje materialistyczna i świecka filozofia". "Dlatego jestem przekonany, że szczególnie teraz istnieje potrzeba wpajania katolickiego etosu. Szkoły katolickie, do których uczęszczałem (od szkoły podstawowej do uniwersytetu) dały mi możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej, sakramentach, lekcjach religii, a wszystko to wzbogacone obecnością księży i sióstr zakonnych. Ale być może najważniejszą rzeczą był sposób, w jaki te szkoły integrowały wiarę i rozum w procesie edukacyjnym.

Powołania

Świeccy, żyjący w celibacie, z Opus Dei: "Najbardziej cieszy cię to, że cały Kościół jest solą i światłem dla społeczeństwa".

W tym wywiadzie Pablo Álvarez z Asturii wyjaśnia swoje powołanie do Opus Dei i swój wkład w misję ewangelizacyjną poprzez codzienne życie w pracy i z członkami parafii, do której należy.

Maria José Atienza-24 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Pablo Álvarez jest dziennikarzem z Asturii, specjalizującym się w tematyce zdrowotnej. Jest także autorem kilku książek, takich jak Odwaga w obliczu raka, Manolo Prieto: sztuka przyjaźni i współautor Carlos Martínez, sprzedawca ryb.

Zaangażowany w swój zawód, jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Prasowego Oviedo i Kolegium Dziennikarzy Asturii. Pablo jest attaché w Opus DeiUtrzymuje bliskie relacje z księżmi ze swojej parafii i członkami wspólnoty parafialnej.

Chociaż jest przyzwyczajony do bycia tym, który "zadaje pytania" w swojej pracy zawodowej, wyjaśnia Omnesowi, co pociąga za sobą jego powołanie i wpływa na jego codzienne życie.  

Co oznacza dla ciebie bycie Opus Dei?

-Bycie członkiem Opus Dei oznacza, że Bóg powołał cię i umieścił na małej działce swojej winnicy, którą masz uprawiać. Owoce, jeśli jakieś są, daje sam Bóg, jeśli nie przeszkadzasz Mu zbytnio. Cieszysz się, że twoja działka jest produktywna, ale najbardziej cieszysz się z tego, że cała winnica, cały Kościół, jest solą i światłem dla społeczeństwa. Cieszysz się z wysokiej wydajności innych działek. W Kościele ci, którzy koncentrują się na własnym partykularyzmie, przegapili sedno sprawy.

W jaki sposób uczestniczysz w ewangelizacyjnej misji Kościoła?

-W tej małej części Opus Dei poszukiwanie świętości jest kultywowane i rozpowszechniane w codziennych zajęciach. The Opus Dei Pomaga mi zajmować się Jezusem Chrystusem tak intensywnie, jak to tylko możliwe, w bardzo konkurencyjnym i szybkim zawodzie w poszukiwaniu wiadomości, wywiadów, raportów... Pomaga mi rozwijać moją pracę jako dziennikarza, unikając niechlujstwa, będąc bardzo szanowanym przez ludzi i starając się przekazywać prawdy, które pomagają obywatelom umiejscowić się w świecie. Zachęca mnie do dążenia do uczynienia życia przyjemniejszym dla tych, którzy mnie otaczają.

Wszystko to przerasta mnie z każdej strony. Dlatego w Opus Dei pomagają mi nie zniechęcać się i wstawać za każdym razem, gdy upadam, co zwykle zdarza się kilka razy dziennie.

Jak Opus Dei wpływa na twoje życie?

-Na wiele sposobów, ale podkreślę jeden: w Opus Dei mówią mi prosto w twarz, co robię źle, starając się mnie poprawić. To, czy mi się to udaje, to inna sprawa, ale lojalność innych daje ci dużo spokoju i wolności: jeśli zrobisz coś złego, powiedzą ci, a nawet będą się modlić, abyś się zmienił. Życie chrześcijańskie jest wspaniałe: to radykalne antidotum na narcyzm, to ciągłe stawianie cię na swoim miejscu.

Kiedy należysz do Opus Dei, są ludzie, którzy myślą, że jesteś lepszy niż w rzeczywistości. Wielu mówi ci: "Módl się za mnie (lub za mojego syna, lub mojego męża...), jesteś bliżej Boga". Ale ty wiesz, co tam jest i z pewną częstotliwością ktoś bierze to na siebie, aby ci o tym przypomnieć. 

Co dla ciebie uosabia postać Ojca w Opus Dei? 

-Ojciec jest tym, który służy wszystkim. Ten, który oczyszcza drogę. Ten, który nie ma ani minuty do poświęcenia na swoje hobby. Ten, który nie ma prawa stawiać swoich upodobań czy pomysłów na pierwszym miejscu. Nigdy nie dowodziłem niczym w Opus Dei, ale wiem, że dowodzenie w Dziele jest obowiązkiem, ponieważ zobowiązuje cię do słuchania nawet najgłupszych ludzi, jakby to, co mówią, było interesujące; aby zawsze stawiać się na miejscu innych...

Sam dawałem "odznaki" tym, którzy byli odpowiedzialni, co dziś wydaje mi się niewyobrażalne. Ojciec robi to wszystko 24 godziny na dobę. A ty modlisz się za niego, aby był bardzo wierny Bogu i bardzo lojalny wobec Kościoła. Do tej pory mieliśmy wielkie szczęście z czterema ojcami, których dał nam Bóg: bardzo inteligentnymi, bardzo świętymi, bardzo pokornymi ludźmi.

Jak współpracować z parafią i lokalnym biskupem?

-Bardzo dobrze dogaduję się z moim arcybiskupem, Jesúsem Sanzem Montesem, mimo że w niektórych wywiadach zadawałem mu raczej niewygodne pytania. Zawsze rygorystycznie szanował moją pracę i nic mi nie wiadomo o groźbach ekskomuniki (śmiech).

Don Jesús docenia Opus Dei i mówił o tym publicznie przy wielu okazjach. W przypadku księży z mojej parafii najbardziej plastyczną rzeczą, jaką mogę powiedzieć, jest to, że dość często przychodzą do mnie na posiłki, nawet w Wigilię Bożego Narodzenia, i że dzielimy się złudzeniami i troskami.

Bardzo lubię poznawać ludzi w mojej parafii i, szczerze mówiąc, nie mam trudności ze zrozumieniem kogokolwiek. Myślę, że ta otwartość jest owocem formacji, którą otrzymałem w Dziele.  

Watykan

Papież chwali Matkę Bożą z Guadalupe, "wzór ewangelizacji".

Wznawiając swoją katechezę na temat pasji ewangelizacyjnej, papież Franciszek, podczas dzisiejszej audiencji generalnej, postawił Dziewicę z Guadalupe jako "wyjątkowy wzór" ewangelizacji, ze szczególnym uwzględnieniem faktu, że ogłosiła ona Jezusa podążając "drogą inkulturacji" i ukazała się świętemu Juanowi Diego, "Indianinowi z ludu".

Francisco Otamendi-23 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Na naszej drodze do ponownego odkrycia pasji głoszenia Ewangelii spoglądamy dziś na obie Ameryki. Tutaj ewangelizacja ma zawsze żywe źródło: Gwadelupa"Ojciec Święty rozpoczął katechezę o pasji ewangelizowania, wznowioną po przerwie spowodowanej uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

"Z pewnością Ewangelia dotarła tam jeszcze przed tymi objawieniami", kontynuował ks. Papieżale "niestety towarzyszyły mu światowe interesy, zamiast ścieżki inkulturacji, lekceważąc rdzenną ludność".

W Meksyku - jak w Lourdes i w Fatimie - "W Meksyku, jak w Lourdes i w Fatimie Pojawiła się Maryja skromnej i prostej osobie, Indianinowi, który nazywał się Juan DiegoW ten sposób rozprzestrzeniła swoje przesłanie na cały wierny lud Boży. Ona głosi Jezusa na drodze inkulturacji, to znaczy za pomocą języka i kultury tubylców, a poprzez swoją macierzyńską bliskość objawia wszystkim swoim dzieciom miłość i pocieszenie swego Niepokalanego Serca", podkreślił Papież Rzymski w swoim przemówieniu do Ojca Świętego. Publiczność z dnia dzisiejszego.

W tym sensie papież podkreślił, że "Dziewica z Guadalupe pojawia się ubrana w szaty tubylców, mówi ich językiem, przyjmuje i kocha lokalną kulturę: jest Matką i pod Jej płaszczem wszystkie dzieci znajdują miejsce".

Jeśli chodzi o świętego Juana Diego, Franciszek podkreślił, że "był on osobą pokorną, Indianinem z ludu: spoczęło na nim spojrzenie Boga, który uwielbia czynić cuda za pośrednictwem maluczkich". Juan Diego już jako dorosły człowiek doszedł do wiary i ożenił się. W grudniu 1531 roku miał około 55 lat. Kiedy był w drodze, zobaczył Matkę Bożą na wzgórzu, która czule nazwała go "moim ukochanym małym synem Juanito". Następnie wysłał go do biskupa z prośbą o wybudowanie kościoła w miejscu, w którym się objawiła. Juan Diego przychodzi z hojnością swojego czystego serca, ale musi długo czekać.

"Matki i babcie, pierwsze spikerki".

Franciszek zatrzymał się w tym miejscu, aby przypomnieć babciom i matkom o przekazywaniu wiary. "W Maryi Bóg stał się ciałem i poprzez Maryję nadal wciela się w życie ludzi. Matka Boża głosi Boga w najbardziej odpowiednim języku, języku ojczystym. Tak, Ewangelia jest przekazywana w języku ojczystym. I chcę podziękować tak wielu matkom i babciom, które przekazują wiarę swoim dzieciom i wnukom, ponieważ właśnie dlatego matki i babcie są pierwszymi zwiastunami Ewangelii dla swoich dzieci i wnuków" - powiedział papież.

Ojciec Święty kontynuował: "I komunikuje się, jak pokazuje Maryja, w prostocie: Matka Boża zawsze wybiera prostych, na wzgórzu Tepeyac w Meksyku, jak w Lourdes i Fatimie: przemawiając do nich, przemawia do każdego, w języku odpowiednim dla wszystkich, zrozumiałym, jak język Jezusa".

"Cierpliwie znoś krzywdy".

Następnie papież skupił się na trudnościach napotkanych przez hinduskiego świętego Juana Diego, "któremu nie było łatwo być posłańcem Dziewicy; musiał stawić czoła nieporozumieniom, trudnościom i nieprzewidzianym wydarzeniom. To uczy nas, że aby głosić Ewangelię, nie wystarczy świadczyć o dobru, ale czasem trzeba też umieć cierpieć zło, z cierpliwością i stałością, bez lęku przed konfliktem" - podkreślił Franciszek w swojej katechezie. "W tych trudnych chwilach wzywajmy Maryję, naszą Matkę, która zawsze nam pomaga, zachęca nas i prowadzi nas do Boga. 

Papież przypomniał, że biskup nie uwierzył w objawienie, a Matka Boża pocieszyła go i poprosiła, by spróbował jeszcze raz. "Pomimo gorliwości przychodzi nieoczekiwane, czasem od samego Kościoła. W głoszeniu w rzeczywistości nie wystarczy dawać świadectwo dobru, trzeba umieć znosić zło" - powiedział papież. "Nawet dzisiaj, w tak wielu miejscach, inkulturacja Ewangelii i ewangelizacja kultur wymaga wytrwałości i cierpliwości, nie możemy obawiać się konfliktów, nie możemy się zniechęcać.

"Sanktuaria Maryjne: Matka Boża nas słucha".

"Oto Boża niespodzianka: kiedy jest wola i posłuszeństwo, On jest w stanie coś osiągnąć.

nieoczekiwane, w czasie i w sposób, którego nie możemy przewidzieć. I tak sanktuarium  poproszony przez Matkę Bożą", podkreślił Papież.

Ojciec Święty Franciszek zakończył nawiązaniem do sanktuariów maryjnych. "Juan Diego zostawia wszystko i za zgodą biskupa poświęca swoje życie sanktuarium. Przyjmuje pielgrzymów i ewangelizuje ich. To właśnie dzieje się w sanktuariach maryjnych, celu pielgrzymek i miejscach głoszenia, gdzie każdy czuje się jak w domu i doświadcza tęsknoty za domem, tęsknoty za Niebem. Tam wiara jest przyjmowana w sposób prosty i autentyczny, powszechny, a Dziewica, jak powiedziała Juanowi Diego, słyszy nasze wołanie i leczy nasze bóle.

"Musimy udać się do tych oaz pocieszenia i miłosierdzia", zachęcał papież, "gdzie wiara jest wyrażana w języku ojczystym, gdzie mówi się w języku ojczystym, gdzie zmęczenie życia składa się w ramionach Dziewicy i gdzie powraca się do życia z pokojem w sercu.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Kolonia: katedra jako symbol wieków wiary

Budowana przez ponad sześć wieków według oryginalnych planów z XIII wieku, katedra jest nie tylko jedną z najsłynniejszych na świecie, ale także mieści liczne skarby artystyczne.

José M. García Pelegrín-23 września 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Katedra w Kolonii, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO od 1996 roku, jest jedną z najbardziej znanych katedr na świecie, nie tylko ze względu na swoją niepowtarzalną sylwetkę. Jest to również zdecydowanie najczęściej odwiedzany zabytek w Niemczech: liczba odwiedzających w 2022 r. wyniosła 4,3 mln, podczas gdy nowa Filharmonia w Hamburgu i Wyspa Muzeów w Berlinie, które zajmują drugie i trzecie miejsce w tym rankingu, odwiedziło odpowiednio 2,8 i 2,2 mln osób.

Krótka historia katedry w Kolonii

Relikwiarz w katedrze w Kolonii. Zdjęcie ©Matz und Schenk

Dzisiejsza gotycka katedra nie była jednak pierwszą katedrą w Kolonii. Kiedy w 1248 r. rozpoczęto jej budowę, chrześcijaństwo w tym mieście nad Renem miało już co najmniej dziesięciowiekową historię. Jak sama nazwa wskazuje, Kolonia została założona jako rzymska kolonia (Colonia Claudia Ara Agrippinensium, CCAA) na ziemiach zajmowanych na początku naszej ery przez legiony I Germanica i XX Valeria Victrix. To właśnie Klaudiusz - cesarz w latach 41-54 n.e. - nadał jej status kolonii rzymskiej. koloniaz większymi prawami imperialnymi niż poprzedni oppidum. Klaudiusz był żonaty z Agrypiną, od której pochodzi nazwa Kolonii i która była córką generała Germanika. 

Chociaż nie ma prawie żadnych źródeł na temat rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa wzdłuż Renu, zakłada się, że rozprzestrzeniało się ono powoli, także w Kolonii. W każdym razie pierwszym znanym biskupem jest św. Maternus, który został wymieniony jako taki zarówno na synodzie w Rzymie w 313 r., jak i na synodzie w Arles w 314 r. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i powstaniu nowych królestw, pierwszym udokumentowanym biskupem okresu frankijskiego jest Evergislus (Eberigisil) w VI wieku. Biskup Hildebold otrzymał tytuł arcybiskupa od Karola Wielkiego w latach 794-795. Od tego czasu Kolonia jest arcybiskupstwem. 

Chociaż istnieją pozostałości wcześniejszych budynków, takich jak późnoromańskie baptysterium i kościół Merowingów z VI wieku, pierwsza katedra w Kolonii - katedra karolińska - pochodzi z IX wieku. Choć często określa się ją mianem katedry Hildebolda, jej budowa rozpoczęła się prawdopodobnie dopiero po śmierci Hildebolda w 818 r. Została ona konsekrowana w 870 roku.

Trzej Mędrcy i katedra w Kolonii

Na miejscu tej karolińskiej katedry, którą arcybiskup Konrad von Hochstaden zburzył w kwietniu 1248 roku, rozpoczęto budowę obecnej katedry; biskup położył kamień węgielny 15 sierpnia 1248 roku. Budowa nowej, znacznie większej i bogatszej katedry jest ściśle związana z Magami, których relikwia została przywieziona do Kolonii w 1164 roku przez arcybiskupa Rainalda von Dassel z Mediolanu. Uważana za jedną z najważniejszych relikwii w chrześcijaństwie, relikwia jest nie tylko umieszczona w luksusowym relikwiarzu, wykonanym przez złotnika Mikołaja z Verdun w latach 1190-1225, który jest uważany za największą i najbardziej artystycznie wykonaną zachowaną relikwię z czasów średniowiecza. Co więcej, nowa katedra została pomyślana jako rodzaj "relikwiarza" lub "relikwiarza w kamieniu". Kapituła katedralna zdecydowała, że powinna ona zostać zbudowana w gotyckim stylu francuskich katedr i że powinna przewyższać wysokością dwanaście romańskich bazylik, które już istniały w mieście.

Na stronie tłumaczenie Trzej Mędrcy są odpowiedzią na pomysł cesarza Fryderyka I Barbarossy, aby "sakralizować" imperium, niezależnie i na tym samym poziomie, co sancta ecclesia. W tym celu dokonał trzech aktów: po pierwsze, w 1157 roku dodał do imperium predykat kość krzyżowaOd tego czasu wyrażenie "Święte Cesarstwo Rzymsko-Germańskie" stało się powszechne. Po drugie, "mędrcy ze Wschodu" (Mt 2:1) stali się "trzema mędrcami", zgodnie z tradycją Starego Testamentu, na przykład Psalmu 72 (71): "Niech królowie Saby i Arabii ofiarują mu swoje dary; niech wszyscy królowie pokłonią się przed nim". Po trzecie, Fryderyk I zarządził kanonizację Karola Wielkiego: od czasu, gdy arcybiskup Rainald von Dassel z Kolonii kanonizował go w Akwizgranie w 1165 r., cesarz mógł zaliczyć do swoich świętych rzędynie tylko z królowie magów, ale także z królem święty.

Katedra w Kolonii_Mailaender Madonna_Kölner Dom
Madonna Mailaender z katedry w Kolonii

Jego budowa trwała ponad sześć stuleci: choć rozpoczęto ją między 1248 a 1528 rokiem, zgodnie z planami mistrza budowlanego Gerharda, prace przerwano na prawie 300 lat i dopiero w 1823 roku zdecydowano się ukończyć budynek zgodnie z pierwotnymi planami: 4 września 1842 r. król Prus Fryderyk Wilhelm IV - po wojnach napoleońskich Nadrenia stała się pruską prowincją - i arcybiskup Johannes von Geissel położyli kamień węgielny pod budowę zachodniej fasady z charakterystycznymi 157-metrowymi wieżami; zakończenie budowy świętowano oficjalnie 15 października 1880 r., choć mozaikę na chórze ukończono dopiero w 1899 r.

Relikwie i obrazy o wielkiej wartości religijnej i artystycznej

Oprócz relikwii Trzech Króli, w katedrze kolońskiej znajduje się wiele arcydzieł, takich jak krzyż Gero ("Gerokreuz"), nazwany tak, ponieważ został zamówiony przez arcybiskupa Gero (biskupa w latach 969-976). Jest to jeden z najstarszych zachowanych dużych krucyfiksów (2,88 m) na północ od Alp: wykonany z drewna dębowego pod koniec X wieku, ikonograficznie uważany jest za punkt zwrotny w przedstawianiu Zbawiciela; do tej pory przedstawiany jako zwycięzca w pozycji wyprostowanej, teraz wydaje się cierpiący i ludzki. Może to wynikać z nowych trendów w teologii, które pod koniec X wieku umieściły odkupieńczą śmierć Chrystusa w centrum doktryny. Krzyż Gero posłużył jako wzór dla wielu średniowiecznych przedstawień.

Trzecim obiektem kultu w katedrze, po Mędrcach i Krzyżu Gero, jest "Madonna z Mediolanu" ("Mailänder Madonna"). Wyrzeźbiona około 1290 roku w polichromowanym drewnie, jest obecnie najstarszym posągiem Madonny w katedrze. Nazwa pochodzi od posągu, który Rainald von Dassel przywiózł z Mediolanu wraz z Mędrcami, który został zniszczony w pożarze poprzedniej katedry. W stylu gotyckim jest ona ściśle związana z figurami na filarze chóru, będącymi szczytowym osiągnięciem stylu manierystycznego okresu pełnego gotyku.

Madonna składająca ofiary wotywne. Katedra w Kolonii
Madonna składająca ofiary wotywne. Katedra w Kolonii

W codziennej kaplicy w miesiącach letnich - zimą codzienne msze odprawiane są w kaplicy Świętego Świętych - stoi kolejny z klejnotów katedry: ołtarz "Patronów Miasta", uważany za najważniejsze dzieło Stefana Lochnera i jedno z najwybitniejszych dzieł średniowiecznego malarstwa w Kolonii. Tryptyk, zamówiony przez radę miejską w 1426 roku, znajduje się w katedrze od 1809 roku. Łącząc włoską kolorystykę z flamandzkim realizmem, Stefan Lochner przedstawił na centralnym panelu Trzech Króli adorujących Dzieciątko na kolanach jego tronującej matki. Na skrzydłach przedstawieni są patroni Kolonii: po lewej stronie święta Urszula z "jedenastoma tysiącami dziewic"; po prawej stronie święty Gereon z żołnierzami Legionu Tebańskiego. Na zewnątrz, gdy ołtarz jest zamknięty, można zobaczyć Zwiastowanie Maryi. 

Jednym z najbardziej popularnych wizerunków jest "Schmuckmadonna" ("Matka Boska Wotywna"), co widać po dużej liczbie świec, które zawsze można znaleźć przed nią. Wizerunek jest ozdobiony licznymi elementami biżuterii z XIX i XX wieku jako wotum dziękczynne za otrzymane łaski. Kult obrazu sięga końca XVII wieku.

Katedra w Kolonii Staffs
Croziery na wystawie w katedrze w Kolonii

Obok tego obrazu wiszą "coroczne pastorały": wykonane z drewna pokrytego złotem, umieszczone są nad wejściem do skarbca i wskazują, ile lat urzęduje obecny arcybiskup. Rok po roku, w rocznicę inauguracji arcybiskupa, dodawany jest kolejny krzyż. Inskrypcja głosi: "Quot pendere vides baculos, tot episcopus annos huic Aggripinae praefuit" ("Tyle krzyżaków, ile widzisz wiszących, tyle lat biskup Kolonii sprawował swój urząd"). Pochodzenie tego zwyczaju nie jest znane, ale został on już wspomniany w raporcie z podróży Arnoldusa Bucheliusa z Utrechtu w 1587 roku.

Pogrzebane osobowości

W katedrze kolońskiej pochowani są, oprócz niektórych osobistości, takich jak Richeza, królowa Polski (995-1063), biskupi diecezji: od wspomnianego Gero († 976) i Rainalda von Dassel († 1167) do ostatnich, kardynałów Josefa Fringsa († 1978), Josepha Höffnera († 1987) i Joachima Meisnera († 2017), ten ostatni w krypcie zbudowanej w latach 1958-1969.

Ekologia integralna

"Joseph House, dom odkupienia po więzieniu

Ksiądz Dustin Feddon jest założycielem "Joseph House", domu na Florydzie, w którym przyjmuje mężczyzn, którzy zostali zwolnieni z więzienia i chcą odbudować swoje życie. Zainspirowana przykładem Józefa, syna Jakuba, społeczność ta chce być świadectwem tego, że każdy ma potencjał, by być dobrym i czynić dobro.

Paloma López Campos-23 września 2023 r.-Czas czytania: 8 minuty

Na Florydzie znajduje się dom, w którym mieszkają mężczyźni o różnych zawodach i pochodzeniu, którzy jednak mają jedną wspólną cechę: wszyscy byli w więzieniu. "Joseph House". to dom dla byłych skazańców, którzy pragną odbudować swoje życie, odnajdując nadzieję w Ewangelii.

Pomysł narodził się w sercu księdza Dustina Feddona, gdy ten był jeszcze studentem. kleryk. Podczas roku duszpasterskiego poczuł, że Bóg wzywa go "do służenia tym, którzy są lub byli w więzieniu". Tak więc od lat mieszka w domu z mężczyznami, którzy zostali zwolnieni z więzienia i spędza większość czasu towarzysząc tym, którzy są uwięzieni, w celi śmierci lub w izolatce.

Założyciel Joseph House, Dustin Feddon.

W wywiadzie dla Omnes Feddon opowiada o swojej służbie, poglądach na temat amerykańskiego systemu więziennictwa i wielkiej rzeczywistości Bożego miłosierdzia w życiu ludzi.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że chcesz być księdzem pracującym w więzieniach?

- Byłem seminarzystą i w mojej diecezji mamy "rok duszpasterski", który jest jak rok praktyki. Podczas mojego stażu zostałem przydzielony do parafii niedaleko miejsca, w którym teraz jestem. W tamtym czasie myślałem już, że chcę pełnić posługę poza murami parafii, a ksiądz, którego spotkałem podczas mojego roku duszpasterskiego, zasugerował więzienia i skontaktował mnie z kapelanem celi śmierci i izolatki w tym czasie.

Byłem jeszcze klerykiem, ale podczas dwóch pierwszych wizyt czułem, że coś we mnie wyjaśnia moje własne powołanie. Matka Teresa i inni nazywają to "powołaniem wewnątrz powołania", więc czułem, jakby coś działo się we mnie, coś, co wzywało mnie do poświęcenia mojego życia służbie tym, którzy są lub byli w więzieniu.

Jak dokładnie powstał "Joseph House" i dlaczego zdecydowałeś się go tak nazwać?

- Dla mnie zaczęło się to od odwiedzenia więzień na Florydzie w 2014 roku. Zacząłem odwiedzać izolatki, cele śmierci i inne części więzień. Zacząłem poznawać mężczyzn, których odwiedzałem i na początku niektórzy z nich wymieniali imię Józefa, syna Jakuba, jako historię, która ich inspirowała, ponieważ on również był oddzielony od swojej rodziny, zniewolony, uwięziony, zamknięty... A jednak był niestrudzonym marzycielem. Myślę, że mężczyźni, z którymi rozmawiałem o Józefie, czuli się jak marzyciele. A ich marzenie pozwoliło im być odpornymi w ich obecnych warunkach, będąc uwięzionymi na Florydzie.

Zdolność do marzeń oznaczała, że mieli nadzieję na przyszłość, że pewnego dnia powrócą do swoich rodzin i społeczeństwa, i że mogą coś wnieść. Tak więc w latach 2013-2017 zacząłem myśleć o miejscu i społeczności, w której mężczyźni mogliby żyć po okresie pozbawienia wolności.

Jak pomagasz tym mężczyznom odnaleźć nadzieję poprzez swoją służbę?

- Z pewnością w celach i dormitoriach więzień, które odwiedzam, jest wiele smutku i rozpaczy. A jednak jestem zaskoczony i zdumiony nadzieją, jaką ma wielu z tych ludzi. Wierzą oni, że mając możliwości, wciąż mogą wieść dobre życie i spełniać swoje marzenia. Dlatego często czekam, aby usłyszeć te słabe echa nadziei wśród mężczyzn, których odwiedzam. Następnie reaguję na nie i zachęcam do działania. Próbuję razem z nimi marzyć o ich własnych nadziejach i pragnieniach. Wszystko to oczywiście przypisuję Bogu.

W końcu, kiedy mocno wierzysz, że Bóg jest obecny w każdej sytuacji i w każdej osobie, nigdy nie czujesz, że jakaś sytuacja lub osoba jest całkowicie beznadziejna.

Jak możemy mówić o sprawiedliwości i nadziei tym, którzy czekają w celi śmierci lub w odosobnieniu?

- Byłem z mężczyznami, którzy czekali na egzekucję i towarzyszyłem im podczas egzekucji, a wtedy rozmawialiśmy o tym, że stan Floryda, strażnik, gubernator itp. ostatecznie nie mają władzy nad ich duszą. Zwłaszcza jeśli dana osoba jest wierząca, wie, że Bóg jest nieskończenie miłosierny i jest samą miłością, jest ich jedynym sędzią, ostatecznym sędzią, więc mogą znaleźć w Nim wybawienie i nadzieję.

Zauważyłem, że u niektórych mężczyzn wywołuje to prawdziwe poczucie i rzeczywistość nadziei. Nawet jeśli mają zostać straceni, nadal mogą mieć prawdziwą nadzieję, że ich życie może być świadectwem dla innych i że ostatecznie Bóg jest ich opiekunem.

Czy twoja posługa dała ci inne spojrzenie na sakrament pojednania, Boże miłosierdzie, wolność i przebaczenie?

- Tak, myślę, że wiele z mojego własnego rozumienia teologii i czytania Pisma Świętego oraz sakramentów rozwinęło się w nowy sposób dzięki mojemu doświadczeniu w więzieniach, twarzom ludzi, którym służyłem i którym towarzyszyłem.

Sakrament pojednania jest czymś, co w bardzo szczególny sposób odkryłem, rozmawiając na przykład z mężczyznami, którzy popełnili morderstwo. Odkryłem to, widząc ich własną przemianę i ich zdolność do nawiązania kontaktu z niezniszczalną dobrocią, która jest w każdym z nas, tak że żyją całkowicie w stanie miłosierdzia.

Chodzi o to, że większość ludzi nie wie, na przykład, co jest najgorszą rzeczą, jaką zrobiłem, podczas gdy w przypadku wszystkich tych mężczyzn ich czyny zostały opublikowane w większości gazet, były w wiadomościach, są w Internecie. Najgorsza rzecz, jaką zrobili, jest często tym, z czym ludzie identyfikują ich w pierwszej kolejności. A jednak ci ludzie mogą żyć w stanie miłosierdzia, w miejscu wolności.

Nie chcę zabrzmieć bezczelnie, ale nikt w mojej parafii nie powie mi niczego, co w jakikolwiek sposób przewyższyłoby to, co usłyszałem w więzieniach. A jednak ci ludzie w więzieniu dotarli do miejsca wolności, miłosierdzia i mam prawdziwe poczucie, że udzielając sakramentu pojednania, Boże miłosierdzie zwycięża.

W jaki sposób działalność Joseph House pozwala na realizację tych aspektów wolności i miłosierdzia w życiu więźniów?

- Cóż, część "dom" jest ważna. To "Joseph House", a nie "Joseph Community", "Joseph Programme" czy "Joseph Institution"... To dom. "Joseph House" jest jak każdy typowy dom klasy średniej, w którym są dzieci w szkole średniej lub na studiach. I nie mówię tego, by być protekcjonalnym wobec mężczyzn, którzy tu są, którzy są dorosłymi mężczyznami, ale mówię to w kategoriach, że każdy zajmuje się swoimi sprawami. Tutaj wszyscy pracują, chodzą do szkoły lub zajmują się sprawami domowymi i żyjemy razem.

Dlatego słowo towarzyszenie jest dla mnie tak ważne, ponieważ "Joseph House" nie polega na ustalaniu rygorystycznych programów i zasad, ale raczej na tym, jak przeżywamy życie razem, abyśmy mogli iść ramię w ramię na tej wspólnej ścieżce.

Niektórym z tych mężczyzn musi być ciężko opuścić więzienie, z całą jego samotnością, i wkroczyć w nowy rozdział życia z większą liczbą ludzi, prawda?

- Oczywiście każda osoba reaguje w inny sposób. Niektórzy mężczyźni aklimatyzują się natychmiast i czują komfort, ciepło i solidarność domu zaraz po przyjeździe. Inni mężczyźni, z powodu dość poważnych traum, potrzebują znacznie więcej czasu i często dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do terapii. Nasi chłopcy mają możliwość spotykania się z terapeutami, którzy im pomagają. Staramy się pracować w taki sposób, abyśmy byli środowiskiem terapeutycznym. Staramy się też nie zmuszać naszych podopiecznych do kontaktów towarzyskich, jeśli tego nie chcą.

Czy uważasz, że istnieją aspekty, którymi należy się zająć głównie psychologicznie, a nie duchowo?

- Wierzę, że łaska opiera się na naturze. Jako osoba wierząca, jako uczeń Chrystusa oddany Kościołowi, moją ostateczną nadzieją jest to, że każdy z mężczyzn, którym towarzyszę, których odwiedzam lub z którymi mieszkam, odkryje Boga i Jego miłość w swoim życiu. Wiem też, że wielu z nich jest zranionych i ma własną historię traumy i tragedii, że potrzeba czasu, aby ich umysły, psychika i emocje uzdrowiły się w sposób, który przygotuje ich na możliwość wiary w Boga, który jest całą dobrocią, a nie w Boga, który jest tyranem, który chce tylko karać. To wymaga czasu, a czasami uzdrowienia umysłu.

Jak przygotowujesz wolontariuszy i osoby pracujące w Joseph House, jak pomagasz im radzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą napotkać?

- Wiedząc, że nasi mieszkańcy przychodzą do nas z traumatycznych środowisk, które sprzyjają wykluczeniu, poczuciu braku przynależności, przemocy, zubożeniu i nadużyciom, w Joseph House staramy się złagodzić te skutki, tworząc społeczność terapeutyczną, która wzmacnia ich godność. Wolontariusze odgrywają ważną rolę w tej społeczności. Na początku polegaliśmy w dużej mierze na wolontariuszach, ponieważ nie mieliśmy personelu. Ale teraz, gdy mamy personel, w tym wspaniałego pracownika socjalnego, jesteśmy w stanie szkolić naszych wolontariuszy, aby wnosili wkład w naszą społeczność w sposób korzystny dla naszych mieszkańców. Jak można sobie wyobrazić, poznawanie nowych ludzi z różnych środowisk może być przytłaczające dla mężczyzn, którzy zostali odizolowani od społeczeństwa.

Społeczność terapeutyczna priorytetowo traktuje godność każdej osoby i funkcjonuje w sposób, który ułatwia każdemu mieszkańcowi pełniejsze stawanie się sobą w odniesieniu do szerszej społeczności. Jako społeczność osiągamy ten cel poprzez modelowanie stylów komunikacji w codziennym życiu, które kultywują chęć wyrażania naszych potrzeb i lepszego zrozumienia siebie nawzajem. W miarę upływu czasu i coraz częstszych spotkań modelujemy rozwiązywanie konfliktów, w czym pomagają nam nasi wolontariusze. Jako dom podkreślamy wartość codziennego życia, które otwiera nowe możliwości zmian. Naszą misją jest tworzenie kultury gościnności i wzajemnego życia we wspólnocie, aby modelować bezpieczne środowisko.

Jakie są Twoje nadzieje i marzenia związane z "Joseph House"?

- W Joseph House moim osobistym marzeniem jest, aby mężczyźni, którym służyliśmy, przynajmniej niektórzy z nich, stali się teraz kolejnym pokoleniem Joseph House. Aby sami stali się liderami w naszej społeczności i aby byli tymi, którzy naprawdę będą kontynuować dziedzictwo Joseph House jako miejsca, w którym przywracana jest godność, w którym odkrywamy, że wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi, i że poprowadzą nas naprzód. To oni wiedzą najwięcej o realiach miejsca, z którego pochodzą, ale także o tym, co byli w stanie zrobić poza nim. Moim marzeniem jest, aby w przyszłości byli naszymi pasterzami i prorokami.

I oczywiście chciałbym zobaczyć więcej domów. Ponieważ wiem, że jest wielu mężczyzn i kobiet, którzy tego potrzebują.

Jak myślisz, czego brakuje obecnie w amerykańskim systemie więziennictwa, aby traktować ludzi bardziej humanitarnie?

- Brakuje wielu rzeczy. Brakuje tego, co moglibyśmy uznać za humanitarną opiekę zdrowotną lub humanitarną edukację. Myślę jednak, że tym, czego brakuje, jest wiara i nadzieja w przywrócenie, przekonanie, że wszyscy ludzie mogą zostać przywróceni i odkupieni. Musimy wiedzieć, że suma nas samych nie jest naszą najgorszą częścią ani naszymi najgorszymi działaniami. Twierdzę, że brakuje przekonania, że sprawiedliwość może, a może nawet powinna, być naprawcza.

Na Florydzie wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych utożsamia sprawiedliwość z karą lub odpłatą. Nie wychodzi więc poza zemstę i nie postrzega sprawiedliwości jako czegoś, co może również przyczynić się do odbudowy.

Czego oczekujesz od amerykańskiego systemu więziennictwa, aby Bóg mógł być obecny również w więzieniu?

- System jest swego rodzaju potworem, niesforną instytucją. Trudno wiedzieć, od czego zacząć. Myślę jednak, że mam nadzieję, że społeczności takie jak Joseph House i inne organizacje, które zajmują się sprawiedliwością naprawczą, mogą być modelami tego, co to znaczy, gdy widzimy potencjał każdej osoby, aby stać się dobrym i czynić dobro.

Myślę, że oznacza to, że wymiar sprawiedliwości musi zacząć przyglądać się ludziom, którzy często zostają wciągnięci do systemu jako dzieci, ponieważ nie chcieli wyrosnąć na przestępców, ale coś się wydarzyło po drodze. Mamy również kryzys zdrowia psychicznego, a każda osoba musi się w jakiś sposób wyleczyć. Musimy zrozumieć, że żadnej osobie nie należy mówić, że jest mniej niż człowiekiem lub że nie jest zdolna do odkupienia.

Kino

Dwie bardzo różnorodne propozycje do obejrzenia w domu lub w kinie

Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1 y Tetris to rekomendacje Patricio Sáncheza Jaúregui na te letnie dni.

Patricio Sánchez-Jáuregui-23 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W tym miesiącu polecamy dwa zupełnie różne filmy. Najnowszą odsłonę sagi Mission: Impossible oraz film biograficzny o twórcy jednej z najpopularniejszych gier wideo wszech czasów.

Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1

Z tytułem, który brzmi jak parodia, nadchodzi kolejna (siódma) propozycja Mission Impossible, jeden z tych filmów, na które można pójść, aby zjeść popcorn, nie rozczarowując się i nie sprzedając świni w worku.

Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1

DiectorChristopher McQuarrie
SkryptChristopher McQuarrie, Erik Jendresen
AktorTom Cruise
TransmisjaKina

Jesteśmy już pewni, że Tom wie, co robi. Ethan Hunt i jego zespół muszą znaleźć przerażającą nową broń (która zagraża całej ludzkości!), zanim wpadnie ona w niepowołane ręce (złoczyńcy ze wschodnioeuropejskim akcentem, byli koledzy z biura, globalne elitarne kulty...).

Z blablabla katastrofalnych nieszczęść zagrażających wszystkiemu (kontrola nad przyszłością, losy świata, masowa sterylizacja pszczół, która może doprowadzić do armagedon), rozpoczyna się ekscytujący śmiertelny wyścig.

W tym Ethan będzie musiał wybrać między tym, co zawsze musiał wybierać w całej sadze MI: albo misja, albo życie jego przyjaciół. Czy tym razem uda mu się ponownie przechytrzyć przeznaczenie? Czy w końcu zginie ktoś, kogo się nie spodziewamy?

Właściwie i tak będziemy się dobrze bawić.

Tetris 

Henk Rogers jest twórcą gier wideo, który zakochuje się w prymitywnej i uzależniającej wersji Tetrisa. Ta pasja i jego pragnienie odniesienia sukcesu i dostarczenia go masom, doprowadzą go do zastawienia wszystkiego i zaryzykowania nieco więcej, aby skontaktować się z twórcą gry, Alexeyem Pajitnovem, podróżować do ZSRR i wydostać Tetris z żelaznej kurtyny.

Tetris

DyrektorJon S. Baird Pisarz
PisarzNoah Pink
AktorzyTaron Egerton, Nikita Efremov, Mara Huf, Miles Barrow
ProdukcjaApple

Komunizm, KGB, historia gier wideo... to dobre i odświeżające połączenie czynników, które Apple wysuwa na pierwszy plan w przemyślany i pielęgnujący sposób.

Dobra propozycja dla wszystkich odbiorców. 

AutorPatricio Sánchez-Jáuregui

Ameryka Łacińska

Ekwador, znacznie więcej niż to, co w wiadomościach

W czasie, gdy kraj ten jest bardziej aktualny niż kiedykolwiek ze względu na konwulsyjny i gwałtowny proces wyborczy oraz przejście do historii dzięki referendum w sprawie zaprzestania eksploatacji ropy naftowej w Parku Narodowym Yasuní, przeprowadziliśmy wywiad z księdzem Adalberto Jiménezem, wikariuszem biskupim Aguarico (Orellana, Amazonas) i przewodniczącym REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network) w Ekwadorze.

Marta Isabel González Álvarez-22 września 2023 r.-Czas czytania: 13 minuty

Nazywa się José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. i obchodzi swoje 54 urodziny (23/6/1969, San Plácido, Portoviejo, Manabí) właśnie w dniach, w których spotykamy się z nim osobiście w sercu ekwadorskiej Amazonii. Spotkaliśmy się z nim w siedzibie Wikariatu Apostolskiego Aguarico, znajdującego się w mieście Puerto Francisco de Orellana, znanym również jako "El Coca" (Orellana, region Oriente).

Chociaż jej wykształcenie akademickie obejmuje filozofię i teologię, ukończyła również studia wyższe w Hiszpanii, w Madrycie, studia magisterskie z terapii rodzin i par dla pracowników służby zdrowia na Uniwersytecie Complutense oraz studia specjalistyczne z terapii humanistycznej skoncentrowanej na osobie w Instytucie Laureano Cuesta; oraz w Salamance, studia z rozeznawania powołania i towarzyszenia duchowego i mówi, że jest bardzo wdzięczna za wszystkie te szkolenia, ponieważ dały jej one profesjonalną głębię od duchowości do jej naturalnego powołania do słuchania ludzi. 

Od 2017 r. jest wikariuszem apostolskim biskupa Aguarico, kantonu, w którym znajduje się rezerwat przyrody Cuyabeno i Park Narodowy Yasuní. Należy do rodziny franciszkańskiej poprzez Zgromadzenie Ojców Kapucynów, a w tym roku 2023 został mianowany przewodniczącym ekwadorskiej REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network). Amazonia poruszyła go i przemieniła wewnętrznie.

Definiuje siebie jako pokornego następcę monsignora Alejandro Labaki, hiszpańskiego biskupa kapucyna (Beizama, Guipúzoa), który poświęcił 25 lat swojego życia na studiowanie rdzennych mieszkańców Waoranis lub Huaoranis (jednej z czternastu rdzennych narodowości Ekwadoru), a który wraz z kolumbijską zakonnicą Inés Arango zostali poddani męczeńskiej śmierci. brutalnie zamordowany, podziurawiony włóczniami w dniu 21 lipca 1987 roku. 

Jak to było przybyć do ekwadorskiej Amazonii i jaki wewnętrzny proces "ekologicznej konwersji" przeszedłeś? 

-Chociaż jestem teraz znany jako "biskup Amazonii", jestem przede wszystkim misjonarzem kapucyńskim. Podczas mojej formacji zakonnej, gdy miałem 18 lat, miałem okazję odkrywać Amazonię przez rok jako postulant. Ten okres wywarł na mnie głębokie wrażenie i rozbudził we mnie szczególną wrażliwość na ten region.

I chociaż moje studia i inne misje, które zostały mi powierzone, nie pozwoliły mi na powrót do kontaktu z misją kapucyńską w Amazonii, ten duch misyjny pozostał we mnie utajony, co ostatecznie zaowocowało moją nominacją na biskupa Prowincji Francisco de Orellana.

Prosiłem Pana, aby posłał mnie jako misjonarza do innego regionu świata, a kiedy zostałem mianowany biskupem, zostałem posłany do tego Kościoła, który jest misyjny w każdym sensie. Wierzę, że było to miejsce, w którym Pan czekał na mnie, abym żył moim powołaniem jako uczeń-misjonarz, jako pasterz tego Kościoła w Amazonii.

W moim długim doświadczeniu apostolskim nie mogę nie wspomnieć o znaczeniu, jakie miało dla mnie życie kapucyńskiego męczennika bpa Alejandro Labaki: jego historia i zaangażowanie były źródłem inspiracji, która szybko obudziła we mnie głęboką troskę o to, jak odpowiedzieć na dziedzictwo bpa Alejandro z Wikariatu Apostolskiego. Wątpliwości, które mnie napadły, polegały na tym, że chociaż uwielbiam ideę zostania pełnoprawnym biskupem misyjnym, nie znam dogłębnie całego regionu i jego rzeczywistości. Czasami jestem przytłoczony wieloma potrzebami i rzeczywistościami, które są tak liczne i różnorodne. Ale już wyruszyłem w drogę, często odwiedzając terytorium i wspólnoty, co pozwoliło mi być bliżej ludzi w ich zmaganiach, smutkach i radościach. 

Po moim przybyciu do Amazonii natychmiast dołączyłem do prac przygotowawczych nad Synod dla Amazonii,W spotkaniu uczestniczyli biskupi z Amazonii, zaangażowani świeccy i różne organizacje, takie jak Caritas i REPAM. Ta praca przygotowawcza była ogromna i pozwoliła mi poznać w konkretny sposób rzeczywistość tego regionu, który ma te same problemy we wszystkich dziewięciu krajach należących do dorzecza Amazonki. 

Było to niewątpliwie głębokie przebudzenie mojej opcji na rzecz obrony życia w Amazonii. Czułem, że jako proboszcz kościoła w Aguarico, wraz ze wszystkimi duszpasterzami, ewangelizacja będzie możliwa tylko wtedy, gdy będziemy w stanie zaangażować się w obronę wspólnego domu, naszego amazońskiego lasu deszczowego, o co prosi papież Franciszek. Czułem wezwanie do duszpasterstwa jako całości, które jako oś poprzeczna miałoby za główny cel konkretnych ludzi, aż do poprowadzenia ich z Chrystusem, aby czuwali nad opieką nad stworzeniem w tym świętym amazońskim lesie. 

W naszym wikariacie mamy do czynienia z trzema głównymi problemami ekologicznymi: 

Nieodpowiedzialna eksploatacja ropy naftowej, która spowodowała ponad tysiąc wycieków ropy w ciągu ostatnich 10 lat.

2.- Drapieżne wylesianie, które niszczy setki hektarów każdego dnia, bez uwzględnienia ponownego zalesiania. 

Nielegalne wydobycie bez poszanowania najbardziej podstawowych norm ekologicznych zatruło rzeki metalami ciężkimi, takimi jak rtęć, kadm i cyjanek.

Proces opcji ekologicznej jest dla mnie dziedzictwem przekazanym mi przez papieża Franciszka, który przyjmując mnie w Watykanie podczas mojej prezentacji jako nowego biskupa, powiedział mi: "Dbaj o las i jego mieszkańców". W rzeczywistości nie podjąłem jeszcze kroków w kierunku "nawrócenia ekologicznego", ale jestem na dobrej drodze wraz z misjonarzami z mojego wikariatu. 

Dla tych, którzy nas czytają, a nie pamiętają, opowiedz nam o męczeństwie, którego doświadczyli Monsignor Alejandro Labaka i Siostra Inés Arango z rąk rdzennej ludności i co to świadectwo oznacza dla ich Wikariatu i dla całego Kościoła w Ameryce i na świecie.

-Alejandro Labaka, urodzony w Guipuzcoa (Hiszpania), opuścił Chiny wydalony w 1953 roku przez Mao Tse-Tunga i poproszony o przybycie jako misjonarz do Wikariatu Aguarico. W tym czasie był zakonnikiem i kapłanem. Przybył do Ekwadoru i kiedy poznał Amazonię, zakochał się w dżungli i jej mieszkańcach, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, Waoranis. Został adoptowany do rodziny. Jego przybrany ojciec, Inigua, wciąż żyje. Kiedy później został mianowany biskupem, chciał być otoczony nie tylko przez swoich duszpasterzy, misjonarzy, białych i metysów, ale umieścił rodzinę Waorani u swojego boku, jako wyraźny znak jego preferencji: najbardziej bezbronne grupy ludzkie w dżungli.

Inną wielką misjonarką była siostra Inés Arango, tercjarka Świętej Rodziny. Spotkały się na misji. Wnosiła w swoje serce wielki misyjny ogień, aby być blisko mniejszości, a konkretnie ludów niekontaktowych (bez kontaktu z dominującym społeczeństwem i/lub tych, które mając pewien kontakt, zdecydowały się żyć w izolacji).

W 1987 roku, widząc, że operacje wydobycia ropy zagrażają życiu wciąż niekontaktujących się ludów, ci dwaj wielcy misjonarze, aby uratować te ludy przed redukcją i śmiercią, zgłosili się na ochotnika i postanowili zejść do chaty, w której znajdowali się Tagaeri-Taromenani. Bracia i siostry ze wspólnoty tych dwóch misjonarzy powiedzieli im, aby nie szli, że jest to zbyt niebezpieczne, ale oni weszli, pozostawiając im to zdanie, które przetrwało w czasie jako duchowe dziedzictwo dla nowych misjonarzy: "Jeśli nie pójdziemy, zabiją ich".

Polecam naszym czytelnikom te dwa filmy, aby dowiedzieć się więcej o Alejandro i Inés oraz kontekście, o którym mówimy:

  • Wchodząc na VIMEO można obejrzeć pełny film dokumentalny Carlosa Andrésa Very "Taromenani, el exterminio de los pueblo ocultos" z 2007 roku, zdobywcę nagrody publiczności na festiwalu "One World" w Berlinie: https://vimeo.com/35717321


Dziś tych dwoje misjonarzy, Inés i Alejandro, zostało ogłoszonych "Sługami Bożymi". Są oni przewodnikami naszej podróży dla Kościoła Amazonii w Ekwadorze i w ciągu tych 36 lat podążamy za ich misyjnym impulsem. Czekamy na cud, aby kontynuować ich drogę do świętości. Ich ciała spoczywają w katedrze El Coca i tam są odwiedzane przez wielu ludzi, którzy przybywają do grobów tych męczenników miłości w służbie wiary.

Na jej cześć od 17 lat misjonarze z wikariatu, wraz z braćmi kapucynami i siostrami tercjarkami kapucynkami, organizują pieszą pielgrzymkę o długości ponad 300 km, prowadzoną przez braci franciszkanów z sanktuarium Virgen de la Nube (Azogues, Cañar) do El Coca. Wędrówka ta zachęca do osobistego, duszpasterskiego, duchowego i ekologicznego nawrócenia. 

Pragniemy, aby Alejandro i Inés nadal nam towarzyszyli i promowali misję Chrystusa oraz wzbudzali z Nieba nowe powołania do życia kapłańskiego, zakonnego i świeckiego. Prosimy ich, aby pomogli nam być Kościołem misyjnym i synodalnym, którego oczekuje od nas nasz starszy brat, Jezus Chrystus, misjonarz Ojca.

Jaka jest obecna sytuacja twojego wikariatu i jak wygląda pod względem wielkości, bogactwa naturalnego i liczby ludności?

-The Wikariat Aguarico znajduje się w prowincji Orellana, w amazońskim regionie Oriente w Ekwadorze i rozciąga się na około 22 000 km.2. Rzeką przepływającą przez całą prowincję jest rzeka Napo, która wraz z rzeką Aguarico jest jednym z głównych dopływów Amazonki. Znajduje się tu Park Narodowy Yasuní, jedno z najbardziej zróżnicowanych miejsc na świecie, które jest domem dla ludów żyjących w dobrowolnej izolacji, takich jak Tagaeri i Taromenani. 

55,95% populacji mieszka w obszarze miejskim, podczas gdy pozostałe 44,05% są rozproszone na obszarach wiejskich. Mieszkańcy to 86,493. Rdzenni mieszkańcy 80%, metysi 17%, plemiona w izolacji i bez kontaktu 3%. Istniejące rdzenne grupy na tym obszarze to Kichwa, Siona, Secoya, Cofan, Tetetes i Waorani. 

Wikariat Aguarico udostępnia społeczności następujące ośrodki usługowe:

Sektorl serwisOpisIlośćLokalizacja
EdukacjaUnidad educativa Fiscomsional Padre Miguel Gamboa1El Coca
Szkoła z internatem dla miejscowych uczennic1UE Gamboa - Coca
Stołówka studencka - Studenci w odległych społecznościach1UE Gamboa - Coca
Fiskalna jednostka edukacyjna PCEI Yachana Inti (Matriz Coca)1El Coca
Unidad educativa Fiscomsional PCEI Yachana Inti: 23 centra korepetycji zlokalizowane w kantonach4Frco Orellana 13 Aguarico 4; klejnot Sachas; Loreto:3
Monsignor Luis Alberto Luna Tobar Fiscomsional Jednostka Edukacyjna1Dayuma - El Triunfo
Duszpasterstwo zdrowotne i społeczneFranklin Tello Teaching Hospital1Nuevo Rocafuerte
Schronienie dla chorych1Quito
Schronienie Huaorani1El Coca
Biuro techniczne duszpasterstwa społecznego1El Coca
Klasztor Matki Bożej z Guadalupe1El Coca
Formacja duszpasterska i duchowośćCentrum duchowości Alejandro i Inés1Społeczność Tiputini
Ośrodki szkolenia duszpasterskiego - domy kursów4El Coca; Joya de los Sachas; Nuevo Rocafuerte; Pompeya
Środowisko i rzecznictwoLaboratorium środowiskowe LABSU1El Coca
Fundacja Alejandro Labaka1El Coca
OGÓŁEM21Biorąc pod uwagę 4 kantony, w których Yachana Inti ma centra szkoleniowe

Poniższa tabela przedstawia liczbę wspólnot (wiosek, ośrodków duszpasterskich) obsługiwanych przez misjonarzy, a także szacunkową liczbę katolików i niekatolików. Daje nam to przybliżoną liczbę mieszkańców należących do wspólnot lub ośrodków duszpasterskich, w których prowadzona jest praca misyjna, ewangelizacyjna, społeczna i środowiskowa.

OBSZARY DUSZPASTERSKIEISTNIEJĄCE SPOŁECZNOŚCILICZBA KATOLIKÓWLICZBA NIEKATOLIKÓWCAŁKOWITA LICZBA MIESZKAŃCÓW
Nuevo Rocafuerte295.3001605.460
Pompeje235.431405.471
Rdzenna koka7317.57128817.859
Urban Coke1665.84318.00083.843
Yucca - Lisy247.0007407.740
v. Aucas N264.4007605.160
v. Aucas S692.4454752.920
Sachas8735.2447.21042.454
OGÓŁEM347143.23427.673170.907

Poniżej przedstawię, w podziale na strefy duszpasterskie, obsługiwane miejsca, kaplice, katechistów i obecnych animatorów. Te informacje pozwolą nam określić puls duszpasterstwa, począwszy od katechezy, jako jednego z istotnych działań duszpasterskich wikariatu.

OBSZARY DUSZPASTERSKIEOBSŁUGIWANE MIEJSCAKAPLICE KATOLICKIEKAPLICE NIEKATOLICKIEKATECHIZYANIMATORZY
Nuevo Rocafuerte246404
Pompeje231129
Rdzenna koka716610595
Urban Coke18151718215
Yucca - Lisy32056818
v. Aucas N32056818
v. Aucas S261894015
Sachas181466817
Rocafuerte88861630050

Życie w Amazonii oznaczało dla mnie otwartość na różnorodność kultur, więc spotkałem się i dzieliłem z rdzennymi narodowościami Kichwas, Shuar, Secoyas, Waoranis i Cofanes. Z podziwem obserwuję, jak w tym Bożym stworzeniu wszystkie te ludy żyją w harmonii ze swoją tożsamością kulturową i własnym językiem. 

Oprócz ich własnego języka, większość z nich nauczyła się również hiszpańskiego, a dzieląc się z misjonarzami możemy zobaczyć jedność, radość i piękno tej "Żywej Pięćdziesiątnicy", którą daje nam Duch Święty. 

Mamy około tysiąca katechistów, zarówno rdzennych, jak i metysów. Jedną z przekrojowych osi naszej ewangelizacji jest promowanie opieki nad "Wspólnym Domem", nad tym cudownym stworzeniem, które dał nam Bóg. 

Jestem bardzo szczęśliwy z powodu misjonarzy, mężczyzn i kobiet oddających się z "parresia" misji, żyjąc w ten sposób czwartym marzeniem, które papież Franciszek nakazuje nam w adhortacji "Droga Amazonia": "Marzę o wspólnotach kościelnych pełnych życia" (QA 61-69). 

Jestem szczególnie zadowolony, że niektórzy młodzi tubylcy różnych narodowości angażują się w wartości Ewangelii w swoim własnym języku i bez utraty tradycji kulturowej.

Wiele bogactw naturalnych i ludzkich, bez wątpienia, ale wiemy również, że Amazonia nie jest prosta. Jakie są główne wyzwania, przed którymi obecnie stoisz? 

-Ekwadorski region Amazonii zajmuje około połowy terytorium kraju i jest zamieszkany przez niewielką liczbę rdzennej ludności i chłopów, co czyni go złożonym regionem w szczególnej sytuacji, ponieważ kolejne rządy postrzegały to pozornie niezamieszkane terytorium jako obszar wydobycia i eksploatacji warzyw, ale jednocześnie jako terytorium do skolonizowania.

W latach 50. w naszym kraju rozpoczęła się eksploatacja ropy naftowej, co zachęciło również do osiedlania się robotników, którzy nieświadomie najechali terytoria rdzennej ludności.

Ludy te są ofiarami boomu naftowego, który przekształca ziemie ich przodków w proste źródło zasobów do eksploatacji.

Podczas Synodu Amazońskiego w 2019 r. zwrócono uwagę na poważne nadużycia, jakich doświadczają te ludy, które znajdują w ówczesnych rządach całkowitą obojętność na niesprawiedliwość, której są ofiarami, w imię rzekomego rozwoju, w którym nie uczestniczą, ponieważ w zamian za eksploatowane bogactwa zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, gdy wydobycie bogactw z Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, W zamian za wydobywane bogactwa Amazonii zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, że wydobycie bogactw Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, takich jak rak skóry i żołądka, a także wady wrodzone.

To wielka sprzeczność, że w tej przestrzeni narodowej, która generuje największe bogactwo naszego kraju, nie ma ośrodków edukacyjnych ani zdrowotnych, które mogłyby odpowiedzieć na pilne potrzeby jej mieszkańców.

Jako kościół ewangelizacyjny, który głosi dobrą nowinę wszystkim narodom, stanęliśmy również przed proroczym wyzwaniem odważnego potępienia tych nadużyć, zachęcając lokalne i krajowe władze rządowe do ekologicznej i społecznej świadomości.

Co dla ciebie i twojego wikariatu apostolskiego oznaczały obchody Synodu Amazońskiego, dokument końcowy i adhortacja apostolska "Droga Amazonii"?

-W kontekście, który wyjaśniłem wcześniej, Synod dla Amazonii był siłą dla naszego Kościoła, ponieważ wytyczył apostolskie linie walki o integralne i ekologiczne nawrócenie.

Synod dla Amazonii jest praktycznym zastosowaniem encykliki Laudato si' papieża FranciszkaEncyklika ta jest pilnym wezwaniem dla całej ludzkości do ratowania naszej planety. Jej konkretne zastosowanie w naszym regionie jest znane jako Synod Amazoński, który Papież skonkretyzował poprzez adhortację apostolską "Drogi Amazonie". w którym zachęca nas do dalszej pracy na rzecz ludzi, w szczególności poprzez walkę o ich prawa. To właśnie mówi nam w pierwszym śnie: "Kościół u boku tych, którzy cierpią". (QA 9-14).Dla mnie, jako pasterza Kościoła, konkretna rzeczywistość Wikariatu i Amazonii oznaczała fundamentalną opcję obrony tego terytorium, obrony przekładającej się na ciągłe potępianie skażenia dużych firm, które pracują przy wydobyciu zasobów ziemi. Również po Synodzie dla Amazonii wzmocniliśmy integrację rdzennej ludności z celebracjami liturgicznymi, aby umożliwić im, poprzez docenienie ich własnej ekspresji kulturowej, zintegrowanej z liturgią, bycie bardziej widocznym przed ekwadorskim społeczeństwem.

Społecznie, Wikariat towarzyszy kilku skargom przed międzynarodowymi trybunałami, domagając się rekultywacji zanieczyszczonych rzek i terytoriów. Wspieramy również rdzennych przywódców, którzy są prześladowani i zagrożeni za walkę w obronie swojego terytorium.

W sferze kultury opracowaliśmy fora, festiwale i konferencje międzykulturowe z udziałem różnych podmiotów społecznych, tak aby te przestrzenie wymiany pozwoliły nam nadal wcielać w życie marzenie papieża Franciszka o zachowaniu bogactwa tego, co jest dziś najważniejszym płucem ludzkości, "gdzie ludzkie piękno świeci na tak wiele różnych sposobów" (QA, 7). (QA, 7)

Jako duszpasterz jestem zaangażowany w realizację czwartego marzenia, "Marzenia eklezjalnego" papieża Franciszka w "Drodze Amazonii", które jest wezwaniem dla całego naszego Kościoła, aby stał się obecną rzeczywistością: "Marzę o wspólnotach chrześcijańskich zdolnych do dawania siebie i wcielania się w Amazonii, aż do nadania Kościołowi nowych twarzy o cechach amazońskich". (QA 61-110)

Jakby tego było mało, jest on również prezesem REPAM w Ekwadorze. Z czym wiąże się ta odpowiedzialność?

-Ta odpowiedzialność bycia przed siecią jest wezwaniem do braterskiej walki, w której słuchamy siebie nawzajem, staramy się razem dzielić smutki, radości, nadzieje i marzenie o ocaleniu naszego lasu, w którym dzieci Boże są schronione, czekając uważnie na Jego zbawcze przesłanie.

REPAM - Pan-Amazonian Ecclesial Network, oznaczało dla mnie przyjęcie teologii troski i solidarności, ponieważ każdy chrześcijanin w Amazonii musi podjąć ewangeliczne zobowiązanie do dbania o każde ze źródeł życia, aby zachować ludy, które są odżywiane przez te źródła: wodę, powietrze, faunę, roślinność, kulturę.

Nasza wspólna solidarna walka przekłada się na nasze motto "TAK DLA ŻYCIA I NIE DLA ŚMIERCI W AMAZONII". Bycie częścią REPAM jest dla mnie osobistą i duszpasterską opcją, która przekłada się na: przejście od Chrystusa tabernakulum do Chrystusa, który cierpi w każdym rdzennym mieszkańcu Amazonii, wywłaszczonym i zubożałym. Przełożenie ceremonii i uroczystości na konkretne zastosowanie Ewangelii w osobie cierpiącego, słabego i prześladowanego, ponieważ słowo ma sens tylko wtedy, gdy staje się życiem i przemienia nas.

REPAM promuje Kościół "o amazońskim obliczu", który jest różnorodny i odzwierciedla różnorodność ludów żyjących w jedności i komunii, gdzie - jako Dokument końcowy Synodu dla Amazonii- Wszystko jest ze sobą powiązane.

Praca, którą wykonujemy w REPAM, ma cztery osie, które odpowiadają 4 marzeniom papieża Franciszka.

Osie te to:

  • Prawa człowieka - marzenie społeczne
  • Szkolenie - marzenie kulturowe
  • Komunikacja - eklezjalne marzenie
  • Troska o naturę - Ekologiczny sen

Konkretnym projektem REPAM Ekwador, realizowanym z udziałem 6 wikariatów amazońskich, jest ponowne zalesienie Amazonii poprzez posadzenie i pielęgnację miliona drzew w ciągu najbliższych 3 lat.

Ponadto, zostaliśmy wzmocnieni poprzez nawiązanie współpracy z takimi grupami jak Caritas EkwadorRuch Laudato si`lub ruch ekumeniczny Kościoły i górnictwomiędzy innymi, którzy opowiadają się za życiem na poziomie krajowym i którzy połączyli siły, aby potępić nadużycia i nie pozwolić, aby szkody wyrządzone narodom i terytoriom pozostały niewidoczne. 

José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. z papieżem Franciszkiem

Mieliśmy okazję uczestniczyć z wami w amazońskiej liturgii. W jaki sposób sakramenty są tutaj inkulturowane? Jakie są różnice w stosunku do klasycznego rytu? Co sądzisz o propozycji stworzenia rytu amazońskiego promowanego przez CEAMA, o którym rozmawialiśmy z Mauricio Lópezem, tutaj na stronie OMNES?

-W większych miastach Amazonii tradycyjne obrzędy kościelne są szanowane w celebracjach eucharystycznych i sakramentalnych. Jednak w społecznościach tubylczych ważne jest, aby pewne symbole kulturowe, które łączą się z ich duchowością, takie jak muzyka i taniec, pozwalały tym populacjom wyrażać swoje uczucia i znajdować mosty komunikacji z Bogiem Życia, od którego stopniowo otrzymują jego zbawcze przesłanie, w ich własnej kulturze. 

W celebracjach liturgicznych, zarówno Słowa, jak i Eucharystii, szanujemy i przyjmujemy liturgię oferowaną przez Kościół powszechny i to właśnie w ramach tej liturgii przyjęliśmy kulturowe przejawy ludów, które wzbogacają i wypełniają rdzenną celebrację życiem i znaczeniem. 

Na przykład w celebracji eucharystycznej, po poproszeniu Boga o przebaczenie, następuje zewnętrzne ludzkie przebaczenie, które polega na podejściu do drugiej osoby (rodziców, compadres, rodziców chrzestnych, rodzeństwa, dzieci) i poproszeniu o przebaczenie. Ten, który otrzymuje słowa, daje mu "kamachina", czyli radzi mu, aby zmienił zło w dobro.

Jak młodzi ludzie z Twojego wikariatu odbierają niedawno utworzony program PUAM-Amazon University?

-Każdy projekt edukacyjny jest nadzieją dla ludów Amazonii i jestem optymistą, jeśli chodzi o realizację tego projektu, który zapewni możliwości młodym ludziom, którzy do tej pory mieli dostęp jedynie do edukacji na poziomie średnim. Posiadanie centrum szkolnictwa wyższego w środku terytorium, z konkretną rzeczywistością, pozwoli młodym beneficjentom nie tylko zdobyć wykształcenie akademickie, ale także szkolenie, które wzmocni ich świadomość zasobów ich terytorium, tworząc nowych liderów, którzy będą bronić Amazonii, jednego z najważniejszych eko-regionów na świecie.

Gratuluję i dziękuję Pontificia Universidad Católica del Ecuador (PUCE) oraz Conferencia Eclesial de la Amazonía za stworzenie projektu Program PUAM-Amazon University.

Obecnie około 20 młodych Huaorani korzysta z tego projektu i towarzyszy im, aby mogli osiągnąć swoje cele. Towarzyszenie wspólnotom religijnym jest niezbędne dla ich formacji.

Mamy nadzieję, że w przyszłości to właśnie ci profesjonaliści przejmą pałeczkę i będą nauczycielami przyszłych pokoleń w swoich językach, co do tej pory nie było możliwe na innych uniwersytetach.

AutorMarta Isabel González Álvarez

Doktor nauk humanistycznych w zakresie dziennikarstwa, ekspert ds. komunikacji instytucjonalnej i komunikacji na rzecz Solidarności. W Brukseli koordynowała komunikację międzynarodowej sieci CIDSE, a w Rzymie komunikację Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka, z którą nadal współpracuje. Obecnie wnosi swoje doświadczenie do działu społeczno-politycznych kampanii rzeczniczych i sieci Manos Unidas oraz koordynuje komunikację sieci Enlázate por la Justicia. Twitter: @migasocial

Powołania

"Siostry Życia" witają 7 kolejnych sióstr

Zgromadzenie Sióstr Życia powitało siedem nowych sióstr na początku sierpnia 2023 r. podczas uroczystej celebracji w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.

Jennifer Elizabeth Terranova-22 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kardynał John J. O'Connor (15 stycznia 1920 - 3 maja 2000), arcybiskup Nowego Jorku w latach 1984-2000, założyciel "Kardynałów Nowego Jorku", urodził się w 1955 r. w Nowym Jorku.Siostry życia"Hermanas de la Vida"), musiały się uśmiechać, gdy siedem nowych sióstr złożyło swoje ostatnie śluby 5 sierpnia w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.

W 1991 roku kardynał O'Connor opublikował artykuł zatytułowany "Poszukiwana pomoc: Siostry Życia". Jego wizja dotyczyła "wspólnoty zakonnej kobiet, które w pełni oddałyby się ochronie i umacnianiu świętości całego ludzkiego życia, zaczynając od najbardziej bezbronnych". 1 czerwca 1991 r. osiem sióstr zebrało się w Nowym Jorku, aby utworzyć nową wspólnotę Sisters of Life. Obecnie posługuje w niej ponad sto sióstr.

Ceremonia ślubowania

Głównym celebransem był kardynał Timothy Dolan, a koncelebransami byli arcybiskup Gabriele Giordano Caccia, Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ; biskup James D. Conley z Lincoln, Nebraska; biskup pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, Msgr. Conley z Lincoln, Nebraska; oraz biskupi pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, monsignor Peter J. Byrne, monsignor John J. O'Hara i monsignor Edmund J. Whalen; wikariusz generalny archidiecezji nowojorskiej, monsignor Joseph P. LaMorte; oraz ksiądz Henry Salvo, rektor katedry św. Patryka.

Około 1500 członków rodzin, przyjaciół, sióstr Sisters of Life, braci zakonnych, kapłanów i życzliwych osób było obecnych, aby powitać nowe siostry i obserwować, jak składają śluby zakonne.

Siedem sióstr, które złożyły śluby wieczyste to: Mary Pieta, Mercy Marie, Mary Grace, Fidelity Grace, Zelie Maria Louis, Ann Immaculee' i Catherine Joy Marie.

Fasety diamentu

Omnes miała okazję porozmawiać z siostrą Marie Veritas, S.V., lokalną przełożoną i koordynatorką misji w Denver. Podzieliła się tym, co uważa za najbardziej wyjątkowe, gdy świętują śluby zakonne: "Zawsze uderza mnie przede wszystkim piękno ich serc i głosów, gdy składają śluby.

Sr. Marie Veritas docenia również "tradycję w naszej wspólnocie ... przyjmowania tytułu, tytułu zakonnego po imieniu ... i jeśli tego pragną i czują, że Pan je do tego prowadzi, i ... Myślę, że co roku jest coś wyjątkowego, a potem w tym roku o dzieleniu się tytułami sióstr po raz pierwszy, kiedy je słyszysz".

Kiedy nowe siostry składają śluby i wypowiadają na głos swoje imiona i nowy tytuł, "jest to jak dalsze objawienie ich serca, ich wyjątkowego osobistego charyzmatu lub osobistych łask, które Pan im powierzył... tajemnic, które Pan poprosił, aby żyły w szczególny sposób..." - powiedziała siostra Marie Veritas.

"To prawie tak, jakby patrzeć na fasety diamentu, a każda z nich odbija światło w wyjątkowy sposób... i każdy z nas odbija chwałę Boga w tak szczególny, wyjątkowy i niepowtarzalny sposób" - dodał.

W swojej homilii kardynał Dolan wezwał osoby składające śluby wieczyste do "zmiany kultury śmierci na kulturę życia". Jego poprzednicy i nowi współpracownicy zobowiązali się do tego na co dzień i poważnie traktują jego wezwanie.

"Myślę, że... wybór życia zamiast śmierci, jest jak wybór, którego dokonujemy każdego dnia" - powiedziała Marie Veritas. To bycie świadomym prawdy, że jesteś "kochany" i "cenny".

Rodzinna charyzma "Sióstr Życia".

Siostry życia pracują z najbardziej bezbronnymi: nienarodzonymi, niewybranymi, a ich wezwaniem jest "ochrona i umacnianie każdego życia".

Uznają, że "z tym bólem ludzkiego serca... można szukać miłości w niewłaściwym miejscu... lub zastąpić miłość śmiercią". Zachęcają tych, których spotykają, aby wybrali miłość i pamiętali, "że nasze życie ma znaczenie, że jesteśmy dobrzy, że jesteśmy święci, że jesteśmy ważni".

Matka Mary Concepta, S.V., która została wybrana na nową przełożoną Sióstr Życia na początku tego roku, modliła się z nowymi siostrami i za nie. Obecna była także jej poprzedniczka, Matka Agnes Mary Donovan, S.V., która niedawno przeszła na emeryturę po 30 latach sprawowania urzędu. To było rodzinne wydarzenie!

Doświadczenia

Pamiętnik księdza z Lizbony. "Stary marzyciel i młodzi prorocy".

Fernando Mignone, kanadyjski kapłan Opus Dei, był jednym z tysięcy księży, którzy wzięli udział w Światowych Dniach Młodzieży.

Fernando Mignone-22 września 2023 r.-Czas czytania: 11 minuty

"Z pola", Mignone zebrał swoje wrażenia w małym "dzienniku podróży", który w uprzywilejowany sposób ilustruje chwile, spotkania i anegdoty z tych intensywnych dni. 

Poniedziałek 31. Podczas lotu 680 linii Air Transat z Montrealu prawdopodobnie jedna trzecia pasażerów to pielgrzymi ŚDM.

Przybywam do Lizbony w święto św. Ignacego, polecając się papieżowi. Będę spał w Rezydencji Uniwersyteckiej Montes Claros, razem z 50 lub 60 innymi księżmi z Opus DeiSą też świeccy rezydenci.

kanada jmj lizbona
Młodzi ludzie z parafii Bożego Ciała w Vancouver, którzy wzięli udział w ŚDM

Jestem z Dzieła i jestem tutaj, aby odprawić mszę, wygłosić kazanie i wysłuchać spowiedzi 55 kanadyjskich dziewcząt. Spotkam się również, kiedy będę mógł i jak będę mógł, z 25 kanadyjskimi chłopcami, również związanymi z Dziełem. Ale oni mają innego księdza. 

Wyznania, spotkania i selfie

Wtorek 1. Idę do Parku Przebaczenia, aby wysłuchać spowiedzi w pięciu językach. Znajduje się tam 150 konfesjonałów zbudowanych przez więźniów. Po przyjeździe spotykam sześciu członków rodziny Scholten z Kolorado i innych ze stanów Floryda i Indiana z Jesus Film Project. Zostali oni zaproszeni przez organizatorów ŚDM do promowania tej inicjatywy (zob. jesusfilm.org).

Kiedy kończę spowiedź, portugalska dziennikarka z agencji Lusa przeprowadza ze mną wywiad w języku angielskim. Chce wiedzieć, jakie jest moje przesłanie dla młodych ludzi. "To przesłanie papieża: Chrystus żyje i musimy Go odnaleźć". 

jmj lisbon 3
Autor z młodym Noah Smithem z Iowa

Czekam w kolejce przez godzinę, zanim mogę wsiąść do pociągu miejskiego, a w zamieszaniu spotykam Noah Smitha z Des Moines w stanie Iowa. Mówi mi, że jego ojciec jest członkiem Opus Dei, a on sam we wrześniu wstępuje do nowicjatu jezuitów. Robimy sobie selfie.

Po południu koncelebrowałem mszę w Parque Eduardo VII z patriarchą Lizbony, około ośmioma tysiącami księży i setkami biskupów, dla ponad pół miliona młodych ludzi. Jak dobrze śpiewa chór i gra orkiestra! Markiz Pombal zdaje się spoglądać na nas z podziwem ze swojego pomnika znajdującego się dalej na wzgórzu, a w tle widać błękit wody.

Papież Franciszek przybywa

Środa 2. ¡Francisco przybywa! Spotyka się z dygnitarzami. Cytuje Camõesa: "Tutaj... gdzie ziemia się zatrzymuje, a morze nadchodzi". Mówi do nich poetycko o pokoju, dialogu, spotkaniu, ekologii, przyszłości, braterstwie. O posiadaniu większej liczby dzieci. "Dokąd płyną, Europa i Zachód, z odrzucaniem osób starszych, ścianami z drutu kolczastego, tragediami na morzu i pustymi kołyskami? Dokąd płyną? Dokąd płyną, jeśli w obliczu bólu życia oferują powierzchowne i błędne środki zaradcze, takie jak łatwy dostęp do śmierci, rozwiązanie wygody, które wydaje się słodkie, ale w rzeczywistości jest bardziej gorzkie niż wody morskie? I myślę o tak wielu naciąganych przepisach dotyczących eutanazji... Lizbona, otoczona oceanem, daje nam jednak powód do nadziei, jest miastem nadziei. Ocean młodych ludzi zalewa to gościnne miasto".

Papież odmawia nieszpory z portugalskimi biskupami, kapłanami, konsekrowanymi kobietami i mężczyznami.... wzywając ich, aby nie tracili ducha, nie tracili ducha, ale wypływali na głębię. Cytuje wielkiego portugalskiego misjonarza ojca António Vieirę. "Powiedział, że Bóg dał im małą ziemię, aby się na niej urodzili; ale każąc im spojrzeć na ocean, dał im cały świat, aby na nim umarli: 'Urodzić się, mała ziemia; umrzeć, cała ziemia; urodzić się, Portugalia; umrzeć, świat'. Ponownie zarzucić sieci i objąć świat nadzieją Ewangelii: do tego jesteśmy wezwani! Nie nadszedł czas, aby się zatrzymać, nie nadszedł czas, aby się poddać, nie nadszedł czas, aby zacumować łódź na lądzie lub spojrzeć wstecz; nie musimy unikać tego czasu, ponieważ nas przeraża i schronić się w formach i stylach z przeszłości ".

Następnie Franciszek spotyka się z ofiarami nadużyć, ukraińskimi... 

Czwartek 3. Wieje silny morski wiatr: wiatr Ducha Świętego. Minęło prawie pięć lat od osobiściejak powiedzieliśmy po pandemii Papieska młodość. "Twoi starcy będą mieli sny, a twoi młodzieńcy będą mieli wizje".W książce, którą przyniosłem ze sobą, Bóg jest młody, Franciszek cytuje Joela 3:1. I dodaje: "Starzy marzyciele i młodzi prorocy są drogą zbawienia dla naszego wykorzenionego społeczeństwa".

Rano na Uniwersytecie Katolickim papież wysłuchał świadectw trzech dziewcząt i chłopca: Beatriz, Mahoora, Mariany i Tomása. Powiedział portugalskim studentom, że dwa czasowniki pielgrzyma to szukać i ryzykować. "Przeanalizujcie dobrze to, co wam mówię. W imię postępu otwarto drogę do wielkiego regresu. Jesteście pokoleniem, które może sprostać temu wyzwaniu, macie najbardziej zaawansowane instrumenty naukowe i technologiczne, ale proszę, nie wpadajcie w pułapkę częściowych wizji. Nie zapominajcie, że potrzebujemy integralnej ekologii; musimy słuchać cierpienia planety obok cierpienia ubogich; musimy umieścić dramat pustynnienia obok dramatu uchodźców, kwestię migracji obok kwestii spadającej liczby urodzeń; musimy zająć się materialnym wymiarem życia w wymiarze duchowym. Nie tworzyć polaryzacji, ale wizje całości".

Wyjaśnia, w Scholas Ocurrentesorganizacji kulturalnej dla młodych ludzi w prawie 200 krajach: "Czasami w życiu trzeba pobrudzić sobie ręce, żeby nie pobrudzić serca". Młody ewangelista, katolik i muzułmanin rozmawiają z Francisco o jego projekcie, który łączy sztukę, kulturę i religię.

Ceremonia powitalna po południu. "Wszyscy, wszyscy, wszyscy pasujemy do Kościoła!". wołał papież do prawie miliona młodych ludzi. To było piękne wydarzenie, pierwsze masowe wydarzenie z jego udziałem. I ostrzega nas, abyśmy nie popadli w makijaż, abyśmy nie szukali "polubień". I mówi im o powołaniu.

"Nie jesteście tu przez przypadek. Pan powołał was nie tylko w tych dniach, ale od początku waszego życia. Wezwał nas wszystkich od początku życia. Wezwał was po imieniu. Słyszymy, jak Słowo Boże wzywa nas po imieniu. Spróbuj wyobrazić sobie te słowa wypisane wielkimi literami, a następnie pomyśl o nich wypisanych wewnątrz każdego z was, w waszych sercach, jako o tytule waszego życia, o znaczeniu tego, kim jesteście: zostaliście powołani. nazwany po imieniuTy, ty, ty, ty, ty, ty, tutaj, my wszyscy, ja, wszyscy zostaliśmy wezwani po imieniu. Nie zostaliśmy wezwani automatycznie, zostaliśmy wezwani po imieniu. Pomyślmy o tym: Jezus wezwał mnie po imieniu. Są to słowa wypisane na sercu, a następnie pomyślmy, że są one zapisane wewnątrz każdego z nas, w naszych sercach, i tworzą rodzaj tytułu twojego życia, znaczenie tego, kim jesteśmy, znaczenie tego, kim jesteś. 

"Zostałeś wezwany po imieniu. Nikt z nas nie jest chrześcijaninem przez przypadek, wszyscy zostaliśmy powołani po imieniu. Na początku sieci życia, przed talentami, które posiadamy, przed cieniami ran, które nosimy w sobie, zostaliśmy powołani. Zostaliśmy powołani, dlaczego? Ponieważ jesteśmy kochani. Zostaliśmy powołani, ponieważ jesteśmy kochani. To jest piękne. W oczach Boga jesteśmy drogocennymi dziećmi, które On wzywa każdego dnia, aby objąć, zachęcić, uczynić z każdego z nas wyjątkowe, oryginalne arcydzieło. Każdy z nas jest wyjątkowy i oryginalny, a piękna tego wszystkiego nie jesteśmy w stanie dostrzec".

Jem kolację z nowym przyjacielem, wenezuelskim proboszczem Rolando Rojasem, na którego właśnie wpadłem. Uczęszcza on na kursy formacyjne Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża (Opus Dei) w swojej diecezji.

Centralne dni ŚDM

Piątek 4. Rano Papież słucha trzech spowiedzi w Parku Przebaczenia. Następnie wypowiada te spontaniczne słowa na spotkaniu z przedstawicielami ośrodków pomocowych i charytatywnych.

"Czy nienawidzę ubóstwa, ubóstwa innych, czy zawsze szukam życia wydestylowanego, takiego, które istnieje w mojej fantazji, ale nie istnieje w rzeczywistości? Ileż to wydestylowanych żyć, bezużytecznych, które przechodzą przez życie, nie pozostawiając po sobie śladu, ponieważ ich życie nie ma żadnej wagi!". 

W restauracji po raz enty rozmawiam z nieznajomym. Tym razem jest to austriacki proboszcz Martin Truttenberger, który właśnie przejechał Alpy na motocyklu w dziewięć dni! Rozdaje dziesiątki medalików Matki Bożej w kafeterii Uniwersytetu Katolickiego, a potem jedziemy do Oratorium św. 

Etap, w którym Droga Krzyżowa Po południu nad lożą papieską zbudowano wieżę, w której wczoraj odbyło się papieskie powitanie, a we wtorek msza z udziałem patriarchy. Niebieskie wieże, na które odważnie wspinali się młodzi aktorzy, przywiązani do lin, przenosząc drewniany krzyż z jednej wieży na drugą. Wspaniała droga krzyżowa, w znakomitej choreografii, m.in. znanej reżyserki teatralnej Matilde Trocado, wspaniale odegrana przez 50 młodych ludzi z wielu krajów, wspieranych przez setki innych muzyków, śpiewaków i młodych pracowników za kulisami. W sumie chłopcy i dziewczęta pochodzą z około dwudziestu krajów. 

Ta droga krzyżowa była przygotowywana przez dwa lata przez księży jezuitów i portugalską młodzież, a tekst podkreśla wrażliwość i wiarę. W tych latach synodów na temat synodalności, tysiące młodych ludzi, z pomocą Dykasteria ds. Świeckichna całym świecie. Ich troski, słabości i rany zostały włączone do tekstu Drogi Krzyżowej: zdrowie psychiczne (jest świadectwo młodego Portugalczyka, nagrane i pokazane na dużym ekranie), samotność, przemoc, strach, bezrobocie, fałszywe iluzje mediów społecznościowych, uzależnienia, a także dwa inne nagrane świadectwa: młodej Hiszpanki, która dokonała aborcji, a następnie nawróciła się, oraz młodego Amerykanina, który pokonał uzależnienia - oboje znajdują się na podium bardzo blisko papieża wraz ze swoimi małżonkami. 

To właśnie powiedział nam Papież na początku Drogi Krzyżowej: 

"(Chwila ciszy) Jezus, ze swoją czułością, ociera nasze ukryte łzy, Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, On chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te mroczne lęki, chce wypełnić je swoim pocieszeniem i czeka, aby nas popchnąć, aby podjąć ryzyko kochania. Ponieważ ty to wiesz, wiesz to lepiej niż ja: kochanie jest ryzykowne. Musisz podjąć ryzyko kochania. Jest to ryzyko, ale warto je podjąć, a On nam w tym towarzyszy. On zawsze nam towarzyszy. On zawsze idzie z nami.

"On jest zawsze z nami przez całe nasze życie. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Dzisiaj pójdziemy z Nim ścieżką Jego cierpienia, ścieżką naszych niepokojów, ... naszej samotności. Teraz sekunda ciszy i każdy z nas pomyśli o swoim cierpieniu, pomyśli o swoim niepokoju, pomyśli o swoich nieszczęściach. (Minuta ciszy) A Jezus idzie na krzyż, umiera na krzyżu, aby nasza dusza mogła się uśmiechnąć. Amen."

Sobota 5. Papież udaje się do Fatimy, stolicy pokoju. Modli się o pokój. Odmawia różaniec z chorymi młodymi ludźmi w Capelinha, w miejscu, w którym Maryja objawiła się siostrze Łucji Santos, świętej Hiacyncie i świętemu Franciszkowi Marto, 13 maja, kwietnia, czerwca, lipca, września i października 1917 roku, w środku Wielkiej Wojny. Modlą się do Matki Bożej Nawiedzenia "w pośpiechu".

jmj lisbon2
Autor z Peterem (Irlandczykiem) i Mayarą (Brazylijką) O'Brien, których poznał w Lizbonie.

Około pierwszej kończę pracę duszpasterską i spotykam Irlandczyka, który rok temu ożenił się z Brazylijką. catholicmatch.com i obecnie mieszkają w Dublinie. Marzą o założeniu chrześcijańskiej rodziny.

Wszyscy pielgrzymi biegną, lecą, idą w kierunku Parku Łaski - aby zobaczyć, kto dotrze tam pierwszy! Po drodze spotkaliśmy między innymi dwóch kubańskich seminarzystów, Lázaro i Dionne, którzy przybyli z ponad 200 pielgrzymami ze swojej wyspy. 

Przybywając do naszego sektora około trzeciej po południu, nie jest łatwo zdobyć mały kawałek ziemi, aby położyć tam głowę dziś wieczorem, aby móc oglądać ceremonię czuwania, aby zobaczyć papieża, gdy przejeżdża. Ten obszar musiał być pełny przed południem, a my mieliśmy bilety. 

Dzięki Bogu za technologię audiowizualną, za gigantyczne ekrany, za pracę 25 000 wolontariuszy z ponad dwudziestu krajów... Jak Charlotte z Victoriaville w Quebecu. "Przyjechałam z myślą, że z radością zobaczę mały palec papieża. Ale ponieważ byłam odpowiedzialna za bezpieczeństwo, udało mi się zobaczyć go cztery razy z odległości kilku metrów". 

Z podium-oratorium, gdzie znajduje się papież i ołtarz, na dużych ekranach słychać świadectwo portugalskiego księdza, a muzyka, która towarzyszy tańcowi, przemówieniu papieża, a przede wszystkim przemienionemu Panu, jest adorowana. Jakże uroczyście brzmi hymn. Panis Angelicum! Istnieje wiele innych kompozycji muzycznych.

Następnego dnia kardynał Manuel Clemente z Lizbony powiedział Vatican News: "Przekonanie tych ludzi. Nie jest to łatwe w tłumie, tłumie tej wielkości. Widać to było podczas wszystkich celebracji ... Nie było potrzeby, aby ktoś poprosił o ciszę, natychmiast wszyscy zamilkli ... podczas adoracji eucharystycznej było półtora miliona młodych ludzi, którzy stracili się nawzajem z oczu. Ale kiedy Najświętszy Sakrament został umieszczony na ołtarzu, co to było? Przekonanie, oddanie... bardzo mocny moment... nikt nie powiedział ani słowa. Najświętszy Sakrament został umieszczony i....  tck tckCo to jest? To coś z nieba, nie jest nasze.

Później impreza, towarzystwo i próba zaśnięcia...

Ostatnia msza święta

Niedziela 6. Święto Przemienienia Pańskiego. Logiczne jest mówienie w liczbie pojedynczej "Światowe Dni Młodzieży", ponieważ wszystko kulminuje w celebracji tej niedzielnej Eucharystii, w tym przypadku, biorąc pod uwagę kalendarz, liturgicznie Przemienienia Pańskiego.

Widzę przemieniony Kościół, gdy koncelebrujemy z ponad dziesięcioma tysiącami kapłanów i około 800 biskupami, na czele z biskupem Rzymu: konsekrujemy chleb i wino, które będą karmić półtora miliona młodych chrześcijan ze wszystkich krajów, z pięciu kontynentów, są ich sztandary. Przemieniony Kościół XXI wieku.

W moim dziękczynieniu po komunii, odporny na odwadniający pot, myślę, że świat skręcił za róg. Jak opatrznościowy jest ten papież! W swojej homilii prosi młodych ludzi, aby się nie bali!! Modli się litanią "obrigados" pod koniec mszy, wyjaśniając nam, że być związanym oznacza angażować się, działać. Podsumowuje: "Obrigado Tobie, Panie Jezu. Obrigado Tobie, Maryjo, Matko nasza, a teraz odmówmy modlitwę "Anioł Pański". 

Po południu Francisco zaprasza wolontariuszy na falę Bożej Miłości. "Na północ od Lizbony znajduje się miasto, Nazarégdzie można podziwiać fale, które osiągają wysokość do trzydziestu metrów i są atrakcją na całym świecie, zwłaszcza dla surferów, którzy rzucają im wyzwanie. ...Stanęliście w obliczu prawdziwej fali; nie wody, ale młodych ludzi, młodych ludzi, którzy zalali to miasto. Ale z Bożą pomocą, z wielką hojnością i wspierając się nawzajem, stawiliście czoła tej wielkiej fali. Spójrzcie, jacy jesteście odważni. Dziękuję, obrigado! Chcę ci powiedzieć, żebyś nie odpuszczał, żebyś dalej płynął na falach miłości, falach dobroczynności, ¡być surferzy miłości!"

Poniedziałek 7. Odwiedzam Fatimę, półtorej godziny na północ, autobusem. Czy były to najlepsze ŚDM w historii? Dla tego pieszego kronikarza, który był już na czterech, te były najdoskonalsze, w ramach zwykłego chaosu. Dla papieża, z jego czterech ŚDM (Rio de Janeiro, Kraków, Panama, Lizbona), te były najlepiej zorganizowane. 

Jakże dobrymi ludźmi są Portugalczycy! Są prości, dyskretni, pracowici, gościnni, szanują chrześcijan. Przewodnik mówi, że są Portugalczycy, którzy nie są katolikami, ale w swoich potrzebach zwracają się do Matki Bożej Fatimskiej. W Fatimie można zobaczyć portugalskich pokutników idących na kolanach w kierunku Kaplicy Objawień. Na Drodze Krzyżowej tłum Włochów z Comunione e Liberazione modli się i śpiewa pod ostrym słońcem.

Wtorek 8. Wracam do Montrealu. W samolocie spotykam mojego przyjaciela, księdza Richarda Conlina z parafii Bożego Ciała w Vancouver. Podróżuje z 25 parafianami, młodymi ludźmi w wieku od 16 do 24 lat i towarzyszącymi im dorosłymi. Dzieci chcą pojechać do Seulu w 2027 roku.

Środa 9. Franciszek przybył do Watykanu w niedzielę wieczorem. Tutaj podsumowuje ŚDM. Na zakończenie przytaczam cytaty z dzisiejszej audiencji papieskiej. "Tak wielu młodych ludzi z całego świata, tak wielu! Aby iść na spotkanie i spotkać Jezusa". Maryja "prowadzi pielgrzymkę młodych ludzi śladami Jezusa... Tak jak uczyniła to dokładnie sto lat temu w Portugalii, w Fatimie, kiedy zwróciła się do trojga dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata". 

W Fatimie "modliłam się o pokój, ponieważ jest tak wiele wojen we wszystkich częściach świata, we wszystkich".

"Młodzi z całego świata przybyli do Lizbony w wielkiej liczbie i z wielkim entuzjazmem... To nie były wakacje, wycieczka turystyczna, ani wydarzenie duchowe, cel sam w sobie; ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół, młodzi ludzie idą na spotkanie z Chrystusem... Dziękuję Bogu za" świąteczną atmosferę. "Gdzie są młodzi ludzie, tam są kłopoty, oni wiedzą, jak to zrobić dobrze!

Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych pomieszczeniach planowana jest wojna, ŚDM pokazały wszystkim, że inny świat jest możliwy. "Świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez strachu, bez zamknięcia, bez broni". Czy "wielcy tej ziemi" wysłuchają tego młodzieńczego entuzjazmu dla pokoju?

"Jest to przypowieść na nasze czasy, a Jezus jeszcze dziś mówi: 'Kto ma uszy, niechaj słucha! Kto ma oczy, niechaj widzi!' Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy to piękno młodych ludzi idących naprzód. Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy, jak piękno młodych ludzi idzie naprzód".

AutorFernando Mignone

Montreal

Prawdziwie ślepy

Podczas Światowych Dni Młodzieży młody pielgrzym o imieniu Jimena został uzdrowiony, co niektórzy nazywają cudem.

22 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Uzdrowienie Jimeny podczas ŚDM, szesnastoletniej dziewczyny z Madrytu, która jest praktycznie niewidoma, poruszyło cały świat. Stało się to 5 sierpnia, w święto Matki Bożej Śnieżnej, w ostatnim dniu nowenny, którą ona i jej przyjaciele odprawiali, modląc się o jej uzdrowienie. Miało to miejsce w samym środku Światowe Dni MłodzieżyJimena dołączyła do niezliczonej liczby młodych ludzi z całego świata.

Byłem zaskoczony (być może niezbyt zaskoczony) reakcją niektórych dziennikarzy, którzy nawet mając przed oczami dowody na to, że ta dziewczyna była niewidoma, a teraz widzi, odmawiają uznania tego niewytłumaczalnego faktu, tego możliwego cudu. Po prostu widzą to na własne oczy, ale nie wierzą w cuda.

Są bardziej ślepi niż Jimena. To jest tuż przed ich oczami, a oni tego nie widzą.

W rzeczywistości ta ślepota jest ślepotą naszego społeczeństwa jako całości. Nasz świat nie wierzy w cuda. A nawet ci z nas, którzy nazywają siebie wierzącymi, mają trudności z uwierzeniem w te niezwykłe przejawy nadprzyrodzonego w naszym życiu. Głównym powodem jest to, że mamy materialistyczną koncepcję rzeczywistości, w której, nawet jeśli wierzymy w istnienie Boga, nie wierzymy, że Bóg może działać w rzeczywistości materialnej. Wyobrażamy sobie Boga i wszystko, co nadprzyrodzone, jako rzeczywistość odrębną i odległą od rzeczywistości materialnej, bez żadnego związku. Wkradł się deistyczny pogląd zegarmistrza, który wprawia w ruch maszynę, która następnie działa sama z siebie.

Ale to nie jest chrześcijański pogląd na Boga i jego związek ze światem. Bóg nie stworzył świata miliony lat temu. Bóg nadal go tworzy i podtrzymuje jego istnienie. Jako kochający Ojciec jest obecny w naszym życiu i troszczy się o nas w swojej opatrzności.

Pewnego dnia Jezus krzyknął z radości, ponieważ Ojciec w niebie ukrył tajemnice Królestwa przed mądrymi i inteligentnymi, a pokazał je prostym (por. Mt 11:25). Tak dzieje się również dzisiaj. Dla milionów młodych ludzi, którzy podobnie jak Jimena uczestniczyli w ŚDM, było to niezwykle normalne, że Bóg dokonał tego możliwego cudu i cieszyli się wraz z Jimeną z jej uzdrowienia. Być może dlatego, że w tamtych dniach sami żyli w atmosferze duchowości i transcendencji, w której Bóg był ściśle obecny.

Cuda są znakami, które Bóg czyni, aby pokazać nam bliskość Królestwa, które już jest pośród nas. Jezus uzdrowił niewidomego nie tylko jako akt miłości i miłosierdzia, ale także po to, by nauczyć nas widzieć głębiej, oczami wiary.

Wielkie pytanie, które rodzi się w moim sercu, brzmi: co Bóg chciał nam powiedzieć przez ten możliwy cud? Niewątpliwie Pan odpowiedział na wiarę Jimeny i jej przyjaciół, którzy podjęli nowennę o jej uzdrowienie. Ilu młodych ludzi odważyłoby się powiedzieć swoim przyjaciołom, aby dołączyli do nich w modlitwie i prosili o coś? Potrzeba do tego odwagi, jak zauważył D. Ignacio Munilla podczas spotkania z młodymi na ŚDM, komentując to wydarzenie.

Ale wierzę również, że Bóg mówi nam o wiele więcej poprzez to uzdrowienie. Potwierdza młodym ludziom na całym świecie drogę, którą przebyli w tych dniach ramię w ramię z Franciszkiem, że podobnie jak Maryja, muszą powstać i wyjść na spotkanie swoich braci i sióstr, niosąc Jezusa w swoich sercach. Że powszechne braterstwo jest możliwe. I że Bóg, Emmanuel, idzie z nami jako bliski i prawdziwy Bóg.

I faktem jest, że, jak już powiedziałem ChestertonNajbardziej niesamowitą rzeczą w cudach jest to, że się zdarzają.

Teraz wiedzą o tym młodzi ludzie na całym świecie. Widzieli to na własne oczy.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Więcej
Powołania

Prawie 2000 młodych ludzi mogło studiować dzięki Fundacji CARF w 2022 r.

1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach mogło studiować na różnych wydziałach kościelnych dzięki hojności tysięcy ludzi za pośrednictwem Fundacji CARF.

Maria José Atienza-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 2 minuty

Fundacja CARF przedstawiła swoje Sprawozdanie za rok obrotowy 2022. Rok, w którym odnotowano rekordową liczbę darowizn, które umożliwiły 1 915 studentom z całego świata studiowanie teologii i filozofii w Rzymie i Pampelunie.

Na stronie Fundacja CARF wsparła 1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach w roku akademickim 2022. Na sfinansowanie ich studiów Fundacja przeznaczyła 5 810 000 euro (w tym pomoc z Kuratorium ds. Działań Społecznych), co stanowi 67,6 % całkowitych środków zastosowanych w 2022 r. 

Ponadto. dofinansowanie Fundusz wieczysty Fundacji CARF przeznaczył 450 000 euro na stypendia, co stanowi 8 % wszystkich przyznanych dotacji.

Więcej darowizn, ale negatywne wyniki

Zgodnie z raportem rocznym, powtarzające się i jednorazowe darowizny w 2022 r. wyniosły 5 264 000 euro. Z tej kwoty 1 415 000 euro pochodziło z darowizn cyklicznych i subskrypcji, a 3 849 000 euro z darowizn jednorazowych. W rzeczywistości Fundacja CARF nie otrzymuje żadnych dotacji publicznych, a około 5 300 rocznych darczyńców gwarantuje niezależność i ciągłość instytucji.

W tej sekcji nastąpił jednak znaczny spadek środków pochodzących z zapisów i testamentów, które osiągnęły 872 000 euro w 2022 r., znacznie poniżej 4 206 000 euro otrzymanych w 2021 r., a łączna kwota uzyskana z dochodów i dochodów pochodzących z zarządzania aktywami, która wyniosła 533 000 euro w 2022 r., również spadła.

Spadek tych dwóch ostatnich pozycji doprowadził do ujemnego wyniku na koniec roku, a Fundacja zamknęła rok 2022 stratą w wysokości 1 906 000 EUR.

Praca Fundacji CARF

Pomimo tego spadku Fundacja CARF nadal realizuje swoje cele: modlitwę o powołania i kapłanów, szerzenie swojego dobrego imienia na całym świecie i pomoc w formacji kapłanów, aby żadne powołanie seminaryjne, diecezjalne lub zakonne nie zostało utracone z powodu braku środków finansowych.

Kraje pochodzenia studentów wspieranych przez Fundację CARF

Kampanie Fundacji CARF

W 2022 r. Fundacja CARF uruchomiła cztery kampanie darowizn o różnych misjach: Przekaż skrzynie na naczynia święteSeminarzyści po powrocie do swoich diecezji przyjmują święcenia kapłańskie, może odprawiać Mszę Świętą w niedostępnych miejscach i przy ograniczonych zasobach. 

Testamenty i zapisy solidarnościowe: całe życie do oddaniaCelem jest podniesienie świadomości na temat znaczenia przekraczania swojego życia w nieskończoność oraz dalsze wspieranie księży i seminarzystów na całym świecie;

inicjatywa Pomóż nam obsiewać świat kapłanami, aby żadne powołanie nie zostało utracone. który ma na celu przekazanie pilnej potrzeby promowania powołań, niezbędnych do udzielania sakramentów.

Wreszcie, Kapłani, uśmiech Boga na ziemi: nadaj twarz swojej darowiźnie, koncentruje się na darczyńcach, których wkład przekracza 500 euro rocznie i przypisuje im odbiorcę dotacji, z imieniem i nazwiskiem, do którego trafi ich wsparcie.  

Świat

Karmelitanki bose z Santiago de Compostela zamykają wspólnotę

Klasztor będzie nadal prowadził życie zakonne dzięki braciom karmelitom kontemplacyjnym, którzy będą go zajmować.

Loreto Rios-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 2 minuty

Obecnie społeczność Karmelici Descalzas de Santiago de Compostela składa się z pięciu sióstr zakonnych. Na początku 2022 r. rozpoczęły one proces rozeznawania, co zrobić ze wspólnotą i ostatecznie zdecydowały się ją zamknąć.

Miguel Márquez, wspólnota wskazała, że "w kwietniu 2022 r. nasza wspólnota rozpoczęła okres rozeznawania swojej przyszłości, ponieważ nasza liczba zmniejszyła się do tego stopnia, że naprawdę trudno jest utrzymać spokojny i kontemplacyjny rytm życia, harmonizując naszą wspólnotę z potrzebami społeczności...".

życie modlitwy i pracy" - czytamy w komunikacie zakonu.

Ten sam komunikat wskazuje, że cały ten proces i ostateczna decyzja były przez cały czas sprawdzane z arcybiskupami Santiago i przełożonymi Karmelu Bosego, "zarówno na poziomie prowincjalnym, jak i generalnym". List stwierdza dalej, że "ze strony Zakonu Karmelu Bosego pragniemy wyjaśnić, że karmelici bosi z Santiago de Compostela szukali alternatyw przed podjęciem decyzji o zaprzestaniu fundacji. W szczególności poprosili inne klasztory w różnych krajach o siostrę karmelitankę, aby wzmocnić tę wspólnotę. Obecny brak powołań uczynił tę możliwość niewykonalną".

Ponieważ jednak opcja ta została odrzucona, karmelici szukali sposobu na kontynuowanie życia zakonnego w klasztorze, co udało się osiągnąć dzięki kontemplacyjnym braciom karmelitom.

"Kiedy wspólnota zdecydowała, że musimy podjąć bolesną decyzję o opuszczeniu naszego Karmelu, wszystkie siostry miały tylko jedno pragnienie: aby kościół Karmelu pozostał otwarty, aby Dziewica nadal przyjmowała kult, aby klasztor mógł nadal prowadzić życie modlitwy i wstawiennictwa oraz aby grób i Sprawa naszej Czcigodnej Matki M.ª Antonia de Jesús były pod opieką", karmelici bosi z Santiago de Compostela wskazują w liście do ojca Miguela Márqueza. Matka M.ª Antonia de Jesús, ogłoszona Czcigodną, jest obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego.

W komunikacie zakonu karmelici dziękują arcybiskupstwu Santiago za "bliskość i towarzyszenie w tym trudnym okresie" oraz za "szacunek i przywiązanie, jakie miasto zawsze im okazywało".

Ostateczne daty zamknięcia społeczności nie są jeszcze znane, choć oczekuje się, że nastąpi to w 2024 roku.

Watykan

Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne 

Raporty rzymskie-21 sierpnia 2023-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne jest astronomiczną instytucją badawczą i edukacyjną finansowaną przez Stolicę Apostolską.

Obecnie ma siedzibę w Castel Gandandolfo we Włoszech i obsługuje teleskop w Mount Graham International Observatory w Stanach Zjednoczonych. 


AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Ewangelizacja

Pobożność ludowa jako szansa na nową ewangelizację

David Schwingenschuh jest proboszczem dwóch parafii Krieglach i Langenwang w diecezji Graz-Seckau w prowincji Styria w południowo-wschodniej Austrii. W tym artykule opowiada o tradycjach ludowych wiejskiej Austrii i wyzwaniach duszpasterskich w tym regionie.

David Schwingenschuh-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 4 minuty

Parafie Krieglach i Langenwang znajdują się w dolinie Mürz, AustriaMiasto charakteryzuje się tranzytem z północnego wschodu na południowy zachód, z linią kolejową i autostradą jako drogami przelotowymi, więc patron kościoła parafialnego w Krieglach jest bardzo odpowiedni: jest on poświęcony świętemu Jakubowi Apostołowi. Jakuba Apostoła. Krieglach, liczące ponad 5000 i nieco ponad 3000 mieszkańców, nie jest szczególnie duże i, podobnie jak inne miasta i okoliczne tereny wiejskie, charakteryzuje się współistnieniem rolnictwa i małych przedsiębiorstw przemysłowych. Tak więc, w życiu świeckim i kościelnym, tradycje i zwyczaje tych wiosek, niektóre z nich dość stare, są zachowane obok wszystkich innowacji XXI wieku.

Punktem wyjścia dla moich refleksji jest moja własna pozycja jako proboszcza w tym wiejskim regionie Austrii. Z jednej strony istnieje tam popularna tradycja religijna i ugruntowana struktura duszpasterska. Z drugiej strony posługuję jako kapłan w miejscu, w którym 50 lat temu posługiwało trzech księży.

Co więcej, z jednej strony następuje silna zmiana w życiu religijnym i kościelnym ludności, ale z drugiej strony pojawia się wezwanie do nowej ewangelizacji lub misji we własnym kraju.

Niektórzy postrzegają tradycyjne oczekiwania wobec księdza i parafii jako przeszkodę w nowej posłudze duszpasterskiej i odrzucają je jako stratę czasu. Ja staram się patrzeć na to inaczej i zachęcił mnie do tego artykuł w 30giorni, który przeczytałem jako bardzo młody proboszcz w 2008 roku. Opisywał on pracę księży w Buenos Aires, którzy przy aktywnym wsparciu ówczesnego biskupa, Jorge Bergoglio, dotarli i ewangelizowali wielu ludzi w niespokojnych dzielnicach miasta poprzez pobożność ludową, kaplice i związane z nimi dzieła społeczne.

Ewangelizacja poprzez pobożność ludową

Dlaczego więc odrzucać to, co już istnieje, aby wdrożyć coś nowego i niesprawdzonego? "Lepszy ptak w garści niż sto w powietrzu", jak mówi przysłowie. Dlaczego nie wykorzystać elementów pobożności ludowej do głoszenia wiary? W końcu niektóre zbyt intelektualne lub rzekomo nowoczesne wydarzenia przyciągają niewielu ludzi, podczas gdy wiele tradycyjnych festiwali przyciąga tłumy. Wydaje mi się, że te proste i popularne festiwale traktują prawdę wiary o Wcieleniu szczególnie poważnie, ponieważ cielesna część istoty ludzkiej nie jest zamazana. Nie zapomina się również o aspekcie społecznym, ponieważ największą potrzebą w naszych szerokościach geograficznych jest prawdopodobnie samotność, której przeciwdziałają te liturgiczno-pastoralne celebracje.

Błogosławieństwo koni

Dobrym przykładem jest tak zwane "błogosławieństwo mięsa", oficjalnie nazywane "błogosławieństwem pokarmów wielkanocnych". Jest ono obchodzone w różnych kaplicach i na skrzyżowaniach dróg i przyciąga dużą liczbę ludzi, którzy przynoszą duże kosze mięsa, jajek i chleba do pobłogosławienia. Zamiast ganić ich za to, że nigdy nie przychodzą do kościoła, można krótko i zwięźle wyjaśnić przesłanie zmartwychwstania, a także, z odrobiną humoru, upomnieć ich. Ponieważ jest wiele stanowisk, przeszkoleni świeccy są również upoważnieni do prowadzenia modlitw i prostego błogosławieństwa. Ogólnie rzecz biorąc, wielką pomocą jest posiadanie wiernych świeckich w tym zawodzie, którzy odciążają jedno z wielu zadań. Często działają również jako katechiści, ale czasami są bardzo praktyczni i funkcjonalni, jak pokazuje poniższy punkt.

Przejścia drogowe i inne zwyczaje

Jest wiele kapliczek i krzyży przydrożnych, które są otoczone troskliwą opieką. Często znajdują się one na odludziu, w małych wioskach, a ja staram się przynajmniej raz w roku zgromadzić tam wiernych i umocnić ich wiarę Eucharystią lub nabożeństwem maryjnym. Często po Mszy św. odbywa się agape lub nawet mała uczta, co bardzo sprzyja budowaniu więzi z miejscową ludnością. Często w trakcie takiego spotkania dochodzi do rozmowy na temat wiary lub inicjacji do sakramentu.

W niektórych dolinach kilka krzyży, często znajdujących się pośrodku gospodarstw rolnych lub odizolowanych w lesie, jest połączonych w szlak, którym następnie podąża się, aby odprawić Drogę Krzyżową w okresie Wielkiego Postu. Ponadto istnieją pewne święta związane z tradycjami, takie jak Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Świętego Marcina, Dzień Świętej Elżbiety, Dzień Świętej Barbary, Dzień Świętego Mikołaja, Dzień Trzech Króli i wiele innych. Zwyczaje te są szczególnie dobre dla dzieci, a zatem także dla rodziców.

W Wielkanoc istnieją inne wyjątkowe zwyczaje. Na przykład uroczysta procesja z różnych wiosek w towarzystwie kapel, ministrantów i księży we wczesnych godzinach poranka wielkanocnego. Odtwarza to podróż apostołów Piotra i Jana do pustego grobu.

Błogosławieństwo Bildstocku

Ponieważ zwyczaje te były ograniczone lub niemożliwe do celebrowania podczas pandemii, wiele osób uświadomiło sobie, jak bardzo byli do nich przywiązani i jak wiele znaczy dla nich ich wiara. Dlatego też ostatnio uczestnictwo w nich znów jest bardzo wysokie i stało się okazją do głoszenia wiary. Wydaje mi się, że z odrobiną humoru i głęboką powagą wobec trosk innych, można zasiać przesłanie nadziei w sercach ludzi w pobożny i autentyczny sposób, a następnie prosić Pana żniwa o błogosławieństwo i łaskę dla ziarna, które wykiełkowało.

AutorDavid Schwingenschuh

Doświadczenia

Refleksje na temat możliwego cudu Jimeny podczas ŚDM

Podczas ŚDM Lizbona 2023 miało miejsce uzdrowienie, które niektórzy, jak autor tego artykułu, uważają za cudowne. Do Kościoła należy ustalenie, czy jest to rzeczywiście wydarzenie nadprzyrodzone.

Sergio Gascón Valverde-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 10 minuty

Dla chrześcijan rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Opatrzność Boża prowadzi nas i troszczy się o nas. Bóg nadal przemawia do człowieka. Czyni to przez Ducha Świętego, Ducha Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus przemawiał poprzez znaki (cuda) i słowa. Sposób, w jaki wyjaśniał swoje nauczanie, był zgodny z jego kulturą i językiem aramejskim, tj. poprzez przypowieści, symboliczne obrazy itp. Ten sposób komunikacji jest najlepiej rozumiany przez ludzi wszystkich czasów, ponieważ jest skierowany do serca człowieka, a nie tylko do jego zrozumienia.

Te znaki i obrazy używane przez Jezusa są źródłem światła dla ludzkiego serca, gdy próbuje je rozważać ("medytować") w swoim sercu. Łukasz wyraźnie mówi, że zachowanie dorastającego Jezusa (pełne teologicznej i antropologicznej symboliki) jest trudne do zrozumienia, Maryja ze swej strony zachowywała wszystkie te rzeczy, rozważając je w swoim sercu. (Łk 2,19).

W ostatnich czasach Bóg przekazał bardzo wyraźne przesłania za pośrednictwem Swojej Najświętszej Córki, Matki i Oblubienicy, Dziewicy Maryi. I nadal czyni to za pomocą znaków (cudów) i obrazów, wydarzeń, które warto rozważać w sercu, w duchu ewangelicznego nauczania, które Kościół zachowuje i naucza.

W tym cudzie są pewne okoliczności, znaki i obrazy, które zachęcają do rozważań i refleksji. Dlatego odważyłem się o tym napisać.

Cud

Jimena to 16-letnia Hiszpanka, która wraz z grupą przyjaciół jedzie na ŚDM '23 w Lizbonie w ramach wycieczki zorganizowanej przez klub młodzieżowy i szkołę Opus Dei w Madrycie. Na dwa i pół roku straciła wzrok 95%. Lekarze uznali ją za nieuleczalnie chorą. Zaczęła uczyć się brajlowskiego systemu czytania. Przed podróżą - jak mówi - czuła, że Dziewica ją uzdrowi i poprosiła rodziców, rodzinę i przyjaciół, aby modlili się nowenną do Dziewicy Śnieżnej, której święto obchodzone jest 5 sierpnia, aby prosić o jej uzdrowienie. Z wiarą rozpoczęli nowennę, a ona pojechała na ŚDM. W sobotę, 5 sierpnia, uczestniczyła we Mszy Świętej, jak to miała w zwyczaju w te dni ŚDM. Jimena przystąpiła do komunii. Zaczęła płakać. Wypełniona łzami podczas dziękczynienia po Komunii, otworzyła oczy i widziała doskonale. Sama opowiada o tym w nagraniu, które zostało rozpowszechnione w sieciach społecznościowych.

Moje przemyślenia

1. Bóg nadal czyni cuda kiedy chce, jak chce i komu chce. Dlaczego czyni to Jimenie, a nie innym. Bóg wie, co jest właściwe dla każdej duszy. Dla niektórych nie jest wygodne, aby Pan uczynił dla nich cud, ponieważ wiedzą, że nie przyniesie im to nic dobrego lub, nie robiąc tego, osiągną lepsze rzeczy dla siebie i dla tych, którzy są z nimi. Z drugiej strony, aby czynić cuda, nasz Pan prosi nas o wiarę i zaufanie do Niego. Jimena wierzyła, była przekonana, że Matka Boża ją uzdrowi. Dlatego poprosiła rodzinę i przyjaciół o rozpoczęcie nowenny do Matki Bożej Śnieżnej.1 której święto obchodzone jest 5 sierpnia i w dniu zakończenia nowenny modlitw. I z tym przekonaniem, fizycznie niewidoma, udała się do Lizbony, aby wziąć udział w ŚDM '23. Dlaczego nowenna do Dziewicy Śnieżnej, nie wiem. Będziemy musieli ją zapytać.

Ojciec Jimeny z prostotą i hartem ducha opowiada ACI Prensa o tym, co określa jako "skok w wiarę" i "dar od Maryi Dziewicy na ŚDM".

Aby to zobaczyć, musimy z serca zaakceptować wolę Boga, dobrego Ojca, który wie, co jest właściwe dla każdego z nas i w każdych okolicznościach..

2. potrzeba płaczu, aby widzieć. Jimena idzie do komunii niewidoma na mszy 5 sierpnia. Przyjmuje komunię, wraca do swojej ławki i zaczyna płakać bez przerwy, z zamkniętymi oczami. W końcu, z oczami pełnymi łez, otwiera oczy i widzi doskonale.

Wygląda na to, że Pan mówi nam, że ważne jest, aby widzieć, ale że możemy naprawdę widzieć tylko wtedy, gdy najpierw nauczymy się płakać. Papież Franciszek na Filipinach w 2015 roku w spontaniczny sposób wyjaśnił potrzebę płaczu jako sposobu na wyjaśnienie rzeczy, na które nie ma odpowiedzi (w tym przypadku chodziło o dziecięcą prostytucję, której doświadczyła ta biedna dziewczyna, która pytając o to papieża, wybuchła płaczem z powodu wspomnień o doświadczeniu, przez które przeszła). Tutaj można to zobaczyć:

Aby widzieć, musimy oczyścić serce. Płacz jest cielesnym wyrazem tego, co dzieje się w sercu. My, ludzie, przechodzimy w życiu przez różnego rodzaju doświadczenia. Wiele z nich pozostawia ślady w sercu. Nie możemy ich ukryć ani przemilczeć. Płacz pomaga je wydobyć i podzielić się nimi z innymi, którzy akceptują cierpienie lub radość, jaką wywołuje płacz. Szczególnie konieczny jest płacz nad grzechami osobistymi i grzechami ludzi, płacz nad obecnością zła w świecie, nad oszustwem diabła, w które wpada tak wiele dusz.

Zaledwie dzień wcześniej papież mówił podczas swojej drogi krzyżowej o potrzebie płaczu. Powiedział, co następuje:

Jezus idzie i czeka ze swoją miłością, czeka ze swoją czułością, aby nas pocieszyć, aby otrzeć nasze łzy. Zadam wam teraz pytanie, ale nie odpowiadajcie na nie głośno, każdy z was odpowie sobie sam: czy płaczę od czasu do czasu? Czy są w życiu rzeczy, które sprawiają, że płaczę? Wszyscy płakaliśmy w naszym życiu i nadal płaczemy. I tam Jezus jest z nami, płacze z nami, ponieważ towarzyszy nam w ciemności, która prowadzi nas do płaczu. każdy z nas mówi Mu to teraz, w ciszy.

Jezus swoją czułością ociera nasze ukryte łzy. Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te ciemne lęki, które chce wypełnić swoim pocieszeniem.

Każdy z nas myśli o własnym cierpieniu, o własnym niepokoju, o własnych nieszczęściach. Nie bój się, pomyśl o nich. I pomyśl o pragnieniu, by dusza znów się uśmiechnęła.

Jimena ma wielki smutek w sercu, który sprawia, że bardzo cierpi i płacze w momencie komunii i prosi o uzdrowienie w wierze. Wydaje się, że Pan chce nam przypomnieć, że musimy nauczyć się otwierać nasze serca przed Bogiem i płakać z powodu naszych nieszczęść, aby współczucie i prawdziwa miłość mogły oczyścić i oczyścić obecność zła w naszych sercach. Ale musimy płakać przed Jezusem Chrystusem, który nas uzdrawia. A Jezusa Chrystusa znajdujemy w naszym sercu i w Eucharystii. Płacz przed innymi ludźmi może pocieszyć i pomóc, ale nie leczy dogłębnie. Płacz przed Jezusem Chrystusem pociesza i leczy serce. Nasz Pan jest wciąż ten sam, wciąż uzdrawia mężczyzn i kobiety naszych czasów.

Aby to zobaczyć, musimy najpierw nauczyć się płakać za tym, co naprawdę liczy się w życiu.

3. Niewidomi widzą. Uderza mnie to, że cud ma miejsce u osoby niewidomej, a nie na przykład u paralityka, osoby głuchej lub z innym rodzajem upośledzenia. Wygląda na to, że Pan, poprzez Matkę Bożą, mówi nam, abyśmy widzieli. Tym, którzy wiedzą, że są ślepi na sprawy Boże i uznają to, potwierdza - jeśli proszą o pomoc z wiarą - że mogą widzieć lub odzyskać wzrok, jeśli w pewnym momencie go stracili; tym, którzy nie widzą i mówią, że widzą, mówi to samo poprzez ten cud: że widzą prawdę, a nie swoją prawdę. Diabeł swoimi kłamstwami zaciemnia nasz wzrok i pozostawia nas ślepymi, promując w nas pychę. Pychę, która zaślepia i nie pozwala nam rozpoznać i zaakceptować rzeczy, które wydarzyły się w naszym życiu, naszych osobistych błędów lub błędów innych popełnionych na nas. Z pokorą i wiarą, jak czyni to Jimena, musimy prosić Boga przez Najświętszą Dziewicę, aby zobaczyć ważne rzeczy w życiu, które można zobaczyć tylko sercem.

Aby widzieć, musimy rozpoznać i zaakceptować fakt, że nie widzimy i nie chcemy widzieć.

4. Eucharystia i Matka Boża. Cud ma miejsce podczas celebracji Mszy Świętej i tuż po tym, jak Jimena przyjmuje Ciało Jezusa Chrystusa w komunii. Wydaje się, że Bóg chce wyraźnie podkreślić centralne znaczenie Eucharystii w życiu Kościoła. Eucharystia, największy i najwspanialszy cud, który ma miejsce na ziemi każdego dnia. To tak, jakby Bóg chciał potwierdzić, że musimy troszczyć się o Eucharystię. Eucharystia tworzy Kościół. To tytuł ostatniej encykliki św. Jana Pawła II. Bez Eucharystii Kościół by zniknął. To tak, jakby Pan chciał podkreślić potrzebę adorowania, celebrowania, troszczenia się o Eucharystię. W Eucharystii Jezus Chrystus jest centrum i korzeniem życia chrześcijańskiego lub, jak mówi Sobór Watykański II, źródłem i szczytem życia Kościoła.

Wiara porusza serce Jezusa Chrystusa. Sama Jimena mówi w swoim audio: "to był test wiary". Chrześcijanie zawsze stają w obliczu dowodu wiary w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. On jest tam ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością. Albo się wierzy, albo nie. A jeśli się wierzy, trzeba być w zgodzie z ogromem Bożej miłości, którą to pociąga za sobą. Oznacza to: iść do Niego w Eucharystii, aby Go chwalić, adorować, dziękować Mu i modlić się do Niego. Najświętsza Dziewica prowadzi nas do swego Syna w Eucharystii. Przed pierwszym objawieniem Matki Bożej trzem pastuszkom z Fatimy kilkakrotnie ukazał się anioł. W ostatnim objawieniu dał im Ciało i Krew Jezusa, aby przyjmowali komunię pod dwiema postaciami. Potem nastąpiły objawienia Najświętszej Dziewicy.

Jimena, jej rodzina i przyjaciele rozpoczęli nowennę do Matki Bożej Śnieżnej. Prosili Maryję Dziewicę. Po raz kolejny odpowiedziała na modlitwy małej dziewczynki. Matka Boża zawsze wysłuchuje modlitw swoich dzieci. Bóg w swojej opatrzności udziela tego, o co się prosi. Maryja niewątpliwie i przez wiarę wstawia się za nami w szczególny sposób. Pan po raz kolejny dał nam do zrozumienia, jak potężne jest wstawiennictwo Jego Matki, Pośredniczki wszelkich łask. Chce, abyśmy prosili przez Jego Matkę. Matka Boża jest z młodymi ludźmi. Nie opuszcza młodych, którzy nie widzą lub nie chcą widzieć. Ona otwiera nasze oczy na tajemnicę swojego Syna.

Aby to zobaczyć, musimy zobaczyć Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Maryja jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do osiągnięcia tego celu.

5. Kontekst cudu. Ten cud wydarzył się w bardzo szczególnym momencie: miał miejsce w bardzo szczególnym kontekście komunii kościelnej, ŚDM. 1,5 miliona młodych ludzi zgromadzonych przez papieża Franciszka, z udziałem dziesiątek biskupów z całego świata i setek kapłanów z pięciu kontynentów. Papież był w Fatimie 5 sierpnia. Około 200 000 pielgrzymów przybyło, aby modlić się do Matki Bożej z Franciszkiem, któremu, co ciekawe, towarzyszyli chorzy młodzi ludzie, którzy nie mogli uczestniczyć w ŚDM. Fatima, sanktuarium maryjne tak ściśle związane z najnowszymi wydarzeniami w historii ludzkości. Jego przesłanie i historia mają charakter uniwersalny.

Wygląda na to, że Pan przez Matkę Bożą prosi nas: pozostańcie zjednoczeni, w komunii z moim Wikariuszem na ziemi, wokół mojej Matki. Zachowajcie jedność. Módlcie się razem, pracujcie razem, cierpcie razem, a serca przejrzą. Jednocześnie prosi nas, abyśmy dawali świadectwo o łaskach, które otrzymujemy. W przypadku Jimeny była to również łaska cielesna. I cała ta komunia, której doświadczyliśmy na ŚDM, radość wiary, wszystko to musi być świadczone w dzisiejszym świecie, zwłaszcza przez młodych ludzi.

Aby widzieć, musimy być zjednoczeni z papieżem i ze sobą nawzajem, dziećmi Kościoła. Widzieć razem, aby iść razem.

Epilog

W dzisiejszych czasach jesteśmy nasyceni audiowizualnymi obrazami czasami bardzo szokujących rzeczy. I przyzwyczajamy się do oglądania rzeczy, które jeszcze kilka lat temu wydawały nam się fascynujące lub bardzo szokujące. Teraz, w rzeczywistości, na Youtube, Tiktok itp. niewiele rzeczy już nas zadziwia.

Dzięki temu cudowi na żywo, w środku ŚDM, z Papieżem, z 1,5 miliona młodych ludzi, nasz Pan i Jego Matka dali nam tę łaskę, której nie możemy pozwolić, by przeszła obok jako kolejny filmik na Tiktok czy Youtube. Nie. Musimy zatrzymać się, aby pomyśleć, a przede wszystkim, aby się modlić. Musimy rozważać rzeczy w obecności Boga, tak jak robiła to Matka Boża i święci. I tam musimy otrzymać światło Ducha Świętego, którego On chce nam zesłać.

Zwłaszcza ci z nas, którzy uczestniczyli w tych ŚDM, mają większą wrażliwość, aby to zrobić. Ale szczególnie młodzi ludzie dzisiaj, chrześcijanie czy nie, powinni to zrobić. 1,5 miliona młodych ludzi wraz z czcigodnym 86-letnim starcem śpiewającym i adorującym Jezusa Chrystusa i Jego Matkę nie jest sprawą powierzchowną. A jeśli dodatkowo wydarzył się oczywisty cud, taki jak w przypadku Jimeny, smutno byłoby pozostać obojętnym.

Jako anegdotyczny komentarz. Środowiskiem formacji chrześcijańskiej, w którym dorastała Jimena, zarówno w rodzinie, jak i w szkole, jest duchowość Opus Dei. Głosi ona powszechne powołanie do świętości w zwyczajnym życiu. Charyzmat, który Duch Święty zaszczepił w założycielu Opus Dei, świętym Josemaríi Escrivá, inspiruje do poszukiwania Jezusa Chrystusa w najzwyklejszym codziennym życiu, bez oczekiwania lub szukania nadzwyczajnych czynów. Sam św. Josemaría (który otrzymał w swoim życiu nadzwyczajne łaski, realizowane z całkowitą dyskrecją) powiedział w tym sensie: Nie jestem cudotwórcą. Przez lata pisałem i wiele razy mówiłem ustnie, że cuda Ewangelii są dla mnie wystarczające. Ale gdybym powiedział, że nie dotykam Boga, że nie odczuwam pełnej siły Jego wszechmocy, skłamałbym!2

Fakt, że pochodzę z rodziny i środowiska chrześcijańskiego, które nie jest zbyt skłonne do cudów czy "cudowności", a wręcz przeciwnie, do zwykłego chrześcijańskiego życia i codziennej pracy, sprawia, że z jednej strony dostrzegam dobry humor Boga, a z drugiej strony z większym przekonaniem myślę, że Bóg chciał do nas przemówić poprzez ten cud za wstawiennictwem Maryi.

Przy innej okazji święty Josemaria powiedział: Nasze życie nie zawiera cudów. Zawiera natomiast nasze codzienne drobiazgi, naszą dobrze wykonaną pracę, nasze życie pobożne, a przede wszystkim niewysłowione dopełnienie Bożej siły i wszechmocy. Ale nie możemy zadowolić się tylko osobistą ambicją osiągnięcia Nieba: jeśli jesteśmy prawdziwie zjednoczeni z Bogiem i ufamy Bogu, dopilnujemy, aby wszystkie dusze poznały Pana i poszły za Nim, kochając Jego przykazania.3

Maryja przemawia do nas ponownie poprzez Jimenę i ŚDM. Nakazuje nam troszczyć się o siebie w XXI wieku. aby wszystkie dusze poznały Pana i podążały za Nim, miłując Jego przykazania.

1 Jest to wezwanie Dziewicy czczonej w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jest to najstarszy kościół poświęcony Dziewicy Maryi na Zachodzie. Pochodzi z drugiej połowy IV wieku. Dziewica ukazała się rzymskiej parze i jednocześnie papieżowi Liberiuszowi. Dziewica poprosiła ich o zbudowanie świątyni ku jej czci. Miejsce na jej budowę znajdowało się na jednym z rzymskich wzgórz, gdzie padał śnieg. Tak więc w upalny dzień 5 sierpnia śnieg spadł na wzgórze Esquiline, gdzie od tamtej pory stoi bazylika Santa Maria Maggiore. Znajduje się tam słynna ikona Matki Boskiej. Salus Populi Romani. Jest bardzo kochana w Rzymie. Jest to obraz, który papież Franciszek zawsze odwiedza przed i po każdej podróży poza Rzym.

2 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 175-176.

3 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 268.

AutorSergio Gascón Valverde

Świat

Monsignor Masondole: "W Afryce nie ma wstydu w mówieniu 'jestem chrześcijaninem'".

Monsignor Simon Chibuga Masondole jest biskupem diecezji Bunda w Tanzanii. Pochodzi z plemienia na wyspach Ukerewe, społeczności, która była utrzymywana przez katechistów, ponieważ w regionie nie było księży. W wywiadzie dla Omnes opowiada o Kościele w Afryce.

Loreto Rios-20 września 2023 r.-Czas czytania: 12 minuty

Monsignor Simon Chibuga Masondole odwiedził w maju ad limina z papieżem, a następnie udał się do Hiszpanii, aby odwiedzić seminarzystów z Tanzanii, którzy studiują w tym kraju. W wywiadzie dla Omnes opowiada o głównych wyzwaniach i mocnych stronach afrykańskiego kościoła, różnicach w doświadczeniu wiary między Afryką a Europą oraz o obecnej sytuacji swojej diecezji, która ma cechy wspólne z wieloma innymi na kontynencie afrykańskim.

Jak postrzegasz sytuację Kościoła w Afryce, a w szczególności w Tanzanii? Jakie widzisz mocne strony i wyzwania?

Jedną z głównych cech Kościoła w Tanzanii jest to, że jest on młody, rozwija się, właśnie obchodził 150-lecie swojej ewangelizacji. Istnieje duża liczba nawróceń, zarówno młodych ludzi, jak i dorosłych. Rodziny, które nawróciły się najdawniej, charakteryzują się również tym, że są najlepiej zakorzenione w wierze i stanowią zalążek powołań do Kościoła.

W tym kontekście istnieje wiele ruchów apostolskich, na przykład Dzieciństwo Misyjne lub TYCS (Tanzańscy Studenci Katoliccy). Ponadto wielu młodych ludzi na uniwersytetach tworzy chóry. Chór w Tanzanii jest jak ruch apostolski, ma swoją rejestrację, swoje zasady. Ich sposobem ewangelizacji jest śpiew. To nie jest tak jak w Europie "chór parafialny", to konkretny apostolat.

Bp Simon przed bierzmowaniem dzieci (w czerwieni i bieli) z parafii Murutunguru.

W obliczu tego błogosławieństwa, jakim jest wzrost liczby chrześcijan i nadzieja na wzrost Kościoła, mamy trudność, że brakuje nam pastorów, zarówno pod względem liczby, jak i szkolenia. Nie tylko w Tanzanii, ale ogólnie w Afryce.

Z drugiej strony zauważa się również, że w Afryce istnieje pewien rodzaj synkretyzmu. Nie ma granic w mówieniu: jestem katolikiem i na tym polega życie chrześcijańskie. Dlatego jest wiele sytuacji, w których ludzie przychodzą do Kościoła katolickiego z prośbą o pomoc lub modlitwę, ponieważ są chorzy, ale jeśli problem jest nadal obecny i nie widzą zaspokojenia swoich potrzeb, nie mają problemu z pójściem do innych wyznań lub gdzie indziej.

Mogą spędzić poranek w kościele katolickim, prosząc o namaszczenie chorych, a następnie udać się na zielonoświątkową modlitwę o uzdrowienie, a jeśli to również nie zadziała, udadzą się do szamana lub uzdrowiciela. Tak więc prawdą jest, że istnieje potrzeba Pana, ale istnieje również codzienna potrzeba przezwyciężania tych trudności. Tak więc wyzwaniem jest również zadanie ewangelizacyjne, aby poradzić sobie z tym synkretyzmem, który częściowo wynika z wiary, która nie jest jeszcze mocna, która wciąż się rozwija, a z drugiej strony z tysiącletniej tradycji, która jest bardzo zakotwiczona.

Ta grupa chrześcijan, którzy "wędrują" ze swoimi problemami z miejsca na miejsce, rośnie i ma pewien rozmiar. Wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest troska o nich, ale także pomoc im w zakorzenieniu się w wierze katolickiej i na tych granicach wiary.

Inną trudnością napotykaną nie tylko przez Kościół, ale także przez ludność afrykańską, jest rozprzestrzenianie się grup, które nazywają siebie chrześcijańskimi, ale które są w zasadzie głosicielami fałszu, szukającymi osobistych korzyści. Na przykład z formułami takimi jak: "Jeśli nadepniesz na ten święty olej, będziesz bogaty".

Wykorzystują ludzką potrzebę, jaką mają ludzie. Niedawno mieliśmy przypadek w Kenii: podczas Wielkanocy pastor głosił, że spotkanie z Chrystusem odbywa się poprzez śmierć, i wpłynął na ludzi do tego stopnia, że pościli na śmierć, a policja musiała interweniować. Innym przypadkiem był tak zwany Jezus z Tongaren, człowiek, który ogłosił się Jezusem, mówiąc, że przybył na ziemię podczas Drugiego Przyjścia i ma grupę naśladowców.

Albo kilka lat temu inny kaznodzieja, który powiedział, że to koniec świata i kazał ludziom wysmarować się olejem i podpalić kościół z ludźmi w środku, i były ofiary śmiertelne. Zwykle są to grupy zielonoświątkowe, ale nie tylko zielonoświątkowcy, są też inne odłamy. Tak więc kolejnym wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest wzrost liczby tych grup, które twierdzą, że Duch Święty przemówił do nich i poprosił ich o założenie czegoś nowego. Poprzez głoszenie również zbierają fundusze. Jest jedna szczególna grupa, w której każdy rodzaj błogosławieństwa wiąże się z inną kwotą pieniędzy: jeśli jest to tylko kilka słów, jest to pewna kwota; jeśli muszę położyć na ciebie ręce, jest to inna kwota.

Kościół katolicki musi dbać o głoszenie autentycznej Ewangelii, ale także pomagać i troszczyć się o tych ludzi, którzy są oszukiwani, wykorzystywani i oszukiwani w imię Chrystusa.

Musimy także prosić o więcej powołań, promować duszpasterstwo powołań, ale jednocześnie wzmacniać formację kapłanów, którzy są dziećmi swoich czasów i mogą przychodzić z tradycjami lub zwyczajami, które nie są właściwe dla chrześcijaństwa.

Ale dobrą rzeczą jest to, że liczba chrześcijan rośnie, w szczególności w Tanzanii jest ich więcej niż muzułmanów. Pozytywną rzeczą jest to, że nie ma fundamentalizmu, istnieje wolność relacji między wyznaniami, ale musimy również wyznaczyć granicę, bez fundamentalizmu, będąc w stanie rozpoznać, co pasuje do wiary katolickiej, a co nie.

Jakie widzisz główne różnice między Kościołem w Europie i Afryce?

Pierwsza różnica polega na tym, że Kościół w Afryce szybko rośnie pod względem liczby chrześcijan, podczas gdy w Europie wzrost ten spowolnił.

W Hiszpanii, w parafiach, w których byłem, widziałem, że są młodzi ludzie, podczas gdy we Włoszech, które znam, jest to bardzo trudne do znalezienia. Chociaż jest to zła rzecz, myślę, że ogólnie w Europie byłem szczęśliwy, widząc, że w Hiszpanii wciąż istnieje żywe ziarno Ewangelii.

Również w Afryce nie ma wstydu w mówieniu "jestem chrześcijaninem" lub "szukam Boga". Młodzi ludzie na uniwersytetach nie wstydzą się mówić, że są chrześcijanami, że chodzą do kościoła, na próby chóru... Katoliccy profesjonaliści też się nie wstydzą, możesz być lekarzem i wiadomo, że jesteś chrześcijaninem i nie ma problemu. W Europie widzę to zakłopotanie, gdy przychodzi do mówienia, że jest się chrześcijaninem, lub do głoszenia Ewangelii. I wydaje się, że istnieje przekonanie, że nie można być dobrym profesjonalistą i katolikiem, że nie da się tego pogodzić.

Inną różnicą w stosunku do tych, o których już wspomniałem, jest to, że w Kościele w Afryce wyrażanie wiary poprzez ciało odgrywa bardzo ważną rolę w celebracji liturgicznej. Na przykład, w każdym hymnie zawsze jest choreografia, a nie tylko muzyka. Są też dzieci z Dziecięctwa Misyjnego, które są odpowiedzialne za taniec podczas Eucharystii. W liturgii europejskiej wszystko jest bardziej statyczne. Jest to śmierć emocji, w przeciwieństwie do żywej ekspresji w Kościele w Afryce: taniec, klaskanie, vigelegele lub okrzyk radości, a także w procesji wejściowej chór ma krok wejściowy.

To oczywiście taniec liturgiczny, ale nie wchodzi się do niego ot tak. W Europie, aby zobaczyć emocje, musi dojść do wypadku na drodze. Ale jeśli nie, nie są one wyrażane. Niedawno, rozmawiając z rektorem z Jaén, mówiliśmy, że nigdzie w Biblii nie jest napisane, że msza musi być sztywną masą ciała. Ważną rzeczą jest przestrzeganie obrządku liturgicznego, ale to nie uniemożliwia emocjonalnej lub cielesnej ekspresji.

Być może w Europie obserwujemy większą egzaltację ciała poprzez tatuaże, piercing... Ale nie w celebracji liturgicznej. Odzyskanie cielesności w celebracji jest również sposobem na oczyszczenie koncepcji cielesności wśród młodych ludzi, zamiast kolczyków i tatuaży.

Kościół w Afryka przynosi ten luz w obrzędzie, aby zrozumieć, że moja wiara objawia się również poprzez ciało. Człowiek jest ciałem i duszą.

Kolejną różnicą jest znaczenie ofiarowania we Mszy. Z jednej strony jest to ofiara finansowa. Nie wiem zbyt wiele o sytuacji w Hiszpanii, ale moje doświadczenie we Włoszech, gdzie mieszkałem przez dziesięć lat, jest takie, że normalną rzeczą jest dawanie 50 centów. Zatraca się znaczenie ofiary jako wyrazu zjednoczenia swojego życia z darem Pana, co ma znaczenie materialne. Jest to bardzo żywe w Afryce. Jeśli społeczność widzi, że potrzebuje kościoła, nie czeka, aż biskup nakaże jego budowę. Zaczynają działać, zbierają datki i budują.

Być może dzieje się tak dlatego, że w Europie ludzie są przyzwyczajeni do tego, że księża są opłacani, ale tracą poczucie, że to ludzie wspierają kapłanów. Z drugiej strony jest ofiara materialna. W Afryce, oprócz pieniędzy, ofiarowuje się także rzeczy: kurczaki, jajka, zapałki, sól, mąkę, owoce... Te rzeczy są tak naprawdę ofiarą, dana osoba rezygnuje z nich i daje je kościołowi, a następnie ksiądz nimi zarządza: niektóre rzeczy pójdą na jego utrzymanie, ponieważ nie ma innego sposobu na utrzymanie siebie, a inne na rozdanie ubogim.

Jednak to, co zaobserwowałem w Europie, to fakt, że kiedy ofiarowuje się coś, co nie jest pieniędzmi, na mszach młodzieżowych lub dziecięcych, jest to ofiara symboliczna, na przykład: "Ofiaruję ci te buty jako reprezentację naszego chrześcijańskiego postępowania". Ale po mszy buty są zabierane, nie ma ofiary, aby przynajmniej te buty mogły służyć biednym, nie jest to prawdziwa ofiara.

Czy cały Kościół w Afryce utrzymuje się z ofiar, nikt nie otrzymuje pensji?

Nie, nikt nie otrzymuje wynagrodzenia. W Afryce nie ma czegoś takiego. Chyba że jest to ksiądz, który pracuje w szkole, wtedy otrzymuje pensję nauczyciela. Ale proboszcz czy biskup nie otrzymują pensji, żyją z ofiar mszalnych i tego, co ludzie dają, czy to finansowo, czy materialnie. Istnieje również dziesięcina na koniec miesiąca, która jest inną formą ofiary. W zależności od rodzaju wykonywanej pracy istnieje przypisana kwota, która tak naprawdę nie jest 10 %, jest symboliczna. Urzędnicy państwowi mają przydzieloną kwotę, która różni się od rolników czy studentów.

Ksiądz przeznacza to, co otrzymuje z dziesięcin i ofiar: na własne utrzymanie (od żywności po benzynę do samochodu, aby odprawiać msze w wioskach lub opiekować się chorymi), na rozwój i remonty kościoła oraz na potrzeby ubogich. Problem polega na tym, że parafie miejskie są bogatsze i żyją bardziej komfortowo, a parafie na wsiach są w większej potrzebie.

Wysłałeś kilku seminarzystów na studia na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie. Jak myślisz, w jaki sposób to doświadczenie może ich wzbogacić?

Pomysł wysyłania księży i seminarzystów na studia do Nawarry zrodził się, gdy studiowałem w Rzymie. Spotkałem tam księdza, który powiedział mi, że studiował w Nawarze. Dał mi kontakt do biskupa i znaleźliśmy miejsce dla pierwszego tanzańskiego księdza, który pojechał do Nawarry. Bidasoaz mojej diecezji Bunda. Kiedy był w Nawarze, odkrył, że seminarzyści również mogą pojechać, więc poprosiliśmy o nich na następny rok i zaczęliśmy ich wysyłać.

Biskup z tanzańskimi seminarzystami studiującymi w Bidasoa, Navarra.

Jest wiele korzyści dla seminarzystów i księży studiujących za granicą. Po pierwsze, w ten sposób widzą, że Kościół jest jeden, katolicki, apostolski i rzymski. Widzą powszechność i jedność Kościoła. Wszystkie instytuty i uniwersytety są dobrem Kościoła, więc są dla wszystkich. Studiowanie na jakimkolwiek uniwersytecie jest sposobem na doświadczenie w ciele, że Kościół jest jeden i że wszędzie są uniwersytety katolickie, a teologia jest taka sama.

Nie wszystkie seminaria mają system, który pozwala im przyjmować zagranicznych studentów. Bidasoa jest jednym z niewielu międzynarodowych seminariów, jest specjalnie zaprojektowany do formacji seminarzystów pochodzących z różnych części świata, nie jest seminarium diecezjalnym.

Z drugiej strony, nauczanie również wiąże się z tradycją. Nie można porównywać tradycji chrześcijańskiego życia i chrześcijańskich uniwersytetów, które ma Kościół w Europie, z tradycją w Tanzanii, która właśnie obchodziła 150 lat od przybycia pierwszych misjonarzy.

Kościół w Europie ma skarbnicę nauczania, biblioteki, książki, dobrze wyszkolonych nauczycieli, którzy są również badaczami i pisarzami, czego Afryka nie ma. Nie ma sensu mówić, że jesteśmy na tym samym poziomie.

Chodzi o to, aby otrzymali to szkolenie, aby mogli wnieść je do afrykańskiego kościoła i wzbogacić go.

Podczas tej wizyty w Hiszpanii miałem okazję zobaczyć wiele bibliotek i po raz pierwszy widziałem księgę pergaminową. Albo, na przykład, mam doktorat z liturgiki z Papieskiego Ateneum w San Anselmo i po raz pierwszy widziałem sakramentarz, pierwsze księgi liturgiczne. Studiowałem lub uczyłem się na pamięć rzeczy, których nigdy nie byłem w stanie fizycznie zobaczyć. Kościół w Afryce nie ma takiego bogactwa ani biblioteki, w której można by zobaczyć te rzeczy.

Z drugiej strony, w Afryce jesteśmy obrządku łacińskiego. W Egipcie istnieje obrządek koptyjski, ale zasadniczo jesteśmy obrządku łacińskiego. W Europie natomiast jest obrządek rzymski, mozarabski, ambrozjański... Podczas tej podróży do Hiszpanii po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć we mszy w obrządku mozarabskim.

Co więcej, w każdym lokalnym kościele istnieje pewna forma pobożności ludowej. Możliwość opuszczenia domu i zobaczenia innych kulturowych sposobów życia i wyrażania wiary jest wielkim bogactwem, ponieważ można się wielu rzeczy nauczyć. Pomaga także poznać to, co jest negatywne, aby zapobiec temu w diecezji pochodzenia.

Tradycja się pogłębia, to rozwój. W Afryce jeszcze tego nie mamy. Studiuje się, czym jest bazylika, ale w Afryce nie ma bazylik ani tak dużych budynków. Myślę, że w całej Afryce są dwa budynki, które można uznać za bazyliki. W Europie jest tak wiele historii i tak wiele stylów architektonicznych, z kościołami romańskimi, gotyckimi, barokowymi, renesansowymi, neoklasycznymi... To bogactwo.

Albo kanonicy katedralni, w Afryce to figura, która nie istnieje, ale tutaj widziałem, że jest bardzo powszechna. Studia w innej diecezji otwierają horyzonty i perspektywy.

Istniała afrykańska tradycja chrześcijańska, ale głównie w północnej części, a wraz z nadejściem islamu została utracona. Tak więc w Afryce istniała bariera komunikacyjna tego, co mogło być afrykańską tradycją wiary chrześcijańskiej.

Chciałbym również wezwać Kościół zachodni, aby nieco bardziej otworzył swoje drzwi. W Afryce brakuje nam tych korzeni historii, edukacji, tradycji liturgicznej... Jeśli nie jest to znane i nie jest pogłębiane, istnieje również ryzyko, że wiara afrykańska nie będzie miała korzeni. Bardzo by nam pomogło, gdyby Zachód bardziej otworzył swoje drzwi dla Kościoła afrykańskiego i ułatwił otrzymanie tego szkolenia. Konieczne jest wspieranie tej stanowczości w wierze.

I odwrotnie, jest to również korzyść dla Kościoła europejskiego. Kościół afrykański jest młody, nie boi się jeszcze powiedzieć "jestem katolikiem". To, że młodzi Afrykanie przychodzą do europejskiego Kościoła jest świadectwem. Jest to wiara bez strachu. Jest to także korzyść dla lokalnego kościoła, który może zobaczyć inny sposób przeżywania wiary. Wymiana jest korzystna dla wszystkich. Potrzebujemy siebie nawzajem, aby być naprawdę uniwersalni.

Jak wyglądał Twój proces powołania i co zachęciło Cię do przyjęcia święceń?

Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny, a moje powołanie pojawiło się, gdy byłem dzieckiem. Pamiętam dwa kluczowe momenty. Kiedy miałem 5 lub 6 lat, biskup po raz pierwszy przybył na moją wyspę (pochodzę z Ukara, wyspy w archipelagu Ukerewe na Jeziorze Wiktorii). Właśnie skończyli budować pierwsze kigango w Bukiko, mojej rodzinnej wiosce, a biskup przybył, aby je zainaugurować. Pamiętam, jak witaliśmy biskupa, śpiewaliśmy... Biskup mówił o tym, jak ważne jest zaangażowanie rodziców w edukację swoich dzieci. Spośród wszystkich dzieci podszedł do mnie, położył mi rękę na głowie i powiedział: "Takie dziecko, jeśli będzie się uczyć, pewnego dnia może zostać księdzem".

Drugi moment nastąpił wkrótce potem. Na wyspie nie było księży, przyjeżdżali tylko na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Nie było mszy nawet w niedziele, ponieważ nie mieliśmy promu tak jak teraz, musieliśmy płynąć łodzią rybacką. Wiara w mojej wspólnocie została zachowana i rozpowszechniona przez katechistów, a ja również zostałem przez nich uformowany.

W tamtym roku mama zabrała mnie na mszę bożonarodzeniową i zostawiła mojego starszego brata pod opieką domu. Parafia jest bardzo daleko i musieliśmy iść pieszo, więc nie mogliśmy pójść wszyscy. Pamiętam, jak wszedłem do kościoła i po raz pierwszy zobaczyłem księdza. Powiedziałem: "Chcę być taki jak on". Potem studiowałem w niższym seminarium, a następnie w wyższym seminarium i zostałem wyświęcony na kapłana w 2006 roku. W 2021 roku zostałem konsekrowany na biskupa.

Jakie są główne wyzwania duszpasterskie w twojej diecezji?

Diecezja Bunda jest bardzo młoda, ma dwanaście lat, została erygowana w ostatnim roku papieża Benedykta XVI. Tak więc wciąż się rozwija.

Jedną z pierwszych trudności w diecezji są głęboko zakorzenione tradycje i zwyczaje, takie jak cześć lub strach przed niektórymi zwierzętami uważanymi za totemy. Na przykład, na wyspach, wąż pyton. Do tego stopnia, że gdybyśmy umieścili pytona, nawet martwego, przy drzwiach kościoła, nikt by tam nie wszedł, ponieważ uważają, że może ich przekląć, nawet jeśli są chrześcijanami.

Wiara w to, że pyton ma moc przeklinania ich, jest znacznie większa niż ich wiara chrześcijańska.

Gdyby przed drzwiami mojej parafii stał pyton, też bym tam nie wszedł.

(śmiech)

Ale bałbyś się go jak węża, a nie jak świętego zwierzęcia, które ma moc przeklinania cię żywego lub martwego.

Istnieją również zwyczaje, które są tak głęboko zakorzenione, że bardzo trudno jest je wykorzenić. Na przykład rytuały oczyszczające: jeśli zostaniesz wdową lub wdowcem, choć jest to bardziej powszechne wśród kobiet, musisz się oczyścić, a środkiem do tego jest spanie z innym mężczyzną. Albo poligamia. W niektórych plemionach bycie monogamicznym jest źle widziane, trzeba być poligamicznym, a to wpływa na życie chrześcijańskie, małżeństwo i rodziny. W szczególności mężczyznom z plemienia Kurya bardzo trudno jest przyjść na mszę z tego powodu.

Czasami zdarza się na przykład, że piąta żona chce zostać chrześcijanką. Prosi o chrzest, ale nadal żyje jako piąta żona. Jest to również problem duszpasterski związany z udzielaniem sakramentów.

Są też inne problemy administracyjne: nie mamy kurii, budynku do zarządzania sprawami. Stworzyliśmy oddział w salonie mojej rezydencji z trzema małymi biurami, ale nadal brakuje nam tej struktury, chociaż staramy się ją zdobyć.

Co więcej, diecezja Bunda jest diecezją ubogą. Aby mieć wyszkolonych księży do szkolenia ludności, potrzebne są pieniądze. Dlatego otrzymanie stypendium jest dla nas wielką pomocą.

Z drugiej strony mamy bardzo niewielu księży. Dlatego katechiści w naszej diecezji są bardzo ważni, ale muszą być dobrze wyszkoleni. Dwie duże prace, które obecnie prowadzimy, to budowa kurii i małej szkoły dla katechistów, z salami lekcyjnymi i biurem, która może również służyć jako miejsce rekolekcji, gdzie mogą udać się na weekend lub miesiąc i odbyć intensywny kurs w zakresie tematów duszpasterskich lub liturgii. Biorąc pod uwagę, że katechiści są kluczowym elementem ewangelizacji naszej diecezji, konieczne jest, aby mieli szkolenie zgodne z pracą, którą wykonują.

Podejmujemy małe kroki w kierunku rozwoju, ale wciąż jesteśmy na bardzo wczesnym etapie. Jesteśmy jednak bardzo podbudowani i idziemy naprzód.

Więcej
Kultura

Steven Schloeder: "Poprzez architekturę staramy się wyrazić głębszą prawdę".

W wywiadzie dla Omnes architekt i teolog Steven Schloeder omawia podstawowe aspekty architektury sakralnej i jej historyczny rozwój.

Loreto Rios-19 sierpnia 2023-Czas czytania: 11 minuty

Architekt i teolog Steven Schloeder stara się odpowiedzieć na współczesne wyzwania związane z budową kościołów katolickich, czerpiąc z symboliki, która towarzyszyła im na przestrzeni dziejów. W swojej książce Architektura w komunii (Ignatius Press), która nie została jeszcze przetłumaczona na język angielski, mówi o trzech głównych symbolach w języku architektury: ciele, świątyni i mieście.

W jaki sposób architektura symbolizuje i reprezentuje znaczenie tego, co jest obchodzone?

-Przede wszystkim budujemy kościoły dla celebracji liturgii, która z konieczności jest wspólnotowym wydarzeniem zgromadzonych razem wierzących w Chrystusa. Liturgia manifestuje Ciało Chrystusa. Kościół jest Ciałem Chrystusa i kontynuacją Ciała Chrystusa na ziemi. Jest to rzeczywistość fizyczna i duchowa, wieczna i doczesna, niebiańska i ziemska.

Bóg objawia się poprzez symbole, a Chrystus objawił nam znaczenie konkretnych symboli: symbolu ciała, krwi, Jego ukrzyżowania. Są to sakramentalne, skuteczne symbole, prawdziwa rzeczywistość, w której uczestniczymy. Liturgia jest zarówno materialna, jak i duchowa, wspólnotowa i hierarchiczna.

Kiedy zbliżamy się do kościoła z zewnątrz, z ulicy, pomaga nam to, że wygląda on jak kościół. Nie wszystkie współczesne kościoły wyglądają jak kościoły i jest to problem, którym należy się zająć. Kiedy zbliżamy się do kościoła, zbliżamy się do niebiańskiego Jeruzalem, Miasta Bożego, Ciała Chrystusa, Świątyni Ducha Świętego i myślę, że lokalna parafia lub katedra powinna być postrzegana jako obecność niebiańskiego Jeruzalem w naszym mieście. Jest to przerwa w tkance miasta, miejsce, w którym dzieje się coś świętego. W Księdze Objawienia pojawia się obraz niebiańskiego Jeruzalem, które zstępuje, Boga żyjącego pośród ludzi, i to jest to, co naprawdę powinniśmy widzieć, gdy widzimy kościół, i to, co nasze architektury powinny w jakiś sposób wyrażać.

Wnętrze kościoła św. Joachima i Anny, zaprojektowane przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Kiedy znajdujemy się wewnątrz Kościoła i zbliżamy się do ołtarza, język ołtarza pomaga nam zrozumieć, że wkraczamy w święte wydarzenie i święte miejsce. Bardzo ważny jest krucyfiks jako centralna ikona liturgii, jak powiedział kardynał Ratzinger.

To nie jest tylko posiłek, to nie jest tylko stół, to nie jest tylko zgromadzenie ludzi, ale ludzi na Ziemi i niebiańskiego Jeruzalem, Kościoła triumfującego. Myślę, że formalność języka architektury i rzeczy takie jak symetria, wysokość czy jakość materiałów mają fundamentalne znaczenie, ponieważ staramy się wyrazić coś, co jest niezwykle ważne. Wyrażamy znaczenie i godność poprzez wartość i sposób, w jaki traktujemy rzeczy w naszej kulturze materialnej.

Na przykład ołtarz to nie tylko drewniana deska, jak stół w jadalni. Dobre szaty liturgiczne, cenne przedmioty liturgiczne, takie jak kielich czy cyborium, dobre płótno i dobrej jakości kamień pomagają nam zrozumieć znaczenie tego, co się mówi. Następnie, oczywiście, są same teksty liturgiczne, modlitwy kapłana i odpowiedzi. To właśnie przekazuje intencję kościoła: złożenie tej doskonałej ofiary podczas mszy.

Dlatego właśnie istnieje dyscyplina liturgiczna: należy pościć przed przyjęciem Komunii, być w stanie łaski przed przyjęciem Komunii, odpowiednio się ubierać, mieć poczucie prawdziwej godności, jeśli chodzi o materialne otoczenie kościoła. Myślę, że jest to jedna z ważnych rzeczy w architekturze poprzednich pokoleń, że kościół był bardzo świadomy i celowy w swojej kulturze materialnej. architektoniczny.

Pokazało to, że było to coś bardzo ważnego i zasługiwało na naszą pełną uwagę.

Jak kościoły ewoluowały na przestrzeni czasu i jakie były najważniejsze punkty zwrotne?

-Wiemy, że początkowo wspólnoty spotykały się w domach. Bardzo wcześnie, w połowie II wieku, pojawiły się ślady konsekrowanych kościołów. Nie mamy na to dowodów archeologicznych, ponieważ zostały one utracone. Najwcześniejsze zachowane kościoły pochodzą z około sto lat później, ale mamy dowody w postaci dokumentów pisanych, że kościoły istniały około sto lat wcześniej, widoczne budynki, które można było zidentyfikować jako miejsca kultu. Chrześcijanie osiedlali się w społecznościach, które mogły posiadać ziemię i budować. Miało to miejsce bardzo wcześnie w historii chrześcijaństwa. Przed Konstantynem, podczas prześladowań na przełomie III i IV wieku, Laktancjusz, na przykład, historyk, mówi o niszczeniu dużych budynków w ramach prześladowań. Tak więc Kościół miał silną tożsamość, jeśli chodzi o pozostawienie swojego śladu w mieście lub wiosce.

Wygląd zewnętrzny kościoła Świętej Teresy z Liseux, zaprojektowany przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Euzebiusz ma fantastyczny fragment w swoim Historia o poświęceniu katedry w Tyrze, który mówi o symbolice, pięknie i znaczeniu budynku. Myślę, że Euzebiusz nie wymyśla tego języka architektury kościelnej, ale istniała już ugruntowana wiedza na temat tego, czym powinien być kościół, ponieważ pisze na początku IV wieku i ma w pełni ukształtowaną teologię architektury, która, jak sądzę, nie przyszła do niego niespodziewanie, ale wyraża to, co Kościół już kultywował. Tak więc istniały już monumentalne budynki, które były ważne i rozpoznawalne.

Być może za czasów Konstantyna, który jest głową Euzebiusza, Kościół prawdopodobnie przyjął formalność naśladującą dwór królewski, jak przystało na Króla Królów, Pana Panów. W tym czasie przyjęto plan bazyliki, tradycyjną formę kościoła, która pojawiła się w III wieku i prawdopodobnie nieco wcześniej. Od tego momentu nastąpiła seria innowacji stylistycznych: architektura bizantyjska, romańska, gotycka...

Chodzi o to, że każdy z tych stylów podąża za wzorcem. Znajdujemy podobieństwo w formalnym języku architektury. Przede wszystkim jest to język związany z ciałem: symetryczny i hierarchiczny (mamy głowę, klatkę piersiową, nogi...). I to jest coś cennego, co moim zdaniem musimy odzyskać zarówno w architekturze, jak i w sztuce: ponownie spotkać się z naszym ciałem w sensie sakramentalnym.

W kościele w kształcie krzyża głowa jest absydą, gdzie znajduje się siedziba biskupa, ponieważ reprezentuje Chrystusa rządzącego Kościołem, transept jest klatką piersiową, gdzie znajduje się ołtarz, serce; stamtąd wychodzą ramiona, a stopy są wejściem, ponieważ wchodzisz do Kościoła. Istnieje symboliczny sposób myślenia związany z ciałem.

Wierzę również, że odnosi się to do Wcielenia i broni go jako "logosu", który jest komunikatywny, formacyjny i tworzy rzeczywistość. Wcielenie Chrystusa w ludzkie ciało jest zawsze naszym wzorem do zrozumienia, kim jesteśmy jako osoby i jako Kościół. Natychmiast przypomina nam się św. Paweł (1 Kor 12:12).

Istnieje również język związany ze świątynią, Namiotem Spotkania i świątynią Salomona. Sam Chrystus mówi o swoim ciele jako o "świątyni". On sam ustanawia te relacje. Rozwija to święty Paweł, a także Euzebiusz. Zawsze myślimy o formie symbolicznie. W architekturze staramy się wyrazić głębszą prawdę.

W Objawieniu 21-22 widzimy, że przybytek zostaje przekształcony w miasto. Jeśli spojrzymy na gotycki kościół, to sposób, w jaki jest on przedstawiony, jest genialny: każda część budynku, cyborium lub baldachim nad ołtarzem, jest małym budynkiem. Przypory na zewnątrz budynku to małe kapliczki, a wszystkie kapliczki to małe domy, które tworzą miasto. Nawy i korytarze są jak drogi. Istnieją bezpośrednie analogie, które pomagają nam zrozumieć to wzajemne połączenie między ciałem, świątynią i miastem.

Przez wieki, niezależnie od stylu kościoła, jest to główny język, który w jakiś sposób odnosi się do faktu, że jesteśmy ciałem i żyjemy w budynkach, domach, które są domem rodzinnym, kościołem domowym. Ma to fundamentalne znaczenie dla znaczenia rodziny jako centralnego jądra społeczeństwa. Leży to również u podstaw koncepcji, że jesteśmy istotami społecznymi i musimy żyć we wspólnocie, aby się rozwijać. Kościół jako budynek i teologia architektury powinny w jakiś sposób reprezentować to wszystko. Są to koncepcje wierne sposobowi, w jaki Bóg nam się objawił: Ciało Chrystusa i Kościół jako świątynia, jako niebiańskie miasto.

Następnie dochodzimy do XX wieku, który jest radykalną przerwą. Szczególnie w Niemczech, dzięki pracy Rudolfa Schwarza i Bauhausu. Wiele innych osób, które nie były częścią Bauhausu, robiło podobne rzeczy, ale mówimy ogólnie o architekturze modernistycznej.

Kościoły przestają być hierarchiczne i zaczynają przybierać okrągłe formy. Niemieccy luteranie i katolicy zaczynają bawić się innymi, bardziej scentralizowanymi formami. I w tym momencie myślę, że straciliśmy jedność kościoła jako symbolicznej prezentacji niebiańskiej rzeczywistości. Nie chodzi o to, że jest on całkowicie oderwany od tego, co było wcześniej, ale scentralizowana forma, która generalnie ma jakąś formę przypominającą namiot, jest zdecydowanym zerwaniem ciągłości, która istniała 1900 lat wcześniej. Stała się ona główną formą architektury sakralnej w Europie i Ameryce, zwłaszcza po II wojnie światowej i powstaniu modernizmu. Wiele miast w Europie, które zostały zbombardowane, zostało odbudowanych w modernistycznych formach.

Jaka była ewolucja baptysterium i jego symboliki?

-Najważniejszą rzeczą w chrzcie jest to, że jest on jednym z sakramentów inicjacji, wprowadzającym nas do Ciała Chrystusa. We wcześniejszym obrzędzie, przed zmianami z lat sześćdziesiątych, istniał bardzo interesujący język związany z przejściem z obszaru ciemności do królestwa życia. Była seria modlitw, gdy osoba po raz pierwszy wchodziła do kościoła, ponieważ była wprowadzana do Królestwa. W tamtych czasach baptysterium było ogrodzone, z płotem wokół niego lub jakimś rodzajem urządzenia ochronnego, ponieważ istniało poczucie przywrócenia pierwotnej niewinności i prawości, a bramy raju zostały dla nas otwarte. Chrzest jest wejściem do Kościoła, do Królestwa Bożego, z ciemności i chaosu, a światło staje się bardzo ważnym elementem.

Teraz zwykle chrzcielnica jest umieszczana przy wejściu do kościoła, co nie jest błędem, w rzeczywistości jest to wejście do kościoła, ale często jest umieszczana w jednej linii z ołtarzem, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ w Ameryce w latach pięćdziesiątych XX wieku niemiecki liturgista opublikował książkę, w której powiedział, że najważniejszą rzeczą jest ołtarz, a następnie baptysterium, a wszyscy gromadzą się wokół obu. Więc ustawiają się w szeregu i wszyscy muszą iść wokół baptysterium, nie można mieć prostej procesji. Stało się to motywem stylistycznym.

Symbolem, który został utracony, jest to, że chrzcielnica jest również miejscem śmierci, gdzie umieramy dla naszych grzechów i stajemy się nowym człowiekiem. Baptysterium jest łonem, w którym rodzą się chrześcijanie, ale także grobem, w którym umieramy i rodzimy się w Chrystusie. Stare modele mogą być już nieaktualne: jeśli spojrzymy na niektóre słynne baptysteria, takie jak te w Pizie, Florencji czy Rawennie, mają one zazwyczaj kształt ośmiokąta, oparty na rzymskim mauzoleum. Musimy jednak znaleźć sposób na wyrażenie różnych znaczeń baptysterium: wody, życia, śmierci, włączenia w Ciało Chrystusa. My, architekci, bawimy się językiem bogatym w symbolikę, za pomocą którego staramy się przekazać i wesprzeć to, czego Kościół stara się nas nauczyć, a baptysterium jest w tym sensie mikrokosmosem.

Uważam, że w architekturze w ciągu ostatnich dwudziestu lat pracowaliśmy nad odzyskaniem sakramentalnego wymiaru budynku.

A konfesjonał?

-To, co wiemy o spowiedzi, to to, że w dawnych czasach, kiedy mordercy byli w drodze na egzekucję, wołali: "Zgrzeszyłem, módlcie się za mnie". Mamy na to pewne dokumenty. We wczesnym kościele do spowiedzi można było przystąpić raz w życiu, więc zwykle miało to miejsce pod koniec życia. Trzeba było stanąć na schodach kościoła i wyznać swoje grzechy biskupowi. I wszyscy o tym wiedzieli. Myślę więc, że rozsądne było rozwinięcie prywatnej spowiedzi z bardziej duszpasterskiej perspektywy, która została szczególnie rozwinięta przez mnichów w Irlandii.

W dzisiejszych czasach widziałem konfesjonały, które mają szklane kabiny, jak przestrzeń biurowa, ze stołem dla penitenta i spowiednika. Jest to bardzo transakcyjne. Myślę, że musimy odzyskać poczucie spowiedzi jako sakramentu, który zasługuje na własną przestrzeń, taką jak barokowy konfesjonał, w którym ksiądz znajduje się w centrum, a po obu stronach jest miejsce dla penitentów. Staje się ona obiektem w przestrzeni, w miejscu sakramentu.

W ciągu ostatnich dwudziestu lat nastąpiła rewizja znaczenia prywatnej, dyskretnej i anonimowej spowiedzi, zarówno dla kapłana, jak i penitenta. Jest to spotkanie z Chrystusem za pośrednictwem szafarza i słów kapłana Chrystusa. Znajdujemy się w interesującym okresie rozwoju architektury sakralnej, gdzie mamy kapłana twarzą w twarz i zapoznajemy się z nim, i to samo dotyczy spowiedzi.

Jako teolog i architekt staram się dopracować język aranżacji architektonicznej i formy, tak aby wspierał to, co Kościół robi sakramentalnie.

Jakie cechy muszą mieć elementy sanktuarium i co należy wziąć pod uwagę podczas ich budowy?

-Ołtarz jest centralny i dominujący, a ambo jest miejscem głoszenia. W czasach św. Jana Pawła II powstała koncepcja "dwóch stołów": stołu ofiary i stołu Słowa. Myślę, że ważne jest ustanowienie relacji między głoszonym Słowem a Słowem jako chlebem (Mt 4, 4). Są to dwa elementy, które powinny być architektonicznie powiązane.

Ołtarz kościoła św. Klary z Asyżu, zaprojektowany przez Stevena Schloedera ©Steven J Schloeder AIA

Następnie mamy również miejsce rezerwacji eucharystycznej, tabernakulum. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Hiszpanii, ale kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych był duży ruch, aby wydzielić tabernakulum do osobnej kaplicy. Było to w pewnym sensie narzucone przez liturgistów. Obecnie tendencja jest taka, aby przywrócić tabernakulum w świątyni, i myślę, że słusznie. Jednym z argumentów było to, że skoro kapłan stoi teraz twarzą do zgromadzenia, to odwraca się plecami do tabernakulum.

Ale język przybytku już to rozwiązuje. Jest to Namiot Spotkania. Jest odpowiednio nieprzezroczysty, solidny i przykryty, więc jest to jego własny pokój, jego własna święta przestrzeń, gdy jest odpowiednio skonstruowany. To ten sam język "ukrywania" lub "zasłaniania", który występuje w Namiocie Spotkania lub w świątyni Salomona. Kiedy drzwi są zamknięte, życie może toczyć się dalej. Kiedy są otwarte, widzimy Pana w Jego chwale, w shehinah. To pozwala nam żyć w obecności Boga. Bo jeśli widzimy Boga twarzą w twarz, co możemy zrobić poza padnięciem na kolana w uwielbieniu?

Myślę, że punkt, w którym teraz jesteśmy, przywracając tabernakulum na jego pierwotne miejsce, działa, ponieważ kiedy wchodzimy do kościoła, klękamy przed Panem, który jest w tabernakulum, nie musimy się rozglądać, aby Go znaleźć.

Jeśli chodzi o stolicę biskupią, dokumenty kościelne wskazują, że podkreśla ona obecność kapłana jako Chrystusa, który przewodniczy swojemu ludowi. Kapłan reprezentuje biskupa. Jest to miejsce godności, miejsce przewodniczącyKościół nie mówi nam o tym zbyt wiele. Kościół nie mówi nam zbyt wiele na ten temat. W niektórych starszych dokumentach mówi się o tym, że siedzenie powinno znajdować się na szczycie, w najwyższym punkcie sanktuarium, ale nie powinno wyglądać jak tron. Jeśli jednak spojrzeć na jakikolwiek królewski tron, to zawsze znajduje się on w najwyższym miejscu, w centrum. Język tego miejsca zawiera więc mieszane przesłania. Jest to miejsce służby, miejsce przewodniczenia, ale nie powinno być tronem ani katedrą.

Jest też sam krucyfiks. Według słów kardynała Ratzingera jest to centralna ikona liturgii, ponieważ wszystko ma związek z drewnem krzyża, ukrzyżowaniem Chrystusa i Jego śmiercią na krzyżu. Gdzie więc jest najlepsze miejsce, aby go umieścić? Co on reprezentuje? Nie modlimy się do krzyża, nie modlimy się do Chrystusa, uczestniczymy z Chrystusem w Jego ofierze dla Ojca, i to jest teologia krzyża, to jest centralne przesłanie mszy w jej sakramentalnym, kapłańskim i ofiarniczym sensie.

Chrystus Najwyższy Kapłan ofiarujący się na krzyżu. Przy Święto wiaryRatzinger powiedział, że krucyfiks staje się otwartym ikonostasem, na który spogląda zarówno kapłan, jak i zgromadzeni. Znajduje się pośrodku, nad ołtarzem, i myślę, że jest to cenne i rozsądne miejsce, staje się punktem odniesienia wspólnym dla całego Kościoła w modlitwie, kapłana służebnego i królewskiego kapłaństwa, chrztu, ofiarowania naszego życia zjednoczonego z ministrem w jednym kapłanie.

Taka jest dynamika liturgii, którą krzyż powinien wspierać. Ma to znaczenie dla rozwoju teologii świeckich jako członków kapłaństwa chrzcielnego. I to było bardzo jasne przesłanie w dokumentach Soboru Watykańskiego II, że naprawdę istnieje ofiara, do której złożenia my, świeccy, jesteśmy wezwani, a jest to ofiara z listu św. Pawła do Rzymian: stawcie się "ofiarą żywą, świętą, Bogu przyjemną" (Rz 12,1). Wierzę więc, że jesteśmy wezwani, by wziąć całe nasze życie i przynieść je na ołtarz. Składając ofiarę chleba i wina, ofiarowujemy nasze serca Chrystusowi, aby je uzdrowił, a także ofiarowujemy nasze własne życie.

Świat

Rimini połączy naukowców, intelektualistów i artystów w wydarzeniu kulturalnym

44. edycja Spotkania na rzecz Przyjaźni między Narodami odbędzie się w Rimini w dniach 20-25 sierpnia 2023 roku. W tym roku wydarzenie skupi się na temacie "Ludzka egzystencja to niewyczerpana przyjaźń".

Loreto Rios-18 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

Na stronie Spotkanie Przyjaźni Ludowej rozpocznie się w niedzielę 20 sierpnia mszą świętą pod przewodnictwem kardynała Matteo Zuppiego i koncelebrowaną przez biskupa Rimini, Nicolò Anselmiego.

Historia spotkania

Zorganizowany przez katolicki ruch Komunia i wyzwoleniePierwsza edycja spotkania odbyła się w 1980 roku. W 2008 r. komitet promujący, który był stowarzyszeniem od 8 grudnia 1980 r., przekształcił się w Fundację Spotkania dla Przyjaźni Między Narodami, która jest odpowiedzialna za coroczną organizację spotkania.

Fundacja ta, jak czytamy na stronie internetowej, "narodziła się z pragnienia kilku przyjaciół, aby spotkać się, poznać i przywieźć do Rimini wszystko, co piękne i dobre w kulturze" naszych czasów. Fundacja Spotkania "opiera się na pragnieniu i pasji, które każdy człowiek ma w swoim sercu, aby stworzyć wspólną płaszczyznę spotkania i dialogu". Wolontariusze są kluczowym filarem w organizacji wydarzenia, łącząc "wspólnie" swoje skłonności "ku prawdzie, dobru i pięknu".

W ciągu siedmiu sierpniowych dni Spotkanie gromadzi co roku ważne osobistości z różnych dziedzin akademickich i artystycznych oraz z różnych religii i kultur i jest określane jako "najbardziej partycypacyjny festiwal kulturalny na świecie" oraz "miejsce przyjaźni, w którym można budować pokój, współistnienie i przyjaźń między narodami".

Program jest bardzo zróżnicowany: obejmuje wykłady na różne tematy (ekonomia, sztuka, literatura, nauka, polityka...), okrągłe stoły, wystawy, koncerty i przedstawienia teatralne.

Wydanie 2023

Motto edycji 2023, "Ludzka egzystencja jest niewyczerpaną przyjaźnią", jest "zaproszeniem do odkrycia głębszego znaczenia przyjaźni, jej generatywnej siły, jej źródeł i perspektyw dla istnienia każdej istoty ludzkiej i dla budowy nowego społeczeństwa". Przyjaźń zawsze była w centrum pragnienia ludzkiego serca; jest darem, którego nikt nie może sobie odebrać.

W tym roku program obejmie między innymi tematy związane z edukacją, odpowiedzialnością prasy, nauką, fizyką, polityką, przyjaźnią w Biblii, fuzją jądrową, powołaniem w pracy, encykliką Fratelli Tutti, rozumem i wiarą, sztuczną inteligencją, zdrowiem, demografią, literaturą i poezją, architekturą, niebieską i cyrkularną gospodarką, naturą.

Tolkien, Dostojewski i moto GP

Niektóre z najważniejszych wydarzeń to spotkanie z prezydentem Włoch, Sergio Mattarellą, w piątek 25, oraz wywiad z Marco Bezzecchim, zawodnikiem Moto GP. Odbędzie się również konkurs muzyczny Meeting Music Contest oraz warsztaty kreatywnego pisania.

W odniesieniu do sztuk performatywnych na uwagę zasługuje inscenizacja "Snu śmiesznego człowieka" Dostojewskiego z udziałem ikony włoskiego teatru Gabriele Lavii oraz koncert "Serce we wszystkim" poświęcony chirurgowi i pedagogowi Enzo Piccininiemu, który jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego.

Tolkien będzie również obecny w programie z wykładem "Misja Froda: jednostka i firma we "Władcy Pierścieni". 50 lat po śmierci Tolkiena", wygłoszonym przez Giuseppe Pezziniego, profesora Corpus Christi College w Oksfordzie i Paolo Prosperi, kapłana Bractwa Świętego Karola Boromeusza.

Spotkanie obejmie również prezentacje, które przypomną takie osobistości jak Aldo Moro, Lorenzo Milani, Dorothy Day, wenezuelski błogosławiony José Gregorio Hernández, błogosławiony Pino Puglisi i Japończyk Takashi Pablo Nagai, lekarz, który przeżył wybuch bomby atomowej i jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego, o którym Ediciones Encuentro wydało niedawno książkę pt.To, co nigdy nie umiera". Ten ostatni artykuł, zatytułowany "Niewyczerpane przyjaźnie. To, co nigdy nie umiera. Postać Takashiego Nagai", weźmie udział Paola Marenco, wiceprzewodnicząca Komitetu Przyjaciół Takashiego i Midori Nagai.

Przesłanie papieża

Z okazji Spotkania, papież wysłał wiadomość do biskupa Rimini, monsignora Nicolò Anselmi, za pośrednictwem kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina, w której podkreślił, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami stara się "być miejscem przyjaźni między osobami i narodami, otwierając drogi spotkania i dialogu".

Wreszcie, komunikat podkreśla, że "papież Franciszek ma nadzieję, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami będzie nadal promować kulturę spotkania, otwartą dla wszystkich, nie wykluczając nikogo, ponieważ w każdym jest odbicie Ojca (...). Niech każdy z uczestników nauczy się trochę zbliżać do innych na wzór Jezusa (...)".

Wybaczanie niewybaczalnego

"Ten, kto wybacza obrazę, pielęgnuje miłość; ten, kto uparcie obraża, rozdziela przyjaciół" (Prz 17:9).

18 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ana i Gerardo przeszli przez trudną próbę niewierności. Wnieśli sprawę do rozwód. W dniu, w którym miał zostać złożony ostateczny podpis, zrobiła to, ale on się powstrzymał. Coś w głębi duszy mówiło mu, że to niczego nie rozwiąże. Pomyślał o swoich dzieciach, porzucił swoje kryteria i w imię Boga zdecydował się nie podpisywać: "Nie chcę rozwodu", powiedział prawnikowi. Wstał i wyszedł stamtąd zdeterminowany, by walczyć o jedność swojej rodziny. 

Ana była wewnętrznie zadowolona z tego czynu. Zdała sobie sprawę, że nie chce położyć kresu jego małżeństwoChciałem tylko położyć kres ich problemom. Od tego czasu oboje na nowo rozpoczęli swój związek. Wybaczyli sobie nawzajem, odnowili swój dom, rozumiejąc, że tylko Bóg daje nam zdolność do prawdziwej miłości, do wybaczania tego, co wydaje się niewybaczalne, do umierania dla większego dobra.

Dziś rodzina Gerardo i Any służy Panu, są świadkami owoców przebaczenia i głoszą je z entuzjazmem.

Nauczanie Chrystusa

Przebaczenie nie jest rzeczą ludzką, lecz boską. Nie możemy wybaczyć tego, co uważamy za niewybaczalne. W głębi serca czujemy, że nie chcę, to niesprawiedliwe, nie zasługuję na to, dlaczego ja?

Tylko Jezus Chrystus mówi o przebaczeniu, które jest niezbędne do życia. Nikt inny, żaden inny sposób myślenia nie podchodzi do przebaczenia tak jak On. Nasze prawdziwe poszukiwanie sprawiedliwości potwierdza: "kto czyni, ten płaci".

Ale Bóg przybywa na ziemię i jego słowa wprawiają nas w zakłopotanie:

"Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi i współczujący, i przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak Bóg przebaczył wam w Chrystusie" (Ef 4:32).

"Jeśli bowiem przebaczycie innym ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski" (Mt 6:14).

"Tak więc musicie się wzajemnie tolerować i przebaczać sobie nawzajem, jeśli ktoś ma jakąś skargę przeciwko drugiemu. Jak Pan wam przebaczył, tak i wy przebaczajcie" (Kol 3:13).

"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone" (Łk 6:37).

"Piotr przyszedł do Jezusa i zapytał: 'Panie, ile razy mam przebaczyć mojemu bratu, który zgrzeszy przeciwko mnie? Do siedmiu razy? -Jezus mu odpowiedział: "Powiadam ci, nie siedem razy, lecz siedemdziesiąt siedem razy"" (Mt 18:21-22).

Nie chcemy wybaczać, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to konieczne. Myślisz o swoich dzieciach, które kochasz i nie chcesz, by cierpiały. Nagle zdajesz sobie sprawę, że możesz je uratować, rezygnując z siebie. Być może zaczynasz rozumieć, że Bóg zrobił to samo dla ciebie. "Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (J 12:24).

W dzisiejszych czasach domy i serca są łamane z powodu niewierności. Podczas gdy konieczne jest położenie kresu tej pladze i życie w wiernej miłości, konieczne jest również wzmocnienie miłości w rodzinie poprzez chrześcijańskie przebaczenie, prawdziwe przebaczenie, które buduje, które odbudowuje z wiary i kładzie kres złu w jedyny możliwy sposób: w obfitości dobra!

Powołania

J. Marrodán: "Bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do poszukiwania wspólnej płaszczyzny".

Javier Marrodán, dziennikarz i profesor na Wydziale Komunikacji Uniwersytetu Nawarry, został wyświęcony na kapłana 20 maja przez koreańskiego kardynała Lazzaro You Heung-sika, prefekta Dykasterii ds. Duchowieństwa, wraz z 24 innymi członkami Opus Dei. Po prawie 100 dniach od święceń kapłańskich rozmawia z Omnes z Sewilli o swojej pracy duszpasterskiej i bieżących sprawach.

Francisco Otamendi-18 września 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Nie było możliwe przeprowadzenie wywiadu z Javierem Marrodánem z Nawarry, kiedy został wyświęcony na księdza w Rzymie przez Kardynał Korei Lazzaro You Heung-sik, prefekt duchowieństwa. Teraz, po prawie 100 dniach bycia księdzem, rozmawia z Omnes o niektórych swoich obawach. 

Na przykład jego "podziw" dla Alberta Camusa, który był obiektem jego praca doktorska. Marrodán jest poruszony faktem, że "ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób". 

Częściowo z tego powodu uważa on, że "dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do szukania punktów zbieżnych i odkrywania w innych trosk i aspiracji związanych z naszymi własnymi", i podaje przykład Jezusa z Samarytanką przy studni Sychar, co można zobaczyć w wywiadzie.

Javier Marrodán komentuje "pasję ewangelizowania poprzez radość", którą Papież FranciszekJeśli chodzi o "miłość do wrogów", zauważa, że "nie jest zwyczajem mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma swoje małe czarne listy w jakimś zakątku naszej duszy. Wyjście z tej spirali to prawdziwa rewolucja. 

Jesteś księdzem od trzech miesięcy. Czy te pierwsze sto dni przebiegają tak, jak sobie wyobrażałeś? Jak wygląda Twoje zadanie duszpasterskie? Co podkreślił Ci kardynał Lazzaro You Heung-sik podczas święceń?

-Zadebiutowałem jako ksiądz w Sewilli. Mieszkam w Colegio Mayor Almonte i na razie uczestniczę w niektórych działaniach związanych z pracą Opus Dei: rekolekcje, niektóre rekolekcje, medytacje dla młodych ludzi, obóz dla dziewcząt w Sierra de Cazorla... Pomagam także w kościele Señor San José. Kardynał Lazzaro You Heung-sik przypomniał nam w homilii święceń, że sam Chrystus przemówi przez nas, że przez nasze ręce udzieli rozgrzeszenia za grzechy i pojedna wiernych z Ojcem. 

Prawie każdego dnia spędzam trochę czasu w konfesjonale i zawsze staram się pamiętać o ojcu z przypowieści o synu marnotrawnym: mam nadzieję, że Bóg może mnie użyć, aby przyjąć wszystkich, którzy przychodzą, nie chciałbym w żaden sposób zepsuć ani utrudnić Jego miłosierdzia. Papież Franciszek napisał do 25 księży, którzy zostali wyświęceni w maju, że "Bożym stylem jest współczucie, bliskość i czułość". Prałat Opus Dei poprosił nas również, abyśmy byli gościnni, abyśmy siali nadzieję. Mam nadzieję, że nigdy nie odejdę od tych współrzędnych. 

Pracował w Diario de Navarrabył również nauczycielem. Często mówi się, że "dziennikarstwo to kapłaństwo". Jak to widzisz i czy nadal będziesz opowiadał historie?

- Myślę, że można powiedzieć, że dziennikarstwo polega zasadniczo na dostarczaniu informacji, aby społeczeństwo miało więcej i lepszych elementów osądu, aby ludzie mogli podejmować decyzje bardziej swobodnie. W tym sensie można mówić o pewnej ciągłości zawodowej: w końcu ksiądz również stara się skutecznie przekazywać dobrą nowinę Ewangelii. 

Jest jednak jedna ważna różnica, którą zauważyłem już w tych pierwszych tygodniach pracy duszpasterskiej. Jako dziennikarz od dawna byłem zaangażowany w odkrywanie i dokumentowanie historii, a następnie opowiadanie ich, i był bardzo jasny cel, który jest prawie założeniem pracy w wiadomościach: chodzi o opowiadanie historii dla kogoś.

Jako ksiądz, historie, które poznaję i słyszę, nie należą do mnie, nie przychodzą do mnie, aby je spisać lub dokończyć: są to historie, które wielu ludzi wkłada w moje ręce, abym mógł je przedstawić Bogu, abym mógł je opowiedzieć tylko Jemu. W tym sensie różnica jest głęboka. 

Każdego dnia, kiedy zbliżam się do ołtarza, aby odprawić mszę świętą, niosę ze sobą zmartwienia, grzechy, złudzenia, kłopoty, radości i łzy tych, którzy zwrócili się do Boga za moim pośrednictwem, czasem nieświadomie. Nadal są historie, a ja nadal jestem pośrednikiem, ale teraz obracam się na innej orbicie, na orbicie Boga.

Twoja najnowsza książka to "Ciągnąc nić". Co chciałeś nam w niej przekazać?

-Myślę, że główną cechą tej książki jest właśnie to, że nie chciałem nic mówić. Zacząłem ją pisać podczas pierwszego odosobnienia, w nieco improwizowany sposób, bez żadnych aspiracji redakcyjnych. Poświęciłem się przede wszystkim zbieraniu rozproszonych historii, które już napisałem, historii ludzi i wydarzeń, które były dla mnie ważne z różnych bardzo osobistych powodów. Wtedy zobaczyłem, że cały ten materiał można uporządkować i zebrać razem, że ma to sens. Podtytuł w pewien sposób to podsumowuje: Wszystkie historie, które doprowadziły mnie do Rzymu".

Przypuszczam, że w sercu ta książka jest hymnem dziękczynnym dla Boga, który skrzyżował moje ścieżki z tak wieloma dobrymi, interesującymi i niezapomnianymi ludźmi. Daje też pewne wskazówki co do zmiany kierunku, jaki obrałem w tym momencie życia.

Jesteś członkiem Opus Dei od 41 lat. Jak zauważyłeś, że Bóg powołuje Cię do kapłaństwa? Czy możesz udzielić kilku rad, jak żyć pasją ewangelizacji z radością, o co prosi papież?

-Rozważałem możliwość kapłaństwa przy wielu okazjach, ale był bardzo konkretny dzień w 2018 roku, kiedy zobaczyłem to znacznie wyraźniej. Myślę, że słowo 'call'. Wyczułem, że Jezus Chrystus zachęca mnie, abym spędził nadchodzące lata, starając się wykonywać Jego pracę w sposób służebny, przekazując Jego przesłania, pomagając Mu w udzielaniu sakramentów, angażując się w pełni w wielki "szpital polowy", jakim jest Kościół - wyrażenie papieża Franciszka - starając się być jednym z kapłanów. "święty, uczony, pokorny, wesoły i wysportowany". czego pragnął święty Josemaria. Podoba mi się wyrażenie pomaganie Bogu którego użyła Etty Hillesum, na tym będę się starał skupić od teraz. 

Jeśli chodzi o pasję, o której mówi Papież, myślę, że jednym z kluczy jest właśnie ewangelizacja przez radość: my, chrześcijanie, mamy więcej i lepsze powody niż ktokolwiek inny, aby być szczęśliwymi pomimo wszystko, aby oferować najlepszą wersję siebie, aby czuć się swobodnie w świecie. Wszystko to ma swoje źródło w osobistym spotkaniu każdego z nas z Jezusem: jeśli pozwolimy, by On nas wyzwał i pokochał, przestaniemy być pielgrzymami, a staniemy się apostołami. "Radość jest misją", powtórzył papież kilka razy w pamiętnym Czuwanie ŚDM w Lizbonie

Czasami spotykamy się ze stanowiskami społecznymi i politycznymi, które wydają się nie do pogodzenia. Jak z punktu widzenia profesora komunikacji, a teraz księdza, pogodzić antagonistyczne stanowiska z uzasadnioną obroną, na przykład, chrześcijańskiej wizji społeczeństwa, która podkreśla godność osoby ludzkiej? 

- W latach spędzonych w Rzymie ukończyłem studia z teologii moralnej i obroniłem pracę doktorską zatytułowaną "Teologiczny i moralny wymiar literatury. Przypadek Alberta Camusa". Albertem Camusem zainteresowałem się wiele lat temu, kiedy przeczytałem pierwszy rozdział pierwszego tomu 20th Century Literature and Christianity, autorstwa wielkiego Charlesa Moellera, belgijskiego księdza, który nawiązał bardzo interesujący dialog z punktu widzenia wiary z wielkimi autorami swoich czasów. 

Podziwiam i jestem poruszony faktem, że ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób. Zaryzykowałem tę tezę, ponieważ pociągał mnie pomysł zbudowania pomostu do Camusa z brzegu teologii. Czasami ograniczamy nasze relacje do tych ludzi lub instytucji, z którymi jesteśmy całkowicie zestrojeni. 

Zjawisko to można zaobserwować w matematyczny sposób w sieciach społecznościowych, które oferują tendencyjność potwierdzającą, ale coś podobnego dzieje się w polityce i społeczeństwie, tak często podzielonym przez antagonistyczne stanowiska, o których wspomniałeś w swoim pytaniu. Wierzę, że dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, jesteśmy wezwani do szukania wspólnej płaszczyzny i odkrywania w innych obaw i aspiracji podobnych do naszych własnych. Samarytanka przy studni w Sychar prowadziła moralnie nieuporządkowane życie, ale była przede wszystkim osobą poszukującą. Jezus wykorzystał jej tęsknotę i ukierunkował ją w sposób, jakiego nie mogła sobie wyobrazić.

Jezus powiedział: miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują. W 1932 r. św. Josemaria postarał się, aby obraz z tymi słowami Jezusa został umieszczony w centrach Dzieła: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali".Jakieś uwagi?

Jednym z najbardziej rewolucyjnych przesłań Ewangelii jest miłość do nieprzyjaciół. Nie jest rzeczą zwyczajną mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma w jakimś zakątku swojej duszy naszą małą czarną listę. Wyjście z tej spirali jest prawdziwą rewolucją. Myślę, że nowość przykazania Jezusa ma tyle wspólnego z faktem, że zostało ono po raz pierwszy zaproponowane przez Niego, co z dowodem na to, że jest ono zawsze nowe, właśnie dlatego, że my, ludzie, łatwo mamy tendencję do czegoś przeciwnego. 

Nowe przykazanie jest wezwaniem do przezwyciężenia naszych skłonności, nagromadzonych żalów, uprzedzeń, tego, co jest przedstawiane jako łatwiejsze lub wygodniejsze; jest zaproszeniem do dawania z siebie tego, co najlepsze w naszych relacjach z każdą inną osobą.

AutorFrancisco Otamendi

Stany Zjednoczone

Boży szept w tragedii. Niszczycielskie pożary na Hawajach

Od 15 sierpnia pożary na Hawajach spowodowały śmierć 99 osób, dziesiątki zaginionych i tysiące poszkodowanych.

Gonzalo Meza-17 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

W wyniku pożarów, które rozpoczęły się 8 sierpnia na wyspie Maui na Hawajach, do 15 sierpnia zginęło 99 osób, dziesiątki zaginęło, a tysiące zostało poszkodowanych. Według gubernatora Hawajów Josha Greena, w miarę upływu dni liczba ta może wzrosnąć. Chociaż pożary zostały opanowane, władze kontynuują działania ratownicze i poszukiwawcze.

Pożar zniszczył tysiące budynków, głównie mieszkalnych w mieście Lahaina, liczącym 12 000 mieszkańców mieście na zachodnim wybrzeżu wyspy Maui i drugim co do wielkości na archipelagu. Inne poważnie dotknięte społeczności to obszar "Kihei" i społeczności śródlądowe znane jako "Upcountry".

11 sierpnia prezydent Biden ogłosił stan Hawaje obszarem dotkniętym klęską żywiołową i udostępnił stanom szereg pomocy federalnej, od tymczasowych schronień po pomoc finansową dla ofiar. Władze stanowe i lokalne udostępniły również sześć tymczasowych centrów schronienia, schroniska, mobilne centra medyczne, transport i centra pomocy.

Diecezja Honolulu

Na stronie Papież FranciszekW swoim przesłaniu po modlitwie Anioł Pański 13 sierpnia wyraził smutek z powodu tragedii i zapewnił ofiary o swojej modlitwie. W telegramie wysłanym poprzedniego dnia Jego Świątobliwość również wyraził swoją bliskość i solidarność z tymi, którzy stracili bliskich.

Pod względem kościelnym Maui i inne wyspy archipelagu Hawajów należą do diecezji Honolulu, zarządzanej przez biskupa Clarence'a R. Silvę. Clarence R. Silva. Diecezja posiada 66 parafii obsługiwanych przez 56 księży. Na wyspie Maui znajduje się 18 kościołów, w tym jeden o nazwie "Maria Lanakila", położony w historycznym centrum Lahaina, jednym z najbardziej zniszczonych obszarów. Jednak kościół parafialny w dużej mierze nie ucierpiał. Kościół ten został zbudowany w 1846 roku, chociaż pierwsza msza została odprawiona w Lahaina w 1841 roku.

Bóg jest wciąż blisko

Biskup Clarence Silva odwiedził obszar katastrofy na Maui i przewodniczył Mszy św. 13 sierpnia w kościele Najświętszych Serc w Kapalua. W homilii powiedział, że nawet pośród tych dramatycznych wydarzeń, głos Boga zapewnia nas o Jego miłości i trosce.

Pomimo tej tragedii, powiedział: "Bóg nigdy nas nie opuszcza, ale obejmuje nas szeptami pocieszenia i miłości. Ręka Boga jest blisko i widoczna poprzez tysiące ludzi na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, którzy modlą się za ciebie. Szept Bożej miłości jest głośniejszy niż hałas i dramat katastrofy" - powiedział kardynał. Podczas swojej wizyty biskup Silva wysłuchał dramatycznych historii rodzin, które ucierpiały lub poniosły straty. "Kontemplowanie gruzów miasta Lahaina było bardzo smutnym momentem" - powiedział. 

Hawaje stały się 50. stanem USA w 1959 roku. Położone są 3200 kilometrów na południowy zachód od Kalifornii. Jest to archipelag 8 wysp z kilkoma wysepkami i atolami. Jego stolicą jest Honolulu. Ze względu na swoje naturalne piękno i klimat, turystyka jest główną działalnością gospodarczą stanu. 

Aby pomóc poszkodowanym na Maui, organizacja Katolickie organizacje charytatywne na Hawajach zaapelowali o darowizny za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej.

Ponadto Archidiecezja Los Angeles poprosiła wszystkie swoje parafie o przeprowadzenie specjalnej zbiórki w weekendy 19-20 i 26-27 sierpnia na rzecz ofiar katastrofy. Wpływy z parafii w Los Angeles zostaną wysłane na Hawaje za pośrednictwem Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w Los Angeles ("Papieskie Towarzystwa Misyjne w Los Angeles").

Gospel

Przyjmowanie innych. 20 Niedziela Zwykła (A)

Joseph Evans komentuje czytania na 20. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-17 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jak bardzo Ojciec Święty nalega na opiekę i przyjęcie migrantów i uchodźców! Papież Franciszek wielokrotnie wzywał świat i Kościół do większej otwartości na naszych cierpiących braci i siostry, którzy przybywają do naszych brzegów uciekając przed ubóstwem i prześladowaniami, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego lub religijnego. Prawdziwie katolickie serce nie czyni rozróżnień. Dla Franciszka bycie katolikiem oznacza zarówno "wychodzenie do wszystkich", zwłaszcza wykluczonych - tych na "egzystencjalnych peryferiach", jak to ujął - jak i "przyjmowanie wszystkich", najpierw kochając, a dopiero potem myśląc o praktycznych problemach, a nawet wtedy tylko po to, by je rozwiązać.

Ale ten nacisk nie jest wymysłem papieża. Jest to nauczanie Biblii, a w szczególności naszego Pana Jezusa. Wyraźnie widać to w dzisiejszych czytaniach. W czasach, gdy świętość dla ludu Izraela była często postrzegana jako coś ekskluzywnego, utrzymującego dystans od narodów pogańskich, które były postrzegane jako bałwochwalcy i źródła pokus, Bóg nalega przez proroka Izajasza na włączenie ich do życia i kultu Izraela.

"Obcych, którzy przyłączyli się do Pana, aby mu służyć, kochać imię Pana i być jego sługami, którzy przestrzegają szabatu, nie profanując go i przestrzegają mojego przymierza, przyprowadzę ich na moją świętą górę, napełnię ich radością w moim domu modlitwy; ich całopalenia i ofiary będą przyjemne na moim ołtarzu; bo mój dom jest domem modlitwy i tak będą go nazywać wszystkie narody.".

W drugim czytaniu św. Paweł mówi o tym, że był "wysłany do pogan"fakt, z którego jest dumny. W rzeczywistości, jak wyjaśnia, jego posługa wobec nich ma częściowo pobudzić Izraelitów do nawrócenia. Nasza własna działalność na rzecz niekatolików i innych grup etnicznych również może prowadzić nas do nawrócenia.

Cała ewangelia mówi o tym, że Jezus dociera do osoby - pogańskiej kobiety - poza granicami uznawanymi za "dopuszczalne" przez Izraelitów tamtych czasów. Jezus używa graficznego obrazu, aby pokazać, że jego główna misja była rzeczywiście skierowana do samego Izraela: "...".To nie w porządku", mówi, "odbieranie chleba dzieciom i rzucanie go szczeniakom". Z pewnością wielu Izraelitów postrzegałoby pogan jako zwykłe psy. Ale Jezus używa tego obrazu w głębszym sensie: Izrael jest ludem wybranym przez Boga, Jego pierworodnym, Jego synem i dlatego ma preferencyjne prawo do Jego nauczania. Jednak odpowiedź kobiety zaskoczyła Jezusa i skłoniła Go do pochwalenia jej za wielką wiarę: "...".Ale ona odpowiedziała: "Masz rację, Panie, ale nawet małe psy jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów".". Jak widzimy również przy innych okazjach (por. Mt 8:10), poganie mogą, jeśli mają taką możliwość, okazywać więcej wiary niż lud Boży.

I to samo jest prawdą dzisiaj: jeśli nadarzy się okazja, obcokrajowcy, imigranci, uchodźcy, migranci mogą również przewyższyć nas w wierze. Nie postrzegajmy ich więc jako problemu, ale jako okazję do ewangelizacji.

Homilia na temat czytań z 18. niedzieli czasu zwykłego (A)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Kultura

"Powołanie świętego Mateusza" Caravaggia.

"Powołanie świętego Mateusza" to słynny obraz włoskiego malarza Michelangelo Merisi Caravaggia. Bogactwo jego symboliki i tematyki wyraża głęboką rzeczywistość doktryny chrześcijańskiej.

Alfonso García-Huidobro-17 września 2023 r.-Czas czytania: 9 minuty

"Vocazione di San Matteo" (1599-1600) autorstwa włoskiego mistrza Michelangelo Merisi da Caravaggio nadaje się, zarówno ze względu na słowa Ewangelii, z której jest inspirowany, jak i ze względu na bogatą symbolikę, do komentarza teologicznego. Kontrasty chromatyczne, typowe dla barokowej techniki światłocienia, wyrazistość twarzy i intensywność spojrzeń, a także wiele innych drobnych szczegółów, natychmiast przyciągają uwagę widza. To samo można powiedzieć o niektórych elementach lub przedmiotach, których znaczenie nie jest zrozumiałe na pierwszy rzut oka, takich jak na przykład fakt, że ślepe okno w górnej części obrazu jest tak duże, mimo że światło, które dominuje w scenie, nie wchodzi przez nie.

Ważne aspekty obrazu

Pierwsze spojrzenie na dolną część obrazu - ograniczoną poziomym rzutem podstawy okna - ujawnia grupę siedmiu osób. W górnej części można zobaczyć, od lewej do prawej, obszar ciemności, okno i wejście promienia światła.

W dolnej części widzimy pierwszą grupę pięciu osób zgromadzonych wokół stołu poborcy podatkowego, co sugeruje, że są oni zaangażowani w handel podatkami lub przynajmniej współpracują w tym handlu. Ubrani są w stylu XV-XVI wieku, czyli czasów Caravaggia. Natomiast w drugiej grupie możemy wyróżnić dwie postacie ubrane w starożytne tuniki, charakterystyczne dla czasów Chrystusa. Można zatem powiedzieć, że pomiędzy tymi dwiema grupami osób symbolizowany jest podział czasowy. Z punktu widzenia kompozycji obrazu, linia oddzielająca teraźniejszość od przeszłości jest rzutem pionowej mediany okna.

W grupie kolekcjonerów pierwszą rzeczą, która się wyróżnia, jest postępująca różnorodność wieku, która charakteryzuje grupę: chłopiec w kolorze żółtym i czerwonym, prawie dziecko, o szczerym i niewinnym spojrzeniu; inny chłopiec w kolorze czarnym i białym, o rysach i zachowaniu nastolatka; ten w kolorze czerwonym i niebieskim, który wydaje się już osiągnąć pewną dojrzałość; brodaty i dojrzały mężczyzna w centrum; i wreszcie starzec, na wpół łysy i krótkowzroczny.

Niektóre przedmioty noszone przez kolekcjonerów są również uderzające: przyciągający wzrok biały kapelusz z piórami (drugi jest w półświetle), miecz, torba na pieniądze przywiązana do paska, monety i księga rachunkowa na stole, a także para okularów. Można zrozumieć, że są to przedmioty mniej lub bardziej charakterystyczne dla handlu.

Symbolika

Nietrudno zatem dostrzec symbolikę w tej charakterystyce. Oto kolekcjoner na wszystkich etapach swojej profesji (od przyuczenia do emerytury), a jeśli chcemy spojrzeć szerzej - człowiek wszystkich czasów na różnych etapach swojego życia. Stół kolekcjonerski i opisane powyżej przedmioty są jak inscenizacja świata z jego charakterystycznymi elementami: pięknem i próżnością, władzą i siłą, pieniędzmi i pogonią za zyskiem oraz pewnym samowystarczalnym pragnieniem mądrości. Jest to zwykłe i charakterystyczne miejsce powołania: człowiek zanurzony w troskach świata.

Dwie postacie po prawej stronie stoją. Chrystus wyraźnie wyróżnia się aureolą na głowie. Warto zauważyć, że tylko jego twarz jest oświetlona, częściowo w półmroku, i jego prawa ręka, która jest w pełni wyciągnięta. Spojrzenie wyraża determinację, a dłoń, silnie sugestywna w swoim geście, sugeruje zarówno panowanie, jak i łagodność. Stopy, ledwo dostrzegalne w półmroku, nie znajdują się w kierunku twarzy i dłoni, ale są niemal prostopadłe do nich, w kierunku wyjścia, zgodnie z tekstem Ewangelii: "Kiedy stamtąd odchodził, wychodził"., Gdy Jezus przechodził, ujrzał człowieka imieniem Mateusz". Lewe ramię i lewa ręka są również ledwo widoczne w półświetle, a ich otwarta pozycja sugeruje zaproszenie i powitanie.

Druga postać, według powszechnej opinii, została dodana później przez samego Caravaggia. Prawie całkowicie zakrywa ona postać Chrystusa i można z całą pewnością stwierdzić, że jest to święty Piotr, który trzyma w ręku laskę pasterza, odpowiedzialnego za pasterzowanie trzodzie. Piotr został bowiem ustanowiony pierwszym następcą Dobrego Pasterza zgodnie z otrzymanym od Niego poleceniem: "Paś owce moje" (por. J 21, 16). Jego pozycja tak blisko Chrystusa potwierdza, że jest Jego uczniem, podobnie jak gest jego lewej ręki, który jest jakby repliką gestu ręki Mistrza. Jego stopy, podobnie jak stopy Chrystusa, poruszają się, ale nie w kierunku wyjścia, ale w kierunku wnętrza sceny.

Względna pozycja, tonacja kolorów, gesty i ruchy postaci Chrystusa i Piotra mają znaczenie. Ciało Piotra niemal całkowicie zasłania Chrystusa, pozostawiając za sobą jedynie twarz i dłoń Mistrza. Jego matowy, zmęczony wygląd kontrastuje z młodzieńczą, cesarską i energiczną postawą Chrystusa.

Dlatego postać Piotra można interpretować jako symbol Kościoła: przekazuje on z pokolenia na pokolenie gesty i słowa Chrystusa, choć nie zawsze udaje mu się to czynić z pierwotną siłą i blaskiem, ze względu na kruchą ludzką kondycję tych, którzy tworzą Kościół. Kierunek, w którym jest zwrócony, w stronę stołu, potwierdza jego misję bycia w świecie, pośród ludzkości; a laska, którą niesie w ręku, jego kondycję pielgrzyma w historii, aż do końca czasów.

Elementy górnej części

Górna część obrazu, w przeciwieństwie do sceny przedstawionej w dolnej, charakteryzuje się absolutną prostotą i bezruchem. Składa się tylko z trzech elementów: promienia światła wpadającego z prawej strony, ślepego okna i obszaru całkowitej ciemności. Jedyną oznaką ruchu jest promień światła wpadający do sceny, ale w tak spokojny i stabilny sposób, że wydaje się nieruchomy. Związek między tymi trzema elementami można zrozumieć dzięki zastosowaniu kontrastu, tak typowego dla malarstwa barokowego: okno jest granicą między światłem a ciemnością.

Ale teraz, czy nie można zapytać, czy części obrazu, mające znaczenie i znaczenie same w sobie, nie tworzą całości, jedności znaczenia, jak we wszystkich arcydziełach? Na przykład, czy okno jest ściśle związane z powołaniem Mateusza? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca. Istnieje jedność znaczeniowa, a także klucz do zrozumienia całego obrazu. Tym kluczem jest wyciągnięta ręka Chrystusa. A teraz zobaczymy dlaczego.

Powołanie

Ręka Chrystusa nie znajduje się w geometrycznym centrum obrazu, ale na dramatycznym skrzyżowaniu sceny. Zbiega się tam linia łącząca spojrzenie Chrystusa i celnika siedzącego na środku stołu; rzut pionowej środkowej części okna, która, jak już wspomniano, stanowi czasową granicę sceny: grupa celników po lewej stronie, w teraźniejszości, Chrystus i Piotr po prawej stronie, w przeszłości; i po trzecie, przekątna utworzona przez promień światła, który wydaje się kierować kierunkiem ręki Chrystusa.

Gest ręki Chrystusa jest dość wyjątkowy i nie pozostanie niezauważony przez nikogo, kto zna rzymską sztukę tego okresu i pomieszczenia Watykanu. Jest to przywołanie sceny stworzenia namalowanej przez Michelangelo Buonaroti na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Prawa ręka Chrystusa jest lustrzaną repliką lewej ręki Adama. Dlatego można powiedzieć, że Chrystus jest przedstawiony jako nowy Adam: "Jeżeli bowiem przez upadek jednego człowieka wszyscy pomarli, to o ileż bardziej obfitowała we wszystkich łaska Boża i dar, który jest dany w łasce jednego człowieka, Jezusa Chrystusa" (por. Rz 5:15).

Stąd jasne jest również, że powołanie jest łaską ściśle związaną ze stworzeniem każdego człowieka, ponieważ jest tym, co nadaje sens jego istnieniu. Ale ponieważ jest to właśnie prawa ręka Chrystusa i ponieważ Chrystus ma nie tylko ludzką naturę Adama, ale także boską naturę Boga Ojca, ta ręka jest obrazem wszechmocnej mocy i woli Ojca: palec Boży.

Z drugiej strony ślepe, nieprzezroczyste i proste okno, jak już wspomniano, nie spełnia funkcji wpuszczania światła do sceny. Jego funkcja jest symboliczna i bardzo ważna, biorąc pod uwagę jego wymiary. Ukrywa coś, co zwykle pozostaje niezauważone, a nawet wzgardzone: krzyż. W kontekście obrazu można go interpretować jako krzyż Chrystusa. Umieszczony wysoko, tuż nad dłonią Mistrza, jest znakiem chrześcijanina i miejscem, w którym Chrystus realizuje swoje powołanie: oddaje życie za zbawienie świata.

Krzyż jest drogą życia dla tego, kto otrzymał powołanie i chce być uczniem Chrystusa: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". (Mt 16:24). Jest to wreszcie środek do osiągnięcia zbawienia i błogosławieństwa, celu chrześcijańskiego powołania. Umarł w niej nie tylko Chrystus, ale także Piotr i Mateusz. Obaj dali dowód swojej wierności jako uczniowie Chrystusa i ukoronowali swoje własne powołanie.

Krzyż, usytuowany w kompozycji obrazu jako granica między światłem a ciemnością, symbolizuje narzędzie, które pozwala rozwiązać trwałą opozycję między dobrem a złem, prawdą a fałszem, a w przypadku powołania - między niezdecydowaniem a przejściem wiary.

Kim jest Mateo?

Wreszcie, można zapytać, który z pięciu kolekcjonerów to Matthew, ponieważ współcześni krytycy kwestionowali, czy jest on brodatym kolekcjonerem w centrum, na którym naturalnie skupia się wzrok widza.

Po pierwsze, istnieje wspólny element, który charakteryzuje każdą z siedmiu postaci w scenie: spojrzenie. Istnieje intensywna gra spojrzeń, która dominuje w cichej komunikacji między postaciami i wypełnia moment dramatycznym napięciem. Dwaj kolekcjonerzy po lewej stronie utrzymują wzrok utkwiony w pieniądzach na stole, całkowicie nimi zaabsorbowani, nawet nie zauważając obecności Chrystusa i pozostałych dwóch po prawej stronie. Peter.

Symbolizują oni tę część ludzi, którzy, zanurzeni w rzeczach materialnych, są jakby niezdolni do dostrzeżenia obecności i istnienia Boga oraz wszystkiego, co duchowe. Pozostali trzej celnicy, z drugiej strony, mają oczy utkwione w Chrystusie i Piotrze, którzy, niczym dwaj tajemniczy goście z przeszłości, nagle pojawili się na scenie. Oni również patrzą na celników. Jest jednak tylko jedno skrzyżowanie spojrzeń, które jest wyraźnie wyróżnione: spojrzenie Chrystusa i celnika w centrum. Obaj krzyżują się w wyciągniętej dłoni Chrystusa.

Po drugie, nie wydaje się przypadkiem, że gest ręki Chrystusa, Piotra i celnika w centrum jest przedstawiony jako trio: ręka Chrystusa jest ręką tego, który wzywa; ręka Piotra jest ręką tego, który już został powołany; a ręka celnika jest ręką tego, który jest powoływany. Pełen zdumienia i zakłopotania, zastanawia się, czy to on jest tym, który jest powoływany, czy też jest to jego towarzysz siedzący po jego prawej stronie, na końcu stołu.

Po trzecie, w grupie kolekcjonerów są tylko dwie twarze, które są prawie całkowicie widoczne i specjalnie oświetlone. Ta, która świeci najjaśniej, jest mała w kolorze żółtym i czerwonym, z białym kapeluszem z piórami. Nie jest możliwe ustalenie z całą pewnością pochodzenia źródła, które go oświetla. W przypadku kolekcjonera w centrum, jasne jest, że światło oświetlające jego twarz nie pochodzi od Chrystusa. Pochodzi ono z ukośnej wiązki światła. Jego twarz jest dosłownie obramowana projekcją górnej i dolnej części tego promienia, którego pochodzenia lub źródła nie można zobaczyć.

Dlatego można powiedzieć, że kolektorem w centrum jest właśnie Mateusz. Delikatny promień światła, który dociera do jego twarzy, jest tylko symbolem łaski, która pochodzi z góry, to znaczy od Boga Ojca. Bóg Ojciec, który jest w niebie, transcendentny wobec świata, ale protekcjonalny wobec ludzkości, zawsze był uważany za niewidzialne, niedostępne i tajemnicze źródło wszelkiej łaski. Niezmienny i spokojny ton promienia światła, który wprowadza do sceny równowagę i harmonię, symbolizuje ponadczasowe pochodzenie tego, co poprzedza powołanie, czyli wybór. To Bóg Ojciec wybiera.

Punkt zbiegu łagodnego promienia światła, spojrzenia i ręki Chrystusa, jest również twarzą kolektora centrum. Chrystus, zastępując wolę Ojca, urzeczywistnia w czasie odwieczne wybranie i woła: "Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, (...) bo w Nim wybrał nas przed stworzeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed Jego obliczem w miłości" (Ef 1,4).

Odpowiedź na powołanie

Teraz pozostaje tylko czekać na darmową odpowiedź od tego, który został wybrany i powołany. Od tego, który wciąż trzyma prawą rękę blisko pieniędzy. To jest właśnie ta chwila uwieczniona przez Caravaggia.

Podsumowując, pytanie i refleksja: czy twórcza intuicja artysty doprowadziła go do zinterpretowania w swoim dziele dokładnego momentu powołania Mateusza, nie tylko w sposób mistrzowski z estetycznego punktu widzenia, ale także z zadziwiającą głębią teologiczną... Nie wiemy. Pewne jest to, że "Vocazione di San Matteo" nadal znajduje się w kaplicy Contarelli kościoła "San Luigi dei Francesi", kilka kroków od "Piazza Navona" w Rzymie, wywołując podziw i zdumienie u tych, którzy go kontemplują.

Jednak jeden szczegół nie może pozostać niezauważony: stół przedstawiony na obrazie, wokół którego gromadzą się poborcy podatkowi, pozostawia pustą przestrzeń pod kątem, pod którym z konieczności stoi obserwator. Ta pustka wydaje się być zaproszeniem dla obserwatora XVI wieku, XXI wieku i każdego wieku, aby porzucił bierną kontemplację i wszedł w scenę jako inna postać... I, być może, zadał sobie decydujące pytanie, najważniejsze: pytanie o własne powołanie, dlaczego i w jakim celu jestem na tym świecie?

AutorAlfonso García-Huidobro

Świat

Spotkanie młodych rodzin w Austrii

Każdego roku austriackie miasto Pöllau organizuje spotkanie młodych rodzin, aby świętować i szerzyć wiarę i radość rodziny.

Fritz Brunthaler-16 września 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

Każdego roku w Pöllau, małym miasteczku we wschodnioaustriackim regionie Styria, odbywa się jedno z najważniejszych wydarzeń duszpasterskich dla chrześcijańskich rodzin w Austrii: "Styria Festival".Jungfamilientreffen"lub "Spotkanie młodych rodzin". W tym roku odbyło się ono w dniach od 18 do 23 lipca, a wzięło w nim udział 170 rodzin i ponad 200 pomocników, w sumie prawie 1000 osób z całej Austrii i niektórych krajów sąsiednich. Motto tygodnia brzmiało: "Odnowić chwałę". W centrum uwagi znajdowała się rodzina: każda z uczestniczących rodzin przyjechała również, aby spotkać się z innymi rodzinami, naładować się, wymienić i zachęcić się nawzajem, modlić się razem, "wzmocnić małżeństwo i przyjąć sakramenty".

Wszystko zaczęło się tam ponad 30 lat temu. W ramach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, przy dużym i oczywistym wsparciu parafii i proboszcza, w 1992 r. w Pöllau rozpoczęły się spotkania młodzieży. Kiedy młodzi ludzie dorośli, ożenili się i mieli dzieci, rozpoczęły się spotkania dla młodych rodzin i tak w 2003 r. odbyło się pierwsze "Spotkanie młodych rodzin": chcieli doświadczyć tego, czego doświadczyli w Pöllau jako młodzi ludzie: wspólnoty młodych chrześcijan, odnowy wiary i nowej radości w życiu chrześcijańskim, wspólnej modlitwy i śpiewu, a także wspólnej zabawy, teraz jako rodziny, i przekazać to swoim dzieciom, a także innym rodzinom.

Nie tylko z "charyzmatycznym" entuzjazmem, ale z dużym poświęceniem i wysiłkiem, wiarą i radością, organizatorzy i od początku wielu wolontariuszy zorganizowało do tej pory 21 takich spotkań z około 3300 rodzinami i przeprowadziło je z wielkim sukcesem; sukcesem nie tylko w sensie światowym, ale za każdym razem z dużym duchowym zyskiem, doświadczeniem z dużą radością dla wszystkich, dla uczestniczących rodzin i pomocników, którzy są w większości młodymi ludźmi.

Trzy podstawowe elementy

W tym, co dla rodzin - rodziców i dzieci - jest po prostu wspaniałym, wszechstronnym programem, obiektywny obserwator mógłby wyróżnić trzy główne elementy: konferencje i warsztaty, program duchowy, towarzyskość.

Tytuły wykładów, takie jak "Prawdomówność i miłość", "Wolność i głębia", "Źródła miłości małżeńskiej" mówią same za siebie: przekazywanie trwałych wartości, a jednocześnie praktyczna pomoc dla rodzin i ich przyszłości.

Ale w centrum i przez cały tydzień jest program duchowy, z Mszą Świętą, modlitwą poranną i wieczorną, czuwaniem, a raczej Świętem Miłosierdzia, pielgrzymką. Codzienna Msza św. odprawiana jest w dużym kościele w wiosce, tuż obok miejsca, w którym odbywają się wydarzenia. W namiocie z Najświętszym Sakramentem można adorować Pana w Sakramencie Ołtarza przez kilka godzin dziennie. Raz po raz dzieci i młodzież przychodzą na chwilę modlitwy; dla nich spotkanie z Jezusem tutaj, "na środku łąki", jest bardzo naturalne.

Spotkanie w Pöllau, ©jungfamilien.at

A wszystko to w radosnej atmosferze przez cały dzień, ze specjalnym programem dla dzieci z teatrem dziecięcym i Pszczółką Majką oraz sesjami dla młodzieży z rozmowami i dyskusjami. Przez cały dzień jest to jak ciągła wymiana rodzin ze sobą, podczas wspólnych posiłków, podczas spacerów po łące, a nawet par ze sobą podczas odnowienia małżeństwa. Na stronie internetowej "Spotkania Młodych Rodzin" można przeczytać świadectwo Andreasa i Marii: "Otrzymaliśmy tak wiele łask jako para, zostaliśmy pocieszeni podczas czuwania odnowy małżeńskiej, a Bóg dał nam wskazówki dotyczące wychowania naszych dzieci".

Nowe podejście

"Spotkania Młodych Rodzin" są wspierane przez ICF, Chrześcijańską Inicjatywę Rodzinną. ICF działa w imieniu Konferencji Episkopatu Austrii. Ich strona internetowa opisuje ich pracę: "Jako ICF postrzegamy siebie jako dostawców i organizatorów ofert dla rodzin, małżeństw i dzieci. Naszą troską jest służenie rodzinom i umacnianie ich w ich powołaniu. Poprzez nasze oferty chcemy uświadomić ludziom, jak wielką wartość w naszym społeczeństwie ma małżeństwo i rodzina". Dyrektor ICF Robert Schmalzbauer był zaangażowany w spotkania młodych rodzin od samego początku jako animator wraz ze swoją żoną Michaelą. Od tego czasu zostali dziadkami, a ich ośmioro dzieci bierze udział w spotkaniach: młodsze nadal uczestniczą w programie dla dzieci, a starsze są już rodzicami z własnymi dziećmi.

Nie tylko jego własne doświadczenie, ale także dziesięciolecia pracy duszpasterskiej z rodziny doprowadziły Roberta Schmalzbauera do przekonania, że rodzina jest niezbędna w pracy duszpasterskiej z młodymi ludźmi. Mówi, że dla wszystkich jest jasne, że młodzi ludzie są przyszłością. Ale kiedy młodzi ludzie dorastają w rodzinie wzmocnionej w wierze i we własnym życiu, dorastają w inny sposób. "A kiedy wielu młodych ludzi wraca tutaj, aby służyć rodzinom razem z kapłanami i zakonnikami, wpływa to na ich spojrzenie na małżeństwo, rodzinę, a także na powołanie kapłańskie lub zakonne. Widzą tutaj, że rodziny potrzebują księży, a księża potrzebują rodzin".

Rodzina na spotkaniu w Pöllau, ©jungfamilien.at

Dlatego ważne jest, aby zadbać o rodziny w Pöllau, aby ten tydzień oznaczał dla nich wzmocnienie jako rodziny, także jako rodziny chrześcijańskiej i wierzącej: aby istniał dobrze przemyślany program dla wszystkich grup wiekowych; aby było jak najwięcej wolontariuszy, którzy zadbają o wszystko, co jest potrzebne; aby pary miały również na to miejsce z pomocą programu dla dzieci, aby mogły mieć wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci w tym tygodniu.

W ten sposób Spotkanie Młodych Rodzin staje się duchowym wydarzeniem dla wszystkich, dla par, dla całej rodziny oraz dla organizatorów i wolontariuszy, które umacnia ich na nadchodzące tygodnie i miesiące i sprawia, że z niecierpliwością czekają na kolejne Spotkanie Młodych Rodzin. Na stronie https://jungfamilien Christoph i Katharina mówią: "Nasza rodzina stała się bardziej zjednoczona podczas tego tygodnia, a nasza relacja doświadczyła bardziej intymnego wymiaru. Mogliśmy poczuć Boga w naszej rodzinie.

W 2024 r. spotkanie nie odbędzie się już w Pöllau, ponieważ parafia nie posiada już niezbędnej infrastruktury, więc nie jest już możliwe zorganizowanie spotkania w zwykły sposób. Nowa lokalizacja to opactwo benedyktynów w Kremsmünster w Górnej Austrii, które zostało założone w 777 roku i ma duże doświadczenie w organizowaniu wydarzeń na dużą skalę, z comiesięcznym "Treffpunkt Benedikt" (Punkt Spotkań Benedykta) jako duchową ofertą dla młodych ludzi.

AutorFritz Brunthaler

Austria

Edukacja

Sztuczna inteligencja, korzyść czy zagrożenie w dziedzinie edukacji?

W jaki sposób można wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, do usprawnienia procesów nauczania i poprawy edukacji? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów? Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji "Next Vista for Learning".

Gonzalo Meza-16 września 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

Pojawienie się sztucznej inteligencji (AI) stanowi kamień milowy w informatyce i społeczeństwie. Niezwykły postęp dokonany w tej dziedzinie będzie miał coraz większy wpływ na wszystkie obszary ludzkiej działalności, politycznej, gospodarczej i społecznej. Papież Franciszek zwrócił uwagę, że konieczne jest zachowanie czujności, aby logika przemocy nie zakorzeniła się w wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Dlatego też tematem kolejnego Światowego Dnia Pokoju w dniu 1 stycznia 2024 r. jest "Sztuczna inteligencja i pokój".

W związku z tym Dykasteria ds. Rozwoju Ludzkiego i Integralnego zauważa, że Ojciec Święty wzywa do dialogu na temat potencjału i zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Papież wzywa do kierowania wykorzystaniem sztucznej inteligencji w odpowiedzialny sposób, który służy ludzkości. "Opieka nad godność Osoba i troska o ludzkie braterstwo są niezbędnymi warunkami, aby rozwój technologiczny mógł przyczynić się do promowania sprawiedliwości i pokoju na świecie", wskazuje Dykasteria.

Jedną z dziedzin o ogromnym potencjale jest wykorzystanie sztucznej inteligencji w służbie edukacji. Narzędzia wywodzące się z AI mają zdolność i potencjał do zmiany na lepsze (lub gorsze) sposobu, w jaki się uczymy. Jak wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, aby usprawnić procesy nauczania i poprawić edukację? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów?

Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji ".Next Vista for Learning"Kreatywne rozwiązania dla globalnego dobra" i "Zaawansowane rozwiązania dla globalnego dobra" w katolickim liceum Junipero Serra w San Mateo w Kalifornii. Huxley był głównym mówcą na konferencji C3 poświęconej globalnej komunikacji, zorganizowanej przez archidiecezję Los Angeles w dniach 2-4 sierpnia w celu przeszkolenia wykładowców i pracowników szkół katolickich w zakresie potencjału sztucznej inteligencji w katolickich instytucjach edukacyjnych. 

Czy mógłbyś opowiedzieć nam trochę o swojej pracy i organizacji, którą założyłeś, Next Vista Learning? 

- Jestem założycielem i dyrektorem wykonawczym Next Vista Learning, którą prowadzę od 18 lat. Organizacja ta prowadzi stronę internetową, która jest w zasadzie biblioteką filmów stworzonych przez i dla nauczycieli i uczniów z całego świata na temat kreatywnego podejścia do nauczania i uczenia się. Jestem także dyrektorem ds. innowacji w Junipero Serra High School w San Mateo w Kalifornii. Uczę tam razem z innym nauczycielem.

Dlaczego stworzono Next Vista Learning? 

- W 2005 roku zauważyłem, że wiele dzieci ma problemy z nauką niektórych przedmiotów w szkole. Wiedziałem, że gdzieś jest nauczyciel, który ma sprytny lub kreatywny sposób na ich wyjaśnienie. Postanowiłem więc stworzyć miejsce, w którym te sprytne i krótkie wyjaśnienia byłyby swobodnie dostępne dla dzieci. Z czasem do biblioteki dodano również filmy, w których same dzieci wyjaśniają niektóre tematy i robią to, pokazując, jak się tego nauczyły, dzieląc się pomysłami na naukę. Mamy już około 2800 filmów na stronie internetowej. Obejmują one różne tematy, od nauki języka angielskiego po służbę w społecznościach. W tej przestrzeni znajdują się różne treści.

Czy uważasz, że sztuczna inteligencja będzie oznaczać "przed" i "po" w edukacji?

- Tak, jestem w świecie technologii edukacyjnych od dłuższego czasu i w ostatnich latach pojawiło się wiele narzędzi, które dają możliwość tworzenia własnych mediów cyfrowych i współpracy w zespołach, na przykład z "Google Workspace". Obecnie możliwe jest pokazywanie uczniom map w wirtualnej rzeczywistości. Generatywna sztuczna inteligencja (AI), taka jak czat GPT lub "Google Bard", stawia przed nami wiele wyzwań. Jednym z nich jest zastanowienie się, czy w nauczaniu prosimy uczniów o formułowanie pytań i udzielanie na nie poprawnych odpowiedzi. Na przykład, jeśli chcemy, aby nauczyli się pisać, możemy poprosić ich o napisanie bardzo rozbudowanego tekstu z precyzyjnymi wskazówkami. W takim przypadku musimy nauczyć ich myśleć o tym, jakie rzeczy powinny się tam znaleźć przed wygenerowaniem tekstu. Następnie należy go ocenić i uzupełnić. Bardzo ważne jest, aby dzieci nauczyły się pisać, ale są na to nowe sposoby dzięki narzędziom, które mamy do dyspozycji.

Jakie są zalety i wady aplikacji sztucznej inteligencji z perspektywy edukacyjnej?

- Dla mnie nadzieją jest to, że ludzie myślą zupełnie inaczej o swoich możliwościach. Największą zaletą dla nauczyciela jest oszczędność czasu. Ponieważ możesz powiedzieć aplikacji: "Napisz program dla klasy na ten temat". Nauczyciel bierze te informacje i wykorzystuje je w klasie. 80 % pracy jest już wykonane. Na przykład, jeśli poprosisz SI o pomysły, jak pracować nad tematem walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Aplikacja prawdopodobnie podpowie, aby poprosić uczniów o przeczytanie "Listu z więzienia w Birmingham" Martina Luthera Kinga Jr. Albo zapyta sztuczną inteligencję: "daj mi 10 pytań dla uczniów na temat tego argumentu". Dzięki tej technologii w ciągu kilku sekund otrzymasz to, co jest przydatne, a to pozwoli ci jako nauczycielowi być bardziej kreatywnym w podejmowaniu decyzji o tym, jak uczyć lub ulepszać swoją klasę.

W przypadku AI i studentów istnieje wiele sposobów na wykorzystanie jej potencjału. Na przykład, jeśli napiszą esej i chcą go poprawić, mogą umieścić go w aplikacji AI i poprosić ją o pomysły na jego ulepszenie. Następnie mogą otrzymać informację zwrotną. Otrzymasz informację zwrotną nie dlatego, że sztuczna inteligencja myśli jak człowiek, ale dlatego, że może wygenerować tekst, który jest zgodny z zadanym pytaniem, w oparciu o ogromną ilość dostępnych informacji. Jako inny przykład, student może zapytać aplikację: "Podaj jednostronicowe podsumowanie tego tematu. Dlaczego wybrałeś ten temat? Aby następnego dnia uczeń poszedł na zajęcia i wiedział, co nauczyciel zamierza przedstawić, a tym samym mógł wnieść swój wkład w zajęcia. Nie będą ekspertami, ale kiedy nauczyciel zacznie uczyć tematu, będą go lepiej rozumieć. A jeśli uznają to za trudne, mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie podsumowania tego samego tematu przy użyciu prostej terminologii w prostym języku angielskim (dla studentów anglojęzycznych). Inny przykład. Osoby uczące się języka angielskiego (lub języka obcego) mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie listy słownictwa związanego z danym tematem. Czego uczniowie nie znajdą w sztucznej inteligencji? Jeśli zostaniesz poproszony o opisanie miasta takiego jak Los Angeles lub Nowy Jork, sztuczna inteligencja to zrobi. Ale jeśli poprosisz ją o informacje na temat życia twojej babci, która mieszka w mieście Coalinga w Kalifornii, prawdopodobnie nie przyniesie to rezultatów.

Jednym z zagrożeń związanych z AI jest nieuczciwość lub oszukiwanie w klasie, tj. kopiowanie i wklejanie tekstu, który nie jest ich własny. Jest to bardzo delikatne zachowanie, które na amerykańskich uniwersytetach pociąga za sobą bardzo poważne kary, w tym wydalenie z uczelni. Jak można temu zapobiec?

- W tym sensie jest to ryzyko. Jeśli nie porozmawiamy z uczniami o naprawdę dobrych, uczciwych i niesamowitych rzeczach, do których mogą wykorzystać tę technologię, będą ją postrzegać po prostu jako narzędzie do oszukiwania. Pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi: "czy tworzymy czynniki, które zwiększają prawdopodobieństwo oszukiwania przez uczniów?" Umiejętności są posiadane, ponieważ zostały przećwiczone i ulepszone. Po stronie akademickiej, im prostsze instrukcje dajemy naszym uczniom, tym łatwiej mogą to zrobić. Sztuczna inteligencja pozwala nam wymagać od uczniów bardziej złożonego myślenia o otaczającym ich świecie, o wiarygodności źródeł, o ich zdolności do oceny jakości dobrze napisanego tekstu z poprawną gramatyką i ortografią. Aby jednak uczeń mógł myśleć według takiego schematu, musi posiadać wiedzę na temat gramatyki i ortografii, aby móc je rozpoznać i ocenić. 

Aby doprowadzić ich do tego punktu, ważne jest, aby pokazać im historie z życia lub doświadczenia, w których doceniają, jak kreatywne i innowacyjne podejście może być przydatne dla innych i mieć wpływ na społeczność. "Czy mogę zrobić coś, co zmieni coś w mojej społeczności?" Nawet jeśli jest to coś małego, buduje to pewność siebie. Zadaniem nauczyciela jest umożliwienie uczniowi uświadomienia sobie, że istnieje przestrzeń, w której może zrobić coś bardzo interesującego i mającego znaczenie akademickie. Wiąże się to z wprowadzeniem zmian w sposobie pracy nauczycieli. Wiele rzeczy wynika z bardzo prostych zmian. Napisałem książkę zatytułowaną "Making Your Teaching Something Special". Opiera się ona na założeniu, że małe rzeczy wykonane w ilości i jakości sprawiają, że jesteś lepszym nauczycielem. Na przykład coś, co dzieje się w każdej klasie, to fakt, że uczniowie cały czas krzyczą i wydają się być niekontrolowani. Nauczyciel musi znaleźć sposób, aby ich uciszyć. Może krzyknąć "zamknij się" kilka razy głośnym głosem, ale taki krzyk może przypominać dziecku krzyki, które słyszy w domu i skutkuje złym skojarzeniem poznawczym. Ale jeśli nauczyciel zmieni strategię i zamiast krzyczeć, weźmie dzwonek z farmy (pochodzę z Teksasu i często używamy dzwonków z farmy) i uśmiechnie się do nich, aby powiedzieć im, żeby się zamknęli, uczniowie z większym prawdopodobieństwem zaczną kojarzyć dźwięk dzwonka z ciszą. 

Wracając do generatywnej sztucznej inteligencji, istnieją małe rzeczy, których można użyć, aby być lepszym nauczycielem. Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby nasza praca była bardziej efektywna i satysfakcjonująca na poziomie osobistym i zawodowym.

Gospel

Wniebowzięcie Maryi (A)

Joseph Evans komentuje czytania o Wniebowzięciu Maryi (A).

Joseph Evans-15 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Cenne święto, które dziś obchodzimy, uczy nas, że MariaPod koniec swojego życia na ziemi została przyjęta ciałem i duszą do nieba. Kościół nie definiuje, czy umarła, czy nie, ale większość teologów i świętych na przestrzeni wieków uważała, że Maryja doświadczyła śmierci, nie jako kary za grzech, ale aby być całkowicie zjednoczona ze swoim Synem, który dobrowolnie poniósł śmierć, aby nas zbawić. Matka Boża pomaga nam nie bać się śmierci i umierać dla siebie każdego dnia, ponieważ jest to droga do życia. Podobnie jest ze starością.

Dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje Matkę Bożą w chwale. Nie tylko "świeci jak słońce"tak jak Jezus mówi, że stanie się ze sprawiedliwymi. Jest to "ubrany w słońce"z koroną z gwiazd dwunastu i księżycem u stóp jego. Jego chwała jest o wiele większa niż nasza, ponieważ Jego świętość jest o wiele większa. To uczy nas, jak Bóg hojnie nas wynagradza i daje nam nadzieję nieba. Ale stało się tak, ponieważ Maryja się uniżyła. Została wywyższona przez swoją pokorę, co widać w Jej odpowiedzi aniołowi (Łk 1:38) i w Jej Magnificat. Dumni i bogaci są poniżani, a pokorni wywyższani. Jeśli chcemy mieć udział w niebiańskiej chwale Matki Bożej, musimy być pokorni i ubodzy.

To święto uczy nas również znaczenia kobiecości: Maryja została przyjęta do nieba w kobiecym ciele (nie tylko z czysto duchową duszą), jako pierwsza ze wszystkich świętych kobiet. Kobiecość jest bardzo ważna dla Boga. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga jako mężczyzna i kobieta. Ale prawdziwa kobiecość obejmuje wszystko, co widzimy w życiu Maryi: Jej całkowitą odpowiedź na Boga i Jej elastyczność w reagowaniu na Jego plany, nawet jeśli wydają się one zmieniać jej własne; Jej hojność w pomaganiu potrzebującym, tak jak poszła pomóc swojej kuzynce; i radość, z jaką wyciąga rękę, chwaląc Boga radosnym sercem, sercem, które raduje się mocą Boga i zbawczymi dziełami, i raduje się, że jest jednym z Jego maluczkich.

Prawdziwa kobiecość to uważność Maryi na potrzeby innych, jak w Kanie Galilejskiej, Jej śmiałość w zwracaniu się do Syna i Jej delikatne naleganie. To Jej odwaga u stóp Krzyża. Nie może zrobić wiele, ale jest tam, a to już dużo. Prawdziwa kobiecość to macierzyńska troska Maryi o Kościół, trzymanie go razem, gdy groziło mu rozpadnięcie się, i Jej obecność w dniu Pięćdziesiątnicy w sercu modlącego się Kościoła, bo czymże jest Kościół bez modlitwy kobiet?

Maryja wstawia się za nami z Nieba i zaprasza nas do naśladowania Jej. I znowu, sposobem naśladowania Jej jest proszenie Jej o pomoc w byciu pokornym. "Zrzuć potężnych z ich tronów i wywyższaj pokornych"Z ich tronów, ich wysokich koni, ich przybranych miejsc wyższości. Maryja pomaga nam zobaczyć siebie i żyć jako słudzy, i odnaleźć w tym naszą radość.

Więcej

Ciało i dusza

Dziś, 15 sierpnia, obchodzimy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, to znaczy, że Maryja została wzięta do nieba z ciałem i duszą, a zatem jej ciało jest już uwielbione, jako przedsmak tego, co stanie się ze wszystkimi zbawionymi na końcu czasów.

15 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

15 sierpnia obchodzimy Asunción Jest to jedno z najpopularniejszych świąt chrześcijańskich, ale opiera się na jednym z najbardziej niepopularnych artykułów naszego wyznania wiary, czyli "zmartwychwstaniu ciała": jak niewielu w to wierzy!

Byłoby ciekawym ćwiczeniem, gdybyśmy poszli na jedną z tych zatłoczonych alei handlowych, gdzie reporterzy przeprowadzają zwykłe ankiety uliczne i zapytali ludzi o ich przekonania na temat życia po śmierci. Wielu zaprzeczyłoby temu; wielu innych jednoznacznie stwierdziłoby, że wierzą w reinkarnację lub w fuzję z niejednoznaczną energią kosmiczną; jeśli w ogóle, niektórzy odważyliby się mówić o eterycznym niebie z małymi chmurami i aniołami?Ale niewielu, bardzo niewielu, kategorycznie potwierdziłoby, że wierzą - jak potwierdza Kościół - że ich ciało, ich własne ciało (ręce, stopy, zęby, wątroba, żołądek...), powstanie przemienione pod koniec czasu do życia wiecznego. Czy uważasz, że próba byłaby zupełnie inna, gdybyśmy przeprowadzili ankietę przy drzwiach kościoła parafialnego po mszy? Mam wątpliwości.

Dogmat o Wniebowzięciu Maryi, którego święto obchodzimy w połowie sierpnia z niezliczonymi lokalnymi wezwaniami maryjnymi, głosi, że Dziewica, podobnie jak Jej Syn, zmartwychwstała w ciele i duszy i już żyje wiecznie z Nim. Los Maryi jest tym samym losem, który czeka nas. To właśnie obiecał nam Jezus. Jej jedynym przywilejem jest to, że przewidziała ten moment. Nie musiała czekać, tak jak my, na koniec czasów. VIP-owskie traktowanie dla prawdziwie VIP-owskiej kobiety, nikogo innego jak matki Boga.

Ale dlaczego tak trudno nam w to uwierzyć? Wybacz, że nalegam, ale ten temat wydaje mi się bardzo ważny, ponieważ dotyka fundamentu chrześcijaństwa: pustego grobu. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to czym jest wiara?

Myślę, że jednym z powodów tej niewiary jest to, że jest to dość sprzeczne z intuicją. Kiedy ktoś umiera, widzimy, jak jego ciało ulega uszkodzeniu. Nawet jeśli czytamy starożytne pisma święte, świadectwa pierwszych chrześcijan i mówimy, że oczekujemy zmartwychwstania, tak naprawdę nie wiemy, jak to będzie, ponieważ materia znika w naszym doczesnym wymiarze. Znacznie bardziej intuicyjne są platońskie idee, które przenikają naszą kulturę, a wraz z nią chrześcijaństwo.

Klasyczny podział na śmiertelne ciało i nieśmiertelną duszę powoduje, że wciąż powracamy do doktryny dualistycznej, która jest sprzeczna z tym, w co wspólnota chrześcijańska wierzyła historycznie i wierzy dzisiaj. Od czasu do czasu powracamy również do idei manichejskich (również sprzecznych z depozytem naszej wiary), takich jak te, które uwiodły św. Augustyna i których tak bardzo żałował, w których ciało jest uważane za źródło zła, podczas gdy duch jest źródłem dobra.

Te dwie doktryny są podstawą wielu ideologicznych kolonizacji, które papież Franciszek po raz kolejny potępił w dokumencie pt. ŚDM i które przenikają dziś myślenie większości ludzi. Na przykład młodsze pokolenia uważają za normalne oddanie swojego ciała podczas nocnego wyjścia nieznajomemu, z którym mogą nawet nie dzielić się swoim numerem telefonu, ponieważ ciało jest w końcu tylko materią, która zostanie zjedzona przez ziemię. Dla mnie to zupełnie inna rzeczywistość.

Z drugiej strony jest coraz więcej osób, które odrzucają swoje ciało, bo widzą w nim źródło zła, które ich dotyka. Niektórzy nie zgadzają się ze swoją płcią, inni z sylwetką lub twarzą. Widzą siebie jako czyste dusze (w których nie ma miejsca na błędy) uwięzione w (niewłaściwym) ciele i są gotowi je okaleczyć lub zmusić do kształtu lub użycia, które uważają za idealne. Są też tacy, którzy proszą o rozsypanie swoich prochów w tym lub innym idyllicznym miejscu, aby ostatecznie przestać być sobą i dołączyć do bezosobowego wszechświata.

W przeciwieństwie do tych form dualizmu, manicheizmu czy materializmu praktycznego, Kościół potwierdza, że człowiek jest zarówno istotą cielesną, jak i duchową. Ciało i dusza mają swoją godność. Stąd wielowiekowy szacunek dla własnego ciała i ciała bliźniego nawet po śmierci. Ciało nie jest bowiem rodzajem jednorazowej powłoki lub skorupy, ale samo w sobie jest istotą ludzką, doskonałym dziełem Stwórcy, świątynią Ducha Świętego.

Chwalcie Boga waszym ciałem", prosił św. Paweł Koryntian. To jest to, co Maryja zapoczątkowała, oddając swoje ciało, całe swoje życie, na służbę Bogu i ludzkości. I właśnie dlatego upamiętniamy fakt, że Jej ciało jest teraz nieśmiertelne. Oto rada dla obchodzących to święto: spójrz w lustro, kontempluj każdy szczegół (czy ci się to podoba, czy nie), myśląc, jak Maryja, że jeśli Bóg tak chciał: "Oto służebnica Pańska". Spójrz na swoje dłonie, podnieś je do ust i ucałuj: będą ci towarzyszyć w wieczności. I uwielbiaj nimi Boga: złącz je razem, aby się modlić, wyciągnij je, aby objąć tych, którzy potrzebują czułości lub pocieszenia, trzymaj je, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują, i klaszcz nimi, aby oklaskiwać Maryję w Jej wniebowzięciu do nieba. Ona czeka na nas (tu i tam), z ciałem i duszą.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Kultura

Wniebowzięta Dziewica pokazuje nam drogę do Nieba

15 sierpnia to święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z ciałem i duszą do nieba. Chociaż zostało ono ogłoszone dogmatem wiary w 1950 roku, Wniebowzięcie jest częścią tradycji Kościoła od wieków.

María Loreto Cruz Opazo-15 września 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Ci z nas, którzy wierzą w Chrystusa, mają Maryję Dziewicę jako wzór życia do naśladowania, właśnie dlatego, że miała uprzywilejowaną relację ze swoim synem Jezusem: On z miłością dzielił z nią swoje chwalebne przeznaczenie. To właśnie daje Jej zasługę bycia naszą Matką i bycia obecną w katolickiej pobożności w święto Najświętszej Maryi Panny. Asunción lub, w liturgii prawosławnej, z Zaśnięciem. Od niepamiętnych czasów było ono obchodzone przez wiele ludów poprzez popularną religijność z różnymi artystycznymi wyrazami, które manifestowały swoją wiarę i przywiązanie do Wniebowzięcia (św. Bernard powiedział: "Nigdy nie jestem tak szczęśliwy ani przerażony, jak wtedy, gdy muszę mówić o chwale Dziewicy Maryi").

Tradycja chrześcijańska wywodząca się od Apostołów przypomina, że Maryja została wzięta z ciałem i duszą do nieba pod koniec swojego ziemskiego życia. Stało się tak, ponieważ we wszystkim do końca podążała drogą swojego Syna: "Znajomość prawdziwej katolickiej doktryny o Maryi Dziewicy zawsze będzie dokładnym kluczem do zrozumienia tajemnicy Chrystusa", jak powiedział Paweł VI (21 listopada 1964 r.).

Zaśnięcie

Została uwielbiona, aby nie cierpieć z powodu zepsucie śmierci. Mówi się, że zasnęła, ponieważ spekulacje teologiczne mówią, że jeśli nie zgrzeszyła, ponieważ była Niepokalana, to również nie umarła. Ale w ten sam sposób dyskutuje się teologicznie, że gdyby była solidarna we wszystkim z Jezusem Chrystusem (który będąc w całej niewinności wziął na siebie grzechy ludzkości), mogłaby cierpieć i umrzeć jak On. Prawda jest jednak taka, że nie ma wzmianki o żadnej chorobie, a jedynie o jej możliwej starości pod opieką apostoła Jana (zob. J 19, 27).

Scena Zaśnięcia, z obrazu Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, Fra Angelico

Dlatego, ponieważ jej życie było niezwykłe, jej śmierć również musiała być niezwykła, a z punktu widzenia wiary logiczne jest myślenie, że umarła niepokalana, czego doświadczyli także inni święci. Stąd pozytywne wnioski płynące z Dokumentu z Puebla, gdy mówi nam, że "Maryja jest gwarancją kobiecej wielkości; i że pokazuje szczególny sposób bycia kobietą..." (#299). "Maryja, mądra niewiasta (zob. Łk 2, 19-51), jest kobietą zbawienia, która całą swoją kobiecość oddała na służbę Chrystusowi i Jego zbawczemu dziełu" (zob. Ga 4, 4-6; LG 56).

Tradycja Kościoła

Przez wiarę wierzymy, że Dziewica została przyjęta do nieba, a od początków chrześcijaństwa istniały zarówno sensus fidei (LG 12) jako consensus fidelium w tej sprawie. W rzeczywistości to wierzący ludzie, za pośrednictwem listów do Stolicy Apostolskiej, prosili o ogłoszenie Wniebowzięcia Maryi dogmatem wiary; a papież Pius XII w 1950 r., przyjmując wiarę całej tradycji Kościoła, opublikował Konstytucję Apostolską o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Munificentissimus Deus.

I tak ogłosił to dogmatem wiary tymi słowami: "Po wzniesieniu do Boga licznych i wielokrotnych modlitw i wezwaniu światła Ducha Prawdy, na chwałę Boga Wszechmogącego, który obdarzył Dziewicę Maryję swoją szczególną życzliwością; na cześć Jej Syna, nieśmiertelnego Króla wieków i zwycięzcy grzechu i śmierci; dla powiększenia chwały tej samej dostojnej Matki oraz dla radości i wesela całego Kościoła, mocą władzy Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła oraz mocą naszej własnej władzy, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako objawiony przez Boga dogmat, że Niepokalana Matka Boga, zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu swego ziemskiego życia, została wzięta z ciałem i duszą do chwały niebieskiej".

Tego święta nie należy mylić z Wniebowstąpieniem Pańskim, które odnosi się do Jezusa Chrystusa, który będąc Bogiem, wzniósł się do nieba bez żadnej pomocy, czterdzieści dni po swoim zmartwychwstaniu. Chrystus odszedł, gdy wszystko zostało ukończone i dzięki własnym zasługom; z drugiej strony Matka Boża została przyniesiona przez aniołów, ponieważ żaden człowiek nie mógłby zrobić czegoś tak nadprzyrodzonego: wszystkie cuda są dziełami Boga.

Przejście Maryi

Chociaż Pismo Święte nie daje nam bezpośrednich informacji na ten temat, na Wschodzie mówi się o "Transitus Maryi", który jest również formą wzywania Dziewicy, a to święto liturgiczne zawsze było obchodzone. W ten sam sposób znajdujemy Psalm, który mówi: "....Nie pozwól, by twoi wierni doświadczyli zepsucia."(15, 10-11), odnosił się do wydarzenia zmartwychwstania i późniejszego wniebowstąpienia, ponieważ Jezus nie pozostał w grobie, ale można go również odnieść do Jego matki Maryi, ponieważ zawsze jest wierna Bogu.

Wniebowzięcie wskazuje nam drogę

Na stronie Katechizm Kościoła Katolickiego "Niepokalana Dziewica, zachowana od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, pod koniec swego życia na ziemi została wzięta z ciałem i duszą do chwały nieba i wywyższona przez Boga jako Królowa wszechświata, aby pełniej upodobnić się do swego Syna, Pana panów i zwycięzcy grzechu i śmierci. Wniebowzięcie Najświętszej Dziewicy stanowi szczególny udział w zmartwychwstaniu Jej Syna i antycypację zmartwychwstania innych chrześcijan" (CEC # 966).

Jest to dobra nowina dla nas wszystkich: zamiast patrzeć na Nią z ołtarzy, wyniesioną jako uprzywilejowane lub odległe stworzenie, powinniśmy cieszyć się, że Jej założenie wskazuje nam i otwiera drogę; i że jest to również obietnica, że wszyscy będziemy z Nią w naszych ciałach przemienionych w chwalebne: kiedy przestaniemy być pielgrzymami i osiągniemy Niebo.

AutorMaría Loreto Cruz Opazo

Adiunkt na Wydziale Teologicznym PUC

Magister teologii fundamentalnej PUC

Rzecznik prasowy Catholic Voices

Więcej
Powołania

Świecki, żonaty, należy do Opus Dei: "Przypomina mi, że mogę zrobić coś wielkiego ze swoim życiem".

Prałat Opus Dei przypomniał ostatnio, że świeccy są "racją bytu Opus Dei". Według informacji Prałatury, należy do niego około 92 000 osób. Rozmawialiśmy z jednym z nich o tym, co ta droga oznacza w jego życiu.

Juan Portela-14 sierpień 2023-Czas czytania: 2 minuty

Pablo García-Manzano jest świeckim należącym do Opus DeiJest żonaty od 18 lat i ma siedmioro dzieci. W wywiadzie dla Omnes opowiada nam o swoim powołaniu w Dziele i o tym, jak żyje swoją wiarą w parafii i życiu codziennym.

Co oznacza dla Ciebie bycie w Opus Dei i jak wpływa to na Twoje życie?

-Oznacza to dla mnie świadomość, że jestem częścią małej rodziny w Kościele. Powołanie do Opus Dei przypomina mi, bez niczego dziwnego, że jestem małym dzieckiem Boga i że mogę zrobić coś wielkiego z moim życiem, pomimo wszystkich moich niepowodzeń, i pomóc innym zrobić to samo. Szczególnie w pracy motywuje mnie do tego, by starać się dobrze wykonywać swoje obowiązki i ofiarować je Bogu. Wpływa również na moje małżeństwo i rodzinę, ponieważ nadaje im znaczenie, o którym mówiłem wcześniej. Uwielbiam powiedzenie św. Josemarii skierowane do małżeństw, że "twoja droga do nieba" nazywa się imieniem twojej żony.

Jakie są twoje relacje z prałatem i księżmi prałatury?

-Relacja z prałatem jest bardzo normalna, nazywam go ojcem, tak jak robimy to w Opus Dei, ponieważ wiem, że mogę liczyć na jego modlitwę i zachętę do podążania tą drogą. Ja również modlę się za niego. Regularnie chodzę do spowiedzi z księżmi z Prałatury, a oni również mnie prowadzą, udzielają mi rad itp. Podkreślam, że jest mi bardzo znajomy i pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem prałata (był wtedy Don Alvaro del Portillo), poczułem wielki spokój, jakby znał mnie od dawna.

Jakie są Twoje relacje z parafią i biskupem w miejscu zamieszkania?

-Chodzę na msze w parafii lub gdzie indziej, jestem tylko jednym z nich. Moja żona i ja znamy proboszcza, zaprosiliśmy go na herbatę, kiedy zastąpił poprzedniego. Wikary odprawił naszą mszę ślubną z innym księdzem. To samo z biskupem: czuję się i jestem jednym z wiernych w ogromnej diecezji (archidiecezji madryckiej), a kiedy bierzemy udział w uroczystości, na której jest obecny, staramy się go pozdrowić, powiedzieć mu nasze imiona i imiona naszych dzieci. Modlimy się za niego każdego dnia, tak jak robimy to w Dziele.

W jaki sposób uczestniczysz w ewangelizacyjnej misji Kościoła?

-Wydaje mi się, że wynika to z powyższego. Z jednej strony nie jest to nic szczególnego ani dodatkowego. Z drugiej strony, zmienia wszystko, ponieważ sposobem uczestniczenia w tej misji ewangelizacyjnej jest po prostu próba pokazania, że Jezus Chrystus zmartwychwstał, że pomimo moich osobistych niepowodzeń On mnie kocha; i to pośród mojej rodziny, przyjaciół, pracy, a także oczywiście pośród dobra i trudności codziennego życia. 

Czy mógłbyś dodać jakieś dodatkowe informacje o sobie?

-Jestem żonaty z Moniką od 18 lat i mamy 7 dzieci. Od 2002 roku jestem prawnikiem w Radzie Stanu, choć obecnie przebywam na urlopie i pracuję jako adwokat. Kilka lat temu rozpocząłem aktywną działalność polityczno-administracyjną w Ministerstwie Energii i bardzo dobrze wspominam ten okres. Przez 4 lata pracowałem również w szkole biznesu IESE. Kocham moją pracę i moje rodzinaktóre uważam za swoje wielkie hobby. Lubię też dobrą hiszpańską i angielską literaturę i uwielbiam klasyczne kino, zwłaszcza Johna Forda. Chociaż jestem wielkim fanem niesamowitych hiszpańskich tenisistów z ostatnich kilku lat, moim marzeniem byłoby zagrać przeciwko Rogerowi Federerowi na Wimbledonie... i pokonać go. Jestem fanem Atlético de Madrid, pomimo przeciwności losu.

AutorJuan Portela

Ewangelizacja

Uczyń to oficjalnie i stań się prawdziwym wyznawcą kościoła

Niektórzy wierni katolicy często zakładają, że są prawdziwymi parafianami, ponieważ od lat uczęszczają na msze do swojego kościoła.... ale pomyśl jeszcze raz!

Jennifer Elizabeth Terranova-14 sierpień 2023-Czas czytania: 2 minuty

"Jak zostać parafianinem parafiaJak to nie jestem parafianinem? Chodzę na mszę regularnie od lat" - to typowa odpowiedź wielu osób, które dowiadują się, że nie są "oficjalnymi" parafianami.

Niektórzy wierni katolicy często zakładają, że tak jest, ponieważ od lat uczęszczają na msze w swoim kościele... ale pomyśl jeszcze raz!

Recepcjonistka w znanym kościele w Manhattan Mówi, że większość ludzi uważa za oczywiste, że są parafianami i często są zaskoczeni, a czasem źli, gdy dowiadują się, że regularne uczęszczanie na mszę nie daje im oficjalnej przepustki. Johanna pracuje w domu parafialnym od ponad dziewiętnastu lat i słyszała i widziała już wszystko.

Wiąże się to z czymś więcej niż tylko siedzeniem w ławce w każdą niedzielę lub rozmawianiem z członkami kongregacji przed i po mszy. "Wiele osób dzwoni do Domu Parafialnego i ze zdziwieniem odkrywa, że nie są parafianami" - mówi Johanna. "Aby zostać uznanym za parafianina, muszą oficjalnie zarejestrować się na plebanii lub na stronie internetowej parafii".

Aby zwalczyć to zamieszanie, Johanna sugeruje, że "informacje powinny być zapisane na stronie internetowej Kościoła", ponieważ ułatwiłoby to pracę im i ich rodzinom w przyszłości.

Jeśli chcesz wziąć ślub w swoim Kościele, ochrzcić dziecko lub zostać poproszonym o bycie rodzicem chrzestnym podczas chrztu lub bierzmowania, będziesz potrzebować zaświadczenia o katolickości. Posiadając zaświadczenie o przynależności, lokalna parafia może się do niego zastosować; bez niego nie jest to możliwe.

Zalety rejestracji

Rejestracja ma również inne zalety. 

Po pierwsze, jest to potwierdzenie własnej wiary. Tak, możesz recytować Credo Nicejskie, znane również jako "Credo", podczas niedzielnej mszy, ale podejmując solidne zobowiązanie wobec swojego "duchowego domu", przyniesiesz wiele owoców. Po drugie, natychmiast stajesz się częścią katolickiej wspólnoty kościelnej, a co jest lepsze od tego?

Osoby, z którymi uczestniczysz w Masa W niedzielę i codziennie stają się twoją dalszą rodziną. Twoi parafianie będą radować się z Tobą podczas każdego sakramentu, czy to chrztu, czy Pierwszej Komunii Świętej, i będą radować się z Tobą w dniu Twojego ślubu. A kiedy niespodziewana choroba lub śmierć dotknie ciebie lub kogoś bliskiego, twoja rodzina kościelna będzie tam, aby cię pocieszyć i wesprzeć. Jeśli jesteś zarejestrowanym parafianinem, łatwiej będzie ci pomóc; nie będziesz tylko kolejną twarzą w zborze, ale rozpoznawalną osobą.

Potrzebujemy nie tylko relacyjnego wsparcia i więzi, ale także duchowego przewodnictwa i instrukcji.

A kiedy jesteś zarejestrowanym parafianinem, istnieje większe prawdopodobieństwo, że będziesz miał trwałą relację z duchowieństwem swojego kościoła, co oferuje wspaniałe korzyści, takie jak konkretna zachęta, motywacja i duchowe przewodnictwo zaufanego księdza, który zna cię na poziomie osobistym.

Ewangelizacja

Święty Maksymilian Kolbe

Maksymilian Kolbe oddał życie w obozie koncentracyjnym Auschwitz, aby uratować skazanego ojca rodziny.

Pedro Estaún-14 sierpień 2023-Czas czytania: 4 minuty

Maria Dąbrowska, matka MaksymilianByła pobożną młodą kobietą, która myślała o zostaniu zakonnicą, ale ówczesne problemy polityczne nie pozwalały jej na to. Polska, jej ojczyzna, była okupowana przez Rosjan, którzy zamknęli klasztory i rozproszyli zakonników. Istniało tylko kilka tajnych klasztorów. Następnie poprosił: "Panie, nie chcę narzucać Ci mojej woli. Gdyby Twoje plany były inne, daj mi przynajmniej jednego męża, który nie bluźni, nie pije alkoholu, nie chodzi do tawerny, aby się zabawić. Proszę Cię o to, Panie, z prawdziwym zainteresowaniem". Chciała rozpocząć chrześcijańskie życie rodzinne i Bóg ją wysłuchał. Wybrańcem okazał się Juliusz Kolbe, gorliwy katolik, należący do Trzeciego Zakonu Franciszkanów, którego był przełożonym i do którego ona również wstąpiła. Był delikatny i wrażliwy, niemal nieśmiały i pozbawiony wad.

Młode małżeństwo mieszkało w Pabianicach, gdzie mieli warsztat i wielkie nabożeństwo do cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, bardzo czczonego w Polsce. Nic dziwnego, że jeden z ich synów, Rajmund, urodzony w 1894 r., postanowił wstąpić do seminarium, co uczynił w wieku 13 lat u ojców franciszkanów w polskim Lwowie, który był wówczas okupowany przez Austrię. To właśnie tam przyjął imię Maksymilian. Studia ukończył w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat z teologii, a później z filozofii. W 1918 roku przyjął święcenia kapłańskie.

Niepokalane Poczęcie

Maksymilian był bardzo oddany Niepokalanemu Poczęciu. Poruszony tym faktem, w 1917 r. założył ruch o nazwie "Milicja Niepokalanej", którego członkowie poświęcali się Najświętszej Maryi Pannie i którego celem była walka wszelkimi moralnie słusznymi środkami o budowę Królestwa Bożego na całym świecie. Według słów Maksymiliana, ruch miał mieć: "globalną wizję życia katolickiego w nowej formie, która polega na zjednoczeniu z Niepokalanym Poczęciem". Zainicjował wydawanie miesięcznika "Rycerz Niepokalanej"., Jego celem było promowanie wiedzy, miłości i służby Maryi Dziewicy w nawracaniu dusz dla Chrystusa. Przy nakładzie 500 egzemplarzy w 1922 r., do 1939 r. osiągnął prawie milion egzemplarzy.

W 1929 r. założył pierwsze "Miasto Niepokalanej" w klasztorze franciszkanów w Niepokalanowie, 40 km od Warszawy, które z czasem stało się miastem poświęconym Matce Bożej i, zgodnie ze słowami św. Maksymiliana, poświęconym "zdobyciu całego świata, wszystkich dusz, dla Chrystusa, dla Niepokalanej, przy użyciu wszystkich dozwolonych środków, wszystkich odkryć technologicznych, zwłaszcza w dziedzinie komunikacji".

Misjonarz i więzień

W 1931 r. papież poprosił o misjonarzy do ewangelizacji Azji. Maksymilian zgłosił się na ochotnika i został wysłany do Japonii, gdzie przebywał przez pięć lat. Tam założył nowe miasto Niepokalanego Poczęcia. (Mugenzai No Sono) i publikuje magazyn "Rycerz Niepokalanego Poczęcia" w języku japońskim (Seibo No Kishi). Powrócił do Polski jako kierownik duchowy Niepokalanowa, a trzy lata później, w środku wojny światowej, został uwięziony wraz z innymi braćmi i wysłany do obozów koncentracyjnych w Niemczech i Polsce.

Wkrótce potem, w dniu Niepokalanego Poczęcia, został zwolniony, ale w lutym 1941 r. ponownie trafił do więzienia na Pawiaku, a następnie do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie pomimo strasznych warunków życia kontynuował swoją posługę. Otrzymał numer 16 670 i został przydzielony do pracy przymusowej. Podobnie jak jego towarzysze, doświadczał upokorzeń, bicia, obelg, pogryzień przez psy, strumieni lodowatej wody, gdy dopadała go gorączka, pragnienia, głodu, wleczenia zwłok tam i z powrotem z cel do krematorium... Auschwitz był przedpokojem do piekła.

Poświęcenie swojego życia

Pewnej nocy w 1941 r. z obozu koncentracyjnego uciekł więzień, a zgodnie z zastraszającą nazistowską zasadą za każdego zbiegłego człowieka miało zginąć dziesięciu. Pierwszy wybór padł na 41-letniego polskiego sierżanta Franciszka Gajowniczka, który w ciszy zaczął płakać i mówić: "Mój Boże, mam żonę i dzieci, kto się nimi zaopiekuje?". Wtedy Maksymilian Kolbe zaproponował, że go zastąpi, mówiąc: "Oferuję się zastąpić tego człowieka, jestem księdzem katolickim i Polakiem, i nie jestem żonaty.

Oficer zgodził się i ojciec Kolbe został wysłany, wraz z pozostałymi dziewięcioma, do celi, gdzie nie otrzymywali ani jedzenia, ani wody. Drugiego lub trzeciego dnia niektórzy z nich zaczęli umierać. W międzyczasie w lochu słychać było modlitwy i hymny do Matki Bożej. Niemcy mieli polskiego strażnika odpowiedzialnego za usuwanie zwłok zmarłych i opróżnianie latryny umieszczonej w celi. Opowiedział on tę historię, a jego relacja znajduje się w archiwach sądowych i watykańskich. Kolbe i trzej inni przetrwali do piętnastego dnia. Komendant potrzebował celi dla nowej partii skazańców i rozkazał lekarzowi obozowemu, aby podał im zastrzyk z kwasu karbolowego, aby zgasić ostatni puls ich życia. Był 14 sierpnia 1941 roku. Kolbe miał 47 lat.

Beatyfikacja i kanonizacja

Papież Paweł VI ogłosił go błogosławionym w 1971 roku. Wśród pielgrzymów z Polski, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu, był mały staruszek o imieniu Franciszek Gajowniczek: był to człowiek, za którego Kolbe oddał życie trzydzieści lat wcześniej. Wiele lat później Jan Paweł II, wkrótce po wyborze na papieża, odwiedził Auschwitz i powiedział: "Maksymilian Kobe postąpił tak jak Jezus, nie poniósł śmierci, ale oddał życie". 10 października 1982 r. ten papież, Polak podobnie jak Kolbe, kanonizował go przed ogromnym tłumem na Placu Świętego Piotra, w tym przed wieloma Polakami.

Z okazji 20. rocznicy jego kanonizacji Bracia Mniejsi Konwentualni otworzyli archiwum Niepokalanowa. Wśród rękopisów świętego wyróżnia się ostatni list, który napisał do swojej matki. Jest to list, który odzwierciedla szczególną czułość i sugeruje, że ofiara, z jaką dobrowolnie ofiarował swoje życie, była czymś, do czego dojrzewał przez całe życie. Oto tekst tego listu:

"Droga Matko: Pod koniec maja przybyłem z konwojem pociągów do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Co do mnie, wszystko jest w porządku, droga matko. Możesz być spokojna o mnie i o moje zdrowie, ponieważ dobry Bóg jest wszędzie i myśli z wielką miłością o wszystkich i o wszystkim. Lepiej nie pisz do mnie, zanim nie wyślę Ci kolejnego listu, bo nie wiem, jak długo tu będę. Z serdecznymi pozdrowieniami i pocałunkami, Raymond Kolbe". Maksymilian nie był w stanie wysłać żadnych nowych listów do matki.

AutorPedro Estaún

Watykan

"Chrystus powtarza nam dzisiaj: Odwagi, nie lękajcie się", mówi papież

Po zakończeniu ŚDM w Lizbonie w ostatnią niedzielę, papież Franciszek wznowił w Watykanie modlitwę Anioł Pański, której towarzyszyło rozważanie.

Loreto Rios-13 sierpień 2023-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek skoncentrował dzisiejszą refleksję na Angelus w niedzielnej Ewangelii, Jezus chodzący po wodzie.

Ojciec Święty rozpoczął swój komentarz od pytania: "Dlaczego Jezus wykonał ten gest, być może z pilnej i nieprzewidzianej potrzeby, aby pomóc swoim, którzy zostali zablokowani przez czołowy wiatr? Jednak to sam Jezus wszystko zaplanował, sprawił, że wyszli w nocy, a nawet - jak mówi tekst - "zmusił ich" (por. w. 22). Być może po to, by zademonstrować im swoją wielkość i moc? Ale to do Niego niepodobne. Dlaczego więc to zrobił?

Morze jako symbol zła

Francisco Następnie wskazał, że za gestem Chrystusa kryje się przesłanie. Wyjaśnił, że "w tamtych czasach duże przestrzenie wodne były uważane za siedzibę złych sił, których człowiek nie mógł kontrolować; zwłaszcza jeśli były wzburzone przez burzę, otchłanie były symbolem chaosu i odnosiły się do ciemności podziemnego świata.

Tak więc uczniowie znajdowali się na środku jeziora w ciemności: bali się utonięcia, pochłonięcia przez zło. I oto przychodzi Jezus, który idzie po wodzie, to znaczy ponad siłami zła, i mówi do swoich uczniów: "Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się" (w. 27). Takie jest znaczenie tego znaku: złe moce, które nas przerażają i nad którymi nie potrafimy zapanować, zostają rozszerzone wraz z Jezusem. On, krocząc po wodach, chce nam powiedzieć: "Nie lękajcie się, kładę waszych nieprzyjaciół pod stopy wasze": nie ludzi, oni nie są nieprzyjaciółmi, ale śmierć, grzech, diabła: tych nieprzyjaciół On depcze dla nas".

"Panie, ocal mnie!"

Papież podkreślił również, że scena ta, daleka od wydarzenia sprzed 2000 lat, ma bardzo współczesne przesłanie: "Chrystus powtarza dziś każdemu z nas: 'Odwagi, to Ja jestem, nie bój się. Odwagi, ponieważ Ja jestem, ponieważ nie jesteś już sam na niespokojnych wodach życia". Co więc robić, gdy znajdujemy się na otwartym morzu i jesteśmy zdani na łaskę przeciwnych wiatrów? Co robić w strachu, gdy widzimy tylko ciemność i czujemy się zagubieni?

W Ewangelii uczniowie robią dwie rzeczy: wzywają i witają Jezusa. Wzywają: Piotr idzie trochę po wodzie w kierunku Jezusa, ale potem się boi, tonie i woła: "Panie, ratuj mnie" (w. 30). Jest to piękna modlitwa, która wyraża pewność, że Pan może nas uratować, że pokonuje nasze zło i nasze lęki. Powtarzajmy ją także i my, zwłaszcza w chwilach "burzy": "Panie, ratuj mnie!

Papież zaprasza nas do przyjęcia Jezusa

Następnie Ojciec Święty podkreślił znaczenie przyjęcia Jezusa do naszej łodzi, w każdym cierpieniu: "A potem uczniowie witają Jezusa w łodzi. Tekst mówi, że gdy tylko wszedł na pokład, "wiatr ucichł" (w. 32). Pan wie, że łodzi życia, jak również łodzi Kościoła, zagrażają przeciwne wiatry i że morze, po którym płyniemy, jest często wzburzone.

Nie wybawia nas od zmęczenia nawigacją, ale raczej - Ewangelia to podkreśla - zachęca nas do wyruszenia w drogę: to znaczy zaprasza nas do stawienia czoła trudnościom, aby i one stały się miejscami zbawienia, okazjami do spotkania z Nim. W rzeczywistości On w naszych chwilach ciemności wychodzi nam na spotkanie, prosząc o przyjęcie, jak tamtej nocy nad jeziorem".

Na zakończenie Papież zachęcił obecnych, aby zadali sobie pytanie, jak każdy z nich stosuje te pytania we własnym życiu, i zakończył, prosząc o pomoc Maryję, Gwiazdę Morza: "Zapytajmy więc siebie: jak zachowuję się w moich lękach? Czy idę naprzód o własnych siłach, czy też wzywam Pana? A jak ma się moja wiara? Czy wierzę, że Chrystus jest silniejszy niż fale i niesprzyjające wiatry? Ale przede wszystkim: czy płynę z Nim, czy Go przyjmuję, czy robię Mu miejsce w łodzi życia, czy powierzam Mu ster? Maryjo, gwiazdo morza, pomóż nam szukać światła Jezusa w ciemnych przeprawach.

Stany Zjednoczone

Nowa inicjatywa mająca na celu wyeliminowanie broni jądrowej

Archidiecezje Santa Fe, Seattle i Nagasaki oraz diecezja Hiroszimy podpisały przymierze zobowiązujące je do współpracy w celu wyeliminowania broni jądrowej.

Paloma López Campos-13 sierpień 2023-Czas czytania: 2 minuty

W rocznicę zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki podpisano porozumienie. umowa do wspólnej pracy na rzecz wyeliminowania broni jądrowej na świecie. Porozumienie zostało podpisane przez archidiecezje Santa Fe, Seattle i Nagasaki oraz diecezję Hiroszimy.

Pierwszym celem jest osiągnięcie znaczącego postępu do sierpnia 2025 r., czyli 80. rocznicy bombardowania. W tym celu wyjaśniono szereg środków związanych zarówno ze sferą polityczną, jak i religijną.

Polityka i broń jądrowa

W komunikacie przesłanym przez sygnatariuszy, zapraszają oni wszystkich przywódców politycznych do współpracy w tej pracy i nakreślają kilka konkretnych kroków do osiągnięcia celów. Po pierwsze, wzywają do uznania "ogromnego i trwałego ludzkiego cierpienia zadanego przez zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki". Wzywają również do uznania "wpływu na środowisko spowodowanego wydobyciem uranu oraz badaniami, produkcją i testami broni jądrowej na całym świecie".

Trzecim punktem paktu jest "powtórzenie, że wojny nuklearnej nie można wygrać i nigdy nie wolno jej toczyć". W ramach tego porozumienia wspomniano, że grupa G20 w listopadzie 2022 r. oświadczyła, że użycie broni jądrowej i groźba jej użycia są "niedopuszczalne".

Z drugiej strony wzywa do podjęcia "konkretnych kroków w celu zapobieżenia nowemu wyścigowi zbrojeń, zapobieżenia użyciu broni jądrowej i poczynienia postępów w rozbrojeniu nuklearnym". Oprócz tych zobowiązań, pakt przypomina o "międzynarodowym mandacie do prowadzenia poważnych wielostronnych negocjacji prowadzących do rozbrojenia nuklearnego, zgodnie z obietnicą złożoną ponad pół wieku temu w Traktacie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej z 1970 r.".

Jako ostatni krok polityczny, porozumienie wzywa do "wsparcia Traktatu o Zakazie Broni Jądrowej, podpisanego i ratyfikowanego po raz pierwszy przez Wspólnotę Europejską". Watykan".

Działanie Kościoła

Ze swojej strony przywódcy religijni zobowiązali się do stworzenia inicjatywy promującej świat bez broni jądrowej. Mają nadzieję na współpracę z innymi diecezjami i przywódcami innych wyznań.

W ramach inicjatywy archidiecezje i diecezje podejmą konkretne działania, takie jak:

-słuchając i rozmawiając z ocalałymi z bombardowań, górnikami uranu, działaczami pokojowymi, inżynierami nuklearnymi, personelem wojskowym i dyplomatami;

-prosić Boga o pomoc poprzez modlitwę i odprawienie przynajmniej jednej Mszy św. w tej specjalnej intencji, aby położyć kres broni nuklearnej, a także poprzez zbiórkę na wsparcie ofiar i naprawę szkód wyrządzonych środowisku naturalnemu;

-Promowanie podpisania i ratyfikacji Traktatu o zakazie broni jądrowej.

Komunikat arcybiskupów i biskupów zachęca "kapłanów, zakonników i świeckich do aktywnego udziału w tym partnerstwie", aby "stworzyć dziedzictwo pokoju dla obecnych i przyszłych pokoleń".

Nota ogłaszająca porozumienie kończy się apelem o wstawiennictwo Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny o powodzenie tej inicjatywy.

Rodzina

Trzydzieści lat po Veritatis Splendor

Encyklika Veritatis Splendor Jana Pawła II dotyczy podstaw teologii moralnej. Opublikowana w 1993 roku, 30 lat temu, jej założenia są nadal bardzo aktualne. Jednym z konkretnych obszarów zastosowania jest teologia ciała.

José Miguel Granados-13 sierpień 2023-Czas czytania: 2 minuty

6 sierpnia tego roku minęła 30. rocznica opublikowania ważnej encykliki "Veritatis splendor" (Jana Pawła II na temat podstaw moralności. Wśród innych tematów przypomina o potrzebie właściwego zrozumienia prawdy o ludzkim ciele, aby zaoferować doktrynę adekwatną do Bożego objawienia i "zasadniczo ludzkiego doświadczenia".

Po pierwsze, krótko rozważa niektóre niewystarczające i błędne teorie, które prowadzą do poważnych wypaczeń w działaniu i w życiu (por. VS n. 46). W związku z tym zaprzecza rzekomemu konfliktowi między wolnością a prawem moralnym, między sumieniem a naturą. Podobnie odrzuca zarzut, który oskarża katolicką koncepcję naturalnego prawa moralnego o fizykalizm i naturalizm biologiczny.

W rzeczywistości człowiek nie może decydować o znaczeniu swojego zachowania bez polegania na naturze, która jest ukształtowana zgodnie z planem Stwórcy; co więcej, jest on w stanie zrozumieć to naturalne prawo za pomocą swojego rozumu. gdy jest dobrze uformowany (por. VS n. 47).

Fałszywe jest zatem twierdzenie, że wolność jest wykorzeniona z ludzkiej istoty, wygórowana, pozbawiona treści, otwarta na arbitralny wybór i że traktuje ludzkie ciało jako brutalną istotę pozbawioną znaczenia i wartości moralnych. Naturalne prawo moralne ujawnia i nakazuje cele, prawa i obowiązki, które opierają się na cielesnej i duchowej naturze osoby ludzkiej i jej kondycji społecznej.

Nauka Kościoła potwierdza, że rozumna, duchowa i nieśmiertelna dusza jest formą ciała i zasadą jedności istoty ludzkiej, która istnieje jako całość - w jedności ciała i duszy, jako zjednoczona całość - jako osoba. Z tych wszystkich powodów konkluduje: "Osoba, dzięki światłu rozumu i pomocy cnoty, odkrywa w swoim ciele prekursorskie znaki, wyraz i obietnicę daru z siebie, zgodnie z mądrym zamysłem Stwórcy. To w świetle godności osoby ludzkiej - którą należy afirmować ze względu na nią samą - rozum odkrywa specyficzną wartość moralną pewnych dóbr, do których osoba jest naturalnie skłonna" (VS, n. 48).

Ponadto Jan Paweł II szeroko rozwinął doktrynę o "teologii ludzkiego ciała": stanowi ona zbiór doktryn, które tworzą autentyczną antropologię filozoficzno-teologiczną-etykę z klucza oblubieńczości, w dialogu z nurtami myśli klasycznej i współczesnej. W kolejnych częściach wyjaśnimy źródła i klucze do tego oryginalnego wkładu Papieża w rodzinę.

AutorJosé Miguel Granados

Uniwersytet San Dámaso

Edukacja

Pracownicy szkół katolickich biorą udział w konferencji na temat sztucznej inteligencji

Na początku sierpnia w Los Angeles w Kalifornii odbyła się konferencja Catholic Communication Collaborative Conference 2023 (C3), inicjatywa rozwoju zawodowego w zakresie technologii edukacyjnych dla nauczycieli, pracowników i wolontariuszy zaangażowanych w nauczanie w szkołach katolickich.

Gonzalo Meza-12 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dniach 2-4 sierpnia w Los Angeles w Kalifornii odbyła się konferencja Catholic Communication Collaborative Conference 2023 (C3), inicjatywa rozwoju zawodowego w zakresie technologii edukacyjnych dla nauczycieli, pracowników i wolontariuszy zaangażowanych w nauczanie w szkołach katolickich.

W wydarzeniu wzięło udział 1200 uczestników i odbyło się ono w Mary Star of the Sea High School w San Pedro w Kalifornii. Tematem przewodnim tegorocznej konferencji było "Discover". W ciągu trzech dni odbyło się 85 warsztatów i kursów, zarówno bezpośrednich, jak i online, dotyczących korzystania z narzędzi internetowych i najnowszych osiągnięć w dziedzinie sztucznej inteligencji (AI) w edukacji. 

Otwierając pracę C3, arcybiskup José Gomez z Los Angeles powiedział: "Pamiętajcie, że wszystko, co robimy w komunikacji, ma służyć Jezusowi. Jesteśmy tutaj, aby Mu służyć i doprowadzić ludzi do nowego spotkania z Nim. Kościół musi być silnie obecny w kulturze. cyfrowy. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za misję Kościoła i dlatego wszyscy mamy do odegrania rolę w wykorzystywaniu nowych technologii do dzielenia się naszą wiarą. Nowe narzędzia muszą służyć misji Kościoła" - powiedział Gómez.

Czat GPT

Sesja otwierająca została zaprezentowana przez Rushtona Hurleya, założyciela organizacji Next Vista for Learning i nosiła tytuł: "GPT Chat: Trzęsienie ziemi na naszym profesjonalnym terenie". W swoim przemówieniu Hurley zbadał implikacje pojawiających się technologii, zwłaszcza sztucznej inteligencji i tego, jak można je wykorzystać w służbie szkół i parafii. "Słyszałeś o Chat GPT. Czy naprawdę wiecie, co robi, czy pisze, czy generuje pismo?" - zapytał publiczność. Jest duża różnica. Pisanie polega na opowiadaniu historii, anegdot, doświadczeń itp. "Chat GPT nie może powiedzieć 'Wczoraj poszedłem na plażę', ponieważ jest to narzędzie, które przewiduje słowa. Nie myśli" - powiedział prezenter. Hurley poprosił również uczestników, aby byli świadomi, że sztuczna inteligencja może dawać wyniki, które są błędne, stronnicze lub po prostu błędne. Na przykład "jeśli poprosisz aplikację AI (która nie ma wbudowanego kalkulatora) o pomnożenie trzech losowych cyfr składających się z 18 lub więcej cyfr, odpowiedź prawdopodobnie będzie fałszywa. Wynika to z faktu, że nikt nigdy wcześniej nie zadał takiego pytania", wyjaśnił Hurley, więc nie ma dokładnej odpowiedzi.

Nawet jeśli przyniesie fałszywe wyniki, aplikacja AI przedstawi swoje rozwiązanie z ogromną pewnością, powiedział. W tym sensie "przeraża mnie zdolność sztucznej inteligencji do generowania imponującej ilości dezinformacji lub fałszywych informacji", powiedział, dodając, że pewność nie jest synonimem dokładności, ponieważ dokładność nie jest celem narzędzi AI. "Korzystając z nich", powiedział, "powinniśmy myśleć, że konieczne jest zweryfikowanie prawdziwości odpowiedzi. Dlatego właśnie krytyczne myślenie idzie w parze z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. 

Geneza konferencji C3

Konferencja C3 jest częścią inicjatywy organizacji Archidiecezja Los Angeles który rozpoczął się w 2009 roku i jest prowadzony corocznie w celu zachęcenia pracowników akademickich instytucji katolickich do korzystania z technologii i uczenia się, jak wykorzystywać ją w nauczaniu.

Konferencja była możliwa dzięki przyznaniu przez Archidiecezję Los Angeles od 1960 r. licencji radiowej na cele edukacyjne zarządzanej przez Federalną Komisję Łączności USA.

Kultura

Pietro Annigoni, w kościele parafialnym w Ponte Buggianese

Pietro Annigoni chciał powiedzieć coś nowego za pomocą konwencjonalnego, żywego języka. W tym sensie jego wybór jest wyraźnie odmienny od wyboru Lucio Fontany: zaczyna od tradycji wielkich z przeszłości, aby stworzyć coś całkowicie oryginalnego. Przykładem jest cykl fresków w kościele w Ponte Buggianese, w prowincji Pistoia (Włochy).

Giancarlo Polenghi-12 września 2023 r.-Czas czytania: 6 minuty

W pierwszym artykule w tej sekcji zdecydowałem się napisać o sztuce Lucio Fontany, znanego włosko-argentyńskiego artysty, który stworzył liczne dzieła sztuki sakralnej, w tym trzy stacje drogi krzyżowej, które pod względem stylu i wykonania można zaliczyć do dzieł współczesnej sztuki sakralnej. Nieformalny styl, choć postacie są rozpoznawalne, esencjonalny charakter kolorów w dwóch z trzech stacji drogi krzyżowej (białej i terakotowej), szkicowa, można powiedzieć, forma, z mocnymi i w pewnym sensie nowymi efektami plastycznymi w porównaniu z przeszłością, czynią dzieło Fontany niezwykłym.

Pasjonat rysowania

Drugi artysta, którego wybrałem do prezentacji, Pietro Annigoni, znajduje się na antypodach Fontany. Wybór nie jest przypadkowy, ponieważ chcę podkreślić możliwą różnorodność podejść. Pietro Annigoni (7 czerwca 1910, Mediolan - 28 października 1988, Florencja) to malarz, który krytykował modernizm stulecia, w którym żył, i stanowczo twierdził, z oryginalnością i siłą twórczą, że możliwe jest stworzenie oryginalnej i w pełni XX-wiecznej sztuki, nawet w następstwie zachodniej tradycji figuratywnej.

Drugi z trzech braci, jego ojciec Ricciardo był inżynierem z Mediolanu, który przeniósł się do Florencji w poszukiwaniu pracy, jego matka Therese była Amerykanką z San Francisco, ale pochodzenia liguryjskiego. Pietro od najmłodszych lat pasjonował się rysunkiem. Los chciał, że pasja ta została jeszcze bardziej rozpalona we Florencji, kiedy zetknął się z artystyczną tradycją miasta, która zawsze opierała się na rysunku. 22 września 1950 roku, po powrocie z Biennale w Wenecji, Annigoni zanotował w swoim dzienniku: "W pawilonie meksykańskim, niezwykła brutalna siła, ale siła. Fowizm, kubizm, abstrakcjonizm... Tak, rozumiem, przezwyciężanie ograniczeń i wniosków, nadzieje pokładane w świeżości nowych bodźców, tęsknota za większym liryzmem. Rezultat: zmysłowy dekoracjonizm, przeznaczony w krótkim czasie do rozcieńczenia i unicestwienia. Ważne byłoby, aby mówić nowe i interesujące rzeczy żywym i komunikatywnym językiem konwencjonalnym".

W szkole wielkich

O to właśnie chodzi, aby mówić nowe i interesujące rzeczy w żywym i komunikatywnym języku konwencjonalnym. W sztuce sakralnej można by zaprotestować, że nie ma potrzeby mówić nowych rzeczy, ponieważ chrześcijańska sztuka sakralna musi mówić to, co już wiemy, treść wiary, która jest niezmienna. Oczywiście tak jest, ale pod jednym warunkiem, a mianowicie, że poprzez ponowne głoszenie dobrej nowiny (która nieprzypadkowo jest nowa) udaje nam się również dostrzec jej wieczną i druzgocącą nowość. Język może być również "konwencjonalny", ale musi być "żywy i komunikatywny".

Wierzę, że Annigoni pokazał swoją pracą artystyczną, że właśnie to zrobił, to znaczy użył figuratywnego języka sztuki zachodniej, wykształconej w szkole wielkich przeszłości, aby stworzyć coś nowego i całkowicie oryginalnego, czego przed XX wiekiem nie można było sobie nawet wyobrazić. Przykładem jest wiejski kościół parafialny w Ponte Buggianese, w prowincji Pistoia, gdzie mistrz Annigoni wraz ze swoimi uczniami - czyli grupą przyjaciół-studentów - stworzył imponujący cykl fresków, począwszy od lipca 1967 roku.

Podczas gdy Fontana, ze swoją "Białą Drogą Krzyżową", również technicznie unowocześnił sztukę glazurowanej ceramiki, szukając nowych efektów, Annigoni zamiast tego wybrał starożytną i złożoną technikę malarską, taką jak malarstwo freskowe, które wymaga powolnych procedur, wielu przemyśleń i przygotowań, ponieważ wykonanie musi być wolne od poprawek. Rezultat nie jest jednak "neo-whatever", nawet jeśli zawiera odniesienia i cytaty z dzieł z przeszłości.

"Zejście z krzyża" we Florencji: nowy wynik

Zanim przejdę do niektórych dzieł z tego cyklu, chciałbym zrobić krok wstecz i powrócić do dzieła z lat 1937-1941, znajdującego się w klasztorze San Marco we Florencji. Jest to Zstąpienie Chrystusa z Krzyża, w centralnej scenie, oraz dwie lunety, odpowiednio z Adamem i Ewą, i zabiciem Abla przez Kaina, oraz dwie pary świętych po obu stronach obalonego Chrystusa (Święty Antoninus Pierozzi i Święta Katarzyna ze Sieny, po jednej stronie, oraz Święty Tomasz z Akwinu i Jerome Savonarola, po drugiej).

Przeczytajmy jeszcze raz w dzienniku Annigoniego: "Zacząłem fresk św. Marka od Zejścia z Krzyża (...) W pierwszej części pracy postanowiłem mieć naprawdę martwe ciało dla postaci Chrystusa, więc skonsultowałem się z profesorem anatomii w szpitalu i uzyskałem pozwolenie na wybór w chłodni. Było ich cztery lub pięć, praktycznie wszystkie szkielety.

Wziąłem jedyną, która mogła mi służyć i próbowałem powiesić ją na drabinie, ale była zbyt sztywna (...). W końcu musiałem użyć żywego modelu. Annigoni chciał malować z życia, używał modeli, rekonstruował scenę, ale rezultat był nowy. Martwy Chrystus, żywy, rozczłonkowany, wisi oderwany od gwoździ. Jest podtrzymywany przez prześcieradło, które przechodzi pod jego ramionami. Nikt nie może zobaczyć, kto go trzyma. Wokół niego nie ma schodów. Jest to wizja "komunikatywna", a starożytny język jest "żywy".

Patrząc na tę pracę Annigoniego, spontanicznie przypomina się teologia ciała Annigoniego. Święty Jan Paweł IIOdczytanie teologii antropologicznej, która poszukuje w cielesności tajemnicy Chrystusa, który przyjął ciało stworzone na obraz i podobieństwo Boga, do tego stopnia, że można z całą pewnością stwierdzić, iż Jezus, zanim stał się wcielony, był w tajemniczy sposób pierwotnym i oryginalnym modelem Adama i Ewy.

"Ciało, i tylko ciało", powiedział Jan Paweł II 20 lutego 1980 r. na audiencji generalnej (później zebrane w tomie "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich"), "jest w stanie uczynić widzialnym to, co niewidzialne: to, co duchowe i boskie. Został stworzony, aby przełożyć na widzialną rzeczywistość świata tajemnicę ukrytą od wieczności w Bogu, a tym samym być jej znakiem". Cielesność, poprzez swoją "widzialną" męskość i kobiecość, według Jana Pawła II, stanowi zatem sakrament rozumiany jako znak, który skutecznie przekazuje widzialnemu światu niewidzialną tajemnicę ukrytą w Bogu.

Oczywiste jest, że chrześcijańska sztuka sakralna ma i zawsze będzie miała wśród swoich charakterystycznych elementów artystyczną refleksję nad wcieleniem, nad cielesnością, nad wymiarem prawdziwego człowieka-prawdziwego Boga, w którym człowieczeństwo odsłania (dokładnie objawia) boskość.

Trzy wyjątkowe freski w Ponte Buggianese

Wróćmy teraz do Ponte Buggianese, aby skupić się na trzech szczególnie ważnych freskach.

Zejście z krzyża i Zmartwychwstanie Chrystusa, 1967, na tylnej ścianie kościoła, to fresk o powierzchni ponad 90 metrów kwadratowych. Kompozycja jest bardzo oryginalna: w centrum znajduje się Chrystus obalony, dokładnie tak, jak w klasztorze San Marco, ale tutaj po obu stronach są dwa anioły podtrzymujące go prześcieradłem; na krzyżu Jezus wydaje się zmartwychwstały w nieregularnej i bardzo białej mandorli. Istnieje ogromny kontrast między wiszącym martwym człowiekiem a Zmartwychwstałym, który jest również fizycznie większy, wyprostowany, poruszający się, z otwartymi ramionami, pokazując swoje rany. Poniżej, po obu stronach drzwi, w apokaliptycznej scenerii, Adam i Ewa kontemplują scenę. Nad nimi aniołowie trąbią w trąby sądowe.

Druga scena, na którą chciałbym zwrócić uwagę, znajduje się w pierwszej kaplicy po prawej stronie i przedstawia wskrzeszenie Łazarza, namalowane w 1977 roku. Również w tym przypadku kompozycja jest bardzo mocna i oryginalna. Chrystus ma Martę i Marię po swojej prawej i lewej stronie (jedna z nich trzyma nos z powodu smrodu zwłok), inni są w tle, jako świadkowie, a trzech stoi na pobliskim wzgórzu i patrzy. Wzrok Chrystusa jest utkwiony w mumii idącej w jego kierunku. W tym, podobnie jak w innych freskach, uderzająca jest zdolność Annigoniego do wykonywania portretów i sprawiania, by każda osoba w scenie doświadczała określonych emocji, które w tym przypadku są naznaczone zdziwieniem i zdumieniem.

Annigoni poświęcił wiele czasu na portretowanie i w pewnym momencie swojej kariery stworzył prace dla znanych osobistości, w tym młodej królowej Elżbiety II, Johna Fitzgeralda Kennedy'ego, Jana XXIII, szacha Persji Rezy Pahlevi i cesarzowej Farah Diba. Annigoni przeplatał te znakomite portrety z portretami biednych i ubogich, takimi jak Cinciarda z 1945 roku, obecnie w muzeum Villa Bardini we Florencji, lub fresk z 1972 roku zatytułowany "Charity for Mercy" we Florencji, na którym Brat Miłosierdzia niesie na ramionach rannego mężczyznę, używając "zana", wiklinowego kosza z siedziskiem.

Ostatnim dziełem z cyklu Ponte Buggianese, o którym chciałbym wspomnieć ze względu na jego oryginalność, jest scena Jezusa w Ogrodzie Getsemani. Jest to fresk z 1979 roku. Chrystus jest w udręce, wydaje się zagubiony i samotny. Przed nim stoi gigantyczny anioł z rozpostartymi skrzydłami, który pomaga mu bez jego interakcji. Na pierwszym planie, z przebłyskami godnymi Mantegny, znajdują się trzej śpiący uczniowie. Po raz kolejny Annigoni udowadnia, że możliwe jest "mówienie nowych i interesujących rzeczy za pomocą żywego i komunikatywnego języka konwencjonalnego".

AutorGiancarlo Polenghi

Watykan

Prałat Opus Dei odpowiada na papieskie motu proprio w sprawie prałatur personalnych

Prałat Opus Dei, Fernando Ocáriz, opublikował przesłanie, w którym odnosi się do niedawnego motu proprio papieża Franciszka, na mocy którego zmodyfikował on Kodeks Prawa Kanonicznego w odniesieniu do prałatur personalnych.

Paloma López Campos-11 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dniu 8 sierpnia Stolica Apostolska opublikowała motu proprio modyfikujące kanony regulujące kwestię prałatury personalne w Kodeksie Prawa Kanonicznego. W dniu 9 sierpnia Opus Dei opublikowało notę wskazującą, że weźmie pod uwagę tę modyfikację przy dostosowywaniu statutów prałatury. Następnego dnia Fernando Ocáriz, prałat Opus Dei, opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że list w którym reaguje z własnej inicjatywy.

Ocáriz rozpoczął od podkreślenia, że Opus Dei przyjmuje "ze szczerym synowskim posłuszeństwem te dyspozycje Ojca Świętego" i prosi członków Prałatury, aby pozostali zjednoczeni w tej postawie. Prałat natychmiast potwierdza, że "Duch Święty prowadzi nas przez cały czas", ponieważ Opus Dei jest "rzeczywistością Boga i Kościoła". W ten sposób wierni Dzieła żyją duchem założyciela, świętego Josemarii, zawsze bardzo zjednoczonego z papieżem.

Aktualizacja statutu

Fernando Ocáriz wspomniał następnie o trwającym obecnie procesie aktualizacji statutów Dzieła i powtórzył, że nowe motu proprio zostanie wzięte pod uwagę podczas dokonywanych adaptacji. Z tego powodu prałat ponownie poprosił o modlitwę, "aby ta praca została pomyślnie zakończona".

W liście po raz drugi apeluje o jedność z papieżem, a Ocáriz wyraża życzenie, aby wszyscy członkowie Opus Dei wzmocnili swoje poczucie przynależności do Kościoła, a także bliskość ze wszystkimi braćmi i siostrami. Zachęca wiernych Dzieła, aby nadal byli "apostołami, którzy wielkodusznie sieją zrozumienie i miłość, z radością płynącą ze spotkania z Panem".

Świeccy i Opus Dei

Wreszcie, przesłanie prałata zawiera konkretne odniesienie do części modyfikacji, która wspomina o świeckich, "raison d'être Opus Dei: zwykłych chrześcijanach pośród świata, którzy szukają Boga poprzez swoją pracę zawodową i zwykłe życie". Fernando Ocáriz podkreśla, że świeccy członkowie Dzieła "są wiernymi swoich diecezji, jak każdy inny katolik". Do tego dodaje, że są oni "również członkami tej nadprzyrodzonej rodziny [Opus Dei], dzięki szczególnemu powołaniu".

Przesłanie prałata kończy się nawiązaniem do jego podróży do Australii i Nowej Zelandii oraz zaleceniem uciekania się do wstawiennictwa Matki Bożej, której uroczystość Wniebowzięcia obchodzona jest w przyszłym tygodniu.

Stany Zjednoczone

USCCB wzywa do walki z globalnym kryzysem głodu

Według Światowego Programu Żywnościowego w 2022 r. około 258 milionów ludzi cierpiało z powodu skrajnego głodu. Ponieważ Rosja grozi, że nie zezwoli na dystrybucję zboża z Ukrainy, oczekuje się, że liczby te wzrosną, a Konferencja Episkopatu USA wydała oświadczenie w tej sprawie.

Paloma López Campos-11 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Według danych Światowego Programu Żywnościowego w 2022 r. około 258 milionów ludzi cierpiało z powodu skrajnego głodu. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie, biorąc pod uwagę groźbę Rosji, że nie pozwoli Ukrainie na dystrybucję zboża. Rosnące obawy skłoniły Konferencję Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB) do wydania komunikatu. uwaga rozmawiając o tym.

Komunikat został podpisany przez biskupa Davida J. Malloya, przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Sprawiedliwości i Pokoju USCCB. Komunikat zawiera apel do światowych przywódców o pracę na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego dla wszystkich.

Jak stwierdza Malloy, "Światowy Program Żywnościowy szacuje, że w tym roku 345 milionów ludzi będzie cierpieć z powodu ostrego głodu, a 129 000 potencjalnie stanie w obliczu śmierci głodowej w miejscach takich jak Afganistan, SyriaJemen, Róg Afryki i Myanmar".

Amerykańscy biskupi przyłączają się zatem do troski wyrażonej przez papieża Franciszka: "Z całego serca apeluję o zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby rozwiązać ten problem i zagwarantować powszechne prawo człowieka do żywności. Proszę, nie używajcie pszenicy, podstawowego pożywienia, jako broni wojennej".

Związek między konfliktami zbrojnymi a głodem jest bardzo ścisły. Dlatego przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Sprawiedliwości i Pokoju w swojej nocie "apeluje do światowych przywódców, aby spojrzeli poza wąskie interesy narodowe, skupili się na wspólnym dobru i zjednoczyli się, aby zapewnić, że krytyczne dostawy żywności mogą dotrzeć do najbardziej potrzebujących".

Oświadczenie kardynała kończy się mocnym wezwaniem: "Najbardziej bezbronni wołają z głodu. Ze współczuciem Chrystusa musimy słuchać ich wołania i pomagać im.

Papież Franciszek i głód

Papież Franciszek wielokrotnie mówił o globalnym kryzysie głodowym podczas swojego pontyfikatu. Już w grudniu 2013 roku zaprosił "wszystkie instytucje świata, cały Kościół i każdego z nas, jako jedną rodzinę ludzką, do zabrania głosu wszystkim tym, którzy w milczeniu cierpią z powodu głodu, aby ten głos stał się rykiem zdolnym wstrząsnąć światem".

Franciszek często kładł nacisk na tę kwestię, ponieważ, jak stwierdził w 2014 roku, "żywność jest niezbywalnym prawem". Z tego powodu w 2016 roku powiedział: "Mam nadzieję, że walka o wyeliminowanie głodu i pragnienia dla naszych braci i sióstr oraz z naszymi braćmi i siostrami będzie nadal stanowić dla nas wyzwanie, że będzie nas budzić w nocy i sprawiać, że będziemy śnić. Niech będzie dla nas wyzwaniem do kreatywnego poszukiwania rozwiązań dla zmian i transformacji.

Książki

"Po pięknie prezentu

Tą książką poeta Carmelo Guillén Acosta, autor około piętnastu zbiorów wierszy i wielu tekstów z zakresu krytyki literackiej, inauguruje uprawę nowego gatunku: biografii.

Manuel Casado Velarde-11 września 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Na stronie książka "After the Beauty of the Gift" to biografia, którą autor określa jako "literacką", osoby
Pepe Molero, z którym dzieli fakt, że jest członkiem Opus Dei.
Jak podkreśla w prologu poeta Carlos Javier Morales, nie jest to chronologiczny opis tysiąca i jednej przygody biografa. Autor przekazuje "cudowny dar spotkania niezwykłej osoby, która spontanicznie pomogła mu stać się inną niezwykłą osobą" (s. 13).

Za pięknem prezentu

AutorCarmelo Guillén Acosta
Redakcja: Rialp
Strony: 176
Madryt:: 2023

Wątek biograficzny Molero służy autorowi do podkreślenia, w jaki sposób "duchowość Opus Dei pobudza do świętości w środku świata, we wrzącym żarze okoliczności świata" (s. 39). Czytelnicy poezji Guilléna Acosty wiedzą, jak dobrze jego wiersze rymują się z pięknem życia tak zwyczajnego i znaczącego jak życie Molero. Jego najnowszy zbiór wierszy (En estado de la vida, s. 39) jest dziełem sztuki. Jego najnowszy zbiór wierszy (En estado de gracia, Sevilla, Renacimiento, 2021) to czysty hymn na cześć "wartości / jaką ma każda rzecz, jakkolwiek krucha by nie była" (s. 13), świętości materii i prozy.

Biografia osiąga swoje najgęstsze i najbardziej poetyckie, najbardziej osobiste strony, gdy Carmelo Guillén robi sobie przerwę od intensywnego zgiełku życia Pepe Molero i podsumowuje i zastanawia się nad przewodnim wątkiem życia osoby, która wiedziała, jak odmieniać czasowniki służyć i kochać jak niewielu innych, w czasie teraźniejszym.
Życie Pepe Molero jest hymnem na cześć daru przyjaźni: "Człowiek, który, gdziekolwiek usiądzie, wie, jak zintegrować się z ogromną naturalnością" (s. 80). Gdziekolwiek się znajdzie, w ciągłym ruchu swojego życia, "nie czuje się jak luźny werset, porzucony przez rękę Boga; tam odkrywa ciepło serc innych istot ludzkich, które również uczyniły dar ze swojego życia" (s. 84).

"Witalista, bardzo witalistyczny, niezwykle przedsiębiorczy człowiek. Ciągle pamięta, żeby żyć. [...] Umyślny, bez narzekania, zdeterminowany, kreatywny człowiek, jeden z tych, którzy budują swoją egzystencję na drobnych szczegółach, na drobnym druku zwyczajności. [...Osoba], która cieszyła się i cieszy życiem jak nikt inny. [...] Wszechstronny. Nic go nie powstrzymuje. Jest gotowy na wszystko. Wydaje się, że zawsze taki był" (s. 112, 116). Ci, którzy cieszą się przyjaźnią Pepe Molero, mogliby powiedzieć to, co Juan Ramón Jiménez powiedział o José Moreno Villi: "Nie wiem, co jest takiego w tym przyjacielu, że zawsze się przydaje".

Epigraf prowokacyjnie zatytułowany "Apologia świeckiego celibatu" (s. 128-132) stanowi, moim zdaniem, "do de pecho" biografii. Pozwoli mi na to długość cytatu (s. 128-129):
Kiedy Pepe Molero poprosił o przyjęcie do Opus Dei, wiedział, że dar ten wiązał się z apostolskim celibatem, który miał być przeżywany we wrzącym upale światowego rynku. Żadnego odosobnienia na pustyni, jak pustelnicy, ani klasztoru z dala od zgiełku świata.

Wezwanie, które Bóg mu proponuje, ma za scenerię codzienny zgiełk asfaltowych ulic, przejścia dla pieszych, witryny sklepowe z wyszukanymi reklamami, spotkania sąsiedzkie w drzwiach jego bloku, kawiarnię na rogu, zanieczyszczenie atmosfery, naturalne pragnienie nadejścia weekendu na wypoczynek i, oczywiście, pracę zawodową wykonywaną z największą możliwą perfekcją jako ofiarę dla Boga. Tam właśnie ma być i tam Pepe Molero musi być Pepe Molero, tym samym Pepe Molero, który ubiera się i nosi tego samego Pepe Molero.

Nie ma wątpliwości: jego rzeczą jest to drżenie, które każe mu otworzyć okno i pozdrowić sąsiada, który jest gotowy do uruchomienia samochodu; być świadomym wzrostu ceny chleba lub benzyny; zgubić się w tłumie na jarmarku; otoczyć się, jeśli to konieczne, frywolnymi przyjaciółmi, którzy są zaskoczeni, że żyje w celibacie, codziennie uczęszcza na mszę, ciężko pracuje, jest zawsze szczęśliwy, jest hojny i gotowy służyć innym oraz unikać środowisk, w których jest pewien, że jego Miłość jest obrażana.

Kluczowe słowo biografii jest już w tytule: piękno. Ukazuje ona "osobę Dzieła, która pragnie być wierna swemu powołaniu i entuzjastycznie odnosi się do piękna tego, co zwyczajne, przeżywane w pełni" (s. 165), "zawsze na nowo ucząc się niuansów zachwytu i zapału oraz nieustannie czyniąc ze swego istnienia hymn pochwalny na cześć Boga stworzenia, którego piękna nikt mu nie odmówił: umiał je przyjąć, czy to dlatego, że urodził się z piętnem niestrudzonego wędrowca, czy też dlatego, że poszukiwa
chwilowości prowadzi go zawsze do spotkania z tym, co trwałe" (s. 166), z pewnością, że Bóg jest jego końcem, jak mówi Agustín Altisent, "nie tylko po tym życiu, ale już teraz. I delektuje się nim bez płomieni, ponieważ smakuje lepiej i jest trwalszy" (s. 167).

We wszechobecnej kulturze podejrzliwości, w której jesteśmy wygodnie osadzeni, kulturze, "zgodnie z którą każdy Beauty jest oszustwem, które należy zdemaskować; [... kultura], która w cnotach widzi kłamstwa, a w wadach przejaw szczerości" (Catherine L'Ecuyer), biografie takie jak ta Carmelo Guilléna Acosty zachęcają nas do odkrywania piękna, które jest solidnie zintegrowane z prawdą i dobrem. Oto cel, jaki biograf postawił sobie, pisząc tę książkę: "Śpiewać o zwykłym życiu, bez pozornego blasku, przeżywanym w pełni, w radości". W tym celu życie Pepe Molero, "z daru jego powołania" (s. 174), przyszło do niego jak pierścionek na palec.

AutorManuel Casado Velarde

Więcej

O nowym Motu Proprio w sprawie prałatur personalnych

"Prałatury personalne" są rzeczywistością prawną, zrodzoną przez Sobór Watykański II, dla celów określonych w tekście soborowym i nie powinny być utożsamiane z żadnymi innymi.

10 sierpień 2023-Czas czytania: < 1 minuta

Asymilacja "Prałatury personalne"Moim zdaniem Sobór Watykański II nie jest prawidłowo interpretowany. Sobór, dla celów kościelnych określonych w dekrecie "Presbyterorum Ordinis"Ale nie, Sobór Watykański II mówił dokładnie o "prałaturach" i nie jest przesadą przypuszczać, że Ojcowie Soboru wiedzieli, jak odróżnić "prałatury" od "stowarzyszeń".

"Prałatury personalne" są rzeczywistością prawną, zrodzoną przez Sobór Watykański II, dla celów określonych w tekście soborowym i nie powinny być utożsamiane z żadną inną, a tym bardziej ze Stowarzyszeniem.

Jeśli mielibyśmy szukać asymilacji, którą niektórzy zdają się tak bardzo lubić, musielibyśmy w jakiś sposób zasymilować ją z prałaturami terytorialnymi, które istniały już w czasie Soboru, a Ojcowie Soborowi doskonale zdawali sobie sprawę z tego, czym one są.

Tutaj, jak zawsze w języku, liczy się rzeczownik, a nie przymiotnik.

AutorCelso Morga

Emerytowany arcybiskup diecezji Mérida Badajoz

Kultura

Isabel F. Abad: "Sztuka zbliża nas do wiary".

Nártex to stowarzyszenie zajmujące się pogłębianiem sztuki chrześcijańskiej. W wywiadzie dla Omnes Isabel Fernández Abad, prezes Nártex, opowiada o stowarzyszeniu i jego inicjatywach.

Maria José Atienza-10 sierpień 2023-Czas czytania: 4 minuty

Isabel Fernández Abad jest historykiem sztuki. Jej życie zawodowe i szkolenia prowadziły ją między zarządzaniem kulturą a nauczaniem. Obecnie jest prezesem Przedsionekstowarzyszenie, które "rozwija inicjatywy mające na celu pogłębienie autentycznego znaczenia sztuki chrześcijańskiej, odkrywając przed publicznością jej artystyczną całość oraz jej teologiczną i dewocyjną wartość". Jest również nauczycielką w szkole średniej i matką pięciorga dzieci.

Jak i dlaczego narodził się Nártex? 

-Nártex narodził się z troski dzielonej z kilkoma innymi studentami, aby powiedzieć wszystko, co naprawdę kryje się za dziełem sztuki o tematyce religijnej, wszystko, co zwykle znika wśród dat, technik, ciekawostek i innych danych historycznych, które, choć nadal ważne, ukrywają prawdziwe przesłanie i cel dzieła. Ci z nas, którzy dziś tworzą zespół zarządzający, opatrznościowo zbiegli się w różnych środowiskach i stopniowo pracowaliśmy i rozszerzaliśmy różne obszary, które dziś obejmuje nasze stowarzyszenie.

Pierwszym z nich, który definiuje tożsamość Nártexu, był obszar projektów letnich: są to małe społeczności przewodników-wolontariuszy, którzy latem udostępniają się odwiedzającym w różnych kościołach, aby zaoferować żywe chrześcijańskie powitanie i wycieczkę z przewodnikiem opartą na wierze. Projekty te są obecnie realizowane w całej Europie i są organizowane w ramach europejskiej federacji Ars et Fides i stowarzyszeń młodzieżowych A.R.C., wśród których jesteśmy.

Coraz częściej brak wykształcenia humanistycznego oznacza, że wiele osób odwiedza świątynie i "nie rozumie" tego, co widzi. Jak możemy odzyskać katechetyczny sens sztuki?

-Prawdą jest, że coraz bardziej brakuje wiedzy na temat naszej wiary i wszystkiego, co ją otacza, nie tylko wtedy, gdy mówimy o historii świętej, ale także wtedy, gdy ignorujemy wszystkie koleje losu, w których wiara odegrała istotną i definiującą rolę. Ale chociaż może to być utrudnienie, w rzeczywistości czyni to, co oferujemy w Nártex, bardziej interesującym i zaskakującym, autentycznym podejściem do wiary doświadczanej poprzez jeden z jej najpiękniejszych przejawów: sztukę.

Czy w tym kontekście promowanie "via pulchritudinis" ma większy sens niż kiedykolwiek wcześniej?

-To prawda, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek, człowiek stał się odporny na to, co brzydkie, groteskowe, absurdalne; wydaje się, że był do tego szkolony od najmłodszych lat. Ale prawdą jest również to, że w głębi serca nawet ten, kto wybrał najbardziej krętą ścieżkę, rozpoznaje uroda i prawdy o rzeczach Bożych, o samym stworzeniu, odczuwa ulgę i cieszy się rzeczywistością piękna kościoła, katedry czy kontemplacji dzieła sztuki w Muzeum Prado. Nie chodzi o to, że promowanie tej drogi ma sens, ale o to, że "to jest droga". Ta sama, której używa Pan, aby dotrzeć do naszych serc.

Co odróżnia przewodnika Nartex od zwykłego przewodnika? Jak szkoleni są przewodnicy Nartex?

-Przewodnik po Narthex to ten, który nie tylko posiada odpowiednią wiedzę historyczno-artystyczną o miejscu lub dziele, które wyjaśnia, ale który był w stanie przekroczyć jego znaczenie, pogłębić i uczynić je swoim własnym do tego stopnia, że żyje w nim swoją wiarą, poprzez nią, a tym samym oświetla swój dyskurs. Jestem pewien, że wielu przewodników z wiarą również to robi.

W Nártex studiujemy i zapewniamy odpowiednie narzędzia, aby osiągnąć to głębokie zrozumienie: symboliczne znaczenie świątyni, liturgia jako element organizacyjny, modlitwa poprzez sztukę... Są to niektóre z tematów, w których szkolimy naszych przewodników i wolontariuszy, aby przed każdą przestrzenią lub dziełem, niezależnie od jego stylu czy okresu, byli w stanie dotrzeć do tego głębokiego znaczenia, tego doświadczenia, o którym mówimy, i przekazać je. To nie jest kwestia katechizacji, to po prostu kwestia oświecenia, reszta zależy od Niego.

Jakie są klucze do Twojego sposobu przybliżania sztuki ludziom?

-Powiedziałbym, że najbardziej charakterystycznymi cechami naszych przewodników i wolontariuszy są powitanie, wiedza i głębokie osobiste świadectwo. Zwykle pracujemy nad planami podróży i dyskursami, które starają się podejść do pracy tak prosto, jak to tylko możliwe, i pomagają odwiedzającym odbyć osobistą wycieczkę po zabytku. Chcemy, aby było to coś więcej niż tylko stos informacji, które są im przekazywane i które otrzymują biernie; chcemy, aby było to coś, co mogą zabrać ze sobą do własnego życia.

W ciągu roku prowadzicie wiele działań, w jaki sposób są one opracowywane i finansowane?

W Nártex można uczestniczyć w wykładach, wycieczkach z przewodnikiem, wycieczkach, godzinach sztuki i modlitwie przez cały rok, prawie bezpłatnie. Utrzymujemy się z darowizn i składek członkowskich. Od czasu do czasu otrzymujemy również prośby od grup i organizujemy konkretne wizyty, które przynoszą nam niewielki zysk. Nártex jest cywilnym stowarzyszeniem kulturalnym non-profit, które nie zależy od żadnej konkretnej rzeczywistości ani ruchu. Nasze fundusze są ograniczone, ale nigdy nie było to dla nas przeszkodą w kontynuowaniu naszej pracy.

Latem nierzadko można spotkać wolontariuszy Narthex w głównych europejskich katedrach i świątyniach. Jakie są opinie na temat tych działań? 

-Jak powiedzieliśmy na początku, jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych projektów stowarzyszenia, każdego roku wysyłamy wolontariuszy do ponad 30 europejskich kościołów i katedr, wśród których możemy znaleźć kościół św. Marka w Wenecji, Notre Dame de Paris, katedrę w Bourges, Bourdeaux... i wiele innych. Doświadczenia te są często niezapomniane: przyjaźń, wiara, kultura, doświadczenie osobiste i zawodowe dla niektórych... Uwielbiamy słuchać, jak opowiadają o swoich miejscach docelowych po powrocie i wszystkich anegdotach, które opowiadają o tym, jak turyści odbierają usługę lub jak wyglądało ich życie we wspólnocie w tych dniach.

To prawda, że osobisty komponent i dyskurs są niezbędne, ale sam fakt bycia na przykład w Münster w Niemczech i znalezienia Hiszpana w drzwiach katedry, który wita cię jak w domu, jest po prostu cudowny i bardzo dobrze odbierany przez odwiedzających, którzy zostawiają cenne spostrzeżenia i świadectwa w naszych notatnikach z wizyt. Nawet jeśli w projektach pojawiały się trudności lub sprawy nie szły tak dobrze, jak się spodziewaliśmy, wolontariusze przywożą pozytywny bilans doświadczeń.

Więcej
Watykan

"ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół" - powiedział papież.

Papież Franciszek wznowił swoje środowe audiencje generalne 9 sierpnia. Audiencja odbyła się w Auli Pawła VI o godzinie 9 rano, a papież skupił się w swojej medytacji na Światowych Dniach Młodzieży, które zakończyły się w niedzielę 6 sierpnia w Lizbonie.

Loreto Rios-9 września 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Ewangelia wybrana dla tego audytorium dotyczyła Nawiedzenia Maryi przez jej kuzynkę Elżbietę, które jest głównym tematem Ewangelii. 37. Światowe Dni MłodzieżyTegoroczne wydarzenie odbyło się w Lizbonie w dniach od 2 do 6 sierpnia.

Papieska refleksja skupiła się w całości na tym wydarzeniu, wskazując na początku swojego przemówienia, że "te ŚDM w Lizbonie, które odbyły się po pandemii, były odczuwane przez wszystkich jako dar od Boga, który ponownie wprawił w ruch serca i kroki młodych ludzi, tak wielu młodych ludzi z całego świata - tak wielu!

ŚDM to nowy początek pielgrzymowania

Franciszek przypomniał, że pandemia spowodowała wiele izolacji, która szczególnie dotknęła młodych ludzi. "W tym Światowym Dniu Młodzieży Bóg dał "impuls" w przeciwnym kierunku: wyznaczył nowy początek wielkiej pielgrzymki młodych ludzi przez kontynenty w imię Jezusa Chrystusa. I nie jest przypadkiem, że odbyło się to w Lizbonie, mieście z widokiem na ocean, mieście, które symbolizuje wielkie morskie eksploracje".

Maryja, przewodnik dla młodych ludzi

Ojciec Święty chciał również podkreślić związek ŚDM z Maryją Dziewicą: "W najbardziej krytycznym momencie [Maryja] udaje się do swojej kuzynki Elżbiety. Ewangelia mówi: "Wstała i wyszła z pośpiechem" (Łk 1, 39). Lubię przywoływać Maryję Dziewicę w tym aspekcie: Dziewicę "w pośpiechu", która zawsze czyni rzeczy w pośpiechu, która nigdy nie każe nam czekać, ponieważ jest matką wszystkich.

W ten sposób Maryja także dzisiaj, w trzecim tysiącleciu, prowadzi pielgrzymkę młodych ludzi śladami Jezusa. Tak jak uczyniła to dokładnie sto lat temu w Portugalii, w FatimaKiedy przemawiała do trójki dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata, modliłem się, aby Bóg uzdrowił świat z chorób duszy: pychy, kłamstwa, wrogości i nieprzyjaźni. Dlatego podczas ŚDM wróciłem do Fatimy, miejsca objawień, i wraz z kilkoma chorymi młodymi ludźmi modliłem się, aby Bóg uzdrowił świat z chorób duszy: pychy, kłamstwa, wrogości, przemocy. Odnowiliśmy nasze poświęcenie Europy i świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Modliłem się o pokój, ponieważ wszędzie na świecie jest tak wiele wojen.

Spotkanie z Chrystusem

Papież mówił także o entuzjazmie młodych ludzi, o ich dobrych doświadczeniach w parafiach portugalskich diecezji i o wspaniałym przyjęciu przez portugalskie rodziny. Wspominając najważniejsze wydarzenia (ceremonię powitania, czuwanie i Mszę św. końcową), papież przypomniał, że te dni "nie były wakacjami, wycieczką turystyczną ani zamkniętym wydarzeniem duchowym samym w sobie; ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół. Młodzi idą na spotkanie z Chrystusem. To prawda, że tam, gdzie są młodzi, jest radość.

Młodzi ludzie, którzy przeszli przez Rzym

Kończąc swoje przemówienie, papież podkreślił, że ta fala nadziei ŚDM przynosi korzyści zarówno uczestnikom, jak i diecezjom, które ich przyjmują: "Moja wizyta w Portugalii z okazji ŚDM skorzystała z jej świątecznej atmosfery, z fali młodych ludzi, którzy pokojowo najechali ten kraj i jego piękną stolicę. Dziękuję za to Bogu, myśląc szczególnie o lokalnym Kościele, który w zamian za wielki wysiłek włożony w organizację i przyjęcie tego wydarzenia, otrzyma nową energię do kontynuowania swojej podróży, do zarzucania sieci z apostolską pasją.

Młodzi ludzie w Portugalii już dziś są istotną obecnością, a teraz, po tej "transfuzji" otrzymanej przez Kościoły na całym świecie, będą jeszcze bardziej obecni. I tak wielu młodych ludzi, wracając, przejeżdżało przez Rzym, a są tu nawet tacy, którzy uczestniczyli w tym Światowym Dniu Młodzieży. Po oklaskach obecnych Papież powiedział, że "tam, gdzie są młodzi ludzie, jest hałas. Oni wiedzą, jak to robić dobrze".

ŚDM: przykład pokoju

Ojciec Święty podkreślił również, że ŚDM są przykładem na to, że kraje mogą żyć razem w pokoju: "Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych pomieszczeniach planowana jest wojna, ŚDM pokazały wszystkim, że inny świat jest możliwy: świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez strachu, bez zamknięcia, bez broni! Przesłanie młodych ludzi było jasne: czy "wielcy tej ziemi" go wysłuchają? To przypowieść na nasze czasy, a Jezus jeszcze dziś mówi: "Kto ma uszy, niechaj słucha; kto ma oczy, niechaj widzi!".

Na koniec podziękował prezydentowi Portugalii, biskupom, wolontariuszom (podkreślił dużą liczbę wolontariuszy: 25 000) i innym osobom odpowiedzialnym za organizację ŚDM. Poprosił również o Boże błogosławieństwo dla wszystkich młodych ludzi i narodu portugalskiego za pośrednictwem Matki Bożej i odmówił ze zgromadzonymi Zdrowaś Maryjo.

Następnie odczytano streszczenie dzisiejszej refleksji w kilku językach, a papież skierował kilka słów po włosku do pielgrzymów z każdego kraju obecnego w sali. W przypadku pielgrzymów hiszpańskojęzycznych papież pozdrowił ich po hiszpańsku, mówiąc: "Widzę flagi meksykańskie, kolumbijskie, panamskie, salwadorskie...", co wywołało owację na stojąco wśród obecnych.

Spotkanie zakończyło się odmówieniem modlitwy "Ojcze nasz" i błogosławieństwem papieża dla obecnych.

Doświadczenia

Z trawnika w Lizbonie

Kilku pielgrzymów ŚDM daje swoje świadectwo podczas tych intensywnych dni radości, modlitwy i spotkania z papieżem Franciszkiem w Lizbonie.

Paloma López Campos-9 września 2023 r.-Czas czytania: 3 minuty

W ciągu tych dni kilku pielgrzymów opowiedziało Omnes swoje świadectwa. Z różnych krajów, z różnymi historiami, wszyscy ci ludzie dzielili ostatnie kilka dni z papieżem Franciszkiem w ŚDM Lizbony.

Pewna niepraktykująca młoda kobieta przyjechała niedawno z przyjaciółmi do Portugalii. Tam była pod wrażeniem wszystkiego, co zobaczyła, do tego stopnia, że ŚDM przypomniały jej "że wciąż są dobre rzeczy na tym świecie, że jest nadzieja".

Ta młoda kobieta mówi, że wielu pielgrzymów jest podekscytowanych spotkaniem z katolikami z krajów po drugiej stronie globu, a we wszystkich miejscach spotkań można zobaczyć ludzi wymieniających się prezentami lub gestami, aby przypomnieć sobie nawzajem o pięknie dzielenia się wspólną wiarą. "Jest wiele przyjaźni i współpracy", ludzie robią miejsce, gdy tylko widzą pielgrzymów przybywających do danego miejsca, oferując sobie nawzajem wodę, krem do opalania lub cokolwiek innego, co może być potrzebne.

Krzyż jest symbolem zwycięstwa

Angielski student o imieniu Tom, który był na Drodze Krzyżowej, wyraża swoją opinię, mówiąc, że wolałby ciszę przed modlitwą, ale mimo to był to przyjemny moment, a przybycie papieża natychmiast stworzyło wielką atmosferę radości.

Tom wyjaśnia, że modlitwa Drogi Krzyżowej jest dobrym czasem dla młodych ludzi, aby uświadomić sobie ofiarę Pana i że "Krzyż jest symbolem zwycięstwa, a nie porażki. Powinniśmy się z niego cieszyć i powinniśmy go kontemplować.

Lizbona, dom wszystkich

Para, która gościła pielgrzymów podczas ŚDM, opowiedziała Omnes swoje świadectwo. Dwóch pielgrzymów zatrzymało się w ich domu podczas tych dni, ale oni również pomagali w domu z 24 wolontariuszami z różnych krajów.

Rodzina przyjmująca pielgrzymów podczas ŚDM Lizbona 2023.

Poprzez swoje działania para ta chciała przypomnieć wszystkim młodym ludziom i wolontariuszom, że "nie są sami, ponieważ ten dzień należy do nich. Pomagamy im poczuć się w Lizbonie jak w domu, ponieważ Lizbona jest domem każdego z nas". Rodzina goszcząca wyraziła również nadzieję, że ŚDM przyniosą owoce w postaci "wielu powołań i ludzi z głęboko zakorzenioną wiarą".

Odnajdywanie Boga w muzyce

Nacho, jeden z członków zespołu Kénosis który dał koncert dla młodych ludzi na ŚDM, wyjaśnia, że całe doświadczenie "było bardzo potężne" i "dowodem na to, że Bóg wciąż działa pośród świata".

Opisuje te dni jako "tydzień harmonii i radości, przyjaźni i braterstwa, w którym wszyscy troszczymy się o siebie nawzajem". Nie ukrywa jednak, że były też trudne chwile: "spanie z dala od domu, tłumy na posiłkach i wydarzeniach, długie spacery, aby dotrzeć do miejsc...". Wszystko to jest częścią doświadczenia "z wieloma darami od Pana, a ponadto, jak to dobre dary: nieoczekiwane".

Jako członek Kénosis, Nacho podkreśla, że "to był przywilej móc przeżyć te ŚDM z tą rodziną, przekazując Pana poprzez naszą muzykę i będąc w stanie poczuć Go poprzez muzykę wielu innych ludzi z różnych krajów". Te Światowe Dni Młodzieży były pełne pieśni: "gdziekolwiek byliśmy, muzyka była z nami, a Pan poprzez nią dotknął wielu serc".

Niezapomniane doświadczenie

Marta, 18-letnia pielgrzymka, opisuje te dni ŚDM w Lizbonie jako "niezapomniane doświadczenie", które sprawiło, że "rozwinęła się jako osoba". Zauważa również, że "była zaskoczona, widząc tak wielu ludzi poruszonych wiarą i zjednoczonych poprzez modlitwę, pomimo mówienia różnymi językami". "Ponadto poznałam wielu niesamowitych ludzi i zabrałam ze sobą wiele anegdot. Osobiście polecam i powtórzyłabym to bez wahania", podsumowuje.

Dziękuję, Lizbono. Następny przystanek: Seul

Podobnie jak te historie, ŚDM w Lizbonie pozostawiły wiele świadectw młodych ludzi, którzy poczuli bliskość papieża. Teraz pielgrzymi przygotowują się do odpowiedzi na zaproszenie Ojca Świętego, który wezwał wszystkich do Rzymu na Jubileusz 2025 roku.

Pielgrzymi w transporcie publicznym w Lizbonie na ŚDM.
Świat

Kobiety w Kościele zawsze były "rzemieślnikami człowieka".

Międzynarodowy kongres, który odbędzie się w Rzymie w dniach 7-8 marca 2024 r., będzie poświęcony dziesięciu kobietom, które na przestrzeni wieków wyróżniły się na polu ewangelizacji w dziedzinie edukacji, duchowości, pokoju i dialogu.

Giovanni Tridente-9 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Zawsze dużo mówi się o roli, jaką odgrywają kobieta w Kościele, często zapominając o licznych przykładach poświęcenia, jakie wiele kobiet wykazało na przestrzeni wieków w dziedzinie edukacji, duchowości, promocji społecznej, pokoju i dialogu, na przykład jako prawdziwi "rzemieślnicy człowieka". W następny kongres Międzynarodowa i międzyuczelniana konferencja, która odbędzie się w Rzymie w dniach 7 i 8 marca 2024 r. na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, ma na celu czerpanie inspiracji z tych przykładów.

Josephine Bakhita (1869-1947), Magdeleine de Jesus (1898-1989), zajmujące się tematami godności, dialogu i pokoju; św. Elżbieta Ann Seton (1774-1821) i Maria Mackop (1842-1907), zajmujące się tematami miłości w edukacji; św; Elżbiety Anny Seton (1774-1821) i Marii Mackillop (1842-1909) dla tematu miłości w edukacji; św. Katarzyny ze Sieny (1874-1949) i Katarzyny Tekakwitha (1656-1680) dla tematu modlitwy.

Teresa z Kalkuty (1910-1997) i Rebecca-Rafqa Ar-Rayès (1832-1914) zostaną podkreślone jako "współczujące serce", podczas gdy świadectwa Marii Beltrame Quattrocchi (1884-1965) i czcigodnej Daphrose Mukansanga (1944-1994) zostaną przedstawione jako "płodność daru".

Postacie te zostaną przedstawione podczas dwóch dni Kongresu przez naukowców, biografów i historyków, w tym Susan Timoney z Katolickiego Uniwersytetu Ameryki, Maeve Heaney z Katolickiego Uniwersytetu Australii, maronickiego wikariusza patriarchalnego Rafica Warcha i podsekretarza Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia Gabriella Gambino. Końcowe refleksje zostaną powierzone prorektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, Cristinie Reyes.

Komitet promotorski składa się z Katolickiego Uniwersytetu w Avila (UCAV), Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana, Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, Instytutu Wyższych Studiów nad Kobietami Papieskiego Athenaeum Regina Apostolorum i Papieskiego Wydziału Teologicznego Teresianum w Rzymie.

Wydarzenie jest również sponsorowane przez Dykasterię ds. Kultury i Edukacji, Dykasterię ds. Spraw Świętych oraz Sekcję Podstawowych Zagadnień Ewangelizacji w Świecie Dykasterii ds. Ewangelizacji i zostanie zorganizowane w ramach przygotowań do Jubileuszu 2025. Będzie ono również transmitowane na kanałach youtube uniwersytetów organizujących w języku włoskim, hiszpańskim, angielskim i francuskim.

Uczestnicy będą mogli złożyć bezpłatną ofiarę na rzecz projektu charytatywnego w Ziemi Świętej.

AutorGiovanni Tridente

Watykan

Co zmieniło się w prałaturach personalnych?

W dniu 8 sierpnia 2023 r. papież Franciszek promulgował motu proprio modyfikujące niektóre normy Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. dotyczące prałatur personalnych. Co zmienia się w tej figurze i jakie jest znaczenie reformy?

Luis Felipe Navarro-8 września 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Podążając w kierunku wyznaczonym przez Konstytucję Apostolską "...".Praedicate Evangelium"Artykuł 117, który zreformował Kurię Rzymską, potwierdza zależność Kurii Rzymskiej od prałatury personalne Duchowieństwa. Należy przypomnieć, że od czasu ustawy regulującej Kurię Rzymską w 1967 r. (Konstytucja Apostolska "..."), Kuria Rzymska podlega Dykasterii ds.Regimini Ecclesiae Universae"Pawła VI, art. 49, § 1) do niedawna reforma Kurii Rzymskiej (19 marca 2022 r.) prałatury zależały od Dykasterii ds. Biskupów.

Główne nowości tego motu proprio są dwojakie: przewiduje ono, że prałatury personalne są utożsamiane, bez utożsamiania się, ze stowarzyszeniami kleryckimi na prawie papieskim, wyposażonymi w zdolność inkardynacji; i przypomina, że świeccy otrzymują własnego proboszcza i własnego ordynariusza poprzez miejsce zamieszkania i quasi-miejsce zamieszkania.

Przyjrzyjmy się ogólnym zarysom obu aspektów.

Stowarzyszenia duchownych z uprawnieniami do inkardynacji

1. Stowarzyszenia duchownych są regulowane w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 r. jedynie przez kanon 302. Jest to bardzo krótki kanon, jedyny ocalały z zestawu kanonów opracowanych podczas niektórych etapów opracowywania Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. Kanon ten brzmi następująco: "Stowarzyszenia wiernych, które pod kierownictwem duchownych wykonują święcenia, są uznawane za takie przez kompetentną władzę". Kanon ten brzmi następująco: "Te stowarzyszenia wiernych, które są kierowane przez duchownych, same wykonują święcenia i są uznawane za takie przez kompetentną władzę, są nazywane klerykalnymi".

Ten szczątkowy kanon nie wyjaśnia wszystkiego, czym są lub miały być stowarzyszenia duchownych. Sformułowano w nim techniczną koncepcję stowarzyszenia kleryckiego, które odróżnia się od stowarzyszeń kleryckich (kanon 278). W projekcie zakładano, że niektóre z tych stowarzyszeń będą miały zdolność inkardynowania duchownych, że wśród ich członków będą wierni świeccy i że często będą pełnić funkcję ewangelizacyjną w miejscach, w których Kościół nie był jeszcze obecny. Były to stowarzyszenia obdarzone silnym charakterem misyjnym, który wymagał wykonywania święceń kapłańskich w celu realizacji misji ewangelizacyjnej. Z tego powodu musiały mieć charakter publiczny w Kościele (nie ma miejsca dla stowarzyszeń, które przyjmują święcenia i mają charakter prywatny). Biorąc pod uwagę rolę posługi wynikającej ze święceń, przewidziano, że rządy powinny być powierzone kapłanom (por. mój Komentarz do kanonu 302, w Instytucie Martina de Azpilicueta, Wydział Prawa Kanonicznego, Uniwersytet Nawarry, Komentarz egzegetyczny do Kodeksu Prawa Kanonicznego, Vol. II/1, Pamplona, trzecie wydanie, 2002, s. 443-445).

Po kilku latach niektóre stowarzyszenia kleryckie odczuły potrzebę możliwości inkardynacji niektórych lub wszystkich swoich członków, w zależności od przypadku, w celu zapewnienia stabilności ich charyzmatu i skuteczności operacyjnej ich struktur. W odpowiedzi na tę potrzebę, 11 stycznia 2008 r. papież Benedykt XVI przyznał Kongregacji ds. Duchowieństwa przywilej udzielania niektórym stowarzyszeniom kleryckim możliwości inkardynacji członków, którzy o to poproszą. Następnie, w motu proprio "Competentias quasdam decernere"W dniu 11 lutego 2022 r. te stowarzyszenia duchownych zostały włączone do podmiotów inkardynujących (por. nowy kanon 265).

Obecnie istnieje kilka stowarzyszeń kleryckich z uprawnieniami do inkardynacji: niektóre z nich są bardzo autonomiczne, takie jak Wspólnota Saint Martin ("Communauté Saint Martin") lub Stowarzyszenie Jean-Marie Vianney ("Société Jean-Marie Vianney"). Chociaż były one już stowarzyszeniami kleryckimi, dopiero w 2008 r. otrzymały uprawnienia do inkardynacji. Wśród stowarzyszeń kleryckich znajduje się również Bractwo Kapłanów Diecezjalnych (utworzone jako stowarzyszenie kleryckie w 2008 r., choć wcześniej miało inny status prawny).

Istnieją trzy, które narodziły się i są związane z ruchem z większą lub mniejszą intensywnością: stowarzyszenie kleryckie Wspólnoty Emmanuel (2017), powiązane ze Wspólnotą Emmanuel; stowarzyszenie kleryckie "Opera di Gesù Sommo Sacerdote" (2008), ruchu "Pro Deo et Fratribus - Familia di Maria" ("Opera di Gesù Sommo Sacerdote" Pro Deo et Fratribus - Famiglia di Maria, zatwierdzone w 2002 r.), oraz Bractwo Misyjne Sant'Egidio, zatwierdzone w 2019 roku (obecnie Moderatorem jest kapłan: por. Annuario Pontificio 2023, s. 1692; wcześniej był to biskup, bp Vincenzo Paglia: por. Annuario Pontificio 2021, s. 1657). W takich przypadkach moderatorowi lub odpowiedzialnemu przypisuje się uprawnienia ordynariusza, tak jak czyni to niniejsze motu proprio (art. 1 i 2).

Opieka duszpasterska dla świeckich

2. Kolejną nowością tego motu proprio jest potwierdzenie, że kanon 107, § 1 ma zastosowanie do wiernych świeckich związanych z prałaturami: "Zarówno ze względu na miejsce zamieszkania, jak i quasi-miejsce zamieszkania, każda osoba ma własnego proboszcza i ordynariusza", także do tych, którzy należą do prałatur i innych jednostek hierarchicznych lub zbiorowych (przepis ten ma jednak niewielkie znaczenie dla duchownych: podstawową więzią prawną duchownego jest inkardynacja).

 W tej kwestii nowy kanon wyraźnie określa to, co istniało i było stosowane już wcześniej. Świeccy Prałatury byli i są również wiernymi diecezji. do którego przynależą na mocy miejsca zamieszkania lub quasi-miejsca zamieszkania. Jest to przepis ogólny, którego celem jest zapewnienie, aby każdy wierny miał się do kogo zwrócić w celu przyjęcia sakramentów i Słowa Bożego.

Rzeczywiście, w swojej duszpasterskiej trosce o wiernych Kościół chce zapewnić, aby każdy wierny miał swojego własnego proboszcza i ordynariusza.

Pierwsze kryterium jest bardzo proste: miejsce zamieszkania, czyli miejsce zwykłego pobytu. Ponieważ organizacja Kościoła jest zasadniczo kryterium terytorialnym, przewiduje się, że miejscem zamieszkania jest to, do którego wierni się odwołują: należą do parafii lub diecezji.

Bardzo interesujące jest to, że Kościół i jego prawo troszczą się o przypisanie nie tylko jednego ordynariusza, ale że wierny może mieć kilku ordynariuszy i proboszczów w tym samym czasie, w zależności od miejsca zamieszkania (w grę wchodzi mniej stabilne miejsce zamieszkania: quasi-domicyl, który nabywa się po trzech miesiącach zamieszkania: por. kanon 102, § 2). Możliwe jest nawet, aby dana osoba posiadała ordynariusza lub proboszcza ze względu na kryteria nieterytorialne (osoba wojskowa będzie miała ordynariusza w prowincji wojskowej). Ordynariat wojskowy(lub, jeśli jest członkiem parafii personalnej, proboszcz tej struktury personalnej jest jego proboszczem). Ten osobisty ordynariusz i proboszcz są jednak dodawani do ordynariusza i proboszcza dla danego terytorium.

W tej dziedzinie jasne jest, że wierni cieszą się wielką wolnością. Do sprawowania niektórych sakramentów może wybrać proboszcza lub ordynariusza spośród różnych możliwości oferowanych przez prawo.

AutorLuis Felipe Navarro

Rektor Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, profesor prawa osobistego, konsultant Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.

Watykan

Stolica Apostolska modyfikuje ramy prawne dla prałatur personalnych

Stolica Apostolska upubliczniła zmianę w Kodeksie Prawa Kanonicznego dotyczącą prałatur personalnych. Modyfikacja ma bezpośredni wpływ na jedyną dotychczas ukonstytuowaną prałaturę personalną, Opus Dei.

Paloma López Campos-8 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dniu 8 sierpnia 2023 r. Stolica Apostolska opublikowała nowelizację Kodeksu Prawa Kanonicznego w punktach dotyczących prałatur personalnych. Zmiany te mają bezpośredni wpływ na jedyną ukonstytuowaną do tej pory prałaturę personalną, czyli Opus Dei.

Modyfikacja została dokonana w Księdze II, Części I, Tytule IV Kodeksu, w szczególności w kanonach 295 i 296. Po pierwsze, zgodnie z nowym brzmieniem paragrafu 1 kanonu 295, prałatury personalne są odtąd utożsamiane z publicznymi stowarzyszeniami kleryckimi na prawie papieskim z możliwością inkardynacji duchownych. Postać ta została już uregulowana w kanonie 302 w sposób ogólny, a w kanonie 265 ze szczególną aluzją do możliwości, że Stolica Apostolska może przyznać niektórym z tych stowarzyszeń możliwość inkardynacji duchownych.

Obecnie istnieje wiele takich organizacji, jak np. Wspólnota Emmanuelktóra w 2017 r. zmieniła swój statut, aby dostosować współpracę między duchowieństwem a wiernymi w swoim organie.

Nowy status prałata

Po drugie, status prałata w prałaturach personalnych również został zmodyfikowany. Podczas gdy wcześniej Kodeks Prawa Kanonicznego mówił, że jest on "ich właściwym ordynariuszem", teraz odnosi się do niego jako "moderatora", co odpowiada asymilacji z publicznymi stowarzyszeniami duchownych. Nowe sformułowanie dodaje, że prałat "powinien być obdarzony władzą ordynariusza", zgodnie z relacją, jaką musi utrzymywać z duchowieństwem inkardynowanym do prałatury. Ta precyzja została wprowadzona zarówno w paragrafie 1 kanonu 295, jak i w paragrafie 2, który odnosi się do obowiązków prałata w odniesieniu do jego własnego duchowieństwa.

Pozycja świeckich

Jeśli chodzi o pozycję świeckich w stosunku do prałatury personalnej, utrzymano zasadniczo tę samą regulację, co w Kodeksie z 1983 r., chociaż wprowadzono odniesienie do kanonu 107, aby przypomnieć nam, że wierni świeccy mają własnego proboszcza i ordynariusza zgodnie z miejscem zamieszkania.

Prałatura personalna Opus Dei

Zmiany te następują w czasie, gdy statuty prałatury personalnej Opus Dei są w trakcie modyfikacji, właśnie w wyniku wymogów konstytucji apostolskiej "Praedicate evagelium" i motu proprio "...".Ad charisma tuendum"wydany 14 lipca 2022 r., który skonkretyzował dla tej prałatury nowe ramy zaprojektowane przez wspomnianą konstytucję apostolską.

Kultura

W kierunku narodzin państwa Izrael. Pierwsza wojna światowa

Ferrara kończy tym artykułem serię czterech interesujących podsumowań kulturowo-historycznych, aby zrozumieć konfigurację państwa Izrael, kwestię arabsko-izraelską i obecność narodu żydowskiego w dzisiejszym świecie.

Gerardo Ferrara-8 września 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

Zarówno panarabski, jak i panislamski nacjonalizm zaczęły stawać się "lokalne", a raczej identyfikować problem palestyński w obliczu rosnącej obecności Żydów w regionie. PalestynaRashid Rida (1865-1935), syryjski muzułmanin, który pod wpływem idei Al-Afghaniego i Abduha przekonał się o potrzebie arabskiej niepodległości, jednocześnie utożsamiając arabizm z islamem, które jego zdaniem były ze sobą nierozerwalnie związane.

Palestyński problem

Rashid Rida był założycielem magazynu Al-Manar i autorem pierwszego antysyjonistycznego artykułu, w którym oskarżył swoich rodaków o bezruch. Wraz z Ridą wykiełkowała specyficzna palestyńska świadomość narodowa w ramach panarabskiego i panislamskiego nacjonalizmu.
Ważne jest, aby wspomnieć o dwóch nurtach myślowych, które wyłoniły się najpierw z arabskiego przebudzenia narodowego, a następnie z palestyńskiego przebudzenia narodowego, ponieważ Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) jest praktycznie dzieckiem tego pierwszego, z ruchem Fatah (którego przywódcą był Jaser Arafat i którego członkiem jest obecny prezydent Autonomii Palestyńskiej); z drugiej strony Hamas jest bezpośrednim potomkiem. Dziś te dwa nurty zaciekle ze sobą walczą, a każdy z nich twierdzi, że jest prawowitym przedstawicielem narodu palestyńskiego i jego aspiracji.

Zbyt obiecująca ziemia

Obecność zachodnich mocarstw na terytoriach rządzonych przez Imperium Osmańskie nie sięga końca XIX wieku. W rzeczywistości już w XV wieku kilka państw europejskich podpisało traktaty z Portą, aby zapewnić sobie przywileje. Tak było w przypadku Republiki Genui (1453, zaraz po osmańskim podboju Genui). Konstantynopol), a następnie Wenecja (1454) i inne państwa włoskie. Następnie przyszła kolej na Francję, która podpisała kilka umów z Imperium Osmańskim, najważniejszą w 1604 roku.

Wszystkie te dwustronne pakty podpisane między Portą Sublimowaną a państwami europejskimi przyjęły nazwę kapitulacji i ustanowiły, że w sprawach religijnych i cywilnych zagraniczni poddani obecni na terytoriach osmańskich odnosili się do kodeksów krajów, których byli obywatelami, naśladując model znany jako "millet". Ten model legislacyjny stanowił, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna była uznawana za "naród" (od arabskiego "millah", tureckiego "millet") i była zarządzana przez religijnego zwierzchnika tej wspólnoty, posiadającego zarówno funkcje religijne, jak i cywilne. Najwyższym autorytetem religijnym wspólnoty lub narodu chrześcijańskiego (takiego jak Ormianie) był na przykład patriarcha.

Ponieważ łaciński Kościół katolicki był tradycyjnie mało obecny na terytoriach osmańskich, kapitulacje, a zwłaszcza umowy z Francją, sprzyjały napływowi katolickich misjonarzy. Inne mocarstwa - w tym w szczególności Cesarstwo Austro-Węgierskie, ale później przede wszystkim Niemcy, historyczny sojusznik Konstantynopola również w I wojnie światowej - zaczęły rywalizować ze sobą na polu ochrony niemuzułmańskich mniejszości Imperium, a Wielka Brytania, która do tej pory pozostawała niemal bez słowa, ponieważ nie znalazła mniejszości do ochrony, weszła do gry na początku XX wieku.
Podczas gdy europejska polityka międzynarodowa do tej pory starała się utrzymać przy życiu "wielkiego chorego człowieka", Imperium Osmańskie, przystąpienie Konstantynopola do wojny po stronie Imperium Germańskiego i przeciwko mocarstwom Ententy (Wielkiej Brytanii, Rosji i Francji) zmusiło te ostatnie do wyrażenia zgody na podział "tureckiego truchła".
W tym miejscu rozpoczęła się wielka gra narodów o przyszłość ludów, które były poddane Wysublimowanej Porcie. Przytaczamy w szczególności szereg porozumień i deklaracji, które dotyczą bliżej interesującego nas obszaru Bliskiego Wschodu:

- Porozumienie Husajn-McMahon (1915-1916): Istotą tego porozumienia, zawartego między szeryfem Husajnem z Mekki (przodkiem obecnego króla Jordanii Abdullaha) a sir Arthurem Henrym McMahonem, brytyjskim wysokim komisarzem w Egipcie, było to, że Wielka Brytania, w zamian za wsparcie w konflikcie z Turkami i znaczne ustępstwa gospodarcze, zobowiązała się zagwarantować, po zakończeniu wojny, niepodległość arabskiego królestwa rozciągającego się od Morza Czerwonego do Zatoki Perskiej, w zamian za wsparcie w konflikcie z Turkami i znaczne koncesje gospodarcze, zobowiązał się zagwarantować, po zakończeniu wojny, niepodległość arabskiego królestwa rozciągającego się od Morza Czerwonego do Zatoki Perskiej i od południowo-środkowej Syrii (północ podlegała francuskim interesom) do Jemenu, z szeryfem Mekki na czele.

- Porozumienie Sykes-Picot. Umowa ta została zawarta między Wielką Brytanią, w osobie Sir Marka Sykesa, a Francją, reprezentowaną przez Georgesa Picota, równolegle do negocjacji z szeryfem Husajnem z Mekki, co świadczy o tym, w jakim stopniu niejednoznaczna i ślepa polityka państw europejskich na tym obszarze, prowadzona później przez Stany Zjednoczone, spowodowała z czasem niszczycielskie szkody.

Pakty przewidywały, że byłe Imperium Osmańskie (we wschodniej części, tj. część Cylicji i Anatolii, wraz z dzisiejszą Palestyną/Izraelem, Libanem, Syrią i Mezopotamią) zostanie podzielone na państwa arabskie pod suwerennością lokalnego przywódcy, ale z rodzajem prawa pierwokupu, w sprawach politycznych i gospodarczych, dla mocarstw opiekuńczych, którymi byłyby: Francja dla śródlądowej Syrii, z okręgami Damaszku, Hamy, Homs, Aleppo aż do Mosulu; Wielka Brytania dla śródlądowej Mezopotamii, dla Transjordanii i Negewu.

W przypadku innych obszarów przewidywano bezpośrednią administrację przez oba mocarstwa (Francja w Libanie, na syryjskich obszarach przybrzeżnych oraz w części Cylicji i wschodniej Anatolii; Wielka Brytania w okręgach Bagdadu i Basry). W międzyczasie Palestyna miała być administrowana przez międzynarodowy reżim uzgodniony z Rosją, innymi aliantami i hierifatem Mekki.

- Deklaracja Balfoura (wydana w 1917 r., ale negocjacje rozpoczęły się w 1914 r.). W deklaracji tej Wielka Brytania stwierdziła, że przychylnie patrzy na utworzenie "narodowego domu" w Palestynie dla narodu żydowskiego, co było celowo niejasną definicją. Jednak Brytyjczycy doskonale zdawali sobie sprawę, że 500 000 Arabów nigdy nie zgodziłoby się być rządzonymi nawet przez 100 000 Żydów. Zastrzegli więc sobie możliwość przyłączenia Palestyny do Imperium Brytyjskiego, zachęcając Żydów do imigracji, a dopiero potem dając im możliwość samostanowienia.

Wiemy, że brytyjski generał Allenby zwycięsko wkroczył do Jerozolimy, wyzwalając ją od Osmanów, a po Wielkiej Wojnie Wielka Brytania, która obiecała Palestynę połowie świata, zatrzymała ją dla siebie. Ale to już inna historia.

AutorGerardo Ferrara

Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.

Kultura

Rozdroża w Niemczech

W katolickich regionach Niemiec, Austrii i Szwajcarii istnieje wiele krzyży, wykonanych z różnych materiałów i o różnych wzorach. Tradycja ta jest wciąż żywa.

José M. García Pelegrín-7 września 2023 r.-Czas czytania: 5 minuty

W średniowieczu zaczęto wznosić krzyże drogowe lub krzyże; papieżowi Leonowi III przypisuje się w 779 r. zdanie: "Niech krzyże będą wznoszone na rogach dróg, gdzie ludzie zwykle się spotykają"; ale jeszcze wcześniej, w VII i VIII wieku, rozpowszechnione były irlandzkie i anglosaskie tak zwane "wysokie krzyże", skąd rozprzestrzeniły się na przykład w Hiszpanii. Podczas gdy na Półwyspie Iberyjskim dominują kamienne krzyże lub krzyże drogowe, wiele z nich jest związanych z Camino de Santiago, w Niemczech, Austrii i Szwajcarii są one wykonane z wszelkiego rodzaju materiałów - kamienia, metalu lub drewna. Również w tym kręgu kulturowym ich początki sięgają średniowiecza, ale od czasu reformacji protestanckiej ta popularna pobożność została zarezerwowana dla regionów, które pozostały katolickie, takich jak Nadrenia, Bawaria, Austria i niektóre części Szwajcarii.

Bildstock

Wśród wielu rodzajów skrzyżowań, być może najbardziej typowym dla regionów alpejskich jest tak zwany "Bildstock" lub "Bilderstock" ("chata z obrazem"). Bildstock" lub "Bilderstock" ("chata z obrazem"). Jednakże, choć zwykle kojarzy się je z Alpami, występują one również we Frankonii, w katolickich częściach Badenii, Szwabii, w Eichsfeld, w rejonie Fuldy, w Münsterland, w Górnych Łużycach i w Nadrenii: Kolonia - gdzie znaleziono ponad 200 takich krzyży - ma nawet dzielnicę zwaną "Bilderstöckchen" - przyrostek -chen oznacza zdrobnienie, dość powszechne użycie w mieście słynnej katedry - nazwanej tak, ponieważ znajdował się tam stragan z obrazami, po raz pierwszy wspomniany w 1556 roku.

Bildstock St Barnabe

Krzyże te są zwykle wznoszone wzdłuż dróg i na skrzyżowaniach; często są to małe dzieła sztuki, które zapraszają podróżnych do zatrzymania się i pocieszenia ich pięknem. Czasami przetrwały wieki, inne są nowsze. Czasem zachowały się w oryginalnym miejscu, czasem zostały ocalone przed żywiołami i poddane gruntownej renowacji.

Różne rodzaje skrzyżowań

Praktycznie niemożliwe jest ustalenie typologii, ponieważ są to zarówno proste kamienne stele, jak i prawdziwe kaplice. W wielu przypadkach po prostu odtwarzają krucyfiks, z lub bez towarzyszącego posągu Dziewicy, ale w wielu innych mają wizerunki świętych. Czasami są one zamykane kratami, za którymi znajdują się cenne płaskorzeźby, obrazy lub polichromie. W innych przypadkach na podstawie krzyża drogowego wyryty jest rok budowy, krótka modlitwa, prośba, dziękczynienie, błogosławieństwo lub cytat biblijny: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Zdrowaś Maryjo", "Święta Maryjo, módl się za nami", "Zbawienie jest tylko w krzyżu" lub "Zmiłuj się nad nami". Często pobożność ludowa konkretyzuje modlitwę: "Boże błogosław nasze pola i chroń je od gradu, mrozu i suszy".

Początki tradycji

Ich pochodzenie jest również bardzo zróżnicowane: od bycia zwykłymi kamieniami milowymi na drodze do słynnych "krzyży zarazy" upamiętniających różne epidemie, do upamiętnienia wypadku lub zmarłej osoby lub wypełnienia przysięgi. Czasami są to również miejsca pielgrzymek i procesji. W maju w wielu miejscach ludzie udają się do pustelni z obrazami Matki Boskiej, np. z Pietą.

©Ignatz Brosa 

Krzyże są również miejscem pielgrzymek z okazji świąt Wniebowstąpienia Pańskiego i Bożego Ciała. Na obszarach wiejskich trzy dni poprzedzające Wniebowstąpienie nazywane są Dniami Rogacyjnymi, kiedy to odbywają się procesje w intencji dobrej pogody i urodzaju; krzyże na drogach służą jako stacje procesyjne. Podczas uroczystych procesji Bożego Ciała krzyże przydrożne są dekorowane i służą jako ołtarze do błogosławieństwa.

Na wielu rozdrożach często znajduje się ławka, która zachęca nas do refleksji nad przedstawionymi tam obrazami, które koncentrują się wokół odkupieńczego dzieła Chrystusa. W ten sposób krzyże te nie tylko pomagają odnaleźć drogę w sensie dosłownym, ale także drogę życia.

Niektóre krzyże o szczególnym znaczeniu

Na stronie BawariaWe Frauenberg znajdują się dwa krzyże związane z I i II wojną światową. Pierwszy z nich, zwany "Garma-Kreuz" ("Krzyż Garma"), ponieważ znajduje się na farmie o tej nazwie, został wzniesiony przez żołnierzy powracających z I wojny światowej w celu upamiętnienia ich poległych towarzyszy i w podziękowaniu za przeżycie bitew. Ponadto w pobliżu krzyża rośnie rodzaj róży o wymownej nazwie "Pokój".

Tak zwany "Krzyż Müllera" został wzniesiony przez rodzinę o tym samym nazwisku po II wojnie światowej. Zrobiono to z podwójnej wdzięczności: z jednej strony Fritz Müller przeżył, gdy uciekał przed nacierającymi wojskami rosyjskimi z rodzinnego Śląska do Dolnej Bawarii. Jego żona Marianne, która została wypędzona z Sudetów, również bezpiecznie dotarła na miejsce. "Oboje byliśmy w drodze przez wiele miesięcy, mając tylko najpotrzebniejszy dobytek i w niesprzyjających warunkach" - wspominają. Pół wieku po ucieczce postawili krzyż na znak wdzięczności.

Bildstock ©Katholische Sonntagszeitung

W Kemoding (na północny wschód od Monachium) rodzina Faltenmaier przechowuje niemiecko-rosyjski krzyż: rosyjski żołnierz okupacyjny znalazł go po wojnie i zabrał ze sobą do domu. Jego wnuk Wadim Uljanow z Mińska zwrócił go Andreasowi Faltenmaierowi podczas jego wizyty na Białorusi: "Miał wrócić do Niemiec, aby służyć jako przypomnienie o pokoju na świecie", mówi pan Faltenmaier, który wykonał również krzyż pielgrzymkowy, ważący około 20 kilogramów, aby mógł z nim pielgrzymować na pielgrzymkę w pobliskim powiecie Maria Thalheim, chociaż "z powodu ograniczeń COVID mogłem to zrobić tylko raz do tej pory".

Dobrze znany w Bawarii jest również "Krzyż na zieleni" w pobliżu Monachium, który został wzniesiony w XIX wieku i jest popularnym celem wycieczek pieszych i pielgrzymów. Stoi on na wzgórzu, z którego roztacza się zapierający dech w piersiach widok na krajobraz.

Chociaż większość krzyży przydrożnych ma tradycyjny kształt, Anton Eibl zaprojektował bardzo nowoczesny krzyż we wspomnianej wcześniej wiosce Kemoding, zlokalizowany na wschodnim krańcu wioski, obok drzewa owocowego i dwóch ławek. Na drewnianej podstawie na wysokości osoby znajduje się kute metalowe dzieło sztuki ze złotą kulą pośrodku: "Zawsze chciałem postawić krzyż", mówi Eibl, "ale w nieco innym kształcie. Myślę, że wyszło dobrze; kula symbolizuje serce Jezusa.

Więcej
Powołania

Radosny owoc: profesja w Nowym Jorku dziewczynki, która przyjęła chrzest w Tanzanii

Większość księży parafialnych lubi obserwować, jak wielu z tych, których ochrzcili, dorasta, pielęgnując z nimi relacje i celebrując niektóre z ich innych sakramentów. Jednak dla księży misjonarzy, takich jak ks. Edward Dougherty, jest mało prawdopodobne, że będą mieli okazję zobaczyć, jak ich "trzoda" rozkwita. Ale czasami Bóg nas zaskakuje.

Jennifer Elizabeth Terranova-7 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ksiądz Edward Dougherty był księdzem misjonarzem w Ojcowie i bracia Maryknoll Przez czterdzieści cztery lata był przełożonym generalnym. Spędził ponad dekadę w Rzymie i dwanaście lat w Afryce, a obecnie jest członkiem Rady ds. Katedra Świętego Patryka, Nowy Jorkgdzie wnosi do parafii "wymiar misyjny".

Podczas gdy geografia, klimat, lokalne zwyczaje i jedzenie mogły się zmienić dla ks. Dougherty'ego na przestrzeni lat, jedna rzecz pozostała taka sama: nadal uwielbia celebrować chrzty.

Ojciec Dougherty spotkał się niedawno z Omnes i opowiedział o tym, jak niespodziewanie spotkał się z dziewczyną, którą ochrzcił prawie cztery dekady temu. Jest to opowieść o chrzcie, przypadkowym spotkaniu i ostatecznej profesji ślubów zakonnych.

Chrzest i spotkanie

Pierwszą misją zagraniczną o. Dougherty'ego była Tanzania w Afryce, gdzie poznał Susan Wanzagi, gdy ochrzcił ją w wieku czterech lat. Bez wiedzy tego księdza misjonarza i tej przyszłej siostry misjonarki, ich drogi skrzyżują się jakieś dwadzieścia siedem lat później w Nowym Jorku, przed budynkiem Maryknoll.

Ojciec Dougherty wspomina: "Podszedł do mnie i zapytał: 'Czy jesteś Ojcem Dougherty? Odpowiedziałem, że tak. Ku jego zaskoczeniu powiedziała: "Jestem Susan Wanzagi; jesteś księdzem, który ochrzcił mnie w parafii Zanaki". Odkryła, że dziewczyna, którą Bóg dał jej ochrzcić "w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego" tak wiele lat temu, była również obdarzona duchem misji. Niektórzy powiedzieliby, że to "mały świat", ale wierni wiedzą: to opatrzność! O. Dougherty zgadza się z tym: "Bóg zdecydowanie miał z tym coś wspólnego.

W tym czasie Susan rozpoczęła już swój program formacyjny i była na dobrej drodze do zostania siostrą Maryknoll. Ks. Dougherty pracował jako przełożony generalny, a jego pobyt w Tanzanii wydawał się być wieki temu. Przypadkowe spotkanie mogło być zrządzeniem Boga.

Pozostali w kontakcie i spotykali się regularnie, kiedy tylko mogli. Dziesięć lat później Susan Wanzagi zaprasza księdza, którego nigdy nie spotkała, ale który był tam, aby udzielić jej pierwszego sakramentu w jej rodzinnym kraju, 7 488 mil od miejsca, w którym miała złożyć ostatnie śluby. On chętnie się zgadza.

Złożenie ślubów

Eucharystia i ostatnia profesja zakonna miały miejsce w niedzielę 16 lipca w Kaplicy Zwiastowania w Centrum Sióstr Maryknoll w Maryknoll w Nowym Jorku. Ks. Dougherty rozpoczął Mszę Świętą dziękując Susan za jej "uprzejme zaproszenie" do bycia częścią tego wyjątkowego dnia i powiedział, że jest "zachwycony, że może być dziś w jej towarzystwie".

Duch misyjny

Jowialny kapłan powiedział, że nawiązuje do liturgii chrztu "i jej misyjnego mandatu, ponieważ to właśnie na jej chrzcie poznałem Susan". Kontynuował: "Chciałbym myśleć, że ochrzczenie jej te wszystkie lata temu rozpoczęło jej misyjną podróż, ale musiała ją podjąć ponownie, a dziś świętujemy tę misyjną uczennicę". Na zakończenie powiedział, że są dumni z Susan i że Susan "składając śluby wieczyste głosi, że nasz duch misyjny nie osłabł".

Siostra Susan wyraziła swoją radość: "Czuję się szczęśliwa i gotowa do wypełniania Bożej misji i dzielenia się tą służbą i miłością z ludźmi, którym służę. 

Chociaż moglibyśmy pomyśleć, że "misja" siostry Susan rozpocznie się po jej przybyciu do kraju, w którym będzie służyć, w rzeczywistości rozpoczęła się ona podczas jej chrztu.

Świat

Papież podkreśla, że "radość jest misyjna" podczas ŚDM

W sobotni wieczór, 5 sierpnia, miliony młodych ludzi towarzyszyły papieżowi Franciszkowi w parku Tejo (Lizbona, Portugalia) podczas czuwania.

Paloma López Campos-6 września 2023 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wieczorem, w sobotę 5 sierpnia, miliony młodych ludzi dołączyły do papieża Franciszka w parku Tejo (Lizbona, Portugalia), aby wziąć udział w czuwaniu na cześć ŚDM. Po kilku występach i świadectwach Ojciec Święty zwrócił się do pielgrzymów.

Papież zastanawiał się nad mottem Światowych Dni Młodzieży: "Maryja wstała i wyszła, nie zwlekając" (Łk 1, 39). "Można się zastanawiać, dlaczego Maryja wstała i poszła w pośpiechu do swojej kuzynki. Jak zauważył Franciszek, Elżbieta była w ciąży, ale Maryja również, więc dlaczego wyruszyła w podróż? Ojciec Święty odpowiedział: "Maryja wykonuje gest niezamówiony, a nie obowiązkowy, Maryja idzie, bo kocha".

Matka Boża była pełna radości, zarówno z powodu ciąży kuzynki Elżbiety, jak i swojej własnej. Papież wyjaśnił, że "radość jest misyjna, radość nie jest dla siebie, ale po to, by coś przynieść". Dlatego zapytał młodych: "Wy, którzy tu jesteście, którzy przyszliście, aby się spotkać, aby szukać orędzia Chrystusa, aby szukać pięknego sensu życia, czy zatrzymacie to dla siebie, czy też zaniesiecie to innym?

Osiągnięcie tej radości, powiedział Franciszek, nie jest czymś, co robimy sami, "inni przygotowali nas do jej przyjęcia. Spójrzmy teraz wstecz, na wszystko, co otrzymaliśmy, wszystko, co otrzymaliśmy i przygotowaliśmy, wszystko, co przygotowało nasze serce na radość. Wszyscy, jeśli spojrzymy wstecz, mamy osoby, które były promieniem światła dla życia: rodzice, dziadkowie, przyjaciele, księża, zakonnicy, katecheci, animatorzy, nauczyciele. Oni są jak korzenie naszej radości. To prowokuje wszystkich do wezwania, ponieważ "my również możemy być dla innych korzeniami radości".

Papież zwrócił jednak uwagę, że czasami możemy się zniechęcić, nawet jeśli szukamy tego, co najlepsze. radość. "Czy myślisz, że osoba, która upada w życiu, która ponosi porażkę, która nawet popełnia ciężkie, ciężkie błędy, jest skończona? Nie. Co jest właściwą rzeczą do zrobienia? Podnieść się. I jest bardzo miła rzecz, o której chciałbym, abyście dzisiaj pamiętali: alpejczycy, którzy lubią wspinać się po górach, mają bardzo ładną piosenkę, która brzmi następująco: 'W sztuce wspinania się - na górę - liczy się nie to, by nie upaść, ale by nie upaść'".

Ojciec Święty chciał podsumować swoją ideę w jednej idei, jaką jest podróż. "Chodzić, a jeśli się upadnie, wstać; chodzić z celem; trenować każdego dnia w życiu. W życiu nic nie jest za darmo. Za wszystko trzeba płacić. Tylko jedna rzecz jest darmowa: miłość Jezusa. Tak więc, z tą darmową rzeczą, którą mamy - miłością Jezusa - i z pragnieniem chodzenia, chodźmy z nadzieją, spójrzmy na nasze korzenie i idźmy naprzód, nieustraszony. Nie bój się.