W obliczu pokusy nostalgii musimy prosić o dar nadziei. Nie jest łatwo go otrzymać, ponieważ mamy tendencję do opierania się łasce. Wolimy osiąść na laurach i pozostać w naszej strefie komfortu.
1 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
Koniec... lata... Żaden utwór Dynamic Duo nie jest w stanie wzbudzić tego słodko-gorzkiego uczucia, które odczuwa się w dni takie jak dzisiejszy, kiedy smutek z powodu opuszczenia czasu odpoczynku miesza się z dziwną iluzją powrotu do niezbędnej rutyny.
Od kilku dni gazety publikują wywiady z psychologami i psychiatrami, którzy wyjaśniają, jak uniknąć tzw. syndromu pourlopowego, jak przystosować się do zmiany aktywności czy jak poradzić sobie z powrotem do szkoły, która w tym roku będzie "najdroższa w historii" ze względu na galopującą inflację.
Nostalgia to zazdrość wobec samego siebie, wobec "ja" z przeszłości. To uczucie, które rozkoszuje się kontemplowaniem dobrych rzeczy, które miałem, a których nie mogę już mieć. Jest pewien perwersyjny smak w tych łzach użalania się nad sobą, w tym lizaniu własnych ran, jakbyśmy byli centrum świata. Biedny ja", pociesza się nostalgiczna osoba, "muszę znosić kosmiczny spisek przeciwko mojemu szczęściu. Zmienianie naszego życia w dramat stało się nawet modą na portalach społecznościowych. Jest to tak zwany "sadfishing", który polega na udostępnianiu postów lub filmów, w których staramy się użalać nad sobą, aby zyskać sympatię publiczności, a tym samym więcej obserwujących.
W obliczu pokusy nostalgii musimy prosić o dar nadziei. Nie jest łatwo go otrzymać, ponieważ mamy tendencję do opierania się łasce. Wolimy osiąść na laurach i pozostać w naszej strefie komfortu. Abraham, ojciec wiary ponad połowy ludzi na świecie, służy nam za wzór w obliczu siedzącego trybu życia. Posłuszny głosowi Ojca: "Wyjdź z twojej ziemi", wyruszył w swoją podróż, nie bojąc się przyszłości, wspierany jedynie obietnicą. Z drugiej strony żona Lota, zamieniona w słup soli za oglądanie się za siebie, ostrzega nas przed niebezpieczeństwem braku chęci wyruszenia, braku zaufania, że Bóg jest już przed nami, przygotowując drogę. Po raz drugi Abraham wyszedł z siebie, zabierając ze sobą syna Izaaka i wszedł z nim na górę Moria, gotowy złożyć go w ofierze, przekonany, że w Bogu nie ma miejsca na zło.
Przy tak wielu okazjach Słowo Boże mówi nam o zaufaniu, o nadziei wbrew nadziei, o tym, by nie tęsknić za przeszłością, jak lud Izraela, gdy tęsknił za cebulą Egiptu, ponieważ nie jest to życzeniem Boga. W obliczu tego uczucia, błogosławieństwa mówią nam o wielkiej nagrodzie dla tych, którzy mają nadzieję i ufają Bogu. Dlaczego martwimy się o rozpoczęcie nowego etapu? Czy nie ufamy Temu, który oddał za nas swoje życie?
Nie jestem naiwny. Wiem, że trudności, które napotykamy w naszym życiu, są liczne i czasami bardzo trudne, ale On obiecał być z nami każdego dnia, aż do końca świata. W Jego towarzystwie jarzmo jest miękkie i lekkie.
Powrót do pracy, do nauki, do obowiązków domowych lub duszpasterskich może nas rozleniwić, ale On tam na nas czeka. Duch Święty jest zawsze żywy, zawsze w ruchu, wyciągając nas z Wieczernika na dachy, do mniej bezpiecznych stref, gdzie to On, a nie my, mówi językami. Podobnie jak złoty znicz z uniwersum J.K. Rowling, jego trzepotanie jest kapryśne i szybkie, niełatwe do naśladowania i niełatwe do złapania. Tak często jesteśmy oszołomieni, gdy widzimy, jak rzuca nasze plany w chaos i mówi: "Chodź, zacznij od nowa". Czy wszystko nie mogłoby być tak proste jak latem, czy nie moglibyśmy wrócić do tego, co było wcześniej?
Aby nie odrzucać Jego szturchnięć, które wyciągają nas z letniości, trzeba mieć wiarę podobną do wiary Abrahama. Dostrzegał on możliwości i wyzwania tam, gdzie inni widzą przeszkody nie do pokonania lub wrogów, którzy chcą nas zirytować. Widziałby możliwości i wyzwania tam, gdzie inni widzą przeszkody nie do pokonania lub wrogów, którzy chcą nas zirytować; czułby Boże wezwanie, by wstać i udać się w lepsze miejsce tam, gdzie inni czują strach, trzymając się naszych struktur jak dziecko trzymające się matki pierwszego dnia w szkole; patrzyłby w przyszłość, gdy my jesteśmy przygnębieni, że nie możemy wrócić do przeszłości.
Nadszedł koniec lata, nasza aktywność się zmienia, ale Pan daje nam obietnicę na ten nowy kurs, a jest nią to, że "nigdy, nigdy cię nie zapomnę".
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Mongolia: Oto naród, który wita papieża Franciszka
Na początku września papież Franciszek stanął na mongolskiej ziemi. To, co niegdyś było rozległym imperium w XIII wieku, jest dziś krajem kontrastów, charakteryzującym się szeroką gamą plemion i tradycji.
Będzie to krótka i niezwykła podróż. Papież Franciszek rozpoczyna wrzesień wizytą w Mongolii. Ten ciągnący się kilometrami kraj, gdzie bezkresne stepy spotykają się z pustyniami i pasmami górskimi północy, jest domem dla małej wspólnoty katolickiej, której pasterzem jest najmłodszy obecnie kardynał w Kościele, bp. Giorgio Marengo.
Bogata historia plemion i starożytnego imperium
Złoty wiek historii Mongolii jest nierozerwalnie związany z imieniem Czyngis-chana, którego imperium w XIII wieku zajęło między innymi regiony dzisiejszych Chin, Europy Wschodniej oraz części Indii i Rosji. Populacja ówczesnego wielkiego imperium mongolskiego wzrosła do ponad 100 milionów.
Sto lat później imperium mongolskie rozpoczęło upadek, który został zaakcentowany przez podbój tronu przez Chiny. W XVII wieku Chiny uzyskały pełną kontrolę nad Mongolią. Imperium zostało podzielone, a obecność chińskiej dynastii Qing była stała aż do początku XX wieku.
Upadek dynastii Qing doprowadził do bardzo krótkiego okresu niepodległości centralnej i północnej części Mongolii, ale do 1918 r. obszary te znalazły się z powrotem pod chińską kontrolą.
W 1924 roku, przy wsparciu Związku Radzieckiego, powstała Mongolska Republika Ludowa. To właśnie wtedy miasto Ułan Bator (dosłownie "Czerwony Wojownik" w języku mongolskim) zostało ustanowione stolicą.
W okresie komunizmu Mongolia pozostawała blisko orbity sowieckiej, a nie w chińskim bloku komunistycznym. Rząd radziecki wykorzystał tę sytuację, by użyć Mongolii jako bazy do "kontrolowania" swojego chińskiego odpowiednika.
System komunistyczny w Mongolii przetrwał do 1990 r., kiedy to komuniści zrzekli się kontroli nad rządem. W 1992 r. przyjęto konstytucję, która stworzyła hybrydowe państwo prezydencko-parlamentarne.
Mongolia charakteryzuje się mnogością koczowniczych plemion, które od czasów starożytnych podróżowały i zamieszkiwały jej rozległe krajobrazy. Historia różnorodnych tradycji i współistnienia, naznaczona w ostatnich czasach poszukiwaniem pokoju, według słów Bruni.
Katolicyzm w Mongolii
Katolicyzm stanowi obecnie 0,04% religii mieszkańców Mongolii. Naród zdominowany przez buddyzm tybetański, tradycyjny szamanizm i islam (w mniejszym stopniu). W ostatnich dziesięcioleciach w Mongolii nastąpił rozwój wspólnot chrześcijańskich, katolickich, ewangelickich i innych wyznań protestanckich. Ta wielość wyznań będzie obecna na spotkaniu ekumenicznym i międzyreligijnym.
Historia katolicyzmu w Mongolii jest związana z historią Zgromadzenia Niepokalanego Serca Maryi (lub Misjonarzy Scheuta), założonego przez Belga Theophilusa Verbista. Ta misyjna historia jest jedną z cech charakterystycznych jego katolickiej wspólnoty, co chciał podkreślić w dokumencie briefing dla prasy, dyrektor Sala Stampa, Matteo Bruni.
Werbista był jednym z pierwszych misjonarzy, którzy przybyli do tego azjatyckiego kraju. Ten charyzmat apostolstwa wśród niechrześcijan, charakterystyczny dla Misjonarzy Niepokalanego Serca Maryi, prowadził innych członków zgromadzenia na ziemie mongolskie na przestrzeni wieków. W 1863 roku Kongregacja Propaganda Fide powierzyła temu zgromadzeniu zarządzanie misją w Mongolii.
Theophil Verbist zmarł w Laohoukeou, mieście w Mongolii Wewnętrznej, 23 lutego 1868 roku. Obecność wspólnoty jest niezmienna do dziś, zarówno w jej męskiej, jak i żeńskiej gałęzi.
W czasach sowieckich zakaz praktyk religijnych był szczególnie dotkliwy dla wyznań chrześcijańskich, których obecność, przynajmniej w oficjalnych danych, praktycznie nie istniała.
W 1991 r. Mongolia i Stolica Apostolska nawiązały stosunki dyplomatyczne i przywrócono wspólnotę Misjonarzy Niepokalanego Serca Maryi. Wenceslao Selga Padilla przybył tam i został mianowany przełożonym kościelnym misji sui iuris w Urga (dawna nazwa Ułan Bator).
Ojciec Wacław został mianowany pierwszym prefektem Ułan Bator przez św. Jana Pawła II w 2002 r., kiedy to ustanowiono tę prefekturę. Padilla jest jedną z postaci najbardziej pamiętanych i kochanych przez Mongołów, jego szczególna uwaga i troska o dzieci ulicy, bezdomnych, niepełnosprawnych i osoby starsze była niezmienna aż do jego śmierci w 2018 roku, a bez niego nie można zrozumieć przywrócenia kultu katolickiego w stolicy Mongolii.
Obecnie Papieski Rocznik Watykański wymienia 1394 katolików w całym kraju. Są oni rozmieszczeni w 8 parafiach obsługiwanych przez 25 księży (6 diecezjalnych i 19 zakonnych). Oprócz nich jest 5 męskich zakonników niebędących kapłanami, 33 siostry zakonne, 1 świecki misjonarz i 35 katechistów. Zachęcającym faktem jest to, że Mongolia ma obecnie 6 wyższych seminarzystów.
Mała wspólnota wierna Rzymowi, do której papież skieruje słowa zachęty.
Papieska podróż
Papież rozpoczyna swoją 43. papieską podróż do Mongolii 31 sierpnia. To długa podróż, która w połączeniu z nieco delikatnym stanem zdrowia papieża oznacza, że wydarzenia, z wyjątkiem oficjalnego powitania na lotnisku, rozpoczną się dzień po przybyciu Ojca Świętego do kraju.
Wśród wydarzeń tej podróży, której agenda można zobaczyć na stronie Watykanu, wyróżnia się spotkanie z biskupami, kapłanami, misjonarzami, osobami konsekrowanymi i duszpasterzami w katedrze św. Piotra i Pawła. Świątynia ta, zbudowana w ostatniej dekadzie, przypomina swoją strukturą tradycyjne mongolskie jurty, a jej sylwetka stanowi część oficjalnego logo podróży.
Następnego dnia w Hun Theatre odbędzie się spotkanie ekumeniczne i międzyreligijne, jeden z głównych punktów podróży, w którym wezmą udział przedstawiciele prawie wszystkich religii obecnych w kraju: buddyzmu tybetańskiego, tradycyjnego szamanizmu, a także różnych wyznań protestanckich.
Być może jedną z najbardziej uderzających kwestii tej podróży jest całkowita nieobecność przedstawicieli prawosławia na tym spotkaniu. Społeczność prawosławna ma niewielką obecność w Mongolii, z siedzibą w Ułan Bator, i jest zależna od Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, na czele którego stoi patriarcha Moskwy. W tym sensie Mateo Bruni podkreślił podczas briefingu prasowego, że "drzwi są zawsze otwarte".
W niedzielne popołudnie, 3 września, na Stepowej Arenie zostanie odprawiona Msza Święta. Spodziewani są pielgrzymi nie tylko z Mongolii, ale także z Chin, Rosji, Makau, Korei Południowej, Wietnamu, Kirgistanu i innych krajów.
Wykończenie: dom Misericordia
Niewątpliwie jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów tej podróży będzie spotkanie, które zakończy tę wizytę: inauguracja Casa de la Misericordia.
Projekt ten, który rozpoczął się cztery lata temu, będzie przeznaczony w szczególności dla kobiet i nieletnich, którzy są ofiarami przemocy domowej. Znajduje się w nim również miejsce dla osób bezdomnych, a także tymczasowe schronienie dla imigrantów.
Ważnym akcentem końcowym, jak podkreślił Mateo Bruni, było zakończenie tej podróży wezwaniem do "troski o najuboższych".
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Minęło 60 lat od słynnych słów Martina Luthera Kinga Jr. "I have a dream".
28 sierpnia minęła 60. rocznica wydarzenia, które stanowiło jeden z najważniejszych momentów w walce o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych: "Marszu Pracy i Wolności".
Gonzalo Meza-31 sierpnia 2023-Czas czytania: 5minuty
28 sierpnia minęła 60. rocznica kultowego wydarzenia, które stanowiło jeden z najważniejszych momentów w walce o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Waszyngton D.C.Marsz na rzecz Pracy i Wolności. Z tej okazji 250 000 osób przemaszerowało od pomnika George'a Washingtona do pomnika Abrahama Lincolna w National Mall, aby zaprotestować przeciwko dyskryminacji rasowej i wesprzeć ustawę o prawach obywatelskich, która miała zostać przyjęta w Kongresie Stanów Zjednoczonych.
To wezwanie z 28 sierpnia 1963 r. zostało zainicjowane przez grupę znaną jako "Wielka Szóstka" amerykańskiego ruchu na rzecz praw obywatelskich: Jamesa Farmera, Johna Lewisa, A. Philipa Randolpha, Roya Wilkinsa, Whitneya Younga i ks. dr Martina Luthera Kinga Jr.
Uczestnicy marszu domagali się równości wobec prawa dla wszystkich: białych, czarnych, Azjatów, Latynosów, bez różnicy. Wydarzenie to było jednym z kamieni węgielnych, które ukształtowały walkę o prawa obywatelskie w Ameryce. Walka, która toczyła się od lat pięćdziesiątych XX wieku, ale która przyniosła owoce dzięki serii kluczowych wydarzeń. Po pierwsze, decyzja Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w przełomowym wyroku Brown v. Board of Education z 1954 roku.
Sąd orzekł, że przepisy ustanawiające segregację rasową w szkołach publicznych są niezgodne z konstytucją, nawet jeśli instytucje te kierują się zasadą "segregacji, ale równości". Werdykt ten obalił tym samym decyzję "Plessy v. Ferguson" z 1896 roku, uznającą segregację rasową za zgodną z konstytucją. Sprawa "Brown v. Board of Education" rozpoczęła się, gdy w 1951 r. szkoła publiczna w Topeka w stanie Kansas odmówiła zapisania do niej córki Afroamerykanina o nazwisku Oliver Brown. Jego rodzina i dwanaście innych osób złożyło pozew w sądzie okręgowym w Kansas. Orzeczenie było negatywne, więc Brown wraz z Thurgoodem Marshallem odwołali się od niego do Sądu Najwyższego. Marshall stał się później jednym z największych amerykańskich prawników i pierwszym Afroamerykaninem wybranym do Sądu Najwyższego.
Bojkot autobusów
Kolejnym wydarzeniem, które naznaczyło historię walki o prawa obywatelskie, był tak zwany "bojkot autobusów Montgomery" w Alabamie, zainicjowany przez Rosę Parks, Amerykankę, która została aresztowana za odmowę ustąpienia miejsca w autobusie transportu publicznego białej osobie. Do początku lat 50. Afroamerykanie mogli siedzieć tylko z tyłu autobusu. Za to zachowanie została uwięziona i ukarana grzywną. Doprowadziło to do bojkotu autobusów publicznych w Montgomery, prowadzonego przez mało znanego pastora baptystów, Martina Luthera Kinga Jr.
Po demonstracji w Alabamie miała nastąpić kolejna na Wschodnim Wybrzeżu, tak zwane "Greensboro Sit-ins". W 1960 r. grupa afroamerykańskich studentów udała się do sklepu Woolworth w Greensboro w Karolinie Północnej, aby kupić produkty, a następnie zdecydowała się zostać na lunch przy ladzie. Widząc ich wygodnie usadowionych i gotowych do zamówienia jedzenia, kelnerka powiedziała im stanowczo: "Przykro mi. Nie obsługujemy tu czarnoskórych". Zostali poproszeni o opuszczenie lokalu. Kiedy studenci odmówili, interweniował kierownik. Ci jednak uparli się i pozostali na ławkach przy ladzie aż do zamknięcia sklepu. Ta sama akcja została powtórzona w innych podobnych sklepach w regionie. Chociaż wielu z tych, którzy uczestniczyli w sit-inach, zostało uwięzionych za "zakłócanie porządku" i "zakłócanie spokoju", ich działania miały wpływ, który wykroczyłby poza granice Karoliny Północnej, ponieważ Woolworth's i inne placówki publiczne miały wyeliminować swoją segregacyjną politykę kilka miesięcy później.
Sierpniowy marsz
Walka o prawa obywatelskie osiągnęła swój szczyt podczas "Marszu Pracy i Wolności" 28 sierpnia 1963 roku w Waszyngtonie. W wydarzeniu wzięło udział wiele znanych osobistości, w tym Bob Dylan i kilku bojowników o prawa obywatelskie, takich jak Rosa Parks i Myrlie Evers. Końcowe przemówienie zostało wygłoszone przez ks. Martina Luthera Kinga Jr. u stóp pomnika Abrahama Lincolna, prezydenta, który w 1863 roku ogłosił emancypację trzech i pół miliona zniewolonych Afroamerykanów. Martin Luther King Jr. powiedział: "Mam marzenie: aby pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii dzieci byłych niewolników i dzieci byłych właścicieli niewolników mogły usiąść razem przy stole braterstwa. Mam marzenie: że pewnego dnia nawet w stanie Missisipi, stanie spowitym żarem niesprawiedliwości, spowitym żarem ucisku, zostanie przekształcony w oazę wolności i sprawiedliwości. Mam marzenie: że pewnego dnia w Alabamie... czarni chłopcy i czarne dziewczęta będą mogli trzymać się za ręce z białymi chłopcami i białymi dziewczętami, jako siostry i bracia.
Rok po tym historycznym marszu Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę o prawach obywatelskich z 1964 r., która zakazała dyskryminacji cywilnej i dyskryminacji w zatrudnieniu ze względu na płeć lub rasę. Od tej daty do chwili obecnej nastąpił postęp i zwycięstwa legislacyjne w zakresie praw obywatelskich.
Walka, która wciąż trwa
Jednak wiele pozostaje jeszcze do zrobienia, jak przyznał Arcybiskup Baltimore William E. Lori w przesłaniu wygłoszonym z okazji 60. rocznicy Marszu na Waszyngton: "Być może pocieszamy się postępem, jaki do tej pory osiągnęliśmy. A może mamy fałszywe przekonanie, że dotarliśmy do społeczeństwa postrasowego, w którym, jak zauważył dr King, ludzie nie są oceniani na podstawie koloru skóry. Wystarczy jednak spojrzeć na nierówności społeczne w zakresie zdrowia, bogactwa i dobrobytu między grupami rasowymi w USA, aby zdać sobie sprawę, że jeszcze tam nie jesteśmy.
Te nierówności społeczne, mówi Lori, są utrzymującymi się konsekwencjami rasizmu, który panował w kraju przez dziesięciolecia i który niektórzy nazywają jednym z grzechów pierworodnych Ameryki. W obliczu tej sytuacji biskup Lori powiedział, że potrzebne jest ciągłe nawracanie serc. Wymaga to zwrócenia się do nauczania społecznego Kościoła, zakorzenionego w godności osoby ludzkiej. "Pokojowe i współczujące społeczeństwo, o którym marzył dr King, wymaga Bożej łaski i naszego zaangażowania w nauczanie, uczenie się i praktykowanie działań bez przemocy w celu wspierania zmian społecznych". Arcybiskup Lori zachęcił do refleksji nad rasizmem na podstawie dwóch refleksji duszpasterskich, których jest autorem, zatytułowanych "The Enduring Power of Dr. Martin Luther King Jr. and the Principles of Nonviolence" z 2018 r. oraz "The Journey to Racial Justice: Repentance, Healing and Action" z 2019 r.
Konsekwencje dziesięcioleci segregacji rasowej są nadal odczuwalne 60 lat po historycznym marszu w stolicy kraju. Marzenie dr Kinga nie zostało jeszcze zrealizowane tak, jak to sobie wyobrażał. "A kiedy to się stanie i kiedy pozwolimy wolności zabrzmieć, kiedy pozwolimy jej zabrzmieć z każdego miasta i każdej wioski, z każdego stanu i każdego miasta, możemy przyspieszyć nadejście tego dnia, kiedy wszystkie dzieci Boże, biali mężczyźni i czarni mężczyźni, Żydzi i poganie, protestanci i katolicy, będą mogli połączyć ręce i zaśpiewać słowami starej murzyńskiej pieśni duchowej: "Nareszcie wolni! Nareszcie wolni! Dzięki Bogu Wszechmogącemu! Nareszcie jesteśmy wolni!
Krzyż jako droga zbawienia. 22 Niedziela Zwykła (A)
Joseph Evans komentuje czytania na 22. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-31 sierpnia 2023-Czas czytania: 2minuty
Wielkie religie świata próbowały rozwiązać problem cierpienia na różne sposoby. Buddyzm proponuje ascetyczny sposób uwolnienia się od wszelkich namiętności, dążąc do tak radykalnego oderwania się od nich, że możemy być obojętni nawet na cierpienie. Szczytem myśli żydowskiej i islamskiej jest uznanie, jak mało wiemy i że cierpienie jest częścią większego boskiego planu, którego nigdy nie możemy i nawet nie powinniśmy próbować zrozumieć. Musimy go jedynie zaakceptować. Widzimy to podejście w starotestamentowej Księdze Hioba. Ale chrześcijaństwo, oparte na życiu Jezusa i proroctwie Izajasza zapowiadającym Mesjasza, który zbawia ludzi poprzez cierpienie (coś, czego starożytny Izrael nigdy nie mógł zaakceptować), zaczęło dostrzegać w cierpieniu drogę do zbawienia, naszego własnego i innych. W dzisiejszej Ewangelii Jezus ogłasza tę drogę apostołom, ale Piotr, wciąż zbytnio pod wpływem swojego żydowskiego wychowania, jest zgorszony taką możliwością.
"Od tego czasu Jezus zaczął mówić swoim uczniom, że musi iść do Jerozolimy i tam wiele wycierpieć z rąk starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, i że musi zostać zabity i wskrzeszony trzeciego dnia. Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać: "Niech ci się to nie stanie, Panie! Nie może ci się to przydarzyć.
Piotr popełnia tak wielki błąd, że nasz Pan musi go publicznie upomnieć. "Powiedział do Piotra: "Odejdź ode mnie, szatanie! Jesteś mi przeszkodą, bo myślisz jak ludzie, a nie jak Bóg"". Próbując odwrócić Jezusa od Jego męki, Piotr działał, choć nieświadomie, jako narzędzie szatana, ponieważ to przez cierpienie Chrystus chciał nas zbawić. Jest to tajemnica, której nigdy w pełni nie zrozumiemy. Ale przynajmniej możemy dostrzec, że zło z konieczności powoduje cierpienie i że przyjmując jego "żądło" w miłosnym zjednoczeniu z Bogiem, możemy zamienić coś złego w coś dobrego. Trucizna grzechu przynosi cierpienie, ale możemy zaakceptować to cierpienie i przezwyciężyć je poprzez "antidotum" miłości. Tak nalega Nasz Pan: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Wyjaśnia, że musimy być gotowi stracić to życie, aby zyskać następne. Z tą samą wizją św. Paweł zachęca nas do przedstawienia "ciała wasze na ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu; to jest duchowe uwielbienie wasze". Przyjęte z miłością, cierpienie może stać się formą uwielbienia, przynajmniej cielesnego, nawet jeśli nasze umysły nie są wystarczająco jasne, by się modlić. Prorok Jeremiasz w dzisiejszym pierwszym czytaniu, choć nie w pełni pojmuje zbawczą moc cierpienia, dostrzega ją w swojej determinacji, by nadal głosić Słowo Boże, nawet jeśli jest za to wyśmiewany. Warto czynić to wiernie nawet wtedy, gdy "...".słowo Pańskie było dla mnie codziennym wyrzutem i wzgardą".
Homilia na temat czytań z 22 Niedzieli Zwykłej (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Papież wywyższa Katarzynę Tekakwithę, pierwszą rdzenną amerykańską świętą
Dziś rano Ojciec Święty Franciszek pochwalił św. Catalina Tekakwitha, pierwsza Papież pochwalił jej "wielką miłość do Krzyża w obliczu trudności i nieporozumień", "ostateczny znak miłości Chrystusa do nas wszystkich". Papież zachęcał, "abyśmy i my umieli przeżywać to, co zwyczajne, w sposób nadzwyczajny".
Francisco Otamendi-30 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Na dzień przed rozpoczęciem swojej podróży apostolskiej "na kontynent azjatycki, aby odwiedzić braci i siostry w Azji". MongoliaRzymski papież wznowił dziś rano serię katechez na temat "Pasja ewangelizacji: apostolska gorliwość wierzącego", o które papież prosił "abyście towarzyszyli mi swoimi modlitwami". Przedmiotem jego refleksji była pierwsza święta pochodząca z Ameryki Północnej, Katarzyna Tekakwitha.
W swoich pierwszych słowach w Auli Pawła VI, wypełnionej wiernymi z różnych krajów, papież Franciszek przypomniał w swoim przemówieniu do papieża Ogólna publiczność niektóre cechy biografii amerykańskiej świętej. Jak powiedziała OmnesKatarzyna Tekakwitha urodziła się w 1656 roku w Ossernenon, które stanowiło część Konfederacja Irokezów. Ten związek narodów miał swoją stolicę w dzisiejszym stanie Nowy Jork. Catherine była córką wodza Mohawków i Indianina Algonquin (ze wschodniej Kanady). Jej matka była chrześcijanką, ale ojciec był poganinem, więc młoda Indianka tak naprawdę uwierzyła dopiero w wieku osiemnastu lat.
"Wielu z nas - podkreślił Papież - zostało po raz pierwszy przedstawionych Panu w środowisku rodzinnym, zwłaszcza przez nasze matki i babcie. Ewangelizacja często zaczyna się w ten sposób: od prostych, małych gestów, jak rodzice, którzy pomagają swoim dzieciom nauczyć się rozmawiać z Bogiem w modlitwie i mówią im o Jego wielkiej i miłosiernej miłości. Fundamenty wiary Katarzyny, a często także naszej, zostały położone w ten sposób.
Kiedy Catherine miała cztery lata, jej wioskę nawiedziła epidemia ospy. Zmarli jej rodzice i młodszy brat, a samej Catherine pozostały blizny na twarzy i zaburzenia widzenia. "Od tego czasu Katarzyna musiała stawić czoła wielu trudnościom: z pewnością fizycznym z powodu skutków ospy, ale także niezrozumienia, prześladowań, a nawet gróźb śmierci, których doświadczyła po chrzcie w Niedzielę Wielkanocną 1676 r." - przypomniał papież.
"Świętość, która przyciąga".
"Wszystko to sprawiło, że Katarzyna poczuła wielką miłość do krzyża, ostatecznego znaku miłości Chrystusa, który oddał się za nas aż do końca. Rzeczywiście, dawanie świadectwa Ewangelii to nie tylko to, co jest przyjemne; musimy także wiedzieć, jak nieść nasze codzienne krzyże z cierpliwością, ufnością i nadzieją" - powiedział papież Franciszek.
Jej decyzja o przyjęciu chrztu "wywołała nieporozumienia i groźby wśród jej własnego ludu, tak że musiała schronić się w regionie Mohikanów, w misji ojców jezuitów". Wydarzenia te wzbudziły w Katarzynie "wielką miłość do krzyża, który z kolei jest ostatecznym znakiem miłości Chrystusa do nas wszystkich". We wspólnocie wyróżniała się życiem modlitwy oraz pokorną i nieustanną służbą" dzieciom z misji, które uczyła modlitwy, chorym i osobom starszym.
W jezuickiej misji niedaleko Montrealu Katarzyna "każdego ranka uczestniczyła we Mszy Świętej, spędzała czas na adoracji Najświętszego Sakramentu, odmawiała różaniec i prowadziła życie pokutne", "praktyki duchowe, które wywarły wrażenie na wszystkich w misji; rozpoznali w Katarzynie świętość, która przyciągała, ponieważ zrodziła się z jej głębokiej miłości do Boga", powiedział Ojciec Święty.
"Żyć zwyczajnie w nadzwyczajny sposób".
Chociaż zachęcano ją do małżeństwa, papież kontynuował: "Z drugiej strony Katarzyna chciała całkowicie poświęcić swoje życie Chrystusowi. Nie mogąc rozpocząć życia konsekrowanego, 25 marca 1679 r., w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, złożyła ślub wieczystego dziewictwa. Jej wybór ukazuje inny aspekt gorliwości apostolskiej: całkowite oddanie się Panu. Oczywiście, nie każdy jest powołany do złożenia takiego samego ślubu jak Katarzyna; jednak każdy chrześcijanin jest powołany do codziennego angażowania się niepodzielnym sercem w powołanie i misję, którą Bóg mu powierzył, służąc Jemu i bliźniemu w duchu miłości" - powiedziała.
Franciszek podkreślił, że "w Katarzynie Tekakwitha znajdujemy zatem kobietę, która dawała świadectwo Ewangelii, nie tyle wielkimi dziełami, ponieważ nigdy nie założyła wspólnoty zakonnej ani żadnej instytucji edukacyjnej lub charytatywnej, ale cichą radością i wolnością życia otwartego na Pana i innych. Nawet w dniach poprzedzających jej śmierć, która nastąpiła w wieku 24 lat 17 kwietnia 1680 r., Katarzyna wypełniała swoje powołanie z prostotą, kochając i chwaląc Boga oraz ucząc tych, z którymi żyła, aby robili to samo. Jej ostatnie słowa brzmiały: "Jezu, kocham Cię".
"Krótko mówiąc - podsumował papież - wiedziała, jak dawać świadectwo Ewangelii, żyjąc tym, co zwyczajne, z wiernością i prostotą. Obyśmy i my umieli żyć tym, co zwyczajne, w sposób nadzwyczajny, prosząc o łaskę bycia - jak ta młoda święta - autentycznymi naśladowcami Jezusa".
Kanonizacje we Francji i w Polsce
Pozdrawiając pielgrzymów francuskojęzycznych, papież zwrócił szczególną uwagę na "Siostry Ofiarowania Maryi, które obchodzą kapitułę generalną w świetle niedawnej kanonizacji założycielki Marii Rivier". A wśród pielgrzymów anglojęzycznych,
pozdrowił "rowerzystów, którzy przybyli aż z Anglii, zapewniając o mojej modlitwie za ich zaangażowanie w walkę z rakiem", a w szczególności tych z Malty i różne grupy ze Stanów Zjednoczonych.
W Polsce "z niecierpliwością czekają na rychłą beatyfikację rodziny Ulmów". W wielu parafiach nowenna, która rozpocznie się pojutrze, będzie duchowym przygotowaniem do tego wydarzenia. Niech przykład tej bohaterskiej rodziny - dodał Ojciec Święty - która poświęciła swoje życie, by ratować prześladowanych Żydów, pomoże wam zrozumieć, że świętość i heroiczne czyny osiąga się poprzez wierność w małych rzeczach".
Ukraina i drugie Laudato si'
Pozdrawiając między innymi włoskojęzycznych pielgrzymów, papież odnowił "naszą bliskość i nasze modlitwy za umiłowaną i udręczoną Ukrainę, tak bardzo doświadczaną przez wielkie cierpienie".
Papież przypomniał o Światowym Dniu Modlitw o Opiekę nad Stworzeniem, który odbędzie się w najbliższy piątek, 1 września. Powtórzył, że zamierza opublikować drugą edycję Światowego Dnia Modlitw o Laudato si' 4 października, w święto św. Franciszka z Asyżu. Podczas audiencji dla prawników 21 sierpnia Franciszek ujawnił tę nadchodzącą adhortację.
Rodzina Ulma: normalne życie, podstawa ich niezwykłego poświęcenia
Przed zbliżającą się beatyfikacją Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci, która odbędzie się 10 września w Markowej, Konferencja Episkopatu Polski wystosowała list pasterski do wiernych. To beatyfikacja bez precedensu. Na ołtarze zostanie wyniesiona cała rodzina, w tym dziecko, którego Wiktoria spodziewała się w chwili zabójstwa.
Ignacy Soler-30 września 2023 r.-Czas czytania: 10minuty
Fakty są dobrze znane: podczas drugiej wojny światowej wszyscy członkowie Rodzina Ulma zostali zabici za ukrywanie rodzin żydowskich w swoich majątkach. Najstarszy syn miał osiem lat, a najmłodszy półtora roku. Matka spodziewała się syna, który miał już siedem miesięcy.
Wraz z nimi zamordowano ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów, w tym młodą córkę tego ostatniego. W liście opublikowanym przed beatyfikacją polscy biskupi podkreślają, że rodzina Ulmów "jest inspiracją dla współczesnych małżeństw i rodzin. Ich heroiczna postawa jest świadectwem, że miłość jest silniejsza niż śmierć" - czytamy w liście episkopatu.
Męczennicy
Bohaterski czyn rodziny Ulmów został uznany przez Kościół katolicki za męczeństwo za wiarę. Logiczne jest pytanie: dlaczego męczennicy? Motywacja tego męczeństwa jest jasna i wymowna: przejawem wiary chrześcijańskiej jest pełna miłości obrona życia bliźniego. W tym przypadku nie było żadnych wątpliwości, wszystko ułatwiła przełomowa decyzja św. Jana Pawła II o kanonizacji Maksymiliana Kolbego. To właśnie wtedy polski papież potwierdził, że aby uznać kogoś za świętego, wystarczy udowodnić, że kandydat do świętości oddał życie za drugiego człowieka.
Beatyfikacja Maksymilian Maria KolbeKanonizacja męczennika, dokonana przez św. Pawła VI w 1971 r., z różnych powodów, w tym politycznych, była kanonizacją jako obrońcy wiary, a nie męczennika. Jan Paweł II zerwał z tradycją i uznał, że oddanie życia za człowieka w obozie Auschwitz jest wystarczającym powodem do kanonizacji jako męczennika, bez konieczności procesu o nowy cud. Ten gest sprzed czterdziestu lat otworzył drogę do wszystkich beatyfikacji i kanonizacji, które odbywają się według tej rozszerzonej formuły, tzn. oddanie życia za drugiego człowieka, jako konsekwencja przeżywanej wiary chrześcijańskiej, jest aktem świadectwa wiary, jest byciem męczennikiem.
"Przygotowując uroczystość beatyfikacyjną, chcemy kontemplować jego świętość i czerpać z niej przykład dla współczesnych małżeństw i rodzin. Będzie to beatyfikacja bez precedensu, bo po raz pierwszy na ołtarze wyniesiona zostanie cała rodzina i po raz pierwszy beatyfikowane zostanie nienarodzone dziecko" - napisali biskupi.
Biskupi podkreślili, że Józef i Wiktoria Ulmowie ukazują piękno i wartość małżeństwa opartego na Chrystusie. "Ich miłość, realizowana w codzienności, może też motywować do otwartości na życie i odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. Heroiczna postawa miłości bliźniego powinna skłaniać nas do życia nie tyle dla własnej wygody czy chęci posiadania, ale do życia jako dar z siebie dla innych.
"Oczekując na beatyfikację, spójrzmy na przykład niezwykłej rodziny, która osiągnęła świętość w zwykłych okolicznościach życiowych. Jest to inspiracja dla współczesnych małżeństw i rodzin.
Niezwykła świętość w zwyczajnym życiu
"Musisz zdecydować się zostać świętym! Święci muszą zostać sprowadzeni z chmur i stać się normalnym, codziennym ideałem dla wierzących". (Ks. F. Blachnicki, Listy do więźnia, Krościenko 1990, s. 15-16).
Rodzina Józefa i Wiktorii Ulmów mieszkała na początku XX wieku w Markowej na Podkarpaciu. Mieli siedmioro dzieci. Józef jako głowa rodziny łączył opiekę nad najbliższymi z ciężką pracą na roli. Jednocześnie był otwarty na rozwój i wiedzę. Mimo wysiłku, jaki wkładał w prowadzenie gospodarstwa, potrafił znaleźć czas na swoje pasje: fotografię, pszczelarstwo, hodowlę jedwabników, introligatorstwo i ogrodnictwo. Zbudował sobie aparat fotograficzny i wiatrak, który wykorzystywał do wytwarzania energii elektrycznej.
Zamiłowanie do fotografii Józef wykorzystywał do utrwalania nie tylko życia swoich bliskich, ale także lokalnych wydarzeń, kościołów i uroczystości rodzinnych. Wykonywał również zdjęcia na zlecenie, portrety do dokumentów, dzięki czemu stał się znany w całej okolicy. Inspirowała innych nie tylko swoją wiedzą i umiejętnościami, ale także nieustanną chęcią pomocy i udzielania rad.
Wiktoria Ulma, z domu Niemczak, była przykładną żoną i matką, która z wielką troską i miłością dbała o dobre katolickie wychowanie swoich dzieci. Pochodziła z domu, w którym panowała zasada, że żadnemu człowiekowi proszącemu o pomoc nie można odmówić. Zawsze była wsparciem dla męża, a w doniosłym momencie, gdy musieli podjąć decyzję o przyjęciu zagrożonych śmiercią Żydów, dała świadectwo swojej miłości do innych. Starała się wprowadzić do domu życzliwą i przyjazną atmosferę, podkreślając, że rodzina powinna opierać się na wzajemnym szacunku, życzliwości i oddaniu.
Józef i Wiktoria pobrali się 7 lipca 1935 r. w miejscowym kościele. Wkrótce rodzina zaczęła się powiększać. Na świat przyszli Stasia, Basia, Władzio, Franuś, Antoś i Marysia, a w chwili tragicznej śmierci Wiktoria była w stanie błogosławionym z kolejnym dzieckiem.
Rodzina Ulmów traktowała swoje małżeństwo jako wspólnotę osób, które darzą się zaufaniem, miłością i dążą do świętości poprzez wierne wypełnianie codziennych obowiązków. W ich życiu realizowała się istota sakramentu małżeństwa, w którym sam Chrystus "przebywa z nimi, daje im siłę do naśladowania Go przez branie krzyża, do podnoszenia się po upadkach, do przebaczania sobie nawzajem, do wzajemnego noszenia brzemion". (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1642).
Ich ludzka miłość została oczyszczona przez łaskę sakramentu małżeństwa, doprowadzona do pełni, a moc Ducha Świętego przeniknęła ich życie wiarą, nadzieją i miłością.
Codzienne życie ich małżeństwa opierało się na realnych i konkretnych gestach, poprzez które Bóg mieszkał w tej różnorodności darów i spotkań. Żyli obietnicami złożonymi w dniu ślubu, wypełniając każdego dnia przymierze wiernej miłości małżeńskiej.
Jak stwierdził papież Franciszek podczas audiencji 28 listopada 2022 r., rodzina Józefa i Wiktorii Ulmów musi być "przykładem wierności Bogu i Jego przykazaniom, miłości bliźniego i poszanowania godności ludzkiej".
Patrząc na przykład życia małżeńskiego Józefa i Wiktorii, warto postrzegać nasze domy jako miejsca, gdzie Boża miłość jest widoczna i osobista, gdzie objawia się w konkretnych czynach, a Chrystus jest obecny w cierpieniach, zmaganiach i radościach codziennego życia. On umacnia i ożywia miłość, królując swoją radością i pokojem.
Małżeństwo Ulma, otwarte na życie
"Podstawowym zadaniem rodziny jest służba życiu" (Jan Paweł II, Familiaris Consortio, 28).
Józef i Wiktoria odkryli powołanie do szczególnego udziału w stwórczym dziele Boga poprzez życie siedmiorga swoich dzieci. Mimo trudnych warunków nie bali się przeciwności. Ufali Bożej Opatrzności. Wierzyli, że Bóg, dając życie, daje także siłę do pełnej realizacji powołania do macierzyństwa i ojcostwa.
Troszczyli się o dobrą edukację swoich dzieci, opartą na wartościach ewangelicznych. Żyli wiarą pod własnym dachem. Przekazywali żywą wiarę dzieciom poprzez przykład życia i nauczanie modlitwy. Dzieci uczyły się rozmawiać z Bogiem, obserwując rodziców. W rodzinnej modlitwie znajdowały siłę do codziennych wyrzeczeń i świadczenia o Chrystusie. Ulmowie nauczyli swoje dzieci wielbić Boga zarówno w kościele, jak i w domu. Wprowadzili nas w przeżywanie Mszy Świętej i praktykowanie miłości bliźniego.
Wiktoria jako kochająca matka poświęcała czas swoim dzieciom, pomagając im w nauce, dbając o ich wychowanie i wykształcenie. Z relacji świadków wiemy, że uczyła dzieci prac domowych i czystości w domu i wokół niego, opieki nad młodszym rodzeństwem i troski o siebie nawzajem. Podobała mu się pełna miłości atmosfera między rodzeństwem. Obserwował, jak tworzą wspólnotę, pracując, bawiąc się, spacerując i modląc się. Józef ze swej strony uczył dzieci pracy w gospodarstwie i ogrodzie oraz odpowiadał na ich liczne pytania.
Miłosierna miłość
"Miłość zaczyna się w domu i rozwija się w domu" (Matka Teresa z Kalkuty), ale na tym się nie kończy. Musi promieniować na innych.
Życie Czcigodnych Sług Bożych Józefa i Wiktorii składało się z niezliczonych wyrzeczeń i czynów miłości każdego dnia. Owocem przyjęcia takiego sposobu życia była heroiczna decyzja o pomocy Żydom skazanym na zagładę. Nie była ona pochopna, lecz wynikała z lektury Słowa Bożego, które kształtowało ich serca i umysły, a tym samym stosunek do bliźniego. Dla nich Biblia była prawdziwą księgą życia, co potwierdzają wybitne fragmenty Ewangelii, zwłaszcza przypowieść o dobrym Samarytaninie.
Ulmowie, starając się żyć jak Chrystus, realizując na co dzień przykazanie miłości, byli gotowi oddać życie za bliźniego. Józef i Wiktoria zdecydowali się przyjąć ośmioro Żydów, mimo grożącej im ze strony Niemców kary śmierci za pomoc w ukrywaniu Żydów. Na strychu ich niewielkiego domu schroniły się trzy rodziny: Goldmanów, Grünfeldów i Didnerów. Przez wiele miesięcy zapewniali im dach nad głową i jedzenie, co w czasie wojny było prawdziwym wyzwaniem.
Ich bezinteresowna postawa skończyła się tragicznie 24 marca 1944 roku. Wówczas niemieccy naziści wtargnęli do ich domu, okrutnie rozstrzelali ukrywanych Żydów, a następnie Józef i Wiktoria zostali zamordowani na oczach dzieci. Tragedią było zamordowanie dzieci. Józef i Wiktoria Ulmowie, w pełni świadomi ryzyka, poświęcili swoje życie, by ratować potrzebujących Żydów. Ich bohaterska postawa jest świadectwem, że miłość jest silniejsza niż śmierć.
Markowa: lud sprawiedliwych wśród narodów.
Nie jest to próba beatyfikacji narodu, ani ukazania pozytywnej strony dużej części polskiego społeczeństwa w czasie Wielkiej Wojny. Celem jest przygotowanie pięknej ceremonii beatyfikacyjnej rodziny, która poświęciła swoje życie dla ratowania Żydów.
W bazie danych Instytutu Pamięci Narodowej znajdują się nazwiska około sześciu tysięcy osób, które zapłaciły życiem za ukrywanie Żydów w czasie II wojny światowej. Rodzina Ulmów nie jest więc wyjątkiem.
Należy podkreślić inspirowaną chrześcijaństwem rolę ruchu chłopskiego w kształtowaniu postaw Józefa i Wiktorii (Józef był m.in. przewodniczącym Komisji Oświaty Rolniczej Okręgowego Zarządu Młodzieży Polskiej "Wici").
Istnieje lista osób z Markowej, które ukrywały rodziny żydowskie. Byli to: Michał i Maria Bar, Antoni i Dorota Szylar, Józef i Julia Bar, Michał i Katarzyna Cwynar, Michał i Wiktoria Drewniak. Oprócz rodziny Ulmów w pomoc zaangażowało się około 9 innych rodzin. Dzięki temu w Markowej uratowano prawdopodobnie 21 Żydów. Liczba rodzin, które przyjęły Żydów, łącznie z dziećmi, wyniosła prawie 36 osób.
Niektórzy opisywali Marków jako "miasto sprawiedliwych wśród narodów". Lepiej powiedzieć, że było to miasto, w którym mieszkało wielu sprawiedliwych. Ci, którzy aktywnie uczestniczyli w niesieniu pomocy prześladowanym Żydom, nie stanowili jednak większości mieszkańców, bo miasto liczyło wówczas około 4 tysięcy osób, z czego dziesięć procent stanowili Żydzi. To oczywiście nie dziwi, bo bohaterstwo nie jest atrybutem większości społeczeństwa. Wielkimi bohaterami są zawsze ci, którzy są w mniejszości, dlatego są tak doceniani.
Wśród Polaków były też osoby, które wydawały Żydów Niemcom, zdradzały polskie rodziny ukrywające Żydów, a nawet uczestniczyły w tych mordach. Okupant ich do tego zachęcał. Przy okazji beatyfikacji Ulmów warto jednak pamiętać, że były w Polsce inne rodziny, które wbrew niemieckiemu prawu pomagały Żydom. Było wielu Polaków, którzy odważyli się pomagać. Rodzina Ulmów jest najbardziej znana, ale było ich znacznie więcej i dzięki tej beatyfikacji świat może odkryć, że ludzkie i chrześcijańskie zachowania aż po heroizm nie są własnością nielicznych.
Co mówi nam dzisiaj rodzina Ulmów?
Rodzina Ulmów jest przykładem "bardzo dużego zjawiska", jakim było ratowanie Żydów przez Polaków w czasie II wojny światowej. W tej działalności brały udział nie dziesiątki, nie setki, nie tysiące, ale setki tysięcy ludzi. Ratowanie Żydów" było zapewne mottem dla wielu Polaków. Działalność ta była systematycznie organizowana i prowadzona przez polskie państwo podziemne i rząd na uchodźstwie. Pomoc Żydom była oficjalnie jednym z celów państwa podziemnego.
Rodzina Ulmów i jej zachowanie jest dziś postrzegane jako szczególna postawa etyczna, która powinna być w Polsce podtrzymywana. Postawa Ulmów, w której dziś widzimy największe bohaterstwo, w czasie wojny mogła być postrzegana inaczej.
W tamtym czasie wielu nie postrzegało tego jako bohaterstwa. Konieczne jest poznanie kontekstu przedwojennego polskiego antysemityzmu - zarówno antysemityzmu ludowego, jak i antysemityzmu elit - oraz kontekstu okrutnego niemieckiego prawa, które zakazywało pomocy Żydom.
Rodzina Ulmów powinna być wzorem dla świata, ich przykład musi być nadal obecny w Polsce. W przedwojennej Polsce istniały postawy antyżydowskie, istniał realny konflikt interesów narodowych i ekonomicznych, ale nigdy w takim stopniu dyskryminacji prawnej jak w III Rzeszy. Nawet osoby o nastawieniu antyżydowskim przed wojną, jak Zofia Kossak-Szczucka, prosiły o pomoc Żydów prześladowanych przez Niemców.
Warto zauważyć, że Ulmowie są przykładem świętości w codziennym życiu, świętości, którą historia wystawiła na próbę. Trzeba wiedzieć, że w Markowej panowały normalne, sąsiedzkie stosunki między Polakami i Żydami. Nie sposób zrozumieć historii rodziny Ulmów bez znajomości historii mieszkańców Markowej.
Oczekując na beatyfikację, spójrzmy na przykład niezwykłej rodziny, która osiągnęła świętość w zwykłych okolicznościach życiowych. To inspiracja dla współczesnych małżeństw i rodzin. Józef i Wiktoria Ulmowie pokazują przede wszystkim piękno i wartość małżeństwa opartego na Chrystusie, gdzie Boża łaska jest fundamentem wszystkiego.
Ich miłość realizowana w codziennym życiu może również motywować do otwartości na życie i odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. Heroiczna postawa miłości bliźniego powinna pobudzać nas do życia nie tyle dla własnej wygody czy chęci posiadania, ale do życia jako dar z siebie dla innych.
Papież skupia się na tych, którzy żyją na marginesie społeczeństwa
Globalna Sieć Modlitwy Papieża Franciszka opublikowała wrześniowe wideo. Z tej okazji papież prosi o modlitwę za tych, którzy "żyją na marginesie społeczeństwa".
Wideo przedstawiające papieża Franciszka z jego intencja modlitewna na wrzesień został już opublikowany. W tym miesiącu papież prosi katolików o modlitwę za tych, którzy "żyją na marginesie społeczeństwa".
Papież potępia powszechną obojętność. Kładzie nacisk na media, w których sytuacja, w której żyje ponad 700 milionów ludzi, nie jest potępiana. "Kultura wyrzucania", mówi Franciszek, "dominuje nasze życie, nasze miasta, nasz sposób życia".
W obliczu tej sytuacji Ojciec Święty prosi, abyśmy "przestali czynić niewidzialnymi tych, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa, czy to z powodów ubóstwouzależnień, chorób psychicznych lub upośledzeń". W ten sposób możemy przejść od kultury odrzucania do "kultury akceptacji".
Dlatego papież prosi, aby "modlić się, aby ludzie, którzy żyją na marginesie społeczeństwa, w nieludzkich warunkach życia, nie zostali zapomniani przez instytucje i nigdy nie zostali odrzuceni".
José Ángel Saiz Meneses: "Bractwa coraz częściej mają ewangelizacyjne sumienie".
Pasterzuje archidiecezji sewilskiej od 2021 roku. Przybył do Sewilli z Terrasy, co oznaczało znaczącą zmianę profilu diecezji. Sewilla jest również jednym z największych epicentrów hiszpańskiego Wielkiego Tygodnia, jednym z najgłębiej zakorzenionych przejawów pobożności ludowej, a za nieco ponad rok archidiecezja będzie gospodarzem II Międzynarodowego Kongresu Bractw i Pobożności Ludowej.
Na stronie Konto arcybiskupa Sewilli na Twitterze, José Ángel Saiz Meneses (Sisante (Cuenca), 2 sierpnia 1956) opowiedział o pewnym fakcie: 12 sierpnia biskup pomocniczy Sydney, Mons. Richard Umbers wraz z ekipą ze swojej diecezji odwiedził Sewillę na kilka dni, aby dowiedzieć się więcej o Bractwach na miejscu. Ta anegdota jest nie tylko zabawna, ale także odkrywcza: pobożność ludowa jest obecnie głównym hamulcem sekularyzacji w krajach zachodnich.
W tym roku przypadła również trzydziesta rocznica wizytyJana Pawła II do wioski El Rocío. Tam, w sercu jednego z najbardziej popularnych nabożeństw w Hiszpanii, Ojciec Święty zachęcał katolików do zagłębienia się w "fundamenty tego nabożeństwa, aby móc nadać tym korzeniom wiary ich ewangeliczną pełnię; to znaczy odkryć głębokie powody obecności Maryi w waszym życiu jako wzoru w pielgrzymce wiary".
Wspominając to wydarzenie i mając na uwadze niezaprzeczalną siłę pobożności ludowej, biskupi diecezji południowej Hiszpanii opublikowali List pasterski "Maryja, Gwiazda Ewangelizacji. Ewangelizacyjna moc pobożności ludowej".w którym potwierdzają, że pobożność ludowa "gromadzi to, co najlepsze w każdej kulturze i przekształca to w żywy wyraz wiary".
W tym wywiadzie dla Omnes, Msgr. Saiz Menesesktóry już przygotowuje kongres na temat pobożności ludowej, podkreśla, że "bractwa są rzeczywistością przekrojową, podobnie jak sam Kościół", a pobożność ludowa jest niewątpliwie "wałem powstrzymującym sekularyzację".
Miałeś okazję zanurzyć się w znaczeniu pobożności ludowej w diecezji tak wybitnej pod tym względem jak Sewilla. Czy to naprawdę bariera przed sekularyzacją?
-Przyszedłem do Sewilla dwa lata temu. Pochodzę z Katalonii. W Tarrasie towarzyszyłem 24 bractwom "rocieras", które nie mogły udać się do Rocío i z wielkim uczuciem świętowały tam swoją pielgrzymkę. To było jak mała roślina pobożności ludowej. Tutaj w Sewilli jest to cały las. W tej diecezji mamy Bractwa z tysiącami braci i sióstr, niektóre z ponad 16 000. W ostatnich latach nie widziałem ani jednego przypadku zlikwidowania jakiegokolwiek bractwa; z drugiej strony, ciągle pojawiają się prośby o nowe bractwa. Jest to zatem rosnące zjawisko.
Mogłem zaobserwować, że południowa połowa Hiszpanii jest mniej zsekularyzowana niż północna, a to w dużej mierze dzięki światu Bractw i Konfraterni. Dlaczego? Ponieważ przekazywanie wiary, które jest tak ważne w życiu i pracy duszpasterskiej Kościoła, nadal odbywa się w naturalny sposób w Bractwach.
Kiedy o tym mówi naturalny sposóbDo czego konkretnie się odnosisz?
-Wiara jest przekazywana w Bractwa jak przez osmozę. To się przeżywa. Podczas Wielkiego Tygodnia zwykle korzystam z okazji, aby udać się na wyjście procesji, które mogę, zwłaszcza w sąsiednich parafiach. Uderza mnie widok matek ubranych jak nazaretanki, z dziećmi na rękach, które nie idą, również ubranymi jak nazaretanki, a to dziecko, kiedy zacznie chodzić, pójdzie z matką towarzyszącą Dziewicy lub Chrystusowi.
Bp Saiz Meneses z papieżem Franciszkiem.
W czerwcu ubiegłego roku pojechałem z komitetem wykonawczym II Międzynarodowego Kongresu Sióstr i Pobożności Ludowej na spotkanie z papieżem Franciszkiem i przypomniałem sobie ten przykład. Papież skomentował, że matki używają "matczynego dialektu" do przekazywania wiary, że to one mówią swoim małym dzieciom o Dziewicy, o Jezusie... że niosą je ze sobą, w swoich ramionach, do tej wiary.
Jest to oczywiste w Bractwach i wyjaśnia spowolnienie sekularyzacji.
Są tacy, którzy nawet dzisiaj szufladkują pobożność ludową jako zwykły przejaw "sentymentalizmu"?
-W dwóch pudełkach: sentymentalizmu i niskiej kultury. Przed laty wydawało się przede wszystkim, że pobożność ludowa należy do ludzi o niskiej kulturze. Należała do ludzi z niskim wykształceniem, którzy "nie mogli aspirować do czegoś więcej". Tak jednak nie jest.
Przyjmuję wiele zarządów bractw, które przyjeżdżają, aby zaprezentować swoje działania i projekty, spotykam biznesmenów, dyrektorów firm, wielu profesorów uniwersyteckich i wykładowców. Obok nich są samozatrudnieni, robotnicy, pracownicy... Bractwa są rzeczywistością przekrojową, podobnie jak sam Kościół.
Pobożność ludowa nie jest dla analfabetów, jest sposobem na spotkanie z Bogiem. przez pulchritudinis która jest nie tylko doskonale ważna dla spotkania z Bogiem, ale jest komplementarna do bardziej spekulatywnej drogi. Jest wielu wysoko wykształconych, wysoce kulturalnych ludzi, dla których ta droga jest tą, która najbardziej pomaga im spotkać Boga.
Czy uważasz, że poczyniono postępy w kwestii szkoleń w bractwach?
-Bractwa rządzą się zasadami, które opierają się na trzech filarach: kulcie, formacji i działalności charytatywnej.
Nabożeństwa są uroczystymi celebracjami, które wykonują bardzo dobrze.
Formacja jest rzeczywiście obszarem, który kosztuje najwięcej, ale tak samo formacja ciągła kosztuje księży i biskupów. Często mamy tak wiele pilnych spraw duszpasterskich, że modlitwa ledwo wystarcza... nie mówiąc już o świeckich mężczyznach i kobietach, ojcach i matkach rodzin....
Wreszcie, działalność charytatywna. Bractwa prowadzą imponującą działalność społeczną i charytatywną, więc o co więcej moglibyśmy prosić?
W jaki sposób manifestacja wiary, osobistego zaangażowania, jest wspierana w tym obszarze?
-Oprócz trzech znanych już wymiarów, stopniowo dostrzegamy czwarty wymiar, który zyskuje na znaczeniu w życiu kobiet i mężczyzn. Bractwaświadomość misji i ewangelizacja.
W listopadzie 2021 r., wkrótce po moim przybyciu do Sewilli, odbyła się misja Gran Poder. Posąg odwiedził najbiedniejsze dzielnice miasta, był w każdej z parafii. Uczestniczyłem we wszystkim, w czym mogłem, zwłaszcza w przekazach. To było imponujące: twarze, spojrzenia dzieci, młodzieży i osób starszych, chorych...
Rzeźba Nuestro Padre Jesús del Gran Poder ma w sobie wielkie piękno estetyczne, a przede wszystkim duchową i religijną siłę, którą można poczuć przechodząc obok. "Pan z Sewilli, który przychodzi do mnie", mówili ludzie... To było coś wspaniałego.
Teraz inne bractwa realizują te misje. Ten wymiar jest wzmacniany, ponieważ istota ludzka to wrażliwość, uczucie, serce; to rozum, zrozumienie; to wiara i duchowość. Te trzy poziomy są konieczne i uzupełniają się, a nie wykluczają. Dlaczego więc wykluczać ten poziom, który tak bardzo pomaga ludziom? Jest to zadanie duszpasterskie, które nabiera rozpędu.
Jak pobożność ludowa wpisuje się w życie parafialne, wspólnotowe i codzienne?
-Kiedy objaśniam archidiecezję sewilską ludziom, którzy jej nie znają, wskazuję im: 264 parafie, z których większość jest bardzo aktywna w całej diecezji, 125 wspólnot życia czynnego, 34 klasztory i zakony życia kontemplacyjnego. Obok nich wszystkie rzeczywistości kościelne: Opus Dei, Droga Neokatechumenalna, Cursillos de Cristiandad, Focolarinos, Dzieło Kościoła, Akcja Katolicka... itd. itp. Wszystkie z silną obecnością i witalnością. A obok nich 700 wspólnot braterskich.
W obliczu tej rzeczywistości pierwszą rzeczą jest nie popadać w samozadowolenie, a przede wszystkim musimy wzrastać w komunii kościelnej i synodalności. W ten sposób, zjednoczeni, zwielokrotnimy efekt duszpasterski i ewangelizacyjny.
Na przykład w przypadku bractw, ich kierownikami duchowymi są zazwyczaj proboszczowie kościołów wiejskich, są oni związani z wieloma parafiami i dlatego są zjednoczeni z życiem parafialnym. Na przykład, trasy katechetyczne odbywają się w parafiach, nie są powielane.
Biskupi z Południa opublikowali interesujący list pasterski na temat pobożności ludowej. Jak możemy uchronić ją przed zapomnieniem?
-Z pewnością w przypadku wszystkich oficjalnych dokumentów istnieje niebezpieczeństwo, że trafią one z prasy drukarskiej na półkę z książkami. W Sewilli, w ramach przygotowań do II Międzynarodowego Kongresu Bractw i Pobożności Ludowej w grudniu 2024 roku, trwająca formacja Bractw skupi się w tym roku na tym statucie. Ja sam zawsze wygłaszam wykład dla starszych braci i sióstr na początku kursu i będziemy rozmawiać o tym liście.
Jak papież przyjął II Międzynarodowy Kongres Bractw i Pobożności Ludowej?
-W czerwcu ubiegłego roku przedstawiłem kongres papieżowi. Mówił nam o znaczeniu ewangelizacji kultury i inkulturacji wiary. Podkreślił znaczenie pobożności ludowej jako osobistej, rodzinnej, bliskiej pobożności, która jest przekazywana w domu, poprzez dialekt matki.
Wezwał nas do wzmocnienia tego obszaru, do towarzyszenia mu i do bycia bardzo gościnnymi. Ponadto Papież poprosił nas, abyśmy troszczyli się o "wiarę prostych" i wszystkich. Poradził nam, abyśmy nadali temu obszarowi treść i formację oraz wzmocnili ten wymiar ewangelizacyjny.
Nalegał również na spójność życia, abyśmy pomagali wszystkim wiernym prowadzić spójne życie społeczne, zawodowe i kościelne.
Późnym popołudniem, kiedy intensywny letni upał już słabł, natknąłem się na grupę dziewcząt, może 14 lub 15 lat, tańczących przed statywem z telefonem. Ćwiczyły prostą choreografię do podkładu muzycznego piosenki z lat 90-tych, ale z większą prędkością: "speed-up" czegoś Alanis Morrisette. Skład grupy i duch, z jakim podjęli wyzwanie dla Tiktok, były godne pochwały. I wyraźnie wcielili w życie radę Seneki: "Nie ma gładkiej drogi z ziemi do gwiazd" ("Hercules furens"). Od niepamiętnych czasów każde pokolenie staje przed wyjątkowymi wyzwaniami, które definiują jego epokę. Jednak ta ponadczasowa prawda, wyrażona przez filozofa Senekę słowami "...", jest nie tylko wyzwaniem, jest wyzwaniem.Non est ad astra mollis e terris via".przypomina nam, że nie ma łatwej drogi z ziemi do gwiazd. Jest to podróż, którą nasze młode pokolenie, te dusze w wieku od 15 do 20 lat, zaczynają podróżować, a gdy to robią, wyzwania, przed którymi stają, są zarówno uniwersalne, jak i specyficzne dla ich czasów. Ale jak nisko ustawiona jest poprzeczka, jeśli taniec w mediach społecznościowych jest ostateczną trudnością dla tego pokolenia"... możemy pomyśleć. Rzeczywiście, jeśli stoją tylko w obliczu dramatu liczby polubień, to są to niskie aspiracje. Nie ma to nic wspólnego z wojną światową (lub domową) ani z głodem i ubóstwem innych epok.
Aktualne wyzwania
Ale przyszłość naszego społeczeństwa cierpi z powodu cichej i głębszej epidemii. Wyzwania tego pokolenia są nieco bardziej niewidoczne i zgubne. I tutaj chciałbym przedstawić trzy najwyraźniejsze skutki plagi, która je dziesiątkuje: strach przed byciem wyjątkowym, przeszkoda obojętności i dramat krótkowzroczności.
Nie jest to pesymistyczny pogląd. Każde pokolenie ma swoje wyzwania i chwały. Historia pokazała nam, że w każdej epoce pojawiają się odniesienia, które pomimo młodego wieku wywierają głęboki wpływ na zbiorowe sumienie. Na przykład renesans był złotym wiekiem, w którym młodzi ludzie, tacy jak Leonardo da Vinci i Michał Anioł, podnosili ludzkiego ducha swoją nienasyconą ciekawością i pasją do odkrywania i tworzenia. Nie inaczej było z młodymi ludźmi wiary, takimi jak św. Sebastian i św. Teresa z Lisieux, którzy wykazywali niezachwianą wiarę w swoje przekonania, nawet w trudnych czasach.
Podczas gdy odniesienia kulturowe z przeszłości mogą stanowić lekcję, obecne okoliczności również mają swoje osobliwości. W tym zglobalizowanym świecie technologia przyniosła ze sobą podwójny miecz: z jednej strony zdemokratyzowała dostęp do informacji i umożliwiła kontakty międzyludzkie ponad barierami geograficznymi, ale z drugiej strony wzmocniła kulturę natychmiastowości i ciągłych porównań społecznych. Sieci społecznościowe, choć są potężnymi narzędziami komunikacji, często mogą być źródłem presji, zwłaszcza dla młodszych ludzi, którzy mogą odczuwać nieodpartą potrzebę dostosowania się do pewnych form i poszukiwania ciągłej zewnętrznej walidacji.
Dzisiejsi młodzi rewolucjoniści
Carlo Acutis, młody Włoch, który odszedł z tego świata w wieku zaledwie 15 lat, jest inspirującym przykładem tego, jak można połączyć wiarę, pasję i technologię, aby wywrzeć trwały wpływ. Carlo, który został beatyfikowany w 2020 roku, wykorzystał technologię do stworzenia wirtualnej wystawy poświęconej cudom eucharystycznym na całym świecie. Jego mantra "wszyscy rodzimy się oryginałami i umieramy jako kopie" jest głęboką refleksją na temat znaczenia przyjęcia naszej wyjątkowości w świecie, który często faworyzuje konformizm.
Rzeczywistość jest taka, że podczas gdy każde pokolenie staje przed wyzwaniem odnalezienia swojej tożsamości, nasza dzisiejsza młodzież robi to w scenariuszu zalanym bodźcami i rozpraszaczami. Często w poszukiwaniu przynależności mogą pojawić się pokusy. Jedną z nich jest pokusa bycia nieskomplikowanym lub innymi słowy, szukania ścieżki najmniejszego oporu w kulturze, która preferuje natychmiastową gratyfikację. Trwałe nagrody, te, które naprawdę mają znaczenie, wymagają czasu, wysiłku, a czasem przeciwności losu. W tym miejscu analogia do budowania wieży, kamień po kamieniu, nabiera znaczenia. Każdy wysiłek, każde małe osiągnięcie jest kolejnym krokiem w kierunku kulminacji większego celu.
Kolejnym wyzwaniem jest "dramat ignorancji i krótkowzroczności". Brak zainteresowania często wynika z braku kontaktu ze światem w całej jego różnorodności i cudowności. Dlatego tak ważne jest rozwijanie w nich odkrywczego sposobu myślenia, w którym pragnienie odkrywania staje się motorem do nauki i rozwoju. Sabrina Gonzalez Pasterski jest żywym świadectwem tego ducha. Od zbudowania własnego samolotu w wieku 14 lat do zdobycia uznania za swoją pracę w dziedzinie fizyki teoretycznej, Sabrina uosabia siłę poświęcenia i pasji do nauki.
Z tych wszystkich powodów ważne jest, abyśmy nie tylko identyfikowali te wyzwania, ale także działali. Młodzi ludzie, z całym swoim potencjałem i energią, potrzebują mentorów, przewodników, którzy pomogą im poruszać się po tym złożonym krajobrazie. Naszym obowiązkiem jako społeczeństwa jest zapewnienie im narzędzi nie tylko do pokonywania przeszkód, ale także do budowania lepszego świata dla wszystkich. Wyobrażam sobie świat, w którym tworzone są przestrzenie, takie jak grupy mentorskie lub warsztaty społeczne, które sprzyjają dialogowi międzypokoleniowemu. Gdzie doświadczenia i mądrość poprzednich pokoleń łączą się ze świeżością i zapałem młodzieży.
Ostatecznie sprostanie wyzwaniom związanym z wychowaniem nowego pokolenia nie jest łatwym zadaniem, ale dzięki miłości, wzajemnemu wsparciu i świadomym działaniom możemy pomóc im wytyczyć własną ścieżkę od ziemi do gwiazd. Ponieważ w ostatecznym rozrachunku naszą wspólną odpowiedzialnością jest zapewnienie, że przyszłość jest w dobrych rękach, a kto lepiej niż nasi młodzi ludzie poprowadzi nas ku lepszemu jutru? Zapraszam wszystkich do przyłączenia się do tej misji i bycia na każdym kroku latarnią, która prowadzi kolejne pokolenia ku przyszłości pełnej obietnic i nadziei.
Młodzi rosyjscy katolicy gromadzą się w Petersburgu po ŚDM w Lizbonie
W dniach 23-27 sierpnia 2023 r. w Sankt Petersburgu odbyło się 10. Krajowe Katolickie Spotkanie Młodzieży Rosji, które w tym roku było przedłużeniem ŚDM Lizbona 2023.
Loreto Rios-28 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
10. Krajowe Spotkanie Młodych Katolików w Rosji odbywa się od 2000 roku. W 2023 r., po raz pierwszy odbywające się w Petersburgu, przyciągnęło około 400 uczestników z 54 rosyjskich miast i czterech katolickich archidiecezji Rosji. 25 sierpnia papież Franciszek przemówił podczas wideokonferencji, wygłaszając przemówienie na temat przemówienieWysłuchał świadectw młodych ludzi i odpowiedział na kilka pytań. Jego udział trwał nieco ponad godzinę.
Rosyjskie ŚDM
Z tej okazji wydarzenie zostało pomyślane jako rozszerzenie programu ŚDM Lizbona 2023 i miało podobną strukturę, ze wspólnymi mszami i katechezami każdego ranka w grupach po 25-30 osób, opartymi na tych samych tematach, co te omawiane w Lizbonie. W spotkaniu wzięło udział pięciu biskupów z Konferencji Episkopatu Rosji: Paolo Pezzi, arcybiskup archidiecezji Matki Bożej Większej w Moskwie (głównej archidiecezji Rosji) oraz biskup pomocniczy Nikołaj Dubinin; Clemens Pickel z diecezji św. Klemensa w Saratowie; Joseph Werth z diecezji Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku; oraz Kirill Klimovich z diecezji św.
Oprócz młodych Rosjan, w wydarzeniu wzięli również udział zagraniczni studenci m.in. z Armenii, Azerbejdżanu, Indii i Kolumbii, a także zakonnicy i katecheci.
Dni rozpoczęły się w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny Elżbiety w Sankt Petersburgu, zgodnie z mottem ŚDM w Lizbonie: "Maryja wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1, 39). Oprócz mszy świętych, katechez i wieczorów modlitewnych, spotkanie obejmowało świąteczne chwile oraz modlitwę osobistą i wspólnotową. Podobnie jak w Lizbonie, pielgrzymi zostali powitani przez parafie i rodziny katolickie z Sankt Petersburga.
Katolicy w Rosji: mniej niż 1 % populacji
Oksana Pimenova, zastępca dyrektora Instytutu św. Tomasza w Moskwie i jedna z organizatorek spotkania, skomentowała to w następujący sposób Agencja Fides że "chociaż Kościół katolicki w Rosji składa się z małych wspólnot rozproszonych na rozległym terytorium, łączy nas "łańcuch uścisków dłoni": nie wszyscy znamy się bezpośrednio, ale często mamy wspólnych znajomych, a chwile takie jak ta pomagają nam wzrastać we wzajemnej komunii i przyjaźni. Bycie razem z ludźmi tak różnymi pod względem pochodzenia i powołania oznacza możliwość uznania siebie za część wielkiej rodziny, która nie zna granic i której członkowie, pomimo swojej różnorodności, są powołani do bycia razem".
Dwoje młodych rosyjskich katolików, Alexander i Varvara, złożyło swoje świadectwa w ciągu dnia. Po ich wysłuchaniu papież Franciszek wygłosił przemówienie w języku hiszpańskim, podejmując kilka refleksji na temat ŚDM Lizbona 2023.
Przywoływanie i odwoływanie
Przede wszystkim Papież wskazał, że "Bóg nakazuje nam wyjść i iść (...) Wszyscy jesteśmy wybrani i powołani (...) przed talentami, które posiadamy, przed naszymi zasługami, przed naszymi zaciemnieniami i ranami, przed wszystkim innym, do czego zostaliśmy powołani. Wezwani po imieniu, ty do ciebie. Bóg nie idzie na stertę, nie. Bóg idzie od ciebie do ciebie.
Elżbieta, która była bezpłodna, i Maryja, Dziewica: dwie kobiety, które stały się świadkami przemieniającej mocy Boga. Bóg przemienia. To właśnie to doświadczenie przepełniającej Bożej miłości nie może nie być dzielone z innymi. Dlatego Maryja wstała i wyszła bez zwłoki, szybko. Musiała wstać w pośpiechu. Kiedy Bóg wzywa, nie możemy siedzieć spokojnie".
"Bóg zawsze wita".
Drugą ideą, którą podkreślił papież, było to, że "Boża miłość jest dla wszystkich, a Kościół należy do wszystkich. Miłość Boga można rozpoznać po Jego gościnności. Bóg zawsze przyjmuje, stwarza, tworzy przestrzeń, abyśmy wszyscy mieli miejsce i poświęca się dla innych, jest uważny na potrzeby innych. Maryja pozostała z Elżbietą przez trzy miesiące, pomagając jej w jej potrzebach. Te dwie kobiety tworzą przestrzeń dla narodzin nowego życia: Jana Chrzciciela i Jezusa.
Ale także tworzą przestrzeń dla siebie nawzajem, komunikują się. Kościół jest matką z otwartym sercem, która wie, jak przyjąć i przyjąć, zwłaszcza tych, którzy potrzebują więcej opieki. (...) Wstęp jest wolny. A potem niech każdy poczuje zaproszenie Jezusa do pójścia za Nim, aby zobaczyć, jak stoi przed Bogiem; i na tę podróż są nauki i sakramenty. Pamiętajmy o Ewangelii: kiedy mistrz uczty posyła po krzyże na drodze, mówi: "Idźcie i przyprowadźcie je wszystkie" (por. Mt.22, 9)".
Młodzi i starzy
Po trzecie, Franciszek podkreślił, że "ważne jest, aby młodzi i starsi otworzyli się na siebie nawzajem. Młodzi, spotykając się z osobami starszymi, mają możliwość przyjęcia bogactwa ich doświadczeń i przeżyć. A starsi, spotykając młodych, znajdują w nich obietnicę przyszłości pełnej nadziei. Ważne jest, abyście wy, młodzi, prowadzili dialog z osobami starszymi, dialog z dziadkami, słuchali dziadków, słuchali tego doświadczenia życia, które wykracza poza doświadczenie rodziców.
Punktem spotkania Maryi i Elżbiety są sny. Oboje śnią. Młodzi marzą, starzy marzą. To właśnie marzenie, zdolność marzenia, wizja jutra trzyma i podtrzymuje pokolenia razem (...). Elżbieta, z mądrością lat - była stara - umacnia Maryję, która była młoda i pełna łaski, prowadzona przez Ducha".
"Artisans of Peace
Na koniec Papież powiedział, że życzy młodym Rosjanom "powołania do bycia rzemieślnikami pokoju pośród tak wielu konfliktów, pośród tak wielu polaryzacji ze wszystkich stron, które nękają nasz świat. Zachęcam was, abyście byli siewcami nasion, nasion pojednania, małych nasion, które w tej zimie wojny nie wykiełkują na razie w zamarzniętej ziemi, ale na przyszłą wiosnę zakwitną. Jak powiedziałem w Lizbonie: miej odwagę zastąpić obawy marzeniami.(...) Pozwólcie sobie na luksus wielkich marzeń!"
Na zakończenie Ojciec Święty posłużył się przykładem Maryi Dziewicy, prosząc młodych ludzi, aby "poczęli" Pana "w swoich sercach i szybko, w pośpiechu, zanieśli Go tym, którzy są daleko, zanieśli Go tym, którzy Go potrzebują. Bądźcie znakiem nadziei, znakiem pokoju i radości, jak Maryja, ponieważ z tą samą "pokorą Jej służebnicy" wy również możecie zmienić historię, która należy do was".
Młodzi Rosjanie w Lizbonie
Na ŚDM w Lizbonie przyjechało mniej niż dwudziestu pielgrzymów z Rosji, z których niektórzy, choć przyjechali z grupą, byli zagranicznymi studentami. Tylko kilkunastu z tej grupy było narodowości rosyjskiej.
Z kolei 300 ukraińskich pielgrzymów wzięło udział w ŚDM w Lizbonie. Możesz przeczytać kronikę o tych grupach tutaj y tutaj.
Carol Enhua otrzymuje z rąk papieża wstęgę Dama de San Silvestre.
Carol Enuha miała ogromny zaszczyt otrzymać od papieża Franciszka wstęgę Lady of St. Sylvester w uznaniu jej pracy na rzecz pomocy i wspierania chrześcijan w Nigerii i Stanach Zjednoczonych.
"Iść naprzód i wykonywać dzieło Chrystusa" jest tym, co Carol Enhua robiła przez całe swoje życie. Być może dlatego papież Franciszek docenił jej wysiłki i posługę.
Nie każdego dnia można spotkać kogoś, kto został pasowany na rycerza. Jednak spośród 1,3 miliarda katolików na całym świecie, Carol Enuha otrzymała ogromny zaszczyt otrzymania wstążki Lady of St Sylvester od papieża Franciszka. To szczególne wyróżnienie przyznawane jest osobom świeckim, których altruizm i filantropia mają pozytywny wpływ na ich społeczności, które "wychodzą i wykonują dzieło Chrystusa" i poważnie traktują swoje powołanie do służby.
Carol Enhua w dniu, w którym otrzymała wstążkę Dama de san Silvestre (Copyright: Carol Enhua)
Order Świętego Sylwestra został ustanowiony przez papieża Grzegorza XVI, a następnie zreformowany. To prestiżowe odznaczenie przyznawane jest świeckim mężczyznom i kobietom, którzy są aktywnymi członkami swojego Kościoła i dokonują pozytywnych zmian w życiu swoich braci i sióstr.
Omnes usiadł z Carol i odkrył, że zawsze słuchała "wezwania", które Jezus położył na jej sercu. Dorastając w Nigerii, Carol była świadkiem skrajnego ubóstwa i beznadziei w swoich lokalnych społecznościach.
Dobry Samarytanin
W wieku trzydziestu lat rozpoczął swoją służbę w Lagos, Nigeria. Carol zawsze czuła się powołana do służby Kościołowi. Mówiła: "Kiedy widzę potrzebę, pomagam". Przez ponad czterdzieści lat Carol, z pomocą swojego męża, inż. Hyacintha Enuha, tworzyła rozwiązania dla swoich katolickich sąsiadów i rozpalała nadzieję dla wielu tam, gdzie jej nie było.
Nie jest zaskoczeniem, że Carol otrzymała tę wyjątkową papieską nagrodę. Jej poświęcenie dla społeczności jest imponujące. Carol opowiedziała, jak pewnego razu zobaczyła szkołę w Nigerii, która była "zniszczona, bez dachu". Dobra Samarytanka, którą była i nadal jest, zapewniła fundusze potrzebne do zburzenia budynku, a następnie zleciła jego odbudowę.
"Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo" (J 2:19). Co Jezus miał na myśli mówiąc te słowa do faryzeuszy? Być może to, że z Nim nic nie może zostać zniszczone. Ale jeśli jesteśmy podobni do Chrystusa w naszych słowach, myślach i czynach, możemy czynić wszystko przez Chrystusa.
Ponadto Carol zebrała pieniądze na opłacenie dwustu osób potrzebujących operacji zaćmy i jaskry, zapewniła badania wzroku przez entomologów i rozdała okulary potrzebującym. "Wychodzisz im naprzeciw tam, gdzie są ich potrzeby" - mówi Carol.
Była również przewodniczącą Lyons Club Podczas swojej kadencji Carol zorganizowała wiele wydarzeń charytatywnych i zebrała znaczne sumy pieniędzy na dalszą pracę misyjną. Jej wysiłki były jednak kontynuowane. Na przykład, gdy lokalne parafie w Nigerii potrzebowały ławek, Carol podarowała ponad 200. Podarowała również ziemię w Ketu, Lagos, Oblatom św. Józefa na budowę kościoła. Lista jest długa. Carol zakasuje rękawy i wkracza do akcji, gdy jest taka potrzeba. Wiemy, że Jezus nauczał nas, że bardziej opłaca się dawać niż otrzymywać, a Carol nie stara się zdobywać prezentów, ale dawać.
Idealne połączenie
Carol poznała swojego męża, inżyniera Hyacinthna, podczas podróży służbowej do Nigerii. Ostatecznie pobrali się. Podróżowali tam i z powrotem do Delaware, gdzie przez wiele lat mieli drugi dom. Jednak w 2015 r. przeprowadzili się na stałe do Nowego Jorku i nazwali Wielkie Jabłko swoim nowym domem, wraz z dziećmi i wnukami.
Nagroda i uznanie dla jego filantropii nie uderzyły mu do głowy; pozostaje skromny i stara się służyć jak najwięcej w swoim codziennym życiu i w lokalnych parafiach, gdzie uwielbia chodzić na msze, modlić się i nawiązywać więzi z parafianami. Lubi wiele rzeczy w swoim lokalnym Kościele; na przykład: "Jest poczucie wspólnoty; dużo wspólnoty wśród parafian i naprawdę można to poczuć. Ludzie troszczą się o ciebie". Docenia również, gdy inni parafianie "... dzwonią do ciebie, aby dowiedzieć się, gdzie byłeś, kiedy cię nie widzą". Carol skomentowała również, jak przyjaźni są parafianie. Wyczuwalne jest poczucie wsparcia.
Jej posługa trwa nadal, a jej wiara jest niezachwiana. Jest członkiem-założycielem i pionierskim sekretarzem Legionu Maryi i Matki Bożej z Wieczernika, LOM, i poważnie traktuje swoje papieskie wyróżnienie. Jej misja pozostaje niezmienna: stara się pomóc swojej wspólnocie, przywrócić komuś zaufanie, zaszczepić wieczną miłość Boga i odbudować wszystko, co może być złamane, czy to serce osoby, jej wiara czy budynek.
Z Bogiem wszystko jest możliwe
Życie jest pełne błogosławieństw, ale są okresy, w których wszyscy jesteśmy poddawani próbom. Ale wiara Carol nie chwieje się. Podczas naszej rozmowy wielokrotnie powtarzała, że "wyznaczony czas zawsze nadchodzi". "Nie trać nadziei!
Podzieliła się, że Pan był i pozostał blisko, gdy jej mąż miał powiększone serce. "W intensywnych kłopotach i potrzebach Bóg był wierny, a nasza pomoc zawsze obecna.
Motto Carol i jej rodziny brzmi: "Z Bogiem wszystko jest możliwe". Tak więc, z Carol, jej mężem oraz wsparciem i miłością ich dzieci Sandy, Uche, Abua i Oluchi oraz ich słodkich wnuków Harry'ego, Charliego i Somtochukwu, nie ma nic, czego nie mogliby zrobić, gdy ucieleśniają cnoty, którymi obdarzył nas dobry Bóg. A kiedy krewni Carol i jej męża zobaczą prostą wymowę przykładu, według którego żyją, dobroć i miłosierdzie będą się mnożyć.
Carol Enhua po otrzymaniu nagrody (Copyright: Carol Enhua)
Malarz Philippe de Champaigne (1602-1674) przedstawił świętego Augustyna trzymającego w dłoni płonące serce, aby zasugerować, że myśl i doktrynę świętego Augustyna można podsumować miłością.
Sam Augustyn, po nawróceniu, będzie żałował, że nie pokochał Boga wcześniej i powie: "Późno Cię pokochałem, piękności tak stara i tak nowa, późno Cię pokochałem" (conf. 10, 38).
Życie Augustyna to intensywne itinerarium oczyszczania miłości, przechodzenia od miłości doczesnej do miłości Boga. Z tego powodu Augustyn przyjmuje zdanie pogańskiego poety Wergiliusza, który powiedział Omnia vincit amor. Święty Augustyn powie, że to nie miłość do tego świata, ale miłość caritas, to miłość Boga zwycięża wszystko. Tak rozumiał to św. Augustyn, gdy usłyszał w ogrodzie mediolańskim głos zapraszający go do picia i czytania (Tolle legePawła. Ale przygoda Augustyna zaczęła się jeszcze dalej.
Jego wczesne lata
Augustyn urodził się 13 listopada 354 r. w Tagaste (obecnie Souk Ahras w Algierii). Jego rodzicami byli św. Monika i Patrycjusz. Po studiach w rodzinnym mieście uczył się gramatyki w Madaura, a później retoryki w Kartaginie. W Kartaginie, gdy miał osiemnaście lat, poznał kobietę, z którą żył przez piętnaście lat i z którą miał syna, któremu nadał imię Adeodatus (conf. 4, 2).
Po nauczaniu retoryki w Kartaginie, w 383 roku wyemigrował do Włoch w poszukiwaniu nowych horyzontów (conf. 5, 14).
Podróż do Włoch
We Włoszech znalazł studentów, którzy byli bardziej formalni niż ci w Kartaginie, ale którzy nie płacili jego czesnego (conf. 5, 22). Dlatego, gdy zwolniło się stanowisko oficjalnego oratora na dworze cesarza Walentyniana II, św. Augustyn przystąpił do testów ustanowionych w celu wyboru najlepszego kandydata i został wybrany ze względu na swoje niezwykłe dary jako orator (conf. 5, 23).
Około 385 r. św. Augustyn wyjechał z Rzymu do Mediolanu, gdzie spotkał biskupa tego miasta, św. Ambrożego, i był pod wrażeniem ciepłego i rodzinnego przyjęcia, jakie otrzymał (conf. 5, 23). W Mediolanie wypełnił swoją misję jako oficjalny orator dworu i przypadło mu w udziale wygłaszanie różnych utworów oratorskich na temat efemeryd dworu cesarskiego.
Początek jego nawrócenia
W Mediolanie zdecydował się powrócić do religii, której nauczyła go matka. W rzeczywistości św. Augustyn nigdy nie był poganinem. Od najmłodszych lat był wychowywany w Kościele, gdzie otrzymał obrzęd inicjacji chrześcijańskiej i został katechumenem Kościoła katolickiego (conf. 1, 17). Dlatego po poszukiwaniu prawdy na wiele sposobów -manichejczyków, platońskich filozofów, sceptyków - w końcu powrócił do punktu, w którym rozpoczęło się jego poszukiwanie, do Kościoła katolickiego.
Kazania św. Ambrożego pokazały mu, że prawda, której szukał, znajdowała się w Kościele katolickim (conf. 5, 24)
Poruszony i naznaczony słowami św. Ambrożego, Augustyn postanowił zerwać ze swoim dotychczasowym życiem. W tym celu, po scenie z Tolle Lege do którego już się odnosiliśmy (conf. 8, 29), porzucił zajęcia z retoryki i zrezygnował z funkcji oficjalnego oratora na dworze cesarza Walentyniana II.
Chrzest świętego Augustyna
W noc wielkanocną 387 roku święty Augustyn został ochrzczony w Mediolanie przez świętego Ambrożego (ep. 36, 32). Tej nocy spełniła się prośba, którą jego matka, św. Monika, usilnie przedstawiała Bogu, ponieważ modliła się i wylewała obfite łzy przed Bogiem, prosząc o nawrócenie syna (conf. 3, 21).
Po chrzcie św. Augustyn postanowił zostać mnichem i wyruszył do portu morskiego Ostia. W tym mieście, wraz ze swoją matką, doświadczył słynnej ekstazy w Ostii, gdzie oboje, siedząc przy oknie wychodzącym na ogród domu, w którym przebywali, zaczęli rozmawiać o tajemnicach Boga i życia wiecznego, i stopniowo wznosili się ponad rzeczy tej ziemi, aż dotknęli na krótką chwilę samej tajemnicy Boga (conf. 9, 23). Jego matka Monika zmarła niedługo później w tym samym mieście Ostia i została tam pochowana (conf. 9, 17)
Powrót do Tagaste i życie monastyczne
W 388 r. św. Augustyn powrócił do Afryki Północnej. W Tagaście założył pierwszy klasztor. Augustyn miał marzenie, aby spędzić resztę życia w spokojnym życiu monastycznym, dzieląc się z braćmi we wspólnocie i pisząc swoje dzieła (ep. 10, 2).
Jednak Boża opatrzność miała wobec niego inne plany. Tak więc w 391 r. udał się do miasta Hippo (obecnie Annaba, około 100 km na północ od Tagaste), aby odwiedzić przyjaciela i dowiedzieć się o możliwości założenia drugiego klasztoru w tym mieście (s. 355, 2). Podczas celebracji liturgicznej w tym mieście biskup Waleriusz poprosił wiernych o pomoc w wyborze nowego współpracownika w posłudze kapłańskiej dla miasta Hippony. Oczy całego zgromadzenia były utkwione w świętym Augustynie. Augustyna. Jak wskazuje sam Hippończyk (s. 355, 2), został on dosłownie pochwycony przez tłum i przyprowadzony przed biskupa Waleriusza, aby otrzymać święcenia.
Kapłan świętego Augustyna
Jako kapłan Augustyn został powołany do walki ze swoimi byłymi współwyznawcami, manichejczykami. Rozpoczął również pracę przeciwko schizmie donatystycznej, która nękała Afrykę Północną przez prawie sto lat.
Augustyn wygłosił wiele kazań, gdy był księdzem. Pozostawił nam wiele dzieł komentarzy biblijnych z tego etapu swojego życia, takich jak między innymi komentarz do Kazania na Górze i objaśnienie Listu do Galatów.
Święty Augustyn, biskup Hippony
Biskup Waleriusz nie tylko dziękował Bogu za zesłanie mu św. Augustyna, ale zaczął się obawiać, że pewnego dnia przyjdą z jakiejś diecezji, która nie miała biskupa i go zabiorą (Vita 8, 2). Dlatego potajemnie poprosił prymasa o pozwolenie na wyświęcenie Augustyna na biskupa. W ten sposób, około roku 395 lub 396, Augustyn został wyświęcony na biskupa.
Jako biskup napisał swoje najsłynniejsze dzieło, czyli Wyznaniajak również liczne dzieła egzegezy biblijnej, teologiczne, apologetyczne, duszpasterskie i moralne, a także jego Zasada która naznaczyła całą zachodnią tradycję monastyczną.
Augustyn wygłosił kilka tysięcy kazań jako biskup, choć do dziś zachowało się tylko około sześciuset.
Miasto Boga
W 410 roku miało miejsce wydarzenie, które wstrząsnęło ówczesnym światem. Gockie wojska Alaryka wkroczyły do Rzymu i plądrowały go przez trzy dni. W rezultacie poganie oskarżyli chrześcijan o bycie winnymi splądrowania Rzymu. Twierdzili, że Rzym doznał takiego upokorzenia, ponieważ kult bogów, który uczynił Rzym wielkim, został porzucony. Augustyn odpowiedział na te oskarżenia swoim arcydziełem zatytułowanym Miasto BogaW pierwszej części krytykuje pogańską historię i religię, a w drugiej opisuje narodziny, rozwój i kulminację miasta Bożego. W tym dziele przypomina nam, że każdy wierzący jest pielgrzymem lub obcym na tej ziemi i jest w drodze do swojego wiecznego przeznaczenia w mieście Boga, gdzie "będziemy odpoczywać i kontemplować, kontemplować i kochać, kochać i chwalić" (ciu. 22, 5).
Święty Augustyn i drugi szpital chrześcijański
Augustyna jest jego wielka troska o ubogich i jego własna kreatywność w zaradzaniu ich potrzebom. W rzeczywistości miał on maticula pauperum (ep. 20*, 2)Był założycielem szpitala w Hipponie, to znaczy zarówno listy ubogich z Hippony, którym okresowo pomagano, jak i miejsca, w którym ich przyjmowano, czegoś w rodzaju diecezjalnego "caritas", czegoś, co nie istniało w innych diecezjach tamtych czasów. Ale największym wkładem społecznym Augustyna jest to, że był budowniczym drugiego chrześcijańskiego szpitala w historii. A jeśli weźmiemy pod uwagę świat łaciński, dzieło św. Augustyna jest pierwszym. Aby przyjąć i pomóc ubogim, migrantom i chorym, zarządził budowę budynku w Hipponie, który nazwał Xenodochium (s. 356, 10). Dobroczynność dla Augustyna nie była tylko piękną teorią, ale oznaczała rzeczywiste zaangażowanie na rzecz ubogich i potrzebujących.
Jego ostatnie lata i śmierć
Ostatnie lata życia Augustyna nie były spokojne, ale naznaczone różnymi polemikami teologicznymi i niepowstrzymanym rozpadem Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego.
W rzeczywistości Augustyn zmarł w oblężonym mieście, ponieważ Wandalowie przekroczyli Cieśninę Gibraltarską w 429 r. i rozpoczęli niepowstrzymany atak w kierunku Kartaginy. W 430 r. dotarli do Hippony i oblegli ją.
Augustyn zmarł 28 sierpnia w wieku 76 lat w mieście pogrążonym w udręce, otoczonym przez wrogie wojska straszliwych Wandalów. Augustyn umierał jednak ze świadomością, że choć coś umierało wraz z upadkiem Cesarstwa Zachodniorzymskiego, to wyłaniał się nowy świat, a jego dzieła będą dla tego nowego świata fundamentalnym przewodnikiem duchowym, ludzkim i teologicznym.
Augustyna przechowywane są dziś w kościele San Pietro in Ciel d'Oro w Pawii (Itaia). Tam, w monumentalnej arce poświęconej św. Augustynowi, możemy zobaczyć leżący wizerunek biskupa Hippony na szczycie pomnika. Wizerunek ten trzyma w dłoniach otwartą księgę. Księga ta to Pismo Święte. Augustyn jest wciąż żywy w swoich dziełach i za każdym razem, gdy czytamy jego pisma, on sam wyjaśnia nam Biblię i zaprasza nas do spotkania z wewnętrznym Mistrzem, tym samym, który wezwał go w ogrodzie w Mediolanie w 386 roku i który nadal wzywa każdego mężczyznę i każdą kobietę do "wzięcia i przeczytania" Pisma Świętego, aby odkryć w nim, że pomimo wszystkich smutków miłość Boga zwycięża wszystko (Omnia caritas vincit: s. 145, 5).
AutorEnrique A. Eguiarte B. OAR
Papieski Instytut Patrystyczny Augustinianum (Rzym)
Jezus idzie obok nas, zachęca papież "szczęśliwy" z podróży do Mongolii
Podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański papież Franciszek poprosił o modlitwę w intencji jego podróży apostolskiej do serca Azji, do Mongolii, która rozpocznie się 31 grudnia. Powiedział również, że "Chrystus nie jest wspomnieniem przeszłości, ale Bogiem teraźniejszości". Jezus żyje i towarzyszy nam, jest u naszego boku, oferuje nam swoje Słowo i swoją łaskę, które oświecają nas i pocieszają w naszej podróży, zachęcał papież w święto św.
Francisco Otamendi-27 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Papież rzymski powiedział dziś rano podczas modlitwy Anioł Pański na Placu Świętego Piotra, że jest "szczęśliwy", że 31 stycznia uda się do serca Azji z "długo oczekiwaną wizytą" w Mongolii, "Kościele, który jest bardzo mały pod względem liczby, ale wielki pod względem miłości".
Jest to podróż w "kontekście międzyreligijnym", dodał papież, który udaje się do państwa mongolskiego "jako brat wszystkich". Podziękował również wszystkim zaangażowanym w przygotowania do podróży.
Podczas jego odwiedźPapież Franciszek spotka się z władzami cywilnymi, duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i pracownikami instytucji charytatywnych. W programie m.in. program podróży obejmuje również spotkanie ekumeniczne.
Mongolia ma około trzech i pół miliona mieszkańców, z piętnastoma setkami ochrzczonych miejscowych katolików, skupionych w ośmiu parafiach i jednej kaplicy, rozsianych na rozległym terytorium o powierzchni ponad półtora miliona kilometrów kwadratowych. Jest to mała, ale żywa społeczność, podała oficjalna agencja watykańska w komunikacie prasowym. wywiad z kardynałem Giorgio MarengoWizyta papieża jest "szczególną łaską i wielkim zaszczytem, ogromnym darem", powiedział prefekt apostolski Ułan Bator, stolicy wschodnioazjatyckiego kraju.
"Nie jesteśmy sami
Przed modlitwą maryjnej adoracji AngelusKomentując Ewangelię, w której Jezus pyta uczniów: "Kim, według ludzi, jest Syn Człowieczy?", papież podkreślił, że "na drodze życia nie jesteśmy sami, ponieważ Chrystus jest z nami i pomaga nam iść, tak jak zrobił to z Piotrem i innymi uczniami".
"Piotr w dzisiejszej Ewangelii rozumie to i dzięki łasce rozpoznaje w Jezusie 'Syna Boga żywego'", podkreślił Papież. "Nie jest On postacią z przeszłości, nie jest zmarłym bohaterem, ale Synem Boga żywego, który stał się człowiekiem i przyszedł, aby dzielić radości i trudy naszej drogi!
"Nie zniechęcajmy się zatem, jeśli czasami szczyt życia chrześcijańskiego wydaje się zbyt wysoki, a droga zbyt stroma" - zachęcał papież. "Spójrzmy na Jezusa, który idzie obok nas, który przyjmuje nasze słabości, dzieli nasze wysiłki i opiera swoje mocne i delikatne ramię na naszych słabych ramionach. Mając Go blisko siebie, wyciągnijmy też ręce do siebie nawzajem i odnówmy nasze zaufanie: z Jezusem to, co wydaje się niemożliwe w pojedynkę, nie jest już niemożliwe.
Na koniec papież zapytał: "Kim jest dla mnie Jezus: wielką postacią, punktem odniesienia, nieosiągalnym wzorem? Czy też Synem Bożym, który idzie obok mnie, który może mnie poprowadzić na szczyt świętości, gdzie sam nie jestem w stanie dotrzeć? Czy Jezus jest naprawdę żywy w moim życiu, czy jest moim Panem? Czy powierzam się Mu w chwilach trudności? Czy pielęgnuję Jego obecność poprzez Słowo i sakramenty? Czy pozwalam się Mu prowadzić, razem z moimi braćmi i siostrami, we wspólnocie?".
Papież pamiętał o osobach dotkniętych pożarami w Grecji i po raz kolejny wzniósł modlitwę za cierpienia narodu ukraińskiego, a także wspomniał świętą Monikę, której święto Kościół obchodzi i chciał modlić się "za tak wiele matek, które cierpią, gdy dziecko jest trochę zagubione na ulicach życia".
"Niech Maryja, Matka Drogi, pomoże nam poczuć, że Jej Syn jest żywy i obecny z nami", zakończył Ojciec Święty, zanim odmówił modlitwę Anioł Pański z wiernymi na Placu Świętego Piotra.
Dziś robisz pranie w pralce, wysyłasz raporty, odbierasz dzieci ze szkoły, pijesz kawę z przyjaciółmi, zdobywasz najważniejsze informacje i nadal jesteś matką i żoną. Święta Monika, paradygmat powołania rodzinnego w Kościele katolickim, prawdopodobnie robiła coś bardzo podobnego do nas, ale w swojej wersji z IV wieku.
Żona i matka wie, że nigdy nie może przestać być żoną i matką. Dziś robisz pranie w pralce, wysyłasz raporty, odpowiadasz na dwadzieścia e-maili, odbierasz dzieci ze szkoły, pijesz kawę z przyjaciółkami, nakładasz pasemka, by ukryć siwe włosy, a wciąż jesteś matką i żoną. Św. Monika, paradygmat powołania rodzinnego w Kościele katolickim, prawdopodobnie robiła coś bardzo podobnego do nas, ale w wersji z IV wieku.
W 332 roku w Algierii urodziła się Monika z Hippony. Znana jest jako matka genialnego (i nieco niespokojnego) intelektualisty, świętego Augustyna. Jej niestrudzona miłość i poświęcenie dla chłopców w domu, które niewątpliwie przysporzyły jej wielu bólów głowy, uczyniły z niej paradygmat katolickiej żony i matki. Cierpliwa, uprzejma, pokorna, hojna, uczciwa, szczera, uczciwa... Św. Monika żyła w pełni tym, co Saint Paul śpiewał o organizacja charytatywna.
Łatwo uwierzyć, że Monika z Hippony nie miała w życiu wielkich ambicji, co czyni ją tym bardziej przykładem życia na co dzień. Dorastała w katolickiej rodzinie i była wychowywana przez służącą, która podzielała wiarę domowników. Kiedy była jeszcze bardzo młoda, poślubiła członka senatu swojego miasta, Patriciusa. Ten dekurion był starszy od niej i miał wady, które kolidowały z wadami jego żony: był pijakiem, libertynem i miał gwałtowny temperament.
Monika cierpliwie znosiła wszystkie wady swojego męża. Wiedziała, że była zdradzana i znosiła wybuchy złości, ale nie była beznamiętnym aniołem. Musiała też odetchnąć, zrobić krok w tył, wiesz, ta kawa z przyjaciółmi, która przywraca cię do życia po tygodniu odrabiania lekcji matematyki z maluchem? Święty miałby jej odpowiednik. Tagaste było miastem pełnym handlu i kultury, więc nietrudno wyobrazić sobie Monikę przechadzającą się jego ulicami, zabawiającą się rozmową z sąsiadem, przeglądającą stragany, być może głaszczącą obładowanego towarami osiołka, albo siedzącą w ławce w kościele, do którego codziennie chodziła modlić się za swojego męża, który jest dziś w tak dobrym humorze...
Augustyna wiemy, że jego matka spędzała wiele czasu na modlitwie za członków swojej rodziny. Każda łza była ofiarowana Bogu, a jej modlitwy zostały wysłuchane. Patryk nawrócił się pod koniec życia, zmarł wkrótce po przyjęciu chrześcijaństwa, a Monika postanowiła nie wychodzić ponownie za mąż. Nadszedł czas, aby całkowicie poświęcić się swoim dzieciom.
Potomstwo tego małżeństwa nie zostało ochrzczone. Ojciec odmówił ich ochrzczenia, gdy się urodziły, więc dzieci dorastały bez sakramentu. Monika robiła jednak to, co robią wszystkie matki: gestem, słowem, spojrzeniem... Dom Tagaste był z pewnością przesiąknięty delikatnym zapachem Chrystusa. Był to delikatny zapach, ale święta rozprzestrzeniła go po pokojach w nadziei, że ktoś skorzysta z podpowiedzi.
Słynny Augustyn nie był jedynym synem Moniki, któremu poświęciła takie matczyne gesty. Dzieciństwo przeżyło troje jej potomków: chłopiec imieniem Navigius, dziewczynka o nieznanym imieniu oraz biskup Hippony. Niewiele wiadomo o rodzeństwie świętego w porównaniu z nim samym, który własną biografię pozostawił w "Wyznaniach".
Agustín mówi o sobie, że zmarnował swoje życie będąc leniwym. Jego inteligencja i charyzma otworzyły mu drzwi do świata braku kontroli i zmysłowości, który później potępił w swojej twórczości. Pomimo tego, poza domem rodzinnym utrzymywał stabilny związek z kobietą i w wieku siedemnastu lat miał syna, Adeodato.
Św. Monika znała styl życia swojego syna i cierpiała za niego. Wiadomo już jednak, że była kobietą, istotą ludzką. Augustynowi udało się wyprowadzić z równowagi swoją matkę, która wyrzuciła go z domu, gdy młodzieniec wrócił do niej z obsesją na punkcie manicheizmu i innych rzeczy dotyczących młodych ludzi, których nikt nie rozumie. Wygnanie nie trwało jednak długo. Najwyraźniej święta otrzymała w wizji zachętę do pogodzenia się z synem. Monika ponownie otworzyła drzwi Augustynowi i modliła się z przekonaniem, że "syn tylu łez nie zginie".
Niedługo potem cierpliwość matki została ponownie wystawiona na próbę. Syn uciekł do Rzymu, a Monika, z instynktem macierzyńskim, który podąża za dziećmi na krańce ziemi, udała się za nim. Z rozczarowaniem zdała sobie sprawę, że się spóźniła, ponieważ Augustyn wyjechał do Mediolanu przed przybyciem świętego. Ból spowodowany tą grą w kotka i myszkę został złagodzony przez ważne wydarzenie w życiu młodego człowieka: w Mediolanie spotkał biskupa Ambrożego, kluczową postać w jego nawróceniu na chrześcijaństwo.
Kiedy św. Augustyn przyjął religię swojej matki, w życiu św. Moniki nastał czas pokoju. Adeodatus, Augustyn i Monika mieszkali razem w dzisiejszej Lombardii. Mały chłopiec został ochrzczony, ale zmarł dwa lata później, gdy nie miał jeszcze dwudziestu lat.
Do tego czasu duch św. Moniki wzywał do powrotu do domu na kontynent afrykański. Jej poświęcenie i modlitwa przynosiły owoce, które zaczynała dostrzegać - nadszedł czas na odpoczynek. Jednak nigdy więcej nie postawiła stopy w swoim domu. Bóg wezwał Monikę do Ostii we Włoszech. Jej śmierć zainspirowała Augustyna do napisania najpiękniejszych stron "Wyznań" i pozostawienia dowodu dziedzictwa swojej matki: kobiety, która w pełni żyła swoim powołaniem jako żona i matka, która przyjmowała próby i pocieszenia.
Po jej śmierci św. Monikę zaczęto stawiać za wzór dla chrześcijańskich kobiet. Jej życie składało się z pełnego miłości noszenia IV-wiecznego odpowiednika naszych pralek, naszych spacerów z szoferem między treningiem piłki nożnej a urodzinami, ciszy przed prychaniem nastolatków i pieszczot męża dąsającego się, ponieważ Real Madryt nie strzelił gola. Żona i matka, jak wczoraj, jak dziś, jak zawsze.
Święta Monika otrzymująca naszyjnik z rąk Matki Boskiej (Wikimedia Commons)
Film i rodzina. Książka poruszająca ważne kwestie, które pojawiają się na ekranie.
Wpływ kina na młodych ludzi i rodzinę, sposób przedstawiania dziadków w bieżących serialach i filmach, tematy takie jak przebaczenie czy seksualność w różnych filmach to tylko niektóre z tematów, które składają się na ten tom. Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia..
Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia. jest koordynowany przez Daniela Arasę, dyrektora CinemanetStowarzyszenie promujące wartości ludzkie, rodzinne, społeczne i edukacyjne poprzez film.
Książka łączy w sobie wkład ekspertów filmowych związanych z tym stowarzyszeniem, takich jak Guillermo Altarriba, Isabel Rodríguez Alenza, Gloria Tomás i Alfonso Méndiz. Wszyscy oni, każdy z własnymi niuansami i podejściami, dali początek przydatnemu i dynamicznemu przewodnikowi, wysoce zalecanemu rodzicom i nauczycielom, który oferuje cenne wskazówki dotyczące zrozumienia, a przede wszystkim wykorzystania języka audiowizualnego jako narzędzia edukacyjnego dla młodych ludzi.
Jak podkreśla dla Omnes koordynator projektu, Daniel Arasa, "dziś bardziej niż kiedykolwiek musimy być przeszkoleni, aby widzieć i rozumieć kino, ponieważ jego wpływ i siła jako narzędzia przekazywania wartości jest bardzo duża".
Arasa zwraca uwagę, że sama branża audiowizualna przeszła w ostatnich dziesięcioleciach poważne zmiany: "zmieniły się nie tylko aspekty techniczne, ale także koncepcja dużych zagadnień".
Rzeczywiście, "przeszliśmy od chodzenia do kina lub oglądania konkretnego filmu z całą rodziną w salonie do posiadania przez każdego członka rodziny urządzenia, na którym odtwarzane są bardzo różne rzeczy, które nie są oglądane razem, a następnie, dodatkowo, boom na seriale, które ostatecznie składają się z 8, 20 lub 200 małych filmów".
Daniel Arasa, koordynator książki Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia.
Ta konceptualna zmiana, a przede wszystkim wpływ na zmianę zachowań społecznych lub normalizację różnych sytuacji, jest jednym z kluczy do zrozumienia książki i głównym celem książki jest pomoc rodzicom i nauczycielom w tworzeniu dialogu i krytycznych przestrzeni z młodymi ludźmi w kluczowych kwestiach: rodziny, kobiet, seksualności, godności i miłości.
Uniwersalne motywy, które w ten czy inny sposób pojawiają się w każdym filmie trafiającym na ekrany kin.
Najważniejsze kwestie
"Całe kino - ponieważ seriale są kinem w innym formacie - mówi w taki czy inny sposób o kluczowych tematach ludzkości: osobie, miłości, rodzinie... chociaż robi to w sposób styczny", mówi Arasa, "w filmie wojennym być może główny temat nie koncentruje się na związku miłosnym, ale mówi o miłości, na przykład o rodzinie ludzi, którzy walczą, o ich relacjach w tych chwilach...".
Dla Arasa "odpowiedzialność filmowców jest czymś trudnym do określenia. Ale myślę, że każdy filmowiec powinien zadać sobie pytanie, czy to, co robi, podnosi i poniża człowieka, czy też go degraduje".
Książka opisuje te główne tematy i ich ujęcie w tytułach od Sophie Scholl czy Heidi po Padre no hay más que uno czy Frozen, nie zapominając o serialach takich jak Gambito de Dama, Por trece razones czy Homeland. Wśród tych tematów książka podkreśla rodzinę, miłość, przebaczenie...
"To nie jest książka, która mówi, które filmy można oglądać, a które nie", wyjaśnia Arasa, "musisz znać powody, dla których na przykład film lub serial nie powinien być oglądany przez nieletnich, aby wyjaśnić im te powody. Zakaz dla samego zakazu nie wystarczy. Dlatego chcemy również rzucić światło na niektóre tematy pojawiające się w serialach lub filmach, których możemy nikomu nie polecić.
Przydatna książka
Książka Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia jest nie tylko ma symetryczną strukturę. Jak wyjaśnia Arasa, "chcieliśmy, aby każda z piszących osób, które od lat są związane z Cinemanet, wniosła to, co wie i zrobiła to w swoim własnym stylu. Celem jest zaoferowanie czytelnikom, zwłaszcza rodzicom i wychowawcom, narzędzia, które jest dla nich przydatne, które jest dla nich przydatne i daje im przykłady, które mogą wykorzystać.
Książka gromadzi doświadczenia z ponad trzech lat, w których Cinemanet poświęcił się kinu i kształtowaniu rodzin poprzez siódmą sztukę. Dowodem na to są nagrody "Family", które co roku Cinemanet przyznaje filmowi wydanemu w poprzednim roku w Hiszpanii, w którym w taki czy inny sposób odzwierciedlone są wartości ludzkie, rodzinne, edukacyjne, społeczne i obywatelskie promowane przez organizację. Kolejna nagroda przyznawana jest również osobie ze świata filmu (reżyserowi, scenarzyście, aktorowi, aktorce, producentowi, dystrybutorowi...), której trajektoria zawodowa i życiowa odzwierciedla te wartości.
Film i rodzina. Odkrywanie wartości poprzez filmy z naszego życia.
KoordynatorDaniel Arasa
RedakcjaSekotia
Strony: 320
Rok : 2023
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Prawda, płynąca z najgłębszego miłosierdzia, musi być również przekazywana i eksponowana za pomocą pedagogiki, we właściwym czasie.
26 sierpnia 2023-Czas czytania: 2minuty
Nowe szaty cesarza Hansa Christiana Andersena wydaje mi się niezwykle aktualną baśnią. Widzimy cesarza, który przechadza się przed naszymi oczami zupełnie nagi i nikt nie ma odwagi powiedzieć o tym głośno, by nie wyjść na złego. A kosztem naszej głupoty i strachu rzekomi oszuści krawieccy, którzy doskonale znają ludzkie serca, bogacą się i uciekają z naszymi pieniędzmi.
Kto odważy się powiedzieć, że celem ludzkiej seksualności jest zjednoczenie pary i reprodukcja gatunku oraz że jej naturą jest komplementarność między mężczyzną i kobietą? Już samo cytowanie Pisma Świętego i stwierdzenie, że "stworzył mężczyznę i niewiastę" (por. Rdz 1:27) wydaje się prowokacyjne.
Chesterton powiedział, że "nadejdzie dzień, w którym konieczne będzie wyciągnięcie miecza, aby potwierdzić, że trawa jest zielona". Nie wiem, czy trzeba będzie dobyć miecza czy pióra, by bronić prawdy, ale pewne jest to, że narzucono tyranię politycznej poprawności, w której za obronę tego, co oczywiste, zostaje się okrzykniętym radykałem lub poddanym ostracyzmowi.
Ale musimy odważyć się powiedzieć, że król jest nagi. Nie wystarczy, że nie powtórzymy tej ideologii i przejdziemy obok, jakby na palcach, nie wypowiadając się w milczeniu. Są milczenia, które są afirmacjami. Istnieją prawdy, które, jeśli ich nie głosimy, bez względu na to, jak oczywiste mogą się wydawać, są zaciemnione.
Być może dlatego pomogło mi wysłuchanie D. Demetrio Fernándeza, biskupa Kordoby, który poruszył ten temat w katechezie, którą wygłosił na konferencji w Kordobie. Światowe Dni Młodzieży na pytania młodych ludzi. Nie unikał trudnych pytań. I wielu innych niewygodnych pytań dotyczących aborcji, agendy 2030 i innych drażliwych kwestii, na które młodzi ludzie szukają odpowiedzi.
W tej kwestii należałoby zadać wiele uczciwych pytań. Pytający Cui prodest, Kto na tym skorzysta, co prowadzi nas do spojrzenia na rzekomych krawców, którzy sprzedali nam fałszywy garnitur i którzy uciekają z pieniędzmi cesarza. Ponieważ nie mam wątpliwości, że istnieje zbieżność interesów gospodarczych, ideologicznych i władzy w przyjęciu przez nas tej nowej ideologicznej dyktatury.
Potrzebujemy dziecka o niewinnym spojrzeniu, jak w tej historii lub jak w przypadku proroka Daniela, kiedy zamierzali ukamienować czystą Zuzannę, abyśmy wyraźnie zobaczyli to, czego nie odważyliśmy się powiedzieć z obawy przed potężnymi.
Musimy być niewinni jak gołębice i ostrożni jak węże (por. Mt 10, 16), ponieważ ci, którzy są gotowi rzucać kamieniami, ukrywają się w każdym zakątku. Prawda, płynąca z najgłębszego miłosierdzia, musi być także głoszona i eksponowana za pomocą pedagogiki, we właściwym czasie.
Bo, ponownie zapożyczając mądrość angielskiego dziennikarza, "przygoda może być szalona, ale poszukiwacz przygód musi być zdrowy na umyśle".
A dziś nie ma bardziej ekscytującej i trudniejszej przygody niż mówienie prawdy.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Spezieria di Santa Cecilia w Trastevere i Sala Ceramiki, obie tuż obok Kaplicy Sykstyńskiej, to dwa nowe pomieszczenia, które można zwiedzać w Muzeach Watykańskich.
Pierwsza z nich odtwarza XVII-wieczną aptekę prowadzoną przez benedyktynki przez trzy stulecia, podczas gdy druga odtwarza podłogę zaprojektowaną przez Rafaela dla niektórych pomieszczeń Watykanu i innych unikalnych dzieł, takich jak 34 talerze z kolekcji Carpegna.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Z Union Square do Rzymu" ("From Union Square to Rome", nowa książka wspomnieniowa autorstwa Dorothy Day ukaże się w nadchodzących miesiącach. Day była współzałożycielką Katolickiego Ruchu Robotniczego. Jej proces o świętość został oficjalnie otwarty w 2000 roku.
Rząd Daniela Ortegi w Nikaragui rozwiązał zakon jezuitów. To tylko jeden z ostatnich incydentów sygnalizujących eskalację przemocy wobec chrześcijan w różnych krajach na całym świecie.
W niektórych krajach rośnie napięcie i nietolerancja religijna. 16 sierpnia 2023 r. w Pakistanie tłum zaatakował kilka kościołów, domów i chrześcijański cmentarz. Z drugiej strony, reżim Daniela Ortegi w Nikaragui rozwiązał zakon jezuitów pod koniec miesiąca po skonfiskowaniu wszystkich aktywów uniwersytetu i rezydencji zgromadzenia w kraju. Te incydenty to tylko próbka zagrożeń, z jakimi spotykają się tysiące chrześcijan w różnych krajach na całym świecie.
W przypadku Nikaragui Kościół od lat cierpi z powodu prześladowań. W 2022 r. jeden z najbardziej napiętych momentów miał miejsce, gdy rząd uwięził Monsignora Rolando Álvarez. Biskup pozostaje w więzieniu po tym, jak odrzucił możliwość wygnania, wierząc, że wierni w kraju potrzebują, aby pozostał z nimi. Prałat jest oskarżony o zdradę, a warunki jego niewoli są w dużej mierze nieznane.
Biskup Nikaragui Rolando Alvarez, na zdjęciu w 2022 r. (zdjęcie OSV News /Maynor Valenzuela, Reuters)
Oficjalny komunikat jezuitów w Nikaragui
Po wyżej wspomnianym rozwiązaniu zakonu jezuitów, Prowincja Środkowoamerykańska Towarzystwa Jezusowego opublikowała dokument zatytułowany komunikat potępiając agresję i wskazując, że represje, których doświadczają, są uważane za zbrodnię przeciwko ludzkości. Z drugiej strony jezuici wskazują, że działania rządu Ortegi zmierzają w kierunku "pełnego ustanowienia reżimu totalitarnego".
Komunikat wzywa do zaprzestania represji i poszukiwania rozwiązań szanujących wolność ludzi. Wyraża również bliskość z ofiarami dyktatury i dziękuje za "niezliczone wyrazy uznania, wsparcia i solidarności".
Prześladowania w Pakistanie
Jednocześnie Pakistan doświadcza intensywnych prześladowań na tle religijnym. Krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa są bardzo często stosowane wobec mniejszościowych grup religijnych.
Według danych dostarczonych przez organizację ewangelicką ".Otwarte drzwi"Poziom przemocy, jakiej doświadczają chrześcijanie w Pakistanie, jest ekstremalny. Co więcej, "są oni uważani za obywateli drugiej kategorii i doświadczają dyskryminacji we wszystkich aspektach życia".
Ataki na społeczności chrześcijańskie, głównie w prowincjach Pendżab i Sindh, obejmują pobicia, uprowadzenia, tortury, przymusowe małżeństwa i przemoc seksualną. Pomimo ataków, ofiary twierdzą, że nie ma organu, który chroniłby ich prawa, a stan bezpieczeństwa jest bardzo wysoki.
Arcybiskup Lahore, Sebastian Shaw, odwiedził zaatakowane społeczności 16 sierpnia. Dołączyło do niego kilku przywódców muzułmańskich, którzy chcieli okazać swoje wsparcie i bliskość ofiarom. Arcybiskup Shaw zachęcał chrześcijan, by nieśli sobie nawzajem pocieszenie, stając się "świadkami miłości Jezusa".
Protesty w Pakistanie w związku z atakami na wspólnoty chrześcijańskie (Zdjęcie: OSV News / Akhtar Soomro, Reuters)
Ataki w Nigerii
Nigeria jest szóstym najbardziej prześladowanym krajem pod względem prześladowań religijnych, według danych Open Doors. Pomimo ataków, prawie połowa populacji to chrześcijanie. Większość chrześcijan mieszka na południu kraju, podczas gdy północ jest w większości muzułmańska.
Różne brutalne grupy napadają na chrześcijańskie wioski, przeprowadzają ataki i konfiskują ziemię. Doprowadziło to do tysięcy wewnętrznych przesiedleńców w Nigerii, którzy uciekają przed zabójstwami, porwaniami, torturami i marginalizacją.
Kościół w Nigerii po ataku uzbrojonej grupy (zdjęcie OSV News / Temilade Adelaja, Reuters)
Dane dotyczące braku wolności religijnej
Aby uzyskać przegląd obecnej sytuacji, "Pomoc Kościołowi w potrzebie"opublikowała w swoim raporcie rocznym 2023 dane dotyczące naruszeń wolności religijnej. Analiza potwierdza, że spośród 196 krajów na świecie wolność religijna jest naruszana w 61. Spośród nich 28 krajów cierpi z powodu prześladowań, a 33 z powodu dyskryminacji.
W raporcie wyjaśniono również różnice między tymi dwoma rodzajami ataków na wolność religijną. Wśród cech charakterystycznych prześladowań są przestępstwa z nienawiści i przemoc lub uchwalanie przepisów, które bezpośrednio i negatywnie wpływają na grupy religijne. Z drugiej strony dyskryminacja obejmuje takie zachowania, jak ograniczenia wolności słowa, zakazy noszenia określonych symboli religijnych lub trudności w dostępie do zatrudnienia lub mieszkania.
Wśród atakujących wolność religijną można wyróżnić trzy główne grupy: etniczno-religijny nacjonalizm, islamski ekstremizm i autorytarne rządy. Największa koncentracja ataków na świecie występuje w Afryce, którą roczny raport "Pomocy Kościołowi w Potrzebie" określa jako "najbardziej brutalny kontynent ze względu na rozprzestrzenianie się dżihadyzmu".
Ewangelie opisują, jak Jezus doświadczył podczas swojej męki i śmierci dwóch równoległych procesów sądowych: żydowskiego i rzymskiego.
Gustavo Milano-25 września 2023 r.-Czas czytania: 5minuty
Podczas modlitwy wśród drzew oliwnych nad potokiem Kidron Mesjasz został pojmany. Żydowscy przywódcy postanowili położyć kres temu, który uparcie utrzymywał, że Bóg się wcielił.
Być może myśleli, że Najwyższy dał im już całe objawienie i że nie ma nic więcej do nauczenia się. Być może wierzyli, że ich intelekty są, jeśli nie źródłem, to przynajmniej granicą rzeczywistości.
Jego problem, w gruncie rzeczy, był problemem filozoficznym, bardzo podobnym do czegoś, co nawet nazywamy "współczesnym": założenie, że istnieje tylko to, co mogę zrozumieć. To znaczy, mylenie tego, co rzeczywiste, z tym, co racjonalne, jak robił to Hegel.
Panorama, którą Jezus Bóg otworzył przed Żydami, miała czelność skorygować niektóre tradycyjne sposoby rozumienia boskich przykazań. Tradycja, jako skuteczny środek odnoszenia się do dobrze znanych prawd, stała się celem samym w sobie.
Dla tych ludzi celem ich życia nie było poznanie i kochanie Boga poprzez akty uwielbienia, ale po prostu powtarzanie tych aktów. Ich okulary zostały przekształcone w ekrany.
Proces żydowski
Idąc od zejścia z Kidronu do ich pierwszego celu, domu wciąż prestiżowego byłego najwyższego kapłana Annasza, żołnierze niosący związanego Jezusa prawdopodobnie weszli do starego miasta przez "bramę Esseńczyków".
Jest prawdopodobne, że przechodzili przed górnym pokojem, w którym Chrystus i jego uczniowie celebrowali Eucharystię wcześniej tego wieczoru, a przynajmniej mogli zobaczyć ten budynek w pobliżu, ponieważ oba znajdowały się zaledwie kilka ulic dalej. Jezus z pewnością spojrzałby w kierunku górnego pokoju i połączył swoją niedawną sakramentalną "śmierć" z nadchodzącą rzeczywistą śmiercią.
Jak podają Mateusz i Marek, w ten sam czwartkowy wieczór w Sanhedrynie odbyła się dyskusja na temat sprawy Jezusa, ale wydaje się, że piątek rano był decydujący, jak mówi nam Łukasz.
Noc z czwartku na piątek spędził w czymś w rodzaju lochu w tym samym domu Annasza, gdzie przebywał jego zięć, ówczesny arcykapłan Kajfasz, ten, który powiedział: "Jest rzeczą pożądaną, aby jeden człowiek umarł za lud, a nie żeby cały naród zginął" (J 11:50). Tak więc sprawa została już wcześniej osądzona.
Oskarżenia i potępienia zmieniają się z religijnych na polityczne, prawdopodobnie w celu zdobycia rzymskiego poparcia dla egzekucji, która już miała być głośna w mieście. Początkowe milczenie Jezusa jest wymowne, a jego ulewne słowa - potężna mieszanka męstwa i łagodności - ujawniają wszystko, co wciąż było w tuszu.
Nepotyczna mała kaplica, zazdrosna o swoją religijną i społeczną władzę, prowadziła śmiertelne prześladowania przeciwko synowi Maryi, poddając go procesowi bardziej zbrodniczemu niż najdziksze oskarżenia przeciwko niemu.
W przeciwieństwie do innych członków żydowskiej klasy wyższej, takich jak Nikodem czy Józef z Arymatei, ci anonimowi współpracownicy Annasza i Kajfasza tworzyli historię, nie wchodząc w nią.
W międzyczasie można sobie wyobrazić, że trzej apostołowie, którzy próbowali modlić się z Jezusem tej nocy w Getsemane (Piotr, Jan i Jakub Większy), poszli ostrzec pozostałych ośmiu (czyli jedenastu, ponieważ Judasz Iskariota był już daleko od grupy). Piotr miał im powiedzieć, że Pan nie pozwolił mu powstrzymać żołnierzy, ale że nadal będzie za Nim podążał, a Jan miał być zachęcany do towarzyszenia mu.
Pozostali, wśród modlitw i udręki, rozeszli się, by spędzić być może najgorszą noc w swoim dotychczasowym życiu. Piotr jednak również upadł. Najpierw przyszła zdrada Judasza, potem opuszczenie dziewięciu, a w końcu zaparcie się księcia apostołów. Tylko Jan stawiał opór, trzymany za ręce przez Marię.
W zaparciu się odważnego Piotra, w obliczu możliwości, że mogą chcieć go zabić, kontury siły Jezusa i Jego miłości do woli Boga Ojca stają się wyraźniej widoczne. Z jednej strony są żołnierze, którzy padają na ziemię na słowa Pana; z drugiej strony służąca dziewczyna jest w stanie moralnie ujarzmić porywczego rybaka o agresywnych skłonnościach. Co za kontrasty, co za straszna różnica między Jezusem a Piotrem! Ale Piotr był na tyle odważny, że potrafił płakać nad swoimi błędami.
Dlaczego Iskariota nie był tam, aby oskarżyć swojego Mistrza, skoro już Go wydał? Czy to możliwe, że to, co chciał kupić za trzydzieści srebrników, nie mogło czekać do następnego ranka? A może w Getsemane chciał sprawić wrażenie, że tak naprawdę nie przewodził tłumowi, który zamierzał pojmać Jezusa, a jedynie powitać Pana pocałunkiem, a teraz zabrakło mu odwagi, by zadeklarować swój sprzeciw wobec Chrystusa twarzą w twarz? Być może usprawiedliwiał się, mówiąc, że aby świadectwo było prawnie ważne, wymaganych jest co najmniej dwóch świadków, tak jakby ten proces był pierwotnym procesem legalności! W każdym razie nigdy nie było jaśniejsze, że grzech osłabia wolę człowieka i dzieli go wewnętrznie.
Niemniej jednak, właśnie dlatego każdy grzesznik ma przynajmniej połowę swojego serca wciąż dobrą i jest gotowy na przebaczenie i nawrócenie, jeśli pokutuje w nadziei.
W końcu członkowie Sanhedrynu otrzymują od Jezusa otwartą deklarację, w której przyznaje się on do bycia Mesjaszem, Synem Bożym. To wystarczy, z religijnego punktu widzenia nie ma nic więcej do odkrycia. Teraz potrzebne jest rzymskie ukrzyżowanie.
Proces rzymski
Wieża Antonia znajdowała się w górnej dzielnicy i mieszkał tam Poncjusz Piłat, prokurator Judei. Godziny urzędowania pretorium rozpoczynały się o dziewiątej rano od czasu objęcia urzędu przez Piłata, w roku, który obecnie nazywamy 26 n.e.
Niektórzy z Sanhedrynu zwrócili się do prokuratora, być może po łacinie, próbując przekonać go do potępienia tego buntownika, który prawdopodobnie był już znany Piłatowi. Przeciwstawienie się żydowskim przywódcom nie leżało również w interesie Piłata, ponieważ mieli oni duży wpływ na miejscową ludność.
W czasach "Pax Romana"Utrzymanie porządku było uważane za wielką cnotę władcy. Więc słucha ich, tak jak słucha Jezusa, i stara się stworzyć jak najmniej wrogości, aby nie utrudniać sobie życia.
Piłat nie chce wiedzieć, jaka jest prawda, a jedynie jakiego rodzaju królestwem jest ten oskarżony. Po raz kolejny widzimy tak zwaną "współczesną" tendencję, która była już obecna dwadzieścia wieków temu: pogardę dla prawdy, wierząc, że to, co "...jest prawdą".na poważnie"Liczy się władza, czy to polityczna, ekonomiczna, religijna czy kulturowa. Zakres ludzkich błędów jest w rzeczywistości bardzo ograniczony.
Kiedy Piłat dowiedział się, że Jezus był Galilejczykiem, wpadł na pomysł, aby odciążyć swoje barki, wysyłając go do Antypasa. Przyciągnięty Paschą, Herod Antypas znajdował się w swoim pałacu na Syjonie, w tej samej górnej dzielnicy. Ale Jezus nic mu nie powiedział. Również Herod wzgardził Nim, mówi Ewangelia (por. Łk 23,11), Jezusem, który był prawdą (por. J 14,6), i odesłał Go do Piłata. W rezultacie po raz pierwszy gardzący prawdą stali się przyjaciółmi. Przewidując koniec czasów, zgubieni już gromadzili się po tej samej stronie.
Ani sen jego żony (por. Mt 27:19), ani zwyczaj ułaskawienia, ani biczowanie prewencyjne nie były w stanie przekonać rzymskiego prokuratora, by tym razem był wyprostowany. Należy wyjaśnić, że redakcje Ewangelii, z różnych powodów historycznych i religijnych, mają tendencję do uniewinniania Piłata i obwiniania Żydów, więc właściwe jest rozważanie tej kwestii poprzez śledzenie konkretnych działań każdej osoby, a nie słów lub związków przyczynowych, które można zasugerować.
Sytuacja prokuratora nie była łatwa; być może tylko heroiczny czyn wyrwałby go z tego kłopotliwego położenia. W końcu musiałby stawić czoła całemu buntowi na swoim terytorium, gdyby nie potępił Jezusa. Jednak i on uległ niesprawiedliwości i wolał skazać niewinnego człowieka na śmierć w torturach, niż ryzykować swój urząd polityczny, a może nawet własne życie.
Oni są tacy sami, my ludzie jesteśmy tacy sami: poganie, Żydzi, chrześcijanie, starzy, młodzi, współcześni Jezusa, moi współcześni i twoi.
Bez Bożej pomocy postąpilibyśmy tak samo lub nawet gorzej niż ci z pierwszego wieku. Wkrótce oni, podobnie jak pewien przedwczorajszy filozof, również powiedzą: "Bóg umarł, a my go zabiliśmy".
AutorGustavo Milano
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Smukła wieża z czerwonej cegły, która wyłania się ze skalistej sylwetki wzgórz otaczających zbiornik El Grado, daje dokładne wyobrażenie o położeniu Torreciudad. To centrum pobożności maryjnej, zakorzenione od wieków w tym regionie i umiędzynarodowione w ciągu ostatnich czterdziestu lat, było w wiadomościach z powodu mianowania rektora przez biskupa Barbastro-Monzón.
Czym jest Torreciudad, dlaczego jego rektor został mianowany nie przez biskupa diecezjalnego, ale przez regionalnego wikariusza Opus Dei w Hiszpanii i czy ta decyzja jest zgodna z prawem kościelnym? W jaki sposób kościół jest wspierany?
Trochę historii
To, co dziś określa się jako Torreciudad Kościół został zaprojektowany przez zespół architektów pod kierownictwem Heliodoro Dolsa. Kościół został zbudowany w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku dzięki darowiznom od wiernych z różnych miejsc, zachęcanych przez Opus Dei....
Nowy kościół znajduje się kilka metrów od starej pustelni z XI wieku, w której niegdyś znajdował się obraz Nuestra Señora de los Ángeles, patronki regionu.
Starożytna pustelnia Torreciudad
W latach 1960-1975 założyciel Opus DeiW 1962 r. święty Josemaría Escrivá postanowił zbudować nowe sanktuarium, aby promować nabożeństwo do Matki Bożej. W 1962 r. zawarł umowę z biskupstwem Barbastro, na mocy której, w drodze aktu publicznego, przekazał Opus Dei w wieczyste użytkowanie starą pustelnię i opiekę nad wizerunkiem Matki Bożej, o ile spełnione zostaną warunki określone w umowie.
Nowy kościół w Torreciudad należy do Fundación Canónica Santuario Nuestra Señora de los Ángeles de Torreciudad.
Wizerunek Dziewicy
Wizerunek Matki Boskiej został przeniesiony ze starej pustelni do nowego budynku, który został ukończony w 1975 r. po renowacji i uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia ówczesnego biskupa diecezji. Do tego czasu trudny teren nie ułatwiał dotarcia do tego miejsca, a głównym momentem kultu był okres od maja do października, kiedy santera przenosiła się do pustelni, gdzie normalnie nie mieszkała. Obchody święta Matki Bożej w sierpniu były kluczową datą dla życia pustelni Virgen de los Ángeles de Turris Civitatis.
Od tego czasu pobożność wykroczyła daleko poza granice regionu Aragonii. Raport roczny sanktuarium za rok 2022 wskazuje Madryt jako główne miejsce pochodzenia pielgrzymów przybywających do Torreciudad z 28,79%, następnie Katalonię z 26,95% i Wspólnotę Walencji z 12,71%. Pielgrzymi spoza Hiszpanii stanowili 14,82% wszystkich, którzy przybyli do Torreciudad w 2022 roku. Spośród nich większość pochodziła z Francji (36,23% całkowitej liczby obcokrajowców), Portugalii (7,39%), Stanów Zjednoczonych (7,22%) i Polski (7,13%).
Status prawny Torreciudad nie jest obecnie sanktuarium diecezjalnym, ale oratorium Prałatury Opus Dei. Z tego powodu od początku rektor był mianowany przez Opus Dei. W nocie z 17 lipca 2023 r. biskupstwo Barbastro-Monzón powołało się na potrzebę "uregulowania sytuacji kanonicznej sanktuarium" jako uzasadnienie mianowania nowego rektora przez biskupa diecezjalnego.
Biskupstwo nie sprecyzowało natury tej nieprawidłowości, ale Opus Dei i biskupstwo rozpoczęły rozmowy w celu aktualizacji ram prawnych i przekształcenia Torreciudad, jeśli to konieczne, w sanktuarium diecezjalne.
W tym przypadku biskup działał, stosując zasady, które uważa za obowiązujące, a które są określone w kanonach 556 i 557 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Kto finansuje Torreciudad?
Od czasu przekazania Opus Dei użytkowej części starej pustelni Torreciudad, Prałatura jest odpowiedzialna za jej renowację, utrzymanie i późniejsze naprawy, a także promowanie kultu i zagwarantowanie dostępu pielgrzymom. Opłaciła również budowę nowego kościoła w stonowanym stylu, zakorzenionym w lokalnej tradycji architektonicznej. Do tego należy dodać modernizację przestrzeni ewangelizacyjnych, które zostały przeprowadzone w Torreciudad w ostatnich latach, które dały początek nowoczesnym przestrzeniom muzealnym i katechetycznym.
Za wsparcie finansowe kompleksu Torreciudad odpowiedzialne jest stowarzyszenie cywilne Patronato de Torreciudad, organizacja non-profit o charakterze użyteczności publicznej, której jednym z celów jest wspieranie sanktuarium Torreciudad i promowanie pielgrzymek. Obecnie przewodniczy jej kobieta, Mª Victoria Zorzano. Kuratorium zbiera darowizny i datki niezbędne do pokrycia wydatków Torreciudad, które są dodawane do innych źródeł dochodu. Diecezja nie wnosi żadnego wkładu. Od 1962 r. Torreciudad płaci diecezji pewną kwotę w uznaniu gołej własności, która nadal należy do diecezji. Uzgodniona wówczas kwota wynosi obecnie równowartość 19 euro rocznie.
Jakie są następne kroki?
Ogólnie rzecz biorąc, najnowsza historia Torreciudad charakteryzuje się umiędzynarodowieniem kultu maryjnego, a przede wszystkim jego konsolidacją jako miejsca modlitwy za rodzinę i dla rodzin.
W tym kontekście coroczne Maryjne Dni Rodziny to liczne uroczystości, często pod przewodnictwem biskupów z wielu hiszpańskich diecezji, podczas których świętość i przyszłość rodziny są w szczególny sposób składane w ręce Maryi Dziewicy.
Kolejnemu, 16 września, będzie przewodniczył biskup diecezji Barbastro-Monzón, bp Ángel Pérez Pueyo. Do tego czasu powinno zostać wyjaśnione, czy prawowitym rektorem jest, zgodnie z decyzją biskupa i od 1 września, José Mairal, proboszcz parafii Bolturina-Ubiergo, czy obecny rektor. Ángel LasherasTen ostatni odwołał się od ostatniej nominacji do właściwej dykasterii watykańskiej.
Można odnieść wrażenie, że teraz rozpocznie się długi proces sądowy, który pozwoli ustalić zasadność argumentów przedstawionych przez obie strony, ale także okres, w którym obie strony będą mogły dowiedzieć się więcej o swoich racjach i osiągnąć porozumienie, które je uwzględni.
Klucze do królestwa niebieskiego. 21 Niedziela Zwykła (A)
Joseph Evans komentuje czytania na 21. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-24 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Monarchia Dawidowa - czyli królowie z rodu Dawida - zorganizowała swoje gospodarstwo domowe w określony sposób, w tym głównego ministra, który był drugim dowódcą króla. W imieniu króla był "ojciec mieszkańców Jerozolimy i domu Judy".. Jako znak tej władzy otrzymał klucz lub klucze, tak jak główny lokaj w domu bogatego człowieka może posiadać wszystkie klucze niezbędne do otwarcia wszystkich drzwi w domu. W rzeczywistości pierwsze czytanie kontynuuje: "Otworzy się i nikt nie zamknie; zamknie się i nikt nie otworzy".
Obraz ten, celowo wybrany przez Jezusa, pomaga nam zrozumieć dzisiejszą Ewangelię, w której nasz Pan daje Piotrowi "...".klucze do królestwa niebieskiego". Jezus czyni Piotra, a po nim papieży, swoim głównym sługą na ziemi, ojcem nowego ludu, który formuje. Aby uczynić to jeszcze jaśniejszym, nasz Pan kontynuuje: "Co zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Tak jak tylko główny minister może otwierać lub zamykać niektóre drzwi, tak papież otrzymuje władzę, która należy tylko do niego. To, co papież "wiąże", co autorytatywnie definiuje lub trwale ustanawia, aby wszyscy podążali lub wierzyli, jest ratyfikowane w niebie, ale tylko dlatego, że niebo zainspirowało go do tego: "Albowiem nie objawiły wam tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie". Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego, papież korzysta z tej nieomylności, gdy "ogłasza ostatecznym aktem doktrynę w sprawach wiary i moralności". (n. 891), to znaczy, że jest to nauczanie przeznaczone do trwania, do podtrzymywania na zawsze, a nie tylko kwestia epoki. Papież nie jest nieomylny za każdym razem, gdy otwiera usta. W rzeczywistości korzysta on ze swojej nieomylności bardzo rzadko, chociaż w praktyce, nawet w jego zwykłych, codziennych wypowiedziach, możemy założyć, że ma on znacznie więcej wskazówek od Ducha Świętego niż my.
Bóg nie ma ludzkiego doradcy, nawet anielskiego, jak wskazuje drugie czytanie: "Bóg nie ma ludzkiego doradcy, nawet anielskiego.Jakaż jest przepaść bogactwa, mądrości i wiedzy Boga! Jak niezgłębione są Jego decyzje i jak niezbadane są Jego drogi! Zaiste, któż znał umysł Pana? Albo kto był Jego doradcą? Ale nawet jeśli nie możemy "rozszyfrować" Bożych dróg, On może je objawić. Czyni to dla naszego zbawienia. A skoro objawił nam swoje zbawcze prawdy, to ma sens, że znalazł sposób, aby te prawdy były przekazywane w czasie bez błędów. Katolickie potwierdzenie papieskiej nieomylności nie jest arogancją ze strony Kościoła. Jest to raczej uznanie, że właśnie z powodu ludzkiej słabości (często widocznej u papieży) Bóg interweniował, aby zapewnić, że ta słabość nie zaszkodzi ani nie ograniczy prawdy. Papieska nieomylność pokazuje nam po prostu, że moc Bóg jest większy niż ludzka słabość.
Homilia na temat czytań z 21. niedzieli czasu zwykłego (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Chrystus w centrum procesu edukacyjnego w szkołach katolickich
Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Zarówno szkoły publiczne, jak i państwowe wracają do klas, a szkoły katolickie nie są wyjątkiem.
Gonzalo Meza-24 września 2023 r.-Czas czytania: 5minuty
Sierpień oznacza początek roku akademickiego w Stanach Zjednoczonych. Publiczne i prywatne szkoły podstawowe, gimnazja i licea wracają do klas, rozpoczynając nowy rok szkolny. Szkoły katolickie nie są wyjątkiem. W kraju istnieje 5 920 szkół podstawowych i średnich, do których uczęszcza 1,7 miliona uczniów. Istnieje również ponad 200 katolickich uniwersytetów, do których uczęszcza około 700 000 studentów. Najstarszym z nich jest Georgetown University w Waszyngtonie, założony przez jezuitów w 1789 roku.
Wiele szkół podstawowych i gimnazjów w kraju to "szkoły parafialne", które powstały jako integralna część wspólnoty parafialnej i są częścią parafii; inne są prowadzone przez zgromadzenia zakonne poświęcone edukacji. Instytucje te są godne uwagi ze względu na wiarę chrześcijańską i zasady, które przekazują uczniom: moralność chrześcijańską, szacunek, służbę i samodyscyplinę. Nie są to kwestie nieistotne, zwłaszcza w środowisku szkół publicznych, gdzie idee sprzeczne z wiarą, takie jak ideologia gender czy aborcja, są wpajane uczniom. Kolejnym elementem, którym wyróżniają się instytucje katolickie, jest doskonałość akademicka i innowacyjność.
W ostatnich latach niektóre instytucje katolickie zainicjowały programy mające na celu bycie w czołówce nauk ścisłych i humanistycznych, tak aby studenci mogli uzyskać wczesne wprowadzenie do nauk ścisłych i humanistycznych. uniwersytet lub przynajmniej przyjeżdżają z solidnymi podstawami. Według National Assessment of Educational Progress (NAEP) w 2021 r. uczniowie katolickich szkół podstawowych osiągali lepsze wyniki w czytaniu i matematyce w porównaniu ze szkołami publicznymi. Podobnie wskaźnik ukończenia szkoły średniej wynosi 99%. 85% absolwentów uczęszcza na uniwersytet. Katolickie instytucje edukacyjne włączają wiarę, kulturę i życie do swoich programów nauczania. Jest to proces, w który zaangażowani są uczniowie, rodzice, nauczyciele i administratorzy. Nauczyciele wykonują swój zawód jako służbę Bogu, Kościołowi i swojej społeczności.
Szkoły katolickie w Los Angeles
Jednym z miejsc, w których tysiące uczniów powróciło do klas, były szkoły katolickie w Los Angeles. 14 sierpnia 68 000 uczniów rozpoczęło zajęcia w 250 szkołach podstawowych i średnich archidiecezji. Ten rok szkolny przynosi dobre wieści: zapisy rosną, a innowacyjne programy nauczania są kontynuowane. Paul Escala, dyrektor i kurator tych instytucji, powiedział: "Jesteśmy podekscytowani, że po zakończeniu pandemii liczba zapisów wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat. Jest to największy wzrost od 30 lat. Trzy bardzo innowacyjne programy nadal osiągają dobre wyniki: "Sieć STEM", czyli szkoły z programami ukierunkowanymi na STEM (nauki ścisłe, technologię, inżynierię i matematykę); dwujęzyczny program immersyjny z podwójnym systemem edukacji, angielsko-hiszpańskim i mandaryńskim angielskim; a także programy mikro-szkół, które, jak sama nazwa wskazuje, są instytucjami ze społecznością mniejszą niż 100 osób.
Paul Escala wyraził również wdzięczność społeczności filantropijnej, która wspiera finansowo szkoły i umożliwia tysiącom uczniów uczęszczanie do katolickich placówek. W przeciwieństwie do innych systemów edukacyjnych na świecie, katolickie szkoły podstawowe i średnie w Stanach Zjednoczonych nie otrzymują bezpośredniego finansowania publicznego od rządu federalnego. Są one niezależne finansowo; jednak w niektórych stanach istnieją programy pomocy finansowej, których działanie i kwalifikowalność różnią się w zależności od jurysdykcji. Obejmują one bony na czesne, w ramach których rodziny z dziećmi w szkołach katolickich otrzymują pomoc finansową, oraz ulgi podatkowe, w ramach których stan zapewnia zachęty podatkowe dla podatników i instytucji edukacyjnych w celu zapewnienia stypendiów potrzebującym uczniom. Nie wszystkie stany mają takie zachęty dla edukacji katolickiej, na przykład Kalifornia.
Aby dowiedzieć się więcej o szkołach katolickich, Omnes przeprowadził wywiad z Erickiem Ruvalcabą, dyrektorem ds. misji i tożsamości katolickiej w szkołach katolickich Szkoły katolickie w Los Angeles.
Czy szkoły katolickie w Kalifornii otrzymują jakiekolwiek wsparcie stanowe lub federalne, np. bony lub ulgi podatkowe?
- Nie. Mimo że szkoły publiczne są utrzymywane z podatków, które wszyscy płacimy, tutaj nie mamy takiej możliwości. Jestem rodzicem i mam dzieci w szkołach katolickich. Płacę podatki na dotowanie publicznych instytucji edukacyjnych. Muszę się jednak poświęcić, by opłacić czesne moich dzieci. Ale warto, bo w szkołach publicznych moje dzieci nie otrzymają tego, co dajemy im tutaj: chrześcijańskich wartości i zasad opartych na wierze.
Jakie są zalety szkoły katolickiej w porównaniu ze szkołą publiczną?
- Chrystus jest w centrum doświadczenia edukacyjnego w naszych szkołach. Kształtujemy liderów z wartościami chrześcijańskimi. Nasi nauczyciele przekazują tę katolicką tożsamość swoim uczniom. Bóg jest w centrum wszystkiego, co robimy. Wiara jest zintegrowana z naszymi codziennymi działaniami, na przykład podczas Mszy Świętych w ciągu roku, modlitwy, którą inicjujemy przed każdym wydarzeniem, akademickim lub sportowym. Wierzymy, że szkoły są narzędziem ewangelizacji Kościoła. Sakramenty stanowią podstawę naszej pracy, a uczniowie mają do nich dostęp. Rodzice zapisują swoje dzieci ze względu na wartości duchowe, które oferujemy, ale także ze względu na doskonałe przygotowanie akademickie. Szkoły publiczne nie praktykują wiary i wartości chrześcijańskich.
W Los Angeles i innych diecezjach istnieją szkoły, które koncentrują swoje nauczanie na przedmiotach STEM. Na czym polegają te programy?
- Mamy siedem szkół, które są częścią sieci STEM. Zapewniają one holistyczną edukację, która integruje matematykę, nauki ścisłe i technologię stosowaną do codziennych problemów w systemie nauczania. Mamy również dziesięć szkół, które należą do programu Dual Language Immersion. Jest to język mandaryński (chiński) i hiszpański. Programy te kształcą dzieci w zakresie czytania, pisania i opanowania treści akademickich w dwóch językach, a także wspierają silny charakter moralny oparty na tradycjach Kościoła. I wreszcie mamy 3 szkoły w "Sieci mikroszkół". Są to placówki z małą społecznością liczącą do 90 uczniów, skoncentrowane na nauce na poziomie osobistym.
Wiemy, że istnieje Katolicka Fundacja Edukacyjna, która w cyklu 2021-2022 przyznała 13 milionów dolarów na rzecz ponad 10 000 uczniów. W jaki sposób rodziny mogą skorzystać ze stypendium?
- Jedno na sześcioro dzieci w naszych szkołach otrzymuje stypendium. Rodziny mogą ubiegać się o stypendium w szkole, do której chcą zapisać swoje dzieci i w zależności od ich sytuacji finansowej otrzymają wsparcie. Każda szkoła ma własny program pomocy finansowej. Rodzice mogą skontaktować się z administratorami szkół, aby dowiedzieć się, jakie konkretnie wsparcie jest dostępne. Pieniądze nie powinny jednak stanowić problemu przy zapisywaniu dzieci do szkoły katolickiej.
W styczniu 2023 r., z okazji dorocznego Tygodnia Szkół Katolickich w Stanach Zjednoczonych, biskup Robert Barron zauważył: "Żyjemy w społeczeństwie, w którym dominuje materialistyczna i świecka filozofia". "Dlatego jestem przekonany, że szczególnie teraz istnieje potrzeba wpajania katolickiego etosu. Szkoły katolickie, do których uczęszczałem (od szkoły podstawowej do uniwersytetu) dały mi możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej, sakramentach, lekcjach religii, a wszystko to wzbogacone obecnością księży i sióstr zakonnych. Ale być może najważniejszą rzeczą był sposób, w jaki te szkoły integrowały wiarę i rozum w procesie edukacyjnym.
Świeccy, żyjący w celibacie, z Opus Dei: "Najbardziej cieszy cię to, że cały Kościół jest solą i światłem dla społeczeństwa".
W tym wywiadzie Pablo Álvarez z Asturii wyjaśnia swoje powołanie do Opus Dei i swój wkład w misję ewangelizacyjną poprzez codzienne życie w pracy i z członkami parafii, do której należy.
Zaangażowany w swój zawód, jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Prasowego Oviedo i Kolegium Dziennikarzy Asturii. Pablo jest attaché w Opus DeiUtrzymuje bliskie relacje z księżmi ze swojej parafii i członkami wspólnoty parafialnej.
Chociaż jest przyzwyczajony do bycia tym, który "zadaje pytania" w swojej pracy zawodowej, wyjaśnia Omnesowi, co pociąga za sobą jego powołanie i wpływa na jego codzienne życie.
-Bycie członkiem Opus Dei oznacza, że Bóg powołał cię i umieścił na małej działce swojej winnicy, którą masz uprawiać. Owoce, jeśli jakieś są, daje sam Bóg, jeśli nie przeszkadzasz Mu zbytnio. Cieszysz się, że twoja działka jest produktywna, ale najbardziej cieszysz się z tego, że cała winnica, cały Kościół, jest solą i światłem dla społeczeństwa. Cieszysz się z wysokiej wydajności innych działek. W Kościele ci, którzy koncentrują się na własnym partykularyzmie, przegapili sedno sprawy.
W jaki sposób uczestniczysz w ewangelizacyjnej misji Kościoła?
-W tej małej części Opus Dei poszukiwanie świętości jest kultywowane i rozpowszechniane w codziennych zajęciach. The Opus Dei Pomaga mi zajmować się Jezusem Chrystusem tak intensywnie, jak to tylko możliwe, w bardzo konkurencyjnym i szybkim zawodzie w poszukiwaniu wiadomości, wywiadów, raportów... Pomaga mi rozwijać moją pracę jako dziennikarza, unikając niechlujstwa, będąc bardzo szanowanym przez ludzi i starając się przekazywać prawdy, które pomagają obywatelom umiejscowić się w świecie. Zachęca mnie do dążenia do uczynienia życia przyjemniejszym dla tych, którzy mnie otaczają.
Wszystko to przerasta mnie z każdej strony. Dlatego w Opus Dei pomagają mi nie zniechęcać się i wstawać za każdym razem, gdy upadam, co zwykle zdarza się kilka razy dziennie.
Jak Opus Dei wpływa na twoje życie?
-Na wiele sposobów, ale podkreślę jeden: w Opus Dei mówią mi prosto w twarz, co robię źle, starając się mnie poprawić. To, czy mi się to udaje, to inna sprawa, ale lojalność innych daje ci dużo spokoju i wolności: jeśli zrobisz coś złego, powiedzą ci, a nawet będą się modlić, abyś się zmienił. Życie chrześcijańskie jest wspaniałe: to radykalne antidotum na narcyzm, to ciągłe stawianie cię na swoim miejscu.
Kiedy należysz do Opus Dei, są ludzie, którzy myślą, że jesteś lepszy niż w rzeczywistości. Wielu mówi ci: "Módl się za mnie (lub za mojego syna, lub mojego męża...), jesteś bliżej Boga". Ale ty wiesz, co tam jest i z pewną częstotliwością ktoś bierze to na siebie, aby ci o tym przypomnieć.
Co dla ciebie uosabia postać Ojca w Opus Dei?
-Ojciec jest tym, który służy wszystkim. Ten, który oczyszcza drogę. Ten, który nie ma ani minuty do poświęcenia na swoje hobby. Ten, który nie ma prawa stawiać swoich upodobań czy pomysłów na pierwszym miejscu. Nigdy nie dowodziłem niczym w Opus Dei, ale wiem, że dowodzenie w Dziele jest obowiązkiem, ponieważ zobowiązuje cię do słuchania nawet najgłupszych ludzi, jakby to, co mówią, było interesujące; aby zawsze stawiać się na miejscu innych...
Sam dawałem "odznaki" tym, którzy byli odpowiedzialni, co dziś wydaje mi się niewyobrażalne. Ojciec robi to wszystko 24 godziny na dobę. A ty modlisz się za niego, aby był bardzo wierny Bogu i bardzo lojalny wobec Kościoła. Do tej pory mieliśmy wielkie szczęście z czterema ojcami, których dał nam Bóg: bardzo inteligentnymi, bardzo świętymi, bardzo pokornymi ludźmi.
Jak współpracować z parafią i lokalnym biskupem?
-Bardzo dobrze dogaduję się z moim arcybiskupem, Jesúsem Sanzem Montesem, mimo że w niektórych wywiadach zadawałem mu raczej niewygodne pytania. Zawsze rygorystycznie szanował moją pracę i nic mi nie wiadomo o groźbach ekskomuniki (śmiech).
Don Jesús docenia Opus Dei i mówił o tym publicznie przy wielu okazjach. W przypadku księży z mojej parafii najbardziej plastyczną rzeczą, jaką mogę powiedzieć, jest to, że dość często przychodzą do mnie na posiłki, nawet w Wigilię Bożego Narodzenia, i że dzielimy się złudzeniami i troskami.
Bardzo lubię poznawać ludzi w mojej parafii i, szczerze mówiąc, nie mam trudności ze zrozumieniem kogokolwiek. Myślę, że ta otwartość jest owocem formacji, którą otrzymałem w Dziele.
Papież chwali Matkę Bożą z Guadalupe, "wzór ewangelizacji".
Wznawiając swoją katechezę na temat pasji ewangelizacyjnej, papież Franciszek, podczas dzisiejszej audiencji generalnej, postawił Dziewicę z Guadalupe jako "wyjątkowy wzór" ewangelizacji, ze szczególnym uwzględnieniem faktu, że ogłosiła ona Jezusa podążając "drogą inkulturacji" i ukazała się świętemu Juanowi Diego, "Indianinowi z ludu".
Francisco Otamendi-23 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
"Na naszej drodze do ponownego odkrycia pasji głoszenia Ewangelii spoglądamy dziś na obie Ameryki. Tutaj ewangelizacja ma zawsze żywe źródło: Gwadelupa"Ojciec Święty rozpoczął katechezę o pasji ewangelizowania, wznowioną po przerwie spowodowanej uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
"Z pewnością Ewangelia dotarła tam jeszcze przed tymi objawieniami", kontynuował ks. Papieżale "niestety towarzyszyły mu światowe interesy, zamiast ścieżki inkulturacji, lekceważąc rdzenną ludność".
W Meksyku - jak w Lourdes i w Fatimie - "W Meksyku, jak w Lourdes i w Fatimie Pojawiła się Maryja skromnej i prostej osobie, Indianinowi, który nazywał się Juan DiegoW ten sposób rozprzestrzeniła swoje przesłanie na cały wierny lud Boży. Ona głosi Jezusa na drodze inkulturacji, to znaczy za pomocą języka i kultury tubylców, a poprzez swoją macierzyńską bliskość objawia wszystkim swoim dzieciom miłość i pocieszenie swego Niepokalanego Serca", podkreślił Papież Rzymski w swoim przemówieniu do Ojca Świętego. Publiczność z dnia dzisiejszego.
W tym sensie papież podkreślił, że "Dziewica z Guadalupe pojawia się ubrana w szaty tubylców, mówi ich językiem, przyjmuje i kocha lokalną kulturę: jest Matką i pod Jej płaszczem wszystkie dzieci znajdują miejsce".
Jeśli chodzi o świętego Juana Diego, Franciszek podkreślił, że "był on osobą pokorną, Indianinem z ludu: spoczęło na nim spojrzenie Boga, który uwielbia czynić cuda za pośrednictwem maluczkich". Juan Diego już jako dorosły człowiek doszedł do wiary i ożenił się. W grudniu 1531 roku miał około 55 lat. Kiedy był w drodze, zobaczył Matkę Bożą na wzgórzu, która czule nazwała go "moim ukochanym małym synem Juanito". Następnie wysłał go do biskupa z prośbą o wybudowanie kościoła w miejscu, w którym się objawiła. Juan Diego przychodzi z hojnością swojego czystego serca, ale musi długo czekać.
"Matki i babcie, pierwsze spikerki".
Franciszek zatrzymał się w tym miejscu, aby przypomnieć babciom i matkom o przekazywaniu wiary. "W Maryi Bóg stał się ciałem i poprzez Maryję nadal wciela się w życie ludzi. Matka Boża głosi Boga w najbardziej odpowiednim języku, języku ojczystym. Tak, Ewangelia jest przekazywana w języku ojczystym. I chcę podziękować tak wielu matkom i babciom, które przekazują wiarę swoim dzieciom i wnukom, ponieważ właśnie dlatego matki i babcie są pierwszymi zwiastunami Ewangelii dla swoich dzieci i wnuków" - powiedział papież.
Ojciec Święty kontynuował: "I komunikuje się, jak pokazuje Maryja, w prostocie: Matka Boża zawsze wybiera prostych, na wzgórzu Tepeyac w Meksyku, jak w Lourdes i Fatimie: przemawiając do nich, przemawia do każdego, w języku odpowiednim dla wszystkich, zrozumiałym, jak język Jezusa".
"Cierpliwie znoś krzywdy".
Następnie papież skupił się na trudnościach napotkanych przez hinduskiego świętego Juana Diego, "któremu nie było łatwo być posłańcem Dziewicy; musiał stawić czoła nieporozumieniom, trudnościom i nieprzewidzianym wydarzeniom. To uczy nas, że aby głosić Ewangelię, nie wystarczy świadczyć o dobru, ale czasem trzeba też umieć cierpieć zło, z cierpliwością i stałością, bez lęku przed konfliktem" - podkreślił Franciszek w swojej katechezie. "W tych trudnych chwilach wzywajmy Maryję, naszą Matkę, która zawsze nam pomaga, zachęca nas i prowadzi nas do Boga.
Papież przypomniał, że biskup nie uwierzył w objawienie, a Matka Boża pocieszyła go i poprosiła, by spróbował jeszcze raz. "Pomimo gorliwości przychodzi nieoczekiwane, czasem od samego Kościoła. W głoszeniu w rzeczywistości nie wystarczy dawać świadectwo dobru, trzeba umieć znosić zło" - powiedział papież. "Nawet dzisiaj, w tak wielu miejscach, inkulturacja Ewangelii i ewangelizacja kultur wymaga wytrwałości i cierpliwości, nie możemy obawiać się konfliktów, nie możemy się zniechęcać.
"Sanktuaria Maryjne: Matka Boża nas słucha".
"Oto Boża niespodzianka: kiedy jest wola i posłuszeństwo, On jest w stanie coś osiągnąć.
nieoczekiwane, w czasie i w sposób, którego nie możemy przewidzieć. I tak sanktuarium poproszony przez Matkę Bożą", podkreślił Papież.
Ojciec Święty Franciszek zakończył nawiązaniem do sanktuariów maryjnych. "Juan Diego zostawia wszystko i za zgodą biskupa poświęca swoje życie sanktuarium. Przyjmuje pielgrzymów i ewangelizuje ich. To właśnie dzieje się w sanktuariach maryjnych, celu pielgrzymek i miejscach głoszenia, gdzie każdy czuje się jak w domu i doświadcza tęsknoty za domem, tęsknoty za Niebem. Tam wiara jest przyjmowana w sposób prosty i autentyczny, powszechny, a Dziewica, jak powiedziała Juanowi Diego, słyszy nasze wołanie i leczy nasze bóle.
"Musimy udać się do tych oaz pocieszenia i miłosierdzia", zachęcał papież, "gdzie wiara jest wyrażana w języku ojczystym, gdzie mówi się w języku ojczystym, gdzie zmęczenie życia składa się w ramionach Dziewicy i gdzie powraca się do życia z pokojem w sercu.
Budowana przez ponad sześć wieków według oryginalnych planów z XIII wieku, katedra jest nie tylko jedną z najsłynniejszych na świecie, ale także mieści liczne skarby artystyczne.
Katedra w Kolonii, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO od 1996 roku, jest jedną z najbardziej znanych katedr na świecie, nie tylko ze względu na swoją niepowtarzalną sylwetkę. Jest to również zdecydowanie najczęściej odwiedzany zabytek w Niemczech: liczba odwiedzających w 2022 r. wyniosła 4,3 mln, podczas gdy nowa Filharmonia w Hamburgu i Wyspa Muzeów w Berlinie, które zajmują drugie i trzecie miejsce w tym rankingu, odwiedziło odpowiednio 2,8 i 2,2 mln osób.
Dzisiejsza gotycka katedra nie była jednak pierwszą katedrą w Kolonii. Kiedy w 1248 r. rozpoczęto jej budowę, chrześcijaństwo w tym mieście nad Renem miało już co najmniej dziesięciowiekową historię. Jak sama nazwa wskazuje, Kolonia została założona jako rzymska kolonia (Colonia Claudia Ara Agrippinensium, CCAA) na ziemiach zajmowanych na początku naszej ery przez legiony I Germanica i XX Valeria Victrix. To właśnie Klaudiusz - cesarz w latach 41-54 n.e. - nadał jej status kolonii rzymskiej. koloniaz większymi prawami imperialnymi niż poprzedni oppidum. Klaudiusz był żonaty z Agrypiną, od której pochodzi nazwa Kolonii i która była córką generała Germanika.
Chociaż nie ma prawie żadnych źródeł na temat rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa wzdłuż Renu, zakłada się, że rozprzestrzeniało się ono powoli, także w Kolonii. W każdym razie pierwszym znanym biskupem jest św. Maternus, który został wymieniony jako taki zarówno na synodzie w Rzymie w 313 r., jak i na synodzie w Arles w 314 r. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i powstaniu nowych królestw, pierwszym udokumentowanym biskupem okresu frankijskiego jest Evergislus (Eberigisil) w VI wieku. Biskup Hildebold otrzymał tytuł arcybiskupa od Karola Wielkiego w latach 794-795. Od tego czasu Kolonia jest arcybiskupstwem.
Chociaż istnieją pozostałości wcześniejszych budynków, takich jak późnoromańskie baptysterium i kościół Merowingów z VI wieku, pierwsza katedra w Kolonii - katedra karolińska - pochodzi z IX wieku. Choć często określa się ją mianem katedry Hildebolda, jej budowa rozpoczęła się prawdopodobnie dopiero po śmierci Hildebolda w 818 r. Została ona konsekrowana w 870 roku.
Trzej Mędrcy i katedra w Kolonii
Na miejscu tej karolińskiej katedry, którą arcybiskup Konrad von Hochstaden zburzył w kwietniu 1248 roku, rozpoczęto budowę obecnej katedry; biskup położył kamień węgielny 15 sierpnia 1248 roku. Budowa nowej, znacznie większej i bogatszej katedry jest ściśle związana z Magami, których relikwia została przywieziona do Kolonii w 1164 roku przez arcybiskupa Rainalda von Dassel z Mediolanu. Uważana za jedną z najważniejszych relikwii w chrześcijaństwie, relikwia jest nie tylko umieszczona w luksusowym relikwiarzu, wykonanym przez złotnika Mikołaja z Verdun w latach 1190-1225, który jest uważany za największą i najbardziej artystycznie wykonaną zachowaną relikwię z czasów średniowiecza. Co więcej, nowa katedra została pomyślana jako rodzaj "relikwiarza" lub "relikwiarza w kamieniu". Kapituła katedralna zdecydowała, że powinna ona zostać zbudowana w gotyckim stylu francuskich katedr i że powinna przewyższać wysokością dwanaście romańskich bazylik, które już istniały w mieście.
Na stronie tłumaczenie Trzej Mędrcy są odpowiedzią na pomysł cesarza Fryderyka I Barbarossy, aby "sakralizować" imperium, niezależnie i na tym samym poziomie, co sancta ecclesia. W tym celu dokonał trzech aktów: po pierwsze, w 1157 roku dodał do imperium predykat kość krzyżowaOd tego czasu wyrażenie "Święte Cesarstwo Rzymsko-Germańskie" stało się powszechne. Po drugie, "mędrcy ze Wschodu" (Mt 2:1) stali się "trzema mędrcami", zgodnie z tradycją Starego Testamentu, na przykład Psalmu 72 (71): "Niech królowie Saby i Arabii ofiarują mu swoje dary; niech wszyscy królowie pokłonią się przed nim". Po trzecie, Fryderyk I zarządził kanonizację Karola Wielkiego: od czasu, gdy arcybiskup Rainald von Dassel z Kolonii kanonizował go w Akwizgranie w 1165 r., cesarz mógł zaliczyć do swoich świętych rzędynie tylko z królowie magów, ale także z królem święty.
Madonna Mailaender z katedry w Kolonii
Jego budowa trwała ponad sześć stuleci: choć rozpoczęto ją między 1248 a 1528 rokiem, zgodnie z planami mistrza budowlanego Gerharda, prace przerwano na prawie 300 lat i dopiero w 1823 roku zdecydowano się ukończyć budynek zgodnie z pierwotnymi planami: 4 września 1842 r. król Prus Fryderyk Wilhelm IV - po wojnach napoleońskich Nadrenia stała się pruską prowincją - i arcybiskup Johannes von Geissel położyli kamień węgielny pod budowę zachodniej fasady z charakterystycznymi 157-metrowymi wieżami; zakończenie budowy świętowano oficjalnie 15 października 1880 r., choć mozaikę na chórze ukończono dopiero w 1899 r.
Relikwie i obrazy o wielkiej wartości religijnej i artystycznej
Oprócz relikwii Trzech Króli, w katedrze kolońskiej znajduje się wiele arcydzieł, takich jak krzyż Gero ("Gerokreuz"), nazwany tak, ponieważ został zamówiony przez arcybiskupa Gero (biskupa w latach 969-976). Jest to jeden z najstarszych zachowanych dużych krucyfiksów (2,88 m) na północ od Alp: wykonany z drewna dębowego pod koniec X wieku, ikonograficznie uważany jest za punkt zwrotny w przedstawianiu Zbawiciela; do tej pory przedstawiany jako zwycięzca w pozycji wyprostowanej, teraz wydaje się cierpiący i ludzki. Może to wynikać z nowych trendów w teologii, które pod koniec X wieku umieściły odkupieńczą śmierć Chrystusa w centrum doktryny. Krzyż Gero posłużył jako wzór dla wielu średniowiecznych przedstawień.
Trzecim obiektem kultu w katedrze, po Mędrcach i Krzyżu Gero, jest "Madonna z Mediolanu" ("Mailänder Madonna"). Wyrzeźbiona około 1290 roku w polichromowanym drewnie, jest obecnie najstarszym posągiem Madonny w katedrze. Nazwa pochodzi od posągu, który Rainald von Dassel przywiózł z Mediolanu wraz z Mędrcami, który został zniszczony w pożarze poprzedniej katedry. W stylu gotyckim jest ona ściśle związana z figurami na filarze chóru, będącymi szczytowym osiągnięciem stylu manierystycznego okresu pełnego gotyku.
Madonna składająca ofiary wotywne. Katedra w Kolonii
W codziennej kaplicy w miesiącach letnich - zimą codzienne msze odprawiane są w kaplicy Świętego Świętych - stoi kolejny z klejnotów katedry: ołtarz "Patronów Miasta", uważany za najważniejsze dzieło Stefana Lochnera i jedno z najwybitniejszych dzieł średniowiecznego malarstwa w Kolonii. Tryptyk, zamówiony przez radę miejską w 1426 roku, znajduje się w katedrze od 1809 roku. Łącząc włoską kolorystykę z flamandzkim realizmem, Stefan Lochner przedstawił na centralnym panelu Trzech Króli adorujących Dzieciątko na kolanach jego tronującej matki. Na skrzydłach przedstawieni są patroni Kolonii: po lewej stronie święta Urszula z "jedenastoma tysiącami dziewic"; po prawej stronie święty Gereon z żołnierzami Legionu Tebańskiego. Na zewnątrz, gdy ołtarz jest zamknięty, można zobaczyć Zwiastowanie Maryi.
Jednym z najbardziej popularnych wizerunków jest "Schmuckmadonna" ("Matka Boska Wotywna"), co widać po dużej liczbie świec, które zawsze można znaleźć przed nią. Wizerunek jest ozdobiony licznymi elementami biżuterii z XIX i XX wieku jako wotum dziękczynne za otrzymane łaski. Kult obrazu sięga końca XVII wieku.
Croziery na wystawie w katedrze w Kolonii
Obok tego obrazu wiszą "coroczne pastorały": wykonane z drewna pokrytego złotem, umieszczone są nad wejściem do skarbca i wskazują, ile lat urzęduje obecny arcybiskup. Rok po roku, w rocznicę inauguracji arcybiskupa, dodawany jest kolejny krzyż. Inskrypcja głosi: "Quot pendere vides baculos, tot episcopus annos huic Aggripinae praefuit" ("Tyle krzyżaków, ile widzisz wiszących, tyle lat biskup Kolonii sprawował swój urząd"). Pochodzenie tego zwyczaju nie jest znane, ale został on już wspomniany w raporcie z podróży Arnoldusa Bucheliusa z Utrechtu w 1587 roku.
Pogrzebane osobowości
W katedrze kolońskiej pochowani są, oprócz niektórych osobistości, takich jak Richeza, królowa Polski (995-1063), biskupi diecezji: od wspomnianego Gero († 976) i Rainalda von Dassel († 1167) do ostatnich, kardynałów Josefa Fringsa († 1978), Josepha Höffnera († 1987) i Joachima Meisnera († 2017), ten ostatni w krypcie zbudowanej w latach 1958-1969.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ksiądz Dustin Feddon jest założycielem "Joseph House", domu na Florydzie, w którym przyjmuje mężczyzn, którzy zostali zwolnieni z więzienia i chcą odbudować swoje życie. Zainspirowana przykładem Józefa, syna Jakuba, społeczność ta chce być świadectwem tego, że każdy ma potencjał, by być dobrym i czynić dobro.
Na Florydzie znajduje się dom, w którym mieszkają mężczyźni o różnych zawodach i pochodzeniu, którzy jednak mają jedną wspólną cechę: wszyscy byli w więzieniu. "Joseph House". to dom dla byłych skazańców, którzy pragną odbudować swoje życie, odnajdując nadzieję w Ewangelii.
Pomysł narodził się w sercu księdza Dustina Feddona, gdy ten był jeszcze studentem. kleryk. Podczas roku duszpasterskiego poczuł, że Bóg wzywa go "do służenia tym, którzy są lub byli w więzieniu". Tak więc od lat mieszka w domu z mężczyznami, którzy zostali zwolnieni z więzienia i spędza większość czasu towarzysząc tym, którzy są uwięzieni, w celi śmierci lub w izolatce.
Założyciel Joseph House, Dustin Feddon.
W wywiadzie dla Omnes Feddon opowiada o swojej służbie, poglądach na temat amerykańskiego systemu więziennictwa i wielkiej rzeczywistości Bożego miłosierdzia w życiu ludzi.
Kiedy zdałeś sobie sprawę, że chcesz być księdzem pracującym w więzieniach?
- Byłem seminarzystą i w mojej diecezji mamy "rok duszpasterski", który jest jak rok praktyki. Podczas mojego stażu zostałem przydzielony do parafii niedaleko miejsca, w którym teraz jestem. W tamtym czasie myślałem już, że chcę pełnić posługę poza murami parafii, a ksiądz, którego spotkałem podczas mojego roku duszpasterskiego, zasugerował więzienia i skontaktował mnie z kapelanem celi śmierci i izolatki w tym czasie.
Byłem jeszcze klerykiem, ale podczas dwóch pierwszych wizyt czułem, że coś we mnie wyjaśnia moje własne powołanie. Matka Teresa i inni nazywają to "powołaniem wewnątrz powołania", więc czułem, jakby coś działo się we mnie, coś, co wzywało mnie do poświęcenia mojego życia służbie tym, którzy są lub byli w więzieniu.
Jak dokładnie powstał "Joseph House" i dlaczego zdecydowałeś się go tak nazwać?
- Dla mnie zaczęło się to od odwiedzenia więzień na Florydzie w 2014 roku. Zacząłem odwiedzać izolatki, cele śmierci i inne części więzień. Zacząłem poznawać mężczyzn, których odwiedzałem i na początku niektórzy z nich wymieniali imię Józefa, syna Jakuba, jako historię, która ich inspirowała, ponieważ on również był oddzielony od swojej rodziny, zniewolony, uwięziony, zamknięty... A jednak był niestrudzonym marzycielem. Myślę, że mężczyźni, z którymi rozmawiałem o Józefie, czuli się jak marzyciele. A ich marzenie pozwoliło im być odpornymi w ich obecnych warunkach, będąc uwięzionymi na Florydzie.
Zdolność do marzeń oznaczała, że mieli nadzieję na przyszłość, że pewnego dnia powrócą do swoich rodzin i społeczeństwa, i że mogą coś wnieść. Tak więc w latach 2013-2017 zacząłem myśleć o miejscu i społeczności, w której mężczyźni mogliby żyć po okresie pozbawienia wolności.
Jak pomagasz tym mężczyznom odnaleźć nadzieję poprzez swoją służbę?
- Z pewnością w celach i dormitoriach więzień, które odwiedzam, jest wiele smutku i rozpaczy. A jednak jestem zaskoczony i zdumiony nadzieją, jaką ma wielu z tych ludzi. Wierzą oni, że mając możliwości, wciąż mogą wieść dobre życie i spełniać swoje marzenia. Dlatego często czekam, aby usłyszeć te słabe echa nadziei wśród mężczyzn, których odwiedzam. Następnie reaguję na nie i zachęcam do działania. Próbuję razem z nimi marzyć o ich własnych nadziejach i pragnieniach. Wszystko to oczywiście przypisuję Bogu.
W końcu, kiedy mocno wierzysz, że Bóg jest obecny w każdej sytuacji i w każdej osobie, nigdy nie czujesz, że jakaś sytuacja lub osoba jest całkowicie beznadziejna.
Jak możemy mówić o sprawiedliwości i nadziei tym, którzy czekają w celi śmierci lub w odosobnieniu?
- Byłem z mężczyznami, którzy czekali na egzekucję i towarzyszyłem im podczas egzekucji, a wtedy rozmawialiśmy o tym, że stan Floryda, strażnik, gubernator itp. ostatecznie nie mają władzy nad ich duszą. Zwłaszcza jeśli dana osoba jest wierząca, wie, że Bóg jest nieskończenie miłosierny i jest samą miłością, jest ich jedynym sędzią, ostatecznym sędzią, więc mogą znaleźć w Nim wybawienie i nadzieję.
Zauważyłem, że u niektórych mężczyzn wywołuje to prawdziwe poczucie i rzeczywistość nadziei. Nawet jeśli mają zostać straceni, nadal mogą mieć prawdziwą nadzieję, że ich życie może być świadectwem dla innych i że ostatecznie Bóg jest ich opiekunem.
Czy twoja posługa dała ci inne spojrzenie na sakrament pojednania, Boże miłosierdzie, wolność i przebaczenie?
- Tak, myślę, że wiele z mojego własnego rozumienia teologii i czytania Pisma Świętego oraz sakramentów rozwinęło się w nowy sposób dzięki mojemu doświadczeniu w więzieniach, twarzom ludzi, którym służyłem i którym towarzyszyłem.
Sakrament pojednania jest czymś, co w bardzo szczególny sposób odkryłem, rozmawiając na przykład z mężczyznami, którzy popełnili morderstwo. Odkryłem to, widząc ich własną przemianę i ich zdolność do nawiązania kontaktu z niezniszczalną dobrocią, która jest w każdym z nas, tak że żyją całkowicie w stanie miłosierdzia.
Chodzi o to, że większość ludzi nie wie, na przykład, co jest najgorszą rzeczą, jaką zrobiłem, podczas gdy w przypadku wszystkich tych mężczyzn ich czyny zostały opublikowane w większości gazet, były w wiadomościach, są w Internecie. Najgorsza rzecz, jaką zrobili, jest często tym, z czym ludzie identyfikują ich w pierwszej kolejności. A jednak ci ludzie mogą żyć w stanie miłosierdzia, w miejscu wolności.
Nie chcę zabrzmieć bezczelnie, ale nikt w mojej parafii nie powie mi niczego, co w jakikolwiek sposób przewyższyłoby to, co usłyszałem w więzieniach. A jednak ci ludzie w więzieniu dotarli do miejsca wolności, miłosierdzia i mam prawdziwe poczucie, że udzielając sakramentu pojednania, Boże miłosierdzie zwycięża.
W jaki sposób działalność Joseph House pozwala na realizację tych aspektów wolności i miłosierdzia w życiu więźniów?
- Cóż, część "dom" jest ważna. To "Joseph House", a nie "Joseph Community", "Joseph Programme" czy "Joseph Institution"... To dom. "Joseph House" jest jak każdy typowy dom klasy średniej, w którym są dzieci w szkole średniej lub na studiach. I nie mówię tego, by być protekcjonalnym wobec mężczyzn, którzy tu są, którzy są dorosłymi mężczyznami, ale mówię to w kategoriach, że każdy zajmuje się swoimi sprawami. Tutaj wszyscy pracują, chodzą do szkoły lub zajmują się sprawami domowymi i żyjemy razem.
Dlatego słowo towarzyszenie jest dla mnie tak ważne, ponieważ "Joseph House" nie polega na ustalaniu rygorystycznych programów i zasad, ale raczej na tym, jak przeżywamy życie razem, abyśmy mogli iść ramię w ramię na tej wspólnej ścieżce.
Niektórym z tych mężczyzn musi być ciężko opuścić więzienie, z całą jego samotnością, i wkroczyć w nowy rozdział życia z większą liczbą ludzi, prawda?
- Oczywiście każda osoba reaguje w inny sposób. Niektórzy mężczyźni aklimatyzują się natychmiast i czują komfort, ciepło i solidarność domu zaraz po przyjeździe. Inni mężczyźni, z powodu dość poważnych traum, potrzebują znacznie więcej czasu i często dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do terapii. Nasi chłopcy mają możliwość spotykania się z terapeutami, którzy im pomagają. Staramy się pracować w taki sposób, abyśmy byli środowiskiem terapeutycznym. Staramy się też nie zmuszać naszych podopiecznych do kontaktów towarzyskich, jeśli tego nie chcą.
Czy uważasz, że istnieją aspekty, którymi należy się zająć głównie psychologicznie, a nie duchowo?
- Wierzę, że łaska opiera się na naturze. Jako osoba wierząca, jako uczeń Chrystusa oddany Kościołowi, moją ostateczną nadzieją jest to, że każdy z mężczyzn, którym towarzyszę, których odwiedzam lub z którymi mieszkam, odkryje Boga i Jego miłość w swoim życiu. Wiem też, że wielu z nich jest zranionych i ma własną historię traumy i tragedii, że potrzeba czasu, aby ich umysły, psychika i emocje uzdrowiły się w sposób, który przygotuje ich na możliwość wiary w Boga, który jest całą dobrocią, a nie w Boga, który jest tyranem, który chce tylko karać. To wymaga czasu, a czasami uzdrowienia umysłu.
Jak przygotowujesz wolontariuszy i osoby pracujące w Joseph House, jak pomagasz im radzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą napotkać?
- Wiedząc, że nasi mieszkańcy przychodzą do nas z traumatycznych środowisk, które sprzyjają wykluczeniu, poczuciu braku przynależności, przemocy, zubożeniu i nadużyciom, w Joseph House staramy się złagodzić te skutki, tworząc społeczność terapeutyczną, która wzmacnia ich godność. Wolontariusze odgrywają ważną rolę w tej społeczności. Na początku polegaliśmy w dużej mierze na wolontariuszach, ponieważ nie mieliśmy personelu. Ale teraz, gdy mamy personel, w tym wspaniałego pracownika socjalnego, jesteśmy w stanie szkolić naszych wolontariuszy, aby wnosili wkład w naszą społeczność w sposób korzystny dla naszych mieszkańców. Jak można sobie wyobrazić, poznawanie nowych ludzi z różnych środowisk może być przytłaczające dla mężczyzn, którzy zostali odizolowani od społeczeństwa.
Społeczność terapeutyczna priorytetowo traktuje godność każdej osoby i funkcjonuje w sposób, który ułatwia każdemu mieszkańcowi pełniejsze stawanie się sobą w odniesieniu do szerszej społeczności. Jako społeczność osiągamy ten cel poprzez modelowanie stylów komunikacji w codziennym życiu, które kultywują chęć wyrażania naszych potrzeb i lepszego zrozumienia siebie nawzajem. W miarę upływu czasu i coraz częstszych spotkań modelujemy rozwiązywanie konfliktów, w czym pomagają nam nasi wolontariusze. Jako dom podkreślamy wartość codziennego życia, które otwiera nowe możliwości zmian. Naszą misją jest tworzenie kultury gościnności i wzajemnego życia we wspólnocie, aby modelować bezpieczne środowisko.
Jakie są Twoje nadzieje i marzenia związane z "Joseph House"?
- W Joseph House moim osobistym marzeniem jest, aby mężczyźni, którym służyliśmy, przynajmniej niektórzy z nich, stali się teraz kolejnym pokoleniem Joseph House. Aby sami stali się liderami w naszej społeczności i aby byli tymi, którzy naprawdę będą kontynuować dziedzictwo Joseph House jako miejsca, w którym przywracana jest godność, w którym odkrywamy, że wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi, i że poprowadzą nas naprzód. To oni wiedzą najwięcej o realiach miejsca, z którego pochodzą, ale także o tym, co byli w stanie zrobić poza nim. Moim marzeniem jest, aby w przyszłości byli naszymi pasterzami i prorokami.
I oczywiście chciałbym zobaczyć więcej domów. Ponieważ wiem, że jest wielu mężczyzn i kobiet, którzy tego potrzebują.
Jak myślisz, czego brakuje obecnie w amerykańskim systemie więziennictwa, aby traktować ludzi bardziej humanitarnie?
- Brakuje wielu rzeczy. Brakuje tego, co moglibyśmy uznać za humanitarną opiekę zdrowotną lub humanitarną edukację. Myślę jednak, że tym, czego brakuje, jest wiara i nadzieja w przywrócenie, przekonanie, że wszyscy ludzie mogą zostać przywróceni i odkupieni. Musimy wiedzieć, że suma nas samych nie jest naszą najgorszą częścią ani naszymi najgorszymi działaniami. Twierdzę, że brakuje przekonania, że sprawiedliwość może, a może nawet powinna, być naprawcza.
Na Florydzie wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych utożsamia sprawiedliwość z karą lub odpłatą. Nie wychodzi więc poza zemstę i nie postrzega sprawiedliwości jako czegoś, co może również przyczynić się do odbudowy.
Czego oczekujesz od amerykańskiego systemu więziennictwa, aby Bóg mógł być obecny również w więzieniu?
- System jest swego rodzaju potworem, niesforną instytucją. Trudno wiedzieć, od czego zacząć. Myślę jednak, że mam nadzieję, że społeczności takie jak Joseph House i inne organizacje, które zajmują się sprawiedliwością naprawczą, mogą być modelami tego, co to znaczy, gdy widzimy potencjał każdej osoby, aby stać się dobrym i czynić dobro.
Myślę, że oznacza to, że wymiar sprawiedliwości musi zacząć przyglądać się ludziom, którzy często zostają wciągnięci do systemu jako dzieci, ponieważ nie chcieli wyrosnąć na przestępców, ale coś się wydarzyło po drodze. Mamy również kryzys zdrowia psychicznego, a każda osoba musi się w jakiś sposób wyleczyć. Musimy zrozumieć, że żadnej osobie nie należy mówić, że jest mniej niż człowiekiem lub że nie jest zdolna do odkupienia.
Dwie bardzo różnorodne propozycje do obejrzenia w domu lub w kinie
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1 y Tetris to rekomendacje Patricio Sáncheza Jaúregui na te letnie dni.
Patricio Sánchez-Jáuregui-23 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
W tym miesiącu polecamy dwa zupełnie różne filmy. Najnowszą odsłonę sagi Mission: Impossible oraz film biograficzny o twórcy jednej z najpopularniejszych gier wideo wszech czasów.
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1
Z tytułem, który brzmi jak parodia, nadchodzi kolejna (siódma) propozycja Mission Impossible, jeden z tych filmów, na które można pójść, aby zjeść popcorn, nie rozczarowując się i nie sprzedając świni w worku.
Mission: Impossible. Śmiertelny wyrok. Część 1
DiectorChristopher McQuarrie
SkryptChristopher McQuarrie, Erik Jendresen
AktorTom Cruise
TransmisjaKina
Jesteśmy już pewni, że Tom wie, co robi. Ethan Hunt i jego zespół muszą znaleźć przerażającą nową broń (która zagraża całej ludzkości!), zanim wpadnie ona w niepowołane ręce (złoczyńcy ze wschodnioeuropejskim akcentem, byli koledzy z biura, globalne elitarne kulty...).
Z blablabla katastrofalnych nieszczęść zagrażających wszystkiemu (kontrola nad przyszłością, losy świata, masowa sterylizacja pszczół, która może doprowadzić do armagedon), rozpoczyna się ekscytujący śmiertelny wyścig.
W tym Ethan będzie musiał wybrać między tym, co zawsze musiał wybierać w całej sadze MI: albo misja, albo życie jego przyjaciół. Czy tym razem uda mu się ponownie przechytrzyć przeznaczenie? Czy w końcu zginie ktoś, kogo się nie spodziewamy?
Właściwie i tak będziemy się dobrze bawić.
Tetris
Henk Rogers jest twórcą gier wideo, który zakochuje się w prymitywnej i uzależniającej wersji Tetrisa. Ta pasja i jego pragnienie odniesienia sukcesu i dostarczenia go masom, doprowadzą go do zastawienia wszystkiego i zaryzykowania nieco więcej, aby skontaktować się z twórcą gry, Alexeyem Pajitnovem, podróżować do ZSRR i wydostać Tetris z żelaznej kurtyny.
Tetris
DyrektorJon S. Baird Pisarz
PisarzNoah Pink
AktorzyTaron Egerton, Nikita Efremov, Mara Huf, Miles Barrow
ProdukcjaApple
Komunizm, KGB, historia gier wideo... to dobre i odświeżające połączenie czynników, które Apple wysuwa na pierwszy plan w przemyślany i pielęgnujący sposób.
Dobra propozycja dla wszystkich odbiorców.
AutorPatricio Sánchez-Jáuregui
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Ekwador, znacznie więcej niż to, co w wiadomościach
W czasie, gdy kraj ten jest bardziej aktualny niż kiedykolwiek ze względu na konwulsyjny i gwałtowny proces wyborczy oraz przejście do historii dzięki referendum w sprawie zaprzestania eksploatacji ropy naftowej w Parku Narodowym Yasuní, przeprowadziliśmy wywiad z księdzem Adalberto Jiménezem, wikariuszem biskupim Aguarico (Orellana, Amazonas) i przewodniczącym REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network) w Ekwadorze.
Marta Isabel González Álvarez-22 września 2023 r.-Czas czytania: 13minuty
Nazywa się José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. i obchodzi swoje 54 urodziny (23/6/1969, San Plácido, Portoviejo, Manabí) właśnie w dniach, w których spotykamy się z nim osobiście w sercu ekwadorskiej Amazonii. Spotkaliśmy się z nim w siedzibie Wikariatu Apostolskiego Aguarico, znajdującego się w mieście Puerto Francisco de Orellana, znanym również jako "El Coca" (Orellana, region Oriente).
Chociaż jej wykształcenie akademickie obejmuje filozofię i teologię, ukończyła również studia wyższe w Hiszpanii, w Madrycie, studia magisterskie z terapii rodzin i par dla pracowników służby zdrowia na Uniwersytecie Complutense oraz studia specjalistyczne z terapii humanistycznej skoncentrowanej na osobie w Instytucie Laureano Cuesta; oraz w Salamance, studia z rozeznawania powołania i towarzyszenia duchowego i mówi, że jest bardzo wdzięczna za wszystkie te szkolenia, ponieważ dały jej one profesjonalną głębię od duchowości do jej naturalnego powołania do słuchania ludzi.
Od 2017 r. jest wikariuszem apostolskim biskupa Aguarico, kantonu, w którym znajduje się rezerwat przyrody Cuyabeno i Park Narodowy Yasuní. Należy do rodziny franciszkańskiej poprzez Zgromadzenie Ojców Kapucynów, a w tym roku 2023 został mianowany przewodniczącym ekwadorskiej REPAM (Pan-Amazonian Ecclesial Network). Amazonia poruszyła go i przemieniła wewnętrznie.
Definiuje siebie jako pokornego następcę monsignora Alejandro Labaki, hiszpańskiego biskupa kapucyna (Beizama, Guipúzoa), który poświęcił 25 lat swojego życia na studiowanie rdzennych mieszkańców Waoranis lub Huaoranis (jednej z czternastu rdzennych narodowości Ekwadoru), a który wraz z kolumbijską zakonnicą Inés Arango zostali poddani męczeńskiej śmierci. brutalnie zamordowany, podziurawiony włóczniami w dniu 21 lipca 1987 roku.
Jak to było przybyć do ekwadorskiej Amazonii i jaki wewnętrzny proces "ekologicznej konwersji" przeszedłeś?
-Chociaż jestem teraz znany jako "biskup Amazonii", jestem przede wszystkim misjonarzem kapucyńskim. Podczas mojej formacji zakonnej, gdy miałem 18 lat, miałem okazję odkrywać Amazonię przez rok jako postulant. Ten okres wywarł na mnie głębokie wrażenie i rozbudził we mnie szczególną wrażliwość na ten region.
I chociaż moje studia i inne misje, które zostały mi powierzone, nie pozwoliły mi na powrót do kontaktu z misją kapucyńską w Amazonii, ten duch misyjny pozostał we mnie utajony, co ostatecznie zaowocowało moją nominacją na biskupa Prowincji Francisco de Orellana.
Prosiłem Pana, aby posłał mnie jako misjonarza do innego regionu świata, a kiedy zostałem mianowany biskupem, zostałem posłany do tego Kościoła, który jest misyjny w każdym sensie. Wierzę, że było to miejsce, w którym Pan czekał na mnie, abym żył moim powołaniem jako uczeń-misjonarz, jako pasterz tego Kościoła w Amazonii.
W moim długim doświadczeniu apostolskim nie mogę nie wspomnieć o znaczeniu, jakie miało dla mnie życie kapucyńskiego męczennika bpa Alejandro Labaki: jego historia i zaangażowanie były źródłem inspiracji, która szybko obudziła we mnie głęboką troskę o to, jak odpowiedzieć na dziedzictwo bpa Alejandro z Wikariatu Apostolskiego. Wątpliwości, które mnie napadły, polegały na tym, że chociaż uwielbiam ideę zostania pełnoprawnym biskupem misyjnym, nie znam dogłębnie całego regionu i jego rzeczywistości. Czasami jestem przytłoczony wieloma potrzebami i rzeczywistościami, które są tak liczne i różnorodne. Ale już wyruszyłem w drogę, często odwiedzając terytorium i wspólnoty, co pozwoliło mi być bliżej ludzi w ich zmaganiach, smutkach i radościach.
Po moim przybyciu do Amazonii natychmiast dołączyłem do prac przygotowawczych nad Synod dla Amazonii,W spotkaniu uczestniczyli biskupi z Amazonii, zaangażowani świeccy i różne organizacje, takie jak Caritas i REPAM. Ta praca przygotowawcza była ogromna i pozwoliła mi poznać w konkretny sposób rzeczywistość tego regionu, który ma te same problemy we wszystkich dziewięciu krajach należących do dorzecza Amazonki.
Było to niewątpliwie głębokie przebudzenie mojej opcji na rzecz obrony życia w Amazonii. Czułem, że jako proboszcz kościoła w Aguarico, wraz ze wszystkimi duszpasterzami, ewangelizacja będzie możliwa tylko wtedy, gdy będziemy w stanie zaangażować się w obronę wspólnego domu, naszego amazońskiego lasu deszczowego, o co prosi papież Franciszek. Czułem wezwanie do duszpasterstwa jako całości, które jako oś poprzeczna miałoby za główny cel konkretnych ludzi, aż do poprowadzenia ich z Chrystusem, aby czuwali nad opieką nad stworzeniem w tym świętym amazońskim lesie.
W naszym wikariacie mamy do czynienia z trzema głównymi problemami ekologicznymi:
Nieodpowiedzialna eksploatacja ropy naftowej, która spowodowała ponad tysiąc wycieków ropy w ciągu ostatnich 10 lat.
2.- Drapieżne wylesianie, które niszczy setki hektarów każdego dnia, bez uwzględnienia ponownego zalesiania.
Nielegalne wydobycie bez poszanowania najbardziej podstawowych norm ekologicznych zatruło rzeki metalami ciężkimi, takimi jak rtęć, kadm i cyjanek.
Proces opcji ekologicznej jest dla mnie dziedzictwem przekazanym mi przez papieża Franciszka, który przyjmując mnie w Watykanie podczas mojej prezentacji jako nowego biskupa, powiedział mi: "Dbaj o las i jego mieszkańców". W rzeczywistości nie podjąłem jeszcze kroków w kierunku "nawrócenia ekologicznego", ale jestem na dobrej drodze wraz z misjonarzami z mojego wikariatu.
Dla tych, którzy nas czytają, a nie pamiętają, opowiedz nam o męczeństwie, którego doświadczyli Monsignor Alejandro Labaka i Siostra Inés Arango z rąk rdzennej ludności i co to świadectwo oznacza dla ich Wikariatu i dla całego Kościoła w Ameryce i na świecie.
-Alejandro Labaka, urodzony w Guipuzcoa (Hiszpania), opuścił Chiny wydalony w 1953 roku przez Mao Tse-Tunga i poproszony o przybycie jako misjonarz do Wikariatu Aguarico. W tym czasie był zakonnikiem i kapłanem. Przybył do Ekwadoru i kiedy poznał Amazonię, zakochał się w dżungli i jej mieszkańcach, zwłaszcza tych najbardziej bezbronnych, Waoranis. Został adoptowany do rodziny. Jego przybrany ojciec, Inigua, wciąż żyje. Kiedy później został mianowany biskupem, chciał być otoczony nie tylko przez swoich duszpasterzy, misjonarzy, białych i metysów, ale umieścił rodzinę Waorani u swojego boku, jako wyraźny znak jego preferencji: najbardziej bezbronne grupy ludzkie w dżungli.
Inną wielką misjonarką była siostra Inés Arango, tercjarka Świętej Rodziny. Spotkały się na misji. Wnosiła w swoje serce wielki misyjny ogień, aby być blisko mniejszości, a konkretnie ludów niekontaktowych (bez kontaktu z dominującym społeczeństwem i/lub tych, które mając pewien kontakt, zdecydowały się żyć w izolacji).
W 1987 roku, widząc, że operacje wydobycia ropy zagrażają życiu wciąż niekontaktujących się ludów, ci dwaj wielcy misjonarze, aby uratować te ludy przed redukcją i śmiercią, zgłosili się na ochotnika i postanowili zejść do chaty, w której znajdowali się Tagaeri-Taromenani. Bracia i siostry ze wspólnoty tych dwóch misjonarzy powiedzieli im, aby nie szli, że jest to zbyt niebezpieczne, ale oni weszli, pozostawiając im to zdanie, które przetrwało w czasie jako duchowe dziedzictwo dla nowych misjonarzy: "Jeśli nie pójdziemy, zabiją ich".
Polecam naszym czytelnikom te dwa filmy, aby dowiedzieć się więcej o Alejandro i Inés oraz kontekście, o którym mówimy:
Wchodząc na VIMEO można obejrzeć pełny film dokumentalny Carlosa Andrésa Very "Taromenani, el exterminio de los pueblo ocultos" z 2007 roku, zdobywcę nagrody publiczności na festiwalu "One World" w Berlinie: https://vimeo.com/35717321
Dziś tych dwoje misjonarzy, Inés i Alejandro, zostało ogłoszonych "Sługami Bożymi". Są oni przewodnikami naszej podróży dla Kościoła Amazonii w Ekwadorze i w ciągu tych 36 lat podążamy za ich misyjnym impulsem. Czekamy na cud, aby kontynuować ich drogę do świętości. Ich ciała spoczywają w katedrze El Coca i tam są odwiedzane przez wielu ludzi, którzy przybywają do grobów tych męczenników miłości w służbie wiary.
Na jej cześć od 17 lat misjonarze z wikariatu, wraz z braćmi kapucynami i siostrami tercjarkami kapucynkami, organizują pieszą pielgrzymkę o długości ponad 300 km, prowadzoną przez braci franciszkanów z sanktuarium Virgen de la Nube (Azogues, Cañar) do El Coca. Wędrówka ta zachęca do osobistego, duszpasterskiego, duchowego i ekologicznego nawrócenia.
Pragniemy, aby Alejandro i Inés nadal nam towarzyszyli i promowali misję Chrystusa oraz wzbudzali z Nieba nowe powołania do życia kapłańskiego, zakonnego i świeckiego. Prosimy ich, aby pomogli nam być Kościołem misyjnym i synodalnym, którego oczekuje od nas nasz starszy brat, Jezus Chrystus, misjonarz Ojca.
Jaka jest obecna sytuacja twojego wikariatu i jak wygląda pod względem wielkości, bogactwa naturalnego i liczby ludności?
-The Wikariat Aguarico znajduje się w prowincji Orellana, w amazońskim regionie Oriente w Ekwadorze i rozciąga się na około 22 000 km.2. Rzeką przepływającą przez całą prowincję jest rzeka Napo, która wraz z rzeką Aguarico jest jednym z głównych dopływów Amazonki. Znajduje się tu Park Narodowy Yasuní, jedno z najbardziej zróżnicowanych miejsc na świecie, które jest domem dla ludów żyjących w dobrowolnej izolacji, takich jak Tagaeri i Taromenani.
55,95% populacji mieszka w obszarze miejskim, podczas gdy pozostałe 44,05% są rozproszone na obszarach wiejskich. Mieszkańcy to 86,493. Rdzenni mieszkańcy 80%, metysi 17%, plemiona w izolacji i bez kontaktu 3%. Istniejące rdzenne grupy na tym obszarze to Kichwa, Siona, Secoya, Cofan, Tetetes i Waorani.
Wikariat Aguarico udostępnia społeczności następujące ośrodki usługowe:
Sektorl serwis
Opis
Ilość
Lokalizacja
Edukacja
Unidad educativa Fiscomsional Padre Miguel Gamboa
1
El Coca
Szkoła z internatem dla miejscowych uczennic
1
UE Gamboa - Coca
Stołówka studencka - Studenci w odległych społecznościach
1
UE Gamboa - Coca
Fiskalna jednostka edukacyjna PCEI Yachana Inti (Matriz Coca)
1
El Coca
Unidad educativa Fiscomsional PCEI Yachana Inti: 23 centra korepetycji zlokalizowane w kantonach
Monsignor Luis Alberto Luna Tobar Fiscomsional Jednostka Edukacyjna
1
Dayuma - El Triunfo
Duszpasterstwo zdrowotne i społeczne
Franklin Tello Teaching Hospital
1
Nuevo Rocafuerte
Schronienie dla chorych
1
Quito
Schronienie Huaorani
1
El Coca
Biuro techniczne duszpasterstwa społecznego
1
El Coca
Klasztor Matki Bożej z Guadalupe
1
El Coca
Formacja duszpasterska i duchowość
Centrum duchowości Alejandro i Inés
1
Społeczność Tiputini
Ośrodki szkolenia duszpasterskiego - domy kursów
4
El Coca; Joya de los Sachas; Nuevo Rocafuerte; Pompeya
Środowisko i rzecznictwo
Laboratorium środowiskowe LABSU
1
El Coca
Fundacja Alejandro Labaka
1
El Coca
OGÓŁEM
21
Biorąc pod uwagę 4 kantony, w których Yachana Inti ma centra szkoleniowe
Poniższa tabela przedstawia liczbę wspólnot (wiosek, ośrodków duszpasterskich) obsługiwanych przez misjonarzy, a także szacunkową liczbę katolików i niekatolików. Daje nam to przybliżoną liczbę mieszkańców należących do wspólnot lub ośrodków duszpasterskich, w których prowadzona jest praca misyjna, ewangelizacyjna, społeczna i środowiskowa.
OBSZARY DUSZPASTERSKIE
ISTNIEJĄCE SPOŁECZNOŚCI
LICZBA KATOLIKÓW
LICZBA NIEKATOLIKÓW
CAŁKOWITA LICZBA MIESZKAŃCÓW
Nuevo Rocafuerte
29
5.300
160
5.460
Pompeje
23
5.431
40
5.471
Rdzenna koka
73
17.571
288
17.859
Urban Coke
16
65.843
18.000
83.843
Yucca - Lisy
24
7.000
740
7.740
v. Aucas N
26
4.400
760
5.160
v. Aucas S
69
2.445
475
2.920
Sachas
87
35.244
7.210
42.454
OGÓŁEM
347
143.234
27.673
170.907
Poniżej przedstawię, w podziale na strefy duszpasterskie, obsługiwane miejsca, kaplice, katechistów i obecnych animatorów. Te informacje pozwolą nam określić puls duszpasterstwa, począwszy od katechezy, jako jednego z istotnych działań duszpasterskich wikariatu.
OBSZARY DUSZPASTERSKIE
OBSŁUGIWANE MIEJSCA
KAPLICE KATOLICKIE
KAPLICE NIEKATOLICKIE
KATECHIZY
ANIMATORZY
Nuevo Rocafuerte
2
4
6
40
4
Pompeje
23
1
1
29
Rdzenna koka
71
6
6
105
95
Urban Coke
18
15
17
182
15
Yucca - Lisy
3
20
5
68
18
v. Aucas N
3
20
5
68
18
v. Aucas S
26
18
9
40
15
Sachas
18
14
6
68
17
Rocafuerte
88
86
16
300
50
Życie w Amazonii oznaczało dla mnie otwartość na różnorodność kultur, więc spotkałem się i dzieliłem z rdzennymi narodowościami Kichwas, Shuar, Secoyas, Waoranis i Cofanes. Z podziwem obserwuję, jak w tym Bożym stworzeniu wszystkie te ludy żyją w harmonii ze swoją tożsamością kulturową i własnym językiem.
Oprócz ich własnego języka, większość z nich nauczyła się również hiszpańskiego, a dzieląc się z misjonarzami możemy zobaczyć jedność, radość i piękno tej "Żywej Pięćdziesiątnicy", którą daje nam Duch Święty.
Mamy około tysiąca katechistów, zarówno rdzennych, jak i metysów. Jedną z przekrojowych osi naszej ewangelizacji jest promowanie opieki nad "Wspólnym Domem", nad tym cudownym stworzeniem, które dał nam Bóg.
Jestem bardzo szczęśliwy z powodu misjonarzy, mężczyzn i kobiet oddających się z "parresia" misji, żyjąc w ten sposób czwartym marzeniem, które papież Franciszek nakazuje nam w adhortacji "Droga Amazonia": "Marzę o wspólnotach kościelnych pełnych życia" (QA 61-69).
Jestem szczególnie zadowolony, że niektórzy młodzi tubylcy różnych narodowości angażują się w wartości Ewangelii w swoim własnym języku i bez utraty tradycji kulturowej.
Wiele bogactw naturalnych i ludzkich, bez wątpienia, ale wiemy również, że Amazonia nie jest prosta. Jakie są główne wyzwania, przed którymi obecnie stoisz?
-Ekwadorski region Amazonii zajmuje około połowy terytorium kraju i jest zamieszkany przez niewielką liczbę rdzennej ludności i chłopów, co czyni go złożonym regionem w szczególnej sytuacji, ponieważ kolejne rządy postrzegały to pozornie niezamieszkane terytorium jako obszar wydobycia i eksploatacji warzyw, ale jednocześnie jako terytorium do skolonizowania.
W latach 50. w naszym kraju rozpoczęła się eksploatacja ropy naftowej, co zachęciło również do osiedlania się robotników, którzy nieświadomie najechali terytoria rdzennej ludności.
Ludy te są ofiarami boomu naftowego, który przekształca ziemie ich przodków w proste źródło zasobów do eksploatacji.
Podczas Synodu Amazońskiego w 2019 r. zwrócono uwagę na poważne nadużycia, jakich doświadczają te ludy, które znajdują w ówczesnych rządach całkowitą obojętność na niesprawiedliwość, której są ofiarami, w imię rzekomego rozwoju, w którym nie uczestniczą, ponieważ w zamian za eksploatowane bogactwa zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, gdy wydobycie bogactw z Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, W zamian za wydobywane bogactwa Amazonii zbierają plony w postaci ubóstwa, braku dostępu do edukacji i zdrowia, tym bardziej, że wydobycie bogactw Amazonii spowodowało pojawienie się katastrofalnych chorób związanych z wydobyciem i eksploatacją ropy naftowej, takich jak rak skóry i żołądka, a także wady wrodzone.
To wielka sprzeczność, że w tej przestrzeni narodowej, która generuje największe bogactwo naszego kraju, nie ma ośrodków edukacyjnych ani zdrowotnych, które mogłyby odpowiedzieć na pilne potrzeby jej mieszkańców.
Jako kościół ewangelizacyjny, który głosi dobrą nowinę wszystkim narodom, stanęliśmy również przed proroczym wyzwaniem odważnego potępienia tych nadużyć, zachęcając lokalne i krajowe władze rządowe do ekologicznej i społecznej świadomości.
Co dla ciebie i twojego wikariatu apostolskiego oznaczały obchody Synodu Amazońskiego, dokument końcowy i adhortacja apostolska "Droga Amazonii"?
-W kontekście, który wyjaśniłem wcześniej, Synod dla Amazonii był siłą dla naszego Kościoła, ponieważ wytyczył apostolskie linie walki o integralne i ekologiczne nawrócenie.
Synod dla Amazonii jest praktycznym zastosowaniem encykliki Laudato si' papieża FranciszkaEncyklika ta jest pilnym wezwaniem dla całej ludzkości do ratowania naszej planety. Jej konkretne zastosowanie w naszym regionie jest znane jako Synod Amazoński, który Papież skonkretyzował poprzez adhortację apostolską "Drogi Amazonie". w którym zachęca nas do dalszej pracy na rzecz ludzi, w szczególności poprzez walkę o ich prawa. To właśnie mówi nam w pierwszym śnie: "Kościół u boku tych, którzy cierpią". (QA 9-14).Dla mnie, jako pasterza Kościoła, konkretna rzeczywistość Wikariatu i Amazonii oznaczała fundamentalną opcję obrony tego terytorium, obrony przekładającej się na ciągłe potępianie skażenia dużych firm, które pracują przy wydobyciu zasobów ziemi. Również po Synodzie dla Amazonii wzmocniliśmy integrację rdzennej ludności z celebracjami liturgicznymi, aby umożliwić im, poprzez docenienie ich własnej ekspresji kulturowej, zintegrowanej z liturgią, bycie bardziej widocznym przed ekwadorskim społeczeństwem.
Społecznie, Wikariat towarzyszy kilku skargom przed międzynarodowymi trybunałami, domagając się rekultywacji zanieczyszczonych rzek i terytoriów. Wspieramy również rdzennych przywódców, którzy są prześladowani i zagrożeni za walkę w obronie swojego terytorium.
W sferze kultury opracowaliśmy fora, festiwale i konferencje międzykulturowe z udziałem różnych podmiotów społecznych, tak aby te przestrzenie wymiany pozwoliły nam nadal wcielać w życie marzenie papieża Franciszka o zachowaniu bogactwa tego, co jest dziś najważniejszym płucem ludzkości, "gdzie ludzkie piękno świeci na tak wiele różnych sposobów" (QA, 7). (QA, 7)
Jako duszpasterz jestem zaangażowany w realizację czwartego marzenia, "Marzenia eklezjalnego" papieża Franciszka w "Drodze Amazonii", które jest wezwaniem dla całego naszego Kościoła, aby stał się obecną rzeczywistością: "Marzę o wspólnotach chrześcijańskich zdolnych do dawania siebie i wcielania się w Amazonii, aż do nadania Kościołowi nowych twarzy o cechach amazońskich". (QA 61-110)
Jakby tego było mało, jest on również prezesem REPAM w Ekwadorze. Z czym wiąże się ta odpowiedzialność?
-Ta odpowiedzialność bycia przed siecią jest wezwaniem do braterskiej walki, w której słuchamy siebie nawzajem, staramy się razem dzielić smutki, radości, nadzieje i marzenie o ocaleniu naszego lasu, w którym dzieci Boże są schronione, czekając uważnie na Jego zbawcze przesłanie.
REPAM - Pan-Amazonian Ecclesial Network, oznaczało dla mnie przyjęcie teologii troski i solidarności, ponieważ każdy chrześcijanin w Amazonii musi podjąć ewangeliczne zobowiązanie do dbania o każde ze źródeł życia, aby zachować ludy, które są odżywiane przez te źródła: wodę, powietrze, faunę, roślinność, kulturę.
Nasza wspólna solidarna walka przekłada się na nasze motto "TAK DLA ŻYCIA I NIE DLA ŚMIERCI W AMAZONII". Bycie częścią REPAM jest dla mnie osobistą i duszpasterską opcją, która przekłada się na: przejście od Chrystusa tabernakulum do Chrystusa, który cierpi w każdym rdzennym mieszkańcu Amazonii, wywłaszczonym i zubożałym. Przełożenie ceremonii i uroczystości na konkretne zastosowanie Ewangelii w osobie cierpiącego, słabego i prześladowanego, ponieważ słowo ma sens tylko wtedy, gdy staje się życiem i przemienia nas.
REPAM promuje Kościół "o amazońskim obliczu", który jest różnorodny i odzwierciedla różnorodność ludów żyjących w jedności i komunii, gdzie - jako Dokument końcowy Synodu dla Amazonii- Wszystko jest ze sobą powiązane.
Praca, którą wykonujemy w REPAM, ma cztery osie, które odpowiadają 4 marzeniom papieża Franciszka.
Osie te to:
Prawa człowieka - marzenie społeczne
Szkolenie - marzenie kulturowe
Komunikacja - eklezjalne marzenie
Troska o naturę - Ekologiczny sen
Konkretnym projektem REPAM Ekwador, realizowanym z udziałem 6 wikariatów amazońskich, jest ponowne zalesienie Amazonii poprzez posadzenie i pielęgnację miliona drzew w ciągu najbliższych 3 lat.
Ponadto, zostaliśmy wzmocnieni poprzez nawiązanie współpracy z takimi grupami jak Caritas Ekwador, Ruch Laudato si`lub ruch ekumeniczny Kościoły i górnictwomiędzy innymi, którzy opowiadają się za życiem na poziomie krajowym i którzy połączyli siły, aby potępić nadużycia i nie pozwolić, aby szkody wyrządzone narodom i terytoriom pozostały niewidoczne.
José Adalberto Jiménez Mendoza O.F.M. z papieżem Franciszkiem
Mieliśmy okazję uczestniczyć z wami w amazońskiej liturgii. W jaki sposób sakramenty są tutaj inkulturowane? Jakie są różnice w stosunku do klasycznego rytu? Co sądzisz o propozycji stworzenia rytu amazońskiego promowanego przez CEAMA, o którym rozmawialiśmy z Mauricio Lópezem, tutaj na stronie OMNES?
-W większych miastach Amazonii tradycyjne obrzędy kościelne są szanowane w celebracjach eucharystycznych i sakramentalnych. Jednak w społecznościach tubylczych ważne jest, aby pewne symbole kulturowe, które łączą się z ich duchowością, takie jak muzyka i taniec, pozwalały tym populacjom wyrażać swoje uczucia i znajdować mosty komunikacji z Bogiem Życia, od którego stopniowo otrzymują jego zbawcze przesłanie, w ich własnej kulturze.
W celebracjach liturgicznych, zarówno Słowa, jak i Eucharystii, szanujemy i przyjmujemy liturgię oferowaną przez Kościół powszechny i to właśnie w ramach tej liturgii przyjęliśmy kulturowe przejawy ludów, które wzbogacają i wypełniają rdzenną celebrację życiem i znaczeniem.
Na przykład w celebracji eucharystycznej, po poproszeniu Boga o przebaczenie, następuje zewnętrzne ludzkie przebaczenie, które polega na podejściu do drugiej osoby (rodziców, compadres, rodziców chrzestnych, rodzeństwa, dzieci) i poproszeniu o przebaczenie. Ten, który otrzymuje słowa, daje mu "kamachina", czyli radzi mu, aby zmienił zło w dobro.
Jak młodzi ludzie z Twojego wikariatu odbierają niedawno utworzony program PUAM-Amazon University?
-Każdy projekt edukacyjny jest nadzieją dla ludów Amazonii i jestem optymistą, jeśli chodzi o realizację tego projektu, który zapewni możliwości młodym ludziom, którzy do tej pory mieli dostęp jedynie do edukacji na poziomie średnim. Posiadanie centrum szkolnictwa wyższego w środku terytorium, z konkretną rzeczywistością, pozwoli młodym beneficjentom nie tylko zdobyć wykształcenie akademickie, ale także szkolenie, które wzmocni ich świadomość zasobów ich terytorium, tworząc nowych liderów, którzy będą bronić Amazonii, jednego z najważniejszych eko-regionów na świecie.
Gratuluję i dziękuję Pontificia Universidad Católica del Ecuador (PUCE) oraz Conferencia Eclesial de la Amazonía za stworzenie projektu Program PUAM-Amazon University.
Obecnie około 20 młodych Huaorani korzysta z tego projektu i towarzyszy im, aby mogli osiągnąć swoje cele. Towarzyszenie wspólnotom religijnym jest niezbędne dla ich formacji.
Mamy nadzieję, że w przyszłości to właśnie ci profesjonaliści przejmą pałeczkę i będą nauczycielami przyszłych pokoleń w swoich językach, co do tej pory nie było możliwe na innych uniwersytetach.
AutorMarta Isabel González Álvarez
Doktor nauk humanistycznych w zakresie dziennikarstwa, ekspert ds. komunikacji instytucjonalnej i komunikacji na rzecz Solidarności. W Brukseli koordynowała komunikację międzynarodowej sieci CIDSE, a w Rzymie komunikację Dykasterii ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka, z którą nadal współpracuje. Obecnie wnosi swoje doświadczenie do działu społeczno-politycznych kampanii rzeczniczych i sieci Manos Unidas oraz koordynuje komunikację sieci Enlázate por la Justicia. Twitter: @migasocial
Zgromadzenie Sióstr Życia powitało siedem nowych sióstr na początku sierpnia 2023 r. podczas uroczystej celebracji w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.
Kardynał John J. O'Connor (15 stycznia 1920 - 3 maja 2000), arcybiskup Nowego Jorku w latach 1984-2000, założyciel "Kardynałów Nowego Jorku", urodził się w 1955 r. w Nowym Jorku.Siostry życia"Hermanas de la Vida"), musiały się uśmiechać, gdy siedem nowych sióstr złożyło swoje ostatnie śluby 5 sierpnia w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku.
W 1991 roku kardynał O'Connor opublikował artykuł zatytułowany "Poszukiwana pomoc: Siostry Życia". Jego wizja dotyczyła "wspólnoty zakonnej kobiet, które w pełni oddałyby się ochronie i umacnianiu świętości całego ludzkiego życia, zaczynając od najbardziej bezbronnych". 1 czerwca 1991 r. osiem sióstr zebrało się w Nowym Jorku, aby utworzyć nową wspólnotę Sisters of Life. Obecnie posługuje w niej ponad sto sióstr.
Ceremonia ślubowania
Głównym celebransem był kardynał Timothy Dolan, a koncelebransami byli arcybiskup Gabriele Giordano Caccia, Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ; biskup James D. Conley z Lincoln, Nebraska; biskup pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, Msgr. Conley z Lincoln, Nebraska; oraz biskupi pomocniczy archidiecezji nowojorskiej, monsignor Peter J. Byrne, monsignor John J. O'Hara i monsignor Edmund J. Whalen; wikariusz generalny archidiecezji nowojorskiej, monsignor Joseph P. LaMorte; oraz ksiądz Henry Salvo, rektor katedry św. Patryka.
Około 1500 członków rodzin, przyjaciół, sióstr Sisters of Life, braci zakonnych, kapłanów i życzliwych osób było obecnych, aby powitać nowe siostry i obserwować, jak składają śluby zakonne.
Siedem sióstr, które złożyły śluby wieczyste to: Mary Pieta, Mercy Marie, Mary Grace, Fidelity Grace, Zelie Maria Louis, Ann Immaculee' i Catherine Joy Marie.
Fasety diamentu
Omnes miała okazję porozmawiać z siostrą Marie Veritas, S.V., lokalną przełożoną i koordynatorką misji w Denver. Podzieliła się tym, co uważa za najbardziej wyjątkowe, gdy świętują śluby zakonne: "Zawsze uderza mnie przede wszystkim piękno ich serc i głosów, gdy składają śluby.
Sr. Marie Veritas docenia również "tradycję w naszej wspólnocie ... przyjmowania tytułu, tytułu zakonnego po imieniu ... i jeśli tego pragną i czują, że Pan je do tego prowadzi, i ... Myślę, że co roku jest coś wyjątkowego, a potem w tym roku o dzieleniu się tytułami sióstr po raz pierwszy, kiedy je słyszysz".
Kiedy nowe siostry składają śluby i wypowiadają na głos swoje imiona i nowy tytuł, "jest to jak dalsze objawienie ich serca, ich wyjątkowego osobistego charyzmatu lub osobistych łask, które Pan im powierzył... tajemnic, które Pan poprosił, aby żyły w szczególny sposób..." - powiedziała siostra Marie Veritas.
"To prawie tak, jakby patrzeć na fasety diamentu, a każda z nich odbija światło w wyjątkowy sposób... i każdy z nas odbija chwałę Boga w tak szczególny, wyjątkowy i niepowtarzalny sposób" - dodał.
W swojej homilii kardynał Dolan wezwał osoby składające śluby wieczyste do "zmiany kultury śmierci na kulturę życia". Jego poprzednicy i nowi współpracownicy zobowiązali się do tego na co dzień i poważnie traktują jego wezwanie.
"Myślę, że... wybór życia zamiast śmierci, jest jak wybór, którego dokonujemy każdego dnia" - powiedziała Marie Veritas. To bycie świadomym prawdy, że jesteś "kochany" i "cenny".
Rodzinna charyzma "Sióstr Życia".
Siostry życia pracują z najbardziej bezbronnymi: nienarodzonymi, niewybranymi, a ich wezwaniem jest "ochrona i umacnianie każdego życia".
Uznają, że "z tym bólem ludzkiego serca... można szukać miłości w niewłaściwym miejscu... lub zastąpić miłość śmiercią". Zachęcają tych, których spotykają, aby wybrali miłość i pamiętali, "że nasze życie ma znaczenie, że jesteśmy dobrzy, że jesteśmy święci, że jesteśmy ważni".
Matka Mary Concepta, S.V., która została wybrana na nową przełożoną Sióstr Życia na początku tego roku, modliła się z nowymi siostrami i za nie. Obecna była także jej poprzedniczka, Matka Agnes Mary Donovan, S.V., która niedawno przeszła na emeryturę po 30 latach sprawowania urzędu. To było rodzinne wydarzenie!
Pamiętnik księdza z Lizbony. "Stary marzyciel i młodzi prorocy".
Fernando Mignone, kanadyjski kapłan Opus Dei, był jednym z tysięcy księży, którzy wzięli udział w Światowych Dniach Młodzieży.
Fernando Mignone-22 września 2023 r.-Czas czytania: 11minuty
"Z pola", Mignone zebrał swoje wrażenia w małym "dzienniku podróży", który w uprzywilejowany sposób ilustruje chwile, spotkania i anegdoty z tych intensywnych dni.
Poniedziałek 31. Podczas lotu 680 linii Air Transat z Montrealu prawdopodobnie jedna trzecia pasażerów to pielgrzymi ŚDM.
Przybywam do Lizbony w święto św. Ignacego, polecając się papieżowi. Będę spał w Rezydencji Uniwersyteckiej Montes Claros, razem z 50 lub 60 innymi księżmi z Opus DeiSą też świeccy rezydenci.
Młodzi ludzie z parafii Bożego Ciała w Vancouver, którzy wzięli udział w ŚDM
Jestem z Dzieła i jestem tutaj, aby odprawić mszę, wygłosić kazanie i wysłuchać spowiedzi 55 kanadyjskich dziewcząt. Spotkam się również, kiedy będę mógł i jak będę mógł, z 25 kanadyjskimi chłopcami, również związanymi z Dziełem. Ale oni mają innego księdza.
Wyznania, spotkania i selfie
Wtorek 1. Idę do Parku Przebaczenia, aby wysłuchać spowiedzi w pięciu językach. Znajduje się tam 150 konfesjonałów zbudowanych przez więźniów. Po przyjeździe spotykam sześciu członków rodziny Scholten z Kolorado i innych ze stanów Floryda i Indiana z Jesus Film Project. Zostali oni zaproszeni przez organizatorów ŚDM do promowania tej inicjatywy (zob. jesusfilm.org).
Kiedy kończę spowiedź, portugalska dziennikarka z agencji Lusa przeprowadza ze mną wywiad w języku angielskim. Chce wiedzieć, jakie jest moje przesłanie dla młodych ludzi. "To przesłanie papieża: Chrystus żyje i musimy Go odnaleźć".
Autor z młodym Noah Smithem z Iowa
Czekam w kolejce przez godzinę, zanim mogę wsiąść do pociągu miejskiego, a w zamieszaniu spotykam Noah Smitha z Des Moines w stanie Iowa. Mówi mi, że jego ojciec jest członkiem Opus Dei, a on sam we wrześniu wstępuje do nowicjatu jezuitów. Robimy sobie selfie.
Po południu koncelebrowałem mszę w Parque Eduardo VII z patriarchą Lizbony, około ośmioma tysiącami księży i setkami biskupów, dla ponad pół miliona młodych ludzi. Jak dobrze śpiewa chór i gra orkiestra! Markiz Pombal zdaje się spoglądać na nas z podziwem ze swojego pomnika znajdującego się dalej na wzgórzu, a w tle widać błękit wody.
Papież Franciszek przybywa
Środa 2. ¡Francisco przybywa! Spotyka się z dygnitarzami. Cytuje Camõesa: "Tutaj... gdzie ziemia się zatrzymuje, a morze nadchodzi". Mówi do nich poetycko o pokoju, dialogu, spotkaniu, ekologii, przyszłości, braterstwie. O posiadaniu większej liczby dzieci. "Dokąd płyną, Europa i Zachód, z odrzucaniem osób starszych, ścianami z drutu kolczastego, tragediami na morzu i pustymi kołyskami? Dokąd płyną? Dokąd płyną, jeśli w obliczu bólu życia oferują powierzchowne i błędne środki zaradcze, takie jak łatwy dostęp do śmierci, rozwiązanie wygody, które wydaje się słodkie, ale w rzeczywistości jest bardziej gorzkie niż wody morskie? I myślę o tak wielu naciąganych przepisach dotyczących eutanazji... Lizbona, otoczona oceanem, daje nam jednak powód do nadziei, jest miastem nadziei. Ocean młodych ludzi zalewa to gościnne miasto".
Papież odmawia nieszpory z portugalskimi biskupami, kapłanami, konsekrowanymi kobietami i mężczyznami.... wzywając ich, aby nie tracili ducha, nie tracili ducha, ale wypływali na głębię. Cytuje wielkiego portugalskiego misjonarza ojca António Vieirę. "Powiedział, że Bóg dał im małą ziemię, aby się na niej urodzili; ale każąc im spojrzeć na ocean, dał im cały świat, aby na nim umarli: 'Urodzić się, mała ziemia; umrzeć, cała ziemia; urodzić się, Portugalia; umrzeć, świat'. Ponownie zarzucić sieci i objąć świat nadzieją Ewangelii: do tego jesteśmy wezwani! Nie nadszedł czas, aby się zatrzymać, nie nadszedł czas, aby się poddać, nie nadszedł czas, aby zacumować łódź na lądzie lub spojrzeć wstecz; nie musimy unikać tego czasu, ponieważ nas przeraża i schronić się w formach i stylach z przeszłości ".
Następnie Franciszek spotyka się z ofiarami nadużyć, ukraińskimi...
Czwartek 3. Wieje silny morski wiatr: wiatr Ducha Świętego. Minęło prawie pięć lat od osobiściejak powiedzieliśmy po pandemii Papieska młodość. "Twoi starcy będą mieli sny, a twoi młodzieńcy będą mieli wizje".. W książce, którą przyniosłem ze sobą, Bóg jest młody, Franciszek cytuje Joela 3:1. I dodaje: "Starzy marzyciele i młodzi prorocy są drogą zbawienia dla naszego wykorzenionego społeczeństwa".
Rano na Uniwersytecie Katolickim papież wysłuchał świadectw trzech dziewcząt i chłopca: Beatriz, Mahoora, Mariany i Tomása. Powiedział portugalskim studentom, że dwa czasowniki pielgrzyma to szukać i ryzykować. "Przeanalizujcie dobrze to, co wam mówię. W imię postępu otwarto drogę do wielkiego regresu. Jesteście pokoleniem, które może sprostać temu wyzwaniu, macie najbardziej zaawansowane instrumenty naukowe i technologiczne, ale proszę, nie wpadajcie w pułapkę częściowych wizji. Nie zapominajcie, że potrzebujemy integralnej ekologii; musimy słuchać cierpienia planety obok cierpienia ubogich; musimy umieścić dramat pustynnienia obok dramatu uchodźców, kwestię migracji obok kwestii spadającej liczby urodzeń; musimy zająć się materialnym wymiarem życia w wymiarze duchowym. Nie tworzyć polaryzacji, ale wizje całości".
Wyjaśnia, w Scholas Ocurrentesorganizacji kulturalnej dla młodych ludzi w prawie 200 krajach: "Czasami w życiu trzeba pobrudzić sobie ręce, żeby nie pobrudzić serca". Młody ewangelista, katolik i muzułmanin rozmawiają z Francisco o jego projekcie, który łączy sztukę, kulturę i religię.
Ceremonia powitalna po południu. "Wszyscy, wszyscy, wszyscy pasujemy do Kościoła!". wołał papież do prawie miliona młodych ludzi. To było piękne wydarzenie, pierwsze masowe wydarzenie z jego udziałem. I ostrzega nas, abyśmy nie popadli w makijaż, abyśmy nie szukali "polubień". I mówi im o powołaniu.
"Nie jesteście tu przez przypadek. Pan powołał was nie tylko w tych dniach, ale od początku waszego życia. Wezwał nas wszystkich od początku życia. Wezwał was po imieniu. Słyszymy, jak Słowo Boże wzywa nas po imieniu. Spróbuj wyobrazić sobie te słowa wypisane wielkimi literami, a następnie pomyśl o nich wypisanych wewnątrz każdego z was, w waszych sercach, jako o tytule waszego życia, o znaczeniu tego, kim jesteście: zostaliście powołani. nazwany po imieniuTy, ty, ty, ty, ty, ty, tutaj, my wszyscy, ja, wszyscy zostaliśmy wezwani po imieniu. Nie zostaliśmy wezwani automatycznie, zostaliśmy wezwani po imieniu. Pomyślmy o tym: Jezus wezwał mnie po imieniu. Są to słowa wypisane na sercu, a następnie pomyślmy, że są one zapisane wewnątrz każdego z nas, w naszych sercach, i tworzą rodzaj tytułu twojego życia, znaczenie tego, kim jesteśmy, znaczenie tego, kim jesteś.
"Zostałeś wezwany po imieniu. Nikt z nas nie jest chrześcijaninem przez przypadek, wszyscy zostaliśmy powołani po imieniu. Na początku sieci życia, przed talentami, które posiadamy, przed cieniami ran, które nosimy w sobie, zostaliśmy powołani. Zostaliśmy powołani, dlaczego? Ponieważ jesteśmy kochani. Zostaliśmy powołani, ponieważ jesteśmy kochani. To jest piękne. W oczach Boga jesteśmy drogocennymi dziećmi, które On wzywa każdego dnia, aby objąć, zachęcić, uczynić z każdego z nas wyjątkowe, oryginalne arcydzieło. Każdy z nas jest wyjątkowy i oryginalny, a piękna tego wszystkiego nie jesteśmy w stanie dostrzec".
Jem kolację z nowym przyjacielem, wenezuelskim proboszczem Rolando Rojasem, na którego właśnie wpadłem. Uczęszcza on na kursy formacyjne Stowarzyszenia Kapłańskiego Świętego Krzyża (Opus Dei) w swojej diecezji.
"Czy nienawidzę ubóstwa, ubóstwa innych, czy zawsze szukam życia wydestylowanego, takiego, które istnieje w mojej fantazji, ale nie istnieje w rzeczywistości? Ileż to wydestylowanych żyć, bezużytecznych, które przechodzą przez życie, nie pozostawiając po sobie śladu, ponieważ ich życie nie ma żadnej wagi!".
W restauracji po raz enty rozmawiam z nieznajomym. Tym razem jest to austriacki proboszcz Martin Truttenberger, który właśnie przejechał Alpy na motocyklu w dziewięć dni! Rozdaje dziesiątki medalików Matki Bożej w kafeterii Uniwersytetu Katolickiego, a potem jedziemy do Oratorium św.
Etap, w którym Droga Krzyżowa Po południu nad lożą papieską zbudowano wieżę, w której wczoraj odbyło się papieskie powitanie, a we wtorek msza z udziałem patriarchy. Niebieskie wieże, na które odważnie wspinali się młodzi aktorzy, przywiązani do lin, przenosząc drewniany krzyż z jednej wieży na drugą. Wspaniała droga krzyżowa, w znakomitej choreografii, m.in. znanej reżyserki teatralnej Matilde Trocado, wspaniale odegrana przez 50 młodych ludzi z wielu krajów, wspieranych przez setki innych muzyków, śpiewaków i młodych pracowników za kulisami. W sumie chłopcy i dziewczęta pochodzą z około dwudziestu krajów.
Ta droga krzyżowa była przygotowywana przez dwa lata przez księży jezuitów i portugalską młodzież, a tekst podkreśla wrażliwość i wiarę. W tych latach synodów na temat synodalności, tysiące młodych ludzi, z pomocą Dykasteria ds. Świeckichna całym świecie. Ich troski, słabości i rany zostały włączone do tekstu Drogi Krzyżowej: zdrowie psychiczne (jest świadectwo młodego Portugalczyka, nagrane i pokazane na dużym ekranie), samotność, przemoc, strach, bezrobocie, fałszywe iluzje mediów społecznościowych, uzależnienia, a także dwa inne nagrane świadectwa: młodej Hiszpanki, która dokonała aborcji, a następnie nawróciła się, oraz młodego Amerykanina, który pokonał uzależnienia - oboje znajdują się na podium bardzo blisko papieża wraz ze swoimi małżonkami.
To właśnie powiedział nam Papież na początku Drogi Krzyżowej:
"(Chwila ciszy) Jezus, ze swoją czułością, ociera nasze ukryte łzy, Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, On chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te mroczne lęki, chce wypełnić je swoim pocieszeniem i czeka, aby nas popchnąć, aby podjąć ryzyko kochania. Ponieważ ty to wiesz, wiesz to lepiej niż ja: kochanie jest ryzykowne. Musisz podjąć ryzyko kochania. Jest to ryzyko, ale warto je podjąć, a On nam w tym towarzyszy. On zawsze nam towarzyszy. On zawsze idzie z nami.
"On jest zawsze z nami przez całe nasze życie. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Dzisiaj pójdziemy z Nim ścieżką Jego cierpienia, ścieżką naszych niepokojów, ... naszej samotności. Teraz sekunda ciszy i każdy z nas pomyśli o swoim cierpieniu, pomyśli o swoim niepokoju, pomyśli o swoich nieszczęściach. (Minuta ciszy) A Jezus idzie na krzyż, umiera na krzyżu, aby nasza dusza mogła się uśmiechnąć. Amen."
Sobota 5.Papież udaje się do Fatimy, stolicy pokoju. Modli się o pokój. Odmawia różaniec z chorymi młodymi ludźmi w Capelinha, w miejscu, w którym Maryja objawiła się siostrze Łucji Santos, świętej Hiacyncie i świętemu Franciszkowi Marto, 13 maja, kwietnia, czerwca, lipca, września i października 1917 roku, w środku Wielkiej Wojny. Modlą się do Matki Bożej Nawiedzenia "w pośpiechu".
Autor z Peterem (Irlandczykiem) i Mayarą (Brazylijką) O'Brien, których poznał w Lizbonie.
Około pierwszej kończę pracę duszpasterską i spotykam Irlandczyka, który rok temu ożenił się z Brazylijką. catholicmatch.com i obecnie mieszkają w Dublinie. Marzą o założeniu chrześcijańskiej rodziny.
Wszyscy pielgrzymi biegną, lecą, idą w kierunku Parku Łaski - aby zobaczyć, kto dotrze tam pierwszy! Po drodze spotkaliśmy między innymi dwóch kubańskich seminarzystów, Lázaro i Dionne, którzy przybyli z ponad 200 pielgrzymami ze swojej wyspy.
Przybywając do naszego sektora około trzeciej po południu, nie jest łatwo zdobyć mały kawałek ziemi, aby położyć tam głowę dziś wieczorem, aby móc oglądać ceremonię czuwania, aby zobaczyć papieża, gdy przejeżdża. Ten obszar musiał być pełny przed południem, a my mieliśmy bilety.
Dzięki Bogu za technologię audiowizualną, za gigantyczne ekrany, za pracę 25 000 wolontariuszy z ponad dwudziestu krajów... Jak Charlotte z Victoriaville w Quebecu. "Przyjechałam z myślą, że z radością zobaczę mały palec papieża. Ale ponieważ byłam odpowiedzialna za bezpieczeństwo, udało mi się zobaczyć go cztery razy z odległości kilku metrów".
Z podium-oratorium, gdzie znajduje się papież i ołtarz, na dużych ekranach słychać świadectwo portugalskiego księdza, a muzyka, która towarzyszy tańcowi, przemówieniu papieża, a przede wszystkim przemienionemu Panu, jest adorowana. Jakże uroczyście brzmi hymn. Panis Angelicum! Istnieje wiele innych kompozycji muzycznych.
Następnego dnia kardynał Manuel Clemente z Lizbony powiedział Vatican News: "Przekonanie tych ludzi. Nie jest to łatwe w tłumie, tłumie tej wielkości. Widać to było podczas wszystkich celebracji ... Nie było potrzeby, aby ktoś poprosił o ciszę, natychmiast wszyscy zamilkli ... podczas adoracji eucharystycznej było półtora miliona młodych ludzi, którzy stracili się nawzajem z oczu. Ale kiedy Najświętszy Sakrament został umieszczony na ołtarzu, co to było? Przekonanie, oddanie... bardzo mocny moment... nikt nie powiedział ani słowa. Najświętszy Sakrament został umieszczony i.... tck tckCo to jest? To coś z nieba, nie jest nasze.
Później impreza, towarzystwo i próba zaśnięcia...
Ostatnia msza święta
Niedziela 6. Święto Przemienienia Pańskiego. Logiczne jest mówienie w liczbie pojedynczej "Światowe Dni Młodzieży", ponieważ wszystko kulminuje w celebracji tej niedzielnej Eucharystii, w tym przypadku, biorąc pod uwagę kalendarz, liturgicznie Przemienienia Pańskiego.
Widzę przemieniony Kościół, gdy koncelebrujemy z ponad dziesięcioma tysiącami kapłanów i około 800 biskupami, na czele z biskupem Rzymu: konsekrujemy chleb i wino, które będą karmić półtora miliona młodych chrześcijan ze wszystkich krajów, z pięciu kontynentów, są ich sztandary. Przemieniony Kościół XXI wieku.
W moim dziękczynieniu po komunii, odporny na odwadniający pot, myślę, że świat skręcił za róg. Jak opatrznościowy jest ten papież! W swojej homilii prosi młodych ludzi, aby się nie bali!! Modli się litanią "obrigados" pod koniec mszy, wyjaśniając nam, że być związanym oznacza angażować się, działać. Podsumowuje: "Obrigado Tobie, Panie Jezu. Obrigado Tobie, Maryjo, Matko nasza, a teraz odmówmy modlitwę "Anioł Pański".
Po południu Francisco zaprasza wolontariuszy na falę Bożej Miłości. "Na północ od Lizbony znajduje się miasto, Nazarégdzie można podziwiać fale, które osiągają wysokość do trzydziestu metrów i są atrakcją na całym świecie, zwłaszcza dla surferów, którzy rzucają im wyzwanie. ...Stanęliście w obliczu prawdziwej fali; nie wody, ale młodych ludzi, młodych ludzi, którzy zalali to miasto. Ale z Bożą pomocą, z wielką hojnością i wspierając się nawzajem, stawiliście czoła tej wielkiej fali. Spójrzcie, jacy jesteście odważni. Dziękuję, obrigado! Chcę ci powiedzieć, żebyś nie odpuszczał, żebyś dalej płynął na falach miłości, falach dobroczynności, ¡być surferzy miłości!"
Poniedziałek 7. Odwiedzam Fatimę, półtorej godziny na północ, autobusem. Czy były to najlepsze ŚDM w historii? Dla tego pieszego kronikarza, który był już na czterech, te były najdoskonalsze, w ramach zwykłego chaosu. Dla papieża, z jego czterech ŚDM (Rio de Janeiro, Kraków, Panama, Lizbona), te były najlepiej zorganizowane.
Jakże dobrymi ludźmi są Portugalczycy! Są prości, dyskretni, pracowici, gościnni, szanują chrześcijan. Przewodnik mówi, że są Portugalczycy, którzy nie są katolikami, ale w swoich potrzebach zwracają się do Matki Bożej Fatimskiej. W Fatimie można zobaczyć portugalskich pokutników idących na kolanach w kierunku Kaplicy Objawień. Na Drodze Krzyżowej tłum Włochów z Comunione e Liberazione modli się i śpiewa pod ostrym słońcem.
Wtorek 8. Wracam do Montrealu. W samolocie spotykam mojego przyjaciela, księdza Richarda Conlina z parafii Bożego Ciała w Vancouver. Podróżuje z 25 parafianami, młodymi ludźmi w wieku od 16 do 24 lat i towarzyszącymi im dorosłymi. Dzieci chcą pojechać do Seulu w 2027 roku.
Środa 9. Franciszek przybył do Watykanu w niedzielę wieczorem. Tutaj podsumowuje ŚDM. Na zakończenie przytaczam cytaty z dzisiejszej audiencji papieskiej. "Tak wielu młodych ludzi z całego świata, tak wielu! Aby iść na spotkanie i spotkać Jezusa". Maryja "prowadzi pielgrzymkę młodych ludzi śladami Jezusa... Tak jak uczyniła to dokładnie sto lat temu w Portugalii, w Fatimie, kiedy zwróciła się do trojga dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata".
W Fatimie "modliłam się o pokój, ponieważ jest tak wiele wojen we wszystkich częściach świata, we wszystkich".
"Młodzi z całego świata przybyli do Lizbony w wielkiej liczbie i z wielkim entuzjazmem... To nie były wakacje, wycieczka turystyczna, ani wydarzenie duchowe, cel sam w sobie; ŚDM to spotkanie z żywym Chrystusem poprzez Kościół, młodzi ludzie idą na spotkanie z Chrystusem... Dziękuję Bogu za" świąteczną atmosferę. "Gdzie są młodzi ludzie, tam są kłopoty, oni wiedzą, jak to zrobić dobrze!
Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych pomieszczeniach planowana jest wojna, ŚDM pokazały wszystkim, że inny świat jest możliwy. "Świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez strachu, bez zamknięcia, bez broni". Czy "wielcy tej ziemi" wysłuchają tego młodzieńczego entuzjazmu dla pokoju?
"Jest to przypowieść na nasze czasy, a Jezus jeszcze dziś mówi: 'Kto ma uszy, niechaj słucha! Kto ma oczy, niechaj widzi!' Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy to piękno młodych ludzi idących naprzód. Mamy nadzieję, że cały świat wysłucha tego Dnia Młodzieży i zobaczy, jak piękno młodych ludzi idzie naprzód".
AutorFernando Mignone
Montreal
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Uzdrowienie Jimeny podczas ŚDM, szesnastoletniej dziewczyny z Madrytu, która jest praktycznie niewidoma, poruszyło cały świat. Stało się to 5 sierpnia, w święto Matki Bożej Śnieżnej, w ostatnim dniu nowenny, którą ona i jej przyjaciele odprawiali, modląc się o jej uzdrowienie. Miało to miejsce w samym środku Światowe Dni MłodzieżyJimena dołączyła do niezliczonej liczby młodych ludzi z całego świata.
Byłem zaskoczony (być może niezbyt zaskoczony) reakcją niektórych dziennikarzy, którzy nawet mając przed oczami dowody na to, że ta dziewczyna była niewidoma, a teraz widzi, odmawiają uznania tego niewytłumaczalnego faktu, tego możliwego cudu. Po prostu widzą to na własne oczy, ale nie wierzą w cuda.
Są bardziej ślepi niż Jimena. To jest tuż przed ich oczami, a oni tego nie widzą.
W rzeczywistości ta ślepota jest ślepotą naszego społeczeństwa jako całości. Nasz świat nie wierzy w cuda. A nawet ci z nas, którzy nazywają siebie wierzącymi, mają trudności z uwierzeniem w te niezwykłe przejawy nadprzyrodzonego w naszym życiu. Głównym powodem jest to, że mamy materialistyczną koncepcję rzeczywistości, w której, nawet jeśli wierzymy w istnienie Boga, nie wierzymy, że Bóg może działać w rzeczywistości materialnej. Wyobrażamy sobie Boga i wszystko, co nadprzyrodzone, jako rzeczywistość odrębną i odległą od rzeczywistości materialnej, bez żadnego związku. Wkradł się deistyczny pogląd zegarmistrza, który wprawia w ruch maszynę, która następnie działa sama z siebie.
Ale to nie jest chrześcijański pogląd na Boga i jego związek ze światem. Bóg nie stworzył świata miliony lat temu. Bóg nadal go tworzy i podtrzymuje jego istnienie. Jako kochający Ojciec jest obecny w naszym życiu i troszczy się o nas w swojej opatrzności.
Pewnego dnia Jezus krzyknął z radości, ponieważ Ojciec w niebie ukrył tajemnice Królestwa przed mądrymi i inteligentnymi, a pokazał je prostym (por. Mt 11:25). Tak dzieje się również dzisiaj. Dla milionów młodych ludzi, którzy podobnie jak Jimena uczestniczyli w ŚDM, było to niezwykle normalne, że Bóg dokonał tego możliwego cudu i cieszyli się wraz z Jimeną z jej uzdrowienia. Być może dlatego, że w tamtych dniach sami żyli w atmosferze duchowości i transcendencji, w której Bóg był ściśle obecny.
Cuda są znakami, które Bóg czyni, aby pokazać nam bliskość Królestwa, które już jest pośród nas. Jezus uzdrowił niewidomego nie tylko jako akt miłości i miłosierdzia, ale także po to, by nauczyć nas widzieć głębiej, oczami wiary.
Wielkie pytanie, które rodzi się w moim sercu, brzmi: co Bóg chciał nam powiedzieć przez ten możliwy cud? Niewątpliwie Pan odpowiedział na wiarę Jimeny i jej przyjaciół, którzy podjęli nowennę o jej uzdrowienie. Ilu młodych ludzi odważyłoby się powiedzieć swoim przyjaciołom, aby dołączyli do nich w modlitwie i prosili o coś? Potrzeba do tego odwagi, jak zauważył D. Ignacio Munilla podczas spotkania z młodymi na ŚDM, komentując to wydarzenie.
Ale wierzę również, że Bóg mówi nam o wiele więcej poprzez to uzdrowienie. Potwierdza młodym ludziom na całym świecie drogę, którą przebyli w tych dniach ramię w ramię z Franciszkiem, że podobnie jak Maryja, muszą powstać i wyjść na spotkanie swoich braci i sióstr, niosąc Jezusa w swoich sercach. Że powszechne braterstwo jest możliwe. I że Bóg, Emmanuel, idzie z nami jako bliski i prawdziwy Bóg.
I faktem jest, że, jak już powiedziałem ChestertonNajbardziej niesamowitą rzeczą w cudach jest to, że się zdarzają.
Teraz wiedzą o tym młodzi ludzie na całym świecie. Widzieli to na własne oczy.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Prawie 2000 młodych ludzi mogło studiować dzięki Fundacji CARF w 2022 r.
1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach mogło studiować na różnych wydziałach kościelnych dzięki hojności tysięcy ludzi za pośrednictwem Fundacji CARF.
Fundacja CARF przedstawiła swoje Sprawozdanie za rok obrotowy 2022. Rok, w którym odnotowano rekordową liczbę darowizn, które umożliwiły 1 915 studentom z całego świata studiowanie teologii i filozofii w Rzymie i Pampelunie.
Na stronie Fundacja CARF wsparła 1 915 seminarzystów, księży diecezjalnych i zakonników z 79 różnych krajów na pięciu kontynentach w roku akademickim 2022. Na sfinansowanie ich studiów Fundacja przeznaczyła 5 810 000 euro (w tym pomoc z Kuratorium ds. Działań Społecznych), co stanowi 67,6 % całkowitych środków zastosowanych w 2022 r.
Ponadto. dofinansowanie Fundusz wieczysty Fundacji CARF przeznaczył 450 000 euro na stypendia, co stanowi 8 % wszystkich przyznanych dotacji.
Więcej darowizn, ale negatywne wyniki
Zgodnie z raportem rocznym, powtarzające się i jednorazowe darowizny w 2022 r. wyniosły 5 264 000 euro. Z tej kwoty 1 415 000 euro pochodziło z darowizn cyklicznych i subskrypcji, a 3 849 000 euro z darowizn jednorazowych. W rzeczywistości Fundacja CARF nie otrzymuje żadnych dotacji publicznych, a około 5 300 rocznych darczyńców gwarantuje niezależność i ciągłość instytucji.
W tej sekcji nastąpił jednak znaczny spadek środków pochodzących z zapisów i testamentów, które osiągnęły 872 000 euro w 2022 r., znacznie poniżej 4 206 000 euro otrzymanych w 2021 r., a łączna kwota uzyskana z dochodów i dochodów pochodzących z zarządzania aktywami, która wyniosła 533 000 euro w 2022 r., również spadła.
Spadek tych dwóch ostatnich pozycji doprowadził do ujemnego wyniku na koniec roku, a Fundacja zamknęła rok 2022 stratą w wysokości 1 906 000 EUR.
Praca Fundacji CARF
Pomimo tego spadku Fundacja CARF nadal realizuje swoje cele: modlitwę o powołania i kapłanów, szerzenie swojego dobrego imienia na całym świecie i pomoc w formacji kapłanów, aby żadne powołanie seminaryjne, diecezjalne lub zakonne nie zostało utracone z powodu braku środków finansowych.
Kraje pochodzenia studentów wspieranych przez Fundację CARF
Kampanie Fundacji CARF
W 2022 r. Fundacja CARF uruchomiła cztery kampanie darowizn o różnych misjach: Przekaż skrzynie na naczynia święteSeminarzyści po powrocie do swoich diecezji przyjmują święcenia kapłańskie, może odprawiać Mszę Świętą w niedostępnych miejscach i przy ograniczonych zasobach.
Testamenty i zapisy solidarnościowe: całe życie do oddaniaCelem jest podniesienie świadomości na temat znaczenia przekraczania swojego życia w nieskończoność oraz dalsze wspieranie księży i seminarzystów na całym świecie;
inicjatywa Pomóż nam obsiewać świat kapłanami, aby żadne powołanie nie zostało utracone. który ma na celu przekazanie pilnej potrzeby promowania powołań, niezbędnych do udzielania sakramentów.
Wreszcie, Kapłani, uśmiech Boga na ziemi: nadaj twarz swojej darowiźnie, koncentruje się na darczyńcach, których wkład przekracza 500 euro rocznie i przypisuje im odbiorcę dotacji, z imieniem i nazwiskiem, do którego trafi ich wsparcie.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Obecnie społeczność Karmelici Descalzas de Santiago de Compostela składa się z pięciu sióstr zakonnych. Na początku 2022 r. rozpoczęły one proces rozeznawania, co zrobić ze wspólnotą i ostatecznie zdecydowały się ją zamknąć.
Miguel Márquez, wspólnota wskazała, że "w kwietniu 2022 r. nasza wspólnota rozpoczęła okres rozeznawania swojej przyszłości, ponieważ nasza liczba zmniejszyła się do tego stopnia, że naprawdę trudno jest utrzymać spokojny i kontemplacyjny rytm życia, harmonizując naszą wspólnotę z potrzebami społeczności...".
życie modlitwy i pracy" - czytamy w komunikacie zakonu.
Ten sam komunikat wskazuje, że cały ten proces i ostateczna decyzja były przez cały czas sprawdzane z arcybiskupami Santiago i przełożonymi Karmelu Bosego, "zarówno na poziomie prowincjalnym, jak i generalnym". List stwierdza dalej, że "ze strony Zakonu Karmelu Bosego pragniemy wyjaśnić, że karmelici bosi z Santiago de Compostela szukali alternatyw przed podjęciem decyzji o zaprzestaniu fundacji. W szczególności poprosili inne klasztory w różnych krajach o siostrę karmelitankę, aby wzmocnić tę wspólnotę. Obecny brak powołań uczynił tę możliwość niewykonalną".
Ponieważ jednak opcja ta została odrzucona, karmelici szukali sposobu na kontynuowanie życia zakonnego w klasztorze, co udało się osiągnąć dzięki kontemplacyjnym braciom karmelitom.
"Kiedy wspólnota zdecydowała, że musimy podjąć bolesną decyzję o opuszczeniu naszego Karmelu, wszystkie siostry miały tylko jedno pragnienie: aby kościół Karmelu pozostał otwarty, aby Dziewica nadal przyjmowała kult, aby klasztor mógł nadal prowadzić życie modlitwy i wstawiennictwa oraz aby grób i Sprawa naszej Czcigodnej Matki M.ª Antonia de Jesús były pod opieką", karmelici bosi z Santiago de Compostela wskazują w liście do ojca Miguela Márqueza. Matka M.ª Antonia de Jesús, ogłoszona Czcigodną, jest obecnie w trakcie procesu beatyfikacyjnego.
W komunikacie zakonu karmelici dziękują arcybiskupstwu Santiago za "bliskość i towarzyszenie w tym trudnym okresie" oraz za "szacunek i przywiązanie, jakie miasto zawsze im okazywało".
Ostateczne daty zamknięcia społeczności nie są jeszcze znane, choć oczekuje się, że nastąpi to w 2024 roku.
Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne jest astronomiczną instytucją badawczą i edukacyjną finansowaną przez Stolicę Apostolską.
Obecnie ma siedzibę w Castel Gandandolfo we Włoszech i obsługuje teleskop w Mount Graham International Observatory w Stanach Zjednoczonych.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Pobożność ludowa jako szansa na nową ewangelizację
David Schwingenschuh jest proboszczem dwóch parafii Krieglach i Langenwang w diecezji Graz-Seckau w prowincji Styria w południowo-wschodniej Austrii. W tym artykule opowiada o tradycjach ludowych wiejskiej Austrii i wyzwaniach duszpasterskich w tym regionie.
David Schwingenschuh-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 4minuty
Parafie Krieglach i Langenwang znajdują się w dolinie Mürz, AustriaMiasto charakteryzuje się tranzytem z północnego wschodu na południowy zachód, z linią kolejową i autostradą jako drogami przelotowymi, więc patron kościoła parafialnego w Krieglach jest bardzo odpowiedni: jest on poświęcony świętemu Jakubowi Apostołowi. Jakuba Apostoła. Krieglach, liczące ponad 5000 i nieco ponad 3000 mieszkańców, nie jest szczególnie duże i, podobnie jak inne miasta i okoliczne tereny wiejskie, charakteryzuje się współistnieniem rolnictwa i małych przedsiębiorstw przemysłowych. Tak więc, w życiu świeckim i kościelnym, tradycje i zwyczaje tych wiosek, niektóre z nich dość stare, są zachowane obok wszystkich innowacji XXI wieku.
Punktem wyjścia dla moich refleksji jest moja własna pozycja jako proboszcza w tym wiejskim regionie Austrii. Z jednej strony istnieje tam popularna tradycja religijna i ugruntowana struktura duszpasterska. Z drugiej strony posługuję jako kapłan w miejscu, w którym 50 lat temu posługiwało trzech księży.
Co więcej, z jednej strony następuje silna zmiana w życiu religijnym i kościelnym ludności, ale z drugiej strony pojawia się wezwanie do nowej ewangelizacji lub misji we własnym kraju.
Niektórzy postrzegają tradycyjne oczekiwania wobec księdza i parafii jako przeszkodę w nowej posłudze duszpasterskiej i odrzucają je jako stratę czasu. Ja staram się patrzeć na to inaczej i zachęcił mnie do tego artykuł w 30giorni, który przeczytałem jako bardzo młody proboszcz w 2008 roku. Opisywał on pracę księży w Buenos Aires, którzy przy aktywnym wsparciu ówczesnego biskupa, Jorge Bergoglio, dotarli i ewangelizowali wielu ludzi w niespokojnych dzielnicach miasta poprzez pobożność ludową, kaplice i związane z nimi dzieła społeczne.
Ewangelizacja poprzez pobożność ludową
Dlaczego więc odrzucać to, co już istnieje, aby wdrożyć coś nowego i niesprawdzonego? "Lepszy ptak w garści niż sto w powietrzu", jak mówi przysłowie. Dlaczego nie wykorzystać elementów pobożności ludowej do głoszenia wiary? W końcu niektóre zbyt intelektualne lub rzekomo nowoczesne wydarzenia przyciągają niewielu ludzi, podczas gdy wiele tradycyjnych festiwali przyciąga tłumy. Wydaje mi się, że te proste i popularne festiwale traktują prawdę wiary o Wcieleniu szczególnie poważnie, ponieważ cielesna część istoty ludzkiej nie jest zamazana. Nie zapomina się również o aspekcie społecznym, ponieważ największą potrzebą w naszych szerokościach geograficznych jest prawdopodobnie samotność, której przeciwdziałają te liturgiczno-pastoralne celebracje.
Błogosławieństwo koni
Dobrym przykładem jest tak zwane "błogosławieństwo mięsa", oficjalnie nazywane "błogosławieństwem pokarmów wielkanocnych". Jest ono obchodzone w różnych kaplicach i na skrzyżowaniach dróg i przyciąga dużą liczbę ludzi, którzy przynoszą duże kosze mięsa, jajek i chleba do pobłogosławienia. Zamiast ganić ich za to, że nigdy nie przychodzą do kościoła, można krótko i zwięźle wyjaśnić przesłanie zmartwychwstania, a także, z odrobiną humoru, upomnieć ich. Ponieważ jest wiele stanowisk, przeszkoleni świeccy są również upoważnieni do prowadzenia modlitw i prostego błogosławieństwa. Ogólnie rzecz biorąc, wielką pomocą jest posiadanie wiernych świeckich w tym zawodzie, którzy odciążają jedno z wielu zadań. Często działają również jako katechiści, ale czasami są bardzo praktyczni i funkcjonalni, jak pokazuje poniższy punkt.
Przejścia drogowe i inne zwyczaje
Jest wiele kapliczek i krzyży przydrożnych, które są otoczone troskliwą opieką. Często znajdują się one na odludziu, w małych wioskach, a ja staram się przynajmniej raz w roku zgromadzić tam wiernych i umocnić ich wiarę Eucharystią lub nabożeństwem maryjnym. Często po Mszy św. odbywa się agape lub nawet mała uczta, co bardzo sprzyja budowaniu więzi z miejscową ludnością. Często w trakcie takiego spotkania dochodzi do rozmowy na temat wiary lub inicjacji do sakramentu.
W niektórych dolinach kilka krzyży, często znajdujących się pośrodku gospodarstw rolnych lub odizolowanych w lesie, jest połączonych w szlak, którym następnie podąża się, aby odprawić Drogę Krzyżową w okresie Wielkiego Postu. Ponadto istnieją pewne święta związane z tradycjami, takie jak Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Świętego Marcina, Dzień Świętej Elżbiety, Dzień Świętej Barbary, Dzień Świętego Mikołaja, Dzień Trzech Króli i wiele innych. Zwyczaje te są szczególnie dobre dla dzieci, a zatem także dla rodziców.
W Wielkanoc istnieją inne wyjątkowe zwyczaje. Na przykład uroczysta procesja z różnych wiosek w towarzystwie kapel, ministrantów i księży we wczesnych godzinach poranka wielkanocnego. Odtwarza to podróż apostołów Piotra i Jana do pustego grobu.
Błogosławieństwo Bildstocku
Ponieważ zwyczaje te były ograniczone lub niemożliwe do celebrowania podczas pandemii, wiele osób uświadomiło sobie, jak bardzo byli do nich przywiązani i jak wiele znaczy dla nich ich wiara. Dlatego też ostatnio uczestnictwo w nich znów jest bardzo wysokie i stało się okazją do głoszenia wiary. Wydaje mi się, że z odrobiną humoru i głęboką powagą wobec trosk innych, można zasiać przesłanie nadziei w sercach ludzi w pobożny i autentyczny sposób, a następnie prosić Pana żniwa o błogosławieństwo i łaskę dla ziarna, które wykiełkowało.
Refleksje na temat możliwego cudu Jimeny podczas ŚDM
Podczas ŚDM Lizbona 2023 miało miejsce uzdrowienie, które niektórzy, jak autor tego artykułu, uważają za cudowne. Do Kościoła należy ustalenie, czy jest to rzeczywiście wydarzenie nadprzyrodzone.
Sergio Gascón Valverde-21 sierpnia 2023-Czas czytania: 10minuty
Dla chrześcijan rzeczy nie dzieją się przypadkowo. Opatrzność Boża prowadzi nas i troszczy się o nas. Bóg nadal przemawia do człowieka. Czyni to przez Ducha Świętego, Ducha Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus przemawiał poprzez znaki (cuda) i słowa. Sposób, w jaki wyjaśniał swoje nauczanie, był zgodny z jego kulturą i językiem aramejskim, tj. poprzez przypowieści, symboliczne obrazy itp. Ten sposób komunikacji jest najlepiej rozumiany przez ludzi wszystkich czasów, ponieważ jest skierowany do serca człowieka, a nie tylko do jego zrozumienia.
Te znaki i obrazy używane przez Jezusa są źródłem światła dla ludzkiego serca, gdy próbuje je rozważać ("medytować") w swoim sercu. Łukasz wyraźnie mówi, że zachowanie dorastającego Jezusa (pełne teologicznej i antropologicznej symboliki) jest trudne do zrozumienia, Maryja ze swej strony zachowywała wszystkie te rzeczy, rozważając je w swoim sercu. (Łk 2,19).
W ostatnich czasach Bóg przekazał bardzo wyraźne przesłania za pośrednictwem Swojej Najświętszej Córki, Matki i Oblubienicy, Dziewicy Maryi. I nadal czyni to za pomocą znaków (cudów) i obrazów, wydarzeń, które warto rozważać w sercu, w duchu ewangelicznego nauczania, które Kościół zachowuje i naucza.
W tym cudzie są pewne okoliczności, znaki i obrazy, które zachęcają do rozważań i refleksji. Dlatego odważyłem się o tym napisać.
Cud
Jimena to 16-letnia Hiszpanka, która wraz z grupą przyjaciół jedzie na ŚDM '23 w Lizbonie w ramach wycieczki zorganizowanej przez klub młodzieżowy i szkołę Opus Dei w Madrycie. Na dwa i pół roku straciła wzrok 95%. Lekarze uznali ją za nieuleczalnie chorą. Zaczęła uczyć się brajlowskiego systemu czytania. Przed podróżą - jak mówi - czuła, że Dziewica ją uzdrowi i poprosiła rodziców, rodzinę i przyjaciół, aby modlili się nowenną do Dziewicy Śnieżnej, której święto obchodzone jest 5 sierpnia, aby prosić o jej uzdrowienie. Z wiarą rozpoczęli nowennę, a ona pojechała na ŚDM. W sobotę, 5 sierpnia, uczestniczyła we Mszy Świętej, jak to miała w zwyczaju w te dni ŚDM. Jimena przystąpiła do komunii. Zaczęła płakać. Wypełniona łzami podczas dziękczynienia po Komunii, otworzyła oczy i widziała doskonale. Sama opowiada o tym w nagraniu, które zostało rozpowszechnione w sieciach społecznościowych.
Moje przemyślenia
1. Bóg nadal czyni cuda kiedy chce, jak chce i komu chce. Dlaczego czyni to Jimenie, a nie innym. Bóg wie, co jest właściwe dla każdej duszy. Dla niektórych nie jest wygodne, aby Pan uczynił dla nich cud, ponieważ wiedzą, że nie przyniesie im to nic dobrego lub, nie robiąc tego, osiągną lepsze rzeczy dla siebie i dla tych, którzy są z nimi. Z drugiej strony, aby czynić cuda, nasz Pan prosi nas o wiarę i zaufanie do Niego. Jimena wierzyła, była przekonana, że Matka Boża ją uzdrowi. Dlatego poprosiła rodzinę i przyjaciół o rozpoczęcie nowenny do Matki Bożej Śnieżnej.1 której święto obchodzone jest 5 sierpnia i w dniu zakończenia nowenny modlitw. I z tym przekonaniem, fizycznie niewidoma, udała się do Lizbony, aby wziąć udział w ŚDM '23. Dlaczego nowenna do Dziewicy Śnieżnej, nie wiem. Będziemy musieli ją zapytać.
Ojciec Jimeny z prostotą i hartem ducha opowiada ACI Prensa o tym, co określa jako "skok w wiarę" i "dar od Maryi Dziewicy na ŚDM".
Aby to zobaczyć, musimy z serca zaakceptować wolę Boga, dobrego Ojca, który wie, co jest właściwe dla każdego z nas i w każdych okolicznościach..
2. potrzeba płaczu, aby widzieć. Jimena idzie do komunii niewidoma na mszy 5 sierpnia. Przyjmuje komunię, wraca do swojej ławki i zaczyna płakać bez przerwy, z zamkniętymi oczami. W końcu, z oczami pełnymi łez, otwiera oczy i widzi doskonale.
Wygląda na to, że Pan mówi nam, że ważne jest, aby widzieć, ale że możemy naprawdę widzieć tylko wtedy, gdy najpierw nauczymy się płakać. Papież Franciszek na Filipinach w 2015 roku w spontaniczny sposób wyjaśnił potrzebę płaczu jako sposobu na wyjaśnienie rzeczy, na które nie ma odpowiedzi (w tym przypadku chodziło o dziecięcą prostytucję, której doświadczyła ta biedna dziewczyna, która pytając o to papieża, wybuchła płaczem z powodu wspomnień o doświadczeniu, przez które przeszła). Tutaj można to zobaczyć:
Aby widzieć, musimy oczyścić serce. Płacz jest cielesnym wyrazem tego, co dzieje się w sercu. My, ludzie, przechodzimy w życiu przez różnego rodzaju doświadczenia. Wiele z nich pozostawia ślady w sercu. Nie możemy ich ukryć ani przemilczeć. Płacz pomaga je wydobyć i podzielić się nimi z innymi, którzy akceptują cierpienie lub radość, jaką wywołuje płacz. Szczególnie konieczny jest płacz nad grzechami osobistymi i grzechami ludzi, płacz nad obecnością zła w świecie, nad oszustwem diabła, w które wpada tak wiele dusz.
Zaledwie dzień wcześniej papież mówił podczas swojej drogi krzyżowej o potrzebie płaczu. Powiedział, co następuje:
Jezus idzie i czeka ze swoją miłością, czeka ze swoją czułością, aby nas pocieszyć, aby otrzeć nasze łzy. Zadam wam teraz pytanie, ale nie odpowiadajcie na nie głośno, każdy z was odpowie sobie sam: czy płaczę od czasu do czasu? Czy są w życiu rzeczy, które sprawiają, że płaczę? Wszyscy płakaliśmy w naszym życiu i nadal płaczemy. I tam Jezus jest z nami, płacze z nami, ponieważ towarzyszy nam w ciemności, która prowadzi nas do płaczu. każdy z nas mówi Mu to teraz, w ciszy.
Jezus swoją czułością ociera nasze ukryte łzy. Jezus czeka, aby wypełnić naszą samotność swoją bliskością. Jak smutne są chwile samotności! On tam jest, chce wypełnić tę samotność. Jezus chce wypełnić nasz strach, twój strach, mój strach, te ciemne lęki, które chce wypełnić swoim pocieszeniem.
Każdy z nas myśli o własnym cierpieniu, o własnym niepokoju, o własnych nieszczęściach. Nie bój się, pomyśl o nich. I pomyśl o pragnieniu, by dusza znów się uśmiechnęła.
Jimena ma wielki smutek w sercu, który sprawia, że bardzo cierpi i płacze w momencie komunii i prosi o uzdrowienie w wierze. Wydaje się, że Pan chce nam przypomnieć, że musimy nauczyć się otwierać nasze serca przed Bogiem i płakać z powodu naszych nieszczęść, aby współczucie i prawdziwa miłość mogły oczyścić i oczyścić obecność zła w naszych sercach. Ale musimy płakać przed Jezusem Chrystusem, który nas uzdrawia. A Jezusa Chrystusa znajdujemy w naszym sercu i w Eucharystii. Płacz przed innymi ludźmi może pocieszyć i pomóc, ale nie leczy dogłębnie. Płacz przed Jezusem Chrystusem pociesza i leczy serce. Nasz Pan jest wciąż ten sam, wciąż uzdrawia mężczyzn i kobiety naszych czasów.
Aby to zobaczyć, musimy najpierw nauczyć się płakać za tym, co naprawdę liczy się w życiu.
3. Niewidomi widzą. Uderza mnie to, że cud ma miejsce u osoby niewidomej, a nie na przykład u paralityka, osoby głuchej lub z innym rodzajem upośledzenia. Wygląda na to, że Pan, poprzez Matkę Bożą, mówi nam, abyśmy widzieli. Tym, którzy wiedzą, że są ślepi na sprawy Boże i uznają to, potwierdza - jeśli proszą o pomoc z wiarą - że mogą widzieć lub odzyskać wzrok, jeśli w pewnym momencie go stracili; tym, którzy nie widzą i mówią, że widzą, mówi to samo poprzez ten cud: że widzą prawdę, a nie swoją prawdę. Diabeł swoimi kłamstwami zaciemnia nasz wzrok i pozostawia nas ślepymi, promując w nas pychę. Pychę, która zaślepia i nie pozwala nam rozpoznać i zaakceptować rzeczy, które wydarzyły się w naszym życiu, naszych osobistych błędów lub błędów innych popełnionych na nas. Z pokorą i wiarą, jak czyni to Jimena, musimy prosić Boga przez Najświętszą Dziewicę, aby zobaczyć ważne rzeczy w życiu, które można zobaczyć tylko sercem.
Aby widzieć, musimy rozpoznać i zaakceptować fakt, że nie widzimy i nie chcemy widzieć.
4. Eucharystia i Matka Boża. Cud ma miejsce podczas celebracji Mszy Świętej i tuż po tym, jak Jimena przyjmuje Ciało Jezusa Chrystusa w komunii. Wydaje się, że Bóg chce wyraźnie podkreślić centralne znaczenie Eucharystii w życiu Kościoła. Eucharystia, największy i najwspanialszy cud, który ma miejsce na ziemi każdego dnia. To tak, jakby Bóg chciał potwierdzić, że musimy troszczyć się o Eucharystię. Eucharystia tworzy Kościół. To tytuł ostatniej encykliki św. Jana Pawła II. Bez Eucharystii Kościół by zniknął. To tak, jakby Pan chciał podkreślić potrzebę adorowania, celebrowania, troszczenia się o Eucharystię. W Eucharystii Jezus Chrystus jest centrum i korzeniem życia chrześcijańskiego lub, jak mówi Sobór Watykański II, źródłem i szczytem życia Kościoła.
Wiara porusza serce Jezusa Chrystusa. Sama Jimena mówi w swoim audio: "to był test wiary". Chrześcijanie zawsze stają w obliczu dowodu wiary w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. On jest tam ze swoim Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością. Albo się wierzy, albo nie. A jeśli się wierzy, trzeba być w zgodzie z ogromem Bożej miłości, którą to pociąga za sobą. Oznacza to: iść do Niego w Eucharystii, aby Go chwalić, adorować, dziękować Mu i modlić się do Niego. Najświętsza Dziewica prowadzi nas do swego Syna w Eucharystii. Przed pierwszym objawieniem Matki Bożej trzem pastuszkom z Fatimy kilkakrotnie ukazał się anioł. W ostatnim objawieniu dał im Ciało i Krew Jezusa, aby przyjmowali komunię pod dwiema postaciami. Potem nastąpiły objawienia Najświętszej Dziewicy.
Jimena, jej rodzina i przyjaciele rozpoczęli nowennę do Matki Bożej Śnieżnej. Prosili Maryję Dziewicę. Po raz kolejny odpowiedziała na modlitwy małej dziewczynki. Matka Boża zawsze wysłuchuje modlitw swoich dzieci. Bóg w swojej opatrzności udziela tego, o co się prosi. Maryja niewątpliwie i przez wiarę wstawia się za nami w szczególny sposób. Pan po raz kolejny dał nam do zrozumienia, jak potężne jest wstawiennictwo Jego Matki, Pośredniczki wszelkich łask. Chce, abyśmy prosili przez Jego Matkę. Matka Boża jest z młodymi ludźmi. Nie opuszcza młodych, którzy nie widzą lub nie chcą widzieć. Ona otwiera nasze oczy na tajemnicę swojego Syna.
Aby to zobaczyć, musimy zobaczyć Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Maryja jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do osiągnięcia tego celu.
5. Kontekst cudu. Ten cud wydarzył się w bardzo szczególnym momencie: miał miejsce w bardzo szczególnym kontekście komunii kościelnej, ŚDM. 1,5 miliona młodych ludzi zgromadzonych przez papieża Franciszka, z udziałem dziesiątek biskupów z całego świata i setek kapłanów z pięciu kontynentów. Papież był w Fatimie 5 sierpnia. Około 200 000 pielgrzymów przybyło, aby modlić się do Matki Bożej z Franciszkiem, któremu, co ciekawe, towarzyszyli chorzy młodzi ludzie, którzy nie mogli uczestniczyć w ŚDM. Fatima, sanktuarium maryjne tak ściśle związane z najnowszymi wydarzeniami w historii ludzkości. Jego przesłanie i historia mają charakter uniwersalny.
Wygląda na to, że Pan przez Matkę Bożą prosi nas: pozostańcie zjednoczeni, w komunii z moim Wikariuszem na ziemi, wokół mojej Matki. Zachowajcie jedność. Módlcie się razem, pracujcie razem, cierpcie razem, a serca przejrzą. Jednocześnie prosi nas, abyśmy dawali świadectwo o łaskach, które otrzymujemy. W przypadku Jimeny była to również łaska cielesna. I cała ta komunia, której doświadczyliśmy na ŚDM, radość wiary, wszystko to musi być świadczone w dzisiejszym świecie, zwłaszcza przez młodych ludzi.
Aby widzieć, musimy być zjednoczeni z papieżem i ze sobą nawzajem, dziećmi Kościoła. Widzieć razem, aby iść razem.
Epilog
W dzisiejszych czasach jesteśmy nasyceni audiowizualnymi obrazami czasami bardzo szokujących rzeczy. I przyzwyczajamy się do oglądania rzeczy, które jeszcze kilka lat temu wydawały nam się fascynujące lub bardzo szokujące. Teraz, w rzeczywistości, na Youtube, Tiktok itp. niewiele rzeczy już nas zadziwia.
Dzięki temu cudowi na żywo, w środku ŚDM, z Papieżem, z 1,5 miliona młodych ludzi, nasz Pan i Jego Matka dali nam tę łaskę, której nie możemy pozwolić, by przeszła obok jako kolejny filmik na Tiktok czy Youtube. Nie. Musimy zatrzymać się, aby pomyśleć, a przede wszystkim, aby się modlić. Musimy rozważać rzeczy w obecności Boga, tak jak robiła to Matka Boża i święci. I tam musimy otrzymać światło Ducha Świętego, którego On chce nam zesłać.
Zwłaszcza ci z nas, którzy uczestniczyli w tych ŚDM, mają większą wrażliwość, aby to zrobić. Ale szczególnie młodzi ludzie dzisiaj, chrześcijanie czy nie, powinni to zrobić. 1,5 miliona młodych ludzi wraz z czcigodnym 86-letnim starcem śpiewającym i adorującym Jezusa Chrystusa i Jego Matkę nie jest sprawą powierzchowną. A jeśli dodatkowo wydarzył się oczywisty cud, taki jak w przypadku Jimeny, smutno byłoby pozostać obojętnym.
Jako anegdotyczny komentarz. Środowiskiem formacji chrześcijańskiej, w którym dorastała Jimena, zarówno w rodzinie, jak i w szkole, jest duchowość Opus Dei. Głosi ona powszechne powołanie do świętości w zwyczajnym życiu. Charyzmat, który Duch Święty zaszczepił w założycielu Opus Dei, świętym Josemaríi Escrivá, inspiruje do poszukiwania Jezusa Chrystusa w najzwyklejszym codziennym życiu, bez oczekiwania lub szukania nadzwyczajnych czynów. Sam św. Josemaría (który otrzymał w swoim życiu nadzwyczajne łaski, realizowane z całkowitą dyskrecją) powiedział w tym sensie: Nie jestem cudotwórcą. Przez lata pisałem i wiele razy mówiłem ustnie, że cuda Ewangelii są dla mnie wystarczające. Ale gdybym powiedział, że nie dotykam Boga, że nie odczuwam pełnej siły Jego wszechmocy, skłamałbym!2
Fakt, że pochodzę z rodziny i środowiska chrześcijańskiego, które nie jest zbyt skłonne do cudów czy "cudowności", a wręcz przeciwnie, do zwykłego chrześcijańskiego życia i codziennej pracy, sprawia, że z jednej strony dostrzegam dobry humor Boga, a z drugiej strony z większym przekonaniem myślę, że Bóg chciał do nas przemówić poprzez ten cud za wstawiennictwem Maryi.
Przy innej okazji święty Josemaria powiedział: Nasze życie nie zawiera cudów. Zawiera natomiast nasze codzienne drobiazgi, naszą dobrze wykonaną pracę, nasze życie pobożne, a przede wszystkim niewysłowione dopełnienie Bożej siły i wszechmocy. Ale nie możemy zadowolić się tylko osobistą ambicją osiągnięcia Nieba: jeśli jesteśmy prawdziwie zjednoczeni z Bogiem i ufamy Bogu, dopilnujemy, aby wszystkie dusze poznały Pana i poszły za Nim, kochając Jego przykazania.3
Maryja przemawia do nas ponownie poprzez Jimenę i ŚDM. Nakazuje nam troszczyć się o siebie w XXI wieku. aby wszystkie dusze poznały Pana i podążały za Nim, miłując Jego przykazania.
1 Jest to wezwanie Dziewicy czczonej w Bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jest to najstarszy kościół poświęcony Dziewicy Maryi na Zachodzie. Pochodzi z drugiej połowy IV wieku. Dziewica ukazała się rzymskiej parze i jednocześnie papieżowi Liberiuszowi. Dziewica poprosiła ich o zbudowanie świątyni ku jej czci. Miejsce na jej budowę znajdowało się na jednym z rzymskich wzgórz, gdzie padał śnieg. Tak więc w upalny dzień 5 sierpnia śnieg spadł na wzgórze Esquiline, gdzie od tamtej pory stoi bazylika Santa Maria Maggiore. Znajduje się tam słynna ikona Matki Boskiej. Salus Populi Romani. Jest bardzo kochana w Rzymie. Jest to obraz, który papież Franciszek zawsze odwiedza przed i po każdej podróży poza Rzym.
2 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 175-176.
3 JAVIER ECHEVARRÍA, Memoria del Beato Josemaría Escrivá (Wywiad z Salvadorem Bernalem) Rialp, wyd. 2, Madryt 2000, s. 268.
Monsignor Masondole: "W Afryce nie ma wstydu w mówieniu 'jestem chrześcijaninem'".
Monsignor Simon Chibuga Masondole jest biskupem diecezji Bunda w Tanzanii. Pochodzi z plemienia na wyspach Ukerewe, społeczności, która była utrzymywana przez katechistów, ponieważ w regionie nie było księży. W wywiadzie dla Omnes opowiada o Kościele w Afryce.
Loreto Rios-20 września 2023 r.-Czas czytania: 12minuty
Monsignor Simon Chibuga Masondole odwiedził w maju ad limina z papieżem, a następnie udał się do Hiszpanii, aby odwiedzić seminarzystów z Tanzanii, którzy studiują w tym kraju. W wywiadzie dla Omnes opowiada o głównych wyzwaniach i mocnych stronach afrykańskiego kościoła, różnicach w doświadczeniu wiary między Afryką a Europą oraz o obecnej sytuacji swojej diecezji, która ma cechy wspólne z wieloma innymi na kontynencie afrykańskim.
Jak postrzegasz sytuację Kościoła w Afryce, a w szczególności w Tanzanii? Jakie widzisz mocne strony i wyzwania?
Jedną z głównych cech Kościoła w Tanzanii jest to, że jest on młody, rozwija się, właśnie obchodził 150-lecie swojej ewangelizacji. Istnieje duża liczba nawróceń, zarówno młodych ludzi, jak i dorosłych. Rodziny, które nawróciły się najdawniej, charakteryzują się również tym, że są najlepiej zakorzenione w wierze i stanowią zalążek powołań do Kościoła.
W tym kontekście istnieje wiele ruchów apostolskich, na przykład Dzieciństwo Misyjne lub TYCS (Tanzańscy Studenci Katoliccy). Ponadto wielu młodych ludzi na uniwersytetach tworzy chóry. Chór w Tanzanii jest jak ruch apostolski, ma swoją rejestrację, swoje zasady. Ich sposobem ewangelizacji jest śpiew. To nie jest tak jak w Europie "chór parafialny", to konkretny apostolat.
Bp Simon przed bierzmowaniem dzieci (w czerwieni i bieli) z parafii Murutunguru.
W obliczu tego błogosławieństwa, jakim jest wzrost liczby chrześcijan i nadzieja na wzrost Kościoła, mamy trudność, że brakuje nam pastorów, zarówno pod względem liczby, jak i szkolenia. Nie tylko w Tanzanii, ale ogólnie w Afryce.
Z drugiej strony zauważa się również, że w Afryce istnieje pewien rodzaj synkretyzmu. Nie ma granic w mówieniu: jestem katolikiem i na tym polega życie chrześcijańskie. Dlatego jest wiele sytuacji, w których ludzie przychodzą do Kościoła katolickiego z prośbą o pomoc lub modlitwę, ponieważ są chorzy, ale jeśli problem jest nadal obecny i nie widzą zaspokojenia swoich potrzeb, nie mają problemu z pójściem do innych wyznań lub gdzie indziej.
Mogą spędzić poranek w kościele katolickim, prosząc o namaszczenie chorych, a następnie udać się na zielonoświątkową modlitwę o uzdrowienie, a jeśli to również nie zadziała, udadzą się do szamana lub uzdrowiciela. Tak więc prawdą jest, że istnieje potrzeba Pana, ale istnieje również codzienna potrzeba przezwyciężania tych trudności. Tak więc wyzwaniem jest również zadanie ewangelizacyjne, aby poradzić sobie z tym synkretyzmem, który częściowo wynika z wiary, która nie jest jeszcze mocna, która wciąż się rozwija, a z drugiej strony z tysiącletniej tradycji, która jest bardzo zakotwiczona.
Ta grupa chrześcijan, którzy "wędrują" ze swoimi problemami z miejsca na miejsce, rośnie i ma pewien rozmiar. Wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest troska o nich, ale także pomoc im w zakorzenieniu się w wierze katolickiej i na tych granicach wiary.
Inną trudnością napotykaną nie tylko przez Kościół, ale także przez ludność afrykańską, jest rozprzestrzenianie się grup, które nazywają siebie chrześcijańskimi, ale które są w zasadzie głosicielami fałszu, szukającymi osobistych korzyści. Na przykład z formułami takimi jak: "Jeśli nadepniesz na ten święty olej, będziesz bogaty".
Wykorzystują ludzką potrzebę, jaką mają ludzie. Niedawno mieliśmy przypadek w Kenii: podczas Wielkanocy pastor głosił, że spotkanie z Chrystusem odbywa się poprzez śmierć, i wpłynął na ludzi do tego stopnia, że pościli na śmierć, a policja musiała interweniować. Innym przypadkiem był tak zwany Jezus z Tongaren, człowiek, który ogłosił się Jezusem, mówiąc, że przybył na ziemię podczas Drugiego Przyjścia i ma grupę naśladowców.
Albo kilka lat temu inny kaznodzieja, który powiedział, że to koniec świata i kazał ludziom wysmarować się olejem i podpalić kościół z ludźmi w środku, i były ofiary śmiertelne. Zwykle są to grupy zielonoświątkowe, ale nie tylko zielonoświątkowcy, są też inne odłamy. Tak więc kolejnym wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest wzrost liczby tych grup, które twierdzą, że Duch Święty przemówił do nich i poprosił ich o założenie czegoś nowego. Poprzez głoszenie również zbierają fundusze. Jest jedna szczególna grupa, w której każdy rodzaj błogosławieństwa wiąże się z inną kwotą pieniędzy: jeśli jest to tylko kilka słów, jest to pewna kwota; jeśli muszę położyć na ciebie ręce, jest to inna kwota.
Kościół katolicki musi dbać o głoszenie autentycznej Ewangelii, ale także pomagać i troszczyć się o tych ludzi, którzy są oszukiwani, wykorzystywani i oszukiwani w imię Chrystusa.
Musimy także prosić o więcej powołań, promować duszpasterstwo powołań, ale jednocześnie wzmacniać formację kapłanów, którzy są dziećmi swoich czasów i mogą przychodzić z tradycjami lub zwyczajami, które nie są właściwe dla chrześcijaństwa.
Ale dobrą rzeczą jest to, że liczba chrześcijan rośnie, w szczególności w Tanzanii jest ich więcej niż muzułmanów. Pozytywną rzeczą jest to, że nie ma fundamentalizmu, istnieje wolność relacji między wyznaniami, ale musimy również wyznaczyć granicę, bez fundamentalizmu, będąc w stanie rozpoznać, co pasuje do wiary katolickiej, a co nie.
Jakie widzisz główne różnice między Kościołem w Europie i Afryce?
Pierwsza różnica polega na tym, że Kościół w Afryce szybko rośnie pod względem liczby chrześcijan, podczas gdy w Europie wzrost ten spowolnił.
W Hiszpanii, w parafiach, w których byłem, widziałem, że są młodzi ludzie, podczas gdy we Włoszech, które znam, jest to bardzo trudne do znalezienia. Chociaż jest to zła rzecz, myślę, że ogólnie w Europie byłem szczęśliwy, widząc, że w Hiszpanii wciąż istnieje żywe ziarno Ewangelii.
Również w Afryce nie ma wstydu w mówieniu "jestem chrześcijaninem" lub "szukam Boga". Młodzi ludzie na uniwersytetach nie wstydzą się mówić, że są chrześcijanami, że chodzą do kościoła, na próby chóru... Katoliccy profesjonaliści też się nie wstydzą, możesz być lekarzem i wiadomo, że jesteś chrześcijaninem i nie ma problemu. W Europie widzę to zakłopotanie, gdy przychodzi do mówienia, że jest się chrześcijaninem, lub do głoszenia Ewangelii. I wydaje się, że istnieje przekonanie, że nie można być dobrym profesjonalistą i katolikiem, że nie da się tego pogodzić.
Inną różnicą w stosunku do tych, o których już wspomniałem, jest to, że w Kościele w Afryce wyrażanie wiary poprzez ciało odgrywa bardzo ważną rolę w celebracji liturgicznej. Na przykład, w każdym hymnie zawsze jest choreografia, a nie tylko muzyka. Są też dzieci z Dziecięctwa Misyjnego, które są odpowiedzialne za taniec podczas Eucharystii. W liturgii europejskiej wszystko jest bardziej statyczne. Jest to śmierć emocji, w przeciwieństwie do żywej ekspresji w Kościele w Afryce: taniec, klaskanie, vigelegele lub okrzyk radości, a także w procesji wejściowej chór ma krok wejściowy.
To oczywiście taniec liturgiczny, ale nie wchodzi się do niego ot tak. W Europie, aby zobaczyć emocje, musi dojść do wypadku na drodze. Ale jeśli nie, nie są one wyrażane. Niedawno, rozmawiając z rektorem z Jaén, mówiliśmy, że nigdzie w Biblii nie jest napisane, że msza musi być sztywną masą ciała. Ważną rzeczą jest przestrzeganie obrządku liturgicznego, ale to nie uniemożliwia emocjonalnej lub cielesnej ekspresji.
Być może w Europie obserwujemy większą egzaltację ciała poprzez tatuaże, piercing... Ale nie w celebracji liturgicznej. Odzyskanie cielesności w celebracji jest również sposobem na oczyszczenie koncepcji cielesności wśród młodych ludzi, zamiast kolczyków i tatuaży.
Kościół w Afryka przynosi ten luz w obrzędzie, aby zrozumieć, że moja wiara objawia się również poprzez ciało. Człowiek jest ciałem i duszą.
Kolejną różnicą jest znaczenie ofiarowania we Mszy. Z jednej strony jest to ofiara finansowa. Nie wiem zbyt wiele o sytuacji w Hiszpanii, ale moje doświadczenie we Włoszech, gdzie mieszkałem przez dziesięć lat, jest takie, że normalną rzeczą jest dawanie 50 centów. Zatraca się znaczenie ofiary jako wyrazu zjednoczenia swojego życia z darem Pana, co ma znaczenie materialne. Jest to bardzo żywe w Afryce. Jeśli społeczność widzi, że potrzebuje kościoła, nie czeka, aż biskup nakaże jego budowę. Zaczynają działać, zbierają datki i budują.
Być może dzieje się tak dlatego, że w Europie ludzie są przyzwyczajeni do tego, że księża są opłacani, ale tracą poczucie, że to ludzie wspierają kapłanów. Z drugiej strony jest ofiara materialna. W Afryce, oprócz pieniędzy, ofiarowuje się także rzeczy: kurczaki, jajka, zapałki, sól, mąkę, owoce... Te rzeczy są tak naprawdę ofiarą, dana osoba rezygnuje z nich i daje je kościołowi, a następnie ksiądz nimi zarządza: niektóre rzeczy pójdą na jego utrzymanie, ponieważ nie ma innego sposobu na utrzymanie siebie, a inne na rozdanie ubogim.
Jednak to, co zaobserwowałem w Europie, to fakt, że kiedy ofiarowuje się coś, co nie jest pieniędzmi, na mszach młodzieżowych lub dziecięcych, jest to ofiara symboliczna, na przykład: "Ofiaruję ci te buty jako reprezentację naszego chrześcijańskiego postępowania". Ale po mszy buty są zabierane, nie ma ofiary, aby przynajmniej te buty mogły służyć biednym, nie jest to prawdziwa ofiara.
Czy cały Kościół w Afryce utrzymuje się z ofiar, nikt nie otrzymuje pensji?
Nie, nikt nie otrzymuje wynagrodzenia. W Afryce nie ma czegoś takiego. Chyba że jest to ksiądz, który pracuje w szkole, wtedy otrzymuje pensję nauczyciela. Ale proboszcz czy biskup nie otrzymują pensji, żyją z ofiar mszalnych i tego, co ludzie dają, czy to finansowo, czy materialnie. Istnieje również dziesięcina na koniec miesiąca, która jest inną formą ofiary. W zależności od rodzaju wykonywanej pracy istnieje przypisana kwota, która tak naprawdę nie jest 10 %, jest symboliczna. Urzędnicy państwowi mają przydzieloną kwotę, która różni się od rolników czy studentów.
Ksiądz przeznacza to, co otrzymuje z dziesięcin i ofiar: na własne utrzymanie (od żywności po benzynę do samochodu, aby odprawiać msze w wioskach lub opiekować się chorymi), na rozwój i remonty kościoła oraz na potrzeby ubogich. Problem polega na tym, że parafie miejskie są bogatsze i żyją bardziej komfortowo, a parafie na wsiach są w większej potrzebie.
Wysłałeś kilku seminarzystów na studia na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie. Jak myślisz, w jaki sposób to doświadczenie może ich wzbogacić?
Pomysł wysyłania księży i seminarzystów na studia do Nawarry zrodził się, gdy studiowałem w Rzymie. Spotkałem tam księdza, który powiedział mi, że studiował w Nawarze. Dał mi kontakt do biskupa i znaleźliśmy miejsce dla pierwszego tanzańskiego księdza, który pojechał do Nawarry. Bidasoaz mojej diecezji Bunda. Kiedy był w Nawarze, odkrył, że seminarzyści również mogą pojechać, więc poprosiliśmy o nich na następny rok i zaczęliśmy ich wysyłać.
Biskup z tanzańskimi seminarzystami studiującymi w Bidasoa, Navarra.
Jest wiele korzyści dla seminarzystów i księży studiujących za granicą. Po pierwsze, w ten sposób widzą, że Kościół jest jeden, katolicki, apostolski i rzymski. Widzą powszechność i jedność Kościoła. Wszystkie instytuty i uniwersytety są dobrem Kościoła, więc są dla wszystkich. Studiowanie na jakimkolwiek uniwersytecie jest sposobem na doświadczenie w ciele, że Kościół jest jeden i że wszędzie są uniwersytety katolickie, a teologia jest taka sama.
Nie wszystkie seminaria mają system, który pozwala im przyjmować zagranicznych studentów. Bidasoa jest jednym z niewielu międzynarodowych seminariów, jest specjalnie zaprojektowany do formacji seminarzystów pochodzących z różnych części świata, nie jest seminarium diecezjalnym.
Z drugiej strony, nauczanie również wiąże się z tradycją. Nie można porównywać tradycji chrześcijańskiego życia i chrześcijańskich uniwersytetów, które ma Kościół w Europie, z tradycją w Tanzanii, która właśnie obchodziła 150 lat od przybycia pierwszych misjonarzy.
Kościół w Europie ma skarbnicę nauczania, biblioteki, książki, dobrze wyszkolonych nauczycieli, którzy są również badaczami i pisarzami, czego Afryka nie ma. Nie ma sensu mówić, że jesteśmy na tym samym poziomie.
Chodzi o to, aby otrzymali to szkolenie, aby mogli wnieść je do afrykańskiego kościoła i wzbogacić go.
Podczas tej wizyty w Hiszpanii miałem okazję zobaczyć wiele bibliotek i po raz pierwszy widziałem księgę pergaminową. Albo, na przykład, mam doktorat z liturgiki z Papieskiego Ateneum w San Anselmo i po raz pierwszy widziałem sakramentarz, pierwsze księgi liturgiczne. Studiowałem lub uczyłem się na pamięć rzeczy, których nigdy nie byłem w stanie fizycznie zobaczyć. Kościół w Afryce nie ma takiego bogactwa ani biblioteki, w której można by zobaczyć te rzeczy.
Z drugiej strony, w Afryce jesteśmy obrządku łacińskiego. W Egipcie istnieje obrządek koptyjski, ale zasadniczo jesteśmy obrządku łacińskiego. W Europie natomiast jest obrządek rzymski, mozarabski, ambrozjański... Podczas tej podróży do Hiszpanii po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć we mszy w obrządku mozarabskim.
Co więcej, w każdym lokalnym kościele istnieje pewna forma pobożności ludowej. Możliwość opuszczenia domu i zobaczenia innych kulturowych sposobów życia i wyrażania wiary jest wielkim bogactwem, ponieważ można się wielu rzeczy nauczyć. Pomaga także poznać to, co jest negatywne, aby zapobiec temu w diecezji pochodzenia.
Tradycja się pogłębia, to rozwój. W Afryce jeszcze tego nie mamy. Studiuje się, czym jest bazylika, ale w Afryce nie ma bazylik ani tak dużych budynków. Myślę, że w całej Afryce są dwa budynki, które można uznać za bazyliki. W Europie jest tak wiele historii i tak wiele stylów architektonicznych, z kościołami romańskimi, gotyckimi, barokowymi, renesansowymi, neoklasycznymi... To bogactwo.
Albo kanonicy katedralni, w Afryce to figura, która nie istnieje, ale tutaj widziałem, że jest bardzo powszechna. Studia w innej diecezji otwierają horyzonty i perspektywy.
Istniała afrykańska tradycja chrześcijańska, ale głównie w północnej części, a wraz z nadejściem islamu została utracona. Tak więc w Afryce istniała bariera komunikacyjna tego, co mogło być afrykańską tradycją wiary chrześcijańskiej.
Chciałbym również wezwać Kościół zachodni, aby nieco bardziej otworzył swoje drzwi. W Afryce brakuje nam tych korzeni historii, edukacji, tradycji liturgicznej... Jeśli nie jest to znane i nie jest pogłębiane, istnieje również ryzyko, że wiara afrykańska nie będzie miała korzeni. Bardzo by nam pomogło, gdyby Zachód bardziej otworzył swoje drzwi dla Kościoła afrykańskiego i ułatwił otrzymanie tego szkolenia. Konieczne jest wspieranie tej stanowczości w wierze.
I odwrotnie, jest to również korzyść dla Kościoła europejskiego. Kościół afrykański jest młody, nie boi się jeszcze powiedzieć "jestem katolikiem". To, że młodzi Afrykanie przychodzą do europejskiego Kościoła jest świadectwem. Jest to wiara bez strachu. Jest to także korzyść dla lokalnego kościoła, który może zobaczyć inny sposób przeżywania wiary. Wymiana jest korzystna dla wszystkich. Potrzebujemy siebie nawzajem, aby być naprawdę uniwersalni.
Jak wyglądał Twój proces powołania i co zachęciło Cię do przyjęcia święceń?
Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny, a moje powołanie pojawiło się, gdy byłem dzieckiem. Pamiętam dwa kluczowe momenty. Kiedy miałem 5 lub 6 lat, biskup po raz pierwszy przybył na moją wyspę (pochodzę z Ukara, wyspy w archipelagu Ukerewe na Jeziorze Wiktorii). Właśnie skończyli budować pierwsze kigango w Bukiko, mojej rodzinnej wiosce, a biskup przybył, aby je zainaugurować. Pamiętam, jak witaliśmy biskupa, śpiewaliśmy... Biskup mówił o tym, jak ważne jest zaangażowanie rodziców w edukację swoich dzieci. Spośród wszystkich dzieci podszedł do mnie, położył mi rękę na głowie i powiedział: "Takie dziecko, jeśli będzie się uczyć, pewnego dnia może zostać księdzem".
Drugi moment nastąpił wkrótce potem. Na wyspie nie było księży, przyjeżdżali tylko na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Nie było mszy nawet w niedziele, ponieważ nie mieliśmy promu tak jak teraz, musieliśmy płynąć łodzią rybacką. Wiara w mojej wspólnocie została zachowana i rozpowszechniona przez katechistów, a ja również zostałem przez nich uformowany.
W tamtym roku mama zabrała mnie na mszę bożonarodzeniową i zostawiła mojego starszego brata pod opieką domu. Parafia jest bardzo daleko i musieliśmy iść pieszo, więc nie mogliśmy pójść wszyscy. Pamiętam, jak wszedłem do kościoła i po raz pierwszy zobaczyłem księdza. Powiedziałem: "Chcę być taki jak on". Potem studiowałem w niższym seminarium, a następnie w wyższym seminarium i zostałem wyświęcony na kapłana w 2006 roku. W 2021 roku zostałem konsekrowany na biskupa.
Jakie są główne wyzwania duszpasterskie w twojej diecezji?
Diecezja Bunda jest bardzo młoda, ma dwanaście lat, została erygowana w ostatnim roku papieża Benedykta XVI. Tak więc wciąż się rozwija.
Jedną z pierwszych trudności w diecezji są głęboko zakorzenione tradycje i zwyczaje, takie jak cześć lub strach przed niektórymi zwierzętami uważanymi za totemy. Na przykład, na wyspach, wąż pyton. Do tego stopnia, że gdybyśmy umieścili pytona, nawet martwego, przy drzwiach kościoła, nikt by tam nie wszedł, ponieważ uważają, że może ich przekląć, nawet jeśli są chrześcijanami.
Wiara w to, że pyton ma moc przeklinania ich, jest znacznie większa niż ich wiara chrześcijańska.
Gdyby przed drzwiami mojej parafii stał pyton, też bym tam nie wszedł.
(śmiech)
Ale bałbyś się go jak węża, a nie jak świętego zwierzęcia, które ma moc przeklinania cię żywego lub martwego.
Istnieją również zwyczaje, które są tak głęboko zakorzenione, że bardzo trudno jest je wykorzenić. Na przykład rytuały oczyszczające: jeśli zostaniesz wdową lub wdowcem, choć jest to bardziej powszechne wśród kobiet, musisz się oczyścić, a środkiem do tego jest spanie z innym mężczyzną. Albo poligamia. W niektórych plemionach bycie monogamicznym jest źle widziane, trzeba być poligamicznym, a to wpływa na życie chrześcijańskie, małżeństwo i rodziny. W szczególności mężczyznom z plemienia Kurya bardzo trudno jest przyjść na mszę z tego powodu.
Czasami zdarza się na przykład, że piąta żona chce zostać chrześcijanką. Prosi o chrzest, ale nadal żyje jako piąta żona. Jest to również problem duszpasterski związany z udzielaniem sakramentów.
Są też inne problemy administracyjne: nie mamy kurii, budynku do zarządzania sprawami. Stworzyliśmy oddział w salonie mojej rezydencji z trzema małymi biurami, ale nadal brakuje nam tej struktury, chociaż staramy się ją zdobyć.
Co więcej, diecezja Bunda jest diecezją ubogą. Aby mieć wyszkolonych księży do szkolenia ludności, potrzebne są pieniądze. Dlatego otrzymanie stypendium jest dla nas wielką pomocą.
Z drugiej strony mamy bardzo niewielu księży. Dlatego katechiści w naszej diecezji są bardzo ważni, ale muszą być dobrze wyszkoleni. Dwie duże prace, które obecnie prowadzimy, to budowa kurii i małej szkoły dla katechistów, z salami lekcyjnymi i biurem, która może również służyć jako miejsce rekolekcji, gdzie mogą udać się na weekend lub miesiąc i odbyć intensywny kurs w zakresie tematów duszpasterskich lub liturgii. Biorąc pod uwagę, że katechiści są kluczowym elementem ewangelizacji naszej diecezji, konieczne jest, aby mieli szkolenie zgodne z pracą, którą wykonują.
Podejmujemy małe kroki w kierunku rozwoju, ale wciąż jesteśmy na bardzo wczesnym etapie. Jesteśmy jednak bardzo podbudowani i idziemy naprzód.
Architekt i teolog Steven Schloeder stara się odpowiedzieć na współczesne wyzwania związane z budową kościołów katolickich, czerpiąc z symboliki, która towarzyszyła im na przestrzeni dziejów. W swojej książce Architektura w komunii (Ignatius Press), która nie została jeszcze przetłumaczona na język angielski, mówi o trzech głównych symbolach w języku architektury: ciele, świątyni i mieście.
W jaki sposób architektura symbolizuje i reprezentuje znaczenie tego, co jest obchodzone?
-Przede wszystkim budujemy kościoły dla celebracji liturgii, która z konieczności jest wspólnotowym wydarzeniem zgromadzonych razem wierzących w Chrystusa. Liturgia manifestuje Ciało Chrystusa. Kościół jest Ciałem Chrystusa i kontynuacją Ciała Chrystusa na ziemi. Jest to rzeczywistość fizyczna i duchowa, wieczna i doczesna, niebiańska i ziemska.
Bóg objawia się poprzez symbole, a Chrystus objawił nam znaczenie konkretnych symboli: symbolu ciała, krwi, Jego ukrzyżowania. Są to sakramentalne, skuteczne symbole, prawdziwa rzeczywistość, w której uczestniczymy. Liturgia jest zarówno materialna, jak i duchowa, wspólnotowa i hierarchiczna.
Kiedy zbliżamy się do kościoła z zewnątrz, z ulicy, pomaga nam to, że wygląda on jak kościół. Nie wszystkie współczesne kościoły wyglądają jak kościoły i jest to problem, którym należy się zająć. Kiedy zbliżamy się do kościoła, zbliżamy się do niebiańskiego Jeruzalem, Miasta Bożego, Ciała Chrystusa, Świątyni Ducha Świętego i myślę, że lokalna parafia lub katedra powinna być postrzegana jako obecność niebiańskiego Jeruzalem w naszym mieście. Jest to przerwa w tkance miasta, miejsce, w którym dzieje się coś świętego. W Księdze Objawienia pojawia się obraz niebiańskiego Jeruzalem, które zstępuje, Boga żyjącego pośród ludzi, i to jest to, co naprawdę powinniśmy widzieć, gdy widzimy kościół, i to, co nasze architektury powinny w jakiś sposób wyrażać.
Kiedy znajdujemy się wewnątrz Kościoła i zbliżamy się do ołtarza, język ołtarza pomaga nam zrozumieć, że wkraczamy w święte wydarzenie i święte miejsce. Bardzo ważny jest krucyfiks jako centralna ikona liturgii, jak powiedział kardynał Ratzinger.
To nie jest tylko posiłek, to nie jest tylko stół, to nie jest tylko zgromadzenie ludzi, ale ludzi na Ziemi i niebiańskiego Jeruzalem, Kościoła triumfującego. Myślę, że formalność języka architektury i rzeczy takie jak symetria, wysokość czy jakość materiałów mają fundamentalne znaczenie, ponieważ staramy się wyrazić coś, co jest niezwykle ważne. Wyrażamy znaczenie i godność poprzez wartość i sposób, w jaki traktujemy rzeczy w naszej kulturze materialnej.
Na przykład ołtarz to nie tylko drewniana deska, jak stół w jadalni. Dobre szaty liturgiczne, cenne przedmioty liturgiczne, takie jak kielich czy cyborium, dobre płótno i dobrej jakości kamień pomagają nam zrozumieć znaczenie tego, co się mówi. Następnie, oczywiście, są same teksty liturgiczne, modlitwy kapłana i odpowiedzi. To właśnie przekazuje intencję kościoła: złożenie tej doskonałej ofiary podczas mszy.
Dlatego właśnie istnieje dyscyplina liturgiczna: należy pościć przed przyjęciem Komunii, być w stanie łaski przed przyjęciem Komunii, odpowiednio się ubierać, mieć poczucie prawdziwej godności, jeśli chodzi o materialne otoczenie kościoła. Myślę, że jest to jedna z ważnych rzeczy w architekturze poprzednich pokoleń, że kościół był bardzo świadomy i celowy w swojej kulturze materialnej. architektoniczny.
Pokazało to, że było to coś bardzo ważnego i zasługiwało na naszą pełną uwagę.
Jak kościoły ewoluowały na przestrzeni czasu i jakie były najważniejsze punkty zwrotne?
-Wiemy, że początkowo wspólnoty spotykały się w domach. Bardzo wcześnie, w połowie II wieku, pojawiły się ślady konsekrowanych kościołów. Nie mamy na to dowodów archeologicznych, ponieważ zostały one utracone. Najwcześniejsze zachowane kościoły pochodzą z około sto lat później, ale mamy dowody w postaci dokumentów pisanych, że kościoły istniały około sto lat wcześniej, widoczne budynki, które można było zidentyfikować jako miejsca kultu. Chrześcijanie osiedlali się w społecznościach, które mogły posiadać ziemię i budować. Miało to miejsce bardzo wcześnie w historii chrześcijaństwa. Przed Konstantynem, podczas prześladowań na przełomie III i IV wieku, Laktancjusz, na przykład, historyk, mówi o niszczeniu dużych budynków w ramach prześladowań. Tak więc Kościół miał silną tożsamość, jeśli chodzi o pozostawienie swojego śladu w mieście lub wiosce.
Euzebiusz ma fantastyczny fragment w swoim Historia o poświęceniu katedry w Tyrze, który mówi o symbolice, pięknie i znaczeniu budynku. Myślę, że Euzebiusz nie wymyśla tego języka architektury kościelnej, ale istniała już ugruntowana wiedza na temat tego, czym powinien być kościół, ponieważ pisze na początku IV wieku i ma w pełni ukształtowaną teologię architektury, która, jak sądzę, nie przyszła do niego niespodziewanie, ale wyraża to, co Kościół już kultywował. Tak więc istniały już monumentalne budynki, które były ważne i rozpoznawalne.
Być może za czasów Konstantyna, który jest głową Euzebiusza, Kościół prawdopodobnie przyjął formalność naśladującą dwór królewski, jak przystało na Króla Królów, Pana Panów. W tym czasie przyjęto plan bazyliki, tradycyjną formę kościoła, która pojawiła się w III wieku i prawdopodobnie nieco wcześniej. Od tego momentu nastąpiła seria innowacji stylistycznych: architektura bizantyjska, romańska, gotycka...
Chodzi o to, że każdy z tych stylów podąża za wzorcem. Znajdujemy podobieństwo w formalnym języku architektury. Przede wszystkim jest to język związany z ciałem: symetryczny i hierarchiczny (mamy głowę, klatkę piersiową, nogi...). I to jest coś cennego, co moim zdaniem musimy odzyskać zarówno w architekturze, jak i w sztuce: ponownie spotkać się z naszym ciałem w sensie sakramentalnym.
W kościele w kształcie krzyża głowa jest absydą, gdzie znajduje się siedziba biskupa, ponieważ reprezentuje Chrystusa rządzącego Kościołem, transept jest klatką piersiową, gdzie znajduje się ołtarz, serce; stamtąd wychodzą ramiona, a stopy są wejściem, ponieważ wchodzisz do Kościoła. Istnieje symboliczny sposób myślenia związany z ciałem.
Wierzę również, że odnosi się to do Wcielenia i broni go jako "logosu", który jest komunikatywny, formacyjny i tworzy rzeczywistość. Wcielenie Chrystusa w ludzkie ciało jest zawsze naszym wzorem do zrozumienia, kim jesteśmy jako osoby i jako Kościół. Natychmiast przypomina nam się św. Paweł (1 Kor 12:12).
Istnieje również język związany ze świątynią, Namiotem Spotkania i świątynią Salomona. Sam Chrystus mówi o swoim ciele jako o "świątyni". On sam ustanawia te relacje. Rozwija to święty Paweł, a także Euzebiusz. Zawsze myślimy o formie symbolicznie. W architekturze staramy się wyrazić głębszą prawdę.
W Objawieniu 21-22 widzimy, że przybytek zostaje przekształcony w miasto. Jeśli spojrzymy na gotycki kościół, to sposób, w jaki jest on przedstawiony, jest genialny: każda część budynku, cyborium lub baldachim nad ołtarzem, jest małym budynkiem. Przypory na zewnątrz budynku to małe kapliczki, a wszystkie kapliczki to małe domy, które tworzą miasto. Nawy i korytarze są jak drogi. Istnieją bezpośrednie analogie, które pomagają nam zrozumieć to wzajemne połączenie między ciałem, świątynią i miastem.
Przez wieki, niezależnie od stylu kościoła, jest to główny język, który w jakiś sposób odnosi się do faktu, że jesteśmy ciałem i żyjemy w budynkach, domach, które są domem rodzinnym, kościołem domowym. Ma to fundamentalne znaczenie dla znaczenia rodziny jako centralnego jądra społeczeństwa. Leży to również u podstaw koncepcji, że jesteśmy istotami społecznymi i musimy żyć we wspólnocie, aby się rozwijać. Kościół jako budynek i teologia architektury powinny w jakiś sposób reprezentować to wszystko. Są to koncepcje wierne sposobowi, w jaki Bóg nam się objawił: Ciało Chrystusa i Kościół jako świątynia, jako niebiańskie miasto.
Następnie dochodzimy do XX wieku, który jest radykalną przerwą. Szczególnie w Niemczech, dzięki pracy Rudolfa Schwarza i Bauhausu. Wiele innych osób, które nie były częścią Bauhausu, robiło podobne rzeczy, ale mówimy ogólnie o architekturze modernistycznej.
Kościoły przestają być hierarchiczne i zaczynają przybierać okrągłe formy. Niemieccy luteranie i katolicy zaczynają bawić się innymi, bardziej scentralizowanymi formami. I w tym momencie myślę, że straciliśmy jedność kościoła jako symbolicznej prezentacji niebiańskiej rzeczywistości. Nie chodzi o to, że jest on całkowicie oderwany od tego, co było wcześniej, ale scentralizowana forma, która generalnie ma jakąś formę przypominającą namiot, jest zdecydowanym zerwaniem ciągłości, która istniała 1900 lat wcześniej. Stała się ona główną formą architektury sakralnej w Europie i Ameryce, zwłaszcza po II wojnie światowej i powstaniu modernizmu. Wiele miast w Europie, które zostały zbombardowane, zostało odbudowanych w modernistycznych formach.
Jaka była ewolucja baptysterium i jego symboliki?
-Najważniejszą rzeczą w chrzcie jest to, że jest on jednym z sakramentów inicjacji, wprowadzającym nas do Ciała Chrystusa. We wcześniejszym obrzędzie, przed zmianami z lat sześćdziesiątych, istniał bardzo interesujący język związany z przejściem z obszaru ciemności do królestwa życia. Była seria modlitw, gdy osoba po raz pierwszy wchodziła do kościoła, ponieważ była wprowadzana do Królestwa. W tamtych czasach baptysterium było ogrodzone, z płotem wokół niego lub jakimś rodzajem urządzenia ochronnego, ponieważ istniało poczucie przywrócenia pierwotnej niewinności i prawości, a bramy raju zostały dla nas otwarte. Chrzest jest wejściem do Kościoła, do Królestwa Bożego, z ciemności i chaosu, a światło staje się bardzo ważnym elementem.
Teraz zwykle chrzcielnica jest umieszczana przy wejściu do kościoła, co nie jest błędem, w rzeczywistości jest to wejście do kościoła, ale często jest umieszczana w jednej linii z ołtarzem, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ w Ameryce w latach pięćdziesiątych XX wieku niemiecki liturgista opublikował książkę, w której powiedział, że najważniejszą rzeczą jest ołtarz, a następnie baptysterium, a wszyscy gromadzą się wokół obu. Więc ustawiają się w szeregu i wszyscy muszą iść wokół baptysterium, nie można mieć prostej procesji. Stało się to motywem stylistycznym.
Symbolem, który został utracony, jest to, że chrzcielnica jest również miejscem śmierci, gdzie umieramy dla naszych grzechów i stajemy się nowym człowiekiem. Baptysterium jest łonem, w którym rodzą się chrześcijanie, ale także grobem, w którym umieramy i rodzimy się w Chrystusie. Stare modele mogą być już nieaktualne: jeśli spojrzymy na niektóre słynne baptysteria, takie jak te w Pizie, Florencji czy Rawennie, mają one zazwyczaj kształt ośmiokąta, oparty na rzymskim mauzoleum. Musimy jednak znaleźć sposób na wyrażenie różnych znaczeń baptysterium: wody, życia, śmierci, włączenia w Ciało Chrystusa. My, architekci, bawimy się językiem bogatym w symbolikę, za pomocą którego staramy się przekazać i wesprzeć to, czego Kościół stara się nas nauczyć, a baptysterium jest w tym sensie mikrokosmosem.
Uważam, że w architekturze w ciągu ostatnich dwudziestu lat pracowaliśmy nad odzyskaniem sakramentalnego wymiaru budynku.
A konfesjonał?
-To, co wiemy o spowiedzi, to to, że w dawnych czasach, kiedy mordercy byli w drodze na egzekucję, wołali: "Zgrzeszyłem, módlcie się za mnie". Mamy na to pewne dokumenty. We wczesnym kościele do spowiedzi można było przystąpić raz w życiu, więc zwykle miało to miejsce pod koniec życia. Trzeba było stanąć na schodach kościoła i wyznać swoje grzechy biskupowi. I wszyscy o tym wiedzieli. Myślę więc, że rozsądne było rozwinięcie prywatnej spowiedzi z bardziej duszpasterskiej perspektywy, która została szczególnie rozwinięta przez mnichów w Irlandii.
W dzisiejszych czasach widziałem konfesjonały, które mają szklane kabiny, jak przestrzeń biurowa, ze stołem dla penitenta i spowiednika. Jest to bardzo transakcyjne. Myślę, że musimy odzyskać poczucie spowiedzi jako sakramentu, który zasługuje na własną przestrzeń, taką jak barokowy konfesjonał, w którym ksiądz znajduje się w centrum, a po obu stronach jest miejsce dla penitentów. Staje się ona obiektem w przestrzeni, w miejscu sakramentu.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat nastąpiła rewizja znaczenia prywatnej, dyskretnej i anonimowej spowiedzi, zarówno dla kapłana, jak i penitenta. Jest to spotkanie z Chrystusem za pośrednictwem szafarza i słów kapłana Chrystusa. Znajdujemy się w interesującym okresie rozwoju architektury sakralnej, gdzie mamy kapłana twarzą w twarz i zapoznajemy się z nim, i to samo dotyczy spowiedzi.
Jako teolog i architekt staram się dopracować język aranżacji architektonicznej i formy, tak aby wspierał to, co Kościół robi sakramentalnie.
Jakie cechy muszą mieć elementy sanktuarium i co należy wziąć pod uwagę podczas ich budowy?
-Ołtarz jest centralny i dominujący, a ambo jest miejscem głoszenia. W czasach św. Jana Pawła II powstała koncepcja "dwóch stołów": stołu ofiary i stołu Słowa. Myślę, że ważne jest ustanowienie relacji między głoszonym Słowem a Słowem jako chlebem (Mt 4, 4). Są to dwa elementy, które powinny być architektonicznie powiązane.
Następnie mamy również miejsce rezerwacji eucharystycznej, tabernakulum. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Hiszpanii, ale kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych był duży ruch, aby wydzielić tabernakulum do osobnej kaplicy. Było to w pewnym sensie narzucone przez liturgistów. Obecnie tendencja jest taka, aby przywrócić tabernakulum w świątyni, i myślę, że słusznie. Jednym z argumentów było to, że skoro kapłan stoi teraz twarzą do zgromadzenia, to odwraca się plecami do tabernakulum.
Ale język przybytku już to rozwiązuje. Jest to Namiot Spotkania. Jest odpowiednio nieprzezroczysty, solidny i przykryty, więc jest to jego własny pokój, jego własna święta przestrzeń, gdy jest odpowiednio skonstruowany. To ten sam język "ukrywania" lub "zasłaniania", który występuje w Namiocie Spotkania lub w świątyni Salomona. Kiedy drzwi są zamknięte, życie może toczyć się dalej. Kiedy są otwarte, widzimy Pana w Jego chwale, w shehinah. To pozwala nam żyć w obecności Boga. Bo jeśli widzimy Boga twarzą w twarz, co możemy zrobić poza padnięciem na kolana w uwielbieniu?
Myślę, że punkt, w którym teraz jesteśmy, przywracając tabernakulum na jego pierwotne miejsce, działa, ponieważ kiedy wchodzimy do kościoła, klękamy przed Panem, który jest w tabernakulum, nie musimy się rozglądać, aby Go znaleźć.
Jeśli chodzi o stolicę biskupią, dokumenty kościelne wskazują, że podkreśla ona obecność kapłana jako Chrystusa, który przewodniczy swojemu ludowi. Kapłan reprezentuje biskupa. Jest to miejsce godności, miejsce przewodniczącyKościół nie mówi nam o tym zbyt wiele. Kościół nie mówi nam zbyt wiele na ten temat. W niektórych starszych dokumentach mówi się o tym, że siedzenie powinno znajdować się na szczycie, w najwyższym punkcie sanktuarium, ale nie powinno wyglądać jak tron. Jeśli jednak spojrzeć na jakikolwiek królewski tron, to zawsze znajduje się on w najwyższym miejscu, w centrum. Język tego miejsca zawiera więc mieszane przesłania. Jest to miejsce służby, miejsce przewodniczenia, ale nie powinno być tronem ani katedrą.
Jest też sam krucyfiks. Według słów kardynała Ratzingera jest to centralna ikona liturgii, ponieważ wszystko ma związek z drewnem krzyża, ukrzyżowaniem Chrystusa i Jego śmiercią na krzyżu. Gdzie więc jest najlepsze miejsce, aby go umieścić? Co on reprezentuje? Nie modlimy się do krzyża, nie modlimy się do Chrystusa, uczestniczymy z Chrystusem w Jego ofierze dla Ojca, i to jest teologia krzyża, to jest centralne przesłanie mszy w jej sakramentalnym, kapłańskim i ofiarniczym sensie.
Chrystus Najwyższy Kapłan ofiarujący się na krzyżu. Przy Święto wiaryRatzinger powiedział, że krucyfiks staje się otwartym ikonostasem, na który spogląda zarówno kapłan, jak i zgromadzeni. Znajduje się pośrodku, nad ołtarzem, i myślę, że jest to cenne i rozsądne miejsce, staje się punktem odniesienia wspólnym dla całego Kościoła w modlitwie, kapłana służebnego i królewskiego kapłaństwa, chrztu, ofiarowania naszego życia zjednoczonego z ministrem w jednym kapłanie.
Taka jest dynamika liturgii, którą krzyż powinien wspierać. Ma to znaczenie dla rozwoju teologii świeckich jako członków kapłaństwa chrzcielnego. I to było bardzo jasne przesłanie w dokumentach Soboru Watykańskiego II, że naprawdę istnieje ofiara, do której złożenia my, świeccy, jesteśmy wezwani, a jest to ofiara z listu św. Pawła do Rzymian: stawcie się "ofiarą żywą, świętą, Bogu przyjemną" (Rz 12,1). Wierzę więc, że jesteśmy wezwani, by wziąć całe nasze życie i przynieść je na ołtarz. Składając ofiarę chleba i wina, ofiarowujemy nasze serca Chrystusowi, aby je uzdrowił, a także ofiarowujemy nasze własne życie.
Rimini połączy naukowców, intelektualistów i artystów w wydarzeniu kulturalnym
44. edycja Spotkania na rzecz Przyjaźni między Narodami odbędzie się w Rimini w dniach 20-25 sierpnia 2023 roku. W tym roku wydarzenie skupi się na temacie "Ludzka egzystencja to niewyczerpana przyjaźń".
Loreto Rios-18 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
Na stronie Spotkanie Przyjaźni Ludowej rozpocznie się w niedzielę 20 sierpnia mszą świętą pod przewodnictwem kardynała Matteo Zuppiego i koncelebrowaną przez biskupa Rimini, Nicolò Anselmiego.
Historia spotkania
Zorganizowany przez katolicki ruch Komunia i wyzwoleniePierwsza edycja spotkania odbyła się w 1980 roku. W 2008 r. komitet promujący, który był stowarzyszeniem od 8 grudnia 1980 r., przekształcił się w Fundację Spotkania dla Przyjaźni Między Narodami, która jest odpowiedzialna za coroczną organizację spotkania.
Fundacja ta, jak czytamy na stronie internetowej, "narodziła się z pragnienia kilku przyjaciół, aby spotkać się, poznać i przywieźć do Rimini wszystko, co piękne i dobre w kulturze" naszych czasów. Fundacja Spotkania "opiera się na pragnieniu i pasji, które każdy człowiek ma w swoim sercu, aby stworzyć wspólną płaszczyznę spotkania i dialogu". Wolontariusze są kluczowym filarem w organizacji wydarzenia, łącząc "wspólnie" swoje skłonności "ku prawdzie, dobru i pięknu".
W ciągu siedmiu sierpniowych dni Spotkanie gromadzi co roku ważne osobistości z różnych dziedzin akademickich i artystycznych oraz z różnych religii i kultur i jest określane jako "najbardziej partycypacyjny festiwal kulturalny na świecie" oraz "miejsce przyjaźni, w którym można budować pokój, współistnienie i przyjaźń między narodami".
Program jest bardzo zróżnicowany: obejmuje wykłady na różne tematy (ekonomia, sztuka, literatura, nauka, polityka...), okrągłe stoły, wystawy, koncerty i przedstawienia teatralne.
Wydanie 2023
Motto edycji 2023, "Ludzka egzystencja jest niewyczerpaną przyjaźnią", jest "zaproszeniem do odkrycia głębszego znaczenia przyjaźni, jej generatywnej siły, jej źródeł i perspektyw dla istnienia każdej istoty ludzkiej i dla budowy nowego społeczeństwa". Przyjaźń zawsze była w centrum pragnienia ludzkiego serca; jest darem, którego nikt nie może sobie odebrać.
W tym roku program obejmie między innymi tematy związane z edukacją, odpowiedzialnością prasy, nauką, fizyką, polityką, przyjaźnią w Biblii, fuzją jądrową, powołaniem w pracy, encykliką Fratelli Tutti, rozumem i wiarą, sztuczną inteligencją, zdrowiem, demografią, literaturą i poezją, architekturą, niebieską i cyrkularną gospodarką, naturą.
Tolkien, Dostojewski i moto GP
Niektóre z najważniejszych wydarzeń to spotkanie z prezydentem Włoch, Sergio Mattarellą, w piątek 25, oraz wywiad z Marco Bezzecchim, zawodnikiem Moto GP. Odbędzie się również konkurs muzyczny Meeting Music Contest oraz warsztaty kreatywnego pisania.
W odniesieniu do sztuk performatywnych na uwagę zasługuje inscenizacja "Snu śmiesznego człowieka" Dostojewskiego z udziałem ikony włoskiego teatru Gabriele Lavii oraz koncert "Serce we wszystkim" poświęcony chirurgowi i pedagogowi Enzo Piccininiemu, który jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego.
Tolkien będzie również obecny w programie z wykładem "Misja Froda: jednostka i firma we "Władcy Pierścieni". 50 lat po śmierci Tolkiena", wygłoszonym przez Giuseppe Pezziniego, profesora Corpus Christi College w Oksfordzie i Paolo Prosperi, kapłana Bractwa Świętego Karola Boromeusza.
Spotkanie obejmie również prezentacje, które przypomną takie osobistości jak Aldo Moro, Lorenzo Milani, Dorothy Day, wenezuelski błogosławiony José Gregorio Hernández, błogosławiony Pino Puglisi i Japończyk Takashi Pablo Nagai, lekarz, który przeżył wybuch bomby atomowej i jest w trakcie procesu beatyfikacyjnego, o którym Ediciones Encuentro wydało niedawno książkę pt.To, co nigdy nie umiera". Ten ostatni artykuł, zatytułowany "Niewyczerpane przyjaźnie. To, co nigdy nie umiera. Postać Takashiego Nagai", weźmie udział Paola Marenco, wiceprzewodnicząca Komitetu Przyjaciół Takashiego i Midori Nagai.
Przesłanie papieża
Z okazji Spotkania, papież wysłał wiadomość do biskupa Rimini, monsignora Nicolò Anselmi, za pośrednictwem kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina, w której podkreślił, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami stara się "być miejscem przyjaźni między osobami i narodami, otwierając drogi spotkania i dialogu".
Wreszcie, komunikat podkreśla, że "papież Franciszek ma nadzieję, że Spotkanie na rzecz Przyjaźni między Narodami będzie nadal promować kulturę spotkania, otwartą dla wszystkich, nie wykluczając nikogo, ponieważ w każdym jest odbicie Ojca (...). Niech każdy z uczestników nauczy się trochę zbliżać do innych na wzór Jezusa (...)".
Ana i Gerardo przeszli przez trudną próbę niewierności. Wnieśli sprawę do rozwód. W dniu, w którym miał zostać złożony ostateczny podpis, zrobiła to, ale on się powstrzymał. Coś w głębi duszy mówiło mu, że to niczego nie rozwiąże. Pomyślał o swoich dzieciach, porzucił swoje kryteria i w imię Boga zdecydował się nie podpisywać: "Nie chcę rozwodu", powiedział prawnikowi. Wstał i wyszedł stamtąd zdeterminowany, by walczyć o jedność swojej rodziny.
Ana była wewnętrznie zadowolona z tego czynu. Zdała sobie sprawę, że nie chce położyć kresu jego małżeństwoChciałem tylko położyć kres ich problemom. Od tego czasu oboje na nowo rozpoczęli swój związek. Wybaczyli sobie nawzajem, odnowili swój dom, rozumiejąc, że tylko Bóg daje nam zdolność do prawdziwej miłości, do wybaczania tego, co wydaje się niewybaczalne, do umierania dla większego dobra.
Dziś rodzina Gerardo i Any służy Panu, są świadkami owoców przebaczenia i głoszą je z entuzjazmem.
Nauczanie Chrystusa
Przebaczenie nie jest rzeczą ludzką, lecz boską. Nie możemy wybaczyć tego, co uważamy za niewybaczalne. W głębi serca czujemy, że nie chcę, to niesprawiedliwe, nie zasługuję na to, dlaczego ja?
Tylko Jezus Chrystus mówi o przebaczeniu, które jest niezbędne do życia. Nikt inny, żaden inny sposób myślenia nie podchodzi do przebaczenia tak jak On. Nasze prawdziwe poszukiwanie sprawiedliwości potwierdza: "kto czyni, ten płaci".
Ale Bóg przybywa na ziemię i jego słowa wprawiają nas w zakłopotanie:
"Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi i współczujący, i przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak Bóg przebaczył wam w Chrystusie" (Ef 4:32).
"Jeśli bowiem przebaczycie innym ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski" (Mt 6:14).
"Tak więc musicie się wzajemnie tolerować i przebaczać sobie nawzajem, jeśli ktoś ma jakąś skargę przeciwko drugiemu. Jak Pan wam przebaczył, tak i wy przebaczajcie" (Kol 3:13).
"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone" (Łk 6:37).
"Piotr przyszedł do Jezusa i zapytał: 'Panie, ile razy mam przebaczyć mojemu bratu, który zgrzeszy przeciwko mnie? Do siedmiu razy? -Jezus mu odpowiedział: "Powiadam ci, nie siedem razy, lecz siedemdziesiąt siedem razy"" (Mt 18:21-22).
Nie chcemy wybaczać, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to konieczne. Myślisz o swoich dzieciach, które kochasz i nie chcesz, by cierpiały. Nagle zdajesz sobie sprawę, że możesz je uratować, rezygnując z siebie. Być może zaczynasz rozumieć, że Bóg zrobił to samo dla ciebie. "Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (J 12:24).
W dzisiejszych czasach domy i serca są łamane z powodu niewierności. Podczas gdy konieczne jest położenie kresu tej pladze i życie w wiernej miłości, konieczne jest również wzmocnienie miłości w rodzinie poprzez chrześcijańskie przebaczenie, prawdziwe przebaczenie, które buduje, które odbudowuje z wiary i kładzie kres złu w jedyny możliwy sposób: w obfitości dobra!
J. Marrodán: "Bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do poszukiwania wspólnej płaszczyzny".
Javier Marrodán, dziennikarz i profesor na Wydziale Komunikacji Uniwersytetu Nawarry, został wyświęcony na kapłana 20 maja przez koreańskiego kardynała Lazzaro You Heung-sika, prefekta Dykasterii ds. Duchowieństwa, wraz z 24 innymi członkami Opus Dei. Po prawie 100 dniach od święceń kapłańskich rozmawia z Omnes z Sewilli o swojej pracy duszpasterskiej i bieżących sprawach.
Francisco Otamendi-18 września 2023 r.-Czas czytania: 6minuty
Nie było możliwe przeprowadzenie wywiadu z Javierem Marrodánem z Nawarry, kiedy został wyświęcony na księdza w Rzymie przez Kardynał Korei Lazzaro You Heung-sik, prefekt duchowieństwa. Teraz, po prawie 100 dniach bycia księdzem, rozmawia z Omnes o niektórych swoich obawach.
Na przykład jego "podziw" dla Alberta Camusa, który był obiektem jego praca doktorska. Marrodán jest poruszony faktem, że "ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób".
Częściowo z tego powodu uważa on, że "dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy wezwani do szukania punktów zbieżnych i odkrywania w innych trosk i aspiracji związanych z naszymi własnymi", i podaje przykład Jezusa z Samarytanką przy studni Sychar, co można zobaczyć w wywiadzie.
Javier Marrodán komentuje "pasję ewangelizowania poprzez radość", którą Papież FranciszekJeśli chodzi o "miłość do wrogów", zauważa, że "nie jest zwyczajem mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma swoje małe czarne listy w jakimś zakątku naszej duszy. Wyjście z tej spirali to prawdziwa rewolucja.
Jesteś księdzem od trzech miesięcy. Czy te pierwsze sto dni przebiegają tak, jak sobie wyobrażałeś? Jak wygląda Twoje zadanie duszpasterskie? Co podkreślił Ci kardynał Lazzaro You Heung-sik podczas święceń?
-Zadebiutowałem jako ksiądz w Sewilli. Mieszkam w Colegio Mayor Almonte i na razie uczestniczę w niektórych działaniach związanych z pracą Opus Dei: rekolekcje, niektóre rekolekcje, medytacje dla młodych ludzi, obóz dla dziewcząt w Sierra de Cazorla... Pomagam także w kościele Señor San José. Kardynał Lazzaro You Heung-sik przypomniał nam w homilii święceń, że sam Chrystus przemówi przez nas, że przez nasze ręce udzieli rozgrzeszenia za grzechy i pojedna wiernych z Ojcem.
Prawie każdego dnia spędzam trochę czasu w konfesjonale i zawsze staram się pamiętać o ojcu z przypowieści o synu marnotrawnym: mam nadzieję, że Bóg może mnie użyć, aby przyjąć wszystkich, którzy przychodzą, nie chciałbym w żaden sposób zepsuć ani utrudnić Jego miłosierdzia. Papież Franciszek napisał do 25 księży, którzy zostali wyświęceni w maju, że "Bożym stylem jest współczucie, bliskość i czułość". Prałat Opus Dei poprosił nas również, abyśmy byli gościnni, abyśmy siali nadzieję. Mam nadzieję, że nigdy nie odejdę od tych współrzędnych.
Pracował w Diario de Navarrabył również nauczycielem. Często mówi się, że "dziennikarstwo to kapłaństwo". Jak to widzisz i czy nadal będziesz opowiadał historie?
- Myślę, że można powiedzieć, że dziennikarstwo polega zasadniczo na dostarczaniu informacji, aby społeczeństwo miało więcej i lepszych elementów osądu, aby ludzie mogli podejmować decyzje bardziej swobodnie. W tym sensie można mówić o pewnej ciągłości zawodowej: w końcu ksiądz również stara się skutecznie przekazywać dobrą nowinę Ewangelii.
Jest jednak jedna ważna różnica, którą zauważyłem już w tych pierwszych tygodniach pracy duszpasterskiej. Jako dziennikarz od dawna byłem zaangażowany w odkrywanie i dokumentowanie historii, a następnie opowiadanie ich, i był bardzo jasny cel, który jest prawie założeniem pracy w wiadomościach: chodzi o opowiadanie historii dla kogoś.
Jako ksiądz, historie, które poznaję i słyszę, nie należą do mnie, nie przychodzą do mnie, aby je spisać lub dokończyć: są to historie, które wielu ludzi wkłada w moje ręce, abym mógł je przedstawić Bogu, abym mógł je opowiedzieć tylko Jemu. W tym sensie różnica jest głęboka.
Każdego dnia, kiedy zbliżam się do ołtarza, aby odprawić mszę świętą, niosę ze sobą zmartwienia, grzechy, złudzenia, kłopoty, radości i łzy tych, którzy zwrócili się do Boga za moim pośrednictwem, czasem nieświadomie. Nadal są historie, a ja nadal jestem pośrednikiem, ale teraz obracam się na innej orbicie, na orbicie Boga.
Twoja najnowsza książka to "Ciągnąc nić". Co chciałeś nam w niej przekazać?
-Myślę, że główną cechą tej książki jest właśnie to, że nie chciałem nic mówić. Zacząłem ją pisać podczas pierwszego odosobnienia, w nieco improwizowany sposób, bez żadnych aspiracji redakcyjnych. Poświęciłem się przede wszystkim zbieraniu rozproszonych historii, które już napisałem, historii ludzi i wydarzeń, które były dla mnie ważne z różnych bardzo osobistych powodów. Wtedy zobaczyłem, że cały ten materiał można uporządkować i zebrać razem, że ma to sens. Podtytuł w pewien sposób to podsumowuje: Wszystkie historie, które doprowadziły mnie do Rzymu"..
Przypuszczam, że w sercu ta książka jest hymnem dziękczynnym dla Boga, który skrzyżował moje ścieżki z tak wieloma dobrymi, interesującymi i niezapomnianymi ludźmi. Daje też pewne wskazówki co do zmiany kierunku, jaki obrałem w tym momencie życia.
Jesteś członkiem Opus Dei od 41 lat. Jak zauważyłeś, że Bóg powołuje Cię do kapłaństwa? Czy możesz udzielić kilku rad, jak żyć pasją ewangelizacji z radością, o co prosi papież?
-Rozważałem możliwość kapłaństwa przy wielu okazjach, ale był bardzo konkretny dzień w 2018 roku, kiedy zobaczyłem to znacznie wyraźniej. Myślę, że słowo 'call'. Wyczułem, że Jezus Chrystus zachęca mnie, abym spędził nadchodzące lata, starając się wykonywać Jego pracę w sposób służebny, przekazując Jego przesłania, pomagając Mu w udzielaniu sakramentów, angażując się w pełni w wielki "szpital polowy", jakim jest Kościół - wyrażenie papieża Franciszka - starając się być jednym z kapłanów. "święty, uczony, pokorny, wesoły i wysportowany". czego pragnął święty Josemaria. Podoba mi się wyrażenie pomaganie Bogu którego użyła Etty Hillesum, na tym będę się starał skupić od teraz.
Jeśli chodzi o pasję, o której mówi Papież, myślę, że jednym z kluczy jest właśnie ewangelizacja przez radość: my, chrześcijanie, mamy więcej i lepsze powody niż ktokolwiek inny, aby być szczęśliwymi pomimo wszystko, aby oferować najlepszą wersję siebie, aby czuć się swobodnie w świecie. Wszystko to ma swoje źródło w osobistym spotkaniu każdego z nas z Jezusem: jeśli pozwolimy, by On nas wyzwał i pokochał, przestaniemy być pielgrzymami, a staniemy się apostołami. "Radość jest misją", powtórzył papież kilka razy w pamiętnym Czuwanie ŚDM w Lizbonie.
Czasami spotykamy się ze stanowiskami społecznymi i politycznymi, które wydają się nie do pogodzenia. Jak z punktu widzenia profesora komunikacji, a teraz księdza, pogodzić antagonistyczne stanowiska z uzasadnioną obroną, na przykład, chrześcijańskiej wizji społeczeństwa, która podkreśla godność osoby ludzkiej?
- W latach spędzonych w Rzymie ukończyłem studia z teologii moralnej i obroniłem pracę doktorską zatytułowaną "Teologiczny i moralny wymiar literatury. Przypadek Alberta Camusa". Albertem Camusem zainteresowałem się wiele lat temu, kiedy przeczytałem pierwszy rozdział pierwszego tomu 20th Century Literature and Christianity, autorstwa wielkiego Charlesa Moellera, belgijskiego księdza, który nawiązał bardzo interesujący dialog z punktu widzenia wiary z wielkimi autorami swoich czasów.
Podziwiam i jestem poruszony faktem, że ktoś rzekomo daleki od Boga i Kościoła, jak Albert Camus, proponuje sposób życia tak bliski Ewangelii, i że czyni to w tak przekonujący i autentyczny sposób. Zaryzykowałem tę tezę, ponieważ pociągał mnie pomysł zbudowania pomostu do Camusa z brzegu teologii. Czasami ograniczamy nasze relacje do tych ludzi lub instytucji, z którymi jesteśmy całkowicie zestrojeni.
Zjawisko to można zaobserwować w matematyczny sposób w sieciach społecznościowych, które oferują tendencyjność potwierdzającą, ale coś podobnego dzieje się w polityce i społeczeństwie, tak często podzielonym przez antagonistyczne stanowiska, o których wspomniałeś w swoim pytaniu. Wierzę, że dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, jesteśmy wezwani do szukania wspólnej płaszczyzny i odkrywania w innych obaw i aspiracji podobnych do naszych własnych. Samarytanka przy studni w Sychar prowadziła moralnie nieuporządkowane życie, ale była przede wszystkim osobą poszukującą. Jezus wykorzystał jej tęsknotę i ukierunkował ją w sposób, jakiego nie mogła sobie wyobrazić.
Jezus powiedział: miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują. W 1932 r. św. Josemaria postarał się, aby obraz z tymi słowami Jezusa został umieszczony w centrach Dzieła: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali".Jakieś uwagi?
Jednym z najbardziej rewolucyjnych przesłań Ewangelii jest miłość do nieprzyjaciół. Nie jest rzeczą zwyczajną mieć zdeklarowanych lub agresywnych wrogów, ale prawie każdy z nas trzyma w jakimś zakątku swojej duszy naszą małą czarną listę. Wyjście z tej spirali jest prawdziwą rewolucją. Myślę, że nowość przykazania Jezusa ma tyle wspólnego z faktem, że zostało ono po raz pierwszy zaproponowane przez Niego, co z dowodem na to, że jest ono zawsze nowe, właśnie dlatego, że my, ludzie, łatwo mamy tendencję do czegoś przeciwnego.
Nowe przykazanie jest wezwaniem do przezwyciężenia naszych skłonności, nagromadzonych żalów, uprzedzeń, tego, co jest przedstawiane jako łatwiejsze lub wygodniejsze; jest zaproszeniem do dawania z siebie tego, co najlepsze w naszych relacjach z każdą inną osobą.
Boży szept w tragedii. Niszczycielskie pożary na Hawajach
Od 15 sierpnia pożary na Hawajach spowodowały śmierć 99 osób, dziesiątki zaginionych i tysiące poszkodowanych.
Gonzalo Meza-17 września 2023 r.-Czas czytania: 3minuty
W wyniku pożarów, które rozpoczęły się 8 sierpnia na wyspie Maui na Hawajach, do 15 sierpnia zginęło 99 osób, dziesiątki zaginęło, a tysiące zostało poszkodowanych. Według gubernatora Hawajów Josha Greena, w miarę upływu dni liczba ta może wzrosnąć. Chociaż pożary zostały opanowane, władze kontynuują działania ratownicze i poszukiwawcze.
Pożar zniszczył tysiące budynków, głównie mieszkalnych w mieście Lahaina, liczącym 12 000 mieszkańców mieście na zachodnim wybrzeżu wyspy Maui i drugim co do wielkości na archipelagu. Inne poważnie dotknięte społeczności to obszar "Kihei" i społeczności śródlądowe znane jako "Upcountry".
11 sierpnia prezydent Biden ogłosił stan Hawaje obszarem dotkniętym klęską żywiołową i udostępnił stanom szereg pomocy federalnej, od tymczasowych schronień po pomoc finansową dla ofiar. Władze stanowe i lokalne udostępniły również sześć tymczasowych centrów schronienia, schroniska, mobilne centra medyczne, transport i centra pomocy.
Diecezja Honolulu
Na stronie Papież FranciszekW swoim przesłaniu po modlitwie Anioł Pański 13 sierpnia wyraził smutek z powodu tragedii i zapewnił ofiary o swojej modlitwie. W telegramie wysłanym poprzedniego dnia Jego Świątobliwość również wyraził swoją bliskość i solidarność z tymi, którzy stracili bliskich.
Pod względem kościelnym Maui i inne wyspy archipelagu Hawajów należą do diecezji Honolulu, zarządzanej przez biskupa Clarence'a R. Silvę. Clarence R. Silva. Diecezja posiada 66 parafii obsługiwanych przez 56 księży. Na wyspie Maui znajduje się 18 kościołów, w tym jeden o nazwie "Maria Lanakila", położony w historycznym centrum Lahaina, jednym z najbardziej zniszczonych obszarów. Jednak kościół parafialny w dużej mierze nie ucierpiał. Kościół ten został zbudowany w 1846 roku, chociaż pierwsza msza została odprawiona w Lahaina w 1841 roku.
Bóg jest wciąż blisko
Biskup Clarence Silva odwiedził obszar katastrofy na Maui i przewodniczył Mszy św. 13 sierpnia w kościele Najświętszych Serc w Kapalua. W homilii powiedział, że nawet pośród tych dramatycznych wydarzeń, głos Boga zapewnia nas o Jego miłości i trosce.
Pomimo tej tragedii, powiedział: "Bóg nigdy nas nie opuszcza, ale obejmuje nas szeptami pocieszenia i miłości. Ręka Boga jest blisko i widoczna poprzez tysiące ludzi na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, którzy modlą się za ciebie. Szept Bożej miłości jest głośniejszy niż hałas i dramat katastrofy" - powiedział kardynał. Podczas swojej wizyty biskup Silva wysłuchał dramatycznych historii rodzin, które ucierpiały lub poniosły straty. "Kontemplowanie gruzów miasta Lahaina było bardzo smutnym momentem" - powiedział.
Hawaje stały się 50. stanem USA w 1959 roku. Położone są 3200 kilometrów na południowy zachód od Kalifornii. Jest to archipelag 8 wysp z kilkoma wysepkami i atolami. Jego stolicą jest Honolulu. Ze względu na swoje naturalne piękno i klimat, turystyka jest główną działalnością gospodarczą stanu.
Ponadto Archidiecezja Los Angeles poprosiła wszystkie swoje parafie o przeprowadzenie specjalnej zbiórki w weekendy 19-20 i 26-27 sierpnia na rzecz ofiar katastrofy. Wpływy z parafii w Los Angeles zostaną wysłane na Hawaje za pośrednictwem Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w Los Angeles ("Papieskie Towarzystwa Misyjne w Los Angeles").
Joseph Evans komentuje czytania na 20. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-17 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Jak bardzo Ojciec Święty nalega na opiekę i przyjęcie migrantów i uchodźców! Papież Franciszek wielokrotnie wzywał świat i Kościół do większej otwartości na naszych cierpiących braci i siostry, którzy przybywają do naszych brzegów uciekając przed ubóstwem i prześladowaniami, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego lub religijnego. Prawdziwie katolickie serce nie czyni rozróżnień. Dla Franciszka bycie katolikiem oznacza zarówno "wychodzenie do wszystkich", zwłaszcza wykluczonych - tych na "egzystencjalnych peryferiach", jak to ujął - jak i "przyjmowanie wszystkich", najpierw kochając, a dopiero potem myśląc o praktycznych problemach, a nawet wtedy tylko po to, by je rozwiązać.
Ale ten nacisk nie jest wymysłem papieża. Jest to nauczanie Biblii, a w szczególności naszego Pana Jezusa. Wyraźnie widać to w dzisiejszych czytaniach. W czasach, gdy świętość dla ludu Izraela była często postrzegana jako coś ekskluzywnego, utrzymującego dystans od narodów pogańskich, które były postrzegane jako bałwochwalcy i źródła pokus, Bóg nalega przez proroka Izajasza na włączenie ich do życia i kultu Izraela.
"Obcych, którzy przyłączyli się do Pana, aby mu służyć, kochać imię Pana i być jego sługami, którzy przestrzegają szabatu, nie profanując go i przestrzegają mojego przymierza, przyprowadzę ich na moją świętą górę, napełnię ich radością w moim domu modlitwy; ich całopalenia i ofiary będą przyjemne na moim ołtarzu; bo mój dom jest domem modlitwy i tak będą go nazywać wszystkie narody.".
W drugim czytaniu św. Paweł mówi o tym, że był "wysłany do pogan"fakt, z którego jest dumny. W rzeczywistości, jak wyjaśnia, jego posługa wobec nich ma częściowo pobudzić Izraelitów do nawrócenia. Nasza własna działalność na rzecz niekatolików i innych grup etnicznych również może prowadzić nas do nawrócenia.
Cała ewangelia mówi o tym, że Jezus dociera do osoby - pogańskiej kobiety - poza granicami uznawanymi za "dopuszczalne" przez Izraelitów tamtych czasów. Jezus używa graficznego obrazu, aby pokazać, że jego główna misja była rzeczywiście skierowana do samego Izraela: "...".To nie w porządku", mówi, "odbieranie chleba dzieciom i rzucanie go szczeniakom". Z pewnością wielu Izraelitów postrzegałoby pogan jako zwykłe psy. Ale Jezus używa tego obrazu w głębszym sensie: Izrael jest ludem wybranym przez Boga, Jego pierworodnym, Jego synem i dlatego ma preferencyjne prawo do Jego nauczania. Jednak odpowiedź kobiety zaskoczyła Jezusa i skłoniła Go do pochwalenia jej za wielką wiarę: "...".Ale ona odpowiedziała: "Masz rację, Panie, ale nawet małe psy jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów".". Jak widzimy również przy innych okazjach (por. Mt 8:10), poganie mogą, jeśli mają taką możliwość, okazywać więcej wiary niż lud Boży.
I to samo jest prawdą dzisiaj: jeśli nadarzy się okazja, obcokrajowcy, imigranci, uchodźcy, migranci mogą również przewyższyć nas w wierze. Nie postrzegajmy ich więc jako problemu, ale jako okazję do ewangelizacji.
Homilia na temat czytań z 18. niedzieli czasu zwykłego (A)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
"Powołanie świętego Mateusza" to słynny obraz włoskiego malarza Michelangelo Merisi Caravaggia. Bogactwo jego symboliki i tematyki wyraża głęboką rzeczywistość doktryny chrześcijańskiej.
Alfonso García-Huidobro-17 września 2023 r.-Czas czytania: 9minuty
"Vocazione di San Matteo" (1599-1600) autorstwa włoskiego mistrza Michelangelo Merisi da Caravaggio nadaje się, zarówno ze względu na słowa Ewangelii, z której jest inspirowany, jak i ze względu na bogatą symbolikę, do komentarza teologicznego. Kontrasty chromatyczne, typowe dla barokowej techniki światłocienia, wyrazistość twarzy i intensywność spojrzeń, a także wiele innych drobnych szczegółów, natychmiast przyciągają uwagę widza. To samo można powiedzieć o niektórych elementach lub przedmiotach, których znaczenie nie jest zrozumiałe na pierwszy rzut oka, takich jak na przykład fakt, że ślepe okno w górnej części obrazu jest tak duże, mimo że światło, które dominuje w scenie, nie wchodzi przez nie.
Ważne aspekty obrazu
Pierwsze spojrzenie na dolną część obrazu - ograniczoną poziomym rzutem podstawy okna - ujawnia grupę siedmiu osób. W górnej części można zobaczyć, od lewej do prawej, obszar ciemności, okno i wejście promienia światła.
W dolnej części widzimy pierwszą grupę pięciu osób zgromadzonych wokół stołu poborcy podatkowego, co sugeruje, że są oni zaangażowani w handel podatkami lub przynajmniej współpracują w tym handlu. Ubrani są w stylu XV-XVI wieku, czyli czasów Caravaggia. Natomiast w drugiej grupie możemy wyróżnić dwie postacie ubrane w starożytne tuniki, charakterystyczne dla czasów Chrystusa. Można zatem powiedzieć, że pomiędzy tymi dwiema grupami osób symbolizowany jest podział czasowy. Z punktu widzenia kompozycji obrazu, linia oddzielająca teraźniejszość od przeszłości jest rzutem pionowej mediany okna.
W grupie kolekcjonerów pierwszą rzeczą, która się wyróżnia, jest postępująca różnorodność wieku, która charakteryzuje grupę: chłopiec w kolorze żółtym i czerwonym, prawie dziecko, o szczerym i niewinnym spojrzeniu; inny chłopiec w kolorze czarnym i białym, o rysach i zachowaniu nastolatka; ten w kolorze czerwonym i niebieskim, który wydaje się już osiągnąć pewną dojrzałość; brodaty i dojrzały mężczyzna w centrum; i wreszcie starzec, na wpół łysy i krótkowzroczny.
Niektóre przedmioty noszone przez kolekcjonerów są również uderzające: przyciągający wzrok biały kapelusz z piórami (drugi jest w półświetle), miecz, torba na pieniądze przywiązana do paska, monety i księga rachunkowa na stole, a także para okularów. Można zrozumieć, że są to przedmioty mniej lub bardziej charakterystyczne dla handlu.
Symbolika
Nietrudno zatem dostrzec symbolikę w tej charakterystyce. Oto kolekcjoner na wszystkich etapach swojej profesji (od przyuczenia do emerytury), a jeśli chcemy spojrzeć szerzej - człowiek wszystkich czasów na różnych etapach swojego życia. Stół kolekcjonerski i opisane powyżej przedmioty są jak inscenizacja świata z jego charakterystycznymi elementami: pięknem i próżnością, władzą i siłą, pieniędzmi i pogonią za zyskiem oraz pewnym samowystarczalnym pragnieniem mądrości. Jest to zwykłe i charakterystyczne miejsce powołania: człowiek zanurzony w troskach świata.
Dwie postacie po prawej stronie stoją. Chrystus wyraźnie wyróżnia się aureolą na głowie. Warto zauważyć, że tylko jego twarz jest oświetlona, częściowo w półmroku, i jego prawa ręka, która jest w pełni wyciągnięta. Spojrzenie wyraża determinację, a dłoń, silnie sugestywna w swoim geście, sugeruje zarówno panowanie, jak i łagodność. Stopy, ledwo dostrzegalne w półmroku, nie znajdują się w kierunku twarzy i dłoni, ale są niemal prostopadłe do nich, w kierunku wyjścia, zgodnie z tekstem Ewangelii: "Kiedy stamtąd odchodził, wychodził"., Gdy Jezus przechodził, ujrzał człowieka imieniem Mateusz". Lewe ramię i lewa ręka są również ledwo widoczne w półświetle, a ich otwarta pozycja sugeruje zaproszenie i powitanie.
Druga postać, według powszechnej opinii, została dodana później przez samego Caravaggia. Prawie całkowicie zakrywa ona postać Chrystusa i można z całą pewnością stwierdzić, że jest to święty Piotr, który trzyma w ręku laskę pasterza, odpowiedzialnego za pasterzowanie trzodzie. Piotr został bowiem ustanowiony pierwszym następcą Dobrego Pasterza zgodnie z otrzymanym od Niego poleceniem: "Paś owce moje" (por. J 21, 16). Jego pozycja tak blisko Chrystusa potwierdza, że jest Jego uczniem, podobnie jak gest jego lewej ręki, który jest jakby repliką gestu ręki Mistrza. Jego stopy, podobnie jak stopy Chrystusa, poruszają się, ale nie w kierunku wyjścia, ale w kierunku wnętrza sceny.
Względna pozycja, tonacja kolorów, gesty i ruchy postaci Chrystusa i Piotra mają znaczenie. Ciało Piotra niemal całkowicie zasłania Chrystusa, pozostawiając za sobą jedynie twarz i dłoń Mistrza. Jego matowy, zmęczony wygląd kontrastuje z młodzieńczą, cesarską i energiczną postawą Chrystusa.
Dlatego postać Piotra można interpretować jako symbol Kościoła: przekazuje on z pokolenia na pokolenie gesty i słowa Chrystusa, choć nie zawsze udaje mu się to czynić z pierwotną siłą i blaskiem, ze względu na kruchą ludzką kondycję tych, którzy tworzą Kościół. Kierunek, w którym jest zwrócony, w stronę stołu, potwierdza jego misję bycia w świecie, pośród ludzkości; a laska, którą niesie w ręku, jego kondycję pielgrzyma w historii, aż do końca czasów.
Elementy górnej części
Górna część obrazu, w przeciwieństwie do sceny przedstawionej w dolnej, charakteryzuje się absolutną prostotą i bezruchem. Składa się tylko z trzech elementów: promienia światła wpadającego z prawej strony, ślepego okna i obszaru całkowitej ciemności. Jedyną oznaką ruchu jest promień światła wpadający do sceny, ale w tak spokojny i stabilny sposób, że wydaje się nieruchomy. Związek między tymi trzema elementami można zrozumieć dzięki zastosowaniu kontrastu, tak typowego dla malarstwa barokowego: okno jest granicą między światłem a ciemnością.
Ale teraz, czy nie można zapytać, czy części obrazu, mające znaczenie i znaczenie same w sobie, nie tworzą całości, jedności znaczenia, jak we wszystkich arcydziełach? Na przykład, czy okno jest ściśle związane z powołaniem Mateusza? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca. Istnieje jedność znaczeniowa, a także klucz do zrozumienia całego obrazu. Tym kluczem jest wyciągnięta ręka Chrystusa. A teraz zobaczymy dlaczego.
Powołanie
Ręka Chrystusa nie znajduje się w geometrycznym centrum obrazu, ale na dramatycznym skrzyżowaniu sceny. Zbiega się tam linia łącząca spojrzenie Chrystusa i celnika siedzącego na środku stołu; rzut pionowej środkowej części okna, która, jak już wspomniano, stanowi czasową granicę sceny: grupa celników po lewej stronie, w teraźniejszości, Chrystus i Piotr po prawej stronie, w przeszłości; i po trzecie, przekątna utworzona przez promień światła, który wydaje się kierować kierunkiem ręki Chrystusa.
Gest ręki Chrystusa jest dość wyjątkowy i nie pozostanie niezauważony przez nikogo, kto zna rzymską sztukę tego okresu i pomieszczenia Watykanu. Jest to przywołanie sceny stworzenia namalowanej przez Michelangelo Buonaroti na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Prawa ręka Chrystusa jest lustrzaną repliką lewej ręki Adama. Dlatego można powiedzieć, że Chrystus jest przedstawiony jako nowy Adam: "Jeżeli bowiem przez upadek jednego człowieka wszyscy pomarli, to o ileż bardziej obfitowała we wszystkich łaska Boża i dar, który jest dany w łasce jednego człowieka, Jezusa Chrystusa" (por. Rz 5:15).
Stąd jasne jest również, że powołanie jest łaską ściśle związaną ze stworzeniem każdego człowieka, ponieważ jest tym, co nadaje sens jego istnieniu. Ale ponieważ jest to właśnie prawa ręka Chrystusa i ponieważ Chrystus ma nie tylko ludzką naturę Adama, ale także boską naturę Boga Ojca, ta ręka jest obrazem wszechmocnej mocy i woli Ojca: palec Boży.
Z drugiej strony ślepe, nieprzezroczyste i proste okno, jak już wspomniano, nie spełnia funkcji wpuszczania światła do sceny. Jego funkcja jest symboliczna i bardzo ważna, biorąc pod uwagę jego wymiary. Ukrywa coś, co zwykle pozostaje niezauważone, a nawet wzgardzone: krzyż. W kontekście obrazu można go interpretować jako krzyż Chrystusa. Umieszczony wysoko, tuż nad dłonią Mistrza, jest znakiem chrześcijanina i miejscem, w którym Chrystus realizuje swoje powołanie: oddaje życie za zbawienie świata.
Krzyż jest drogą życia dla tego, kto otrzymał powołanie i chce być uczniem Chrystusa: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje".(Mt 16:24). Jest to wreszcie środek do osiągnięcia zbawienia i błogosławieństwa, celu chrześcijańskiego powołania. Umarł w niej nie tylko Chrystus, ale także Piotr i Mateusz. Obaj dali dowód swojej wierności jako uczniowie Chrystusa i ukoronowali swoje własne powołanie.
Krzyż, usytuowany w kompozycji obrazu jako granica między światłem a ciemnością, symbolizuje narzędzie, które pozwala rozwiązać trwałą opozycję między dobrem a złem, prawdą a fałszem, a w przypadku powołania - między niezdecydowaniem a przejściem wiary.
Kim jest Mateo?
Wreszcie, można zapytać, który z pięciu kolekcjonerów to Matthew, ponieważ współcześni krytycy kwestionowali, czy jest on brodatym kolekcjonerem w centrum, na którym naturalnie skupia się wzrok widza.
Po pierwsze, istnieje wspólny element, który charakteryzuje każdą z siedmiu postaci w scenie: spojrzenie. Istnieje intensywna gra spojrzeń, która dominuje w cichej komunikacji między postaciami i wypełnia moment dramatycznym napięciem. Dwaj kolekcjonerzy po lewej stronie utrzymują wzrok utkwiony w pieniądzach na stole, całkowicie nimi zaabsorbowani, nawet nie zauważając obecności Chrystusa i pozostałych dwóch po prawej stronie. Peter.
Symbolizują oni tę część ludzi, którzy, zanurzeni w rzeczach materialnych, są jakby niezdolni do dostrzeżenia obecności i istnienia Boga oraz wszystkiego, co duchowe. Pozostali trzej celnicy, z drugiej strony, mają oczy utkwione w Chrystusie i Piotrze, którzy, niczym dwaj tajemniczy goście z przeszłości, nagle pojawili się na scenie. Oni również patrzą na celników. Jest jednak tylko jedno skrzyżowanie spojrzeń, które jest wyraźnie wyróżnione: spojrzenie Chrystusa i celnika w centrum. Obaj krzyżują się w wyciągniętej dłoni Chrystusa.
Po drugie, nie wydaje się przypadkiem, że gest ręki Chrystusa, Piotra i celnika w centrum jest przedstawiony jako trio: ręka Chrystusa jest ręką tego, który wzywa; ręka Piotra jest ręką tego, który już został powołany; a ręka celnika jest ręką tego, który jest powoływany. Pełen zdumienia i zakłopotania, zastanawia się, czy to on jest tym, który jest powoływany, czy też jest to jego towarzysz siedzący po jego prawej stronie, na końcu stołu.
Po trzecie, w grupie kolekcjonerów są tylko dwie twarze, które są prawie całkowicie widoczne i specjalnie oświetlone. Ta, która świeci najjaśniej, jest mała w kolorze żółtym i czerwonym, z białym kapeluszem z piórami. Nie jest możliwe ustalenie z całą pewnością pochodzenia źródła, które go oświetla. W przypadku kolekcjonera w centrum, jasne jest, że światło oświetlające jego twarz nie pochodzi od Chrystusa. Pochodzi ono z ukośnej wiązki światła. Jego twarz jest dosłownie obramowana projekcją górnej i dolnej części tego promienia, którego pochodzenia lub źródła nie można zobaczyć.
Dlatego można powiedzieć, że kolektorem w centrum jest właśnie Mateusz. Delikatny promień światła, który dociera do jego twarzy, jest tylko symbolem łaski, która pochodzi z góry, to znaczy od Boga Ojca. Bóg Ojciec, który jest w niebie, transcendentny wobec świata, ale protekcjonalny wobec ludzkości, zawsze był uważany za niewidzialne, niedostępne i tajemnicze źródło wszelkiej łaski. Niezmienny i spokojny ton promienia światła, który wprowadza do sceny równowagę i harmonię, symbolizuje ponadczasowe pochodzenie tego, co poprzedza powołanie, czyli wybór. To Bóg Ojciec wybiera.
Punkt zbiegu łagodnego promienia światła, spojrzenia i ręki Chrystusa, jest również twarzą kolektora centrum. Chrystus, zastępując wolę Ojca, urzeczywistnia w czasie odwieczne wybranie i woła: "Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, (...) bo w Nim wybrał nas przed stworzeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed Jego obliczem w miłości" (Ef 1,4).
Odpowiedź na powołanie
Teraz pozostaje tylko czekać na darmową odpowiedź od tego, który został wybrany i powołany. Od tego, który wciąż trzyma prawą rękę blisko pieniędzy. To jest właśnie ta chwila uwieczniona przez Caravaggia.
Podsumowując, pytanie i refleksja: czy twórcza intuicja artysty doprowadziła go do zinterpretowania w swoim dziele dokładnego momentu powołania Mateusza, nie tylko w sposób mistrzowski z estetycznego punktu widzenia, ale także z zadziwiającą głębią teologiczną... Nie wiemy. Pewne jest to, że "Vocazione di San Matteo" nadal znajduje się w kaplicy Contarelli kościoła "San Luigi dei Francesi", kilka kroków od "Piazza Navona" w Rzymie, wywołując podziw i zdumienie u tych, którzy go kontemplują.
Jednak jeden szczegół nie może pozostać niezauważony: stół przedstawiony na obrazie, wokół którego gromadzą się poborcy podatkowi, pozostawia pustą przestrzeń pod kątem, pod którym z konieczności stoi obserwator. Ta pustka wydaje się być zaproszeniem dla obserwatora XVI wieku, XXI wieku i każdego wieku, aby porzucił bierną kontemplację i wszedł w scenę jako inna postać... I, być może, zadał sobie decydujące pytanie, najważniejsze: pytanie o własne powołanie, dlaczego i w jakim celu jestem na tym świecie?
Każdego roku w Pöllau, małym miasteczku we wschodnioaustriackim regionie Styria, odbywa się jedno z najważniejszych wydarzeń duszpasterskich dla chrześcijańskich rodzin w Austrii: "Styria Festival".Jungfamilientreffen"lub "Spotkanie młodych rodzin". W tym roku odbyło się ono w dniach od 18 do 23 lipca, a wzięło w nim udział 170 rodzin i ponad 200 pomocników, w sumie prawie 1000 osób z całej Austrii i niektórych krajów sąsiednich. Motto tygodnia brzmiało: "Odnowić chwałę". W centrum uwagi znajdowała się rodzina: każda z uczestniczących rodzin przyjechała również, aby spotkać się z innymi rodzinami, naładować się, wymienić i zachęcić się nawzajem, modlić się razem, "wzmocnić małżeństwo i przyjąć sakramenty".
Wszystko zaczęło się tam ponad 30 lat temu. W ramach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, przy dużym i oczywistym wsparciu parafii i proboszcza, w 1992 r. w Pöllau rozpoczęły się spotkania młodzieży. Kiedy młodzi ludzie dorośli, ożenili się i mieli dzieci, rozpoczęły się spotkania dla młodych rodzin i tak w 2003 r. odbyło się pierwsze "Spotkanie młodych rodzin": chcieli doświadczyć tego, czego doświadczyli w Pöllau jako młodzi ludzie: wspólnoty młodych chrześcijan, odnowy wiary i nowej radości w życiu chrześcijańskim, wspólnej modlitwy i śpiewu, a także wspólnej zabawy, teraz jako rodziny, i przekazać to swoim dzieciom, a także innym rodzinom.
Nie tylko z "charyzmatycznym" entuzjazmem, ale z dużym poświęceniem i wysiłkiem, wiarą i radością, organizatorzy i od początku wielu wolontariuszy zorganizowało do tej pory 21 takich spotkań z około 3300 rodzinami i przeprowadziło je z wielkim sukcesem; sukcesem nie tylko w sensie światowym, ale za każdym razem z dużym duchowym zyskiem, doświadczeniem z dużą radością dla wszystkich, dla uczestniczących rodzin i pomocników, którzy są w większości młodymi ludźmi.
Trzy podstawowe elementy
W tym, co dla rodzin - rodziców i dzieci - jest po prostu wspaniałym, wszechstronnym programem, obiektywny obserwator mógłby wyróżnić trzy główne elementy: konferencje i warsztaty, program duchowy, towarzyskość.
Tytuły wykładów, takie jak "Prawdomówność i miłość", "Wolność i głębia", "Źródła miłości małżeńskiej" mówią same za siebie: przekazywanie trwałych wartości, a jednocześnie praktyczna pomoc dla rodzin i ich przyszłości.
Ale w centrum i przez cały tydzień jest program duchowy, z Mszą Świętą, modlitwą poranną i wieczorną, czuwaniem, a raczej Świętem Miłosierdzia, pielgrzymką. Codzienna Msza św. odprawiana jest w dużym kościele w wiosce, tuż obok miejsca, w którym odbywają się wydarzenia. W namiocie z Najświętszym Sakramentem można adorować Pana w Sakramencie Ołtarza przez kilka godzin dziennie. Raz po raz dzieci i młodzież przychodzą na chwilę modlitwy; dla nich spotkanie z Jezusem tutaj, "na środku łąki", jest bardzo naturalne.
A wszystko to w radosnej atmosferze przez cały dzień, ze specjalnym programem dla dzieci z teatrem dziecięcym i Pszczółką Majką oraz sesjami dla młodzieży z rozmowami i dyskusjami. Przez cały dzień jest to jak ciągła wymiana rodzin ze sobą, podczas wspólnych posiłków, podczas spacerów po łące, a nawet par ze sobą podczas odnowienia małżeństwa. Na stronie internetowej "Spotkania Młodych Rodzin" można przeczytać świadectwo Andreasa i Marii: "Otrzymaliśmy tak wiele łask jako para, zostaliśmy pocieszeni podczas czuwania odnowy małżeńskiej, a Bóg dał nam wskazówki dotyczące wychowania naszych dzieci".
Nowe podejście
"Spotkania Młodych Rodzin" są wspierane przez ICF, Chrześcijańską Inicjatywę Rodzinną. ICF działa w imieniu Konferencji Episkopatu Austrii. Ich strona internetowa opisuje ich pracę: "Jako ICF postrzegamy siebie jako dostawców i organizatorów ofert dla rodzin, małżeństw i dzieci. Naszą troską jest służenie rodzinom i umacnianie ich w ich powołaniu. Poprzez nasze oferty chcemy uświadomić ludziom, jak wielką wartość w naszym społeczeństwie ma małżeństwo i rodzina". Dyrektor ICF Robert Schmalzbauer był zaangażowany w spotkania młodych rodzin od samego początku jako animator wraz ze swoją żoną Michaelą. Od tego czasu zostali dziadkami, a ich ośmioro dzieci bierze udział w spotkaniach: młodsze nadal uczestniczą w programie dla dzieci, a starsze są już rodzicami z własnymi dziećmi.
Nie tylko jego własne doświadczenie, ale także dziesięciolecia pracy duszpasterskiej z rodziny doprowadziły Roberta Schmalzbauera do przekonania, że rodzina jest niezbędna w pracy duszpasterskiej z młodymi ludźmi. Mówi, że dla wszystkich jest jasne, że młodzi ludzie są przyszłością. Ale kiedy młodzi ludzie dorastają w rodzinie wzmocnionej w wierze i we własnym życiu, dorastają w inny sposób. "A kiedy wielu młodych ludzi wraca tutaj, aby służyć rodzinom razem z kapłanami i zakonnikami, wpływa to na ich spojrzenie na małżeństwo, rodzinę, a także na powołanie kapłańskie lub zakonne. Widzą tutaj, że rodziny potrzebują księży, a księża potrzebują rodzin".
Dlatego ważne jest, aby zadbać o rodziny w Pöllau, aby ten tydzień oznaczał dla nich wzmocnienie jako rodziny, także jako rodziny chrześcijańskiej i wierzącej: aby istniał dobrze przemyślany program dla wszystkich grup wiekowych; aby było jak najwięcej wolontariuszy, którzy zadbają o wszystko, co jest potrzebne; aby pary miały również na to miejsce z pomocą programu dla dzieci, aby mogły mieć wystarczająco dużo czasu dla swoich dzieci w tym tygodniu.
W ten sposób Spotkanie Młodych Rodzin staje się duchowym wydarzeniem dla wszystkich, dla par, dla całej rodziny oraz dla organizatorów i wolontariuszy, które umacnia ich na nadchodzące tygodnie i miesiące i sprawia, że z niecierpliwością czekają na kolejne Spotkanie Młodych Rodzin. Na stronie https://jungfamilien Christoph i Katharina mówią: "Nasza rodzina stała się bardziej zjednoczona podczas tego tygodnia, a nasza relacja doświadczyła bardziej intymnego wymiaru. Mogliśmy poczuć Boga w naszej rodzinie.
W 2024 r. spotkanie nie odbędzie się już w Pöllau, ponieważ parafia nie posiada już niezbędnej infrastruktury, więc nie jest już możliwe zorganizowanie spotkania w zwykły sposób. Nowa lokalizacja to opactwo benedyktynów w Kremsmünster w Górnej Austrii, które zostało założone w 777 roku i ma duże doświadczenie w organizowaniu wydarzeń na dużą skalę, z comiesięcznym "Treffpunkt Benedikt" (Punkt Spotkań Benedykta) jako duchową ofertą dla młodych ludzi.
Sztuczna inteligencja, korzyść czy zagrożenie w dziedzinie edukacji?
W jaki sposób można wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, do usprawnienia procesów nauczania i poprawy edukacji? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów? Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji "Next Vista for Learning".
Gonzalo Meza-16 września 2023 r.-Czas czytania: 6minuty
Pojawienie się sztucznej inteligencji (AI) stanowi kamień milowy w informatyce i społeczeństwie. Niezwykły postęp dokonany w tej dziedzinie będzie miał coraz większy wpływ na wszystkie obszary ludzkiej działalności, politycznej, gospodarczej i społecznej. Papież Franciszek zwrócił uwagę, że konieczne jest zachowanie czujności, aby logika przemocy nie zakorzeniła się w wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Dlatego też tematem kolejnego Światowego Dnia Pokoju w dniu 1 stycznia 2024 r. jest "Sztuczna inteligencja i pokój".
W związku z tym Dykasteria ds. Rozwoju Ludzkiego i Integralnego zauważa, że Ojciec Święty wzywa do dialogu na temat potencjału i zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Papież wzywa do kierowania wykorzystaniem sztucznej inteligencji w odpowiedzialny sposób, który służy ludzkości. "Opieka nad godność Osoba i troska o ludzkie braterstwo są niezbędnymi warunkami, aby rozwój technologiczny mógł przyczynić się do promowania sprawiedliwości i pokoju na świecie", wskazuje Dykasteria.
Jedną z dziedzin o ogromnym potencjale jest wykorzystanie sztucznej inteligencji w służbie edukacji. Narzędzia wywodzące się z AI mają zdolność i potencjał do zmiany na lepsze (lub gorsze) sposobu, w jaki się uczymy. Jak wykorzystać technologię, a w szczególności sztuczną inteligencję, aby usprawnić procesy nauczania i poprawić edukację? Jakie są wyzwania i korzyści dla nauczycieli i uczniów?
Aby odpowiedzieć na te pytania, Omnes przeprowadził wywiad z Rushtonem Huxleyem, założycielem organizacji ".Next Vista for Learning"Kreatywne rozwiązania dla globalnego dobra" i "Zaawansowane rozwiązania dla globalnego dobra" w katolickim liceum Junipero Serra w San Mateo w Kalifornii. Huxley był głównym mówcą na konferencji C3 poświęconej globalnej komunikacji, zorganizowanej przez archidiecezję Los Angeles w dniach 2-4 sierpnia w celu przeszkolenia wykładowców i pracowników szkół katolickich w zakresie potencjału sztucznej inteligencji w katolickich instytucjach edukacyjnych.
Czy mógłbyś opowiedzieć nam trochę o swojej pracy i organizacji, którą założyłeś, Next Vista Learning?
- Jestem założycielem i dyrektorem wykonawczym Next Vista Learning, którą prowadzę od 18 lat. Organizacja ta prowadzi stronę internetową, która jest w zasadzie biblioteką filmów stworzonych przez i dla nauczycieli i uczniów z całego świata na temat kreatywnego podejścia do nauczania i uczenia się. Jestem także dyrektorem ds. innowacji w Junipero Serra High School w San Mateo w Kalifornii. Uczę tam razem z innym nauczycielem.
Dlaczego stworzono Next Vista Learning?
- W 2005 roku zauważyłem, że wiele dzieci ma problemy z nauką niektórych przedmiotów w szkole. Wiedziałem, że gdzieś jest nauczyciel, który ma sprytny lub kreatywny sposób na ich wyjaśnienie. Postanowiłem więc stworzyć miejsce, w którym te sprytne i krótkie wyjaśnienia byłyby swobodnie dostępne dla dzieci. Z czasem do biblioteki dodano również filmy, w których same dzieci wyjaśniają niektóre tematy i robią to, pokazując, jak się tego nauczyły, dzieląc się pomysłami na naukę. Mamy już około 2800 filmów na stronie internetowej. Obejmują one różne tematy, od nauki języka angielskiego po służbę w społecznościach. W tej przestrzeni znajdują się różne treści.
Czy uważasz, że sztuczna inteligencja będzie oznaczać "przed" i "po" w edukacji?
- Tak, jestem w świecie technologii edukacyjnych od dłuższego czasu i w ostatnich latach pojawiło się wiele narzędzi, które dają możliwość tworzenia własnych mediów cyfrowych i współpracy w zespołach, na przykład z "Google Workspace". Obecnie możliwe jest pokazywanie uczniom map w wirtualnej rzeczywistości. Generatywna sztuczna inteligencja (AI), taka jak czat GPT lub "Google Bard", stawia przed nami wiele wyzwań. Jednym z nich jest zastanowienie się, czy w nauczaniu prosimy uczniów o formułowanie pytań i udzielanie na nie poprawnych odpowiedzi. Na przykład, jeśli chcemy, aby nauczyli się pisać, możemy poprosić ich o napisanie bardzo rozbudowanego tekstu z precyzyjnymi wskazówkami. W takim przypadku musimy nauczyć ich myśleć o tym, jakie rzeczy powinny się tam znaleźć przed wygenerowaniem tekstu. Następnie należy go ocenić i uzupełnić. Bardzo ważne jest, aby dzieci nauczyły się pisać, ale są na to nowe sposoby dzięki narzędziom, które mamy do dyspozycji.
Jakie są zalety i wady aplikacji sztucznej inteligencji z perspektywy edukacyjnej?
- Dla mnie nadzieją jest to, że ludzie myślą zupełnie inaczej o swoich możliwościach. Największą zaletą dla nauczyciela jest oszczędność czasu. Ponieważ możesz powiedzieć aplikacji: "Napisz program dla klasy na ten temat". Nauczyciel bierze te informacje i wykorzystuje je w klasie. 80 % pracy jest już wykonane. Na przykład, jeśli poprosisz SI o pomysły, jak pracować nad tematem walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Aplikacja prawdopodobnie podpowie, aby poprosić uczniów o przeczytanie "Listu z więzienia w Birmingham" Martina Luthera Kinga Jr. Albo zapyta sztuczną inteligencję: "daj mi 10 pytań dla uczniów na temat tego argumentu". Dzięki tej technologii w ciągu kilku sekund otrzymasz to, co jest przydatne, a to pozwoli ci jako nauczycielowi być bardziej kreatywnym w podejmowaniu decyzji o tym, jak uczyć lub ulepszać swoją klasę.
W przypadku AI i studentów istnieje wiele sposobów na wykorzystanie jej potencjału. Na przykład, jeśli napiszą esej i chcą go poprawić, mogą umieścić go w aplikacji AI i poprosić ją o pomysły na jego ulepszenie. Następnie mogą otrzymać informację zwrotną. Otrzymasz informację zwrotną nie dlatego, że sztuczna inteligencja myśli jak człowiek, ale dlatego, że może wygenerować tekst, który jest zgodny z zadanym pytaniem, w oparciu o ogromną ilość dostępnych informacji. Jako inny przykład, student może zapytać aplikację: "Podaj jednostronicowe podsumowanie tego tematu. Dlaczego wybrałeś ten temat? Aby następnego dnia uczeń poszedł na zajęcia i wiedział, co nauczyciel zamierza przedstawić, a tym samym mógł wnieść swój wkład w zajęcia. Nie będą ekspertami, ale kiedy nauczyciel zacznie uczyć tematu, będą go lepiej rozumieć. A jeśli uznają to za trudne, mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie podsumowania tego samego tematu przy użyciu prostej terminologii w prostym języku angielskim (dla studentów anglojęzycznych). Inny przykład. Osoby uczące się języka angielskiego (lub języka obcego) mogą poprosić sztuczną inteligencję o wygenerowanie listy słownictwa związanego z danym tematem. Czego uczniowie nie znajdą w sztucznej inteligencji? Jeśli zostaniesz poproszony o opisanie miasta takiego jak Los Angeles lub Nowy Jork, sztuczna inteligencja to zrobi. Ale jeśli poprosisz ją o informacje na temat życia twojej babci, która mieszka w mieście Coalinga w Kalifornii, prawdopodobnie nie przyniesie to rezultatów.
Jednym z zagrożeń związanych z AI jest nieuczciwość lub oszukiwanie w klasie, tj. kopiowanie i wklejanie tekstu, który nie jest ich własny. Jest to bardzo delikatne zachowanie, które na amerykańskich uniwersytetach pociąga za sobą bardzo poważne kary, w tym wydalenie z uczelni. Jak można temu zapobiec?
- W tym sensie jest to ryzyko. Jeśli nie porozmawiamy z uczniami o naprawdę dobrych, uczciwych i niesamowitych rzeczach, do których mogą wykorzystać tę technologię, będą ją postrzegać po prostu jako narzędzie do oszukiwania. Pytanie, które musimy sobie zadać, brzmi: "czy tworzymy czynniki, które zwiększają prawdopodobieństwo oszukiwania przez uczniów?" Umiejętności są posiadane, ponieważ zostały przećwiczone i ulepszone. Po stronie akademickiej, im prostsze instrukcje dajemy naszym uczniom, tym łatwiej mogą to zrobić. Sztuczna inteligencja pozwala nam wymagać od uczniów bardziej złożonego myślenia o otaczającym ich świecie, o wiarygodności źródeł, o ich zdolności do oceny jakości dobrze napisanego tekstu z poprawną gramatyką i ortografią. Aby jednak uczeń mógł myśleć według takiego schematu, musi posiadać wiedzę na temat gramatyki i ortografii, aby móc je rozpoznać i ocenić.
Aby doprowadzić ich do tego punktu, ważne jest, aby pokazać im historie z życia lub doświadczenia, w których doceniają, jak kreatywne i innowacyjne podejście może być przydatne dla innych i mieć wpływ na społeczność. "Czy mogę zrobić coś, co zmieni coś w mojej społeczności?" Nawet jeśli jest to coś małego, buduje to pewność siebie. Zadaniem nauczyciela jest umożliwienie uczniowi uświadomienia sobie, że istnieje przestrzeń, w której może zrobić coś bardzo interesującego i mającego znaczenie akademickie. Wiąże się to z wprowadzeniem zmian w sposobie pracy nauczycieli. Wiele rzeczy wynika z bardzo prostych zmian. Napisałem książkę zatytułowaną "Making Your Teaching Something Special". Opiera się ona na założeniu, że małe rzeczy wykonane w ilości i jakości sprawiają, że jesteś lepszym nauczycielem. Na przykład coś, co dzieje się w każdej klasie, to fakt, że uczniowie cały czas krzyczą i wydają się być niekontrolowani. Nauczyciel musi znaleźć sposób, aby ich uciszyć. Może krzyknąć "zamknij się" kilka razy głośnym głosem, ale taki krzyk może przypominać dziecku krzyki, które słyszy w domu i skutkuje złym skojarzeniem poznawczym. Ale jeśli nauczyciel zmieni strategię i zamiast krzyczeć, weźmie dzwonek z farmy (pochodzę z Teksasu i często używamy dzwonków z farmy) i uśmiechnie się do nich, aby powiedzieć im, żeby się zamknęli, uczniowie z większym prawdopodobieństwem zaczną kojarzyć dźwięk dzwonka z ciszą.
Wracając do generatywnej sztucznej inteligencji, istnieją małe rzeczy, których można użyć, aby być lepszym nauczycielem. Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby nasza praca była bardziej efektywna i satysfakcjonująca na poziomie osobistym i zawodowym.
Joseph Evans komentuje czytania o Wniebowzięciu Maryi (A).
Joseph Evans-15 września 2023 r.-Czas czytania: 2minuty
Cenne święto, które dziś obchodzimy, uczy nas, że MariaPod koniec swojego życia na ziemi została przyjęta ciałem i duszą do nieba. Kościół nie definiuje, czy umarła, czy nie, ale większość teologów i świętych na przestrzeni wieków uważała, że Maryja doświadczyła śmierci, nie jako kary za grzech, ale aby być całkowicie zjednoczona ze swoim Synem, który dobrowolnie poniósł śmierć, aby nas zbawić. Matka Boża pomaga nam nie bać się śmierci i umierać dla siebie każdego dnia, ponieważ jest to droga do życia. Podobnie jest ze starością.
Dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje Matkę Bożą w chwale. Nie tylko "świeci jak słońce"tak jak Jezus mówi, że stanie się ze sprawiedliwymi. Jest to "ubrany w słońce"z koroną z gwiazd dwunastu i księżycem u stóp jego. Jego chwała jest o wiele większa niż nasza, ponieważ Jego świętość jest o wiele większa. To uczy nas, jak Bóg hojnie nas wynagradza i daje nam nadzieję nieba. Ale stało się tak, ponieważ Maryja się uniżyła. Została wywyższona przez swoją pokorę, co widać w Jej odpowiedzi aniołowi (Łk 1:38) i w Jej Magnificat. Dumni i bogaci są poniżani, a pokorni wywyższani. Jeśli chcemy mieć udział w niebiańskiej chwale Matki Bożej, musimy być pokorni i ubodzy.
To święto uczy nas również znaczenia kobiecości: Maryja została przyjęta do nieba w kobiecym ciele (nie tylko z czysto duchową duszą), jako pierwsza ze wszystkich świętych kobiet. Kobiecość jest bardzo ważna dla Boga. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga jako mężczyzna i kobieta. Ale prawdziwa kobiecość obejmuje wszystko, co widzimy w życiu Maryi: Jej całkowitą odpowiedź na Boga i Jej elastyczność w reagowaniu na Jego plany, nawet jeśli wydają się one zmieniać jej własne; Jej hojność w pomaganiu potrzebującym, tak jak poszła pomóc swojej kuzynce; i radość, z jaką wyciąga rękę, chwaląc Boga radosnym sercem, sercem, które raduje się mocą Boga i zbawczymi dziełami, i raduje się, że jest jednym z Jego maluczkich.
Prawdziwa kobiecość to uważność Maryi na potrzeby innych, jak w Kanie Galilejskiej, Jej śmiałość w zwracaniu się do Syna i Jej delikatne naleganie. To Jej odwaga u stóp Krzyża. Nie może zrobić wiele, ale jest tam, a to już dużo. Prawdziwa kobiecość to macierzyńska troska Maryi o Kościół, trzymanie go razem, gdy groziło mu rozpadnięcie się, i Jej obecność w dniu Pięćdziesiątnicy w sercu modlącego się Kościoła, bo czymże jest Kościół bez modlitwy kobiet?
Maryja wstawia się za nami z Nieba i zaprasza nas do naśladowania Jej. I znowu, sposobem naśladowania Jej jest proszenie Jej o pomoc w byciu pokornym. "Zrzuć potężnych z ich tronów i wywyższaj pokornych"Z ich tronów, ich wysokich koni, ich przybranych miejsc wyższości. Maryja pomaga nam zobaczyć siebie i żyć jako słudzy, i odnaleźć w tym naszą radość.
Dziś, 15 sierpnia, obchodzimy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, to znaczy, że Maryja została wzięta do nieba z ciałem i duszą, a zatem jej ciało jest już uwielbione, jako przedsmak tego, co stanie się ze wszystkimi zbawionymi na końcu czasów.
15 sierpnia obchodzimy Asunción Jest to jedno z najpopularniejszych świąt chrześcijańskich, ale opiera się na jednym z najbardziej niepopularnych artykułów naszego wyznania wiary, czyli "zmartwychwstaniu ciała": jak niewielu w to wierzy!
Byłoby ciekawym ćwiczeniem, gdybyśmy poszli na jedną z tych zatłoczonych alei handlowych, gdzie reporterzy przeprowadzają zwykłe ankiety uliczne i zapytali ludzi o ich przekonania na temat życia po śmierci. Wielu zaprzeczyłoby temu; wielu innych jednoznacznie stwierdziłoby, że wierzą w reinkarnację lub w fuzję z niejednoznaczną energią kosmiczną; jeśli w ogóle, niektórzy odważyliby się mówić o eterycznym niebie z małymi chmurami i aniołami?Ale niewielu, bardzo niewielu, kategorycznie potwierdziłoby, że wierzą - jak potwierdza Kościół - że ich ciało, ich własne ciało (ręce, stopy, zęby, wątroba, żołądek...), powstanie przemienione pod koniec czasu do życia wiecznego. Czy uważasz, że próba byłaby zupełnie inna, gdybyśmy przeprowadzili ankietę przy drzwiach kościoła parafialnego po mszy? Mam wątpliwości.
Dogmat o Wniebowzięciu Maryi, którego święto obchodzimy w połowie sierpnia z niezliczonymi lokalnymi wezwaniami maryjnymi, głosi, że Dziewica, podobnie jak Jej Syn, zmartwychwstała w ciele i duszy i już żyje wiecznie z Nim. Los Maryi jest tym samym losem, który czeka nas. To właśnie obiecał nam Jezus. Jej jedynym przywilejem jest to, że przewidziała ten moment. Nie musiała czekać, tak jak my, na koniec czasów. VIP-owskie traktowanie dla prawdziwie VIP-owskiej kobiety, nikogo innego jak matki Boga.
Ale dlaczego tak trudno nam w to uwierzyć? Wybacz, że nalegam, ale ten temat wydaje mi się bardzo ważny, ponieważ dotyka fundamentu chrześcijaństwa: pustego grobu. Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to czym jest wiara?
Myślę, że jednym z powodów tej niewiary jest to, że jest to dość sprzeczne z intuicją. Kiedy ktoś umiera, widzimy, jak jego ciało ulega uszkodzeniu. Nawet jeśli czytamy starożytne pisma święte, świadectwa pierwszych chrześcijan i mówimy, że oczekujemy zmartwychwstania, tak naprawdę nie wiemy, jak to będzie, ponieważ materia znika w naszym doczesnym wymiarze. Znacznie bardziej intuicyjne są platońskie idee, które przenikają naszą kulturę, a wraz z nią chrześcijaństwo.
Klasyczny podział na śmiertelne ciało i nieśmiertelną duszę powoduje, że wciąż powracamy do doktryny dualistycznej, która jest sprzeczna z tym, w co wspólnota chrześcijańska wierzyła historycznie i wierzy dzisiaj. Od czasu do czasu powracamy również do idei manichejskich (również sprzecznych z depozytem naszej wiary), takich jak te, które uwiodły św. Augustyna i których tak bardzo żałował, w których ciało jest uważane za źródło zła, podczas gdy duch jest źródłem dobra.
Te dwie doktryny są podstawą wielu ideologicznych kolonizacji, które papież Franciszek po raz kolejny potępił w dokumencie pt. ŚDM i które przenikają dziś myślenie większości ludzi. Na przykład młodsze pokolenia uważają za normalne oddanie swojego ciała podczas nocnego wyjścia nieznajomemu, z którym mogą nawet nie dzielić się swoim numerem telefonu, ponieważ ciało jest w końcu tylko materią, która zostanie zjedzona przez ziemię. Dla mnie to zupełnie inna rzeczywistość.
Z drugiej strony jest coraz więcej osób, które odrzucają swoje ciało, bo widzą w nim źródło zła, które ich dotyka. Niektórzy nie zgadzają się ze swoją płcią, inni z sylwetką lub twarzą. Widzą siebie jako czyste dusze (w których nie ma miejsca na błędy) uwięzione w (niewłaściwym) ciele i są gotowi je okaleczyć lub zmusić do kształtu lub użycia, które uważają za idealne. Są też tacy, którzy proszą o rozsypanie swoich prochów w tym lub innym idyllicznym miejscu, aby ostatecznie przestać być sobą i dołączyć do bezosobowego wszechświata.
W przeciwieństwie do tych form dualizmu, manicheizmu czy materializmu praktycznego, Kościół potwierdza, że człowiek jest zarówno istotą cielesną, jak i duchową. Ciało i dusza mają swoją godność. Stąd wielowiekowy szacunek dla własnego ciała i ciała bliźniego nawet po śmierci. Ciało nie jest bowiem rodzajem jednorazowej powłoki lub skorupy, ale samo w sobie jest istotą ludzką, doskonałym dziełem Stwórcy, świątynią Ducha Świętego.
Chwalcie Boga waszym ciałem", prosił św. Paweł Koryntian. To jest to, co Maryja zapoczątkowała, oddając swoje ciało, całe swoje życie, na służbę Bogu i ludzkości. I właśnie dlatego upamiętniamy fakt, że Jej ciało jest teraz nieśmiertelne. Oto rada dla obchodzących to święto: spójrz w lustro, kontempluj każdy szczegół (czy ci się to podoba, czy nie), myśląc, jak Maryja, że jeśli Bóg tak chciał: "Oto służebnica Pańska". Spójrz na swoje dłonie, podnieś je do ust i ucałuj: będą ci towarzyszyć w wieczności. I uwielbiaj nimi Boga: złącz je razem, aby się modlić, wyciągnij je, aby objąć tych, którzy potrzebują czułości lub pocieszenia, trzymaj je, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują, i klaszcz nimi, aby oklaskiwać Maryję w Jej wniebowzięciu do nieba. Ona czeka na nas (tu i tam), z ciałem i duszą.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
15 sierpnia to święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z ciałem i duszą do nieba. Chociaż zostało ono ogłoszone dogmatem wiary w 1950 roku, Wniebowzięcie jest częścią tradycji Kościoła od wieków.
María Loreto Cruz Opazo-15 września 2023 r.-Czas czytania: 4minuty
Ci z nas, którzy wierzą w Chrystusa, mają Maryję Dziewicę jako wzór życia do naśladowania, właśnie dlatego, że miała uprzywilejowaną relację ze swoim synem Jezusem: On z miłością dzielił z nią swoje chwalebne przeznaczenie. To właśnie daje Jej zasługę bycia naszą Matką i bycia obecną w katolickiej pobożności w święto Najświętszej Maryi Panny. Asunción lub, w liturgii prawosławnej, z Zaśnięciem. Od niepamiętnych czasów było ono obchodzone przez wiele ludów poprzez popularną religijność z różnymi artystycznymi wyrazami, które manifestowały swoją wiarę i przywiązanie do Wniebowzięcia (św. Bernard powiedział: "Nigdy nie jestem tak szczęśliwy ani przerażony, jak wtedy, gdy muszę mówić o chwale Dziewicy Maryi").
Tradycja chrześcijańska wywodząca się od Apostołów przypomina, że Maryja została wzięta z ciałem i duszą do nieba pod koniec swojego ziemskiego życia. Stało się tak, ponieważ we wszystkim do końca podążała drogą swojego Syna: "Znajomość prawdziwej katolickiej doktryny o Maryi Dziewicy zawsze będzie dokładnym kluczem do zrozumienia tajemnicy Chrystusa", jak powiedział Paweł VI (21 listopada 1964 r.).
Zaśnięcie
Została uwielbiona, aby nie cierpieć z powodu zepsucie śmierci. Mówi się, że zasnęła, ponieważ spekulacje teologiczne mówią, że jeśli nie zgrzeszyła, ponieważ była Niepokalana, to również nie umarła. Ale w ten sam sposób dyskutuje się teologicznie, że gdyby była solidarna we wszystkim z Jezusem Chrystusem (który będąc w całej niewinności wziął na siebie grzechy ludzkości), mogłaby cierpieć i umrzeć jak On. Prawda jest jednak taka, że nie ma wzmianki o żadnej chorobie, a jedynie o jej możliwej starości pod opieką apostoła Jana (zob. J 19, 27).
Scena Zaśnięcia, z obrazu Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, Fra Angelico
Dlatego, ponieważ jej życie było niezwykłe, jej śmierć również musiała być niezwykła, a z punktu widzenia wiary logiczne jest myślenie, że umarła niepokalana, czego doświadczyli także inni święci. Stąd pozytywne wnioski płynące z Dokumentu z Puebla, gdy mówi nam, że "Maryja jest gwarancją kobiecej wielkości; i że pokazuje szczególny sposób bycia kobietą..." (#299). "Maryja, mądra niewiasta (zob. Łk 2, 19-51), jest kobietą zbawienia, która całą swoją kobiecość oddała na służbę Chrystusowi i Jego zbawczemu dziełu" (zob. Ga 4, 4-6; LG 56).
Tradycja Kościoła
Przez wiarę wierzymy, że Dziewica została przyjęta do nieba, a od początków chrześcijaństwa istniały zarówno sensus fidei (LG 12) jako consensus fidelium w tej sprawie. W rzeczywistości to wierzący ludzie, za pośrednictwem listów do Stolicy Apostolskiej, prosili o ogłoszenie Wniebowzięcia Maryi dogmatem wiary; a papież Pius XII w 1950 r., przyjmując wiarę całej tradycji Kościoła, opublikował Konstytucję Apostolską o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Munificentissimus Deus.
I tak ogłosił to dogmatem wiary tymi słowami: "Po wzniesieniu do Boga licznych i wielokrotnych modlitw i wezwaniu światła Ducha Prawdy, na chwałę Boga Wszechmogącego, który obdarzył Dziewicę Maryję swoją szczególną życzliwością; na cześć Jej Syna, nieśmiertelnego Króla wieków i zwycięzcy grzechu i śmierci; dla powiększenia chwały tej samej dostojnej Matki oraz dla radości i wesela całego Kościoła, mocą władzy Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła oraz mocą naszej własnej władzy, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako objawiony przez Boga dogmat, że Niepokalana Matka Boga, zawsze Dziewica Maryja, po zakończeniu swego ziemskiego życia, została wzięta z ciałem i duszą do chwały niebieskiej".
Tego święta nie należy mylić z Wniebowstąpieniem Pańskim, które odnosi się do Jezusa Chrystusa, który będąc Bogiem, wzniósł się do nieba bez żadnej pomocy, czterdzieści dni po swoim zmartwychwstaniu. Chrystus odszedł, gdy wszystko zostało ukończone i dzięki własnym zasługom; z drugiej strony Matka Boża została przyniesiona przez aniołów, ponieważ żaden człowiek nie mógłby zrobić czegoś tak nadprzyrodzonego: wszystkie cuda są dziełami Boga.
Przejście Maryi
Chociaż Pismo Święte nie daje nam bezpośrednich informacji na ten temat, na Wschodzie mówi się o "Transitus Maryi", który jest również formą wzywania Dziewicy, a to święto liturgiczne zawsze było obchodzone. W ten sam sposób znajdujemy Psalm, który mówi: "....Nie pozwól, by twoi wierni doświadczyli zepsucia."(15, 10-11), odnosił się do wydarzenia zmartwychwstania i późniejszego wniebowstąpienia, ponieważ Jezus nie pozostał w grobie, ale można go również odnieść do Jego matki Maryi, ponieważ zawsze jest wierna Bogu.
Wniebowzięcie wskazuje nam drogę
Na stronie Katechizm Kościoła Katolickiego "Niepokalana Dziewica, zachowana od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, pod koniec swego życia na ziemi została wzięta z ciałem i duszą do chwały nieba i wywyższona przez Boga jako Królowa wszechświata, aby pełniej upodobnić się do swego Syna, Pana panów i zwycięzcy grzechu i śmierci. Wniebowzięcie Najświętszej Dziewicy stanowi szczególny udział w zmartwychwstaniu Jej Syna i antycypację zmartwychwstania innych chrześcijan" (CEC # 966).
Jest to dobra nowina dla nas wszystkich: zamiast patrzeć na Nią z ołtarzy, wyniesioną jako uprzywilejowane lub odległe stworzenie, powinniśmy cieszyć się, że Jej założenie wskazuje nam i otwiera drogę; i że jest to również obietnica, że wszyscy będziemy z Nią w naszych ciałach przemienionych w chwalebne: kiedy przestaniemy być pielgrzymami i osiągniemy Niebo.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.