Oprócz tego, że jest sanktuarium maryjnym, klasztor Montserrat jest bardzo interesującym miejscem jako atrakcja turystyczna, zarówno ze względu na swoje historyczne znaczenie i architekturę, jak i naturalne otoczenie, które oferuje wiele możliwości dla miłośników przyrody.
XIX-wieczna bazylika, wewnętrzna przestrzeń audiowizualna Montserrat lub muzeum sanktuarium z dziełami Caravaggia, El GrecoPicasso, Dalí i Monet to tylko niektóre z najważniejszych miejsc do odwiedzenia w sanktuarium. Znajduje się tu również monumentalny różaniec i liczne szlaki turystyczne, które pozwalają cieszyć się krajobrazem.
Podróż i podejście
Jedną z atrakcji Montserrat jest podróż na samą górę, którą można odbyć pociągiem z Barcelony. Dojazd z Monistrol de Montserrat do sanktuarium jest możliwy dzięki połączeniu z malowniczym pociągiem, który wspina się na wysokość 600 metrów w ciągu około pięciu kilometrów. Jest to słynna kolej zębata. Jeśli wolisz dojechać tam samochodem, w Monistrol znajduje się duży parking.
Na przystanku przed Monistrol można wsiąść do kolejki linowej, innego sposobu dotarcia do sanktuarium. Ta "powietrzna kolejka linowa Montserrat", jak jest również znana, pokonuje trasę w pięć minut i oferuje wyjątkowe widoki na górę. Oczywiście można również podjechać samochodem na parking sanktuarium.
Bazylika, atrium i muzea
Będąc na miejscu, koniecznie trzeba odwiedzić Matkę Boską. Można wejść do kaplicy, gdzie można ją czcić. Bazylika jest XIX-wieczną rekonstrukcją pozostałości gotyckiego kościoła z końca XVI wieku. Jest bardzo bogato zdobiona, zwłaszcza obszar kaplicy Santa Maria. W atrium bazyliki dominuje neoplatońska fasada świątyni z 1901 roku, otoczona budynkami. Po wojnie domowej zbudowano nową fasadę, aby zamknąć dziedziniec. Znajdują się na niej płaskorzeźby nawiązujące do ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, świętego Benedykta oraz przedstawienia mnichów zamęczonych podczas wojny.
Napis na fasadzie zawiera zdanie przypisywane biskupowi Torresowi i Bagesowi, które podsumowuje ducha katolickiego katalonizmu, którego Montserrat był epicentrum: "Catalunya serà cristiana o no serà" (Katalonia będzie chrześcijańska lub nie będzie).
W biurze informacyjnym można znaleźć wskazówki dotyczące przestrzeni audiowizualnej zatytułowanej Montserrat puertas adentro, która przybliży pielgrzymom górę, klasztor i sanktuarium.
W Montserrat znajduje się również muzeum, które zawiera ważną kolekcję sztuki z dziełami Caravaggia, El Greco, Rusiñola, Casasa, Picassa, Dalí, Moneta... oraz kilka pozostałości archeologicznych z Bliskiego Wschodu.
Zabytkowy różaniec i szlaki
Po nieszczęściach XIX wieku kataloński świat kultury zaangażował się w odbudowę Montserrat, dzięki czemu wiele dzieł literackich i artystycznych z końca tego wieku zostało poświęconych Dziewicy.
Wspomnieliśmy już o twórczości wielu poetów i pisarzy tamtych lat. Świat sztuk plastycznych również chciał wnieść swój wkład. Tak więc w latach 1896-1916 na drodze prowadzącej z Sanktuarium do Świętej Groty zbudowano monumentalny różaniec. Wzdłuż drogi znajdują się rzeźby przedstawiające każdą z piętnastu tajemnic. W projekcie wzięli udział znani artyści, tacy jak Gaudí, Puig i Cadafalch, Sagnier, Llimona, bracia Vallmitjana i inni. Spacer do miejsca, w którym znaleziono obraz, który harmonijnie łączy naturę i sztukę, jest przyjemny.
Piesze wędrówki są dobrym uzupełnieniem wizyty w Montserrat. Góra jest pełna ścieżek łączących pustelnie i punkty widokowe. Tradycyjną wycieczką jest wspinaczka na Sant Jeroni (1237 metrów), szczyt pasma górskiego; można ją również połączyć z kolejką zębatą Sant Joan, która jest okrężną trasą trwającą nieco ponad dwie godziny. Do sanktuarium można również wspiąć się pieszo ścieżkami z Monistrol. Patronat de la Montaña oferuje kilka tras na swojej stronie internetowej.
Chór i Virolai
Istnieją dowody na obecność chóru - chóru dziecięcych śpiewaków - od początku XIV wieku, co pozwala nam sądzić, że był to jeden z najstarszych w Europie. Do XVII i XVIII wieku było tylko kilku chórzystów, kiedy to chór rozrósł się i stał się prawdziwą szkołą muzyczną. W połowie XX wieku było pięćdziesięciu śpiewaków, którzy zaczęli nagrywać płyty i koncertować w kraju i za granicą.
Z tego powodu jednym z najważniejszych momentów wizyty w Montserrat jest moment, w którym Escolania wykonuje Save i Virolai.
Virolai jest umuzycznieniem poematu do Świętej Marii z Montserrat, który Jacint Verdaguer skomponował na tysiąclecie (1880) odkrycia Dziewicy. W ramach zaprogramowanych wydarzeń odbył się konkurs, do którego zgłoszono ponad sześćdziesiąt muzycznych wersji wiersza. Zwycięzcą został Josep Rodoreda, który otrzymał odpowiednią nagrodę. Od tego czasu Virolai, którego teksty są piękne, jest częścią dziedzictwa kulturowego każdego Katalończyka.
Montserrat, "el nostre Sinai", symbol wierności Maryi
Święto Matki Bożej z Montserrat obchodzone jest 27 kwietnia. Jej sanktuarium znajduje się w pobliżu Barcelony, w enklawie o wielkiej urodzie. Zgodnie z tradycją, ten maryjny klasztor został zbudowany w miejscu, w którym cudownie odnaleziono wizerunek Matki Boskiej.
Historyczna podróż klasztor Montserrat nie był pozbawiony trudności. Na początku XIX wieku wojska francuskie zniszczyły ją podczas próby inwazji na Hiszpanię. Ostatecznie jednak sanktuarium został odbudowany i dziś jest jednym z najczęściej odwiedzanych w regionie.
Historia
Około 40 kilometrów od Barcelony znajduje się jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w Katalonii. Ostre wzniesienie terenu, które daje początek pasmu górskiemu o unikalnej morfologii. Zbiorowa wyobraźnia widziała górę przepiłowaną przez kogoś wielkiego, kto chciał nadać jej wyjątkowy kształt. W tym miejscu rozpoczęła się historia Santa Maria de Montserrat.
Skąd pochodzi ten obraz?
Sardà i Salvany, w swoich "Montserrat. Noticias históricas" z 1881 r., opisał tradycję dotyczącą odkrycia obrazu: "W roku 880, w jeden z pięknych kwietniowych wieczorów, dokładnie w sobotę 25 [sic], o godzinie, w której gwiazda dnia ustępuje miejsca melancholijnemu światłu królowej nocy, niektórzy pasterze z sąsiedniej wioski Olesa trzymali swoje stada u podnóża Montserrat, zupełnie nieświadomi wielkiego szczęścia, jakie miała im dać Opatrzność. Kiedy byli najbardziej rozproszeni, zobaczyli kilka świecących gwiazd spadających z nieba na jednym końcu góry i ukrywających się we wschodnim rogu góry, po stronie, która opada nad Llobregat. Zdezorientowani i przestraszeni, byli jeszcze bardziej zaskoczeni, gdy w kilka kolejnych sobót o tej samej godzinie zostali zaskoczeni tą samą wizją, a w ostatnich przypadkach towarzyszył im bardzo cichy śpiew.
Poinformowali oni o tym wydarzeniu swoich panów, którzy również je zauważyli i natychmiast przekazali proboszczowi parafii Olesa, ponieważ miejsce to podlegało jego jurysdykcji". Według tej samej tradycji obraz, na który wskazywało niebo, został ukryty na początku VIII wieku, w 717 roku, w obliczu pobliskiej inwazji Saracenów na Barcelonę. Był to obraz - pochodzenia jerozolimskiego - który był już czczony w Barcelonie, w kościele świętego Justusa i świętego Pasterza... chociaż poruszamy się tutaj w dziedzinie tradycji niehistorycznej.
Historia toczy się podobnie jak w przypadku innych odnalezionych dziewic. Biskup przybywa z orszakiem, aby przenieść obraz, który kilka metrów od jaskini staje się nieruchomy. Zostało to potraktowane jako znak upodobania Dziewicy do tego miejsca i obraz tam pozostał. Pierwsza udokumentowana wzmianka o Montserrat pochodzi z 888 roku: Wilfredo Włochaty podarował pustelnię Santa Maria klasztorowi Ripoll; i to już nie jest legenda.
Pierwsze kaplice
Po odkryciu wizerunku Matki Boskiej w jaskini, w okolicy zaczęli osiedlać się pierwsi pustelnicy. Ci pobożni ludzie żyli w małych celach lub jaskiniach rozrzuconych po górach, prowadząc surowe życie poświęcone modlitwie i pokucie.
Z biegiem czasu sława Dziewicy z Montserrat rosła, a wraz ze wzrostem liczby pustelników powstawały nowe pustelnie i cele w różnych punktach góry Montserrat. Pustelnie te były połączone ścieżkami i drogami, umożliwiając pustelnikom wspólne chwile modlitwy i wspólnoty.
Wiemy, że pod koniec IX wieku istniały cztery pustelnie: Santa María, San Acisclo, San Pedro i San Martín.
Nabożeństwo do Dziewicy z Montserrat rosło, a potrzeba bardziej zorganizowanej wspólnoty religijnej stała się oczywista, co doprowadziło do oficjalnego założenia klasztoru Montserrat w XI wieku, w 1025 roku, w pustelni Santa Maria. Około pięćdziesiąt lat później klasztor Santa Maria de Montserrat miał własnego opata. Z pierwotnych pustelni, pustelnia San Acisclo nadal stoi w ogrodzie klasztoru.
Konsolidacja
Romański kościół został zbudowany w XII-XIII wieku i z tego okresu pochodzi rzeźba obecnej Dziewicy. Klasztor i cuda dokonane przez Dziewicę stopniowo zyskały nazwę i pojawiły się w niektórych książkach, w tym w Kantyczkach Świętej Marii autorstwa Alfonsa X, co sprawiło, że klasztor stał się bardzo popularny i stał się znanym miejscem pielgrzymek, z odpowiednim wzrostem darowizn i dochodów, które przyczyniły się do jego rozwoju. W XV wieku klasztor stał się niezależnym opactwem, zbudowano gotycki krużganek i zainstalowano prasę drukarską.
Pod koniec XVI wieku, w 1592 roku, konsekrowano obecny kościół, większy, aby pomieścić większą liczbę pielgrzymów.
Upadek i zniszczenie
Opactwo Montserrat doświadczyło szeregu nieszczęść w XIX wieku. Klasztor został splądrowany i zniszczony w 1811 roku przez wojska francuskie, które najechały Hiszpanię. Xavier Altés - mnich, który przez wiele lat był bibliotekarzem - wyjaśnił, że Francuzi byli wściekli na opactwo, ponieważ stało się ono symbolem, że Bóg pomoże chłopom z tego obszaru, którzy wygrali już dwa pierwsze francuskie ataki. Jednak za trzecim razem Francuzi wygrali i spalili wszystko: bibliotekę, archiwa i kościół, ołtarze, obrazy... To był sposób na powiedzenie: zobacz, jak skończyło się to, co myślałeś, że cię uratuje?
Dziewica została uratowana, ponieważ była naga. W garderobie umieszczono kopię, która została rozbita na kawałki. Oryginał został ukryty w jednej z kaplic. Francuzi znaleźli go, ale ponieważ był bez ubrań, którymi rzeźby były ozdobione w tamtym czasie, nie rozpoznali go i po zbezczeszczeniu go tam zostawili. Altés podsumowuje, że ówczesna prasa stwierdziła, że należy umieścić znak z napisem: "Tutaj był Montserrat".
Jakby tego było mało, w 1835 r., na mocy ustawy o likwidacji majątków, państwo skonfiskowało to, co pozostało wartościowe i nakazało mnichom opuszczenie kompleksu, który pozostał opuszczony i w połowie zrujnowany. Do tego stopnia, że biskup zaoferował mnichom działkę w Collbató, rezygnując z klasztoru, ale oni nie zgodzili się; chcieli pozostać w Montserrat, nawet jeśli w tych żałosnych warunkach.
Odrodzony
Montserrat jest symbolem siły i wierności Matki Bożej. Kiedy wielu katolików nie wierzyło w możliwość przywrócenia sanktuarium, Święta Maryja była wierna i dokonała cudu. W październiku 1879 r. odbyło się spotkanie w Montserrat: opat Muntades z Jaume Collell, Jacint Verdaguer i Sardà i Salvany. Wykorzystali oni tysięczną rocznicę odnalezienia obrazu, aby ożywić zapał i pomoc w odbudowie.
Verdaguer skomponował Virolai na tysiąclecie. W następnym roku, kontynuując obchody tysiąclecia, zorganizowano kanoniczną koronację Matki Bożej z Montserrat.
Półtora wieku później ten zrujnowany klasztor jest pięknym miejscem; jednym z najczęściej odwiedzanych zabytków w Katalonii, przyjmującym prawie trzy miliony turystów rocznie. Miejsce, w którym należało umieścić znak "tu był Montserrat", jest obecnie reklamowane we wszystkich przewodnikach turystycznych i religijnych w Katalonii. Santa Maria nigdy nie zawodzi.
Obraz
Centralnym punktem, źródłem i siłą napędową wszystkiego, co dzieje się w Montserrat, jest Santa Maria. Obraz, który został znaleziony i znajdował się w pustelni Santa Maria, nie zachował się do dziś.
Nabożeństwo to zostało przejęte przez obecny wizerunek, który przetrwał wszystkie perypetie, o których wspomnieliśmy w krótkiej historii nakreślonej powyżej. Jest to romańska rzeźba z końca XII lub początku XIII wieku, o wysokości około 95 centymetrów, wykonana z drewna topoli, która przewodniczy garderobie Sanktuarium.
Wizerunek znany jest jako "La Moreneta" i ten przydomek znany jest od XV wieku, dlatego cała ikonografia i literatura na jej temat doprowadziły nas do myślenia o czarnej Dziewicy. W 2001 roku - wyjaśnił w wywiadzie opat Solé - przeprowadzono badania mające na celu wykrycie warstw w polichromii obrazu i próbę wyjaśnienia, czy był on czarny od samego początku.
Badanie ujawniło trzy poziomy koloru. Najstarszym poziomem była warstwa, która pierwotnie była biała: jest to pigment, który był używany w tamtym czasie do naśladowania koloru skóry, a do jego przygotowania użyto mieszanki zawierającej ołów, która z czasem, dymem i utlenianiem czerniała; ale robił to w nieregularny sposób.
Dlatego też w XV wieku nadano mu pigment, aby uczynić go brązowym, ujednolicając ciemne obszary.
Podczas wojny o niepodległość obraz, który był ukryty w pustelni, został odnaleziony przez żołnierzy. Nie został zidentyfikowany jako oryginał, ale został zbezczeszczony. Mówi się, że pozostawiono go zawieszonego na dębie podczas kilku bardzo deszczowych miesięcy. Kiedy mnisi ją znaleźli, zobaczyli, że Dzieciątko Jezus zostało oderwane i zniknęło. Obecne Dzieciątko Jezus - bardziej barokowe niż romańskie - pochodzi z tego okresu, podobnie jak ostatnia warstwa pigmentu - ciemniejsza - która została nałożona w celu przywrócenia uszkodzonego koloru.
Obraz, jak mówi opat Solé, przywołuje na myśl dwie postacie biblijne. Suknia świętej Marii jest złota, przypominając oblubienicę z Psalmu 44 (45): "Stoi po Twojej prawicy królowa, ozdobiona złotem z Ophiru. [...] Odziana w perły i brokat". Mówi nam to o intensywnej - niemal oblubieńczej - miłości Boga do Maryi, kiedy powierzył Jej misję bycia Matką Jego Syna. Drugą postacią jest oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, która mówi: "Jestem ciemna, ale piękna, córki jerozolimskie". Tekst ten odnosi się do wielu wizerunków czarnych dziewic.
Maryja jest przedstawiona z kulą w prawej ręce, która jest czczona przez wiernych, ponieważ wystaje przez otwór w szkle ochronnym. Niektórzy twierdzą, że reprezentuje ona Ziemię... ale to zbyt wiele jak na XIII wiek, kiedy ludzie wciąż mieli płaski obraz planety. Kula reprezentuje kosmos; całe stworzenie, które Maryja trzyma w swoich rękach i chroni, a z kolei przedstawia Chrystusa.
Dziecko jest ubrane w złoto i ukoronowane, co przypomina nam o jego królewskości. W lewej ręce trzyma szyszkę. Szyszka jest znakiem życia, które Jezus oferuje tym, którzy wpuszczają Go do swojego życia. Jest także symbolem jedności, którą Jezus nam daje i w której trwamy.
Błogosławi prawą ręką. Dziewica jest zamknięta w garderobie, w której u góry dwa anioły trzymają koronę, reprezentując w ten sposób piątą tajemnicę chwały. Królowa Dziewica siedzi na swoim tronie, ale, jak wiele romańskich wizerunków, sama jest Sedes Sapientiae: tronem mądrości. Ofiarowuje bowiem swoje kolana Jezusowi, Słowu, Mądrości.
Niemieccy biskupi podzieleni w sprawie "komisji synodalnej".
Wbrew synodalnej zasadzie konsensusu, większość niemieckich biskupów zatwierdziła statut "Komisji Synodalnej", pomimo sprzeciwu mniejszości czterech biskupów.
Stała Komisja Konferencji Episkopatu Niemiec (DBK) zatwierdziła statut "Komitetu Synodalnego", przy czym kardynał Rainer Woelki (Kolonia) oraz biskupi Gregor Maria Hanke OSB (Eichstätt), Stefan Oster SDB (Passau) i Rudolf Voderholzer (Regensburg) głosowali przeciw i potwierdzili swoją decyzję o nieuczestniczeniu w Komitecie Synodalnym.
Jak zostanie przypomniane, pomysł wprowadzenia synodalnego komitetu lub komisji powstał jako odpowiedź na Odmowa Watykanu zezwolić niemieckiej "Drodze Synodalnej" na ustanowienie stałej "Rady Synodalnej", złożonej z biskupów, kapłanów i świeckich, która funkcjonowałaby jako organ nadzorujący działalność każdego biskupa w jego diecezji i DBK na poziomie krajowym. Zarówno w pismo z dnia 16 stycznia 2023 r. jak w innym 16 lutego 2024 r.Czołowi kardynałowie Stolicy Apostolskiej przypomnieli, że Rada Synodalna "nie jest przewidziana przez obowiązujące prawo kanoniczne, a zatem uchwała w tym sensie podjęta przez DBK byłaby nieważna, z odpowiednimi konsekwencjami prawnymi". Ponadto zakwestionowali autorytet, który "Konferencja Biskupów musiałaby zatwierdzić statuty", ponieważ ani Kodeks Prawa Kanonicznego, ani Statut DBK "nie stanowią do tego podstawy".
Aby obejść zakaz Stolicy Apostolskiej, "Droga Synodalna" zatwierdziła utworzenie "Komitetu Synodalnego"... którego jedynym celem jest przygotowanie do utworzenia "Rady Synodalnej". "Komitet Centralny Niemieckiego Laikatu" ZdK zatwierdził swoje statuty 11 listopada 2023 r.; aby weszły one w życie, wymagane było zatwierdzenie przez DBK; początkowo planowano, że nastąpi to na zgromadzeniu plenarnym w dniach 19-22 lutego tego roku. Jednak po wspomnianym wcześniej liście od kardynałów Pietro Parolina, Victora M. Fernandeza i Roberta F. Prevosta z 16 lutego - liście wyraźnie zatwierdzonym przez papieża Franciszka - z prośbą o nieprzedyskutowanie ich na Zgromadzeniu Plenarnym, DBK postanowiła ustąpić. Podczas wizyty w Watykanie w marcu 2024 r. delegacja DBK zgodziła się przedłożyć prace "Komisji Synodalnej" do zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską.
Z tego powodu, w świetle zatwierdzenia statutu "Komisji Synodalnej" przez większość DBK, czterej wspomniani powyżej biskupi z Kolonii, Eichstätt, Passau i Ratyzbony wydali wspólne oświadczenie, w którym stwierdzają, że poczekają do zakończenia Światowego Synodu Synodalności, aby zdecydować, jak postępować: "Biskupi Eichstätt, Kolonii, Passau i Ratyzbony pragną kontynuować drogę w kierunku bardziej synodalnego Kościoła zgodnie z Kościołem światowym". Przypominają, że wielokrotnie wyrażane przez Watykan zastrzeżenia co do ustanowienia "soboru synodalnego" jako "niezgodnego z sakramentalną konstytucją Kościoła" doprowadziły do odmowy udziału w "komitecie synodalnym", "którego deklarowanym celem jest ustanowienie soboru synodalnego".
Czterej wspomniani biskupi "nie podzielają również opinii prawnej, że Niemiecka Konferencja Biskupów może być odpowiedzialna za Komitet Synodalny, jeśli czterech członków konferencji nie popiera tego organu". Wyjaśniają zatem, że to nie DBK jest odpowiedzialna za "Komitet Synodalny", ale pozostałych 23 biskupów diecezjalnych.
Stwarza to oczywistą niepewność prawną, ponieważ zgodnie z samą "Drogą Synodalną" posiadaczami "Komitetu Synodalnego" miały być ZdK i DBK. Dlatego z prawnego punktu widzenia ten "Komitet Synodalny" jest wadliwy lub, mówiąc mniej prawnie, nie istnieje, ponieważ działa w próżni prawnej, jest zwykłą symulacją. Oprócz faktu, że decyzja "większością głosów" jest sprzeczna z samą zasadą synodalności, która dąży do konsensusu; a przy odmowie mniejszości jasne jest, że w DBK nie ma konsensusu w odniesieniu do tak zwanej "Komisji Synodalnej".
Z drugiej strony nie wiadomo, jak można pogodzić udział 23 biskupów w "komisji synodalnej" mającej na celu powołanie "soboru synodalnego" zakazanego przez Stolicę Apostolską ze stwierdzeniem, że biskupi ci przedłożą prace "komisji synodalnej" do zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską. Znalezienie rozwiązania zgodnego z prawem kanonicznym dla "Komitetu Synodalnego" wydaje się być poszukiwaniem kwadratury koła.
Kardynał Parolin i "pięć pytań, które nurtują Kościół".
Kardynał Pietro Parolin zaprezentował 24 kwietnia książkę "Pięć pytań, które wstrząsają Kościołem" autorstwa watykańskiego dziennikarza Ignazio Ingrao z TG1 RAI.
Hernan Sergio Mora-26 kwietnia 2024-Czas czytania: 4minuty
24 kwietnia watykański dziennikarz Ignazio Ingrao z TG1 RAI zaprezentował swoją książkę "Pięć pytań, które wstrząsają Kościołem" wraz z kardynałem Pietro Parolinem. Pod koniec prezentacji książki, kardynał odpowiedział Omnesowi: "Najpiękniejszą rzeczą w tej książce jest to, że stawia na stole wielkie pytania, które wszyscy nosimy ze sobą, ale o odpowiedziach..." (tylko lekko potrząsnął głową, jakby chciał powiedzieć, że jest mniej przekonany).
160-stronicowa książka w języku włoskim, opublikowana przez wydawnictwo San Paolo, została zaprezentowana w siedzibie Ministerstwa Kultury w Rzymie, w obecności ministrów, ambasadorów, władz cywilnych i religijnych. Stawia ona pięć pytań, dla których kardynał Parolin przywołał inne dzieło, "O pięciu ranach Kościoła", autorstwa filozofa i teologa Antonio Rosminiego.
Z drugiej strony - powiedział watykański sekretarz stanu - mamy tu oczywiście do czynienia z nowymi kwestiami związanymi z obecnymi czasami, które jednak - chciałbym to podkreślić - idą w tym samym kierunku, co "reforma Kościoła" promowana przez papieża Franciszka".
Kościół, jak wiemy, jest 'semper reformanda'", podkreślił kardynał, "to znaczy, że musi zostać przywrócony do swojej właściwej formy, ponieważ, jak mówi soborowa Konstytucja 'Kościół jest 'semper reformanda'".Lumen GentiumChrystus jest święty, niewinny, niepokalany (...) Kościół, który ma w swoim łonie grzeszników, jest święty, ale jednocześnie 'zawsze potrzebuje oczyszczenia', dlatego 'nieustannie kroczy drogą pokuty i odnowy'".
Kardynał zaprosił nas do lektury przedstawionej książki, nie zapominając o czymś podobnym, o "sytuacji zamieszania i strachu, którą znajdujemy w Ewangelii Mateusza: "W tym czasie była taka burza, że łódź została porwana przez fale, a on spał. Przyszli do Niego i obudzili Go, wołając: "Panie, ratuj nas, bo giniemy".
"A jednak, w przeciwieństwie do uczniów - kontynuował kardynał Parolin - wiemy, że Duch Święty, czyli tchnienie Boga dane przez Jezusa na krzyżu, a następnie w dniu Pięćdziesiątnicy, czyni Kościół przede wszystkim Jego Kościołem, to znaczy zdolnym do przeciwstawienia się burzom przewrotów kulturowych i grzechom mężczyzn i kobiet, którzy do niego należą".
Następnie kardynał omówił poszczególne rozdziały książki.
Kościół w drodze
Na pierwsze pytanie: "Jak daleko zaszedł Kościół Bergoglio na wyjeździe; jak daleko jest Kościół od dzisiejszej rzeczywistości, pomimo jego wysiłków?", kardynał wskazał, jak autor opisuje w "zimnej teorii liczb" nieatrakcyjne liczby dotyczące Kościoła w Europie i Ameryce, a Benedykt XVI zastanawiał się, gdzie zniknął impet Soboru Watykańskiego II.
"Byliśmy szczęśliwi", powiedział Benedykt XVI 11 października 2012 r., "i pełni entuzjazmu. Wielki Sobór Ekumeniczny został zainaugurowany; byliśmy pewni, że nadchodzi nowa wiosna Kościoła, nowa Pięćdziesiątnica, z nową silną obecnością wyzwalającej łaski Ewangelii.
Książka wskazuje również na wizję papieża Franciszka zawartą w "Evangelii Gaudium" jako program jego pontyfikatu: "Uprzywilejowanie działań, które generują nowe dynamiki w społeczeństwie i angażują inne osoby i grupy, aby je kontynuować, aż przyniosą owoce w ważnych wydarzeniach historycznych". Procesy, które autor "dostrzega również w wyborze przez papieża nowych współpracowników, którzy są proszeni o odkrywanie nowych ścieżek".
W książce kardynał wskazuje, że w tym kontekście watykanista Ingrao krytykuje "teologię biurka, córkę zimnej i twardej logiki, która stara się zdominować wszystko", podając jako przykład Deklarację "...".Fiducia Supplicans"Prefekt Dykasterii Nauki Wiary uważa, że jest to tekst, który "pozostaje zawsze otwarty na możliwość wyjaśnienia go, wzbogacenia go, ulepszenia i być może umożliwienia lepszego oświetlenia go przez nauczanie Franciszka".
Pierwsze pytanie zamyka - wyjaśnia kardynał - migawka młodych ludzi według papieża Franciszka, których autor definiuje jako "odkrywców, placówki w rozproszonym społeczeństwie sieci społecznościowych, aby obudzić prawdziwe uczucia, pragnienie autentyczności, zdolność do marzeń", z wrażliwością ekologiczną i głęboką uwagą na czasy i wyzwania pontyfikatu.
Spadek praktyk religijnych
Druga kwestia dotyczy dwóch problematycznych elementów: spadku praktyk religijnych na świecie. W szczególności autor skupia się na Ameryce Łacińskiej, gdzie Kościół katolicki nie jest już największy pod względem liczby wiernych, ale został wyprzedzony przez kościoły zielonoświątkowe. Nie zapominając o interwencjach Benedykta XVI i Franciszka, którzy z determinacją potwierdzili, że Kościół rośnie nie przez prozelityzm, ale przez przyciąganie, to znaczy przez siłę świadectwa, wyjaśnił kardynał.
Otwartość na świeckich
Na "trzecie pytanie, czy otwartość na świeckich i kobiety jest prawdziwa, czy tylko fasadowa", kardynał zwraca uwagę na to, jak autor podkreśla szereg doświadczeń i Synod Biskupów na temat synodalności. Na koniec przypomina o wiodących rolach, jakie kobiety pełnią dziś w Kurii Rzymskiej.
Antropologiczne sytuacje kryzysowe
"Potrzeby antropologiczne otwierają czwarte pytanie. Początek i koniec życia, granice medycyny i kwestie płci: w rzeczywistości, pisze Ingrao, "nie jest to kwestia szukania odpowiedzi mniej lub bardziej zgodnych z duchem czasu lub dostosowanych do obrony tradycyjnej moralności. Jest to raczej kwestia doprowadzenia do dojrzałości nowego humanizmu, który, zakorzeniony w chrześcijańskim personalizmie, wie, jak odpowiedzieć na dzisiejsze pytania" - wyjaśnił kardynał.
Co stanie się z reformami?
"Dochodzimy więc do ostatniego z pięciu pytań: co stanie się z reformami podjętymi przez papieża Franciszka? Do tego dochodzi pytanie, które dla jednych brzmi jak groźba, a dla innych jak iluzja: "Czy istnieje ryzyko cofnięcia się?".
"Ostatni rozdział", podsumowuje kardynał Parolin, "poświęcony tym kwestiom pozostaje otwarty, tak jak powinien. W rzeczywistości mówi on o reformach, jak określa je autor, 'podjętych', to znaczy 'in itinere'". Dlatego "rozeznanie, które nie jest zwykłą intuicją, ale owocem nieustannej modlitwy w Duchu Świętym, wskaże w spokojnym czasie tym, którzy wiedzą, jak być cierpliwymi, jak kontynuować i do czego powrócić instytucjonalnie. Właśnie dlatego, że jest to działanie Ducha, nie może być odwrotu".
Papież do Włoskiej Akcji Katolickiej: budujcie "kulturę uścisku".
Papież Franciszek przyjął członków Włoskiej Akcji Katolickiej na Placu Świętego Piotra 25 kwietnia 2024 r. przed Zgromadzeniem Narodowym. Z Ziemi Świętej kardynał Pizzaballa zachęca do przezwyciężenia polaryzacji.
Giovanni Tridente-26 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Podczas tego spotkania po raz kolejny mówiono o pokoju i nadziei jako sposobie na przezwyciężenie wielu konfliktów, które szaleją w różnych częściach świata, począwszy od Ziemi Świętej i udręczonej Ukrainy. Okazją było krajowe spotkanie Włoskiej Akcji Katolickiej, która 25 kwietnia - w Dniu Wyzwolenia Narodu Włoskiego od Nazizmu i Faszyzmu - chciała zgromadzić się wokół papieża Franciszka w wydarzeniu zatytułowanym "...".Otwarte ramiona".
Inicjatywa miała być zapowiedzią XVIII Zgromadzenia Narodowego historycznego włoskiego podmiotu, założonego w 1867 roku, i wzięło w niej udział około 80 000 członków i sympatyków z całego kraju i w każdym wieku, którzy zebrali się na Placu Świętego Piotra, aby otrzymać pozdrowienie, zachętę i błogosławieństwo papieża Franciszka.
"To w tym świecie i w tym czasie jesteśmy wezwani, aby na mocy chrztu, który otrzymaliśmy, być aktywnymi podmiotami ewangelizacji; jesteśmy misyjnymi uczniami Pana, który oddał swoje życie za świat. Jesteśmy uczniami-misjonarzami Pana, który oddał swoje życie za świat, a nasze życie nie może nie być oddane za Niego" - powiedział podczas otwarcia wydarzenia ks. prałat Claudio Giuliodori, asystent kościelny CA.
Przyjąć kulturę
Zgodnie z tematem wydarzenia, papież Franciszek podkreślił w swoim przemówieniu znaczenie kultywowania "kultury uścisku" w celu przezwyciężenia wszystkich tych zachowań, które między innymi prowadzą do wojen: nieufności wobec innych, odrzucenia i sprzeciwu, które przeradzają się w przemoc. Uściski, które są tracone lub odrzucane, uprzedzenia i nieporozumienia, które sprawiają, że druga osoba jest postrzegana jako wróg.
"A wszystko to dzieje się niestety na naszych oczach w dzisiejszych czasach, w zbyt wielu częściach świata! Swoją obecnością i pracą możecie jednak dać wszystkim świadectwo, że droga uścisku jest drogą życia" - powiedział Franciszek.
Stąd zaproszenie skierowane do ludzi Akcji Katolickiej, aby byli "obecnością Chrystusa" pośród potrzebującej ludzkości, "z miłosiernymi i współczującymi ramionami, jako świeccy zaangażowani w wydarzenia świata i historii, bogaci w wielką tradycję, wyszkoleni i kompetentni w tym, co dotyczy waszych obowiązków, a jednocześnie pokorni i żarliwi w życiu ducha".
Tylko w ten sposób będziesz w stanie zasiać ziarno zmian zgodnych z Ewangelią, które będą miały wpływ "na poziomie społecznym, kulturowym, politycznym i ekonomicznym w kontekstach, w których działasz".
Kolejne zaproszenie papieża odnosiło się do współpracy wszystkich ludzi Akcji Katolickiej - dzieci, rodzin, mężczyzn i kobiet, studentów, pracowników, młodzieży i dorosłych - do aktywnego zaangażowania się w drogę synodalną, aby w końcu urzeczywistnić wyraz Kościoła, który korzysta z "synodalnych mężczyzn i kobiet, którzy wiedzą, jak dialogować, współdziałać, wspólnie poszukiwać".
Ziemia Święta w centrum uwagi
Dzień otworzyła wiadomość wideo od kardynała Pierbattista PizzaballaŁaciński patriarcha Jerozolimy, który podziękował obecnym za rzucenie światła refleksji na znaczenie pokoju, przyznał, że "musimy unikać powtórzenia na świecie podziału, który już mamy tutaj", w Ziemi Świętej. Można pomyśleć, na przykład, o licznych polaryzacjach, jednych przeciwko drugim, poprzez uproszczenie, które nie pomaga uchwycić złożoności rzeczywistości, o tym, jak ważne jest raczej "budowanie relacji" niż "wznoszenie barier".
"To bardzo bolesne widzieć, jak ta wojna wpłynęła na duszę każdego człowieka, na jego pewność siebie i wiarę w to, że można jeszcze coś zrobić w tej fali przemocy, która wydaje się nigdy nie kończyć" - dodał kardynał. Co można zrobić? "Pierwszą rzeczą do zrobienia jest modlitwa, a następnie ważne jest, aby rozmawiać o Ziemi Świętej, nie pozwalając, aby uwaga skupiła się na tym konflikcie, który rozdziera życie tych narodów", a w konsekwencji "życie społeczeństwa w tak wielu innych częściach świata". Ponieważ "kiedy cierpi serce, cierpi całe ciało".
W kierunku duszpasterstwa pokoju
W związku z tymi tematami, sam kardynał Pizzaballa wygłosi "lectio magistralis" na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim 2 maja, w ramach kursu teologii pokoju, zatytułowanego "Charakterystyka i kryteria duszpasterstwa pokoju".
Natalio Paganelli: "W Sierra Leone większość księży to synowie muzułmanów".
Misjonarz Natalio Paganelli od osiemnastu lat mieszka w Sierra Leone. Był tam biskupem diecezji Makeni przez osiem lat, co stanowiło okres przejściowy do pozostawienia diecezji w rękach rodzimego biskupa, Monsignora Boba Johna Hassana Koromy.
Loreto Rios-25 kwietnia 2024-Czas czytania: 8minuty
Natalio Paganelli jest misjonarzem ksawerianinem włoskiego pochodzenia, który został wyświęcony na kapłana w 1980 roku. Spędził 22 lata w Meksyku jako misjonarz, czas, który wspomina z wielką miłością, ponieważ był "bardzo kochany", jak sam mówi. Po okresie pracy w Londynie, w 2005 roku przybył do Sierra Leone, gdzie pozostał do 2023 roku. W tym wywiadzie opowiada nam swoim włosko-meksykańskim akcentem o swoim pobycie w Sierra Leone i o tym, jak jego etap jako biskupa w diecezji Makeni był czasem transformacji, aby pozostawić diecezję w rękach lokalnego biskupa.
Jak dostałeś się do Sierra Leone i na czym polegała Twoja praca tam?
Zawsze miałem w sercu pragnienie Afryki. Wstąpiłem do seminarium ksawerianów w wieku jedenastu lat, po ukończeniu szkoły podstawowej, a Afryka zawsze była w moim umyśle, z tego, co przeczytałem i zobaczyłem w niektórych filmach. Po mojej misji w Meksyku, przybyłem do Sierra Leone 15 sierpnia 2005 roku.
W 2012 roku, ku mojemu zaskoczeniu, zostałem poproszony o bycie administratorem apostolskim diecezji Makeni. Dlaczego? Diecezja Makeni została założona przez ksawerianów w 1950 roku jako misja, jako diecezja w 1962 roku, chociaż pierwsza ewangelizacja została przeprowadzona przez "Ojców Ducha Świętego", "ojców spirytualistów", ale ze sporadyczną obecnością, nie było wspólnoty zakonnej kapłanów stale obecnych.
Kiedy przybyli Ksawerianie, zastosowali bardzo interesującą strategię. Ponieważ na północy kraju prawie nie było szkół, zaczęli je zakładać, najpierw szkoły podstawowe, a następnie średnie. Poprzez szkoły ewangelizacja dotarła do wielu rodzin.
Północ kraju jest muzułmańska, katolików jest 5 %, ale jak dotąd, co trochę się zaczęło, nie było żadnej obecności fundamentalistów. Może to działać dobrze, a obecnie diecezja Makeni ma około 400 szkół podstawowych, 100 szkół średnich, 3 szkoły zawodowe, a od 2005 r. pierwszy prywatny uniwersytet w kraju, z wieloma wydziałami.
Pierwsi biskupi byli obcokrajowcami, dopóki miejscowy ksiądz, ale z innej diecezji, Monsignor Henry Aruna, który był pochodzenia Mendé, nie został mianowany biskupem Makeni w 2012 roku.
W diecezji Makeni nastąpiła bardzo silna reakcja, gdzie większość Temné, druga grupa Limba i trzecia grupa Loko nie zaakceptowały nominacji. Nie było możliwe ogłoszenie tego w diecezji, a rok później święcenia kapłańskie. Wtedy Stolica Apostolska wybrała mnie, nie dlatego, że mnie znali, w rzeczywistości nie znali mnie w Rzymie, ale dlatego, że byłem przełożonym ksawerianów. Myślę, że wybrali przełożonego zgromadzenia, które założyło diecezję, aby spróbować rozwiązać tę sprawę. Miano nadzieję, że w krótkim czasie sprawy zostaną rozwiązane, ale nie było to możliwe. Po trzech latach papież Franciszek postanowił zmienić biskupa-elekta Makeni. Wysłał go jako pomocnika do swojej diecezji, a wkrótce potem został biskupem, ponieważ zmarł biskup rezydujący.
Mianował mnie administratorem apostolskim w charakterze biskupa, abym mógł działać jako biskup. Spędziłem osiem lat jako administrator apostolski i biskup. Moim zadaniem było utorowanie drogi lokalnemu kapłanowi do święceń biskupich, co osiągnęliśmy 13 maja ubiegłego roku, 2023, z biskupem Bobem Johnem Hassanem Koromą, który był moim wikariuszem generalnym podczas ośmiu lat mojej służby. Objął on diecezję w posiadanie 14 maja 2023 roku.
Wybrano 13 dzień, ponieważ jest to dzień fatimski, a diecezja i katedra są poświęcone Matce Bożej Fatimskiej. Tego dnia biskup Henry Aruna przybył, aby koncelebrować święcenia nowego biskupa i został przyjęty z wielkim aplauzem, ponieważ to, co się stało, nie było czymś przeciwko niemu, przeciwko jego osobie, ponieważ był nauczycielem w seminarium wielu naszych księży i sekretarzem Konferencji Episkopatu przez prawie dziesięć lat, wykonał wielką służbę. To była kwestia etniczna.
Co ciekawe, nowy biskup jest konwertytą, pochodzącym z muzułmańskiej rodziny.
Tak, oboje jego rodzice byli muzułmanami. On jest Limba, czyli drugą grupą etniczną w diecezji, ale dobrze mówi w języku Temne, języku pierwszej grupy, ponieważ dorastał w Makeni. Jego matka owdowiała bardzo wcześnie, a on został przygarnięty przez ciotkę, siostrę ojca, która była chrześcijanką i w rzeczywistości ma syna, który jest księdzem, nieco starszym od biskupa Boba Johna. Otrzymał chrześcijańskie wykształcenie od ciotki, która była pielęgniarką, bardzo hojną i bardzo mądrą kobietą. Zwykle jest tak, że kiedy dzieci idą mieszkać z innymi krewnymi, przyjmują religię rodziny. Ale kiedy studiował w Rzymie, jego matka nawróciła się bez jego interwencji i praktycznie cała rodzina jest teraz katolikami.
Biskup ma bardzo dobre wykształcenie akademickie. W Rzymie studiował w Papieskim Instytucie Biblijnym, a następnie obronił doktorat z teologii biblijnej na Uniwersytecie Gregoriańskim. Pełnił nadzwyczajną posługę jako profesor w seminarium i był proboszczem w dwóch parafiach w diecezji, w tym w katedrze.
Czy w kraju są jakieś trudności z przejściem na inną religię?
Większość księży to synowie muzułmanów. Dlaczego? Z powodu szkół. Większość z nich, uczęszczając do naszych szkół, które dzięki Bogu są bardzo prestiżowe, styka się z chrześcijaństwem, z księżmi, a w pewnym momencie proszą o chrzest i przechodzą kurs katechumenalny w samej szkole. Generalnie nie ma sprzeciwu ze strony rodziców. W rzeczywistości mówimy, że w Sierra Leone panuje bardzo dobra tolerancja religijna. Jest to jedna z najpiękniejszych rzeczy, które możemy eksportować do świata, nie tylko diamenty, złoto i inne minerały.
Musimy wzrastać we wzajemnym szacunku i to jest najpiękniejsze, ważne jest, aby być spójnym z wiarą, którą się wyznaje, a wiara zawsze proponuje dobre rzeczy, wszystkie religie. Przez 18 lat nigdy nie miałem żadnego problemu z moimi braćmi muzułmanami. Jedyny duży problem miałem z muzułmańskimi wodzami plemiennymi, ponieważ chcieli szkół katolickich w każdej wiosce, ale nie mogłem zbudować szkoły katolickiej w każdej wiosce, było to niemożliwe, ponieważ 400 to bardzo duża liczba.
Czy w Sierra Leone jest wiele powołań?
Sierra Leone nie ma przesadnej liczby powołań, ale obecnie mamy ponad stu księży w czterech diecezjach. Makeni ma 45 kapłanów, co nie jest bardzo wysoką liczbą, ale stałą i przeznaczoną do wzrostu. Nie jest tak jak w Europie, gdzie tych, którzy przybywają jest mniej niż tych, którzy wyjeżdżają.
W Makeni wzrasta zwłaszcza liczba kapłanów, ale liczba powołań zakonnych, zwłaszcza powołań kobiecych, jest nieco mniejsza. Jest to bardziej skomplikowane, ponieważ w ich kulturze kobiety nie są zbyt wysoko cenione, więc trudniej jest im myśleć o życiu konsekrowanym. Jest ich trochę, ale nie jest to duża liczba. Dlatego tam powinniśmy się rozwijać, ponieważ obecność sióstr zakonnych w parafiach jest bardzo przydatna. Był to jeden z moich celów i udało mi się, dzięki Bogu, z 26 parafii umieścić wspólnoty zakonne w dziesięciu.
Jak podejść do ewangelizacji w kraju, w którym katolicy stanowią około 5 % populacji?
Używamy szkoły jako narzędzia ewangelizacji, z wielkim szacunkiem. Jest też działalność charytatywna: diecezja ma szpital, w którym wszyscy są pod opieką, odzyskując minimum, aby szpital nie upadł, a siostry Matki Teresy z Kalkuty służą najbiedniejszym, tym, których nikt nie chce, tym, którzy są w rozpaczliwych sytuacjach.
A kiedy dochodzi do bardzo trudnych sytuacji, Kościół zawsze interweniuje. Na przykład w przypadku wirusa Ebola. Przeżyłem dwa lata Eboli, 2013-2015, które były dla nas bardzo, bardzo bolesne. Straciliśmy, jak szacuję, 1500 osób w diecezji. Ale najbardziej cierpieliśmy z powodu tego, że nie mogliśmy im pomóc, nie mogliśmy z nimi porozmawiać, nie mogliśmy ich pochować w godny sposób. To była tragedia dla kraju i dla nas, i widzieliśmy wiele solidarności. Chciałbym wspomnieć, że wszystkie domy objęte kwarantanną otrzymały pomoc od wszystkich na zewnątrz, muzułmanów, chrześcijan, nie było różnicy.
Ponadto w wioskach, w których zbiory były zagrożone, rodziny, które nie były objęte kwarantanną, poszły pracować na "milpas", polach tych, którzy byli objęci kwarantanną, aby mogli uratować zbiory. Widzieliśmy wspaniałe rzeczy, które są owocem ewangelizacji. Bardzo ważny jest też kontakt osobisty. Podam przykład: w niektórych parafiach po Wielkanocy dom jest błogosławiony wodą, która została pobłogosławiona podczas Wigilii Paschalnej, a także muzułmanie chcą, abyśmy pobłogosławili ich dom. Dla nich każde błogosławieństwo pochodzi od Boga. To bardzo piękna rzecz, uczestniczą z nami w Bożym Narodzeniu i są rodziny, które zapraszają swoich sąsiadów. A w ostatni dzień Ramadanu zapraszają chrześcijan na wspólny posiłek.
Relacje są dobre. Na oficjalnych spotkaniach rządowych, nawet podczas otwarcia sesji parlamentarnej, odmawiana jest modlitwa chrześcijańska i muzułmańska. Także w szkołach, na zebraniach rodziców. Istnieje wzajemna akceptacja, w przeciwnym razie byłby to poważny problem. Większość małżeństw w naszej diecezji to małżeństwa mieszane, między katolikami i muzułmanami. Mówi się, że miłość rozwiązuje wiele problemów i tworzy wiele jedności, i to jest prawda. Paweł to powiedział i widzimy to każdego dnia w konkretny sposób. Powołania pochodzą głównie ze szkół, tak. Albo od synów chrześcijańskich rodzin, którzy są ministrantami, jak wielu z nas.
Jakie trudności duszpasterskie napotykasz w diecezji?
To bardzo osobista opinia, ale uważam, że musimy pomóc pogłębić korzenie wiary. Wiara jest nadal nieco powierzchowna, praktycznie minęło zaledwie 70 lat od rozpoczęcia ewangelizacji. Jesteśmy w pierwszym pokoleniu chrześcijan, nie możemy oczekiwać, że Ewangelia weszła głęboko w serca i umysły chrześcijan. Mamy bardzo dobrych chrześcijan, bardzo dobrych świadków, ale wciąż ich brakuje. Szczególnie, moim zdaniem, wciąż istnieje potrzeba pogłębienia aspektu moralnego. Na przykład, ze względu na kontekst kulturowy, poligamia jest bardzo rozpowszechniona i nie jest łatwo przestawić się na rodzinę monogamiczną.
Moim zdaniem kolejnym wyzwaniem duszpasterskim dla biskupa jest pomoc parom w celebrowaniu chrześcijańskiego małżeństwa. Pobierają się, gdy mają już dzieci i widzą, że wszystko działa. Tymczasem w Europie w ogóle nie biorą ślubu, wielu nie bierze nawet ślubu cywilnego. W Sierra Leone traktują to poważnie, bardziej niż my, wiedzą, że nie mogą potem ponownie wyjść za mąż i to ich przeraża, ponieważ jeśli dojdzie do rozwodu i znajdą innego partnera... I znajdują go, on natychmiast, a ona trochę mniej szybko, ale dla nich życie bez partnera jest niemożliwe, nie ma koncepcji singli, tak jak jest wśród nas, która rośnie w Europie. To kolejne bardzo duże wyzwanie.
Istnieją kwestie kulturowe, na przykład przypadek młodego seminarzysty, którego rodzice byli muzułmanami, a jego ojciec miał trzy żony. Dzieci jednej z żon były katolikami, ponieważ babcia była katoliczką i bardzo kochała Kościół, w rzeczywistości podarowała ziemię pod budowę kaplicy w wiosce.
Najstarszy syn zdecydował się zostać ksaweryjskim seminarzystą i obecnie pracuje w Meksyku. Poszedł powiedzieć matce, że chce zostać księdzem, bo jego ojciec już nie żyje. Matka powiedziała: "Tak, oczywiście, ale najpierw musisz mieć syna. Dasz mi go, a potem odejdziesz". Ponieważ w ich kulturze nieposiadanie dzieci przez najstarszego syna jest hańbą. To coś, czego nie rozumieją. Najstarszy syn musi wnieść wkład w postaci dzieci do rodziny, aby rodzina trwała i się nie skończyła. Syn oczywiście tego nie zrobił.
Jednak wyzwaniem, które wydaje mi się najważniejsze, jest to, że wiara pomaga przełamywać bariery plemienne. Jest to bardzo, bardzo duży problem w Sierra Leone. Nie tylko ze względu na przypadek biskupa Makeni, który nie został zaakceptowany, ponieważ należał do innej grupy etnicznej. Ale w polityce jest tak samo, w Sierra Leone jest teraz poważne napięcie polityczne.
Według mnie ten podział plemienny osłabia kraj. Sierra Leone to bogaty kraj, w którym ludzie żyją w nędzy. Dla mnie jest to najsilniejsze zobowiązanie biskupów: praca nad przełamywaniem barier plemiennych.
Joseph Evans komentuje czytania na V Niedzielę Wielkanocną, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-25 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym"Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii. Ale to sugeruje, że mogą istnieć fałszywe winorośle, oferujące owoce, które wyglądają na soczyste, ale kończą się zgniłe, a nawet trujące. Adam i Ewa mogliby nam coś powiedzieć na temat spożywania niewłaściwych owoców. Ilekroć szukamy czegoś, co nie pochodzi od Boga lub jest sprzeczne z Jego prawami, jest to fałszywa winorośl. Może to być jakiś ziemski cel, który oddala nas od Boga i naszej rodziny, lub związek, który nie jest zgodny z katolickimi naukami moralnymi. Myśleliśmy, że znaleźliśmy bogaty krzew winny, ale okazuje się, że przynosi on gorzkie owoce.
Wszystkie winorośle naszego życia muszą ostatecznie pochodzić od Boga: On musi być siewcą i uprawiającym. Musimy poddać Mu nasze plany i starać się realizować je zgodnie z Jego wolą. Jeśli tak uczynimy, On sprawi, że przyniosą one owoce. Jeśli tego nie zrobimy, uschną i umrą. Wymaga to jednak również Bożego przycinania. Nic nie rośnie w pełni, jeśli coś nie zostanie usunięte. Wielki rzeźbiarz musi najpierw odciąć duże bloki silnymi uderzeniami, a następnie ostrożnie je odłupać. W winorośli lub drzewie owocowym martwe owoce i gałęzie muszą zostać odcięte. Nigdy nie możemy myśleć, że nie mamy nic do wycięcia. Jest w nas wiele rzeczy, które należy wyciąć: wady, niepotrzebne dobra lub z pewnością nasze ego, które należy stale obniżać. Ale każde cięcie, choć może wydawać się bolesne, służy jedynie naszemu rozwojowi.
"Każda gałąź we mnie, która nie przynosi owocu, jest przeze mnie wyrywana". Nie powinniśmy narzekać, jeśli Bóg zabiera nam pewne rzeczy. Dzieje się tak tylko po to, byśmy mogli wzrastać i stawać się lepszymi. Może nam coś zabrać, ponieważ to nas raniło lub utrudniało nasz duchowy wzrost. "A każdego przynoszącego owoc przycina, aby przynosił więcej owocu.". Bóg zabiera, abyśmy mogli się rozwijać. Zbyt łatwo popadamy w samozadowolenie. Produkujemy kilka pomarańczy i myślimy, że dobrze nam poszło, ale Bóg chce, abyśmy wydawali obfite plony. Myślimy, że wystarczy zrobić trochę dobrego dla naszej najbliższej rodziny, a Pan chce, abyśmy służyli całej społeczności.
Co to znaczy przynosić owoce? Jest to życie w cnocie, otwieranie się coraz bardziej na "światło słońca", na łaskę Ducha Świętego. Jest to czynienie dobra innym, posiadanie dzieci, które Bóg chce, abyśmy mieli, promowanie wartości chrześcijańskich w naszym środowisku... Ale to wymaga wytrwałości, trzymania się tego, co zaczęliśmy, tak jak latorośl trzyma się winnego krzewu. Dlatego nasz Pan mówi: "Jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeżeli nie trwa w winnym krzewie, tak i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie".
Homilia na temat czytań z V Niedzieli Wielkanocnej (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Papież wzywa ludzi, by prosili o cnoty teologalne, antidotum na egoizm
Ojciec Święty zachęcał zgromadzonych w środę, aby prosili Ducha Świętego o trzy cnoty teologalne - wiarę, nadzieję i miłość - aby dał nam łaskę wiary, nadziei i miłości zgodnie z sercem Chrystusa. Papież nazwał pychę "potężną trucizną" i modlił się o pokój na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, aby Izrael i Palestyna "mogły być dwoma wolnymi państwami o dobrych stosunkach".
Francisco Otamendi-24 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
W nawiązaniu do swojej refleksji na temat czterech cnót kardynalnych - roztropności, sprawiedliwości, męstwa i wstrzemięźliwości - w ubiegłą środę papież zwrócił się do katecheza Piotra trzech cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości, pod hasłem "Życie w łasce według Ducha". Czytanie pochodziło z Listu św. Pawła do Kolosan.
Papież stwierdził, że oprócz czterech cnót kardynalnych trzy cnoty teologiczne stanowią "septenarium", które przeciwstawia się siedmiu grzechom śmiertelnym i które, zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego, "znajdują, ożywiają i charakteryzują moralne działanie chrześcijanina. Informują one i ożywiają wszystkie cnoty moralne. Są one wlewane przez Boga w dusze wiernych, aby umożliwić im działanie jako Jego dzieci i zasłużyć na życie wieczne. Są gwarancją obecności i działania Ducha Świętego w ludzkich władzach" (n. 1813).
Cnoty teologiczne są "antidotum na samowystarczalność" i ryzyko stania się "zarozumiałym i aroganckim". Pycha jest "potężną trucizną". Jedna kropla wystarczy, by zepsuć "życie naznaczone dobrem", podkreślił Papież, przypominając, że cnoty teologalne pomagają w walce z "ego", "biednym 'ja', które bierze wszystko w posiadanie, a potem rodzi się pycha".
"Antidotum na samowystarczalność".
Franciszek skomentował to w ten sposób: "Cnoty kardynalne niosą ze sobą ryzyko generowania heroicznych mężczyzn i kobiet, którzy czynią dobro, ale działają samotnie, odizolowani; z drugiej strony, wielkim darem cnót teologalnych jest egzystencja przeżywana w Duchu Świętym. Chrześcijanin nigdy nie jest sam. Czyni dobro nie z powodu tytanicznego wysiłku osobistego zaangażowania, ale dlatego, że jako pokorny uczeń idzie za Mistrzem Jezusem. Cnoty teologalne są wielkim antidotum na samowystarczalność. Jakże często niektórzy moralnie nienaganni mężczyźni i kobiety ryzykują, że staną się zarozumiali i aroganccy w oczach tych, którzy ich znają".
"Jest to niebezpieczeństwo, przed którym zostaliśmy dobrze ostrzeżeni w Ewangelii, gdzie Jezus zaleca uczniom: 'Nawet wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy. Uczyniliśmy to, co powinniśmy byli uczynić" (Łk 17:10). Pycha jest potężną trucizną: jedna kropla wystarczy, by zepsuć całe życie naznaczone dobrem".
Papież podkreślił również, że "cnoty teologalne są bardzo pomocne. Są one szczególnie pomocne w chwilach upadku, ponieważ nawet ci, którzy mają dobre intencje moralne, czasami upadają. Tak jak nawet ci, którzy praktykują cnotę każdego dnia, czasami popełniają błędy: inteligencja nie zawsze jest jasna, wola nie zawsze jest stanowcza, namiętności nie zawsze są kontrolowane, odwaga nie zawsze pokonuje strach".
"Ale jeśli otworzymy nasze serca na Ducha Świętego, On ożywia w nas cnoty teologiczne: wtedy, jeśli straciliśmy ufność, Bóg ponownie otwiera nas na wiarę; jeśli jesteśmy zniechęceni, Bóg budzi w nas nadzieję; jeśli nasze serca są zatwardziałe, Bóg ogrzewa je i rozpala swoją miłością".
Święty Marek, Święty Jan Paweł II
Franciszek przypomniał, że "jutro będziemy obchodzić liturgiczne święto św. Marka, ewangelisty, który w sposób żywy i konkretny opisał tajemnicę osoby Jezusa z Nazaretu. Zachęcam was wszystkich, abyście pozwolili się zafascynować Chrystusem, abyście z entuzjazmem i wiernością współpracowali w budowaniu Królestwa Bożego".
Papież odniósł się również do faktu, że w najbliższą sobotę Kościół będzie obchodził dziesiątą rocznicę kanonizacji św. Święty Jan Paweł II. "Patrząc na jego życie, widzimy, co człowiek może osiągnąć, przyjmując i rozwijając w sobie dary Boże: wiarę, nadzieję i miłość. Pozostań wierny swojemu dziedzictwo. Promujcie życie i nie dajcie się zwieść kulturze śmierci. Za jego wstawiennictwem prośmy Boga o dar pokoju, dla którego jako papież był tak oddany. Z serca wam błogosławię.
Jaime Reyna, odpowiedzialny za wielokulturowość i integrację na Krajowym Kongresie Eucharystycznym
Zbliża się data rozpoczęcia Krajowego Kongresu Eucharystycznego. 17 lipca 2024 roku rozpocznie się kilkudniowe spotkanie katolików Stanów Zjednoczonych z Chrystusem. Atmosfera ostatnich przygotowań jest w pełnym rozkwicie, ale członkowie zespołów organizacyjnych mają jeszcze czas, aby porozmawiać o tym wielkim historycznym wydarzeniu.
Jedną z osób, które chętnie dzielą się tym, co się dzieje, aby zachęcić ludzi do udziału w Krajowym Kongresie Eucharystycznym, jest Jaime Reyna. Jaime jest odpowiedzialny za wielokulturowość i integrację, ale ma długą historię zaangażowania w działalność Kościoła. Był dyrektorem biur życia rodzinnego, duszpasterstwa młodzieży, duszpasterstwa społecznego i duszpasterstwa wielokulturowego w diecezji Corpus Christi (Teksas).
W tym wywiadzie Jaime Reyna opowiada o organizacji kongresu i owocach, jakich spodziewa się po tym krajowym zgromadzeniu katolików.
Co było najbardziej ekscytujące w uczestnictwie w przygotowaniach do Krajowego Kongresu Eucharystycznego?
- Pracowałem dla diecezji Bożego Ciała przez szesnaście lat i byłem dyrektorem wielu biur biskupa i projektów specjalnych. W tym czasie moje serce tęskniło za zmianą, ale nie wiedziałem, co to jest. W tym czasie otrzymałem zaproszenie do ubiegania się o stanowisko w organizacji Krajowego Kongresu Eucharystycznego. To, o co mnie poproszono, wydawało się niemożliwe, ale pokochałem to, ponieważ w tego rodzaju pracy można zobaczyć rękę Boga.
Przyjąłem to stanowisko bez wahania, ponieważ ta nowa praca miała związek z Eucharystią, którą kocham, a powód tego Kongresu poruszył mnie, naprawdę chciałem włożyć wszystko w to krajowe spotkanie. Jestem bardzo podekscytowany, że ja, pokorny sługa, mam do odegrania małą rolę wnosząc w to moje dary i talenty.
Dlaczego ważne było zajęcie się hiszpańskojęzycznymi zasobami dla Kongresu?
- Zwłaszcza po tym, jak przez kilka lat byłem dyrektorem duszpasterstwa latynoskiego, zdałem sobie sprawę, że społeczność latynoska jest szczególnie głodna, ale także czasami ograniczona, ponieważ nie ma wystarczającej ilości zasobów w języku hiszpańskim, które pomogłyby im żyć wiarą. Kiedy dołączyłem do zespołu, wiedziałem, że musimy podjąć wysiłek, aby zapewnić jak najwięcej zasobów w języku hiszpańskim. Nie wykonaliśmy najlepszej pracy, ale radzimy sobie lepiej niż wcześniej. Jesteśmy na lepszym etapie, ale muszę przyznać, że początek był trudny i nie było łatwo.
Czy Latynosi będą w stanie znaleźć w Kongresie elementy z krajów Ameryki Łacińskiej, które pomogą im zbliżyć się do swoich korzeni?
- Wyzwaniem jest przestrzeń i czas, ale będziemy mieć dwie sceny, na których ludzie będą mogli grać i słuchać tradycyjnej muzyki. Pracujemy nad tym, aby to wydarzenie było jak najbardziej zróżnicowane kulturowo.
Wierzymy, że ludzie dostrzegą również pewną atmosferę różnorodności kulturowej w liturgia. Na przykład, będziemy mieli mszę w języku wietnamskim i hiszpańskim i dokładamy wszelkich starań, aby uczestnicy procesji eucharystycznej nosili swoje tradycyjne stroje.
Nad czym pracujesz w Kongresie, aby zapewnić, że wielokulturowość i integracja są dobrze zintegrowane z organizacją?
- Odbyłem kilka wizyt w okolicy Indianapolis, aby zaprosić parafie, które mają wielokulturową społeczność, do udziału nie tylko jako asystenci, ale także, jeśli któryś z nich ma dary i talenty, które mogliby wykorzystać, do współpracy z nami. Chcemy stworzyć środowisko różnorodności kulturowej, ponieważ takie jest dziś oblicze naszego Kościoła.
Staramy się również, aby społeczność osób niepełnosprawnych czuła się mile widziana i zaproszona. Nasi bracia i siostry, którzy są głusi lub niewidomi... Chcemy, aby wszyscy czuli się mile widziani.
Definiujesz Krajowy Kongres Eucharystyczny jako "żywe spotkanie z Chrystusem", co to konkretnie oznacza?
- Niewiele osób ma okazję przyjechać na krajowe spotkanie, aby zjednoczyć się jako jedno ciało, Ciało Chrystusa. Jeśli chodzi o życie parafialne lub diecezjalne, ludzie zasadniczo postrzegają świat ze swoich własnych obszarów, a przeżywanie swojej wiary razem z innymi katolikami z różnych środowisk kulturowych sprawi, że będą doświadczać swoich spotkań z Chrystusem w inny sposób. Nasza różnorodność jednoczy nas w jednej wierze, a możliwość dzielenia się nią jest piękna.
Co uczestnicy chcieliby wynieść z tego doświadczenia?
- To jedna z rzeczy, nad którymi pracuje zespół. Nie chcemy, aby ludzie czuli, że jadą na Kongres i to jest koniec. W rzeczywistości Kongres jest początkiem, chcemy, aby wszyscy wiedzieli, że spotykając się razem, odnawiając się, możemy wrócić do naszych społeczności i dzielić się ogniem renesansu eucharystycznego. Jesteśmy wezwani jako misjonarze i uczniowie Eucharystii, aby wziąć to, czego się uczymy i doświadczamy i dzielić się tym z innymi.
Co chciałbyś powiedzieć ludziom, aby zachęcić ich do udziału w Krajowym Kongresie Eucharystycznym?
- Zachęcam do spojrzenia na to w ten sposób: to historyczny moment. Minęły 83 lata odkąd mieliśmy Krajowy Kongres Eucharystyczny. Z drugiej strony, kiedy mówimy o narodowa pielgrzymka eucharystycznaMuszą wiedzieć, że coś takiego ma miejsce po raz pierwszy w naszej historii. To samo w sobie jest szansą.
Ale jeśli ktokolwiek kiedykolwiek miał wątpliwości, czy wziąć udział w Kongresie, chcę mu powiedzieć, że nasi biskupi, prowadzeni przez Ducha Świętego, głosowali, aby to się stało, zanim jeszcze poznali budżet. Wiedzieli, że jest to konieczne, że nasz Kościół tego potrzebuje. A my, jako ludzie świeccy, musimy odpowiedzieć na to wezwanie. Jeśli wielu z nas zjednoczy się w tej samej sprawie i wierze, damy światu świadectwo naszej miłości do Chrystusa.
Szczerze wierzę, że ten Kongres jest najlepszą duchową inwestycją, jakiej możemy dokonać.
Od dawna jesteś członkiem zespołu adoracji nocnej, dlaczego uważasz, że ważne jest, aby spędzać czas na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem?
- Kiedy jestem z Jezusem, wszystko staje się jasne. Nawet wtedy, gdy mam trudności, po prostu idę do Najświętszego Sakramentu i wiem, że niezależnie od tego, czy mam odpowiedź, czy nie, On mi towarzyszy.
Bycie częścią Nocnej Adoracji przenosi mnie z powrotem do czasów, gdy uczniowie modlili się z Jezusem i to zaszczyt poświęcić choćby jedną godzinę nocnej zmiany na modlitwę za wszystkich ludzi na świecie, za nasz Kościół, o powołania, za umierających....
Im więcej czasu spędzam w Nocturnal Adoration, tym bardziej mi się podoba. Czuję się jak część mnie.
Hiszpańscy biskupi mówią "nie" rządowemu planowi zadośćuczynienia dla ofiar molestowania
Hiszpańscy biskupi ostro skrytykowali zatwierdzony przez rząd plan naprawy szkód wyrządzonych ofiarom nadużyć seksualnych. Uważają go za dyskryminujący, ponieważ pomija 9 na 10 ofiar i jest odrzucany, ponieważ koncentruje się tylko na Kościele katolickim, a problem jest "społeczny o ogromnych rozmiarach".
Francisco Otamendi-23 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Hiszpański rząd zatwierdził we wtorek plan, który obejmuje odszkodowania dla ofiar nadużyć w Kościele, których sprawy uległy przedawnieniu, a także obchody państwowego aktu uznania dla poszkodowanych. Biskupi wyrazili jednak ostrą krytykę rządowego planu.
Na konferencji prasowej po posiedzeniu rady, minister prezydencji, sprawiedliwości i stosunków z sądami, Félix Bolaños, stwierdził, że plan ten ma na celu zadośćuczynienie ofiarom, które "przez dziesięciolecia były zapomniane i zaniedbywane" i na które "nikt nie zwracał uwagi". W tym celu rząd przewiduje rekompensatę finansową, donosi państwowa agencja, a jego intencją jest, aby Kościół przyczynił się do jej opłacenia.
Jednak w ciągu kilku godzin Konferencja Episkopatu Hiszpanii (CEE), której przewodniczy monsignor Luis Argüello, podała do wiadomości publicznej uwaga w którym nie akceptuje rządowego planu, w szczególności z trzech głównych powodów:
Potępiający sąd nad całym Kościołem
1) "Nie można zaproponować środków zadośćuczynienia, które zgodnie z raportem Rzecznika Praw Obywatelskich pominęłyby 9 na 10 ofiar. Kościół nie może zaakceptować planu, który dyskryminuje większość ofiar nadużyć seksualnych".
2) "Przedstawiony tekst opiera się na potępiającym osądzie całego Kościoła, przeprowadzonym bez żadnych gwarancji prawnych, publicznym i dyskryminującym wyróżnieniu przez państwo. Skupiając się wyłącznie na Kościele katolickim, odnosi się tylko do części problemu. Jest to analiza częściowa i ukrywa problem społeczny o ogromnych rozmiarach".
I 3) "Co więcej, rozporządzenie to podważa zasadę równości i uniwersalności, którą musi charakteryzować się każdy proces mający wpływ na prawa podstawowe. Kościół jest liderem w przyjmowaniu ofiar, szkoleniu w zakresie zapobiegania i zadośćuczynienia. Do władz publicznych należy opracowanie odpowiednich środków w celu ochrony nieletnich w tak wielu obszarach ich kompetencji".
"Konferencja Episkopatu poinformowała ministra Bolañosa o swojej krytycznej ocenie tego planu, koncentrując się wyłącznie na Kościele katolickim. Wyraziła również gotowość do współpracy w obszarach swojej odpowiedzialności i kompetencji, ale zawsze w zakresie, w jakim odnosi się do problemu jako całości" - czytamy dalej w nocie. "W każdym razie Kościół pozostaje zaangażowany w dalsze przyjmowanie wszystkich ofiar nadużyć seksualnych, towarzyszenie im i zadośćuczynienie.
Przypadki
Biskupi dodają, że "działania, które Kościół rozwija w obliczu nadużyć seksualnych, w dużej mierze pokrywają się z pięcioma kierunkami działań zaproponowanymi w tym planie. Kościół już teraz pracuje nad przyjęciem, opieką i zadośćuczynieniem ofiarom, zapobieganiem nadużyciom, szkoleniem ludzi i podnoszeniem świadomości w społeczeństwie".
"W odniesieniu do przedstawionego planu, EWG uważa, że z pewnością te środki, które odnoszą się do wszystkich ofiar, są cenne, a Kościół pracuje i będzie pracował również nad tym aspektem, z doświadczeniem, które sam może wnieść, aby przyjąć wszystkich tych, którzy cierpieli i cierpią z powodu tej plagi".
Ze swojej strony rządowy plan obejmuje utworzenie komisji złożonej z ministerstw zaangażowanych we wdrażanie środków i będzie dążyć do udziału ofiar i ich stowarzyszeń.
Badanie przeprowadzone przez biskupów
Sekretarz generalny i rzecznik Konferencji Episkopatu Hiszpanii, Francisco César García Magán, poinformował pod koniec ubiegłego roku, że uwaga poświęcona ofiarom nadużyć oraz zapobieganie i integralne zadośćuczynienie, ze wszystkich perspektyw, psychologicznej, społecznej i ekonomicznej, były głównym tematem Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Zgromadzenie Plenarne hiszpańskich biskupów, które odbyło się w dniach 20-24 listopada ubiegłego roku.
Na zakończenie pracy rzecznik García Magán wskazał, że praca obejmowała kilka linii działania zaproponowanych przez Diecezjalną Służbę Koordynacji i Doradztwa diecezjalnych biur ochrony nieletnich: uwagę na ofiary oraz kompleksową prewencję i zadośćuczynienie, ze wszystkich perspektyw, psychologicznych, społecznych i ekonomicznych.
Kilka dni temu, 18 kwietnia, przewodniczący i sekretarz generalny hiszpańskich biskupów spotkali się z ministrem prezydencji w Pałacu Moncloa, a ton spotkania był następujący spotkanie był podobno zrelaksowany i serdeczny.
Kambodżańscy katolicy w Wikariacie Apostolskim Phnom Penh przygotowują się do Jubileuszu 2025. Omnes rozmawiał z ojcem Gianluca Tavola, misjonarzem Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych (PIME) w Kambodży od 2007 roku.
Federico Piana-23 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
Modlitwa i cisza przez rok. W ten sposób kambodżańscy katolicy w Wikariacie Apostolskim Phnom Penh przygotowują się do przeżycia Jubileusz 2025. W tym południowo-wschodnioazjatyckim kraju, gdzie chrześcijanie stanowią wyraźną mniejszość, około 0,2% całej populacji, w przeważającej mierze buddyjskiej, biskup wikariatu, bp Olivier Michel Marie Schmitthaeusler, chciał, aby przygotowania do nadchodzącego Roku Świętego stały się narzędziem umacniania wiary i użytecznym przykładem ewangelizacji. "W końcu modlitwa jest fundamentem naszego powołania, naszej podróży, naszego nawrócenia", wyjaśnia Omnes ojciec Gianluca Tavola, misjonarz Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych (PIME) w Kambodży od 2007 roku.
Związek z Matką Teresą
Urodzony we Włoszech duchowny, rektor wyższego seminarium duchownego w Phnom Penh i odpowiedzialny za sektor duszpasterski trzech małych wspólnot chrześcijańskich w mieście TaKhmao, położonym na południe od stolicy, podkreśla, że biskup wikariatu chciał połączyć obchody Roku Modlitwy ze zdaniem, które lubiła powtarzać Matka Teresa z Kalkuty: "To bardzo piękne wyrażenie, które mówi: owocem ciszy jest modlitwa; owocem modlitwy jest wiara; owocem wiary jest miłość; owocem miłości jest służba; owocem służby jest pokój".
Zaangażowanie parafii i rodzin
I właśnie zgodnie z tymi wskazaniami, we wszystkich parafiach i wspólnotach co miesiąc odprawiana jest modlitwa w intencji powołań i poświęcany jest czas na słuchanie Słowa Bożego, na przykład poprzez Lectio Divina. "Ale Monsignor Schmitthaeusler - mówi ojciec Tavola - poprosił również rodziny, aby przynajmniej raz w tygodniu zaplanowały czas wspólnej modlitwy trwającej dziesięć lub piętnaście minut, której towarzyszą chwile refleksji i dziękczynienia".
Opatrznościowa decyzja
Dla księdza Gianluca Tavola zwołanie Roku Modlitwy i Ciszy w związku z Jubileuszem jest opatrznościową decyzją. Ponieważ, jak mówi, "Kościół w Kambodży - który w ostatnim dziesięcioleciu ciężko pracował nad ewangelizacją i pogłębieniem wiary - potrzebuje czasu łaski, jakim jest Rok Święty, z luźną przestrzenią oddechową, z dłuższym oddechem. Modlitwa, cisza i odpoczynek z pewnością dobrze nam zrobią".
Młody Kościół
W Kambodży jest mniej niż 30 000 chrześcijan na 16 000 000 mieszkańców. Kościół ma jeden wikariat apostolski w Phnom Penh i dwie prefektury apostolskie w Battambang i Kompong-Cham. Po okresie cierpienia i ucisku spowodowanego wojnami i reżimami, "Kościół odrodził się w 1990 roku", wspomina misjonarz PIME, według którego "obecnie jest ponad stu księży, z których dwunastu jest Kambodżanami, podczas gdy istnieje dobra obecność instytutów zakonnych i żeńskich, w tym osób świeckich". Mniejszość, która jest znakiem miłości do bliźniego, podsumowuje ojciec Tavola: "Dzięki Bogu, w Kambodży jest wolność kultu, mamy swoją godność. W społeczeństwie jesteśmy obecni w edukacji i zdrowiu. Jesteśmy mali, ale kochamy wielkim sercem.
AutorFederico Piana
Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.
Za pośrednictwem swoich sieci społecznościowych, zwłaszcza profilu na Instagramie, Cecilia Mora chce przekazywać miłość Boga i radość chrześcijańskiego życia.
Nazywa się Cecilia Mora, ale dla przyjaciół jest Ceci. Życie i doświadczenie tej 26-letniej Meksykanki naznaczone jest ciągłym poszukiwaniem Boga i głębokim pragnieniem dzielenia się miłością Chrystusa z ludźmi wokół niej. Ona sama określa siebie jako "Katoliczka, córka, przyszła żona, przyjaciółka i towarzyszka". Jak każda młoda osoba, uwielbia "śpiew i taniec, spędzanie czasu z przyjaciółmi i rodziną".
Od najmłodszych lat Bóg był bardzo obecny w jej życiu. Cecilia została wprowadzona na drogę wiary przez swoich rodziców, którzy przekazali jej swoją miłość do Boga i nauczyli ją żyć zgodnie z chrześcijańskimi zasadami.
Jego dzieciństwo i dorastanie były przesiąknięte obecnością Boga, zarówno w domu, jak i w szkole. Ten solidny fundament położył podwaliny pod jego osobistą relację z Bogiem.
Krok w kierunku dojrzałości
Jednakże, kiedy Ceci doświadczyła przemieniającego spotkania ze swoją wiarą, miało to miejsce w kluczowym momencie jej życia: w wieku 18 lat.
W tym czasie wyjechała do Paryża i będąc z dala od domu, zdała sobie sprawę, że życie bez zasad "To bardzo fajne, ale oznaczało to większą odpowiedzialność za ich działania.
Mówi, że pewnego dnia, spacerując w pobliżu miejsca, w którym mieszkał, natknął się na kościół. Wszedł do środka i usiadł w ławce, obserwując co się dzieje. Okazało się, że rozpoczynała się msza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. To przeniosło ją bezpośrednio do jej szkoły, kiedy myślała, że inni ludzie decydują za nią, a w tym momencie ona sama postanowiła być bliżej Boga.
Została więc wolontariuszką w szkole dla dziewcząt. Według jej definicji było to "Jestem tutaj, nie zostawię cię samego". od Boga. Nawet jeśli brzmi to wyjątkowo, "To było decydujące dla mojej wiary, ponieważ potwierdziłem, że chcę być katolikiem, moja wiara przeszła od tradycji rodzinnej do osobistego przekonania.podkreśla, przekonana.
Dzielenie się wiarą w sieci
Pragnienie dzielenia się swoim doświadczeniem wiary i bycia narzędziem Bożej miłości doprowadziło ją na ścieżkę służby i ewangelizacji.
Za pośrednictwem swojego osobistego konta na Instagramie, @cecimorastara się szerzyć przesłanie Chrystusa i dzielić się Jego światłem z tymi, którzy śledzą ją w mediach społecznościowych. Dla Ceci platformy cyfrowe stanowią uprzywilejowaną przestrzeń do niesienia ewangelii nowym odbiorcom i łączenia się z tymi, którzy szukają duchowych odpowiedzi we współczesnym świecie.
Oprócz pracy online, Ceci znajduje "inspiracji i duchowej siły w modlitwie, uczestnictwie w Eucharystii i czytaniu żywotów świętych". Te chwile spotkania z sacrum pozwalają mu odnowić wiarę i kontynuować ścieżkę duchowego rozwoju.
Cecilia pragnie, aby jej życie było świadectwem odkupieńczej miłości Chrystusa. Pragnie być zapamiętana "jako ktoś, kto żył z pasją i oddaniem, zawsze szukając woli Bożej i hojnie dzieląc się Jego miłością". Jego największym pragnieniem jest, aby jego przykład zainspirował innych do poszukiwania Boga i znalezienia w Nim spełnienia i prawdziwej radości.
Ceci uosabia ciągłe poszukiwanie boskiej obecności w codziennym życiu i misję niesienia przesłania Chrystusa do każdego zakątka świata. W pewien sposób przypomina nam, że wiara jest osobistą i wspólną podróżą, ścieżką spotkania z Bogiem i innymi, która zaprasza nas do życia z autentycznością i hojnością.
Victoria, młoda kobieta, która zaprasza papieża do siebie: "To prosta rzecz, którą mogę zrobić, aby poczuł się jak w domu".
Victoria Caranti to młoda Argentynka, która ustanowiła swego rodzaju "tradycję" z papieżem: przynosi mu herbatę mate podczas audiencji, w których uczestniczy.
Victoria Caranti ma 26 lat i pochodzi z Argentyny, choć dorastała w Stanach Zjednoczonych. Podczas Wielkiego Tygodnia 2018 r. udało jej się dotrzeć do papieża Franciszka. kolega Argentyńczyk. Ten przypadkowy gest nie był jedynym. Wiele lat później, w 2021 r., przeniósł się do Rzymu, aby studiować teologię na uniwersytecie św. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża. Przez lata ponownie zapraszał papieża do współpracy przy różnych okazjach, przy których był z Ojcem Świętym.
Kilka miesięcy po powrocie do Stanów Zjednoczonych Victoria zachowała w pamięci kilka spotkań z papieżem Franciszkiem, naznaczonych typowym argentyńskim drinkiem. Victoria przynosi ten napój papieżowi, ponieważ wie, że on go lubi: "Jest to coś prostego, co mogę dla niego zrobić, aby mógł odpocząć, cieszyć się sobą, poczuć się jak w domu i na swojej ziemi. Mate służy do dzielenia się z innymi, a dla mnie obejmuje to Ojca Świętego. To dar móc to robić i mam nadzieję, że każdy może coś dla niego zrobić, nawet jeśli jest to coś prostego, jak trochę więcej modlitwy".
Jak wpadłeś na pomysł przyniesienia mate papieżowi?
-Kilka lat temu, w 2018 roku, kiedy przyjechałem do UNIV Podczas Wielkiego Tygodnia w Rzymie udało mi się dotrzeć do papieża Franciszka podczas audiencji generalnej. To był wspaniały moment i zawsze pamiętałem to jako LA kiedy dałem kolegę papieżowi.
Kiedy przyjechałem do Rzymu w 2021 roku, wciąż obowiązywało nas wiele przepisów dotyczących COVID. Więc nie myślałem o oddaniu mu partnera do listopada 2022 roku.
Byłam w Santa María la Mayor z moją przyjaciółką Cami, czekając na papieża, który przyjechał podziękować Dziewicy za swoją podróż do Bahrajnu. Cami był tym, który powiedział do mnie: "A jeśli dasz mu teraz mate? Picie mate w bazylice wydawało mi się trochę nie na miejscu, ale zdecydowałem się zaryzykować, gdy wychodziłem. Nie ma tu zbyt wielu barier. Byłem w stanie uklęknąć przed jej wózkiem inwalidzkim i zaoferować jej mate, którą przyjęła z przyjemnością i bojowym zwrotem "Nie zamierzasz mnie otruć, prawda?
Od tamtego czasu zawsze mam przy sobie tego kolegę, gdy widzę go z bliska.
Victoria ofiarowuje papieżowi matkę w Santa Maria Maggiore
Co powiedział ci papież za każdym razem, gdy przyprowadzałeś mu towarzysza?
-Powiedział mi kilka rzeczy, które świadczą o jego bliskości, uczuciu, poczuciu humoru....
Za drugim razem, gdy spotkałam go w Santa María la Mayor, powiedział do mnie: "Ale ty, co tu robisz? Zszokowało mnie to, ponieważ oznaczało to, że rozpoznał we mnie dziewczynę, która trzy miesiące wcześniej dała mu partnera.
Innym razem zapytał mnie, skąd jestem, a kiedy powiedziałem "Buenos Aires", jego twarz się rozjaśniła.
Kilka razy powiedział mi, jaki jest kolega: trochę za zimny, za gorący, za bogaty... lub "Cebás bardzo dobrze" (Jęczmień oznacza, że przygotowuję i serwuję mate). Trudno jest mieć wodę do mate w dobrej temperaturze i przejść przez kontrolę bezpieczeństwa, ponieważ nie przepuszczają metalowych butelek...
Pewnego razu, kiedy poszedłem z rodzicami i bratem na przesłuchanie, również daliśmy mu kolegę. Moja mama powiedziała mu, że bardzo się za niego modliła, a on ją poprawił: "Powiedz to samo, ale bez "bardzo"; ponieważ nie wierzy się tym, którzy dużo mówią". Powtórzył mi to przy innej okazji, kiedy dałem mu mate w klasie Pawła VI i popełniłem błąd, mówiąc "bardzo".
Ostatnim razem, gdy tam byliśmy, jedna z kobiet, która była ze mną, poprosiła go o odmówienie Zdrowaś Maryjo za jej brata. Papież zapytał ją o imię, a ona powiedziała, że to zrobi. Dwa razy poszłam z przyjaciółmi na jego urodziny, a on pogratulował im, a nawet dał im różaniec!
Co dla Argentyńczyków oznacza papież "współobywatel"?
Papież z matą ofiarowaną przez Victorię podczas audiencji generalnej
-Nie wiem, czy mogę mówić w imieniu wszystkich Argentyńczyków, ale dla mnie fakt, że papież jest Argentyńczykiem, jest bardzo szczególny. Oczywiście kocham, wspieram i chwalę papieża, kimkolwiek jest, ponieważ jest on wikariuszem Chrystusa. Ale to bardzo wyjątkowe mieć papieża z ojczyzny, który mówi do ciebie z twoim akcentem, zna twoją kulturę i zwyczaje.
Papież Franciszek jest bardzo przystępny, a dla mnie fakt, że jest Argentyńczykiem, czyni go jeszcze bardziej przystępnym. Możliwość poznania go w ten sposób ułatwia mi modlitwę za niego i dostrzeżenie osoby, która jest głową Kościoła.
Żaden inny papież nie zatrzymałby popemobile dla kolegi! Zdaję sobie więc sprawę, że jest to bardzo wyjątkowe wydarzenie w moim życiu. Zapamiętam to na zawsze, aby nie zapomnieć, że wszyscy kolejni papieże będą darzeni takim samym uczuciem, nawet jeśli nie pochodzą z mojego kraju, ponieważ Kościół jest powszechny.
Co najbardziej uderza cię w osobowości papieża Franciszka?
-Jego bliskość i hojność. Daje siebie przez cały dzień. Ma dużo pracy i ciężar całego Kościoła na swoich barkach. Jest starym człowiekiem, ale to go nie powstrzymuje.
Jest z ludźmi przez cały czas i stoi z tobą tak, jakbyś był jedyną osobą w tym momencie, podczas gdy w rzeczywistości jesteś nikim!
Jest prosty i czuły. Żartuje, jak twój dziadek, ale mówi też poważnie i stawia wymagania. Jest święty. Nikt w jego wieku nie robi nawet połowy tego, co on i to z uśmiechem.
Czy nadal będziesz go przyprowadzać?
-Tak, skorzystam z możliwości, które mam! Nie mogę chodzić na przesłuchania tak często, ponieważ mam zajęcia i wracam do USA, ale spróbuję jeszcze raz.
Czy poza tymi okazjami spotkałeś go w innym czasie?
-Nie miałem jeszcze okazji, ale zobaczymy, czy mi się uda!
Osoby niepełnosprawne: w kierunku kultury "pełnego włączenia".
Papież Franciszek przyjął niedawno uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, wzywając do promowania "kultury integralnej integracji" osób niepełnosprawnych.
Giovanni Tridente-22 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
11 kwietnia papież Franciszek wystosował silny apel aby promować "kulturę integralnej integracji" osób niepełnosprawnych, przezwyciężając utylitarną i dyskryminującą mentalność "kultury odrzucenia", przyjmując na audiencji w Sali Clementina uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych.
"Kiedy ta podstawowa zasada nie jest chroniona, nie ma przyszłości ani dla braterstwa, ani dla przetrwania ludzkości" - upomniał papież, odnosząc się do zasady nienaruszalnej godności każdej istoty ludzkiej, niezależnie od jej stanu.
Uznając postępy poczynione w wielu krajach, Franciszek potępił fakt, że w zbyt wielu częściach świata osoby niepełnosprawne i ich rodziny są nadal "izolowane i spychane na margines życia społecznego". Jest to sytuacja nie tylko w najbiedniejszych krajach, gdzie niepełnosprawność "często skazuje ich na nędzę", ale także w kontekstach większego dobrobytu gospodarczego.
Mentalność przekrojowa
Dla papieża "kultura odrzucenia" jest przekrojowa i nie ma granic. Prowadzi do oceny życia wyłącznie na podstawie "kryteriów utylitarnych i funkcjonalnych", zapominając o wewnętrznej godności każdej osoby niepełnosprawnej, "w pełni ludzkiego podmiotu, posiadającego prawa i obowiązki".
Szczególnie podstępnym aspektem tej mentalności jest tendencja do tego, by osoby niepełnosprawne czuły się "ciężarem dla siebie i swoich bliskich". "Rozprzestrzenianie się tej mentalności przekształca kulturę odrzucania w kulturę śmierci" - dodał Franciszek, przypominając, że "ludzie nie są już odczuwani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić".
Aby przeciwdziałać temu zjawisku, papież wezwał do "promowania kultury integracji, tworzenia i wzmacniania więzi przynależności do społeczeństwa". Potrzebne jest chóralne zaangażowanie rządów, społeczeństwa obywatelskiego i samych osób niepełnosprawnych jako "protagonistów zmian".
Pomocniczość i uczestnictwo
"Pomocniczość i uczestnictwo to dwa filary skutecznej integracji", kontynuował, podkreślając znaczenie ruchów promujących aktywne uczestnictwo społeczne. Jest to droga, która wymaga "zdecydowania i umiejętności znalezienia skutecznych sposobów" na realizację pewnego rodzaju nowego humanizmu, zgodnie z tym, co zostało już powtórzone w "...nowym humanizmie".Fratelli Tutti"Jakiekolwiek zaangażowanie w tym kierunku staje się wysokim przejawem dobroczynności".
Godność dla wszystkich
Na początku tego miesiąca pojawił się kolejny dokument odnoszący się do tych kwestii, Deklaracja "Dignitas infinita" Dykasterii Nauki Wiary, która podkreśla, że każda istota ludzka ma taką samą wewnętrzną godność, niezależnie od tego, czy potrafi ją odpowiednio wyrazić.
Temat niepełnosprawności jest szczególnie poruszany w numerach 53 i 54, które podkreślają "kulturę odrzucania" osób o różnych zdolnościach, aktualne wyzwanie, które wymaga większej uwagi i troski, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w niektórych kulturach ludzie ci żyją w sytuacjach wielkiej marginalizacji. Z drugiej strony, pomoc osobom znajdującym się w najbardziej niekorzystnej sytuacji jest właśnie "kryterium weryfikacji prawdziwej dbałości o godność każdej osoby".
Również w tym przypadku istnieje nieuniknione odniesienie do "Fratelli Tutti": "Opanowanie kruchości oznacza siłę i czułość, walkę i płodność pośród funkcjonalistycznego i prywatyzującego modelu". Oznacza to, krótko mówiąc, "przejęcie kontroli nad teraźniejszością w jej najbardziej marginalnej i niepokojącej sytuacji i możliwość namaszczenia jej godnością".
Chesterton i to, czego mężczyźni nienawidzą... nie bez powodu
Ediciones Encuentro wydaje "Cosas que los hombres odian con razón" (2024), który zbiera artykuły opublikowane przez Chestertona w 1911 roku w "The Illustrated London News". Jest to szósty tom z serii wydawanej przez Encuentro.
Loreto Rios-22 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
Od 1905 r. do swojej śmierci w 1936 r. słynny angielski pisarz G. K. Chesterton (Londyn, 1874-Beaconsfield, 1936) regularnie pisywał w londyńskim tygodniku "The Illustrated London News", założonym w 1842 r. przez Herberta Ingrama i Marka Lemona, który zniknął z rynku w 2003 r.
Najnowszy tom, opublikowany w lutym tego roku we współpracy z Klubem Chestertona Uniwersytetu San Pablo CEU (Fundacja Kulturalna Ángel Herrera Oria), pod tytułem ".Rzeczy, których ludzie słusznie nienawidzą"Książka została wydana w naszym języku w tym samym roku, co 150. rocznica urodzin pisarza, urodzonego w Londynie w 1874 roku, i zawiera artykuły opublikowane w 1911 roku. Publikacje te poprzedzają zatem wstąpienie Chestertona do Kościoła katolickiego, które miało miejsce w 1911 roku. w 1922 r..
Rzeczy, których ludzie słusznie nienawidzą
AutorG. K. Chesterton
Redakcja: Encounter
Strony: 230
Madryt: 2024
Człowiek, który został nazwany "apostołem zdrowego rozsądku", porusza szeroki zakres tematów, od Bożego Narodzenia, literatury i wojny po rodzinę, małżeństwo, religię i prasę, wśród wielu innych, pokazując swój szczególny dowcip i ironię.
Dzięki Chestertonowi każda okazja może być punktem wyjścia do refleksji na dowolny temat, niezależnie od tego, czy jest to okólnik od ludzi, którzy "chcieli ożywić w Anglii religię pogańskich Sasów", aby porozmawiać o koncepcjach nowoczesności lub starożytności; moda damska, aby skomentować, że poligamia "naprawdę oznacza niewolnictwo"; lub wegetariańskie jedzenie, aby zilustrować, jak język może być przekręcony, aby uniknąć nazywania czegoś po imieniu.
Współczesny czytelnik przekona się, że wiele z przedstawionych tu idei może być istotnych dla naszego dzisiejszego społeczeństwa, pomimo ponad stuletniego dystansu, który dzieli nas od tych artykułów.
Słoneczny poranek, nie pozbawiony pewnego chłodu, towarzyszył słowom papieża Franciszka przed odmówieniem Regina Coeli z okna papieskiego mieszkania.
Zwracając się do znacznie większej grupy wiernych zgromadzonych na Placu Świętego Piotra w Watykanie, papież podkreślił, że Bóg, Dobry Pasterz, kocha każde stworzenie z osobna. "Dobry Pasterz] myśli o każdym z nas jako o miłości swojego życia" - przypomniał wiernym papież.
Ta idea, podkreślił papież, "nie jest figurą retoryczną". Chrystus kocha nas, ponieważ, jak pasterz, żyje z nami dniem i nocą: "Bycie pasterzem, zwłaszcza w czasach Chrystusa, nie było tylko pracą, ale życiem: nie chodziło o posiadanie określonego zawodu, ale o dzielenie całych dni, a nawet nocy, z owcami, o życie w symbiozie z nimi", wyjaśnił papież.
Papież podkreślił, że pośród kryzysów egzystencjalnych tak wielu ludzi, którzy "uważają się za nieodpowiednich, a nawet błędnych, Jezus mówi nam, że zawsze mamy dla Niego wielką wartość". I możemy stać się świadomi tej miłości Chrystusa tylko poprzez szukanie chwil "modlitwy, adoracji, uwielbienia, bycia w obecności Chrystusa i pozwalania sobie na Jego pieszczoty".
Wołanie o pokój
Papież przypomniał o obchodzonym dziś przez Kościół katolicki Światowym Dniu Modlitw o Powołania. W tym kontekście wezwał do "budowania pokoju i odkrywania polifonii charyzmatów w Kościele".
Pokój był głównym tematem ostatniej części słów papieża przed pozdrowieniami. Franciszek nie zapomniał o obszarach świata, w których pokój wciąż pozostaje w sferze marzeń.
W ten sposób zaprosił do modlitwy za sytuację na Bliskim Wschodzie, która, jak podkreślił, nadal budzi jego niepokój. Papież powtórzył swój apel, aby "nie poddawać się logice zemsty wojny" i poprosił, aby "zwyciężył dialog i dyplomacja".
Nie zapomniał również o wojnie w Izraelu i Palestynie, a także o potrzebie kontynuowania modlitwy za męczenników na Ukrainie i poprosił o modlitwę za duszę Matteo Pettinariego, misjonarza Consolaty, który zginął w wypadku samochodowym na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Innocent Chaula: "Dzięki Panu, mamy wiele rodzimych powołań w Tanzanii".
W najbliższą niedzielę Papieskie Stowarzyszenia Misyjne organizują Dzień Rodzimych Powołań, aby zebrać fundusze na wsparcie powołań rodzących się na terenach misyjnych. W tym wywiadzie ojciec Innocent Chaula opowiada o krajobrazie powołaniowym w swoim kraju, Tanzanii.
W niedzielę 21 kwietnia przypada Rodzimy Dzień Powołań, organizowany przez Papieskie Stowarzyszenia Misyjne w celu zebrania funduszy na wsparcie powołań powstających na terenach misyjnych. Stronę internetową poświęconą temu dniu można znaleźć pod adresem tutaj.
Jako przykład rodzimego powołania, Omnes przeprowadził wywiad z ojcem Innocentem Chaula. Pochodzący z TanzaniaPoczuł powołanie, gdy był bardzo młody. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Kościelnym San Damaso w Madrycie, a po ukończeniu studiów powróci do swojej rodzinnej diecezji. W tym wywiadzie opowiada o sytuacji rodzimych powołań w swoim kraju i znaczeniu Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych we wspieraniu tych powołań. Obecnie PMS wspiera 725 seminariów na całym świecie, a wsparcie finansowe na rok 2023 wyniosło 16 247 679,16 €.
Jak wyglądał Twój proces powołania?
Urodziłem się w Njombe, w Tanzanii, w 1983 roku, w rodzinie na wpół chrześcijańskiej, na wpół pogańskiej. Poczułem powołanie do kapłaństwa, gdy byłem bardzo młody, miałem 5 lat, wydawało mi się to żartem. Dzięki pracy Misjonarzy Consolata, w szczególności ojca Camillo Calliari IMC, i wierze mojej matki, powołanie postępowało krok po kroku, aż do czasu, gdy napisałem list, aby zostać formowanym jako seminarzysta diecezjalny w diecezji Njombe.
Moja formacja kapłańska rozpoczęła się w niższym seminarium św. Józefa - Kilocha w Njombe, a następnie w wyższym seminarium św. Augustyna-Peramiho w Songea. Zostałem wyświęcony w 2014 roku. Obecnie studiuję teologię dogmatyczną na Uniwersytecie Kościelnym San Damaso w Madrycie.
Jaka jest obecna sytuacja rodzimych powołań w Tanzanii?
Dzięki Bogu, w Tanzanii mamy wiele rodzimych powołań. Mamy siedem głównych seminariów (jedno zbudowane 6 lat temu) z ponad 1500 seminarzystami, 25 mniejszych seminariów i ponad 86 zgromadzeń zakonnych z ponad 12000 zakonników.
Jak wygląda praca OMP w odniesieniu do tych powołań?
Piotra Apostoła, które jest służbą misyjną Kościoła mającą na celu wspieranie powołań powstających na terenach misyjnych. Piotra Apostoła (POSPA) zostało utworzone w celu wspierania rodzimego duchowieństwa. Jego misją jest towarzyszenie wielu młodym ludziom, którzy pragną odpowiedzieć na swoje powołanie do kapłaństwa lub życia konsekrowanego, ale nie mają środków niezbędnych do ukończenia formacji.
W odniesieniu do tych powołań pomaga nam na różne sposoby: modlitwą, modlitwą o rodzime powołania. To jest pierwsza pomoc, ponieważ jest to sieć modlitw w tej sprawie; i ze wsparciem finansowym lub materialnym dla następujących:
-Budowa/rehabilitacja większych i mniejszych seminariów oraz ośrodków szkoleniowych.
-Stypendia dla seminarzystów, aby pomóc w pokryciu zwykłych kosztów życia w seminarium i w ośrodkach formacyjnych (seminaria propedeutyczne w diecezjach i nowicjaty w zgromadzeniach).
-Stypendia dla formatorów wyższych i niższych seminariów duchownych.
Jak obchodzony jest Dzień Rodzinnych Powołań w Tanzanii?
Współpracujmy z Papieskim Dziełem św. Piotra i zróbmy tydzień przygotowawczy do tego dnia, zapraszając wszystkich do modlitwy o powołania (jak nowenna). Odbywa się to zarówno w parafiach, jak i w małych wspólnotach chrześcijańskich i rodzinach.
Tego samego dnia wielu parafian składa datek lub zbiórkę na wsparcie rodzimych powołań. Ponieważ są biedni, datki są bardzo małe. Zamiast wpłacać duże sumy pieniędzy, ludzie przekazują żywność ze swoich gospodarstw. Jest to bogactwo, które wielu ludzi posiada w wioskach. Większość darowizn to krowy, kozy, kurczaki, ryż, kukurydza, fasola, wszelkiego rodzaju owoce. Dlatego konieczne jest, aby diecezja lub parafia miała ciężarówkę lub furgonetkę, aby zabrać wszystko z wiosek do seminarium lub centrum formacyjnego.
Zdolność do dawania i współpracy nie jest mierzona tylko ilością pieniędzy lub dóbr, które ktoś posiada, ale chęcią i sercem, z jakimi oferuje. Ważne jest, aby wiedzieć, że nawet jeśli ludzie są biedni, są gotowi wnieść to, co mają.
Jakie wyzwania duszpasterskie dostrzegasz w swoim kraju, aby powołania mogły nadal wzrastać?
W Tanzanii Kościół katolicki stoi przed wieloma wyzwaniami duszpasterskimi, aby powołania mogły nadal rosnąć. Niektóre z tych wyzwań obejmują:
-Ubóstwo i brak środków: Wiele obszarów Tanzanii jest ubogich, co może ograniczać dostęp do edukacji i formacji niezbędnej do powołania zakonnego. Brak środków finansowych na utrzymanie seminarzystów i kandydatów do życia zakonnego może być znaczącą przeszkodą.
-Dostęp do edukacji i szkoleń: W niektórych regionach dostęp do wysokiej jakości edukacji i programów formacji religijnej może być ograniczony. Utrudnia to odpowiednie przygotowanie młodych ludzi, którzy chcą realizować powołanie zakonne.
-Presja kulturowa i społeczna: W niektórych społecznościach istnieje presja kulturowa i społeczna, która zniechęca do wyboru życia zakonnego lub kapłańskiego. Młodzi ludzie mogą napotkać opór lub brak zrozumienia ze strony swoich rodzin i społeczności, gdy wyrażają swoje pragnienie realizacji powołania zakonnego.
-Interakcje z innymi religiami: Tanzania jest krajem zróżnicowanym religijnie, z mieszanką chrześcijaństwa, islamu i rdzennych tradycji. Kościół katolicki musi znaleźć sposoby na dialog z innymi religiami i kulturami w sposób pełen szacunku i konstruktywny.
-Zmiany kulturowe i sekularyzacja: Podobnie jak w innych częściach świata, Tanzania również stoi przed wyzwaniem sekularyzacji i zmian kulturowych, które mogą wpływać na spadek powołań religijnych. Nowoczesne społeczeństwo i jego wartości mogą konkurować z powołaniami.
Jak myślisz, jakie są powody, dla których w Afryce jest więcej powołań niż w Europie?
Może to być spowodowane wieloma czynnikami:
-Duszpasterstwo rodzin i młodzieży: Skuteczne duszpasterstwo rodzin i młodzieży w Tanzanii nie tylko wzmacnia wiarę i życie duchowe ludzi, ale także tworzy środowisko sprzyjające rozwojowi rodzimych powołań. Koncentrując się na holistycznej formacji, towarzyszeniu, edukacji wiary i aktywnej promocji powołań, Kościół w Tanzanii może inspirować i prowadzić więcej młodych ludzi do podążania za ich powołaniem do służby Bogu i społeczności.
-Siła wiary: W wielu krajach afrykańskich wiara katolicka jest integralną częścią codziennego i kulturalnego życia społeczności. Ta siła wiary może zainspirować więcej młodych ludzi do rozważenia życia zakonnego lub kapłańskiego.
-Potrzeba posługi duszpasterskiej: Na obszarach wiejskich i mniej rozwiniętych potrzeba posługi duszpasterskiej jest wysoka. Może to zmotywować więcej osób do odpowiedzi na wezwanie do służenia swoim społecznościom jako kapłani lub zakonnicy.
Kontekst społeczno-ekonomiczny: W Europie społeczeństwo przeszło znaczące zmiany społeczno-ekonomiczne, w tym wzrost sekularyzmu i spadek praktyk religijnych w niektórych regionach. Z kolei w Tanzanii i innych krajach afrykańskich religia pozostaje ważną częścią tożsamości kulturowej i społecznej.
-Populacja młodzieży: Tanzania ma młodą populację, z wieloma młodymi ludźmi poszukującymi celu i sensu w swoim życiu. Życie religijne może zaoferować im znaczący sposób przeżywania swojej wiary i służenia innym.
-Wsparcie społeczności: W wielu afrykańskich społecznościach istnieje silne wsparcie społeczności dla tych, którzy wybierają życie zakonne lub kapłańskie. Wsparcie to może zachęcić więcej młodych ludzi do podążania tą ścieżką.
-Dostęp do zasobów: Podczas gdy zasoby mogą być ograniczone w porównaniu z Europą, solidarność społeczna i wsparcie organizacji misyjnych, takich jak Papieskie Dzieło Świętego Piotra, może pomóc przezwyciężyć te wyzwania i ułatwić formację powołaniową.
Ważne jest, aby pamiętać, że każdy kraj i kultura ma swój własny, unikalny kontekst, a na powołania zakonne wpływają różne czynniki. Pewne jest to, że zarówno w Tanzanii, jak i w Europie, powołania zakonne są świadectwem Bożego wezwania i pragnienia jednostek, by żyć swoją wiarą w sposób zaangażowany i służyć Kościołowi i społeczności.
Zgodnie z Konstytucją Republiki Turcji, termin "Turek", z politycznego punktu widzenia, obejmuje wszystkich obywateli Republiki, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego lub narodowości. religia. Mniejszości etniczne w rzeczywistości nie mają oficjalnego statusu.
Między nowoczesnością a tradycją, sekularyzmem a odrodzeniem islamu
Statystyki pokazują, że większość populacji mówi po turecku jako języku ojczystym; znaczna mniejszość mówi po kurdyjsku, podczas gdy niewielka liczba obywateli używa arabskiego jako pierwszego języka. Chociaż szacunki dotyczące populacji kurdyjskiej w Turcji nie zawsze były wiarygodne, na początku tego wieku Kurdowie stanowili około jednej piątej ludności kraju. Są oni obecni w dużej liczbie we wschodniej Anatolii, gdzie stanowią większość populacji w kilku prowincjach. Inne mniejszościowe grupy etniczne oprócz Kurdów i Arabów to Grecy, Ormianie i Żydzi (którzy mieszkają prawie wyłącznie w Stambule), a także Czerkiesi i Gruzini, którzy mieszkają głównie we wschodniej części kraju.
Podobnie jak w innych krajach Bliskiego Wschodu, patriarchalny i patrylinearny model przetrwał w Turcji na większości obszarów wiejskich, gdzie rodziny gromadzą się wokół wodza i tworzą prawdziwą solidarność i struktury społeczne w wiosce, często mieszkając we wspólnych lub sąsiednich przestrzeniach. Na tych obszarach, gdzie tradycyjne społeczeństwo jest nadal dominującym modelem, praktyki i zwyczaje przodków przetrwały i przenikają wszystkie etapy życia rodzinnego (uważanego za centrum społeczeństwa, często ze szkodą dla jednostki): od celebracji małżeństwa, przez poród, po obrzezanie synów.
Według oficjalnych statystyk, 99 % tureckiej populacji to muzułmanie (10 % szyici).
Oprócz większości muzułmańskiej, są tu także niewielkie mniejszości Żydów i chrześcijan (ci ostatni podzieleni są na greckich prawosławnych, ormiańskich prawosławnych, katolików i protestantów).
Kraj jest konstytucyjnie świecki. W rzeczywistości od 1928 r., ze względu na poprawkę do konstytucji, islam nie jest już uważany za oficjalną religię państwową. Od tego czasu miało miejsce wiele napięć spowodowanych ścisłym sekularyzmem narzuconym przez instytucje, postrzeganym przez niektórych jako ograniczenie wolności religijnej. Na przykład noszenie zasłony (a także tradycyjnego tureckiego nakrycia głowy, tarbush) było przez długi czas zakazane w miejscach publicznych, dopóki nowa poprawka do konstytucji, przyjęta w lutym 2008 r. pośród wielu kontrowersji, nie pozwoliła kobietom na powrót do noszenia jej na kampusach uniwersyteckich.
Co więcej, do 1950 r. nauczanie religii nie było dozwolone; dopiero po tej dacie prawo państwowe zezwoliło na zakładanie szkół religijnych i uniwersyteckich wydziałów teologicznych, a także na nauczanie religii w szkołach państwowych. Pokazuje to dość interesujący element: oprócz świeckiej i zurbanizowanej elity, duża część ludności wiejskiej Turcji pozostaje głęboko zakorzeniona w wierze islamskiej i tradycyjnych wartościach.
Przez lata siły zbrojne nieustannie podkreślały swoją prerogatywę jako gwaranta tureckiej świeckości, której znaczenie uważają za fundamentalne, do tego stopnia, że wielokrotnie interweniowały w życie publiczne państwa, gdy tylko dostrzeżono jakiekolwiek zagrożenie dla samego sekularyzmu, W ostatnim czasie wydaje się to bardziej niż kiedykolwiek kwestionowane zarówno przez obecność prezydenta Recepa Tayypa Erdoğana (który wraz z popierającą go partią AKP deklaruje się jako umiarkowany islamista), jak i przez powszechne przebudzenie żądań religijnych we wszystkich sferach.
Ruch Fethullaha Gülena
Fethullah Gülen urodził się w 1938 roku. Syn imama, Gülen był uczniem Saida Nursiego, zmarłego w 1960 r. mistyka kurdyjskiego pochodzenia, a po zostaniu muzułmańskim teologiem założył masowy ruch - oparty na wsparciu pełnych pasji wolontariuszy, którzy wnieśli również własne środki finansowe do sprawy - który, począwszy od edukacji studentów w latach 70. XX wieku, zaczął liczyć się w samej Turcji (gdzie początkowo był wspierany przez Erdoğana, który później stał się jego arcywrogiem) do tego stopnia, że sam Gülen zaczął liczyć na wsparcie Erdoğana, który później stał się jego arcywrogiem, w samej Turcji (gdzie początkowo był wspierany przez Erdoğana, który później stał się jego arcywrogiem, do tego stopnia, że sam Gülen został oskarżony o bycie jednym z inicjatorów nieudanego zamachu stanu przeciwko Erdoğanowi w 2016 r.), ponad milion zwolenników i ponad 300 prywatnych szkół islamskich. Mówi się, że ponad 200 instytucji edukacyjnych rozpowszechnia idee Gülena za granicą (zwłaszcza w tureckojęzycznych krajach byłego Związku Radzieckiego, gdzie potrzeba odzyskania tożsamości etnicznej i duchowej po wiekach obskurantyzmu jest najsilniejsza). Ponadto jego zwolennicy posiadają bank, kilka stacji telewizyjnych i gazet, wielojęzyczną stronę internetową i organizacje charytatywne.
Ruch Fethullaha Gülena przedstawiany jest jako naturalna kontynuacja dzieła Saida Nursiego, który głosił potrzebę walki z ateizmem przy użyciu nie tylko oręża wiary, ale także nowoczesności i postępu, jednocząc się w tym celu z chrześcijanami i wyznawcami innych religii. Z tego powodu stał się sławny zarówno we własnym kraju (skąd zresztą zdecydował się przenieść do Stanów Zjednoczonych ze względu na ryzyko oskarżeń pod jego adresem ze strony tureckich instytucji, które wraz ze świeckimi elitami uważają go za niedopuszczalne zagrożenie), jak i we własnym kraju (skąd zresztą zdecydował się przenieść do Stanów Zjednoczonych ze względu na ryzyko oskarżeń pod jego adresem ze strony tureckich instytucji, które wraz ze świeckimi elitami uważają go za niedopuszczalne zagrożenie), Posunął się nawet do spotkania z czołowymi postaciami głównych wyznań, takimi jak papież Jan Paweł II w 1998 r. oraz kilku prawosławnych patriarchów i rabinów.
W rzeczywistości głównym celem ruchu Gülena jest ponowne uczynienie islamu głównym bohaterem tureckiego państwa i instytucji, dokładnie tak, jak miało to miejsce w czasach osmańskich, oraz uczynienie z jego kraju oświeconego lidera dla całego świata islamskiego, a zwłaszcza świata tureckojęzycznego. Wynika z tego, że matryca samego ruchu jest islamska i pan-turecko-nacjonalistyczna i ze swej natury musi ścierać się z innym rodzajem nacjonalizmu obecnym w Turcji, świeckim i kemalistowskim, który z jednej strony patrzy na Europę i Zachód jako idealnych partnerów Ankary, ale z drugiej strony nie rozwiązuje nierozstrzygniętych kwestii, które wciąż szkodzą wizerunkowi kraju na świecie i powodują cierpienie całych narodów: Kurdów i Ormian, a także Greków i Cypryjczyków na północy.
Turcja i Europa
Turcja złożyła wniosek o członkostwo we Wspólnocie Europejskiej (obecnie włączonej do UE) w 1959 r., a umowa stowarzyszeniowa została podpisana w 1963 roku. W 1987 r. ówczesny premier Özal złożył wniosek o pełne członkostwo. W międzyczasie więzi gospodarcze i handlowe między Turcją a UE (już w 1990 r. ponad 50 % eksportu Ankary trafiało do Europy) stawały się coraz silniejsze, dając znaczny impuls żądaniom Republiki Turcji w Brukseli, która jednak nadal ma poważne obawy wobec tego euroazjatyckiego kraju, głównie ze względu na turecką politykę w zakresie praw człowieka (w szczególności kwestię kurdyjską, która zostanie przeanalizowana w następnym rozdziale), Kwestia kurdyjska, która zostanie omówiona w późniejszym artykule), drażliwą kwestię Cypru i rosnące odrodzenie konfliktu między świeckimi i religijnymi ludźmi (kolejnym powodem do niepokoju jest bardzo silna władza wojska w kraju jako strażników konstytucji i świeckości państwa, co poważnie zagraża niektórym podstawowym wolnościom obywateli).
Pomimo tych obaw, w 1996 r. ustanowiono unię celną między Ankarą a UE, podczas gdy kolejne rządy tureckie zwielokrotniły swoje wysiłki w nadziei na rychłe przystąpienie: reformy w zakresie wolności słowa i prasy, używania języka kurdyjskiego, innowacji kodeksu karnego i ograniczenia roli wojska w polityce. W 2004 r. zniesiono karę śmierci. W tym samym roku UE zaprosiła Turcję do przyczynienia się do rozwiązania długotrwałego konfliktu między Grekami cypryjskimi a Turkami cypryjskimi poprzez zachęcanie frakcji tureckiej - która okupuje, przy wsparciu Ankary, północ kraju - do poparcia sponsorowanego przez ONZ planu zjednoczenia, który miał poprzedzać wejście Cypru do Unii Europejskiej. Podczas gdy rządowi w Ankarze udało się nakłonić tureckojęzyczną ludność na północy do głosowania za planem, przytłaczająca grecka większość na południu odrzuciła go. Tak więc w maju 2004 r. wyspa stała się częścią UE jako podzielone terytorium i tylko południowa część wyspy, pod kontrolą uznanego przez społeczność międzynarodową rządu cypryjskiego, otrzymała prawa i przywileje wynikające z członkostwa w UE.
Formalne negocjacje w sprawie przystąpienia Turcji do UE rozpoczęły się ostatecznie w 2005 roku. Negocjacje utknęły jednak w martwym punkcie, ponieważ Ankara, uznając Cypr za pełnoprawnego członka UE, nadal odmawia pełnego uznania dyplomatycznego rządu cypryjskiego i odmawia otwarcia swojej przestrzeni powietrznej i morskiej dla cypryjskich samolotów i statków. Problemy polityczne są jednak tylko niewielkim aspektem bardziej złożonej kwestii turecko-europejskiej.
Erdoğan
Nie tylko Cypr stoi na drodze Turcji do członkostwa w UE. Sam prezydent Recep Tayyip Erdoğan jest symbolem tureckiej równowagi między Wschodem a Zachodem.
Erdoğan, urodzony w 1954 roku, zajmował kilka stanowisk politycznych, zanim został prezydentem Turcji w 2014 roku. Wyłonił się jako wiodąca postać w tureckiej polityce w latach 90. jako burmistrz Stambułu na konserwatywnej platformie islamskiej. W 2001 r. był współzałożycielem Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), którą poprowadził do zwycięstwa wyborczego w 2002 roku. Podczas swojej kadencji Erdoğan przeprowadził kraj przez okres wzrostu gospodarczego. Jednak jego rząd był również przedmiotem kontrowersji dotyczących demokracji, praw człowieka i wolności prasy. Erdoğan skutecznie skonsolidował władzę dzięki reformom konstytucyjnym (w tym reformie prezydenckiej z 2017 r.) i spotkał się zarówno z krajową, jak i międzynarodową krytyką za swoją autorytarną politykę, w tym represje wobec opozycji politycznej i ograniczanie wolności słowa. Jego polityka zagraniczna charakteryzuje się aktywnym zaangażowaniem w konflikty regionalne (w tym wsparciem dla różnych islamskich ruchów fundamentalistycznych) i oportunistyczną polityką wobec partnerów międzynarodowych.
Wraz z porażką w ostatnich wyborach lokalnych w marcu 2024 r. w największych miastach kraju, era Erdoğana może zmierzać ku upadkowi - a może tak jest?
AutorGerardo Ferrara
Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.
Misje w pustej Hiszpanii z młodymi ludźmi z Regnum Christi
"Służąc, wchodzisz w tajemnicę Boga, który daje siebie", mówi Idris Villalba, który tym zdaniem daje klucz do misji, które przeprowadził w Wielkim Tygodniu z grupą Regnum Christi.
Pusta Hiszpania" jest przedmiotem troski wielu osób, w tym Kościoła. Nie jest zatem zaskakujące, że podczas Wielkanoc Grupa katolików zdecydowała się wyjechać na misję do wiejskiej wioski w Estremadurze, aby pomóc w działalności duszpasterskiej. Carlos Piñero, wikariusz ds. ekonomicznych i proboszcz dwóch wiosek, Valdefuentes i Montánchez, w diecezji Coria-Cáceres, przyjął na tydzień grupę młodych ludzi ze szkoły w Coria-Cáceres. Regnum Christi.
Don Carlos wyjaśnia, że Valdefuentes i Montánchez "to dwie wioski położone około 50 kilometrów od Cáceres, które doświadczają sytuacji wydrążonej Hiszpanii. Młodzi ludzie stopniowo wyjeżdżają, pozostali mieszkańcy są w podeszłym wieku, a wskaźnik śmiertelności jest wysoki". Co więcej, "młodzi ludzie, którzy zostają, nie mają punktu odniesienia w postaci innych młodych ludzi, którzy również żyją wiarą".
Przypadek Montánchez jest nieco bardziej szczególny, ponieważ jest to "miasto o głęboko zakorzenionej tradycji religijnej, ponieważ obecność wspólnot religijnych jest zauważalna od lat". Proboszcz podkreśla jednak, że wciąż brakuje "odniesienia do bardziej zaangażowanego apostolatu".
Duch misji
Z tego powodu, kiedy grupa misjonarzy zorganizowana przez Idrisa Villalbę przybyła do Estremadury, Don Carlos poprosił ich, aby "pomogli ludziom świętować Wielki Tydzień. Aby zaangażowali się w różne działania grup wiejskich, aby podczas tych obchodów czuli się jeszcze bardziej dumni".
Jednocześnie wikariusz i proboszcz chciał, aby z jednej strony grupa młodych ludzi z miasta pokazała, że "można cieszyć się Wielkim Tygodniem, angażując się w Kościół". Z drugiej strony, chciał również, aby "misjonarze poznali ludzi, dla których Jezus ma upodobanie, takich jak ludzie, którzy przechodzą przez chorobę, żałobę lub są samotni".
W obliczu tych próśb, misjonarz Idris Villalba wyjaśnia, że ideą grupy "było oddanie się do dyspozycji na wszystko, co Bóg chciał przynieść poprzez ten projekt". Jednak to, co zastali po przyjeździe, różniło się od tego, czego się spodziewali, "ale było bardzo owocne".
Idris potwierdza, że "pusta Hiszpania", do której pojechali, "wcale nie jest taka pusta". Znaleźli wspólnotę, której mogli towarzyszyć "w codziennym życiu, od porannej modlitwy z niektórymi zakonnicami po odwiedzanie ludzi, aby udzielić im komunii i osobiście pomagać mieszkańcom w trudnych sytuacjach". Pomagali także proboszczowi podczas celebracji liturgicznych.
Misjonarz podsumowuje swoją pracę w diecezji słowami: "Byliśmy świadkami tego, że w wioskach, w których byliśmy, w zwykłym Wielkim Tygodniu są ludzie, którzy wierzą, że warto poświęcić kilka dni swojego życia na służbę innym".
Misje i wspomnienia
Wnętrze kościoła podczas obchodów Wielkiego Tygodnia
Wielki Tydzień to szczególny liturgiczny czas skupienia i kontemplacji. Idea ta może kolidować z działalnością misyjną, która polega na "wychodzeniu na zewnątrz". Idris wyjaśnia, że wiąże się to z "ryzykiem pozostania powierzchownym". W rzeczywistości, kiedy wyruszył ze swoją grupą do tych wiosek w Estremadurze, myślał "że spędzę aktywny i pracowity Wielki Tydzień, na wzór Marty w domu w Betanii". Ale stało się wręcz przeciwnie.
"Chociaż spędziliśmy dużo czasu z ludźmi, z którymi byliśmy, wiele z tych chwil spędziliśmy z samym Chrystusem". Idris podkreśla, że "w naszym bliźnim jest Chrystus. Służąc, wchodzisz w tajemnicę Boga, który daje samego siebie". To, w połączeniu z modlitwą i liturgią, zapewniło, że "wszystko było doskonale skoordynowane, aby uczynić to podwójne doświadczenie 'robienia wiele' i 'bycia wiele'".
Identyfikacja z Chrystusem w Wielkanoc
To poświęcenie misjonarzy dla mieszkańców wioski wywarło wpływ na Idrisa: "Im więcej dajesz z siebie, tym więcej otrzymujesz i zdajesz sobie sprawę, że za każdą twarzą kryje się osoba zbawiona przez Chrystusa". Młody katolik zapewnia, że "spotyka się Chrystusa w ludziach. Co więcej, w tym codziennym życiu Bóg dokonuje małych codziennych cudów, które, jeśli jesteś uważny, możesz zobaczyć, co również pomaga ci być wdzięcznym i spotkać się z Nim".
Idris odkrył w tych dniach Wielkiego Tygodnia "dzieło misyjne, do którego my, chrześcijanie XXI wieku, jesteśmy powołani". Coś, o czym, co ciekawe, "wie wiele osób, które już służą Kościołowi, ponieważ są to zazwyczaj ludzie, którzy wiele wycierpieli, ale w pewnym momencie spotkali Chrystusa i zostawili wszystko dla ukrytego skarbu, który znaleźli, zgodnie z ewangeliczną przypowieścią". W tym, zdaniem Idrisa, tkwi sekret "tego 'szpitala polowego', o którym mówi papież Franciszek".
Wpływ misji
Trzech młodych członków Regnum Christi, którzy wyjechali na misje
Po powrocie do domu misjonarze mogą podsumować swoją działalność w wiosce. Ale, jak mówi Idris, "niemożliwe jest ilościowe określenie konsekwencji naszych działań, być może można je dostrzec z czasem. Nie wiemy, kogo dotknęliśmy i nie wiemy, co poruszyliśmy lub podburzyliśmy w społeczności".
Ze swojej strony ksiądz Carlos Piñero, który dobrze zna swoich parafian, potwierdza, że "w bardzo krótkim czasie nastąpił bardzo przyjemny wpływ". Dzięki obecności młodych ludzi z Regnum Christi "ludzie zobaczyli bezinteresowną i zdolną postawę, która pomogła ożywić wiarę".
Ci młodzi ludzie, którzy przybyli z miasta, podsumowuje proboszcz, "nie byli ludźmi, którzy przyszli tylko po to, aby się przyłączyć, ale którzy przyszli i wnieśli to, co mogli. Dali doskonałe świadectwo postawy, którą my sami chcemy mieć".
W niedawnym oświadczeniu "Dignitas Infinita" Dykasterii Nauki Wiary pojawia się nadrzędny temat, który w rzeczywistości leży u podstaw wielu dzisiejszych działań dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej: kwestia nowych praw.
Andrea Gagliarducci-20 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Wiele zostało powiedziane na temat "Dignitas InfinitaDoktryny Wiary, koncentrując się zwłaszcza na kwestiach walki z ideologią gender, wielokrotnym "nie" dla aborcji i eutanazji oraz idei traktowania nawet kwestii społecznych, takich jak ubóstwo, jako ataku na ludzką godność. Istnieje jednak jeden nadrzędny temat, który w rzeczywistości leży u podstaw wielu dzisiejszych działań dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej: kwestia nowych praw.
W 75. rocznicę opublikowania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Stolica Apostolska wielokrotnie potwierdzała swoje poparcie dla tych pierwotnych praw, zakorzenionych w samej istocie człowieka i co do których istniał szeroki i jednomyślny konsensus. W końcu w czasie, gdy Powszechna Deklaracja została opracowana, w następstwie tragedii nazizmu, istniała potrzeba międzynarodowo uznanych standardów, które mogłyby bronić ludzkich wartości.
Jednocześnie Stolica Apostolska nie omieszkała wskazać palcem na tak zwane "prawa trzeciej i czwartej generacji", co do których nie ma powszechnej zgody i których zasadność nie jest zbyt jasna. Prawa trzeciej generacji to te zdefiniowane jako prawo do ochrony środowiska i prawo do edukacji. Następnie istnieje czwarta generacja praw człowieka, zdefiniowana jako prawo do samorozwoju, w którą wpisuje się wiele inicjatyw na rzecz równouprawnienia płci.
Godność człowieka
Co mówi "Dignitas Infinita"? Podkreśla, że czasami "pojęcie godność "godność istoty ludzkiej nawet po to, by uzasadnić arbitralne mnożenie nowych praw", niektórych nawet "sprzecznych z tymi pierwotnie zdefiniowanymi", przekształcając godność w "odizolowaną i indywidualistyczną wolność, która udaje, że narzuca jako prawa pewne pragnienia i skłonności, które są obiektywne".
Dokument dodaje jednak, że "godność ludzka nie może być oparta na czysto indywidualnych kryteriach lub utożsamiana wyłącznie z dobrostanem psychofizycznym jednostki", ale "przeciwnie, opiera się na konstytutywnych wymogach natury ludzkiej, które nie zależą ani od indywidualnej arbitralności, ani od uznania społecznego".
Ponownie czytamy, że "konkretna i obiektywna treść oparta na wspólnej ludzkiej naturze" jest potrzebna do poświadczenia nowych praw.
Nowe prawa
Kwestia ta jest szeroko dyskutowana. Odniesienia do tych nowych praw, w różnych formach, można znaleźć w różnych dokumentach międzynarodowych, w których na przykład terminologia płci jest również wprowadzana w kwestiach związanych z przyjmowaniem migrantów lub pomocą humanitarną. Co ciekawe, papież Franciszek poruszył już ten temat w swoim przemówieniu do Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej w 2018 roku.
Przy tej okazji papież zauważył, że "po wstrząsach społecznych 1968 r. interpretacja niektórych praw stopniowo się zmieniała, obejmując wiele nowych praw, nierzadko sprzecznych ze sobą".
To, kontynuował papież, stworzyło "nieco paradoksalne" ryzyko, że "w imię samych praw człowieka, nowoczesne formy ideologicznej kolonizacji najsilniejszych i najbogatszych są ustanawiane ze szkodą dla najbiedniejszych i najsłabszych".
Ojciec Święty poszedł dalej, podkreślając, że nie tylko wojna lub przemoc naruszają prawa do życia, wolności i nienaruszalności każdej osoby ludzkiej, ale istnieją bardziej subtelne formy, takie jak odrzucanie niewinnych dzieci jeszcze przed ich narodzinami. Z tego powodu, oprócz zaangażowania na rzecz pokoju i rozbrojenia, papież wezwał do odpowiedzi, która zwróci również uwagę na rodzinę.
Stanowisko Stolicy Apostolskiej
Chodzi o to, że Stolica Apostolska stara się spojrzeć na wszystkie scenariusze w sposób, który próbuje objąć wszystkie obecne problemy.
Z czego wynika podejście Stolicy Apostolskiej do nowych praw? Z faktu, że przynoszą one nową wizję antropologiczną, która oddala się od wizji propozycji chrześcijańskiej i pozbawia osobę trzech wymiarów relacji z samym sobą, relacji z Bogiem i relacji z innymi.
Stolica Apostolska widzi w tym ryzyko zniszczenia godności osoby ludzkiej. Kardynał Pietro Parolin wyjaśnił w wywiadzie z 2022 r., że "nie jest to ideologiczna walka Kościoła. Kościół zajmuje się tymi kwestiami, ponieważ troszczy się i kocha człowieka oraz broni osoby ludzkiej w jej godności i najgłębszych wyborach. Tak naprawdę chodzi o mówienie o prawach i mówienie o nich z miłością do człowieka, ponieważ widzimy dryfowanie, które wynika z tych wyborów".
Jest to walka podjazdowa dla Stolicy Apostolskiej, która nie tylko nie jest słuchana, ale wręcz stwarza kłopoty za każdym razem, gdy sprzeciwia się rozpowszechnianiu nowych praw. Tak więc dokument "Dignitas Infinita" kładzie kolejny punkt na tę kwestię i zapewnia dyplomatom Stolicy Apostolskiej nowe narzędzie do zajęcia się kwestią nowych praw. Jest to z pewnością kwestia przyszłości, ale także teraźniejszości.
Giuseppe Pezzini: "Według Tolkiena fantazja pomaga odzyskać podziw dla rzeczywistości".
Giuseppe Pezzini, profesor Oxfordu, bierze obecnie udział w konferencji "Tolkien: aktualność mitu", odbywającej się na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. W tym wywiadzie mówi o podstawowych pojęciach w myśli Tolkiena, takich jak subkreacja i jego teoria fantazji.
Loreto Rios-19 kwietnia 2024-Czas czytania: 7minuty
Giuseppe Pezzini pracuje w Oksfordzie od 2021 roku, choć tak naprawdę na tym prestiżowym angielskim uniwersytecie jest od 2006 roku, spędzając tam całą swoją karierę akademicką, w tym studia doktoranckie i podoktoranckie. Obecnie jest tam profesorem łaciny i literatury łacińskiej, a także prowadzi centrum badań nad Tolkienem na uniwersytecie, w którym współpracuje wielu jego kolegów z Oksfordu.
Obecnie bierze udział w VIII Międzynarodowym Kongresie Poetyki i Chrześcijaństwa ".Tolkien: Mit Tolkiena dzisiaj"Wydarzenie odbędzie się na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie w dniach 18-19 kwietnia, z udziałem między innymi Eduardo Segury, Johna Waucka i Oriany Palusci.
Czym jest "sub-kreacja", termin ukuty przez Tolkiena?
Konieczne jest zrozumienie przedrostka "sub", w tym sensie, że słowo "stworzenie" wiemy już, co oznacza, "stworzyć coś nowego", coś, co nie istniało wcześniej, i to jest ważne, nie oznacza to tylko "reorganizacji" rzeczy. Jednak z przedrostkiem "sub" oznacza to, że kiedy istota tworzy, robi to pod zwierzchnictwem innej. Istnieje wyższy autorytet niż on, Stwórca, który jest tym, który naprawdę nadaje byt wszystkiemu, ponieważ człowiek nie jest w stanie skutecznie nadać bytu niczemu.
Tolkien mówi na początku Silmarillionu, gdzie widzimy, jak koncepcja subkreacji jest wprowadzana bardzo wyraźnie, że Ainurowie, artyści i subkreatorzy par excellence we wszechświecie Tolkiena, współpracują z projektem Eru, jedynego Boga stwórcy świata Tolkiena, ale istota ich stworzenia nie jest dana przez nich, ale przez Boga. Można użyć obrazu porodu: kobieta rodzi dziecko, ale dusza, istota dziecka, nie jest dana przez kobietę. Oznacza to "subkreować": tworzyć pod zwierzchnictwem innej osoby. Ale dodatkowo, i jest to również znaczenie przedrostka "sub", oznacza to robienie tego "w imieniu", jak można by powiedzieć w języku angielskim, na polecenie innej osoby: subkreacja jest czymś, co zostało nam powierzone. Dlatego możesz to zrobić, ponieważ inny, który jest Stwórcą przez duże "c", powierzył ci to zadanie.
We Władcy Pierścieni Gandalf mówi w pewnym momencie do Denethora, że on [Gandalf] jest zarządcą, opiekunem, osobą, której powierzono zadanie. W subkreacji muszę zaakceptować, że istota nie jest mi dana, ale pozytywnie, robię to, ponieważ powierzono mi ten obowiązek. Dlatego jest to również powołanie, nie tylko osobiste hobby, kaprys, ale zadanie dane mi, na które muszę odpowiedzieć. Sub-kreacja jest zaproszeniem do kreacji.
Twój wykład na konferencji nosi tytuł "They will have need of wood": subcreation and integral ecology in Tolkien". Czym jest pojęcie "ekologii" w twórczości Tolkiena?
Etymologicznie, w języku greckim "ekologia" to badanie "oikos", czyli przede wszystkim domu, rozumianego jako świat przyrody. Ale bardziej precyzyjnie, ekologia, rozwijając znaczenie etymologiczne, jest badaniem relacji między stworzeniami. Ekologia dla Tolkiena to nie tylko, w węższym znaczeniu, relacja z naturą, ale relacja między wszystkimi żyjącymi tożsamościami na świecie. Myślę, że u Tolkiena natura nie jest rozumiana jako coś statycznego, jak skała.
Przedmiotem ekologii jest wszystko, co rośnie, jest to badanie relacji między wszystkim, co rośnie na świecie, a ekologia jest ściśle związana z ideą subkreacji, ponieważ subkreator jest zawsze ogrodnikiem. Ogrodnikowi powierzono wzrost rośliny, pola, ale nasiona na tym polu zostały zasiane przez kogoś innego, a zatem zadaniem subkreatora jest dbanie o wzrost tych innych elementów.
Ekologia oznacza troskę o życie, które zostało nam powierzone, więc nie jest to tylko szacunek lub kontemplacja życia innych stworzeń, ale jest to relacja, jaką żywe istoty mają z innymi żywymi istotami. A ta relacja jest zawsze subkreatywna, to znaczy ma na celu pomóc nam wzrastać, zawsze jest rozwojem. Jest to bardzo interesujące, ponieważ istnieją pewne wizje ekologiczne, które pojmują ekologię jako "wycofanie się", bierność, "pozwalam, by sprawy toczyły się swoim torem".
Ekologia stara się pomóc naturze w rozwoju. Widzimy to na przykład w relacji między Entami a drzewami, ale także Merry i Pippin dosłownie rosną po spotkaniu z Entami. Sam Gandalf również jest ekologiem, można powiedzieć, że jego obiektem są hobbici. Ma za zadanie Valarów opiekować się innymi stworzeniami. Związek między hobbitami a Gandalfem jest ekologiczny, a także subkreatywny, ponieważ oba są ze sobą powiązane.
Komentowałeś przy okazji, że Tolkien uważał, iż funkcją fantazji jest "odzyskanie cudowności rzeczywistości". Jaka jest teoria wyobraźni Tolkiena?
Wszystkie te kwestie, w rzeczywistości sub-kreacja, ekologia i wyobraźnia, są ze sobą powiązane, z różnych punktów widzenia. Czym jest "wyobraźnia"? Tolkien nazywa ją "fantazją". Oczywiście używa też słowa wyobraźnia, ale w eseju "O baśniach" używa terminu "fantazja". Oznacza to, jak pisze Tolkien w jednym z listów, wykorzystanie naszych danych przez Boga zdolności do współpracy w tworzeniu. Kiedy subkreujemy, instrumentem poznawczym, którego używamy, jest wyobraźnia, tworzymy alternatywny świat, a raczej dodajemy gałąź do drzewa świata, co jest kolejnym obrazem używanym przez Tolkiena: Boże stworzenie, jakby było gigantycznym drzewem, a subkreacja, jakby była gałęzią wewnątrz tego drzewa.
Drzewo stworzenia, czy też drzewo rzeczywistości, jakie znamy, ma pewien punkt pod-twórczy: wyrasta z niego nowa roślina, która początkowo wydaje się różnić od drzewa. Ta roślina rodzi się z wyobraźni, różni się od rzeczywistości, nie jest mimetyczna, nie jest lustrem tego, co już istnieje, jest czymś nowym, ale później, z czasem, subkreator rozumie, że w rzeczywistości ta roślina, która wydawała się inna, jest w rzeczywistości ukrytą gałęzią drzewa.
Ważnym aspektem jest to, że wyobraźnia nie może koniecznie wykorzystywać realistycznych zasad świata, w którym to przypadku byłaby czymś innym. Wyobraźnia, ze swej natury, wprowadza zamieszanie: zielone liście sprawiają, że są różowe, szare lub niebieskie niebo sprawia, że są fioletowe, a to zakłócenie elementów rzeczywistości jest sercem wyobraźni. To zakłócenie elementów rzeczywistości jest sercem wyobraźni. I dlaczego jest to takie ważne? Tolkien dobrze to ujął w eseju "On Fairy Tales": ponieważ pomaga to "odbrązowić" rzeczywistość.
Wielką pokusą człowieka jest posiadanie rzeczywistości, przekonanie, że jest ona czymś, co już zna. Wielkim ryzykiem, na jakie narażony jest człowiek w obliczu stworzenia, jest utrata zachwytu. Aby posłużyć się obrazem, to tak, jakby ktoś skompilował to, co istnieje w rzeczywistości i umieścił to w swojej chacie, w swoim "skarbcu", jak Smaug, swój "skarb": już to wiem, już to rozumiem, już to wiem, już to wiem.
Wyobraźnia jest darem danym ludziom przez Boga, aby pomóc uwolnić to, co zostało zamknięte w więzieniu naszej zaborczości. I dlatego musi być zaskakująca, dlatego nie może być realistyczna, dlatego muszą istnieć potwory, smoki, hobbici, wszystko, co sprawia, że nie znamy tego, co już znamy. Pomaga to lepiej je zrozumieć i odzyskać, mówi Tolkien, spojrzenie na rzeczywistość, która jest czysta, zaskoczona, ponieważ jedynym prawdziwym spojrzeniem na stworzenie jest spojrzenie zdumienia.
Ludzka wyobraźnia pomaga odzyskać to spojrzenie, obalając zasady rzeczywistości, i robi to w ramach subkreatywnego doświadczenia, nie oddzielonego od wielkiego drzewa stworzenia, ale nowej gałęzi dodanej do niego.
Tolkien stwierdza w swoich listach, że nie miał z góry ustalonego planu podczas pisania. Powiedziałeś, że "najbardziej katolicką rzeczą we Władcy Pierścieni jest jego proces komponowania". Czy możesz skomentować tę myśl?
Tak, to ważny element tolkienowskiej koncepcji literatury. Tak jak subkreacja jest analogiczna do stworzenia w tym sensie, że tworzy coś nowego, tak subkreacja jest analogiczna do stworzenia w tym sensie, że jest bezinteresowna. Oznacza to, że - Tolkien mówi to dobrze w liście - kiedy Bóg stworzył rzeczy, zrobił to z czystej bezinteresowności, jest to czysty akt miłosierdzia. A to, na poziomie literatury, oznacza, że literatura również musi być darmowym darem, nie może się za nią kryć żadna kalkulacja. Prawdziwy pisarz, prawdziwy artysta, nie używa literatury ani sztuki do manipulowania umysłami czytelników. Bóg nie robi tego ze stworzeniem, nie stworzył go po to, by manipulować człowiekiem, ale jako dar. Również literatura, sub-kreacja, musi być czystym darem.
Konkretnie oznacza to, że Tolkien nie pisał z projektem, strategią komunikacyjną, ideologią, nawet chrześcijańską. Robił to jako bezinteresowny akt afirmacji piękna. Sztuka i literatura są przede wszystkim wyrazem poszukiwania piękna. Ale to poszukiwanie, właśnie dlatego, że jest subtwórcze, a zatem dlatego, że uczestniczy w jedynym stworzeniu, ma, podobnie jak samo stworzenie, tajemniczą, ukrytą funkcję, zrodzoną z jego darmowości. Stworzenie przyciąga, rodzi w człowieku pytania, właśnie dlatego, że nie ma takiego zamiaru.
Tolkien mówi to w liście do dziewczyny, że stworzenie i rzeczywistość istnieją przede wszystkim po to, by je kontemplować, jako coś bezinteresownego. Ale właśnie dlatego zaczynamy się zastanawiać, skąd się to bierze. Kwestia znaczenia, bycia prawdziwie znaczącym, rodzi się z doświadczenia bezinteresowności.
Wracając do twojego pytania, Tolkien nie pisze ze strategią, nie chce potwierdzać wartości, nie stara się nawet wyrazić swojego chrześcijańskiego doświadczenia. Tolkien chce tworzyć dobrą literaturę, ale robiąc to, właśnie dlatego, że robi to za darmo, jego literatura staje się pełna znaczenia, a to znaczenie musi zostać rozpoznane w wolny sposób przez czytelników.
Dlatego Tolkien jest przeciwny alegorii, nie dlatego, że jego teksty nie mają potencjalnie alegorycznego znaczenia, to znaczy związku z pierwotną rzeczywistością, z wartościami chrześcijańskimi. Ale ten związek jest darem, jest czymś, co się "wydarza", jest tym związkiem, który roślina ma z wielkim drzewem, jest darem, który pochodzi od innego, nie jest punktem wyjścia artysty. W przeciwnym razie literatura nie byłaby literaturą, byłaby filozofią, a nawet nie byłaby sztuką, ponieważ sztuka nie ma tej funkcji. Sub-kreacja nie wyraża rzeczy, które już znamy, jest nowym doświadczeniem, które moglibyśmy nazwać heurystycznym, odkrywaniem czegoś, czego nie znamy. W rzeczywistości dla Tolkiena subtwórcza przygoda jest podróżą do innego świata, a zatem nie ma on żadnej strategii: odkrywa coś, co do niego nie należy.
Bóg wybrał naszych misjonarzy, tak jak św. Nie są doskonali, nie mają patentu na nieskazitelność... są jacy są, ze wszystkimi dobrymi i złymi cechami, które się z tym wiążą... ale Pan ich wybrał.
19 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
Bardzo podoba mi się fragment, w którym Pan pyta swoich: "A wy za kogo Mnie uważacie? A Piotr... z wielką mocą odpowiada: "Ty jesteś Syn Boży". Pan błogosławi mu i czyni go kamieniem, na którym zostanie zbudowany Kościół; ale Piotr zostaje natychmiast upomniany przez Jezusa ostrymi słowami: "Idź za Mną, szatanie, idź za Mną" (Mt 16, 13-23).
W tym tekście doskonale widzimy, jaki jest Jezus. Wybrał Piotra, wie, jaki on jest, zna jego zalety, oddanie i siłę, ale zna też jego ubóstwo i ograniczenia... Wie, że czasami jest tchórzem i pozwala się prowadzić tylko ludzkim kryteriom...
Ale to nie przeszkadza mu pokładać w nim ufności, powierzać mu swój Kościół. Ten odważny, stanowczy, zuchwały Piotr jest również tchórzliwy, grzeszny i kruchy, i będzie "słodkim Chrystusem na ziemi", jak nazwała papieża św. Katarzyna ze Sieny.
Nie kochamy księży, zakonników i zakonnic, biskupów czy samego papieża z powodu ich cnót. Kochamy ich, wiedząc, że podobnie jak Piotr, są ludźmi, z ograniczeniami i ubóstwem, ale z pragnieniem świętości i miłości do Boga, nawet jeśli nie jest to oczywiste z powodu ich ubóstwa... Kochamy ich, ponieważ Pan ich wybrał! Pan nie żałuje, że ich powołał...
Tak samo jest z naszymi misjonarzami: nie są doskonali, nie mają patentu na nieskazitelność... są tacy, jacy są, ze wszystkimi dobrymi i złymi cechami, które się z tym wiążą... ale Pan ich wybrał. Są światłem, są solą, są zaczynem, który oświeca, nadaje dobry smak i sprawia, że świat, do którego zostali posłani, fermentuje... Nie patrzymy tylko na ich ubóstwo lub ograniczenia, wielu lub niewielu... będziemy się za nich modlić, będziemy musieli patrzeć na nich oczami miłosierdzia i miłości!
Nie są tam po to, by głosić samych siebie, swoją naukę czy swoje opinie, ale po to, by głosić Chrystusa i to Chrystusa ukrzyżowanego. Nie staramy się ich naśladować, ale Tego, którego głoszą: Jezusa Chrystusa.
Cédric i Sophie Barut, świadectwo "niezwykłego" małżeństwa
Cédric i Sophie Barut mówią, że ich małżeństwo jest trochę "nietypowe". Po wypadku, w wyniku którego on znalazł się na wózku inwalidzkim, odbudowali fundamenty swojej rodziny, a teraz świadczą o tym, że "każda próba może prowadzić do większego dobra".
Cédric i Sophie Barut stworzyli parę młody którzy po ośmiu miesiącach małżeństwa otrzymali cios, który wytrącił ich z równowagi. Pożegnał się z żoną zaledwie kilka godzin wcześniej, aby wybrać się na przejażdżkę rowerową, zwyczajową rzecz pomagającą uspokoić nerwy. Nadszedł jednak wieczór, a Cédric wciąż nie wrócił do domu.
Zmartwiona Sophie rozpoczęła wyścig w poszukiwaniu męża. Pojechała trasą, którą on by pojechał, wróciła do domu, zadzwoniła do niego... Nic. Aż skontaktowała się z policją i odpowiedzi zaczęły napływać. Wkrótce potem udała się do szpitala, gdzie w końcu odnalazła męża.
Cédric został potrącony przez pijanego kierowcę. Podczas gdy jej mąż był w śpiączce, z komplikacjami, które lekarze wskazali Sophie, ale których nie mogła zrozumieć, ze strachem jako towarzyszem, młoda żona poczuła, że świat się zatrzymał.
To był początek odysei, z którą para musiała się zmierzyć. Opracowali metodę komunikacji, gdy Cédric nie mógł mówić, próbowali wypełnić luki pozostawione przez jego amnezję, a Sophie stawiała czoła pytaniom i uprzedzeniom otaczających ją osób. Życie zawodowe stało się skomplikowane i musieli przeprowadzić się do domu przystosowanego do wózka inwalidzkiego Cédrica. W międzyczasie Sophie spisywała swoje codzienne życie.
"Accueillir", jedna z rzeźb Sophie wykonanych z brązu
Po latach jego świadectwo można przeczytać w książce opublikowanej niedawno w języku hiszpańskim: "Wrócę przed zmrokiem". Oprócz jego historii, zawiera fragmenty poezji Cédrica i wzmianki o rzeźby które wykonuje Sophie.
W tym wywiadzie obaj bohaterowie opowiadają o roli, jaką Bóg odegrał w umocnieniu ich małżeństwa i posunięciu go naprzód, o życiu, jakie prowadzą z czwórką dzieci oraz o powodach, dla których zdecydowali się podzielić swoim świadectwem.
Sophie, dlaczego zdecydowałaś się napisać tę książkę i co sądzisz o tej decyzji, Cédric?
- [Sophie]: Na początku zdecydowałam się napisać tę książkę, ponieważ dziennikarz przyszedł zadawać nam pytania 10 lat po wypadku, a ja nie mogłam sobie wszystkiego przypomnieć. Musiałam ponownie otworzyć pamiętnik, który prowadziłam od czasów liceum, który kontynuowałam podczas ślubu, a następnie podczas wypadku, aż do pojawienia się naszego pierwszego dziecka, 5 lat później. Do tego czasu przestałam pisać, uwięziona przez życie jako matka, ale trzymałam te 7 zeszytów w zamkniętej szufladzie w domu. Byłam przekonana, że nigdy nikomu ich nie przeczytam.
Kiedy ponownie czytałem te strony, powiedziałem sobie, że przeszliśmy długą drogę, że ta przygoda nie była byle jaką przygodą i że Bóg nigdy nie zawiódł, pomagając nam za każdym razem, gdy się poddawaliśmy. Powiedziałem sobie, że nie mam prawa zatrzymywać dla siebie wszystkich Bożych wyczynów w naszym życiu.
To był czas ataków w Paryżu i francuscy dziennikarze mówili, że wszystkie religie są nośnikami przemocy, a ja nie mogłam na to pozwolić. Moja religia chrześcijańska uratowała mnie, mojego męża i moją rodzinę. To Chrystus pomógł mi lepiej kochać ludzi wokół mnie, być odważną i iść naprzód. Nie mogłam milczeć.
A potem często spotykałem żony osób z urazami głowy, które były bardzo nieszczęśliwe, pary, które rozstały się z powodu niepełnosprawności. Powiedziałem sobie: "Jeśli pewne słowa rezonowały ze mną i pozwoliły mi ruszyć dalej, dlaczego nie miałyby zrobić tego samego dla tych kobiet? Jest coś uniwersalnego w odkryciach, których dokonałam podczas tej próby.
- [Cédric]: Ta książka jest wspomnieniem, którego nie mam. Ukazała sens tego wszystkiego. To świadectwo, które, mam nadzieję, pomoże innym dotkniętym tą gehenną. Bardzo chcielibyśmy mieć taką książkę w rękach, kiedy wszystko zostało wywrócone do góry nogami i zdaliśmy sobie sprawę z ogromu wyzwania. Zawsze chętnie towarzyszę Sophie, gdy prowadzi wykłady w szkołach średnich, na uniwersytetach, w parafiach i stowarzyszeniach.
Czy możliwe jest utrzymanie nawyku modlitwy i obecności Boga pośród tak niezwykłego życia?
- [Sophie]: Nasze życie jest z pewnością niezwykłe w oczach innych, ale jest nasze, jest jedyne, jakie znamy, i mamy swoje punkty odniesienia i swój rytm. Jest to czasami krucha równowaga, którą trzeba wymyślać na nowo wraz z każdą pojawiającą się trudnością, ale pewne jest to, że modlitwa ma w niej należne jej miejsce. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że modlitwa stała się niezbędna. Bez niej niepełnosprawność zamyka nas w sobie, tworząc frustracje, które zakłócają nasze relacje.
Staramy się modlić jako para każdego wieczoru, aby polecać Bogu nasze dzieci i naszych rodziców, polecać siebie następnego dnia i dziękować za miniony dzień. Chwalenie jest prawdziwym motorem postępu. Dziękuj za wszystkie dobre rzeczy w ciągu dnia: zawsze są dobre rzeczy.
Staram się chodzić na Mszę każdego ranka, a potem jest Anioł Pański w południe i wszystkie małe słowa, które wypowiadam do Jezusa, Maryi i aniołów stróżów w ciągu dnia. Modlitwa stała się naszym oddechem. Czasami odkładamy ją na bok, ponieważ codzienny rytm nas od niej odciąga, ale konsekwencje są takie, że dość szybko podejmujemy ją ponownie.
- [Cédric]: Powiedziałbym, że dla mnie jeszcze łatwiej jest mieć regularny rytm modlitwy, ponieważ mam dużo cichego czasu, dużo frustracji do zaoferowania, dużo pomocy, o którą mogę prosić.
Lubię chodzić na rekolekcje, często w towarzystwie przyjaciela, a czasem pielęgniarki. Lubię też chwile adoracji przed Rzeczywistą Obecnością Chrystusa w kaplicach w Lyonie. Towarzyszy mi również różaniec, który jest potężną bronią.
Co pozwoliło im pozostać wiernymi przysiędze małżeńskiej?
- [Sophie]: Odkąd byłam małą dziewczynką, moim ideałem było założenie rodziny z mężczyzną, którego wybrałabym na całe życie. Zawsze chciałam, aby moje życie było piękną historią, wspaniałą przygodą i aby nie żałować, gdy wszystko będzie już za mną. Byłam jednak bardzo delikatna, "nadwrażliwa", jak mawiali moi rodzice, i miałam tendencję do dramatyzowania każdej napotkanej trudności. Nie byłem "uzbrojony" na taką przygodę.
Wkrótce zdałem sobie sprawę, że jeśli chcę spełnić swoje marzenia i być szczęśliwym, pokonując wyzwania, które rzuciło mi życie, muszę współpracować z Jezusem. Sam zdałem sobie sprawę, że nigdy mi się to nie uda.
Mogłam zacisnąć zęby i zostać z Cédrikiem z poczucia obowiązku, ale nie byłabym szczęśliwa. To Bóg dał mi miłość, którą mogłam obdarzyć Cédrica. Bóg pomagał mi każdego dnia tchnąć życie w nasz dom, przynieść wolność, śmiech i niespodzianki. Jestem głęboko przekonana, że bez Boga moje życie byłoby głęboką katastrofą, ponieważ próby mogą zaszkodzić, jeśli są przeżywane bez miłości.
- [Cédric]: To moja dozgonna miłość do Sophie pomogła mi pozostać wiernym przysiędze małżeńskiej. Sophie była moją jedyną szansą na powrót do mniej lub bardziej normalnego życia. Nie zostawiłbym jej za nic w świecie.
W oparciu o swoje doświadczenie, jakiej rady udzieliłbyś parze małżeńskiej w podobnej sytuacji?
Cédric i Sophie Barut (prawa autorskie: Tekoaphotos)
- [Sophie]: Moją radą dla par w tej sytuacji byłoby zadanie sobie najpierw pytania: jaki jest mój cel w życiu? Jaki jest sens mojego życia? Czym jest dla mnie dobre życie, udane życie? Jaki "ślad" chcę pozostawić na początku mojego życia? Kiedy przedstawię się Bogu w chwili śmierci, co będzie w mojej "walizce" na tę ostatnią podróż? Ponieważ w rzeczywistości nasz czas na tej ziemi jest jak seria przeszkód. Pokonanie ich oznacza postęp. Ale uwaga: musimy pokonywać je z miłością, aby wzrastać w miłości. A to nie jest łatwe.
A kiedy już decyzja zostanie podjęta: rzucić się w ramiona Pana, powierzyć Mu wszystko, płakać, szlochać, śmiać się z Nim, mieć prawdziwą i spontaniczną relację z Chrystusem. Nieustannie prosić, dziękować, kontemplować. Żyć chwilą, która jest nam dana, nie wybiegając zbytnio w przyszłość ani nie rozpamiętując przeszłości. Żyć z ufnością. Każda próba może prowadzić do większego dobra; jest to seria decyzji, które należy podjąć, jedna po drugiej.
Ale uwaga: nie twierdzę, że wszystkie żony osób niepełnosprawnych powinny pozostać ze swoimi mężami. Niektóre niepełnosprawności, zwłaszcza umysłowe, niszczą więź i powodują, że dana osoba całkowicie zamyka się w sobie z powodu swojej choroby. Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi, ale jeśli niszczymy się w obecności męża, który nie darzy nas już uczuciem, możemy być bardziej użyteczni, pomagając mu "z daleka", aby nie pogrążać się razem z nim. Czasami wspólne życie staje się niemożliwe.
Musimy rozeznać, do czego wzywa nas Bóg. Każda sytuacja jest inna. Ważne jest, aby być wiernym sobie i Bogu.
Co takiego jest w małżeństwie i rodzinie, że dwoje ludzi tak ciężko walczy, aby je stworzyć?
- [Sophie]: Poszukiwanie prawdziwej radości. Bardzo samolubne pragnienie bycia szczęśliwym, po prostu.
To tak, jakby architekt miał do czynienia z poobijanym starym domem: włoży całą swoją energię w jego odrestaurowanie, przebudowanie, aby wydobyć wszystkie jego uroki, wszystkie jego zakamarki... i ten dom będzie miał o wiele więcej charakteru niż idealny nowy dom! Nie masz wyboru: to Twój dom.
Znalazłam się w takiej sytuacji dzień po wypadku: wszystko musiało być budowane na zupełnie innych fundamentach niż na początku naszego małżeństwa. Co za praca! Co za przygoda! Ale czułam, że jeśli pozwolę Bogu działać w moim życiu, będę szczęśliwa, prawdziwie i trwale szczęśliwa. Bóg miał zamiar umieścić w moim życiu jasność, ponad pozorami. I dotrzymał swoich obietnic.
- [Cédric]: To, co mnie motywowało, to znalezienie swojego miejsca na świecie. Miejsce jako mąż, miejsce jako ojciec, miejsce jako poeta. Ponieważ wiedziałem, że już nigdy nie będę mógł pracować. Musiałem być użyteczny gdzieś indziej, w jakiś inny sposób.
Sophie, byłaś w stanie cieszyć się z minimalnych postępów Cédrica, ale jak udało ci się utrzymać nadzieję przy życiu?
- [Sophie]: Przyjaciel zwykł mi powtarzać: nie możesz trzymać się przyszłości. Dopóki lekarze mówią ci, że postęp jest możliwy, wierz w lepszą przyszłość. Wszystko jest możliwe, zawsze. Bóg nie dba o czas. On po prostu pozwala, by życie toczyło się jeden dzień po drugim. Jezus powiedział: "Oto czynię wszystko nowe".
Za każdym razem, gdy Cédric robił postępy, byłam naprawdę szczęśliwa. Wiedziałam, że Bóg da mi środki, by przetrwać trudności, które się pojawią. Nie musiałam ich sobie wcześniej "wyobrażać" i topić. Musiałem po prostu żyć każdego dnia, dzień po dniu. Po prostu stawić czoła wyzwaniu dnia.
Cédric, musiałeś iść bardzo powoli, a w książce Sophie widzimy, że czasami czułeś się bardzo sfrustrowany. Co zmotywowało cię do dalszej pracy nad powrotem do zdrowia?
- [Cédric]: Przed wypadkiem dawałem z siebie wszystko na rowerze i podczas biegania. Zachowałem tego sportowego ducha. Siłą woli starałem się, aby moje ciało było mi posłuszne. Chciałam też dorównać odwadze Sophie. Widziałem, że walczyła o to, abyśmy mieli dobre życie i to był mój sposób na poprawę jej życia: próba odzyskania jak największej autonomii. Bycie pozytywnym i pójście naprzód.
Nawrócenie Cédrica jest wspomniane w książce, a Sophie zawiera wiele notatek na temat jego modlitw. W jakich konkretnych szczegółach można poczuć Boże pocieszenie w krytycznych momentach?
"Douceur", rzeźba autorstwa Sophie Barut
- [Sophie]: Doświadczamy chwil głębokiej komunii z Bogiem. Pewnego razu objawiło się to łzami radości i pokoju, których nie mogłem powstrzymać przed tabernakulum, tak jakby Boża miłość spływała kaskadą do mojego szeroko otwartego serca. Innym razem byłem przekonany, że Jezus był obok mnie, mówiąc: "Ja zajmę się Cedrikiem. Dbaj o to, by być szczęśliwą u jego boku, rozwijaj swoje talenty, pielęgnuj przyjaźnie, a Cedric będzie czerpał z tego radość". W moim codziennym życiu otrzymuję tak wiele mrugnięć od Boga i powiedziałam sobie, że pewnego dnia je zapiszę, aby o nich nie zapomnieć!
Ale są też chwile rozpaczy, kiedy Niebo wydaje się puste, pomimo mojego wołania o pomoc. W takich chwilach mówię sobie "bądź pewny siebie, bądź cierpliwy, pewnego dnia otrzymasz odpowiedź". I to działa. Ale czasami trudno jest czekać.
Sophie, postawa, którą opisujesz w książce, może być opisana jako optymistyczna - czy uważałaś się za osobę optymistyczną przed wypadkiem, czy uważasz się za osobę optymistyczną teraz, czy też uważasz, że postawa, którą miałaś, pochodzi z innego źródła niż optymizm?
- [Sophie]: Przed wypadkiem robiłem z kretowiska górę. Miałem tendencję do dramatyzowania i komplikowania sobie życia. Wypadkowe tsunami postawiło wszystko na swoim miejscu. Jeśli chciałem przetrwać, musiałem trzymać się rzeczywistości chwili, wyciszyć wyobraźnię i budować na skale.
Wierzę, że zaufanie Bogu to coś więcej niż optymizm. Optymizm to myślenie, że wszystko będzie dobrze. Nie myślałem, że wszystko będzie dobrze, myślałem, że Bóg pomoże mi przejść przez wszystko, przez co będę musiał przejść, niezależnie od stanu Cédrica.
Masz kilkoro dzieci, przed którymi nie ukrywałeś rzeczywistości swojej historii. Jak powiedzieć im, co się dzieje? Jak nauczyć je cierpliwości wobec odmiennego rytmu życia?
- [Sophie]: Dzieci urodziły się po wypadku ojca. To jedyny sposób, w jaki go znały. Nie oczekują więc więcej, niż może im dać. Czasami porównywały go do innych ojców, co czasami było nieco bolesne, ale kiedy pytamy ich teraz, czy woleliby urodzić się w innej rodzinie, mówią, że nie. Kochają swojego ojca takim, jakim jest i nie zamieniliby go na nic innego. Kochają swojego ojca takim, jakim jest i nie zmieniliby go za nic w świecie.
Najtrudniejszym okresem było dorastanie, zwłaszcza z powodu pewnych następstw poznawczych: amnezji, obsesji ideologicznych i niekontrolowanych napadów złości. Były trudne chwile z dziećmi, ale udało nam się przez nie przejść... albo prawie! Nasz najmłodszy syn ma 13 lat, a pozostali 16, 18 i 20.
Rytm naszego życia jest dość gorączkowy, ponieważ staram się regularnie podróżować z 2, 3 lub 4 dzieci. Nie zawsze zabieram ze sobą Cédrica, ponieważ lubi on spokój naszego wiejskiego domu, obok swoich rodziców, na odludziu. Cédric ma tam dużo swobody, ponieważ wszystko jest przystosowane do jego elektrycznego wózka inwalidzkiego. Może samotnie spacerować po lesie z psem i jeździć tam i z powrotem między naszym domem a domem rodziców. Nie mam już żadnych skrupułów, by go tam zostawić, bo on chce tam być.
Na przykład, podczas wycieczek, które odbyliśmy z dziećmi, mogliśmy zatrzymać się w domku na drzewie, pojechać nad morze, zobaczyć Mont Blanc lub pojeździć na nartach w Alpach (Cédric nienawidzi śniegu!) Są to chwile, które szczególnie lubię i które pozostawiają nam bardzo dobre wspomnienia. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby niepełnosprawność nie zajmowała zbyt wiele miejsca w życiu rodzinnym i aby dzieci miały jak najbardziej "normalne" życie.
Para Barut z dziećmi
W książce dużo mówisz o tym, jak ważna jest rozmowa, na czym polega dobra komunikacja w małżeństwie i rodzinie?
- [Sophie]: Moje credo jest takie, że wszystko można powiedzieć, ale trzeba wiedzieć komu, ująć to we właściwy sposób i wybrać odpowiedni moment. Z natury bardzo trudno jest mi milczeć na temat tego, co mnie martwi. Na szczęście Cédric jest świetnym słuchaczem i czasami daje dobre rady (kiedy jego amnezja pozwala mu rozważyć całą sytuację). Kiedy Cédric jest smutny, zachęcam go, by nie powstrzymywał łez. Pozwalamy sobie na płacz, ponieważ to sprawia, że czujemy się dobrze i pozwala nam dotrzeć do sedna sprawy. Wyrażenie smutku przynosi mu ulgę.
Tak samo jest z dziećmi. Staram się rozmawiać z nimi o wszystkim. Opowiadam im o moich trudnościach, aby nie czuły niechęci do mówienia mi o swoich. Powtarzam im cały czas (i Cédricowi również), że są całym moim życiem i że ich szczęście jest dla mnie ważne, więc nie powinni się wahać przyjść do mnie, abym mógł im pomóc i ich wysłuchać. Chodzi o to, abyśmy byli zjednoczoną rodziną w obliczu przeciwności losu. Nasza rodzina powinna być dla nich schronieniem, podczas gdy oni będą budować własną.
Joseph Evans komentuje czytania na Czwartą Niedzielę Wielkanocną, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-18 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Nasz Pan używa obrazów owcy, pasterza i stada owiec, zarówno dlatego, że były one znane Jego słuchaczom w ówczesnym bardzo wiejskim społeczeństwie, jak i dlatego, że tak dobrze opisują nowy rodzaj społeczności, którą tworzył.
Mógł powiedzieć: "Jestem lwim królem, a wy jesteście lwami w dumie."... Co dałoby zupełnie inny pomysł: że jesteśmy powołani do bycia dzikimi i okrutnymi, dominującymi nad naszym środowiskiem siłą. Ale to nie jest rodzaj wspólnoty, którą Chrystus chce zainaugurować.
Wybór przez Jezusa owcy jako obrazu nie jest więc zwykłym zbiegiem okoliczności. Żyjemy w bardzo indywidualistycznym świecie, w którym coraz bardziej rozpadają się struktury społeczne - rodzina, poczucie przynależności narodowej. Dlatego tak ważne jest, abyśmy wzmocnili nasze przekonanie, że jesteśmy Kościołem, że należymy do Kościoła katolickiego i że tworzymy prawdziwą wspólnotę, prawdziwą trzodę.
Nie jesteśmy tylko grupą osób, które pojawiają się w tym samym budynku o tej samej porze w każdą niedzielę. Jest to prawdą również dlatego, że dzisiejsza Ewangelia nie jest tak łagodna, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jezus mówi o sobie jako o miłosiernym pasterzu, ale czyni to w kontekście zagrożenia i kryzysu. Jest pasterzem, który broni się przed atakującym wilkiem, który oddaje swoje życie w ofierze za owce. Owca, która myśli, że jest silna, że może iść sama, która błądzi, jest w poważnym niebezpieczeństwie pożarcia przez wilka, chyba że Dobry Pasterz dotrze do niej pierwszy.
Dzisiejsza Ewangelia uczy nas, że jesteśmy powołani do bycia owcami, ze wszystkimi pozytywnymi rzeczami, które ten obraz implikuje: wspólnotą, jednością, pozwalając się prowadzić i chronić Chrystusowi Dobremu Pasterzowi, a także pokorą, aby uznać naszą potrzebę ochrony, nawet jeśli obraz owiec może urazić naszą dumę. Jesteśmy wezwani do bycia owcami w tym sensie, że bycie katolikiem oznacza bycie prowadzonym przez Kościół, bycie prowadzonym, nauczanym i karmionym... W tym indywidualistycznym świecie jesteśmy wezwani do bycia szczęśliwymi członkami stada, wspólnoty, z której korzystamy i do której się przyczyniamy: Kościoła, a w nim naszej rodziny, w której również działamy jako dobrzy pasterze - lub pomocnicy Chrystusa - dla siebie nawzajem. Musimy oprzeć się pokusie uwolnienia się od wszelkich więzów. Taka wolność jest złudna i autodestrukcyjna. Tylko w trzodzie Chrystusa znajdziemy ochronę.
Homilia na temat czytań z Czwartej Niedzieli Wielkanocnej (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Papież chwali wstrzemięźliwość i nazywa tortury "nieludzkimi".
Podczas środowej porannej audiencji w trzecim tygodniu Wielkanocy papież Franciszek mówił o cnocie umiarkowania, czyli panowaniu nad wolą i trzeźwości, powstrzymywaniu skłonności do przyjemności, szukaniu we wszystkim właściwej miary. Modlił się również o uwolnienie jeńców wojennych i określił tortury jako nieludzkie.
Francisco Otamendi-17 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Po omówieniu w poprzednich tygodniach cnót kardynalnych, takich jak roztropność, sprawiedliwość i twierdzaPapież Franciszek wyjaśnił w swojej katechezie z okazji Publiczność w tę środę III tygodnia Wielkanocy cnotę wstrzemięźliwości, w oparciu o czytanie z Księgi Syracha, w wersecie, który mówi: "Nie pozwól, aby twoje pragnienie i twoja siła prowadziły cię do działania według twoich zachcianek...".
Ojciec Święty odniósł się przede wszystkim do cywilizacji greckiej, w szczególności do Arystotelesa, i przypomniał jego słowa o władzy nad samym sobą, opisując umiarkowanie jako zdolność do samokontroli i sztuka niepozwalania, by ogarnęły nas buntownicze namiętności. Wstrzemięźliwość zapewnia panowanie woli nad instynktami, jest cnotą "umiarkowania i słusznej miary".
Dominacja woli nad instynktami
Katechizm Kościoła Katolickiego, nauczał papież, mówi nam, że: "wstrzemięźliwość jest cnotą moralną, która łagodzi pociąg do przyjemności i zapewnia równowagę w korzystaniu z dóbr stworzonych". Zapewnia ona - kontynuuje Katechizm - "panowanie woli nad instynktami i utrzymuje pragnienia w granicach uczciwości. Osoba umiarkowana kieruje swoje wrażliwe apetyty ku dobru, zachowuje zdrową dyskrecję i nie pozwala się wciągnąć w podążanie za namiętnościami serca" (n. 1809).
Umiarkowanie, kontynuował Ojciec Święty, "jest cnotą słusznej miary. W każdej sytuacji postępuje mądrze, ponieważ ludzie, którzy działają pod wpływem impulsu lub entuzjazmu, są ostatecznie niewiarygodni. W świecie, w którym tak wielu ludzi chwali się tym, że mówi to, co myśli, osoba z temperamentem woli myśleć to, co mówi. Nie składa pustych obietnic, ale zobowiązuje się w takim stopniu, w jakim może ich dotrzymać. Nawet w przypadku przyjemności osoba temperamentna działa z rozwagą. Swobodny bieg impulsów i całkowita licencja dana przyjemnościom ostatecznie obracają się przeciwko nam samym, pogrążając nas w stanie nudy".
Myślenie i dozowanie słów
"Jak wiele osób, które chciały spróbować wszystkiego, okazało się, że straciły smak na wszystko! Lepiej jest znaleźć właściwą miarę: na przykład, aby docenić dobre wino, degustacja małymi łykami jest lepsza niż połykanie wszystkiego jednym haustem" - powiedział.
"Osoba z temperamentem wie, jak dobrze ważyć i mierzyć słowa. Nie pozwala, by chwila złości zrujnowała relacje i przyjaźnie, które można odbudować tylko z wielkim wysiłkiem. Zwłaszcza w życiu rodzinnym, gdzie zahamowania są mniejsze, wszyscy ryzykujemy, że nie utrzymamy napięć, irytacji i gniewu pod kontrolą. Jest czas na mówienie i czas na milczenie, ale oba wymagają odpowiedniej miary. Dotyczy to wielu rzeczy, takich jak przebywanie z innymi i bycie samemu.
W obliczu nadmiaru, równowaga
"Darem temperamentu jest zatem równowaga, cecha równie cenna, co rzadka. W rzeczywistości wszystko w naszym świecie popycha nas do nadmiaru. Umiarkowanie natomiast dobrze współgra z ewangelicznymi postawami, takimi jak małość, dyskrecja, nieszczerość, łagodność", podsumował papież.
"Ten, kto jest umiarkowany, docenia szacunek innych, ale nie czyni go jedynym kryterium każdego działania i każdego słowa (...) Nie jest prawdą, że wstrzemięźliwość czyni nas szarymi i pozbawionymi radości. Wręcz przeciwnie, pozwala lepiej cieszyć się dobrami życia: byciem razem przy stole, czułością niektórych przyjaźni, zaufaniem mądrych ludzi, zachwytem nad pięknem stworzenia. Szczęście z umiarkowaniem to radość, która rozkwita w sercu tego, kto rozpoznaje i docenia to, co w życiu najważniejsze".
Przed udzieleniem błogosławieństwa papież przypomniał o ludności w stanie wojny i odniósł się do Ziemi Świętej, Palestyny i Izraela, męczeńskiej Ukrainy, a w szczególności do jeńców wojennych, aby mogli zostać uwolnieni, oraz do tych, którzy są torturowani. "Tortury nie są humanitarne", powiedział, ponieważ "ranią godność osoby".
Pozdrawiając wielojęzycznych pielgrzymów, papież w szczególny sposób pozdrowił grupy z Anglii, Irlandii, Finlandii, Indonezji, Malezji, Filipin, Korei i Stanów Zjednoczonych Ameryki. "W radości Chrystusa Zmartwychwstałego przyzywam dla was i waszych rodzin miłosierdzia Boga, naszego Ojca".
Jak podano do wiadomości publicznej, papież Franciszek wygłosi podróż apostolska do Indonezji, Papui-Nowej Gwinei, Timoru Wschodniego i Singapuru we wrześniu 2024 r., co będzie jego najdłuższą jak dotąd podróżą apostolską.
"Jedną z najpiękniejszych inspiracji Kościoła są ŚDM".
W kwietniu Światowe Dni Młodzieży obchodziły 40. rocznicę. Cztery dekady spotkań modlitwy, wiary i radości, z których zrodziło się wiele powołań.
Hernan Sergio Mora-17 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
W kwietniu tego roku przypada 40. rocznica pierwszego zaproszenia skierowanego przez papieża Jana Pawła II do młodych ludzi, który w Roku Świętym Odkupienia wręczył im Krzyż Światowych Dni Młodzieży (ŚDM) na Placu Świętego Piotra, zasiewając tym samym pierwsze ziarno tego wielkiego wydarzenia.
W Rzymie odbyły się różne wydarzenia upamiętniające rocznicę, w tym czuwanie, dwie msze i procesja z krzyżem ŚDM na Placu Świętego Piotra.
"Jedną z najpiękniejszych inspiracji współczesnego Kościoła są Światowe Dni Młodzieży", powiedział kardynał José Tolentino de Mendonça, prefekt Dykasterii ds. Kultury i Edukacji, w wywiadzie dla Omnes przed rozpoczęciem Mszy Świętej 13 kwietnia 2024 roku.
Kardynał Mendonça podczas mszy 13 kwietnia
"Papież Jan Paweł II bardzo dobrze zinterpretował czasy i dostrzegł potrzebę, w naszym historycznym momencie, myśląc o teraźniejszości i przyszłości Kościoła, zwrócenia szczególnej uwagi na młodych ludzi, tworząc w ramach doświadczenia kościelnego priorytetową przestrzeń dla protagonizmu młodych ludzi" - dodał. "Dzisiaj, 40 lat później, po papieżu Benedykcie XVI, a teraz z papieżem Franciszkiem - kontynuował purpurat - dostrzegamy, że te dni są bardzo wielkim wkładem w doświadczenie wiary młodych ludzi.
Także po to, aby stali się - jak powiedział święty Jan Paweł II - pierwszymi ewangelizatorami innych młodych ludzi".
Zapytany o powołaniowe owoce ŚDM, kardynał Tolentino uznał, że "Dni są jednym z najpiękniejszych aspektów, ponieważ wzrost powołań męskich i żeńskich - a także do małżeństwa - był jednym z najsilniejszych efektów w miastach i krajach, w których odbyły się ŚDM".
Myślę - powiedział kardynał - że każdy Światowy Dzień Młodzieży pozostawia niezapomniany ślad w sercach młodych ludzi, który przejawia się w potrójnej radości bycia Kościołem, wiary w Jezusa Chrystusa i głoszenia Go.
Przypominając kardynałowi, że kiedy św. Jan Paweł II zwołał ŚDM, niektórzy prorocy biada mówili, że zgromadzenie tak wielu młodych ludzi będzie niebezpieczne, kardynał odpowiedział:
"Niezwykłą rzeczą jest to, że młodzi ludzie dali i nadal dają światu wspaniałe świadectwo szacunku dla siebie nawzajem, wspólnej modlitwy na środku ulicy, dawania świadectwa o Chrystusie w pogodny i entuzjastyczny sposób".
Międzynarodowe Centrum Młodzieżowe San Lorenzo (CSL) było gospodarzem uroczystości w sobotę 13 kwietnia. Wydarzenie było sponsorowane przez Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia oraz Fundację "Giovanni Paolo II per la Gioventù", z udziałem różnych ruchów młodzieżowych, takich jak katolicka wspólnota Shalom, która animowała swoją muzyką, franciszkanie, Legioniści Chrystusa, polscy seminarzyści i inni obecni.
W niedzielę kardynał Lazarus You Heung-sik, prefekt Dykasterii ds. Duchowieństwa, przewodniczył Mszy św. w Międzynarodowym Centrum Młodzieży św. Obecność dwóch kardynałów, portugalskiego i koreańskiego, symbolizowała pomost między ostatnimi ŚDM w Lizbonie a następnymi, które odbędą się w 2027 r. w Seulu.
Pierwsze ŚDM
14 kwietnia 1984 r. 300 000 młodych ludzi z całego świata przybyło do Rzymu, goszczonych przez około sześć tysięcy rzymskich rodzin - było to pierwsze masowe spotkanie młodzieży. Po przekazaniu im krzyża na Placu Świętego Piotra, krzyż stał się symbolem ŚDM, do którego dołączyła ikona św. Salus Populi Romani, patron Rzymu, nadany również przez świętego Jana Pawła II.
Klinema to platforma, która odfiltrowuje takie aspekty jak treści seksualne, przemoc i wulgaryzmy w filmach i serialach z głównych platform streamingowych. Przedstawiciele różnych instytucji debatowali w CEU na temat wpływu konsumpcji brutalnych lub pornograficznych treści audiowizualnych, zwłaszcza na dzieci i młodzież.
Przedstawiciele różnych instytucji debatowali w CEU na temat wpływu konsumpcji brutalnych lub pornograficznych treści audiowizualnych, zwłaszcza na dzieci i młodzież.
Elena Martínez (Otoczony murem), Alejandro Gordon (The Family Watch), Begoña Ladrón de Guevara (COFAPA), Blanca Elía (Wycieczka), Hilario Blasco (Emooti) i Miguel Ferrández z Methos Media, zastanawiali się nad takimi kwestiami, jak wiek dostępu do pornografii, normalizacja niewłaściwych zachowań i niepokojące dane dotyczące samobójstw wśród młodych ludzi w odniesieniu do treści audiowizualnych konsumowanych w Hiszpanii.
W odpowiedzi na to zaproponowano alternatywę: Klinema. Platforma opracowana przez Methos Mediaktóra odfiltrowuje takie aspekty, jak treści seksualne, brutalne lub bluźniercze w filmach i serialach na głównych platformach streamingowych.
Prelegenci, moderowani przez Marietę Jaureguizar, dyrektor ds. komunikacji w organizacji CEUKonferencja, która odbyła się pod koniec roku, ujawniła różne aspekty, z którymi borykają się rodziny i wychowawcy w świecie mediatyzowanym przez ekrany i hiperseksualnym społecznie.
Dostęp do pornografii w coraz młodszym wieku
W tym kontekście Elena Martínez wskazała, że treści audiowizualne, "które nasze dzieci i młodzież konsumują poprzez seriale lub gry wideo, kształtują ich sposób postrzegania świata. W Hiszpanii połowa 11-latków ma smartfona, więc mają nieograniczony dostęp do wszelkiego rodzaju treści".
W związku z tym Blanca Elía podkreśliła, że żyjemy w hiperseksualnym społeczeństwie. Wystarczy spojrzeć na niektóre seriale, takie jak Elite lub Sex Education, które prawie wszyscy młodzi ludzie widzieli, lub piosenki i sagi literackie dla nastolatków... z tego punktu widzenia bardzo łatwo jest przejść do pornografii", wyjaśniła Elía, która opowiada się za wysiłkiem na rzecz "edukacji afektywnej i seksualnej, która musi pokazać inną wizję seksualności".
Jednym z kluczowych aspektów tej kwestii jest rzeczywistość, na którą zwrócił uwagę Alejandro Gordon, liczba dzieci, które są same w domu i konsumują produkty audiowizualne w samotności. "Nie jest to kwestia zakazu, ale dostosowania mediów, aby zapobiec tak łatwemu dostępowi do tego typu treści. "Dzieci w domu oglądają to, co mogą oglądać", podkreślił Gordon, "jeśli wszystko jest na wyciągnięcie ręki, będą to oglądać".
Opcja zapobiegania nieodpowiednim treściom
Jest to punkt, który bezpośrednio dotyka pracy Klinema, inicjatywy Methos Media, przedstawionej przez Miguela Ferrándeza, która oferuje zarówno możliwość ustanowienia filtrów do przeglądania tytułów głównych platform audiowizualnych, jak i wybór i rekomendacje filmów i seriali skoncentrowanych na wartościach rodzinnych.
Jak podkreślił sam Ferrández, "Klinema to nie cenzura, to sposób na pozytywne spojrzenie na kino". Dzięki systemowi subskrypcji wtyczki Klinema użytkownicy uzyskują dostęp do platform, z którymi zawarli umowę w swojej przeglądarce, a katalog Klinema został sprawdzony pod kątem nieodpowiednich treści.
Użytkownik może również ustawić różne poziomy filtrów. Oprócz recenzji, platforma oferuje również rekomendacje filmów lub seriali w każdy piątek.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
"Kultywowanie życia jako powołania": Dzień Rodzimych Powołań i Modlitwy
W przyszłą niedzielę, 21 kwietnia, obchodzone będą dwa dni powołaniowe: Rodzimy Dzień Powołań, mający na celu wsparcie finansowe seminariów na terenach misyjnych, oraz Światowy Dzień Modlitw o Powołania.
Loreto Rios-16 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
21 kwietnia obchodzone będą dwa ważne dni związane z powołaniami: Światowy Dzień Modlitw o Powołania, organizowany w Hiszpanii przez Światowy Dzień Powołań, oraz Światowy Dzień Powołań, który odbędzie się 21 kwietnia. Konferencja Episkopatu Hiszpanii, CONFER (Konferencja Episkopatu Zakonów) i CEDIS (Hiszpańska Konferencja Instytutów Świeckich) oraz Dzień Powołań Rodzimych, zorganizowany przez OMP (Papieskie Stowarzyszenia Misyjne). Tegoroczne motto brzmi: "Bądź wola Twoja. Wszyscy uczniowie, wszyscy misjonarze".
Dziś rano odbyło się spotkanie informacyjne w siedzibie głównej Konferencja Episkopatu Hiszpanii prezentujący oba dni. Ksiądz Luis Manuel Romero, sekretarz Duszpasterstwa Powołaniowego EEC, wyjaśnił, że cele tych dwóch dni są trojakie: poruszyć w młodych ludziach kwestię powołania w ich życiu, zaprosić cały Kościół do modlitwy o powołania, a rodzime powołania powstają w młodych Kościołach na innych kontynentach.
Wyjaśnił również, że tegoroczne hasło odnosi się do potrzeby "próby podniesienia świadomości faktu, że musimy kultywować życie jako powołanie". Zaznaczył również, że należy modlić się o wszystkie powołania, nie tylko te konsekrowane. "Wszystkie powołania muszą się wzajemnie uzupełniać".
Jako przykład różnorodności powołań, które mogą pojawić się w Kościele, pierwszym mówcą był ojciec Nicéforo Obama, pochodzący z Gwinei Równikowej, który wyjaśnił, że jako dziecko był pod wrażeniem poświęcenia i oddania niektórych hiszpańskich sióstr zakonnych, które mieszkały w jego okolicy. Później wstąpił do niższego seminarium duchownego z pragnieniem przyjęcia święceń kapłańskich, aby pomagać innym szukać w Jezusie odpowiedzi, które on już znalazł. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do wyższego seminarium duchownego (seminarium, które zostało praktycznie założone przez Hiszpanię, jak powiedział) i został wyświęcony na kapłana w 2014 roku, obchodząc w tym roku dziesiątą rocznicę święceń kapłańskich.
Ojciec Nicéforo Obama podkreślił znaczenie Dzieło świętego Piotra Apostołaktóra w ramach Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych jest odpowiedzialna za wspieranie rodzimych powołań. Jak podkreśla gwinejski kapłan, bez tego dzieła bardzo trudno byłoby młodym ludziom w jego kraju otrzymać święcenia, ponieważ oprócz przeszkód ekonomicznych, jest to kultura, w której nie rozumie się, że konieczne jest inwestowanie w edukację syna, jeśli nie będzie on przynosił dochodu rodzinie swoim zawodem. Obecnie 800 seminariów na świecie jest zależnych od Dzieła św.
Obama podkreślił również, że praca powołaniowa na terenach misyjnych wykracza poza pracę duszpasterską. Podczas gdy Kościół na Zachodzie "jest nieco ukryty" ze względu na fakt, że rządy podejmują obecnie wiele działań społecznych, które wcześniej zależały wyłącznie od Kościoła, na terytoriach misyjnych Kościół jest "twarzą", która wychodzi naprzeciw każdej osobie, gdy pojawia się potrzeba, czy to choroba, problemy ekonomiczne, szkolenia itp. Dlatego też, mówi Nicéforo, "wspieranie jednego z tych powołań oznacza pomaganie wielu ludziom".
Następnie Daniel, przedstawiciel młodych ludzi z Powszechnej Akcji Katolickiej, podzielił się swoim świadectwem jako przykładem świeckiego powołania. Jego proces pochodzi z dzieciństwa, ponieważ dorastał w katolickiej rodzinie i stopniowo odkrywał powołanie do bycia misjonarzem w swoim zawodzie, w przestrzeniach społecznych, do których księża i Kościół nie mogą dotrzeć. Ten niepokój został stopniowo zdefiniowany w jego pracy w Powszechnej Akcji Katolickiej.
Na koniec Ana Cristina Ocaña, świecka konsekrowana z CEDIS (Hiszpańska Konferencja Instytutów Świeckich), wyjaśniła, że powołanie świeckiej konsekrowanej oznacza bycie jednocześnie 100 osobami świeckimi % i 100 osobami konsekrowanymi %, "jedna rzeczywistość nie umniejsza drugiej". Jest to powołanie do "pozostania w świecie" i, jak wyjaśnił wcześniej Daniel, "bycia tam, gdzie Kościół nie może pójść".
Specjalną stronę Vocaciones Nativas, za pośrednictwem której można również przekazywać darowizny, można znaleźć na następującej stronie internetowej tutaj.
15 kwietnia odbyło się Forum Omnes "Z istoty małżeństwa: mężczyzna i kobieta", którego prelegentami byli María Calvo i Fernando Simón. Goście podkreślili, żeJesteśmy obecnie świadkami wielkiej ignorancji wobec piękna małżeństwa, która przejawia się między innymi w niewiedzy, czym jest mężczyzna, a czym kobieta, w "braku zdolności do miłości", w "małżeństwie w kluczu emotywistycznym" i w "zastąpieniu genealogii technologią".
Francisco Otamendi-16 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 8minuty
"Musimy ponownie odkryć piękno tego prawdziwego cudu małżeństwa, rzeczywistość małżeństwa z samej jego natury, aby coraz lepiej poznawać tę rzeczywistość, aby wiedzieć, jak odkrywać piękno i dobro, które zawsze opierają się na prawdzie" - dodał. Álvaro GonzálezJakiś czas temu powiedział Omnes, że "istnieje potrzeba dobrze wyszkolonych profesjonalistów, którzy będą pomagać tym, którzy chcą to robić". Wczoraj powtórzył: "Ten magister narodził się z nadzieją, że przyczyni się do szkolenia tak wielu osób pracujących w sądach kościelnych, z chęcią pomocy i zapewnienia kompleksowego szkolenia".
Równolegle, w dzisiejszym społeczeństwie łatwo jest zaobserwować, aby przytoczyć tylko dwa lub trzy trendy, ojców, którzy deklarują, że nie chcą "działać jako ojcowie", gdy dowiadują się o swoim ojcostwie, kobiety w parach lub samotne kobiety, które decydują się na dziecko poprzez wspomaganą reprodukcję, bez partnera płci męskiej, pozbawiając w ten sposób dziecko ojcowskiego odniesienia, lub spadek liczby młodych ludzi zawierających małżeństwo.
Mówcy
W tym kontekście forum zorganizowane przez Omnes wraz z tym szkoleniem magisterskim odbyło się wczoraj po południu w Madrycie, w siedzibie podyplomowej Uniwersytetu Nawarry w Madrycie, moderowane przez redaktor naczelną Omnes, Maríę José Atienza, i sponsorowane przez Fundacja CARFz udziałem dyrektora generalnego Luisa Alberto Rosalesa i Banco Sabadell. Tytuł brzmiał "Z istoty małżeństwa: mężczyzna i kobieta" i został zaprezentowany przez wspomnianego Álvaro Gonzáleza i dyrektora Omnes, Alfonso Riobó.
W kolokwium wzięli udział María Calvo Charro, profesor prawa administracyjnego, wykładowca na studiach magisterskich i autorka książek na temat mężczyzn i kobiet, macierzyństwa i ojcostwa, takich jak "La masculinidad robada" czy "La mujer femenina", oraz Fernando Simón Yarza, akredytowany profesor prawa konstytucyjnego na Uniwersytecie Nawarry i laureat nagrody Tomás y Valiente 2011 za najlepszą pracę z zakresu prawa konstytucyjnego.
María Calvo: "Straciliśmy zdolność do kochania".
Profesor María Calvo, matka czwórki dzieci, rozpoczęła od stwierdzenia, że "mówienie o małżeństwie to mówienie o rozwiązaniu wielu problemów społecznych, które istnieją obecnie. Dlaczego w krajach rozwiniętych co sekundę rozpada się małżeństwo? Dlaczego nasi młodzi ludzie nie chcą się żenić? Co zrobiliśmy źle? Co dzieje się w społeczeństwie?
"Istnieje wiele przyczyn, wiele powodów, ale myślę, że możemy udzielić bardzo ogólnej odpowiedzi, a jednocześnie bardzo konkretnej: straciliśmy zdolność kochania. Straciliśmy zdolność kochania, ponieważ straciliśmy wiedzę o nas samych. "Bez wiedzy nie ma miłości, niemożliwe jest kochać to, czego nie znamy, ale wielkim problemem jest to, że nie znamy samych siebie, a nie to, że nie znamy drugiej osoby".
"Mutacja antropologiczna
"A dlaczego się nie znamy", kontynuował, "ponieważ w ciągu ostatnich kilku dekad naprawdę doświadczyliśmy mutacji antropologicznej. Każda epoka historyczna ma kryzysy, ale szczerze wierzę, że ta epoka ma kryzys z radykalną nowością, która nigdy wcześniej się nie wydarzyła, i to jest ta mutacja istoty ludzkiej, koncepcji istoty ludzkiej, tej nowej etyki, tej nowej metafizyki, która została nam narzucona, ta zmiana również w kodach symbolicznych, zwłaszcza w kodach symboliczno-rodzinnych, które stały się bardzo płynne: tak samo jest być ojcem, być synem, być mężczyzną, być kobietą, być żonatym, być niezamężnym. Jest w tym płynność, która prowadzi nas w końcu do udręki".
Według Maríi Calvo, ta antropologiczna mutacja "przeniknęła bardzo łatwo, bardzo szybko, ze względu na środki technologiczne, którymi oczywiście dysponujemy, ale także dlatego, że używany jest performatywny, bardzo manipulacyjny, bardzo teatralny język, co widać w samym ustawodawstwie, i to jest niebezpieczeństwo dla młodych ludzi, które sprawia, że koncepcje i zasady, które są naprawdę zdegenerowane, wydają się im bardzo atrakcyjne i sprawiają, że wydają się bardzo postępowe w stosunku do innych koncepcji i innych rzeczywistości, które są naprawdę perwersyjne".
Wśród innych przykładów, profesor i pisarz uważa, że "mówienie o zdrowiu reprodukcyjnym w celu identyfikacji aborcji jest jedną z tych manipulacji językowych. Tak naprawdę mówimy o skrajnej przemocy wobec kobiety i dziecka; a prawo i administracja mówią o zdrowiu reprodukcyjnym, podczas gdy tak naprawdę chodzi o zdrowie psychiczne i duchowe, ponieważ usuwasz dziecko ze swojego ciała, ale niezatarty ślad pozostaje w twoim umyśle na całe życie, nieodwracalne pęknięcie w sercu kobiecości. To jest język, który sprawia, że te postulaty tak łatwo się przenikają, zwłaszcza wśród młodych ludzi.
Trzy elementy, trzy rezygnacje
"Na czym polegała ta antropologiczna mutacja? Byłem w stanie wykryć trzy elementy, które splatają fundamenty naszej zachodniej cywilizacji: brak natury, wyrzeczenie się natury ludzkiej, odmienności seksualnej, biologii; wyrzeczenie się racjonalności i wyrzeczenie się transcendencji. Denaturat, bez racjonalności i bez transcendencji. Są to postulaty, które obecnie podtrzymują istotę ludzką. I bezpośrednio wpływają na małżeństwo".
Zdaniem Maríi Calvo, "bez natury, bez biologii, bez odmienności seksualnej, myślenie, że jesteśmy równi, identyczni, wymienni, że płeć nie jest konstytutywna dla osoby, a zatem bycie mężczyzną lub kobietą zależy od uczucia, od woli, i że jest to absolutnie płynne i że można to wybrać; powoduje to straszne szkody dla pary. Niemożliwe jest utrzymanie małżeństwa, myśląc, że osoba obok ciebie jest identyczna, wymienna, wymienna, że będzie postrzegać świat przez ten sam pryzmat, co ty, podczas gdy w rzeczywistości istnieją różnice między płciami, które należy wziąć pod uwagę ".
Równi, ale z różnicami
"Prawdą jest, że my (mężczyźni i kobiety) jesteśmy równi i że jesteśmy równi pod względem praw, obowiązków, godności, człowieczeństwa i jesteśmy równi pod względem IQ, celów do osiągnięcia", podkreślił wykładowca magisterski. "Ale tak naprawdę sposób postrzegania życia, sposób kochania, seksualność są tak różne i zostało to udowodnione przez naukę. Więc nie zwracanie na to uwagi prowadzi do konfliktu, rozczarowania i rozłamu".
"A kiedy jesteśmy rodzicami, jest to zaostrzone, ponieważ neurochemia mózgu kobiety naprawdę się zmienia i zmienia się, aby chronić to dziecko, które przybyło tak bezbronne, i jest to mieszanka potrzeby i wolności, a także ojca, ponieważ nagle staje się opiekuńczy, zdaje sobie sprawę, że musi zapewnić bezpieczeństwo, ochronę, wzmocnić to dziecko, a wtedy prawdą jest, że różnice, które na początku wydawały się trochę nieistotne, potem, kiedy ćwiczymy ojcostwo i macierzyństwo, są znacznie zaostrzone; Ale są one konieczne dla tego dziecka, dla jego równowagi.
Fernando Simón: subiektywizacja małżeństwa
Profesor prawa Fernando Simón Yarzaprzyjął podejście oparte na podstawach prawnych, aby "skupić się na dwoistości seksualnej jako istotnej cechy instytucji małżeństwa" i przeszedł od analizy klasycznej koncepcji "do koncepcji emotywistycznej". Jego zdaniem klasyczna koncepcja załamała się w hiszpańskiej ustawie 13/2005 (regulacja małżeństw osób tej samej płci) lub w Stanach Zjednoczonych w sprawie Obergefell przeciwko Hodges (2015).
Jest to zjawisko "subiektywizacji małżeństwa".. Mamy do czynienia ze zmianą, która radykalnie zmienia znaczenie tej instytucji, co wiąże się z radykalną subiektywizacją małżeństwa w kluczu emotywistycznym".
"Męskość i kobiecość to archetypy, a nie stereotypy" - powiedział. "Nie odnoszą się do modelu (literówki) który opiera się po prostu na silnym przekonaniu społecznym (stereos), ale do czegoś, co jest początkiem lub źródłem (archē)rzeczywistości. Nie można więc stłumić atrakcyjności seksualnej dwoistości, właśnie dlatego, że jest ona archetypem (Peter Kreeft)".
Narząd rozrodczy, męski i żeński razem
Fernando Simón zdefiniował małżeństwo między mężczyzną i kobietą jako "całościowe przymierze życia. Kompleksowy związek organiczny (fascynujące wyrażenie używane między innymi przez Johna Finnisa)", powiedział. "Jest organiczny, tworzy jeden organ. W przeciwieństwie do związku płci, żaden inny fizyczny związek między dwiema osobami nie może utworzyć takiego jednolitego organu. Jednostka sama w sobie jest wystarczająca do wykonywania swoich funkcji życiowych (trawiennych, oddechowych itp.), ponieważ jest w stanie organicznie koordynować różne części swojego ciała.
"Funkcja przekazywania życia jest jednak jedyną, dla której jednostka nie jest wystarczająca sama w sobie, ale jest w tym celu organicznie niekompletna" - podkreślił. "W ścisłym sensie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że jednostka posiada narządy rozrodcze.Narząd rozrodczy to zjednoczeni mężczyzna i kobieta. Dar życia wykracza poza jednostkę i może być urzeczywistniony tylko w sposób naturalny w biologicznej koordynacji mężczyzny i kobiety tworzących jeden organ. Dlatego Księga Rodzajunie jest metaforyczne, gdy mówi, że mężczyzna i kobieta stają się jednym ciałem".
Trzy cechy małżeństwa emotywistycznego
"Nowa wizja małżeństwa jest zasadniczo emotywistyczna", podkreślał w różnych momentach Fernando Simón, "i jest nękana aporiami, sprzecznościami i charakteryzuje się "trzema cechami: związkiem afektywno-seksualnym, rozumiejącym seksualność jako czyste współistnienie w konsensualnym kontakcie libidinalnym, bez potrzeby komplementarności (1), wzajemną opieką i wsparciem (2) oraz dzieleniem się ciężarami domowymi (3). Problem polega na tym, że uczucie seksualne, poza strukturalną orientacją na życie, która jest właściwa dla małżeństwa, nie powinno mieć znaczenia prawnego" - podkreślił Simon.
Niektóre konsekwencje jego słów są, jego zdaniem, takie, że "legalizacja nowego poglądu na małżeństwo zniekształca małżeńskie rozumienie małżeństwa. Seks jest w istocie rozumiany jako libido, ale jest postrzegany jako pozbawiony strukturalnej i normatywnej orientacji wykraczającej poza libido". Po drugie, "zaciemnia rzeczywistość, że wychowanie w domu z naturalnym ojcem i matką sprzyja rozwojowi dziecka, teza poparta, moim zdaniem, zdrowym rozsądkiem i broniona przez czołowych naukowców. Walka z tym zdroworozsądkowym stanowiskiem była agresywna i doprowadziła do odwołania naukowców społecznych".
A także, jego zdaniem, "zaciemnianie korelacji między "małżeństwem małżeńskim" a "prokreacją i wychowaniem dzieci" prowadzi nieuchronnie do utraty znaczenia wielu norm małżeńskich opartych na tej korelacji".
W swoich wnioskach Fernando Simón zauważył, że "małżeństwo jest archetypem. Jako takie, nie może być ukryte przed świadomością. Aby ukryć go w świadomości, trzeba nieustannie stosować przemoc, żyć w ciągłym aktywizmie przemocy. Prawo, które próbuje zmienić ten archetyp za pomocą fikcji, stanowi akt przemocy wobec społeczeństwa. Wpływa na sumienie ludzi, dezorientując ich co do przedmiotu ich pragnień, co do przedmiotu sprawiedliwości, co do prawdy rzeczy"..
Życzenia stają się prawami
Po Fernando Simónie, María Calvo odniosła się również do drugiego czynnika destabilizującego małżeństwo, jakim jest jej zdaniem "straszliwa utrata racjonalności, której doświadczamy. Ponieważ teraz, jeśli spojrzymy na przepisy, jest to niewiarygodne, na przykład prawo dotyczące transseksualizmu, ale także wiele innych, prawo dotyczące aborcji jest również zawarte w tym emocjonalizmie i wrażliwości, w którą popadliśmy i w tym unieważnieniu rozumu".
"Wyeliminowaliśmy rozsądek i sublimowaliśmy pragnienia do punktu, w którym, jak mówi jeden z autorów, moje pragnienie jest prawem" - dodała. "Tak więc, jeśli nie chcę mieć dziecka, to mam prawo do aborcji, to znaczy, że pragnienia zostały przekształcone w prawa. Problem z sublimacją pragnień, uczuć, emocji i nadrzędnego rozumu polega na tym, że nie możemy kochać. Nie możemy kochać, ponieważ miłość jest użyciem rozumu.
W swoich wystąpieniach Maria Calvo analizowała odmienność seksualną: "Problemem jest teraz to, co to znaczy być mężczyzną, a co to znaczy być kobietą". "Ta ideologia płci, która zaprzecza różnicom biologicznym, wyrządza wiele szkód". "Co to znaczy być mężczyzną. Teraz chłopcy kulturowo dostosowali się do kobiecego archetypu, jest on czuły, empatyczny itp.". "Istnieje strach przed byciem mężczyzną i tym, co się z tym wiąże (autorytet, ochrona, bezpieczeństwo).
"Mój czas, moja wolność
W ankiecie przeprowadzonej w 2022 r. przez Valencian Infertility Institute 62 % kobiet otwarcie stwierdziło, że chce być sama, nie chce wychodzić za mąż i nie chce mieć dzieci. Powodem był "mój czas i moja wolność". A jeśli rozważają posiadanie dziecka, to po co nam małżeństwo, skoro mogę mieć dzieci sama", zastanawiała się María Calvo, powołując się na badanie przeprowadzone przez walencki instytut niepłodności, dodając, że wysoki odsetek młodych Hiszpanek rozważa bycie samotną matką, bez ojca, przez całe życie.
"Ta rezygnacja z mężczyzn doprowadziła do niewyobrażalnych skrajności" - powiedziała w innym miejscu. "Nie potrzebujemy mężczyzn, wszystko związane z macierzyństwem zostało już osiągnięte (techniki wspomaganego rozrodu): genealogia została zastąpiona technologią.
"Jeśli stracimy Boga, stracimy samych siebie".
Jeśli chodzi o utratę transcendencji, María Calvo wskazała na koniec. "Jeśli stracimy Boga, stracimy siebie. Ponieważ tak naprawdę emancypujemy się od Stwórcy, popadamy w bałwochwalstwo jaźni, więc jest to moja jaźń, mój czas, moja wolność. W tym egocentryzmie i narcyzmie małżeństwo jest niemożliwe, ponieważ, jak powiedzieliśmy wcześniej, miłość polega na myśleniu o drugim, a nie o sobie".
W majowym wydaniu magazynu Omnes znajdziesz te i inne kwestie omawiane na Omnes Forum, w tym pytania od publiczności.
AutorFrancisco Otamendi
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Bóg lub teoria ewolucji babci Jakkolwiek chcemy to nazwać, chciał, aby dziadkowie byli tam, aby pomóc nam dorosnąć i przekazać wiedzę, która wymaga większego doświadczenia.
Czy wiesz, że w społecznościach łowiecko-zbierackich dzieci, które mają babcię, mają o 40% większe szanse na przeżycie? Babcie są fundamentalną częścią sukcesu gatunku ludzkiego, nawet jeśli obecnie są niestety jednorazowego użytku.
Usłyszałem to od Maríi Martinón, wybitnej antropolog, którą często cytuję. Pozorny dowód naukowy, który opisuje, ma nawet ujmującą nazwę: teoria babci". Na czym to polega? Dyrektor Narodowego Centrum Badań nad Ewolucją Człowieka wyjaśnia: "Menopauza u kobiet występuje zbyt wcześnie, ponieważ jesteśmy gatunkiem długowiecznym. Nie jest to zatem pogorszenie, ale strategia sukcesu. Posiadanie babci z pełnymi zdolnościami fizycznymi i umysłowymi oznacza posiadanie kogoś, kto zainwestuje część swojego życia, abyśmy mogli iść naprzód. Co więcej", dodaje, "są one ogromnym rezerwuarem wiedzy i pamięci.
Nawet w naszych XXI-wiecznych społecznościach miejskich nie ma wątpliwości, że jest to tak samo prawdziwe jak świątynia.
Na stronie babcie i dziadkowie są ogromnym dobrem dla naszego społeczeństwa i to oni ponosili i nadal ponoszą dużą część rodzinnego ciężaru na swoich barkach: opiekują się swoimi wnukami, zabierają je do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, na lekcje katechizmu, przygotowują posiłki dla swoich synów, córek i małżonków, wspierają finansowo domy lub firmy swoich dzieci w czasach kryzysu... Jak wspaniali są dziadkowie!
Ale biada nam, gdy przestają być produktywni i "wygodni" dla systemu. Zależymy od nich we wszystkim, ale kiedy to oni zależą od nas, pozbywamy się ich. Stają się dziadkami clínex.
Są oni również w pewnym stopniu winni tej smutnej tendencji. Ponieważ wielu wychowało swoje dzieci tak, by nie cierpiały absolutnie za nic, by uciekały przy najmniejszym problemie wymagającym wysiłku lub dystansu. Mama i tata zawsze byli tam, by wyciągać nasze kasztany z ognia; ale teraz, gdy nie mogą nam już pomóc, a problem ich opieki spada na nas, nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić.
Rozwiązanie eutanazja jest przedstawiane jako atrakcyjne rozwiązanie problemu, a to sami dziadkowie, w swojej obsesji oszczędzenia cierpienia swoim dzieciom, już proszą o pomoc w formie samobójstwa, jeśli nie są w stanie poradzić sobie z opieką nad nimi. Pewnego dnia usłyszałem, jak starsza kobieta mówi: "Nie chcę być ciężarem dla moich dzieci. Jak tylko nie będę mogła dłużej o siebie dbać, chcę dostać zastrzyk". Może się to wydawać gestem skrajnej wielkoduszności, ale w rzeczywistości samobójstwo (o ile nie wiąże się z nim brak równowagi psychicznej) jest niczym innym jak aktem arogancji, najbardziej radykalną autoafirmacją własnej osoby. IJestem tak wielki, że mogę nawet zdecydować, kiedy umrzeć".
W niedawnym oświadczeniu "Dignitas infinita opublikowanym przez Stolicę Apostolską, przypomina się, że "pomaganie samobójcy w odebraniu sobie życia jest obiektywnym wykroczeniem przeciwko godności osoby, która o to prosi, nawet jeśli spełnia to jej życzenie: "musimy towarzyszyć śmierci, ale nie prowokować jej ani pomagać w jakiejkolwiek formie samobójstwa. Przypominam, że prawo do opieki i troski o wszystkich musi być zawsze uprzywilejowane, aby najsłabsi, w szczególności osoby starsze i chore, nigdy nie byli odrzucani".
Bóg lub teoria ewolucji babci jakkolwiek chcemy to nazwać, chciał dziadkowie Byli tam, aby pomóc nam się rozwijać i przekazać nam wiedzę, która wymaga większego doświadczenia. I faktem jest, że bezradna starsza osoba, daleka od bycia przeszkodą, może być najlepszą lekcją życia dla naszych dzieci, ponieważ wyjaśnia im, gdzie kończą się wszystkie ludzkie wysiłki, daje im niezbędną perspektywę, aby zrozumieć, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Pozbawienie naszych dzieci możliwości patrzenia, jak się starzeją, pomagania im, gdy nie są już w stanie same sobie pomóc, towarzyszenia im w ostatnich latach życia i w chwili śmierci, to pozbawienie ich najważniejszej lekcji życia: że istoty ludzkie mają datę ważności i godność, która wykracza daleko poza to, czy jesteśmy coś warci, czy nie. Nie ma nikogo takiego jak babcia w domu, która samą swoją obecnością wyjaśni, że jesteśmy skończonymi istotami obdarzonymi nieskończoną godnością.
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Papież Franciszek wzywa do pokoju na Bliskim Wschodzie
Oprócz ostatniego apelu papieża o pokój w ostatnią niedzielę w Regina Caeli z okazji interwencji Iranu w konflikcie izraelsko-palestyńskim, Ojciec Święty wielokrotnie apelował o pokój na Bliskim Wschodzie w ostatnich tygodniach.
Giovanni Tridente-15 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Podczas gdy na Bliskim Wschodzie nadal toczą się krwawe konflikty, na Papież Franciszek nigdy nie męczy się używaniem swojego autorytatywnego głosu, aby ponownie odnowić silna atrakcyjność o pojednanie i pokój także w tym szczególnym regionie świata, a nie ma dnia, by nie prosił o modlitwę za "udręczoną Ukrainę".
W rzeczywistości w ostatnich tygodniach wydano dwa ważne przesłania, jedno skierowane do świata arabskiego, a drugie w szczególności do wspólnoty katolickiej w Ziemi Świętej, zjednoczonej tym samym poczuciem udręki z powodu dramatycznej sytuacji w tym regionie i głębokim przekonaniem, że tylko poprzez dialog i przezwyciężenie podziałów możliwe jest budowanie przyszłości pełnej nadziei.
Najnowsza interwencja pochodzi z przesłania wysłanego do arabskiego kanału telewizyjnego Al Arabiya z okazji zakończenia Ramadanu. Franciszek wyraża w nim swój głęboki niepokój z powodu konfliktów, które zbyt długo krwawiły "błogosławione ziemie" regionu, od Palestyny i Izraela po Syrię i Liban. "Bóg jest pokojem i pragnie pokoju", mówi papież, powtarzając z mocą, że "wojna jest zawsze i tylko porażką: jest drogą bez kierunku; nie otwiera perspektyw, ale gasi nadzieję".
Zwracając się bezpośrednio do przywódców politycznych, papież wzywa ich do powstrzymania "hałasu broni" i myślenia o dzieciach, które potrzebują "domów, parków i szkół, a nie grobów i dołów". Choć zasmucony "krwią, która płynie" na tych ziemiach, Franciszek wyraża przekonanie, że "pustynie mogą kwitnąć" i że ziarna nadziei mogą wykiełkować z "pustyń nienawiści", jeśli wiemy, jak iść razem we wzajemnym szacunku i uznaniu prawa do istnienia każdego narodu.
"Wierzę w to i mam nadzieję", mówi papież w swoim Orędziu, "a wraz ze mną i chrześcijanie, którzy pośród tak wielu trudności żyją na Bliskim Wschodzie: obejmuję ich i zachęcam, prosząc, aby zawsze i wszędzie mieli prawo i możliwość swobodnego wyznawania swojej wiary, która mówi o pokoju i braterstwie".
Do katolików w Ziemi Świętej
W Wielkim Tygodniu papież sam podjął inicjatywę wysłania listu do katolików Ziemi Świętej w związku z tegoroczną Wielkanocą. Tekst po raz kolejny wyrażał bliskość papieża i solidarność katolików z tą wspólnotą chrześcijańską, która przez wieki była świadkiem tajemnicy męki i zmartwychwstania Jezusa w tak zwanych Miejscach Świętych.
Papież, świadomy ogromnego cierpienia, jakie przeżywają wierni Ziemi Świętej, "zanurzeni w Męce", zachęcał ich, by nie tracili nadziei w Zmartwychwstanie. Posunął się nawet do nazwania ich "pochodniami płonącymi w nocy" i "ziarnami dobra na ziemi rozdartej konfliktem", którzy poprzez swoją zdolność do "powstania i pójścia naprzód" ogłaszają, że Ukrzyżowany naprawdę zmartwychwstał.
W liście Franciszek okazał również ojcowską troskę o tych, którym odmawia się przyszłości, o tych, którzy opłakują i smucą się, o tych, którzy odczuwają niepokój i dezorientację. Ponowił również zaproszenie do wszystkich chrześcijan na całym świecie, aby stali się "konkretnym wsparciem" i nieustannie modlili się, aby "wszyscy ludzie na ukochanej Ziemi mogli wreszcie zaznać pokoju".
Choć adresowane do różnych kontekstów - świata arabskiego i wspólnoty katolickiej w Ziemi Świętej - oba papieskie dokumenty mają zatem ten sam apel: w tych mrocznych czasach naznaczonych "bezużytecznym szaleństwem wojny" konieczne jest ponowne odkrycie nadziei Zmartwychwstania i zdecydowane budowanie pokoju, jedynej drogi dla przyszłości całego regionu i ludzkości.
Serdeczne zaproszenie dla wszystkich wierzących, ale także dla wszystkich ludzi dobrej woli, aby nie poddawali się przemocy i nadal siali ziarna możliwego pojednania.
Istnieje konkretny sposób, aby zrozumieć, jak intensywnie Kościół promuje i broni pokoju na świecie: wystarczy policzyć wszystkich mężczyzn i kobiety, którzy na wszystkich kontynentach ryzykują życie, aby szerzyć wartości ludzkiego braterstwa nauczane przez Ewangelię.
15 kwietnia 2024-Czas czytania: 1minuta
Istnieje konkretny sposób, aby zrozumieć, jak intensywnie Kościół promuje i broni pokoju na świecie: wystarczy policzyć wszystkich mężczyzn i kobiety, którzy na wszystkich kontynentach ryzykują życiem, aby szerzyć wartości ludzkiego braterstwa nauczane przez Ewangelię. Zbyt długo byłoby opowiadać tutaj historie z ostatnich piętnastu lat, ale dwie z nich, emblematyczne, mogą pomóc rzucić światło na wielkie zaangażowanie katolików w niesienie pokoju ludom i narodom.
Pierwsza historia pochodzi z Haiti, karaibskiego kraju pogrążonego obecnie w całkowitym chaosie i stojącego w obliczu okrutnej przemocy ze strony uzbrojonych gangów, które nękają kraj i pogłębiają i tak już ogromne ubóstwo. W tym kontekście bp Pierre André Dumas, biskup diecezji Anse-à-Veau-Miragoâne, zawsze starał się doprowadzić do dialogu między różnymi walczącymi frakcjami, organizując spotkania z przywódcami różnych uzbrojonych gangów w celu osiągnięcia pokoju. Pod koniec lutego był w stolicy Haiti, Port-au-Prince, na jednym z tych spotkań, kiedy atak przerwał jego marzenia: teraz, ranny, walczy między życiem a śmiercią.
Inna historia pochodzi z Sudanu, afrykańskiego kraju rozdartego krwawym konfliktem domowym. Jest tam zakonnica, siostra kombonianka Elena Balatti, która każdego dnia gromadzi setki uchodźców na granicy z Sudanem Południowym, którzy z powodu wojny chcą uciec w bezpieczne miejsce. Siostra Elena, za każdym razem ryzykując własnym życiem, wsadza ich na łódź i sprowadza w bezpieczne miejsce. Wśród tych mężczyzn i kobiet, Sudańczyków i Południowych Sudańczyków, siostra Elena stara się przywrócić zrozumienie i pokój.
Globalne zaangażowanie, które łączy nie tylko monsignora Dumasa i siostrę Elenę, ale także wielu katolików, o których być może nigdy więcej nie usłyszymy.
AutorFederico Piana
Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.
Laura Iglesias. Przekonanie o komplementarności wiary i nauki
Badania tej kobiety, zaangażowanej katoliczki, były bardzo przydatne w identyfikacji widm gwiazd w kontekście rozwoju astrofizyki. Ta seria krótkich biografii katolickich naukowców została opublikowana dzięki współpracy z Hiszpańskim Stowarzyszeniem Katolickich Naukowców.
Ignacio del Villar-15 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
Laura Iglesias Romero, która zmarła 15 kwietnia 2022 r., była doktorem nauk ścisłych i profesorem badawczym w Hiszpańskiej Krajowej Radzie Badań Naukowych (CSIC).
Znaczną część swojej kariery spędził w Instytucie Optyki "Daza de Valdés", dziś znanym jako Miguel Catalán, na cześć wybitnego chemika Srebrnej Ery Miguela Catalána Sañudo, który był jego mentorem.
Zajmowała również stanowisko adiunkta struktury atomowo-molekularnej i spektroskopii na Uniwersytecie Complutense w Madrycie.
W 1956 r. złożył wniosek o stypendium CSIC na studia na Uniwersytecie Princeton w stanie New Jersey (USA), gdzie pracował jako asystent naukowy u profesora Allena Shenstone'a, ówczesnego dziekana Wydziału Fizyki. Następnie przeniósł się do Waszyngtonu, gdzie w latach 60. pracował w National Bureau of Standards.
Pomimo otrzymania kilku ofert, zdecydował się powrócić do Hiszpanii i ponownie dołączył do CSIC. W Instytucie Optyki Daza de Valdés skupił się na uzyskiwaniu i obserwacji widm pierwiastków przejściowych istotnych dla astrofizyki, przyczyniając się do zrozumienia ruchu gwiazd i innych ciężkich składników w układzie okresowym. Jego dane były bardzo przydatne do identyfikacji widm gwiazd w kontekście rozwoju astrofizyki.
Oprócz pracy naukowej uczyła obliczania systemów optycznych, stając się ekspertem w tej dziedzinie. Zaprojektowała nawet peryskop, co przyniosło jej stanowisko kierownika sekcji projektów w Laboratorium i Warsztacie Badawczym Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej. Odbyła również staż podoktorski w Massachusetts Institute of Technology (MIT).
Jeśli chodzi o wiarę, otrzymał katechezę Drogi Neokatechumenalnej od Kiko Argüello w San Antonio de la Florida (Madryt) i ukończył formację w parafii Santiago (Madryt). Zapytany o zgodność między nauką a wiarą, bez wahania potwierdził, że są one nie tylko kompatybilne, ale i komplementarne.
Papież wyraża zaniepokojenie zaostrzającym się konfliktem w Ziemi Świętej
W niedzielę 14 kwietnia papież Franciszek modlił się Regina Caeli przed wiernymi zgromadzonymi na Placu Świętego Piotra. Na zakończenie poprosił o modlitwę w intencji pokoju, zwłaszcza w konflikcie izraelsko-palestyńskim.
Loreto Rios-14 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
W dzisiejszej Regina Caeli papież Franciszek przypomniał, że "Ewangelia przenosi nas w noc Wielkanocy. Apostołowie są zgromadzeni w Wieczerniku, gdy dwaj uczniowie wracają z Emaus i opowiadają o swoim spotkaniu z Jezusem, "o tym, co im się przydarzyło w drodze i jak Go rozpoznali przy łamaniu chleba" (Łk 24, 35). A kiedy wyrażają radość ze swojego doświadczenia, Zmartwychwstały ukazuje się całej wspólnocie. Jezus przybywa dokładnie w momencie, gdy dzielą się historią swojego spotkania z Nim. Zastanówmy się nad tym, nad znaczeniem dzielenia się wiarą".
W tym duchu papież Franciszek wskazał, że "każdego dnia jesteśmy bombardowani tysiącem wiadomości. Wiele z nich jest powierzchownych i bezużytecznych, inne ujawniają niedyskretną ciekawość lub, co gorsza, rodzą się z plotek i złośliwości. Są to wiadomości, które niczemu nie służą, a wręcz szkodzą. Ale są też piękne, pozytywne i konstruktywne wiadomości, a wszyscy wiemy, jak dobrze jest słyszeć dobre rzeczy i o ile lepiej się czujemy, gdy tak się dzieje. Pięknie jest też dzielić się rzeczywistością, która na dobre lub na złe wpłynęła na nasze życie, abyśmy mogli pomóc innym.
Następnie Papież zaprosił nas do refleksji nad "czymś, o czym często trudno nam mówić. Jest to, paradoksalnie, najpiękniejsza rzecz, o jakiej możemy mówić: nasze spotkanie z Jezusem. Każdy z nas mógłby powiedzieć o tym tak wiele: nie odgrywając roli nauczyciela dla innych, ale dzieląc się wyjątkowymi chwilami, w których czuliśmy Pana żywego i bliskiego, który rozpalił radość w naszych sercach lub otarł łzy, który przekazał pewność i pocieszenie, siłę i entuzjazm, przebaczenie, czułość, pokój. Ważne jest, aby dzielić się tym w rodzinie, we wspólnocie, z przyjaciółmi. Podobnie jak dobrze jest mówić o dobrych inspiracjach, które prowadziły nas w życiu, o myślach i uczuciach, które pojawiają się, gdy znajdujemy się w obecności Boga, a także o wysiłkach i trudach, które podejmujemy, aby zrozumieć i postępować na drodze wiary, być może także żałować i cofać się. Jeśli to uczynimy, Jezus, tak jak uczynił to z uczniami w noc paschalną, zaskoczy nas i uczyni nasze spotkania i nasze środowiska jeszcze piękniejszymi.
Następnie Papież zaproponował następujące pytania do medytacji: "Spróbujmy teraz przypomnieć sobie mocny moment w naszym życiu wiary, decydujące spotkanie z Jezusem. I zadajmy sobie pytanie: czy mówiłem o tym komuś, czy przekazałem to, w prostocie, członkom rodziny, współbraciom, bliskim i tym, z którymi jestem w kontakcie? I wreszcie: czy jestem zainteresowany tym, by usłyszeć od innych, co mają mi do powiedzenia o swoim spotkaniu z Chrystusem? Niech Matka Boża pomoże nam dzielić się naszą wiarą, aby nasze wspólnoty stawały się coraz bardziej miejscami spotkania z Panem.
Zaostrzający się konflikt w Izraelu
Pod koniec modlitwy Regina Caeli papież zaznaczył, że ze smutkiem śledzi wiadomości o pogorszeniu się sytuacji w Izraelu z powodu interwencji Iranu ostatniej nocy, ponieważ uważa Izrael za winny ataku na jego konsulat w Damaszku (Syria).
Ojciec Święty wezwał do powstrzymania "spirali przemocy", która może doprowadzić Bliski Wschód do dalszego konfliktu, oraz do modlitwy o pokój.
Światowy Dzień Dziecka
Po pozdrowieniu pielgrzymów z różnych krajów, papież skierował specjalne pozdrowienie do obecnych dzieci i przypomniał im, że pierwszy Światowy Dzień Dziecka będzie obchodzony w Kościele w dniach 25 i 26 maja. Ponadto papież poprosił wiernych, aby towarzyszyli modlitwą w drodze do tego dnia i wskazał dzieciom, że oczekuje "ich wszystkich": "Potrzebujemy waszej radości i waszego pragnienia lepszego świata".
Na koniec papież poprosił o modlitwę za dzieci cierpiące z powodu wojny i jak zwykle przypomniał nam, abyśmy modlili się za niego.
Luis Alfonso Zamorano: "Ofiary zaczynają wierzyć, że Bóg jest współwinny molestowania".
Ksiądz Luis Alfonso Zamorano od lat towarzyszy ofiarom nadużyć, a także napisał kilka książek na ten temat. W tym wywiadzie oferuje nam kilka ważnych spostrzeżeń.
Loreto Rios-14 kwietnia 2024 r.-Czas czytania: 6minuty
Ksiądz Luis Alfonso Zamorano, oprócz tego, że był misjonarzem w Chile przez prawie dwie dekady, spędził lata towarzysząc ofiarom nadużywanie. Niedawno uczestniczył w III Kongresie Ameryki Łacińskiej "Podatność na znęcanie się: w kierunku szerszego spojrzenia na zapobieganie", który odbył się w Panamie w dniach 12-14 marca. Jest również autorem kilku książek na temat towarzyszenia ofiarom nadużyć, w tym "Wrażliwość i nadużycia: w kierunku szerszego spojrzenia na zapobieganie".Nie będziesz już nazywany "porzuconym".". W tym wywiadzie oferuje kilka ważnych wskazówek.
Jak ewoluowało stanowisko Kościoła w kwestii nadużyć?
-To bardzo szerokie pytanie, ale uważam, że od 2018 roku, w wyniku kryzysu w Chile, nastąpiło "przed" i "po". Nigdy wcześniej papież nie prowadził tak aktywnego i bogatego magisterium w tej dziedzinie. Doświadczenia takie jak te z REPARA w Madrycie są bardzo silnym światłem nadziei. Na poziomie prawnym, choć nadal istnieje wiele wyzwań, zreformowaliśmy szóstą księgę Kodeksu Prawa Kanonicznego, mamy Vademecum i bardziej przejrzyste protokoły. Myślę, że największy postęp dokonał się w dziedzinie prewencji. Na przykład większość szkół kościelnych ma dziś dość poważne protokoły prewencyjne. Jednak prawdą jest również to, że w wielu parafiach i instytucjach szkoleniowych nadal nie dyskutuje się na ten temat i nadal nie ma poważnych szkoleń dla księży i świeckich w tej dziedzinie. Dzięki Bogu, że w ostatnich latach liczba publikacji, książek i kongresów poświęconych badaniu i zapobieganiu nadużyciom seksualnym, zarówno sumienia, jak i władzy, gwałtownie wzrosła. Błędem byłoby jednak popadanie w samozadowolenie. Wierzę, że wciąż mamy przed sobą długą drogę, jeśli chodzi o prawdę i uznanie.
Jakie zadania stoją przed nami?
-Wciąż boimy się ofiar i patrzymy na nie z nieufnością. Musimy zrobić to, co zrobił Jezus: powołał dziecko, umieścił je w centrum wspólnoty i powiedział: "To jest najważniejsze": bezbronne, małe, kruche, zranione... Nie rozumiemy powagi nadużyć seksualnych i nadużyć sumienia w Kościele z powodu straszliwych szkód duchowych, jakie powodują, gdy sprawca lub ten, kto tuszuje przestępstwa, jest kimś, kto reprezentuje Boga i działa w Jego imieniu. Ofiary zaczynają wierzyć, że Bóg jest współwinny nadużyć. Mamy powołania rozdarte na pół, życia złamane w wierze, wspólnoty zranione i zgorszone... Musimy przestać wyrzucać ręce w powietrze i wziąć pod uwagę powagę tego, co oznaczają nadużycia wewnątrzkościelne.
Następnie musi istnieć formacja przekrojowa, która organicznie przekracza wszystkie obszary pracy duszpasterskiej. W wielu parafiach i ruchach nadal prawie nie dyskutuje się na ten temat.
Istnieje wiele możliwości poprawy w procesach kanonicznych. Na przykład traktowanie skarżących: ofiara powinna mieć możliwość uczestniczenia w procesie.
Moim zdaniem to, co papież Franciszek robi z synodem, jest odpowiedzią na problem nadużyć, ponieważ zasadniczo staramy się zrewidować nasz świat relacji w Kościele, koncepcję władzy, podejmowania decyzji, klerykalizmu itp. Nie mówiąc bezpośrednio o nadużyciach, wierzę, że jeśli naprawdę przyjmiemy zasady synodalności, zajmiemy się źródłem problemu.
Czy po byciu ofiarą osoby konsekrowanej możliwe jest wyleczenie i odzyskanie zaufania?
-Zaufanie jest między innymi wielką raną. Jest to jedno z głównych wyzwań, ponieważ znęcanie się, popełnione przez bliskie ci osoby, których nigdy byś o to nie podejrzewał, jest przede wszystkim wielką zdradą zaufania. Czy uzdrowienie jest możliwe? Jak najbardziej. Tak, uzdrowienie jest możliwe. Co jest potrzebne do uzdrowienia?
Powiedziałbym, że przede wszystkim musisz zrozumieć, co oznacza uzdrowienie. Uzdrowienie nie oznacza, że nadejdzie czas, w którym wszelkie objawy związane z nadużyciami, których doświadczyłem, magicznie znikną z mojego życia. Czasami przejawy traumy na poziomie psychologicznym i emocjonalnym pojawiają się w życiu w najbardziej nieoczekiwany sposób. Możesz czuć się dobrze przez długi czas i nagle przejść przez okres koszmarów lub ponownie mieć ataki paniki, gdy już się skończyły, ponieważ ponownie jesteś narażony na stresującą sytuację, która przypomina ci o traumatycznym momencie. Czy to oznacza, że nie jesteś wyleczony? Nie, oznacza to, że jesteś w podróży i że jest to podróż, w której blizna może się ponownie otworzyć. Uzdrowienie czasami ma znacznie więcej wspólnego z postawą, jaką mamy wobec tych ran, które nie zawsze goją się całkowicie. I to właśnie z rany może wyjść światło i życie dla innych...
To powiedziawszy, dla ocalałych w Kościele uzdrowienie dotyczy również sprawiedliwości. Psalm 85 mówi: "Miłosierdzie i wierność spotykają się, sprawiedliwość i pokój całują się nawzajem.". Bez sprawiedliwości wielu ocalałych nie znajdzie spokoju. A sprawiedliwość jest w naszych rękach jako Kościoła. Bez zadośćuczynienia ofiary nie wyzdrowieją. Ponieważ szkody są tak wielkie, we wszystkich aspektach życia. Mógłbym opowiedzieć o ludziach, którzy nie są w stanie mieć stabilnej pracy, którzy mają długie okresy depresji, którzy stracili błyskotliwą karierę, ponieważ przemoc spowolniła całą ich energię, kreatywność... Nie wspominając już o ich wierze. Jeśli nadal będziemy odmawiać im sprawiedliwości, wierzę, że nie jest to niemożliwe, ponieważ są osoby, które przeżyły, ale dla wielu innych bardzo trudno będzie odbudować swoje życie.
Co uważasz za główne klucze do towarzyszenia ofierze?
–Myślę, że pierwszą rzeczą do zrobienia jest słuchanie z bezwarunkową akceptacją, bez osądzania i wiara. Jeśli ktoś otwiera przed tobą swoje serce w kontekście rzekomego zaufania i poufności, a ty mu nie wierzysz, nie witasz go... jeśli kwestionujesz jego świadectwo... możesz wyrządzić wiele szkód. Powiedziałbym przede wszystkim: zawsze wierz. Nie mam na myśli wierzenia komukolwiek, kto pojawia się w telewizji lub w mediach, ale osobie, która przychodzi twarzą w twarz. Nie do mnie należy sprawdzanie prawdziwości zeznań. Do mnie należy zaakceptowanie świadectwa jako towarzysza danej osoby.
Po drugie, aby usunąć poczucie winy, ponieważ zwykle noszą ze sobą bardzo intensywne poczucie winy prześladowczej. Jest to straszne, ponieważ nawet jeśli są niewinne, sprawca sprawił, że uwierzyły, że to one "sprowokowały nadużycie". Nawet jeśli był to dorosły. Tutaj jedyną osobą odpowiedzialną za napaść seksualną jest sprawca. To bardzo wyzwalające i oni tego potrzebują.
Z drugiej strony uważam, że jeśli nie mamy specjalistycznego przeszkolenia, musimy nauczyć się zwracać do tych, którzy je mają. Lub, jeśli nie, musimy dobrze się przeszkolić, ponieważ jest to bardzo specyficzna trauma, o bardzo szczególnych cechach. Dlatego musimy zostać przeszkoleni, dobra wola nie wystarczy. Musimy być bardzo ostrożni z naszym językiem religijnym, gdy używamy takich pojęć jak przebaczenie: "No cóż, ale po tylu latach musimy przewrócić stronę". Albo "Słuchaj, zachowaj to dla siebie, zabierz to do grobu, nie mów o tym nikomu". Jest to nadużycie, które było przemilczane przez lata, a tym zdaniem ponownie uciszasz osobę, zamiast jej pomóc. Przebaczenie jest na końcu procesu. A "przebaczenie" nie oznacza ignorowania wymogów sprawiedliwości.
Co więcej, bardzo ważne jest, aby więź nawiązana w tej relacji pomocowej była więzią, która może służyć osobie jako doświadczenie kontrastowe: jeśli rana polegała właśnie na zerwaniu zaufania, fakt, że dana osoba jest w stanie nawiązać z kimś więź zaufania, jest sam w sobie terapeutyczny. Ale to zaufanie musi zostać oczyszczone, musi być prawdziwe, nie może zostać ponownie zdradzone. Doradca nie jest zbawcą; nie jestem tym, który rozwiąże wszystkie problemy danej osoby, ale nie mogę zawieść jej zaufania. Będę też musiał regulować oczekiwania, to bardzo ważne. A jeśli zajdzie taka potrzeba, być może będę musiał towarzyszyć procesowi denuncjacji. To zależy od przypadku: jeśli są to osoby niepełnoletnie, to jasne, musimy poinformować odpowiednią osobę, ale jeśli są to osoby dorosłe, będziemy musieli rozeznać, kiedy, jak, w jakim czasie, czy dana osoba tego chce, czy nie, ponieważ jest to jej decyzja.
Ten temat można by długo omawiać, ale to będą klucze do pierwszego spotkania.
Czy były przypadki skruchy wśród sprawców? W wielu przypadkach nie wydają się być świadomi zła, które wyrządzili.
–Jest to część ich zaburzenia osobowości. Ogólnie rzecz biorąc, sprawcy są bardzo narcystycznymi, antyspołecznymi, paranoicznymi i borderline ludźmi. Nie oznacza to, że są szaleni. Są to ludzie, którzy mogą być genialni w wielu aspektach życia i bardzo trudno ich odróżnić. Chciałbym, żeby to było łatwe. Rozumiem przez to, że jedną z trudności związanych z patologicznym narcyzmem jest zaakceptowanie faktu, że jest coś, czego nie robisz dobrze. Jesteś pełen zniekształceń poznawczych i usprawiedliwień, a zatem istnieje moralny rozdźwięk. Praca polega więc na pomaganiu im w stopniowym rozpoznawaniu strasznych szkód, jakie wyrządzili.
Statystyki, które mam sprzed kilku lat, mówiły, że 60-70 % nie rozpoznało przestępstwa. Ale są chwile, kiedy to robią. Niedawno słyszałem świadectwo księdza, który został zadenuncjowany, gdy był starszy, i który zaakceptował to, a nawet powiedział: "To jest coś, co ciążyło na mnie przez całe życie, zawsze myślałem o tym, co stałoby się z tym nastolatkiem. Jeśli przed śmiercią będę miał szansę prosić o przebaczenie i w jakiś sposób mogę złagodzić jego ból, oto jestem. Bycie gotowym zaakceptować, że coś takiego się wydarzyło, przezwyciężenie strachu, że twój wizerunek człowieka dobrego i świętego spadnie na ziemię, pod osąd twoich własnych braci kapłanów, nie jest łatwe. Jest to jednak jedyna droga do uzdrowienia. Papież Benedykt pozostawił bardzo jasny plan: "otwarcie przyznaj się do swoich zbrodni, poddaj się wymaganiom sprawiedliwości, ale nie rozpaczaj o Bożym miłosierdziu". To jest podsumowanie tego, czym byłoby dobre towarzyszenie. Wymaga to podróży, procesu głębokiej prawdy i pokory, ale nie jest niemożliwe.
W tym tygodniu Dykasteria Nauki Wiary opublikowała dokument "Dignitas infinita" na temat godności ludzkiej, w którym potępia między innymi przemoc, niepewną sytuację migrantów, aborcję, macierzyństwo zastępcze i teorię gender.
Dykasteria ds. Doktryny Wiary opublikowała niedawno dokument zatytułowany Deklaracja zatytułowany "Dignitas Infinita" (Nieskończona godność) dotyczący godności człowieka. Kościół, wspierany przez rozum i Objawienie, potwierdza, że godność każdej osoby ludzkiej jest "niezbywalna i wewnętrzna, od początku jej istnienia (aż do jej naturalnego końca) jako nieodwołalny dar". Właśnie dlatego, że godność ta jest przyrodzona, pozostaje "poza wszelkimi okolicznościami", a jej uznanie nie może zależeć od oceny zdolności osoby do rozumienia i wolnego działania. Osoba może zostać pozbawiona używania rozumu lub wolności bez utraty godności ludzkiej. W związku z tym Deklaracja potępia fakt, że "pojęcie godności ludzkiej jest również czasami nadużywane w celu uzasadnienia arbitralnego mnożenia nowych praw, z których wiele jest często sprzecznych z pierwotnie zdefiniowanymi i nierzadko sprzecznych z podstawowym prawem do życia".
Deklaracja wymienia szeroki zakres kwestii, które stanowią "poważne naruszenie godności ludzkiej". Należą do nich ubóstwo, tragedia wojny, handel ludźmi, wykorzystywanie seksualne i przemoc wobec kobiet, aborcja, macierzyństwo zastępcze, eutanazja i wspomagane samobójstwo, ideologia gender i zmiana płci. W tej delikatnej kwestii Deklaracja zastrzega, że "nie oznacza to, że wyklucza możliwość, że osoba dotknięta nieprawidłowościami narządów płciowych, które są już widoczne przy urodzeniu lub które rozwijają się później, może zdecydować się na otrzymanie pomocy medycznej w celu rozwiązania takich nieprawidłowości".
Jak widać, jest to obszerny tekst, który porusza bardzo poważne i aktualne kwestie. Niekiedy możemy odnieść wrażenie, że głosimy na pustyni, nawet jeśli mamy do czynienia z kwestiami, w których sam ludzki rozum nie ma większych trudności z odróżnieniem tego, co jest zgodne z ludzką godnością, od tego, co jest z nią sprzeczne. Oddychamy jednak relatywistyczną, indywidualistyczną i hedonistyczną kulturą, w której to, co było oczywiste, staje się problematyczne i zagmatwane, usprawiedliwiając - jak mówi sama Deklaracja - arbitralne mnożenie nowych praw, które są sprzeczne z samą godnością ludzką, na której mają się opierać. Zachęcam do spokojnej lektury. Z moim błogosławieństwem.
Olivia Maurel: "Nie ma absolutnie żadnego 'prawa' do posiadania dziecka".
Kiedy Olivia Maurel odkryła w młodości, że została "zamówiona" przez swoich rodziców, jej życie ułożyło się jak puzzle. Jej zeznanie w parlamencie Republiki Czeskiej w listopadzie 2023 r. było jasne: nigdy nie ma usprawiedliwienia dla zmuszania dziecka do urodzenia się w celu oddzielenia go od biologicznej matki.
"Droga do pokoju wymaga szacunku dla życia, dla każdego ludzkiego życia, począwszy od nienarodzonego dziecka w łonie matki, które nie może być tłumione ani przekształcane w produkt komercyjny. W związku z tym uważam za godną ubolewania praktykę tak zwanego macierzyństwa zastępczego, która poważnie uwłacza godności kobiety i dziecka i opiera się na wykorzystywaniu materialnych potrzeb matki. Dziecko jest zawsze darem, a nigdy przedmiotem umowy. Dlatego wzywam społeczność międzynarodową do zobowiązania się do powszechnego zakazu tej praktyki". Tymi ostrymi słowami papież Franciszek potępił praktykę macierzyństwa zastępczego na początku stycznia 2024 r. w swoim przemówieniu do członków korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej.
Kilka tygodni przed tym przemówieniem, jednym z najważniejszych w roku dla papieża, młoda Olivia Maurel wysłała list do Ojca Świętego. Chociaż Olivia deklaruje się jako ateistka i działaczka feministyczna, wysłała papieżowi list, w którym opowiedziała o swoim doświadczeniu cierpienia jako matka zastępcza i wskazała, że papież może ją zrozumieć "i dzielić udrękę i niesprawiedliwość, których doświadczyłam, ponieważ znam Twoje zaangażowanie przeciwko "nowym formom niewolnictwa", Twoją krytykę "globalizacji obojętności" i "kultury marnotrawstwa", której przejawem jest macierzyństwo zastępcze, a także zagrożenie dla rodziny".
Macierzyństwo zastępcze, które zostało szczegółowo omówione przez Omnes w numerze 727, odpowiadającym majowi 2023 r., pojawiło się w wiadomościach w ostatnich miesiącach. Istnieje wiele doniesień o zamożnych ludziach korzystających z usług osób trzecich w celu spłodzenia dziecka.
Problemy prawne i rażące naruszenie podstawowych praw człowieka są dodawane do fizycznych i psychologicznych konsekwencji dla ciężarnych matek i ich dzieci.
Zaniepokojeni tą sytuacją prawnicy, lekarze i naukowcy z różnych krajów podpisali w marcu 2023 r. Deklaracja z Casablanki na rzecz zniesienia macierzyństwa zastępczego, którego widoczną twarzą stała się francuska Olivia Maurel.
Maurel, który z tej okazji udzielił wywiadu Omnes, ma nadzieję, że "Kościół katolicki będzie jednym z liderów w walce z macierzyństwem zastępczym".
Ma 32 lata i mieszka we Francji, a dziś jest prawowitą rzeczniczką walki z nowym współczesnym niewolnictwem, jakim jest macierzyństwo zastępcze. Jej świadectwo podróżowało po całym świecie, pojawiając się w wielu mediach w różnych krajach. Jej celem jest potępienie tej praktyki, wezwanie do jej zniesienia, a przede wszystkim nagłośnienie jej osobistych doświadczeń i konsekwencji macierzyństwa zastępczego, zarówno dla matek zastępczych, jak i ich dzieci.
Odkryłaś, że jesteś córką zastępczą jako osoba dorosła, ale wcześniej czułaś, że "coś się dzieje". Jak wyglądało Twoje życie w dzieciństwie i jak się czułaś, gdy dowiedziałaś się, że jesteś córką zastępczą?
-Moi rodzice byli starsi niż przeciętni rodzice moich przyjaciół, a ja miałem "starszy" styl wychowania.
Nigdy nie miałem takiej relacji z rodzicami, jaką mam dziś z moimi dziećmi. Nie przytulałem się do nich, nigdy im nie ufałem, mimo że miałem wszystko, czego potrzebowałem pod względem materialnym.
Dziś jestem bardzo blisko moich dzieci, mam z nimi bardzo bliski kontakt. Kochałem moich rodziców i wiem, że oni kochali mnie, i myślę, że zrobili wszystko, co w ich mocy z tym, co mieli. Oboje mieli trudne dzieciństwo, więc nie dorastali z mentalnością, jaką ma na przykład moje pokolenie.
Jako dziecko, kiedy byłam z rodzicami, zawsze musiały mi towarzyszyć nianie, bo bałam się, że mnie porzucą. Zawsze miałam przeczucie, że coś jest nie tak.
To przeczucie nasiliło się w okresie dojrzewania. Stałem się bardzo skomplikowanym nastolatkiem (trudniejszym niż przeciętny nastolatek, jak sądzę) i byłem niezwykle trudny w relacjach z rodzicami. W rzeczywistości mentalnie zdystansowałem się od nich w tym czasie.
Około 2016-2017 roku zaczęłam googlować miasto, w którym się urodziłam, aby znaleźć odpowiedzi na pytanie, jak wyglądały moje narodziny. Wtedy odkryłam, że macierzyństwo zastępcze miało miejsce w Louisville (Kentucky) w tamtych latach.
To było tak, jakbym w końcu znalazł ostatni element układanki. Od tego momentu wszystko poszło w dół i od tamtej pory moje relacje z rodzicami nie były zbyt dobre.
Przyznaje, że miała materialnie wygodne, ale duchowo bolesne życie. Wiele argumentów przemawiających za macierzyństwem zastępczym opiera się na "nieodpartym pragnieniu" posiadania dziecka i "możliwości zapewnienia mu dobrego życia". Co masz do powiedzenia ze swojego doświadczenia?
-Tak, miałem bardzo, bardzo wygodne życie pod względem materialnym. Moi rodzice dali mi wszystko pod względem materialnym. W tym sensie nie mogę się nie zgodzić. Ale brakowało mi czułej, matczynej i ojcowskiej miłości. To, że rodzice mają środki finansowe, nie oznacza, że są w stanie zapewnić dziecku dobre życie. Dziecku do pewnego stopnia nie zależy na pieniądzach, zależy mu na obecności rodziców, miłości, przytulaniu, miłych słowach.
Szczerze mówiąc, kto pamięta, jaki prezent dostaliśmy na piąte urodziny? Pamiętamy jednak, kiedy mieliśmy pierwsze rozstanie i jak nasi rodzice nas wspierali lub nie.
Nie ma absolutnie żadnego prawa do posiadania dziecka. Ludzie mogą mieć niepohamowane pragnienie posiadania rodziny i rozumiem rozdzierające serce sytuacje, przez które muszą przejść niektóre rodziny, ale istnieją inne sposoby na stworzenie rodziny, takie jak adopcja.
"Potrzeba" nie jest wezwaniem. Nie dlatego, że możemy, musimy. Macierzyństwo zastępcze jest nielegalne w wielu krajach nie bez powodu, aby chronić kobiety i dzieci. Kupowanie dziecka i wynajmowanie kobiecego łona jest etycznie niedopuszczalne.
Nie jesteś wierzący, ale kilka tygodni temu napisałeś list do papieża Franciszka, w którym wyjaśniłeś swoją historię. Dlaczego to zrobiłeś?
-Zrobiłem to, ponieważ wiem, że papież Franciszek jest ważny. Jego słowa są słuchane przez wielu ludzi i słusznie, ponieważ jego przemówienie do dyplomatów z 8 stycznia stało się wirusowe w Internecie.
Wielu chrześcijan, katolików, ucieka się do macierzyństwa zastępczego lub zostaje surogatkami. Naprawdę chciałem, aby podkreślił fakt, że potępia praktykę macierzyństwa zastępczego, aby przypomnieć swoim ludziom, że macierzyństwo zastępcze jest okropne dla dzieci i kobiet.
Twoje słowa mogą powstrzymać niektórych ludzi przed korzystaniem z macierzyństwa zastępczego lub zostaniem matką zastępczą. Twoje słowa mogą również sprawić, że ludzie zobaczą, czym naprawdę jest macierzyństwo zastępcze: nowym niewolnictwem.
Co jednak najważniejsze, papież wezwał do międzynarodowego zakazu macierzyństwa zastępczego, co jest dokładnie tym, co Deklaracja z Casablanki promuje i stara się osiągnąć. Jako rzecznik Deklaracji z Casablanki jestem bardzo dumny i szczęśliwy, że tak wpływowy człowiek zgadza się z naszą pracą: międzynarodową konwencją o zniesieniu macierzyństwa zastępczego.
Na przykład w Hiszpanii radio Posiadłość Konferencji Episkopatu Hiszpanii zaprosiła niedawno Anę Obregón, aktorkę, która wykorzystała nasienie swojego zmarłego syna, aby mieć dziecko poprzez macierzyństwo zastępcze.
Podczas wywiadu macierzyństwo zastępcze zostało przedstawione jako coś pięknego. Jako kobieta i matka rozumiem ich ból, ale mam zupełnie inne zdanie na temat macierzyństwa zastępczego. Jestem ateistką, ale zdecydowałam się napisać list do przewodniczącego hiszpańskiego episkopatu, aby wyrazić swoje rozczarowanie tym wywiadem, ponieważ Kościół katolicki jest przeciwny macierzyństwu zastępczemu. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi na mój list, co uważam za niepokojące, ponieważ nie sądzę, aby normalne było mówienie o macierzyństwie zastępczym jako o czymś wspaniałym w kościelnej stacji radiowej. Mam nadzieję, że radio powtórzy stanowisko Kościoła w sprawie macierzyństwa zastępczego: to znaczy, że jest ono przeciwne tej praktyce.
Macierzyństwo zastępcze ma wyraźny profil ekonomiczny: bezbronne kobiety i zamożni "ojcowie".
W jaki sposób państwa mogą działać politycznie i społecznie, aby zapobiec kupowaniu i sprzedawaniu ludzi?
-Państwa muszą zacząć zdelegalizować macierzyństwo zastępcze poprzez wprowadzenie surowych przepisów zakazujących korzystania z macierzyństwa zastępczego w ich własnych krajach, ale także przepisów, które uniemożliwiają ludziom wyjazd za granicę i sprowadzanie zakupionych dzieci. Bez tego trudno będzie całkowicie zakończyć macierzyństwo zastępcze.
Musimy chronić te bezbronne kobiety. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej doniesień o celebrytach lub parach, które uciekają się do macierzyństwa zastępczego.
Czy uważasz, że istnieje kampania mająca na celu "wybielenie" tej praktyki, tak aby obywatele postrzegali ją jako coś normalnego?
-Tak, myślę, że na całym świecie prowadzona jest kampania mająca na celu sprawienie, by macierzyństwo zastępcze wydawało się "fajne".
Jako przykład podam kraj, w którym mieszkam, Francję. Macierzyństwo zastępcze jest we Francji nielegalne, jednak moim zdaniem w telewizji widzieliśmy tylko pozytywne filmy dokumentalne na temat tej praktyki. Nie widzieliśmy ludzi, którzy są przeciwni praktyce macierzyństwa zastępczego, takich jak lekarze, psychologowie, prawnicy czy nawet matki zastępcze.
Tylko raz skontaktowała się ze mną lokalna gazeta na południu Francji, ale nie żadne większe media (telewizja, gazety). Wszystko to dlatego, że francuskie media są w rękach ludzi popierających macierzyństwo zastępcze i chcą, aby zostało ono zalegalizowane we Francji.
Sprawiają więc, że ludzie wierzą, że macierzyństwo zastępcze jest piękne i nie pokazują prawdziwej strony macierzyństwa zastępczego: kupowania i sprzedawania dzieci, odbierania dzieci matkom po urodzeniu i wynajmowania ich bezbronnym kobietom.
Mam nadzieję, że wkrótce zostanę zaproszony do zabrania głosu i debaty na temat macierzyństwa zastępczego w moim kraju. W rzeczywistości ICAMS (Międzynarodowa Koalicja na rzecz Zniesienia Macierzyństwa Zastępczego) przedstawiła raport stwierdzający, że francuskie media wykazują stronniczość wobec macierzyństwa zastępczego.
ICAMS wykazał, że podczas filmów dokumentalnych na temat macierzyństwa zastępczego we francuskiej telewizji, nigdy nie było nikogo przeciwko macierzyństwu zastępczemu, aby zakwalifikować i zrównoważyć wypowiedzi osób popierających macierzyństwo zastępcze.
Stałeś się wiodącą postacią w walce przeciwko macierzyństwu zastępczemu.Jakie informacje zwrotne otrzymałeś i co masz nadzieję osiągnąć dzięki swojej nowej widoczności?
-Otrzymałem wiele pozytywnych komentarzy od osób, które nie odważyłyby się powiedzieć, że są przeciwne macierzyństwu zastępczemu, być może dlatego, że boją się krytyki.
Ludzie rozmawiają, ludzie otwierają oczy i uświadamiają sobie rzeczywistość macierzyństwa zastępczego. To bardzo ważne.
Otrzymałem również wiele negatywnych komentarzy, ale nie przeszkadzają mi one. Zawsze jestem gotowa na debatę. Mam nadzieję, że dzięki tej nowej widoczności mogę zacząć naprawdę uświadamiać ludziom, jak negatywne jest macierzyństwo zastępcze i jak ważne jest, aby państwa zjednoczyły się na rzecz powszechnego zniesienia macierzyństwa zastępczego. To właśnie stara się osiągnąć Deklaracja z Casablanki, a wiele osób ciężko pracuje nad podpisaniem międzynarodowego traktatu.
Papież Franciszek uda się we wrześniu do Azji i Oceanii
Papież Franciszek uda się do Indonezji, Papui Nowej Gwinei, Timoru Wschodniego i Singapuru we wrześniu 2024 r., co będzie jego najdłuższą jak dotąd podróżą apostolską.
Stolica Apostolska potwierdziła, że papież Franciszek odwiedzi we wrześniu kilka krajów Azji i Oceanii. Od 2 do 13 września Ojciec Święty odwiedzi Indonezję, Papuę Nową Gwineę, Timor Wschodni i Singapur.
Chociaż dokładna trasa podróży apostolskiej nie jest jeszcze znana, to Sala Stampa przedstawił daty wizyty papieża. Franciszek będzie w Dżakarcie, stolicy Indonezji, od 3 do 6 września. Indonezja. Następnie spędzi trzy dni, od 6 do 9 września, w Port Moresby, stolicy Papui-Nowej Gwinei, i Vanimo, stolicy prowincji Sandaun w Papui-Nowej Gwinei. Następnie uda się do Dili, centralnego miasta Timoru Wschodniego, gdzie będzie przebywał od 9 do 11 września. Na koniec papież spędzi dwa dni w Singapurze.
Zróżnicowana populacja
Spośród czterech krajów, które odwiedzi Ojciec Święty, tylko dwa - Papua Nowa Gwinea i Timor Wschodni - zamieszkiwane są w większości przez katolików. Indonezja jest w większości muzułmańska, podczas gdy w Singapurze buddyzm jest najczęściej praktykowaną religią.
Różnorodność podróży to nie tylko geografia czy wyznania religijne, istnieje również ogromna różnica gospodarcza między krajami, które odwiedzi Ojciec Święty. Indonezja jest najpotężniejszą gospodarką na całym kontynencie azjatyckim, a Singapur ma ważny rynek, który daje mu najwyższy PKB na mieszkańca na świecie. Z kolei w Timorze Wschodnim prawie 40% ludności żyje poniżej granicy ubóstwa, a połowa mieszkańców to analfabeci.
Plan podróży nie został określony
Papież Franciszek przybywa na wszystkie te terytoria na zaproszenie głów państw i władz kościelnych. Jednak spotkania, które odbędzie z nimi, a także z organizacjami i obywatelami różnych krajów, zostaną określone w późniejszym terminie, jak zauważa Sala Stampa.
Papież Franciszek udzielił apostolskiego błogosławieństwa uczestnikom Krajowego Kongresu Eucharystycznego w Stanach Zjednoczonych. Ci, którzy wezmą udział w którymkolwiek z wydarzeń Odrodzenia Eucharystycznego, będą mogli uzyskać odpust zupełny, jak donosi portal Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych.
Wiadomość ta pojawiła się po tym, jak arcybiskup Timothy Broglio poprosił watykańską Penitencjarię Apostolską o udzielenie odpustu tym, którzy dokonają tego czynu. Krajowa Pielgrzymka Eucharystyczna. Podobnie arcybiskup poprosił, aby on lub inny łysy mężczyzna mógł udzielić błogosławieństwa i odpustu zupełnego uczestnikom krajowego kongresu.
Odpust pielgrzymki eucharystycznej
Dekret wydany przez Watykan stwierdza, że "odpust zupełny zostanie przyznany wiernym chrześcijańskim, którzy wezmą udział w Narodowej Pielgrzymce Eucharystycznej w dowolnym czasie między 17 maja a 16 lipca 2024 r.". Osoby starsze, chorzy i ci, którzy z poważnych powodów nie mogą podróżować, ale "duchowo uczestniczą" w pielgrzymce, również uzyskają odpust, jeśli zjednoczą "swoje modlitwy, bóle lub niedogodności z Chrystusem" i podróżą pielgrzymów. Ponadto wierni mogą zastosować otrzymane błogosławieństwo do dusze czyśćcowe.
Jak przypomina Konferencja Episkopatu, warunki uzyskania odpustu są następujące:
Przystępowanie do sakramentu spowiedzi
Przyjmowanie Eucharystii
Modlitwa w intencji papieża
Aby ułatwić uzyskanie tej łaski, Penitencjaria Apostolska prosi kapłanów, aby byli dostępni dla pielgrzymów do spowiedzi podczas pielgrzymki.
Mapa tras Krajowej Pielgrzymki Eucharystycznej (ilustracja OSV News / dzięki uprzejmości Krajowego Kongresu Eucharystycznego)
Apostolskie błogosławieństwo dla Krajowego Kongresu Eucharystycznego
Uczestnicy Krajowego Kongresu Eucharystycznego będą również mogli otrzymać papieskie błogosławieństwo i odpust zupełny, którego udzieli arcybiskup Broglio lub inny wyznaczony przez niego biskup. Watykańska dykasteria prosi tych, którzy chcą uzyskać odpust, oprócz zwykłych warunków, o których już wspomniano, "aby byli prawdziwie skruszeni i poruszeni miłością".
Penitencjaria zauważa również w swoim dekrecie z tej okazji, że "odpust zupełny mogą uzyskać wierni, którzy w uzasadnionych okolicznościach i z pobożną intencją uczestniczyli w świętych obrzędach i otrzymali papieskie błogosławieństwo za pośrednictwem środków komunikacji".
Proces powiększania się Unia Europejska skonfrontowała swoich członków-założycieli z rzeczywistością, krajami i narodami, które do niedawna były uważane za wrogów, "innych", egzotycznych, prawie zapomnianych.
Dziś Europa jest zmuszona kwestionować tożsamość populacji, które naciskają na jej granice i w pełni zrozumieć złożoną rzeczywistość, która, jeśli zostanie zaniedbana, może przerodzić się w krwawe konflikty, takie jak te, które spustoszyły Stary Kontynent w ubiegłym wieku i przez wieki rozpalały sąsiednie obszary, takie jak Bałkany, Kaukaz i wschodnia część Morza Śródziemnego.
Jedną z tych rzeczywistości jest Turcja, kraj transkontynentalny (na pograniczu Europy i Azji), który zawsze był punktem spotkań (i starć) między Wschodem a Zachodem.
Niektóre dane
Z powierzchnią 783 356 km², Turcja (oficjalnie: Republika Turcji) jest państwem, które zajmuje cały Półwysep Anatolijski (ze wschodnią częścią kraju położoną w Cylicji i na Szelfie Arabskim) oraz niewielką część Tracji w Europie (graniczącą z Grecją i Bułgarią). Graniczy z co najmniej ośmioma różnymi krajami (i równie dobrze można powiedzieć, że z różnymi światami kulturowymi, takimi jak Grecja i Bułgaria w Europie; Gruzja, Armenia i Azerbejdżan na Kaukazie; Iran na wschodzie; Irak i Syria, a więc świat arabski, na południu). Leży nad czterema morzami: Śródziemnym, Egejskim, Czarnym i Morzem Marmara, które oddziela część azjatycką od europejskiej. Ma ponad 85 milionów mieszkańców, w większości sklasyfikowanych jako "tureccy", ale z wieloma różnymi mniejszościami etnicznymi i religijnymi.
Turcja jest republiką prezydencką od 2017 r., oficjalnie państwem świeckim. Islam jest religią dominującą (99 % Turków uważa się za muzułmanów). Oprócz sunnitów, którzy stanowią większość, istnieje również znaczna mniejszość (co najmniej 10 %) szyitów, głównie w społeczności alewitów. Istnieje również około 120 000 chrześcijan (głównie greckich prawosławnych, ale także apostolskich Ormian) i niewielka społeczność żydowska, skoncentrowana głównie w Stambule. Mniejszości chrześcijańskie i żydowskie stanowią mikroskopijną spuściznę po niegdyś dużych i ważnych społecznościach aż do XX wieku.
Trochę historii
Dlaczego Turcja w ogóle nosi tę nazwę? Rzeczywiście, do 1923 r. to, co jest obecnie Republiką Turecką, było częścią (a nawet główną częścią) Imperium Osmańskiego. Termin "Turek" jest w rzeczywistości etnonimem (od "türk") dla mieszkańców dzisiejszej Turcji, ale odnosi się również do ludów tureckich w ogóle (w tym Hunów, Awarów, Bułgarów itp.), Tych, którzy pochodząc ze stepów Mongolii i Azji Środkowej, kolonizowali części Europy Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Azji przez tysiąclecia. Dziś mówimy również o "ludach turkijskich", tj. tych (Turcy, Azerowie, Kazachowie, Turkmeni, Uzbecy, Tatarzy, Ujgurzy itp.), którzy mówią językami turkijskimi, blisko spokrewnionymi językami należącymi do rodziny ałtajskiej.
Termin "Turcy" został po raz pierwszy użyty, nie do określenia ludów tureckich w ogóle, ale tych, którzy bardziej właściwie okupowali Anatolię, po 1071 roku, po bitwie pod Manzicertą, w której Bizancjum straciło dużą część Anatolii na rzecz Turków Seldżuckich, którzy już zaczęli najeżdżać i okupować prowincje tego regionu od VI wieku naszej ery.
Do tego czasu, ale także później, dzisiejsza Turcja nie była krajem "tureckim".
Jeśli rzeczywiście korzenie historii Anatolii można prześledzić wstecz do Hetytów (ludu Język indoeuropejski której cywilizacja rozkwitła między XVIII a XII wiekiem p.n.e.). ), istniały również inne kultury, które uznały ten region za idealne miejsce do rozwoju, Urartianie (proto-Armianie), Frygów, Lidyjczyków, Galatów, nie zapominając o Grekach i ich osadnictwie w Jonii (zachodnia Anatolia, wzdłuż wybrzeża Morza Egejskiego) w założonych przez nich miastach, takich jak Efez). Nie zapominajmy zatem, że Ionia była również miejscem starożytnego miasta Troja, którego powstanie i tragiczne zniszczenie opisuje Homer.
To właśnie w odniesieniu do Anatolii Grecy i Rzymianie po raz pierwszy użyli terminu Azja (i rzeczywiście część Anatolii utworzyła rzymską prowincję Azja).
Po założeniu Konstantynopola przez rzymskiego cesarza Konstantyna na miejscu starożytnego Byzas (Bizancjum) i świetności Cesarstwa Wschodniorzymskiego, znanego również jako Cesarstwo Bizantyjskie, Anatolia, która już wcześniej była domem dla zróżnicowanej populacji liczącej około 14 milionów ludzi (w tym Greków, Rzymian, Ormian, Asyryjczyków i innych populacji chrześcijańskich), została stopniowo najechana, zwłaszcza po bitwie pod Manzicertą (w której Turcy Seldżucy pokonali Bizantyjczyków), Armeńscy Asyryjczycy i inne populacje chrześcijańskie) były stopniowo najeżdżane, zwłaszcza po bitwie pod Manzicertą (w której Turcy Seldżuccy pokonali Bizantyjczyków na ich wschodniej granicy), przez ludy tureckie migrujące z Azji Środkowej do Europy i na Bliski Wschód, migracja, która rozpoczęła się już w VI wieku n.e. i uważa się, że rozpoczęła się na wczesnym Bliskim Wschodzie w VI wieku n.e. i jest uważana za wczesny Bliski Wschód w VI wieku n.e.. AD i jest uważana za początek Cesarstwa Bizantyjskiego. AD i jest uważana za jedną z największych w historii.
Po Manzicercie Konstantynopol (obecnie znany jako Stambuł) pozostał jednak stolicą tego, co pozostało z Cesarstwa Bizantyjskiego, aż do 1453 r., kiedy to wojska innego plemienia tureckiego, Osmanów, dowodzone przez przywódcę Muhammada II, obległy go, pokonując armię cesarza Konstantyna XI Paleologa (który prawdopodobnie zginął podczas oblężenia), uważany za świętego i męczennika przez Kościół prawosławny, a także przez niektóre kościoły katolickie obrządku wschodniego, również za próbę rekompozycji Wielkiej Schizmy) i ustanowili Imperium Osmańskie, czyniąc sam Konstantynopol (który zachował tę nazwę aż do powstania republiki tureckiej) swoją stolicą.
Jeśli chodzi o nazwę Stambuł, została ona oficjalnie przyjęta przez Atatürka dopiero w 1930 roku, aby uwolnić miasto od jego grecko-rzymskich korzeni, które sułtani osmańscy zachowali znacznie lepiej niż on, zatrudniając greckich i ormiańskich robotników do budowy najsłynniejszych zabytków, które są odwiedzane do dziś, w tym Błękitnego Meczetu i słynnych łaźni, zbudowanych przez wybitnego grecko-ormiańskiego (i chrześcijańskiego) architekta Sinana. Stambuł nie jest jednak toponimem pochodzenia tureckiego, ale pochodzi od Stambùl, które z kolei jest skrótem od greckiego εἰς τὴν πόλιν (èis ten polin): "w kierunku miasta". A przez "polis" rozumie się miasto par excellence, o tym samym znaczeniu, co łaciński termin Urbs odnoszący się do Rzymu (Konstantynopol jest uważany przez wschodnich chrześcijan za nowy Rzym).
Imperium Osmańskie osiągnęło swój szczyt w XVI i XVII wieku, obejmując trzy kontynenty i dominując nad rozległym obszarem obejmującym południowo-wschodnią Europę, Bliski Wschód i Afrykę Północną, i było znane z ogromnej różnorodności etnicznej i religijnej. Podczas gdy sułtan był etnicznym Turkiem i wyznawcą islamu, miliony jego poddanych nie mówiły po turecku jako pierwszym językiem i były chrześcijanami lub żydami, podlegającymi (aż do XIX wieku) specjalnemu reżimowi prosa. W rzeczywistości państwo zostało założone na bazie religijnej, a nie etnicznej: sułtan był także "księciem wierzących", a więc kalifem muzułmanów wszystkich grup etnicznych (Arabów, Turków, Kurdów itp.), którzy byli uważani za obywateli pierwszej kategorii.), którzy byli uważani za obywateli pierwszej kategorii, podczas gdy chrześcijanie różnych wyznań (greccy prawosławni, Ormianie, katolicy i inni) oraz Żydzi podlegali specjalnemu reżimowi "millet", który stanowił, że każda niemuzułmańska wspólnota religijna była uznawana za "naród" w imperium, ale ze statusem prawnym niższości (zgodnie z islamską zasadą "dhimma"). Chrześcijanie i Żydzi nie uczestniczyli zatem oficjalnie w rządach państwowych, płacili zwolnienie ze służby wojskowej w formie podatku pogłównego ("dżizja") i podatku gruntowego ("kharaj"), a głową każdej społeczności był jej przywódca religijny. Biskupi i patriarchowie byli zatem urzędnikami państwowymi podlegającymi bezpośrednio sułtanowi.
W XIX wieku Imperium Osmańskie zaczęło podupadać z powodu porażek militarnych, wewnętrznych buntów i presji ze strony mocarstw europejskich. W rzeczywistości reformy znane jako "Tanzimat" (mające na celu "modernizację" państwa również poprzez większą integrację obywateli niemuzułmańskich i nietureckich, ochronę ich praw poprzez stosowanie zasady równości wobec prawa) pochodzą z tego okresu.
Masakry również pochodzą z tego okresu. hamidianasLudobójstwa popełnione na ludności ormiańskiej za panowania sułtana Abdüla Hamida II, a także, na początku XX wieku, trzy główne ludobójstwa na trzech głównych chrześcijańskich elementach już umierającego Imperium OrmianieGrecy i Asyryjczycy.
Za czasów Hamida w 1908 r. w Imperium Osmańskim miał miejsce zamach stanu, w wyniku którego ruch nacjonalistyczny, znany jako Młodzi Turcy, przejął władzę i zmusił Abdüla Hamida do przywrócenia wielopartyjnego systemu rządów, który zmodernizował państwo i wojsko, czyniąc je bardziej wydajnymi.
Ideologia Młodych Turków była inspirowana europejskimi nacjonalizmami, ale także doktrynami takimi jak darwinizm społeczny, elitarystyczny nacjonalizm i pan-turanizm, który błędnie uważał wschodnią Anatolię i Cylicję za turecką ojczyznę (wspomnieliśmy zamiast tego, że Turcy są ludem pochodzenia mongolskiego i ałtajskiego).
Zgodnie z ich wizjami, dążyli do zbudowania czystego etnicznie narodu i pozbycia się elementów nietureckich. Logicznie rzecz biorąc, niemuzułmanin nie był Turkiem: aby osiągnąć państwo tureckie oczyszczone z elementów zakłócających, konieczne było pozbycie się chrześcijańskich poddanych, tj. Greków, Asyryjczyków i Ormian, tych ostatnich uważanych za tym bardziej niebezpiecznych, że z kaukaskiej strefy Imperium Rosyjskiego na początku I wojny światowej utworzono ormiańskie bataliony ochotnicze wspierające armię rosyjską przeciwko Turkom, w których uczestniczyli Ormianie z tej strony granicy.
Podczas I wojny światowej Imperium Osmańskie sprzymierzyło się z mocarstwami centralnymi i poniosło ciężką klęskę, do tego stopnia, że Mustafa Kemal Atatürk, obiecujący bohater wojskowy, poprowadził turecką wojnę o niepodległość przeciwko zagranicznym siłom okupacyjnym i proklamował Republikę Turcji w 1923 r., kończąc panowanie osmańskie.
Pod przywództwem Atatürka Turcja podjęła szereg radykalnych reform mających na celu modernizację kraju, w tym sekularyzację, demokratyzację i reformę systemu prawnego (przeprowadzono również reformę językową języka tureckiego, oczyszczonego z obcych elementów i pisanego alfabetem łacińskim zamiast arabskiego, a stolicę przeniesiono ze Stambułu do Ankary). W następnych latach Turcja znalazła się w centrum kluczowych wydarzeń, takich jak II wojna światowa i zimna wojna, a także wewnętrzne zmiany polityczne, które obejmowały naprzemienne rządy cywilne i wojskowe (te ostatnie uważane były za strażników świeckości państwa).
W XXI wieku Turcja nadal odgrywa ważną rolę na arenie międzynarodowej, zarówno pod względem politycznym, jak i gospodarczym, zwłaszcza wraz z pojawieniem się Recepa Tayyipa Erdoğana, prezydenta od 2014 r., jednocześnie stojąc w obliczu ciągłych wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych, takich jak napięcia etniczne, kwestie praw człowieka, konflikt kurdyjski i kwestie geopolityczne w regionie Bliskiego Wschodu.
AutorGerardo Ferrara
Pisarz, historyk i ekspert w dziedzinie historii, polityki i kultury Bliskiego Wschodu.
Argüello broni życia w obliczu poparcia Parlamentu dla aborcji
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, monsignore Luis Argüello, zachęcił na portalach społecznościowych do "walki na rzecz życia, jego godność jest nieskończona", w związku z rezolucją Parlamentu Europejskiego w sprawie włączenia prawa do aborcji do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Głosowanie nie jest wiążące, ponieważ wymagało poparcia wszystkich 27 państw członkowskich.
Francisco Otamendi-11 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Posłowie poparli włączenie aborcji do Karty Praw Podstawowych UE stosunkiem głosów 336 do 163, przy 39 głosach wstrzymujących się. Było to w dużej mierze symboliczne, ale wymowne głosowanie, ponieważ wniosek o włączenie aborcji do Karty Praw Podstawowych UE wymagał poparcia wszystkich 27 państw członkowskich UE. Parlament Europejski przenosi teraz rozdzielczość Radzie Europejskiej i Komisji.
Inicjatywa jest następstwem Parlament francuskiNa początku marca francuski parlament głosował za wprowadzeniem prawa do aborcji jako "gwarantowanej wolności" do swojej konstytucji, z 780 deputowanymi i senatorami głosującymi "za" przeciwko 72 "przeciw", przy wyraźnym poparciu prezydenta Republiki, Emmanuela Macrona, pomimo przyznania, że jego kraj pilnie potrzebuje zwiększenia wskaźnika urodzeń.
"Uznanie moralnego i demokratycznego upadku".
Jedną z pierwszych osób, które ostro skrytykowały rezolucję Parlamentu Europejskiego w sieciach społecznościowych, był arcybiskup Valladolid i przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, monsignor Luis Argüello, który uznał decyzję za "uznanie moralnej dekadencji".
"Dla Eurocamary aborcja jest prawem człowieka wymierzonym przeciwko rodzącemu się życiu ludzkiemu. Chce bronić kobiety kosztem życia, które rodzi. Twierdzi, że zabezpiecza postępowość w obliczu reakcjonistów, podczas gdy hamuje postęp życia. To uznanie moralnej dekadencji", napisał arcybiskup Argüello w sieci X (dawniej Twitter).
W dalszej części komunikatu przewodniczący hiszpańskiej konferencji biskupów zapewnił, że "ten legislacyjny eksces wyraża etyczną słabość tych, którzy go bronią. Jest to również sprzeczne ze sprzeciwem sumienia i prawem do zrzeszania się tych, którzy zajmują inne stanowisko. "WALCZMY O ŻYCIE, jego godność jest nieskończona". (wielkie litery są autorstwa arcybiskupa).
Argüello opublikował dwa dni temu, że "prawo do życia jest podstawowym filarem wszystkich innych praw, zwłaszcza prawa do życia osób najbardziej bezbronnych. Jak dobrze, że ci z nas, którzy bronili godności migrantów, promując ILP (popularną inicjatywę ustawodawczą), są teraz przeciwko definiowaniu aborcji jako prawa".
Francuscy biskupi
Francuscy biskupi również zabrali ostatnio głos w obronie życia. W następstwie decyzji francuskiego parlamentu, Papieska Rada ds. Akademia Życia Stolicy Apostolskiej wydała oświadczenie popierające stanowisko Konferencji Episkopatu Francji (CEF) w sprawie włączenia aborcji do francuskiej konstytucji. Akademia uważa, że "ochrona życia ludzkiego jest głównym celem ludzkości" i wzywa wszystkie rządy i tradycje religijne do zaangażowania się w ochronę życia.
Niedawno watykański dokument Dignitas infinita Jana Pawła II w "Evangelium Vitae" i wskazując, że "konieczne jest potwierdzenie z całą mocą i jasnością, również w naszych czasach, że obrona rodzącego się życia jest ściśle związana z obroną każdego prawa człowieka".
"Zatrułoby to wszystkie prawa człowieka".
Z drugiej strony, Rafael Domingo Oslé, profesor Uniwersytetu Nawarry (kampus w Madrycie), był jednym z ekspertów, którzy najszybciej zareagowali na decyzję Parlamentu Europejskiego i wskazał, że prawo do aborcji "zatrułoby" wszystkie prawa człowieka, jak stwierdził w sieci X i stacji radiowej Cope. Jego zdaniem aborcja nie zostanie włączona jako prawo podstawowe, ponieważ są kraje takie jak Malta, Polska, Węgry i Irlandia, które powiedzą "nie".
Jego zdaniem mamy do czynienia z "francuskim napadem złości, który chce przewodzić Europie i postawić się na tym samym poziomie co Stany Zjednoczone. Francji trzeba powiedzieć "nie" dla prawa do aborcji i "tak" dla daru życia, który ma wymiar prawny jako prawo", powiedział.
W najbliższy piątek, 12 kwietnia, odbędzie się hiszpańska premiera filmu "Cud Matki Teresy", fikcyjnej historii, która przeplata życie świętej i jej "ciemną noc" z życiem młodej Brytyjki indyjskiego pochodzenia. Wpływy z biletów zostaną przekazane Fundacji Zariya, która opiekuje się ubogimi i chorymi w różnych miastach Indii.
Loreto Rios-11 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
"Cud Matki Teresy"Matka Teresa i ja", jak brzmi oryginalny tytuł przetłumaczony na język hiszpański, to film napisany i wyreżyserowany przez indyjskiego filmowca Kamala Musale, który pojawi się w hiszpańskich kinach w najbliższy piątek, 12 kwietnia, dystrybuowany przez Europejska Fabryka Snów.
Ten film, wydany w Wielkiej Brytanii w 2022 roku, przedstawia postać świętej w inny sposób, poprzez fikcję: Kavita, młoda współczesna Brytyjka pochodzenia indyjskiego, podróżuje do Kalkuty, uciekając przed nieprzewidzianą sytuacją po wypadku samochodowym w Anglii. W Indiach poznaje historię Matki Teresy z Kalkuty dzięki Deepali, swojej byłej niani, która zabiera ją do Nirmal Hriday, domu dla umierających założonego przez świętą. Obie historie, z retrospekcjami do przeszłości, które dają nam wgląd w życie Matki Teresy i jej "ciemną noc", przeplatają się w fikcyjną historię, która pomaga widzowi XXI wieku zapoznać się ze świętą z Kalkuty, jednocześnie poruszając aktualne kwestie, takie jak aborcja, samotność w dzisiejszym społeczeństwie, porzucenie, miłość do najbardziej bezbronnych i adopcja.
Jak podkreśla dystrybutor, jedną z nowości filmu, który otrzymał nagrodę dla najlepszego filmu na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Katolickich "Mirabile Dictu" w 2022 roku, jest właśnie jego gatunek, ponieważ "do tej pory niemal wszystkie produkcje audiowizualne poświęcone Matce Teresie miały charakter dokumentalny. Przełamując ten trend, "Cud Matki Teresy" jest filmem fabularnym z epokową oprawą".
Plakat filmu "Cud Matki Teresy".
Jeśli chodzi o obsadę, główne role w filmie grają Banita Sandhu, brytyjska aktorka pochodzenia pendżabskiego ("October", 2018; "Eternal Beauty", 2019; "Sardar Udham Singh", 2021), jako Kavita; Jacqueline Fritschi-Cornaz, szwajcarska aktorka i producentka z ponad trzydziestoletnią karierą aktorską i jedna z głównych promotorek filmu po tym, jak jej pierwsza podróż do Indii w 2010 roku wywarła na niej głęboki wpływ, jako Matka Teresa; oraz Deepti Naval, indyjsko-amerykańska aktorka indyjskiego pochodzenia z ponad 90 filmami na koncie (jeden z nich, "Droga do domu" z 2016 roku, był nominowany do kilku Oscarów i nagród Globe), jako Deepali, była niania Kavity.
Reżyser i scenarzysta Kamal Musale nakręcił ponad trzydzieści filmów i zdobył kilka nagród, w tym nagrodę dla najlepszego filmu niezależnego na European Cinematography Awards 2017 za "Bumbai Bird", a także nagrodę za najlepszy scenariusz na Indian Cine Film Festival 2017 za ten sam film oraz nagrodę za swoje najnowsze dzieło, "Curry Western", na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym WorldFest-Houston w Teksasie.
O "Cudzie Matki Teresy" Kamal powiedział, że "chodzi o współczucie. [...] Szeroko zakrojone badania pozwoliły mi zgłębić złożoność wnętrza Matki Teresy i zbliżyć się do jej wewnętrznych udręk, do cierpień kobiety, która obok radości i smutków doświadczyła nawet poczucia porażki w tym, co było dla niej najważniejsze: w wierze w Boga. [...] Zdecydowałem się odkryć ją oczami współczesnej młodej kobiety żyjącej w dzisiejszym zachodnim społeczeństwie, która reprezentuje żywe poszukiwanie sensu życia pokolenia takiego jak obecne. [...] Jednym z celów tego filmu jest poruszenie serc widzów i zainspirowanie ludzi do wzajemnej miłości, niezależnie od ich pochodzenia czy religii".
Ponadto reżyser wskazał na niektóre wyzwania związane z produkcją tego filmu, takie jak "odtworzenie autentycznej atmosfery Kalkuty lat 50." czy znalezienie statystów, którzy wyglądali na głodnych, do czego wybrano "szczupłych rolników z ponad 20 wiosek w pobliżu Bombaju". Nirmal Hriday, Dom Umierających założony przez św. Teresę z Kalkuty, jest repliką oryginalnego domu, który nadal działa w Kalkucie.
Ponadto należy zauważyć, że wszystkie wpływy z biletów na "Cud Matki Teresy" zostaną przekazane na rzecz Fundacja ZariyaFilm został nakręcony w 2010 roku, w setną rocznicę urodzin Matki Teresy, a dochód z niego zostanie przeznaczony na opiekę nad biednymi i chorymi w Indiach za pośrednictwem organizacji Deepalaya, Genesis Foundation, Kalinga Institute of Social Sciences i Spread a Smile India.
Więcej informacji na temat filmu można znaleźć na stronie ta strona.
Josep Vives Solé, S. J. (1928-2015), w swojej pracy Wiara w Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego (1983), oferuje prostą pracę syntetyzującą na temat Boga.
Hiszpański ksiądz, teolog i hellenista Josep Vives Solé, S. J. (1928-2015), w swoim dziele "Wiara w Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego".(1983), oferuje proste dzieło syntezy na temat Boga, od filozofii do Boga ukazanego przez Chrystusa swojemu Kościołowi.
Z metafizyki można mówić o Bogu: jako o fundamencie wszystkich bytów, które nie mają w sobie całkowitej racji bytu; jako o niezrozumiałej prawdzie, która podtrzymuje prawdy, które rozumiemy; o Tym, którego istnienie potwierdzamy, nie znając Jego istoty; o Tym, który wyjaśnia wszystko, nie będąc samemu wyjaśnianym; Ten, który nie zależy od niczego, nie może być wykazany, udowodniony ani poznany z niczego; Nieidentyfikowalny, Niedenominowalny, Niewymierny, Nieopisywalny; Ten, którego nie znamy jak rzeczy, które znamy; Tajemnica, którą potwierdzamy, nie wiedząc o tym; Ten, który ma związek z naszą rzeczywistością, ale nie może być odpowiednio zrozumiany z naszej rzeczywistości.
Ale Bóg objawił się przez Jezusa Chrystusa swojemu Kościołowi: Bóg przekazał siebie i wkroczył w historię na końcu ciągłej linii komunikacji z ludzkością:
"Fragmentarycznie i na wiele sposobów Bóg przemawiał w przeszłości do naszych Ojców przez Proroków; W czasach ostatecznych przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego też stworzył światy, który będąc blaskiem swej chwały i odciskiem swej istoty oraz podtrzymywaczem wszystkiego przez swoje potężne słowo, po dokonaniu oczyszczenia z grzechów zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach, mając tym większą wyższość nad aniołami, że przewyższa ich imieniem, które odziedziczył" (Heb 1, 1-4).
W biblijnej historii, skondensowanej w tym fragmencie, Bóg jest przede wszystkim Tym, który działa swoim słowem i komunikuje się w swoim działaniu.
W Nowym Testamencie Jezus i Duch objawiają Ojca; a Ojciec faktycznie komunikuje się w Synu i Duchu. Historyczne misje Syna i Ducha implikują wieczne procesy samego Syna i Ducha z Ojcem: Bóg nie mógłby wyrazić się w porządku doczesnym, posyłając Ojcu swojego Syna i Ducha, gdyby nie był, w sobie i w swojej wieczności, Ojcem, Synem i Duchem.
Syn wiecznego Ojca żył i działał na świecie i w historii przez ponad trzydzieści lat, po wcieleniu w łonie młodej izraelskiej dziewicy.
Ci z nas, którzy wierzą, dają wiarę ludziom, którzy żyli z Nim i potwierdzili na podstawie serii doświadczeń - których kulminacją było Zmartwychwstanie Jezusa - że w człowieku Jezusie z Nazaretu sam Bóg został naprawdę i natychmiast przekazany. Wierzyć w przesłanie apostolskie to wierzyć, że Jezus jest prawdziwym i skutecznym komunikatem Boga do ludzkości, że w Jezusie Bóg wszedł i działał w historii, stał się widzialny (Obraz Ojca), objawił się (Słowo lub Słowo Boże), stał się cielesny (Encarnación Boga). Jezus Chrystus nie jest tylko kolejnym słowem o Bogu lub od Boga, On jest ostatecznym Słowem Boga.
Chrześcijańska doktryna Trójcy jest wyrazem tego, jak Bóg objawił się i działał wśród nas.
Historia jest ciągiem powiązanych ze sobą wydarzeń, interpretowanych i ocenianych w odniesieniu do zasady zrozumiałości i znaczenia przez podmiot zdolny do uchwycenia, interpretacji i oceny tych wydarzeń w ich następstwie. Definicja ta zakłada, że wydarzenia same w sobie mają znaczenie. Historia bada te wydarzenia i poszukuje ich znaczenia.
Czasami mówi się, że jeśli Bóg jest Panem ludzkiej historii, nie możemy już mówić o historii: nie byłoby nic poza historią Pana historii, który czyni ją tak, jak mu się podoba. Ale tak nie jest; Bóg nie jest Panem historii w tym sensie, że manipuluje nią tak, jak mu się podoba. Koncepcja świata jako teatru marionetek, w którym Bóg bawi się, pociągając za sznurki, nie jest chrześcijańska, ale pogańska.
Ale Boża komunikacja może zostać odrzucona przez człowieka; cała Biblia świadczy o tej dynamice oferty i odrzucenia. Słowo Boże nigdy nie jest narzucające, ale interpelujące: interpeluje ludzi i ofiaruje się im, aby nadać sens historii. Nie narzuca się jako siła, ale jako zaproszenie; i to do tego stopnia, że kiedy to samo Słowo uobecnia się ludziom w ludzkiej postaci, mogą je nawet ukrzyżować... Historia jest czasem oporu i uległości człowieka wobec Boga. Kiedy skończy się możliwość oporu, skończy się czas historii i rozpocznie się czas absolutnego panowania Boga... Bóg wkroczył w historię poprzez swojego Ducha, który jest w stanie przemienić człowieka w jego wolności, nie unieważniając jej, ale ją wzmacniając. Bóg i człowiek tworzą historię... Bóg, będąc komunikacją w sobie, będąc Ojcem, Synem i Duchem Świętym, może być również komunikacją poza sobą jako Ojciec, Syn i Duch Święty. Ani bóg panteistyczny, ani bóg deistyczny nie mógł dać początku historii.
Oprócz wspomnianych wyżej pism różnych świętych na temat istnienia i bytu Boga, warto również zastanowić się nad świętością przeżywaną przez samych świętych, jako świadectwem lub znakiem istnienia i bytu Boga.
Świętość przyciągnęła uwagę nie tylko ludzi wierzących w istnienie Boga, ale nawet myślicieli, którzy uważali się za ateistów.
Joseph Evans komentuje czytania na III Niedzielę Wielkanocną, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-11 kwietnia 2024-Czas czytania: 2minuty
Dwaj uczniowie opowiadają apostołom, co przydarzyło im się w Emaus i nagle Jezus pojawia się wśród nich. Wszyscy są przerażeni i myślą, że to duch. Chrystus musi pokazać im swoje rany. Zmartwychwstał w tym samym ciele, w którym umarł, choć teraz jest chwalebny. Fizyczne zmartwychwstanie Chrystusa jest sednem naszej wiary: to nie jest metafora.
Paweł powiedział: "Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie i próżna jest wasza wiara.". Modne jest zaprzeczanie prawdziwemu Zmartwychwstaniu Chrystusa, twierdząc, że nie powstał dosłownie z martwych. My jednak wierzymy, że Zmartwychwstanie Chrystusa jest rzeczywiste i cielesne: Jezus może jeść i być dotykany, chociaż, owszem, Jego chwalebne ciało ma również duchowe moce, w tym zdolność bycia tam, gdzie chce być, kiedy chce być, przechodzenia przez drzwi, nagłego pojawiania się i znikania oraz ukrywania się lub ujawniania według własnego uznania.
Jezus je w obecności apostołów, a ich strach i wątpliwości zamieniają się w radość. Po raz kolejny odsyła ich do Pisma Świętego: "...".I rzekł do nich: "To wam powiedziałem, gdy byłem z wami, aby się wypełniło wszystko, co napisane jest o mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach".. Następnie otworzył ich zrozumienie, aby zrozumieli Pisma.". Możemy zadać sobie pytanie: czy muszę mieć otwarty umysł? Wszyscy lubimy myśleć, że mamy otwarty umysł. A jednak, jeśli chodzi o Słowo Boże, często zamykamy się na nie.
Przechodzimy od kontaktu z Chrystusem w Jego słowie w Piśmie Świętym do kontaktu z Chrystusem w Jego ciele w Eucharystii. Oba pomagają nam mieć prawdziwy kontakt ze zmartwychwstałym Jezusem, widzieć Go jako kogoś więcej niż ducha. On nie jest tylko wspomnieniem, On jest prawdziwy, On żyje, triumfuje dzisiaj.
"Jesteście tego świadkami". To my musimy nieść naszym współczesnym dobrą nowinę o zbawczej śmierci i chwalebnym Zmartwychwstaniu Chrystusa. Tak jak Maryja gorliwie zaniosła wcielone Słowo Boże do Elżbiety i głosiła je z takim entuzjazmem".Moja dusza głosi wielkość Pana, mój duch raduje się w Bogu, moim Zbawcy."Możemy prosić Go, aby pomógł nam złapać trochę Jego ognia. A tym bardziej, gdy teraz dotykamy i nosimy chwalebne ciało Jezusa, które otrzymujemy w Eucharystii.
Homilia na temat czytań z III Niedzieli Wielkanocnej (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swój nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Nowa kaplica Uniwersytetu Francisco de Vitoria, "serce kampusu".
Arcybiskup Madrytu, kardynał José Cobo, nazwał wczoraj nową kaplicę Uniwersytetu Francisco de Vitoria "sercem kampusu", poświęcając ją jako przestrzeń sakralną. A także "gimnazjum cnót chrześcijańskich", "miejscem Słowa Bożego", "miejscem Eucharystii", "spotkania", "do rozwijania dobroczynności". Uczelnia wystroiła się na swoje 30-lecie.
Francisco Otamendi-10 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
Wcześniej było trochę nerwów, co jest logiczne, ale wszystko poszło dobrze, jak zauważył na koniec kardynał Cobo. Ponieważ poświęcenie świątyni w Kościele, w tym przypadku pod tytułem "Siedziba Mądrości" (Sedes Sapientiae), ma wiele rubryk, błogosławieństwo wody, namaszczenie ołtarza i ścian kościoła itp., które konsekrują ją jako przestrzeń świętą.
Uniwersytet Francisco de Vitoria (UFV), z inspiracji katolickiej, obchodzi 30. rocznicę powstania, a rektor Daniel Sada podziękował wszystkim, którzy wypełnili świątynię na początku ceremonii, ponieważ od pobłogosławienia pierwszego kamienia we wrześniu 2022 r. kaplica była "czymś więcej niż projektem budowlanym w ramach planu rozwoju naszego kampusu; przejawem zaangażowania UFV w rozwój duchowy i wiarę społeczności uniwersyteckiej".
Przestrzeń dla współistnienia
Kampus, w którym "mieszkają razem ludzie nie tylko z różnych grup, ruchów czy stowarzyszeń kościelnych, ale także z innych przekonań i religii lub stanowisk dotyczących sensu życia, wszyscy są mile widziani" - dodał rektor.
W ceremonii poświęcenia, która zgromadziła ponad 500 osób, a także w Eucharystii, uczestniczyli również wikariusz Jesús González, Javier Cereceda, L.C., dyrektor terytorialny Legionistów Chrystusa w Hiszpanii; Mario Palacios, arcykapłan; Justo Gómez, L.C., starszy kapelan UFV; oraz władze cywilne, takie jak burmistrz Pozuelo de Alarcón, Paloma Tejero, rektorzy innych uniwersytetów oraz biznesmeni, przyjaciele i współpracownicy uniwersytetu.
"Znak Bożej obecności w Kościele".
Budowanie kaplicy, zauważył Kardynał Cobo w homilii, dziękując "wam wszystkim, którzy w taki czy inny sposób jesteście zaangażowani w dzisiejszą uroczystość", "jest budowanie miejsca otwartego, miejsca obecności Boga, które zaprasza wszystkich", i dodał: "staje się znakiem obecności Boga w życiu Kościoła. Mądrość jest darem, jest darem, który przypomina nam, że Bóg jest zawsze tam, gdzie szuka się prawdy i gdzie znajduje się wiarę".
Kardynał przypomniał słowa św. Jana Pawła II, który powiedział, że "ta kaplica jest miejscem ducha, gdzie wierzący w Chrystusa, którzy na różne sposoby uczestniczą w studiach akademickich, mogą zatrzymać się na modlitwie i znaleźć pokrzepienie i przewodnictwo. Jest to sala gimnastyczna cnót chrześcijańskich, gdzie życie otrzymane na chrzcie wzrasta i rozwija się systematycznie".
"Jest to gościnny i otwarty dom dla wszystkich, którzy słuchając wewnętrznego głosu Mistrza, stają się poszukiwaczami prawdy (jak Nikodem) i służą ludziom poprzez codzienne poświęcenie się wiedzy, która nie ogranicza się do wąskich i pragmatycznych celów". Ostatecznie, podsumował, "to jest tajemnica, którą obejmuje ten dom. Dom spotkania, w którym wszyscy, którzy do niego wchodzą i go tworzą, oddają swoje dary na służbę rzeczywistości". "Budynek, w którym wszyscy są w służbie miłości, w rozwijaniu miłości".
Projekt architektoniczny i artystyczny
Projekt architektoniczny nowej kaplicy jest dziełem architektów Emilio Delgado i Felipe Samarána, profesorów z Uniwersytetu im. Dyplom z architektury na UFVi Antonio Álvarez Cienfuegos, a Cabbsa był odpowiedzialny za budowę.
Architekci Delgado i Samarán byli prelegentami w maju ubiegłego roku podczas Forum Omnes "Architektura sakralna w XXI wieku", w którym wzięli również udział emerytowany profesor projektów w madryckiej Szkole Architektury, Ignacio Vicens, oraz proboszcz parafii Santa María de Caná (Pozuelo), Jesús Higueras.
Nowa kaplica UFV, mogąca pomieścić 500 osób, jest nie tylko miejscem kultu, ale także centrum formacji wiary. Jej eliptyczny kształt, charakteryzujący się dwiema dużymi kopułami wspartymi na siedmiu kolumnach, symbolizuje połączenie doskonałości koła i duchowego ukierunkowania, tworząc przestrzeń, która zachęca do refleksji i duchowego spotkania.
Podziemna kondygnacja jest przeznaczona do takich działań, jak konferencje i spotkania, i powiela eliptyczny kształt kościoła. Absyda kaplicy pokryta jest złotymi liśćmi według projektu artysty Alberto Guerrero Gila we współpracy ze studentami i profesorami z Wydziału Sztuk Pięknych Politechniki Wrocławskiej. Stopień w dziedzinie sztuk pięknych na UFVwraz z jego dyrektorem, Pablo Lópezem Raso. Ołtarz, ambonę i siedzisko wykonano z białego marmuru z Macael (Almería). Tabernakulum znajduje się w złotym namiocie Boga i jest dwustronne, obsługując główną kaplicę i kaplicę Najświętszego Sakramentu.
Inne elementy
Wewnątrz kaplicy znajduje się również Droga Krzyżowa z brązu i ciężarna Dziewica, dzieło Javiera Vivera, czekające na ostateczne poświęcenie świątyni "Siedziba Mądrości". Będzie to Dziewica zajmująca się małym dzieckiem Jezusem piszącym w zeszycie na kolanach, jako pierwszy formator.
Pod ołtarzem znajduje się relikwiarz z relikwiami św. święty Pedro PovedaJosé Sáncheza del Río, kapłana i pedagoga, założyciela Stowarzyszenia Terezjańskiego; José Sáncheza del Río, świeckiego, który zginął w wieku 14 lat podczas wojny Cristero w Meksyku; oraz błogosławioną Marię Gabrielę Hinojosę i 6 współzakonników Nawiedzenia, wszystkich męczenników.
Męstwo czyni nas "odpornymi marynarzami", zachęca Ojciec Święty
Papież zachęcił uczestników dzisiejszej audiencji do modlitwy o kardynalną cnotę męstwa, aby "być ludźmi, którzy nie boją się ani nie zniechęcają w obliczu prób i którzy poważnie traktują wyzwania świata, działając zdecydowanie przeciwko złu i obojętności". Modlił się również za ofiary powodzi w Kazachstanie oraz o pokój na Ukrainie, w Palestynie, Izraelu i Mjanmie.
Francisco Otamendi-10 kwietnia 2024-Czas czytania: 3minuty
W Ogólna publiczność W środę na Placu Świętego Piotra papież kontynuował swoją serię katechez na temat "wad i cnót", koncentrując swoją refleksję na cnocie męstwa, opartej na czytaniu Psalmu 31: 2,4,25, po poświęceniu ubiegłej środy cnocie męstwa. sprawiedliwość.
W katechezie wygłoszonej w różnych językach papież zachęcał do "ćwiczenia się w cnocie męstwa, aby walczyć z lękami i znaleźć odwagę, by z entuzjazmem manifestować swoją wiarę", jak powiedział do francuskojęzycznych wiernych; lub do pamiętania o "radości zmartwychwstałego Chrystusa nawet w trudnych chwilach", wzywając "na was i wasze rodziny miłosierną miłość Boga, naszego Ojca" (pielgrzymi anglojęzyczni).
Zwracając się do hiszpańskojęzycznych uczestników, powiedział, że "ten okres wielkanocny może zwiększyć w nas dary łaski, abyśmy lepiej zrozumieli doskonałość chrztu i aby wieczne miłosierdzie Pana, które świętowaliśmy w zeszłą niedzielę, sprawiło, że będziemy bardziej wzrastać w cnocie męstwa i dobrych uczynkach".
Módl się za cierpiący Kazachstan i o pokój
W pewnym momencie podczas audiencji Papież chciał "przekazać ludowi Kazachstan Zachęcam wszystkich do modlitwy za wszystkich, którzy cierpią z powodu skutków tej klęski żywiołowej.
W języku włoskim dodał na koniec, jak to czyni we wszystkich swoich przemówieniach, że jego myśl "jest skierowana do męczenników". UkrainaZa Palestynę, za Izrael, niech Pan da nam pokój, módlmy się do Pana o pokój. Tak wielu ludzi cierpi w miejscach ogarniętych wojną! Wojna jest wszędzie, nie zapominajmy o Myanmarze.
"Potrafi przezwyciężyć strach, a nawet śmierć".
"W dzisiejszej katechezie rozważamy cnotę męstwa. Jest to cnota, która zapewnia nam mocne i stałe pragnienie poszukiwania dobra. Dla starożytnych myślicieli nie można było wyobrazić sobie człowieka bez namiętności, bez nich bylibyśmy jak bezwładne kamienie. Wszyscy mamy namiętności, ale muszą one być wykształcone, ukierunkowane i oczyszczone w wodzie chrztu, z ogniem Ducha Świętego", rozpoczął Ojciec Święty.
"Zacznijmy od opisu podanego w Katechizmie Kościoła Katolickiego: "Męstwo jest cnotą moralną, która w trudnościach zapewnia stanowczość i stałość w dążeniu do dobra. Potwierdza ona decyzję opierania się pokusom i pokonywania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa czyni człowieka zdolnym do przezwyciężenia lęku, nawet przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom". (n. 1808). Jest to zatem najbardziej "bojowa" z cnót", podkreślił.
"Męstwo pomaga nam stawić czoła i pokonać wewnętrznych wrogów, takich jak niepokój, lęk, strach, poczucie winy i wiele innych sił, które poruszają się w nas i tak często nas paraliżują. Pomaga nam również zwalczać zewnętrznych wrogów, którzy pojawiają się w życiu w postaci wszelkiego rodzaju trudności".
Następnie podkreślił, że "kultywowanie tej cnoty uczyni z nas ludzi, którzy nie boją się ani nie zniechęcają próbami i którzy poważnie traktują wyzwania świata, działając zdecydowanie przeciwko złu i obojętności".
W obliczu "wygodnego Zachodu", "twierdza Jezusa".
"Na naszym wygodnym Zachodzie, który nieco "rozwodnił" wszystko, który zmienił ścieżkę doskonałości w prosty organiczny rozwój, który nie musi walczyć, ponieważ wszystko wydaje mu się takie samo, czasami odczuwamy zdrową nostalgię za prorokami. Ale niewygodni i wizjonerscy ludzie są bardzo rzadcy".
Potrzebujemy kogoś, kto podniesie nas z "miękkiego miejsca", w którym leżeliśmy i sprawi, że z determinacją powtórzymy nasze "miękkie miejsce". "nie" dla zła i wszystko, co prowadzi do obojętności. Tak dla drogi, która czyni nas postępem w życiu, o to trzeba walczyć. Odkryjmy na nowo siłę Jezusa w Ewangelii i uczmy się jej ze świadectwa świętych" - apelował papież.
Czapka papieża Franciszka zostaje zdmuchnięta przez podmuch wiatru podczas audiencji w środę, 10 kwietnia 2024 r., na Placu Świętego Piotra w Watykanie.
Ideologia gender, zmiana płci, wojna czy macierzyństwo zastępcze to tylko niektóre z naruszeń godności ludzkiej, na które zwraca uwagę. "Dignitas infinita".
"Dignitas infinita" to próba potwierdzenia i usystematyzowania stanowiska Watykanu w bieżących kwestiach etycznych.
AhTeraz możesz skorzystać z rabatu 20% na prenumeratę Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Trzy punkty pozwalające zrozumieć "Dignitas infinita".
W tym artykule ksiądz i teolog Ricardo Bazán analizuje długo oczekiwany dokument na temat godności ludzkiej, opublikowany w tym tygodniu przez Dykasterię Nauki Wiary, obejmujący między innymi takie tematy jak aborcja, ideologia gender i macierzyństwo zastępcze.
Ricardo Bazán-10 kwietnia 2024-Czas czytania: 5minuty
W dniu 8 kwietnia deklaracja została ostatecznie opublikowana. Dignitas infinitana temat godności ludzkiej, Dykasterii ds. Nauki Wiary.
Jest to długo oczekiwany dokument ze względu na temat, którego dotyczy. Doktryny Wiary, kardynał Víctor Manuel Fernández, podkreślił podczas prezentacji dokumentu, że jego opracowanie zajęło pięć lat, co jest warte podkreślenia, ponieważ mamy do czynienia z dokumentem dojrzałym i w żadnym wypadku nie improwizowanym, ale który przeszedł przez różne projekty i pod nadzorem wielu ekspertów tej dykasterii.
W tym sensie deklaracja przedstawia pierwszą część (pierwsze trzy rozdziały), która stara się położyć fundamenty godności ludzkiej, opierając się na magisterium św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. Ten ostatni wniósł istotny wkład w czwartym rozdziale, w którym przedstawiono listę poważnych naruszeń godności ludzkiej.
Pochodzenie Dignitas infinita
Nazwa Dignitas infinitaTermin "nieskończona godność" pochodzi z cytatu św. Jana Pawła II z okazji modlitwy Anioł Pański z osobami niepełnosprawnymi, aby wskazać, że godność ta może być rozumiana jako nieskończona, to znaczy, że "wykracza poza wszelkie zewnętrzne pozory lub cechy konkretnego życia ludzi". (Dignitas infinita, Prezentacja).
To pozwala nam zająć się tematem, który jest wspólnym wątkiem biegnącym przez oświadczenie, podstawą wszystkiego innego, a mianowicie, że człowiek posiada nieskończoną godność, która opiera się na jego własnej istocie, a nie na okolicznościach.
Ten aspekt jest tym ważniejszy do przemyślenia w czasach, gdy godność i tak wiele kwestii moralnych zależy od całkowicie arbitralnych kryteriów. Dlatego ten dokument jest ważny, nie dlatego, że jest koniecznie innowacyjny pod względem teorii godności ludzkiej, ale dlatego, że ośmiela się iść pod prąd, wierny misji Kościoła, którą św. Jan Paweł II wskazał w Veritaris splendorjako diakonia prawdy.
Godność ontologiczna, godność moralna, godność społeczna i godność egzystencjalna
Kolejną kwestią, na którą należy zwrócić uwagę, jest rozróżnienie między godnością ontologiczną, godnością moralną, godnością społeczną i godnością egzystencjalną.
Pierwszym z nich jest koncepcja, nad którą dokument dogłębnie pracuje i polega na godności, którą wszyscy posiadamy przez sam fakt bycia osobą, a która opiera się na dwóch punktachistnieć i być chcianym, stworzonym i kochanym przez Boga". (Dignitas infinita, n. 7). Pamiętajmy, że tej godności nigdy się nie traci, nie można się jej pozbyć i nie jest ona w ogóle zależna od okoliczności, co jest zbyt powszechne w dzisiejszych czasach.
Drugie znaczenie, godność moralnajest związana z wolnością, tzn. gdy osoba działa wbrew swojemu sumieniu, działa wbrew własnej godności. Jest to bardzo przydatne rozróżnienie, ponieważ wolność jest zwykle postrzegana jako zwykła zdolność do wyboru między jedną opcją a drugą, ale nie jest postrzegana jako zdolność, która pozwala osobie wzrastać i doskonalić się właśnie wtedy, gdy jest wykonywana i działa poprawnie, nie mówiąc już o tym, że moralność czynów jest rozumiana jako zależna od tego, czy ma ona wpływ na innych, czy też osoba czuje, że zrobiła coś złego, czy nie.
Z drugiej strony godność społeczna koncentruje się na ograniczeniach społecznych, w których żyją ludzie. Warunki te mogą nie spełniać wymogów godności ontologicznej. Jak możemy nie myśleć o ludziach, którzy są w stanie skrajnego ubóstwa, którzy nie mają dostępu do wody lub kanalizacji, dzieci, które cierpią z powodu niedożywienia, anemii i którzy nie mają dostępu nawet do najbardziej podstawowych usług zdrowotnych. Wreszcie, godność egzystencjalna koncentruje się na tych okolicznościach, które nie pozwalają osobie żyć godnie, nie tyle w sferze materialnej lub zewnętrznej, które są sprzeczne z godnością ontologiczną, ale są wewnętrznymi lub egzystencjalnymi czynnikami warunkującymi, takimi jak choroba, przemoc w rodzinie itp.
Dykasteria podkreśla bardzo subtelne, ale potencjalnie niebezpieczne rozróżnienie, woląc używać terminu godność osobista zamiast godności ludzkiej, ponieważ osoba jest rozumiana jako podmiot zdolny do rozumowania, a zatem jeśli mamy do czynienia z podmiotem, który nie posiada tej zdolności, a przynajmniej nie posiada jej w pełni, to nie byłby on godny uznania godności, na przykład płód lub osoba z chorobą psychiczną lub niepełnosprawnością.
Tekst, oprócz wszystkich podstaw, które przedstawia, uważa, że godność ludzka jest znacznie wyższa niż moglibyśmy sądzić, dzięki trzem przekonaniom: wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz Boga, Chrystus podniósł tę godność i powołanie do pełni, którą mamy, aby być powołanym do komunii z Bogiem, czego nie można powiedzieć o żadnym innym stworzeniu.
Dlatego rozumiemy, że Kościół musi być pierwszym, który szanuje godność ludzką, promuje ją i odgrywa rolę gwaranta godności każdej osoby, bez wyjątku.
Naruszenie godności
W prezentacji dokumentu kardynał Fernández opowiada o tym, jak projekt tekstu został wysłany z następującym wyjaśnieniem: "To nowe sformułowanie stało się konieczne, aby odpowiedzieć na konkretną prośbę Ojca Świętego. Ojciec Święty wyraźnie poprosił o zwrócenie większej uwagi na poważne naruszenia godności ludzkiej, które mają obecnie miejsce w naszych czasach, zgodnie z encykliką Fratelli tutti. W związku z tym Sekcja Doktrynalna podjęła kroki w celu zmniejszenia początkowej części [...] i bardziej szczegółowego opracowania tego, co wskazał Ojciec Święty". (Dignitas infinita, Prezentacja).
Tak więc czwarty rozdział oferuje nam listę, która nie jest wyczerpująca ani zamknięta, poważnych naruszeń, które możemy znaleźć w naszych czasach, z których wiele jest już znanych i na temat których Magisterium już się wypowiedziało, na przykład św. Evangelium vitaePodczas gdy inne to naruszenia, które są bardziej obecne we współczesnym społeczeństwie i stopniowo stają się normalizowane lub o których niewiele się mówi.
Przed wydaniem długo oczekiwanego oświadczenia istniały wątpliwości co do tego, czy odniesie się ono do ideologii gender, ponieważ papież Franciszek niedawno oświadczył, że "Najbrzydszym zagrożeniem jest ideologia gender, która unieważnia różnice". (Audiencja papieża Franciszka z uczestnikami konferencji "Mężczyzna-kobieta obrazem Boga. O antropologię powołań"). Rzeczywiście, tekst wskazuje na teorię gender jako jedno z poważnych naruszeń, ponieważ "udaje, że zaprzecza największej możliwej różnicy między żywymi istotami: różnicy seksualnej. Ta konstytutywna różnica jest nie tylko największą, jaką można sobie wyobrazić, ale także najpiękniejszą i najpotężniejszą: osiąga w parze męsko-żeńskiej najbardziej godną podziwu wzajemność i dlatego jest źródłem tego cudu, który nigdy nie przestaje nas zadziwiać, jakim jest pojawienie się na świecie nowych istot ludzkich". (Dignitas infinita, n. 58).
Dignitas infinita jest wkładem Kościoła w tę walkę, która, jak podkreśla papież Franciszek, nigdy się nie kończy i nigdy nie może się skończyć (por. Dignitas infinita, n. 63), jeśli chodzi o prawa człowieka i godność ludzką, jednocześnie ostrzegając nas przed pokusą usunięcia godności ludzkiej jako fundamentu praw człowieka, tak aby pozostawić je pod wpływem ideologii i interesów najsilniejszych.
Jasność dokumentu jest doceniana, ponieważ odnosi się on do podstaw godności ludzkiej, a także poważnych naruszeń, które mogą i niestety zawsze będą miały miejsce, dlatego nie jest możliwe sporządzenie wyczerpującej listy wszystkich naruszeń lub zaproponowanie rozwiązań dla każdego przypadku: "Poszanowanie godności każdego człowieka jest niezbędną podstawą istnienia każdego społeczeństwa, które twierdzi, że opiera się na sprawiedliwym prawie, a nie na sile władzy. To właśnie na podstawie uznania godności ludzkiej przestrzegane są podstawowe prawa człowieka, które poprzedzają i stanowią podstawę wszelkiego cywilizowanego współistnienia". (Dignitas infinita, n. 64).
Nicolas Torcheboeuf: "CatéGPT nie zastępuje Kościoła; chce mu pomóc w jego misji".
Nicolas Torcheboeuf, inżynier i katolik, jest twórcą gry CatéGTPChatbox jest głównie udokumentowany w Katechizmie Kościoła Katolickiego, Kodeksie Prawa Kanonicznego, głównych soborach i nauczaniu papieży.
Hernan Sergio Mora-10 kwietnia 2024-Czas czytania: 7minuty
W której encyklice jest mowa o antykoncepcji? Gdzie pojawia się sformułowanie "w proch się obrócisz"? Gdzie w Ewangelii jest mowa o ludziach czystego serca? Znalezienie odpowiedzi na te pytania stało się łatwiejsze dzięki narzędziom oferowanym przez sztuczną inteligencję (AI), które przeszukują teksty Magisterium Kościoła, Pisma Świętego lub Doktorów Kościoła pod kątem postawionego pytania. Taki jest cel CatéGPT(caté oznacza katechizm), który opiera się na oficjalnych dokumentach dostępnych na stronie internetowej Watykanu.
Nicolas Torcheboeuf, inżynier i katolik, jest twórcą gry CatéGPTTen chatbot, korzystający z narzędzi udostępnionych przez OpenAI, firmę, od której pochodzi ChatGPT aby znaleźć te odpowiedzi. CatéGPT jest otwarta i nie wymaga subskrypcji, aby z niej korzystać, choć oferuje możliwość dokonywania niewielkich darowizn, aby umożliwić jej dalszy rozwój.
W wywiadzie dla Omnes Torcheboeuf wyjaśnia, w jaki sposób zaangażował się w projekt. CatéGPT i jego wizja możliwości Sztuczna inteligencja w duszpasterskiej misji Kościoła i formacji katolików i interesariuszy.
Kim jest Nicolas Torcheboeuf i jaki jest jego profil zawodowy i religijny?
-Przedstawię się krótko: jestem praktykującym katolikiem i inżynierem. Nie pracuję bezpośrednio w dziedzinie sztucznej inteligencji, ale interesuję się tym tematem i, po sukcesie ChatGPTZacząłem tworzyć małe narzędzia wykorzystujące tę technologię.
Co doprowadziło do rozwoju CatéGPT?
-Istniały dwie główne motywacje, które doprowadziły mnie do rozwoju CatéGPT. Po pierwsze, już od kilku miesięcy badałem możliwości oferowane przez narzędzia udostępniane przez OpenAIfirmy będącej początkiem ChatGPT.
Z technicznego punktu widzenia najprostszym sposobem na stworzenie wydajnego chatbota jest wykorzystanie danych, które nie muszą być regularnie aktualizowane, aby zagwarantować wiarygodność odpowiedzi. W ten sposób wpadliśmy na pomysł opracowania narzędzia sztucznej inteligencji, które pracowałoby z podstawowymi tekstami Kościoła katolickiego: teksty te są publiczne, a ich treść zmienia się bardzo nieznacznie w czasie. Te dwa warunki umożliwiły opracowanie niezawodnego i stabilnego narzędzia.
Druga motywacja wynika z mojego doświadczenia jako katolika, że dzisiejsi wierzący mają bardzo niski poziom kultury religijnej i formacji doktrynalnej. Od kilku lat staram się pomóc ludziom odkryć na nowo niesamowitą liczbę dokumentów i tekstów, które Kościół stworzył na przestrzeni wieków, a które niestety są zbyt mało znane.
Jestem przekonany, że nasi współcześni mogliby znaleźć wiele wyjaśnień na pytania, które sobie zadają, poprzez ponowne zapoznanie się ze świeckim nauczaniem Kościoła. Aby wykonywać dobrą pracę duszpasterską, Kościół nie może zaniedbywać formacji doktrynalnej, w przeciwnym razie z konieczności będzie narażony na ryzyko, które może doprowadzić go do odejścia od spójności jego nauczania.
Moim zdaniem sztuczna inteligencja jest okazją do wprowadzenia w życie części tej syntezy między duszpasterską rolą Kościoła a jego doktrynalną misją.
Ile osób nad tym pracuje?
-Głównie sam, w wolnym czasie. Czasami przyjaciele i rodzina pomagają mi w tworzeniu narzędzia.
W przyszłości chciałbym rozwinąć CatéGPT aby uczynić go bardziej profesjonalnym i spróbować głębiej zintegrować go z sercem misji ewangelizacyjnej Kościoła.
Co odróżnia CatéGPT od innych katolickich chatbotów, takich jak Catholic.chat czy Magisterium AI?
-Idea stojąca za CatéGPT jest całkowicie oryginalna, w tym sensie, że żadne z tych narzędzi nie istniało, gdy zacząłem ją rozwijać. CatéGPT rozpoczął publikację w maju 2023 r. w jeszcze dość prostej wersji, a dopiero w lipcuCatholic.chat y Magisterium AI.
Jeśli mielibyśmy porównać CatéGPT z innymi katolickimi chatbotami, myślę, że jest bliżej Magisterium AIkoncentrując się przede wszystkim na odpowiedziach, które w możliwie najpełniejszy sposób uwzględniają nauczanie Magisterium, oraz podejmując szczególny wysiłek w celu zidentyfikowania źródeł, z których pochodzą odpowiedzi.
A chatbot jako Catholic.chat jedynie powtarza stanowisko Kościoła w katechizmie. Z drugiej strony, kiedy odkryłem Magisterium AI Uderzyło mnie jego podobieństwo do CatéGPT w sposobie działania. Wierzę, że dzieje się tak dlatego, że oba narzędzia mają tę samą motywację: pomóc ludziom odkryć na nowo fundamentalne teksty Magisterium Kościoła Katolickiego, udzielając pełnych odpowiedzi i zachęcając użytkownika do głębszego zapoznania się z odpowiedzią poprzez samodzielną lekturę tekstów dzięki udokumentowanej odpowiedzi.
Jedną ze szczególnych cech CatéGPT (który został później przejęty przez Magisterium AI) było wprowadzenie dwóch rodzajów odpowiedzi: trybu "Nauczanie", który oferuje bardzo ustrukturyzowaną odpowiedź (odpowiedź zaczerpniętą z Pisma Świętego, Ojców Kościoła, Magisterium i papieży) oraz trybu "Dyskusja", który jest bardziej zbliżony do trybu "Dyskusja". chatbot standard i który pozwala użytkownikom zagłębić się w temat, omawiając odpowiedź ze sztuczną inteligencją.
Jakie są główne źródła dokumentów?
-Na chwilę obecną, dla uproszczenia, głównym źródłem dokumentacji CatéGPT to treść dostępna na stronie internetowej Watykanu. Jest to głównie Katechizm Kościoła Katolickiego, Kodeks Prawa Kanonicznego, główne sobory i nauki papieży.
Aby być bardziej skutecznym, CatéGPT Musiałbym zintegrować wiele innych tekstów: na początek wszystkie sobory i teksty Ojców Kościoła. Ale to wymagałoby dużo pracy nad bazą danych. Ponieważ praktycznie sam pracuję nad tym projektem, ta część dokumentacji będzie częścią przyszłego rozwoju.
W jaki sposób projekt taki jak CatéGPT jest finansowany i utrzymywany?
-Specyfika CatéGPT jest to, że jest on całkowicie darmowy dla użytkowników. Ponieważ jej głównym celem jest pomoc ludziom w ponownym odkryciu nauczania Kościoła w jak najszerszym zakresie, wprowadzenie systemu subskrypcji przyniosłoby efekt przeciwny do zamierzonego.
Na przykład, jeśli miałaby zostać naliczona opłata, CatéGPT przyciągnęłoby tylko ludzi, którzy są już przekonani. Magisterium AINa przykład Komisja Europejska postanowiła nakładać coraz więcej ograniczeń, aby zachęcić użytkowników do subskrypcji. Nie wydaje mi się to dobrą strategią dla realizacji misji Komisji Europejskiej. CatéGPT.
Chociaż strona jest bezpłatna, wiąże się to ze znacznymi kosztami. Dlatego apelujemy o darowizny na rzecz CatéGPT. Dzięki hojności darczyńców wpłaty te umożliwiają finansowanie strony bez osiągania zysków. Tak długo, jak będziemy w stanie utrzymać tę sytuację, wierzę, że CatéGPT będzie rentowna i będzie w stanie kontynuować swój rozwój.
Jakie są Twoim zdaniem luki w formacji katolików?
-Mój lud umiera z braku wiedzy" (Ozeasza 4:6). Obserwacja proroka Ozeasza jest dziś okrutnie przestrzegana. Pod tym względem uważam, że pontyfikat Benedykta XVI był wspaniałą okazją dla tego pokolenia, które mogło go spotkać podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie lub na esplanadzie Les Invalides.
W porównaniu z długim pontyfikatem Jana Pawła II, można by pomyśleć, że te 7 lat było dla Kościoła okresem przejściowym. Wręcz przeciwnie, wybór kardynała Ratzingera na Tron Piotrowy był dla Kościoła opatrznościowy.
Potrzebowaliśmy tych mocnych słów przeciwko zamieszaniu i relatywizmowi, wypowiedzianych z taką łagodnością z Twojej strony. Dziś musimy opierać się na tym dziedzictwie i właśnie dlatego CatéGPTSłowa Papieża do młodych: "Ale jak można kochać kogoś, kogo się nie zna?" (Genua, 18 maja 2008 r.).
W ostatnich latach duży nacisk kładzie się na ewangelizację. Ale jak możemy wypełnić tę istotną misję Kościoła, jeśli my, świeccy, nie jesteśmy w stanie dać jasnego świadectwa temu, w co wierzymy? Odkryjmy więc na nowo całe bogactwo Kościoła zawarte w jego tekstach, w pismach jego świętych i doktorów.
Przeczytajmy na nowo Pismo Święte w świetle Magisterium. A kiedy ponownie przyjmiemy te teksty, umocnimy naszą wiarę i będziemy mogli polegać na Duchu Świętym, aby w pełni realizować nasze dzieło ewangelizacji. Wierzę, że dzisiaj bardzo ważne jest, aby nie przegapić tego etapu formacji, który zbyt często jest zaniedbywany.
Jaki wpływ będzie miała sztuczna inteligencja na formację katolików?
-Lubię mówić, że sztuczna inteligencja to inteligentny o ile nie zastępuje ludzkiej inteligencji. Jest narzędziem i musi nim pozostać.
Jeśli katolicy nie zadają sobie trudu, by otworzyć Katechizm lub nie mają w zwyczaju zanurzać się w Piśmie Świętym, wszyscy możemy zrobić to samo. CatéGPT Możemy chcieć, ale SI nie będzie miała wpływu na formację katolików.
Jedyną rzeczą, jaką może zrobić sztuczna inteligencja - i to właśnie próbowaliśmy zrobić z CatéGPT - jest odpowiadanie na pytania użytkowników tak dokładnie i bezpośrednio, jak to możliwe, dbając o dostarczenie wszystkich odniesień, na których opierają się odpowiedzi.
W ten sposób użytkownicy zdadzą sobie sprawę, że odpowiedzi na ich pytania można w dużej mierze znaleźć w wielu tekstach Kościoła i stopniowo będą chcieli zapoznać się ze źródłami, które prześle im sztuczna inteligencja.
Powrót do Catholic.chatUważam, że jego podstawowa różnica w stosunku do CatéGPT (o Magisterium AI) jest to, że nie skupia się na tych tekstach Magisterium i zadowala się odpowiadaniem na pytania. Moim zdaniem takie narzędzie mija się z celem.
Celem sztucznej inteligencji nie może być przedwczesne przejęcie pracy intelektualnej jej użytkownika; w tym tkwi niebezpieczeństwo AI. Wręcz przeciwnie, jeśli wykorzystamy pełną moc sztucznej inteligencji z jej bardzo dużymi możliwościami generatywnymi, jestem przekonany, że będziemy w stanie ponownie położyć nacisk na edukację katolików. Ale katolicy muszą być świadomi swoich niedociągnięć i odczuwać potrzebę kształcenia się.
Czy wiara katolicka, w jej wyrażaniu i rozpowszechnianiu, może czuć się zagrożona przez sztuczną inteligencję? Wiemy, że rola rodziny, katechetów i księży jest fundamentalna w nauczaniu wiary katolickiej. Jaka będzie ich rola w przyszłości, w której osobiste interakcje będą zanikać i będziemy bardziej zainteresowani tym, co możemy znaleźć niezależnie w Internecie?
-Moim zdaniem, CatéGPT Odpowiada przede wszystkim na potrzebę formacji katolików i w żaden sposób nie zastępuje nikogo w Kościele, ale raczej stara się wspierać go w jego misji.
Nigdy nie będziemy w stanie dać sztucznej inteligencji wystarczającej mądrości, by mogła odgrywać rolę duszpasterską w Kościele.
Wyobrażam sobie, że żadna sztuczna inteligencja, bez względu na to, jak potężna, nie byłaby w stanie dostrzec, tak jak Solomon, uczuć matki dziecka, które miał wykryć między dwiema przedstawionymi mu kobietami.
Sztuczna inteligencja może być przydatna do potwierdzenia naszej wiary w świecie, który jest coraz bardziej relatywistyczny i zaślepiony sentymentalizmem. Nigdy jednak nie będzie wystarczająca, by zapewnić wszystkie warunki do rozkwitu prawdziwego życia wiarą. Mam tylko nadzieję, że może pomóc położyć solidny fundament, na którym mogą budować różne podmioty w Kościele.
Z drugiej strony, Kościół nigdy nie będzie w stanie zrezygnować ze swojej roli duszpasterskiej, głównie za pośrednictwem swoich kapłanów, a żadna sztuczna inteligencja nie będzie w stanie odpowiedzieć na duchowe potrzeby każdej osoby. Łaska zawsze będzie przechodzić przez zmysłowe znaki, jakimi są sakramenty. Poszczególne osoby mogą odkrywać wiarę katolicką dla siebie, być może poprzez CatéGPTAle wszystko to nie przyniesie owoców, jeśli ta wiara nie rozkwitnie w ich rodzinie lub we wspólnocie i jeśli nie pogłębią swoich poszukiwań prawdy z pasterzami Kościoła.
Musimy postrzegać te narzędzia sztucznej inteligencji jako nowe środki ewangelizacji i formacji, ale ze względu na ich wirtualną naturę mogą one przynieść owoce tylko wtedy, gdy po ich użyciu nastąpi osobista interakcja (począwszy od życia sakramentalnego). Dziś, moim zdaniem, CatéGPT jest częścią tego samego ruchu, co rozwój obecności księży lub zakonników w sieciach społecznościowych. Podobnie jak w przypadku sztucznej inteligencji, pojawienie się influencerzy Katolicy mogą być niebezpieczni. Ale jeśli są szczególnie uważni i uzasadniają swoją obecność w mediach społecznościowych silną troską o ewangelizację, mogą z powodzeniem wykorzystać sztuczną inteligencję jako haczyki do angażowania nowych ludzi w poszukiwaniu prawdy i przejścia z wirtualnego świata AI i mediów społecznościowych do konkretnego świata Kościoła wyrażanego przez jego kapłanów i wspólnoty.
Gdyby ktoś myślał o noszeniu CatéGPT Na wyższym poziomie konieczne byłoby dotarcie do tych wpływowych księży i współpraca w celu zaspokojenia potrzeb zarówno formacji doktrynalnej, jak i duchowego i duszpasterskiego towarzyszenia. Tak więc tak, sztuczna inteligencja może być małą rewolucją dla Kościoła, przyczyni się jedynie do wzmocnienia sposobu, w jaki wiara katolicka jest obecnie wyrażana i rozpowszechniana.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.