Watykan

Od gwardii szwajcarskiej do seminarium

Raporty rzymskie-6 września 2024-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Didier Grandjean służył przez 8 lat jako szwajcarski strażnik. W tym czasie, oprócz służenia dwóm papieżom: Benedyktowi XVI i Franciszkowi, odkrył swoje powołanie do kapłaństwa.

Obaj papieże wspierali i zachęcali młodego człowieka, który jest w seminarium od 5 lat.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Kultura

Kiedy muzyka daje nadzieję w obliczu śmierci

Muzyka jest nie tylko źródłem pocieszenia w tragicznych i gorzkich chwilach śmierci. W przypadku wielkich mistrzów przynosi także nowe światło, aby się z nimi pogodzić. Co więcej, gdy nauczyciel jest człowiekiem wiary, pociesza słuchacza słodką harmonią nadziei, która przynosi zwycięstwo Chrystusa.

Antonio de la Torre-6 września 2024-Czas czytania: 6 minuty

Jedną z najwcześniejszych kompozycji Johanna Sebastiana Bacha (1685-1750) jest kantata oznaczona numerem 106 w katalogu BWV, której tytuł (zaczerpnięty z pierwszej frazy tekstu, jak we wszystkich kantatach Bacha) brzmi "Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit" ("Czas Boga jest najlepszym ze wszystkich czasów"). Wyjątkową cechą tej kantaty jest również podtytuł lub przydomek "Actus Tragicus", który nie jest zasługą kompozytora, ale pojawia się po raz pierwszy w późnej kopii partytury, wykonanej w 1768 roku.

Portret J.S. Bacha autorstwa Hausmanna (Wikimedia Commons / Johnhuxley)

Kantata jest zwykle datowana na 1707 lub 1708 rok, czyli okres, w którym Bach krótko pełnił funkcję organisty w kościele St. Blaise w turyńskiej wiosce Mühlhausen. Napisana została na niewielką obsadę: cztery głosy, dwa flety proste, dwie altówki da gamba i basso continuo.

Jest to zatem dzieło debiutującego kompozytora, który w wieku 22 lat, mając zamiar poślubić swoją kuzynkę Marię Barbarę, otrzymał zlecenie skomponowania utworu na pogrzeb. Tak wczesna jak ta kantata, jest już jednak arcydziełem, po raz pierwszy ukazując jej kompozytora jako muzycznego geniusza. Zachowało się jedynie sześć wczesnych kantat Bacha, co czyni ten utwór jeszcze cenniejszym. Później, pracując w Weimarze (od 1708 do 1717 roku) i w Lipsku (od 1723 roku do śmierci), powstało wiele kolejnych kantat, w innej formie i stylu niż te skomponowane w młodości.

Biblijna sekwencja muzyczna

Forma tej kantaty jest nadal bardzo prosta, składająca się z prostej serii bardzo krótkich tekstów biblijnych na temat śmierci. Do bloku tekstów z Stary Testamentktóre zawierają refleksje i ostrzeżenia przed śmiercią, następuje blok z Nowego Testamentu, który wyraża nadzieję w obliczu śmierci i ducha, w jakim wierzący ma się z nią zmierzyć. Wybór tekstów jest być może zasługą młodego kompozytora, który od młodości przejawiał mądry szacunek dla Słowa Bożego i teologii, o czym może świadczyć zawartość jego osobistej biblioteki. W szczególności kantata ta wydaje się być muzycznym echem luterańskiej teologii dotyczącej "Ars Moriendi", czyli sposobu na wyjaśnienie wierzącemu, jak podejść do swojego obowiązku odpowiedniego przygotowania się na moment śmierci.

W tym celu układa sekwencję tekstów jak krótki (i tragiczny) akt sakramentalnej sztuki, w której bohaterach słuchacz musi się rozpoznać, aby usłyszeć utwór o znaczeniu poszukiwanym przez kompozytora. W ciągłej akcji, w której numery są ze sobą powiązane, słuchacz najpierw usłyszy prorocze głosy, które go upominają i ostrzegają, a następnie napotka ten sam "vox Christi" i zakończy chorałem, słuchając głosu wierzącego zgromadzenia.

W środku aktu, podobnie jak w jego sercu, znajduje się interwencja duszy w sopranie, który w rozdzierającym serce błaganiu woła o przyjście Chrystusa i usłyszenie Jego głosu. Całość poprzedza wspaniały krótki wstęp instrumentalny, który Bach skomponował jako preludium (podobnie jak w wielu kantatach weimarskich i niektórych lipskich).

Echa Starego Testamentu

Kantata składa się więc z sonatiny, czterech numerów wokalnych na temat Starego Testamentu, interwencji duszy, dwóch numerów na temat Nowego Testamentu i końcowego chóru. W sonatinie podziwiamy jej homofoniczną prostotę i czułą nostalgię, którą przywołuje, daleką od tragicznych efektów kompozycji żałobnych nie tak bliskich wierze jak ta.

Rzeczywiście, nad prostym przepływem altówek i basso continuo, dwa flety, instrument tradycyjnie kojarzony z obrzędami pogrzebowymi, odbijają się echem prostym trzydźwiękowym motywem, który prowadzi do głównego akordu, który ustępuje miejsca pierwszemu numerowi wokalnemu.

Jest to chór, który po sapiencjalnym zdaniu (tym, które nadaje kantacie tytuł) i małym rytmicznym geście instrumentów (radosny gawot, bez wątpienia dla rozjaśnienia tak poważnego tematu), ustępuje miejsca bardzo żywemu chórowi, w rytmie trójdzielnym, na tekście "w Nim żyjemy, poruszamy się i istniejemy" (Fakty 17, 28).

Dramatyczny kontrast wprowadza drugą sapiencjalną ideę: żyjemy we właściwym czasie wyznaczonym przez Boga. Chór milknie po słowach "kiedy On zechce". W ciągu kilku taktów słuchacz przechodzi od radosnej refleksji do tragicznej realizacji, przechodząc przez przypomnienie, że cały przepływ życia odbywa się "w Nim".

Drugi numer, arioso na tenor, ilustruje Sól 90, 12: "Naucz nas liczyć nasze lata, abyśmy nabyli zdrowe serce". Głos psalmisty Dawida przeplata się z dwoma fletami, przy akompaniamencie dwóch viol de gamba i continuo, aby zachęcić nas, byśmy nie zaniedbywali obowiązku każdego wierzącego, jakim jest rozsądne przygotowanie się na moment śmierci.

Nagle gitara basowa wybucha w trzecim numerze, przejmując głos proroka Izajasza, by zaśpiewać "przygotuj swój dom, bo umrzesz i nie będziesz żył" (Isaiah 38, 1). Jest to ostrzeżenie proroka dla umierającego króla Ezechiasza, z którym słuchacz musi się utożsamić, aby tak jak Ezechiasz wyzdrowiał, wierząc prorokowi, tak chrześcijanin przezwyciężył śmierć przez wiarę w Jezusa Chrystusa.

Niepokój, jaki te słowa wzbudziłyby w królu, jest reprezentowany przez niespokojną figurę rytmiczną powtarzaną przez flety, tym razem bez czułości viol da gamba, i która odbija się echem, gdy głos milknie.

Bez przerwy refren przejmuje głos mędrca, by zaśpiewać "odwiecznym prawem jest, że człowiek musi umrzeć" (Kościelny 14, 17). Złożony kontrapunkt utkany przez chór staje się coraz gęstszy, pozbawiony barwy altówek i fletów. Jakby próbując wydostać się z tej opresyjnej sieci, dusza, której głos przejmuje sopran, przedstawia swoje udręczone błaganie słowami "Tak, tak, przyjdź, Panie Jezu" (Apokalipsa 22, 20). Wraz z nimi powraca czułość altówek, ale tylko na chwilę, ponieważ opresyjny refren powtarza się raz po raz, jakby wplątując duszę w strach przed śmiercią ("człowiek musi umrzeć"). Chór i instrumenty wyciszone, w genialnym dramatycznym geście, sopran śpiewa swobodnie opadającą melodię nad basso continuo, kończąc słowami "przyjdź, Panie Jezu" szeptem i bez akompaniamentu.

Głos Chrystusa

W obliczu tego wołania duszy otwiera się świetlisty blok Nowego Testamentu. W pierwszym rzędzie, wysokie miejsce przywołuje słowa Chrystusa w chwili śmierci, aby dusza mogła uczynić je własnymi: "Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mego" (Lucas 23, 46). Jest to pogodna melodia, której towarzyszy jedynie basso continuo, podobnie jak sopranowi na końcu poprzedniego numeru, który również śpiewa z nadzieją "Ty, wierny Boże, wybawisz mnie" (Ps 31, 6).

Urocze altówki da gamba powracają, gdy pojawia się bas, przynosząc ten sam "vox Christi", który sam pociesza duszę śpiewając "Dziś będziesz ze mną w raju" (Łk 23:43). Podobnie jak później w Pasji według Mateusza, umuzycznienie Chrystusa jako basu z towarzyszeniem smyczków oferuje reprezentację, która genialnie syntetyzuje boską moc Chrystusa z czułością jego człowieczeństwa.

Jak to jest typowe dla wczesnych kantat, kiedy bas powtarza swoją interwencję, robi to na melodię chorału, śpiewaną przez alt i z towarzyszeniem viol da gamba. Chorał wykorzystuje krótki werset napisany przez Lutra na podstawie kantyku Zachariasza "Teraz pozwól odejść swemu słudze w pokoju". 

Numer kończy się tym chorałem unoszącym się nad bogatym kontrapunktem opracowanym przez dwie altówki na continuo, jakby po to, by delektować się tą pewnością spokoju i radości, która pozostaje w duszy po tym wszystkim, czego doświadczyło się w tym akcie.

Wreszcie, musimy ofiarować Bogu, który odkupił nas od grzechu i zmienił naszą udrękę w obliczu śmierci w nadzieję, podziękowania i uwielbienie, na które zasługuje. W tym celu powracają flety, aby towarzyszyć chórowi i całemu zespołowi instrumentalnemu w uwielbieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego, ponownie w tanecznym rytmie gawota, podkreślając radość i siłę, jaką wierzący otrzymuje ze swojej wiary. A ponieważ siła ta pochodzi od Jezusa Chrystusa, ostatni chór prowadzi do fugi pełnej życia i ruchu, kończącej się liturgicznymi słowami "Przez Jezusa Chrystusa, Amen".

Zaskakujące zakończenie tego chóru nie zostało tutaj ujawnione, aby każdy słuchacz mógł odkryć je sam. Do tego celu można wykorzystać dobre nagranie rosyjskiego zespołu "Bach-Consort", gdzie oprócz wysłuchania tej wspaniałej kantaty można wizualnie śledzić interwencje różnych głosów i instrumentów.

AutorAntonio de la Torre

Doktor teologii

Więcej
Watykan

Papież żegna się z Indonezją, wzywając katolików do "niestrudzonego siania".

Ostatni dzień pobytu papieża w Indonezji upłynął pod znakiem spotkania międzyreligijnego w meczecie "Istiqlal", największym w Azji Południowo-Wschodniej, oraz świadectw osób niepełnosprawnych w siedzibie Konferencji Episkopatu.

Hernan Sergio Mora-5 września 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Trzy wydarzenia zaznaczyły czwartek, 5 września, ostatni dzień podróży apostolskiej papieża Franciszka do Watykanu. Indonezja - która trwa w Papui Nowej Gwinei, Timorze Wschodnim i Singapurze (do 13 września).

Przede wszystkim spotkanie międzyreligijne w meczecie "Istiqlal", największym meczecie w Azji Południowo-Wschodniej, mogącym pomieścić 120 000 osób. W tym emblematycznym miejscu papież odwiedził "tunel przyjaźni", który łączy meczet z katolicką katedrą zbudowaną po drugiej stronie placu, a spotkanie międzyreligijne odbyło się w wielkim namiocie, z odczytaniem i podpisaniem dokumentu, który przejdzie do historii: "Wspólnej Deklaracji Istiqlal 2024".

W meczecie

Na początku dnia, w namiocie w meczecie IstiqlalW Dżakarcie papież Franciszek został powitany tradycyjną indonezyjską muzyką i śpiewami, śpiewem z Koranu i odczytaniem fragmentu Ewangelii Łukasza.

Tunel przyjaźni

Przed "Tunelem Przyjaźni" Ojciec Święty pochwalił konstrukcję, która "chce być miejscem dialogu i spotkania". Zwrócił uwagę, że "jeśli myślimy o tunelu, łatwo wyobrażamy sobie ciemną drogę", ale "jest inaczej, ponieważ wszystko jest oświetlone".

Papież zakończył stwierdzeniem, że "my, wierzący, należący do różnych tradycji religijnych, mamy do odegrania rolę: pomóc wszystkim przejść przez tunel ze wzrokiem skierowanym w stronę światła".

"Wspólna deklaracja Istiqlal 2024".

Po wizycie w tunelu papież i Wielki Imam prof. dr KH Nasaruddin Umar podpisali "Wspólną Deklarację Istiqlal 2024". W dokumencie zauważono, że "globalne zjawisko dehumanizacji charakteryzuje się przede wszystkim powszechną przemocą i konfliktami", ze "szczególnym zaniepokojeniem, że religia jest często wykorzystywana", że "nadużywanie przez człowieka stworzenia... przyczyniło się do zmian klimatycznych" oraz że "wartości religijne muszą być ukierunkowane na promowanie kultury szacunku, godności, współczucia, pojednania i braterskiej solidarności, aby przezwyciężyć zarówno dehumanizację, jak i zniszczenie środowiska".

Oświadczenie zachęca zatem przywódców religijnych do "zajęcia się wyżej wymienionymi kryzysami", wskazując, że "dialog międzyreligijny powinien zostać uznany za skuteczne narzędzie rozwiązywania konfliktów lokalnych, regionalnych i międzynarodowych, zwłaszcza tych spowodowanych nadużywaniem religii".

Słowa papieża w meczecie

Po podpisaniu dokumentu Papież FranciszekPrzypomniał, że "ten meczet, zaprojektowany przez architekta Friedricha Silabana, który był chrześcijaninem", świadczy o tym, "jak inne miejsca kultu są również przestrzeniami dialogu, wzajemnego szacunku i harmonijnego współistnienia między religiami i różnymi wrażliwościami duchowymi".

I podczas gdy "widoczne aspekty religii - rytuały, praktyki itp. - są tradycyjnym dziedzictwem, które należy chronić i szanować, tak samo jest z tym, co leży "poniżej", pod ziemią, jak na przykład "tunel przyjaźni".

Zamiast tego, powiedział Następca Piotra, "może się zdarzyć, że takie podejście nas podzieli, ponieważ doktryny i dogmaty każdego doświadczenia religijnego są różne". Zamiast tego, "tym, co naprawdę nas jednoczy, jest stworzenie połączenia między naszymi różnicami, dbając o pielęgnowanie więzi przyjaźni, troski i wzajemności".

We Wspólnej Deklaracji przygotowanej na tę okazję papież stwierdził, że "bierzemy odpowiedzialność za poważne, a czasem dramatyczne kryzysy, które zagrażają przyszłości ludzkości, w szczególności wojny i konflikty, niestety również podsycane przez wyzysk religijny, ale także kryzys środowiskowy, który stał się przeszkodą dla życia, wzrostu i współistnienia narodów".

I ostrzegł: "Niech nikt nie ulega fascynacji fundamentalizmem i przemocą, niech wszyscy będą zafascynowani marzeniem o wolnym, braterskim i pokojowym społeczeństwie i ludzkości! "Bóg obdarzył was tym darem. Z jego pomocą i błogosławieństwem idźmy naprzód, Bhinneka Tunggal Ika, zjednoczeni w różnorodności - dziękujemy!

Wizyta w siedzibie Konferencji Episkopatu

Po zakończeniu spotkania międzyreligijnego Ojciec Święty udał się do siedziby Konferencji Episkopatu Indonezji, gdzie spotkał się w sali Konferencji Episkopatu Indonezji. Henry Soetio z osobami wspieranymi przez organizacje charytatywne, w tym z prywatną grupą osób chorych, ubogich i niepełnosprawnych.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu, Monsignor Antonius Franciskus Subianto był odpowiedzialny za przyjęcie papieża, który wysłuchał świadectw dwóch osób niepełnosprawnych, Mimi Lusli, która straciła wzrok jako dziecko i znalazła siłę w Drodze Krzyżowej, oraz 18-letniego Mikaila Nathaniela, z łagodnym zaburzeniem ze spektrum autyzmu, który poprosił go o pobłogosławienie jego "wspaniałych rodziców i wszystkich rodziców ze specjalnymi dziećmi na całym świecie".

"Wy, którzy jesteście małymi błyszczącymi gwiazdami na niebie tego archipelagu", jesteście "jego skarbami", powiedział papież, który pochwalił słowa o Jezusie wypowiedziane przez dwóch rozmówców.

"Odkrywaj dzień po dniu, ile warte jest bycie razem", ponieważ "wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem". I "jak bardzo Pan kocha każdego z nas", ponieważ Pan nigdy o nas nie zapomina. "Uczyń swoje życie darem dla innych".

Wkrótce potem przewodniczący komisji liturgicznej poprowadził krótkie nabożeństwo.

Tutaj papież pobłogosławił obecnych i podpisał marmurową tablicę siedziby Konferencji Episkopatu. Kiedy odchodził, widoczne było przywiązanie obecnych, którzy go powitali.

Msza w Gelora Bung Karno

Po południu z Nuncjatury Ojciec Święty udał się na stadion Gelora Bung KarnoPałac Papieski na 110 000 miejsc, gdzie został powitany chórami z placu, oklaskami i śpiewem, gdy był wożony w Popemobile.

Msza ku czci św. Teresy z Kalkuty obejmowała modlitwy w regionalnych językach Jawa, Toraja, Manggarai, Batak Toba, Dayak Kanayatn i Papua, a uczestniczyli w niej prezydent i różne władze kraju.

Po proklamacji Ewangelii Papież, ubrany na biało, przypomniał, że "Pan prosi, aby się w nas konkretnie wcielił: jesteśmy zatem wezwani do życia Słowem". Nie przyoblekajcie się w zewnętrznie doskonałą religijność, myśląc o czynieniu rzeczy nadzwyczajnych, ale tak jak "Jezus zwraca się do Piotra i zachęca go do podjęcia ryzyka, stawiając na to Słowo: "Aby odważnie zarzucić sieci Ewangelii pośród morza świata".

Papież przypomniał, że św. Teresa z Kalkuty powiedziała: "Kiedy nie mamy nic do dania, dajemy to nic". I "nawet jeśli nic nie zbierasz, nigdy nie męcz się siewem".

Na zakończenie Mszy, przed odśpiewaniem Salve Regina, papież wezwał obecnych, zgodnie z czytaniem z Ewangelii: "Zróbcie bałagan, zróbcie bałagan!

AutorHernan Sergio Mora

Świat

Bp Emilio Aranguren: "Kościół na Kubie jest żywy, zjednoczony i ubogi".

Biskup Holguin i przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Kuby wziął udział w prezentacji kampanii, którą Pomoc Kościołowi w Potrzebie rozpoczęła na rzecz Kościoła na Kubie pod hasłem "Gdzie nie ma nic niemożliwego z Tobą".

Maria José Atienza-5 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Kościół na Kubie jest Kościołem żywym, zjednoczonym i ubogim", rozpoczął prałat, który przyłączył się do prezentacji kampania na rzecz Kościoła na Kubie. Wspólnota, która, jak chciał podkreślić biskup Holguin, rozwinęła swoją duchowość w oparciu o cztery wartości: "wartość tego, co małe, wartość tego, co anonimowe i wartość stopniowości, krok po kroku".

Potrzeby wszelkiego rodzaju

Pomimo niewielkiej poprawy w niektórych aspektach, życie Kościoła na Kubie jest nadal naznaczone ubóstwem i wszelkiego rodzaju ograniczeniami.

Z jednej strony brak kapłanów i struktur kościelnych w wielu miejscach doprowadził do szerokiego i owocnego udziału świeckich w życiu Kościoła, ale ma też bardziej bolesne konsekwencje, takie jak niemożność regularnego odprawiania Mszy św. w niektórych miejscach.

Sytuację pogarsza dodatkowo zniszczona flota pojazdów, która utrudnia księżom i siostrom zakonnym poruszanie się po wyspie, prawie niemożliwe zadanie utrzymania budynków i konstrukcji oraz brak publikacji lub innych środków niezbędnych do katechezy.

Pomimo trudności, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Kuby podkreślił, że kubańska wspólnota kościelna jest "aktywna, kreatywna i pełna nadziei".

Nie wystarczy być wierzącym, trzeba być uczniem.

Bp Emilio Aranguren chciał również zwrócić uwagę na niektóre z kluczowych wyzwań stojących przed Kościołem na Kubie. Pierwszym z nich, jak podkreślił, jest ożywienie i utrzymanie "obecności świadków, spójnej w życiu Ewangelią". W tym miejscu chciał przypomnieć i docenić wytrwałość w wierze tak wielu starszych osób, które "są wyraźnym świadectwem wiary, która motywuje ten styl życia prawością".

Biskup Aranguren podkreślił znaczenie troski o rodziny, a zwłaszcza o młodych ludzi, którzy stanowią większość emigrantów w kraju. Dla tej obecności świadków konieczne jest zatem "centralne miejsce inicjacji chrześcijańskiej" w życiu kubańskiego Kościoła.

Wraz z tą obecnością biskup Holguin wskazał na znaczenie planu duszpasterskiego Kościoła na Kubie, w którym celem jest drugi człowiek, bliźni i wreszcie potrzeba głoszenia Chrystusa, które generuje nowe życie.

Te trzy wyzwania są szczególnie wspierane przez wspólnotę świeckich, która jest bardzo aktywna na Kubie i która prowadzi ogromną pracę ewangelizacyjną na pierwszej linii frontu w tak zwanych domach misyjnych. Jest to panorama, która wymaga od katolików silnego zaangażowania życiowego: "Nie wystarczy być wierzącym, trzeba być uczniem", powiedział bp Aranguren. Przykład tego zaangażowania świeckich dał Miguel Ángel Fernández, Kubańczyk, stały diakon, wygnany z Hiszpanii przez 24 lata, ale bardzo przywiązany do swojej ojczyzny, który opowiedział w pierwszej osobie o swoim doświadczeniu oddanej pracy wielu świeckich w różnych wspólnotach kubańskich.

José María Gallardo, dyrektor ACN Hiszpania, i Miguel Ángel Fernández, kubański diakon stały (ACN).

Kampania ACN

Kampania uruchomiona przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie Wspieranie wspólnoty kościelnej na Kubie jest, według słów dyrektora ACN Hiszpania, José María Gallardo100% duszpasterską". Po pierwsze modlitwą, ponieważ, jak chcieli podkreślić od początku prezentacji kampanii, "bez modlitwy projekty się nie udają", a także konkretną pomocą materialną w okolicy.

Dzięki tej nowej inicjatywie papieska fundacja chce wspierać świeckich poprzez projekty takie jak finansowanie 2000 publikacji do katechezy lub organizacja warsztatów szkoleniowych dla liderów parafialnych, liturgistów i szafarzy Eucharystii w diecezji Pinar del Río. 

Ponadto ACN zamówi ponad 2000 mszy dla księży z diecezji Holguín, których stypendia pomogą w utrzymaniu kapłanów. W całym kraju jest tylko 374 księży i 27 seminarzystów, co oznacza jednego księdza na 20 872 osób.

Gospel

Otwarcie serca. 23. niedziela zwykła

Joseph Evans komentuje czytania z 23. Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-5 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Uderzające w dzisiejszej Ewangelii jest to, że Jezus zadał sobie trud, aby uzdrowić człowieka, który został do Niego przyprowadzony, a który był głuchy i miał trudności z mówieniem. "Zabrał go z dala od ludzi, a kiedy został sam, włożył palce do jego uszu i dotknął jego języka śliną. I patrząc w niebo, westchnął i powiedział do niego: 'Effeta (to znaczy 'otwórz się').". Mężczyzna został uzdrowiony, mógł słyszeć i swobodnie mówić. Dlaczego Jezus zrobił to wszystko? To nie była jego zwykła praktyka. Zazwyczaj uzdrawiał na miejscu, po prostu słowem.

Jedną z możliwości jest to, że stan fizyczny mężczyzny wyrażał stan duchowy: brak szczerości, niechęć do ujawnienia się. Są ludzie, którzy przez całe życie unikają prawdy. Nie chcą jej usłyszeć ani powiedzieć. Szczerość to otwartość na prawdę. 

Często ludzie unikają prawdy, szukając anonimowości, zatracając się na różne sposoby: w tłumie, na imprezie, w pracy, na portalach społecznościowych... Cokolwiek, zamiast stanąć twarzą w twarz z samym sobą, swoim sumieniem, Bogiem. I tutaj Jezus zabiera człowieka na osobność, z dala od tłumu. Musimy porozmawiać z Jezusem sam na sam, być z Nim szczerzy, pozwolić Mu powiedzieć nam to, co chcemy usłyszeć, bez unikania Go lub zaprzeczania Mu. Jezus wkłada palce do ucha mężczyzny, jakby musiał bardziej się starać, aby wyleczyć jego głuchotę. Jakby Bóg musiał "bardziej się starać", by przemówić do tych, którzy nie chcą Go słuchać.

Następnie nadszedł kolejny etap cudu: Jezus ze śliną dotknął jego języka. Człowiek ten nie był całkowicie niemy. W Nowym Testamencie znajdujemy inne osoby opętane przez "niemego demona". Nie mogą powiedzieć ani słowa. To najgorszy stan: ludzie, którzy nie mówią, którzy nie proszą o pomoc. Ale ten człowiek nie był taki zły. Miał tylko wadę wymowy. Duchowo rzecz biorąc, są ludzie, którzy mówią coś o problemie, ale nie wszystko, część, ale nie wszystko. 

Następnie dowiadujemy się: "Spoglądając w niebo, westchnął i powiedział: Effetá (tj. "otwórz się")". To westchnienie może wyrażać Boży smutek z powodu ludzkiej nieszczerości. Jest zasmucony naszym oporem wobec Jego łaski. Jest to westchnienie Boga za tymi, którym chciał pomóc, ale którzy Go odrzucili. 

Wszystko to uczy nas, jak ważna jest szczerość w tych obszarach, w których Bóg chce nam pomóc: w spowiedzi, kierownictwie duchowym, z rodzicami, nauczycielami i przewodnikami, a także, w razie potrzeby, ze specjalistami medycznymi, którzy mają niezbędną wiedzę, aby nam pomóc.

Homilia na temat czytań z 23. Niedzieli Zwykłej (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Stany Zjednoczone

Archidiecezja Denver: wylęgarnia świeckich apostolatów

Denver jest znane nie tylko ze swojego naturalnego piękna, ale także z życia kulturalnego, kwitnącej gospodarki i, z perspektywy wiary, z wpływu, jaki wywarło na kościół w całym kraju.

Gonzalo Meza-5 września 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Denver jest stolicą stanu Kolorado. Znajduje się u podnóża Gór Skalistych Kolorado, na wschód od podnóża Front Range. Ze względu na wysokość 1 609 metrów nad poziomem morza, znane jest jako "Mile-High City". Chociaż Denver nie znajduje się na szczycie gór, dominują one w widoku miasta.

Denver jest znane nie tylko ze swojego naturalnego piękna (które przyciąga tysiące turystów), ale także z życia kulturalnego, kwitnącej gospodarki oraz, z perspektywy wiary, z wpływu, jaki wywarło na kościół w całym kraju. Denver było zalążkiem wielu apostolatów i ruchów świeckich, które miały wpływ na życie kościelne w kraju. Niektóre z nich narodziły się w następstwie Światowych Dni Młodzieży i wizyty papieża Jana Pawła II w sierpniu 1993 roku.

Stan Kolorado i miasto Denver

Kolorado jest ósmym co do wielkości stanem w Stanach Zjednoczonych. Znajduje się w górzystej zachodniej części kraju, granicząc z Wyoming na północy, Nowym Meksykiem na południu, Kansas na wschodzie, Utah na zachodzie i Nebraską na północnym wschodzie. Trzy z głównych rzek kraju biorą swój początek w tym stanie: rzeka Kolorado, rzeka Arkansas i Rio Grande. Nazwa stanu pochodzi od rzeki Kolorado, nadanej przez hiszpańskich osadników. Góry Skaliste przebiegają przez stan i rozciągają się od północnej Kolumbii Brytyjskiej (Kanada) do południowego Nowego Meksyku.

Kolorado było częścią trzech narodów: wschodnia część należała do Francji. Została przejęta przez Amerykanów wraz z zakupem francuskiej Luizjany w 1803 roku. Zachodnia część była częścią Wicekrólestwa Nowej Hiszpanii do czasu uzyskania przez Meksyk niepodległości od Hiszpanii w 1821 roku. Zachodnia część Kolorado była terytorium Meksyku aż do wojny amerykańsko-meksykańskiej w latach 1846-1848, po której Meksyk stracił ("scedował", jak nazywa to amerykańska historiografia) ponad połowę swojego terytorium.

Kolorado dołączyło do Stanów Zjednoczonych w 1861 roku i zostało przyjęte jako stan w 1876 roku, dlatego też nazywane jest "stanem stulecia", ponieważ miało to miejsce w setną rocznicę uzyskania niepodległości przez Amerykanów. Miasto Denver zostało zarejestrowane w listopadzie 1861 roku. Cztery lata później stało się stolicą terytorialną, a w 1876 r. stolicą nowego stanu Kolorado.

Widok na miasto Denver

Mieszkańcy wioski

Wschodnia część Gór Skalistych była szlakiem migracyjnym dla rdzennej ludności i odkrywców. Historycznie region Kolorado był zamieszkiwany przez różne grupy rdzennych Amerykanów, w tym Pueblo, Apaczów i Komanczów. Pierwsi europejscy osadnicy przybyli w XVII wieku, ale dopiero w 1787 roku Juan Bautista de Anza założył osadę San Carlos w pobliżu miasta Pueblo.

Inne stałe osady pojawiły się w północnym Kolorado po odkryciu złota na tym obszarze w 1858 roku. Aby obsłużyć powstający region górniczy, zbudowano linie kolejowe i utworzono usługi zaspokajające potrzeby społeczności. Miasto Denver zostało założone w 1858 roku jako miasto górnicze. Zostało nazwane "Denver" na cześć gubernatora Terytorium Kansas Jamesa Denvera.

Kościół w Kolorado i Denver

Obecność Kościoła w tym regionie sięga XVIII wieku, kiedy to franciszkanie założyli misje w południowym i zachodnim Kolorado. W czasach, gdy Kolorado należało do Meksyku, opiekę nad tym obszarem sprawowali meksykańscy duchowni. Dopiero w 1851 roku misje były obsługiwane przez nowomeksykańskich księży. W tej dekadzie osady ze stałymi społecznościami zostały założone w San Pedro (1852), San Acacio (1853) i Conejos (1854).

Pod względem kościelnym obszar ten należał od 1850 r. do Wikariatu Apostolskiego Nowego Meksyku, który trzy lata później stał się diecezją Santa Fe, kierowaną przez biskupa Johna Lamy'ego, który w 1857 r. założył parafię Matki Bożej z Guadalupe w Conejos w Kolorado. Następcą Johna Lamy'ego został John B. Salpointe, który przyczynił się do odłączenia Kolorado od diecezji Santa Fe i utworzenia nowej jurysdykcji kościelnej, tworząc najpierw Wikariat Apostolski Kolorado i Utah w 1868 r., a ostatecznie w 1871 r. Wikariat Apostolski Kolorado, który obejmował cały stan.

Jego pierwszym biskupem został Joseph Machebeuf (1868-1889), który już wcześniej przez 20 lat służył jako misjonarz na tym obszarze. Po objęciu urzędu Machebeuf udał się do Europy w poszukiwaniu księży i pożyczki finansowej. Wrócił z podróży z pięcioma księżmi, z których tylko jeden mówił po angielsku i został przydzielony do parafii w Denver. Pozostali zostali wysłani do latynoskich parafii w dolinach St. Louis i Arkansas w południowym Kolorado. Do 1870 roku stanowe kościoły mogły pomieścić 8 500 parafian w 14 parafiach. Katolicy przewyższali liczebnie ludność protestancką.

W 1860 r. region rozrósł się demograficznie dzięki migracji tysięcy katolików z sąsiedniego Nowego Meksyku. Do 1890 r. połowa chrześcijan w Kolorado (47 000) była katolikami. Aby pomóc w misji, w 1871 r. przybyli pierwsi jezuici, którzy przejęli opiekę nad parafiami w południowym Kolorado. W tym okresie rozpoczęto również budowę pierwszych trzech szkół katolickich. Pierwszą z nich była St. Mary's Female Academy w 1863 roku.

Wikariat Apostolski stał się diecezją Denver w 1887 r., z Machebeufem jako pierwszym biskupem i Nicholasem Chrysostomem Matzem jako koadiutorem. Po objęciu urzędu Matzowi powierzono przeprowadzenie pierwszego synodu diecezji w 1890 r., a także budowę katedry Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia i założenie seminarium św. Biskup John Henry Tihen zastąpił Matza w 1917 roku. Tihen skupił się na edukacji, zwłaszcza na rozbudowie seminarium.

W tym okresie wybudowano trzy szpitale, sierociniec i dom starców. W 1921 r. konsekrowano katedrę. W 1931 r. biskup Urban J. Vehr zastąpił Tihena. Biskup Vehr kierował diecezją przez 36 lat, pierwsze 10 lat jako biskup, a następnie arcybiskup, kiedy Denver stało się archidiecezją w 1941 r., a jednocześnie utworzono nową diecezję "Pueblo" w Kolorado, oddzielając część terytorium. W tym samym roku populacja katolików w Kolorado liczyła 147 000 osób. Arcybiskup Vehr został zastąpiony w 1967 r. przez Jamesa V. Casey (1967-1986), który kierował jurysdykcją w latach Soboru Watykańskiego II. Casey utworzył nowe biura koordynujące programy i posługi parafialne, zwłaszcza te poświęcone rodzinie, opiece społecznej i ludności latynoskiej. 

ŚDM w Denver

W 1986 roku James Francis Stafford został szóstym biskupem Denver. Za jego kadencji w 1993 roku odbyły się Światowe Dni Młodzieży (ŚDM), w których uczestniczył papież Jan Paweł II i tysiące młodych ludzi. Wydarzenie to było przełomowe dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych, nie tylko dlatego, że stało się zalążkiem powołań kapłańskich i zakonnych, ale także dlatego, że było zalążkiem wielu świeckich apostolatów, które narodziły się w Denver.

Podczas homilia Podczas Mszy św. kończącej ŚDM 15 sierpnia 1993 r. Jan Paweł II powiedział młodym ludziom: "Nie lękajcie się wyjść na ulice i do miejsc publicznych, jak pierwsi Apostołowie, którzy głosili Chrystusa i dobrą nowinę o zbawieniu na placach miast, miasteczek i wsi. Nie czas wstydzić się Ewangelii. Nadszedł czas, aby głosić ją z dachów. Nie bój się oderwać od wygodnego i rutynowego stylu życia, aby podjąć wyzwanie głoszenia Chrystusa w nowoczesnej metropolii. Idź na rozdroże i zaproś każdego, kogo spotkasz, na ucztę, którą Bóg przygotował dla swojego ludu. Ewangelia nie może być ukrywana ze strachu lub obojętności".

W 30. rocznicę tej wizyty arcybiskup Aquila powiedział: "Można dostrzec ogromne owoce ŚDM 93 w archidiecezji Denver. Miały one wpływ na powołania, które mamy oraz na założenie seminariów Redemptoris Mater (Droga Neokatechumenalna) i św. Jana Vianneya, a także różnych apostolatów, które z nich wyrosły. Przed ŚDM 93 oba seminaria nie istniały, "Instytut Augustyna" nie istniał, "FOCUS" (duszpasterstwo kampusowe) nie istniał".

W 1996 r. Stafford został mianowany przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Świeckich, a w 1998 r. został mianowany kardynałem. Jego następcą na stanowisku arcybiskupa Denver został Charles J. Chaput (1997-2011). Jako członek rdzennego amerykańskiego plemienia "Potawatomi", Chaput został dopiero drugim rdzennym amerykańskim biskupem, który kierował diecezją. Podczas jego rządów Jan Paweł II mianował José H. Gómeza biskupem pomocniczym Denver. Wraz z Chaputem założył on Centro San Juan Diego w Denver w 2002 roku, aby odpowiedzieć na potrzeby duszpasterskie i edukacyjne społeczności latynoskiej. Chaput i Gómez założyli później Katolickie Stowarzyszenie Liderów Latynoskich, CALL (Strona główna | CALL USA (call-usa.org)). Biskup Chaput był również opatrznościowy w tworzeniu "ENDOW". Edukacja na temat natury i godności kobiet (endowgroups.org)Katolicka inicjatywa na rzecz przywództwa kobiet, której celem jest "edukacja na temat natury i godności kobiet".

Archidiecezja Denver

Archidiecezja Denver znajduje się w północnej części stanu Kolorado. Jej terytorium obejmuje obecnie 25 hrabstw. Została erygowana jako diecezja w 1887 roku, a w listopadzie 1941 roku została podniesiona do rangi archidiecezji. W maju 2012 roku papież Franciszek mianował Samuela Josepha Aquilę ósmym biskupem Denver. W 2016 roku papież mianował biskupa Jorge Rodrigueza biskupem pomocniczym jurysdykcji.

Archidiecezja liczy około 600 000 katolików, a także 148 parafii i misji. Pracuje w niej 313 księży, 195 diakonów i 173 zakonników. Misja archidiecezji brzmi: "Archidiecezja Denver istnieje po to, aby w Jezusie Chrystusie wszyscy zostali zbawieni i mieli obfite życie ku chwale Ojca". W związku z tym arcybiskup Aquila zauważył w lipcu 2024 r.: "W archidiecezji Denver mamy wartość misyjną, o której bardzo często głoszę i mówię. Nazywamy ją "Pozostań w relacji". Jest to po prostu wartość, dzięki której pozostajemy i wzrastamy w miłości, w zażyłości z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Kiedy pozostajemy w tej pierwotnej relacji, jesteśmy poruszeni do podjęcia misji Odkupiciela. Papież Jan Paweł II napisał: "Powszechne powołanie do świętości jest ściśle związane z powszechnym powołaniem do misji. Wszyscy wierni są powołani do świętości i do misji" (Redemptoris Missio, 90)".

Archidiecezja posiada dwie katolickie gazety: "The Catholic Village" i "Denver Catholic". W Denver znajdują się 4 szpitale katolickie, 35 szkół podstawowych i gimnazjów oraz 9 szkół średnich. Instytucje te zatrudniają 1100 nauczycieli, którzy kształcą 12 000 dzieci rocznie. Dla uczniów o niskich dochodach Kościół przyznaje stypendia dla 1000 uczniów rocznie w wysokości 2 milionów dolarów.

Usługi społeczne i charytatywne

W archidiecezji istnieją różne świeckie duszpasterstwa, które świadczą usługi socjalne, w tym "Stowarzyszenie św. Wincentego a Paulo", które pomaga 21 000 osób rocznie poprzez wsparcie finansowe na czynsz, żywność, odzież i lekarstwa. Również apostolat o nazwie "Chrystus w mieście"(Chrystus w mieście) zapewnia ważną pomoc bezdomnym i ubogim. Podobnie, katolickie duszpasterstwo więzienne wspiera 800 osób tygodniowo w 40 lokalizacjach.

Catholic Charities w Denver pomaga ponad 113 000 osób. Jego schroniska zapewniają 500 000 posiłków rocznie i zapewniają pomoc w nagłych wypadkach w wysokości około 6,3 miliona dolarów. Parafie, misje i różne katolickie organizacje charytatywne prowadzą banki żywności, kuchnie zup oraz przekazują żywność i odzież. Oferują również usługi w zakresie zdrowia psychicznego i organizują grupy wsparcia dla osób uzależnionych.

Kultura

Kobiety - bohaterki średniowiecznej historii: św. Mechtylda z Ringelheim

W tej serii artykułów José García Pelegrín przygląda się życiu niektórych kobiet, które odegrały wiodącą rolę w średniowiecznej historii Niemiec. Główną bohaterką jest Mechthilda, żona Henryka I, znana jako "teściowa Europy".

José M. García Pelegrín-5 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W średniowieczu szczególne znaczenie miały następujące kwestie kobiety które zaznaczyły swoją obecność w świecie zdominowanym przez mężczyzn i wywarły trwały wpływ na społeczeństwo i Kościół. Co ważne, u zarania (Świętego) Cesarstwa Rzymsko-Germańskiego, przez prawie cały X wiek, pojawiły się cztery postacie kobiece, które odegrały kluczową rolę w konsolidacji królestwa.

W 919 r. Henryk I został wybrany na króla "królestwa wschodnich Franków", stając się pierwszym królem, który nie należał do dynastii Franków, ale do dynastii Liudolfingerów. Oznaczało to początek dynastii "Othonidów" lub "Sasów", ponieważ przed wyborem był księciem Saksonii. To przejście wyznaczyło początek historii Niemiec, konsolidując podział Imperium Karolingów na trzy części pod rządami wnuków Karola Wielkiego. Wschodnia część, rządzona od 843 r. przez Ludwika, znanego jako "germański", miała być kolebką Niemcy.

Pierwsza "niemiecka" królowa małżonka

Matylda to żona Henryka I, którą można uznać za pierwszą "niemiecką" królową małżonkę. Matylda była potomkinią Widukinów, którzy przez lata sprzeciwiali się planom ekspansji Karola Wielkiego na wschód; jej tytuł księcia Saksonii (a raczej dzisiejszej Westfalii) jest historycznie potwierdzony. Jego chrzest, po pokonaniu wojsk Franków w 785 r., był szczególnie celebrowany przez papieża Hadriana I.

Mechthild urodziła się około 896 roku; została wychowana przez swoją babkę, również o imieniu Mechthild, w klasztorze Herford. W 909 r. poślubiła Henryka, który trzy lata później został księciem Saksonii, a w 919 r., jak wspomniano powyżej, królem wschodniofrankijskim lub "niemieckim".

Mechtylda została matką cesarza, gdy jej pierworodny syn Otton I (912-973) został koronowany na cesarza w 962 roku; imperium romańsko-germańskie, które rozpoczęło się wtedy, istniało do 1806 roku. Ale Mechtylda przeszła również do historii jako "teściowa Europy", ponieważ wydała swoje córki za mąż za ważnych książąt, wyprzedzając o około 500 lat motto rodu austriackiego "Tu, felix Austria, cloud".

Poślubił swoją córkę Gerbergę (913-969) najpierw księciu Giselbertowi z Lotaryngii (Lotaryngia), a następnie karolińskiemu królowi Francji Ludwikowi IV; druga córka Hadwig (ok. 914-965) poślubiła Hugona Capeta; z pozostałych dwóch synów Heinrich (922-955) został księciem Bawarii w 948 roku, a Bruno (925-965) został wybrany arcyksięciem Bawarii w 948 roku.) poślubił Hugona Kapeta; z pozostałych dwóch synów, Heinrich (922-955) został księciem Bawarii w 948 r., a Bruno (925-965) został wybrany arcybiskupem Kolonii i księciem Lotaryngii (Lotaryngii), rozpoczynając w ten sposób "system Kościoła Cesarskiego", w którym biskupi przejęli ważne funkcje świeckie. W ten sposób dynastia ottońska, a później salicka, poradziła sobie z jedną z największych kwestii średniowiecza: relacją między "tronem" a "ołtarzem".

Promotor życia zakonnego

Jednak Mechthilda była również znana z promowania klasztorów żeńskich za życia swojego męża. Ale to po jego śmierci stworzyła najważniejszą fundację dla zachowania jego pamięci: opactwo św. Denisa i św. Sługi w Quedlinburgu, które stoi na wzgórzu zamku Quedlinburg, stało się najważniejszym ośrodkiem modlitwy i upamiętniania zmarłych w Cesarstwie Wschodniofrankijskim. Tutaj, podobnie jak w innych opactwach, córki szlachty były kształcone, a następnie wydawane za mąż za szlachtę, wzmacniając w ten sposób potęgę królestwa.

Mechthild założyła także inne opactwa, takie jak Enger i Nordhausen. Uzyskała również przywileje papieskie dla wszystkich klasztorów żeńskich we Wschodniej Saksonii. Za swoje oddanie dziełom miłosierdzia, na które przeznaczyła cały swój majątek, została kanonizowana jako "Mechthilda z Ringelheim".

Więcej
Watykan

Drugi dzień wizyty papieża w Indonezji: wezwanie do walki z ekstremizmem i nietolerancją

Papież Franciszek rozpoczął drugi dzień swojej długiej podróży do Azji Południowo-Wschodniej od napiętego harmonogramu w Dżakarcie, stolicy Indonezji, kraju złożonego z tysięcy wulkanicznych wysp z setkami grup etnicznych mówiących różnymi językami.

Hernan Sergio Mora-4 września 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Po ceremonii powitania, dziecięcych tańcach ludowych i podpisaniu księgi honorowej w Pałacu Prezydenckim, Ojciec Święty spotkał się prywatnie z prezydentem Indonezji Joko Widodonenem i ministrem spraw zagranicznych tego kraju. Obecny był również kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin oraz tłumacze.

Papież określił jako niezbędny dialog międzyreligijny oraz walkę z ekstremizmem i nietolerancją, które zniekształcają religię, a także tworzenie "bardziej zrównoważonej tkanki społecznej" z "sprawiedliwą pomocą społeczną", powiedział papież podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim. Istana Negara-W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele władz, korpusu dyplomatycznego, społeczeństwa obywatelskiego i biznesu, w sumie około 300 osób.

Papież rozpoczął swoje przemówienie od przypomnienia, że "tak jak ocean jest naturalnym elementem, który łączy wszystkie wyspy Indonezji, tak wzajemny szacunek dla cech kulturowych, etnicznych, językowych i religijnych wszystkich grup ludzkich tworzących Indonezję jest niezbędną tkanką łączną, która sprawia, że naród indonezyjski jest zjednoczony i dumny".

Ojciec Święty podkreślił również znaczenie promowania harmonii między różnymi religiami w kraju, w którym obok większości muzułmańskiej żyje 10 % chrześcijan, z których tylko 3 % to katolicy.

Papież pozdrawia ludzi, gdy opuszcza Pałac Merdeka w Dżakarcie, Indonezja, ©CNS photo/Lola Gomez

Papież zapewnił, że "Kościół katolicki służy dobru wspólnemu i pragnie wzmocnić współpracę z instytucjami publicznymi i innymi podmiotami społeczeństwa obywatelskiego, aby promować tworzenie bardziej zrównoważonej tkanki społecznej i zagwarantować bardziej skuteczną i sprawiedliwą dystrybucję pomocy społecznej".

Stwierdził ponadto, że "harmonia w poszanowaniu różnorodności jest osiągana, gdy każda konkretna wizja uwzględnia wspólne potrzeby i gdy każda grupa etniczna i wyznanie religijne działa w duchu braterstwa, dążąc do szlachetnego celu służenia dobru wszystkich".

Franciszek wezwał do "promowania pokojowej i konstruktywnej harmonii, która gwarantuje pokój i jednoczy siły w celu przezwyciężenia nierówności i obszarów ubóstwa, które nadal utrzymują się w niektórych regionach kraju", Zauważył, że "Kościół katolicki pragnie zintensyfikować dialog międzyreligijny", aby "wyeliminować uprzedzenia i stworzyć klimat wzajemnego szacunku i zaufania, który jest niezbędny, aby stawić czoła wspólnym wyzwaniom, w tym walce z ekstremizmem i nietolerancją, które - wypaczając religię - próbują narzucić się poprzez oszustwo i przemoc".

 W różnych regionach - dodał papież - widzimy gwałtowne konflikty, które często są wynikiem braku wzajemnego szacunku, nietolerancyjnego pragnienia, aby za wszelką cenę zwyciężyły własne interesy, własna pozycja lub własne częściowe spojrzenie na historię, nawet jeśli oznacza to niekończące się cierpienia całych społeczności i prowadzi do prawdziwych krwawych wojen".

Papież dodał, że "harmonia w poszanowaniu różnic jest osiągana, gdy każda konkretna opinia bierze pod uwagę wspólne potrzeby i gdy każda grupa etniczna i wyznanie religijne działa w duchu braterstwa, dążąc do szlachetnego celu służenia dobru wszystkich".

Ta mądra i delikatna równowaga - dodał papież, zwracając się do korpusu dyplomatycznego i władz - między wielością kultur, różnymi wizjami ideologicznymi i racjami, które leżą u podstaw jedności, musi być nieustannie broniona przed jakimkolwiek niedopasowaniem".

Po wydarzeniu w Pałacu Rządowym i po powrocie do nuncjatury papież odbył prywatne spotkanie z członkami Towarzystwa Jezusowego, jak to zwykle robi podczas swoich podróży.

Katedra Matki Bożej Wniebowziętej w Dżakarcie

W katedrze Matki Bożej Wniebowziętej w Dżakarcie, głównym katolickim miejscu kultu w stolicy Indonezji i siedzibie arcybiskupstwa w centrum miasta, papież Franciszek został powitany w atmosferze wielkiej radości przez dzieci czekające na zewnątrz i przez wszystkich obecnych.

Po powitaniu przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu i wysłuchaniu świadectw księdza, siostry zakonnej i dwóch katechetów, a także harmonijnego śpiewu chóru, który poruszył obecnych, papież zaprosił ich do uznania się za "braci i siostry, równych także w różnorodności".

Wskazał, że w Afryce jeden z prezydentów powiedział mu, że "został ochrzczony przez swojego ojca, który był katechetą" i przypomniał, że katecheci wraz z matkami i babciami niosą wiarę. I z uczuciem powiedział: "Jestem bardzo wdzięczny katechetom, są dobrzy", wykrzyknął.

Zachęcam was do kontynuowania waszej misji", dodał Ojciec Święty, "mocni w wierze, otwarci na wszystkich w braterstwie i bliscy sobie nawzajem we współczuciu". I zaprosił: "Idźcie na rozdroże, ale to jedno? ... wy wszyscy! "Idźcie naprzód w braterstwie". Zakończył: "Wiara, braterstwo i współczucie. Błogosławię was i dziękuję za całe dobro, które czynicie na tych wyspach".

Po błogosławieństwie było zdjęcie z biskupami i ruch wielu obecnych, którzy próbowali go pozdrowić.

Z katedry papież udał się do Domu Młodzieży Grha Pemuda na spotkanie z ponad setką dzieci, młodzieży i nastolatków, z których wielu było zakrytych, którzy powitali go śpiewem i muzyką. Spotkał się tam również z liderami Scholas Occurentes, inicjatywy promującej młodych ludzi, która narodziła się jako szkoły sąsiedzkie w Buenos Aires i rozwinęła się za pontyfikatu Franciszka.

Przy wejściu do hali znajdował się namiot w kształcie serca, inspirowany wielościanem, wykonany przez młodych ludzi, którym chcieli zostawić swój ślad.

Nauczycielka, wzruszona do łez, opowiedziała papieżowi o swoich doświadczeniach, a następnie chłopiec w koszulce Scholas i dziewczyna bez zasłony, która również miała na sobie koszulkę Scholas.

Zwracając się do młodych ludzi, papież w dialogu z nimi wskazał na potrzebę konkretyzacji rzeczywistości, a nie życia w nierealnym świecie, w przeciwnym razie, jak powiedział, "będzie się schizofrenikiem".

W życiu - powiedział - istnieją cztery zasady współistnienia i pokoju: rzeczywistość jest lepsza od idei; jedność jest lepsza od konfliktu; całość jest lepsza od części". Wezwał do "zawarcia pokoju ze wszystkimi".

Po wręczeniu prezentów papieżowi, zasadzono drzewo namorzynowe.

Na zakończenie Ojciec Święty wyjaśnił, że błogosławieństwo oznacza "dobrze pochwalić". "Są tu ludzie różnych religii i udzielę go wszystkim", modląc się w ciszy. Spotkanie zakończyło się zdjęciem grupowym.

AutorHernan Sergio Mora

Watykan

Kościół, który witał i żegnał Jana Pawła I

Minęły dwa lata od beatyfikacji Jana Pawła I przez papieża Franciszka, "papieża uśmiechu", którego pontyfikat miał bardzo szczególny kontekst historyczny, charakteryzujący się Soborem Watykańskim II i duchem świętego Jana Pawła II.

Onésimo Díaz-4 września 2024 r.-Czas czytania: 6 minuty

4 września 2022 r. papież Franciszek przewodniczył ceremonii beatyfikacji Jana Pawła I. Kilka miesięcy wcześniej zatwierdził dekret Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o cudownym uzdrowieniu przypisywanym jego wstawiennictwu. Kilka miesięcy wcześniej zatwierdził dekret Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w sprawie cudownego uzdrowienia przypisywanego jego wstawiennictwu.

Aby zrozumieć, kim był ten papież w kontekście historycznym, myślę, że warto przedstawić krótki przegląd sytuacji Kościoła w latach siedemdziesiątych.

Mężczyzna trzyma wizerunek Jana Pawła I na chwilę przed rozpoczęciem ceremonii beatyfikacyjnej (Zdjęcie CNS / Paul Haring)

Kościół posoborowy

W książce "Dialogi z Pawłem VI" autorstwa francuskiego pisarza Jeana Guittona, papież Montini przewidział stan oczekiwania, otwartości, odnowy, od którego zależeć będą owoce Soboru Watykańskiego II. Paweł VI powiedział między innymi: "Okres posoborowy będzie, jak dobrze powiedziano, ciągłym tworzeniem. Sobór otworzył drogę, zasiał ziarno, dał wskazówki. Ale historia uczy nas, że czasy po soborach są czasami inercji i problemów (...) Powtarzam raz jeszcze, że katolicy nie mogą ulegać pokusie kwestionowania wszystkiego w wyniku soboru; jest to wielka pokusa naszych współczesnych; jest to wszechobecna pokusa w tym okresie historycznym; pokusa, by zacząć wszystko od nowa, zaczynając od zera".

Zgodnie z przewidywaniami Pawła VI, po Soborze pojawiły się problemy. Tak zwany okres posoborowy objawił się kryzysem kapłanów, zakonników i świeckich. Nie nadeszła upragniona wiosna, ale mroczna jesień konfrontacji doktrynalnych i spadku powołań kapłańskich i zakonnych. O ile sesje Soboru były przeżywane z pewnym optymizmem wewnątrz i na zewnątrz Kościoła, to okres posoborowy charakteryzował się kryzysem i trudnościami w jego stosowaniu. Pojawiły się symptomy dezintegracji w życiu Kościoła spowodowane interpretacjami i ideami obcymi tekstom soborowym.

Paweł VI ubolewał nad błędnymi interpretacjami tekstów soborowych, eksperymentami z celebracją Mszy Świętej i próbami całkowitej reformy Kościoła, zarówno w prawie, jak i w dogmatach. Pojawiły się symptomy dezintegracji w życiu Kościoła spowodowane ideami obcymi literze Soboru.

Czas kryzysu

W "Memoria en torno a mis escritos", De Lubac krzyczał przeciwko autodestrukcyjnej i niewdzięcznej postawie niektórych kościelnych, którzy nie docenili wysiłków podjętych podczas Soboru: "Okres posoborowy był czasem (i nadal jest) systematycznej i wielopostaciowej opozycji wobec papiestwa. Paweł VI był jej pierwszą ofiarą. Bardzo podziwiałem tego papieża. Wydano na niego najbardziej sprzeczne osądy; często był niesprawiedliwie krytykowany, a czasem niegodnie oczerniany".

W swoich Wspomnieniach Danièlou ubolewał nad przesiąkaniem światowych i rozwiązłych idei do Kościoła i przyznał, że po Soborze rozpoczął się paradoksalny czas kryzysu, będący konsekwencją fałszywej interpretacji Soboru Watykańskiego II.

Historyk Jedin skrytykował nadużycia reformy liturgicznej, takie jak prawie całkowite wyeliminowanie użycia łaciny w obliczu wprowadzenia wulgarnego języka do kultu. Krytyce tej zdecydowanie sprzeciwił się sekretarz posoborowej komisji liturgicznej Annibale Bugnini.

Socjolog religii Arnaldo Nesti napisał, że reformy Rady i próby zmian były bardziej pozorne niż rzeczywiste. W związku z tym "aby wszystko pozostało takie, jakie jest, wszystko musi się zmienić", jak w powieści Tomasiego di Lampedusy "Lampart".

W tej delikatnej sytuacji Kościoła Paweł VI zmarł latem 1978 roku. 

33-dniowy pontyfikat

Jan Paweł I przeszedł do historii ze względu na krótki pontyfikat, swój uśmiech i bycie ostatnim włoskim papieżem od ponad czterech wieków.

Po śmierci Pawła VI Stolicę Piotrową objął patriarcha Wenecji, Albino Luciani (1912-1978). Był prostym człowiekiem, wychowanym w skromnej chrześcijańskiej rodzinie, najstarszym z czterech braci. Podążając śladami św. Jana XXIII i św. Pawła VI, połączył ich imiona na znak ciągłości ze swoimi dwoma poprzednikami. 

Pontyfikat Jana Pawła I trwał trzydzieści trzy dni. Nie zdążył napisać encykliki, ani nawet przenieść swoich książek i rzeczy do Watykanu. "Papież z uśmiechem" zmarł nagle 29 września 1978 roku.

Listy Jana Pawła I

Jako patriarcha Wenecji, poruszony swoją katechetyczną gorliwością, podjął przedsięwzięcie publikowania comiesięcznego listu, którego odbiorcami były znane postacie z przeszłości, takie jak pisarze Chesterton, Dickens, Gogol i Péguy. Ten osobliwy zbiór listów został opublikowany pod tytułem Illustrious Gentlemen. Cartas del patriarca de Venecia (Madryt, BAC, 1978).

Niewątpliwie najbardziej śmiały i głęboki list został skierowany do Jezusa Chrystusa. List kończył się w następujący sposób: "Nigdy nie czułem się tak niezadowolony z pisania, jak przy tej okazji. Wydaje mi się, że pominąłem większość rzeczy, które można było powiedzieć o Tobie i że powiedziałem źle to, co powinienem powiedzieć znacznie lepiej. Pociesza mnie tylko to: ważne jest nie to, że ktoś pisze o Chrystusie, ale to, że wielu kocha i naśladuje Chrystusa. I na szczęście, mimo wszystko, tak jest do dziś.

Błogosławiony Jan Paweł I (zdjęcie CNS / L'Osservatore Romano)

Jan Paweł I i Opus Dei

Kilka tygodni przed wyborem na papieża opublikował w weneckim czasopiśmie artykuł na temat Opus Deizatytułowanym "Poszukiwanie Boga w codziennej pracy" ("Gazzetino di Venezia", 25 lipca 1978 r.). Odważył się między innymi dokonać porównania między św. Josemaríą Escrivą a św. Franciszkiem Salezym: "Escrivá de Balaguer przewyższa Franciszka Salezego pod wieloma względami. Ten ostatni również opowiada się za świętością dla wszystkich, ale wydaje się nauczać tylko "duchowości świeckich", podczas gdy Escriva chce "duchowości świeckich". Innymi słowy, Franciszek prawie zawsze sugeruje świeckim te same środki praktykowane przez zakonników z odpowiednimi adaptacjami. Escriva jest bardziej radykalny: mówi wprost o materializacji, w dobrym tego słowa znaczeniu, uświęcenia. Dla niego to sama praca materialna musi zostać przekształcona w modlitwę i świętość".

Jego proste pisma i ujmujący uśmiech przekazują obraz człowieka Bożego, którego wkrótce zobaczymy na ołtarzach, podobnie jak jego poprzednika św. Pawła VI i jego następcę św. Jana Pawła II.

Kościół po Janie Pawle I

Następca Jana Pawła I postanowił zachować jego imię na znak ciągłości. Jan Paweł II starał się ożywić ducha dokumentów soborowych, czego nie zdążył uczynić jego poprzednik. Jednym z tekstów, w których można było dostrzec harmonię papieża Polaka z Janem Pawłem I, a także z Pawłem VI, jest adhortacja apostolska "....".Christifideles laici" (1988). W tym dokumencie Jan Paweł II potwierdził, że Kościół ma wymiar świecki. W numerze 9 zapytał, kim są wierni świeccy i odpowiedział definicją "..." (1988).Lumen Gentium"Wszyscy wierni chrześcijanie, z wyjątkiem członków zakonów i członków stanu zakonnego".

Numer 15 dokumentu pogłębia świecką naturę świeckich, którzy mają misję bycia zaczynem w świecie: "Bóg, który powierzył świat mężczyznom i kobietom, aby uczestniczyli w dziele stworzenia, uwalniali go od wpływu grzechu i uświęcali się w małżeństwie lub celibacie, w rodzinie, w zawodzie i w różnych działaniach społecznych".

Powszechne powołanie do świętości

Zgodnie z nauczaniem Soboru Watykańskiego II, Jan Paweł II przypomniał o powszechnym powołaniu do świętości wszystkich ochrzczonych, w numerze 16: "Wierni świeccy są wezwani, w pełnym tytule, do tego wspólnego powołania, bez żadnej różnicy w stosunku do innych członków Kościoła". Ponadto papież zachęcił wszystkich katolików do udziału w polityce, kulturze i wszelkich działaniach, w których mogą przekształcać i ulepszać świat. Wreszcie, w numerze 60, zalecił potrzebę formacji duchowej, a w szczególności poznania doktryny społecznej Kościoła.

Moim zdaniem św. Jan Paweł II podjął krótką, ale głęboką spuściznę swojego poprzednika w tym i innych dokumentach. Miejmy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli napisać o Janie Pawle I.

AutorOnésimo Díaz

Badacz na Uniwersytecie Nawarry i autor książki Historia papieży w XX w.

Watykan

Papież Franciszek rozpoczyna podróż do Indonezji od spotkania z migrantami

Po przybyciu do Indonezji papież Franciszek skorzystał z okazji, aby odpocząć po długiej podróży i przyzwyczaić się do różnicy czasu, zanim zajął się intensywnym programem przygotowanym na ten pierwszy przystanek jego podróży apostolskiej.

Hernan Sergio Mora-3 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wtorek, 3 września, jest pierwszym dniem podróży apostolskiej papieża Franciszka do Watykanu. Indonezja. Lot "ITA Airways", którym papież wystartował z rzymskiego lotniska Leonardo Da Vinci, odbył się 2 września. We wtorek rano Ojciec Święty wylądował w stolicy Indonezji, Dżakarcie, prawie 11 000 kilometrów od Rzymu i pięć godzin wcześniej w strefie czasowej.

Papież został powitany na lotnisku przez ministra ds. religii Yaquta Cholila Qoumasa i kilka delegacji. Stamtąd udał się bezpośrednio do nuncjatury, gdzie czekała na niego grupa chorych, migrantów i uchodźców.

Zjadł lunch w siedzibie dyplomatycznej, wieczorem odprawił prywatną mszę, zjadł kolację i zakończył dzień spędzając noc w nuncjaturze, dostosowując się do nowego harmonogramu i przygotowując się do napiętego harmonogramu w środę.

Ojciec Święty, który jest w trakcie swojej 45. podróży apostolskiej, pozostanie w Indonezji do piątku 6, kiedy to uda się do Papui Nowej Gwinei, 9 wyruszy do Timoru Wschodniego, a od 11 do 13 będzie przebywał w Singapurze, skąd powróci do Włoch. Jest to zatem najdłuższa podróż jego pontyfikatu - 32 000 kilometrów - pomimo jego 87 lat i problemów zdrowotnych.

Indonezja, pierwszy cel podróży papieża Franciszka

Indonezja, największy archipelag na świecie z prawie 300 milionami ludzi, jest krajem z większością islamską i pokojowym współistnieniem oficjalnych religii, w tym chrześcijaństwa (10%), buddyzmu, hinduizmu i konfucjanizmu, oprócz islamu.

Pod koniec ubiegłego wieku chrześcijanie w Indonezji doświadczyli poważnych prześladowań, zmuszając ich do wyrzeczenia się wiary w celu ratowania życia lub emigracji. Wolność religijna poprawiła się na przestrzeni lat, chociaż obywatele muszą wskazać swoją religię w dowodach osobistych i nie mogą deklarować się jako agnostycy, co ułatwia pewną dyskryminację. 

Pierwszymi, którzy przybyli do Indonezji byli portugalscy kupcy w 1513 roku, dopóki nie zostali wyparci przez Sułtanat Banten. W 1595 roku Holendrzy pokonali brytyjskich rywali i przejęli kontrolę nad regionem wraz z Holenderską Kompanią Wschodnioindyjską, budując budynki w stylu holenderskim w Batawii, obecnie Dżakarcie, które przekształciły stolicę w tak zwaną "Królową Orientu". 

Indonezyjscy nacjonaliści walczyli podczas II wojny światowej i ogłosili niepodległość w 1945 roku.

Stolica na wyspie Jawa tonie z powodu wydobycia wód gruntowych, więc w 2019 r. rząd postanowił zbudować przyszłą stolicę w dżungli na wyspie Borneo.

Inni papieże w Indonezji

Wizyta papieża Franciszka w Indonezji jest trzecią podróżą papieża: w 1970 r. Paweł VI, w 1989 r. Jan Paweł II. Z tej okazji papież Franciszek nie jedzie sam, ale towarzyszy mu włoski kardynał Pietro Parolin i filipiński kardynał Antonio Tagle.

Oczekuje się, że ta podróż apostolska da impuls do dialogu międzyreligijnego, w szczególności z islamem, zgodnie z encykliką "...".Fratelli tutti'. Papież ma nadzieję, że ludzie i instytucje zjednoczą się w odrzuceniu wojny, przemocy w imię religii i globalizacji obojętności.

Ponadto Ojciec Święty chce zachęcić do walki ze zmianami klimatycznymi, do obrony stworzenia i do promowania znaczenia duchowego komponentu w rozwoju gospodarczym.

AutorHernan Sergio Mora

Powołania

Almudena, młoda rezerwowa: "Staram się być blisko wszystkich i zawsze wprowadzać dodatkową "dobrą atmosferę"".

Młoda, 26-letnia supernumerariuszka Opus Dei opowiada o tym, jak żyje swoim powołaniem na co dzień, pośród pracy, rodziny i przyjaciół.

Maria José Atienza-3 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Almudena Alonso ma 26 lat, w tym samym wieku, w którym święty Josemaría Escrivá założył Opus Dei, którego jest członkiem. nadliczbowy.

Almudena jest mężatką, matką córki, a w nadchodzących miesiącach urodzi się jej drugie dziecko. Ta młoda profesjonalistka, ciężko pracująca kobieta w tym wieku, żyje swoim powołaniem w domu, z przyjaciółmi i współpracownikami z naturalnością młodych ludzi, starając się być "siewcą pokoju i radości", jak sama mówi.

Jak młoda matka żyje dziś charyzmatem Opus Dei?

-W środku świata, teraz bardziej niż kiedykolwiek! Każdego dnia, na ulicy, w pracy, staram się być blisko wszystkich i zawsze wprowadzać dodatkowy dobry nastrój. Przekazywać tę odrobinę światła i radości, która może zmienić bieg dnia. A w domu, dziękując za dary, które nam dał, zawsze z otwartymi drzwiami, aby nikt nie czuł się pominięty!

Że mogą liczyć na dobrą zabawę z piwem w ręku, ale także na pocieszenie, jeśli go potrzebują. I każdego dnia zaczynać od nowa, nie tracąc nadziei, bo dzięki Bogu nie jesteśmy doskonali... W końcu o to w tym wszystkim chodzi, by każdy dzień był czymś nowym, to właśnie robimy!

Co w charyzmacie Opus Dei najbardziej Cię uderza lub z czym najbardziej się utożsamiasz? 

-Bardzo się z tym utożsamiam duch "bycia siewcami pokoju i radości", co nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że musimy starać się to robić każdego dnia o każdej porze, a praca, zmęczenie, czasami waży ..... Ale tak, wydaje mi się, że jest to przesłanie, które ma wiele treści.

Jak w przypadku każdego żniwa, musisz poczekać, aby zobaczyć owoce, i tak samo jest z sianiem pokoju i radości... Może w codziennym życiu nie widzisz wielkiej zmiany, ale może za jakiś czas zobaczysz efekt Bożej ręki.

Ty, jako narzędzie, jesteś Jego nasieniem, a On, jako siewca, umieszcza cię tu i tam, jak Mu się podoba, czasami nie rozumiejąc dlaczego, abyś mógł dawać pokój i radość, gdziekolwiek jesteś. Z czasem pojawią się owoce! Możesz nie być w stanie ich zobaczyć, ale co za radość wiedzieć, że On ci w tym ufa. 

W jaki sposób wykorzystujesz otrzymane szkolenie i jak pomaga ci ono w codziennym życiu?

-Wszystkie! Jest tak wiele spostrzeżeń, które można uzyskać podczas szkolenia, że nie mogłem wybrać tylko jednego..... Od pracy po zarządzanie odpoczynkiem, ponieważ równie ważne jest, aby robić rzeczy dobrze, jak i wiedzieć, kiedy przestać i zrobić sobie przerwę, aby wrócić do pracy "ze świeżym startem" dla wszystkich.

Szkolenie bardzo pomaga mi w zarządzaniu bardziej rodzinnymi kwestiami, tymi w tle, które są najbardziej zawrotne. Zwłaszcza teraz, gdy mamy "L" na głowie, bo po półtora roku małżeństwa mamy już trzech członków w domu i kolejnego w drodze, a bardzo ważne jest, aby dobrze położyć fundamenty!

W przyjaźni pomaga mi to nie tracić z oczu faktu, że zawsze trzeba być na miejscu, WhatsApp, telefon... Nie umiałbym wybrać tylko jednej rzeczy. Stosuję trening do wszystkiego! 

Jak wytłumaczyć swoje chrześcijańskie życie ludziom, którzy go nie podzielają? Co sprawia, że jesteś najszczęśliwszy?

-Mówię im, że mam 26 lat, że jestem mężatką i że jestem w drugiej ciąży, a oni patrzą na mnie jak na wariatkę! (śmiech) Ale uwielbiam to, bo taka właśnie jestem: szalona! Kiedy to słyszą i poznają mnie, kiedy zdają sobie sprawę, że to jest to, co naprawdę mnie spełnia i czyni szczęśliwą, bardzo to rozumieją i szanują.

Nie chodzi o to, że chodzę na cztery wiatry i opowiadam, jak żyję, bo szczerze mówiąc, nie jestem żadnym przykładem. Ale jeśli cię znają, to w końcu pytają... i nie masz innego wyjścia, jak tylko pokazać swoją twarz (śmiech).

Prawda jest taka, że często boimy się pokazać nasze pochodzenie, ale myślę, że powinniśmy robić to częściej, ponieważ reakcja innych jest znacznie lepsza niż się spodziewamy. Musimy wskoczyć do basenu. 

Kultura

Katoliccy naukowcy: María Josefa Molera, pionierka pomimo trudności

María Josefa Molera Mayo specjalizowała się w kinetyce chemicznej i technikach analitycznych chromatografii gazowej. Omnes oferuje tę serię krótkich biografii katolickich naukowców dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Katolickich Naukowców Hiszpanii.

Ignacio del Villar-3 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

María Josefa Molera Mayo (23 stycznia 1921 - 3 września 2011) była wybitnym hiszpańskim naukowcem specjalizującym się w kinetyce chemicznej i technikach analitycznych chromatografii gazowej, której praca miała znaczący wpływ na obecną strukturę badań naukowych w Hiszpanii.

Urodzona w wiosce Isaba w Nawarze, dzieciństwo Molery Mayo naznaczone było wydarzeniami hiszpańskiej wojny domowej (jej ojciec zginął na polu bitwy).

Kształcił się na Centralnym Uniwersytecie w Madrycie (obecnie Uniwersytet Complutense), gdzie wyróżniał się w dziedzinie nauk chemicznych, kończąc studia z wyróżnieniem w ciągu zaledwie trzech lat.

Później, nie bez trudności związanych z jej stanem jako kobiety, udało jej się uzyskać doktorat w Instytucie Chemii Fizycznej "Rocasolano" CSIC pod kierunkiem profesora Ríusa Miró.

Jego praca magisterska koncentrowała się na zastosowaniach rtęciowej elektrody żylnej jako substytutu kropli rtęci, co przyniosło mu nadzwyczajną nagrodę za jego badania.

Jego kariera naukowa nie ograniczała się do Hiszpanii. Otrzymał stypendium Ramsay Memorial Fellowship Trust, które umożliwiło mu pracę w Laboratorium Chemii Fizycznej na Uniwersytecie Oksfordzkim oraz na Wydziale Chemii Fizycznej na Uniwersytecie w Sheffield.

Był znany ze swojego wkładu w rozwój chromatografu gazowego w Hiszpanii i pionierskiej pracy nad charakterystyką wina wraz z naukowcami Mª Dolores Cabezudo i Martą Herráiz.

We współpracy z chemikiem J. A. Domínguezem i matematykiem J. Fernándezem Biarge opracował metody analizy reakcji chemicznych za pomocą chromatografii gazowo-cieczowej, wykorzystując kombinację do czterech kolumn chromatograficznych.

Jego sprzęt został doceniony przez producentów chromatografów gazowych, dzięki czemu w 1967 roku otrzymał prestiżową nagrodę Peking-Elmer Hispania.

Otrzymała również Nagrodę Alfonsa X el Sabio przyznawaną przez CSIC oraz Medal Chemii Królewskiego Hiszpańskiego Towarzystwa Fizycznego.

AutorIgnacio del Villar

Publiczny Uniwersytet Nawarry.

Stowarzyszenie Katolickich Naukowców Hiszpanii

Nie czytaj tego artykułu

Lubimy, gdy udowadnia się nam, że mamy rację, gdy rzeczywistość jest zgodna z naszym sposobem myślenia, gdy życie jest łatwe do zrozumienia, gdy pasuje do naszych schematów. A algorytmy, które o tym wiedzą i chcą sprawić, byśmy z przyjemnością spędzali czas w sieci, byśmy wracali do kopalni raz za razem, oferują nam to, czego chcemy.

2 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Coraz częściej czytamy nie to, co nas interesuje, ale to, co interesuje algorytmy. Znają nasze gusta, gusta naszych znajomych, to co dzieje się w otoczeniu i chcą rządzić naszym przeglądaniem internetu jak najdłużej. Jeśli ten artykuł dotarł do twoich oczu za pośrednictwem sieci społecznościowej lub wiadomości Google (zawsze tak przydatnych po lewej stronie naszego ekranu blokady), być może powinieneś przestać i nie czytać dalej.

Jeśli nadal jesteś zdeterminowany, aby kontynuować czytanie, ostrzegam cię, że twoja wolność może być zagrożona. Mówię, że dla dobra, ponieważ to, co próbuję dziś zrobić, to zachęcić cię do korzystania z autonomii, która doprowadzi cię do tego, byś nie dał się zwieść temu, co czytasz w Internecie, ponieważ nic nie trafia w twoje ręce przez przypadek. To mądre, choć apokryficzne zdanie świętej Teresy od Jezusa, które mówiło "czytaj, a będziesz prowadzony, nie czytaj, a będziesz prowadzony", jest mało przydatne. Dziś możemy powiedzieć, że jest dokładnie odwrotnie, biorąc pod uwagę, że odczyty, które w pozornie niewinny i przyjazny sposób pojawiają się na naszych telefonach komórkowych, mają na celu właśnie prowadzenie nas, zabranie nas tam, gdzie algorytmy chcą, abyśmy poszli. Wiedza o tym, jak działają i jaki jest ich cel, jest jedynym sposobem na wzięcie czerwonej pigułki, która uwolni nas od zadumy, w której żyje większość osób aktywnych cyfrowo. 

Po pierwsze, ważne jest, aby wiedzieć, że głównym celem robota, który zaleca czytanie, jest utrzymanie nas w kontakcie tak długo, jak to możliwe. Właściciele internetu żyją z naszych minut spędzonych na surfowaniu. Potrzebują, abyśmy się ruszali, wykonywali jak najwięcej czynności online. W ten sposób zarabiają na inwestycjach wartych miliony dolarów, dzięki czemu mogą oferować nam swoje usługi za darmo. Podczas gdy tracimy czas na oglądanie krótkich filmów, przesyłanie naszych zdjęć do chmury, konsultowanie się z naszymi sieciami społecznościowymi, wysyłanie wiadomości do znajomych lub pozwalanie się prowadzić pieszo lub samochodem, dajemy im surowiec, dostarczając im danych na temat naszych nawyków, naszego sposobu myślenia i życia, które przekładają się na informacje, które są wysoko cenione na rynku reklamowym lub inwestycyjnym. Im dłużej jesteśmy podłączeni do maszyny, tym więcej danych generujemy, tym więcej pieniędzy zarabiamy. 

A w jaki sposób przekonują swoich górników (ciebie i mnie) do dalszego cięcia skały, wydobywania dla nich złota bez płacenia nam ani grosza? Dając nam nagrody, małe przyjemności: otrzymując "Lubię to" na zdjęciu, które przesłaliśmy, zaskakując nas chwytliwym nagłówkiem, rozśmieszając nas tym humorystycznym filmem lub - i właśnie do tego chciałem dojść - potwierdzając nasze własne pomysły. 

Lubimy, gdy udowadnia się nam, że mamy rację, gdy rzeczywistość jest zgodna z naszym sposobem myślenia, gdy życie jest łatwe do zrozumienia, gdy pasuje do naszych schematów. A algorytmy, które o tym wiedzą i chcą nam umilić czas spędzony w sieci, byśmy wracali do kopalni raz za razem, oferują nam to, czego chcemy. Dlatego zawsze sugerują artykuły, informacje, wiadomości, które potwierdzają dowolny aspekt naszych pomysłów lub przekonań. Jeśli lubisz piwo, będziesz widzieć polecane ci wiadomości, w których nauka ujawnia dobroć tego napoju; jeśli jesteś abstynentem, będziesz stale widzieć informacje sprzeczne z jego spożyciem. Zamiast piwa, umieść terminy takie jak nielegalna imigracja, kara śmierci, LGTBfobia, szczepionki, aborcja lub przemoc ze względu na płeć. Są to trudne tematy, ponieważ mają wiele krawędzi i wymagają głębokiej refleksji i analizy z różnych punktów widzenia. Rezultatem jest ekstremizm, polaryzacja, której doświadczamy, ponieważ zamiast otwierać nasze umysły, czytanie napędzane algorytmami zamyka nas w bańkach myślowych, z których trudno jest uciec. Jeśli wszystko, co czytasz, mówi ci, że masz rację, a ci, którzy się mylą, to inni, spójrz na to.  

W domu zawsze uczyłem się, że trzeba podejmować wysiłek czytania, słuchania lub oglądania mediów, które nie zawsze są zgodne z naszymi poglądami, ponieważ prawda nie ma tylko jednego znaczenia, czasami jest gdzieś pomiędzy, nie wszystko jest czarne lub białe, ale istnieje ogromna gama odcieni szarości. 

W tym sensie papież Franciszek, jeden z tych, którzy najbardziej cierpią z powodu tego zjawiska we własnym ciele (wielu nienawidzi go, nie znając go dobrze, a wielu uwielbia go, nie znając go dobrze), proponuje figurę wielościanu w przeciwieństwie do kuli. Wielu z nas irytuje wszystko, co odbiega od naszej idealnej, okrągłej, gładkiej kuli. Nie podoba nam się, że inni, być może na antypodach naszych idei lub naszych przekonań, mogą mieć rację w czymś, ponieważ nie pasuje to do nas, upokarza nas przed nim; ale to jest fałszywe, oddala nas od prawdy. Sobór Watykański II nazwał to "słuchaniem, rozeznawaniem i interpretowaniem, z pomocą Ducha Świętego, wielu głosów naszych czasów". W wielościanie wszyscy pasujemy do siebie, ale wszyscy zachowujemy swoją wyjątkowość, ponieważ prawda absolutna nie jest w posiadaniu algorytmów, ani ciebie, ani mnie, ani twojego proboszcza, ani głównego dziennikarza, ani samego papieża w większości jego przemówień. Prawda wykracza poza nas, jest Osobą, która lubi nami wstrząsać, otrząsać nas z naszych schematów i tylko ona czyni nas autentycznie wolnymi. Idźmy za nią!

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Nauczanie papieża

Literatura, edukacja i ewangelizacja

"List". papieża Franciszka "O roli literatury w edukacji". podkreśla znaczenie sztuki literackiej w dojrzewaniu jednostek i ich zdolności do "dotyk" serce współczesnego człowieka. 

Ramiro Pellitero-2 września 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Jakie znaczenie duszpasterskie może mieć literatura (powieści, wiersze) w formacji osobistej i ewangelizacji, właśnie w naszej kulturze obrazów i ekranów? 

Papież Franciszek napisał List w sprawie roli literatury w edukacji i szkoleniach (17-VII-2024): w dojrzewaniu każdego człowieka, w formacji chrześcijan, a zwłaszcza w formacji kapłańskiej.

Literatura i dojrzałość osobista

W swoim liście Papież dołącza do tak wielu postaci wszystkich czasów, które zwróciły uwagę na ten środek wzbogacania formacji, który mamy do dyspozycji, a który z różnych powodów jest dziś zagrożony zaniedbaniem, a w konsekwencji zubożeniem, w obliczu pewnej obsesji na punkcie ekranów.. W porównaniu z mediami audiowizualnymi i ich charakterystyką, osoby czytające książki, jak zauważa Francisco, są znacznie bardziej aktywne.. Czytelnik ingeruje w dzieło, które czyta i w pewnym sensie pisze je na nowo. 

"W pewnym sensie przepisuje sztukę na nowo, rozszerza ją o swoją wyobraźnię, tworzy swój świat, wykorzystuje swoje umiejętności, pamięć, marzenia, własną historię pełną dramatyzmu i symboliki, dzięki czemu powstaje zupełnie inna sztuka niż ta, którą autor zamierzał napisać.". 

Dlatego też tekst literacki, podobnie jak każdy inny tekst, czy to pisany, czy audiowizualny, ma swoje własne życie, które rodzi inne oryginalne "żywe teksty" w tych, którzy go czytają: "...".Dzieło literackie jest zatem żywym i zawsze płodnym tekstem, zdolnym do przemawiania na wiele sposobów i tworzenia oryginalnej syntezy w każdym czytelniku, który się z nim spotyka.". A to wzbogaca czytelnika nie tylko w sensie biernym, ale o tyle, że otwiera on swoją osobę na świat i wchodzi z nim w dialog, poszerzając swój osobisty świat. 

"Czytającpisze papież, Czytelnik wzbogaca się o to, co otrzymuje od autora, ale pozwala mu to również wydobyć bogactwo własnej osoby, tak że każde nowe dzieło, które czyta, odnawia i poszerza jego osobisty wszechświat.".

Franciszek proponuje w tym względzie, "radykalna zmiana".w szczególności "w sprawie uwagi, jaką należy poświęcić literaturze w kontekście formacji kandydatów do kapłaństwa".

Dlaczego, można by zapytać, papież jest teraz tak zainteresowany? Pierwsza, antropologiczna odpowiedź brzmi: ".Literatura ma związek, w taki czy inny sposób, z tym, czego każdy z nas szuka w życiu, ponieważ jest ściśle związana z naszą konkretną egzystencją, z jej podstawowymi napięciami, pragnieniami i znaczeniami.". 

Francisco wspomina swoje doświadczenia z połowy lat 60. jako młody nauczyciel literatury, który zachęcał swoich uczniów do znajdowania lektur, w których rezonowały ich własne dramaty i doświadczenia. List ten zawiera wiele interesujących porad i szczegółów, na przykład dotyczących wyboru lektur. 

"Musimy wybierać nasze lektury z dyspozycyjnością, zaskoczeniem, elastycznością, pozwalając sobie na porady, ale także ze szczerością, próbując znaleźć to, czego potrzebujemy w każdym momencie naszego życia.". 

Z punktu widzenia użyteczności, osobistego rozeznania duchowego i moralnego oraz kontemplacji, warto uważnie przeczytać numery 16-20, 26-40 listu. W tych fragmentach Papież używa różnych metafor, teleskopu, sali gimnastycznej, aktu trawienia, aby pokazać, jak literatura jest doskonałym narzędziem do osobistego zrozumienia świata, do zrozumienia i doświadczenia sensu, jaki inni nadają swojemu życiu, do postrzegania rzeczywistości z poczuciem tego, co ona dla nich znaczy, i do postrzegania świata z poczuciem tego, co on dla nich znaczy. jego i to nie tylko na własne oczy.

I tak literatura jest szkołą spojrzenia i "ekstazy" (wychodzenia z siebie), solidarności, tolerancji i zrozumienia. Jest tak, uważa następca Piotra, ponieważ "będąc chrześcijanami, nic, co ludzkie, nie jest nam obojętne". 

Szkoła cierpliwości, pokory i zrozumienia".spojrzenie literackie uczy czytelnika decentralizacji, poczucia granic, rezygnacji z dominacji, poznawczej i krytycznej, doświadczenia, uczy go ubóstwa, które jest źródłem niezwykłego bogactwa.". 

Czytelnik z zadowoleniem przyjmuje obowiązek osądzania, nie jako narzędzie dominacji, "...ale jako narzędzie władzy.ale jako impuls do nieustannego słuchania i jako gotowość do zaangażowania się w to niezwykłe bogactwo historii, wynikające z obecności Ducha, który jest również dany jako łaska, to znaczy jako nieprzewidywalne i niezrozumiałe wydarzenie, które nie zależy od ludzkiego działania, ale które na nowo definiuje człowieka jako nadzieję zbawienia.".

Dla ewangelicznego rozeznania kultur

Po wprowadzeniu Franciszek wskazuje na znaczenie czytania dla wierzących, jako sposobu na poznanie kultur (własnej i innych), a tym samym na możliwość przemawiania do ludzkich serc (w tym względzie wystarczy przypomnieć tomy Karola Moellera "Czytanie Biblii")., literatura XX wieku i chrześcijaństwo). Żadna bowiem kultura, sama w sobie, nie może wyczerpać przesłania Ewangelii (por. adhortacja apostolska Evangelii gaudium 117).

W tym miejscu papież przygląda się jednemu z aspektów obecnej sytuacji: "Wiele przepowiedni zagłady, które dziś próbują siać rozpacz, ma swoje źródło właśnie w tym aspekcie.". Dlatego "Kontakt z różnymi stylami literackimi i gramatycznymi zawsze pozwoli nam pogłębić nasze zrozumienie polifonii Objawienia."społeczne i polityczne", bez redukowania lub zubożania go zgodnie z własnymi historycznymi potrzebami lub własnymi strukturami mentalnymi.

W rzeczywistości Ojcowie Kościoła, tacy jak św. Bazyli z Cezarei (por. Przemówienie do młodych ludzi), wychwalał piękno literatury klasycznej, w tym pogańskiej, i radził ludziom, aby ją poznali, zarówno pod względem argumentów (filozofia i teologia), jak i zachowania (asceza i moralność). "Dokładnie".zauważa biskup Rzymu, "Z tego spotkania między wydarzeniem chrześcijańskim a kulturą tamtych czasów wyłoniła się oryginalna przeróbka głoszenia Ewangelii.".

Z tego powodu, jak świadczy przypadek św. Pawła i jego obecność na Areopagu w Atenach (por. Dz 17:16-34), literatura jest dobrym narzędziem dla "...".ewangeliczne rozeznanie kultury". Oznacza to, że dla "rozpoznawanie obecności Ducha w wieloaspektowej rzeczywistości ludzkiej"i dla "uchwycenie już zasianego ziarna obecności Ducha w wydarzeniach, wrażliwości, pragnieniach i głębokich napięciach serc oraz kontekstach społecznych, kulturowych i duchowych.".

W ten sposób literatura jest przedstawiana jako "bramą", która pomaga pastorowi wejść w głęboki dialog z kulturą jego czasów"..

Papież nawiązuje do innego spostrzeżenia na temat obecnego kontekstu religijnego: "Powrót do sacrum i duchowe poszukiwania, które charakteryzują nasze czasy, są zjawiskami niejednoznacznymi. Bardziej niż ateizm, stoimy dziś przed wyzwaniem, aby odpowiednio odpowiedzieć na pragnienie Boga wielu ludzi, tak aby nie starali się go ugasić w alienujących propozycjach lub w bezcielesnym Jezusie Chrystusie." (por. Evangelii gaudium, 89).

Dotknięcie serca współczesnego człowieka

Jest to konsekwencja Wcielenia Syna Bożego: "...Syn Boży jest Synem Bożym.To ciało złożone z pasji, emocji, uczuć, konkretnych historii, rąk, które dotykają i leczą, spojrzeń, które wyzwalają i zachęcają; gościnności, przebaczenia, oburzenia, odwagi, śmiałości. Jednym słowem, miłości".

Dlatego poprzez literaturę kapłani i ogólnie wszyscy ewangelizatorzy mogą stać się bardziej wrażliwi na pełne człowieczeństwo Jezusa, aby mogli Go lepiej głosić. Kiedy bowiem Sobór Watykański II mówi, że "w rzeczywistości tajemnica człowieka wyjaśnia się jedynie w tajemnicy Słowa Wcielonego". (Gaudium et Spes22), Francis zauważa: "Nie chodzi o abstrakcyjną rzeczywistość, ale o tajemnicę tego konkretnego człowieka, ze wszystkimi ranami, pragnieniami, wspomnieniami i nadziejami jego życia.".

O to właśnie chodzi: "Chodzi o to, że zadaniem wierzących, a w szczególności kapłanów, jest właśnie "dotknięcie" serca współczesnych ludzi, tak aby byli poruszeni i otwarci na głoszenie Pana Jezusa, a w tym wysiłku wkład, jaki może zaoferować literatura i poezja, ma niezrównaną wartość.". 

W nawiasie można by pomyśleć, czytając list papieża, że tym, czego brakuje naszym współczesnym, jest przede wszystkim wiara i "doktryna", czyli znajomość chrześcijańskiej prawdy o Bogu, Jezusie Chrystusie, sakramentach i moralności. Z pewnością należy rozeznać potrzeby każdej kultury. Ale ogólnie rzecz biorąc, ten osąd jest co najmniej niewystarczający.

Jak mówi T. S. Elliot, i jak powtarza papież, współczesny kryzys religijny niesie ze sobą powszechną "niezdolność emocjonalną". Franciszek zauważa: "W świetle takiego odczytywania rzeczywistości, dzisiejszy problem wiary nie polega przede wszystkim na większej lub mniejszej wierze w propozycje doktrynalne. Jest on raczej związany z niezdolnością wielu do bycia poruszonym przez Boga, przez Jego stworzenie, przez innych ludzi. Tutaj zatem leży zadanie uzdrowienia i wzbogacenia naszej wrażliwości.".

W ostatniej części swojego listu Franciszek nalega na wskazanie, dlaczego ważne jest rozważenie i promowanie czytania wielkich dzieł literackich jako ważnego elementu edukacji. paideia kapłańskie, co dla ewangelizatorów w ogóle może być równoznaczne z wychowaniem w wierze. I, uwaga, jak już widzieliśmy, powie, że nie chodzi tylko o dotknięcie serc innych, ale o zmianę własnego serca, serca pastora ewangelizatora, na obraz serca Chrystusa.

Samokształcenie ewangelizatora

To samokształcenie ewangelizatora można podzielić na cztery kierunki, które list wskazuje w zakończeniu. I warto je przyjąć w całości.

1) "Ufam, pisze Francis, "za ukazanie w tych krótkich refleksjach roli, jaką literatura może odegrać w kształceniu serca i umysłu pastora lub przyszłego pastora w kierunku swobodnego i pokornego korzystania z własnej racjonalności, owocnego uznania pluralizmu ludzkich języków, poszerzenia własnej ludzkiej wrażliwości i, podsumowując, wielkiej duchowej otwartości na słuchanie Głosu poprzez tak wiele głosów.".

2) "W tym sensie". -dalej zauważa: "literatura pomaga czytelnikowi zniszczyć bożki samoreferencyjnych, fałszywie samowystarczalnych, statycznie konwencjonalnych języków, które czasami ryzykują również skażenie dyskursu kościelnego, więżąc wolność Słowa.".

3) "Duchowa moc literatury przywołuje [...] podstawowym zadaniem powierzonym człowiekowi przez Boga jest "nadawanie imion" istotom i rzeczom (por. Rdz 2:19-20). Misja opieki nad stworzeniem, powierzona Adamowi przez Boga, polega przede wszystkim na rozpoznaniu własnej rzeczywistości i znaczenia istnienia innych istot.".

4) "W ten sposób pokrewieństwo między kapłanem - a przez to wszystkimi, którzy uczestniczą w ewangelizacyjnej misji Kościoła, czyli wszystkimi chrześcijanami powołanymi do bycia uczniami-misjonarzami - a poetą objawia się w tym tajemniczym i nierozerwalnym sakramentalnym zjednoczeniu między Boskim Słowem a ludzkim słowem, dając życie posłudze, która staje się pełną służbą słuchania i współczucia, charyzmatowi, który staje się odpowiedzialnością, wizji prawdy i dobra, które otwierają się jako piękno.". 

Rzeczywiście, literatura może być dziś mistrzowską ścieżką do samokształcenia własnej osobowości, oczyszczeniem języka ewangelizacji, pomocą w rozpoznawaniu i trosce o rzeczywistość, a tym samym kanałem do lepszego wcielania misji ewangelizacyjnej.

Ekologia integralna

Chrześcijańskie podejście do biznesu

Autor przytacza propozycje, dzięki którym firmy mogą rozwijać się zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, które pozwalają na uczestnictwo i integrację pracowników.

Juan Manuel Sinde-2 września 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Wśród 400 000 księży na świecie w połowie wieku, geniusz Arizmendiarriety nie polegał na jego teoretycznym wkładzie, ale na praktycznych zastosowaniach wynikających z jego wiary, w ramach prawnych i w konkurencyjnym scenariuszu tamtych czasów.

Idąc dalej tym tropem, idee Arizmendiarrieta mają dziś możliwe zastosowanie w konwencjonalnych firmach w partycypacyjnym, inkluzywnym modelu biznesowym, który promujemy w Fundacji Arizmendiarrieta: jest to model, który inspirowany zasadami i wartościami chrześcijańskiego humanizmu, dąży do humanizacji firm przy jednoczesnej poprawie ich konkurencyjności, aby zapewnić, że generują zyski i wartość społeczną w zrównoważony sposób.

Powstał on z propozycji różnych grup ludzi związanych z biznesem i gospodarką w ogóle, z różnych środowisk związkowych, politycznych i biznesowych, którzy zastanawiali się podczas różnych seminariów organizowanych przez Fundację Arizmendiarrieta i inne instytucje nad cechami, jakie powinny mieć firmy, które opierają swoją konkurencyjność na rozwoju ludzi, którzy w nich pracują.

Tak więc w 2018 r. parlamenty Nawarry i Baskonii zatwierdziły wnioski (bez mocy prawnej), w których wezwały odpowiednie rządy regionalne do promowania dwóch wariantów inkluzywnego modelu partycypacyjnego o bardzo podobnych cechach. W obu przypadkach podkreślono, że nie jest to sztywny model, ale że należy go dostosować do konkretnych okoliczności każdej firmy, zarówno pod względem jej sytuacji wewnętrznej, jak i potrzeb w zakresie skutecznego konkurowania na rynku globalnym.

Wygenerowało to również nowe warianty, które zachowują szkielet tego, co zostało pierwotnie zaproponowane, ale są lepiej dostosowane do różnych kontekstów regulacyjnych i kulturowych.

Poniżej przedstawiono wariant, który UNIAPAC, stowarzyszenie zrzeszające 43 organizacje chrześcijańskich przedsiębiorców i menedżerów, liczące ponad 40 000 członków na całym świecie, postanowiło rozpowszechnić wśród swoich partnerów. Osie i cechy proponowanego inkluzywnego modelu partycypacyjnego są następujące: 

Oś 1

Sformułowanie projektu wspólnego dla właścicieli firmy, menedżerów i specjalistów/pracowników, który poprawia konkurencyjność firmy, jest korzystny w dłuższej perspektywie dla wszystkich i w którym zrównoważony rozwój wspólnego projektu ma pierwszeństwo przed interesami którejkolwiek z wyżej wymienionych grup. Oznaczałoby to:

1. ustalenie rocznych celów, które wykażą korzyści płynące z nowego modelu, przy jednoczesnej poprawie zarówno zwrotów dla akcjonariuszy, jak i ogólnego wynagrodzenia pracowników.

2. Przeznaczenie znacznego odsetka zysków firmy na poprawę jej wypłacalności, inwestycje w nowy sprzęt, działania badawczo-rozwojowe i innowacyjne oraz szkolenia dla wszystkich członków firmy.

3. Zwiększenie odsetka przychodów ze sprzedaży przeznaczanych na finansowanie działalności B+R+I, gdy pozwolą na to wyniki.

Oś 2

Modyfikacja praktyk zarządzania i kultury firmy, w której przejrzystość informacji, współpraca i zaufanie między wszystkimi członkami są głównymi filarami projektu, w interesie większej konkurencyjności i zrównoważonego rozwoju, które obejmowałyby:

4. Stworzenie klimatu zaufania ze strony kierownictwa poprzez politykę przejrzystości informacji, z regularnym informowaniem pracowników, za pośrednictwem ich przedstawicieli, o najważniejszych zmiennych i politykach firmy, z wyjątkiem tych, które mogą być ściśle poufne.

5. Wdrożenie organizacyjnego i partycypacyjnego modelu zarządzania, który zachęca pracowników do uczestnictwa poprzez wnoszenie swojej wiedzy i doświadczenia w doskonalenie procesu produkcyjnego i który promuje innowacyjność i długoterminowy zrównoważony rozwój biznesu.

6. Programować i opracowywać systematyczne plany szkoleniowe, z konkretnymi celami dla pracowników, obejmujące zarówno szkolenia techniczne, jak i menedżerskie, w celu zintensyfikowania procesów szkolenia i akredytacji umiejętności pracowników firmy, rozszerzając je na jak największą ich liczbę, zgodnie z odpowiednimi umowami z ich przedstawicielami.

7. Promowanie polityki wynagrodzeń, która nie generuje nadmiernych nierówności i sprzyja spójności społecznej, a także zaleca się, aby, gdy pozwalają na to okoliczności, wynagrodzenie obejmowało udział w wynikach, które mogą objąć całą siłę roboczą. 

8. Ustanowienie okresowych systemów oceny i ciągłego doskonalenia satysfakcji i potrzeb osób, które tam pracują. Jednym z punktów odniesienia może być przeprowadzanie systematycznej ankiety co dwa lata.

9. Priorytetowe traktowanie (bez wyłączności) awansu wewnętrznego przy przydzielaniu funkcji o większej odpowiedzialności i stosowanie obiektywnych kryteriów oceny zasług i możliwości wniesienia wkładu przy wyborze spośród różnych kandydatów, odpowiednio reagując na plany szkoleniowe realizowane przez pracowników/pracowników.

10. Dokonać zdecydowanego postępu w kierunku równych płac dla mężczyzn i kobiet.

11. Poszukiwanie formuł sprzyjających godzeniu życia zawodowego i rodzinnego dla wszystkich bez szkody dla rozwoju biznesu.

Oś 3

Dążenie do przezwyciężenia dynamiki konfrontacji między kapitałem a pracą poprzez stworzenie klimatu zaufania i porozumienia w sprawie projektu biznesowego, który pozwala na stopniowe uczestnictwo pracowników w procesach zarządzania związanych z ich umiejętnościami oraz, jeśli pozwalają na to okoliczności, udział w wynikach firmy.

12. Wdrożenie partycypacyjnych systemów zarządzania, z odpowiednimi procedurami i narzędziami, które zachęcają do innowacji i zmian organizacyjnych. Obejmowałoby to regularne informowanie przedstawicieli pracowników o postępach, wynikach, zagrożeniach i możliwościach firmy, a także o najważniejszych projektach, które mają zostać opracowane, konsultowanie i ocenianie ich opinii i sugestii w tym zakresie.

13. Gdy nowy model spółki jest już wystarczająco zaawansowany i istnieje wspólny projekt jego rozwoju dla wszystkich stron, należy przeanalizować utworzenie komisji monitorujących i kontrolnych z reprezentacją wszystkich członków spółki.

14. Stopniowe ustalanie formuł zmiennego udziału pracowników w wynikach, z uwzględnieniem krótko- i długoterminowych problemów firmy.

Oś 4

Troska o społeczny wpływ działań biznesowych i zaangażowanie w niektóre problemy społeczne środowiska. Pociągałoby to za sobą:

15. Utrzymanie polityki uczciwości podatkowej, bez angażowania się w oszustwa podatkowe i unikanie opodatkowania oraz bez korzystania z rajów podatkowych, tak aby zasoby publiczne potrzebne do sprostania wyzwaniom gospodarczym i społecznym Wspólnoty nie zostały osłabione.

16. Uczestniczyć w refleksji, ocenie i, jeśli to możliwe, wdrażaniu polityk społecznych mających na celu integrację zawodową mniej wykwalifikowanych pracowników, którzy mogą zostać wykluczeni z procesów produkcyjnych w wyniku włączenia nowych technologii lub ich osobistej sytuacji, zwłaszcza w czasach takich jak obecne, głębokich zmian technologicznych.

17. Współpracować z odpowiednimi organami administracji publicznej w celu stałego dostosowywania kształcenia zawodowego, ustawicznego i uniwersyteckiego do potrzeb przedsiębiorstw, odgrywając wiodącą rolę w tworzeniu podwójnych planów szkoleniowych, staży, programów usługowych i odpowiednich praktyk zawodowych. W tym celu należy ustanowić stałą i uregulowaną komunikację między światem biznesu a światem szkoleń w celu poprawy zdolności absolwentów do zatrudnienia, a także reagowania na potrzeby świata biznesu.

18. Przeznaczanie części zysków na działania związane z odpowiedzialnością społeczną, docenianie zaangażowania pracowników w różne projekty i angażowanie przedstawicieli pracowników w firmie.

19. zachęcanie do przedsiębiorczości wewnętrznej i kultury wewnętrznej, która stymuluje przedsiębiorcze powołania wśród specjalistów i menedżerów firmy, aby zapewnić ciągłość i generować nowe projekty, które przyczyniają się do dobrobytu i zatrudnienia w społeczności.

Praktyczne zastosowanie tej propozycji zostało określone w pracy przeprowadzonej wspólnie z Euskalit, Baskijską Fundacją Jakości Zarządzania, z którą można zapoznać się na stronie internetowej tutaj.

Przykładem firm, które wprowadziły w życie zalecenia wspomnianego modelu, są firmy z Autonomicznej Wspólnoty Basków i Autonomicznej Wspólnoty Nawarry, które zdobyły nagrody Arizmendiarrieta Sariak, przyznawane przez naszą Fundację na podstawie oceny technicznej przeprowadzonej przez profesjonalnych ewaluatorów i niezależne Jury w każdym przypadku. Chcielibyśmy podkreślić następujące. W Kraju Basków: Alcorta Forging, Salto Systems, AB Laboratorios de Biotecnología, Egamaster, Grupo Zigor, Ingeteam i Cadinox, a w Nawarze: Hidrorubber, Seinsa, Conor Sports i IED.

AutorJuan Manuel Sinde

Prezes Fundacji Arizmendiarrieta

Świat

David Rolo: "W Wietnamie niechrześcijanie nie wiedzą nic o chrześcijaństwie".

Obecnie w Wietnamie jest około siedmiu milionów katolików, co stanowi 7,% populacji. Historia Kościoła katolickiego w tym azjatyckim kraju była naznaczona męczeństwem i prześladowaniami aż do XX wieku. W tym wywiadzie misjonarz David Rolo dzieli się kilkoma ważnymi spostrzeżeniami na temat wiary chrześcijańskiej w Wietnamie.

Loreto Rios-2 września 2024 r.-Czas czytania: 8 minuty

David Rolo jest hiszpańskim misjonarzem, który należy do Bractwo Misyjne Verbum Dei. Pochodzący z Toledo, jest misjonarzem od 29 lat, od 1995 roku, a księdzem od dwudziestu lat. Obecnie przebywa w Wietnamie, gdzie jest od 2019 roku. Przez ostatnie dwa lata jego praca polegała na opiece duszpasterskiej nad międzynarodową wspólnotą archidiecezji Sajgon, na południu kraju, zadanie, które wykonywał wraz z księdzem z archidiecezji Sajgon. Wietnamski.

W jaki sposób proces powołania doprowadził cię do zostania misjonarzem w Wietnamie?

-Ponieważ jestem członkiem wspólnoty zakonnej, która jest wybitnie misyjna, byłem oddelegowany w różne miejsca: do Meksyku, Hiszpanii, Włoch, przez pewien czas na Filipiny, a także, w krótszych misjach trwających trzy lub cztery miesiące, do Wenezueli, Chile, Polski... Jako instytucja religijna jesteśmy obecni w Azji: jesteśmy na Filipinach, a także w Singapurze i na Tajwanie. Widzieliśmy potrzebę rozszerzenia naszych wspólnot i po przeprowadzeniu badań stwierdziliśmy, że Wietnam jest odpowiednim miejscem, ponieważ oprócz Filipin, które są wyjątkiem w Azji, Wietnam jest jednym z krajów o najwyższym odsetku katolików, mimo że jest bardzo mały, tylko 7 % populacji. Ale wydawało nam się to dobrą platformą, a poza tym obecność misyjna Kościoła w Azji jest koniecznością, ponieważ jest to kontynent, na którym jest największa liczba ludzi i gdzie Jezus i Ewangelia są najmniej znane. Obecność tutaj nie jest kaprysem, ale obowiązkiem, jeśli naprawdę nazywamy się misjonarzami. Po procesie rozeznawania i po zakończeniu mojej poprzedniej misji w Rzymie, otrzymałem zlecenie założenia misji w Wietnamie i przybyłem tam w styczniu 2019 roku.

Ogólnie rzecz biorąc, jaka jest obecna sytuacja Kościoła w Wietnamie?

-Kościół w Wietnamie jest stosunkowo mały i chciałbym podkreślić słowo "stosunkowo", ponieważ w porównaniu z otaczającymi go krajami jest to znacząca mniejszość, ponieważ w kraju liczącym około 100 milionów ludzi 7 % to siedem milionów.

Jest to Kościół naznaczony w swojej historii prześladowaniami i męczeństwem. Kościoła w Wietnamie nie można zrozumieć bez tej historii walki i przetrwania od czasu przybycia pierwszych europejskich misjonarzy, którzy byli głównie Francuzami, Portugalczykami i Hiszpanami. Stało się tak między innymi dlatego, że proces ewangelizacji nie pasował do niektórych bardzo wyraźnych linii kulturowych Wietnamczyków, a także z powodu braku zrozumienia kultury na początku. Ta historia prześladowań trwała do niedawna, myślę, że wszyscy pamiętamy doświadczenie kardynała Van Thuana i nadal spotykamy tutaj ludzi Kościoła, starszych ludzi, którzy spędzili czas w więzieniu.

To sprawia, że katolicy w Wietnamie są bardzo dumni i zaciekle bronią dziedzictwa przekazanego im przez poprzednie pokolenia. Tak więc koncepcja bycia katolikiem, ale niepraktykującym bezpośrednio, tutaj nie istnieje. Chociaż mówimy o niewielkim odsetku populacji, kościoły są zawsze pełne, ponieważ te 7 milionów katolików regularnie uczestniczy w Eucharystii, nie tylko w niedziele, ale także każdego dnia, i mają bardzo silne poczucie przynależności. Z drugiej strony, ostatnio nastąpiło bardzo miłe zbliżenie wietnamskiego rządu (który ma system jednopartyjny: Komunistyczną Partię Wietnamu) do Kościoła katolickiego, po długim czasie dialogu między Konferencją Episkopatu Wietnamu a rządem. Pandemia była bardzo ważnym punktem zwrotnym, ze względu na świadectwo wielu wiernych Kościoła, którzy pracowali jako wolontariusze i byli wolontariuszami w szpitalach, opiekowali się chorymi, rozdawali żywność osobom przebywającym w zamknięciu... Świadectwo to zostało z wdzięcznością przyjęte przez rząd wietnamski, a podziękowania zostały złożone publicznie, uznając obecność Kościoła za korzystną dla kraju i społeczeństwa wietnamskiego. Pojawiły się również gesty w kierunku Stolicy Apostolskiej, które ostatecznie doprowadziły do obecności przedstawiciela Watykanu na terytorium Wietnamu. Wcześniej biskup Marek mieszkał w Singapurze i przyjeżdżał do Wietnamu tylko na kilka wizyt. Teraz jednak jest on w stanie mieć stabilną obecność w Wietnamie, choć stosunki dyplomatyczne wciąż mają przed sobą długą drogę. Można powiedzieć, że jest to czas sporego zrozumienia i powoli podejmowane są kroki w tym kierunku.

Jakie wyzwania duszpasterskie dostrzegasz w Wietnamie?

-Wyzwania duszpasterskie podzieliłbym na dwa główne bloki: jeden to duszpasterstwo chrześcijan w Kościele, a drugi to duszpasterstwo chrześcijan w Kościele. ad gentesz ludźmi, którzy nie są ochrzczeni. Wewnętrznie powiedziałbym, że największym wyzwaniem jest to, że wierni katolicy są bardzo pobożnymi ludźmi, którzy mają, jak powiedziałem wcześniej, silne poczucie przynależności do Kościoła, którzy uczestniczą w uroczystościach, którzy współpracują z Kościołem, ale w wielu przypadkach nie ma głębokiego doświadczenia duchowego i doświadczenia spotkania z Bogiem, które prowadzi ich do życia w relacji z Bogiem w ich codziennym życiu. Tak więc wiara jest przeżywana w sposób oparty na wierze i tradycji, ale jest mało osobistego doświadczenia głębokiej wiary. Uważam, że jest to jedno z wielkich wyzwań: jak zapewnić ludziom osobiste doświadczenie Boga, nie tylko Boga Wszechmogącego, który jest w niebie, ale Boga, z którym mogę się odnosić w moim codziennym życiu, który mi towarzyszy, który prowadzi mnie do czasu osobistej modlitwy, do pogłębienia mojego zrozumienia słowa Bożego itp. Jest to proces, który należy przeprowadzić, zwłaszcza dlatego, że nowe pokolenia, jak to się dzieje we wszystkich krajach z powodu globalizacji, zaczynają odczuwać nieco większe niezadowolenie z Kościoła i szukają czegoś więcej niż tylko chodzenia na Mszę Świętą.

Oczywiście życie w kraju, w którym zdecydowana większość obywateli nie jest członkami Kościoła, a nawet nie ma kultury chrześcijańskiej, jest kolejnym wielkim wyzwaniem. I jedna rzecz, która jest dość zaskakująca, to fakt, że chociaż mówimy na przykład, że w Europie jesteśmy w okresie nowej ewangelizacji, ponieważ młodzi ludzie wiedzą coraz mniej o Bogu, prawda jest taka, że nasz bagaż kulturowy jest w dużej mierze naznaczony chrześcijaństwem, a zatem wiele uroczystości kulturalnych, takich jak Boże Narodzenie, Wielkanoc, popularne festiwale w wioskach, wszyscy je obchodzimy, a mniej więcej młodzi ludzie, nawet jeśli nie są wierzący lub nie są ochrzczeni, wiedzą, czym jest kościół, ksiądz, zakonnica..... Tutaj ci, którzy nie są chrześcijanami, nie wiedzą absolutnie nic o tym, czym jest chrześcijaństwo. Jest to bardzo duże wyzwanie, które implikuje wiele cichego świadectwa życia, bycia obecnym, w służbie społeczeństwu poprzez działalność charytatywną, wolontariat i dalsze trwanie w swoich przekonaniach pośród kultury buddyjskiej, która jest religią większościową, będąc częścią tej kultury bez wyrzekania się własnej tożsamości.

Jest tu więc wiele wyzwań, również dlatego, że ze względu na sytuację polityczną nie zawsze łatwo jest prowadzić otwartą ewangelizację bez podejrzeń o prozelityzm lub wprowadzanie zachodnich idei do tej kultury.

Jakie są główne różnice między Kościołem w Wietnamie a Kościołem zachodnim?

-Kościół wietnamski jest w stu procentach kościołem katolickim, apostolskim i rzymskim, więc jest to kościół, w którym sama celebracja liturgiczna lub samo rozumienie Kościoła jest bardzo podobne do tego, co mamy, ponieważ pierwsza ewangelizacja przyszła z Europy, podobnie jak w wielu innych miejscach. Dlatego, chociaż ma swoje osobliwości, nie są one tak znaczące. Wydaje mi się, że jedną z różnic jest to, że atmosfera religijna w kościele w Wietnamie jest taka, jaką można było mieć w Europie 50 czy 70 lat temu. Tutaj jesteśmy na innym etapie. W Europie pewne rzeczy zostały przezwyciężone, takie jak absolutny prymat księdza, który decyduje o wszystkim, organizuje wszystko w parafii. Doświadczenie synodalności tutaj jest wciąż w powijakach, ponieważ postać księdza jest bardzo dominująca, a ludzie są tam, aby pomóc w tym, co mówi ksiądz, w modelach, które być może nie są już nasze. Jest też oczywista rzeczywistość powołań: tutaj wciąż jest wiele powołań i wielu młodych ludzi wstępuje do seminariów diecezjalnych. Jest to wyraźna różnica w porównaniu z rzeczywistością powołaniową w Europie. Prawdą jest również to, że gdy środowisko zewnętrzne, takie jak w Europie, jest bardziej skomplikowane, powołania są o wiele bardziej spersonalizowane, a ludzie, którzy naprawdę robią krok w kierunku konsekracji lub kapłaństwa, to dlatego, że mają bardzo poważne, bardzo głębokie przekonanie i wiedzą, co chcą robić. Tutaj powołania są często owocem inercji rodziny, ponieważ katolickie rodziny chciałyby mieć wśród swoich członków księdza lub zakonnicę. Czasami młodzi ludzie wybierają życie konsekrowane nie z osobistego przekonania, ale dlatego, że zawsze słyszeli w rodzinie, że ich rodzice i dziadkowie byliby bardzo dumni, a oni chcą, aby rodzina była szczęśliwa. Pozytywną stroną jest różnica w liczbach, a negatywną - w sposobie przeżywania lub personalizacji powołania.

Kolejną dużą różnicą jest to, o czym wspomniałem wcześniej: tutaj kościoły są zawsze pełne, co jest zaskakujące ze względu na niski odsetek w porównaniu z ogólną populacją, ale naprawdę imponujące jest widzieć kościoły zawsze pełne, są nawet ludzie na ulicy z głośnikami i ekranami, aby śledzić Msze, ponieważ nie mogą zmieścić się w środku, a kościołów jest całkiem sporo. Są też pewne różnice w przeżywaniu liturgii: tutaj cała Msza jest śpiewana. Ponadto na początku Eucharystii ludzie zbierają się razem i śpiewają Credo, Dziesięć Przykazań, Przykazania Kościelne... Pochodzi to z pierwszej ewangelizacji, był to sposób dla misjonarzy, aby ludzie zapamiętali wszystko, i są to szczególne rzeczy, które dzieją się tutaj, a może nie w innych miejscach.

Jaka jest relacja między chrześcijanami a innymi wyznaniami?

-Życie w kraju, w którym jest się mniejszością oznacza, że trzeba być w kontakcie z ludźmi innych wyznań. Mówimy głównie o buddystach, ponieważ odsetek muzułmanów jest tutaj bardzo, bardzo mały, a większość z nich to obcokrajowcy. A kiedy mówimy o chrześcijanach, mówimy głównie o katolikach, ponieważ jest kilka kościołów protestanckich, ale proporcjonalnie jest ich niewiele. Tak więc w rzeczywistości mówimy o relacjach między katolikami i buddystami oraz katolikami i niewierzącymi, ponieważ w kraju, który ma już za sobą dziesięciolecia formacji kierowanej przez reżim polityczny, jest też wielu ateistów.

Zwykle relacje z buddystami są bardzo pozytywne, bardzo dobre, również ze względu na buddyjską idiosynkrazję wielkiego szacunku dla odmienności, dla natury, życia wewnętrznego i bogatej duchowości, wdzięczności Bogu... Jest szacunek, ale religia nie jest czymś, o czym dużo się mówi. Prawdą jest, że katolicy nie ukrywają się, noszą zewnętrzne znaki, że są katolikami, krzyż, a młodzi ludzie zamieszczają swoje zdjęcia z mszy na portalach społecznościowych... Nie chodzi o to, że jest wstyd w manifestowaniu siebie jako chrześcijanina, ale jedną rzeczą, której brakuje, jest to, że w Kościele w Wietnamie nie ma jasnego programu ewangelizacji, aby zbliżyć się lub przynieść Ewangelię ludziom innych wyznań religijnych.

Znaczna część pracy duszpasterskiej Kościoła jest skierowana do wewnątrz: jak utrzymać, wspierać, odżywiać i dbać o własnych katolików, i brakuje nieco bardziej odważnego podejścia, bardziej wychodzenia na peryferie w sferze religijnej, aby głosić Ewangelię tym, którzy nie mają wiary lub tym, którzy nie podzielają tego samego wyznania. Jest tu coś do zrobienia, aby zasiać nieco więcej ducha misyjnego w samym wietnamskim Kościele katolickim, aby dotrzeć do tych, którzy wyznają inne religie.

Czy ludzie są otwarci na ewangelizację?

Mam największy kontakt z młodymi ludźmi, a niechrześcijańscy młodzi ludzie są bardzo otwarci na wszystko, co ma związek z Kościołem. Naprawdę nie ma w nich odrzucenia i są tego bardzo ciekawi. Byłem również na poziomie uniwersyteckim, ucząc na uniwersytecie. W pewnym momencie, poza salą wykładową, pojawia się rozmowa o religii i zapraszam ich do kościoła, na mszę lub na coś innego. I nigdy nie poczułem żadnego odrzucenia. Potem mówią: "Nie zrozumiałem tego czy tamtego", "Ach, myślę, że to, co usłyszałem, jest dobre, pomaga mi w życiu osobistym"... To atmosfera otwartości, która moim zdaniem jest bardzo interesująca dla ewangelizacyjnej pracy Kościoła. W rzeczywistości tutejsi proboszczowie wiedzą, że są różne okresy w roku, kiedy Kościół będzie pełen niechrześcijan: na przykład w Niedzielę Wielkanocną lub w Boże Narodzenie ludzie uwielbiają chodzić na Mszę o północy, ponieważ kochają świąteczne dekoracje, kolędy, a wielu idzie na Mszę, nie mając pojęcia, co robią, ale idą.

Watykan

Papież wzywa do konsekwentnego życia wiarą i modlitwą podczas swojej długiej podróży

W przededniu rozpoczynającej się jutro podróży apostolskiej do niektórych krajów Azji i Oceanii papież Franciszek poprosił wiernych i pielgrzymów o modlitwę za siebie i za owoce podróży, a także modlił się o pokój w Ziemi Świętej i Jerozolimie. Zachęcił również ludzi do przeżywania swojej wiary "w sposób spójny".  

Francisco Otamendi-1 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W niedzielny poranek, 1 września, Ojciec Święty odwiedził Bazylikę Santa Maria Maggiore i zatrzymał się na modlitwie przed ikoną Matki Bożej Salus Populi Romani, powierzając Jej swoją kolejną wizytę. podróż apostolska  do Indonezji, Papui-Nowej Gwinei, Timoru Wschodniego i Singapuru, która potrwa od poniedziałku 2 do 13 września i będzie najdłuższą w całym pontyfikacie.

Po powrocie do Watykanu odmówił modlitwę Angelus Papież modlił się za niego i za owoce jego podróży, która rozpoczyna się w Indonezji. W tym muzułmańskim kraju katolicy z niecierpliwością przygotowywali się na tę wizytę, jak powiedział indonezyjski ksiądz Omnes Kenny Angktóry obecnie mieszka w Kolegium Kapłańskim Altomonte (Rzym) i który ukończył studia dzięki stypendium Fundacja CARF.

Beatyfikacja na Słowacji

Ponadto Ojciec Święty poinformował o beatyfikacji, która odbyła się wczoraj na Słowacji. Ján HavlikWyraził też bliskość z ofiarami i krewnymi kilkudziesięciu ofiar ataku terrorystycznego w Burkina Faso i poprosił o modlitwę za nich. Przypomniał też o Światowym Dniu Modlitw o bł. Opieka modlitewnaWezwał do "zaangażowania" na rzecz "naszego wspólnego domu". "Potrzebne są zdecydowane i pilne działania", powiedział.

Jak zwykle, ale ze szczególnym naciskiem, papież pokazał swoją bliskość z oblężoną ludnością Ukrainy, w szczególności z powodu ataków na obiekty energetyczne, które pozostawiły wielu ludzi bez prądu. 

Papież wyraził swoje głębokie zaniepokojenie konfliktem w Palestynie i Izraelu i wezwał do nieprzerywania negocjacji, do natychmiastowego zawieszenia broni w celu zakończenia przemocy oraz do udzielenia pomocy mieszkańcom Gazy, gdzie rozprzestrzenia się tak wiele chorób, w tym polio. "Niech zapanuje pokój w Ziemi Świętej, niech zapanuje pokój w Jerozolimie. Niech Święte Miasto będzie miejscem spotkań, w którym chrześcijanie, żydzi i muzułmanie czują się szanowani i mile widziani, i niech nikt nie kwestionuje status quo w ich świętych miejscach".

Czystość, wewnętrzne nastawienie

Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański papież skomentował Gospel Marka, w którym Jezus "mówi o tym, co czyste i nieczyste: temat bardzo bliski jego współczesnym, który był związany przede wszystkim z przestrzeganiem rytuałów i zasad zachowania, aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z rzeczami lub osobami uważanymi za nieczyste, a jeśli tak się stanie, aby zmazać 'plamę'".

Papież podkreślił, że czystość "nie jest związana z zewnętrznymi rytuałami, ale przede wszystkim z postawami wewnętrznymi. Aby być czystym, nie ma więc sensu kilkakrotne obmywanie rąk, jeśli żywi się złe uczucia, takie jak chciwość, zazdrość i pycha, lub złe intencje, takie jak oszustwo, kradzież, zdrada i oszczerstwo (por. Mk 7, 21-22). Jest to rytualizm, który nie prowadzi do wzrostu w dobroci; przeciwnie, czasami może prowadzić do zaniedbania, a nawet do usprawiedliwiania, u siebie i u innych, wyborów i postaw sprzecznych z miłością, które ranią duszę i zamykają serce".

"I to jest ważne także dla nas: nie można na przykład wyjść z Mszy św. i już w przedsionku kościoła zatrzymać się na złych i złośliwych plotkach o wszystkim i wszystkich. Albo okazywać się pobożnym na modlitwie, ale potem w domu traktować członków własnej rodziny z chłodem i dystansem, albo zaniedbywać starszych rodziców, którzy potrzebują pomocy i towarzystwa (por. Mk 7, 10-13). Albo być pozornie bardzo sprawiedliwym wobec wszystkich, być może nawet angażować się w wolontariat i wykonywać pewne gesty filantropijne, ale potem wewnątrz kultywować nienawiść wobec innych, pogardzać ubogimi i najmniejszymi lub zachowywać się nieuczciwie we własnej pracy".

Papież zapytał, czy żyjemy naszą "wiarą w spójności" i poprosił, aby "Maryja, Matka najczystsza, pomogła nam uczynić nasze życie, w szczerej i praktykowanej miłości, kultem miłym Bogu".

AutorFrancisco Otamendi

Czas na uzdrowienie

Kilka lat temu zajęliśmy się straszną rzeczywistością wykorzystywania seksualnego w środowisku kościelnym pod tytułem "Głęboka rana".

1 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kilka lat temu, w tym samym czasopiśmie, straszna rzeczywistość nadużyć seksualnych w środowiskach Kościoła katolickiego została omówiona pod tytułem "Głęboka rana. Nie ulega wątpliwości, że zwłaszcza od początku XXI wieku odkrycie tych przestępczych zachowań przez niektóre osoby w Kościele oznaczało coś więcej niż kryzys: był to prawdziwy kataklizm, który gwałtownie wstrząsnął sumieniem Kościoła, ale jednocześnie wewnętrznie wywołał głęboki rachunek sumienia u jego członków, zarówno osobiście, jak i jako wspólnota.

Droga jest żmudna, naprawdę skomplikowana, o wiele bardziej niż mogłyby sugerować teorie i refleksje, jak wynika z artykułów w tym numerze Omnes, napisanych przez różnych ekspertów, którzy na co dzień pracują w tej dziedzinie. Zrewidowanie i poprawienie błędnych, a jednocześnie zaakceptowanych wzorców; odzyskanie zaufania tych, którzy zostali zranieni - albo jako ofiary tych nadużyć, albo jako zgorszeni wierni, a nawet zranieni przez bezinteresowne ataki; uzdrowienie serc i relacji wewnątrz i na zewnątrz wspólnot wymaga siły i solidnej duchowej, duszpasterskiej i ludzkiej podstawy ze strony członków Kościoła, a zwłaszcza tych, którzy ponoszą w nim jakąkolwiek odpowiedzialność. 

Kościół znajduje się na etapie uzdrawiania, oczyszczania i formacji, aby zawsze i w każdych okolicznościach unikać wszelkich nadużyć, czy to sumienia, władzy, fizycznych czy seksualnych, w środowiskach kościelnych, ale także w społeczeństwie jako całości.

Podejmowane przez nią wysiłki inspirują postawy i działania, które mogą służyć jako przewodnik dla innych instytucji.

"Nadszedł czas, aby naprawić szkody wyrządzone pokoleniom, które były przed nami i tym, którzy nadal cierpią". Papież Franciszek powiedział członkom Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich w maju 2023 roku. "Ten okres wielkanocny jest znakiem, że przygotowywany jest dla nas nowy czas, nowa wiosna, która zaowocuje pracą i łzami dzielonymi z tymi, którzy cierpieli. Dlatego ważne jest, abyśmy nigdy nie przestawali iść naprzód"..

Zawsze ufając, że Kościół należy do Chrystusa i że to On nim kieruje, konieczne decyzje i ustalenia mogą być podejmowane tylko tam, gdzie zbyt długo tolerowano skorumpowane zachowanie, brak przejrzystości, niedostateczną formację w sferze afektywnej lub błędne koncepcje wolności. 

Krótko mówiąc, jest to kwestia rozwijania w naszych wspólnotach tego, co papież nazwał uzdrawiająca duchowość i mieć świadomość, że każda reforma instytucjonalna, każda odnowa społeczna wymaga przede wszystkim reformy serca każdego człowieka..

AutorOmnes

Więcej
Ekologia integralna

Płacz planety na dużym ekranie

Z okazji Czasu Stworzenia, który rozpoczyna się 1 września, autor artykułu proponuje kilka materiałów audiowizualnych, aby pogłębić nauczanie encykliki "Laudato si'".

Assumpta Montserrat Rull-1 września 2024 r.-Czas czytania: 6 minuty

Przekaz audiowizualny jest potężnym narzędziem refleksji i zmiany społecznej. Dzięki poniższym filmom krótkometrażowym i filmom dzieci, młodzież i dorośli mogą kwestionować i omawiać propozycję "...".Laudato si'"Troska o nasz wspólny dom jest w naszych rękach. Prezentujemy tutaj 25 materiałów audiowizualnych służących dbaniu o środowisko i uświadamianiu sobie naszej wspólnej odpowiedzialności za rzeczywistość, w której żyjemy. 

Małe zmiany są potężne. Powszechnie mówi się, że nasza planeta cierpi z powodu nadmiernej konsumpcji. To prawda, słowo w słowo, co zostało powiedziane w ".Laudato si'". Przyszłość zależy od nas wszystkich i należy podjąć większy wysiłek w dziedzinie edukacji, aby zapewnić, że mężczyźni i kobiety jutra będą coraz bardziej dbać o ziemię, którą dzielimy. Jest to zmiana paradygmatu, o którą jesteśmy proszeni, aby przenieść nasze spojrzenie z własnych interesów na poszukiwanie wspólnego dobra, co jest pilne. Kino nam w tym pomoże.

Propozycja aplikacji dydaktycznej

Każdy z proponowanych tutaj materiałów audiowizualnych jest powiązany z krótkim fragmentem "Laudato si'". Sugerujemy przeczytanie go przed obejrzeniem filmu lub filmu krótkometrażowego, a następnie rezonowanie z przesłaniami, które rzucają nam wyzwanie i popychają nas do działania!

10 filmów krótkometrażowych, które dadzą oddech naszej planecie 

Krótkie filmy dają nam, w ciągu kilku minut, punkt światła, przesłanie, które zachęca nas do myślenia i szukania zastosowań w moim życiu osobistym, w mojej rodzinie, społeczności, instytucji, tak aby wygenerować potężne zmiany. 

  • Kurczak a la cartePragnę wyrazić uznanie, zachęcić i podziękować wszystkim tym, którzy w najróżniejszych sektorach ludzkiej działalności pracują nad zapewnieniem ochrony naszego wspólnego domu. Szczególna wdzięczność należy się tym, którzy energicznie walczą z dramatycznymi konsekwencjami degradacji środowiska dla życia najbiedniejszych na świecie. Młodzi ludzie wołają do nas o zmiany. Pytają, jak można udawać, że buduje się lepszą przyszłość, nie myśląc o kryzysie środowiskowym i cierpieniu wykluczonych".
  • Przegrani2011 "Społeczne elementy globalnych zmian obejmują skutki niektórych innowacji technologicznych dla pracy, wykluczenie społeczne, nierówność w dostępności i konsumpcji energii i innych usług, fragmentację społeczną, wzrost przemocy i pojawienie się nowych form agresji społecznej, handel narkotykami i rosnącą konsumpcję narkotyków wśród najmłodszych oraz utratę tożsamości. Są to między innymi oznaki, które pokazują, że wzrost gospodarczy ostatnich dwóch stuleci nie oznaczał, we wszystkich jego aspektach, prawdziwego integralnego postępu i poprawy jakości życia".
  • Dziecięcy altruizm2013 "Proponuje się, abyśmy przeszli od konsumpcji do poświęcenia, od chciwości do hojności, od marnotrawstwa do umiejętności dzielenia się, w ascezie, która oznacza naukę dawania, a nie tylko wyrzeczenia się".
  • Dla ptakówPonieważ wszyscy generujemy niewielkie szkody ekologiczne, jesteśmy wezwani do uznania naszego wkładu - małego lub dużego - w zniekształcanie i niszczenie stworzenia".
  • Łańcuch przysługPotrzebujemy rozmowy, która połączy nas wszystkich, ponieważ wyzwanie środowiskowe, przed którym stoimy, i jego ludzkie korzenie dotyczą i wpływają na nas wszystkich. Globalny ruch na rzecz ochrony środowiska przeszedł już długą i bogatą drogę i wygenerował liczne grupy obywatelskie, które pomogły podnieść świadomość".
  • The BridgePilne wyzwanie ochrony naszego wspólnego domu obejmuje troskę o zjednoczenie całej rodziny ludzkiej w dążeniu do zrównoważonego i integralnego rozwoju, ponieważ wiemy, że rzeczy mogą się zmienić.
  • BasuriaKiedy natura jest postrzegana wyłącznie jako przedmiot zysku i zainteresowania, ma to również poważne konsekwencje dla społeczeństwa".
  • Rozsądniej jest podróżować w grupachDziałania te nie rozwiązują globalnych problemów, ale potwierdzają, że istoty ludzkie są nadal zdolne do pozytywnego działania. Stworzeni do miłości, gesty hojności, solidarności i troski nieuchronnie pojawiają się pośród ich ograniczeń".
  • Bóg jest kobietą. Bóg jest dzieckiemJesteśmy przekonani, że boskość i człowieczeństwo można odnaleźć w najdrobniejszych szczegółach zawartych w bezszwowych szatach Bożego stworzenia, aż do ostatniego ziarenka pyłu na naszej planecie".
  • CytrynaNiektóre kraje poczyniły postępy w skutecznej ochronie niektórych miejsc i obszarów - na lądzie i w oceanach - gdzie jakakolwiek ingerencja człowieka, która mogłaby zmodyfikować ich fizjonomię lub zmienić ich pierwotną strukturę, jest zabroniona. Dbając o różnorodność biologiczną, specjaliści podkreślają potrzebę zwrócenia szczególnej uwagi na obszary bogatsze w różnorodność gatunkową, gatunki endemiczne, gatunki rzadkie lub te o niższym stopniu skutecznej ochrony. Istnieją miejsca, które wymagają szczególnej troski ze względu na ich ogromne znaczenie dla globalnego ekosystemu lub które stanowią ważne rezerwy wody, a tym samym zapewniają inne formy życia".
  • Równowaga: jak żyć w harmonii ze środowiskiem?Ze względu na nieprzemyślaną eksploatację przyrody, [ludzkość] ryzykuje jej zniszczenie, stając się ofiarą tej degradacji".

15 życiodajnych i regenerujących filmów

Kino ma moc generowania zmian egzystencjalnych, porusza i prowadzi do działania. Proponujemy obejrzenie poniższych filmów, aby wczuć się w ich bohaterów i wytyczyć nowy szlak troski o nasz wspólny dom.

  • Baraka, ostatni rajNiezbędne staje się stworzenie systemu normatywnego, który obejmuje nieprzekraczalne granice i zapewnia ochronę ekosystemów, zanim nowe formy władzy wywodzące się z paradygmatu techniczno-ekonomicznego zmiotą nie tylko politykę, ale także wolność i sprawiedliwość".
  • Free WillyThe earth's resources are also being depleted by immediatist ways of understanding the economy and commercial and productive activity", 1993 "Zasoby Ziemi są również wyczerpywane przez immediatystyczne sposoby rozumienia gospodarki oraz działalności handlowej i produkcyjnej".
  • Księżyc na żywoWszystko, co jest kruche, takie jak środowisko, jest bezbronne wobec interesów ubóstwionego rynku, które stały się absolutną regułą".
  • Erin BrockovichNajbardziej niezwykły postęp naukowy, najbardziej zdumiewające osiągnięcia techniczne, najbardziej spektakularny wzrost gospodarczy, jeśli nie towarzyszy im prawdziwy postęp społeczny i moralny, ostatecznie obracają się przeciwko człowiekowi".
  • Nomadzi wiatruKażda społeczność może czerpać z obfitości ziemi to, czego potrzebuje do przetrwania, ale ma również obowiązek ją chronić i zapewnić jej ciągłą żyzność dla przyszłych pokoleń".
  • Niewygodna prawda2006 "Nierówność dotyka nie tylko jednostki, ale całe kraje i zmusza nas do zastanowienia się nad etyką stosunków międzynarodowych. Istnieje bowiem prawdziwy "dług ekologiczny", zwłaszcza między Północą a Południem, związany z nierównowagą handlową o konsekwencjach ekologicznych, a także z nieproporcjonalnym wykorzystaniem zasobów naturalnych przez niektóre kraje".
  • Wall-e, batalion sprzątającyPodczas gdy "uprawa" oznacza uprawę, orkę lub pracę, "opieka" oznacza ochronę, strzeżenie, zachowanie, zachowanie, strzeżenie, strzeżenie. Oznacza to relację odpowiedzialnej wzajemności między człowiekiem a naturą".
  • Miejsce do marzeń2011 "Cóż za cudowna pewność, że życie każdego człowieka nie jest zagubione w beznadziejnym chaosie, w świecie rządzonym przez czysty przypadek lub przez cykle, które powtarzają się bez znaczenia! "
  • Film o pszczołachZiemia poprzedza nas i została nam dana. To pozwala nam odpowiedzieć na wezwanie".
  • Mia i biały lew2018 "Często powstaje błędne koło, w którym interwencja człowieka w celu rozwiązania trudności często pogarsza sytuację".
  • Chłopiec, który ujarzmił wiatrŚrodowisko ludzkie i środowisko naturalne degradują się razem i nie możemy odpowiednio zająć się degradacją środowiska, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny związane z degradacją ludzką i społeczną. Rzeczywiście, degradacja środowiska i społeczeństwa dotyka najsłabszych ludzi na naszej planecie w szczególny sposób: zarówno powszechne doświadczenie zwykłego życia, jak i badania naukowe pokazują, że najpoważniejsze skutki wszystkich agresji środowiskowych dotykają najbiedniejszych ludzi".
  • Król Lew2019 "Dbanie o ekosystemy wymaga spojrzenia poza to, co bezpośrednie".
  • Latanie razem2019 "Istnieją regiony, które są już szczególnie zagrożone".
  • Ciemne wodyAle dzisiaj nie możemy nie uznać, że prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym, które musi włączyć sprawiedliwość do dyskusji na temat środowiska, aby usłyszeć zarówno krzyk ziemi, jak i krzyk ubogich".
  • Proste rzeczyIstnieje zbyt wiele partykularnych interesów i bardzo łatwo dochodzi do tego, że interes ekonomiczny bierze górę nad wspólnym dobrem i manipuluje się informacjami tak, aby nie wpłynęło to na ich projekty".
AutorAssumpta Montserrat Rull

Doktor komunikacji, autor kilku publikacji, w tym dwóch książek na temat filmu i edukacji. Życie w kinie (2013) y Filmowa podróż (2023) Editorial Brief

Więcej
Watykan

Azja i Oceania - kolejne cele podróży papieża Franciszka

Podróż, którą papież Franciszek rozpoczyna za kilka godzin, charakteryzuje się różnorodnością kulturową i religijną. Jego wizyty w Azji i Oceanii przybliżą go do katolików, buddystów i muzułmanów w podróży, która potrwa 12 dni.

Paloma López Campos-1 września 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Papież Franciszek będzie sprawował swoją podróż apostolska najdłuższą jak dotąd wizytę we wrześniu tego roku. Między 2 a 13 września papież odwiedzi Indonezję, Papuę Nową Gwineę, Timor Wschodni i Singapur.

Ojciec Święty opuści Włochy 2 września i spędzi 3-6 września w Dżakarcie, stolicy Indonezji. Następnie spędzi trzy dni w Port Moresby, stolicy Papui Nowej Gwinei, oraz w Vanimo, głównym mieście prowincji Sandaun w tym oceanicznym kraju. Od 9 do 11 września Franciszek odwiedzi Dili, stolicę Timoru Wschodniego. Na koniec spędzi dwa dni w Singapurze.

Jako agenda Podczas podróży papież spotka się z dygnitarzami, władzami i osobistościami religijnymi ze wszystkich tych krajów. Spotkania te będą miały różny charakter, podobnie jak ludność terytoriów, które odwiedzi biskup Rzymu. Spośród czterech krajów, które odwiedzi, katolicy stanowią większość tylko w dwóch: Papui Nowej Gwinei i Timorze Wschodnim. Indonezja jest w większości muzułmańska, podczas gdy w Singapurze buddyzm jest najczęściej praktykowaną religią.

Różnorodność w podróżach dotyczy nie tylko geografii i wyznań religijnych, ale także ekonomii. Indonezja jest najsilniejszą gospodarką w Azji. Z drugiej strony Singapur ma duży rynek międzynarodowy, który sprawia, że jego PKB na mieszkańca jest najwyższy na świecie.

Z kolei w Timorze Wschodnim prawie 40% ludności żyje poniżej granicy ubóstwa, a połowa mieszkańców to analfabeci. Podobna sytuacja ma miejsce w Papui-Nowej Gwinei, gdzie fakt, że większość ludności mieszka na obszarach wiejskich, bardzo utrudnia ustanowienie jednolitej i formalnej edukacji w kraju.

Indonezja

Republika Indonezji jest największym archipelagiem na świecie, zamieszkałym przez prawie 300 milionów ludzi. Taka liczba mieszkańców uzasadnia różnorodność kulturową i językową poszczególnych wysp, którą potęguje mnogość religii współistniejących w kraju.

Chociaż konstytucja kraju formalizuje wolność religijną, państwo uznaje tylko islam, chrześcijaństwo, buddyzm, hinduizm i konfucjanizm jako oficjalne religie. Islam jest religią większościową. W rzeczywistości zdecydowana większość muzułmanów mieszka w Indonezji, podczas gdy chrześcijanie stanowią niewiele ponad 10 % populacji.

Plakat wizyty papieża w Indonezji (zdjęcie CNS / Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej)

Pod koniec XX wieku wiara chrześcijańska doświadczyła w tym kraju poważnych prześladowań. Wielu wierzących przeszło przymusowe konwersje, aby ratować swoje życie i uciec przed przemocą. Chociaż niebezpieczne prześladowania zmniejszyły się, chrześcijanie nadal doświadczają dyskryminacji zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Statystyki wskazują jednak, że religia chrześcijańska zyskuje na popularności wśród Indonezyjczyków, a wiele osób pochodzących z Chin przechodzi na chrześcijaństwo.

Należy zauważyć, że pomimo uznania wolności religijnej, państwo reguluje również praktykowanie i wyrażanie wiary przez jednostki. Według Pew Research Center, wszyscy obywatele kraju muszą wskazać w dowodzie osobistym religię, którą wyznają, bez możliwości zadeklarowania się jako bezwyznaniowcy. Jeśli nie podadzą tych informacji lub zidentyfikują się jako członkowie religii nieuznawanej przez rząd, Indonezyjczycy mogą mieć problemy z dostępem do usług publicznych.

Papua-Nowa Gwinea

Logo wizyty apostolskiej w Papui Nowej Gwinei (Zdjęcie CNS / Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej)

Po wizycie w Indonezji papież Franciszek spędzi kilka dni w Papui-Nowej Gwinei, kraju zamieszkałym w większości przez chrześcijan, charakteryzującym się różnorodnością kulturową i biologiczną. Terytorium Papui Nowej Gwinei, zamieszkałe głównie przez ludność wiejską, jest bogate w zasoby naturalne, a jego gospodarka opiera się głównie na rolnictwie.

Z biegiem czasu liczba ludności w kraju wzrasta. Jednak wraz ze wzrostem populacji pojawiła się poważna epidemia: HIV/AIDS. Brak świadomości zagrożeń związanych z chorobą oraz brak środków do jej wykrywania i zapobiegania sprawiają, że Papua-Nowa Gwinea jest krajem Pacyfiku o najwyższej zachorowalności na wirusa.

Fakt, że większość populacji żyje z dala od ośrodków miejskich, również utrudnia dostęp do edukacji. W rzeczywistości większość ludzi jest analfabetami. Różne organizacje religijne próbują rozwiązać ten problem, otwierając i rozwijając szkoły w całym kraju. Zarówno Kościół Katolicki, jak i Kościół Adwentystów Dnia Siódmego prowadzą uniwersytety.

Obecność chrześcijaństwa jest ważna nie tylko na poziomie edukacyjnym, ale jest także najczęściej praktykowaną religią w Papui Nowej Gwinei. Tradycje katolickie i inne chrześcijańskie mieszają się z rytuałami animistycznymi, co w połączeniu z dużymi odległościami, jakie muszą pokonywać księża, utrudnia ewangelizację.

Timor Wschodni

Plakat papieskiej wizyty w Timorze Wschodnim (zdjęcie CNS / Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej)

Od 9 do 11 września papież Franciszek będzie przebywał w Timorze Wschodnim, kraju, w którym ponad 95% ludności uważa się za katolików. Inne wyznania chrześcijańskie, takie jak protestantyzm, również mają silny wpływ na ten kraj, ze względu na różne działania ewangelizacyjne prowadzone na tym terytorium.

Podobnie jak w Papui-Nowej Gwinei, w Timorze Wschodnim występuje wysoki odsetek niepiśmiennych dorosłych. Jednak coraz więcej dzieci uczęszcza do szkoły, a obecnie istnieje także krajowy uniwersytet dla młodych ludzi pragnących zdobyć wyższe wykształcenie.

Brak formalnej edukacji nie jest przeszkodą w rozwoju bogatej kultury w tym południowo-wschodnioazjatyckim kraju. Od słynnych tradycyjnych tańców wykonywanych w charakterystycznych strojach po szczególne relacje ze zwierzętami, takimi jak koty i bawoły, mieszkańcy Timoru Wschodniego kultywują charakterystyczne tradycje przodków.

Singapur

Papież Franciszek zakończy swoją podróż apostolską w Republice Singapuru, drugim najbardziej zaludnionym kraju na świecie. Wielki rozwój, jakiego doświadczył ten naród, kontrastuje z jego systemem legislacyjnym, który jest bardzo surowy w niektórych aspektach.

Singapur jest bardzo bogatym, zróżnicowanym kulturowo i wpływowym na arenie międzynarodowej krajem. Ma bardzo silny system gospodarczy, który pozwala jego obywatelom na wysoki standard życia. Jednak rzeczywistość dla obcokrajowców jest zupełnie inna. Prawo nie przewiduje żadnych udogodnień dla osób, które nie urodziły się w tym kraju. Bez prawa do płacy minimalnej, z dużymi trudnościami w dostępie do mieszkań i zakazem zawierania małżeństw z rodowitymi mieszkańcami, zagraniczni pracownicy znajdują się w bardzo niepewnej sytuacji.

Kontrola rządu rozciąga się również na sferę religijną. Co 10 lat władze cywilne przeprowadzają spis ludności, aby policzyć różne wyznania religijne w kraju. Podczas gdy około 20 % populacji wskazuje, że nie ma przynależności religijnej, istnieje jedna religia, która stanowi większość: buddyzm. Jednak liczba Singapurczyków sklasyfikowanych jako buddyści w spisie powszechnym wynosi tylko 30 %, co jest bardzo zbliżone do liczby tych, którzy nie praktykują żadnej religii.

Logo przygotowane do ogłoszenia wizyty Franciszka w Singapurze (Zdjęcie CNS / Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej)

Chrześcijanie stanowią nieco mniej niż 20 % populacji, a katolicy stanowią mniejszość w tej grupie. Wynika to z faktu, że to anglikanie jako pierwsi przybyli, aby ewangelizować ludność, osiągając większość. Pomimo tego, Kościół katolicki prowadzi wiele inicjatyw w kraju, szczególnie koncentrując się na edukacji, czego przykładem są prowadzone przez kościół szkoły i uniwersytety.

Singapur jest krajem, który szczyci się tolerancją religijną, a dowodem na to jest ogromna różnorodność wyznań, które współistnieją na tym terytorium. Wraz z mieszanką religii istnieje również amalgamat kultur. Zachodnie, chińskie, islamskie i wiele innych kultur spotyka się na terytorium, które nie jest zbyt duże, ale bogate w różnorodność.

Jeden papież na dwóch kontynentach

Chociaż program podróży apostolskiej papieża do Azji i Oceanii nie jest jeszcze znany, można powiedzieć, że papież spotka się z bardzo różnymi grupami podczas wizyt, które z jednej strony mają na celu zbliżenie się do katolików mieszkających tak daleko od Watykanu, a z drugiej strony do wpływowych osób na każdym z tych terytoriów, które odgrywają ważną rolę w polityce społecznej i środowiskowej.

Znaczenie tej podróży jest oczywiste, ale Franciszek nie jest pierwszym papieżem podróżującym na kontynenty azjatyckie i oceaniczne. Jan Paweł II odwiedził Indonezję w 1989 roku i określił siebie jako "przyjaciela wszystkich mieszkańców Indonezji", okazując jednocześnie "wielki szacunek dla wszystkich ludzi tego dynamicznego narodu". To właśnie polski papież w 1986 roku, podczas homilii wygłoszonej 20 listopada tego samego roku, oddał Kościół w Singapurze w ręce Maryi Dziewicy.

Wizyty papieży są zawsze ważnymi wydarzeniami dla katolików i dla różnych krajów. Nie tylko ze względu na swoją rolę głowy państwa, w każdym momencie historii papież jest przywódcą religijnym z autorytatywnym głosem we wszystkich kwestiach społecznych, więc mieszkańcy krajów, które goszczą biskupa Rzymu, zawsze uważnie słuchają słów Następcy Piotra.

Misja i zbawienie

Kraje Azji i Oceanii, które papież Franciszek odwiedzi we wrześniu, od lat znajdują się w centrum zainteresowania Stolicy Apostolskiej. Jak wyjaśnił św. Jan Paweł II w swojej posynodalnej adhortacji apostolskiej "Ecclesia in Asia", "to właśnie w Azji Bóg od samego początku objawił i zrealizował swój plan zbawienia".

W podobnym dokumencie "Ecclesia in Oceania" stwierdził, że "Pan wezwał Kościół do swojej obecności w Oceanii: jest to wezwanie, które jak zawsze oznacza również wysłanie na misję".

Jest zatem jasne, że Stolica Apostolska postrzega oba kontynenty jako miejsca, w których chrześcijaństwo ma długą przeszłość, a jednocześnie projekt na przyszłość, w którym katolicy są powołani do bycia misjonarzami, "nosicielami nadziei", jak lubi mawiać papież Franciszek, dla wszystkich mieszkańców swoich wiosek i różnych krajów.

Ewangelizacja

Chandavila, przesłanie przebaczenia i miłości do Krzyża

Na stronie nulla osta Wsparcie Stolicy Apostolskiej dla szerzenia kultu Matki Bożej Bolesnej w sanktuarium w Chandavila w Estremadurze podkreśla "działanie Ducha Świętego w tak wielu pielgrzymach, którzy przybywają, zarówno z Hiszpanii, jak i Portugalii, w nawróceniach, uzdrowieniach i innych cennych znakach w tym miejscu".

Maria José Atienza-31 sierpnia 2024-Czas czytania: 7 minuty

W dniu 22 sierpnia 2024 r. Stolica Apostolska, za pośrednictwem listu "Światło w Hiszpanii podpisana przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary, bp. Víctora Manuela Fernándeza, dała zielone światło dla "docenienia wartości duszpasterskiej, a także promowania rozpowszechniania tej duchowej propozycji, w tym poprzez możliwe pielgrzymki do świętego miejsca". Sanktuarium Chandavilaznajduje się w La Codosera, mieście granicznym między hiszpańską prowincją Badajoz a Portugalią.

Jest to jedno z pierwszych uznań przyznanych sanktuarium przez Watykan w następstwie dokumentu ustanawiającego Normy dotyczące rozeznawania domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych.

W rzeczywistości, z tym nulla ostaChociaż nie ma pewności co do nadprzyrodzonej autentyczności tego zjawiska, rozpoznano wiele oznak działania Ducha Świętego".

Biskup diecezjalny Mérida Badajoz "będzie kontynuował deklarację proponowanego nihil obstat, tak aby Sanktuarium ChandavilaDziedzic bogatej historii prostoty, niewielu słów i wielkiej pobożności, nadal oferuje wiernym, którzy chcą się do niego zbliżyć, miejsce wewnętrznego pokoju, pocieszenia i nawrócenia", jak wskazuje list kardynała Fernandeza.

Kult Virgen de los Dolores de Chandavila w Estremadurze i dużej części portugalskich miast granicznych jest bardzo głęboki i powszechny.

Omnes udało się porozmawiać z księdzem Mateo Blanco, który był wikariuszem generalnym archidiecezji Estremadura i współpracownikiem przy pisaniu "Chandavila aquello... sucedió", książki księdza Francisco Barroso, który był bezpośrednim świadkiem niektórych objawień Dziewicy i który zmarł niedawno.

Występy Chandavili

W 1945 roku dwie dziewczynki, dziesięcioletnia Marcelina Barroso Expósito i siedemnastoletnia Afra Brígido Blanco, twierdziły, że były świadkami objawienia na obszarze Chandavilanależący do wioski La Codosera.

Pierwsza z nich, Marcelina, ujrzała Dziewicę, w jej wezwaniu Dolorosa, na gałęziach kasztanowca, podczas gdy Afra ujrzała Krzyż Pański. Oba wydarzenia miały miejsce w miejscu, gdzie dziś znajduje się mała kapliczka z maja 1945 roku.

Na stronie historia objawień jest opowiadany w różnych miejscach, chociaż obaj wizjonerzy zawsze byli bardzo dyskretni, gdy odnosili się do tych faktów i zawsze utrzymywali te same stwierdzenia i narracje.

"Przebaczenie jest pierwszym przesłaniem Chandavili".

"Trzeba znać kontekst objawień Matki Bożej w Chandavila", mówi Mateo Blanco. "Był rok 1945. W Hiszpanii wioski i rodziny, zwłaszcza w małych wioskach, jak w tym przypadku, były podzielone. Doświadczyli bolesnej katastrofy wojny domowej i rodziny były podzielone, wioski były podzielone: niektóre po jednej stronie, a inne po drugiej. W rezultacie panowała atmosfera absolutnej nieufności. Potrzebny był balsam i Matka Boża przyszła, aby go przynieść. Myślę, że to jest pierwszy punkt przesłania Chandavili: przebaczenie.

Marcelina, dziecko-jasnowidz, sama doświadczyła tego podziału w swojej rodzinie: "Ojciec Marceliny został zabity pod koniec wojny, ponieważ jej ojciec (dziadek dziewczynki) był sołtysem wsi w czasach Rzeczypospolitej. Był bardzo dobrym człowiekiem, który, gdy zaczęły się walki, ostrzegł wiejskiego księdza, który dzięki niemu uratował mu życie. Jednak pod koniec wojny zabili syna tego sołtysa, czyli ojca Marceliny, kiedy miała 3 lub 4 lata, a jej matka była w ciąży z jego bratem".

Te straszne wydarzenia sprawiły, że w domu Marcellina żyła w jawnej opozycji do Kościoła, który utożsamiał się ze "zwycięską stroną". Lubiła jednak chodzić do parafii i modlić się. Robiła to niemal w tajemnicy, ponieważ, jak wyjaśnia Mateo Blanco, "matka ją beształa. Była kobietą ze złamanym sercem, która musiała pracować w domach, aby zarobić trochę pieniędzy na utrzymanie swoich dzieci. A także, co jest typowe dla przygranicznych miasteczek, zajmowała się przemytem".

Dla tego kapłana kluczowe jest to, że "to, co Matka Boża daje Marcelinie podczas spotkań, to czułość. Ma szczegóły czułości z małą dziewczynką, która opowiada to na swój własny sposób, z prostotą swoich 10 lat. Marcelina mówi nam, że zbliżyła się do Dziewicy i objęła Ją, że poczuła ciepło Dziewicy i jak dotknęła Jej welonu".

4 czerwca 1945 r. Matka Boża powiedziała Marcelinie rano, aby wróciła o trzeciej po południu. Razem z dziewczynką było tam około 6 000 lub 7 000 osób. To o wiele więcej niż było w wiosce. Ponieważ wieść się rozniosła i przybyli nie tylko z wioski, ale także z sąsiednich wiosek, a także z wiosek portugalskich, które są również ściśle związane z Chandavila. Tego dnia miała miejsce najbardziej sugestywna i najpiękniejsza scena objawień w Chandavila: "Kiedy Dziewica wezwała Marcelinę, a ona szła na kolanach po fatalnej ścieżce, pełnej "jeży", tych skorup kasztanów, a teren był również pełen żłobionych skał, które ją skaleczyły. Logiczne jest, że wyszłaby z połamanymi nogami. Dziewczyna poszła do Dziewicy i wtedy Dziewica zapytała ją: "Czy chcesz pójść ze mną? Marcellina odpowiedziała: "Tak, proszę pani". Dziewica powiedziała jej, że może wrócić, a kiedy dotarła do swojej matki, zobaczyła, że jej córka nie ma nawet zadrapania, i zaczęła wołać: "Przebaczam! Słyszeli to wszyscy, którzy tam byli. Francisco Barroso zawsze kładł duży nacisk na to "przebaczam".

Były wikariusz generalny archidiecezji Estremadura podkreśla, że to "przebaczam" podsumowuje pierwsze przesłanie Dziewicy. Po tej rozmowie z Dziewicą i wydarzeniu z rozbitymi kolanami, Marcelina miała jeszcze kilka wizji. "Dziewica poprosiła Marcelinę, aby odprawiała tam comiesięczną mszę w intencji zadośćuczynienia, obok kasztanowca, na którym się pojawiła, i aby zbudowała pustelnię, do której ludzie mogliby chodzić i modlić się. I tak się stało", mówi Mateo Blanco.

Objawienia i stygmaty Afry Brigido

Ludzie natychmiast zaczęli się tam modlić, obok kasztanowca, na którym pojawiła się Matka Boska. Zbudowano małą kaplicę, która nadal stoi i w której przechowywany jest kawałek kasztanowca. Marcelina zamieszkała w gospodarstwie rolnym, a następnie poszła do szkoły w Villafranca de los Barros, a po kilku latach wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Krzyża. Prawie nigdy nie mówiła o tych objawieniach, ale zawsze mocno wierzyła w ich prawdziwość i rozmowy z Dziewicą.

Mateo Blanco wspomina wizytę, jaką miał okazję złożyć żyjącej jeszcze wizjonerce w klasztorze, w którym mieszka. Celso Morga, ówczesny arcybiskup Mérida Badajoz, biskup Celso Morga, sam Blanco i kilka innych osób. To był "jeden z największych darów, jakie otrzymałem w ostatnich latach", podkreśla Blanco, "rozmawialiśmy z nią. Jej pokora była zaskakująca, w pewnym momencie rozmowy biskup zapytał ją o objawienia, a ona odpowiedziała tylko "nigdy nie kłamałam". Dla niej "najważniejszą łaską jest to, że otrzymała od Pana powołanie do nabożeństwa do Sióstr Uczennic Krzyża i że Pan dał jej łaskę wierności".

Afra Brígido, druga wizjonerka, miała 17 lat, kiedy ukazała się jej Dziewica. Była dość sceptycznie nastawiona do wszystkiego, co działo się w wiosce po objawieniu Marcelinie. Jej brat był na objawieniu Marceliny i powiedział jej, że coś się dzieje i zachęcił ją do pójścia, ale Afra wyśmiała go, mówiąc, że to, co się tam dzieje, to to, że mają wizje z powodu głodu, przez który przechodzą.

Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Chandavila

W końcu poszła tam z przyjaciółmi i w pewnym momencie doznała ekstazy i zobaczyła Pana na krzyżu. "Afra zawsze widziała krzyż, który jest drugim przesłaniem Chandavili. Przebaczenie i Krzyż Pana. Od tego momentu Afra radykalnie zmienił swoje życie. Zaczął codziennie chodzić na mszę, często przystępować do sakramentów... i tak dalej przez całe życie. Niedługo potem udała się z przyjaciółmi na pielgrzymkę do Villa del Rey, małej wioski niedaleko La Codosera. Udali się tam, aby spotkać się z księdzem, który wcześniej był w La Codosera, i odwiedzić Virgen de las Riberas, pustelnię w pobliżu rzeki Zapatón. Podczas odmawiania tam Drogi Krzyżowej, przy jednej ze stacji Afra upadła i pozostała w ekstazie przez kilka minut. Tej samej nocy zaczęła odczuwać bóle w dłoniach, stopach i boku.

Od tego czasu miał stygmaty aż do końca swojego życia. W Chandavila zachowała się część gazy, której używała do zakrywania stygmatów na dłoniach, ponieważ krwawiły. Afra poświęciła całe swoje życie opiece nad innymi: najpierw nad swoją matką, a następnie, po jej śmierci, w Madrycie, opiekowała się wieloma osobami. W przeciwieństwie do Marceliny, która nigdy nie wróciła do Chandavila po złożeniu ślubów zakonnych, Afra była w stanie powrócić do miejsca, w którym Dziewica Maryja objawiła się jej kilka razy przed śmiercią.

Miejsce prostego oddania

Mateo Blanco podkreśla, że cechami charakterystycznymi Chandavili były pobożność, oddanie i przede wszystkim prostota: "Jestem tego świadkiem. Wierzę, że to również przyciągnęło uwagę w Rzymie: Chandavila pozostała tak prosta, jak 50 czy 60 lat temu. Jest to miejsce modlitwy, miejsce, w którym człowiek czuje się swobodnie, bez względu na to, jak jest gorąco lub zimno. Niektórzy mówią, że panuje tu mikroklimat, ponieważ w Chandavila zawsze jest przyjemnie.

Każdy Piątek Boleści jest ważną datą w tym ekstremadurskim sanktuarium. Tego dnia wokół sanktuarium odmawiana jest droga krzyżowa, a wiele osób przybywa, aby skorzystać z sakramentu pojednania. W 2020 roku ówczesny arcybiskup Méridy Badajoz, Bp Celso Morga poprosił Stolicę Apostolską o przyznanie Roku Jubileuszowego dla Chandavili z okazji 75. rocznicy objawień, a następnie napisał list pasterski na temat nabożeństwa do Dziewicy. Rok święty, który został przyznany i który "pomógł wielu ludziom zbliżyć się do Pana", jak zauważa Mateo Blanco.

Jenaro Lázaro, rzeźbiarz zakochany w Matce Boskiej

Rzeźba Virgen de los Dolores, którą można zobaczyć w Chandavila, jest dziełem rzeźbiarza Jenaro Lázaro. Życie tego rzeźbiarza, który urodził się w Saragossie i który w młodości znał założyciela kościoła św. Opus Dei jest ściśle związana z Chandavilą. Jenaro usłyszał historię Chandavili od znajomych i w 1945 roku, wkrótce po objawieniach, odwiedził pustelnię. Był pod tak wielkim wrażeniem Chandavili, że przeniósł się tam. 

Stworzył wizerunek Virgen de los Dolores, który przewodniczy sanktuarium w Chandavila, promował budowę sanktuarium i założył szkołę-warsztat dla młodych ludzi z wioski. Kupił stary zamek, w którym założył swoje studio. Stamtąd codziennie udawał się do sanktuarium, odmawiając różaniec. "Bardzo kochał Dziewicę i Dziewica zabrała go 15 września, w dzień Virgen de los Dolores".

Przyszłość Chandavili

Z nulla osta Arcybiskup Mérida Badajoz ma nie tylko pozwolenie, ale także błogosławieństwo, aby promować nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej z Chandavila i szerzyć jej przesłanie.

Decyzja ta sprawiła, że miasto La Codosera w Estremaduranie i historia Virgen de los Dolores znalazły się na mapie. Mateo Blanco ma nadzieję, że Chandavila pozostanie tym, czym jest: "miejscem modlitwy, w którym ludzie spotykają Boga i Jego Najświętszą Matkę".

Inicjatywy

Lia Beltrami: "Pokój to ogród, który należy uprawiać każdego dnia".

Omnes przeprowadza wywiad z Lią Beltrami, założycielką ruchu "Women of Faith for Peace", wydarzenia, które ma na celu połączenie kobiet różnych wyznań w dialogu, aby pomóc w promowaniu pokoju na świecie.

Hernan Sergio Mora-31 sierpnia 2024-Czas czytania: 7 minuty

Lia Beltrami jest zwyciężczynią Wenecki Złoty Lew dla Pokoju 2017, reżyserka, pisarka, działaczka na rzecz praw człowieka i założycielka "Women of Faith for Peace", trzydniowego wydarzenia w Trydencie, mającego na celu zakwestionowanie sytuacji wojennych, w których żyją. Europa i świat.

Beltrami organizuje tę konferencję wspólnie ze Stowarzyszeniem Shemà, Emotions for Change, Lead Integrity, Międzynarodowym Centrum Pokoju między Narodami w Asyżu, przy wsparciu Fondazione Caritro.

W wywiadzie dla Omnes założyciel mówi: "Droga dialogu może być o wiele bardziej skuteczna wśród ludzi wiary. Jednak gdy religia jest instrumentalizowana do celów politycznych, staje się straszną bronią.

Jak powstało stowarzyszenie "Women of Faith for Peace"?

- W 1997 roku założyliśmy z mężem festiwal filmowy "Religion Today", który był swego rodzaju pierwszym festiwalem poświęconym dialogowi międzyreligijnemu. Rozpoczął się w Trydencie, potem w Bolonii, a następnie w Rzymie, a my mieliśmy miejsca wszędzie, był to festiwal pielgrzymkowy. W szczególności zatrzymaliśmy się na stałe w Jerozolimie, gdzie wyświetlaliśmy filmy o dialogu i prowadziliśmy pogłębione spotkania.

Po około dziesięciu latach zdałem sobie sprawę, że poprzez film nie byliśmy w stanie wystarczająco promować tych wartości pokoju. Chociaż zbudowaliśmy mosty, nawiązaliśmy kontakty, zbudowaliśmy bardzo dobre relacje, potrzebowaliśmy czegoś bardziej wyrazistego i tak, wraz z dystrybutorem filmowym z Jerozolimy, "Hedvą Goldschmidt", wpadłem na pomysł, aby rozpocząć ten projekt. grupa kobietprzywódców z pięciu różnych wspólnot religijnych w Ziemi Świętej.

Kiedy narodziła się pierwsza grupa?

- Pierwsza grupa ośmiu kobiet - ortodoksyjnych, ultraortodoksyjnych, katolickich, chrześcijańskich, druzyjskich i beduińskich - przybyła do Trydentu w 2010 r. na pierwsze warsztaty kohabitacji. W ciągu tych intensywnych dni te liderki zmieniły się z wrogów w siostry.

Dlaczego jest napisane "wrogowie"?

- Wrogów, bo na przykład palestyńska kobieta Faten Zenati, która po raz pierwszy stanęła obok ortodoksyjnego Żyda, powiedziała publicznie: "Pierwszego dnia była moim wrogiem, ponieważ była ortodoksyjnym Żydem i osadnikiem. Potem, dzień po dniu, stała się moją przyjaciółką, a następnie siostrą. Ostatniej nocy poprosiła mnie o dzielenie tego samego pokoju, aby mogła cieszyć się cennymi minutami przed snem".

Jak przekłada się to na praktykę?

- Mówi się o bardzo konkretnych projektach. Na przykład w mieście Lod, mieście o wysokim napięciu, Faten Zenati założył wraz z innymi Żydami pierwsze mieszane centrum społeczne dla wszystkich. Faten zmarł dwa lata temu, wciąż zbyt młody, a w dniu jego śmierci prezydent Izraela Herzog przyszedł do domu, który był pełen Palestyńczyków. W tamtym czasie był to ważny krok. Dziś wszystko się zmieniło.

Ilu z nich należy dziś do tego ruchu?

- Następnie ruch rozprzestrzenia się nieco po całym świecie, jest to swobodny ruch inspiracji, nie ma liczby osób, które są jego częścią, ale staramy się być obecni w strefach konfliktu, próbując zainspirować kobiety z przeciwnych frakcji do wspólnego podążania ścieżką. Rozpoczęliśmy ścieżki w Kosowie, w Afryce Subsaharyjskiej, w Kolumbii, w Myanmarze.

Ale czy w przypadku Kolumbii było to związane z konfliktem partyzanckim?

- W Kolumbii wsparliśmy Natalię Herrerę w organizacji festiwalu filmowego kobiet z gór. Były tam kobiety z różnych regionów, ale także z konfliktów wewnętrznych, nie tylko politycznych, ale także między różnymi frakcjami, aby zjednoczyć ludzi, którzy chcą żyć w pokoju.

Widzę w nazwie waszego stowarzyszenia, że nie jesteście tylko kobietami, ale kobietami wiary....

- Kobiety wiary, ponieważ bycie kobietą oznacza uczestniczenie w stworzeniu; są to kobiety, które generują życie ze wszystkich punktów widzenia, które uczą swoje dzieci słów życia. I wiary, ponieważ żyjemy nią poprzez przynależność do różnych wspólnot religijnych. Jest to ważne, ponieważ droga dialogu znajduje podatny grunt w ludziach wiary. Czujemy się zjednoczeni właśnie z powodu naszej wiary w Boga, ponieważ dialog i pokój są promowane we wszystkich religiach. Droga dialogu może być bardzo skuteczna wśród ludzi wiary.

Z drugiej strony, marksizm i inni twierdzą, że religie są motorem wojny...

- Kiedy religia jest instrumentalizowana do celów politycznych, staje się straszliwą bronią. Wręcz przeciwnie, jeśli wiara jest głęboko przeżywana w samej religii, w jej prawdzie, może prowadzić tylko do braterstwa.

Teraz zadam bezczelne pytanie: dziś mamy wojnę w Ukrainie i Rosji, a potem brakuje słów, by mówić o sytuacji między Palestyną a Izraelem. Można powiedzieć, że to zniechęcające widzieć, że to, co zasiane, nie przynosi owoców. ....

- Po pandemii wszyscy spotkaliśmy się dwa lata temu na pogrzebie Faten Zenati, latem pełnym prób dialogu na Bliskim Wschodzie. Nagle poczuliśmy się zniszczeni przez te dwie wojny, wraz ze wszystkimi innymi. Myśleliśmy o zatrzymaniu się w obliczu horroru, ale potem zdecydowaliśmy się zacząć od nowa z nowym spotkaniem. Zdaliśmy sobie sprawę, że w momencie największego zniechęcenia musieliśmy zdobyć się na rewolucyjną odwagę, by nie tylko mówić o pokoju, ale żyć pokojem. Papież Franciszek był jednym z niewielu głosów potępiających wojnę we wszystkich jej formach.

Uważamy więc, że jest to właśnie czas, aby wznowić ścieżkę pokoju, ożywić serca kobiet na pierwszej linii frontu, nawet jeśli wiemy, że jest to bardzo trudne.

Wyjaśnia, że to bardzo trudny czas.

- Podam konkretny przykład: jedna z palestyńskich sufickich kobiet w Strefie Gazy straciła 21 bliskich członków rodziny podczas bombardowania szpitala. Z drugiej strony, nasza żydowska ortodoksyjna dystrybutorka filmowa straciła jednego ze swoich reżyserów i dwóch wnuków pierwszego dnia. Od czego zacząć w przypadku tych kobiet, które zawsze były bardzo odważne? Jak utkać sieć pokoju?

Podczas tych miesięcy ciężkiej pracy, słowem, które rezonowało najbardziej był strach. Żyją w terrorze, w strachu. Jedyne, co możemy zrobić, to sprawić, by te kobiety poczuły, że nie są same, że jesteśmy zjednoczeni i że jesteśmy razem.

Jak wyjść z tej sytuacji?

- Z jednej strony dyplomacja musi zacząć się od nowa z prawdziwymi intencjami, do czego wzywa papież Franciszek, na drodze poważnego dialogu i rozbrojenia. Ale to nie wystarczy. Jeśli spojrzeć trochę na świat komunikacji lub słuchania ludzi mówiących, .... Jeszcze cztery lub pięć lat temu trudno było mówić o konflikcie, a słowo pokój było silniejsze, ludzie mówili o dialogu... Dziś, słuchając mediów lub przemówień, jest prawie oczywiste, że musi to być wojna, innymi słowy, wracamy do pierwszej połowy ubiegłego wieku, kiedy wojna była nadal proponowana jako jedyne rozwiązanie.

W przypadku Palestyny i innych jest to bardzo jasne. Ale czy w przypadku Ukrainy byłby jakiś niuans?

- W kwestii pokoju nie ma miejsca na niuanse. Musimy domagać się pokoju, paktu, który będzie respektowany przez strony. I nie możemy zamykać drzwi przed tymi, którzy przychodzą z drugiej strony. Uważam, że konieczne jest wsparcie wszystkich "ludzi pokoju", gdziekolwiek się znajdują, aby zrobić wszystko, co w ich mocy, zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Każdy z nas może zrobić coś, choćby najmniejszego.

Od czego zacząć?

- Musimy mieć odwagę, aby to zlikwidować, w przeciwnym razie dyplomacja nie będzie w stanie ponownie ruszyć z miejsca. Z drugiej strony jestem głęboko przekonany, że musimy zburzyć te mury w społeczeństwie obywatelskim. Chodzi mi o to, że społeczeństwo obywatelskie musi być zjednoczone. Nie można powiedzieć: "nie bierzesz udziału w konkursie, ponieważ pochodzisz z narodu, który zaatakował inny kraj". Nie, ludzie w społeczeństwie obywatelskim muszą być silni, aby głos dialogu był słyszalny, aby głos pokoju był słyszalny. Tak więc im więcej możemy współpracować z ludźmi ze wszystkich frakcji, tym większą mamy szansę na wygenerowanie ruchów sprzeciwiających się wojnie.

Musimy również pracować w nas samych, z wielkim zaangażowaniem, aby przezwyciężyć przemoc, która czai się w uprzedzeniach, w naszych myślach, w naszym zamkniętym umyśle. Pokój zaczyna się w naszych sercach, ale potem musi być promowany wszędzie i zawsze.

Pokój to ogród, który należy uprawiać i pielęgnować każdego dnia.

Wiem, że pracujesz również z młodymi ludźmi.

- W tym roku 25 młodych ludzi w wieku od 16 do 26 lat weźmie udział w wydarzeniu i szkoleniu na temat dialogu i pokoju, a ci młodzi ludzie będą współpracować z "Women of Faith for Peace", aby stymulować i dawać początek nowym falom młodych głosów. Jest to naturalne, ponieważ jest wielu zmotywowanych młodych ludzi, którzy wykraczają poza populistyczne fale i naprawdę szukają innych ścieżek. Musimy iść z tymi młodymi ludźmi, dać im przestrzeń i wysłuchać ich opinii i pomysłów. Dlatego dni PINE będą bardzo ważne.

Na płaskowyżu Piné w Trydencie to nowe doświadczenie narodziło się w Casa Iride, promowanym przez Stowarzyszenie Shemà. W inauguracji, w lipcu, wziął udział Andrea Tornielli, który wygłosił wykład, a następnie odbyły się spotkania z choreografem faweli Marcosa Moury, Rodrigo Baimą, wykład biskupa Luigiego Bressana i koncert gitarzysty Carlosa Biondiniego. Przez całe lato odbywały się obozy dla najmłodszych i najstarszych, podczas których dyskutowano o emocjach i dialogu: wzięło w nich udział 2000 osób. Wszyscy młodzi ludzie są wolontariuszami i trenerami tego doświadczenia, które następnie przekażą ludziom w innych miejscach.

Członkinie "Kobiet Wiary dla Pokoju" z papieżem Franciszkiem

Więcej informacji na temat wydarzenia w Trydencie

Weźmie w nim udział czterdzieści osób z różnych pokoleń, ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży. Wśród międzynarodowych gości znajdą się: Azza Karam, założyciel Lead Integrity, członek zarządu Świątyni Zrozumienia i Parlamentu Religii Świata, Królewskiego Instytutu Studiów Międzywyznaniowych w Ammanie (Jordania), Komitetu Doradczego Sekretarza Generalnego ONZ ds. Multilateralizmu. Caterina Costa Przewodnicząca Międzynarodowego Centrum Pokoju między Narodami w Asyżu. Cristiane Murray Brazylijska dziennikarka, zastępca dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej.

Ponadto w wydarzeniu wezmą udział: Daria Schlifstein, żydowska artystka i filmowiec. Deana Walker Herrera, kubańsko-amerykańska menedżerka projektów społecznych. Kamal Layachi, imam w islamskich wspólnotach Wenecji Euganejskiej. Lara Mattivi, psycholog, współzałożycielka Stowarzyszenia Shema'. Lia Beltrami, reżyserka, wykładowczyni, założycielka Women of Faith for Peace i Religion Today Film Festival. Monsignor Luigi Bressan, w służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej w różnych krajach i instytucjach międzynarodowych (ONZ i Europa) do 1999 roku. Następnie przez 17 lat arcybiskup Trydentu, a od 2016 r. odpowiedzialny za CEI za pielgrzymki i międzynarodowy wolontariat. Autor książek na temat dialogu międzyreligijnego, historii i stosunków międzynarodowych.

Maria Lia Zervino, argentyńska konsekrowana kobieta, konsultantka Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego Marianna Beltrami, pisarka, filmowiec i muzyk Emotions to Generate Change, absolwentka Warwick i Oxfordu w zakresie stosunków międzynarodowych i filozofii środowiska Marina Khabarova, międzynarodowa producentka filmowa, oddana dialogowi i promowaniu wartości pokojowych Natalia Soboleva, dyrektor biznesowy w Szwajcarii, zaangażowana w zrównoważony rozwój, prezes Monaco Charity. Nancy Falcon jest zaangażowana w dialog międzyreligijny, budowanie pokoju i edukację młodzieży. Ukończyła nauki polityczne ze specjalizacją w filozofii i studiach islamskich. Nuha Farran, międzynarodowa prawniczka i obrończyni praw człowieka z Jerozolimy, współzałożycielka "Women of Faith for Peace".

Wydarzenie jest organizowane przez Women of Faith for Peace, Associazione Shema, Emotions to Generate Change, Lead Integrity i Assisi International Centre for Peace among Peoples, przy wsparciu Fondazione Caritro.

AutorHernan Sergio Mora

Więcej
Watykan

Papież chce, by katolicy słuchali "krzyku ziemi".

W swojej intencji modlitewnej na wrzesień papież Franciszek chce, aby katolicy słuchali "krzyku ziemi" i towarzyszyli tym, którzy cierpią z powodu katastrof ekologicznych.

Paloma López Campos-30 sierpnia 2024-Czas czytania: < 1 minuta

Zbiegające się z "Czas tworzenia"Papież Franciszek prosi, aby we wrześniu katolicy starali się wsłuchiwać "sercem w wołanie Ziemi".

Ojciec Święty pragnie również towarzyszyć modlitwą "ofiarom katastrof ekologicznych i kryzysu klimatycznego". Prosi również wierzących o osobiste zobowiązanie do "troski o świat, w którym żyjemy".

Świat, mówi Papież w swoim przesłaniu, "ma gorączkę. I jest chory, jak każdy chory". Ale znaczenie świadomości nie dotyczy tylko środowiska. Franciszek wyjaśnia, że tymi, którzy najbardziej cierpią z powodu katastrof ekologicznych "są ubodzy, ci, którzy są zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu powodzi, fal upałów lub susz".

W tym samym duchu papież wskazuje, że "radzenie sobie z kryzysami środowiskowymi spowodowanymi przez człowieka, takimi jak zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie lub utrata różnorodności biologicznej, wymaga nie tylko odpowiedzi ekologicznych, ale także społecznych, ekonomicznych i politycznych".

Dlatego Ojciec Święty zachęca do zaangażowania "w walkę z ubóstwem i ochronę przyrody, zmieniając nasze osobiste nawyki i nawyki naszej społeczności".

Papież zachęca do nadziei

Papieska intencja na wrzesień jest ściśle związana z "Czasem Stworzenia", który rozpoczyna się pierwszego dnia miesiąca, a zakończy 4 października. Na ten okres Biskup Rzymu wybrał jako swój temat "Nadzieja i działanie ze Stworzeniem".

Tym hasłem papież chce podnieść świadomość, że można przygotować lepszą przyszłość dla następnych pokoleń. Z drugiej strony jest to dobry precedens dla Jubileuszowego Roku Nadziei, który rozpocznie się 24 grudnia 2024 roku.

Edukacja

Carmen Fuente: "Wierzymy w edukację skoncentrowaną na towarzyszącym jej poszukiwaniu prawdy".

Rektor Uniwersytetu Villanueva przyjmuje Omnes tuż po ukończeniu pierwszej klasy absolwentów tego uniwersytetu i mając na uwadze rozpoczęcie studiów fizjoterapeutycznych i pielęgniarskich, które zaczną być oferowane w roku akademickim, który rozpocznie się za kilka dni.

Maria José Atienza-30 sierpnia 2024-Czas czytania: 7 minuty

W styczniu ubiegłego roku Carmen Fuente Cobo objęła stanowisko rektora Uniwersytetu Villanueva. Posiada bogate doświadczenie w sektorze audiowizualnym i telekomunikacyjnym, a także w nauczaniu uniwersyteckim. Ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Nawarry i uzyskała tytuł doktora na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, gdzie była również wykładowcą. Była stypendystką programów FPU (MEC), Fleming (British Council) i Fundación del Amo, a także odbyła pobyty badawcze w The European Institute for the Media w Manchesterze oraz w School of Communication na California State University. Studiowała również General Management Programme (PDG) na IESE.

Fuente Cobo podkreśla inspirujące zasady, które dały początek temu, co jest dzisiaj Uniwersytet Villanueva i podkreśla "spersonalizowaną edukację, która uwzględnia wyjątkowość każdego studenta i dąży do jego ogólnego rozwoju jako osoby, a nie tylko do szkolenia zawodowego i zawodowego", co jest znakiem rozpoznawczym Uniwersytetu Villanueva.

Od momentu powstania Villanueva przechodziła przez różne etapy. Jak oceniasz rozwój centrum uniwersyteckiego?

Chciałbym przypomnieć, że za naszą obecnością jako Uniwersytetu Villanueva kryje się ponad 40-letnia historia poświęcenia się edukacji uniwersyteckiej. Podkreślam również, że źródłem tego, czym jesteśmy, jest prawdziwe i niezwykłe powołanie do edukacji i jej zdolność do przekształcania życia ludzi i całego społeczeństwa. Powołanie, które nosi specyficzną nazwę Tomás AlviraZałożyciel w 1979 roku Fomento Teacher Training College, które jest początkiem dzisiejszego Uniwersytetu. Villanueva.

W 1998 r. utworzono drugi ośrodek stowarzyszony z Uniwersytetem Complutense, Centro Universitario Villanueva, ze stopniami naukowymi w biznesie, komunikacji i prawie, do których później dodano psychologię. Do 2020 r. oba ośrodki stowarzyszone funkcjonowały jako "inny sposób bycia Complutense", jak ogłosiliśmy w naszej komunikacji korporacyjnej. Innymi słowy, w tym długim okresie czterech dekad przynależności do UCM założyliśmy, że ta przynależność pozwoliła nam być prawdziwą instytucją uniwersytecką, w której klasyczne misje każdego uniwersytetu - generowanie wiedzy poprzez badania, przekazywanie wiedzy poprzez nauczanie i przekazywanie wiedzy społeczeństwu - mogą być rozwijane, tak jak na naszym uniwersytecie referencyjnym, ale z naszym własnym znakiem rozpoznawczym.

Tym wyróżnikiem było i nadal będzie nasze skupienie się na uczniu i spersonalizowanej edukacji, która uwzględnia wyjątkowość każdego ucznia i dąży do jego ogólnego rozwoju jako osoby, a nie tylko szkolenia zawodowego i zawodowego.

W 2018 r. rozpoczęliśmy procedurę przekształcenia w uczelnię niepubliczną. Powody ubiegania się o to odłączenie były trojakie: posiadanie pełnej autonomii w projektowaniu planów studiów, uruchomienie studiów doktoranckich oraz zajęcie się wysokimi kosztami rekrutacji, które sprawiły, że przyszłe projekty rozwoju stały się niewykonalne. Zostaliśmy zatwierdzeni jako uczelnia prywatna w 2020 r., w którym rozpoczęliśmy wszystkie planowane kierunki studiów. Kilka tygodni temu świętowaliśmy ceremonię ukończenia pierwszej klasy studentów Uniwersytetu Villanueva.

Od teraz rozpoczyna się etap konsolidacji i wzrostu jako uniwersytet z pełną autonomią w rozwijaniu swojego projektu. Chcemy być uniwersytetem odniesienia, a aby to osiągnąć, nie możemy zapomnieć, skąd pochodzimy i czego nauczyliśmy się po drodze.

Jak definiujesz Villanueva, co odróżnia ją od innych ośrodków uniwersyteckich, czy istnieje "typowy student uniwersytetu" w Villanueva, czy też nie wierzysz w etykiety?

-Nie wierzę w etykiety, ale mam nadzieję, że ludzie wyjdą z naszego uniwersytetu z własnym pozytywnym sposobem radzenia sobie ze swoją rolą w społeczeństwie, z byciem w świecie.

Rozumiemy misję Uniwersytetu w jego klasycznym znaczeniu, jako instytucji, w której ci, którzy poszukują prawdy poprzez studia, żyją razem, co wymaga kształcenia postaw (otwartość, ciekawość...), nawyków intelektualnych (rygor, precyzja...) i nawyków moralnych (wysiłek, szczerość...). Aby to osiągnąć, opracowaliśmy globalny program o nazwie IMPRONTA Obejmuje to szereg konkretnych programów, które stopniowo wdrażamy.

Rezultatem tego wysiłku nie powinien być "typowy student uniwersytetu", ponieważ każda osoba jest wyjątkowa, ale raczej studenci uniwersytetu charakteryzujący się dwiema podstawowymi cechami.

Przede wszystkim chcemy, aby nasi studenci byli ludźmi, którzy znają otaczającą ich rzeczywistość, potrafią ją interpretować i docierać do jej sedna, aby ją ulepszać.

Możesz poprawić tylko to, co wiesz. W tym celu wprowadziliśmy dwa zestawy narzędzi. Z jednej strony, program CORE w zakresie sztuk wyzwolonych i nauk ścisłych, który uzupełnia program nauczania o przedmioty skoncentrowane na rozwijaniu intelektualnej otwartości naszych studentów na wszystko, co ich otacza: rzeczywistość społeczną i polityczną, wielkie pytania nauki, wiedzę estetyczną, refleksję nad samym człowiekiem....

Z drugiej strony, rozwój umiejętności dokonywania krytycznych ocen i analizowania tego, co jest obserwowane, jest promowany za pomocą aktywnych metodologii, stopniowo wdrażanych we wszystkich programach studiów i uzupełnianych działaniami szkoleniowymi opracowanymi w sposób przekrojowy, które mają na celu wzmocnienie i wzmocnienie konkretnych umiejętności: sztuki pisania, wystąpień publicznych, pracy zespołowej, umiejętności przywódczych itp.

Drugą cechą, która, mamy nadzieję, będzie charakteryzować studentów opuszczających naszą uczelnię, jest to, że będą oni ludźmi zdolnymi do podejmowania odpowiedzialnych decyzji w sferze zawodowej i społecznej w służbie wspólnego dobra. Aby to osiągnąć, opieramy się na inicjatywach pedagogicznych, takich jak Metodologia Service Learning (SL)Celem jest rozwijanie zdolności studentów do łączenia wiedzy zawodowej i akademickiej z dbałością o potrzeby społeczne, uświadamianie im praktyk społecznych w dziedzinie pracy socjalnej oraz rozwijanie ich zdolności do pracy w dziedzinie pracy socjalnej. pro bono.

Villanueva ma niezaprzeczalnie chrześcijański charakter. Jak przekłada się to na codzienne życie, na życie akademickie, na twoją koncepcję nauczania i treści?

Inspirowane chrześcijaństwem uniwersytety pracują nad pogłębieniem naszej tożsamości, aby dostarczać odpowiedzi, których ludzie i świat potrzebują dzisiaj.

To, kim jesteśmy i co robimy, ma bezpośredni związek z tym, jak rozumiemy istotę ludzką, jak konkretna idea osoby - wyraźnie chrześcijańska koncepcja - jest przenoszona na pole edukacji.

Ta idea osobowości zaczyna się przede wszystkim od pojęć prawdy i wolności. W naszym przypadku konkretne implikacje operacyjne są jasne.

Wierzymy w edukację skoncentrowaną na towarzyszącym, ale radykalnie wolnym poszukiwaniu prawdy. Przekłada się to na dwie zasady działania.

W nauczaniu pomagamy naszym uczniom zidentyfikować, sformułować i zaakceptować zasadnicze pytania (dotyczące nauki, którą studiują, społeczeństwa, w którym żyją, istoty ludzkiej, ich samych), ponieważ rozumiemy, że celem edukacji jest rozwój osoby, który może nastąpić tylko dzięki wolności, która dąży do prawdy i jest nią karmiona.

W dziedzinie badań oznacza to, że przedkładamy miłość do wiedzy i chęć poprawy społeczeństwa nad sukces akademicki, nie rezygnując z niego.

Druga oś obraca się wokół równej godności ludzi. Prowadzi nas to do pokornego podejścia do naszych zadań edukacyjnych i naszych relacji z innymi, przyjmowania naszych uczniów bez dyskryminacji i poszukiwania konwergencji z innymi ludźmi oraz podmiotami edukacyjnymi i badawczymi, które w taki czy inny sposób uczestniczą w tej samej "wspólnocie wartości".

Trzecia oś opiera się na zasadach współtworzenia i odpowiedzialności, które są nieodłącznym elementem chrześcijańskiej koncepcji pracy. Dla nas ma to również konkretne implikacje operacyjne: jesteśmy zobowiązani do dążenia do doskonałości we wszystkich naszych działaniach, świadomi znaczenia naszej pracy. Dążymy do doskonałości w czterech obszarach naszej działalności: nauczaniu, badaniach, administracji i zarządzaniu, opracowując procesy, polityki, programy i działania mające na celu ciągłe doskonalenie w każdym z nich.

Carmen Fuente przemawia do studentów podczas wydarzenia na Uniwersytecie Villanueva.

Żyjemy w czasach, które są czasami konwulsyjne w środowisku uniwersyteckim, zarówno z powodu niestabilności legislacyjnej w kwestiach edukacyjnych, jak i z powodu wtargnięcia skrajnych form myślenia na uniwersytet. Jak doświadczasz tych realiów z Villanueva?

-Prawdą jest, że ramy prawne generują niepewność, a przede wszystkim określają warunki rozwoju projektów uniwersyteckich, które czasami mogą wydawać się zbyt uciążliwe lub zbyt interwencjonistyczne. Na razie akceptujemy to środowisko jako ramy, w których musimy pracować, nie pozwalając, aby nas determinowało, o ile dążymy do wyższych i bardziej ambitnych standardów niż te ustanowione przez szereg ustaw, dekretów i rozporządzeń wykonawczych, którym podlegamy.

Prawdą jest również, że polaryzacja i ideologizacja stanowią zagrożenie dla uniwersytetów na całym świecie. Wierzę, że jest to ryzyko o nieprzewidywalnej głębokości, które zagraża samej istocie uniwersytetu i jestem przekonany, że można je przezwyciężyć.

Villanueva zamierza wejść na pole edukacji bio-zdrowotnej z dyplomami fizjoterapii i pielęgniarstwa, jakie są wyzwania związane z tą nową linią szkolnictwa wyższego?

-Dla Villanova University uruchomienie tych stopni w dziedzinie nauk o zdrowiu jest transcendentalnym krokiem, nie tylko dlatego, że prowadzi nas do rozwoju stopni inspirowanych w dziedzinie nauk o zdrowiu, ale także dlatego, że jest to ważny krok w kierunku rozwoju nowego rodzaju stopnia w dziedzinie nauk o zdrowiu. humanizacja opiekiale także dlatego, że stanowi jakościowy skok w kierunku naszej konfiguracji jako globalnego uniwersytetu.

Ta humanizacja opieki lub teoria opieki była podstawą projektowania programów nauczania tych nowych stopni. Badania naukowe pokazują, że humanizacja opieki przynosi większe korzyści zdrowotne: towarzyszenie jest częścią procesu i pomaga osiągnąć bardziej efektywny powrót do zdrowia. Jest to istotne, ponieważ towarzyszenie, w tym przypadku studentom, było znakiem rozpoznawczym Villanueva od samego początku; to tylko jedna z osi nowych stopni, to naturalny spadek naszej tożsamości.

W ten sposób stawiamy czoła temu wyzwaniu, broniąc stanowiska, które kładzie nacisk na humanitarne traktowanie, co znacznie poprawia każdą decyzję terapeutyczną, opartą na najbardziej odpowiednich kryteriach naukowych. W dużej mierze jest to powrót do pielęgniarstwa rozumianego w najbardziej tradycyjny sposób, który jest "przy łóżku pacjenta"; który rozwija się w tym samym tempie, co postęp naukowy, ale który nie zapomina, że pacjent musi być na czele całego procesu.

Wyzwanie to oznaczało również, w krótszej perspektywie, utworzenie nowego kampusu w Pozuelo. Obiekty te obejmują Centrum Symulacji, które zawiera najnowocześniejszy sprzęt, a wszystkie użyte materiały będą przeznaczone do użytku klinicznego, co ułatwi odtworzenie środowisk o wysokiej wierności. Staże będą zajmować od 25 do 40% obciążenia kursowego.

Więcej
Świat

Kenny Ang: "Podróż papieża symbolizuje moment duchowej odnowy dla indonezyjskich katolików".

Papież Franciszek będzie w Indonezji w dniach 3-6 września 2024 roku. Katolicy w tym kraju z niecierpliwością czekają na tę wizytę, o czym świadczy wywiad z Kennym Angiem, który mówi, że papież jest "głęboko wpływową postacią dla katolików w Indonezji".

Paloma López Campos-29 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Podróż papieża Franciszka do różnych krajów Azji i Oceanii jest ważnym wydarzeniem dla katolików. Co więcej, fakt, że niektóre z tych regionów zamieszkiwane są w większości przez wyznawców innych religii, czyni tę okazję jeszcze bardziej wyjątkową.

Tak właśnie czuje się Kenny Ang, ksiądz z Indonezji, który obecnie mieszka w kolegium kapłańskim Altomonte (Rzym) i który ukończył studia dzięki stypendium Fundacji CARF. W wywiadzie dla Omnes wyjaśnia kontekst, w jakim żyją katolicy w jego kraju, geograficzne oddalenie, ale duchową bliskość z papieżem Franciszkiem i wpływ, jaki wizyta papieża ma na wiarę wspólnot.

Jaka jest sytuacja katolików w Indonezji?

-Indonezja, z populacją około 275 milionów, jest domem dla ponad 8 milionów katolików, czyli około 3,% populacji. To więcej niż populacja katolików w takich krajach jak Irlandia, Norwegia i kilka krajów Ameryki Środkowej i Południowej, takich jak Urugwaj i Kostaryka.

Chociaż stanowią mniejszość, to Indonezyjscy katolicy są szeroko rozpowszechnione w różnych regionach i aktywnie angażują się w działalność społeczną, edukacyjną i charytatywną, wzbogacając kulturową i społeczną tkankę narodu. 

Jednak, podobnie jak inne mniejszości religijne, katolicy napotykają sporadyczne wyzwania, takie jak lokalne napięcia lub incydenty bezpieczeństwa wpływające na ich społeczności. 

Na stronie atak Ostatni atak na kościół katolicki w Indonezji miał miejsce w 2021 r., co podkreśla regularne obawy o bezpieczeństwo mniejszości religijnych.

Jednak Indonezja konstytucyjnie stoi na straży wolności religijnej, co pozwala katolikom i innym grupom religijnym otwarcie praktykować swoją wiarę i przyczyniać się do zróżnicowanego składu indonezyjskiego społeczeństwa.

Czy papież jest odległą postacią dla wiernych w tym kraju z powodu kilometrów, które dzielą ich od Rzymu?

-Pomimo fizycznej odległości dzielącej Watykan od Indonezji, wierni w tym kraju nie postrzegają papieża Franciszka jako odległej postaci. Nowoczesne technologie komunikacyjne, takie jak telewizja, internet i media społecznościowe, skutecznie niwelują ten dystans geograficzny, umożliwiając indonezyjskim katolikom utrzymywanie bliskiego kontaktu z papieżem i jego naukami.

Ponadto wizyty duszpasterskie papieża w różnych krajach, w tym w Indonezji, służą pogłębieniu tej więzi, zapewniając bezpośrednie możliwości interakcji. Ogólnie rzecz biorąc, pomimo znacznej fizycznej odległości, papież Franciszek pozostaje głęboko wpływową postacią dla indonezyjskich katolików.

Jak ważna dla katolików jest wrześniowa podróż papieża?

-Dwaj poprzedni papieże, obaj później kanonizowani jako święci, odwiedzili Indonezję: św. Paweł VI w 1970 r. i św. Jan Paweł II w 1989 r.

Oficjalne logo zbliżającej się wizyty papieża Franciszka we wrześniu 2024 r. przedstawia papieża z ręką uniesioną w geście błogosławieństwa, na tle złotego Garudy, orła czczonego w kulturze indonezyjskiej, przedstawionego w tradycyjnym stylu batiku. 

Logo zawiera mapę Indonezji pokazującą różnorodność archipelagu, charakteryzującą się licznymi grupami etnicznymi, językami, kulturami i tradycjami religijnymi. Podróży apostolskiej przyświeca motto "Wiara - Braterstwo - Współczucie".

Mając to na uwadze, nadchodząca papieska podróż do Indonezji ma głębokie znaczenie dla katolików w tym kraju na kilka sposobów:

1. Wizyta ta stanowiłaby integralną część papieskiej misji krzewienia wiary i jedności w Kościele powszechnym, napędzanej szczerym podziwem dla narodu indonezyjskiego, niezależnie od jego przynależności religijnej (zob. Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. na stadionie w Indonezji). Istora Senayan w Dżakarcie, Indonezja, 9 października 1989 r.).

2. ich obecność miałaby na celu inspirowanie i wspieranie indonezyjskich biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich katolików, odnawiając ich zaangażowanie w szerzenie Ewangelii i wzmacniając ich rolę w pluralistycznym społeczeństwie.

3. Uznając fundamentalną rolę katolików świeckich, Papież poprosi ich, aby potwierdzili swoje zaangażowanie w promowanie życia rodzinnego, służbę pokrzywdzonym i przyczynianie się do rozwoju narodowego i pokoju (zob. Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. na stadionie w Rzymie). Istora Senayan w Dżakarcie, Indonezja, 9 października 1989 r.).

4. Ogólnie rzecz biorąc, wizyta papieża zapowiada się jako głęboko duchowa i radosna okazja dla Kościoła w Indonezji, umożliwiając miejscowym katolikom potwierdzenie ich wiary w Chrystusa i ich podwójnej tożsamości jako w pełni katolickiej i w pełni indonezyjskiej (zob. Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy Świętej na stadionie "Istora Senayan" w Dżakarcie, Indonezja, 9 października 1989 r.).

Duszpasterska troska papieża o Kościół w Indonezji i jego szacunek dla ludzi wszystkich wyznań w tym kraju podkreślają znaczenie tej wizyty. Kontynuując dziedzictwo, które rozpoczęło się od wizyty papieża Pawła VI w 1970 roku, podróż papieża Franciszka symbolizuje znaczący moment duchowej odnowy dla indonezyjskich katolików, wzmacniając ich rolę w szerzeniu Ewangelii w ich narodzie i wspierając ich jako grupę mniejszościową w zróżnicowanym i pluralistycznym społeczeństwie.

Kultura zapobiegania

Coraz częściej spotyka się ludzi, którzy normalizują używanie narkotyków i alkoholu do celów rekreacyjnych. Sytuacja ta wymaga nie tylko edukacji i podnoszenia świadomości, ale także przewidywania nadużywania substancji poprzez promowanie kultury zapobiegania.

29 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Cała rodzina López G. spotkała się po długim czasie, aby spędzić razem czas, łącząc braci, kuzynów, wujków, ciotki, wujków i dziadków. Ze smutkiem podzielili się rzeczywistością, która nas przerasta: 6 młodych ludzi w rodzinie, w tym kuzyni, było już w zaawansowanym stadium uzależnienia od narkotyków. narkotyki i alkohol. Komentarze wyrażały, w zawoalowany sposób, rodzaj poddania się zjawisku: "młodość jest stracona, nic więcej nie możemy zrobić, próbowaliśmy już wszystkiego, przyjaciele mają większy wpływ niż rodzice i rodzeństwo" itp.

Kościół jest świadomy tego problemu i, choć w niewystarczającym stopniu, od dłuższego czasu skutecznie działa w koordynacji z instytucjami medycznymi, prawnymi i specjalistycznymi. 

Papież Franciszek poprosił nas niedawno, abyśmy nie poddawali się temu zjawisku i walczyli w skoordynowany sposób, aby zwalczyć to zło: ciężko pracuje się nad uzdrowieniem, ale znacznie więcej trzeba zainwestować w zapobieganie, ostrzegł. 

Kilka lat temu Dykasteria ds. Służby Integralnego Rozwoju Człowieka zorganizowała międzynarodową konferencję zatytułowaną "Narkotyki i uzależnienia przeszkodą dla integralnego rozwoju człowieka". Arcybiskup Pietro Parolin stwierdził na niej, że zjawisko uzależnień, które przez dziesięciolecia było określane jako globalny stan wyjątkowy, dziś jawi się jako pandemia o wielu i zmieniających się aspektach.

Brak wartości ma szczególny wpływ na młodych ludzi, którzy nie mogąc znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania o sens życia, sięgają po narkotyki, Internet czy hazard, otrzymując w zamian fragmenty ulotnych przyjemności zamiast tęsknoty za wolnością i prawdziwym szczęściem.

W 16 stanach w Stanach Zjednoczonych i innych krajach ludzie zdecydowali się na przykład "zalegalizować" używanie marihuany. Wokół jej akceptacji zbudowano cały wyrafinowany świat i sprzedaje się ideę, że jej rekreacyjne użycie jest nieszkodliwe.

Jednak eksperci, tacy jak Nora Volkov, dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu ds.NIDA) stwierdzają, że chociaż nie wszyscy użytkownicy rozwiną uzależnienie, wiadomo, że 98 % użytkowników heroiny zaczęło używać konopi indyjskich. Stwierdzają oni ponadto, że koincydencja trzech czynników wykładniczo zwiększa ryzyko zachorowania na choroby takie jak schizofrenia i inne rodzaje psychozy. Czynniki te to: regularność używania, wczesny wiek rozpoczęcia (15 lat) i wysoki poziom HTC (psychoaktywnego składnika marihuany).

Z drugiej strony wiadomo, że legalny biznes marihuany generuje 280 milionów dolarów podatków w samym stanie Kolorado, więcej niż te generowane przez sprzedaż alkoholu i tytoniu razem wziętych, co jest bardzo dobrym wynikiem! Ciekawe jest jednak to, że zgodnie z prawem to, co wpływa w tym obszarze, jest specjalnie przeznaczane na system opieki zdrowotnej i usługi dla osób uzależnionych od narkotyków. Od czasu legalizacji w tych stanach odnotowano wzrost liczby samobójstw, przemocy domowej, hospitalizacji i zgonów związanych z narkotykami.

Oczywiście, produkcja, sprzedaż i dystrybucja narkotyków to bardzo udany biznes, ale czy musimy bogacić się kosztem tak wielkiego bólu? Czy będąc kreatywnymi, moglibyśmy tworzyć biznesy, które przyczyniają się do wspólnego dobra? Czy nie byłoby znacznie lepiej przeznaczyć zasoby na zapobieganie? Wydaje się to utopijne, ale zależy od sumy woli! 

Peter Turkson: Jesteśmy powołani do troski o siebie nawzajem, dlatego "ważne jest, aby promować kulturę solidarności i pomocniczości zorientowaną na dobro wspólne; kulturę, która sprzeciwia się egoizmowi oraz logice utylitarnej i ekonomicznej, a zamiast tego dociera do innych, aby ich wysłuchać, na drodze spotkania i relacji z naszym bliźnim, zwłaszcza gdy jest on bardziej bezbronny i kruchy, jak ma to miejsce w przypadku osób nadużywających narkotyków".

Papież Franciszek wymienił kilka skutecznych działań na rzecz powrotu do zdrowia, takich jak grupy zwane "wieczernikami", w których króluje Chrystus, a życie wspólnotowe i dobre nawyki uzdrawiają i odbudowują życie. Zaproponował również pewne rozwiązania prewencyjne: możliwości zatrudnienia, edukacja, sport, zdrowy tryb życia: to jest droga do zapobiegania narkomanii, powiedział. 

Jeśli widzimy, że zjawisko to nasila się w naszym otoczeniu, nie traćmy czujności - jest tak wiele do zrobienia!

Spokojnie rozważmy te zalecenia Papieża i zobowiążmy się do działania w dziedzinach, w których możemy to zrobić. Można wpływać na politykę, wprowadzając prawa sprzyjające prewencji; na edukację, prowadząc przemyślane kampanie promujące wartości i szczytne ideały; na rynku pracy, tworząc miejsca pracy dla młodych ludzi; w sporcie lub sztuce, promując turnieje, wystawy i konkursy, które motywują młodych ludzi do kreatywnego i zdrowego wykorzystania czasu; w rodzinie, żyjąc razem radośnie, unikając złych przykładów, ciesząc się naturą i siejąc kulturę i wiarę. 

Wszyscy jesteśmy powołani do życia z godnością umiłowanych dzieci Bożych, Jego oblicze jest w każdym z naszych braci i sióstr! Na miłość boską, pracujmy nad prewencją i ograniczmy używanie narkotyków i alkoholu do minimum.

Czytania niedzielne

Wewnętrzne oczyszczenie. 22 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania na 22. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-29 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Słusznie martwimy się o środowisko i coraz wyraźniej widzimy, jak złe jest zanieczyszczenie. Jest nie tylko samolubne, ale także niszczy tę piękną planetę, którą dał nam Bóg. 

Ale gdyby efekt wewnętrznych myśli mógł być widoczny, bylibyśmy bardzo ostrożni w tym, co myślimy, ponieważ są one jak duchowe zanieczyszczenia. Zanieczyszczają nasze duchowe środowisko, nasz umysł i naszą społeczność. 

Jezus naucza nas o tym w dzisiejszej Ewangelii, ostrzegając nas przed życiem w wierze opartym jedynie na rzeczach zewnętrznych. Jest to wielkie niebezpieczeństwo, na które mogą być narażeni zwłaszcza wierzący. 

Starożytni Żydzi skrupulatnie dbali o czystość rytualną. Nie troszczyli się tak bardzo o czystość duszy. Niektórzy dzisiejsi katolicy mogą skrupulatnie przestrzegać przepisów liturgicznych, ale patrzą z góry na innych z dumą, tak jak faryzeusz z przypowieści patrzył z góry na grzesznego poborcę podatkowego.

Nasz Pan wymienia szereg grzechów, które pochodzą z serca: "Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, złość, oszustwa, lubieżność, zazdrość, oszczerstwo, pycha, frywolność. Całe to zło pochodzi z wnętrza człowieka i czyni go nieczystym". 

Opierając się na naukach Chrystusa, Kościół rozróżnia grzechy wewnętrzne i zewnętrzne. Te ostatnie to czyny, które można zobaczyć lub usłyszeć, natomiast grzechy wewnętrzne to po prostu myśli. Myślimy o nich, ale nikt ich nie widzi poza Bogiem, który osądzi nas za każdą naszą myśl (por. Rz 2:16). Kiedy Bóg dał nam 10 przykazań, zakazał również grzechów wewnętrznych, które są objęte dwoma ostatnimi przykazaniami: "Nie pożądaj żony bliźniego swego" i "Nie pożądaj dóbr bliźniego swego". Te dwa przykazania zachęcają nas do kontrolowania naszych myśli. Zewnętrzne działania na nic się nie zdadzą, jeśli nasze serce jest zepsute: w rzeczywistości prowadzą one jedynie do hipokryzji, a tym samym do dalszego potępienia.

Kościół naucza, że pod wieloma względami grzechy wewnętrzne są bardziej niebezpieczne niż grzechy zewnętrzne, ponieważ są znacznie łatwiejsze do popełnienia i ponieważ, jeśli nie są kontrolowane, szybko prowadzą do grzesznych czynów.

Dlatego nasza wiara wymaga od nas, abyśmy starali się kontrolować nasze myśli, a nawet nasz wzrok. Jeśli patrzymy na rzeczy nieczyste lub patrzymy na innych jak na zwykłe ciała, wykorzystując ich w naszych myślach do przyjemności seksualnych, jest to jak moralne zanieczyszczenie. Skażamy nasze serce. To samo jest prawdą, jeśli pozwalamy sobie myśleć negatywnie o innych.

Homilia na temat czytań z 22. Niedzieli Zwykłej (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Watykan

"Odpychanie migrantów w sumieniu jest grzechem ciężkim", mówi papież

W święto św. Augustyna papież Franciszek jeszcze ostrzej niż zwykle potępił "złą kulturę obojętności i odrzucania" migrantów, nazywając "ciężkim grzechem" "świadome odpychanie migrantów". Wezwał do "rozszerzenia bezpiecznych i legalnych dróg dostępu" dla nich.

Francisco Otamendi-28 września 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Papież przeprowadził w katecheza Parlament Europejski zrobi w środę przerwę, aby pilnie zastanowić się nad trudną sytuacją migrantów, "bardzo poważnym kryzysem humanitarnym", w którym migranci umierają na morzach i pustyniach, które stały się "cmentarzami", w kontekście kultury obojętności i odrzucania.

"Dzisiaj, odkładając zwykłą katechezę, chciałbym zatrzymać się z wami, aby pomyśleć o ludziach, którzy - także w tej chwili - przemierzają morza i pustynie, aby dotrzeć do ziemi, na której mogą żyć w pokoju i bezpieczeństwie", rozpoczął dramatyczną refleksję papież, w której poprosił o modlitwę wszystkich i zjednoczenie "naszych serc i naszych sił, aby morza i pustynie nie były cmentarzami, ale przestrzeniami, w których Bóg może otworzyć drogi wolności i braterstwa". 

"Bezpieczne i legalne drogi dostępu".

"Bracia i siostry, co do jednego wszyscy możemy się zgodzić: co do tych śmiercionośnych mórz i pustyń, migranci dziś nie powinno tam być. Ale nie osiągniemy tego poprzez bardziej restrykcyjne prawa, nie poprzez militaryzację granic, nie poprzez odrzucenie", potępił Ojciec Święty.

"Wręcz przeciwnie, osiągniemy to poprzez rozszerzenie bezpiecznych i legalnych dróg dostępu dla migrantów, poprzez ułatwienie schronienia dla osób uciekających przed wojną, przemocą, prześladowaniami i różnymi klęskami żywiołowymi; osiągniemy to poprzez promowanie wszelkimi środkami globalnego zarządzania migracją opartego na sprawiedliwości, braterstwie i solidarności. A także poprzez połączenie sił w walce z handlem ludźmi, aby powstrzymać przestępców, którzy bezlitośnie czerpią zyski z nieszczęścia innych".

"Morze i pustynia: te dwa słowa pojawiają się w wielu świadectwach, które otrzymuję, zarówno od migrantów, jak i od ludzi, którzy są zaangażowani w ich ratowanie. Kiedy mówię "morze" w kontekście migracji, mam również na myśli ocean, jezioro, rzekę, wszystkie zdradzieckie zbiorniki wodne, przez które tak wielu braci i sióstr z całego świata jest zmuszonych przepłynąć, aby dotrzeć do celu", kontynuował.

"Odpychanie migrantów to ciężki grzech".

A "pustynia" to nie tylko piasek i wydmy czy skały, "ale także wszystkie te niedostępne i niebezpieczne terytoria, takie jak lasy, dżungle, stepy, po których migranci wędrują samotnie, pozostawieni samym sobie. Dzisiejsze szlaki migracyjne są często naznaczone przeprawami przez morza i pustynie, które dla wielu, zbyt wielu ludzi, są śmiertelne. Niektóre z tych szlaków są nam lepiej znane, ponieważ często znajdują się w centrum uwagi; inne, większość z nich, są mało znane, ale nie mniej uczęszczane. 

"Wielokrotnie mówiłem o Morzu Śródziemnym, ponieważ jestem biskupem Rzymu i ponieważ jest ono symbolem: Mare Nostrum, miejsce komunikacji między narodami i cywilizacjami, stało się cmentarzem. A tragedia polega na tym, że wielu, większość z tych zmarłych można było uratować. Trzeba to jasno powiedzieć: są tacy, którzy systematycznie pracują wszelkimi sposobami, aby odstraszyć migrantów. A to, robione sumiennie i odpowiedzialnie, jest grzechem ciężkim". 

Morza i pustynie, biblijne miejsca

Papież przypomniał, że "morze i pustynia są również miejscami biblijnymi o wartości symbolicznej. Są one bardzo ważnymi miejscami w historii Exodusu, wielkiej migracji ludu prowadzonego przez Boga za pośrednictwem Mojżesza z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Miejsca te są świadkami dramatu ludzi uciekających przed uciskiem i niewolą. Są to miejsca cierpienia, strachu, rozpaczy, ale jednocześnie są to miejsca przejścia ku wyzwoleniu, ku odkupieniu, ku wolności i spełnieniu Bożych obietnic (por. Wiadomość na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców 2024)". 

Modlitwa

"Na zakończenie chciałbym wyrazić uznanie i pochwalić wysiłki tak wielu dobrych Samarytan, którzy robią wszystko, co w ich mocy, aby ratować i ratować rannych i porzuconych migrantów na szlakach rozpaczliwej nadziei na pięciu kontynentach. 

"Ci odważni mężczyźni i kobiety są znakiem ludzkości, która nie pozwala się zarazić złą kulturą obojętności i odrzucenia. A ci, którzy nie mogą być jak oni "na pierwszej linii frontu", nie są wykluczeni z tej walki o cywilizację: istnieje wiele sposobów, aby wnieść swój wkład, przede wszystkim modlitwa" - podkreślił Franciszek. 

Zjednoczmy nasze serca i nasze siły, podsumował, "aby morza i pustynie nie były cmentarzami, ale przestrzeniami, w których Bóg może otworzyć drogi wolności i braterstwa". 

Pochwała polskiej gościnności 

Pozdrawiając polskich pielgrzymów papież powiedział, że "od kilku lat okazujecie wielką samarytańską pomoc i zrozumienie uchodźcom wojennym z Ukrainy. Bądźcie nadal gościnni dla tych, którzy stracili wszystko i przychodzą do was, licząc na wasze miłosierdzie i waszą braterską pomoc. Niech was w tym wspiera Święta Rodzina z Nazaretu, która również w czasach zagrożenia szukała schronienia w obcym kraju. Niech Bóg was błogosławi".

Augustyna i Matkę Bożą o pocieszenie migrantów

W słowach skierowanych do pielgrzymów niemieckojęzycznych, francuskojęzycznych i włoskojęzycznych papież nawiązał do św. Augustyna. "Dziś obchodzimy wspomnienie świętego Augustyna. Augustyna, który po długich wewnętrznych poszukiwaniach zrozumiał, jak bardzo Bóg, nasz Stwórca, nas kocha i że nasze niespokojne serca znajdują odpoczynek i pokój tylko w Nim. Ja również życzę wam tego doświadczenia pokoju Bożego, który przewyższa wszelkie zrozumienie (por. Flp 4, 7). Módlmy się do św. Augustyna, którego czcimy dzisiaj, aby morza i pustynie stały się przestrzeniami, w których Bóg może otworzyć drogi wolności i braterstwa". 

Do francuskich mówców powiedział również: "Módlmy się do św. Augustyna, którego dzisiaj świętujemy, aby morza i pustynie stały się przestrzeniami, w których Bóg może otworzyć drogi wolności i braterstwa".

W pozdrowieniu skierowanym do hiszpańskojęzycznych pielgrzymów papież zachęcał: "Módlmy się do Pana za tak wielu ludzi, którzy są zmuszeni opuścić swoje domy w poszukiwaniu przyszłości, oraz za tych, którzy ich przyjmują i towarzyszą im, przywracając nadzieję i otwierając nowe drogi wolności i braterstwa. Niech Jezus im błogosławi, a Święta Dziewica, Pocieszycielka migrantów, niech nad nimi czuwa".

.

AutorFrancisco Otamendi

Kultura

Jordania, od podboju islamskiego do dnia dzisiejszego

W drugiej części serii poświęconej Jordanii Gerardo Ferrara opowiada o historii tego kraju od czasów podboju arabskiego po dzień dzisiejszy.

Gerardo Ferrara-28 września 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Kluczową datą w historii współczesnej Jordanii jest 20 sierpnia 636 r., który oznacza islamski podbój Syrii i Palestyny (wraz z Transjordanią), kiedy to siły kalifa Omara (jednego z kalifów Raszidan, wczesnych następców Mahometa) pokonały Cesarstwo Bizantyjskie w bitwie pod Jarmukiem, na terenie dzisiejszej Jordanii.

Później region ten stał się integralną częścią powstającego imperium islamskiego, w szczególności kalifatu Umajjadów ze stolicą w Damaszku. Umajjadzi zbudowali na pustyni liczne zamki, pałace i posterunki wojskowe, takie jak Qusayr Amra i Qasr al-Kharanah.

Od 750 r. n.e. przyszła kolej na Abbasydów, dynastię, która rządziła imperium islamskim i nową stolicą, Bagdad. W tym okresie Jordania była częścią większej prowincji Syrii, zwanej Bilàd al-Sham.

Krucjaty i Imperium Osmańskie

Podobnie jak jej sąsiedzi, Palestyna i Syria, Jordania również ucierpiała w wyniku wypraw krzyżowych i była sceną licznych bitew. Słynny zamek al-Karak (na ruinach starożytnej stolicy Moabitów) został zbudowany przez krzyżowców w celu kontrolowania szlaków handlowych na nowo podbitych terytoriach, ale wkrótce padł łupem Saladyna, słynnego islamskiego przywódcy i założyciela dynastii Ajjubidów, kiedy ten podbił region pod koniec XIII wieku.

Ajjubidów zastąpili w 1260 r. Mamelucy (dynastia wojskowa pochodzenia niewolniczego, arabskie słowo mamluk oznacza "opętany", "niewolnik"), którzy pokonali Mongołów, przywracając regionowi pewną stabilność gospodarczą i polityczną.

Podobnie jak wiele krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Jordania została zaanektowana przez Imperium Osmańskie w 1516 roku. W okresie osmańskim, który trwał ponad 400 lat, cały obszar Palestyny, Syrii i Jordanii, a także inne obszary, doznały poważnego upadku gospodarczego, stając się w dużej mierze wiejskie i zaległy.

Morze Czerwone

Arabska rewolta i Lawrence z Arabii

Jordania podążała za losem sąsiedniej Palestyny nawet przed (porozumienia Hussein-McMahon i Sikes-Picot), w trakcie i po I wojna światowaByła to scena arabskiego powstania przeciwko rządom osmańskim (1914-1916). Brytyjski oficer wojskowy, archeolog i pisarz, Thomas Edward Lawrence, który zasłynął jako Lawrence z Arabii, był szczególnie znany w tym czasie.

Lawrence odegrał ważną rolę jako łącznik między siłami arabskich rebeliantów a armią brytyjską przeciwko Imperium Osmańskiemu, osobiście koordynując i kierując operacjami partyzanckimi, które przyczyniły się do pokonania Osmanów w regionie. Opowiedział o tym w swojej słynnej książce "Siedem filarów mądrości", ale historia ta jest nam również znana z filmu "Lawrence z Arabii".

Dzięki wsparciu Brytyjczyków i szejka Mekki, szeryfa haszymidzkiego (z arabskiego sharìf, szlachcic) Husajna ibn 'Alego (założyciela dynastii, do której należy obecna rodzina królewska Jordanii, dynastii, która rządziła najpierw w regionie wokół Mekki, Hidżazu, a następnie Iraku i Transjordanii, a której początki sięgają Haszima ibn ῾Abd Manafa, pradziad Mahometa), siły arabskie przyczyniły się do ostatecznego upadku Imperium Osmańskiego i utworzenia nowych granic i państw na Bliskim Wschodzie, oczywiście zgodnie z planami mocarstw zachodnich, zwłaszcza Wielkiej Brytanii, której na mocy konferencji w San Remo i traktatu z Sèvres (oba z 1920 r.) przyznano (co za zbieg okoliczności!) mandat nad Palestyną i Transjordanią. W 1921 r. emir Abdallah I, syn Sherifa Husseina, został wyznaczony do rządzenia nowym emiratem Transjordanii pod nadzorem brytyjskim (Mandat).

Jordańskie Królestwo Haszymidzkie

W 1946 r. Transjordania ostatecznie uzyskała formalną niezależność od Mandatu Brytyjskiego i oficjalnie stała się Jordańskim Królestwem Haszymidzkim, z Abdullahem I jako monarchą. Od momentu powstania Królestwo Jordanii było uwikłane w kilka konfliktów regionalnych, w tym w pierwszą wojnę arabsko-izraelską w latach 1948-1949, która doprowadziła do aneksji Zachodniego Brzegu Jordanu i Zachodniego Brzegu Jordanu przez Jordanię. Wschodnia Jerozolima (Jordania zrzekła się suwerenności nad tymi terytoriami dopiero w 1988 r. na rzecz przyszłego państwa palestyńskiego).

W 1952 roku Husajn wstąpił na tron i rządził krajem przez prawie 50 lat, aż do swojej śmierci w 1999 roku.

Podczas swoich rządów Husajn zmagał się z tysiącem zewnętrznych i wewnętrznych trudności: Zimną wojną, w której Jordania zawsze stała po stronie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, konfliktami arabsko-izraelskimi (zwłaszcza wojną sześciodniową w 1967 r. i wojną Jom Kippur w 1973 r.) oraz tysiącem problemów gospodarczych i społecznych, zwłaszcza wynikających z coraz większego napływu palestyńskich uchodźców, których organizacje paramilitarne, w szczególności Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP), przez lata budowały prawdziwe państwo w państwie, podważając autorytet jordańskiego rządu i monarchii oraz angażując kraj, niechętnie, w konflikty z potężnym izraelskim sąsiadem.

Czarny wrzesień

Tak więc w 1970 r., zwłaszcza we wrześniu (od którego konflikt "Czarny Wrzesień" wziął swoją nazwę), król Husajn postanowił zniszczyć siłę organizacji palestyńskich, aby odzyskać pełną kontrolę nad terytorium. Konfrontacja między siłami rządowymi a organizacjami palestyńskimi była bardzo krwawa (po obu stronach zginęły dziesiątki tysięcy ludzi) i trwała cały miesiąc. Ostatecznie siły OWP zostały wyparte z Jordanii i znalazły schronienie w Liban (gdzie wydarzyło się to samo, ale w znacznie większym stopniu).

Czarny Wrzesień stanowił punkt zwrotny w stosunkach jordańsko-palestyńskich i doprowadził do powstania grupy terrorystycznej o tej samej nazwie, która była odpowiedzialna za zamach bombowy i porwanie izraelskich sportowców podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku.

W 1994 r. Jordania podpisała traktat pokojowy z Izraelem, normalizujący stosunki i przynoszący znaczne korzyści obu stronom.

Skarbiec Petry

Po śmierci Husajna na tron wstąpił jego syn Abdullah II, który zawsze był skłócony ze swoim młodszym bratem, księciem Hamzah. Pomimo życzenia Husajna, by Hamzah został królem po Abdallahu, Abdallah pozbawił brata tytułu księcia koronnego w 2004 r., w wyniku czego w 2021 r. został oskarżony o mobilizowanie obywateli przeciwko państwu i umieszczony w areszcie domowym.

Po uwolnieniu został ponownie umieszczony w areszcie domowym w 2022 r., po tym jak Hamzah zrzekł się tytułu księcia Jordanii i publicznie oskarżył jordańskie instytucje o niezgodność z życzeniami jego zmarłego ojca. Niemniej jednak Abdullah pracował nad modernizacją kraju, promując reformy gospodarcze i społeczne, ale Jordania stoi obecnie w obliczu szeregu trudności wynikających z następstw arabskiej wiosny (2011), wojen domowych w Syrii i Iraku oraz odrodzenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego, a także wysokiego bezrobocia i wskaźników ubóstwa oraz wewnętrznych nacisków politycznych na dalszą demokratyzację.

Mniejszości w Jordanii

Wśród mniejszości etnicznych obecnych w Jordanii, w poprzednim artykule wspomnieliśmy o armeniaobecna z kilkoma tysiącami (3,000). Inną interesującą, ale liczniejszą społecznością (od 100 000 do 170 000) są Czerkiesi. Pierwotnie pochodzący z Kaukazu, w szczególności z Circassia, obecnie części Rosji, zostali przymusowo wygnani przez Imperium Rosyjskie w XIX wieku podczas wojen kaukaskich i ludobójstwa Circassian (od 800 000 do 1,5 miliona zabitych, 90 % ludności Circassian).

Ci, którzy przeżyli, znaleźli schronienie w Imperium Osmańskim, osiedlając się w różnych częściach dzisiejszej Jordanii, ale także w Izraelu i Syrii. Czerkiesi zachowali silną tożsamość kulturową, zachowując swój język (czerkieski, spokrewniony z abchaskim) i tradycje. Ich społeczności znane są ze swojej organizacji, sprawności wojskowej (jordańska gwardia królewska jest gwardią cyrkańską) i szacunku dla tradycji.

Wśród mniejszości religijnych największą jest chrześcijaństwo, które stanowi około 2-3 % całkowitej populacji (250 000 wierzących). W porównaniu z innymi arabskimi krajami islamskimi, chrześcijanie w Jordanii (podobnie jak w Libanie i Izraelu) cieszą się pewną wolnością religijną i stosunkowo uprzywilejowaną pozycją w strukturze gospodarczej i społecznej narodu.

Chrześcijanie w Jordanii

Chrześcijańska obecność w Jordanii, jak widzieliśmy w poprzednim artykule, nastąpiła natychmiast po śmierci Jezusa i pozostała niezmienna, pomimo masowej islamizacji, aż do dnia dzisiejszego. Jerozolimski Kościół Prawosławny jest wyznaniem o największej liczbie chrześcijan, a następnie Kościół katolicki (80 000 osób, głównie obrządku melkickiego i łacińskiego, ale także ormiańskiego, maronickiego i syryjskiego) oraz kilka kościołów protestanckich. Większość chrześcijan mieszka w miastach Amman, Madaba, Karak i Zarqa.

Siq, główne wejście do starożytnego miasta Petra

Chociaż religią państwową jest islam, a sama rodzina królewska twierdzi, że pochodzi od Mahometa, jordańska konstytucja gwarantuje wolność religijną i prawo do praktykowania własnej wiary, jeśli nie jest to sprzeczne z porządkiem publicznym i moralnością. Jordańscy chrześcijanie mają prawo do budowania kościołów, prowadzenia szkół i innych instytucji społecznych (uważanych za najlepsze w kraju) i są dobrze reprezentowani w instytucjach politycznych, gospodarczych i społecznych, zajmując zarezerwowane miejsca w parlamencie, a nawet ważne stanowiska w rządzie i siłach zbrojnych.

Najbardziej znaną chrześcijańską (katolicką) instytucją społeczną i charytatywną w kraju jest Centrum Matki Bożej Pokoju (Olopc), niedaleko Ammanu, który bezpłatnie przyjmuje i opiekuje się osobami niepełnosprawnymi, uchodźcami i ubogimi, którymi nie może zająć się państwo. Założony w 2004 r. ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży w wieku 5-14 lat, od tego czasu wyróżnił się przyjmowaniem dziesiątek rodzin syryjskich i irackich uchodźców uciekających przed wojnami domowymi w swoich krajach.

Pomimo prestiżu i względnej wolności, jaką cieszą się w Jordanii, miejscowi chrześcijanie znajdują się w coraz trudniejszej sytuacji, między innymi z powodu eskalacji konfliktów w sąsiednich krajach, które narażają ich na presję ze strony islamskiej większości i represje, a także rosnącego kryzysu gospodarczego i demograficznego.

Więcej
Watykan

Papież wzywa do "nie dotykania kościołów

Raporty rzymskie-27 września 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek skrytykował prawo religijne przyjęte w Ukrainie, które zakazuje wszelkiej działalności Kościoła prawosławnego związanej z Rosją.

Podczas modlitwy Anioł Pański w niedzielę 25 sierpnia papież wezwał do "Niech każdy, kto chce się modlić, ma prawo modlić się w tym, co uważa za swój kościół. Proszę, niech żaden chrześcijański kościół nie zostanie zniesiony bezpośrednio lub pośrednio. Kościoły nie mogą być dotykane.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.

Kultura

Katedra w Speyer, największy romański kościół na świecie

Zbudowana w XI wieku katedra w Speyer jest miejscem pochówku niemieckich cesarzy i królów. Św. Bernard z Clairvaux napisał tutaj hymn "Salve Regina", a zarówno św. Edyta Stein, jak i św. Jan Paweł II modlili się przed figurą Matki Boskiej.

José M. García Pelegrín-27 września 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Katedra w Speyer jest największym romańskim kościołem na świecie. Poświęcony Najświętszej Maryi Pannie i protomęczennikowi św. Szczepanowi, jego cudowny obraz uczynił go ważnym miejscem pielgrzymek w diecezji. Mówi się, że św. Bernard z Clairvaux dodał wezwania "o clemens, o pia, o dulcis virgo Maria" do hymnu "Salve Regina" przed tym obrazem.

Zniszczony przez francuskie oddziały rewolucyjne w 1794 roku, papież Pius XI podarował nowy obraz pielgrzymkowy w 1930 roku. Modlili się przed nim m.in. święta Edyta Stein i papież Jan Paweł II.

Budowa katedry w Speyer

Ambitny projekt katedry został zainicjowany przez króla i późniejszego cesarza Konrada II około 1025 roku. Nakazał on budowę katedry cesarskiej i katedry Najświętszej Marii Panny w Speyer, dla której zbudowano kanał z Lasu Palatynackiego do Renu w celu transportu niezbędnego kamienia i drewna. Pomimo tych wysiłków ani Konrad II (990-1036), ani jego syn Henryk III (1017-1056) nie doczekali się ukończenia katedry za swojego życia.

Henryk III podarował "Ewangelie ze Speyer", ilustrowane dzieło czterech Ewangelii, na konsekrację ołtarza głównego w 1046 roku. Cały budynek został konsekrowany w 1061 roku, za panowania jego wnuka Henryka IV (1050-1106). Jednak zaledwie 20 lat później Henryk IV nakazał zburzenie połowy katedry, aby odbudować ją w większym rozmiarze. Tylko niektóre części, w tym stara krypta, pozostały nienaruszone.

W 1106 roku, roku śmierci Henryka IV, ukończono budowę nowej katedry o długości 134 metrów i szerokości 33 metrów, co czyni ją jednym z największych budynków tamtych czasów.

Fasada katedry w Speyer (Wikimedia Commons / BlueBreezeWiki)

Unikalna architektura

Plan bazyliki charakteryzuje się równowagą między częścią wschodnią i zachodnią oraz symetrycznymi wieżami, które otaczają strukturę utworzoną przez nawę główną i transept. Budynek stał się pierwszym w pełni sklepionym kościołem w Europie w 1077 roku na polecenie Henryka IV. Jego struktura wpłynęła na rozwój architektury romańskiej w XI i XII wieku; plan był często przyjmowany, zwłaszcza w Nadrenii. Sklepienie nawy głównej było pierwszym tej wielkości od czasów starożytnych, ze specyficznym systemem sklepienia, w którym dwa przęsła nawy bocznej odpowiadają każdemu przęsłu nawy głównej. Katedra w Speyer jest również pierwszym kościołem z całkowicie otaczającą i dostępną galerią karłowatą.

Na szczególną uwagę zasługuje krypta, która pochodzi z pierwszej fazy budowy i prawdopodobnie została konsekrowana w 1043 roku. Rozciąga się ona pod całym chórem i transeptem. Cztery sekcje pomieszczeń łączą się ze sobą, tworząc szeroki przedsionek krypty o wysokości prawie siedmiu metrów. Naprzemienne łuki z czerwonego i żółtego piaskowca symbolizują boski porządek, który nadaje strukturę chrześcijańskiemu życiu.

Sklepienie katedry Spire

Zniszczenia i odbudowy

Na przestrzeni dziejów katedra była kilkakrotnie niszczona. Podczas wojny o sukcesję Palatynatu, Speyer został zajęty przez wojska francuskie w 1688 roku, a katedra spłonęła w 1689 roku, zawalając dużą część budynku. Jednak grobowce Salezjanów, z wyjątkiem grobowca Henryka V, przetrwały dzięki swojej głębokości. Uratowano również cenny obraz Matki Boskiej, przechowywany w relikwiarzu.

W 1773 roku bazylika została przywrócona do pierwotnych wymiarów przez Franza Ignaza Michaela Neumanna, który przeprojektował zachodni budynek w stylu barokowym. W latach 1846-1853 katedra została ozdobiona malowidłami Johanna Schraudolpha na zlecenie króla Ludwika I Bawarskiego. W latach 1854-1858 barokowa fasada została usunięta i przebudowana w stylu romańskim według planów Heinricha Hübscha. Te zmiany strukturalne i renowacje dokumentują XIX-wieczne praktyki konserwacji zabytków, choć niektóre decyzje są dziś postrzegane krytycznie. Jednocześnie budynek ma ogromne znaczenie dla rozwoju zasad renowacji w Niemczech, Europie i na świecie po pożarze w XVII wieku.

Katedra w Speyer, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO

Katedra została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1981 roku, co podkreśla jej znaczenie dla historii Niemiec. Prace konserwatorskie były wspierane przez Niemiecką Fundację Ochrony Zabytków.

Katedra w Speyer jest nie tylko świadectwem sztuki i architektury romańskiej, ale także burzliwej historii i perypetii, z którymi musiała się zmierzyć na przestrzeni wieków. Pochowano tu czterech cesarzy (Konrada II, Henryka III, Henryka IV i Henryka V), trzy cesarzowe (Gizelę, żonę Konrada II, Beatrix, drugą żonę Fryderyka I Barbarossy i Agnieszkę, jego córkę), a także królów z rodów Habsburgów, Staufenów i Nassau. Czyni to katedrę najważniejszym miejscem pochówku średniowiecza na ziemi niemieckiej.

Od momentu powstania za czasów Konrada II po współczesną renowację i konserwację, katedra przetrwała wojny, pożary i zmiany stylistyczne, stając się trwałym symbolem niemieckiego dziedzictwa kulturowego i religijnego.

Statua króla Adolfa z Nassau (Wikimedia Commons / Berthold Werner)
Więcej
Hiszpania

Hiszpańscy biskupi wzywają do troski o stworzenie

W swoim orędziu na Dzień Modlitw o Opiekę nad Stworzeniem hiszpańscy biskupi wzywają katolików do odnowienia swojego zaangażowania w "troskę o stworzenie jako coś zasadniczo związanego ze społecznymi troskami ludzkości".

Paloma López Campos-26 sierpnia 2024-Czas czytania: 2 minuty

1 września Kościół obchodzi Dzień Modlitwy o Opiekę nad Stworzeniem. Dzień ten rozpoczyna Czas dla Stworzenia, który kończy się 4 października i ma na celu skupienie się na trosce o planetę.

Motto na rok 2024 brzmi: "Miej nadzieję i działaj ze stworzeniem", co nawiązuje do Listu św. Aby przyłączyć się do papieża Franciszka, Konferencja Episkopatu Hiszpanii opublikowała wiadomość podpisany przez Podkomisję Episkopatu ds. Działalności Charytatywnej i Społecznej.

W tekście hiszpańscy biskupi podkreślają, że "chrześcijański światopogląd podkreśla centralną pozycję człowieka w stworzeniu i jego relację ze środowiskiem naturalnym". Z tego powodu "istota ludzka jest wezwana do dbania o naturalny 'dom', ale bez uważania siebie za absolutne centrum wszechświata".

Centralna pozycja człowieka, podkreślają biskupi, zobowiązuje go do "kroczenia drogą dobrej nowiny o zaangażowanej nadziei, wcielonej w dramat tego, co ludzkie i naturalne, dla życia rodzaju ludzkiego, dla życia osoby ludzkiej i dla życia rodziny ludzkiej". ekologia integralna i powszechne braterstwo".

Bóg, człowiek i stworzenie

Ta odpowiedzialność za "troskę o stworzenie łączy tajemnicę Boga z tajemnicą człowieka, ponieważ sięga aktu miłości, przez który Bóg stwarza człowieka na swój obraz i podobieństwo".

Z tego powodu Konferencja Episkopatu podkreśla, że "jako chrześcijanie musimy żyć naszą wiarą w sposób zaangażowany, pod wpływem działania Ducha Świętego". To właśnie Duch Święty sprawi, że poczujemy się "wezwani do prawdziwego nawrócenia skoncentrowanego na żywej i szczerej propozycji nowego stylu życia w sferze osobistej, społecznej, politycznej i ekonomicznej, a także w duchowości i doświadczeniu tego, co transcendentne i religijne".

Biskupi kończą swoje przesłanie, potwierdzając swoje zobowiązanie "do podjęcia zdecydowanych kroków w interesie troski o stworzenie jako czegoś zasadniczo związanego ze społecznymi troskami ludzkości, nierozerwalnie związanego z troską o rozwój powszechnego braterstwa, a także troską o najsłabszych i najbardziej bezbronnych".

Ekologia integralna

Fernando Bonete: "Maszyna jest lustrem, które pozwala nam odkryć istotę człowieka".

Jako profesor uniwersytecki, humanista i twórca treści, Fernando Bonete doświadczył z pierwszej ręki potężnego wpływu sztucznej inteligencji. Być może właśnie dlatego dostrzega możliwości, jakie technologia ta oferuje nam dzisiaj.

Paloma López Campos-26 sierpnia 2024-Czas czytania: 7 minuty

Pojawienie się sztucznej inteligencji przyniosło ze sobą atmosferę konfrontacji. Wielu autorów wzniosło "apokaliptyczny" okrzyk, jak to ujął Fernando Bonete Vizcaíno. Laureat Nagrody Lolo dla Młodego Dziennikarstwa 2023 i doktor komunikacji społecznej, Bonete jest również autorem książki "La guerra imaginaria. Desmontando el mito de la Inteligencia Artificial con Asimov", w której stara się pokazać, że relacja między człowiekiem a maszyną niekoniecznie musi być konfrontacją, ale może zostać przekształcona we współpracę, która zaowocuje prawdziwym postępem dla społeczeństwa.

Jako wykładowca uniwersytecki, dziennikarz i twórca treści w media społecznościoweFernando Bonete doświadczył na własnej skórze silnego wpływu Sztuczna inteligencja. I być może właśnie z tego powodu jest w stanie dostrzec możliwości, jakie technologia oferuje nam dzisiaj.

Co humanista może wnieść do debaty na temat sztucznej inteligencji?

- Nauki humanistyczne mają trzy podstawowe filary, bez których nie byłyby tym, czym są. Po pierwsze, zaskoczenie w obliczu rzeczywistości. Ortega y Gasset powiedział, że być zaskoczonym to zacząć rozumieć. Oznacza to, że kiedy napotykamy rzeczywistość i coś przykuwa naszą uwagę i zaskakuje nas, wtedy zaczynamy badać, dlaczego, jak i co się dzieje. Jest to fundamentalny filar nauk humanistycznych, ponieważ z niego wywodzi się wszystko inne. Drugim filarem jest zadawanie sobie pytania o to, co nas zaskoczyło, a trzecim poszukiwanie wyjaśnienia rzeczy, które nie jest zredukowane do jednej dyscypliny, ale jest tak kompletne, jak to tylko możliwe.

Żadna z tych trzech rzeczy nie może być wykonana przez maszynę. Maszyna nie może być zaskoczona rzeczywistością. Rejestruje w sposób opisowy to, co widzi, ale nie jest zdolna do zdziwienia. Maszyna nie jest zdolna do zadawania pytań, nawet jeśli potrafi na nie odpowiedzieć. Z drugiej strony, wyjaśnienie, które maszyny dają na nasze pytania, jest zawsze zredukowane do serii pytań, ale nie jest w stanie dokonać globalnego odczytu, ponieważ brakuje mu podstawowych składników prawdziwej inteligencji, takich jak afektywność, emocje czy kontekst.

Dlatego wkład humanisty jest wszystkim, w tym sensie, że nic, co wnoszą nauki humanistyczne, nie może być wniesione przez maszynę.

Program jest ograniczony tylko przez kod, z którego jest zbudowany. Jeśli programowanie rozwinie się na tyle, że będziemy w stanie projektować bardzo skomplikowane kody, to czy teoria o przewadze nauk humanistycznych nad sztuczną inteligencją nie upadnie?

- Przyszłość jest nieprzewidywalna. Mogę odpowiedzieć na to pytanie jedynie na podstawie dowodów opartych na obecnym stanie rzeczy. Eksperci mówią nam, że system obliczeniowy, na którym obecnie opierają się maszyny, ma ograniczenia. Systemy obliczeniowe warunkują maszynę do wnioskowania abdukcyjnego, tj. do wyciągania wniosków z powtarzających się w czasie zdarzeń, które zwykle dają serię wyników, które są również nawykowe. Pomija to fundamentalny składnik reakcji na rzeczywistość problemów, jakim jest na przykład kreatywność.

Kreatywność i innowacyjność wiążą się z poszukiwaniem różnych rozwiązań dla problemów, które pojawiały się na przestrzeni czasu, ale które, ze względu na szereg okoliczności, muszą zostać rozwiązane w inny sposób. Ostatecznie maszyna nie jest w stanie dostarczyć tych różnych od poprzednich odpowiedzi.

Czy systemy obliczeniowe zmienią się tak, że wyjdą poza stan wnioskowania abdukcyjnego i zbliżą się do kreatywności? Nie wiemy, ale wymagałoby to dużej mocy obliczeniowej. Ale nawet w tym momencie maszyna zawsze będzie pozbawiona zdolności do odczuwania, wzruszania się, wierzenia i wiary, a nawet posiadania własnych pragnień i celów. Dlatego też, nawet jeśli system komputerowy byłby bliski innowacji, nigdy nie będzie w stanie dorównać człowiekowi, ponieważ jest coś w ludzkiej kondycji, czego maszyna, ze względu na swoją sztuczną strukturę, nigdy nie będzie mogła mieć.

Okładka książki autorstwa Fernando Bonete

W książce rozróżniasz logikę, która jest charakterystyczna dla maszyn, od rozumowania, które jest charakterystyczne dla ludzi. Czy możesz rozwinąć te pojęcia i wyjaśnić różnicę?

- Maszyna jest w stanie wyciągać logiczne wnioski z okoliczności, które już zarejestrowała w taki czy inny sposób w swoim własnym systemie. Rozumowanie wykracza poza to, w tym sensie, że nie tylko wyciągamy logiczne i ograniczone wnioski z danych okoliczności, ale jesteśmy w stanie, nawet nie znając tych okoliczności, poprzez intuicję, wyciągnąć te wnioski nieco dalej.

Maszyna nie ma intuicji, nie ma takiej percepcji kontekstu jak my. Ta intuicja nadaje dostarczanym przez nas rozwiązaniom ogromne bogactwo.

Sztuczna inteligencja jest bardzo cennym narzędziem, ponieważ stawia nas na miejscu kierowcy. Nie zastąpi nas, dopóki nie wrócimy do istoty naszej pracy.

Fernando Bonete

Jesteś profesorem uniwersyteckim i twórcą treści. Doświadczyłeś wejścia sztucznej inteligencji do tych dziedzin z pierwszej ręki. Co możesz nam powiedzieć o pojawieniu się tych programów w tych obszarach?

- Dla mnie sztuczna inteligencja w tych i innych dziedzinach jest niezwykle cennym narzędziem. Nie mogę podzielać pesymistycznego i negatywnego poglądu wielu kolegów, chociaż rozumiem go, ponieważ opiera się on na nieco apokaliptycznym dominującym dyskursie na ten temat. Ale ten dyskurs nie ma podstaw w nauce ani doświadczeniu.

Dyskurs, który postrzega sztuczną inteligencję jako coś negatywnego, opiera się na założeniu, że sztuczna inteligencja zastąpi nauczycieli lub twórców treści. Pogląd ten nie jest prawdziwy, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę rolę nauczyciela i twórcy treści.

(Unsplash / Jonathan Kemper)

Jeśli rozumiemy pracę nauczyciela jako kogoś, kto przychodzi na zajęcia, "wymiotuje" podręcznikiem i wychodzi, nie generując oryginalnego, własnego i krytycznego myślenia, zachęcając uczniów do udziału w nim, to oczywiście nauczyciel jest zbędny i możemy postawić na jego miejscu maszynę. Jeśli jednak nauczyciel rozwija swoją pracę, zachęcając uczniów do generowania własnego myślenia i zadawania właściwych pytań, wówczas nauczyciel staje się niezastąpiony. Ponieważ wskazaliśmy już, że maszyna nie może tego zrobić.

To samo dotyczy twórcy treści. Jeśli myślimy o twórcy treści jako o kimś, kto kopiuje, tworzy i odtwarza treści, które już istnieją, to oczywiście można go zastąpić maszyną. Ale jeśli jest on oddany wnoszeniu czegoś własnego i wkłada swoją osobowość i poświęcenie w tworzenie treści w taki sposób, aby były one oryginalne i niepowtarzalne, to nigdy nie będzie można go zastąpić.

Postrzegam więc sztuczną inteligencję jako bardzo cenne narzędzie, ponieważ stawia nas na miejscu kierowcy. Nie zastąpi nas, o ile wrócimy do natury naszej pracy. Cieszę się, że sztuczna inteligencja wzbudziła te obawy, ponieważ ożywi uniwersytet, sprawi, że znów się odnajdzie. To samo dotyczy dziennikarstwa, ponieważ dziennikarze nie mogą już tylko kopiować i wklejać komunikatów prasowych, muszą wrócić do pracy polegającej na zadawaniu właściwych pytań.

Czy powiedziałbyś, że sztuczna inteligencja jest naprawdę inteligencją?

- Nie. Z technicznego punktu widzenia to, co dziś nazywamy sztuczną inteligencją, nie jest inteligentne, to tylko termin, którego używamy do określenia tej koncepcji. Istnieje wiele bardzo zróżnicowanych i złożonych definicji, ale podsumowując, możemy zdefiniować inteligencję jako zdolność do rozwiązywania losowych problemów. Przez losowe rozumiemy wszelkiego rodzaju problemy. Sztuczne inteligencje mogą rozwiązywać konkretne problemy, w niektórych przypadkach nawet lepiej niż ludzie, np. w grze w szachy. Jednak w obliczu problemu innego niż ten, do którego rozwiązania została zaprojektowana, maszyna nie jest w stanie osiągnąć optymalnego wyniku.

Nie oznacza to, że człowiek może rozwiązać każdy problem, ale ma narzędzia, by spróbować, jeśli chce. Obecnie nie ma maszyny zdolnej do rozwiązywania losowych problemów.

Co więcej, inteligencja ma komponent emocjonalny, którego maszyna nie posiada. Inteligencja jest również napędzana pragnieniem i wolą, celem, czego brakuje maszynie.

Konfrontując człowieka z maszyną, uświadamiamy sobie, jak ważne w naszym życiu jest wszystko.

Fernando Bonete

Wracając do konfrontacji, którą wielu dostrzega, jak chciałbyś widzieć współpracę między człowiekiem a maszyną?

- Używam sztucznej inteligencji jako dodatku do zadań, które są czysto mechaniczne. Dzięki temu mamy więcej czasu na rozwijanie innych zadań, w których musimy w pełni wykorzystać nasz potencjał. Myślę, że to najlepsze wykorzystanie tych narzędzi. Problemem jest powierzanie maszynom zadań, które powinny być wykonywane wyłącznie przez człowieka. Jeśli to zrobimy, wyłączymy się.

sztuczna inteligencja
(Unsplash)

Czego dowiadujemy się o człowieku, stawiając go obok maszyny?

- Dowiadujemy się, że maszyna nie ma wszystkiego, co jest naprawdę ważne w życiu: przyjaźni, miłości, celu, wiary... Konfrontując człowieka z maszyną, uświadamiamy sobie wszystko, co jest ważne w naszym życiu. W tym sensie odkrywamy wszystko, co jest unikalne dla istoty ludzkiej. Maszyna jest wspaniałym lustrem, ponieważ pozwala nam odkryć prawdziwą istotę człowieka.

Żyjemy w społeczeństwie, w którym użyteczność jest priorytetem i nie możemy zaprzeczyć, że maszyna jest bardzo użyteczna. Czy nie możemy stwierdzić, że dziś maszyna jest o wiele bardziej wartościowa niż człowiek?

- Musimy zdać sobie sprawę, że wizja oparta na użyteczności jest błędna. Nie pokrywa się ona z prawdziwą istotą człowieka. Jeśli nie zdamy sobie z tego sprawy, sztuczna inteligencja stanie się wielkim zagrożeniem dla ludzkości. Ale jednocześnie mamy szansę. Możemy w końcu zdać sobie sprawę, że utylitarny światopogląd nie przynosi nam nic dobrego.

Sztuczna inteligencja może być wykorzystywana do robienia rzeczy dobrze lub źle. Jeśli użyjemy jej źle, pogłębimy naszą utylitarną wizję i zamkniemy się jako społeczeństwo. Jednak jej pojawienie się może być punktem reakcji, aby zobaczyć, że nie możemy definiować siebie tylko przez naszą użyteczność, ale że istnieją rzeczy nieodłącznie związane z ludzką godnością, które przenoszą się z użyteczności. To w naszych rękach leży decyzja o tym, co robimy.

Watykan

Franciszek: nadzieja dla Nikaragui, wolność modlitwy na Ukrainie

Papież Franciszek zapytał w niedzielę, czy słowa Jezusa "są dla ciebie, a także dla mnie, słowami życia wiecznego", jak powiedział św. Zachęcił też mieszkańców Nikaragui do odnowienia nadziei w Jezusie, a w sprawie delegalizacji Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w Ukrainie powiedział, że "nie ma nic złego w modlitwie".   

Francisco Otamendi-25 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W Angelus tej 21. Niedzieli Zwykłej Papież rozważał fragment z Ewangelii według św. Gospel Piotra, który mówi do Jezusa: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego"". 

"Jest to piękne wyrażenie, które świadczy o przyjaźni i zaufaniu, które łączy go z Chrystusem, wraz z innymi uczniami. Panie, do którego pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego" - podkreślił papież.

"Piotr powiedział to w krytycznym momencie, ponieważ Jezus zakończył wykład, w którym powiedział, że jest Chlebem, który zstąpił z nieba. Niektórzy uczniowie, którzy poszli za Nim, również Go opuścili, ale nie Dwunastu. Zostali, ponieważ w Nim znaleźli słowa życia wiecznego: słyszeli, jak głosił, widzieli cuda, których dokonywał, dzielili z Nim intymność codziennego życia, chwile publiczne", 

Nie zawsze rozumieją, co Mistrz mówi i robi. "Czasami trudno jest im zaakceptować paradoksy Jego miłości, skrajne wymagania Jego miłosierdzia, radykalny charakter Jego sposobu dawania siebie wszystkim" - kontynuował Ojciec Święty. "Nie jest im łatwo podążać za Jezusem, a jednak wśród wielu nauczycieli tamtych czasów Piotr i inni apostołowie tylko w Nim znaleźli odpowiedź na swoje pragnienie radości i miłości; tylko dzięki Niemu doświadczyli pełni życia, którego szukają i które wykracza poza granice grzechu. 

Być blisko Niego, mieć Go za przyjaciela

"Wszyscy oprócz jednego, nawet spośród wielu upadków, pozostają z Nim do końca. Dotyczy to również nas. Nie jest nam też łatwo podążać za Panem i rozumieć Jego sposób działania i postępowania, ale im bliżej Niego jesteśmy, im bardziej trzymamy się Jego Ewangelii i przyjmujemy Jego łaskę w sakramentach, przebywamy w Jego towarzystwie na modlitwie, naśladujemy Go w pokorze i miłości, tym bardziej doświadczamy piękna posiadania Go za przyjaciela i uświadamiamy sobie, że tylko On ma słowa życia wiecznego".

Na koniec Papież zachęcał: "Zapytajmy samych siebie, na ile Jezus jest obecny w moim życiu, na ile pozwalam się dotknąć i sprowokować Jego słowom, i mogę powiedzieć, że są one także dla mnie słowami życia. Bracie i siostro, pytam cię: Czy są one dla ciebie, a także dla mnie, słowami życia wiecznego? Niech Maryja pomoże nam słuchać Go i nigdy Go nie opuszczać.

Kibicuj narodowi Nikaragui i wolności w Ukrainie!

Po modlitwie Anioł Pański papież zachęcił mieszkańców Nikaragui "do odnowienia nadziei w Jezusie, pamiętając, że Duch Święty prowadzi historię ku wyższym projektom", zwłaszcza w czasach próby. Odniósł się również do niedawnej decyzji ukraińskiego parlamentu o zakazie działalności Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Franciszek podkreślił "wolność tych, którzy się modlą, którzy nie czynią nic złego i poprosił, aby żaden kościół chrześcijański nie został zniesiony bezpośrednio lub pośrednio". 

Według oficjalnej watykańskiej agencji prasowej, słowa papieża Franciszka brzmiały następująco: "Nadal z bólem śledzę walki na Ukrainie i w Federacji Rosyjskiej, a myśląc o przepisach prawa przyjętych niedawno w Ukrainie, uderza mnie lęk o wolność tych, którzy się modlą, ponieważ ci, którzy modlą się w prawdzie, zawsze modlą się za wszystkich. Modląc się, nie czyni się zła. Jeśli ktoś wyrządza zło swojemu ludowi, będzie temu winien, ale nie może wyrządzić zła, modląc się. A potem niech ci, którzy chcą się modlić, będą mogli modlić się w tym, co uważają za swój Kościół. Proszę, niech żaden chrześcijański Kościół nie zostanie zniesiony, bezpośrednio lub pośrednio. Kościołów nie wolno dotykać!".

Ponadto, jak zawsze, wezwał do pokój w Palestynie i Izraelu oraz w Birmie. Papież modlił się również za osoby dotknięte ospą małpią, zwłaszcza w Demokratycznej Republice Konga, i wezwał do wykorzystania dostępnych technologii i metod leczenia.

AutorFrancisco Otamendi

Stany Zjednoczone

99 % amerykańskich diecezji odprawia msze w języku hiszpańskim

Według danych opublikowanych przez Konferencję Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, prawie każda diecezja w kraju ma parafie, w których odprawiane są msze w języku hiszpańskim. Jednak 55 % parafii nie ma instytucjonalnej lub formalnie ustanowionej posługi latynoskiej.

Gonzalo Meza-25 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W dniu 21 sierpnia Konferencja Biskupów Katolickich USA (USCCB) opublikowała dane z diecezjalnego badania parafii i duszpasterstw latynoskich w kraju. Informacje z ankiety zostaną wykorzystane do uruchomienia Krajowego Planu Duszpasterskiego dla Latynosów. Ministerstwo łacińskie i jego wdrożenie w ciągu 10 lat.

Badanie podkreśla, że 99 % diecezji w kraju ma kilka parafii, które oferują msze w języku hiszpańskim. Służą one 27 milionom latynoskich katolików, którzy stanowią około 40 milionów katolickiej populacji kraju (67 milionów).

Niezależnie od tych danych diecezjalnych, rzeczywistość różni się na poziomie lokalnym. Spośród 16 279 parafii w kraju, tylko 28 % odprawia msze w języku hiszpańskim (i/lub dwujęzyczne), a tylko 17 % ma "jakiś rodzaj latynoskiej obecności lub apostolatu". 55 % parafii w całym kraju nie ma instytucjonalnej lub formalnie ustanowionej posługi latynoskiej (co nie oznacza, że nie ma obecności Latynosów).

Różnice w zależności od obszaru

Dane różnią się w zależności od diecezji i obszarów. Nie jest zaskakujące, że w regionach przygranicznych, takich jak Teksas i Kalifornia (które wraz z Florydą skupiają połowę populacji latynoskiej), odsetek parafii z mszami w języku hiszpańskim wynosi ponad 80 %.

Na przykład w pięciu diecezjach w stanie Teksas (Reno, Tyler, Laredo, El Paso i Brownsville) ponad 90% parafii odprawia msze w języku hiszpańskim. Z drugiej strony, w czterech diecezjach w Kalifornii (Los Angeles, Fresno, Stockton i San Bernardino) liczba ta waha się między 83 a 89 %.

Badanie pokazuje również, że istnieją diecezje na Środkowym Zachodzie i Wschodzie, w których ponad 50 parafii odprawia msze w języku hiszpańskim, takie jak Boise (Idaho), Arlington (Wirginia), Memphis (Tennessee), Charleston (Karolina Południowa), Charlotte (Karolina Północna) czy Savannah (Georgia).

Mniej katolików wśród Latynosów

Chociaż dane wydają się zachęcające (katolicy są największą grupą wśród Latynosów), odsetek Latynosów, którzy identyfikują się jako katolicy, dramatycznie spadł w ciągu ostatniej dekady, jak ujawnił Pew Research Center PRC. W 2022 roku "43 % dorosłych Latynosów identyfikowało się jako katolicy, w porównaniu z 67 % w 2010 roku. Odsetek Latynosów bez przynależności religijnej wyniósł 30 % w 2022 r., w porównaniu z 10 % w 2010 r.", zauważa PRC.

Oscar Cantú, biskup San José i przewodniczący podkomisji ds. latynoskich konferencji biskupów, powiedział: "Ankiety takie jak ta mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia i odpowiedzi Kościoła na potrzeby i aspiracje naszych latynoskich społeczności.

Prałat zauważył, że zajmując się duszpasterstwem Latynosów na poziomie parafialnym, diecezje napotykają na wspólne przeszkody, na przykład brak dwujęzycznych księży lub ograniczone zasoby ludzkie i finansowe w diecezjach lub wspólnotach parafialnych.

Cantú dodał, że dane pomogą "określić, w jaki sposób możemy nadal służyć temu sektorowi naszego Kościoła i podkreśla znaczenie ciągłej posługi, która dba o potrzeby naszych hiszpańskojęzycznych braci i sióstr".

Dane dostarczone przez USCCB
Kultura

Adolfo Pérez Esquivel (1931): "Inny świat jest możliwy".

Czterdzieści lat po otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla (1980) argentyński artysta, intelektualista i aktywista Adolfo Pérez Esquivel wciąż zasługuje na naszą uwagę; jego głos nadal rozbrzmiewa wśród nas na rzecz najbardziej potrzebujących.

Graciela Jatib i Jaime Nubiola-24 sierpnia 2024-Czas czytania: 4 minuty

Na oficjalnym koncie X - dawniej Twitter - laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1980 r. Adolfo Péreza Esquivela [@PrensaPEsquivel].można odczytać następujący tekst: "Pokój jest owocem sprawiedliwości. Inny świat jest możliwy".. Na czele relacji znajduje się wspaniałe zdjęcie Esquivela z papieżem Franciszkiem w Watykanie. Jego podpisowi często towarzyszy franciszkańskie motto "Pokój i Dobro", którego nauczył się w dzieciństwie, w sierocińcach i klasztorach, dopóki nie został schroniony w parafiach, które wyznaczyły kierunek i pozostawiły ślady w jego tożsamości. Pérez Esquivel został osierocony, gdy miał zaledwie trzy lata, a ponieważ jego ojciec Cándido, hiszpański imigrant, który pracował jako rybak, nie mógł go wychować, oddał go do przytułku. Ostatecznie znalazł dom u swojej babci Eugenii, niepiśmiennej, ale mądrej babci pochodzenia Guaraní.

Kiedy 10 grudnia 1980 r. odbierał Pokojową Nagrodę Nobla podczas uroczystej ceremonii w ratuszu w Oslo, w jego głosie rozbrzmiewały ewangeliczne błogosławieństwa: "Chcę to zrobić w imieniu narodów Ameryki Łacińskiej, a w sposób szczególny w imieniu moich braci, najbiedniejszych i najmniejszych, ponieważ oni są najbardziej kochani przez Boga; w ich imieniu, moich rdzennych braci, chłopów, robotników, młodzieży, tysięcy zakonników i ludzi dobrej woli, którzy wyrzekając się swoich przywilejów, dzielą życie i drogę ubogich i walczą o budowę nowego społeczeństwa".. Dodał: "Pochodzę z kontynentu, który żyje między udręką a nadzieją i gdzie wpisana jest moja historia, jestem przekonany, że opcja ewangelicznej siły niestosowania przemocy otwiera się jako wyzwanie i na nowe i radykalne perspektywy"..

Silne przekonania

Pérez Esquivel był prawdopodobnie jednym z niewielu laureatów Nagrody Nobla, który w swoim przemówieniu wielokrotnie przywoływał imię Chrystusa i Jego nauki. Swoje przemówienie zakończył, opowiadając o błogosławieństwach, które pojawiają się w Ewangelii Mateusza 5, 1-12, po przywołaniu "siłę Chrystusa, naszego Pana, której nauczał nas w Kazaniu na Górze i którą chcę dzielić się z wami wszystkimi, z moim ludem i ze światem".. Poruszające przemówienie można dziś wysłuchać w wysokiej jakości na Youtube.

Jego poruszające przesłanie było poparte życiem poświęconym walce, karmionym niesamowitą siłą przekonań, które pielęgnował od dzieciństwa. Obrońca praw człowieka, uznany za potępienie zbrodni dyktatury cywilno-wojskowej w Argentynie (1976-1983), a tym samym w całej Ameryce, idący u boku cierpiących ludów, chłopów, "favaleros", zmarginalizowanych i wyzyskiwanych, jak Kościół potępił w Medellín (1968), w Puebla (1979) i w Amazonii (2020).

Przyjaciel papieża

W czterdziestą rocznicę otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla papież Franciszek zwrócił uwagę na "odwaga i prostota". Adolfo Péreza Esquivela. W jednym z filmów Francisco mówił o Pérezie Esquivelu jako o swoim "przyjaciel" y "sąsiad"Kiedy więc udał się do Rzymu, "zatrzymuje się naprzeciwko drzwi sąsiadujących z Watykanem".. "Dziękuję ci Adolfo za twoje świadectwo, w pięknych chwilach, ale także w bolesnych chwilach Ojczyzny, za twoje słowa, za twoją odwagę i za twoją prostotę".Papież dodał w swoim przesłaniu.

Na koniec papież podkreślił: "Jeśli pozwolisz mi użyć trochę odważnego hiszpańskiego, powiem ci, że w to nie uwierzyłeś i to nam wszystkim dobrze służyło. Laureat Nagrody Nobla, który nadal wykonuje swoją pracę z pokorą. Dziękuję, Adolfo, niech cię Bóg błogosławi i módl się za mnie, proszę".

Pérez Esquivel w odpowiedzi na przesłanie papieża Franciszka napisał: "Dziękuję, drogi przyjacielu, za twoje słowa; jesteś posłańcem Pokoju. Modlimy się za ciebie". (por. https://aica.org/noticia-el-papa-saludo-a-perez-esquivel-por-el-aniversario-del-nobel-de-la-paz).

Ludzkość i nadzieja

W przedmowie do swojej książki Stawiaj opór w nadziei, Pérez Esquivel wyraża: "Chcę podkreślić, że moja praca nie jest pracą indywidualną, nie jest pracą jednej osoby. To wspólna walka wielu mężczyzn i kobiet na całym kontynencie i na innych kontynentach świata. Jest to wspólna walka wielu ludzi, którzy nawet anonimowo żyją w najbardziej niegościnnych miejscach, bez żadnych zasobów, ale z głębokim ludzkim bogactwem, oddając swoje życie w służbie najbardziej potrzebującym. Po prostu dlatego, że w oporze jest nadzieja".. Esquivel czuje, że to była jego kolej, aby być widoczną twarzą tak wielu innych.

W przedmowie oferuje również wiersz urugwajskiego poety Mario Benedettiego: "Co by się stało, gdybym poprosił/ o ciebie, który jesteś tak daleko,/ a ty o mnie, który jestem tak daleko, i oboje o/ innych, którzy są tak daleko, a inni o/ nas, mimo że jesteśmy daleko?".. Odpowiedź leży w każdym z nas, w zdolności zrozumienia, że życie polega na dzieleniu się nadzieją.

W kwietniu 1977 r. Pérez Esquivel został aresztowany w Buenos Aires przez tak zwane "szwadrony śmierci". Był więziony i torturowany przez pięć dni bez procesu. W celi tortur odkrył ścianę, na której inny więzień napisał własną krwią: "Bóg nie zabija"..

Dla Péreza Esquivela jest to krzyk człowieczeństwa. Pośród horroru i rozpaczy wiara wyłania się jako modlitwa pośród ciemności hańby i okrucieństwa. Anonimowy męczennik, ktoś, kto pozostawił ślad boskości w Getsemani zdewastowanym przez ludzką nieprawość (Kropla czasu, p. 67).

AutorGraciela Jatib i Jaime Nubiola

Zasoby

Mike Aquilina: "Odnowa Kościoła przyjdzie ze spotkania z tradycją".

Mike Aquilina, ekspert w dziedzinie patrystyki, jest przekonany, że problemy, które pojawiły się we wczesnych dniach Kościoła, są takie same jak te, które mamy dzisiaj, a przynajmniej są na tyle podobne, że należy szukać pomocy w tekstach pierwszych chrześcijan. W tym wywiadzie nakreśla niektóre sposoby łączenia nauk Ojców Kościoła z teraźniejszością.

Paloma López Campos-23 września 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Mike Aquilina jest jednym z najbardziej płodnych autorów patrystyki w Stanach Zjednoczonych. Jego prace pomogły setkom ludzi dowiedzieć się więcej o historii katolicyzmu i pozbyć się strachu przed czytaniem Ojców Kościoła. Poprzez swoją pracę chce udostępnić każdemu wiedzę, która dla wielu może wydawać się początkowo zawiła.

Aquilina jest przekonana, że wielkie problemy, które pojawiły się na początku Kościoła, są takie same jak te, z którymi borykamy się dzisiaj, a przynajmniej są na tyle podobne, że warto spróbować znaleźć pomoc w tekstach pierwszych chrześcijan. Z tego powodu w tym wywiadzie nakreśla pewne linie łączące nauczanie Ojców Kościoła z teraźniejszością, przybliżając pierwszy wiek do XXI wieku.

Jakie współczesne elementy możemy znaleźć w naukach Ojców Kościoła? Jakie nauki z tamtych czasów możemy zastosować również dzisiaj?

- Ludzka natura pozostaje niezmienna. Oczywiście w pismach z IV wieku nie znajdziemy elektrycznych tosterów czy wifi. Ale pragniemy tych samych rzeczy, których ludzie pragnęli wtedy. Popełniamy te same grzechy. Ludzkie społeczeństwo funkcjonuje według tych samych wzorców. Ojcowie Kościoła mówią o obawach, które się nie zmieniają.

Dlaczego ważne jest, abyśmy nie tracili z oczu korzeni Kościoła?

- Starożytne źródła stabilizują nas. Pomagają nam zrozumieć, co może się zmienić, a co musi pozostać niezmienne. Widzimy, że Atanazy był gotów stanąć samotnie w obronie wiary nicejskiej, którą uważał za jasne wyrażenie wiary apostolskiej. Był gotów ponieść konsekwencje, ponieważ prawdziwa doktryna jest tego warta. Pamiętajmy jednak, że odegrał on również kluczową rolę w zapoczątkowaniu nowego rozwoju - użycia języka filozoficznego do naświetlenia życia Trójcy Świętej.

Istnieje wiele głosów wzywających do wewnętrznej odnowy Kościoła. Jak możemy odpowiedzieć na dzisiejsze wyzwania, nie tracąc z oczu istoty katolicyzmu?

- Chrześcijanie wszystkich pokoleń pragną odnowy. Chcą reformy liturgii. Pragną duchowego odświeżenia. Nie jest to charakterystyczne dla naszych czasów. Ludzie pragnęli tego samego w 350 r. n.e., 750 r. n.e., 1250 r. n.e.

Wielkie umysły ostatnich dwóch stuleci konsekwentnie nauczały, że odnowa przyjdzie z nowego spotkania ze źródłami tradycji chrześcijańskiej: Pismem Świętym, liturgią i Ojcami. Takie było pragnienie Newmana, Guerangera, Danielou, De Lubaca, Quastena. Była to jedna z głównych idei Soboru Watykańskiego II.

Napisał Pan książkę o historii papiestwa. Dziś wielu krytykuje papieża Franciszka, ale ty mówisz, że każdy pontyfikat jest historią triumfu. Co to oznacza i jak odnosisz to do papieża Franciszka?

- Nie do mnie należy osądzanie papieża Franciszka. Prawo kanoniczne nie przewiduje takiej możliwości. Nie widzę potrzeby dodawania własnego głosu do tysięcy, które wypełniają media społecznościowe jego lekkomyślnymi wypowiedziami. Mogę mieć opinie na temat takich czy innych działań Ojca Świętego. Mogę mieć opinię na temat jego osobistego stylu. Ale przeczytałem wystarczająco dużo historii, aby wiedzieć, że moje opinie mogą być bardzo błędne. A dobrzy ludzie wyrządzili wiele szkód na przestrzeni wieków, sprzeciwiając się Wikariuszowi Bożemu. Tak, jest święta Katarzyna ze Sieny, ale nie mogę przypisywać sobie żadnych jej zasług!

Dla ludzi Zachodu zarówno Ziemia Święta, jak i czasy Chrystusa są bardzo odległe. Co mogą zrobić, aby dowiedzieć się więcej na ten temat? Jak myślisz, co ta wiedza może wnieść do ich życia jako katolików?

- Przeczytaj historię. Newman stawał się coraz bardziej katolicki, w miarę jak pogłębiał swoje studia historyczne. Tak jak tysiące ludzi po nim. Piszę moje książki, aby pomóc ludziom zacząć. Mam nadzieję, że stamtąd, gdy będą w stanie, przeczytają bardziej wymagające książki niż moja.

Piszę od dłuższego czasu i otrzymałem podziękowania od młodych ludzi z doktoratami, którzy mówią, że po raz pierwszy spotkali Ojców w jednej z moich książek. To satysfakcjonujące. Bardzo niewielu ludzi zajdzie tak daleko. Ale ludzie powinni zacząć i zobaczyć, jak daleko zaprowadzi ich zainteresowanie i pasja.

Okładka książki Mike'a Aquiliny

Jeśli ktoś chciałby zacząć poznawać Ojców Kościoła, od czego poleciłbyś mu zacząć?

- Jako wprowadzenie polecam moją własną książkę Ojcowie Kościoła. Następnie przeczytaj dzieła Ojców Apostolskich - pierwszego pokolenia autorów po Apostołach. Moim ulubionym angielskim tłumaczeniem Ojców Apostolskich jest Kenneth Howell, opublikowany przez Coming Home Network.

Czego możemy się nauczyć z ewangelizacji prowadzonej przez pierwszych chrześcijan, a co możemy zastosować dzisiaj?

- Wszystko. Kościół rozrósł się z kilku tysięcy w pierwszym wieku do połowy populacji świata rzymskiego w połowie czwartego wieku. Osiągnął ten wzrost, gdy praktykowanie wiary było nielegalne. Było to przestępstwo karane torturami i śmiercią. Pierwsi chrześcijanie nie mieli dostępu do mediów ani przestrzeni publicznej. A jednak odnieśli sukces tam, gdzie my dzisiaj zawodzimy, pomimo naszych pieniędzy, sieci telewizyjnych i niezliczonych apostolatów. Wierzę, że ich sekretem była przyjaźń. Rozszerzali miłość miłosierdzia na rodzinę z sąsiedztwa i sklepikarzy z sąsiedniego straganu. To było takie proste.

Kościół zrewolucjonizował świat wraz ze swoim pojawieniem się i robił to wielokrotnie w historii. Jak myślisz, jaki był jego główny wkład?

- Ponownie, wszystko. Idee, które kochamy najbardziej - ludzka godność, prawa kobiet, ludzka równość - zostały wprowadzone do krwiobiegu cywilizacji przez chrześcijaństwo. Instytucje, które uważamy za fundamentalne - szpital, uniwersytet - zostały wynalezione przez chrześcijan.

W historii widzimy wolę Ojca wypełnianą przez uczniów Jezusa dzięki mocy Ducha Świętego. W V wieku św. Hieronim powiedział, że "nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa", i to jest prawda. Dodałbym jednak, że nieznajomość historii jest nieznajomością Ducha Świętego. Jest to nieznajomość wszystkiego, co Bóg uczynił dla nas w życiu świętych na przestrzeni wieków.

Są tacy, którzy uważają, że Kościół znajduje się w kryzysie i stracił na znaczeniu. Czy zdarzyło się to w jakimkolwiek innym momencie historycznym? Czego możemy się z tego nauczyć?

- Tak, Kościół na ziemi powstaje i upada, przychodzi i odchodzi. Pomyślmy o siedmiu kościołach wspomnianych w Księdze Objawienia. Wszystkie one "utraciły swój świecznik". Zostały zredukowane do nieistotności. Pomyślmy o krwawych wojnach ostatniego stulecia. Wiele z nich toczyło się w krajach chrześcijańskich. Pomyślmy o nazistowskich Niemczech, komunistycznej Rosji, Hiszpanii podczas wojny domowej. Czasami Kościół wydawał się pokonany, a potem ponownie się pojawiał.

Chesterton powiedział: "Chrześcijaństwo umierało wiele razy i zmartwychwstawało, ponieważ liczyło na Boga, który znał drogę wyjścia z grobu". Historia dowodzi, że ta zasada jest prawdziwa. Historia daje nam powód do nadziei.

Dla ciebie bardzo ważne są małe świadectwa pierwszych chrześcijan, takie jak malowidła w katakumbach lub pozostawione przez nich naczynia. Jakie lekcje na temat naszej wiary możemy znaleźć w tych szczegółach?

- Widzimy, co kochali zwykli ludzie. Widzimy, co cenili. Nie tak dawno temu w Egipcie archeolodzy odkryli kawałek materiału z wszytą wewnątrz kartką papieru. Ktoś w III lub IV wieku nosił go jako szkaplerz na szyi. A co było w tym papierze? Ewangeliczny opis ustanowienia Eucharystii przez Jezusa. Została ona zapisana na odwrocie paragonu.

Niedawno w Sudanie archeolodzy znaleźli zmumifikowane ciało młodej kobiety, która miała wytatuowanego Archanioła Michała na nodze. Wiedziała, że będzie on jej obrońcą w bitwie. Uwielbiam te drobne szczegóły, które zachowała dla nas ziemia. Pokazują nam one starożytny Kościół takim, jakim był, i jest to Kościół, który współcześni katolicy mogą uznać za swój własny.

Kultura

Kobiety w historii średniowiecza: opatka Mechthilda

W tej serii artykułów José García Pelegrín przygląda się życiu czterech kobiet, które odegrały wiodącą rolę w średniowiecznej historii Niemiec. W tym przypadku chodzi o opatkę Mechthildę.

José M. García Pelegrín-23 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Przez całe średniowiecze istniały kobiety, które umacniały swoją pozycję w świecie zdominowanym przez mężczyzn i wywierały trwały wpływ na społeczeństwo i Kościół. Co ważne, u zarania (Świętego) Cesarstwa Rzymsko-Germańskiego, praktycznie przez cały X wiek, pojawiły się cztery postacie kobiece, które odegrały kluczową rolę w konsolidacji królestwa. Ostatnią postacią w tej serii artykułów, która rozpoczęła się od Mechthildy, żony Henryka I, jest inna Mechthilda, opatka.

Opatka Mechthild, szwagierka Teofanesa, była córką Ottona I i Adelajdy, a tym samym siostrą Ottona II i ciotką Ottona III. Urodzona w 955 r., została opatką Quedlinburga w wieku jedenastu lat, zastępując swoją babkę, św.

Jego konsekracja miała miejsce w 966 r., podczas ceremonii, w której uczestniczył jego ojciec oraz wszyscy biskupi i arcybiskupi cesarstwa, co podkreśliło nadzwyczajny charakter tego aktu. Papieskie potwierdzenie jego konsekracji zostało udzielone przez Jana XIII w kwietniu 967 roku.

Przedstawiciel Imperium

Od śmierci swojej babki 14 marca 968 r., która nie tylko przyczyniła się do nominacji, ale także do edukacji młodej Mechthildy, aż do powrotu jej ojca z Włoch pod koniec 972 r., była jedynym przedstawicielem domu cesarskiego na północ od Alp przez prawie cztery lata. Taka sytuacja, w której opatka przejęła odpowiedzialność za sprawy cesarskie pod nieobecność cesarza, była do tego czasu bezprecedensowa.

Po powrocie swojego ojca, cesarza Ottona I, z Włoch, świętował Wielkanoc 973 r. w Quedlinburgu, podkreślając znaczenie tego miasta w czasach, gdy nie było stolicy Imperium. Z tej okazji otrzymał "międzynarodową" reprezentację: słowiańskich (polskich) możnowładców, takich jak Mieszko i Bolesław, a także "wysłanników Greków, Benawentanów, Węgrów, Bułgarów, Duńczyków, Słowian i wszystkich wielkich z całego królestwa", według kronikarza Thietmara z Merseburga. Chociaż nie istnieją żadne pisemne zapisy, można założyć, że opatka Mechthilda była obecna podczas tego historycznego wydarzenia.

Rozbudowa opactwa

Z jednej strony opactwo Quedlinburg zaczęło rozszerzać swoje wpływy. Po tym, jak Otton III podarował swojej ciotce pałac Wallhausen, jedno z ulubionych miejsc Ottonów - tutaj Henryk I i (św.) Mechthilda pobrali się w 909 r. i tutaj Otton I urodził się prawdopodobnie w 912 r. - w 985 r., posiadłości opactwa rozprzestrzeniły się u podnóża Harzu, zakładając i przyłączając inne opactwa, takie jak klasztor Münzenberg w 986 r., ku pamięci jego brata Ottona II. System został ukończony w 997 r. wraz z założeniem Walbeck. Łącznikiem między opactwami i klasztorami było upamiętnianie i modlitwa za zmarłych.

Mechthild odegrała kluczową rolę w rozwoju Quedlinburga, który Otton III podniósł do rangi miasta w 994 r., nadając mu rynek, walutę i komorę celną, czyniąc go tym samym najważniejszym ośrodkiem politycznym dynastii. Podczas drugiej podróży Ottona III do Włoch w 997 r. powierzył on swojej ciotce Mechthildzie reprezentowanie Imperium, powtarzając odpowiedzialność, którą przyjął na siebie w latach 968-972.

"Domina imperialis

Mechthilda zwołała i poprowadziła sejm w Derenburgu w 998 r., który zgromadził najbardziej wpływowych ludzi imperium, gdzie nawet wymierzyła sprawiedliwość. Działania te przyniosły jej tytuł "domina imperialis" od Otho III, który nadał jej również tytuł "matricia" - przez analogię do "patricius" - jak wspomniano w inskrypcji na jej grobie.

Mechthild zmarła w lutym 999 r. w wieku 44 lat. Została pochowana obok swojej babki w opactwie Quedlinburg; jej następczynią została jej siostrzenica Adelajda, najstarsza córka cesarza Ottona II i cesarzowej Teofano.

Więcej
Świat

Rośnie przemoc wobec chrześcijan w Europie

Z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Aktów Przemocy ze względu na Religię lub Przekonania, Obserwatorium Przeciwko Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie ostrzega przed falą przemocy wobec chrześcijan na kontynencie.

Paloma López Campos-22 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

22 sierpnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Aktów Przemocy ze względu na Religię lub Przekonania. Z tej okazji Obserwatorium Przeciwko Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie (OIDAC) ostrzega przed falą przemocy wobec chrześcijan.

W komunikacie prasowym przesłanym przez Obserwatorium, jego dyrektor wykonawczy Anja Hoffmann Wyjaśnia, że "na Zachodzie mamy tendencję do myślenia, że przemoc wobec wierzących jest głównie problemem w krajach afrykańskich i azjatyckich". Pomimo faktu, że na tych terytoriach jest wielu chrześcijan w niebezpieczeństwie, "powinniśmy również zwracać szczególną uwagę na to, co dzieje się w Europie".

Rośnie liczba przestępstw z nienawiści

Na stronie raport 2022/2023 opublikowany przez OIDAC pokazuje wzrost o 44 % przestępstw z nienawiści przeciwko chrześcijanom. Prawie wszystkie te ataki mają miejsce w kościołach lub na cmentarzach, ale coraz więcej wierzących jest atakowanych.

W oświadczeniu przesłanym przez OIDAC zauważono również, że od początku 2024 r. "udokumentowano 25 przypadków przemocy fizycznej, gróźb i prób zamachów na chrześcijan w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Polsce i Serbii".

Według danych dostarczonych przez Obserwatorium, "grupą szczególnie narażoną na przemoc są chrześcijańscy konwertyci pochodzenia muzułmańskiego". Twierdzą jednak, że przypadki te nie są nagłaśniane w mediach i pozostają niezauważone w oczach Europejczyków, uniemożliwiając tym samym ludziom zapoznanie się z sytuacją.

Raport OIDAC

Według danych opublikowanych przez Obserwatorium, w okresie od września 2022 r. do sierpnia 2023 r. w 30 krajach europejskich popełniono 749 antychrześcijańskich przestępstw z nienawiści. Spośród tych ataków 38 to napaści, w wyniku których zginęło 3 chrześcijan.

Kraje europejskie o największej liczbie ataków to Niemcy, Włochy, Francja i Hiszpania. 

Przestępstwa nie ograniczają się jednak do przemocy fizycznej. Obserwatorium zauważa również, że poprzez ograniczanie wolności słowa i przepisy dotyczące osób LGBTIQ, wielu chrześcijan jest represjonowanych za wyznawanie swojej wiary lub życie zgodnie ze swoimi przekonaniami.

W świetle wszystkich tych wydarzeń OIDAC "zwraca uwagę na niezadowalającą reakcję instytucji europejskich i słabe relacje w mediach".

Agresorzy

Informacje zebrane przez Obserwatorium pokazują, że większość agresorów to członkowie skrajnie lewicowych grup, radykalne feministki lub członkowie kolektywu LGTBIQ.

Oprócz tych grup, chrześcijanie są również atakowani przez sekty satanistyczne lub aktywistów klimatycznych. Ponieważ jednak większość przestępstw polega na wandalizmie, organy ścigania często nie są w stanie zidentyfikować sprawców.

OIDAC ostrzega również przed "normalizacją ataków na kościoły przez te grupy, które czasami nawet z dumą twierdzą, że są odpowiedzialne za ataki w mediach społecznościowych".

Brak zasobów

W swoim raporcie Obserwatorium zauważa również, że "wrażliwość tej kwestii oraz ograniczone zasoby i organizacje zajmujące się zgłaszaniem antychrześcijańskich przestępstw z nienawiści prowadzą nas do przekonania, że kwestia ta pozostaje niedostatecznie zgłaszana".

Zakończyć przemoc wobec chrześcijan

OIDAC kończy swój raport, przedstawiając kilka zaleceń mających na celu położenie kresu przemocy wobec chrześcijan. Obejmują one przegląd ustawodawstwa dyskryminującego wierzących i poprawę relacji medialnych na temat przestępstw z nienawiści.

Z drugiej strony, Obserwatorium podkreśla potrzebę szkolenia chrześcijan w zakresie obrony swojej wiary w sposób świadomy, stanowczy i pełen szacunku, a także pomagania im w lepszym zrozumieniu ich praw i budowaniu mostów dialogu z ludźmi, którzy nie podzielają ich przekonań.

Czytania niedzielne

Moc ukryta w Eucharystii. 21 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania z 21. Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-22 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Po wejściu do Ziemi Obiecanej Jozue wezwał lud Izraela do zadeklarowania, czy będą służyć prawdziwemu Bogu, czy fałszywym bogom. Zdecydowanie potwierdzili, że będą służyć Panu: "Niech nas to nie powstrzyma, byśmy opuścili Pana i poszli służyć innym bogom!". W rzeczywistości w następnych stuleciach Izrael często nie był wierny Bogu i oddawał cześć różnym pogańskim bóstwom. 

Ten epizod jest dziś powiązany z odrzuceniem przez Żydów nauczania Chrystusa o Eucharystii, tak jakby był to ostateczny przykład niewierności ludzi wobec Boga. "Wielu uczniów Jego, gdy to usłyszeli, mówiło: 'Ten sposób mówienia jest szorstki; któż go może słuchać?'". Dowiadujemy się, że "narzekali" na słowa Jezusa. Tak jak Izrael powinien był być wierny Bogu po doświadczeniu tak wielu Jego zbawczych dzieł, tak uczniowie Jezusa powinni byli uwierzyć Mu po zobaczeniu tak wielu Jego cudów i oczywistych znaków Jego świętości i prawdomówności.

Ale znowu - kolejna lekcja dla nas - Jezus nie wycofuje się ani nie osłabia swojego nauczania w obliczu ich odrzucenia. Wręcz przeciwnie, łączy prawdę o Eucharystii z inną prawdą, również trudną do uwierzenia: ostatecznym uwielbieniem Jego człowieczeństwa. "Rzekł do nich: 'Czy to was szokuje, a gdybyście ujrzeli Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem?'". Innymi słowy, dzięki tej samej mocy, dzięki której nasz Pan może uobecnić się pod postacią chleba, uwielbi On również swoje człowieczeństwo, aby zasiąść po prawicy Ojca. Moc, która ukrywa Jego chwałę w hostii, pewnego dnia w pełni objawi ją całej ludzkości.

Następnie Jezus naucza o potrzebie duchowej perspektywy, aby przyjąć Jego prawdę, to znaczy otwartości na działanie Ducha Świętego i wiary w sposób życia wykraczający poza to, co jedynie materialne. Cielesna egzystencja nigdy nie otworzy nas na objawienie Boga. Bóg staje się ciałem, a następnie chlebem, ale musi być przyjmowany w duchu. 

Dla wielu było to zbyt wiele. Chcieli materialnego chleba Jezusa, ale nie duchowego chleba Eucharystii. Przestali za Nim podążać. Ale Peterprzemawiając w imieniu Dwunastu, potwierdził swoją wierność Chrystusowi tymi pięknymi słowami: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego; wierzymy i wiemy, że jesteś Świętym Boga". W obliczu tak wielkiego odrzucenia Chrystusa i Jego obecności w Eucharystii, potwierdzajmy coraz bardziej naszą wiarę w Niego.

Homilia na temat czytań z 21. niedzieli czasu zwykłego (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Watykan

Papież wzywa chrześcijan do zaangażowania się w szerzenie "dobrego zapachu Chrystusa".

Podczas audiencji 21 sierpnia papież Franciszek podkreślił Chrzest Pański w Jordanie jako "fundamentalny moment Objawienia i historii zbawienia".

Paloma López Campos-21 sierpnia 2024-Czas czytania: 2 minuty

Podczas publiczność Papież Franciszek zaprosił nas do refleksji "nad Duchem Świętym, który przychodzi na Jezusa w chrzest w Jordanie". Wylany na Chrystusa, Paraklet "rozlewa się z Niego na Jego Ciało, którym jest Kościół".

Franciszek podkreślił, że "cała Trójca Święta zgromadziła się w tym momencie nad brzegiem Jordanu", co stanowi "fundamentalny moment Objawienia i historii zbawienia". Nie jest zatem zaskakujące, że ten fragment jest opowiadany przez wszystkich ewangelistów.

Kościół jako nowy Lud Boży

Papież wyjaśnił, że Chrzest Pański ma szczególne znaczenie, ponieważ w tym momencie Chrystus "otrzymuje pełnię daru Ducha dla swojej misji, którą jako Głowa przekaże swojemu Ciału, którym jest Kościół". Dzięki temu "Kościół jest nowym 'ludem królewskim, prorockim i kapłańskim'".

Papież nalegał na tę ideę, mówiąc, że "Chrystus jest głową, naszym Najwyższym Kapłanem, Duch Święty jest wonnym olejkiem, a Kościół jest ciałem Chrystusa, w którym jest on rozprowadzany".

Rozprzestrzenianie dobrego zapachu Chrystusa

Ojciec Święty powiedział jednak, że "niestety czasami chrześcijanie nie rozsiewają zapachu Chrystusa, ale brzydki zapach własnego grzechu". Niemniej jednak, kontynuował Papież, "nie powinno nas to odciągać od naszego zaangażowania w realizację, na miarę naszych możliwości i każdy w swoim własnym środowisku, tego wzniosłego powołania bycia dobrym zapachem Chrystusa w świecie".

W ten sposób, podsumował Franciszek, chrześcijanie będą szerzyć na całym świecie "'owoce Ducha', którymi są 'miłość, radość, pokój, wielkoduszność, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie'". Być może wtedy, "bez naszej świadomości, ktoś poczuje coś z zapachu Ducha Chrystusa wokół nas".

Kultura

Jordania, skrzynia skarbów na pustyni

W serii dwóch artykułów Gerardo Ferrara zabiera czytelnika na terytorium Jordanii, krainy gór, granic, języków, kultur, pustyń i wzgórz.

Gerardo Ferrara-21 sierpnia 2024-Czas czytania: 7 minuty

Wyobraź sobie pustynię, Wadi Rum, z jej kolorami ochry, bursztynu, szafranu i pomarańczy, których odcienie zmieniają się w zależności od pory roku, pogody i promieni słonecznych, a które są szczególnie jasne o zachodzie słońca.

Wyobraź sobie również krótki odcinek wybrzeża nad Morzem Czerwonym, gdzie wodno-zielone morze, pod turkusowym błękitem nieba, całuje swoimi falami surową i opuszczoną ziemię, poszarpaną i pełną nagich skalistych gór, z których widać plaże Izraela, Egiptu i Arabii Saudyjskiej.

Wyobraź sobie więcej, marmurowe kolumny starożytnego Jerash, słone białe brzegi Morza Martwego, monumentalne piękno Petry, osadzone jak perła na pustyni. I powolny nurt Jordanu dzielący kraje, światy, kultury i społeczności walczące o harmonię.

Góry, granice, języki, kultury, pustynie i wzgórza: oto Jordania, skrzynia skarbów na pustyni.

Pochodzenie nazwy

Jordania, oficjalnie Haszymidzkie Królestwo Jordanii, to kraj na Bliskim Wschodzie. Graniczy z Syrią na północy, Irakiem na północnym wschodzie, Arabią Saudyjską na wschodzie i południu, Morzem Czerwonym na południowym zachodzie oraz Izraelem i Zachodnim Brzegiem Jordanu na zachodzie. Stolica Amman, licząca ponad 4 miliony mieszkańców, jest również największym miastem kraju oraz jego centrum gospodarczym i kulturalnym.

Nazwa "Jordan" pochodzi właśnie od rzeki Jordan, a konkretnie od hebrajskiego określenia rzeki: Yarden(od ירד, yarad, co oznacza "schodzić" i odzwierciedla nachylenie rzeki od jej źródła na górze Hermon do Morza Martwego, najniższego punktu na ziemi na wysokości -430 metrów nad poziomem morza). Jednak obszar odpowiadający dzisiejszej Jordanii był historycznie znany (również w Biblii) jako Transjordania, tj. "za Jordanem", "po drugiej stronie Jordanu", aby wskazać ziemię na wschód od rzeki.

System polityczny i populacja

Kraj ten ma powierzchnię 89 342 km² (mniej więcej tyle samo co Portugalia) i populację około 11,5 miliona.

Jordania jest monarchią konstytucyjną, a król posiada szerokie uprawnienia wykonawcze i ustawodawcze. Obecnym monarchą jest król Abdullah II, syn słynnego Husajna i jednej z jego żon, który sprawuje władzę od 1999 roku. Królestwo nazywane jest Hashemite od dynastii rodziny królewskiej, która twierdzi, że pochodzi bezpośrednio od Mahometa.

Większość ludności Jordanii to Arabowie, przy czym osoby pochodzenia palestyńskiego stanowią 60-70 % (królowa Rania należy do tej grupy). Z kolei od 30 % do 40 % jest pochodzenia beduińskiego. Istnieją również małe społeczności Czerkiesów, Czeczenów i Ormian.

Islam sunnicki jest religią około 97 % populacji, podczas gdy chrześcijanie stanowią od 2 % do 3 % (głównie greccy prawosławni należący do Patriarchatu Jerozolimskiego, ale także katolicy i protestanci). Druzowie i bahaici stanowią niewielkie mniejszości. Kraj ten znany jest jednak z tolerancji religijnej i pokojowego współistnienia różnych społeczności religijnych.

Gospodarka Jordanii

Jordania ma jedną z najbardziej zdywersyfikowanych gospodarek na Bliskim Wschodzie, z kluczowymi sektorami, takimi jak turystyka, przemysł fosforanowy, tekstylia, farmaceutyki i usługi finansowe, choć jest silnie uzależniona od pomocy zagranicznej, zwłaszcza ze strony USA i krajów Zatoki Perskiej.

Ma również znaczenie strategiczne, zarówno ze względu na stabilność polityczną, jak i umiarkowane stanowisko reżimu, który jest ważnym podmiotem w utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa w regionie.

Pustynia w Jordanii

Historia starożytna: od Ammonitów do Nabatejczyków

Starożytna historia Jordanii jest bogata ze względu na wiele cywilizacji i kultur, które następowały po sobie przez tysiąclecia, a region ten jest skrzyżowaniem Azji, Afryki i Europy.

Chociaż najwcześniejsze ślady osadnictwa ludzkiego w tym regionie pochodzą z okresu paleolitu (około 200 000 lat temu), to właśnie w okresie neolitu (około 8500-4500 lat p.n.e.) rozwinęły się tu jedne z pierwszych na świecie społeczności rolniczych. W epoce brązu (ok. 3300-1200 r. p.n.e.) nastąpił rozkwit szlaków handlowych łączących wschodnią część basenu Morza Śródziemnego z Mezopotamią, a kilka miast-państw i małych królestw rozkwitło tutaj, w tym jedno związane z biblijną Sodomą (po izraelskiej stronie rzeki Jordan).

Jednak to w epoce żelaza (ok. 1200-539 r. p.n.e.) pojawiły się słynne królestwa i ludy wspomniane w Biblii, w szczególności Ammonici (którzy mieszkali w rejonie Ammanu, nazwanego od jego stolicy Rabbath Ammon).

Był to lud semicki, który często wchodził w konflikt z Izraelitami (a także z innymi sąsiednimi mocarstwami) nie tylko z powodów ekonomicznych i terytorialnych, ale także religijnych. W rzeczywistości Ammonici, podobnie jak inne ludy semickie w tym regionie, byli politeistyczni, "pogańscy" i składali ofiary z ludzi swojemu głównemu bóstwu, Milkomowi, znanemu również jako Moloch.

Innym ludem, który stał się sławny, zwłaszcza z powodu relacji o nim w Pismach Hebrajskich i Chrześcijańskich, są Moabici. Piękne "Księga Rut"Historia moabickiej kobiety, Rut, wdowy po Izraelicie, która zostaje zmuszona przez głód do powrotu ze swoją teściową Noemi do miejsca narodzin rodziny jej zmarłego męża, Betlejem w Judei, gdzie zostaje żoną Boaza, najbliższego krewnego jej męża, i rodzi mu syna, Obeda, który stanie się ojcem Jessego, ojca króla. Tam, po różnych trudach, zostaje żoną Boaza, najbliższego krewnego swojego męża, i rodzi mu syna, Obeda, który zostanie ojcem Jessego, z kolei ojca króla Dawida.

Moabici, podobnie jak Ammonici i inne ludy z tego obszaru, również nie byli lubiani przez Izraelitów ze względu na ich praktyki religijne. Mieszkali na obszarze bezpośrednio na wschód od Morza Martwego, a ich głównym miastem było Qir-Moab (dziś al-Karak).

Z drugiej strony Edomici (z Edomu) znajdowali się w południowej części dzisiejszej Jordanii. Ich stolicą była Bosra (ale założyli także Petrę) i kontrolowali główne szlaki handlowe z Morza Śródziemnego do Arabia.

Wszystkie te ludy mówiły północno-zachodnimi językami semickimi (takimi jak hebrajski, fenicki i aramejski). W rzeczywistości ich języki stanowiły kontinuum dialektalne (fenicko-punicki i kananejsko-hebrajski), tak że poza niezbyt znaczącymi różnicami, Hebrajczycy, Moabici, Fenicjanie, Edomici i Ammonici mogli się nawzajem rozumieć.

Między 539 r. (podbój przez Cyrusa Wielkiego) a 332 r. p.n.e. region ten stał się częścią Imperium Perskiego, a następnie znalazł się pod wpływami hellenistycznymi i był przedmiotem sporów między 332 a 63 r. p.n.e. między Ptolemeuszami z Egiptu i Seleucydami z Syrii, dynastiami, które podzieliły domeny podbite przez Aleksandra Wielkiego.

Od tego okresu datuje się rozwój grupy dziesięciu miast znanych jako Dekapol. Były one politycznie całkowicie niezależne od siebie, ale zostały zgrupowane pod jedną nazwą ze względu na ich silne podobieństwa językowe i kulturowe, będąc grecko-rzymskimi (lub mieszanymi) i pogańskimi ośrodkami na obszarze głównie semickim. Obejmowało to miasta takie jak Damaszek, Amman (w tym czasie nie był już znany jako Rabbath Ammon, ale jako Filistia), Jerash (Jerash), Scythopolis (dziś Bet-Szean w Izraelu, jedyne miasto na zachód od rzeki Jordan), Hippos (Hippus lub Sussita), Gadara (Umm Qays). Wszystkie te miasta, z wyjątkiem Scythopolis (w Izraelu) i Damaszku (w Syrii), znajdowały się na terytorium dzisiejszej Jordanii i w czasach rzymskich (63 p.n.e.-324 n.e.), choć przyłączone do Imperium, nadal cieszyły się dużą autonomią i bogactwem.

Jordan w Ewangeliach

Ewangelie mówią wiele o terytorium Gadareńczyków lub Gerazeńczyków (w rzeczywistości w Dekapolu), a szczególnie znany jest epizod cudu dokonanego przez Jezusa po drugiej stronie Jeziora Galilejskiego w imieniu opętanego człowieka, którego uwolnienie doprowadziło duchy, które go opętały, do stada świń, które następnie wskoczyły do wody z klifu.

Interesująca w tym epizodzie, z historycznego punktu widzenia, jest przede wszystkim obecność świń, które były (i są) uważane za nieczyste w Izraelu, ale które mogły być hodowane na tym pogańskim obszarze. Ponadto wskazania topograficzne pozwoliły również zlokalizować to wydarzenie na wschodnim brzegu Jeziora Tyberiadzkiego, w osadzie znanej w starożytności jako Kursi (miasto na terytorium Dekapolu), w pobliżu Hippos-Sussita, ze względu na klif cypla wznoszącego się nad wodą.

Znaleziono tu również pozostałości bizantyjskiego klasztoru zbudowanego w miejscu cudu w VI wieku, które można dziś zwiedzać. Innym miejscem o szczególnej wartości z judeochrześcijańskiego punktu widzenia jest Góra Nebo w zachodniej Jordanii, bardzo blisko granicy z Izraelem i Zachodnim Brzegiem Jordanu, gdzie znajduje się katolicki klasztor, z którego można spojrzeć, tak jak tradycyjnie robił to Mojżesz, na Morze Martwe, dolinę Jordanu z miastem Jerycho i góry Judei aż do Jerozolimy.

Mówi się, że z Hippony, która stała się kwitnącym ośrodkiem chrześcijańskim wkrótce po śmierci Jezusa, cała wspólnota chrześcijańska Jerozolimy, która schroniła się tutaj w latach zniszczenia miasta i Świątyni przez Rzymian, rozprzestrzeniła się następnie po całej Transjordanii.

Nabatejczycy

Inną ważną rdzenną ludnością i królestwem byli Nabatejczycy (okres królestwa Nabatejczyków trwał od około IV wieku p.n.e. do 106 roku n.e., kiedy to zostało zaanektowane przez Trajana, który uczynił z niego prowincję Arabia Petrea).

W przeciwieństwie do innych ludów, takich jak Moabici czy Ammonici, Nabatejczycy posługiwali się już formą języka aramejskiego (lingua franca tamtych czasów, a więc nie był to język kananejski, jak hebrajski, fenicki, moabicki itp. chociaż był z nimi spokrewniony) i opracowali wariant alfabetu aramejskiego, który według niektórych uczonych dał później początek alfabetowi arabskiemu używanemu do dziś.

Klejnotem w koronie Nabatejczyków, już wcześniej znanych ze swoich zdolności handlowych, była ich stolica, Petra, znana na całym świecie ze swojej wykutej w skale architektury, która stała się ważnym ośrodkiem na szlaku karawanowym łączącym Arabię z Morzem Śródziemnym. Założone przez Edomitów (poprzedników Nabatejczyków) jako Reqem lub Raqmu ("Motley"), miasto, po okresie wielkiej świetności, która trwała aż do czasów rzymskich i bizantyjskich, zostało opuszczone dopiero w VIII wieku naszej ery.Z wyjątkiem kilku lokalnych rodzin Beduinów, pozostało nieznane reszcie świata aż do 1812 roku, kiedy to szwajcarski odkrywca Johann Ludwig Burckhardt "odkrył" je ponownie podczas jednej ze swoich podróży.

Wraz z podziałem Cesarstwa Rzymskiego Jordania stała się częścią Cesarstwa Wschodniego (Bizantyjskiego), w okresie, w którym aż do podboju islamskiego wzrastał wpływ chrześcijaństwa, wraz z budową licznych kościołów i klasztorów. Jednym z najważniejszych bizantyjskich miejsc w Jordanii jest Madaba, znana ze swoich mozaik, w tym mapy Madaby, szczegółowo przedstawiającej Ziemię Świętą.

Więcej
Książki

Święty Tarcyzjusz, patron ministrantów

Życie dziecka-męczennika Eucharystii jako powieść dla młodzieży.

Tomás de Juan Goñi-20 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Jako dziecko byłem ministrant w szkole. Kiedy miałem zaledwie dziewięć lub dziesięć lat, dowiedziałem się, że nie ma większego zaszczytu niż towarzyszenie księdzu z tacą komunijną. Pewnego razu opowiedziano nam historię świętego Tarcyzjusza: rzymskiego chłopca w moim wieku, również ministranta, który oddał życie w obronie Eucharystii. Podobnie jak on, miałem pomóc aniołom zebrać każdą cząstkę ciała Chrystusa, aby nie zginęła ani jedna!

Wiele lat później, kiedy zamieszkałem w Rzymie, byłem podekscytowany, że w końcu mogłem odwiedzić doczesne szczątki świętego z mojego dzieciństwa. Dzięki Wikipedia Dowiedziałem się, że został pochowany w katakumbach św. Kaliksta, które odwiedziłem, gdy tylko nadarzyła się okazja. Tam mogłem przeczytać nagrobek, który wspomina jego historię: "Czytelniku, który czytasz te wersy: dobrze jest, abyś pamiętał, że zasługa Tarcyzjusza jest bardzo podobna do zasługi diakona Świętego Szczepana, obaj są uhonorowani tym epitafium. Święty Szczepan został zabity w burzy kamieni przez wrogów Chrystusa, których napominał, aby stali się lepsi. Tarcyzjusz, niosąc sakrament Chrystusa, został zaskoczony przez niegodziwców, którzy próbowali wyrwać mu skarb, aby go zbezcześcić. Wolał umrzeć i ponieść śmierć męczeńską, niż oddać wściekłym psom Eucharystię zawierającą Boskie Ciało Chrystusa".

Katakumby świętego Kaliksta (Wikimedia / Gerard M)

Pusty grób

Napis był piękny, bez wątpienia, ale ku mojemu rozczarowaniu grób był pusty. Po szybkich poszukiwaniach w Internecie dowiedziałem się, że w VIII wieku święty został przetransportowany do San Silvestro w Capite, gdzie teoretycznie spoczywa od tamtej pory. Byłem zaskoczony, ponieważ już wcześniej odwiedziłem ten kościół. W każdym razie wróciłem z nadzieją, że zapomniałem odwiedzić jedną z bocznych kaplic, gdzie prawdopodobnie można go znaleźć. Ku mojemu rozczarowaniu, błąkałem się po kościele przez piętnaście minut, nie znajdując ani jednego znaku wskazującego na jego obecność. Proboszcz parafii, uprzejmy angielski ksiądz, potwierdził najgorsze: kilka lat temu, po renowacji, został usunięty ze swojego miejsca i nikt nie wiedział, gdzie trafił. Moja radość!

Niedawno podzieliłem się moimi bezowocnymi poszukiwaniami z przyjacielem. Ku mojemu zaskoczeniu, nigdy nie słyszał o świętym Tarcisiusie. Samo usłyszenie tak malowniczego imienia wywołało uśmiech na jego twarzy. Nie jest łatwo znać świętego, którego święto obchodzone jest 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia, a którego doczesne szczątki, z wyjątkiem dziwnych relikwii, wydają się znikać z mapy. Nie sądzę, by stary dobry Tarcyzjusz przejmował się tym, że nie jest sławny, ponieważ już w niebie będzie cieszył się tajemnicą, którą uwielbiał na ziemi.

Powieść o świętym Tarcyzjuszu

Jednak, choć on nie ma nic przeciwko, ja nie mogę powiedzieć tego samego. I dlatego byłem tak podekscytowany, gdy niedawno natknąłem się na niedawno opublikowaną powieść o jego życiu, zatytułowaną Tarsycjusz i lwy. To jedna z tych historii, które reklamowane są jako przeznaczone dla dzieci, ale tak naprawdę powinny spodobać się dorosłym. Autor przedstawia w niej Tarsycjusza jako normalnego, zabawnego i pobożnego chłopca, który dobrze się bawi ze swoimi przyjaciółmi i trudno mu wybaczyć pogańskim towarzyszom, którzy wyśmiewają się z jego religii.

Chrześcijanin, który żyje swoją wiarą bez kompleksów w niesprzyjającym środowisku, gdzie przyjęcie Eucharystii oznacza podjęcie ryzyka. Krótko mówiąc, to, do czego aspirowaliśmy ja i moi koledzy z klasy, gdy mieliśmy dziewięć lub dziesięć lat, a nasze drżące tace podążały za ręką księdza podczas komunii. 

Być może nie znalazłem grobu świętego z mojego dzieciństwa w Rzymie, ale cieszę się, że dzięki powieściom takim jak ta, wiele dzieci będzie nadal uczyć się, że nie ma większego zaszczytu na tym świecie niż towarzyszenie Panu w Eucharystii.

TARSYCJUSZ I LWY

AutorRamón Díaz Perfecto
RedakcjaAlexia Editorial
Długość druku300 stron
JęzykAngielski
Data publikacji14 listopada 2023 r.
AutorTomás de Juan Goñi

Inicjatywy

"Miłość zawsze większa". Biedni wchodzą, święci wychodzą

Kilka lat temu proboszcz parafii San Ramón Nonato w madryckiej dzielnicy Vallecas zainicjował projekt "Amar siempre más", inicjatywę duszpasterską opartą na trzech filarach: opiece w sferze rodzinnej, społecznej i duchowej, która obecnie została rozszerzona na inne parafie w stolicy Hiszpanii.

Maria José Atienza-19 września 2024 r.-Czas czytania: 9 minuty

Madrycka dzielnica Canillejas nadal sprawia wrażenie autonomicznej wioski w stolicy Hiszpanii. Pośrodku tej dzielnicy znajduje się kościół parafialny Santa María la BlancaNiezbyt duży kościół z XV wieku, w którym zachowały się dwa drewniane dachy z dekoracją wstęgową w stylu mudejar. Fizyczny przykład historii zachowanej między trzy- lub czteropiętrowymi budynkami, a przede wszystkim mieszanka akcentów, ras i kultur, które osiedliły się w tej części Madrytu w ciągu ostatnich kilku dekad.

Kilka metrów od kościoła parafialnego znajduje się kuchnia dla ubogich San José. Jej prostą fasadę wieńczy hasło: "Amar siempre más" (Kochaj zawsze bardziej), które wyjaśnia wszystko, co kryje się za projektem wykraczającym poza kuchnię dla ubogich czy bazar charytatywny.

"Kochaj zawsze bardziej" to projekt "parasolowy", który łączy pod jednym parasolem szereg inicjatyw, które dotyczą trzech kluczowych aspektów ludzi: rodziny, sfery społecznej i duchowej.

Trzy nogi

To, co teraz jest "Amar siempre más", narodziło się w "niezorganizowany" sposób w Vallecas, robotniczej dzielnicy Madrytu, gdzie bezrobocie, słabość społeczna i emigracja są częstymi realiami.

Proboszcz San Ramón Nonato, jednej z parafii w okolicy, José Manuel Horcajoprzybył do tej parafii prawie dwadzieścia lat temu i założył ponad 40 różnego rodzaju inicjatyw: kursy dla matek, opiekę nad kobietami w ciąży z niewielkimi zasobami, wsparcie dla szkół, katechezę... W końcu wikariusz biskupi tego obszaru Madrytu poprosił księdza o "uporządkowanie" wszystkich tych inicjatyw, aby zapobiec ich zagubieniu i zorganizować ich rozwój.

Horcajo zaczął zastanawiać się, jak to wszystko połączyć i z pomocą Ducha Świętego doszedł do wniosku, że można to podsumować w trzech obszarach: pomoc społeczna (materialna), pomoc rodzinna i pomoc duchowa. Wszystkie trzy były równie ważne i potrzebne.

Siostra Sara, która od lat pomaga temu księdzu, wyjaśnia to w ten sposób: "Ubodzy przychodzą do parafii z potrzebami materialnymi. W tym samym czasie odkrywamy również ubóstwo rodzinne, ponieważ rodzina jest rozbita lub ma wielkie rany, ludzie nie idą naprzód, a najważniejszą rzeczą, największą biedą jest brak Boga. Dlatego właśnie mówimy, że osoba uboga wchodzi, a wychodzi święta, ponieważ cały projekt odnosi się do tych trzech poziomów osoby".

Biedni służący biednym

Oryginalność projektu polega na tym, że "to ubodzy ewangelizują innych ubogich". Z tego powodu beneficjenci są również wolontariuszami w tym projekcie i są odpowiedzialni za prowadzenie kuchni dla ubogich, które są już rozmieszczone w różnych częściach Madrytu i które zależą bezpośrednio od ich parafii i proboszczów.

Tak jest w przypadku Aquiliny, która obecnie jest dyrektorem kuchni dla ubogich w Canillejas, a była beneficjentką projektu, gdy przybyła do Hiszpanii, lub Elity, która sama, w ciąży i bezdomna, chodziła do kuchni dla ubogich w San Ramón Nonato i do schronisk dla matek, a teraz koordynuje kuchnię dla ubogich w Villaverde.

"Ubodzy przychodzą z potrzebami i są uczeni odpowiedzialności" - wyjaśnia siostra Maria Sara. "Nie chodzi o to, by dawać im to czy tamto, bo jest nam ich żal. Muszą się zaangażować, dlatego wolontariat beneficjentów jest bardzo ważny. Muszą być zaangażowani w wolontariat, a to bardzo im pomaga.

Siostra wspomina jeden z setek przypadków, w których ci ludzie odnaleźli swoje zbawienie i własną tożsamość dzięki dawaniu siebie innym takim jak oni: "Kobieta przyszła do stołówki, prosząc o pomoc. Uświadomiłam jej, że musi pomóc, przynajmniej przez godzinę, a ona nie chciała. Stawiała opór. Wyjaśniłem jej, że na tym polega istota projektu. Wyszła, ale następnego dnia przyszła i zapytała: "Co mam robić?". Powiedzieliśmy jej, że może przyjść i pomóc w kuchni, a ponieważ pracowała w restauracji, gotowała pięknie. Goście bili jej brawo. Dla niej oznaczało to wyjście z siebie i zaczęła chodzić na cały projekt, ponieważ kiedy dołączają do projektu, są proszeni o bycie wolontariuszami, wspólne życie w celu leczenia ran na poziomie rodzinnym, odbycie rekolekcji duchowych i przynależność do grupy: matki, młodzi ludzie... aby nie byli bez "rodziny". Ta dziewczyna odbyła rekolekcje Tabor, wspólnotę Kana i zaczęła chodzić do swojej grupy... Zmieniła się całkowicie, z zagubionej, poszła naprzód i pracuje poza Hiszpanią jako kucharka. Takich historii jak jej jest wiele".

Podsumowanie siostry Sary zawiera kwintesencję "Kochać zawsze bardziej": "Muszą nauczyć się ufać Bogu, ufać sobie i iść naprzód. Celem jest, aby ci, którzy weszli w ubóstwo, stali się świętymi i żyli ufając Bogu i kochając swoją rodzinę".

Obecnie w Madrycie istnieje siedem parafii, które podjęły się projektu "Amar siempre más": parafia Epifanía del Señor w Carabanchel, Nuestra Señora de Aránzazu w dzielnicy Tetuán, parafie Santa Inés i San Andrés Apóstol w Villaverde, Santo Domingo de Guzmán i Jesús y María w dzielnicy Aluche, a ponadto pomagają w parafii Santa María de África, również w Carabanchel.

Canillejas, pierwszy

W ten sposób "Amar siempre más" narodziło się w Vallecas i stopniowo rozwijało i konsolidowało różne obszary.

Sam slogan "Amar siempre más" (Kochaj zawsze bardziej) zawiera w sobie jedną z cech tej inicjatywy: nie zadowalać się i rozwijać, ponieważ wszyscy kochają, twoja rodzina i twoja parafia zawsze tam będą i jest wielu ludzi, którym można pomóc.

Przeskok do Canillejas, choć był "naturalny" ze względu na dobre wyniki projektu w sąsiedniej dzielnicy, nie był łatwy. W parafii panowała stagnacja, a parafianie i wolontariusze Caritas z pewną nieufnością odnosili się do powstania takiego projektu.

José, który wspomina niechęć do "otwarcia kolejnego zasobu, takiego jak kuchnia dla ubogich, kiedy w okolicy były już inne podobne rzeczy, ale były one upolitycznione, a ponadto nie zbliżały ludzi do parafii ani do Boga". Wskoczył jednak do basenu i poprosił "Amar siempre más" o koordynację projektu kuchni dla ubogich. Siostra Sara pojechała tam, aby go zorganizować.

To, co najbardziej uderzyło proboszcza parafii Canillejas w projekcie "Amar siempre más", to "fakt, że jest to kompletny projekt duszpasterski. W parafiach zaspokajane są potrzeby wielu ludzi, ale czasami dajemy im tylko jedną rzecz i to wszystko. Ludzie nie mieli poczucia rodziny. Ludzie, którzy przybywają z zewnątrz, tracą rodzinę, są bardzo samotni, trudno im zachować wiarę, ponieważ mają inne "pilne potrzeby", takie jak mieszkanie lub jedzenie, bez poczucia przynależności... W końcu wiara bardzo słabnie. Potrzebowaliśmy czegoś, co połączyłoby te dwie rzeczy, dbając zarówno o potrzeby materialne ludzi, jak i ich potrzeby duchowe i rodzinne.

Na przykład w przypadku Canillejas "stało się tak, jak w wielu innych parafiach, że mamy lokal Cáritas, ale jest to odległe miejsce. Byli ludzie z Caritas, którzy nie wiedzieli, do której parafii należą. Zaczęliśmy integrować go z resztą parafii i stały się trzy obszary, trzy strefy tego samego lokalu. Być może rodziny przychodzą za pośrednictwem Caritas, są przyjmowane do projektu, a dzieci chodzą na katechezę lub odwrotnie, dziecko przychodzi na katechezę, spotykamy się z jego rodziną i odkrywamy potrzebę, którą zajmuje się Caritas. Teraz wszystko jest ujednolicone".

Aquilina: "Jesteśmy rodziną".

Aquilina cały czas się uśmiecha. "Nawet kiedy powiedziała, że próbowali ją okraść, uśmiechnęła się", mówi rozbawiony proboszcz, Don José. Ta Peruwianka przybyła do Hiszpanii ze swoim synem, aby zostawić za sobą pewne trudności rodzinne. "Przyjechałam zupełnie bez niczego", wspomina. Wylądowała w parafii San Ramón Nonato, gdzie "przyjęli mnie jak rodzinę".

"Jesteśmy rodziną", mówi z przekonaniem, "brakowało mi tej rodzinnej miłości i kiedy zobaczyłam, że ci ludzie, obcy ludzie, przyjęli mnie w ten sposób, zaczęłam uczestniczyć w grupach".

Jedna z kierowniczek, która była odpowiedzialna za stołówkę w Canillejas, zaprosiła Aquilinę, aby poszła z nią i nauczyła się, jak zarządzać stołówkami. Aquilina zgodziła się pójść z nią, ale była przerażona pomysłem bycia odpowiedzialną za coś takiego. Była nieśmiałą i cichą kobietą. "Jak ja sobie poradzę z czymś takim, jak ja będę rozmawiać z ludźmi, którzy przyjeżdżają", myślała Aquilina, ale przezwyciężyła ten opór modlitwą: "Dużo się modliłam, prosząc Boga o siłę, by dobrze wykonać tę pracę i móc komunikować się z ludźmi. Prosiłam Boga, aby dotknął serca każdej osoby, która przyszła do kuchni, aby przyszła z otwartym sercem i wsparła kuchnię".

Stopniowo zaczęła wdrażać różne projekty każdej "łapy" i prosić o pomoc innych beneficjentów, takich jak Pamela czy Yesenia Jasmine. Nie była to tylko pomoc materialna. Trzy obszary (rodzinny, duchowy i materialny) są zawsze obecne, a w przypadku Aquiliny Bóg dotarł do jej serca poprzez rekolekcje, modlitwę i rekolekcje. I to ją zmieniło: "Wcześniej wybuchałabym z byle powodu, ale teraz Bóg mnie przemienił. Jeśli coś się dzieje, modlę się za tych ludzi i jestem spokojna i szczęśliwa".

Aquilina koordynuje projekt "Amar siempre más" w Canillejas, w ramach którego działa również rodzina zastępcza. Jest z tego powodu szczęśliwa. "Zobacz, jak wielki jest Bóg, że z tak daleka przyprowadził mnie tutaj, abym służyła Jemu i innym ludziom! Lubię służyć ludziom, uszczęśliwiać ich. Nauczyłam się tego od mojego ojca. Jeśli ktoś przychodził do domu, zapraszał go na coś, nawet jeśli była to tylko szklanka wody lub trochę jedzenia. Mówił mi: "Jeśli przychodzi babcia lub starsza osoba, daj jej coś, ponieważ w tej osobie Bóg może przyjść do twojego domu, aby cię zobaczyć".

Michael: "Bóg działa przez nas".

"Definiuję 'Kochać zawsze bardziej' tym fragmentem z Ewangelii Mateusza: 'Byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie, byłem nagi, a przyodzialiście Mnie, byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście Mnie zobaczyć [...]. Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - podkreśla Miguel.

Ten fragment ewangelii obejmuje wszystkie obszary projektu, w których ten młody Salwadorczyk współpracuje i które poznał dzięki swoim sąsiadom, Yesenii i jej córkom. Chociaż w swoim kraju współpracował w posłudze uwielbienia w swojej parafii poprzez chór, po przybyciu do Hiszpanii zaniedbał swoje życie duchowe.

Dzięki swoim sąsiadom Miguel dowiedział się o "Amar siempre más" i wziął udział w rekolekcjach Tabor. Był w stanie pojechać pomimo trudności w pracy, ponieważ pracuje w nocy, "ale Bóg jest tak dobry, że tego samego dnia, w którym rozpoczął wakacje, po południu rozpoczęły się rekolekcje Tabor i mogłem pojechać na trzy dni".

Bóg ponownie wstąpił w jego duszę, a jego zadanie koncentruje się teraz na pracy duszpasterskiej w ramach projektu. "Wszyscy mamy duchowe potrzeby. Czasami jest ona tak wielka, że nie zdajemy sobie z niej sprawy" - podkreśla - "a Bóg przemawia przez nas. Widzę to każdego dnia. Na jednej z pielgrzymek dałem świadectwo, a potem podeszła do mnie osoba i powiedziała: "Czułam, że Bóg mówi do mnie przez ciebie". Innym razem, na rekolekcjach Tabor, poszedłem na chwilę do przedszkola i kiedy opiekowałem się dziećmi i bawiłem się z nimi, poprosiłem je, aby napisały list do Boga. Pamiętam, że prosiły "za mojego tatę" lub "za moją mamę", ale także "abym był lepszym ministrantem" lub jedno, które naprawdę zrobiło na mnie wrażenie: "Proszę Cię, abyś trzymał diabła z dala od mojego życia".

Ten list dał mu do myślenia, ponieważ "tak ważne jest, aby nie zaniedbywać aspektu duchowego! Pomimo wyrzeczeń, jakie czasami pociąga za sobą praca duszpasterska, takich jak brak snu w nocy, Miguel nie ma wątpliwości: "Jeśli jestem szczęśliwy, to dzięki Bogu i odpowiadam na Niego najlepiej, jak potrafię. Ponieważ Bóg działa we mnie, a przeze mnie w innych".

Yesenia Jasmine: "Bez Boga ubóstwo materialne jest jeszcze gorsze".

Yesenia przyszła ze swoją wnuczką, która ma około trzech lat, z bazaru charytatywnego, który projekt prowadzi w pobliżu jadalni. Zbierane są tam darowizny w postaci ubrań, artykułów gospodarstwa domowego, butów i akcesoriów, które są sprzedawane po niskich cenach, aby zebrać pieniądze na projekt.

Pochodzi z Salwadoru i poznała "Amar siempre más" dzięki jednej ze swoich córek, Paoli. Przybyła do Hiszpanii dwa lata po swoich córkach i widziała je "bardzo daleko od Boga". Jasmine, praktykująca katoliczka, podkreśla, że "zawsze broniłam tego, że bez względu na to, ile człowiek ma pracy, musi poświęcić czas Bogu i martwiłam się, że moje córki były nie na miejscu, nie mogły znaleźć swojego miejsca, zwłaszcza jedna z nich, Pamela".

Nadszedł czas, kiedy sytuacja rodzinna była dla niej prawie nie do zniesienia, a jednocześnie szok kulturowy w parafii był dla niej szczególnie trudny. Zdecydowała się więc pojechać na jedne z rekolekcji Tabor w ramach projektu "Amar siempre más" i zaprosiła swoją córkę Pamelę, aby do niej dołączyła.

"To było nawrócenie, także dla mnie, ale szczególnie dla Pameli. Zmieniła się całkowicie. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim jak rodzina".

Zaczęła również pogłębiać swoją pobożność maryjną: "Jestem w grupie Tierra de María i zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę o Matce Bożej. Wcześniej miałam niewielkie nabożeństwo do Matki Bożej, a teraz jest odwrotnie".

Trudności trwają nadal, ale duch jest inny, a jej praca, opieka nad wnuczką, pomoc w sprzątaniu parafii, jest wykonywana w inny sposób. "Naprawdę mam tu potrzeby materialne", przyznaje, "ale to, co osiągnęłam, to bogactwo duchowe. Jeśli jesteś w potrzebie i nie masz tego ducha, widzisz rzeczy gorzej. Teraz nadal mamy problemy, ale dzięki wsparciu Chrystusa i Dziewicy żyjemy spokojniej".

Pamela, córka Jasmine, słuchała swojej matki z ukłonem. Ta powściągliwa młoda kobieta, "zawsze byłam poważna, ale teraz jestem bardziej otwarta", jak mówi z pewnym śmiechem, współpracuje w duchowej pracy projektu "Amar siempre más" w Canillejas. Opowiada o swoim procesie w Hiszpanii i pomaga tym, którzy przechodzą przez podobne sytuacje. Przyznaje, jak zauważyła jej matka, że chociaż w swoim kraju była bardzo zaangażowana w życie parafialne, tutaj zdystansowała się od Kościoła.

Kiedy jej matka zaprosiła ją na rekolekcje Tabor, a ona się zgodziła, "tak naprawdę nie wiedziałam, po co jadę i to było dosłownie nawrócenie. Zaczynasz inaczej patrzeć na życie. Zdajesz sobie sprawę, że są ludzie, którzy mają gorzej niż ty, ponieważ czasami myślimy, że tylko każdy z nas ma tak źle.

Ta zmiana perspektywy została osiągnięta dzięki "wpuszczeniu Boga i Matki Bożej do mojego serca. Teraz jestem w zgromadzeniu duchowym, aby mówić o procesie, przez który przeszedłem i wspieram wolontariuszy w każdy możliwy sposób".

Jasmine, Pamela, Miguel czy Aquilina to niektóre z tysięcy imion mężczyzn i kobiet różnych ras i języków, którzy każdego dnia realizują projekt "Amar siempre más".

Brakuje im rzeczy materialnych, tak, ale nie są biedni, przynajmniej nie w całości, ponieważ największym i najgorszym ubóstwem jest brak Boga, a oni Go mają... i dają Go. Jeśli "z obfitości serca usta mówią", mówią o Bogu, ponieważ mają obfitość Jego Ducha. Są bogaci w Boga. To są dzisiejsi święci.

Więcej
Watykan

Papież Franciszek: "Wszyscy potrzebujemy Eucharystii".

Zdumienie i wdzięczność - oto dwie postawy, do których papież zachęcał nas przed Eucharystią.

Maria José Atienza-18 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Plac Świętego Piotra w Watykanie powitał wiernych, którzy pomimo słońca i upału panującego dziś w stolicy Włoch, chcieli towarzyszyć papieżowi Franciszkowi podczas modlitwy Anioł Pański w 20. niedzielę czasu zwykłego.

W swoim przemówieniu papież skupił się na dwóch postawach, które katolicy powinni mieć przed Eucharystią: zdumieniu i wdzięczności. "Po pierwsze: zdumienie, ponieważ słowa Jezusa nas zaskakują. Nawet dzisiaj. On zawsze nas zaskakuje", podkreślił papież, który kontynuował: "Ci, którzy nie rozumieją stylu Jezusa, pozostają podejrzliwi: wydaje się niemożliwe, wręcz nieludzkie, jeść ciało człowieka i pić jego krew. Z drugiej strony, ciało i krew są człowieczeństwem Zbawiciela, Jego własnym życiem ofiarowanym jako pokarm dla nas".

Papież wskazał na drugą postawę: "wdzięczność, najpierw zdumienie, teraz wdzięczność, ponieważ rozpoznajemy Jezusa tam, gdzie jest obecny dla nas i z nami. On staje się dla nas chlebem". Ten pokarm, podkreślił papież, "jest dla nas więcej niż konieczny, ponieważ zaspokaja głód nadziei, głód prawdy, głód zbawienia, który wszyscy odczuwamy, nie w naszych żołądkach, ale w naszych sercach. Wszyscy potrzebujemy Eucharystii. Jezus zaspokaja największą potrzebę: zbawia nas, karmiąc nasze życie swoim własnym, na zawsze".

Na koniec papież zadał sobie pytanie: "Czy łaknę i pragnę zbawienia, nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich moich braci i sióstr?".

Po modlitwie maryjnej Franciszek ponownie wezwał do pokoju na świecie i przypomniał o beatyfikacji w Demokratycznej Republice Konga Alberta Jouberta z diecezji Uvira i trzech młodych włoskich misjonarzy ksawerianów: ojców Giovanniego Didonè i Luigiego Carrary oraz brata Vittoria Faccina, zabitych w Baraka i Fizi 28 listopada 1964 r. "Ich męczeństwo - podkreślił - było ukoronowaniem życia spędzonego dla Pana i braci". "Ich męczeństwo - podkreślił papież - było ukoronowaniem życia spędzonego dla Pana i dla braci" i prosił, aby przykład tych męczenników otworzył drogę do pokoju na tej ziemi, a także na Bliskim Wschodzie, w Izraelu, Palestynie, na zamęczonej Ukrainie i w Mjanmie.

Kultura

Inmaculada Alva: "Niektóre feminizmy zmaskulinizowały kobiety".

Historyk Inmaculada Alva wzywa do historii, "w której mężczyźni i kobiety odgrywają rolę, która im odpowiada" w obliczu niektórych nurtów feministycznych, które w istocie biorą mężczyzn za wzór.

Maria José Atienza-18 września 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Kampus podyplomowy Uniwersytetu Nawarry posłużył jako miejsce ostatniego punktu pierwszej klasy absolwentów Uniwersytetu Nawarry. Studia magisterskie w dziedzinie chrześcijaństwa i kultury współczesnej. Jest to własny kierunek Uniwersytetu, który został uruchomiony dwa lata temu i jest kompletną i interesującą podróżą przez historię, filozofię, teologię i myśl. 

Na stronie kobieta był głównym tematem ostatniej sesji tego kursu i został wygłoszony przez historyka Inmaculadę Alvę, która rozmawiała z Omnes o kobietach, feminizmie, społeczeństwie i kulturze. 

Nie możemy zaprzeczyć, że w ostatnich latach nastąpił postęp w zakresie praw kobiet, ale pojawia się również pewne rozczarowanie "złym końcem kija". 

-Te polityczne i społeczne postępy miały miejsce w drugiej połowie XX wieku. Myślę, że wiele zyskaliśmy nie dzięki maskulinizacji, ale dzięki feminizmowi. A raczej z feminizmami. Lubię mówić w liczbie mnogiej, ponieważ wydaje mi się, że istnieje taka różnorodność, że żaden z nich nie może sobie przypisać hegemonii mówienia "ja jestem prawdziwym feminizmem". 

W rzeczywistości, kiedy mówimy o "sytuacji kobiet w przeszłości", odnosimy się do konkretnej sytuacji: burżuazyjnej kobiety z XIX wieku. Mieszczańskiej, ponieważ w innych środowiskach kobiety zawsze pracowały poza domem lub w rodzinnych firmach. Burżuazyjną ideą, do której się odnosimy, była "oddana matka", "posłuszna córka", która była podporządkowana mężczyźnie i nie miała innych aspiracji niż małżeństwo i niewiele więcej. Rzeczywiście, z pewnością było wiele kobiet, które były zadowolone z życia, jakie prowadziły: zajmowały się domem, mężem..., ale była też inna rzeczywistość wielu innych kobiet, które chciały rozwijać własne marzenia, żyć inaczej, nawet poślubić kogoś innego lub pogodzić pracę z rodziną. I to było coś, co nie było możliwe, ponieważ w tej XIX-wiecznej burżuazyjnej koncepcji rola kobiet była rozwijana w domu, z dziećmi. To prawda, że kobiety mają większą tendencję do tworzenia domu niż mężczyźni. Ale kobiety mają o wiele więcej możliwości. 

Dla wielu kobiet małżeństwo, burżuazyjny styl życia rozwinięty w XIX wieku i przeżywany w XX wieku, może stać się pułapką, a nawet grobem. To właśnie potępiła na przykład Simone De Beauvoir. Zdecydowanie nie zgadzam się z wieloma słowami De Beauvoir, ale kiedy mówi o pułapce małżeństwa, w pewnym sensie uważam, że ma rację.

Od drugiej połowy XX wieku kobiety zaczęły zmieniać tę ideę i narodziły się feminizmy. Tak jak lubię mówić o feminizmach w liczbie mnogiej, tak wolę mówić o kobietach w liczbie mnogiej. Kobiety aktywniej uczestniczą w życiu społecznym, także w polityce, w swoich zawodach, ponieważ mają wiele do powiedzenia. Wierzę, że w tym sensie wygrałyśmy. 

Czy bylibyśmy wtedy w stanie zrealizować te postępy? 

-Nastąpił postęp w pojmowaniu rodziny jako zadania, które nie jest wyłącznie zadaniem kobiety. Obecnie powszechne jest postrzeganie modelu rodzina Współodpowiedzialność, w której zarówno matka, jak i ojciec są odpowiedzialni za edukację, opiekę i miłość. Tworzenie rodziny we dwoje. I nie ma jednego sposobu, każda rodzina, każde małżeństwo będzie musiało zobaczyć, jak stworzyć rodzinę, ale to zależy od nich dwojga.

Inną ideą zrodzoną przez feminizm, która moim zdaniem jest interesująca, jest świadomość takich rzeczy, jak usuwanie winy z kobiet w przypadkach molestowania, przemocy itp. Innymi słowy, ten zwrot obwiniania, dlaczego miałaby nosić tę spódnicę? Dlaczego miałaby wchodzić do tego mieszkania? A tak nie jest. To prawda, że kobiety muszą być świadome swojej odpowiedzialności, muszą być odpowiedzialne za swoją seksualność. Ale to wina tych, którzy się nie kontrolują. 

Jak wspomniano powyżej, nie wszystko jest pozytywne. Czy uważasz, że coś straciliśmy po drodze?

Inma Alva
Inmaculada Alva

-Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, o jakim rodzaju feminizmu mówimy, możemy powiedzieć, że istnieje feminizm hegemoniczny. To ten, który pojawia się w mediach lub w niektórych politykach i w którym utraciliśmy harmonię. Rola kobiet w domu została zdewaluowana, nie w burżuazyjnym sensie, o którym mówiliśmy, ale fakt, że dom jest przestrzenią osobistego spełnienia. W przypadku tego typu hegemonicznego feminizmu uważa się, że poświęcenie się rodzinie degraduje kobiety lub że jeśli nie pracują poza domem, są gorsze. To, co nam zaoferowano, to maskulinizacja kobiet. Zasadniczo ten rodzaj hegemonicznego feminizmu, moim zdaniem, nie jest prawdziwym feminizmem, ponieważ model, który przyjmuje, jest modelem męskim. Kobiety zostały zmaskulinizowane.

Myślę, że kobiety mają sposób pracy, który jest bardziej oparty na współpracy niż na hierarchii, ale dziś, jeśli chcesz awansować w świecie biznesu, albo zachowujesz się jak mężczyzna, albo nie awansujesz... Zadaniem feminizmu jest mieć ambicję zmiany społeczeństwa tak, aby narzucane były również inne, bardziej oparte na współpracy sposoby pracy, tak aby kobiety były również bardziej zrównoważone.

Obserwujemy pewne feministyczne "przepisywanie" historii, czy ma to sens, czy nie jest to niesprawiedliwe wobec tych kobiet, które naprawdę były pionierkami?

-Moja praca polega właśnie na tworzeniu historii kobiet. Widzę, że czasami przepisywanie historii za pomocą obecnych kategorii jest nie tylko niesprawiedliwe, ale także fałszywe. Trzeba sięgnąć do dokumentów. 

Kiedy na przykład kino przedstawia nam kobiety, takie jak Izabela Kastylijska, odgrywające role, które nie są prawdziwe, nie chodzi o to, że nie były one możliwe w tamtym czasie, ale raczej o to, że nie były możliwe w tamtym czasie. 

Dlatego jest to niesprawiedliwe wobec innych kobiet, które rzeczywiście takie były. To właśnie te prawdziwe historie muszą zostać odnalezione i wyeksponowane. 

Ważne jest, aby tworzyć historię, w której mężczyźni i kobiety zajmują należne im miejsce.

Myślę o Marii de Molina, królowej Kastylii, trzykrotnej regentce, która musiała utrzymać królestwo Kastylii, aby zapewnić prawa swojemu synowi, a następnie wnukowi. I udało jej się. Albo myślę o Małgorzacie Austriackiej, władczyni Niderlandów, której udało się zapewnić, że okres jej rządów był okresem względnego pokoju. Należy wspomnieć o tych kobietach, ponieważ są prawdziwe i istnieją na nie dokumenty. 

Kiedy zejdziemy do realiów historycznych, znajdziemy tysiące kobiet wykonujących różne prace. Na przykład do XIX wieku koncepcja pracy była oparta na rodzinie. Warsztat, warsztat czy cokolwiek to było, był prowadzony przez męża i żonę. Dlatego było tak wiele "wdów", które prowadziły firmy swoich mężów. Miałem to szczęście, że wpadły mi w ręce dokumenty sprzedaży pewnej kobiety, wdowy, posiadającej emporium handlowe w Manili, która pisała do swoich pośredników handlowych w Europie, w Meksyku. Widziałem jednak kiedyś film, w którym sposób mówienia Urraca był całkowicie męski, a nawet wulgarny. Urraca mogła mieć wiele charakteru, ale nie mówiłaby w ten sposób i nie musiała tego robić, aby się bronić.  

Czy kobiety osiągnęły już wszystko, czy czeka je jeszcze jakieś wyzwanie?

-Zawsze trudno mi odpowiedzieć na takie pytania. To tak, jak z pytaniem o ulubioną książkę. Myślę, że istnieje kilka wyzwań, również w zależności od kontekstu dzisiejszych kobiet, które są bardzo różne. Wierz lub nie, ale myślę, że w głębi duszy społeczeństwo jest nadal bardzo zmaskulinizowane, czasami z powodu tych hegemonicznych feminizmów, które nie patrzą na prawdziwą kobietę. Wyzwaniem dla dzisiejszych kobiet jest rozwijanie w tym społeczeństwie wszystkiego, co wnoszą do niego ze swej natury: empatii, współpracy, dialogu i komunikacji.

Ekologia integralna

Pablo Requena: "Kościół nie zmienił swojego stanowiska w sprawie eutanazji".

Delegat Stolicy Apostolskiej przy Światowym Stowarzyszeniu Lekarzy i profesor bioetyki, Pablo Requena, wyjaśnia w tym wywiadzie niektóre aspekty "Małego leksykonu na temat końca życia", opublikowanego przez Papieską Akademię Życia, które zostały błędnie zinterpretowane.

Maria José Atienza-17 września 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Opublikowanie kilka tygodni temu "Małego leksykonu na temat końca życia" spowodowało, że kilka mediów opublikowało raporty, w których twierdzono, że Kościół katolicki zaczął zmieniać swoje stanowisko w sprawie eutanazji, prawie zezwalając na nią w niektórych przypadkach. Nie jest to prawdą.

Pablo Requena, członek Papieskiej Akademii Życia i profesor bioetyki na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża (Rzym), wskazuje w tym wywiadzie, że te interpretacje są wynikiem braku jasności w zrozumieniu użytych słów i powierzchownej lub nieistniejącej lektury dokumentu.

Requena podkreśla, że dokument jest "dziełem syntezy, które oferuje zrównoważone wyjaśnienie kilku kwestii, które mogą być bardzo złożone".

Kilka tygodni temu opublikowano aktualizację "Małego leksykonu końca życia". Dlaczego dokonano tej aktualizacji? 

-Powiedziałbym raczej, że nie jest to "aktualizacja", ale kwestia zebrania w małej książce niektórych terminów, które są kluczowe w dyskusji na temat kwestii moralnych dotyczących końca życia.

Jak wyjaśniono we wstępie, często brakuje jasności w zrozumieniu słów używanych w wielu dyskusjach na ten temat: istnieje zamieszanie między eutanazja z wycofaniem leczenia lub sedacji paliatywnej, śmierć mózgu ze stanem wegetatywnym, wcześniejsze dyrektywy z prośbą o wspomagane samobójstwo?

W tym sensie uważam, że leksykon jest dobrym narzędziem do zrozumienia terminów, w których toczą się różne debaty, zarówno na poziomie moralnym, jak i opinii publicznej.

Ponadto ten "Mały Leksykon" oferuje wskazania Magisterium Kościoła Katolickiego w wielu kwestiach etycznych, które pojawiają się pod koniec życia. Od Oświadczenie w sprawie eutanazji (1980) do List Bonus Samaritanus (2020), dokumentach opublikowanych przez Kongregację Nauki Wiary, minęło 40 lat wielkiego postępu technologicznego w medycynie, z kilkoma pytaniami w dziedzinie bioetyki, niektórymi nowymi, a niektórymi nie tak nowymi.

W tych latach, w których teologowie studiowali i dyskutowali nad sposobami odpowiedzi na te pytania, Magisterium Kościoła nie omieszkało udzielić pewnych wskazówek o różnym stopniu szczegółowości w zależności od przypadku. Można by pomyśleć o uroczystym potępieniu eutanazja encyklika Evangelium vitae (1995), lub Przesłanie od papieża Franciszka na spotkanie, które odbyło się w Watykanie w 2017 roku, współorganizowane przez Światowe Stowarzyszenie Medyczne i Papieskiej Akademii Życia na temat kwestii związanych z końcem życia, w którym wyjaśnił, że gdy brakuje tak zwanej "proporcjonalności terapeutycznej", konieczne jest zrezygnowanie z określonego leczenia.

Jak katolicy powinni odczytywać to vademecum? 

-Myślę, że "Mały leksykon" należy przyjąć i przeczytać z uznaniem, ponieważ jest on przemyślaną syntezą różnych autorów, którzy pochodzą z dziedzin medycyny i teologii moralnej. Na niecałych stu stronach oferują oni wyważone wyjaśnienie kilku tematów, które mogą być bardzo złożone.

Niniejsza broszura nie jest dokumentem Magisterium Kościoła: nie rości sobie pretensji do rozwiązania któregokolwiek z wielu otwartych pytań, które pozostają w dyskusji na temat teologii moralnej. Stanowi jednak podsumowanie wskazań, jakie Magisterium Kościoła poczyniło w ostatnich latach. Ponadto na początku zawiera dość wyczerpującą listę dokumentów watykańskich opublikowanych w ciągu ostatnich czterdziestu lat, do których dodano inne interesujące źródła, takie jak niektóre dokumenty "Comitato Nazionale per la Bioetica" (Włoski Narodowy Komitet ds. Bioetyki) oraz niektóre teksty legislacyjne.

Z pewnością leksykon odzwierciedla interpretację autorów niektórych dokumentów magisterskich w sytuacjach, w których nie wszyscy moraliści są jednomyślni w oferowaniu etycznie akceptowalnego rozwiązania konkretnego problemu. W tym sensie niektóre głosy mogą być bardziej lubiane niż inne, lub mniej lub bardziej zgodne z własnym sposobem oceny pewnych kwestii.

Niektóre media zrozumiały, czytając to vademecum, że Kościół zmienił lub złagodził swoje stanowisko w sprawie eutanazji, szczególnie w odniesieniu do nawadniania i karmienia osób w stanie wegetatywnym. Co tak naprawdę mówi vademecum? Czy stanowisko Kościoła uległo zmianie? Skąd bierze się zamieszanie?

-Nie rozumiem, jak można interpretować ten dokument w sensie złagodzenia stanowiska Kościoła w sprawie eutanazji, chyba że ktoś nie przeczytał tekstu - co niestety wydaje się dość prawdopodobne w niektórych komunikatach prasowych - lub jeśli ktoś czyta "Mały Leksykon" z negatywnym nastawieniem.

W określeniu "eutanazja" przywołuje się definicję, cytując Evangelium vitae 65 i wyjaśnia bezprawność praktyki jako sprzecznej z podstawowym dobrem życia oraz właściwą i wyjątkową godnością osoby ludzkiej.

W kwestii sztucznego odżywiania i nawadniania osób w stanie chronicznej utraty przytomności, a w szczególności osób w stanie wegetatywnym, powiedziałbym, co następuje. Jest to skomplikowana kwestia etyczna, która zajmuje moralistów od kilku dekad.

Leksykon wyjaśnia, że w takich sytuacjach, podobnie jak w przypadku każdej interwencji medycznej, konieczne jest rozeznanie, aby stwierdzić, że odżywianie i nawadnianie służą dobru pacjenta.

Następnie przypomina Odpowiedź Kongregacji Nauki Wiary z 2007 r. na następujące pytania biskupów północnoamerykańskich, którzy zadali to pytanie. W tej odpowiedzi można przeczytać: "Potwierdzając, że dostarczanie żywności i wody jest, co do zasadyChociaż jest to moralnie obowiązkowe, Kongregacja Nauki Wiary nie wyklucza, że w niektórych bardzo odizolowanych lub skrajnie ubogich regionach sztuczne karmienie i nawadnianie może nie być fizycznie możliwe, a następnie ad impossibilia nemo teneturObowiązkiem pozostaje jednak zapewnienie minimalnej dostępnej opieki i poszukiwanie, w miarę możliwości, środków niezbędnych do odpowiedniego podtrzymywania życia.

Nie można również wykluczyć, że z powodu powikłań pacjent może nie być w stanie przyswoić pokarmu i płynów, co czyni ich dostarczanie całkowicie bezużytecznym. Wreszcie, nie możemy wykluczyć, że w niektórych rzadkich przypadkach sztuczne karmienie i nawadnianie może wiązać się z nadmiernym obciążeniem dla pacjenta lub znacznym dyskomfortem fizycznym związanym na przykład z komplikacjami w stosowaniu używanych narzędzi.

Dlatego nic nie zmienia się w pozycji Kościoła.

Vademecum odrzuca jednak terapeutyczny upór. Gdzie kończy się "wszystko", a zaczyna upór?

-Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ponieważ zależy od rozważanej patologii, konkretnej sytuacji pacjenta i środków dostępnych w kontekście opieki zdrowotnej, w którym się znajduje.

Rzeczywiście, "Mały Leksykon" poświęca pozycję "irracjonalnemu uporowi", który byłby alternatywnym terminem dla "uporu terapeutycznego", który, jak słusznie wyjaśniają, nie jest adekwatnym sposobem opisania praktyki medycznej, nawet w przypadkach, gdy podejmowane działania są przesadzone.

Na temat ograniczenia terapeutycznego napisałem kilka lat temu tekst, w którym podałem kilka wskazówek na ten temat. We współczesnej medycynie przestaliśmy używać "wszystkich środków" (używając wyrażenia z pytania) i mówimy o ograniczeniu terapeutycznym lub adekwatności, co ma miejsce w dwóch sytuacjach: gdy leczenie jest uważane za nieproporcjonalne, przesadne, daremne (i wtedy mówimy o "uporze"); lub gdy, będąc proporcjonalnym i rozsądnym, wydaje się zbyt uciążliwe dla pacjenta i decyduje się go nie wykonywać.

Coraz częściej etyka medyczna konfrontowana jest z badaniem etyki pewnych ograniczeń. A takie badanie wymaga czasu. Było to konieczne w przypadku pierwszego z wielkich ograniczeń, które dało początek wskazaniom "nie reanimować" (DNR), i było konieczne w przypadku tych, które nastąpiły i nadal następują: pomyślmy na przykład o ograniczeniu wspomaganej wentylacji, dializie lub nowych cyklach chemioterapii.

W takich przypadkach łatwe odpowiedzi, gotowe recepty nie są pomocne: potrzebne jest odpowiednie rozeznanie w poszczególnych przypadkach, aby określić najlepszy sposób postępowania w tej sytuacji z tym pacjentem.

Ameryka Łacińska

CEPROME Ameryka Łacińska, punkt odniesienia w zapobieganiu nadużyciom

Od 2020 r. Latynoamerykańska Rada Interdyscyplinarnego Centrum Badawczo-Szkoleniowego ds. Ochrony Nieletnich (CEPROME) stała się instytucją referencyjną w pracy szkoleniowej w zakresie zapobiegania wykorzystywaniu seksualnemu w środowiskach kościelnych w Ameryce Łacińskiej. W marcu ubiegłego roku odbył się trzeci z kongresów, którego tematem przewodnim była koncepcja bezbronności.

Maria José Atienza-17 września 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W lutym 2020 r. narodziła się Latynoamerykańska Rada Interdyscyplinarnego Centrum Badań i Szkoleń na rzecz Ochrony Nieletnich, CEPROMEInstytucja koncentruje swoje wysiłki na szkoleniach mających na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu się HIV i AIDS. nadużycie seksualne w Kościele katolickim na kontynencie latynoamerykańskim.

Świeccy, osoby konsekrowane i kapłani z krajów takich jak Argentyna, Boliwia, Kolumbia, Kostaryka, Chile, Meksyk, Salwador i Wenezuela wchodzą w skład tej Rady, która od momentu powstania rozwinęła szeroko zakrojone zadanie szkolenia w zakresie różnych tematów i zagadnień związanych z ochroną najbardziej bezbronnych i zapobieganiem wszelkiego rodzaju nadużyciom w środowiskach kościelnych.

Papież Franciszek, podczas spotkania z delegacją CEPROME zebraną w Rzymie 25 września 2023 r., powiedział do nich: "Dobrze wiem, że staracie się pracować i stosować coraz bardziej odpowiednie metody, aby wykorzenić plagę nadużyć, zarówno w Kościele, jak i na świecie. I nie możemy o tym zapominać: nadużycia, które dotknęły Kościół, są jedynie bladym odbiciem smutnej rzeczywistości, która obejmuje całą ludzkość, a na którą nie zwraca się należytej uwagi. Niektórzy mogą powiedzieć: "a więc nie ma ich tak wiele". Gdyby to był tylko jeden, to już byłby skandal, tylko jeden, a jest ich więcej niż jeden".

Podobnie jak w innych częściach świata, w Ameryce Łacińskiej przypadki nadużyć w środowiskach kościelnych stały się punktem zwrotnym w życiu Kościoła. Podążając drogą obraną przez cały Kościół powszechny, episkopaty latynoamerykańskie i różne instytucje Kościoła pracowały nad opracowaniem protokołów działania i zadośćuczynienia w przypadkach tego rodzaju, nad szkoleniem od najwcześniejszych etapów, a przede wszystkim nad opracowaniem mechanizmów zapobiegawczych, aby uniknąć powtarzania się takich przypadków.

Niezbędna praca

Praca CEPROME obejmuje konsultacje i doradztwo dla instytucji kościelnych w celu stworzenia bezpiecznego środowiska. Zadanie to obejmuje szkolenie i zapobieganie takim przypadkom, ale także tworzenie i wdrażanie protokołów działania w obliczu nadużyć, monitorowanie wewnętrznych zasobów w celu zapobiegania takim działaniom oraz zarządzanie odpowiedzialnością. 

Ponadto opracowano system oceny psychologicznej i psychodiagnostyki zarówno dla potencjalnych ofiar, jak i sprawców, a także system oceny psychiatryczno-psychologicznej, który jest niezbędny w większości przypadków.

Działalność CEPROME jest rozległa i przede wszystkim ciągła. María Inés Franck, dyrektor Latynoamerykańskiej Rady CEPROME, wskazała Omnesowi, że organizacja ta stała się punktem odniesienia dla wspólnoty kościelnej Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza "jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w konkretnych kwestiach związanych z nadużyciami, a zwłaszcza z prewencją".

Osoby tworzące tę wspólnotę "są w stałym kontakcie", co zapewnia aktualną i zróżnicowaną perspektywę podejścia do kwestii związanych z ochroną małoletnich w różnych krajach. Niektórzy z nich są również związani z Papieską Komisją ds. Ochrony Małoletnich (Tutela Minorum) i współpracowali z Centrum Ochrony Dzieci (CCP) Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

Kursy szkoleniowe i seminaria promowane przez tę instytucję przeszkoliły już setki osób pracujących w różnych organizacjach kościelnych: diecezjach, szkołach, wspólnotach religijnych itp.

Te kursy dyplomowe obejmują takie tematy, jak wytyczne prawa kanonicznego i zarządzanie nadużyciami seksualnymi, towarzyszenie lub podejście do rozmowy z ofiarą nadużycia.

Innym obszarem, na którym koncentruje się działalność Latynoamerykańskiej Rady Interdyscyplinarnego Centrum Badawczo-Szkoleniowego ds. Ochrony Nieletnich, jest produkcja książek referencyjnych poświęconych wszystkim obszarom związanym z zapobieganiem, zadośćuczynieniem i zarządzaniem przypadkami wykorzystywania seksualnego nieletnich i osób bezbronnych w Kościele. Książki te stanowią niezbędną bibliografię szkoleniową, aby zrozumieć prawdziwy zakres tych przestępstw, a zwłaszcza uczynić wspólnoty kościelne prawdziwymi środowiskami wolności i bezpieczeństwa.

Czytania niedzielne

Udział w życiu wiecznym. 20 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania na 20. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-16 września 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

W dzisiejszym pierwszym czytaniu mądrość opisana jest jako pokarm. "Chodźcie, jedzcie mój chleb, pijcie wino, które zmieszałam" - woła mądrość, uosobiona jako kobieta. To dobra metafora. Z pewnością nie chcemy jeść chleba głupoty: "usta głupca karmią się głupotą", mówi nam później Księga Przysłów (Prz 15:14). Paweł ostrzega nas w drugim czytaniu: "Nie upijajcie się winem, które prowadzi do rozpusty".

Ale to, co w Starym Testamencie było jedynie metaforą, w Chrystusie staje się najbardziej dosłowną prawdą. Możemy naprawdę spożywać mądrość w osobie Chrystusa, ponieważ On jest "mądrością Bożą" (1 Kor 1:24). Spożywanie jej nie jest metaforą. Jest całkowicie realne i dosłowne, jak podkreśla nasz Pan w dzisiejszej Ewangelii.

Doszliśmy teraz do punktu w Ewangelii Jana, w którym Jezus daje pełne i wyraźne objawienie Eucharystii, sakramentu Jego obecności, który wyjaśnia w tym przemówieniu i ustanowi podczas Ostatniej Wieczerzy. We wszystkim, co mówi nasz Pan, nie ma miejsca na wątpliwości. "A chleb, który Ja dam, jest moim ciałem za życie świata". To skandalizuje Żydów: "Żydzi spierali się między sobą: "Jak ten człowiek może nam dać swoje ciało do jedzenia? Ale zamiast wycofać się lub powiedzieć, że mówił tylko metaforycznie, nalega jeszcze bardziej: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem".

Jezus naucza, że spożywając ciało Chrystusa, On żyje w nas, a my żyjemy w Nim i będziemy żyć wiecznie. 

Na stronie Eucharystia jest ostateczną komunią przy stole: to nie tylko posiłek dzielony z ukochaną osobą, to jedzenie ukochanej osoby. W początkach Kościoła poganie uważali, że chrześcijanie odprawiają kanibalistyczne rytuały, ale nic bardziej mylnego. Złem kanibalizmu jest zniszczenie zjadanego. W Eucharystii Chrystus nie jest niszczony: wręcz przeciwnie, czyni nas uczestnikami swojego życia wiecznego.

I tak, tak, to przyjmowanie Chrystusa, samego Boga pod postacią chleba i wina, prowadzi nas do życia w Duchu: "Bądźcie napełnieni Duchem", mówi św. Częste i wierne przyjmowanie Eucharystii prowadzi nas do naszego wiecznego stanu po zmartwychwstaniu ciała, doskonałego zjednoczenia ciała i ducha, Chrystusa żywego w nas, abyśmy mogli żyć "w obfitości", w pełni (J 10, 10).

Homilia na temat czytań z 20. niedzieli czasu zwykłego (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.