Bp Prieto: "Musimy dbać o Drogę św. Jakuba, to droga nadziei".
Fundacja Pawła VI i arcybiskup Santiago de Compostela, Francisco José Prieto, zaprezentowali we wrześniu w Rzymie Katedrę Studiów Europejskich Camino de Santiago. Dwa dni później papież Franciszek udał się do Luksemburga i Belgii, w samym sercu Unii Europejskiej. Omnes rozmawiał z prałatem Prieto na oba tematy.
Francisco Otamendi-15 Październik 2024 r.-Czas czytania: 5minuty
Na stronie Krzesło Studiów Europejskich Camino de Santiago "ma być propozycją dla odnowionej i pełnej nadziei Europy, której jesteśmy częścią. Jakuba jest przedstawiana jako cenna tożsamość, o którą musimy dbać ze względu na jej ludzką i chrześcijańską wartość" - powiedział w rozmowie z Omnes Francisco José Prieto Fernández, arcybiskup Santiago.
"Camino jest opatrznościową okazją, oświeconą darem wiary, aby szukać Boga i dać się znaleźć przez Niego, który czeka na nas na końcu, w Celu", dodaje ks. prałat Prieto, który wraz z Dyrektorem Generalnym Fundacji Pawła VI, wręczył jej Katedrę, Jesus Avezuelai reżyser Marta PedrajasArcybiskup Rzymu, abp. Luis MarínSynodu Biskupów, podsekretarz Synodu Biskupów, wśród innych osobistości.
Dodatkowo, "the Droga św. Jakuba pokazuje, że Europa (ludzkość) jest wspólnym projektem, przede wszystkim jednostek i narodów, a nie tylko strategii politycznych i gospodarczych, których należy słuchać, aby budować lepsze braterstwo społeczne" - powiedział.
Arcybiskup Composteli apeluje, aby "każda katastrofa nadal nas bolała (...). Każda katastrofa jest porażką społeczeństwa". A także do dążenia do pokoju, do "prawdziwego rozwoju" i do "rozmowy z migrantami".
Podczas swojej podróży apostolskiej papież powiedział, że Luksemburg "wyróżnił się (w swojej historii) zaangażowaniem w budowanie zjednoczonej i zjednoczonej Europy". Z drugiej strony, wojna między Rosją a Ukrainą przeciąga się. Co byś podkreślił z apeli Ojca Świętego o pokój?
- Ponad uprzedzeniami i barierami ideologicznymi, ponad niemożliwymi do pogodzenia stanowiskami, papież Franciszek nie przestaje wzywać nas do wysiłku, który musi być udziałem całego społeczeństwa, nie tylko przywódców politycznych: ten wysiłek jest zadaniem, które każdy mężczyzna i każda kobieta muszą wykonać, aby osiągnąć prawdziwy, sprawiedliwy i trwały pokój.
To właśnie dążenie do pokoju, zawsze opartego na sprawiedliwości i prawdzie, jest naszą zasługą jako jednostek, jako społeczeństwa, a także jako Kościoła. Papież jest proroczym i politycznie niepoprawnym głosem, ponieważ nie szuka częściowych opcji dla pokoju opartego na własnym interesie. Jego apele rodzą się z samej Ewangelii, która wzywa nas i przynagla do skutecznego i skutecznego pojednania.
Papież zachęcał do ustanowienia relacji solidarności między narodami, aby wszyscy mogli być uczestnikami i protagonistami uporządkowanego projektu integralnego rozwoju. Co możesz nam o tym powiedzieć?
- Przypominają mi się słowa św. Pawła VI, gdy stwierdza, że prawdziwy rozwój to taki, który obejmuje wszystkich ludzi i całego człowieka (Populorum Progressio nr 14). Integralny rozwój, nie tylko technologiczny lub handlowy, który zapewnia godność, pracę i schronienie dla wszystkich; rozwój osoby, który uznaje wartości duchowe i religijne, który zapewnia wolność sumienia i wolność religijną.
Rozwój nie jest wynikiem zestawu technik produkcyjnych, ale obejmuje całą istotę ludzką (całego człowieka i wszystkich ludzi): godność jego pracy, odpowiednie warunki życia, możliwość dostępu do edukacji i niezbędnej opieki medycznej. "Rozwój jest nową nazwą pokoju", powiedział Paweł VI, ponieważ nie ma prawdziwego pokoju, gdy ludzie są marginalizowani i zmuszani do życia w nędzy. Nie ma pokoju tam, gdzie nie ma pracy lub oczekiwania na płacę wystarczającą na życie.
Zarówno w Belgii, jak i w Luksemburgu papież nalegał na "Powitanie" jako duch "otwartości na wszystkich". Przyjął również rodziny migrantów z krajów chrześcijańskich i muzułmańskich. Czy potrafimy postawić się na miejscu innych?
- Trudno nam wczuć się w sytuację innych, postawić się na miejscu tych, którzy opuścili dom i ziemię w poszukiwaniu szansy na godne życie, do którego każdy człowiek ma prawo. Polaryzujemy debatę na temat migrantów do skrajności, zapominając o ludziach, którzy są ofiarami nędzy, wojny i mafii, które wykorzystują ich potrzeby.
Być może powinniśmy zrewidować nasze osobiste i społeczne podejście i zachowanie wobec migrantów i cudzoziemców. Nie mówmy o nich, rozmawiajmy z nimi, przypomnieliśmy niedawno z okazji Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców.
Ruchy migracyjne. Na przykład Hiszpania ma rekordową populację w 2023 r.: 48,5 miliona mieszkańców z 13,4 % obcokrajowców. Niedawno byliśmy świadkami kolejnej śmiertelnej katastrofy statku na Wyspach Kanaryjskich. Jakieś komentarze?
- Niech każda katastrofa nadal nas boli: złamane życie, zawiedzione nadzieje. Każda katastrofa jest porażką społeczeństwa. Nie możemy być jedynie medialnymi widzami takich wiadomości: przyjmować to nie tylko przyjmować, ale także wyciągać konsekwencje z wzajemnego i wzajemnego wzbogacania się tych, którzy przyjmują i tych, którzy są przyjmowani.
Lundacja Pawła VI i Arcybiskupstwo Santiago de Compostela utworzyły w Rzymie Katedrę Studiów Europejskich nad Drogą św. niepewności i wyzwań. Mówiłeś o humanizacji i nadziei, prawda?
- Katedra ta ma być propozycją dla odnowionej i pełnej nadziei Europy, której jesteśmy częścią. Droga św. Jakuba jest w niej przedstawiona jako cenna tożsamość, o którą musimy dbać ze względu na jej ludzką i chrześcijańską wartość.
Możemy zatem skonstruować lub podtrzymać wspaniałą i niezbędną metaforę dla mężczyzn i kobiet naszych czasów, dla Europejczyków tej godziny i dla tej zdezorientowanej ludzkości: metafora Drogi św. Jakuba mówi, że świat lub życie ma przestrzenie i firmy, które zachęcają i podtrzymują, a pielgrzymka życia jest podróżą podtrzymywaną przez tysiąc sfer, tysiąc obecności i podpór, które ją chronią i zabezpieczają.
Czy uważasz, że papież Franciszek może odwiedzić grób apostoła przy jakiejś ważnej okazji?
- Podobnie jak święty Jan Paweł II (1982 i 1989) i papież Benedykt XVI (2010), Kościół w Santiago de Compostela ponawia zaproszenie papieża Franciszka do odwiedzenia swojego przyjaciela, świętego Jakuba Większego, jako następcy Piotra. Z Santiago słowa papieża zawsze rozbrzmiewają ze szczególną siłą: Europa musi powrócić do swoich korzeni, aby odpowiedzieć na pytanie o Boga i człowieka, aby, jak powiedziałby Dante, nadzieja mogła ponownie odrodzić się w sercu ludzkości.
Opowiedz nam przez chwilę o Camino de Santiago. Jego atrakcyjność wśród ludzi jest ogromna.
- Droga i jej cel, drogi i grób apostoła św. Jakuba są przedstawione jako wielka otwarta przestrzeń i horyzont, po którym kroczą i ku któremu zmierzają ci, którzy szukają i ci, którzy nie szukają, niespokojni i obojętni, wierzący i niewierzący. Na tej drodze musimy postawić pytanie o sens życia, o jego transcendentny horyzont. Droga jest opatrznościową okazją, oświeconą darem wiary, aby szukać Boga i pozwolić się znaleźć przez Niego, który czeka na nas w końcu u celu.
Jakuba pokazuje, że Europa (ludzkość) jest wspólnym projektem, przede wszystkim osób i narodów, a nie tylko strategii politycznych i gospodarczych, których należy słuchać, aby lepiej budować braterstwo społeczne, które prowadzi nas do bycia "orędziem nadziei opartym na zaufaniu, że trudności mogą stać się silnymi promotorami jedności, aby przezwyciężyć wszystkie lęki, które przeżywa Europa - wraz z całym światem. Nadzieja w Panu, który przemienia zło w dobro, a śmierć w życie" (Franciszek, przemówienie do Parlamentu Europejskiego, Strasburg, 25 listopada 2014 r.).
Papież Franciszek poprosił o wystawienie w Watykanie Katedry Świętego Piotra, relikwii z IX wieku.
Ta relikwia to drewniane krzesło, na którym według tradycji zasiadali papieże. Krzesło, strzeżone przez pomnik Berniniego, było ostatnio wystawione 50 lat temu. Od teraz, po mszy kończącej Synod 27 października, odwiedzający Bazylikę Świętego Piotra będą mogli odwiedzić relikwię.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Papież zachęca nas, abyśmy zadali sobie pytanie "do czego przywiązane jest nasze serce".
Komentując Ewangelię z dzisiejszej niedzieli 13 października, w której św. Marek opowiada epizod bogatego młodzieńca, Papież zachęcił nas podczas modlitwy Anioł Pański, abyśmy zadali sobie pytanie, do czego przywiązane jest nasze serce i czy umiemy dzielić się uśmiechem i słowem z ubogimi i potrzebującymi, z tymi, którzy są w trudnej sytuacji. Następnie zaprosił nas do modlitwy o pokój.
Francisco Otamendi-14 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
Na stronie Gospel z dzisiejszej liturgii opowiada nam o bogatym człowieku, który biegnie na spotkanie z Jezusem i pyta Go: "Dobry Mistrzu, co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne? Jezus zaprasza go, aby zostawił wszystko i poszedł za Nim. Lecz on zasmucił się i odszedł, ponieważ - jak mówi tekst - "miał wiele posiadłości".
W ten sposób papież Franciszek rozpoczął swoją refleksję w 28. Niedzielę Zwykłą, przed odmówieniem Maryjnej Modlitwy Godzin Eucharystii. Angelus. "Trudno jest zostawić wszystko. Widzimy dwa ruchy tego człowieka: na początku biegnie, aby zobaczyć Jezusa. Na końcu jednak ze smutkiem odchodzi. Najpierw biegnie na spotkanie z Nim, a potem odchodzi".
"Czuje się niezadowolony, pomimo bogactwa".
"Zatrzymajmy się nad tym. Biegnie tam, gdzie jest Jezus, jakby coś w jego sercu go przynaglało. W rzeczywistości, pomimo tak wielu bogactw, czuje się niezaspokojony, nosi w sobie niepokój, poszukuje pełnego życia i klęka u stóp Mistrza".
"Jezus patrzy na niego z miłością: proponuje, aby sprzedał wszystko, co posiada, rozdał to ubogim i poszedł za Nim. Ale tutaj dochodzi do nieoczekiwanego wniosku. Mężczyzna wygląda na smutnego i żegna się z nim chłodno i szybko".
"Dobrem, za którym tęsknimy, jest sam Bóg".
"My również nosimy w naszych sercach nieodpartą potrzebę szczęścia i życia pełnego sensu" - podkreślił papież. "Możemy jednak popaść w iluzję myślenia, że odpowiedź można znaleźć w dobrach materialnych i ziemskim bezpieczeństwie. Zamiast tego Jezus chce doprowadzić nas do prawdy o naszych pragnieniach i sprawić, byśmy odkryli, że w rzeczywistości dobrem, za którym tęsknimy, jest sam Bóg, Jego miłość do nas i życie wieczne, które On i tylko On może nam dać".
"Prawdziwym bogactwem jest to, że On patrzy na nas z miłością, tak jak Jezus patrzy na tego człowieka. I kochać się nawzajem, czyniąc nasze życie darem dla innych. Jesteśmy zaproszeni do podjęcia ryzyka sprzedania wszystkiego, aby dać to ubogim. Co to oznacza?" - zapytał papież.
"Nie chciał ryzykować miłości"
To nie jest tylko kwestia "dzielenia się rzeczami, ale tym, kim jesteśmy, naszą przyjaźnią, naszym czasem". Bracia i siostry, ten bogacz nie chciał zaryzykować miłości, kochać i odszedł ze smutną miną. Zadajmy sobie pytanie: do czego przywiązane jest nasze serce? Jak zaspokajamy nasz głód życia i szczęścia? Czy wiemy, jak dzielić się z tymi, którzy są ubodzy, z tymi, którzy są w trudnej sytuacji, lub którzy potrzebują trochę wysłuchania, trochę bycia wysłuchanym, lub potrzebują uśmiechu, słowa, które pomoże im odzyskać nadzieję?
Pamiętajmy o tym: prawdziwym bogactwem nie są dobra tego świata, ale bycie kochanym przez Boga i uczenie się kochać jak On. Prośmy o wstawiennictwo Maryję Pannę, aby pomogła nam odkryć w Jezusie skarb życia.
Milion dzieci modli się w piątek o pokój
Po modlitwie Anioł Pański papież Franciszek wezwał do natychmiastowego zawieszenia broni i uwolnienia zakładników na Bliskim Wschodzie oraz okazał swoją bliskość z Palestyną, Izraelem i Libanem,
Wyraził również zaniepokojenie dramatyczną sytuacją na Haiti i pokazał swoją "bliskość z naszymi haitańskimi braćmi i siostrami". Sytuacja, która zmusza ich do ucieczki z domów, a nawet z własnego kraju.
Odniósł się również do inicjatywy fundacji Pomoc Kościołowi w PotrzebieW wydarzeniu, które odbędzie się w najbliższy piątek, weźmie udział milion dzieci, które odmówią różaniec w intencji pokój i wezwał nas, byśmy stanęli po stronie tych dzieci.
Papież przypomniał również, że dziś, 13 października, przypada rocznica ostatniego objawienia Maryi Panny w Fatimie i dlatego zawierzył Jej męczenników Ukrainy, Birmy, Sudanu i wszystkie narody cierpiące z powodu wojny, aby przyniosła pokój tym, którzy cierpią z powodu wojny. pokój.
15 września mój kuzyn Álvaro obchodził 30-lecie kapłaństwa. Mieszka w Rzymie, a w 2018 roku zdiagnozowano u niego ALS.
14 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Mój kuzyn Álvaro obchodził 15 września 30. rocznicę kapłaństwa. Mieszka w Rzymie i jest teraz w 100% Włochem. Uwielbia filmy Alberto Sordiego i Totò, a także cannoli Sycylijczyków i jest kamieniem węgielnym w swojej parafii EUR. Twierdzi, że ostatnie sześć lat jego posługi kapłańskiej było najbardziej owocne.
W 2018 roku u Alvaro zdiagnozowano zwyrodnieniową chorobę nerwowo-mięśniową: stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Zaczął od jednej nogi, która nie reagowała. Stamtąd zaczął używać laski. Następnie parafianie podarowali mu zmotoryzowany wózek inwalidzki. Następnie jeździł krzesłem, którym mógł sterować za pomocą palca, który wciąż był ruchomy. Kilka miesięcy temu przeszedł na 24-godzinną wentylację. W listopadzie skończy 60 lat.
Tak długo, jak to było możliwe, kontynuował wykładanie teologii pastoralnej na papieskim uniwersytecie, a nawet udało mu się, we wczesnych stadiach choroby, opublikować podręcznik na ten temat, który stał się jednym z najbardziej popularnych na świecie. najlepszy sprzedawca. A przede wszystkim kontynuował swoje kapłaństwo bez przerwy. Spędzał godziny w atrium swojej parafii, gdzie ludzie przychodzili z nim porozmawiać lub pójść do spowiedzi. Koncelebrował Msze Święte: najpierw przy ołtarzu, teraz z nawy głównej. Głosił kazania, gdy miał wystarczająco dużo głosu. Myśląc o dobru, które mógłby uczynić dla innych w swojej sytuacji, z pomocą przyjaciela, nagrał kilka krótkich niedzielnych homilii na swoim kanale YouTube w języku hiszpańskim i włoskim, zatytułowanych "ewangelia dla chorych".
Ja również mieszkam w Rzymie od kilku lat i staram się często odwiedzać Álvaro, jako przedstawiciel dużej rodziny. Jego wiara i poczucie humoru sprawiają, że czas spędzony z nim smakuje jak niebo, pomimo trudności. Czuję się bardzo błogosławiony.
Pomaganie młodym ludziom we wzrastaniu w ludzkich cnotach może odbywać się na wiele sposobów. Jednym z nich jest czerpanie przykładów z dzieł Tolkiena.
Julio Iñiguez Estremiana-14 Październik 2024 r.-Czas czytania: 7minuty
Odszedł Jan Paweł II -2 kwietnia 2005 r. zmarł Papież mojej młodości, za którym podążałem za każdym razem, gdy podróżował do Hiszpanii, wraz z wieloma innymi młodymi ludźmi z mojego pokolenia, i postanowiłem zorganizować pielgrzymkę do Rzymu z moimi uczniami, aby wziąć udział w jego pogrzebie 8 kwietnia. Zaproponowałem to starszym w szkole, w której pracowałem, nie pomijając żadnych możliwych niedogodności, które musielibyśmy ponieść; a pomysł został tak dobrze przyjęty, że wielu zainteresowanych nie mogło przyjechać, ponieważ nie mogliśmy zdobyć wystarczającej liczby biletów lotniczych.
Nie było ani jednej skargi na ciągłe noszenie plecaka lub spanie na ziemi w pobliżu Castell Sant'Angelo, ani na wczesny start, aby dostać się na dobre miejsce na Placu Świętego Piotra, co w rzeczywistości udało nam się zrobić. Nie było ani jednej skargi z jakiegokolwiek powodu.
Dla mnie, jak zawsze przyznawałem, ta przygoda była wielką lekcją, której nigdy nie zapomniałem: młodzi ludzie są zdolni do znacznie więcej, niż zwykle sobie wyobrażamy. Wróciliśmy do Madrytu bardzo zadowoleni z podjętej decyzji, z wewnętrzną satysfakcją z udziału w uroczystym pogrzebie ukochanego i bardzo świętego Papieża; a jednocześnie zachwyceni przygodą, którą razem przeżyliśmy.
Ta silna i hojna reakcja na rzecz dobra grupy (aby zrealizować plan i aby wszyscy dobrze się bawili) pokazała cnoty tych, którzy tworzyli grupę. Mówię o cnotach, a nie o wartościach, jak się je dziś częściej określa, ponieważ wartości wystarczy poznać intelektualnie; cnotami natomiast trzeba żyć, co zawsze wiąże się z osobistym przezwyciężeniem naszej naturalnej skłonności do wygody. Można wiedzieć, że punktualność na zajęciach jest ważną wartością, ale życie cnotą punktualności wymaga opuszczenia przerwy w grze w piłkę nożną z wystarczającą ilością czasu, aby dotrzeć na zajęcia na czas, pewnego dnia, innego dnia... i każdego dnia - i każdego dnia.
Wartości i cnoty
Wartości to zasady, które nasza inteligencja akceptuje jako ważne, korzystne i pożądane, i które prowadzą nas do dobrego zachowania i pozytywnego życia, np. uczciwość, szacunek i życzliwość. Wartości mogą obejmować aspekty moralne, kulturowe, estetyczne, społeczne, materialne itp. Są to koncepcje intelektualne, które sugerują, że pewne zachowania osobiste lub społeczne są lepsze od innych.
W dzisiejszych czasach wiele mówi się o "wychowaniu w wartościach". W rzeczywistości nie ma innego sposobu edukacji niż wartości. Tylko poprzez odniesienie do wartości możemy rozróżnić, co jest dobre, a co złe; ale istnieją różne kategorie wartości: chrześcijańskie, komunistyczne, muzułmańskie, te z kultury orientalnej itp. I bardzo ważne jest, aby zdecydować, które z nich kierują naszą pracą edukacyjną i naszym życiem. Aby uniknąć wątpliwości, za punkt odniesienia przyjmiemy tutaj wartości chrześcijańskie.
Etyka klasyczna wyraźnie odróżnia dobro od zła; z drugiej strony pojęcie "wartości" - które pojawiło się w XX wieku - może być używane w sposób niewyraźny do mówienia o dobru lub złu, chociaż rozróżniamy wartości pozytywne i wartości negatywne lub antywartości.
Arystoteles i święty Tomasz z AkwinuWręcz przeciwnie, odróżniają dobro od zła za pomocą różnych terminów: cnoty i wady. Cnota - zgodnie z etymologią pochodzi od łacińskiego słowa visco oznacza siłę i sugeruje impuls do czynienia tego, co słuszne - jest dobrym nawykiem utrwalonym w woli człowieka, który skłania go wewnętrznie do czynienia dobra; podczas gdy wada jest wadą - św. Tomasz mówił o "wadzie" krzesła, gdy jest źle zbudowane - i może wystąpić w sferze każdej cnoty; ale wyjaśnia, że pojedynczy czyn nie wystarczy, ale "wada" jest skłonnością, sposobem bycia, który prowadzi nas z dala od tego, co dobre.
Cnoty, jak już wspomniano, są mocnymi stronami charakteru, które pomagają nam być dobrymi ludźmi. Od czasów starożytnych mówimy o czterech cnotach kardynalnych: roztropności, sprawiedliwości, męstwie i umiarkowaniu, z których wywodzą się wszystkie ludzkie cnoty. Ponadto, jeśli tylko o nich wspomnieć, mamy cnoty teologiczne: wiarę, nadzieję i miłość, które Bóg daje nam za darmo i które są potężniejszymi pomocnikami niż cnoty kardynalne.
Tak więc wartości są koncepcjami intelektualnymi, które uważamy za ważne, aby dostrzec, że pewne zachowanie jest lepsze od innego, osobiście lub społecznie; podczas gdy cnoty idą dalej: są jak "supermoce", które pomagają nam czynić dobro konsekwentnie i dobrowolnie. Na przykład, możesz mieć jasność w swoim myśleniu, że uczciwość - między innymi umiejętność traktowania ludzi jak równych sobie i zrozumienie, że każdy powinien mieć równe szanse - jest bardzo ważna dla wspólnego życia; ale bycie uczciwym wymaga od ciebie uczciwości w grach z innymi, tak aby wszyscy uczestnicy przestrzegali zasad, nie oszukując innych ani nie oszukując; a także pomaga ci zachowywać się w ten sposób.
Cnota nie jest czymś improwizowanym - wyjaśnił papież Franciszek podczas audiencji generalnej 13 marca 2024 r. - przeciwnie, jest dobrem, które powstaje w wyniku powolnego dojrzewania osoby, aż stanie się jej wewnętrzną cechą.
Z drugiej strony, termin "cnota" zyskuje obecnie na popularności:
- W firmie niektóre problemy związane z pracą można rozwiązać poprzez rozwijanie cnót, np. trudności z wykonaniem pracy, punktualność, praca w zespole, dotrzymywanie słowa itp.
- W dziedzinie edukacji jednym z celów, do których dążymy, jest integralny rozwój człowieka, który konkretyzuje się w rozwoju ludzkich cnót. Na niektórych uniwersytetach, takich jak Oxford czy Birmingham, istnieją już dobrze rozwinięte badania w tym zakresie.
Cena i nagroda za cnoty
To dobry moment, by zacząć wyjaśniać pewne fundamentalne kwestie:
- Potrzebujemy cnót, aby czynić dobro i walczyć ze złem; są one nieodzowną pomocą w tym celu: jak wiatr w żaglach statku, który popycha go do celu, odciążając wiosła.
- Rozwijanie cnót zakłada wolę przygotowaną do wysiłku i poświęcenia. Chęć prowadzenia cnotliwego życia wymaga od nas, abyśmy umieścili ból i cierpienie na ważnym miejscu w naszym życiu; tak lub tak, muszę zrezygnować z tego, czego chcę i zrobić to, co muszę zrobić w danym momencie; ale to nie znaczy, że moje życie jest dobrowolne i smutne: miłość jest tym, co pozwala nam znosić ból i poświęcenie z radością i być bardzo szczęśliwym nawet w trudach. Pięknie wyraża to jota z Nawarry, która mówi: "Przeszedłem przez Bardenas, chociaż padał śnieg i deszcz, ale kiedy szedłem do ciebie, wydawało mi się, że jest wiosna".
Co więcej, gdy mają one na celu dobro, odnajdujemy sens w zmęczeniu i cierpieniu, a one przynoszą nam szczęście.
Poniższa scena z "Władcy Pierścieni" jest dobrą ilustracją. W chwili przygnębienia z powodu skrajnego osłabienia po dniach bez jedzenia i poważnego zagrożenia dla Misji, obserwując armie Mordoru,
"Nagle, odległy i odległy, jakby ze wspomnień Shire, oświetlony pierwszym porannym słońcem, gdy dzień się obudził, a drzwi się otworzyły, usłyszał głos Sama: 'Obudź się, panie Frodo! Obudź się! -Gdyby głos dodał: "Śniadanie podano", byłby mało zaskoczony". Było oczywiste, że Sam był niespokojny.
-Obudź się, panie Frodo! Oni odeszli i my też lepiej stąd uciekajmy.
-Odwagi, panie Frodo!
"Frodo podniósł głowę, a potem usiadł. Rozpacz go nie opuściła, ale nie był już taki słaby. Uśmiechnął się nawet z pewną ironią, czując teraz tak wyraźnie, jak chwilę wcześniej czuł coś przeciwnego, że to, co musiał zrobić, musiał zrobić, jeśli mógł, i nie miało znaczenia, że Faramir, Aragorn, Elrond, Galadriela, Gandalf czy ktokolwiek inny nigdy się nie dowie. Wziął laskę w jedną rękę, a szklaną fiolkę w drugą. Kiedy zobaczył, że przez jego palce przepływa czyste światło, przyłożył ją z powrotem do piersi i przytulił do serca. Następnie, odwracając się plecami do miasta Morgul, wyruszył w drogę na górę".
A Frodo był pocieszony żywym wspomnieniem Lady Galadrieli wręczającej mu w Lothlórien małą flaszeczkę, która go oświetlała.
"A ty, Nosicielu Pierścienia - powiedziała Pani, zwracając się do Froda. Przygotowałam to dla ciebie. Podniósł małą flaszeczkę, która zalśniła, gdy nią poruszyła, a z jego dłoni błysnęły promienie światła. W tej fiolce - powiedziała - zebrałam światło Gwiazdy Eärendila, które pojawiło się w wodach mojej fontanny. Będzie świecić jeszcze jaśniej w środku nocy. Niech będzie dla ciebie światłem w ciemnych miejscach, gdy wszystkie inne światła zostaną zgaszone. Pamiętaj o Galadrieli!"
Odcinek ten bardzo wyraźnie pokazuje, jak wspomnienie Galadrieli dodaje Frodo odwagi i odwagi, a ze względu na miłość do niej decyduje się ponownie wyruszyć w górę; a jednocześnie światło, które powstaje z kolby, którą mu dała, napędza go do wypełnienia Misji, którą jest zniszczenie Pierścienia w Mordorze, aby uwolnić świat z niewoli Saurona.
Wnioski
Ludzkie cnoty to nawyki, które człowiek nabywa poprzez ciągły wysiłek, które czynią go lepszym człowiekiem, które skłaniają go do czynienia dobra w sposób trwały i stabilny oraz pomagają mu osiągnąć udane życie, które nazywamy "cnotliwym życiem"; które nie polega na ciężkim brzemieniu lub po prostu na przestrzeganiu zestawu zasad i wyrzeczeń. Wręcz przeciwnie, dążenie do uczciwości czyni człowieka lepszym i szczęśliwszym.
Aby nabyć cnotę pracowitości, nie wystarczy pewnego dnia rozpocząć naukę o wyznaczonej godzinie, ale konieczne jest, abyśmy dobrowolnie i dobrowolnie żyli aktami pracowitości każdego dnia - a jeśli nam się nie uda, zaczynamy od nowa -; ta wytrwałość wykuje w naszej woli mocne usposobienie do regularnej pracowitości; jednocześnie odkrywamy, że wykonywanie zadań o wyznaczonej porze staje się coraz łatwiejsze, z prostotą i przyjemnością. Dotyczy to wszystkich ludzkich cnót.
Ale w rozwoju cnót chłopca lub dziewczynki, oprócz powtarzania czynów, wymiar afektywny ma również ogromne znaczenie: nieliczne dzieci są pokonywane przez trudności z cnotą czystości, których nie udaje im się pokonać, chociaż próbują; ale nagle zakochują się i są odwzajemniane, i nagle te trudności znikają. Miłość generuje siłę, wewnętrzną energię, która pomaga przezwyciężyć wszelkie trudności.
Kilka następnych artykułów poświęcę ludzkim cnotom, przypominając, czym one są i pokazując, jak pomagać dzieciom i uczniom w ich rozwijaniu i nabywaniu. Jednym z moich źródeł inspiracji będzie literatura Tolkiena, który stworzył mitologię z jednoznacznym zamiarem zachęcenia swoich czytelników do wkroczenia na ścieżkę dobra i walki ze złem, a w której jego bohaterowie wyróżniają się tym, że żyją cnotami, które nazywamy ludzkimi - męstwem, dystansem, duchem służby, solidarnością itp. Postaram się również pokazać liczne i różnorodne współczesne świadectwa, które mogą służyć nam za przykład.
AutorJulio Iñiguez Estremiana
Fizyk. Nauczyciel matematyki, fizyki i religii na poziomie maturalnym.
Eloy Gesto jest specjalistą ds. komunikacji. Hiszpan z Santiago de Compostela, książka zmieniła jego serce i doprowadziła go do Boga po życiu obojętnym na wiarę. Dziś Eloy wykorzystuje swoją profesjonalną wiedzę w służbie Bogu.
Eloy urodził się w rodzinie, która żyła w wierze "konsumpcji społecznej": "Punktualnie uczestniczyliśmy w religijnych wydarzeniach społecznych, takich jak chrzty, śluby, komunie". Zauważa, że pomimo takiego życia, "W pewnym sensie byłem jednym z niewielu w rodzinie, którzy od czasu do czasu myśleli o Bogu, a czasem nawet rozmawiali z Nim, nie wiedząc o tym. Ta "nić" z Bogiem, choć w kolejnych latach stała się niemal niezauważalnaTo ręka mojego Ojca nie puściła mnie"..
Eloy wspomina, że chociaż nie miał pojęcia o Bogu, tęsknił za Nim pod innymi imionami: "... był człowiekiem Bożym...".Chciałam małżeństwa na całe życie. Pochodzę z rodziny dotkniętej wieloma problemami: ekonomicznymi, ale także osobistymi... i kiedy wyszłam za mąż, marzyłam o małżeństwie na zawsze. Pobraliśmy się bardzo młodo i problemy zaczęły się wcześnie. Próbując uratować małżeństwo, zwróciłam się do Boga, ale w sposób uwarunkowany, myśląc "jeśli się do Ciebie zwrócę, Ty to naprawisz"". Małżeństwo rozpadło się, co jeszcze bardziej oddaliło Eloya od Boga. Ostatecznie małżeństwo zostało uznane za nieważne, choć on sam się tego nie spodziewał..
W latach 2013-2021 Eloy znajdował się w sytuacji oddalenia od wiary. W 2021 r., po kolejnym małżeństwie, przeszedł drugi rozwód i "... rozwiódł się.Zatapiam się całkowicie". W tym czasie jego przyjaciel podarował mu następujący prezentPosłaniec w nocyprzez Maríę Vallejo-Nájerę. Eloy zaakceptował to "z grzeczności". Za namową przyjaciela, "Zacząłem, prawie ze wstydu... i skończyłem w trzy dni".. Kiedy skończył: "Wysłałem wiadomość z podziękowaniami do mojego przyjaciela i wyruszyłem do katedry w Santiago. Był tam kliknięcie we mnie.
Ten sam przyjaciel przedstawił go księdzu. Eloy poszedł do spowiedzi, po kilkudziesięciu latach zaczął korzystać z kierownictwa duchowego i uczęszczać na msze. "Zacząłem chodzić na mszę, wiedząc, że to jest droga. Było coś, co mówiło mi: "tu jest Pan". Nawet jeśli nie znałem liturgii, jej części, tego, co było reprezentowane, była siła, która mnie przyciągała".
Etap konwersji
rozpoczął się "wspaniały czas", wspomina Eloy, "Kiedy się nawracasz, masz dużo siły. To moment czystej wiary. Potem przychodzą kolejne etapy, kiedy musisz stawić czoła własnemu życiu i przechodzisz przez ciemniejsze okresy. Ale w tym pierwszym okresie żyjesz w tak wspaniały sposób, nawet pomimo cierpienia!.
Eloy przeczytał inne prace Maríi Vallejo-Nágery: Od Mary do Mary, spacerując w niebie y Między niebem a ziemią. Przeczytał w nich o wieczystej adoracji i zapytał Avelino, przyjaciela, od którego wszystko się zaczęło, czy w Santiago de Compostela jest adoracja. Avelino powiedział mu, gdzie jest Adoracja i zaczął na nią uczęszczać. Pewnego razu, wspomina, "Kiedy byłem przed Najświętszym Sakramentem, usłyszałem, jak Pan mówi do mnie: 'Zawołaj matkę swoich dzieci i poproś o przebaczenie'. Zadzwoniłem do niej, spotkaliśmy się w kościele i poprosiłem o przebaczenie.
Medjugorje
Innym kluczowym punktem powrotu Eloya do wiary była jego wizyta w Medjugorje. "Nie lubię podróżować. To mnie przeraża. A tu widzisz mnie, jadącego samotnie do Chorwacji", podkreśla Eloy. "Poszedłem bez oczekiwań, tylko dlatego, że poczułem wezwanie. Poszedłem do kościoła w Tihaljinie, gdzie znajduje się prawie naturalnej wielkości obraz Matki Bożej, i tam, nie wiem, co się ze mną stało, płakałem przez całą Mszę. Potem ktoś powiedział mi o "darze łez". Nie wiem. Ale płakałam łzami pocieszenia.
W świetle Słowa
Co odróżnia dzisiejsze Eloy od Eloy z 2021 roku? "Można powiedzieć, że coraz mniej jest Eloyem, a coraz bardziej Panem, a przynajmniej stara się nim być". odpowiada. "Zbliżenie się do Boga oznacza wyrzeczenie się siebie w rzeczach... a przede wszystkim zaufanie Bogu".
Eloy, profesjonalista w dziedzinie komunikacji, której poświęca się poprzez Inventa Schooluruchomiła W świetle Słowa, ruch, którego misją jest ewangelizacja poprzez komunikację. Projekt ten dał początek wydarzeniu Nuntiarew którym w nowatorski sposób "odkryć na nowo coś tak ważnego jak Słowo Boże". W pierwszej edycji wzięło udział 300 osób osobiście i około 4000 online. W świetle Słowa idzie naprzód "z Bożym czasem i będzie tak, jak On chce".podsumowuje Eloy.
Gabriel Pérez: "López Bravo działał swobodnie, nie reprezentując Opus Dei".
Gregorio López Bravo był jednym z najwybitniejszych hiszpańskich mężów stanu XX wieku. Polityk i biznesmen, żonaty z dziewięciorgiem dzieci, był supernumerariuszem Opus Dei od 1952 roku aż do śmierci w tragicznej katastrofie lotniczej w 1985 roku. Dziennikarz i lekarz Gabriel Pérez Gómez zaprezentował właśnie biografię tej postaci.
Francisco Otamendi-13 Październik 2024-Czas czytania: 5minuty
Gdyby urodził się w innej epoce historycznej, być może Gregorio López Bravo (1923-1985) pozostałby na marginesie polityki lub nie byłby tak zaangażowany w gospodarkę swojego kraju. Ale dorastanie i dojrzewanie w połowie i pod koniec XX wieku popchnęło go do tego. Z solidnym wykształceniem jako inżynier marynarki wojennej, był ministrem przemysłu w wieku 39 lat, w 1962 r.; ministrem spraw zagranicznych (1969-1973); i członkiem Kongresu w demokracji (77-79).
"Jego decydujący wkład w modernizację kraju, w jego międzynarodową projekcję i, krótko mówiąc, w jego prestiż, jest niepodważalny", pisze Alberto Horcajo, prezydent Impactunktórej López Bravo był promotorem. W rzeczywistości, w 1981 r., po odejściu z polityki, promował utworzenie Instytutu Edukacji i Badań w celu wsparcia Uniwersytetu Nawarry, który później stał się obecną Fundacją Impactun.
Autor biografii, Gabriel Pérez Gómez, posiada tytuł doktora nauk informacyjnych i jest dziennikarzem. Był dyrektorem Televisión Española w Nawarze i prezesem Stowarzyszenia Prasowego w Pampelunie, a w tym czasie zagłębił się w tysiące stron różnych archiwów. Uważa on za "wyjątkowo ważne" memorandum Lópeza Bravo napisane w samolocie, który przywiózł go z powrotem do Hiszpanii po napiętej rozmowie, którą odbył z papieżem Pawłem VI w 1973 roku.
Omnes przeprowadził wywiady z wieloma członkami charyzmatów i instytucji Kościoła. Także z wiernymi Opus Dei lub o nich. Na przykład rozmawiał z mediolańczykami Marta Risari lub młoda litewska matka nadliczbowa Judita VelzieneKilka dni temu opublikował wywiad na temat hiszpańskiego bankiera i filantropa. Luis Vallsktórego wiara sprawiła, że został bankierem społecznym. Teraz, na temat bieżących spraw, rozmawia z Gabrielem Pérezem o Lópezie Bravo w tej biografii, którą publikuje Rialp.
López Bravo. Biografia
AutorGabriel Pérez Gómez
Redakcja: Rialp
Długość druku334 strony
JęzykAngielski
Na początek zwykłe pytanie: Co skłoniło cię do zbadania życia Gregorio Lópeza Bravo?
-Cóż, to był łut szczęścia. Nie uważam się za biografa, zwłaszcza gdy czytam pełne pasji i mistrzowsko napisane biografie. Kilka lat temu, po przejściu na wcześniejszą emeryturę z TVE i mając czas dla siebie, zacząłem pisać biografię mojego teścia, Álvaro d'Ors, ponieważ miałem wobec niego dług wdzięczności za wiele rzeczy, których mnie nauczył. Wygląda na to, że ta książka zainspirowała kogoś z Fundacji Impactun, który zasugerował mi napisanie tej biografii Lópeza Bravo, zbiegającej się z setną rocznicą jego urodzin.
W tej biografii odnosisz się do spraw o znaczeniu historycznym, ponieważ López Bravo, twój biograf, odegrał w nich precyzyjną rolę. Plan stabilizacji, modernizacja Hiszpanii, jak do tego podszedłeś? Ponieważ wyzwanie było ważne.
- Przede wszystkim z wielkim szacunkiem dla faktów historycznych, a następnie starając się dostrzec osobistą rolę, jaką odegrał bohater. Pozostawiam tyle tła i konsekwencji, ile działania biografa miały dla historyków, co mogłoby zaowocować bardzo ciekawymi monografiami, ale doprowadziłoby czytelnika do zagubienia się w gąszczu danych.
Ze względu na status Lópeza Bravo jako supernumerariusza Opus Dei, został on włączony do klisz politycznych wśród tak zwanych "technokratów", "Lópeces". Ale jego książka stwierdza, że nie było więcej niż trzech członków Opus Dei w dwóch lub trzech gabinetach ministerialnych. Co więcej, istniały między nimi różnice zdań, nie wspominając o przeciwstawnych intelektualistach, takich jak Calvo Serer, który również był członkiem Opus Dei.
- Oczywiście. Wydaje mi się, że istniał bardzo wyraźny interes polityczny w przedstawianiu Dzieła jako niejasnej organizacji, która próbowała przejąć wszystkie dźwignie władzy. To, co robię, to podaję postacie członków Dzieła, którzy stali na czele jakiejś posługi, a jednocześnie powtarzam natarczywe nauczanie świętego Josemaríi, że każdy działa w sferze zawodowej, społecznej lub politycznej zgodnie z własnymi przekonaniami, za które są osobiście odpowiedzialni i że w żadnym wypadku te działania nie reprezentują Opus Dei ani Kościoła. Wyjaśnia to, na co zwracasz uwagę, że w samym Dziele istnieją rozbieżne stanowiska polityczne.
Łączy informacje z licznych archiwów z udokumentowanymi doniesieniami o katastrofie lotniczej, w której zginął, czy o pełnej napięcia rozmowie ówczesnego ministra Lópeza Bravo z papieżem Pawłem VI w 1973 r. Czy López Bravo nie miał problemów sumienia? W rzeczywistości został zdymisjonowany podczas kryzysu w tym samym roku.
- Przeczytałem tysiące stron archiwów, na które się powołuje. Wiedziałem, co zostało opublikowane na temat wywiadu Lópeza Bravo ze świętym Pawłem VI i praktycznie napisałem ten rozdział, kiedy w jednym z ostatnich dni przeglądania jego osobistych archiwów (ponad 120 pudeł pełnych dokumentów), kiedy myślałem, że nie pojawi się nic interesującego, natknąłem się na memorandum Lópeza Bravo napisane w tym samym samolocie, który przywiózł go z powrotem do Hiszpanii, w którym treść tego wywiadu jest podsumowana.
Jest to wyjątkowo ważny dokument. Jeśli chodzi o osobisty wpływ tego wywiadu, nie znalazłem nic napisanego przez Lópeza Bravo, co mówiłoby o tym, jak wpłynęło to na niego, chociaż przypuszczam, że musiał dokonać wewnętrznej przemocy wobec siebie: musiał wykonywać swoją pracę jako pastor, wiedząc, że ma do czynienia z Wikariuszem Chrystusa.
Ma rozdział poświęcony swojemu ludzkiemu profilowi, przyjaźniom... Mówi o swojej oszczędności, dużej rodzinie, pomocy tak wielu ludziom, do tego stopnia, że po latach spędzonych w polityce jest prawie potrzebujący, podczas gdy zwykle jest odwrotnie.
- Gregorio López Bravo poświęcił się przyjaźni ponad wszystko. Świadectwa jego przyjaciół są przytłaczające. Nawet teraz, gdy biografia właśnie się ukazała, otrzymuję listy i telefony od ludzi, którzy go znali i którzy opowiadają mi o szczegółach swoich relacji z nim. A miał przyjaciół różnego rodzaju; wydaje mi się nawet, że był lepszym przyjacielem dla tych, którzy myśleli inaczej.
Książka odzwierciedla również wagę, jaką przywiązywał do duchowej i doktrynalnej formacji religijnej. Na przykład w rozmowach formacyjnych, które prowadził w swoim domu przez lata, niezależnie od tego, czy były to trzy czy dwanaście osób, czy też jego postawa w dniu zamachu stanu 23-F.
- Jest bardzo wyraźnym przykładem osoby, która działa tak, jak myśli, co prowadzi go do dzielenia się swoimi duchowymi troskami z przyjaciółmi. Niektórzy z nich zastanawiali się nawet, czy jego obecność na rekolekcjach lub medytacji, na które zaprosił go Gregory, wynikała z jego zainteresowania zbliżeniem się do Boga, czy też z faktu, że odpowiadał na zaproszenie swojego przyjaciela.
"Jego największą pasją zawsze była polityka", powiedziała twoja żona, Marián. Jak López Bravo poradził sobie z rezygnacją z rządu, rzekomo w wyniku decyzji Carrero Blanco? Powiedziałeś, że byłeś przy nim, zanim zginął w brutalnym ataku. Spotkali się na mszy o 9 rano.
- Myślę, że musiał się przekwalifikować. Polityka, a zatem służba publiczna, zajmowała centralne lata jego życia i niespodziewanie, w środku sukcesu, przewodnicząc sesji plenarnej OECD w Château de la Muette w Paryżu, dowiedział się, że Carrero Blanco nie liczy na niego w rządzie, który właśnie utworzył. Żył z dnia na dzień, bez rachunku bieżącego zapewniającego pewną stabilność, ponieważ nigdy nie wykorzystywał swoich stanowisk do uzyskiwania "dodatkowych" dochodów, jak widzimy w tak wielu przypadkach w przeszłości i obecnie. Jego przyjaciele pomogli mu i szybko odnalazł się w świecie biznesu, któremu poświęcił się aż do śmiertelnego wypadku, który odebrał mu życie.
Papież Franciszek wystosował krótki, ale znaczący list do wiernych z całego świata. 21 nowych kardynałów Kościoła katolickiego. Oprócz powitania ich w "duchowieństwie Rzymu" i przypomnienia im, że członkostwo to wyraża "jedność Kościoła i więź wszystkich Kościołów z Kościołem Rzymu", papież podkreślił trzy postawy, które jego zdaniem muszą mieć nowi członkowie kardynałowie . Trzy cechy, które papież zapożyczył z opisu św. Jana od Krzyża autorstwa argentyńskiego poety Francisco Luisa Bernárdeza: "wysokie oczy, złączone dłonie, bose stopy".
W tym duchu papież wyjaśnia w liście, że te "...Wysokie oczy"Poszerzenie spojrzenia i serca, aby móc patrzeć dalej i kochać bardziej uniwersalnie z większą intensywnością".
Jeśli chodzi o "Ręce razem"Franciszek wskazuje na modlitwę, która jest niezbędna w Kościele, "aby dobrze karmić trzodę Chrystusa. Modlitwa, która jest sferą rozeznawania, aby pomóc mi szukać i znaleźć wolę Bożą dla naszego ludu i podążać za nią.
Wreszcie, "Gołe stopy"Papież podkreśla, że nawiązują one do przebywania w tych "zakątkach świata odurzonych bólem i cierpieniem z powodu wojny, dyskryminacji, prześladowań, głodu i licznych form ubóstwa, które będą wymagały od was tak wiele współczucia i miłosierdzia".
Papież zakończył swój list do nowych kardynałów wezwaniem do życia w służbie: "niech tytuł 'sługi' - diakona - coraz bardziej przyćmiewa tytuł 'dostojnika'.
Większość kardynałów Franciszka
21 nowych kardynałów dołączy do Kolegium Kardynalskiego 8 grudnia podczas dziesiątego konsystorza pontyfikatu Franciszka, czyniąc go papieżem z największą liczbą kardynałów w ostatnich latach. konsystorze kardynalskie stworzył: 10 w ciągu 13 lat, podczas gdy Jan Paweł II zwołał 9 w ciągu 24 lat, a Jan Paweł II stworzył 9 w ciągu 24 lat. Benedykt XVIpięć lat pontyfikatu.
Obecnie Kolegium Kardynalskie składa się w zdecydowanej większości z kardynałów mianowanych przez papieża Franciszka. 111 z nich zostało utworzonych przez tego papieża, podczas gdy 24 innych zostało mianowanych przez Benedykta XVI, a tylko sześciu przetrwało z okresu Święty Jan Paweł II.
Poznaj osobę, która wyrusza w pieszą pielgrzymkę z Kantabrii do Betlejem
Fernando Gutierrez jest świeckim misjonarzem i założycielem misji w Kenii, której celem jest opieka nad nastoletnimi matkami w ciąży. Teraz wyrusza w nową misję, rozpoczynając dziś pielgrzymkę liczącą prawie 6000 km z Santo Toribio de Liébana do Betlejem.
Przez całe życie wszyscy musimy odkrywać, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy. Większość z nas podąża przewidywalnymi, typowymi i wygodnymi ścieżkami. Inaczej jest w przypadku Fernando Gutierreza, prawdziwego poszukiwacza woli Bożej. Wielu, którzy go znają, mówią, że jest najbardziej opatrznościową osobą, jaką kiedykolwiek spotkali. Dziś, 12 października, ten świecki misjonarz wyrusza w nową podróż, tym razem z Kantabrii do Betlejem. Opowiada historię w @peregrinoabelen
Kim jest Fernando Gutiérrez?
Co za pytanie. Odpowiem, mówiąc skąd pochodzę i dokąd zmierzam. Dorastałem w Madrycie w katolickiej rodzinie. Studiowałem u Pasjonistów i Jezuitów. W wieku 17 lat świadomie oddaliłem się od Boga. Narkotyki zaczęły być częścią mojego życia, a moje kontakty z dziewczynami były katastrofą. Zostałem nawet wyrzucony z uniwersytetu... Moim życiem kierowała przyjemność i zabawa.
Co sprawiło, że zmieniłeś swoje życie?
Poznawanie ogrodzenia Melilli i życia ludzi uciekających z Afryki w poszukiwaniu lepszego życia w Europie. Po studiach dziennikarskich zamieszkałem w tym mieście i ostatecznie opowiedziałem historie ludzi po drugiej stronie naszej granicy. Później pojechałem relacjonować Konflikt w Strefie Gazy która wybuchła w 2014 roku. Zawsze chciałem być dziennikarzem wojennym i chociaż nadal nie byłem pojednany z Bogiem, z mojego afrykańskiego doświadczenia wciąż pytałem Boga, co chce mi powiedzieć o całym cierpieniu, które widziałem wokół siebie.
Jaki był następny krok?
Poszedłem do spowiedzi i pojechałem do Kalkuty, ponieważ zawsze pociągało mnie poświęcenie Matki Teresy, które poznałem dzięki mediom. W wieku 30 lat spędziłem rok z Misjonarkami Miłości w Indiach i naprawdę odrodziłem się dla Pana.
Czego nauczyłeś się w Indiach?
Zaufać Bogu i szukać Jego woli. Moje życie sakramentalne i modlitewne wzrosło dzięki kontaktowi z najbardziej potrzebującymi. Nauczyłem się żyć z Bogiem, choć oczywiście jest to coś, co muszę odkrywać na nowo każdego dnia. Nie jestem wzorem niczego, to jest dla mnie jasne.
W Indiach Matka Boża włożyła w moje serce pragnienie opieki nad małymi dziećmi, tymi, którymi nikt się nie opiekuje, a które są dziećmi Maryi.
I dlatego założyłeś Misję Dzieci Maryi?
Tak, to był końcowy rezultat. Ale wcześniej wstąpiłem do seminarium księży Misjonarzy Miłości i spędziłem cztery bardzo szczęśliwe lata w Rzymie i Kenii, aż nadszedł czas, kiedy zobaczyłem, że wolą Boga dla mnie jest założenie Mary's Children Mission w Nairobi. Poświęciłem się jako świecki misjonarz i założyłem dom z 15 łóżkami, aby opiekować się nastoletnimi dziewczętami w ciąży i szkolić je w niektórych umiejętnościach, aby mogły same się utrzymać i opiekować się swoimi dziećmi. Spędzam też dużo czasu ewangelizując dzieci.
Z czego żyją i jak to jest finansowane?
W rodzinie Misjonarzy Miłości nauczyłem się żyć dzięki Opatrzności i ten duch towarzyszy mi od tamtej pory. Prawdę mówiąc, żyjemy z dnia na dzień i bez proszenia, ale Pan jest zawsze z nami i posyła nam wszystko, czego potrzebujemy. Wielu ludzi, którzy o nas słyszeli, wysyła nam datki.
W ciągu dwóch lat misji nigdy nie byłem sam. Zawsze towarzyszyli mi wolontariusze, którzy po powrocie do swoich krajów stawali się ambasadorami projektu.
Cóż, ponieważ widzę, że nie pytasz, zamierzam opublikować Link do strony internetowej darowizny na wypadek, gdyby któryś z czytelników poczuł się wezwany do pomocy...
(Śmiech). Dziękuję bardzo.
Fernando prowadzący katechezę dla dzieci.
Z jakiego powodu zdecydowałeś się pojechać do Betlejem?
Misja w Kenii idzie całkiem dobrze i czuję, że nie powinienem się do niej przywiązywać. Bóg posłał inną osobę, która się poświęciła i może to kontynuować. Ponieważ nie byłem pewien, co robić, postanowiłem zamieszkać na jakiś czas w Betlejem, aby rozeznać wolę Bożą. To właśnie tam urodziło się najważniejsze dziecko w historii i czuję, że Bóg wzywa mnie, abym tam był, aby zobaczyć, jaki jest następny krok, którego chce dla mojego życia.
A skąd wzięło się to, że z Santo Toribio idzie się do Betlejem?
Od lat przyjaźnię się z Carlotą Valenzuelą, która dwa lata temu odbyła pieszą pielgrzymkę do Jerozolimy. Teraz organizuje pielgrzymki dla grup do Santo Toribio de Liébana. Tego lata wybrałem się na jedną z nich i poczułem, że Bóg prosi mnie, abym przeszedł od krzyża do Betlejem, ponieważ w chrześcijańskiej wędrówce nie ma życia bez krzyża.
Cóż, jasne jest, że twoja logika nie jest z tego świata... Co spodziewasz się znaleźć podczas tej podróży?
Naprawdę wiele rzeczy, bo to będzie wiele miesięcy. Przede wszystkim jestem otwarty na Boże dary. Zaufałem Mu, choć nie oznacza to, że nie odczuwam strachu przed niepewnością. W końcu to długa podróż, jadę bez pieniędzy i proszę o nocleg tego, kto zechce mi go udzielić.
Towarzyszenie parze młodej. Nauczanie i budowanie miłości
Św. Jan Paweł II przywiązywał wielką wagę do chrześcijańskich zalotów, rozumianych jako przygotowanie do sakramentu małżeństwa, i przy wielu okazjach mówił o formacji zaręczonych par.
Santiago Populín Taki-12 Październik 2024 r.-Czas czytania: 8minuty
Jan Paweł II, w swoich rozważaniach na temat rodziny, przywiązywał wielką wagę do chrześcijańskich zalotów, rozumianych jako przygotowanie do sakramentu małżeństwa i życia rodzinnego: "Musicie przygotować się do wspaniałego zobowiązania, jakim jest małżeństwo i założenie rodziny, najważniejszego związku wspólnoty chrześcijańskiej. Jak młodzi ludzie Wy, chrześcijanie, musicie się starannie przygotować, aby stać się dobrymi małżonkami i dobrymi ojcami waszych rodzin" (św. Jan Paweł II, Spotkanie z nowymi pokoleniami, Uganda, 6 lutego 1993 r.).
Papież Polak nalegał na towarzyszenie młodym ludziom między innymi dlatego, że młodość jest etapem, w którym poszukuje się odpowiedzi na wielkie życiowe pytania. Tak mówił kiedyś o znaczeniu młodości: "Czym jest młodość? Jest to nie tylko okres życia odpowiadający pewnej liczbie lat, ale jest to także czas dany przez Opatrzność każdemu człowiekowi, czas dany mu jako zadanie, w którym szuka on, podobnie jak młodzieniec z Ewangelii, odpowiedzi na podstawowe pytania; nie tylko sensu życia, ale także konkretnego planu, aby zacząć budować swoje życie. To jest zasadnicza cecha młodości" (św. Jan Paweł II, "Przekroczyć próg nadziei").
Wyjaśnił również, że w społeczeństwie dotkniętym napięciami i problemami spowodowanymi zderzeniem indywidualizmu i egoizmu, kluczowe jest, aby rodzice oferowali swoim dzieciom "wychowanie w miłości", "wychowanie miłości", "wychowanie miłości", "wychowanie miłości", "wychowanie miłości" i "wychowanie miłości". edukacja seksualna jasny i delikatny" (por. św. Jan Paweł II, "Familiaris consortio", n. 37).
Ta troska o edukację młodych ludzi była widoczna już na początku jego pracy duszpasterskiej, kiedy był młodym księdzem: "Powołanie do miłości jest naturalnie elementem najbardziej związanym z młodymi ludźmi. Jako ksiądz zdałem sobie z tego sprawę bardzo wcześnie. Czułem wewnętrzne wezwanie w tym kierunku. Młodzi ludzie muszą być przygotowywani do małżeństwa, muszą być uczeni miłości" (św. Jan Paweł II, "Przekroczyć próg nadziei").
Nauczanie i budowanie miłości
W 1973 roku na spotkaniu z kapelanami uniwersyteckimi Karol Wojtyła powiedział: "Miłość jest przede wszystkim rzeczywistością. Jest rzeczywistością specyficzną, głęboką, wewnętrzną wobec osoby. A równocześnie jest rzeczywistością międzyosobową, od jednej osoby do drugiej, wspólnotową. I w każdym z tych wymiarów - wewnętrznym, interpersonalnym, wspólnotowym - ma swoją ewangeliczną specyfikę. Otrzymała światło" (K. Wojtyła, "Młodzi i miłość. Przygotowanie do małżeństwa")).
Podobnie termin "miłość" przybiera bardziej dojrzałą formę na początku jego pontyfikatu. W swojej pierwszej encyklice, Redemptor hominisn. 10, Jan Paweł II wyjaśnił, że "człowiek nie może żyć bez miłości. Pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie pozbawione jest sensu, jeśli nie objawi mu się miłość, jeśli nie spotka się z miłością, jeśli jej nie doświadczy i nie uczyni własną, jeśli nie będzie w niej żywo uczestniczył". Gdzie te słowa mają swoje korzenie? Możliwą odpowiedź na to pytanie można znaleźć w "Familiaris consortio".n. 11, opublikowanym kilka lat po "Redemptor hominis":"Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo: powołując go do istnienia z miłości, powołał go jednocześnie do miłości. Bóg jest miłością i żyje w sobie tajemnicą osobowej komunii miłości. Stwarzając go na swój obraz i nieustannie zachowując go w bycie, Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a w konsekwencji zdolność i odpowiedzialność za miłość i komunię. Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdego człowieka".
Powołanie do miłości
Tak więc oba teksty zostały odnotowane, "Redemptor hominis".i "Familiaris consortio" ukazują nam "powołanie do miłości" jako coś fundamentalnego i wrodzonego, ponieważ ujawniają, że miłość jest zakorzeniona w tajemnicy Boga. Tak więc u źródeł każdego powołania jest pierwsza Miłość, którą jest Bóg i która opiera się na miłości komunii między Osobami Boskimi. Tak więc mężczyzna i kobieta, stworzeni jako "jedność dwojga", są powołani do życia w komunii miłości, a tym samym do odzwierciedlania w świecie komunii miłości, która jest dana w Bogu, "przez którą trzy Osoby miłują się wzajemnie w intymnej tajemnicy jednego życia Bożego" (por. św. Jan Paweł II, "Mulieris dignitatem", 15 sierpnia 1988, n. 7).
To ostatnie znajduje również odzwierciedlenie w jego dziele "Warsztat złotnika". Karol Wojtyła wyraził w nim tę prawdę obrazem: obrączki małżonków są wykuwane przez złotnika, który reprezentuje Boga. Innymi słowy, obrączki ślubne symbolizują nie tylko decyzję o pozostaniu razem, ale także to, że ta miłość będzie stabilna, ponieważ opiera się na pierwszej Miłości, Miłości, która ich poprzedza i poniesie poza ich oczekiwania. Innymi słowy, wspierani przez tę pierwszą Miłość, mężczyzna i kobieta będą mogli pozostać zjednoczeni i wierni (por. C. A. Anderson - J. Granados, "Wezwani do miłości: teologia ciała u Jana Pawła II").
Papież wskazał również, że zgodnie z Objawieniem chrześcijańskim, dwoma szczególnymi sposobami realizacji "integralnego" powołania osoby do miłości są małżeństwo i dziewictwo. Obydwa, w swej charakterystycznej formie, manifestują najgłębszą prawdę o człowieku, o jego "byciu na obraz Boga". Z tego powodu często nawoływał do poważnego traktowania doświadczenia miłości, opartego na kochaniu na wzór Jezusa: "Najgłębsza racja miłości chrześcijańskiej tkwi w słowach i przykładzie Chrystusa: 'Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem' (J 15, 12). Odnosi się to do wszystkich kategorii ludzkiej miłości, odnosi się do kategorii miłości zaangażowanej, miłości przygotowującej do małżeństwa i rodziny" (św. Jan Paweł II, Spotkanie z młodzieżą w Lombardii, 20 czerwca 1992 r.).
Miłość, która "trwa
Jan Paweł II podkreślał, że jeśli ludzka miłość jest miłością, to istnieje też silna potrzeba poświęcenia wszystkich sił na poszukiwanie "pięknej miłości", bo miłość jest piękna, a młodzi ludzie zawsze szukają piękna miłości, chcą, by ich miłość była piękna (por. św. Jan Paweł II, "Przekroczyć próg nadziei"; dla Jana Pawła II piękna miłość to, na długo przed rozpoczęciem pontyfikatu, miłość czysta (por. K. Wojtyła, "Miłość i odpowiedzialność"). Co więcej, wyjaśnia on, że ponieważ miłość ta nie może być osiągnięta jedynie ludzkimi siłami, konieczne jest odkrycie, że tylko Bóg może obdarzyć taką miłością. Bóg daje nam tę piękną miłość, dając nam swojego Syna, więc naśladowanie Chrystusa jest drogą do znalezienia tej pięknej miłości (por. św. Jan Paweł II, Spotkanie z młodzieżą Lombardii, 20 czerwca 1992 r.).
Nie chodzi jednak tylko o poszukiwanie tej pięknej miłości, ale także o jej budowanie, ponieważ dar miłości domaga się zadania kochania: "Miłość nigdy nie jest czymś gotowym i po prostu "ofiarowanym" mężczyźnie lub kobiecie, ale musi być wypracowana. Do pewnego stopnia miłość nigdy nie "jest", ale "staje się" w każdym momencie tym, co każda osoba rzeczywiście wnosi do niej i zgodnie z głębią jej zaangażowania" (K. Wojtyła, "Miłość i odpowiedzialność").
Panna młoda i pan młody oraz czystość
Dla budowania miłości Jan Paweł II podkreślił czystość jako fundamentalną; jest to "cnota, która rozwija autentyczną dojrzałość osoby i czyni ją zdolną do szanowania i promowania 'oblubieńczego znaczenia' ciała" (por. "Familiaris consortio").n. 37). Innymi słowy, czystość rozwija osobistą dojrzałość, która znajduje odzwierciedlenie w cnocie odpowiedzialności, rozpoznając drugiego i odpowiadając w odpowiedni sposób na dobro, które jest w nim samym.
Czystość ma wpływ na całego człowieka: jako dusza, która wyraża się w ciele informowanym przez nieśmiertelnego ducha, jest on powołany do miłości w tej zjednoczonej całości; w ten sposób miłość obejmuje również ludzkie ciało, a ciało staje się uczestnikiem miłości duchowej (por. św. Jan Paweł II, "Familiaris consortio" nr 11). Z tego powodu Papież podkreślał powołanie do czystości jako istotny aspekt przygotowania do małżeństwa. Następnie wyjaśnił, że czystość - która oznacza poszanowanie godności innych, ponieważ nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego - prowadzi do wzrostu miłości do innych i do Boga, a także pomaga przygotować się do "wzajemnego oddania", które jest podstawą chrześcijańskiego małżeństwa (por. św. Jan Paweł II, Spotkanie z nowymi pokoleniami, Uganda, 6 lutego 1993 r.).
Ze swoich rozległych wcześniejszych studiów dobrze wiedział, dlaczego czystość prowadzi do wzrostu w miłości: "Ma ona za zadanie uwolnić miłość od postawy samolubnej radości (...) Często uważa się, że cnota czystości ma charakter czysto negatywny, który jest niczym innym jak serią odmów. Przeciwnie, jest to "tak", z którego natychmiast wynika "nie". (...) Istota czystości polega na tym, by nie pozwolić się "oddalić" od wartości osoby (...) Czystość w żaden sposób nie prowadzi do pogardy dla ciała, ale zakłada pewną pokorę. Ciało ludzkie musi być pokorne wobec wielkości osoby i ciało ludzkie musi być pokorne wobec wielkości miłości" (K. Wojtyła, "Miłość i odpowiedzialność").
Z drugiej strony ostrzegał, aby nie dać się zwieść pustym słowom tych, którzy wyśmiewają czystość lub zdolność do samokontroli. Siła przyszłej miłości małżeńskiej zależy bowiem od siły rzeczywistego zaangażowania przeżywanego już w okresie zalotów, od uczenia się prawdziwej miłości podtrzymywanej w "czystości, która oznacza powstrzymanie się od wszelkich relacji seksualnych poza małżeństwem" (por. św. Jan Paweł II, Spotkanie z nowymi pokoleniami, Uganda, 6 lutego 1993 r.).
Porządek serca
Można zauważyć, jak nauka o czystości głoszona przez św. Jana Pawła II pokrywa się z tym, co zostało zapisane w ogłoszonym przez niego Katechizmie Kościoła Katolickiego: "Narzeczeni są wezwani do życia w czystości i wstrzemięźliwości. W tej próbie powinni widzieć odkrycie wzajemnego szacunku, przyuczenie do wierności i nadzieję na przyjęcie siebie nawzajem od Boga. Na czas małżeństwa zarezerwują przejawy czułości właściwe miłości małżeńskiej. Powinni pomagać sobie nawzajem we wzrastaniu w czystości" (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2350).
W swoich katechezach na temat ludzkiej miłości, w kontekście ukazania, w jaki sposób czystość jest sercem duchowości małżeńskiej, stwierdził: "Czystość jest życiem w porządku serca. Porządek ten pozwala na rozwój "przejawów afektywnych" we właściwej im proporcji i znaczeniu" (św. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Katecheza 131, 14 września 1984).
Dalej wyjaśnił: "Kiedy Bóg nas stworzył, dał nam więcej niż jeden sposób na 'rozmowę' ze sobą. Oprócz wyrażania siebie poprzez słowa, wyrażamy siebie również poprzez nasze ciała. Gesty są jak "słowa", które ujawniają, kim jesteśmy. Akty seksualne są jak "słowa", które ujawniają nasze serce. Pan chce, abyśmy wykorzystywali naszą seksualność zgodnie z Jego planem. Oczekuje, że będziemy "mówić" prawdę. Uczciwy "język" seksualny wymaga zaangażowania w wierność przez całe życie. Oddanie swojego ciała innej osobie oznacza oddanie jej wszystkiego. Jeśli jednak nie jesteś w związku małżeńskim, przyznaj, że w przyszłości możesz zmienić zdanie. Dlatego całkowite oddanie siebie byłoby nieobecne. Bez więzi małżeńskiej relacje seksualne są fałszywe, a dla chrześcijan małżeństwo oznacza małżeństwo sakramentalne" (por. św. Jan Paweł II, Spotkanie z nowymi pokoleniami, Uganda, 6 lutego 1993 r.).
Ta ostatnia uwaga św. Jana Pawła II prowadzi nas do wniosku, że miłość ma swoje afektywne i fizyczne przejawy w zależności od etapu, na którym się znajduje. W tym sensie zaloty są wyjątkowym i niepowtarzalnym czasem obietnicy, a nie czasem życia małżeńskiego. Dlatego też wzajemne traktowanie w chrześcijańskich zaręczynach musi być traktowaniem dwojga ludzi, którzy się kochają, ale którzy nie oddali się sobie całkowicie w sakramencie małżeństwa. Z tego powodu narzeczeni muszą nauczyć się odkrywać znaczenie i doświadczenie skromności; to doprowadzi ich do delikatności w kontaktach i wyrażaniu uczuć, unikając okazji, które mogą postawić drugą osobę w okolicznościach ograniczających (por. K. Wojtyła, "Miłość i odpowiedzialność").
Zniechęcanie do czegoś przeciwnego może prowadzić do pielęgnowania niewłaściwej intymności - określając ją redukcyjnie do seksualności - a to nie jednoczy, ale rozdziela (por. św. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Katecheza 41, 24 września 1980). Co więcej, zaczęliby postrzegać siebie nawzajem jako przedmiot, który zaspokaja ich osobiste pragnienia, zamiast postrzegać siebie nawzajem jako osobę, której miłość skłania ich do dawania siebie (por. św. Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, Katecheza 32, 23 lipca 1980).
Na koniec należy podkreślić, że aby osiągnąć "życie w porządku serca", nie można zapominać, że liczy się na łaskę Bożą: "Trwajcie w Chrystusie: to jest najważniejsze dla każdego z was. Trwajcie w Nim, słuchając Jego głosu i postępując według Jego przykazań. W ten sposób poznacie prawdę, która was wyzwala, znajdziecie Miłość, która przemienia i uświęca. W rzeczywistości wszystko nabiera nowego znaczenia i wartości, gdy jest rozważane w świetle osoby i nauczania Odkupiciela" (por. Spotkanie z młodzieżą w Lombardii, 20 czerwca 1992 r.).
AutorSantiago Populín Taki
Licencjat z teologii na Uniwersytecie Nawarry. Dyplom z teologii duchowości na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.
Papież Franciszek nie przestaje nawoływać do pokoju. Czyni to praktycznie każdego dnia, wyrażając w różnych okolicznościach swojej posługi głębokie pragnienie powstrzymania wojen, zburzenia murów nienawiści i budowania mostów braterstwa. W tych dniach, które są szczególnie intensywne ze względu na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie - nie zapominając o "udręczonym Ukraina"W ciągu ostatnich kilku lat jego przesłanie pokoju rozbrzmiewało jeszcze silniej w najróżniejszych kontekstach.
Od Synodu
Począwszy od mszy inaugurującej 16. Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów w dniu 2 października, w której papież wezwał Kościół do słuchania Ducha Świętego w celu znalezienia harmonii w różnicach. Mówiąc o "wichrach wojny i ogniu przemocy", które nadal pustoszą świat, Franciszek zaprosił wszystkich do uczynienia z Kościoła schronienia, miejsca przyjęcia i ochrony. Podkreślił, że fundamentalne znaczenie dla podróży synodalnej ma słuchanie głosu Boga, który jako jedyny może poprowadzić lud chrześcijański w kierunku rozwiązań na rzecz pokoju i jedności. "Rozwiązania problemów, z którymi musimy się zmierzyć, nie należą do nas, ale do Niego", powtórzył, przypominając, jak ważne jest postępowanie z pokorą, zwłaszcza w czasach naznaczonych konfliktami i podziałami.
Na Anioł Pański
Jak sam ogłosił, również w niedzielne popołudnie, w towarzystwie ojców synodalnych, papież udał się do bazyliki Najświętszej Maryi Panny Większej, aby odmówić różaniec w intencji pokoju. Przed ikoną Salus Populi Romani Franciszek błagał Najświętszą Maryję Pannę o wstawiennictwo za światem, aby w końcu spełniło się proroctwo Izajasza: "Złamią swoje miecze i przekują je na lemiesze, a swoje włócznie na kosy; jeden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu, nie będą się więcej uczyć sztuki wojennej" (Iz 2, 4). Następnie wyraził potrzebę rozbrojenia nie tylko broni fizycznej, ale także serc, aby przemoc ustała i droga do pojednania została otwarta.
Do chrześcijan na Bliskim Wschodzie
W dniu modlitwy i postu w intencji pokoju, 7 października, papież nie omieszkał okazać swojej bliskości katolikom na Bliskim Wschodzie, wystosowując serdeczny list, w którym wyraził współczucie dla bezpośredniego i pośredniego cierpienia spowodowanego wojną. Powtórzył, że każdy konflikt stanowi "porażkę" i wezwał chrześcijan, by nigdy nie przestawali prosić Boga o pokój. Ludzie dzisiaj nie wiedzą, jak znaleźć pokój" - napisał - "a my, chrześcijanie, nie możemy ustawać w proszeniu o niego". I dodał mocne wezwanie do nadziei: "Nie dajcie się pochłonąć ciemności, ale stańcie się pędami nadziei.
Podczas audiencji generalnej
Wreszcie, w publiczność W środę 9 października, wznawiając cykl katechez o Duchu Świętym, papież zastanawiał się właśnie nad rolą Ducha w tworzeniu jedności w Kościele. Przypomniał, jak w czasach apostolskich Duch Święty sprawił, że Kościół wyszedł poza granice narodu żydowskiego, przezwyciężając podziały między Żydami i poganami. W ten sam sposób Duch Święty nadal działa na rzecz jedności między narodami i chrześcijanami, ucząc, że jedności nie buduje się wokół siebie, ale wokół Chrystusa. Następnie powierzył "łaskawej Matce" Maryi "pragnienie pokoju narodów cierpiących z powodu szaleństwa wojny".
We wszystkich krajach zachodnich współczynnik dzietności jest znacznie poniżej poziomu zastępowalności pokoleń i kontynuuje tendencję spadkową.
11 Październik 2024 r.-Czas czytania: 5minuty
We wszystkich krajach zachodnich współczynnik dzietności jest znacznie poniżej wskaźnika zastępowalności pokoleń i nadal gwałtownie spada. Jeśli ten trend się utrzyma, wiele z nich zniknie w ciągu kilku dekad.
Korea Południowa jest krajem o najniższym wskaźniku wskaźnik urodzeń na świecie. Biorąc pod uwagę wielkie zaniepokojenie ich rządu tym problemem, wydali oni 200 miliardów dolarów na próby zwiększenia wskaźnika urodzeń. Węgry wydają na to samo 5% swojego PKB rocznie. Oba kraje i wiele innych ponoszą porażkę.
Jednak Gruzja czy Mongolia znacznie zwiększyły wskaźnik urodzeń, nie wydając praktycznie nic. W jaki sposób? Zrozumieli, że dzietność nie jest kwestią pieniędzy, ale także statusu. Zanim wyjaśnimy znaczenie statusu, zauważmy szybko, że najczęstsze wyjaśnienia, dlaczego dzietność spada (koszty utrzymania itp.) nie mogą być całą historią.
Od czego zależy wzrost liczby urodzeń?
Jak pokazują wyżej wymienione kraje i kraje skandynawskie, dawanie ludziom coraz większych korzyści ekonomicznych z posiadania dzieci w niewielkim stopniu zmienia sytuację. Mamy do czynienia z pozornym paradoksem: trwałym trendem w kierunku niższych wskaźników dzietności na Zachodzie, w kraju po kraju, z pokolenia na pokolenie, bez oczywistej logiki przyczynowej. Jak można to wyjaśnić?
Istnieje niedoceniana pierwotna przyczyna tego trendu, która przejawia się w postaci różnych przyczyn, rzeczywistych i wyimaginowanych, oraz w różnych regionach geograficznych. Tą podstawową przyczyną jest status. Społeczny "status" oznacza uniwersalny zestaw ludzkich instynktów i zachowań.
Co to jest status
Status opisuje postrzeganą pozycję jednostki w grupie. Oznacza jego wartość społeczną i miejsce w formalnych i nieformalnych hierarchiach tworzących społeczeństwo. Status wyraża się w zachowaniach takich jak szacunek, dostęp, włączenie, akceptacja, uznanie, szacunek i honor (lub ich przeciwieństwa: odrzucenie, ostracyzm, upokorzenie itp.)
Status jest uzyskiwany i utrzymywany poprzez społecznie akceptowane zachowania (osiągnięcia, etykieta, obrona grupy) lub poprzez posiadanie uznanych "symboli" (tytuły, bogactwo, atrakcyjność fizyczna).
Dzisiejsze wartości społeczne są materialistyczne i pod silnym wpływem obudzona kultura i tym podobne. Oznacza to, że status wynikający z posiadania jednego dziecka więcej jest niższy niż w przypadku innych konkurencyjnych czynników. Status ma egzystencjalne znaczenie dla wielu osób. Ludzie popełniają samobójstwa z powodu utraty statusu.
Gruzja
W połowie XXI wieku wskaźnik urodzeń w Gruzji wzrósł o 28% i utrzymywał się na wysokim poziomie przez wiele lat. Jak udało się to osiągnąć? Czołowy patriarcha Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, Ilia IIogłosił, że osobiście ochrzci i zostanie ojcem chrzestnym wszystkich trzecich dzieci. Narodziny trzecich dzieci wzrosły tak bardzo, że w rzeczywistości przyćmiły spadek liczby pierwszych i drugich dzieci. Było to powszechnie rozumiane jako zjawisko czysto religijne, ale jest lepiej zrozumiałe, jeśli uwzględnimy czynnik statusu.
Mongolia jest kolejnym świetnym przykładem. Przez prawie 70 lat mongolscy przywódcy przyznawali Order Chwały Matek matkom kilkorga dzieci. Podniosło to status macierzyństwa i pomogło stworzyć niezwykle pro-rodzicielską kulturę.
Dzietność w Mongolii była w ostatnich latach stale 2-3 razy wyższa niż w krajach sąsiednich i stopniowo rosła przez ostatnie 20 lat, podczas gdy jej sąsiedzi odnotowali spadek liczby urodzeń.
Prawdziwe uznanie
W Mongolii sam prezydent przyznaje nagrodę każdej matce, która ma co najmniej czworo dzieci. Mongolskie matki czworga dzieci otrzymują Order Chwalebnego Macierzyństwa. Matki sześciorga dzieci otrzymują Honorowy Order Chwalebnego Macierzyństwa. Odznaczenia wręczane są przez samego prezydenta podczas uroczystej ceremonii. Kobiety schodzą po schodach Pałacu Państwowego w Ułan Bator po czerwono-złotym dywanie, a tuż za nimi stoi posąg Czyngis-chana.
W każdym dystrykcie odbywa się kilka ceremonii, aby zapewnić indywidualne podejście do wszystkich nagrodzonych. Istnieje również nagroda pieniężna, ale jest ona minimalna: tylko 60 USD dla matek sześciorga dzieci. Najwyraźniej motywacja kobiet do posiadania dzieci nie jest ekonomiczna, ale status w mongolskim społeczeństwie.
Nagroda ta jest tak ważna, że nawet mongolskie konsulaty są zobowiązane do przyznawania jej mongolskim matkom za granicą. Status związany z macierzyństwem jest kluczowym i niedocenianym czynnikiem wpływającym na wskaźniki urodzeń. Status jest niezwykle ważny dla większości ludzi i być może szukamy go bardziej niż czegokolwiek innego.
Transcendentne znaczenie
Status pomaga wyjaśnić paradoks polegający na tym, że w miarę bogacenia się społeczeństw i utraty przez nie transcendentnego sensu życia, współczynnik dzietności spada. Chociaż absolutny dobrobyt wzrósł, posiadanie dzieci w bogatym, materialistycznym społeczeństwie nie zapewnia wzrostu względnego statusu.
Edukacja i kariera bezpośrednio konkurują z życiem rodzinnym. W grupach kulturowych, w których rodzicielstwo ma wysoki status, na przykład w grupach religijnych, takich jak tradycyjni katolicy lub nowocześni ortodoksyjni Żydzi (nie mylić z ultraortodoksyjnymi), wskaźniki dzietności są zwykle wyższe.
Może to również wyjaśniać niezwykłą płodność w Anglii i Walii w epoce wiktoriańskiej. Królowa Wiktoria przekazała kulturę, która nadawała wysoki status macierzyństwu, sama wychowując dziewięcioro dzieci.
Korea Południowa
I odwrotnie, czy status może zmniejszyć liczbę urodzeń? Tak, może. Korea Południowa jest tego doskonałym przykładem. Dzięki sformalizowanym koreańskim systemom etykiety, języka i tytułów, hierarchie społeczne są tam bardzo jasne i wyraźne. Jednostki są zachęcane do podejmowania wszelkich niezbędnych środków, nawet ekstremalnych, aby zapewnić maksymalizację lub przynajmniej utrzymanie ich statusu w systemie.
Proces ten znajduje szczególny wyraz w strukturze koreańskiej gospodarki, w której jedynymi pracodawcami o wysokim statusie są nieliczne megakonglomeraty przemysłowe, takie jak Samsung (tzw. "chaebole").
Czebolowie
W Korei nie jesteś osobą o równym statusie z innymi, jeśli nie pracujesz w jednym z tych chaeboli. Chaebole są niezwykle ważne dla statusu społecznego w Korei. Ludzie poświęcają dużą część swojego życia, aby uzyskać doskonały wynik na egzaminie wstępnym do wybranego przez siebie chaebola.
Konkurencja jest zacięta i zależy od wyników poszczególnych osób w krajowym egzaminie, który określa miejsca na uniwersytetach. Egzamin jest tak ważny, że nawet ruch drogowy i lotniczy spowalnia w jeden dzień w roku, kiedy się odbywa.
Wszystkie dzieci muszą przejść wyjątkowe szkolenie, aby zdać ten egzamin. Oznacza to, że rodzice muszą płacić za prywatnych nauczycieli lub bardzo drogie akademie. Oznacza to, że większość par nie ma dużych rodzin.
Szacunek osobisty
Wszyscy mamy psychologiczną potrzebę statusu. Ale teraz, gdy standardowym pytaniem wprowadzającym jest "Czym się zajmujesz?", niestety "Jestem matką" nie jest dobrą odpowiedzią, ponieważ przekazuje niewielki status w dzisiejszej materialistycznej lub "obudzonej" kulturze nieposiadania dzieci w celu "ratowania planety".
Czy jest więc jakaś nadzieja dla przyszłych pokoleń? Tak, wiara i transcendentna, niematerialistyczna kultura religijna. Współczesne ortodoksyjne społeczności żydowskie i tradycyjne społeczności katolickie mają wyższe wskaźniki dzietności, mimo że żyją w krajach zachodnich, a ich kobiety mają wykształcenie wyższe lub zawodowe, a wiele z nich prowadzi prestiżowe kariery zawodowe.
Oprócz zdecydowanego wpływu wiary w transcendencję życia i boską wartość człowieka, w tych grupach przedstawienie siebie jako matki kilkorga dzieci podnosi ich status społeczny.
Przesłanie jest takie, że musimy znaleźć sposób na uhonorowanie macierzyństwa tak, jakby od tego zależała nasza cywilizacja. Bo z pewnością zależy.
Rome Bio-Medical Campus: integracja społeczna i aktywni seniorzy
Wśród rzymskich projektów na rzecz osób starszych znajduje się "Razem w opiece nad osobami starszymi" Fundacji Alberto Sordi, podmiotu systemu Campus Bio-Medico w Rzymie. Jej dyrektor Grazia della Torre mówi o centralnym znaczeniu osób starszych oraz promowaniu socjalizacji i integracji.
Papież Franciszek wielokrotnie i stanowczo potępiał kulturę wyrzucania, która marginalizuje osoby starsze. Ostrzegł, że "społeczeństwo, które nie szanuje osób starszych, które je porzuca, nie ma przyszłości, ponieważ traci pamięć". Przypomniał również o znaczeniu dziadków, mówiąc, że "chronią nas swoją mądrością".
Wśród projektów, które wyróżniają się w Rzymie na rzecz osób starszych, jest "Razem w opiece nad osobami starszymi" organizacji Fundacja Alberto SordiSystem Campus Bio-Medico w Rzymie.
Obecnie promowana jest również specjalna usługa dla osób starszych z chorobą Alzheimera i pokrewnymi demencjami. Demencja jest emocjonalnym i praktycznym wyzwaniem, które dotyczy nie tylko osób na nią cierpiących, ale także ich rodzin i okolicznych społeczności.
Grazia Dalla Torre, dyrektor administracyjny Centrum ds. Opieka paliatywna "Insieme nella Cura", z Policlinico Universitario Campus Bio-Medico i Business Development Fundacji Alberto Sordi, rozmawiali z Omnes o tych inicjatywach i dzisiejszej opiece nad osobami starszymi.
W jaki sposób Fundacja Alberto Sordi i Kampus Bio-Medyczny działają na rzecz osób starszych?
- W ramach systemu Rome Bio-Medical Campus Fundacja Alberto Sordi promuje liczne inicjatywy na rzecz osób starszych. Wśród nich szczególnie popularne są ośrodek dzienny dla słabych osób starszych i domowa opieka społeczna. Wkrótce zostanie otwarty nowy ośrodek dzienny przeznaczony dla osób z chorobą Alzheimera i innymi formami demencji.
Szczególnie interesującym projektem pilotażowym, angażującym około 20 pracowników socjalnych i służby zdrowia, jest usługa stymulacji dla osób zagrożonych upośledzeniem funkcji poznawczych, bezpośrednio w ich domach. Operatorzy są koordynowani przez pedagoga i psychologa, którzy współpracują z rodzinami osób objętych pomocą.
Jak Fundacja Alberto Sordi projektuje swoje przestrzenie dla osób starszych?
- Proponowany przez nas projekt ma na celu opracowanie zintegrowanej i elastycznej sieci, zdolnej do dostosowania się do potrzeb danego terytorium. Chcemy zaoferować osobom starszym możliwość przebywania w najbardziej odpowiednim miejscu opieki na każdym etapie ich życia.
W tym sensie podejście Fundacji Alberto Sordi opiera się na kilku kluczowych zasadach. Z jednej strony, centralne miejsce zajmuje osoba starsza. W oparciu o tę zasadę zaprojektowaliśmy to miejsce, biorąc pod uwagę osobę starszą jako całość, nie tylko jako osobę z potrzebami zdrowotnymi, ale jako osobę o bogatym i zróżnicowanym życiu społecznym.
Ponadto utrzymujemy synergiczne i sieciowe podejście. Nasz model interwencji jest głęboko zintegrowany z terytorium i innymi realiami działającymi w sektorze pomocy społecznej. Aktywnie współpracujemy z władzami lokalnymi, stowarzyszeniami oraz, za pośrednictwem systemu Campus, ze służbą zdrowia, aby stworzyć sieć wsparcia.
Promujemy integrację społeczną i aktywne uczestnictwo osób starszych. Chcemy, aby nasi goście, którzy są naprawdę "właścicielami domu", czuli się integralną częścią społeczności dzięki zajęciom społecznym, kulturalnym i rekreacyjnym, które zachęcają do socjalizacji i integracji.
Wspieramy również rodziny. Jesteśmy świadomi kluczowej roli, jaką rodziny odgrywają w dobrostanie osób starszych. Wspieramy je poprzez programy szkoleniowe, doradztwo i wsparcie psychologiczne, zapewniając, że mogą aktywnie uczestniczyć w opiece i leczeniu swoich bliskich.
Wreszcie, dążymy do jakości: Nieustannie dążymy do innowacji, przyjmując najlepsze praktyki opieki w oparciu o naszą współpracę z Bio-Medico University Campus Nursing Degree. Celem jest zagwarantowanie wysokiego poziomu jakości opieki, aby poprawić jakość życia i bezpieczeństwo naszych osób starszych.
Jak postępować, gdy ludzie potrzebują dokładniejszej diagnozy i opieki paliatywnej?
- Z podejściem sieciowym i ciągłym, które obejmuje Centrum Diagnozy i Leczenia Demencji oraz Centrum Opieki Paliatywnej "Insieme nella Cura" Fundacji Polikliniki Uniwersyteckiej Campus Bio-Medico, którą osobiście prowadzę.
Szukasz zintegrowanego systemu opieki zdrowotnej i społecznej?
- Podejmujemy kroki w kierunku stworzenia zintegrowanej sieci, chociaż nie wszystkie elementy łańcucha zostały jeszcze ukończone. Pracujemy nad budowaniem tych powiązań, ponieważ rozumiemy, że bez ciągłości w ścieżce opieki, jedność reakcji na opiekę, tak niezbędna dla osób starszych, nie jest wspierana. Mocno wierzymy w tę wizję, chociaż istnieją cele, które zostały już osiągnięte, a inne pozostają do osiągnięcia.
W jaki sposób Fundacja Alberto Sordi i Fundacja Policlinico współpracują ze sobą?
- Naszym wspólnym celem jest poprawa jakości życia osób starszych poprzez "Jedno zdrowie" i multidyscyplinarne podejście z pełnym zakresem opieki, od wczesnej diagnozy po bieżące wsparcie i opiekę paliatywną, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Czy możemy zatem mówić o pionierskim projekcie?
- Jest to z pewnością podejście holistyczne, obejmujące opiekę profilaktyczną, wczesną diagnozę, zaawansowane leczenie i ciągłą opiekę, a zatem znajduje się w czołówce sektora opieki nad osobami starszymi.
Gdzie znajduje się Centrum Alberto Sordi?
-Znajduje się w pierwszej strukturze Campus Bio-Medico zbudowanej w 200 roku w Trigoria, około 20 kilometrów od Rzymu, budynku przeznaczonym do opieki nad osobami starszymi, zaprojektowanym zgodnie z wizją Alberto Sordiego. Na tym obszarze znajduje się również Centrum Opieki Paliatywnej.
Działalność charytatywna z wartościami religijnymi zwykle ma wartość dodaną, dlaczego? I co jest charakterystyczne dla tego apostolskiego dzieła Opus Dei, pożądanego przez Don Álvaro del Portillo?
- Z pewnością mają "specjalną ochronę", która motywuje ich do głębokiego poczucia misji i miłości, wywodzącego się z zasad religijnych, które promują współczucie, miłość bliźniego i zaangażowanie na rzecz wspólnego dobra. Motywacja ta przekształca się w pozytywną energię, która prowadzi pracowników w ich codziennej pracy z oddaniem i pasją.
W naszym kampusie oferujemy nie tylko pomoc materialną, ale także wsparcie duchowe i emocjonalne dla tych, którzy tego chcą. Ten aspekt ma fundamentalne znaczenie, aby pomóc ludziom stawić czoła obecnej chwili, zwłaszcza jeśli jest ona trudna i pełna cierpienia, z egzystencjalną interpretacją i nadzieją.
Dzięki błogosławionemu Alvaro del Portillo, Kampus Bio-Medyczny stara się dzielić zintegrowanym podejściem między wiarą a codzienną pracą. Opus Dei promuje chrześcijańskie zaangażowanie poprzez uświęcenie zwykłej pracy i aktywne uczestnictwo w życiu społecznym. Przekłada się to na dbałość o godność osoby ludzkiej, szacunek dla wartości moralnych i uczciwość w służbie innym.
Cechą charakterystyczną zaangażowanego katolika jest bycie "niewygodnym" i tak było od I wieku.
10 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
To nie zawodzi. Jeśli kolacja z kolegami się przeciągnie, należy poruszyć temat Opus. Jeśli podczas prezentacji nowego chłopaka twojej siostry zapadnie niezręczna cisza, porusz temat Opusa. Jeśli w pracy nie wiesz, jak się wbić, porusz temat Opus..., nieważne kiedy i jak; nie ma znaczenia, czy wiesz dużo, mało czy nic o Opus. Każdy z nas ma swoją opinię na temat Opus, zawsze trafną. Pozwólmy Założycielowi odejść i tu właśnie wkraczam, aby uporządkować sprawy i powiedzieć, jak powinno być i dlaczego "teraz Opus radzi sobie tak źle".
Prawdą jest, że ta sama dynamika, kilka lat temu, odnosiła się do Kościoła katolickiego w ogóle - "religii", jak zwykliśmy go nazywać - ale w ostatnich miesiącach Opus Dei zwyciężył w kategorii deserów we wszystkich rundach posiłków.
Każdy z nas ma przyjaciela z Opus - wystarczy nam, że uczył się w szkole - mamy też znajomego, który był w Opus i prawdopodobnie znamy innego, którego "chcieli zwerbować i im się nie udało". Krótko mówiąc: mamy gotową pracę doktorską, ze wszystkimi danymi i perspektywami.
Jeśli wcześniej wszyscy mieliśmy ciotkę, która była zakonnicą (jeśli byłeś Baskiem, to dwie) i dlatego byliśmy ekspertami w dziedzinie teologii, teraz przenieśliśmy to na Dzieło i jesteśmy gotowi mówić o Opus.
Nie można zaprzeczyć, że Kościół w ogóle przeżywa dziwne czasy. Wszystkie czasy Kościoła są w jakiś sposób dziwne. Być może wynika to z faktu, że z natury Kościół wojujący, oczyszczający i triumfujący jest ponad samą ludzkością, ale nie należy zapominać, że rzeczywiście dzisiaj jest wielu "niezadowolonych z Kościoła", ogólnie rzecz biorąc, wewnątrz i na zewnątrz niego.
Instytucja, która ucieleśnia charyzmat Josemaría Escrivá przeżywa okres niepewności, szczególnie naznaczony odnowieniem swoich statutów i ich "dopasowaniem" do organizacji Kościoła. Nie zapominajmy, że chociaż Kościół jest ożywiany przez Ducha, chce mieć dobrze zdefiniowaną formę prawną, w której przekłada się każdy charyzmat. Nie możemy też zapominać, że każda strona Ewangelii - każdy charyzmat temu Ewangelii. Nie czyni tego wyłącznie, ale jeśli jest wykluczona, nie jest Ewangelią.
Każdy katolik wie, że czyni dobro i czyni zło. Nie ma wyjątków. Dlatego w Kościele nie ma instytucji, które czynią dobro i instytucji, które czynią absolutne zło. Jesteśmy jednak świadomi, że w niektórych przypadkach grzech przybrał takie rozmiary w niektórych ludziach w Kościele i poza nim, że stali się prawdziwymi demonami przebranymi za anioły, niezależnie od tego, czy są członkami Opus Dei, czy zagorzałymi przeciwnikami dzieła Escrivy.
Zrozumiałe jest, że ci, którzy nie są częścią Kościoła, którzy ani go nie kochają, ani nie rozumieją, poświęcają całą swoją energię na próbę zburzenia tej czy innej instytucji kościelnej, czy to Opus Dei, czy innej. Cechą zaangażowanego katolika jest bycie "niewygodnym", i tak było od pierwszego wieku, nie oszukujmy się. Ponad 2000 lat później bycie crème de la crème jakiegokolwiek tortu byłoby co najmniej podejrzane.
Joseph Evans komentuje czytania z 28. Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-10 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Mądrość polega na tym, by wiedzieć, co w życiu jest ważne, jakie są prawdziwe skarby życia. A skarby te nie są materialne: są to skarby cnoty, miłości, a przede wszystkim zjednoczenia z Bogiem, ponieważ tylko one trwają poza śmiercią. W porównaniu z mądrością, "całe złoto przed nią to mały piasek".a srebro to "jak błoto"W dzisiejszym pierwszym czytaniu czytamy.
Podobnie, psalm zachęca nas do doceniania krótkości życia, aby "zdobyć mądre serce".
Ale Ewangelia przedstawia nam smutny epizod bogatego młodzieńca, który nie był w stanie nauczyć się tej mądrości. Chociaż prowadził czyste i przyzwoite życie - przestrzegał przykazań - nie był w stanie odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa. Kiedy Jezus zaprosił go, aby sprzedał wszystko, co ma, rozdał pieniądze ubogim i poszedł za Nim, powiedziano namNa te słowa zmarszczył brwi i odszedł smutny, ponieważ był bardzo bogaty".. Ten młody człowiek był tak przyzwyczajony do życia w swojej strefie komfortu i polegania na swoich bogactwach, że nie mógł zaakceptować wyzwania, by się bez nich obejść i podążać za Chrystusem.
Przerażająca jest myśl, że można prowadzić zasadniczo dobre życie, a mimo to odrzucić Boże wezwanie.
Jezus mówi do swoich uczniów: "Jakże trudno będzie tym, którzy mają bogactwa, wejść do królestwa Bożego". Uczniowie są zdumieni, bez wątpienia dlatego, że wciąż podzielali mentalność Starego Prawa, zgodnie z którą bogactwo było znakiem Bożego błogosławieństwa. Ponieważ Izrael nie miał jeszcze jasnej koncepcji życia po śmierci - tylko późniejsze dzieła Starego Testamentu odnoszą się w jakikolwiek sposób do niebiańskiej nagrody lub kary piekła, na przykład Mądrość 3 - mogli sobie wyobrazić tylko boską łaskę wyrażoną w kategoriach materialnych. I tak Hiob zostaje nagrodzony ziemskimi dobrami za swoją wierność Bogu podczas prób (zob. Hi 42:12-17).
Piotr, ponownie rzecznik uczniów, mówi: "Widzisz, zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za tobą.". Apostołowie, z wyjątkiem Judasza, mieli mądrość, której brakowało młodemu człowiekowi. A Jezus ogłasza im błogosławieństwa płynące z opuszczenia domu, rodziny i dobytku: "...".stokrotnie - domy i braci, i siostry, i matki, i dzieci, i ziemie, i prześladowania - a w przyszłym wieku życie wieczne".
Zwróć uwagę na słowo "prześladowania". Tak, gotowość do cierpienia dla Chrystusa jest również częścią prawdziwej mądrości. Drugie czytanie wskazuje na źródło, które pomoże nam ukształtować nasz osąd i podjąć właściwe decyzje: Słowo Boże, "bardziej tnący niż jakikolwiek miecz obosieczny".
Homilia na temat czytań z 28. niedzieli czasu zwykłego (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Katoliccy naukowcy: Nicolas Monardes, odkrywca fluorescencji
Nicolás Monardes, pierwszy znany autor, który zgłosił i opisał zjawisko fluorescencji, zmarł w Sewilli 10 października 1588 roku. Ta seria krótkich biografii katolickich naukowców została opublikowana dzięki współpracy Stowarzyszenia Katolickich Naukowców Hiszpanii.
Ignacio del Villar-10 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Monardes (1493 lub 1508 - 1588) ukończył medycynę w 1533 r. na Uniwersytecie w Alcalá de Henares i uzyskał doktorat w 1547 r. w Sewilli. Był najbardziej znanym i najczęściej czytanym hiszpańskim lekarzem w Europie w XVI wieku. Jego książki zostały przetłumaczone na język łaciński, angielski, włoski, francuski, niemiecki i holenderski i dotyczą farmakologii, toksykologii, medycyny, terapii, flebotomii, żelaza i śniegu. To dzięki jego pismom znane stały się praktyki medyczne rdzennych mieszkańców obu Ameryk, a także choroby tropikalne. W rzeczywistości jego najsłynniejsze dzieło nosi tytuł "Historia medicinal de las cosas que se traen de nuestras Indias Occidentales" (Historia medyczna rzeczy przywiezionych z naszych Indii Zachodnich). Skatalogował w nim liczne rośliny i ich zastosowania, z których wiele dopiero niedawno odkryto w Ameryce, a niektóre, takie jak tytoń, zostały wprowadzone do Europy częściowo dzięki tej książce.
Pisma Monardesa były nie tylko kompilacjami informacji, ale także odzwierciedlały jego osobiste obserwacje i doświadczenia. Dostarczył informacji na temat lokalnych zastosowań roślin i położył podwaliny pod zrozumienie ich właściwości leczniczych. Jego praca miała szczególny wpływ na rozwój ziołolecznictwa, istotnego aspektu opieki zdrowotnej w jego czasach. Ponadto, ze względu na jego staranne opisy leków i testy, które przeprowadził na zwierzętach, aby zrozumieć ich właściwości lecznicze, jest uważany za jednego z twórców farmakognozji i farmakologii eksperymentalnej. Jest również odkrywcą zjawiska fluorescencji.
Z drugiej strony, Monardes nie był lekarzem dalekim od codziennego życia. Z wielkim powodzeniem wykonywał swój zawód, a także ożenił się i miał siedmioro dzieci, z których część wyjechała do Ameryki. Po śmierci żony w 1577 r. chciał przyjąć święcenia kapłańskie i zostać księdzem. Jedenaście lat później zmarł na wylew krwi do mózgu.
Watykan mianuje Papieskiego Komisarza Pełnomocnego dla Torreciudad
Dziekan Roty Rzymskiej, biskup Alejandro Arellano Cedillo, będzie odpowiedzialny za zbadanie i rozwiązanie konfliktu między prałaturą Opus Dei a biskupem Barbastro w odniesieniu do Torreciudad.
Dziekan Trybunału Roty Rzymskiej, Mons. Alejandro Arellano Cedillobędzie odpowiedzialny za zbadanie i rozwiązanie istniejącego konfliktu między Prałaturą Opus Dei i biskup Barbastro w związku z Torreciudad.
Codzienny biuletyn Stolicy Apostolskiej z 9 października 2024 r. przynosi nowe informacje dotyczące procesu rozmów między biskupstwem Barbastro a Prałaturą Opus Dei w sprawie sanktuarium w Barbastro. Torreciudad. Jest to nominacja "J.E. Monsignor Alejandro Arellano Cedillo, dziekana Wyższego Seminarium Duchownego". Trybunał Roty Romana, Papieski Komisarz Pełnomocny, Delegat Stolicy Apostolskiej, dla kompleksu Torreciudad (Hiszpania)".
Postać "pełnomocnego komisarza papieskiego" odnosi się do delegata papieża, który ma prawo działać w jego imieniu w określonych sprawach.
Komisarz ten ma pełne uprawnienia do podejmowania decyzji i działań w dziedzinie kościelnej i administracyjnej. Ten typ komisarza jest mianowany przez papieża, a jego funkcja może obejmować zarówno aspekty sądowe, jak i wykonawcze w Kościele.
W odpowiedzi na wiadomość o nominacji, Prałatura Opus Dei oświadczyła, że "władze Prałatury będą do całkowitej dyspozycji biskupa Arellano, współpracując we wszystkim, co jest konieczne, z synowskim przylgnięciem do Ojca Świętego", podczas gdy ze swojej strony diecezja Barbastrina podkreśla, że "ma pełną wiarę w osiągnięcie dzięki tej interwencji rozwiązania tej sprawy, która stanowi okazję do uregulowania statusu Torreciudad i kanonicznego ustanowienia go sanktuarium".
Alejandro Arellano Cedillo
Nowo mianowany Papieski Komisarz Pełnomocny dla Torreciudad, Monsignor Alejandro Arellano Cedillo jest Hiszpanem urodzonym w Olías del Rey (Toledo).
Biskup Arellano jest członkiem Bractwa Kapłańskiego Pracowników Królestwa Chrystusowego. Ukończył studia kościelne w Instytucie Teologicznym San Ildefonso i uzyskał tytuł magistra nauk kościelnych na Wydziale Teologicznym Północnej Hiszpanii.
Następnie przeniósł się do Rzymu, aby studiować prawo kanoniczne na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, a w 1987 r. przyjął święcenia kapłańskie w archidiecezji Toledo.
Pełnił funkcję asystenta wikariusza sądowego w archidiecezji madryckiej i sędziego diecezjalnego w diecezjach Toledo i Getafe. Był sędzią Trybunału Roty Nuncjatury Apostolskiej w Hiszpanii, a w 2007 r. papież Benedykt XVI mianował go Prałatem Audytorem Trybunału Roty Rzymskiej.
W 2021 r. papież Franciszek mianował go dziekanem Trybunału Roty Rzymskiej, a w tym samym roku został mianowany prezesem Sądu Apelacyjnego Stanu Rzym. Watykan.
Jest także konsultorem Dykasterii ds. Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego oraz konsultorem Dykasterii ds. Duchowieństwa, do której Opus Dei należy od czasu decyzji papieża o założeniu Opus Dei. Motu Proprio Ad charisma tuendum.
Jedność osiąga się poprzez umieszczenie Chrystusa w centrum, wzywa papież
Jedność Pięćdziesiątnicy osiąga się poprzez umieszczenie Chrystusa, a nie siebie, w centrum, powiedział papież Franciszek podczas audiencji generalnej w środę października. To Duch Święty zapewnia "powszechność i jedność". Ojciec Święty wezwał nas również do codziennego odmawiania różańca w tym miesiącu, powierzając się w ręce Maryi.
Francisco Otamendi-9 Październik 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Cykl katechez papieża Franciszka poświęconych Duchowi Świętemu rozpoczął się 29 maja, a w środowy poranek, 9 października, odbyła się ósma sesja z tej serii w kościele św. Publiczność pielgrzymów m.in. z Hiszpanii, Meksyku, Kostaryki, Gwatemali, Kolumbii, Ekwadoru, Argentyny i Brazylii.
"W tej katechezie zastanawiamy się nad Duchem Świętym i Kościołem w Dziejach Apostolskich. Autor tej świętej księgi - ewangelista Łukasz - podkreśla powszechną misję Kościoła jako znak nowej jedności między wszystkimi narodami. Istnieją zatem dwa ruchy: powszechność i jedność", powiedział Papież na początku swojej refleksji.
Powszechna misja Kościoła
"Relacja o zstąpieniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy rozpoczyna się od opisu niektórych znaków przygotowawczych - porywistego wiatru i języków ognia - ale znajduje swoje zakończenie w stwierdzeniu: "I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym" (Dz 2:4). Łukasz - autor Dziejów Apostolskich - podkreśla, że to Duch Święty zapewnia powszechność i jedność Kościoła.
"Natychmiastowym skutkiem "napełnienia Duchem Świętym" jest to, że apostołowie "zaczęli mówić innymi językami" i opuścili Wieczernik, aby głosić Jezusa Chrystusa tłumom" - kontynuował. "Czyniąc to, Łukasz chciał podkreślić, że uniwersalna misja Kościoła, jako znak nowej jedności między wszystkimi narodami".
Kościół na zewnątrz, "kolejna Pięćdziesiątnica".
Papież podkreślił, że Duch Święty działa na rzecz jedności na dwa sposoby. "Z jednej strony popycha Kościół na zewnątrz, aby mógł przyjąć coraz więcej osób i narodów; z drugiej strony gromadzi go w sobie, aby umocnić jedność, którą osiągnął. Uczy go rozszerzać się w powszechności i gromadzić w jedności".
Pierwszy z tych dwóch ruchów, powszechność, widzimy w akcji w Dziejach Apostolskich w rozdziale 10, w epizodzie nawrócenia Korneliusza, dodał: "W dniu Pięćdziesiątnicy apostołowie głosili Chrystusa wszystkim Żydom i przestrzegającym prawa Mojżeszowego, niezależnie od tego, do jakiego ludu należeli. Potrzeba było kolejnej "Pięćdziesiątnicy", bardzo podobnej do pierwszej, w domu setnika Korneliusza, aby skłonić Apostołów do poszerzenia horyzontu i przełamania ostatniej bariery, oddzielającej Żydów od pogan (por. Dz 10-11).
Ewangelia wyszła poza Azję i dotarła do Europy
"Do tej ekspansji etnicznej dodaje się ekspansję geograficzną. Paweł - czytamy ponownie w Dziejach Apostolskich (por. 16:6-10) - chciał głosić Ewangelię w nowym regionie Azji Mniejszej; ale, jak napisano, "Duch Święty mu przeszkodził"; chciał udać się do Bitynii "ale Duch Jezusa mu nie pozwolił". Powód tych zaskakujących zakazów Ducha jest natychmiast widoczny: następnej nocy Apostoł otrzymał we śnie polecenie przejścia do Macedonii. W ten sposób Ewangelia opuściła jego rodzinny region, Azję, i wkroczyła do Europy", podkreślił papież.
Jedność. Sobór Jerozolimski - Synod
Drugi ruch Ducha Świętego - ten, który tworzy jedność - jest widoczny w Dziejach Apostolskich w rozdziale 15, w rozwoju tak zwanego Soboru Jerozolimskiego. "Problem polega na tym, jak zapewnić, by osiągnięta powszechność nie zagroziła jedności Kościoła" - podkreślił Franciszek.
"Duch Święty nie zawsze doprowadza do jedności nagle, poprzez cudowne i zdecydowane interwencje, jak w dniu Pięćdziesiątnicy. Czyni to także - i w większości przypadków - poprzez dyskretną pracę, z poszanowaniem czasu i ludzkich różnic, przechodząc przez ludzi i instytucje, modlitwę i konfrontację. W pewnym sensie powiedzielibyśmy dzisiaj, synodalny".
"Tak właśnie stało się na Soborze Jerozolimskim w kwestii obowiązków wynikających z Prawa Mojżeszowego, które miały być nałożone na nawróconych z pogaństwa. Jego rozwiązanie zostało ogłoszone całemu Kościołowi słowami, które dobrze znacie: "Takie było zdanie Ducha Świętego i nasze..." (Dz 15:28).
Trudne również w małżeństwie i rodzinie
Z drugiej strony "Duch Święty gromadzi wspólnotę wokół Chrystusa, który jest "więzią jedności". Wiemy jednak, że osiągnięcie i utrzymanie jedności w Kościele nie jest łatwe, podobnie jak w innych dziedzinach", kontynuował Następca Piotra, odnosząc się do małżeństwa i rodziny.
"Punktem badania, aby zobaczyć, dlaczego jest to dla nas tak trudne, jest sprawdzenie, kogo stawiamy w centrum. Nie zapominajmy, że jedność Pięćdziesiątnicy, to znaczy jedność możliwa dzięki Duchowi Bożemu, osiąga się poprzez umieszczenie Chrystusa w centrum, a nie nas samych.
Jak to osiągnąć: iść razem naprzód ku Chrystusowi
Papież Franciszek zakończył katechezę wskazując, że "jedność Kościoła jest jednością między ludźmi i nie osiąga się jej działając w sposób teoretyczny, ale w życiu. Wszyscy pragniemy jedności, pragniemy jej z głębi naszych serc, ale jest ona tak trudna do osiągnięcia, że nawet w małżeństwie i rodzinie jedność i harmonia są jednymi z najtrudniejszych rzeczy do osiągnięcia, a jeszcze trudniejszymi do utrzymania.
"Powodem jest to, że każdy chce jedności, tak, ale wokół własnego punktu widzenia, nie myśląc o tym, że druga osoba przed nim myśli dokładnie tak samo o "jego" punkcie widzenia. W ten sposób jedność tylko się oddala".
"Jedność Pięćdziesiątnicy, według Ducha Świętego, osiąga się, gdy dąży się do postawienia w centrum Boga, a nie siebie" - podkreślił. "Jedność chrześcijan buduje się również w ten sposób: nie czekając, aż inni dołączą do nas tam, gdzie jesteśmy, ale idąc razem w kierunku Chrystusa. Prośmy Ducha Świętego, aby pomógł nam być narzędziami jedności i pokoju".
Miesiąc poświęcony misjom i Maryi: codzienny różaniec
W tym miesiącu poświęconym misjom, przypomniał papież, prośmy Ducha Świętego, aby pomógł nam odnowić nasze zobowiązanie chrzcielne i niech Chrystus będzie kamieniem węgielnym naszego życia, abyśmy mogli dawać radosne świadectwo jedności i pokoju, które On nam daje.
Na koniec papież zachęcił nas do modlitwy do Maryi Dziewicy. "Miesiąc październik, poświęcony Różańcowi Świętemu, jest cenną okazją do wzmocnienia tej tradycyjnej modlitwy maryjnej. Zachęcam was wszystkich do codziennego odmawiania różańca, oddając się z ufnością w ręce Maryi".
"Jej, naszej troskliwej Matce, powierzamy cierpienie i pragnienie pokoju narodów cierpiących z powodu szaleństwa wojny, zwłaszcza udręczonej Ukrainy, Palestyny, Izraela, Myanmaru. Palestyna, Izrael, Myanmar, Sudan".
Miguel Ángel Martín: "Romantyczna wizja uniemożliwia osiągnięcie sukcesu w małżeństwie".
Miguel Ángel Martín Cárdaba wierzy w prawdziwą miłość, dlatego napisał książkę "Por qué otros van a fracasar en el amor... pero tú no", w której chce zerwać z fałszywymi oczekiwaniami, jakie najbardziej romantyczni ludzie mają wobec małżeństwa i otworzyć drzwi do znacznie głębszej wizji miłości.
Miguel Angel Martín Cárdaba ma doktorat z komunikacji i dyplom z filozofii. Jego doświadczenie z młodymi ludźmi uświadomiło mu, że miłość stała się tak romantyczna, że jeśli chodzi o małżeństwo, wielu ma fałszywe oczekiwania, które prowadzą ich do niepowodzenia w związku.
Aby pomóc ludziom odnieść sukces, opublikował "Dlaczego inni zawiodą w miłości... ale Ty nie."Pierwsze rozdziały wydadzą się pesymistyczne wszystkim tym romantykom, którzy kochają miłość. Pierwsze rozdziały wydadzą się pesymistyczne wszystkim tym romantykom, którzy kochają miłość. HollywoodAle kiedy kończysz książkę, odkrywasz, że autor naprawdę wierzy w miłość, ale prawdziwą miłość.
W wywiadzie dla Omnes Miguel Ángel Martín Cárdaba mówi o fałszywych oczekiwaniach w małżeństwie, różnicy między zakochaniem a miłością oraz powodach, dla których napisał tę książkę.
Dlaczego inni zawiodą w miłości... ale Ty nie.
AutorMiguel Ángel Martín Cárdaba
Redakcja: Rialp
Długość druku140 stron
JęzykAngielski
Twoja książka może początkowo wydawać się nieco pesymistyczna, pomimo tytułu. Oferuje badania naukowe na temat powodów, dla których "miłość się kończy" i nie ukrywa wysokiego wskaźnika niepowodzeń w związkach, więc dlaczego zdecydowałeś się opowiedzieć tę historię w ten sposób?
- Wierzę, że pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, aby nie ponieść porażki, jest mieć właściwe oczekiwania. Najbardziej gwarantowaną receptą na porażkę jest nieznajomość niebezpieczeństw i trudności. W tej książce chciałem narysować mapę, na której można zobaczyć zarówno skarb, jak i niebezpieczeństwa po drodze.
Czy uważasz, że romantycy, ze swoimi oczekiwaniami w miłości, mogą mieć udane małżeństwa?
- To nowe romantyczne pokolenie musi nieco zmienić perspektywę i chciałbym, aby moja książka zadziałała jako szczepionka lub antidotum na "romantyczną" i sentymentalną wizję miłości. Jest to pogląd, który moim zdaniem czyni cię niezdolnym do odniesienia sukcesu.
Dlaczego tak bardzo romantyzowaliśmy miłość, że straciliśmy z oczu rzeczywistość małżeństwa?
- Początkowo małżeństwo nie było rozumiane jako związek, w którym najważniejsze jest uczucie; przyszło to wraz z romantyzmem, okresem, w którym zakochanie i miłość były utożsamiane, co dezorientowało wiele późniejszych pokoleń. W książce staram się oddzielić te dwie koncepcje, które razem są mylące, ale osobno mogą nas wzbogacić.
Jaka jest różnica między zauroczeniem a miłością?
- Zakochanie to najbardziej dramatyczna i trafna część historii. Wszystkie romantyczne historie, które dziś konsumujemy, nie są tak naprawdę historiami miłosnymi, ale historiami zakochania. Prawdziwe historie miłosne zaczynają się, gdy film się kończy. Część miłosna jest bardziej prozaiczna, bardziej codzienna i mniej zabawna do opowiedzenia, nawet jeśli jest fascynująca do przeżycia.
Uczucie i miłość są ze sobą ściśle powiązane, a uczucie jest częścią doświadczenia miłości. Wiele aktów miłości jest prowokowanych przez uczucia i istnieją uczucia, które prowadzą do aktów miłości, ale są to różne rzeczy.
Zakochanie jest pasywne, to coś, co się dzieje. Miłość jest jednak aktywna, jest decyzją. Możesz zdecydować się kochać drugą osobę, poświęcić się dla niej, szukać jej dobra ponad własnym, bez opierania się na swoich uczuciach. Zauroczenie jest samolubne i łatwe, ale miłość jest oddana i pełna wysiłku. Z drugiej strony, uczucie się zmienia, podczas gdy miłość, jako akt woli, jest trwała.
To prawda, że zakochanie jest bardzo piękną i magiczną częścią, ale prawdziwa koncepcja miłości jest jeszcze bardziej magiczna.
Początek książki jest zniechęcający, ponieważ zawiera wiele liczb i wyników badań, które mogą zepsuć piękny obraz małżeństwa. Jak zachęcić czytelnika do kontynuowania książki, aby dotrzeć do tego, co oferuje na końcu?
- Pierwsza część książki to "dawka rzeczywistości" i dla niektórych może być trudna do zniesienia. Dlatego na początku książki umieściłem zastrzeżenie, że wierzę w miłość. Przesłanie książki jest ogólnie pełne nadziei, a druga część książki jest nawet optymistyczna, ale najpierw musisz zdemontować zwodnicze idee, w które miło jest wierzyć, ale które bardzo utrudniają ci odniesienie sukcesu w małżeństwie.
Myślę o tej książce jak o lekarstwie. Nie lubisz jego smaku, ale dobrze jest go zażyć, a kiedy patrzysz wstecz, jesteś nawet wdzięczny, że ktoś dał ci tę "dawkę rzeczywistości".
W książce ujawnia rozdzierające serce przypadki rozpadu par, dlaczego tak wielu ludziom nie udaje się odnieść sukcesu w miłości?
- Początkowe uczucie zauroczenia nie może trwać wiecznie. Uczucie zanika, ale kluczem jest zrozumienie, że zakochanie to nie miłość. Kiedy uczucie nie idzie w parze, trzeba podjąć wysiłek i to jest klucz do sukcesu w związku.
Czy po przeprowadzeniu analizy możesz podać nam definicję małżeństwa?
- Małżeństwo to związek oparty na wzajemnym zaangażowaniu. Chociaż zgodność między stronami jest wskazana, ci, którzy są małżeństwem od 50 lat, powiedzą ci, że zgodność nie jest wymogiem, ale konsekwencją wzajemnej miłości.
Miłość to nie dwa puzzle, które do siebie pasują, ale dwie rzeczywistości, które łączą się w jedną. W małżeństwie dwoje ludzi daje siebie, aby zbudować coś razem, aby uszczęśliwić siebie nawzajem, a w konsekwencji sami są szczęśliwi.
Muzyka chrześcijańska przeżywa nowe masowe zjawisko w wielu społecznościach. Niektóre z tych nowych kompozycji są wykonywane w liturgii, zwłaszcza w kontekście adoracji eucharystycznej. Niniejszy artykuł pragnie zachęcić do nowego spojrzenia na muzykę liturgiczną i zaproponować rozeznanie niektórych konkretnych przejawów w naszych wspólnotach kościelnych.
Muzyka liturgiczna jest odwieczną rzeczywistością w historii zbawienia. Niektórzy badacze chcą znaleźć początki śpiewu liturgicznego w "Reforma" króla Dawida. Jednak Pismo Święte jest pełne tej sakramentalnej manifestacji od samego początku i jak możemy nie rozpoznać w pieśni Mojżesza przechodzącego z ludem przez Morze Czerwone jednego z fundamentalnych hymnów liturgicznych tradycji judeochrześcijańskiej?
Na przestrzeni wieków Kościół odziedziczył tę formę wielbienia Boga i wyrażał wiarę "muzycznie". Innymi słowy, celebrował wiarę poprzez uwielbienie i śpiew, tak jak apostołowie nauczyli się od samego Syna Bożego. Ten fundamentalny element celebracji chrześcijańskiego misterium rozwijał się przez wieki i w różnych kulturach, stając się narzędziem nie tylko uwielbienia Boga, ale także ewangelizacji i katechezy. Poprzez muzykę chrześcijanie głosili kerygmat i uczyli się katechizmu.
Wierne przekazywanie wiary
Muzyka religijna była tak ważna w przekazywaniu prawdy o treściach wiary, że Kościół, przez całą sukcesję apostolską, zawsze dbał o rozeznanie i weryfikację konkretnych wyrażeń i form różnych dzieł muzycznych. W rzeczywistości katoliccy pasterze, kaznodzieje i misjonarze często korzystali z tego medium, aby przekazywać dogmatyczne formuły soborów, czyniąc w ten sposób to, co skomplikowane, prostym dla ludzi.
Któż nie nauczył się Credo Nicejsko-Konstantynopolitańskiego śpiewając je w liturgii Kościoła? Jednak nawet schizmatycy i heretycy na przestrzeni wieków wykorzystywali pieśni religijne do szerzenia swoich błędów. Słynne jest, jak arianie rozpowszechniali wśród wiernych swoje zaprzeczenie boskości Syna Bożego za pomocą prostych i chwytliwych piosenek. Z tego powodu sobory, takie jak ten w Laodycei (364) lub nasz Trzeci Sobór w Toledo (589), posunęły się tak daleko, że zakazały pewnych pieśni, które, pełne błędów, ostatecznie zdołały zdezorientować wiarę prostych ludzi.
W ostatnich latach nasze wspólnoty i zgromadzenia liturgiczne doświadczają nowej eksplozji twórczości muzycznej. Zjawisko to, dalekie od bycia powodem do niepokoju, powinno być postrzegane jako prawdziwa okazja do wspierania ewangelizacji i odnowienia liturgicznego i duchowego doświadczenia naszych wiernych. Dzięki muzyce, i to muzyce wysokiej jakości, lud Boży może być podtrzymywany w życiu chrześcijańskim i karmiony na drodze duchowej dojrzałości. Jednakże, ucząc się od innych okresów w historii Kościoła, tym nowym formom i przejawom muzycznym należy odpowiednio towarzyszyć, a także przeprowadzić rozeznanie teologiczne i duszpasterskie. Poniżej chcielibyśmy zwrócić uwagę na pewne aspekty, które należy wziąć pod uwagę i ocenić niektóre coraz bardziej powszechne przejawy.
Muzyka religijna i liturgiczna
Przede wszystkim warto zauważyć, że nie każda muzyka religijna jest muzyką liturgiczną. Rzeczywiście, muzyka o treści religijnej (taka jak pop, rock czy chrześcijańska muzyka ludowa) nie jest tym samym, co muzyka religijna, znana również jako muzyka popularna, która ma kontekst pobożności, modlitwy, uwielbienia lub pielgrzymki. Innymi słowy, zjawiska muzyczne takie jak Hillsong, Marcos Witt, Danilo Montero czy Matt Maher to jedno, a kompozycje muzyczne takie jak saeta na procesję Wielkiego Tygodnia to drugie. To rozróżnienie nie ma na celu wartościowania, ponieważ każdy rodzaj muzyki ma wielką wartość, ale także specyficzny charakter i kontekst. W ten sam sposób ogólna muzyka chrześcijańska i religijno-popularna nie jest tym samym, co muzyka liturgiczna.
To rozróżnienie ma swoją wartość, ponieważ logicznie rzecz biorąc, każdy wyraz duszpasterskiej troski i misji Kościoła będzie potrzebował szczególnego wyrazu. Istnieje różnica między pierwszym wydarzeniem proklamacyjnym, uroczystym dniem duszpasterstwa młodzieży w diecezji lub parafii, katechezą dla dzieci lub uroczystymi nieszporami w wiejskim kościele z okazji święta patrona.
Śpiewanie liturgii
Po dokonaniu tego pierwszego rozróżnienia warto przypomnieć podstawowy aksjomat muzyki liturgicznej, na którym chcemy się skupić. Ideę tę można wyrazić następująco: Liturgia nie jest śpiewana w liturgii, ale liturgia jest śpiewana.. Rzeczywiście, tradycja kościelna zawsze nauczała, że muzyka jest nieodłącznym elementem natury liturgii (jak słusznie przypomniał Sobór Watykański II). W celebracji Misterium muzyka nie jest dekoracją czy uzupełnieniem, ale samą treścią. ritus i to samo prex.
Gesty i słowa nieodłącznie zjednoczone w celebracji sakramentalnej są śpiewane i z tego powodu w liturgii melodia zawsze służyła słowom i znaczeniu odprawianego obrzędu, a nie odwrotnie. W tym sensie godny pochwały jest nieustanny wysiłek szafarzy, aby lud Boży śpiewał liturgię, a kompozycje liturgiczne towarzyszyły obrzędowi, świętemu tekstowi, okresowi liturgicznemu i poprawnemu wyrażaniu doktryny katolickiej.
Tradycja muzyczna
Tradycja muzyczna samego Kościoła świadczy o tej rzeczywistości. Upływ wieków i rozeznanie władzy kościelnej były właściwym sitem, które pozwoliło na przekazanie tylko tych hymnów i śpiewów liturgicznych, które posiadały prawdziwą jakość artystyczną, a także prawidłowy wyraz katolickiej jedności i prawdy. Pomyślmy o chorale gregoriańskim jako o jednym z największych skarbów naszej tradycji.
Dziś tej eksplozji muzycznej kreatywności musi towarzyszyć liturgiczny, teologiczny i duszpasterski punkt widzenia. W tym ostatnim obszarze duszpasterze muszą odpowiedzieć sobie na pierwsze pytanie: czy nowy nurt muzyczny ostatnich 25 lat jest w stanie wyrazić prawdziwą wiarę Kościoła? Czy ten rodzaj muzyki jest "muzyką pop" do śpiewania, czy też jest "muzyką pop" do śpiewania, czy też jest "muzyką pop" do śpiewania? w liturgiiczy jest to prawdziwa "muzyka liturgiczna", ponieważ śpiewanie liturgiiCzy nie obserwuje się raczej, że ta nowa muzyka udaje się wyrazić zwykłe uczucia religijne lub połączyć się z uczuciami religijnymi postmodernistycznego podmiotu?
Właściwe miejsce, właściwy czas
Nie chcąc wywoływać żadnej polemiki, ale pragnąc nawiązać spokojny i konstruktywny dialog, o który prosi dziś papież Franciszek, chcielibyśmy pokazać dwa spośród wielu przykładów tego, jak chrześcijańska muzyka pop używana bezkrytycznie w liturgii może nie odpowiadać właściwej naturze liturgii: celebrowaniu wiary Kościoła.
Pierwszym przykładem jest pieśń od lat śpiewana podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu w naszych parafiach: "Cud miłości". Drugi to jeden z najnowszych hitów na scenie muzyki chrześcijańskiej, który już jest śpiewany w liturgii: "La Fila". Kompozycje te, nie lekceważąc wartości muzycznej, jaką mogą mieć jako ruch popularny, powinny przyciągnąć uwagę każdego ministra Kościoła. Tym bardziej, gdy mogą być środkiem do nauki wiary i wyrażania duchowego i liturgicznego doświadczenia naszych młodych i nie tak młodych ludzi.
W piosenkach tych można znaleźć stwierdzenia, które w sensie "popowym" mogłyby być interpretowane (z wysiłkiem) w sposób katolicki, ale które w każdym razie w celebracji liturgicznej niosą ze sobą taką nieprecyzyjność, a nawet błąd doktrynalny, że władza kościelna powinna rozważyć ich akceptację.
Cud miłości
W pierwszej pieśni słyszymy: "Jezu, tutaj obecny w prawdziwej postaci. [Cud miłości tak nieskończonej, że Ty, mój Boże, zapominasz o swojej chwale i majestacie ze względu na mnie". Ta pieśń, poza silnym indywidualistycznym i intymnym odciskiem, który umniejsza tajemnicę kościelnej komunii, jaką jest Eucharystia, zawiera dwie idee, których nie ma w wierze Kościoła. Po pierwsze, Jezus Chrystus w Eucharystii jest w formie sakramentalnej, a nie rzeczywistej. Jego obecność jest rzeczywista i prawdziwa, ale zewnętrzną formą - gatunkiem - jest chleb eucharystyczny.
Gdyby można było mówić o obecności w realnej formie, poza dziwnością tego wyrażenia, byłaby to realna forma Jezusa Chrystusa w niebie, którą sakrament uobecnia na ołtarzu i w duszy wiernego, gdy przyjmuje komunię. Jeśli ta idea może być "na siłę" zrozumiana w katolickim sensie, to jest to druga idea, której nie można zaakceptować. Jezus Chrystus obecny w Eucharystii nie pozbawił się swojej chwały i majestatu, ponieważ obecność w sakramencie może być tylko obecnością nieba, wywyższoną w chwale i siedzącą po prawicy Ojca.
W pewnym sensie wydaje się, że list chce oprzeć się na Pawłowej doktrynie z Flp 2, 6-7, ale można to przypisać jedynie wcieleniu Słowa, a nie transsubstancjacji chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. W Eucharystii Chrystus nie ma już statusu niewolnika, ale "stał się Synem Bożym w mocy Ducha Świętego przez zmartwychwstanie" (Rz 1, 4). Forma sakramentalna, choć zasłania wywyższony i uwielbiony stan Chrystusa, nie pozbawia Go go.
The Row
Z drugiej strony, druga pieśń zawiera co najmniej kilka nie mniej poważnych błędów doktrynalnych. Błędów, które, jak to miało miejsce w czasach nicejskich, wierni mogą wyśpiewywać nieświadomie, ale które nie powinny być lekceważone przez ministrów, którzy powinni dbać o duszpasterskie dobro prostych wiernych. Pieśń "La Fila" zaczyna się od słów: "Najważniejsza Fila mego życia, kilka minut dzieli mnie od chwili spotkania z ukochanym twarzą w twarz, z Bogiem w ciele...".
To muzyczne wyrażenie, które przedstawia komunię sakramentalną jako intymne spotkanie między małżonkami (podobieństwo, które nie jest powszechne w tradycji mówienia o wiernych przyjmujących Eucharystię), mówi o spotkaniu sakramentalnym jako spotkaniu "twarzą w twarz". Sformułowanie to nie wyraża prawdziwej wiary Kościoła, zaprzeczając rzeczywistości "zasłony" lub "szaty" "świętego znaku" i zniekształcając zarówno sakramentalny, jak i eschatologiczny wymiar naszej wiary.
To właśnie komunia sakramentalna jest łaską prawdziwego zjednoczenia, jeśli wierni przyjmują komunię w łasce, ale "w tajemnicy", pod sakramentalną zasłoną. Komunia "twarzą w twarz" jest właściwa dla wizji przebóstwiającej w niebie. Jaką ideę lub wyraz wiary może osiągnąć ten, kto uwewnętrznia znaczenie tego listu słyszanego wirusowo i wielokrotnie?
Słowo staje się ciałem
Nieco dalej, inne wyrażenie w piosence tak wyraźnie stwierdza błąd doktrynalny, że prawidłowa interpretacja jest trudna. Oto jak śpiewa ten muzyczny przebój: "I lekko uniesiony, i z odpowiedzią amen, w końcu widzę chleb, który stał się człowiekiem". Te słowa, które są już śpiewane podczas naszych celebracji eucharystycznych, potwierdzają rzeczywistość, która jest całkowicie obca wierze chrześcijańskiej.
Tym, który stał się człowiekiem, jest Słowo Boże. "A Słowo Boże stało się ciałem". Jest to wyznawane i śpiewane w liturgii Kościoła, ponieważ Bóg naprawdę stał się człowiekiem, nie przestając być Bogiem (Sobór Chalcedoński). "Unia hipostatyczna" jest fundamentalnym kluczem do naszej wiary, który jest śpiewany we wspaniały sposób w muzyce liturgicznej.
Transsubstancjacja chleba i wina
Co więcej, jeśli Bóg nigdy nie stał się chlebem (Kościół już w IX wieku potępił mówienie o substancjalnej przemianie chleba i wina na podobieństwo wcielenia Słowa), to nie ma precedensu w historii teologii twierdzenie, że "chleb ofiarny staje się człowiekiem". Nasza wiara wyznaje, że cała substancja chleba jest transsubstancjowana tylko w substancję ciała Chrystusa, czyniąc całego Chrystusa obecnym przez "rzeczywiste współistnienie".
To samo dotyczy wina, które jest transsubstancjowane tylko w krwi Chrystusa, czyniąc całego Chrystusa obecnym przez "rzeczywiste współistnienie". Dlatego nie tylko nie ma sensu mówić o "chlebie, który staje się człowiekiem", ale nawet gdyby można było mówić w ten sposób bardzo obrazowo, nie wyrażałoby to natury nowej rzeczywistości działającej przez Ducha Świętego w każdym gatunku. Na domiar tego malowniczego wyrażenia, ta przemiana chleba w "człowieka" pozostawia boskość Jezusa Chrystusa w tak przygnębiającej ciszy, że trudno jest zaakceptować lekturę szanującą wiarę eucharystyczną.
Niektórzy z nas mogą pomyśleć, że taka analiza chrześcijańskich piosenek pop używanych w liturgii jest ćwiczeniem w "skrupulatnej teologii i opiece duszpasterskiej". Niniejszy artykuł pragnie jedynie rzucić wyzwanie wszystkim duszpasterzom, którzy pragną dla naszych wiernych tego, co najlepsze, to znaczy duszpasterstwa, które prowadzi ich do przeżywania prawdziwie dojrzałego doświadczenia wiary w Kościele i w naszym społeczeństwie. Wyzwanie, które może wymagać wysiłku, a nawet niezrozumienia, ale które jest zawsze podejmowane przez pasterzy Kościoła jako konsekwencja ich miłości do Kościoła i ludu Bożego.
Proces przywracania baldachimu św. Piotra jest kontynuowany
Piotra to złożony proces, który zakończy się 27 października.
Andrea Acali-8 Październik 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
27 października zakończy się renowacja baldachimu św. San Pedro Factory zorganizował wizytę, podczas której dziennikarze mogli wspiąć się na rusztowanie i podziwiać prace z pierwszej ręki.
"Renowacja jest niezapomnianym wydarzeniem", skomentował kardynał Gambetti, wikariusz papieski dla Watykanu i arcykapłan bazyliki watykańskiej. Gambetti wyjaśnił, że data wybrana na odsłonięcie baldachimu jest "znacząca, ponieważ przypomina dzień modlitwy o pokój, którego pragnął Jan Paweł II w Asyżu i ponieważ kończy synod uroczystą celebracją eucharystyczną". Papież, dodał kardynał, odwiedził prace i docenił wykonaną pracę.
Kardynał powiedział również, że baldachim "został przywrócony do pierwotnego blasku i w ten sposób ukazuje znaczenie tego, co zawiera bazylika, a mianowicie urodaEucharystia wyraża to wszystko lepiej niż jakiekolwiek inne wydarzenie. Eucharystia wyraża to wszystko lepiej niż jakiekolwiek inne wydarzenie. Mówi o tym paliusz przy grobie Piotra, pierwszego świadka wiary. W Eucharystii jaśnieje piękno Kościoła, odzwierciedlając to, co uczynił Jezus, przelewając swoją krew na ołtarzu krzyża, a później to, co uczynili apostołowie i ich następcy. Fakt, że po raz kolejny możemy podziwiać wspaniałość tej aparatury, jest, jak sądzę, okazją do dziękczynienia. Idziemy w kierunku jubileuszu nadziei. Jestem przekonany, że coś się wydarzy, każdy jubileusz jest krokiem w historii.
Gambetti ogłosił również, że starożytne siedzisko krzesła Piotra, pochodzące z Glorii Berniniego w absydzie bazyliki, zostanie wystawione na widok wiernych. Przeprowadzane są analizy naukowe, aby zapewnić jego zachowanie: "Niewielu widziało siedzisko, umieścimy je u stóp baldachimu do 8 grudnia, aby podziwiać to świadectwo tradycji apostolskiej" - podsumował kardynał. Ostatni raz fotel był wystawiony dokładnie 50 lat temu, w 1974 roku.
Przywrócenie baldachimu
Renowacja, kierowana przez inżyniera Capitanucciego i doktora Zandera, zatrudniała zespół konserwatorów i członków laboratoriów watykańskich i została przeprowadzona przy wsparciu Zakonu Rycerzy Kolumba. Oprócz baldachimu i katedry odnawiane jest również szkło Piety Michała Anioła.
Capitanucci wyjaśnił trudności w dostępie do baldachimu. Ostatnia poważna renowacja miała miejsce około 250 lat temu. Prace trwały dziewięć miesięcy, z czego pierwsze 45 dni poświęcono na pobieranie próbek i doskonalenie techniki. "Wszystko to", kontynuował, "pozwoliło nam również interweniować w katedrze".
Szczegóły renowacji
Capitanucci podkreślił dwa szczegóły. Pierwszy z nich ma charakter techniczny: połysk złota będzie elementem wyróżniającym się w centrum bazyliki, ale "jest też kolor efektu skóry, który wydobył oczyszczony brąz". W rzeczywistości baldachim jest wielkości pałacu (około 30 metrów na krzyżu), ale koncepcja, z jaką został wykonany, to element procesyjny, jeden z obrusów, które towarzyszyły i okrywały celebransów.
Drugi to aspekt "życia przeżywanego". Oprócz podpisów "sampietrini", robotników, którzy pracowali przy budowie i renowacji dzieła, "znaleziono wiele elementów, które odnoszą się do drobnego życia: od resztek orzechów po paczki papierosów z lat dwudziestych XX wieku, po banknoty, nawet z XVIII wieku, małe rysunki i monety oraz napisy takie jak "Przyszedłem z synem, a jutro on przyjdzie na moje miejsce". Przedmioty wrzucone do drewnianej wnęki pod czterema wielkimi aniołami. To pokazuje, podsumował Capitanucci, że "baldachim jest podtrzymywany ludzkim wysiłkiem".
Materiały
Giorgio Capriotti, jeden z konserwatorów w zespole czterech firm, które współpracowały przy tym przedsięwzięciu, wyjaśnił, że najtrudniejszą rzeczą "było skoordynowanie w krótkim czasie kwestii konserwatorskich, które są złożone. Mamy polimerowy zabytek, złożony z brązu, z problemem utleniania, który pojawia się w tak dużym środowisku, z narażeniem na kurz i to, co osadza się na częściach czaszy. Następnie pojawił się problem substancji, które samowolnie nałożyły się podczas rutynowej konserwacji i musiały zostać usunięte. Połysk złota można było dostrzec tylko przy bardzo jasnym oświetleniu. Tę metodę zastosowano również w przypadku fotela.
Oprócz brązu, materiały użyte do wykonania baldachimu to tłoczona miedź, zarówno ze złoceniami, w najbardziej widocznych częściach z siedmioma warstwami złotych liści; oraz drewno, na suficie i żebrach poddasza konstrukcji, pokryte złoconą miedzią. Wnętrze kolumn, wykonane z odlewanego brązu ze wszystkimi figurami w jednym kawałku, jest wypełnione betonem, który podtrzymuje całą konstrukcję jak gigantyczne filary. Znajduje się ona również na "ryzykownym" terenie, ponieważ pod spodem znajduje się pustka grot watykańskich: "Zarówno inżynierowie, którzy zbudowali baldachim, jak i nasi inżynierowie, którzy zbudowali rusztowanie, które waży kilka ton, musieli obliczyć, jaki ciężar może wytrzymać ziemia" - kontynuuje Capriotti. Problemem będzie teraz konserwacja, aby zachować ten blask, a "Muzea Watykańskie prowadzą badania, z bardziej skutecznym monitorowaniem i metodami usuwania cząstek".
Wreszcie, trwają wstępne analizy konserwatorskie relikwii krzesła św. Piotra, podczas gdy renowacja Glorii Berniniego, gdzie krzesło jest zwykle niewidoczne, zostanie zakończona 11 listopada.
Misja przenosi się z Europy na inne obszary, mówi 3 nowych kardynałów
Papież otwiera Kościół, a jego misja przenosi się na inne kontynenty - powiedziało dziś w południe trzech z dziewięciu wyższych rangą kościelnych mianowanych przez papieża kardynałami na synodzie, z ogólnej liczby 21, którą papież utworzy na konsystorzu 8 grudnia. Kardynałowie "reprezentowali" w pewien sposób Afrykę, Azję i Amerykę Łacińską.
Francisco Otamendi-8 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3minuty
"Podróż papieża do krajów azjatyckich pomaga nam zrozumieć znaczenie Azji. I tym razem są trzy nowi kardynałowie Azja - Indonezja, Japonia i Filipiny. Oznacza to, że misja przenosi się z Europy na inne obszary globalnego Południa. Centrum Kościoła nie znajduje się już w Europie, ale na globalnym południu" - powiedział dziś na konferencji prasowej arcybiskup Tarcisio Isao Kikuchi z Tokio (Japonia), nowo mianowany kardynał, relacjonując prace II sesji Synodu w Rzymie.
Takie jest znaczenie tej nominacji, odpowiedział japoński arcybiskup na pytania dziennikarzy. "Znam już niektórych kardynałów, ponieważ pracowałem w Caritas Internationalis.
"Synod musi wysłuchać kardynałów z różnych regionów".
"Możemy cieszyć się z otwartości ducha tego papieża, który chciał zjednoczyć wszystkie części Kościoła powszechnego", powiedział w tym samym duchu arcybiskup Abidżanu (Wybrzeże Kości Słoniowej), bp Ignace Bessi, kolejny z następnych kardynałów.
"Fakt mianowania kardynałów z różnych krajów, z różnych kontynentów, jest znakiem, że papież otwiera Kościół, a Kościół musi słuchać. Jest to kluczowe słowo tego Synodu, ale aby słuchać, muszą być ludzie, którzy mówią, kardynałowie, którzy pochodzą z różnych regionów świata, którzy mogą wyrazić siebie, a Ojciec Święty może słuchać ich głosu, a oni będą słuchać głosu papieża" - dodał Monsignor Bessi.
"Taka jest katolicka natura Kościoła, Kościoła powszechnego. Wszystkie części, wszystkie regiony mają coś do powiedzenia. Ten Synod jest modelem, modelem Kościoła, w którym wszyscy są słuchani. Ważne jest to, że wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie i wszyscy mamy tę samą godność".
"Niezwykła uniwersalność
"Kiedy mówimy katolik, nie odnosimy się tylko do wyznania religijnego, ale chcemy wskazać na otwartość, wielkoduszność właściwą Bogu, który jest zdolny do dialogu ze wszystkimi różnicami, kulturami i narodami. "I z pewnością to bogactwo, czy też różnorodność Kolegium Kardynalskiego jest wyrazem tego sposobu bycia katolikiem. Ta troska Ojca Świętego o różne kultury jest piękna", powiedział Papież. Monsignor Jaime SplengerO.F.M., arcybiskup Porto Alegre (Brazylia) i przewodniczący Krajowej Konferencji Biskupów Brazylii (CNBB) oraz Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAM), również mianowany kardynałem.
"Kardynał z Mongolii ma 1500 wiernych, ja mam 4 miliony wiernych w mojej diecezji, ale to nie jest kryterium. Kryterium jest coś innego. A jeśli spojrzymy na historię Kościoła w ciągu ostatnich stu lat, ilu kardynałów było na początku XX wieku i skąd się wzięli?
"Różnimy się od siebie, ale jest coś, co nas łączy i właśnie w tym tkwi piękno i wielkość samego Kolegium", dodał prezes CELAM.
Dziewięciu kardynałów z kolejnych 21 na Synodzie
Wczoraj, na zwyczajowej konferencji prasowej poświęconej sprawozdaniu z prac Synodu, kardynał Grech podkreślił uczestnictwo w Synodzie. Synod 9 z 21 nowych kardynałów ogłoszonych wczoraj przez papieża: Luis Gerardo Cabrera Herrera, Tarcisio Isao Kikuchi, Pablo Virgilio Siongco David, Ladislav Nemet, Jaime Spengler, Ignace Bessi Dogbo, Dominique Mathieu, Roberto Repole, Timothy Peter Joseph Radcliffe.
Podczas dzisiejszego przesłuchania poinformowano, że kręgi dyskutowały między innymi o inicjacji chrześcijańskiej, nawróceniu synodalnym, pogłębieniu diakonatu, relacjach braterskich i koncepcji synodalności. Arcybiskup Tokio powiedział konferencji, że konieczne jest "położenie fundamentów synodalności, co synodalność oznacza".
Autorzy dokumentu końcowego
Również wczoraj Sheila Pires, sekretarz Komisji Informacji, powiedziała, że "zgromadzenie planuje wybrać członków Komisji do opracowania dokumentu końcowego".
W rzeczywistości, według Paolo Ruffiniego, prefekta Dykasterii ds. Komunikacji i przewodniczącego Komisji Informacji, czterema członkami z urzędu są kardynałowie Grech i Hollerich oraz specjalni sekretarze Battochio i Costa.
Spośród pozostałych 10 osób z misją nadzorczą, trzy zostały mianowane przez papieża (prof. Bonfrate, Uniwersytet Gregoriański; kardynał Ferrao, arcybiskup Goa i Damao (Indie) oraz s. Leticia Salazar, San Bernardino, USA). Leticia Salazar, San Bernardino, USA. I siedem dla obszarów geograficznych: kard. Ambongo, z Kinszasy; kard. Rueda, z Bogoty; Catherine Clifford (U. S. Paul, Ottawa); ks. Aveline z Marsylii (Francja); biskup Khairallah z Libanu i biskup McKinlay z Oceanii.
List papieża do katolików na Bliskim Wschodzie
Podczas sesji przypomniano o wysłaniu List papieża Franciszka do katolików Bliskiego Wschodu. A otwierając obrady, relacjonował Paolo Ruffini, kardynał Grech przypomniał, że jest to "dzień modlitwy i postu", z woli papieża, w duchowej atmosferze różańca w intencji pokoju odmawianego wczoraj w Santa Maria Maggiore. "Modlitwa, post, ale także dobroczynność", podkreślił Ruffini, przypominając, że kardynał Konrad Krajewski ogłosił w Auli zbiórkę funduszy przeznaczonych w szczególności dla parafii w Gazie i jej proboszcza, księdza Gabriela Romanellego.
Członkowie zgromadzenia synodalnego gratulują papieżowi w dniu jego święta
Uczestnicy II Sesji Synodu Biskupów gratulują papieżowi Franciszkowi z okazji jego święta, które przypada 4 października, w uroczystość św. Franciszka z Asyżu.
6 października, dzień przed rocznicą ataku Hamasu na Izrael, papież Franciszek odmówił różaniec w intencji pokoju w bazylice Santa Maria Maggiore.
Papież zachęcił uczestników II sesji Synodu Biskupów, aby dołączyli do niego i całego Kościoła w prośbie do Maryi Panny o zakończenie konfliktów na świecie.
Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Według Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1806: "Roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdych okolicznościach naszego prawdziwego dobra i do wybierania właściwych środków do jego osiągnięcia (...)".
Jak brzmi bycie ostrożnym, trzymanie języka za zębami i nie mówienie zbyt wiele, by nie popełnić błędu, powstrzymywanie impulsów, czego?
Rozważna osoba to taka, która jest przyzwyczajona do robienia rzeczy zgodnie z rzeczywistością. Można powiedzieć, że jest to synonim mądrości, zdrowego rozsądku lub rozsądku w działaniu: najpierw waży, rozeznaje, a następnie działa.
Powiedziawszy to, podkreślamy trzy podstawowe elementy, które składają się na cnotę roztropności: zasady, rozeznanie i regułę woli.
Rzeczywiście, bez prawdziwych i dobrych zasad niemożliwe jest działanie zgodne z rzeczywistością. Bez rozeznania, które prowadzi nas w konkretnej sytuacji, zasady pozostają niejasnymi i lirycznymi deklaracjami dobra, które jest bardziej pożądane niż rzeczywiste.
Z powyższymi dwoma aspektami, zasadami i rozeznaniem, ale bez panowania woli, wszystko pozostaje jedynie bezowocnym pragnieniem i prowadzi do beznadziejności niemożności konkretnego osiągnięcia dobra w naszym życiu.
Rolą woli nie jest kochać bezgranicznie, nawet jeśli czasami musi to robić.
I rzeczywiście, nie ma roztropności bez codziennego praktykowania czynów, które inspirują zasady i wskazują rozeznanie.
Takie działanie byłoby sumienne, zdeterminowane, bez rozproszenia i wahania. Gdy już zacznę działać, ocenię to, co zrobiłem, aby osiągnięte dobro zainspirowało mnie do przyszłych działań.
Powód ostrożności w życiu małżeńskim
Stosując opisaną powyżej roztropność w odniesieniu do rzeczywistości małżeństwa, a także aby nie nadużywać przestrzeni dostępnej dla nas w tym periodyku, skupimy się na konkretnych zasadach małżeństwa, a mianowicie jedności, nierozerwalności i płodności. W ten sposób przyjmiemy również ściśle praktyczne podejście do tej rozprawy.
Jedność i rozwaga w małżeństwie
Zasada jedności jest podstawą wszystkich innych. Ludzka miłość rodzi się i wzrasta tylko w jedności małżonków.
Poza tym szczególnym związkiem i przyjaźnią dwojga różnych ludzi, którzy oddają się sobie nawzajem w sposób wzajemny i komplementarny, miłość, zwłaszcza miłość w wymiarze seksualnym, znika, ponieważ traci swoją istotę cnoty i staje się fałszywa, toksyczna i zaborcza.
Aby rozeznać, czy małżeństwo mądrze żyje jednością, której wymaga jego rzeczywistość, można zapytać: Czy dobrze znam mojego współmałżonka? Czy wiem, co lubi, a czego nie lubi? Jakie mamy wspólne upodobania lub hobby? Czy jestem gotów zrezygnować z niektórych moich indywidualnych upodobań na rzecz mojego współmałżonka? Czy widzę świat jego oczami i rozumiem go? Czy jestem po jego stronie? Czy szukam tego, co najlepsze dla nas obojga? Czy troszczę się o mojego współmałżonka? Czy obchodzi mnie to, co czuje, myśli i robi? Czy szanuję jego wolność i ufam mojemu współmałżonkowi?
Nierozerwalność i roztropność w małżeństwie
Po drugie, jeśli chodzi o nierozerwalność, zdefiniowalibyśmy ją jako formę jedności i wierności w czasie. Rzeczywiście, bez wiary w nierozerwalną jedność nie ma sposobu na utrzymanie miłości małżeńskiej, a godność osoby nie jest sprawiedliwie traktowana.
Kiedy rozważam roztropność w kontekście nierozerwalności małżeństwa, mogę zadać sobie kilka pytań: Czy jestem gotów dotrzymać moich przyrzeczeń małżeńskich? Czy często o nich rozmyślam? Czy jestem ostrożny, jeśli chodzi o wyłączność mojego zobowiązania? Czy jestem świadomy rzeczy, które mogą utrudnić lub uniemożliwić nierozerwalność mojego małżeństwa?
Płodność i rozwaga w małżeństwie
Kolejną zasadą jest płodność. Wiele już napisano na temat otwartości na życie, jaką musi mieć aktywne życie seksualne pary, i dość wyraźnie: nie ma ani prawdziwej jedności, ani nierozerwalności, ani wierności, jeśli życie seksualne pary jest zamknięte na życie.
Bardzo ważne jest, aby zrozumieć, że życie seksualne jest istotnym aspektem płodności małżeństwa; ale nie jest jedynym, ani nie jest podstawą.
Owocność to przede wszystkim rozkwit osób, które stają się małżonkami. Małżeństwo jest z konieczności płodne, nie tylko jeśli chodzi o prokreację dzieci. dzieciCzasami nie są, ale w życzliwości, współczuciu, pomaganiu sobie nawzajem i innym.
Owocność jest cechą charakterystyczną każdej miłości, ponieważ każda miłość - małżeńska, rodzicielska, synowska, przyjacielska itp. - jest powołana do przynoszenia owoców: poświęcenia, hojności, zrozumienia, czasu, szczegółów.
Ale owoc przekazywania życia jest tym, co jest specyficzne i wyłączne dla miłości małżeńskiej w dziedzinie płodności, jej znakiem tożsamości w stosunku do innych miłości, z którymi dzieli wszystkie inne owoce.
Bez tego wszystkiego, co wiąże się z uczynieniem własnego życia płodnym i szlachetnym, prokreacja dzieci nie wyraża prawdziwej płodności, ale przymus, a nierzadko, można powiedzieć, porzucenie i smutek.
Pytania rozeznające dotyczące mądrze przeżywanej płodności: Czy jestem gotów oddać życie za moją rodzinę? Czy wiem, że takie oddanie siebie oznacza coś więcej niż heroiczny czyn, robienie tego dzień po dniu? Czy dbam o moje życie seksualne jako wyraz miłości, czułości i szacunku dla mojego współmałżonka?
Płodność nie jest kwestią liczby dzieci, o której decyduje każda para w zależności od okoliczności, ale postawą i zasadą przewodnią.
Podsumowując, powinniśmy przypomnieć o ważnej roli roztropności w cnotliwym życiu tych, którzy ją za taką uważają, ponieważ według św. Tomasza z Akwinu jest ona "auriga virtutum", czyli przewodnikiem cnót. Również w dziedzinie małżeństwa roztropność wydaje się być przewodnikiem lub przewodnikiem innych cnót, które gwarantują udane małżeństwo.
Wyrażenie coś boskiego -quid divinum- u świętego Josemaríi Escrivá
8 października przypada 57. rocznica Mszy św. na kampusie Uniwersytetu Nawarry, podczas której św. Josemaria wygłosił homilię. Pasja kochania świataw którym mówi o tym "coś świętego, boskiego, ukrytego w najzwyklejszych sytuacjach, co każdy z was powinien odkryć".
Javier Rodríguez Balsa-8 Październik 2024 r.-Czas czytania: 10minuty
Z wykształcenia jestem nauczycielem, psychopedagogiem i licencjatem nauk religijnych; obecnie uczę religii - wśród innych przedmiotów - w szkole; jako wiernego Opus Dei uderzyło mnie - kilka lat temu - wyrażenie quid divinum - lub "coś boskiego" w języku hiszpańskim.używany wielokrotnie przez Święty Josemaría Escrivá i przestudiowałem różne podawane dla niej wyjaśnienia oraz jej praktyczną przydatność w życiu zwykłego chrześcijanina.
Wyrażenie quid divinum użyte przez świętego w homilii wygłoszonej na Uniwersytecie Nawarry 8 października 1967 r., podkreśla duchowy i teologiczny wymiar jego kazań. Według profesora José Luisa Illanesa, wyrażenie to podkreśla znaczenie sacrum i boskości w przesłaniu świętego. Chociaż istnieją różne interpretacje tego wyrażenia, wszystkie starają się pogłębić jego teologiczne znaczenie.
Jednocześnie należy zauważyć, że Święty Josemaría używał w swoim przekazie, zarówno ustnym, jak i pisemnym, wyrażeń, które były łatwe do zrozumienia. Nie przeszkadzało mu to jednak w używaniu stwierdzeń o głębokiej treści teologicznej, których pełne zrozumienie wymaga odpowiedniego przeszkolenia.
Po zbadaniu jego najczystszego i najbardziej praktycznego znaczenia, znalazłem różne wyjaśnienia, które są bardzo pomocne w życiu duchowym zwykłego chrześcijanina, zwłaszcza tych, którzy dążą do uświęcenia poprzez swoje codzienne zajęcia.
Na przykład, św. Josemaria często mówił o znaczeniu "modlitwy kontemplacyjnej", która jest formą modlitwy, w której człowiek stara się być w obecności Boga i otworzyć swoje serce na Jego przemieniające działanie. Ta forma modlitwy może być trudna do zrozumienia dla kogoś niezaznajomionego z życiem duchowym, ale po zrozumieniu jej znaczenia może być potężnym narzędziem do wzrastania w relacji z Bogiem.
Krótko mówiąc, chociaż nauki św. Josemarii mogą zawierać głębokie koncepcje teologiczne, jego przesłanie jest skierowane do wszystkich chrześcijan, niezależnie od ich pochodzenia lub wcześniejszej wiedzy. Jego celem było pomóc zwykłym ludziom odnaleźć Boga pośród ich zwykłych zajęć i prowadzić święte życie pośród świata.
"Quid divinum"użycie i wyjaśnienie wyrażenia
Josemaria z pewnością znał to łacińskie wyrażenie, które według słownika Królewskiej Akademii Hiszpańskiej oznacza "natchnienie właściwe geniuszowi"; nie powinniśmy jednak trzymać się jego znaczenia etymologicznego, ale raczej znaczenia nadanego mu w przesłaniu Homilii i w innych tekstach. Konieczne jest więc spokojne odczytanie kontekstu wyrażenia i intencji, z jaką zostało użyte.
Monsignor OcárizPrałat Opus Dei i Wielki Kanclerz Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża, wygłosił zaimprowizowane wyjaśnienie dotyczące quid divinum podczas dialogu w "Międzynarodowy Kongres Pracy. Kiedy zadano mu pytanie: "Ojcze, co to jest quid divinum?", odpowiedział Monsignor Ocáriz, przedstawiając cenną perspektywę jego znaczenia.
Pytanie oraz obszerna i bogata odpowiedź brzmiały następująco:
(Pytanie): "Ojcze, jestem nauczycielem filozofii w Sewilli. Moje pytanie jest bardzo proste i bardzo bezpośrednie. quid divinumco to jest quiddivinumTo coś świętego, boskiego, co muszę odkryć? Może powiesz mi, że jest to również ascetyczne, ale nie wiem, czy jest jakaś część tego, o której możesz mnie oświecić.
(Odpowiedź): "Odkrywanie quiddivinum Powiedziałbym, że tak jest - możesz myśleć inaczej, to, co teraz mówię, nie jest prawdą wiary - wydaje mi się, że odkrycie quiddivinum jest przede wszystkim odkrywanie miłości Boga do nas. Dostrzegać w ludziach, w okolicznościach, w materialności ludzkich dążeń, w niepowodzeniach wyraz Bożej miłości do nas, co - z egzystencjalnego punktu widzenia - uważam za najważniejszą prawdę wiary. Najważniejszą prawdą wiary jest Trójca Święta, Wcielenie..., ale w głębi duszy, dla naszego życia, dla naszej codziennej egzystencji, tym, co te prawdy pokazują nam przede wszystkim, jest miłość Boga do nas. Jak pamiętacie, św. Jan w niemal uroczysty sposób mówi: "poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam". Jakby podsumowując: co się stało? Poznaliśmy i uwierzyliśmy w miłość Boga do nas.
Następnie odkryj quiddivinum to widzieć w ludziach kogoś, kogo Bóg kocha; nawet jeśli tego nie widać, wierzyć, że za wszystkim kryje się miłość, którą Bóg ma dla nas".
Myślę, że to spontaniczne wyjaśnienie jest doskonałe i pomaga nam postrzegać naszego Stwórcę jako bliskiego, pokazując nam, że On nas szuka i że możemy Go znaleźć w małych rzeczach codziennego życia. Jeśli uda nam się odkryć quid divinum W naszym codziennym życiu będziemy uczestniczyć w najlepszym sposobie zbliżania się do Boga i kochania Go oraz innych dla Niego, jak wyraził to św.
Podobnie profesorowie Illanes i Méndiz wskazują, że ".Wyrażenie "coś boskiego" pojawia się tutaj i w innych fragmentach homilii, zawsze w języku hiszpańskim. Może jednak, naszym zdaniem, mieć swoje źródło w łacińskiej formule quid divinum, pochodzenia przedchrześcijańskiego, która była używana w starożytności, aby mówić o doskonałości lub geniuszu w sztuce, o leczniczych właściwościach niektórych wód itp., a także, bardziej filozoficznie, o intelekcie człowieka i prawach rządzących światem (por. Cyceron, De Legibus, I, 61). Założyciel Opus Dei prawdopodobnie znał to źródło, ale w tej homilii woli używać go w języku hiszpańskim, być może po to, by uniknąć konieczności jego tłumaczenia." (Conversations with Monsignor Escrivá de Balaguer, wydanie historyczno-krytyczne, Ed. RIALP 2012).
Josemaria w homilii wygłoszonej w Nawarze powiedział: "W laboratorium, na sali operacyjnej szpitala, w koszarach, na katedrze uniwersyteckiej, w fabryce, w warsztacie, na polu, w domu rodzinnym i w całej ogromnej panoramie pracy, Bóg czeka na nas każdego dnia". A nieco dalej: "Nie ma innej drogi, moje dzieci: albo wiemy, jak znaleźć Pana w naszym zwykłym życiu, albo nigdy Go nie znajdziemy".
Można wywnioskować, że nie jest to jedna rzecz. coś boskiego, ale to sam Bóg, którego spotykamy, ponieważ "czeka na nas każdego dnia". Dlaczego więc używa wyrażenia "jest coś świętego, boskiego, ukrytego w najzwyklejszych sytuacjach, co każdy z was powinien odkryć".(Homilia "Namiętnie kochając świat").
Coś boskiego i codziennego jednocześnie
Czym jest to "coś świętego, boskiego", jeśli nie samym Bogiem, możemy zapytać. Być może interpretacja jest taka, że Bóg chce nam przekazać "coś", co równie dobrze można przetłumaczyć jako "Kogoś", "co każdy z was powinien odkryć".
Założyciel Opus Dei używa go później ponownie, z pewnym niuansem: "Ta doktryna Pisma Świętego (...) powinna prowadzić cię do wykonywania twojej pracy z doskonałością, do kochania Boga i ludzkości poprzez wkładanie miłości w małe rzeczy codziennej rutyny, odkrywając to coś boskiego, co jest zawarte w szczegółach".Tak więc "coś boskiego" jest zawarte w szczegółach, w małych rzeczach, rzeczach, które ludzie robią każdego dnia, kiedy wkładamy w nie miłość.
Po raz trzeci używa go w odniesieniu do ludzkiej miłościPrzypominałem wam: "Róbcie rzeczy z doskonałością, przypominałem wam, wkładajcie miłość w małe czynności dnia, odkrywajcie - nalegam - to coś boskiego, co jest zamknięte w szczegółach: cała ta doktryna znajduje szczególne miejsce w przestrzeni życiowej, w której zawarta jest ludzka miłość".
Wyrażenie to jest również używane przez św. Josemaríę w niektórych innych homiliach, na przykład w przypadku "Ku świętości":"Jesteśmy przekonani, że nie ma zła, nie ma sprzeczności, które nie przychodzą dla dobra: w ten sposób radość i pokój są mocniej ugruntowane w naszym duchu, których żaden ludzki motyw nie może nam wyrwać, ponieważ te nawiedzenia zawsze pozostawiają nam coś własnego, coś boskiego. Będziemy chwalić Pana, naszego Boga, który dokonał w nas cudownych dzieł, i zrozumiemy, że zostaliśmy stworzeni ze zdolnością posiadania nieskończonego skarbu".
Aby dogłębnie poznać rzeczywistość, ludzie próbują odkryć jej części składowe, funkcje, jakie pełnią i relacje między nimi, a to nie dzieje się w Bogu, ponieważ w Nim nie ma części składowych. Tak więc, kiedy mówimy o Woli Bożej, o Jego nieskończonej Miłości, Dobroci, Opatrzności i Miłosierdziu, a także o Jego Bezmiarze, Wszechmocy, Esencji i Istocie, mówimy o tej samej rzeczy, ponieważ w Bogu wszystkie one są utożsamiane, są tym samym Bogiem. A w Nim tym, co najbardziej nas powiększa i wywyższa, jest Jego Miłość, która znajduje się w Jego Miłości. "wkładając miłość w małe rzeczy w codziennej rutynie".
Dlatego św. Josemaría zachęca, aby w pracy, w zwykłych i zwyczajnych zajęciach oraz w relacjach z innymi - zwłaszcza w środowisku rodzinnym - chrześcijanin wkładał miłość w poszukiwanie miłości Boga, wiedząc, że ta miłość jest ciężką pracą, pilną, sumienną, ofiarną.
On sam powiedział to w swojej homilii "Dzieło Boże": "Bardzo lubię powtarzać - ponieważ dobrze tego doświadczyłem - te wersety o małej sztuce, ale bardzo obrazowe: moje życie polega na miłości / a jeśli jestem biegły w miłości, / to siłą bólu, / że nie ma lepszego kochanka / niż ten, który wiele wycierpiał. Zajmij się swoimi obowiązkami zawodowymi dla Miłości: rób wszystko dla Miłości, nalegam, a zobaczysz - właśnie dlatego, że kochasz, nawet jeśli posmakujesz goryczy niezrozumienia, niesprawiedliwości, niewdzięczności, a nawet samej ludzkiej porażki - cuda, które wytwarza twoja praca. Smaczne owoce, ziarno wieczności "!.
Ernst Burkhart i Xavier zagłębiają się w szczegóły, pytając: Co to znaczy, że działania profaniczne nie są "wyłącznie profaniczne", ale kryją w sobie "coś boskiego"? Autorzy ci dostarczają szczegółowego i dogłębnego wyjaśnienia teologicznego, zajmując się tym tematem w sposób kompleksowy. quid divinumTo "coś świętego", co każdy z nas powinien odkryć, jest jak odcisk, który Bóg pozostawił na wszystkich rzeczach, stwarzając je w Chrystusie i dla Chrystusa; odcisk, który pociąga za sobą wezwanie do wolnej współpracy z Bogiem w celu ukierunkowania wszystkich rzeczy na Chrystusa. Przyjrzyjmy się temu krok po kroku. "Coś świętego" to nie tylko boska obecność bezmiaru, która podtrzymuje wszystkie stworzenia w istnieniu, chociaż św. Josemaria niewątpliwie nawiązuje do tej obecności, gdy pisze, że znajdujemy tego niewidzialnego Boga w najbardziej widzialnych i materialnych rzeczach. "Coś świętego" odnosi się również do Bożych planów dotyczących ludzkich działań, których przedmiotem jest ziemska rzeczywistość.
Nie jest to jednak jedyna rzecz, którą quid divinumale ją obejmuje. Kiedy chrześcijanin zajmuje się rzeczywistościami doczesnymi w swojej działalności zawodowej, rodzinnej lub społecznej, może odkryć, w świetle wiary, "swoje nadprzyrodzone ostateczne przeznaczenie w Chrystusie", jak mówi cytowany tekst. Nie chodzi o to, że w rzeczach jest coś nadprzyrodzonego, ale o to, że chrześcijanin może uporządkować do nadprzyrodzonego celu (jedynego ostatecznego celu) działania, których przedmiotem są rzeczywistości stworzone; może odkryć, że Bóg wzywa go do umieszczenia Chrystusa w wykonywaniu tych działań, aby uporządkować je do Jego Królestwa. W tym celu musi oczywiście starać się wykonywać je z doskonałością, zgodnie z własnymi prawami. Ale to nie wystarczy. Musi ostatecznie dążyć do własnej doskonałości jako dziecko Boże w Chrystusie poprzez te działania: musi dążyć do utożsamienia się z Chrystusem poprzez miłość i cnoty oparte na miłości. Wtedy będzie można powiedzieć, że znalazł quid divinum"Ostateczne nadprzyrodzone przeznaczenie w Chrystusie", jakie mają ludzkie działania, i umieszcza Chrystusa na szczycie swojej pracy, ponieważ umieszcza Go na szczycie własnego serca, czyli tam, gdzie chce być wyniesiony i królować.
Elementy tego boskiego czegoś
Mamy zatem dwa elementy quid divinum. Jeden jest dostrzegalny w świetle rozumu i jest przedmiotem każdej doczesnej działalności: jego własne prawa, chciane przez Boga, z jego bezpośrednim końcem. Druga zakłada tę pierwszą, ale może być postrzegana tylko w świetle wiary, ponieważ tylko wiara pozwala nam "dostrzec jej ostateczne nadprzyrodzone przeznaczenie w Jezusie Chrystusie".
Mówią dalej: "To coś świętego odkrywa się dzięki miłości, którą Duch Święty rozlewa w sercach. Kiedy tak się dzieje, samo działanie, które jest wykonywane, staje się kwestią modlitwy, dialogu z Bogiem. Dialogu, który czasami może odbywać się za pomocą słów i pojęć, biorąc pod uwagę "coś świętego", które zostało odkryte. Ale innym razem może nie potrzebować ani słów, ani pojęć: może to być modlitwa kontemplacyjna, która wykracza poza quid divinum. Przypomnijmy raz jeszcze słowa świętego Josemarii: Rozpoznajemy Boga nie tylko w spektaklu natury, ale także w doświadczeniu naszej własnej pracy (Przechodzi Chrystus, 48).
To "coś świętego", mówi święty Josemaría, jest "ukryte", tak jakby było ukryte za zwykłymi sytuacjami lub miało ten sam kolor co one, tak że odkrycie go wymaga wysiłku, wysiłku. To quiddivinum jest okazją do uświęcenia (i apostolstwa), która często nie świeci ludzkim oczom. Jest tuż przed nami, w sercu tego, co robimy, ale trzeba jej szukać z zainteresowaniem, tak jak szuka się skarbu. I to czegoś więcej niż ziemskiego skarbu, bo tu chodzi o świętość".
Inne wyjaśnienia dla wyrażenia quid divinum Profesor Ana Marta Gonzalez zauważa, że "koresponduje to z innym kluczowym aspektem przesłania św. Josemarii: docenieniem przypadkowości jako uprzywilejowanego miejsca objawienia się Boga, właśnie dlatego, że to właśnie tam, w tej przestrzeni przypadkowości, człowiek ćwiczy i materializuje swoją wolność. Obie te rzeczy są zawarte w zaproszeniu św. Josemaríi do odnalezienia quiddivinum który jest zawarty w szczegółach i który każdy musi odkryć.
Nie jest to tylko pobożne zalecenie, ale kwestia dostrzeżenia kairos, szansy i wartości chwili obecnej, w której obecność Boga staje się materialna i w pewien sposób widoczna dla nas: czynienie dobrze tego, co mamy w ręku, nie jest już tylko wymogiem etycznym, wynikającym z naszej pozycji w ludzkim społeczeństwie, ale konkretną okazją, jaką mamy, aby odpowiedzieć na Boży dar i urzeczywistnić Jego obecność w świecie ludzkości, pokazując, że nie dlatego, że jest zwyczajna, przestaje być przemieniająca" (Świat i kondycja ludzka u św. Josemaríi Escrivá).(Świat i kondycja ludzka u świętego Josemaríi Escrivy. Chrześcijańskie klucze do filozofii nauk społecznych. Romana, nr 65, lipiec-grudzień 2017, s. 368-390).
Kolejną wystawę można znaleźć w Strona internetowa Opus Dei"To quiddivinum tym, co każdy powinien odkryć, a tym samym pomóc innym, aby byli zachęceni do jej odkrycia, jest po prostu "wola Boża w tych małych i dużych szczegółach życia", tj. tym, co nadaje wartość i transcendentny sens zwykłemu życiu, jest to, że w nim i od niego Bóg mówi, czego oczekuje od każdego".
Obecność Boga dla chrześcijanina i wezwanie do współpracy z Jego planami to dwie strony tego samego medalu, nierozłączne i połączone. I to jest właśnie to, na co zwrócił uwagę święty Josemaría, mówiąc: "Bóg czeka na nas każdego dnia". Jesteśmy dla Niego obecni i mamy Go obecnego, aby odpowiedzieć na Jego stałe wezwanie.
Ale Boże oczekiwanie nie jest podobne do naszego oczekiwania, które może być statyczne; Bóg nie "robi czegoś innego", czekając na naszą odpowiedź. Bóg jest obecny w życiu każdej osoby w sposób dynamiczny, zawsze oferuje miłość i prosi o miłość, daje nam siebie i prosi nas, jest zarówno darem, jak i zadaniem.
Stwierdza to również Katechizm Kościoła Katolickiego, gdy uczy nas, że "we wszystkich swoich dziełach Bóg okazuje swoją życzliwość, swoją dobroć, swoją łaskę, swoją miłość; ale także swoją niezawodność, swoją stałość, swoją wierność, swoją prawdę".
Wnioski
Biorąc pod uwagę różne wyjaśnienia, można wyciągnąć wniosek:
Odkrycie Boskiej Miłości: Odkrywanie quid divinum obejmuje rozpoznawanie Bożej miłości przejawiającej się we wszystkich aspektach życia, od ludzi i okoliczności po wysiłki i trudności.
Ukryte w codzienności: Według św. Josemarii "coś świętego" jest "ukryte" za zwykłymi sytuacjami i wymaga świadomego wysiłku, aby je odkryć. Nie zawsze jest widoczne gołym okiem i wymaga aktywnego poszukiwania.
Modlitwa i dialog z Bogiem: Aktywność odkryta jako "coś świętego" staje się środkiem modlitwy i komunikacji z Bogiem. Dialog ten może przejawiać się w słowach i pojęciach, lub może być modlitwą kontemplacyjną, która wykracza poza rozumienie tego, co święte. quiddivinum.
Perspektywa osobista: Postrzeganie quid divinum jako wyraz boskiej miłości jest osobistą wizją, a nie powszechnie przyjętą prawdą wiary.
Wzajemna inspiracja: Odkrywając "quid divinum", można nie tylko odnaleźć wartość i cel we własnym życiu, ale także zmotywować innych do poszukiwania tego samego.
Wola Boża: Na stronie quid divinum reprezentuje wolę Boga przejawiającą się zarówno w małych, jak i dużych aspektach życia, nadając zwykłej egzystencji transcendentną wartość i znaczenie.
Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża świętuje 40-lecie istnienia
Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża ma 40 lat, a w przemówieniu inaugurującym rok akademicki 2024-2025 prałat Opus Dei Fernando Ocáriz zachęcił członków instytucji akademickiej do kultywowania cnoty cierpliwości, bez której "Nie można czekać na wypełnienie się obietnic Pana".
Na stronie Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża rozpoczyna 40. rok akademicki. W swoim przemówieniu inaugurującym rok akademicki 2024-2025, prałat Fernando Ocáriz, prałat Uniwersytetu w Barcelonie, powiedział Opus Dei i Wielki Kanclerz Uniwersytetu, zachęcał członków instytucji akademickiej do "pracy z cierpliwością, ufając nadziei".
Fernando Ocáriz wykorzystał swoje przemówienie, aby wyrazić wdzięczność za "wszystkie łaski otrzymane" podczas czterech dekad pracy, która jest "w służbie Kościoła powszechnego". Wraz ze spojrzeniem w przeszłość, prałat Opus Dei wyraził swoją wiarę w przyszłość instytucji i, nawiązując do Jubileuszowego Roku Nadziei ogłoszonego przez papieża, zachęcił obecnych do "częstego proszenia o łaskę cierpliwości". Bez tej cnoty, powiedział prałat Ocáriz, "nie można mieć nadziei na spełnienie się obietnic Pana".
Bycie otwartym "na działanie Ducha
Inauguracja roku akademickiego rozpoczęła się Mszą Świętą, której przewodniczył ks. prałat Giovanni Cesare Pagazzi, sekretarz Dykasterii ds. Kultury i Edukacji. W swojej homilii Pagazzi zaprosił członków Uniwersytetu do otwarcia się "na działanie Ducha Świętego", bez obawy o to, jak może się zaprezentować jego "przemieniająca moc".
Sekretarz Dykasterii wygłosił również wykład inauguracyjny kursu. Podczas wykładu podkreślił rolę uniwersytetu jako "domu studiów" i miejsca przekazywania wiedzy. Uniwersytet musi być zatem miejscem, w którym studenci czują, że ich nauczyciele "wspierają zaufanie, uwalniają ich od strachu, budują wewnętrzną przestrzeń, stymulują wysiłek i promują dobry nawyk".
Po wykładzie monsignora Pagazziego, rektor Fernando Puig podkreślił w przemówieniu inauguracyjnym chrześcijańską tożsamość Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża. Tożsamość ta pozwala na "po ludzku dobrze wykonaną" pracę, która zapewnia studentom wysokiej jakości edukację. Rektor mówił również krótko o nowym planie strategicznym na lata 2024-2029, który uniwersytet przygotowuje w celu dalszej poprawy swojej pracy.
Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w liczbach
Po słowach Fernando Puiga, głos zabrał Hugo Francisco Elvira Ramos, przedstawiciel studentów, dziękując wszystkim osobom, które umożliwiły powstanie "żywej i dynamicznej społeczności, jaką jest dziś nasz Uniwersytet".
Te poprzednie pokolenia miały wyraźny wpływ, jak pokazują liczby dostarczone przez Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża. W ostatnich latach instytucja akademicka miała prawie 15 000 studentów ze 129 krajów. Spośród tych studentów 75 zostało mianowanych biskupami lub kardynałami. Spośród wszystkich tych studentów ponad 7500 ukończyło studia ze stypendium, które otrzymało dzięki około 25 000 dobroczyńców Uniwersytetu.
Papież do katolików na Bliskim Wschodzie: "Jesteście ziarnem umiłowanym przez Boga".
Papież Franciszek wysłał list do katolików na Bliskim Wschodzie w pierwszą rocznicę ataku Hamasu na Izrael. W swoim przesłaniu papież okazuje bliskość wszystkim cierpiącym z powodu wojny.
Rok po ataku Hamasu na IzraelPapież Franciszek wysłał list do katolików na Bliskim Wschodzie, zapewniając ich o swojej modlitwie. Jak zwykle, Ojciec Święty podkreślił, że "wojna jest porażką", ale "wydaje się, że lata konfliktów niczego nas nie nauczyły".
Franciszek opisał katolików na Bliskim Wschodzie jako "małą, bezbronną trzódkę, spragnioną pokoju" i podziękował im za pragnienie pozostania na swoich ziemiach, a także za ich zdolność do "modlitwy i miłości pomimo wszystko".
"Jesteście ziarnem umiłowanym przez Boga", powiedział papież, zachęcając ich, by nie dali się "pochłonąć przez otaczającą was ciemność". Papież wezwał katolików żyjących w tych strefach wojennych do bycia "pędami nadziei", do "dawania świadectwa miłości pośród słów nienawiści" i do wspierania "spotkania pośród konfrontacji".
W swoim orędziu Franciszek powtórzył, że "jako chrześcijanie nigdy nie możemy zmęczyć się błaganiem Boga o pokój". To jest właśnie powód dnia modlitwy i postu, do którego wezwał w zeszłym tygodniu na 7 października. "Modlitwa i post", wyjaśnił papież, "są bronią miłości, która zmienia historię, bronią, która pokonuje naszego jedynego prawdziwego wroga: ducha zła, który podsyca wojnę".
Papież łączy się w smutku ze wszystkimi
Ponadto papież okazał swoją bliskość wszystkim ludziom żyjącym na Bliskim Wschodzie, niezależnie od ich wyznania religijnego. Franciszek zwraca się do "matek, które płaczą", "tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów", "tych, którzy boją się spojrzeć w górę z powodu ognia, który pada z nieba" i "tych, którzy pragną pokoju i sprawiedliwości".
W liście Ojciec Święty podziękował również "synom i córkom pokoju za ich pracę na rzecz pocieszania Serca Bożego, zranionego przez zło ludzkości". Podziękował także "biskupom i kapłanom, którzy niosą Boże pocieszenie tym, którzy czują się samotni i opuszczeni". Do nich skierował prośbę: "spójrzcie na święty lud, któremu macie służyć i niech wasze serca będą poruszone, odkładając na bok, dla dobra waszej trzody, wszelkie podziały i ambicje".
Papież zakończył swoje przesłanie, prosząc o wstawiennictwo Maryję Pannę, "Królową Pokoju" i św. Józefa, "Patrona Kościoła".
W niektórych krajach demokratycznych politycy przyjmują praktyki systemów totalitarnych, wykorzystując historię do tworzenia oficjalnej wersji wydarzeń i inspirowania prawa krajowego w określonym kierunku politycznym.
7 października 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
"Ten, kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość; a ten, kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość". to zdanie ze słynnej powieści George'a Orwella Rok 1984. Tymi słowami jasny i odważny brytyjski pisarz odzwierciedlił pretensje totalitaryzmów XX wieku do zdominowania narracji historycznej w służbie ich interesów władzy i dominacji.
Pod koniec pierwszego kwartału XXI wieku stwierdzamy, że niestety systemy totalitarne nie są wyłączne dla minionego XX wieku, ale trwają w naszym stuleciu i wydaje się, że będą nam nadal towarzyszyć w przyszłości. XX wieku, ale trwają w naszym stuleciu i wydaje się, że będą nam towarzyszyć w przyszłości. Te złowrogie reżimy polityczne z ubiegłego wieku, w których państwo skupiało całą władzę w jednej partii (komunistycznej, faszystowskiej, narodowo-socjalistycznej lub jakkolwiek ją nazywano) i kontrolowało stosunki społeczne w ramach jednej oficjalnej ideologii, nie zniknęły ze sceny. Dziś obserwujemy, że około 40% światowej populacji żyje w systemach dyktatorskich.
Oprócz długiej listy obecnych dyktatur, istnieją kraje demokratyczne, w których rządzący politycy stosują praktyki typowe dla systemów totalitarnych. Jedną z nich jest wykorzystanie historii do ustanowienia ideologii i oficjalnej wersji historii jako jedynej akceptowanej, kontrolując w ten sposób wszystkie stosunki społeczne i inspirując prawa i zwyczaje kraju w określonym kierunku politycznym.
Istnieją dwa przykłady bliskie naszemu środowisku kulturowemu czarna legenda Hiszpańska pamięć demokratyczna (początkowo promowana przez Anglię i Francję w celu przeciwstawienia się hiszpańskiej dominacji w XVI wieku, ale później przejęta przez Hiszpanów i Latynoamerykanów z często fałszywymi interesami politycznymi i gospodarczymi) oraz hiszpańska pamięć demokratyczna (rozumiana jako artykulacja polityk publicznych, które twierdzą, że chcą spełnić zasady prawdy, sprawiedliwości, zadośćuczynienia i gwarancji niepowtórzenia dla tych, którzy doświadczyli prześladowań lub przemocy podczas wojny domowej i dyktatury Franco w XX wieku).
Mówienie o kluczowym znaczeniu storytellingu w komunikacji politycznej stało się banałem. Opowieść to nic innego jak chęć przekazania wiadomości za pomocą struktury narracyjnej. A kiedy mówimy o przesłaniu, tak naprawdę mówimy o naszym przekazie. "punkt widzenia". Ilekroć wiadomość jest przekazywana przy użyciu prostej struktury narracyjnej (prezentacja, rozwinięcie i zakończenie), jest łatwiejsza do zrozumienia, łatwiejsza do zapamiętania i łatwiejsza do przekazania innym. Jeśli zastosujemy to do historii kraju, w sposób, który ustanawia rodzaj "opowiadania historii", jest to łatwiejsze do zrozumienia, łatwiejsze do zapamiętania i łatwiejsze do przekazania innym. "oficjalna historia "Dobrzy" i "źli" mogą być bardzo skuteczni w osiąganiu ideologicznej dominacji i długotrwałego pozostawania u władzy.
Każdy może opowiedzieć historię swojego kraju tak, jak uważa za stosowne, w oparciu o to, co przeczytał, usłyszał lub czego doświadczył. Zrozumiałe jest też, że partie polityczne wykorzystują komunikację polityczną najlepiej jak potrafią, by przekazać swoje przesłanie. Problem pojawia się, gdy jednostka lub grupa polityczna wykorzystuje fundusze publiczne, instytucje i system edukacji do narzucenia oficjalnej narracji, która odpowiada ich interesom politycznym.
W prawdziwej demokracji władza polityczna nie powinna ustanawiać prawdy ani oficjalnej historii, w której jej opcja polityczna jawi się jako jedyna akceptowalna i zdrowa dla życia kraju, jednocześnie wykorzystując wszystkie zasoby publiczne i całą władzę państwa do pozycjonowania partii opozycyjnych i wspierających je obywateli jako wrogów dobra narodu. Ten polityczny manicheizm jest bezpośrednim atakiem na ideologiczny i polityczny pluralizm, który jest niezbędny dla zdrowej demokracji, a nie systemu, który jest zainstalowany w totalitaryzmie lub zmierza w jego kierunku.
Hiszpańska czarna legenda jest nadal wykorzystywana przez różne totalitaryzmy - i nie tylko przez nie - w Ameryce Łacińskiej (na Kubie, w Wenezueli i Nikaragui) w celu zidentyfikowania winnego za bolączki, których doświadczają, innego niż obecni władcy. Tzw. pamięć demokratyczna jest wykorzystywana w Hiszpanii przez PSOE - pod pretekstem sprawiedliwego zadośćuczynienia ofiarom dyktatury Franco - do utrwalenia obowiązkowej narracji historycznej, w której partia ta jest protagonistą wszystkich postępów społecznych, podczas gdy opozycja i każdy, kto się jej sprzeciwia, jest faszystą, spadkobiercą krwawej dyktatury, która zakończyła się 50 lat temu.
Wydaje się, że antyhiszpańska czarna legenda była i nadal jest użyteczna w Ameryce Łacińskiej jako "kozioł ofiarny". obwiniać za wszystkie bolączki, z jakimi borykają się niektóre z ich krajów, przy czym wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że być może obecna sytuacja wynika bardziej z pracy dziewiętnastowiecznych przywódców niepodległościowych i ich spadkobierców w ciągu ostatnich dwóch stuleci, niż z trzech wieków hiszpańskiej wicekrólestwa, które pozostawiło społeczeństwa znacznie bardziej zaawansowane niż te, które znaleźli nasi przodkowie, gdy przybyli do Ameryki, co dotyczy również większości tych hiszpańsko-amerykańskich przywódców. Dwa wieki po amerykańskich procesach niepodległościowych wydaje się co najmniej podejrzane, aby nadal obwiniać Hiszpanię za zacofanie ich krajów i łamanie praw człowieka spowodowane przez ich obecnych satrapów.
W odniesieniu do pamięci demokratycznej, kiedy partia polityczna, która rządziła Hiszpanią przez sześć lat w okresie Drugiej Republiki i wojny domowej oraz prawie 30 lat obecnej demokracji, przypisuje sobie wyłączne prawo do opowiadania o historii Hiszpanii w XX wieku, możemy mówić o manipulacji politycznej z fałszywymi interesami. Historia, a tym bardziej historia stulecia tak konfliktowego jak przeszłość Hiszpanii, nie może być w rękach żadnej partii politycznej, ponieważ trudno jest nie wykorzystać sytuacji do celów totalitarnych. Twierdzenie, że jest to jedyna partia w Hiszpanii, która ma prawo oceniać działania i czyny innych Hiszpanów w minionych dziesięcioleciach, jest również totalitarne.
W demokracji nie może być partii, która mówi, jak oceniać historię kraju i kto jest dobrym, a kto złym człowiekiem. To powinno być swobodnie oceniane przez historyków i obywateli, a nie przez władzę polityczną. Zainteresowanie podtrzymywaniem pamięci o reżimie politycznym, który zakończył się 50 lat temu, przez partię ze 145-letnią historią - i nie kilkoma krwawymi zbrodniami za sobą oraz obecną współpracą jednego z jej byłych prezydentów z wenezuelską dyktaturą - jest naprawdę podejrzane i nie powinno być dopuszczane ze względu na poważne ryzyko pogorszenia demokracji, jakie za sobą pociąga.
W demokracji władza polityczna musi ograniczyć się do zagwarantowania wolności myśli, informacji i wypowiedzi, ponieważ jeśli angażuje się w ograniczanie tych wolności z powodów politycznych, podważa fundamenty demokracji i toruje drogę totalitaryzmowi. Nie możemy pozwolić na wprowadzenie jakiegokolwiek rodzaju "totalitaryzmu" w naszych demokratycznych społeczeństwach. "ministerstwa prawdy".
Cirineo. Przekazuj darowizny w sposób przejrzysty i skuteczny
Dwóch młodych Hiszpanów, Nacho i Carlos, są promotorami Cyreneplatforma łącząca beneficjentów i darczyńców w zakresie pomocy żywnościowej i podstawowych usług oraz opieki psychologicznej dla rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji.
"Wszystko zaczęło się ponad dwa lata temu po kilku kanapkach"., wspomina Nacho, jeden z inicjatorów Cyrenejczyk. "Każdego ranka mijałem na światłach biednego człowieka, Jordiego. Każdego dnia prosił mnie o pieniądze. Nigdy nie dawałem pieniędzy i mówiłem mu o tym, ale zacząłem chodzić do pobliskiego baru, płacić mu za kawę i kanapkę, a on mógł iść i zjeść, kiedy tylko chciał".
W wyniku tej niemal codziennej akcji, Nacho pomyślał o możliwości podjęcia jej "na dużą skalę", tak aby znaleźli się ludzie, którzy mogliby przekazać pieniądze, doskonale wiedząc, jak zostaną one wykorzystane. Tak powstał ten pomysł CyrenePlatforma cyfrowa, za pośrednictwem której osoby fizyczne i firmy mogą przekazywać darowizny, wiedząc, do kogo trafiają i na co wydawane są pieniądze.
Na swojej stronie internetowejwww.cirineov.es Dokument doskonale wyjaśnia, jak zostać darczyńcą lub jak zwrócić się do nich w celu przekazania pomocy.
Jego motto, "Przekaż darowiznę z zachowaniem przejrzystości i pełnego wpływu". doskonale definiuje podstawowe założenia projektu, w ramach którego ci dwaj młodzi ludzie z Madrytu pomagają około pięćdziesięciu rodzinom... na razie.
Beneficjenci
Już ponad 90 rodzin otrzymało pomoc na podstawowe zakupy lub wsparcie psychologiczne od CyreneJak wybierasz rodziny lub osoby, którym pomagasz? "Nie robimy tego bezpośrednio, ponieważ nie jesteśmy fundacją ani organizacją pozarządową".Carlos wyjaśnia. "Współpracujemy z CáTo rodziny przeprowadzają filtrowanie i wskazują rodziny, którym należy pomóc, oraz ich potrzeby. To oni dokonują filtrowania i wskazują rodziny, którym należy pomóc oraz ich potrzeby. Następnie kontaktujemy się z nimi i rozpoczynamy bezpośrednią relację Cirineo-beneficjent".
Carlos i Nacho prawie zawsze mówią o "rodzinach beneficjentów", ponieważ większość osób korzystających z tej pomocy to rodziny z małymi dziećmi, choć również "Poszczególne osoby otrzymały pomoc, zwłaszcza w zakresie opieki psychologicznej".
Pomoc jest utrzymywana, dopóki stowarzyszenie nie powie im, aby to zrobili lub dopóki sami beneficjenci nie stwierdzą, że już jej nie potrzebują: "Niedawno rodzina, która od dłuższego czasu otrzymywała pomoc żywnościową, powiedziała nam, że znalazła pracę i chce, aby ta pomoc trafiła do innych rodzin".
Ponadto z każdym beneficjentem nawiązywana jest bezpośrednia relacja: "Za każdym razem, gdy konsumują pomoc, oprócz wysłania paragonu i podziękowań do darczyńcy, pytamy ich również o ich codzienne życie. Unikamy wzbudzania poczucia litości, pytania są następujące: Jakie są twoje marzenia? Jak wyglądają oceny dzieci? Czy robisz coś specjalnego na Boże Narodzenie? Informacje te są udostępniane darczyńcy, ale cała relacja między darczyńcą a beneficjentem odbywa się za pośrednictwem Cyreneaby uniknąć wszelkiego rodzaju "zależności".
Darczyńcy
Cyrene ma ponad 300 darczyńców, firm i osób prywatnych, którzy wspierają dziesiątki rodzin w różnych częściach Hiszpanii. "Standardowe" darowizny wahają się od 5 euro miesięcznie do 50 euro, które można przeznaczyć na sponsorowanie rodziny, ale nie ma górnej granicy hojności. Po rozpoczęciu darowizny darczyńcy otrzymują informacje o miejscu przeznaczenia darowizny oraz zdjęcia, dzięki czemu wiedzą, gdzie i jak pomoc została faktycznie wydana. Po udzieleniu pomocy rodzinie, darczyńcy otrzymują od niej podziękowania i informacje o postępach w leczeniu.
Jednak darczyńcy nie "wybierają beneficjenta", jak wyjaśniają inicjatorzy: "Na stronie internetowej mamy możliwość bezpośredniego sponsorowania rodziny, przekazując 50 euro miesięcznie, a Ty możesz zdecydować, w którym mieście chcesz otrzymać pomoc".ale rodzina beneficjenta jest obdarowywana przez organizację lub parafię Caritas, która ją zna.
Jedna rzecz odróżnia dawców od CyreneSą młodsi niż przeciętnie - mają po trzydzieści lat. i "dają dwa razy więcej niż średnia hiszpańska".. Inicjatorzy projektu są dumni z tak zaangażowanej młodzieży, co z jednej strony można wytłumaczyć łatwością przekazywania darowizn za pośrednictwem strony internetowej. www.cirineov.esW projekcie chodzi również o pełną przejrzystość tego, w jaki sposób i przez kogo otrzymywane i inwestowane są darowane pieniądze.
Nacho i Carlos. Założyciele Cyrene.
Firmy członkowskie
Główną ideą Cyrene polega na tym, że 100% przekazanej kwoty trafia do beneficjenta. Projekt jest wspierany przez prowizję, którą projekt pobiera od firm, które dołączają do projektu. CyreneInnymi słowy, beneficjenci wydają tę darowiznę w konkretnej placówce, która jest członkiem platformy i to ona płaci platformie prowizję za jej wsparcie.
Obecnie współpracują z siecią supermarketów, która jest obecna w prawie wszystkich głównych hiszpańskich miastach i kilku gabinetach psychologicznych.
"Naszym marzeniem jest, aby móc oferować również okulistykę, stomatologię... itd. Rozmawiamy z innymi dostawcami, aby zająć się artykułami szkolnymi i odzieżą. Marzenie, które, choć w tej chwili trudne, bo za projektem wciąż stoją tylko dwie osoby, jest marzeniem, które, choć w tej chwili trudne, bo za projektem wciąż stoją tylko dwie osoby, jest marzeniem, które, choć w tej chwili trudne, bo za projektem wciąż stoją tylko dwie osoby CyreneZ niecierpliwością czekają na urzeczywistnienie tego w najbliższej przyszłości.
Jak to działa?
Beneficjenci poprzez Cyrene otrzymują, w formie kuponu z kodem QR, kwotę przydzieloną przez darczyńcę. Z tym kuponem mogą udać się do uczestniczącej placówki, aby Cyrene i dokonać niezbędnego zakupu. Po dokonaniu zakupu wyślij bilet na adres Cyrene i stąd jest wysyłany do dawców. "Pełna przejrzystość", Inicjatorzy podkreślają, "to jest najważniejsze w Cirineo".
"Nie chcemy uzależniać ludzi, podkreśl Carlos i Nacho, "Dlatego współpracujemy ze stowarzyszeniami lub fundacjami, które bezpośrednio znają potrzeby rodzin i mogą je monitorować. Chcemy być kolejnym wkładem w proces wychodzenia tych rodzin z ubóstwa".
Obecnie, Cyrene współpracuje z beneficjentami i stowarzyszeniami w pięciu hiszpańskich miastach: Madrycie, Barcelonie, Lugo, Vigo i Guadalajarze. Większość osób "Przychodzą za pośrednictwem różnych parafialnych Caritas, ale są też inne fundacje i stowarzyszenia. Na przykład w Madrycie współpracujemy z RedMadre, która pomaga przyszłym matkom w skomplikowanych sytuacjach".
Im więcej darowizn i im bardziej powtarzalne, tym większa pomoc
"Ludzie, którym pomagamy, zależą oczywiście od pieniędzy, na które możemy liczyć od darczyńców, więc staramy się, aby darowizna była powtarzalna", wyjaśniają. "Ważne jest dla nas, aby wiedzieć, ilu rodzinom możemy pomóc. Im więcej darczyńców, tym większej liczbie rodzin możemy pomóc, a im więcej nawrotów, tym łatwiej jest mieć prognozę, abyśmy nie musieli nikomu przestać pomagać z powodu braku darowizn..
Do tej pory przeznaczono ponad 70 000 euro na te podstawowe potrzeby lub wsparcie psychologiczne dla rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji poprzez Cyrene która ma nadzieję na dalszy rozwój, aby pomagać coraz większej liczbie rodzin.
Pod koniec dzisiejszej modlitwy Anioł Pański papież Franciszek ogłosił utworzenie 21 nowych kardynałów. Dziesiąty konsystorz w ciągu jedenastu lat pontyfikatu odbędzie się 8 grudnia 2024 r., w święto Niepokalanego Poczęcia.
Jak zwykle w przypadku nominacji kardynalskich papieża Franciszka, prałaci pochodzą z całego świata. Po raz pierwszy nie ma hiszpańskiego prałata. Jest czterech włoskich biskupów, czterech biskupów z Ameryki Łacińskiej i żaden ze Stanów Zjednoczonych.
Oto pełna lista:
1) JE Angelo Acerbi, nuncjusz apostolski. 2) JE Carlos Gustavo CASTILLO MATTASOGLIO, arcybiskup Limy (Peru). 3. JE Vicente BOKALIC IGLIC C.M., arcybiskup Santiago del Estero (prymas Argentyny). 4. Luis Gerardo CABRERA HERRERA, O.F.M., arcybiskup Guayaquil (Ekwador). 5. Arcybiskup Fernando Natalio CHOMALÍ GARIB Arcybiskup Santiago de Chile (Chile). 6. JE bp Tarcisio Isao KIKUCHI, S.V.D., arcybiskup Tokio (Japonia). 7. JE Pablo Virgilio SIONGCO DAVID, biskup Kalookan (Filipiny). 8. JE ks. abp Ladislav NEMET, S.V.D., arcybiskup Beogradu-Smederevo (Serbia). 9. Jaime SPENGLER, O.F.M., arcybiskup Porto Alegre (Brazylia). 10. JE bp Ignace BESSI DOGBO, arcybiskup Abidżanu (Costa d'Avorio). 11. JE bp Jean-Paul VESCO, O.P., arcybiskup Algieru (Algieria). 12. Paskalis Bruno SYUKUR, O.F.M., biskup Bogor (Indonezja). 13. Dominique Joseph MATHIEU, O.F.M. Conv., arcybiskup Teheranu Ispahan (Iran). 14. JE abp Roberto REPOLE, arcybiskup Turynu (Włochy). 15. JE Baldassare REINA, biskup pomocniczy Rzymu, wikariusz generalny diecezji. 16. Francis LEO, arcybiskup Toronto (Kanada). 17. JE ks. bp Rolandas MAKRICKAS, koadiutor arcybiskupa St. Mary Major. 18. JE ks. bp Mykola BYCHOK, C.S.S.R., biskup eparchii świętych Piotra i Pawła z Melbourne na Ukrainie. Timothy Peter Joseph RADCLIFFE, OP, teolog. Fabio BAGGIO, C.S., podsekretarz sekcji ds. migrantów i uchodźców w Dykasterii ds. Integralnej Służby Człowiekowi. Bp George Jacob KOOVAKAD, urzędnik Sekretariatu Stanu odpowiedzialny za podróże papieskie.
Subskrybuj magazyn Omnes i ciesz się ekskluzywnymi treściami dla subskrybentów. Będziesz mieć dostęp do wszystkich Omnes
Amerykańscy katolicy dołączają do dnia modlitwy i postu w intencji pokoju
W odpowiedzi na zaproszenie papieża Franciszka, arcybiskup Timothy P. Broglio, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, zaprosił biskupów i parafian do "przyłączenia się do żarliwej modlitwy o zakończenie przemocy i otwarcie drogi do pojednania i pokoju".
Gonzalo Meza-6 października 2024 r.-Czas czytania: < 1minuta
Aby upamiętnić pierwszą rocznicę ataku Hamasu na Izrael, papież Franciszek wezwał katolików do obchodzenia dnia modlitwy i postu w intencji pokoju w dniu 7 października. W odpowiedzi na to wezwanie, arcybiskup Timothy P. Broglio, przewodniczący Rady ds. Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonychwezwał biskupów i parafian do "zjednoczenia się w żarliwej modlitwie o zakończenie przemocy i otwarcie drogi do pojednania i pokoju".
W liście wysłanym do amerykańskich biskupów 2 października, biskup Broglio wskazuje, że zarówno ofiary śmiertelne w Izraelu i Strefie Gazy, jak i wzrost liczby przestępstw z nienawiści na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej doprowadziły do wzrostu liczby zabitych. Stany Zjednoczone są źródłem wielkiego bólu.
Współczucie, powiedział, "nie jest grą o sumie zerowej. Słyszymy krzyki lamentu wszystkich naszych izraelskich, palestyńskich, żydowskich, muzułmańskich i chrześcijańskich braci i sióstr, którzy doznali traumy w wyniku tych wydarzeń. Łączymy się w żałobie po tych, którzy stracili życie i podzielamy gorące pragnienie trwałego pokoju" - powiedział prałat.
W związku z tym biskup Broglio wezwał do zwalczania wszelkich form nienawiści wobec Żydów i muzułmanów oraz do pracy na rzecz trwałego pokoju. Nasza wiara, powiedział Broglio, uczy nas mieć nadzieję nawet w najciemniejszych okolicznościach, ponieważ Chrystus zmartwychwstał: "ze śmierci Bóg wyprowadza nowe stworzenie". Gdy zbliża się ta rocznica, w czasie udręki i traumy, poszukajmy sposobów na wyrażenie naszej solidarności z naszymi żydowskimi i muzułmańskimi braćmi i siostrami. Zaangażujmy się w pracę na rzecz trwałego pokoju na ziemi, na której narodził się Pan Jezus" - zakończył.
Święty Bruno, założyciel zakonu kartuzów, odmówił nominacji kościelnych, aby prowadzić życie w ciszy i modlitwie. Dzięki niemu na świecie istnieją obecnie 23 klasztory kartuzów, z których najnowszy został założony w Korei Południowej.
W niedzielę 9 października 2011 r. Benedykt XVI udał się do klasztoru kartuzów Serra San Bruno; jego poprzednik, św. Jan Paweł II, był tam już 5 października 1984 r. Nazwa tego miasta we włoskiej prowincji Ankona, w regionie Marche, pochodzi od świętego Brunona, który założył klasztor w 1091 roku.
Podczas wizyty Benedykt XVI odniósł się do życia kontemplacyjnego: "Komunia kościelna potrzebuje wewnętrznej siły, tej siły, którą ojciec przeor przywołał przed chwilą, cytując wyrażenie "captus ab Uno", odnoszące się do św. Brunona: "trzymany przez Jednego", przez Boga, "Unus potens per omnia", jak śpiewaliśmy w hymnie Nieszporów. Posługa pasterzy czerpie ze wspólnot kontemplacyjnych duchowy sok, który pochodzi od Boga". I dalej: "To powołanie, jak każde powołanie, znajduje swoją odpowiedź w drodze, w poszukiwaniu przez całe życie".
Święty Brunon i trzeźwość kartuzów
Święty Brunon założył zakon kartuzów, który jest uważany za najsurowszy w Kościele katolickim. Trzeźwość kartuzów znajduje odzwierciedlenie nie tylko w ich sposobie życia, ale także w ich liturgii, opartej na tej opracowanej przez św. Brunona i jego towarzyszy. Brunona i jego towarzyszy. liturgia obejmuje wiele okresów ciszy i nie zawiera instrumentów muzycznych, chociaż zawiera śpiew kartuzów, który jest podobny do chorału gregoriańskiego, ale bardziej surowy.
Na oficjalnej stronie internetowej "chartreux.org"Po długim kierowaniu szkołą katedralną w Rheims, Mistrz Bruno, "człowiek głębokiego serca", odpowiadając na Boże wezwanie do wyłącznego życia tylko dla Boga, udał się w 1084 r. z sześcioma towarzyszami w masyw Chartreuse, aby ożywić ducha Ojców Pustyni na Zachodzie. Następnie założył kolejny klasztor w Kalabrii, gdzie zmarł w 1101 roku". Jego śmierć nastąpiła 6 października, w dniu, w którym Kościół katolicki obchodzi jego wspomnienie.
Narodziny Zakonu
Bruno urodził się około 1030 roku w Kolonii, w dzisiejszych Niemczech, i od najmłodszych lat był znany zarówno ze swojego intelektu, jak i pobożności. Studiował w Rheims, gdzie później został nauczycielem i szanowanym kanonikiem. Jego walka z symonią, kupowaniem urzędów kościelnych, głęboko go naznaczyła, prowadząc go do poszukiwania życia z dala od kościelnej polityki i dóbr materialnych.
Chrześcijańską doskonałość, za którą tęsknił, odnalazł wraz z grupą towarzyszy w życiu w pełni poświęconym modlitwie i kontemplacji: w 1084 r. biskup Hugh z Grenoble, były uczeń Brunona, podarował im niegościnny i skalisty kawałek ziemi we francuskich Alpach. Tam założyli La Grande Chartreuse, klasztor macierzysty zakonu kartuzów. Klasztor ten stał się wzorem życia monastycznego skupionego na ciszy, modlitwie i pracy fizycznej.
Mnisi kartuzi żyją w niemal absolutnym odosobnieniu, spędzając większość dnia w samotności, we własnych celach, gdzie modlą się, medytują i wykonują pracę fizyczną. Spotkania wspólnotowe są rzadkie, a rozmowy ograniczone. Raz w tygodniu mogą rozmawiać podczas wspólnego spaceru, a przez resztę czasu komunikują się za pomocą języka migowego.
Dwór papieski i ostatnie lata życia świętego Brunona
Bruno nie był jednak w stanie w pełni cieszyć się swoim odosobnieniem przez wiele lat. W 1090 r. papież Urban II, inny z jego byłych uczniów, wezwał go do Rzymu. Chociaż bardzo pragnął żyć w samotności, Bruno był posłuszny, ale wkrótce odkrył, że życie na dworze papieskim nie było zgodne z jego ascetycznym duchem. Odrzucił propozycję mianowania go arcybiskupem Reggio w Kalabrii, decydując się na powrót do samotnego życia w jeszcze bardziej odległym miejscu, gdzie założył swój drugi klasztor w La Torre w Kalabrii.
Ostatnie lata spędził w tej pustelni, otoczony przez świeckich i duchownych, którzy podzielali jego dążenie do doskonałego życia w kontemplacji i ciszy. Jego śmierć 6 października 1101 r. oznaczała koniec życia poświęconego Bogu, ale także początek kultu, który trwał przez wieki.
Pomimo surowego życia, wpływ Brunona był głęboki i trwały. Jego dziedzictwo szybko rozprzestrzeniło się w zakonie kartuzów, który rozprzestrzenił się w całej Europie i osiągnął swój szczyt w XVI wieku, z około 5600 mnichami i mniszkami w 198 klasztorach.
W przeciwieństwie do innych zakonów, kartuzi przez wieki nie starali się o formalną kanonizację swojego założyciela. Dopiero w 1514 r., za pontyfikatu Leona X, świętość Brunona została oficjalnie uznana dekretem papieskim potwierdzającym jego cześć, bez konieczności przeprowadzania tradycyjnego procesu kanonizacyjnego. Później, w 1623 r., jego święto zostało rozszerzone na Kościół powszechny, umacniając w ten sposób jego miejsce w historii duchowości katolickiej.
Zakon Kartuzów dzisiaj
Wpływ Brunona na duchowość chrześcijańską polega na odrzuceniu pokus władzy i bogactwa oraz dążeniu do życia poświęconego wyłącznie modlitwie i służbie Bogu. W epoce naznaczonej korupcją i ambicją władzy w Kościele, Bruno wyróżniał się czystością serca i uczciwością, cechami, które inspirowały jego współczesnych i nadal służą jako wzór dla mnichów kartuzów.
Dziś zakon kartuzów nadal istnieje, z 23 klasztorami kartuzów (18 mnichów i 5 mniszek) na całym świecie, gdzie około 270 mnichów i 60 mniszek przestrzega zasad swojego założyciela. Kartuzi nadal żyją według surowych reguł ustanowionych przez Brunona ponad 900 lat temu, zachowując praktykę milczenia, nieustannej modlitwy i pracy fizycznej oraz przyjmując motto zakonu: "Stat crux dum volvitur orbis" ("Krzyż stoi mocno, gdy świat się obraca"). Powszechne motto głosi, że zakon kartuzów nigdy nie został zreformowany, ponieważ nigdy nie został zdeformowany ("Nunquam reformata, quia nunquam deformata").
Profesor Diego Poole przedstawił ten artykuł na konferencji Konwencja Stowarzyszenia Katolickich NaukowcówKatolickiego Uniwersytetu Ameryki. Artykuł dotyczy koncepcji powołania zawodowego w nauczaniu św. Josemarii.
Diego Poole-6 października 2024 r.-Czas czytania: 12minuty
Álvaro D'Ors, jeden z najbardziej prestiżowych profesorów prawa rzymskiego, na ostatnich zajęciach, które prowadził dla swoich studentów na Uniwersytecie Nawarry, narysował na tablicy trójkąt i napisał na każdym boku następujące trzy frazy: "amas si sirves", "sirves si vales", "vales si amas".
Te trzy zdania, pozornie tak proste, zawierają bardzo istotną prawdę o znaczeniu ludzkiej pracy, którą zamierzam przypomnieć w tym artykule i która stanowi istotę przesłania Opus Dei.
"Kochasz, jeśli służysz".
Kochać kogoś to zabiegać o jego dobro, świadcząc mu usługi na miarę jego potrzeb i naszych możliwości. Y Praca zawodowa jest naszym codziennym sposobem służbyto znaczy kochać.
Zniekształceniem chrześcijaństwa jest ograniczanie dobroczynności jedynie do praktyk charytatywnych (dawanie jałmużny, uczęszczanie do jadłodajni, udzielanie katechez...), a co gorsza, ograniczanie ich do praktyk w obrębie kościoła.
Dla chrześcijanina żyjącego w świecie codziennym miejscem praktykowania miłości jest praca zawodowa.
Dlatego im lepiej jesteśmy wyszkoleni technicznie (jako lekarze, nauczyciele, inżynierowie, policjanci...), tym lepiej możemy służyć innym.
A żywa miłość, poprzez dobrze wykonaną pracę, jest głównym przejawem ewangelizacji. Dlatego praca wykonywana z miłości do osoby, której służy, jest doskonałą formą ewangelizacji, ponieważ jest zwykłym sposobem życia miłością.
Ostatecznie, wartość każdej pracy mierzy się usługami, jakie zapewnia ona innym. Dobrze wykonana praca to serwis dobra robota dla kogoś innego. Nikt nie jest dobrym profesjonalistą bez względu na to, jakie usługi świadczy innym. Dlatego nie można być dobrym profesjonalistą i złym człowiekiem; nie można też być dobrym człowiekiem i złym profesjonalistą. W rzeczywistości definicja zawodu obejmuje świadczone usługi, a jeśli ktoś nikomu nie służy, to nie jest złym profesjonalistą, ale nawet nie jest profesjonalistą. Na przykład szewc nie jest szewcem, który robi doskonałe buty, a następnie je pali, podobnie jak mówca, który wygłasza "doskonałe" przemówienia do nieistniejącej publiczności. Bez dobrej służby nie ma dobrej pracy, a bez służby nie ma żadnej pracy.
Morale nie jest wymogiem zewnętrznym wobec zawodu, jako szereg dodatków, które sprawiają, że sam zawód jest bardziej wartościowy, ale raczej Morale pomaga zdefiniować zawód. I pierwsza zasada etyka w każdym zawodzie lub branży jest wymóg dobrej znajomości zasad i przepisów. techniki tego zawodu lub branży.
"Służysz, jeśli jesteś tego wart".
Służysz, jeśli jesteś dobry, to znaczy, jeśli jesteś kompetentny w swoim zawodzie, jeśli jesteś dobrze przygotowany, jeśli uczysz się, aby wykonywać swoją pracę coraz lepiej, jeśli jesteś na bieżąco z najnowszymi technikami; służysz, jeśli jesteś punktualny, jeśli słuchasz swoich kolegów, klientów, pacjentów, studentów... Aby dobrze służyć, dobra wola nie wystarczy, potrzebujesz ciągłej pracy, nauki i kompetencji technicznych. Jeśli jesteś lekarzem i jesteś złym lekarzem, jesteś złym człowiekiem. Tak samo, jeśli jesteś studentem, ale się nie uczysz, jesteś złym człowiekiem. Całe nasze życie musi być ponawianym wysiłkiem, aby każdego dnia lepiej służyć innym, a to wymaga kompetencji zawodowych.
Co więcej, jakość pracy rekonfiguruje moralną osobowość podmiotu, w cnotliwym kręgu (lub błędnym, w zależności od pracy). W ten sposób każdy pracownik będzie w stanie zrozumieć swoją pracę jako prawdziwe dzieło sztuki, które wykonuje każdego dnia, na innych, na świat i na siebie samego.
"Jesteś tego wart, jeśli kochasz".
Ostatecznie każdy człowiek jest wart tyle, ile warta jest jego miłość. Św. Josemaria często powtarzał, że Każdy jest wart tyle, ile warte jest jego serce.
Człowiek został stworzony, by kochać. A jeśli nie kocha, jeśli wycofuje się w siebie, zdradza swoje powołanie, Boże wezwanie do zjednoczenia z Nim, w Nim samym i w innych. Jezus Chrystus objawił nam, jak będzie wyglądał sąd ostateczny, który zadecyduje o wiecznym losie każdego z nas: "Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie, byłem nagi, a przyodzialiście Mnie, byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie" (Mt 25:35-33). (Mateusza 25:35-36)
Scott Hahn, w swojej wspaniałej książce Zwykła praca, niezwykła łaska: moja duchowa podróż w Opus Deiwyjaśnia, że Bóg nie stworzył mężczyzny i kobiety dla pracy, ale że "stworzył pracę dla mężczyzny i kobiety, ponieważ tylko przez pracę mogą stać się podobni do Boga". Dzięki łasce, która czyni nas podobnymi do Boga, otrzymaliśmy dar pracy, abyśmy mogli służyć ludziom tak, jak Bóg im służy. Pan nie pozostawił świata niekompletnym z powodu wady fabrycznej, ale po to, by człowiek go ukończył. porcja w ten sposób jego bracia i siostry. Osiągnięcie doskonałości Stworzenia sama nie jest celem pracy, ale dla służby, jaką świadczy ona człowiekowi i Bogu. Pracować to kochać naszych braci i siostry, a w nich Boga. Wszelka praca jest jednocześnie służbą ludziom i aktem uwielbienia Boga.
"Wszystkie dzieła ludzkie są wykonywane jak na ołtarzu, a każdy z was, w tym zjednoczeniu dusz kontemplacyjnych, które jest waszym dniem, odprawia w jakiś sposób swoją mszę, która trwa dwadzieścia cztery godziny, w oczekiwaniu na następną mszę, która potrwa kolejne dwadzieścia cztery godziny i tak dalej, aż do końca naszego życia"..
Bóg łączy człowieka ze swoim stwórczym dziełem w służbie człowiekowi, ale łączy go także z odkupieńczym dziełem swojego Syna Jezusa Chrystusa. Wśród wielu niezwykłych świateł, które otrzymał św. Josemaria, 6 października 1966 r., podczas celebracji Mszy Świętej, bardzo żywo doświadczył wysiłku Mszy Świętej, poprzez którą Bóg sprawił, że zobaczył, że Msza Święta jest prawdziwą ciężką pracą, a praca jest Mszą Świętą.
"W sześćdziesiątym piątym roku życia dokonałem wspaniałego odkrycia. Uwielbiam odprawiać Mszę Świętą, ale wczoraj wymagało to ode mnie ogromnego wysiłku. Co za wysiłek! Zobaczyłem, że Msza Święta jest naprawdę Opus Dei, pracą, tak jak była pracą dla Jezusa Chrystusa w Jego pierwszej Mszy: na Krzyżu. Zobaczyłem, że urząd kapłana, celebracja Mszy Świętej, jest pracą, aby sprawować Eucharystię; że doświadcza się bólu, radości i zmęczenia. Czułem w moim ciele zmęczenie boskim dziełem" "Nigdy sprawowanie Najświętszej Ofiary nie było dla mnie tak trudne, jak tego dnia, kiedy poczułem, że Msza jest także Opus Dei. Dało mi to wiele radości, ale zostałem z okruchami (...) To można zobaczyć tylko wtedy, gdy Bóg chce to dać"..
Ernesto Juliá komentuje, że dzięki temu Bóg sprawił, że św. Josemaría widział, aby mógł nauczać wszystkich,
"Aby Dzieło urzeczywistniało się w takiej mierze, w jakiej praca staje się Mszą, i aby Msza urzeczywistniała się w pełni w takiej mierze, w jakiej staje się pracą w życiu Josemaríi Escrivy i w życiu każdego powołanego do Dzieła, tak jak życie Chrystusa było pracą".
"To jest doktryna, o której Josemaría Escrivá musi pamiętać w łonie Kościoła. Trudność, która teraz się pojawia [w zrozumieniu Opus Dei] pomoże również Kościołowi lepiej zrozumieć samego siebie.Życie duchowe chrześcijanina jest "mszą", "dziełem Bożym", ponieważ msza jest całym "dziełem" Chrystusa przedstawionym Bogu Ojcu dla odkupienia świata. Duchowe życie chrześcijanina jest 'mszą', 'dziełem Bożym', ponieważ msza jest całym 'dziełem' Chrystusa przedstawionym Bogu Ojcu dla odkupienia świata"..
Sesja robocza na kongresie Katolickiego Uniwersytetu Ameryki.
Scott Hahn, komentując to, pisze we wspomnianej książce:
"Pracujemy, abyśmy mogli doskonalej czcić. Czcimy, gdy pracujemy. Kiedy pierwsi chrześcijanie szukali słowa, które opisałoby ich uwielbienie, wybrali leitourgia. słowo, które podobnie jak hebrajski ábodah może oznaczać kult rytualny, ale może również oznaczać "służbę publiczną", taką jak praca zamiataczy ulic lub mężczyzn, którzy zapalają latarnie uliczne o zmroku. Znaczenie jest oczywiste dla tych, którzy znają języki biblijne, niezależnie od tego, czy są zaznajomieni z tradycją liturgii katolickiej".
Św. Josemaria często mówił o "jedności życia" chrześcijanina, odnosząc się właśnie do tego osiągnięcia. wszystkie Życie (większość czasu spędza się w pracy) jest aktem adoracji Boga. W jednym z najsłynniejszych pism św. Josemarii, uważanym przez wielu za Magna Charta duchowości Opus Dei, czytamy:
"Bóg wzywa cię do służyć ci w i od cywilnych, materialnych, świeckich zadań ludzkiego życia: w laboratorium, w quirów szpitalu, w koszarach, w szpitalu, w szpitalu, w szpitalu.átedra universitaria, w fáW fabryce, w warsztacie, w polu, w domu rodzinnym i w całej ogromnej panoramie pracy, Bóg czeka na nas każdego dnia.ía. Wiedz o tym dobrze: w najtrudniejszych sytuacjach kryje się coś świętego, coś boskiego.áTo zależy od każdego z was.
Zwykłem mówić studentom i robotnikom, którzy przychodzili do mnie w latach trzydziestych, że muszą wiedzieć, jak urzeczywistniać życie duchowe. W ten sposób chciałem, aby uniknęli pokusy, tak częstej zarówno wtedy, jak i teraz, prowadzenia podwójnego życia: z jednej strony życia wewnętrznego, życia w relacji z Bogiem, a z drugiej, odrębnego i oddzielnego, życia rodzinnego, zawodowego i społecznego, pełnego małych ziemskich rzeczywistości.
Nie, moje dzieci! Że nie może być podwójnego życia, że nie możemy być jak schizofrenicy, jeśli chcemy być chrześcijanami: że jest tylko jedno życie, złożone z ciała i ducha, i to jest to, które musi być jedyne! -w ciele i duszy- świętym i pełnym Boga: tego niewidzialnego Boga odnajdujemy w rzeczach najświętszych, w najświętszym i pełnym Boga: tego niewidzialnego Boga odnajdujemy w rzeczach najświętszych.áNajbardziej widoczne i materialne.
Nie ma innej drogi, moje dzieci: albo wiemy, jak znaleźć Pana w naszym zwykłym życiu, albo nigdy Go nie znajdziemy. Dlatego mogę wam powiedzieć, że nasza epoka musi przywrócić materii i sytuacjom, które wydają się bardziej wulgarne, ich szlachetne i pierwotne znaczenie, oddać je na służbę Królestwa Bożego, uduchowić je, czyniąc je środkiem i okazją do naszego nieustannego spotkania z Jezusem Chrystusem.
(...) Na linii horyzontu, moje dzieci, niebo i ziemia wydają się spotykać. Ale nie, to, gdzie naprawdę się spotykają, jest w waszych sercach, kiedy żyjecie swoim zwykłym życiem w świętości..."..
Wnioski (kilka spośród wielu innych):
Praca zawodowa jest częścią, i to ważną, samego powołania do świętości.
Jest to powtarzający się pomysł Święty Josemaría przy wielu okazjach. Bycie niewiernym naszym zawodowym zobowiązaniom, naszej służbie innym, jest sposobem bycia niewiernym chrześcijaństwu.
Kiedy studiowałem prawo na publicznym uniwersytecie w Madrycie, który miał oratorium i starszego i bardzo pobożnego kapelana religijnego, pewnego razu zatrzymał mnie na korytarzu wydziału i powiedział do mnie mniej więcej (nie dosłownie, ale prawie): "Diego, wiesz coś? Zaczynam cię rozumieć. Dzisiaj jeden z chłopców, który pochodzi ze szkoły Opus Dei, przyznał mi się; oskarżył się o "nieuczenie się". Nigdy wcześniej nie słyszałem tego grzechu".
Praca zawodowa, stawiając nas w relacji z innymi, już pokazuje nam poczucie misji naszej wiary.
Wiara jest praktykowana nie tylko poprzez chodzenie do kościoła, ale także, i to znacznie częściej, poprzez chodzenie do pracy. Kiedy prowadzę wykłady na temat chrześcijańskiego apostolatu, często powtarzam, że nasze "działania apostolskie" są zawsze pełne ludzi, ponieważ, na przykład, lekarz zawsze ma szpital (publiczny lub prywatny, katolicki lub nie, to nie ma znaczenia) pełen pacjentów, którymi musi się zająć; nauczyciel (w szkole publicznej lub niepublicznej, katolickiej lub nie, to nie ma znaczenia) ma klasy pełne uczniów do nauczenia; kierowca autobusu ma autobus pełen pasażerów do obsłużenia; stewardesa, muzyk, aktor filmowy, klaun cyrkowy, policjant, górnik, żołnierz, marynarz, gospodyni domowa..... Wszyscy oni mają swoje zajęcia pełne ludzi, którym muszą służyć, i wszystkie one są zajęciami apostolskimi, a jeśli są dobrymi profesjonalistami, wszystkie one są pełne ludzi. Kiedy zapytano św. Josemaríę o statystyki dotyczące apostolskich owoców Opus Dei, nie mógł odpowiedzieć, ponieważ praca Dzieła jest niezliczona. Kiedy w 1967 roku zapytano św. Josemaríę, jak widzi przyszłość Opus Dei w nadchodzących latach, odpowiedział:
"Opus Dei jest wciąż bardzo młode (...) Praca, która nas czeka, jest ogromna. Jest to morze bez brzegów, ponieważ tak długo, jak istnieją ludzie na ziemi, bez względu na to, jak bardzo zmieniają się techniczne formy produkcji, będą mieli pracę, którą mogą ofiarować Bogu, którą mogą uświęcić. Dzięki Bożej łasce Dzieło chce nauczyć ich, jak uczynić tę pracę służbą dla wszystkich ludzi, niezależnie od ich stanu, rasy czy religii. Służąc w ten sposób ludziom, będą służyć Bogu". .
A wszystko to nie oznacza "instrumentalizacji" pracy w celu "ewangelizacji", ale nadanie pracy jej najgłębszego znaczenia, jako naszego głównego dzieła służby, a zatem miłości.
Chrześcijanie muszą być edukowani od dzieciństwa na temat ewangelicznego znaczenia ich zadań zawodowych.
Młodzi ludzie muszą zrozumieć, że sukces zawodowy mierzy się usługami, które świadczą innym, a aby te usługi były dobre, muszą być dobrze wyszkoleni. Nie są szkoleni, by się wyróżniać, ale by służyć.
Ten duch jest nie tylko duchem Opus Dei, ale dziedzictwem Kościoła powszechnego,
Dzieło, jak podkreślił Paweł VI w odręcznym liście skierowanym do św. Josemarii 1 października 1964 r., narodziło się w naszych czasach "jako energiczny wyraz odwiecznej młodości Kościoła. Kościół nieustannie się odnawia i czasami wydaje się być okrętem, który ma się rozbić, ale zawsze, w każdej epoce historii, jest ożywiany przez Ducha Świętego, który go prowadzi.
Prześladowania będą nieustanne
Opus Dei jest prześladowane i będzie tak długo, jak długo diabeł będzie na wolności, tak jak chrześcijanie wszystkich czasów byli i będą prześladowani, a tym bardziej prześladowani, im bardziej są wierni Ewangelii. "Kiedy rzeka płynie, niesie wodę", mówią niektórzy sceptycy w obliczu krytyki Dzieła. A my, chrześcijanie, odpowiadamy, przynajmniej w naszych sercach: Jezus Chrystus był Bogiem i... ukrzyżowali Go. Spójrzmy na sukces. I właśnie na krzyżu, kiedy myśleli, że wygrali, Jezus ostatecznie zatriumfował nad złem, diabłem i śmiercią.
W czasie, gdy byli ludzie, również w hierarchii, którzy chcieli zaszkodzić Opus Dei, św. Josemaría, kilka miesięcy przed swoją śmiercią w 1975 r., w medytacji skierowanej do niektórych ze swoich synów, powiedział do nich:
"O co możemy się martwić na ziemi? O nic! A jaka jest moc tych ludzi? W obliczu mocy Boga, który jest z nami, jest niczym! A saraceńska nienawiść tych kościelników i tych, którymi zarządzają jak małpami, co może zrobić przeciwko Bogu, który jest z nami? Nic! I oni mają wyżyny, a my jesteśmy w dolinie, oni mają moc, a my nie, jakie to ma znaczenie, skoro Bóg jest z nami! Nic! W takim razie ważne jest to, że Bóg jest z nami. A potem pokój, pogoda ducha". .
Instaurare Omnia in Christo
Instaurare omnia in ChristoPaweł mówi do tych w Efezie, a św. Josemaria dodaje: odnowić świat w espíDuch Jezusa Chrystusa, umieść Chrystusa na wysokości i przy wejściu do świata.ñwszystkich rzeczy.
Świat czeka na pełnię swojej formy, którą przyniesie panowanie Chrystusa. Wszystko jest już na swoim miejscu.
Nie na próżno znakiem rozpoznawczym tego dzieła jest krzyż wewnątrz świata (jak ostatni, który zachowuje swój kształt).
Z drugiej strony, Bóg sprawił, że święty Josemaria ujrzał w niezwykłym świetle przyciągającą moc krzyża, jeśli my, chrześcijanie, odciskamy go pośród świata. Było to 7 sierpnia 1931 r., zaledwie dwa lata po tym, jak Bóg sprawił, że zobaczył Opus Dei. Co zobaczył św. Josemaria? On sam nam mówi:
"(...) w chwili podniesienia Najświętszej Hostii, nie tracąc należytej pamięci, nie rozpraszając się - właśnie złożyłem w mente ofiarę Miłości Miłosiernej - przyszło mi na myśl, z niezwykłą siłą i jasnością, to z Pisma Świętego: "et si exaltatus fuero a terra, omnia traham ad me ipsum" (Ioann. 12, 32). Zwykle, w obliczu nadprzyrodzonego, boję się. Potem przychodzi "ne timeas", to Ja. I zrozumiałem, że to mężczyźni i kobiety Boga wyniosą Krzyż z doktrynami Chrystusa ponad szczyt wszelkiej ludzkiej działalności... I ujrzałem Pana triumfującego, przyciągającego wszystko do Siebie".
Wielkoduszność
Z taką mentalnością chrześcijanie muszą iść w świat przekonani, że jesteśmy Bożą siłą, solą ziemi i światłem świata.
Kiedy w latach pięćdziesiątych dwóch młodych profesjonalistów podróżowało pociągiem do Galicji (region w północno-zachodniej Hiszpanii), aby szerzyć tam Opus Dei, inny pasażer podszedł do nich i zapytał: "Czy jesteście z marynarki wojennej" (ponieważ Galicja jest domem dla Hiszpańskiej Akademii Marynarki Wojennej). Jeden z nich, nie wzdrygając się, odpowiedział: "Nie. Jesteśmy z tej, która ma się wydarzyć".
Opus Dei naucza znacznie więcej niż etyki pracy, jest teologią, metafizyką pracy.
Z tego, co widzieliśmy, duchowość szerzona przez Opus Dei nie jest prostą "etyką pracy", jak powiedział Max Weber o etyce kalwińskiej. Jest to prawdziwa "teologia pracy", metafizyka pracy.
Musimy pracować z perfekcją
Jest rzeczą oczywistą, że zawsze musimy pracować najlepiej jak potrafimy, ponieważ jeśli praca jest naszą ofiarą dla Boga, musimy położyć dobrze wykonaną pracę na ołtarzu, tak jak Jezus Chrystus w swoim warsztacie i na krzyżu. "Bene omnia fecitŚwięty Josemaría powiedział, parafrazując Ewangelię Marka, i dodał:Dokonał wszystkiego w sposób godny podziwu: wielkich cudów i małych, codziennych rzeczy, które nikogo nie olśniły, ale których Chrystus dokonał dla świata.ó z pełnią tego, który jest perfectus Deus, perfectus homo, doskonałym Bogiem i doskonałym człowiekiem..
Dbanie o małe rzeczy
Przekonajcie samych siebie, że zwykle nie znajdziecie miejsca na olśniewające wyczyny, między innymi dlatego, że zwykle się one nie pojawiają. Z drugiej strony, nie brakuje wam okazji do zademonstrowania miłości do Jezusa Chrystusa poprzez to, co małe, zwyczajne.
To nie jest elitaryzm
Opus Dei jest czasami oskarżane o celowanie w najlepszych profesjonalistów. Nie jest to prawdą. Opus Dei jest skierowane do wszystkich. Ale ktokolwiek uczy się tej duchowości, staje się lepszy każdego dnia. Kto nie chce się doskonalić każdego dnia, nie zrozumie tego ducha. Pragnienie doskonalenia się nie polega na wyróżnianiu się od innych, ale od samego siebie.
————————————————-
Na zakończenie konferencji autor wyświetlił ten krótki film:
Datowane na 1 października 2024 r., nowe motu proprio wydane przez papieża Franciszka nosi tytuł ".La vera bellezza"Prawdziwe piękno"), środek, za pomocą którego interweniuje w strukturę diecezji rzymskiej, aby spróbować rozwiązać długotrwałe problemy wynikające z podziału urbanistycznego między historycznym centrum a peryferiami. Decyzja ta jest nie tylko środkiem administracyjnym, ale duszpasterską odpowiedzią na wyzwanie, które dotyczy tożsamości i misji diecezji, której Biskup Rzymu jest głową i która jako taka przewodniczy w miłości wszystkim innym Kościołom partykularnym na świecie.
Przyczyny reformy
Wybór papieża Franciszka ma fundamentalny powód: w ostatnich dziesięcioleciach rozwój urbanistyczny Rzymu stworzył wyraźny podział między historycznym centrum a przedmieściami. Podczas gdy jądro najbliższe Watykanowi, ale także innym papieskim bazylikom, stało się miejscem symbolicznym i ekskluzywnym celem pielgrzymów i turystów, peryferie szybko się rozwinęły, tworząc jednocześnie nowe potrzeby duszpasterskie i społeczne.
To sprawiło, że konieczne było zastanowienie się nad reorganizacją, która zintegrowałaby historyczne centrum z pasterską dynamiką peryferii. W tym sensie charakterystyczne "pięć prefektur" sektora centralnego zostanie rozmieszczonych w czterech istniejących sektorach peryferyjnych: Północ, Wschód, Południe i Zachód. Celem - wyjaśnia papież w motu proprio - jest promowanie większej jedności w zarządzaniu duszpasterskim i uczynienie historycznego centrum bardziej dostępnym dla wszystkich wiernych diecezji, a nie tylko dla pielgrzymów i turystów.
W końcu samo centrum Rzymu, z jego kościołami bogatymi w historię i sztukę, nie powinno być postrzegane jako miejsce oddzielone od codziennego życia miasta, ale jako integralna część duchowości i wiary Rzymian. W tym sensie zbliżający się Jubileusz 2025 roku może być okazją do wzmocnienia tej więzi: nawet wierni na przedmieściach będą bardziej skłonni do ponownego odkrycia duchowego dziedzictwa historycznego centrum. Oczywiście będzie to "podróż, która będzie wymagała kilku miesięcy pracy".
Ciągłość duszpasterska
Jak można zauważyć, środek ten jest częścią szerszego kontekstu uwagi, jaką papież Franciszek zawsze poświęcał potrzebom kobiet i dzieci. peryferiePrzesłanie papieża było zarówno geograficzne, jak i egzystencjalne. Od początku swojego pontyfikatu papież podkreślał potrzebę Kościoła, który wychodzi poza swoje granice, aby dotrzeć do wszystkich, zwłaszcza tych najbardziej zmarginalizowanych. Reorganizacja diecezji rzymskiej odzwierciedla tę wizję: wyeliminowanie podziału między centrum a peryferiami oznacza promowanie Kościoła, który jest bardziej zjednoczony i zdolny do skuteczniejszego świadczenia o swojej misji.
Cztery zasady
Motu proprio "Prawdziwe piękno" opiera się na czterech zasadach nauki społecznej Kościoła, które Franciszek podkreślił już w swojej adhortacji apostolskiej "Evangelii Gaudium": "czas jest ważniejszy od przestrzeni", "rzeczywistość jest ważniejsza od idei", "jedność przeważa nad konfliktem" i "całość przewyższa część". Zasady, które teraz stosuje w swojej diecezji, w celu budowania Kościoła, który jest bardziej otwarty, włączający i zdolny do reagowania na wyzwania teraźniejszości i przyszłości.
W szczególności papież Franciszek podkreśla, że czas jest kluczowym elementem życia duszpasterskiego: czas na spotkanie z Chrystusem, czas na wzrastanie w wierze i czas na życie we wspólnocie. Zaproszenie do ponownego odkrycia piękna kościelnej jedności i przeżywania wiary w sposób bardziej zintegrowany, ku przyszłości większej komunii, miłości i otwartości. W ten sposób Rzym zostaje potwierdzony jako duchowy punkt odniesienia dla całego świata.
Salvador Rodea, przełożony generalny Teatinos: "Myślę, że doskonale znamy nasz charyzmat i chcemy, aby został zaakceptowany takim, jakim jest".
Wywiad z przełożonym Teatinos z okazji stulecia ich założenia. W świetle tego wydarzenia wyjaśnia on naturę ich charyzmatu, ich tożsamość, misję i proces rozeznawania, który przeprowadzają na temat swojej przyszłości.
Teatyni, pierwszy zakon składający się wyłącznie z kapłanów, świętowali 500. rocznicę swojego powstania 14 września 2024 roku. Z tej okazji odbyła się również pielgrzymka do Bazylika św.gdzie papież Franciszek przyjął ich z wielką sympatią. Tam skierował do nich zaproszenieWierność musi być odnawiana. Nie może być wierności, która nie jest odnowiona; pozostając opartą na starym, tak, ale jednocześnie gotową do zburzenia tego, co nie jest już potrzebne, aby zbudować coś nowego, posłusznego Duchowi i ufającego Opatrzności"..
Jego nazwa pochodzi od diecezji włoskiego miasta Chieti, po łacinie Theate, gdzie jeden z założycieli, Pietro Carafa, późniejszy papież Paweł IV, był biskupem.
Omnes miało okazję przeprowadzić wywiad z przełożonym generalnym, ojcem Salvadorem Rodea Gonzálezem, 54-letnim meksykańskim inżynierem, który podczas 168. kapituły generalnej został ponownie wybrany na drugą sześcioletnią kadencję do 2028 roku. Podzielił się kilkoma swoimi przemyśleniami, w tym zobowiązaniem do wzmocnienia tożsamości; byciem kreatywnym w dostosowywaniu wszystkiego, co jest konieczne, aby ludzie zakochali się w Jezusie Chrystusie; oraz procesem rozeznawania przyszłych misji "ad gentes" na Wschodzie.
Franciszkanie i dominikanie są starsi od ciebie, ale jezuici nie, prawda?
-To prawda, franciszkanie, podobnie jak dominikanie, mają około 800 lat, chociaż jesteśmy pierwszą inną formą zakonników, tak zwanych "kleryków". Narodziliśmy się w 1524 roku, jako instytut życia konsekrowanego i zakonnego. Nie jesteśmy żebrakami, jak franciszkanie czy mercedarianie, ale jesteśmy klerykami, czyli kapłanami. A życie braterskie jest jedną z naszych wielkich cech.
Czy jesteście pierwszym zakonem złożonym wyłącznie z kapłanów?
-Tak, na początku wszyscy byli księżmi diecezjalnymi, złożyli trzy śluby i zaczęli żyć we wspólnocie.
Mówiono, że pod koniec dnia teatry oddawały biednym wszystko, czego nie wykorzystały.
-W czasach świętego Caetanusa był to bardzo radykalny pomysł, aby żyć z Ołtarza i Ewangelii, tylko tyle, tylko tyle, nic więcej. Żadnych stałych dochodów, żadnych interesów, po prostu to, co było konieczne. Opatrzność zapewniała wystarczającą ilość jedzenia. W tamtych czasach było to bardzo radykalne życie.
Czy możesz podać jakieś przykłady?
-Zawsze są ludzie, zwłaszcza wśród najbogatszych, którzy chcąc zbawić swoje dusze, ofiarowują rzeczy, budują kościoły i klasztory lub kupują odpusty. Było wielu, którzy zwracali się do nas z takim zamiarem. Na przykład, w swoich listach do hrabiego Oppido z Neapolu, święty Caetano ostrzega go: "jeśli nadal będziesz przynosił rzeczy, zamkniemy ten dom"; w rzeczywistości staramy się nie mieć więcej niż to, co jest konieczne, co jest potrzebne, aby nie stracić tego radykalizmu.
Wasz zakon powstał przed Soborem Trydenckim, czy jest częścią kontrreformacji?
Termin kontrreformacja był zawsze używany, ale właściwym terminem jest reforma katolicka, ponieważ święty Kajetan nie zamierzał odpowiadać Lutrowi i innym reformatorom, ale przeprowadzić chrześcijańską reformę wewnątrz Kościoła, z charyzmatem reformy kapłaństwa.
Nie zapominajmy, że św. Caetanus był protonotariuszem apostolskim, więc znał wiele szczegółów dotyczących duchowieństwa zakonnego i świeckiego tamtych czasów, znał ekscesy i wady, i uważał, że tak dalej być nie może.
Caetanus zapoczątkował reformację wśród duchowieństwa?
-W rzeczywistości, początki reformacji wywodzą się od świętej Katarzyny ze Sieny, została ona ukształtowana w XV wieku, a zakończyła się w XVI wieku na Soborze Trydenckim.
A jezuici?
-Urodzili się w 1540 roku, 16 lat po Teatynach. Święty Caetanus był spokrewniony ze świętym Ignacym z Loyoli i istnieją dwie teorie: jedna, że papież chciał, aby jezuici dołączyli do nas, a druga wręcz przeciwnie. Istniały jednak cechy charyzmatyczne, które uniemożliwiały taką fuzję.
Jeśli się nie mylę, podczas audiencji papież Franciszek wskazał, że "mówi się, że teatyni mieli coś wspólnego z jezuitami"?
-W rzeczywistości jednym z założycieli Teatynów był Pietro Carafa i mówi się, że kiedy został wybrany na papieża Pawła IV, św. Ignacy zadrżał, uważając ten fakt za niekorzystny dla jego zakonu, zamiast tego Paweł IV potwierdził jezuitów.
Charyzma zmieniła się dzisiaj, jakie wyzwanie stoi przed tobą?
-Charyzmat musi pozostać ten sam, dostosowany do obecnych czasów. W 1910 r. Teatynów dotknęła utrata oryginalności charyzmatu, ponieważ na całym świecie pozostało tylko 16 Teatynów. Papież św. Pius X, który miał wielkie nabożeństwo do św. Caetana, powiedział, że należy zapobiec ich zniknięciu. Ówczesny prefekt życia konsekrowanego zaproponował, aby dwa zgromadzenia prawa diecezjalnego na Majorce zjednoczyły się, aby wzmocnić teatynów.
Ponieważ teatyni byli już zakonem na prawie papieskim, nazwa została zachowana, ale po tej fuzji stali się ponad setką z Liguryjczykami i Świętą Rodziną, tracąc trochę z istoty poprzez połączenie tych różnych duchowości. Następnie ówczesny przełożony generalny poprosił o powrót do studiowania źródeł, a następnie śledził fundacje w Meksyku, Argentynie, a później w Brazylii, zawsze szukając oryginalności charyzmatu, dostosowując go, ale nie tracąc jego istoty.
Jakie jest zatem główne wyzwanie dla Theatines?
-Wierzę, że my, teatyni, doskonale znamy nasz charyzmat i chcemy, aby był taki, jaki jest. Dlatego zawsze pracujemy nad formacją początkową i ciągłą, ponieważ chcemy, aby nasza tożsamość była jasna.
Drugim wyzwaniem jest kreatywność, a zatem zrozumienie postaci świata; w przeciwnym razie pracujemy tak, jak w XVI wieku. Z drugiej strony, dzisiaj obraz świata jest inny, a ten z XXI wieku jeszcze bardziej, więc musimy zrozumieć, jak dostosować się, aby dotrzeć do naszych ludzi, zapraszając ich i sprawiając, że zakochają się w naszym Panu Jezusie Chrystusie. To jest wielkie wyzwanie.
Co jest najbardziej atrakcyjne w teatrze w dzisiejszym świecie, zwłaszcza wśród młodych ludzi?
-Wśród młodych ludzi, którzy pukają do naszych drzwi, aby zostać teatynami, najbardziej pociąga ich życie braterskie w obliczu świata, który zachęca do indywidualizmu, egoizmu i konsumpcjonizmu.
Macie też inne struktury apostolskie, prawda?
-Nawet jeśli żyjemy z Opatrzności, mamy szkoły i domy duchowości. Są one częścią dynamiki życia Kościoła, której celem jest przygotowanie młodych ludzi, dzieci i rodzin poprzez edukację. W ten sposób, zamiast dawać im torbę z jedzeniem, przygotowujemy ich na jutro, dając im narzędzia potrzebne do radzenia sobie. Lepsze niż otrzymanie jabłka jest możliwość jego wyhodowania. Chociaż edukacja nie była charyzmą, która istniała na początku, jest to charyzma, którą odziedziczyliśmy po Ligorianach.
Czy mógłbyś podać mi przykład?
-W mieście Cali w Kolumbii, kiedy przybyliśmy do dzielnicy, w której było tak wiele przemocy, pomyśleliśmy o jadalni dla dzieci, potem zobaczyliśmy, że to nie wystarczy i zbudowaliśmy szkołę. Ale jak to zrobić, kiedy dzieci przychodzą bez śniadania? A kiedy wychodzą, idą do miejsc, w których panuje przemoc... Więc dostosowujemy wszystko: przychodzą do szkoły, idą na zajęcia, jedzą śniadanie, uczęszczają na lekcje, jedzą lunch, uprawiają sport, a po południu wracają do domu.
Ta dzielnica zmieniła się po 30 latach do tego stopnia, że została podniesiona do wyższej kategorii, a teraz mamy trudności, ponieważ podatki znacznie wzrosły, wcześniej była to kategoria 5, teraz jest to kategoria 3 i dlatego nie możemy jej utrzymać. Co robimy? Czy przekazujemy ją diecezji, czy zmieniamy dzielnicę do pracy? Musimy się nad tym zastanowić.
Ilu księży jest w zakonie?
-Mamy 147 kapłanów, 7 diakonów, 5 uroczyście konsekrowanych, około dwudziestu teologów pierwszej profesji, a także nowicjuszy i aspirantów, głównie z Meksyku i Brazylii.
W Argentynie jest wiele kultu San Caetano jako patrona chleba i pracy, dlaczego?
-Jest to nabożeństwo, które narodziło się niemal spontanicznie dzięki Mamie Antuli. To ona przywiozła je do klasztoru, w którym się zaczęło. Zbudowali tam kaplicę i było to miejsce, do którego przyjeżdżał pociąg, który przyjeżdżał do Buenos Aires z głębi kraju, a kiedy ludzie wysiadali, myśleli, że znajdą pracę, a tam była figura San Cayetano. Bóg używa niewyobrażalnych środków.
Czy w niektórych krajach wystąpiły szczególne trudności?
-Mieliśmy wspaniałą obecność w niektórych krajach, które musieliśmy opuścić z powodu wojny lub dlatego, że nie mogliśmy tam dotrzeć, w Azji, na Kaukazie, w Armenii, w Afryce. Ale teraz otrzymujemy zaproszenia z tych miejsc i słuchamy głosu Ducha, ponieważ niektórzy bracia odczuwają pragnienie udania się do innych kultur i otwierają swoje serca. W rzeczywistości jesteśmy na Zachodzie, ale nie w Azji czy Afryce. I prawdopodobnie będziemy mieli gałąź misyjną "ad gentes", jak to zostało powiedziane na Soborze Watykańskim II. Jesteśmy na etapie rozeznawania. Chociaż tutaj w Europie potrzebujemy ponownej ewangelizacji, głos Ducha nie męczy i otwiera nowe drzwi.
Choć czasem trudno to dostrzec, istnieje wiele powodów, dla których warto ratować swoje małżeństwo: dobro samej pary; dobro dzieci, jeśli takie istnieją; oraz dobro społeczeństwa.
Niedawno w rozmowie z pewnym zdruzgotanym mężczyzną powiedział: "Nie wiem, co się dzieje, ale nie podoba mi się fakt, że opiekuję się dziećmi jednego mężczyzny, podczas gdy moje dzieci są pod opieką innego".
Przyszedł do mnie po wskazówki w czasie zamieszania i bólu. Był w separacji ze swoją żoną od kilku lat i oboje mieli nowego partnera. W tamtym czasie oboje uważali, że ich związek jest nietrwały i widzieli rozwód jako jedyne rozwiązanie.
Ale ich obecna rzeczywistość krzyczy do nich, że nie postawili na prawdziwe rozwiązanie, ale ulegli nowoczesnemu złudzeniu natychmiastowej gratyfikacji.
Teraz oboje chcą wrócić. Chcieliby znów się spotkać, ale się boją.
Rozpoznawanie kryzysów
W obliczu kryzysu możemy albo ulec autodestrukcji, albo się rozwijać. Kryzys oznacza stawienie czoła nieoczekiwanym okolicznościom, na które nie jesteśmy przygotowani. Pojawiają się one w naszym życiu, aby uświadomić nam nasze mocne strony. Ale jeśli się spieszymy, tracimy okazję do rozwoju i sparaliżowani wybieramy to, co wydaje się być natychmiastowym rozwiązaniem. W kryzysach małżeńskich może nas prześladować zdanie: "Odchodzę dzisiaj" lub "Odchodzisz teraz". Musimy jednak wybrać prawdziwe rozwiązania, zdecydować się na rozwój, a nie na bycie ofiarą.
Ratowanie małżeństwa
Dlatego proszę cię, jeśli przechodzisz przez kryzys w swoim małżeństwie, zatrzymaj się przed podjęciem jakichkolwiek decyzji i rozważ tę ścieżkę błogosławieństwa dla was obojga, dla całego waszego małżeństwa i dla całego waszego życia. rodzina.
Przede wszystkim, aby uratować swoje małżeństwo, trzeba tego chcieć: odrobina chęci i odpowiednie narzędzia sprawią, że twój związek osiągnie godny pozazdroszczenia poziom. Zatrzymaj się. Pomyśl, że tak naprawdę nie chcesz zakończyć swojego małżeństwa, ale raczej problemy w nim występujące.
Istnieje wiele powodów, dla których warto ratować swoje małżeństwo: dobro dzieci (badania potwierdzają przekonanie, że rozwój psychiczny i emocjonalny dzieci jest najlepszy w domach, w których rodzice się kochają); dobro samej pary (istnieje wiele dowodów na to, że dobrze dobrane małżeństwo czuje się dobrze fizycznie i emocjonalnie); oraz dobro społeczeństwa (tkanka społeczna jest niszczona na wiele sposobów przez rozwody i separacje).
Podejmowanie decyzji w trakcie konfliktu jest błędem o poważnych konsekwencjach: uspokój się, nie ma pośpiechu. Powiedz współmałżonkowi: "Potrzebuję pomocy i otrzymam ją".
Pielęgnuj nadzieję: myślenie, że nie jest możliwe wspólne życie w pokoju pod jednym dachem, jest złudzeniem. Wszystko można rozwiązać szczerym wysiłkiem i z Bożą pomocą.
Unikaj oskarżeń: podkreślanie wszystkiego, co druga osoba robi źle na oczach sfrustrowanego małżonka, wcale nie działa. Najlepiej jest przemyśleć osobiste zmiany, które należy wprowadzić, uznając, że żaden człowiek nie jest doskonały - my też nie. Mogę zobowiązać się do zmiany własnego zachowania. Jeśli mam wady, zaakceptuję ze spokojem, że ranią one mnie i tych, których powinienem kochać najbardziej. Pracować nad zastąpieniem tych wad ich odpowiednikami w postaci cnót. Poszukaj osobistej pomocy, zanim zaproponujesz terapię dla par.
Aby oczyścić serce z wszelkiego rodzaju żalu: wiedzieć, jak przebaczyć, zachowywać się tak, jakby przestępstwo nie miało miejsca, przestać rozpamiętywać przeszłość i zdecydować się na poprawę w teraźniejszości.
Wytrwaj w walce: twoje małżeństwo cię potrzebuje. Nawet jeśli druga osoba oświadczyła, że już cię nie kocha lub nie może nic zrobić, jesteś w drużynie Jezusa Chrystusa, który powiedział stanowczo: "Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela" (1 Koryntian 5:1).Mt 19, 4-6). Nie chodzi o błaganie o miłość, ale o dawanie jej z dojrzałością. Nie powinniśmy zachęcać do współzależności, ale pracować nad tym, by stać się najlepszą wersją samych siebie. Chodzi o doprowadzenie małżeństwa do radosnej dojrzałości w miłości.
Oprzyjmy się na Bogu: zwróćmy się do eksperta w miłości. Módlmy się i prośmy o modlitwę tych, którzy nas kochają. Niech nie będzie wątpliwości: Bóg pragnie jedności.
Trzeba dokonać nowego podboju. Poświęć się zakochiwaniu się w swoim współmałżonku każdego dnia. Przestań widzieć to, czego on ci nie daje i zacznij dawać to, co przestałeś dawać z powodu własnych uraz.
Wypełnij swoją własną odpowiedzialność, a resztę oddaj w ręce Boga. Czy chcesz, aby dobre wino miłości zagościło w twoim domu? Wykonaj swoją część, napełnij dzbany wodą po brzegi, a Bóg dokona cudu.
Turystofobia to trend, który dobrze znam, ponieważ mam szczęście mieszkać w jednym z najmodniejszych miejsc turystycznych na świecie: Maladze. Moje miasto stale pojawia się w rankingach najbardziej pożądanych miejsc do odwiedzenia. Przyjemny klimat, szeroka oferta kulturalna i muzealna, piękno ulic, plaż i naturalnych krajobrazów, życzliwość ludzi (wybacz nieskromność) i wyjątkowa gastronomia sprawiły, że jest to miejsce godne pozazdroszczenia, w którym każdy chce zamieszkać lub przynajmniej spędzić kilka dni.
Korzyści z tego trendu dla mieszkańców Malagi są niekwestionowane, ponieważ dochody z turystyki przynoszą korzyści wszystkim, ale jest też wiele wad: młodzi ludzie muszą szukać domu poza miastem, ponieważ nie mają dostępu do rynku nieruchomości, rosnące ceny podstawowych produktów, przeludnienie ulic i przestrzeni publicznych, zanik tradycyjnego handlu...
Przepełnienie turystyczne i fobia turystyczna
Przeludnienie turystyczne ma paradoksalną moc przekształcania wyjątkowych, a zatem podziwianych przestrzeni w pospolite i nienawistne. Malaga bez muscatel, espetos i pescaíto, ponieważ turyści lubią hamburgery i importowane piwo, nie byłaby miastem, które zainspirowało Picassa; Malaga z plażami, muzeami i barami wypełnionymi po brzegi nie byłaby miastem raju, o którym śpiewał laureat Nagrody Nobla Vicente Aleixandre; a Malaga bez Malagueños nie byłaby miastem, które Antonio Banderas bierze za swoje idem. To samo można powiedzieć o innych miastach, takich jak Wenecja, Rzym, Ateny czy Cancun. Znalezienie właściwej równowagi jest trudne i to od instytucji zależy, czy wezmą się do pracy, aby nie zabić gęsi znoszącej złote jaja.
Dziś chciałbym jednak zastanowić się nad inną perspektywą, która jest nie mniej ważna dla znalezienia rozwiązania problemu fobii turystycznej, a jest nią sposób, w jaki zachowujemy się podczas zwiedzania. Z wielką sympatią wspominam Anę, świętą kobietę z mojej rodziny. parafia że podczas pielgrzymek nie pozwalała obsłudze sprzątać swojego pokoju w hotelach, w których zatrzymywaliśmy się na kilka nocy. Powiedziała, że ścielenie łóżka było pierwszą rzeczą, którą robiła każdego ranka, odkąd była mała, a ponieważ była z dala od domu, nie zamierzała przestać tego robić. "Poza tym w ten sposób", powiedziała do mnie z jasnymi oczami kogoś, kto przygotowuje niespodziankę, "dam dziewczynie smakołyk, kiedy przyjdzie do mojego pokoju.
Jego postawa bardzo pomogła mi zrozumieć, że turyści muszą być świadomi, że miejsca, przez które przechodzą, nie są ich domem. Ale nie, jak wielu to robi, być nieskrępowanym i zachowywać się tak, jak nie robiliby tego w domu; ale być niezwykle pełnym szacunku i ostrożnym, jak wtedy, gdy jest się gościem w obcym domu. Ponieważ wyjeżdża się następnego dnia i jeśli cię widziałem, to nie pamiętam, ale ludzie, którzy tam pracują i ci, którzy mieszkają w tym mieście, zasługują na moją uwagę i podziękowania za ich gościnność.
Istota turystyki
Nie popadając w skrajność Any, której postawa może pozbawić pracy wielu ludzi, jeśli się rozprzestrzeni, powinniśmy przeanalizować, czym jest dla nas turystyka: czy jest to powierzchowne doświadczenie, które polega jedynie na oglądaniu nowych rzeczy i dogadzaniu naszym zmysłom bez dbania o to, kto jest wokół nas, czy wręcz przeciwnie, staramy się podziwiać piękno, wzbogacać naszego ducha i poznawać ludzi z innych miejsc?
W związku z tym niedawne przesłanie Stolicy Apostolskiej z okazji Światowy Dzień Turystyki opowiedział się za umieszczeniem kultury spotkań w centrum działalności turystycznej, Tak mocno popierane przez papieża Franciszka "spotkanie", czytamy w tekście, "jest narzędziem dialogu i wzajemnego poznania; jest źródłem szacunku i uznania godności drugiego; jest niezbędną przesłanką do budowania trwałych więzi".
Turyści czy pielgrzymi?
Musimy dążyć do spotkania z innymi, ponieważ jesteśmy pielgrzymami w świecie, w którym kraje są coraz bliżej, ale ludzie są coraz dalej. Dlatego papież Franciszek zaprosił niedawno młodych ludzi, aby nie byli zwykłymi turystami, ale pielgrzymami. "Niech wasza podróż", powiedział im, "nie będzie po prostu przechodzeniem przez miejsca życia w sposób powierzchowny: bez uchwycenia piękna tego, co napotykacie, bez odkrywania znaczenia przebytych ścieżek, uchwycenia krótkich chwil, ulotnych doświadczeń, aby zachować je na selfie. Tak postępuje turysta. Pielgrzym natomiast zanurza się w pełni w miejscach, które odnajduje, sprawia, że przemawiają, stają się częścią jego poszukiwania szczęścia.
To jest klucz do tego, aby nie stracić z oczu, w kraju i za granicą, że jesteśmy pielgrzymami i tylko przechodzimy. Tak więc "¡Buen camino!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.
Dialog i inkulturacja wiary. Klucze do papieża w Azji i Oceanii
Podczas swojej najdłuższej jak dotąd podróży apostolskiej papież Franciszek starał się nieść przesłanie nadziei i bliskości wiernym w Indonezji, Papui Nowej Gwinei, Timorze Wschodnim i Singapurze.
Co papież powiedział w krajach Azji i Oceanii, które odwiedził? Są tacy, którzy szukają "nowości" w papieskim nauczaniu, ale ważne jest to, co mówi w różnych kontekstach.
Podążając śladami poprzednich papieży, odwiedził m.in. Indonezja, Papua-Nowa Gwinea, Timor Wschodni y Singapur. Już w Rzymie, na audiencji generalnej w następną środę (18-IX-2024), podziękował Bogu za udzielenie mu "... łaski Pana".zrobić jako stary papież to, co chciałem zrobić jako młody jezuita, ponieważ chciałem tam pojechać jako misjonarz.".
Zauważył, że w porównaniu z obecną sytuacją w Europie, Kościół w tych miejscach jest o wiele bardziej żywy, o czym przekonał się słuchając świadectw księży, sióstr zakonnych, świeckich, a przede wszystkim "... Kościół jest o wiele bardziej żywy w tych miejscach" - dodał.katechistów, którzy prowadzą ewangelizację".
Wiara, braterstwo, współczucie
W Indonezji chrześcijanie są nieliczni (10 %), a katolicy stanowią mniejszość (3 %). W miejscu, gdzie muzułmanie są bardzo liczni, papież podziwiał szlachetność i harmonię w różnorodności, dzięki czemu chrześcijanie mogą dawać świadectwo swojej wiary w dialogu z wielkimi tradycjami religijnymi i kulturowymi.
Mottem wizyty w tym kraju było "wiara, braterstwo i współczucie"Są to wartości, które papież podkreślił dla wszystkich, począwszy od chrześcijan (por. przemówienie w katedrze w Dżakarcie)., 4-XI-2024). W tym kontekście Ewangelia wkracza każdego dnia w konkret, w życie każdego ludu, przyjmując go i dając mu łaskę umarłego i zmartwychwstałego Jezusa.
Dialog i współpraca między wierzącymi
Franciszek odbył spotkanie międzyreligijne w Dżakarcie w meczecie "Istiqlal" (por. Przemówienie 5-IX-2024), zaprojektowanym przez chrześcijańskiego architekta i połączonym z katolicką katedrą Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej "podziemnym tunelem przyjaźni". Papież zachęcił wierzących do kontynuowania tej komunikacji w życiu kraju: "... Papież powiedział: "Chcę kontynuować tę komunikację w życiu kraju".Zachęcam was do kontynuowania tej drogi: abyśmy wszyscy razem, każdy kultywując własną duchowość i praktykując własną religię, mogli kroczyć w poszukiwaniu Boga i przyczyniać się do budowania otwartych społeczeństw, opartych na wzajemnym szacunku i wzajemnej miłości, zdolnych do izolowania sztywności, fundamentalizmów i ekstremizmów, które zawsze są niebezpieczne i nigdy nie są usprawiedliwione".
W tej perspektywie chciał dać im dwie wskazówki. Po pierwsze, zawsze patrzeć w głąb, ponieważ poza różnicami między religiami, różnicami w doktrynach, obrzędach i praktykach, "... religie świata są różne...".Można powiedzieć, że wspólny korzeń wszystkich wrażliwości religijnych jest jeden: poszukiwanie spotkania z boskością, pragnienie nieskończoności, które Najwyższy umieścił w naszych sercach, poszukiwanie większej radości i życia silniejszego niż śmierć, które ożywia podróż naszego życia i skłania nas do wyjścia z siebie na spotkanie z Bogiem.". I nalegał na podstawową kwestię: "Patrząc głęboko, dostrzegając to, co płynie w głębi naszego życia, pragnienie pełni, które żyje w głębi naszych serc, odkrywamy, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, wszyscy pielgrzymami, wszyscy w drodze do Boga, poza tym, co nas różni.".
Czyniąc to, nawiązał do jednej z kluczowych kwestii tych dni: znaczenia religii oraz dialogu i współpracy między wierzącymi (por. analizę Ismatu Ropi, indonezyjskiego muzułmańskiego uczonego, w Alfa i Omega(12-IX-2024). Kilka dni później powiedział młodym ludziom w Singapurze: "wszystkie religie są drogą do Boga". (Encounter, 13-IX-2024). Tak jest i spełnia się to w samych religiach, o ile szanują one ludzką godność i nie sprzeciwiają się wierze chrześcijańskiej. Nie jest to zatem powiedziane w odniesieniu do deformacji religii, takich jak przemoc, terroryzm, satanizm itp.
Papież nie twierdził również, że religie są sobie równoważne lub że mają taką samą wartość w perspektywie chrześcijańskiej (por. Deklaracja Światowej Konferencji na temat Religii i Pokoju, s. 4). Nostra Aetate Soboru Watykańskiego II i późniejszego magisterium (por. Deklaracja Dominus Iesus, 2000).
W rzeczywistości doktryna katolicka naucza, że religie, wraz z elementami prawdy i dobra, mają elementy, które należy oczyścić.
Po drugie, Franciszek zaprosił nas do dbania o relacje między wierzącymi. Tak jak przejście podziemne łączy, tworzy więź, "To, co naprawdę nas zbliża, to tworzenie połączenia między naszymi różnicami, kultywowanie więzi przyjaźni, uwagi i wzajemności..
Rzeczywiście, dalekie od jakiegokolwiek relatywizmu czy synkretyzmu, powiązania te, jak podkreślali i praktykowali poprzedni papieże, "...są wynikiem tych samych powiązań, które zostały ustanowione w przeszłości...".pozwalają nam współpracować, iść razem w dążeniu do jakiegoś celu, w obronie ludzkiej godności, w walce z ubóstwem, w promowaniu pokoju. Jedność rodzi się z osobistych więzi przyjaźni, wzajemnego szacunku, wzajemnej obrony przestrzeni i idei innych.".
Innymi słowy, chodzi o "promowanie harmonii religijnej dla dobra ludzkości"Wspólna deklaracja przygotowana na tę okazję jest zgodna z tymi założeniami (por. Wspólne oświadczenie Istiqlal).
"Bierzemy w nim odpowiedzialność za wielkie i niekiedy dramatyczne kryzysy, które zagrażają przyszłości ludzkości, zwłaszcza wojny i konflikty, niestety również podsycane przez instrumentalizację religijną, ale także kryzys środowiskowy, który stał się przeszkodą dla wzrostu i współistnienia narodów. W tym kontekście ważne jest, aby wartości wspólne dla wszystkich tradycji religijnych były promowane i wzmacniane, pomagając społeczeństwu "wykorzenić kulturę przemocy i obojętności".'".
Latarnia światła i piękna
Papież powiedział na audiencji w środę 18 września, że w Papui Nowej Gwinei znalazł "Piękno Kościoła misyjnego, wychodzącego naprzód". Ten archipelag, gdzie mówi się ponad ośmiuset językami, wydał mu się idealnym środowiskiem dla działania Ducha Świętego, który "uwielbia sprawiać, by przesłanie Miłości rozbrzmiewało w symfonii języków"..
Kraj ten ma znaczną większość chrześcijańską, a jedna czwarta z nich to katolicy. Podkreślił tam ewangelizacyjną pracę misjonarzy i katechistów; atmosferę zrozumienia, bez przemocy; horyzont braterstwa i rozwoju ludzkiego jako "zaczyn" Ewangelii. "Ponieważ"Powiedział, przywołując magisterium swoich poprzedników Jana Pawła II i Benedykta XVI: ".Nie ma nowej ludzkości bez nowych mężczyzn i nowych kobiet i tylko Pan może tego dokonać.".
"Do wszystkich samozwańczych chrześcijan", odnotowane po przybyciu do kraju, "Zdecydowanie nalegam, aby nie zmniejszaćWiara nigdy nie powinna być zredukowana do przestrzegania obrzędów i nakazów, ale powinna polegać na miłości, na kochaniu i naśladowaniu Jezusa Chrystusa, i powinna stać się kulturą przeżywaną, inspirującą umysły i działania, stając się latarnią światła, która oświetla drogę. W ten sposób wiara będzie mogła pomóc całemu społeczeństwu wzrastać i znajdować dobre i skuteczne rozwiązania dla jego wielkich wyzwań."(Spotkanie z władzami w APEL Haus, Port Moresby, Papua-Nowa Gwinea, 7-IX-2024).
Inkulturacja wiary i edukacji
Franciszek zwrócił uwagę na Timor Wschodni, najmłodszy kraj w Azji: około 65 % populacji ma mniej niż 30 lat, ma 98 % katolików, a jednocześnie jest to biedny kraj, który potrzebuje wsparcia, począwszy od umiejętności czytania i pisania.
W swojej historii wskazał na audiencji generalnej w dniu 18, "podkreśla siłę ludzkiej i społecznej promocji chrześcijańskiego przesłania".gdzie Kościół współpracował ze wszystkimi ludźmi w procesie niepodległości, na drodze do pokoju i pojednania.
"Nie chodzi o"Przypominając wizytę Jana Pawła II na tych ziemiach w 1989 roku, podkreślił: "...Nie, to wiara staje się kulturą i jednocześnie ją oświeca, oczyszcza i uwzniośla (...) Musimy inkulturować wiarę i ewangelizować kultury.". To kolejna kluczowa cecha podróży papieża.
Zachęcił ich do kontynuowania tej drogi, aby sprostać nowym wyzwaniom: emigracji i bezrobociu, ubóstwu, spożyciu alkoholu wśród młodych ludzi. Wezwał ich do starannego szkolenia przyszłej klasy rządzącej w kraju, przy wsparciu Społeczna doktryna Kościoła: "Inwestować w edukację, w edukację w rodzinie i w edukację w szkole. Edukacja, która stawia dzieci i młodzież w centrum i promuje ich godność (...) Entuzjazm, świeżość, rzutowanie w przyszłość, odwaga i pomysłowość typowe dla młodych, w połączeniu z doświadczeniem i mądrością starszych, tworzą opatrznościową mieszankę wiedzy i hojnych impulsów na przyszłość."(Spotkanie z władzami w Pałacu Prezydenckim w Dili, 9-IX-2024)
Podczas spotkania z hierarchią katolicką i współpracownikami duszpasterskimi (por. przemówienie w katedrze w Dili, 10 IX 2024 r.) zaprosił ich do pielęgnowania i rozpowszechniania perfum chrześcijańskiego orędzia.. W tym celu zaproponował walkę z przeciętnością, duchową letniością i światowością oraz promowanie ewangelizacji w duchu służby, dbając o zapewnienie odpowiedniej formacji: "... aby móc dać ludziom środki ewangelizacji.Nie przestawajcie pogłębiać doktryny Ewangelii, nie przestawajcie dojrzewać w formacji duchowej, katechetycznej i teologicznej, ponieważ wszystko to jest konieczne, aby głosić Ewangelię w tej waszej kulturze, a jednocześnie oczyszczać ją z archaicznych, a czasem zabobonnych form.".
"Pamiętajmy, że perfumami musimy namaścić stopy Chrystusa, które są stopami naszych braci i sióstr w wierze, zaczynając od najbiedniejszych. Najbardziej uprzywilejowani są najbiedniejsi. I tymi perfumami musimy się o nich troszczyć. Wymowny jest tutaj gest, który wierni wykonują, gdy cię spotykają,kapłani: biorą poświęconą rękę i przykładają ją do czoła na znak błogosławieństwa"..
Podczas Mszy św. w Dili, stolicy kraju, w której uczestniczyła połowa ludności (około 700 000 osób), zaproponował im, aby stali się mali przed Bogiem (por. Homilia, 10-IX-2024), a młodym mówił o wolności połączonej z odpowiedzialnością, o zaangażowaniu, służbie i mądrości, o szacunku dla osób starszych i odrzuceniu tego, co złe. zastraszanie (Encounter, 11-IX-2024).
Nic nie jest zbudowane bez miłości
Ostatnim etapem jego podróży był Singapur, kraj bardzo odmienny od poprzednich, przodujący w gospodarce i postępie materialnym. Z niewielką liczbą chrześcijan, ale żywy i zaangażowany w braterski dialog między grupami etnicznymi, kulturami i religiami. Nawet w bogatym Singapurze są "maluczcy", którzy podążają za Ewangelią i stają się solą i światłem, świadkami większej nadziei niż korzyści ekonomiczne mogą zagwarantować.
Podczas Mszy św. odprawionej na stadionie narodowym, Singapore Sports Hub (por. Homilia "Singapore Sports Hub")., 12-IX-2024) między wielkimi drapaczami chmur podkreślił, że nic nie można zbudować bez miłości, choć niektórzy mogą pomyśleć, że jest to naiwne stwierdzenie.
Wreszcie, podczas spotkania z młodymi ludźmi (Katolicki Junior College(13-IX-2024) wezwał ich do kultywowania zdrowego i konstruktywnego ducha krytyki: "Młodzi ludzie muszą być wystarczająco odważni, aby budować, iść naprzód i wychodzić ze stref komfortu. Młoda osoba, która zawsze decyduje się spędzić swoje życie w "wygodny" sposób, jest młodą osobą, która tyje. Ale nie tyje brzuch, tyje umysł".. Następnie trzeba podejmować ryzyko, wychodzić na zewnątrz, nie bać się popełniać błędów. Trzeba korzystać z mediów w sposób, który pomaga, a nie zniewala.
Mówienie o małżeństwie jest być może jedną z najważniejszych postaw na świecie. punkKościół katolicki jest powołany do obrony, promowania i wcielania tych mniej konwencjonalnych wartości.
4 Październik 2024-Czas czytania: 2minuty
Real Academia Española de la Lengua (Królewska Hiszpańska Akademia Języka) opisuje, w trzecim znaczeniu, termin punk jako "ruch muzyczny, który wyłania się jako młodzieżowy ruch protestacyjny, którego zwolennicy przyjmują niekonwencjonalny strój i zachowanie".. Opierając się na tym opisie, mówienie o tak zwanym małżeństwie jest mówieniem o tak zwanym małżeństwie, małżeństwojest prawdopodobnie jedną z najczęstszych postaw punkKościół katolicki jest powołany do obrony, promowania i wcielania tych mniej konwencjonalnych wartości.
Pokazać nie tylko, że trwałe małżeństwo między mężczyzną i kobietą może być przeżywane pomimo wszystkich prób i ucisków - rzek, błota i bagna - ale że ta wyjątkowa, niedoskonale doskonała relacja jest nie tylko wiarygodna, ale także najzdrowsza dla społeczeństwa (por. adhortacja apostolska Amoris Laetitia, 52)
W tym cudownym tekście, Liście do Diogneta, odnoszącym się do pierwszych chrześcijan, czytamy, że "Jak wszyscy inni, żenią się i płodzą dzieci, ale nie pozbywają się poczętych dzieci. Mają wspólny stół, ale nie wspólne łóżko".. Osiemnaście wieków później, jeśli chcemy "być w świecie tym, czym dusza jest w ciele", Jesteśmy wezwani, aby zobaczyć siebie odzwierciedlonych w tej definicji. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, rewolucja, której potrzebuje świat i społeczeństwo, ma w swoim epicentrum małżeństwo.
Wraz z tym przekonaniem nie możemy ignorować faktu, że nasze społeczeństwo jest głęboko zranione w tym pierwotnym jądrze, jakim jest małżeństwo, zwłaszcza na tym, co nazywamy Zachodem: ideologia gender, łatwość rozwodów, liczne rozbite rodziny, zaciekły indywidualizm..., sprawiają, że Kościół, każdy katolik, z własnego powołania, musi pilnie odpowiedzieć na to wezwanie do uzdrowienia. Odzyskanie małżeństwa jest, być może, "znakiem czasu" naszego przejścia przez świat.
W tym uzdrowieniu mówimy o towarzyszeniu rodzinie, przygotowaniu do małżeństwa, formacji uczuciowości, a przede wszystkim o przyjęciu wszystkich tych, którzy przychodzą do tego "szpitala polowego" lub tych, których trzeba szukać na obrzeżach naszego społeczeństwa.
Jak zauważył pewien ksiądz, który zorganizował makro-wesele dla kilku par, które nie przyjęły sakramentu małżeństwa: "...wesele było wielkim sukcesem".Trzeba coś zrobić, aby ci, którzy "nie biorą ślubu", przynajmniej rozważyli zawarcie małżeństwa!".
"Dobro rodziny ma decydujące znaczenie dla przyszłości świata i Kościoła".Adhortacja apostolska Amoris Laetitia. Z tego powodu małżeństwo, pierwsza ukonstytuowana rodzina, pozostaje wyzwaniem duszpasterskim dla świeckich, kapłanów i osób konsekrowanych, w które musimy zainwestować kreatywność, wysiłek i czas. Tak, będziemy musieli się ubrudzić!
Druga Sesja Synodu ma być "służbą Kościoła dla świata".
Członkowie II Sesji Synodu Biskupów mają nadzieję, że ta podróż Ludu Bożego stanie się "służbą Kościoła dla świata", w której wyróżniać się będą wolność, harmonia i pokój.
Po porannej pracy niektórzy członkowie II Sesji Synodu Biskupów wygłosili konferencję prasową, aby opowiedzieć o początku tych dni, które potrwają do końca października.
Podczas przesłuchania głos zabrali Giacomo Costa María de los Dolores Palencia Gómez i ks. prał. Daniel Ernest Flores, delegowani przewodniczący zgromadzenia, oraz Paolo Ruffini, prefekt dykasterii ds. komunikacji.
Jako pierwszy głos zabrał prefekt, potwierdzając, że członkowie Drugiej Sesji będą starali się codziennie pojawiać przed mediami, aby komentować pracę dnia. Ruffini wyjaśnił również, że istotnymi elementami Drugiej Sesji są duchowość i modlitwa, o czym świadczą rekolekcje, od których wszystko się zaczęło.
Prefekt zauważył, że "sytuacja na świecie jest bardzo obecna w umysłach i sercach uczestników Synodu", dlatego dzień rozpoczął się modlitwą o pokój.
Synod jest sposobem
Giacomo Costa rozpoczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że druga sesja nie jest zwykłym powtórzeniem tego, co wydarzyło się w 2023 roku. Powiedział, że "wiele się nauczyliśmy" i że członkowie Zgromadzenia są "wezwani do pójścia o krok dalej niż w zeszłym roku".
Następnie sekretarz specjalny wyjaśnił kilka kwestii dotyczących Synodu Synodalności, z których pierwsza była echem papieża Franciszka: "To nie jest zgromadzenie parlamentarne, ale miejsce słuchania i komunii". Costa rozwinął to, zapewniając, że "Synod jest miejscem, w którym można opowiedzieć się za życiem" i "zrobić krok w kierunku przebaczenia", czego dowodem jest Akt Pokutny, który odbył się w ramach Zgromadzenia.
Z drugiej strony Sekretarz Generalny podkreślił, że te dni pracy nie są "ostatecznym celem", ale że przed nami jeszcze długa droga. Do czerwca 2025 r. cały Lud Boży może przesyłać swój wkład do grup roboczych. Sekretariat Generalny Synodu "będzie odpowiedzialny za zebranie wkładów i przekazanie ich odpowiednim grupom roboczym".
Z tego wynika fundamentalna idea, którą papież Franciszek często powtarzał: najważniejszą rzeczą w Synodzie nie są omawiane tematy, ale nauka współpracy jako Kościół.
Kościół synodalny, misyjny i miłosierny
Ks. prałat Riccardo Battocchio, również sekretarz specjalny, mówił o znaczeniu Aktu Pokutnego, który jest częścią poszukiwania zjednoczenia z całym Kościołem. "Akt akt pokutny"Powiedział, że "stara się nadać ton całemu zgromadzeniu", "nadać styl Kościołowi", który staje się świadomy rzeczywistości grzechu.
Wraz z tą raną, kontynuował, Kościół zauważa, że "Boża miłość nie męczy, ale czyni nas zdolnymi do przeżywania nowych relacji". Daje nam to możliwość stania się tym, co abp Battocchio nazwał "misyjnym i miłosiernym Kościołem synodalnym".
Battocchio zwrócił również uwagę na pracę teologów podczas tej drugiej sesji, podczas której ich zadaniem będzie ułatwienie "uważnego słuchania i teologicznego zrozumienia wkładu na poziomie indywidualnym i grupowym". Dzięki nim, podkreślił sekretarz specjalny, "możliwe będzie opracowanie dokumentu końcowego".
Synod i harmonia perspektyw
Ze swojej strony María de los Dolores Palencia Gómez wyraziła radość podczas konferencji prasowej z powodu możliwości spotkania się przewodniczących delegatów i moderatorów w celu rozwiania wątpliwości i stworzenia wspólnoty. Dzięki temu "Zgromadzenie rozpoczęło się z dużą zachętą i swobodą".
Przewodnicząca delegatek wyraziła przekonanie, że "podróż odbywa się razem" i że nie chodzi o opracowanie dokumentu końcowego, ale o "pracę" i "pogłębianie" pytań, aby wypełnić cel "misji", czyli ewangelizację. Palencia Gómez zakończył swoje wystąpienie podsumowując Synod jako "służbę Kościoła dla świata".
Jako ostatni głos zabrał monsignore Daniel Ernest, który powtórzył, że członkowie zgromadzenia nie "dotarli do tego samego miejsca, co w zeszłym roku", ale rozwinęli się. Bronił również metody synodalnej jako okazji dla każdego członka Ludu Bożego do przedstawienia swojej perspektywy.
"Perspektywa nie jest wrogiem prawdy, ale normalnym sposobem działania w Kościele" - powiedział przewodniczący delegowany. Jako przykład wskazał cztery Ewangelie. W tym samym duchu potwierdził, że "ważne jest, aby Kościół słuchał, nie akceptował wszystkiego, co mówią inni, ale rozumiał".
Trini i Alberto: "Małżeństwo jest dla przyjemności. Jesteśmy kochankami".
Najpierw napisaliSeks dla nonkonformistów".. Teraz Trini Puente, Alberto Baselga i Antonio Tormo (+) napisali ".Małżeństwo dla nonkonformistóww którym przekazują pozytywne i realistyczne przesłanie na temat małżeństwa. Październikowy numer magazynu Omnes koncentruje się na tym uniwersalnym temacie, jakim jest małżeństwo, a ten wywiad może być przedsmakiem tego, co znajdziesz w numerze.
Francisco Otamendi-3 Październik 2024 r.-Czas czytania: 8minuty
Autorzy "Małżeństwa dla nonkonformistów" jasno stwierdzają, że "będą kompromisy, jak w każdym ludzkim związku, ale małżeństwo jest dla przyjemności". Nie należy jednak przedstawiać nierealistycznie "szczęśliwego" małżeństwa, w którym nie wspomina się o wyzwaniach.
Świadomie powtarzają jedno słowo: "kochankowie".. Uwielbiają słowo "kochankowie", ponieważ "to właśnie my, małżonkowie, jesteśmy ekspertami w kochaniu i pozwalaniu się kochać" - mówią.
Błysk na temat autorów tej książki, pod redakcją RialpTrini Puente kieruje ośrodkami edukacyjnymi od 20 lat i jest dyrektorem 2. gabinetu. Jej mąż, Alberto Baselga, uzyskał tytuł magistra w dziedzinie zdrowia seksualnego i promocji na Uned. Oboje mają tytuł magistra w dziedzinie małżeństwa i rodziny na Uniwersytecie Nawarry i są profesorami na UIC w Barcelonie. Antonio Tormo, reżyser i scenarzysta ponad 50 filmów dokumentalnych, właśnie zmarł.
Ani w książce, ani w wywiadzie nie unikają żadnego tematu, na przykład seksualności, "nuklearności w małżeństwie" lub potrzeby "odzyskania czułości i kochającego spojrzenia". Aby uzyskać więcej informacji, są to ich konta na Instagramie, @lonuestro.infoi na Facebooku, lonuestro.info.
Przejdźmy do rozmowy.
Twoja książka została napisana przez sześć rąk. Opowiedz trochę o trzecim współautorze, Antonio Tormo, człowieku kina.
-Antonio był wspaniałym przyjacielem, nauczycielem i powiernikiem, który właśnie odszedł. Poznaliśmy się wiele lat temu, ale nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że napiszemy razem książkę. Kiedy zaczęliśmy pracować nad książką, jego stan zdrowia zaczął się pogarszać.
Czuliśmy się zaszczyceni tak wieloma wspólnymi spotkaniami, rozmowami o książce, o dobru, które chcieliśmy czynić i o tym, jak je osiągnąć. W swoim niezachwianym optymizmie mawiał: "Niech to będzie książka ponadczasowa. Że za wiele lat, jeśli ktoś ją przeczyta, nic nie będzie brzmiało dla niego staro".
Był człowiekiem wielkiej wiary, a teraz ta wiara została potwierdzona. Miał głęboką miłość do Boga i Matki Bożej. Był człowiekiem bez uprzedzeń, który chciał pomagać wszystkim, niezależnie od tego, czy podzielali jego poglądy, czy nie. Dziękujemy Bogu za to, że znalazł go na naszej drodze i przyjął nas na swoich uczniów.
Dziękujemy również profesorom Jaime Nubiola, Lucas Buch i José Brage, którzy pomogli nam w udzieleniu rekomendacji i wyjaśnień. I oczywiście wszystkim przyjaciołom, którzy przeczytali manuskrypt i wyrazili swoją opinię.
Powtarzasz, że małżeństwem należy się cieszyć. Pragnienie kochania i bycia kochanym, i to przez całe życie. A jednak perspektywa społeczna jest często dość negatywna.
- Zawsze powtarzamy, że małżeństwo jest dla przyjemności, a nie goryczy. Będą kompromisy, jak w każdym ludzkim związku, ale wyolbrzymianie tego aspektu jest błędem. Nie należy też przedstawiać nierealistycznie "szczęśliwego" małżeństwa, w którym nie wspomina się o wyzwaniach, a jeśli się o nich wspomina, proponuje się rozwiązania, które są nieprzydatne w swojej prostocie, ale które niedoświadczeni ludzie uważają za oczywiste.
Jest to niebezpieczne, ponieważ tworzy oczekiwania, które nie są prawdziwe. Młodzi ludzie są zafascynowani bez sprawdzenia, czy mają niezbędną formację i cechy, aby w pełni żyć małżeństwem. Nie chodzi o motywowanie ich, ale o formowanie ich w prawdzie. A prawda jest wystarczająco atrakcyjna dla tych, którzy mają to powołanie, aby ich zachwycić.
Jest słowo, które często powtarzają i wydaje się, że jest to słowo świadome. Kochankowie. Historie miłosne.
- Uwielbiamy słowo "kochankowie", ponieważ to właśnie my, małżonkowie, jesteśmy ekspertami w kochaniu i dawaniu się kochać. Jest to słowo, które musimy odzyskać, aby zdefiniować te pary małżeńskie, które każdego dnia walczą o zwiększenie swojej miłości.
Wiedza o tym, jak być szczęśliwym, jest kluczowa w życiu i oczywiście w małżeństwie. W książce znajdują się prawdziwe przykłady ludzi, którzy wiedzieli lub nie wiedzieli, jak być szczęśliwym. Najpierw trzeba zapragnąć szczęścia, a następnie wdrożyć środki, aby je osiągnąć. Jest to ważny temat, który rozwijamy dogłębnie.
Jak mieć dobry seks w małżeństwie, nagłówki w jednej sekcji. Zapytaliśmy Cię.
- Ta książka jest przeznaczona zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. Czasami na naszym Instagramie jesteśmy pytani: "Jako katolicy, co powinniśmy zrobić w kwestii seksualności? Wielu nie wie, że Bóg umieścił seksualność w istotach ludzkich i dał nam instrukcje poprzez objawienie. Wiemy, co czyni nas szczęśliwymi, a co nie. To, co katolicy muszą zrobić, to przekazać to przesłanie, nie czyniąc z Boga wymówki, wykorzystując inteligencję, którą nam dał. Bo to przesłanie jest dla całej ludzkości, nie tylko dla katolików, prawda?
Pierwszą rzeczą jest postrzeganie seksualności jako czegoś czystego, chcianego przez Boga. W książce wyjaśniamy, że seks jest przeznaczony dla małżeństwa i tylko w tym kontekście jest naprawdę satysfakcjonujący. Poza nim nie otrzymujesz korzyści, które przygotował Bóg i nie czyni cię to lepszą osobą. W małżeństwie natomiast tak. Dobry seks w małżeństwie czyni cię lepszym człowiekiem. Przy Małżeństwo dla nonkonformistówZatrzymujemy się, aby wyjaśnić to szczegółowo, ponieważ jest to zaskakujące. Wydaje się, że seks jest czymś dozwolonym, za zgodą małżeństwa, ale nie czymś świętym i pożądanym przez Boga.
Mówią, że lekceważenie seksu oznacza lekceważenie czegoś fundamentalnego dla ludzkiej natury.
- Idziemy o krok dalej i mówimy, że do pewnego stopnia gardzenie seksem jest wyświadczaniem Bogu niedźwiedziej przysługi. Jak wspomnieliśmy wcześniej, Bóg umieścił seks na świecie dla małżeństwa, a kiedy jest używany poza nim, staje się skażony. Musimy odzyskać czyste spojrzenie na to, co jest boskim darem, środkiem oddawania chwały Bogu w małżeństwie.
Satysfakcjonujące relacje seksualne, z których korzystają oboje partnerzy, wzmacniają małżeństwo. Pomaga łatwiej wybaczać, zwiększa współudział i ułatwia wychowanie dzieci, ponieważ para lepiej rozumie punkt widzenia drugiej osoby. Cieszenie się seksem w małżeństwie to nie byle co; ci z nas, którzy tego doświadczają, wiedzą, że wzmacnia to wzajemne zrozumienie i przywiązanie.
A co, gdy skończysz rok? Męska i żeńska seksualność różnią się od siebie.
- Rzeczywiście, seksualność mężczyzn i kobiet bardzo się od siebie różni, a w książce zajmujemy się tym tematem dogłębnie, wyjaśniając go z naukowego punktu widzenia. Analizujemy męski i kobiecy mózg, badając, gdzie znajduje się pożądanie seksualne i jakie różnice istnieją między nimi. Przyglądamy się również temu, jak codzienne troski wpływają na pożądanie. To nie tylko kwestia edukacji; istnieje ważna podstawa biologiczna.
Z biegiem lat różnice te stają się coraz bardziej wyraźne, więc ważne jest, aby dobrze się poznać i otwarcie rozmawiać o tym, co każdy z was lubi. Dobrą radą dla małżeństw jest zaplanowanie intymnych spotkań. Nie umniejsza to spontaniczności, ale raczej przygotowuje grunt i pozwala wyłączyć mózg i cieszyć się chwilą.
Im więcej rozmawiamy o seksie w małżeństwie, tym łatwiej będzie nam wytłumaczyć to naszym dzieciom. W książce omawiamy również, jak podejść do tematu seksualności z dziećmi.
Seks oralny, tak zwane zabawki erotyczne i seks analny. W książce mówią o tym otwarcie. Niektóre praktyki są sprzedawane tak, jakby były Disneylandem.
- Wielu młodych ludzi uważa, że pewne praktyki są dla nich zakazane, ponieważ są katolikami, takie jak seks analny. W tej książce poruszamy tę kwestię bez ogródek, wyjaśniając, na czym polega ta praktyka, aby każda osoba mogła zastanowić się, czy jest to dobra rzecz sama w sobie, czy też złe wykorzystanie swojej seksualności.
Chociaż w pornografii, zarówno wizualnej, jak i pisanej, jest ona przedstawiana jako coś apetycznego i naturalnego, nasza wizja jest zupełnie inna. Tutaj wyjaśniamy przygotowania, ryzyko i konsekwencje, z których wiele osób nie zdaje sobie sprawy.
Wiemy, że ten rozdział może być zaskoczeniem, ale uważamy, że musimy mówić szczerze. Ważne jest, aby każdy miał jasne zrozumienie, czym jest stosunek analny i aby nasi młodzi ludzie mieli dostęp do odpowiednich informacji, aby sami mogli zdecydować, czy stosunek analny wzmacnia ich seksualność.
Dzieci. Wskaźniki urodzeń są bardzo niskie w świecie zachodnim, z pewnymi wyjątkami. Jeden cierpi z tego powodu. Kilka rozważań na temat metod naturalnych.
- Był to kolejny temat, nad którym dyskutowaliśmy i rozmyślaliśmy przez wiele godzin. Nie można go trywializować. Antykoncepcja przyjęła się w społeczeństwie i wśród katolików. Posiadanie dużej rodziny jest postrzegane jako nieodpowiedzialność lub coś, co trudno doradzić.
Naturalne metody miały na celu poznanie rytmu płodności kobiety i lepsze zrozumienie jej seksualności, a nie konkurowanie pod względem skuteczności z pigułkami, prezerwatywami, wkładkami domacicznymi itp.
Stosowanie naturalnych metod jest bardzo intymną i sumienną sprawą dla pary. Liczba dzieci jest sprawą sumienia małżonków. Stąd tak ważne jest, by dobrze kształtować ich sumienia. Trywializowanie tej kwestii z jednej lub drugiej skrajności jest nadmiernym uproszczeniem kwestii, która musi zostać rozwiązana przez parę. W tej książce staramy się podejść do tego obiektywnie.
Mówisz w swojej książce o fazach miłości w małżeństwie, dzieciństwie, dorastaniu, dojrzałości. Czy możesz to wyjaśnić przez chwilę?
- Małżeństwo, życie małżeńskie, nie jest czymś statycznym i niezmiennym; jest jak ludzie, którzy przechodzą przez dzieciństwo, dorastanie i dojrzałość. Dzieciństwo reprezentuje wczesne dni, kiedy wszystko jest łatwe i jesteśmy gotowi na wszystko. Potem przychodzi kredyt hipoteczny, dzieci, codzienna koegzystencja, praca, rodziny polityczne itp. czynniki, które sprawiają, że wkraczamy w skomplikowany etap. To właśnie nazywamy dojrzewaniem miłości. W zależności od przypadku, etap ten będzie mniej lub bardziej skomplikowany.
Bez przejścia przez ten etap, dojrzała lub prawdziwa miłość nigdy nie zostanie osiągnięta. Musimy starać się przejść przez ten etap w najlepszy możliwy sposób i jak najszybciej dojrzeć naszą miłość. Podobnie jak w biologicznym okresie dojrzewania, będą ludzie - w tym przypadku pary małżeńskie - którzy pozostaną w okresie dojrzewania przez całe życie, nie osiągając prawdziwej miłości. Wręcz przeciwnie, inni pokonają ten etap wcześnie i szybko zaczną cieszyć się swoim małżeństwem.
Dobre szkolenie i towarzyszenie doprowadzi do wielu szczęśliwych małżeństw i będzie przykładem dla ich dzieci i społeczeństwa.
Małżeństwa często się rozpadają, nawet jeśli panna młoda lub pan młody, kiedy się pobrali, mieli oczy tylko dla swojej żony lub męża. Jak zachować swoje serce? Mówi się o niewierności...
- Małżeństwo to najbardziej skomplikowany związek, ale jedyny, który prowadzi do prawdziwej miłości. To, że jest naturalne, nie oznacza, że jest łatwe. Jezus gani faryzeuszy za to, że dostosowali małżeństwo do swoich potrzeb. Czy nie zrobiliśmy tego samego?
Czy aby nie obniżyliśmy standardów, pozwalając małżeństwom zadowolić się płaskim i płytkim życiem małżeńskim? Mówimy o oryginalnym małżeństwie, które jest sercem człowieka i które prowadzi go do oddawania chwały Bogu.
Narzeczeni, po ślubie, muszą pielęgnować tę miłość i przebywać w towarzystwie par, które cieszą się swoim związkiem lub przeszkolonych osób posiadających niezbędną wiedzę, aby im pomóc. Potrzebna jest prawdziwa transformacja w przygotowaniu do małżeństwa.
Jeśli chodzi o niewierności, wydaje się, że wspomniana jest tylko niewierność seksualna. W książce wspominamy o kilku innych, takich jak niewierność serca. Polega ona na zamknięciu się na drugą osobę, nie przyjmowaniu niczego, co ma ona do zaoferowania. W niektórych przypadkach udajemy "szczęśliwe małżeństwo", ale w głębi serca jesteśmy zamknięci na miłość. Istnieje wiele przypadków, które opisujemy w książce, a także zajmujemy się niewiernościami, które komplikują drogę do prawdziwej miłości.
Przedostatnie: Jak "odzyskać" żonę lub męża w małżeństwie? Być może tego doświadczyliśmy - jaki jest Twój przepis?
- Nie ma magicznej formuły, ale niezbędna jest chęć obu stron do uzdrowienia i wzmocnienia relacji. Chodzi o przypomnienie sobie miłości, która kiedyś was łączyła, a która z czasem mogła zostać zaniedbana.
W naszej książce oferujemy kilka praktycznych porad, takich jak nauka wyrażania wzajemnych potrzeb. Często małżeństwa, które napotykają trudności, wynikają nie tylko z egoizmu, ale także z braku komunikacji lub nierozsądnych rad.
Ważne jest, aby obie strony zrozumiały błędy, które mogły popełnić i, przy wzajemnym wsparciu, pracowały nad ich naprawieniem. Dobrą wiadomością jest to, że większość problemów można rozwiązać, o ile istnieje zaangażowanie i szczere pragnienie odzyskania miłości.
I ostatni. To wzruszające widzieć, jak mówisz o czułości, o spojrzeniu... Świat jest twardy, czasem nieubłagany. Szczęśliwe małżeństwa poprawiają społeczeństwo, podsumowują.
- Naszym celem w tej książce jest uczynienie małżeństw szczęśliwymi, a tym samym stabilnymi. Po co są stabilne małżeństwa, jeśli nie są szczęśliwe? Jasne i pogodne domy zaczynają się od szczęśliwych małżeństw. Stabilność jest stosunkowo łatwa do utrzymania. Dążenie do szczęścia jest tym, co robi różnicę. Należy odzyskać czułość i pełne miłości spojrzenia. W naszej książce staramy się wyjaśnić, jak to zrobić.
Czułość i spojrzenia to nie sentymentalizm, to pokarm dla miłości. Prawdziwa transformacja naszego społeczeństwa dokona się dzięki szczęśliwym małżeństwom.
Czy możliwe jest stworzenie nowej kultury chrześcijańskiej?
Jeśli chcemy stworzyć nową kulturę chrześcijańską jako alternatywę dla obecnej, jakie kroki powinniśmy podjąć?
3 Październik 2024 r.-Czas czytania: 5minuty
Jesteśmy powołani, by być solą i światłem w dzisiejszym świecie, niezależnie od tego, jak bardzo jest on skomplikowany. Musimy troszczyć się o naszych braci i walczyć ze wszystkich sił o odnowę naszego społeczeństwa. Nie wybraliśmy tego, ale jest to czas, który Bóg dał nam, abyśmy żyli wśród naszych bliźnich, abyśmy szli obok nich. Jak powiedział Gandalf do Frodo Bagginsa: "Nie możemy wybrać czasów, w których żyjemy; wszystko, co możemy zrobić, to zdecydować, co zrobić z czasem, który został nam dany. Bóg dał nam ten czas, a my jesteśmy odpowiedzialni za otwieranie nowych dróg, a także za utrzymanie naszego dziedzictwa przy życiu. Ale jeśli chcemy stworzyć nową kulturę chrześcijańską jako alternatywę dla tej, która już dziś pojawia się w naszym świecie, jakie kroki powinniśmy podjąć?
W moim życiu miałem wielu nauczycieli, tak jak Gandalf był dla Bilbo. Tym, którego darzę największą sympatią, był D. Fernando Sebastián, arcybiskup Pampeluny i biskup Tudeli, z którym miałem przywilej pracować ramię w ramię jako delegat ds. nauczania w diecezji Nawarry.
Kiedyś usłyszałem od niego ideę, która pomogła mi umiejscowić się w tym punkcie. Wygłaszał wykład, w którym analizował nasz świat i wskazywał trzy kręgi działania, na których należy zreformować społeczeństwo.
Pierwszym z nich, powiedział aragoński kardynał, było osobiste nawrócenie. Od tego wszystko musi się zacząć. W przeciwnym razie wszelkie reformy i zmiany będą budowane na piasku. W czasach, gdy ludzie domagają się reformy struktur społeczno-politycznych, w rzeczywistości najpilniejsza jest przemiana ludzi, każdego człowieka, począwszy od mojego własnego nawrócenia.
Druga część zdania Augustyna prowadzi nas z powrotem do tego początkowego punktu: "Nos sumus tempora; quales sumus, talia sunt tempora"(My jesteśmy czasami; jacy jesteśmy, takie będą czasy). Być może, jeśli spojrzymy na czasy, w których żyjemy, zobaczymy, jacy jesteśmy. Proste odwrócenie tego wyrażenia odzwierciedla stopień witalności chrześcijan żyjących w tych czasach, jak lustro. Jest to niewątpliwie bodziec. A jednocześnie pokazuje nam jedyny sposób, aby zacząć od nowa. Zacząć od naszego nawrócenia.
Ten pierwszy krąg wydaje mi się dziś szczególnie ważny. Sumienie jest ostatnim bastionem wolności w społeczeństwie, w którym mamy możliwość kierowania naszymi impulsami, znając każdy najmniejszy zakątek naszego życia, dzięki big data (inteligencja danych). Wiedzą, co lubimy, serwują nam odpowiednie treści, spersonalizowane dla nas, zgodnie z naszym wiekiem, miejscem zamieszkania, preferencjami itp.
I mają potencjał, by kierować naszym zachowaniem i kształtować nasze myślenie. Nigdy wcześniej zdolność manipulowania ludźmi nie była tak potężna. Dlatego prawdziwym oporem kulturowym, prawdziwą barierą przeciwko najbardziej radykalnej alienacji jest człowiek ukształtowany przez Chrystusa.
Drugim kręgiem są bliskie relacje. Począwszy od własnej rodziny, która jest niewątpliwie pierwszym i najważniejszym jądrem społecznym. D. Fernando wezwał nas, abyśmy dbali o naszą rodzinę i żyli jako chrześcijanie, jako kościół domowy, naszym zwykłym życiem. Jak wiele rezonansów przyszło mi do głowy, gdy usłyszałem te słowa! I jak musieliśmy tym żyć w czasach uwięzienia przez COVID-19! Kościół domowy stał się namacalną rzeczywistością w czasie, gdy byliśmy zamknięci w naszych domach; nie była to tylko teologiczna idea.
Ten krąg rodzinny, ta pierwsza instancja społeczna, jest najważniejsza i fundamentalna, jeśli chodzi o tworzenie nowego społeczeństwa, radykalnie alternatywnego wobec tego, które oferuje nam dzisiejszy świat. Nigdy wcześniej świadectwo zjednoczonej, płodnej rodziny, z wiernymi małżonkami, którzy kochają się nawzajem w każdej sytuacji, nie było tak uderzające. Dziś ten rodzaj relacji jest radykalnie kontrkulturowy, ale kładzie solidny fundament pod nowy sposób rozumienia życia.
Przekazanie dzieciom daru wiary jest najlepszym prezentem, jaki możemy im dać, ale jest to również sposób na budowanie społeczeństwa jutra. Przekazywanie wiary, przekazywanie pałeczki z pokolenia na pokolenie jest najlepszą ewangelizacją, jaką Kościół może zrobić.
Musimy przekazywać żywą wiarę, która uczy nasze dzieci życia pośród tego świata i bycia zaangażowanymi chrześcijanami. Często słyszę rodziców, którzy żyją w strachu przed światem, jaki zostawią swoim dzieciom. Lubię pamiętać zdanie Abilio de Gregorio: "Nie martw się o świat, który zostawisz swoim dzieciom, ale o dzieci, które zostawisz temu światu". Edukacja dzieci jest wielkim wkładem w tworzenie nowej kultury chrześcijańskiej.
W tym drugim kręgu relacji społecznych D. Fernando zachęcał rodziny chrześcijańskie do tworzenia więzi i wspólnoty z innymi rodzinami, które mają te same kryteria, te same wartości, które emanują z Ewangelii Jezusa Chrystusa. Jest to kolejny krok, który musimy podjąć, aby zbudować nowe społeczeństwo. Musimy tworzyć więzi, nawiązywać relacje między rodzinami, które mają tę samą wizję świata, aby stworzyć małą społeczność, w której bycie chrześcijaninem jest czymś naturalnym.
Fernando zaprosił nas, abyśmy razem jako chrześcijanie uczestniczyli w społeczeństwie obywatelskim najbliższym naszemu życiu, w rzeczywistości, w której jesteśmy zanurzeni: wspólnota sąsiadów, rada szkolna naszych dzieci, imprezy sąsiedzkie, praca w biurze... Ile życia możemy dać w tych wszystkich środowiskach, tworząc prawdziwy nurt, który rodzi się z Dobrej Nowiny Pana! Wszystko ulega przemianie, gdy żyją tym chrześcijanie.
Społeczności sąsiedzkie mogą być prawdziwie wspólnotowe, a nie nieustannie się kłócić; imprezy sąsiedzkie mogą być świętowaniem i jednością, kreatywne i radosne; praca może stać się zalążkiem przyjaźni, z bliskimi więzami, które wykraczają poza zwykłą ekonomię.
Ten drugi krąg zawsze był kluczowy w konfrontacji z reżimami totalitarnymi. Była to walka kulturowa, którą św. Jan Paweł II prowadził na przykład ze swoją grupą teatralną w komunistycznej Polsce. Małe zalążki tożsamości, które za pomocą różnych środków utrzymują korzenie przy życiu i przekazują je innym.
Trzeci krąg dotyczy życia politycznego. Kiedy rodzi się nowa kultura, nowe relacje, nowa wizja życia w społeczeństwie obywatelskim, wtedy naturalnie rodzi się nowa polityka. Wielkie relacje instytucjonalne, związki zawodowe, partie polityczne, media... wszystko to zostanie schrystianizowane, gdy poprzednie kręgi nabiorą witalności.
Ponieważ, jak wiemy, wielką pokusą jest myślenie, że kiedy rzekomo chrześcijańska partia polityczna wygra wybory, kiedy pojawią się potężne media, które mogą nieść Ewangelię, gdy inni rozpowszechniają jej przesłanie, wtedy wszystko zostanie uporządkowane. Ale doświadczenie mówi nam, że w najlepszym przypadku byłby to gigant o glinianych nogach, który w końcu by się rozpadł.
To jest droga naprzód: budowanie od dołu do góry, kładzenie fundamentów budynku, marzenie, być może, o wielkich projektach na przyszłość, robienie małych działań, które możemy i musimy robić w teraźniejszości.
Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.
Joseph Evans komentuje czytania z 27. Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.
Joseph Evans-3 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
Boży plan dla małżeństwa jest naprawdę piękny. Jak pokazują dzisiejsze czytania, wszystko zaczęło się, gdy Bóg dał Ewę, pierwszą kobietę, za żonę Adamowi, pierwszemu mężczyźnie. Adam jest zachwycony jej widokiem. Jest towarzyszką, równą sobie, której nie mógł znaleźć w reszcie stworzenia. Tekst kończy się następującoDlatego opuści człowiek ojca swego i matkę swoją i złączy się ze swoją żoną, i staną się jednym ciałem.
Wkrótce jednak sprawy przybrały zły obrót. Adam i Ewa popadli w grzech i zaczęli obwiniać się nawzajem: Adam obwiniał Ewę, a Ewa węża. Pojawiły się różnego rodzaju nadużycia, w szczególności złe traktowanie i ucisk kobiet, takie jak poligamia i rozwody. Aby poprawić sytuację, Mojżesz zezwolił później na rozwód, wymagając, aby rozwiedziona kobieta otrzymała przynajmniej świadectwo rozwodu, aby miała jakiś status prawny, który by ją chronił.
I to prowadzi nas do dzisiejszej Ewangelii, w której faryzeusze zadają Jezusowi to pytanie. "Czy mężowi wolno oddalić żonę? i cytują pozwolenie Mojżesza na rozwód. Ale Jezus daje zaskakującą odpowiedź. "Z powodu zatwardziałości waszych serc Mojżesz napisał to przykazanie.
"Z powodu zatwardziałości twego serca"a pozwolenie na rozwód pochodzi od Mojżesza, a nie od Boga". Następnie Jezus przypomina im o pierwotnym planie Boga. Innymi słowy, pozwolenie na rozwód nigdy nie było Bożym planem: było to jedynie ustępstwo poczynione przez człowieka. "z powodu zatwardziałości waszych serc". Nawet uczniowie są zaskoczeni, ale Jezus nalega: rozwód ze współmałżonkiem i próba ponownego małżeństwa nie jest prawdziwym małżeństwem, jest cudzołóstwem, ponieważ jeśli twoje pierwsze małżeństwo było ważne, nadal jesteś żonaty. I podsumowuje: "Co bowiem Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozłącza".
Akceptacja rozwodu oznacza zwątpienie w Boga i Jego moc. To niemal bluźnierstwo. Kiedy Bóg łączy dwoje ludzi, łączy ich swoją mocą w nierozerwalną więź i nie wolno nam w to wątpić.
A wraz z rozwodem przychodzi inne wielkie zło, antykoncepcja. Interesujące jest więc to, że po wyjaśnieniu, że rozwód jest złem, Jezus pokazuje swoją miłość do dzieci. "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, bo do takich należy królestwo.Boga". Następnie czytamy: "Wziął ich w ramiona i pobłogosławił, kładąc na nich ręce". Biblia pokazuje jedynie, że Bóg zachęca i błogosławi otwartość na życie. Nigdzie nie zniechęca nas do posiadania dzieci.
Homilia na temat czytań z 27. niedzieli czasu zwykłego (B)
Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.
Papież odmawia różaniec w intencji pokoju i wzywa do Dnia Modlitwy
"W tej dramatycznej godzinie naszej historii, gdy wichry wojny i przemocy nadal niszczą całe ludy i narody", papież Franciszek ujawnił dziś rano, podczas Mszy św. otwierającej październikowe zgromadzenie synodalne, że w niedzielę będzie modlił się do Maryi Panny w szczególny sposób o pokój, odmawiając różaniec w St. Mary Major. Ponadto wezwał do Dnia Modlitwy i Postu w dniu 7 października.
Francisco Otamendi-2 Październik 2024 r.-Czas czytania: 6minuty
Dramatyczne dni i godziny wojny i przemocy na Bliskim Wschodzie, wraz z innymi toczącymi się wojnami w Rosji i na Ukrainie, skłoniły papieża Franciszka do zwrócenia się do wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny z prośbą o dar pokoju.
W przyszłą niedzielę uda się do bazyliki Najświętszej Maryi Panny Większej, gdzie odmówi Różaniec Święty, "i skieruje do Matki Bożej prośbę", której nie sprecyzował. "I jeśli to możliwe, proszę również was, członków Synodu, abyście dołączyli do mnie przy tej okazji.
"A następnego dnia (7 października, w święto Matki Bożej Różańcowej) "proszę wszystkich o przeżycie Dnia Modlitwy i Postu w intencji pokoju na świecie. Idźmy razem, słuchajmy Pana i pozwólmy się prowadzić powiewowi Ducha Świętego", powiedział na zakończenie konferencji. Msza św. otwarcie II Sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.
Synod: "Wspólne rozpoznawanie głosu Boga".
Na początku homilii podczas Mszy św. 2 października papież nawiązał do dzisiejszego wspomnienia i nakreślił pewne wytyczne dla członków Synodu.
"Sprawujemy tę Eucharystię w liturgiczne wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów, na ponowne otwarcie sesji plenarnej Synodu Biskupów. Wsłuchując się w to, co sugeruje nam Słowo Boże, możemy przyjąć trzy obrazy jako punkt wyjścia dla naszej refleksji: głos, schronienie i dziecko" - powiedział Papież.
"Po pierwsze, głos. W drodze do Ziemi Obiecanej Bóg radzi ludziom, aby słuchali "głosu anioła", którego posłał (por. Wj 23:20-22)".
"Jest to obraz, który dotyka nas z bliska, ponieważ Synod jest również podróżą, w której Pan oddaje w nasze ręce historię, marzenia i nadzieje wielkiego Ludu sióstr i braci rozproszonych po całym świecie, ożywianych tą samą wiarą, kierowanych tym samym pragnieniem świętości, abyśmy wraz z nimi i przez nich starali się zrozumieć, jaką drogą podążać, aby dotrzeć tam, gdzie On chce nas zabrać".
"To nie jest zgromadzenie parlamentarne".
"Z pomocą Ducha Świętego", podkreślił Następca Piotra, "chodzi o słuchanie i rozumienie głosów, to znaczy idei, oczekiwań, propozycji, aby wspólnie rozeznać głos Boga przemawiającego do Kościoła".
"Jak wielokrotnie im przypominaliśmy,Nasze nie jest zgromadzeniem parlamentarnym, ale miejscem słuchania w komunii, gdzie, jak mówi św. Grzegorz Wielki, to, co ktoś ma w sobie częściowo, inny posiada całkowicie, a nawet jeśli niektórzy mają szczególne dary, wszystko należy do braci w "miłości Ducha" (por. Homilie na Ewangelie, XXXIV)".
Brak planów do narzucenia
Papież zdyskwalifikował "arogancję" i ostrzegł, by "nie zamieniać naszego wkładu w punkty do obrony lub agendy do narzucenia, ale ofiarujmy je jako dary, którymi należy się dzielić, gotowi nawet poświęcić to, co szczególne, jeśli może to służyć wspólnemu stworzeniu czegoś nowego zgodnie z Bożym planem".
"W przeciwnym razie skończymy zamknięci w dialogu między głuchymi, gdzie każdy będzie próbował "nabrać wody na swój młyn", nie słuchając innych, a przede wszystkim nie słuchając głosu Pana. "Rozwiązania problemów, przed którymi stoimy, nie są nasze, ale Jego. Słuchajmy więc głosu Boga i Jego anioła" - podkreślił.
Duch Święty, mistrz harmonii
Jeśli chodzi o drugi obraz, schronienie, Franciszek wskazał, że "skrzydła są potężnymi narzędziami, zdolnymi do uniesienia ciała z ziemi dzięki swoim energicznym ruchom. Ale nawet jeśli są tak silne, mogą się również złożyć i zwęzić, stając się tarczą i przytulnym gniazdem dla młodych, potrzebujących ciepła i ochrony.
Ten obraz jest symbolem tego, co Bóg czyni dla nas, ale także wzorem do naśladowania, szczególnie w tym czasie zgromadzenia".
Przypomniał również, że "Duch Święty jest mistrzem harmonii, który przy tak wielu różnicach jest w stanie stworzyć jeden głos".
Czyniąc nas małymi
Odnosząc się do trzeciego obrazu, obrazu dziecka, Papież przypomniał, że "to sam Jezus w Ewangelii "umieszcza Go pośród" uczniów, ukazując Go im, zapraszając ich do nawrócenia i stania się małymi jak On. Ten paradoks jest dla nas fundamentalny".
Synod, powiedział, "biorąc pod uwagę jego znaczenie, w pewnym sensie prosi nas, abyśmy byli "wielcy" - w umyśle, sercu i spojrzeniu - ponieważ pytania, którymi należy się zająć, są "wielkie" i delikatne, a scenariusze, w których się znajdują, są szerokie i uniwersalne",
Cytując Benedykta XVI, powiedział: "Pamiętajmy, że to właśnie czyniąc nas małymi, Bóg 'pokazuje nam, czym jest prawdziwa wielkość, co to znaczy być Bogiem'" (Benedykt XVI, Homilia w Święto Chrztu Pańskiego, 11 stycznia 2009 r.).
"To nie przypadek, że Jezus mówi, iż aniołowie dzieci "w niebie stale przebywają w obecności [Ojca] niebieskiego" (Mt 18:10); to znaczy, że aniołowie są jak "teleskop" miłości Ojca.
Na zakończenie modlił się, abyśmy "prosili Pana w tej Eucharystii, abyśmy przeżywali nadchodzące dni pod znakiem słuchania, wzajemnej troski i pokory, abyśmy słuchali głosu Ducha, czuli się przyjęci i przyjęci z miłością i nigdy nie tracili z oczu ufnych, niewinnych i prostych oczu maluczkich, których chcemy być głosem i przez których Pan nadal odwołuje się do naszej wolności i naszej potrzeby nawrócenia".
Czuwanie pokutne w przeddzień święta
Wczoraj wieczorem, w przeddzień Mszy św. rozpoczynającej prace Zgromadzenia Synodalnego, Papież wyraził wstyd z powodu grzechów Kościoła i poprosił Boga oraz ofiary o przebaczenie.
Papież powiedział że grzech "jest zawsze raną w relacjach: relacji z Bogiem i relacji z braćmi", dodając, że "nikt nie jest zbawiony sam, ale jest również prawdą, że grzech jednego uwalnia skutki dla wielu: tak jak wszystko jest połączone w dobru, tak jest również połączone w złu".
W Celebracja pokutna Wysłuchano świadectw osoby, która przeżyła wykorzystywanie seksualne, wolontariusza zaangażowanego w przyjmowanie migrantów i zakonnicy z Syrii, opowiadających o dramacie wojny.
Prośby o ułaskawienie odczytane przez siedmiu kardynałów
W tym samym czasie kilku kardynałów odczytało przeprosinySam papież napisał. Konieczne było nazwanie po imieniu naszych grzechów głównych, "które ukrywamy lub wypowiadamy zbyt uprzejmymi słowami" - wskazał Franciszek.
Siedmiu znanych kardynałów prosiło o przebaczenie za grzechy przeciwko pokojowi (kardynał Oswald Gracias, arcybiskup Bombaju); stworzeniu, obojętności wobec potrzebujących i migrantów, rdzennej ludności (kardynał Michael Czerny); grzech nadużyć (kardynał Sean Patrick O'Malley); grzech przeciwko kobietom, rodzinie, młodym (kardynał Kevin Farrell); grzech doktryny używanej jako kamień do rzucenia (kardynał Victor Manuel Fernández); grzech przeciwko ubogim, ubóstwu (kardynał Cristóbal López Romero, arcybiskup Rabatu); grzech przeciwko ubogim, ubóstwu (kardynał Cristóbal López Romero, arcybiskup Rabatu). Kevin Farrell); grzech doktryny używanej jako kamień do rzucenia (kard. Victor Manuel Fernández); grzech przeciwko ubogim, przeciwko ubóstwu (kard. Cristóbal López Romero, arcybiskup Rabatu); grzech przeciwko synodalności, rozumianej jako brak słuchania, komunii i uczestnictwa wszystkich (kard. Christoph Schönborn).
"Dziś wszyscy jesteśmy jak ów celnik".
Papież Franciszek przyznał, że uzdrowienie rany zaczyna się od wyznania grzechu, który popełniliśmy i zastanowił się nad Ewangelią św. Łukasza, która opowiada przypowieść o faryzeuszu i celniku.
Faryzeusz "oczekuje nagrody za swoje zasługi, a tym samym pozbawia się niespodzianki, jaką jest gratyfikacja zbawienia, tworząc boga, który nie mógłby zrobić nic poza podpisaniem certyfikatu domniemanej doskonałości. Człowiek zamknięty na niespodzianki, zamknięty na wszelkie niespodzianki. Jest zamknięty w sobie, zamknięty na wielką niespodziankę miłosierdzia. W jego ego nie ma miejsca na nic ani na nikogo, nawet na Boga.
Ale "dzisiaj wszyscy jesteśmy jak celnik, ze spuszczonymi oczami i zawstydzeni naszymi grzechami", powiedział Następca Piotra. "Podobnie jak on, stoimy z tyłu, oczyszczając przestrzeń zajmowaną przez próżność, hipokryzję i pychę - a także, powiedzmy to, my, biskupi, kapłani, konsekrowani mężczyźni i kobiety, oczyszczając przestrzeń zajmowaną przez zarozumiałość, hipokryzję i pychę". Dlatego, dodał, "nie możemy wzywać imienia Boga, nie prosząc o przebaczenie naszych braci i sióstr, ziemi i wszystkich stworzeń".
Przywracanie "nadszarpniętego zaufania" w Kościele
"Jak moglibyśmy udawać, że idziemy razem, nie otrzymując i nie udzielając przebaczenia, które przywraca komunię w Chrystusie" - podsumował papież. Spowiedź jest "okazją do przywrócenia zaufania do Kościoła i do niego, zaufania złamanego przez nasze błędy i grzechy, i do rozpoczęcia leczenia ran, które nie przestają krwawić, zrywając niesprawiedliwe łańcuchy", powiedział, cytując Księgę Izajasza. W tym sensie papież powiedział: "Nie chcielibyśmy, aby ten ciężar spowolnił drogę Królestwa Bożego w historii" i przyznał, że "popełniliśmy swój udział, nawet w błędach".
Modlitwa papieża
Na koniec papież zachęcił do wstawiennictwa św. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki misji, i odmówił tę modlitwę:
"Ojcze, zebraliśmy się tutaj świadomi, że potrzebujemy Twojego kochającego spojrzenia. Nasze ręce są puste, możemy otrzymać tylko tyle, ile Ty możesz nam dać. Prosimy Cię o przebaczenie wszystkich naszych grzechów, pomóż nam przywrócić Twoje oblicze, które oszpeciliśmy naszą niewiernością. Prosimy o przebaczenie, czując wstyd, tym, którzy zostali zranieni przez nasze grzechy. Daj nam odwagę szczerej skruchy i nawrócenia. Prosimy o to, wzywając Ducha Świętego, aby napełnił swoją łaską serca, które stworzyłeś, w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Wszyscy prosimy o przebaczenie, wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale wszyscy mamy nadzieję w Twojej miłości, Panie. Amen.
Na zakończenie uroczystości Ojciec Święty zaprosił ludzi do pozdrowienia się znakiem pokoju, który symbolizuje pojednanie i pragnienie wspólnego kroczenia w jedności.
Francisco Aparicio: "Wiara uczyniła z Luisa Vallsa bankiera społecznego".
Historii hiszpańskiej bankowości nie można zrozumieć bez Luisa Vallsa-Tabernera (1926-2006), Wiceprezes wykonawczy Banco Popular od 1957 roku, w wieku 31 lat, a następnie prezes (1972-2004). Bankier pozostawił po sobie rozległe dziedzictwo działań społecznych i tysiące ludzi wspieranych przez fundacje, które promował, powiedział Francisco Aparicio w wywiadzie dla Omnes. Nieżyjący już "czerwony ksiądz" z Vallecas, Enrique Castro, nazywał go "bankierem w sandałach".
Francisco Otamendi-2 Październik 2024 r.-Czas czytania: 8minuty
Luis Valls-Taberner Arnó, urodzony w Barcelonie, w rodzinie o bogatych tradycjach. rodzina katalońskiej burżuazji w 1926 roku, był piątym z sześciu braci i sześć lat starszy od najmłodszego, Javiera, który przez lata był współprzewodniczącym Popular.
Rodzice Luisa Vallsa byli głęboko wierzący, a on sam studiował u jezuitów, marystów i braci La Salle, a następnie prawo na Uniwersytecie w Barcelonie. Uzyskał doktorat i wykładał na uniwersytetach w Barcelonie i Madrycie. W wieku dwudziestu kilku lat młody Valls odkrył swoje powołanie do Opus Dei i poprosił o przyjęcie jako numerariusz.
"Ten sposób doprowadzenia wiary do ostatecznych konsekwencji życiowego zaangażowania uczynił go absolutnie nietypowym bankierem w swoich czasach. Surowy, wspierający, kochający wolność i humanistyczny", opisuje go Francisco Aparicio. Valls pomagał Partii Komunistycznej i Comisiones Obreras, a także instytucjom religijnym - zwłaszcza wielu klasztorom zakonnic - była to stała cecha jego działań społecznych. Zadawał im słynne, powtarzające się pytanie: "Czego potrzebujecie?
Aby dowiedzieć się więcej o Luisie Vallsie, Omnes rozmawiał z Francisco Aparicio (Cartagena, Murcia, 1955), prawnikiem, który znał i leczył Luisa Vallsa przez ponad 25 lat i był jego wykonawcą. Pracowali razem przy wielu projektach, a on zastąpił go na stanowisku wicepremiera. fundamenty które promowała, na przykład Fundación Hispánica, oraz w zarządzaniu i wizji swoich działań społecznych.
Nowoczesna odpowiedzialność społeczna i koncepcja CSR pojawiły się w Stanach Zjednoczonych w 1953 roku. Osiągnięcie kodeksów dobrego zarządzania w Hiszpanii zajęłoby dziesięciolecia. Byli jednak pionierzy, na przykład Banco Popular, założony w 1926 roku...
- Luis Valls, prezes Banco Popular przez kilka dekad, nie był zwykłym bankierem. Pomimo kierowania jedną z najbardziej dochodowych instytucji finansowych na świecie, Valls nie zachowywał się jak typowy biznesmen. Pieszczotliwie nazywany "bankierem w sandałach" przez Enrique Castro, znanego również jako "czerwony ksiądz", Valls łączył swoją wizję finansową z głębokim powołaniem społecznym. Ten przydomek nie był przypadkowy; jego zaangażowanie w pomaganie innym było czymś, co go definiowało.
Na stronie W 1957 roku, w wieku 31 lat, Luis Valls został mianowany wiceprezesem wykonawczym i rozpoczął karierę jako wiceprezes zarządu. Na czym polegała akcja społeczna Banco Popular?
- Luis Valls promował utworzenie kilku fundacji z jasnym celem: pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują, zawsze oddzielając działania banku od działań fundacji. Były to dwa niezależne światy.
Wcielił tę wizję w życie, gdy wkrótce po przejęciu banku zaproponował, aby "opłaty statutowe", tj. roczne opłaty, które mieli prawo otrzymywać jako dyrektorzy, były przekazywane na cele społeczne.
Suma tych rocznych darowizn stanowiła główne źródło dochodu fundacji, za pośrednictwem której prowadzona była akcja społeczna. Ponadto, przez ponad 50 lat tej akcji społecznej, wielu przyjaciół, znajomych i ludzi o dobrym sercu przekazało duże kwoty pieniędzy jako jednorazowe, jednorazowe darowizny. Dzięki tym dwóm źródłom dochodu fundacje zainspirowane przez Luisa Vallsa mogły pomagać tysiącom ludzi i instytucji.
Zawsze rozumiał, że cel Banco Popular wykraczał daleko poza bycie przykładem powagi, rentowności i solidności biznesowej, Valls chciał pójść dalej z wizją bankowości społecznej, nowego wymiaru.
Luis Valls miał podobno jedną z najniższych pensji wśród prezesów hiszpańskich instytucji finansowych, a także przekazał dużą część tej pensji na fundacje, aby zwiększyć możliwości dla ludzi. Czy tak jest w rzeczywistości, czy jest to mistyfikacja o dobrych intencjach?
- Wielu jest zaskoczonych, że Luis Valls, prezes jednego z najważniejszych banków w kraju, nie kierował się osobistymi korzyściami. Był osobą całkowicie oderwaną od rzeczy materialnych i jest wiele cech i zachowań, które o tym świadczą. Był najniżej opłacanym prezesem banku w Hiszpanii, choć jego pensja była niewątpliwie bardzo wysoka. W 2004 r., prawie pod koniec jego kadencji, jego koledzy pomnożyli swoje pensje przez 3 lub 4 w porównaniu do katalońskiego bankiera (750 000 euro rocznie w porównaniu do ponad 3 milionów euro dla liderów sektora bankowego w tamtym czasie).
Jakby tego było mało, Valls przekazał prawie wszystkie swoje pieniądze podczas swojej kariery na pomoc osobom i instytucjom. Jego surowy ubiór, zawsze elegancki i poprawny, jest dobrze znany, ale mówi się, że nosił tylko sześć garniturów. Wiele innych przykładów zostało opisanych w jego Testimonials w jego strona internetowa.
Czy konta fundacji były przejrzyste? Czy nie reklamowały swojej pracy?
- Przejrzystość, podobnie jak w banku, nie podlegała negocjacjom w fundacjach. Wszystkie rachunki były zawsze nadzorowane przez odpowiedni organ publiczny i, oczywiście, przez organy zarządzające każdej fundacji. Wszystko jest wygodnie odzwierciedlone w księgach i, w formie podsumowania, jest dostępne na stronach internetowych fundacji.
Donosisz, że osobiście zajmował się prośbami, które przychodziły do jego biura. Czy był hojny czy skąpy? Opowiedz nam o jego filozofii: co to znaczy pomagać bez pokazywania się?
- Fundacje kierowały się kilkoma podstawowymi zasadami, które zostały szczegółowo opisane w "Kryteriach działania", dokumencie określającym tożsamość i sposób postępowania w zarządzaniu nimi. Niektóre z nich są uderzające, jak na przykład fakt, że nigdy nie chcieli być jedynymi, którzy stoją za inicjatywą; poprosili o poszukanie innych towarzyszy podróży, aby dzielić ryzyko. Jednocześnie mogłem sprawdzić, czy pomysł jest solidny.
Inne przykłady to naleganie na "wczesne odmawianie, jeśli nie było to dla ciebie jasne, aby nie kazać ludziom czekać" i nie nagłaśnianie zatwierdzenia pożyczki, aby uniknąć "efektu dzwonienia". Tysiące ludzi świadczy o swojej wdzięczności za pracę fundacji w ich życiu, rodzinach i instytucjach.
Praca fundacji polegała nie tylko na dostarczaniu środków finansowych, ale także na doradztwie w zakresie realizacji projektów, kontaktów lub dostawców oraz innych potrzeb wykraczających poza te pieniężne. W fundacjach towarzyszyli ludziom w podejmowaniu wyzwań i długofalowo interesowali się ich postępami i osiąganiem celów.
Valls był niezwykle ostrożny w zarządzaniu zasobami. Dla niego każda darowizna lub pożyczka musiała być starannie przemyślaną i absolutnie wykonalną decyzją.
Czy możesz nam opowiedzieć o kredytach lub pożyczkach honorowych, które uruchomiłeś?
- Tak jak w innych przypadkach fundacje specjalizują się w tematach takich jak sztuka, bezpieczeństwo drogowe, imigracja czy inne szczytne inicjatywy, tak w przypadku fundacji zainspirowanych przez Vallsa, w centrum uwagi była osoba i jej konkretne potrzeby. Nie miał znaczenia obszar działalności ani osobiste zadanie, które wykonywała każda osoba, istotne były tylko jej potrzeby oraz to, czy i jak można jej pomóc.
Istnieją tysiące działań, które fundacje przeprowadziły i nadal przeprowadzają w ciągu tych prawie 50 lat. Niektóre w Hiszpanii, ale wiele innych poza naszymi granicami. Jedna z zasad fundacji wyróżnia się, szczególnie w przypadku studentów. Powszechne były przypadki, w których część długu została umorzona w zamian za nadzwyczajne oceny. Jest to gest, który pokazuje, że istotą fundacji i ich duchem założycielskim była pomoc w rozwoju ludzi, społeczeństwa, zawsze dając to, co mamy w sobie najlepszego.
Aby podkreślić otwartość Luisa Vallsa, Banco Popular jako jeden z pierwszych wsparł Partię Komunistyczną Santiago Carrillo i Comisiones Obreras. Pomógł również wielu klasztorom zakonnic.
- Był otwarty, koncyliacyjny i, według wielu, "... człowiek, który był człowiekiem serca".liberałem".To uczyniło go przyjacielem po wszystkich stronach politycznego spektrum. Co więcej, jego przekonania polityczne były bliskie chrześcijańskiej demokracji. dobrzy przyjaciele w PSOE i w Komisje pracowniczena przykład. Jako bankier doprowadził tę niezależność do ostatecznych konsekwencji, będąc pierwszym bankiem (przez pewien czas jedynym), który udzielił kredytu Partii Komunistycznej przed wyborami w 1978 roku.
W wieku dwudziestu lat Valls odkrył swoje powołanie do Opus Dei i poprosił o przyjęcie jako numerariusz. Czy jego powołanie i duchowość wpłynęły na jego życie zawodowe jako bankiera, humanisty i filantropa?
- W wieku 21 lat złożył podanie o przyjęcie do Opus Dei, katolickiej organizacji, której członkiem był aż do śmierci. Ten sposób doprowadzenia wiary do ostatecznych konsekwencji życiowego zaangażowania uczynił go absolutnie nietypowym bankierem w swoich czasach. Surowy, wspierający, kochający wolność i humanistyczny, Luis Valls był bardzo ważną postacią swoich czasów i jednym z tych, których nazywano "najbardziej wpływowymi w swoich czasach". Wielka Siódemka sektor bankowy.
Jego zaangażowanie w organy religijne -Działalność społeczna Vallsa, której poświęcał szczególną uwagę w wielu klasztorach sióstr zakonnych, była stałym elementem jego działalności społecznej. Valls odwiedzał i interesował się zgromadzeniami o skrajnych potrzebach, którym pomagał, doradzał i towarzyszył. Nie tylko poprzez pożyczki za pośrednictwem fundacji, ale także oferując im dostawców, którzy mogliby im pomóc i zawsze będąc bardzo blisko nich, odwiedzając ich lub interesując się ich potrzebami przez telefon.
Wiele innych kongregacji skorzystało z wrażliwości Luisa Vallsa i jego zespołu współpracowników. Słynne stało się powtarzające się pytanie, które zawsze im zadawał: "Czego potrzebujesz?
Jedną z kwestii, która wywołała kontrowersje po śmierci Luisa Vallsa, były relacje ludzi w banku ze współprezesem przez kilka lat, Javierem Vallsem, bratem Luisa.
- Rodzina była osią w życiu Vallsa. Chociaż jego pochodzenie i duża część jego rodziny mieszkała w Barcelonie, nigdy nie stracił więzi z matką i rodzeństwem. Jego ojciec zmarł, gdy Luis był bardzo młody. Więź rodzinna ukształtowała się również w banku, gdzie pracowało z nim aż trzech braci, Pedro, Félix i Javier.
Sukcesja w banku, w którym Luis jest obecnie chory i starszy, została jednogłośnie zatwierdzona przez Radę Dyrektorów. Wybrano Ángela Rona, który pracował z Vallsem przez ponad 20 lat. Kompetentna i uznana osoba w sektorze, a dla tych, którzy chcieli szukać innych relacji, niezwiązana z Opus Dei, kierowała instytucją prawie do 2017 r., kiedy bank przeszedł w ręce Banco Santander.
Niektórzy zastanawiali się, dlaczego jego brat Javier, wiceprezes przez wiele lat, nie został jego następcą. Nie jest łatwo poznać powody, ale wydaje się jasne, że rada dyrektorów jednogłośnie przyjęła jego rezygnację i wyznaczyła Ángela Rona na prezesa: jednomyślność w radzie dyrektorów oznacza wcześniejszy konsensus zaakceptowany przez wszystkich. Co więcej, inna propozycja od niedawno zmarłego prezesa zarządu nie była nawet dyskutowana, a nie była to kwestia, którą można by pozostawić przypadkowi.
Moje osobiste wrażenie jest takie, że niektórzy ludzie nie rozumieją wolności ludzi z Opus Dei w tych kwestiach zawodowe, społeczne, polityczne, ekonomiczne itp. Ale rozmówcą jesteś Ty.
- Rzeczywiście, są ludzie, nieliczni, którzy wciąż nie rozumieją wolności, i są ludzie, nieliczni, którzy nie rozumieją, że są ludzie, którzy mogą poświęcić swoje życie lub swój czas Bogu i innym, i z pewną częstotliwością patrzą za każdym zachowaniem dla zysku, autoafirmacji lub władzy. Nie stanowią oni większości, wręcz przeciwnie.
Dla tych, którzy mają taki sposób myślenia, może być trudno wyobrazić sobie, że wierni Opus Dei są tak samo wolni jak każdy inny katolik w kwestiach zawodowych, społecznych, politycznych lub gospodarczych i że nie działają w grupach. W szczególności w historii Banco Popular było kilka sytuacji, w których dwóch członków Opus Dei zbiegło się w zarządzie lub wśród menedżerów, z projektami, które są nie tylko różne, ale nawet antagonistyczne: jest to normalne, ponieważ każdy z nich ma własne opinie i własny sposób radzenia sobie z problemami firmy.
Na koniec powiedz mi jedną cechę lub zaletę Luisa Vallsa. I wadę, ponieważ wszyscy mamy wady.
- Valls, jak wszyscy ludzie, miał wady i zalety. Niektórzy twierdzą, że był nieco oschły w swoich manierach, ponieważ grandilokwencja nie była jego najlepszym atrybutem, a czasami, według niektórych współpracowników, "nie był łatwy do zrozumienia". Był nieco powściągliwy, a czasem enigmatyczny. Nie było łatwo dowiedzieć się, o czym myśli, a niektórzy twierdzą, że miał onieśmielające spojrzenie, przerywane długimi ciszami.
To osoba o wielu twarzach, która była kimś więcej niż wielkim bankierem, humanistą i filantropem. Niepowtarzalna, życzliwa, pracowita i hojna postać. Był rozważną postacią i wielu podkreśla, że bardziej lubił wpływać niż rozkazywać.
Luis Valls stworzył inny sposób bankowości i pomagania społeczeństwu. Świadczą o tym tysiące pracowników, akcjonariuszy, mediów i dziesiątki tysięcy beneficjentów jego fundacji, a dzięki codziennej pracy zespołu zarządzającego Patronato Universitario, Fundación Hispánica i Fomento de Fundaciones będzie tak nadal w nadchodzących latach.
Zgromadzenie Synodalne 2024: stawka, o którą toczy się gra
Druga sesja Zgromadzenia Synodalnego trwa od 2 do 27 października. Po jej zakończeniu rozpocznie się faza przyjmowania konkluzji w całym Kościele katolickim, zgodnie z zaleceniami papieża Franciszka.
Giacomo Costa SJ-2 Październik 2024 r.-Czas czytania: 4minuty
Druga sesja XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów rozpocznie się 2 października. Po jej zakończeniu, 27 października, zakończy się faza rozeznawania przez pasterzy i rozpocznie się faza przyjmowania konkluzji w całym Kościele i w każdym z Kościołów lokalnych, w formach i na zasadach wskazanych przez papieża Franciszka.
Zadaniem zgromadzenia jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie przewodnie wskazane przez papieża Franciszka: "Jak być Kościołem synodalnym w misji", oraz wskazanie konkretnych sposobów ich realizacji w odniesieniu do tematów zaproponowanych w "Instrumentum laboris" dla Kościoła synodalnego. Druga sesja (IL2).
IL2 otwiera się wizją mesjańskiej uczty proroka Izajasza (25:6-8), dając w ten sposób do zrozumienia, że horyzontem Kościoła synodalnego jest misja w służbie Bożego pragnienia, aby wszyscy ludzie i wszystkie narody zostały zaproszone na ucztę Jego Królestwa. Bez jasnej perspektywy głoszenia misyjnego Synod ryzykowałby bycie jedynie ćwiczeniem autoreferencyjnym.
Tekst IL2 jest podzielony na cztery części, odpowiadające czterem pierwszym modułom pracy zgromadzenia. Czytając jego streszczenie, można zorientować się, o co chodzi w drugiej sesji i jakie jest jej znaczenie dla życia i misji Kościoła.
Podstawy i relacje
Pierwsza część, "Fundamenty", nakreśla teologiczny horyzont, w którym dzieło ma być usytuowane. Nie jest to traktat o eklezjologii, ale porusza takie kwestie, jak sakramentalna natura Kościoła, wspólne poczucie synodalności, wzajemność między mężczyznami i kobietami w Kościele oraz dialog między różnicami Kościoła, który nie zagraża jego jedności, ale ją wzbogaca.
Druga sekcja, "Relacje", koncentruje się na tkance relacyjnej, z której składa się Kościół, niezbędnej do utrzymania jednostek i wspólnot. Nacisk na relacje odpowiada na pragnienie Kościoła, który jest mniej biurokratyczny i bliższy ludziom, co jest kojarzone na całym świecie z terminami "synodalny" i "synodalność". Jest to również zgodne z antropologią chrześcijańską.
Jak napisał Benedykt XVI, "stworzenie ludzkie, jako stworzenie duchowe z natury, spełnia się w relacjach międzyludzkich. Im bardziej autentycznie je przeżywa, tym bardziej dojrzewa jego osobowa tożsamość" ("...").Caritas in veritate", n. 43).
Zwrócenie uwagi na relacje wyraża się w konkretności. Odnosi się zatem do: relacji między charyzmatami i posługami; sposobów, w jakie Kościół jest "postrzegany jako dom i rodzina" (IL2, n. 33); szczególnego charakteru wyświęconych szafarzy (biskupów, kapłanów i diakonów) i ich relacji z resztą Ludu Bożego; wymiany darów, która łączy Kościoły lokalne w jedną powszechną komunię. Spojrzenie nigdy nie kieruje się do wewnątrz, ale pozostaje skupione na misji, ponieważ to właśnie jakość relacji sprawia, że głoszenie Ewangelii jest wiarygodne.
Drogi i miejsca
Trzecia sekcja, "Ścieżki", koncentruje się na procesach pielęgnowania i rozwijania relacji, promując harmonię w społeczności poprzez umiejętność wspólnego radzenia sobie z konfliktami i trudnościami.
Poruszane są tutaj kwestie formacji i rozeznania, a także refleksja nad procesami decyzyjnymi opartymi na uczestnictwie wszystkich i uznaniu zróżnicowanej odpowiedzialności członków wspólnoty w zależności od roli każdego z nich, z myślą o niezbywalnych, ale nie bezwarunkowych kompetencjach decyzyjnych władzy hierarchicznej. Wreszcie, ta sekcja dotyczy promowania kultury i konkretnych form przejrzystości, odpowiedzialności i oceny pracy osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska.
Wreszcie, czwarta sekcja, "Miejsca", koncentruje się na konkretności kontekstów i różnorodności kultur, w których żyje Kościół. To ostatnie stanowi kluczowe wyzwanie dla Kościoła, który definiuje się jako katolicki, czyli powszechny, i chce być w stanie przyjąć wszystkich, nie prosząc nikogo o wykorzenienie się z własnej kultury. Tutaj mają swoje miejsce tematy posługi Biskupa Rzymu na rzecz jedności, najwłaściwsze formy jej realizacji w dzisiejszym świecie oraz poszukiwanie instytucji i struktur zdolnych do promowania jedności w różnorodności i różnorodności w jedności.
Duch Święty i zgromadzenie synodalne
Wyniku rozeznania zgromadzenia synodalnego nie można przewidzieć, ale niektóre wyniki już osiągnięte można uznać. Synod 2021-2024 pokazuje, że można wyobrazić sobie ścieżki uczestnictwa w skali globalnej i że ludzie o bardzo różnych, jeśli nie przeciwstawnych poglądach, mogą się spotykać, prowadzić dialog, a przede wszystkim być gotowi do wspólnego słuchania Ducha Świętego i rozeznawania, do czego ich zaprasza.
To właśnie fakt, że podzielają tę samą wiarę trynitarną, jest kamieniem węgielnym ich wzajemnej akceptacji i pozwala im bez ustępstw artykułować perspektywy, które mogą wydawać się dość odległe. W ten sposób możliwe było również eksperymentowanie z artykulacją tego, co globalne i lokalne - to znaczy uniwersalne i partykularne - które uniknęło zarówno homogenizacji, jak i partykularyzmu. Z pewnością była to pierwsza próba, którą trzeba będzie jeszcze udoskonalić.
Kluczowym czynnikiem w tym wszystkim jest metoda - która stała się charakterystyczna dla procesu synodalnego - oparta na rozmowie w Duchu Świętym. Przy niezbędnym dostosowaniu do różnych kontekstów okazuje się ona zdolna do promowania, w atmosferze modlitwy i gotowości do wzajemnej akceptacji, konsensusu, który unika polaryzacji. Wyniki te zachęcają nas do oczekiwania na drugą sesję, ale jeszcze bardziej na wielokrotnie potwierdzoną pewność, że protagonistą Synodu jest Duch Święty.
AutorGiacomo Costa SJ
Sekretarz specjalny XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów
Hadjadj odniesie się podczas tego spotkania do głębokiej moralnej rany nadużyć popełnionych w Kościele i korzeni zła związanego z działaniami tych, którzy popełniają te zbrodnie. Wszystko to będzie częścią rozmowy z dziennikarzem Josebą Louzau na temat najnowszej książki Fabrice'a Hadjadja, Wilki w owczej skórzeopublikowany przez Encuentro, w którym autor przygląda się i zastanawia głębiej nad tym, co oznacza dla życia Kościoła uznanie bolesnej rzeczywistości, która w niektórych przypadkach została przebrana za pozorną świętość, jak wilki przebrane za baranki.
Forum Omnes, które jest sponsorowane przez Fundację CARF i Banco Sabadell, odbędzie się w formie konferencji. na miejscunastępny 24 października 2024 r.na 19:30 h. w siedzibie podyplomowej Uniwersytetu Nawarry w Madrycie (C/ Marquesado de Santa Marta, 3. 28022 Madryt).
AKTUALIZACJA
Wydarzenie jest w pełni zarezerwowane. Jeśli chcesz otrzymać nagranie wideo z wydarzenia, kilka dni po wydarzeniu, możesz o nie poprosić, wysyłając wiadomość e-mail na adres [email protected]
Członkowie Synodu organizują rekolekcje przed drugą sesją
Członkowie Drugiej Sesji Synodu Biskupów, która rozpocznie się w Rzymie 2 października, spotkali się wcześniej na rekolekcjach, które zakończyły się Mszą Świętą w Bazylice Świętego Piotra.
Enrique Alarcón, przed Synodem: "To Duch Święty nas prowadzi".
Spośród 17 hiszpańskich członków Synodu Enrique Alarcón był jedynym świeckim w 2023 roku. Ponadto były 4 kobiety: dwie inne świeckie, Eva Fernández Mateo i Cristina Inogés, oraz dwie siostry zakonne. Teraz, Enrique Alarcón, były przewodniczący Komisji ds. Frater, w obliczu II sesji XVI Zgromadzenia Synodalnego w Rzymie w dniach 2-27 października, prosi o modlitwę za papieża i Synod.
Francisco Otamendi-1 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 2minuty
"Będę musiał być w SynodOczywiście. Nominacja nie była dla jednej części Synodu, ale dla całego Synodu, a to jest druga część. Z odwagą w sercu i z troską o odpowiedzialność, która wiąże się z czymś tak wielkim, co zostało złożone w ręce i serca tych z nas, którzy tam są.
W ten sposób Enrique Alarcón komentuje dla Omnes swoje przygotowania do udziału w II sesji XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów na temat synodalności w Rzymie, gdzie 365 członków - 269 biskupów i 96 nie-biskupów, liczby nie są ostateczne - spotka się z papieżem, aby odpowiedzieć na pytanie: "Jak być misyjnym Kościołem synodalnym", jak wyjaśnia Ricardo Battocchio, sekretarz specjalny zgromadzenia, w październikowym numerze magazynu Omnes.
"Miesiąc to dużo czasu, potrzeba wielu przygotowań, abym mógł się poruszać, z kwestią elektrycznego wózka inwalidzkiego, bagażu... Na szczęście jest pokora mojej żony, która rezygnuje z miesiąca swojej pracy i przyjeżdża tam, abym mógł tam być. Tak więc jedziemy na Synod 2 za 1", dodaje Enrique Alarcón.
"Wiemy, czym jest wiara: chodzić czasem w cieniu".
"Ufamy, że to Pan prowadzi nas w tym momencie historii, a Kościół musi odpowiedzieć. Nawet jeśli nas to kosztuje, nawet jeśli czasami tego nie widzimy. Ale wiemy, czym jest wiara. To podróż, czasem w cieniu, we mgle, ale to Duch nas prowadzi. I to jest miejsce, w którym Synod przyniesie owoce. Tak jak pierwsze Zgromadzenie, tak i to będzie owocować i w tym zaufaniu będziemy tam", powiedział były przewodniczący Omnes. Frater (Chrześcijańska Wspólnota Osób Niepełnosprawnych), której przewodniczy od kilku lat.
Podczas pierwszego zgromadzenia, Enrique Alarcón Powiedział Omnes: "Obecność papieża na wózku inwalidzkim jest imponująca. "Słuchanie Ducha Świętego powinno przenikać Kościół.
"Modlitwa za Ojca Świętego, za wszystkich, za mnie".
Kiedy powiedzieliśmy mu o naszym zamiarze modlitwy za Zgromadzenie, Enrique Alarcón powiedział: "Dziękuję za waszą modlitwę, za wasze modlitwy. Potrzebuję jej, aby sprawdzić, czy znajdę w sobie siłę fizyczną i psychiczną, aby wytrzymać długie dni pracy. Praca tam jest bardzo głęboka, bardzo poważna, jak wiecie. I dla wszystkich. Dla Ojca Świętego, ponieważ potrzebujemy tej pracy, aby przyniosła owoce. Dlatego bardzo dziękuję. Uściski, odwagi i kontynuowania wszystkiego na zawsze, do zobaczenia, przyjacielu".
Jeśli chodzi o Fratera, dodaje: "Czuję się dobrze, nadal czuję się trochę źle od jesieni, ale docieramy się. We Frater wszystko idzie do przodu, spokojnie, to pierwszy rok nowego zespołu, to rok rozruchu. Ale oni już planują, dużo się przemieszczają, odwiedzają diecezje, z dużym entuzjazmem i dużą zachętą, tak jak Frater powinien".
Msza otwierająca Synod
Oficjalne otwarcie wystawy Zgromadzenie Synodalne Piotra w święto Aniołów Stróżów w środę 2 października, program obejmuje celebrację pokutną pod przewodnictwem papieża ze świadectwami trzech ofiar nadużyć, wojny i obojętności wobec migracji. Wśród nowości: cztery fora otwarte dla publiczności. Można skonsultować się z tutaj zarys Instrumentum Laboris Synodu oraz List od Ojca Świętego do kardynała Mario Grecha, 22 lutego tego roku.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.