Watykan

Bierzmowanie ma być "początkiem, wzrostem", a nie "pożegnaniem" - apeluje papież

Mówi się, że po bierzmowaniu młodzi ludzie "opuszczają" Kościół i nie są widziani aż do małżeństwa. "Sakrament bierzmowania powinien być "początkiem i wzrostem" w życiu chrześcijańskim, a nie "pożegnaniem" z Kościołem aż do małżeństwa" - apelował papież podczas środowej audiencji. Przypomniał również o uroczystości Wszystkich Świętych.

Francisco Otamendi-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po katechezie na temat Duch Święty "Dziś kontynuujemy naszą refleksję nad obecnością i działaniem Ducha Świętego w życiu Kościoła poprzez sakramenty", rozpoczął papież Franciszek swoją katechezę na temat małżeństwa i rodziny. Ogólna publiczność w środę 30 października, w słoneczny poranek na Placu Świętego Piotra.

"Uświęcające działanie Ducha Świętego przychodzi do nas przede wszystkim przez dwa kanały: Słowo Boże i sakramenty. Wśród wszystkich sakramentów jest jeden, który jest, par excellence, sakramentem Ducha Świętego, i to na nim chciałbym się dzisiaj skupić. Jest to, jak zrozumieliście, sakrament chrztu lub bierzmowania" - powiedział.

Spośród siedmiu sakramentów "bierzmowanie jest sakramentem Ducha Świętego par excellence". W Nowym Testamencie widzimy pewne elementy sakramentu bierzmowania. Na przykład, gdy wspomniane jest "nałożenie rąk", które przekazuje Ducha Świętego w sposób widzialny i charyzmatyczny. Znajdujemy również "namaszczenie" i "pieczęć", które manifestują niezatarty charakter tego sakramentu".

Chrzest, narodziny; bierzmowanie, wzrost

Możemy powiedzieć, że jeśli chrzest jest sakramentem narodzin do życia w Chrystusie, to bierzmowanie jest sakramentem wzrostu" - powiedział Papież. "Oznacza to początek etapu dojrzałości chrześcijańskiej, która pociąga za sobą dawanie świadectwa swojej wiary. 

Aby wypełnić tę misję, ważne jest, aby nie przestawać pielęgnować darów Ducha, które otrzymaliśmy".

Wydaje mi się, że to, czym jest sakrament bierzmowania w rozumieniu Kościoła - dodał Papież - opisuje w sposób prosty i jasny Katechizm dla dorosłych Konferencji Episkopatu Włoch. Mówi on: "Bierzmowanie jest dla każdego wiernego tym, czym Pięćdziesiątnica była dla całego Kościoła. [Umacnia ono chrzcielne włączenie w Chrystusa i Kościół oraz poświęcenie się prorockiej, królewskiej i kapłańskiej misji. Przekazuje obfitość darów Ducha Świętego [...]".

"Jeśli zatem chrzest jest sakramentem narodzin, to bierzmowanie jest sakramentem wzrostu. Z tego właśnie powodu jest również sakramentem świadectwa, ponieważ jest ściśle związany z dojrzałością życia chrześcijańskiego".

Niech bierzmowanie będzie "inicjacją", a nie "ekstremalnym namaszczeniem".

Problem polega na tym, w jaki sposób zapewnić, że sakrament bierzmowania nie zostanie w praktyce zredukowany do "ekstremalnego namaszczenia", tj. sakramentu "opuszczenia" Kościoła, ale że jest to sakrament inicjacji aktywnego uczestnictwa w ich życiu, kontynuował papież.

"Jest to cel, który może wydawać się niemożliwy, biorąc pod uwagę obecną sytuację w prawie całym Kościele, ale to nie znaczy, że powinniśmy przestać do niego dążyć. Nie będzie tak w przypadku wszystkich bierzmowanych, czy to dzieci, czy dorosłych, ale ważne jest, aby było tak przynajmniej w przypadku niektórych, którzy później staną się animatorami wspólnoty" - powiedział.

"Pomoc od wiernych świeckich".

W tym celu "przydatne może być wsparcie, w przygotowaniu do Sacramentoprzez wiernych świeckich, którzy przeżyli osobiste spotkanie z Chrystusem i mieli prawdziwe doświadczenie Ducha Świętego" - powiedział.

W pozdrowieniu skierowanym do pielgrzymów w różnych językach Ojciec Święty zachęcał: "Prośmy Ducha Świętego, aby rozpalił ogień miłości w naszych sercach i pobudził nas do dawania radosnego świadectwa o Jego obecności w naszym życiu. Niech Jezus was błogosławi, a Święta Dziewica czuwa nad wami".

Wszystkich Świętych: ci, którzy odeszli przed nami, chcą nam pomóc

Kończąc swoje słowa w języku włoskim, przed łacińskim "Pater Noster" końcowego błogosławieństwa, odniósł się do faktu, że "jesteśmy już blisko uroczystości Matki Bożej Anielskiej". Wszystkich ŚwiętychZapraszam was do przeżywania tego święta w roku liturgicznym, w którym Kościół chce nam przypomnieć o istotnym aspekcie swojej rzeczywistości: niebiańskiej chwale braci i sióstr, którzy poprzedzili nas na drodze obecnego życia i którzy teraz, w wizji Ojca, chcą być w komunii z nami, aby pomóc nam osiągnąć cel, który nas czeka".

"Co dzieci mają wspólnego z wojną?"

I wreszcie, jak zwykle, papież poprosił nas, abyśmy "modlili się o pokój, który jest darem Ducha Świętego". Pokój na udręczonej Ukrainie, w Palestynie, w Izraelu, w Birmie i w wielu innych krajach doświadczających czasu wojny. "Wczoraj widziałem 150 niewinnych osób zastrzelonych z broni maszynowej. Co dzieci mają wspólnego z wojną? One są pierwszymi ofiarami. Módlmy się o pokój. Wszystkim błogosławię".

AutorFrancisco Otamendi

Kino

"The Big Warning" i "Masters of the Air" - rekomendacje na ten miesiąc

Seriale i filmy polecane w tym miesiącu to "The Big Warning" i "Masters of the Air", dwie różne, ale bardzo ciekawe produkcje.

Patricio Sánchez-Jáuregui-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Polecamy nowości, klasyki lub treści, których jeszcze nie widziałeś na swoich ulubionych platformach.

Wielkie ostrzeżenie

Wielkie ostrzeżenie

DyrektorJuan Carlos Salas
Kategoria: Dokument
Gdzie oglądaćKina

Oparty na powieści "The Warning", bestsellerze przez trzy kolejne lata, "The Big Warning" to film dokumentalny, który zabiera nas w świat niewyjaśnionych zjawisk poprzez bezpośrednie, intrygujące i dynamiczne wywiady. Wywiady te dotyczą doświadczeń istotnych i interesujących osób.

Poprzez te historie odkrywamy przepowiednie Fragmenty biblijne, które żyją lub zostały spełnione dzisiaj, łącząc ludzi z różnych kontynentów. Urzekający film, który wzbudzi zainteresowanie wszystkich widzów, kwestionując naszą doskonałość rzeczywistości i zwiększając nasze oczekiwanie na przyszłość.

Mistrzowie powietrza

Mistrzowie powietrza

DyrektorJohn Shiban i John Orloff
AktorzyAustin Butler, Callum Turner i Anthony Boyle
ScenarzystaDavid Hemingson
KategoriaSeria
Gdzie oglądaćApple tv

"Masters of the Air" opowiada historię 100 Grupy Bombowej, jednostki ciężkich bombowców podczas II wojny światowej, i śledzi załogi bombowców podczas niebezpiecznych misji niszczenia celów w okupowanej przez Niemców Europie.

Serial przedstawia intensywność wojny, niebezpieczeństwa, z jakimi zmagają się lotnicy, a także przyjaźnie i relacje, które się rozwijają.

Stworzone przez i dla Apple TV+. Oparty na książce Donalda L. Millera z 2007 roku o tym samym tytule, serial był promowany jako towarzysz "Band of Brothers" (2001) i "The Pacific" (2010). Składa się z dziewięciu odcinków.

Więcej
Kultura

Albania, bogactwo kulturowe małego kraju

Położenie geograficzne Albanii i jej status jako pogranicza Wschodu i Zachodu sprawiają, że jest to kraj bogaty w tradycje kulturowe.

Gerardo Ferrara-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Z czysto etnicznego punktu widzenia Albania jest krajem dość jednorodnym. W rzeczywistości etniczni Albańczycy stanowią absolutną większość populacji, około 98 % całkowitej populacji liczącej około 2,8 miliona osób. Ich cechą wyróżniającą jest przede wszystkim język albański, język indoeuropejski, ale z gałęzi odizolowanej od innych (w przeciwieństwie na przykład do języków neołacińskich lub germańskich). Pochodzenie języka albańskiego jest sporne, choć uważa się, że wywodzi się on z języka iliryjskiego lub starotrackiego.

Typową cechą języka albańskiego jest to, że jest on podzielony na dwa główne warianty, które mają tę samą godność (przynajmniej kiedyś), podobnie jak w języku norweskim (którego dwa warianty, Bokmål i Nynorsk, są współurzędowe w Norwegii).

W przypadku języka albańskiego mamy Tosk (na południu) i Guego (w północnej Albanii, Kosowie, Macedonii Północnej i części Czarnogóry). Istnieją znaczne różnice między Tosk i Gégois, zwłaszcza w fonetyce, ale także w morfologii i składni.

Wymuszone przyjęcie języka

Jak wspomniano w poprzednim artykule, komunistyczny reżim Envera Hodży (który trwał od 1944 do 1985 r.), ze swoim złudzeniem wszechmocy i wszechobecności we wszystkich aspektach życia Albańczyków, zastosował przymusową "standaryzację" językową w celu kulturowej standaryzacji kraju i narzucił wariant Tosk w celu opracowania "standardowego" języka albańskiego ("shqipja standarde"). Wybrano go również dlatego, że Hoxha pochodził z Gjirokastry na południu, obszaru, w którym mówi się tym wariantem, a partia komunistyczna miała swoje historyczne i kulturowe podstawy na południu.

Oczywiście przymusowe przyjęcie języka opartego na wariancie jednej części populacji spowodowało pokrzywdzenie drugiej części i podsyciło podziały i napięcia w narodzie, również na poziomie religijnym (np. prawosławni chrześcijanie są skoncentrowani na południu, katolicy na północy itp.)

Tosco jest również wariantem używanym przez Albańczyków z Włoch (zwanych "arbëreshë" w arbërisht, języku włosko-albańskim), społeczności założonej na południu półwyspu między XV a XVIII wiekiem po inwazji osmańskiej na Bałkany. Język ten ma jednak archaiczne cechy, które nie występują już we współczesnym albańskim, a także jest pod silnym wpływem dialektów włoskich i południowowłoskich. Arbërisht" jest uznawany i chroniony we Włoszech jako język mniejszości. Albańczycy stanowią również 92,9 % populacji Kosowa (państwa o ograniczonym uznaniu, do którego Serbia rości sobie prawo jako do części swojego terytorium), prawie 9 % populacji Republiki Czarnogóry i 25 % Macedonii Północnej.

Mniejszości etniczne w Albanii

Największą mniejszością etniczną obecną w Albanii są Grecy, którzy stanowią około 2 % populacji. Są oni skoncentrowani głównie na południu kraju, zwłaszcza w regionach Gjirokastra i Saranda, w pobliżu granicy z Grecją. Jest to społeczność o bardzo starych korzeniach, sięgających czasów greckich kolonii na wybrzeżu Morza Jońskiego. Do dziś albańscy Grecy cieszą się pewnym stopniem autonomii kulturowej i językowej, mimo że byli w centrum różnych napięć z Grecją, zwłaszcza w latach reżimu Hodży, który tłumił wszelkie formy autonomii kulturowej, językowej i religijnej.

Inne mniejszości obejmują Macedończyków (mówiących językiem słowiańskim, spokrewnionym z bułgarskim), około 0,2 % populacji, w południowo-wschodniej części kraju (w pobliżu granicy z Macedonią Północną); Ormianie (którzy mówią językiem neołacińskim bardzo podobnym do rumuńskiego i są uważani za potomków romańskich, tj. zlatynizowanych populacji tego obszaru) w południowych górach (od kilku tysięcy do 30 000 osób); Romowie (od 10 000 do 100 000), którzy, podobnie jak w innych krajach europejskich, żyją często w niepewnych warunkach ekonomicznych i społecznych.

Religią Albańczyków jest "albańskość".

W Albanii istnieje powiedzenie: "religią Albańczyków jest 'albańskość'" ("Feja e shqiptarit është shqiptaria"). Wynika to z faktu, że poczucie przynależności do grupy etnicznej, a nie religijnej, jest bardzo silne w tym kraju, a kultura tolerancji i pokojowego współistnienia między różnymi społecznościami jest również bardzo rozwinięta, chociaż w epoce osmańskiej nastąpiła postępująca islamizacja, po której nastąpiło stłumienie prawa do praktyk religijnych pod rządami reżimu komunistycznego, w szczególności od 1967 r., który narzucił państwowy ateizm do 1991 r. Po tej dacie praktyki religijne zostały wznowione. Po tej dacie praktyki religijne zostały wznowione, ale społeczeństwo pozostało zasadniczo świeckie.

Islam

Islam jest najbardziej rozpowszechnioną religią w Albanii, a około 58,8 % populacji twierdzi, że jest muzułmaninem (według spisu ludności z 2011 r., ostatniego dostępnego oficjalnego spisu ludności). Większość muzułmanów to sunnici (około 56,7 % Albańczyków), głównie w centrum i na południu kraju.

Istnieje również szyicka mniejszość Bektashi. Bektaszi są częścią szyickiego nurtu sufickiego (lub bractwa) i stanowią od 2 % do 5 % populacji, co czyni ich niewielką mniejszością; Jednak ich społeczność (której doktryna rozwinęła się w XIII wieku w Anatolii, a następnie rozprzestrzeniła się na Bałkanach) ma tak ważne historyczne i kulturowe korzenie w Albanii, że kilku albańskich przywódców politycznych jest lub było Bektaszami (w tym sam Enver Hoxha, który jednak ustanowił system co najmniej 31 lagrów, zgodnie z raportem Amnesty International z 1991 r., wymierzonych w przeciwników i członków zakonów religijnych, tj. księży katolickich i prawosławnych, imamów itp.)).

Społeczność Bektashi jest szczególnym przykładem pokojowego współistnienia i tolerancji religijnej, które są wspierane przez jej doktrynę, i odegrała ważną rolę w utrzymaniu równowagi międzywyznaniowej w kraju. 

Podczas rządów osmańskich Bektaszyści byli powiązani z janczarami, elitarnymi oddziałami Sublime Porte, ale wraz z przybyciem Atatürka, Bektaszyzm został zakazany w Turcji (1925), a jego członkowie zostali zmuszeni do opuszczenia kraju, znajdując schronienie w Albanii, przy wsparciu lokalnego monarchy tamtych czasów, Zoga I.

W rzeczywistości to właśnie w Tiranie przeniosło się światowe centrum duchowe bektashi (Tekke), a w kraju bałkańskim bractwo sufickie nadal promowało wartości otwartości i dialogu międzyreligijnego, znajdując podatny grunt, ponieważ Albania nigdy nie rozwinęła tożsamości narodowej opartej na przynależności do tej, a nie innej wiary, a dialog międzyreligijny był już wypróbowaną i przetestowaną rzeczywistością.

We wrześniu 2024 r. premier Edi Rama (ochrzczony katolik, ale zdeklarowany agnostyk) zaproponował utworzenie mikropaństwa bektashi w Tiranie (rodzaj mikropaństwa). Watykan 27-hektarowe miniaturowe obiekty religijne i mieszkalne) w celu zapewnienia społeczności autonomicznej przestrzeni do praktykowania swojej wiary i zachowania tradycji. W intencjach obecnego rządu byłby to również sposób na zapewnienie większego głosu i widoczności bardziej tolerancyjnego poglądu na islam. Propozycja ta spotkała się jednak z krytyką, zarówno dlatego, że Albania nie jest tak naprawdę krajem islamskim, ponieważ Bektaszi nie stanowią nawet większości muzułmanów, jak i dlatego, że sekularyzm jest fundamentalnym elementem społeczeństwa i kultury tego małego bałkańskiego kraju.

Chrześcijaństwo

Albańscy chrześcijanie stanowią około 16,9 % populacji, podzielonej między katolików (10 %) i prawosławnych (6,8 %).

Katolicy są szczególnie skoncentrowani w regionach północnych. Tradycja katolicka w Albanii ma głębokie korzenie sięgające czasów, gdy kraj był częścią Imperium Rzymskiego. Albański Kościół Katolicki wyróżnia się, według słów arcybiskupa Tirany, Msgr. Arjan DodajBył to Kościół męczeński w całej swojej historii, prześladowany w czasach rzymskich, w epoce osmańskiej, a przede wszystkim w czasach reżimu komunistycznego. Jest bardzo obecny w życiu kraju, w stałej harmonii z innymi wyznaniami religijnymi, z którymi prowadzi dialog i współpracę opartą na wspólnych inicjatywach w różnych dziedzinach.

Z drugiej strony prawosławni koncentrują się głównie w południowych regionach wokół granicy z Grecją. Kościół prawosławny ma również długą tradycję (sięgającą czasów bizantyjskich) i jest związany z Patriarchatem Konstantynopola, ale w 1937 r. uzyskał autokefalię (autonomię kościelną).

Tradycje kulturowe

Podczas gdy mniej niż 90 % Albańczyków deklaruje jakąkolwiek przynależność religijną, ponad 10 % nie uznaje się za wyznawców żadnej religii (jest to jeden z krajów europejskich o najwyższym odsetku ateistów i agnostyków). Wielu z nich określa siebie jako przede wszystkim Albańczyków, a następnie jako wyznawców określonego kultu.

Ciekawostką tego małego kraju jest między innymi obecność starożytnego kodeksu praw zwyczajowych, Kanun (z arabskiego "qanun", prawo), przekazywanego ustnie przez wieki, ale spisanego w XV wieku przez Lekë Dukagjini, XV-wiecznego przywódcę i współczesnego Scanderbega. Kanun reguluje różne aspekty życia społecznego i rodzinnego, zajmując się kwestiami takimi jak prawa własności, honor i zemsta.

Jednym z jego kluczowych pojęć jest "besa", oparta na słowie honoru i świętej gościnności, fundamentalnych pojęciach w albańskich społecznościach, zwłaszcza wiejskich. Kanun reguluje również zemstę krwi ("gjakmarrja"), podając dokładne zasady dotyczące sposobu i czasu jej wykonywania (jeśli członek klanu zostanie zabity, rodzina ma prawo i obowiązek zemsty, co często prowadzi do długich konfliktów między rywalizującymi klanami, ale Kanun określa dokładne granice wykonywania "gjakmarrja") oraz chroni honor kobiet, które jednak odgrywają podrzędną rolę w tradycyjnym społeczeństwie.

W ostatnich latach wpływ kanun zmniejszył się, ale pozostaje on fundamentalną częścią albańskiej tożsamości kulturowej, zwłaszcza w północnych regionach górskich, i jest wspólny dla wszystkich wyznań religijnych.

"Communitas" w Albanii

Może to być również przykład "communitas", koncepcji, która według antropologa Victora Turnera reprezentuje rodzaj "antystruktury", stanu, w którym jednostki przekraczają podziały religijne, tworząc więzi wspólnotowe poprzez inne elementy. W przypadku Albanii istnieją zatem również kulty, festiwale i sanktuaria wspólne dla różnych wyznań. Przykładem tego jest św. Jerzy (pomyśl także o znaczeniu imienia Scanderbeg, również George, lub o tym, że muzułmanie często identyfikują św. Jerzego z Al-Khadr, zielonym prorokiem, który pojawia się w surze XVIII, aby pomóc Mojżeszowi, lub Bektashi znają go jako Hidrellez, związanego z wiosną i płodnością). Rzeczywiście, według historyka Fredericka Williama Haslucka, istnieją "niejednoznaczne świątynie", które często symbolizują synkretyzm kulturowy i religijny, który wykracza poza indywidualne doktryny.

Podsumowując, na tak małym terytorium jak Albania współistnieją niezwykle bogate tradycje kulturowe i religijne. Dlatego jako Włoch wstydzę się, że jeszcze tam nie byłem!

Więcej
Gospel

Oczyszczeni z wszelkiego zła. Wszyscy zmarli (B)

Joseph Evans komentuje czytania na Zaduszki (B), a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kościół katolicki rozwinął swoje rozumienie rzeczywistości czyśćca, wspomagany przez teksty biblijne, które mówią o oczyszczeniu dusz po śmierci (por. 2 Mch 12:39-45) i o oczyszczającym ogniu (1 Kor 3:12-15). 

Księga Objawienia (Ap 21:27) mówi nam również, że nic nieczystego nie wejdzie do nieba, a ponieważ nikt nie umiera całkowicie czysty, całkowicie bezgrzeszny, sugeruje to jakąś formę duchowego oczyszczenia po śmierci, aby sprawiedliwi mogli następnie wejść do nieba. Idea ta została wzmocniona przez nauki Ojców Kościoła oraz pisma - i wizje - świętych.

Papież Benedykt XVI, w Spe Salvi 2007 (zob. numery 45-48), w odświeżająco ekumenicznym duchu, bada możliwość, że ten zbawczy ogień jest płonącym i oczyszczającym spojrzeniem Chrystusa (por. Ap 1:14).

Nasze własne doświadczenie życiowe dodatkowo wspiera to poczucie oczyszczenia po śmierci. Wszyscy z nas, którzy szczerze poszukują Boga, wiedzą, że gdybyśmy mieli umrzeć dzisiaj, pomimo wszystkich naszych szczerych pragnień, nadal potrzebowalibyśmy oczyszczenia po śmierci, aby być gotowymi na spotkanie z Nim. "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą".. Wiemy, że nasze serca nie są jeszcze do tego wystarczająco czyste: potrzebują całkowitego oczyszczenia, a nasz wzrok potrzebuje "usunięcie zaćmy". Duchową karą jest usunięcie łusek nieczystości z jego oczu, tak jak dawnemu Tobiaszowi usunięto łuski z oczu (por. Tob 3:17; 11:10-15). Istnieje również sprawiedliwa kara do poniesienia. Bóg przebaczył nasze grzechy, ale w ramach sprawiedliwości i abyśmy byli w pełni świadomi zła, które wyrządziliśmy (a zatem z intencją leczniczą), potrzebujemy tymczasowej kary, aby zrekompensować nasze złe postępowanie. 

Czyściec jest również jak ból patrzenia na słońce: Bóg mieszka w chwale, a nasz słaby wzrok musi zacząć przyzwyczajać się do tego światła, zanim będzie mógł w pełni się nim podzielić. Wreszcie, czyściec uwalnia nas z niewoli, podobnie jak cierpienie, które musi odczuwać uzależniony, aby uwolnić się od nałogu i cieszyć się wolnością życia bez niego.

Istnieje cała gama możliwych tekstów na dzisiejsze czytania mszalne, ale wszystkie w różny sposób wskazują na rzeczywistość śmierci i zwycięstwo Chrystusa nad nią. Dzisiejszy dzień - i miesiąc, który po nim nastąpi - jest również doskonałą okazją do modlitwy za naszych zmarłych bliskich i za wszystkie dusze czyśćcowe, w ten sposób w praktyczny sposób realizując doktrynę o komunii świętych i okazując wyjątkową miłość tym, którzy sami nie mogą sobie pomóc, tak jak będziemy głęboko wdzięczni tym, którzy modlą się za nas, gdy nadejdzie nasz czas w czyśćcu.

Kino

"Benedykt XVI w hołdzie prawdzie", nagroda Emmy w Nowym Jorku

Film dokumentalny "Benedykt XVI, w hołdzie prawdzie" o rezygnacji niemieckiego papieża zdobył nagrodę Emmy.

Teresa Aguado Peña-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta

W ten weekend w Nowym Jorku odbyła się ceremonia wręczenia nagród Emmy. Dokument autorstwa Raporty rzymskie Benedykt XVI w hołdzie prawdzie", sponsorowany przez Jesteśmy Community Care został zwycięzcą.

Pełnometrażowy film zawiera świadectwa osób, które były świadkami jego pontyfikatu i wyjaśniają powody jego rezygnacji, będącej kamieniem milowym w historii Kościoła katolickiego. Film był emitowany na ponad 15 kanałach w różnych krajach, a wcześniej zdobył nagrodę dla najlepszego filmu dokumentalnego na festiwalu Mirabile Dictu w Watykanie.

Ramón Tallaj, prezes sponsora dokumentu, przyjął nagrodę następującymi słowami: "Przede wszystkim dziękujemy Akademii za ten zaszczyt. Dedykujemy je wszystkim pracownikom SOMOS Community Care. Ale przede wszystkim mamy nadzieję, że pokój na tym świecie może powrócić i że zrozumienie między ludźmi, bez względu na ich religię, może znów powstać. Amen.

AutorTeresa Aguado Peña

Watykan

Tutela Minorum" wzywa do "ścieżki uzdrowienia" z nadużyć

Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich ("Tutela Minorum"), upoważniona przez papieża Franciszka, przedstawiła pierwszy roczny raport Watykanu na temat polityki i procedur opiekuńczych Kościoła, "podróż nawrócenia" w celu zadośćuczynienia i uzdrowienia nadużyć, powiedział kardynał Sean O'Malley. Jego zalecenia mają na celu poprawę przyjmowania i monitorowania zarzutów oraz stworzenie "kultury ochrony".

Francisco Otamendi-29 Październik 2024-Czas czytania: 5 minuty

"Chcę zapewnić wszystkie ofiary i osoby, które przeżyły (znęcanie się), że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nadal was przyjmować i pomagać wam w stawianiu czoła cierpieniu, którego doświadczyliście. Szanujemy wasze odważne świadectwo i zdajemy sobie sprawę, że możecie być zmęczeni pustymi słowami" - powiedział specjalny sprawozdawca ONZ. Kardynał O'MalleyTutela minorum", przewodniczący "Tutela minorum", podczas prezentacji Raport.

"Wasze cierpienie otworzyło nas na fakt, że jako Kościół nie zatroszczyliśmy się o ofiary, nie chcieliśmy was zrozumieć, a wszystko, co zrobimy, nie wystarczy, aby naprawić wszystkie szkody, których doznaliście" - dodał.

"Mamy nadzieję, że ten raport i kolejne raporty, wraz z pomocą ofiar, pomogą zapewnić, że te straszne wydarzenia nie będą już miały miejsca. Niniejszy raport, który ukazuje się z okazji dziesiątej rocznicy powstania Komisji, stanowi migawkę tego, co jest podróżą Komisji. konwersja podjęliśmy.

"Jest to podróż w kierunku przejrzystej i odpowiedzialnej posługi ochrony" - powiedział kardynał - "w kierunku większej bliskości, przyjęcia i wsparcia dla ofiar i ocalałych w ich poszukiwaniu sprawiedliwości i uzdrowienia.

Okres "zdrad" i "braku profesjonalizmu".

Przewodniczący "Tutela Minurum" wyróżnił dwa etapy "naszej drogi jako Kościoła", po "bolesnych doświadczeniach, które przeżyliśmy". "Pierwszy z nich przeżywałem nieprzerwanie przez prawie 40 lat jako biskup, poprzez osobistą bliskość z ofiarami, ich rodzinami, bliskimi i wspólnotami. Słyszałem mocne świadectwa zdrada jak to jest być wykorzystywanym przez osobę, której się zaufało, i jakie są konsekwencje takiego wykorzystywania przez całe życie. 

"Jestem niezmiernie wdzięczny ofiarom za ich otwartość" - kontynuował - "która pozwoliła mi iść razem z nimi. Ich historie ujawniają okres nieufności, w którym przywódcy Kościoła tragicznie zawiedli tych, których mamy naśladować. Był to również czas, w którym nie panował profesjonalizm".

Teraz "ścieżka uzdrowienia i kultura ochrony".

"Rozpoczynamy teraz drugi etap, który obserwujemy w wielu częściach świata, gdzie odpowiedzialność, troska i opieka nad ofiarami zaczynają rzucać światło na ciemność. Jest to okres, w którym istnieją silne systemy raportowania, które pozwalają nam słuchać i reagować na ofiary, w podejściu opartym na traumie.

Jest to okres, w którym protokoły zarządzania ryzykiem i świadome monitorowanie promują bezpieczne środowisko. Kościół zapewnia obecnie profesjonalne usługi towarzyszące ofiarom jako zobowiązanie do tej uzdrawiającej podróży i promowania kultury ochrony". "To czas, w którym Kościół w pełni przyjmuje swoją posługę ochrony".

Deficyt danych w Meksyku

Wciąż jednak istnieją niejasne punkty. Na przykład podczas przesłuchania członkowie Papieskiej Komisji potwierdzili jeden punkt raportu: tylko 20 procent meksykańskich diecezji odpowiedziało na wysłany kwestionariusz. Sekretarz Komisji potwierdził to, ale dodał, że niektóre konferencje biskupów początkowo zwlekały, ale od tego czasu dostarczyły więcej informacji. Kardynał O'Malley wyraził swoje "rozczarowanie brakiem odpowiedzi ze strony Meksyku".

"Nie ma związku między celibatem a molestowaniem".

W odpowiedzi na inne pytanie, kardynał O'Malley powiedział, że nie widział żadnych poważnych badań łączących celibat księży z wykorzystywaniem dzieci, "nie ma żadnego związku". "Celibat nie powoduje pedofilii" - dodał. "Dzieci muszą być szanowane i chronione" - dodał inny członek komisji.

Zeznanie ofiary

Na spotkaniu z mediami w Watykanie obecna była ofiara, która pracuje w komisji, Juan Carlos. W swoich słowach powiedział, że praca nad nią bardzo mu pomogła i że ma nadzieję pomóc innym ofiarom podążać tą drogą. Pochwalił również akt na rzecz ofiar zorganizowany kilka dni temu przez arcybiskupa Madrytu, kardynała José Cobo, w szczególności gdy podkreślił, że "nie zamierzamy odwracać biegu wydarzeń".

Zlecenie i zarys raportu

"Słuchanie i uczenie się od ofiar: od 2014 r. do 2024 r. i w przyszłości", to tytuł ostatniej części niedawno przedstawionego Raportu, po przypomnieniu na początku, że jest to komisja Komisji Europejskiej ds. Papież Franciszekponieważ "bez postępu (w ochronie nieletnich i osób dorosłych wymagających szczególnej troski) wierni nadal traciliby zaufanie do swoich duszpasterzy, co coraz bardziej utrudniałoby głoszenie Ewangelii i dawanie o niej świadectwa" (papież Franciszek, 29 kwietnia 2022 r.).

Rzeczywiście, "wnioski wyciągnięte z tych bezpośrednich kontaktów z ofiarami stanowią podstawę analizy przedstawionej w niniejszym raporcie rocznym. Komisja jest w pełni zaangażowana w dalsze poszerzanie udziału ofiar w procesie sporządzania tego cyklicznego sprawozdania".

Zawarty w raporcie model "sprawiedliwości i nawrócenia" składa się z pięciu głównych, powiązanych ze sobą filarów: odwrócenie się od zła, prawda, sprawiedliwość, zadośćuczynienie i gwarancje nieodwracania.

Doskonalenie procesów, inicjatywa "Memorare

Kardynał przewodniczący podsumował treść pierwszego raportu "Tutela Minorum" w dwóch lub trzech aspektach. Po pierwsze, "poprawa kanonicznych procesów przyjmowania i rozpatrywania skarg na korzyść ofiar i ich rodzin, z jednoczesnym poszanowaniem prawa dostępu do informacji, prawa do prywatności i prawa do ochrony danych osobowych".

Po drugie, "profesjonalizacja osób zaangażowanych w ochronę nieletnich i bezbronnych dorosłych w Kościele poprzez zapewnienie im formalnych możliwości akademickich i odpowiednich zasobów". 

W tym miejscu wspomniał o inicjatywie "Memorare", pierwszym słowie Memorare do Najświętszej Maryi Panny, która na prośbę Ojca Świętego rozwija zadania ochrony na globalnym południu, według Moru Proprio Vos estis lux mundi.

Jurysdykcja w Kurii Rzymskiej, uproszczenie

Inne istotne punkty wśród spostrzeżeń Komisji obejmują następujące kwestie.

- Potrzeba jasnego określenia jurysdykcji różnych dykasterii Kurii Rzymskiej w celu zapewnienia skutecznego, terminowego i rygorystycznego rozpatrywania przypadków nadużyć seksualnych skierowanych do Stolicy Apostolskiej".

- Potrzeba uproszczonego procesu, w uzasadnionych przypadkach, w celu rezygnacji lub usunięcia przywódcy Kościoła". 

- Potrzeba dalszego rozwoju Magisterium Kościoła w zakresie ochrony małoletnich i bezbronnych dorosłych, z integralnej perspektywy teologiczno-pastoralnej, która promuje nawrócenie Kościoła w odniesieniu do godności dziecka i praw człowieka oraz ich związku z nadużyciami".

"Rygorystyczna obsługa napraw".

- Potrzeba bycia świadomym polityki odszkodowań i rekompensat, która promuje rygorystyczne zarządzanie odszkodowaniami, jako część zobowiązania i odpowiedzialności Kościoła za wspieranie ofiar/ocalałych w ich drodze do uzdrowienia".

Jak przypomniano na wstępie, Papieska Komisja "jest zaangażowana w dalsze poszerzanie udziału ofiar w procesie tworzenia tego cyklicznego raportu".

Tegoroczny wrześniowy numer magazynu Omnes, który koncentruje się na nadużyciach i którego artykuł redakcyjny nosi tytuł "Czas na uzdrowienie", zawiera artykuły ekspertów, które zapowiadają niektóre aspekty dzisiejszego raportu.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

EncuentroMadrid: kongres, który uspokoi spolaryzowany świat

Ponad 12 000 osób i 500 wolontariuszy przeszło przez Mirador de Cuatro Vientos podczas kongresu, który stał się punktem odniesienia.

Javier García Herrería-29 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

W dniach od 25 do 27 października odbędzie się dwudziesta pierwsza edycja konkursu EncuentroMadridCelem konferencji było zbadanie, czy pomimo obecnego kontekstu, który czasami może być postrzegany negatywnie, można powiedzieć, że "tkanina życia jest cenna". Wyrażenie w cudzysłowie pochodzi od Takashi Nagai, japońskiego lekarza, który ucierpiał w wyniku upadku bomby atomowej, a mimo to odnalazł w wierze chrześcijańskiej impuls do dawania wielkiej nadziei Japończykom w bardzo dramatycznym dla narodu kontekście. 

Wysokiej klasy głośniki

Jednym z prelegentów był francuski filozof Fabrice Hadjadj. Nawiązując do propozycji nieśmiertelności płynących z transhumanizmu, w swoim wykładzie zapytał, dlaczego chcemy zachować życie w nieskończoność, skoro nie akceptujemy ryzyka związanego z jego zagrożeniem. "Chcemy stworzyć nieśmiertelnych ludzi, aby mogli następnie popełnić samobójstwo" - powiedział prowokacyjnie Hadjadj, wyjaśniając, że jeśli staramy się tylko zachować życie, to jest ono stracone.

Andrés Aziani, jeden z bohaterów wystawy "La Plaza del encuentro", "najlepszą rzeczą jest odwaga, z jaką każdy musi powrócić na własną ścieżkę, aby móc powiedzieć "tak" życiu", ze wszystkimi jego wyzwaniami i konsekwencjami. 

Propozycja księdza Giussaniego

Idąc za propozycją Luigiego Giussaniego, założyciela Comunione e Liberazione, organizatorzy EncuentroMadrid proponują wzrost i dojrzałość w wierze oparte na dialogu i przyjaźni z ludźmi o bardzo różnych mentalności.

Kongres ten jest przestrzenią dialogu i wzajemnego uznania z ludźmi z różnych tradycji etycznych i kulturowych. Jak powiedział profesor Diego Garrocho, "strony są porowate... nie chodzi o wygraną, ale o znalezienie tego milimetra prawdy, który znajduje się w pozycji drugiej strony. Różnice należy zawsze szanować, ale jeszcze lepiej byłoby uczynić je przedmiotem rozmowy". 

Refleksje na temat sztuki

W centralnym dniu EncuentroMadrid 2024 wystąpili dwaj najlepsi prelegenci tej edycji: artyści Antonio López, malarz madryckiego pokolenia realistów, oraz Pedro Chillida Belzunce, również artysta, syn i współpracownik swojego ojca, Eduardo Chillidy.

Spotkanie, zaprezentowane przez architekta Enrique Andreo, zostało poprzedzone filmem dokumentalnym, w którym zarówno ojciec, jak i syn Chillidy opowiadali o swoim związku z dziełem. 

Wideo porusza również kwestię relacji baskijskiego artysty z wiarą, w paralelizmie między twórczością artystyczną a Stworzeniem pisanym wielką literą. "Słowo 'stworzenie' jest zbyt wielkie dla człowieka. Wyobrażam sobie stworzenie tylko na poziomie Boga. To był naturalny rozkwit: miałem wiarę przez całe życie, a brak równowagi między rozumem a wiarą zawsze mi pomagał. Prawdziwe znaczenie rozumu polega na tym, że ma on moc uświadamiania nam własnych ograniczeń. Gdyby ten problem nie został mi postawiony, moja praca z pewnością nie poszłaby w tym kierunku, w którym poszła... i ja też bym nie poszedł", zastanawia się Eduardo Chillida.

Msza zamykająca z Cobo

Kardynał José Cobo zamknął EncuentroMadrid Mszą Świętą, w której podkreślił obecnym, że "macie w swoim DNA dwa kluczowe słowa, które są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek: komunia i wyzwolenie". Z tego miejsca wezwał do dalszego przekazywania tego życia na otwarte morze, zwłaszcza tym, którzy są daleko lub bardziej bezbronni, do dalszego tkania sieci prawdziwego braterstwa, w którym każdy może znaleźć znaczenie i przyjęcie, którego potrzebuje i oczekuje.

Zoom

Watykan prezentuje Luce, maskotkę jubileuszową

Na konferencji prasowej 28 października abp Fisichella zaprezentował Luce, maskotkę Roku Jubileuszowego 2025.

Paloma López Campos-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Klucze do encykliki "Dilexit Nos".

24 października papież Franciszek opublikował swoją czwartą encyklikę "Dilexit Nos", dokument, który wzywa katolików do skupienia wzroku na Najświętszym Sercu Jezusa.

Raporty rzymskie-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek opublikował swoją czwartą encyklikę "Dilexit Nos" 24 października.

Cały dokument opiera się na nabożeństwie do Najświętszego Serca Pana Jezusa i wzywa katolików do życia w otwartości na innych i do uznania wewnętrznej godności każdej osoby.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Zasoby

Ciężka praca jako miłość do pracy

Ciężka praca jest cnotą, która uczy nas kochać pracę, którą Bóg przygotował dla naszego życia, i pomaga nam przynosić owoce, których Bóg oczekuje.

Manuel Ordeig-29 Październik 2024-Czas czytania: 12 minuty

Powszechnie wiadomo, że pracowitość jest cnotą, która prowadzi do dobrej pracy, do dobrego wykorzystania czasu, do wkładania miłości (do Boga i/lub bliźniego) w swoją pracę itp. Ale nic z tego nie jest możliwe, jeśli ktoś w jakiś sposób nie kocha swojej pracy. Słownik definiuje pracowitość jako "skłonność do pracy", ale nie tak, jak piłka toczy się w dół - sama z siebie - ale tak, jak alpinista jest przyciągany do góry. W grę wchodzi atrakcyjna rola miłości. Dlatego pracowitość oznacza miłość do pracy, pracy, która odpowiada każdemu z nas: pracy samej w sobie, niezależnie od możliwego uznania lub wynagrodzenia.

Pracowity człowiek to taki, który lubi swoją pracę i stara się wykonywać ją najlepiej jak potrafi. To pokazuje, że ją kocha i że ta miłość sprawia, że z radością znosi trudności i wysiłki, które pociąga za sobą każda praca. Jest zmęczony pracą, ale nie jest zmęczony pracą. Bez pracy życie byłoby dla niego nudne i puste. Kiedy odpoczywa, pracuje w inny sposób: nad czymś innym, w innym rytmie, z inną radością; nie do końca rozumie ideę odpoczynku "bezczynności". Radość tworzenia - idei, rzeczy, rezultatu - z nawiązką rekompensuje ból ukryty w takich narodzinach.

Transcendentne znaczenie pracy

Wielu współczesnych autorów odkryło to i przekazało szerokiej publiczności: "Twoja praca zajmie dużą część twojego życia, a jedynym sposobem, aby być naprawdę zadowolonym, jest wykonywanie świetnej pracy. A jedynym sposobem na wykonywanie świetnej pracy jest kochanie tego, co się robi" (Steve Jobs). "Kiedy kochasz swoją pracę, stajesz się najlepszym pracownikiem na świecie" (Uri Geller). "Aby odnieść sukces, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, jest zakochanie się w swojej pracy" (Mary Lauretta). "Każdego dnia kocham to, co robię i wierzę, że to dar i przywilej kochać swoją pracę" (Sarah Burton). Te i inne podobne zdania są wynikiem owocnych ludzkich doświadczeń, które są dziś dzielone przez globalną sieć.

Jeśli dodatkowo dodamy do tego transcendentny sens, rezultat jest taki, że kochając pracę, kocha się Boga i bliźniego. Wiara i nadzieja bez wątpienia zabarwiają tę miłość i wprowadzają osobę pracującą w sferę nadprzyrodzoną, do której człowiek jest przeznaczony. Josemaría Escrivá powiedział: "Wykonuj swoje obowiązki zawodowe z Miłości: wykonuj wszystko z Miłości, nalegam, a zobaczysz - właśnie dlatego, że kochasz... - cuda, które wytwarza twoja praca".

Istnieją przypadki, w których roszczenie do kochania pracy, o którym wspomnieliśmy, może wydawać się trudne - a nawet szokujące lub sprzeczne: albo dlatego, że cierpi się z powodu niewdzięcznej pracy (z jakichkolwiek powodów), albo dlatego, że osobista sytuacja (zdrowie itp.) sprawia, że wydaje się to niemożliwe, albo dlatego, że oceniamy, że miłość powinna być zarezerwowana dla wyższych rzeczy. Można założyć, że wszyscy ludzie powinni pracować, ale nie jest obowiązkowe, aby robić to z przyjemnością. 

Oczywiście miłości nie można narzucić. Chodzi o to, że osoba pracowita, ta, która uczy się kochać swoją pracę - czasami z wysiłkiem i stopniowo - ma przed sobą długą drogę do szczęścia i uszczęśliwiania ludzi wokół siebie. "Ten, kto jest pracowity, najlepiej wykorzystuje swój czas, który jest nie tylko złotem, ale chwałą Boga! Robi to, co powinien i jest w tym, co robi, nie z rutyny, ani po to, by zająć godziny... Dlatego jest pracowity [a] pracowitość pochodzi od czasownika 'diligo', który oznacza kochać, doceniać, wybierać jako owoc starannej i uważnej uwagi" (św. Josemaría Escrivá).

Ponadto praca jest sama w sobie zasadą relacji osobistych i społecznych. A osoba znajdująca się w centrum tych relacji musi wraz z nimi wypełniać rozsądne obowiązki współistnienia, jakie każdy człowiek ma wobec społeczeństwa. W takim przypadku, jakże trudno byłoby komuś, kto pracował niechętnie - w opozycji - być uprzejmym, cierpliwym, reagować z łagodnością, a nawet rozumieć i wybaczać innym! Ciężka praca pozwala roztaczać wokół siebie optymistyczną wizję tych, którzy kochają swoją pracę i wiedzą, jak cieszyć się radością, którą im przynosi.

Nawet poza sferą zawodową, jak nieumyślnie zły nastrój w pracy może rozprzestrzenić się na rodzinę lub bardziej intymną sferę! Czym innym jest powrót do domu zmęczonym po pracy i szukanie naturalnego odpoczynku, a czym innym wyładowywanie swoich zawodowych frustracji na innych. Jeśli oprócz miłości do swojej pracy, kochamy Boga i bliźniego, konieczny odpoczynek pomoże również odpocząć najbliższym nam osobom.

Kochająca praca

Mówiąc o miłości do pracy, należy sprecyzować, że termin miłość zawiera w sobie analogiczną koncepcję. Można kochać ludzi, zwierzęta, rzeczy, idee, postawy, uczucia... ale nie są one kochane w ten sam sposób. Najwłaściwszą rzeczą w miłości jest kochać ludzi: wśród nich Boga. Inne zastosowania tego terminu muszą być właściwie rozumiane. Ale z tą precyzją można powiedzieć, że inne rzeczy są również kochane.

Jak wyjaśnił Benedykt XVI, miłość ma pierwszy wymiar "eros": który obejmuje przyciąganie, pragnienie posiadania. I drugi wymiar "agape": prawdziwa miłość obejmuje dawanie, dar, dawanie siebie. Każda miłość ma proporcje każdego z tych aspektów. Miłość do osób, jeśli jest wielka, wiąże się z dużą dozą oddania siebie, aż do całkowitego oddania siebie w miłości małżeńskiej. Miłość do rzeczy i idei jest, w dominujący sposób, miłością erotyczną: posiadania i przyjemności.

Mimo to uprawnione jest nazywanie miłością, w ramach analogii, tego, co ma się na przykład do zwierzęcia domowego, miejsca (urodzenia, życia rodzinnego...), pewnego krajobrazu, sztuki, sportu, piłki nożnej... Jest to miłość, która napełnia nas radością, gdy możemy ją zaspokoić, nawet jeśli wymaga to wysiłku (zdobycie szczytu...) lub lat ofiarnych przygotowań (olimpiada...).

Co więcej, taka miłość jest również tą, która umożliwia najdoskonalszy rozwój danego zadania. Na przykład muzyk, który nie kocha muzyki, nigdy nie będzie więcej niż przeciętnym pianistą lub skrzypkiem; nawet jeśli trafi we właściwe nuty, zabraknie mu "ducha" i ekspresji; tylko intensywna miłość do samej muzyki może doprowadzić kogoś do bycia niezwykłym muzykiem. Albo, w innej dziedzinie, tylko dobry myśliwy - wielki miłośnik łowiectwa - może wyróżniać się w tej działalności. Przykłady można by mnożyć.

Jeśli argumentuje się, że przykłady te odnoszą się raczej do hobby lub upodobań, a nie do pracy "zawodowej", można odpowiedzieć, że praca jest niemal powszechną ludzką kondycją, która w szczególny sposób odnosi się do świeckich wiernych Kościoła, co zostało odzwierciedlone przez Sobór Watykański II w "...".Gaudium et spes". W tym kontekście Jan Paweł I posunął się nawet do napisania: "Franciszek Salezy również opowiada się za świętością dla wszystkich, ale wydaje się nauczać tylko duchowości świeckich, podczas gdy Escriva chce duchowości świeckich. Oznacza to, że Franciszek prawie zawsze sugeruje świeckim te same środki, które praktykują zakonnicy, z odpowiednimi dostosowaniami. Escriva jest bardziej radykalny: mówi o materializacji - w dobrym tego słowa znaczeniu - uświęcenia. Dla niego to sama praca materialna musi zostać przekształcona w modlitwę". Każda praca, nawet intelektualna, zakłada - prędzej czy później - materialne rezultaty, które ją potwierdzają. Wspomniana materializacja zakłada umiłowanie, w pewien sposób, zarówno pracy, jak i zawartej w niej materialności.

Pracowitość

Jak już powiedzieliśmy, pracowitość jest właśnie miłością do pracy, którą każdy z nas musi wykonywać. Z pewnością można pracować bez zamiłowania do pracy: jako nieprzyjemny obowiązek, którego nie ma innego wyjścia, jak tylko go wypełnić. Niewiele osób pracuje w ten sposób. W takim przypadku bardzo trudno jest pracować z zadowoleniem, nie mówiąc już o doskonałości.

Oczywiście miłość (do Boga, do rodziny, do kraju, do pieniędzy...) można włożyć w każdą pracę. I w takim przypadku poświęcona i nieprzyjemna praca będzie wykonywana z radością wypełniania swojego obowiązku, co nie ma małej wartości. Ale to nie ta miłość jest związana z pojęciem pracowitości, nawet jeśli ukrywa z nią pewien związek.

W pracowitości kocha się własną pracę - czymkolwiek ona jest. Kocha się akt pracy, sposób jej wykonywania i jej owoce. A wtedy praca jest głęboko satysfakcjonująca. I chociaż zawsze można wykonywać poważną, profesjonalną pracę, tylko z miłością będzie ona w pełni zrealizowana: tylko wtedy będzie godna pochwały. Miłość do Boga lub do rodzina może uczynić pracę ofiarną i wartościową, ale trudno jest uczynić ją po ludzku przyjemną, jeśli nie kocha się samej pracy.

Tylko ciężka praca umożliwia wytrwałą pracę, dzień po dniu, bez natychmiastowego uznania (finansowego lub innego). I robić to z całkowitą szczerością intencji; to znaczy czuć się "opłaconym" za sam fakt pracy, wykonywania tego zadania, nawet jeśli nikt tego nie widzi. Nie oznacza to oczywiście rezygnacji z należnego wynagrodzenia, ale po prostu, że miłość do pracy spycha inne materialne interesy na dalszy plan.

Jak każda cnota, pracowitość ma swoje stopnie: można kochać pracę za mało lub za dużo. W rzeczywistości można zgrzeszyć przeciwko tej cnocie przez nadmiar, jeśli praca szkodzi zdrowiu lub czasowi należnemu rodzinie lub Bogu. A także przez wadę, gdy lenistwo, nieporządek lub rutyna zamieniają pracę w zwykłe materialne "spełnienie" z powtarzającymi się niedoskonałościami.

Oznacza to, że miłość do pracy musi być uporządkowana, jak wszystko inne. Zazwyczaj jest to cnota roztropności, ludzka i nadprzyrodzona, która jest odpowiedzialna za umieszczenie pracy na swoim miejscu, w złożoności interesów, które składają się na życie danej osoby. Nie powinno być konieczne czekanie na zewnętrzne wskazówki, aby zdać sobie sprawę, kiedy praca zaśmieca nasze życie.

Krótko mówiąc, osoba pracowita, oprócz kochania Boga i innych w pracy, kocha samą pracę: jako środek, a nie jako cel, ale ją kocha. Odmówić pracowitości tego wymiaru miłości, to zredukować ją do zwykłego zestawu wskazówek, w większości negatywnych: nie marnuj czasu, unikaj nieporządku, nie odkładaj na jutro tego, co musi być zrobione dzisiaj....

A w życiu każdego człowieka, ponieważ wszystkie cnoty są zjednoczone w pewien sposób, pracowitość ułatwia cnoty tak odległe od siebie, pozornie, jak wstrzemięźliwość: czystość, ubóstwo, pokora... Z drugiej strony, lenistwo - skrajne przeciwieństwo pracowitości - jak podsumowuje ascetyczne powiedzenie, jest źródłem wielu wad.

Miłość do pracy, wraz z miłością Boga i bliźniego, prowadzi ludzi do dojrzałości. Ułatwia tę ludzką dojrzałość, która przejawia się w konkretnych szczegółach ducha służby, wzajemnej pomocy, bezinteresowności, wypełniania obietnic itp. Czyni ludzi bardziej ludzkimi, podsumowując: "przez swoją wiedzę i pracę czynią życie społeczne bardziej ludzkim, zarówno w rodzinie, jak i w całym społeczeństwie obywatelskim" (Sobór Watykański II, "Gaudium et spes").

Z drugiej strony, z pracą jest tak samo, jak z innymi ludzkimi realiami. W przypadku kogoś, kto jest zmuszony do zmiany kraju, z powodu pracy, rodziny itp., ważne jest - dla niego - aby nauczył się kochać nowy kraj. Jeśli pobyt trwa latami, a on nie pokocha zwyczajów, charakteru i sposobów życia w tym miejscu, zawsze będzie odmieńcem. Będzie mu bardzo trudno być szczęśliwym żyjąc w środowisku, którego nie kocha, a nawet odrzuca. W ten sam sposób równoległym przypadkiem byłby ktoś, kto jest zmuszony do zmiany pracy i podjęcia nowego zadania, które początkowo nie wydawało się atrakcyjne: mniej lub bardziej szybko musiałby zacząć je doceniać i kochać, w przeciwnym razie ustabilizowałby się jako wieczny pechowiec.

Praca i uświęcenie pracy

Nauczanie św. Josemaríi Escrivy, tak często przez niego głoszone, na temat uświęcenia pracy i zwykłego życia, jest dobrze znane, biorąc pod uwagę powołanie do świętości, do którego wezwani są wszyscy ochrzczeni. Mówiąc jego własnymi słowami: "dla zdecydowanej większości ludzi bycie świętym oznacza uświęcanie własnej pracy, uświęcanie siebie w swojej pracy i uświęcanie innych poprzez swoją pracę, a tym samym znajdowanie Boga na swojej drodze życia.

W tej samej książce, którą właśnie zacytowaliśmy, rozmówca pyta go, co święty Josemaria rozumie przez "pracę uświęcającą", ponieważ inne wyrażenia są łatwiejsze do zinterpretowania. Odpowiada, że każda praca "powinna być wykonywana przez chrześcijanina z największą możliwą doskonałością: ...ludzką... i chrześcijańską... Ponieważ wykonywana w ten sposób, ta ludzka praca, jakkolwiek skromna i nieznacząca może się wydawać, przyczynia się do chrześcijańskiego uporządkowania rzeczywistości doczesnych i jest przyjmowana i włączana w cudowne dzieło Stworzenia i Odkupienia świata.

Co więcej, "świętość osobista (uświęcanie się w pracy) i apostolstwo (uświęcanie się przez pracę) nie są rzeczywistościami, które osiąga się przy okazji pracy, tak jakby praca była wobec nich czymś zewnętrznym, ale właśnie przez pracę, która w ten sposób zostaje zaszczepiona w dynamice życia chrześcijańskiego, a zatem sama w sobie jest powołana do uświęcania się".

Biorąc pod uwagę te stwierdzenia, jasne jest, że ci, którzy kochają swoją pracę, znajdą w jej wykonywaniu podwójny motyw do zadowolenia: samą pracę i przekonanie, że wraz z nią nie tylko podróżują drogą do świętości, ale że praca, którą kochają, jest jak "silnik" do postępu na tej drodze. Oczywiście zawsze z Bożą łaską.

W obliczu tych stwierdzeń można zapytać: jak możliwe jest uświęcenie pracy, jeśli się jej nie kocha? Ponieważ nie chodzi o subiektywne uświęcenie - uświęcenie siebie w pracy - ale o uświęcenie wykonywania i materialnego składnika samej pracy: o uświęcenie tej współpracy z boskim działaniem stwórczym, które pozostawiło stworzenie "niekompletne", aby człowiek mógł je udoskonalić swoją pracą.

I odwrotnie, jak chrześcijanin może nie kochać tego bosko-ludzkiego zadania udoskonalania świata, przyczyniając się do jego odkupienia w jedności z Jezusem Chrystusem, "którego ręce były wykonywane w pracy fizycznej i który nadal pracuje dla zbawienia wszystkich w jedności z Ojcem". Dzięki tej miłości "mężczyźni i kobiety (...) swoją pracą rozwijają dzieło Stwórcy, służą dobru swoich braci i sióstr oraz przyczyniają się w osobisty sposób do wypełnienia Bożych planów w historii".

Dlatego św. Josemaría dodaje: "Widzimy w pracy - w szlachetnym twórczym trudzie mężczyzn i kobiet - nie tylko jedną z najwyższych ludzkich wartości, niezbędny środek postępu (...), ale także znak miłości Boga do swoich stworzeń i miłości ludzi do siebie nawzajem i do Boga: środek doskonałości, drogę do świętości. To jest w istocie to, co kocha osoba pracowita, kiedy kocha swoją pracę.

Ponieważ praca jest środkiem, a nie celem, jak już powiedzieliśmy. Celem jest Jezus Chrystus, ustanowienie Królestwa Bożego: Kościoła, dopóki jesteśmy na tym świecie. Ale jak trudno będzie osiągnąć cel tym, którzy nie kochają środków do jego osiągnięcia! Sam Jezus, w posłuszeństwie Ojcu, umiłował swoją Mękę i Śmierć jako drogę do Odkupienia ludzkości. Chociaż nie można powiedzieć, że Chrystus kochał ból sam w sobie, można powiedzieć, że umarł kochając krzyż i gwoździe, które Go do niego przybiły, jako narzędzia Woli Ojca.

"Pot i trud, które praca z konieczności pociąga za sobą w obecnym stanie ludzkości, dają chrześcijaninowi (...) możliwość uczestniczenia w dziele, które Chrystus przyszedł wykonać. To dzieło zbawienia zostało dokonane przez cierpienie i śmierć na krzyżu. Znosząc trud pracy w jedności z Chrystusem ukrzyżowanym za nas, człowiek w pewien sposób współpracuje z Synem Bożym w odkupieniu ludzkości. Okazuje, że jest prawdziwym uczniem Jezusa, niosąc swój codzienny krzyż w pracy, do której został powołany". (św. Jan Paweł II, "Laborem ecvercens").

I znowu, tylko miłość do tej pracy zamieni ból i trud nie tylko w odkupieńczą rzeczywistość, ale w rzeczywistość głęboko satysfakcjonującą: tak jak Chrystus umiera zadowolony z oddania życia za ludzkość. Odwrotna postawa, cierpienie w obrzydzeniu i zaprzeczeniu, nie przystoi ani Chrystusowi, ani Jego uczniowi.

Trudności

Cel jest wzniosły i jako taki wiąże się z wieloma trudnościami. Wiele z nich ma charakter zewnętrzny: niesprzyjające okoliczności, uczciwa lub nieuczciwa konkurencja, ograniczenia zdrowotne... i tysiąc innych przyczyn, które nie zależą od woli osoby pracującej. Nie są one jednak jedyne ani najtrudniejsze. W ludzkim podmiocie powstają konflikty najściślej związane z pracowitością, o której mówiliśmy.

Papież Franciszek na kilku stronach z niezwykłą dalekowzrocznością podsumowuje "wewnętrzne" problemy, które pojawiają się w pracy duszpasterskiej. Zwraca się do księży, ale jego rozważania są ważne w każdej dziedzinie. Jeśli "nie są zadowoleni z tego, kim są i co robią, nie czują się utożsamieni ze swoją misją". ("Evangelii Gaudium"). "To nie jest radosne zmęczenie, ale zmęczenie, które jest napięte, ciężkie, niesatysfakcjonujące i ostatecznie nie do przyjęcia". "W ten sposób powstaje największe zagrożenie, którym 'jest szary pragmatyzm codziennego życia'... rozwija się psychologia grobu... która zamienia nas w narzekających, rozczarowanych pesymistów z octową twarzą". Wydaje się to bardzo negatywne, być może przesadzone, ale jest to karykatura tego pracownika, który nie jest zadowolony z tego, co robi, który poświęca się, ale bez miłości: bez miłości do Boga i bliźniego, i bez miłości do tego konkretnego zadania, które wola Boża - często przez ludzkich pośredników - złożyła w jego ręce.

Oczywiste jest, że ciężka praca - zamiłowanie do pracy - często nie wystarcza do rozwiązania problemów. Istnieją przeszkody, które na razie mogą pozostać nie do pokonania. W takich przypadkach nic nie zyskamy, narzekając i narzekając; ale jeśli spróbujemy pokochać sytuację - pracę i jej okoliczności - trochę bardziej każdego dnia, w końcu uda nam się znacznie zmniejszyć dyskomfort, który odczuwamy i który przekazujemy innym. Występuje tu dobrze znana cykliczność: miłość ułatwia oddanie i poświęcenie, a te coraz bardziej zwiększają miłość. Jak każda cnota, pracowitość rozwija się i wzrasta właśnie w słabości: w próbie i w słabości (por. 2 Kor 12, 9). 

"Jesteśmy powołani, by być ludźmi-kanarkami, by dawać pić innym"; by szerzyć wokół nas nadzieję i radość, których żadna kosztowna praca nie może umniejszyć, jeśli nauczymy się kochać ją z Bożą pomocą. Bo chociaż jest to cnota ludzka, tylko nadprzyrodzona miłość pozwala nam osiągnąć tę wysokość, która poza logiką pozwala nam przezwyciężyć wszelkie ludzkie niedogodności. "Kiedy zrozumiesz ten ideał braterskiej pracy dla Chrystusa, poczujesz się większy, mocniejszy i tak szczęśliwy, jak tylko możesz być na tym świecie" (św. Josemaría Escrivá, "Bruzda").

A potem nie tylko mówi, jak św. Marcin, "non recuso laborem" ("nie odmawiam pracy"), ale dziękuje Bogu za to, że może pracować zawsze, każdego dnia, aż do ostatniego dnia swojego życia.

Wniosek

To, co mówi się o pracowitości i pracy, oferuje wyraźną paralelę z innymi wymiarami ludzkiego życia. Na przykład pobożność: pobożna osoba kocha wszystko, co przybliża ją do Boga i Jego szczegółów. Modlitwa będzie mniej lub bardziej owocna, może nawet czasami sucha, ale nie przeszkadza mu to: wie, jak być szczęśliwym w obecności Boga, nawet jeśli niczego nie "czuje". Jeśli nie jest pobożny, każda czynność liturgiczna będzie dla niego ciężka i długa, a jeśli kocha Boga, zrobi to dla Niego, z ofiarą, która jest cenna sama w sobie. Ale tylko jeśli jest pobożny - jeśli kocha gesty i słowa - będzie cieszył się modlitwą własną i liturgiczną.

Znana przypowieść o talentach (por. Mt 25, 14-29) uczy nas, że ten, który otrzymał tylko jeden talent, nie kochał zadania powierzonego mu przez pana. Z drugiej strony, pozostali dwaj, entuzjastycznie nastawieni do otrzymanych talentów, wiedzieli, jak sprawić, by przyniosły one owoce. Pokochali powierzone im zadanie i uzyskali z niego owoce.

Ciężka praca jest cnotą, która uczy nas kochać pracę, jaką Bóg przygotował dla naszego życia, i pomaga nam przynosić owoce, jakich Bóg oczekuje. Musimy nauczyć się pracowitości, podobnie jak wielu innych cnót; ale kiedy już się jej nauczymy, daje nam ona głęboką satysfakcję z tego, co robimy, co pomaga nam być szczęśliwymi.

AutorManuel Ordeig

Więcej
Gospel

Świętość pochodzi od Chrystusa. Wszystkich Świętych (B)

Joseph Evans komentuje czytania na Wszystkich Świętych (B), a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-29 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

Święci wspomniani w dzisiejszym pierwszym czytaniu wydają się być męczennikami. Anioł mówi do św. Jana: "To są ci, którzy wychodzą z wielkiego ucisku: obmyli się i wybielili swoje szaty we krwi Baranka". Najpierw przedstawieni są nam sprawiedliwi w Izraelu, a następnie wszyscy święci w niebie: "ogromna rzesza, której nikt nie mógł zliczyć, wszystkich narodów, ras, ludów i języków".. Słyszeliśmy również, jak świętowali triumf Chrystusa, "Wołają donośnym głosem:" Zwycięstwo należy do naszego Boga, który siedzi na tronie, i do Baranka.. Na koniec dowiadujemy się istotnego szczegółu: anioł woła do swoich towarzyszy, aby opóźnili swoje dzieło niszczenia ziemi, dopóki ci sprawiedliwi nie zostaną zapieczętowani: "Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, dopóki nie zapieczętujemy sług naszego Boga na ich czołach"..

Wszystko to daje nam cenny wgląd w dzisiejsze święto, Dzień Wszystkich Świętych, który celebruje wszystkich nieznanych świętych w niebie. Wszyscy zostali obmyci "we krwi ChrystusaTo znaczy w chrzcie lub chrzcie pragnienia dla tych, których życie, bez wyraźnej wiedzy o Chrystusie, pokazało prawdziwe dążenie do Boga. Zbawieni, jak widzieliśmy, obejmują sprawiedliwych Żydów, a zatem, przez rozszerzenie, wszystkich sprawiedliwych niechrześcijan, którzy naprawdę postępowali zgodnie ze swoim sumieniem, nie ciesząc się pełnym objawieniem Chrystusa. My, jako chrześcijanie, będziemy sądzeni surowiej za otrzymanie tego objawienia. 

To pranie "czysty we krwi". Sugeruje również gotowość do cierpienia: jak angielski męczennik Thomas More powiedział swoim córkom, nie możemy wejść do nieba na pierzynie. Może to być jawne i krwawe męczeństwo lub męczeństwo codziennego życia, takie jak codzienne samozaparcie dobrych rodziców dla swoich dzieci lub poświęcenia dokonywane przez wiernych mężczyzn i kobiety, aby odrzucić wszelkie zło, a tym samym podążać za swoim sumieniem.  

Świętość to świadomość, że nasze zbawienie pochodzi od Chrystusa. Nie możemy polegać na sobie. Świętość jest pełnią zbawienia, a nie pełnią naszych własnych osiągnięć. Ale potem, w swojej pokorze, święci zbawiają świat. Tak jak aniołowie nie mogli szkodzić ziemi, dopóki święci nie zostali zapieczętowani, tak obecność świętych mężczyzn i kobiet powstrzymuje sprawiedliwą karę Bożą. Dzisiejsza Ewangelia daje nam manifest, program świętości: Błogosławieństwa, które mogą wydawać się lekkie i łatwe, ale im bardziej je rozważamy, tym bardziej widzimy, jak bardzo są potrzebne i konieczne.

Watykan

Franciszek ma nadzieję, że "Synod zachęci nas do bycia Kościołem jak Bartymeusz".

W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. kończącej XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów papież Franciszek wezwał w niedzielę 27 października, aby "nie siedzieć bezczynnie w obliczu wyzwań naszych czasów, pilnej potrzeby ewangelizacji i wielu ran, które dotykają ludzkość". I niech "Synod zachęci nas do bycia Kościołem jak Bartymeusz".

Francisco Otamendi-28 Październik 2024-Czas czytania: 5 minuty

W uroczystej celebracji eucharystycznej, z "majestatycznym baldachim Papież rozmyślał nad fragmentem Ewangelii o niewidomym Bartymeuszu, który siedział na poboczu drogi, wołał do Jezusa i został przez Niego uzdrowiony.

Na stronie Msza św. tego Niedziela XXX Dnia Zwykłego odbyła się w Bazylice św. Przewodniczył jej papież Franciszek, a koncelebrowali przy ołtarzu kardynał Mario Grech, sekretarz generalny Synodu, oraz inni prałaci, w obecności około pięciu tysięcy wiernych.

"Nie pozostawać nieruchomym w naszej ślepocie".

"W obliczu pytań współczesnych kobiet i mężczyzn, wyzwań naszych czasów, pilnej potrzeby ewangelizacji i wielu ran, które dotykają ludzkość, nie możemy siedzieć bezczynnie" - powiedział papież w orędziu. homilia Mszy Świętej kończącej Synod Biskupów, którego Dokument końcowy było zatwierdzony wczoraj przez zdecydowaną większość ojców i matek synodalnych.

"Kościół, który, prawie nie zdając sobie z tego sprawy, wycofuje się z życia i umieszcza się na marginesie rzeczywistości, jest Kościołem, który ryzykuje, że pozostanie w zaślepieniu i stanie się wygodny we własnym złym samopoczuciu. A jeśli pozostaniemy nieruchomi w naszej ślepocie, nadal nie będziemy dostrzegać naszych duszpasterskich potrzeb i wielu problemów świata, w którym żyjemy" - ostrzegł Franciszek.

"Zbieranie krzyku kobiet i mężczyzn na ziemi".

Zamiast tego pamiętajmy, że Pan przechodzi obok, Pan zawsze przechodzi obok i zatrzymuje się, aby zatroszczyć się o naszą ślepotę. Czy jestem w stanie podążać śladami Pana, zapytał papież.

"Byłoby pięknie, gdyby Synod zachęcił nas do bycia Kościołem jak Bartymeusz, to znaczy wspólnotą uczniów, którzy słysząc przechodzącego Pana, dostrzegają szok zbawienia, pozwalają się obudzić mocy Ewangelii i zaczynają wołać do Niego". 

"A czyni to, podejmując wołanie wszystkich kobiet i mężczyzn ziemi: wołanie tych, którzy pragną odkryć radość Ewangelii i tych, którzy się od niej odwrócili; ciche wołanie tych, którzy są obojętni; wołanie tych, którzy cierpią, ubogich i zepchniętych na margines; złamany głos tych, którzy nie mają nawet siły, by wołać do Boga, ponieważ nie mają głosu lub zrezygnowali z siebie".

"Nie sparaliżowany i obojętny Kościół".

Następca Piotra podkreślił: "Nie potrzebujemy Kościoła sparaliżowanego i obojętnego, ale Kościoła, który słyszy wołanie świata i brudzi sobie ręce, aby mu służyć". 

"Przechodzimy więc do drugiego aspektu" - dodał. "Jeśli na początku Bartymeusz siedział, widzimy, że na końcu idzie za nim drogą. Jest to typowe wyrażenie Ewangelii, którego znaczenie polega na tym, że stał się Jego uczniem, zaczął za Nim podążać".

"Gdy go zawołał, Jezus zatrzymał się i zawołał go. A Bartymeusz, siedząc na ziemi, jak był, skoczył na nogi i natychmiast odzyskał wzrok. Teraz może zobaczyć Pana, może rozpoznać Boże dzieło w swoim życiu i wreszcie może za Nim podążać". 

"Jak Bartymeusz: zawsze powracaj do Pana i Jego Ewangelii".

"Tak samo i my", kontynuował papież. "Kiedy siadamy i osiadamy, kiedy jako Kościół nie znajdujemy siły, odwagi i śmiałości, by wstać i wrócić na drogę, pamiętajmy, by zawsze powracać do Pana i do Jego Ewangelii. 

"Zawsze, gdy przechodzi obok, musimy słuchać Jego wezwania, które stawia nas na nogi i wyprowadza z naszej ślepoty. A potem znów podążać za Nim, iść z Nim po drodze. 

"Podążał za nim po drodze. Obraz Kościoła synodalnego".

Chciałbym powtórzyć - powtórzył Franciszek. "Ewangelia mówi nam, że Bartymeusz 'szedł za Nim drogą'. Jest to obraz Kościoła synodalnego: Pan nas wzywa, podnosi nas, gdy siedzimy na ziemi lub upadliśmy, daje nam nowy wzrok, abyśmy w świetle Ewangelii mogli zobaczyć troski i cierpienia świata; i w ten sposób, postawieni na nogi przez Pana, doświadczamy radości podążania za Nim w drodze. Zawsze pamiętajmy: nie chodzić na własną rękę lub według kryteriów świata, ale iść razem za Nim i z Nim".

Kościół, którego chce papież

W tej kwestii papież wyraźnie wskazał, jakiego Kościoła pragnie. "Bracia i siostry: nie Kościoła, który siedzi, ale Kościoła, który stoi. Nie Kościoła niemego, ale Kościoła, który słyszy wołanie ludzkości. Nie Kościół ślepy, ale Kościół oświecony przez Chrystusa, niosący innym światło Ewangelii. Nie statyczny Kościół, ale Kościół misyjny, kroczący z Panem po drogach świata.

Piotra, baldachim autorstwa Berniniego

Następnie odniósł się do starożytnego krzesła św. Piotra i baldachimu Berniniego. "Dzisiaj, kiedy dziękujemy Panu za naszą wspólną drogę, możemy podziwiać i czcić relikwię starożytnego Krzesła Świętego Piotra, pieczołowicie odrestaurowaną. Kontemplując ją z podziwem wiary, pamiętajmy, że jest to krzesło miłości, jedności i miłosierdzia, zgodnie z poleceniem Jezusa danym apostołowi Piotrowi, aby nie dominował nad innymi, ale służył im w miłości. 

I patrząc na majestatyczny baldachim Berniniego, bardziej olśniewający niż kiedykolwiek, odkryjmy, że stanowi on ramę dla prawdziwego punktu centralnego całej Bazyliki, a mianowicie chwały Ducha Świętego". 

Kościół synodalny

"To jest Kościół synodalny", zakończył papież. "Wspólnota, której prymat tkwi w darze Ducha Świętego, który czyni nas braćmi w Chrystusie i wznosi nas ku Niemu. Z ufnością kontynuujmy naszą wspólną drogę. Również dzisiaj Słowo Boże powtarza nam, jak Bartymeuszowi: "Odwagi, powstań! On cię woła" (w. 49). Czy czuję się wezwany? Czy proszę o pomoc?" - pytał sam siebie.

"Odłóżmy na bok płaszcz rezygnacji, oddajmy naszą ślepotę Panu, powstańmy i zanieśmy radość Ewangelii na ulice świata".

Anioł Pański: "Zbliżając się do ubogiego, Jezus zbliża się do nas".

Przed recytacją AngelusNa placu św. Piotra papież ponownie rozważył fragment Ewangelii o niewidomym Bartymeuszu i przypomniał, że biedny Bartymeusz "słyszy i jest słyszany", a "Jezus widzi go i słyszy, i mówi do niego: co chcesz, abym ci uczynił?

Papież spojrzał na wołanie, na wiarę i podążył za nią. I zapytał, czy ignorujemy żebraków, jakby nie istnieli, i czy zapominamy o ich wołaniu. Zapytał też, jak patrzę na żebraka, czy go ignoruję, czy też patrzę na niego tak, jak Jezus. Podkreślił również, że "kiedy podchodzisz do ubogiego, to Jezus podchodzi do ciebie w osobie tego ubogiego".

Modlitwa za Synod i o pokój

Po odmówieniu modlitwy Anioł Pański papież poprosił, aby "modlić się, aby to, co zrobiliśmy w tym miesiącu (na Synodzie), było kontynuowane dla dobra Kościoła".

Przypomniał również o dwóch rocznicach: 50 lat od utworzenia przez św. Pawła VI komisji ds. stosunków religijnych z judaizmem. "A jutro przypada rocznica deklaracji Nostra aetate Soboru Watykańskiego II" na temat relacji Kościoła z religiami niechrześcijańskimi. "W tych czasach wielkiego cierpienia zachęcam tych, którzy są zaangażowani w dialog i pokój.

Jutro w Genewie rozpocznie się międzynarodowa konferencja Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. "Niech to wydarzenie obudzi sumienia ludzi, aby podczas konfliktów zbrojnych szanowano godność osoby ludzkiej i narodów oraz integralność struktur cywilnych i miejsc kultu, zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym. To smutne widzieć, jak podczas wojny niszczone są szpitale i szkoły.

Ksiądz zabity w Chiapas na Filipinach i szacunek dla ludzkiego życia

Ojciec Święty dołączył do Kościoła w "Chiapas w żałobie po śmierci księdza Marcelo Pereza, zamordowanego w ostatnią niedzielę. Wielkiego sługi Ewangelii i Ludu Bożego, podobnie jak inni zamordowani kapłani, którzy pełnili posługę duszpasterską".

Był również blisko ludzi dotkniętych cyklonem na Filipinach. "Niech Pan wspiera ten pełen wiary naród.

Na koniec papież modlił się, abyśmy nadal "modlili się o pokój w Ukrainie, Palestynie, Izraelu i Libanie, aby ta eskalacja przemocy mogła się zatrzymać. Pierwszymi ofiarami są cywile. Módlmy się za nich wszystkich.

AutorFrancisco Otamendi

Powołania

Mariolina Ceriotti: "Aby związek przetrwał, trzeba go naprawdę kochać".

Mariolina Ceriotti rozmawia z Omnes o złożonej rzeczywistości relacji małżeńskich i niektórych punktach "napięcia", których doświadcza każda para podczas wspólnego życia.

Maria José Atienza-28 Październik 2024-Czas czytania: 6 minuty

Z tytuły Mariolina Ceriotti, włoska neuropsychiatra dziecięca i psychoterapeutka dla dorosłych i par, jest jedną z najbardziej znanych autorek w dziedzinie relacji rodzinnych, a w szczególności relacji małżeńskich, dzięki swoim książkom "The imperfect couple", "Marry me... again" i "Parents and children" oraz licznym konferencjom, które co roku prowadzi na całym świecie. 

Ceriotti rozmawia z Omnes w tym wywiadzie o złożonej rzeczywistości relacji małżeńskich i niektórych punktach "napięcia", których doświadcza każda para podczas wspólnego życia.

Zanim porozmawiamy o małżeństwie, musimy przyjrzeć się zalotom, czasami "zapomnianemu tematowi". Jak przebiega dobre przygotowanie do małżeństwa?

- Na poziomie psychologicznym myślę, że najważniejszą rzeczą w dzisiejszych przygotowaniach do małżeństwa jest zastanowienie się nad znaczeniem obietnicy, którą zamierzamy złożyć.

W małżeństwie nie obiecujemy drugiej osobie, że zawsze będzie czuła się tak samo "zakochana"; zamiast tego obiecujemy obecność, która może wytrzymać życiowe ataki. 

Emocje i uczucia są czymś zmiennym, czego nie możemy po prostu kontrolować naszą wolą; dlatego musimy realistycznie przewidzieć, że w stosunku do osoby, którą wybraliśmy i kochamy, będziemy z czasem odczuwać wiele mieszanych uczuć; czasami, nieuchronnie, nawet negatywnych, ponieważ we wspólnym życiu różnice są dla każdego potencjalnym źródłem zmęczenia i konfliktu.

W małżeństwie obiecujemy sobie nawzajem, że nawet w chwilach, gdy uczucia nie będą w stanie nas utrzymać, w chwilach, gdy będziemy mieli trudności z dogadaniem się i będziemy kuszeni, by się poddać, będziemy przy sobie i będziemy dążyć do znalezienia wszystkiego, co dobre w naszym związku.

Aby jednak móc złożyć tak wymagającą obietnicę, konieczne jest zrozumienie i uznanie, że druga osoba - nawet z jej nieuniknionymi ograniczeniami - jest naprawdę "wyjątkową" osobą. Inny reprezentuje nasze egzystencjalne wyzwanie, którego potrzebujemy, aby stać się w pełni sobą. Dla wierzącego drugi jest osobą "wybraną dla mnie" i stanowi integralną część mojego powołania.

Powaga tej obietnicy jest jedyną gwarancją w związku bez gwarancji. W małżeństwie dokonujemy bezprecedensowego aktu wzajemnego zaufania, ponieważ mówimy sobie: "Ufam ci, ponieważ ufam twojej obietnicy".

To zaufanie jest bezwarunkowe i bez gwarancji; jest darmowym darem, prawdziwym i wielkim darem małżeństwa.

Dlatego, aby dobrze przygotować się do małżeństwa, musimy poważnie zastanowić się nad zakresem tej obietnicy, którą dajemy sobie nawzajem. Oczywiście nie jest to coś, co można zrozumieć raz na zawsze... ale ma to ogromne znaczenie, ponieważ reprezentuje serce i specyfikę relacji małżeńskiej.

Czy to prawda, że co pięć lat następuje punkt zwrotny w życiu małżeńskim?

- Nie jestem wielkim zwolennikiem tego rodzaju statystyk, ale małżeństwo z pewnością nie jest statycznym związkiem, ponieważ polega na utrzymywaniu relacji między dwojgiem ludzi, którzy zmieniają się i ewoluują w czasie.

Wyzwaniem w małżeństwie jest ciągłe znajdowanie równowagi między ciągłością a zmianą. Każdy z nas, nawet jako para, ma osobiste powołanie i słuszne jest, abyśmy dążyli do zapewnienia, że nasze talenty rozkwitają i rozwijają się w czasie. Ja się zmieniam i druga osoba się zmienia: nie powinniśmy ich więzić w związku, ale starać się być ich sprzymierzeńcami, pracując razem dla nich i dla ich ludzkiego, zawodowego i duchowego sukcesu. Tak, aby spełnił swoje powołanie i stał się piękną osobą, którą jest.

W konkretnym rozwoju życia, aby oboje mogli naprawdę się rozwijać, często konieczne będą adaptacje, a czasem nawet wyrzeczenia ze strony jednej lub drugiej strony, ale w ramach sojuszu możemy żyć różnymi opcjami w pozytywny sposób, wspólnie podejmując najlepsze decyzje.

Co mężczyzna ze swoją męskością i kobieta ze swoją kobiecością wnoszą do związku małżeńskiego?

- Trudno jest udzielić odpowiedzi na to pytanie, ponieważ męskość i kobiecość zanikają w indywidualny i odmienny sposób u każdego z nas.

Ogólnie rzecz biorąc, w pełni rozwinięta męskość prowadzi mężczyzn do rywalizacji ojcowskiej, podobnie jak kobiecość predysponuje kobiety do rywalizacji macierzyńskiej. 

Macierzyństwo i ojcostwo reprezentują maksymalny rozwój kobiecości i męskości; są to wymiary, które wymagają przezwyciężenia narcystycznej pozycji, ponieważ implikują poszerzenie własnego środka ciężkości, aby zadbać również o dobro drugiej osoby.

Rozwijając kompetencje macierzyńskie, kobiety uczą się być opiekuńcze, dbać o drugą osobę jako osobę, konkretnie się nią opiekować, chronić jej słabości. Rozwijając kompetencje ojcowskie, mężczyźni mogą wykorzystywać swoje umiejętności i siłę, aby hojnie promować dobro drugiej osoby, zachęcać ją i wspierać, wspierać jej rozwój bez obawy przed rywalizacją. 

Kompetencje ojcowskie i macierzyńskie, które jesteśmy w stanie w sobie rozwinąć, sprawiają, że jesteśmy hojni i uważni na innych, nie tylko w stosunku do możliwych dzieci, ale także w naszej pracy i partnerstwie: pomagają nam troszczyć się o innych w konkretny sposób, wykraczając poza nas samych i zaspokajając nasze własne potrzeby.

Pojawienie się dzieci to małe "trzęsienie ziemi" w życiu każdej rodziny. Co zrobić, aby rodzicielstwo nie zastąpiło życia małżeńskiego?

- Pojawienie się synNawet jeśli jest ono upragnione, nie jest to łatwe wyzwanie, zwłaszcza dla kobiet. Dziecko jednoczy nas w potężny sposób i często kwestionuje nasze priorytety; jego narodziny to wielka radość, ale jest to również coś, co generuje nieciągłość w naszym życiu i wymaga od nas znalezienia nowych równowag. Jeśli dla ojców narodziny dziecka to przede wszystkim złożoność organizacyjna, z którą trzeba się zmierzyć i rozwiązać, dla matek dziecko stanowi rewolucję kopernikańską, która wykracza daleko poza kwestie organizacyjne. Konieczne jest zrozumienie tej różnicy między męskością a kobiecością, jeśli nie chcemy, aby po narodzinach dziecka w parze pojawiły się nadmierne napięcia.

Matka potrzebuje czasu, aby znaleźć nową równowagę i rozdzielić swoją energię w sposób, który uważa za najbardziej odpowiedni dla siebie, i potrzebuje męża, aby wspierał ją w tych poszukiwaniach z cierpliwością, aby był w stanie wysłuchać jej obaw bez chęci zastąpienia jej lub popędzania jej. Bardziej niż z góry ustalonych "rozwiązań", kobieta na tym etapie swojego życia potrzebuje, aby ojciec dziecka naprawdę jej wysłuchał.....

Ale należy również zawsze pamiętać, że najlepszą gwarancją dobrobytu dla naszych dzieci jest to, aby związek pary był jak najbardziej stabilny i bogaty; aby było to możliwe, musimy zawsze o nie dbać, nie zapominając, że "my" pary musimy być kultywowani, utrzymując komunikację, seksualność i dzielenie się zainteresowaniami i ważnymi chwilami przy życiu, nawet jeśli są dzieci.

Dużo mówisz o "niedoskonałości", czy istnieje błędne przekonanie, że idealne małżeństwo nie ma problemów?

- Granicą jest normalna postać człowieka, a granicą jest oczywiście niedoskonałość. Nie jest to kwestia "ustatkowania się", ale nauczenia się, że cierpliwość i dobry humor są zawsze niezbędne w relacjach, które pozwalają nam rozładować wiele sytuacji zmęczenia lub konfliktu i zacząć od nowa.

Miłość może zaczynać się od nowa każdego dnia: uznanie, że wszyscy jesteśmy trochę niedoskonali, nie jest wymówką, aby się dostosować lub narzucić swoje wady innym, ale sposobem na uznanie, że trudności są nieuniknione dla wszystkich, a obecność nieporozumień i zmęczenia w żadnym wypadku nie oznacza porażki lub braku miłości.

Na Zachodzie prawie 40 % małżeństw kończy się rozpadem. Co się dzieje?

- Dzieje się tak, że nie jesteśmy już w stanie zrozumieć potencjalnego piękna związku na zawsze.

Małżeństwo to niezwykła przygoda, obejmująca wszystkie wymiary osoby: jej ciało, jej historię, jej myśli, jej plany, jej relacje. To przygoda, która wymaga odwagi, kreatywności, cierpliwości, dobrego humoru ....

To tak jak z czytaniem wartościowej powieści: są strony, które cię wciągają, ekscytują, porywają i nigdy nie chciałbyś ich skończyć, ale są też nudne strony, które chciałbyś pominąć; są strony, które cię rozśmieszają i takie, które sprawiają, że płaczesz. Ale żeby naprawdę zrozumieć piękno tej książki, jej bogactwo, jej przesłanie, trzeba przeczytać ją do końca.

W dzisiejszych czasach większość ludzi woli mniej wymagający wymiar opowiadania, aby uniknąć zmęczenia bardziej wymagającymi stronami... Ale nie zdają sobie sprawy, jak zubaża to ich życie.

Czy dziś trudniej jest zawrzeć małżeństwo na całe życie niż w przeszłości?

-Nie sądzę, że "per se" trudniej jest trwać w małżeństwie przez całe życie, ponieważ związki zawsze były złożone. Dziś jednak mamy możliwość bardzo łatwego rozpadu małżeństwa, co sprawia, że mężczyźni i kobiety muszą mieć większą świadomość, wyraźniejszą wolę. 

W przeszłości, jeśli coś się nie udawało, nie było tak powszechne, aby ludzie pracowali nad swoim związkiem, aby go poprawić: często chodziło o dostosowanie się, znoszenie tego, znoszenie krzyża....

Dziś, jeśli coś nie działa, jesteśmy wyraźniej na rozdrożu: możemy albo zakończyć związek, albo, jeśli chcemy, możemy spróbować go wznowić, być może z pomocą innej osoby. Realna możliwość rozstania sprawia, że możliwość wyboru staje się jaśniejsza, a tym samym wyraźniej zachęca nas do zajęcia stanowiska.

Na pytanie "Co sprawia, że małżeństwo jest trwałe?", odpowiedź brzmi zatem, że pierwszym warunkiem, aby związek trwał wiecznie, jest po prostu prawdziwa miłość?

Więcej

Wszyscy mamy krzywe paznokcie

Wszyscy jesteśmy krzywymi gwoździami, ale mimo to Pan nas wykorzystuje.

28 Październik 2024-Czas czytania: 3 minuty

Sieci społecznościowe są odzwierciedleniem wewnętrznego stanu dzisiejszego człowieka. Istnieje zamieszanie, kłótnie, dyskusje i rozprawy, które rzekomo mają na celu znalezienie prawdy, ale w istocie są próbą narzucenia innym własnych kryteriów. Istnieją osądy, które stawiają dobrych przeciwko złym, wiernych przeciwko niewiernym, odważnych przeciwko tchórzliwym, tych, którzy mają prawdę przeciwko tym, którzy są w oszustwie.... 

W czasach polaryzacji społecznej istnieje skuteczne lekarstwo, które należy rozważyć: mniej arogancji i więcej pokory.

Krzywe paznokcie

Jakiś czas temu rozmawiałem z dobrym przyjacielem, który przechodził przez trudny okres z powodu zniesławienia. Wysłuchałem go z troską i współczuciem. Świadomość tego, co go spotkało, sprawiła mi ból. Kilka dni później otrzymałem mema z wizerunkiem 5 osób. paznokcie. Jeden z nich był całkowicie prosty, a pozostałe 4 były krzywe. Nad prostym gwoździem pojawił się młotek, obraz sugerował, że zostanie on wbity. Wyrażenie u podstawy obrazu mówiło: "ten, który jest najprostszy, jest zawsze trafiony".

Gdy tylko go zobaczyłem, pomyślałem o moim przyjacielu, którego uważam za osobę prawą i uczciwą. Przekazałem mu tę wiadomość z wyrazami solidarności. W ten sposób chciałem mu powiedzieć, że jestem z nim. 

Jego nieoczekiwana odpowiedź skłoniła mnie jednak do głębokiej refleksji. Mądrze odpowiedział: "Bardzo ci dziękuję. Myślę, że wszyscy jesteśmy krzywymi gwoździami, ale mimo to Pan nas wykorzystuje".

To prawda! Wszyscy mamy krzywe paznokcie, wszyscy jesteśmy światłem i cieniem, wszyscy jesteśmy dobrzy i źli, wszyscy popełniamy błędy i wszyscy zbyt późno się opamiętujemy. Żaden człowiek nie jest doskonały. Zaakceptowanie tej rzeczywistości doprowadziłoby nas do harmonijnych, zdrowych i budujących relacji międzyludzkich.

Siew i zbiory

Z drugiej strony, pycha zwodzi nas w przekonaniu, że wszystko kontrolujemy, że wszystko już wiemy, czyni nas aroganckimi i agresywnymi.

Przypomniałem sobie odpowiedź, jakiej św. Jan od Krzyża udzielił pewnej zakonnicy, która napisała do niego, aby udzieliła mu wszelkiego wsparcia, gdy św. Jan został zabrany do lochu na mocy decyzji jego własnych braci karmelitów. Powiedziała mu, że zrobi wszystko, co konieczne, aby go wydostać. Jan odpowiedział: "Nie martw się o mnie, siostro, Bóg się mną zaopiekuje... Błogosław moich prześladowców i kochaj ich, bo 'gdzie nie ma miłości, siej miłość, a będziesz żąć miłość'". 

Jedno ze świetlistych zdań naszego świętego zostało przekazane światu pośród niesprawiedliwości i bólu! 

Jest to pokorny sposób stawiania czoła wyzwaniom, odpłacania dobrem za zło. To szaleństwo według ludzkich standardów, ale mądra odpowiedź, gdy wiemy, jak przyjąć chrześcijańskie standardy.

Wychodzenie na spotkania z ludźmi

Ważne jest, aby przestać przyczyniać się do polaryzacji środowiska poprzez praktykowanie tej podstawowej cnoty. Pokorny jest ten, kto nie ma potrzeby narzucania się innym, kto nie ma potrzeby posiadania racji, kto nie określa siebie jako dobrego, inteligentnego, mistrza historii, ponieważ wie, że to miejsce należy tylko do Boga. 

To nie my musimy udowadniać, że jesteśmy lepsi, ale kochać! 

Kochać to wychodzić naprzeciw innym, zaspokajać ich materialne i duchowe potrzeby, dbać o ich ogólny dobrobyt i robić dla nich coś praktycznego. Angażowanie się w dyskusje w sieciach zabiera czas na patrzenie na tych, którzy cierpią i okazywanie solidarności. Nawet jeśli są to dogmaty wiary. Podzielamy je, ale proponujemy je z szacunkiem, nie próbując ich narzucać. To będzie nasza spójność życia, magnes, który przyciągnie dusze do Serca Jezusa.

Mniej kłótni, a więcej działania na rzecz tych, którzy nas potrzebują. Zalejmy sieci inicjatywami błogosławieństwa, rozpowszechniajmy dobrą nowinę, która zachęca nas do wytrwałości w budowaniu cywilizacji miłości. 

Jezus pouczył nas w ten sposób: "Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11,29b).

Watykan

Papież ogłasza dokument synodalny jako "przewodnik dla Kościołów lokalnych".

Śpiewem Te Deum, dokumentem końcowym "i radością, której można było dotknąć" zakończyła się w sobotę 28 października 2023 r. pierwsza sesja XVI Zgromadzenia Synodu Synodalnego. Rok później, 26/27 października, zakończyła się druga i ostatnia sesja Synodu, z Kościołami lokalnymi w centrum horyzontu misyjnego, w 155-punktowym dokumencie, który Papież postanowił rozpocząć bez adhortacji apostolskiej.

Francisco Otamendi-27 Październik 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Po ponad trzech latach Synodu synodalności, słuchania i roku od zakończenia Pierwsza sesjaZgromadzenie Synodalne, które odbyło się w październiku tego roku, zakończyło prace swojej drugiej sesji z Dokument końcowy głosowało ponad dwie trzecie uczestników. Msza Święta na zakończenie, której przewodniczyć będzie Papież, odbędzie się na Placu Świętego Piotra w niedzielę 27 września.

Tekst rozwija doświadczenie Kościoła, w którym proces synodalny nie kończy się, ale jest kontynuowany z Kościołami lokalnymi w centrum misji i, jak zauważyła oficjalna agencja watykańska, "ze wszystkimi strukturami w służbie misji, z coraz bardziej świeckimi w centrum".

Papież Franciszek, który wczoraj przewodniczył dziękczynnemu Te Deum i udzielił błogosławieństwa członkom Synodu, zdecydował, że dokument końcowy, nie czekając na adhortację apostolską, być natychmiast rozpowszechniane aby mogła inspirować życie Kościoła. "Proces synodalny nie kończy się wraz z zakończeniem zgromadzenia, ale obejmuje fazę realizacji.

Punkt 9: "misjonarze synodalności".

Ze względu na jego znaczenie, ponieważ jest on również cytowany w uzasadnieniu, poniżej znajduje się transkrypcja punktu 9 dokumentu w języku hiszpańskim:

"9. Proces synodalny nie kończy się wraz z zakończeniem obecnego Zgromadzenia Synodu Biskupów, ale obejmuje fazę realizacji. Jako członkowie Zgromadzenia uważamy, że naszym zadaniem jest zaangażowanie się w jego animację jako misjonarze synodalności we wspólnotach, z których pochodzimy. 

Prosimy wszystkie Kościoły lokalne, aby kontynuowały swoją codzienną drogę z synodalną metodologią konsultacji i rozeznania, identyfikując konkretne ścieżki i trasy formacyjne dla konkretnego nawrócenia synodalnego w różnych rzeczywistościach kościelnych (parafie, instytuty życia konsekrowanego i stowarzyszenia życia apostolskiego, zgromadzenia wiernych, diecezje, konferencje episkopatu, grupy Kościołów itp.) 

Należy również przewidzieć ocenę postępów w zakresie synodalności i uczestnictwa wszystkich ochrzczonych w życiu Kościoła. Sugerujemy, aby Konferencje Biskupów i Synody Kościołów sui iuris poświęciły osoby i zasoby, aby towarzyszyć drodze wzrostu jako synodalny Kościół w misji i utrzymywać kontakt z Sekretariatem Generalnym Synodu. Prosimy o dalsze zapewnienie synodalnej jakości metody pracy Grup Studyjnych".

"Uczta dla wszystkich narodów".

Dokument Końcowy, jak wspomniano, składa się ze 155 punktów, podzielonych na wstęp składający się z 12 paragrafów, 5 części i zakończenie zatytułowane "Uczta dla wszystkich narodów". To o kilka punktów więcej niż 112 punktów w dokumencie końcowym. Instrumentum Laboris

Część I zatytułowana jest "Serce synodalności" i dotyczy między innymi wezwania Ducha Świętego do nawrócenia, Kościoła jako Ludu Bożego oraz jedności jako harmonii. Część II, "Razem w łodzi", dotyczy "nowych relacji", "charyzmatów, powołań i posług misyjnych" oraz "razem dla misji".

Część III, "Zarzucanie sieci", zajmuje się między innymi "rozeznaniem kościelnym dla misji", "artykulacją procesów decyzyjnych" lub "przejrzystością, odpowiedzialnością, oceną". 

Część IV, "Obfity połów", obejmuje "Dzielenie się darami", "Powiązania na rzecz jedności: konferencje episkopatu i zgromadzenia kościelne" oraz "Posługę biskupa Rzymu". Część V, "Ja również was posyłam", dotyczy "Formowania ludu uczniów-misjonarzy".

Diakonat kobiet i inne kwestie: "przerwy, cisza, modlitwa".

Punkt 60 części II dokumentu odnosi się w całości do kobiet, a kwestia ich diakonatu została poruszona przez papieża Franciszka w jego dokumencie pt. przemówienie członkom Synodu, nie wspominając o tym wyraźnie przed błogosławieństwem. Jest to temat, który był przedmiotem nacisków podczas Synodu, a także licznych pytań w codziennych briefingach medialnych, takich jak zgłosiła Omnes.

Papież powiedział wczoraj: "W niektórych aspektach życia Kościoła wskazanych w Dokumencie, a także w tematach powierzonych dziesięciu grupom studyjnym, potrzebny jest czas, aby zaproponowali mi propozycje w pracy w wolności, aby dojść do wyborów, które obejmują cały Kościół. Będę zatem nadal słuchał biskupów i powierzonych im Kościołów". 

A następnie dodał: "Nie jest to klasyczny sposób odkładania decyzji ad infinitum; jest to to, co odpowiada stylowi synodalnemu, w którym sprawowana jest również posługa Piotrowa: słuchanie, zwoływanie, rozeznawanie, decydowanie i ocenianie. Na tych etapach konieczne są przerwy, cisza i modlitwa. Jest to styl, którego uczymy się razem. Stopniowo. Duch Święty wzywa nas i trzyma nas w tej praktyce, którą musimy rozumieć jako proces nawrócenia. Sekretariat Generalny Synodu i wszystkie dykasterie Kurii pomogą mi w tym zadaniu".

"Harmony". "Dar dla całego Ludu Bożego".

Ojciec Święty mówił również o Synodzie jako darze. "Wszystko, czego doświadczyliśmy podczas Zgromadzenia Synodalnego, jest darem Ducha Świętego. On jest tym, który tworzy harmonię, On jest harmonią i mam nadzieję, że harmonia będzie nadal wyłaniać się z tej auli, a tchnienie Zmartwychwstałego Pana pomoże nam dzielić się otrzymanymi darami.

"To, czego doświadczyliśmy, jest darem dla całego wiernego ludu Bożego, w różnorodności jego wypowiedzi. Nie każdy ją przeczyta, ale to przede wszystkim ty, wraz z wieloma innymi, udostępnisz jej treść w lokalnych kościołach.

"Nie możemy zachować go tylko dla siebie", dodał w innym miejscu. "Impuls płynący z tego doświadczenia, którego odzwierciedleniem jest Dokument końcowy, daje nam odwagę, by świadczyć, że można iść razem w różnorodności, co podkreślał również przy innych okazjach tego procesu synodalnego, "nie potępiając się nawzajem".

"Dokument zawiera bardzo konkretne wskazania, które mogą być przewodnikiem dla misji Kościoła na różnych kontynentach", powiedział papież. "Dlatego udostępniam go natychmiast wszystkim i nie ma potrzeby wydawania 'adhortacji apostolskiej'", podkreślił.

Akceptacja dokumentu końcowego

"Jest taki wiersz Madeleine Delbrel, mistyczki z peryferii, która napominała nas przede wszystkim, abyśmy nie byli sztywni. Sztywność jest grzechem, który tak często wkracza w duchownych, konsekrowanych, konsekrowanych", kontynuował Franciszek.  

 "Spraw, abyśmy przeżywali nasze życie jako niekończącą się ucztę, gdzie spotkanie z Tobą odnawia się jak taniec, jak taniec, w ramionach Twojej łaski, z uniwersalną muzyką miłości", napisała Madeleine Delbrel.

"Decyzje będą musiały zostać podjęte".

"Te wersety mogą stać się tłem muzycznym na powitanie Dokumentu Końcowego. A teraz, w świetle tego, co wyłoniło się z podróży synodalnej, muszą i będą musiały zostać podjęte decyzje. W tym czasie wojen musimy być świadkami pokoju, ucząc się również nadawać realny kształt współistnieniu różnic.

Dlatego nie zamierzam publikować adhortacji apostolskiej. Wystarczy to, co zatwierdziliśmy. Dokument zawiera bardzo konkretne wskazania, które mogą być przewodnikiem dla misji Kościołów - powtórzył - na różnych kontynentach, w różnych kontekstach. Dlatego teraz udostępniam go wszystkim". (Oklaski). "W ten sposób pragnę docenić wartość odbytej drogi synodalnej, którą wraz z tym dokumentem przekazuję świętemu i wiernemu Ludowi Bożemu".

"Dawanie świadectwa Ewangelii. Ćwiczenie słuchania".

"Zmartwychwstały Pan wzywa nas, abyśmy byli świadkami Jego Ewangelii życiem, a nie słowami. Dokument, na który oddaliśmy nasz głos, jest potrójnym darem. Darem dla mnie, Biskupa Rzymu, który zwołując Kościół Boży na Synod, miałem świadomość, że potrzebuję was, biskupów i świadków synodalnej drogi. Dziękuję.

"Nawet biskup Rzymu, jak często przypominam sobie i wam, musi ćwiczyć się w słuchaniu. Rzeczywiście, chce on ćwiczyć się w słuchaniu, aby móc odpowiedzieć na Słowo, które jest mu powtarzane każdego dnia: "Utwierdzajcie waszych braci i siostry, paście moje owce".

"Moim zadaniem, jak dobrze wiecie, jest strzec i promować, jak uczy nas św. Bazyli, harmonię, którą Duch nadal szerzy w Kościele Bożym, w relacjach między Kościołami, pomimo wszystkich wysiłków, napięć i podziałów, które charakteryzują ich drogę do pełnego objawienia się Królestwa Bożego".

"Uczta przygotowana przez Boga dla wszystkich, wszystkich, wszystkich".

"Niech wizja proroka Izajasza zachęci nas do wyobrażenia sobie uczty przygotowanej przez Boga dla wszystkich narodów, wszystkich, z nadzieją, że nikogo nie zabraknie, wszystkich, wszystkich, wszystkich. Nikt na zewnątrz, wszyscy", zakończył Papież. 

A kluczowym słowem jest to: harmonia, to, co Duch czyni od pierwszej silnej manifestacji w poranek Pięćdziesiątnicy, to harmonizowanie wszystkich tych różnic, wszystkich tych języków, wszystkich tych rzeczy, harmonia. Tego uczy Sobór Watykański II, kiedy mówi, że Kościół jest jak sakrament, jest znakiem i narzędziem oczekiwania Boga, który już przygotował stół i czeka.

"Wzmocnij szept Ducha Świętego, nie tworząc murów".

Jego łaska, poprzez Jego Ducha, szepcze słowa miłości w sercu każdego z nas. Jest nam dane wzmacniać głos tego szeptu, nie utrudniając go, abyśmy mogli otwierać drzwi, nie budując murów. Ileż krzywdy wyrządzają mężczyźni i kobiety Kościoła, gdy budują mury, ileż krzywdy. Nie możemy zachowywać się jak rozdawcy łask, którzy przywłaszczają sobie skarb, wiążąc ręce miłosiernemu Bogu.

Pamiętajmy, że rozpoczęliśmy to Zgromadzenie Synodalne prosząc o przebaczenie, czując wstyd, uznając, że wszyscy byliśmy miłosierni.

Jest taki wiersz Madeleine Delbrel, mistyczki z peryferii, która napominała nas przede wszystkim, byśmy nie byli sztywni. Sztywność jest grzechem, który tak często wkracza w duchownych, konsekrowanych, konsekrowanych". "Spraw, abyśmy przeżywali nasze życie jako niekończącą się ucztę, gdzie spotkanie z Tobą odnawia się, jak taniec, jak taniec, w ramionach Twojej łaski, z uniwersalną muzyką miłości", napisała Madeleine Delbrel.

"Świadkowie pokoju, niech słowom towarzyszą czyny". 

"Te wersety mogą stać się tłem muzycznym na powitanie Dokumentu końcowego. A teraz, w świetle tego, co wyłoniło się z podróży synodalnej, są i będą podejmowane decyzje. W tym czasie wojen musimy być świadkami pokoju, ucząc się także nadawać realny kształt współistnieniu różnic.

"Pochodzimy ze wszystkich części świata, naznaczonych przemocą, ubóstwem, obojętnością, przypomniał papież Franciszek, ale wszyscy razem, z nadzieją, która nie zawodzi, zjednoczeni w miłości Boga wlanej w nasze serca, wskazał papież, możemy nie tylko marzyć o pokoju, ale zaangażować się ze wszystkich sił, aby, być może bez tak wielu słów o synodalności, pokój mógł być realizowany poprzez procesy słuchania, dialogu i pojednania. Synodalny Kościół misyjny potrzebuje teraz, aby wspólnym słowom towarzyszyły czyny".

"Wspólnota Kościołów, które chodzą i żyją".

Kiedy pojawili się kardynałowie Mario Grech, sekretarz generalny, i Jean-Claude Hollerich, sprawozdawca generalny, wraz z sekretarzami Ricardo Battocchio i Giacomo Costa SJ, prawie wszystko zostało już powiedziane przez papieża. 

Na zakończenie kard. Grech, odpowiadając na pytanie, nawiązał do punktu 134, dotyczącego sprawowania posługi Piotrowej w kluczu synodalnym, a o. Costa mówił o "komunii Kościołów, które razem idą i żyją". Zob. dokument.

Arcybiskup Valladolid, Monsignor Luis Arguello, przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, który był obecny na Synodzie, powiedział że "proces synodalny oznacza przed i po w Kościele". To wielkie słowa, a diagnozę tę podziela kilku uczestników briefingów watykańskiego biura prasowego.

Odnosi się bowiem wrażenie, że początkowy "konsultacyjny" Synod z 2 października rozwinął się w coś o większym znaczeniu. Czas pokaże. 

AutorFrancisco Otamendi

Powołania

Fabiola Inzunza: "Powołanie jest wezwaniem do bycia szczęśliwym".

Fabiola Inzunza, 28-letnia członkini katolickiej wspólnoty Shalom, wyjaśnia w Omnes duchowość tego prywatnego stowarzyszenia wiernych i mówi o tym, co to znaczy "mieć powołanie".

Leticia Sánchez de León-27 Październik 2024 r.-Czas czytania: 8 minuty

Fabiola Inzunza jest członkinią katolickiej wspólnoty Shalom. Urodziła się w Culiacán (Meksyk) 28 lat temu, w katolickiej rodzinie, w której, jak sama mówi, "panowała Boża miłość, co znalazło odzwierciedlenie we wzajemnej miłości moich rodziców, w ich wierności sobie nawzajem i w wierności chrześcijańskim wartościom, które obiecali nam przekazać. Od najmłodszych lat uczyłam się, jak ważna jest osobista relacja z Jezusem Chrystusem, dzięki nim nauczyłam się modlić.

W wieku 13 lat Fabiola przeżyła silne duchowe doświadczenie podczas rekolekcji inicjacji chrześcijańskiej, gdzie w głęboki sposób doświadczyła, że Jezus był żywą osobą i żył w niej: "To dzięki temu doświadczeniu zaczęłam chcieć dowiedzieć się więcej o wierze, nie dlatego, że rodzice mi kazali, ale dlatego, że teraz sama chciałam znaleźć drogę, którą Bóg dla mnie zaplanował". 

Czy w wieku zaledwie 13 lat można zdać sobie sprawę, że trzeba być bliżej Boga?

- Tak myślę! W moim przypadku poczułem, że muszę być bliżej Niego po wysłuchaniu kilku misjonarzy, którzy przybyli do mojej parafii, aby dać świadectwo o letnich misjach, które odbywają się co roku w diecezji Culiacán. Radość, którą przekazywali, była czymś, czego wcześniej nie widziałem, zwłaszcza gdy mówili o głoszeniu Chrystusa w prostym miejscu i pośród tak wielu wyzwań.

Coś się we mnie obudziło i poprosiłem o wyjazd na misję z diecezją. Miałem zaledwie 15 lat, ale było to doświadczenie, które zmieniło moje życie: dzielenie się Bożą miłością z innymi jest bez wątpienia najlepszą misją na świecie. Chciałem ją kontynuować, a Bóg wysłuchał moich próśb. W wieku 19 lat wyjechałem do pracy i na studia do Bostonu w Stanach Zjednoczonych i tam Pan bardzo mnie zaskoczył. Myślałem, że będzie mi trudno zachować wiarę, ponieważ tak mówiło wielu ludzi, ponieważ nie było tam tak wielu katolików ani grup modlitewnych, jak w Ameryce Łacińskiej. Jednak Pan sprawił, że poznałem misjonarzy z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Katolicka Wspólnota ShalomZostałem świeckim misjonarzem, który poświęca swoje życie służbie Bogu w ewangelizacji młodych ludzi. To właśnie tam rozpocząłem mój proces rozeznawania powołania w tym wspaniałym charyzmacie, nowym powołaniu dla Kościoła i na dzisiejsze czasy.

Jak wygląda ten wewnętrzny proces?

- Po dwuletnim procesie rozeznawania powołania, czasie nieustannych rekolekcji, słuchania Boga, towarzyszenia duchowego, wielu silnych doświadczeń nawrócenia - które trwają do dziś - a przede wszystkim dzięki osobistej relacji, którą budowałem z Jezusem podczas każdej adoracji eucharystycznej, zrozumiałem, że moim powołaniem jest "Shalom": świecki misjonarz, poświęcony ewangelizacji młodych ludzi w dzisiejszym świecie.

Być w świecie, nie będąc ze świata. Dziś żyję jako misjonarz od 5 lat, obecnie mieszkam w Rzymie, a moim apostolatem jest przyjmowanie grup pielgrzymów przybywających do Rzymu. RomaWawrzyńca. Tutaj możemy nieść Jezusa wszystkim narodom, ponieważ Rzym jest odwiedzany przez cały świat. Obecnie jestem również odpowiedzialny za grupę modlitewną i towarzyszę duchowo 8 młodym ludziom.

Co to znaczy mieć "powołanie"?

- Dla mnie powołanie to "misja": to z moimi rodzicami zacząłem rozumieć, co to znaczy kochać i należeć do Jezusa, ponieważ zawsze mówili, że każdy ma misję na tym świecie. Dla mnie słowo powołanie jest właśnie misją: osobistym i autentycznym wezwaniem, które każdy z nas ma, aby być w pełni szczęśliwym i prowadzić innych do szczęścia, czy to zawodowo, w Kościele czy w społeczeństwie. Znalezienie swojego powołania to... znalezienie swojego miejsca!

Jak to wezwanie realizuje się w codziennym życiu?

- Ludzie powołani do tego powołania są wezwani do głoszenia pokoju swoim życiem i świadectwem. "Być Shalom" oznacza, dzięki mocy Ducha Świętego, być uczniem i sługą Pokoju oraz nieść samego Chrystusa tym, którzy na Niego czekają. Tym, którzy zostali wezwani do odpowiadania powołaniu, Bóg daje drogę kontemplacji, jedności i ewangelizacji". 

Twój charyzmat można streścić w trzech słowach: kontemplacja, jedność i ewangelizacja. Jak urzeczywistniasz je na co dzień?

- Po pierwsze, kontemplacja urzeczywistnia się poprzez modlitwę. Modlimy się przez 2 godziny. Jedna to studium Biblii, podczas którego medytujemy Słowo Boże metodą "lectio divina" i tam, w tym intymnym doświadczeniu ze Słowem i Duchem Świętym, prosimy o łaskę życia tym, co czytamy i medytujemy, otwierając się na nowe postanowienia, aby wzrastać we wszystkich dziedzinach naszego życia, po ludzku i duchowo. Druga godzina przeznaczona jest na osobistą modlitwę, dialog, rozmowę z Jezusem.

"Bycie Shalom" oznacza codzienne chodzenie na Mszę Świętą, aby zjednoczyć się sercem z Umiłowanym naszych dusz. Oznacza to codzienne rozważanie z Maryją tajemnic różańcowych i wstawianie się u Niej we wszystkich intencjach powierzonych nam w naszym codziennym życiu. 

Owoce życia kontemplacyjnego prowadzą nas do życia braterskiego, do pielęgnowania relacji, w których króluje miłosierdzie, cierpliwość, przebaczenie, aktywne słuchanie, do dawania z siebie wszystkiego w kuchni i gotowania dla braci w moim domu wspólnoty, do chodzenia na spacery i bycia szczęśliwym w prostocie, w radości bycia razem, a nie w tym, za co moglibyśmy zapłacić pieniędzmi.

Życie w jedności odnosi się do tego intymnego zjednoczenia z Bogiem poprzez tych, którzy są nam najbliżsi. Jest to wykorzystywanie każdej chwili, aby wzrastać w braterstwie, aby ludzie wiedzieli, że nie są sami, w szkole, w pracy, w życiu wiary. Życie braterskie pozwala nam świętować z ogromną radością dar życia każdego z nas, z jego zaletami i wadami, pamiętając, że jesteśmy powołani, aby razem iść do nieba.

Wreszcie, doświadczenie kontemplacji i jedności przynosi konkretne owoce w ewangelizacji. Jeśli ludzie, którzy są daleko od Boga, zobaczą, że pokój znajduje się w modlitwie i sakramentach, i że radość tego, kto twierdzi, że jest "całym Bogiem", jest spójna i autentyczna, wtedy będą otwarci na przyjęcie głoszenia Ewangelii w swoim życiu. Kto jest "Shalom", rodzi się, aby ewangelizować, to znaczy, aby nieść Jezusa w czasie i poza czasem, w rozmowie, w rozrywce, w sposobie ubierania się, w sposobie mówienia, w sposobie, w jaki odnosimy się do siebie nawzajem, w sposobie, w jaki przyjmujemy ubóstwo, czystość i posłuszeństwo.

Co ludzie podążający za tym charyzmatem mogą wnieść do świata?

- Jako "Shalom" możemy nieść nadzieję! Wierzę, że życie z Bogiem w centrum jest dawaniem nadziei, zwłaszcza jako ludzie świeccy. "Być Shalom" to mówić światu, że można pragnąć świętości nie przez zarozumiałość, ale przez Boże powołanie i łaskę.

Wierzę, że naszym życiem misyjnym możemy powiedzieć, że życie zakonne i kapłaństwo nie są jedynymi drogami do świętości w Kościele, ale także rodziny, życie oddane całkowicie Bogu w pracy, na uniwersytecie, w przyjaźniach, w mediach świeckich, w sztuce, w mediach. Wierzę, że jako "Shalom" możemy powiedzieć, że możliwe jest życie kontemplacyjne i aktywne, jeśli pozwolimy się kochać Bogu i pozwolimy Mu pokazać nam, dokąd powinniśmy iść.

Ten sposób życia najwyraźniej nie jest modny; często jest źle rozumiany, a nawet odrzucany przy niewielkiej lub żadnej wiedzy na jego temat. Jak wytłumaczyłbyś ten wybór ludziom, którzy odrzucają ten sposób życia?

- Powiedziałbym, że to jak ktoś, kto otrzymał najlepszą wiadomość na świecie i postanowił zostawić wszystko, aby podzielić się nią z całym światem. To jak odkrycie lekarstwa, które leczy wszystkie choroby i decyzja, by być nosicielem tego wielkiego dobra dla wszystkich. Mój wybór tego powołania oraz wyrzeczenia i łaski, których doświadczyłem, są bez wątpienia najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu. To tak, jakbym krzyczał z dachu: "Znalazłem swoje miejsce na tym świecie, a moje miejsce jest poza tym światem, więc postanowiłem oderwać się od wszystkiego, co trzyma mnie na tej przemijającej ziemi, aby zakotwiczyć moje życie w tym, co nigdy nie przeminie: w życiu wiecznym".


Katolicka Wspólnota Shalom

Katolicka Wspólnota Shalom jest Prywatnym Stowarzyszeniem Wiernych, posiadającym osobowość prawną, uznanym przez Stolicę Apostolską (Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia) dekretem z dnia 22 lutego 2007 roku. Świeckich, Rodziny i Życia) dekretem z dnia 22 lutego 2007 r. Tego samego dnia w 2012 r. został ostatecznie zatwierdzony jej statut.

Katolicka Wspólnota Shalom, obecna w kilkudziesięciu krajach na całym świecie, składa się z mężczyzn i kobiet, którzy w różnorodności form życia obecnych w Kościele uczestniczą w życiu wspólnotowym i misyjnym w celu niesienia Ewangelii Jezusa Chrystusa wszystkim ludziom, zwłaszcza tym, którzy są daleko od Chrystusa i Kościoła.

Zrodzona pośród młodych ludzi, Obra Shalom rozpoczęła się od śmiałej inspiracji: stworzyć związek, który mówiłby językiem młodych ludzi, aby ustanowić pomost między nimi a osobistym doświadczeniem Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła. Tak narodziła się "Kafeteria Pana", 9 lipca 1982 r. w Fortalezie (Brazylia). Atrakcyjne miejsce, w którym młodzi ludzie mieli okazję przeżyć chwile modlitwy, braterstwa i misji, wzrastając w ten sposób na drodze wiary.

Aby przynieść doświadczenie Jezusa Chrystusa wielu innym, pośród różnorodności narodów, kultur i różnych kontekstów społecznych, Shalom prowadzi różnorodne i wielopostaciowe działania ewangelizacyjne wśród młodych ludzi, rodzin, dzieci, najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących, profesjonalistów z różnych dziedzin, w mediach, w świecie sztuki, nauki, kultury i promocji ludzkiej, poprzez dzieła miłosierdzia, które dotykają cierpień, przez które przechodzą ludzie.

Założyciel

Moysés Louro de Azevedo Filho jest założycielem i moderatorem generalnym Katolickiej Wspólnoty Shalom, konsultantem Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia od 2007 roku oraz Dykasterii ds. Ewangelizacji od 2011 roku. Urodził się 4 listopada 1959 r. w Fortaleza (Brazylia), wychował się w środowisku katolickim i od najmłodszych lat zaczął prowadzić grupy modlitewne dla młodzieży. W 1976 r. miał silne doświadczenie Bożej miłości poprzez kontakt z Katolicką Odnową Charyzmatyczną.

W 1980 r. został wybrany przez ówczesnego arcybiskupa Fortalezy, monsignora Aloísio Lorscheidera, do złożenia daru papieżowi Janowi Pawłowi II w imieniu młodzieży archidiecezji. Modlił się do Boga o dar godny Ojca Świętego i postanowił napisać list, ofiarowując swoje życie za ewangelizację młodych ludzi.

9 lipca 1982 roku, dokładnie dwa lata po spotkaniu z papieżem, narodziła się Katolicka Wspólnota Shalom.

Jego kazania charakteryzują się gorącą miłością do Boga i niestrudzoną ewangelizacją ludzi, zwłaszcza młodych. Mieszka w Aquiraz, w Diakonii, gdzie sprawuje zarząd generalny Wspólnoty Shalom, w służbie Kościołowi i ludzkości. 

Maria Emmir Oquendo Nogueira jest współzałożycielką i generalną formatorką Katolickiej Wspólnoty Shalom. Mężatka i matka czwórki dzieci, urodziła się w Fortalezie (Brazylia). Należąc do katolickiej rodziny, nigdy nie odeszła od wiary. Jednak po ślubie w 1973 r. jej praktyka religijna ograniczała się do niedzielnej Mszy Świętej, aż w 1976 r. wzięła udział w Cursillo de Cristiandad, zaproszona przez swojego męża, Sérgio Nogueira, który uczestniczył w spotkaniu kilka miesięcy wcześniej. W 1977 r. oboje wzięli udział w Seminarium Życia w Duchu Świętym i zaczęli wspierać młodych ludzi w archidiecezji Fortaleza.

W 1978 r. spotkał Moysésa Azevedo w apostolacie młodzieżowym. Stali się wielkimi przyjaciółmi, zjednoczonymi miłością do Pana, która później zainspirowała ich do założenia Katolickiej Wspólnoty Shalom, owocu wspólnych marzeń mających na celu ewangelizację młodych ludzi i chwałę Boga. W 1986 r. dołączył do Wspólnoty Życia Shalom. 

Jest autorką artykułów i książek na temat duchowości, studiów biblijnych i formacji ludzkiej. Poświęca wiele czasu na nauczanie poprzez media, głoszenie kazań i konferencje w Brazylii i innych krajach. Mieszka w Aquiraz, w Diakonii, gdzie pracuje z ogólną formacją Shalom.

AutorLeticia Sánchez de León

Kultura

Fabrice Hadjadj: "Chrześcijaństwo jest zainteresowane nie tylko ofiarami, ale także grzesznikami".

Francuski myśliciel Fabrice Hadjadj rozmawia z Omnes o rzeczywistości nadużyć w Kościele, łasce, przebaczeniu i potrzebie osobistego zbadania własnego życia chrześcijańskiego.

Maria José Atienza-26 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Rozmowa z Fabrice Hadjadj (Nanterre, 1971) jest wejściem w trudną dynamikę myśli. Uważany za jednego z czołowych katolickich filozofów naszych czasów, ten Francuz żydowskiego pochodzenia nawrócił się po młodości całkowicie oddalonej od chrześcijaństwa i jest obecnie jednym z najbardziej wpływowych katolickich głosów naszych czasów.

Hadjadj wita Omnes na krótko przed rozpoczęciem Forum Omnes w którym mówił o głównym temacie swojej najnowszej książki wydanej przez Encuentro Wilki w owczej skórze, w którym, z destrukcyjną perspektywą, odnosi się do grzechu nadużyć w Kościele - nie tylko nieletnich i nie tylko natury seksualnej - ale nadużyć, które wynikały ze specyficznej "mistyki", która wspierała tego typu praktyki. 

W rzeczywistości Hadjadj podchodzi do tego tematu ze świadomością, że sam jest grzesznikiem i z przekonaniem, że oprawca, którym gardzi, jest także bliźnim i odbiorcą zbawienia Chrystusa. Jedyną pełną ofiarą, podkreśla Hadjadjjest Chrystus, a kluczem do chrześcijaństwa jest to, że "troszczy się nie tylko o ofiary, ale także o grzeszników".

W "Wilkach w owczej skórze" stawia kontrowersyjne pytanie, jak osądzać, skoro wszyscy możemy upaść. Czy w samych katolikach istnieje nadmiar osądzania i niedobór miłosierdzia? 

-W pewnej chrześcijańskiej retoryce mamy tendencję do przeciwstawiania osądu i miłosierdzia, ale chciałbym przypomnieć, że osąd jest właściwym aktem inteligencji, a zatem nie można porzucić wszelkiego osądu w imię miłosierdzia.

Moja książka zawiera pewną liczbę osądów. Nie chodzi o to, by powiedzieć "Kim jestem, by osądzać", jak robią to niektórzy ludzie, i w ten sposób uwolnić się od tej odpowiedzialności. 

Istnieją nadużycia, które obiektywnie muszą zostać potępione. Oczywiście nie mogę osądzać o potępieniu osoby, która dopuściła się tych nadużyć. Ale to, co jest właściwie chrześcijańskie, to fakt, że światło, które sprawia, że widzę zło, zwraca się również ku mnie i sprawia, że widzę własne zło.

Święty Augustyn w dziesiątej księdze Wyznania rozróżnia veritas lucens i veritas red arguens; to znaczy prawdę, która oświeca i prawdę, która oskarża. I jest postrzegana jako Święty Augustyn oskarża siebie i stara się poznać swój własny grzech. Takie nadużycia są zatem okazją do większej uwagi na nas samych. 

Nie oznacza to rezygnacji z osądu, trzeba obiektywnie oceniać fakty, ale jeśli chodzi o ludzi, to moja odpowiedzialność jest na pierwszym miejscu. 

Fabrice Hadjadj podczas wywiadu dla Omnes. Zdjęcie: ©Lupe de la Vallina

Twierdzisz, że być może straciliśmy "biblijną historię", która dowodzi, że Bóg buduje na fundamencie śmieci. Czy nie wydaje ci się, że rzeczywistość nadużyć jest zbyt zła, aby Bóg mógł cokolwiek zbudować? 

-Nie jestem tu po to, by dawać recepty. Tajemnica chrześcijańska jest zawsze dramatyczna. Kiedy ojciec powierza swoim dzieciom misję, dzieci mogą nadużywać tego zaufania i tej hojności, którą otrzymują. Miłość nie jest więc tym, co zapobiega dramatowi. Jeśli nikogo nie kocham, nie jestem bezbronny. Jeśli nie kocham niczego i nikogo, mogę żyć z martwymi przedmiotami, a nie z wolnymi ludźmi, którzy mogą mnie zdradzić.

Często myślimy, że "miłość jest rozwiązaniem". Ale Biblia wyraźnie mówi, że miłość jest przygodą. A ta historia miłości, która jest historią Boga z ludzkością, jest historią możliwości wielu zdrad.

Próba wyeliminowania możliwości nadużyć oznacza również wyeliminowanie historii miłosnej. To właśnie robi nasze społeczeństwo, na przykład poprzez zniesienie cudzołóstwa. Tam, gdzie nie ma już cudzołóstwa, nie ma już możliwego małżeństwa, małżeństwo jest warunkiem cudzołóstwa. Znosząc małżeństwo, znosi się również cudzołóstwo. Dlatego nie mogę podać przepisu, to dramatyczna historia.

¿Jak współczuć - biorąc pod uwagę drugą część książki - komuś, kto popełnił to przestępstwo, krzywdząc innych, siebie i Kościół?

-Nie jestem pastorem. Nadużyciami popełnianymi przez księży muszą zajmować się pastorzy. Jest to bardzo skomplikowane zadanie, bardzo trudne, ponieważ trzeba wziąć pod uwagę ofiary, ale nie można popaść w religię wiktymizującą ofiary. Ponieważ chrześcijaństwo interesuje się nie tylko ofiarami, ale także grzesznikami. A pastor musi troszczyć się także o swoich grzesznych księży.

Czasami widzę u niektórych biskupów zarządzanie mediami, które wpisuje się w logikę wiktymizacji, i zapominanie o bliskości z kapłanami i wiernymi. Bo co zrobić z nadużywającym księdzem? Oczywiście powinien on zostać postawiony przed cywilnym wymiarem sprawiedliwości, ale jeśli fakty zostaną ustalone, co zrobimy? Czy zamkniemy go we wspólnocie zakonnej? Życie we wspólnotach religijnych jest wystarczająco trudne. Nie jest ich powołaniem przyjmowanie księży, którzy dopuścili się nadużyć.

Istnieje prawdziwa trudność duszpasterska. Zawsze będzie istniała możliwość nadużyć w Kościele. Jedyną rzeczą, którą chciałem wnieść, jest stwierdzenie, że Biblia już mówi o tych nadużyciach, a te nadużycia potwierdzają prawdę objawienia.

Na przykład w Księdze Sędziów Starego Testamentu widzimy ludzi, którzy otrzymali misję ratowania ludzi przed bałwochwalstwem. A potem stają się dumni ze swojej władzy i sami popadają w bałwochwalstwo. Jest to również historia upadku diabła. Upijają się pięknem, które daje im Bóg. Te historie są również naszymi historiami, na innym poziomie. Dlatego chciałem wezwać do czujności w moim własnym życiu. 

Bycie chrześcijaninem oznacza zadawanie sobie pytania, co robię, aby być prawdziwym świadkiem Chrystusa. A nie mówić drugiej osobie "bądź świadkiem Chrystusa" i siedzieć cicho. 

Druga część książki mówi o różnicy między osądem "jelit" i serca. To pierwsze nie ma cierpliwości i transcendencji, podczas gdy serce osiąga wewnętrzne zło. Które z nich przeważa dzisiaj? 

-Jest to rozróżnienie George'a Bernanosa. Nasze społeczeństwo jest tym, co Bernanos nazywa flaki. Innymi słowy, natychmiastowa emocjonalność. Bardzo interesujące jest to, że ta natychmiastowa emocjonalność jest również ściśle związana z funkcjonowaniem sieci społecznościowych. Klikam przycisk i widzę dramat... i szukam przycisku, aby go usunąć. Jestem narażony na okropności, na które nie mam wpływu i proszę maszynę o rozwiązanie problemu. 

Istnieje coś, co możemy nazwać kulturą - choć jest to bardziej antykultura-co nieustannie popycha nas w kierunku natychmiastowości. Cały system komputerowy został zaprojektowany tak, aby zwiększyć natychmiastowość wyników, a tym samym pozostać zawsze na powierzchni, w pewnego rodzaju nadpobudliwości. I tracimy to, co jest cierpliwością serca, głębią serca, analityczną zdolnością serca.

Jesteśmy w świecie fałszywego współczucia, które zaczyna się od bardzo emocjonalnego współczucia, ale które natychmiast szuka tego, co nazywamy ostateczne rozwiązania. Jest to natychmiastowy krok od współczucia do eksterminacji. Dotyczy to oczywiście kwestii aborcji i eutanazji, ale także wojny na Ukrainie czy tego, co dzieje się w Izraelu. 

Kiedy odkrywa się w społeczeństwach europejskich odnowienie antysemityzmu w niewyobrażalny sposób, dzieje się tak właśnie dlatego, że jesteśmy zamknięci w tym świecie. technokompetentny gdzie widzimy obrazy zniszczonej Strefy Gazy, cierpienia, a potem zadajemy sobie pytanie: "gdzie jest przycisk eliminacji Żydów? Nie rozumiemy złożoności sytuacji. Świat wnętrzności, impulsów, a impulsem jest zarówno natychmiastowa emocjonalność, jak i palec, który spoczywa na przycisku eksterminacji. 

Doświadczenia

Fabrice Hadjadj: "Być może sprawcy przekazują prawdziwe łaski".

"Kategoria krzywdziciela i krzywdzonego w ogóle nie działa" w przypadkach nadużyć duchowych, powiedział Fabrice Hadjadj podczas forum Omnes. Rozmowa filozofa z dziennikarzem Josebą Louzao dotyczyła takich tematów jak infantylizacja życia duchowego, boskie synostwo i tajemnica Wcielenia.

Paloma López Campos-25 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po południu 24 października sala wykładowa kampusu podyplomowego Uniwersytetu Nawarry w Madrycie wypełniła się ludźmi, którzy przyszli posłuchać Fabrice'a Hadjadja, francuskiego pisarza i filozofa.

Hadjadj jest autorem takich dzieł jak "The Faith of Demons", "Paradise at the Door" i "The Faith of Demons".Wilki w owczej skórze". W tej najnowszej książce myśliciel zastanawia się nad duchowymi nadużyciami w Kościele i próbuje rozwikłać przyczyny tego zła.

Podczas Forum, zorganizowanego wspólnie z Magister chrześcijaństwa i kultury współczesnej na Uniwersytecie Nawarry i Ediciones Encuentro, Fabrice przeprowadził rozmowę z dziennikarzem Josebą Louzao. Pytania zadawane publiczności były różnorodne i głębokie, począwszy od infantylizacji wiary, po boskie synostwo i oczywiście duchowe nadużycia.

Niejednoznaczne kategorie

Hadjadj zauważył, że niektórzy dziennikarze stwierdzili, że jego książka na temat nadużyć duchowych nie opowiada się po stronie ofiar. "Nie, ponieważ istnieją już książki, które przyjmują taką perspektywę. Zrobiłem coś innego, podszedłem do sprawy od strony sprawców. Jest pewna łatwa pozycja, której chcę uniknąć, a mianowicie opowiedzenie się po stronie ofiar. Jestem Żydem, ale nigdy nie chciałem stawać po stronie ofiar i nie zamierzam tego robić teraz. Jesteśmy zaangażowani w rodzaj religii ofiary: ponieważ jestem ofiarą, jestem niewinny. Ponieważ jestem ofiarą, to co mówię jest prawdą absolutną. Ale z jednej strony jest tylko jedna ofiara i niewinny, którym jest Chrystus, a po drugie, trauma może sprawić, że ktoś również przyjmie agresywną postawę".

W ostatnich minutach rozmowy Fabrice mówił o relacji między ofiarą a krzywdzicielem, zauważając, że w przypadkach nadużyć duchowych "kategoria krzywdziciela i krzywdzonego nie do końca działa". To rozróżnienie jest "bardziej niejasne" i rodzi pytanie: "Jaka jest nasza rola, w której nastąpiła zgoda?

W duchowej relacji ojciec-syn, wyjaśnił Fabrice, nawet jeśli możemy potwierdzić, że istnieje nadużycie ze strony ojca, musimy również uznać, że syn w wielu przypadkach zgadza się na pewne zaloty. A kiedy zaczynamy rozeznawać, co się stało, Hadjajd powiedział: "nie możemy myśleć, że ten, kto jest ofiarą, jest bezpośrednio niewinny".

Odszkodowanie nie leczy

Z drugiej strony Fabrice wskazał, że odszkodowanie nie wystarczy, aby uratować ofiary. Te płatności są rozwiązaniami cywilnymi, które nie kończą duchowego nawrócenia niezbędnego do uzdrowienia osoby, która padła ofiarą molestowania.

Interwencja Chrystusa i Jego słowa jest konieczna, niezbędna. Słowo, słowo Jezusa, które jest oczyszczone, a nie jak słowo ofiary lub jak słowa, których używamy do mówienia o nadużyciach.

Oczyszczenie słowa

W tym samym sensie "słowo, które rodzi się z traumy, jest słowem, które również musi zostać oczyszczone". Oczyszczone nie tylko pod względem doznanego nadużycia, ale także pod względem całego doświadczenia duchowego. "Zło, którego doświadczyła osoba molestowana duchowo, powoduje, że sama wizja duchowości tej osoby jest zdeformowana", kontynuował Hadjadj, "musimy słuchać tego słowa, ale nie możemy zapomnieć o słowie Chrystusa i musimy dokonać oczyszczenia".

Słowo Chrystusa pozwala nam również "pozbyć się wszelkich niejasności", jeśli chodzi o wyżej wymienione kategorie krzywdziciela i krzywdzonego. Jest to możliwe dzięki zaufaniu Jezusowi jako "ofierze, która przychodzi, aby nas zbawić".

Fabrice zakończył swoje wystąpienie, wskazując, że musimy "uznać, że osoby, które dopuściły się nadużyć, mogły przekazać ludziom prawdziwe łaski". W tym sensie musimy "zachować dobro, odrzucić zło i wiedzieć, że jesteśmy zbawieni od momentu, gdy uznamy, że nie jesteśmy tylko ofiarami".


Prenumeratorzy magazynu Omnes będą mogli przeczytać pełną relację ze wszystkimi szczegółami rozmowy z Fabrice Hadjadj w nowym numerze z listopada 2024 roku. Jeśli nie jesteś subskrybentem magazynu, a chciałbyś otrzymać kolejny numer, możesz go zaprenumerować. tutaj.

Czy zdrowy rozsądek trafi do programów edukacji seksualnej i emocjonalnej?

Infekcje przenoszone drogą płciową wzrosły w Hiszpanii w ostatnich latach, dotykając w szczególności młodych ludzi. Może to być dobry moment na ocenę skuteczności programów edukacji seksualnej.

25 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Infekcje przenoszone drogą płciową (STI) w Hiszpanii niepokojąco rosną: w ciągu ostatnich 5 lat ich liczba wzrosła o 84%. Młodzi ludzie są najbardziej dotknięci tego typu patologią. W ubiegłym roku zdiagnozowano 36 983 przypadki chlamydii (20,71 PT3T więcej niż dwa lata wcześniej); 34 401 przypadków rzeżączki (wzrost o 42,61 PT3T); oraz 10 879 przypadków kiły (wzrost o 24,11 PT3T). Dane te zostały przedstawione w raporcie rocznym "Nadzór epidemiologiczny nad zakażeniami przenoszonymi drogą płciową"Instituto de Salud Carlos III.

Tak alarmujące liczby powinny skłonić opinię publiczną do refleksji: co się dzieje, jak się tu znaleźliśmy? Niewątpliwie styl życia promowany za pośrednictwem portali społecznościowych lub seriali telewizyjnych może wyjaśniać istotną część tego problemu. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest oferowanie edukacji afektywno-seksualnej w szkołach, aby dać dzieciom, nastolatkom i rodzicom narzędzia do radzenia sobie z tym zjawiskiem. To właśnie zdaje się próbować robić ostatnia kampania hiszpańskiego Ministerstwa Równości, której plakaty i reklamy brzmią następująco: 

"Porozmawiajmy o pornografii. 90% nastolatków korzysta z pornografii, począwszy od 8 roku życia. Mimo to 90% rodziców uważa, że ich dzieci nie oglądają pornografii".

Jest to bez wątpienia bardzo interesująca propozycja, choć przed nami jeszcze długa droga, aby potępić wszystkie przyczyny, które doprowadziły nas do tego punktu: seksualne wyzwolenie bez ograniczeń, hedonistyczna kultura, ataki na autorytet rodzicielski itp. Jak mówi Juan Manuel de Prada, nie możemy "wznosić tronów dla przyczyn i rusztowań dla skutków".

Zajęcie się wszystkimi przyczynami problemu nie jest łatwe. Wiedzą o tym epidemiolodzy, którzy od lat tłumaczą, że promocja prezerwatyw zwiększa liczbę niechcianych ciąż i infekcji przenoszonych drogą płciową. Aby zrozumieć to zjawisko, wystarczy przeczytać instrukcję na pudełku prezerwatyw. Wynika z niej, że prezerwatywy zawodzą między 4% a 7%. A ponieważ stosowanie prezerwatyw jest reklamowane jako "bezpieczny seks", to fałszywe bezpieczeństwo prowadzi do wzrostu liczby stosunków i rozwiązłości z różnymi partnerami. Innymi słowy, szanse na zajście w ciążę lub zarażenie się infekcją są zwielokrotnione. 

Miejmy nadzieję, że opinia publiczna podejmie kroki w celu poprawy edukacji afektywno-seksualnej. Na razie debata na temat pornografia Wydaje się, że pozostanie tutaj i można powiedzieć, że jest "głównym nurtem", jeśli został kupiony przez Ministerstwo Równości. 

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Stany Zjednoczone

Hosffman Ospino: "Obecność Latynosów ożywia Kościół".

Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych opublikowała krajowy plan duszpasterstwa Latynosów, aby zwrócić większą uwagę na tę społeczność, która stanowi ponad połowę katolików w kraju.

Paloma López Campos-25 Październik 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Według badania przeprowadzonego przez Konferencja Biskupów Katolickich Stanów ZjednoczonychSpołeczność latynoska stanowi zdecydowaną większość katolików w kraju. Świadomi tej rzeczywistości, amerykańscy biskupi uruchomili krajowy plan, aby objąć "latynoski moment", którego doświadcza Kościół w Stanach Zjednoczonych.

Biorąc pod uwagę obecność świeckich pochodzenia latynoskiego, 99 % diecezji ma parafię, która odprawia mszę w języku hiszpańskim. Jednak obecność duszpasterstwa zorientowanego na Latynosów jest bardzo niska. Jest to jeden z elementów, które Krajowy Plan Biskupów chce poprawić, aby lepiej służyć potrzebom katolików w diecezjach.

Badanie opublikowane przez Konferencję Episkopatu pokazuje, że jest jeszcze wiele do zrobienia, z czym zgadza się Hossfman Ospino, doktor teologii. Podczas swoich studiów dr Ospino badał wpływ społeczności latynoskiej w parafiach i szkołach, więc jest częstym uczestnikiem wszelkiego rodzaju debat związanych z włączeniem latynoskich katolików.

W wywiadzie dla Omnes, Ospino prześwietla "moment latynoski", wskazując mocne i słabe strony planów Konferencji Episkopatu w ostatnich latach i wyjaśniając wpływ kultury latynoskiej na Kościół katolicki.

Dlaczego w tym historycznym momencie tak ważne jest, aby biskupi amerykańscy opracowali konkretny plan duszpasterstwa Latynosów?

-Przede wszystkim należy zauważyć, że praca biskupów ze społecznością latynoską powinna rozpocząć się 100 lat temu. Populacja Latynosów w Stanach Zjednoczonych rośnie, zwłaszcza od lat 60. ubiegłego wieku. Co dziesięć lat populacja Latynosów w Stanach Zjednoczonych podwaja się, a w latach sześćdziesiątych XX wieku w tym kraju żyło około sześciu milionów Latynosów. Dziś jest ich między 63 a 64 miliony.

Większość z tych Latynosów, zwłaszcza imigrantów, identyfikuje się jako katolicy. Oczywiście oczekuje się, że Społeczność katolicka w Stanach Zjednoczonych Plan duszpasterski dla duszpasterstwa latynosko-latynoamerykańskiego na rok 2023 nie jest pierwszym takim planem. W rzeczywistości w 1986 roku powstał również plan, który był owocem tak zwanego Trzeciego Krajowego Encuentro Duszpasterstwa Latynoskiego i został opublikowany w 1987 roku.

Był to plan duszpasterski, który po raz pierwszy w historii kraju został opracowany w celu lepszego reagowania i towarzyszenia społeczności latynoskiej. Obowiązywał on przez prawie 35 lat i nadszedł czas, aby go odnowić. Teraz wykorzystujemy doświadczenie Piątego Krajowego Spotkania Duszpasterstwa Latynoskiego, aby podjąć niektóre z punktów i zaproponować odnowiony plan.

Jakie mocne i słabe strony dostrzegasz w planach duszpasterskich dla Latynosów zaproponowanych przez Konferencję Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych?

-Pozytywnym aspektem jest to, że struktury kościelne dostrzegają potencjał społeczności latynoskiej, nie tylko jako społeczności, której należy służyć, ale jako społeczności, która ma wiele do zaoferowania w procesie odnowy kościelnej i budowania wspólnot katolickich w Stanach Zjednoczonych.

Populacja Latynosów jest bardzo młoda, ze średnią wieku wynoszącą 29 lat. Społeczność latynoska jest również bardzo dynamiczna, zwłaszcza na poziomie migrantów. Mamy katolickie doświadczenia z całego hiszpańskojęzycznego świata, które zbiegają się w tym kraju. Ludzie są bardzo podekscytowani przyjazdem tutaj i możliwością życia i praktykowania swojej wiary.

Plan duszpasterski podkreśla pilne zadania, takie jak troska o młodzież. 94 % młodych Latynosów urodziło się w Stanach Zjednoczonych. Plan duszpasterski podkreśla rolę rodziny, znaczenie formacji liderów, potrzebę kapłanów i osób konsekrowanych itp. Myślę, że bardzo ważne jest to, że plan ten proponuje ramy dla organizacji duszpasterstwa na różnych poziomach.

Jeśli chodzi o konstruktywną krytykę, wydaje mi się, że jest to bardzo długi plan i że nie przydziela zasobów ekonomicznych, aby iść naprzód. Bardzo trudno jest iść naprzód z planem, który wymaga od ludzi zrobienia pewnych rzeczy, ale nie przydziela ani nie zapewnia zasobów potrzebnych do realizacji tych działań. Myślę, że było to jedno z wyzwań planu duszpasterskiego opublikowanego w 1987 roku. Wizja była bardzo interesująca, ale ostatecznie jej realizacja spadła na poziom lokalny, a wiele diecezji zbankrutowało. Wiele społeczności, które służą latynoskim katolikom, to także społeczności ubogie, a społeczność latynoska jako taka nie ma wielu zasobów finansowych. Na tym polega wielkie wyzwanie.

Inną konstruktywną krytyką, którą chciałbym zgłosić, jest to, że duża część nowego planu duszpasterskiego powtarza rzeczy oczywiste. Podkreśla ewangelizację, formację, młodzież... Są to rzeczy, które parafie już robią i nie było potrzeby, aby plan mówił parafiom, że muszą zwracać uwagę na te aspekty. W tym sensie plan duszpasterski jest nieco powtarzalny.

Uważam jednak, że pozytywy przeważają nad negatywami, ponieważ prawdą jest, że plan duszpasterski daje nam punkt odniesienia do organizacji latynoskiej posługi.

Jaki wkład wnosi społeczność latynoska, która wzbogaca życie Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych?

-Obecnie około 40-45% wszystkich katolików w Stanach Zjednoczonych to Latynosi. Gdyby społeczność latynoska zniknęła, Kościół katolicki w kraju zmniejszyłby się dosłownie o połowę. Obecność Latynosów jest sama w sobie odnawiająca, daje życie Kościołowi.

Jednym z wkładów jest młodzież. Społeczność latynoska w amerykańskim Kościele katolickim ma średnio 29 lat, podczas gdy średni wiek anglojęzycznych katolików europejsko-amerykańskich wynosi 55 lat, i jasne jest, że potencjał latynoskiej młodzieży i dzieci jest imponujący.

W każdej parafii, w której istnieje duszpasterstwo latynoskie, zdecydowana większość chrztów, pierwszych komunii, bierzmowań i zajęć dla młodzieży koncentruje się w szczególny sposób na społeczności latynoskiej. Można powiedzieć, że wprowadza to powiew nowego, młodego i pełnego nadziei życia do euroamerykańskiego Kościoła katolickiego, który strukturalnie starzeje się i ma trudności z pójściem naprzód.

W wielu częściach Stanów Zjednoczonych zamykane są katolickie parafie, szkoły i szpitale. Jednak w miejscach, gdzie społeczność latynoska jest mile widziana lub obecna, pojawiają się oznaki życia, odnowy i wzrostu. Myślę, że jest to świetna okazja do budowania Kościoła.

Oprócz tego istnieje energia i mądrość duszpasterzy w społecznościach latynoskich. Mają teologów, profesjonalistów z wieloma darami i wielu ludzi, którzy mogą przyczynić się do rozpoczęcia i utrzymania projektów.

W "momencie latynoskim" istnieje ruch odnowy, który, jeśli Kościół instytucjonalny odważy się go przyjąć, zostanie odnowiony. Musimy jednak przyznać, że istnieje wiele sektorów Kościoła katolickiego, które wciąż nie przystosowały się do idei, że społeczność latynoska rośnie lub że Kościół amerykański będzie coraz bardziej latynoski. Ale jeśli się nie dostosujemy, ryzykujemy utratę całego pokolenia katolików, którzy nie odnajdą swojego miejsca w Kościele, ponieważ nie będą mile widziani.

Jakie są oznaki lepszego zrozumienia latynoskiej społeczności katolickiej w obecnym planie duszpasterskim?

-Zwykle nie patrzę na te aspekty z punktu widzenia hierarchii. Dla mnie hierarchia koncentruje się na aspektach programowych i instytucjonalnych. Na poziomie hierarchii nie widzę zbyt wielu zmian, choć prawdą jest, że obecnie jest na przykład większa różnorodność.

Plan duszpasterski jest owocem rozeznawania przez latynoskie wspólnoty tego, co jest potrzebne ludziom wiary, a niekoniecznie przez Konferencję Episkopatu. Zmiany, które obserwujemy, są owocem zmiany kontekstu. Ponad połowa Latynosów w Stanach Zjednoczonych urodziła się w tym kraju, a to oznacza, że Kościół musi zmienić swoje pola działania, aby dostosować się do obecnej sytuacji.

W odpowiedzi na to przeszliśmy od posługi latynoskiej, która koncentrowała się głównie na służeniu społeczności latynoskiej, do posługi, która służy społeczności latynoskiej i reszcie Kościoła. Na przykład latynoscy księża nie służą już wyłącznie Latynosom, ale całej parafii. To pokazuje zmianę mentalności.

W jaki sposób można pełnić służbę na rzecz konkretnej społeczności, takiej jak społeczność latynoska, bez podsycania podziałów wśród wierzących o różnym pochodzeniu etnicznym i pochodzeniu?

-Był czas, kiedy kładziono duży nacisk na oddzielne duszpasterstwa i segregację społeczności. Tam, gdzie istnieje segregacja duszpasterska, istnieje segregacja zasobów. Począwszy od lat czterdziestych XX wieku, podejmowano wysiłki, zwłaszcza na poziomie lokalnym, aby każda diecezja decydowała o tym, jak radzić sobie z posługą duszpasterską dla różnych grup.

Tendencją jest tworzenie parafii wielokulturowych. Oznacza to, że pracownicy parafii muszą rozwinąć szereg kompetencji międzykulturowych, takich jak posługiwanie się kilkoma językami lub umiejętność inwestowania zasobów w taki sposób, aby wszystkie grupy mogły z nich korzystać. Wymaga to otwartej wizji na poziomie duszpasterskim, która wykracza poza podział na grupy.

Nie można zaprzeczyć, że biedniejsze parafie mają mniej zasobów. Jest to pięta achillesowa wielokulturowego duszpasterstwa. Istnieją parafie, w których pracuje ponad 50 duszpasterzy, podczas gdy w innej parafii jest proboszcz i dwie inne osoby. Musimy być świadomi, że ta rzeczywistość wpływa na sposób, w jaki prowadzona jest opieka duszpasterska.

Czy duszpasterstwo latynoskie było omawiane w procesie synodalnym w USA i do jakich wniosków doszliście?

-Procesy spotkań, których owocem jest plan duszpasterski, same w sobie są procesami synodalnymi. Obejmują one konsultacje i dialog. Plan duszpasterski dla duszpasterstwa latynoskiego jest owocem synodalnego wysiłku, który towarzyszył Piątemu Krajowemu Encuentro dla duszpasterstwa latynoskiego.

Biskupi Stanów Zjednoczonych wielokrotnie mówili i przyznawali, że społeczność latynoska, rozeznając swoją duszpasterską obecność i działania, czyni to w sposób synodalny. W krajach Ameryki Łacińskiej ten proces synodalny trwa już od dłuższego czasu.

Z tego samego powodu uważam, że społeczność latynoska posunęła się naprzód w tych procesach synodalnych w bardzo skromny sposób. Wiele wspólnot jest biednych, nie mają wpływów politycznych ani ekonomicznych. Ale mają moc Ducha Świętego, która pozwoliła im stworzyć synodalne przestrzenie dialogu, w których nie oczekuje się interesów ekonomicznych lub instytucjonalnych, ale raczej szczere pragnienie nauczenia się, jak tworzyć lepszy Kościół.

Hiszpania

Diecezjalna kampania Dnia Kościoła skupia się na powołaniach

W związku z Kongresem Powołań, który odbędzie się w lutym 2025 r., Konferencja Episkopatu Hiszpanii wybrała hasło "A jeśli to, czego szukasz, jest w tobie?" na diecezjalną kampanię Dnia Kościoła.

Paloma López Campos-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Rankiem 24 października odbyła się prezentacja w Konferencja Episkopatu Hiszpanii diecezjalnej kampanii Dnia Kościoła. W tym roku główną rolę odgrywają powołania, dlatego hasło wybrane przez Sekretariat Wspierania Kościoła brzmi: "A jeśli to, czego szukasz, jest w tobie?

Vicente Rebollo, biskup Tarazony i członek sekretariatu; José María Albalad, dyrektor tej komisji; oraz José Gabriel Vera, dyrektor biura informacyjnego Konferencji Episkopatu.

Biskup Rebollo wyjaśnił, że tegoroczna kampania "koncentruje się na powołaniach", zgodnie z kongresem powołaniowym, który odbędzie się w lutym 2025 roku. Ponadto celem roku 2024 jest zachęcenie wszystkich wiernych katolików do "pójścia naprzód w współodpowiedzialność i synodalności", pokazując tym samym, że kampania "jest dobra dla Kościoła i społeczeństwa".

Spragnione społeczeństwo

Dzięki materiałom opublikowanym przez sekretariat, hiszpański Kościół chce odpowiedzieć na potrzeby "społeczeństwa spragnionego pełni życia i egzystencjalnych pustek". To właśnie to społeczeństwo Kościół "jest gotowy przyjąć i mu służyć".

W tym duchu brzmi hasło kampanii, która chce skupić się na fakcie, że chociaż "istnieje wiele pustych żyć, Bóg może je wszystkie wypełnić". Aby to zademonstrować, diecezjalna kampania Dnia Kościoła pokazuje poszukiwania siedmiu różnych osób, które ostatecznie odnajdują w swoim powołaniu "wyjątkowy dar od Boga", który czyni ich szczęśliwymi. Jak powiedział José María Albalad, "słuchanie Bożego wezwania przemienia całą egzystencję", nie tylko osobistą, ale także kościelną. Według słów dyrektora sekretariatu, "życie powołaniem ma bezpośredni wpływ na wsparcie Kościoła".

Powołania jako możliwości

Jednak na konferencji prasowej podkreślili, że nie przeprowadzili "kampanii powołaniowej", ale raczej pokazali "szereg możliwości dla każdego ochrzczonego, aby podjąć własną misję życiową".

Na froncie gospodarczym Strona Na stronie internetowej sekretariatu dostępne są dane finansowe na rok 2023 w podziale na diecezje. Ponadto na stronie można znaleźć kilka materiałów przygotowujących do Diecezjalnego Dnia Kościoła (10 listopada).

Watykan

"Dilexit nos", powrót do Jezusa Chrystusa w obliczu duchowości bez osobistej relacji z Bogiem.

Papież Franciszek publikuje swoją czwartą encyklikę "Dilexit nos" o nabożeństwie do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Javier García Herrería-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Dilexit nos" jest czwartą encykliką Papież Franciszek zachęca wiernych do odnowienia nabożeństwa do Serca Jezusowego. Słowa, które nadają tekstowi tytuł, pochodzą z Listu św. Pawła do Rzymian, kiedy wskazuje on, że "On nas umiłował" (Rz 8:37), w odniesieniu do miłości Chrystusa do ludzkości.

Z okazji 350. rocznicy pierwszej manifestacji Najświętsze Serce Jezusa W 1673 r. w homilii wygłoszonej do św. Małgorzaty Marii Alacoque papież, czerpiąc z refleksji wcześniejszych tekstów magisterialnych i doświadczenia kilku świętych, zaproponował to nabożeństwo całemu dzisiejszemu Kościołowi. 

Encyklika podkreśla miłość Boga do swoich dzieci i przeciwstawia ją innym formom religijności, które mnożą się w naszych czasach "bez odniesienia do osobistej relacji z Bogiem miłości" (87). W obliczu tych idei papież Franciszek proponuje nowe pogłębienie miłości Chrystusa reprezentowanej w Jego Najświętszym Sercu.

Znaczenie serca

Po odkryciu miłości Chrystusa, po osobistym spotkaniu z Nim, człowiek jest zdolny do "tworzenia braterskich więzi, do uznania godności każdej istoty ludzkiej i do wspólnej troski o nasz wspólny dom", idee określone w encyklikach społecznych. Laudato si ' y Fratelli tutti. Papież prosi Pana o współczucie i wylanie swojej miłości na świat, który "przeżywa wojny, brak równowagi społeczno-ekonomicznej, konsumpcjonizm i antyludzkie wykorzystanie technologii".

Pierwszy rozdział odnosi się do ryzyka "stania się nienasyconymi konsumpcjonistami i niewolnikami rynku" (2). Wzywa do powrotu do fundamentalnych pytań o sens życia, moich wyborów i tego, kim jestem przed Bogiem (8).

Papież utrzymuje, że obecna dewaluacja serca wywodzi się z "greckiego i przedchrześcijańskiego racjonalizmu, postchrześcijańskiego idealizmu i materializmu", który kładł nacisk na takie pojęcia jak "rozum, wola czy wolność", ze szkodą dla "serca". Zamiast tego, zdaniem papieża, musimy uznać, że "jestem moim sercem, ponieważ to ono mnie wyróżnia, kształtuje moją duchową tożsamość i stawia mnie w komunii z innymi" (14). 

Refleksja nad ludzkim sercem, w świetle Serca Jezusa i chrześcijańskiego objawienia, może wyprowadzić nas z indywidualizmu. Duchowość wielu świętych pokazuje, że "przed Sercem Jezusa, żywym i obecnym, nasz umysł, oświecony przez Ducha, rozumie słowa Jezusa" (27). Ta refleksja ma konsekwencje społeczne, ponieważ świat może się zmieniać "zaczynając od serca" (28).  

Gesty i słowa miłości

Drugi rozdział analizuje różne sceny z Ewangelii, aby wyciągnąć wnioski na temat gestów i słów Chrystusa, które są pełne "współczucia i czułości" (35). 

W trzecim rozdziale papież dokonuje przeglądu różnych refleksji na temat Serca Chrystusa na przestrzeni dziejów. Cytując encyklikę Piusa XII "Haurietis aquas", wyjaśnia znaczenie tego nabożeństwa, skoncentrowanego na "miłości Serca Jezusa Chrystusa, która obejmuje nie tylko boską miłość, ale rozciąga się na uczucia ludzkiego uczucia" (61). Cytując Benedykta XVI, zawiera ono potrójną miłość: zmysłową miłość Jego fizycznego Serca "i Jego dwojaką miłość duchową, ludzką i boską" (66).  

Serce Jezusa, synteza Ewangelii

Wizje niektórych świętych poświęcone Sercu Chrystusa "są pięknymi bodźcami, które mogą motywować i czynić wiele dobra", ale "nie są czymś, w co wierzący są zobowiązani wierzyć tak, jakby były Słowem Bożym". Jednakże, jak przypomina nam Pius XII, nie można również powiedzieć, że kult ten "zawdzięcza swój początek prywatnym objawieniom". Wręcz przeciwnie, "nabożeństwo do Serca Chrystusa jest niezbędne dla naszego życia chrześcijańskiego, ponieważ oznacza pełne otwarcie wiary i adoracji na tajemnicę Boskiej i ludzkiej miłości Pana, do tego stopnia, że możemy ponownie potwierdzić, że Najświętsze Serce jest syntezą Ewangelii" (83). 

Ekspozycja tych idei pozwala papieżowi zaproponować nabożeństwo do Najświętszego Serca, aby przeciwdziałać "nowym przejawom 'duchowości bez ciała', które mnożą się w społeczeństwie" (87). Wręcz przeciwnie, papież proponuje osobiste doświadczenie duchowe połączone ze wspólnotowym i misyjnym zaangażowaniem (91), wychodząc od medytacji nad przebitym bokiem Chrystusa i ogromnymi duchowymi owocami, jakie przyniósł. 

Pobożność świętych

Encyklika cytuje wielu świętych, którzy dzielili się duchowymi owocami nabożeństwa do Serca Jezusowego. Oprócz wspomnianej świętej Małgorzaty Marii Alacoque, tekst obejmuje również Teresę z Lisieux, Ignacego z Loyoli, Faustynę Kowalską, Claude de la Colombiere, Franciszka Salezego, Jana Henryka Newmana, Karola de Foucauld, Pawła VI i Jana Pawła II. Podkreśla również znaczenie Towarzystwa Jezusowego w szerzeniu tego nabożeństwa.

Od Serca Chrystusa do wszystkich ludzi

Piąty i ostatni rozdział pogłębia wymiar wspólnotowy, społeczny i misyjny nabożeństwa do Serca Jezusowego. Patrząc na historię duchowości, Papież przypomina, że misyjne zaangażowanie św. Karola de Foucauld uczyniło go "bratem powszechnym": "pozwalając się kształtować Sercu Chrystusa, pragnął przyjąć do swego braterskiego serca całą cierpiącą ludzkość" (179). 

Encyklika przypomina raz jeszcze za św. Janem Pawłem II, że poświęcenie się Sercu Chrystusa "musi być utożsamiane z misyjnym działaniem samego Kościoła, ponieważ odpowiada na pragnienie Serca Jezusa, aby poprzez członki Jego Ciała szerzyć w świecie Jego całkowite oddanie się Królestwu" (206). Zwraca się również do św. Pawła VI, aby ostrzec przed ryzykiem, że w misji "wiele się mówi i wiele się robi, ale nie można doprowadzić do szczęśliwego spotkania z miłością Chrystusa" (208). Potrzebujemy "misjonarzy w miłości, którzy wciąż pozwalają się zdobyć Chrystusowi" (209).

Watykan

Kardynałowie Ambongo i Radcliffe zajmują centralne miejsce w końcowej fazie Synodu

Synodalne briefingi zakończyły się wyjaśnieniem kardynała Ambongo, przewodniczącego Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru, na temat diakonatu kobiet; kolejnym wyjaśnieniem tego samego kardynała na temat rzekomego komentarza kardynała-elekta o. Radcliffe'a na temat hipotetycznych nacisków na afrykańskich biskupów; wyjaśnieniem o. Timothy'ego Radcliffe'a; oraz prezentacją ponad tysiąca poprawek do ostatecznego projektu.

Francisco Otamendi-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Komisja ds. komunikacji Synodu Biskupów przesłała do mediów komunikat kardynała-elekta Timothy'ego Radcliffe'a OP, dotyczący odpowiedzi udzielonej przez kardynała Fridolina Ambongo, arcybiskupa Kinszasy (DRKongo), na pytanie dziennikarza podczas wczorajszego briefingu.

Kardynał-elekt ks. Radcliffe mówi:

"Odpowiedź kardynała Ambongo nie odnosiła się do artykułu opublikowanego w L'Osservatore Romano, ale do artykułu Phila Lawlera w Catholic Culture z 17 października. Jest to artykuł, który kardynał pokazał mi na swoim telefonie i o którym rozmawialiśmy.

2. Lawler czytając artykuł Osservatore błędnie zinterpretował to, co napisałem. Nigdy nie napisałem ani nie zasugerowałem, że na stanowisko zajmowane przez Kościół katolicki w Afryce miały wpływ względy finansowe. Przyznałem jedynie, że Kościół katolicki w Afryce znajduje się pod silną presją ze strony innych religii i dobrze finansowanych kościołów ze źródeł zewnętrznych.

3. Jestem bardzo wdzięczny kardynałowi Ambongo za jego wyraźną obronę mojego stanowiska".

To tyle, jeśli chodzi o oficjalną notę kardynała-elekta ks. Radcliffe'a, który przyznaje, że "Kościół katolicki w Afryce znajduje się pod silną presją ze strony innych religii i kościołów".

Co powiedział kardynał Ambongo

Aby lepiej zrozumieć tę notatkę, warto wiedzieć, co wydarzyło się na konferencji prasowej dzień wcześniej.

Podczas wczorajszej konferencji prasowej na Synodzie dziennikarz zapytał kardynała Fridolina Ambongo, arcybiskupa Kinszasy (DRKongo) i członka Rady Kardynałów (C9), która doradza papieżowi w sprawach zarządzania Kościołem: "Eminencjo, w L'Osservatore Romano ks. Radcliffe skomentował reakcję "Fiducia Suplicans", w której wspomniał o pieniądzach pochodzących z Rosji i krajów Zatoki Perskiej, co ma związek z afrykańską reakcją na "Fiducia Suplicans". Czy możesz nam coś powiedzieć? Ponieważ byłeś zaangażowany w reakcję.

Kardynał Ambongo odpowiedział już na pytanie dotyczące diakonatu kobiet, które zostało powtórzone w prawie wszystkich briefingach i które zobaczymy za chwilę, i był w stanie odeprzeć pytanie, między innymi dlatego, że prawdopodobnie nikt lub bardzo niewielu znało artykuł cytowany w L'Osservatore Romano.

"Nie rozpoznaję o. Radcliffe'a w tym, co przeczytaliśmy".

Jednak skonfrontował się z tą kwestią i odpowiedział w następujący sposób, zgodnie z osobistymi notatkami: "Ważne jest, aby wyjaśnić pewne rzeczy, ponieważ w przeciwnym razie ludzie pomyślą, że coś ukrywamy. Przeczytaliśmy również ten artykuł, w którym oskarża się nas o uzyskanie pieniędzy od Rosji, monarchii Zatoki Perskiej i Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem kościołów zielonoświątkowych.

"Jednakże", dodał kardynał z Kinszasy, "jesteśmy w Synodzie i podążamy za kazaniami i nauczaniem ks. Radcliffe'a (kardynała-elekta) i nie uznaję ks. Radcliffe'a w najmniejszym stopniu w tym, co przeczytaliśmy w tym artykule".

"Radcliffe przyszedł do mnie dzisiaj, ponieważ przeczytał wczorajszy artykuł i był zszokowany (zszokowany), czytając te rzeczy przypisywane jemu. A ponieważ ich zadaniem jako dziennikarzy jest mówienie właściwych rzeczy", mówię, że "o. Radcliffe nigdy tego nie powiedział, to w najmniejszym stopniu nie odpowiada jego osobowości".

Następnie kardynał Ambongo powtórzył: "Obiecuję, że nie odpowiada to temu, co mógł powiedzieć ks. Nie wiem, kto napisał ten artykuł. Myślę, że intencją tego artykułu było wywołanie incydentu. Na szczęście tak się nie stało.

Agencja Watykańska: artykuł ukazał się w "The Tablet", został przetłumaczony na język włoski i przedrukowany

Po tej sekwencji, kilka godzin później, oficjalna agencja watykańska, na swoim kronika Na temat briefingu dnia na Synodzie i pytań zadawanych przez prasę, relacjonował w ten sposób: "Kolejne pytanie dotyczyło refleksji teologa Timothy'ego Radcliffe'a, opublikowanych w 'The Tablet' w kwietniu, przetłumaczonych na język włoski w lipcowym numerze czasopisma 'Vita e pensiero' i powielonych w L'Osservatore Romano 12 października, w których przytoczył on "silne naciski ze strony ewangelików, z amerykańskimi pieniędzmi; od rosyjskich prawosławnych, z rosyjskimi pieniędzmi, i od muzułmanów, z pieniędzmi z bogatych krajów Zatoki Perskiej", którym rzekomo poddawani byli "afrykańscy biskupi".

"W ogóle nie rozpoznaję ojca Radcliffe'a w tym, co zostało napisane" - powiedział kardynał Ambongo Besungu, odnosząc się do spotkania, na którym teolog powiedział, że jest "zszokowany" publikacją "tego rodzaju rzeczy, które mu przypisano". Ojciec Radcliffe nigdy tego nie powiedział", powtórzył afrykański kardynał".

Jak powszechnie wiadomo, Deklaracja Fiducia suplicans otworzył drzwi do "możliwości błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par jednopłciowych", pod pewnymi warunkami. Kardynał Ambongo utrzymał jednak, że refleksja nad "Fiducia supplicans" będzie kontynuowana w Kościołach afrykańskich, które potwierdzają swoją "niezachwianą przynależność" do papieża, ale podkreślił wolność wyboru każdego biskupa w jego własnej diecezji. Wiadomości Watykańskie.

Karta. Ambongo: w pierwszych wiekach było inaczej

Przed wspomnianym pytaniem inny dziennikarz zapytał kardynała Ambongo o diakonat dla kobiet, a jego odpowiedź rzuciła światło, prawdopodobnie zgodnie z tym, co kardynał Fernández powiedział kilka godzin wcześniej, na myślenie papieża Franciszka na ten temat: uważa on, że "w tej chwili kwestia diakonatu kobiet nie jest dojrzała i poprosił, abyśmy nie rozwodzili się teraz nad tą możliwością".

Kardynał z Kinszasy zwrócił uwagę, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa istniały kobiety diakonisy, "ale były one związane ze służbą, nie był to pierwszy etap kapłaństwa.

Komisja zbada kwestię teologiczną i będziemy przestrzegać tego, co mówi Ojciec Święty" - powiedział.

Kardynał Prevost i dokument końcowy

Podczas ostatniego briefingu prefekt Dykasterii Biskupów, kardynał Robert Prevost, wskazał w swoich odpowiedziach na kilka pytań, że wybór biskupów był omawiany na Synodzie i będzie nadal omawiany, a władza jest służbą. Dodał również, że władza doktrynalna Konferencji Biskupów ma ograniczenia i nie jest autonomiczna i musi być spójna ze Stolicą Piotrową.

Według prefekta Dykasterii ds. Komunikacji Paolo Ruffiniego, między dniem dzisiejszym, jutrzejszym i pojutrzejszym odbędzie się faza poprawek do projektu dokumentu końcowego (zgłoszono ich już ponad tysiąc) i jest bardzo prawdopodobne, że dokument końcowy zostanie zatwierdzony w sobotę rano i wysłany do papieża Franciszka.

AutorFrancisco Otamendi

Książki

Anegdoty o smaku przypowieści

Recenzja najnowszej pracy Javiera Fernándeza-Pacheco, w której wyjaśnia on drogę do szczęścia w świetle nauk Ewangelii.

Manuel Cámara-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Anegdoty o smaku przypowieści

AutorJavier Fernández-Pacheco
RedakcjaLetragrande
Rok: 2024
Liczba stron: 433

Francis Harold Drinkwater (1886-1982), kapłan archidiecezji Birmingham, był jednym z brytyjskich pionierów w dziedzinie katechetyki, o której wiele pisał i w której osiągnął międzynarodowy prestiż. Spośród wielu jego dzieł, jedno stanowi część wielu katolickich bibliotek parafialnych, kapłańskich i szkolnych: "Catechism Stories. Podręcznik dla nauczycieli", którego pierwszy tom został opublikowany na początku II wojny światowej, przetłumaczony na język hiszpański przez Herdera w 1958 r. pod tytułem, być może nie do końca szczęśliwym, "Historietas catequísticas". Ze względu na swój ogromny sukces, doczekał się on trzech kolejnych tomów.  

Po wielu latach żmudnej pracy kompilacyjnej w służbie Słowa w jego wielu i różnorodnych formach, Javier Fernández-Pacheco, autor udanych dzieł duchowości opublikowanych w kolekcji "Patmos" Rialpa, oferuje nam teraz "...".Anegdoty o smaku przypowieści". Podtytuł -Droga do szczęścia- wyraża wyjątkowość większości anegdot, dzięki którym możemy uczyć się - a następnie nauczać - szczęścia, które przyniósł nam Jezus.

Chrystus, nasz Pan i Brat, porównał do "wody" "Życie", które przyszedł przynieść upadłej ludzkości: "Kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam, już nigdy pragnąć nie będzie; woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu" (J 4:14). Co więcej, zidentyfikował Duch Święty z "wodą", którą nosił w sobie i którą dawał do picia tym, którzy w Niego uwierzyli (por. J 7:38-39).

Jestem pewien, że strony tej książki będą okazją do doświadczenia tego, jak Trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej używa ich do trzepotania nad duszą, tak jak trzepotał nad powierzchnią wód na początku świata (por. Rdz 1, 2). I tak, dzieło Javiera Fernándeza-Pacheco mogłoby mieć za tytuł nazwisko autora wspomnianego na początku tych wersów - "Drinkwater: "Pij wodę"` - jako zaproszenie do ugaszenia pragnienia Nieskończoności, które przenika duszę każdego człowieka.

AutorManuel Cámara

Inicjatywy

Rozpoczyna się drugi sezon "Learning Rome"

Drugi sezon "Learning Rome" dotyczy długiego okresu historycznego znanego jako późna starożytność, średniowiecze i późne średniowiecze.

Giovanni Tridente-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Rankiem 23 października rozpoczął się drugi sezon serialu wideo "Nauka Rzymu"projekt promowany przez Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża i przeprowadzona wraz z jego studentami, która ma być okazją do zagłębienia się w bogactwo miasta Rzymu w kontekście rozwoju chrześcijaństwa, aż do czasów współczesnych.

Obecnie planowane są trzy sezony; filmy są publikowane co miesiąc, od października do czerwca, a każdy sezon składa się z dziewięciu odcinków, w których studenci z różnych wydziałów Świętego Krzyża, osoby świeckie, zakonnicy, mężczyźni i kobiety z różnych krajów, odgrywają rolę "ciceroni" (przewodników) po symbolicznych miejscach chrześcijaństwa w mieście.

Sezon 2 (październik 2024 - czerwiec 2025)

Sezon, który właśnie się rozpoczął, dotyczy długiego okresu historycznego znanego jako późna starożytność, wysokie średniowiecze i późne średniowiecze.

Dlatego pierwszy odcinek poświęcony jest "Ojcom Kościoła", grupie chrześcijańskich myślicieli i pisarzy, którzy rozkwitli po pokoju w Kościele i budowie pierwszych chrześcijańskich bazylik, promowanych przez Konstantyna. W szczególności przypomina o obecności trzech wielkich świętych, którzy odcisnęli swoje piętno w Rzymie: św. Augustyna z Hippony, św.

W Rzymie znajduje się również pierwsza na świecie bazylika poświęcona Matce Bożej ("theotokos") i najstarsze przedstawienia maryjne: zostanie to omówione w drugim odcinku, zatytułowanym "Nabożeństwo do Matki Bożej w Rzymie", ze szczególnym uwzględnieniem niektórych z najbardziej czczonych ikon maryjnych.

Trzeci odcinek poświęcony jest świętemu Grzegorzowi Wielkiemu i ewangelizacji Europy, podkreślając rolę wielkiego papieża w szerzeniu Ewangelii w Anglii i innych krajach. Ponadto przedstawiono historię świętych Cyryla i Metodego, którzy przybyli kilka wieków później i ewangelizowali ludy słowiańskie.

Benedykta, który odnalazł swoje powołanie właśnie w Rzymie, a kontynuując w Wysokim Średniowieczu, dojdziemy do Karola Wielkiego, którego obecność w Wiecznym Mieście miała fundamentalne znaczenie dla budowy zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej.

Piąty odcinek poświęcony jest jednemu z najważniejszych momentów Kościoła, który odcisnął swoje piętno na Rzymie: reformacji z XI i XII wieku, znanej również jako reformacja gregoriańska. Później zagłębiamy się w historię św. Franciszka z Asyżu i św. Dominika z Guzman, odkrywając miejsca w mieście, które przypominają o obecności tych dwóch wielkich świętych i założycieli.

Odnosząc się również do współczesności, siódmy odcinek poświęcony jest Pierwszemu Jubileuszowi, podczas gdy kolejny rozważa szczególnie dramatyczne momenty dla Kościoła i Rzymu: Wygnanie z Awinionu, kiedy papieże przestali rezydować w Rzymie, oraz Schizma Zachodnia (XIV i XV wiek). W tym historycznym okresie dwie wyjątkowe kobiety podtrzymywały Kościół swoją wiarą i siłą: święta Brygida i święta Katarzyna ze Sieny. Obie żyły i zmarły w Rzymie i zachowało się wiele wspomnień o nich. Odcinek nosi tytuł: Opowieść o dwóch silnych kobietach.

Wreszcie, ostatni odcinek dotyczy "Kościoła w obliczu humanizmu i renesansu", w którym odkryjemy światła i cienie tego okresu w historii, koncentrując się na niektórych z największych artystów, którzy osiągnęli cudowną syntezę między sztuką a wiarą.

Pierwszy sezon

Odcinki pierwszego sezonu, poświęconego starożytności, były publikowane od października 2023 r. do czerwca 2024 r., zwykle w trzeci czwartek każdego miesiąca. Tytuły tej pierwszej serii przedstawiały miejsca podróży św. Pawła do Rzymu oraz jego męczeństwa i pochówku, a także św. Piotra, życie pierwszych chrześcijan, świadectwo męczenników i historię cesarza Konstantyna z budową bazylik św. Jana na Lateranie i Świętego Krzyża w Jerozolimie.

Projekt

Filmy są zebrane w dwóch dedykowanych playlistach na kanale YouTube Uniwersytetu: (PIERWSZY SEZON) y (drugi sezon).

Projekt "Learning Rome" jest finansowany z kampanii fundraisingowej zainicjowanej przez Biuro Promocji i Rozwoju Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża. Kuratorami treści są profesorowie Wydziału Historii Kościoła Uniwersytetu Świętego Krzyża, Luis Cano i Javier Domingo.

Więcej
Gospel

Ślepota serca. Trzydziesta Niedziela Czasu Zwykłego (B)

Joseph Evans komentuje czytania z 30. Niedzieli Zwykłej, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-24 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

W Biblii nic nie dzieje się przypadkiem. Tak więc fakt, że cud w dzisiejszej ewangelii ma miejsce w Jerychu, nie jest przypadkiem. 

Jerycho miało potężny wydźwięk w Starym Testamencie. To właśnie tam Jozue i lud Izraela rozpoczęli swój podbój Ziemi Obiecanej, okrążając to pozornie nie do zdobycia miasto siedem razy z Arką Przymierza, a następnie siedem razy siódmego dnia, dmąc w trąby. Są to trąby i wytrwałość modlitwy. Mury miasta runęły same z siebie i Izrael zdobył miasto (Joz 6).

Jezus wkrótce wjedzie do Jerozolimy, aby ponieść mękę i śmierć. Cud w Jerychu pokazuje, że rozpoczyna On swój podbój. Szatan był silnym człowiekiem, który myślał, że jego otoczone murem miasto jest nie do zdobycia (zob. Łk 4:5-6; 11:21-22). Ale wszystkie mury grzechu upadają przed mocą Chrystusa (zob. Ef 2,14).

Jezus dokonuje kolejnego cudu w Jerychu, uzdrawiając Zacheusza z jego chciwości (Łk 19:1-10), podobnie jak wcześniej grzeszna kobieta, Rahab, została uzdrowiona z prostytucji i pomogła Izraelitom w zdobyciu miasta (Joz 2). Zacheusz był trochę jak prostytutka, sprzedając swój honor i swoich ludzi dla zysku.

Niewidomy mężczyzna siedzi przy drodze. Dowiadujemy się jednak, jak ma na imię i skąd pochodzi: Bartymeusz, syn Tymeusza. Dla Boga ma on imię i godność, jak wszyscy żebracy, których widzimy na ulicy. Siedzi na poboczu życia, ślepota uniemożliwia mu pełne uczestnictwo w życiu społecznym, ale jest wrażliwy na przechodzącego Chrystusa i w swojej pokorze woła o Jego miłosierdzie. Dla nas może być odwrotnie: nasze własne zanurzenie w społeczeństwie i aktywności może prowadzić nas do ślepoty na obecność Chrystusa. Jesteśmy duchowo ślepi, tak ślepi, że nawet nie rozpoznajemy naszej potrzeby.

Bartymeusz jest wielki ze względu na swój upór. Woła do Chrystusa i woła jeszcze głośniej, gdy ktoś próbuje go uciszyć. Tak wiele czynników i sił próbuje nas dziś uciszyć: "Nie damy się uciszyć!nie mów o Chrystusie", "Nie wyrażaj swojej potrzeby posiadania go".. Bartymeusz nie zostanie uciszony. My też nie.

Są jednak dobrzy ludzie, którzy go zachęcają. Jakże chcielibyśmy być wśród nich (i musimy zadać sobie pytanie, gdzie stoimy w dzisiejszej ewangelii: czy jesteśmy Bartymeuszem, tymi, którzy próbują go uciszyć, tymi, którzy go zachęcają, czy też jednymi z tych, których nawet tam nie było, ponieważ mieli "ważniejsze rzeczy do zrobienia"): "I zawołali do niewidomego, mówiąc mu: Odwagi, wstań, bo cię woła..

Homilia na temat czytań z 30. niedzieli czasu zwykłego (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Hiszpania

Eksperci radzą dzieciom, aby krytycznie myślały o serialach i filmach

Rodzinny think-tank "The Family Watch", we współpracy z Fundacją Methos Media, zaprezentował czwartą edycję raportu "Młodzież i młodzi ludzie w filmach i serialach telewizyjnych w 2023 roku", który jest wspierany przez naukowców z Complutense, Rey Juan Carlos, Antonio de Nebrija i Uniwersytetów Europejskich w Madrycie. Eksperci zalecają krytyczną wizję i dialog między rodzicami i dziećmi.

Francisco Otamendi-23 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

The ' FoundationThe Family Watchopublikowała badanie "Analiza najczęściej oglądanych filmów i seriali przez młode pokolenie Z (urodzone w latach 1995-2009) na platformach subskrypcyjnych na żądanie" (SvOD) w 2023 roku. Raport został opracowany przez naukowców z Complutense, Rey Juan Carlos, Antonio de Nebrija i Europejskiego Uniwersytetu w Madrycie.

Większość z nich to młodzi konsumenci treści audiowizualnych w wieku od 16 do 29 lat, czyli grupa docelowa niniejszego badania. Analiza tego pokolenia jest kluczowa, ponieważ są oni pierwszymi cyfrowymi tubylcami, co oznacza, że badanie ich obecnych zachowań w świecie audiowizualnym jest szczególnie interesujące dla zrozumienia przyszłych trendów w branży treści, wyjaśniają eksperci.

Silnie rozwijający się rynek

W Hiszpanii przychody z usług wideo online przekroczyły 700 mln euro w 2023 r., a w Europie usługi SVoD na żądanie potroiły się z 5,3 mld euro w 2017 r. do 16,2 mld euro w 2021 r. W rezultacie udział usług na żądanie w całkowitych przychodach audiowizualnych wzrósł z 5 do 13 %.

Platformy streamingowe, takie jak Netflix, Amazon Prime Video czy HBO Max, są drugim po mediach społecznościowych najpopularniejszym kanałem konsumpcji treści dla 93,5% użytkowników z Pokolenia Z. Netflix jest preferowaną płatną platformą audiowizualną online w czterech na dziesięć gospodarstw domowych, a następnie Amazon Prime Video, zgodnie z raportem. W ostatnim kwartale 2023 r. młodzi ludzie spędzali dwie godziny dziennie na platformach usług na żądanie.

Generowanie niecierpliwości i indywidualnie

Zdecydowana większość młodych ludzi przyznaje, że ogląda seriale i filmy na swoich smartfonach (7 na 10), a następnie na Smart TV. Jest to tak zwane "pokolenie niecierpliwości", które chce konsumować w najwygodniejszy możliwy sposób i tak szybko, jak to możliwe, dlatego chcą oglądać seriale i filmy przez krótszy czas.

Według ekspertów ważne jest, aby przeanalizować, że - format oglądania jest zwykle indywidualny, co zmienia koncepcję "rodzinnego oglądania" w ćwiczenie indywidualizmu.

Rola rodziców

Podobnie, "rola ojców i matek jako głównych wychowawców swoich dzieci staje się jeszcze ważniejsza, ponieważ powinni oni starać się zachęcać do wspólnego oglądania produktów audiowizualnych, ponieważ będzie to służyć poprawie komunikacji w rodzinie i słuchaniu nastolatków i młodych ludzi w domu".

Spośród 50 przeanalizowanych postaci, 38 % nie wie, jak wyglądają ich relacje z rodziną, podczas gdy rodzina z dwójką rodziców z dziećmi jest najliczniej reprezentowana (18 %), a następnie rodzina z dwójką rodziców z dziećmi (18 %), podczas gdy rodzina z dwójką rodziców z dziećmi jest najliczniej reprezentowana (18 %). rodzina zrekonstruowana (10 %) i duża rodzina (10 %).

Według think tanku zaskakujące jest to, że "odniesienia do rodziny prawie nie istnieją w produktach najczęściej konsumowanych przez młodych ludzi, a jeśli pojawiają się relacje rodzinne, to w negatywny sposób, aby usprawiedliwić traumy w dzisiejszych czasach". 

Jednak "w serialu szacunek i relacje rodzinne są promowane jako sposób na dzielenie się problemami. Przyjaźń i miłość są ponad relacjami rodzinnymi.

Zniekształcone obrazy

Gema López, wykładowca na Universidad Europea, uważa, że "okres dojrzewania to bardzo delikatny wiek, w którym młodzi ludzie budują swoją samoocenę i obraz siebie. Jeśli nastolatki pojawiające się w serialu są grane przez dorosłych aktorów, młodzi widzowie mogą mieć zniekształcony obraz tego, czym jest ciało nastolatka. Może to sprzyjać rozwojowi kompleksów.

Rafael Carrasco, profesor i badacz sieci na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, zauważa, że "uderzające jest to, że w sieci społecznościowej X komentarze na temat hiszpańskich seriali i filmów odnoszą się do aktorów, podczas gdy w amerykańskich filmach używane są imiona bohaterów".

"Korzystanie i nadużywanie ekranów przez nieletnich i młodzież".

Cristina Gallego, profesor i badacz na Universidad Rey Juan Carlos, jest zaniepokojona pojawieniem się "wysokiego spożycia alkoholu w połączeniu z normalizacją lekkomyślnej jazdy, co rodzi pytanie, czy odzwierciedla to lub wpływa na młodych Hiszpanów".

Carmen LLovet, badaczka z Innomedia na Uniwersytecie Nebrija, uważa, że "powinno to prowadzić do refleksji, że młodzi ludzie w Hiszpanii decydują się oglądać seriale, które nie reprezentują ich pod względem wieku lub sytuacji społeczno-ekonomicznej, tak jakby seriale były nową strategią aspiracyjną".

Na koniec María José Olesti, dyrektor generalna The Family Watch, skomentowała, że "rodziny od kilku lat wykazują, zwłaszcza za pośrednictwem naszego Barometru, szczególne zaniepokojenie korzystaniem i nadużywaniem ekranów przez dzieci i młodzież, tym, jak zarządzają swoim wizerunkiem i jak jest on seksualizowany, zwłaszcza u dziewcząt, a także tym, jak wszystko to może wpływać na relacje osobiste i rodzinne oraz rozwój psycho-afektywny, naukę i ustanowienie zdrowych nawyków stylu życia".

Niektóre zalecenia

Wśród głównych zaleceń raportu firmy doradztwa rodzinnego i specjalistów znajdują się "zachęcanie do krytycznego myślenia wśród nieletnich"; "aby kryteria wyboru serialu lub filmu nie opierały się wyłącznie na wieku zalecanym przez platformy"; "prowadzić dialog z dziećmi na temat fikcyjnych faktów, które są im przedstawiane"; podczas "oglądania treści z młodszymi dziećmi, podkreślać to, co jest pozytywne i pozwolić im zobaczyć negatywne rzeczy"; "a w przypadku nastolatków/przedszkolaków, pomagać im kwestionować wszystko, podkreślając nie tylko to, co jest dla nich najlepsze, ale także znaczenie dotarcia do prawdy, zawsze opartej na wolności".

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Franciszek prosi o moc Ducha Świętego dla małżeństw i rodzin

Przypominając wczorajsze wspomnienie świętego Jana Pawła II, którego po raz kolejny nazwał "papieżem rodzin", papież Franciszek wezwał dziś rano na audiencji generalnej moc Ducha Świętego do odnowienia miłości chrześcijańskich małżeństw. Papież modlił się również intensywnie o pokój, po otrzymaniu statystyk dotyczących zabitych w Ukrainie.

Francisco Otamendi-23 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Duch Święty i sakrament małżeństwa" to temat katechezy wygłoszonej przez Ojca Świętego Franciszka w środę rano w Bazylice św. Publiczność 23 października, w swojej dziesiątej katechezie na temat Ducha Świętego.

Podstawą medytacji papieża Franciszka było odczytanie ustępu z pierwszego listu apostoła Jana. A konkretnie tego, który mówi: "Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość pochodzi od Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością".

Chrześcijańskie małżeństwo

"Dzisiaj zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób relacja Ducha Świętego z Ojcem i Synem

wiele do powiedzenia sakramentowi małżeństwa, rodzinie" - rozpoczął papież. "W chrześcijańskim małżeństwie mężczyzna i kobieta oddają się sobie nawzajem, ich związek jest pierwszą i fundamentalną realizacją komunii miłości, którą jest Trójca Święta. 

"W nim Ojciec jest Źródłem wszelkiej miłości, Syn jest Umiłowanym, który odpowiada miłości, a Duch Święty jest Miłością, która ich łączy. Mówimy, że Duch Święty jest darem, a nawet, że jest darem par excellence. Dlatego, aby odpowiedzieć na powołanie małżeńskie, które również jest darem, konieczne jest wpuszczenie Go.

"Jest tak wielu mężów, którzy nie mają wina"...

To nie przypadek, że "niektórzy łacińscy Ojcowie Kościoła używali obrazów właściwych miłości małżeńskiej, takich jak pocałunek i uścisk, aby mówić o tym, jak w Trójcy Świętej Duch Święty jest wzajemnym darem Ojca i Syna oraz powodem radości, która panuje między nimi", dodał papież, który zwrócił się w szczególności do św.

"Dzisiaj jest tak wielu małżonków, o których można powiedzieć, jak Maryja powiedziała do Jezusa w Kanie Galilejskiej: "Nie mają wina" (J 2, 3). I to Duch Święty nadal działa cud, którego Jezus dokonał przy tej okazji" - powiedział.

"Jak bardzo dzieci potrzebują rodzicielskiej jedności!"

W swojej medytacji papież podkreślił, że "małżonkowie muszą tworzyć pierwszą osobę liczby mnogiej, "my". Stawać przed sobą jako "ja" i "ty", i stawać przed resztą świata, w tym przed dziećmi, jako "my". Jak pięknie jest słyszeć matkę mówiącą do swoich dzieci: "Twój ojciec i ja...", jak Maryja powiedziała do dwunastoletniego wówczas Jezusa, gdy znaleźli Go w świątyni (por. Łk 2, 48); i słyszeć ojca mówiącego: "Twoja matka i ja", prawie tak, jakby byli jedną osobą. Jak bardzo dzieci potrzebują tej rodzicielskiej jedności i jak bardzo cierpią, gdy jej brakuje!".

"Aby odpowiedzieć na to powołanie, małżeństwo potrzebuje wsparcia Tego, który jest Darem, a raczej Tego, który daje siebie par excellence. Tam, gdzie wkracza Duch Święty, odradza się zdolność do dawania siebie" - dodał.

"Święty Jan Paweł II, papież rodzin".

W przemówieniu do polskich pielgrzymów papież serdecznie ich pozdrowił i powiedział: "Wczoraj w liturgii wspominaliśmy Święty Jan Paweł II. Był, jak powiedziałem podczas jego kanonizacji, papieżem rodzin. Nieustannie przypominał wam, Polakom, że siła rodziny musi pochodzić od Boga. Prosimy o moc Ducha Świętego dla wszystkich rodzin, aby ożywił w nich zdolność do daru z siebie i radość bycia razem. Z serca wam błogosławię".

Specjalne pozdrowienia dla osób w Libanie

Zwrócił się do wiernych arabskojęzycznych w następujący sposób: "Pozdrawiam wiernych arabskojęzycznych, szczególnie tych z Liban. Prosimy o wstawiennictwo nowi święciFranciszkanów i braci Massabków, abyśmy i my mogli naśladować Chrystusa w służbie i być świadkami nadziei dla świata. Niech Pan błogosławi was wszystkich i zawsze chroni od wszelkiego zła.

Język hiszpański i angielski

Papież zachęcił hiszpańskojęzycznych pielgrzymów, aby "zawsze wzywali Ducha Świętego, aby odnowił miłość i jedność w chrześcijańskich małżeństwach i we wszystkich rodzinach. Niech Jezus wam błogosławi, a Święta Dziewica czuwa nad wami.

Jeśli chodzi o pielgrzymów anglojęzycznych, można odnieść wrażenie, że liczba krajów, do których się zwraca, stale rośnie. Oto jego słowa: "Pozdrawiam pielgrzymów anglojęzycznych, zwłaszcza z Anglii, Danii, Norwegii, Madagaskaru, Indii, Indonezji, Japonii, Filipin, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Wszystkich was i wasze rodziny pozdrawiam radością i pokojem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Niech Bóg was błogosławi.

"Misjonarze Ewangelii

Na koniec, do włoskojęzycznych Rzymian i pielgrzymów, Papież poprosił, aby "z mocą Ducha Świętego byli odważnymi i radosnymi świadkami Jezusa w rodzinie, w parafii i we wszystkich środowiskach". Miesiąc październik zaprasza nas do odnowienia naszej aktywnej współpracy w misji Kościoła. Obyście byli misjonarze Ewangelii wszędzie, oferując duchowe wsparcie modlitwy i konkretną pomoc tym, którzy zmagają się z niesieniem jej tym, którzy jeszcze jej nie znają".

AutorFrancisco Otamendi

Pozwól mi być świeckim w pokoju

Nie chcę być nikim innym niż świecką kobietą, ponieważ o to poprosił mnie Bóg. A jeśli On tak powiedział, to dlaczego ktokolwiek miałby przychodzić i żądać ode mnie innego miejsca?

23 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Pozwól mi być laikiem. Tak po prostu. Lub kapłankaAni diakonisą, ani członkinią z prawem głosu w Synodzie... Świecka. Podobnie jak kobiety u stóp krzyża, których wzrok był skupiony na Chrystusie, a nie na kluczach Królestwa, które brzęczały, gdy św. Piotr uciekał.

Pozwólcie mi być świecką kobietą w pokoju. Nie dlatego, że brak mi ambicji, nie dlatego, że uważam, iż mężczyźni lepiej nadają się do zadań związanych z rządzeniem Kościołem, czy też dlatego, że uważam, iż my, kobiety, powinnyśmy zamknąć się w sobie. Nie chcę być nikim innym niż świecką, ponieważ o to poprosił mnie Bóg. A jeśli On tak powiedział, to dlaczego ktokolwiek miałby przychodzić i żądać, abym zajęła inne miejsce?

Pech bycia świecką kobietą

Widzę wielu ludzi w kościele wskazujących na czarną plamę na białym obrusie. Moje zdziwienie przychodzi, gdy zdaję sobie sprawę, że to oni mają brudne palce. Tworzą problem, a następnie obwiniają obrus, nic i wszystko, za brud.

Czy kobiety są gorsze, ponieważ nie mogą otrzymać święceń kapłańskich? Kto tak powiedział? Czy Chrystus nie ukazał się najpierw kobietom po swoim zmartwychwstaniu? Tak, apostołowie mają moc wypędzania demonów i odpuszczania grzechów (nie będę tym, który powie, że to nie jest fajne), ale byli świadkami zmartwychwstania.

Problem leży w ciągłej chęci "kwantyfikacji" powołań. Przypomina mi to kłótnie między młodszym rodzeństwem, bo mama dała Pepe kawałek ciasta o milimetr większy. Mama cię nie nienawidzi, Miguelito, odetchnij.

Pewne nurty, które spędzają swoje dni na domaganiu się praw, przekonały nas, że życie Kościoła można również zmierzyć. Chcą mnie przekonać, że Kościół mnie oszukuje, że zamyka mnie w mojej roli osoby świeckiej, ponieważ nie chce dla mnie tego, co najlepsze. Masz szczęście, jeśli możesz trochę wspiąć się po drabinie i poświęcić się jako zakonnica, ale bycie osobą świecką... To pech.

Tylko jeden środek

I jak mam ci wytłumaczyć, że uwielbiam być osobą świecką? Nie uważam, że zostałem zamknięty, że moje powołanie nie jest mi narzucone przez Kościół, moje powołanie jest darem od Boga. Spróbuj sam to zmierzyć, jeśli chcesz, bo ja nie potrafię i nie chcę.

Jedyną miarą, jaką powinien znać katolik, jest miara Krzyża. Być może nie jest konieczne badanie, czy jako kobieta mogłabym zostać wyświęcona na księdza, ale głębsze poznanie, w jaki sposób mogę najlepiej służyć Chrystusowi, w Jego Kościele, w mojej roli świeckiej kobiety. Może nie muszę walczyć o ten rzekomy dodatkowy milimetr. Może to, co muszę zrobić, to uznać, że Kościół jest Matką i wie najlepiej. I mówię o Kościele jako całości, nie redukując go do jednego papieża, kolegium kardynałów czy epoki.

Nie oznacza to, że nie ma zadań do wykonania, ról do lepszego rozpoznania czy nauk do pogłębienia. Absurdem byłoby myśleć, że rozumiemy już całe bogactwo Kościoła ustanowionego przez Chrystusa, że nie ma obszarów wymagających poprawy. Nie o to chodzi.

Pozwól mi być świeckim w spokoju. Nie chcę kompleksu niższości, który każe mi myśleć, że moje powołanie jest mniej wartościowe. Nie chcę kompleksu wyższości, który każe mi myśleć, że wiem o wiele więcej niż cała mądrość świata. Magisterio Kościoła. Pozwól mi być świeckim. A jeśli chcemy mierzyć powołania, porównujmy je tylko i wyłącznie z Krzyżem. Może na Kalwarii zrozumiemy, że naszym problemem nie jest brak praw, ale brak miłości.

AutorPaloma López Campos

Redaktor naczelny Omnes

Zasoby

Weź udział w kursie online Omnes "Podtrzymywanie Kościoła".

Omnes przedstawia kurs online "Utrzymanie Kościoła", serię dziewięciu sesji prowadzonych przez Diego Zalbidea, profesora prawa kanonicznego i eksperta w dziedzinie kanonicznego prawa małżeńskiego.

Redakcja Omnes-23 grudnia 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Omnes prezentuje kurs online "Wspieranie Kościoła". Z pomocą Diego Zalbidea, profesora prawa kanonicznego i eksperta w dziedzinie kanonicznego prawa małżeńskiego, Omnes oferuje bezpłatnie na swoim kanale YouTube serię 9 filmów, w których profesor Zalbidea wyjaśnia znaczenie prawa kanonicznego w Kościele. współodpowiedzialność jako styl życia zrodzony z wdzięczności.

Celem kursu jest zainspirowanie księży i proboszczów do zarządzania zasobami z myślą o "radości wiernych", poprzez bycie odpowiedzialnymi zarządcami dóbr. Jak wyjaśnia Diego Zalbidea, współodpowiedzialność to nic innego jak "świadomość oddawania Kościołowi dobra, które Bóg przez niego wylewa".

Filmy trwają od 20 do 30 minut i są podzielone na dziewięć tematów:

  • Odkrywanie hojności na nowo
  • Wdzięczna pamięć. Dar Eucharystii
  • Ofiara z serca. Lekcje od ubogiej wdowy
  • Dar zaufania. Uczenie się na talentach
  • Owoce współodpowiedzialności w Kościele
  • Wdzięczność i hojność we wspieraniu Kościoła
  • Inspiracja i zarządzanie darami Kościoła
  • Nieodpłatność i kanoniczne prawo własności
  • Przechowywanie prezentów i wspólnych gratyfikacji

Kurs "Podtrzymywanie Kościoła" jest teraz dostępny w całości na stronie internetowej playlista z kanału Omnes na YouTube.

Watykan

Chiny i Watykan odnawiają porozumienie w sprawie mianowania biskupów

Rankiem we wtorek 22 października rzecznik chińskiego MSZ Lin Jian ogłosił odnowienie porozumienia między Chinami a Watykanem w sprawie mianowania biskupów.

Javier García Herrería-22 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Od wielu miesięcy wiadomość o przedłużeniu obowiązywania umowa Umowa jest tajnym porozumieniem między Stolicą Apostolską a chińskim rządem w sprawie konsensualnego mianowania katolickich prałatów w tym kraju. Rankiem we wtorek 22 października rzecznik chińskiego MSZ Lin Jian ogłosił odnowienie porozumienia.

Pakt ten został po raz pierwszy podpisany sześć lat temu i był odnawiany przez strony co dwa lata. Tym razem umowa została zawarta na dłuższy okres niż zwykle, trwający cztery lata, co może wskazywać na pewną konsolidację.

Jednak w komunikacie Watykanu, który pojawił się kilka godzin po ogłoszeniu przez chińskie władze, podkreślono, że jest to "tymczasowe porozumienie". Stolica Apostolska pragnie "kontynuować pełen szacunku i konstruktywny dialog" z chińskimi władzami. ChinyWatykan i Chiny nie utrzymują oficjalnych stosunków dyplomatycznych, ponieważ Stolica Apostolska jest jednym z dziesięciu krajów, które uznają Tajwan, "w celu dalszego rozwoju stosunków dwustronnych z korzyścią dla Kościoła katolickiego w Chinach i całego narodu chińskiego". Jak powszechnie wiadomo, Watykan i Chiny nie utrzymują oficjalnych stosunków dyplomatycznych, ponieważ Stolica Apostolska jest jednym z dziesięciu krajów, które uznają Tajwan.

Trudności po drodze

Oficjalnie obie strony są zadowolone z poczynionych postępów, choć na przestrzeni lat nie brakowało sporów i protestów ze strony Watykanu.

Na przykład w 2023 r. chiński rząd jednostronnie mianował Shen Bina biskupem Szanghaju. Rok wcześniej zrobił to samo z Peng Weizhao, mianując go biskupem pomocniczym Jiangxi, diecezji nieuznawanej przez Stolicę Apostolską. Watykan zaprotestował przeciwko tym nadużyciom, ale jego siła przetargowa wobec chińskich władz jest ograniczona. Ze swojej strony chiński rząd potrzebował pięciu lat, aby zaakceptować nominację biskupa Tianjin, Melchiorre Shi Hongzhen, mianowanego przez papieża w 2019 roku.

Chińskie władze sprawują coraz większą kontrolę nad mszami i ceremoniami liturgicznymi, włączając kamery w świątyniach rzekomo ze względów bezpieczeństwa (należy pamiętać, że Chiny wdrażają wiele form kontroli populacji dzięki technologii).

Kilku analityków i raportów wskazuje, że represje religijne w Chinach wobec Kościoła katolickiego pogorszyły się od czasu podpisania umowy ze Stolicą Apostolską. Kardynał Zen jest również często krytykowany.

Strona internetowa Chińskiego Kościoła Patriotycznego w naturalny sposób pokazuje ingerencję państwa w szkolenie księży, co jest częścią próby kontrolowania przez chiński rząd wszystkich religii i zmuszenia ich do dostosowania się do kultury i formy rządów w kraju.

Zoom

Kardynał Zuppi spotyka się z przedstawicielami Patriarchatu Moskiewskiego

Kardynał Matteo Zuppi i watykańska delegacja spotkali się 16 października z przedstawicielami Patriarchatu Moskiewskiego.

Paloma López Campos-22 Październik 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Powołania

Każdy dzień mojego życia: małżeństwo na przestrzeni lat

Małżeństwo z biegiem czasu przechodzi przez różne i oczywiste etapy. Życie w małżeństwie oznacza otwarcie się na drugą osobę z pełną szczerością i bez obawy, że wybrana osoba pozna wrażliwość własną i drugiej osoby.

Javier Vidal-Quadras-22 Październik 2024 r.-Czas czytania: 8 minuty

"Nie martw się młodzież to choroba, którą leczy się z wiekiem", powiedział mi kiedyś pewien doświadczony prawnik, gdy byłem na początku mojej kariery zawodowej. Teraz, z wiekiem (pewnym wiekiem), myślę, że mogę również powiedzieć coś przeciwnego: "wiek jest chorobą, którą leczy młodość". Rzeczywiście, zakochane serce stara się pozostać młode przez cały czas. Są młode serca, które zamieszkują stare ciała i stare serca, które zamieszkują młode ciała.

Jednym z dzisiejszych paradoksów jest to, że choć życie się wydłużyło, kryzysy egzystencjalne przesunęły się w czasie. Przyspieszenie tempa życia wynikające z chęci pochłaniania wszelkiego rodzaju doświadczeń tak szybko, jak to możliwe, wywołało kryzysy małżeńskie. Ważną rzeczą wydaje się być gromadzenie i dokumentowanie jednego doświadczenia po drugim (oczywiście za pomocą wszechobecnego "selfie"). Tak bardzo pragniemy uchwycić wszystkie chwile, że czasami zapominamy żyć i doświadczać ich ze spokojem, którego niektóre z nich wymagają.

Przedwczesne kryzysy

W związku małżeńskim jesteśmy narażeni na to samo zagrożenie. Kryzysy, które kiedyś przychodziły po dziesięciu latach, teraz pukają do drzwi po dwóch latach. Nierzadko zdarza się, że ostatnie małżeństwa rozpadają się z nudów: "A teraz, skoro już wszystkiego spróbowaliśmy, co teraz zrobimy?" Jeśli dodamy do tego łatwy i wyczerpujący dostęp do wszelkiego rodzaju wiedzy zapewnianej przez Internet, w ciągu kilku lat, nie zdając sobie z tego sprawy, możemy przekształcić nasze małżeństwo w staromodny związek, w którym wszystko jest już znane z góry.

Z wiekiem (który dziś można by zastąpić gromadzeniem doświadczeń) życie nabiera, mówiąc słowami Romano Guardiniego ("Etapy życia"), charakteru "już znanego", ponieważ znamy początek i koniec wielu wydarzeń, wiemy, jak zachowują się ludzie, jak rozwijają się projekty itp. i tracimy (lub możemy stracić) istotny element szczęścia: zdolność do podziwiania, Kto nie spotkał jednej z tych zrezygnowanych i przedwcześnie postarzałych osób, które nie mogą być zaskoczone niczym nowym, ponieważ wszystko wiedzą z góry?

Nuda zawsze była uważana za klasyczny objaw kryzysu wieku średniego (dziś już zaawansowanego, jak mówię), który może prowadzić do beznadziei lub, co gorsza, rozpaczy (Julián Marías w "El cansancio de la vida" dobrze wyjaśnił różnicę między jednym a drugim: beznadzieja jest wtedy, gdy nic nie oczekuje się od przyszłości; rozpacz jest wtedy, gdy nic nie oczekuje się od teraźniejszości). Bez nadziei szczęście nie jest możliwe. A podstawą nadziei jest zdolność do zachwytu. Ten, kto nie jest zdolny do podziwiania życia i jego tysiąca cudownych perypetii, nie może być szczęśliwy, ponieważ nie jest w stanie mieć nadziei, rozpoznawać i odkrywać nowego, gdy pojawia się ono ukryte w tym, co zwyczajne i znane.

José Antonio Marina ostrzegał przed tym niebezpieczeństwem: "Mówię moim studentom, że rzeczy nie nudzą nas dlatego, że są nudne, ale dlatego, że my jesteśmy nudni. Faktem jest, że kiedy biernie przyglądamy się rzeczom, powtarzają się one, nawet jeśli są nowe i wspaniałe. Dlatego tym, co ostatecznie charakteryzuje twórczą inteligencję, jest wolność decydowania w każdym przypadku o znaczeniu, jakie chcemy, aby rzeczy miały" (Wywiad w Aceprensa, 25 grudnia 1996 r.).

Piękno jest biograficzne

Nasze małżeństwo nie może być częścią "już znanego", nie jest wydarzeniem, które można uchwycić na "selfie" i nie jest tylko kolejnym doświadczeniem.

Niektórzy młodzi ludzie są zaskoczeni, a nawet czują się niekomfortowo, widząc starsze pary okazujące sobie silną czułość i miłość fizyczną. Niektórzy nawet uważają, że pewne komplementy dla siebie nawzajem są produktem małżeńskiej konwencji lub zwykłego przyzwyczajenia, a nie pasji czy zauroczenia. Nie wiedzą jeszcze, że piękno jest kumulatywne, biograficzne, a kiedy zauroczone oczy siedemdziesięcioletniego męża, który żyje ze swoją żoną od czterdziestu pięciu lat, patrzą na nią, widzą nie tylko obecną chwilę, ale całe jej biograficzne życie. Jego spojrzenie jest w stanie dodać do spokojnego piękna dojrzałości świeżość młodości, którą on i tylko on jest w stanie rozpoznać w swojej żonie, ponieważ on i tylko on uczynił ją ciałem z jego ciała i życiem z jego życia.

Ludzkie piękno nigdy nie znika, pozostaje i jest mierzone kolejnymi odkryciami, które miłość czyni przez całe życie, tak że piękno, nawet fizyczne piękno, lat dwudziestych jest mierzone z pięknem lat trzydziestych, a lat trzydziestych z pięknem lat czterdziestych, i tak dalej, i tak dalej.

Ci, którzy naprawdę kochają, są w stanie dostrzec w ukochanej osobie całe egzystencjalne piękno, które zgromadzili, ponieważ tym, co rozświetli ich skórę, nie będą lata młodości czy kosmetyki, ale uczucie bycia kochanym i pożądanym poprzez spojrzenie miłości.

Kilka tygodni temu otrzymałem wiadomość WhatsApp od mojej szwagierki, w której przekazała wiadomość od swojego 81-letniego ojca, w której wyjaśnił, że jego żona jest w szpitalu z atakiem serca (dzięki Bogu, teraz nie jest już w niebezpieczeństwie), a on zamierza wrócić do domu, aby odebrać ubrania i raporty medyczne. A na wypadek, gdyby któreś z jego dzieci miało wątpliwości, dodał: "potem wrócę do szpitala, by spędzić z nią noc, tak jak robiłem to przez ostatnie 51 lat".

Dostęp do prywatności

Inni patrzą na naszą żonę lub męża z zewnątrz i widzą w nich być może zwykłą sumę cech, zalet lub wad, ale my tego nie robimy. Jeśli oddaliśmy się w pełni, widzimy ukochaną osobę tak, jak ona widzi siebie, od wewnątrz, z jej niepowtarzalnej intymności.

Ale jak możemy osiągnąć tę świeżość w naszym małżeństwie? Jak możemy zawsze widzieć naszego współmałżonka nowymi oczami, z podziwem aktywnego spojrzenia, otwartego na nowości, czekającego na odkrycie i ponowne odkrycie tego, którego już tak dobrze znamy?

Nie zależy to tylko od nas. Każdy z nas może włożyć w to nastawienie, pragnienie, ale pomimo chęci, rezultat może być nieuchwytny. Jedynym sposobem na odkrycie najbardziej autentycznej części ukochanej osoby, tej wyjątkowej, niepowtarzalnej i ekskluzywnej, której nie znajdziemy w nikim innym, jest dostęp do jej intymności, czyli rdzenia jej osoby, miejsca, z którego wypływają wszystkie jej aspiracje, pragnienia, cechy i wady.

Ale nikt nie może uzyskać dostępu do prywatności innej osoby, chyba że ta osoba zdecyduje się ją otworzyć. Nawet najlepsi psychologowie nie mogą przeniknąć intymności innej osoby bez jej współpracy i współpracy.

Tajemnica życia małżeńskiego w ciągłej odnowie polega na wyjściu z siebie i pełnym otwarciu się na drugą osobę, bez zastrzeżeń i bez obawy, że staniemy się bezbronni. Czas, wzajemna znajomość, charakter "tego, co już znane", jak zauważył Guardini, w końcu nas zwodzą. Myślimy, że już dobrze to znamy i ostatecznie odmawiamy zagłębienia się w to.

Trzy lokale

Myślę, że konieczne są co najmniej trzy przesłanki.

Pierwszym z nich jest przekonanie, że osoba, którą pewnego dnia wybrałem, tak jak ona zrobiła to ze mną, jest osobą, którą Bóg zaprojektował dla mnie, biorąc pod uwagę moją wolność. Że w niej, jeśli spojrzę na nią spojrzeniem, o którym mówiliśmy, znajdę wartości i cechy, które pozwolą mi wzrastać jako osoba, wiele z nich odmiennych, a nawet przeciwnych do moich własnych, być może po to, by działać jako przeciwwaga. Jak można wzrastać duchowo, jeśli nie w spotkaniu z wartością, z wartością wyższą od siebie?

Przypomina mi się historia Pięknej i Bestii, gdzie podła, niewdzięczna, brutalna i bezwzględna istota, w spotkaniu z wyższą od siebie wartością, Piękną, nie tylko dorasta, ale staje się na nowo tym, kim naprawdę był. Ileż to razy w naszym małżeńskim życiu przestawaliśmy być sobą, stawaliśmy się zatwardziali i zgorzkniali. Drogą do powrotu do tego, kim byliśmy i do wzrastania jako osoba, jest spojrzenie na siebie w lustrze wartości naszej żony lub męża.

Drugi to czas, ale czas dobrze wykorzystany, niepodzielny czas, w którym poświęcamy się sobie nawzajem, z dala od przyziemnego hałasu, aby otworzyć nasze serca i ponownie odwiedzić tak wiele miejsc w naszym małżeństwie: role i zadania domowe, sport, czas osobisty, czas wolny, kulturę i zajęcia rodzinne; dalszą rodzinę, pracę, rodzinne i osobiste finanse i wydatki; nasze życie wewnętrzne; nasz styl komunikacji, nasze słuchanie i zaufanie, nasze rutyny i nawyki; nasze upodobania i antypatie; to, co dajemy i czego oczekujemy; zasady, które wyraźnie lub domyślnie ustaliliśmy; nasze życie seksualne, jego jakość i częstotliwość; nasze rany, przebaczenie i wdzięczność....

Trzecia to szczerość, połączona z pewną naiwnością: lepiej poprosić ponownie, niż przyjąć to za pewnik; poprosić ponownie, niż zrezygnować z tego; powiedzieć mu ponownie, niż czekać, aż o to poprosi. Niemowlęctwo małżeńskie to pewien stan naiwności ducha, który utrzymuje go zawsze otwartym na nowości.

Odkrywanie seksualności na nowo

Również w obszarze relacji seksualnych zachodzą przemiany, które dezorientują małżonków i które, jeśli się nie znają i nie rozmawiają ze sobą spokojnie, mogą prowadzić do niebezpiecznych flirtów lub marzeń o życiu seksualnym poza małżeństwem. Większe pożądanie seksualne mężczyzny jest nadal obecne w psychice, ale w pewnym wieku, w wyniku wydłużenia okresu podniecenia, potrzebuje on więcej uwagi i dłuższej stymulacji i przygotowania do aktu seksualnego, co zwykle zbiega się z okresem większego zahamowania kobiety, która wręcz przeciwnie, podkreśla jej tendencję do biernej roli w związku seksualnym. Ta rozbieżność, jeśli nie zostanie skorygowana, powoduje zakłopotanie i dyskomfort.

Nadszedł czas, aby przemyśleć nasze życie seksualne. Wyrwać się z rutyny i przemyśleć je na nowo. Rozmawiać bez przeszkód, barier i fałszywej skromności. Już się znamy. Chodzi o ożywienie istotnego aspektu naszego małżeństwa poprzez myślenie przede wszystkim o sobie nawzajem.

Wiemy już, że mężczyźni mają większe pożądanie, że dla nich częstotliwość (minimum, co tydzień!) i pełnia stosunków seksualnych ma emocjonalne znaczenie i daje im pewność siebie i bezpieczeństwo w innych obszarach ich życia, i że oczekują, że ich żony również przejmą inicjatywę.

Wiemy również, że kobiety potrzebują więcej czasu na przygotowanie i więcej oczekiwania, czasem godzin, że muszą przygotować swoje ciała i uczucia, że dla nich seks zaczyna się w sercu i jest karmiony szczegółami, zrozumieniem, czułością i uczuciem.

To powiedziawszy, gdy oboje oddadzą swoje ciała sobie nawzajem, oboje muszą się dobrze bawić. Ponieważ krzywe podniecenia są różne, oboje są zobowiązani do wzajemnej przyjemności: mężczyzna do towarzyszenia swojej kobiecie, z odpowiednimi pieszczotami, jeśli chce osiągnąć pełne podniecenie; kobieta przygotowuje swoje uczucia w godzinach poprzedzających, a także pomaga mężczyźnie, gdy tego potrzebuje.

Na podstawie absolutnego szacunku (jeśli ktoś tego nie chce, nie ma nic więcej do powiedzenia), zorientowanego na dążenie do zjednoczenia, a nie samolubnego wchłaniania przyjemności, i pod warunkiem, że szanuje się pełne znaczenie seksualności (tj. kobieca natura jest akceptowana bez jej zmiany, ale z poszanowaniem okresów płodnych i niepłodnych), wszystko jest możliwe i dopuszczalne w spotkaniu seksualnym w małżeństwie.

Wzajemne podniecenie, pieszczoty i pocałunki w strefach erogennych ciała oraz zmysłowe pozy są częścią humanizacji aktu seksualnego, nie mają żadnych moralnych zastrzeżeń i są wskazane, pod warunkiem, że są przeżywane z delikatnością, za zgodą i nie obrażają wrażliwości jednego z partnerów.

Jan Paweł II wyjaśnił to w swojej Teologii Ciała: "Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale to, co wychodzi z serca. Chrystus nie łączy czystości w sensie moralnym z fizjologią i procesami organicznymi. Żaden z aspektów nieczystości seksualnej, w sensie ściśle somatycznym, biofizjologicznym, nie wchodzi sam w sobie w definicję czystości lub nieczystości w sensie moralnym (etycznym)" (Katecheza 50 z dnia 10 grudnia 1980 r.).

Sto lat wcześniej Tołstoj włożył te słowa w usta Pózdnyszewa, bohatera swojej powieści "Sonata a Kreutzer": "Wada nie leży w fizyczności, ponieważ żadne fizyczne barbarzyństwo nie jest samo w sobie zdeprawowane; wada, prawdziwa deprawacja, polega na poczuciu wyzwolenia od wszelkich moralnych zobowiązań wobec kobiety, z którą nawiązujesz fizyczny kontakt. I właśnie ten brak zaangażowania uznałem za zasługujący na uznanie.

Aby kochać "przez wszystkie dni naszego życia", musimy dać życie wszystkim dniom naszej miłości.

AutorJavier Vidal-Quadras

Sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Rozwoju Rodziny (IFFD)

Kino

"Libera Nos. Bitwa egzorcystów" - mistrzowska lekcja demonologii

25 października w Hiszpanii ukaże się "Libera Nos. El combate de los exorcistas", jedyny film dokumentalny zatwierdzony przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów.

Paloma López Campos-22 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

25 października odbędzie się hiszpańska premiera filmu "Libera Nos. El combate de los exorcistas", pierwszego i jedynego dokument zatwierdzony przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów. Film trwa 105 minut, podczas których widzowie usłyszą świadectwa egzorcystów, zobaczą rekonstrukcje prawdziwych egzorcyzmów i otrzymają mistrzowską lekcję teologii w odniesieniu do Dobra i Zła.

Najgorszą rzeczą w dokumencie są odtworzenia egzorcyzmów, co jest zdecydowanym plusem. "Libera Nos" wyróżnia się nie ze względu na chorobliwość, którą uwielbia Hollywood, ale ze względu na informacje, które przekazuje widzowi. Egzorcyści, którzy pojawiają się pod kierunkiem Giovanniego Ziberny i Valerii Baldan, oferują proste, ale głębokie wprowadzenie do teologii, które pomaga umiejscowić się w temacie filmu: istnieniu zła.

Zło jest osobiste, nie jest zwykłą koncepcją, ani błędną kalkulacją Boga. To właśnie sprawia, że film jest przerażający, ponieważ pokazuje, że Demon jest prawdziwa i aktywna w naszym świecie.

Libera Nos. Bitwa egzorcystów

Tytuł oryginałuLibera Nos. Il Trionfo sul male
Premiera w Hiszpanii25 października 2024 r.
Rok realizacji: 2022
Czas trwania105 minut
Kraj: Włochy
DyrektorzyGiovanni Ziberna i Valeria Baldan
Producent: Sine Sole Cinema s.r.l.
DystrybutorzyGoya Producciones / Europejska Fabryka Snów

Prawdziwy dokument bez chorobliwości

Jednak "Libera Nos" nie jest nieprzyjemnym i chorobliwym dokumentem. Od pierwszej chwili ma się świadomość, że wypowiadający się są profesjonalistami, egzorcystami o randze ojca Gabriela Amortha, który kilkakrotnie interweniuje w dokumencie. Ale staranność, z jaką film został nakręcony, nie przeszkadza w zrozumieniu ogromu tego, co księża mówią na ekranie: Szatan wykorzystuje ezoterykę, trendy "New Age" i duchowy renesans, którego doświadcza nasze społeczeństwo, aby robić swoje. W ten sam sposób wykorzystuje fakt, że wielu nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia.

Pomimo mrocznej tematyki, dokument kończy się przesłaniem nadziei. Dziewica Maryja pojawia się na końcu filmu jako nasza Matka, zawsze gotowa przyjść z pomocą swoim dzieciom, aby bronić nas przed Złym.

Egzorcyści wykorzystują dokument do wyjaśnienia procesu egzorcyzmów, od początku do końca. W ten sposób widz uzyskuje podstawowe zrozumienie tego, co naprawdę dzieje się w walce z diabłem, dalekie od tego, co mówi się nam w słynnych horrorach.

Dobre i złe strony "Libera Nos".

Podsumowując, pozytywne strony "Libera Nos" to:

  • Aktualności
  • Brak zachorowalności
  • Prowadzone z (w większości) praktykującymi egzorcystami
  • Zatwierdzony przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów

Z drugiej strony, punkty ujemne to:

  • Film fabularny może być nieco długi
  • Powtórki egzorcyzmów nie są zbyt udane.
  • Są chwile, kiedy wydaje się, że nie można w żaden sposób obronić się przed atakami szatana.
Watykan

Kardynał Fernandez: Papież uważa, że "diakonat kobiet nie jest dojrzały

Prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kardynał Victor Manuel Fernández, przekazał Synodowi opinię papieża Franciszka, który uważa, że "w tej chwili kwestia diakonatu kobiet nie jest dojrzała i poprosił, abyśmy nie zastanawiali się teraz nad tą możliwością".

Francisco Otamendi-21 Październik 2024-Czas czytania: 3 minuty

Komunikat kardynała Victora M. Fernandeza, podany do wiadomości publicznej podczas zwyczajowego briefingu z mediami pod koniec poniedziałkowego poranka, a następnie przekazany dziennikarzom w Pokój prasowy Watykan dodaje, że "komisja badawcza w tej sprawie doszła do częściowych wniosków, które opublikujemy w odpowiednim czasie, ale będzie kontynuować prace" w tej sprawie.

Temat należy do Grupy 5, jednej z dziesięciu grup ustanowionych przez papieża rzymskiego w celu zbadania pewnych kwestii, w List wysłany przez papieża do kardynała Mario Grecha 14 marca br.

"Kwestie teologiczne i kanoniczne w formularzach ministerialnych".

Niektóre kwestie teologiczne i kanoniczne dotyczące konkretnych form ministerialnych".

Kardynał Fernández wyjaśnił, że grupa ta "jest koordynowana przez Sekretarza Doktrynalnego Dykasterii Nauki Wiary. W ubiegły piątek przeszedł on interwencję medyczną, a na jego miejsce zaproponowano dwie osoby bardzo zdolne do wysłuchania propozycji. Później dowiedziałem się, że niektórzy oczekiwali mojej obecności i zaproponowałem spotkanie w czwartek o 16:30".

Troska o rolę kobiet w Kościele

"Zamiast tego - kontynuuje kardynał - Ojciec Święty jest bardzo zaniepokojony rolą kobiet w Kościele i jeszcze przed prośbą Synodu poprosił Dykasterię Nauki Wiary o zbadanie możliwości rozwoju bez skupiania się na święceniach kapłańskich. Nie możemy pracować w innym kierunku, ale muszę powiedzieć, że w pełni się z tym zgadzam. Dlaczego?".

"Ponieważ myślenie o diakonacie dla kilku kobiet nie rozwiązuje kwestii milionów kobiet w Kościele", dodaje. "Z drugiej strony, nie podjęliśmy jeszcze pewnych kroków, które moglibyśmy podjąć", kontynuuje. 

Kilka przykładów

"1) Kiedy powstała nowa posługa katechety, Dykasteria ds. Kultu Bożego wysłała list do Konferencji Biskupów. Zaproponował w nim dwa różne sposoby konfiguracji tej posługi. Jeden odnosił się do kierunku katechezy. Drugi natomiast nawiązuje do tego, co papież powiedział w Dear Amazonia o katechetkach, które wspierają wspólnoty pod nieobecność kapłanów, kobietach, które są odpowiedzialne, prowadzą wspólnoty i pełnią różne funkcje".

"Konferencje Biskupów mogły przyjąć ten drugi sposób, ale bardzo niewiele z nich to zrobiło. Propozycja ta była możliwa, ponieważ papież wyjaśnił w swoich dokumentach, że władza kapłańska, związana z sakramentami, niekoniecznie jest wyrażana jako władza lub autorytet, i że istnieją formy autorytetu, które nie wymagają święceń kapłańskich. Teksty te nie zostały jednak przyjęte".

Kobiety diakonisy nie są najważniejszą rzeczą, którą należy promować.

"2) Akolitat dla kobiet został faktycznie przyznany w niewielkim odsetku diecezji, a często to księża nie chcą przedstawiać kobiet biskupowi do tej posługi" - czytamy w dokumencie.

"Te kilka przykładów", według kardynała, "uświadamiają nam, że pośpieszne wzywanie do święceń diakonatu kobiet nie jest najważniejszą odpowiedzią na promowanie kobiet w dzisiejszych czasach".

Aby zachęcić do refleksji, kardynał Fernandez "poprosił o przesłanie do mojej dykasterii świadectw kobiet, które przewodzą wspólnotom lub zajmują ważne stanowiska. Nie dlatego, że narzuciły się wspólnotom lub w wyniku badań, ale dlatego, że zdobyły tę władzę pod wpływem impulsu Ducha Świętego w odpowiedzi na potrzebę ludzi".

"Szczególnie proszę członkinie tego Synodu o pomoc w podjęciu, uwydatnieniu i przesłaniu do Dykasterii różnych propozycji, które możemy usłyszeć w ich kontekście, na temat możliwych sposobów uczestnictwa kobiet w kierowaniu Kościołem. W tym duchu oczekujemy na propozycje i refleksje".

"Dla tych, którzy byli bardzo zaniepokojeni procedurami i nazwiskami, w czwartek wyjaśnię to i podam nazwiska, aby skojarzyć niektóre twarze z tą pracą", dodał.

Komisja pozostanie aktywna

"Niezależnie od powyższego, dla tych, którzy są przekonani na temat diakonatu kobiet, Ojciec Święty potwierdził mi, że Komisja pozostanie aktywna pod przewodnictwem kardynała Giuseppe Petrocchi", dodał prefekt.

"Członkowie Synodu, którzy chcą to zrobić - indywidualnie lub jako grupy - mogą przesyłać rozważania, propozycje, artykuły lub obawy na ten temat do tej Komisji. Kardynał Petrocchi potwierdził mi, że prace zostaną wznowione w nadchodzących miesiącach i przeanalizuje materiały, które napłynęły".

Kardynał Giuseppe Petrocchi jest arcybiskupem L'Aquili (Włochy) od 2013 r., a w 2018 r. został mianowany kardynałem przez papieża Franciszka.

Wsparcie à la carte

s. Nathalie Becquart (Fontainebleau, Paryż, FrancjaFrancuska zakonnica i podsekretarz Synodu, która poparła list, powiedziała w odpowiedzi na liczne pytania dziennikarzy dotyczące kwestii diakonatu kobiet, że "nic nie stoi na przeszkodzie, aby kobiety odgrywały ważne role w Kościele". W innym miejscu powiedziała: "Jestem kobietą, nie możemy mylić roli kobiet w Kościele z chęcią ich klerykalizacji", podobnie jak kardynał-elekt ks. Timothy Radcliffe, który ostrzegł przed zamiarem szukania "nagłówków" w projekcie dokumentu końcowego, który zgromadzenie synodalne ma już od dzisiejszego popołudnia.

AutorFrancisco Otamendi

Watykan

Papież Franciszek publikuje swoją czwartą encyklikę "Dilexit nos".

Dilexit nos", czwarta encyklika papieża Franciszka, zostanie opublikowana 24 października. W liście tym Ojciec Święty pragnie, aby katolicy skierowali swój wzrok "na ludzką i boską miłość Serca Jezusa Chrystusa".

Paloma López Campos-21 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

Czwarta encyklika papieża Franciszka, "Dilexit nos", zostanie opublikowana 24 października. Głównym tematem dokumentu będzie Najświętsze Serce Jezusa, jak zapowiedziano już kilka miesięcy temu.

Cel tekstu, jak podaje Wiadomości Watykańskiejest przypomnienie katolikom, że w obliczu wojny, ubóstwa i klęsk żywiołowych musimy zwrócić nasze spojrzenie na to, co najważniejsze: serce. Jednocześnie, jak wyjaśnił papież Franciszek w czerwcu 2024 r., "Dilexit nos" ma na celu wskazanie, że tylko miłość Boga może "oświetlić drogę odnowy kościelnej".

Pełny tytuł to "Encyklika o ludzkiej i Boskiej miłości Serca Jezusa Chrystusa". W tekście zostaną zebrane, według słów papieża, "cenne refleksje poprzednich tekstów magisterialnych i długa historia, która sięga Pismo Święteaby dziś ponownie zaproponować całemu Kościołowi to uwielbienie pełne duchowego piękna".

Prezentacja encykliki odbędzie się 24 października w południe, a wezmą w niej udział monsignor Bruno Forte, teolog i arcybiskup Chieti-Vasto, oraz siostra Antonella Fraccaro, przełożona generalna Uczniów Ewangelii.

Cztery encykliki

"Dilexit nos" jest czwartą encykliką papieża Franciszka. Pierwszą z nich była "Lumen Fidei", list na temat wiary opublikowany 29 czerwca 2013 r. i napisany wspólnie z Benedykt XVI. Zaledwie dwa lata później, 24 maja 2015 r., Ojciec Święty opublikował "Laudato Si'", dokument, o którym wciąż często wspomina i który koncentruje się na trosce o wspólny dom.

Trzecia encyklika papieża została opublikowana 3 października 2020 r., w roku naznaczonym pandemią COVID-19. Nic więc dziwnego, że w tym czasie Franciszek mówił o braterstwie i przyjaźni społecznej.

Watykan

Papież Franciszek kanonizuje 11 męczenników

20 października papież Franciszek kanonizował 14 błogosławionych, w tym 11 męczenników zabitych w Syrii w 1860 roku.

Raporty rzymskie-21 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek kanonizował 20 października 14 błogosławionych, w tym 11 męczenników, którzy oddali życie za Chrystusa w Syrii w XIX wieku.

Jak informuje Rome Reports, dzięki tym kanonizacjom papież uznał już 912 świętych podczas swojego pontyfikatu.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Książki

Gregorio Luri: "Godność ucznia nie jest już szanowana".

Ktoś opisał technologię jako "matkę wszystkich bitew", ale wszyscy wiedzą, że w porządku społecznym jest to edukacja. Filozof i pedagog Gregorio Luri właśnie wydał swoją książkę "Prohibido repetir", z "namiętną propozycją uratowania szkoły". "Nikt nie jest skazany na przeciętność", zapewnia.

Francisco Otamendi-21 Październik 2024-Czas czytania: 3 minuty

Prawie trzy lata temu Omnes przesłuchiwany Gregorio Luri (Nawarra, Hiszpania, 1955), mieszkaniec El Masnou (Barcelona), przy okazji prezentacji książki Tytuł magistra w chrześcijaństwie i kulturze współczesnej uruchomiony przez Uniwersytet Nawarry na kampusie w Madrycie.

Teraz ponownie rozmawiamy z tym pedagogiem, jedną z wiodących postaci w edukacji w Hiszpanii i aktywną w sieciach społecznościowych (@GregorioLuri w X), z okazji jego książki "Prohibido repetir. Una propuesta apasionada para salvar la escuela" (Zakaz powtarzania. Namiętna propozycja ratowania szkoły), opublikowanej przez Rosameron. Jest to już trzecia edycja w ciągu niecałych dwóch miesięcy.

Bez powtórzeń. Pełna pasji propozycja ocalenia szkoły

AutorGregorio Luri
RedakcjaRosameron
Długość druku303 strony
JęzykAngielski

Jedno z jego głównych przesłań: "Nikt nie jest skazany na przeciętność przez przeznaczenie. Bieda warunkuje, i to bardzo, ale nie determinuje. I to jest przesłanie, które musimy przekazać uczniom z najbardziej defaworyzowanych środowisk. Jeśli nie traktujemy ich jak wolnych i odpowiedzialnych ludzi, nie szanujemy ich godności, ponieważ, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, uważamy ich za amoralnych.

Rozmawialiśmy z ekspertem, gdy wracał z pobytu w jednym z krajów Ameryki Łacińskiej, a w niedzielę 27 będzie można go posłuchać na antenie kanału Spotkanie Madryt 24. Teraz mówimy o przeciętności, jakości, dyskryminacji prywatnej i dotowanej edukacji....

Podtytuł twojej książki "Forbidden to repeat" brzmi "A passionate proposal to save the school". Nie mówi Pan "ulepszyć", tylko "uratować". Czy odnosisz się do naszego kraju i/lub do różnych krajów, które analizujesz w książce?

- Przeciętność jest trudna do ulepszenia, ponieważ brakuje jej wiernej reprezentacji własnej przeciętności. Nie wie, czego nie wie. Dlatego trzeba ją ocalić. Należy ją uchronić przed kultywowaniem tego, co łatwe (począwszy od kultywowania łatwego piękna) i przed tendencją, która popycha nas do żądania mniej i jednoczesnego poprawiania wyników.

W swojej krótkiej prezentacji pytasz, co się dzieje? Jesteś filozofem i pedagogiem z wieloletnim doświadczeniem. Opowiedz nam o tym.

- Godność ucznia nie jest już szanowana. Dlatego zaczynam tę książkę od opowiedzenia o dwóch doświadczeniach, które skłoniły mnie do jej napisania. Po pierwsze, bardzo skromna szkoła w Cúcuta w Kolumbii, która, gdy zaprosiła mnie do wygłoszenia wykładu, dodała: "Szanuj naszych uczniów; nie ułatwiaj im tego zbytnio". Po drugie, nauczyciele oddziału onkologii dziecięcej szpitala Montepríncipe, którego treść pozostawiam ciekawości czytelnika.

Twierdzisz, że wśród nas "powtórzenie" (oczywiście) natychmiast wywołuje "potencjalne szkody emocjonalne". repeater"a on się nie zgadza. I odnosi się również do czytania ze zrozumieniem minimalnie złożonego tekstu. Porozmawiajmy o tym trochę.

- Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje biedna osoba z trudnościami w uczeniu się, jest poklepywanie po plecach, mówienie jej, że cokolwiek zrobiła, zrobiła to bardzo dobrze. Jeśli wynik nie ma znaczenia, to nie ma też znaczenia wysiłek (wola) i uwaga. Dobrze wiemy, gdzie w naszym systemie szkolnym znajdują się uskoki (3/4 klasa), więc albo przeznaczamy zasoby na zapobieganie uskokom, albo przeznaczamy je na zrekompensowanie ich konsekwencji.

Czym był tak zwany "cud Mississippi", o którym opowiadasz w swojej książce? Wskazówka.

- Nikt nie jest skazany na przeciętność przez przeznaczenie. Bieda warunkuje, i to bardzo, ale nie determinuje. I to jest przesłanie, które musimy przekazać uczniom z najbardziej defaworyzowanych środowisk. Jeśli nie traktujemy ich jak wolnych i odpowiedzialnych ludzi, nie szanujemy ich godności, ponieważ, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, uważamy ich za amoralnych.

Na stronie prezes CECE, Alfonso Aguiló, przyznał dyskryminujące traktowanie prywatnej i dotowanej edukacji" w naszym kraju. Cztery bardzo krótkie pytania: 1) Czy zgadzasz się z diagnozą? 2) Podaj powód. 3) Czy to samo dzieje się w którymś z krajów, które analizujesz w swojej książce? Szwecja, Finlandia, Holandia, Szkocja, Francja... 4) Dyskryminacja, jeśli istnieje, jest alarmującym faktem. Czy zagrożona jest wolność rodzin?

- 1) Tak. 2) Niezrozumienie tego, co oznacza wolność wyboru. 3) Jedynym krajem, który poważnie potraktował tę kwestię, była Szwecja z bonem szkolnym, ale szczerze mówiąc, musimy powiedzieć, że jego wyniki są mniej satysfakcjonujące niż oczekiwano. 4) Oczywiście. To, co państwo powinno zrobić, to nie stawiać przeszkód na drodze edukacji prywatnej i czarterowej, ale uczynić szkoły publiczne tak atrakcyjnymi, aby ich wyniki były lepsze od wyników szkół prywatnych i czarterowych.

Katalońska nauczycielka z Girony, Damiá Bardera, zdemontowała "edukacyjny nonsens" w Katalonii poprzez deklaracjaSzkoła zrezygnowała z nauczania" i "opiera się na kłamstwie, że istnieją skróty do wysiłku". Zgadzasz się?

 - Ale ważne jest nie to, że jest katalońskim nacjonalistą, ale to, że odważył się stwierdzić to, co oczywiste.

Ostatnia rzecz. Twój epilog zatytułowany jest "Szkolnictwo to nie instruktaż", to nie nauka. Czy istnieją alternatywy? Jakie jest twoje przesłanie?

- Dziś wiemy, że nauka studentów nie zależy od liczby godzin lekcyjnych, ale od jakości zajęć. Oczywiście istnieje alternatywa: zacznijmy od nauczenia się czegoś od hiszpańskich społeczności, które robią to lepiej.

AutorFrancisco Otamendi

Grabież i postęp. Jak ultra-bogaci zatapiają klasę średnią i biednych.

Według najnowszego raportu Oxfam, 3000 najbogatszych ludzi kontroluje obecnie 15% światowego PKB. W 1987 roku kontrolowali oni 3%. Ultrabogaci i ich megakorporacje kierują rządami i kształtują zasady gry.

21 Październik 2024-Czas czytania: 4 minuty

Według najnowszych danych raport Według Oxfam, 3000 najbogatszych ludzi kontroluje obecnie 15% światowego PKB. W 1987 roku kontrolowali oni 3%. Ultrabogaci i ich megakorporacje kierują rządami i kształtują zasady gry, prowokują ciągłe kryzysy, nieustanne wojny i niebotyczne deficyty publiczne, które zawsze są rozwiązywane na ich korzyść, kosztem reszty populacji. 

Strach zawsze był najsilniejszym sprzymierzeńcem tych grup władzy i rządów, które starają się sprawić, by ludzie żyli w strachu. Każdy kryzys lub wojna, prawdziwa, wymyślona lub sztucznie promowana i przedłużana, jest okazją do realizacji ich agendy. Przestraszone i uciszone społeczeństwo akceptuje bez skargi to, czego w normalnych okolicznościach nigdy by nie zaakceptowało. W rezultacie bogactwo jest coraz bardziej skoncentrowane w kilku rękach.

Dane

Przygotowałem poniższą tabelę, która, nie twierdząc, że jest dokładna, może posłużyć do nadania liczbowego kontekstu tej wiadomości:

Opis tabeli generowany automatycznie

W rzeczywistości w ciągu ostatnich 35 lat nominalne bogactwo całego świata znacznie wzrosło, w tym bogactwo klasy średniej i biednej. Światowy PKB na mieszkańca w 1987 r. wynosił 3,400$ nominalnie lub 8,500$ skorygowany o "oficjalną" inflację, podczas gdy w 2023 r. wynosił 13,125$, co oznacza wzrost o 286% nominalnie i 54% skorygowany, średnio dla całej populacji. Jak dotąd tak dobrze. Wygląda na to, że świat się "rozwija".

Ale dla 99,99% populacji ich majątek wzrósł o 35% od 1987 roku (skorygowany o inflację), podczas gdy dla najbogatszych 0,1% wzrósł o 1135%. Ponownie, liczby te nie stanowią dokładnych obliczeń, ale służą jako punkt odniesienia do pokazania rosnących nierówności.

Siła nabywcza

W każdym razie, niezależnie od tego, jak rozkłada się wzrost, fakt, że nominalne bogactwo pod względem PKB na mieszkańca wzrosło dla wszystkich ludzi (+2861 nominalnego TPP3T i +541 skorygowanego TPP3T) niekoniecznie oznacza, że ich siła nabywcza wzrosła w takim samym stopniu, ponieważ realna inflacja jest wyższa niż oficjalna inflacja. Dobrym punktem odniesienia do pomiaru realnej siły nabywczej obywateli w każdym kraju jest ewolucja wskaźnika TPP3T. cena złota w stosunku do swojej waluty. Średnio, wszystkie waluty od dziesięcioleci drastycznie tracą na wartości w stosunku do złota. Od 1974 r. uncja złota zyskała na wartości w stosunku do dolara o ponad 4000%, od 1994 r. o 600%, a od 2014 r. o ponad 100%.

Graficzny interfejs użytkownika, automatycznie generowany opis graficzny

Chociaż ta gwałtowna dewaluacja walut w stosunku do złota nie oznacza bezpośrednio, że siła nabywcza obywateli została zmniejszona w tej samej proporcji, jest to wskaźnik, że realna inflacja była znacznie wyższa niż oficjalna inflacja. Istnieją również inne wskaźniki, które na to wskazują, takie jak realna mediana cen domów, która w Stanach Zjednoczonych wzrosła o +1150% od 1974 r., podczas gdy oficjalna inflacja zasadnicza wyniosła +540%, a oficjalna inflacja mieszkaniowa +680%. Wyższa realna inflacja niż oficjalna inflacja oznacza, że skorygowany o inflację wzrost PKB na mieszkańca nie oznacza wzrostu tej samej proporcji bogactwa i siły nabywczej.

Inflacja

Niezależnie od tego, jaka jest inflacja, jest ona głównie spowodowana złym zarządzaniem przez rząd, jak napisano Sam Elon Musk. Zarządzane przez wielkie grupy władzy, z ich prawdziwymi lub sztucznymi kryzysami, ciągłymi deficytami publicznymi i nadmiernymi wydatkami publicznymi, wojnami oraz polityką gospodarczą i monetarną (w wielu przypadkach neokomunistyczną), to rządy spowodowały gwałtowny wzrost inflacji. 

W przypadku większości populacji ich dochody nie wzrosły w takim samym stopniu jak realna inflacja, w przeciwieństwie do tego, co stało się w przypadku ultrabogatych i dużych grup władzy. Można podsumować, że od 1987 r. 99,99% ludzkości zwiększyło swój majątek o około 35%, podczas gdy względna siła nabywcza ich walut prawdopodobnie zdewaluowała się o kolejne %. I odwrotnie, najbogatsze 0,1% odnotowało wzrost swojego bogactwa o ponad 1100%, podczas gdy względna siła nabywcza ich walut zdewaluowała się znacznie mniej (o ten sam %, który dotyczy reszty populacji).

Dane Fed

Na stronie Dane Fed (amerykański bank centralny) na temat ewolucji dystrybucji bogactwa w USA według percentyla populacji, potwierdzają wiele z tych wniosków. Pokazują one, że najbogatsze 1% Amerykanów stale zwiększało swój udział w bogactwie w ciągu ostatnich 35 lat, z 16,6% do 23,3%, kosztem najbiedniejszych.

Wykres Automatycznie wygenerowany opis ze średnim poziomem ufności

Najbardziej kompleksowym podsumowaniem tych danych Fed jest to, że najbogatsze 20% zwiększyło swój udział w bogactwie, dochodach i aktywach w ciągu ostatnich 35 lat o około 10%, z 60% do 70%, kosztem najbiedniejszych 80% populacji, których udział w bogactwie, dochodach i aktywach wzrósł z 60% do 70%. bogactwoProcent dochodów i aktywów zmniejszył się o te same 10%, z 40% do 30%. Jest to bardziej uderzające, gdy podzielimy górne 20% na mniejsze percentyle, aż do najbogatszych 0,1%, którzy, jak widzieliśmy, posiadają 15% bogactwa, podczas gdy w 1987 r. posiadali 3%. Nie ma redystrybucji bogactwa, wręcz przeciwnie.

Zasadniczo najbogatsi 10%-20% top 10% populacji to menedżerowie firm i bezpośredni lub pośredni właściciele firm. Wydaje się, że to kiepski żart, gdy ci biznesmeni, menedżerowie najwyższego szczebla, odnoszący sukcesy przedsiębiorcy, trenerzy i profesorowie wielkich szkół biznesu mówią, że najważniejszą rzeczą jest dbanie o zespoły i motywowanie ich...

AutorJoseph Gefaell

Analityk danych. Nauka, ekonomia i religia. Inwestor venture capital i bankier inwestycyjny (profil na X: @ChGefaell).

Hiszpania

Banco Sabadell przyznaje ponad 200 000 euro na inicjatywy solidarnościowe

Fundusz Inwestycyjny Etyki i Solidarności Sabadell, zgodnie z zasadami Doktryny Społecznej Kościoła, przyznał ponad 200 000 euro 23 inicjatywom solidarnościowym.

Paloma López Campos-20 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

Od 2006 r. Etyczny i solidarny fundusz inwestycyjny Sabadell przyznał 3,3 mln euro na różne projekty solidarnościowe. W ostatnim naborze na te dotacje, ogłoszonym w 2023 r., Banco Sabadell przekazał 234 703 euro na 23 projekty prowadzone przez organizacje pozarządowe, kongregacje religijne i fundacje.

Fundusz ten, dostosowany do zasad Doktryny Społecznej Kościoła, składa się z Banku i Sabadell Asset Management. Jego działalność pokazuje zmianę świadomości w firmach", jak powiedział prezes Carlos Ventura podczas ceremonii wręczenia nagród. Zmiana ta, jak powiedział, doprowadziła firmy do uznania, że w celu "postępu należy działać etycznie i solidarnie".

Ceremonia wręczenia nagród (Banco Sabadell)

Ze swojej strony, Santiago Portasdyrektor segmentu instytucji religijnych i trzeciego sektora w Bando Sabadell, pogratulował instytucjom, które otrzymały dotacje. Pochwalił również "doskonałą pracę wykonaną przez zarządzającego funduszem, zapewniającą inwestorom nie tylko rentowność, ale także spokój ducha i spójność z jego wartościami i zasadami".

Wyboru instytucji korzystających z inwestycji Banco Sabadell dokonuje Komisja Etyki Funduszu. Podczas procesu selekcji działalność organizacji, które ubiegają się o zaproszenie do składania wniosków, jest weryfikowana, a celem jest zapewnienie różnorodności w działalności i społeczeństwie obsługiwanym przez projekty solidarnościowe.

Fundacja Altius

Wśród instytucji, które otrzymały dotacje są Fundacja Altiusktórej celem jest pomoc osobom w sytuacji wykluczenia. Przedstawiciele tej fundacji stwierdzili podczas ceremonii wręczenia nagród, że "bycie pomostem między firmami, które chcą pomagać, a ludźmi w potrzebie jest powodem do dumy i wielką odpowiedzialnością".

Jednym z projektów rozwijanych przez Altius jest program "1 kilogram pomocy". Dzięki tej inicjatywie Fundacja co miesiąc rozdaje około 70 ton podstawowych produktów spożywczych, higienicznych i czyszczących. 

Fundacja Altius, powiązana z Uniwersytetem Francisco de Vitoria, od 2002 r. angażuje się w transformację społeczeństwa w oparciu o wartości chrześcijańskie, zapewniając kompleksowe wsparcie wszystkim osobom, które się do niej zwracają.

Doświadczenia

Zazdroszczenie tym, którzy codziennie chodzą na mszę

Chiński katolik, który przybył do Hiszpanii rok temu, opowiada Omnes o swoim doświadczeniu eucharystycznym, naznaczonym uczestnictwem w potajemnych mszach w jego kraju pochodzenia.

Redakcja Omnes-20 Październik 2024-Czas czytania: 3 minuty

Kiedy byłem w drugiej klasie szkoły podstawowej, przeprowadziliśmy się z naszego rodzinnego miasta do HHH (dużego miasta na południu kraju). Chiny) i zmieniliśmy szkołę. Pamiętam, że w każdy weekend ojciec Tang (nie jest to jego prawdziwe imię), ksiądz, który miał ponad 60 lat, jeździł na składanym rowerze, a następnie metrem, aby udać się do domów katolickich wiernych w mieście i odprawić mszę.

Nasz dom był jednym z tych miejsc spotkań, gdzie ludzie przychodzili, aby uczestniczyć w Eucharystii. The ksiądz Założono szaty liturgiczne, stół nakryto białym obrusem, zapalono dwie świece, położono na nim krzyż... i przygotowano ołtarz. Od dwudziestu do trzydziestu wiernych wypełniło salon. Rodzice i dzieci służyli jako ministranci i lektorzy, a jeśli nie było nikogo do tych funkcji lub nie potrafili czytać, wszystkim zajmował się sam ksiądz.

Kiedy ktoś chciał się wyspowiadać, dormitoria stawały się konfesjonałami. Ksiądz czekał siedząc na rogu łóżka, plecami do drzwi i wchodzących wiernych. Kolejka osób oczekujących na przyjęcie sakramentu ciągnęła się korytarzem od drzwi pokoju.

Masy w magazynach i na stadionach

Przy specjalnych okazjach, takich jak Wielkanoc czy Niedziela Palmowa, msze odbywały się w firmie wiernego, który posiadał magazyn, co pozwalało na zgromadzenie stu lub dwustu osób. Z biegiem lat, ze względu na zwiększony nadzór rządowy, lokalizacje i godziny mszy były przekazywane ustnie. Używano również "WeChat" (aplikacji podobnej do "WhatsApp"), ale nie pisano wyraźnie, ale używano słów kodowych w odniesieniu do mszy. Oczywiście nigdy nie zrobiono żadnych zdjęć księdza i nic nie zostało opublikowane w mediach społecznościowych.

Na Boże Narodzenie wynajęto większe miejsce, aby pomieścić wszystkich wiernych podziemnego kościoła HHH, około czterystu lub pięciuset osób. Wynajmowaliśmy teatry, stadiony, a nawet ośrodki wypoczynkowe. Wydatki były znaczne, ale zawsze pokrywali je wierni, których było na to stać.

Pamiętam pewną niezręczną sytuację w Wigilię Bożego Narodzenia, na którą wynajęliśmy stadion za cenę 25 000 RMB. Krótko przed rozpoczęciem mszy, z nieznanych mi powodów, pojawiła się policja. Aby chronić księdza, msza nie została odprawiona, pozostały jedynie przedstawienia bożonarodzeniowe przygotowane przez wiernych. Od tego roku wszystkie msze bożonarodzeniowe zaczęły być odprawiane o północy i nie wiem, czy było to spowodowane tym incydentem.

Sytuacja podczas pandemii

Kiedy wyszłam za mąż, przeprowadziłam się do WWW (średniej wielkości chińskiego miasta). W tamtych latach pandemia zmusiła nas do odwołania mszy, ale co dwa tygodnie katolicy zbierali się w parku, aby przyjąć Eucharystię i przystąpić do spowiedzi.

Ksiądz, który nas obsługiwał, nosił normalne ubranie i był nie do odróżnienia od przechodniów. Aby nie wzbudzać podejrzeń, każda osoba, która podchodziła do niego do spowiedzi lub komunii, udawała, że idzie.

W latach pandemii zdarzało się, że przez miesiąc nie przyjmowaliśmy Eucharystii. Na szczęście po zakończeniu odosobnienia Msze św. znów były odprawiane w domach wiernych.

Codzienne uczestnictwo we mszy świętej

Mając to na uwadze, ze zrozumiałych względów byłem zazdrosny, gdy czytałem biografie świętych. Wielu z nich mówiło, że codziennie uczestniczyło we Mszy Świętej, na co w mojej rodzinie nie mogliśmy sobie pozwolić. Teraz, gdy jesteśmy w Hiszpanii i mamy możliwość codziennego chodzenia na Mszę, mogę tylko dziękować Bogu.

Ewangelizacja

Jerzy Popiełuszko, męczennik polskiego rządu komunistycznego

19 października 2024 r. przypada 40. rocznica śmierci Jerzego Popiełuszki, polskiego księdza, który zginął męczeńską śmiercią z rąk polskiego rządu komunistycznego w 1984 roku.

Paloma López Campos-19 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

19 października 2024 r. przypada 40. rocznica śmierci Jerzego Popiełuszki, polskiego męczennika, który przeciwstawił się komunistycznej władzy.

Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 roku w Polsce. W latach represji komunistycznych Popiełuszko towarzyszył polskim robotnikom i katolikom jako ksiądz. Był związany ze związkiem zawodowym Solidarność i bez skrupułów wypowiadał się przeciwko nadużyciom popełnianym przez rząd.

Mimo narzuconej cenzury ksiądz zachęcał rodaków do pokojowego oporu. Jego homilie przyciągały co tydzień tysiące ludzi, którzy widzieli w Popiełuszce światełko nadziei i przykład siły w obliczu postawy komunistów.

Pomimo ciągłych apeli polskiego księdza o pokój i jego błagań o unikanie uczucia zemsty, Służba Bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wywiad komunistycznego rządu, postanowił zakończyć życie Jerzego.

Zabójstwo Jerzego Popiełuszki

Tajna policja podjęła kilka prób, ale zakończyły się one niepowodzeniem. O ile początkowo agenci chcieli sprowokować wypadek samochodowy, to gdy zobaczyli, że Popiełuszko przeżył, zmienili plan i porwali księdza.

19 października 1984 r. trzej funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa brutalnie napadli na Jerzego Popiełuszkę i zamknęli go w bagażniku. Po brutalnym pobiciu wrzucili jeszcze żywego księdza do Wisły z przywiązanym do ciała workiem kamieni.

Beatyfikacja

Polacy opłakiwali śmierć Jerzego Popiełuszki, którego ciało odnaleziono dopiero 30 października. Wierni darzyli księdza tak wielkim uczuciem, że w jego pogrzebie wzięło udział pół miliona osób.

Nie jest zaskakujące, że Święty Jan Paweł II aby promować proces beatyfikacyjny młodego męczennika. Był on jednak jego następcą, Benedykt XVIktóry 6 czerwca 2010 r. ogłosił Jerzego Popiełuszkę błogosławionym. Sprawa kanonizacji jest wciąż otwarta, a grób męczennika jest miejscem pielgrzymek milionów ludzi.

Kultura

Albania, kraina orłów

Gerardo Ferrara rozpoczyna serię dwóch artykułów na temat Albanii. W pierwszej części przygląda się historii kraju orłów.

Gerardo Ferrara-19 Październik 2024-Czas czytania: 7 minuty

Dwa lata temu miałem przyjemność i zaszczyt przeprowadzić wywiad z bp. Arjan DodajArcybiskup metropolita diecezji Tirana (Albania). Była to wspaniała okazja, aby poznać historię wyjątkowego człowieka i zbliżyć się do kraju, który jest bardzo ważny dla nas, Włochów.

W rzeczywistości, oprócz bliskości geograficznej, łączy nas z Albanią szereg wydarzeń, nie zawsze szczęśliwych, które jednak wzmocniły nasze relacje. Dlatego też większość Albańczyków biegle włada językiem włoskim i śledzi włoskie kanały telewizyjne. Co ważniejsze, kilka włoskich regionów jest domem dla starożytnych wiosek i miast założonych przez albańskich wygnańców, którzy uciekli ze swojego kraju między XV a XVIII wiekiem po osmańskim podboju terytoriów bizantyjskich. Ta mniejszość etniczno-językowa licząca około 100 000 osób jest dobrze zakorzeniona w południowych Włoszech i zachowuje starożytny język albański i obrządek bizantyjski, do tego stopnia, że nie należy do lokalnych diecezji, ale ma własne eparchie bezpośrednio podlegające Stolica Apostolska.

Jednak kilka kilometrów od mojego rodzinnego miasta, Sant'Arcangelo, w Basilicata, znajduje się kilka albańskojęzycznych i albańsko-kulturowych wiosek (takich jak San Costantino Albanian i San Paolo Albanian).

Po raz pierwszy usłyszałem o Albanii w 1990 roku, kiedy miałem 11 lat. Był to pierwszy raz, kiedy Włochy doświadczyły masowej imigracji i ze zdumieniem obserwowaliśmy w telewizji, jak barki płynęły po Adriatyku i Morzu Jońskim, wypełnione ludźmi stłoczonymi w ładowniach, na pokładach, trzymającymi się poręczy. Wypełniali każdą przestrzeń, każdy zakątek, aby uciec przed biedą i niepewnością, które panowały w ich kraju po upadku reżimu komunistycznego, który uciskał ich przez dziesięciolecia.

Synowie Orła

Albania, położona w zachodniej części Półwyspu Bałkańskiego, jest bardzo małym krajem, choć Albańczycy zamieszkują również sąsiednie kraje, takie jak sporny region Kosowa, Czarnogóra i Macedonia Północna (gdzie stanowią znaczną mniejszość) oraz Grecja. O powierzchni 28 748 km², graniczy z Czarnogórą na północy, Kosowem na północnym wschodzie, Macedonią Północną na wschodzie i Grecją na południu. Od zachodu graniczy z Morzem Adriatyckim, a od południowego zachodu z Morzem Jońskim.

Nazywane jest królestwem orłów, ponieważ współczesna nazwa kraju, Shqipëria, oznacza w języku albańskim "orle gniazdo", a jego mieszkańcy nazywani są "shqiptar", "synowie orła" (nawet albańska flaga przedstawia czarnego dwugłowego orła na czerwonym tle, zaczerpniętego z bizantyjskiego sztandaru, nawiązując do bardzo silnego związku Albańczyków z Bizancjum). Toponim ten wszedł jednak do użytku w okresie panowania osmańskiego. W rzeczywistości w średniowieczu używano terminów "Arban" i "Arbër" (prawdopodobnie od Albanopolis, które później stało się Arbanon, miastem w starożytnej Ilirii w pobliżu dzisiejszego Durres). Wcześniej jednak terytorium dzisiejszej Albanii było częścią Ilirii, większego obszaru, który obejmował część bałkańskiego wybrzeża Adriatyku, od południowej Dalmacji do północnej Grecji w pobliżu Epiru.

Od Ilirów do Rzymian i Bizantyjczyków

Albania była zamieszkana od czasów prehistorycznych (zwłaszcza od neolitu). Istnieją ślady obecności różnych populacji, głównie indoeuropejskojęzycznych, ale charakterystyczną cywilizacją tej części Europy była cywilizacja Ilirów, podzielonych na kilka często walczących plemion (Albańczycy, Amantowie, Dardanowie i inni), którzy posługiwali się językiem iliryjskim, językiem słabo poświadczonym, ale o wyraźnym pochodzeniu indoeuropejskim (nie jest jednak jasne, czy współczesny albański jest w jakikolwiek sposób związany ze starożytnym językiem iliryjskim). Ludy pochodzenia iliryjskiego dotarły aż do Włoch (na przykład Iapi z Apulii byli pochodzenia iliryjskiego).

Ilirowie, dumny i wojowniczy lud, byli podzieleni na kilka autonomicznych jednostek i chociaż znajdowali się pod wpływami greckimi (Grecy założyli kilka kolonii w Ilirii, w tym Apollonię, Epidamnos-Dirrachion - współczesne Durres - i Lissos, współczesne Alexis), byli w stanie utrzymać swoją niezależność i opierać się obcym inwazjom przez długi czas, przynajmniej do II wieku pne, kiedy to Rzymianie przeprowadzili serię kampanii mających na celu podbój ich terytorium, które stało się częścią rzymskich dominiów w 168 r. p.n.e. jako prowincja Illyricum (Illyricum).

W czasach rzymskich lokalne miasta, takie jak Durazzo (Dyrrachium) i Butrint (Buthrotum), których imponujący park archeologiczny można podziwiać, były ważnymi ośrodkami handlowymi i wojskowymi.

Po podziale Cesarstwa Rzymskiego Albania stała się częścią Cesarstwa Wschodniorzymskiego lub Cesarstwa Bizantyjskiego. W tym czasie region został najechany przez różne ludy, w tym Słowian i Wizygotów, co do pewnego stopnia zmieniło skład etniczny terytorium.

Położenie między Wschodem a Zachodem oraz między dwiema częściami Imperium Rzymskiego sprawiło, że Albania stała się punktem spotkań różnych cywilizacji i tradycji.

Chociaż wpływy bizantyjskie pozostały dominujące, ostatecznie pojawiły się małe lokalne księstwa i królestwa (w tym księstwo Arbanon), które z typową albańską dumą starały się zapewnić sobie niezależność od Konstantynopola. Między XII a XIV wiekiem kraj był najeżdżany i okupowany przez różne regionalne potęgi, w tym Normanów i Serbów.

Bohater narodowy: Skanderbeg

W XIV wieku Imperium Osmańskie rozpoczęło ekspansję na Bałkany, w tym do Albanii. Tutaj jednak Turcy napotkali uparty opór ze strony Albańczyków, dowodzonych przez przywódcę o imieniu George Castriota, ale przydomku Scanderbeg, albańskiego chrześcijańskiego szlachcica, który po służbie jako osmański generał zbuntował się przeciwko Sublime Porte i prowadził długi i uciążliwy opór w latach 1443-1468.

Jako pierwszy zjednoczył liczne albańskie klany i skutecznie bronił terytorium przez ponad dwie dekady, zdobywając poparcie europejskich potęg, takich jak Królestwo Neapolu i Republika Wenecka. Jego wyczyny zostały również docenione na Zachodzie, do tego stopnia, że wielki włoski kompozytor Antonio Vivaldi skomponował poświęconą mu operę, a papież Kalikst III nadał mu tytuł "Athleta Christi et Defensor Fidei" (Atleta Chrystusa i Obrońca Wiary), a papież Pius II "nowego Aleksandra" (w nawiązaniu do Aleksandra Wielkiego).

Skanderbeg stał się kimś w rodzaju Cyda Campeadora dla Albańczyków, którzy pragnęli wolności i niezależności, ale przede wszystkim dla wygnańców, wielu Albańczyków, którzy po jego śmierci i ostatecznym podboju kraju przez Osmanów zostali zmuszeni do ucieczki do Włoch, tworząc włoską diasporę albańską.

Albania przez ponad cztery stulecia pozostawała pod panowaniem Wysublimowanej Porty, co miało znaczący wpływ na jej kulturę, religię (postępująca islamizacja) i zwyczaje.

Współczesna Albania

Podobnie jak inne kraje Europy Wschodniej znajdujące się pod jarzmem osmańskim (przede wszystkim Bułgaria i Grecja), w Albanii w XIX wieku rozwinął się ruch nacjonalistyczny, który dążył do wyzwolenia kraju spod rządów Wysublimowanej Porty. Liga Prizreńska, założona 10 czerwca 1878 r. w Prizrenie (w dzisiejszym Kosowie), miała na celu zachowanie etnicznie albańskich (i głównie islamskich) terytoriów przydzielonych innym prowincjom osmańskim lub innym państwom (Grecji, Czarnogórze, Serbii) na mocy traktatów z St. Stephen i Berlina, w celu objęcia ich jedną autonomiczną albańską administracją (vilayet) w ramach Imperium Osmańskiego. Jego głównymi przedstawicielami byli Abdyl i Sami Frashëri.

Pomimo porażki w pierwszej wojnie bałkańskiej (1912-1913), Liga przyczyniła się do przebudzenia świadomości narodowej, wpłynęła na albański renesans i przyciągnęła uwagę europejskich mocarstw. Rozwiązana w 1881 r., bezskutecznie próbowała się zreorganizować.

W dniu 28 listopada 1912 r. Ismail Qemali ostatecznie ogłosił niepodległość Albanii od Porty w mieście Vlora, ale była to krótkotrwała niepodległość i od razu naznaczona wielkimi trudnościami, w tym interwencją mocarstw europejskich, które na nowo wytyczyły granice kraju. W kolejnych latach raczkujący naród stanął w obliczu znacznej niestabilności politycznej, co wykorzystali Włosi. Albania stała się włoskim protektoratem w 1939 roku i była okupowana przez armię Mussoliniego podczas II wojny światowej.

Enver Hoxha

Pod koniec wojny niepodległa Albania stała się państwem socjalistycznym pod przywództwem Envera Hodży.

Hoxha ustanowił jeden z najbardziej represyjnych reżimów bloku komunistycznego, rządząc krajem żelazną ręką aż do swojej śmierci w 1985 r., narzucając narodowi niezwykle sztywną izolację międzynarodową (zerwał ze swoimi głównymi sojusznikami, Związkiem Radzieckim w 1961 r. i Chinami w 1978 r.) i totalitarną kontrolę nad wszystkimi aspektami życia społecznego, w całkowitej ideologicznej i politycznej autarchii.

Rząd Hodży promował także państwowy ateizm, zakazując praktyk religijnych (chrześcijańskich i islamskich) oraz zamykając lub niszcząc miejsca kultu, takie jak kościoły i meczety. Represje polityczne były intensywne, z aresztowaniami, doraźnymi egzekucjami i tworzeniem obozów pracy przymusowej, w których dysydenci i przeciwnicy często umierali z głodu. Gospodarka opierała się na pięcioletnich planach rozwoju i przymusowej kolektywizacji, ale rozwój nigdy nie nadszedł; wręcz przeciwnie, ubóstwo stawało się coraz bardziej powszechne.

Reżim komunistyczny starał się ingerować nawet w język używany przez obywateli, stosując politykę centralizacji i standaryzacji języka albańskiego (tradycyjnie podzielonego na dwa dialekty, Tosk i Guego) oraz narzucając użycie jednego z nich, Tosk, jako oficjalnej i pisanej formy, marginalizując Guego i inne dialekty. Celem było kulturowe zjednoczenie kraju i wzmocnienie tożsamości narodowej poprzez wyeliminowanie podziałów regionalnych i promowanie używania jednolitego języka albańskiego jako narzędzia propagandy i kontroli społecznej.

Izolacja Albanii trwała nadal po śmierci Envera Hodży w 1985 roku.

Przejście do demokracji

W rzeczywistości, począwszy od 1991 r., po upadku komunizmu w Europie Wschodniej, kraj ten rozpoczął trudną transformację w kierunku demokracji i gospodarki rynkowej. Okres postkomunistyczny charakteryzował się niestabilnością polityczną i bardzo poważnym kryzysem gospodarczym i społecznym, którego kulminacją były zamieszki w 1997 roku.

Od tego czasu kraj ten poczynił jednak znaczne postępy w kierunku stabilności politycznej i rozwoju gospodarczego, pomimo kontrowersji wokół kolejnych rządów oraz plag korupcji i handlu narkotykami (zwłaszcza marihuaną), który miał jeden z najważniejszych ośrodków na świecie w mieście Lazarat, znanym jako stolica marihuany, ponieważ tylko w tym mieście produkowano około 900 ton rocznie.

Dopiero w 2014 r. obecny premier Albanii Edi Rama (członek Socjalistycznej Partii Albanii i wielki przeciwnik swojego poprzednika Sali Berishy i jego partii, Demokratycznej Partii Albanii) nakazał zniszczenie plantacji marihuany, a 800 agentów sił specjalnych i dwa bataliony wojska obległy Lazarat.

Albania jest obecnie krajem kandydującym do UE i członkiem NATO od 2009 roku.

Więcej
Watykan

Synod zmierza ku końcowemu dokumentowi pod presją

XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, w którym 25% stanowią świeccy, kapłani lub osoby konsekrowane, wkracza w ostatni tydzień z "nadzieją", według arcybiskupa Luisa Marína, podsekretarza zgromadzenia z pewną dozą lobbingu medialnego i zewnętrznego.

Francisco Otamendi-18 Październik 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Pojawienie się w piątek niektórych członków Synodu w watykańskiej sali prasowej nie mogło uniknąć, choć z mniejszą natarczywością niż w inne dni, niektórych pytań, które zachęcały ojców synodalnych do przyspieszenia w jakiś sposób "czasów Kościoła", w szczególności w niektórych kwestiach.

W ostatnich dniach wydarzyło się coś podobnego, co wywołało wyważoną, żywą reakcję prefekta Dykasterii ds. Komunikacji, Paolo Ruffiniego. 

Dziś usłyszeliśmy o wojnie w Sudanie oraz problemach społecznych i politycznych w Sudanie Południowym od kardynała Stephena Ameyu Mulli, o opcji dialogu od arcybiskupa Bogoty, kardynała Luisa J. Ruedy oraz o wezwaniu do synodu na temat Morza Śródziemnego od arcybiskupa Marsylii, kardynała Jean-Marca Aveline'a.

W obliczu tej panoramy, podsekretarz Synodu, monsignore Luis Marín, powiedział, że "Synod jest odpowiedzią na te wyzwania świata" i zdefiniował cztery cechy dzisiejszego Kościoła: chrystocentryczny, braterski, integracyjny i dynamiczny". Przekazał również "nadzieję" i pragnienie "uniknięcia pesymizmu" w dzisiejszym Kościele.

Synod dla regionu Morza Śródziemnego

Wczoraj i dziś rano oficjalna agencja watykańska i niektóre media faktycznie zwróciły uwagę na propozycję śródziemnomorskiego - a nie euro-śródziemnomorskiego - zgromadzenia kościelnego w celu wysłuchania migrantów jako temat warty opublikowania, a kwestia ta została dziś rozwinięta przez kardynała Marsylii, który stwierdził, że "Morze Śródziemne również zasługuje na Synod".

Temat ten ma ogromne znaczenie z geopolitycznego punktu widzenia; sieci pomagających migrantom dotrzeć na drugi brzeg; teologiczne, aby stworzyć teologię w służbie Ludu Bożego; a także z punktu widzenia sanktuariów maryjnych Morza Śródziemnego, dodał francuski kardynał, który podsumował, że "stoimy w obliczu morza o pięciu brzegach, które dotyka trzech kontynentów".

Zdolność normatywna, czas i nauka

Ale oprócz pytań szczegółowych, które są oczywiście ważne, istnieje inne pytanie, które bardziej dotyczy "zdolności normatywnej" Synodu, zatytułowane "jak być Kościołem synodalnym w misji", jak papież wskazał maltańskiemu kardynałowi Mario Grechowi, sekretarzowi generalnemu.

Niektórzy dziennikarze, którzy regularnie uczestniczą w tych briefingach, komentują, że "wspólnym wątkiem mówców na tych briefingach jest to, że potrzebny jest czas na podjęcie decyzji" lub że "jeden to czas społeczeństwa, a drugi to czas, który Kościół rezerwuje dla siebie".

Ta kwestia czasów Kościoła jest ważna, tym bardziej, gdy poruszane są tematy, zwykle przez dziennikarzy uczestniczących w briefingach, dotyczące na przykład hipotetycznych święceń tak zwanych "viri probati", a przede wszystkim kaznodziejstwa lub diakonatu kobiet.

Paolo Ruffini: faza rozmów

Prefekt Dykasterii ds. Komunikacji, Paolo Ruffini, odpowiedział w tym tygodniu, odnosząc się na przykład do idei ministerstwa lub służby słuchania, ale że byłoby to przydatne dla wszystkich tematów, że przy okrągłym stole niektóre "interwencje, osoby, które przemawiały, jesteśmy w fazie, jak już powiedziano, w której mówimy, są chwile przerwy, refleksji, dajemy im wyobrażenie o tym, co robimy. Następnie, jak uczynić to konkretnym.... Kościół składa się z Ludu Bożego, z ochrzczonych, potem są posługi... Staram się dać im syntezę, dać im ogólne pojęcie. Jestem pewien, że inni mogą dodać coś więcej.

Synod: status konsultacyjny

Po tych dniach sesji stało się jasne, na wypadek, gdyby nie było to wystarczająco jasne, że to XVI Zgromadzenie, podczas październikowej sesji w zeszłym roku i tegorocznej, ma "charakter konsultacyjny, a nie deliberacyjny", a tym bardziej decyzyjny, i dziennikarze o tym wiedzą, według Paolo Ruffiniego.

Podkreślił to Sekretariat Generalny Synodu w lipcu tego roku, przedstawiając dokument roboczy zatytułowany Instrumentum Laboris (dalej IL), co zostało wczoraj podkreślone przez kilku sprawozdawców synodu.

Zostało to wspomniane na różne sposoby przez dwóch kardynałów, jednego z nich z C9. Rada który bezpośrednio doradza papieżowi.

Kardynał Bo: "Papież nie podjął decyzji". 

Kardynał Charles Bo, arcybiskup Rangunu (Myanmar), przewodniczący Federacji Konferencji Biskupich Azji (F.A.B.C.) i członek Rady Zwyczajnej, krótko ocenił wpływ procesu synodalnego w Azji, który częściowo zbiegł się z niedawną podróżą papieża na ten kontynent. 

Na koniec, w odpowiedzi na pytanie dotyczące kwestii, o których mowa powyżej, a także innych, takich jak to, czy spotkania członków zgromadzenia i grup studyjnych powinny być otwarte dla dziennikarzy, powiedział, że jest to "jego ósmy synod" i że "ten synod bardzo różni się od poprzednich synodów, ponieważ jest to proces zintegrowany z życiem Kościoła, a w każdej diecezji powinien odbyć się synod diecezjalny na podstawie owoców, które zbierzemy na koniec tego synodu na temat synodalności".

Kardynał Bo, odpowiadając na inne pytanie, powiedział, że "to, co powiedziałeś (odnosząc się do dziennikarza), to są rzeczy, w których papież nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Grupy pracują nad tymi kwestiami. W 2025 r. grupy opublikują raporty dotyczące tych konkretnych kwestii".

Ze swojej strony kardynał Lacroix, arcybiskup Quebecu (Kanada), powiedział, że nie może odpowiedzieć na pytanie, gdzie obecnie znajdują się ojcowie i matki synodalne, ale "mogę powiedzieć, gdzie jestem. Myślę, że przeszedłem. To doświadczenie otwiera przestrzeń, w której Bóg może znaleźć coś nowego. Wyjeżdżam stąd z czymś nowym, nie jestem taki sam jak wcześniej, mam inne spojrzenie na pewne kwestie po wysłuchaniu innych.

"Dzisiejszy świat potrzebuje słuchania", powiedział Kardynał LacroixW raporcie podkreślono również, że "musimy odkrywać", a zwłaszcza "lepiej słuchać tych, którzy różnią się od nas", w świecie, w którym "tylko broń i bombardowania są używane jako rozwiązania problemów". 

Zewnętrzne wiadomości e-mail

Kolejny punkt nacisku znajduje się w e-mailach otrzymanych przez ojców i matki synodalne. Amerykańskie media donoszą o zaproszenie Delegaci Synodu zostali zaproszeni do udziału w forum sieci latynoamerykańskich katolików zwanych "postępowcami", zatytułowanym "Powołani do bycia kobietą diakonem".

Mailing odbył się 15 października i poinformowano, że grupa kobiet miała podzielić się tym, dlaczego są przekonane, że są powołane do posługi sakramentalnych święceń.

Dokument końcowy

W przyszłym tygodniu zostanie opracowany i poddany pod głosowanie dokument końcowy Synodu, o który pytały niektóre media i który sekretariat generalny przekaże papieżowi Franciszkowi. 

Według Paolo Ruffiniego, czterech członków z urzędu, którzy zajmą się propozycjami zgromadzenia synodalnego i napisze dokumentem są kardynałowie Grech i Hollerich oraz specjalni sekretarze Battochio i Costa. 

Spośród pozostałych dziesięciu osób z misją nadzorczą, trzy zostały mianowane przez papieża (prof. Bonfrate, Uniwersytet Gregoriański; kardynał Ferrao, arcybiskup Goa i Damao (Indie) oraz s. Leticia Salazar, San Bernardino, USA). Leticia Salazar, San Bernardino, USA. I siedem dla obszarów geograficznych: kard. Ambongo, z Kinszasy; kard. Rueda, z Bogoty; Catherine Clifford (U. S. Paul, Ottawa); ks. Aveline z Marsylii (Francja); biskup Khairallah z Libanu i biskup McKinlay z Oceanii.

AutorFrancisco Otamendi

Wstęp wolny

Pan zaprasza nas, już tu na ziemi, na ucztę Eucharystii, gdzie sam daje nam swoje ciało, swoją krew, swoją duszę i swoją boskość, a następnie na ucztę weselną w niebie.

18 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na wielu wydarzeniach, na które jesteśmy zapraszani, widnieje napis "wstęp wolny do wyczerpania miejsc". Miejsce jest decydującym czynnikiem przy obliczaniu opłaty za wstęp... ale tak nie jest w przypadku Sky... nawet na ziemi, kiedy mówimy o Kościele.

W Kościele, podobnie jak w Niebie, jest miejsce dla każdego. Nie ma ograniczeń co do miejsca. Wszyscy możemy wejść, jeśli jesteśmy gotowi i chętni do uczestnictwa w szczerości i prostocie serca. Nie ma żadnych ograniczeń ani limitów, a w rzeczywistości Pan chce zaprosić nas wszystkich. "Nasz Zbawiciel pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2:4).

Papież wybrał jako swoje motto DOMUND tego roku, słowa Pana zapisane przez Mateusza: "Idźcie na rozstaje dróg i tam, gdzie się spotkacie, wzywajcie na ucztę weselną" (22, 9). To polecenie Chrystusa rodzi się z Jego pragnienia niesienia zbawienia wszystkim ludziom, aby wszyscy mogli odkryć miłosierdzie Ojca, który chce dzielić się swoją miłością i swoim życiem z nimi, z nami, ze wszystkimi.

Pan zaprasza nas, już tu na ziemi, na ucztę eucharystyczną, gdzie sam daje nam swoje ciało, swoją krew, swoją duszę i swoją boskość, a następnie na ucztę weselną w niebie... Aby sala jadalna mogła się zapełnić, potrzebujemy misjonarzy, którzy wyjdą na drogi tej ziemi, aby zaprosić mężczyzn i kobiety dobrej woli do udziału w tej wspaniałej uczcie, którą przygotował dla nas Pan.

W październiku nie zapominajmy, że naszą modlitwą za misjonarzy, o powołania na misje i za tych, którzy zaczynają poznawać Chrystusa, naszą małą lub dużą ofiarą złożoną w tych intencjach i naszą darowizną... jesteśmy misjonarzami i umożliwiamy głoszenie Ewangelii w tak wielu miejscach na świecie. Od nas też zależy, aby wielu mogło wejść na ucztę Pana.

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Więcej
Powołania

Siostra Milagros García, misjonarka na Wyspach Zielonego Przylądka: "Ważne jest, aby młodzi ludzie studiowali i kontynuowali tutaj naukę".

Przeprowadziliśmy wywiad z siostrą Milagros García, zakonnicą Adoratorką, misjonarką na Wyspach Zielonego Przylądka. Dziś odbiera ona III Nagrodę Misyjną "Błogosławiona Paulina Jaricot", przyznawaną przez Papieskie Dzieła Misyjne na kilka dni przed kampanią w niedzielę poprzedzającą Światową Niedzielę Misyjną.

Javier García Herrería-18 Październik 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Republika Zielonego Przylądka to rozwijający się kraj składający się z archipelagu 10 wysp, z których wszystkie bardzo się od siebie różnią. Religia odgrywa ważną rolę. Około 90% ludności identyfikuje się jako chrześcijanie, w większości katolicy. Istnieje również znacząca obecność kościołów protestanckich i małych społeczności muzułmanów i tradycyjnych religii afrykańskich, a także licznych sekt. Republika Zielonego Przylądka obchodzi obecnie 500-lecie Kościoła na Wyspach Zielonego Przylądka.

Na czym polega twoja praca na Wyspach Zielonego Przylądka?

-Jestem tu od 2018 roku i pracuję z dwiema innymi Adoratorkami. Wraz z grupą miejscowych świeckich prowadzimy program opieki psychospołecznej dla kobiet i nastolatek, które są ofiarami wykorzystywania seksualnego, handlu ludźmi, prostytucji i przemocy ze względu na płeć.

Na każdej wyspie działa zespół techniczny składający się z edukatorów, pracowników, pracowników socjalnych, psychologów, prawników, kadry zarządzającej i osób monitorujących różne kursy szkoleniowe. Wszyscy świeccy są tubylcami, a ich rola jest bardzo ważna. Jednym z naszych celów jest to, aby tubylcy byli tymi, którzy prowadzą program i to nie tylko z punktu widzenia kwalifikacji technicznych, ale także z naszego podwójnego wymiaru charyzmatycznego: uwielbiać i wyzwalać.

Jak wydostać się z prostytucji i tego rodzaju plag społecznych?

-Dzięki szkoleniu kobieta może wydostać się z sytuacji wykorzystywania i przemocy. Wiele sytuacji, które w naszej kulturze są przemocą lub wykorzystywaniem, w innych miejscach są czymś kulturowym, co jest społecznie akceptowane. Na przykład do niedawna przemoc ze względu na płeć nie była uważana za przemoc.

Jaką rolę odegrał Kościół w tej świadomości społecznej?

-Dzięki Bogu, w Republice Zielonego Przylądka wykonuje się obecnie wiele pracy, zarówno przez Kościół, jak i instytucje cywilne i organizacje pozarządowe. Chociaż musimy przyznać, że Adoratorzy Jesteśmy pionierami w kraju w podnoszeniu świadomości i potępianiu przemocy ze względu na płeć i handlu ludźmi.

Jakiego rodzaju szkolenia oferujecie w ramach swoich projektów?

-Projekt opieki społeczno-wspólnotowej to miejsce, w którym prowadzone są wszystkie szkolenia: umiejętność czytania i pisania, szycie, gotowanie, rolnictwo, komputery, estetyka, manicure, pranie i sprzątanie oraz inne, które odbywają się naprzemiennie. We wszystkich warsztatach odbywają się szkolenia przekrojowe, takie jak tworzenie małych firm, tematy związane ze zdrowiem, edukacja dzieci, wartości ludzkie i chrześcijańskie oraz inne tematy szkoleniowe, które są przeplatane. Oprócz szkoleń prowadzone są terapie grupowe i opieka osobista, opieka prawna i socjalna. Na wyspach St. Vincent, Sal i Santiago opieką objętych jest ponad 450 kobiet, co przynosi korzyści całym rodzinom.

Czy rozwijasz jakieś inne projekty?

-Tak, odwiedzamy również miejsca, w których żyją lub prostytuują się nasze kobiety. Kiedy odwiedzamy miejsca, w których mieszka wiele dziewcząt, znajdujemy wysoki odsetek nastolatek w wieku od 12 do 16 lat, albo prostytuujących się, albo z dziećmi w ramionach. Z tego powodu zainicjowaliśmy program opieki psychospołecznej.

Wreszcie, prowadzimy również działania na rzecz świadomości społecznej: konferencje, marsze, warsztaty w szkołach, na uniwersytetach, dla rodziców i nauczycieli, szkolenia dla techników z innych podmiotów.

Czy możesz podać przykład, który wywarł szczególny wpływ?

-W ubiegłym roku na wyspie St. Vincent do ponad 8000 nastolatków dotarła sztuka teatralna wystawiana w wielu szkołach. W przedstawieniu pokazano dzieciom, w jaki sposób mogą być wykorzystywane. Następnie kilku nastolatków rozmawiało na ten temat, a niektóre sytuacje mogły zostać zgłoszone do sądu. Miało to również wpływ na kadrę nauczycielską i po raz pierwszy niektórzy nauczyciele zaczęli zgłaszać przypadki wykorzystywania.

Jak zjawisko migracji wpływa na kraj?

-Republika Zielonego Przylądka jest spokojnym krajem, ale z niewielkimi zasobami, co ułatwia silną emigrację do Europy i Ameryki, do tego stopnia, że w diasporze jest więcej mieszkańców Zielonego Przylądka niż na samym terytorium.

Trzeba być w tej części świata, aby wiedzieć, dlaczego i w jaki sposób ci, którzy emigrują, opuszczają tę ziemię. Aby zdać sobie z tego sprawę, można spojrzeć na wysoki poziom samobójstw wśród młodych ludzi, co zrobiło na nas duże wrażenie. Beznadzieja, brak horyzontów, brak środków na naukę lub szkolenie oznacza, że wiele osób źle kończy. Edukacja jest priorytetem w naszych programach: "Nie ma większego ubóstwa niż ignorancja", a kiedy pomagasz kobiecie, pracujesz z całą rodziną.

Kilka dziewcząt otrzymało pomoc w rozpoczęciu kariery zawodowej, a inne ukończyły kursy zawodowe. Ważne jest, aby studiowali i pozostali tutaj, ponieważ w tej chwili duża liczba młodych ludzi wyjeżdża do Europy, zwłaszcza do Portugalii, która wezwała do studiowania poprzez stypendia. Wyjeżdżają stadami, a potem nie chcą wracać. Uważamy, że ważne jest, aby, choć chcą nadal się promować, pomóc im pozostać tutaj, aby mogli pomóc krajowi stanąć na nogi. Mieszkańcy Wysp Zielonego Przylądka są bardzo inteligentni, ale brakuje im zasobów. Dlatego decydujemy się szkolić i zatrudniać tubylców.

Skąd biorą zasoby?

-Z Hiszpanii otrzymaliśmy wsparcie od Hiszpańska współpraca i rząd La Rioja, oprócz środków zgromadzenia.

Oprócz pracy socjalnej, czym się zajmujesz w zakresie ewangelizacji?

-Na niektórych wyspach mieliśmy doświadczenie pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Doświadczenie misyjne jest wspaniałe, to prawda, że w wielu momentach cierpisz, ale to, co otrzymujesz, jest bardziej satysfakcjonujące. Robicie wszystko w imię Chrystusa i to jest nasza wielka radość, rozszerzać Królestwo Boże: dla nas, Adoratorów, rozszerzać nasz charyzmat, który pewnego dnia wlał w nas Duch Święty. Święta Maria Micaelaadorować i wyzwalać. Naszym centrum jest Jezus Eucharystyczny, a stamtąd do najbardziej zdegradowanych kobiet w społeczeństwie.

Modlitwa i celebracja Eucharystii ma dla nas ogromne znaczenie. To z niej czerpiemy siłę do prowadzenia naszej pracy apostolskiej. Jak mówi papież Franciszek: nie jesteśmy organizacją pozarządową. Idziemy w imię Chrystusa i ważne jest nie to, co robimy, co robi wiele instytucji, ale "gdzie", "jak" i "dla kogo" jesteśmy.

Wielu młodych ludzi wyjeżdża latem na misje, co byś im powiedział?

-Byłoby bardzo pozytywnie organizować obozy pracy lub doświadczenia misyjne, ale nie na dwa tygodnie, ale na dłużej. Gdzie misja jest dzielona, a nie tylko aktywność. Kiedy mówię o misji, mam na myśli pracę, modlitwę, dzielenie się wspólnotą. Wyjazd poza "nasze granice" jest bardzo wzbogacający. Zobaczyć, jak żyją inni młodzi ludzie, jak wygląda sytuacja dzieci i wielu rodzin, które nie mają nawet tego, czego potrzebują.....

Osobiście i dla mojej społeczności było to wielkie wzbogacenie. Spotkanie z innymi kulturami, zobaczenie siebie bez najbardziej potrzebnych rzeczy. To, co jest normalne w Hiszpanii, tutaj jest czymś niezwykłym, na przykład "odkręcenie kranu i wylanie wody", brak konieczności pokonywania kilometrów, aby pójść do szkoły lub wziąć udział w Eucharystii, kwestia zdrowia (idziesz kupić prostą pigułkę i nie możesz jej znaleźć...). Prosty fakt posiadania zeszytu i długopisu jest jednym z najlepszych prezentów, jakie można dać wielu dzieciom i młodym ludziom tutaj.

I wreszcie, co oznacza ta nagroda?

-Szczerze mówiąc, to uznanie należy się temu, kto to robi, skąd to robi i jak to robi.

Dla mnie osobiście oznaczało to uświadomienie sobie odpowiedzialności, jaką ponosimy jako Kościół. Że jest to możliwe dzięki sile Boga i że czujemy się w Jego rękach. Oznacza to powiedzenie: "Nie ma większej wielkości niż oddać życie za Ewangelię".

Oznacza to pamiętanie o wielu misjonarzach, którzy z powodu naszych ograniczeń chcą być obrazem, narzędziem Chrystusa w świecie, zwłaszcza dla tych, którzy najbardziej potrzebują naszej opieki.

Dziękuję w imieniu mojego Zgromadzenia rozproszonego na czterech kontynentach i w imieniu tak wielu misjonarzy, którzy po cichu, dzień po dniu, oddają swoje życie za Ewangelię. Jesteśmy małym ziarenkiem w tym Wielkim Kościele, który wszyscy tworzymy. Dziękuję Ci, Panie, za to, że jestem częścią Twojego Kościoła.

Powołania

Pelegrín Muñoz: od promowania Tajamar do pełnego przeżywania swojego kapłaństwa

W 1958 r. Pelegrín Muñoz przeniósł się do Madrytu, aby przejąć zarządzanie Tajamar, projektem edukacyjnym i sportowym, który podjął pierwsze kroki w lutym tego samego roku i który zmienił życie i konfigurację dużego obszaru Vallecas.

Luis Ayllón-17 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Pelegrín Muñoz Gracia zmarł 14 października w wieku 93 lat. W sierpniu 2025 r. ukończyłby czterdzieści lat kapłaństwa, po życiu, które miało kilka dobrze zdefiniowanych etapów, wszystkie przeżyte z pełnym oddaniem i wielką hojnością.

Urodzony w Teruel w 1931 roku, wkrótce musiał przejąć, do pewnego stopnia, rolę głowy rodziny z powodu wczesnej śmierci ojca, pomagając matce w wychowaniu trójki młodszego rodzeństwa.

Powołanie do Opus Dei i początki Tajamar

W swoim rodzinnym mieście na początku lat pięćdziesiątych odkrył swoje powołanie dla Opus Dei a jakiś czas później, w 1958 roku, przeniósł się do Madrytu, aby przejąć zarządzanie TajamarProjekt edukacyjny i sportowy, który podjął pierwsze kroki w lutym tego roku, zmienił życie i konfigurację dużego obszaru Vallecas.

Tam, gdzie do tej pory dominowały slumsy i warunki życia, zaczęły pojawiać się nowe horyzonty, a Pelegrín Muñoz odegrał w tym znaczącą rolę, starając się uzyskać pomoc finansową na zakup ziemi i rozwój sektora, w którym wzniesiono budynki Tajamar, które dziś nadal świadczą usługi w okolicy.

Dzięki swojej niestrudzonej pracy, połączonej ze współczuciem, prostotą i wielką umiejętnością radzenia sobie z ludźmi z różnych środowisk, Pelegrín Muñoz promował utworzenie Rady Powierniczej Tajamar, a później Fundacji o tej samej nazwie, której był pierwszym dyrektorem.

Święcenia kapłańskie

W 1981 r. został mianowany doradcą Komisji Prac Społecznych w Cajamadrid, ale kilka lat później porzucił pracę w Tajamar, aby przenieść się na Uniwersytet Nawarry, gdzie kontynuował studia teologiczne, które podjął, aby przyjąć święcenia kapłańskie w wieku 54 lat.

Od tego momentu, po powrocie do Madrytu, Pelegrín Muñoz rzucił się w wir obowiązków kapłańskich, zawsze gotowy przyjąć każdego, kto potrzebował jego usług, poprzez różne inicjatywy apostolskie promowane przez Opus Dei.

Dusza kapłańska

W ten sposób przez wiele lat był kapelanem IESE w Madrycie, gdzie wielu profesjonalistów, którzy szkolili się, aby rozwijać swoją pracę w świecie biznesu w Hiszpanii i innych krajach, miało okazję skorzystać z jego kapłańskiej duszy, a jednocześnie z jego cennego doświadczenia życiowego, karmionego trudnymi sytuacjami rodzinnymi i niełatwymi przedsięwzięciami zawodowymi, jak to miało miejsce w przypadku Tajamar.

Pelegrín Muñoz poświęcił również wiele czasu na słuchanie spowiedzi w parafiach La Araucana i Concepción de Goya oraz na inną pracę duszpasterską, nawet w czasach, gdy pogarszający się stan zdrowia zmusił go do pewnych ograniczeń. Ale ci z nas, którzy znali go w różnych okresach jego życia, mogą zaświadczyć, że zawsze był w pełni dyspozycyjny, aby iść tam, gdzie był potrzebny, a jego prostota, pokora i dobry humor towarzyszyły mu aż do oddania duszy Bogu.

AutorLuis Ayllón

Dziennikarz

Świat

Statystyki Kościoła katolickiego 2024

Z okazji 98. Światowej Niedzieli Misyjnej, Fides przedstawia kilka statystyk, aby dać przegląd Kościoła misyjnego na świecie.

Javier García Herrería-17 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Szacuje się, że liczba ludności na świecie na początku 2023 r. wyniesie nieco ponad 7,8 mld osób, co oznacza wzrost o 53 mln w porównaniu z rokiem poprzednim. Globalny wzrost został potwierdzony na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Europy.

W tym samym dniu liczba katolików wyniosła 1,39 miliarda, z łącznym wzrostem o ponad 13 milionów katolików w stosunku do poprzedniego roku. Ponownie, wzrost liczby katolików dotyczył czterech z pięciu kontynentów, przy czym liczba katolików na starym kontynencie spadła o pół miliona.

Liczba księży, biskupów i misjonarzy

Liczba katolików przypadających na jednego księdza nieznacznie się pogorszyła i każdy ksiądz musi pasterzować średnio 3 408 duszom, o 35 więcej niż w poprzednim roku. Całkowita liczba księży na świecie zmniejszyła się i pozostała na poziomie 407 730, choć w Europie ubyło ich nie mniej niż 2 745.

Liczba księży diecezjalnych wynosi 279 171, podczas gdy liczba zakonników wynosi 128 559. Z drugiej strony, liczba stałych diakonów na świecie wzrosła o prawie tysiąc i obecnie przekracza 50 000.

W ostatnim roku objętym przeglądem całkowita liczba okręgów kościelnych (diecezji i podobnych) wynosiła 3 036, a ich pasterzami jest 5 353 biskupów (2 682 to kapłani diecezjalni, a 2 671 to zakonnicy).

Według najnowszych danych, na świecie jest 126 549 stacji misyjnych, o 7 500 mniej niż rok temu. 2 534 ma księdza rezydenta, choć jest to o 707 mniej niż rok temu. Jak widać, liczba dostępnych misji i księży cierpi z powodu znacznego spadku.

Dane dotyczące religii

Liczba zakonników płci męskiej niebędących kapłanami wynosi 49 414, co utrzymuje się na dość stabilnym poziomie dzięki wzrostowi powołań w Azji.

Tegoroczne statystyki potwierdzają również ogólną tendencję spadkową w liczbie zakonnic, które tracą prawie 10 000 członkiń, pomimo ponad 1300 nowych powołań z Azji. Łączna liczba zakonnic wynosi obecnie prawie 600 000.

Liczba Świeckich Misjonarzy na świecie przekracza 410.000, przy ogólnym wzroście o ponad 2.800 członków.

Katecheci i seminarzyści

Wreszcie, liczba katechetów na świecie zmniejszyła się łącznie o prawie 28 000 do około 2 850 000.

Liczba wyższych seminarzystów wynosi obecnie nieco ponad 108 000, choć liczba seminarzystów diecezjalnych spadła o 1 645, podczas gdy liczba seminarzystów zakonnych wzrosła o 231. Ogólnie liczba niższych seminarzystów diecezjalnych spadła do 72 462 (-339), podczas gdy liczba seminarzystów zakonnych spadła do 22 699 (-214).

Placówki oświatowe

W dziedzinie edukacji Kościół zarządza 74 000 przedszkoli na świecie, do których uczęszcza 7 600 000 uczniów; 102 000 szkół podstawowych z 35 700 000 uczniów; oraz 50 800 szkół średnich z 20 500 000 uczniów.

Ponadto obsługuje 2 460 993 uczniów szkół średnich i 3 925 393 studentów uniwersytetów.

Instytucje zdrowotne, charytatywne i opiekuńcze

Instytucje charytatywne i dobroczynne zarządzane na świecie przez Kościół obejmują: 102 409, w tym 5 420 szpitali, 14 205 przychodni, rozmieszczonych w następujący sposób:

  • Afryka: 1 604 szpitale i 5 172 kliniki.
  • Ameryka: 1 392 szpitale i 3 433 kliniki.
  • 525 leprosaria, 260 w Azji i 205 w Azji.
  • 15 476 domów dla osób starszych, przewlekle chorych i niepełnosprawnych. 8 336 w Europie.
  • 8 874 sierocińców, głównie w Azji (3 013) i Europie (2 363);
  • 10 589 przedszkoli;
  • 10 500 klinik małżeńskich, głównie w Europie (5 249) i Ameryce (2 561);
  • 3 141 ośrodków edukacyjnych lub reedukacji społecznej, z czego zdecydowana większość w obu Amerykach (1 391)
  • 33 677 innych instytucji zlokalizowanych głównie w obu Amerykach (13 582) i Europie (15 384).

Edukacja

Papieski Uniwersytet Urbaniana inauguruje 397. rok akademicki

Kardynał Marengo zainaugurował 397. rok akademicki Papieskiego Uniwersytetu Urbaniana refleksją, w której zdefiniował misję jako "tajemnicę", która wzbudza głęboką miłość do Zmartwychwstałego i do tych, do których jest się posłanym.

Giovanni Tridente-17 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

We wtorek 15 października kardynał Giorgio Marengo zainaugurował 397. rok akademicki Uniwersytetu Rzymskiego. Papieski Uniwersytet Urbaniana z refleksją, w której zdefiniował misję jako "tajemnicę", która wzbudza głęboką miłość do Zmartwychwstałego i do tych, do których jest się posłanym. W swoim wystąpieniu - zatytułowanym "Kościół misyjny i misyjna natura Kościoła: spojrzenie od strony Asia"Obecny prefekt apostolski Ułan Bator w Mongolii podzielił się z obecnymi kilkoma kluczowymi elementami natury misji, nie zapominając o znaczeniu formacji, która pozostaje niezbędna, aby apostolat ad gentes był naprawdę owocny.

"Przedmiotem badań, nauczania i studiowania nie jest opinia tego czy innego myśliciela", rozpoczął kardynał Marengo, były student Urbaniana, "ale 'wszystko, co odnosi się do Niego, Pana i Zbawiciela, który objawiając oblicze Ojca, zmienił przeznaczenie ludzkości, wyzwalając dynamizm misji'".

Ceremonii otwarcia dokonał kardynał Luis Antonio Gokim Tagle, Wielki Kanclerz Urbaniana i Pro-Prefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji, podczas gdy uwagi końcowe zostały powierzone profesorowi Vincenzo Buonomo, Delegatowi Papieskiemu na urząd Rector Magnificus.

Misja ad gentes: współczesne wyzwanie

W swoim przemówieniu kardynał Marengo zgłębił koncepcję misji "ad gentes", najwyraźniej czerpiąc z osobistego doświadczenia jako misjonarza w Mongolii, kraju, który papież Franciszek odwiedzi w sierpniu 2023 roku. Wyjaśnił, że ta forma apostolatu, skierowana do kontekstów, w których Ewangelia jest mało znana lub w których Kościół nie jest jeszcze w pełni ukonstytuowany, pozostaje kluczowa nawet dzisiaj: "świat potrzebuje tej dobrej nowiny i ma do niej prawo".

W takich warunkach - weźmy pod uwagę, że w Mongolii Kościół jest obecny dopiero od 32 lat ze społecznością liczącą około 1500 lokalnych wiernych - aby być naprawdę skutecznym, każdy aspekt życia Kościoła może mieć znaczący wpływ na ludzi, do których jest posłany, ale wymaga to solidnego przygotowania doktrynalnego i świadectwa, które ma prawdziwą jakość.

Znaczenie szkolenia misyjnego

"Czy misji można się 'nauczyć'? Tak, podobnie jak uczniowie z Emaus musieli słuchać Zmartwychwstałego, który "wyjaśnił im we wszystkich Pismach, co było dla Niego przeznaczone"", zastanawiał się Marengo, podkreślając fundamentalną rolę studiów w przygotowaniu przyszłych misjonarzy.

Przywołując myśl bł. Giuseppe Allamano, przypomniał, że dla misjonarza konieczna jest nie tylko świętość życia, ale także solidne przygotowanie naukowe i kulturowe: "pobożność może uformować dobrego pustelnika, ale tylko nauka połączona z pobożnością może uformować dobrego misjonarza".

Formacja ta musi mieć charakter "holistyczny": filozofia jest z pewnością konieczna, "ale także nauki społeczne, językoznawstwo, prawo kanoniczne; przede wszystkim teologia".

W końcu studiuje się "nie tylko dlatego, że to "nasza kolej", jak nakazali nam nasi przełożeni, nawet nie po to, by karmić próżne ambicje zawodowe", dodał prefekt apostolski Ułan Bator, ale przede wszystkim "studiuje się z miłości do Chrystusa, do Kościoła i do ludzi, do których jesteśmy posłani jako misjonarze", poważnie traktując "spotkanie Ewangelii z kulturą".

W tym kontekście Marengo przytoczył trwające prace nad pełnym tłumaczeniem Biblii na język mongolski jako przykład wyzwania, które z pewnością wymaga wiedzy językowej, ale nieuchronnie głębokiego zrozumienia lokalnej kultury. Pozostając w kontekście, w którym pracuje jako prefekt, wypełnianie misji "ad gentes" oznacza zatem zanurzenie się w bogatej tradycji nomadów, zrozumienie buddyzmu tybetańskiego i szamanizmu oraz znalezienie sposobów przedstawiania Ewangelii, które szanują i wzbogacają te tradycje, nie wypierając ich.

Jest świadomy, że te "mediacje" zawsze odbywają się za pośrednictwem "konkretnych osób" zdolnych do nadania "ciała słowom Jezusa i zaproszenia na ucztę Królestwa". 

Reforma i renowacja

Papieski Uniwersytet Urbaniana przechodzi obecnie przez proces reforma Celem jest wzmocnienie tożsamości misyjnej, aby dostosować ją do nowych globalnych wyzwań. Przekłada się to na zmiany w organizacji akademickiej i podejściu pedagogicznym, zawsze z myślą o zwiększeniu zaangażowania w formację osób zakonnych i świeckich zdolnych do reagowania na potrzeby społeczeństwa w ciągłej ewolucji.

Więcej
Gospel

Zbawcze cierpienie. 29 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania na 29. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-17 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jak łatwo mylimy rzeczy i jak łatwo możemy pomylić Boże przesłanie i plany. Widzimy to w dzisiejszej Ewangelii. Nasz Pan właśnie ogłosił swoje zbliżające się cierpienie i śmierć w Jerozolimie, co jest całkowitym przeciwieństwem ludzkiej chwały i politycznego sukcesu. Zaraz potem Jakub i Jan proszą właśnie o to. Wyobrażali sobie, że Jezus ustanowi polityczne królestwo, czyniąc Izrael ponownie wielkim.

Zamiast się złościć, Jezus odpowiada cierpliwie: "Czy możecie pić kielich, który Ja będę pił, lub być ochrzczeni chrztem, którym Ja będę ochrzczony?". To znaczy kielich cierpienia i chrzest Jego śmierci. W ten sposób nasz Pan mówi: "Czy chcesz uczestniczyć w moim cierpieniu i śmierci, aby mieć udział w moim zmartwychwstaniu?".. Odpowiadają: "Możemy". Ale nie mają pojęcia, o czym mówią.

Jego naga ambicja rozwściecza innych uczniów, więc Jezus musi dać im wszystkim lekcję na temat natury Jego królestwa. Królestwo Boże nie polega na tym, że każdy stara się być na szczycie, jak w pogańskich królestwach: "... królestwo Boże nie polega na tym, że każdy stara się być na szczycie, jak w pogańskich królestwach".Nie będzie tak między wami. W królestwie Bożym, zgodnie z przykładem Jezusa, rządzić znaczy służyć. Prawdziwa wielkość to służba, nawet jeśli czasami ta służba musi być wykonywana poprzez sprawowanie władzy. Tak więc postrzegamy władzę jako po prostu inną formę służby, przyjmując ciężar dla dobra innych.

Podobnie jak Jakub i Jan, możemy pragnąć chwały bez wysiłku i poświęcenia. Ale chrześcijaństwo z konieczności wymaga poświęcenia. Naszym symbolem jest ukrzyżowany człowiek. Czcimy człowieka, który umarł w agonii, a który jest także Bogiem. Dzisiejsze pierwsze czytanie, z proroka Izajasza, jest proroctwem zapowiadającym cierpienie Jezusa.

Naszą drogą nie jest ucieczka od cierpienia, ale przekształcenie go w miłość: cierpieć z miłości, miłości do Boga, zjednoczonego z Chrystusem na krzyżu, i miłości do innych, ofiarowując nasze cierpienie dla ich zbawienia.

Dlatego nigdy nie powinniśmy postrzegać cierpienia jako przekleństwa czy kary. Jest to błogosławieństwo od Boga, nowy sposób kochania i służenia Jemu i innym, nowy sposób rządzenia: bycie królami nad własnym ciałem poprzez przekształcanie bólu w modlitwę. To nowy sposób dzielenia się kielichem i chrztem Chrystusa.

Staramy się służyć, a nie rządzić, a jeśli musimy rządzić, to tylko po to, by służyć. Taka jest chrześcijańska droga: szukać cierpienia, a nie przyjemności, służby, a nie władzy. Nic dziwnego, że chrześcijaństwo jest tak źle rozumiane. Nic dziwnego, że sami często źle je rozumiemy.

Homilia na temat czytań z 29 Niedzieli Zwykłej (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.