Zoom

Bazylika Świętego Piotra ma "cyfrowego bliźniaka".

Przedstawiciele Fabbrica di San Pietro, Microsoft i innych organizacji pokazują papieżowi Franciszkowi "cyfrowego bliźniaka" Bazyliki Świętego Piotra, wykonanego przy użyciu sztucznej inteligencji.

Paloma López Campos-12 listopad 2024-Czas czytania: < 1 minuta
Zasoby

Dobra praca. Cnota ciężkiej pracy

Tekst rozważa cnotę pracowitości, podkreślając jej wartość w dobrze wykonanej pracy i jej wpływ na społeczeństwo. Kontrastuje przykłady zaangażowanej pracy z przypadkami zaniedbania. Ciężka praca oznacza nieustanny wysiłek i dbałość o szczegóły, co wzbogaca nasze życie i przyczynia się do wspólnego dobra. Wreszcie, dobrze wykonana praca, ofiarowana z dobrymi intencjami, przyczynia się do twórczego dzieła Boga i wzmacnia naszą samoocenę.

Julio Iñiguez Estremiana-12 listopad 2024-Czas czytania: 7 minuty

Mając na uwadze Walencję i nasze serca z Walencjanami, zwłaszcza ofiarami, modląc się o wieczny odpoczynek zmarłych i ich rodzin, czerpiemy siłę ze słabości, aby iść naprzód z naszym planem. Dzisiaj zajmiemy się cnotą pracowitości, którą widzimy tak dobrze odzwierciedloną w tak wielu wolontariuszach, wraz z wieloma innymi cnotami. Ten artykuł został napisany jeszcze przed straszliwą tragedią w naszej ukochanej Walencji.

W kościele Ntra. Sra. de la Esperanza, w Alcobendas, pod koniec środowej mszy, zespół kobiet, wyposażonych w różne narzędzia do sprzątania, rozchodzi się po kościele i, z wielką wprawą i wysiłkiem, pozostawia wszystko w idealnym "stanie naprawy".

Na Teneryfie, w marcu 1999 r., gdy drużyna CD Tenerife była w najwyższej klasie rozgrywkowej, położyła "pierwszy kamień" pod boisko Ciudad Deportiva (w obszarze Geneto-Los Baldíos), przy obecności władz, animacji charangi i dużej kampanii reklamowej. Niestety, trzy miesiące później drużyna została zdegradowana do drugiej ligi, a ponad rok później nie poczyniono żadnych postępów w pracach.

We wrześniu 2000 r. wznowiono prace nad przygotowaniem pierwszych robót ziemnych i odkryto, że "pierwszy kamień" zniknął: drewniana skrzynia zakopana w widocznym miejscu, obok tablicy upamiętniającej, że "pierwszy kamień" został tam umieszczony półtora roku wcześniej. Najwyraźniej jacyś pozbawieni skrupułów ludzie wykopali skrzynię i zabrali znajdujące się w niej "skarby": monety będące prawnym środkiem płatniczym, medale z okazji 75-lecia klubu, proporczyk, oficjalną koszulkę Teneryfy... Pozostawili jedynie egzemplarze trzech gazet, które ukazały się na Teneryfie w dniu słynnego wydarzenia - "El Día", "Diario de Avisos" i "La Gaceta de Canarias". Narracja przeprowadzona przez D. Luisa Padillę w dniu 11 września 2018 r. w Atlántico Hoy. 

W przypadku zespołu kobiet, które jako wolontariuszki sprzątają kościół Ntra. Sra. de la Esperanza, nie ma trąbek ani bębnów, które ożywiałyby ich pracę, ale dzięki ich wytrwałości oraz cichej i wydajnej pracy, w jedną środę, w kolejną środę i w każdą środę, zawsze utrzymują kościół w czystości, porządku i gościnności dla wszystkich parafian. To wspaniały przykład ciężkiej pracy.

W przypadku "kamienia węgielnego" było wiele pokazów i zamieszania, ale potem nikt nie kiwnął palcem, aby wykonać pracę zgodnie z planem. Nie jest to przykład pracowitości, ale wręcz przeciwnie: kontrprzykład niedbalstwa i zaniedbania.

Cnota pracowitości

Słowo "pracowitość" pochodzi od łacińskiego czasownika "praca", który oznacza wysiłek włożony w wykonanie czegoś; jest zatem utożsamiana z pracowitością i przeciwstawia się bezczynności lub lenistwu. Dzięki tej cnocie jesteśmy skłonni do pracy, wypełniania naszych obowiązków i świadczenia usług - małych lub wielkich - w których przejawia się miłość.

W czasach, w których natychmiastowość i poszukiwanie natychmiastowej gratyfikacji wydają się dominować w dużej części naszych rutynowych czynności, rozwijanie cnoty pracowitości pomaga nam dobrze zorganizować się, aby wykonać powierzone nam zadania lub które sami sobie narzucamy, poświęcając czas i wysiłek niezbędny do ich skutecznego wykonania. Ale wbrew temu, co mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, osoba, która nie jest pracowita, nie jest osobą, która z niepokojem poświęca się dążeniu do wyników w pracy, zamieniając ją w czynność, która nie jest już służbą, ale formą niewolnictwa.

Warto w tym miejscu wspomnieć o nowym podejściu do pracy, które znane jest pod anglosaskim terminem "...".pracoholik"Charakteryzuje się nadmierną i niekontrolowaną potrzebą ciągłej pracy i może negatywnie wpływać na nasze zdrowie fizyczne i emocjonalne, a także na nasze relacje społeczne. Oczywiste jest, że takie podejście do pracy nie jest kompatybilne z dobrze wykonaną pracą. Ciężka praca uczy nas również dobrze zarządzać naszym czasem i priorytetami, pozwalając nam osiągnąć równowagę między pracą a odpoczynkiem, unikając popadania w skrajności perfekcjonizmu lub lenistwa.

Niektóre gwiazdy jako referencje

Wszyscy znamy wiele osób w naszym otoczeniu, które są dobrym przykładem ciężkiej pracy. Tutaj wspomnimy o kilku znanych osobach, które wyróżniają się tym, że potrafiły zorganizować się tak, aby połączyć swoją działalność zawodową ze studiami wyższymi. Są to dobre referencje, aby zrozumieć, na przykładzie konkretnych osób, na czym polega ciężka praca.

José Antonio Sainz Alfaro jest dyrygentem Orfeón Donostiarra, do którego dołączył jako baryton w 1974 roku. Poznałem go nieco później, kiedy zbiegliśmy się w tej samej klasie nauk fizycznych na Uniwersytecie Nawarry, w kampusie San Sebastián (Guipúzcoa). Połączył studia uniwersyteckie - obaj uzyskaliśmy stopnie naukowe - ze swoim muzycznym powołaniem i hobby, któremu poświęcił również dużo czasu na naukę, próby itp. w Konserwatorium w San Sebastian. Później uzupełnił swoje wykształcenie, uczestnicząc w różnych kursach dyrygentury chóralnej za granicą. Rezultatem tego wszystkiego jest nowoczesny wizerunek Orfeón Donostiarra, coraz bardziej znany w Hiszpanii i za granicą.

Paula Belén Pareto, argentyńska lekarka i zawodniczka judo, została pierwszą argentyńską kobietą, która została mistrzynią olimpijską i pierwszym argentyńskim sportowcem, który zdobył dwa medale olimpijskie w dyscyplinach indywidualnych. Swoją aktywność sportową łączyła ze studiami medycznymi.

José Martínez Sánchez, Pirrigrał dla Realu Madryt przez 16 sezonów. Zdobył między innymi Puchar Europy w latach 1965-66 i dziesięć tytułów La Liga. Uzyskał tytuł doktora medycyny, a po przejściu na emeryturę w Meksyku powrócił do Realu Madryt, aby w latach 1980-1990 stanowić część sztabu medycznego klubu. Obecnie jest honorowym prezesem Realu Madryt.

Poprzez naszą pracę przyczyniamy się do Bożego dzieła.

Istnieje ścisły związek między pracowitością a dobrze wykonaną pracą. Bóg stworzył człowieka "ut operaretur", aby pracował:

"Wziął więc Jahwe Bóg człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł". [Rdz 2:15].

Praca jest zatem godnym i szlachetnym zajęciem, poprzez które sam Bóg, biorąc pod uwagę cechy i dary, które każdy z nas otrzymał, oferuje nam ekscytujące zadanie współpracy z Nim i z innymi ludźmi. kompletny Tworzenie.

I mamy przede wszystkim przykład Jezusa, który spędził większość swojego życia pracując, najpierw ucząc się zawodu rzemieślnika w warsztacie Józefa, a następnie, gdy Józef prawdopodobnie umarł, sam prowadził warsztat, jak mówi nam św:

"Czyż nie jest to rzemieślnik, syn Marii...?" [Mk 6:3].

Jezus, będąc Bogiem, stał się człowiekiem, aby wyzwolić nas z niewoli grzechu, i to Odkupienie realizował przez całe swoje życie, także poprzez swoją pracę. Podczas lat pracy w Nazarecie, Nasz Pan Jezus Chrystus podkreślił dwie fundamentalne rzeczywistości: że człowiek, poprzez swoją pracę, uczestniczy w stwórczym dziele Boga i że Bóg liczy na naszą dobrze wykonaną pracę, aby dokończyć odkupienie rodzaju ludzkiego.

Dobrze wykonana praca - praca, która ulepsza świat i doskonali ludzi - wymaga od wszystkich czegoś więcej niż tylko dobrej woli: z jednej strony wymaga kompetencji zawodowych - posiadania wiedzy i umiejętności - oraz poświęcenia czasu i wysiłku niezbędnego do jej skutecznego wykonania; az drugiej strony wymaga pełnej miłości intencji: robienia tego z miłości do Boga i pragnienia służenia innym.

Nie chodzi o to, by po prostu ciężko pracować, czy nawet zbyt ciężko, ale przede wszystkim o to, by pracować z dbałością o szczegóły, z chęcią dawania z siebie wszystkiego w każdym zadaniu, małym czy dużym. Kastylijski poeta Antonio Machado ujął to zwięźle i pięknie: "Despacito y buena letra: el hacer las cosas bien importa más que el hacerlas".

Praktyczne wskazówki

Dobrze wykonana praca, z jak największą perfekcją, przejawia się w wielu konkretnych szczegółach, takich jak:

- Wykonuj zadania w ustalonych terminach, zachowując to samo zainteresowanie i ducha, z jakimi zostały rozpoczęte, aż do samego końca. Tylko rzeczy, które są dobrze ukończone, służą swojemu właściwemu celowi: to te, które są wartościowe i napędzają nas do dalszej pracy z entuzjazmem.

- Miej wymagający i realistyczny harmonogram lub plan pracy na każdy dzień i postępuj zgodnie z nim, wiedząc, że ostateczny sukces zależy w dużej mierze od codziennego wysiłku.

- Zawsze staraj się unikać niechlujstwa, w sensie "złej lub brudnej roboty".

- Bądź uważny i pomagaj innym, aby oni również dobrze wykonywali swoją pracę. 

"Kiedy skończysz swoją pracę, wykonaj pracę swojego brata, pomagając mu ze względu na Chrystusa, z taką łagodnością i naturalnością, że nawet faworyzowany nie zdaje sobie sprawy, że robisz więcej, niż powinieneś w sprawiedliwości.  

"To jest wspaniała cnota dziecka Bożego!".

Josemaría Escrivá (Droga, 440)

- Staraj się robić to z właściwą intencją, tj. aby być miłym Bogu, służyć społeczeństwu i szanować środowisko.

W badaniu

Dla studentów nauka jest pracą zawodową, a jej dobre wykonywanie wymaga również pewnych cech, takich jak porządek, intensywność i głębia, których można się nauczyć i rozwinąć poświęcając czas, wytrwałość i wysiłek. Oto kilka sugestii dotyczących postaw, które będą promować dobre wyniki w nauce:

- Być zainteresowanym nabyciem skutecznych technik uczenia się, a także niezbędnych umiejętności i nawyków: poprawy szybkości czytania i rozumienia, umiejętności pisania, prawidłowego stosowania technik podkreślania, podsumowywania itp.

- Wykonywanie go z zainteresowaniem, wiedząc, że jest to nasz zawód, życie w porządku, przestrzeganie harmonogramu bez opóźnień i unikanie czynników rozpraszających, które uniemożliwiają niezbędną koncentrację.

- Posiadanie odpowiedniego miejsca do nauki i spania w wymaganych godzinach.

Ważną rzeczą w nauce nie są oceny, które prawie zawsze są wynikiem naszego codziennego osobistego wysiłku, aby dobrze wykonywać nasze szkolne czynności (uczęszczanie na zajęcia, odrabianie prac domowych, studiowanie przedmiotów, przygotowywanie się do egzaminów...): to jest najważniejsza rzecz. Ciężka praca jest ważną pomocą w osiąganiu tych celów.

Miałem przywilej posiadania rodziców, którzy uosabiali wiele cnót, w tym ciężką pracę. Pamiętam, że moi rolnicy z żyznej, nawadnianej ziemi Varea (Logroño) nigdy nie widzieli chwastów w ogrodzie, że mój ojciec wstawał wcześnie, aby podlać, zanim skończy się woda, lub zabrać warzywa i owoce na targ - na przykład pyszne truskawki i smaczne pomidory; Pamiętam też, że moja mama, oprócz pomagania w pracach w ogrodzie i na targu, zawsze utrzymywała dom w czystości i przytulności, robiła pyszny marcepan na Boże Narodzenie i poświęcała czas na robienie wszelkiego rodzaju dzianin dla swoich dzieci, wnuków i tak dalej. I pamiętam wiele innych podobnych szczegółów zarówno Julio, jak i Mariny, którzy byli dla mnie przykładem ciężkiej pracy. Niech te słowa posłużą do złożenia im synowskiego i wdzięcznego hołdu, który odwzajemnią uśmiechem z Nieba.

Wnioski

Na stronie pracowitość Napędza nas do pracy z troską, poświęceniem i wytrwałością w naszych działaniach, zarówno dużych, jak i małych. Dzięki tej cnocie uczymy się doceniać wysiłek potrzebny do osiągnięcia długoterminowych celów, unikając zniechęcenia w obliczu trudności. Znajdziemy też czas na odpoczynek i troskę o innych. W ten sposób będziemy radośni i z czystym sumieniem.

Ciężka praca i dobrze wykonana praca to dwie strony tego samego medalu. Dobrze wykonywana praca jest naturalnym rezultatem zaangażowania w poświęcenie niezbędnego czasu, wysiłku i uwagi każdemu zadaniu. Kultywowanie tej relacji zwiększa naszą wydajność zawodową, jednocześnie wzbogacając nasze życie osobiste poprzez odnajdywanie głębszego sensu w tym, co robimy, wspierając kulturę wysiłku, która przynosi korzyści całemu społeczeństwu.

Z drugiej strony, praca z troską i poświęceniem generuje głęboką satysfakcję, wynikającą z wewnętrznego uznania, że daliśmy z siebie wszystko i przyczyniliśmy się do wspólnego dobra, wiedząc, że tylko dobrze wykonane prace pozostają, podczas gdy te wykonane z niewielkim wysiłkiem, bez zainteresowania i bez dbałości o drobiazgi, szybko przestają służyć. To poczucie osiągnięcia jest trwałe i wzmacnia naszą samoocenę.

Co więcej, dzieła dobrze wykonane i dobrze ukończone, choć skończone, nabierają nieskończonej wartości, jeśli ofiarujemy je Bogu, który jest z nich zadowolony i wynagradza nas. Dzięki nim współpracujemy z Bogiem w ukończeniu Stworzenia, uczestniczymy w Odkupieniu dokonanym przez Jezusa Chrystusa.

AutorJulio Iñiguez Estremiana

Fizyk. Nauczyciel matematyki, fizyki i religii na poziomie maturalnym.

Błogosławiona i bezwstydna młodość

Błogosławiona i bezwstydna młodość, z nutką szaleństwa, która sprawia, że myślisz, że możesz zrobić coś dobrego i wielkiego. Coś jak zawarcie małżeństwa w młodym wieku, ponieważ wiesz, że Bóg pragnie twojego małżeństwa bardziej niż ty sam. Coś jak życie w apostolskim celibacie i bycie gotowym, jak św. Jan, pójść nawet na Kalwarię.

12 listopad 2024-Czas czytania: 2 minuty

Proces beatyfikacyjny siostry Clare Crockett zostanie otwarty 12 stycznia 2025 roku. Urodzona w Irlandii Północnej zakonnica, która zmarła w wieku 33 lat, dołącza do listy młodych ludzi, którzy w ostatnich latach prowadzili drogę do nieba dla nowych pokoleń.

Imiona takie jak Clare, Chiara Corbella, Pedro Ballester, Carlo Acutis, Chiara Badano lub Marcelo Câmara inspirują tysiące młodych ludzi na całym świecie. To nie młodość czyni ich świętymi, ale jest ważnym i uderzającym czynnikiem.

Wielu z nas, młodych katolików, czasami czuje, że wiosłuje samotnie. Trudno jest zachować wiarę w społeczeństwie, które gardzi wartościami, które chcemy kochać, w środowisku, w którym hipokryzja panuje nawet w kościołach. Trudno jest żyć w czystości, oderwaniu i zaufaniu Opatrzności.

Mamy jednak okazję zatrzymać się na chwilę i pozwolić prądowi płynąć dalej, a my spojrzeć w górę, choćby na sekundę. I tam dostrzegamy błogosławioną i nieskrępowaną młodość tych, którzy byli przed nami i odnieśli zwycięstwo.

Błogosławiona była ich młodość, ponieważ dla ludzi takich jak Carlo Acutis czy Pedro Ballester nie była to przeszkoda, ale jeszcze jeden powód, by czerpać siłę i iść naprzód w wysiłkach, by żyć cnotami chrześcijańskimi w heroiczny sposób.

Byłoby absurdem myśleć, że mieli łatwiej niż my, a mimo wszystko mieli odwagę iść drogą, pokazując, że bycie katolikiem w dzisiejszych czasach jest możliwe, także dla nas, młodych ludzi, którzy w sobotę jesteśmy z naszymi niewierzącymi przyjaciółmi na imprezie, a w niedzielę z naszymi przyjaciółmi z parafii na Mszy Świętej. I to jest zdrowe, to jest nasza atmosfera.

Błogosławiona i bezwstydna młodość, z nutką szaleństwa, która sprawia, że myślisz, że ty też możesz zrobić coś dobrego i wielkiego. Coś jak zawarcie małżeństwa w młodym wieku, ponieważ wiesz, że Bóg pragnie twojego małżeństwa bardziej niż ty sam. Coś jak życie w apostolskim celibacie i bycie gotowym, jak św. Jan, pójść na Kalwarię.

Błogosławieni są ci młodzi ludzie o bezczelnych sercach, którzy z radością wykrzykują, że oddają się Bogu. Bo mogą mówić, co im się podoba, ale na czuwaniu ostatnich Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie ponad milion młodych ludzi spędziło noc przed Chrystusem.

Jak powiedział Święty Jan Paweł II W 1985 roku przyszłość należy do nas, młodych ludzi. Nasza jest "odpowiedzialność za to, co pewnego dnia stanie się rzeczywistością". Błogosławiona i bezwstydna młodzież, która chce uczynić tę najbliższą przyszłość rzeczywistością pełną nadziei w Chrystusie.

AutorPaloma López Campos

Redaktor naczelny Omnes

Hiszpania

Vicenta Rodríguez: "Szkoły w Walencji już stoją na nogach".

"Silniejsze niż fale, które zmiatają trzciny i chwasty, które zmiatają samochody i dobytek, są fale solidarności. Szkoły w Walencji są już na nogach", powiedziała sekretarz regionu Walencji, Vicenta Rodríguez, na Kongresie Szkół Katolickich, która przypomniała "ludzki dramat, zniszczone i zaginione życia oraz potrzebę opieki i towarzyszenia".

Francisco Otamendi-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

XVII. Kongres Ceremonia otwarcia Konferencji Szkół Katolickich, która odbyła się w Madrycie, była okazją do wyrażenia głębokiego poczucia solidarności z ofiarami i osobami dotkniętymi zeszłotygodniową katastrofą w Dana. Sekretarz regionalny Escuelas Católicas Valencia, Vicenta Rodríguez, poderwała publiczność na nogi swoimi słowami w dniu otwarcia, przypominając "poza liczbami, ludzki dramat, zniszczone i utracone życie oraz potrzebę opieki i towarzyszenia".

Vicenta Rodríguez podkreśliła znaczenie solidarności w trudnych czasach i podziękowała za otrzymane wsparcie i wyrazy sympatii. "Nadszedł czas, aby skoordynować sponsoring między szkołami", powiedziała, "aby połączyć ręce i pomagać sobie nawzajem. Stąd kampania rozpoczęta przez Escuelas Católicas pod hasłem "Szkoły na nogachna odbudowę dotkniętych szkół".

"Pomoc od wszystkich".

Sekretarz Walencji podkreśliła, że duchem, który ich teraz prowadzi, jest ten wyrażony w regionalnym hymnie Wspólnoty Walencji: "Walencianie, wstańmy i pozwólmy światłu ponownie powitać słońce", i to właśnie robią szkoły z pomocą wszystkich, ponieważ "z Walencji szkoły już wstają", dodała.

Podczas ceremonii otwarcia publiczność wysłuchała przesłania wideo od papieża, nagranego niedawno przez zespół zarządzający EC podczas wizyty w Rzymie. W swoich słowach podkreślił znaczenie pracy edukacyjnej i powiedział: "Edukacja jest inwestycją na przyszłość". W tym przesłaniu papież Franciszek podkreślił wartość edukacji jako podstawowego filaru budowania bardziej sprawiedliwego i pełnego nadziei społeczeństwa, inspirując obecnych do dalszego zaangażowania w kształtowanie przyszłych pokoleń".

"Umieszczenie każdej osoby w centrum".

W nawiązaniu do motta Kongres -Prezes Escuelas Católicas, Ana Mª Sánchez, powiedziała, że wypowiadanie naszej nazwy oznacza uznanie naszej osobistej tożsamości, a wspólne wypowiadanie jej przypomina nam o tym, czym jesteśmy: "katolickimi szkołami, które ewangelizują i czynią edukację swoją pasją". 

Na zakończenie przypomniał nam, abyśmy pamiętali o celu Globalnego Paktu Edukacyjnego zaproponowanego przez papieża Franciszka: "stawiać każdego człowieka w centrum, każdego dnia, z naszym sposobem bycia i edukacji".

"Idź i nauczaj".

Ze swojej strony, sekretarz generalny Pedro Huerta, który zamknął kongres wraz z dyrektor Victorią Moya, podkreślił, że mottem kongresu były "trzy czasowniki, do których przez miesiące przygotowań do tego wydarzenia włączono inne atrybuty, takie jak dopełnienia bezpośrednie, dopełnienia pośrednie i podmioty, które są "tymi, które dają życie, dają siłę i odchodzą od bezokolicznika czasowników, aby je urzeczywistnić". 

"Podmioty, którymi są, zgodnie z jego słowami, uczestnicy kongresu, członkowie KE organizatorzy kongresu, rodziny, uczniowie, wspólnoty edukacyjne, parafialne i religijne... i przyimki, że "z właściwym imieniem", ale nie w jego własnym imieniu, ale w imieniu Jezusa, który dziś ponownie mówi 'Idźcie i nauczajcie'".

Ministerstwo Edukacji: "komplementarny charakter dotowanej edukacji".

Zastępca dyrektora generalnego ds. ośrodków i programów, Librada María Carrera, która przybyła w imieniu Ministerstwa Edukacji, wygłosiła kilka pierwszych słów otuchy i sympatii dla szkół katolickich w Walencji i dotkniętych nimi rodzin. Podkreśliła, że motto tego kongresu jest odzwierciedleniem tego, czym są i powinny być szkoły katolickie: "szkoły, które nie tylko przekazują wiedzę, ale które odkrywają potencjał każdego ucznia z jego własnym imieniem, które uznają różnorodność w klasie, które prowadzą, towarzyszą i personalizują naukę".

Wysoki rangą urzędnik ministerstwa wyraził prawdziwe zaangażowanie ministerstwa w dotowaną przez państwo szkołę, doceniając jej pracę na rzecz integracji, solidarności, wysokiej jakości edukacji i wydobywania tego, co najlepsze w każdym uczniu, zgodnie ze szkołami katolickimi. 

Librada María Carrera podkreśliła również "znaczenie i komplementarny charakter obu sieci", publicznej i dotowanej, z których każda ma swoją specyfikę, a także świadomość, że aby nadal wypełniać swoją misję, dotowana szkoła musi mieć zapewnione niezbędne i wystarczające zasoby oraz godziwe wynagrodzenie dla swojej kadry nauczycielskiej. "Ministerstwo jest świadome znaczenia i komplementarnego charakteru dotowanej edukacji", powiedział.

Arcybiskup Argüello: "iść razem".

W ceremonii otwarcia wziął udział monsinior Luis Argüello, przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, który wezwał do wspólnej drogi, do kroczenia razem, zaapelował do synodalności i zaproponował publiczności, aby pomogła każdemu uczniowi odkryć jego sekretne imię zapisane w księdze życia, które odkryje "kim jest" i "dla kogo jest".Ceremonię zakończenia poprzedziła Eucharystia celebrowana wczesnym rankiem przez monsignora Alfonso Carrasco Rouco, przewodniczącego Komisji Episkopatu ds. Edukacji i Kultury, animowana przez chór złożony z przedstawicieli 10 instytucji edukacyjnych. W kongresie wzięło udział około dwóch tysięcy nauczycieli szkół katolickich.

AutorFrancisco Otamendi

Aktualności

Jonathan Roumie, James Mallon i Nicky Gumbel będą rozmawiać o dzieleniu się Chrystusem w dzisiejszej kulturze.

Trzy wiodące postacie w dziedzinie ruchów katolickich i kultury dyskutują o tym, jak przybliżyć Chrystusa do dzisiejszej kultury.

Redakcja-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Jonathan Roumie, aktor, który ożywia Jezusa w serialu Wybrańcykatolicki ksiądz James Malloni anglikanin Nicky Gumbel, twórca gry Alfa to trzej prelegenci kolejnego wydarzenia online Alpha and Divine Renewal, które będzie można śledzić online w środę 12 grudnia.

Pod tytułem "Re-Presenting Jesus: Sharing Christ in Contemporary Culture", ci trzej prelegenci zbadają, co oznacza reprezentowanie Jezusa w naszym obecnym kontekście kulturowym i jak Kościół może wykorzystać ten moment, aby wypełnić swoją misję dzielenia się Chrystusem ze wszystkimi narodami. Spotkanie będzie odpowiedzią na aktualne pytanie, jak wykorzystać nowe media i języki społeczne, aby przybliżyć Chrystusa społeczeństwu.

Seminarium jest otwarte dla wszystkich, którzy chcą wziąć w nim udział, w formie cyfrowej i cyfrowej. rejestracja jest dostępny za pośrednictwem stron internetowych Alpha i Divine Renewal.

Roumie dołącza do listy uczestników tych spotkań organizowanych przez Alpha i Renovacion Divina, w których uczestniczyły takie osobistości jak biskup Robert Barron i ojciec John Adams.

AutorRedakcja

Watykan

Papież odwiedza jezuicki uniwersytet

Papież Franciszek odwiedził Uniwersytet Gregoriański. Ta prowadzona przez jezuitów instytucja ma tysiące studentów i wykształciła kilku papieży w całej historii.

Raporty rzymskie-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek odwiedził najstarszy uniwersytet papieski w Rzymie, Uniwersytet Gregoriański. Ta prowadzona przez jezuitów instytucja ma prawie 3000 studentów i wykształciła kilku papieży w całej historii Kościoła.

Podczas swojej wizyty Ojciec Święty wezwał wykładowców i studentów do uczynienia z instytucji akademickiej miejsca, w którym poprzez wiedzę mogą "nawracać serca i odpowiadać na życiowe pytania".


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Powołania

Świadectwo pary misjonarzy: "Misja i łaska to symbioza".

José Antonio i Amalia dzielą się w wywiadzie dla Omnes łaskami i owocami, jakie przyniosło ich poświęcenie jako pary misjonarzy.

Maria José Atienza-11 lipca 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

José Antonio i Amalia są małżeństwo z Drogi Neokatechumenalnej, którzy w 2011 roku wyjechali na misję na Tajwan, po tym jak odkryli, że Bóg prosi ich, aby zostawili wszystko i podjęli skok wiary.

Mając wątpliwości, nie znając języka i obawiając się o przyszłość swoich dzieci, José Antonio i Amalia postanowili zaufać Bogu, a teraz, w wywiadzie dla Omnes, dzielą się łaskami i owocami, jakie przyniosło ich poświęcenie.

Jak odkryli, że mają powołanie misyjne?

- Należymy do Drogi Neokatechumenalnej, gdzie nieustannie mówi się nam o znaczeniu głoszenia Ewangelii: niesienia Chrystusa wszystkim ludziom na świecie, aby każdy, kto Go przyjmie, miał możliwość zbawienia, tak jak On uczynił to z nami. W ten sposób, każdego roku, na spotkaniach i zgromadzeniach, prosimy o kapłanów, celibatariuszy i rodziny, którzy są dobrowolnie gotowi udać się w dowolne miejsce na świecie, i w ten sposób odkrywamy nasze powołanie misyjne.

Jaki był kluczowy moment w twoim życiu, w którym poczułeś, że Bóg wzywa cię na tę ścieżkę?

- W 2006 roku, podczas spotkania papieża z rodzinami w Walencji, mając pięcioro dzieci, po raz pierwszy poczuliśmy, że Pan wzywa nas do tej misji. W tamtym czasie nie byliśmy w stanie wstać, myśląc, że to szaleństwo lub przelotne uczucie. Ale wezwanie trwało i widzieliśmy siebie przykutych do życia, które mieliśmy: praca, dom, rodzina.... ale z pustką i wewnętrznym smutkiem, którego nic nie mogło wypełnić. To było w 2010 roku, kiedy Gospel Wyjechaliśmy do południowego Tajwanu, na tereny zamieszkałe przez aborygenów, kiedy zapragnęliśmy dotknąć Chrystusa w wierze i porzucić siebie, by wypełniać Jego wolę. Wyjechaliśmy w 2011 roku z ośmiorgiem dzieci i ośmioma walizkami.

Jak zrównoważyłeś swoje życie rodzinne z pracą misyjną?

- Wszystko, co zrobiliśmy, to życie wśród Chińczyków, ale zgodnie z tym, czego nauczył nas Kościół: wspólne posiłki przy stole z naszymi dziećmi, czego oni nie robią, ponieważ zawsze pracują; obchodzenie Bożego Narodzenia w pogańskim środowisku, które nie wie, co to jest, i konieczność proszenia o pozwolenie w szkole, ponieważ narodził się Jezus, który jest naszym Zbawicielem, więc czynimy Go znanym, umieszczając szopkę przy drzwiach domu, aby ludzie mogli go odwiedzać, ..... po prostu żyjąc z dnia na dzień.

To prawda, że prowadziliśmy to, co na Camino nazywa się "misją ludową", czyli głoszenie Jezusa Chrystusa i miłości Boga na ulicach i placach, z gitarami, piosenkami, doświadczeniami, Ewangelią... Prowadziliśmy także katechezy dla wtajemniczonych w Drogę Neokatechumenalną i kursy przedmałżeńskie. Ale być może tam, gdzie zauważyliśmy, że praca misyjna była najbardziej owocna, było nasze codzienne życie i życie naszych dzieci, zwłaszcza w relacjach z ich kolegami z klasy i nauczycielami, których zaprosiliśmy do naszego domu i którzy widzieli, jak żyjemy.

Jakie wyzwania napotkaliście jako małżeństwo na polu misyjnym i jak sobie z nimi poradziliście?

- Dla nas główną trudnością był język. Przekonaliśmy się, że nie ma większej biedy niż niemożność zrozumienia czegokolwiek i niemożność wypowiedzenia ani słowa. Zabieramy nasze dzieci do lekarza i nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co im dolega, ani zrozumieć, co mówią, ani wiedzieć, jakie lekarstwo im podać; robimy zakupy i wiele razy czujemy się oszukani; wyjaśniamy nauczycielom trudności naszych dzieci .....

Zaczęliśmy nie znając chińskiego i stopniowo Pan otwierał nasze uszy, zaczynaliśmy rozumieć, bełkotać słowa, aż byliśmy w stanie sobie poradzić.

Inną trudnością jest próba zrozumienia ich kultury, tak różnej od naszej, a do tego nie ma nic lepszego niż życie jak oni: jedzenie ich jedzenia, umieszczanie naszych dzieci w ich państwowych szkołach, praca w ich zawodach (odpoczynek w niedziele), rodzenie w ich szpitalach, przebywanie tam, gdy były ulewne deszcze, tajfuny, trzęsienia ziemi....

Jak to przezwyciężyliśmy? Najwyraźniej dzięki łasce Bożej i modlitwom nas samych i naszej wspólnoty, a także niektórych sióstr zakonnych, które również modliły się za naszą rodzinę i misję.

W jaki sposób praca misyjna wzmocniła twój związek jako pary?

- Nasz związek jako małżeństwo okazał się bardzo, bardzo silny, ponieważ byliśmy tak samotni, mieliśmy tyle trudności wokół siebie, że wybraliśmy zjednoczenie z Bogiem i zjednoczenie ze sobą. Nie było sensu walczyć, kłócić się o głupie rzeczy, które pojawiają się w codziennym życiu i które są tylko narzuceniem rozumu. Najlepszą rzeczą było poddanie się, pokora, uszczęśliwianie siebie nawzajem i cieszenie się małymi chwilami. To właśnie przekazaliśmy naszym dzieciom. Nasze małżeństwo obróciło się o 180º.

Co powiedziałbyś innym parom, które czują pragnienie zaangażowania się w misję, ale mają wątpliwości lub obawy?

- Doskonale rozumiemy lęki, obawy i wątpliwości, ale doświadczenie jest takie, że Bóg daje łaskę i nigdy nie próbuje ponad nasze siły. Oczywiście jest to życie z wieloma cierpieniami, nie malujemy go różowo, ale przede wszystkim jest moc Boga, który nigdy nas nie opuścił. Misja i łaska to symbioza, która spełnia się, gdy mówimy "tak".

W jaki sposób widziałeś Bożą rękę działającą w ludziach, którym służyłeś podczas swojej misji?

- To taki wielki dar, że Pan pozwolił nam żyć! Jedna z naszych córek była w klasie niemowlęcej i zaprzyjaźniliśmy się z jej nauczycielką, oczywiście poganką. Potrzebowaliśmy opiekunki, która zostałaby z naszymi dziećmi, gdy my szliśmy na Eucharystię i poprosiliśmy ją. Zaczęła więc przychodzić do naszego domu, zobaczyć jak żyjemy i zaczęła zadawać pytania. Została ochrzczona i nawet wyszła za mąż kilka miesięcy temu, a jej mąż jest teraz tym, który chce zostać ochrzczony.

Nasze dzieci przyprowadziły również przyjaciół, którzy widząc, jak żyjemy, coraz bardziej przywiązują się do naszej rodziny i chcą mieć coś takiego w swoim życiu. Niektórzy nie byli w stanie zerwać z tradycjami swojego domu, ale przynajmniej poznali inny sposób życia.

Ale największymi beneficjentami misji była nasza rodzina, my jako małżeństwo, jak wyjaśniliśmy, i nasze dzieci, o których zawsze zastanawialiśmy się: czy zepsuliśmy życie naszych dzieci, czy też będzie to dar, który z czasem przyniesie owoce? Ale "Pan był z nami wielki i cieszymy się": nasze dzieci nauczyły się żyć od Boga, dosłownie, a tego nie uczy się w szkole. To najważniejsza rzecz, jakiej je nauczyliśmy.

Nasz biskup, D. Demetrio, powiedział nam przed wyjazdem i to zostało z nami: "nie ma lepszej szkoły dla waszych dzieci niż misja". Ale Pan pozwala nam również widzieć niesamowite owoce: nasza najstarsza córka, Maria, jest misjonarką w Harbinie (północne Chiny); nasz czwarty syn, Jose Antonio, właśnie wstąpił do Diecezjalnego Seminarium Misyjnego Redemptoris Mater w Wiedniu; nasza druga córka, Amalia, chce wyjść za mąż za kilka miesięcy i założyć chrześcijańską rodzinę otwartą na życie, a w jej sercu wciąż jest niepokój misji (Bóg przemówi do nich o tym...). Tak więc w obliczu wszystkich obaw, jakie możemy mieć o życie naszych dzieci, Bóg się przelewa.

Inicjatywy

Eksperci szukają wspólnych korzeni Żydów i chrześcijan

Kurs na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża badał związek między judaizmem a chrześcijaństwem poprzez wspólne badanie Dekalogu i zwojów znad Morza Martwego. Na zakończenie odbyła się rozmowa pomiędzy Adolfo Roitmanem i Josephem Sieversem.

Giovanni Tridente-10 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Z sesją otwartą dla publiczności, zakończyła się w Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża dwutygodniowy kurs języka angielskiego "Jedno objawienie i dwie tradycje", podczas którego badano żydowską i chrześcijańską interpretację Dekalogu. W wydarzeniu zamykającym konferencję wzięli udział dwaj światowej sławy eksperci, profesor Adolfo Roitman i profesor Joseph Sievers, którzy przedstawili unikalny wgląd w Dekalog i Zwoje znad Morza Martwego, proponując je jako narzędzia dialogu i pojednania między judaizmem a chrześcijaństwem.

Podczas spotkania Roitman - dyrektor Israel Museum's Shrine of Books i kurator kolekcji zwojów znad Morza Martwego od 1994 roku do czerwca ubiegłego roku - podkreślił, że Dekalog stanowi coś więcej niż zbiór zasad: jest prawdziwym "przymierzem z Bogiem" i symbolem jedności między dwiema wiarami. Dziesięć Słów, dodał, "nie tylko zaprasza Żydów i chrześcijan do życia według wartości, które wykraczają poza różnice religijne, ale także służy jako uniwersalny fundament etyczny". Rzeczywiście, ten kodeks etyczny, wspólny dla Tory i chrześcijańskiego Starego Testamentu, opiera obie tradycje na zasadach sprawiedliwości, szacunku i uczciwości.

Ze swojej strony Sievers - emerytowany profesor Papieskiego Instytutu Biblijnego - zauważył, że święty tekst zachęca oba wyznania do życia zorientowanego na wspólne dobro: "przewodnik moralny, który wytrzymuje próbę czasu i który, pomimo upływu tysiącleci, nadal przemawia do Żydów i chrześcijan jako model życia wspólnotowego, oparty na wzajemnym szacunku".

Następnie powiedział, że dla chrześcijan kluczowe jest zrozumienie żydowskiego kontekstu, który dał początek ich wierze, wyjaśniając, że "jeśli poważnie traktujemy Wcielenie Chrystusa, musimy również poważnie traktować żydowski kontekst, w którym żył i głosił".

Okno na wczesne chrześcijaństwo

Centralnym punktem rozważań na Uniwersytecie Świętego Krzyża był wówczas wkład, jaki Zwoje znad Morza Martwego oferują w zrozumienie chrześcijańskich korzeni. Roitman wyjaśnił, że "Qumran jest wyjątkowym przykładem społeczności żydowskiej, w której zwoje ujawniają wyjątkową troskę o czystość i rygorystyczne spojrzenie na Pismo Święte. Przybliża nam to wiarę żydowską, ale także daje wgląd w życie i duchowość czasów Jezusa.

Oprócz nacisku na czystość, pojawia się również poczucie przynależności, odzwierciedlone na przykład w komunii dóbr. "Ideał wspólnoty, która żyje jak rodzina i dzieli się wszystkim", wyjaśnił emerytowany profesor studiów biblijnych, "jest koncepcją, którą znajdujemy zarówno w Qumran, jak i we wczesnej wspólnocie chrześcijańskiej". To sprawia, że Zwoje Martwe są "cennym źródłem dla zrozumienia korzeni chrześcijaństwa".

Wartość dialogu i wspólnych badań

Wydarzenie, które odbyło się na Uniwersytecie Świętego Krzyża z inicjatywy Wydziału Teologii i Instytutu Uniwersytetu Izaaka Abarbanela w Buenos Aires, pierwszego żydowskiego uniwersytetu w Ameryce Łacińskiej, pokazało dokładnie, w jaki sposób te źródła dokumentalne z pierwszych wieków, choć niedawno odkryte, mogą otworzyć "piąty wymiar" interpretacji Pisma Świętego i lepszego zrozumienia zarówno judaizmu, jak i wczesnego chrześcijaństwa. Sam Roitman był przekonany, że wspólne studiowanie tych tekstów jest cennym sposobem refleksji nad wspólnymi wartościami duchowymi i kulturowymi.

Co więcej, dialog jest nie tylko wzbogaceniem kulturowym, "ale także narzędziem pojednania i wzajemnego szacunku" - dodał Sievers. Doświadczenie odkrywania i studiowania samych zwojów "uczy nas, że zawsze istnieją nowe perspektywy do zbadania". W końcu "poznanie judaizmu ze względu na jego wewnętrzną wartość jest zadaniem, które nawet chrześcijanie mogą uznać za wzbogacające".

Kurs w Holy Cross

Prelegenci, którzy zmieniali się podczas dwutygodniowego kursu, pochodzili z różnych tradycji i środowisk kulturowych, od Włoch po Ziemię Świętą. Zajęcia koncentrowały się na analizie porównawczej świętych tekstów, podkreślając podobieństwa i różnice w interpretacjach teologicznych oraz praktycznym zastosowaniu przykazań w życiu codziennym i wspólnotowym.

Uczestnicy mogli zastanowić się nad wspólnymi korzeniami Objawienia i wspólnym znaczeniem podstawowych norm etycznych, jednocześnie otwierając dyskusje na temat kontekstów kulturowych, które wpłynęły na ich interpretacje. W atmosferze wymiany i dzielenia się doświadczeniami zorganizowano również wizytę w Synagodze Rzymskiej i Muzeum Żydowskim oraz, po stronie chrześcijańskiej, w Bibliotece Watykańskiej.

Ekologia integralna

Odpowiedzialne oszczędności i zielona konwersja

Ubóstwo i oszczędność to chrześcijańskie cnoty, do których życia jesteśmy powołani. W dzisiejszych czasach troski o zmniejszającą się bioróżnorodność możemy potwierdzić, że obie cnoty są oznakami odpowiedzialności społecznej.

Cristina Casanovas Queralt-10 października 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

My, mniej lub bardziej zamożni świeccy, czasami zapominamy, że ubóstwo i oszczędność są chrześcijańskimi cnotami, do których życia jesteśmy powołani. W dzisiejszych czasach zaniepokojenia poważnym spadkiem różnorodności biologicznej i zmianami klimatycznymi możemy potwierdzić, że obie cnoty są oznakami odpowiedzialności społecznej i troski o ludzi i środowisko.

W tym artykule rzucamy światło i pokazujemy społeczny i środowiskowy wpływ prostego aktu oszczędności w naszym codziennym życiu, w oparciu o Ewangelie i naukę społeczną Kościoła.

Ubóstwo i oszczędności: poza materialnością

Ubóstwo może być rozumiane z różnych perspektyw. Na początku myślimy o nim jako o sytuacji, w której nie można zaspokoić podstawowych potrzeb fizycznych i psychicznych danej osoby, ale Królewska Akademia Hiszpańska (RAE) proponuje inną definicję, opisując dobrowolne ubóstwo zakonników jako wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada i co miłość własna może uznać za konieczne. W Ewangelii (Łk 12, 34) Pan mówi do pierwszych chrześcijan: "Gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze" lub w Ewangelii Mateusza 19, 24: "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego". To pokazuje nam, że ubóstwo ma również głębokie konotacje moralne i duchowe. "Błogosławieni ubodzy w sercu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5:3).

Dla chrześcijanina życie w ubóstwie nie oznacza bycia skąpym, źle ubranym lub źle zadbanym, ale oznacza bycie surowym. Oszczędność nie jest czymś sztywnym i niezmiennym, ale kwestią życia wewnętrznego, czymś, co każda osoba musi oceniać w każdej chwili. Ważne jest, aby być uczciwym wobec naszego sumienia i zrozumieć, że bycie osobą świecką nie zwalnia nas z życia w surowości. 

Wielu świętych zajmowało się tymi kwestiami, ale wyróżniają się oni swoją pragmatyczną wizją: św. Teresa od Jezusa powiedziała, że "pieniądze są diabelskim łajnem, ale robią bardzo dobry nawóz", a św. Josemaría Escrivá de Balaguer mówił o "chrześcijańskim materializmie" jako najskuteczniejszym sposobie wykorzystania tego dobrego "nawozu" na chwałę Boga. Ta dwoistość wymaga prawego sumienia, aby rozeznać, kiedy używamy dóbr materialnych z przywiązania (gnój) lub jako użyteczności (nawóz) dla ludzkiego życia.

Dobra materialne w Ewangelii

Ewangelia daje nam jasne spojrzenie na dobra materialne i ich wpływ na nasze życie duchowe w zależności od tego, jak ich używamy. Jezus ostrzega nas przed niebezpieczeństwem przywiązania do bogactw, jak widać w epizodzie bogatego młodzieńca (Mt 19:21-22). Ten młody człowiek, choć przestrzegał przykazań, nie mógł porzucić swoich dóbr, by pójść za Jezusem, pokazując, jak dobra materialne mogą nas związać i powstrzymać od pełnego życia w Bogu.

Nadmierne przywiązanie do dóbr materialnych może prowadzić do duchowej ślepoty i zatwardziałości serca, o czym wspomina 1 List Jana 3:17. W wersecie tym apostoł przypomina nam, że prawdziwa miłość Boga przejawia się w naszej zdolności do dzielenia się z potrzebującymi.

Wystarczy drobna refleksja, aby uświadomić sobie, że nie zdając sobie z tego sprawy, sami tworzymy sobie potrzeby: obejrzenia odcinka ulubionego serialu, pójścia na zakupy, kupowania nowych ubrań co sezon, zmiany telefonu komórkowego, wystroju domu, zmiany samochodu, płaszcza... każdy może dodać to, co wiąże go zgodnie z sumieniem, a jeśli tego nie mamy, martwi nas to, ponieważ powiązaliśmy nasze szczęście z tymi potrzebami. To zniewolenie, oprócz tego, że oddala nas od Boga, ma wpływ na społeczeństwo, co powinno doprowadzić nas do głębokiej i istotnej refleksji na temat chrześcijańskiego ubóstwa i jego wpływu na społeczeństwo. Poniżej zagłębimy się w ten temat.

Oszczędności poza sobą

Orędzia Benedykta XVI i papieża Franciszka zachęcają nas do zastanowienia się nad tym, jak nasze działania i styl życia wpływają na innych. Benedykt XVI, podczas Światowego Dnia Pokoju w 2009 roku, zwrócił uwagę na rosnące nierówności między bogatymi i biednymi, nawet w najbardziej rozwiniętych krajach, oraz na to, że stanowi to zagrożenie dla pokoju na świecie. Z drugiej strony, papież Franciszek w swoich encyklikach "Laudato si'" i "Fratelli Tutti" wzywa nas do bardziej świadomej odpowiedzialności społecznej. W paragrafie 57 "Laudato si'" podkreśla, że nadmierny konsumpcjonizm może prowadzić do przemocy i zniszczenia, a nasze decyzje zakupowe mają wpływ moralny i cytując Benedykta XVI mówi, że "zakupy są zawsze aktem moralnym, a nie tylko ekonomicznym". W "Fratelli Tutti" ostrzega również przed możliwymi przyszłymi wojnami spowodowanymi wyczerpywaniem się zasobów z powodu konsumpcjonizmu.

Przesłania te zachęcają nas do refleksji nad tym, jak możemy żyć prościej i solidarniej, pamiętając, że zasoby są ograniczone i powinny być przeznaczone na nasz własny użytek, na użytek innych i dla przyszłych pokoleń. Musimy zatem docenić naszą zdolność do ponownego wykorzystania i ograniczenia niepotrzebnej konsumpcji jako sposobu kochania bliźniego i planety, która została nam powierzona. Widząc, jak kochamy bliźniego, realizując wszystko, czego papież Franciszek uczy nas w tych dwóch encyklikach, jest to ekologiczne nawrócenie, do którego nas zaprasza.

Wpływ konsumpcji

Kilka przykładów wpływu naszej konsumpcji na planetę:

  1. Branża fast fashion produkuje 150 miliardów nowych ubrań rocznie, znacznie przewyższając zapotrzebowanie konsumentów.. 85 % odpadów tekstylnych trafia na wysypiska, głównie w Afryce i Azji, zanieczyszczając wodę i glebę. Wybieranie odzieży używanej, wymienianie się ubraniami z przyjaciółmi lub wybieranie etycznych marek może znacznie zmniejszyć ten wpływ.
  2. W 2022 r. na całym świecie wytworzono 62 mln ton e-odpadów, z czego tylko 22,3% poddano właściwemu recyklingowi.. Większość z nich trafia do krajów takich jak Ghana, Nigeria i Indie, gdzie próbuje się je ponownie wykorzystać, ale w niewłaściwy sposób, narażając pracowników na kontakt z ołowiem, kadmem i rtęcią oraz powodując zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby. Wydłużenie żywotności naszych urządzeń i ich prawidłowy recykling, gdy nie są już potrzebne, jest odpowiedzialną praktyką, która może zmniejszyć zanieczyszczenie i ilość odpadów.
  3. Każdego roku w Hiszpanii marnuje się około 1 214,76 milionów kilogramów żywności (Raport na temat marnowania żywności w Hiszpanii 2023), co przyczynia się do emisji 121 i 242 milionów metrów sześciennych metanu ze składowisk odpadów. Fakt, że materia organiczna ulega rozkładowi, jest nie tylko wielkim brakiem miłosierdzia wobec wielu naszych braci i sióstr na ziemi, którzy na co dzień nie mają co jeść. Planowanie zakupów, spożywanie lokalnych i sezonowych produktów oraz ograniczanie marnowania żywności to praktyki, które odzwierciedlają bardziej odpowiedzialne życie.

Jakby te przykłady nie wystarczyły, aby dostrzec związek między oszczędnościami a naszą odpowiedzialnością społeczną, w "Laudato si'" (paragraf 211) papież Franciszek ostrzega nas przed społecznym wpływem naszej konsumpcji i mówi nam: "fakt ponownego wykorzystania czegoś zamiast szybkiego wyrzucenia, oparty na głębokich motywacjach, może być aktem miłości, który wyraża naszą własną godność"..

Nie wahajmy się więc podjąć wysiłku recyklingu, ponownego użycia, opóźnienia zakupu... Wszystko to są akty miłości bliźniego w XXI wieku i chciałbym dodać, że nie jest to sprawa "innych", ani lewicy, ani prawicy, ani hipisów, ani ekologów, mówimy o miłości bliźniego i w tym my, chrześcijanie, musimy zawsze podejmować inicjatywę jako dobrzy naśladowcy Jezusa Chrystusa. Pytanie, które zadał sobie św. Franciszek, może pomóc nam zbadać samych siebie, Czy potrzebuję niewielu rzeczy, a tych, których potrzebuję, potrzebuję bardzo niewiele?

AutorCristina Casanovas Queralt

Biolog, absolwent studiów podyplomowych w zakresie zrównoważonego zarządzania i Agendy 2030 w ESADE, z dużym doświadczeniem w zarządzaniu usługami środowiskowymi w sektorze prywatnym.

Aborcja jako skrzyżowanie cywilizacji

Być może sposób, w jaki stawiamy czoła straszliwej rzeczywistości aborcji, jest rodzajem skrzyżowania cywilizacji i granicy, która oddziela ją od barbarzyństwa.

10 października 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Aborcja pozostaje kwestią sporną - pomimo tego, że niektórzy twierdzą, że jest to ustalona kwestia interesująca tylko kilku fanatycznych radykałów - odkąd Związek Radziecki stał się pierwszym krajem na świecie, który zalegalizował tę praktykę, która do tego czasu była niemal jednogłośnie uważana za przestępstwo, w 1920 roku. Sto lat później jej status prawny różni się w zależności od kraju i zmieniał się w czasie. Przepisy te wahają się od swobodnej aborcji na życzenie kobiety, poprzez różnego rodzaju regulacje i ograniczenia, aż po całkowity zakaz aborcji w każdych okolicznościach.

Aborcja w prawie

W krajach takich jak Argentyna, Kanada, Kolumbia, Meksyk, Kuba, Urugwaj, kraje byłego Związku Radzieckiego, Azja Wschodnia i prawie cała Europa (z wyjątkiem Malty, Polski, Andory, Monako, San Marino i Liechtensteinu) aborcja jest legalna na życzenie kobiety w ciąży. W większości krajów Ameryki Łacińskiej, Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Południowo-Wschodniej aborcja jest nielegalna, a w niektórych przypadkach uznawana za przestępstwo. Istnieją również kraje, w których aborcja nie jest legalna, ale w rzeczywistości jest zdekryminalizowana w prawie wszystkich okolicznościach, a lekarze dokonujący aborcji nie są ścigani: Barbados, Finlandia, Indie, Izrael, Japonia, Wielka Brytania, Tajwan i Zambia.

Tylko sześć krajów na świecie zakazuje aborcji w jakichkolwiek okolicznościach i przewiduje karę więzienia dla każdej kobiety lub osoby, która dokonuje, próbuje dokonać lub ułatwia dokonanie aborcji: Watykan, Salwador, Honduras, Nikaragua i Republika Dominikańska.

Każdego roku na całym świecie przeprowadza się około 56 milionów aborcji, a w wielu miejscach nadal toczą się debaty na temat moralnych, etycznych i prawnych kwestii związanych z aborcją. Niektóre kraje zalegalizowały aborcję, zakazały jej, a następnie zalegalizowały ją ponownie (np. niektóre kraje byłego Związku Radzieckiego). Chiny zliberalizowały ją całkowicie w 1970 r., ale z powodu głębokiego kryzysu demograficznego w 2021 r. wprowadziły zakaz aborcji niemedycznej.

Francuskie państwo zatwierdziło w tym roku większością 80 % zapisanie prawa do aborcji w swojej konstytucji. Dzięki tej sankcji legislacyjnej, poza polityczną celowością prezydenta Macrona na niskim poziomie, celem jest ochrona domniemanego prawa kobiet do zakończenia życia swoich dzieci przed możliwymi ograniczeniami, które mogłyby zostać ustanowione przez przyszłe rządy, bardziej wrażliwe na poszanowanie życia ludzkiego i pragnące podążać za linią przyjętą 22 czerwca 2022 r. przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, oświadczając, że aborcja nie jest prawem konstytucyjnym. Od tego czasu kraj po drugiej stronie Atlantyku jest podzielony między stany z restrykcyjnymi przepisami aborcyjnymi, które faworyzują prawo do życia nienarodzonych, a te, które starają się chronić dostęp do aborcji. W dniu 16 lutego 2024 r. Sąd Najwyższy stanu Alabama w kontrowersyjnym orzeczeniu stwierdził, że zamrożone zarodki są istotami ludzkimi i zasługują na ochronę, zagrażając działalności klinik wspomaganego rozrodu w tym stanie.

Opinia publiczna

Jak dobrze wiadomo, w tej delikatnej kwestii zachodnia opinia publiczna jest obecnie podzielona między tych, którzy bronią prawa kobiety do decydowania o tym, czy urodzić swoje dziecko, czy zakończyć jego życie, a tych, którzy twierdzą, że nawet kobieta nie może decydować o życiu lub śmierci życia w jej wnętrzu. Po dziesięcioleciach sporów na temat niebezpieczeństwa, jakie dla kobiet stanowią potajemne aborcje, wiele osób uwierzyło, że aborcja jest prawem kobiety i że lepiej jest zagwarantować ją w publicznej służbie zdrowia, niż wykonywać ją ryzykownie w podziemiu.

Sprzeciw sumienia większości lekarzy w publicznym systemie opieki zdrowotnej stanowi przeszkodę dla tej praktyki. Wielu z nich przekonało się, że ciężarne życie w łonie kobiety nie jest istotą ludzką, ale zbiorem komórek, a zakończenie jego życia może być nawet aktem miłosierdzia, aby oszczędzić matce i dziecku nieznośnego życia. Jest to proces psychologiczny, który pozwala jednej osobie zakończyć życie drugiej bez odczuwania niezatartego poczucia winy do końca życia.

Wydaje się, że pod tym względem zbliżamy się do końca drogi rozpoczętej w Oświeceniu w kierunku całkowitej autonomii jaźni. Mamy teraz całkowitą swobodę robienia wszystkiego, co chcemy z naszymi ciałami i naszym życiem, w tym prawo do zakończenia własnego życia i życia nienarodzonych dzieci, aby nie "psuły" przyszłego życia swoich matek. Jednocześnie wskaźniki zdrowia psychicznego pogarszają się, a coraz więcej osób żyje i umiera samotnie. Znaczna większość młodych ludzi widzi dla siebie ponurą przyszłość i wyraża strach przed samotnością w podeszłym wieku.

Szacunek dla życia

Jérôme Lejeune, którego trzydziestą rocznicę śmierci obchodzimy, wielki francuski naukowiec i genetyk, obrońca życia ludzkiego od poczęcia (przekonanie, które przyniosło mu Nagrodę Nobla za pracę w dziedzinie genetyki). Nobel), stwierdził kiedyś, że "jakość cywilizacji mierzy się szacunkiem, jaki ma ona dla najsłabszych jej członków". Banałem stało się stwierdzenie, że znajdujemy się na przełomie epok i u schyłku cywilizacji. Być może sposób, w jaki stawiamy czoła straszliwej rzeczywistości aborcji, jest rodzajem skrzyżowania cywilizacji i granicy, która oddziela ją od barbarzyństwa.

Nie traćmy nadziei, że po uznaniu na Zachodzie prawa do całkowitego samostanowienia jednostki, dojdziemy do wniosku, że rzeczywistość jest raczej taka, że istoty ludzkie są całkowicie zależne i musimy poświęcać się dla siebie nawzajem - a nie dla siebie nawzajem - aby iść naprzód i być naprawdę szczęśliwymi.

Jak napisał Hölderlin w swoim słynnym wierszu Patmos, "tam, gdzie jest niebezpieczeństwo, rośnie również to, co ratuje".

Więcej
Kino

Giovanni Ziberna: "Wstawiennictwo Matki Bożej ma fundamentalne znaczenie w walce z diabłem".

Giovanni Ziberna jest reżyserem filmu dokumentalnego "Libera Nos: bitwa egzorcystów", wspieranego przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów, który ma na celu realistyczne ukazanie działania diabła na świecie.

Paloma López Campos-9 października 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Giovani Ziberna jest dyrektorem "Uwolnij nas: Bitwa egzorcystów"Jedyny film dokumentalny zatwierdzony przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów. Po swoim nawróceniu kilka lat temu, Ziberna zdał sobie sprawę, że katolicy muszą uświadomić sobie istnienie diabła. Bez obsesji na jego punkcie, ale zdobywając dobrą wiedzę, aby być przygotowanym.

To jest źródło tego film Film, w którym współpracują różni egzorcyści i który, w przeciwieństwie do tego, co można zobaczyć w Hollywood, oferuje realistyczną wizję działania diabła na świecie, jest pozbawiony sensacji i zawiera nieoczekiwany promyk nadziei dla katolików. Bez sensacji i z nieoczekiwanym promykiem nadziei dla katolików, "Libera Nos" chce "podzielić się chrześcijańskim zwycięstwem nad złem".

Jaka jest geneza tego projektu i dlaczego pomyślałeś, że istnieje potrzeba nakręcenia filmu o egzorcyzmach?

- Pomysł na projekt zrodził się z naszego osobistego doświadczenia i nawrócenia. Po tym, jak zostałem ochrzczony, egzorcysta wezwał mnie do pomocy jako asystent podczas kilku przypadków opętania. To wprowadziło nas w temat i sprawiło, że zobaczyliśmy, jak bardzo egzorcyzmy różnią się od tego, w co kino kazało nam wierzyć, a przede wszystkim zobaczyliśmy miłość Pana do nas wszystkich i Jego wielką moc.

Czuliśmy, że ważne jest, aby dzielić się chrześcijańskim zwycięstwem nad złem i posługą egzorcyzmów poprzez dokument-katechezę, inaugurując projekt wywiadem z ojcem Gabriele Amorth, słynnym egzorcystą, a w kolejnych latach z kilkoma egzorcystami z Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów.

Według jakich kryteriów wybrałeś egzorcystów występujących w dokumencie?

- Egzorcyści zostali wybrani na podstawie ich doświadczenia i reputacji w swojej dziedzinie posługi. Współpracowaliśmy z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Egzorcystów, które zapewniło oficjalne wsparcie dla projektu i pomogło wybrać najbardziej wykwalifikowanych egzorcystów.

Ten etap był bardzo delikatny, ponieważ chcieliśmy znaleźć najlepiej przygotowanych ludzi, którzy byliby również wiarygodni i pewni w kwestiach teologicznego przygotowania wiary i doświadczenia "w terenie".

Jak wygląda proces współpracy z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Egzorcystów?

- Proces ten obejmował wybór egzorcystów, przegląd treści i oficjalne zatwierdzenie projektu. Stowarzyszenie uznało wartość formacyjną dokumentu dla Kościoła i świata, pomagając w jego dystrybucji.

Jaka jest podstawa przedstawień egzorcyzmów?

- Przedstawienia egzorcyzmów oparte są na prawdziwych przypadkach uwolnienia od diabelskich opętań, których doświadczyli członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Dołączyliśmy świadectwa doświadczonych egzorcystów, takich jak ojciec Gabriele Amorth, ojciec Francesco Bamonte i wielu innych, aby przedstawić autentyczne i profesjonalne spojrzenie na to zjawisko.

Czy są jakieś zaskakujące fakty, których dowiedziałeś się podczas kręcenia tego dokumentu?

- Podczas kręcenia dokumentu dowiedzieliśmy się, jak ważna jest modlitwa, sakramenty, poświęcenie się Niepokalanemu Sercu Maryi i komunia świętych w walce duchowej. Elementy te mają fundamentalne znaczenie dla zrozumienia Bożej władzy nad złem.

Co było największym wyzwaniem podczas tworzenia tego dokumentu?

- Największym wyzwaniem było uniknięcie sensacyjnych i "hollywoodzkich" scen. Chcieliśmy zachować autentyczne i dokumentalne podejście, szanując rzeczywistość egzorcyzmów i wiary chrześcijańskiej.

Jak zrobić film o egzorcyzmach bez sensacji?

- Przyjęliśmy format docudrama, łącząc wywiady z egzorcystami i interwencje psychiatrów i psychologów, którzy są ekspertami w tej dziedzinie. Pozwoliło nam to przedstawić obiektywne i profesjonalne spojrzenie na zjawisko, unikając sensacji, a także odpowiadając na ewentualną krytykę ze strony sceptycznych lekarzy.

Jeśli chodzi o sceny zrekonstruowane w filmie, nie rozwodziliśmy się nad bardziej szokującymi aspektami nadprzyrodzonymi, które, choć rzadkie, mogą wystąpić (na przykład lewitacja lub wydalanie przedmiotów, takich jak gwoździe lub szkło, przez usta), ponieważ wierzymy, że wszystkie te zjawiska, nawet gdyby wystąpiły, nie dodałyby nic więcej do głównego tematu, czyli walki z tym, który chce nas odciągnąć od Boga i sprawić, byśmy popadli w grzech. Naszym zamiarem nie jest straszenie, ale sprawienie, by ludzie zrozumieli miłość Boga do nas i byli w stanie zwiększyć naszą miłość do Niego.

Pod koniec filmu dokumentalnego jest kilka minut poświęconych Dziewicy Maryi i jej działaniom przeciwko diabłu, dlaczego uważałeś, że ważne jest, aby poświęcić tyle czasu Świętej Maryi?

- Wydawało nam się ważne, aby poświęcić czas Maryi Dziewicy, ponieważ Jej wstawiennictwo ma fundamentalne znaczenie w walce z diabłem, a Jej działanie i poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu są kluczowymi elementami chrześcijańskiego zwycięstwa nad złem. Najważniejszą rzeczą, którą zrozumieliśmy, jest to, że najniebezpieczniejszą walką z diabłem jest zwykła walka, w której "wróg" pozostaje ukryty i działa, aby doprowadzić nas do grzechu, a Maryja jest naszym najważniejszym sprzymierzeńcem w tej walce.

Co chciałbyś powiedzieć naszym czytelnikom, aby zachęcić ich do obejrzenia filmu?

- Zapraszam wszystkich do obejrzenia filmu, aby lepiej zrozumieć rzeczywistość egzorcyzmów i moc Boga nad złem. Dokument oferuje przesłanie nadziei i wiary, pokazując znaczenie modlitwy i komunii świętych w duchowej walce.

Wierzymy, że ten film może wnieść wiele prawdy do tych kwestii, działając jako prawdziwy środek edukacyjny zarówno dla osób religijnych, jak i świeckich, w czasach, gdy siły zła są coraz częściej wykorzystywane, a pułapki na ludzkie dusze rosną.

Powołania

Pilar, Montse, Litus... O tym, jak Kościół jest podtrzymywany przez własną tożsamość

Kampania z okazji Dnia Kościoła Diecezjalnego w Hiszpanii miała na celu podkreślenie różnych powołań, które poprzez swoją wyjątkowość i poświęcenie w różnych środowiskach i stanach życia budują ten sam Kościół.

José María Albalad-9 października 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Kto umożliwia pracę Kościoła i czy istnieje związek między współodpowiedzialnością, wsparciem i powołaniem? Kilka dni temu przyjaciel - niewierzący, ale intelektualnie niespokojny - zapytał mnie, w jaki sposób możliwy jest wkład Kościoła. Kościół hiszpański dla dobra społeczeństwa. Zobaczył w jednej z publikacji szczegółowe informacje na temat działalności celebracyjnej, duszpasterskiej, ewangelizacyjnej i charytatywnej, co mile go zaskoczyło, ponieważ zwykle otrzymuje tylko negatywne wiadomości na temat tej instytucji. 

Moja odpowiedź, skoncentrowana na ludziach i daleka - na początku - od kwestii ekonomicznych, również stanowiła dla niego wyzwanie. Liczby mówią same za siebie: ponad 15.000 księży, 83.000 katechetów, 500 diakonów stałych, 8.000 zakonników i zakonnic klauzurowych, 33.000 zakonników, 75.000 wolontariuszy dla CaritasCzym byłby Kościół w Hiszpanii (i na całym świecie) bez poświęcenia każdej ochrzczonej osoby w oparciu o szczególne powołanie, jakim obdarzył ją Bóg?

Odkrywanie i odpowiadanie na to "wezwanie" jest transformujące zarówno dla nas samych, jak i dla innych. Kampania przypomina nam o tym Xtantos Tegoroczny Diecezjalny Dzień Kościoła zadaje nam sugestywne pytanie: "A jeśli to, czego szukasz, jest w tobie? Z pewnością żyjemy otoczeni zewnętrznymi bodźcami, a dawki dopaminy, które nieustannie otrzymujemy za pośrednictwem naszych telefonów komórkowych, nie są w stanie zaspokoić tęsknoty za pełnią, która mieszka w naszych sercach.  

Według danych Międzynarodowego Organu Kontroli Środków Odurzających, Hiszpania jest krajem o najwyższym spożyciu środków uspokajających na świecie. Dzienne spożycie leków przeciwlękowych wzrosło o dziesięć punktów w ciągu ostatniej dekady, a przypadki lęku i depresji są częste. Do tego stopnia, że zdrowie psychiczne nie jest już tematem tabu i zaczyna zajmować centralne miejsce w debacie publicznej i codziennych rozmowach.  

Poza konieczną reakcją medyczną i zbiorową refleksją, której wymaga ta rzeczywistość, Kościół stawia na stole w tym Diecezjalnym Dniu Kościoła aspekt, który prędzej czy później jest nieunikniony w życiu każdej osoby: pytanie o "sens" lub, jak mówią nowe pokolenia, o "cel", już tak obecne w świecie biznesu i u tych, którzy starają się wyjść z kryzysu egzystencjalnego lub z tych żywotnych uczuć pustki, które stopniowo pochłaniają ducha.  

Różne powołania, ten sam Kościół

Dlaczego robię to, co robię i jaki jest tego sens? Kościół oferuje nam pieśń nadziei z przesłaniem, które, jak pokazują świadectwa Diecezjalnego Dnia Kościoła dostępne w sieci 'www.buscaentuinterior.es'może zmienić całe życie. Każdy z własnego powołania, wiedząc, że wszyscy zostaliśmy stworzeni przez Boga z misją i że jesteśmy wyjątkowi i niepowtarzalni. Odkrywanie i odpowiadanie na to powołanie jest "rewolucyjne" i zaprasza nas do życia z autentycznością, zaangażowaniem i spełnieniem. 

Tę zdrową "rewolucję", nie pozbawioną wątpliwości i niepewności, ilustrują Pilar, Montse, Litus, Pedro, Diego, Carmen i Alberto w kampanii Xtantos. Odpowiedzieli oni "tak" na Boży plan dla każdego z nich, podejmując życie pełne sensu, wynikające z ich powołania. Wcześniej, w taki czy inny sposób, doświadczyli, że to, co daje szczęście w oczach świata (wybitna praca, pieniądze, imprezy, dobra pozycja społeczna itp.), nie spełniało ich, podobnie jak stu absolwentów Uniwersytetu Harvarda - młodych ludzi osiągających sukcesy w różnych aspektach - którzy przyznali się w ankiecie, że nie byli szczęśliwi, ponieważ ich życiu brakowało sensu. 

Pilar, Montse, Litus... naprawdę się zmienili, kiedy otworzyli się na słuchanie głosu Boga i pozwolili się Jemu prowadzić. W ten sposób osiągnęli to, co filozof Alfonso López Quintás definiuje jako "dobrze ukierunkowane życie", ukierunkowane na "prawdziwy ideał".

W tym procesie szczególnie ważne jest, aby mieć świadomość, że zostaliśmy stworzeni przez Miłość z talentami - boskim darem - które mamy kultywować i udostępniać innym. 

Ten aspekt jest transcendentny, ponieważ współodpowiedzialność wynika z wdzięczności: świadomości, jak wiele otrzymaliśmy i pragnienia podzielenia się niektórymi z tych darów z innymi. Jest to uczestnictwo w bycie i misji Kościoła, z bezpośrednim wpływem na społeczeństwo: jest to styl życia (świadectwo) i jest to czas, cechy, modlitwa i wsparcie finansowe. 

Powołanie i współodpowiedzialność

Kościół w Hiszpanii utrzymuje się dzięki tak wielu ludziom, kobietom i mężczyznom naszych czasów, którzy oddają to, kim są i co mają, na służbę Kościołowi i społeczeństwu. Od tych, którzy pomagają sprzątać kościół w swojej okolicy lub pustelnię w swojej wiosce, tych, którzy głoszą Dobrą Nowinę jako katechiści lub jako wolontariusze w parafialnej kuchni, tych, którzy modlą się w intencji potrzeb Kościoła z celi klasztornej lub z podziemia - w środku świata - tych, którzy przyczyniają się do zbiórki mszy świętej lub powtarzającej się darowizny, i tych, którzy rozumieją życie - w skrócie - jako dar i zadanie, starając się, aby otrzymane talenty działały.

W październiku ubiegłego roku papież Franciszek wezwał nas do modlitwy o nowe "synodalny styl życia pod znakiem współodpowiedzialności".który promuje "uczestnictwo, komunia i wspólna misja". wśród całego ludu Bożego. Dzieje się tak, ponieważ, jak jasno stwierdził Synod, "Chodzenie razem jako ludzie ochrzczeni, z różnorodnością charyzmatów, powołań i posług, jest ważne nie tylko dla naszych wspólnot, ale także dla świata.

Już w 1988 r. hiszpańscy biskupi wyrazili to jasno w instrukcji duszpasterskiej, w której stwierdzili: "Wiemy przez wiarę, że w ostatecznym rozrachunku to sam Bóg podtrzymuje Kościół przez Jezusa Chrystusa, który go zwołuje, przewodniczy mu i ożywia wewnętrzną mocą Ducha Świętego, który porusza ludzkie serca". Jednocześnie jednak podkreślili, że "Bóg sam zechciał, aby to nadprzyrodzone działanie przechodziło zwykle przez pośrednictwo naszej wolnej odpowiedzi". 

Współodpowiedzialność nigdy nie jest owocem strachu czy obowiązku, ale hojności. A ta, bez wątpienia, wypływa z wdzięcznych serc. Dlatego też, dalekie od narzucania, konieczne jest pomaganie w odkrywaniu darów, które darmo otrzymaliśmy od Boga. 

Stając się współodpowiedzialnymi, akceptujemy te talenty i dzielimy się nimi. To jest "przepis" wspólnot chrześcijańskich. 

W obliczu gotowych formuł opracowanych przez guru i influencerzy Podczas gdy Kościół oferuje światło Chrystusa jako źródło udanego życia, Kościół oferuje światło Chrystusa jako źródło udanego życia. 

To jest - powiedziałem do mojego przyjaciela - sposób, w jaki Kościół jest podtrzymywany. Z wieloma anonimowymi historiami radosnego i hojnego poświęcenia, jak te Pilar, Montse i Litusa, którzy są szczęśliwi, że mogą spełnić marzenie Boga w swoim życiu, każdy na swój sposób.

AutorJosé María Albalad

Dyrektor Sekretariatu Wspierania Kościoła EWG.

Hiszpania

Jesús Rodríguez Torrente: "Nadużycia są częścią naszej tkanki społecznej".

Społeczeństwo nie powinno dać się zwieść myśleniu, że molestowanie dzieci jest problemem Kościoła katolickiego, ponieważ "ta rzeczywistość jest obecna w naszej tkance społecznej". Największa liczba napaści ma miejsce w środowisku rodzinnym, "chociaż nie usprawiedliwia to ani jednego z nadużyć w Kościele", zapewnia Jesús Rodríguez Torrente, sędzia audytor Trybunału Roty i szef kościelnych urzędów ds. ochrony nieletnich.

Francisco Otamendi-8 października 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Pod koniec października Sekcja Prawa Kanonicznego Madryckiej Izby Adwokackiej, której przewodniczą prawniczki Monica Montero i Irene Briones, upamiętniła swoją 6. rocznicę podczas ceremonii zorganizowanej w Madrycie. dzień która zgromadziła znanych profesjonalistów, takich jak kanoniści Carmen Peña i Rafael Navarro-Valls.

W wydarzeniu uczestniczyły również osobistości kościelne, takie jak nuncjusz Bernardito Auza. pobłogosławił rzeźbę Niedawno odrestaurowana figura Niepokalanej Dziewicy, Patronki Zawodów Prawniczych; biskup pomocniczy Madrytu, bp Jesús Vidal i wicesekretarz ds. ogólnych Konferencji Episkopatu, Carlos López Segovia.

Przemówienie wygłosił Jesús Rodríguez Torrente z Albacete, sędzia audytor Trybunału Roty Nuncjatury Apostolskiej w Madrycie i szef Służby Koordynacji i Doradztwa Biur Ochrony Nieletnich Konferencji Episkopatu Hiszpanii (CEE), który mówił o "Kościele i nieletnich".

Omnes rozmawiał z nim o nadużywanie i te biura, które wdrożyły procesy szkoleniowe, które w ciągu dwóch lat dotarły do ponad 350 000 nieletnich i ponad 125 000 dorosłych.

Czy możesz podsumować swoją tezę na temat wydarzenia w Izbie Adwokackiej?

- Od 2019 r., kiedy Ojciec Święty wezwał Kościół do jasnej i zdecydowanej reakcji na plagę nadużyć, utworzono ponad 200 biur przyjmujących skargi i donosy od ofiar nadużyć w Kościele katolickim w Hiszpanii. Utworzyły je wszystkie diecezje i większość zgromadzeń zakonnych, zatrudniając w nich pracowników i zapewniając im środki. Biura te przyjmują ofiary. Promują one tworzenie protokołów, które znajdują się na stronach internetowych ich instytucji i są publikowane na stronie internetowej www.paradarluz.com Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Są również zaangażowani w opracowywanie planów prewencyjnych. Są również zaangażowani w tworzenie bezpiecznych środowisk i kodeksów dobrych praktyk.

Najważniejszą rzeczą jest to, że jest to wspólne dzieło zarówno CONFER, jak i Konferencji Episkopatu Hiszpanii, i jesteśmy zjednoczeni we wszystkim, co podejmujemy. Jest to odpowiedź całego Kościoła w Hiszpanii.

Madryt był gospodarzem VII spotkania osób odpowiedzialnych i członków biur ds. opieki i zapobiegania wykorzystywaniu dzieci w środowiskach kościelnych. Czy ich przydatność została udowodniona? W Repara (Madryt) w 2023 r. uczestniczyło w nich 180 osób, 78 bezpośrednich ofiar. A w innych biurach?

- Niewątpliwie jest to spotkanie, które daje impuls i otwiera nowe pola działania w dziedzinie leczenia, uzdrawiania i monitorowania krzywdzonych nieletnich. Spotkania dostarczają narzędzi do pracy w zakresie zapobiegania i działania w dziedzinie wykorzystywania dzieci ze wszystkich obszarów Kościoła. Tym razem tematem przewodnim były nadużycia w rodzinie: wykrywanie, formy leczenia i zadośćuczynienia. Ale równie ważne były tematy poruszane na poprzednich spotkaniach: wykorzystywanie nieletnich, pornografia w zdrowiu nieletnich, działania w szkołach i ośrodkach publicznych, zadośćuczynienie, szkolenie duszpasterzy oraz zaangażowanie i działania prawne.

Jeśli chodzi o pracę biur, w ciągu ostatnich dwóch lat obsłużyły one około 900 osób - nie tylko ofiar - które zwróciły się do nich z prośbą o informacje lub szkolenie, w celu złożenia zapytania lub uzyskania pomocy. Nie wszystkie biura proszą o to samo lub potrzebują tego samego. 

Należy również zauważyć, że większość z nich zajmuje się wyłącznie przypadkami wykorzystywania dzieci, podczas gdy inne biura zajmują się wszystkimi rodzajami nadużyć, jak ma to miejsce w przypadku Repara Madrid. Ponadto biura wdrożyły procesy szkoleniowe, które dotarły do ponad 350 000 nieletnich i ponad 125 000 dorosłych tylko w latach 2022-2023. Dlatego wydaje się jasne, że jest to bardzo przydatna usługa, a większość ofiar jest wdzięczna za wysłuchanie i gotowość do integralnego uzdrowienia.

 Czy niektórzy sprawcy, tj. osoby znęcające się, również uczęszczają do tych biur?

- Przestępcy zazwyczaj nie trafiają do tych ośrodków. Doświadczenie i uznanie faktów zmusza ich do podążania zupełnie inną ścieżką niż ofiara, która do czasu zgłoszenia przestępstwa dojrzała i jest w stanie to zwerbalizować. Większość sprawców znajduje się gdzieś pomiędzy zaprzeczeniem a akceptacją. Niektórzy z nich przeszli przez procesy sprawiedliwości naprawczej. Jest ich jednak najmniej.

Mówiono o nadużyciach w rodzinie. W różnych mediach księża i zakonnicy, nauczyciele w katolickich instytucjach itp. są ostro krytykowani za brak wzorowego zachowania. Ale prawie w ogóle nie wspomina się o sprawcach nadużyć w rodzinie. środowiska cywilneCzy to prawda?

- Tak, to prawda. Niestety największa liczba napaści na nieletnich ma miejsce w środowisku rodzinnym. Z pewnością nie usprawiedliwia to ani jednego nadużycia w Kościele. Żaden ksiądz, zakonnik czy zakonnica nie powinni dopuszczać się nadużyć. Mężczyźni i kobiety Boga nie mogą przejść od przemawiania w imię Boga do bycia niegodziwymi w imię Boga. Ale społeczeństwo nie powinno odwracać głowy, siedzieć z założonymi rękami i myśleć, że jest to problem Kościoła katolickiego, podczas gdy jest to tylko jego niewielka część, i nie dostrzegać trudnej rzeczywistości, która jest w naszej tkance społecznej.

Odnoszę wrażenie, że w sferze publicznej zaczyna pojawiać się ogólne odrzucenie nadużyć w społeczeństwie, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. Nie wiem, czy taka sama siła istnieje w odniesieniu do nieletnich, którzy są jeszcze bardziej narażeni....

- Odrzucenie wszelkiego rodzaju nadużyć coraz bardziej rośnie w naszym świecie i społeczeństwie. Podnoszenie świadomości na ten temat i uczynienie go widocznym zmusiło nas wszystkich do spojrzenia w lustro. Uważam, że konieczne jest dalsze podkreślanie tej rzeczywistości, zapewniając większą jasność, a jednocześnie proponując plan szkoleniowy, który dociera do całej tkanki społecznej. 

Z drugiej strony, popyt na edukację w szkołach dotowanych przez państwo w Hiszpanii nadal rośnie, więc rodzice wydają się izolować te zidentyfikowane przypadki nadużyć, z których każdy jest bardzo poważny.

- Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Chociaż nadużycia w szkołach są znane, wiele z nich pochodzi z minionej epoki, a społeczeństwo i rodzice widzieli reakcję szkół i silne zaangażowanie w zapobieganie i powstrzymywanie nadużyć. Są również informowani o programach bezpiecznego środowiska. Wszystkie te elementy dodają im pewności siebie, ponieważ widzą, że w obliczu problemu udzielane są jasne i zdecydowane odpowiedzi.

 Czy Plan integralnego zadośćuczynienia nieletnim ofiarom nadużyć seksualnych w EWG (PRIVA) i jego Komisja Doradcza posuwają się naprzód? Po lecie odbyło się pierwsze spotkanie, chyba pamiętam, po tym jak zostało zatwierdzone wcześniej przez Zgromadzenie Plenarne.

- Rzeczywiście, Komisja jest już gotowa do działania. Podjęto wiele kroków, a teraz Komisja doradcza Wewnętrzny regulamin jest w trakcie opracowywania, tak aby pierwsze wnioski mogły zostać rozpatrzone już w grudniu. Jest to wyjątkowy plan, ponieważ będzie dotyczył spraw, które uległy przedawnieniu lub których sprawcy nie żyją. Moralny obowiązek wobec ofiar oznacza, że będą one rozpatrywane rygorystycznie i obiektywnie.

AutorFrancisco Otamendi

TribunePaul Graas

Nie możesz zostać świętym. Ale Bóg może. I On chce

Nie możesz zostać świętym, ale Bóg może to zrobić. Wychodząc od bezwarunkowej miłości Boga, każdy z nas może prawdziwie dążyć do świętości, która jest niczym innym, jak pozwoleniem, byśmy byli przez Niego kochani, pozwalając Mu przemieniać nasze życie.

8 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Moje pokolenie (pokolenie milenialsi) został wychowany w przekonaniu, że w życiu można robić, co się chce, o ile wkłada się w to całe serce i wysiłek. Chcesz zostać gwiazdą piłki nożnej, prezydentem swojego kraju lub zlikwidować ubóstwo? Śmiało, możesz to zrobić! Podążaj za swoją pasją, odniesiesz sukces! Nie trzeba dodawać, do ilu rozczarowań doprowadził ten pomysł.

W Kościele grozi nam przekazanie podobnego przesłania. "Jeśli chcesz, możesz zostać świętym. To zależy od ciebie, od twoich wysiłków i decyzji, od cnót, które wykujesz. Po prostu włóż w to swoją wolę, a zobaczysz".

Nie zaprzeczam, że bycie świętym wymaga wysiłku, woli i cnót. W rzeczywistości są one niezbędne. Ale kiedy droga do świętości jest przekazywana w ten sposób, łatwo jest popaść w błędy, takie jak indywidualizm, merytokracja i woluntaryzm. "Jeśli nie osiągnę tego, co zamierzam, to moja wina, bo przecież moje przeznaczenie jest w moich własnych rękach. Moje szczęście i sukces zależą ode mnie, od moich decyzji i moich wysiłków.

Przekonania te mogą wyrządzić wiele szkód, ponieważ prędzej czy później człowiek zostaje skonfrontowany z porażkami, ograniczeniami i grzechami. A jeśli ktoś nie ma właściwego nastawienia, szkodzi to intymności i poczuciu własnej wartości, co łatwo prowadzi do przeciętności opartej na beznadziejności.

Nie możesz zostać świętym. Ale oto najbardziej niewiarygodna prawda w twoim życiu: Bóg może. I On tego chce. Pragnie z całego serca, abyś był święty. Zna cię lepiej niż ty sam siebie. Wie dokładnie, jakie masz ograniczenia i bagaż grzechów swoich i swoich przodków. I to wszystko nie stanowi dla Boga żadnego problemu. Ponieważ świętość to nie tyle to, co robię, ale to, co pozwalam Bogu robić w moim życiu. Świętość to pozwolenie Bogu na bezwarunkową miłość. 

Ta prawda ma radykalną implikację: Bóg może uczynić wszystkich ludzi świętymi. Nawet tych, którzy czują się słabi, zranieni i brudni. Właśnie ich. Kiedy odkrywa się własną niewystarczalność, można powiedzieć za św. Teresą od Dzieciątka Jezus: "Bóg nie może wzbudzać nierealnych pragnień, dlatego pomimo mojej małości mogę dążyć do świętości".

Wierzę, że największą chorobą w społeczeństwie jest indywidualizm. Świętość jest dokładnie odwrotna, ponieważ jest zasadniczo relacyjna, tak jak natura człowieka. Nie mogę uczynić kroku naprzód w świętości, a zatem nie mogę dać kropli miłości bliźniemu, jeśli nie pochodzi ona z bezwarunkowej miłości Boga. Jak powiedział Josef Pieper: "Kto nie jest kochany, nie może kochać nawet samego siebie". Święty jest zakochany w swoim życiu, ponieważ Bóg jest zakochany w jego życiu. Przyjmuje Boży uścisk, ponieważ stopniowo nauczył się nie opierać temu boskiemu uściskowi i pozwalać się przez niego przemieniać. 

Przemiana ta nie pozostaje niezauważona, właśnie dlatego, że odczuwalne jest wszystko to, czego człowiek nie jest w stanie zrobić samodzielnie. Najpiękniejszym tego przykładem jest Magnificat Dziewicy. Kiedy Maryja wchodzi do domu Zachariasza i Elżbiety, odczuwa obecność Chrystusa i nie może zrobić nic innego, jak tylko chwalić Boga, "Albowiem Wszechmocny uczynił we mnie wielkie rzeczy".

Żywoty współczesnych świętych, takich jak Carlo Acutis i Guadalupe Ortiz, a także innych młodych ludzi, którzy zmarli w odorze świętości, takich jak Clare Crockett, Pedro Ballester czy Chiara Corbella, są współczesnymi wersjami świętości. Magnificat. Są to historie o tym, jak Chrystus stopniowo przemieniał życie zwykłych, bezbronnych, grzesznych ludzi w pieśni uwielbienia dla Boga, każdego w wyjątkowy i szczególny sposób.

Wierzę, że w dzisiejszym świecie istnieją trzy cnoty, które są niezwykle ważne w pomaganiu ludziom w pozwoleniu sobie na przemianę przez Boga: pokora, nadzieja i cierpliwość. 

Poprzez pokorę jesteśmy w stanie odkryć naszą najgłębszą tożsamość: że jesteśmy dziećmi Ojca, który kocha nas bezwarunkowo. 

Nadzieja to mocne przekonanie, że Bóg nigdy nie porzuca swojego planu świętości wobec człowieka, bez względu na to, jak wielkie popełnił błędy i grzechy.

Dzięki cierpliwości nie tracimy radości i wewnętrznego pokoju, gdy stajemy w obliczu niepowodzeń, ograniczeń i błędów, wiedząc, że Duch Święty jest w naszej duszy w stanie łaski.

Jedno z najważniejszych przesłań Sobór Watykański II jest to, że wszyscy ludzie są powołani do świętości. Pół wieku później pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, aby to przesłanie dotarło do ludzi i aby w nie uwierzyli. Wyobraźmy sobie, że wszyscy wierni są przekonani, że naprawdę mogą być świętymi. Byłaby to prawdziwa rewolucja. magnificat który oświetliłby cały świat.

AutorPaul Graas

Autor książki "Świętość dla frajerów

Więcej

Iñigo Quintero daje lekcję dojrzałości

W niedawnym wywiadzie Íñigo Quintero odważnie mówi o swoich przekonaniach religijnych.

7 listopad 2024-Czas czytania: 2 minuty

W tym tygodniu Eva Baroja opublikowany w hiszpańskiej gazecie wywiad z Iñigo Quintero, w którym między innymi poruszył temat swojej wiary. Jego świadectwo jest odważne, między innymi dlatego, że przyznaje, że był trochę tchórzem, jeśli chodzi o pokazanie chrześcijańskiego tła piosenki, która doprowadziła go do światowego numeru jeden, z 800 milionami odsłuchań na Spotify i przyniosła mu nominację do Latin Grammy.

W czasach, gdy wydaje się, że reggaeton jest najbardziej chwytliwą muzyką, jaką można stworzyć, nieznanemu artyście udało się wprowadzić piosenkę o Bogu na szczyty list przebojów. Quintero przyznaje w wywiadzie dla El País, że trudno mu było przyznać, że tekst piosenki jest o Bogu, ponieważ "bałem się, że zostanę nazwany kimś, kim nie jestem, ponieważ nie robię muzyki chrześcijańskiej. Po prostu napisałem o tym, co miałem w sobie, ale to nie znaczy, że wszystkie moje piosenki są o tym, dalekie od tego".

Następnie prowadzący wywiad pyta go, czy przyznanie się do bycia wierzącym wzbudza w dzisiejszych czasach uprzedzenia. Quintero udziela odpowiedzi, pod którą wszyscy moglibyśmy się podpisać: "trudno jest mówić o Bogu, ponieważ są ludzie, których to odpycha", co jest całkowicie zrozumiałe dla 22-latka. Jednak to, co dodaje później, jest bardzo interesujące: "to nonsens, powinno się o tym mówić więcej, ponieważ jest to nadprzyrodzone. Niestety, dzisiaj niektórzy ludzie odmawiają słuchania muzyki, jeśli mówisz coś, co im się nie podoba. Powinniśmy mieć swobodę mówienia o czymkolwiek chcemy".

To już nie jest takie normalne. To pełnoprawne wyjście z szafy artysty z pretensjami do zrobienia kariery w świecie muzyki. W innych wypowiedziach Quintero mówił już o prawdziwym znaczeniu piosenki, ale zobaczyć go w tak kontrowersyjnym medium z taką naturalnością jest odważnym świadectwem, pokazującym dojrzałość w wierze, która może być przykładem dla wielu.

AutorJavier García Herrería

Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.

Stany Zjednoczone

Amerykańscy biskupi gratulują prezydentowi elektowi Donaldowi Trumpowi

Po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, biskupi tego kraju przesłali mu gratulacje i jednocześnie wezwali obywateli do życia w duchu "miłości, szacunku i uprzejmości".

Gonzalo Meza-7 listopad 2024-Czas czytania: < 1 minuta

Biskupi Stanów Zjednoczonych rozszerzyli swoje gratulacje Prezydent elekt Donald Trump i urzędnicy wybrani w ostatnich wyborach w USA. "Nadszedł czas, aby przejść od kampanii do rządzenia" - powiedział arcybiskup Timothy P. Broglio, arcybiskup Służb Wojskowych Stanów Zjednoczonych i przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich USA (USCCB).

"Żyjemy w demokracji i wczoraj Amerykanie poszli do urn, aby wybrać następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nadszedł czas, aby przejść od kampanii do rządzenia w pokojowej transformacji" - powiedział prałat.

Broglio zapewnił również, że ani Kościół katolicki, ani USCCB nie są związane z żadną partią polityczną, ponieważ bez względu na to, kto zajmuje Biały Dom, "nauki Kościoła pozostają niezmienione, a my, biskupi, z niecierpliwością czekamy na współpracę z wybranymi przedstawicielami narodu w celu promowania wspólnego dobra wszystkich".

Ze względu na narrację antyimigrancki Przewodniczący USCCB wezwał nową administrację do traktowania wszystkich z miłością, w tym imigrantów: "Jako chrześcijanie i Amerykanie mamy obowiązek traktować się nawzajem z miłością, szacunkiem i uprzejmością, nawet jeśli nie zgadzamy się co do sposobu prowadzenia spraw polityki publicznej. Musimy również troszczyć się o tych, którzy znajdują się poza naszymi granicami".

Broglio poprosił Niepokalaną, patronkę USA, o wstawiennictwo, aby nowa administracja pomogła "bronić wspólnego dobra, promować godność osoby ludzkiej, zwłaszcza najbardziej bezbronnej, w tym nienarodzonych, ubogich, cudzoziemców, osób starszych i chorych oraz migrantów".

Książki

Życie Eugenio Cortiego, autora "Czerwonego konia" (I)

Eugenio Corti, autor "Czerwonego konia", prowadził intensywne życie, pełne przygód, które uchwycił w swoich dziełach. Jak wszyscy wielcy pisarze, jego refleksje na temat codziennego życia sprawiły, że jego dzieło należy do kanonu klasycznych książek par excellence.

Gerardo Ferrara-7 listopad 2024-Czas czytania: 6 minuty

Kilka miesięcy temu, w lutym 2024 roku, Wanda Corti, żona Eugenio, autora powieści takich jak słynny "Czerwony koń", zmarła w wieku prawie 97 lat.

Kilkakrotnie miałem zaszczyt rozmawiać z panią Corti, która odebrała telefon po tym, jak po prostu wyszukałem jej nazwisko w książce telefonicznej. Przedstawiłem się, zwierzyłem się jej, jako powieściopisarzowi i historykowi, z mojego podziwu dla życia i pracy jej męża, dałem jej moje książki, a ona nie tylko zachęciła mnie do kontynuowania, ale nawet oddzwoniła do mnie po wykładzie, który wygłosiłem kilka lat temu na temat Eugenio Cortiego. 

A teraz jestem tutaj, pisząc o kimś, kto miał taki wpływ na moje życie i na moje powołanie jako człowieka i jako gawędziarza. Eugenio Corti, w rzeczywistości, jest dla mnie ojcem, nauczycielem, wzorem stawiania czoła własnym bitwom, rozczarowaniom, których musiał doświadczyć i wyzwaniom, którym musiał stawić czoła. 

Niektóre cytaty ze słów Eugenio Cortiego pochodzą z: Paola Scaglione, Rzeźbione słowa. The days and work of Eugenio Corti, Edizioni Ares, 2002.

Część pierwsza: wczesne lata i wojna

Chciałbym zacząć od opowiedzenia o jego życiu, które jest prawdziwą epopeją (epopeja, z greckiego ἐποποιΐα, składa się z ἔπος, "epos", i ποιέω, "poieo", co oznacza robić, jest poetycką kompozycją opowiadającą o heroicznych czynach), poprzez to, co jest uważane za jego duchowy testament, list napisany do jego żony Vandy w 1993 roku, który podkreśla, jak silne było jego ludzkie i duchowe przymierze:

"Vanda mia:

Mówisz o sobie jako o tym, który "nie przyniósł owocu": ale to nieprawda, to nie jest rzeczywistość. Aluzja do braku cielesnych dzieci jest oczywista; ja też kiedyś ich pragnąłem, ale ani ty, ani ja nie zostaliśmy do tego powołani: nasz związek, w Bożych planach, nie był przeznaczony do tego celu; w rzeczy samej, gdybyśmy mieli dzieci, Boży plan dla nas nie mógłby zostać zrealizowany.

Naszymi prawdziwymi dziećmi są nasze książki, które pochodzą nie tylko ode mnie, ale także od ciebie. Stoją one wewnętrznie - jak wiesz - na dwóch filarach: prawdzie i pięknie, a bez ciebie u mego boku i przed moimi oczami każdego dnia, ich piękno nie istniałoby lub byłoby znacznie zanikłe, czyli, podsumowując, nie istniałyby.

Twoje życie nie było więc czymś nudnym, a wręcz przeciwnie, czymś genialnym: było niezwykłą przygodą jako kobiety. Bo te książki - ty też o tym wiesz - odniosły pełny sukces i mają niezwykłą wartość. Dziś nie wszyscy są w stanie to zrozumieć, bo są konfrontowani z fałszywą kulturą dominującą. Ale też nie ma co żałować: przeciwnie, zawsze modlę się do Boga, by - póki żyję - nie dał mi satysfakcji z wielkiego sukcesu, bo pod tym względem jestem słaba i łatwo uległabym pokusie pychy.

Jeśli nadal będziemy szukać Królestwa Bożego, wszystko, czego potrzebujemy, będzie nam dane w wystarczającej obfitości, tak jak to było do tej pory. 

Od szkoły do wojny

Eugenio Corti urodził się w Besana, Brianza, 21 stycznia 1921 roku, jako pierwsze z dziesięciorga dzieci. Jest synem samozatrudnionego przemysłowca tekstylnego. Zaczął pracować jako dziecko, a następnie udało mu się kupić fabrykę, w której pracował, firmę Nava di Besana, rozbudowując ją i otwierając nowe fabryki.

Studiował w Mediolanie, w szkole z internatem San Carlo, gdzie uczył się gramatyki i klasycznej matury. Jego rodzice chcieli, aby został księgowym, aby mógł zostać cennym asystentem w firmie, ale rektor kolegium, Monsignor Cattaneo, stanowczo sprzeciwił się, zdając sobie sprawę, że dla młodego Eugeniusza matura klasyczna była najbardziej odpowiednią ścieżką.

W 1940 r. jego studia zostały nagle przerwane, a Eugenio nie mógł przystąpić do egzaminów maturalnych, które zostały zdane z urzędu: Włochy przystąpiły do wojny. Niemniej jednak młody Corti był w stanie zapisać się na Uniwersytet Katolicki, choć był w stanie studiować tylko pierwszy rok prawa, po czym został powołany do służby wojskowej.

Szkolenie podoficerskie rozpoczęło się w 1941 roku i trwało rok, pod koniec którego Eugenio Corti został podporucznikiem. W międzyczasie przekazał swoją prośbę o wysłanie na front rosyjski: "Poprosiłem o wysłanie mnie na ten front, aby zobaczyć na własne oczy wyniki gigantycznej próby zbudowania nowego świata, całkowicie oderwanego od Boga, a raczej przeciwko Bogu, przeprowadzonej przez komunistów. Koniecznie chciałem poznać rzeczywistość komunizmu; dlatego modliłem się do Boga, aby nie pozwolił mi przegapić tego doświadczenia, które uważałem za fundamentalne dla mnie: w tym się nie myliłem".

Pobyt w Rosji

Corti ostatecznie wygrał i wyjechał do Rosji. "Przybyłem na front na początku czerwca 1942 roku. Przez miesiąc front się nie poruszał, potem nastąpiło nasze wielkie natarcie od Doniec do Donu, a następnie miesiące zastoju. 16 grudnia rozpoczęła się rosyjska ofensywa na Donie, a 19 grudnia nasz odwrót: tej samej nocy mój korpus znalazł się zamknięty w worku. Rozkazano nam opuścić Don bez paliwa dla pojazdów, więc musieliśmy porzucić cały nasz sprzęt, nie będąc w stanie uratować ani jednego działa, namiotów czy prowiantu.

To były najbardziej dramatyczne dni w życiu Cortiego: dwadzieścia osiem dni rekolekcji, mistrzowsko opowiedzianych w "I più non ritornano". W Wigilię Bożego Narodzenia 1942 r. złożył ślub Maryi: jeśli zostanie zbawiony, poświęci swoje życie pracy dla Królestwa Bożego, stanie się narzędziem tego Królestwa z darami, które otrzymał: "Gdybym został zbawiony, spędziłbym całe moje życie w służbie tego wersetu Ojcze nasz, który mówi: Przyjdź Królestwo Twoje".

Tylko w nocy 16 stycznia kilku ocalałym udało się wydostać z rosyjskiego okrążenia. Z 229-tysięcznej Armii Włoskiej w Rosji (ARMIR) całkowita liczba zabitych w akcji i w niewoli wyniosła 74 800; z około 55 000 żołnierzy wziętych do niewoli powróciło tylko 10 000. Jeśli chodzi o sektor Corti, z około 30 000 Włochów z Trzydziestego Piątego Korpusu Armii okrążonego nad Donem, tylko 4 000 wyszło z worka, z czego 3 000 zostało zamrożonych lub ciężko rannych. 

Powrót do domu

Po powrocie do domu i trudnej rekonwalescencji, w lipcu 1943 r. powrócił do koszar w Bolzano, a następnie został przeniesiony do Nettunia, skąd po 8 września udał się pieszo na południe, w towarzystwie swojego przyjaciela Antonio Moroniego, aby ponownie wstąpić do regularnej armii. Wydarzenia te, a także wszystkie te związane z wojną wyzwoleńczą, zostały opisane w "Gli ultimi soldati del re". Po okresie spędzonym w obozach zbrojeniowych Corti zgłosił się na ochotnika do jednostek utworzonych w celu oskrzydlenia aliantów podczas wyzwalania Włoch, aby ocalić ojczyznę:

"Ojczyzny nie należy mylić z zabytkami miast lub książką historyczną: to dziedzictwo pozostawione nam przez naszych rodziców, naszego ojca. To ludzie, którzy są do nas podobni: nasza rodzina, nasi przyjaciele, nasi sąsiedzi, ci, którzy myślą tak jak my; to dom, w którym mieszkamy (który zawsze przychodzi na myśl, gdy jesteśmy daleko), to piękne rzeczy, które mamy wokół siebie. Ojczyzna to nasz sposób życia, inny niż wszystkich innych narodów.

Pokój: pierwsze prace

Wracając do życia w klasie średniej, młody Corti niechętnie zaczął studiować, aby zadowolić swoich rodziców i ukończył prawo w 1947 roku. Do tego czasu horror, który przeżył i niepewność jutra na zawsze zmieniły jego podejście do otaczającej go rzeczywistości. Jest weteranem i jako taki z trudem powraca do zwykłego życia, do zwykłych problemów młodych ludzi w jego wieku. W tym samym roku publikuje "I più non ritornano", swoją pierwszą książkę z Garzantim, o rosyjskim odosobnieniu, którego tak boleśnie doświadczył. Również w 1947 roku, przy okazji ostatniego egzaminu na uniwersytecie, poznał Vandę di Marsciano, kobietę, która później, w 1951 roku, została jego żoną.

W tym samym roku Corti zaczął pracować w branży swojego ojca: nie lubił tej pracy, ale kontynuował ją przez około dziesięć lat.

Kroniki wojenne

W swoich kronikach wojennych Corti analizuje sposób walki Włochów, którzy są wysoce indywidualistyczni, instynktownie niezrównoważeni i skłonni do buntu przeciwko autorytetom: zachowanie Włochów na wojnie doskonale odzwierciedla ich sposób bycia w domu.

Dobre serce naszych żołnierzy jest oczywiste. Równie oczywista jest jednak trudność w pracy i jednoczeniu się dla wspólnego dobra. Tchórzostwo większości przeplatało się z bohaterstwem i patriotycznym zapałem niektórych jednostek i poszczególnych korpusów, w szczególności Alpini i Corazzieri, doskonałych żołnierzy, którzy byli nawet lepsi od Niemców. Inne ważne wojenne i kulturowe rozważania dotyczą Niemców, Polaków i Rosjan.

W tych latach Corti poświęcił się dogłębnym teoretycznym i historycznym studiom nad komunizmem. W połączeniu z jego osobistym doświadczeniem na sowieckiej ziemi, studia te pozwoliły mu dokładnie zrozumieć, co dzieje się w Rosji; nie tylko to, że z naprawdę wyjątkową intelektualną klarownością był w stanie wyjaśnić przyczyny - nieuniknionej - porażki ideologii komunistycznej. 

Powołania

Román Pardo: "Osoba świecka narażona jest na ryzyko klerykalizacji".

6 listopada ogłoszono nominację Romána Pardo na nowego dziekana teologii na Papieskim Uniwersytecie w Salamance. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat roli świeckich w naszych czasach, po kongresie, który odbywa się obecnie na jego wydziale na temat "Świeccy i publiczne świadectwo wiary".

Javier García Herrería-7 listopad 2024-Czas czytania: 3 minuty

temu dwa lata na kongresie zorganizowanym przez Watykan, nie było prawie żadnych świeckich prelegentów i uczestników. Co więcej, wykład na temat duchowości świeckich wygłosił zakonnik. Tego rodzaju wydarzenia sprawiają wrażenie, że przed świeckimi jest jeszcze długa droga do odegrania wiodącej roli, którą starał się promować Sobór Watykański II. W tym tygodniu na Papieskim Uniwersytecie w Salamance odbędzie się konferencja "Duchowość świeckich".Świeccy i publiczne świadectwo wiary". Rozmawialiśmy z Románem Pardo, profesorem teologii moralnej i prodziekanem Wydziału Teologicznego. 

Jak rozumienie roli świeckich rozwinęło się w ostatnich dziesięcioleciach?

- W XIX wieku świeccy, tacy jak błogosławiony Frédéric Ozanam i kilku innych myślicieli, zapoczątkowali we Francji ruch, który promował teologię świeckich i był prekursorem Rerum novarum Leona XIII. Warto wiedzieć, że w tym kontekście byli ludzie o postępowych poglądach i inni, którzy byli znacznie bardziej konserwatywni, spadkobiercy wizji ancien régime. Obaj jednak mieli intuicję, że świeccy powinni wypełniać misję, którą otrzymali na chrzcie. 

Na czym konkretnie polega ta misja?

- Oprócz obrzędu wodnego, podczas chrztu jesteśmy namaszczani olejem, co ma na celu pokazanie, że nowy chrześcijanin dzieli z Chrystusem potrójną misję proroka, króla i kapłana. Oznacza to, że świeccy, na mocy wspólnego kapłaństwa, uobecniają sacrum, gdziekolwiek się znajdują; są prorokami, ponieważ mówią o Bogu ludziom wokół nich i ogłaszają Jego Królestwo oraz Jego przyjście na końcu czasów.

Zanim przejdziemy dalej, jak zdefiniowałbyś laika?

- Najlepszą definicją świeckich, z jaką się spotkałem, jest ta ze słownika VOX, która mówi: "wszyscy wierni należący do Kościoła katolickiego, zaangażowani w szerzenie przesłania Jezusa w normalnych warunkach życia".

Wracając do obecnej sytuacji, jak Kościół postrzega dziś świeckich?

- Kardynał Yves CongarFrancuski dominikanin i teolog, promował teologię świeckich w drugiej połowie XX wieku. Podkreślał, że "świeccy narażeni są na ryzyko klerykalizacji", co niewątpliwie ma miejsce dzisiaj. Podczas Soboru Watykańskiego II "Lumen gentium" i "Gaudium et spes" otworzyły nowe perspektywy, ale wielu teologów uważa, że wkrótce potem nastąpiła stagnacja. Nawet w "Christifideles laici" Jana Pawła II, opublikowanym w 1988 roku, rozumienie świeckich wydaje się być uzależnione od ich włączenia do ruchów kościelnych, które rozmnożyły się w drugiej połowie ubiegłego wieku. 

Czy oznacza to, że wartość, rola laika per se nadal nie jest rozumiana? 

- Na przykład w niemieckiej ścieżce synodalnej widzimy nacisk na to, by świeccy bardziej uczestniczyli w rządzeniu Kościołem lub by kobiety odgrywały większą rolę w liturgii. Są to aspekty, które klerykalizują świeckich. 

Świeccy przez długi czas byli biernym podmiotem w Kościele. Przyjmowali sakramenty, słuchali kazań, ale od pewnego czasu podejmowane są wysiłki, aby uczynić ich bardziej aktywnymi podmiotami w życiu Kościoła i poza nim. 

Mówiłeś wcześniej o ruchach, jak oceniasz ich obecność w parafiach?

- W Kościele istnieje wiele rzeczywistości wybitnie świeckich, nawet jeśli nie są one ruchami prawnymi, od stowarzyszeń wiernych po rzeczywistości charyzmatyczne, prałatury personalne lub rzeczywistości bez określonej konfiguracji prawnej, takie jak Emaus lub Effetá. Włączenie wszystkich tych charyzmatów w życie parafii jest bardzo różne, ponieważ zależy od ich specyficznych cech. Ważne jest jednak, aby zachować równowagę między uczestnictwem we własnej grupie a życiem parafii. Kardynał Martini marzył o tym, aby nowe ruchy zostały wprowadzone do parafii, aby były jej siłą napędową. 

Parafia jest miejscem chrześcijanina, wspólnym miejscem, w którym wszyscy tworzymy Kościół, ale nie zapominając, że świeccy muszą być również w miejscu, w którym Bóg ich znajduje. A jeśli jest to rzeczywistość inna niż parafia, to niech tak będzie. Konieczne jest połączenie tych dwóch aspektów w najlepszy możliwy sposób.

Wreszcie, jakie przesłania i wyzwania Kościół powinien kierować do wiernych?

- Cóż, być może możemy nalegać na "gdzie" i "jak" to musi być. Musi być wewnątrz kościoła, ale także na zewnątrz. A wewnątrz kościoła nie musi być w zakrystii, chociaż nie ma problemu z tym, że jest w zakrystii. 

Świeccy muszą być świadomi konsekracji chrztu, która czyni ich "kapłanem, prorokiem i królem", muszą uobecniać Chrystusa pośród świata. Musimy podkreślać świecką tożsamość świeckich, ich rolę pośród świata, ponieważ czasami skupiamy się na eklezjologii ministerialnej, która niestrudzenie debatuje nad funkcjami, jakie są możliwe w Kościele.

Gospel

Bóg patrzy na odrzuconych. 32 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania na 32. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-7 listopad 2024-Czas czytania: 2 minuty

Istnieją dwie możliwe mentalności. Ta drapieżników, takich jak uczeni w Piśmie, którzy, jak mówi nasz Pan w dzisiejszej Ewangelii, połykają dobra wdów pod przykrywką hipokryzji. Albo obrońcy: a pierwszym obrońcą jest Bóg, który widzi biedną wdowę i troszczy się o nią.

W dzisiejszych czytaniach występują dwie wdowy i obie są bohaterkami. To wyraźnie pokazuje różnicę między wizją Boga a wizją ludzi. Idealizujemy młodych, przystojnych .... W oczach świata wdowa jest odpadem... kto jest zainteresowany starą wdową?

Ale w oczach Boga wdowy są cenne. Ci, którzy są najmniej cenieni na ziemi, są najbardziej cenieni przez Niego. To tak, jakby mówił: "Czy świat cię nie ceni? Cóż, ja docenię cię jeszcze bardziej. Zaadoptuję cię i uczynię szczególnie moim..

Wdowa z pierwszego czytania jest związana z prorokiem Eliaszem. W całym regionie panował głód - jako kara za bałwochwalstwo ludzi - więc ta kobieta nie miała jedzenia. Miała tylko tyle siły i jedzenia, by przygotować mały posiłek dla siebie i swojego syna, gdy przygotowywali się na śmierć. Ale Eliasz kwestionuje jej hojność. To tak, jakby mówił: "Myślisz, że nie masz prawie nic; cóż, daj mi trochę tego. Daj ze swojego ubóstwa, ze swojej nędzy. Zaufaj Bogu, a niczego ci nie zabraknie". Wdowa tak czyni, a w nagrodę za jej hojność jedzenie nigdy się nie kończy. Zawsze ma wystarczająco dużo.

To samo odnosi się do wdowy w Nowym Testamencie. Nie miała dzieci ani rodziny, na której mogłaby polegać. Nie miała nic. Ale oddała to, co miała, Bogu, a Bóg to dostrzegł - Jezus jest Bogiem - i pobłogosławił ją.

Wdowy, które wydają się nie mieć nic do zaoferowania światu, mają wiele do zaoferowania. Poprzez swoją hojność, wiarę i zaufanie Bogu. Bóg to widzi i wysoko ceni. To, czego ludzie nie widzą i nie cenią, Bóg widzi.

Bogaci i potężni patrzyli z góry na tę wdowę, kiedy dawali swoje duże sumy. Chrystus patrzył z radością i uznaniem na to, co ona dała: oni dali to, co zostało, i prawdopodobnie z dumą, aby się pochwalić. Ona dała wszystko w pokorze. Uderzające jest to, że Jezus zwołał swoich uczniów, aby poczynić to spostrzeżenie. Chciał nam pokazać, że widział. "Zaprawdę powiadam wam". (zwróć uwagę na nacisk), "Ta uboga wdowa włożyła do skarbca więcej niż ktokolwiek inny. Inni bowiem włożyli nadwyżkę, ale ta, która jest w potrzebie, włożyła wszystko, co miała na życie".

Homilia na temat czytań z 32. niedzieli czasu zwykłego (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Zoom

Kościół współpracuje z wolontariuszami w Walencji

Po powodziach, które zniszczyły kilka miast w Walencji na początku listopada, wolontariusze pomagają poszkodowanym w kościele.

Paloma López Campos-6 października 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Aktualności

Papież modli się za ofiary katastrofy w Walencji

Papież Franciszek przekazał wyrazy współczucia ofiarom huraganu w Walencji i poprosił o modlitwę za wszystkich Hiszpanów dotkniętych kataklizmem.

Raporty rzymskie-6 października 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek przekazał wyrazy miłości ofiarom huraganu w Walencji i innych dotkniętych nim społecznościach w Hiszpanii.

Ojciec Święty publicznie poprosił o modlitwę za wszystkich cierpiących z powodu katastrofy i modlił się do Pana o wstawiennictwo i pocieszenie dla narodu hiszpańskiego.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Watykan

Papież modli się za Walencję do jej patrona

Podczas audiencji generalnej papież Franciszek po raz kolejny modlił się za Walencję. Z tej okazji odmówił z wiernymi Zdrowaś Maryjo przed wizerunkiem patronki Walencji, Matki Bożej Opuszczonych, obecnym na Placu Świętego Piotra. Ponadto Ojciec Święty zachęcił nas do modlitwy sercem i jako dzieci Boże do Ducha Świętego, "orędownika, który nas broni".

Francisco Otamendi-6 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Przed uruchomieniem Publiczność a na zakończenie papież Franciszek pomodlił się ponownie dla ofiar, ich rodzin i dotknięty za niedawne powodzie w Walencji i jej mieszkańców, wyjaśniając, że obraz Virgen de los Desamparados na podium został mu podarowany jako prezent stamtąd.

"Pozdrowienie dla Virgen de los Desamparados, patronki Walencjaktóra tak bardzo cierpi z powodu wody, a także inne części Hiszpanii. Walencja, która jest pod wodą i cierpi. Chciałem, aby patron Walencji był tutaj, ten obraz, który podarowali mi mieszkańcy Walencji", powiedział. 

"Nie zapominajmy o Walencji, Hiszpanii", powtórzył. "Dziś Virgen de los Desamparados, patronka Walencji, jest z nami, zapraszam do modlitwy Zdrowaś Maryjo".

Duch Święty i modlitwa chrześcijańska

W serii katechez na temat Ducha Świętego, która zakończyła swój sesja Po dwunaste, Papież poświęcił katechezę Duchowi Świętemu i modlitwie chrześcijańskiej, w której podążał za tekstem, ale z kilkoma improwizowanymi momentami, w których nauczał, aby zwracać się do Parakleta sercem, "nie jak papugi" i wiedząc, że "Bóg jest większy niż nasz grzech, ponieważ wszyscy jesteśmy grzesznikami".

"Duch Boży jest zarówno przedmiotem, jak i podmiotem modlitwy. Jest przedmiotem, gdy modlimy się, aby Go przyjąć, gdy Go prosimy, gdy Go wzywamy" - podkreślił papież. "Na przykład Kościół błaga Go we Mszy Świętej, aby zstąpił i uświęcił chleb i wino, a On jest podmiotem, gdy sam modli się w nas, pomagając nam w naszej słabości, ponieważ, jak mówi św.

Duch Święty objawia się w modlitwie jako Paraklet, czyli "orędownik i obrońca, który wstawia się u Ojca, abyśmy mogli zakosztować radości Jego miłosierdzia". Ale oprócz wstawiania się za nami, Duch Święty uczy nas wstawiać się za naszymi braćmi i siostrami. Ta modlitwa wstawiennicza podoba się Bogu, ponieważ jest bezinteresowna i bezinteresowna. Kiedy modlimy się za innych, a inni modlą się za nas, modlitwa się mnoży.

"Pielgrzymi nadziei

Pozdrawiając pielgrzymów mówiących różnymi językami, papież dodał kilka komentarzy. Na przykład do pielgrzymów hiszpańskojęzycznych powiedział, że "w tym czasie przygotowań do Jubileuszu prośmy Ducha Świętego, aby wstawiał się za nami, abyśmy byli pielgrzymami nadziei, gotowymi podążać za Jezusem, który jest Drogą, Prawdą i Życiem".

Pozdrawiając polskich pielgrzymów, przypomniał o modlitwie za zmarłych, a włoskich pielgrzymów ponownie poprosił o modlitwę o pokój na zamęczonej Ukrainie, w Strefie Gazy - przypomniał o 153 cywilach zastrzelonych poprzedniego dnia - w Izraelu, w Mjanmie.

"Daje nam prawdziwą modlitwę".

W swojej refleksji katechetycznej papież przypomniał "jeszcze jeden aspekt, który jest dla nas najważniejszy i najbardziej zachęcający: to Duch Święty daje nam prawdziwą modlitwę. Duch Święty - mówi św. Paweł - pomaga nam w naszej słabości. My bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, lecz sam Duch wstawia się za nami z niewysłowionym jękiem, a Ten, który bada nasze serca, wie, co jest pragnieniem Ducha i że Jego wstawiennictwo za świętymi jest zgodne z wolą Bożą" (Rz 8, 26-27). (Rz 8:26-27).

"To prawda, że nie wiemy, jak się modlić. Przyczynę tej słabości naszej modlitwy wyrażało w przeszłości jedno słowo, używane na trzy różne sposoby: jako przymiotnik, jako rzeczownik i jako przysłówek. Jest ono łatwe do zapamiętania, nawet dla tych, którzy nie znają łaciny, i warto o nim pamiętać, ponieważ samo w sobie zawiera cały traktat". 

"Dzieci Boże

"My, ludzie, zwykliśmy mawiać: "mali, mala, male petimus", co oznacza: będąc złymi (mali), prosimy o niewłaściwe rzeczy (mala) i w niewłaściwy sposób (male). Jezus mówi: "Szukajcie najpierw królestwa i sprawiedliwości Bożej, a to wszystko będzie wam dane" (Mt 6, 33); z drugiej strony, szukamy przede wszystkim "ekstra", to znaczy naszych własnych interesów, i całkowicie zapominamy prosić o Królestwo Boże".

"Duch Święty przychodzi, owszem, aby pomóc nam w naszej słabości, ale czyni coś jeszcze ważniejszego: zaświadcza nam, że jesteśmy dziećmi Bożymi i wkłada na nasze usta wołanie: 'Abba, Ojcze' (Rz 8,15; Ga 4,6)" - podkreślił.

AutorFrancisco Otamendi

Więcej
Argumenty

Kościół w Holandii od XVI do początku XX wieku

Rozpoczynamy serię artykułów na temat holenderskiego chrześcijaństwa. W tym pierwszym artykule przedstawiamy syntezę początków chrześcijaństwa w Holandii, reformacji protestanckiej i odrodzenia katolickiego do 1940 roku.

Enrique Alonso de Velasco-6 października 2024 r.-Czas czytania: 8 minuty

Artykuły z serii Historia Kościoła w Holandii:


Holandia, popularnie zwana Holandią, jest krajem kontrastów: pomimo tego, że nie posiada prawie żadnych zasobów naturalnych, jest wielką potęgą gospodarczą dzięki rozwojowi technicznemu i zdolności do pracy swojej populacji, 18 milionów mieszkańców mieszkających na obszarze dwanaście razy mniejszym niż Hiszpania. Gęstość zaludnienia jest jedną z najwyższych na świecie. 

Jedna piąta powierzchni kraju znajduje się poniżej poziomu morza i została "podbita" od morza na przestrzeni wieków. Znaczna część kraju to delta, do której wpływają rzeki takie jak Ren i Moza. Pomimo ubogiej piaszczystej gleby, Holandia ma znaczną produkcję rolną dzięki zaawansowanym metodom uprawy.

Początki historyczne

Walka z morzem i, bardziej ogólnie, kontrola wody w niezliczonych kanałach, rzekach i jeziorach ukształtowały holenderski charakter. Jej historia jest tworzona przez morze. Zanim mieszkańcy tych ziem zbudowali pierwsze tamy, pisał rzymski historyk Pliniusz Starszy (47 r. n.e.):

"Dwa razy dziennie rozległy przypływ oceanu omiata szeroki obszar lądu i rozstrzyga odwieczny spór o to, czy ten region należy do lądu, czy do morza. Ludzie ci mieszkają tam na kopcach lub platformach zbudowanych na najwyższym poziomie, do którego dociera morze. Na nich zbudowali swoje chaty, a kiedy jest przypływ, są jak żeglarze na swoich statkach, ale kiedy jest odpływ, wydają się bardziej rozbitkami, ponieważ wokół swoich chat polują na ryby, które wycofują się wraz z morzem (...) Zbierają błoto ręcznie, suszą je na wietrze, a następnie na słońcu, a używając tej ziemi jako paliwa [torfu], ogrzewają swoje jedzenie i swoje wnętrzności, zamrożone przez zimno północy. I takie ludy twierdzą, że są zniewolone, gdy są podbijane przez lud rzymski". 

Pliniusz nie mógł zrozumieć, dlaczego mieszkańcy wybrzeża dzisiejszej Holandii i Niemiec (Fryzowie) nie chcieli porzucić swojego niepewnego życia i stać się poddanymi Imperium Rzymskiego. I rzeczywiście nigdy nimi nie byli. Kiedy Rzymianie opuścili te regiony w V wieku, ustępując miejsca różnym ludom barbarzyńskim, Fryzowie pozostali niezależni. Dopiero wieki później stopniowo zaczęli mieszać się z Frankami i innymi ludami, zachowując dużą autonomię na obszarach przybrzeżnych.

Chrystianizacja ziemi

Chociaż południe dzisiejszego kraju zostało schrystianizowane już w IV wieku, dopiero trzy wieki później angielski mnich św. Willibrordo wylądował na północy kraju, aby ewangelizować Fryzów. Mimo to mieszkańcy obszarów przybrzeżnych zachowali wiele pogańskich zwyczajów; minęły wieki, zanim kultura została prawdziwie schrystianizowana. Kilku misjonarzy, w tym św. Bonifacy (+754), zostało zabitych we Fryzji.

Prawdopodobnie już w X wieku każdy region dbał o swoje tamy, z efektywnie zorganizowanym systemem przedstawicieli ludności, którzy, z dużą autonomią od władz centralnych i regionalnych, sprawowali funkcje kontroli jakości i konserwacji. Pierwsza "Rada Wodna" (Waterschap) w delcie Renu została utworzona w 1255 r., zrzeszając kilka małych lokalnych stowarzyszeń. Obecnie istnieje 21 takich "zarządów" w całym kraju. 

Wybierając swoich przywódców w wyborach bezpośrednich, te "rady" są jednymi z najstarszych instytucji demokratycznych wciąż istniejących w Europie; służąc lokalnym społecznościom poprzez zapewnienie im bezpieczeństwa, w znacznym stopniu przyczyniły się do rozwoju praktycznej, wspierającej i samodzielnej mentalności, z niechęcią do centralizmu i gromadzenia władzy. Cechy te ukształtowały sposób, w jaki Holendrzy przez całą historię walczyli o to, co uważali za swoje prawa, czy to w sferze politycznej, gospodarczej, ideologicznej, moralnej czy religijnej.

Charakter holenderski

Można powiedzieć, że holenderski sposób bycia charakteryzuje się wielkim umiłowaniem wolności (czasami graniczącym z indywidualizmem), antycentralizmem i pragmatyzmem. Są bardziej pragmatyczni niż intelektualni. Mają również tendencję do moralizowania, zgodnie z popularnym powiedzeniem: "kraj pastorów [protestanckich kaznodziejów] i kupców".

Znaczenie, jakie Holendrzy przywiązywali do swojego prawa do samostanowienia (również pod względem ekonomicznym), było niewątpliwie jednym z powodów, dla których rewolta w Niderlandach zakończyła się tak dużym sukcesem, gdy Filip II zażądał całkowitej lojalności, wyrażonej w płaceniu wysokich podatków w celu sfinansowania wielu wojen. Wydaje się, że poparcie dla rewolucji nie było zdeterminowane głównie czynnikami religijnymi, ponieważ wiele prowincji, które oderwały się od monarchy, pozostało w dużej mierze katolickich aż do późniejszego okresu.

Nadejście protestantyzmu

Reformacja protestancka w Holandii była przede wszystkim kalwińska. Bardziej niż luteranie, to właśnie kalwiniści najgorliwiej wspierali interesy Wilhelma, księcia orańskiego i przywódcy rewolty przeciwko Filipowi II. W 1573 r. Wilhelm, pod naciskiem bardziej radykalnych przywódców kalwińskich i wbrew swoim tolerancyjnym tendencjom, zakazał kultu katolickiego w pierwszych dwóch prowincjach, które udało mu się wyrwać spod władzy hiszpańskiej.

W 1581 r. siedem najbardziej wysuniętych na północ prowincji uzyskało niepodległość i utworzyło Stany Generalne, które zarządzały konglomeratem prowincji zjednoczonych w Republice Federalnej. Chociaż nie był to rząd konfesyjny, Holenderski Kościół Reformowany i jego członkowie cieszyli się uprzywilejowaną pozycją, podczas gdy inne grupy - katolicy, Żydzi, anabaptyści i inni - byli dyskryminowani.

Mimo to holenderscy katolicy pozostali w większości w XVII wieku, stanowiąc całkowitą populację siedmiu północnych prowincji. Ci, którzy pozostali katolikami, stali się obywatelami drugiej kategorii. Chociaż generalnie nie zmuszano ich do konwersji na kalwinizm, byli oni w znacznym stopniu dyskryminowani: nie wolno im było studiować, nie mogli piastować żadnych urzędów publicznych, nie mogli publicznie sprawować kultu, a także zabroniono im posiadania hierarchii kościelnej i kontaktu z księżmi.

Mission Land

Dzisiejsza Holandia stała się pod każdym względem "krajem misyjnym", obsługiwanym przez duchownych lub mniej lub bardziej tajnych zakonników, którzy polegali na Nuncjusz papieski w Kolonii czy Brukseli. Po dziesięcioleciach prawie żadnego kontaktu z kapłanami i niewielkiej możliwości kultu katolickiego, większość katolików na północy Holandii stopniowo przeszła na kalwinizm.

A co działo się na południu? Dyskryminacja katolików miała również miejsce w południowych prowincjach, które zostały później przyłączone do Republiki i które stanowiły obszar graniczny z regionami, które pozostały pod panowaniem hiszpańskim, w dzisiejszej Belgii. Te południowe prowincje Holandii, Limburgia i Brabancja, których stolicami są Maastricht i 's-Hertogenbosch, pozostały w większości katolickie do końca XX wieku. Jednak kalwinizm jako kulturowa kuźnia miał ogromny wpływ na całą holenderską mentalność i kulturę, także na tych w przeważającej mierze katolickich obszarach.

XIX wiek

Francuska okupacja (1795-1813) położyła kres holenderskiej republice. Napoleon przywrócił - przynajmniej prawnie - pewne prawa cywilne i religijne katolikom. Zgodnie z prawem katolicy i inne grupy mniejszościowe nie byli już obywatelami drugiej kategorii, a nawet podjęto próbę przywrócenia hierarchii. Ale ten proces emancypacji miał trwać przez kolejne dziesięciolecia. Po ponad dwóch wiekach ucisku katolicka część populacji składała się głównie z chłopów i kupców o niewielkiej kulturze, wpływach i sile ekonomicznej. W 1815 r., na życzenie gubernatorów różnych prowincji i przy ogromnym poparciu społecznym, Holandia stała się monarchią konstytucyjną, z Wilhelmem I jako królem (potomkiem powstańczego księcia Wilhelma Orańskiego).

Kiedy hierarchia została przywrócona w 1853 roku, emancypacja katolików (którzy stanowili wówczas 38% populacji) otrzymała nowy impuls. Aby przezwyciężyć zacofanie gospodarcze i kulturowe w stosunku do swoich protestanckich współobywateli, musieli oni pomagać sobie nawzajem i robili to umiejętnie. Kierowani przez nowo mianowanych biskupów i wspierani przez liczne zakony i zgromadzenia zakonne, dosłownie zabrali się do pracy: w latach 1850-1920 zbudowali około 800 kościołów, założyli szkoły i szpitale, wydawali gazety i założyli katolicką stację radiową.

Pierwsza połowa XX wieku

W 1923 roku wzniesiono Katolicki Uniwersytet w NijmegenPierwszy katolik, który został premierem, objął urząd w 1918 r., a partia katolicka, którą reprezentował, uczestniczyła we wszystkich rządach kraju w latach 1918-1945.

W niektórych przypadkach odrodzenie się katolików i ich rosnący wpływ na społeczeństwo spowodowały niepokój, a nawet protesty ze strony protestanckiego establishmentu, który czuł się zagrożony przez ten blok, który do tej pory nie był widoczny, nie miał głosu ani głosu, ale który stawał się niezaprzeczalną siłą na wszystkich poziomach.

Bańki społeczne

Ze swojej strony katolicy czuli się zagrożeni nie tylko przez grupy protestanckie, ale także przez inne grupy o nastawieniu oświeceniowym, liberalnym lub socjalistycznym. Dlatego też katolicy zaczęli tworzyć instytucje konfesyjne, aby chronić i pomagać sobie nawzajem. W ten sposób chcieli stworzyć odpowiedni kontekst dla przeżywania swojej wiary i ułatwić sobie rozwój i emancypację. Frekwencja na mszach, przyjmowanie sakramentów i wysoki wskaźnik urodzeń osiągnęły poziom niewyobrażalny i nie do pomyślenia w większości krajów katolickich.

W ten sposób katolicy zbudowali mur społeczny wokół "swojego świata" i stopniowo izolowali się, postrzegając niekatolików jako obcych i konkurentów, jeśli nie wrogów. Tak zwane "katolickie" instytucje obejmowały nie tylko aspekty religijne, ale także edukację i kulturę, a stopniowo nawet wszystkie obszary życia społecznego: prasę, radio i telewizję, związki zawodowe lub pracę, cechy, politykę, a nawet zajęcia rekreacyjne i sportowe.

To, co - choć w mniejszym stopniu - miało miejsce również wśród liberałów, socjalistów i protestantów, dało początek tak zwanym "kolumnom": samowystarczalnym sekcjom lub częściom populacji, które żyły prawie bez kontaktu z innymi grupami ludności (innymi "kolumnami"). Protestanci, liberałowie, socjaliści, a przede wszystkim katolicy byli w ten sposób zgrupowani od kołyski aż po grób i dystansowali się od innych grup ludności. Kolumny te były tym, co dziś nazwalibyśmy bańkami społecznymi.

Kolumnizacja: proces, w wyniku którego prawie całe społeczeństwo holenderskie podzieliło się mniej lub bardziej spontanicznie i swobodnie na różne grupy - lub kolumny-Katolickie, protestanckie i, w mniejszym stopniu, liberalne i socjalistyczne.

Ludzka moc

Według słynnego katolickiego historyka Louisa Rogiera, ważną częścią tożsamości holenderskiego katolika w pierwszej połowie XX wieku było stwierdzenie: "Nie jestem protestantem". Przekładało się to na skuteczną kontrolę społeczną, która nieświadomie faworyzowała mentalność grupową. A kim byli przywódcy grupy? Głównie księża i zakonnicy, ponieważ większość świeckich nie była dobrze wyszkolona i przygotowana. W rzeczywistości duża liczba duchownych nie tylko prowadziła parafie lub inne instytucje religijne, ale także była częścią organów zarządzających i doradczych gazet, stacji radiowych i telewizyjnych, partii politycznych, związków zawodowych itp.

Rezultat nie jest zaskakujący: dość jednolita grupa lub projekt presji politycznej, społecznej i medialnej. Było to coś, co nazywano "sprawą katolicką" ("de Roomsche Zaak"), w której życie duchowe było stopniowo spychane na dalszy plan, a ruch społeczny mający na celu pomoc katolikom - na pierwszy. W konsekwencji Kościół w ogóle, a duchowieństwo w szczególności, zyskało dużą władzę, którą zwykle wykorzystywali do pomocy ludności katolickiej, ale nie tylko na polu duchowym. W niektórych przypadkach dochodziło do ekscesów i partyjniactwa, a także wytworzył się duch grupowy, który mógł łatwo stłumić uzasadnione pragnienie wolności w sprawach doczesnych. Często dochodziło do ingerencji duchowieństwa w sprawy doczesne, które, choć związane ze "Sprawą Katolicką", mogły być szkodliwe dla ich duchowej misji.


Nadchodzące artykuły

W następnym artykule zobaczymy, w jaki sposób "kolonizacja" w Holandii, z konsekwentną ingerencją duchowieństwa w życie społeczne, polityczne, rodzinne i osobiste katolików, w najlepszym razie nie sprzyjała rozwojowi wewnętrznej wolności wśród katolików, zwłaszcza w odniesieniu do ich praktyk religijnych.

AutorEnrique Alonso de Velasco

Więcej

Duch Święty i uzdrowienie

Jeśli otrzymamy Ducha Świętego, Jego dary i owoce, będziemy w stanie odczuwać najczystsze i najprawdziwsze uczucia, aby osiągnąć wysokość i godność dzieci Bożych. To jest zdrowe życie.

6 października 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Cóż za wspaniała obietnica! Zaoferowano nam ducha odwagi, zdrowego osądu, opanowania irracjonalnych instynktów, abyśmy osiągnęli zdrowy umysł, hart moralny, mądrość i pokój.

Świętujemy Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, prosimy o Niego podczas bierzmowania, ale nie zdajemy sobie sprawy, że jest On stałą siłą lub "modus operandi" każdego dnia na naszej drodze wiary. Jezus był nasieniem Boga na ziemi, a Duch Święty nasieniem Jezusa w sercu każdej nawróconej i ochrzczonej osoby.

Dar Ducha Świętego

Duch Święty jest najwyższym darem Jezusa, kiedy powiedział nam w John 14, 16... "Będę się modlił do Ojca, a On da wam innego obrońcę, który pozostanie z wami na zawsze, Ducha Prawdy, którego rozpoznacie i który pozostanie z wami na zawsze". Werset 26, dalej: "Duch Święty, tłumacz, którego Ojciec pośle wam w Moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem". 

Wielki pocieszyciel, tłumacz i transkrybent Ojca przypomni nam, wyjaśni i nauczy nas wszystkich słów i dzieł, które Jezus powiedział i uczynił. Jeśli dziś mamy Bożą i ewangeliczną pamięć o naukach i czynach Jezusa, to dlatego, że Duch Święty wypełnił swoje zadanie. Innymi słowy, w Ewangelii Jana 14 Jezus potwierdza nam również, że Duch Święty jest nauczycielem, pocieszycielem strapionych serc i tym, który pomoże nam zrozumieć i zapamiętać to, co czytamy w Biblii i czego dowiemy się o Bogu i Jego słowie. 

Ludzki umysł ma zwyczaj zapamiętywania tego, co negatywne, a nie tego, co pozytywne; zapamiętywania najpierw tego, co sprawiło, że płakaliśmy, a nie tego, co sprawiło, że się śmialiśmy. Duch Święty został nam zlecony, aby pomóc nam zapamiętać piękne nauki i zwycięskie czyny Jezusa, i to właśnie Duch Święty jest wielkim pocieszycielem, boskim doradcą i pomocnikiem Bożej łaski w intensywnych chwilach wewnętrznego uzdrawiania dręczących nas bolesnych wspomnień.

Pomoc Parakleta

Duch oznajmia nasz głód i potrzebę Boga oraz pomaga nam odkryć i zidentyfikować naszą prawdziwą istotę, abyśmy mogli modlić się dokładniej. Jak mówi List do Galacjan 5:16: "Postępujcie według Ducha, a nie spełnicie pożądliwości ciała. Oznacza to, że potrzebujemy Ducha Świętego, aby przezwyciężyć walkę z panowaniem ludzkich instynktów i skłonności. Walka z pragnieniami ciała to nie tylko pożądliwość czy perwersja: to także walka z tendencjami do pesymizmu, egoizmu, przemocy fizycznej i psychicznej, przywiązania do rzeczy materialnych, braku miłości i duchowego buntu.

Izajasz 11:2 opisuje dalej wielki dar Ducha Świętego: "i spocznie na Nim Duch Jahwe, Duch mądrości i zrozumienia, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Bożej". Innymi słowy, jest On dawcą nadprzyrodzonej inteligencji, siły, rozeznania i poczucia szacunku dla Boga.

W Liście do Filipian 1:5 św. Paweł pragnie, "aby ten sam umysł Chrystusowy był w nas wszystkich". Aby kochać i współczuć miłosiernie jak Chrystus, musimy porzucić naszą ludzką naturę i przyjąć Jego boską naturę. W przeciwnym razie rodzimy się samolubni, zdystansowani, surowo osądzający, a nawet antyspołeczni. Kochać na sposób Boży to nauczyć się czuć tak, jak czuł Chrystus i działać tak, jak On działał, gdy miłosierdzie było w centrum wszystkich Jego działań.

Życie w Duchu

Żyć w Duchu to żyć z odwagą, wytrwałością, radością, odpornością i świętością. To żyć w duchowej szlachetności, z mądrym rozeznaniem, szukając woli Bożej. To być gotowym do podjęcia wielkich bitew z wielką odwagą, do przejęcia panowania nad tym, co ludzkie, aby żyć w wymiarze duchowym. Jeśli bowiem nie uduchowimy życia, życie uczłowieczy naszą wiarę. Żyć w wymiarze duchowym to zawsze preferować drogi Boga, oczekiwania Boga, mówić językiem wiary, modlić się tak, jak modliły się czyste i święte dusze, i odczuwać najbardziej wzniosłe uczucia, które nie są wytwarzane w zranionych umysłach i sercach uszkodzonych istot ludzkich, ale w uświęconym umyśle i intencjach, które widzimy manifestowane przez tych, którzy są zakochani w Bogu.

Żyć w Duchu to porzucić to, co już do nas nie należy, by wyruszyć na poszukiwanie tego, co jest nam przeznaczone. Zawsze nadawać priorytet życiowym decyzjom zgodnie z boskim porządkiem, wybierając prawdę zamiast fałszu, nie martwiąc się o to, co świat myśli, uznaje lub sugeruje; tylko to, czego Bóg chce i pragnie. Innymi słowy, być i działać zgodnie z Bożym zamysłem i wolą.

Ci, którzy chodzą w Duchu, zawsze kochają Boga z szacunkiem, podkreślając wyższość Jego miłości, deklarując głód i pragnienie Jego słowa, modlitwy, sakramentów i pragnąc doświadczać bardziej wzniosłych, duchowych i nadprzyrodzonych doświadczeń.

Uzdrowienie przez Ducha Świętego

Żyć w Duchu Świętym to być w życiu na miarę nie ran przeszłości, ale wizji przyszłości: wolni od zniewolenia, zależności, współzależności i zniewolenia. Jedynym sposobem, w jaki szatan nas trzyma, jest związanie nas fizyczną i psychiczną niewolą, aby stworzyć w nas ducha duchowego niewolnictwa. Tym bardziej potrzebujemy uwolnienia przez Ducha Świętego. Rozkoszą wroga jest uczynienie nas niewolnikami; rozkoszą Boga jest uwolnienie nas.

Duch Święty, w swojej wyzwalającej misji, chciałby nas od tego uwolnić: 

1 - uporczywe wspomnienia porażki,

2 - ból porzucenia lub oszukania osoby potrzebującej,

3 - poczucie winy,

4 - zgubne urazy i nienawiści,

5 - stygmatyzacja za znęcanie się, gwałt, przemoc,

6 - nieodwracalne straty,

7 - niewola, wady, niewolnictwo,

8 - osobisty grzech lub szkody spowodowane grzechem innych,

9 - depresja, niepokój, rozgoryczenie,

11 - poczucie braku znaczenia lub kryzys egzystencjalny,

12 - poczucie beznadziejności.

Pokój, który daje Duch Święty

Duch Święty daje nam wielki dar pokoju serca. Jest to pokój, który godzi nas z historiami i postaciami w naszych historiach. Jest to pokój, który staje się nieprzepuszczalną warstwą duszy w obliczu zniewagi, obrazy, odrzucenia, niezadowolenia. Pokój jest siostrą wiary i autorem nadziei. To pokój daje nam władzę nad wyniszczającymi myślami i wojowniczymi uczuciami. Pokój jest pomostem do szczęścia. Bez pokoju w sercu nikt nie jest szczęśliwy. 

Żyć w duchu to żyć wierząc Bogu i Jego obietnicom. Izajasz 43:1 tak pięknie mówi: - "Ja cię stworzyłem, nie bój się, bo cię ocaliłem, wezwałem cię po imieniu i jesteś mój. Jeśli przekroczysz rzekę, będę z tobą, a nurt cię nie zmiecie. Jeśli przejdziesz przez środek płomieni, nie spłoniesz, bo Ja jestem Jahwe, twój Bóg, i aby cię ocalić, dałbym ci to. Egipt, Etiopia i Sabę zamiast ciebie, ponieważ cię kocham i jesteś dla mnie cenna.

Kiedy żyjemy w Duchu, możemy doświadczyć tego, co św. Paweł powiedział w Liście do Rzymian 8:31-37, "Jeśli Bóg za wami, któż przeciwko wam? Któż was może odłączyć od miłości Bożej? Ani próby, ani ucisk, ani prześladowanie, ani głód, ani utrapienie, ani choroba, ani miecz, ani niebezpieczeństwo, ani śmierć... z tego wszystkiego wyjdziemy zwycięsko... bo nic nie zdoła was odłączyć od miłości Boga w Chrystusie Jezusie".

Zdrowe życie

Kiedy żyjemy w Duchu, możemy wyznawać to, co św. Paweł w uderzający sposób powiedział w Liście do Filipian 4:11-13: "Wiem, jak żyć pokornie i wiem, jak mieć pod dostatkiem. Jestem przygotowany na wszystko, czy jestem syty, czy głodny, czy mam pod dostatkiem, czy jestem w potrzebie.

Recepty na zdrowe życie we wszystkich dziedzinach i ludzkich doświadczeniach można znaleźć w Liście do Galacjan 5, 22-23. Według Biblii katolickiej, owoców Ducha Świętego jest dwanaście i są one wymienione jako: miłość, radość, pokój, cierpliwość, wytrwałość, uprzejmość, dobroć, łagodność, cichość, wierność, skromność, wstrzemięźliwość, czystość. 

Czego jeszcze szukamy? Jeśli otrzymamy Ducha Świętego, Jego dary i owoce, będziemy w stanie odczuwać najczystsze i najprawdziwsze uczucia, aby osiągnąć wysokość i godność dzieci Bożych. To jest zdrowe życie.

AutorMartha Reyes

Doktor psychologii klinicznej.

Aktualności

Paco, wolontariusz w Walencji: "To, co się dzieje, jest nieporównywalne, gdy doświadcza się tego na własnej skórze".

Młody student opowiada Omnes o swoim doświadczeniu jako wolontariusz sprzątający i pomagający rodzinom w Aldaia i Paiporta, zniszczonych przez DANA.

Francisco Torres-5 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Wszystko zaczęło się od e-maila z Universitat de València: jutrzejsze zajęcia zostały odwołane z powodu deszczu. Wiadomość dotarła do mnie, gdy jadłem obiad i byłem bardzo zaskoczony, ponieważ nie miałem pojęcia o skali sytuacji. Chyba nikt nie miał.

Następny poranek minął normalnie, niebo było zachmurzone, ale rano nie spadła ani kropla wody. Walencja kapitał. Jako student uniwersytetu skorzystałem z okazji, aby studiować, unikając katastrofy, która wydarzyła się zaledwie kilka kilometrów od mojej uczelni.

Sytuacja zmieniła się o ósmej wieczorem, kiedy na mój telefon komórkowy przyszła wiadomość z Obrony Cywilnej. Spokój związany z brakiem zajęć dobiegł końca, a ja wciąż nie byłem świadomy tego, co się dzieje.

Zacząłem odwiedzać media społecznościowe i media głównego nurtu, aby dowiedzieć się, co się dzieje. Miasta, w których mieszkają moi przyjaciele z klasy, zostały całkowicie zalane, samochody zostały zmyte, a ludzie byli zamknięci w swoich domach, czekając na odpowiedź ukochanej osoby na pytanie: "Czy wszystko w porządku? Nigdy wcześniej to pytanie ani najnowsze połączenie Whatsapp nie miały tyle sensu. W międzyczasie, nie wiedząc, jak zareagować, wyszedłem na taras, aby spróbować zrozumieć, co się dzieje. Odebrałem telefon od mojej matki, chciała wiedzieć, jak się czuję, a ja odpowiedziałem, że wszystko jest w porządku. Ale kiedy odłożyłem słuchawkę, zastanawiałem się, czy to, co się dzieje, jest aż tak poważne. 

Obudziłem się następnego ranka z bardzo dziwnym uczuciem. Widziałem coraz więcej filmów z tragedii. Całkowicie spontanicznie, w akademiku zorganizowano samochód, aby udać się do pobliskiego miasta, Aldaia, aby pomóc. Stopniowo wieści się rozchodziły i coraz więcej mieszkańców zgłaszało się na ochotnika do prowadzenia kolejnych samochodów, aż w końcu było nas 30 ochotników, którzy wyruszyli, nie wiedząc, co nas czeka ani o której godzinie wrócimy. 

Kiedy wysiadłem z samochodu, zobaczyłem rzeczywistość miasta liczącego 31 000 mieszkańców, całkowicie zdewastowanego i pogrzebanego przez błoto. Chociaż wydaje się, że na ekranie można zobaczyć, co naprawdę się dzieje, nie ma porównania, gdy doświadczasz tego na własnej skórze i patrzysz na ziemię i nie możesz zobaczyć swojego buta, ponieważ jest całkowicie zanurzony w błocie. W Aldaia chodziliśmy po ulicach, pytając sąsiadów, czy nie potrzebują pomocy, i tam też zadawałem sobie pytanie, dlaczego to oni musieli przeżyć tę katastrofę, a nie ja czy moja rodzina.  

W Aldaia zatrzymaliśmy się, aby pomóc w domu starców prowadzonym przez siostry zakonne Niepokalanego Poczęcia. Kiedy nas zobaczyły, ich twarze się rozjaśniły; do dziś nie wiem dlaczego. Siła uśmiechu w chwilach przeciwności losu to coś, co z pewnością pozostanie ze mną do końca życia i mam nadzieję, że będę w stanie podążać za tym przykładem. Pomagaliśmy w każdy możliwy sposób, przynosząc im jedzenie i próbując uratować kilka mebli, które wciąż mogły być używane.

Tego samego popołudnia poszedłem do pracy w mojej gazecie, Supersport. To właśnie wtedy w pełni zdałem sobie sprawę z katastrofy, która miała miejsce zaledwie kilka minut jazdy od mojego college'u. Koledzy, których uważam za przyjaciół, stracili domy, samochody, a nawet żony w swoich miejscach pracy, a jeden z nich żonę, która była w czwartym miesiącu ciąży. Wkrótce po przybyciu na miejsce wyszedłem do wejścia, aby zadzwonić do moich przyjaciół, z którymi mieszkam, a wielu z nich nadal mieszka w Aldaia. Zorganizowaliśmy wycieczkę na następny dzień do Paiporta, miasta, w którym doszło do katastrofy. Szliśmy przez ponad godzinę obładowani zaopatrzeniem, ale nie byliśmy sami; towarzyszyła nam ogromna kolejka tysięcy wolontariuszy, pełnych solidarności i sympatii.

Pomimo tego, że było tak wielu ludzi, bez chęci uznania, nawet zwykłego "dziękuję", zaczęliśmy pomagać. Byłem w domu starszych ludzi, razem z baskijskim przyjacielem z Colegio Mayor, usuwając błoto z pokoju. Najbardziej zaskoczył nas widok ściany: można było zobaczyć zdjęcia ze ślubu właścicieli domu poplamione błotem. Linia oznaczająca, jak daleko sięgnęła woda w fatalnym dniu powodzi, miała sześć stóp wysokości, na której bym utonął. I z niewiadomych przyczyn to nie byłem ja, ale setki ludzi.

Kiedy nadszedł uzgodniony czas, wyruszyliśmy do domu, a w drodze powrotnej wciąż była ta ogromna kolejka ludzi gotowych do pomocy. Ale to nie wystarczy. Potrzebna jest profesjonalna pomoc, aby uratować dobytek tych, którzy stracili absolutnie wszystko. A po półtoragodzinnej podróży tam i półtoragodzinnej podróży z powrotem, myślę, że ofiary naprawdę pomogły mi bardziej swoją hojnością i uśmiechami, niż ja pomogłem im.

AutorFrancisco Torres

Powołania

Wolność w powołaniu małżeńskim i celibacie

Fabrice Hadjadj i José Fernández Castiella przeprowadzili rozmowę na temat powołania i wolności w Librería Modesta.

Javier García Herrería-5 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

W napiętym grafiku Fabrice'a Hadjadja podczas jego ostatniej wizyty w Hiszpanii znalazł się czas na ożywioną dyskusję z księdzem José Fernándezem Castiellą. Tematy, które poruszyli to małżeństwo, wolność, powołanie i celibat, w związku z książką "...".Małżeństwo, wielki boski wynalazek". 

Spotkanie odbyło się w księgarni Modesta, co było szczególnie na czasie, ponieważ, jak zauważył Hadjadj, "istnieje bardzo silny związek między małżeństwem a czytaniem, czytaniem pięknych historii. Ponieważ fakt, że możesz zaryzykować małżeństwo, wynika również z tego, że słyszałeś dobre i piękne historie, ponieważ wciąż wierzysz w tę wspaniałą przygodę. Myślę, że istnieje bardzo silny związek między księgarnią, czytaniem i małżeństwem, a dziś obserwujemy utratę poczucia opowiadania historii w małżeństwie, ponieważ straciliśmy również poczucie czytania. Dlatego to wspaniałe, że jesteśmy w tej "skromnej" księgarni, skromnej księgarni, ale z bardzo silną koncentracją inteligencji i słów".

Narracja o małżeństwie

Fabrice Hadjadj podszedł do natury małżeństwa z perspektywy "narracji dramatu", w której ciężar nierozwiązywalnych problemów i sytuacji przejawia się w wielu wymiarach, w tym w braku spełnienia w korzystaniu z seksualności. Ta sama dramatyczna narracja może być postrzegana jako odbicie "dramatu" Historii Bożego zbawienia ludu Izraela. Fernández Castiella ze swojej strony przeniósł argumentację na grunt antropologiczny, przypisując nadprzyrodzonemu celowi ludzkiego pożądania przyczynę małżeństwa, które "zawsze oczekuje na osiągnięcie pełni, a zatem zachowuje swój projekcyjny charakter". 

Wolność osobista odgrywa decydującą rolę w konfiguracji powołania do małżeństwa, ponieważ obietnica, bezwarunkowa i całkowita relacja, którą rodzi, oraz zobowiązanie na przyszłość oznaczają, że małżeństwo musi być uważane, według José Fernándeza, za "paradygmatyczne powołanie, które koncentruje podstawowe elementy tego, co ludzkie i z którego należy rozumieć wszystkie powołania", w tym jego własne, powołanie kapłańskie. 

Dlatego podkreślił zbieżność między powołaniem a wolnością, cytując zdanie z książki Hadjadja "Głębia płci": "Wolą Boga są pragnienia mężczyzn".

Celibat

Francuski filozof odniósł się do kwestii celibatu kapłańskiego, czyniąc analogię do obrzezania jako okaleczenia i boskiej pieczęci na narodzie izraelskim, podczas gdy hiszpański autor bronił idei, że Eucharystia jest towarzystwem, które wyprowadza celibatariusza z samotności. Obaj zgodzili się, że małżeństwo i celibat wzajemnie się uzupełniając i wzbogacając.

Moderatorka spotkania, Paula Hermida, opisała czystość w kategoriach dążenia do natychmiastowości, które charakteryzuje nasze społeczeństwo. Podczas gdy tradycja katolicka - w szczególności św. Tomasz z Akwinu - traktowała czystość jako część cnoty wstrzemięźliwości, Hadjadj uważa, że jest ona częścią sprawiedliwości, ponieważ odnosi się do relacji z innymi, a osoba czysta to ta, która jest w stanie "oddać każdemu, co do niego należy".

W tym sensie francuski autor wyjaśnił, że czystość intensyfikuje kobiecość lub męskość, na co ksiądz skupił swój dyskurs na braku czystości jako fragmentacji, która redukuje osobę do jej genitalności.

Chastity

"Wychowanie w czystości polega nie tyle na tłumieniu popędu, ile na poszerzaniu spojrzenia, aby zobaczyć drugą osobę w jej pełnym bycie i biografii. To jest źródło szacunku. Dlatego konieczna jest edukacja poprzez piękno, która kształci spojrzenie i odzyskuje zmysł kontemplacyjny, który integruje wszystkie wymiary" - potwierdził Castiella. 

W odniesieniu do możliwości bycia szczęśliwym w tej dramatycznej narracji małżeństwa i obaw, które utrudniają śmiałość w podejmowaniu przygód. Hadjadj odwołał się do przykładów z literatury, aby uzasadnić przykładność, do której Castiella poparła pilną potrzebę "swobodnego przyjęcia głównej roli we własnym dramacie biograficznym i uznała, że problemem braku śmiałości nie jest strach, ale brak wielkości duszy".

Watykan

Synod w tradycji Kościoła

Ta długa droga synodalności wzbogaciła Kościoły partykularne i cały Kościół powszechny, ponieważ stanowiła mocne wezwanie do jedności z biskupami diecezjalnymi i kolegium biskupów z Ojcem Świętym, powszechnym Pasterzem Kościoła Bożego.

José Carlos Martín de la Hoz-5 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Wraz z Dokumentem Końcowym Synodu Synodów dobiega końca podróż synodalna, w której Kościół powszechny starał się odzyskać niezatartą tradycję spotkań i wymiany nadziei, najpierw w diecezjach lub eparchiach, następnie wraz ze wszystkimi Kościołami partykularnymi, konferencjami episkopatów i wreszcie w Synodzie Generalnym Biskupów, który odbywa się co dwa lata od zakończenia Soboru Watykańskiego II w Rzymie.

Współodpowiedzialność i wezwanie do poczucia, że wszyscy jesteśmy Kościołem i Kościołem Jezusa Chrystusa, który ma trwać do końca czasów, zawsze młody i zawsze reformujący się, aby słuchać Ducha Świętego i być posłusznym Jego wskazaniom oraz nieść orędzie chrześcijańskiego zbawienia do ostatniego zakątka ziemi.

Dokument końcowy

Dokument końcowy zakończonego właśnie Synodu to do opublikowania w języku włoskim z datą 26 października 2024 r. przypomina w swoich pierwszych numerach, w jaki sposób Synod w Rzymie został przeprowadzony po dwóch latach intensywnej pracy i dwóch okresach specjalnie poświęconych temu zadaniu wraz z Ojcem Świętym.

Owoce tego Synodu zostały wyrażone w dokumencie końcowym, który zostanie zapamiętany ze względu na swoją rangę, głębię i mistrzowską ekspozycję, która łączy uniwersalność całego Kościoła z ciągłymi odniesieniami do jego zastosowania w Kościołach partykularnych. Został on opracowany z synodalną wizją i metodologią i będzie musiał być urzeczywistniony w Kościołach partykularnych poprzez okresowe zwoływanie Synodów i Rad Prowincjalnych, o czym przypomina obowiązujące prawo (n. 129).

Minęły dwa lata Synodu w Rzymie, który przeanalizował wnioski wielu Synodów w Kościołach partykularnych i został rozwiązany poprzez powrót do tradycji Kościoła pierwszego tysiąclecia, gdzie szliśmy razem Kościół na Wschodzie i na Zachodzie pod jednym Papieżem Rzymskim.

Związek z Soborem Watykańskim II

Dokument końcowy Synodu, który właśnie zakończył się w Rzymie, jest głęboko związany z Soborem Watykańskim II i z najnowszym magisterium Kościoła. Od pierwszych numerów odzwierciedla ducha komunii wszystkich Kościołów partykularnych z Papieżem Rzymskim i ekumeniczny entuzjazm, po raz kolejny wyrażony jako prośba do Ducha Świętego. 

Niewątpliwie synodalność ożywiła się wokół powszechnego wezwania do świętości, ogłoszonego w Konstytucji Apostolskiej "Lumen Gentium" (n. 11) i które św. Jan Paweł II podjął w "Novo Milenio Ineunte" pod stwierdzeniem, że "duszpasterstwo XX wieku będzie duszpasterstwem świętości" (n. 2). Właśnie podczas pontyfikatu papieża Franciszka nastąpił intensywny rytm beatyfikacji i kanonizacji, a także beatyfikacji męczenników prześladowań religijnych XX wieku.

Źródła objawienia

Dokument Synodalności jest solidnie oparty na Źródłach Objawienia przekazanych Magisterium Kościoła i odnowionych w ostatnich latach w pracach teologicznych i uniwersyteckich na całym świecie. Ciągłe odniesienia do Tradycji apostolskiej i Pisma Świętego stanowią korzenie dokumentu, który ma przetrwać wiele lat. Do źródeł teologicznych należy dodać metodologię synodalną zastosowaną w fazie diecezjalnej i krajowej, a także w klasie samego Synodu w Rzymie.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w dokumencie końcowym Synodu, który właśnie zakończył się w Rzymie, jest to, że Ojciec Święty przyjął go jako swój własny, ponieważ pracował nad nim, omawiając go w samej auli synodalnej i, z najwyższym autorytetem, który mu odpowiada, wyraża, że jest to owoc Ducha Świętego.

Osobiste nawrócenie

Natychmiast dokument wyraża znaczenie osobistego nawrócenia, aby móc tworzyć pisma i prowadzić sesje synodalne. Łaska nawrócenia była konieczna, aby słuchać Ducha Świętego przemawiającego do każdego z ojców synodalnych. Podobnie jak w dokumencie Ojca Świętego zwołującym Jubileusz 25-lecia w Rzymie, dokument końcowy Synodu wyraża znaczenie prośby o przebaczenie za krzywdy wyrządzone "stworzeniu, migrantom, najbardziej potrzebującym, ludom tubylczym, dzieciom, kobietom, chorym i odrzuconym" (n. 6).

Papież Franciszek przypomni nam w tym dokumencie końcowym, że cały synodalnie nawrócony Kościół musi odnowić swoje zaangażowanie na rzecz misji i ducha misyjnego, także w pierwszym świecie, gdzie musimy nieść ziarno Ewangelii i głoszenie zbawienia (n. 11).

Synodalność w czasach Jana Pawła II

Jak wiadomo, papież Jan Paweł II w encyklice "Ut unum sint" przypomniał, jak ważne jest studium sprawowania posługi Piotrowej w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa, kiedy to nie było jeszcze Schizma wschodnia Michała Cerulariusza z 1054 roku. Jedną z konkluzji kongresu zorganizowanego przez Dykasterię Nauki Wiary, aby odpowiedzieć na to wyzwanie, było odzyskanie synodalności (nn. 18, 28, 31), która w Kościele prawosławnym trwała od tego czasu, podczas gdy w Kościele katolickim pozostała tylko do zastosowania wielkich soborów, Trydentu lub Soboru Watykańskiego II i innych okazji przewidzianych przez Prawo (n. 129).  

Znajomość tego faktu pomaga zrozumieć nacisk Synodu na synodalność i ekumeniczny horyzont, którym ten końcowy dokument Synodu jest głęboko przesiąknięty (n. 139).

Aktualności

Listopad

Schematyczne podsumowanie głównych przemówień i audiencji, które miały miejsce w Watykanie w listopadzie.

Redakcja Omnes-4 października 2024 r.-Czas czytania: 6 minuty

Sábado 30

W swoim przemówieniu do uczestników Konferencja wszystkich religiiFranciszek podkreśla wartość dialogu w globalnym kontekście naznaczonym "nietolerancją i nienawiścią".

W przesłaniu wygłoszonym przez kard. Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej I Z okazji święta św. Andrzeja Franciszek wzywa do wspólnego wysiłku i modlitwy, aby "przyjąć boski dar jedności".

Jueves 28

Papież Franciszek przyjmuje Międzynarodową Komisję Teologiczną i zachęca ją do opracowania teologii synodalności.

Papież powiedział publiczności, że chce udać się do Nicei (obecnie Turcja) w 2025 roku, aby uczcić 1700. rocznicę pierwszego soboru.

Audiencja z zakonnikami i zakonnicami Rodzina Calasanctian.

Środa 27

Podczas audiencji generalnej papież zachęca do "Ewangelizować z radością"i wspierać Ukraińców. W przemówieniu do pielgrzymów posługujących się różnymi językami, do których wkrótce dołączy chiński, Franciszek zachęcił ich do promieniowania radością, owocem spotkania z Jezusem, w rozpoczynającym się w niedzielę Adwencie.

Martes 26

"Plac św."Nowy magazyn, w którym papież odpowiada wiernym. Na jego łamach poruszane będą aktualne tematy, od wyzwań stojących przed rodzinami po różne formy wykluczenia. Zapowiedziano również dwie nowe kamery internetowe w Watykanie, jedną przy grobie apostoła Piotra, a drugą przy Drzwiach Świętych, aby przeżyć Jubileusz również "z daleka".

Poniedziałek 25

Dokument końcowy Synodu zostanie przyjęty jako zwyczajne magisterium papieskie. Papież prosi o wdrożenie go w diecezjach, a biskupi komentują postępy podczas wizyt "ad limina".

Podczas spotkania ze społecznością akademicką Papieskiego Instytutu Teologicznego im. Jana Pawła II papież Franciszek podkreślił znaczenie, jakie dla Kościoła ma nie tylko promowanie małżeństwa jako podstawy rodziny, ale także promowanie rodziny jako fundamentu rodziny. rozszerzenie opieki duszpasterskiej konkubentów i rozwodników, którzy ponownie zawarli związek małżeński.

Ojciec Święty bierze udział w wydarzeniu upamiętniającym 40. rocznicę ustanowienia Traktat pokojowy między Argentyną a Chile w 1984 r., która określa pełne i ostateczne rozwiązanie sporu o Kanał Beagle.

Papież podkreśla, że dialog jest jedyną możliwą drogą do pokoju i pojednania. pokój w Ziemi Świętej. Papież przyjął na audiencji Powszechną Radę Pokoju, która angażuje młodych ludzi z różnych kultur i wyznań w promowanie pokoju na Bliskim Wschodzie.


Niedziela 24

W uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, podczas medytacji towarzyszącej Mszy św. AngelusPapież Franciszek podkreślił, że "Jezus zbawia stworzenie, ponieważ Jezus wyzwala, Jezus przebacza, Jezus daje pokój i sprawiedliwość. Konieczne jest jednak słuchanie Jego głosu i uznanie Go za "Króla" w naszych sercach.

Środa 20

Publiczność, Papież stwierdził, że "świeccy nie są rodzajem zewnętrznych współpracowników lub oddziałów pomocniczych duchowieństwa, ale mają własne charyzmaty i dary, którymi mogą przyczynić się do misji Kościoła".

Papież Franciszek ogłosił dziś rano kanonizację Błogosławiony Carlo AcutisMłody Włoch, który zmarł w wieku 15 lat na piorunującą białaczkę i charakteryzował się wielką miłością do Eucharystii. 

Poniedziałek 18

Papież wysyła przesłanie na spotkanie G20. Tekst został odczytany przez kardynała Parolina i wzywa do przekierowania funduszy wojskowych na walkę z nierównościami i podejmowania odważnych decyzji w celu zapewnienia godności i żywności dla wszystkich.


Niedziela 17

Papież Franciszek zaprasza na Anioł Pański aby nadać rzeczom "należną im wagę" i zastanowić się nad tym, "co się dzieje i co pozostaje w naszym życiu", pamiętając, że nie musimy być przywiązani do rzeczy ziemskich, ale do słów Jezusa, które prowadzą nas do życia wiecznego.

Papież przewodniczy Mszy św. z okazji święta św. 8. Światowy Dzień Ubogich i apeluje do całego Kościoła, rządów państw i organizacji międzynarodowych: "proszę, nie zapominajcie o ubogich".

Sábado 16

Papież będzie spotyka się z seminarzystami Pampeluna, Tudela i San Sebastian.

Viernes 15

Franciszek wysyła list do kapłanów, zakonników i duchownych swojej diecezji, zachęcając, w związku z Jubileuszem, różne rzeczywistości kościelne do udostępnienia mieszkań lub pustych mieszkań, aby "powstrzymać kryzys mieszkaniowy", "wzbudzić nadzieję" i uruchomić "formy ochrony" dla osób bezdomnych lub zagrożonych utratą domu.

Na pierwszym zgromadzeniu synodalnym Kościołów we Włoszech w bazylice św. Pawła za Murami w dniach 15-17 listopada br, Franciszek kieruje wiadomość zachęty, aby to, co zostało zebrane w ostatnich latach, przełożyło się na ewangeliczne wybory i decyzje, jako Kościół otwarty na słuchanie Ducha. Zachęca biskupów, aby byli ojcowscy i kochający, biorąc odpowiedzialność za to, co zostanie postanowione.

Jueves 14

Papież spotkał się z grupą Izraelscy zakładnicy uwolnieni w Strefie Gazy.

W wiadomości do uczestników spotkania w sprawie wspólnego dobra zorganizowanej przez Papieską Akademię Życia, papież Franciszek podkreślił potrzebę poszukiwania sprawiedliwości w "każdej obronie ludzkiego życia". Dla niego "bardzo ważne jest, aby pamiętać o dobru wspólnym, jednym z fundamentów doktryny społecznej Kościoła".

Franciszek z zadowoleniem przyjmuje uczestników konferencji Dykasteria do spraw Świętych.

Środa 13

Ojciec Święty kontynuował katechezę o Duchu Świętym, z tej okazji podkreślając związek między Parakletem a Dziewicą Maryją. Rozpoczął od przypomnienia tradycyjnego powiedzenia "Ad Iesum per Mariam", czyli "do Jezusa przez Maryję".

Martes 12

Nic istotnego.

Poniedziałek 11

Ojciec Święty otrzymane na widowni członków Świętego Synodu Kościoła Siro-Malankar Mar Thoma, którzy po raz pierwszy odwiedzają Kościół rzymski, aby wymienić uścisk pokoju ze swoim biskupem. Papież zachęcił ich do "kontynuowania dialogu" w nadziei, że "przyspieszy to dzień, w którym będziemy mogli dzielić tę samą Eucharystię".


Niedziela 10

Podczas Angelus W niedzielę papież zastanawiał się nad odpowiedzialnością społeczną każdego chrześcijanina, opartą na Ewangelii. Ojciec Święty poprosił katolików, aby zdystansowali się od hipokryzji faryzeuszy, którą potępia Chrystus, i zachęcił wszystkich do "czynienia dobra bez pozorów i z prostotą".

Sábado 9

Papież Franciszek przyjął patriarchę Asyryjski Mar Awa trzydzieści lat po podpisaniu "Wspólnej Deklaracji Chrystologicznej" przez Jana Pawła II i Mar Dinkha IV, która położyła kres 1500-letnim kontrowersjom doktrynalnym między Kościołem katolickim a Kościołami wschodnimi. W audiencji wzięli udział członkowie Wspólnej Komisji ds. Dialogu Teologicznego.

W komunikacie Uniwersytet Laterański przedstawia nowa struktura uniwersytetu złożonego z wielu osób świeckich. Zmiana zgodna ze statutem Pul, która zostanie wyrażona na kilku frontach, aby ożywić jego rozwój i jego wrodzone powołanie do bycia miejscem spotkania i dialogu.

Papież mianuje brata Pasoliniego nowym papieżem kaznodzieja Domu PapieskiegoZastąpił on Cantalamessę, innego znanego franciszkanina, który piastował to stanowisko od 1980 roku.

Jueves 7

Papież przyjął na audiencji wolontariuszy i bezdomnych z grupy "Papież i bezdomni".Begegnung im Zentrum"Przypomniał, że pomoc to także "zwykły uśmiech, gest przyjaźni, braterskie spojrzenie, szczere wysłuchanie, bezpłatna usługa".

Ojciec Święty spotkał się z seminarzyści w Toledo.

Środa 6

W Ogólna publiczność Papież Franciszek po raz kolejny modlił się za Walencję przed wizerunkiem jej patronki, Matki Bożej Opuszczonych, obecnym na Placu Świętego Piotra. Ponadto Ojciec Święty zachęcił nas do modlitwy sercem i jako dzieci Boże do Ducha Świętego, "orędownika, który nas broni".

Mianowani Fernando Enrique Ramon Casas i Arturo Javier Garcia Perez biskupi pomocniczy WalencjiW związku z katastrofą DANA diecezja musiała długo czekać.

Wtorek 5

Papież wygłasza wykład magisterski na Uniwersytecie Gregoriańskim. Powrót z konferencji odwiedziła Emmę BoninoByły minister spraw zagranicznych Włoch, niedawno wypisany ze szpitala.

Poniedziałek 4

Watykan ogłosił, że papież powoła nowego kardynała oprócz tych już ogłoszonych. Będzie nim Arcybiskup Neapolu, Domenico Battaglia.

Papież wita uczestników trzeciego spotkania pt.Szpital polowy w Kościołach". Franciszek podziękował im za zaangażowanie na rzecz uchodźców, ubogich i bezdomnych.


Niedziela 3

Ojciec Święty nadal wzywa do Modlitwy za Valencię i zastanawia się podczas niedzielnego modlitwy Anioł Pański nad tym, czy "miłość do Boga jest centrum mojego życia".

Sábado 2

Z. Cmentarz LaurentianW Rzymie Ojciec Święty przewodniczy Mszy Świętej za wszystkich wiernych zmarłych.

Piątek 1

Papież obchodzi uroczystość Wszystkich Świętych i modli się o pokój podczas modlitwy Anioł Pański.

Hiszpania

Walencja: kościół pokryty błotem

Obrazy tragicznych powodzi, które przetoczyły się przez miasta Wspólnoty Walenckiej, obiegły cały świat. Wiele parafii i nieruchomości kościelnych zostało zniszczonych, ale z tych samych miejsc wierni pracują, aby pomóc poszkodowanym.

Redakcja Omnes-4 października 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Ponad dwudziestu księży diecezjalnych prowadzi pracę duszpasterską na obszarach najbardziej dotkniętych tragedią. Ze swoich ośrodków parafialnych, czasami przekształconych w centra logistyczne dla żywności i materiałów, starają się zaspokoić podstawowe potrzeby swoich mieszkańców. Jak wiadomo, dotarcie pomocy zajmuje dużo czasu i pozostaje jeszcze wiele do zrobienia w zakresie odbudowy i towarzyszenia. Oprócz bezpośredniej pomocy, którą tysiące wolontariuszy wysłało podczas tego długiego weekendu, w wielu hiszpańskich parafiach niedzielne zbiórki były przeznaczone dla Caritas w Walencji. Caritas w Walencji. bizum utworzone przez ten podmiot (38026) może być prostym i bezpiecznym sposobem na współpracę.

Delegat biskupi Cáritas Española, Luis Miguel Rojo, podkreślił w Alfa y Omega, że "wielu naszych wolontariuszy zostało dotkniętych, stracili swoje domy lub, co gorsza, swoich krewnych lub przyjaciół. Nasi wolontariusze są częścią tkanki społecznej: byli tam wcześniej, są tam teraz i będą tam nadal, kiedy ledwo będziemy pamiętać, co się stało".

Wirusowe obrazy

Ksiądz Gustavo Riveiro pokazuje odzyskany wizerunek leżącego Chrystusa z parafii San Jorge: "Jego wizerunek z twarzą pełną błota przypomina nam o ponad stu zmarłych w Paiporta, o liczbie zaginionych osób, których wciąż nie można policzyć, oraz o ich rodzinach, co jest prawdziwą tragedią, o ludziach, którzy stracili życie. Wszystko inne zostanie odzyskane, gdy będzie to możliwe i jeśli będzie to możliwe...".

Inne zdjęcie, które obiegło cały świat, przedstawia księdza Federico Ferrando z zakonnicą i kilkoma wolontariuszami w mieście Paiporta.

Parafia, centrum kampanii

Parafia Nuestra Señora de Gracia w La Torre, której zdjęcie znajduje się na początku tego artykułu, stała się centrum zbiórki żywności i artykułów pierwszej potrzeby. Jest to żywy obraz Kościoła jako szpitala polowego. We współpracy z Urzędem Miasta i Obroną Cywilną, koordynuje ponad 200 wolontariuszy, którzy codziennie prowadzą to centrum logistyczne, które zaspokaja podstawowe potrzeby ludności.

Arcybiskup Walencji, Enrique Benavent, odwiedził parafię i główne zniszczone miasta, aby towarzyszyć poszkodowanym i okazać im swoją bliskość i wsparcie. Diecezja Walencji jest wdzięczna za wszystkie wyrazy solidarności, które nieustannie napływają, zarówno z Hiszpanii, jak i z innych krajów.

Słowa papieża

W angelus, że papież Piotra poprosił o dalszą modlitwę za Walencję, "która tak bardzo cierpi w tych dniach", i bezpośrednio zwrócił się do wiernych z dwoma pytaniami: "Co robię dla mieszkańców Walencji? Czy się modlę, czy coś ofiaruję? Zastanów się nad tym pytaniem.

Kilka dni wcześniej, 31 października, wyraził swoją solidarność w nagraniu wideo wysłanym do Luisa Argüello, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Hiszpanii.

Nauczanie papieża

Służyć prawdzie i nadziei. Papież w Belgii i Luksemburgu

Podczas swojej wizyty w Belgii i Luksemburgu papież Franciszek przekazał wszystkim, których spotkał, przesłanie nadziei i ducha służby.

Ramiro Pellitero-4 października 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Papież Franciszek złożył wizytę duszpasterską w Belgii w dniach 26-29 września. i Luksemburg. 

Lekcje, które wyłoniły się z tej krótkiej i intensywnej wizyty, zostały zorganizowane wokół dwóch haseł: "Służyć" i "W drodze, z nadzieją". 

Powitanie, misja, radość

"Służyć" było jego mottem w LuksemburguKraj zaangażowany po II wojnie światowej w promowanie jedności i solidarności w Europie. 

Podczas spotkania ze wspólnotą katolicką w katedrze Notre-Dame de Luxembourg zainaugurował Jubileusz Maryjny, aby uczcić cztery wieki kultu Maryi Dziewicy. Maria, Pocieszycielka strapionych, Patronka kraju. 

Zatrzymał się, by rozważyć trzy słowa: służba, misja i radość.. W odniesieniu do obsługi podkreślił ducha powitania: "Zachęcam was, abyście pozostali wierni temu dziedzictwu, temu bogactwu, które posiadacie, abyście nadal czynili swój kraj gościnnym domem dla wszystkich, którzy pukają do waszych drzwi prosząc o pomoc i gościnność." (Przemówienie, 26-IX-2024). Obowiązek sprawiedliwości i miłości, który prowadzi, jak powiedział Jan Paweł II w tym kraju w 1985 roku, do dzielenia się przesłaniem Ewangelii "w słowie głoszenia i w znakach miłości".. Franciszek nalegał na jedność między słowem głoszenia a znakami miłości, w tym czasie w Europie i na świecie. 

W odniesieniu do misjaWskazał, że Kościół, w kontekście zsekularyzowanego społeczeństwa, takiego jak europejskie, musi się rozwijać, dojrzewać i wzrastać: "...Kościół, w kontekście zsekularyzowanego społeczeństwa, takiego jak europejskie, musi się rozwijać, dojrzewać i wzrastać: ".Nie zamyka się w sobie, smutny, zrezygnowany, urażony, nie; ale przyjmuje wyzwanie, w wierności wartościom zawsze, aby na nowo odkryć i przewartościować w nowy sposób sposoby ewangelizacji, przechodząc coraz bardziej od prostej propozycji opieki duszpasterskiej do propozycji głoszenia misyjnego.". 

Po trzecie, podkreślił, że nasza wiara ".jest radosny, "tańczący", ponieważ pokazuje nam, że jesteśmy dziećmi Boga, który jest przyjacielem człowieka, który chce, abyśmy byli szczęśliwi i zjednoczeni, i że nic nie czyni Go szczęśliwszym niż nasze zbawienie.".

Dwa nieszczęścia chwili

Ya w Belgii Papieska wizyta - pomost między światem germańskim i łacińskim, między Europą południową i północną, między kontynentem a Wyspami Brytyjskimi - odbyła się pod hasłem "W drodze, z nadzieją".

Oprócz zwrócenia uwagi na "dwa nieszczęścia" obecnych czasów, zimę demograficzną i piekło wojny, Franciszek wskazał, że Kościół jest świadomy bolesnych antyświadectw w swoim wnętrzu, a mianowicie znęcanie się nad dziećmiZarówno król Belgii, jak i premier odnieśli się do nich w swoich przemówieniach. Papież zaznaczył, że należy prosić o przebaczenie i rozwiązać tę sytuację z pokorą. Konieczne jest, dodał, "że Kościół zawsze znajdzie w sobie siłę, by działać z jasnością i nie dostosowywać się do dominującej kultury, nawet jeśli kultura ta wykorzystuje - manipulując nimi - wartości wywodzące się z Ewangelii, ale tylko po to, by wyciągać z nich bezprawne wnioski, z ich konsekwencjami w postaci cierpienia i wykluczenia". (Spotkanie z władzami i społeczeństwem obywatelskim, Bruksela, 27-IX-2024 r.).   

Poszerzanie granic

27 września następca Piotra spotkał się z profesorami uniwersyteckimi na Katolickim Uniwersytecie w Louvain. Rozpoczął od określenia pierwszego zadania uniwersytetu: ".Oferowanie kompleksowych szkoleń, dzięki którym ludzie zdobędą niezbędne narzędzia do interpretowania teraźniejszości i przewidywania przyszłości". W związku z tym wskazał, że uniwersytety powinny być "generatywnymi przestrzeniami" kultury, pasji do poszukiwania prawdy i służby postępowi ludzkości".W szczególności atenea katolickie, takie jak to, są powołane do "wnoszenia decydującego wkładu zaczynu, soli i światła Ewangelii Jezusa Chrystusa oraz żywej Tradycji Kościoła, która jest zawsze otwarta na nowe scenariusze i nowe propozycje"." (Konst. ap. Veritatis gaudium, 3).

W tym kontekście papież wezwał ich do "poszerzanie granic wiedzy".. "Nie chodzi o -wyjaśnił. aby zwiększyć liczbę pojęć lub teorii, ale aby szkolenie akademickie i kulturowe stało się istotną przestrzenią, która obejmuje życie i kwestionuje je.". 

W ten sposób możliwe będzie przezwyciężenie pokusy słabego (i relatywistycznego) myślenia oraz scjentystycznego lub materialistycznego racjonalizmu. Dwie pokusy związane ze sobą poprzez wyrzeczenie się lub redukcjonizm w odniesieniu do prawdy.

"Z jednej strony jesteśmy zanurzeni w kulturze naznaczonej wyrzeczeniem się poszukiwania prawdy; straciliśmy niespokojną pasję dociekania, by schronić się w komforcie słabego myślenia - dramatu słabego myślenia - by schronić się w przekonaniu, że wszystko jest takie samo, że jedna rzecz jest warta tyle samo co inna, że wszystko jest względne".

"Z drugiej strony, mówiąc o prawdzie na uniwersytetach i w innych kontekstach, często popadamy w racjonalistyczną postawę, zgodnie z którą tylko to, co możemy zmierzyć, doświadczyć i dotknąć, można uznać za prawdziwe, tak jakby życie było zredukowane tylko do materii i tego, co widzialne. W obu przypadkach granice są zredukowane".

W odniesieniu do tych dwóch postaw papież mówił o "znużeniu ducha" i "bezdusznym racjonalizmie", ilustrując je Kafką i Guardinim. Poszukiwanie prawdy jest z pewnością męczące", powiedział, "ponieważ angażuje nas, stawia przed nami wyzwania i rodzi pytania; a zatem "Bardziej pociąga nas łatwa, lekka i wygodna 'wiara', która nigdy niczego nie kwestionuje".. Z drugiej strony, jeśli rozum jest zredukowany do materiału, cud zostaje utracony, a następnie itinerarium myśli zawodzi, a pytanie o sens życia, które można w pełni rozpoznać tylko w Bogu, zostaje uciszone. 

Dlatego konieczne jest wzywanie Ducha Świętego, aby poszerzyć granice, nie tylko uchodźców, ale także kultury i wiedzy, zwłaszcza w służbie najsłabszym (por. A. GeschéBóg do przemyślenia, Salamanca 2010). 

Ewangelizacja, radość i miłosierdzie

W sobotę 28 września papież spotkał się z belgijskimi biskupami, księżmi i pracownikami duszpasterskimi w Bazylice św. Najświętsze Serce de Koekelberg. Aby stawić czoła obecnej chwili, zaproponował trzy sposoby: ewangelizację, radość i miłosierdzie.

Znajdujemy się w czasie i kryzysie, który zachęca nas do powrotu na podstawową drogę: ewangelizację. "Czas - Biblia nazywa go 'kairos' - który został nam zaoferowany, aby nami wstrząsnąć, rzucić nam wyzwanie i nas zmienić.". Kryzys przejawia się w tym, że ".Przeszliśmy od ugruntowanego chrześcijaństwa w przyjaznych ramach społecznych do chrześcijaństwa "mniejszościowego", a raczej chrześcijaństwa świadectwa.". 

To, jak zauważa Franciszek, wymaga odwagi kościelnego nawrócenia, aby stawić czoła koniecznym przemianom w zakresie zwyczajów, modeli odniesienia i języków wiary, tak aby mogły one lepiej służyć ewangelizacji (por. Evangelii gaudium, 27). Konkretnie, musimy być bardziej otwarci na wymagania Ewangelii, aby przezwyciężyć jednolitość i otworzyć się na różnorodność, aby coraz lepiej docierać do społeczeństwa, które już jej nie słucha lub oddala się od wiary. 

Drugą ścieżką jest radość. "Nie chodzi o -Papież wyjaśnia. radości związanej z czymś chwilowym, ani z oddawaniem się modelom eskapizmu lub konsumpcyjnej zabawy; ale z większej radości, która towarzyszy i podtrzymuje życie nawet w ciemnych lub bolesnych chwilach, a jest to dar, który pochodzi z góry, od Boga.". 

Jest to zatem radość serca, którą wzbudza Ewangelia: "...".To świadomość, że na tej drodze nie jesteśmy sami i że nawet w sytuacjach ubóstwa, grzechu i cierpienia, Bóg jest blisko nas, troszczy się o nas i nie pozwoli, by śmierć miała ostatnie słowo.". Bóg jest blisko, bliskość. 

W tym miejscu Franciszek zacytował zdanie Josepha Ratzingera, który zanim został papieżem, napisał, że zasada rozeznawania jest następująca: "Tam, gdzie umiera humor, nie ma nawet Ducha Świętego (...) I odwrotnie: radość jest znakiem łaski." (Bóg Jezusa Chrystusa, Brescia 1978). 

Po trzecie, istnieje plan miłosierdzia., Miłosierdzie jest konieczne, aby zmienić nasze kamienne serca w obliczu cierpienia, zwłaszcza ofiar nadużyć lub osób uwięzionych za popełnione błędy, ponieważ nikt nie jest stracony na zawsze. 

Przed odejściem papież przywołał obraz belgijskiego malarza René Magritte'a zatytułowany Akt wiary: "Przedstawia drzwi zamknięte od wewnątrz, ale z otworem w środku, otwarte w kierunku nieba. Jest to otwór, który zaprasza nas do wyjścia poza siebie, do patrzenia przed siebie i w górę, aby nigdy nie zamykać się w sobie, nigdy nie zamykać się w sobie.". 

Dodał: "Zostawiam was z tym obrazem, jako symbolem Kościoła, który nigdy nie zamyka swoich drzwi - proszę, nigdy nie zamyka swoich drzwi - który oferuje wszystkim otwartość na nieskończoność, który umie patrzeć dalej. To jest Kościół, który ewangelizuje, który żyje radością Ewangelii, który praktykuje miłosierdzie.".

Integralny rozwój i poszukiwanie prawdy

Papież cieszył się ze spotkania ze studentami w aula magna Katolickiego Uniwersytetu w Louvain (28-IX-2024). Przywitali go hymnem nawiązującym do encykliki Laudato si' w stylu jazzowym. Następnie odczytano mu list, w którym przedstawiono pewne wyzwania, w tym krytycznie niektóre aspekty doktryny katolickiej. W swojej odpowiedzi Franciszek odniósł się do obaw o przyszłość i lęków związanych z niepewnością, wskazując jednocześnie, że nadzieja jest naszym obowiązkiem.

Odnosząc się do integralnego rozwoju, wskazał, że "odnosi się do wszystkich ludzi we wszystkich aspektach ich życia: fizycznym, moralnym, kulturowym, społeczno-politycznym; i sprzeciwia się wszelkim formom ucisku i odrzucenia. Kościół potępia te nadużycia, zobowiązując się przede wszystkim do nawrócenia każdego ze swoich członków, nas samych, do sprawiedliwości i prawdy. W tym sensie rozwój integralny odwołuje się do naszej świętości: jest powołaniem do sprawiedliwego i szczęśliwego życia dla wszystkich.". 

Po nawiązaniu do roli kobiet w Kościele i znaczenia studiów, odniosła się do poszukiwania prawdy, bez której życie traci sens. "Nauka ma sens, gdy szuka prawdy, gdy próbuje ją znaleźć, ale z duchem krytycznym [...]. Szukając jej, rozumiemy, że jesteśmy stworzeni do jej znalezienia. Prawda daje się znaleźć; jest gościnna, dostępna, hojna. Jeśli zrezygnujemy ze wspólnego poszukiwania prawdy, nauka stanie się narzędziem władzy, kontroli nad innymi". Dodał: "I przyznaję, że zasmuca mnie, gdy znajduję, gdziekolwiek na świecie, uniwersytety, które starają się przygotować studentów tylko do zysku lub władzy. To zbyt indywidualistyczne, pozbawione wspólnoty". 

Chciał również podkreślić związek między prawdą a wolnością: "Chcesz wolności, bądź poszukiwaczem i świadkiem prawdy! Starając się być wiarygodnymi i spójnymi poprzez najprostsze codzienne decyzje.".

Wreszcie, w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w niedzielę 29 września, papież rozwinął trynomię otwartości, komunii i świadectwa. Ogłosił też, że rozpocznie proces beatyfikacyjny króla Baudouina, aby "przez jego przykład jako człowieka wiary oświeć władców".. Dzień wcześniej, przy grobie tego katolickiego władcy (który w 1992 r. abdykował na 36 godzin, aby nie podpisywać ustawy o legalizacji aborcji), Franciszek poprosił nas o naśladowanie jego przykładu w czasach, gdy ".prawa karnego". i życzył sobie, aby jego sprawa beatyfikacyjna posuwała się naprzód.

Książki

Gry o władzę w Kościele w Hiszpanii

Recenzja niedawno opublikowanej książki José Francisco Serrano Oceja, Kościół i władza w Hiszpaniisyntezę dla zrozumienia rozwoju Kościoła w ostatnim stuleciu.

José Carlos Martín de la Hoz-4 października 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

José Francisco Serrano Oceja. Kościół i władza w Hiszpanii. Od Soboru Watykańskiego II do dziś. Arzalia ediciones, Madrid 2024, 375 pp. 

José Francisco Serrano Oceja (Santander, 1968), profesor dziennikarstwa na Universidad San Pablo-CEU w Madrycie i profesor historii współczesnej, opublikował właśnie interesujący esej na temat relacji między Kościołem a społeczeństwem obywatelskim od Soboru Watykańskiego II do dnia dzisiejszego. Przyjrzyjmy mu się pokrótce.

W tym eseju profesor Serrano Oceja pokazuje naturalne połączenie swojego oblicza historyka i komunikatora religijnego, osiągając akceptowalną syntezę zarówno pod względem stylu pisania, jak i odmiennego traktowania zagadnień.

XIX wiek

Rzeczywiście, książka rozpoczyna się od niezwykłej ekspozycji stosunków kościelno-państwowych w XIX wieku, najbardziej skomplikowanym stuleciu w naszej historii. Z jednej strony opisuje tę część XIX-wiecznej historii, koncentrując się na relacjach między konserwatywnymi liberałami a postępowymi liberałami i ich stałym odbiciem w ciągu stulecia w ich wspólnej wrogości wobec Kościoła katolickiego. W rzeczywistości, ze strony rządzących, praktykowali oni dechrystianizację kraju, który nie przeszedł prawdziwego oświecenia. 

Kruszenie się zaufania do Kościoła, stopniowe niszczenie katolickich argumentów w życiu społecznym i kulturalnym oraz stopniowe niszczenie katolickich argumentów w życiu społecznym i kulturalnym będzie coraz bardziej zauważalne. 

Próbowali zmienić sposób myślenia za pomocą konstytucji, zmian w rządzie, szyderstw w prasie, w teatrach i bluźnierstw, a przede wszystkim okropnego antyklerykalizmu zmieszanego z kolejnymi dezintegracjami, które sprawiły, że hiszpański Kościół katolicki nie był w stanie okazywać miłosierdzia potrzebującym ani zaspokajać ich najbardziej niepewnych potrzeb.

XX wiek: pierwsza połowa

Od nadejścia XX wieku i nadejścia krauzyzmu oraz powstania nowej inteligencji, coraz więcej kroków będzie podejmowanych, aby doprowadzić do wojny domowej eksterminacji i braterskiego zniszczenia. Kraj zostanie podzielony do rdzenia, rodzina po rodzinie i środowisko po środowisku. 

Studium Serrano Oceja na temat XX wieku i hiszpańskiej wojny domowej jest dokładne, zwięzłe i mocne. Wszystko mogło potoczyć się tak, jak się potoczyło, ponieważ wszystko było idealnie zgrane w czasie, aby przekształcić Hiszpanię w poligon doświadczalny dla tego, co miało być pojawieniem się ideologii i ich konfrontacją na śmierć i życie najpierw na Półwyspie Iberyjskim, a następnie na starym kontynencie europejskim.

Pod koniec II wojny światowej zarówno Hiszpania, jak i Europa odbudowywały się, a Hiszpania była powstrzymywana przez obecność dyktatury i współpracę Kościoła z reżimem, który nie miał innej broni, by się utrzymać, niż unikanie wolności politycznej za wszelką cenę.

XX wiek: druga połowa

Począwszy od lat sześćdziesiątych, książka staje się studium relacji biskupów z reżimem, który został pokonany przez kulturę i na ulicach, zarówno na uniwersytecie, jak iw klasie robotniczej, która odwróciła się od niego. 

Jak stwierdził profesor Julio Montero, zarówno intelektualiści, jak i liberalni profesjonaliści żyli na obrzeżach polityki aż do śmierci dyktatora, kiedy to przejęli władzę.

Podstawa dokumentacyjna, z jaką autor podejmuje drugą część książki, od Soboru Watykańskiego II do dnia dzisiejszego, pochodzi z eseju opublikowanego w 2016 r. wraz z Pablo Martín de Santa Olalla (Encuentro, 294 s.). Stąd pewność, z jaką wyraża się on zwłaszcza o trudnej sytuacji Kościoła pod rządami Felipe Gonzáleza, przede wszystkim w kwestiach edukacji.

Wspólne Zgromadzenie

Przede wszystkim musimy pochwalić delikatne potraktowanie Wspólnego Zgromadzenia Biskupów i Kapłanów, które miało zakończyć się we wrześniu 1971 r. i którego protokół kardynał Tarancon miał przekazać samemu Pawłowi VI przed rozpoczęciem Synodu Biskupów w tym samym roku. 

Zjawisko kontestacji i manipulacji głosami doprowadziło do wniosków, które nie odpowiadały myśleniu większości duchowieństwa, ale niektórych, którzy ostatecznie porzucili posługę kapłańską. 

Autor stara się przerzucić winę i zbliżyć się do źródła podziału duchowieństwa w Hiszpanii i początku wrogości części duchowieństwa wobec Opus Dei z powodu kwestii "rzymskiego dokumentu". Najwyraźniej ci sami ludzie, którzy wykorzystali ten manewr, ostatecznie stłumili potępienie kleru przez Dykasterię w zamian za pogrzebanie Koniunkcji. 

Logicznie rzecz biorąc, Serrano Oceja unika wchodzenia w fenomen protestów, które miały miejsce po tym wydarzeniu. zakończenie Soboru Watykańskiego II i który papież Benedykt XVI podsumował dylematem między hermeneutyką ciągłości z tradycją Kościoła a hermeneutyką zerwania, taką jak hermeneutyka neomodernistów, która istnieje do dziś, przekształcając się w "dyktaturę relatywizmu".

Pytania otwarte

Na koniec tej pracy musimy zadać sobie pytanie, dlaczego Kościół, a w szczególności biskupi, nie mają prawie żadnego echa w opinii publicznej i dlaczego ich dokumenty straciły zainteresowanie i wpływ wśród hiszpańskich intelektualistów. Być może wyjaśnieniem jest sekularyzacja hiszpańskiego społeczeństwa, co Serrano Oceja odzwierciedli, mówiąc o społeczeństwie, które kolejno głosowało na PSOE, przyjmując z wielkim entuzjazmem wizyty świętego Jana Pawła II w Hiszpanii. Może być również tak, że Kościół powinien przedstawiać swoje propozycje rozwiązania problemów z większą jasnością, opierając się na chrześcijańskim objawieniu i odwołując się do chrześcijańskich korzeni Europy, o czym przypominali zarówno Jan Paweł II, jak i Franciszek.

Watykan

Weekend świętych, zmarłych, modlitwy za Walencję i miłości do Boga 

Prośba do "Maryi, Królowej Świętych, aby pomogła nam "uczynić nasze życie drogą świętości"; modlitwa za zmarłych, zwłaszcza za nienarodzone dzieci, i za Walencję, z pytaniem "co robię dla mieszkańców Walencji"; oraz refleksja w niedzielnym Anioł Pański nad tym, czy "miłość do Boga jest centrum mojego życia", wyznaczają te dni papieża Franciszka.

Francisco Otamendi-3 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Watykan, instytucje kościelne, takie jak Caritas i wiele innych, z papieżem Franciszkiem na czele, przyzwyczajone do niepokojów i wojen, były i nadal są bardzo uważne na trudną sytuację we Wspólnocie Walencji, spowodowaną przez zimną kroplę lub Danę, która zabrała setki ludzi, ich domy, dobytek i mienie, pozostawiając tak wiele rodzin cierpiących i zrujnowanych.

Dziś, podczas modlitwy Anioł Pański, Papież poświęcił ostatnią część modlitwy Anioł Pański prośbie o "uciszenie broni, o kontynuowanie rozmów" (na rzecz pokoju), o "modlitwę za męczenników Ukrainy, Palestyny, Izraela, Birmy, Sudanu Południowego" oraz o "kontynuowanie modlitwy za Walencję i za inne narody Hiszpanii, które tak bardzo cierpią w tych dniach. Co robię dla mieszkańców Walencji? Czy modlę się, czy coś ofiaruję? Zastanówcie się nad tymi pytaniami" - powiedział Ojciec Święty.

Wideokomunikat, rozmowy z arcybiskupem: bliskość

Noc 29 października i wczesne godziny 30 października naznaczyły życie i śmierć setek Hiszpanów, ofiar Dany. Papież wysłał wiadomość wideo i rozmawiał telefonicznie z arcybiskupem Walencji, Enrique Benaventem, w której powtórzył, że "....bliskość mieszkańcom Walencji".

W piątek, w dniu Wszystkich Świętych, 1 listopada, w kościele św. modlitwa Podczas modlitwy Anioł Pański papież modlił się "za zmarłych i ich bliskich oraz za wszystkie rodziny. Niech Pan wspiera tych, którzy cierpią i tych, którzy im pomagają. Nasza bliskość z mieszkańcami Walencji. 

W tym samym czasie tysiące wolontariuszy ruszyło na pomoc, jak pokazują zdjęcia, z wielu części Hiszpanii, a także z sąsiedniej Francji.

Błogosławiony Karol Acutis, nasze "tak".

Tuż przed odmówieniem modlitwy maryjnej AngelusW swoim przemówieniu papież zwrócił uwagę, że "dziś, w uroczystość Wszystkich Świętych, w Ewangelii Jezus ogłasza Błogosławieństwa, dokument tożsamości chrześcijanina i drogę do świętości (por. adhortacja apostolska Gaudete et exsultate, 63)". 

"Pokazuje nam drogę, drogę miłości, którą sam najpierw przebył, stając się człowiekiem, i która dla nas jest zarówno darem Boga, jak i naszą odpowiedzią". Następnie, cytując błogosławionego Carlo Acutisa, Franciszek powiedział, że "to prowadzi nas do drugiego punktu: naszej odpowiedzi".

"Rzeczywiście, Ojciec niebieski oferuje nam swoją świętość, ale nie narzuca nam jej. Zasiewa ją w nas, sprawia, że jej smakujemy i widzimy jej piękno, ale potem czeka i szanuje nasze "tak". Pozostawia nam wolność podążania za Jego dobrymi natchnieniami, pozwalania się angażować w Jego projekty, czynienia Jego uczuć naszymi własnymi (por. Dilexit nos, 179), oddając się, jak nas nauczył, na służbę innym, z coraz bardziej uniwersalną miłością, otwartą i skierowaną do wszystkich, do całego świata". 

Maksymilian Kolbe, święta Teresa z Kalkuty, święty Oscar Romero...

Widzimy tę służbę w życiu świętych, dodał papież. "Pomyślmy na przykład o świętym Maksymilianie Kolbe, który w Auschwitz poprosił o zajęcie miejsca ojca rodziny skazanej na śmierć; lub o świętej Teresie z Kalkuty, która spędziła życie w służbie najbiedniejszym z biednych; lub o biskupie Oscarze Romero, zamordowanym na ołtarzu za obronę praw ostatnich przed nadużyciami bandytów.

"W nich, podobnie jak w wielu innych świętych - tych, których czcimy na ołtarzach i tych 'obok', z którymi żyjemy na co dzień - rozpoznajemy braci i siostry wzorowanych na Błogosławieństwach: ubogich, cichych, miłosiernych, głodnych i spragnionych sprawiedliwości, wprowadzających pokój. Są to ludzie "pełni Boga", niezdolni do pozostania obojętnymi na potrzeby bliźniego; świadkowie świetlistych dróg, które są możliwe także dla nas".

A potem przyszły pytania: "Czy proszę Boga w modlitwie o dar świętego życia? Czy pozwalam się prowadzić dobrym impulsom, które wzbudza we mnie Jego Duch? I czy zobowiązuję się osobiście do praktykowania Błogosławieństw Ewangelii w środowiskach, w których żyję? Niech Maryja, Królowa wszystkich Saintspomóż nam uczynić nasze życie drogą świętości". 

Zmarły, modlitwa za nienarodzone dzieci

W tę sobotę papież odprawił liturgię 2 listopada, upamiętniającą zmarły na cmentarzu Laurentian w Rzymie. Wcześniej zatrzymał się w Ogrodzie Aniołów, miejscu poświęconym pochówkowi dzieci, które nie ujrzały światła, gdzie modlił się przed nagrobkami otoczonymi grami i statuetkami oraz pozdrowił ojca, który stracił córkę. Podczas mszy nie było homilii, ale chwila medytacji i modlitwy.

Angelus: "źródłem wszystkiego jest miłość".

W Ewangelii tego Niedziela XXXI Liturgia przedstawia nam jedną z wielu rozmów, jakie Jezus odbył w Świątyni Jerozolimskiej. Jeden z uczonych w Piśmie podchodzi do Niego i pyta Go, które przykazanie jest pierwsze ze wszystkich przykazań, wyjaśnił Papież na początku swojego przemówienia przed recytacją Ewangelii. Angelus

"Jezus odpowiada, łącząc dwa podstawowe słowa Prawa Mojżeszowego: 'Będziesz miłował Pana Boga swego i będziesz miłował swego bliźniego'". Pytanie jest również istotne dla nas, dla naszego życia i naszej drogi wiary, gdzie mogę znaleźć centrum mojego życia" - kontynuował Franciszek.

Rozpoznawanie obecności Pana w innych

"Jezus daje nam odpowiedź, łącząc dwa przykazania, które są najważniejsze: Będziesz miłował Pana Boga swego i będziesz miłował swego bliźniego. To jest serce (...) Jezus mówi nam, że źródłem wszystkiego jest miłość, że nigdy nie wolno nam oddzielać Boga od człowieka. Wszystko musi być czynione z miłością. Pan zapyta nas przede wszystkim o miłość".

 "Zróbmy nasz codzienny rachunek sumienia i zadajmy sobie pytanie: czy miłość do Boga i bliźniego jest w centrum mojego życia? Czy rozpoznaję obecność Pana w twarzach innych? Niech Maryja Dziewica, która nosiła prawo Boże wypisane na swoim niepokalanym sercu, pomoże nam kochać Boga i naszych braci i siostry" - zakończył papież przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański z Rzymianami i pielgrzymami na Placu Świętego Piotra.

AutorFrancisco Otamendi

Co internet robi z naszymi umysłami?

Musimy przyjąć styl życia, w którym kultywujemy wszystkie nasze możliwości i rozwijamy się jako istoty ludzkie. Jest to jedno z największych wyzwań społecznych, przed którymi stoimy w dobie Internetu.

3 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Nicholas Carr w wydanej w 2010 roku książce "Superficial, what is the internet doing to our minds?" analizuje, w jaki sposób pojawienie się Internetu wpłynęło na nasz sposób myślenia. Jednym z wniosków, do których doszedł autor, jest to, że jak wskazuje sugestywny tytuł książki, internet uczynił nas bardziej powierzchownymi.

W swojej refleksji Nicholas Carr ubolewa, że stracił zdolność koncentracji. Jego umysł był kiedyś jak kilof, który skupiał całą swoją energię na czubku, aby przebić się przez ziemię. Teraz stał się stalową kulą, która, gdy uderza w ziemię, rozprasza całą energię w niezliczonych punktach i nie jest w stanie otworzyć rowu. Może jedynie wgnieść się w ziemię.

Internet i koncentracja uwagi

Faktem jest, że bez względu na to, jak wiele nam się mówi, a nawet pozytywnie ocenia, ludzie nie są wielozadaniowi. Nie możemy działać na kilku frontach jednocześnie. Możemy skoncentrować się tylko na jednym. Resztę czynności, które wykonujemy w danym momencie, zrobimy automatycznie. W rzeczywistości, kiedy mówimy, że wykonujemy kilka operacji w tym samym czasie - co definiujemy jako wielozadaniowość - wszystko, co robimy, to kierowanie naszej uwagi z jednego zadania na drugie na przemian, marnując dużo energii na każdą zmianę. Z obciążającą okolicznością, że, jak opisało wielu autorów, ten sposób korzystania z naszego umysłu sprawia, że jest on bardziej kruchy i rozproszony.

Dlatego właśnie pojawienie się Internetu wpłynęło na naszą koncentrację uwagi. Analizując własne doświadczenia, Nicholas Carr skomentował, że życie w Internecie zmieniło sposób, w jaki jego mózg szukał informacji, nawet gdy był "offline", kiedy nie korzystał z Internetu i próbował na przykład po prostu czytać książkę. Odkrył, że jego zdolność do koncentracji i refleksji została zmniejszona, ponieważ teraz pragnął ciągłego strumienia bodźców.

W rzeczywistości wszyscy doświadczyliśmy tego, jak czytanie tekstów w sieci nieustannie prowadzi nas do zwracania uwagi na powiązane wiadomości. Przeskakujemy od jednej wiadomości do drugiej, nie kończąc ich. Stajemy się rozproszeni. Dlatego często zaczynamy czytać artykuł, ale kończymy surfując po sieci przez długi czas, zanim skończymy czytać to, co było naszym pierwszym zamiarem.

Nicolas Carr podsumowuje to jednym sensownym zdaniem: "W przeszłości byłem nurkiem w morzu słów. Teraz ślizgam się po powierzchni jak facet na skuterze wodnym". Jestem pewien, że wielu z nas widzi swoje odbicie w tym stwierdzeniu.

Pojawienie się smartfona

Sytuacja ta uległa zwielokrotnieniu od czasu publikacji tej książki. Rok 2010 to rok masowego pojawienia się smartfonów w naszych kieszeniach. Od tego momentu, dzięki najnowszej generacji telefonów komórkowych, mieliśmy internet stale na wyciągnięcie ręki. Od kieszeni po stolik nocny. Od tego czasu mogliśmy surfować po tym szóstym kontynencie, jak go nazwałem Benedykt XVINowa technologia jest znacznie łatwiejsza niż wcześniej, kiedy potrzebowaliśmy komputera, aby móc połączyć się z siecią.

Pojawienie się smartfona w naszym życiu było rewolucyjną zmianą. Naprawdę zmienia nasze umysły i ma konsekwencje, które ledwo możemy dostrzec. Być może najbardziej dramatyczny jest wpływ na zdrowie psychiczne naszych młodych ludzi.

Jonathan Haidt, autor książki "The Anxious Generation"., analizuje wpływ tego urządzenia na młodych ludzi. Badając statystyki, potwierdza gwałtowny wzrost liczby samobójstw i problemów ze zdrowiem psychicznym wśród młodych ludzi w ostatnich latach. Wskazuje dokładnie na rok 2010, w którym telefon komórkowy z Internetem został masowo włączony, jako moment, w którym statystyki te gwałtownie wzrosły.

Telefon komórkowy z dostępem do Internetu wywarł ogromny wpływ na nas wszystkich. Ukształtował nasze umysły i nasze życie. Zaczynając od najprostszego faktu. Ogromna ilość spędzanego czasu, która zabrała czas na spotkania towarzyskie. Ale zabrał również czas na sen dla nas wszystkich, zwłaszcza najmłodszych. Dostępność smartfona, obecnego na stoliku nocnym, gdy kładziemy się spać, seriali na platformie, które konsumujemy kompulsywnie, w krótkich rozdziałach, jeden po drugim, poważnie zakłóca nasz sen. Ten spadek snu jest jednym z czynników, które najbardziej przyczyniły się do tsunami chorób psychicznych u nastolatków. 

Nie wolno nam zapominać, że sieci społecznościowe i ogólnie Internet zostały zaprojektowane tak, by uzależniać. Mają doskonale zbadany proces behawioralny, aby nas wciągnąć i utrzymać tak długo, jak to możliwe. Zespoły psychologów, ekspertów od marketingu i pieniędzy są po drugiej stronie ekranu, szukając sposobów na wywołanie tego uzależnienia i sprawienie, byśmy byli stale podłączeni. I to z jednego prostego powodu. W Internecie nie ma nic za darmo. My sami, nasz czas, nasze informacje są zapłatą, która utrzymuje biznes. 

Wraz z licznymi możliwościami, jakie oferuje nam ta sieć sieci, coraz bardziej oczywista staje się potrzeba nauczenia się, jak zarządzać jej wykorzystaniem, jeśli nie chcemy zostać rozbitkami podczas nawigacji po burzliwych wirtualnych wodach. Konieczne jest przyjęcie pewnych zasad współistnienia między nami wszystkimi. Musimy kultywować ascezę w korzystaniu z niego, która uczyni nas prawdziwie wolnymi i panami sytuacji, a nie odwrotnie. Krótko mówiąc, musimy przyjąć styl życia, w którym kultywujemy wszystkie nasze zdolności i który sprawia, że rozwijamy się jako istoty ludzkie.

To jedno z największych wyzwań społecznych, przed jakimi stoimy w naszych czasach. Myślę, że warto zwrócić na to uwagę. I nie będzie to łatwe, ponieważ istnieje wielki biznes zbudowany wokół Internetu, sieci społecznościowych, platform i telefonów komórkowych, który poruszy swoje dźwignie, aby powstrzymać każdą inicjatywę, która ich zdaniem jest sprzeczna z ich działalnością. Tak było w przypadku niedawnego anulowania przez META (Facebook) prestiżowej pedagog Catherine l'Ecuyer, tylko za to, że odważyła się przedstawić propozycję edukacyjną, w której racjonalizuje się wykorzystanie technologii.

Parafrazując powiedzenie, że technologia jest stworzona dla człowieka, a nie człowiek dla technologii. Nadszedł czas, aby obudzić się ze snu i uświadomić sobie, o co toczy się gra.

AutorJavier Segura

Delegat ds. nauczania w diecezji Getafe od roku akademickiego 2010-2011, wcześniej przez siedem lat (2003-2009) pełnił tę posługę w arcybiskupstwie Pampeluny i Tudeli. Obecnie łączy tę pracę z zaangażowaniem w duszpasterstwo młodzieży, kierując Publicznym Stowarzyszeniem Wiernych "Milicia de Santa María" oraz stowarzyszeniem edukacyjnym "VEN Y VERÁS". EDUCACIÓN", której jest prezesem.

Więcej
Książki

Celibat: przyjaźń czy małżeństwo z Chrystusem?

Wyjaśnienie, czym jest celibat, zwłaszcza w przypadku świeckich niekonsekrowanych, nie jest prostym zadaniem. W "Tajemniczym uwiedzeniu" Javier Aguirremalloa proponuje wyjaśnienie tej koncepcji, rozumiejąc ją jako związek małżeński.

Javier García Herrería-2 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Istnieją krótkie książki, które rzucają wiele światła na istotne kwestie, które nie zostały jeszcze wyjaśnione. "Tajemnicze uwodzenie"jest jedną z takich książek, a jej tematem jest natura celibatu, w szczególności celibatariuszy, którzy żyją jako zwykli chrześcijanie, tj. bez wstępowania do stanu zakonnego lub kapłaństwa.

Praca ta ma bardzo osobiste podejście, takie, które zobowiązuje autora, choć prawie nie daje on własnych świadectw. Aguirreamalloa łączy w sobie sporą dawkę teologii biblijnej, patrystyki, magisterium Kościoła, antropologii filozoficznej i współczesnej kultury (są tu błyskotliwe cytaty z Bono, Paula McCartneya, Williama Faulknera i Aleksandra Sołżenicyna). Lektura jest bardzo płynna i daje wgląd w przeszłość autora jako scenarzysty i krytyka filmowego. 

Wyjaśnianie własnej tożsamości

We wstępie określa cel eseju, którym jest wyjaśnienie sobie własnej tożsamości, znalezienie "logosu", odpowiedzi rozumu, dla życia tych, którzy tak jak on (świecki celibatariusz Opus Dei) wybierają ścieżkę celibatu.

Wyjaśnienie celibat Autor podkreśla oblubieńczy charakter swojej propozycji, co dla wielu laików może być zaskoczeniem, gdyż oblubieńcze partnerstwo z Jezusem jest pojęciem często odnoszonym do stanu zakonnego. Jednak logika argumentacyjna tekstu jest przekonująca i z pewnością jest spadkobiercą jego poprzedniej książki "The Greatest Love Story Ever Told", systematycznej ekspozycji chrześcijaństwa.

Małżeńska natura celibatu

Jednym ze zwykłych wyjaśnień celibatu jest analogia do przyjaźni, ponieważ Chrystus nazywa swoich uczniów przyjaciółmi. Aguirremalloa zwraca jednak uwagę, że przyjaźń nie wymaga wyłączności ani codziennej częstotliwości, ale małżeństwo już tak. W przyjaźni nie dąży się do zakochania, w narzeczeństwie tak, więc sensowne jest poszerzenie rozumienia celibatu w tym sensie.

W przeciwieństwie do alternatywnych paradygmatów świeckiego celibatu (celibat jako identyfikacja z Jezusem żyjącym w celibacie lub jako przyjaźń z Jezusem), "Tajemnicze uwiedzenie" argumentuje, że świecki celibat jest oblubieńczy. W rzeczywistości, dla autora, zaślubiny są fundamentalną cechą każdego chrześcijanina, jako członka Kościoła, oblubienicy Chrystusa.

Jeśli najistotniejszym aspektem chrześcijanina (jego "co") jest boskie synostwo, bycie dzieckiem Bożym, to "jak" tej relacji jest sakramentalnym, eucharystycznym "jak". A zatem oblubieńcze. W tym miejscu Aguirreamalloa wpisuje się w szeroką tradycję Kościoła (przez wieki zakorzenioną, a ostatnio ożywioną), która widzi w Eucharystii (urzeczywistnieniu misterium paschalnego) "sacrum connubium" (święte zaślubiny), które wytwarza "admirabile commercium" (godną podziwu wymianę) natury ludzkiej i boskiej. 

Samotność i uzdrowienie

To właśnie w tym momencie pojawia się największa oryginalność książki. Jeśli istotą małżeństwa jest obecność współmałżonka, która leczy samotność człowieka ("Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam. I dam mu odpowiednią pomoc", Rdz 2, 18), jego paralelą w życiu celibatariusza jest inna obecność, nie obecność innego, ale obecność Innego; obecność Jezusa w Eucharystii.

Prawdziwa obecność, aby uleczyć samotność, lekarstwo, które nie będzie już potrzebne w niebie, czysta obecność Innego bez żadnego pośrednictwa, ponieważ w życiu wiecznym nie ma małżeństwa między mężczyzną a kobietą, nie ma sakramentu Eucharystii. To jest sedno sprawy, które z konieczności pomija tysiące niuansów i innych cennych skarbów obecnych w książce. 

Rozeznanie zawodowe

Druga część książki (zatytułowana "Celibat czy małżeństwo") poświęcona jest rozeznawaniu powołania. I znowu podejście jest świeże i oryginalne. Wielu mówiło, że wolny wybór życia przez kogoś, kto ma właściwą intencję i minimalne predyspozycje do danej drogi, jest przejawem prawdziwego Bożego powołania.

Według autora jest to jednak nie tylko zgodne z "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem...", ale w rzeczywistości jest to najbardziej spójny sposób z boską naturą relacji między wolnościami Boga i człowieka. Jest to atrakcyjna perspektywa, zbudowana na dwóch sugestywnych (i mało uczęszczanych) wizjach wolności, jednej z filozofii, a drugiej z teologii.

Humus

Prawdziwa refleksja nie dotyczy społeczeństwa, tego, czego mu brakuje, ale tego, jacy jesteśmy, co jest w każdym z nas, jaka jest nasza prawdziwa natura.

2 lipca 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

W ubiegły czwartek, 24 października, w Madrycie zaprezentowano książkę pt Wilki w owczej skórze. Myślenie o nadużyciach w Kościele (Encounter, 2024), autorstwa francuskiego myśliciela Fabrice'a Hadjadja, podczas wydarzenia zorganizowanego przez czasopismo Omnes i wydawnictwo, które wypuściło esej na światło dzienne.

Tam, HadjadjW brutalnym ćwiczeniu szczerości posunął się tak daleko, że powiedział jednemu z uczestników coś w rodzaju "Nigdy nie znęcałem się nad kobietą, a jednak wiem, że w głębi mojego serca istnieją wszystkie warunki niezbędne do tego. To i wiele więcej".

W tym samym czasie pewien rzecznik grupy parlamentarnej, która broniła feministycznej walki, zrezygnował ze stanowiska, właśnie z powodu oskarżeń o wykorzystywanie seksualne kilku kobiet. Podsumowując nieco po naszemu, ale nie tracąc nic z oryginału, jego oświadczenie brzmiałoby mniej więcej tak: "Wykorzystałem kobietę, a jednak wiem, że w głębi serca warunki nie są dla mnie odpowiednie, by to zrobić", co nieuchronnie prowadzi do puenty: "wina leży poza mną, a nie we mnie".

Polityka, patriarchat, lata dyktatury, aromat machismo, w którym wszyscy zostaliśmy wychowani. Balls out, nie in.

Oczywiście znajdą się tacy, którzy dziś zlinczują tych, których podziwiali wczoraj, a także ci, którzy pochwalą gest rezygnacji, jakby desperacko próbując chronić reputację człowieka, którego ubóstwiali, a który teraz spadł z ołtarza, który inni - i nie tylko on - dla niego zbudowali. Ale pozostanie w tym miejscu oznaczałoby utratę cennej okazji do prawdziwej refleksji, która musi rozpocząć się od uczciwości wobec samego siebie i która ma na celu nie tyle powiedzenie, jakie jest - lub powinno być - społeczeństwo, czego mu brakuje lub czego mu brakuje, ale raczej to, jacy jesteśmy, co jest w każdym z nas, jaka jest nasza prawdziwa natura.

I tylko stamtąd, znając humus, błoto, które wszyscy nosimy w sobie, będzie można zacząć budować coś, co nie rozpadnie się przy pierwszej próbie.

Świat

Niemiecki podatek kościelny

W przeciwieństwie do innych krajów, w których kościół jest wspierany przez inne systemy, w Niemczech kościół jest finansowany z obowiązkowego podatku kościelnego dla wszystkich, którzy do niego należą. Rezygnacja z tego podatku kościelnego wymaga sformalizowania apostazji.

José M. García Pelegrín-1 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

System finansowania kościoła w Niemczech ma swoją własną charakterystykę, tak zwany podatek kościelny ("Kirchensteuer"), który zapewnia utrzymanie zarówno Kościoła katolickiego, jak i ewangelickiego, zgodnie z niemiecką konstytucją. Podatek jest pobierany przez państwo, w szczególności przez urzędy skarbowe. Stawka podatku wynosi zasadniczo 9 % podatku dochodowego (IRPF) w większości krajów związkowych, ale w Bawarii i Badenii-Wirtembergii jest ona obniżona do 8 %.

Według strony internetowej Konferencja Episkopatu Niemiec (DBK), podatek kościelny jest definiowany jako "wkład, który członkowie kościoła wnoszą w celu finansowania swojej wspólnoty religijnej. Nie jest to dotacja państwowa, ale mechanizm, za pomocą którego kościół uzyskuje środki bezpośrednio od swoich członków.

Pochodzenie historyczne

System ten wynika z przyczyn historycznych, a mianowicie "sekularyzacji" własności kościelnej w Niemczech, zjawiska znanego w Hiszpanii jako "desamortización".

Podczas wojen napoleońskich niemieckie terytoria na zachód od Renu zostały włączone do Francji, a w ramach rekompensaty za utratę majątku Sejm Świętego Cesarstwa Rzymskiego na sesji w 1803 r. - ostatniej, która odbyła się przed jego rozwiązaniem - podjął uchwałę (ratyfikowaną przez cesarza Franciszka II 27 kwietnia tego samego roku) zwaną "Reichsdeputationshauptschluss", na mocy której majątek kościelny został wywłaszczony. W zamian państwa niemieckie przyjęły na siebie obowiązek zagwarantowania misji kościołów za pomocą państwowych dotacji.

Od XIX w.

Jednak czynniki ekonomiczne i polityczne doprowadziły do wprowadzenia podatku kościelnego w XIX wieku. Wzrost liczby ludności i konsekwencje industrializacji zwiększyły potrzeby kościoła, a rosnący rozdział państwa i kościoła, zapoczątkowany rewolucją francuską, umocnił ten system. Od 1827 r., począwszy od Lippe-Detmold, wprowadzono podatek kościelny, przenosząc odpowiedzialność za finansowanie kościołów państwowych na ich członków.

W ciągu XIX wieku inne terytoria przyjęły ten system, a Prusy uczyniły to jako ostatnie w 1905 roku. Podatek stał się częścią suwerenności państwowej i został włączony do Konstytucji Republiki Weimarskiej w 1919 r., a po II wojnie światowej do Ustawy Zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec. Artykuł 140 tej ustawy zawiera postanowienia Konstytucji Weimarskiej, w tym prawo związków wyznaniowych do nakładania podatków. Tym samym art. 137 Konstytucji z 1919 r. pozostaje w mocy: "Wyznania religijne, które są korporacjami prawa publicznego, są uprawnione do nakładania podatków na podstawie cywilnych list podatkowych zgodnie z przepisami prawa państwowego".

Nawet dla obcokrajowców

System ten, zakotwiczony w konstytucji, stanowi, że każdy, kto jest członkiem uznanej przez państwo wspólnoty religijnej, takiej jak Kościół katolicki, musi płacić podatek kościelny, jeśli płaci podatki państwowe. DBK stanowi jednak: "Kto nie płaci podatku dochodowego, nie jest również podatnikiem kościelnym", co zwalnia osoby bezrobotne lub emerytowane bez innych źródeł dochodu. Zagraniczni rezydenci i podatnicy w Niemczech są również zobowiązani do płacenia podatku dochodowego, nawet jeśli nie ma takiego obowiązku w ich kraju ojczystym.

Chociaż pojawiły się inicjatywy mające na celu zniesienie tego systemu, zarówno Kościół, jak i państwo uważają go za korzystny. W 2023 r. Kościół katolicki zebrał około 6,51 mld euro, o 5 % mniej niż w roku poprzednim, podczas gdy Kościół ewangelicki zebrał 5,9 mld euro, o 5,3 % mniej. Ponadto państwo czerpie korzyści, otrzymując od 2 % do 4 % z poboru tego podatku za pośrednictwem swoich urzędów skarbowych. Co więcej, gdyby państwo miało przejąć działania związane z opieką społeczną i zdrowotną, które Kościół finansuje z tych dochodów, koszty byłyby znacznie wyższe.

Krytyka

Jednym z najbardziej krytykowanych aspektów obecnej sytuacji jest fakt, że członkostwo w Kościele sprawia, że płacenie podatku kościelnego jest obowiązkowe. Oznacza to, że osoba, która z jakiegokolwiek powodu nie chce już płacić podatku kościelnego - na przykład z powodów czysto finansowych, ponieważ, w przeciwieństwie do innych krajów, nie jest zobowiązana do wykorzystania dodatkowego % lub % podatku dochodowego na inne cele - musi wystąpić z Kościoła ("Kirchenaustritt") przed organem państwowym. W zależności od kraju związkowego odbywa się to w lokalnym sądzie lub w urzędzie stanu cywilnego.

Po latach debat Federalny Sąd Administracyjny orzekł w 2012 r., że nie można odłączyć się od Kościoła jako korporacji prawnej i jednocześnie pozostać członkiem wspólnoty religijnej. Innymi słowy, odłączenie się formalnie oznacza apostazję.

Z drugiej strony, podatek kościelny jest kluczowym filarem w utrzymaniu jedności Kościoła w Niemczech z Rzymem. Podczas tzw. "Niemiecka droga synodalnaW przypadku schizmy pojawiły się obawy. W hipotetycznym przypadku, gdyby taka schizma miała się zmaterializować i Kościół katolicki w Niemczech zerwałby komunię z Rzymem, utraciłby również status "osoby prawnej prawa publicznego" (bo takim jest "Kościół rzymskokatolicki"), który pozwala mu na otrzymywanie uznanego przez państwo podatku kościelnego. Nowy podmiot powstały w wyniku schizmy zostałby pozbawiony swojej bazy ekonomicznej, chyba że udałoby mu się uzyskać uznanie państwa, co byłoby skomplikowanym procesem.

Książki

Przywracanie znaczenia debacie na temat zwierząt

Ediciones Cristiandad opublikowało esej brytyjskiego filozofa Rogera Scrutona (1944-2020) "Czy zwierzęta mają prawa? Między prawami a krzywdami". Książka jest krótka, ale z jasnością, która jest szczególnie ceniona w czasach, gdy wydaje się, że trudno jest odróżnić chihuahua od syna.

Paloma López Campos-1 lipca 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Czy zwierzęta mają prawa? To jest pytanie, które się pojawia Roger Scruton w a test teraz opublikowana w języku hiszpańskim przez Ediciones Cristiandad. Brytyjski filozof celowo zapomina w tej pracy o kwestiach technicznych, aby ustąpić miejsca przystępnemu i niezwykle jasnemu wyjaśnieniu tej debaty, która jest obecnie tak gorąca.

Czy zwierzęta mają prawa? Między prawami a krzywdą

AutorRoger Scruton
RedakcjaChrześcijaństwo
Liczba stron: 230
JęzykAngielski

Znaczenie pojęć

Od pierwszych stron dyskusja toczy się wokół śliskiej koncepcji praw. Federico de Montalvo pisze przedmowę, która już wskazuje na jedną z głównych przeszkód w tej kwestii: "Paradoks dyskursu o prawach człowieka polega na tym, że niekontrolowane rozprzestrzenianie się nowych praw i nowych posiadaczy praw znacznie bardziej przyczyniłoby się do seryjnej dewaluacji waluty praw człowieka niż do znacznego wzbogacenia ogólnego zakresu zapewnionego przez istniejące prawa".

Na znaczenie dbałości o koncepcje wskazuje również Roger Scruton w przedmowie, potępiając utratę wartości, której doświadczamy na Zachodzie: "Stare idee duszy, wolnej woli i wiecznego osądu, które sprawiły, że rozróżnienie między zwierzętami a ludźmi było tak ważne i tak jasne, straciły swój autorytet i nie zostały zastąpione lepszymi ideami".

Ten brak jasności jest tym, co autor chce rozwiązać. Z tego powodu nie boi się poruszać tematów takich jak ofiary ze zwierząt, walki byków, ogrody zoologiczne czy polowania, rozplątując pojęcia, które zagmatwaliśmy w dyskursie, w którym sentymentalizm jest ważniejszy niż rozsądek czy dobrze zdefiniowana moralność.

Zwierzęta domowe i inne

Czytelnik nie powinien dać się zwieść myśleniu, że Scruton nie docenia zwierząt i że skłania się ku wyższości człowieka. Choć wskazuje on, że ludzie rzeczywiście odgrywają dominującą rolę w hierarchii natury, to rola ta wymaga również odpowiedzialności.

A w samej kategorii zwierząt istnieją również poziomy. Lew to nie to samo, co karłowaty pies sąsiada, czy nam się to podoba, czy nie. Pies jest zwierzęciem domowym, zdefiniowanym przez Rogera Scrutona jako "honorowy członek społeczności moralnej, choć zwolniony z ciężaru obowiązków, których taki stan normalnie wymaga".

Bycie kochanym przez kota jest normalne i zdrowe, ale świadomość, że potrzebuje on naszego rozwoju, oznacza uświadomienie sobie naszej odpowiedzialności wobec niego. Idea ta jest ważna, aby uznać, że nie wystarczy nie krzywdzić zwierząt i pozwolić im żyć w spokoju. Autor wyjaśnia, że "gdyby moralność była niczym więcej niż mechanizmem minimalizowania cierpienia, wystarczyłoby utrzymywać nasze zwierzęta w stanie rozpieszczonej senności, budząc je od czasu do czasu talerzem ich ulubionych smakołyków. Mamy jednak pełniejszą koncepcję życia zwierząt, która odnosi się, choć daleko, do naszej koncepcji ludzkiego szczęścia".

Jasność w debacie na temat zwierząt

Rozdział po rozdziale Scruton porusza kluczowe kwestie w debacie na temat zwierząt. Dyskusja rozpoczyna się na poziomie filozoficznym, dotykając metafizyki i moralności. Dla tych, którzy szukają głębszego zrozumienia, autor udostępnia również załączniki dotyczące hodowli zwierząt, łowiectwa i rybołówstwa, a także słowniczek terminów filozoficznych.

Najlepszą rzeczą w książce jest to, że nie zapomina o tym, że rzeczywiście uważasz swojego psa za uroczego i pozostawienie go na ulicy porzuconego na pastwę losu nie wydaje się być opcją. Ale mrówki cię brzydzą i nadepnięcie na jedną na ulicy wcale ci nie przeszkadza. Nie czyni to z ciebie hipokryty, ale ma głębokie znaczenie, które, jeśli jest dobrze ukierunkowane, pomaga nam żyć zgodnie z odpowiedzialnością, jaką mamy wobec innych stworzeń.

Bez sentymentalizmu, bez ekstremizmu i z ekologicznym sumieniem Rogerowi Scrutonowi udało się rzucić światło na złożoną debatę, której terminy wyjaśnia w krótkiej i godnej polecenia książce.

Halloween i prawdziwa religia

Halloween w dniu Wszystkich Świętych przypomina dziecięcą reakcję zakrywania uszu i głośnego nucenia piosenki, by nie musieć słuchać tego, co nas nie interesuje.

31 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Jeśli ja nie wierzę w moją katolicką religię, która jest prawdziwą religią, to o ileż mniej będę wierzył w waszą"? Paradoksalne zdanie, którym pewien starzec miał odpowiedzieć mormońskiej parze, która zapukała do jego drzwi, pomaga nam zrozumieć równie paradoksalny sukces Halloween w krajach o tradycji katolickiej.

Oryginalny cytat wydaje się pochodzić od antyklerykalnego XIX-wiecznego kolumbijskiego prezydenta Tomása Cipriano de Mosquery przeciwko protestantom, ale kultura popularna przyjęła tę ideę jako oznaczającą każdą okoliczność, w której dana osoba musi skonfrontować swoje tradycyjne przekonania z nowymi propozycjami, nawet jeśli dla nich wiara nie jest już (lub nigdy nie była) szczególnie ważna w ich codziennym życiu.

Dobrze, że w Kościele analizujemy, co zrobiliśmy źle, że tak wielu porzuciło wiarę przekazaną im przez rodziców, dziadków, parafie lub szkoły; dobrze, że weryfikujemy sposób, w jaki przedstawiamy Ewangelię słowem i czynem, aby uniknąć utraty wiernych; ale znana anegdota ujawnia, że istnieje również duża liczba tych, którzy świadomie odrzucają Boga, ponieważ nie są Nim zainteresowani. Pomimo tego, że (przynajmniej) wyczuli prawdę objawioną przez Jezusa Chrystusa, wolą się nie wychylać, żyć tak, jakby Bóg nie istniał, nie moknąc i oczywiście bez wiary, która prowadziłaby ich do odpowiedniego działania. Jest to podwójny standard faryzeusza, ale w odwrotnej kolejności.

Na tym gruncie Halloween szybko się zakorzeniło, ponieważ w końcu święto dyni polega na naśmiewaniu się ze śmierci, transcendencji i życia pozagrobowego. Jest to impreza dla zabawy z przerażeniem, które pozostaje tylko tym. Jest to dla nas wygodniejsze niż zastanawianie się nad nieuchronnością śmierci, tą rzeczywistością, która nas przeraża i napełnia niepewnością. Ponieważ zastanowienie się nad tym, co powiedział nam o niej Jezus Chrystus i co mówi o niej Kościół, oznaczałoby, że musielibyśmy zmienić nasze życie, przestać patrzeć na siebie i zacząć patrzeć na innych tak, jak uczy nas Kościół. parabola biednego Łazarza i bogatego Epulona. Halloween to Dzień Wszystkich Świętychjak dziecięca reakcja zakrycia uszu i rozpoczęcia głośnego nucenia piosenki, by nie musieć słuchać tego, co nas nie interesuje. W ten sposób po pierwszych dniach listopada nikt nie będzie pamiętał o śmierci aż do następnego roku i: "move on, butterfly".

Hollywood i Halloween

Kolejnym dowodem demaskującym podwójne standardy społeczeństwa, które twierdzi, że nie wierzy, ale w głębi duszy wie, że przesłanie Ewangelii jest bardzo poważne, są hollywoodzkie horrory, które stają się coraz bardziej popularne w dzisiejszych czasach. W "przerażających horrorach" zawsze pojawia się stary kościół, zakonnica lub ksiądz, jeśli to możliwe, egzorcysta. Jest to ciekawe, ponieważ liczba katolików w USA jest nadal mniejszością, ale działa pod względem oglądalności, ponieważ ogół społeczeństwa podejrzewa, że duchowa siła Kościoła, nawet jeśli niektórzy z jego członków nie są przykładem niczego, ma w sobie wiele prawdy.

Aby przybliżyć wszystkich ateistów i agnostyków, podano również liczbę osób, które proszą o pogrzeb religijny dla siebie lub swoich krewnych. Dziewięciu na dziesięciu Hiszpanów wybiera pożegnanie "przez Kościół", mimo że tylko pięciu na dziesięciu deklaruje się jako katolicy. A faktem jest, że jeśli chodzi o umieranie, lepiej nie mieszać się w bzdury, aby...

Kultowy francuski aktor Alain Delon, który zmarł tego lata, musiał pomyśleć coś podobnego, kiedy został pochowany po katolickim pogrzebie w prywatnej kaplicy, którą zbudował w swojej posiadłości, mimo że nie był znany ze swoich praktyk religijnych. Twierdził jednak, że miał pasję do Maryi Dziewicy i często z nią rozmawiał - Maryja musiała mu pomóc w dotarciu do Jej Syna!

Wreszcie, kiedy pojawia się temat odwrotnych faryzeuszy - zewnętrznie niewierzących, ale wewnętrznie wierzących - zawsze lubię przypominać sobie anegdotę, którą opowiedział mi mój stary przyjaciel dziennikarz o czasie, kiedy relacjonował wojnę na Saharze z innym reporterem, który chwalił się swoim ateizmem. Pewnego dnia zostali złapani w krzyżowy ogień i musieli schronić się w podwoziu pojazdu na pięć niekończących się minut, podczas których widzieli, jak umierają. "Nigdy nie słyszałem modlitwy Ojcze Nasz odmawianej z większą wiarą i oddaniem", wspomina mój przyjaciel, "niż tej, którą tego dnia odmawiał mój kolega, ten, który chwalił się, że jest ateistą.  

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Gospel

Kochający Bóg. 31 Niedziela Zwykła (B)

Joseph Evans komentuje czytania na 31. Niedzielę Zwykłą, a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-31 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

W starożytnym świecie kontakty z bogami były delikatną sprawą. Trzeba było ich udobruchać, sprawić, by byli szczęśliwi; było to balansowanie między jednym a drugim. Jeden mógł stać się zazdrosny: Jowiszowi mogło nie podobać się, że Wenus poświęca mu zbyt wiele uwagi.

Starożytny Izrael zrozumiał, że istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg, Bóg, który zadał sobie wiele trudu, aby objawić i okazać im swoją miłość. Stary Testament jest pełen pięknych deklaracji Bożej miłości, ale z kilkoma wyjątkami, takimi jak autor dzisiejszego psalmu (Ps 17), który mówi do Boga: "Kocham Cię, Panie, Ty jesteś moją siłą".Izrael nigdy w pełni nie zrozumiał przesłania, że powinien odwzajemniać się Bogu. Pobożny Żyd mógł wykazać się ogromną wiernością i wiarą w Boga, ale nie czułą miłością do Niego. Bóg starał się pozyskać Izraela, ale Izrael nigdy nie "osiągnął" oczekiwanego poziomu romantyzmu.

Możemy być trochę podobni. Bóg oferuje i prosi o miłość, jak to czyni w dzisiejszym pierwszym czytaniu - szuka relacji miłości - a my odwzajemniamy tylko szacunek. Stworzył nas z miłości, dla miłości i do miłości. Naszym "DNA" jest miłość. To nasza fundamentalna tożsamość. I Bóg pilnie prosi nas, abyśmy odwzajemnili Jego miłość: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją istotą"..

"Będziesz miłował Pana, Boga swego". Nie tylko nakazuje, ale w pewnym sensie prosi o miłość. Jezus powtarza i potwierdza to przesłanie Starego Testamentu w dzisiejszej Ewangelii, ale w jeszcze potężniejszy sposób, gdy weźmiemy pod uwagę, że On sam jest Bogiem, który stał się człowiekiem.

I to jest zasadnicza różnica w chrześcijaństwie, ponieważ nie jest to religia wymyślona przez człowieka. Człowiek nie mógł jej sobie nawet wyobrazić. Ponieważ rzeczywistość jest daleko poza naszym zrozumieniem. Rzeczywistość jest taka, że Bóg jest miłością: Jego życie jest miłością. Dlatego doktryna Trójcy nie jest abstrakcyjnym dogmatem: mówi nam o intymnym życiu Boga, które jest komunią, relacją, miłością.

Nikt nigdy nie mógł sobie wyobrazić religii, w której sam Bóg stałby się bezbronny, ponieważ stawanie się bezbronnym jest istotną częścią miłości i istotną częścią chrześcijaństwa. Jeśli nie stajesz się bezbronny, nie kochasz. Jeśli nie ujawniasz swojego serca, swoich uczuć, a nawet swojej słabości drugiej osobie, podejmując ryzyko odrzucenia lub zdrady, nie kochasz. Chrześcijaństwo polega na tym, że Bóg staje się bezbronny, aby zasłużyć na naszą miłość. Kochając Boga, ponieważ Bóg nas stworzył, a następnie stał się człowiekiem, abyśmy mogli Go kochać w zamian.

Homilia na podstawie czytań z 31. niedzieli czasu zwykłego (B)

Ksiądz Luis Herrera Campo oferuje swoje nanomiliaKrótkie, jednominutowe rozważania do tych niedzielnych czytań.

Kultura

Oscar Wilde. Czytanie "De Profundis" 125 lat później

Lektura długiego listu, który Oscar Wilde napisał z więzienia w 1897 roku do młodego Bosie - który był jego kochankiem przez ostatnie pięć lat - nie pozostawia nikogo obojętnym, ponieważ z podziwu godną głębią pokazuje, jak ból może prowadzić do świętości.

Maris Stella Fernández i Jaime Nubiola-31 grudnia 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Oscar Wilde urodził się 16 października 1854 roku i poświęcił swoje życie literaturze, poezji, a w szczególności teatrowi. Jego dzieła -Znaczenie bycia nazywanym Ernesto, Wachlarz Lady Windermere, Portret Doriana Graya i wiele innych - odniosły ogromny sukces w angielskim społeczeństwie swoich czasów i nadal są czytane lub wykonywane.

Znacznie mniej znany jest jednak długi list do Lorda Alfreda Douglasa, zwanego "Bosie", młodego mężczyzny, z którym miał destrukcyjny romans i za który miał zostać oskarżony o sodomię i skazany na dwa lata więzienia (1895-1897). Uczucia Wilde'a znajdują odzwierciedlenie w tym liście, datowanym na styczeń-marzec 1897 roku. Tytuł De Profundis zawdzięczamy jego przyjacielowi Robertowi Rossowi, który opublikował ją częściowo w 1905 roku. 

Po opuszczeniu więzienia Wilde przeniósł się na kontynent i zmarł na zapalenie opon mózgowych w Paryżu 30 listopada 1900 roku, w wieku 46 lat, po przyjęciu chrztu. sub conditione w Kościele katolickim przez pasjonistę Cuthberta Dunne'a, również pochodzącego z Dublina, jak Wilde.

Wartość bólu

Kopiuję to, co pisze młody absolwent pod wpływem tekstu Wilde'a: "Żadne życie nie może być obce bólowi. Jednak życie kierowane spojrzeniem ku nadprzyrodzoności jest w stanie przekształcić ten ból w wartościowy przedmiot. Innymi słowy, gdy ból jest w stanie przekształcić się w miłość, cierpienie jest postrzegane w nowym i lepszym świetle. Miłość jest w stanie zabarwić wszystko - bez ukrywania rzeczywistości - i zmusza nas do skupienia się na czasami ukrytym pięknie, które daje nam świat. Podobnie jak światło, które świeci spod zamkniętych drzwi, działa jak dzwon triumfalny ogłaszający nadejście lepszych czasów.

Kiedy po raz pierwszy przeczytałem ten tekst, spodziewałem się znaleźć postawę skargi i lamentu z powodu niesprawiedliwości, jaką mu wyrządzono. Byłem jednak bardzo zaskoczony, gdy odkryłem, że spod pióra Wilde'a wyszła nadzieja i pragnienie trzymania się dobra. Dziś pomysł skazania kogoś na karę więzienia z powodu jego orientacji seksualnej jest niepokojący; jednak w przeszłości tak nie było. Uderzył mnie fakt, że nawet pośród swojego bólu Wilde był w stanie dostrzec i nadal patrzeć z miłością na tych, którzy tak bardzo go skrzywdzili.

Brak urazy

"Jeśli chodzi o jego relacje z Bosie, -kontynuuje-. Wilde przyznaje, że było to bardzo szkodliwe dla nich obojga. Jak to często bywa w dzisiejszych tak zwanych "toksycznych" związkach, ludzie czują się poza kontrolą z powodu relacji, co prowadzi do wzajemnego zniszczenia. Pomimo tego, że został poważnie uszkodzony przez Bosie, Wilde nie waha się zrzucić winy na własne barki: "Ani ty, ani twój ojciec pomnożeni tysiąc razy nie moglibyście zrujnować człowieka takiego jak ja; że zrujnowałem siebie i że nikt wielki ani mały nie może zostać zrujnowany, ale z własnej ręki".

Jestem absolutnie gotów to powiedzieć. Próbuję to powiedzieć, nawet jeśli w tej chwili mi nie wierzysz. Jeśli rzucam to bezlitosne oskarżenie przeciwko tobie, pomyśl, jakie bezlitosne oskarżenie rzucam przeciwko sobie. Straszne było to, co mi zrobiłeś, ale o wiele straszniejsze było to, co zrobiłem sobie" (s. 105).

Uważam ten fragment za szczególnie pouczający, ponieważ ilustruje całkowity brak urazy u Wilde'a. Pobieżna lektura tego dzieła może umieścić je w kategorii literatury złamanego serca lub złośliwości. Jednak ból, który jest rzeczywiście widoczny w pięknych słowach Wilde'a, nie jest równoznaczny z nienawiścią. Bolało go to, co się stało, ponieważ dopiero w więzieniu zdał sobie sprawę ze swojej smutnej rzeczywistości. Zdał sobie sprawę z bólu, jaki sprawiał swojej rodzinie i jak dał się ponieść próżności i chwilowym przyjemnościom.

To jest ból, który odczuwa się słowo w słowo. Nie należy go jednak mylić z bólem mężczyzny zranionego zdradą i z goryczą czekającego na moment, w którym będzie mógł się zrewanżować. Pośród żalu za swoje złe uczynki, Wilde pragnie być lepszym człowiekiem, kochać swoją żonę i nadrobić stracony czas w opiece nad dwójką małych dzieci."

Refleksja chrystologiczna Wilde'a

"W swoim liście Wilde twierdzi również, że został pocieszony przez postać Chrystusa. W swojej refleksji chrystologicznej argumentuje, że Syn Boży rozumie ból i grzech jako drogę do ludzkiej doskonałości. Z tego powodu Chrystus nigdy nie gardzi grzesznikami, ponieważ widzi poza grzechami, które kalają ich dusze i skupia się z pełnym miłości i współczucia spojrzeniem na poprawie, której mogą doświadczyć z powodu tego grzechu (s. 125-148). 

Ból przez całe życie jest nieuniknionym i przemieniającym doświadczeniem. Jeśli jest przeżywany w kluczu nadziei, może stać się punktem spotkania z najświętszą rzeczą, w jakiej możemy uczestniczyć: miłością"..

Oto, co pisze do mnie Maris Stella Fernández, co pokazuje, że warto ją przeczytać De Profundis 125 lat po tym, jak Wilde napisał ten list, zachęca nas on do zastanowienia się nad bólem i miłością. "Era" -cytując Pearce'a (str. 379) - "przesłanie jego duszy do dusz ludzkich"..

AutorMaris Stella Fernández i Jaime Nubiola

Więcej
Watykan

Bierzmowanie ma być "początkiem, wzrostem", a nie "pożegnaniem" - apeluje papież

Mówi się, że po bierzmowaniu młodzi ludzie "opuszczają" Kościół i nie są widziani aż do małżeństwa. "Sakrament bierzmowania powinien być "początkiem i wzrostem" w życiu chrześcijańskim, a nie "pożegnaniem" z Kościołem aż do małżeństwa" - apelował papież podczas środowej audiencji. Przypomniał również o uroczystości Wszystkich Świętych.

Francisco Otamendi-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po katechezie na temat Duch Święty "Dziś kontynuujemy naszą refleksję nad obecnością i działaniem Ducha Świętego w życiu Kościoła poprzez sakramenty", rozpoczął papież Franciszek swoją katechezę na temat małżeństwa i rodziny. Ogólna publiczność w środę 30 października, w słoneczny poranek na Placu Świętego Piotra.

"Uświęcające działanie Ducha Świętego przychodzi do nas przede wszystkim przez dwa kanały: Słowo Boże i sakramenty. Wśród wszystkich sakramentów jest jeden, który jest, par excellence, sakramentem Ducha Świętego, i to na nim chciałbym się dzisiaj skupić. Jest to, jak zrozumieliście, sakrament chrztu lub bierzmowania" - powiedział.

Spośród siedmiu sakramentów "bierzmowanie jest sakramentem Ducha Świętego par excellence". W Nowym Testamencie widzimy pewne elementy sakramentu bierzmowania. Na przykład, gdy wspomniane jest "nałożenie rąk", które przekazuje Ducha Świętego w sposób widzialny i charyzmatyczny. Znajdujemy również "namaszczenie" i "pieczęć", które manifestują niezatarty charakter tego sakramentu".

Chrzest, narodziny; bierzmowanie, wzrost

Możemy powiedzieć, że jeśli chrzest jest sakramentem narodzin do życia w Chrystusie, to bierzmowanie jest sakramentem wzrostu" - powiedział Papież. "Oznacza to początek etapu dojrzałości chrześcijańskiej, która pociąga za sobą dawanie świadectwa swojej wiary. 

Aby wypełnić tę misję, ważne jest, aby nie przestawać pielęgnować darów Ducha, które otrzymaliśmy".

Wydaje mi się, że to, czym jest sakrament bierzmowania w rozumieniu Kościoła - dodał Papież - opisuje w sposób prosty i jasny Katechizm dla dorosłych Konferencji Episkopatu Włoch. Mówi on: "Bierzmowanie jest dla każdego wiernego tym, czym Pięćdziesiątnica była dla całego Kościoła. [Umacnia ono chrzcielne włączenie w Chrystusa i Kościół oraz poświęcenie się prorockiej, królewskiej i kapłańskiej misji. Przekazuje obfitość darów Ducha Świętego [...]".

"Jeśli zatem chrzest jest sakramentem narodzin, to bierzmowanie jest sakramentem wzrostu. Z tego właśnie powodu jest również sakramentem świadectwa, ponieważ jest ściśle związany z dojrzałością życia chrześcijańskiego".

Niech bierzmowanie będzie "inicjacją", a nie "ekstremalnym namaszczeniem".

Problem polega na tym, w jaki sposób zapewnić, że sakrament bierzmowania nie zostanie w praktyce zredukowany do "ekstremalnego namaszczenia", tj. sakramentu "opuszczenia" Kościoła, ale że jest to sakrament inicjacji aktywnego uczestnictwa w ich życiu, kontynuował papież.

"Jest to cel, który może wydawać się niemożliwy, biorąc pod uwagę obecną sytuację w prawie całym Kościele, ale to nie znaczy, że powinniśmy przestać do niego dążyć. Nie będzie tak w przypadku wszystkich bierzmowanych, czy to dzieci, czy dorosłych, ale ważne jest, aby było tak przynajmniej w przypadku niektórych, którzy później staną się animatorami wspólnoty" - powiedział.

"Pomoc od wiernych świeckich".

W tym celu "przydatne może być wsparcie, w przygotowaniu do Sacramentoprzez wiernych świeckich, którzy przeżyli osobiste spotkanie z Chrystusem i mieli prawdziwe doświadczenie Ducha Świętego" - powiedział.

W pozdrowieniu skierowanym do pielgrzymów w różnych językach Ojciec Święty zachęcał: "Prośmy Ducha Świętego, aby rozpalił ogień miłości w naszych sercach i pobudził nas do dawania radosnego świadectwa o Jego obecności w naszym życiu. Niech Jezus was błogosławi, a Święta Dziewica czuwa nad wami".

Wszystkich Świętych: ci, którzy odeszli przed nami, chcą nam pomóc

Kończąc swoje słowa w języku włoskim, przed łacińskim "Pater Noster" końcowego błogosławieństwa, odniósł się do faktu, że "jesteśmy już blisko uroczystości Matki Bożej Anielskiej". Wszystkich ŚwiętychZapraszam was do przeżywania tego święta w roku liturgicznym, w którym Kościół chce nam przypomnieć o istotnym aspekcie swojej rzeczywistości: niebiańskiej chwale braci i sióstr, którzy poprzedzili nas na drodze obecnego życia i którzy teraz, w wizji Ojca, chcą być w komunii z nami, aby pomóc nam osiągnąć cel, który nas czeka".

"Co dzieci mają wspólnego z wojną?"

I wreszcie, jak zwykle, papież poprosił nas, abyśmy "modlili się o pokój, który jest darem Ducha Świętego". Pokój na udręczonej Ukrainie, w Palestynie, w Izraelu, w Birmie i w wielu innych krajach doświadczających czasu wojny. "Wczoraj widziałem 150 niewinnych osób zastrzelonych z broni maszynowej. Co dzieci mają wspólnego z wojną? One są pierwszymi ofiarami. Módlmy się o pokój. Wszystkim błogosławię".

AutorFrancisco Otamendi

Kino

"The Big Warning" i "Masters of the Air" - rekomendacje na ten miesiąc

Seriale i filmy polecane w tym miesiącu to "The Big Warning" i "Masters of the Air", dwie różne, ale bardzo ciekawe produkcje.

Patricio Sánchez-Jáuregui-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Polecamy nowości, klasyki lub treści, których jeszcze nie widziałeś na swoich ulubionych platformach.

Wielkie ostrzeżenie

Wielkie ostrzeżenie

DyrektorJuan Carlos Salas
Kategoria: Dokument
Gdzie oglądaćKina

Oparty na powieści "The Warning", bestsellerze przez trzy kolejne lata, "The Big Warning" to film dokumentalny, który zabiera nas w świat niewyjaśnionych zjawisk poprzez bezpośrednie, intrygujące i dynamiczne wywiady. Wywiady te dotyczą doświadczeń istotnych i interesujących osób.

Poprzez te historie odkrywamy przepowiednie Fragmenty biblijne, które żyją lub zostały spełnione dzisiaj, łącząc ludzi z różnych kontynentów. Urzekający film, który wzbudzi zainteresowanie wszystkich widzów, kwestionując naszą doskonałość rzeczywistości i zwiększając nasze oczekiwanie na przyszłość.

Mistrzowie powietrza

Mistrzowie powietrza

DyrektorJohn Shiban i John Orloff
AktorzyAustin Butler, Callum Turner i Anthony Boyle
ScenarzystaDavid Hemingson
KategoriaSeria
Gdzie oglądaćApple tv

"Masters of the Air" opowiada historię 100 Grupy Bombowej, jednostki ciężkich bombowców podczas II wojny światowej, i śledzi załogi bombowców podczas niebezpiecznych misji niszczenia celów w okupowanej przez Niemców Europie.

Serial przedstawia intensywność wojny, niebezpieczeństwa, z jakimi zmagają się lotnicy, a także przyjaźnie i relacje, które się rozwijają.

Stworzone przez i dla Apple TV+. Oparty na książce Donalda L. Millera z 2007 roku o tym samym tytule, serial był promowany jako towarzysz "Band of Brothers" (2001) i "The Pacific" (2010). Składa się z dziewięciu odcinków.

Więcej
Kultura

Albania, bogactwo kulturowe małego kraju

Położenie geograficzne Albanii i jej status jako pogranicza Wschodu i Zachodu sprawiają, że jest to kraj bogaty w tradycje kulturowe.

Gerardo Ferrara-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 7 minuty

Z czysto etnicznego punktu widzenia Albania jest krajem dość jednorodnym. W rzeczywistości etniczni Albańczycy stanowią absolutną większość populacji, około 98 % całkowitej populacji liczącej około 2,8 miliona osób. Ich cechą wyróżniającą jest przede wszystkim język albański, język indoeuropejski, ale z gałęzi odizolowanej od innych (w przeciwieństwie na przykład do języków neołacińskich lub germańskich). Pochodzenie języka albańskiego jest sporne, choć uważa się, że wywodzi się on z języka iliryjskiego lub starotrackiego.

Typową cechą języka albańskiego jest to, że jest on podzielony na dwa główne warianty, które mają tę samą godność (przynajmniej kiedyś), podobnie jak w języku norweskim (którego dwa warianty, Bokmål i Nynorsk, są współurzędowe w Norwegii).

W przypadku języka albańskiego mamy Tosk (na południu) i Guego (w północnej Albanii, Kosowie, Macedonii Północnej i części Czarnogóry). Istnieją znaczne różnice między Tosk i Gégois, zwłaszcza w fonetyce, ale także w morfologii i składni.

Wymuszone przyjęcie języka

Jak wspomniano w poprzednim artykule, komunistyczny reżim Envera Hodży (który trwał od 1944 do 1985 r.), ze swoim złudzeniem wszechmocy i wszechobecności we wszystkich aspektach życia Albańczyków, zastosował przymusową "standaryzację" językową w celu kulturowej standaryzacji kraju i narzucił wariant Tosk w celu opracowania "standardowego" języka albańskiego ("shqipja standarde"). Wybrano go również dlatego, że Hoxha pochodził z Gjirokastry na południu, obszaru, w którym mówi się tym wariantem, a partia komunistyczna miała swoje historyczne i kulturowe podstawy na południu.

Oczywiście przymusowe przyjęcie języka opartego na wariancie jednej części populacji spowodowało pokrzywdzenie drugiej części i podsyciło podziały i napięcia w narodzie, również na poziomie religijnym (np. prawosławni chrześcijanie są skoncentrowani na południu, katolicy na północy itp.)

Tosco jest również wariantem używanym przez Albańczyków z Włoch (zwanych "arbëreshë" w arbërisht, języku włosko-albańskim), społeczności założonej na południu półwyspu między XV a XVIII wiekiem po inwazji osmańskiej na Bałkany. Język ten ma jednak archaiczne cechy, które nie występują już we współczesnym albańskim, a także jest pod silnym wpływem dialektów włoskich i południowowłoskich. Arbërisht" jest uznawany i chroniony we Włoszech jako język mniejszości. Albańczycy stanowią również 92,9 % populacji Kosowa (państwa o ograniczonym uznaniu, do którego Serbia rości sobie prawo jako do części swojego terytorium), prawie 9 % populacji Republiki Czarnogóry i 25 % Macedonii Północnej.

Mniejszości etniczne w Albanii

Największą mniejszością etniczną obecną w Albanii są Grecy, którzy stanowią około 2 % populacji. Są oni skoncentrowani głównie na południu kraju, zwłaszcza w regionach Gjirokastra i Saranda, w pobliżu granicy z Grecją. Jest to społeczność o bardzo starych korzeniach, sięgających czasów greckich kolonii na wybrzeżu Morza Jońskiego. Do dziś albańscy Grecy cieszą się pewnym stopniem autonomii kulturowej i językowej, mimo że byli w centrum różnych napięć z Grecją, zwłaszcza w latach reżimu Hodży, który tłumił wszelkie formy autonomii kulturowej, językowej i religijnej.

Inne mniejszości obejmują Macedończyków (mówiących językiem słowiańskim, spokrewnionym z bułgarskim), około 0,2 % populacji, w południowo-wschodniej części kraju (w pobliżu granicy z Macedonią Północną); Ormianie (którzy mówią językiem neołacińskim bardzo podobnym do rumuńskiego i są uważani za potomków romańskich, tj. zlatynizowanych populacji tego obszaru) w południowych górach (od kilku tysięcy do 30 000 osób); Romowie (od 10 000 do 100 000), którzy, podobnie jak w innych krajach europejskich, żyją często w niepewnych warunkach ekonomicznych i społecznych.

Religią Albańczyków jest "albańskość".

W Albanii istnieje powiedzenie: "religią Albańczyków jest 'albańskość'" ("Feja e shqiptarit është shqiptaria"). Wynika to z faktu, że poczucie przynależności do grupy etnicznej, a nie religijnej, jest bardzo silne w tym kraju, a kultura tolerancji i pokojowego współistnienia między różnymi społecznościami jest również bardzo rozwinięta, chociaż w epoce osmańskiej nastąpiła postępująca islamizacja, po której nastąpiło stłumienie prawa do praktyk religijnych pod rządami reżimu komunistycznego, w szczególności od 1967 r., który narzucił państwowy ateizm do 1991 r. Po tej dacie praktyki religijne zostały wznowione. Po tej dacie praktyki religijne zostały wznowione, ale społeczeństwo pozostało zasadniczo świeckie.

Islam

Islam jest najbardziej rozpowszechnioną religią w Albanii, a około 58,8 % populacji twierdzi, że jest muzułmaninem (według spisu ludności z 2011 r., ostatniego dostępnego oficjalnego spisu ludności). Większość muzułmanów to sunnici (około 56,7 % Albańczyków), głównie w centrum i na południu kraju.

Istnieje również szyicka mniejszość Bektashi. Bektaszi są częścią szyickiego nurtu sufickiego (lub bractwa) i stanowią od 2 % do 5 % populacji, co czyni ich niewielką mniejszością; Jednak ich społeczność (której doktryna rozwinęła się w XIII wieku w Anatolii, a następnie rozprzestrzeniła się na Bałkanach) ma tak ważne historyczne i kulturowe korzenie w Albanii, że kilku albańskich przywódców politycznych jest lub było Bektaszami (w tym sam Enver Hoxha, który jednak ustanowił system co najmniej 31 lagrów, zgodnie z raportem Amnesty International z 1991 r., wymierzonych w przeciwników i członków zakonów religijnych, tj. księży katolickich i prawosławnych, imamów itp.)).

Społeczność Bektashi jest szczególnym przykładem pokojowego współistnienia i tolerancji religijnej, które są wspierane przez jej doktrynę, i odegrała ważną rolę w utrzymaniu równowagi międzywyznaniowej w kraju. 

Podczas rządów osmańskich Bektaszyści byli powiązani z janczarami, elitarnymi oddziałami Sublime Porte, ale wraz z przybyciem Atatürka, Bektaszyzm został zakazany w Turcji (1925), a jego członkowie zostali zmuszeni do opuszczenia kraju, znajdując schronienie w Albanii, przy wsparciu lokalnego monarchy tamtych czasów, Zoga I.

W rzeczywistości to właśnie w Tiranie przeniosło się światowe centrum duchowe bektashi (Tekke), a w kraju bałkańskim bractwo sufickie nadal promowało wartości otwartości i dialogu międzyreligijnego, znajdując podatny grunt, ponieważ Albania nigdy nie rozwinęła tożsamości narodowej opartej na przynależności do tej, a nie innej wiary, a dialog międzyreligijny był już wypróbowaną i przetestowaną rzeczywistością.

We wrześniu 2024 r. premier Edi Rama (ochrzczony katolik, ale zdeklarowany agnostyk) zaproponował utworzenie mikropaństwa bektashi w Tiranie (rodzaj mikropaństwa). Watykan 27-hektarowe miniaturowe obiekty religijne i mieszkalne) w celu zapewnienia społeczności autonomicznej przestrzeni do praktykowania swojej wiary i zachowania tradycji. W intencjach obecnego rządu byłby to również sposób na zapewnienie większego głosu i widoczności bardziej tolerancyjnego poglądu na islam. Propozycja ta spotkała się jednak z krytyką, zarówno dlatego, że Albania nie jest tak naprawdę krajem islamskim, ponieważ Bektaszi nie stanowią nawet większości muzułmanów, jak i dlatego, że sekularyzm jest fundamentalnym elementem społeczeństwa i kultury tego małego bałkańskiego kraju.

Chrześcijaństwo

Albańscy chrześcijanie stanowią około 16,9 % populacji, podzielonej między katolików (10 %) i prawosławnych (6,8 %).

Katolicy są szczególnie skoncentrowani w regionach północnych. Tradycja katolicka w Albanii ma głębokie korzenie sięgające czasów, gdy kraj był częścią Imperium Rzymskiego. Albański Kościół Katolicki wyróżnia się, według słów arcybiskupa Tirany, Msgr. Arjan DodajBył to Kościół męczeński w całej swojej historii, prześladowany w czasach rzymskich, w epoce osmańskiej, a przede wszystkim w czasach reżimu komunistycznego. Jest bardzo obecny w życiu kraju, w stałej harmonii z innymi wyznaniami religijnymi, z którymi prowadzi dialog i współpracę opartą na wspólnych inicjatywach w różnych dziedzinach.

Z drugiej strony prawosławni koncentrują się głównie w południowych regionach wokół granicy z Grecją. Kościół prawosławny ma również długą tradycję (sięgającą czasów bizantyjskich) i jest związany z Patriarchatem Konstantynopola, ale w 1937 r. uzyskał autokefalię (autonomię kościelną).

Tradycje kulturowe

Podczas gdy mniej niż 90 % Albańczyków deklaruje jakąkolwiek przynależność religijną, ponad 10 % nie uznaje się za wyznawców żadnej religii (jest to jeden z krajów europejskich o najwyższym odsetku ateistów i agnostyków). Wielu z nich określa siebie jako przede wszystkim Albańczyków, a następnie jako wyznawców określonego kultu.

Ciekawostką tego małego kraju jest między innymi obecność starożytnego kodeksu praw zwyczajowych, Kanun (z arabskiego "qanun", prawo), przekazywanego ustnie przez wieki, ale spisanego w XV wieku przez Lekë Dukagjini, XV-wiecznego przywódcę i współczesnego Scanderbega. Kanun reguluje różne aspekty życia społecznego i rodzinnego, zajmując się kwestiami takimi jak prawa własności, honor i zemsta.

Jednym z jego kluczowych pojęć jest "besa", oparta na słowie honoru i świętej gościnności, fundamentalnych pojęciach w albańskich społecznościach, zwłaszcza wiejskich. Kanun reguluje również zemstę krwi ("gjakmarrja"), podając dokładne zasady dotyczące sposobu i czasu jej wykonywania (jeśli członek klanu zostanie zabity, rodzina ma prawo i obowiązek zemsty, co często prowadzi do długich konfliktów między rywalizującymi klanami, ale Kanun określa dokładne granice wykonywania "gjakmarrja") oraz chroni honor kobiet, które jednak odgrywają podrzędną rolę w tradycyjnym społeczeństwie.

W ostatnich latach wpływ kanun zmniejszył się, ale pozostaje on fundamentalną częścią albańskiej tożsamości kulturowej, zwłaszcza w północnych regionach górskich, i jest wspólny dla wszystkich wyznań religijnych.

"Communitas" w Albanii

Może to być również przykład "communitas", koncepcji, która według antropologa Victora Turnera reprezentuje rodzaj "antystruktury", stanu, w którym jednostki przekraczają podziały religijne, tworząc więzi wspólnotowe poprzez inne elementy. W przypadku Albanii istnieją zatem również kulty, festiwale i sanktuaria wspólne dla różnych wyznań. Przykładem tego jest św. Jerzy (pomyśl także o znaczeniu imienia Scanderbeg, również George, lub o tym, że muzułmanie często identyfikują św. Jerzego z Al-Khadr, zielonym prorokiem, który pojawia się w surze XVIII, aby pomóc Mojżeszowi, lub Bektashi znają go jako Hidrellez, związanego z wiosną i płodnością). Rzeczywiście, według historyka Fredericka Williama Haslucka, istnieją "niejednoznaczne świątynie", które często symbolizują synkretyzm kulturowy i religijny, który wykracza poza indywidualne doktryny.

Podsumowując, na tak małym terytorium jak Albania współistnieją niezwykle bogate tradycje kulturowe i religijne. Dlatego jako Włoch wstydzę się, że jeszcze tam nie byłem!

Więcej
Gospel

Oczyszczeni z wszelkiego zła. Wszyscy zmarli (B)

Joseph Evans komentuje czytania na Zaduszki (B), a Luis Herrera wygłasza krótką homilię wideo.

Joseph Evans-30 Październik 2024 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kościół katolicki rozwinął swoje rozumienie rzeczywistości czyśćca, wspomagany przez teksty biblijne, które mówią o oczyszczeniu dusz po śmierci (por. 2 Mch 12:39-45) i o oczyszczającym ogniu (1 Kor 3:12-15). 

Księga Objawienia (Ap 21:27) mówi nam również, że nic nieczystego nie wejdzie do nieba, a ponieważ nikt nie umiera całkowicie czysty, całkowicie bezgrzeszny, sugeruje to jakąś formę duchowego oczyszczenia po śmierci, aby sprawiedliwi mogli następnie wejść do nieba. Idea ta została wzmocniona przez nauki Ojców Kościoła oraz pisma - i wizje - świętych.

Papież Benedykt XVI, w Spe Salvi 2007 (zob. numery 45-48), w odświeżająco ekumenicznym duchu, bada możliwość, że ten zbawczy ogień jest płonącym i oczyszczającym spojrzeniem Chrystusa (por. Ap 1:14).

Nasze własne doświadczenie życiowe dodatkowo wspiera to poczucie oczyszczenia po śmierci. Wszyscy z nas, którzy szczerze poszukują Boga, wiedzą, że gdybyśmy mieli umrzeć dzisiaj, pomimo wszystkich naszych szczerych pragnień, nadal potrzebowalibyśmy oczyszczenia po śmierci, aby być gotowymi na spotkanie z Nim. "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą".. Wiemy, że nasze serca nie są jeszcze do tego wystarczająco czyste: potrzebują całkowitego oczyszczenia, a nasz wzrok potrzebuje "usunięcie zaćmy". Duchową karą jest usunięcie łusek nieczystości z jego oczu, tak jak dawnemu Tobiaszowi usunięto łuski z oczu (por. Tob 3:17; 11:10-15). Istnieje również sprawiedliwa kara do poniesienia. Bóg przebaczył nasze grzechy, ale w ramach sprawiedliwości i abyśmy byli w pełni świadomi zła, które wyrządziliśmy (a zatem z intencją leczniczą), potrzebujemy tymczasowej kary, aby zrekompensować nasze złe postępowanie. 

Czyściec jest również jak ból patrzenia na słońce: Bóg mieszka w chwale, a nasz słaby wzrok musi zacząć przyzwyczajać się do tego światła, zanim będzie mógł w pełni się nim podzielić. Wreszcie, czyściec uwalnia nas z niewoli, podobnie jak cierpienie, które musi odczuwać uzależniony, aby uwolnić się od nałogu i cieszyć się wolnością życia bez niego.

Istnieje cała gama możliwych tekstów na dzisiejsze czytania mszalne, ale wszystkie w różny sposób wskazują na rzeczywistość śmierci i zwycięstwo Chrystusa nad nią. Dzisiejszy dzień - i miesiąc, który po nim nastąpi - jest również doskonałą okazją do modlitwy za naszych zmarłych bliskich i za wszystkie dusze czyśćcowe, w ten sposób w praktyczny sposób realizując doktrynę o komunii świętych i okazując wyjątkową miłość tym, którzy sami nie mogą sobie pomóc, tak jak będziemy głęboko wdzięczni tym, którzy modlą się za nas, gdy nadejdzie nasz czas w czyśćcu.

Kino

"Benedykt XVI w hołdzie prawdzie", nagroda Emmy w Nowym Jorku

Film dokumentalny "Benedykt XVI, w hołdzie prawdzie" o rezygnacji niemieckiego papieża zdobył nagrodę Emmy.

Teresa Aguado Peña-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta

W ten weekend w Nowym Jorku odbyła się ceremonia wręczenia nagród Emmy. Dokument autorstwa Raporty rzymskie Benedykt XVI w hołdzie prawdzie", sponsorowany przez Jesteśmy Community Care został zwycięzcą.

Pełnometrażowy film zawiera świadectwa osób, które były świadkami jego pontyfikatu i wyjaśniają powody jego rezygnacji, będącej kamieniem milowym w historii Kościoła katolickiego. Film był emitowany na ponad 15 kanałach w różnych krajach, a wcześniej zdobył nagrodę dla najlepszego filmu dokumentalnego na festiwalu Mirabile Dictu w Watykanie.

Ramón Tallaj, prezes sponsora dokumentu, przyjął nagrodę następującymi słowami: "Przede wszystkim dziękujemy Akademii za ten zaszczyt. Dedykujemy je wszystkim pracownikom SOMOS Community Care. Ale przede wszystkim mamy nadzieję, że pokój na tym świecie może powrócić i że zrozumienie między ludźmi, bez względu na ich religię, może znów powstać. Amen.

AutorTeresa Aguado Peña

Watykan

Tutela Minorum" wzywa do "ścieżki uzdrowienia" z nadużyć

Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich ("Tutela Minorum"), upoważniona przez papieża Franciszka, przedstawiła pierwszy roczny raport Watykanu na temat polityki i procedur opiekuńczych Kościoła, "podróż nawrócenia" w celu zadośćuczynienia i uzdrowienia nadużyć, powiedział kardynał Sean O'Malley. Jego zalecenia mają na celu poprawę przyjmowania i monitorowania zarzutów oraz stworzenie "kultury ochrony".

Francisco Otamendi-29 Październik 2024-Czas czytania: 5 minuty

"Chcę zapewnić wszystkie ofiary i osoby, które przeżyły (znęcanie się), że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nadal was przyjmować i pomagać wam w stawianiu czoła cierpieniu, którego doświadczyliście. Szanujemy wasze odważne świadectwo i zdajemy sobie sprawę, że możecie być zmęczeni pustymi słowami" - powiedział specjalny sprawozdawca ONZ. Kardynał O'MalleyTutela minorum", przewodniczący "Tutela minorum", podczas prezentacji Raport.

"Wasze cierpienie otworzyło nas na fakt, że jako Kościół nie zatroszczyliśmy się o ofiary, nie chcieliśmy was zrozumieć, a wszystko, co zrobimy, nie wystarczy, aby naprawić wszystkie szkody, których doznaliście" - dodał.

"Mamy nadzieję, że ten raport i kolejne raporty, wraz z pomocą ofiar, pomogą zapewnić, że te straszne wydarzenia nie będą już miały miejsca. Niniejszy raport, który ukazuje się z okazji dziesiątej rocznicy powstania Komisji, stanowi migawkę tego, co jest podróżą Komisji. konwersja podjęliśmy.

"Jest to podróż w kierunku przejrzystej i odpowiedzialnej posługi ochrony" - powiedział kardynał - "w kierunku większej bliskości, przyjęcia i wsparcia dla ofiar i ocalałych w ich poszukiwaniu sprawiedliwości i uzdrowienia.

Okres "zdrad" i "braku profesjonalizmu".

Przewodniczący "Tutela Minurum" wyróżnił dwa etapy "naszej drogi jako Kościoła", po "bolesnych doświadczeniach, które przeżyliśmy". "Pierwszy z nich przeżywałem nieprzerwanie przez prawie 40 lat jako biskup, poprzez osobistą bliskość z ofiarami, ich rodzinami, bliskimi i wspólnotami. Słyszałem mocne świadectwa zdrada jak to jest być wykorzystywanym przez osobę, której się zaufało, i jakie są konsekwencje takiego wykorzystywania przez całe życie. 

"Jestem niezmiernie wdzięczny ofiarom za ich otwartość" - kontynuował - "która pozwoliła mi iść razem z nimi. Ich historie ujawniają okres nieufności, w którym przywódcy Kościoła tragicznie zawiedli tych, których mamy naśladować. Był to również czas, w którym nie panował profesjonalizm".

Teraz "ścieżka uzdrowienia i kultura ochrony".

"Rozpoczynamy teraz drugi etap, który obserwujemy w wielu częściach świata, gdzie odpowiedzialność, troska i opieka nad ofiarami zaczynają rzucać światło na ciemność. Jest to okres, w którym istnieją silne systemy raportowania, które pozwalają nam słuchać i reagować na ofiary, w podejściu opartym na traumie.

Jest to okres, w którym protokoły zarządzania ryzykiem i świadome monitorowanie promują bezpieczne środowisko. Kościół zapewnia obecnie profesjonalne usługi towarzyszące ofiarom jako zobowiązanie do tej uzdrawiającej podróży i promowania kultury ochrony". "To czas, w którym Kościół w pełni przyjmuje swoją posługę ochrony".

Deficyt danych w Meksyku

Wciąż jednak istnieją niejasne punkty. Na przykład podczas przesłuchania członkowie Papieskiej Komisji potwierdzili jeden punkt raportu: tylko 20 procent meksykańskich diecezji odpowiedziało na wysłany kwestionariusz. Sekretarz Komisji potwierdził to, ale dodał, że niektóre konferencje biskupów początkowo zwlekały, ale od tego czasu dostarczyły więcej informacji. Kardynał O'Malley wyraził swoje "rozczarowanie brakiem odpowiedzi ze strony Meksyku".

"Nie ma związku między celibatem a molestowaniem".

W odpowiedzi na inne pytanie, kardynał O'Malley powiedział, że nie widział żadnych poważnych badań łączących celibat księży z wykorzystywaniem dzieci, "nie ma żadnego związku". "Celibat nie powoduje pedofilii" - dodał. "Dzieci muszą być szanowane i chronione" - dodał inny członek komisji.

Zeznanie ofiary

Na spotkaniu z mediami w Watykanie obecna była ofiara, która pracuje w komisji, Juan Carlos. W swoich słowach powiedział, że praca nad nią bardzo mu pomogła i że ma nadzieję pomóc innym ofiarom podążać tą drogą. Pochwalił również akt na rzecz ofiar zorganizowany kilka dni temu przez arcybiskupa Madrytu, kardynała José Cobo, w szczególności gdy podkreślił, że "nie zamierzamy odwracać biegu wydarzeń".

Zlecenie i zarys raportu

"Słuchanie i uczenie się od ofiar: od 2014 r. do 2024 r. i w przyszłości", to tytuł ostatniej części niedawno przedstawionego Raportu, po przypomnieniu na początku, że jest to komisja Komisji Europejskiej ds. Papież Franciszekponieważ "bez postępu (w ochronie nieletnich i osób dorosłych wymagających szczególnej troski) wierni nadal traciliby zaufanie do swoich duszpasterzy, co coraz bardziej utrudniałoby głoszenie Ewangelii i dawanie o niej świadectwa" (papież Franciszek, 29 kwietnia 2022 r.).

Rzeczywiście, "wnioski wyciągnięte z tych bezpośrednich kontaktów z ofiarami stanowią podstawę analizy przedstawionej w niniejszym raporcie rocznym. Komisja jest w pełni zaangażowana w dalsze poszerzanie udziału ofiar w procesie sporządzania tego cyklicznego sprawozdania".

Zawarty w raporcie model "sprawiedliwości i nawrócenia" składa się z pięciu głównych, powiązanych ze sobą filarów: odwrócenie się od zła, prawda, sprawiedliwość, zadośćuczynienie i gwarancje nieodwracania.

Doskonalenie procesów, inicjatywa "Memorare

Kardynał przewodniczący podsumował treść pierwszego raportu "Tutela Minorum" w dwóch lub trzech aspektach. Po pierwsze, "poprawa kanonicznych procesów przyjmowania i rozpatrywania skarg na korzyść ofiar i ich rodzin, z jednoczesnym poszanowaniem prawa dostępu do informacji, prawa do prywatności i prawa do ochrony danych osobowych".

Po drugie, "profesjonalizacja osób zaangażowanych w ochronę nieletnich i bezbronnych dorosłych w Kościele poprzez zapewnienie im formalnych możliwości akademickich i odpowiednich zasobów". 

W tym miejscu wspomniał o inicjatywie "Memorare", pierwszym słowie Memorare do Najświętszej Maryi Panny, która na prośbę Ojca Świętego rozwija zadania ochrony na globalnym południu, według Moru Proprio Vos estis lux mundi.

Jurysdykcja w Kurii Rzymskiej, uproszczenie

Inne istotne punkty wśród spostrzeżeń Komisji obejmują następujące kwestie.

- Potrzeba jasnego określenia jurysdykcji różnych dykasterii Kurii Rzymskiej w celu zapewnienia skutecznego, terminowego i rygorystycznego rozpatrywania przypadków nadużyć seksualnych skierowanych do Stolicy Apostolskiej".

- Potrzeba uproszczonego procesu, w uzasadnionych przypadkach, w celu rezygnacji lub usunięcia przywódcy Kościoła". 

- Potrzeba dalszego rozwoju Magisterium Kościoła w zakresie ochrony małoletnich i bezbronnych dorosłych, z integralnej perspektywy teologiczno-pastoralnej, która promuje nawrócenie Kościoła w odniesieniu do godności dziecka i praw człowieka oraz ich związku z nadużyciami".

"Rygorystyczna obsługa napraw".

- Potrzeba bycia świadomym polityki odszkodowań i rekompensat, która promuje rygorystyczne zarządzanie odszkodowaniami, jako część zobowiązania i odpowiedzialności Kościoła za wspieranie ofiar/ocalałych w ich drodze do uzdrowienia".

Jak przypomniano na wstępie, Papieska Komisja "jest zaangażowana w dalsze poszerzanie udziału ofiar w procesie tworzenia tego cyklicznego raportu".

Tegoroczny wrześniowy numer magazynu Omnes, który koncentruje się na nadużyciach i którego artykuł redakcyjny nosi tytuł "Czas na uzdrowienie", zawiera artykuły ekspertów, które zapowiadają niektóre aspekty dzisiejszego raportu.

AutorFrancisco Otamendi

Ewangelizacja

EncuentroMadrid: kongres, który uspokoi spolaryzowany świat

Ponad 12 000 osób i 500 wolontariuszy przeszło przez Mirador de Cuatro Vientos podczas kongresu, który stał się punktem odniesienia.

Javier García Herrería-29 Październik 2024-Czas czytania: 2 minuty

W dniach od 25 do 27 października odbędzie się dwudziesta pierwsza edycja konkursu EncuentroMadridCelem konferencji było zbadanie, czy pomimo obecnego kontekstu, który czasami może być postrzegany negatywnie, można powiedzieć, że "tkanina życia jest cenna". Wyrażenie w cudzysłowie pochodzi od Takashi Nagai, japońskiego lekarza, który ucierpiał w wyniku upadku bomby atomowej, a mimo to odnalazł w wierze chrześcijańskiej impuls do dawania wielkiej nadziei Japończykom w bardzo dramatycznym dla narodu kontekście. 

Wysokiej klasy głośniki

Jednym z prelegentów był francuski filozof Fabrice Hadjadj. Nawiązując do propozycji nieśmiertelności płynących z transhumanizmu, w swoim wykładzie zapytał, dlaczego chcemy zachować życie w nieskończoność, skoro nie akceptujemy ryzyka związanego z jego zagrożeniem. "Chcemy stworzyć nieśmiertelnych ludzi, aby mogli następnie popełnić samobójstwo" - powiedział prowokacyjnie Hadjadj, wyjaśniając, że jeśli staramy się tylko zachować życie, to jest ono stracone.

Andrés Aziani, jeden z bohaterów wystawy "La Plaza del encuentro", "najlepszą rzeczą jest odwaga, z jaką każdy musi powrócić na własną ścieżkę, aby móc powiedzieć "tak" życiu", ze wszystkimi jego wyzwaniami i konsekwencjami. 

Propozycja księdza Giussaniego

Idąc za propozycją Luigiego Giussaniego, założyciela Comunione e Liberazione, organizatorzy EncuentroMadrid proponują wzrost i dojrzałość w wierze oparte na dialogu i przyjaźni z ludźmi o bardzo różnych mentalności.

Kongres ten jest przestrzenią dialogu i wzajemnego uznania z ludźmi z różnych tradycji etycznych i kulturowych. Jak powiedział profesor Diego Garrocho, "strony są porowate... nie chodzi o wygraną, ale o znalezienie tego milimetra prawdy, który znajduje się w pozycji drugiej strony. Różnice należy zawsze szanować, ale jeszcze lepiej byłoby uczynić je przedmiotem rozmowy". 

Refleksje na temat sztuki

W centralnym dniu EncuentroMadrid 2024 wystąpili dwaj najlepsi prelegenci tej edycji: artyści Antonio López, malarz madryckiego pokolenia realistów, oraz Pedro Chillida Belzunce, również artysta, syn i współpracownik swojego ojca, Eduardo Chillidy.

Spotkanie, zaprezentowane przez architekta Enrique Andreo, zostało poprzedzone filmem dokumentalnym, w którym zarówno ojciec, jak i syn Chillidy opowiadali o swoim związku z dziełem. 

Wideo porusza również kwestię relacji baskijskiego artysty z wiarą, w paralelizmie między twórczością artystyczną a Stworzeniem pisanym wielką literą. "Słowo 'stworzenie' jest zbyt wielkie dla człowieka. Wyobrażam sobie stworzenie tylko na poziomie Boga. To był naturalny rozkwit: miałem wiarę przez całe życie, a brak równowagi między rozumem a wiarą zawsze mi pomagał. Prawdziwe znaczenie rozumu polega na tym, że ma on moc uświadamiania nam własnych ograniczeń. Gdyby ten problem nie został mi postawiony, moja praca z pewnością nie poszłaby w tym kierunku, w którym poszła... i ja też bym nie poszedł", zastanawia się Eduardo Chillida.

Msza zamykająca z Cobo

Kardynał José Cobo zamknął EncuentroMadrid Mszą Świętą, w której podkreślił obecnym, że "macie w swoim DNA dwa kluczowe słowa, które są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek: komunia i wyzwolenie". Z tego miejsca wezwał do dalszego przekazywania tego życia na otwarte morze, zwłaszcza tym, którzy są daleko lub bardziej bezbronni, do dalszego tkania sieci prawdziwego braterstwa, w którym każdy może znaleźć znaczenie i przyjęcie, którego potrzebuje i oczekuje.

Zoom

Watykan prezentuje Luce, maskotkę jubileuszową

Na konferencji prasowej 28 października abp Fisichella zaprezentował Luce, maskotkę Roku Jubileuszowego 2025.

Paloma López Campos-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta
Watykan

Klucze do encykliki "Dilexit Nos".

24 października papież Franciszek opublikował swoją czwartą encyklikę "Dilexit Nos", dokument, który wzywa katolików do skupienia wzroku na Najświętszym Sercu Jezusa.

Raporty rzymskie-29 Październik 2024-Czas czytania: < 1 minuta
rzym raporty88

Papież Franciszek opublikował swoją czwartą encyklikę "Dilexit Nos" 24 października.

Cały dokument opiera się na nabożeństwie do Najświętszego Serca Pana Jezusa i wzywa katolików do życia w otwartości na innych i do uznania wewnętrznej godności każdej osoby.


Teraz możesz skorzystać ze zniżki 20% na subskrypcję Raporty Rzymskie Premiummiędzynarodowa agencja informacyjna specjalizująca się w działalności papieża i Watykanu.
Zasoby

Ciężka praca jako miłość do pracy

Ciężka praca jest cnotą, która uczy nas kochać pracę, którą Bóg przygotował dla naszego życia, i pomaga nam przynosić owoce, których Bóg oczekuje.

Manuel Ordeig-29 Październik 2024-Czas czytania: 12 minuty

Powszechnie wiadomo, że pracowitość jest cnotą, która prowadzi do dobrej pracy, do dobrego wykorzystania czasu, do wkładania miłości (do Boga i/lub bliźniego) w swoją pracę itp. Ale nic z tego nie jest możliwe, jeśli ktoś w jakiś sposób nie kocha swojej pracy. Słownik definiuje pracowitość jako "skłonność do pracy", ale nie tak, jak piłka toczy się w dół - sama z siebie - ale tak, jak alpinista jest przyciągany do góry. W grę wchodzi atrakcyjna rola miłości. Dlatego pracowitość oznacza miłość do pracy, pracy, która odpowiada każdemu z nas: pracy samej w sobie, niezależnie od możliwego uznania lub wynagrodzenia.

Pracowity człowiek to taki, który lubi swoją pracę i stara się wykonywać ją najlepiej jak potrafi. To pokazuje, że ją kocha i że ta miłość sprawia, że z radością znosi trudności i wysiłki, które pociąga za sobą każda praca. Jest zmęczony pracą, ale nie jest zmęczony pracą. Bez pracy życie byłoby dla niego nudne i puste. Kiedy odpoczywa, pracuje w inny sposób: nad czymś innym, w innym rytmie, z inną radością; nie do końca rozumie ideę odpoczynku "bezczynności". Radość tworzenia - idei, rzeczy, rezultatu - z nawiązką rekompensuje ból ukryty w takich narodzinach.

Transcendentne znaczenie pracy

Wielu współczesnych autorów odkryło to i przekazało szerokiej publiczności: "Twoja praca zajmie dużą część twojego życia, a jedynym sposobem, aby być naprawdę zadowolonym, jest wykonywanie świetnej pracy. A jedynym sposobem na wykonywanie świetnej pracy jest kochanie tego, co się robi" (Steve Jobs). "Kiedy kochasz swoją pracę, stajesz się najlepszym pracownikiem na świecie" (Uri Geller). "Aby odnieść sukces, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, jest zakochanie się w swojej pracy" (Mary Lauretta). "Każdego dnia kocham to, co robię i wierzę, że to dar i przywilej kochać swoją pracę" (Sarah Burton). Te i inne podobne zdania są wynikiem owocnych ludzkich doświadczeń, które są dziś dzielone przez globalną sieć.

Jeśli dodatkowo dodamy do tego transcendentny sens, rezultat jest taki, że kochając pracę, kocha się Boga i bliźniego. Wiara i nadzieja bez wątpienia zabarwiają tę miłość i wprowadzają osobę pracującą w sferę nadprzyrodzoną, do której człowiek jest przeznaczony. Josemaría Escrivá powiedział: "Wykonuj swoje obowiązki zawodowe z Miłości: wykonuj wszystko z Miłości, nalegam, a zobaczysz - właśnie dlatego, że kochasz... - cuda, które wytwarza twoja praca".

Istnieją przypadki, w których roszczenie do kochania pracy, o którym wspomnieliśmy, może wydawać się trudne - a nawet szokujące lub sprzeczne: albo dlatego, że cierpi się z powodu niewdzięcznej pracy (z jakichkolwiek powodów), albo dlatego, że osobista sytuacja (zdrowie itp.) sprawia, że wydaje się to niemożliwe, albo dlatego, że oceniamy, że miłość powinna być zarezerwowana dla wyższych rzeczy. Można założyć, że wszyscy ludzie powinni pracować, ale nie jest obowiązkowe, aby robić to z przyjemnością. 

Oczywiście miłości nie można narzucić. Chodzi o to, że osoba pracowita, ta, która uczy się kochać swoją pracę - czasami z wysiłkiem i stopniowo - ma przed sobą długą drogę do szczęścia i uszczęśliwiania ludzi wokół siebie. "Ten, kto jest pracowity, najlepiej wykorzystuje swój czas, który jest nie tylko złotem, ale chwałą Boga! Robi to, co powinien i jest w tym, co robi, nie z rutyny, ani po to, by zająć godziny... Dlatego jest pracowity [a] pracowitość pochodzi od czasownika 'diligo', który oznacza kochać, doceniać, wybierać jako owoc starannej i uważnej uwagi" (św. Josemaría Escrivá).

Ponadto praca jest sama w sobie zasadą relacji osobistych i społecznych. A osoba znajdująca się w centrum tych relacji musi wraz z nimi wypełniać rozsądne obowiązki współistnienia, jakie każdy człowiek ma wobec społeczeństwa. W takim przypadku, jakże trudno byłoby komuś, kto pracował niechętnie - w opozycji - być uprzejmym, cierpliwym, reagować z łagodnością, a nawet rozumieć i wybaczać innym! Ciężka praca pozwala roztaczać wokół siebie optymistyczną wizję tych, którzy kochają swoją pracę i wiedzą, jak cieszyć się radością, którą im przynosi.

Nawet poza sferą zawodową, jak nieumyślnie zły nastrój w pracy może rozprzestrzenić się na rodzinę lub bardziej intymną sferę! Czym innym jest powrót do domu zmęczonym po pracy i szukanie naturalnego odpoczynku, a czym innym wyładowywanie swoich zawodowych frustracji na innych. Jeśli oprócz miłości do swojej pracy, kochamy Boga i bliźniego, konieczny odpoczynek pomoże również odpocząć najbliższym nam osobom.

Kochająca praca

Mówiąc o miłości do pracy, należy sprecyzować, że termin miłość zawiera w sobie analogiczną koncepcję. Można kochać ludzi, zwierzęta, rzeczy, idee, postawy, uczucia... ale nie są one kochane w ten sam sposób. Najwłaściwszą rzeczą w miłości jest kochać ludzi: wśród nich Boga. Inne zastosowania tego terminu muszą być właściwie rozumiane. Ale z tą precyzją można powiedzieć, że inne rzeczy są również kochane.

Jak wyjaśnił Benedykt XVI, miłość ma pierwszy wymiar "eros": który obejmuje przyciąganie, pragnienie posiadania. I drugi wymiar "agape": prawdziwa miłość obejmuje dawanie, dar, dawanie siebie. Każda miłość ma proporcje każdego z tych aspektów. Miłość do osób, jeśli jest wielka, wiąże się z dużą dozą oddania siebie, aż do całkowitego oddania siebie w miłości małżeńskiej. Miłość do rzeczy i idei jest, w dominujący sposób, miłością erotyczną: posiadania i przyjemności.

Mimo to uprawnione jest nazywanie miłością, w ramach analogii, tego, co ma się na przykład do zwierzęcia domowego, miejsca (urodzenia, życia rodzinnego...), pewnego krajobrazu, sztuki, sportu, piłki nożnej... Jest to miłość, która napełnia nas radością, gdy możemy ją zaspokoić, nawet jeśli wymaga to wysiłku (zdobycie szczytu...) lub lat ofiarnych przygotowań (olimpiada...).

Co więcej, taka miłość jest również tą, która umożliwia najdoskonalszy rozwój danego zadania. Na przykład muzyk, który nie kocha muzyki, nigdy nie będzie więcej niż przeciętnym pianistą lub skrzypkiem; nawet jeśli trafi we właściwe nuty, zabraknie mu "ducha" i ekspresji; tylko intensywna miłość do samej muzyki może doprowadzić kogoś do bycia niezwykłym muzykiem. Albo, w innej dziedzinie, tylko dobry myśliwy - wielki miłośnik łowiectwa - może wyróżniać się w tej działalności. Przykłady można by mnożyć.

Jeśli argumentuje się, że przykłady te odnoszą się raczej do hobby lub upodobań, a nie do pracy "zawodowej", można odpowiedzieć, że praca jest niemal powszechną ludzką kondycją, która w szczególny sposób odnosi się do świeckich wiernych Kościoła, co zostało odzwierciedlone przez Sobór Watykański II w "...".Gaudium et spes". W tym kontekście Jan Paweł I posunął się nawet do napisania: "Franciszek Salezy również opowiada się za świętością dla wszystkich, ale wydaje się nauczać tylko duchowości świeckich, podczas gdy Escriva chce duchowości świeckich. Oznacza to, że Franciszek prawie zawsze sugeruje świeckim te same środki, które praktykują zakonnicy, z odpowiednimi dostosowaniami. Escriva jest bardziej radykalny: mówi o materializacji - w dobrym tego słowa znaczeniu - uświęcenia. Dla niego to sama praca materialna musi zostać przekształcona w modlitwę". Każda praca, nawet intelektualna, zakłada - prędzej czy później - materialne rezultaty, które ją potwierdzają. Wspomniana materializacja zakłada umiłowanie, w pewien sposób, zarówno pracy, jak i zawartej w niej materialności.

Pracowitość

Jak już powiedzieliśmy, pracowitość jest właśnie miłością do pracy, którą każdy z nas musi wykonywać. Z pewnością można pracować bez zamiłowania do pracy: jako nieprzyjemny obowiązek, którego nie ma innego wyjścia, jak tylko go wypełnić. Niewiele osób pracuje w ten sposób. W takim przypadku bardzo trudno jest pracować z zadowoleniem, nie mówiąc już o doskonałości.

Oczywiście miłość (do Boga, do rodziny, do kraju, do pieniędzy...) można włożyć w każdą pracę. I w takim przypadku poświęcona i nieprzyjemna praca będzie wykonywana z radością wypełniania swojego obowiązku, co nie ma małej wartości. Ale to nie ta miłość jest związana z pojęciem pracowitości, nawet jeśli ukrywa z nią pewien związek.

W pracowitości kocha się własną pracę - czymkolwiek ona jest. Kocha się akt pracy, sposób jej wykonywania i jej owoce. A wtedy praca jest głęboko satysfakcjonująca. I chociaż zawsze można wykonywać poważną, profesjonalną pracę, tylko z miłością będzie ona w pełni zrealizowana: tylko wtedy będzie godna pochwały. Miłość do Boga lub do rodzina może uczynić pracę ofiarną i wartościową, ale trudno jest uczynić ją po ludzku przyjemną, jeśli nie kocha się samej pracy.

Tylko ciężka praca umożliwia wytrwałą pracę, dzień po dniu, bez natychmiastowego uznania (finansowego lub innego). I robić to z całkowitą szczerością intencji; to znaczy czuć się "opłaconym" za sam fakt pracy, wykonywania tego zadania, nawet jeśli nikt tego nie widzi. Nie oznacza to oczywiście rezygnacji z należnego wynagrodzenia, ale po prostu, że miłość do pracy spycha inne materialne interesy na dalszy plan.

Jak każda cnota, pracowitość ma swoje stopnie: można kochać pracę za mało lub za dużo. W rzeczywistości można zgrzeszyć przeciwko tej cnocie przez nadmiar, jeśli praca szkodzi zdrowiu lub czasowi należnemu rodzinie lub Bogu. A także przez wadę, gdy lenistwo, nieporządek lub rutyna zamieniają pracę w zwykłe materialne "spełnienie" z powtarzającymi się niedoskonałościami.

Oznacza to, że miłość do pracy musi być uporządkowana, jak wszystko inne. Zazwyczaj jest to cnota roztropności, ludzka i nadprzyrodzona, która jest odpowiedzialna za umieszczenie pracy na swoim miejscu, w złożoności interesów, które składają się na życie danej osoby. Nie powinno być konieczne czekanie na zewnętrzne wskazówki, aby zdać sobie sprawę, kiedy praca zaśmieca nasze życie.

Krótko mówiąc, osoba pracowita, oprócz kochania Boga i innych w pracy, kocha samą pracę: jako środek, a nie jako cel, ale ją kocha. Odmówić pracowitości tego wymiaru miłości, to zredukować ją do zwykłego zestawu wskazówek, w większości negatywnych: nie marnuj czasu, unikaj nieporządku, nie odkładaj na jutro tego, co musi być zrobione dzisiaj....

A w życiu każdego człowieka, ponieważ wszystkie cnoty są zjednoczone w pewien sposób, pracowitość ułatwia cnoty tak odległe od siebie, pozornie, jak wstrzemięźliwość: czystość, ubóstwo, pokora... Z drugiej strony, lenistwo - skrajne przeciwieństwo pracowitości - jak podsumowuje ascetyczne powiedzenie, jest źródłem wielu wad.

Miłość do pracy, wraz z miłością Boga i bliźniego, prowadzi ludzi do dojrzałości. Ułatwia tę ludzką dojrzałość, która przejawia się w konkretnych szczegółach ducha służby, wzajemnej pomocy, bezinteresowności, wypełniania obietnic itp. Czyni ludzi bardziej ludzkimi, podsumowując: "przez swoją wiedzę i pracę czynią życie społeczne bardziej ludzkim, zarówno w rodzinie, jak i w całym społeczeństwie obywatelskim" (Sobór Watykański II, "Gaudium et spes").

Z drugiej strony, z pracą jest tak samo, jak z innymi ludzkimi realiami. W przypadku kogoś, kto jest zmuszony do zmiany kraju, z powodu pracy, rodziny itp., ważne jest - dla niego - aby nauczył się kochać nowy kraj. Jeśli pobyt trwa latami, a on nie pokocha zwyczajów, charakteru i sposobów życia w tym miejscu, zawsze będzie odmieńcem. Będzie mu bardzo trudno być szczęśliwym żyjąc w środowisku, którego nie kocha, a nawet odrzuca. W ten sam sposób równoległym przypadkiem byłby ktoś, kto jest zmuszony do zmiany pracy i podjęcia nowego zadania, które początkowo nie wydawało się atrakcyjne: mniej lub bardziej szybko musiałby zacząć je doceniać i kochać, w przeciwnym razie ustabilizowałby się jako wieczny pechowiec.

Praca i uświęcenie pracy

Nauczanie św. Josemaríi Escrivy, tak często przez niego głoszone, na temat uświęcenia pracy i zwykłego życia, jest dobrze znane, biorąc pod uwagę powołanie do świętości, do którego wezwani są wszyscy ochrzczeni. Mówiąc jego własnymi słowami: "dla zdecydowanej większości ludzi bycie świętym oznacza uświęcanie własnej pracy, uświęcanie siebie w swojej pracy i uświęcanie innych poprzez swoją pracę, a tym samym znajdowanie Boga na swojej drodze życia.

W tej samej książce, którą właśnie zacytowaliśmy, rozmówca pyta go, co święty Josemaria rozumie przez "pracę uświęcającą", ponieważ inne wyrażenia są łatwiejsze do zinterpretowania. Odpowiada, że każda praca "powinna być wykonywana przez chrześcijanina z największą możliwą doskonałością: ...ludzką... i chrześcijańską... Ponieważ wykonywana w ten sposób, ta ludzka praca, jakkolwiek skromna i nieznacząca może się wydawać, przyczynia się do chrześcijańskiego uporządkowania rzeczywistości doczesnych i jest przyjmowana i włączana w cudowne dzieło Stworzenia i Odkupienia świata.

Co więcej, "świętość osobista (uświęcanie się w pracy) i apostolstwo (uświęcanie się przez pracę) nie są rzeczywistościami, które osiąga się przy okazji pracy, tak jakby praca była wobec nich czymś zewnętrznym, ale właśnie przez pracę, która w ten sposób zostaje zaszczepiona w dynamice życia chrześcijańskiego, a zatem sama w sobie jest powołana do uświęcania się".

Biorąc pod uwagę te stwierdzenia, jasne jest, że ci, którzy kochają swoją pracę, znajdą w jej wykonywaniu podwójny motyw do zadowolenia: samą pracę i przekonanie, że wraz z nią nie tylko podróżują drogą do świętości, ale że praca, którą kochają, jest jak "silnik" do postępu na tej drodze. Oczywiście zawsze z Bożą łaską.

W obliczu tych stwierdzeń można zapytać: jak możliwe jest uświęcenie pracy, jeśli się jej nie kocha? Ponieważ nie chodzi o subiektywne uświęcenie - uświęcenie siebie w pracy - ale o uświęcenie wykonywania i materialnego składnika samej pracy: o uświęcenie tej współpracy z boskim działaniem stwórczym, które pozostawiło stworzenie "niekompletne", aby człowiek mógł je udoskonalić swoją pracą.

I odwrotnie, jak chrześcijanin może nie kochać tego bosko-ludzkiego zadania udoskonalania świata, przyczyniając się do jego odkupienia w jedności z Jezusem Chrystusem, "którego ręce były wykonywane w pracy fizycznej i który nadal pracuje dla zbawienia wszystkich w jedności z Ojcem". Dzięki tej miłości "mężczyźni i kobiety (...) swoją pracą rozwijają dzieło Stwórcy, służą dobru swoich braci i sióstr oraz przyczyniają się w osobisty sposób do wypełnienia Bożych planów w historii".

Dlatego św. Josemaría dodaje: "Widzimy w pracy - w szlachetnym twórczym trudzie mężczyzn i kobiet - nie tylko jedną z najwyższych ludzkich wartości, niezbędny środek postępu (...), ale także znak miłości Boga do swoich stworzeń i miłości ludzi do siebie nawzajem i do Boga: środek doskonałości, drogę do świętości. To jest w istocie to, co kocha osoba pracowita, kiedy kocha swoją pracę.

Ponieważ praca jest środkiem, a nie celem, jak już powiedzieliśmy. Celem jest Jezus Chrystus, ustanowienie Królestwa Bożego: Kościoła, dopóki jesteśmy na tym świecie. Ale jak trudno będzie osiągnąć cel tym, którzy nie kochają środków do jego osiągnięcia! Sam Jezus, w posłuszeństwie Ojcu, umiłował swoją Mękę i Śmierć jako drogę do Odkupienia ludzkości. Chociaż nie można powiedzieć, że Chrystus kochał ból sam w sobie, można powiedzieć, że umarł kochając krzyż i gwoździe, które Go do niego przybiły, jako narzędzia Woli Ojca.

"Pot i trud, które praca z konieczności pociąga za sobą w obecnym stanie ludzkości, dają chrześcijaninowi (...) możliwość uczestniczenia w dziele, które Chrystus przyszedł wykonać. To dzieło zbawienia zostało dokonane przez cierpienie i śmierć na krzyżu. Znosząc trud pracy w jedności z Chrystusem ukrzyżowanym za nas, człowiek w pewien sposób współpracuje z Synem Bożym w odkupieniu ludzkości. Okazuje, że jest prawdziwym uczniem Jezusa, niosąc swój codzienny krzyż w pracy, do której został powołany". (św. Jan Paweł II, "Laborem ecvercens").

I znowu, tylko miłość do tej pracy zamieni ból i trud nie tylko w odkupieńczą rzeczywistość, ale w rzeczywistość głęboko satysfakcjonującą: tak jak Chrystus umiera zadowolony z oddania życia za ludzkość. Odwrotna postawa, cierpienie w obrzydzeniu i zaprzeczeniu, nie przystoi ani Chrystusowi, ani Jego uczniowi.

Trudności

Cel jest wzniosły i jako taki wiąże się z wieloma trudnościami. Wiele z nich ma charakter zewnętrzny: niesprzyjające okoliczności, uczciwa lub nieuczciwa konkurencja, ograniczenia zdrowotne... i tysiąc innych przyczyn, które nie zależą od woli osoby pracującej. Nie są one jednak jedyne ani najtrudniejsze. W ludzkim podmiocie powstają konflikty najściślej związane z pracowitością, o której mówiliśmy.

Papież Franciszek na kilku stronach z niezwykłą dalekowzrocznością podsumowuje "wewnętrzne" problemy, które pojawiają się w pracy duszpasterskiej. Zwraca się do księży, ale jego rozważania są ważne w każdej dziedzinie. Jeśli "nie są zadowoleni z tego, kim są i co robią, nie czują się utożsamieni ze swoją misją". ("Evangelii Gaudium"). "To nie jest radosne zmęczenie, ale zmęczenie, które jest napięte, ciężkie, niesatysfakcjonujące i ostatecznie nie do przyjęcia". "W ten sposób powstaje największe zagrożenie, którym 'jest szary pragmatyzm codziennego życia'... rozwija się psychologia grobu... która zamienia nas w narzekających, rozczarowanych pesymistów z octową twarzą". Wydaje się to bardzo negatywne, być może przesadzone, ale jest to karykatura tego pracownika, który nie jest zadowolony z tego, co robi, który poświęca się, ale bez miłości: bez miłości do Boga i bliźniego, i bez miłości do tego konkretnego zadania, które wola Boża - często przez ludzkich pośredników - złożyła w jego ręce.

Oczywiste jest, że ciężka praca - zamiłowanie do pracy - często nie wystarcza do rozwiązania problemów. Istnieją przeszkody, które na razie mogą pozostać nie do pokonania. W takich przypadkach nic nie zyskamy, narzekając i narzekając; ale jeśli spróbujemy pokochać sytuację - pracę i jej okoliczności - trochę bardziej każdego dnia, w końcu uda nam się znacznie zmniejszyć dyskomfort, który odczuwamy i który przekazujemy innym. Występuje tu dobrze znana cykliczność: miłość ułatwia oddanie i poświęcenie, a te coraz bardziej zwiększają miłość. Jak każda cnota, pracowitość rozwija się i wzrasta właśnie w słabości: w próbie i w słabości (por. 2 Kor 12, 9). 

"Jesteśmy powołani, by być ludźmi-kanarkami, by dawać pić innym"; by szerzyć wokół nas nadzieję i radość, których żadna kosztowna praca nie może umniejszyć, jeśli nauczymy się kochać ją z Bożą pomocą. Bo chociaż jest to cnota ludzka, tylko nadprzyrodzona miłość pozwala nam osiągnąć tę wysokość, która poza logiką pozwala nam przezwyciężyć wszelkie ludzkie niedogodności. "Kiedy zrozumiesz ten ideał braterskiej pracy dla Chrystusa, poczujesz się większy, mocniejszy i tak szczęśliwy, jak tylko możesz być na tym świecie" (św. Josemaría Escrivá, "Bruzda").

A potem nie tylko mówi, jak św. Marcin, "non recuso laborem" ("nie odmawiam pracy"), ale dziękuje Bogu za to, że może pracować zawsze, każdego dnia, aż do ostatniego dnia swojego życia.

Wniosek

To, co mówi się o pracowitości i pracy, oferuje wyraźną paralelę z innymi wymiarami ludzkiego życia. Na przykład pobożność: pobożna osoba kocha wszystko, co przybliża ją do Boga i Jego szczegółów. Modlitwa będzie mniej lub bardziej owocna, może nawet czasami sucha, ale nie przeszkadza mu to: wie, jak być szczęśliwym w obecności Boga, nawet jeśli niczego nie "czuje". Jeśli nie jest pobożny, każda czynność liturgiczna będzie dla niego ciężka i długa, a jeśli kocha Boga, zrobi to dla Niego, z ofiarą, która jest cenna sama w sobie. Ale tylko jeśli jest pobożny - jeśli kocha gesty i słowa - będzie cieszył się modlitwą własną i liturgiczną.

Znana przypowieść o talentach (por. Mt 25, 14-29) uczy nas, że ten, który otrzymał tylko jeden talent, nie kochał zadania powierzonego mu przez pana. Z drugiej strony, pozostali dwaj, entuzjastycznie nastawieni do otrzymanych talentów, wiedzieli, jak sprawić, by przyniosły one owoce. Pokochali powierzone im zadanie i uzyskali z niego owoce.

Ciężka praca jest cnotą, która uczy nas kochać pracę, jaką Bóg przygotował dla naszego życia, i pomaga nam przynosić owoce, jakich Bóg oczekuje. Musimy nauczyć się pracowitości, podobnie jak wielu innych cnót; ale kiedy już się jej nauczymy, daje nam ona głęboką satysfakcję z tego, co robimy, co pomaga nam być szczęśliwymi.

AutorManuel Ordeig

Więcej