Dramat migracji stanowi wielkie wyzwanie dla Zachodu. Z tej okazji Andrea Tornielli poświęca swoją comiesięczną kolumnę w naszym magazynie, aby podkreślić podejście papieża Franciszka podczas audiencji z Korpusem Dyplomatycznym.
9 lipca 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
Wszyscy (zwłaszcza zachodnie kręgi medialno-polityczne) wmawiają nam codziennie, że największym globalnym zagrożeniem jest w tej chwili ISIS, czyli muzułmański kalifat ze swoim ładunkiem fundamentalistycznego terroru, który zagraża i zabija innych muzułmanów oraz mniejszości religijne w regionie. Oczywiście, jest to prawdziwa sytuacja kryzysowa. Ale papież Franciszek mówi nam, że w rzeczywistości większym zagrożeniem jest inne: migracja i uchodźcy.
Tak papież wyraził się 11 stycznia przed Korpusem Dyplomatycznym akredytowanym przy Stolicy Apostolskiej, czyli ambasadorami państw świata, które utrzymują stosunki dyplomatyczne z Watykanem.
Tegoroczne wystąpienie skupiło się na kwestii migracji. Papież podkreślił konieczność stworzenia średnio- i długoterminowych planów migracji, które nie będą jedynie odpowiedzią na sytuacje kryzysowe i które będą służyły prawdziwej integracji w krajach przyjmujących, a także sprzyjały rozwojowi krajów pochodzenia dzięki polityce solidarności, która nie podporządkowuje pomocy strategiom i praktykom ideologicznym, obcym lub sprzecznym z kulturami narodów, do których są kierowane.
Franciszek podkreślił też europejskie wysiłki na rzecz pomocy uchodźcom i wezwał, by nie zatracić wartości powitania, choć przyznał, że czasem stają się one "trudny do udźwignięcia ciężar"..
O to właśnie chodzi: Europa nie może zapomnieć o swoich wartościach, które są również osadzone w jej chrześcijańskim dziedzictwie. W obliczu migrantów nie może po prostu zamknąć swoich granic. Uderzające jest to, że wciąż brakuje świadomości w tej kwestii wśród wszystkich Kościołów na kontynencie.
"Duża część przyczyn emigracji".powiedział papież, "można było zająć się tym już dawno temu. Ich najokrutniejszych konsekwencji można było uniknąć lub przynajmniej złagodzić. Nawet teraz, zanim będzie za późno, można zrobić wiele, aby powstrzymać tragedie i zbudować pokój. W tym celu należałoby zakwestionować utrwalone zwyczaje i praktyki, począwszy od problemów związanych z handlem bronią, dostawami surowców i energii, inwestycjami, polityką pomocy finansowej i rozwojowej, a nawet poważną plagą korupcji"..
Synagoga w Rzymie zgotowała Franciszkowi ciepłe przyjęcie, podobnie jak w przypadku św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. Został też zaproszony do meczetu.
Powitany oklaskami, wmieszał się między ławki, by uścisnąć rękę obecnym. Trzecia wizyta papieża w rzymskiej synagodze - po historycznej pierwszej wizycie św. Jana Pawła II w 1986 r. i Benedykta XVI w 2010 r. - upłynęła pod znakiem nie mniejszego entuzjazmu.
Papież przybył do Templo Mayor w niedzielne popołudnie, 17 stycznia, aby świętować pięćdziesiątą rocznicę publikacji Nostra Aetatedeklaracja Sobór Watykański II co utorowało drogę do konsolidacji stosunków między Kościołem katolickim a Żydami. W połowie grudnia watykańska Komisja ds. Relacji Religijnych z Judaizmem wydała dokument, w którym podsumowała wyniki osiągnięte w ciągu tych pięćdziesięciu lat. W tekście podkreślono znaczenie pogłębienia "wzajemnego zrozumienia", a także wspólnego zaangażowania "na rzecz sprawiedliwości, pokoju, ochrony stworzenia i pojednania na całym świecie" oraz walki z wszelką dyskryminacją rasową. Duża część dokumentu została oczywiście zarezerwowana dla "wymiaru teologicznego" dialogu, który wymaga jeszcze dalszych badań.
Wizyta papieża Franciszka w Wielkiej Świątyni w Rzymie wpisuje się w tę pozytywną "tradycję" i została przyjęta przez tych, którzy go witali i gościli: rzymskich Żydów, przedstawicieli włoskiego żydostwa, włoskich rabinów oraz delegacje rabinackie z Izraela i Europy. Główny rabin Rzymu Riccardo di Segni mówił o "wydarzeniu, którego zasięg promieniuje dobroczynnym przesłaniem na cały świat".
W pozdrowieniu skierowanym do Ojca Świętego, Ruth Dureghello, prezydent Wspólnota hebrajska w RzymieUroczyście oświadczył, że "dziś ponownie piszemy historię". Papież, który jako arcybiskup Buenos Aires pielęgnował solidne relacje z judaizmem - sam wspominał, że zwykł "chodzić do synagog, aby spotykać się ze zgromadzonymi tam wspólnotami, uważnie śledzić hebrajskie święta i uroczystości oraz dziękować Panu" - i który "potwierdził je od pierwszych aktów swojego pontyfikatu", przede wszystkim potępiając antysemityzm przy kilku okazjach. Rzeczywiście, podkreślił Dureghello, "nienawiść, która rodzi się z rasizmu i znajduje podstawę w uprzedzeniach lub, co gorsza, wykorzystuje słowa i imię Boga, by zabijać, zawsze zasługuje na nasze odrzucenie". Z tej świadomości rodzi się "nowe przesłanie" w obliczu współczesnych tragedii: "Wiara nie rodzi nienawiści, wiara nie przelewa krwi, wiara wzywa do dialogu".
W tej linii naczelny rabin Di Segni był kategoryczny: "Cieszymy się, że papież przypomina nam, że różnice religijne, które należy zachować i szanować, nie mogą jednak służyć jako usprawiedliwienie dla nienawiści i przemocy, ale że musi istnieć przyjaźń i współpraca, a identyfikujące nas doświadczenia, wartości, tradycje i wielkie idee muszą być oddane w służbę społeczności".
"W dialogu międzyreligijnym istotne jest, abyśmy jako bracia i siostry spotykali się przed naszym Stwórcą i chwalili Go, abyśmy szanowali i doceniali się nawzajem i starali się współpracować" - apelował w pozdrowieniu papież Franciszek.
"Wszyscy należymy do jednej rodziny, rodziny Boga, który nam towarzyszy i chroni nas jako swój lud. Razem, jako Żydzi i katolicy, jesteśmy wezwani do podjęcia odpowiedzialności wobec tego miasta, wnosząc swój wkład, zwłaszcza duchowy, i pomagając w rozwiązywaniu różnych problemów współczesności" - kontynuował papież. Franciszek nawiązał następnie do teologicznej kwestii relacji między chrześcijanami a Żydami, powtarzając, że istnieje nierozerwalna więź, która łączy te dwie wspólnoty wiary: "Chrześcijanie, aby zrozumieć siebie, nie mogą nie odwoływać się do swoich hebrajskich korzeni, a Kościół, wyznając zbawienie przez wiarę w Chrystusa, uznaje nieodwołalność Starego Przymierza oraz stałą i wierną miłość Boga do Izraela".
Zwracając się ku współczesnym tragediom, papież przypomniał, że "tam, gdzie życie jest zagrożone, tym bardziej jesteśmy wezwani do jego ochrony". Ani przemoc, ani śmierć nie będą miały nigdy ostatniego słowa przed Bogiem, który jest Bogiem miłości i życia". Ostatnie słowa powitania dotyczyły pamięci o Szoah i sześćdziesięciu milionach ofiar: "Przeszłość musi służyć jako lekcja dla teraźniejszości i dla przyszłości".
Światowy Dzień Migrantów: "Zapewnić pomoc i powitanie".
Migranci: to słowo wielokrotnie rozbrzmiewało w Watykanie na początku nowego roku. W Bazylice św. Piotra 6 tys. migrantów i uchodźców wzięło udział w jubileuszowej Mszy św.
Nie chodzi tylko o to, że druga niedziela stycznia była Światowym Dniem Migrantów i Uchodźców, który nabrał szczególnego znaczenia w tegorocznym Światowym Dniu Uchodźcy. Jubileusz poświęcony miłosierdziu. Migrantom - i miłosierdziu - papież Franciszek poświęcił na przykład kilka fragmentów swojego przemówienia do korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, który przyjął w Watykanie właśnie z okazji nowego roku. Jest to spotkanie, w którym papieże zwykle odnoszą się do sytuacji w różnych częściach świata, przypominając również o podróżach apostolskich, które odbył do różnych krajów w poprzednich miesiącach.
Poważne zagrożenie
Nawiązując w szczególności do zjawiska migracji, Ojciec Święty pragnął zastanowić się wraz z ambasadorami nad. "ciężki stan zagrożenia". w których uczestniczymy, w szczególności, aby spróbować i "rozeznanie jego przyczyn, zaproponowanie rozwiązań i pokonanie nieuniknionego lęku". który jej towarzyszy. Masywny i imponujący stan zagrożenia, który oprócz Europy występuje również w różnych regionach Azji oraz w Ameryce Północnej i Środkowej.
Papież zrobił swoje "krzyk wszystkich tych, którzy są zmuszeni do ucieczki, aby uniknąć niewypowiedzianego barbarzyństwa popełnionego na bezbronnych ludziach, takich jak dzieci i niepełnosprawni, lub męczeństwa za prosty fakt ich wiary religijnej".. A dodatkowo można usłyszeć "głos tych, którzy uciekają przed skrajnym ubóstwem, nie mogąc wyżywić swoich rodzin ani mieć dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji, przed degradacją, bo nie mają perspektyw na postęp, albo przed zmianami klimatycznymi i ekstremalnymi warunkami pogodowymi"..
W obliczu takiego scenariusza, tak smutnego i "Owoc 'kultury wyrzucania', która zagraża osobie ludzkiej, poświęcając mężczyzn i kobiety bożkom zysku i konsumpcjonizmu".Franciszek zachęcał, aby nie "przyzwyczajaj się". i podniósł "wspólne zobowiązanie, które zakończy się zdecydowanie". z tą kulturą. Począwszy od wszystkich wysiłków, aby zatrzymać ten ruch, który "zamienia istoty ludzkie w towar, zwłaszcza te najsłabsze i najbardziej bezbronne".. Musimy być świadomi, że wielu z tych ludzi "nigdy nie opuściliby własnego kraju, gdyby nie zostali do tego zmuszeni".. Obejmują one również "rzesza chrześcijan, którzy coraz bardziej en masse musieli w ostatnich latach opuścić własną ziemię, na której mieszkali nawet od początków chrześcijaństwa"..
"Z wieloma przyczynami emigracji można było sobie poradzić już dawno temu".Ojciec Święty wyjaśnił w sposób nie budzący wątpliwości. W konsekwencji, "zanim będzie za późnoNależy wprowadzić następujące elementy "plany średnio- i długoterminowe, które wykraczają poza zwykłe działania w sytuacjach kryzysowych".Celem jest pomoc w integracji migrantów w krajach przyjmujących, a jednocześnie promowanie rozwoju krajów pochodzenia poprzez politykę społeczną, która szanuje kultury, do których jest adresowana.
Franciszek odniósł się następnie do tego "duch humanistyczny". która zawsze charakteryzowała kontynent europejski, a która obecnie słabnie w obliczu fali migracji: "Nie możemy pozwolić, aby wartości i zasady człowieczeństwa, poszanowania godności każdej osoby, pomocniczości i wzajemnej solidarności zostały utracone, nawet jeśli w pewnych momentach historii mogą być trudnym do udźwignięcia ciężarem.. Ostatecznie papież powiedział, że jest przekonany, iż Europa, również czerpiąc ze swojego dziedzictwa kulturowego i religijnego, jest w stanie "znalezienie właściwej równowagi między moralnym obowiązkiem ochrony praw swoich obywateli z jednej strony, a z drugiej strony zapewnieniem pomocy i przyjmowania migrantów".. Trzeba tylko tego chcieć.
Jubileuszowy Dzień Migranta
Jak już wspomnieliśmy, 17 stycznia na całym świecie obchodzony był Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców, w kontekście Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców. Święty Rok Miłosierdziabył również przeżywany jako Jubileusz Migrantów. Z tej okazji ponad 6000 migrantów i uchodźców z regionów Włoch, w szczególności z Lacjum, należących do co najmniej 30 różnych narodowości i kultur, uczestniczyło w modlitwie Anioł Pański na Placu Świętego Piotra z papieżem Franciszkiem.
Ojciec Święty zwrócił się do nich tymi słowami: "Drodzy migranci i uchodźcy, każdy z was nosi w sobie historię, kulturę cennych wartości; a często, niestety, także doświadczenia nieszczęścia, opresji i strachu. Wasza obecność na tym placu jest znakiem nadziei w Bogu".. Następnie napomniał ich: "Nie dajcie się pozbawić nadziei i radości życia, które rodzą się z doświadczenia Bożego miłosierdzia, także dzięki ludziom, którzy was przyjmują i pomagają"..
Następnie migranci przekroczyli granicę przez Drzwi Święte Bazyliki Świętego Piotra i wzięli udział we Mszy Świętej, której przewodniczył kardynał Antonio Maria Vegliò, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Ludzi Wędrownych.
U stóp ołtarza stanął tzw. "krzyż z Lampedusy", wykonany przez miejscowego cieślę z pozostałości barek, które transportowały uchodźców na tę włoską wyspę położoną na południe od Sycylii: prawdziwą "bramę do Europy", która od wielu lat przyjmuje uciekających przed wojną przez morze. Krzyż przypomina o wielu rozbitkach, w tym wielu dzieciach, którzy w ostatnich latach stracili życie na Morzu Śródziemnym, a od kilku miesięcy odbywa swoistą "pielgrzymkę" po parafiach Włoch. Innym gestem charakteryzującym uroczystość były święte formy rozdawane podczas Komunii, ofiarowane przez osadzonych, w tym wielu obcokrajowców, z więzienia w Operze (Mediolan).
"Kościół zawsze widział w migrantach obraz Chrystusa. Ponadto w Roku Miłosierdzia jesteśmy wezwani do ponownego odkrycia dzieł miłosierdzia, a wśród dzieł cielesnych jest wezwanie do przyjęcia".Kardynał Vegliò przypomniał w homilii podczas Mszy św.
Następnie, odnosząc się do zjawiska migracji, przypomniał, że. "Ten prawdziwy exodus ludów nie jest złem, ale symptomem zła: zła niesprawiedliwego świata, charakteryzującego się w wielu miejscach konfliktami, wojną i skrajnym ubóstwem.. Dlatego, "doświadczenie migrantów i ich obecność przypominają światu o pilnej potrzebie wyeliminowania nierówności, które rozbijają braterstwo, i ucisku, który zmusza ludzi do opuszczenia własnej ziemi"..
Odnosząc się do integracji, Vegliò wyjaśnił, że integracja "Nie oznacza ona ani sztucznego oddzielenia, ani asymilacji, ale raczej stwarza możliwość rozpoznania dziedzictwa kulturowego migranta i uznania jego darów i talentów dla wspólnego dobra Kościoła".: "Nikt nie powinien czuć się lepszy od innych, ale wszyscy powinni dostrzegać potrzebę współpracy i przyczyniania się do dobra jednej rodziny Bożej"..
Jeśli chodzi o pozostałe nominacje jubileuszowe, to już wcześniej zapowiedziano, że 22 lutego obchodzony będzie jubileusz poświęcony Kurii Rzymskiej, Gubernatorstwu Watykańskiemu i wszystkim innym instytucjom związanym ze Stolicą Apostolską. O godz. 10.30 Ojciec Święty odprawi Mszę Świętą w Bazylice św. Piotra.
Jubileusz nastolatków odbędzie się w dniach 23-25 kwietnia. W jego ramach odbędzie się uroczystość na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, a następnego dnia Msza św. z udziałem papieża Franciszka na Placu św. Piotra. To wydarzenie dla nastolatków posłuży jako wprowadzenie do Jubileuszu Młodych, który odbędzie się w tym samym czasie co Światowe Dni Młodzieży w Krakowie w lipcu. Nieprzypadkowo też Papież chciał poświęcić szczególne Orędzie ludziom młodym, którym wyjaśnił, że Rok Święty "Jest to okazja do odkrycia, że życie jako bracia jest wielkim świętem, najpiękniejszym, jakie możemy sobie wymarzyć".. Kierując myśl do tych, którzy cierpią w sytuacjach wojny, skrajnego ubóstwa i opuszczenia, Franciszek wezwał młodych, by nie tracili nadziei i nie wierzyli w "słowa nienawiści i terroru, które są często powtarzane; zamiast tego budujcie nowe przyjaźnie"..
Piątki Miłosierdzia
Na początku Jubileuszu wyjaśniono, że papież Franciszek będzie dawał świadectwo konkretnych znaków Miłosierdzia w określone piątki.
Po otwarciu Drzwi Świętych schroniska w Caritas mieszcząca się obok rzymskiego dworca Termini - która od prawie trzydziestu lat słucha, przyjmuje, towarzyszy i reintegruje społecznie osoby z marginesu, oferując im nocną gościnę i gorące posiłki - w ostatnich tygodniach złożyła "niespodziewaną" wizytę w domu rodzinnym na obrzeżach Rzymu, gdzie przebywa około 30 starszych osób. Następnie udał się do Dom IrideJedyny ośrodek w Europie, który przyjmuje siedem osób w stanie wegetatywnym wspomaganych przez ich rodziny. Znaki o wielkiej wartości na rzecz życia ludzkiego i godności każdego człowieka, niezależnie od jego stanu.
Kiedy wszystko się rusza. Joseph Ratzinger w "Raporcie o wierze".
Historia Soboru Watykańskiego II jest dość dobrze zrobiona, z ogromnym nagromadzeniem materiału. Historia Soboru po Watykanie II jest wciąż niedokończona i bardzo trudna, o nie dającej się opanować złożoności.
Sobór Watykański II przyniósł Kościołowi głęboką odnowę, ale wywołał też nieoczekiwany kryzys. Joseph Ratzingerw Raport o wierzeprzeanalizował, w jaki sposób początkowy entuzjazm ustąpił miejsca zamieszaniu i napięciom. Niniejszy artykuł przedstawia trzeźwe spojrzenie na ten proces, jego światła i cienie oraz potrzebę rozeznania wiernego prawdziwej intencji soborowej.
Potrzebny jest jeszcze czas, aby spojrzenie się uspokoiło, a także, aby materiał reprezentacyjny wyszedł na powierzchnię. Co więcej, pewien dystans historyczny jest konieczny, aby nabrać obiektywizmu i nie zamienić historii w osąd. To tylko kwestia nauki.
Komplikacja wynika z faktu, że dwie rzeczy wydarzyły się w tym samym czasie i o uniwersalnym wymiarze. Były to lata prawdziwej odnowy i jednocześnie prawdziwego kryzysu. Głębokiej odnowy, ale i głębokiego kryzysu. Z fermentów soborowych powinna była wypłynąć fala autentyczności, wierności duchowi i ewangelizacji. I tak też się stało. Ale, co zaskakujące, wywołały też falę zamieszania, kryzysu tożsamości i dosłownie bezlitosnej krytyki. Wydaje się niewiarygodne, że te dwie rzeczy mogły się wydarzyć w tym samym czasie; a jednak tak właśnie się stało.
Znoszenie
Dlatego do opisu tego procesu potrzebne są dwie metafory - jedna szczęśliwa i jedna nieszczęśliwa. Dla szczęśliwej części, każda metafora odnowy zrobi. W przypadku nieszczęśliwej części trudniej jest znaleźć odpowiedni obraz.
Za odebranie słynnego tytułu von BalthasarKościół podjął autentyczny wysiłek, by zburzyć swoje twierdze. Całkowicie zmienił swoje apologetyczne nastawienie, otworzył się bardziej na świat, by go ewangelizować, i wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Okazało się, że twierdze były jak groble. A gdy pękły, napłynęło do nich znacznie więcej wody niż się spodziewano i wszystko zaczęło się poruszać. Obraz płynięcia wydaje się odpowiedni, ponieważ rzeczy nie poruszały się w porządku i kierunku, ale po prostu dryfowały z ogromnymi bezwładnościami tak gigantycznej instytucji, jaką był Kościół katolicki. I w tym samym stopniu stały się nie do opanowania.
Z pewną naiwnością sądzono, że wystarczy dobra wola i kilka podstawowych inspiracji, aby sprawy osiągnęły oczekiwany cel. Dlatego na początku i od najwyższych poziomów wprowadzono pewien pośpiech. Zachęcano również do kreatywności i spontaniczności. I bardzo szybko władze pośrednie zostały zahamowane lub przytłoczone przez inicjatywę młodszych lub bardziej uwrażliwionych sektorów.
Zaczęły się poruszać wszystkie aspekty życia Kościoła, do których wzywa posoborowa aktualizacja: katecheza, nauczanie teologiczne, celebracje liturgiczne, dyscyplina duchowieństwa, seminariów oraz zakonów i zgromadzeń. Z początku poruszali się powoli, jakby luzując cumy i radośnie zrzucając stare kajdany. Wkrótce procesy przyspieszyły i przepełniły zaplanowane kanały.
Poważny problem duszpasterski
Atmosfera doświadczana na Soborze, która była atmosferą kościelnej komunii, nie rozprzestrzeniła się spokojnie w całym Kościele. Przesłanie Soboru nie rozprzestrzeniło się również z takim naciskiem i naciskiem, na jaki wskazywali Ojcowie Soborowi. To ogromne zgromadzenie soborowe, z jego nieuchronnie powolnym tempem dyskusji i podejmowania decyzji, zostało szybko wyprzedzone przez inicjatywę mniejszości, zwykle młodych ludzi, którzy byli zdeterminowani, aby natychmiast wprowadzić w życie rzekome życzenia Soboru zgodnie z ideą, którą sami sobie ukształtowali.
Jak wpadli na ten pomysł? To pytanie jest sednem sprawy. Niewątpliwie duży wpływ miały media, które na żywo relacjonowały przebieg obrad Rady i przekazywały obraz i priorytety zgodnie z własnym sposobem rozumienia spraw i własnymi oczekiwaniami. Wpływowi byli także niektórzy eksperci, którym udało się wystąpić jako autentyczni depozytariusze ducha Soboru, niekiedy niezależnie i ponad literą dokumentów i duchem tych, którzy go faktycznie tworzyli.
Paradoksalnie, Sobór, który chciał być duszpasterski, miał ten ogromny i niespodziewany problem duszpasterski. Wiadomość nie była przekazywana raczej powolnymi kanałami władzy kościelnej, ale szybkimi kanałami komunikacji ogólnej i czasopism kościelnych. I tak dotarła ona całkowicie przekształcona, jeszcze przed zatwierdzeniem dokumentów i oczywiście na długo przed wygenerowaniem oficjalnych rozporządzeń do ich realizacji. To, czego miała chcieć Rada, zostało natychmiast wdrożone i utopia została natychmiast zrealizowana.
Raport o wierze
Skutki drylu są dobrze znane i nie trzeba ich podkreślać: wkrótce doszło do licznych kryzysów osobistych wśród księży i zakonników. Katolickie uniwersytety, kolegia i szpitale były sekularyzowane lub zamykane. W ruchach apostolskich nastąpiło swoiste rozwiązanie. A praktyki religijne zmniejszyły się wyraźnie we wszystkich krajach Europy, począwszy od Holandii.
W 1985 roku w słynnym wywiadzie z włoskim dziennikarzem Vittorio Messorim pt. Raport o wierzeJoseph kardynał Ratzinger powiedział: "Nie ulega wątpliwości, że ostatnie dwadzieścia lat było zdecydowanie niekorzystne dla Kościoła katolickiego. Rezultaty, które nastąpiły po Soborze, wydają się okrutnie sprzeczne z nadziejami wszystkich, począwszy od papieża Jana XXIII, a następnie Pawła VI. Chrześcijanie znów są w mniejszości, bardziej niż kiedykolwiek od końca starożytności"..
Wielkie nadzieje i horyzonty otwarte przez Sobór Watykański II ustąpiły miejsca ostremu niezadowoleniu i gorzkiej krytyce, zarówno ze strony tych, którzy oczekiwali znacznie więcej, jak i tych, którzy skarżyli się na zmiany; a to doprowadziło do wielu rozłamów.
Kardynał Ratzinger wtóruje: "Papieże i ojcowie soborowi mieli nadzieję na nową jedność katolików, a doszło do takiego podziału, że - mówiąc słowami Pawła VI - przeszła ona od samokrytyki do samozniszczenia. Liczono na nowy entuzjazm, a zbyt często kończył się on znużeniem i zniechęceniem. Oczekiwaliśmy skoku naprzód, a okazało się, że mamy do czynienia z postępującym procesem dekadencji, który w znacznej mierze rozwinął się pod znakiem rzekomego "ducha Rady", przynosząc jej tym samym ujmę"..
W tym wywiadzie, przeprowadzonym podczas krótkiej przerwy letniej w seminarium w Bressanone, kardynał Ratzinger, wówczas prefekt Kongregacji Nauki Wiary, dokonał jednego z najostrzejszych spostrzeżeń na temat kryzysu, który do dziś jest czytany z zyskiem. W swoich czasach wywołała pewien dyskomfort, ale pozostanie książką reprezentatywną dla pewnej epoki.
Potrzeba rozeznania
Gdzie była szkoda, dlaczego nie pojawiły się oczekiwane owoce? Trudno jest to ocenić. I trudno też przewidzieć, czy kryzys ten nastąpiłby tak czy inaczej, przy ogromnych zmianach socjologicznych związanych z rozwojem gospodarczym, a zwłaszcza z irracjonalnym pojawieniem się telewizji w każdym domu, autentycznej rewolucji kulturowej i obyczajowej, wyzwaniu, na które ewangelizacja Kościoła nie była i w dużej mierze nadal nie jest przygotowana.
Być może lepiej byłoby, gdyby tempus wolniejsze i bardziej stopniowe wdrażanie. Instytucje, które poszły na łatwiznę, lepiej przetrwały burzę, podobnie jak diecezje i kraje, w których z różnych względów wdrażanie zostało spowolnione. Szczególnie kraje Wschodu, które nie były w nastroju do eksperymentów, oraz wiele krajów Afryki i Ameryki Łacińskiej, gdzie codzienne imperatywy duszpasterskie i niedobór duchownych wymagały dużego realizmu.
Ale musimy mieć jasność. Jak powiedział kardynał Ratzinger: "W swoich oficjalnych wypowiedziach, w swoich autentycznych dokumentach, Vaticanum II nie może być odpowiedzialny za rozwój, który - przeciwnie - radykalnie zaprzecza zarówno literze, jak i duchowi Ojców Soboru"..
Rachunek sumienia Tertio millennio adveniente
Jan Paweł II chciał dokonać wstępnej oceny w dwudziestą rocznicę zamknięcia Soboru i zwołał Synod nadzwyczajny (1985). A w obliczu zbliżającego się tysiąclecia chciał podkreślić znaczenie Soboru Watykańskiego II dla Kościoła i jednocześnie to, co pozostało do zrobienia. List Apostolski Tertio millennio adveniente podsumował wkład Rady.
"W zgromadzeniu soborowym Kościół, chcąc być w pełni wierny swojemu Mistrzowi, zakwestionował własną tożsamość, odkrywając głębię swojej tajemnicy jako Ciała i Oblubienicy Chrystusa. Słuchając potulnie Słowa Bożego, potwierdziła powszechne powołanie do świętości; przewidziała reformę liturgii, "źródła i szczytu" jej życia; zachęcała do odnowy wielu aspektów jej istnienia zarówno na poziomie powszechnym, jak i na poziomie Kościołów lokalnych; zaangażowała się w promocję różnych powołań chrześcijańskich: W szczególności odkrył na nowo kolegialność biskupią, uprzywilejowany wyraz posługi pasterskiej pełnionej przez biskupów w komunii z Następcą Piotra. Na bazie tej głębokiej odnowy otworzyła się na chrześcijan innych wyznań, na wyznawców innych religii, na wszystkich ludzi naszych czasów. Na żadnym innym Soborze nie mówiono z taką jasnością o jedności chrześcijan, o dialogu z religiami niechrześcijańskimi, o szczególnym znaczeniu Starego Przymierza i Izraela, o godności osobistego sumienia, o zasadzie wolności religijnej, o różnych tradycjach kulturowych, w których Kościół realizuje swój mandat misyjny, o środkach komunikacji społecznej". (Tertio millennio adveniente, n. 19).
Cztery pytania do rozeznania
Wśród kwestii, które wydawały mu się zasługujące na zbadanie, zauważył: "W rachunku sumienia należy również zwrócić uwagę na. przyjęcie radyTen wielki dar Ducha dla Kościoła pod koniec drugiego tysiąclecia". (n. 36). I zadał cztery bardziej szczegółowe pytania, które przewijają się przez wielkie encykliki soborowe i wskazują na najważniejsze punkty, według myśli papieża Jana Pawła II.
-W jakim stopniu Słowo Boże stało się w pełni duszą teologii i natchnieniem całej egzystencji chrześcijańskiej, do czego wzywa Dei Verbum?";
–"Czy zgodnie z nauką Kościoła liturgia jest przeżywana jako 'źródło i szczyt' życia eklezjalnego? Sacrosanctum Concilium?";
–"Czy w Kościele powszechnym i w Kościołach partykularnych utrwala się eklezjologia komunii Kościoła Bożego? Lumen gentiumdać miejsce charyzmatom, posługom, różnym formom uczestnictwa Ludu Bożego, ale bez dopuszczenia demokratyzacji i socjologizmu, które nie odzwierciedlają katolickiej wizji Kościoła i autentycznego ducha Vaticanum II?;
–"Trzeba też postawić fundamentalne pytanie o styl relacji między Kościołem a światem. Wytyczne soborowe - obecne w. Gaudium et spes i w innych dokumentach - otwartego, pełnego szacunku i serdecznego dialogu, któremu towarzyszy jednak uważne rozeznanie i odważne świadectwo prawdy, są nadal aktualne i wzywają nas do dalszego zaangażowania". (n. 36).
Zgodnie z literą i duchem Rady
Ze swojej strony, w Sprawozdanie z Kardynał Ratzinger radził: "Odczytanie m.in. list dokumentów pomoże nam odkryć na nowo ich prawdziwe znaczenie. duch. Jeśli zostaną odkryte w swojej prawdzie, te wielkie dokumenty pozwolą nam zrozumieć, co się stało i zareagować z nową energią. Powtarzam: katolik, który z jasnością, a więc i z cierpieniem, dostrzega problemy wytworzone w jego Kościele przez deformacje Vaticanum II, musi znaleźć w tym samym Vaticanum II możliwość nowego początku. Rada jest twójnie tych, którzy - nieprzypadkowo -- nie wiedzą już, co zrobić z Vaticanum II"..
Czasy ostrego kryzysu szczęśliwie minęły i stały się czasami Nowej Ewangelizacji, upragnionej przez Sobór, proponowanej w tych kategoriach przez św. Jana Pawła II, zachęcanej przez Benedykta XVI i kierowanej dziś przez papieża Franciszka. Wiele zawdzięczamy działaniu papieża Jana Pawła II; a także rozeznaniu dokonanemu przez jego następcę, Benedykta XVI. W międzyczasie, Raport o wierze jest częścią historii.
Ekumeniczne podsumowanie 50 lat po Unitatis redintegratio
Na zakończenie tygodnia modlitwy o jedność chrześcijan ocena obecnego momentu ekumenicznego pokazuje wzrost ewangelików i zielonoświątkowców oraz okazję, jaką w 2017 r. będzie stanowić 500-lecie zerwania Lutra z protestantami.
9 lipca 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
Właśnie minęła 50. rocznica dekretu Soboru Watykańskiego II o ekumenizmie. Unitatis redintegratioJest to być może dobra okazja do podsumowania obecnej sytuacji, jak to uczynił wiosną w Centrum Ekumenicznym Ojca Congara w Walencji kardynał Kurt Koch, przewodniczący Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.
Najnowsza historia jest długa. Po zbliżeniu się do chrześcijan innych wyznań przez papieży XIX wieku, ruch ekumeniczny, który powstał przede wszystkim wśród protestantów, przyniósł owoce: Sobór określił go jako konsekwencję "działania Ducha Świętego". Jan XXIII chciał, aby sobór promował reformę i jedność Kościoła, Paweł VI kontynuował ten kierunek, a dekret o ekumenizmie ustanowił "zasady katolickie". Czyli jedność między ekumenizmem a eklezjologią: Unitatis redintegratio jest związany z Konstytucją Lumen gentium i do dekretu Orientalium Ecclesiarum. W ten sposób parametry dialogu ekumenicznego są jasno określone.
Vaticanum II nauczał, że w innych, niekatolickich chrześcijanach są "elementy eklezjalności", ale jednocześnie, że Kościół Chrystusa jest "Kościołem Chrystusa". "subsists". w Kościele katolickim (LG 8; UR 4,5). Unitatis redintegratio po mistrzowsku opisuje sytuację eklezjologiczną różnych chrześcijan, którzy nie są zjednoczeni z Rzymem. Z jednej strony uważa Kościoły wschodnie, które nie uznają prymatu papieża, za prawdziwe (partykularne) Kościoły i podziwia ich tradycję duchową i liturgiczną. Z drugiej strony doceniał umiłowanie Pisma Świętego przez protestantów, ale zauważył, że utracili oni sukcesję apostolską, a wraz z nią większość sakramentów (UR 22). Dlatego nazywa się je "wspólnotami kościelnymi". W tym przypadku musieliby rozstrzygnąć nie tylko kwestię prymatu, ale także kwestię episkopatu. Jednocześnie proponuje poszukiwanie komunii we współpracy i współdziałaniu społecznym, w dialogu teologicznym oraz w modlitwie i nawróceniu, które są prawdziwymi siłami napędowymi dialogu ekumenicznego. To są trzy wymiary, w których musi się rozwijać cały ekumenizm.
Jan Paweł II potwierdził te zasady w encyklice Ut unum sint (1995) i ukazał bliskość Kościołów Wschodnich, zarówno katolickich, jak i prawosławnych, z Rzymem. Na stronie Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu (1999) była kamieniem milowym i punktem wyjścia do dialogu teologicznego nie tylko z luteranami i metodystami (którzy się pod nią podpisali), ale także z reformowanymi. Benedykt XVI promował dialog teologiczny z ortodoksami w Dokument Ravenna (2007), który badał sposób sprawowania prymatu, jak był on przeżywany w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa, kiedy wszyscy chrześcijanie byli jeszcze zjednoczeni. Obrona stworzenia i środowiska była też dobrym punktem spotkania różnych chrześcijan, choć musi dotykać także kwestii moralnych i bioetycznych. Z motu proprio Anglicanorum coetibus (2009), obecny papież emeritus wskazał na możliwe rozwiązanie kwestii defectus ordinis dla wspólnot kościelnych, które z różnych powodów mogły utracić sukcesję apostolską. Jednocześnie ustalono potrzebę komunii w wierze jako wstępu do jedności widzialnej.
Wraz z nadejściem nowego tysiąclecia i globalizacji zmienia się mapa ekumeniczna. Kościół zmienił się z dominującego eurocentrycznego na "światocentryczny". Co więcej, gwałtowny wzrost liczby ewangelików i zielonoświątkowców zmusił Kościół katolicki do podjęcia rozmowy również z nimi. Z drugiej strony, "ekumenizm krwi" - jak nazwał go papież Franciszek - wzbudził pewne pilności i pytania odmienne od tych stawianych wcześniej. Nadal potrzebne są trzy wymiary dialogu: tzw. ekumenizm rąk, głowy i serca, czyli w kwestiach współpracy i sprawiedliwości społecznej, w dialogu teologicznym oraz w promocji modlitwy i własnego nawrócenia. W ostatnim czasie, a także w ramach przygotowań do przypadającej w 2017 roku 500. rocznicy zerwania Lutra z Kościołem katolickim, mówi się o potrzebie wspólnej deklaracji na wspomniane tematy Eucharystii, posługi i eklezjologii.
W przeciwieństwie do ekumenizmu praktykowanego w przeszłości, w którym indyferentyzm eklezjologiczny brał górę nad innymi zasadami (jak w Konkordacie z Leuenbergu z 1973 r.), obecnie proponuje się "różnorodność pojednaną", w której każdy wie, jakie jest jego miejsce w stosunku do innych, promując jednocześnie dialog w miłości i prawdzie. Gesty i deklaracje bliskości między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi stają się szczęśliwą rutyną. Podobnie jak jego poprzednicy, papież Franciszek pokazuje, że ekumenizm jest jednym z priorytetów jego pontyfikatu. Po drodze, którą razem przebyliśmy, z jasnością myśli przyniesioną przez Sobór, misyjnym zapałem obecnego pontyfikatu, świadectwem męczenników wszystkich wyznań i - przede wszystkim - z działaniem Ducha Świętego, być może w nadchodzących latach dojdzie do interesujących wydarzeń ekumenicznych. Moment prawdziwie ekumeniczny.
Grupa pielgrzymów przemierza drogi Osma-Soria niosąc sztandar miłosierdzia, aby w tym jubileuszowym roku uobecnić wszystkim Bożą dobroć. Wyjątkowa inicjatywa, która zachęca ludzi do otwarcia się na Boże Miłosierdzie i pozwolenie na to, by zostało ono zmienione.
P. Rubén Tejedor Montón-7 lipca 2016 r.-Czas czytania: 5minuty
Grupa pielgrzymów przemierza drogi Osma - Soria, niosąc sztandar miłosierdzia, aby uobecnić wszystkim dobroć Boga w tym jubileuszowym roku. Jest to wyjątkowa inicjatywa, która zachęca ludzi do otwarcia się na Boże miłosierdzie i do tego, by pozwolili się przez nie przemienić.
Przez czterdzieści lat lud izraelski, wyrwany z niewoli faraona, torował sobie drogę do ziemi obiecanej przez Boga. Pośród swoich świateł i cieni, swoich grzechów i bohaterskich czynów, Izraelici czuli się tak, jak żaden inny lud nie czuł się nigdy wcześniej. "czułe miłosierdzie naszego Boga". (Łk 1:78). Od początku chrześcijanie mieli świadomość, że są nowym ludem zapowiedzianym przez proroków. Tak więc to, co było powiedziane o Izraelu w przeszłości, jest teraz powiedziane o Kościele: Ludzie Boga (Tit 2:14; por. Deut 7:6), wybrana rasa, święty naród, osoby nabyte (1 P 2,9; por. Wj 19,5; Iz 43,20-21), żona Pana (Ef 5:25; Ap 19:7; 21:2).
Nowy lud, który doświadcza, teraz już na zawsze, na mocy Krwi Baranka przelanej na Krzyżu, że Jezus Chrystus, "umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował". (J 13:1). "Miłość Boża stała się widoczna i namacalna w życiu Jezusa Chrystusa. Jego Osoba to nic innego jak miłość. Miłość, która jest dawana za darmo. W Nim wszystko mówi o miłosierdziu. Nic w Nim nie jest pozbawione współczucia".napisał papież, zwołując Święty Rok Miłosierdzia (Misericordiae Vultus 8).
To właśnie na tym tle piękna inicjatywa, która z naszego Diecezja Osma-Soriaprzygotowaliśmy na ten rok Święty Rok Miłosierdzia. Nasz biskup, Mons. Gerardo Melgar Viciosa, poprosił nas, abyśmy poszli do "spotkać każdego człowieka przynosząc dobroć i czułość Boga". dla "Balsam miłosierdzia musi dotrzeć do wszystkich, wierzących i tych dalekich, jako znak Królestwa Bożego, które jest już obecne pośród nas". (MV 5). W ten sposób narodziła się diecezjalna pielgrzymka Sztandaru Miłosierdzia, która przez cały okres Jubileuszu będzie przemierzać ziemie Sorii niosąc przesłanie tego Kościoła partykularnego, że "chce się pokazać jako matka życzliwa dla wszystkich, łagodna, cierpliwa, pełna miłosierdzia i dobroci wobec swoich dzieci, które są od niej oddzielone". (SN 3).
600 kilometrów w 45 etapach
Jest to chusta procesyjna z wizerunkiem Miłosierdzia Bożego i słowami "Jezu, w Tobie pokładam ufność, która do listopada 2016 r. będzie wędrować pieszo po całej diecezji oksywsko-sorskiej. W sumie do pokonania będzie ponad 600 kilometrów w 45 etapach, poprzez które Kościół pielgrzymujący na tych kastylijskich ziemiach chce przypomnieć wszystkim "nieskończone miłosierdzie Boga, który nigdy nie męczy się przebaczaniem".jak stwierdził Ángel Hernández Ayllón, wikariusz biskupi ds. duszpasterstwa, który koordynuje tę inicjatywę. W tych miesiącach, w miejscowościach, gdzie jest to możliwe, do pielgrzymowania ze sztandarem zapraszani są zwłaszcza młodzi ludzie. W ten sposób pięćdziesiąt parafii i niektóre sanktuaria diecezjalne przyjmą pielgrzymów, którzy po przebyciu wszystkich arcykapłanów diecezji zakończą swoją pielgrzymkę w Willi Episkopatu w El Burgo de Osma.
Przez cały Rok, na wzór pielgrzymki ludu izraelskiego przez pustynię, prowadzonego przez słup obłoku i ognia (por. Wj 13,21), chcemy ofiarować całej diecezji niezwykłe prowadzenie Bożego miłosierdzia, które pozwala nam wejść do nowego Morza Czerwonego, do oceanu miłosierdzia wypływającego z Serca Chrystusa, gdzie codziennie odradzamy się na nowo.
Pamiętając, że Bóg okazuje miłosierdzie
Parafia Agreda, w przeddzień inauguracji Roku Świętego, przyjęła w klasztorze Matek Poczętych sztandar miłosierdzia, który pozostał w tej miejscowości do 12 grudnia. Tego dnia, pierwszego dnia pielgrzymki, został on zawieziony do sąsiedniego miasta Ólvega. Grupa wyruszyła z kościoła parafialnego po godz. 10.00, po modlitwie błogosławieństwa i rozesłania. Pięćdziesięcioro dzieci, młodzieży i dorosłych, z jednym z proboszczów parafii w Ágreda na czele, młodym księdzem Pedro L. Andaluz Andrés, przeszło modląc się na Różańcu Świętym prawie 11 kilometrów, które dzielą Ágreda od Ólvega; "Wzruszające było ofiarowanie każdej tajemnicy, odmówienie Zdrowaś Mario i litanii do Matki Bożej, dziękując Bogu za Jego miłosierną miłość".. W drzwiach parafii Olvegueña powitał ich proboszcz Jesús F. Hernández Peña oraz wielu wiernych. Według słów obecnych, doświadczenie to było "To było piękne, bardzo wzruszające i przygotowało nasze serca na przyjęcie Bożej miłości". w okresie przedświątecznym.
Zarys każdego etapu pielgrzymki jest podobny: modlitwa przygotowująca serca poprzez wyznaczenie kierunku etapu przed rozpoczęciem wędrówki; postój w połowie drogi na odpoczynek, wymianę wrażeń i prosty poczęstunek; następnie modlitwa różańcowa, która przygotowuje dotarcie do celu, gdzie zawsze z odpowiednimi kapłanami na czele, wierni parafii witają pielgrzymów i jednoczą się w modlitwie dziękczynnej do Boga. "bo jego miłosierdzie trwa na wieki". (Ps 136).
W naszej diecezji odczuliśmy w głębi serca słowa papieża Franciszka, który przypomina nam, jak "miłosierdzie jest główną belką, która podtrzymuje życie Kościoła". i wzywa nas do "Wszystko w jej działaniu duszpasterskim przyobleczone jest w czułość, z jaką zwraca się do wiernych; nic w jej przepowiadaniu i w jej świadectwie wobec świata nie może być pozbawione miłosierdzia. Wiarygodność Kościoła przechodzi przez drogę miłości miłosiernej i współczującej. Kościół ma niewyczerpane pragnienie okazywania miłosierdzia". (MV 10).
Ta pielgrzymka zrodziła się z tego pragnienia, aby przypomnieć naszemu ludowi o realnej obecności Boga pośród nas, tego Boga, który patrzy na wszystkich z miłością (por. MV 8) i który jest zawsze gotowy do okazania swojego miłosierdzia.
W tym Roku Świętym jesteśmy zaproszeni do pielgrzymowania do Drzwi Świętych otwartych w katedrze w El Burgo de Osma i we współkatedrze w San Pedro. Ale Drzwi Święte par excellence, te z Serca Chrystusa otwarte dla wszystkich, których wielu nie zna i przez które nigdy nie przeszło, nigdy nie są zamknięte. Nawet nie wtedy, gdy skończy się ten czas łaski i błogosławieństwa, jaki Bóg dał swojemu Kościołowi. Wielu z nich nigdy nawet o nim nie słyszało. Wielu nigdy nie otrzymało wspaniałej i cudownej wiadomości, serca Ewangelii, że Bóg wychodzi na poszukiwanie wszystkich i nikogo nie wyklucza.
Dlatego chcemy, aby każdy, nawet najbardziej oddalony, najbardziej grzeszny, poprzez ten prosty gest pielgrzymki sztandaru, mógł usłyszeć, że "To jest właściwy moment, aby zmienić swoje życie! To jest czas, aby dać się dotknąć sercu". (MV 19). Tak jak Izraelici, zagrożeni śmiercią przez ukąszenie węży, zostali uzdrowieni przez spojrzenie na sztandar wykonany przez Mojżesza (por. Num 21, 4-9), tak chcemy, aby cała nasza ziemia w Sorii, tak często spustoszona przez saletrę grzechu, została uzdrowiona przez kontemplację Bożego miłosierdzia.
"Pielgrzymka jest szczególnym znakiem w Roku Świętym, ponieważ jest obrazem drogi, którą każdy człowiek odbywa w swoim życiu. Życie jest pielgrzymką, a człowiek jest "viator", pielgrzymem, który przemierza swoją drogę aż do osiągnięcia upragnionego celu. [...]; każdy będzie musiał pielgrzymować według swoich sił. Będzie to znak, że miłosierdzie jest również celem do osiągnięcia i że wymaga zaangażowania i poświęcenia".napisał papież (MV 14).
Pielgrzymka sztandaru ma być bodźcem do nawrócenia; w ten sposób chcemy, aby wielu pozwoliło się ogarnąć Bożemu miłosierdziu i zobowiązało się do bycia miłosiernym wobec innych, tak jak Ojciec jest wobec każdego z nas.
AutorP. Rubén Tejedor Montón
Delegat Episkopatu ds. środków komunikacji społecznej (diecezja Osma-Burgos).
W obliczu pozornego starcia między islamem a Zachodem papież wzywa do braterstwa między chrześcijanami i muzułmanami jako drogi do pokoju. Powtórzył to w Afryce.
27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
"Chrześcijanie i muzułmanie są braćmi". Te słowa papieża Franciszka stały się jednym ze sztandarowych zwrotów podróży apostolskiej do Europy. Afryka któremu po raz kolejny udało się całkowicie zmienić geografię i umieścić peryferie w centrum świata. Przesłanie z duchowym rdzeniem, a także konkretna prowokacja dotycząca jednego z najbardziej złożonych aspektów zmian, w których jesteśmy zanurzeni: relacji między chrześcijanami i muzułmanami. Relacja pokrewieństwa, braterstwa, dla Franciszka; ale taka, która zdradza islamski terroryzm, który zalał Europę krwią. Sprawia, że zastanawiamy się, dlaczego nawet bracia zabijają się nawzajem, gdy nie uznają się za dzieci tego samego ojca. Rewolucja francuska była ubrana w fraternité jako skutecznego sztandaru, ale w imię tego tak wielu braci skończyło na gilotynie.
Braterstwo, które prowadzi do pokoju, tak często przywoływane na afrykańskich ziemiach przez papieża Franciszka, jest natomiast zupełnie inne. Rodzi się ona z rozpoznania w drugim kogoś, kto jest dla mnie dobry, bo przynosi mi coś dobrego. Dokładnie odwrotnie niż przekonanie, które uzbraja dżihadystów, zapędzonych w dążeniu do brutalnej utopii: wyobrażają sobie świat wolny od wszelkiej różnorodności, bo pozwalający żyć tylko tym, którzy są identyczni z ich pomysłem na życie. Nie przyznaje się do inności. Być może, jeśli nie urodzisz się bratem, możesz nim zostać. Świadczą o tym ci, którzy wychowują na różnych poziomach: człowiek staje się bratem lub siostrą, odkrywa, że w osobie, która stoi przede mną, jest coś dobrego dla mnie, dzięki cierpliwemu i odważnemu wychowaniu, które nie jest równoznaczne z "pouczaniem". Jeśli nauka czytania i robienia rachunków jest fundamentalna, to prawdziwie użyteczna edukacja jest tą integralną: przewiduje opiekę nad osobą, która prosi o towarzystwo, aby odkryć przyjemność życia w pełni, podjąć podróż z innymi poza granice plemienia, wejść w relację, zaufać i podjąć ryzyko.
Doktorat z literatury klasycznej i doktorat z socjologii komunikacji. Dyrektor ds. komunikacji Fundacji AVSI z siedzibą w Mediolanie, zajmującej się współpracą rozwojową i pomocą humanitarną na całym świecie. Za swoją działalność dziennikarską otrzymała kilka nagród.
Dziecko, które potraktowało papieża z miłosierdziem
Javier Anleu napisał w 2005 roku serię maili do Jana Pawła II. Miał dziewięć lat. Jego słowa pocieszały papieża w ostatnich dniach jego życia.
Juan Bautista Robledillo-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
Natknąłem się na historię, która zawiera mocne przesłanie bardzo odpowiednie dla Roku Miłosierdzia. To świadectwo młodego chłopca, Javiera Anleu, którego słowa, zapisane w serii maili wysłanych przez niego i jego siostrę do Jana Pawła II, pocieszyły papieża w jego ostatnich dniach. Matka Javiera opowiada, jak Jan Paweł II często pytał, czy przyszła jakaś nowa poczta od jego "małych przyjaciół z Gwatemali". Świadectwo tego dziecka, obecnie młodego mężczyzny, jest wyraźnym przykładem czułości, której potrzebują chorzy. Jest to osobista relacja głównego bohatera:
"Nazywam się Javier Anleu i w 2005 roku miałem jedno z doświadczeń, które najbardziej naznaczyło mnie w życiu: pisałem e-maile do świętego już Jana Pawła II. Miałem dziewięć lat, gdy Jan Paweł II był hospitalizowany od 1 do 10 lutego 2005 r. Jak każde katolickie dziecko, dużo modliłem się o zdrowie papieża.
Modliliśmy się do niego w domu z rodzicami i siostrą, a także w szkole na porannej modlitwie. Pewnego dnia, z całą niewinnością dziecka, powiedziałem mamie, że chcę napisać do papieża. Moja matka powiedziała to swojemu ojcu (mojemu dziadkowi macierzystemu), a on, wśród swoich znajomych księży i zakonników, zdołał zdobyć e-mail i przekazał go mojej matce. Nie wiedzieliśmy, czy ta poczta jest rzeczywiście od papieża, ale moja starsza siostra, która miała wtedy dwanaście lat, i ja zaczęliśmy do niego pisać. Moja siostra pisząc do niego była bardzo formalna i zwracała się do Jana Pawła II per "Wasza Świątobliwość" i zwracała się do niego per "Ty". Ja natomiast, będąc dzieckiem, traktowałem go jak przyjaciela i zwracałem się do niego per "Jan Paweł", a nawet zwracałem się do niego per "ty". Przed wysłaniem pierwszego maila moja matka była zszokowana sposobem, w jaki go potraktowałem, ale ojciec uspokoił ją mówiąc "te maile nigdy nie dotrą do Ojca Świętego". Pozwól mi napisać do niego, jakbym był jego przyjacielem".
W ciągu następnych dwóch tygodni napisaliśmy do niego około trzech e-maili z informacją, że modlimy się za niego. 25 lutego Jan Paweł II musiał przejść operację tracheotomii, co bardzo dotknęło moją siostrę i mnie.
Kiedy miała pięć miesięcy, moja babcia macierzysta doznała dwóch udarów i była fizycznie bardzo ograniczona; nigdy nie odzyskała zdolności przełykania, więc nie może mówić ani jeść. Żyłam na przykładzie walki mojej babci i obserwowałam przez całe dzieciństwo, jak stawała się znowu szczęśliwa, mimo że nie może mówić ani jeść.
Chyba dlatego poczułam się tak bardzo utożsamiona z Janem Pawłem II i od 25 lutego pisałam do niego co drugi dzień. Opowiedziałem mu historię mojej babci i tego, jak pokonała frustrację związaną z ograniczeniem fizycznym, i powiedziałem mu, że znów jest szczęśliwa. Moje wiadomości do papieża miały charakter zachęty; chciałem go przekonać, że można być szczęśliwym, nawet jeśli ma się ograniczenia. Za każdym razem, gdy do niego pisałam, mówiłam mu, jak bardzo go kocham.
Ostatni raz widziałem Jana Pawła II w telewizji w Niedzielę Wielkanocną, kiedy wyszedł udzielić błogosławieństwa. Urbi et orbikiedy próbował mówić i nie mógł wydobyć słów. Byłem tak poruszony tym momentem, że wybuchłem łzami. Napisałam do niego, że go widziałam i powiedziałam mu, że rozumiem, jak się czuje; że nadal bardzo mocno się za niego modlę. Potem 2 kwietnia zmarł Jan Paweł II i mój smutek był ogromny. Zmarł mój przyjaciel.
Mijały dni i na początku maja moja mama otrzymała e-mail z Nuncjatury Apostolskiej w Gwatemali z prośbą o kontakt. Kiedy przedstawiła się jako moja matka, sekretarka w Nuncjaturze wiedziała, kim jest moja siostra i ja. Nuncjusz apostolski w Gwatemali, wówczas monsignor Bruno Musaró, chciał nas widzieć 9 maja. Nie dali nam żadnego wyjaśnienia. Poszliśmy na spotkanie i nuncjusz powiedział nam, że Jan Paweł II przeczytał wszystkie nasze maile i określił nas jako swoich "małych przyjaciół z Gwatemali". Podarował nam również portret papieża i różaniec pobłogosławiony przez Jana Pawła II przed jego śmiercią. Portret datowany był na Niedzielę Wielkanocną, 27 marca 2005 r. i na nim udzielił nam swojego apostolskiego błogosławieństwa.
Nigdy nie przypuszczałem, że Jan Paweł II przeczytał wszystkie moje listy. Największą satysfakcję sprawiło mi, gdy nuncjusz powiedział mi, że nawet gdy Jan Paweł II nie mógł mówić lub był bardzo słaby, jego sekretarz czytał jego listy i że mój list z 25 lutego bardzo go wzruszył, że 9-letni chłopiec z Gwatemali pomaga mu w trudnych chwilach.
Archidiecezja madrycka oferuje również osobom, które zainicjują sprawę o nieważność małżeństwa, możliwość skorzystania z bezpłatnej pomocy prawnej.
Diego Pacheco-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
W pełnej harmonii z życzeniem wyrażonym przy kilku okazjach przez papieża Franciszka i ustanawiając wyraźny precedens Arcybiskupstwo MadrytuCarlos Osoro, zdecydował się zainicjować ścieżkę bezpłatnych procesów o stwierdzenie nieważności małżeństwa - których koszt czasami skandalizował, nieco niesprawiedliwie, niektórych - i postanowił znieść wszystkie opłaty prawne pobierane przez sąd kościelny w Madrycie w celu pokrycia kosztów procesu kanonicznego, który następuje po przyczynach stwierdzenia nieważności małżeństwa.
Na zakończenie Mszy św. odprawionej w katedrze w Almudenie z okazji Niepokalanego Poczęcia, monsignor Osoro odczytał dekret, który obowiązuje w archidiecezji "motu proprio Mitis Iudex Dominus Iesus".Papież Franciszek zatwierdził 8 września reformę procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Dekret arcybiskupa Madrytu przewiduje nie tylko zniesienie wszelkich opłat sądowych w Metropolitalnym Trybunale Kościelnym w Madrycie, ale także zaoferowanie osobom udającym się do sądu możliwości skorzystania z bezpłatnej pomocy adwokata w trakcie postępowania. Tak jest, "Ci, którzy mimo to wolą skorzystać z prywatnej pomocy innego adwokata, mogą to uczynić swobodnie, zgodnie z przepisami obowiązującymi w Metropolitalnym Trybunale Kościelnym w Madrycie.Ci prywatni adwokaci, aby zostać dopuszczeni do procesu, muszą być wpisani na listę adwokatów trybunału, muszą posiadać odpowiednie wykształcenie w zakresie prawa kanonicznego, należycie akredytowane, najlepiej stopień naukowy lub doktorat z prawa kanonicznego, a ich uposażenie nie powinno przekraczać 2.500 euro w procesie zwyczajnym i 1.000 euro w procesie krótszym".
Tę decyzję arcybiskupa Madrytu uzupełnia decyzja o zaproszeniu tych, którzy korzystają z usług trybunału kościelnego, do ofiarowania datku na jego utrzymanie. Również 11 grudnia biskupi kościelnej prowincji Santiago podkreślili konieczność usunięcia przeszkód, jakie wierni mogą napotkać w dostępie do kościelnych trybunałów. I przypomnieli, że w diecezjach galicyjskich w procesach o nieważność przyznawana jest całkowita gratyfikacja lub zmniejszenie opłat (w proporcji od 25 do 75 %) w zależności od sytuacji ekonomicznej stron.
Nowa pozycja polega na tym, że wykonanie orzeczeń Signatury Apostolskiej należy teraz do kompetencji Kongregacji ds. Biskupów.
Diego Pacheco-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
Jorge Español, prawnik rad miejskich Alto Aragonese Berbegal, Peralta de Alcofea i Villanueva de Sijena, zapewnił, że zgodnie z najnowszymi wiadomościami ze Stolicy Apostolskiej, wydaje się, że "W Rzymie chcą to rozstrzygnąć raz na zawsze". spór o zwrot parafiom aragońskim tzw. dóbr pasa. Są to.113 dzieł sztuki, któreNależały one do diecezji Lérida do 1995 r., kiedy to dokonano rewizji granic biskupich i parafie te przeszły pod jurysdykcję diecezji aragońskiej. Następnie, w 1999 roku, elementy te zostały zdeponowane w Muzeum Diecezjalne i Regionalne w Lleidzie pod nadzorem rady powierniczej złożonej z Generalitat de Catalunya i innych katalońskich instytucji.
Stanowczy wyrok Signatury Apostolskiej z 2005 r. nakazywał zwrot tych dzieł diecezjom aragońskim, ale ponieważ ich wykonanie do tej pory się opóźnia, wysoki sąd kościelny otworzył teraz nową drogę kanoniczną do rozwiązania tej kwestii: aby to Kongregacja ds. Biskupów wykonała orzeczenie.
Ta nowa droga rozwiązania została otwarta zgodnie z listem otrzymanym przez Espanol 20 listopada i podpisanym przez Mons. Ilson de Jesus Montanari, sekretarza Kongregacji ds. Biskupów. W liście czytamy, że wykonanie wyroków i dekretów najwyższego trybunału watykańskiego w odniesieniu do majątku parafii "należą już do kompetencji Kongregacji ds. Biskupów". Montanari przesłał również listę z nazwiskami i adresami szesnastu prawników kanoników upoważnionych do wykonywania zawodu tym nowym kanałem kanonicznym.
Po otrzymaniu tego listu Jorge Español uzgodnił z regionalnym ministrem edukacji i kultury rządu aragońskiego, Mayte Pérez, zwołanie spotkania z władzami Aragonii. Biskupi Barbastro-Monzón i Huesca, aby poprosić ich o zainicjowanie tej nowej drogi kanonicznej i zażądać wykonania wyroku z 2005 roku.
List Montanari jest odpowiedzią na skargę złożoną przez prawnika na wykorzystanie niektórych fragmentów z paska na wystawie. W skardze stwierdzono również, że członkostwo biskupstwa Léridy we wspomnianym konsorcjum muzealnym zostało przyznane w sposób nieprawidłowy.
Biskup Barbastro-Monzón
Wkrótce po otwarciu tej nowej drogi rozwiązania konfliktu, biskup Barbastro-Monzón, monsignor Ángel Pérez-Pueyo, zapewnił, że podjął już wszystkie niezbędne kroki, aby diecezja Lérida zwróciła historyczne i artystyczne dobra parafii we wschodniej części Aragonii: "Zwróciłem się do każdego z podmiotów i osób, które wydawało mi się, że mogą pomóc i połączyć wszystkie synergie, aby te dobra, które są własnością tej diecezji, rzeczywiście mogły być zwrócone".
Zaznaczył również, że zetknął się z biskupem Léridy, bpem Salvadorem Giménezem, podczas ostatniego Zgromadzenia Plenarnego EWG, a ich relacje są serdeczne. "Nie będzie żadnych trudności między nami, ale będzie musiała być wyższa instancja, która wyda rozkaz wykonania wyroku, który już jest na naszą korzyść"..
Jesteśmy w tej linii poszukiwania kanałów zbieżności, aby wyrok mógł być wykonany", skomentował.
Juan José Omella, obecnie arcybiskup-elekt Barcelony i członek Kongregacji Biskupów, przed laty był także biskupem Barbastro, co pozwala mu spojrzeć na ten spór z obu perspektyw: aragońskiej i katalońskiej.
W oczekiwaniu na ich zwrot, dobra z taśmy znajdują się nadal w Muzeum Diecezjalnym i Regionalnym w Léridzie.
Plan duszpasterski 2016-2020 EWG. Wprowadzić Kościół w stan misji
Biskupi chcą skorzystać z nowego planu duszpasterskiego Konferencji Episkopatu Hiszpanii, aby wprowadzić Kościół w stan permanentnej misji.
Henry Carlier-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
Dzięki nowemu planowi duszpasterskiemu, który został wdrożony w Konferencja Episkopatu Hiszpanii (EWG), co zostało wyjaśnione w tekście zatytułowanym "Kościół w misji w służbie naszym ludziom", biskupi hiszpańscy zamierzają w ciągu najbliższych pięciu lat (2016-2020) promować autentyczną i trwałą transformację misyjną Kościoła w Hiszpanii. Chcą też, aby EŚW była narzędziem, dzięki któremu Kościoły partykularne Hiszpanii staną się "Kościołem wychodzącym", zaproponowanym przez papieża Franciszka w adhortacji apostolskiej "Kościół w świecie". Evangelii gaudium. Z tego powodu episkopat hiszpański postanowił, że CEE, ten organ komunii i koordynacji biskupów hiszpańskiego regionu kościelnego, przejdzie swoisty przegląd MOT lub misyjny w 2016 roku - dokładnie wtedy, gdy będzie obchodził 50-lecie istnienia.
Arcybiskup Juan José Omella, arcybiskup-elekt Barcelony, podczas prezentacji nowego planu duszpasterskiego podkreślał, że jest to kwestia "aby wziąć Kościół w Hiszpanii, dać mu impuls ewangelizacyjny, którego pragnie Papież, i wprowadzić go w stały stan misji".. Ostrzegł również, że celem "nie było zaprojektowanie strategii EWG, aby spróbować narzucić katolicyzm naszemu społeczeństwu", ale "dzielić się ze wszystkimi radością Ewangelii".
Współczujące spojrzenie na rzeczywistość
Pierwsza część tekstu prezentacji Planu opisuje najbardziej rozpowszechnioną dziś w społeczeństwie hiszpańskim mentalność. Biskupi proponują w nim dość realistyczną i surową diagnozę sytuacji społeczno-kulturowej w Hiszpanii. Jako najbardziej charakterystyczne cechy podkreślają niskie społeczne wartościowanie religii; wywyższanie ponad wszystko wolności i dobrobytu materialnego; przewagę kultury laickiej, która przybiera postać bezwyznaniowości państwa rozumianego dziś jako sekularyzm; przewaga wielkiego subiektywizmu i relatywizmu, który zapomina o Bogu i zaciemnia osobiste sumienie w obliczu pytań transcendentnych; a w konsekwencji akceptacja kultury "anything goes", w której człowiek staje się miarą wszystkich rzeczy, deformuje normy moralne i ocenia wszystko według swoich interesów.
"Ubolewamy nad tymi bolączkami społeczeństwa, ale nie jesteśmy i nie chcemy być prorokami klęski; dlatego wzywamy do nawrócenia, z realizmem i ufnością. Chcemy zmiany i odnowy; nie tylko metod, ale i postaw", González Montes, biskup Almerii, wskazał rozwijając tę część tekstu Planu duszpasterskiego. Następnie zachęcał "aby te trudności przekształcić w okazje do większego apostolskiego wigoru". i, jak sugeruje papież Franciszek, do "głosić piękno zbawczej miłości Boga, która objawiła się w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym".
Pięć etapów
Mons. Ginés García Beltrán skomentował drugą część Planu duszpasterskiego, w której zaproponowano konkretne propozycje i to, co zostanie zrobione w ciągu tych pięciu lat poprzez różne organizacje i działania EWG.
Plan, który będzie miał pięć etapów - po jednym na każdy z najbliższych lat - rozpocznie się dniem postu i modlitwy 22 stycznia. Cały hiszpański episkopat został wezwany do zbadania swojej odpowiedzialności w zadaniu ewangelizacji.
Cały rok 2016 będzie poświęcony różnym organom EWG na refleksję nad aktualnymi wymogami ewangelizacji w Hiszpanii. Krótko mówiąc, w ciągu tego roku celem planu będzie wprowadzenie organów, służb i działalności Konferencji w stan rewizji i apostolskiego nawrócenia. A z okazji półwiecza istnienia planowany jest międzynarodowy kongres, który ma na celu dogłębne zbadanie wymiaru teologicznego, kanonicznego i duszpasterskiego Konferencji Episkopatów.
Drugi rok Planu, 2017, będzie poświęcony wymiarowi wspólnotowemu i współodpowiedzialności wszystkich w służbie ewangelizacji. Rok 2018 będzie skupiony na Słowie Bożym. Postawy, zachowania i działania Kościoła w odniesieniu do głoszenia Słowa zostaną poddane przeglądowi, aby przedstawić odpowiednie propozycje w zakresie ewangelizacji i umacniania wiary. W rzeczywistości wszystkie etapy Planu mają na celu zaoferowanie pomocy tym, którzy są najbardziej oddani służbie przekazywania wiary, jak księża, nauczyciele, katecheci i rodzice.
W 2019 roku Plan skupi się na refleksji nad liturgią, aby promować ożywienie celebracji Tajemnicy chrześcijańskiej, a tym samym całego życia chrześcijańskiego.
Wreszcie, plan duszpasterski zamknie się w 2020 roku rokiem poświęconym wymiarowi charytatywnemu Kościoła. Będzie starał się przyczynić do ożywienia działalności charytatywnej w diecezjach, parafiach i wspólnotach. Będzie też propagować wiedzę o Społecznej Nauce Kościoła, a w szczególności o najnowszej encyklice papieża, Laudato si'.
W tym ostatnim roku realizacji Planu Pastoralnego i jako jego zwieńczenie, w trakcie krajowego kongresu pastoralnego zostanie przeprowadzone nowe badanie sposobu ewangelizacji w Hiszpanii.
Trzydzieści lat dotowanej edukacji. Niezbędny składnik majątku
W tym roku akademickim szkolnictwo dotowane zakończyło trzydzieści lat korzystnego i efektywnego uzupełniania się z publicznym systemem edukacji, co oznaczało ogromne oszczędności finansowe dla państwa. Jednak podczas gdy w Kraju Basków, Nawarze i Madrycie dotowane szkoły cieszą się dużą swobodą działania i planowania, w innych wspólnotach, takich jak Andaluzja, podlegają nadmiernej kontroli.
Rafael Ruiz Morales-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 5minuty
W Hiszpanii mieszka ponad osiem milionów dzieci. Spośród nich 25,4 % uczęszcza do szkół prywatnych finansowanych ze środków publicznych. Innymi słowy, co czwarty hiszpański uczeń kształci się w dotowanym ośrodku edukacyjnym. Jeśli dodamy do tego personel nauczycielski i nienauczycielski oraz pozytywny wpływ na ich rodziny, możemy powiedzieć, że ponad dwa miliony osób korzysta bezpośrednio lub pośrednio z tego systemu.
Jednakże ten zasób, który okazał się tak korzystny i skuteczny w ciągu trzydziestu lat jego istnienia, w coraz większym stopniu podlega różnym nieprzewidzianym sytuacjom, silnie uwarunkowanym obszarem geograficznym, na którym jest rozwijany. Tak więc, podczas gdy w takich społecznościach jak Kraj Basków, Nawarra czy Wspólnota Madrycka szkoły dotowane cieszą się notoryczną swobodą działania i własnym planowaniem, w innych szerokościach geograficznych, takich jak Andaluzja, podlegają żelaznej kontroli i wszechobecnej czujności administracji autonomicznej.
Chociaż można analizować różne przyczyny i powody, być może ich źródłem jest koncepcja, błędna lub poprawna, którą posługują się różne władze regionalne, co sięga głęboko w samą debatę społeczną. Ponieważ nie wszystkie sektory społeczne przyswoiły sobie, czym jest i jakie jest znaczenie obecności dotowanej edukacji w naszym społeczeństwie. system edukacji.
Nie pasuje bowiem do prawa do edukacji, które jest zapisane w art. 27 hiszpańskiej konstytucji. Nie dlatego, że szkoła nie uczestniczy i nie przyczynia się do jej skutecznej realizacji, ale dlatego, że jej ostateczną przesłanką jest nic innego jak zgodność z konstytucyjnym uznaniem wolności edukacji oraz "zagwarantowanie prawa rodziców do zapewnienia swoim dzieciom wychowania religijnego i moralnego zgodnego z ich własnymi przekonaniami".. Edukacja dotowana nie jest więc pomyślana jako element pomocniczy dla edukacji z inicjatywy publicznej, a jako odpowiedź na zapotrzebowanie, którego ta ostatnia nie jest w stanie zaspokoić. Relacja między nimi musi być zawsze i wszędzie relacją komplementarną.
Publiczne wspieranie tych szkół zapewni więc wszystkim rodzicom, którzy chcą dla swoich dzieci określonego typu edukacji, prawo wyboru na równych zasadach, niezależnie od warunków ekonomicznych. Zatem mówienie o szkołach publicznych jako o modelu wyłącznym i priorytetowym, zgodnie z terminami używanymi przez niektóre sektory, partie i platformy, jest wyraźnie atakiem na wolność edukacji, ponieważ milcząco proponuje likwidację podstawowej zasady wyboru, tj. uprzedniego istnienia różnych opcji do wyboru.
Choć ta konieczna komplementarność jest teorią czy ideałem, są miejsca, gdzie jest ona systematycznie deptana. W Andaluzji, jako najlepszy przykład, mamy do czynienia z ciągłą marginalizacją i oblężeniem szkół dotowanych przez państwo, które są stopniowo zagłuszane poprzez likwidację linii na rzecz szkół publicznych, mimo że rodziny uczniów nadal masowo wybierają zapisywanie swoich dzieci do tych pierwszych. W obliczu tego faktu sektor edukacji dotowany przez państwo raz po raz prosi, nie otrzymując pozytywnej odpowiedzi, o uwzględnienie rzeczywistych żądań rodziców oraz o zajęcie się ich prośbami w sposób rzeczywisty i skuteczny.
Walka o utrzymanie swojej ideologii
Innym polem bitwy, na którym niektóre szkoły dotowane przez państwo musiały toczyć walkę, jest obszar zróżnicowanego kształcenia. W 2009 roku administracja andaluzyjska postawiła następujący warunek sine qua non na utrzymanie porozumienia edukacyjnego dziesięciu szkół, do których przyjmowani są uczniowie obu płci. Wobec tej ingerencji, w sprawie której podjęto negocjacje bez osiągnięcia porozumienia, Andaluzyjska Federacja Prywatnych Ośrodków Edukacyjnych, do której należą zarówno szkoły prywatne, jak i publiczne, złożyła skargę administracyjną o uchylenie wydanych zarządzeń, które uznała za bezprawne i niesprawiedliwe. Mimo że Sąd Najwyższy Andaluzji orzekł na ich korzyść, wytworzona sytuacja niepewności była w sposób oczywisty nie do przyjęcia i niewłaściwa w kontekście pożądanego i właściwego funkcjonowania państwa prawa.
W związku z tym, a także w celu zapobiegania podobnym scenariuszom, obecne prawo oświatowe, LOMCE, jest zwięzłe, stanowiąc, że "przyjmowanie uczniów płci męskiej i żeńskiej lub organizacja kształcenia ze względu na płeć nie stanowi dyskryminacji". i że "w żadnym wypadku wybór edukacji zróżnicowanej ze względu na płeć nie może oznaczać dla rodzin, uczniów i szkół mniej korzystnego traktowania lub niekorzystnego traktowania, jeśli chodzi o podpisywanie umów z władzami oświatowymi lub w jakimkolwiek innym aspekcie"..
Te ramy prawne, co do zasady, powinny być wystarczające, aby powstrzymać pokusę narzucania przez administrację ideologicznych postulatów popierających ją grup politycznych. Aby jednak było to skuteczne, podstawowym fundamentem byłaby prawidłowa transpozycja przepisów krajowych do poszczególnych systemów regionalnych. Jest to punkt początkowy, który według codziennej praktyki nie został jeszcze scementowany.
Niejednoznaczna sytuacja legislacyjna
LOMCE z pewnością nie zostało wdrożone na całym terytorium kraju, ani w tym samym czasie, ani w tym samym zakresie. W przypadku Andaluzji, odpowiednia ustawa o edukacji, która miała dostosować LOMCE do organizacji regionalnej, nigdy nie nadeszła. Zamiast tego wydano specjalne dekrety i instrukcje, które nie tylko wypaczają cel prawa krajowego, ale także tworząogólny klimat braku koordynacji i nieprecyzyjności, który utrudnia planowanie ośrodków.
Ta ciągła improwizacja doprowadziła w bieżącym roku akademickim 2015-2016 do paradoksalnej okoliczności, że niektóre przedmioty zaczęto wykładać bez odpowiednich podręczników, ponieważ niejasność otrzymanych wskazań nie wystarcza, logicznie rzecz biorąc, do wyodrębnienia spójnego programu nauczania.
Sfera edukacyjna przeżywa więc permanentne poczucie niestabilności, które - jak uznaje zdecydowana większość gremiów - należy jak najszybciej skanalizować w ramach logiki, zdrowego rozsądku i użyteczności.
Nieodpowiednie i nierówne finansowanie
Osobny rozdział należy poświęcić finansowaniu szkół dotowanych, które - choć i w tym przypadku istnieją znaczne różnice między wspólnotami autonomicznymi - w wielu przypadkach nie pokrywają rzeczywistych kosztów, a także wykazują znaczną różnicę w stosunku do szkolnictwa publicznego. W rzeczywistości średnia dla Hiszpanii wynosi około 3 000 euro na ucznia, w porównaniu do 5 700 euro dla szkół publicznych. Według danych przedstawionych na 42 Ogólnopolskim Kongresie Edukacji Prywatnej, stanowi to różnicę 48,12 % w skali kraju. W podziale na regiony, Wspólnota Madrytu, Wspólnota Walencji i Andaluzja znajdują się na czele pod względem różnicy między edukacją publiczną a dotowaną, z różnicą wynoszącą odpowiednio 53,31 %, 53,77 % i 26,90 %. Najmniejsza różnica występuje w Kraju Basków - 36,85 %, w Asturii - 37,04 % oraz w La Rioja i Navarrze - obie na poziomie około 40 %.
Tak więc w wielu przypadkach ekonomiczną żywotność tych ośrodków ratuje istnienie wielu nauczycieli religii, których niskie pensje w całości trafiają do kasy ośrodka i pomagają w zbilansowaniu rachunków. poprzez reinwestycję.
Pilna potrzeba paktu na rzecz edukacji
Z tych wszystkich powodów dotowany sektor edukacji prosi, jako najlepszy sposób na pokonanie wszystkich tych przeszkód i zmiennych, o jak najszybsze osiągnięcie niezbędnego paktu edukacyjnego, który określałby konkretne wytyczne i który służyłby jako parasol ochronny w obliczu prześladowań, których doświadczają w wielu częściach kraju. Prawdą jest, że dyskurs publiczny wielu partii politycznych, który jest otwarcie wykluczający, dyskwalifikuje je do rozpoczęcia kolejnych negocjacji, chociaż zawsze istnieje nadzieja, że poza afiszami władze publiczne, kiedy nadejdzie czas, będą dalekowzroczne, będą miały zdrowy rozsądek i wystarczającą wolę, aby zająć się problemem, którego rozwiązanie niewątpliwie byłoby korzystne dla poprawy hiszpańskiego systemu edukacji jako całości i zbiorowej pracy dla wspólnego dobra.
"Dlaczego Jubileusz Miłosierdzia?". Dzień po Otwarcie Drzwi Świętych który zainaugurował Nadzwyczajny Rok Święty Miłosierdzia, Franciszek poświęcił swoją środową katechezę na audiencji wyjaśnieniu, dlaczego Kościół potrzebuje tego nadzwyczajnego momentu. Wraz z bullą Misericordiae vultusW swoim przemówieniu papież oferuje nam najpełniejszy przewodnik po rozpoczętym właśnie Roku Świętym.
Jubileusz jest uprzywilejowanym momentem, w którym Kościół uczy się wybierać tylko to, co podoba się Bogu.Przebacz swoim dzieciom, zmiłuj się nad nimi, aby one z kolei przebaczyły swoim braciom i siostrom, świecąc w świecie jako pochodnie Bożego miłosierdzia".. W epoce głębokich przemian, takiej jak nasza, szczególnym wkładem Kościoła jest życie miłosierdziem poprzez wypełnianie potrójnego zadania: czynienie widzialnymi znaków bliskości Boga; zwracanie naszego spojrzenia na Boga, miłosiernego Ojca, i na naszych braci i siostry potrzebujących miłosierdzia; oraz powrót do zasadniczej treści Ewangelii, postawienie w centrum Jezusa Chrystusa, "Mercy made flesh. Nauczanie Papieża w ostatnim miesiącu 2015 r., pierwszym miesiącu Jubileuszowego Roku Świętego, może być dobrze uporządkowane wokół tego potrójnego zadania, pomagając nam ukierunkować nasze życie pod znakiem miłosierdzia.
Widoczne znaki bliskości Boga spełnił Franciszek podczas swojej pierwszej podróży apostolskiej do Afryki, odwiedzając Kenię, Ugandę i Republikę Środkowoafrykańską. Jako znak wiary i nadziei dla krajów, które próbują wyjść z gwałtownych konfliktów, powodujących wiele cierpień ludności, na tydzień przed rozpoczęciem roku jubileuszowego w Bangui otwarto Drzwi Święte Jubileuszu Miłosierdzia. Widocznym znakiem bliskości Boga była też prośba o modlitwę w intencji prac konferencji klimatycznej w Paryżu, czy o pacyfikację ukochanej ziemi Syrii lub Libii.
Zadanie patrzenia na miłosiernego Ojca i na potrzebujących miłosierdzia odkrywa Reskrypt o wypełnianiu i przestrzeganiu nowego prawa dotyczącego procesu małżeńskiego. Nowe ustawy, które weszły w życie "Chcą pokazać bliskość Kościoła wobec zranionych rodzin, z pragnieniem, aby uzdrawiające działanie Chrystusa dotarło do rzeszy tych, którzy doświadczają dramatu małżeńskiej porażki"..
Ze spojrzeniem pełnym miłosierdzia papież przypomniał również, że. "Ważnym znakiem Jubileuszu jest także spowiedź. Zbliżenie się do Sakramentu, przez który jesteśmy pojednani z Bogiem, to bezpośrednie doświadczenie Jego miłosierdzia. Jest to spotkanie z Ojcem, który przebacza: Bóg przebacza wszystko"..
Ta sama wizja skłoniła Franciszka, podczas składania życzeń świątecznych członkom Kurii Rzymskiej, do zaproponowania "antybiotyków kurialnych": środków zaradczych pozwalających przezwyciężyć bolączki, które przyćmiły ofiarną i wierną pracę tych, którzy oferują eklezjalną służbę lojalnej współpracy w Stolicy Apostolskiej. Skandale nie powstrzymają "reforma, która będzie realizowana z determinacją, jasną głową i zdecydowaniem".. Aby uzyskać antidotum, które leczy to zło, trzeba powrót do podstawJest to możliwe dzięki opracowaniu programu z terminami, których pierwsza litera tworzy słowo miłosierdzie: misyjność, stosowność, duchowość, przykładność, racjonalność, nieszkodliwość, dobroczynność, uczciwość, szacunek, hojność, nieżyczliwość i uważność.
Wreszcie zadanie postawienia Jezusa Chrystusa w centrum widzimy w medytacjach przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański czy w przemówieniach skierowanych do Stowarzyszenia Rodziców włoskich szkół katolickich i do młodzieży Akcji Katolickiej. Aby umieścić Chrystusa w centrum, nie ma lepszego sposobu niż zwrócenie się do Maryi, Matki Miłosierdzia. Jej Niepokalane Poczęcie przypomina nam, że w naszym życiu wszystko jest darem, wszystko jest miłosierdziem.
Przezwyciężanie obojętności: Dzień Pokoju na horyzoncie Roku Jubileuszowego
Stolica Apostolska od 49 lat obchodzi Światowy Dzień Pokoju, a od 1968 roku wysyła przesłanie o tym wielkim dążeniu.
27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
Od 49 lat Stolica Apostolska obchodzi święto Światowy Dzień PokojuOd 1968 roku publikuje również przesłanie dotyczące jakiegoś aspektu tego wielkiego dążenia. Po tym czasie skuteczność tych wysiłków została udowodniona. Chociaż dokument Papieży nie może definitywnie położyć kresu konfrontacjom, rzuca światło na ich przyczyny i zachęca nas do walki z sytuacjami niezgodnymi z pokojem.
Temat wybrany w tym roku przez Franciszka, wzywający do przezwyciężenia obojętności, aby zdobyć pokój, wskazuje na globalizację tendencji, która jest przyczyną niesprawiedliwości i przemocy oraz zaprzecza podstawowemu powołaniu człowieka do braterstwa, jak mówi Orędzie. Papież rozumie, że warunkiem przezwyciężenia obojętności wobec innych jest pokonanie jej w relacji z Bogiem; dlatego wzywa do nawrócenia serca. Nie omieszkuje jednak zwrócić się z gorącym apelem do państw o przeprowadzenie konkretnych i odważnych działań na rzecz osób najsłabszych, wraz z odpowiednią i dalekosiężną polityką.
Temat Dnia wpisuje się w pełni w ogólne ramy niedawno rozpoczętego Roku Miłosierdzia. Jubileusz już teraz staje się okazją do głębokich zmian postaw. Zaprasza nas do tego za pomocą widocznych i skutecznych znaków różnego rodzaju. Tak jest w przypadku Drzwi Świętych, które na całym świecie zapraszają nas do przejścia i dopełnienia drogi, która prowadzi do spotkania z czułością Boga; czy też zaproszenia do przystąpienia do sakramentu spowiedzi, które w tym czasie jest jeszcze bliższe, ponieważ pojednanie z Bogiem zakłada bezpośrednie doświadczenie Jego miłosierdzia. Wydarzenia takie jak zapowiedziana kanonizacja Matki Teresy z Kalkuty również mają charakter silnych znaków, zdolnych nas poruszyć. Ubrana w swój prosty habit, ukazujący jej poświęcenie się Bogu i służbie ubogim, jest przykładem praktycznego znaczenia miłosierdzia w jednym z głównych sposobów jego wyrażania. Jest to również zaproszenie do odkrywania możliwych form wyrazu, w jakich dzieła miłosierdzia konkretyzują się dzisiaj, w naszych warunkach.
Wiele wspomnień pozostanie w mojej pamięci w dniu, w którym opuszczę seminarium. Wyróżnia się jedna, ujmująca i pouczająca: wizyty w domu starców, gdzie przebywa kilku starszych lub chorych księży. Początek Roku Miłosierdzia przypomniał mi o tych przyjemnych zajęciach.
Sergio Palazón-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
To mój szósty rok w seminarium. Od dwóch miesięcy jestem diakonem, a mój czas jest teraz podzielony między seminarium (od poniedziałku do piątku) i parafii (w weekendy). Każdego roku rektor seminarium, przydzielając seminarzystom zadania duszpasterskie, przydziela niektórym z nich zadanie udania się do tych rezydencji, a w szczególności zainteresowania się obecnymi kapłanami, towarzyszenia im, uczestniczenia w różnych usługach, których potrzebują itp.
Na drugim roku wysłano mnie do domu starców prowadzonego przez zakonnice. Zwykle chodzimy parami, ale tym razem musiałam iść sama. Pamiętam, że pierwszego dnia, na stojąco, przed wejściem, pomodliłam się do Najświętszej Dziewicy. Nie wiedziałem, co i jak mogę tam zrobić. Zawsze dobrze jest wiedzieć, że Pan jest z nami przez cały czas, a tym bardziej, jeśli, jak w tym przypadku, jest kaplica i tabernakulum. W każdej nowej sytuacji zawsze mamy przynajmniej jedną osobę, którą znamy, a to dla tych z nas, którym trudno jest zrobić pierwszy krok, jest zawsze źródłem pewności siebie.
Chodziłam po rezydencji, obserwowałam, poznawałam ludzi, a za ich pośrednictwem pytałam i zadawałam pytania. Będę częścią tego. Modli się za mnie i mądrze radzi ze swojego doświadczenia. Od czasu do czasu udajemy się do sanktuarium maryjnego, aby wspólnie odmówić różaniec lub odbyć pielgrzymkę; myślę, że właśnie w tych chwilach jesteśmy najmocniej zjednoczeni. Kolejną niespodzianką było spotkanie w rezydencji księdza, obecnie już nieżyjącego, który celebrował ślub mojej siostry.
Przechodzą przez nasze życie wylewając łaskę Chrystusa, obsypując nas Jego błogosławieństwami i przychodzi taki moment, że właśnie dlatego, że oddali się w pełni Chrystusowi, zostali sami... Ale nie! Bóg jest z nimi i już tutaj przewidują wieczne szczęście, które czeka ich w niebie i odbija się ono na ich twarzach. Robimy im wielką przysługę, zbliżając się do nich, dzieląc się naszym czasem; ale o wiele większy jest skarb, który mają i mogą nam zostawić, jeśli go wykorzystamy.
Kilka przykładowych przypadków
Jest taki chory i praktycznie niewidomy ksiądz, który napisał ponad pół tuzina książek. Oczywiście potrzebuje pomocy, ale jego ograniczenia nie umniejszają jego zainteresowania książkami i ducha przedsiębiorczości. Kilku innych księży i seminarzystów pomaga mu jak tylko możemy. I być może ta sama pasja pomogła mu przezwyciężyć chwilowy zastój, którego doświadczył kilka lat temu, spowodowany chorobami.
Przez pewien czas, aż do śmierci, mieszkał tam również ksiądz o duszy artysty. W ostatnim okresie był upośledzony umysłowo przez ciężką chorobę. Dopóki był przytomny, opiekowaliśmy się nim z całą czułością, a także wtedy, gdy nie był już w stanie rozpoznać ludzi. Zawsze czułem, że cała diecezja jest mu dłużna za jego wysiłki w celu odzyskania i przywrócenia cennych starych obrazów.
Inni kapłani nie mają żadnego szczególnego wyróżnienia, poza tym, że pozostawili prawie sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt lat swojego życia w posługa duszpasterska wiernych. Ilu ludzi musiało dotrzeć do nieba dzięki dobrym wysiłkom pasterskim tych kapłanów! Wydaje mi się, że miłosierdzie okazywane przez nich dzień po dniu nie jest małym miłosierdziem, niezależnie od tego, czy można je zaliczyć do dzieł charytatywnych na rzecz ubogich.
Można by pomyśleć, że oni już wiele zrobili dla Kościoła i że w ich wieku nie mają już nic więcej do zrobienia; ale to byłby błąd. Myślę o jednym z nich, który jeszcze żyje, i o tym, jak spędza godziny swojego czasu na modlitwie bez wytchnienia. Kto może powiedzieć, że godziny, które spędził w swojej aktywnej pracy duszpasterskiej, były bardziej wartościowe niż modlitwy, które teraz idą do nieba z jego ust i z jego serca? A poza tym szczególnym przypadkiem, jak bardzo oni wszyscy się modlą! Szczególnie o powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
Znany ksiądz przeszedł niedawno operację nowotworu. Była to długa (jedenaście godzin) i skomplikowana operacja, która dzięki Bogu przebiegła pomyślnie. Po pierwszych dniach niepewności stopniowo dochodził do siebie mimo zaawansowanego wieku. Opowiadam tę historię, ponieważ podczas jego długiej rekonwalescencji obecna była bliska krewna; nie było możliwe, aby sama opiekowała się księdzem dzień i noc. Ale przy dobrej woli i odrobinie poświęcenia wszystko da się załatwić. W tym przypadku poprzez oparcie się na rzeczywistości kapłańskiej wspólnoty braterskiej przeżywanej z troską.
Grupa przyjaciół księdza wyznaczyła niezbędne zmiany w opiece nad chorym, tak by zawsze mu towarzyszył. Na początku nie wydawało się to łatwe, biorąc pod uwagę pracę, jaką każdy z nich musiał wykonać; ale z łaską Bożą i tym "plusem" poświęcenia, o którym mówię, wszystko się udało. Pielęgniarki w szpitalu były zdumione ilością księży, którzy przychodzili, by opiekować się chorymi.
Jeden z nich powiedział mi, jakim wielkim dobrem wewnętrznym dla jego duszy było zajmowanie się tym bratem kapłanem; widzieć jego cierpliwość, jego zmysł nadprzyrodzony, nawet dobry ludzki humor, było dla niego niezapomnianą lekcją. I wszyscy doświadczyli tego samego. Zawsze bogatsze jest dawanie niż otrzymywanie.
Mauricio Macri przyjął przedstawicieli Konferencji Episkopatu Argentyny. Głównym tematem była walka z handlem narkotykami.
27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: < 1minuta
18 grudnia nowy prezydent Argentyny, Mauricio Macriprzyjął w swoim biurze przedstawicieli Konferencja Episkopatu Argentyny. W centrum uwagi znalazła się walka z handlem narkotykami. Biskupi wręczyli mu dwa dokumenty: "Dramat narkotyków i handlu narkotykami".z 2013 r. w sprawie negatywnego wpływu narkotyków na społeczeństwo; oraz "Nie dla handlu narkotykami, tak dla pełnego życia".Raport, opublikowany w listopadzie tego roku, przedstawia to zjawisko jako temat nowej agendy politycznej, powiązany z korupcją i kryzysem w siłach bezpieczeństwa.
W jednym z paragrafów ostrzega, że rozwój narkotyków jest "niezrozumiałe bez współudziału władzy. Kościół był jednym z kluczowych aktorów społecznych, którzy utrzymywali tę kwestię na porządku dziennym. W ostatnich wyborach na gubernatora prowincji Buenos Aires dyskusja na temat narkotyków była być może decydującym czynnikiem, który przechylił szalę na korzyść Maríi Eugenii Vidal i otworzył drzwi dla Cambiemos Front do władzy narodowej".
"Chociaż episkopat nie postulował odniesień partyzanckich, potępienie utrzymywane z konsekwencją od 2009 r. wpłynęło z większą siłą na ustępujący rząd. Propozycja Kościoła jest kompleksowym podejściem, ponieważ "na obszarach peryferyjnych, w niektórych dzielnicach i willach, diler narkotyków stał się społecznym punktem odniesienia; tworzy się tam niezależna przestrzeń, która jest obca autentycznej kulturze".
Kwestie społeczne o pierwszorzędnym znaczeniu zbliżają Kościół do ludzi i zapewniają mu potężną służbę publiczną: jego udział w pluralistycznym społeczeństwie XXI wieku przesuwa się na szybkie tory, gdy buduje te pozytywne kanały, przez które przesłanie duchowe może płynąć do wcześniej niechętnych obszarów.
Zmiana polityczna w Argentynie musi polegać na prostej wymianie władzy. Przed krajem stoją wielkie wyzwania, które są jednocześnie szansami.
Marcelo Barrionuevo-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
Argentyna weszła w tę zmianę wraz z wyborczym zwycięstwem Cambiemos Front. Kraj pozostawił po sobie dwanaście lat rządów kirchnerysta które nakreśliły drogę do coraz bardziej zjadliwej "nacjonalizacji", która dążyła do narzucenia stronniczego i jednokierunkowego światopoglądu kulturowego na światopogląd życia i społeczeństwa.
Droga decyzji Argentyńczyków spoglądała w kierunku potrzeby zmian. Manifestuje to nie tylko wybór partii, ale pogląd narodu, który w pewnym momencie reaguje jako samoobrona własnej natury. Potwierdza to po raz kolejny, że ludzie potrafią być cierpliwi, ale w pewnym momencie reagują i proszą o zmianę kierunku działań.
Związek, jaki ten nowy znak partyzancki miał z kulturą chrześcijańską, można było zauważyć już w czasach, gdy rządzili Buenos Aires. Były w nim zarówno elementy pozytywne, jak i takie, które znamionowały oddalenie od podstawowych zasad chrześcijańskich. Przykładem tego ostatniego jest to, że jako pierwsza korporacja zatwierdziła związek cywilny osób tej samej płci.
Od kilkudziesięciu lat Argentyna etapami przechodzi zmiany społeczne i kulturowe. Sytuacje partyjne wyznaczają kursy, które generują zmiany, a potem przychodzą inne, które zwracają się w przeciwnym kierunku. O ile prawdą jest, że przemienność jest pozytywna, to gdy jest ona wyznaczona przez linie ideologiczne, nie pozwala na stabilny wzrost. Argentyna jest sobie winna bardziej stabilny i trwały projekt narodowy.
Kolejnym wyzwaniem stojącym przed narodem jest rozpoczęcie przez niego Dwudziestolecie, 1816-2016 r. która świętuje 200 lat niepodległości od korony hiszpańskiej. Jest to znaczące wydarzenie i mamy nadzieję, że będzie ono również historyczną przestrzenią dla refleksji i tożsamości na przyszłość. Kolejnym działaniem, które przygotowuje Kościół jest Krajowy Kongres Eucharystyczny, który odbędzie się w historycznym mieście San Miguel de Tucumán. Około stu tysięcy osób zgromadzi się tam, aby celebrować tajemnicę Jezusa, Pana dziejów, żywego i obecnego w Chlebie Eucharystycznym.
Rok 2016 będzie rokiem ważnym, ale z wieloma wahaniami społecznymi, kulturowymi i gospodarczymi. Kościół stoi przed bardzo mocnym czasem z wieloma wyzwaniami duszpasterskimi: dramat handlu narkotykami był mocnym żądaniem episkopatu, tożsamość narodowa dla edukacji jako pilne zadanie, doświadczenie Jubileuszu Miłosierdzia będzie jak tło gestów i działań pośród ludzi, doświadczenie Kongresu Eucharystycznego jako wyjątkowa okazja do przekazania pilnej potrzeby pojednania narodowego. W Argentynie wieją nowe wiatry zmian, ale muszą one służyć poszanowaniu ubogich, którzy tak bardzo cierpią; nowe wiatry dla nowej epoki, która nie może zapomnieć, że władza to służba.
Zrób bałagan, ale w porządku. Gruntowna rewolucja w Paragwaju
Studenci Narodowego Uniwersytetu w Asunción rozpoczęli odważną kampanię mającą na celu zakończenie korupcji na uczelni. Dzięki nim rektor siedzi w więzieniu, a wielu dziekanów zrezygnowało ze swoich stanowisk.
Federico Mernes-27 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 6minuty
Przeżywamy historyczny okres w Paragwaju. Bohaterowie: młodzi ludzie! To nie byle co. Podważają oni zgniłe struktury korupcji w edukacji. Wszystko zaczęło się od nasiadówki licealistów ze szkoły prowadzonej przez jezuitów. Postulat był bardzo mało konkretny: lepsza edukacja. Ta forma protestu rozprzestrzeniła się na inne szkoły publiczne i państwowe, a jej kulminacją było wezwanie do wielkiego marszu.
Równolegle, gazeta Last Minute opublikował informację, że rektor Narodowego Uniwersytetu w Asunción (UNA), Froilán Peralta, otrzymał 20 milionów guaraníes za wykłady, których nie prowadził. Gazeta donosiła również o serii nieuczciwych nominacji dokonanych przez rektora. Skandal nie przeszedł bez echa. 18 września prezydent kraju podpisał ustawę wprowadzającą obowiązek regulowania wszystkich informacji publicznych. W efekcie w internecie pojawiły się pensje urzędników, w tym nauczycieli na UNA.
W tym dniu odbył się wielki protest setek uczniów szkół publicznych i powszechnych pod hasłem Paragwaj nie chce się zamknąćHasło, które dało nazwę ruchowi studenckiemu. Wieczorem studenci uniwersytetu zaprezentowali się przed rektoratem UNA, by domagać się dymisji rektora. Rozpoczęła się seria demonstracji, początkowo obejmująca setki studentów uniwersytetu, ale ostatecznie zmobilizowała tysiące studentów, którzy w pokojowy sposób przejęli uczelnię. Media od początku wspierały tę mobilizację.
Ponadto wyszły na jaw inne niegospodarności finansowe na innych wydziałach. Studenci potępili te nieprawidłowości i domagali się odpowiedzialności. Domagali się dymisji dziekanów uznanych za skorumpowanych i odwołania Kuratorium. Odbyło się trzytygodniowe czuwanie.
W międzyczasie interweniowała prokuratura, początkowo powoli ze względu na interesy polityczne. Studenci uniwersytetu wywierali presję i uważnie obserwowali kroki podejmowane przez prokuratorów. Na początku rektor został uznany za winnego, oskarżony i osadzony w więzieniu za naruszenie zasad zaufania. Pozostałe władze i urzędnicy, którzy podali się do dymisji, również mieli swoje "brudy". Zarzuty postawiono ponad stu urzędnikom z różnych organów uczelni.
Uczniowie szkół średnich kontynuowali swój protest. Sytuację skomplikowało zawalenie się dachu szkoły publicznej. Czternastu uczniów zostało rannych. Ponadto wykryto inne nieprawidłowości, takie jak niedostarczenie wyprawek szkolnych. Odbył się nowy marsz protestacyjny, a minister edukacji zgodziła się na spotkanie z liderami licealistów. Nie odpowiedziała jednak na postulaty uczniów: bilety do szkoły, wyprawki dla uczniów, posiłki w szkole, szkolenia dla nauczycieli (okazuje się, że wielu nauczycieli nie posiada akredytacji niezbędnych do prowadzenia zajęć). Wreszcie domagali się, aby 7 % PKB było przeznaczane na edukację, co zapisano w konstytucji. Uważano, że do tego czasu wydano tylko 3,5 %, potem okazało się, że wydano jeszcze mniej, bo tylko 2,3 %. Licealiści umówili się na spotkanie z prezydentem, który również nie udzielił oczekiwanej odpowiedzi. Demonstracje trwały, aż w końcu dostali to, czego chcieli. Ze swej strony studenci uniwersytetu domagali się zmiany statutu uczelni, który był tak niejednoznaczny, że pozwalał na złe zarządzanie budżetem.
Małymi krokami studenci UNA osiągają swoje cele. Udało im się doprowadzić do tego, że dziekan wydziału Politechniki, Abel Bernal Castillo, został mianowany tymczasowym rektorem. Z piętnastu dziekanów uczelni był jedynym, któremu ufali studenci. Wspólnie ze studentami nowy rektor podjął szereg działań w wymaganym kierunku. Jest to coś o wielkim znaczeniu w kraju: dziś, dzięki przejrzystości, można dokładnie poznać sytuację każdego człowieka.
Motto to. #UNA nie zamykaj się. Ktoś powiedział, że to wydarzenie jest dla naszego kraju niemal tak ważne, jak upadek muru berlińskiego dla krajów komunistycznych. Rozmawialiśmy z Mauricio Portillo, studentem V roku weterynarii i prezesem Centrum Studenckiego.
Jak to się wszystko zaczęło?
-zaczął od. sentata uczniów szkół średnich. W Veterinarii zaczęliśmy demonstrować 18, po marszu studentów. Stamtąd udaliśmy się na demonstrację przed Rektorat. Ten, który był rektorem, przez 21 lat był dziekanem naszego wydziału. Było dużo korupcji, sączono pieniądze, on miał swoich ludzi, a każdy kto mu się sprzeciwiał był wykluczany. Niektórzy studenci, którzy demonstrowali przeciwko nim, nie mogli ukończyć tam studiów i musieli udać się do prywatnej uczelni. Mówiło się o rządach terroru (chronił go wpływowy polityk). Profesorowie, którzy byli przeciwni rektorowi, bali się.
Najpierw byliśmy studentami weterynarii, a potem zadzwoniliśmy do studentów z innych wydziałów, którzy zaangażowali się w sprawę. Na początku było nas około dwustu uczniów, potem dołączyło wielu innych. Od tego momentu zwołaliśmy czuwanie, które trwało trzy tygodnie. Byli tam przedstawiciele z każdego wydziału. Do sprawy przyłączyły się prawie wszystkie wydziały, z wyjątkiem trzech wydziałów, które uważano za najbardziej skorumpowane.
Przebywałem prawie 20 dni śpiąc na wydziale pod namiotami. Trzeba było pilnować, by nie dopuścić do spalenia dokumentów. Potem czekaliśmy, aż przyjedzie prokuratura i zabierze dokumenty (zaufania do działań członków rządu też nie było zbyt wiele).
Potem nastąpił efekt domina
-Korupcja zaczęła wybuchać na różnych wydziałach. Studenci zażądali dymisji dziekana i całego zarządu. W weterynarii oprócz dziekana zrezygnowało wielu członków rady powierniczej.
Czy była dobra koordynacja działań wśród studentów?
-Każdego dnia spotykało się dziesięciu przedstawicieli z każdego wydziału.
W jaki sposób zapobieżono przemocy?
-Doszliśmy do wniosku, że ludzie, którzy tam byli, byli cywilizowani. Byli też infiltratorzy, ale zostali zidentyfikowani i byli pod obserwacją. Logistyka była bardzo dobra, żywność była dystrybuowana do wszystkich posterunków ochrony, strona internetowa była bardzo dobra. #UNA nie zamykaj się relacjonował co godzinę, a cyfrowa gazeta uniwersytecka ze szkoły prawniczej aktualizowała wiadomości.
Czy spodziewał się Pan takiego sukcesu?
-Byliśmy pewni siebie, bo mieliśmy dużą stawkę. Sytuacja w salach lekcyjnych była bardzo napięta. W ciągu ostatnich kilku tygodni niektórzy studenci zostali ostrzeżeni, aby nie rozmawiać ze mną, ponieważ dzieliłem się swoimi pomysłami w mediach społecznościowych. Nie wiedziałem, czy mogę rozmawiać z niektórymi kolegami z klasy.
Oskarżeniu należy teraz zaufać
-Tak. Zresztą w Krajowym Centrum Informatycznym, które jest na Uniwersytecie, jest kopia wszystkiego, co prokuratorzy wzięli. Jest też grupa studentów, którzy śledzą cały proces. Mamy nadzieję, że nowi dyrektorzy będą godni zaufania. Mało jest osób, które nie są częścią systemu.
Jak dotąd, co udało im się osiągnąć?
-Obecnie biurem kieruje zaufana osoba. Za 60 dni odbędą się wybory nowego zarządu. Wiele osób jest oskarżonych. Inne kraje w Ameryka Południowa Z niecierpliwością czekają na to, co można osiągnąć, ponieważ w ich krajach występuje również duża korupcja na poziomie edukacji. Walcząc o swoje prawa, można osiągnąć wyznaczone cele.
Fabrizio Ayala jest uczniem ostatniej klasy liceum w San José High School.
Jak zaczęła się mobilizacja uczniów szkół średnich?
-Ruch wtórny był początkiem ruchu Paragwaj nie chce się zamknąć. Zaczęło się od. sentata studentów jezuickiego Colegio Cristo Rey, doradzanych przez FENAES i UNEPY, dwie organizacje studenckie. Oni, uczniowie szkół państwowych, byli już przyzwyczajeni do protestów, bo to oni najbardziej cierpią. My mamy dach nad głową, mieszkanie, jedzenie, ale oni nie mają tak łatwo.
Podczas spotkań uczniów z różnych szkół postanowiliśmy domagać się sześciu punktów: biletu uczniowskiego, zestawu szkolnego, lunchu i przekąsek, struktury dla szkół, zwiększenia inwestycji w edukację i lepszego szkolenia nauczycieli. W czasie, gdy odbywały się marsze, dachy szkół się zapadały, wyprawki szkolne nie były rozdawane, a korupcja szalała. W pewnym momencie pojawił się strach.
Ostatecznie naszą motywacją było przekonanie, że podstawą rozwoju jest zdrowie i edukacja.
Na początek czuję, że ta recenzja powinna się różnić od innych, aby zachować ciekawość czytelnika przy tej okazji. Nie wypadałoby zdradzać elementów fabularnych filmu, właśnie po to, by nie psuć efektu zaskoczenia.
Jairo Velasquez-13 stycznia 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
Film
Gwiezdne Wojny - Epizod VIIPrzebudzenie Mocy
AdresJJ Abrams
SkryptJ. J. Abrams, George Lucas, Lawrence Kasdan
Kraj: Stany Zjednoczone
Rok: 2015
I siła się obudziła. Dla tych, którzy oczekiwali na nadejście siódmej części sagi o Gwiezdne wojnyMożna powiedzieć tylko jedno: warto było czekać. Reżyser J.J. Abrams bardzo wyraźnie zaznaczył, że kluczem był powrót do magii oryginalnej trylogii. Wziął elementy greckiej tragedii, rzymskich legend oraz mitów o królu Arturze i zbudował przygodę, która pozostawia cię z chęcią na wiele więcej.
Na początek uważam, że ta recenzja powinna się różnić od innych, aby zachować ciekawość czytelnika przy tej okazji. Nie wypada zdradzać elementów fabuły filmu, właśnie po to, by nie zepsuć efektu zaskoczenia: każdy szczegół, choćby najmniejszy, może posunąć naprzód którąś z licznych nowości, jakie czekają na widzów w ciągu 135 minut materiału. W każdym razie historia jest dobrze poskładana.
Teraz, niezależnie od tych ograniczeń, można policzyć, że Star Wars: The Force Awakens Podejmuje legendę prawie trzydzieści lat po jej zakończeniu. Powrót Jedi (1983). Pokojowi i stabilności Nowej Republiki ponownie zagraża wróg uprowadzony przez ciemną stronę Mocy, a zadaniem Ruchu Oporu jest stawienie mu czoła, by osiągnąć nową równowagę w Galaktyce. I właśnie w tym kontekście pojawia się nowe przebudzenie siły.
Tym nowym elementom towarzyszą stare znajomości. W różnych momentach opowieści spotykamy wszystkich bohaterów z oryginalnej trylogii. Bez obaw o nostalgię, ponowne zobaczenie Hana Solo, Leii i Luke'a jest warte ceny wstępu samej w sobie. Chwalebne w tym nowym doświadczeniu jest jednak to, że fabuła nie spoczywa wyłącznie na nich, ale dobrze wykorzystuje dające się wykorzystać cechy nowych postaci i przeciera drogę, by w kolejnych sequelach mogły one podjąć pochodnię sagi.
Zasiadanie w kinie przed nową odsłoną jest niewątpliwie nowym doświadczeniem, ale nie pozbawionym niezliczonych reminiscencji poprzednich momentów, w których nasza wyobraźnia poleciała już na te galaktyczne światy.
Niektórzy widzowie mogą widzieć w Silesii przybliżone nadprzyrodzone wyjaśnienie spraw, ale nie warto przegapić rozwoju znakomitej przygody, która ma również bardzo ciekawy podtekst historyczny i polityczny.
Film przywraca magię sadze, która zmieniła sposób tworzenia i oglądania filmów. To powrót sztuki kinematograficznej do rewolucji, którą dziesiątki lat temu cieszyło się całe pokolenie młodych ludzi.
Przyspieszenie postępowania o unieważnienie, a nie jego pospieszne przeprowadzenie.
8 grudnia weszła w życie reforma procesu kanonicznego w sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Jest to daleko idąca reforma prawna i duszpasterska, która nie ustaje w poszukiwaniu sprawiedliwości i prawdy.
9 styczeń 2016 r.-Czas czytania: 3minuty
Papież Franciszek, znany już jako papież miłosierdzia, wydał niedawno ustawę reformującą proces kanoniczny, jaki należy przeprowadzić w sprawach o nieważność małżeństwa. Ta nowa regulacja zawarta jest, dla Kościoła łacińskiego, w motu proprio Mitis Iudex Dominus Iesusktóra weszła w życie 8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia Maryi i początek Roku Miłosierdzia.
Zbieżność dat nie jest przypadkowa, przeciwnie, bardzo znamienne jest to, że to nowe rozporządzenie, bardzo drogie Papieżowi, zrodziło się w kontekście zwołania Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia i uroczystości maryjnej.
Dla nikogo nie jest jasne, że Trybunał kościelny, w którym należy rozpatrywać przyczyny stwierdzenia nieważności małżeństwa kanonicznego, musi być miejscem matczynego i miłosiernego przyjęcia tych braci i sióstr, którzy doznali bólu z powodu nieudanego małżeństwa.
Z tego powodu w nowym prawie rodzi się niewątpliwie silne powołanie do posługi duszpasterskiej na rzecz wiernych, którzy przechodzą przez te trudności, a także ich rodzin, które cierpią razem z nimi. Można to wywnioskować z refleksji podjętej przez biskupów podczas ostatniego Nadzwyczajnego Synodu o rodzinie zwołanego przez papieża w październiku 2014 r., gdzie podniosły się głośne i wyraźne głosy, aby proces stwierdzania nieważności był "szybsze i bardziej dostępne". dla wszystkich wiernych.
W tym sensie w raporcie końcowym kolejnego Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu, które odbyło się w październiku 2015 r., znalazł się obowiązek duszpasterzy do informowania wiernych, którzy mają za sobą nieudane doświadczenie małżeństwa, o możliwości rozpoczęcia procesu o stwierdzenie nieważności, ze szczególną troską o tych, którzy już zawarli nowy związek lub nową kohabitację. W ten sposób można powiedzieć, że Synod chciał ułatwić wiernym dostęp do sprawiedliwości kościelnej.
Głównym wyzwaniem jest więc skrócenie dystansu między sprawiedliwością Kościoła a wiernymi, którzy jej potrzebują. Dobroczynność domaga się również rozsądnego tempa, ponieważ powolna sprawiedliwość nie jest sprawiedliwością, jest niesprawiedliwa, gdyż rodzi w wiernych poczucie opuszczenia i beznadziei, które oddala ich od Kościoła i prowadzi na drogi, które nie zawsze są pożądane, a tym bardziej poszukiwane.
Jest oczywiste, że nie każde nieudane małżeństwo kryje w sobie małżeństwo nieważne, ale w każdym przypadku wierni mają prawo, aby Kościół wypowiedział się na temat jego ważności i dał spokój ich sumieniom. Stąd reforma podkreśla konieczność, aby informacja o możliwości wszczęcia sprawy o stwierdzenie nieważności ich małżeństwa dotarła do wszystkich wiernych; aby czuli się oni wspierani i towarzyszyli; aby trudność procesu została złagodzona przez uproszczenie formalności i większe przygotowanie operatorów trybunału, z większym miejscem dla świeckich; i wreszcie, aby środki finansowe każdej osoby nie były przeszkodą.
Oczywiście istnieje ryzyko, że społeczeństwo pomyli przyspieszenie procesu z jego pospiesznym przeprowadzeniem lub skrócenie procesu z faworyzowaniem unieważniania małżeństw. Trzeba to dobrze wytłumaczyć. Należy również wyjaśnić, że należy odróżnić to, co czyni Kościół, czyli stwierdzenie nieważności małżeństwa, jeśli sędzia stwierdzi z moralną pewnością nieistnienie więzi, od tego, czego Kościół nie czyni, czyli unieważnienia ważnego małżeństwa.
W tym sensie jest oczywiste, że stwierdzenie nieważności małżeństwa nigdy nie może być rozumiane jako fakultet, czyli jako decyzja, która zależy od woli władzy kościelnej. Stwierdzenie nieważności polega, jak sama nazwa wskazuje, na stwierdzeniu faktu nieważności, jeśli ona zaistniała, a nie na jej ukonstytuowaniu. Właśnie po to, aby uciszyć błędne interpretacje w tej sprawie, które pojawiły się już podczas obchodów wspomnianego Nadzwyczajnego Synodu o rodzinie, Papież wyraźnie stwierdził na zakończenie zgromadzenia, że żadna interwencja Synodu nie podważyła objawionych prawd o małżeństwie: nierozerwalności, jedności, wierności i otwartości na życie.
Reforma jest z pewnością daleko idąca, prawnicza i duszpasterska, i można śmiało powiedzieć, że jest bezprecedensowa, ale trzeba bez wahania stwierdzić, że cel procesu kanonicznego pozostaje ten sam - zbawienie dusz i zabezpieczenie jedności w wierze i dyscyplinie w odniesieniu do małżeństwa - i że zasady leżące u jego podstaw nie uległy zmianie, podobnie jak intencja poszukiwania sprawiedliwości i prawdy.
Mamy więc nadzieję, że jednym z pierwszych owoców tej reformy proceduralnej będzie to, że wierni poznają i dzięki temu zaufają sprawiedliwości Kościoła, a Kościół z kolei uświadomi sobie, że wymiar sprawiedliwości jest prawdziwym narzędziem duszpasterskim, które Bóg złożył w jego ręce, i że w związku z tym nie może być zredukowany do skomplikowanych i nieprzystępnych struktur biurokratycznych, ale że musi dotrzeć do wszystkich wiernych i być w ich zasięgu.
Marie-Joseph Le Guillou jest bardzo kompletnym teologiem. Zajmował się wielkimi dziedzinami teologii XX wieku: eklezjologią, ekumenizmem, teologią Soboru i teologią misterium; a na kryzys posoborowy reagował w sposób jasny.
Marcel Le Guillou urodził się 25 grudnia 1920 roku w Servel, małej wiosce w Bretanii (Francja), obecnie należącej do gminy Lannion. Jego ojciec był podoficerem marynarki (furriel), a matka pracowała jako szwaczka w okolicznych gospodarstwach. Był genialnym uczniem (z wyjątkiem gimnastyki), zdobył stypendium do szkoły średniej. Kiedy rodzina przeniosła się do Paryża, udało mu się uzyskać dostęp do słynnego Lycée Henri IV i przygotować się do École Normale Supérieure, centrum top francuskiego systemu edukacji. Jest więc owocem nagrody za zasługi, która jest jedną z najlepszych rzeczy w Republice Francuskiej.
Wraz z wybuchem wojny i okupacją niemiecką (1939) rozpoczął nauczanie w niższym seminarium w Lannion, gdzie uczył się jego młodszy brat. Tam też ukształtowało się jego powołanie, które przypisuje przede wszystkim pobożności matki. Postanowił zostać dominikaninem. Ojciec chciał, aby ukończył studia i uzyskał dyplom z literatury klasycznej (gramatyka i filologia). W 1941 roku rozpoczął studia teologiczne w Le Saulchoir, słynnym fakultecie dominikańskim w Paryżu. Tam uzyskał stopień naukowy z filozofii w 1945 r. i z teologii w 1949 r. oraz wykładał teologię moralną.
Powołanie i praca ekumeniczna
Od pierwszego kursu w Le Saulchoir uczęszczał razem z Yves Congar na spotkania z ortodoksyjnymi teologami i myślicielami. Bardzo go to interesowało. Z tego powodu, nie opuszczając Le Saulchoir, wstąpił (1952) do instytutu, który był promowany przez dominikanów od 1920 roku, a następnie został odnowiony pod nazwą "Ośrodek Istina. Ośrodek wznawia także swoje czasopismo poświęcone Rosji i chrześcijaństwu (Rosja i chrześcijaństwo) i nadaje mu tę samą nazwę (1954). Prawdopodobnie Istina to najbardziej znane katolickie czasopismo poświęcone teologii i duchowości Wschodu (chrześcijańskiej). Le Guillou jest entuzjastycznym współpracownikiem, ponieważ przygotowuje swoją pracę doktorską z teologii, która będzie jednocześnie dotyczyć eklezjologii i ekumenizmu.
W pierwszej części bada historię ruchu ekumenicznego w sferze protestanckiej oraz stanowiska ortodoksyjne, aż do powstania Ekumenicznej Rady Kościołów. Interesuje go geneza tego wysiłku i teologiczny charakter powstałych problemów. W drugiej części bada historię podziałów i kontrowersji konfesyjnych aż do początku dialogu. Kościół katolicki debatował, aby zachować swoją tożsamość, ale częścią jego tożsamości i misji jest też próba pogodzenia podziałów. Trzeba zbadać, jak Kościół w historii rozumiał siebie w tym sensie. W tym kontekście wyróżnia się pojęcie komunii, które będzie jednym z kluczy do soborowej eklezjologii.
Po Soborze termin "komunia" będzie najczęściej używanym terminem na określenie Kościoła i jako sposób podsumowania tego, co zostało stwierdzone w numerze 1 z Lumen Gentium: "Kościół jest w Chrystusie, jako sakrament, znakiem i narzędziem intymnego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego".. Jednak w tamtym czasie tak nie było. Termin ten, mający wartość kanoniczną, teologiczną i duchową, pojawił się w wyniku dialogu ekumenicznego. Le Guillou był jednym z tych, którzy pomogli ją rozpowszechnić. Uzyskał doktorat (1958), a jego rozprawa została opublikowana w dwóch tomach: Misja i jedność. Wymagania komunii (1960).
Od 1952 roku wykładał teologię orientalną w Le Saulchoir, a w 1957 roku spędził kilka miesięcy na Górze Athos, prawosławnej republice monastycznej w Grecji. Tam rozkochał się w sobie i zobaczył prawosławie w działaniu. Wszystko to pozwoliło mu na wydanie niewielkiej książki Duch greckiego i rosyjskiego prawosławia (1961) w interesującym zbiorze krótkich esejów (Encyklopedia katolicka XX w.), przetłumaczone na język hiszpański przez Casal i Vall (Andora). Książka, krótka i dokładna, spodobała się ortodoksyjnym teologom w Paryżu, którzy rozpoznali w niej siebie. Nadal jest bardzo przydatna (podobnie jak inne tytuły w tej zaskakującej "encyklopedii").
Teologia tajemnicy i oblicze Zmartwychwstałego
Z jednej strony Le Guillou uderzały echa liturgicznej i biblijnej odnowy teologicznej, a z drugiej kontakt z ortodoksją. To skłoniło go do rozwinięcia teologii, która lepiej odzwierciedlałaby znaczenie tajemnicy objawionej w Piśmie Świętym, celebrowanej w Liturgii i przeżywanej przez każdego chrześcijanina. Następnie podjął wielką próbę syntezy. Chrystus i Kościół. Teologia misterium (1963), gdzie wychodząc od św. Pawła, odbywa długą podróż historyczną nad kategorią "misterium", by zakończyć na misterium u św. Tomasza z Akwinu. Prawdziwa teologia nie jest spekulacją, jest częścią chrześcijańskiego życia.
To były ekscytujące lata. Z zainteresowaniem śledził rozwój Soboru Watykańskiego II, był doradcą kilku biskupów. Prowadził też liczne wykłady. Dzieło syntezy, które dopiero co ukończył na temat tajemnicy chrześcijańskiej, pozwoliło mu spojrzeć na teologię soborową z wielką jednością i przygotował obszerny esej: Oblicze Zmartwychwstałego (1968). Podtytuł oddaje to, co myśli: Prorocka, duchowa i doktrynalna, pastoralna i misyjna wielkość Soboru Watykańskiego II. Dla Le Guillou Chrystus jest obliczem Boga w świecie; a Kościół uobecnia Go; uczynienie oblicza Chrystusa przejrzystym jest wyzwaniem i wymogiem dla każdego chrześcijanina. Wszystko, co powiedziała Rada, zostało tam umieszczone.
Trudne lata
Coś jednak nie grało. Podczas samego Soboru zauważył, że byli tacy, którzy przywłaszczyli go sobie powołując się na "ducha Soboru", który w końcu zastąpiłby doświadczenie eklezjalne i samą literę Soboru. Nie lubi też celebracji międzywyznaniowych, gdzie nie szanuje się tożsamości przyjmowanej liturgii. Zwrócił uwagę na mocno polityczny i ideologiczny ton niektórych z nich. A u Oliviera Clémenta (teologa prawosławnego) i Juana Boscha (dominikanina) pisze Ewangelia i rewolucja (1968).
Po ulicznej i studenckiej "rewolucji" '68 nastąpił kościelny protest przeciwko encyklice Pawła VI. Humanae vitaeA do europejskiego rozłamu teologicznego dodaje się latynoamerykańska tendencja rewolucyjna. Ale tajemnica Chrystusa nie jest tajemnicą rewolucjonisty, lecz "Cierpiącego Sługi": dlatego też z pewnym poetyckim tonem pomstuje na postać Chrystusa w Niewinny (Celui qui vient d'ailleurs, l'Innocent): Zbawczą rewolucją Chrystusa jest jego śmierć i zmartwychwstanie. Sięga po świadectwa literackie, by pokazać intuicje zbawienia (począwszy od Dostojewskiego), przechodzi przez Pismo Święte, by uratować postać zbawiciela, który wcielił się w ogromny paradoks błogosławieństw.
Pilne potrzeby teologiczne
W 1969 r. Paweł VI włączył go do utworzonej właśnie Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Dzięki temu mógł spotkać się z wielkimi przyjaciółmi (De Lubac), nawet jeśli niektórzy z nich go zaskoczyli (Rahner). Zobowiązywało go to również do bycia na bieżąco ze wszystkimi omawianymi tematami. Dla niego, który osiągnął syntetyczną wizję, stało się jasne, że przebija się przemiana chrześcijańskiego misterium. Widzi w tym nową gnozę, głębokie skażenie ideologiczne.
Odczuł to szczególnie, gdy został wezwany do przygotowania Synodu Biskupów na temat kapłaństwa w 1971 roku. Pracował niestrudzenie przy przygotowywaniu dokumentów, do tego stopnia, że stał się niezdrowy. Wyszedł z przekonaniem, że trzeba przeciwdziałać nowej gnozie. Próbował założyć czasopismo ( m.in.Adventus), aby służyć jako przeciwwaga dla ConciliumOn też do niej należał, ale natrafił na opór Niemców (von Balthasar) i spasował. Później był na tyle hojny, że dołączył do francuskiej edycji czasopisma Communiopromowany między innymi przez Von Balthasara.
Pisze beznamiętny esej Tajemnica Ojca. Wiara apostołów, Gnoza dzisiaj. (1973). Tam z jednej strony przedstawia tajemnicę chrześcijańską, tak jak to uczynił w NiewinnyZ drugiej strony dostrzega ideologiczny charakter wielu odchyleń, zwłaszcza tych wynikających z marksistowskiego skażenia. Wobec hermeneutyki rozpuszczającej wiarę potwierdza "hermeneutykę świadectwa chrześcijańskiego", prezentowaną przez Ojców i teologów chrześcijańskich (choć nie darzy sympatią soteriologii św. Anzelma). Jest pewien, że skandalizuje, ale raczej stroni od tego, bo za zły smak uważa się wspominanie, że sytuacja jest zła. Wszystko to znajduje odzwierciedlenie w jego dziennikach i notatkach, z których część została opublikowana (Przebłyski na temat życia księdza M.J. Le Guillou, 2000).
Duchowość
Nie rezygnując z tego tytanicznego wysiłku, nie porzuca zwyczajności, którą jest dla niego kaznodziejstwo. Odkąd został dominikaninem, miał świadomość, że jego powołaniem jest kaznodziejstwo. Wielokrotnie wspomina o tym w swoich notatkach. Ukończył liczne kursy i zaczął uczęszczać do benedyktyńskiej wspólnoty Sacre Coeur de Montmartre. Warto zwrócić uwagę między innymi na kompletny cykl kazań na rok liturgiczny (cykle A, B i C), który został przetłumaczony również na język hiszpański.
Rozumie, że siłą Kościoła jest duchowość i że sytuacji nie da się naprawić tylko na poziomie doktrynalnym czy dyscyplinarnym. Dlatego pisze. Świadkowie są wśród nas. Doświadczenie Boga w Duchu Świętym (1976), na wzór "hermeneutyki świadectwa", o której mówił. Przechodzi przez Pismo Święte, aby pokazać, że dzięki Duchowi Świętemu otwiera się przed nami serce Ojca, Jego miłość i Jego prawda: świadczona przez Apostołów, męczenników i świętych; doświadczana w Kościele jako źródło wody żywej i prawo miłości oraz impuls do miłości i rozeznawania duchów. Czasami ta księga jest rozpatrywana razem z księgą Tajemnica Ojca y Niewinny jako trylogia trynitarna.
Ostatnie lata
W 1974 roku, w wieku 54 lat, zapadł na chorobę zwyrodnieniową (Parkinsona), mniej znaną wówczas niż obecnie, która stopniowo go ograniczała. Jego relacje z benedyktynkami z Sacre-Coeur zacieśniły się, a on sam głosił im kazania i pisał ich konstytucje. Za zgodą przełożonych w końcu przeszedł na emeryturę do jednego z ich domów (Prieuré de Béthanie). Ma więc szczęście, że jego archiwa i dokumentacja są doskonale zachowane.
I powstało stowarzyszenie przyjaciół. Dzięki jego pomocy udało się opublikować pośmiertnie wiele tekstów o charakterze duchowym, które przechowywał w swoim archiwum. Profesor Gabriel Richi, z Wydziału Teologicznego San Damaso, uporządkował to archiwum i zadbał o ostatnie hiszpańskie wydanie wielu jego dzieł. Prologom do tych książek i do innych jego opracowań należy podziękować za wiele zebranych tu informacji.
- Oblicze Zmartwychwstałego. 423 strony. Encounter, 2015. Le Guillou proponuje przykład hermeneutyki odnowy zaproponowanej przez Benedykta XVI.
- Niewinny. 310 stron. Montecarmelo, 2005. Przedstawia tajemnicę Chrystusa: jego rewolucja to jego śmierć i zmartwychwstanie.
- Twoje słowo jest miłością. 232 strony. BAC 2015. Medytacje i homilie dla Cyrku C, biorąc za punkt wyjścia tajemnicę Boga.
Wraz z rozpoczęciem jubileuszu papież otworzył Drzwi Święte Bazyliki Świętego Piotra i podkreślił niską frekwencję.
5 styczeń 2016 r.-Czas czytania: 2minuty
Minęło już kilka tygodni od otwarcia przez Franciszka Drzwi Świętych w Bazylice św. Piotra i jednym z tematów, które najczęściej pojawiają się w prasie, są liczby dotyczące (rzekomo) niskiej frekwencji. Ważne jest, aby mówić o rzeczywistych liczbach, a nie tworzyć legendy: w uroczystości 8 grudnia wzięło udział 50 tys. osób. Nie było to "masowe" echo, jak jeszcze kilka lat temu. W mediach panuje przekonanie, że była to "klapa", bo nie spełniły się prognozy.
Pierwsze pytanie brzmi: kto i w jaki sposób sporządził te prognozy? Po niespodziewanym ogłoszeniu papieża Franciszka w marcu rozpoczęły się spekulacje na temat danych: "miliony pielgrzymów", Rzym "najechany" przez wiernych z całego świata, ryzyko katastrofy organizacyjnej z powodu braku czasu... Innymi słowy: wielkie oczekiwania wynikały głównie ze spekulacji, być może bezpodstawnych. Drugim elementem jest to, co wydarzyło się 13 listopada w Paryżu, i jego konsekwencje dla codziennego życia wokół Watykanu i innych bazylik: strach przed ataki terrorystyczne było powodem, by nie podróżować do Rzymu. Mnogość kontroli bezpieczeństwa jest obecnie utrudnieniem, które spowalnia normalny przebieg pielgrzymki religijnej.
Ale najważniejszym elementem jest masowe rozpowszechnienie, które papież chciał, aby było fundamentalnym obliczem tego Jubileuszu: Drzwi Święte zostały otwarte w każdej diecezji i sanktuarium: nie trzeba jechać do Rzymu, aby w pełni przeżyć Rok Święty. Dlatego Franciszek chciał ograniczyć liczbę rzymskich "wydarzeń". Ostateczna ocena Jubileuszu nie będzie oparta na liczbie tych, którzy przeszli przez drzwi Bazyliki Świętego Piotra. Zostanie ona dokonana na podstawie ukrytej liczby tych, którzy przeżyli ten Jubileusz. Rok Miłosierdzia zbliżając się do konfesjonału. I to, dzięki Bogu, nie są fakty medialne; ale są dobrze znane w Niebie.
"W sprawach gospodarczych Kościół musi dawać dobry przykład".
"W sprawach gospodarczych Kościół musi dawać dobry przykład".. Papież Franciszek niejednokrotnie wyjaśniał, dlaczego jednym z priorytetowych aspektów reformy organizacji Kurii Rzymskiej jest właściwe zarządzanie ekonomicznym i finansowym dziedzictwem Stolicy Apostolskiej.
"W sprawach gospodarczych Kościół musi dawać dobry przykład".. Papież Franciszek niejednokrotnie wyjaśniał, dlaczego jeden z priorytetowych aspektów reformy organizacji Kurii Rzymskiej dotyczy właściwego zarządzania patrymonium ekonomicznym i finansowym Stolicy Apostolskiej, zwłaszcza w obecnych czasach poważnego kryzysu finansowego i ewidentnej degradacji moralnej. Zaniedbanie tego wpłynęłoby na zaufanie ludzi i utrudniłoby samą misję Kościoła, który nie może obejść się bez środków ekonomicznych, aby głosić Ewangelię. "aż po krańce ziemi.
Nieprzypadkowo jedną z pierwszych komisji powołanych kilka miesięcy po wyborze Franciszka była właśnie ta, której zadaniem była analiza struktury ekonomiczno-administracyjnej Stolicy Apostolskiej, znana po włosku pod akronimem COSEA. Złożona prawie w całości ze świeckich i ekspertów z różnych krajów, miała za zadanie - również z pomocą zewnętrznych konsultantów - dogłębnie przeanalizować watykańskie wydziały ekonomiczne i przedstawić propozycje racjonalizacji ich działalności.
Z komisji tej utworzono później Sekretariat ds. Gospodarki, na którego czele stoi obecnie Kardynał George Pelloraz Radę ds. Ekonomii, powierzoną kardynałowi Reinhardowi Marxowi. Jedną z najbardziej oczywistych "reform" wynikających z utworzenia tych dwóch organów jest na przykład przygotowanie przez każdy z organów administracyjnych Stolicy Apostolskiej budżetu i rocznego sprawozdania finansowego, mechanizmów, które wcześniej nie były obowiązkowe lub przynajmniej, w większości przypadków, nie były przewidziane. W tym samym czasie skonsolidowano również reorganizację systemu zarządzania Stolicy Apostolskiej. Instytut Dzieł Religijnych (IOR), między innymi w celu uzyskania uznania organów międzynarodowych co do wiarygodności samego Instytutu w dziedzinie finansów.
W ostatnich tygodniach doszły kolejne utwory. Rada dziewięciu kardynałów (C-9), która pomaga Ojcu Świętemu w procesie reformy, na planowanym na początek grudnia kwartalnym posiedzeniu udzieliła błogosławieństwa m.in. w kwestiach - takich jak możliwość zastosowania zasady synodalności i a "zdrowa decentralizacja", Papież Franciszek mówił o tym podczas obchodów 50. rocznicy ustanowienia Synodu Biskupów w październiku; o utworzeniu nowej dykasterii ds. świeckich, rodziny i życia oraz ds. sprawiedliwości, pokoju i migracji - o ukonstytuowaniu się nowej grupy roboczej, która będzie realizować dzieło Synodu Biskupów ws. "refleksja nad przyszłymi perspektywami gospodarki Stolicy Apostolskiej i Państwa Watykańskiego"..
Kardynał Pell, jako prefekt Sekretariatu ds. Gospodarki, przedstawił jego charakterystykę, wyjaśniając, że ten nowy organ powinien w pewnym sensie nadzorować "ogólna kontrola i monitorowanie produktów i nakładów". Wraz z Sekretariatem do Spraw Gospodarczych składa się z przedstawicieli Sekretariatu Stanu,. GovernatoratoAPSA (Administracja Patrymonium Stolicy Apostolskiej), Kongregacja Propaganda Fide - która ma autonomiczny zarząd i opiekuje się wszystkimi terenami misyjnymi -, Sekretariat ds. Komunikacji oraz IOR.
W tych samych godzinach papież Franciszek udzielił również mandatu sekretarzowi stanu, kardynałowi Pietro Parolinowi, do ustanowienia Papieska Komisja ds. Działalności w Sektorze Zdrowia Publicznych Osób Prawnych KościołaPosiada szerokie uprawnienia interwencyjne wobec szpitali, klinik i sanatoriów będących własnością Stolicy Apostolskiej, diecezji oraz zakonów i zgromadzeń zakonnych. Decyzja o powołaniu tego organu jest odpowiedzią na "szczególne trudności". jakie przeżywa tzw. katolicka służba zdrowia, o której papież "zebrał niezbędne informacje".. Tu również, ale nie tylko, występują przyczyny natury ekonomicznej, związane z "efektywne zarządzanie działalnością i zachowanie majątku, utrzymanie i promowanie charyzmy założycieli".. Jego członkami będzie sześciu ekspertów z dziedziny zdrowia, nieruchomości, zarządzania, ekonomii, administracji i finansów. Interwencja ta stała się niezbędna zarówno do rozwiązywania bieżących sytuacji kryzysowych, jak i do zapobiegania im w przyszłości. Zawsze w porządku tego "dobrego przykładu", do którego dawania powołany jest Kościół i wszystkie jego instytucje.
Światowy Dzień Pokoju: przezwyciężenie "globalizacji obojętności".
Jak od 49 lat, Światowy Dzień Pokoju obchodzony jest 1 stycznia pod hasłem Pokonaj obojętność i zdobądź spokój. Z drugiej strony, pod koniec miesiąca zakończy się Rok Życia Konsekrowanego, a Matka Teresa zostanie świętą!
Wychodząc od wytycznych wskazanych przez temat Pokonaj obojętność i zdobądź pokójW napisanym na tę okazję Orędziu papież Franciszek zaprosił wszystkich ludzi dobrej woli do refleksji nad fenomenem "globalizacja obojętnościktóra jest przyczyną tak wielu sytuacji przemocy i niesprawiedliwości. Całe Orędzie jest znakiem prośby, że świat wreszcie może, na wszystkich poziomach, "urzeczywistnianie sprawiedliwości i praca na rzecz pokoju".. Ta, rzeczywiście, "jest darem Boga, ale powierzonym wszystkim mężczyznom i kobietom, którzy są powołani do wprowadzania go w życie".pisze Francisco.
Pomimo tego wszystkiego, zaproszenie Papieża jest jednak "nie tracić nadziei w możliwości człowieka". aby pokonać zło i nie poddawać się rezygnacji i obojętności. Istnieje wiele powodów, aby wierzyć w tę zdolność, począwszy od postaw współodpowiedzialności i solidarności, które są "u podstaw podstawowego powołania do braterstwa i życia wspólnego".. Każdy zresztą jest w stanie zrozumieć, że poza tymi relacjami skończylibyśmy jako "mniej ludzki". i że to właśnie obojętność stanowi "zagrożenie dla rodziny ludzkiej"..
Wśród różnych form zglobalizowanej obojętności papież na pierwszym miejscu stawia obojętność. "przed Bogiem, z którego również wypływa obojętność wobec innych i wobec stworzenia".które są skutkami "fałszywego humanizmu i materializmu praktycznego, połączonego z myśleniem relatywistycznym i nihilistycznym".. Przechodzi od braku poczucia dotknięcia dramatami, które trapią braci, bo jesteśmy znieczuleni nasyceniem informacjami, które pozwalają nam tylko mgliście wiedzieć o ich problemach, do braku "uwaga na otaczającą rzeczywistość, zwłaszcza tę najbardziej odległą".. Wielokrotnie papież potępiaNiektórzy wolą nie szukać, nie informować się i żyć w swoim dobrobycie i wygodzie obojętni na krzyk bólu cierpiącej ludzkości".stając się tym samym "niezdolny do współczucia"..
Wszystko to prowadzi do "zamknięte umysły i obojętność".i powoduje brak "o pokoju z Bogiem, z bliźnim i ze stworzeniem".jednocześnie karmiąc "sytuacje niesprawiedliwości i poważnej nierównowagi społecznej, które z kolei mogą prowadzić do konfliktów lub, w każdym razie, wytwarzać klimat niezadowolenia, który może zakończyć się, prędzej czy później, przemocą i brakiem bezpieczeństwa"..
Jako że Evangelii gaudiumżadna osoba nie powinna być zwolniona z obowiązku wniesienia wkładu "na miarę swoich możliwości i roli, jaką odgrywa w społeczeństwie".. Często jednak ta obojętność dotyka również sfery instytucjonalnej, przy czym realizacja polityki, która ma "Celem jest zdobycie lub utrzymanie władzy i bogactwa, nawet za cenę podeptania podstawowych praw i żądań innych osób".
Te tendencje można odwrócić tylko poprzez prawdziwe "nawrócenie serca", pisze Papież, "serce, które głośno bije wszędzie tam, gdzie zagrożona jest godność człowieka"..
Z pewnością nie brakuje przykładów godnego pochwały zaangażowania organizacji pozarządowych i grup charytatywnych, także niekościelnych, stowarzyszeń pomagających migrantom, operatorów relacjonujących trudne sytuacje, osób zaangażowanych w obronę praw człowieka mniejszości, kapłanów i misjonarzy, rodzin, które wychowują w zdrowych wartościach i przyjmują potrzebujących, wielu młodych ludzi, którzy poświęcają się projektom solidarności... wszyscy oni, pisze Franciszek, są demonstracją tego, jak każdy może "przezwyciężenie obojętności, jeśli nie odwraca się wzroku od bliźniego, i które stanowią dobre praktyki na drodze do bardziej humanitarnego społeczeństwa"..
Jubileusz Miłosierdzia stanowi wspaniałą okazję do podjęcia decyzji o przyczynieniu się do poprawy rzeczywistości, w której żyjemy, poczynając od państw, do których papież w swoim Orędziu wyraźnie zwraca się "konkretne gesty". y "akty odwagi wobec osób najsłabszych w społeczeństwie, w tym więźniów (zniesienie kary śmierci i amnestia), migrantów (przyjmowanie i integracja), bezrobotnych itp.) ("praca, ziemia i schronienie").) i chorych (dostęp do opieki medycznej).
Orędzie Pokoju kończy się potrójnym apelem do państw, aby powstrzymały się od angażowania "innych narodów do konfliktów lub wojen".Unia Europejska powinna zachęcać je do pracy na rzecz umorzenia międzynarodowego zadłużenia najbiedniejszych państw oraz do przyjęcia polityki współpracy, która szanuje wartości lokalnej ludności i chroni prawa najbiedniejszych krajów. "podstawowe i niezbywalne prawo dzieci nienarodzonych"..
Zakończenie Roku Życia Konsekrowanego
Od 28 stycznia do 2 lutego będzie trwał ostatni tydzień Rok Życia KonsekrowanegoZ tej okazji w Rzymie zgromadzi się około 6000 osób konsekrowanych z całego świata. Wśród pierwszych spotkań wspólnotowych, wieczorem 28 stycznia odbędzie się czuwanie modlitewne w Bazylice św. Piotra, natomiast 1 lutego odbędzie się audiencja z papieżem Franciszkiem w Auli Pawła VI połączona z debatą pt. Konsekrowani dzisiaj w Kościele i w świecie, sprowokowani przez Ewangelię. W ostatnim dniu tygodnia, 2 lutego, w uroczystość Ofiarowania Pańskiego, osoby konsekrowane będą przeżywać swój Jubileusz Miłosierdzia, pielgrzymując do bazylik św. Pawła za Murami i św. Marii Większej, a wieczorem wezmą udział we Mszy św. odprawionej przez Ojca Świętego w Bazylice św. Piotra na zakończenie Roku Życia Konsekrowanego.
Tymczasem w ostatnich tygodniach Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego wydała nowy dokument poświęcony "Tożsamość i misja brata zakonnego w Kościele".Książka, która skupia się właśnie na tym szczególnym powołaniu do świeckiego życia zakonnego mężczyzn i kobiet, została wydana przez Zgromadzenie. Jak wyjaśnił kardynał Joao Braz de Aviz, prefekt Zgromadzenia, powołanie brata zakonnego wyraża się w sposób pełny w jego sposobie życia "rys osoby Chrystusa". związane właśnie z "braterstwo".. "Brat zakonny odzwierciedla oblicze Chrystusa - brata, prostego, dobrego, bliskiego ludziom, gościnnego, hojnego, sługi...". dodał. Obecnie bracia zakonni stanowią około jednej piątej wszystkich zakonników płci męskiej.
Przyczyny świętych
W ostatnim miesiącu Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych została upoważniona przez papieża do promulgowania licznych dekretów dotyczących zarówno cudów, jak i heroiczności cnót.
Najbardziej znaczącym było niewątpliwie zatwierdzenie cudu przypisywanego wstawiennictwu Matki Teresy z Kalkuty, beatyfikowanej przez św. Jana Pawła II w 2003 r., która zostanie kanonizowana podczas tego Jubileuszu Miłosierdzia. Zatwierdzono także dekrety dotyczące cudów przypisywanych wstawiennictwu bł. Marii Elżbiety Hesselblad, Szwedki, założycielki Zakonu Najświętszego Zbawiciela św. Brygidy; Sługi Bożego Ladislava Bukowińskiego, ukraińskiego kapłana diecezjalnego, zmarłego w Kazachstanie w 1974 r; i Sług Bożych Maria Celeste Crostarosa, neapolitańska założycielka Sióstr Najświętszego Odkupiciela, zmarła w 1755 r.; Maria de Jesus (Carolina Santocanale), Włoszka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Kapucynek Niepokalanej z Lourdes; Itala Mela, benedyktynka oblatka klasztoru św. Pawła w Rzymie, zmarła w 1957 r.
Ojciec Święty upoważnił również do promulgacji dekretów o heroiczności cnót Sług Bożych Angelo Ramazzottiego, patriarchy Wenecji, zmarłego w 1861 r.; Josepha Vithayathila, który założył w Indiach Zgromadzenie Sióstr Świętej Rodziny; José María Arizmendiarrieta, kapłana diecezjalnego urodzonego w Markinie w Hiszpanii; Giovanni Schiavo, kapłan profesor Zgromadzenia św. Józefa, zmarł w Brazylii w 1967 r.; Venanzio Maria Quadri, zakonnik profesor Zakonu Sług Maryi; William Gagnon, zakonnik profesor Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego, zmarł w Wietnamie w 1972 r.; Nikolaus Wolf, świecki i ojciec rodziny; Tereso Olivelli, świecki zmarł w 1945 r. w obozie koncentracyjnym w Hersbruck (Niemcy); Giuseppe Ambrosoli, z Misjonarzy Comboni Serca Jezusowego; Leonardo Lanzuela Martínez, z Instytutu Braci Szkół Chrześcijańskich; Heinrich Hahn, świecki, który zmarł w 1882 r.; oraz Służebnice Boże Teresa Rosa Fernanda de Saldanha Oliveira e Sousa, która założyła Zgromadzenie Sióstr Dominikanek św. Katarzyny ze Sieny, która zmarła w 1916 r; Maria Emilia Riquelme Zayas, również Hiszpanka, założycielka Instytutu Sióstr Misjonarek Najświętszego Sakramentu i Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej; Maria Esperanza de la Cruz, urodzona w Monteagudo (Hiszpania) i współzałożycielka Sióstr Misjonarek Rekolektanek Augustyńskich; Emanuela Maria Kalb, siostra profeska ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego z Saksonii, zmarła w Krakowie w 1986 r.
Mija pięć lat od utworzenia pierwszego ordynariatu personalnego dla wiernych anglikańskich. Stolica Apostolska zatwierdziła swój nowy Mszał oraz mianowała bpa Stevena Lopesa ordynariuszem Katedry św. Piotra i udzieli mu święceń biskupich.
José María Chiclana-3 styczeń 2016 r.-Czas czytania: 10minuty
W dniu 20 października 2009 r. Stolica Apostolska ogłosiła utworzenie osobowej struktury prawnej w celu przyjęcia do Kościoła katolickiego wiernych wywodzących się z anglikanizmu, którzy mogliby zachować swoje tradycje liturgiczne, duszpasterskie i duchowe: anglikanów anglikańskich. Ordynariaty personalne. A 15 stycznia 2011 r. został erygowany pierwszy ordynariat personalny pod nazwą Matka Boska z Walshinghamw Anglii.
Piąta rocznica tego wydarzenia, zatwierdzenie nowego Mszału do użytku ordynariatów personalnych oraz decyzja Stolicy Apostolskiej o mianowaniu nowego ordynariusza dla Ordynariatu Personalnego w Katedra św. Piotra w Stanach Zjednoczonych, który ma otrzymać święcenia biskupie, po raz kolejny stawia te eklezjalne realia w centrum uwagi.
Początki ordynariatów personalnych
Chociaż pierwszy Ordynariat Personalny został erygowany w Anglii ze względu na znaczenie tego kraju w tradycji anglikańskiej, to jego początków należy szukać w Stanach Zjednoczonych.
Wprowadzenie przez głosowanie zmian w doktrynie, liturgii i nauczaniu moralnym otworzyło rozłam w Komunii Anglikańskiej, który narastał przez lata. Pierwszy ważny krok w tym zerwaniu miał miejsce na Konferencji w Lambeth - spotkaniu organizowanym co 10 lat od 1897 r. przez arcybiskupstwo Canterbury dla wszystkich biskupów Wspólnoty Anglikańskiej - odbytej w 1930 r., która w rezolucji nr 15 wprowadziła jako moralnie dopuszczalne stosowanie antykoncepcji w wyjątkowych przypadkach, co ta sama Konferencja uznała za moralnie bezprawne w 1908 r. (rezolucja nr 47). To spowodowało, że niektóre grupy zaczęły rozważać zbliżenie z Rzymem.
Podejście to zaczęło nabierać praktycznych kształtów w 1976 r., kiedy to Kościół Episkopalny (anglikański) w Stanach Zjednoczonych zatwierdził dopuszczenie kobiet do posługi prezbiteratu, w wyniku czego dwie grupy wiernych episkopalnych złożyły w kwietniu 1977 r. petycję do Stolicy Apostolskiej i Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych o przyjęcie do Kościoła katolickiego "korporacyjnie", w strukturze personalnej, w której mogłyby być zachowane anglikańskie tradycje liturgiczne, duchowe i duszpasterskie.
W 1980 r., przy pozytywnej opinii Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych i przy wykluczonym ewentualnym utworzeniu nowego Kościoła rytualnego lub struktury jurysdykcji personalnej, a Opieka duszpasterska który przewidywał tworzenie osobowych parafii katolickich w porozumieniu z biskupem każdej diecezji, zachowujących i żyjących tradycjami anglikańskimi zatwierdzonymi przez Stolicę Apostolską. Zezwolił też żonatym pastorom anglikańskim na wyświęcanie na księży katolickich, wyjątkowo zwolnionych z prawa celibatu i po rygorystycznym procesie. Ponadto w 1986 r. Księga Kultu Bożegoksięga liturgiczna, która zawierała cz. Księga Powszechnej Modlitwy Anglikańskim i czterema Modlitwami Eucharystycznymi z Mszału Rzymskiego: nazywano go Zastosowanie anglikańskieNazwa ta nie jest już używana. W latach 1981-2012 wyświęcono 103 księży wg. Opieka duszpasterskaDwunastu z nich jest w celibacie. W 2008 r. łączna liczba wiernych należących do parafii zarządzanych przez Opieka duszpasterska wynosiła około 1.960, zgrupowanych w trzech parafiach personalnych i pięciu społeczeństwa o zgromadzenia.
Od 1996 do 2006 roku różne grupy anglikanów lub członków wiernych, którzy byli Opieka duszpasterska Prosili oni Stolicę Apostolską o erygowanie Prałatury personalnej, która by ich przyjęła; i wreszcie w styczniu 2012 r. został erygowany Ordynariat personalny Katedry św. Piotra, do którego te i inne grupy zostały włączone. Obecnie (wg. Rocznik Papieski 2015), że Ordynariat ma 25 ośrodków duszpasterskich, 40 kapłanów i około 6 tys. osób świeckich. Mniejsza liczba księży wynika z faktu, że wielu z tych, którzy zostali wyświęceni pod Opieka duszpasterska są już inkardynowani do danej diecezji i tam prowadzą swoją pracę duszpasterską.
Rozwój sytuacji w Anglii
Wtedy jednak w Anglii istniał już Ordynariat personalny. Rzeczywiście, kiedy 11 listopada 1992 r. Synod Anglikańskiego Kościoła Anglii również zagłosował nieznacznie za dopuszczeniem kobiet do posługi kapłańskiej, niektóre grupy anglikanów w Anglii zaczęły aspirować do przyjęcia ich do Kościoła katolickiego. Od grudnia 1992 r. do połowy 1993 r. w domu kardynała Hume'a odbyło się kilka spotkań katolików i anglikanów, prowadzonych przez samego Hume'a i Grahama Leonarda, anglikańskiego biskupa Londynu i bardzo prominentną postać w tamtym czasie. Grupy te zwróciły się do Kościoła katolickiego o stworzenie figury prawnej typu prałatury personalnej lub diecezji personalnej, z samym Hume'em jako prałatem, lub przynajmniej diecezji personalnej. Opieka duszpasterska Mieli być przyjęci do Kościoła katolickiego i otoczeni opieką przez własnego pastora, wyświęconego katolickiego księdza, tak jak w Stanach Zjednoczonych. Prosili o zachowanie anglikańskich tradycji duszpasterskich, liturgicznych i duchowych zatwierdzonych przez Stolicę Apostolską.
Wreszcie 26 kwietnia 1993 r. Konferencja Episkopatu Anglii i Walii uznała, że lepiej będzie, jeśli przyjmowanie osób pragnących zostać przyjętych do Kościoła katolickiego będzie odbywało się na zasadzie indywidualnej poprzez parafie katolickie; a w przypadku anglikańskich ministrów pragnących zostać wyświęconymi na księży katolickich sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie, zgodnie z procedurą zatwierdzoną w lipcu 1995 r. pod nazwą Statuty dotyczące przyjęcia do Kościoła katolickiego żonatych mężczyzn z byłego duchowieństwa anglikańskiego, zatwierdzony przez Jana Pawła II w dniu 2 czerwca 1995 r. Podając je do publicznej wiadomości, kardynał Hume wyjaśnił w liście pasterskim, że Ojciec Święty "Prosił, byśmy byli wielkoduszni, by pozwolenie na wyświęcanie żonatych mężczyzn było wyjątkiem i zostało udzielone osobiście przez Ojca Świętego i wreszcie, by środek ten nie oznaczał zmiany prawa celibatu, który jest bardziej potrzebny niż kiedykolwiek".
Choć źródła nie są precyzyjne i nie ma oficjalnych danych, od 1992 do 2007 roku 580 byłych ministrów z Kościoła Anglii zostało wyświęconych na księży katolickich, z czego 120 jest żonatych. Kolejnych 150 zostało przyjętych jako osoby świeckie, pięć zostało przyjętych do Kościoła Prawosławnego, a siedem do innych grup anglikańskich.
Tymczasem Kościół Anglii przyjął w 1993 r. Ustawa o duszpasterstwie Episkopatu z synodu, która stworzyła wyjątkowy osobisty status prawny dla parafii anglikańskich, które po głosowaniu odmówiły dopuszczenia kobiet do posługi i pozostania pod jurysdykcją biskupa, który uczestniczył w wyświęceniu kobiety lub przyjął ją do posługi w swojej diecezji. Były to tzw. Wizytatorzy prowincjalni EpiskopatuParafie otrzymały zadanie opiekowania się nimi duszpastersko i sakramentalnie, choć prawnie i terytorialnie zależały od biskupa diecezjalnego. Struktura ta przyczyniła się do tego, że wiele parafii, które poważnie rozważały możliwość przyjęcia do Kościoła katolickiego, zdecydowało się tego nie robić i przystąpić do tego reżimu., Perspektywa braku możliwości pozostania w jedności. Formuła ta przyczyniła się również do narodzin ordynariatów personalnych: w rzeczywistości, spośród pierwszych pięciu biskupów anglikańskich, którzy otrzymali święcenia kapłańskie w Ordynariacie Matki Bożej z Walsingham, trzech było Wizytatorzy Prowincjonalni Episkopatu, a wiele parafii, które wówczas pozostały w Kościele Anglii pod tą postacią, należy obecnie do Ordynariatu personalnego.
Następnie, ze względu na zmiany doktrynalne, które nadal zachodziły w Komunii Anglikańskiej i w oczekiwaniu na ewentualne dopuszczenie kobiet do episkopatu, od 2005 do 2009 roku trwały dyskusje i prośby kierowane do Stolicy Apostolskiej przez grupy anglikanów. Pierwszy wniosek wpłynął w 2005 r. od Tradycyjna Wspólnota Anglikańska (TAC), która jednoczyła grupy anglokatolickie na całym świecie, zwłaszcza w Australii i Nigerii. Nawiązano również kontakty z Naprzód w wierzeGrupa powstała w Anglii w 1992 r. pod przewodnictwem Johna Broadhursta, Andrew Burnhama i Keitha Newtona, pierwszych trzech biskupów anglikańskich, którzy zostali wyświęceni na księży katolickich w celu wprowadzenia w życie ordynariatu personalnego w Anglii. Od października 2008 r. do listopada 2009 r. trwały również rozmowy pomiędzy inną grupą anglikanów (składającą się z biskupów i ministrów w Anglii) a członkami Kongregacji Nauki Wiary, które obejmowały omówienie konkretnej i ostatecznej treści Anglicanorum Coetibus, postanowienie, którym Benedykt XVI w 2009 roku stworzył postać Ordynariatów personalnych.
Pierwszym efektem było utworzenie 15 stycznia 2011 r. w Anglii Ordynariatu Matki Bożej z Walsingham.
Pięć lat Matki Bożej z Walsingham
W ciągu pięciu lat od powstania, Ordynariat Matki Bożej z Walsingham stopniowo się rozrastał. Na stronie Rocznik Papieski 2015 r. wspomina, że należy do niej ok. 3,5 tys. osób świeckich i 86 księży.
Ordynariat posiada 60 wspólnot w Anglii i 4 wspólnoty w Szkocji (z 40 ośrodkami duszpasterskimi, wg. Rocznik). Niektórzy są bardzo aktywni, inni ze względu na odległość mogą spotykać się tylko raz w miesiącu, a w tygodniu udają się do najbliższej parafii diecezjalnej. Źródła ordynackie wskazują, że na ogół są dobrze przyjmowani i otrzymują pomoc w parafiach diecezjalnych, a uwaga, z jaką spotykają się ich wierni, gdy nie mogą udać się do parafii ordynackiej, jest dowodem na harmonię z diecezjami.
Ale liczby nie są miernikiem, którym można mierzyć pracę Ordynariatu w ciągu tych pięciu lat, ponieważ musimy raczej patrzeć na pracę, która dzieje się w każdej parafii, w każdej grupie. Liczbę osób przyjętych do Kościoła katolickiego za pośrednictwem Ordynariatu można by porównać do małej, ale stałej strużki. Z drugiej strony warto zauważyć wpływ na anglikanizm w ogóle, a także wpływ na inne ordynariaty tego, co robi lub promuje Ordynariat Anglii: tak jest w przypadku zatwierdzenia nowego Mszału do użytku ordynariuszy, czym zajmiemy się za chwilę.
Jak podkreśla bp Keith Newton, jego ordynariusz, misją ordynariatu jest nowa ewangelizacja i jedność Kościoła, a on sam jest pomostem, przez który wiele osób może zostać przyjętych do Kościoła katolickiego. Co kwartał duchowni Ordynariatu uczestniczą w sesjach formacyjnych; poruszane dotychczas tematy były bardzo różnorodne, od zagadnień z zakresu teologii moralnej czy patrystyki po tematykę ostatniego Synodu o Rodzinie. Z pewną regularnością, tzw. Festiwal OrdynariatuW ramach tego ostatniego odbyło się kilka sesji poświęconych liturgii i nowej ewangelizacji.
Z drugiej strony, Ordynariat powołał kilka komisji, aby przygotować się do piątej rocznicy i zbadać, jak doprowadzić do wewnętrznego nawrócenia swoich wiernych z okazji ANa stronie Miłosierdzia, a także jak mogą dotrzeć do większej liczby osób poprzez apostolską i świadczącą pracę Ordynariatu. Wspierany przez dokument pt. Dorastanie Dorastanie Wycofywanie sięW rezultacie każda grupa ordynariatu bada, jak się rozwijać, dokonuje przeglądu swoich relacji z biskupem diecezjalnym i planuje, jak dotrzeć do większej liczby osób. W ostatnich latach Ordynariat w Anglii nabył dwie nieruchomości kościelne; a dwie anglikańskie wspólnoty zakonne zostały przyjęte jako część Ordynariatu: interesujące, biorąc pod uwagę wpływ anglikańskiej tradycji monastycznej, która często spogląda na Kościół katolicki w wymiarze liturgicznym i duchowym.
Nowy Mszał dla ordynariatów
Ostatnim kamieniem milowym było zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską dokumentu Kult BożyPrzepis liturgiczny dotyczący sprawowania Mszy św. i innych sakramentów w Ordynariatach personalnych. Wyraża ona i zachowuje dla kultu katolickiego godne anglikańskie dziedzictwo liturgiczne; jak wskazuje Ordynariat Katedry św. Piotra, sposób odprawiania Mszy Świętej, który stwierdza "jest zarówno wyraźnie i tradycyjnie anglikańska w swoim charakterze, rejestrze językowym, jak i strukturze".Jeffrey Steenson (wcześniej biskup anglikański) podkreśla, że z zadowoleniem przyjmuje m.in. "ta część, która pielęgnowała wiarę katolicką w tradycji anglikańskiej i która sprzyjała dążeniom do jedności kościelnej"..
Nazwa Boski kult a nie tego z Użycie anglikańskie podkreślenie jedności z obrządkiem rzymskim, którego jest wyrazem; dlatego na stronie tytułowej Mszału czytamy "według rytu rzymskiego".. Zawiera on m.in. Spis tytułów z instrukcjami dotyczącymi tych części, w których odbiega od Mszału Rzymskiego.
Kapłanom Ordynariatu zaleca się odprawianie ordynacji według tego mszału, zarówno w parafiach Ordynariatu, jak i poza nimi. Jednak nie każdy kapłan może odprawiać według niego, choć może koncelebrować w uroczystości, w której używa się mszału, a w przypadkach koniecznych lub pilnych proboszcz diecezjalny jest proszony o to dla grup ordynariatu, które o to proszą. I każdy wierny katolik może uczestniczyć we Mszy św. odprawianej według tego mszału.
Najbardziej zauważalną różnicą w stosunku do Mszału Rzymskiego jest to, że. Kult Boży nie obejmuje okresu zwanego "czasem zwykłym". Okres pomiędzy uroczystością Objawienia Pańskiego a Środą Popielcową nazywany jest "Czasem po Objawieniu Pańskim". (Epiphanytide)i jest jeszcze jeden czas zwany "Pre-Lent". (Pre-lent) która rozpoczyna się w trzecią niedzielę przed Środą Popielcową. Po Wielkanocy, niedziele w Czasie Zwykłym nazywane są zbiorczo TrinitytideUroczystość Chrystusa Króla. Inne godne uwagi cechy to: obrzęd pokutny ma miejsce po modlitwie wiernych; istnieją dwie formuły offertorium: ta z Mszału Rzymskiego i tradycyjna z Mszału Anglikańskiego; uwzględniono tylko dwie Modlitwy Eucharystyczne: Kanon Rzymski i II Modlitwę Eucharystyczną.
Na razie używane czytania to wersje Konferencji Episkopatu Anglii i Walii, przejęte przez wiele parafii anglikańskich po Soborze Watykańskim II. Obrzęd Komunii ma taką samą strukturę jak w Mszale Rzymskim, z trzema dodatkami z tradycji anglikańskiej: podczas łamania chleba kapłan śpiewa lub recytuje tradycyjny hymn Chrystus, nasza Pascha, jest ofiarowany za nas, z odpowiedzią ludu; po frakcji kapłan i komunikujący odmawiają wspólnie modlitwę. Modlitwa pokornego przystępu; a na zakończenie rozdawania Komunii kapłan i lud składają dziękczynienie kolejną modlitwą z tradycji anglikańskiej: Wszechmogący i wiecznie żyjący Bóg.
Nowy biskup zwyczajny
Pod koniec listopada Stolica Apostolska mianowała nowego ordynariusza w Stanach Zjednoczonych dla Ordynariatu Katedry św. Piotra, na prośbę samego Ordynariatu. Po głosowaniu w Radzie Zarządzającej i przedstawieniu Stolicy Apostolskiej listy trzech kandydatów, papież wybrał mons. Stevena Josepha Lopesa, 40-letniego księdza i urzędnika Kongregacji Nauki Wiary.
Nominacja przyciągnęła uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, nie wywodzi się z anglikanizmu, choć dobrze zna zarówno rzeczywistość anglikańską, jak i ordynariaty personalne, gdyż był członkiem Komisji ds. Anglicanae Traditiones, który nadzoruje i koordynuje Ordynariaty w sprawach liturgicznych i duszpasterskich. Po drugie dlatego, że 2 lutego 2016 roku przyjmie święcenia biskupie, co jest znamienne. Tytułem jego święceń będzie ordynariat personalny, a nie wygasła diecezja, jak to się czyni w innych przypadkach; w ten sposób, chociaż urząd ordynariusza miał już uprawnienia biskupie, teraz będzie mógł również wyświęcać kapłanów (niektórzy autorzy rozumieją to jako wikariusza z uprawnieniami biskupimi).
Ordynariat w innym miejscu
Rozwija się także Ordynariat Matki Bożej Południowego Krzyża, Our Lady of The Southern Cross, w Australii, która liczy dziś 14 księży i ok. 2 tys. osób świeckich (w 2013 r. było 7 księży i 300 osób świeckich), z jedenastoma wspólnotami w Australii i jedną niedawno utworzoną w Japonii.
Minęło jednak dopiero pięć lat od ustanowienia pierwszego ordynariatu personalnego dla wiernych anglikańskich, na co zwrócił uwagę bp Steven Lopes tuż po nominacji na ordynariusza, "Niedługo będziemy obchodzić 500-lecie reformacji protestanckiej. Nie sądzę, by przesadą było stwierdzenie, że za 500 lat ten pomysł Benedykta i Franciszka będzie postrzegany jako początek zamykania wyrwy podziału w Kościele"..
Kościołowi katolickiemu nie jest obce ważne globalne wyzwanie, jakim jest odwrócenie skutków zmian klimatycznych dotykających całą planetę. Papież Franciszek w swojej encyklice wyznaczył moralną drogę, którą należy podążać Laudato si, z których część znalazła odzwierciedlenie w porozumieniu osiągniętym podczas niedawnego szczytu klimatycznego w Paryżu.
Ostatnia encyklika papieża Franciszka Laudato si'nakreśla głęboko teologiczne i moralne ramy dla naszych relacji ze środowiskiem, o "dbałość o wspólny dom".jak głosi napis w tym dokumencie. Tekst wzbudził ogromne zainteresowanie w mediach i wśród naukowców z różnych dyscyplin związanych ze środowiskiem. Część tych kontrowersji wynikała z jego wyraźnego stanowiska na rzecz uznania za moralny obowiązek podejmowania istotnych zobowiązań w zakresie troski o przyrodę.
Zielona konwersja
Papież opowiada się za nową wizją środowiska, którą nazywa "zielona konwersja". (termin ukuty już przez Jana Pawła II). W tradycji chrześcijańskiej słowo nawrócenie wskazuje na zmianę kierunku. Krótko mówiąc, papież prosi nas w encyklice o zasadniczą zmianę w naszym stosunku do przyrody, która doprowadziłaby nas do uznania się za jej część, a nie za zwykłych użytkowników jej zasobów. "Kultura ekologiczna nie może być sprowadzona do serii pilnych i cząstkowych odpowiedzi na pojawiające się problemy degradacji środowiska, wyczerpywania się zasobów naturalnych i zanieczyszczenia. Powinna to być inna perspektywa, sposób myślenia, polityka, program edukacyjny, sposób życia i duchowość, które stanowią opór wobec postępu paradygmatu technokratycznego". (n. 111).
Stosunek wielu katolików do encykliki waha się od zaskoczenia do podejrzliwości. Są zdezorientowani, ponieważ uważają, że kwestie ekologiczne są marginalne, nie mają znaczenia w porównaniu z wieloma innymi sprawami, w których stawką jest przyszłość rodziny i społeczeństwa, i nie rozumieją, dlaczego papież poświęca im encyklikę. Nie mają odwagi otwarcie go krytykować (w końcu jest to tekst papieski i ma najwyższą rangę doktrynalną ze wszystkich wydanych przez Stolicę Apostolską), więc albo go przemilczają, albo interpretują, wydobywając z tekstu to, co w ich rozumieniu jest najbardziej merytoryczne (w zasadzie najbardziej tradycyjne, to, co spodziewali się przeczytać). Uważna lektura papieskiego tekstu pokazuje jednak, że troska o przyrodę nie jest obca tradycji katolickiej, ani nie jest kwestią marginalną, a raczej doskonale wpisuje się w naukę społeczną Kościoła, gdyż problemy ekologiczne i społeczne są ze sobą ściśle powiązane.
Przywrócenie systemu na właściwe tory
Ci katolicy, którzy najbardziej otwarcie krytykują encyklikę, czynią to z bardzo różnych pozycji, które jednak do pewnego stopnia zbiegają się w braku zgody co do powagi sytuacji ekologicznej lub przyczyn tego pogorszenia. Według nich nie wzięto pod uwagę kontrowersji naukowych, zwłaszcza w przypadku zmian klimatycznych, ryzykując przyjęcie stronniczego podejścia do tej kwestii. Jeśli problemy środowiskowe nie są tak poważne, jak opisuje je papież, lub jeśli człowiek nie jest za nie odpowiedzialny, wydaje się, że unieważnia to moralne implikacje i teologiczne podstawy troski o środowisko, które są głównym przesłaniem Laudato si.
Jednak, jak podkreślają czołowi badacze, encyklika prezentuje dość wyrównane spojrzenie na to, co obecnie wiemy o stanie naszej planety, w oparciu o najlepsze dostępne nam informacje naukowe. Jeśli chodzi o krytykę obecnego modelu gospodarczego przez papieża, to zdaje się on utożsamiać swoje potępienie ekscesów danego systemu z frontalnym sprzeciwem wobec niego. Obecny model postępu ma wiele problemów, które wielokrotnie potępiali najbardziej światli myśliciele. Wśród nich jest jasne, że nie czyni ludzi szczęśliwszymi i że jest niezrównoważona środowiskowo. Nie chodzi o powrót do paleolitu czy poparcie komunizmu (który, nawiasem mówiąc, ma godne pożałowania osiągnięcia w dziedzinie ochrony środowiska), ale o zmianę kierunku obecnego systemu kapitalistycznego, zwłaszcza w odniesieniu do kapitalizmu finansowego, dając pierwszeństwo potrzebom ludzkim i równowadze ze środowiskiem naturalnym przed egoistycznym gromadzeniem zasobów, które otwiera przepaść między krajami i klasami społecznymi, które w równym stopniu odrzucają ludzi i inne istoty stworzone.
Zmiany klimatyczne są z pewnością tym zagadnieniem środowiskowym, w którym potrzeba moralnego zaangażowania w drastyczną zmianę obserwowanych trendów jest najbardziej widoczna. Z jednej strony jest to problem globalny, który może być rozwiązany jedynie przy współpracy wszystkich krajów, ponieważ dotyczy każdego, choć z różnym stopniem odpowiedzialności. Z drugiej strony oznacza to wyraźne stosowanie zasady ostrożności, która prowadzi do przyjęcia skutecznych środków, gdy potencjalne ryzyko jest rozsądnie wysokie.
Wreszcie uwzględnia interesy osób najsłabszych, najbiedniejszych społeczeństw, które już odczuwają skutki zmian, a także przyszłych pokoleń.
Silne środki
Encyklika w kilku częściach poświęca ustępy zmianom klimatycznym, pokazując powagę problemu: "Zmiana klimatu jest globalnym problemem o poważnym wymiarze środowiskowym, społecznym, gospodarczym, dystrybucyjnym i politycznym i stanowi jedno z największych wyzwań, przed którymi stoi dziś ludzkość. Najgorsze skutki będą prawdopodobnie dotyczyć w najbliższych dekadach krajów rozwijających się". (n. 25). W związku z tym papież wzywa nas do podjęcia zdecydowanych działań w celu jego złagodzenia: "Wzywa się ludzkość do uświadomienia sobie konieczności dokonania zmian w stylu życia, produkcji i konsumpcji w celu zwalczania tego ocieplenia lub przynajmniej ludzkich przyczyn, które je wywołują lub akcentują". (n. 22).
Ostatnie Szczyt klimatyczny w Paryżu przyjęto po raz pierwszy globalne porozumienie, które obejmuje wszystkie kraje i ma jasny cel: uniknięcie przekroczenia limitu 2 stopni Celsjusza wzrostu temperatury planety powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Co więcej, uznaje ono różną odpowiedzialność każdego kraju za ten problem, wzywając bardziej rozwinięte kraje do współpracy w celu wygenerowania funduszu (szacowanego na 100 miliardów dolarów rocznie), który pozwoli mniej zaawansowanym krajom na rozwój ich gospodarek za pomocą czystszych technologii. Najbardziej dyskusyjnymi punktami porozumienia jest brak wiążących zobowiązań dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych (GHG) przez każde państwo, chociaż są one zobowiązane do posiadania krajowych planów redukcji i raportowania do komitetu monitorującego porozumienia na temat trendów przy użyciu wspólnego protokołu dla wszystkich krajów.
Aby lepiej zrozumieć znaczenie tego porozumienia, warto przypomnieć, że Ramowa Konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC) została podpisana w 1992 roku podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro. Od tego czasu strony porozumienia (w praktyce wszystkie kraje członkowskie ONZ) spotykają się, aby ocenić sytuację i wypracować porozumienia mające na celu złagodzenie przewidywalnych skutków zmian klimatu. Z tych corocznych spotkań (zwanych COP, conference of the parties) najbardziej godne uwagi było to, które odbyło się w Kioto (Japonia) w 1997 r., gdzie podpisano pierwsze wiążące porozumienie o redukcji emisji, choć dotyczyło ono tylko krajów rozwiniętych. Protokół z Kioto został ratyfikowany przez wszystkie kraje świata, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych. Chociaż jej cele redukcyjne były skromne, stanowiła ona pierwszy krok w uświadamianiu potrzeby zawarcia globalnych porozumień w tej sprawie. Na szczycie w Kopenhadze w 2009 roku dążono do rozszerzenia wiążącego zobowiązania na wszystkie kraje, w tym na gospodarki wschodzące, które już teraz odpowiadają za znaczny odsetek emisji, ale porozumienie nie doszło do skutku i uzgodniono, że należy kontynuować negocjacje w celu zaproponowania bardziej stabilnych ram, które zastąpią protokół z Kioto, który miał wygasnąć w 2012 roku.
Trzy bloki
Zasadniczo stanowiska, które zostały wyrażone w tamtym czasie i które zostały ponownie wyrażone podczas paryskiej konferencji stron, można podsumować w trzech blokach: z jednej strony Unia Europejska i inne kraje rozwinięte, takie jak Japonia, opowiadające się za bardziej ambitnym i wiążącym porozumieniem, zwłaszcza w zakresie wykorzystania energii odnawialnych; z drugiej strony Stany Zjednoczone i inne kraje rozwinięte, a także producenci ropy naftowej, którzy nie chcieli przyjąć wiążących porozumień, jeżeli nie będą one dotyczyć krajów wschodzących, które obecnie są odpowiedzialne za największy wzrost emisji; i wreszcie ta grupa krajów o wysokim wzroście przemysłowym, tzw. G-77, obejmująca Chiny, Brazylię, Indie, Meksyk, Indonezję i inne gospodarki rozwijające się, które nie mają jeszcze technologii ani możliwości ekonomicznych, aby napędzać swój wzrost gospodarczy bez użycia paliw kopalnych. Twierdzą one, że nie są odpowiedzialne za problem i że muszą rozwijać swoje gospodarki, natomiast USA argumentują, że bez zaangażowania tych krajów ich wysiłki pójdą na marne. W rzeczywistości istnieje ostatnia grupa, kraje najbiedniejsze, które ponoszą konsekwencje ocieplenia, nie będąc odpowiedzialnymi za jego wywołanie, i które cierpią z powodu braku prawdziwie skutecznych porozumień.
Po kilku COP, na których postępy były bardzo skromne, konferencja w Paryżu była uważana za kluczową dla promowania bardziej trwałego porozumienia, które pozwoliłoby na kontynuację Protokołu z Kioto. Ostatecznie, po trudnych negocjacjach między wspomnianymi grupami państw, udało się osiągnąć porozumienie, które można uznać za globalne, gdyż jak wspomniano wyżej, po raz pierwszy dotyczy ono wszystkich krajów, a nie tylko tych rozwiniętych gospodarczo. W tym sensie można go uznać za pierwszy globalny traktat ekologiczny, co daje wyobrażenie o powadze, z jaką obecnie podchodzi się do kwestii zmian klimatu.
Przyczyny ocieplenia
Obecnie niewiele jest głosów krytycznych wobec naukowych podstaw problemu, gdyż nagromadzenie dowodów w wielu różnych dziedzinach wiedzy wskazuje na spójny kierunek. Globalne ocieplenie planety widoczne jest w utracie pokrywy lodowej Arktyki i Antarktydy (głównie tej pierwszej), w cofaniu się lodowców, we wzroście poziomu mórz, w geograficznej mobilności gatunków, a także w temperaturze powietrza i wody. Przyczyny zmian klimatycznych również wskazują na coraz bardziej oczywisty kierunek, ponieważ wykluczono inne czynniki pochodzenia naturalnego, takie jak wahania promieniowania słonecznego czy aktywność wulkaniczna, które w oczywisty sposób odegrały dużą rolę w zmianach klimatycznych, jakie miały miejsce w innych okresach geologicznej historii naszej planety. W związku z tym jest wysoce prawdopodobne, że główną przyczyną ocieplenia jest wzmocnienie efektu cieplarnianego wywołanego emisją gazów cieplarnianych (CO2, NOx, CH4itp.), powstające w wyniku spalania węgla, ropy i gazu, związanego z wytwarzaniem energii, a także z ubytku mas leśnych w wyniku ekspansji rolniczej.
Jak powszechnie wiadomo, efekt cieplarniany jest naturalny i kluczowy dla życia na Ziemi (bez niego nasza planeta byłaby o 33°C chłodniejsza). Problem polega na tym, że w bardzo krótkim czasie wzmacniamy ten efekt, co implikuje zaburzenie równowagi wielu innych procesów i może mieć katastrofalne skutki, jeśli nie podejmie się drastycznych działań w celu jego złagodzenia. Ziemia była cieplejsza niż teraz, to nie ulega wątpliwości, ale kluczowe jest również wzięcie pod uwagę, że te naturalne zmiany zachodziły w bardzo długim cyklu czasowym (wieki lub tysiąclecia), a to, co obserwujemy teraz, zachodzi bardzo szybko, w ciągu dekad lub nawet lat, co bardzo utrudni gatunkom roślin i zwierząt dostosowanie się.
Jeśli emisje gazów cieplarnianych są główną przyczyną problemu, najlepszym środkiem zaradczym byłoby ich ograniczenie poprzez większą efektywność wykorzystania energii lub produkcję energii z innych źródeł (odnawialnych, jądrowych). Ponieważ jest to kluczowy sektor rozwoju gospodarczego, zrozumiałe jest, dlaczego biedne kraje niechętnie nakładają na siebie ograniczenia, skoro to nie one spowodowały problem, i dlaczego bogate kraje obawiają się wpływu, jaki taki wysiłek będzie miał na ich gospodarki. Dla większości naukowców podjęcie takich działań jest konieczne, aby sytuacja nie osiągnęła punktu bez powrotu, zagrażając przyszłej możliwości zamieszkania planety. Cel ten jest obecnie ustalony na poziomie 2°C wzrostu w stosunku do średniej temperatury w okresie przemysłowym. Obecnie odnotowano wzrost o 1°C, natomiast stężenie CO2 na przykład wzrosła z 280 części na milion (ppm) do ponad 400 ppm. Przewidywane skutki opierają się na naszej obecnej najlepszej wiedzy na temat funkcjonowania klimatu, która wciąż jest nieprecyzyjna. Potencjalne skutki globalne są jednak bardzo poważne i mogą drastycznie wpłynąć na różne gatunki, zwierzęta i rośliny, a także na działalność człowieka: utrata lodowców, które są kluczowym źródłem zaopatrzenia w wodę wielu miejscowości; podnoszenie się poziomu morza, które wpłynie głównie na duże przybrzeżne aglomeracje miejskie; nasilenie się suszy na już półsuchych obszarach; bardziej intensywne powodzie w niektórych miejscach; a nawet, paradoksalnie, ochłodzenie klimatu w północnej Europie, z powodu zmienionych prądów oceanicznych. W skali regionalnej mogą wystąpić również pozytywne skutki, takie jak poprawa plonów rolnych w zimnych obszarach Azji Środkowej lub Ameryki Północnej, ale ogólny bilans można uznać za bardzo niepokojący, z możliwymi efektami zwrotnymi, które mogą być katastrofalne.
Wspólne zobowiązanie
Porozumienie paryskie to tak naprawdę "mapa drogowa" wskazująca na zgodę co do powagi problemu i konieczności globalnej współpracy w celu jego rozwiązania lub przynajmniej złagodzenia. Stanowi ona wspólne zobowiązanie wszystkich krajów do podjęcia skutecznych działań na rzecz przejścia gospodarczego w kierunku mniejszej zależności od paliw kopalnych. Nadal trzeba będzie podjąć bardziej ambitne zobowiązania, ale widać w nim przynajmniej trzy bardzo pozytywne elementy: (1) wolę współpracy między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się, (2) uznanie różnej odpowiedzialności za problem oraz (3) akceptację faktu, że indywidualne interesy należy przedłożyć nad wspólne dobro.
Te trzy zasady leżą u podstaw Laudato si. Choć nie jest to powiedziane wprost, nie ulega moim zdaniem wątpliwości, że papież Franciszek również ma swój udział w sukcesie porozumienia paryskiego. Jego niewątpliwe moralne przywództwo i jasność, z jaką wypowiadał się w tej kwestii, skłoniły wielu przywódców do refleksji nad koniecznością pójścia o krok dalej, odłożenia na bok partykularnych interesów i poszukiwania konsensusu opartego na uczciwym dążeniu do wspólnego dobra. W tym sensie stwierdza on w. Laudato si: "Międzynarodowe negocjacje nie mogą osiągnąć znaczącego postępu z powodu stanowisk krajów, które uprzywilejowują swoje narodowe interesy nad globalnym dobrem wspólnym". (n. 169). Jest to ponadto zobowiązanie uznające zróżnicowaną odpowiedzialność, ponieważ wkład w pulę klimatyczną będzie proporcjonalny do bogactwa każdego kraju, co zalecał również papież Franciszek: "Kraje rozwinięte muszą przyczynić się do rozwiązania tego zadłużenia poprzez znaczne ograniczenie zużycia energii nieodnawialnej oraz poprzez dostarczenie krajom najbardziej potrzebującym środków na wsparcie polityki i programów zrównoważonego rozwoju [...]. Dlatego należy wyraźnie podtrzymywać świadomość, że w przypadku zmian klimatu mamy do czynienia ze zróżnicowaną odpowiedzialnością". (n. 52). Nie można ignorować wpływu na najbiedniejsze kraje i przyszłe pokolenia: "Nie można już mówić o zrównoważonym rozwoju bez solidarności międzypokoleniowej". (n. 159).
Jestem pewien, że papież Franciszek będzie zachwycony porozumieniem paryskim i jestem również pewien, że w przyszłości będzie pamiętał o tym, jak ważne jest jego przestrzeganie i dalsze podążanie w tym kierunku w celu złagodzenia zagrożeń, jakie skutki zmiany klimatu mogą przynieść najbardziej wrażliwym społeczeństwom. Jestem również pewien, że jego poprzednik, Benedykt XVI, który również wypowiadał się w tej kwestii z wielką jasnością i siłą, przyjmie tę wiadomość z zadowoleniem. I nie tylko mówił, ale i działał, czyniąc w 2007 roku Watykan pierwszym na świecie państwem neutralnym węglowo.2poprzez pokrycie całej powierzchni Auli Pawła VI panelami słonecznymi. Kościół nie tylko głosi, ale i stara się wprowadzać w życie to, co zaleca.
Aby zapewnić najlepsze doświadczenia, używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji na urządzeniu użytkownika. Wyrażenie zgody na te technologie umożliwi nam przetwarzanie danych, takich jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub jej wycofanie może negatywnie wpłynąć na niektóre funkcje.
Funkcjonalny Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest ściśle niezbędny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z określonej usługi wyraźnie żądanej przez abonenta lub użytkownika lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikacji za pośrednictwem sieci łączności elektronicznej.
Preferencje
Techniczne przechowywanie lub dostęp są niezbędne do uzasadnionego celu przechowywania niezamówionych preferencji subskrybenta lub użytkownika.
Statystyki
Techniczne przechowywanie lub dostęp wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie lub dostęp techniczny, który jest wykorzystywany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wniosku, dobrowolnej zgody dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu nie mogą być wykorzystane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Techniczne przechowywanie lub dostęp jest niezbędny do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na wielu stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.