Hiszpania

Millenialsi stają w obronie życia

Omnes-1 maja 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

W obchodach Międzynarodowego Dnia Życia bierze udział ponad 500 stowarzyszeń i organizacji.

Tekst - Fernando Serrano

"Młodym ludziom zależy na ważnych sprawach. To nie jest problem ideologii politycznych, to pochodzi z wewnątrz." - powiedziała Marta Páramo, rzeczniczka Marszu Tak dla Życia 2018, który odbył się w Madrycie w sobotę 15 kwietnia.

Ta obrona życia, do której wzywa Marta Páramo, dotyczy nie tylko tych, którzy jeszcze się nie urodzili, ale także "...".należy podtrzymywać godność wszystkich ludzi, niezależnie od ich możliwości fizycznych i intelektualnych, ponieważ wszyscy ludzie wnoszą wkład w życie innych i przyczyniają się do poprawy sytuacji społeczeństwa.".

Prezes Fundación Más Vida, Álvaro Ortega, podkreśla, że ".Millenialsi się budzą, nie chcemy naśladować poprzedniego pokolenia. Będziemy bronić życia od momentu poczęcia.".

Marta Páramo podkreśla fundamentalną rolę młodych ludzi w dzisiejszym społeczeństwie oraz konieczność "...odgrywania przez młodzież kluczowej roli w dzisiejszym społeczeństwie".wszyscy oddani życiu pokażą to i ukażą swoje twarze, nie tylko w dniu marszu, ale także w codziennym życiu, broniąc godności wszystkich ludzi. Chcemy uświadomić wszystkim, że życie to coś, co naprawdę ma dla nas znaczenie. My, młodzi ludzie, angażujemy się na rzecz społeczeństwa w obronie życia.".

Pierwsze z praw

Prezes Hiszpańskiej Federacji Stowarzyszeń Pro-Life, Alicia Latorre, wyjaśniła, że ustawa ta ma na celu obronę pierwszego z praw: "Marsz uczcił pierwsze z praw człowieka, jakim jest prawo do życia.".

W tym społecznym wezwaniu na rzecz życia Latorre wyjaśnił, że ".Szukamy zaangażowania nauki, polityków i całego społeczeństwa, by nie dopuścić do tego, by jakakolwiek istota ludzka, w jakimkolwiek wieku czy stanie, została zniszczona, niedoceniona lub skomercjalizowana".

W tym samym kierunku zwróciła uwagę Amaya Azcona, dyrektor generalny Fundacji REDMADRE: "Brak ochrony życia w naszym ustawodawstwie i obojętność wobec niego ze strony społeczeństwa skłaniają nas, z jednej strony, do publicznego manifestowania godności wszelkiego życia ludzkiego, niezależnie od jego możliwości i konkretnych sytuacji, a z drugiej strony, do wezwania wszystkich zaangażowanych podmiotów do pracy na rzecz obrony życia.".

Wychowanie do przyjęcia daru życia

"Wychowanie do przyjęcia daru życia" to hasło, pod którym 9 kwietnia, w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, obchodzony był Dzień dla Życia. Podkomisja Episkopatu ds. rodziny i obrony życia Konferencji Episkopatu przypomniała w swoim komunikacie, że "Magisterium Kościoła zaprasza nas do przyjęcia daru życia, do uświadomienia go sobie. Nie możemy traktować go jako coś oczywistego, lecz raczej zastanawiać się nad jego znaczeniem i przyjmować go w sposób odpowiedzialny. Musimy zastanowić się nad życiem jako darem, aby zrozumieć, jak kierujemy własnym życiem.".

Zaproszenie do bycia uczniami misyjnymi

25 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Bycie uczniami misyjnymi to nie tylko przesłanie skierowane do Latynosów, ale w istocie do wszystkich ochrzczonych. Na stronie V Spotkanie popycha nas do wyjścia na peryferie i do dzielenia się Bożą miłością.

Tekst Ernesto Vega, Los Angeles (USA) Koordynator V Encuentro w archidiecezji Los Angeles. Koordynator Duszpasterstwa Formacji Wiary Dorosłych.

V Encuentro jest inicjatywą biskupów amerykańskich zapraszającą Lud Boży do zaangażowania się w refleksję zakorzenioną w Ewangelii Łukasza 24:13-15 i potwierdzoną przez papieża Franciszka w Radości Ewangelii (EG). W tych tekstach odnajdujemy wzór Jezusa, miłość Boga, która nas pobudza, angażuje, towarzyszy nam, czyni nas owocnymi i sprawia, że świętujemy.

Te pięć kroków pokazuje metodologię towarzyszenia i ruchu w wychodzeniu, w angażowaniu się w codzienne życie z tymi, którzy są w potrzebie w naszym kontekście, tymi, którzy są na peryferiach. Na peryferiach znajdziemy ludzi popychanych przez siły społeczne, a innych przez czynniki egzystencjalne.

Poprzez gesty i postawy jesteśmy wezwani do towarzyszenia ubogim w naszych kontekstach i do niesienia im obecności Bożej miłości poprzez nasze postawy i naszą wspólną wędrówkę przez życie.

Towarzysz

Cały ten sens wychodzenia i towarzyszenia tym, którzy są na peryferiach, buduje świeżą eklezjologię, która wychodzi od naszego osobistego spotkania z Jezusem i tego, że Jego miłość przynagla nas do wychodzenia do innych. V Encuentro uświadamia nam zatem, że jesteśmy uczniami misyjnymi, uczniami, którzy naśladują Jezusa i są posłani (misja) w Jego miłości, aby dzielić się Bożą miłością, zwłaszcza z najbardziej potrzebującymi. Na mocy chrztu wszyscy jesteśmy uczniami misyjnymi (EG, 120).

V Encuentro ma swoją platformę w duszpasterstwie latynoskim w Stanach Zjednoczonych;. duszpasterstwo hiszpańsko-łacińskie jest narzędziem, pudełkiem i opakowaniem, które niesie ten refleksyjny dar V Encuentro, ale w rzeczywistości bycie uczniem misyjnym nie jest tylko dla Latynosów, ale dla wszystkich ochrzczonych.

Pięć sesji

V Encuentro ma refleksyjną strukturę pięciu sesji: Priming, Engaging, Accompanying, Fructifying i Celebrating. Podczas tych rozważań, uczestnicy grupy parafialnej lub apostolatu są zaproszeni do przeanalizowania, kto w ich kontekście znajduje się na peryferiach, zidentyfikowania jednej lub dwóch osób lub rodzin, które mogłyby pójść i odwiedzić podczas tego procesu. Wychodzi się z inicjatywą odwiedzin, a następnie wypełnia się dzienniczek z pytaniami dotyczącymi wizyty. Informacje te są zbierane, rozeznawane i opróżniane w celu stworzenia podsumowania parafii.
lub apostolatu jako dokument, który oświeca inicjatywy duszpasterskie lub potwierdza istniejące.

Ostatecznie parafie i grupy uczestniczące w V Encuentro są zaproszone do spotkania, aby dzielić się, uczyć się od siebie nawzajem i rozeznawać pojawiające się priorytety z raportów parafialnych. Zostaną również opracowane odpowiedzi na te priorytety.

Te procesy V Encuentro na poziomie ministerialnym, parafialnym i diecezjalnym będą również prowadzone na poziomie regionalnym i krajowym, tworząc odpowiednio na każdym poziomie dokumenty, które naświetlą duszpasterstwo Kościoła w Stanach Zjednoczonych.

Wychodzenie ze stref komfortu

Najpiękniejszą rzeczą V Encuentro jest pogłębienie świadomości bycia uczniem misyjnym, rozwijanie świeżej perspektywy budowania Kościoła, wychodzenie z naszych stref komfortu na peryferie naszych kontekstów, aby iść do najbardziej potrzebujących i dzielić się miłością Boga w Chrystusie Jezusie poprzez uobecnianie, gestami i postawami, towarzysząc naszym braciom i siostrom na peryferiach.

Jak wskazuje papież Franciszek w Orędziu na V Encuentro, "Naszym wielkim wyzwaniem jest stworzenie kultury spotkania, zachęcającej każdą osobę i każdą grupę do dzielenia się bogactwem swoich tradycji i doświadczeń, do obalania murów i budowania mostów. Kościół w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w innych częściach świata, jest wezwany do "wyjścia" ze swojej strefy komfortu i stania się zaczynem komunii. Komunia między nami, z naszymi współchrześcijanami i ze wszystkimi, którzy szukają przyszłości pełnej nadziei.".

AutorOmnes

Hiszpania

Proces ponownego spotkania, sposób przeżywania komunii kapłańskiej

Omnes-23 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 4 minuty

Archidiecezja Walencji realizuje Proces ponownego spotkania kapłanów, projekt, za pomocą którego stara się "osiągnąć dialog między księżmi".

TEKST - Fernando Serrano

Archidiecezja Walencji zaproponowała program pod nazwą Proces ponownego spotkania kapłanów. Jest to akcja, która rozpoczęła się we wrześniu, a zakończy w maju 2018 roku. Przez te miesiące odbywać się będą rekolekcje, konferencje i seminaria poświęcone tożsamości kapłańskiej, ewangelizacji i kultowi.

Ten formatywny projekt składa się z trzech etapów. Biskup pomocniczy Walencji, bp Javier Salinas, wyjaśnił w wywiadzie dla Palabra, że "w pierwszym kroku dokonuje się przeglądu wszystkich elementów składających się na życie parafii. Począwszy od aspektu osobistego księdza, poprzez działania, jak przyjąć tych, którzy przychodzą do parafii, katechezę, współpracę świeckich".

Drugi etap dotyczy organizacji parafii i diecezji, a ostatecznym celem jest zobaczenie, jak zmierzyć się z przyszłością. "Mam nadzieję, że po całej tej podróży dojdziemy przynajmniej do pewnych zasadniczych punktów, które pozwolą nam w przyszłości, jeśli będzie to konieczne, przemyśleć, w jaki sposób mamy ofiarować Ewangelię innym za pomocą środków, które posiadamy" - mówi biskup pomocniczy.

Zjednoczenie kapłańskie jako komunia

Inicjatywa ta, promowana przez arcybiskupa Walencji, kardynała Antonio Cañizaresa, ma na celu "osiągnięcie szczerego dialogu między księżmi" z myślą o zorganizowaniu jesienią 2018 r. zgromadzenia księży. Proces Zjazdu Kapłanów zrodził się z potrzeby rozmowy i dzielenia się problemami kapłanów, które zostały poruszone na Radzie Prezbiteratu. W ten sposób spotkania te mają być ponownym spotkaniem każdego kapłana z samym sobą, z Panem i ze swoją posługą, jak również ponownym spotkaniem z innymi kapłanami i z biskupami.

"Aby to osiągnąć - wyjaśniają profesorowie Wydziału Teologicznego, José Vidal i Santiago Pons - chcemy zainicjować dialog, który jasno określa problemy i różnice, jakie dostrzegamy w naszym życiu kapłańskim i duszpasterskim, który pozwala nam mówić o procesach, które mają doprowadzić do przekształcenia naszych parafii w parafie ewangelizacyjne i misyjne, i który pomaga nam odkryć, jak podzielić obowiązki w diecezjach i parafiach".

"Nazywa się to reencounter, ponieważ jest to sposób na uznanie, że czasami, po drodze, niektórzy z księży odłączyli się od relacji, stali się izolowani. I chodzi o poszukiwanie sposobów przeżywania komunii kapłańskiej": tak biskup pomocniczy Walencji, bp Javier Salinas, wyjaśnia akcję formacyjną, która jest prowadzona w archidiecezji Walencji.

Intencją tego projektu szkoleniowego jest wspieranie kapłanów w trudnościach, jakie napotykają w swojej pracy duszpasterskiej. "Ksiądz ma czasem wrażenie, że ofiarowuje coś komuś, kto nie jest tym zainteresowany, że wykonuje usługę religijną, która nie zakorzenia się w ciągłości życia" - wyjaśnia bp Salinas. To uczucie prowadzi kapłana do upadku lub może popaść w zniechęcenie, gdy widzi, że jego praca nie rozwija się tak, jak powinna. "W Episkopacie zauważyliśmy to i chcemy dać nowy impuls księżom" - podkreśla. "Widzimy pewne zmęczenie, pewną niewiedzę, co robić. My (Rada Biskupów) wychodzimy naprzeciw, proponując ten zjazd". Zaangażowani są nie tylko biskupi archidiecezji, ale także Wydział Teologiczny z szeregiem inicjatyw na rzecz stałej formacji duchownych. "Z tej perspektywy widzimy więc, że musimy znaleźć inny sposób podejścia do tego pytania. Musimy bardziej dotknąć serca w życiu księży i właśnie z tego dialogu wyrasta ta inicjatywa".

W odniesieniu do formacji prowadzonej w ramach tego projektu bp Salinas podkreśla znaczenie osobistego słuchania: "Wszystkie rozmowy, wszystkie wypowiedzi dotykają tego podstawowego punktu, który odwołuje się do osobistego słuchania kapłana. W obliczu przeżywanych trudności mamy dwie postawy: defetyzm, albo postawę szansy na zaproponowanie nowej odpowiedzi. Ale to wymaga osobistego wkładu".

Regularne szkolenia

Proces Zjazdu Kapłańskiego to kolejny sposób uczestnictwa kapłanów w formacji. Aby być księdzem trzeba się kształcić i studiować, jak w każdym zawodzie. Ale ta formacja nie kończy się na seminarium; każdego roku, okresowo i systematycznie, kapłan otrzymuje zajęcia, pogadanki lub seminaria, aby móc prowadzić swoją pracę duszpasterską w parafiach.

"Wszystkie diecezje dbają o to, by ich księża mieli zapewnioną opiekę duchową i stałą formację akademicką. Diecezja oferuje zasoby i środki, aby ta formacja mogła się odbywać" - podkreśla w rozmowie z "Palabrą" dyrektor sekretariatu Komisji Episkopatu ds. Duchowieństwa Juan Carlos Mateos. W każdym regionie są one realizowane w inny sposób. "Każda diecezja ma swój plan, może skromniejszy, na formację. Są akademickie dni formacyjne trwające kilka dni. Inne łączą formację i wspólne życie. Są diecezje, które organizują jeden dzień w miesiącu. Są też takie, które robią to przez wikariaty".

Nie wszystkie diecezje organizują je w ten sam sposób. "Niektóre mają konkretne działania dla młodszych księży, a inne dla tych, którzy są tam dłużej. W innych miejscach nie różnicują" - podkreśla Mateos. Ważne jest, aby "formacja była systematyczna, w tym sensie, że temat, który jest podejmowany, dokonuje się w wizji całościowej i w okresie kilku lat".

Uwaga poświęcona księżom często obraca się wokół wydarzeń z życia diecezji. "Wiele diecezji korzysta z zatwierdzonego planu duszpasterskiego jako środka ewangelizacji i umieszcza w tym kluczu formację ciągłą - wyjaśnia Mateos - artykułują ją wokół świąt liturgicznych, beatyfikacji czy kanonizacji... Dzieje się tak, aby dobrze przeżyć wydarzenie, które ma miejsce. Zazwyczaj jest ona przynoszona po to, aby w trakcie roku akademickiego móc zapoznać się z konkretnym tematem".

Projekty ewangelizacyjne

Dyrektor Sekretariatu Komisji Episkopatu ds. Duchowieństwa zwraca uwagę, że w tym roku wiele diecezji skupia się na duszpasterstwie młodzieży ze względu na zbliżający się Synod o młodzieży. "Korzystając z tego, że to wydarzenie będzie miało miejsce, będą szkolić swoich księży, aby mieli lepsze doświadczenia i korzystali z tego wydarzenia". "Kościołowi bardzo zależy na tym, by Ewangelia mogła dotrzeć do serc młodych ludzi" - wyjaśnia Mora i podkreśla, że parafie dbają o młodych ludzi, zarówno tych, którzy uczestniczą w zajęciach, jak i tych, którzy ich nie mają.
Podkreślił też, że parafie muszą mieć charakter ewangelizacyjny, aby docierać do wszystkich. "Duszpasterstwo utrzymania, kultu, na nic się nie przyda. Potrzebna jest ewangelizacja i formacja dojrzałych chrześcijan, którzy mogą osiągnąć pełnię życia".

Więcej
Kultura

Fabrizio Caciano "Każdego tygodnia wracamy z czymś więcej niż wyjechaliśmy".

Omnes-18 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Fabrizio Caciano jest założycielem Drzwi awaryjne, że towarzyszy w nocy rodzinom, pacjentom, lekarzom, pielęgniarkom i pracownikom szpitali w Limie.

TEKST - Fernando Serrano

"Ważnym powodem kontynuowania pracy w ramach wsparcia społecznego jest moje zaangażowanie jako ojca dla mojego 7-letniego syna Valentino".mówi Fabrizio Caciano. Jest jednym z założycieli Drzwi awaryjneCelem tej organizacji non-profit jest wspieranie i towarzyszenie rodzinom chorych w szpitalach w Limie, w Peru. "Ale dzielimy się też z pracownikami sprzątającymi i ochroniarzami, pielęgniarkami, pracownikami socjalnymi"..

Opowieść o nawróceniu

Fabrizio Caciano urodził się w Limie. W dzieciństwie i młodości wychowywał się w praktykującej rodzinie katolickiej i uczył się w szkole marianistów. Jednak w wieku 20 lat jego życie nabrało rumieńców: "Po śmierci mojej matki i najlepszego przyjaciela w krótkim czasie, wszedłem w kryzys wiary, który trwał ponad 20 lat"..

Studiowała marketing i zarządzanie przedsiębiorstwem. Od najmłodszych lat jego życie związane było z solidarnością i pracą na rzecz świadomości społecznej. "Byłem pedagogiem ulicy i administratorem organizacji pozarządowej, która opracowała program rehabilitacji dzieci, które używały narkotyków, wyjaśnia nasz bohater; "w ten sposób Poznałem część rzeczywistości zupełnie inną od tej, do której byłem przyzwyczajony. Przez 14 lat chodził po ulicach Limy, ale to zajęcie pozwoliło mu również poznać inne kraje. "Te doświadczenia pozwoliły mi kilkakrotnie wyjechać do Europy jako prelegent i uczestniczyłem w kilku międzynarodowych kongresach poświęconych tematyce życia ulicznego"..

Bardziej osobiste spotkanie z Bogiem miało miejsce w 2013 roku. "W listopadzie 2013 roku uczestniczyłam w rekolekcjach Emaus w parafii Maryi Królowej. Tutaj zrozumiałem dwie rzeczy: że Bóg istnieje i że zawsze był przy mnie, wyjaśniając w ten sposób, na czym polegało jego nawrócenie. "Od tamtej pory moja wizja życia sprowadza się do bycia dobrym ojcem, bratem i obywatelem.i aktywnie uczestniczy we wspólnocie Emaus. "Od tego czasu pomagam promować te rekolekcje i wspólnoty w 5 innych parafiach w Limie. Moje życie obraca się wokół służenia innym ludziom poprzez nauki mojej religii"..

Drzwi awaryjne

¿Y Drzwi awaryjne? wyjaśnia: "Pochodzenie Drzwi awaryjne pochodzi z osobistej anegdoty. Jedną noc spędziłam w poczekalni oddziału intensywnej terapii szpitala pod Limą. Byłem z ojcem, który został przejechany. W ciągu dnia było bardzo gorąco, ale w nocy temperatura bardzo spadła, a ja o tym nie wiedziałem. Na noc miałam na sobie bardzo lekkie ubranie. Pani, która była obok mnie, ze swoją 3 dzieci, pożyczyła mi koc, a inny mężczyzna pożyczył mi koc.  kawałek kartonu, żebym położył się na podłodze".. To doświadczenie solidarności pośród bólu wywarło na nim bardzo głębokie wrażenie i pozostawiło wrażliwość na rzeczywistość, która dla innych jest prawie niewidoczna.

Na tej podstawie, gdy nadszedł rok 2016, rok miłosierdzia, Fabrizio chciał zrobić coś z dwoma towarzyszami z Emaus, więc nie zastanawiając się długo, pewnego dnia, po spotkaniach, postanowili zrobić 60 kanapek, kupili poczęstunek i pojechali do szpitala María Auxiliadora na południu Limy.  "To był pierwszy raz i od tego czasu wychodzimy w każdą środę wieczorem. Czasem wracamy o północy, ale nigdy nie przestaliśmy wychodzić.". Obecnie, "to katolicka platforma akcji, która służy rodzinom pacjentów leczonych w szpitalach w Limie"..

Dzielenie się chlebem

"Założenie zespołu jest proste: dzielenie się. Z punktu widzenia naszej wiary dzielenie się chlebem jest najbardziej znaczącą rzeczą, jaka może istnieć", Fabrizio podkreśla, że zapytany o cel Drzwi awaryjne. Chcą ewangelizować, ale "nie idziemy bezpośrednio rozmawiać z ludźmi o Bogu, pokazujemy go im".

Czas, który upłynął, choć jeszcze krótki, pozwala mu na ocenę tego doświadczenia. "Nauczyłem się wielu rzeczy w tych dwóch lat. Przede wszystkim wartość przynależności do wspólnoty złożonej z ludzi powołanych do życia przez miłość Jezusa. Poznałam wartość i moc modlitwy. Widziałem ludzi z nieuleczalnie chorymi członkami rodziny, którzy trwali w wierze do końca. Zgłaszali się do mnie ludzie prosząc o modlitwę za córkę, matkę, ciotkę itp.... co tydzień wracamy witani przez więcej niż wychodziliśmy.  

Moment Pięćdziesiątnicy dla całego Kościoła, nie tylko Latynosów

17 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Kościół w Stanach Zjednoczonych rozpoczął ambitny, wieloletni proces mający na celu uwypuklenie priorytetów, potrzeb i darów katolików latynoskich. Nazywa się Encuentro i ma być skutecznym spotkaniem pomiędzy różnymi wspólnotami latynoskimi w tym kraju, jak również pomiędzy ich współwyznawcami, katolikami niehiszpańskimi.

Latynosi (zwani również Latynosami) są obecni w Ameryce Północnej od czasu, gdy pierwsi misjonarze przybyli na Florydę i tereny dzisiejszego Meksyku i Kalifornii. Nie zawsze była to obecność ciepło przyjęta. Starsi latynoscy katolicy wciąż pamiętają upokorzenia, jakich doznawali z rąk swoich współwyznawców, a także całego społeczeństwa.

Dziś historia jest inna: około 40 % katolików w tym kraju to Latynosi, a wśród katolików poniżej 18 roku życia sięgają oni 60 %. W niektórych archidiecezjach, takich jak Los Angeles, liczba ta sięga nawet 70 %. Diecezje oferują dwujęzyczne zasoby, a biskupi Stanów Zjednoczonych są otwarci na kwestie dotyczące tej społeczności.

Nie tylko dla Latynosów

Mimo to wśród wielu nie-Hiszpanów utrzymuje się brak świadomości błogosławieństwa, jakim jest ta wspólnota dla życia Kościoła, a także podobny brak świadomości znaczenia V Encuentro.

Jednak jakakolwiek dyskusja na temat przyszłości Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych jest niemożliwa bez uwzględnienia priorytetów i obaw tej ogromnej populacji katolików. To stąd Kościół będzie czerpał swoich przyszłych księży i biskupów, swoich katechetów i parafian. To tutaj będzie się zmagać z wyzwaniami, jakimi są zaniedbania i brak tożsamości religijnej wśród młodych.

"V Encuentro", jak nazywane jest piąte Encuentro, odzwierciedla proces wywodzący się z Kościoła w Ameryce Łacińskiej, który jest znany papieżowi Franciszkowi i gdzie formuła "widzieć, osądzać, działać" została zintegrowana w zgromadzeniach takich jak Medellin i Aparecida.

Rozwój

Proces przygotowania do V Encuentro rozpoczął się od spotkań w małych grupach i wspólnotach chrześcijańskich, a następnie w parafiach.

Pod koniec ubiegłego i na początku bieżącego roku odbyła się seria spotkań diecezjalnych, podczas których refleksje i obawy dostrzegane na poziomie lokalnym były dzielone przez delegatów.

Obecnie diecezje spotykają się w każdym z 14 regionów Episkopatu, gdzie porównują swoje obawy i priorytety, znajdują wspólną płaszczyznę porozumienia i formułują zalecenia dotyczące kwestii, które zostaną poruszone na krajowym spotkaniu we wrześniu przyszłego roku w Teksasie. Tematem spotkania krajowego w Grapevine jest Missionary Disciples: Witnessing to God's Love.

Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby przewidywać wnioski, ale jest jasne, że latynoscy katolicy w Stanach Zjednoczonych znajdują w tym procesie potężny wyraz solidarności. Stanie się on jeszcze większym sukcesem, jeśli wszyscy katolicy odkryją i docenią ten moment Pięćdziesiątnicy dla swojego Kościoła.

AutorGreg Erlandson

Dziennikarz, autor i redaktor. Dyrektor Catholic News Service (CNS)

Doświadczenia

Katecheza dla osób po bierzmowaniu

Omnes-16 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 4 minuty

A Częstym powodem do refleksji jest sposób prowadzenia młodzieży po przyjęciu sakramentu bierzmowania. Często w tym okresie dojrzałości człowieka przestają odpowiadać na wezwania formacyjne lub oddalają się od praktyk religijnych. Niektóre parafie związane z Drogą Neokatechumenalną realizują inicjatywę po bierzmowaniu, z dobrym skutkiem.

TEKST - Gabriel Benedicto, Proboszcz parafii Virgen de la Paloma (Madryt)

Duszpasterstwo młodzieży w wieku od 12 do 18 lat jest wyzwaniem dla współczesnego Kościoła. Co z nimi zrobić? Jak dać im możliwość dotknięcia Chrystusa jako egzystencjalnej odpowiedzi na ich pragnienia i problemy? Jak sprawić, by Słowo Boże oświetliło ten ważny czas wzrostu w ich życiu?

W wieku 11-12 lat przestają być dziećmi i zmierzają ku dorosłości, stając przed nowymi wyzwaniami: Co chcę studiować? Jakich przyjaciół wybrać? Jak dojrzewać i wyrażać swoją seksualność? Jak właściwie odnosić się do autorytetu rodziców? Jak się bawić, nie robiąc sobie krzywdy? Jak przezwyciężyć swoje kompleksy? Jak pokonać tajemnicę egoizmu? Jak umieć kochać?

Jedna z możliwych odpowiedzi

Jeśli młodemu człowiekowi nie zaproponuje się duszpasterstwa młodzieżowego, które odpowie na te pytania, to jest bardzo prawdopodobne, że prędzej czy później odejdzie z Kościoła... można powiedzieć z czystej koherencji, bo nie dostrzegł, że wiara w Chrystusa może dać pełnię jego życiu.

Postkonfirmacja jest odpowiedzią Drogi Neokatechumenalnej na wyzwanie przekazywania wiary nastolatkom. Duszpasterstwo to jest posługą otwartą dla wszystkich młodych ludzi z parafii, którzy po otrzymaniu bierzmowania w I ESO (szkoła średnia), rozpoczynają w małych grupach drogę wzrastania w osobistym doświadczeniu wiary.

Każdej grupie zostaje przydzielona para, którą nazywamy "rodzicami chrzestnymi", którzy będą odpowiedzialni za pomoc we wzrastaniu i życiu w wierze Kościoła.Dlaczego para? Bo nastolatki są przesycone słowami; jeśli coś je naprawdę pociąga, to bezinteresowna miłość mężczyzny i kobiety, którzy są świadkami Bożej prawdy.

Rodzice chrzestni otwierają przed nimi swój dom, dzielą się z dziećmi obiadem, zabierają je do domu i to stopniowo sprawia, że czują się kochane. Jak powiedział Dostojewski, "piękno zbawi świat".W tym przypadku piękno chrześcijańskiej rodziny jest w stanie uratować nastolatków. Kiedy młodzi ludzie są dotknięci doświadczeniem miłości, która stała się ciałem i jest oddana w ich służbę, tworzy się relacja zaufania, która pozwala na intymność mówienia i słuchania. Do rodziny dołącza postać księdza, który towarzyszy grupie, uczestnicząc i przewodnicząc spotkaniom, gdy tylko może.

Rediscovery

W parafii Virgen de la Paloma mamy obecnie 13 grup po bierzmowaniu i mogę powiedzieć, że okazuje się to fantastycznym doświadczeniem. Młodzi ludzie w ciągu całego 6-letniego programu odkrywają bogactwo 10 przykazań jako drogi życia, uczą się, że istnieje siedmiu przeciwników, którzy chcą zniszczyć w nich obraz Boga: pycha, zazdrość, gniew, chciwość, pożądliwość, lenistwo i łakomstwo. Trwa duchowa walka, którą wygrał dla nich Chrystus, a oni uczą się, jak walczyć, odkrywając moc cnót kardynalnych i teologalnych w życiu chrześcijanina oraz jak mogą rozszerzać Królestwo Boże poprzez 14 dzieł miłosierdzia.

Imponujące jest widzieć w ich życiu moc Słowa Bożego, która sprawia, że odkrywają, iż być chrześcijanami to żyć w łasce Boga, który przejmuje inicjatywę i który w Chrystusie zawiera z nami przymierze. Podczas skrutyniów, a zwłaszcza na obozie letnim, gdzie otrzymują słowo na cały rok, widzimy jak zachodzi w nich zmiana przez łaskę, a nie przez zwykłe moralizatorstwo. Słowo pomaga im umieć prosić rodziców o przebaczenie, umieć powiedzieć "nie" przyjaciołom, gdy tego potrzebują, podnieść się, gdy się potkną i wyjść z trudnych sytuacji.

Na obozie letnim robimy nocny różaniec o 4 rano, który kończy się Eucharystią o świcie na szczycie góry. Wielu mówi o tym, jak w ciszy i ciemności nocy doznaje głębokiego doświadczenia tego Boga ukrytego i objawiającego się w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jest to czas, kiedy dzieci mogą się pomodlić i znaleźć spokój, którego nie miały podczas całego kursu. Ten obóz bardzo im pomaga, aby mogli rozpocząć lato stawiając Boga w centrum swoich wakacji.

Jedną z wielkich rzeczy jest to, że nie tylko pomaga wszystkim młodym ludziom w parafii, ale wielu innych, dalekich od wiary, dołącza do grup z przyjaźni i odkrywa skarb, jakim jest zobaczenie Bożej miłości w swoim życiu. Niektórzy nie zostali bierzmowani, inni nie przystąpili do pierwszej komunii, a nawet nie zostali ochrzczeni.

Podejście

To duszpasterstwo odbywa się w niektórych parafiach, w których Droga Neokatechumenalna jest obecna w piątek po południu i jest zorganizowane w 4 celebracje.

Pierwsze spotkanie odbywa się w domu sponsorów, gdzie przedstawiany jest temat, który będzie poruszany na kolejnych spotkaniach, a młodzież może swobodnie porozmawiać o tym, co ona i jej otoczenie myślą na ten temat.

W drugim spotkaniu celem jest naświetlenie danego tematu w świetle Słowa Bożego poprzez analizę tekstu biblijnego, która kończy się dzieleniem się tym, co to Słowo mówi w konkretnym życiu każdego młodego człowieka. Spotkanie to kończy się małą agape, która ma na celu pielęgnowanie komunii wśród młodzieży i ze sponsorami.

Na trzecim spotkaniu, które odbywa się w parafii, kapłan omawia temat z Magisterium i Tradycją Kościoła, po czym następuje akt pokutny i kończy się ponownie agapą.

Na czwartym i ostatnim spotkaniu przypieczętowuje się temat, który został dogłębnie przeanalizowany, dzieląc się doświadczeniem otrzymanym w ciągu całego miesiąca, a także odbywa się specjalna kolacja, zwana Przymierzem, podczas której każdy chłopiec przyjmuje, że Łaska Boża wypełnia w nim słowo, które było przedmiotem obrad.

Wreszcie po upływie sześciu lat po bierzmowaniu odbywa się pielgrzymka z proboszczem, jako akt dziękczynienia i błogosławieństwa Bogu za tak liczne otrzymane dary. Przedstawione są trzy powołania: życie zakonne - z doświadczeniem kobiety konsekrowanej; kapłaństwo - ze świadectwem kleryka; oraz małżeństwo - z doświadczeniem rodziców chrzestnych.

Ameryka Łacińska

Jedność w różnorodności: nowy impuls dla Kościoła w USA

Omnes-11 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 8 minuty

Mar Muñoz-Visoso zwraca uwagę, że wzrost społeczności latynoskiej w Stanach Zjednoczonych sprawia, że parafie stają się zróżnicowane kulturowo. Różnorodność etniczna i kulturowa, zawsze stanowiąca wyzwanie, jest bogactwem dla Kościoła w tym kraju. 

TEKST - Mar Muñoz-Visoso
Dyrektor wykonawczy Sekretariatu ds. różnorodności kulturowej w Kościele. Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych.

Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych zawsze był bardzo zróżnicowany. Od czasu, gdy Don Pedro Menéndez de Avilés wylądował na Florydzie w 1565 roku w enklawie znanej jako St. Augustine i założył pierwszą katolicką parafię działającą nieprzerwanie na terenie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, kolejne fale katolików z różnych środowisk i kultur, niektórych imigrantów i innych urodzonych tutaj, utrzymywały płomień wiary przy życiu i przekazywały go nowym pokoleniom.

Historycznie rzecz biorąc, zmiany geopolityczne i społeczne wpływały, a niekiedy decydowały o tym, kto powinien przejąć inicjatywę w zakładaniu Kościołów lokalnych, misji i diecezji, czy też w tworzeniu struktur niezbędnych do prowadzenia działalności Kościoła w danym okresie. Podczas gdy to pozostaje prawdą dzisiaj, Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych znajduje się na skrzyżowaniu, w momencie przejściowym lub, jak to się mówi, w "kryzysie wzrostu".

Transformacje

Pod względem liczbowym katolicy stali się w ostatnich latach największą grupą religijną w kraju, w przeciwieństwie do dawnej większości protestanckiej. Paradoksalnie, drugą co do wielkości grupą nie jest inny Kościół czy denominacja chrześcijańska, ale "niezrzeszeni". Niekoniecznie we wszystkich przypadkach są to ateiści, ale osoby, które nie identyfikują się z konkretną grupą religijną lub "denominacją", choć niektórzy z nich twierdzą, że wierzą w Boga lub są osobami duchowymi. Znaczna część z nich to katolicy, którzy odeszli od Kościoła - wynika z ostatnich badań. A wśród nich jest coraz większa liczba Latynosów.

Z drugiej strony, kierownictwo Kościoła w tym kraju zdało sobie również sprawę, że jego baza demograficzna - ci, którzy są zrzeszeni, praktykujący lub nie - uległa znacznej zmianie, zarówno pod względem składu etnicznego i kulturowego, jak i położenia geograficznego. Z jednej strony Kościół rozwija się na południu i zachodzie kraju, gdzie w ostatnich latach nastąpił znaczny wzrost liczby ludności w związku z imigracją i możliwościami zatrudnienia. W tych miejscach Kościół ma młode, dynamiczne i bardzo zróżnicowane oblicze, z coraz większym posmakiem latynoskim. Jednocześnie niektóre diecezje i wspólnoty religijne zamykają lub łączą parafie i szkoły w miejscach, gdzie liczba ludności maleje lub zniknęła społeczność, której pierwotnie służyła parafia. Ważną przyczyną jest również brak powołań i ministrów do duszpasterstwa w takich parafiach.

Nowe modele

W niektórych przypadkach zmienił się także model parafii. Na przykład, wraz z zanikiem masowej imigracji z Europy, model "parafii narodowych" prowadzonych przez duchownych pochodzących z tych samych krajów pochodzenia wspólnot (Irlandczycy, Włosi, Niemcy, Polacy itd.) upadł w połowie ubiegłego wieku i choć niektóre z nich jeszcze się zachowały, są rzadkie. Integracja kolejnych pokoleń i ich migracja na przedmieścia zdegradowała je do nostalgicznych struktur, do których wraca się przy specjalnych okazjach, z okazji świąt patronów i innych szczególnych okazji. W wielu przypadkach, te świątynie były w odległości spaceru od siebie i to nie ma sensu administracyjnie lub finansowo dzisiaj, aby utrzymać je wszystkie otwarte, ponieważ nie jest to zrównoważony model. Podstawa ich istnienia po prostu zniknęła, a potrzeby duszpasterskie i duchowe katolików przebywających dziś na tym terenie można zaspokoić z jednego z nich.

W niektórych przypadkach jednak, przy braku ducha misyjnego, który kiedyś charakteryzował większość amerykańskich parafii, po prostu nie podjęto żadnych wysiłków, aby spotkać, zaprosić i ewangelizować nowych mieszkańców okolicy. Innymi słowy, parafia, która nie ewoluowała wraz z dzielnicą, widziała jak powoli zanika jej baza społeczna i ekonomiczna. Jednakże parafie, szkoły i misje zostały również zamknięte, w niektórych przypadkach w sposób niewytłumaczalny i z wielkim oburzeniem opinii publicznej, w obszarach o wysokiej imigracji katolickiej i latynoskiej, jak również w biednych dzielnicach.

Dziś, oprócz normalnych parafii terytorialnych, nadal powstają niektóre parafie "etniczne", aby gromadzić, umacniać i służyć niektórym wspólnotom - głównie nowym imigrantom katolickim, takim jak Wietnamczycy, Koreańczycy i Chińczycy - gdy potrzebują one posługi w języku, którego nie mogą zaoferować miejscowi duchowni, i gdy baza jest na tyle duża, by zapewnić im trwałość. Jednak zdecydowana większość jest zintegrowana poprzez wielokulturowe parafie, które otworzyły przestrzenie dla duszpasterstwa różnorodnych wspólnot kulturowych i językowych. Model ten najlepiej odpowiada wzrostowi i potrzebom duszpasterskim już zróżnicowanej społeczności latynoskiej, która jest coraz bardziej obecna zarówno w dużych miastach, jak i na obszarach wiejskich kraju. Ale także dla mniejszych grup etnicznych, które potrzebują specjalistycznej uwagi i które same nie byłyby w stanie utrzymać parafii. Jest to również, ostatecznie i pomimo złożoności, która je charakteryzuje, model parafii, który najlepiej odzwierciedla powszechność Kościoła, gdzie ta katolickość jest ucieleśniona i przeżywana w codziennych interakcjach parafian, którzy odzwierciedlają wiele twarzy ludu Bożego.

Różnorodność kulturowa

Ogromny wzrost społeczności latynoskiej, ale także napływ imigrantów z wielu innych części świata, przekształca niegdyś monolityczne i jednojęzyczne parafie północnoamerykańskie w zróżnicowane kulturowo wspólnoty, które spotykają się pod jednym dachem i dzielą się księdzem parafialnym, przestrzenią, strukturami i zasobami. I gdzie uczą się również współodpowiedzialności za obiekty, zasoby i zrównoważony rozwój parafii. Z pewnością różnorodność doświadczeń wymaga procesów edukacji wszystkich wspólnot, a w szczególności pracowników i kierownictwa parafii.

Wspólne życie jest czasem wyzwaniem, gdyż wzajemna akceptacja i integracja społeczności nie następuje z dnia na dzień. Wizja, eklezjologia i oczekiwania różnych grup kulturowych, w odniesieniu do funkcjonowania parafii i roli proboszcza oraz jego zespołu, mogą się znacznie różnić i powodować poważne różnice, a czasem konflikty. Jednak tam, gdzie istnieje integracyjny i inkluzywny - a nie "asymilacyjny" - proces oparty na przyjęciu i pojednaniu, różne sposoby działania i wyrażania wiary oraz "bycia Kościołem" są postrzegane jako wyraz uniwersalności Kościoła, odzwierciedlając głęboko eklezjalną i trynitarną koncepcję "jedności w różnorodności", gdzie dominuje duch komunii, solidarności i misji.

Szkolenie

W obliczu rosnącej rzeczywistości parafii wielokulturowych, biskupi amerykańscy podjęli trudne zadanie promowania szkoleń międzykulturowych dla duchownych, zakonników i wielu świeckich, którzy w tej rzeczywistości kościelnej zajmują stanowiska kierownicze (dyrektorzy ds. ewangelizacji i katechezy, duszpasterstwa młodzieży, muzyki liturgicznej, służb socjalnych, administracji parafialnej i innych).

Międzykulturowość" odnosi się do zdolności do komunikowania się, nawiązywania relacji i pracy z ludźmi z innej kultury niż własna. Takie umiejętności międzykulturowe wymagają rozwoju nowej wiedzy i umiejętności oraz nowych postaw otwartości, słuchania, cierpliwości i ciekawości wobec tego, co ma do zaoferowania drugi człowiek. Zdolności te nie są przypadkowe, ani zewnętrzne wobec misji Kościoła, ale wewnętrzne i konieczne w procesie ewangelizacji i katechezy. Rozumie się, że nie można właściwie głosić, nauczać i formować innych w wierze bez zwracania uwagi na sposoby, w jakie wiara i tożsamość ucieleśniają się w danej kulturze.

Różnorodność etniczna i kulturowa zawsze była bogactwem dla Kościoła w tym kraju. Obecność Latynosów nie jest bynajmniej zjawiskiem nowym. Latynosi byli obecni i byli protagonistami w ewangelizacji wielu ludów na takich terytoriach jak Kalifornia, Arizona, Nowy Meksyk, Teksas, przybrzeżna Luizjana i Floryda, jeszcze zanim były to terytoria Unii Amerykańskiej. Chociaż wpływy hiszpańskie i meksykańskie słabły z biegiem lat i zmian geopolitycznych, nowe fale migracji w drugiej połowie XX wieku - w dużej mierze z Meksyku i Ameryki Łacińskiej - ponownie skierowały uwagę na potrzeby, ale także wkład Latynosów w amerykański Kościół i społeczeństwo.

Dziś niezaprzeczalny ciężar liczb sprawia, że obecność Latynosów jest mocno odczuwalna w całych Stanach Zjednoczonych. W odniesieniu do Kościoła, latynoscy katolicy byli odpowiedzialni za 70 procent wzrostu Kościoła katolickiego w tym kraju w ciągu ostatnich trzech dekad. Początkowo duża część tego nowoczesnego wzrostu była spowodowana napływem imigrantów, ale w ostatnich latach ten trend się zmienił. Dziś wzrost społeczności latynoskich wynika bardziej z dzietności niż z imigracji. Tym samym 60 proc. amerykańskich katolików w wieku 18 lat i młodszych jest pochodzenia latynoskiego. Około 90 procent tych młodych ludzi to osoby urodzone w danym kraju. Wielu odziedziczyło praktyki religijne i kulturowe po swoich rodzicach, ale ich pierwszym językiem może nie być już hiszpański, a dorastali pod wpływem kultury amerykańskiej.

Następne pokolenia

Kościół wydaje się łatwiej docierać do pokolenia imigrantów, ale ma trudności z przyciągnięciem kolejnego pokolenia. Poza społecznością latynoską, zjawisko to obserwuje się również w przypadku innych grup etnicznych. Wśród nieimigrantów osobliwym przypadkiem są Afroamerykanie i rdzenni Amerykanie, gdyż historyczno-społeczna i rasowa izolacja tych grup w społeczeństwie amerykańskim częściowo podyktowała także model ewangelizacyjny Kościoła katolickiego wobec tych grup. Naprawdę imponujące jest, i z pewnością jest to dzieło Ducha Świętego, wytrwanie tych wspólnot w wierze pomimo marginalizacji, zaniedbań duszpasterskich i, szczerze mówiąc, rasizmu, który niekiedy zainfekował również duchownych i instytucje religijne. A także pomimo braku akceptacji dla niektórych ich tradycji i tożsamości kulturowej jako prawomocnych przejawów wiary i duchowości tych ludów. Biorąc pod uwagę tę rzeczywistość, nie dziwi nas brak powołań i kierownictwa duszpasterskiego pochodzącego z tych wspólnot, z godnymi uwagi wyjątkami.

W tym historycznym momencie Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych również obserwuje, jak jego anglosaska i europocentryczna baza starzeje się i proporcjonalnie kurczy, a jednocześnie ma trudności z nawiązaniem kontaktu z bardzo zróżnicowanym młodym pokoleniem, do którego anglosaski model duszpasterstwa młodzieżowego nie był lub nie jest w stanie dotrzeć.

Silny proces sekularyzacji i relegowanie religii do sfery prywatnej sprawiają, że nowa ewangelizacja społeczeństwa północnoamerykańskiego jest pilniejsza i bardziej nagląca niż kiedykolwiek, taka, która formuje uczniów poważnie traktujących mandat misyjny: "Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody".

Zmiana mentalności

Mając świadomość tej złożonej rzeczywistości, hierarchia Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych stara się towarzyszyć duchownym i wiernym, aby pomóc im zrozumieć konieczne zmiany w mentalności, strategiach i dostosowaniach strukturalnych, które pozwolą Kościołowi realizować misję ewangelizacyjną w dzisiejszej rzeczywistości i z odnowionym duchem misyjnym. W tym miejscu wezwanie papieża Franciszka do bycia "Kościołem w drodze", ubogim i dla ubogich, krzyżuje się z historycznym momentem Kościoła w Stanach Zjednoczonych, powołanego obecnie do swojej V Krajowy Zjazd (V Encuentro).

Tradycyjnie, jako procesy konsultacji i rozeznania duszpasterskiego o silnych korzeniach latynoamerykańskich - czerpiąc ze źródeł Puebli, Medellín, Santo Domingo i Aparecidy - kolejne krajowe Encuentros nacionales de pastoral hispana były momentami łaski, które ukierunkowały i dały impuls "duszpasterstwu latynoskiemu" w tym kraju w ciągu ostatnich 50 lat. Proces tego V Encuentro znajduje swoją inspirację w numerze 24 adhortacji apostolskiej Radość Ewangelii (Evangelii Gaudium), w którym papież Franciszek opisuje cechy wspólnoty uczniów-misjonarzy. V Encuentro stara się promować tę kulturę spotkania w amerykańskim Kościele i społeczeństwie, jednocześnie kierując bezpośrednie i konkretne wezwanie do katolików latynoskich, aby "wzięli się w garść", podjęli pochodnię, wzięli osobistą i wspólnotową odpowiedzialność za nową ewangelizację w Stanach Zjednoczonych.

Chwila łaski i błogosławieństwa

Sądząc po reakcji setek tysięcy katolików, latynosów lub nie, którzy uczestniczą w lokalnych procesach refleksji i konsultacji, i którzy przeżyli doświadczenia misyjne wychodząc na peryferie, zachęceni przez Encuentro, a także biorąc pod uwagę wysoki udział ogromnej większości diecezji w kraju - z bardzo nielicznymi wyjątkami - V Encuentro zapowiada się jako kolejny moment łaski i błogosławieństwa nie tylko dla wspólnoty latynoskiej, ale dla całego Kościoła w Stanach Zjednoczonych i poza nimi. Jest to Kościół, który stara się kroczyć zjednoczony w wierze i w jednym Panu, ale także przyjmujący i ceniący różnorodność darów, charyzmatów i form wyrazu, które go charakteryzują.

Temat V Encuentro brzmi: "Uczniowie misjonarze: świadkowie miłości Boga". Liczymy na wytrwałą i wspierającą modlitwę was wszystkich oraz wielu braci i sióstr, aby owoce V Encuentro Nacional de Pastoral Hispana/Latina były trwałe i obfite dla dobra Kościoła. Niech tak będzie.

Ameryka Łacińska

Kiełki nowej wiosny wśród młodzieży na V Encuentro

Omnes-11 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 7 minuty

Ten artykuł biskupa Gustavo Garcíi-Sillera ma podwójną wartość, z jednej strony jego diecezja San Antonio jest jedną z najbardziej naznaczonych latynoską inercją, a z drugiej strony rola arcybiskupa jako przewodniczącego Komitetu ds. Różnorodności Kulturowej w Kościele Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych.

TEKST - Gustavo García-Siller, MSpS
Arcybiskup San Antonio (Teksas)

Głosząc 52 lata temu końcowe orędzie Soboru Watykańskiego II, bł. Paweł VI zapowiedział ówczesnej młodzieży, że będzie ona "żyła w świecie w czasie najbardziej gigantycznych przemian w jego historii" (8 grudnia 1965 r.). Dziś nietrudno zauważyć, że w ostatnich dekadach zaszły ważne zmiany, które można porównać z tymi, które w nauce historii służyły do jej podziału na epoki.

Rzeczywiście, nasz Ojciec Święty Franciszek zwrócił uwagę, że "tę epokową zmianę przyniosły ogromne skoki jakościowe, ilościowe, przyspieszone i skumulowane w rozwoju nauki, w innowacjach technologicznych i w ich szybkich zastosowaniach w różnych dziedzinach przyrody i życia" (Evangelii Gaudium, n. 52). Pomimo tych pozytywnych aspektów, Papież zwraca również uwagę, że "nasilają się pewne patologie", takie jak "ekonomia wykluczenia", "nowe bałwochwalstwo pieniądza", "nierówności, które rodzą przemoc", "ataki na wolność religijną", "nowe sytuacje prześladowania chrześcijan", a także "rozproszona obojętność relatywistyczna, związana z rozczarowaniem i kryzysem ideologii, który został sprowokowany jako reakcja przeciwko wszystkiemu, co wydaje się totalitarne" (tamże, nn. 53-60).

Zmiany w Stanach Zjednoczonych

Jest oczywiste, że w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w innych częściach świata, konsensus co do tradycyjnie akceptowanych wartości, które rządziły społecznym współżyciem, w mniejszym lub większym stopniu uległ rozpadowi. Kulturowe źródła pewności kruszą się; powstają nowe, a inne są odnawiane. Spowodowało to między innymi niemożność wypracowania rozwiązań wielu problemów społecznych na wszystkich płaszczyznach, co z kolei zrodziło nieufność, obojętność lub oburzenie wobec wszelkich autorytetów, a także instytucji, w tym Kościoła. Ponadto skandaliczne skandale pełniły rolę katalizatorów w tym procesie rozkładu tkanki społecznej.

Tylko w ciągu ostatnich 26 lat, religijny brak przynależności w Stanach Zjednoczonych wzrósł z 3 % do 25 %, podkreślając wyraźny wzrost liczby osób, które twierdzą, że wierzą w Boga, ale odrzucają jakąkolwiek instytucjonalną religię. Istnieje powszechna tendencja do przewartościowywania i wywyższania doświadczeń zmysłowych i emocjonalności nad rozumem, wiedzy naukowej nad poszukiwaniem sensu istnienia, autoekspresji nad treścią oraz indywidualności nad zbiorowością. "Strach i rozpacz ogarniają serca wielu ludzi... Często gaśnie radość życia, wzrasta brak szacunku i przemoc, coraz bardziej widoczne są nierówności" (tamże, n. 52). W obliczu tej rzeczywistości Papież zachęca nas do uznania, "że kultura, w której każdy chce być nosicielem swojej własnej subiektywnej prawdy, utrudnia obywatelom pragnienie bycia częścią wspólnego projektu wykraczającego poza ich osobiste korzyści i pragnienia" (tamże, n. 61).

Sytuacja młodych ludzi

Jednocześnie obserwujemy pojawienie się pokolenia młodych ludzi, którym brakuje wiary w siebie i swoje możliwości. Wielu z nich cierpiało z powodu nieobecności rodziców, w dużej mierze dlatego, że oboje byli zmuszeni do pracy, aby utrzymać godny poziom życia. Inni byli nadmiernie chronieni przed trudami świata pełnego zagrożeń i niepewności.
Oba zjawiska skutkują kruchością charakteru. Jest to pokolenie hiper-połączone i hiper-informowane, ale z niewielkim ukształtowaniem kryteriów etycznych i którego długotrwałe korzystanie z nowych technologii informacyjnych utrudniło rozwój ich zdolności relacyjnych. Istnieje powszechny pesymizm i tendencja do hiperopinii jako próby samoafirmacji, a także powszechna postawa protestu, ale bez wystarczających kompetencji do składania propozycji, co sprawia, że jednostki są łatwo manipulowane przez interesy napędzające ideologiczne kolonizacje. Szczególnie dziś młodzi ludzie są głodni wiarygodnych, kongruentnych i uczciwych figur odniesienia.

Transformacja demograficzna

Ten już złożony scenariusz globalny połączył się w Stanach Zjednoczonych z głęboką transformacją demograficzną, zwłaszcza w Kościele, co stanowi poważne wyzwanie. Na szczęście liczba katolików w kraju rośnie, a Latynosi odpowiadają za 71 % wzrostu populacji katolickiej od 1960 roku, mimo że około 14 milionów Latynosów w Stanach Zjednoczonych nie identyfikuje się już jako katolicy. Jeszcze pół wieku temu, na 20 katolików w USA, około 17 było białymi, anglojęzycznymi Europejczykami, podczas gdy dzisiaj ponad 40% jest pochodzenia latynoskiego, głównie z Ameryki Łacińskiej; około 5 % to Azjaci, 4 % to Afroamerykanie, a jedna czwarta wszystkich katolików w Stanach Zjednoczonych to imigranci. Większość Latynosów to osoby dorosłe, ale tylko jedna trzecia to migranci. Oznacza to, że duża część populacji latynoskiej urodziła się w Stanach Zjednoczonych i jest bardzo młoda.

Około 58 % Latynosów jest poniżej 33 roku życia, 60 % katolików poniżej 18 roku życia w kraju jest Latynosami, a ponad 90 % Latynosów poniżej 18 roku życia urodziło się w Stanach Zjednoczonych. Wszystko to wskazuje z jednej strony na to, że Kościół w Stanach Zjednoczonych jest w procesie dywersyfikacji, a z drugiej strony, że jego nowe oblicze jest w przeważającej mierze latynoskie. Ta nowa różnorodność kulturowa przejawia się między innymi w tym, że 40 % parafii w kraju odprawia Mszę św. w językach innych niż angielski. Przechodzimy też od posiadania obfitych zasobów materialnych do bycia Kościołem stosunkowo ubogim.

Znaki nadziei

Jakuba i Juana Diego, być potulnymi posłańcami, pewnymi, że posłani przez naszą niebieską Matkę, będziemy cieszyć się Jej opieką w fałdach Jej płaszcza. Nasza wiara w Zmartwychwstałego Pana pozwala nam dostrzegać przede wszystkim pozytywne aspekty w naszych obecnych okolicznościach i widzieć w nich znaki nadziei. Tak jest na przykład w przypadku przewartościowania afektywności i ludzkiej miłości, wzrostu wrażliwości na "innego" i nowej duchowej otwartości.

Wielu młodych ludzi ma wielkie i przejrzyste pragnienie Boga, ale jednocześnie wielki lęk przed rozczarowaniem. Pragną propozycji wyrażonych w sposób nowy i atrakcyjny, głębokich intelektualnie i spójnych, które implikują radykalne zaangażowanie, zdolne nadać sens ich życiu, a przede wszystkim, które są ukazane przez świadectwo, ofiarę z siebie i szczerą przyjaźń tych, którzy je proponują. W tym sensie dzisiejsi młodzi ludzie nie różnią się zbytnio od tych z przeszłości, ale żyją w kontekście, który utrudnia im poczucie przynależności i dlatego, choć nie jest łatwo ich przekonać, są w stanie zaskoczyć nas swoją zdolnością do poświęcenia.

Trzydzieści pięć lat temu święty Jan Paweł II wezwał Kościół, począwszy od Ameryki Łacińskiej, do ewangelizacji "nowej w swym zapale, w swych metodach, w swym wyrazie", ukuwając termin "nowa ewangelizacja".Nowa ewangelizacja" (Przemówienie do Zgromadzenia CELAM, 9 marca 1983, Port-au-Prince, Haiti). Papież Franciszek, uformowany w tym latynoamerykańskim Kościele, z odnowioną żarliwością wznowił to wezwanie do misyjnego zaangażowania, które ma swoje źródło w spotkaniu z Jezusem Chrystusem i jest przez nie karmione. To nie jest reewangelizacja, ale misyjne uczniostwo, które zaczyna się od osobistego i duszpasterskiego nawrócenia, wciąż na nowo podtrzymywanego przez miłosierdzie wiecznego Ojca, którego obliczem jest Jezus, nasz Zbawiciel.

Historyczna szansa

Taka jest skala wyzwania, które postanowiliśmy podjąć w V Encuentro Nacional de Pastoral Hispana/Latinaco jest największym zadaniem duszpasterskim, jakie kiedykolwiek podjęli biskupi całych Stanów Zjednoczonych. Uznajemy, że stoimy przed historyczną szansą odmłodzenia Kościoła w Stanach Zjednoczonych, tak aby jaśniejsze było w nim promienne oblicze jego wiecznie młodego założyciela. Staraliśmy się to robić w odpowiedzi na wezwanie papieża Franciszka i zgodnie z jego porywającą gorliwością duszpasterską, stylem i podejściem do dzisiejszych wyzwań.

Uświadomiliśmy sobie, że w nowych czasach nie wystarczy już głosić kazania z ambony, oczekując, że wierni podporządkują się autorytetowi proboszcza czy biskupa. Nie wystarczy już podać do wiadomości szeregu obowiązków i zasad, oczekując, że zostaną one wypełnione. Trzeba wyjść i szukać owiec, "pasać się" z nimi, aż poczujemy się komfortowo pachnąc jak owce. Robimy wszystko, co w naszej mocy, jako Kościół, aby spotkać Zmartwychwstałego na peryferiach, jak uczniowie z Emaus, aby wzruszyć się czułym miłosierdziem, którym Pan nas obdarzył, a następnie wyjść z płonącymi sercami na spotkanie każdego, gdzie jest.

W ten sposób V Encuentro zgromadziło tysiące uczniów misjonarzy na spotkaniach parafialnych i diecezjalnych. Ostatni otrzymany raport z obchodów V Encuentro na poziomie diecezjalnym obejmuje 135 diecezji. Głosy wszystkich uczestników są obecnie słyszane na poziomie regionalnym i będą słyszane na Spotkaniu Narodowym.

Wśród programów skierowanych specjalnie do młodzieży odbyło się Ogólnopolskie Kolokwium Duszpasterstwa Młodzieży, w którym wzięli udział przełożeni diecezjalni, biskupi, pracownicy naukowi, zakonnicy, naukowcy, liderzy parafii, filantropi i szefowie organizacji krajowych. Przeżywaliśmy również Niedzielę Katechetyczną, która zachęcała do zaangażowania rodziców i całej wspólnoty do wspólnego wspierania katechezy naszych dzieci i młodzieży oraz do radosnego i znaczącego towarzyszenia im w ich drodze. Mieliśmy też konkurs na viral video, a także inne inicjatywy.

Odnowienie

W czasie mojej pracy jako przewodniczącego Komisji ds. Różnorodności Kulturowej Konferencji Episkopatu byłem świadkiem obecności Ducha Świętego w tym procesie. Przekonałem się, że to doświadczenie podnosiło na duchu i było dobre dla wielu naszych braci i sióstr w wierze. Z Bożą przychylnością pokonujemy utarte nawyki, aby zrobić miejsce dla współczucia Jezusa. Pan zdaje się inspirować nowe przejawy duchowości, jak również odnowione teologiczne i duszpasterskie zrozumienie niektórych rzeczywistości, które być może zaniedbaliśmy. Pojawiło się wielu nowych liderów, zwłaszcza świeckich, którzy z nową pasją podejmują odpowiedzialność misyjną w Kościele i w świecie. Pojawiają się nowe sposoby pięknego wyrażania prawdy o Chrystusie, mobilizujące serca nowych pokoleń do autentycznej miłości.

Po raz kolejny my, Latynosi, jesteśmy historycznymi narzędziami szerzenia przesłania Ewangelii. Odkrywamy na nowo piękno i bogactwo naszej wiary i tradycji, a nasze ciepło, radość i żywotność sprzyjają jedność w różnorodności społeczeństwa która ma ogromną potrzebę leczenia ran. W połowie tego wielkiego przedsięwzięcia i ramię w ramię z Matką Bożą z Guadalupe, Gwiazdą Nowej Ewangelizacji, mogę dziś powtórzyć słowa, które nasz Ojciec Święty skierował do młodzieży w Rio de Janeiro: "Będę nadal karmił ogromną nadzieję w ludziach młodych... przez nich Chrystus przygotowuje nową wiosnę na całym świecie". Ja widziałem pierwsze rezultaty tego siewu, inni będą się radować z obfitych zbiorów" (Przemówienie podczas uroczystości pożegnania, 28 lipca 2013 r.).

Kino

Kino: Paweł, apostoł Chrystusa

Życie św. Pawła to filmowa żyła, którą zawsze można wykorzystać. Z tej okazji Andrew Hyatt tworzy film dla kontemplacyjnego podniebienia, nowoczesny w stylu, ale powolny w tempie. Nie ma tu obfitości napięcia, które tylko od czasu do czasu napędza akcję zewnętrzną.

José María Garrido-11 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

DyrektorAndrew Hyatt
SkryptAndrew Hyatt
Rok: 2018
Tłumaczenia ustneJames Faulkner, Jim Caviezel, Olivier Martinez

W Rzymie w 64 roku n.e., Neron obwinia chrześcijan o wielki pożar miasta. Wyłapuje wyznawców Chrystusa, składa ich w ofierze w cyrku lub pali na ulicach, by rozświetlić noc. W samym środku prześladowań Łukasz, grecki lekarz i autor trzeciej Ewangelii, udaje się do niespokojnej stolicy, aby odwiedzić Pawła, który jest uwięziony w więzieniu mamertyńskim.

Ewangelista chce skomponować relację o początkach nowej Drogi, Dziejów Apostolskich, i w tym celu zwraca się do Pawła jako uprzywilejowanego źródła. Łukasz zatrzymuje się w domu Akwili i Pryscylli, którzy wspaniałomyślnie przekształcili dziedziniec i jego pomieszczenia w chrześcijański obóz dla uchodźców na skraju upadku.

Film kontemplacyjny

Życie św. Pawła to filmowa żyła, którą zawsze można wykorzystać. Z tej okazji, Andrew Hyatt to film dla kontemplacyjnego podniebienia, nowoczesny w stylu, ale powolny w tempie. Nie ma tu obfitości napięcia, które tylko od czasu do czasu napędza akcję zewnętrzną.

Młodsi, przyzwyczajeni do szybkości, mogą się rozczarować historią, która wyraża przede wszystkim moralne rozterki i cierpienia bohaterów: Akwila i Pryscylla w kłótni o losy ich domu; Łukasz, który bezradnie patrzył, jak jego chrześcijańscy bracia płoną jak pochodnie na ulicy; rodzinna tragedia Maurycego, rzymskiego prefekta więzienia; i oczywiście ból samego Pawła, którego żądło - pamięć o jego młodzieńczej antychrześcijańskiej pysze - wbija się w niego najgłębiej podczas uwięzienia.

Wąskie ogrodzenia wizualne

Paweł jest podróżnikiem, przygody w tym filmie skazują nas (wraz z nim) na ciasne wizualne zamknięcia: dziedziniec rzymskiego domu, więzienie mamertyńskie, ogród willi, w której apostoł swobodnie głosił kazania aż do męczeństwa, czy hipogeum cyrku, w którym grupa chrześcijan staje się mięsem dzikich zwierząt. Nawet męczeństwo św. Szczepana czy wojowniczość i późniejsze nawrócenie Saula w drodze do Damaszku nie dostarczają scen, którymi mogą cieszyć się oczy.

Budżet narzuca post dla pielgrzymującego i morskiego życia Pawła. Sceniczną wąskość rekompensują jednak wątki fabularne, z kilkoma udanymi subplotami, starannymi zdjęciami i nocnym oświetleniem.

Lykłady ekspertów na temat Jim Caviezel, James Faulkner y Olivier Martinezmuzyka Jan KaczmarekGłębia dialogów między Pawłem a Łukaszem, a także zakończenie, które poprzez gloryfikację tego apostoła kończy się nadaniem sensu obecnym cierpieniom.

AutorJosé María Garrido

Ameryka Łacińska

Bp Gómez: "Latynosi mają wielki potencjał ewangelizacyjny".

Omnes-11 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 9 minuty

W Meksyku (Monterrey) urodził się abp José Horacio Gómez, arcybiskup Los Angeles od 2011 r. i wiceprzewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych od 2016 r. W obszarze metropolitalnym Los Angeles ponad 70% populacji katolików jest pochodzenia latynoskiego.

TEKST - Alfonso Riobó

Latynoska obecność jest zauważalna w każdym zakątku Los Angeles, a w miejscach takich jak "La Placita", gdzie znajduje się miejsce narodzin miasta założonego pod patronatem Matki Boskiej z Los Angeles w 1781 roku, ciepło latynoskiego charakteru wylewa się w uroczystych zgromadzeniach. Duży odsetek Latynosów można też spotkać na każdej uroczystości w nowoczesnej katedrze, dziele hiszpańskiego architekta Rafaela Moneo.

Biskup Gomez wita nas tam w bardzo pogodny dzień. Wielu ludzi przychodzi, aby go pozdrowić lub poprosić o błogosławieństwo lub jego modlitwę. Lubi przebywać z ludźmi. Wtedy daje nam tyle czasu, ile potrzebujemy.

Tematem V Encuentro, które odbywa się we wrześniu w Teksasie, jest: Uczniowie misjonarze, świadkowie Bożej miłości. Wydaje się, że jest to echo dokumentu z Aparecidy, a także priorytetów papieża Franciszka....
Spotkanie krajowe V Encuentro odbędzie się w Grapevine, koło Dallas w Teksasie, w dniach 21-23 września 2018 r. Rzeczywiście, temat V Encuentro zbiega się z duchowym przepływem, który pochodzi z Aparecidy i encykliki Ojca Świętego Franciszka Evangelii Gaudium. Staramy się rozszerzyć potężną wizję Jezusa na wszystkich ochrzczonych w Stanach Zjednoczonych, która z pewnością rozbrzmi poza granicami naszego kontynentu. Papież Franciszek wzywa nas do wyjścia z naszej strefy komfortu i dzielenia się Bożą miłością z naszymi braćmi i siostrami, zwłaszcza tymi najbardziej potrzebującymi.

Jakie znaczenie miały poprzednie edycje tego Spotkania?
-Poprzednie Encuentros starały się uświadomić znaczenie duszpasterstwa latynoskiego w Kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych. Ich metoda zachęcała do oddolnego duszpasterstwa, które konsultowało, słuchało, obserwowało, a następnie rozeznawało i proponowało priorytety i strategie duszpasterskie, które odpowiadały na te troski, szukając dobra Kościoła. Takie propozycje zostały przedstawione biskupom, którzy podjęli dialog z ludem Bożym, aby wspólnie tworzyć Kościół na poziomie lokalnym i krajowym.

Kultura latynoska i religia katolicka należą do korzeni Stanów Zjednoczonych. Ogłosiłeś na otwarciu V Encuentro w Los Angeles, że Latynosi "nie są nowicjuszami, nie są przybyszami w ostatniej chwili, nie są nowicjuszami, pierwszymi katolikami w tym kraju byli Latynosi z Hiszpanii i Meksyku". Jaka jest dziś rola tych korzeni?
-Katolicy pochodzenia latynoamerykańskiego są w tym kraju od czasów przed politycznym uformowaniem się tego, co obecnie jest Stanami Zjednoczonymi. Ich korzenie są bardzo silne, szczególnie w całej południowo-zachodniej części kraju. Nazwy miast, takie jak San Diego, Matka Boża Anielska, San Francisco, Santa Fe, Santa Monica, Corpus Christi czy San Antonio to tylko próbka całego łańcucha misji, które malują geografię katolickiego zapału. Ich żywa historia może być podziwiana w ich architekturze, rozkoszowana w ich jedzeniu, radowana w ich muzyce.
Kultura katolicka tego żywego narodu jest stara i nowa; jest z przeszłości i teraźniejszości, ale także z przyszłości. Latynosi są najszybciej rozwijającą się i prężnie działającą mniejszością w tym kraju. Wpływ Latynosów w Stanach Zjednoczonych jest niezwykle istotny, ponieważ ich wielkie bogactwo społeczno-kulturowe i religijne nadal wpływa i kształtuje wszystkie wymiary społeczne i egzystencjalne tych Stanów.

Waga społeczności latynoskiej lub Hispanic rośnie wśród katolików w USA. Jakie problemy i szanse stwarza ten rozwój?
-Ten żywy przepływ, starych i nowych, ludzi, którzy przyszli na wezwanie zranionego wyludnieniem społeczeństwa w zamian za lepsze warunki życia, doprowadził do sytuacji politycznej, która nie chciała się rozwiązać. Jedni widzą w nich szanse na głosowanie, inni na niewolnictwo. Cierpią jednak rodziny, które obawiają się podziału i deportacji, a zwłaszcza młodzi ludzie, którzy dorastali tu z marzeniem o pełnej integracji po tym, jak zostali tu przywiezieni jako dzieci.
Problemy te przesłaniają ogromne możliwości, jakie ludność latynoska oferuje dla przyszłości tego kraju: jej kultura ciężkiej pracy, konstruktywnego wysiłku, jej silna tradycja rodziny i solidarności, jej duchowość zakorzeniona w optymistycznej ufności w Boga opatrznościowego... mogą być zagrożone przez brak szkoleń i równych warunków pracy, które zmuszają ten lud bogaty w odwieczne wartości do kontynuowania życia w niepełnej kulturze, która uniemożliwia mu rozkwit. Dzieci katolickich imigrantów dorastają w dwujęzycznym i dwukulturowym świecie, który ma potencjał ewangelizacyjny, jeśli wybiorą Chrystusa i pokonają miraż hedonistycznej i agnostycznej kultury.

Jak pastorzy radzą sobie z wyzwaniem, jakim jest konsumpcyjny styl życia, a nawet atrakcyjność innych religii? W szczególności, czy obawiają się, że młodzi ludzie ze społeczności latynoskiej mogą oddalić się od Kościoła?
-Konsumpcjonizm i materializm to wielkie pokusy i zagrożenia dla całego społeczeństwa w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie dzieci i młodzież w tym kraju, z ich rosnącymi i rozwijającymi się umysłami, są narażone na to, co jest pokazywane w mediach społecznościowych, co wpływa nie tylko na umysł młodych, ale także dorosłych. Wiemy, że technologia dobrze wykorzystana buduje nas, ale źle zarządzana niszczy nas.
Duszpasterze oferują ludowi Bożemu, poprzez parafie lub działania diecezjalne i międzydiecezjalne, takie jak V Encuentro, możliwość uczestniczenia w różnych posługach, w których służba, modlitwa, dialog i formacja wspierają rodziny w obliczu tych wpływów.

Jednym z twoich przekonań jest to, że Latynosi są powołani "do bycia liderami naszego Kościoła". Takie przywództwo wymaga formacji, niezależnie od tego, czy myślimy o świeckich, czy o kapłanach i zakonnikach. Jak formować takich liderów - czy to jest celem V Encuentro?
-Jednym z darów V Encuentro jest duchowość i metodologia towarzyszenia. Tak jak Jezus towarzyszył uczniom w drodze do Emaus, tak my jesteśmy wezwani do towarzyszenia najbardziej potrzebującym. Dzisiejsi liderzy są powołani do towarzyszenia wschodzącym liderom, do przekazywania pochodni wiary jako moderatorzy, aby inni uczyli się dzielić swoją wiarą, planować swoją posługę, przewidywać misję, dzielić się swoimi zasobami. Krótko mówiąc, podjąć inicjatywę lub "primerear", jak mówi papież Franciszek, i iść naprzód, aby towarzyszyć bratu. Kluczem jest towarzyszenie i jako duszpasterze musimy wzmacniać naszych braci, aby stawali się apostołami Chrystusa. Jest to jeden z priorytetów w tej archidiecezji.

Powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego są istotnym punktem oparcia. Czy wśród Latynosów wzrasta liczba powołań do kapłaństwa i życia zakonnego?
-Musimy złożyć wiele podziękowań Bogu, naszemu Panu, który nadal powołuje i zachwyca wielu młodych ludzi, którzy nie gaszą swojego pragnienia szczęścia w naszym społeczeństwie konsumpcjonizmu i przyjemności. Szukają wody żywej ofiarowanej przez Pana Jezusa, entuzjazmu uczniów z Emaus, których serca płonęły od słów tajemniczego "towarzysza" drogi. Tak, wspólnota latynoska dała nowy impuls do hojności wymaganej do ścisłego naśladowania Pana i do troski o Jego potrzebujący lud, który błąka się jak "owce bez pasterza". Wyzwaniem jest wychowanie tych wspaniałych młodych ludzi, aby byli dobrze uformowanymi kapłanami i zakonnikami. Tutaj decydującą rolę odgrywają seminaria, profesorowie, czasopisma formacyjne, które mogą czytać, jak oczywiście "Palabra".

Czy działania i przesłania V Encuentro są przeznaczone tylko dla Latynosów, a co z niekatolikami?
-Piąte Encuentro rozpoczęło się w duszpasterstwie łacińskim, ale nie jest ono przeznaczone tylko dla Latynosów. Bycie uczniem misyjnym jest dla wszystkich ochrzczonych, a papież Franciszek mówi nam wyraźnie w Evangelii Gaudium nr 120: "Na mocy chrztu wszyscy jesteśmy uczniami misyjnymi". Dlatego działania i przesłania V Encuentro mają na celu wykuwanie uczniów misyjnych dla wszystkich ochrzczonych w służbie całemu Kościołowi i ludzkości.

Archidiecezja Los Angeles przypomina i żywo przypomina, że Stany Zjednoczone są narodem imigrantów. W jakim stopniu imigracja jest dziś problemem dla kraju?
-Jak już mówiliśmy, ten kraj jest krajem imigrantów, którzy uczynili go wielkim i potężnym. Imigracja to wielka szansa na pozytywny rozwój, badania socjologiczne pokazują, że kraje rozwijają się i wzbogacają dzięki wymianie idei, sposobów i zwyczajów, a dzieje się to w wymianie społecznej między narodami.

Niektóre decyzje rządu w sprawie imigracji okazują się bardzo kontrowersyjne, jak np. likwidacja programu DACA dla młodych imigrantów ("marzycieli") czy programu TPS dla Salwadorczyków. Biskupi katoliccy, z Panem na czele, energicznie ich bronią. Czy jest jakaś nadzieja na osiągnięcie "sprawiedliwego i humanitarnego rozwiązania", o co apelują?
-Z moimi braćmi biskupami walczymy o sprawiedliwą i kompleksową reformę imigracyjną. Modlę się do Boga i Dziewicy z Guadalupe, aby stało się to jak najszybciej rzeczywistością. Bronimy godności każdego człowieka i dążymy do szybkiego rozwiązania. Nasz głos jest wyraźny i stały w tej istotnej dla naszego społeczeństwa kwestii. Jedną z rzeczy, które my, biskupi, robimy, jest zachęcanie do udziału w konferencjach, zbieranie listów z petycjami o reformę imigracyjną, które można wysłać do przedstawicieli politycznych w Kongresie, oraz edukowanie ludzi w kwestiach, które dotyczą ich bezpośrednio i pośrednio. Musimy zwracać uwagę na to, co się dzieje i opowiadać się za sprawiedliwym i humanitarnym rozwiązaniem.

Choć daje Pan jasno do zrozumienia, że nie chodzi o przyjęcie stanowiska politycznego, to jednak sprowadza się Pan do ważnego problemu społecznego i osobistego... Co ma Pan na myśli, gdy wzywa do trwałego rozwiązania problemów imigracyjnych?
-Dążymy do tego, aby rodziny nie odczuwały zmian w prawie z każdą kadencją prezydenta, ale aby mogły liczyć na jasne prawo, które pozwala na wzrost legalności, na podstawowe bezpieczeństwo, które jest podstawą do planowania przyszłości z ufnością i optymizmem, pozostawiając za sobą strach przed niepewnością i politycznymi rozgrywkami. Z cierpiącymi rodzinami nie wolno igrać.

Uderzająca jest wielka różnorodność kulturowa Los Angeles, a liczba języków i obrządków, w których można uczestniczyć we Mszy św. w tej archidiecezji, jest imponująca. Jednym z Twoich priorytetów jest wspieranie tego przy jednoczesnym wzmacnianiu tożsamości katolickiej. Czy możesz nam opowiedzieć o tym doświadczeniu?
-Katolicy z całego świata, ze swoimi szczególnymi sposobami wyrażania wiary, wyemigrowali do archidiecezji Los Angeles. Jest to błogosławieństwo, że przynoszą swoje bogactwa i dzielą się nimi tutaj z nami. Tu w archidiecezji doświadczacie mikrokosmosu tego, czym jest Kościół powszechny. Staramy się umacniać każdą grupę etniczną w jej szczególnym wyrazie, a jednocześnie wzmacniać jej uniwersalną tożsamość katolicką, abyśmy nie popadli w samozachwyt. To wielkie błogosławieństwo być w tej Archidiecezji, gdzie możemy uczyć się od siebie nawzajem i żyć razem w Miłości Chrystusa Jezusa, z której rodzi się Kościół, który możemy nazwać niebiańskim, "bo przyszli do niego ze wszystkich narodów".

Urodziliście się dla większych rzeczy: to tytuł listu pasterskiego, który niedawno napisał i który realizuje. Już sam zakres listu pokazuje, że nie jest to tylko tekst tymczasowy.Co proponuje list?
-Świat, w którym żyjemy, oferuje nam różne drogi, które nie zawsze są projektami dla syna lub córki Boga. Jesteśmy synami i córkami Boga. Jego plan boskiej miłości zaprasza nas do czynienia większych rzeczy niż proponuje nam świat. Bóg, który dał nam życie, wzywa nas i przynagla do dzielenia się miłością wynikającą z bycia Jego dziećmi z całą ludzkością, z tymi, którzy są nam najbliżsi i z tymi najbardziej potrzebującymi. Nasze gesty, nasze postawy, muszą być odbiciem tego, że jesteśmy Jego synami i córkami, i że nasze serca nie zadowolą się tym, co ulotne i doraźne, bo urodziliśmy się dla większych rzeczy.

Tekst przypomina nam, że chrześcijanie są odpowiedzialni za postęp świata i za przyszłe pokolenia. Kończy się zaproszeniem do bycia misjonarzami, skierowanym do wszystkich. W jakim stopniu katolicy latynoscy, szczególnie w Los Angeles, mogą wypełnić to zaproszenie?
-To prawda, my chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni za postęp świata, jesteśmy też odpowiedzialni za przyszłe pokolenia i dlatego nasza kondycja jako dzieci zrodzonych dla większych rzeczy pobudza nas wszystkich do "wyjścia" z siebie. Jesteśmy "posłani", co oznacza bycie misjonarzami: posłani przez Jezusa do naszych braci i sióstr. Latynoscy katolicy w Los Angeles mogą być misjonarzami, jeśli pozwolą się odnaleźć Jezusowi i pokonają pokusę myślenia o sobie jako o katolikach tylko dlatego, że urodzili się w katolickiej rodzinie.

Jaki jest obecny stan rodziny w Stanach Zjednoczonych i jak podchodzisz do duszpasterstwa rodzin w tym kraju?
-Używane środki duszpasterskie, takie jak seminaria, warsztaty formacyjne czy rekolekcje, muszą uzupełniać uwagę, jaką rodziny muszą znaleźć w swoich parafiach, aby "towarzyszyć" w solidnej formacji ludzkiej, duchowej, intelektualnej i duszpasterskiej, która pozwala im pozostać zjednoczonymi pomimo trudności kontrkulturowych i kontrrodzinnych tego kraju. Młodych ludzi trzeba wzmacniać i towarzyszyć im, aby po osiągnięciu szkoły średniej lub uniwersytetu potrafili oprzeć się pokusie myślenia, że katolicyzm to "rzecz ich rodziców" i że są powołani do "sekularyzacji" według modnego modelu. Kościół musi im towarzyszyć, aby Chrystus dotknął ich życia, a oni nie chcieli oddzielić się od Niego i Jego przyjaźni. Konieczne jest, aby proponowane środki dotykały najbardziej codziennych aspektów ich życia rodzinnego, którego wzorem jest papież Franciszek: papież codzienności.

W wielu częściach tego narodu widoczne jest nabożeństwo do Dziewicy z Guadalupe, "Królowej Ameryki". Jak towarzyszy im w obecnej sytuacji narodu? 
-Najświętsza Dziewica z Guadalupe jest matką rodziny w tej archidiecezji, gdzie jest kochana bardzo mocno, gdzie ludzie czują Jej bliskość w codziennym życiu. Rozwiązuje i pociesza problemy osobiste, rodzinne i społeczne swoich cierpiących. Jest Cesarzową Ameryki i Filipin, "Matką Prawdziwego Boga, dla którego się żyje". Odwiedzała ten kontynent, kiedy jego granice nie były jeszcze zbudowane, i z tego małego wzgórza promowała i promuje jedność wszystkich jego narodów i ewangelizację wszystkich jego dzieci. Rozpoczęliśmy coroczną pielgrzymkę do Jej błogosławionego sanktuarium, aby u Jej stóp złożyć projekty, które inspiruje w nas Jej Syn. Niech zechce pobłogosławić V Spotkanie, abyśmy mogli towarzyszyć coraz większej liczbie braci i sióstr w poznaniu, miłości i naśladowaniu Jej Boskiego Syna w tym kraju, który narodził się dla większych rzeczy.

Gaudete et exsultate: Świętość dla wszystkich

11 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

W adhortacji apostolskiej Gaudete et exsultate ("Radujcie się i weselcie"), o powołaniu do świętości w dzisiejszym świecie (19-III-2018), papież Franciszek wyjaśnia chrześcijańską drogę do świętości. Droga, która jest proponowana dla wszystkich, a której my chrześcijanie musimy być szczególnie świadomi.

TEKST - Ramiro Pellitero

Po wyjaśnieniu znaczenia świętości, przestrzega przed pewnymi błędnymi interpretacjami. Następnie przedstawia nauki Jezusa zawarte w Ewangeliach. Następnie przedstawia niektóre przejawy lub cechy świętości. Na zakończenie zwraca uwagę na niektóre sposoby współpracy chrześcijan w ich własnej świętości. W pierwszej i szybkiej lekturze warto zwrócić uwagę na kilka akcentów.

Świętość: droga chrześcijańska

Pierwszy rozdział (."Wezwanie do świętości) przedstawia ochronę i bliskość świętych. Święci to ludzie z ludu, święty i wierny lud Boży, w wyrażeniu miłym dla Franciszka. Wielu z nich mieszkało i nadal mieszka blisko nas (to świętość "z sąsiedztwa".). Wezwanie do świętości skierowane jest do każdego wierzącego. "Wszystko -pisał papież, powtarzając postanowienia Soboru Watykańskiego II. jesteśmy powołani, by być świętymi, żyjąc z miłością i dając własne świadectwo w naszych codziennych zajęciach, gdziekolwiek się znajdziemy". "Każdy święty jest misją". którą przeżywa się przez odtwarzanie we własnym życiu tajemnic życia Chrystusa. I ta misja czyni życie pełniejszym, radośniejszym, świętszym.

Najważniejsze wydarzenia w Francisco "dwóch subtelnych wrogów świętości". (rozdział drugi), opierając się na deklaracjach Kongregacji Nauki Wiary (List Placuit Deo, 22-II-2018): obecny gnostycyzm i pelagianizm. Są to - stwierdza - dwie formy antropocentryzmu, przebrane za prawdę katolicką. Zbawienia nie można szukać jedynie przez rozum lub wolę, bo tylko Bóg zbawia człowieka. Zamiast tego drogi te prowadzą do kompleksu wyższości, w którym zapomina się o prymacie łaski Bożej i znaczeniu miłosierdzia wobec bliźniego, uznania własnych grzechów oraz zwrócenia uwagi na materialne i duchowe potrzeby innych.

Świętość dla wszystkich, dzisiaj

"W świetle Mistrza (rozdział trzeci) widzimy, że chrześcijanie są powołani do bycia szczęśliwymi w poszukiwaniu Bożej miłości i służbie dla tych, którzy nas otaczają. Jest to jasne w Błogosławieństwach i w przypowieści o Sądzie Ostatecznym (por. Mt 25, 31-46). Św. Teresa z Kalkuty powiedziała: "Jeśli zbytnio zajmiemy się sobą, nie zostanie nam czasu dla innych"..

Jak "notatki o świętości w dzisiejszym świecie". (rozdział czwarty) Franciszek wskazuje na: wytrwałość, cierpliwość i łagodność; radość i poczucie humoru; śmiałość i żarliwość; wspólnotowy wymiar świętości; potrzebę nieustannej modlitwy (wraz z lekturą Pisma Świętego i spotkaniem z Jezusem w Eucharystii).

Wyjdź z siebie

Wreszcie (rozdział piąty), aby dążyć do świętości, proponuje trzy środki: walkę duchową (m.in. dlatego, że istnieje diabeł); rachunek sumienia (aby uniknąć zepsucia i letniości); rozeznanie (aby wiedzieć, jak iść tam, dokąd prowadzi nas Bóg, z wolnością ducha, wielkodusznością i miłością, mając na uwadze "logika krzyża".).

"Rozeznanie -pisze Francisco. nie jest pochłoniętą sobą autoanalizą, egoistyczną introspekcją, ale prawdziwym wyjściem z siebie w tajemnicę Boga, co pomaga nam żyć misją, do której nas powołał dla dobra naszych braci i sióstr"..

Jasny i bezpośredni język sprawia, że adhortacja ta jest wyrazistą propozycją, która może przynieść wiele owoców życia chrześcijańskiego i ewangelizacji. Drogą do świętości jest dążenie do zjednoczenia z Jezusem Chrystusem. Świętość bowiem nie wymaga specjalnych zdolności, nie jest też zarezerwowana dla najbardziej inteligentnych czy wykształconych. Wymaga jedynie pozwolenia na to, by uczynił nas Duch Święty: "Niech on -radzi papież-. aby wykuć w was tę osobistą tajemnicę, która odzwierciedla Jezusa Chrystusa w dzisiejszym świecie"..

AutorRamiro Pellitero

Dyplom z medycyny i chirurgii uzyskany na Uniwersytecie w Santiago de Compostela. Profesor eklezjologii i teologii pastoralnej w Katedrze Teologii Systematycznej na Uniwersytecie w Nawarze.

Wielebny SOS

Czy chrześcijanin może praktykować mindfulness?

Idea i praktyka mindfulness, czyli techniki uważności i relaksacji, stała się powszechna. Czy można ją zaakceptować, czy jest zgodna z wiarą chrześcijańską?  Jak to się ma do modlitwy?

Carlos Chiclana-9 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Estera napisała do mnie skonsternowana: "W niedzielę podczas homilii proboszcz był bardzo zły na mindfulness, wystarczyło, że powiedział coś złego o psychologach... Zamierzam mu wytłumaczyć, że nie pochodzi od diabła, że jest bardzo skuteczna i że nie jest niezgodna z wiarą chrześcijańską". Na stronie List do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej (Kongregacja Nauki Wiary, 15 października 1989) przyznaje, że. "autentyczne praktyki medytacyjne chrześcijańskiego Wschodu i wielkich religii niechrześcijańskich, które przemawiają do dzisiejszego wyalienowanego i niespokojnego człowieka, mogą być odpowiednim środkiem, aby pomóc modlącemu się w wewnętrznym spokoju przed Bogiem, nawet jeśli jest on przynaglany przez zewnętrzne wymagania"..

Jest zamieszanie. Pacjenci pytają: "Polecono mi mindfulness, ale czytałem, że korzenie są buddyjskie, a środek to medytacja wschodnia. Jako chrześcijanin nie wiem, czy jest to właściwe". Inny: "Czy moja relacja z Bogiem będzie negatywnie uwarunkowana przez technikę mindfulness?  synkretyczny? Polemika jest fałszywa: mindfulness i modlitwa to dwie różne czynności. Pierwszy z nich to ćwiczenie techniczne, które szuka mindfulness bez osądzania i z akceptacją. A modlitwa jest intymnym i głębokim dialogiem, o charakterze osobistym i wspólnotowym, w którym człowiek otwiera się w sposób wolny na transcendentnego Boga i w którym spotykają się dwie wolności.

Są tacy, którzy robią mindfulness w jednym czasie, a modlitwę w innym, tacy, którzy nakładają na siebie te dwie czynności, bo to ich skupia, aby otworzyć się na Boga, albo tacy, którzy robią tylko jedną z nich. Modlitwa może "czerpać z różnych technik medytacyjnych to, co użyteczne, pod warunkiem zachowania chrześcijańskiej koncepcji modlitwy, jej logiki i wymagań".

Mindfulness nie jest substytutem modlitwy

Dla chrześcijanina, mówi wspomniany List, ".Sposób zbliżania się do Boga nie opiera się na technice [...]. Autentyczna mistyka chrześcijańska nie ma nic wspólnego z techniką: jest zawsze darem Boga, którego odbiorca czuje się niegodny.". Mindfulness nie zastępuje modlitwy, a może ją uzupełniać. Może być nadużywany, jak ktoś kto nadużywa Aplikacja do modlitwy lub zastępuje modlitwę relaksującymi doświadczeniami.

Ale w doświadczeniach klinicznych i badaniach akademickich wykazano, że jest skuteczna w poprawie zdrowia fizycznego i psychicznego poprzez zmniejszenie stresu i lęku. Czy jest to sprzeczne z wiarą? Są tacy, którzy tak myślą i mówią: "Jak można ufać technice, która próbuje stłumić ludzki ból? Jest ona sprzeczna z drogą krzyżową! Przypuszczam, że są też przeciwni ibuprofenowi.

Modlitwa z Bogiem jest dobrą praktyką mindfulness

Znajoma ochrzczona, bez chrześcijańskiego wykształcenia i praktyki, uprawiająca mindfulness, usłyszała bez głosu w środku: "Masz w sobie świątynię". Zdziwiona, zapytała dwóch przyjaciół z wiarą. Obaj odpowiedzieli to samo: "Oczywiście, to Trójca Święta cię szuka". Wydaje się logiczne, że zajmowanie się teraźniejszością może ułatwić ci, jeśli chcesz, połączenie się z Tym, który zawsze jest w teraźniejszości.

Mindfulness może być wstępnym krokiem przed wejściem w postawę otwarcia się na Boga, oczekiwania na niego, przyjęcia go. Promuje akceptację, coś co dla chrześcijanina może być sposobem naśladowania Boga. fiat Maryi Panny lub przyjęcia przez Jezusa Chrystusa Męki Pańskiej. Zachęca do nieosądzania, co rezonuje z różnymi fragmentami Nowego Testamentu. Zapytaj jednak swojego towarzysza duchowego, czy dla ciebie może to być korzystne działanie przed modlitwą.

Postawa osoby, intencjonalność, otwarcie na Boga osobowego i na obecność Trójcy Świętej itd. to elementy, które mogą nas prowadzić do włączenia mindfulness w praktykę życia chrześcijańskiego i obserwowania, jakie owoce przynosi, czy pomaga bardziej kochać innych, czy też czyni nas bardziej pochłoniętymi sobą. "Cała chrześcijańska modlitwa kontemplacyjna nieustannie odwołuje się do miłości bliźniego, działania i pasji, i w ten właśnie sposób przybliża nam Boga."List o medytacji chrześcijańskiej" mówi również.

Na obraz i podobieństwo Boga

Bycie na obraz i podobieństwo Boga może przerażać niektórych, którzy obawiają się, że władza dana człowiekowi przez Boga myli go i chce on być Bogiem, ale historia pokazała nam już, że tłumienie prawdy - w tym przypadku duchowej mocy człowieka - nie przynosi zwykle korzyści. Św. Ignacy z Loyoli, który uczył modlić się oddechem, czy św. Jan od Krzyża, który wiedział, jak pozbyć się tego, co doczesne i nie ciążyć temu, co duchowe, otworzyli już drogę do integracji ciała i ducha bez lęku.

Zachęcam do rozważenia korzyści, jakie może przynieść: refleksja, akceptacja, mniej osądzania, spokój, osobista wiedza itp. Każda osoba zdecyduje, co zrobić z tym, co osiągnęła, czy zachować to dla siebie, czy podzielić się tym z innymi osobami ludzkimi, anielskimi lub boskimi.

Więcej
Hiszpania

Bp Jesús Vidal: "Dla kapłaństwa konieczne jest uchwycenie łaski".

Omnes-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 10 minuty

Liczba seminarzystów wyższych wzrosła w Hiszpanii o 9 % w tym roku akademickim 2017-2018 - wynika z danych opublikowanych z okazji Dnia Seminaryjnego. W Madrycie jest 1 263 aspirantów do kapłaństwa, a 189 z nich. Rozmawialiśmy z rektorem madryckiego seminarium, a od 17 lutego biskupem pomocniczym Madrytu.

TEKST -. Alfonso Riobó

Jesús Vidal, pochodzący z dzielnicy Ciudad Lineal w Madrycie, ukończył studia ekonomiczne i biznesowe, lubi czytać i chodzić po górach. Jego święcenia biskupie odbyły się w lutym, ale nadal jest rektorem madryckiego seminarium. Rozmowa ta skupia się przede wszystkim na kwestii powołań kapłańskich oraz ich promocji i formacji.

Przede wszystkim gratuluję święceń biskupich, co oznacza dla Księdza ta odpowiedzialność?

-Dla mnie oznacza to powołanie w powołaniu, jak powiedziałem seminarzystom, gdy oznajmiłem im, że papież mianował mnie biskupem pomocniczym dla Madrytu. A także pogłębienie historii miłości, jaką jest historia powołania, którą Bóg tworzy ze mną. Tak bym to określił merytorycznie: wezwanie w wezwaniu, by dalej dawać siebie i rozwijać dzieło, które Bóg ze mną wykonuje.

Czy w tej "historii powołania" był jakiś szczególny moment, w którym uświadomiłeś sobie swoje chrześcijańskie powołanie? A kiedy odkrył ksiądz powołanie do kapłaństwa?

-Świadomość powołania chrześcijańskiego przyszła przede wszystkim w procesie formacji do bierzmowania, gdy zaczynałem wchodzić w życie chrześcijańskie. Samo bierzmowanie było bardzo pięknym momentem, który bardzo mi pomógł; byłem bierzmowany przez tego, który jest teraz biskupem Granady. Potem kontynuowałem współpracę w parafii jako katecheta, uczestnicząc w grupach Caritas... Ponieważ była to mała parafia, z niewielką ilością młodzieży, pozwalało mi to na współpracę w różnych miejscach i w różnych dziedzinach. To właśnie tam, w komunii codziennego życia Kościoła, żywsza stawała się relacja z Jezusem Chrystusem. I właśnie w tym momencie w moim sercu zaczęły pojawiać się pierwsze znaki powołania. Rozpoznanie tego zajęło mi trochę czasu i dopiero w wieku 21 lat poddałem się temu powołaniu, na które Pan nalegał.

¿Czy miałeś pomoc księdza, który Ci towarzyszył?

-Dla mnie, właśnie z powodu własnych oporów, bałam się mówić o tych znakach i podpowiedziach Boga, które słyszałam. Dlatego muszę mówić bardziej o obecności księdza niż o akompaniamencie; a przynajmniej o akompaniamencie, który bardzo szanował moją wolność, o odległym śledzeniu. Jestem pewien, że ksiądz dostrzegł we mnie cechy powołania i towarzyszył mi z daleka: zaprosił mnie, bym mu gdzieś towarzyszył, stałem się mu bliski. Ale oprócz tego dla mnie bardzo ważne było towarzyszenie ludziom świeckim w odkrywaniu powołania kapłańskiego. Były to osoby świeckie, które żyły bardzo głęboką wiarą i które zachęcały mnie do przeżywania mojej relacji z Jezusem Chrystusem z tą głębią, a potem odkryłem, że Pan powołuje mnie do czegoś innego.

Tuż przed święceniami biskupimi papież przyjął Ciebie i dwóch innych nowych biskupów pomocniczych Madrytu. Czy dał im jakieś wskazówki?

-To, co zrobił, to podziękował nam za przyjęcie tej misji, którą nam powierza, i dodał wskazówkę, że powinniśmy pomagać arcybiskupowi, Don Carlosowi Osoro: że powinniśmy być z nim zjednoczeni i czynić z nim żywą komunię; dlatego nas mianował, abyśmy pomagali kardynałowi w ewangelizacji Madrytu.

Papież skupia się na peryferiach, nie tylko materialnych, na wezwaniu do ewangelizacji. W Madrycie, gdzie jest ta priorytetowa potrzeba?

-W dzisiejszym Madrycie potrzeba, aby Kościół był obecny wszędzie. Madryt jest tak dużym i anonimowym miastem, że może się zdarzyć, że dana osoba nie ma prawdziwego kontaktu z Kościołem, czy z księdzem. Mogą mieć kontakt z chrześcijanami, którzy są wokół nich, na uczelni lub w pracy, ale którzy często przeżywają swoją wiarę w sposób nieco ukryty: chodzą na niedzielną Eucharystię lub mają jakiś związek z parafią, ale nie jest on widoczny.

Z drugiej strony, obecność biskupa jest widzialną obecnością Kościoła. Don Carlos słusznie powiedział w homilii podczas naszych święceń, że ma nadzieję, iż posługa biskupia będzie rozprzestrzeniać się w całej diecezji jako widzialność, wraz z całym ciałem Kościoła: kapłanami, osobami konsekrowanymi i świeckimi. W ten sposób może stać się kapilarną widocznością Kościoła w Madrycie.

Jego dwa lata jako rektora seminarium to bez wątpienia pożyteczne doświadczenie?

-Myślę, że jest to doświadczenie nas wszystkich: czytając swoją historię powołania, każdy widzi, jak Bóg ją splatał. Naprawdę wierzę, że tak, to była łaska spędzić te dwa lata w seminarium. Służyła mi ona przede wszystkim do pogłębienia tajemnicy powołania chrześcijańskiego, a w szczególności powołania kapłańskiego, a także do powrotu do korzeni mojego powołania jako służby. Formując seminarzystów w tej służbie ludowi Bożemu, ożywiłem to powołanie.

¿Jaki jest obecny status seminarium w Madrycie?

-Dzięki Bogu, madryckie seminarium przeżyło w ciągu ostatnich 30 lat wielką żywotność. Nie było gwałtownych zmian, a raczej piękna ewolucja, ze znakami czasu.

Jest w bardzo dobrym momencie. Jest dobra atmosfera; jest zaufanie i pragnienie świętości, oddania życia, by być świętymi kapłanami dla dzisiejszego świata, a jednocześnie kapłanami bliskimi i prostymi, zgodnie z tym, czego żądają od nas ostatni papieże.

Jest to miejsce, gdzie odbywa się dobra formacja, gdzie relacje między seminarzystami i formatorami są serdeczne i pozytywne, gdzie wielu młodych mężczyzn przychodzi w towarzystwie kapłanów, aby rozeznać, czy to, co dostrzegają, jest powołaniem do kapłaństwa.

Jak kształtuje się liczba seminarzystów?

-Należy pamiętać, że dane dotyczące jednego roku mogą być mylące. To normalne, że w seminarium są wzloty i upadki. W latach, w których wyświęca się wielu księży, liczby w Seminarium maleją, a w latach, w których wyświęca się niewielu księży, liczby rosną; ponadto kursy są bardzo różne od siebie i mało jednorodne.

W Madrycie jest obecnie 125 seminarzystów, licząc wszystkie etapy, co jest taką samą średnią jak w ostatnich latach. Dzięki Bogu, w ostatnich latach mieliśmy wielu wyświęconych kapłanów. W ubiegłym roku było ich 13, a w tym roku 15.

Tło społeczne jest bardzo zróżnicowane, a jeśli chodzi o wiek, to można wyróżnić trzy wyraźne grupy, z których każda stanowi około jednej trzeciej całości: duża grupa seminarzystów przychodzących prosto ze szkoły średniej; druga grupa, która studiowała na uniwersytecie i wstąpiła do seminarium na ostatnich latach studiów lub po kilku latach doświadczenia zawodowego; wreszcie nieco mniejsza, ale również znacząca grupa osób, które mają większe doświadczenie zawodowe.

W świetle tych doświadczeń na jaki rys formacji seminarzystów należy zwrócić szczególną uwagę?

-Współcześnie edukacja człowieka ma ogromne znaczenie, a o tym mówi najnowsza Ratio Institutionis Stolicy Apostolskiej. Dzisiaj trzeba, aby kapłan był człowiekiem zdolnym, wolnym, który potrafi uchwycić łaskę i z nią współpracować, aby Bóg go formował.

Obok tego wymiaru ludzkiego ważna jest "integralność", to znaczy, że wszystkie wymiary formacji - intelektualny, duchowy, duszpasterski - są zintegrowane w osobie, w taki sposób, że jest ona osobą zrównoważoną, zdolną do wchodzenia w żywe relacje, relacje komunii, poprzez które Bóg dociera do ludzi.

W procesie wdrażania Współczynnik W Hiszpanii, co należy podkreślić?

-Pierwsze spostrzeżenie jest takie, że jesteśmy na dobrej drodze. Podczas czytania Współczynnik podobieństwa można znaleźć z tym, czego już doświadczamy w seminariach; rzeczywiście, uważam, że większość elementów jest już bardzo zintegrowana w naszych seminariach.

Jeden element, który być może powinien być podkreślony z Stosunek, i na którym musimy się nadal pogłębiać, jest przygotowanie przed seminarium. Dokument zachęca nas do prawdziwego przygotowania i niespiesznego wyświęcania kapłanów. Sam wiek dojrzałości jest starszy, co potwierdza fakt, że młodzi ludzie z reguły kilka lat później rozpoczynają życie małżeńskie i zawodowe.

Nie należy się spieszyć, ale też nie należy niepotrzebnie opóźniać święceń. To, co musimy zrobić, to położyć fundamenty na długo przed wstąpieniem do seminarium, aby formacja dana w seminarium mogła być dobrze zintegrowana we wszystkich wymiarach osoby.

Kolejną cechą, która moim zdaniem wymaga dalszego rozwoju, jest wspólnotowy wymiar formacji. Seminaria muszą być miejscami dostatecznie przygotowanymi do intensywnego życia wspólnotowego wśród seminarzystów i dostatecznie dużymi, aby to doświadczenie wspólnotowe było dobrym doświadczeniem. Księża będą wtedy musieli być ludźmi z komunii w parafiach. Dlatego uważam, że te dwie cechy, integralność i komunia, są ważne.

Obowiązki kapłana są bardzo zróżnicowane, a jego formacja musi obejmować wiele aspektów. Czy ksiądz musi umieć i wiedzieć wszystko?

-Nie. Nie jest konieczne, aby ksiądz był "Supermanem". Jest człowiekiem powołanym przez Jezusa Chrystusa do bycia ojcem rodziny, rodziny kościelnej.

Nie musisz wiedzieć wszystkiego. W Seminarium nie można się wszystkiego nauczyć i nie wychodzi się z niego.  z seminarium wiedząc wszystko, tak jak nie wychodzi się z uczelni wiedząc wszystko, co jest potrzebne do pracy, i bardzo ważne jest, aby po jej zakończeniu kontynuować formację ciągłą. Następnie, w różnych misjach, w których Kościół im powierza, kapłani mogą odkrywać niezbędne umiejętności, pielęgnując je, sprzyjając ich rozwojowi.

Ponadto niezwykle ważna jest współodpowiedzialność świeckich. W parafii, w Kościele, w życiu diecezjalnym jest wiele miejsc, w których świeccy pełnią zasadniczą rolę, bo są do tego powołani. A misją kapłana będzie bycie obecnością Chrystusa i miejscem komunii, aby mogło powstać ciało Kościoła, w którym świeccy mogą rozwijać wszystkie swoje zdolności.

Jeszcze przed wyraźnym pytaniem o powołanie, są rodziny...

-Praca wykonywana w rodzinie i w szkole jest bardzo ważna. Konieczne jest, aby młodzi ludzie, wstępując do seminarium, mieli doświadczenie życia chrześcijańskiego, doświadczenie naśladowania Jezusa Chrystusa, aby można było to zintegrować z całą konfiguracją dla posługi kapłańskiej. Bardzo ważne jest, aby to wszystko mogło odbywać się w rodzinie i w szkole.

Jaką radę dałby ksiądz komuś, kto odkrył w synu lub wnuku znak powołania kapłańskiego?

-Powiedziałbym trzy rzeczy. Po pierwsze, aby powołania powstawały w rodzinach, to rodziny przyprowadzają swoje dzieci do Jezusa Chrystusa. Aby naprawdę postawili je przed Jezusem Chrystusem, w zaufaniu, że to, czego On dla nich chce, będzie najlepsze. Po drugie, że starają się być blisko księży: że zapraszają księży do swoich domów na posiłki, że mają z nimi normalne relacje i że ich dzieci postrzegają postać księdza jako bliską i dostępną.

I po trzecie, aby mogli podejść do miejsc w diecezji, które są przygotowane do towarzyszenia tym powołaniom: do niższego seminarium, do szkoły ministrantów... Są różne momenty, w których młodzi ludzie mogą podejść i odkryć, że to, co dostrzegają, nie jest czymś dziwnym, ale że inni młodzi ludzie też to dostrzegają.

A Twoja rada dla księdza, który widział oznaki powołania kapłańskiego?

-powiedziałbym, że potrzeba dużo cierpliwości, choć księża już to wiedzą. Cierpliwość jest konieczna, aby młody człowiek mógł iść do przodu, aby towarzyszyć mu w dialogu z własnym powołaniem. Należy pamiętać, że jest to powołanie nieco kontrkulturowe i dlatego młody człowiek, który żyje w kontekście szkolnym lub uniwersyteckim, musi zaakceptować to, co ta zmiana będzie dla niego oznaczać.

Może przypomnę, że takie wydarzenia jak Światowe Dni Młodzieży są bardzo ważne, bo raczej katalizują wszystkie doświadczenia, które młody człowiek zgromadził. Jednocześnie jednak nie są one wystarczające, bo to, co zostało przeżyte w takim wydarzeniu, musi zakorzenić się w życiu chrześcijańskim, wejść głęboko i wypełnić całe życie. W przeciwnym razie może to być dom zbudowany na piasku, na jednorazowym doświadczeniu, ale potem zawalony w trudnych czasach.

Z cierpliwością polecam zaufanie do Kościoła, aby ziarno powołania, które zasiał od wewnątrz Jezus Chrystus, przyjęło się i objęło całe życie młodego człowieka. W ten sposób powołanie nie będzie jak strój, który zakłada się z zewnątrz, ale w którym nie czuje się dobrze, ale jak ziarno, które zasadza się wewnątrz i które rośnie od wewnątrz, jak drzewo z ewangelicznej przypowieści, aby w przyszłości wielu mogło się w nim zagnieździć.

Dlatego ludzie świeccy i kapłani ponoszą wspólną odpowiedzialność.

-Świeccy nie są jedynie wsparciem dla kapłana, ale mają swoje własne miejsce w życiu Kościoła. Kiedy św. Jan Paweł II pisał Christifideles laici, nawiązuje do przypowieści o winnicy i robotnikach. Wszyscy jesteśmy powołani do pracy w tej samej winnicy, na różne sposoby właściwe dla kapłana, osoby konsekrowanej i świeckiej. Ale wszystkie one mają swoją wartość, którą jest wartość chrztu.

Dlatego świeccy muszą uczestniczyć, w pierwszej kolejności, w rzeczywistości tego świata. To oni, jak sól ziemi, muszą uobecniać smak Ewangelii w firmach, w edukacji, w szkołach publicznych, w polityce, w gospodarce... Często mówię świeckim, którzy np. pracują w firmie i nie wiedzą, co mogą tam zrobić, że są światłem, które Pan tam umieścił i muszą oświecać wszystkich wokół. Jednocześnie muszą one współpracować w misji ewangelizacyjnej widzialnego ciała Kościoła.

Połączenie i koordynacja tych dwóch elementów ma fundamentalne znaczenie, aby w życiu świeckich, poprzez powołanie do pracy i powołanie do rodziny, rozwijało się prawdziwe powołanie świeckie, które posiadają.

W Madrycie obecność życia konsekrowanego jest istotna. Jaka jest jego przestrzeń dzisiaj?

-Przestrzeń dla życia konsekrowanego jest fundamentalna. Po Soborze Watykańskim II życie zakonne znajduje się na drodze refleksji i odnowy. Jego miejscem jest uobecnianie życia Chrystusa ludziom poprzez profesję rad ewangelicznych, a także spojrzeniem eschatologicznym, skierowanym na koniec czasów, ukazującym nam, czym naprawdę jest człowiek.

Dlatego zamiast mówić o działaniach, powinniśmy mówić o istocie: czym jest życie konsekrowane? I uważam, że jego rola jest fundamentalna. Potrzebujemy, aby ta forma życia Chrystusa była widoczna pośród ludzi. Wszystkie osoby konsekrowane, czy to w klasztorze i w życiu kontemplacyjnym, czy też pośród świata opiekując się ubogimi, uobecniają tę formę życia Chrystusa w różnych sferach rzeczywistości.

Już niedługo odbędzie się Synod o młodzieży, czego się spodziewasz i jak się do niego przygotowujesz?

-przygotowuję się, modląc się, aby przyniosło to owoce, ponieważ uważam, że ważne jest, abyśmy słuchali młodych ludzi, nie tylko po to, aby zobaczyć, czego chcą, ale aby słuchać ich najgłębszych tęsknot. Papież podkreśla, jak ważne jest słuchanie młodych ludzi, nie z zamiarem znalezienia praktycznych rozwiązań, ale by wsłuchać się w tęsknotę za Prawdą, za Pięknem, za pełnią, która jest w sercach młodych ludzi. W ten sposób będziemy mogli odpowiedzieć razem z nimi, a oni znajdą obietnicę pełni, która jest w naśladowaniu Chrystusa.

Nowi biskupi pomocniczy Madrytu będą starali się być blisko kapłanów, jak zapowiedzieli. Co konkretnie oznacza to pragnienie?

-Kardynał Arcybiskup wyznaczył nam zasadniczą linię działania: wizyty duszpasterskie. Opracowujemy projekt, który ma się rozpocząć jak najszybciej, co pozwoli nam zbliżyć się do wspólnoty chrześcijańskiej za ich pośrednictwem, zwłaszcza do księdza, naszego współpracownika w tej posłudze, który jest na miejscu, służy wspólnocie chrześcijańskiej na granicy. Chcemy ich zachęcić do rozpalenia na nowo ducha oddania, naśladowania i konfiguracji dla Jezusa Chrystusa.

A także przybiera formę absolutnej dostępności naszego rozkładu jazdy. Musimy mieć jasność, że jeśli ksiądz nas wzywa, to odpowiadanie musi być na pierwszym miejscu. n

Świat

Kraje afrykańskie szukają stabilności

Omnes-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Niektóre kraje afrykańskie, takie jak Kenia, Etiopia i RPA, podjęły w ostatnich tygodniach odpowiedzialne decyzje polityczne, które - jak twierdzą obserwatorzy - zapewnią stabilność potrzebną do zapobiegania starciom i rozwiązania problemu wzrostu rolnictwa.

TEKST -. Rafał Górnik

"Nasze modlitwy zostały wysłuchane!". Kenijscy wierni cieszą się z niespodziewanego spotkania prezydenta z liderem opozycji. Tak brzmiał nagłówek reportażu z Nairobi sprzed kilku dni. Fides, Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.

"Spotkanie prezydenta Uhuru z liderem NASA Railą Odingą jest owocem modlitwy o pokój, o którą katolicy i inni chrześcijanie modlili się w czasie Wielkiego Postu. Wierzę, że prezydent Uhuru i Raila mogą być symbolicznymi postaciami początku uzdrawiania narodu", powiedziała Misericordia Lanya, katolicka wierna z parafii Umoja w Nairobi.

Inna osoba, Eveline Shitabule z parafii Holy Angels w Lutonyi, diecezja Kakamega, zachodnia Kenia, powiedziała: "To najnowszy cud, który ma miejsce w Kenii; modliliśmy się o pokój w naszym kraju i Bóg odpowiedział na nasze modlitwy".

Wspólna praca

Na początku marca kenijski prezydent Uhuru Kenyatta odbył w Nairobi zaskakujące spotkanie ze swoim politycznym rywalem, liderem National Super Alliance (NASA) Railą Odingą. Obaj przywódcy wystąpili przed narodem razem i zadeklarowali determinację do wspólnej pracy nad uleczeniem ran i pojednaniem Kenijczyków.

Powołania

Duszpasterstwo powołań kapłańskich

Omnes-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Episkopaty europejskie spędziły kilka dni na studiowaniu sposobów odnowy duszpasterstwa powołań. Spotkanie odbyło się w Tiranie (Albania). Mówi o tym interwencja abp Jorge C. Patrón Wonga, odpowiedzialnego za seminaria w rzymskiej Kongregacji ds. Duchowieństwa.

TEKST -.  Jorge Carlos Patrón Wong

Arcybiskup Sekretarz ds. seminariów, Kongregacja ds. Duchowieństwa

W tym historycznym momencie znajdujemy się pomiędzy dwiema koordynacjami kościelnymi oddalonymi od siebie o dwadzieścia lat: Europejskim Kongresem Duszpasterstwa Powołań z 1997 roku i nadchodzącym Zgromadzeniem Synodu Biskupów.

Punktem wyjścia jest dokument Kongresu z 1997 roku, który potwierdza i proponuje "skok jakościowy" w duszpasterstwie powołań. Poprzez obrazy macierzyństwa Kościoła, chóralne działanie wszystkich podmiotów powołaniowych i osobiste towarzyszenie młodym ludziom. Rzeczywiście, ten Kongres wyznaczył drogę duszpasterską, którą można podążać.

Celem najbliższego Zgromadzenia Synodu Biskupów jest towarzyszenie i rozeznawanie powołań w atmosferze duchowej i wspólnotowej, która pozwala na ich dojrzewanie i rozwój.

Chciałbym w tym kontekście zaproponować pięć aspektów duszpasterstwa powołań kapłańskich.

1. konkretne działanie duszpasterskie na rzecz powołań kapłańskich

Kongres Europejski w 1997 roku podsumował ważną zasadę dla duszpasterstwa powołań: "Jeśli kiedyś promocja powołań była ukierunkowana wyłącznie i zasadniczo na niektóre powołania, to teraz powinna być coraz bardziej ukierunkowana na promocję wszystkich powołań, ponieważ w Kościele Bożym albo wzrastamy razem, albo nikt z nas nie wzrasta wcale". (In verbo tuo, 13). Taka orientacja dotyczy bezpośrednio Diecezjalnego Centrum Duszpasterstwa Powołań, czyli ogólnej organizacji duszpasterstwa powołań.

Zawsze jednak na drugim etapie, kiedy młody człowiek jest już w trakcie podejmowania decyzji o kapłaństwie, powołanie kapłańskie wymaga szczególnej uwagi i starannego rozeznania. Oba działania są zgodne i uzupełniają się. Pierwszy z nich możemy oznaczyć jako "ogólny", a drugi jako "szczegółowy". Pierwsza decyzja dotycząca życia kapłańskiego wymaga kolejnych działań, poprzedzających przyjęcie do Seminarium, które są bardziej szczegółowe i delikatne ze względu na znaczenie posługi kapłańskiej w życiu Kościoła.

Watykan

Droga do kolejnego Synodu Biskupów jest wytyczona

Giovanni Tridente-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Zgromadzenie plenarne Sekretariatu Synodu Biskupów z udziałem 300 uczestników z całego świata i z różnych rzeczywistości; medytacje Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek; 50. rocznica światowego spotkania studentów uniwersyteckich w Rzymie w Wielkim Tygodniu: młodzi są w centrum odnowionego dynamizmu kościelnego. Tymczasem papież Franciszek uczynił oficjalnym swój udział w Światowym Spotkaniu Rodzin w Dublinie.

TEKST -. Giovanni Tridente, Roma

Młodzi ludzie nie są głupi i nie da się ich uszczęśliwić ciężarem na barkach. Jeśli próbujesz je oszukać, lub nawet tylko przypodobać się im, zauważają to. Zamiast tego, właściwym podejściem jest słuchanie ich, pozwalanie sobie na wyzwania z nimi związane. W tych kilku wyrażeniach, które streszczają znacznie szersze tło, rzeźbią się bardziej realistyczne intencje, jakie Papież przekazał biskupom na kolejny Synod o młodzieży, zwołany na październik.

Okazją było spotkanie przedsynodalne zwołane przez Sekretariat Synodu w tygodniu poprzedzającym Niedzielę Palmową, które zgromadziło w Rzymie 300 młodych ludzi z całego świata - wybranych przez konferencje biskupów, z seminariów, domów formacyjnych, członków stowarzyszeń i ruchów, przedstawicieli szkół itp. w celu omówienia tematu Synodu i jego znaczenia.  uniwersytety, artyści, politycy, ekonomiści, sportowcy, chrześcijanie, ludzie innych religii i niewierzący - właśnie po to, by zrobić "próbę generalną" dla tego wydarzenia.

Młodych trzeba traktować poważnie, powiedział Papież przed tym audytorium młodych ludzi, ale mówiąc merytorycznie do całego Kościoła i do przyszłych ojców synodalnych; trzeba im pomóc wyjść z marginesu życia publicznego; trzeba słuchać ich "kultury" i tego, co budują.

Watykan

Pięć lat papieża Franciszka

Giovanni Tridente-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: 13 minuty

Sześciu watykanistów, trzy kobiety i trzech mężczyzn z różnych środowisk i mediów, "przeczytało" pierwsze pięć lat pontyfikatu papieża Franciszka.

19 marca 2013 r., w uroczystość św. Józefa, papież Franciszek rozpoczął swoją posługę apostolską jako biskup Rzymu i pasterz Kościoła powszechnego. Minęło ledwie pięć lat, a wydaje się, że od tego czasu wiele się zmieniło.

Papież, który przybył niemal z końca świata, opowiedział się za dwoma głównymi wytycznymi dla drogi Kościoła: miłosierdzie i stały stan misji, zwłaszcza wobec bezbronnych, zapomnianych, odległych i "peryferyjnych". Do tego dochodzi głęboka "reforma serc", która poza strukturami musi zmienić osoby współpracujące w dziele ewangelizacji, poczynając od tych, którzy pracują w Kurii Rzymskiej.

Dyskurs samozrozumienia własnego poczucia przynależności i swojej roli w świecie wyłonił się z kolegialnej, synodalnej refleksji nad rodziną - podstawową komórką społeczeństwa - i rozprzestrzenia się na młodzież, o której będzie mowa na nowym Synodzie Biskupów w październiku.

W sumie wielkie wezwanie do troski o własne środowisko, także o wnętrze, bo bez oczyszczonego i spacyfikowanego serca nie można wyobrazić sobie prawdziwej ekologii człowieka; poza implikacjami dla przyrody i dzieł stworzenia, do których należy sam człowiek.

Zamiast dyskursu na temat liczb i statystyk tego pierwszego pięciolecia pontyfikatu, Palabra chciała usłyszeć opinie sześciu ważnych graczy na obecnej scenie wiadomości watykańskich, trzech kobiet i trzech mężczyzn, z różnych mediów i środowisk, także geograficznych.

To Valentina Alazraki, meksykańska dziennikarka i korespondentka TelevisaAutorką tego artykułu jest Elisabetta Piqué, nestorka watykanistów - śledziła ponad 100 podróży zagranicznych św. Jana Pawła II, a także kolejnych papieży - od kilku miesięcy jest także felietonistką "Palabry"; oraz Argentynka Elisabetta Piqué, korespondentka z Rzymu dla gazety z Buenos Aires The NationPierwszą biografię latynoskiego papieża napisała Hiszpanka Eva Fernandez, dynamiczna Włoszka i korespondentka Radia Watykańskiego. Sieć COPEgdzie pracuje od ponad dwudziestu lat.

A także od Włochów Andrea Tornielli, koordynator popularnego portalu informacyjnego Vatican InsiderWatykan La Stampa i Paolo Rodari, młody watykanista z dziennika La Repubblica i autorka kilku publikacji - m.in. książki Atak na RatzingeraHiszpański dziennik Juan Vicente Boo, wieloletni korespondent watykański ds. ABC i jeden z promotorów agencji telewizyjnej Raporty rzymskie.

Poprosiliśmy ich o podsumowanie pierwszych pięciu lat papieża Argentyńczyka, zapytaliśmy jak oceniają obecny stan Kościoła i co sądzą o projekcie, który wyłonił się ze zgromadzeń przed konklawe, dotyczącym reformy Kurii Rzymskiej. I wreszcie, jaką wartość dla każdego z nich ma opór i sprzeciw wobec papieża Franciszka, jaką "przyszłość" może mieć idea "Kościoła w drodze", jakie względy ma obecnie Watykan w zakresie dyplomacji pontyfikalnej i czego należy się spodziewać w najbliższej przyszłości. Przyjrzyjmy się jednak jego odpowiedziom.

Minęło pięć lat od wyboru papieża Franciszka na papieski tron. Jak podsumowałby Pan to pierwsze pięć lat jego pontyfikatu?

- V. Alazraki: Uważam, że wybór papieża Franciszka przyniósł swoistą nową wiosnę dla Kościoła i dla Watykanu. W ciągu tych pięciu lat położono nacisk na miłosierdzie, na fakt, że Bóg przebacza wszystkie grzechy, a także na zwiększoną wrażliwość na osoby najmniejsze i najbardziej bezbronne.

- E. Piqué: Uważam, że jest to niezwykły pontyfikat, z papieżem, który ożywił Kościół katolicki, który stał się głosem pozbawionych głosu, który ma przesłanie do przekazania nie tylko katolikom, ale także wyznawcom innych religii i niewierzącym, ustanawiając się światowym autorytetem moralnym.

- E. Fernández: Uważam, że w ciągu tych pięciu lat Franciszek odmłodził Kościół: w czasie naznaczonym ryzykiem globalnego kryzysu na wszystkich poziomach, zdołał skierować go na drogę wyjścia; zawsze starał się wysyłać światu przesłanie nadziei, radości, potrzeby ekologii integralnej, która szanuje całość życia ludzkiego. Osobiście wystarczyło tylko uważnie śledzić jego kroki w ciągu ostatnich dwóch lat, aby odkryć, że Franciszek chce zmieniać ludzi.

- A. TornielliOpisałbym to w następujący sposób: świadectwo oblicza Kościoła miłosiernego i gościnnego, świadomego, że ewangelizacja dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek polega na dzieleniu się i bliskości.

- P. RodariPontyfikat bliskości. Franciszek pokazał, że biskup Rzymu jest człowiekiem bliskim każdemu, takim jak wszyscy, potrafiącym spotkać się z możnymi tego świata w sposób równie naturalny, jak spotyka się ze zwykłymi ludźmi. W sumie jest to pontyfikat, który pokazuje oblicze Boga, który nie osądza, ale jest łaskawy. A to już nie byle co.

- J. V. BooUważam, że Franciszkowi udało się skupić uwagę wszystkich na zasadniczych aspektach przesłania Jezusa: miłosierdziu Ojca wobec nas, przebaczeniu grzechów, błogosławieństwach i uczynkach miłosierdzia wobec innych. Ale przede wszystkim wierni rozumieją wezwanie do bycia konsekwentnym, jak pierwsi chrześcijanie.

Jaki jest Twoim zdaniem dzisiejszy stan zdrowia Kościoła?

- AlazrakiW ciągu tych pięciu lat papież Franciszek, zamiast pilnować bezpieczeństwa 99 owiec stada, wyszedł na poszukiwanie zagubionych owiec, otwierając w ten sposób nową "niszę rynkową", czyniąc z niego papieża bardzo cenionego przez tych, którzy nie wierzyli, przez tych, którzy byli bardzo sceptyczni, obojętni, a nawet ateistów.

- PiquéDziś możemy powiedzieć, że Kościół katolicki ponownie zdobył wiodącą rolę na scenie międzynarodowej, z silnym przesłaniem i papieżem, którego chcą odwiedzić wszystkie głowy państw. Z pewnością są jeszcze momenty kryzysu, jak choćby bardzo mała liczba powołań, zwłaszcza na Zachodzie, czy różne problemy wewnętrzne, które pozostają do rozwiązania. Papież nie ma jednak czarodziejskiej różdżki, by wszystko natychmiast rozwiązać.

- FernándezKościół jest ciągle "w drodze". Ciągle do przodu. Momentami wolniej, z potknięciami i zgubionymi trasami. Ale zawsze odzyskując ścieżkę i patrząc w przyszłość. Ważne jest to, że nadal głosi tę samą Dobrą Nowinę pomimo błędów tych z nas, którzy są w środku i wstydu produkowanego przez tych, którzy powinni dawać lepszy przykład, a tego nie robią. W tym sensie chciałbym podkreślić, że mimo tych, którzy próbują podkreślać coś przeciwnego, w Kościele jest ogromna większość ludzi, którzy są i dają przykład świętości.

- TornielliChciałbym powiedzieć, że kiedy Kościół myśli o swoim stanie zdrowia, to nigdy nie jest w dobrym zdrowiu! Kościół w dobrym zdrowiu to kościół, który żyje światłem, które jest przyjmowane, a które z kolei odbija się. Kościół w dobrym zdrowiu nigdy nie jest zajęty sobą, nigdy nie jest zwrócony ku sobie. Niestety, wydaje mi się, że wciąż zbyt wiele jest entuzjazmu dla strategii, marketingu, korporacyjnych wizji.

- RodariTrudno jest dokonywać ocen tego typu. Dziś Kościół przeżywa głęboki kryzys w Europie i wielką żywotność gdzie indziej. Ale w Europie są też miejsca o prawdziwej autentyczności. Nie jest zatem łatwo wydać ogólny osąd. Wierzę, że Franciszek otwiera ważne procesy dla czystszego, bardziej autentycznego Kościoła, zdolnego do życia tym, co istotne.

- BooUlega ona systematycznej poprawie, gdyż wierni przyjmują postawę chrześcijańską i zdają sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności. Także na ile biskupi i księża rozumieją swoje zadanie jako służbę wiernym. Coraz mniej jest "biskupów książęcych", a coraz więcej "biskupów służebnych" na wzór pierwszych Apostołów. Zadanie wyeliminowania wykorzystywania seksualnego dzieci jest bardziej zaawansowane w Kościele katolickim niż w jakiejkolwiek innej organizacji religijnej lub cywilnej. A Franciszek zdobywa się na swoje "trzy oczyszczenia": z klerykalizmu wśród duchownych i świeckich; karierowiczostwa wśród duchownych; i korupcji wśród świeckich.

Czy widzisz pozytywne rezultaty, czy uważasz to za "mission impossible"?

- AlazrakiMoje osobiste wrażenie jest takie, że Franciszek myślał na początku swojego pontyfikatu, że reforma Kurii będzie prostsza niż okazało się to w rzeczywistości. Ale bardziej niż zmiana struktur czy unifikacja różnych dykasterii, jego prawdziwym celem jest zmiana mentalności ludzi, którzy tam pracują.

- PiquéOczywiste jest, że reform nie da się przeprowadzić z dnia na dzień i że wymaga to czasu. Między innymi dlatego, że reformy strukturalne, które są łatwiejsze, to jedno, a reformy "duchowe" czy zmiany mentalności, do których wzywa papież, to drugie. Powiedziałbym jednak, że w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z "mission impossible".

- FernándezReforma jest w toku, ale to nie znaczy, że będzie szybka i łatwa. I wiele pozostaje do zrobienia. Franciszek jest pontyfikatem reformatorskim, świadomym, że kładzie fundamenty, które będą kontynuować jego następcy. A jego reforma robi furorę wśród ludzi, czyli na polu gry, na którym papież jest w najlepszej formie. Sposób działania i myślenia papieża nie wszystkim się podoba, a zawsze znajdą się intryganci, którzy próbują utrudnić reformy, które mimo przeszkód idą do przodu.

- TornielliUważam, że jedyną możliwą prawdziwą reformą jest reforma serc, "nawrócenie pastoralne", o którym mówi Franciszek w Evangelii gaudium. Każda reforma, która nie zaczyna się od tego punktu, każda reforma, która nie stawia salus animarum jest nie tylko bezużyteczne, ale kończy się szkodą. Z punktu widzenia reform strukturalnych jesteśmy wciąż w bród i trudno jest dokonywać ocen.

- RodariFranciszek często powtarza: "Reformy są zawsze dokonywane przez ludzi. Są ludzie, na przykład w Kurii Rzymskiej, którzy dobrze pracują na rzecz autentycznego procesu reformy, a inni mniej. Prawdziwe dzieło reformy w Kościele z konieczności wymaga wskazania na to, co nie działa. Jest to długi i niełatwy proces. Misja jest więc jeszcze długa, ale na pewno nie niemożliwa.

- BooReforma, o której marzy Franciszek, to reforma serca każdego chrześcijanina. Jest to reforma mistycznego ciała Chrystusa, złożonego w przeważającej części z ludzi świeckich, poprzez reformę osobistą. W tym obrazie drugorzędne znaczenie mają reformy administracyjne, w tym reforma Kurii Watykańskiej, której znaczenie jako organu maleje. W każdym razie ważne jest to, że bliscy współpracownicy Franciszka, po notorycznych rozczarowaniach, są teraz prawie wszyscy bardzo kompetentni i zgrani z papieżem.

Co byś powiedział o niektórych sektorach, które otwarcie sprzeciwiają się linii Franciszka?

- AlazrakiBędę szczery: tak oczywistego przejawu tej opozycji nie widziałem w poprzednich pontyfikatach, choć oczywiste jest, że wszyscy papieże ją mają. Uważam, że ich istnienie wynika z faktu, że proces reformy zapoczątkowany przez papieża Franciszka w oczywisty sposób zagroził nabytym z czasem przywilejom. Ponadto z pewnością znajdą się osoby, które lubią bardziej stonowany styl, daleki od przepychu z przeszłości.

- PiquéWszystkie pontyfikaty musiały w jakiś sposób radzić sobie z grupami opozycyjnymi. Dziś, być może także dzięki portalom społecznościowym, opozycja jest znacznie głośniejsza i bardziej krzykliwa, ale nie sądzę, by była tak liczna; rzeczywiście, różne źródła potwierdzają, że zdecydowana większość biskupów jest z papieżem.

- FernándezPapież jest świadomy, że jego działania i środki wywołują odrzucenie w niektórych sektorach Kościoła. Wystarczy jednak przyjrzeć się najbardziej krytycznym grupom, aby zobaczyć, że czasami opierają się one na czysto legalistycznym rygoryzmie, który prowadzi je do wrogiego odrzucenia wszystkiego, co wychodzi od Franciszka. Ale Franciszek nie wydaje się zbytnio przejmować tymi krytykami, on na nie liczy. O dziwo, gorzej znosi pochlebców, ma na nich "alergię".

- TornielliKrytyka i opór są fizjologiczne i spojrzenie historyczne pozwoliłoby nam zrozumieć, jak poprzednicy Franciszka również doświadczali sprzeciwu, czasem uderzającego i zawsze pochodzącego z wnętrza Kościoła, jak na przykład krytyka Pawła VI za Humanae vitae. To powiedziawszy, w opozycji do obecnego papieża pojawiają się także, moim zdaniem, nowe zjawiska: główne z nich to korzystanie z Internetu, z sieci społecznościowych, które w tym, jak i w innych przypadkach, nie pomagają wydobyć z ludzi tego, co najlepsze. Niegrzeczne komentarze, cyniczne oskarżenia, uwłaczający język, ataki na osoby, a nie na idee, postawy bez powrotu: interesujące będzie zobaczyć, jak ci, którzy "wychowali" tysiące wiernych internautów w bezczelnej postawie szyderstwa wobec Papieża, tylko dlatego, że w danym momencie Papież im się podobał, będą w stanie odwrócić się w przyszłości.

- RodariMyślę, że wynika to z chęci utrzymania zdobytych pozycji władzy. Niektórzy nie otwierają się na odnowę z wygody i dlatego, że przemyślenie siebie oznaczałoby również rezygnację ze stanowisk, przekonań, a czasem nawet funkcji i zadań.

- BooIstnieją dwa rodzaje oporu, z których żaden nie zniechęca Franciszka w najmniejszym stopniu.

Pierwsza jest wewnętrzna, od osób, które nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć podstawowych elementów Soboru Watykańskiego II, takich jak wartość osobistego sumienia, pomoc w rozeznawaniu, stopniowalność prawa - wyjaśniona wówczas przez Benedykta XVI - czy miłosierdzie. Istnieje też wewnętrzny opór ze strony sektorów klerykalnych i rygorystycznych, czasem bardzo bliskich tradycjonalizmowi. Ale te kręgi są w zdecydowanej mniejszości i endogamiczne.

Opór w mediach, który nasilił się w ciągu ostatniego półtora roku, ma o wiele więcej wspólnego z manewrami opinii publicznej prowadzonymi przez bardzo potężne sektory, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, które uważają Franciszka za niebezpiecznego wroga, którego należy pokonać. Mam na myśli niektóre spółki węglowe czy naftowe, które nie odpuszczają Laudato si'Niektórych gigantów zbrojeniowych drażni jego sprzeciw wobec wojen i obrona uchodźców...

Jak oceniasz obecność ciał pontyfikalnych na scenie międzynarodowej (wojny, prześladowania, dyplomacja)?

- AlazrakiPapież Franciszek wyrobił sobie pozycję lidera, bardzo silnego autorytetu moralnego; między innymi jako jedyny nieustannie powtarza nam, że jesteśmy w "trzeciej wojnie światowej w kawałkach", że jeśli tak dalej pójdzie, to zmierzamy do końca ludzkości i planety. To papież przypomina nam o uciskanych narodach, prześladowanych chrześcijanach, a także o ofiarach różnych holokaustów. Niewątpliwie przywrócił papiestwo do centrum rozgrywek międzynarodowej dyplomacji.

- PiquéPapież od początku pokazał, że jest człowiekiem czynu, człowiekiem, który robi to, co mówi, bardzo odważnym, wprowadzającym w życie powiedzenie "władza to służba". Zuchwale i ryzykownie oddał się w służbę pokoju, interweniując od samego początku w różne konflikty, z nieoczekiwanymi i więcej niż pozytywnymi rezultatami, takimi jak odwilż między Kubą a Stanami Zjednoczonymi czy proces pokojowy w Kolumbii. Jako jedyny od początku rozumiał głęboki zakres trudnej sytuacji migrantów.

- FernándezNie da się zaprzeczyć, że papież stał się światowym przywódcą, który w ciągłości ze swoimi poprzednikami uwiarygodnił Kościół, odzyskując Ewangelię i przypominając, że Kościół jest miłosierdziem i patrzy w stronę peryferii. Na arenie międzynarodowej na przykład, ostrzeżenia papieża przed tymi, którzy wybrali drogę przemocy dla swoich żądań, nabrały mocy. Nie omieszkał zwrócić uwagi, że uciekanie się do przemocy rodzi śmierć i zniszczenie. W swoich orędziach do Europy Franciszek dał też do zrozumienia, że pierwszym, a może i największym wkładem, jaki chrześcijanie mogą wnieść do dzisiejszej starej Europy, jest pamiętanie, że nie jest ona zbiorem liczb czy instytucji, ale składa się z ludzi. Stąd konieczność pielęgnowania wspólnoty, która jest inkluzywna i wspierająca, która umie pić ze swojej bogatej tradycji, nie zdradzając jej, i która nie buduje okopów.
- TornielliWydaje mi się, że papież Franciszek i jego sekretarz stanu poruszają się w żłobie wielkiej tradycji dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej: dialog we wszystkich kierunkach, spojrzenie ewangeliczne, a nigdy polityczne, wysiłek unikania konfliktów, próba budowania mostów, włączania, a nie wykluczania, realizm w ocenie wydarzeń, bez uginania się pod wojenną propagandą tych, którzy religią chcą zasłonić swoje ukryte interesy.

- RodariUważam, że wraz z powrotem dyplomacji pontyfikalnej na czele Sekretariatu Stanu, Kościół wrócił do centrum międzynarodowej planszy gry. Wyniki z dyplomatycznego punktu widzenia są godne uwagi. Z tego punktu widzenia Kościół zawsze działa na rzecz pokoju. W ten sposób jej działania przyczyniły się do zakończenia amerykańskiego embarga na Kubie, do pokoju w Kolumbii, do niesienia cierpienia tak wielu zapomnianym mniejszościom, do tego, że społeczność międzynarodowa zaczęła uważniej przyglądać się przepaści między południem a północą świata.

- BooJak na osobę bez doświadczenia dyplomatycznego, Franciszek szybko zaczął osiągać zdumiewające rezultaty. Mimo politycznych sporów Kongres USA, z republikańską większością, zaprosił go do wygłoszenia przemówienia na wspólnej sesji obu Izb, w formie orędzia o stanie państwa. A na szczycie w 2016 roku szefowie rządów i najwyższe władze Unii Europejskiej przybyli do Watykanu, by wręczyć mu Nagrodę Karola Wielkiego. To zadziwiające, że dwa najpotężniejsze podmioty polityczne na świecie uhonorowały katolickiego przywódcę religijnego, który ponadto nie jest ani anglosaski, ani europejski.

Co czeka nas w przyszłości za tego pontyfikatu i w ogóle w Kościele?

- AlazrakiMoim zdaniem Franciszek posuwa się stopniowo do przodu z tą myślą, że drogę robi się idąc. Poprzez modlitwę, rozeznanie i obserwację zmieniającej się rzeczywistości, w każdym przypadku obiera kierunki lub wybiera priorytety. Z pewnością jego pragnieniem jest Kościół, który jest zawsze otwarty, słuchający, mniej autoreferencyjny i coraz bardziej wrażliwy na zmiany. Kościół, który musi być gotowy do zejścia na ulicę i zbliżenia się do ludzi.  człowiekowi, zwłaszcza tym najbardziej zaniedbanym, i chętnie brudzącym sobie ręce, zamiast pozostawać zakorzenionym w sobie.

- PiquéNie mogłem udzielić odpowiedzi. Wiem tylko, że ten papież nie przestaje nas zaskakiwać każdego dnia i że w wieku 81 lat i w dobrym zdrowiu ma niesamowitą energię i ogromny wewnętrzny spokój, mimo wyzwań, z którymi musi się zmierzyć. Z pewnością my, dziennikarze, będziemy mieli jeszcze wiele do napisania o papieżu, który przybył z końca świata, który niewątpliwie zrewolucjonizował Kościół w sensie misyjnym.

- FernándezPapież Franciszek wprawił w ruch i działa nie jest czymś, co zmieni się z dziś na jutro, ale ten ruch jest już nieodwracalny. Wśród moich prognoz, zwracając uwagę, że są to dwa tematy, które są obecnie na głowie Franciszka, są młodzież i zbliżenie z Chinami. Młodzież stała się widocznym znakiem obecnych trosk Papieża, a w odniesieniu do Chin jego celem jest stworzenie atmosfery współistnienia, w której chrześcijanie mogą w pokoju wyznawać swoją wiarę, a jednocześnie próbują odzyskać widoczną jedność wspólnoty katolickiej, która tak wiele wycierpiała w swojej historii.

- TornielliNie śmiem snuć prognoz. Mogę wyrazić jedno życzenie: aby Kościół - podkreślam Kościół, to znaczy lud Boży składający się z wszystkich ochrzczonych - był w stanie coraz bardziej świadczyć o obliczu miłosierdzia i przyjęcia. Oblicze chrześcijańskiego Boga, który zanim cię osądzi, kocha cię i robi pierwszy krok w twoją stronę.

- RodariCoraz bardziej zdecydowany proces wewnętrznego oczyszczenia i miłosnego impulsu miłości do świata.

- BooW przeciwieństwie do wyników polityki czy piłki nożnej, wpływ pontyfikatu mierzy się w dłuższej perspektywie, zwłaszcza papieża, dla którego ważniejsze jest "inicjowanie procesów" niż "kontrolowanie przestrzeni". Pontyfikat Franciszka widzę jako przyspieszenie, poprzez przykład i osobistą charyzmę, linii wyznaczonych przez jego poprzedników. Miłosierdzie to wielki temat św. Jana Pawła II, podobnie jak troska o środowisko i ubóstwo były dla Benedykta XVI.

Wierzę, że Franciszek będzie nadal koncentrował się na ożywieniu sakramentu spowiedzi, na promowaniu sakramentu małżeństwa i na łagodzeniu jednego z wielkich problemów tego momentu historycznego naznaczonego wszechobecną reklamą i cyfrowym narcyzmem: niezdolności rodziców do przekazania wiary chrześcijańskiej lub minimum wartości swoim dzieciom. n

Dossier

V Encuentro Nacional de Pastoral Hispana Latina en Estados Unidos

Omnes-4 kwietnia 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

V Krajowy Encuentro Pastoral Hispana Latina w USAktóra odbędzie się we wrześniu w Grapevine (Teksas) - zaznacza kwietniowy numer Palabry. Latynosi są na czele Kościoła północnoamerykańskiego, dlatego Palabra poświęca im specjalny numer. 32-stronicowy numer specjalny. na wyzwanie 5., którego mottem jest "Uczniowie misjonarze: świadkowie Bożej miłości".

Magazyn zamieszcza w dokumentacji m.in. a wywiad z arcybiskupem Los Angeles, José H. Gómezem, który określa Latynosów jako "potencjał ewangelizacyjny, jeśli opowiedzą się za Chrystusem". Ponadto piszą. Arcybiskup Gustavo García Siller, arcybiskup San AntonioDyrektor ds. różnorodności kulturowej Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych, Mar Muñoz-Visosooraz dyrektor CNS, Greg Erlandson.

Znajdują się w nim również artykuły autorstwa m.in. Ernesto VegaGonzalo Meza, koordynator V spotkania w archidiecezji Los Angeles...

Hiszpania

Dzień w hipermarkecie farmaceutycznym: słuchać i kochać

Omnes-28 marca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Kawa, czułość i słuchanie. To wystarczy, by zobaczyć, jak ich oczy się rozświetlają i czują, że ktoś tam jest, u ich boku. Młodzież z Madrytu dzieli swój czas z zaczepionymi ludźmi w różnym wieku.

-tekst Ignacio López Pajarón

Hakuna Hakuna Manager w Compartiriado w La Cañada

Zaledwie 13 km. od Madrytu znajdziemy szantę znaną jako La Cañada Real, która przez lata była główną osadą Madrytu. "supermarket leków największy w Europie. W tym miejscu jest wielu ludzi, którzy w XXI wieku pracują jako niewolnicy, pracując 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu dla samych handlarzy i sprzedawców, cokolwiek by to nie było, za ich małą dawkę jako zapłatę. Są one znane jako "machacas".

Aby zrozumieć, czym zajmujemy się w La Cañadzie, warto zdefiniować, czym jest "compartmentalisation". Tak wyjaśnia to w swojej książce ksiądz José Pedro Manglano, twórca ruchu młodzieżowego Hakuna Santos de copas: "Compartiriado: nie przychodzę, aby ci pomóc dając ci coś mojego, ale przychodzę, aby podzielić się z tobą tym, co mam i abyś ty podzielił się ze mną tym, co masz".

Uśmiech w obliczu koszmaru

Wszystko zaczyna się od troski, z jaką przystępujemy do robienia kaw, kupowania bułek i zbierania się, by tam pojechać. Zakładamy nasze najlepsze uśmiechy, aby zejść do piekła na ziemi. Przywitaliśmy się z naszymi towarzyszami ze Wspólnoty Madrytu, wyczyściliśmy stół. Postawione z krzesłami zapraszamy naszych przyjaciół z La Cañady na kawę, niech usiądą i powiedzą nam, czego chcą, my słuchamy.

Przychodzą ze swoimi czarnymi rękami i ubraniami, które w wielu przypadkach są za małe, brudne i podarte. Ich buty wyglądają jakby przeszły przez niszczarkę od przebytych kilometrów. Słuchamy. I pomału z ich ust wychodzą słowa, na które pewnie nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. Kawa, czułość i słuchanie. To wystarczy, aby zauważyć, jak ich oczy się rozjaśniają, jak przechodzą od postrzegania siebie jako naznaczonych przez społeczeństwo do poczucia, że ktoś tam jest, u ich boku, dla nich. Zakres wieku sięga od 18 do ponad 75 lat.

Opowiadają nam o swoim życiu, o uczuciu, jakie żywią do swoich bliskich - którzy w wielu przypadkach się ich wyrzekli - ze smutkiem odkrywają przed nami mroczny moment, w którym zaczęli wchodzić do piekła. Tłumaczą, że to, co mieli pod ręką, nie wystarczyło, by złagodzić pragnienie, które zaczęło się dużo wcześniej. Ludzie w każdym wieku szukający ucieczki od swojego życia i uciekający do alternatywnej rzeczywistości, którą, jak wierzyli, zapewnią im narkotyki. Wszyscy wiedzą, gdzie się znajdują, w najgorszym koszmarze, jaki może spotkać człowieka.

Powrót do domu jest prawie zawsze taki sam. Uśmiechy opadają i pozostaje słodko-gorzki smak, gorzki za to, co przeżyliśmy, a słodki za świadomość, że czas, który spędziliśmy z nimi, posłużył do ponownego odkrycia światła w ich oczach, że mając tak niewiele, osiągnęliśmy tak wiele.

Jako nasi bracia i siostry

W tym podział na grupy Staramy się, aby w tej małej chwili, kiedy są z nami, czuli się jak nasi bracia i siostry. Społeczeństwo próbuje je odczłowieczyć i naznaczyć, my przesuwamy ten krzyż, aby spróbować zamienić go w Krzyż Chrystusa i uczymy się go kochać i przyjmować. Wiemy, że ich wyciągnięcie jest praktycznie niemożliwe, zależy tylko od tego, czy będą chcieli.

W jednym z przeszłych przypadków osoba zdecydowała się na krok i coming out, ponieważ, jak mi osobiście powiedziała, przy nas czuła, że jej życie jest dla kogoś ważne, że dla nas liczy się to, że jest tam i w taki sposób. Możemy tylko modlić się za nich i mieć nadzieję, że On da im siłę, że zobaczą sens, że spróbują to zrobić.

Ewangelizacja

Doświadczenie w kapelanii Uniwersytetu Complutense w Madrycie

Od lat studenckich w burzliwych czasach, po kapelana swojego dawnego wydziału. Autor od 2009 roku posługuje młodzieży uniwersyteckiej i opowiada o swoim doświadczeniu jako kapelan na Uniwersytecie Complutense w Madrycie.

Hilario Mendo-27 marca 2018 r.-Czas czytania: 5 minuty

W auli wydziału, zatłoczonej przez studentów pod gradem ulotek, doszło do starcia dwóch studentów uniwersytetu z przeciwnych frakcji politycznych. W ciągu kilku chwil ten, który ucierpiał, został szybko wyniesiony przez kilku kolegów, a ślad krwi był symbolem gorzkich podziałów w tej chwili. Były to lata 60. i jest to jedno z moich wspomnień z czasów studenckich, które poza tymi epizodami były okresem sympatycznym.

Lata mijały. Zmieniłem miasta i zawody. Potem przyszło powołanie do kapłaństwa i sporą część czasu poświęciłem na pracę w duszpasterstwie akademickim w kolegiach. Mimo to, zachowałem pewną nostalgię za moimi latami w Complutense. Pluralizm intelektualny i społeczny jest zawsze wezwaniem do szczerego dialogu; a dla chrześcijanina jest także wyzwaniem do pokojowego i życzliwego ofiarowania bogactwa swojej wiary. Dlatego było to wspaniałe zaskoczenie, gdy zwrócono się do mnie z propozycją objęcia funkcji kapelana mojego dawnego wydziału, którą przyjąłem z entuzjazmem.

Kolekcjoner e-maile

Wydział posiada dużą kaplicę, która ułatwia rekolekcje, dobrze usytuowaną obok księgarni wydziałowej. Wydawało mi się, że zasadniczą rzeczą, w tych pierwszych dniach, oprócz modlitwy, było spotykanie ludzi i dawanie się poznać. Przy otwartych drzwiach mojego gabinetu grzecznie podchodziłem do ludzi, którzy wchodzili do kaplicy, zgodnie z radą innego kapelana uniwersyteckiego: że powinienem zostać "kolekcjonerem e-maile". W tym samym czasie, gdy oferowałem swoją kartkę z rozkładem jazdy kapelanów, prosiłem moich rozmówców o ich adresy e-mailowe i dziś mam ich kilkaset. Pozwoliło mi to na cyfrowe przekazanie informacji o działaniach dużej liczbie nauczycieli i uczniów oraz na otrzymanie ich zapytań lub słów zachęty, a także na rozpowszechnianie przydatnych tekstów i utrzymywanie kontaktu.

Myślałem też o tym, jak mógłbym komentować Słowo Boże temu, kto chciałby mnie słuchać, i jak moglibyśmy się wspólnie modlić. Krótka codzienna homilia, tweet-homiliaPierwszy cel został częściowo zrealizowany. Aby osiągnąć to drugie, zapowiedziałem 15 minut dziennie medytacji nad Ewangelią. Rozpoczynałem modlitwę, a uczestnicy zajmowali ławki obok: była to moja modlitwa na głos, próbująca rozpakować święty tekst i zaproponować praktyczne zastosowania, które pomogłyby naśladować Jezusa Chrystusa w codziennym życiu. Niewiele osób uczestniczyło, ale był to zasiew modlitwy, który przyniósł owoce.

Najważniejszy temat

Spowiedź musiała być ułatwiona, dlatego na mojej kartce napisałem: "Spowiedź, o każdej porze", co wydrukowałem dużymi literami na kartce, którą umieściłem przy wejściu do kaplicy.

Ta kwestia przyniosła mi przez lata wiele radości. Istnieje kroplówka Być może rozeszła się wieść, że w prawie jest ksiądz, który spowiada co wieczór, "o każdej porze". Czasem trzeba pomóc młodym ludziom zrozumieć, że oprócz wymiany wrażeń i rad, potrzebujemy przede wszystkim łaski sakramentu.

Co roku, na początku roku szkolnego, wywieszam plakat zapraszający do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Oferuję cotygodniowe, godzinne zajęcia z doktryny chrześcijańskiej, zgodnie z zarysem Katechizm Kościoła Katolickiego. Oprócz konfirmantów uczestniczą w nich także inni zainteresowani; z nimi wszystkimi rozmawiam okresowo, aby upewnić się, na ile to możliwe, że przyswoili sobie zajęcia i że doktryna wpływa na ich życie osobiste.

Jednym z tematów, który jest zawsze obecny w osobistych rozmowach, jest życie modlitwy. Aby to ułatwić, mamy comiesięczne rekolekcje, które są bardzo krótkie, bo chodzi o wykorzystanie jednej godziny w środku dnia, kiedy nie ma zajęć na wydziale. Wystawiam Najświętszy Sakrament w monstrancji, a na koniec jest błogosławieństwo. Pomiędzy nimi czytanie duchowe z wybranym tekstem; czas modlitwy; kilka kartek z pytaniami, aby każdy z uczestników mógł dokonać osobistego badania. W krótkich przerwach ktoś idzie do spowiedzi, albo spotykamy się na spokojną rozmowę innego dnia.

Na stronie kawiarnia teologiczna i Youcat

Po rozpoczęciu podstawowych zajęć zadałem sobie pytanie, co mogę zrobić, aby ułatwić formację doktrynalną. Zacząłem odnawiać małą bibliotekę książek doktrynalnych i duchowych, znajdującą się w przedsionku kaplicy. Ale trzeba było zrobić coś więcej. Zorganizowałem kawiarnia teologicznaPierwszy tego typu projekt, skierowany do nauczycieli: cykliczne spotkanie na istotny temat, prestiżowy gość, który mówi krótko, i parujące filiżanki kawy. To było dobre doświadczenie, które pomogło mi zbudować relacje z garstką nauczycieli. W tym samym kierunku ustalam podobne rozmowy dla studentów.

Z drugiej strony Opatrzność przyniosła mi skuteczne doświadczenie. Kilku uczniów przyszło do mnie, aby wyjaśnić, że utworzyli grupę YoucatMieli katechizm Kościoła katolickiego dla młodzieży, a spotykali się w niedzielne popołudnia z innymi przyjaciółmi, w domu jednego z nich. Ale był problem: mieli pytania, na które żaden z nich nie umiał odpowiedzieć, i kłócili się, niczego nie wyjaśniając. Postanowili więc zaprosić księdza, lub kogoś dobrze przygotowanego, aby uczestniczył w spotkaniach i utwierdzał ich w prawidłowej doktrynie chrześcijańskiej. Z radością przyjąłem to zaproszenie.

Przez kilka kursów mieliśmy takie sesje. Pozwalałem im prowadzić ożywiony dialog, szukając interpretacji - lub zastosowania w życiu codziennym - tego, co było czytane: a na koniec każdego tematu wyjaśniałem wątpliwości lub potwierdzałem i rozszerzałem ich wnioski.

Chrześcijański ferment w świecie uniwersyteckim

Planów na nowy rok szkolny nie brakuje. Teraz proponujemy: zachęcić do większej adoracji Eucharystii, z częstym wystawianiem Najświętszego Sakramentu; rozpocząć kolejny wolontariat, z uchodźcami; promować nowennę w ramach przygotowania do Uroczystości Niepokalanego Poczęcia; organizować wyjazdy artystyczne i wycieczki, aby mieć większy kontakt z naturą; ułatwić wypożyczanie książek...

Dzięki Bogu, wokół kapelanii tworzy się duża grupa - jest ich już około pięćdziesięciu - chłopców i dziewcząt z różnych wydziałów, którzy chętnie się modlą, formują po chrześcijańsku... i dobrze się bawią. Mamy cotygodniowe spotkanie, w południe, składające się z trzech części: przedstawiam im streszczenie aktualnej kwestii doktrynalnej lub antropologicznej; jest czas rozmowy, w którym dzielą się lub komentują interesujące doświadczenia i robią plany na następny tydzień; i przechodzimy do sąsiedniej kaplicy, gdzie prowadzę czas modlitwy donośnym głosem. Sami koordynują cotygodniowy wolontariat z chorymi w pobliskim szpitalu;. kawiarnia filozoficzna miesięczne dla studentów uczelni, w przestronnym barze i wokół ustalonego wcześniej tematu; wydarzenia kulturalne lub sportowe; zbiórka i rozdawanie ciepłych ubrań bezdomnym, tuż przed Bożym Narodzeniem... A także obchodzimy urodziny i świętych.

Przyjaźń

Gdybyśmy mieli podsumować to wszystko jednym słowem, byłoby to FRIENDSHIP: z Bogiem i z innymi; a to pociąga za sobą zobowiązanie do zaoferowania naszym przyjaciołom tego horyzontu. Nie chcemy być zamkniętą grupą, ale chrześcijańskim zaczynem pośród masy studentów uniwersyteckich w Madrycie. Mamy tymczasową, nieco prowokacyjną nazwę: Grupo universitario CO.CA (COmpañeros del CAmpus). Od pewnego czasu jesteśmy obecni w facebook e Instagram i strona whatsapp Grupa ułatwia codzienne kontakty, prośby o modlitwę w przypadku choroby lub zbliżających się egzaminów itp.

W ostatni weekend kilka osób z grupy przywitało nas swoimi zdjęciami z Fatimy; a jedna z naszych dziewczyn wspięła się na whatsapp jego zdjęcie paradujące w ostatnim czasie Fashion Week Madridnajwiększe wydarzenie high fashion w stolicy. Byliśmy zachwyceni obecnością, w tym samym czasie, w sanktuarium maryjnym i na wybiegu najmodniejszych ubrań. fajny. Intensywna modlitwa oraz awangarda zawodowa i estetyczna: wydaje mi się to dobrym symbolem pracy kapelana uniwersyteckiego, otwartego na świat młodych ludzi i przekonanego o pięknie i sile propozycji chrześcijańskiej.

AutorHilario Mendo

Świat

Kościół w Nigerii wzywa do szacunku i dialogu w obliczu prześladowań chrześcijan

Omnes-21 marca 2018 r.-Czas czytania: 4 minuty

Jako suwerenny naród, Nigeria ma przed sobą świetlaną przyszłość. Nie udało się jej jednak osiągnąć trwałego wzrostu ze względu na problemy społeczne, które towarzyszą jej od momentu powstania. Osiągnięcie pożądanego pokojowego współistnienia stało się jednym z jej największych wyzwań.

-tekst Jerome Omoregie, Lagos (Nigeria)

W ostatnich latach na rzeczywistość chrześcijan w Nigerii wpłynęło pojawienie się radykalnych grup islamskich. Prześladowania osiągnęły punkt, w którym Nigeria jest drugim krajem, w którym chrześcijanie są najbardziej celami, według listy globalnych prześladowań Open Doors z 2017 roku.

Nigeria przeszła długą drogę w ciągu ostatnich 57 lat niepodległych rządów. Dzięki demokracji istnieje obecnie zarówno rząd, jak i opozycja, a sytuacja ta tworzy środowisko sprzyjające zdrowej konkurencji i ewolucji politycznej, gospodarczej i społecznej. Postęp ten wynika z potrzeby zmiany napięcia i niezadowolenia, jakie panuje w kraju w wyniku wieloletniej niesprawiedliwości, braku bezpieczeństwa i korupcji.

W społeczeństwie nigeryjskim widać już stopniowy wzrost gospodarczy i początkową walkę z korupcją. Ale rząd ma jeszcze wiele do zrobienia. Aby uleczyć rany przeszłości, oczekuje się od władz, że wysłuchają wszystkich, spełnią obietnicę walki z korupcją bez względu na przynależność etniczno-polityczną oraz uchwalą ustawy sprzyjające sektorowi edukacji i zdrowia.

Wzywa się w nim również do większej przejrzystości w mianowaniu urzędników i pracowników rządowych, do ograniczenia nadmiernych kosztów administracji publicznej oraz, krótko mówiąc, do zrównoważonego traktowania wyznań religijnych.

Niepewność społeczna

Jesteśmy świadomi znacznego ograniczenia rebelii Boko Haram, grupy dżihadystów, która uprowadziła, zniewoliła i zabiła tysiące chrześcijan w Nigerii. Udane uwolnienie części z 219 dziewcząt uprowadzonych z Chibok (północny wschód kraju) w 2014 roku przyniosło nadzieję narodowi, który żył pod jarzmem terroru. W tym przypadku odnotowano wysiłek rządu Nigerii, by położyć kres ciągowi bolesnych i nieludzkich wydarzeń. Z drugiej strony, ostatnia fala porwań księży i zakonników spowodowała utratę życia niektórych osób i wygenerowała wiele napięć społecznych. Jak dotąd nie wiadomo, czy za tymi uprowadzeniami kryje się tło polityczne lub religijne, z wyjątkiem ewentualnych interesów ekonomicznych osób prywatnych.

Wpływ na chrześcijaństwo

Jak te wydarzenia wpływają na życie i działalność Kościoła katolickiego w Nigerii? To prawda, że w przeszłości dochodziło do nadmiernej przemocy na tle religijnym, ale cierpienie z powodu gróźb i nadużyć ze strony Boko Haram jest nadal obecne w północno-wschodniej Nigerii, gdzie przemoc posunęła się tak daleko, że uniemożliwiła normalne sprawowanie kultu publicznego. Niestety, kościoły były głównymi celami ataków terrorystycznych.

Naszym obecnym celem jest pogodzenie pokrzywdzonych stron w dotkniętych społecznościach. Dzięki negocjacjom życie stopniowo wraca do normy i jest nadzieja, że utracone zaufanie zostanie przywrócone.

Chociaż w wielu częściach kraju panuje harmonijne współżycie, to jednak utrzymuje się nietolerancja religijna. Zostało to potępione np. w oświadczeniu wydanym przez. Konferencja Biskupów Katolickich Nigerii we wrześniu 2017 roku: "Te rządy na Północy, które odmawiają niektórym naszym diecezjom prawa do posiadania ziemi misyjnej, sprzeciwiają się nadawaniu tytułów własności.". Wydarzenia te są sprzeczne z prawem do wolności wyznania gwarantowanym przez Konstytucję.

Wierzę, że wiara chrześcijańska zawsze była świadkiem wyzwań i nadal będzie. Kościół rośnie w siłę pośród tych trudności, ponieważ nasza siła pochodzi z łaski Bożej. Wzruszające jest to, że nawet w obliczu zagrożenia życia parafian atakami terrorystycznymi, obfitują świadectwa odważnych kapłanów i świeckich, którzy spotykają się, aby odprawić Mszę Świętą.

Możliwe kroki naprzód

Sytuacja, w jakiej znalazł się katolicyzm w Nigerii (23 mln mieszkańców), z drugą co do wielkości liczbą wiernych w Afryce, ma przed sobą wielkie wyzwanie. Jesteśmy jednak przekonani, że pokonamy konflikty poprzez dialog, edukację i szacunek.

Dialog, oparty na wzajemnym szacunku i szczerym słuchaniu, pozostaje prawdziwym sposobem rozwiązywania sporów. Kościół katolicki zawsze prowadził dialog na kilku frontach. Po pierwsze, z innymi chrześcijanami, aby szukać wspólnego mianownika i osiągnąć jedność. Po drugie, z religiami niechrześcijańskimi dążyć do pokojowego i pełnego szacunku współżycia. Na trzecim poziomie - z rządem, aby w sposób uprawniony zająć się decyzjami politycznymi, które mają negatywny wpływ na ludność Nigerii. Należy kontynuować dialog na wszystkich tych szczeblach, ponieważ tylko wtedy, gdy zaczniemy postrzegać siebie nawzajem jako braci, przemoc przestanie być opcją.

Edukacja jest niezbędna do zapewnienia postępu społecznego. Powrót do współpracy między Kościołem a państwem zapewniłby więc wysokiej jakości edukację, podtrzymującą wartości, które pomagają budować zjednoczony naród. Nie jestem zwolennikiem nostalgicznego powrotu do dawnych czasów szkół misyjnych. Zamiast tego powinniśmy dążyć do takiej współpracy Kościoła i państwa, która za filary przyjmie wartości odziedziczone po tamtych czasach i dostosuje je do potrzeb czasu.

Należy również zachęcać do chrześcijańskiego zaangażowania w budowanie narodu poprzez szacunek dla ukonstytuowanej władzy. Chrześcijanie są powołani do aktywnego uczestnictwa w sprawach społeczno-politycznych, aby doprowadzić do koniecznych przemian (por. Lumen Gentium, 35; Christifideles laici, 15). Pozytywny rozwój następuje wtedy, gdy ci, którzy mają możliwość dokonania niezbędnych zmian, działają zgodnie z nimi. Rząd musi z kolei uzupełnić ten gest o poszanowanie i nieselektywne stosowanie zasad państwa prawa.

Patrząc w przyszłość i pracując nad tym, by stać się narodem żyjącym w wolności, pokoju i jedności, musimy być cierpliwi. Proces reparacji wymaga czasu. Tutaj katolicy mają do odegrania ważną rolę w budowaniu narodu, a obowiązkiem państwa jest zagwarantowanie wszystkim wolności wyznania.

Braterski dialog, wysokiej jakości edukacja i powszechny szacunek, bez wyjątków, stają się podstawowymi narzędziami gwarantującymi upragniony pokój. Jako chrześcijanie musimy również powierzyć Nigerię prowadzeniu Ducha Świętego, który wieje tam, gdzie chce i którego przemieniające działanie przenika serca wszystkich ludzi.

Doświadczenia

Wykorzystanie sztuki na lekcji religii, środki pedagogiczne

Omnes-18 marca 2018 r.-Czas czytania: 8 minuty

Obraz jest wart tysiąca słów, mówi znane powiedzenie. I to właśnie proponuje się tutaj nauczycielom religii jako jeden z możliwych środków pedagogicznych w nauczaniu tego przedmiotu: wyjaśnianie prawd wiary chrześcijańskiej za pomocą dużej liczby dzieł obrazowych, które można znaleźć w muzeach.

- Arturo Cañamares Pascual

Ponieważ piękno jest właściwością rzeczy stworzonych, a wszystko, co istnieje, zostało stworzone przez Boga (lub przez człowieka, który również został stworzony i umiłowany przez Boga), nauczanie z wykorzystaniem piękna przybliża nas do kontemplacji Boga.

Filozofowie mówią, że piękno jest transcendencją bytu: jest smakiem prawdy i dobra w tym, co widzimy. Kiedy kontemplujemy coś pięknego, sprawia nam to przyjemność, przyciągając nasz wzrok lub słuch.

Piękno w sztuce to. epifaniaobjawienie się Boga ludzkości (por. List do artystówJan Paweł II). Dzięki artystom tajemnica Boga jest bardziej dostępna (por. Insegnamenty IIPaweł VI).

Velázquez ze swoim obrazem Chrystus Ukrzyżowany czy Mel Gibson ze swoim filmem Pasja przybliżyły nas do niesamowitej tajemnicy śmierci Pana; tajemnica Bożego Narodzenia ukazana w swojej prostocie przez św. Franciszka w jego pierwszym "żywym" Narodzeniu, czy dzięki tak licznym przedstawieniom Betlejem w naszych domach z klasycznymi figurkami, ułatwiają nam zrozumienie i przeżywanie tej tajemnicy.

Świat potrzebuje piękna, aby nie popaść w monotonię, smutek czy rozpacz. Piękno, podobnie jak prawda, zasiewa radość w sercach ludzi; jest cennym owocem, który opiera się lichwie czasu, łączy pokolenia i sprawia, że porozumiewają się one w zachwycie. Piękno, mówił Platon, jest jak wstrząs, który budzi nas z drzemki, sprawia, że wychodzimy z siebie i podnosi nas na duchu.

W jakiś sposób Bóg staje się obecny w pięknie. Jakże trafny był tytuł wystawy sztuki religijnej podczas ŚDM 2011 w Muzeum Prado: Słowo uczyniło obraz!

Doświadczenie piękna jest niezbędne w poszukiwaniu sensu i szczęścia, ponieważ przybliża nas do rzeczywistości i rozświetla ją (Przemówienie do artystówBenedykt XVI).

Von Bhaltasar, mówi, że przez pulchritudinisDroga piękna, droga piękna, każe nam iść w kierunku kontemplacji tego, co prawdziwe i dobre. Ale kiedy ktoś odrzuca piękno, wtedy nie potrafi się już modlić, a w końcu nie będzie potrafił kochać.

Wielcy mistycy (św. Teresa od Jezusa, św. Jan od Krzyża) kontemplowali Boga i zakochiwali się w Jego Pięknie, które widzieli w śpiewie małego ptaszka, w rzece, w rzeźbie Chrystusa...

Często mówi się, że ze smakiem nie da się rozliczyć - czy na pewno? O gustach myślano i pisano już wiele. To co piękne jest przyjemne: Niepokalane Poczęcie Murillo,... Requiem Mozarta, czy szopka Salzillo lub Mayo podobają się wszystkim, nawet jeśli niektórym trudniej je zrozumieć, a przez to lepiej się nimi cieszyć. I na odwrót: to, co nieprzyjemne, wyświechtane lub prowokacyjne, jest sprzeczne z godnością człowieka; poniża tych, którzy to robią i tych, którzy to widzą. Film, program telewizyjny czy obraz stworzony dla obrzydzenia jest obrazą dla najszlachetniejszych istot ludzkich. To jest to, czego szuka społeczeństwo, które przyjmuje niespójność relatywizmu, które odrzuca prawdę, a zatem unika także piękna, które nam tę prawdę pokazuje.

Klasa religii jest uprzywilejowanym miejscem do nauczania z wykorzystaniem piękna. Oparcie się na historii i kulturze z jej różnymi przejawami artystycznymi otwiera zmysły na transcendencję i ułatwia zrozumienie tego, co próbujemy wyjaśnić.

Przypomnijmy kilka praktycznych środków, które mogą wzbogacić zajęcia i uczynić je bardziej atrakcyjnymi: wykorzystanie sztuki w klasie, rozmowa z obrazami sprawiają, że treści czują się znajome, bliskie, możliwe, związane z własnym życiem (por. Evangelii Gaudium(papież Franciszek). Jej użycie legitymizuje sam Jezus, Mistrz, który zwykł nauczać przypowieści, porównań pełnych piękna i dostępnych dla tych, którzy ich słuchali.

Nauki Jezusa nie straciły na wartości, bo piękno jest stabilne. Służą one i przyciągają wszystkich, którym są oferowane: Przypowieść o synu marnotrawnym czy przypowieść o dobrym Samarytaninie to niezwykły sposób nauczania stosowany przez Pana. Samo życie Jezusa, jeśli jest dobrze wyjaśnione, również pociąga, bo jest Prawdą i Dobrocią, a więc ostatecznym Pięknem.

Na lekcji religii bardzo dobrze jest stosować metodę, którą stosował Jezus, a którą teologowie nazywają synkatabasis (protekcjonalność, poniżenie), czyli stawianie się na poziomie tych, którzy nas słuchają, aby nas rozumieli i aby nasz język był przystępny. W wielu przypadkach artystyczny obraz jest wart tysiąca słów. Następnie, kiedy już uchwycą przesłanie, które proponuje artysta tego dzieła, musimy pomóc naszym uczniom wznieść się, wychodząc poza płótno czy rzeźbę przed nami, do kontemplacji najwyższego Piękna, którym zawsze jest Bóg.

Wiele przykładów może nam pomóc. W tym Roku Miłosierdzia może nam pomóc wyjaśnienie logo Dobrego Pasterza z jego mottem "Miłosierny jak OjciecMożemy też wyjaśnić znaczenie Drzwi Świętych. Możemy też liczyć na wykorzystanie znanych obrazów, jak np. Powrót syna marnotrawnego przez Rembrandta czy Murillo.

W malarstwie mamy to szczęście, że posiadamy wiele dzieł sztuki, które mogą nam pomóc w naszej pracy jako nauczycieli. Na końcu artykułu proponuję kilka z nich jako przykłady.

W przypadku małych dzieci możemy również zachęcić je do artystycznej ekspresji poprzez narysowanie wyjaśnionego przez nas wydarzenia biblijnego. Na przykład poprosiłam moich uczniów o narysowanie wskrzeszenia Łazarza, o którym właśnie im opowiedziałam, a następnego dnia przynieśli mi rysunki, które można było wykorzystać do zorganizowania wystawy.

W rzeźbie mamy przywilej posiadania wielkiej ikonografii dzieł dotyczących narodzin Jezusa (np. szopki Francisco Salzillo), Wielkanocy (np. Uśmierzony Chrystus Świętej Teresyautorstwa Gregorio Fernándeza), wizerunki Matki Boskiej (ang. Niepokalana przez Alonso Cano), itd.

Jeśli chodzi o architekturę, to skarbnica bazylik, klasztorów i katedr, czyli najbliższy kościół parafialny, jest bardzo odpowiedni, aby pokazać naszym uczniom, co przedmiot Religia ma im do zaoferowania.

Muzyka jest również bardzo pożytecznym przejawem artystycznym; zarówno muzyka klasyczna, tworzona ku chwale Pana przez kompozytorów o międzynarodowej sławie, jak i teksty pieśni liturgicznych, których używamy podczas niedzielnej Eucharystii.

Przywołajmy tu kilka dzieł, które posłużą nam za przykłady: dwa o Bożym Narodzeniu i jedno o Śmierci Pana.

Kult pasterzy

Pasterze jako pierwsi otrzymali dobrą nowinę o narodzinach Dzieciątka Chrystus: chór aniołów śpiewa i kontempluje Jezusa, gdy pasterze zbliżają się, by Go adorować i dotrzymać towarzystwa Świętej Rodzinie. Święty Józef, po lewej stronie, z otwartymi ramionami patrzy ze zdziwieniem na Dzieciątko i medytuje nad tym, co powiedzieli pasterze: że aniołowie oznajmili im o narodzinach długo oczekiwanego Mesjasza.

Dziewica Maryja wpatruje się łagodnie w Jezusa i modli się w radosnym milczeniu. Pasterze towarzyszą Jezusowi. Jeden z nich, ten klęczący z małym barankiem jako darem u stóp, to sam malarz, który chciał w ten sposób przedstawić siebie.

Wół nie chce przegapić żadnego szczegółu i uważnie obserwuje Syna Bożego. Zagubiony w ciemności osiołek odpoczywa, być może po męczącej i trudnej podróży - pamiętajmy, że Maryja była w trakcie porodu - z Nazaretu do Betlejem, by wziąć udział w spisie ludności, a teraz czuje się nieważny w tak podniosłej chwili i widać tylko jego pysk (po prawej stronie, obok niebieskich spodni pasterza).

Jeden z aniołów niesie plakat z pierwszą kolędą w historii: "Chwała Bogu na niebie, a na ziemi pokój ludziom...". Pośród ciemności nocy Jezus jest światłem świata, które rozświetla mroki ludzkości: przynosi nam pokój, teraz, gdy jest on tak bardzo potrzebny.

Autor nie potrzebował pokazywać sceny w zimnej stajni, jak to widać w tle; chciał raczej przedstawić nam Pana otoczonego grotą z miłości: jako kopuła lub sufit tej groty miłości są aniołowie śpiewający radośnie, a ściany to Matka Boska, jej mąż św. Józef i sami pasterze, w tym El Greco, jak wspomniano wyżej.

Święta Rodzina z Małego Ptaszka

Scena ta przywołuje codzienne obowiązki Rodziny z Nazaretu. Dziewica Maryja, Matka Boża, nawija szpulkę nici (wskazany jest ruch koła przędzalniczego, co uczynił Velázquez w swoim słynnym obrazie Prządki), a święty Józef, odpoczywając na chwilę od pracy (patrz jego narzędzia ciesielskie), uczy czegoś Jezusa. Maryja i Józef patrzą na Dzieciątko. W ten sposób autor wyjaśnia nam naturalność, którą żyło się w świętym domu, między zwykłą dobrze wykonaną pracą a uważnością na uszczęśliwianie życia innych. Z tą prostotą mamy traktować Chrystusa i ofiarować Mu naszą pracę (naukę) dobrze wykonaną. Poza tym jest jeszcze jedno znaczenie zawarte w obrazie: Jezus chroni małego ptaszka (naszą duszę) przed szczękami diabła (psa, który przedstawia się jako osoba dobroduszna, bo diabeł zawsze kłamie, czyniąc pokusę atrakcyjną). Jeśli jesteśmy z Panem, zawsze będziemy chronieni.

Zakończmy obrazem, który papież Franciszek lubi najbardziej i którym sam posługiwał się wielokrotnie w swoich katechezach. Jestem pewien, że spodoba się tym z Was, którzy uczą w ostatnich latach ESO lub w Bachillerato, aby zastosować go w klasie o historii Kościoła.

Białe ukrzyżowanie

Ze smutkiem świadczymy o ofierze Chrystusa, który umarł na krzyżu, aby odkupić ludzkość. Wszystko jest spowite w ciemności (w zimnych tonacjach: szarości) reprezentującej cierpienia i udręki ludzkości: nienawiść jednych do drugich, wojny i cały ból ludzkości. Świat jest oświetlony promieniem światła, który pochodzi z nieba i ukazuje nam Chrystusa jako naszego zbawiciela.

Po prawej stronie Żydzi są prześladowani przez nazistów, a ich synagoga zostaje spalona (co oznacza nienawiść do religii). Nad drzwiami synagogi znajdują się Tablice Prawa, Gwiazda Dawida i lew Judy, w wyraźnej aluzji do Żydów.

sion do proroctw mesjańskich. Przedmioty spadają na ziemię, w tym Tora (biblia żydowska) toczy się dalej. Niektórzy Żydzi uciekają z tym, co mogą (jeden niesie kolejne księgi lub zwoje Biblii; kobieta z dzieckiem na kolanach...).

Po lewej stronie rewolucja rosyjska niszcząca domy (wyraźna aluzja do walki z własnością prywatną) i jej nienawiść do religii. Widać flagi i żołnierzy, spalone domy i rannych.

Jest to groza wojny: wszystko, co ludzkie, przedstawione w "morzu tego, co ludzkie", gdzie widzimy łódź Piotra (Kościół), która nie tonie, bo jest w niej Chrystus, jak w cudzie spokojnej burzy: Jezus spał, podczas gdy przerażeni apostołowie zdawali sobie sprawę, że nie mogą zrobić nic, by ocalić swoje życie. Zwrócili się więc do Pana i błagali go: "Panie, giniemy!"A Chrystus skarcił wiatr i morze i nastał wielki spokój. Pośród trudności, jakie Kościół miał historycznie (Imperium Rzymskie, barbarzyńcy itp. w starożytności; a bardziej obecnie z Oświeceniem, rewolucjami marksistowskimi itp.), Jezus zawsze był w łodzi Kościoła. Jeśli teraz wydaje się, że tonie, to wystarczy, że będziemy się do niego modlić, a Jezus będzie działał.

Obok Krzyża znajduje się drabina. Jest to drabina, po której Józef z Arymatei ściągał Chrystusa i grzebał go. Ale ta drabina ma znacznie głębsze znaczenie: to nasza wiara, odpowiedź człowieka na Boże wezwanie i zbawienie. Musimy się wspiąć i objąć Krzyż, aby osiągnąć szczęście.

Jezus jest Mesjaszem oczekiwanym przez Żydów: świecznik był figurą obecności Boga wśród swojego narodu wybranego; ten świecznik stoi u stóp krzyża.

Wreszcie Bóg Ojciec jest widziany w niebie, wzywając do błogości i szczęścia z Nim tych, którzy ponieśli śmierć w tych wojnach, pod warunkiem, że przyjmą zbawienie ofiarowane przez Chrystusa.

Hiszpania

Lata jubileuszowe w Hiszpanii, 2018 rokiem łaski

Omnes-15 marca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Po roku lebaniego i Caravaca, Sewilla, Walencja, Avila i Pampeluna to niektóre z diecezji obchodzących w tym roku jubileusz. 

Obecna dekada była dla Kościoła w Hiszpanii czasem łaski. Jubileusze są rozsiane po całym kraju. Jeśli w 2017 r. zakończyły się np. lata święte w Santo Toribio de Liébana i Caravaca, to w 2018 r. inne obchodzone są w Covadonga lub w Madrycie z okazji 25-lecia konsekracji katedry w Almudenie.

2.600 osób wzięło udział w otwarcie drzwi świętych w pierwszym Terezjańskim Roku Jubileuszowymspecjalna łaska udzielona przez papieża Franciszka, która będzie miała miejsce za każdym razem, gdy dzień święta świętego przypadnie w niedzielę. Ten Rok Jubileuszowy jest obchodzony w diecezji Avila i w Alba de Tormes (diecezja Salamanka). Podczas Mszy św. inaugurującej uroczystość kardynał Blázquez określił świętego jako "...".autorytetem duchowym, matką, która zasługuje na wysłuchanie, która karmi nas chlebem inteligencji i daje do picia wodę mądrości".

Kroczyć z determinacją to tytuł listu pasterskiego, który służy jako przewodnik na ten rok łaski, tytuł, który jest zaproszeniem, by być gotowym do kroczenia drogą, jak to robiła święta w swoich czasach, bo życie chrześcijanina rozumiała jako drogę doskonałości.

W Madrycie odbywa się również Rok Jubileuszowy świątyni Święta Maria Magdalenaw dzielnicy Chamartín, która świętuje 50. rocznica jego kanonicznej erekcji. Parafia jest bardzo blisko wiernych i ubogich. "Kościół jest otwarty przez cały dzień, od ósmej rano do wpół do ósmej wieczorem. Staramy się, aby obecność księży była jak najbardziej ciągła."wyjaśnia proboszcz parafii, Francisco Javier Ardila. Oprócz tej rocznicy w Madrycie odbywają się inne jubileusze, jak np. Oratorium Caballero de Gracia z okazji 5. rocznicy urodzin rycerza. przez Jacobo Gratij, lub tego z Chrystus Zdrowia ze względu na stulecie parafii.

W regionie Levante rok 2018 jest również rokiem jubileuszowym. Stolica Apostolska przyznała rok święty walenckiej miejscowości El Palmar. Powodem jest. 75. rocznica powstania obrazu Cristo de la Salud (Chrystus Zdrowia)Święty jest czczony w kościele parafialnym w Jesuset del Hort. Nabożeństwo rozpoczęło się przed wiekami, ale szczególnego znaczenia nabrało w XIX wieku z powodu epidemii dżumy i cholery, które spustoszyły Walencję. Proboszcz parafii, Gonzalo Albero, ma nadzieję, że "ten święty rok jest czasem łaski i odnowy dla całej parafii oraz okazją do otwarcia drzwi parafii na całą diecezję, aby różne grupy, ruchy... mogły dostąpić łaski jubileuszowej i uzyskać odpust zupełny.".

W Sorii mają też rok jubileuszowy z okazji m.in. 75 lat stałego wystawienia Najświętszego Sakramentu w kościele klasztornym w Santo Domingoklarysek z Sorii. Podobnie jak w parafii św. Marii Magdaleny, kościół św. Dominika w Sorii jest otwarty przez cały dzień, od siódmej rano do dziewiątej wieczorem. Wspólnota sióstr zakonnych stara się rozszerzać i rozwijać adorację i miłość do Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Andaluzja ma też swój rok jubileuszowy w Sewilli, dzięki m.in. 275. rocznica istnienia Bractwa Sakramentalnego San Juan Bautista w parafii San Juan de Aznalfarache. Arcybiskup Sewilli, Mons. Asenjo, na wieść o udzieleniu tej łaski powiedział, że "...arcybiskup Sewilli, Mons.będzie dla wszystkich wydarzeniem zbawczym, prawdziwym przejściem Pana z braterstwem i każdym z jego członków, aby ich odnowić, nawrócić, odtworzyć, odmłodzić i ożywić ich życie chrześcijańskie.". Bractwo przygotowało cykl sesji, w których będą poruszane różne tematy, m.in. praca bractw i konfraterni w służbie Kościoła, postać Jezusa z Nazaretu...

A na północy, w Pampelunie odbywa się Święty Jubileusz San Fermín z okazji 300-lecia konsekracji ołtarza i kaplicy świętego w kościele San Lorenzo. Diecezja ma nadzieję, że ten rok będzie wywyższeniem postaci męczennika, na cześć którego obchodzone jest jedno z najpopularniejszych świąt na świecie.

Hiszpania ma tę łaskę, że rok 2018 jest pełnoprawnym rokiem jubileuszowym.

Inicjatywy

Maite Gutiérrez: Wiele "tak", które przynosi obfite owoce

Maite Gutiérrez: 37 lat małżeństwa, 13 dzieci, 8 wnuków i dwoje w drodze. Madrileña, z wielką ufnością w boską opatrzność.

Omnes-14 marca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Panie, jeśli poprosisz mnie o to, dam ci to."Była to odpowiedź Maite na powołanie jej pierworodnej córki, z którą dzieli imię. Siedemnaście lat temu młoda kobieta rozmawiała z rodzicami i powiedziała im o Bożym powołaniu do kontemplacyjnego życia zakonnego. Z biegiem lat do klasztoru trafiały także jej szósta i dziewiąta córka. Wszystkie trzy są siostrami Iesu CommunioInstytut zakonny próbuje uczynić swoim wołanie Jezusa na krzyżu: "...".Jestem spragniony"..

Maite i Paco rozpoczęli drogę do małżeństwa 37 lat temu. Życie naznaczone nagromadzeniem "tak": na życie, na adopcję i na powołanie. Z hojną i odważną otwartością stworzyli rodzinę z trzynaściorgiem dzieci: dziesięciorgiem biologicznych i trójką adoptowanych. Osiem to kobiety, a pięć to chłopcy, najstarszy ma 36 lat, a najmłodszy 15. Do tego "klanu" - jak sami lubią się nazywać - dołączyło trzech zięciów i synowa, ośmioro wnuków i dwoje w drodze.

Mimo trudności finansowych małżeństwo doświadczyło, jak Pan nie pozwala się prześcignąć w hojności. Nigdy im niczego nie brakowało. "Mieliśmy po prostu dużo miłości do dawania, dwie łazienki, 5 sypialni i dużo łóżek piętrowych."Wyjaśnia, że z zawodu jest lekarzem i starała się łączyć pracę zawodową z życiem rodzinnym.

Ekonomiści, lekarze, wojskowi, inżynierowie, zakonnice i nauczyciele: jej dzieciom się udało. Na pytanie, czy udało im się zaspokoić potrzeby emocjonalne każdego z nich, przytakuje, ale nie wie, jak im się to udało. Nie mają wątpliwości, że Pan to wszystko zrobił.

"Życie rodzinne zostało zbudowane na małych chwilach. Na przykład podczas smażenia jajek podchodzili do mnie, opowiadali swoje historie, rozmawialiśmy też o ważnych sprawach. W dużej rodzinie dzielenie życia z licznym rodzeństwem jest wzbogacające i uczy nas dzielenia się, wyrzekania. Dodatkowo fakt, że dwoje z nich jest w pewnym stopniu niepełnosprawnych, oznaczał dla nich wszystkich ciągłą pracę nad pokonywaniem trudności. Przy naszych porażkach i ograniczeniach wierzę, że jest coś, co zostało przekazane. Dziś możemy jedynie podziękować za to Bogu."mówi Maite.

Wspólne przyjęcie

Temat adopcji powracał u tej pary. Odkąd się zaręczyli, rozmawiali o możliwości adopcji, a po wojnie w Bośni znów o tym pomyśleli, bo wiele dzieci potrzebowało schronienia. Kiedy rozpoczęli proces adopcyjny, mieli siedmioro dzieci i czekali na ósme.

Odbyli kilka rozmów z urzędnikami Wspólnoty Madrytu. Pytano ich, czy byliby skłonni mieć chore lub niepełnosprawne dzieci, i zawsze odpowiadali, że tak. Dziecko biologiczne też byłoby przyjęte jakkolwiek by nie przyszło - mówią. "Na ostatnim spotkaniu zaproponowano nam 22-miesięczną dziewczynkę z zespołem Downa. To był bardzo trudny i wyjątkowy moment dla nas obojga. Konsultowaliśmy się z naszymi dziećmi i jednogłośnie zaakceptowaliśmy. To właśnie wtedy czujesz wszystkie słowa Ewangelii. Jedno z tych zdań, które nas naznaczyło, mówi: To ja, nie bój się".mówi, głos jej się łamie.

Po Reyes para doczekała się dziesiątej biologicznej córki. "Mieliśmy jeszcze zdolność do dawania miłości i chcieliśmy znów adoptować. Ale nie wcześniej niż po rozmowie z naszymi dziećmi, to one były bohaterami wszystkich decyzji.". W wieku trzech miesięcy i z zespołem Downa, Marcos przybył do tego klanu.

Radzenie sobie z niepełnosprawnością jest łatwiejsze, gdy uświadomimy sobie, że to dzieci, które potrzebują miłości, uczą się w swoim tempie i bez pretensji. "Reyes i Marcos bardzo się rozwinęli. Choć niczego nie oczekujemy, wolimy być zaskoczeni ich postępami."mówi.

Trzy lata później i przy dwunastce dzieci, pomysł adopcji pojawił się ponownie. Wspólnota Madrytu dała im możliwość przygarnięcia dziecka z lekkim problemem ze wzrokiem. Guillermo miał trzy lata, gdy trafił do tej dużej rodziny. Jego największym marzeniem przez pierwsze lata było posiadanie nazwiska rodowego, a kiedy wreszcie udało się go legalnie adoptować, byli tak szczęśliwi, że uczcili tę wiadomość przyjęciem.

"To jest nasza historia, to jest sposób, w jaki moja trzynastka dzieci wróciła do domu. Jeśli zobaczysz to, co zrobiliśmy w tej rodzinie oczami świata, nie zrozumiesz tego, ale to nie są oczy świata. Zawsze mówiliśmy "tak" na to, czego Bóg od nas wymagał." Maite podsumowuje z uśmiechem.

Kino

Sprawa dla Chrystusa, wiedzącego wystarczająco dużo

The Case for Christ śledzi życie Lee Strobla, dziennikarza Chicago Tribune. Jest żonaty, mają młodą córkę i kolejną w drodze. Bóg nie ma dla nich znaczenia. Jednak po pewnym wydarzeniu kobieta nawraca się, a on się buntuje.

José María Garrido-14 marca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Przypadek Chrystusa

Adres: Jon Gunn
Skrypt: Brian Bird
Kraj: Stany Zjednoczone
Rok: 2017

Mimo, że Oscary odbywają się 4 marca i jest garstka filmów, które nie bez powodu trafią ponownie (Dunkierka, Trzy ogłoszenia na obrzeżach, Coco, Niewidzialna nić, Najmroczniejszy moment, Akta Pentagonu...), to lepiej, żeby ten czerwony dywan nie pogrzebał dwóch niezależnych filmów z przedwczoraj: Przypadek Chrystusa oraz film dokumentalny Beating the Wind. Oba filmy oparte są na prawdziwych wydarzeniach i dotyczą dziennikarzy, przed lub za kamerami. Oba są wysokiej jakości i zajmują się aprecjacyjnymi dramatami.

Prawdziwy przypadek

Sprawa dla Chrystusa odnosi się do życia Lee Stroblamłody dziennikarz śledczy z Chicago Tribune w latach 80. Jest żonaty, mają młodą córkę i kolejną w drodze. Bóg nie ma dla nich znaczenia. Jednak po pewnym wydarzeniu rodzinnym kobieta przechodzi na chrześcijaństwo (baptysta), a on się buntuje, bo czuje, że ją traci... Wściekła treść, za jej plecami i za plecami Tribunepostanawia rozpocząć śledztwo w sprawie zmartwychwstania Jezusa, aby rozmontować wiarę chrześcijańską.

Kroki, które podejmuje dziennikarz, w scenariusz Briana Birda, są inspirowane własną, milionowo sprzedaną książką Strobla. Puls opowieści utrzymują dwa równoległe wątki śledcze (sprawa policyjna i sprawa Chrystusa) oraz zagrażające małżeństwu duchy rozpadu. Mike Vogel i Erika Christensen dobrze grają spiętą parę. Faye Dunaway i Robert Foster są ulotni. Reżyser, Jon Gunn, pozostawia nam dobry film o skoku w wiarę chrześcijańską katalizowanym przez historyczny wymiar Jezusa.

Ze swojej strony, dokument Pokonać wiatr jest autorstwa Anne-Dauphine Julliand, paryskiej dziennikarki i matki czwórki dzieci, która straciła dwoje z nich na skutek choroby genetycznej, gdy były jeszcze dziećmi. Opowiedziała te ciosy w książce, której tytuł (Wypełnię twoje dni życiem) jest również tłem muzycznym dla tego dokumentu. Teraz jednak umieszcza kamerę i mikrofony w pobliżu ciał pięciorga dzieci z różnymi rzadkimi chorobami i pozwala im przekazać swoje złudzenia, smak życia i nowości, zabawy i natury, a także kontrast bólu, bez dramatyzowania. Julliand osiąga spektakularną naturalność, dzięki rytmowi i kontemplacyjnym metaforom, i sugeruje rodzicom tak chorych dzieci prosty i trudny projekt, jakim jest inwestowanie w te małe życia, aby je wzmocnić, zamiast wpajać im wątpliwości dorosłych w obliczu śmierci.

AutorJosé María Garrido

Więcej

Turbulentne czasy

Ojciec Święty, budowniczy mostów, chce, by chrześcijanie byli "rzemieślnikami jedności", którzy odnawiają zobowiązanie, by nie oczekiwać idealnego świata, idealnej wspólnoty. "Nie kochamy sytuacji ani idealnych wspólnot, kochamy ludzi". 

9 marca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Eksperci twierdzą, że gdyby Jorge Bergoglio pisał pracę doktorską, skupiłby się na analizie "...sposobu, w jaki słowa i czyny papieża były wykorzystywane w przeszłości".Kontrast: esej o filozofii żywego betonu"Romano Guardini, studium różnych sposobów, w jaki można osiągnąć jedność bez uniformizacji, zakładając pluralizm tego, co ludzkie i złożoność tego, co realne. Intensywne przeżywanie frakcji i rywalizacji przecięło jego życie i nadal jest jego zadaniem. W jego propozycji "kultury spotkania" tkwi głębokie przekonanie o ludzkim (i nadprzyrodzonym) osiągnięciu, które jest kultywowane przez pozostawanie razem, będąc jednocześnie różnorodnym.

Wśród całego kurzu wznieconego przez styczniową podróż papieża do Chile, jego przemówienie do księży i seminarzystów z 16. nie przyciągnęło większej uwagi. Oferuje jednak fundamentalne spojrzenie na ten "czas turbulencji": jak wypracować spójnie chrześcijańską postawę w obliczu postchrześcijańskiej kultury.

Franciszek ujmuje to w sposób dramatyczny: "Pojawiają się nowe, różnorodne formy kulturowe, które nie przystają do znanych marginesów. I musimy przyznać, że często nie wiemy, jak się w te nowe okoliczności wpisać. [...] I możemy ulec pokusie wycofania się i odizolowania w celu obrony własnych pozycji, które w końcu nie są niczym więcej niż dobrymi monologami. Możemy ulec pokusie myślenia, że wszystko jest złe i zamiast wyznawać dobrą nowinę, wyznajemy jedynie apatię i rozczarowanie.". Negatywnym biegunem izolacji jest rozpuszczenie. Wobec doświadczenia własnego grzechu istnieje niebezpieczeństwo poddania się i popadnięcia w "...".to wszystko jest takie samo."że "w końcu kończy się to rozwodnieniem wszelkich kompromisów w najbardziej szkodliwym relatywizmie.".

Izolacja i rozpasanie to słabe pozycje, ale ci, którzy czują się silni, narażają się na ryzyko postrzegania innych z góry, na poczucie bycia lepszym, superbohaterem, że "...oni są najlepsi, superbohaterowie...".z wysokości, schodzą na spotkanie ze śmiertelnikami.". Zamiast tego papież wskazuje, że chrześcijanin wychodzi od doświadczenia swojego grzechu i przebaczenia przez Boga. "Świadomość posiadania wrzodów uwalnia nas; tak, uwalnia nas od autoreferencji, od przekonania o własnej wyższości.". Franciszek nakreśla drogę rozwoju: "Poznanie Piotra jako przygnębionego, aby poznać Piotra przemienionego, jest zaproszeniem do przejścia od bycia Kościołem opuszczonych przygnębionych do Kościoła, który służy wielu przygnębionym, którzy żyją obok nas".. Kościół, który nie patrzy z góry, ale schodzi i pomaga każdemu wejść na stopień, z miejsca, w którym się znajduje, pokazując mu jednocześnie horyzont, który otwiera się na każdym kroku, który przybliża go do Jezusa.

AutorJuan Pablo Cannata

Profesor socjologii komunikacji. Uniwersytet Austral (Buenos Aires)

Hiszpania

Covadonga, cel pielgrzymek

Omnes-9 marca 2018 r.-Czas czytania: 5 minuty

W tym roku w dolinie Covadonga spotykają się trzy rocznice: stulecie kanonicznej koronacji Santiny, stulecie utworzenia Parku Narodowego Picos de Europa oraz 1300 rocznica bitwy pod Covadongą.

Tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst Fernando Serrano

8 września 1918 r. obrazy Dziewicy z Covadonga i Dzieciątka Jezus, które nosi na rękach, zostały kanonicznie ukoronowane. Ówczesny biskup Oviedo, Javier Baztán y Urniza, poprosił papieża Benedykta XV o tę łaskę. Poprosił również o zgodę na obchodzenie nadzwyczajnego jubileuszu w roku, w którym przypadała również dwunasta rocznica bitwy pod Covadongą.

Z okazji stulecia Palabra przeprowadziła wywiad z opatem z Covadonga, Adolfo Mariño. "Z archidiecezji Oviedo prosiliśmy Ojca Świętego Franciszka o łaskę uczynienia tej rocznicy Maryjnym Rokiem Jubileuszowym i on nam jej udzielił.".

Królowa naszej góry

"Była to koronacja na naszą królową i matkę, choć tutaj nazywamy ją Królową naszej góry, jak w hymnie Covadonga. Najświętsza Panna została ukoronowana 8 września 1918 roku - przypomina opat z Covadonga. "Obecny tego dnia był król Alfons XIII, jego żona, cały rząd hiszpański i oczywiście wszyscy biskupi pod przewodnictwem biskupa Guisasoli, Asturyjczyka, który był wówczas kardynałem Toledo.". W tej uroczystości Maryja została uznana za królową wszystkich Asturyjczyków i pielgrzymów, którzy odwiedzają ją w Świętej Grocie.

"W Covadonga spotykają się trzy rzeczywistości, które nie występują w innych miejscach Asturii, a bez nich nie można zrozumieć tego regionu."Mariño wyjaśnia. "Pierwsza to rzeczywistość duchowa. Maryja jest tu od 1300 lat i my, Asturyjczycy, czcimy ją tutaj. Po drugie - natura. Papież Jan XXIII powiedział, że Covadonga jest cudem natury i to prawda. I wreszcie jest to miejsce narodzin królestwa - Asturii. Istnieją więc trzy rzeczywistości, które nie są oddzielne.".

Stulecie Koronacji

"Świętujemy, głęboko przeżywamy i radośnie oczekujemy. Nic mniejszego niż urodziny nie porusza nas do tak wielkiej wdzięcznej radości."Tak rozpoczyna swój list z okazji Maryjnego Roku Jubileuszowego arcybiskup Oviedo, ks. Jesús Sanz. Minęło sto lat od czasu, gdy Dziewica z Covadonga panowała w Asturii.

"Już teraz ma to znaczący wpływ. Wraz ze stuleciem przybywa więcej osób, ale co roku do Covadongi, mimo że nie jest to maryjny rok jubileuszowy, przybywa około 1 200 000 osób jako pielgrzymów.Adolfo Mariño zapytany o napływ pielgrzymów do tego sanktuarium w sercu Picos de Europa. Kontynuuje: "Covadonga zawsze była miejscem wielkich pielgrzymek, i to coraz większych. Prawdą jest, że w ubiegłym roku nastąpił zauważalny wzrost liczby pielgrzymów, gdyż był to Rok Święty Liébana. Ponieważ jedno miejsce znajduje się bardzo blisko drugiego, ludzie pielgrzymowali do Santo Toribio de Liébana, a następnie przybywali do Covadonga lub odwrotnie.". Mimo to, niezależnie od roku Lebaniego, ".Covadonga od niepamiętnych czasów jest miejscem pielgrzymek, a ich liczba ciągle rośnie.".

Organizowane są pielgrzymki z całej archidiecezji Oviedo. Opat z Covadonga podkreśla dwie pielgrzymki wśród tych, które będą organizowane w tym roku. Są to pielgrzymki dla młodzieży i dzieci szkolnych. "W spotkaniu młodzieży w weekend 14 i 15 kwietnia weźmie udział ponad tysiąc osób. A potem czeka nas kolejna pielgrzymka szkół prywatnych, czarterowych i publicznych, spotkanie, w którym zarejestrowanych jest już ponad 2500 młodych ludzi. Mieć tylu młodych ludzi to będzie łaska od Boga i wielka łaska w diecezji.".

Opat podkreśla, że Covadonga jest odwiedzana nie tylko przez wiernych, ale także przez ".do tego domu przychodzi się jak do własnego domu. W tym domu wiecie, że zawsze jest ktoś, kto na was czeka i was obejmuje, to jest Maryja.". W rozmowie z opatem z Covadonga wyłaniają się pewne uderzające fakty. "Mamy bardzo ciekawą statystykę, spośród tych, którzy co roku odwiedzają sanktuarium: 10 % to ateiści, a 12 lub 14 % to agnostycy. W Asturii zdarza się bardzo ciekawa rzecz: jest wielu ludzi, którzy nie są wierzący, jak w wielu częściach świata, ale mimo to obowiązkowo odwiedzają Covadongę.". Jak mówi kwintesencja asturyjskiego zdania: "Nie wierzę w nic, ale nie dotykaj Santiny". W odniesieniu do tych danych Mariño mówi nam, że "To jest to, czym Covadonga jest i to jest to, czym chcemy, aby Covadonga nadal była: gościnnym domem, w którym musimy żyć tymi wydarzeniami i świętować je z całą radością na świecie.".

Działania związane ze stuleciem

Ponadto Maryjny Rok Jubileuszowy ma kilka głównych działań. Są cztery główne wydarzenia: pielgrzymki, Rozmowy w Covadonga, kurs mariologii i nowenna do Najświętszej Dziewicy.

n kategoriach pielgrzymek, "wszystkie 934 parafie w Asturii w pewnym momencie będą pielgrzymować do Covadonga."Opat sanktuarium podkreśla z pewnym wzruszeniem. "Zostaną oni przyjęci, aby zyskać jubileusz.". Świętymi drzwiami Jubileuszu jest Grota, w której znajduje się obraz Santina. "Tak powiedział nam papież Franciszek w przesłanym liście. Jedyne święte drzwi w Asturii, w naszej diecezji, to nawiedzenie Dziewicy w Świętej Grocie. Tam właśnie przyjmujemy pielgrzymów.". Struktura każdej pielgrzymki jest podobna. Najpierw jest akt pokutny, "....ponieważ Covadonga jest również miejscem pokuty, miejscem nawrócenia, zmiany życia."a kończy się na Eucharystii.

W czerwcu odbędą się Covadonga Conversations. Cykl konferencji dotyczących różnych dziedzin związanych z przyrodą, wiarą i życiem obywatelskim. "Ich koordynacją zajmuje się arcybiskup diecezji, ks. Jesús Sanz. Rozmowy będą miały bardzo dużą głębię intelektualną i rygor naukowy."Mariño podkreśla.

Trzecim kamieniem milowym roku mariańskiego jest kurs mariologiczny, który zaplanowano na miesiąc sierpień. "Jest on podzielony na dwie części. Rano dla znawców mariologii; a po południu dla osób, które również chcą w niej uczestniczyć" - wyjaśnia opat z Covadonga. I zakończy rok Nowenną do Santina. "W tym roku będą jej przewodniczyć biskupi z Asturii lub prałaci, którzy przeszli przez diecezję Oviedo.".

Kolejne dwie rocznice

W tej samej dolinie obchodzone są dwa inne stulecia. Pierwszą z nich jest ta, która dotyczy ogłoszenia rezerwatu przyrody Picos de Europa jako Parku Narodowego 22 lipca 1918 roku przez króla Alfonsa XII. Jego pierwotna nazwa to Park Narodowy Gór Covadonga, choć później zmieniono ją na Picos de Europa. Większość działań odbywających się z okazji tej rocznicy ma na celu wychwalanie postaci Pedro Pidala Bernaldo de Quirós, markiza Villaviciosa, który był motorem napędowym stworzenia tej naturalnej przestrzeni.

Kolejną z upamiętnianych rocznic jest trzynasta setna rocznica narodzin Królestwa Asturii. Bitwa pod Covadongą miała miejsce w 718 roku i dla uczczenia tej rocznicy w Muzeum Covadongi będzie można obejrzeć specjalną wystawę obrazów monarchii asturyjskiej. Kolekcja została użyczona Sanktuarium przez Muzeum Prado.

Guillermo Martínez, minister prezydencji w rządzie asturyjskim, podkreśla ".wspólne prace prowadzone przez rząd Asturii, arcybiskupstwo Oviedo i radę miejską Cangas de Onís w celu zapewnienia społeczeństwu wzorcowego i zróżnicowanego programu działań w wyniku współpracy instytucjonalnej.".

Hiszpania

Rodzaje przemocy wobec kobiet według WHO

Omnes-7 marca 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Według WHO istnieje kilka rodzajów przemocy, które wymagają różnych interwencji. Wydaje się, że słowo przemoc sugeruje, że mamy do czynienia z krzywdą fizyczną, która prowadzi do udzielenia pomocy doraźnej, ale tak nie jest. Jest wiele sposobów na złe traktowanie ludzi, a kiedy robi się to z powodu bycia kobietą i z pogardą, jaką to implikuje, można to uznać za przemoc ze względu na płeć. Podobnie byłoby w odwrotnym przypadku, gdyby kobieta źle traktowała mężczyznę tylko dlatego, że jest mężczyzną.

Według Światowej Organizacji Zdrowia najczęstsze i najbardziej rozpowszechnione rodzaje przemocy to:

Przeciwko kobietom. Akt przemocy, który powoduje lub może powodować fizyczną, seksualną lub psychiczną krzywdę lub cierpienie kobiet; obejmuje groźby, przymus, arbitralne pozbawienie wolności, publicznie lub prywatnie. Obejmuje przemoc ze strony partnera intymnego, przemoc seksualną ze strony osoby innej niż partner, handel ludźmi i szkodliwe praktyki, takie jak okaleczanie żeńskich narządów płciowych.

Para. Zachowanie partnera intymnego, które powoduje krzywdę fizyczną, seksualną lub psychiczną, w tym akty agresji fizycznej, przymusu seksualnego, przemocy psychicznej i kontroli. Obejmuje to również te zadane przez obecnego lub byłego małżonka lub innego partnera intymnego. Nazywana jest również przemocą domową, znęcaniem się nad żoną lub małżonkiem. "Przemoc na randce" jest stosowana w odniesieniu do przemocy w intymnych związkach między młodymi ludźmi i nie dotyczy konkubinatu.

Seksualny. Każdy akt seksualny, próba wykonania aktu seksualnego, niechciane komentarze o charakterze seksualnym, handel ludźmi lub inne środki wymuszania seksualności osoby, niezależnie od jej relacji z ofiarą, w dowolnym otoczeniu, w tym, ale nie tylko, w domu i w pracy.

Kultura

Rosa PichCiosy, które daje ci życie, czynią cię bardziej ludzkim".

Dom rodziny Postigo Pich to "zorganizowany chaos", jak wyjaśnia Rosa, matka. Znana z książki opublikowanej w Palabra, Rosa otwiera drzwi swojego domu i opowiada, jak dają świadectwo.

Fernando Serrano-5 marca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

"Nazywam się Rosa Pich. Urodziłem się w Barcelonie nieco ponad 50 lat temu i jestem ósmym z 16 rodzeństwa. W 1989 roku ożeniłem się z moją najwierniejszą towarzyszką, Chemą Postigo. Był siódmym z 14 rodzeństwa. Naszym marzeniem było mieć dużą rodzinę i mieliśmy 18 dzieci. Trójka najstarszych zmarła na serce, a lekarze odradzili nam posiadanie kolejnych dzieci. Ale 15 kolejnych urodziło się". Tak zaczyna w swoim blogu bohaterka tego Ludzie, którzy się liczą ich prezentacji.

Rok temu Rosa została owdowiała i pozostawiona pod opieką 15 dzieci. Część z nich pracuje, część jest na studiach, ale większość nadal uczy się w szkole.

Autorka książki, w której opowiada o swoim życiu rodzinnym, występowała w różnych programach telewizyjnych tłumacząc, jak wygląda jej codzienne życie. Palabra rozmawia z nią rok po Chemie, jej mężem, "nie jestem kobietą, jestem mężczyzną".pójdzie do nieba".

Mówi nam, że "Byłem niedawno z dwoma moimi synami w klasztorze klauzurowym, dając świadectwo przed 150 osobami i zadano im to samo pytanieJak przeżywasz śmierć swojego ojca? OdpowiedzieliśmyByło bardzo ciężko, dużo płakaliśmy, ale życie toczy się dalej, nie możemy stać w miejscu". Mówiąc na poziomie osobistym, są tacy, którzy myślą: "....Ubogi, owdowiały, mający 15 dzieci". lub na odwrót, Jakie to szczęście, że owdowiała mając 15 dzieci.

Spojrzenie w stronę innych ludzi

Rosa wykazuje zaskakującą witalność. Zawsze ma uśmiech dla innych, nawet jeśli dzień jest nieco szary. Mówi, że będąc tak licznie w domu, łatwiej jest dawać innym w prostszy i szybszy sposób. "Na drugi dzień, po podróży, przyjechaliśmy wieczorem i to, na co masz ochotę, to kanapa, ale moje dzieci powiedziały miMamo, pojedźmy rowerem. Idziemy całą drogą Avinguda Diagonal od jednego końca do drugiego i idziemy aż do morza", i myślisz: dzieci cię odmładzają, nie masz czasu patrzeć na siebie egoistycznie... Dzieci chcą jechać na rowerze, więc jedziemy. Niektórzy musieli się uczyć, inni byli u znajomych. Z tymi, którzy byli gotowi i odrobili lekcje, wyruszyliśmy"..

Widać, jak stara się wykorzystać kryzysy dnia codziennego, by mieć możliwość awansu. "Te ciosy, które daje ci życie, są ciosami, które czynią cię bardziej ludzkim. Pomagają postawić się w sytuacji innych ludzi. Ten ostatni rok sprawił, że cała rodzina powiększyła się, bardziej zjednoczyła się między nami, wsparła się, pomogła sobie wyjść z naszego egoizmu.".

Wszyscy pracują razem w domu

"Życie codzienne to zorganizowany chaos. Zaczynamy każdego dnia od godziny 7 rano."Rosa mówi nam. Niektóre z jej dzieci mają lekkoatletykę przed szkołą kilka dni w tygodniu. Pracuje w godzinach porannych: ".Wychodzę z domu o 7:45. W tym czasie część z nich wyszła, a inni budzą ich lub pomagają przygotować śniadanie. Wychodzę z osobą odpowiedzialną po chleb, idziemy do piekarni niedaleko domu, która daje nam zniżkę 20 groszy na bochenek. Kupujemy 10 bochenków dziennie". Potem, przed pracą, Rosa zwykle idzie na Mszę św. "Muszę naładować swoje baterie, aby stawić czoła temu, co przyniesie dzień. Spędzam trochę czasu na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, bo muszę się zatrzymać i pomyśleć.  i zorganizować się". W południe ci, którzy uczą się na uczelni lub pracują, spotykają się na obiedzie w domu. "Codziennie jest nas zwykle około 4 lub 5 osób.".

Dom zastępczy

Rzadko zdarza się tydzień, w którym nie mają gościa na kolacji. "W związku z książką dużo podróżowałam, a że Barcelona jest miastem przechodnim, mam znajomych, którzy pytają mnie, czy mogą zatrzymać się u mnie w domu, gdy przyjeżdżają z wizytą.". Często gośćmi są osoby bez wiary lub wyznające inne religie. Rosa mówi nam, że "eBardzo miło jest widzieć, jak moje dzieci uczą się brać do ręki różaniec i modlić się nim. Pamiętam, jak na drugi dzień syn, który mieszka w Korei, powiedział kilku kolegom z pracy, żeby nas odwiedzili. Zjedli obiad i odmawiali z nami różaniec. Powiedzieli do mnieByliśmy zachwyceni, że mogliśmy podzielić się z Tobą obiadem i różańcem". Podczas modlitwy patrzyłem, jak jeden z moich synów pomaga im odmawiać różaniec.". W domu mają wydrukowaną Modlitwę Pańską i Zdrowaś Mario w języku koreańskim".bo mój syn, będąc całyí często wysyła nam przyjaciół i kolegów. Duże wrażenie robi widok tych ludzi modlących się z nami.". 

AutorFernando Serrano

Papież Franciszek: pięć lat pontyfikatu

2 marca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Papież Franciszek obchodzi 13 marca piątą rocznicę swojej działalności jako następca św. Piotra. Autor omawia niektóre zachowania, które postrzega jako potencjalnie niebezpieczne w mediach społecznościowych.

MAURO LEONARDI - Kapłan i pisarz

mauroleonardi.it -. @mauroleonardi3

W marcu przypada rocznica pięć lat pierwszego pontyfikatu historii, która w całości rozgrywa się w epoce media społecznościowe. Paradoksalnie łatwość, z jaką każdy może rozpowszechniać opinie, utrudniła dialog: w jednym czas skrajnych kontrastów i polaryzacjiW papiestwie ci, którzy mają różne punkty widzenia, często nie debatują, ale się kłócą. Papiestwo jest jednym z miejsc, gdzie ta dynamika jest najbardziej widoczna: podobnie jak w przypadku ojca syna marnotrawnego (Łk 15), wrogami papieża są "starsi bracia", czyli ci, którzy mają inne poglądy. "Katolicznie poprawny. W.bardziej trująca i bolesna kusja przeciwko papieżowi jest stwierdzenie, że "dzieli i prowadzi Kościół ku schizmie": stwierdzenie, które byłoby tylko śmiesznym nonsensem, gdyby coś takiego nie stało się dobrze uzasadnionym niebezpieczeństwem z powodu niektórych osób na portalach społecznościowych, osób, które potępiają schizmę słowami, ale pod spodem ją tworzą.

Nie piętnuję tych, którzy odczuwają potrzebę interwencji w celu ochrony doktryny, ponieważ jest to całkowicie uzasadnione; ważne jest jednak, aby nie oceniać intencji tych, którzy postępują inaczej i nie ekstrapolować zdania z kontekstu. Przyjmowanie odległości pewnej linii ze względu na osobistą wrażliwość jest całkowicie uprawnione, a także bardzo pożyteczne, ponieważ zapewnia jedność i wielość w Kościele. Jest rzeczą zupełnie naturalną, że ludzie mający wiele wspólnych spraw - takich jak wiara chrześcijańska czy to samo powołanie - mogą i powinni, przy całej wolności, różnie myśleć w kwestiach poglądowych. Na przykład, gdy mówi się, że dziś pilniejsza jest obrona ludzi w odniesieniu do wartości, opinia ta, podzielana przez wielu intelektualistów, może nie być dobrze przyjęta przez tych, którzy zawsze walczyli o potwierdzenie znaczenia zasad. Apele Franciszka do niektórych przypominają słowa Jezusa do faryzeuszyJego otwartość na "peryferie" przypomina miłosierdzie, często uważane za skandaliczne, z jakim Jezus poświęcił się grzesznikom. 

AutorMauro Leonardi

Kapłan i pisarz.

Dziękuję, Benedykt

W 2018 roku, pięć lat po rezygnacji Benedykta XVI, Valentina Alazraki, jedna z czołowych postaci watykańskich wiadomości, opowiedziała Omnesowi, jak odebrała historyczne ogłoszenie jego rezygnacji.

1 marca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

11 lutego 2013 r. byłem w watykańskim pokoju prasowym, czekając na usłyszenie daty kanonizacji Matki Maríi Lupity Garcíi Zavali, którą papież Benedykt miał ogłosić podczas konsystorza, kiedy zdałem sobie sprawę, że dzieje się coś dziwnego. Na oczach oszołomionych kardynałów papież ogłaszał swoją rezygnację. Minutę później znalazłem się przy transmisji na żywo wiadomości, która bez wątpienia oznaczałaby punkt zwrotny w życiu Kościoła i papiestwa.

Myśląc o tym dniu, zdaję sobie sprawę, że moja pierwsza reakcja nie była reakcją niedowierzania. Byłem zaskoczony terminem ogłoszenia, ale nie jego treścią, bo sam Benedykt XVI w książce Światło świata przygotował nas na taki wynik.

Moja reakcja była brakiem zrozumienia gestu. Przeżyłem 26 i pół roku pontyfikatu Jana Pawła II, byłem świadkiem jego żywej Drogi Krzyżowej w ostatnich latach życia, jego decyzji w 2000 r. o zasięgnięciu opinii rady kardynałów w sprawie ewentualnej rezygnacji, ich negatywnej opinii po zapoznaniu się z sytuacją, wreszcie jego własnej decyzji o pójściu za przykładem Jezusa i - jak mawiał - za przykładem "nie schodząc z krzyża".. "Bóg mnie tu umieścił" -powiedział nam kiedyś polski papież, "Bóg zabierze mnie, kiedy sam wybierze"..

To świadectwo wiary i męstwa, owoc głębokiej mistyki, nie pozwoliło mi początkowo docenić wielkości i pokory gestu Benedykta XVI. "Jest o wiele lepszy niż Jan Paweł II był w jego wieku, więc dlaczego skacze ze statku" - pytałem siebie, nie znajdując odpowiedzi. Pięć lat później, z największą możliwą pokorą, przyznaję, że się myliłem. Obaj ci wielcy papieże podjęli swoją decyzję z miłości do Kościoła. Były to zarówno wartościowe, jak i odważne decyzje.

Benedykt XVI przeżył ostatnie lata życia Jana Pawła II, podczas których jego poprzednik nie mógł już rządzić tak, jak przed pogorszeniem się stanu zdrowia. Kiedy zdał sobie sprawę, że opuszczają go siły fizyczne i duchowe, zrozumiał, że Kościół potrzebuje silnego człowieka u steru i po długiej refleksji, wielu modlitwach i niezwykłym duchu służby podjął decyzję o ustąpieniu i zrobieniu miejsca dla człowieka, którego potrzebuje Kościół i świat. Swoim dystansem do sfery publicznej, całkowitą wiernością papieżowi Franciszkowi, swoim milczeniem i dyskrecją dał nam wątpiącym narzędzia nie tylko do zrozumienia, ale i do wdzięczności za jego gest. 

Tajemnica Pawła VI

1 marca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Papież Franciszek zapowiedział, że bł. Paweł VI zostanie w tym roku kanonizowany. Termin ma się zbiec z Synodem Biskupów w październiku. Profesor Morales analizuje znaczenie jego postaci w kontekście najnowszej historii Kościoła.

José Morales - profesor teologii dogmatycznej. Autor książki "Paweł VI (1963-1978)".

Wiele powiedziano o męczeństwie papieża Pawła VI, ale bardziej właściwe jest odwołanie się do tajemnicy Pawła VI, aby opisać jego rządy papieskie, które wyróżniały się wyraźną jednością celu, cierpliwością i realizacją. Jeśli Sobór Watykański II jest jego największym osiągnięciem, to piętnaście lat całej jego obecności na czele Kościoła jest prawdopodobnie wyjątkowym osiągnięciem Jana Baptysty Montiniego. Jedność pontyfikatu należy szukać w osobowości, charakterze i charyzmie papieża, a nie w wydarzeniach zewnętrznych, które go rozmywają i należą do przypadkowości historii.

Paweł VI to postać niemożliwa do opisania. Jednocześnie starożytny i nowoczesny, miłośnik tradycji i otwarty na idiosynkrazje współczesnego człowieka, świadomy, że katolicyzm i sam Kościół to tylko jedna tożsamość w czasie. Był oczywiście człowiekiem religijnym, można go też określić jako mistyka. Kultywował wewnętrzność, która w dużej mierze była tajemnicą jego charakteru. Zawładnęła nim świadomość, że Jezus Chrystus jest jego Panem, a pewność ta szła w parze z głębokim i gorliwym zrozumieniem Kościoła.

Był osobą o niebywałej pokorze, ceniącą wierność i lojalność. Uważał, że Bóg, który kocha człowieka i człowiek, który kocha Boga muszą cierpieć. Pod tym względem wykazywał pewne podobieństwo do św. Pawła, którego imię wybrał jako pontyfikat. Paweł obfitował w cechy tego, co uważa się za nowoczesność: cieszył się ze swoich słabości, był leniwy, kuszony, słaby, niepewny. Paweł VI nosi w swojej naturze to podobieństwo do człowieka tamtych czasów, w jego dążeniach i w jego mękach.

Paweł VI nie był spontaniczny, nie było też w nim prawdziwej familiarności. Jego powaga zdradzała pewną melancholię, a choć zdawał się pielęgnować hieratyczny wizerunek najwyższego pasterza, był z natury i z łaski głęboko optymistyczny. Byli papieże triumfalizmu, ale Paweł VI był papieżem pokory i zadośćuczynienia. Mówił o historycznych wadach Kościoła. Był człowiekiem miłosierdzia.

W czasie jego pontyfikatu Kościół stał się rzeczywiście Kościołem powszechnym. Otwarty na wszystkie kontynenty, jak pokazały jego podróże, wystąpił jako wyraziciel starej chrześcijańskiej Europy, a na Wschodzie zniszczył legendę papieskiej pychy. Kuria nigdy go nie chciała. Oceniono go jako zbyt nowoczesnego, zbyt intelektualnego i zbyt problematycznego. Był człowiekiem modlitwy i działania, który niósł ze sobą ziemię Brescii, jak Jan Paweł II ziemię krakowską. Powiedział: "Nigdy nie zmęczę się błogosławieniem i przebaczaniem. Papież niewiele czuje, gdy uważa, że. Moja słabość pozostała cała; ale siła, która nie pochodzi ode mnie, podtrzymuje mnie, chwila po chwili. Życie papieża nie niesie ze sobą ani chwili wytchnienia, ani odpoczynku. Nie ma przerwy w ojcostwie lub filiacji. Papież żyje od pilności do pilności".

Papieskie zarządzanie Soborem było dziełem sztuki. Rada przebiegała sprawnie; nie została ani zawieszona, ani przerwana, co mogłoby się zdarzyć w przypadku mniej doświadczonego sternika. Osiągnął zamierzone cele, a w niektórych przypadkach przekroczył pokładane w nim nadzieje.

Do jego błyskotliwych osiągnięć należą decydujące encykliki i adhortacje apostolskie. Wielokrotnie dyskutowana reforma liturgiczna, mająca na celu zbliżenie ludu chrześcijańskiego do ołtarza, została uwieńczona promulgacją Mszału Rzymskiego, obrzędów sakramentów, lekcjonarzy, kalendarza oraz wprowadzeniem języków wernakularnych.

Reforma Kurii Rzymskiej i jej internalizacja, utworzenie Komisji Kobiet oraz ogłoszenie Teresy od Jezusa i Katarzyny ze Sieny doktorami Kościoła, utworzenie Synodu Biskupów i Komisji Teologicznej, odnowienie katechezy dzięki Catechesi tradendae, impuls nadany CELAM z podróżą do Kolumbii, papieskie podróże na pięć kontynentów, ponowna obsada diakonatu stałego, przekształcenie Kościoła afrykańskiego dzięki wyświęceniu trzystu biskupów tego kraju, Credo ludu Bożego i święcenia diecezji rzymskiej, polityka wschodnia, przejrzystość procedur dotyczących ksiąg i doktryn, utworzenie Sala Stampa w Watykanie, rehabilitacja Ojca Pio z Pietrelciny, wiek kardynałów i biskupów, uproszczenie sądu papieskiego, obecność biskupów w kongregacjach rzymskich, postępy w dialogu z prawosławiem, zatwierdzenie stowarzyszeń świeckich itd., wszystko przyczynia się do uznania tego pontyfikatu za jeden z najbardziej owocnych i potrzebnych w XX wieku.

Paweł VI został beatyfikowany przez papieża Franciszka 19 października 2014 r. Teraz Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zatwierdziła cud przypisywany jego wstawiennictwu (uzdrowienie dziewczynki jeszcze w łonie matki), a sam papież potwierdził, że kanonizacja odbędzie się w tym roku 2018.

AutorOmnes

Doświadczenia

Kobiety w Afryce: problemy i wyzwania, przed którymi stoją

Omnes-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: 7 minuty

Kobiety w Afryce czynią wielkie postępy w kierunku równości społecznej. Po prawie pół wieku pracy przed nami jeszcze wiele wyzwań: ciężar tradycji, preferowanie mężczyzn nad kobietami i brak niezależności finansowej to niektóre z nich.

TEKST -. Fernando Serrano

Latem ubiegłego roku Ellen Johnson Sirleaf ustąpiła z prezydentury swojego kraju. Od 11 lat stała u steru władzy wykonawczej. W 2006 roku, kiedy doszła do władzy, na kontynencie afrykańskim zapanowała nowa era. Po raz pierwszy na czele afrykańskiego państwa stanęła kobieta.
Inne kraje, takie jak Mozambik, Mauritius, Senegal, Sao Tome i Principe... również miały lub nadal mają kobiety na czele władzy ustawodawczej lub wykonawczej. W ostatnich latach nastąpił wzrost liczby kobiet na stanowiskach związanych z władzą i odpowiedzialnością w sferze publicznej i obywatelskiej.
"Kiedyś, przed laty, gdy byłem w Kongo, usłyszałem od misjonarza-weterana, że kobiety podtrzymują Afrykę. Powiedział mi, że odbudowują się, walczą o awans, zakładają towarzystwa wzajemnych oszczędności, by wspierać zakładane przez siebie małe firmy, podnoszą głos, by prosić o zaprzestanie wojen...."mówi Africa Gonzalez, dziennikarka specjalizująca się w tematyce czarnego kontynentu.

Społeczeństwo w Afryce

Afryka jest ogromnym kontynentem, który stopniowo się rozwija. W ostatnich latach wzrost liczby ludności wynosi nieco ponad 2 %. Z 1 216 mln mieszkańców kontynentu 40 % jest poniżej 15 roku życia, a 60 % mieszka na obszarach wiejskich. Średnia długość życia wynosi prawie 60 lat.

Inne dane, które pokazują afrykańską rzeczywistość to: dostęp do wody pitnej ma 60 % ludności, 30 % ma dostęp do dostaw energii elektrycznej, na 100 000 mieszkańców przypada 0,7 szpitala i 32 lekarzy, a na ochronę socjalną przeznacza się zaledwie 5,2 % wydatków kontynentu. W zakresie wydatków na edukację jest to prawie 5 % produktu krajowego brutto.

Preferowanie mężczyzn nad kobietami

Dyrektor wykonawczy Podmiotu Narodów Zjednoczonych ds. Równości Płci i Upodmiotowienia, Phumzile Mlambo-Ngcuka, przypomniała z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, że "...prawa kobiet są podstawowym prawem człowieka i fundamentalnym prawem człowieka".Zbyt wiele kobiet i dziewcząt poświęca nadmierną liczbę godzin na obowiązki domowe; zazwyczaj spędzają one ponad dwa razy więcej czasu na tych zadaniach niż mężczyźni i chłopcy. Opiekują się młodszym rodzeństwem, dbają o starszych krewnych, opiekują się chorymi członkami rodziny i wykonują prace domowe.
W wielu przypadkach ten nierówny podział pracy odbywa się kosztem nauki kobiet i dziewcząt, a także ich szans na zdobycie płatnej pracy, uprawianie sportu czy pełnienie funkcji przywódcy obywatelskiego lub społecznego. Określa to wzorce względnej niekorzystnej i korzystnej sytuacji, pozycję kobiet i mężczyzn w gospodarce, ich umiejętności i miejsca pracy.".

To jeden z głównych problemów kobiet w Afryce: dyskryminacja ze względu na płeć. "Afryka jest ogromnym kontynentem. Obszar śródziemnomorski to nie to samo co Afryka Południowa, czy Afryka Zachodnia co Wschodnia. Są kraje takie jak Kenia czy Uganda, które są państwami bardziej w stylu europejskim. Ale są też takie kraje jak Somalia, która jest państwem upadłym."wyjaśnia Afryka Gonzalez. Podobnie jak dyrektor wykonawczy, zwraca uwagę na problem dyskryminacji kobiet: ".Przebywałam głównie w Afryce Wschodniej i kobiety stoją przed bardzo dużym wyzwaniem, jakim jest dyskryminacja. W przypadku rodziny, która ma kilkoro dzieci i nie wszystkie mogą pójść do szkoły, zapewne zdecyduje, że chłopcy będą się kształcić, a dziewczynki zostaną w domu pomagając i pracując w gospodarstwie.". W Afryce Subsaharyjskiej tylko 41 % absolwentów szkół wyższych to kobiety.

W zakresie aktywności gospodarczej kobiety wspierają zdecydowaną większość drobnej działalności rolniczej i drobnego handlu. W 80 % przypadkach za ten rodzaj gospodarki nieformalnej odpowiadają kobiety. Inne dane, na które zwróciła uwagę Mlambo-Ngcuka, to fakt, że jedna trzecia kobiet przedsiębiorców nie ma żadnych szkoleń biznesowych, a tylko 50 % kobiet przedsiębiorców ma dostęp do finansowania i kredytów.

Ebele Okoye, nigeryjska farmaceutka i promotorka projektu społecznego Women Board's AMAD, w rozmowie z Palabrą zwróciła uwagę na ten problem: "Statystyki pokazują, że poniżej granicy ubóstwa znajduje się dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn". Okoye, która otrzymała tegoroczną nagrodę Harambee Spain Award za promocję i równość afrykańskich kobiet, zwraca również uwagę na to, że "mężczyźni w kulturze afrykańskiej mają zazwyczaj bardziej uprzywilejowaną pozycję". Każdy chce mieć syna. Chłopiec jest znacznie łatwiejszy do zaakceptowania i zaopiekowania się niż dziewczynka. W przypadku Nigerii kultura daje chłopakowi większą przewagę.".
"W wielu kulturach afrykańskich mężczyzna jest osobą, która dziedziczy majątek, osobą, która może kupować ziemię, podejmować ważne decyzje rodzinne bez konieczności konsultacji...."Okoye wyjaśnia dalej. "Ten patriarchalny charakter nigeryjskiej kultury jest często podawanym powodem względnego upodmiotowienia kobiet, wraz z mieszanką kulturowych i religijnych przekonań, które naruszają prawa kobiet.".

Ciężar tradycji

Innym problemem, z którym borykają się afrykańskie kobiety, jest ciężar pewnych patriarchalnych i rodzinnych tradycji. Obejmuje to czynniki kulturowe i wydarzenia, w których kobiety nie mają mocy decyzyjnej, takie jak przymusowe małżeństwa, okaleczanie narządów płciowych lub zwyczaje, w których główną rolę odgrywają rodziny i mężowie.

Afrykańskie kobiety walczą z tym problemem od ponad 20 lat. Już w 1978 roku senegalska pisarka i polityk Awa Thiam napisała La Parole aux Négresses, w której przedstawiła dwa zjawiska bezpośrednio dotykające kobiety: poligamię i okaleczanie kobiecych narządów płciowych. W dokumencie zaproponowała zebrane informacje na temat rzeczywistości kobiet w niektórych krajach. Rok później w Chartumie w Sudanie odbyło się pierwsze seminarium na temat tradycyjnych praktyk wpływających na zdrowie kobiet i dzieci, przy wsparciu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Pięć lat później powstał Międzyafrykański Komitet ds. szkodliwych praktyk wpływających na zdrowie kobiet i dziewcząt. Organ ten jest platformą koordynującą wszystkie programy realizowane przez krajowe organizacje pozarządowe dążące do zakończenia praktyki okaleczania żeńskich narządów płciowych. Poprzez organizację i promocję szkoleń, seminariów, forów dyskusyjnych itp. starają się położyć kres tej tradycji, która dotyczy kilku krajów na czarnym kontynencie.

Edukacja jako narzędzie

Dane Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) odzwierciedlają znaczenie utrzymania inwestycji w edukację. Niektóre z tych wskaźników są następujące:
- Kraje Afryki Subsaharyjskiej przeznaczają na edukację średnio 22 % wydatków publicznych;
- Wskaźnik ten dla szkolnictwa podstawowego wynosi 70 %, choć istnieją znaczne dysproporcje między krajami i regionami;
- Osiągnięto znaczny postęp w zakresie równości chłopców i dziewcząt w szkolnictwie podstawowym;
- Umiejętność czytania i pisania jest jednym z obszarów, w którym osiągnięto największy postęp, zarówno wśród młodzieży, jak i dorosłych, ze wskaźnikami wynoszącymi odpowiednio 78 % i 67 %. Chociaż najniższe wskaźniki występują na obszarach wiejskich, a zwłaszcza wśród kobiet, warto zauważyć, że umiejętność czytania i pisania wśród kobiet rośnie w Afryce Subsaharyjskiej, w tempie 3,81 TTP3T wśród dorosłych, a jeszcze szybciej wśród młodych kobiet;
- Preferowanie mężczyzn nad kobietami, wskaźniki ubóstwa, brak środków... to niektóre z barier, jakie napotykają afrykańskie kobiety w zdobywaniu wykształcenia.

Według słów promotora projektu społecznego AMAD, Ebele Okoye: "Dla mnie, wierzę, że niektóre z problemów, z którymi borykają się afrykańskie kobiety, można poprawić i rozwiązać poprzez edukację. Wykształcenie nie jest gwarancją, ale wykształcona kobieta często ma większe szanse na poznanie i walkę o swoje prawa. Mają też większą możliwość pewnej samodzielności w rozwijaniu swojego życia i kariery.".

W tym samym duchu Afryka Gonzalez opisuje korzyści płynące z formalnej edukacji i szkoleń: "Są badania Światowej Organizacji Zdrowia, które podkreślają, że im więcej kobiet kończy edukację na poziomie średnim, tym rzadziej ich rodziny cierpią z powodu niedożywienia, ponieważ są w stanie lepiej zdać sobie sprawę z tego, jak o nie dbać, jak je karmić... Zdają sobie sprawę z wagi zdrowia i mają łatwiejszy dostęp do tych usług.".

Ale nie tylko edukacja akademicka wymaga zmian. Okoye wyjaśnia, że "edukacja jest ważna zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Oprócz formalnego wykształcenia. Myślę też, że powinniśmy przyjrzeć się temu, jak ogólnie wychowuje się dzieci w Afryce. Ze względu na otrzymane wykształcenie, niektórzy mężczyźni żenią się i myślą, że mają kogoś, kto będzie ich kucharzem, praczem... Większość z tych zadań jest uważana wyłącznie za pracę kobiet i czasami jest prawie tabu, aby zobaczyć mężczyzn wykonujących którykolwiek z tych obowiązków, aby zarządzać swoimi gospodarstwami domowymi.". W ten sposób Okoye wyjaśnia potrzebę reorientacji społecznej, zwłaszcza na obszarach wiejskich.

Wzrost znaczenia kobiet w społeczeństwie

"Świat zaczyna dostrzegać rolę kobiet w społeczeństwie, czego dowodem jest zwiększona koncentracja, jaką wykazuje się na całym świecie w kierunku tworzenia równości między mężczyznami i kobietami.", zauważa Ebele Okoye. "Od wieków i w każdym kraju udowodniono, że kobiety mogą sprawować władzę i dobrze nią władać. W porównaniu z liczbą mężczyzn na stanowiskach o znaczącej władzy, surowe liczby mogą tego nie odzwierciedlać, ale fala się zmienia.".

W 2006 roku prezydentem w Liberii została wspomniana wcześniej Ellen Jonhson Sirleaf. Fatou Bensouda jest głównym prokuratorem Międzynarodowego Trybunału Karnego od 2012 roku. Ameenah Gurib-Fakim jest prezydentem Mauritiusa od czerwca 2015 roku. W 2004 roku Kenijka Wangari Maathai otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. Rwanda ma jedyny na świecie parlament, w którym kobiety stanowią większość, a w RPA 40 % miejsc zajmują kobiety. To tylko kilka przykładów zmian, jakie zachodzą w Afryce w ostatnich dekadach.

Kobieta filarem Afryki

"W Nigerii jest takie powiedzenie: "Wzmacniasz kobietę, wzmacniasz społeczeństwo". Kobiety są potężne w budowaniu relacji i wpływaniu na życie wielu osób."Okoye podkreśla.

Kobiety w Afryce czynią wielkie postępy w swojej normalizacji społecznej w różnych sferach publicznych. Jak zauważa nigeryjska farmaceutka: "Kobiety w Afryce robią wielkie postępy w swojej społecznej normalizacji w różnych sferach publicznych.Choć kobiety pracują teraz poza domem, wiele z nich ma wewnętrzną siłę, by nadal być oparciem dla swojej rodziny, przyjaciół... To one są opiekunami w koncepcji rodziny w Afryce. Koncepcja, która jest bardzo szeroka i bardzo mocna. Ale wciąż muszą pracować, by sprostać coraz większym potrzebom współczesnego życia.".

"Jak widać z danych, połowę populacji w Afryce stanowią kobiety. Skoro kobiet jest tak dużo, to nie można ich zaniedbywać, jeśli społeczeństwo ma dobrze funkcjonować. Całe społeczeństwo afrykańskie wspiera się na filarze kobiet. Gdybyśmy usunęli jedną podporę, byłoby to jak stanie na jednej nodze." - zastanawia się promotor projektu AMAD. "Gdyby usunąć to podparcie, jaki byłby efekt?".

Teologia XX wieku

Ortodoksja, autorstwa G. K. Chestertona

Juan Luis Lorda-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Ortodoksja  to najbardziej centralna książka Chestertona, ta, która najlepiej określa jego życie i myśl. To osobista podróż i pokazanie, jak wiara chrześcijańska prześwituje przez dym niektórych dwudziestowiecznych światopoglądów.

-tekst Juan Luis Lorda

Gilbert Keith Chesterton (1874-1936) słusznie uważany jest za jednego z najbardziej znaczących autorów myśli chrześcijańskiej XX wieku. Y Ortodoksja (1908), książka określająca debatę między chrześcijaństwem a wieloma współczesnymi ideami, które po części, jak lubił uważać, są ideami chrześcijańskimi. "którzy oszaleli". tracąc swój stosunek do wiary i w tym samym stopniu do zdrowego rozsądku. To, co jest godne podziwu u Chestertona, to fakt, że wydaje się on być w stanie, bez spięcia, bez ganienia kogokolwiek, przyjąć każdego z dosłownie przytłaczającym zdrowym rozsądkiem. Za pomocą śmiałych i humorystycznych kontrastów pokazuje śmieszność tak wielu pomysłów, a jednocześnie ogarnia ludzi.

Światło w dymie

To, co Chesterton ma przed sobą, bardzo przypomina to, co my mamy dzisiaj. W pierwszym rzędzie materializm, który przenika mentalność epoki od dołu i ma rozproszone podstawy naukowe. Odrzuciła i zepchnęła na bok inne wcześniejsze fantazje myślowe, idealistyczne na przykład, i uczyniła je niegodnymi zaufania antykami. Materializm ten opiera się na prostym fakcie, że współczesna nauka, od dwustu lat, doszła do pewnego zrozumienia, jak powstały obserwowane przez nasze zmysły przedmioty materialne i istoty żywe. I z tym myśli, że wie wszystko, choć nadal nie rozumie i nie potrafi wyjaśnić, dlaczego taki cud powstał z niczego i bez żadnego projektu. Nie może też wyjaśnić, czym my ludzie jesteśmy i myślimy, bo nasza świadomość z naszą myślą i wolnością nie jest materialna. Ale jest tak pewny i dumny z tego, co wie, że nie zdaje sobie sprawy z tego, czego nie wie.

Więcej
Aktualności

Samotność płodna a samotność zamknięta

Zapowiedź brytyjskiej premier Theresy May o utworzeniu wirtualnego ministerstwa do walki z samotnością podsyciła refleksję nad milionami ludzi, którzy żyją samotnie. Jednocześnie coraz więcej badań ostrzega o szkodliwych skutkach samotności. Może jednak istnieć samotność z wewnętrznym bogactwem, które patrzy na innych.

Rafał Górnik-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: 12 minuty

Rzadko kiedy mija dzień, kiedy media informacyjne, w mediach tradycyjnych lub za pośrednictwem sieci społecznościowych, nie podają jednej z tych historii: starsza osoba, która od kilku dni nie żyła w swoim domu i nikt się o nią nie upomniał; w takim a takim mieście znika starsza osoba, niezależnie od tego, czy ma chorobę Alzheimera, czy nie; niezrównoważony młody człowiek masowo strzela do tłumu w szkole lub na placu; w takim a takim kraju wzrasta liczba osób zażywających narkotyki i alkohol; aresztowany zostaje pedofil z wieloma aktami; młoda kobieta znika i zostaje znaleziona martwa w koszarach; dziewczyna jest napastowana seksualnie; starsza lub chora osoba jest źle traktowana...

Podstawowe przyczyny tych i podobnych wydarzeń, które powodują tak wiele cierpienia i zakłóceń w społeczeństwie, są różnorodne. Ale jest jeden, który wyłania się, gdy tylko przeanalizuje się je z odrobiną spokoju: samotność. Właśnie teraz, w tych czasach internetowej globalizacji i błyskawiczności informacji.

Tak, w tej epoce sieci społecznych, wiele osób dostrzega brak uczucia i przyjaźni; odrzucenie, mówiąc słowami papieża Franciszka, lub izolację społeczną, czy to powstałą, czy też wybraną dawno temu, ze względu na okoliczności życia; brak uwagi dla innych; brak towarzystwa nawet ze strony członków rodziny; mało towarzyszenia lub pomocy, nawet jeśli tego nie mówią, w uczestniczeniu w ich wewnętrznym życiu duchowym.

Z drugiej strony, od pewnego czasu publikowane są wyniki badań w kilku kierunkach dotyczące: 1) szkodliwego wpływu samotności na zdrowie, a także samotności jako czynnika poważnego pogorszenia stanu zdrowia w chorobach przewlekłych (Światowa Organizacja Zdrowia, WHO); 2) odwrócenia piramidy ludności, która przestaje być piramidą: Co roku zwiększa się liczba osób starszych - wymagających dużej opieki i pomocy, gdyż nie są już w stanie sami o siebie zadbać - a zmniejsza się liczba osób młodych, co wynika z niskiego przyrostu naturalnego; oraz 3) wzrost liczby osób żyjących samotnie, przynajmniej w krajach tzw. świata zachodniego.

To są zjawiska, które wymagają analizy, i zdolności do reagowania. Na razie niektórzy politycy zaczęli podejmować decyzje. Ale refleksja musi odbywać się na tle innych spraw. Na przykład: Czy samotność jest zła? Jakie mamy na myśli rodzaje samotności? Kto jest szczególnie nią dotknięty? Jak można zapobiegać samotności? Czy samotność ma wymiar duchowy? Jakie antidotum byłoby właściwe, aby przezwyciężyć stan samotności? Dlaczego tak wiele osób starszych czuje się samotnych?

W Wielkiej Brytanii, kwestia stanu

Debata na te tematy nasiliła się w ostatnich tygodniach z inicjatywy brytyjskiej premier Theresy May, która w ramach Ministerstwa Kultury, Sportu i Społeczeństwa Obywatelskiego utworzyła sekretarza stanu, który ma zająć się "problemem samotności".

Według socjologów, w Wielkiej Brytanii ponad dziewięć milionów ludzi, młodych i starszych, czuje się samotnych. To jest 13,7 % populacji. Downing Street, oficjalne biuro szefa rządu, zapewniło, że celem nowego departamentu jest działanie przeciwko samotności, "której doświadczają osoby starsze, te, które straciły bliskich i te, które nie mają z kim porozmawiać".
Informując o tym fakcie, BBC podsumowuje niektóre z oficjalnych argumentów: "Samotność jest tak samo szkodliwa dla zdrowia jak wypalanie 15 papierosów dziennie" oraz "choć zjawisko to nie różnicuje wieku, najbardziej dotknięte są osoby starsze".

Szacuje się, że w Anglii połowa osób w wieku 75 lat żyje samotnie, co odpowiada około 2 milionom osób.

Co więcej, brytyjska telewizja publiczna twierdzi, że wielu z nich zgłasza spędzanie dni, a nawet tygodni, bez jakichkolwiek interakcji społecznych. Podkreśla też, że utworzenie tego ministerstwa jest "krystalizacją idei ukutej przez Jo Cox, posłankę Partii Pracy, która została zamordowana w czerwcu 2016 roku, przed referendum, w którym Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej". Jo Cox dostrzegła skalę samotności w kraju i poświęciła swoje życie, by zrobić wszystko, co w jej mocy, by pomóc osobom dotkniętym tym problemem - powiedziała May w oświadczeniu.

Komentując te wiadomości, hiszpańska fundacja Desarrollo y Asistencia, która od ponad 20 lat działa w naszym kraju na rzecz towarzyszenia osobom starszym, zwróciła na przykład uwagę, że "200 tys. z nich może przejść miesiąc bez rozmowy z przyjacielem lub członkiem rodziny i bez jakiejkolwiek interakcji społecznej".

Kilka organizacji pozarządowych działających w Hiszpanii, takich jak Czerwony Krzyż, Telefon Nadziei i Lekarze Świata, a także Rozwój i Pomoc, ostrzegają, że samotność jest "coraz częstsza" i może "rosnąć z czasem". Ogólnie rzecz biorąc, nie uważają, "że jest to tak pilne jak w Wielkiej Brytanii, ale musimy być czujni", mówi Joaquín Pérez, dyrektor programu dla osób starszych Hiszpańskiego Czerwonego Krzyża.

Raporty brytyjskie

Theresa May i jej pracownicy zostali zapoznani w 2017 roku z raportami Church Urban Fund, organizacji charytatywnej założonej przez Kościół anglikański w 1987 roku, aby pomóc najbardziej pokrzywdzonym i najbiedniejszym ludziom. Raport o samotności z 2017 roku nosi tytuł Connecting Communities: the impact of loneliness and opportunities for churches to respond.

Tekst zaczyna się od następującego założenia: "Samotność jest coraz częstszym doświadczeniem w Wielkiej Brytanii. Prawie jeden na pięciu z nas twierdzi, że często lub zawsze czuje się samotny, jeden na dziesięciu twierdzi, że nie ma bliskich przyjaciół, a w 2014 roku 64 % przywódców Kościoła anglikańskiego stwierdziło, że samotność i izolacja stanowi istotny problem w ich okolicy (w 2011 roku było to 58 %).

Ponieważ nasze społeczeństwo zmienia się i ludzie żyją dłużej, dojeżdżają więcej i częściej żyją samotnie, coraz większa liczba z nas żyje z rodzajem chronicznej i wyniszczającej samotności, która wpływa na nasze poczucie własnej wartości, a także na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Inne badania Relate i relacji Scotland, opublikowane w 2017 roku, pokazują, że prawie pięć milionów dorosłych w Wielkiej Brytanii nie ma żadnych bliskich przyjaźni, a większość osób pracujących ma większy kontakt z własnym szefem i kolegami z pracy niż z rodziną i bliskimi przyjaciółmi.

Samotność i izolacja, różne

Dane Urban Fund są prawdziwe, ale nie wszystkie środowiska anglosaskie (i nieanglosaskie) myślą dokładnie o koniecznej korelacji całej samotności, jakiejkolwiek samotności, z pogorszeniem lub pogorszeniem stanu zdrowia.

"Potencjalnie szkodliwy wpływ samotności i izolacji społecznej na zdrowie i długowieczność, zwłaszcza wśród starszych dorosłych, jest dobrze znany" - napisała Jane E. Brody w "The New York Times" w grudniu ubiegłego roku.

Ale w miarę postępu badań, dodał, "naukowcy lepiej rozumieją wpływ samotności i izolacji na zdrowie". Dokonano zaskakujących odkryć. Po pierwsze, choć ryzyko jest podobne, samotność i izolacja niekoniecznie idą w parze, zauważyli Julianne Holt-Lunstad i Timothy B. Smith, badacze psychologii na Uniwersytecie Brigham i. Smith, badacze psychologii z Brigham Young University".

Naukowcy kwalifikują swoje ustalenia: "Izolacja społeczna oznacza niewiele połączeń społecznych lub interakcji, podczas gdy samotność implikuje subiektywne postrzeganie izolacji; rozbieżność między pożądanym i rzeczywistym poziomem interakcji społecznych" - napisali w zeszłym roku w czasopiśmie Heart.

Innymi słowy, zauważa Brody, "ludzie mogą izolować się społecznie i nie czuć się samotni; mogą po prostu woleć prowadzić pustelniczą egzystencję. Podobnie niektórzy ludzie mogą czuć się samotni nawet wtedy, gdy są otoczeni wieloma osobami, zwłaszcza jeśli ich związki są emocjonalnie niesatysfakcjonujące.

"Samotność nie jest zła".

W podobnym nurcie, choć z innym podejściem, Marina Gálisová zastanawia się, czy samotność jest dziś epidemią, bo są ludzie, którzy o tym nie mówią, ale są samotni, i przeprowadziła wywiad z kilkoma ekspertami dla słowackiego tygodnika Týždeň w związku z nowo utworzonym brytyjskim departamentem samotności.

Psychiatra Michal Patarál uważa na przykład, że "samotność nie jest zła sama w sobie" i wzywa do "równowagi", aby pielęgnować relacje z ludźmi i przyjaźnie. W artykule podkreślono znaczenie "docierania do innych" i "duchowego wymiaru" osoby.

Niektórzy, w tym ewangelicki teolog Peter Málik i ekspert od nowych technologii Martin Vystavil, zauważają, że "relacje internetowe potrzebują wtedy ciała, poznania się, przytulenia".

Perspektywa katolicka

Dokładnie w dniu ogłoszenia przez Theresę May, niektórzy w Wielkiej Brytanii przypomnieli przemówienie papieża Franciszka do Parlamentu Europejskiego, trzy i pół roku przed brytyjską decyzją i prawie trzy lata przed raportem Church Urban Fund. Minął rok od opublikowania przez Następcę Piotra adhortacji Evangelii Gaudium, więc nikogo nie zdziwiły jego słowa: "Jedną z chorób, które widzę dziś najbardziej rozpowszechnione w Europie, jest samotność tych, którzy nie mają żadnych więzi. Widać to szczególnie u osób starszych, często pozostawionych na pastwę losu, jak również u młodzieży pozbawionej punktów odniesienia i możliwości na przyszłość; widać to także u wielu ubogich, którzy zamieszkują nasze miasta, i u zagubionych w oczach imigrantów, którzy przybyli tu w poszukiwaniu lepszej przyszłości".

Ojciec Święty mówił wcześniej o "Europie, która nie jest już płodna i żywa, tak że wielkie ideały, które inspirowały Europę, wydają się tracić siłę przyciągania". Następnie mówił o prawach człowieka i podkreślał transcendentną godność człowieka.
"Tę samotność pogłębił kryzys gospodarczy - dodał - którego skutki utrzymują się do dziś z dramatycznymi konsekwencjami ze społecznego punktu widzenia".

Wewnętrzna pustka i zewnętrzna samotność

W październiku 2015 r., podczas Mszy św. inaugurującej Synod Biskupów o rodzinie, papież ponownie odniósł się do samotności jako "dramatu naszych czasów". W homilii przywołał doświadczenie Adama opowiedziane w Księdze Rodzaju, który "nie znalazł nikogo podobnego do siebie, kto by mu pomagał", do tego stopnia, że Bóg powiedział: "Nie jest dobrze, żeby Bóg był sam. Uczynię mu pomocnika odpowiedniego dla niego" (Rdz 2,18). "Nasz świat żyje paradoksem zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domowego i rodzinnego". A także odniósł się do "głębokiej pustki w sercu; wiele przyjemności, ale mało miłości; tak wiele wolności, ale mało autonomii".

Ojciec Święty medytował nad tym, że "coraz więcej osób czuje się samotnych, a ci zamykają się w egoizmie, w melancholii, w destrukcyjnej przemocy oraz w niewoli przyjemności i boga pieniądza".

Diagnoza była naprawdę ostra: "Trwała, wierna, wyprostowana, stabilna, płodna miłość jest coraz częściej wyśmiewana i uważana za staroświecką. Wydawałoby się, że najbardziej zaawansowane społeczeństwa to właśnie te, które mają najniższy wskaźnik urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw, zanieczyszczenia środowiska i społeczeństwa.

Musi również odzwierciedlać, i dalej wskazywać, bolesne fakty, na których Franciszek położył swój palec: "Ludzie starsi opuszczeni przez swoich bliskich i własne dzieci; wdowy i wdowcy, tak wiele mężczyzn i kobiet opuszczonych przez własne żony i mężów".
Przewidywalnie, Papież przypomniał następnie o wielu osobach, "które w rzeczywistości czują się samotne, niezrozumiane i niewysłuchane; w migrantach i uchodźcach uciekających przed wojną i prześladowaniami; i w tak wielu młodych ludziach, którzy są ofiarami kultury konsumpcji, kultury wyrzucania i odrzucania".

Parafie, stowarzyszenia, rodziny

Kilka dni temu Charles de Pechpeyrou zastanawiał się w L'Osservatore Romano nad nowym brytyjskim ministerstwem. Powiedział: "Samotność jest związana z pewnymi aspektami dzisiejszego społeczeństwa, szczególnie w krajach zachodnich: rodzina, która nie odgrywa swojej roli, zawodząca tkanka społeczna, starzenie się społeczeństwa, brak bezpieczeństwa w transporcie miejskim, zagrożenie zdrowia.

Ale dziś istnieje także inna forma samotności, która ma się niebezpiecznie nasilić: samotność wirtualna. Pomimo dostępności aplikacji i usług, które powinny łączyć ludzi, od Tindera po WhatsApp, samotność w prawdziwym życiu rośnie. Godziny i godziny spędzone przed ekranem, podczas gdy realne spotkanie z nowym znajomym, w rzeczywistości obcym człowiekiem, jest maksymalnie wycofane".

Jeśli chodzi o metodę angielską, publicysta zastanawiał się, czy powołanie nowego ministerstwa wystarczy, bo "Philip Booth, profesor finansów na Uniwersytecie Londyńskim, uważa, że choć jest to dobra inicjatywa, to problem trzeba rozwiązać w inny sposób". A raczej zaczynając od dołu, a nie od góry.

W ciągu ostatnich czterdziestu lat rodziny rozproszyły się po Wielkiej Brytanii, stały się mniejsze i bardziej rozdrobnione; kościoły, tradycyjnie uprzywilejowane miejsce tworzenia wspólnoty, zostały osłabione.

Dlatego ważne jest, aby w walce z izolacją zacząć od parafii, stowarzyszeń i rodzin, i to właśnie władze lokalne, a nie krajowe, mogą najlepiej działać na tym poziomie. Jak mówią Anglosasi, powinno obowiązywać motto "myśl globalnie, działaj lokalnie".

Miłość i jedność rodziny

W Hiszpanii arcybiskup Juan del Río z archidiecezji kastylijskiej potępił niedawno fakt, że "coraz więcej osób mówi, że czuje się samotna, ale nie podejmuje się problemów leżących u podstaw tego stanu rzeczy z obawy przed zakwestionowaniem współczesnej materialistycznej wizji życia i rodziny".

Jego zdaniem, zgodnie z komentowanymi liniami, "musimy założyć podstawową samotność, którą daje nam natura ludzka. Ale "nie jest dobrze, żeby człowiek był sam", sama istota osoby domaga się towarzystwa drugiego człowieka. Potrzebujemy przyjaznej dłoni, która pomoże nam zmierzyć się z życiem z jego bólami i enigmą jego końca - śmierci".

Biskup Del Río wskazuje również na "samotność spowodowaną osobistymi błędami, które czasem stawiają osoby w sytuacji izolacji, której ani nie chciały, ani nie szukały", a także na "inną samotność, która narzuca się z powodu krzywdy, jaką mogą nam wyrządzić inni ludzie, co prowadzi do braku komunikacji i trwałej nieufności wobec społeczeństwa".

Podsumowując, jakie postawy proponuje arcybiskup wojskowy, aby "nie poddać się smutkowi śmierci, który niesie ze sobą samotność"? W syntezie cztery orientacje pastoralne: 1) "Przygotować się do owocnej samotności, czyli takiej, która żyje z bogactwa wartości, jakie mieszkają w sercu człowieka. 2) Zmierzyć się z "radykalną zmianą dotyczącą materialistycznej koncepcji życia", ponieważ "czysta wygoda pozostawia duszę pustą"; 3) Zmierzyć się z kluczową kwestią, jaką jest "odmowa przyrostu naturalnego, która tworzy społeczeństwo ludzi starych". "Zdroworozsądkowe pytanie brzmi: kto będzie pomagał osobom starszym, gdy nie będą się rodzić dzieci". W połączeniu z faktem, że "rozpad rodziny rodzi samotność od najmłodszych lat". I 4) "Stąd rodzina musi być zrehabilitowana w prymacie 'miłości i jedności'; także poprzez poczucie przynależności do tej drugiej rodziny, Kościoła, który towarzyszy nam w całej naszej samotności i pustce egzystencjalnej, ofiarując nam towarzystwo Kogoś, kto nigdy nas nie opuszcza, nawet po śmierci: Jezusa Chrystusa, Pana".

"Życie duchowe ma charakter terapeutyczny".

Szukać towarzystwa Przyjaciela, który nigdy nas nie opuszcza, mówi biskup Juan del Río. Obcowanie z Bogiem, życie wewnętrzne, modlitwa. Przykład Jezusa Chrystusa jest bardzo wyraźny. Ewangelia wielokrotnie opisuje, jak Jezus wstawał wcześnie lub odchodził na bok, aby modlić się z Bogiem Ojcem; Jego odczucie samotności w Getsemani i na krzyżu jest prawdziwe, ale porusza Go nienasycony głód dusz, jak napisał św. Josemaría w swojej Drodze Krzyżowej (Stacja I, punkt 4). Tak właśnie działało i działa nadal odkupienie Jezusa Chrystusa. Z nieskończoną miłością. Być może dlatego św. Josemaría napisał w Drodze: "Staraj się codziennie osiągnąć kilka minut tej błogosławionej samotności, która jest tak konieczna, aby rozpocząć życie wewnętrzne" (nr 304). Manuel Ordeig napisał w Palabra w zeszłym miesiącu o wspominaniu i milczeniu, z wieloma interesującymi rozważaniami.

"Zajmowanie się życiem duchowym jest terapeutyczne" - mówi Mar Garrido López, dyrektor Estudios y Proyectos de Desarrollo y Asistencia, organizacji, która ma ponad 2000 wolontariuszy w swoich programach towarzyszenia, w których starają się oni łagodzić samotność osób pokrzywdzonych przez los.
Podstawy, na których opiera się praca tej organizacji, mają związek z "chrześcijańskim braterstwem". Tak zainspirowali ją jej pierwsi członkowie, obecnie emerytowani przyjaciele, pod wpływem impulsu José María Sáenz de Tejada.

Mar Garrido mówi: "Chrześcijanie są otwarci na wszystkich. Uczęszczamy do ludzi, jesteśmy na usługach każdego człowieka, niezależnie od tego, czy jest wierzący, czy agnostyk. Widzieliśmy, jak ludzie przebywający w domach starców, gdy są zabierani do Kaplicy, na niedzielną Mszę Świętą, czy w innym czasie, poprawiają się duchowo".

Wśród innych doświadczeń Mar Garrido, który chwali pracę parafialnej Caritas, dzieli się potrzebą, aby wolontariusze "nauczyli się słuchać" i "nazywali ludzi po imieniu". "Marginalizacja się starzeje", zapewnia Garrido, "warunki niedożywienia i braku higieny są często bardzo złe". "Dlatego staramy się ograniczać negatywne skutki braku więzi rodzinnych i relacji interpersonalnych, zawsze we współpracy z pracownikami służby zdrowia.

Inicjatywa w Galicji

Kreatywność jest niezbędna w opiece nad ludźmi, także w wykrywaniu ich potrzeb. Rok temu w Betanzos franciszkanin o. Enrique Lista rozpoczął pilotażowy projekt Familias Abertas (Rodziny otwarte). Inicjatywa skupia się na umożliwieniu osobom, które czują się lub żyją samotnie, udania się do klasztoru w San Francisco, opuszczonego przez Siostry Misjonarki Maryi. Na przykład Ramón, który uznaje, że jest "prototypem osoby, która znajduje się w sytuacji samotności", znalazł pomocną dłoń w bracie Enrique, który zaprosił go, aby spędził z nim kilka dni, jak podaje Alfa y Omega.

Fray Enrique potwierdza, że "nowym ubóstwem jest samotność" i że Familias Abertas nie potrzebuje wielkiej logistyki. "Wystarczy, że pracownik socjalny będzie koordynował wnioski. Nie ma też wielkiego dodatkowego wydatku dla Kościoła, bo to sami ludzie, którzy chodzą do klasztoru, przyczyniają się do tego".

Przyjaźń u Saint-Exupery'ego

Kilka lat temu profesor filozofii Jaime Nubiola, współpracownik Palabra, opublikował w Arvo.net krótki artykuł zatytułowany "Siła przyjaźni". Autor przywołał "mrówczą scenę opowiedzianą przez Saint-Exupery'ego w Land of Men, o jego przyjacielu pilocie, który miał wypadek w środku Andów. Warto przypomnieć tę scenę, aby podkreślić kontrast między niepewnością miłości i przyjaźni w naszym społeczeństwie a skuteczną siłą tych więzi uczuciowych.

Był to samolot pocztowy przewożący pocztę z Santiago de Chile do Mendozy. Podczas przekraczania Andów straszliwa burza sprowadza mały samolot na ziemię nad górami. Po uwolnieniu się z roztrzaskanego kokpitu, niezraniony pilot zaczyna iść w kierunku, w którym, jak mu się wydaje, może najpierw znaleźć pomoc. Ale Andy są ogromne i siła fizyczna oraz jedzenie są bardzo ograniczone.

W śniegu - powiedział pilot - traci się wszelki instynkt samozachowawczy. Po dwóch, trzech, czterech dniach w podróży chce się po prostu spać. Tego właśnie chciałem. Ale powiedziałem sobie: jeśli moja żona myśli, że żyję, to wie, że chodzę. Moi towarzysze wiedzą, że chodzę. Wszyscy mi ufają, a ja jestem świnia, jeśli nie chodzę.

Jego miłość do żony i lojalność wobec przyjaciół trzymają go przy życiu, a kiedy jest bliski upadku wyczerpany na śniegu, przypomnienie, że ciało musi zostać odzyskane, aby jego żona mogła odebrać ubezpieczenie na życie, daje mu nową siłę do kontynuowania.

Ta historia przyprawia o gęsią skórkę, pisze Jaime Nubiola. "Ze wzruszeniem uświadamiamy sobie, że jego miłość do żony dosłownie uratowała Guillaumetowi życie. Historia taka jak ta pozwala nam zrozumieć, że jakość życia - parafrazując Saint-Exupery'ego - zależy od jakości swobodnie wybranych więzi afektywnych. To właśnie miłość i przyjaźń ratują całe nasze życie.
Profesor na zakończenie cytuje filozofkę Anę Romero, która napisała: "Chcemy mieć w życiu przyjaciół, aby nie być samotnym - czasem czujemy się samotni nawet w otoczeniu ludzi - aby żyć pełniej i naprawdę cieszyć się życiem".

Świat

"Wielki post", czyli wielki post: Wielki Post i Wielkanoc w Polsce

Omnes-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Polska jest jednym z krajów europejskich, w których katolicy najintensywniej przeżywają Wielki Post i Wielki Tydzień. Praktyki chrześcijańskie, takie jak abstynencja, są tak głęboko zakorzenione, że nawet międzynarodowe firmy typu fast food mają w piątki specjalne bezmięsne menu.

TEKST -.  Ignacio Soler, Warszawa

Film Krzysztofa Zanussiego, Da un paese lontanoFilm, zrealizowany w 1981 roku, rozpoczyna opowieść o życiu św. Jana Pawła II od sceny przedstawienia pasyjnego w sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej koło Wadowic. Mały Karol, jak opowiada film, jest zdumiony, gdy po zakończeniu całej akcji widzi osobę, która sportretowała Chrystusa, pijącą piwo w barze. Faktem jest, że polski papież był człowiekiem zafascynowanym krzyżem, który tak często widuje się w Polsce. Dla Wojtyły Krzyż to Chrystus, a Droga Krzyżowa - droga każdego chrześcijanina - nabożeństwo, którego nigdy nie przestał praktykować w każdy piątek roku.

Na Wielki Post mówi się po polsku wielki postco oznacza "wielki post". Jeśli w czasie Wielkiego Postu chrześcijanin nie czyni małej pokuty, takiej, którą się zauważa, którą się czuje, to nie wiadomo, kiedy to zrobi. W Polsce abstynencja w każdy piątek roku jest tak popularna, że żyją nią nawet osoby niewierzące. Na przykład słynny McDonald's oferuje w piątki specjalne menu z produktami bezmięsnymi: zamiast hamburgera jest filet-o-fish (filet rybny). Trzeba też wspomnieć o tradycji czwartku przed Środą Popielcową, tzw.Czwartek  maślany".. Tradycją tego dnia jest spożywanie pączekodmiana pączka, specjalność polskich wypieków. Im więcej tym weselej.

Ameryka Łacińska

Kryzys w Wenezueli: braki w szkołach średnich i wyższych

Omnes-28 lipca 2018 r.-Czas czytania: 5 minuty

Niepewny kurs dla edukacji szkolnej w Wenezueli. Przy ośmiu milionach uczniów i stosunku 77 % publicznych do 23 % prywatnych dyrektorzy potępiają, że uczniowie chodzą głodni, ale zachęcają, by nie rezygnowali z wysiłku.

TEKST -. Marcos Pantin, Maracaibo (Wenezuela)

Zwiedzamy obiekty reprezentacyjnego publicznego liceum w Maracaibo, stolicy stanu Zulia, drugim mieście Wenezueli. Idę z dyrektorem szkoły. Spotykają nas bystrzy, dowcipni, zaraźliwie radośni uczniowie: tacy właśnie są. marabinos.

Budynek jest solidny i dobrze zaprojektowany, wybudowany na początku lat 60. Mieści się w nim pół tysiąca studentów kształcących się na studiach licencjackich. Pracuje w niej 42 nauczycieli w pełnym wymiarze godzin. Szkoła jest otwarta w godzinach popołudniowych, od 13:00 do 5:40. Obiad podawany jest w połowie popołudnia w stołówce szkolnej.

Budynek od lat nie był konserwowany. Duże przecieki plamią dachy. Skradziono przewody i panele elektryczne, a rozczłonkowane biurka nie są wystarczająco duże dla wszystkich uczniów. Z pobieżnej kalkulacji wynika, że uczniów jest niewielu, a nauczycieli prawie nie widać.

Upadek edukacji publicznej

Państwo było wielkim wychowawcą w Wenezueli. Przez 70 lat około 80 % uczniów otrzymało wykształcenie publiczne, a 20 % prywatne. Oficjalne dane z 2016 roku podają, że całkowita liczba uczniów w szkołach wynosi 8 040 628, z czego 77 % pobiera naukę w szkołach publicznych, a 23 % w szkołach prywatnych.

Pięćdziesiąt lat temu w największych miastach kraju nie brakowało doskonałych publicznych szkół średnich. "W latach 80. rozpoczął się spadek. Zmiany programowe i zastępowanie nauczycieli normalistami utrudniały naukę podstawowych umiejętności, takich jak czytanie, pisanie i rozumowanie matematyczne, mówi Leonardo Carvajal, dyrektor doktoratu nauk pedagogicznych na Katolickim Uniwersytecie w Caracas. Carvajal dodaje, że w latach 70. szkoły przeszły z pełnego etatu na niepełny, tracąc godziny pracy akademickiej.

Do najlepszych nauczycieli w publicznych szkołach średnich należeli pracownicy wyższych uczelni bez kwalifikacji nauczycielskich. W latach 80. pod naciskiem związku zawodowego nauczycieli zakazano im nauczania w szkołach, a poziom ludzki i naukowy tych placówek obniżył się, mówi Fernando Vizcaya, dziekan Wydziału Edukacji na Uniwersytecie Monteávila w Caracas. Szkoły publiczne nie były jednak odporne na losy kraju: polityczne sekciarstwo, aprowizację, kryzys gospodarczy i społeczny.

W ciągu ostatniej dekady

Całkowita liczba zapisów do szkolnictwa publicznego spada od 2007 r., podczas gdy szkolnictwo prywatne utrzymuje tempo wzrostu: "Jest to recesja, która ze względu na to, że jest długotrwała i kurcząca się, jest już uogólnioną depresją systemu szkolnego", mówi Luis Bravo Jáuregui, pracownik naukowy Szkoły Edukacji Uniwersytetu Centralnego Wenezueli. Bravo Jáuregui przypomina, że kryzys gospodarczy i społeczny pogłębił zwykłe niedociągnięcia systemu edukacji.

"Ten rząd w magiczny sposób sprawił, że w ciągu 18 lat zniknął bilion dolarów. Niesamowita rzecz, mówi Fernando Spiritto. Dyrektor studiów podyplomowych z zakresu ekonomii i nauk społecznych na Katolickim Uniwersytecie w Caracas, Spiritto przypomina, że pieniądze poszły na import, korupcję lub działalność nieprodukcyjną.

Koszty utrzymania i inflacja

Choć nie ma oficjalnych danych, inflacja zamknęła ubiegły rok na poziomie 2600 % i utrzymuje się na poziomie 85 % miesięcznie. Nauczyciel w szkole zarabia co najwyżej 2 miliony boliwarów miesięcznie (9 dolarów amerykańskich po wolnym kursie). Płaci jednak 5 mln za wynajem mieszkania; 10 mln miesięcznie za jedzenie dla trzech osób; 2 mln za komunikację miejską. Nie licząc wydatków na zdrowie, odzież i edukację dzieci. Jego życie jest bardzo skomplikowane.

Dodatkowo niesamowity niedobór gotówki podwaja ceny wszystkiego, co jest płacone gotówką. W ciągu jednego dnia nauczyciel może zapłacić więcej za transport publiczny niż wydaje na jedzenie i zarobki w ciągu dnia pracy.

Zarządzanie publiczną szkołą średnią: edukacja i brodzenie przez kryzys. Wróćmy na korytarze szkoły. Przyniesiono nam kawę, a dyrektor szkoły jest coraz bardziej pewny siebie: "Działamy dzięki skórze naszych zębów. Brakuje nam rzeczy niezbędnych do codziennego funkcjonowania: materiałów piśmiennych, biurowych, środków czystości itp. Ciągle proszę o więcej. Ciągle pytam. Mówią nam, że musimy "zarządzać sobą". Sytuacja jest poważna, mówi dyrektor, bo w szkole brakuje jedzenia, a co dopiero w domu. wyjaśnia: "Zdecydowana większość nauczycieli pracuje na dwie zmiany: po 16 godzin dziennie i mają tylko jeden posiłek dziennie. I nie mówmy o głodzie dzieci. Postawmy sprawę jasno: uczniowie przychodzą do szkoły po swój talerz z jedzeniem. Otrzymujemy połowę przydzielonej żywności. Od dwóch tygodni nie możemy im nic dać. Na korytarzach podchodzą do mnie: "Nauczycielu, kiedy przyjdzie jedzenie? W moim domu nie ma jedzenia.

Ten poważny niedobór powoduje "dużo bólu".dodaje szef liceum. "W powietrzu unosi się smutek, rodzaj nostalgii, która dotyka nauczycieli i uczniów. Gdy nie ma jedzenia, frekwencja wynosi mniej niż jedną trzecią uczniów. Codziennie czterech lub pięciu studentów mdleje, bo nic nie jedli. Gdy mamy jedzenie, frekwencja wynosi 90 %".

¿Osiągnięcia akademickie?

Nieuchronnie pojawia się pytanie: jak mogą przestrzegać planów lekcji? "System oceniania jest tak skonstruowany, aby uczeń nie stracił roku. Jest to tak zwana "walka z powtórzeniami".

Chłopcy kończą maturę z ogromnymi brakami. To właśnie łatwy populizm sprawia, że statystyki ministerstwa wyglądają na tak duże. Studenci drogo płacą za oszustwa: "Jeśli przychodzą z matury bez regularnych przedmiotów, bo były zdawane bez udziału nauczyciela, nie mają szans na zaliczenie pierwszego roku studiów", wyjaśnia Enrique Planchart, rektor Uniwersytetu Simona Bolivara w Caracas. "Jestem niezwykle zaniepokojony brakiem obecności", kontynuuje dyrektor szkoły. "Gdy uda się przyjechać, chłopcy przynoszą torbę pełną iluzji. Chcę, żeby wracali do domu ze spełnionymi nadziejami, ale wychodzą z mnóstwem pytań: dlaczego nauczyciel nie przyszedł? dlaczego nie było dzisiaj jedzenia? co będziemy robić?

Głód jest tak dotkliwy, że "Nauczyciele i pracownicy tracą na wadze w zastraszającym tempie. W ich domach nie ma jedzenia, a ich dzieci chodzą do szkoły na czczo. Opcją jest opuszczenie kraju. Mam zamiar stracić sześciu nauczycieli w kluczowych obszarach. Ale musimy wytrwać. Nie możemy się poddać, podsumowuje.

Kryzys w szkołach publicznych

Niedaleko od publicznego liceum znajduje się szkoła publiczna. Przy prawie pięćdziesięcioletniej działalności zapisy sięgają tysiąca uczniów w szkole podstawowej i gimnazjum. Działa w oparciu o około 200 nauczycieli i pracowników. Budynki powstawały sukcesywnie w miarę wzrostu liczby studentów.

Kierownictwo centrum przyznaje, że taka sytuacja miała miejsce "zmiana mentalności". u dyrekcji szkoły. "Ale nie jesteśmy osamotnieni w naszych wysiłkach. Rodziny są bardzo wspierające. Ale to wymaga czasu i wysiłku. Poprzez darowizny od rodzin i z innych źródeł pracujemy nad zwiększeniem dochodów nauczycieli; nad rozwiązaniem problemu transportu; nad ułatwieniem dostępu do żywności, zawsze kanałami dozwolonymi przez Ministerstwo Edukacji".

Porządek dzienny dyrektora

Szef tego prywatnego ośrodka chętnie przyznaje, że "Wcześniej zajmowałam się głównie problemami dzieci i opieką nad ich rodzinami. A opieka nad rodzinami to nie byle co: cierpią one z powodu kryzysu w kraju na wiele sposobów. Każdego dnia widzę ich cztery lub pięć.

Ale teraz, obok zadań związanych z prowadzeniem szkoły, spędzam nie mniej niż 4 lub 5 godzin dziennie, zajmując się nauczycielami, słuchając ich osobiście lub szukając pomocy zewnętrznej w celu dofinansowania potrzeb pieniężnych, transportowych, żywnościowych lub zdrowotnych. W tym celu przeniosłem gabinet administratora szkoły obok mojego, bo spędzamy dużo czasu na załatwianiu takich sytuacji.

Wniosek tego eksperta od edukacji jest jednoznaczny. Jeśli ten kryzys będzie trwał, "Model edukacji w Wenezueli siłą rzeczy uległby zmianie. Musielibyśmy skrócić godziny lekcyjne i zlikwidować zajęcia pozalekcyjne, które nadają ludzki i swojski ton pracy w szkole.

Ekspert uważa jednak, że surowość tej pogody ustąpi i nastaną lepsze dni: "Kryzys minie i będziemy żyć w nowych czasach z Bożą przychylnością. Jestem świadkiem codziennego wysiłku nauczycieli, aby dobrze wykonywać swoją pracę.

Jest to stały bodziec do działania. Zarażam się naturalnym entuzjazmem dzieci w klasach, nie zapominając, że w szkołach publicznych bardzo cierpią. Nasz kraj ma wspaniałą przyszłość. Klucz jest zdecydowanie w szkoleniu tych młodych ludzi, którzy będą budować nową Wenezuelę.

Edukacja w szybko zmieniającym się świecie

26 lipca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Dzisiejsze zmieniające się społeczeństwo wymaga od nauczycieli pozytywnego, dotleniającego, jasnego, krótkiego i atrakcyjnego dyskursu. Stąd konieczność stałego doskonalenia nauczycieli, w tym nauczycieli religii, zarówno pod względem merytorycznym, jak i pedagogicznym.

Tekst- Alfonso Aguiló. Prezes Hiszpańskiej Konfederacji Centrów Edukacyjnych.

Świat edukacji przechodzi duże zmiany. To prawda, że zasadnicze elementy pozostają takie same. To prawda, że wciąż szukamy światła na te same wielkie pytania, co zawsze. Ale, jak powiedział John Henry Newman, czasami trzeba się zmienić, aby pozostać sobą. Bo nasza misja pozostaje taka sama, ale zmienia się nasze otoczenie. Zmieniają się ludzie, którzy nas słuchają, zmieniają się ich oczekiwania i wrażliwość. I nie możemy wciąż robić tego samego, nawet jeśli zasadniczo zmierzamy w tym samym kierunku.

Spojrzenie na ostatnie kilkadziesiąt lat mówi nam, że bardzo ewoluowaliśmy, że nastąpiły bardzo ważne zmiany społeczne. Ci z nas, którzy pracują w nauczaniu, bardzo się zmienili, a własna praca pomaga nam dobrze wiedzieć, jak zmieniała się i zmienia mentalność i wrażliwość. Ale niektórzy nauczyciele lepiej niż inni dostosowują się do tych zmian. Nie powinniśmy się schronić w przekonaniu, że wystarczy dalej robić wszystko tak, jak zawsze to robiliśmy i tyle. Wiele wyzwań edukacyjnych sprzed kilkudziesięciu lat jest nadal aktualnych, ale są też takie, które udało się pokonać, a pojawiły się nowe. Musimy stawić czoła tym zmianom inteligentnie i z dobrą znajomością świata, do którego się zwracamy.

Musimy poświęcić czas i wysiłek na poznanie kultury, w której żyjemy. Musimy być zainteresowani rozeznaniem tych zmian, nie opierając się zbytnio na gotowych analizach, które są nam przedstawiane z wielu różnych sfer. Skanować horyzont, testować, kwestionować, kontrastować, wprowadzać innowacje. Jesteśmy w szybko zmieniającym się świecie, a wszystkie te zmiany nas interesują i widzimy je z pozytywnym spojrzeniem. A dzięki temu, że dobrze wiemy, co się dzieje w naszym otoczeniu, będziemy mogli lepiej dobrać wszystkie nasze podejścia i sposoby postępowania.

Nasz komunikatywny dyskurs musi być pozytywny, sympatyczny, dotleniający, atrakcyjny. Językiem, który jest przystępny, prosty, jasny i krótki. Wszyscy nauczyciele, a zwłaszcza nauczyciele religii, muszą stale doskonalić swoje przygotowanie. W głębi ich treści i w ich aktualności. W treści i w formie. W byciu sobą i w uczeniu się od innych. W metodach tradycyjnych i w nowych. W mistrzowskiej lekcji i w budzącym się uczestnictwie. W ostatecznych podstawach i w ich praktycznych konsekwencjach. We wszystkim, bo to są sprawy, które dotyczą wszystkiego i powinny dotyczyć wszystkich. W edukacji nie chodzi o to, by ludzie myśleli tak jak my, ale o to, by myśleli samodzielnie, mieli własne zdanie i zmysł krytyczny i znaleźli własną drogę, która dla każdego z nas jest inna i niepowtarzalna.

AutorOmnes

Hiszpania

Zinstytucjonalizowane nadużywanie alkoholu - problem społeczny

Picie alkoholu przez osoby nieletnie jest poważną sytuacją zagrożenia, którą musi zająć się całe społeczeństwo, ponieważ jest to problem każdego z nas, w którym wszyscy uczestniczymy, i to w pełnym zakresie.

Ignacio Calderón-19 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

W związku z utrzymującym się spożywanie alkoholu przez nastolatkówFundación de Ayuda contra la Drogadicción chce upublicznić pewne refleksje, w których apeluje o odpowiedzialność wszystkich.

Spożywanie alkoholu, który ma niewątpliwie obecność w naszej kulturze i która jest ściśle zintegrowana z naszym sposobem odnoszenia się do siebie, współdziałania i budowania wspólnej przestrzeni, to także źródło wielu problemów indywidualne i zbiorowe. Problemy te są liczniejsze i poważniejsze niż te spowodowane używaniem środków psychoaktywnych i nie można ich minimalizować, a tym bardziej negować, na podstawie wspomnianej obecności kulturowej.

W szczególności jeden aspekt problematyczne Głównym powodem tego współistnienia z alkoholem jest spożywanie go przez młodzież; ze względu na godną uwagi powagę, jaką odurzenie alkoholem pociąga za sobą dla rozwijających się organizmów, ze względu na trudności w zarządzaniu ryzykiem na tym etapie rozwoju oraz ze względu na znaczenie, jakie dla przyszłości danej osoby, zarówno indywidualnej, jak i społecznej, ma utrwalenie nawyków, które podważą jej autonomię i bezpieczeństwo.

Z tą sytuacją poważnego zagrożenia musi się zmierzyć całe społeczeństwo, ponieważ to jest problem każdego. i w którym wszyscy uczestniczymy. Adolescenci nie są podmiotami funkcjonującymi poza wspólnym kontekstem, nie są osobami wyizolowanymi od normy społecznej, obcymi dla wartości zbiorowych. Wyłącznie wertykalna i jednokierunkowa komunikacja, czy to z zakazami, napomnieniami czy refleksjami, jest skazana na porażkę. Młodzież nie może być traktowana jako wyodrębniona z organizmu społecznego.

Środki konieczne, ale niewystarczające

Zachowania niedostosowane Problemy nastolatków nie muszą być odpowiedzią na patologie osobiste, a tym bardziej zbiorowe; nie są też jedynie produktem emocjonalnych wzlotów i upadków tej fazy życia. W sposób bardziej złożony, korelują z nawykami dorosłych, z dominującymi wartościami społecznymi, z obrazami tożsamości, z ideologicznym i emocjonalnym wymiarem kontekstu społecznego, z przestrzenią i rolą, jaką dorosłe społeczeństwo nadaje tym chłopcom i dziewczętom.

Z tych powodów, próbując przewidzieć problemy, środki regulacyjne i kontrolne (audyty, inspekcje, zakazy, kary...) są konieczne, ale niewystarczające. Są one konieczne, ponieważ złożone społeczeństwo potrzebuje zasad przymusu, które przyczyniają się do ochrony dobra wspólnego i grup najbardziej wrażliwych; a także dlatego, że mają one ponadto wymiar edukacyjny i wzorcowy. Są one niewystarczające, ponieważ same w sobie nie uwzględniają ani nie interweniują w cały podkreślony powyżej wymiar.

Z problemem tym trzeba się zmierzyć całościowo. Zinstytucjonalizowany nadmiar alkoholu; zaprzeczanie potrzebie komunikacji i interakcji nastolatków, poszukiwanie własnej przestrzeni; lekceważenie wartości, które są przekazywane, nauczane i naśladowane jest nie do przyjęcia.

Pomoc dla rodzin

Dlatego wzywamy do przestrzegania przepisów, do czujności ochronnej, do wypełniania swojej roli przez administrację publiczną.

Prosimy również, aby rodziny były wychowywane i uczone autonomii i odpowiedzialności, wolności i zaangażowania; aby szkoły były edukowane; aby media nie kultywowały dwuznaczności, uproszczonego moralizatorstwa lub podwójnych przesłań; aby społeczeństwo nie instytucjonalizowało odświętnego alkoholowego nadmiaru dorosłych, jednocześnie piętnując nadmiar nastolatków.

FAD jest zaangażowany w realizację tego zadaniaCelem projektu jest: próba odsłonięcia złożoności przyczyn w celu lepszego przeciwdziałania zagrożeniom; próba pomocy rodzinom w lepszym wypełnianiu ich zadania wobec dzieci; próba poprawy zasobów edukacyjnych nauczycieli; próba wsparcia rozwoju bardziej wolnego, zaangażowanego i wspierającego społeczeństwa i obywatelstwa; próba przyczynienia się do mobilizacji woli we wspólnym projekcie.

To jest nasza odpowiedzialność i nasz apel o odpowiedzialność innych. To również zależy od Ciebie.

AutorIgnacio Calderón

Fundacja Pomocy Narkomanom

Globalizacja kultury miłości

19 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Biskup Alto Solimões w Amazonii (Brazylia), bp Adolfo Zon, opisuje działalność misyjną Kościoła w swojej diecezji i zapewnia, że zwołanie kolejnego synodu biskupów dla regionu Amazonii jest ściśle związane z opracowaniem encykliki. Laudato si.

TEKST - Adolfo Zon, biskup Alto Solimoes, Amazonia (Brazylia)

Kilka dni temu Kościół katolicki z entuzjazmem i radością obchodził Światowy Dzień Misyjny (DOMUND). Była to akcja modlitwy i wsparcia dla misjonarzy pracujących na wszystkich kontynentach. My też w swojej biedzie zbieraliśmy i wysyłaliśmy pieniądze do papieża dla najbardziej potrzebujących wspólnot.

Aby lepiej zrozumieć, co zamierzam powiedzieć w tych wierszach, poproszono mnie o wyjaśnienie, co robi w Brazylii ksiądz z Orense. Urodziłem się w Galicji (Hiszpania) w 1956 roku i od 24 lat jestem misjonarzem ksawerianinem w Brazylii. Moja misja to nic innego jak globalizacja kultury miłości. Chcę, aby Kościół docierał do wszystkich i dawał możliwość poznania Jezusa oraz integralnego rozwoju osobistego. W 2014 roku papież Franciszek mianował mnie biskupem diecezji Alto Solimões w brazylijskiej Amazonii, miejscu bardzo misyjnym. Diecezja ta zajmuje 131 tys. km², a gęstość zaludnienia wynosi 1,4 mieszkańca na km².

Największy na świecie las deszczowy i płuca świata - tak Amazonia znana jest poza swoimi granicami. Ale kiedy się tu mieszka, zdaje się sobie sprawę, że Amazonia to znacznie więcej. Wciąż zadziwia mnie różnorodność grup etnicznych, wielokulturowość, krajobrazy, gościnność i życzliwość jego mieszkańców oraz ciepłe przyjęcie, z jakim przyjęli naszą wiadomość. Utrzymują się z mało, ale mimo to nie tracą uśmiechu. Gospodarka oparta jest na sektorze pierwotnym, dominuje w niej rolnictwo i rybołówstwo. Z naszej strony promujemy bardziej wyspecjalizowane, konkurencyjne i zorganizowane rolnictwo.

Wyzwania rosną, gdy współistnieje jedenaście różnych grup etnicznych, języków i kultur. Aby zanieść im Słowo Boże, musimy nauczyć się ich języka, być kreatywni i bliscy. Duszpasterstwo opracowuje plan ewangelizacji dla poszczególnych grup, jest to ciągłe wyzwanie, gdyż mamy bardzo mało agentów duszpasterskich. Są wspólnoty, w których możemy sprawować Eucharystię tylko raz w roku, ponieważ mamy 15 księży na 216 tys. mieszkańców, z czego 33 % to ludność rdzenna. Tikunowie - około 46 tysięcy - są największą grupą etniczną.

Tu widzimy dramaty typowe dla każdego regionu przygranicznego. Korupcja i handel wszelkiego rodzaju: ludźmi, zwierzętami, narkotykami itp. Aby zmniejszyć to zło, duszpasterstwo stara się zapewnić wsparcie, towarzyszenie i wychowanie w wartościach. Ponadto istnieją problemy środowiskowe, takie jak wylesianie i zanieczyszczenie wody.

Na tym tle zwołanie kolejnego synodu biskupów w październiku 2019 roku nie było zaskoczeniem. Wiedzieliśmy, że papież był zainteresowany zwołaniem Nadzwyczajne Zgromadzenie Synod Obiszkopty dla regionu panamazońskiegoCelem jest przeanalizowanie drogi, którą należy podążać, aby być bardziej obecnym wśród ludności tubylczej. To nie jest byle jaka obecność, chcemy wspólnie odkryć Boga, który poprzedza misję.

W ten sam sposób encyklika Laudato si da nam światło i wskazówki do promowania integralnej opieki nad naszym wspólnym domem, ze szczególnym uwzględnieniem amazońskich lasów deszczowych. Obszar ten jest decydujący dla przyszłości ludzkości, a zmiany klimatyczne zmuszają nas do podjęcia zdecydowanych i natychmiastowych kroków w kierunku pojednania z naturą.

"Środowisko ludzkie i środowisko naturalne degradują się razem i nie możemy odpowiednio zająć się degradacją środowiska, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny, które mają związek z degradacją ludzką i społeczną."Papież Franciszek pisze w encyklice. Z tego powodu synod będzie naznaczony tymi dwoma ściśle powiązanymi zmiennymi: człowiekiem i ekosystemem.

W oczekiwaniu na to ważne spotkanie, nasz projekt koncentruje się na katechezie doświadczalnej. To znaczy być coraz bliżej ludzi, być świadkami i żyć Ewangelią na co dzień. Przez te wszystkie lata zauważyłem, że liczba wyznawców Jezusa rośnie dzięki przykładowi i stałej obecności zakonników w życiu ludzi. Towarzyszyć im w ich radościach i smutkach to wspaniałe zadanie.

Misja rodzi się z chrztu, gdziekolwiek jesteśmy, wszyscy jesteśmy powołani do życia w permanentnej misji. Zachęcam was wszystkich do rozważenia misji jako sposobu na życie. Kościół katolicki potrzebuje zasobów ludzkich, ludzi, którzy ofiarują się dla sprawy Jezusa, a ostatecznie Amazonka zaprasza wszystkich misjonarzy do zasiewania słów miłości w najbardziej zapomnianych i bezbronnych ludach planety.

AutorOmnes

Hiszpania

Biskupi pomocniczy Madrytu: "modlitewny i bliski".

Omnes-16 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Trzej nowi biskupi pomocniczy Madrytu, mianowani przez papieża Franciszka, aby wspomagać kardynała Osoro, arcybiskupa Madrytu, w jego pracy duszpasterskiej, zostali wyświęceni 17 lutego.

Tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst  Rafał Górnik

Nowy biskupi pomocniczy Madrytu to José Cobo (Jaén, 1965), Santos Montoya (Ciudad Real, 1966) i Jesús Vidal (Madryt, 1974). Wszystko wskazuje na to, że papież Franciszek w pełni poparł kandydatów arcybiskupa Osoro, który starał się w szczególności. "ludzie wiary", powiedział mediom 29 grudnia.

Na stronie Kardynał Osoro podziękował papieżowi "za odpowiedź, której udzieliłeś" do przedstawionej mu propozycji. Juan Antonio Martínez Camino pozostaje w diecezji, także jako biskup pomocniczy, a arcybiskup z Madrytu siedział obok niego na konferencji prasowej i cenił "duszpasterstwo świętości". przeprowadza.

Są też inne cechy wspólne trzech nowych biskupów pomocniczych Madrytu. Przykładowo są to. absolwenci uczelni wyższychCobo, prawo; Montoya, chemia; i Vidal, ekonomia i biznes. Kardynał podkreślił również, że jego profil duszpasterski, którzy pracowali w parafiach "w służbie narodu". Jesús Vidal jest rektorem seminarium koncyliarnego w Madrycie, a Santos Montoya był dyrektorem niższego seminarium w Madrycie.

Dlaczego teraz, a nie przed lub po? Kardynał wyjaśnia, że trzy lata po "by kopać się po całej diecezji."był czas wezwać Rzym o pomoc nowych pomocników "dla tak dużej diecezji jak ta, liczącej pięć milionów ludzi". "Biskup musi być stałym gościem we wspólnotach, w celu "ożywiać życie chrześcijańskie". A to "Nie może tego zrobić jedna osoba", dodał arcybiskup Madrytu, który w ostatnich latach promuje ambitny Diecezjalny Plan Ewangelizacji, , który został zgłoszony przez Magazyn Palabra.

Rodzice i rodzeństwo

Czego oczekuje papież od nowych biskupów pomocniczych? A jego arcybiskup? A księża? A wierni z diecezji? Są to uzasadnione pytania, które może zadać każdy z wiernych, choć biskupi, księża i zakonnicy są również wiernymi; w przeciwnym razie byliby niewierni.   

Podczas swojej ostatniej podróży do Chile i Peru papież Franciszek przyjął episkopaty obu narodów. A główna myśl jego krótkiego przemówienia do biskupów była taka: "Ojcostwo biskupa z jego prezbiteratem! Ojcostwo, które nie jest ani paternalizmem, ani nadużyciem władzy. Prezent, o który warto poprosić. Bądźcie blisko swoich kapłanów w stylu św. Józefa".Ojciec Święty powiedział kilka tygodni temu biskupom chilijskim.

To nie jest nic nowego. W ubiegłym roku następca Piotra spotkał się z członkami Kongregacji ds. Duchowieństwa. Francuska gazeta La Croix zatytułował spotkanie: "Papież Franciszek prosi biskupów, by byli 'ojcami' dla swoich księży". I opowiedział to tak.Ileż to razy słyszałem skargi księży, którzy nie mogą skontaktować się ze swoim biskupem [...]. Każdy ksiądz "Podkreślał, że "musi czuć, że ma ojca, który jest blisko", bo nie można "uprawiać i uświęcać kapłana bez ojcowskiej bliskości biskupa".

Wcześniej, w 2014 roku, w obszernym przemówieniu do Kongregacji ds. Biskupów z 27 lutego, papież Franciszek mówił m.in. "modlących się biskupów". oraz "biskupi pasterze", oraz śledzony "następujący profil kandydatów do episkopatu: 'aby byli ojcami i braćmi; aby byli łagodni, cierpliwi i miłosierni; aby kochali ubóstwo: wewnętrzne jako wolność dla Pana, a także zewnętrzne jako prostota i surowość życia; aby nie mieli 'książęcej' psychologii....".

Takich pasterzy daje nam papież. Niektóre cechy w połączeniu z tym, co podkreślał także chilijskim biskupomBrak świadomości przynależności do Ludu Bożego jako sługi, a nie jako właściciele, może nas doprowadzić do jednej z pokus, która wyrządza najwięcej szkody dynamizmowi misyjnemu, do którego promowania jesteśmy powołani: klerykalizm". "Klerykalizm zapomina, że cała widzialność i sakramentalność Kościoła należy do całego Ludu Bożego (Lumen Gentium9-14) [...] Świeccy nie są naszymi pionkami ani naszymi pracownikami. [...] Proszę, strzeżmy się tej pokusy, zwłaszcza w seminariach i w całym procesie formacyjnym", dodał papież. n

Więcej
Kultura

#MakeLoveHappen: miłość, podobnie jak dar, jest budująca

Omnes-12 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Lucía Martinez Alcalde zaczęła pisać o miłości w wieku 16 lat. Od tego czasu nie przestała zastanawiać się nad tym tematem, który jest tak bardzo potrzebny społeczeństwu.

Tekst - Fernando Serrano

Dziennikarka, pisarka, blogerka, kobieta i matka - tak można przedstawić Lucíę Martínez Alcalde. "Od wielu lat piszę o miłości i ludziach."Lucía wyjaśnia na swojej stronie internetowej, w której nie tylko snuje refleksje na temat miłości, ale także pisze o zalotach, ludziach, odkryciach, cierpieniu...

W wieku 16 lat Lucía napisała swoją pierwszą powieść pt. Jesteś mi winien pocałunek. "Miłość to jeden z moich ulubionych tematów. Jako dziecko byłam bardziej zainteresowana romantyzmem, ale w miarę dorastania ewoluowało to w bardziej fundamentalne zainteresowanie".wyjaśnia. Obecnie pisze bloga w sieci o nazwie #MakeLoveLoveHappen. Nieco nieoczekiwane nazwisko. Gdy zapytałem go o pochodzenie nazwy, wyjaśnił, że "Od kilku lat, chyba od 2010 roku, niemalże jako motto mojego życia mam: "...".Zrób to'. Później, przy pierwszych krokach na Twitterze, przyszło mi do głowy, żeby ująć to w formacie hashtag oraz w języku angielskim: #makeithappen".. Następnie "To" przez "Miłość": "Kiedy odkryłem, że miłość to nie tylko dar, ale i budynek, odkryłem coś jeszcze, tak samo jest z życiem. Nie zrobiłeś nic, żeby się urodzić, po prostu znalazłeś się żywy, a właściwą postawą, moim zdaniem, jest przyjęcie tego ogromnego daru i budowanie swojego życia. I spraw, by tak było.

Mówiąc o miłości

Interesuje mnie, dlaczego zdecydował się skupić na tak specyficznym temacie. "Miłość jest najważniejsza w naszym życiu, wszyscy chcemy kochać i być kochani." - wyjaśnia. Dalej precyzuje: "Dzisiejsze społeczeństwo żyje w nieszczęściu, mimo że ma tę tęsknotę za oczywistością. Staramy się nauczyć wielu rzeczy, ale miłości często nie jesteśmy nauczeni. I jest to temat, w którym stawką jest szczęście.". Dlatego uważa, że trzeba o tej tęsknocie pisać, mówić i zastanawiać się.

W szczególności zdecydowała się na prowadzenie bloga ze względu na wyjaśnienie profesora uniwersyteckiego, który nauczył ich, że jednym z najlepszych sposobów na wyjaśnienie myśli jest zapisanie ich na piśmie: "Dlatego chciałabym, aby blog służył właśnie temu celowi. Wprowadzić trochę porządku do zgiełku tego wszystkiego, co zostało powiedziane, wysłuchane, przeczytane, pomyślane, przeżyte...". W miesiącach poprzedzających jej ślub otrzymała nowe życie. "Pablo i ja nauczyliśmy się wiele od siebie nawzajem, od tego, co widzieliśmy, od innych, od mądrych rad mądrych ludzi... I pomyśleliśmy, że dobrze byłoby podzielić się niektórymi z tego, czego nauczyliśmy się po drodze. Pablo był wsparciem w realizacji tego projektu.".

Miłość dobrego rodzaju

"Chociaż te pojęcia są bardzoforty".Odpowiadają one na to, czego pragniemy w najgłębszej części naszej istoty. Jestem przekonany, że wszyscy nosimy to pragnienie w naszych sercach."Lucía" komentuje. Na swojej stronie grupuje wpisy dot. miłość na zawsze pod nazwą Miłość dobrego rodzaju. "Chciałem umieścićmiłość dobrego rodzaju', aby nadać mu bardziej potoczny wydźwięk oraz dlatego, że czasami "...prawdziwa miłośćZostała tak nadużyta lub zużyta, że może sprawiać wrażenie, iż nie jest tym, co ma wyrażać. Dalej snuje refleksje: "Dzieje się tak, że czasem zakopujemy to pragnienie prawdziwej miłości, albo nie wiemy, jak ją urzeczywistnić, albo próbowaliśmy wiele razy i kończyło się to takim zranieniem, że się wycofujemy, albo nie wiemy, jak to zrobić i zwracamy się ku temu, co łatwiejsze, ku prowizorce, ku swoistej "namiastce" miłości, która daje nam chwilową satysfakcję.".

Poza Internetem

"Odbierz informacja zwrotna i zobaczyć, że dotknąłeś ich życia w jakiś sposób, nawet jeśli jest to tylko uczynienie ich trochę lepszymi, myślę, że to jedna z najlepszych rzeczy w pisaniu."Lucía tłumaczy się z możliwego wpływu swojej strony na ludzi, którzy ją czytają, ma wizję, że jej pisane refleksje wychodzą poza ekran. "Na przykład, jest kilka stałych czytelniczek bloga, które napisały do mnie, gdy zaczęły spotykać się ze swoimi chłopcami i dzieliły się ze mną każdym krokiem... niektóre są teraz mężatkami i mamami; inne są zaręczone....".

Ale to nie tylko maile, piszą do niego także za pośrednictwem mediów społecznościowych: "...to nie tylko maile, piszą do niego także za pośrednictwem mediów społecznościowych.Ludzie, którzy czują się zidentyfikowani i są wdzięczni za odkrycie, że inni czują to samo i że nie są sami w swoich poszukiwaniach dobrej miłości; ludzie, którzy zdecydowali się zrobić ważny krok (opuścić niezdrowy związek, zaprosić kogoś na randkę lub po prostu odważyć się zaprosić na kawę).".

Kino

Converso: Nieobecność, przywiązanie, pustka i dystans

Omnes-5 lipca 2018 r.-Czas czytania: 2 minuty

Reżyser z Nawarry, David Arratibel, stworzył film, który - delikatnie mówiąc - można określić jako zaskakujący. Dawid nie wierzy i nagle odkrywa, że cała jego rodzina została nawrócona.

TEKST -Miguel Castellví

Reżyser z Nawarry, David Arratibel, stworzył film, który - delikatnie mówiąc - można określić jako zaskakujący. Dawid nie wierzy i nagle odkrywa, że cała jego rodzina się nawróciła. Jego siostry María i Paula, każda na własną rękę, odkrywają Boga. Jego matka, Pilar, i szwagier, Raúl, wracają do praktyk religijnych po latach wyobcowania. Dawid nie rozumie, złości się.

Aby rozwiązać ten konflikt, David Arratibel postanawia zrobić to, na czym się zna: nakręcić film dokumentalny. "aby spróbować zrozumieć, jak doszli do pewności, że Bóg istnieje".. Wynik to. Conversoseria rozmów z Maríą, Pilar, Paulą i Raúlem, która - jak stwierdził jeden z krytyków - nie jest dokumentem o wierze: "Chodzi o brak, przywiązanie, pustkę i dystans".. Bohaterowie mówią:

Maria (starsza siostra, ekspresyjna, namiętna, zabawna): "Cóż, to jestí, jestem tym, co nazywają "conversa".. Nie potrafię opisać, czym się człowiek staje, gdy odkrywa coś tak ogromnego jak istnienie Boga. Ale okazuje się, że Converso nie jest - lub jest nie tylko - filmem o konwertytach"..

Paula (młodsza siostra, refleksyjna, lekarka): "Dla mnie moje nawrócenie to radosna historia, taka, którą chce się dzielić; a z drugiej strony David daje mi całą pewność siebie na świecie, bo ma tendencję do robienia rzeczy we właściwy sposób w sposób naturalny"..

Pilar (matka, ze spokojem lat): "Od ponad czterdziestu lat uczestniczę w życiu politycznym i społecznym i nadal tam jestem, myślę, że tak długo jak będę żył. Ale od czasu mojego chrześcijańskiego zaangażowania w latach dwudziestych, które zachęciło mnie do walki o bardziej sprawiedliwe społeczeństwo, ogromne rozczarowanie filozofiami marksistowskimi, ich historyczna porażka i poszukiwanie, które wszyscy musimy znaleźć w naszej egzystencji, pozwoliły mi odnaleźć drogę, którą pewnego dnia zgubiłem"..

Raúl (szwagier, muzyk, mąż Maríi): "Nic, co mógłbym sobie wyobrazić, nie jest bardziej sprzeczne z moim sposobem bycia niż to, co mi się przydarzyło: być w filmie opowiadającym o najcenniejszych perypetiach mojej duszy"..

Dawid (reżyser, brat, syn, szwagier): "To było introspektywne i uzdrawiające doświadczenie, które pozwoliło mi, poprzez rozmowę, ponownie połączyć się z rodziną, nawet z tymi, którzy umarli i nie wiem, czy gdzieś na mnie czekają, by wznowić rozmowy, które pozostawiliśmy w zawieszeniu..

ConversoDavida Arratibela, to film, który warto zobaczyć. Jego premiera odbyła się w Madrycie 29 września.

Hiszpania

Recepcja i przyrost naturalny, dwa wyzwania kulturowe

Omnes-5 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

Hipoteza o powiązaniu depopulacji wsi z imigrantami wymaga krótkiej refleksji. Wskaźnik urodzeń pozostaje na historycznie niskim poziomie.

-tekst Rafał Górnik

W drugiej dekadzie XXI wieku Hiszpania stoi w obliczu dwóch lęków, które stanowią wyzwania kulturowe pierwszego rzędu: lęk przed innym, zwłaszcza cudzoziemcem, oraz odmowa posiadania dzieci. Można by je streścić w jednym: pewna mentalność odmowy przyjęcia nowych istot ludzkich. Oczywiście obawy te dotyczą całego świata zachodniego, z nielicznymi wyjątkami.

Międzynarodowy dżihadyzm odegrał oczywiście rolę w postawie rezerwy wobec imigrantów, zwłaszcza z krajów islamskich. Ale innym prewencyjnym składnikiem jest pewna ksenofobia wobec tych, którzy złamaliby status rozsądnego państwa opiekuńczego w zakresie zdrowia, edukacji i dotacji publicznych.

To nastawienie zaczyna się ochładzać w Hiszpanii, po latach silnego odrzucenia - wynika z badania. Społeczne postrzeganie migracji w Hiszpaniiopublikowane przez Fundación de las Cajas de Ahoros. Stałe przesłania papieża Franciszka i całego Kościoła stopniowo dają o sobie znać. Rodzina zresztą stała się w ostatnich latach siecią społeczną par excellence, pomagającą zarówno bezrobotnym dzieciom czy wnukom, jak i osobom innej narodowości, które zaczęły świadczyć usługi tam, gdzie obywatele nie docierają, między innymi dlatego, że nie ma nowych pokoleń z dostępnymi ramionami. Powinniśmy być wdzięczni wielu imigrantom, którzy podejmują pracę, która nie zawsze jest dobrze płatna. Bo deficyt urodzeń w Hiszpanii rośnie.

W ubiegłym roku średnia liczba dzieci na kobietę w Hiszpanii wyniosła 1,33 (zastępowalność pokoleń jest na poziomie 2,1), a średni wiek rozrodczy również osiągnął rekordowy poziom 32 lat.

Argumenty

Oczywiście jest kilka czynników, które tłumaczą ten trend. Często mówi się o kryzysie, bezrobociu, trudnościach ekonomicznych, niskich pensjach itp. To są obiektywne fakty, choć nie ma udowodnionej bezpośredniej zależności między dochodem na głowę mieszkańca danego kraju a liczbą urodzeń. Wręcz przeciwnie. Istnieje wiele tzw. krajów trzeciego świata, których przyrost naturalny jest znacznie wyższy niż w krajach rozwiniętych.

Do tego dochodzą jeszcze względy kulturowe, a nawet moralne, które kształtują mentalność antyrodzicielską. Papież Franciszek od dawna mówi o owocności miłości: "Małżonkowie, dając sobie nawzajem, dają poza sobą rzeczywistość dziecka, będącego żywym odbiciem ich miłości, trwałym znakiem jedności małżeńskiej i trwałym znakiem ich miłości do siebie. żywa syntezai nierozerwalnie związane z ojcem i matką". (Amoris Laetitia, n. 165). Dodaje: "Każde nowe życie pozwala nam odkryć najbardziej bezinteresowny wymiar miłości, która nigdy nie przestaje nas zaskakiwać. To jest piękno bycia kochanym wcześniej: dzieci są kochane zanim się pojawią". (AL, n. 165). Dramat aborcji, ponad 94 tysiące w 2015 roku, jest kolejnym symptomem tej antyrodzinnej kultury.

Społeczeństwo bez dzieci?

Konsekwencje zaślepienia przyrostu naturalnego są znaczące, zarówno w sferze rodzinnej, jak i w sferze społecznej i gospodarczej. Podkreślił to w tych dniach Alejandro Macarrón, dyrektor Demographic Renaissance: "Jeśli nadal będziemy mieli tak niski wskaźnik urodzeń, Hiszpania zniknie. Umieszczam to w warunkowym, ponieważ nie ma wystarczająco dużo czasu, ale jest to czysta matematyka. To nie podlega dyskusji. Inną sprawą jest to, czy reagujemy. Wyginięcie trwałoby wieki, ale wcześniej żylibyśmy w bezdzietnym, niezrównoważonym społeczeństwie".

Depopulacja ma niewątpliwie komponenty ekonomiczne. W tej chwili wydaje się, że nastąpił pewien konformizm, że imigracja utrzyma demografię.

Jak to już się stało w niektórych krajach europejskich, np. w Niemczech i we Włoszech, rząd hiszpański zna te dane i chce promować wskaźnik urodzeń, dlatego w lutym zatwierdził kampanię medialną.

Niektóre organizacje, takie jak Foro Español de la Familia, zwróciły uwagę, że "To dobra inicjatywa, bo pomaga tworzyć kulturę pro-macierzyństwa, ale nie powinna być jedyną. Rząd powinien zostać poproszony o zrobienie kolejnego kroku: zapewnienie większego wsparcia dla rodzin.

Zasoby

Poszukiwanie, wspominanie... Wartość ciszy

W porównaniu z takim bogactwem cisza może być oceniona jako nędzna i zubożona. Takie uproszczenie byłoby jednak błędem. Słowa i cisza wymagają siebie nawzajem; cisza indywidualizuje słowa i dodaje im wigoru.

Omnes-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: 12 minuty

Nieobliczalny postęp w komunikacji między ludźmi stał się możliwy dzięki słowu, najpierw werbalnemu, a później pisanemu. Cisza ma też nieobliczalną wartość w komunikacji.

Słowa i cisza

Cudowna wydaje się możliwość uchwycenia w zaledwie kilku fonach czy graphemach, z ich różnymi kombinacjami, niemal nieograniczonej wewnętrznej ekspresji osoby ludzkiej.

W porównaniu z takim bogactwem milczenie może być ocenione jako nędzne i zubożone. Takie uproszczenie byłoby jednak błędem. Słowa i cisza wymagają siebie nawzajem; cisza indywidualizuje słowa i dodaje im wigoru. Milczenie podkreśla słowa, a słowa nadają znaczenie milczeniu.

Niezliczone książki, pełne słów, zostały napisane, aby dać o nich relację. O wiele mniej napisano, by mówić o milczeniu. Ostatnio jednak potrzeba podkreślenia znaczenia i roli ciszy stała się bardziej powszechna.

Można powiedzieć, że w milczeniu jest tyle samo różnorodności, co w słowach. Nie wszystkie przemilczenia znaczą to samo lub przekazują to samo; czasem są wręcz diametralnie różne. Dla wielu "Cisza to po prostu brak hałasu i słów; ale rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. (Robert Sarah, Siła ciszy, Madryt 2017, s. 220).

Para małżeńska, być może młoda, spożywająca posiłek samotnie i w milczeniu, może oznaczać komunię miłości i uczuć tak wielką, że nie potrzebuje ona fałszywych wyjaśnień. Tak zazwyczaj wygląda milczenie w miłości. Ale może się też zdarzyć, że małżonkowie nie potrafią ze sobą rozmawiać z powodu wcześniejszych poważnych różnic. Byłaby to cisza odrzucenia. Pierwsze przesłanie dotyczy miłości, drugie - śmierci samej miłości (por. tamże).

Cisza jest wielopostaciowa. Dlatego ważne jest, aby jasno powiedzieć, że naszym interesem nie jest milczenie dla samego milczenia. W przeciwieństwie do wielu słów, które same w sobie coś znaczą, samo milczenie jest nieme. To, co milczenie ukrywa, za nim kryje się to, co je popiera. Milczenie ignoranta przed egzaminem bardzo różni się od milczenia modlącego się mnicha czy myślącego naukowca.

Tutaj skupimy się na milczeniach znaczących: zdolnych do wzbogacenia ludzkiego ducha w jego relacji z Bogiem i ludzkością.

Dialog i monolog

Komunikacja międzyludzka wymaga dialogWymiana myśli i argumentów. I tu właśnie pojawia się jedna z najpotężniejszych usług milczenia: wszelki prawdziwy dialog obejmuje. Umiejętność słuchania. Jest to jedyna droga postępu w kierunku prawdy.

Z pewnością istnieją dialogi, które nie szukają prawdy, tylko zainteresowania; Platon musiał walczyć z ówczesnymi sofistami dwadzieścia pięć wieków temu. Ale, nawet dla nich, cisza pozwala nam słuchać i zastanawiać się, wykrywając to, co dobre lub złe.

Do kategorii dialogu zaliczamy nie tylko dialog werbalny, ale także dialog pisany. Dzięki jego książkom możliwy jest dialog z myślicielami, którzy nas poprzedzili. Wydawałoby się, że w tym dialogu z przeszłością łatwiej jest milczeć, ale tak nie jest. By przytoczyć przykład: jak wielu ludzi słyszy słowo Boże w niedzielnej liturgii i natychmiast o nim zapomina, bo go nie rozumie. posłuchaj...Zabrakło ciszy, zdolnej do przyjęcia Słowa i jego przesłania.

Wielkim wrogiem dialogu i milczenia jest monolog. Postawa, która bez końca obraca w głowie kilka pomysłów, czyniąc swoje rozumienie nieprzeniknionym na słuchanie innych.

Kiedy mówimy o modlitwie jako o dialogu z Bogiem, możemy lepiej zrozumieć problem monologu wewnętrznego, który nasyca umysły tak wielu osób: wątpliwości, urazy, zazdrość, podatność; a także puste marzenia, wyobraźnia pozostawiona sama sobie, utopijne projekty; są one częścią tego monologu wewnętrznego, który kończy się albo zniechęceniem i goryczą, albo stratą czasu i energii. W ten sposób św. Josemaría Escrivá pisze w Camino: "Jakże owocne jest milczenie! -Wszystkie energie, które marnujesz na mnie, swoim brakiem dyskrecji, są energiami, które odejmujesz od efektywności swojej pracy". (n. 645).

Cisza i wrażliwość

W dialogu międzyludzkim milczenie jest często jedynym właściwym zachowaniem. Czy to z powodu powagi czynu, intensywności żalu, czy z delikatności wobec otoczenia: milczenie, w takich okolicznościach, jest najlepszym możliwym dialogiem. Mówienie może być niecelowe, niedyskretne lub niewybredne. Podobnie milczenie wobec ewentualnych wad innych osób - obecnych lub nieobecnych - jest najlepszym znakiem dobroczynności i szacunku. Ci, którzy myślą tylko o sobie, nie doceniają wpływu swoich słów.

Wracając do zakochanych, dla nich obecność jest o wiele ważniejsze niż słowa. "Zakochani ugniatają ciszę na ciszy, by cieszyć się tym, czego nie można powiedzieć, bo słowa są krótkie". (Miguel-Ángel Martí García, CiszaEIUNSA, Madrid 2005, s. 47). Wobec uczuć, o które chodzi, słowa są powierzchowne. I właśnie to milczenie pozwala im na intuicję pragnień i intencji osoby kochanej (por. tamże, s. 48).

W ten sam sposób każde głębokie spojrzenie wzywa do milczenia. Znane popularne powiedzenie ekscytuje: "Zamknij się, nie widzę!"A to nie jest prosta sprawa. Nie jest możliwe głębokie spojrzenie, interioryzacja tego, co się widzi i odpoczynek duszy w tym, jeśli umysł, ciało lub środowisko, które nas otacza, są zmienione, gwałtowne, pozbawione spokoju.

Takie spojrzenie jest zawsze skrupulatne, ceni szczegóły, odkrywa nowe światła w rzeczach zwykłych, czasem nawet zamyka oczy, by "cenić" to, co zobaczyło; a nic z tego nie jest możliwe w pośpiechu ani przez dzielenie uwagi na sprawy błahe. To znaczy bez wewnętrznej ciszy.

Wewnętrzne poszukiwania

Na stronie wewnętrzna cisza -to, co zależy od ciszy serca, a nie od tego, co zewnętrzne - nie jest łatwe do osiągnięcia. Po pierwsze dlatego, że "Jednym z ograniczeń społeczeństwa tak uwarunkowanego przez technologię i media jest to, że milczenie staje się coraz trudniejsze.jak zauważa św. Jan Paweł II (list apostolski Rosarium Virginis Mariae, 31).

Ale także dlatego, że sami łatwo upajamy się słowami, muzyką i wieloma odgłosami. Na stronie filozofia rozproszenia uwagi wtargnęła w zachowania całych mas ludzi, uniemożliwiając im samodzielne myślenie.

Powszechne jest utrzymywanie długich powtarzających się monologów, jak wskazaliśmy wcześniej, i musimy nauczyć się je wykrywać i przerywać. Stąd zalecenie świętego Josemaría Escrivá: "'Sprawy gotują się w mojej głowie w najbardziej nieodpowiednich momentach...', mówisz. Dlatego poleciłem ci, abyś spróbował osiągnąć kilka czasów wewnętrznej ciszy." (Bruzda, n. 670). Może być kosztowny czasami, ale jego natychmiastowym owocem jest godna pozazdroszczenia świeżość myśli i zdrowie psychiczne; a kiedy dojrzewa, ten czas w końcu staje się twórcza cisza (por. Miguel-Ángel Martí García, dz. cyt., s. 51).

Wewnętrzna cisza jest progiem spotkania z samym sobą, niezbędnym warunkiem spotkania z Bogiem. Ale zanim to nastąpi, kontemplacja sztuki, głęboka znajomość ludzi, korzystanie z drobnych radości życia, wymaga od każdego człowieka umartwienia monologu wewnętrznego. Milczenie z własnym "ja" umożliwia spotkanie ze światem i z ludźmi bez "utylitarnych" trosk. Takie spotkanie staje się wówczas hojnym i bezinteresownym korzystaniem z osób i dóbr, które Bóg postawił do naszej dyspozycji w świecie.

a) Wiedza własna

Najbardziej niezwykłą konsekwencją wewnętrznego wyciszenia jest sama wiedza. Rzeczywiście trudne pytanie. "Znając ciebie i znając mnieŚw. Augustyn pytał Boga; i nie jest to mała mądrość.

Życie człowieka jest pełne ciągłych zdarzeń: materialnych, związanych z pracą, emocjonalnych, zdrowotnych itp. Nasz umysł jest przez nie ciągnięty, tak że przechodzi od jednego do drugiego, nie mając czasu na wypracowanie ogólnej wizji, która je łączy i harmonizuje. Cisza jest potrzebna, aby "zdystansować się" od problemów i nie dać się przytłoczyć ich pilnością i presją. Odpowiedni odpoczynek, pośród tych wielorakich zadań, jest niezbędny do znalezienia pożądanej harmonii. Odpoczynek fizyczny i wewnętrzne wyciszenie sprzyjają pogodnej analizie własnych zachowań, co pozwoli nam lepiej poznać siebie: słabe strony charakteru, pozytywne cechy i nabyte wady, nieprawidłowe nawyki i nagromadzone niedoskonałości.

Towarzysząc zaufaniu do Boga, analiza ta nie wywoła ani zniechęcenia, ani euforii. Pozwoli nam zobiektywizować nasze postępowanie, rozpoznać nasze braki i przystąpić do ich korygowania z cierpliwością i czasem. Regularny rachunek sumienia, bez dramatyzmu i eufemizmu, jest owocem i siłą napędową poszukiwanego wewnętrznego wyciszenia.

b) Mądrość

Wewnętrzna cisza sprzyja samopoznaniu. Cisza zewnętrzna ułatwia studiowanie i czytanie, po którym następuje osobista refleksja. Rezultatem jest. mądrośćw klasycznym rozumieniu tego pojęcia. Harmonijny sposób rozumienia świata i istnienia, który umie umieścić każdy element na swoim miejscu: Boga, innych i siebie. Gustowna wiedza, która jest odtwarzany w rzeczywistości materialnej i duchowej.

Mądrość umożliwia nam internalizację zewnętrznych wydarzeń i zrównoważenie wewnętrznych uczuć, tak aby życie postępowało ku swojemu końcowi bez zamieszania lub z jak najmniejszym zamieszaniem. Tworzy on przestrzeń wewnętrzna spokoju, który przyjmie konflikty, da im odpowiedni odpoczynek i znajdzie najkorzystniejsze rozwiązanie. Będzie to mądrość ciszy niezakłóconej przez gwar głuchych odgłosów świata. Św. Jan Paweł II pisze w Pastores dabo vobis, 47: "W zgiełku naszego społeczeństwa niezbędnym elementem pedagogicznym dla modlitwy jest wychowanie w głębokim ludzkim znaczeniu i religijnej wartości ciszy, jako niezbędnej atmosfery duchowej dla dostrzeżenia obecności Boga i pozwolenia się jej zdobyć..

c) Projekcja istnienia

W żadnym wypadku wewnętrzna cisza i mądrość, do której prowadzi, nie prowadzi do intelektualnego samozadowolenia czy narcyzmu. To, co zostało powiedziane o harmonii, obejmuje Boga i bliźniego jako przedmioty miłości i adresatów tego, co dla nich najlepsze.

Dlatego dobra cisza nigdy nie jest izolacją. Proces interioryzacji nie ma na celu postawy eskapistycznej, ale daje nam inteligentną, obiektywną i wyważoną ocenę tego, co się z nami dzieje i kim jesteśmy; właśnie po to, aby żyć razem z innymi, szanując ich jako osoby i broniąc ich wolności, jak również naszej własnej.

Mówiąc o życiu duchowym, papież Franciszek i inni ostatni papieże nalegali na unikanie życia duchowego. fałszywy spirytualizm życia pobożnego zamkniętego w sobie, niezdolnego do przekroczenia siebie, by wyjść na zewnątrz w poszukiwaniu potrzeb innych.

Cisza i życie duchowe

Na stronie wewnętrzna cisza jest jak batuta dyrygenta, która wprowadza każdy instrument w odpowiednim momencie, temperując te bardziej energiczne i zachęcając te bardziej delikatne, tak aby koncertIntencją kompozytora jest stworzenie unikalnego i harmonijnego utworu, który odpowiada uczuciom, jakie kompozytor chciał przekazać.

W egzystencji osobowej "instrumentami" do kierowania są mnogie, a nierzadko dysonansowe, składniki osobowości: temperament, charakter, okoliczności, zdarzenia. Pomimo tej wielości duch ludzki posiada wymiar transcendentny, który pozwala mu zajmować się wieloma konkretnymi kwestiami, nie odrywając się od ostatecznego celu, do którego został powołany przez swego Stwórcę. Ale żeby tak się stało, wewnętrzna cisza musi adres "koncert" ludzkiej egzystencji.

a) Konieczne, by szukać Boga

Chrześcijańskie życie duchowe rozwija się w relacji z Bogiem i w dialogu z Nim. Ale Bóg jest Niesamowicie InneNie ma ludzkich słów, by to opisać; najwłaściwszą postawą człowieka przed Bogiem powinno być milczenie: indecibilia Dei, casto silentiomówi św. Tomasz z Akwinu: "Przed niewysłowionym Bogiem zachowajmy miarowe milczenie"..

Być może właśnie ta ukryta świadomość tego, co niewyrażalne, nagromadziła w historii Kościoła tak wiele ruchów - indywidualnych lub instytucjonalnych - w poszukiwaniu ciszy. Od najwcześniejszych pustelników do wielkich opactw kartuskich pokazują, że "w nas milczenie jest tym bezsłownym językiem skończonego bytu, który swoim ciężarem przyciąga i ciągnie nasz ruch ku nieskończonemu Bytowi". (Joseph Rassam, Milczenie jako wprowadzenie do metafizykicit. w Robert Sarah, Siła ciszy, Madryt 2017, prolog).

To oczywiste, że tumult świata, zgiełk świeckich interesów, pilność rozwiązań, odświętne i zabawowe eksplozje oraz wiele innych ludzkich przejawów przerywa naszą wewnętrzną ciszę, wypełniając ją pośpiechem, bezmyślnością czy niefrasobliwymi uczuciami. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo często żyją zanurzeni w hałasie. Jeśli nosimy w kieszeni telefon komórkowy lub radio z włączonym dźwiękiem, to prawdopodobnie nie zauważymy go na środku ruchliwej ulicy z ruchem ulicznym. Jeśli jednak wejdziemy z nim do spokojnego miejsca - kina, kościoła - nasza nieostrożność zostanie natychmiast zauważona i będziemy próbowali wyłączyć urządzenie.

Podobnie są ci, którzy żyją nieustannie z tym jednym monolog wewnętrzny o czym już była mowa, ale nie zdaje sobie z tego sprawy, bo żyje na zewnątrz, dla hałaśliwej zewnętrzności.

A zła wiadomość jest taka, że nie ma wyłącznika, który pozwoliłby "wyłączyć" paplaninę naszej wyobraźni.

(b) Cisza i oderwanie od świata

Aby uciszyć wewnętrzny hałas, jednym z tradycyjnych sposobów było wycofanie się ze świata: poszukiwanie samotności i izolacji.

Owoce tego wysiłku mogą być wyjątkowe. Znawca klasztorów kontemplacyjnych pisze: "Milczenie jest trudne, ale czyni człowieka zdolnym do tego, by pozwolić się prowadzić Bogu... Człowiek nigdy nie przestaje się dziwić światłu, które wtedy świeci. Milczenie... objawia Boga. Prawdziwa rewolucja bierze się z milczenia: prowadzi nas do Boga i do innych, aby pokornie i wielkodusznie oddać się w ich służbę". (tamże, n. 68, s. 60).

Ci, którzy odczuwają tę potrzebę nie tylko milczenia, ale także izolacji, aby oderwać się od spraw świata i całkowicie poświęcić się służbie modlitwy, mogą znaleźć w kontemplacyjnym powołaniu zakonnym drogę swojego życia.

Należy jednak zauważyć, że "Cisza, która panuje w klasztorze, to za mało. Aby osiągnąć komunię [z Bogiem] w ciszy, musimy pracować w nieskończoność. Musimy uzbroić się w cierpliwość i poświęcić jej żmudne wysiłki". (tamże, s. 231). Życiowe oderwanie od świata nie zapewnia pomyślnych rezultatów, głównie dlatego, że są one darem Boga, a nie konsekwencją ludzkich wysiłków.

c) Wspomnienie wewnętrzne

Ogromna większość wiernych chrześcijan nigdy nie przejdzie przez klasztor ani nie zamknie się w ciszy. Czy są oni pozbawieni dostępu do Boga w swojej modlitwie? Absolutnie nie. Ale czy w takim razie milczenie, temat tych stron, jest w ich przypadku zbędne?

Jest to równie potrzebne. Bez ciszy wewnętrznej nie jest możliwa modlitwa, a bez modlitwy - jako zwykłej drogi - nie dochodzimy do poznania i przyjaźni z Bogiem.

Rozwiązanie może wydawać się sztuczką zaklinacza: wystarczy zmienić nazwę. Jeśli zamiast ciszy nazwiemy to wspomnienieMożemy zastosować do chrześcijan żyjących pośród świata zasady analogiczne - ale nie identyczne - do milczenia monastycznego. Ale to nie jest manipulacja językiem; polega na nadaniu nazwy dwóm rzeczywistościom, które mają ten sam korzeń, ale które charakteryzują się, w każdym przypadku, różnymi okolicznościami.

Św. Josemaría Escrivá w swoich pismach i w swoim przepowiadaniu do wiernych świeckich czyni wiele odniesień do tego wewnętrznego milczenia: "Cisza jest jak stróż życia wewnętrznego". (Camino, n. 281); "Staraj się codziennie zdobyć kilka minut tej błogosławionej samotności, która jest tak potrzebna, by rozruszać życie wewnętrzne". (tamże, n. 304).

Jednocześnie zawsze starał się nie rozdzielać "Dzieci Boże muszą być kontemplatykami: ludźmi, którzy pośród hałasu tłumu umieją znaleźć ciszę duszy w stałej kolokwium z Panem: i patrzeć na Niego tak, jak się patrzy na Ojca, jak się patrzy na Przyjaciela, którego się kocha szaleństwem". (Kuźnia, n. 738).

To milczenie duszy jest tym, co w innych przypadkach utożsamia z wspomnienie: "Prawdziwej modlitwie, tej, która pochłania całą jednostkę, sprzyja nie tyle samotność pustyni, ile wewnętrzne skupienie". (Bruzda, n. 460). I aby podkreślić jego znaczenie, pisze: "To wewnętrzne wspomnienie, które jest znakiem dojrzałości chrześcijańskiej". (To Chrystus, który przechodzi obok, n. 101).

Dojrzałość, o której świadczy m.in. "Będziemy uczestniczyć w radości boskiej przyjaźni - w wewnętrznym skupieniu, zgodnym z naszymi obowiązkami zawodowymi i obowiązkami obywatelskimi - i będziemy Mu [Jezusowi Chrystusowi] dziękować za delikatność i jasność, z jaką uczy nas wypełniać Wolę naszego Ojca, który mieszka w niebiosach". (Przyjaciele Boga, n. 300).

Rekolekcje, które - jak wskazaliśmy w przypadku milczenia monastycznego - wiążą się z wieloletnim wysiłkiem człowieka, który przy pomocy łaski Bożej zaowocuje: kroczeniem przez życie w przyjaźni z Bogiem.

d) Modlitwa w ciszy i na głos

Co zaskakujące, modlitwa wokalna potrzebuje ciszy tak samo jak modlitwa myślna. Innymi słowy, wróg modlitwy jest w obu przypadkach ten sam: ten wewnętrzny monolog, o którym mówimy i który wdziera się do naszego umysłu, nawet gdy nasze usta wypowiadają słowa, na które nie zwracamy uwagi.

W modlitwie wokalnej oczywiście zawsze będą słowa, ale muszą to być słowa, które przychodzą do ust z wnętrza serca, a to właśnie serce potrzebuje skupienia i ciszy, o której mówimy.

Jako jeden z wielu przykładów możemy przytoczyć to, co zasugerował św. Jan Paweł II mówiąc o Różańcu: "Słuchanie i medytacja są odżywiane przez ciszę. Dobrze jest, aby po wypowiedzeniu tajemnicy i proklamowaniu Słowa odczekać kilka chwil przed rozpoczęciem modlitwy wokalnej, aby skupić uwagę na rozważanej tajemnicy. Odkrycie na nowo wartości ciszy jest jednym z sekretów praktyki kontemplacji i medytacji. Podobnie jak w Liturgii zaleca się chwile milczenia, tak i w odmawianiu Różańca wypada po wysłuchaniu Słowa Bożego zrobić krótką przerwę, skupiając ducha na treści danej tajemnicy". (Rosarium Virginis Mariae, 31).

e) inspiracja maryjna

Przykład naszej świętej Matki Maryi jest wyjątkowo świetlany. Jej świętość była wywyższona, ale jej życie rozwijało się w zwykłych okolicznościach ówczesnego świata. A tam, "Wszystkie te rzeczy zachował w swoim sercu". (Łk 2:51). Żył dla misji, którą powierzył mu Bóg i nie rozpraszały go codzienne wydarzenia. Pośród swoich zadań zachowywał wewnętrzne milczenie, które pozwalało mu żyć uważnie na Boga i na Syna: aż po krzyż.

Dni rekolekcji duchowych

Praktyczne sposoby poszukiwania i obrony wewnętrznej ciszy, której wszyscy potrzebujemy, są bardzo różnorodne. Między innymi tradycyjna chrześcijańska praktyka wielodniowe rekolekcje duchowe. Może nosić różne nazwy - ćwiczenia duchowe, kursy itp. - ale jego sens jest jasny: oderwać się od zwykłych obowiązków, aby skupić wzrok duszy na Bogu i na sobie. Może to być tylko kilka dni, gdyż zwykłe obowiązki nie pozwalają zwykle na więcej. Ale te kilka dni, jeśli zostaną wykorzystane z intensywnością, przyniosą wielkie korzyści dla naszej duszy.

Głównym składnikiem rekolekcji i katalizatorem tych dobrodziejstw jest cisza - także zewnętrzna - która musi im towarzyszyć. Ta cisza ułatwia słuchanie Słowa, które kieruje do nas Duch Święty. Słowo, które jest zawsze świetliste, w którego świetle łatwo będzie nam wykryć odchylenia obecne w naszym życiu. Ufając ponadto, że tym światłom towarzyszy łaska Boża, aby nasze wysiłki zmierzające do postępu w świętości były owocne.

Oczywiście trzy dni rekolekcji - weekend - to za mało na nawrócenie, które można by nazwać definitywnym. W przyszłości będziemy potrzebowali kolejnych nawróceń, aż Bóg powoła nas do swojej obecności. Dlatego bardzo pożyteczne jest powtarzanie od czasu do czasu tych dni skupienia; jeśli będziemy to robić co roku, zobaczymy, że ta ciągłość pozwala nam podejmować kroki, może małe, ale powtarzane, które w nowy sposób przybliżają nas do Boga. W ten sposób wzmocnimy nasze dobre usposobienie, będziemy coraz lepiej rozumieć Boże plany wobec naszego życia i nauczymy się wiernie podążać za Bożymi natchnieniami, które prowadzą nas do Niego.

Ponadto nasza dobroczynność wobec bliźnich uświadomi nam, że wiele osób wokół nas również potrzebuje duchowych rekolekcji, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Pomoc w podjęciu decyzji, a być może towarzyszenie im w tym, może być nie małą przysługą, za którą zawsze będą nam wdzięczni.

Rekolekcje będą okazją do głębszej niż zwykle spowiedzi, owocniejszego przyjęcia Komunii Świętej i napełnienia naszego ducha pokojem Bożym, który następnie wylejemy na tych, z którymi żyjemy, aby umilić im codzienne życie.

Nauczymy się także lub udoskonalimy nasz sposób modlitwy i wzmocnimy to wewnętrzne skupienie, które przy braku zewnętrznej ciszy pozwala nam często wznosić nasze serca do Boga i trwać w Jego obecności, pośród zwykłych zadań. n

Ameryka Łacińska

Podróż papieża: przed i po w historii Peru

Omnes-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: 3 minuty

TEKST -.  Luis Gaspar, Lima

O godzinie 16:35 czasu lokalnego 18-go wylądował w naszym kraju samolot wiozący papieża Franciszka z Iquique (Chile). Po dwugodzinnej podróży Ojciec Święty po raz pierwszy postawił stopę na peruwiańskiej ziemi wśród ciepłego przyjęcia przez peruwiańskie władze. Przyjął go arcybiskup Limy i prymas Peru, kardynał Juan Luis Cipriani; prezydent Republiki, Pedro Pablo Kuzcinsky, oraz pierwsza dama, Nancy Lange.

Podczas całej podróży z lotniska do Nuncjatury Papież nigdy nie był sam, w zamkniętym samochodzie lub w popemobile, ciepło ludzi było stałe. W Nuncjaturze czekało na niego piętnaście tysięcy młodych ochotników z tzw. Gwardii Papieskiej. "dusza tej wizyty". "Chciałbym udzielić wszystkim wam i waszym rodzinom, tym, którzy są w waszych sercach, mojego błogosławieństwa. Módlmy się wspólnie do Matki Bożej, to pierwsze słowa Jego Świątobliwości w Limie. Po tym miał wrócić na balkon rezydencji, ale nie było to możliwe. Nic jednak nie zniechęciło młodych ludzi i wiernych, którzy pozostali przez całą noc, aby pożegnać papieża przed jego wyjazdem do położonego w dżungli miasta Madre de Dios.

A oczekiwanie z poprzedniej nocy zostało wynagrodzone. Papież wyszedł o 7:39 w piątek 19 na balkon rezydencji. "Idę do Ojca Boga, a ty towarzyszysz mi w modlitwie, ale najpierw pozdrówmy Matkę, i odmówił modlitwę "Zdrowaś Maryjo". Na koniec udzielił błogosławieństwa i życzył obecnym dobrego dnia.

Te pierwsze gesty Franciszka były przedsmakiem tego, co później zobaczymy w Madre de Dios, Trujillo i Limie. Był zawsze blisko ludzi, demonstrując w każdej chwili swoje upodobanie do najbardziej bezbronnych.

Jakże moglibyśmy zapomnieć o starszej pani Trinidad w Trujillo. "Nazywam się Trinidad, mam 99 lat. Nie widzę. Chcę dotknąć twojej małej dłoni, czytamy na plakacie. Papież nie wahał się podejść i udzielić mu błogosławieństwa, czy też ta inna sytuacja, gdy podszedł do dziecka z porażeniem mózgowym, które zostało przywiezione do Limy z północy kraju. Pierwsze pytanie papieża dotyczyło tego, czy został ochrzczony, i w tym momencie nie zawahał się.

Papież traktował nas jak swoje ulubione dzieci, ale jak dobry ojciec, którym jest, nic mu nie umknęło, nawet te sprawy, które nas bolą.

Msza św. w niedzielę 21, w której uczestniczyło 1,5 mln osób, była bezprecedensowa w naszej historii. Ani intensywne słońce, ani upał, ani długie oczekiwanie nie były przeszkodą dla wiernych, by uczestniczyć w tym święcie wiary. Ludzie weszli o północy.

"Twoje jest życie".

A z Limy, uważanej za stolicę obrony życia, ze względu na setki tysięcy ludzi, którzy co roku gromadzą się na Marszu dla Życia, Franciszek wysłał tweeta, który wstrząsnął wieloma na portalach społecznościowych. "Liczy się każde życie: od początku do końca, od poczęcia do naturalnej śmierci", napisał na Twitterze papież 19 stycznia, przed rozpoczęciem podróży do peruwiańskiej dżungli.

To było więcej niż impulsem dla naszej pracy w obronie życia, więc kiedy mieliśmy okazję, aby Ojciec Święty stanął przed nami i powiedział: "!Ché Gaspar, twoją rzeczą jest życie"! Zrozumieliśmy, że papież Franciszek zna wszystkie troski apostolskie, i że nic i nikt nie jest mu obcy.

W homilii podczas Mszy Świętej w niedzielę 21, Jego Świątobliwość nawiązał do. "ludzkie resztki". Boli, że często wśród tych "resztek ludzkich" są twarze tak wielu dzieci i młodzieży. To one są twarzami przyszłości"..

Kronika wizyty papieża musi podkreślać jego zdecydowane potępienie niewolnictwa seksualnego i godności kobiet, jak to uczynił w Puerto Maldonado, lub jego ostrzeżenie dla rdzennej ludności Peru: "Ludy amazońskie nigdy nie były tak zagrożone jak teraz".powiedział, również w Puerto Maldonado.

Na spotkaniu z ludami peruwiańskiej Amazonii papież powiedział, "To było ekscytujące, znak dla świata. Tego dnia odbyło się pierwsze spotkanie komisji synodalnej Synodu dla Amazonii, który odbędzie się w 2019 roku. Ale byłam poruszona w Hogar El Principito, widząc te dzieci, w większości porzucone. To chłopcy i dziewczęta, którym dzięki edukacji udało się awansować, którzy są profesjonalistami. Bardzo mnie to poruszyło.

"Dusza wizyty

Trzydzieści tysięcy młodych ochotników tworzyło tzw. Gwardię Papieską. Oni  większość z nich była na Mszy św. palmowej w Limie 21 stycznia. Wolontariusze przyjechali w sobotę 20 o godz. 14.00, a opuścili lokal w niedzielę o godz. 21.00.  noc. Ponad 24 godziny pracy, ułatwianie wejścia i pomoc dla 1,5 miliona pielgrzymów, którzy przybyli do bazy lotniczej w Las Palmas.

Ich, młodych, Ojciec Święty określił jako teraźniejszość Kościoła i wezwał ich do bycia nowymi peruwiańskimi świętymi XXI wieku. n

Aktualności

Klucze do eliminacji przemocy wobec kobiet

Omnes-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: 10 minuty

W związku z ostatnimi przypadkami przemocy wobec kobiet w Hiszpanii i na świecie, Palabra zajmuje się dziś, z psychologicznego i psychiatrycznego punktu widzenia, tym, na czym polega ta dramatyczna przemoc, jej korzeniami i znakami, które ją zdradzają. Jedna agresja to już za dużo, mówią autorzy, którzy zagłębiają się w relacje i to, jak się zachować, gdy ktoś doznaje tej przemocy.

TEKST -. Inés Bárcenas, psycholog, María Martín-Vivar, psycholog, doktor psychologii i Carlos Chiclana, psychiatra, doktor medycyny.

Ponad 800 milionów kobiet na świecie cierpi z powodu przemocy tylko dlatego, że są kobietami. Większość napaści wynika z błędnego przekonania o wyższości mężczyzn nad kobietami, do czego społeczeństwo tak często zachęca lub przemilcza.

Przemoc ze względu na płeć, oparta na różnych atrybutach społecznych w zależności od kultury, we wszystkich swoich aspektach fizycznych i psychologicznych, jest bardzo poważnym problemem, który wymaga zdecydowanej i stałej interwencji w ramach edukacji na rzecz równości, różnorodności i szacunku. Pojedyncza agresja tylko dlatego, że jest kobietą, byłaby nie do pomyślenia. Rzeczywistość jest taka, że miliony kobiet żyją w strachu.

Rodzaje przemocy i wykorzystywania ze względu na płeć

Według WHO istnieje kilka rodzajów przemocy, które wymagają różnych interwencji. Wydaje się, że słowo przemoc sugeruje, że istnieje fizyczna krzywda, która zabiera cię na pogotowie, ale tak nie jest. Istnieje wiele sposobów złego traktowania ludzi, a kiedy robi się to dlatego, że są kobietami i z pogardą, którą to implikuje, można to uznać za przemoc opartą na płci. Podobnie byłoby w odwrotnym przypadku, gdyby kobieta źle traktowała mężczyznę tylko dlatego, że jest mężczyzną.

Neuropsycholog Sonia Mestre opisuje różne rodzaje nadużyć w związkach, które mogą dotyczyć zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Są one różne: od degradacji - obniżenia wartości osoby - i uprzedmiotowienia - przekształcenia drugiej osoby w przedmiot, pozbawiony pragnień, potrzeb czy wyborów - poprzez zastraszanie, przeciążenie obowiązkami, ograniczanie i zmniejszanie możliwości zaspokajania potrzeb społecznych, osobistych i zawodowych osoby krzywdzonej, aż po zniekształcenie subiektywnej rzeczywistości, czyli przekształcenie postrzegania drugiego człowieka. Ostatnim etapem jest przemoc fizyczna, polegająca na agresji, która nie musi powodować poważnych obrażeń: może to być policzkowanie, popychanie, drapanie, uderzanie, rzucanie przedmiotem lub ostra skrajność, jaką jest przemoc seksualna.

Czy teraz zdarza się to bardziej niż kiedyś?

Na szczęście żyjemy w społecznym momencie świadomości i widoczności przemocy seksualnej wobec kobiet. Zjawisko to stanowi poważny problem zdrowia publicznego i ma głęboki wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne kobiet oraz wielu innych osób.

WHO szacuje, że jedna na trzy (35 %) kobiety na świecie doświadczyła w pewnym momencie swojego życia przemocy fizycznej i/lub seksualnej ze strony partnera lub osoby trzeciej. Prawie jedna trzecia (30 %) kobiet, które były w związku, doświadczyła jakiejś formy przemocy fizycznej i/lub seksualnej ze strony intymnego partnera. 38 % zabójstw kobiet na świecie popełnia ich męski partner.

W naszym kraju mamy do czynienia z licznymi postulatami i debatami publicznymi, domagającymi się lepiej przygotowanego do takich sytuacji systemu sądowniczego. Trafność tych postulatów polega na chęci oddania głosu rzeczywistości, która od tysięcy lat dotyka miliony kobiet na całym świecie. Zjawisko, w wielu przypadkach wyciszone przez niechęć samych ofiar do denuncjacji, czy to ze strachu, wstydu, poczucia winy, czy też przewidywania, że nie otrzymają niezbędnego wsparcia lub wiarygodności. Przeżywamy moment uświadomienia sobie cierpienia, jakie wywołuje przemoc seksualna, otwierając ważne debaty na temat granic zgody i władzy, jaką niektórzy mężczyźni sprawują nad niektórymi kobietami.

Socjologowie i psychologowie ostrzegają, że nie ma charakterystycznego profilu dla osób stosujących przemoc seksualną, a tylko u mniejszości występuje patologia psychiczna. Sprawcy mogą pochodzić z różnych środowisk społeczno-ekonomicznych i mogą być osobami znanymi ofierze, takimi jak przyjaciel, członek rodziny, intymny partner lub zupełnie obcy. Aby zrozumieć przyczyny, zapobiegać nadużyciom i wyraźnie interweniować, gdy już do nich doszło, możemy działać na 4 poziomach: dwóch "mikropoziomach", indywidualnym i relacji w parze, oraz dwóch "makropoziomach", grupowym lub wspólnotowym i szerszym społeczno-środowiskowym.

To nie tylko seks

Motywem tych napaści jest nie tylko pożądanie seksualne, ale także "próżnia władzy", brak poczucia bezpieczeństwa i potrzeba kontroli ze strony mężczyzny. Przemoc seksualna to działanie mające na celu poniżenie, zdominowanie, upokorzenie, terroryzowanie i kontrolowanie kobiety. To narzucanie władzy jest stosowane przez sprawcę w celu zaspokojenia własnej niepewności co do przydatności seksualnej, kompensowania poczucia bezsilności i frustracji poprzez użycie siły lub przymusu psychologicznego.

Przemoc seksualna wobec kobiet występuje w każdym społeczeństwie na naszej planecie, przekraczając granice bogactwa, rasy, religii czy kultury. Głęboko zakorzeniona w historii, jest zakorzeniona w wartościach i postawach, które promują i utrwalają fizyczną, polityczną, ekonomiczną i społeczną dominację kobiet. W tych ramach społecznych ruch feministyczny wniósł duży wkład w przyczyny przemocy seksualnej wobec kobiet. Feminizm opiera się na teorii sprawiedliwości, która promuje wolność i równe prawa dla wszystkich istot ludzkich, niezależnie od płci, z którą się urodziły - kobiety lub mężczyzny.

Edukować, edukować i edukować. Potem reedukacja

Obecna droga prowadzi nas w kierunku rewizji "wyobrażeń społecznych" na temat kobiecego ciała i seksualności oraz granic zgody. Depersonalizacja i wykorzystywanie ciał kobiet jako przedmiotów konsumpcji dla mężczyzn jest nadal powszechne, utrwalane w mediach i sieciach społecznych, a także pośrednio obecne w związkach.

Motorem zmian jest edukacja i świadomość aktywnej roli kobiet w ich determinacji, zdolności do podejmowania decyzji, w odkrywaniu ich indywidualnej siły, ich własnej wartości i ich własnego istnienia.

Wrogiem nie jest człowiek

Bycie kobietą nie ma nic wspólnego z naśladowaniem mężczyzn czy walką z nimi. Istnieje również potrzeba oddzielenia męskości od takich postaw jak dominacja, agresja czy używanie siły jako broni. Jakby te zachowania były podstawą ich bezpieczeństwa czy tożsamości. Potrzebujemy dojrzałych systemów sądowniczych i politycznych, które uświadamiają realnie problem, czynią świadectwa ofiar widocznymi i solidnymi, zamykając oblężenie przed przyszłymi agresjami.

W głębszym sensie musimy odzyskać poczucie indywidualnej odpowiedzialności, aby w obliczu każdego z tych przestępstw mężczyźni i kobiety zjednoczyli nasze głosy, aby powiedzieć "nie", "nie w moim imieniu", "nie" przemocy seksualnej, "nie" w imieniu naszego społeczeństwa. Dojrzałe społeczeństwo zadba o zapewnienie środków do reedukacji wszystkich tych, którzy popełniają przestępstwa z użyciem przemocy. W zależności od intensywności i powagi przestępstwa, będą wymagać reedukacji, aby ułatwić im reintegrację z głównym nurtem społeczeństwa, rodziny lub pary.

Pornografia jest wrogiem w walce z przemocą wobec kobiet. Według statystyk niektórych badań akademickich, ponad 85 % scen pornograficznych zawiera przemoc fizyczną, prawie 95 % jest skierowanych przeciwko kobietom, a 80 % jest wykonywanych przez mężczyzn.

Co robimy z naszymi córkamis i dzieci?

Płeć jest uwarunkowana genetycznie: jesteś albo mężczyzną albo kobietą. Gender określa aspekty związane z psychospołecznymi, relacyjnymi i kulturowymi atrybucjami dotyczącymi płci; są to atrybucje dynamiczne, które zmieniają się w zależności od czasu, miejsca, kultury itp.

Jakie sugestie na temat "ról", które mają odgrywać w rzeczywistości, otrzymują dziewczęta, jakie informacje? Piosenki, teledyski, reklamy, youtuberzyserie, seriale, audycje radiowe, portale społecznościowe. W wielu z tych treści mężczyźni mają postawę siły i dominacji nad kobietami. Ona, gorsza czy maltretowana, nie odrzuca, a wręcz normalizuje obraźliwe i brutalne zachowania poprzez chwytliwe teksty.

Zachowanie rodziny jako grupy, która nie broni kobiet, będzie normalizować wiele z tych postaw zarówno u nich (wyższość, poczucie dowodzenia, narzucanie posłuszeństwa, obowiązek pełnienia ról wspólnych tylko dla kobiet, bo są kobietami itp.), jak i u nich (uległość, brak reakcji na niesprawiedliwe narzucanie, rozwój błędnych przekonań o sobie itp.)

Dorastająca dziewczyna musi dziś mieć dostęp do solidnej formacji ludzkiej, aby móc wybierać z rozwagą i mieć jasne wyobrażenia o szacunku dla osoby i dla kobiety, dla siebie. Wizja stworzona przez dorosłych, w filmach, serialach, filmach dokumentalnych i programach telewizyjnych/radiowych, może nie mieć negatywnego wpływu na dorosłych, ale w poprzednich etapach, dzieciństwie i dorastaniu, jest szkodliwa. Dobrze wykształcony dorosły zinterpretuje to jako sytuację macho, staromodną i związaną z przemocą ze względu na płeć; 12-letni nastolatek zwykle interpretuje, że kobiety są gorsze od mężczyzn i normalne jest obserwowanie z ich strony zachowań agresywnych lub uległości.

Rodzina jako punkt odniesienia

Istnieją podstawowe filary, takie jak rodzina i szkoła, które na etapie ewolucji mają większy wpływ niż środowisko. Jeśli będziemy obserwować, słuchać, zwracać uwagę, nadzorować dostęp, towarzyszyć im w ich nawigacji, etc., nauczymy ich krytycyzmu, stawiania granic, mówienia "nie", odrzucania przemocy, umiejętności odróżniania szczegółu uczucia od manipulacji, a próby miłosnego podboju od powtarzającego się molestowania, niszczenia uprzedzeń płciowych, rozumienia różnic damsko-męskich bez szkody dla męskiej i żeńskiej równości jako osób i w ich prawach.

Rodzina jest fundamentem bezpieczeństwa dla dzieci i młodzieży. Postawy i wartości, które dzieci i młodzież widziały u swoich rodziców, modelują i kształtują ich sposób myślenia, odczuwania i działania. Jeśli chcesz, żeby się zmienili, zmień najpierw siebie. Chłopcy i dziewczęta muszą widzieć i mieć równą odpowiedzialność za codzienne obowiązki i zadania w domu. Muszą umieć powiedzieć "nie" i być szanowane, muszą być wzmacniane od najmłodszych lat, aby móc być kimkolwiek chcą zawodowo, bez z góry przypisanej obowiązkowej roli.

Muszą wiedzieć, że mogą wybierać od najmłodszych lat, że mają takie same prawa jak dzieci, że będą edukowani i wymagani, by osiągnąć to, co sobie założą. Będzie to oznaczało podział równych i sprawiedliwych zadań w domu, praktykowany przez samych rodziców, wzajemny szacunek między małżonkami i wobec dzieci niezależnie od płci.

Zaloty nastolatków

W badaniu przeprowadzonym w Hiszpanii w 2015 roku ponad 60 % nastolatków obu płci uznało, że chłopak powinien chronić dziewczynę; a 32 % uważało, że bycie zazdrosnym jest normalne. Istotne znaczenie ma edukacja w zakresie równości w relacjach emocjonalnych. Kochać to znaczy dobrze kochać. Zazdrość nie jest oznaką miłości. Trzeba przełamywać i walczyć z mitami romantycznej miłości. Kopciuszek nie czeka już na księcia. Zmierzch oraz Grey i jego cienie to tylko kilka przykładów romantycznego przyciągania zamienionego w toksyczny związek.

Społeczeństwo najbliższych lat kształci się już dziś. Dziewczęta i młodzież zasługują na wysiłek i postępy w modelach społecznych. Nie zasługują na to, by mieć dach nad głową z powodu swojej biologii. Zapobieganie przemocy psychicznej, fizycznej i słownej odbywa się poprzez edukację. Godność, prawa, władza i odpowiedzialność muszą być równe. Od dziewcząt do nastolatek. Od nastolatek do kobiet. W relacjach randkowych istnieją postawy, które niektórzy uważają za normalne i niezdrowe.

Kiedy ktoś przychodzi do nas

W pracy opiekuńczej stosunkowo łatwo jest komuś przyjść do nas - lub podejrzewać - że jest napadnięty. Najczęściej sprawcą przemocy jest ktoś bliski: partner, rodzic, rodzeństwo, inny członek rodziny, opiekun, trener, nauczyciel, przyjaciel, katecheta. I często jest to zjawisko wewnątrzrodzinne. Przydatna może być informacja drukowana, aby osoba mogła przeczytać, co może zrobić, gdzie się udać, co się z nią dzieje itp. i w ten sposób poczuć się bardziej zidentyfikowana i uprawniona do podjęcia niezbędnych kroków w celu powstrzymania krzywdy.

Pójście do parafii, spowiedź sakramentalna, rozmowa z katechetą lub pracownikiem służby zdrowia czy innym członkiem wspólnoty parafialnej może być pierwszym krokiem, w którym taka kobieta może poprosić o pomoc.

Niektóre oznaki, że ktoś może doświadczać przemocy seksualnej to: szorstkie lub lękliwe sposoby odnoszenia się do partnera; unikanie lub agresja słowna; problemy ze zdrowiem psychicznym; problemy związane z zachowaniami seksualnymi; nawracające problemy zdrowotne, na które reaguje się niejasnymi wyjaśnieniami; dzieci opowiadające, co dzieje się w domu, niechciane ciąże, infekcje przenoszone drogą płciową.

W oczywistych przypadkach może być wskazane zalecenie udania się do pracownika służby zdrowia, aby sporządzić protokół szkody, zebrać dowody kryminalistyczne i móc złożyć skargę z większą wagą. Ważne jest, aby ocenić, czy skarga przyniesie korzyść skarżącemu.

Jeśli agresor poprosi o pomoc

Jeśli poprosi nas o pomoc, jeśli jesteśmy świadomi tych faktów, możemy działać, aby ułatwić ochronę tych, którzy są zagrożeni; zaoferować pomoc w tym sensie lub działać poprzez natychmiastowe zgłoszenie i interwencję sił bezpieczeństwa, jeśli jest to sposób na uniknięcie agresji. Powinniśmy wziąć pod uwagę, że oprócz przestrzegania praw/prawa karnego każdego kraju, przestępca jest również osobą, ma prawo do poprawienia się, wyleczenia wyrządzonej szkody, poproszenia o przebaczenie, reedukacji i rehabilitacji; nie zapominając, że jego recydywa spowoduje bardzo poważne szkody, i że musi być chroniony i osłonięty przed tą sytuacją.

Jeśli wymagają tego fakty, za które jest pan odpowiedzialny, musimy panu powiedzieć, że musi się pan obciążyć. W zależności od tego, co zrobiła, powinna to zrobić natychmiast lub zorganizować planowane spotkanie z prawnikiem. W postępowaniu z parami możemy wykryć pewne znaki ostrzegawcze i możemy uświadomić je leczonym przez nas kobietom, uświadamiając im fałszywe przekonania, które skłaniają je do usprawiedliwiania agresji.

Wielką pomocą i zainteresowaniem mogą być programy szkoleniowe w zakresie zapobiegania i działania w przypadkach przemocy wobec kobiet we wszystkich tych instytucjach, w których ludzie otrzymują pomoc: diecezjach, parafiach, szkołach itp. Należy zapewnić im umiejętności w zakresie identyfikacji, oceny i planowania bezpieczeństwa, umiejętności komunikacyjne oraz umiejętności w zakresie opieki, dokumentacji i kierowania do wyspecjalizowanych specjalistów.

Bardzo pomocne może być również organizowanie specjalnych grup duszpasterskich dla kobiet, które doznały przemocy. Korzystne będzie, jeśli będą to "grupy etapowe", tak aby ludzie mogli zostać wzmocnieni, wziąć odpowiedzialność za swoje życie, rozwijać się osobiście i stać się autonomicznymi, otwartymi i samodzielnymi.

Reedukacja i zmiana wzorców

Według WHO zbadano, że mężczyźni, którzy mają niski poziom wykształcenia, byli maltretowani w dzieciństwie, narażeni na przemoc domową wobec matek i szkodliwe używanie alkoholu, żyli w środowiskach, w których przemoc była akceptowana i gdzie obowiązywały różne normy dla każdej płci, uważają, że mają prawa nad kobietami i są bardziej skłonni do popełniania aktów przemocy. Jednocześnie kobiety, które mają niski poziom wykształcenia, były narażone na przemoc intymną wobec swoich matek, były maltretowane w dzieciństwie, żyły w środowiskach, w których akceptowano przemoc, uprzywilejowanie mężczyzn i podrzędny status kobiet, są bardziej narażone na bycie ofiarami przemocy intymnej ze strony partnera.

Reedukacja seksualna jest konieczna, aby zwizualizować, skrócić, zmniejszyć i unieważnić agresję seksualną we wszystkich dziedzinach i sytuacjach, spowodowaną seksistowską przemocą i opartą na błędnym przekonaniu o wyższości mężczyzn nad kobietami, które społeczeństwo tak często popiera lub wycisza, a więc przyznaje. Należy również nie odpowiadać na przemoc przemocą, ale wykorzystać niezbędne i wystarczające środki prawne, aby chronić i leczyć napadnięte kobiety oraz ścigać i reedukować agresorów.

Świat

Napięcie w Kongo: nasilają się represje wobec katolików

Omnes-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: < 1 minuta

Duże napięcie między państwem a Kościołem w Kongo. Policja brutalnie stłumiła demonstracje katolików, a kardynał Kinszasy potępił represje, które zaostrzyły się - aresztowano kilkunastu księży i zakonnic.

Tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst - tekst Joseph Kabamba (Kinszasa)

W latach 60-tych piosenka ta była śpiewana w odniesieniu do białych ludzi, którzy zostali uczynieni "flaki w rewoltach niepodległościowych w Katandze, czy w wojnach domowych aż do pokoju z Mobutu. Pewne jest to, że od 30 czerwca 1960 roku, dnia niepodległości Konga Belgijskiego, nasz ukochany kraj nie miał spokojnego roku, pomimo swoich bogactw mineralnych lub z ich powodu.

W swoim świątecznym orędziu Ojciec Święty często mówi o Demokratycznej Republice Konga, katolickim kraju w Afryce! Papież Franciszek uważnie śledzi rozwój sytuacji politycznej, która uniemożliwia mu podróżowanie, co chciałby zrobić, aby być z nami.

24 ubiegłego roku ubolewał nad tym, że. "niepokojące wiadomości". i zachęcał ich do unikania "wszelkie formy przemocy". Rzeczywiście, w niedzielę 21, kongijska policja szerzyła panikę poza Mszą św. w katedrze, szarżowała na katolików i aresztowała kilku księży i zakonnice.

Ameryka Łacińska

Chile i Peru: papież broni kobiet i ludności tubylczej

Omnes-2 lipca 2018 r.-Czas czytania: 4 minuty

Po swojej szóstej podróży jako papież na kontynent amerykański Ojciec Święty wrócił poruszony spontanicznością Chilijczyków i wiarą Peruwiańczyków. W samolocie, opisał "tall tale". że jego wizyta w Chile była "porażka", jak powiedział mu pewien dziennikarz, i zachęcał młodych ludzi do łączenia się z Jezusem.

TEKST -. Rafael Miner i Fernando Serrano

Na początku audiencji ogólnej 24 stycznia w Rzymie papież Franciszek podsumował swoje wrażenia po intensywnej wizycie na kontynencie latynoamerykańskim: "Wróciłem dwa dni temu z podróży apostolskiej do Chile i Peru. Usłyszmy to dla Chile i Peru! Dwóch dobrych, dobrych ludzi... Dziękuję Panu, bo wszystko się udało: mogłem spotkać Lud Boży na drodze w tych krainach - nawet tych, którzy nie są na drodze (i) są trochę na postoju..., ale to dobrzy ludzie - i zachęcić do rozwoju społecznego tych krajów".

Ton przesłuchania był jak zwykle stonowany. Ale w samolocie powrotnym z Peru podróż była jeszcze w pełnym rozkwicie. Papież i dziennikarze byli w samolocie od wielu godzin, po kolejnym intensywnym dniu, a na konferencji prasowej chilijska dziennikarka określiła wizytę w jej kraju jako "wizytę w Peru". "porażka". Dosłowna odpowiedź papieża w czasie lotu była taka: "A ta druga sprawa z Chile to jakaś wysoka bajka, co? Wróciłem z Chile szczęśliwy, nie spodziewałem się tylu ludzi na ulicy. A to, nie zapłaciliśmy za wstęp. Innymi słowy, ci ludzie nie byli opłacani ani zabierani przez autobus. Spontaniczność chilijskiej ekspresji była bardzo silna. Nawet w Iquique, o którym myślałem, że będzie bardzo małą rzeczą, bo Iquique to pustynia, zobaczyłeś, jacy są ludzie".

Stojąc w samolocie, papież Franciszek rozwinął swoją odpowiedź. Chciał uniknąć ewentualnego fałszywe wiadomościFałszywe lub wprowadzające w błąd wiadomości", czyli takie, które mogą być rozpowszechniane, oraz rozszerzył własne wrażenie o wizycie: "Na południu to samo. A w Santiago ulice mówiły same za siebie. W tym myślę, że obowiązkiem reportera jest przejście do konkretów. Tu było to, tam było to i to. I nie wiem skąd się wzięła idea podzielonego narodu, pierwszy raz ją słyszę. Być może to przypadek Barrosa jest tym, co go stworzyło, ale umieszczenie go we własnej rzeczywistości mogło być spowodowane właśnie tym. Ale wrażenie, jakie odniosłem, było takie, że to, co się stało w Chile, było bardzo satysfakcjonujące i bardzo mocne".

Wezwanie do modlitwy o pokój

Dla lepszego zrozumienia dialogu przydatne może być uzupełnienie informacji o słowa papieża z 24, które proponują ewangeliczne podejście. Ojciec Święty nawiązał tam do faktu, że jego przyjazd do Chile "poprzedzone było różnymi demonstracjami protestu. I to sprawiło, że hasło mojej wizyty stało się jeszcze bardziej aktualne i żywe: "Pokój mój daję wam". To są słowa Jezusa skierowane do uczniów, które powtarzamy podczas każdej Mszy Świętej: dar pokoju, który tylko umarły i zmartwychwstały Jezus może dać tym, którzy mu się powierzają.

Papież odniósł się dalej do fragmentu Ewangelii: "Nie tylko każdy z nas potrzebuje pokoju, ale i świat, dziś, w tej wojnie światowej w kawałkach... Proszę, módlmy się o pokój!

Symptomatyczna w tym względzie jest anegdota, którą były prezydent Ricardo Lagos opowiedział w Santiago. Lagos w Santiago. Wychodząc ze spotkania z profesorami Uniwersytetu Katolickiego, dziennikarze zaczęli pytać byłego prezydenta, socjalistę i niekatolika, o kontrowersyjne kwestie. A jego odpowiedź, nie dosłowna, była następująca: kim jestem, żeby mówić papieżowi, co ma robić lub mówić? Ponieważ pytali wciąż o to samo, odpowiedział: "Nie skupiajmy się na rzeczach przypadkowych, ważne jest, by myśleć o tym, co powiedział nam papież".

Zarówno podczas pierwszej Eucharystii w Santiago de Chile, jak i podczas dwóch pozostałych Mszy, na północy i na południu, Papież wystosował apele o pokój. W Araucanía, w krainie Indian Mapuche, wezwał do pokoju, aby. "harmonia różnorodności". z "odrzucenie wszelkiej przemocy". A na północy, w Iquique, pobłogosławił wyrazy wiary mieszkańców tego obszaru i tak wielu migrantów, jak to opisuje na tych stronach biskup Guillermo Vera.

Lud wierzący

Nie było znaczących prób ustalenia programu wizyty papieża w Peru. A przynajmniej nie wyszły na jaw. Następca Piotra był autentycznie wzruszony, o czym mówił wielokrotnie, zarówno w samolocie, jak i na audiencji generalnej. Co wyniósł z podróży do Peru, pytano go. "Zabieram ze sobą wrażenie ludu wierzącego, ludu, który przechodzi przez wiele trudności i przeszedł je historycznie, czyż nie? Ale wiara, która mi imponuje, nie tylko wiara w Trujillo, gdzie pobożność ludowa jest bardzo bogata i bardzo silna, ale wiara na ulicach. Widziałeś, jak wyglądały ulice? I nie tylko w Limie, oczywiście, ale także w Trujillo, a także w Puerto Maldonado, gdzie myślałem o tym, żeby ceremonia odbyła się w takim miejscu, a był to pełny plac, i kiedy jeździłem z jednego miejsca na drugie, także. Innymi słowy, lud, który wyszedł, aby wyrazić swoją radość i swoją wiarę, nie?

W końcu w Limie odniesienie do świętych było wyraźne i hojne: "Jesteście krainą 'ensantada'. Jesteście Latynosami, którzy mają najwięcej świętych, i to świętych najwyższej rangi, prawda? Toribio, Rosa, Martín, Juan. Na najwyższym poziomie. Myślę, że ich wiara jest w nich bardzo głęboko zakorzeniona. Wywożę z Peru wrażenie radości, wiary, nadziei, ponownego chodzenia, a przede wszystkim wielu dzieci. Innymi słowy, zobaczyłem ponownie ten obraz, który widziałem na Filipinach i w Kolumbii: ojcowie i matki, którzy mnie mijali, podnosili dzieci, a to mówi "przyszłość", to mówi "nadzieja", ponieważ nikt nie przynosi na świat dzieci bez nadziei".

W samolocie z mediami papież jeszcze raz przeprosił ofiary nadużyć seksualnych za to, że w Chile użył terminu "nadużycie seksualne". "dowód" w odniesieniu do biskupa Barrosa, kiedy chciał powiedzieć, że "nie było żadnych dowodów". że tuszował nadużycia, bo miał "Ukrywanie nadużyć jest nadużyciem. Najlepiej, żeby każdy, kto uważa, że tak jest, szybko zgłosił się z dowodami, jeśli szczerze w to wierzy. Moje serce jest otwarte na przyjęcie go.

Na koniec opowiedział "coś, co mnie bardzo poruszyło: więzienie dla kobiet". które odwiedził w Santiago de Chile. "Miałam tam swoje serce... Zawsze jestem bardzo wrażliwa na więzienia i osadzonych i zawsze zastanawiam się, dlaczego oni, a nie ja. I zobaczyć te kobiety. Widzieć kreatywność tych kobiet, zdolność do chęci zmiany swojego życia, reintegracji ze społeczeństwem z siłą Gospel..... Jeden z was powiedział do mnie: "Widziałem radość Ewangelii". Byłem bardzo wzruszony. Naprawdę, byłem bardzo poruszony tym spotkaniem. To była jedna z najpiękniejszych rzeczy tego wyjazdu. 

Ameryka Łacińska

Papież z ludem Mapuche

Omnes-1 lipca 2018 r.-Czas czytania: 5 minuty

TEKST -. Pablo Aguilera, Santiago de Chile

"I zobaczysz jak chcą w Chile" to. wersy tradycyjnej piosenki znanej wszystkim Chilijczykom. Minęło trzydzieści długich lat od dobrze wspominanej wizyty świętego Jana Pawła II w naszym kraju. Od tego czasu andyjski kraj bardzo się zmienił. Liczba ludności wzrosła z 11,3 mln do 17,5 mln; PKB wzrosło z 22,26 mld dolarów w 1987 roku do 247 mld w 2016 roku. Odsetek katolików zmniejszył się z 75 % do 59 % ludności, natomiast wyznania ewangelickie wzrosły z 12 % do 17 %. Uderzający jest gwałtowny wzrost osób deklarujących się jako ateiści lub agnostycy z 5 % (rok 1992) do 19 % (rok 2013). Jeśli w 1987 r. na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypadało 2,59 urodzonych dzieci, to teraz jest ich 1,79, a w 1987 r. było 80 479 migrantów rezydentów, co wzrosło do 465 319 w 2016 r.

W czerwcu ubiegłego roku oficjalnie ogłoszono wizytę papieża Franciszka w Chile na zaproszenie Konferencji Episkopatu i rządu. Komitet organizacyjny rozpoczął ciężką pracę, aby przygotować trzy masowe imprezy w Santiago, Temuco i Iquique. Papież miałby przylecieć w poniedziałek wieczorem, 15 stycznia, a w czwartek, 18, wyjechać do Peru.

We wtorek 16 Francisco spotkał się wczesnym rankiem z władzami rządowymi w Palacio La Moneda, na czele z prezydent Michelle Bachelet. Przypomnijmy, że w listopadzie Kongres zatwierdził ustawę aborcyjną - przedstawioną przez rząd - która pozwalała na przerwanie ciąży w trzech przypadkach (poważna choroba matki, śmiertelna choroba płodu i gwałt). Dlatego Franciszek w swoim przemówieniu nawiązał do powołania narodu chilijskiego: "Naród chilijski ma powołanie: umieć być "rodziną".która wzywa do radykalnej opcji na rzecz życia, zwłaszcza we wszystkich formach, w których jest ono zagrożone". Przy okazji odniósł się do kwestii, która zraniła Kościół katolicki w ostatniej dekadzie: "...Kościół katolicki znalazł się w stanie kryzysu.I tu nie mogę nie wyrazić bólu i wstydu, wstydu, jaki odczuwam z powodu niepowetowanej krzywdy wyrządzonej dzieciom przez ministrów Kościoła. Chciałbym dołączyć do moich braci w episkopacie, ponieważ słusznie jest prosić o przebaczenie i wspierać ofiary ze wszystkich sił, a jednocześnie musimy dążyć do tego, aby taka sytuacja się nie powtórzyła.".

W obliczu rezygnacji

Z Palacio de La Moneda papież udał się do Parku O'Higginsa, dużej esplanady, gdzie odprawił swoją pierwszą mszę na ziemi chilijskiej, której tematem było Dla pokoju i sprawiedliwości. Zgromadziło się tam około 400 tys. wiernych, którzy z wielkim entuzjazmem witali Franciszka, gdy ten objeżdżał teren w popemobilu.

W swojej homilii skomentował błogosławieństwa: "Jezus, mówiąc: błogosławieni ubodzy, ci, którzy płakali, utrudzeni, cierpliwi, ci, którzy przebaczyli..., przychodzi, aby zlikwidować paraliżujący bezruch tych, którzy wierzą, że rzeczy nie mogą się zmienić, tych, którzy przestali wierzyć w przemieniającą moc Boga Ojca i w swoich braci, zwłaszcza w braci najbardziej kruchych, w braci odrzuconych. Jezus, głosząc błogosławieństwa, przychodzi, aby wstrząsnąć tą negatywną prostracją zwaną rezygnacją, która każe nam wierzyć, że możemy żyć lepiej, jeśli uciekniemy od problemów, jeśli uciekniemy od innych; jeśli ukryjemy się lub zamkniemy w naszych wygodach, jeśli uśpimy się w kojącym konsumpcjonizmie.".

We wtorek po południu, 16 stycznia, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Greg Burke, poinformował: ".....Ojciec Święty spotkał się dziś w Nuncjaturze Apostolskiej w Santiago, po obiedzie, z niewielką grupą ofiar nadużyć seksualnych ze strony księży. Spotkanie było ściśle prywatne i nikt inny nie był obecny: tylko papież i ofiary. W ten sposób mogli opowiedzieć swoje cierpienia papieżowi Franciszkowi, który ich wysłuchał, a także modlił się i płakał razem z nimi.".

Następnie Papież spotkał się w katedrze z kapłanami, zakonnikami i seminarzystami. Przekazał im swoją bliskość, ponieważ z powodu nadużyć, jakich dopuszczają się niektórzy ministrowie Kościoła, doznają obelg i nieporozumień. "Wiem, że nieraz doznawali obelg w metrze czy idąc ulicą; że przebranie się za księdza w wielu miejscach jest bardzo kosztowne."Papież powiedział, zachęcając ich do modlitwy do Boga: "Musimy prosić Boga o pomoc.Jasność, by nazywać rzeczywistość po imieniu, odwaga, by prosić o przebaczenie i umiejętność nauczenia się słuchania tego, co On do nas mówi.".

Papież z ludem Mapuche

W ciągu ostatniej dekady region Araucanía na południu kraju doświadczył przemocy ze strony ekstremistycznych grup Mapuczów. Grupy te domagają się zwrotu ziemi, która została im odebrana przez państwo pod koniec XIX wieku w celu rozdania osadnikom. Podpalali maszyny rolnicze i leśne, atakowali właścicieli gospodarstw, a nawet zamordowali parę rolników. Podpalili dziesiątki kaplic ewangelickich i katolickich, a nawet strzelali z broni palnej do policji. W ciągu ostatnich 20 lat rząd przekazał im 215 tysięcy hektarów ziemi, ale oni kontynuują swoje ataki. 

W środę 17. Ojciec Święty poleciał do miasta Temuco, stolicy tego niespokojnego regionu. Ojciec Święty spotkał się z 200 tys. osób w mieście Temuco, stolicy tego niespokojnego regionu. Msza św. o postęp narodów w Araucanii, na lotnisku wojskowym Maquehue. Był to moment modlitwy, w którym mieszały się znaki kultury Mapuczów i obrządku katolickiego, przepajając atmosferę tożsamością tego regionu Chile, naznaczonego pięknymi krajobrazami i sceną bólu i niesprawiedliwości.

"Mari, Mari", "Dzień dobry." y "Küme tünngün ta niemün"., "Pokój niech będzie z tobą."Franciszek powiedział w języku Mapudungun, otrzymując oklaski od wszystkich, którzy uważnie słuchali jego orędzia, które koncentrowało się na wezwaniu do jedności narodów. "Trzeba być uważnym na ewentualne pokusy, które mogą się pojawić i skazić ten dar u jego korzeni."wyjaśnił Papież.

"Pierwszym jest błąd polegający na myleniu jedności z jednolitością."które nazwał "fałszywe synonimy". "Jedność nie wynika i nie będzie wynikać z neutralizowania czy wyciszania różnic."Dodał, że bogactwo ziemi rodzi się właśnie z tego, że każda część jest zachęcana do dzielenia się swoją mądrością z innymi, pozostawiając za sobą logikę przekonania, że istnieją kultury lepsze lub gorsze. "Potrzebujemy siebie nawzajem w naszych różnicach"powiedział.

Po drugie, Ojciec Święty wyraźnie zaznaczył, że w celu osiągnięcia jedności nie można przyjąć byle jakich środków. W tym sensie wyraził stanowczo, że jedną z form przemocy jest wypracowywanie "pięknych" umów, które nigdy nie dochodzą do skutku. "Ładne słowa, gotowe plany, owszem - i potrzebne - ale jeśli nie staną się konkretem, to skończą się wymazywanie łokciem tego, co jest napisane ręką". To też jest przemoc, bo frustruje nadzieję."Papież Franciszek powiedział, przy burzliwych oklaskach.

Wreszcie zdecydowanie potępił stosowanie jakiejkolwiek przemocy dla osiągnięcia celu. "Przemoc kończy się zrobieniem kłamcy z najbardziej sprawiedliwej sprawy"Papież Franciszek powiedział i dodał: "Panie: uczyń nas rzemieślnikami jednościtłumacząc, że drogą do celu jest aktywne niestosowanie przemocy, jako "sposób na życie".styl polityki pokojowej".

W ostatnim dniu odprawił m.in. Msza św. w intencji integracji narodów na plaży w Iquique. Nagle Ojciec Święty zatrzymał popemobile, gdy zauważył, że policjantka straciła kontrolę nad swoim koniem i gwałtownie upadła na ziemię. Widocznie zaniepokojony papież Franciszek podszedł do kobiety, aby sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, podczas gdy ekipy ratunkowe przybyły, aby udzielić pierwszej pomocy. Był to znaczący gest jego troski o poszczególnych ludzi.