Kultura

Z północy na południe. Średniowieczne chrześcijańskie korzenie Europy

Ciekawa wystawa dotycząca sztuki średniowiecznej (1100-1350) pokazuje głęboką jedność Europy, opartą na tym, że łączy nas ta sama wiara i ta sama kultura chrześcijańska. Organizatorem jest Muzeum Diecezjalne w Vic, we współpracy z wiodącymi muzeami norweskimi.

Josep M. Riba Farrés-17 czerwiec 2020-Czas czytania: 5 minuty

Muzeum Episkopatu w Vic (Episkopalne Muzeum VicMEV) została założona w 1889 r. przez biskupa Josepa Morgadesa w duchu pontyfikatu Leona XIII, aby zebrać świadectwa przeszłości i w języku tamtych czasów bronić prawd wiary i jej kulturowego wcielenia na ziemi katalońskiej. Sto trzydzieści lat później i prawie dwadzieścia lat po rozpoczęciu nowego przedsięwzięcia, będącego owocem współpracy między biskupstwem, Generalitat Katalonii i Rady Miasta Vic, Muzeum, dostosowane do obecnych czasów, nadal jest, pod przewodnictwem biskupa Vic, doskonałym narzędziem do pamiętania o tym, skąd pochodzimy, do spojrzenia poza nasze codzienne horyzonty i do otwarcia się na tę nową panoramę, która otwiera się przed nami. 

Konkretnym tego przykładem jest linia wystaw koncentrujących się na świecie średniowiecznym, którą MEV ugruntował w ciągu ostatnich piętnastu lat, wywodząc się z poważnych badań, sieci kontaktów z podobnymi instytucjami na całym kontynencie (jak np. Sieć muzeów sztuki średniowiecznej w Europie) i wytrwałym zadaniem komunikacji, opiera się na własnej kolekcji, która składa się głównie z obiektów sztuki liturgicznej i jest jedną z najważniejszych tego typu na świecie.

Najnowsza wystawa z tego cyklu, pt. Północ i południe. Sztuka średniowieczna z Norwegii i Katalonii 1100-1350został zainaugurowany 15 lutego br. i jest wynikiem wspólnego projektu MEV i Muzeum Catharijneconvent z Utrechtu (Holandia), przy współpracy z odpowiednimi muzeami norweskimi, m.in. z Bergen, Oslo i Trondheim. Na wystawie po raz pierwszy zgromadzono wybitne przykłady średniowiecznej dekoracji ołtarzowej z tych dwóch regionów położonych na krańcach kontynentu europejskiego, w celu przekazania przesłania, które wykracza poza ich piękno i zainteresowanie naukowe: świadomość głębokiej jedności europejskiej opartej na dzieleniu wiary i kultury chrześcijańskiej.

Główny wątek wystawy koncentruje się wokół specyficznego rodzaju dziedzictwa średniowiecznego, jakim jest wyposażenie ołtarzy, w większości wykonane z drewna, zachowane bardzo nierównomiernie. W centralnych regionach Europy łacińsko-rycerskiej zmiany mody lub zniszczenia spowodowane wojnami lub ikonoklazmem niektórych wyznań protestanckich, takich jak kalwinizm, doprowadziły do zniknięcia dużej części tego typu mebli. Z drugiej strony, zarówno w Norwegii, jak i w Katalonii, kilka czynników sprzyjało zachowaniu tych obiektów: pewna izolacja geograficzna (pod ochroną fiordów na północy lub Pirenejów i centralnych regionów Katalonii na południu), postśredniowieczna dynamika kulturowa i ekonomiczna, która nie zawsze wymuszała wymianę mebli liturgicznych, oraz nurty religijne, które, choć odmienne (luteranizm w Norwegii, katolicyzm w Katalonii), również nie determinowały ich zniszczenia. Wreszcie, w obu miejscach za gromadzenie i ochronę tego dziedzictwa od XIX wieku odpowiadają muzea.

Wystawa pokazuje nam, że ołtarz chrześcijański w Europie łacińskiej był dekorowany w zasadzie w ten sam sposób, przy użyciu przedmiotów, których na całym kontynencie musiało być znacznie więcej niż mogłoby się wydawać dzisiaj. Jeden przykład natychmiast to ujawnia: spośród 105 malowanych drewnianych antypodów z lat 1100-1350 zachowanych w Europie 55 jest katalońskich, a 32 norweskich: ponad 80 % przykładów tego typu zachowało się więc w średniowiecznych zbiorach Norwegii i Katalonii. Co prawda, jeśli odniesiemy się do innych typów mebli liturgicznych, takich jak krucyfiksy czy obrazy Matki Boskiej, to odsetek przykładów zachowanych w innych krajach Europy Środkowej jest większy. Mimo to porównanie przykładów katalońskich i norweskich, oddzielonych od siebie o ponad 3000 kilometrów, nadal stanowi jednoznaczne świadectwo istotnej rzeczywistości: wszystkie te obrazy ucieleśniają ten sam horyzont artystyczny, kulturowy i duchowy.

Przyczyn istnienia w całej Europie tych samych typów przedmiotów i tematów ikonograficznych należy szukać przede wszystkim w standaryzacji liturgii. W całej Europie Zachodniej, zwłaszcza od XIII wieku, odprawiano po łacinie tę samą mszę, śpiewano te same śpiewy, a rok liturgiczny przebiegał w ten sam sposób; różnice ograniczały się głównie do oddawania czci lokalnym lub regionalnym świętym. Rytuały wywodziły się z tej samej teologii, która była głoszona w każdym kościele i nauczana w każdej szkole i uniwersytecie na kontynencie. Norweski podróżnik wchodząc do jakiegokolwiek katalońskiego kościoła mógł bez większych trudności śledzić obrzęd mszy i rozpoznawać otaczające go przedmioty i obrazy; to samo można powiedzieć o Portugalczyku w Polsce czy Angliku na Sycylii. Bogactwo artefaktów zachowanych w Norwegii i Katalonii, tych samych, które duchowni trzymali w rękach, a które wierni kontemplowali ze czcią, oferuje więc prawdopodobnie najlepszy możliwy dostęp do doświadczenia mszy, jaka miała miejsce między XII a XIV wiekiem.

Średniowieczna sztuka kościelna zachowana w tych miejscach na kontynentalnych peryferiach stanowi więc wyjątkową wizję jedności europejskiego dziedzictwa. Jedność w różnorodności ukształtowana pod auspicjami Kościoła katolickiego, a ostatecznie wiary chrześcijańskiej, wokół kontemplacji i celebracji Tajemnicy Wcielonej. Świadczą o tym również liczne pozostałości architektoniczne zachowane na całym kontynencie, nawet jeśli ich analiza przez szkoły narodowe w XIX wieku wolała podkreślać różnice między np. francuskim gotykiem promienistym a angielskim gotykiem prostopadłym. W każdym razie fakt, że banknoty 10 i 20 euro są ozdobione wizerunkiem, odpowiednio, romańskiego portalu i gotyckiego okna, musi również wskazywać na pewną świadomość jedności europejskiej przejawiającej się poprzez sztukę religijną. Jeśli kompromisy polityczne utrudniały niekiedy uznanie chrześcijańskich korzeni Europy, to religijne dziedzictwo artystyczne - a tym bardziej pokazane na wystawie średniowieczne wyposażenie ołtarzy, które zdołało nadać ten sam wygląd być może różnym wnętrzom architektonicznym - nadal je potwierdza z równym spokojem, co siłą.

Oprócz tego konkretnego przesłania jest jednak jeszcze inne, bardziej elementarne, które, być może z tego powodu, może pozostać niezauważone, ale które okazuje się być absolutnie fundamentalne. Jest faktem, że bez podstawowej znajomości fundamentalnych zasad chrześcijaństwa (teologii, liturgii, duchowości) europejskie dziedzictwo historyczno-artystyczne i reprezentowana przez nie średniowieczna przeszłość są niezrozumiałe, zwłaszcza we współczesnych społeczeństwach Zachodu, które coraz bardziej odcinają się od swoich chrześcijańskich korzeni. Wystawa Północ i południe. Sztuka średniowieczna z Norwegii i Katalonii 1100-1350 dostarczyła Vicowi klucza do dogłębnej lektury obfitego dziedzictwa, które muzeum zachowuje. A gdy wystawa miała miejsce w Utrechcie (październik 2019-styczeń 2020), służyła z kolei temu, by w tym mieście w centrum Europy było znane wszystko to, co zniknęło, ale co przejawiało te same chrześcijańskie korzenie i co pozwala uzupełnić zrozumienie tego, co jeszcze przetrwało, niczym brakujący element układanki. 

Z tych wszystkich powodów wielką satysfakcją była możliwość zainaugurowania tej wystawy w Vic po latach pracy. I z tych samych powodów szczególnie bolesna była konieczność zamknięcia go dla publiczności zaledwie miesiąc później, 13 marca, gdy wybuchł obecny kryzys zdrowotny. W odpowiedzi na to zespół Muzeum zintensyfikował obecność wystawy w sieci, co zostało już wcześniej zainicjowane, poprzez zamieszczenie licznych treści na naszym blogu (https://museuepiscopalvic.com/blog125), a także poprzez różne inne działania na portalach społecznościowych czy udział w wydarzeniach przeformatowanych w wersji cyfrowej, jak np. Międzynarodowy Dzień Muzeów. 

Mając jednak świadomość, że żaden z tych zasobów nie może zastąpić osobistej wizyty, dzięki hojności wypożyczających muzeów wystawa została przedłużona do 15 września, z planem ponownego otwarcia drzwi dla publiczności w najbliższej przyszłości i tym samym zaoferowania możliwości zwiedzania wystawy w okresie letnim. MEV będzie miał zatem satysfakcję z udziału w projekcie, dzięki któremu zamierza nadal czynić postępy w rozpowszechnianiu tego wspólnego europejskiego dziedzictwa średniowiecznego, a wraz z nim jego przesłania o jedności w różnorodności, zakorzenionego w wartościach Ewangelii.

AutorJosep M. Riba Farrés

Dyrektor Museu Episcopal de Vic.

Świat

"HLD ma na celu ułatwienie dialogu między kulturami".

Zapytaliśmy Luisa Martína Lozano, z. Fundacja Saxum, za poprzednie edycje Dialogi o Ziemi Świętej i dla idei, które je poruszają.

Alejandro Vázquez-Dodero-17 czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

W jaki sposób idea Dialogi o Ziemi Świętej?

-bp Alvaro del Portillo chciał przybliżyć Ziemię Świętą wielu ludziom i promować dążenie do pokoju. Projekt Saxum próbuje zrealizować to pragnienie. Dlatego też w Dialogi o Ziemi Świętej (HLD) ma na celu ułatwienie dialogu między kulturami. Jest to projekt, który chce dołączyć do tak wielu inicjatyw przybliżających ziemię, na której narodził się Jezus Chrystus, niektóre z nich mają wielowiekową obecność w tym regionie.

Ich dodatkową atrakcją jest to, że odbywają się w miejscu, w którym żył Jezus, a także to, że są miejscem, w którym zbiegają się różne wyznania, z których każde ma swoje początki i wspólne powiązania. Dlatego każde odbywające się tam spotkanie jest otoczone atmosferą, która zachęca do dialogu.

Synergia między wizytami w miejscach świętych a wymiarem kulturowym przyczynia się do szerszego widzenia różnych sposobów myślenia i podejścia do rzeczywistości religijnej.

Jakie tematy były poruszane w poprzednich edycjach przed 2020 rokiem?

-pierwsza edycja odbyła się w listopadzie 2016 r. Wzięło w nim udział około 400 osób z około 30 krajów, a tematem przewodnim było "Najważniejsze dziedzictwo kulturowe świata". Promowanie pokoju i zrozumienia. Poruszono takie zagadnienia jak wpływ myśli judeochrześcijańskiej na naukę i sztukę, przemiana osobista w miejscach świętych od czasów najdawniejszych do współczesności oraz kultura spotkania. Wśród prelegentów znaleźli się Minister Turystyki Izraela Yariv Levin, Andrew Briggs, profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego oraz Eric Cohen, dyrektor wykonawczy organizacji Fundusz Tikva.

Druga edycja, która odbyła się w lutym 2018 roku, zgromadziła około 200 osób z około 20 krajów. Głównymi mówcami byli Melanie Phillips, która mówiła o obronie Zachodu przez Biblię hebrajską, oraz Russell Ronald Reno, który mówił o Jerozolimie jako świętości wcielonej.

Jakie osoby są zaangażowane w HLD?

-W pierwszej edycji uczestniczyli głównie dobroczyńcy projektu. Saxum. Projekt rozprzestrzenił się potem jak fale po kamieniu wrzuconym do jeziora, zwłaszcza wśród przyjaciół i znajomych. Nie należy zapominać, że ci, którzy pielgrzymują do Ziemi Świętej, przeżywają niepowtarzalne doświadczenie, którym chcą się podzielić z innymi i powtórzyć osobiście. Zatem. Przyjaciele Saxum Mamy nadzieję, że wielu pielgrzymów uda się do Ziemi Świętej, a ich pobyt będzie źródłem wewnętrznej odnowy.

Edycja 2020 miała wyraźny charakter międzywyznaniowy. Czy jest to cecha definiująca DWL?

-Ziemia Święta to wyjątkowa przestrzeń geograficzna, w której współistnieją zwyczaje i historia chrześcijan, Żydów i muzułmanów. HLD stara się włączyć w tę złożoną rzeczywistość, w której chrześcijanie są powołani do bycia jak zaczyn w promowaniu pokoju.

Dlatego też wymiar międzyreligijny i międzykulturowy jest definiujący dla DWS. Dodaje to nowy czynnik do pielgrzymki i czyni ją komplementarną. Dla chrześcijan religijność w powietrzu, wizyty w miejscach świętych i działalność kulturalna przyczyniają się do tego, że wiele osób wraca do domu z żywszą wiarą i głębszym zrozumieniem swoich korzeni kulturowych.

Co to jest Saxum Visitor Center?

-The Centrum dla zwiedzających Saxum - Droga Emaus znajduje się 12 kilometrów od Jerozolimy, na drodze do Emaus-Nicopolis. Jest to centrum interpretacyjne, które pomaga zwiedzającym poznać ziemię Jezusa Chrystusa. Korzystając z zasobów multimedialnych, takich jak ekrany dotykowe, modele i mapy, pielgrzymi zyskują lepsze zrozumienie miejsc świętych, które odwiedzili lub zamierzają odwiedzić.

Zawiera również oś czasu, która łączy daty z historii cywilizacji ludzkiej z datami ze Starego Testamentu.

Posiada również kaplicę na 80 osób, w której pielgrzymi mogą odprawiać Msze Święte, mając do dyspozycji konfesjonały. Na terenie obiektu znajduje się również duży taras z widokiem na dolinę oraz kawiarnia, w której goście mogą odpocząć.

Z tego ośrodka można przejść ostatnie 18 kilometrów drogi do Emaus. Jest to sposób na przeżycie sceny opowiedzianej w Ewangelii Łukasza, według której w Niedzielę Wielkanocną Jezus ukazał się dwóm uczniom przybyłym z Jerozolimy, którzy, rozczarowany Będąc pod nieobecność Pana, rozpoznali go w końcu przy łamaniu chleba.

PodpisyAquilino Castillo Álvarez

Wypełnienie pustki w Ziemi Świętej na Covid-19

Głównym wyzwaniem po pandemii jest w Ziemi Świętej, tak jak w pozostałych częściach świata, powrót do tego, co kiedyś było codziennością, do rutyny w naturalnie tętniącej życiem krainie, gdzie gwar ludzi z całego świata jest stałym elementem. 

17 czerwiec 2020-Czas czytania: 2 minuty

31 maja tego roku Kościół powszechny obchodził uroczystość Zesłania Ducha Świętego, a Ziemia Święta z nadzieją przygotowuje się do zamknięcia cyklu pandemii Covid-19. Świat zostawia za sobą trzy trudne miesiące, które tu przeżyto z bardzo małą ilością przypadków: zmarło nie więcej niż 280 osób.

Wielkanocne, katolickie, prawosławne i żydowskie, dyskretne, wyciszone. Ramadan pod deeskalacją, bez tłumów i z esplanadą Al-Aksa również opuszczoną, milczącą, jak cała Jerozolima: pustą.

Ziemia Święta przygotowuje się do powrotu do normalności, który następował stopniowo przez cały miesiąc maj. W przypadku Ascension prawie wszystkie szkoły i zakłady pracy są już otwarte, jedynie branża hotelarska i gastronomiczna pozostaje na razie uśpiona.

Głównym wyzwaniem, podobnie jak dla reszty świata, jest powrót do tego, co kiedyś było codziennością, do rutyny naturalnie tętniącej życiem krainy, gdzie gwar ludzi z całego świata jest stałym elementem. Izrael wszedł w fazę Covid ze wzrostem liczby pielgrzymów o 18 % w pierwszych dwóch miesiącach roku; do 2020 roku spodziewano się ponad 5 milionów. Turystyka religijna jest kluczowa dla dwóch podmiotów politycznych tworzących Ziemię Świętą - Izraela i Palestyny. 

Przywrócenie bogactwa będzie zależało od zdolności zarówno Izraela, jak i Palestyny do przyciągnięcia turystyki, która może czuć się bezpieczna i wolna od zarazy, z pełną gwarancją zdrowia.

Pośród tego zamieszania pozostaje ukryta jeszcze ważniejsza kwestia: kryzys rodzin, zwłaszcza w Palestynie, których członkowie nie mają pracy, ponieważ byli bezpośrednio lub pośrednio uzależnieni od turystyki, i gdzie, w przeciwieństwie do Izraela, nie ma zasiłku dla bezrobotnych. 

Z. Chrześcijańskie Centrum Informacjigdzie franciszkanie dokonują rezerwacji na uroczystości we wszystkich sanktuariach Ziemi Świętej, są rezerwacje na miesiąc sierpień przez grupy z Polski. Spodziewani są inni pielgrzymi z Grecji, Cypru i Ukrainy. Przy większej nadziei można sobie wyobrazić, że Europa być może nieśmiało pojawi się ponownie w październiku.

AutorAquilino Castillo Álvarez

Profesor islamologii (Jerozolima)

Hiszpania

Misje wzywają do pilnej pomocy w rozwiązaniu kryzysu Covid-19

Wirus nie dotarł do Afryki i Ameryki Południowej z taką siłą jak do Europy, ale misjonarze żyją z wielkim niepokojem pandemią, która do problemów zdrowotnych dodaje głód i nędzę. Papież Franciszek chce ich wesprzeć poprzez Fundusz Ratunkowy Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych Covid-19.

Paula Rivas-16 czerwiec 2020-Czas czytania: 6 minuty

Od trzydziestu lat Miguel Ángel Sebastián służy w Czadzie jako misjonarz Comboni. Obecnie jest biskupem Sarh, gdzie przygotowuje się do pandemii. Jak wyjaśnia, władze podejmują bardzo rygorystyczne środki, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. "System ochrony zdrowia jest bardzo niepewny. W stolicy kraju jest tylko 36 łóżek OIOM".wyjaśnia. Dlatego w Sarh Kościół prowadzi duży szpital i kilka klinik. 

Choć kościoły i uroczystości publiczne musiały zostać zamknięte, Kościół nie przestał działać. Wielu wolontariuszy z diecezji zbiera się w 7 parafiach, aby uszyć maski na twarz, które przekazują rządowi, aby rozprowadzić je w szpitalach i ośrodkach zdrowia. Ponadto poprzez radio diecezjalne prowadzone są zajęcia na różnych poziomach (szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum), aby uzupełnić braki w edukacji wobec zamkniętych szkół. Transmitowane są również uroczystości liturgiczne. 

Jest jednak jedna rzecz, która szczególnie go martwi. "Z powodu tego kryzysu szpitale zdecydowały się zawiesić inne ważne rzeczy, takie jak szczepienia dla dzieci, a wiem, że dzieci umierają na odrę", potwierdza.

Tylko 4 respiratory

W większości domów w Punta Negra (Republika Kongo) nie ma prądu, więc nie ma lodówek i nie można przechowywać żywności. Rynki muszą pozostać otwarte z konieczności, nie ma też społecznych dystansów. Ponadto w wielu domach nie ma wody ani mydła. Do tego dochodzi jeszcze brak urządzeń sanitarnych. Jeden fakt: w mieście są tylko cztery respiratory na 1,5 mln mieszkańców.

Na czele diecezji stoi hiszpański misjonarz Miguel Olaverri. "Jeśli choroba się rozprzestrzeni, będzie wiele zgonów".wyjaśnia. Ten salezjanin od 40 lat pracuje na kontynencie afrykańskim, a siedem lat temu został konsekrowany na biskupa Punta Negra, diecezji wielkości Belgii, liczącej 1,5 miliona mieszkańców i 39 parafii, z których 17 znajduje się w środku dżungli i jest trudno dostępnych. W tych parafiach często mieszczą się przychodnie zdrowia i szkoły.

Misjonarz jest zaniepokojony nadejściem wirusa, ale także sytuacją biedy, jaką stwarza zapobieganie. "Z powodu zamknięcia biznesu wiele osób traci pracę, nie może jeść, nie może zapłacić czynszu, więc zostaną na ulicy. Potrzeby są bardzo duże.mówi.

Głód zabije więcej

Takie postrzeganie jest jednomyślne w różnych częściach Afryki. Tak tłumaczy to kolumbijski misjonarz Luis Carlos Fernández z Kenii. "Środki przeciwko wirusowi są z dnia na dzień coraz ostrzejsze. Zamknęli szkoły, a teraz zamykają rynki. Głód, który zabija najwięcej ludzi na świecie, będzie bardziej śmiertelny niż koronawirus".mówi. Misjonarz, który służy plemieniu Samburu, odwiedza wszystkie społeczności, aby podnieść świadomość na temat wirusa, który wydaje się tak odległy, i codziennie dostarcza posiłki dzieciom pasterskim.

Sytuacja ta powtarza się w wielu częściach świata. Tysiące kilometrów dalej, w ekwadorskiej Amazonii, wikariat apostolski w Puyo ciężko pracuje, aby towarzyszyć tak wielu ludziom, którzy borykają się z problemami. "Tutaj Kościół zmobilizował się, aby być blisko ludzi i dać im do zrozumienia, że my, duszpasterze, nie opuściliśmy ich. Jest bardzo duża liczba rodzin, które w tej sytuacji zamknięcia nie pracują, a jeśli nie pracują, to nie dostają wynagrodzenia, wyjaśnia Mauricio Espinosa, rodzimy ksiądz. "Wikariat zakupił żywność, a w domu, księża i siostry zakonne, którzy tu mieszkają, sami robimy torby, z racjami dla rodzin". 

Kościół katolicki jest dziś obecny na całym świecie, aby na wiele sposobów głosić Chrystusa w tej sytuacji: opiekując się chorymi w swoich szpitalach, oferując pocieszenie i towarzyszenie duszpasterskie, udzielając pomocy materialnej tak wielu rodzinom, które zostały pozostawione w ubóstwie. Potrzeby są ogromne, a własne zasoby nie wystarczają.

Uniwersalne problemy, uniwersalne rozwiązania

Papież Franciszek chciał być blisko tych, którzy najbardziej cierpią z powodu skutków tej pandemii, w najbiedniejszych krajach. Z tego powodu 6 kwietnia utworzył fundusz nadzwyczajny, który ma towarzyszyć poszkodowanym społecznościom w krajach misyjnych. Celem tej pomocy jest wspieranie obecności Kościoła i odpowiadanie na wielkie potrzeby, z jakimi borykają się ludzie w obliczu samej choroby i ich zamknięcia. 

Sam jako pierwszy współpracował z tym funduszem, przeznaczając na ten cel 750 tys. dolarów, i prosił wiernych oraz podmioty kościelne o włączenie się w tę inicjatywę. A jak czyni tę pomoc skuteczną, by wspierać każdą z diecezji misyjnych? Poprzez Papieskie Stowarzyszenia Misyjne (PMS) Dlaczego? Ponieważ jest to oficjalny kanał, którym dysponuje Stolica Apostolska, aby wspierać młode Kościoły w Afryce, Azji, Oceanii i niektórych amazońskich regionach Ameryki. 

Duża sieć działalności charytatywnej i ewangelizacyjnej

Dzięki OMP pieniądze te dotrą do wszystkich poszkodowanych społeczności w krajach misyjnych poprzez struktury i instytucje Kościoła. Fundusz ten jest międzynarodowy i liczy na kapilarność instytucji papieskiej, która dociera do 1111 terytoriów misyjnych i wspiera pracę misjonarzy oraz każdej z parafii na tych terenach.

Terytoria te stanowią jedną trzecią światowych diecezji i są domem dla prawie połowy ludności świata. Kościół wykonuje tam ogromne dzieło ewangelizacji i promocji człowieka. W rzeczywistości na tych dużych obszarach Kościół wspiera 26 898 instytucji społecznych (szpitale, poradnie, domy starców, sierocińce...) oraz 119 200 szkół - ponad połowę tych, które wspiera Kościół na świecie. W ciągu ostatnich 30 lat Kościół otwierał na misjach średnio 2 instytucje społeczne i 6 szkół dziennie.

To dzieło Kościoła potrzebuje wsparcia finansowego i otrzymuje je regularnie za pośrednictwem OMP, w tak znanych akcjach jak kampania Domund. Ale już w tych bardzo szczególnych okolicznościach pojawiają się nadzwyczajne prośby o pomoc.

Pomoc z całego świata 

Fundusz Ratunkowy OMP Covid-19 ma charakter międzynarodowy i przekazuje zebraną pomoc na całym świecie do dystrybucji. Zarządzanie jest scentralizowane w Rzymie, w międzynarodowej prezydencji instytucji, kierowanej przez Mons. Gianpietro Dal Toso, gdzie z całego świata napływają prośby o pomoc wszelkiego rodzaju.

ne takie żądanie pochodzi z centrum Szpital położniczy St. Mary's w Chartumie (Sudan). Będący własnością lokalnego kościoła, ale założony i wspierany przez misjonarzy Comboni, oferuje możliwość porodu kobietom z mniejszymi zasobami, za symboliczną cenę. Średnio 300 porodów miesięcznie jest wspomaganych. Jednak z powodu tej pandemii kobiety nie są w stanie nic wnieść. Do tego dochodzą wysokie koszty wyżywienia, benzyny do przewozu pracowników i leków na pobyt w więzieniu. Szpital ponosi wszystkie wydatki przy prawie zerowych dochodach, ale taka sytuacja jest nie do utrzymania w dłuższej perspektywie. Dlatego postanowili zwrócić się o pomoc do tego Funduszu. 

Gdyby projekt ten został zatwierdzony, międzynarodowe Prezydium OMP poleciłoby jednemu z krajów-darczyńców, np. Hiszpanii, przesłanie pieniędzy za pośrednictwem Nuncjatury, za aprobatą miejscowego biskupa. 

Solidarność, która przekracza granice

"Ta solidarność, którą widać na poziomie miasta, dzielnicy i gospodarstwa domowego, musi przekraczać granice, jak wirus", wyjaśnia monsignor Cristóbal López, hiszpański misjonarz salezjański i kardynał Rabatu. "To prawda, że wszędzie są potrzeby, ale niektóre kraje znajdą się w gorszej sytuacji niż inne, potwierdza. 

Chociaż diecezja Rabat jest jednym z 1111 terytoriów misyjnych, które otrzymają pomoc z Funduszu Ratunkowego, kardynał nie zaprzestał wysiłków, aby zachęcić marokańskich chrześcijan do przyłączenia się do Funduszu, aby pomóc innym siostrzanym Kościołom. "Zwróciłem się z konkretnym apelem do księży i wspólnot zakonnych, które zwykle mało współpracują, gdy prowadzone są kampanie, abyśmy z własnej kieszeni osobistej lub wspólnotowej współpracowali z tym Funduszem Ratunkowym".

Na temat lekcji, jakie należy wyciągnąć z pandemii, kardynał Rabatu wyjaśnił w TRECE tv znaleźliśmy "Lekcja pokory, świadomość, że technologie to nie wszystko; zwykły wirus jest w stanie rzucić na kolana wielki naród, a także to, że wirus nie zna granic, co pokazuje nam, że nie możemy żyć odizolowani od siebie, musimy być jedną rodziną, a nie wracać do egoistycznego i zamkniętego nacjonalizmu polegającego na rozwiązaniu problemu w moim kraju, a innych niech szlag trafi". Ten marketing masek i respiratorów jest karygodny. Jeśli tego nie zrozumiemy, to przegapimy wielką okazję do odkrycia, że jesteśmy jedną wielką rodziną.

OMP Hiszpania dołącza

W naszym kraju OMP Hiszpania przyłączyła się, bo nie mogło być inaczej, do tego zaproszenia papieża i rozpoczęła kampanię #AhoraMásMásQueNunca. "Misjonarze już biją na alarm... Będą potrzebowali dużo modlitwy i dużo pomocy od nas! mówi José María Calderón, dyrektor krajowy instytucji. "OMP jest kanałem, którym Ojciec Święty i Kościół dysponują, aby im tej pomocy udzielić, zarówno duchowej, jak i materialnej. Dlatego zdecydowaliśmy się na uruchomienie tej kampanii. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydują się na współpracę", podsumowuje. 

Aby dołączyć do Funduszu Ratunkowego OMP "Coronavirus": przekazać darowiznę za pośrednictwem strony internetowej omp.es. Dokonaj przelewu bankowego: BBVA: ES03 0182 1364 3300 1003 9555. Santander Bank: ES25 0075 0204 9506 0006 0866. Koncepcja: Pomoc Koronawirusowi Misje.

AutorPaula Rivas

Rzecznik prasowy OMP Hiszpania.

Więcej
Świat

Duszpasterska Caritas społeczna pomaga 1,5 mln osób w Boliwii

Sebastián Ramos Mejía-16 czerwiec 2020-Czas czytania: 2 minuty

Pandemia koronawirusów uwydatniła, jak wielu chrześcijan źle zrozumiało słowa Pana z Ewangelii Mateusza: "Za każdym razem, gdy robili to któremuś z mojego młodszego rodzeństwa, robili to mnie". (25, 40). Wszędzie mnożyły się inicjatywy solidarnościowe, zwłaszcza na rzecz najbardziej potrzebujących. Boliwia nie była wyjątkiem. 

Jest wiele parafii, grup młodzieżowych i różnego rodzaju stowarzyszeń, które zwróciły się z pomocą do najbardziej potrzebujących. O tych inicjatywach można dowiedzieć się m.in. ze strony internetowej Sieci Duszpasterstwa Społecznego Caritas Boliwia (caritasbolivia.org), która od 61 lat działa w tym kraju, służąc niechronionym, pokrzywdzonym, a nawet pogardzanym grupom społecznym, takim jak osoby starsze, migranci, osoby niepełnosprawne i pozbawione wolności. Wszystkie one są dziś w wysokim stopniu narażone na niebezpieczeństwo. Sieć Duszpasterstw Społecznych Caritas rozliczyła dotychczas ponad 1,5 mln Boliwian w ramach pomocy humanitarnej w postaci żywności, artykułów higienicznych i biologicznych oraz schronienia.

Od początku kwarantanny w Boliwii coraz więcej pracuje się na rzecz osób nieuprzywilejowanych. Szczególnie istotna jest kampania #ALet'sLimitHope. wspólna inicjatywa Duszpasterstwa Społecznego Caritas Boliviana, Uniwersytetu Katolickiego, Autonomicznego Rządu Miejskiego La Paz oraz sieci supermarketów Hypermaxi y Ketal. Jest to apel o solidarność wobec osób, które nie mają dostępu do żywności.   

Poprzez różne kanały zbierano żywność i środki, aby pomóc najbardziej potrzebującym. Kiedy dana osoba robi zakupy w jednym z tych supermarketów, może przekazać darowiznę. Darowizny można przekazywać również przelewem bankowym.  

W wyniku tych działań 30 kwietnia dostarczono odpowiednio ponad 8 ton i 700 kilogramów artykułów żywnościowych i higienicznych, z korzyścią dla najbardziej narażonej ludności w La Paz i El Alto, w tym więźniów, osób starszych, osób niepełnosprawnych i migrantów, którzy zostali szczególnie dotknięci podczas pandemii Covid-19. Kampania będzie kontynuowana.

Innym sposobem, aby dowiedzieć się więcej o inicjatywach wiernych jest odwiedzenie strony Żywy Kościół (iglesiaviva.net). Zwykli ludzie, zakonnicy i wolontariusze, w towarzystwie swoich duszpasterzy, łączą siły i podjęli zobowiązanie, że będą pomagać potrzebującym 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. 

Catholic Voices Boliwia zestawiła linki do mediów w tym kraju, dzięki którym wspólnota katolicka ma dostęp do wiadomości związanych z ich wiarą i towarzyszy Kościołowi (iglesiaviva.net/2020/04/29/iglesia-digital-en-bolivia). 

AutorSebastián Ramos Mejía

Boliwia

Więcej
Świat

Internally Displaced Persons. Czasowniki, które uczynią ich bohaterami swojego ratunku.

Kościół jest zaniepokojony sytuacją osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP) i opublikował Wskazówki duszpasterskie. Papież dedykuje im Orędzie na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców.

Giovanni Tridente-16 czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

Istnieje jedna kategoria społeczna, która jest na ogół zapomniana zarówno przez media, jak i społeczeństwo w ogóle, i z tego powodu cierpi na jeszcze większą bezbronność: tzw. Osoby wewnętrznie przesiedloneZ najnowszych dostępnych danych wynika, że na świecie jest ich prawie 51 milionów.

Technicznie rzecz biorąc, są to osoby lub grupy "którzy zostali zmuszeni lub zmuszeni do ucieczki lub uciekają ze swojego domu lub miejsca zwykłego pobytu".zazwyczaj z powodu konfliktów zbrojnych, klęsk żywiołowych, usuwania ze swoich terytoriów przez grupy zbrojne lub międzynarodowe firmy (górnictwo, intensywne rolnictwo itp.) lub ogólnie z powodu łamania praw człowieka, "którzy nie przekroczyli uznanej międzynarodowo granicy państwowej"..

Ich sytuacja powoli zyskuje uwagę społeczności międzynarodowej, w szczególności w celu promowania ich udziału w podejmowaniu decyzji, które ich dotyczą, poprzez przyjęcie przepisów ochronnych lub podjęcie środków w celu rozwiązania problemu przedłużających się przesiedleń.

Kościół wziął na siebie troskę o ten lud niewidzialny, zmuszony do ubóstwa, i kilka tygodni temu uruchomił konkretne wytyczne duszpasterskie, aby poradzić sobie z tym zjawiskiem. Wytyczne zostały opracowane przez Sekcję Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Integralnej Służby Rozwoju Człowieka, powierzonej kardynałowi Michaelowi Czernemu, S.J.

W szczególności. Kierunki duszpasterskie są przeznaczone dla diecezji katolickich, parafii i zgromadzeń zakonnych, szkół i uniwersytetów, organizacji katolickich i innych organizacji społeczeństwa obywatelskiego i są zorganizowane zgodnie z czterema czasownikami papieża Franciszka dla migrantów: przyjąć, chronić, promować i integrować, z częścią poświęconą również współpracy i pracy zespołowej.

Matczyną troskę Kościoła widać także w Orędziu samego papieża Franciszka na zbliżający się 106 Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców 27 września, który został przewidziany na 13 maja, czyli święto Najświętszej Maryi Panny z Fatimy. Wybrany temat wskazuje na podobieństwo między osobami wewnętrznie przesiedlonymi a doświadczeniem, które przeżył Jezus, gdy uciekł z rodzicami do Egiptu: a "tragiczny stan przesiedleńców i uchodźców", pisze papież Franciszek, przypominając odniesienie, które wskazał już jego poprzednik, Pius XII, w Konstytucji Apostolskiej Rodzina Exsul z 1952 roku. Jeśli Wytyczne posługują się słynnymi czterema czasownikami zapoczątkowanymi przez Papieża już w 2017 roku, to obecne Orędzie rozszerza je o sześć kolejnych par służących głębszej refleksji nad zjawiskiem, a jednocześnie bardzo konkretnym działaniom.

Przede wszystkim, pisze papież Franciszek, musimy "wiedzieć, aby zrozumieć".Pozwala to uniknąć wpadnięcia w pułapkę zimnej statystyki, ponieważ migranci i przesiedleńcy "to nie są liczby, to są ludzie! y "jeśli ich znajdziemy, możemy się z nimi spotkać". (prekariat, cierpienie). W tym samym czasie, "konieczne jest, aby stać się sąsiadem, aby służyć"zwłaszcza po to, by nie popaść w uprzedzenia, które każą nam zachować dystans, a jednocześnie być skłonnym do podejmowania ryzyka. "jak uczyło nas w ostatnich miesiącach tak wielu lekarzy i pracowników służby zdrowia".. Papież nawiązuje tu także do zjawiska pandemii Covid-19, która w ostatnich miesiącach jeszcze bardziej zwiększyła cierpienie tych ludzi. Trzecia para czasowników przypomina nam, że "za uzgodnić jest wymagany posłuchaj". Słuchanie, które daje możliwość "pojednać się z sąsiadami, z tak wieloma odrzuconymi ludźmi, z samym sobą i z Bogiem".. "Za rosnąć należy udział"Papież wyjaśnia, co pokazała również pandemia, że. "Przypomniał nam, że wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi". (te same obawy, wspólne lęki) i że "nikt nie jest zbawiony sam".. W końcu, "jest potrzebny angażować się dla promować"Zapewnia to, że ludzie są ratowani poprzez ich własny udział jako protagonistów, ze świadomością, że "istotne jest, aby współpracować dla zbudować"i to przez "międzynarodowa współpraca, globalna solidarność i lokalne zaangażowanie, nie pomijając nikogo"..

Redakcja

Środki finansowe umożliwiające pomoc

Omnes-15 czerwca 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Zarówno kampania na rzecz podatku dochodowego, jak i skutki epidemii Covid-19 stanowią okazję do odniesienia się do finansów Kościoła. Ze względu na sprawiedliwość i przejrzystość należy przedstawić szczegóły kwot otrzymanych z różnych środków, jak to czyni Kościół na różnych poziomach, ale niemal ważniejsze jest zastanowienie się nad potrzebami, które są zaspokajane przez te środki i które uzasadniają ich zbieranie.

W ostatnich miesiącach wzrosła liczba przypadków osób i rodzin, które znalazły się w niepewnej sytuacji i są zmuszone oczekiwać na pomoc ze strony innych osób i instytucji. W szczególności nasilają się wysiłki Caritas, wraz z jej siecią wolontariuszy, które po raz kolejny okazują się niezbędne i skuteczne. A w konsekwencji innego zlecenia, w ostatnich miesiącach drastycznie zmniejszyły się dochody, które parafie zwykle otrzymują ze zbiórek i datków od wiernych, z powodu ograniczeń w podróżowaniu przez wiele tygodni. W rezultacie środki dostępne na zaspokojenie tych wszystkich natychmiastowych i często pilnych potrzeb są mniejsze, co utrudnia radzenie sobie z różnymi aspektami życia kościelnego w zwykły sposób. Jak bowiem wiadomo, oprócz działalności charytatywnej i opiekuńczej, istnieje również wymiar celebracyjny, duszpasterski, ewangelizacyjny, edukacyjny i kulturalny, który jest nie mniej ważny.

Cieszy fakt, że wzrosło zaufanie do kościelnego zarządzania zasobami, co widać po ostatnich wynikach za rok finansowy 2018 i podatku płaconego w 2019 roku. Nie wydaje się do końca trafne mówienie o corocznym "referendum" czy "egzaminie", który Kościół zdaje co roku z wynikiem pozytywnym, choć można tych określeń użyć metaforycznie. Ale z perspektywy służby Kościoła społeczeństwu we wszystkich tych wymiarach, pocieszeniem jest oczywiście fakt, że dzieliło się nią i wspierało 8,5 mln podatników, o 6,19 proc. więcej niż w roku poprzednim. Wzmacnia też zaufanie obywateli do tego, że wiedzą, jak wydawane są ich datki.

W tym szczególnym momencie życia społecznego i kościelnego, istnieją dwa główne, bezpośrednie sposoby (między innymi), aby podzielić się służbą Kościoła wobec społeczeństwa poprzez wniesienie środków finansowych: zeznanie podatkowe od osób fizycznych, które należy złożyć do końca czerwca, z możliwością zaznaczenia X w polu, aby przeznaczyć procent na Kościół (a także na inne cele społeczne), oraz współpraca z potrzebami parafii. W tym numerze zajmujemy się obiema ścieżkami, przy czym szczegółowe sugestie dotyczące drugiej z nich opracował ekspert.

Zwracamy też uwagę na potrzeby misji w tych czasach pandemii na wszystkich kontynentach. Papież Franciszek utworzył fundusz nadzwyczajny, który ma towarzyszyć poszkodowanym społecznościom na 111 terytoriach misyjnych, sam wnosząc pewną kwotę i prosząc wiernych oraz instytucje Kościoła o włączenie się w tę inicjatywę, za pośrednictwem Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych.

Więcej
Firmy gościnneJaime Palazuelo Basaldúa

Po pandemii

Podkreśliłbym 4 "spuścizny" pandemii. Oznaczę je używając 4 terminów: rodzina, wolność, duchowość i solidarność. Poniżej odnoszę się do każdego z nich po kolei.

10 czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

Rodzina. Społeczeństwo znajduje swoją rację bytu w rodzinie. W obliczu utraty bliskich i problemy wynikające z zamknięcia, rodzina ponownie stała się wspólnotą życia. wspólnota życia. Ciekawe jest obserwowanie, jak w czasie pandemii rodzina rodzina zdołała zjednoczyć wszystkich swoich członków, chroniąc i pomagając im przezwyciężyć ten kryzys. i pomagając im przezwyciężyć ten kryzys. Na przykład wielu chorych, którzy zostali porzuceni z obawy przed zarażeniem lęk przed zarażeniem, uznać odwagę rodziny w radzeniu sobie z chorobą.

Bycie rodziną to praktykowanie współczucia, komfortu i wzajemnego komfort i wzajemną pomoc. Jej członkowie wysłuchali i przyjęli. I te postawy były praktykowane również poza środowiskiem rodzinnym, dzięki temu, że. były najpierw praktykowane w rodzinie. Rodzina funkcjonowała jako doskonała szkoła dla praktykowania tych postaw. Co by się stało bez rodziny? Myślę, że Myślę, że pokoju społecznego byłoby znacznie mniej. 

Freedom. Niektóre europejskie Państwa europejskie dały szeroki margines swobody, pozwalając obywatelowi na dokonywanie wielu zdrowotnych wiele z zaleceń zdrowotnych, bez konieczności narzucania ich przez rząd. rząd musi je narzucić. Innymi słowy, odwołując się do zdrowego rozsądku. Ta formuła, w Luksemburg, kraj, w którym mieszkam, odniósł wielki sukces.

Tutaj margines wolności, jakim cieszyli się obywatele, był znaczny. obywateli była znacząca. Ten składnik wolności w polityce luksemburskiej tłumaczy sukces tego kraju na przestrzeni dziesięcioleci. Polityka Luksemburga tłumaczy sukces tego kraju na przestrzeni dziesięcioleci. Maksymalne poszanowanie obywatel! Luksemburczyk jest szczególnie świadomy swojej tożsamości i niezależności, nawet od własnego państwa. niepodległość, nawet wobec własnego państwa. To dla nich oczywista sprawa że obywatel nie może być nadmiernie obciążony przepisami, które bywają sprzeczne lub niemożliwe do wykonania. przepisy, które bywają sprzeczne lub niemożliwe do wdrożenia w tak krótkim czasie, jak to konieczne. Pozostawia im zatem swobodę działania.

Duchowość. W czasach poważnych ograniczeń dla religii uroczystości religijne, relacja z Bogiem jest bezpośrednia. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,27), a zatem uczestniczy w boskich atrybutach, takich jak inteligencja i wola, które umożliwiają mu atrybuty, takie jak inteligencja i wola, które umożliwiają mu przekroczenie samego siebie, poprzez połączenie z niematerialnymi aspektami jego istnienia. Duchowość to część tej niematerialności. Będąc przeciwny materii, przeciwstawia się zniszczeniu, przeciwstawia się śmierci, przeciwstawia się śmierci. zniszczenie, przeciwstawia się śmierci, oznacza życie, siłę i uzdrowienie, równowaga i dobrostan emocjonalny.

Biblia określa Ducha Świętego jako tchnienie życia. życia. Jest to "wiatr Boży". A wiatr, jako czyste powietrze, nigdy nie był bardziej potrzebny niż teraz, kiedy wszyscy, aby pozostać przy życiu, potrzebujemy tchnienia życia. bardziej potrzebne niż teraz, kiedy wszyscy, aby pozostać przy życiu, musimy oddychać mniej zanieczyszczonym powietrzem. Kto nie oddycha, ten nie żyje! I ktokolwiek oddycha "wiatrem Boga" jest uwolniony od cierpienia i udręki spowodowanej chorobą.

Solidarność. Innym "dziedzictwem" tej pandemii jest rosnąca świadomość społeczna, która została wywołana przez kryzys. Choroba się wyrównuje! Niektóre kraje w Europie mają dochody na głowę mieszkańca, które należą do najwyższych na świecie, ale martwi ich przepaść społeczna, jaką jest epidemia podziały społeczne, które powoduje epidemia.

Warto pamiętać, że kryzys zdrowotny tej skali to także kryzys finansowy kryzys jest również kryzysem finansowym, wywołującym niemal automatyczny transfer zasobów z bardziej zasobów, niemal automatycznie, z krajów bardziej zagrożonych do bogatszych, wykładniczo zwiększając wpływ kryzysu. Czasami, politycy w Zdarza się, że politycy w najbardziej zagrożonych krajach, nierozważnymi decyzjami, przyczyniają się do zwiększenia tego transferu środków, przyczyniają się do zwiększenia tego transferu środków, zasilając i wzmacniając skutki kryzysu. i wzmacniając skutki kryzysu. To jak błędne koło, gdzie złe praktyki są powtarzane złe praktyki są powtarzane i nigdy nie wychodzimy z kryzysu. 

Nie zapominajmy, że takie kraje jak Niemcy czy Luksemburg płacą za swoje długi mniej niż przed kryzysem. Oprocentowanie ich dług publiczny jest obecnie ujemny. Dzięki temu zarabiają, bo każdy kto kupuje ich dług musi za niego zapłacić. kto kupuje ich dług, musi za niego zapłacić. Jest to istotna korzyść finansowa Premier Luksemburga powołał się na tę istotną korzyść finansową, aby uzasadnić decyzję swojego kraju pomóc tym krajom, takim jak Hiszpania, które nie mają tych uprzywilejowanych warunków. warunki uprzywilejowane.

Celem Kościoła jest wyjście z pandemii, nie zapominając o najsłabszych. najsłabszych, to cel, jaki postawił sobie Kościół. Stwierdził to m.in. Rada Konferencji Biskupów Europejskich (CCEE) na swoim dorocznym spotkaniu w dniach 3-6 czerwca ubiegłego roku ostatnie 3-6 z hasłem Sprawiedliwa odbudowa, która nie pozostawia nikogo w tyle.

Podsumowując, społeczeństwo, które uznaje wartość rodziny, jest bardziej wolne, odpowiedzialne, mniej materialistyczne i rodzina, wolniejsza, bardziej odpowiedzialna, mniej materialistyczna i bardziej opiekuńcza, będzie społeczeństwem przyszłości. solidarność, będzie społeczeństwem przyszłości.

AutorJaime Palazuelo Basaldúa

Doświadczenia

Przebaczenie: konieczny dialog na Bliskim Wschodzie

"Przebaczenie wykracza poza prawa sprawiedliwości i może pomóc w odzyskaniu wewnętrznego spokoju". Inicjatywa Dialogi o Ziemi Świętej, Ziemi Świętej, umożliwił to, co czasem wydaje się niemożliwe: polubowny dialog między ludźmi różnych religii i krajów na temat przebaczenia.

Luis Martín Lozano-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 5 minuty

Dialogi o Ziemi Świętej (HLD) to podróż do Ziemi Świętej, w której oprócz codziennego zwiedzania Miejsc Świętych - m.in. Grobu Pańskiego, Góry Tabor, Jeziora Galilejskiego, drogi do Emaus, Bazyliki Narodzenia Pańskiego, rzeki Jordan i Wieczernika - jest Dzień poświęcony pogłębianiu aspektów związanych z kulturą dialogu. Ponadto, w różnych dniach Rozmowy HLDW programie przewidziano sesje z gośćmi, którzy mieszkają w Ziemi Świętej i dzielą się swoimi doświadczeniami oraz analizą sytuacji na Bliskim Wschodzie. 

W dniach 23 lutego - 1 marca 2020 r. odbędzie się trzecia edycja Dialogi o Ziemi ŚwiętejProjekt dot. Fundacja Saxum promowanie wiedzy o Ziemi Świętej oraz dialogu i zrozumienia międzykulturowego. Do inicjatywy przyłączyło się około 200 uczestników z około dwudziestu krajów, w tym z Belgii, Stanów Zjednoczonych, Brazylii, Irlandii, Kostaryki, Meksyku, Hiszpanii i Włoch. Była też grupa młodych profesjonalistów głównie ze Stanów Zjednoczonych i innych krajów obu Ameryk. Grupy z Singapuru i Nowej Zelandii nie mogły podróżować ze względu na szerzący się w tym czasie międzynarodowy alarm dotyczący Covid-19. Przybycie uczestników do Nazaretu w pierwszym dniu pokazało globalny charakter i możliwość interakcji z ludźmi z całego świata w kontekście Bliskiego Wschodu w środowisku wielokulturowym, z obecnością również osób różnych wyznań religijnych.

Dialog o przebaczeniu

Tytuł konferencji to. Przebaczenie. Odbyło się ono 26 lutego w Instytucie Papieskim im. Notre Dame Jerozolimy. Rano głównymi mówcami byli profesor Ruth Fine z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i profesor Mariano Crespo z Uniwersytetu Nawarry. Moderatorem debaty był Daniel Johnson, redaktor Artykuł.

Linda Corbi, Sekretarz Generalny Fundacji SaxumPrezes Fundacji Carlos Cavallé przedstawił przebieg konferencji, powitał uczestników i przedstawił sprawozdanie z działalności Fundacji. Po nim głos zabrał Carlos Cavallé, przewodniczący Instytut Trendów SpołecznychWspółsponsor konferencji zauważył, że. "jedynym celem w Instytut Trendów Społecznych jest wspieranie zrozumienia; jeśli angażujemy się w dialog kultur, to dlatego, że chcemy osiągnąć synergię, która dotyczy nas wszystkich"..

Profesor Mariano Crespo opracował logikę przebaczenia: "Przebaczenie wykracza poza prawa sprawiedliwości. Może pomóc odzyskać wewnętrzny spokój. Przebaczenie to coś więcej niż doświadczenie terapeutyczne. Przebaczenie zawiera w sobie dar skierowany do osoby, której się przebacza".. Dalej mówił, że "Przebaczenie zakłada, że byt drugiego jest ważniejszy od przewinienia. Sprawca ma wyższą wartość, która wykracza poza zadany czyn. Przyznajemy się do niemoralnego czynu. Ale odrzucając akt, nie odrzucamy osoby"..

Profesor Ruth Fine mówiła o tym, jak literatura i opowiadanie historii może pomóc nam pamiętać i wyjść z traumy. Posługiwała się przykładami zaczerpniętymi głównie z Don Kichot Cervantesa. Przekonywał, że aby naprawdę wyciągnąć wnioski z przeszłości, trzeba wybaczyć i jednocześnie zachować pamięć.

"W judaizmie". -powiedział Fine. "przebaczenie jest mitzvahJest to przykazanie boskie. Tora nakazuje nam: "Nienawidź brata swego w sercu swoim". Prawdziwa siła wyraża się w przezwyciężeniu instynktu zemsty i umiejętności wybaczania".. Dodał, że. "Jako Żydzi mamy nakazane pamiętać. Pamięć ma swoje miejsce w przebaczeniu. Bo tylko wtedy, gdy pamiętamy, jesteśmy w stanie uczyć się, przebaczać i odbudowywać wspólne podstawy naszej przeszłości"..

Podczas dyskusji po prezentacjach pojawiły się najistotniejsze kwestie związane z przebaczeniem, takie jak obraza, zadośćuczynienie, sfera emocjonalna, pamięć i opowiadanie.

Po wykładach i dyskusji uczestnicy przenieśli się do Centrum dla zwiedzających Saxum gdzie podczas lunchu kontynuowali dzielenie się refleksjami na temat przebaczenia. Potem cieszyli się wycieczka Uczestnicy odprawili również dla chętnych liturgię Środy Popielcowej w kaplicy. Spacerowali też przez chwilę na początku drogi Emaus, która zaczyna się bardzo blisko centrum. SaxumW kolejnych dniach uczestnicy, w asyście fachowych przewodników, kontynuowali tygodniowe pielgrzymowanie do Miejsc Świętych.

Przewidywany Rozmowy HLD

Każdej nocy Rozmowy HLDProgram to seria krótkich spotkań dialogowych, prowadzonych przez Żydów i Arabów z różnych środowisk: biznesmenów, dziennikarzy, aktywistów, naukowców itp.

Pierwszy z nich wygłosił Imad Younis, Arab-Izraelczyk, chrześcijanin i przewodniczący Alpha Omegazaawansowanej technologicznie firmy neurochirurgicznej w Nazarecie. Imad rozwiał powszechne błędne przekonanie, że Arabowie w Ziemi Świętej to wszyscy muzułmanie i opowiedział o tym, jak posiadanie pracowników z różnych środowisk i religii przyczyniło się do sukcesu jego firmy. "Chrześcijańscy Arabowie są tu od początku, od pierwszego wystąpienia św. Piotra. Z powodu przekazu medialnego wiele osób myśli, że "Arab" jest synonimem "muzułmanina", ale tak nie jest". Następnego dnia uczestnicy DWS wysłuchali izraelskiego Gadi Gvaryahu, założyciela organizacji pozarządowej Tag Meirktórego misją jest walka z rasizmem w kraju. "Każde przyszłe rozwiązanie polityczne musi pomóc nam szanować się nawzajem i znać przynajmniej coś z historii i kultury drugiej strony".powiedział Gvaryahu. "Innymi słowy, musimy nauczyć się żyć razem".

Trzeci z "HLD Rozmowy". José Levy, hiszpański korespondent CNN na Bliskim Wschodzie. Mówił o potrzebie obiektywizmu w dziennikarstwie, kilku kluczach do zrozumienia świata arabskiego i historycznym spotkaniu papieża Jana Pawła II z Fidelem Castro. "Jestem jednym z tych, którzy uważają, że religia zbuduje albo zniszczy świat, tak wiele zależy od nas".Levy powiedział. 

Ze swojej strony, Henri Gourinard, z Instytut Polis Jerozolimy, mówił o historii drogi Emaus, która przebiega przez Saxum a kończy się w Emaus-Nicopolis, które zbadał. "Moje marzenie".powiedział Gourinard, "jest to, że na koniec swojej podróży w Ziemi Świętej pielgrzymi mogą przejść drogą do Emaus, wziąć prysznic i udać się na lotnisko".. Emaus znajduje się pomiędzy Jerozolimą a lotniskiem w Tel Awiwie. Miłośnicy wędrówek i kolarstwa górskiego byli bardzo zainteresowani tą i innymi trasami jako sposobem na zwiedzanie Ziemi Świętej. Na sesji prowadzonej przez Joaquína Paniello, kapelana ds. Instytut Poliswyjaśnił niektóre powiązania między Starym i Nowym Testamentem. 

Ostatnia sesja Rozmowy HLD prowadziła Yisca Harani, izraelska akademiczka i znawczyni chrześcijaństwa. Obecnie jest starszym wykładowcą w Instytut Studiów nad Ziemią Izraela AvshalomMinisterstwa Turystyki. Przypomniał o odmiennym spojrzeniu na historię przez Żydów i chrześcijan. Żydzi są uznawani za ludzi pamięci, a Harani zwrócił uwagę, że ta pamięć często wiąże się z traumą przeżywaną przez wieki. Z tego powodu ten sam okres lub wydarzenie historyczne może wywoływać różne konotacje w pamięci zbiorowej Żydów i innych narodów.

Na zakończenie DWS uczestnicy wrócili do swoich krajów wzbogaceni pielgrzymką do miejsc świętych, spotkaniami kulturowymi oraz poznaniem ludzi z całego świata.

AutorLuis Martín Lozano

Fundacja Saxum.

Współczucie dla misji

3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 2 minuty

W tym czasie wszyscy doświadczyliśmy tej pandemii z pewnym niepokojem i niepokojem: niepewność, czy jesteśmy zarażeni, ale nie mamy żadnych objawów; czy sąsiad, który nas wita, może nas zarazić, nie zdając sobie z tego sprawy; czy nie przyniosę tego bakcyla moim rodzicom, osobom starszym, kiedy zabieram ich na zakupy... niepewność, kiedy wiemy, że krewny, przyjaciel, kolega, sąsiad trafił do szpitala i nie wiemy, czy będzie mógł wrócić do domu, czy nie!

Wszyscy odczuwaliśmy w swoim ciele biedę i ograniczenie wynikające z braku możliwości pomocy, z braku możliwości dawania więcej, z chęci niesienia większej liczbie osób pokoju i uśmiechu, tylko po to, by przekonać się, że sytuacja często nas przerasta.

Widzieliśmy bohaterów i bohaterki, którzy dali z siebie wszystko, aby pomóc wszystkim przeżyć to zamknięcie: pracownicy służby zdrowia, taksówkarze, policja i wojsko, ludzie w pracy w sklepach, bankach, ciężarówkach... i oni czuli się objęci naszymi modlitwami i pocieszeniem. Dawno nie mieliśmy możliwości skorzystania z sakramentów komunii i spowiedzi. Owszem, uczestniczyliśmy we Mszach św. online lub w telewizji... ale nie przyjęliśmy Eucharystii! A sakrament pokuty... Jakże potrzebny i jakże ulgowy dla serca!

Poczuliśmy w naszych sercach misyjne współczucie! Ponieważ to, czego doświadczyliśmy, jest tym, czego zwykle doświadczają chrześcijanie, nasi bracia i siostry, na terenach misyjnych: niepewność w obliczu ich kruchego zdrowia; bezsilność, aby zmienić sytuacje bólu i cierpienia; niemożność, niejednokrotnie, częstego przyjmowania sakramentów; heroizm misjonarzy oraz rodzimych kapłanów i zakonników, którzy oddają swoje życie, aby zanieść Słowo Boże i jego nieskończone miłosierdzie do najdalszych zakątków świata. Niech to nasze cierpienie pomoże nam być bliżej naszych braci i sióstr w młodszych Kościołach.

AutorJosé María Calderón

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Hiszpanii.

Więcej

Solidarność post-pandemiczna

Autorka zastanawia się nad. "sojusz nauki i etyki dla solidarności postpandemicznej". Jego zdaniem koronawirus stawia przed nami, wraz z Franciszkiem, wyzwanie ratowania humanizmu solidarności w obliczu zagrożeń "Jeszcze gorszy jest wirus obojętnego egoizmu.

3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 2 minuty

W skrzyni pamięci niektórych oświeconych elit drzemie legenda, która stawia Kościół przeciwko nauce i postępowi. Kontrast z tym nieuchwytnym mitem - który uparcie wymyka się wykorzenieniu, zwłaszcza wśród nieuważnych lub nadpobudliwych - był widoczny w wezwaniach Benedykta XVI do "poszerzanie rozumu". oraz wprowadzenie logiki naukowo-instrumentalnej w szersze ramy mądrości, wiedzy filozoficznej i teologicznej jako ważnych źródeł wiedzy i sensu wspólnego życia. 

W tym duchu rozszerzenie Covid-19 znajduje Kościół modlący się do Boga o "koniec tego testu Wirus stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia osób cierpiących, ale także dla pracowników służby zdrowia, polityków, ekonomistów i wszelkiego rodzaju specjalistów, którzy starają się zaproponować rozwiązania wielorakich problemów powodowanych przez wirusa, a wszyscy czekają na opracowanie szczepionki. 

Encyklika Laudato Si' -najczęściej cytowany dokument Konferencja klimatyczna w Paryżu w 2015 r.-, 24 maja skończył pięć lat. Dziś, pośród szokujących danych liczbowych dotyczących pandemii, wyraźniej widać sprzeczności i brak równowagi krytykowanego przez papieża samowystarczalnego paradygmatu technokratycznego. Jednak, "jak mgła, która sączy się pod zamkniętymi drzwiami".argumentuje poetycko, "autentyczne człowieczeństwo, które zaprasza do syntezy, zdaje się zamieszkiwać pośród cywilizacji technologicznej".. Tak więc mgła koronawirusa rzuca nam, wraz z Franciszkiem, wyzwanie, by ratować humanizm solidarności w obliczu ryzyka "jeszcze gorszy wirus obojętnego egoizmu"..

Jako odpowiedź na realizację ducha encykliki w wyzwaniach, które pojawiają się na horyzoncie Dykasteria ds. promocji integralnego rozwoju człowieka zapowiedział swoją odpowiedź na kryzys żywnościowy i ekologiczny Covid-19 na konferencji prasowej 16 maja. Kardynał Turkson przypomniał, że papież wezwał ich do wyjścia poza zwykłe "przygotowanie do przyszłości pracować w "przygotowanie do przyszłościRozwój wzajemnych powiązań etycznych i naukowych w poszukiwaniu wielowymiarowego postępu. W ten sposób narodziła się Watykańska komisja Covid-19Celem spotkania było przedstawienie - jak wyjaśnił bp Duffé - konkretnych propozycji i refleksji nad "relacje między zdrowotnym, ekologicznym, ekonomicznym i społecznym wymiarem kryzysu".Jesteśmy zaangażowani w rozwój świata, w towarzyszenie tym, którzy cierpią, we wspieranie nowych sposobów dbania o przyrodę i człowieka oraz w otwieranie naszych drzwi, by oferować pomoc.

AutorJuan Pablo Cannata

Profesor socjologii komunikacji. Uniwersytet Austral (Buenos Aires)

Watykan

Przesiedleńcy i migranci: "to są ludzie, a nie liczby".

Kościół jest zaniepokojony sytuacją osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP) i opublikował Wskazówki duszpasterskie. Papież dedykuje im Orędzie na Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców.

Omnes-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

— Texto Giovanni Trindente

Istnieje jedna kategoria społeczna, która jest na ogół zapomniana zarówno przez media, jak i społeczeństwo w ogóle, i z tego powodu cierpi na jeszcze większą bezbronność: tzw. Osoby wewnętrznie przesiedloneZ najnowszych dostępnych danych wynika, że na świecie jest ich prawie 51 milionów.

Technicznie rzecz biorąc, są to osoby lub grupy "którzy zostali zmuszeni lub zmuszeni do ucieczki lub uciekają ze swojego domu lub miejsca zwykłego pobytu".zazwyczaj z powodu konfliktów zbrojnych, klęsk żywiołowych, usuwania ze swoich terytoriów przez grupy zbrojne lub międzynarodowe firmy (górnictwo, intensywne rolnictwo itp.) lub ogólnie z powodu łamania praw człowieka, "którzy nie przekroczyli uznanej międzynarodowo granicy państwowej"..

Ich sytuacja powoli zyskuje uwagę społeczności międzynarodowej, w szczególności w celu promowania ich udziału w podejmowaniu decyzji, które ich dotyczą, poprzez przyjęcie przepisów ochronnych lub podjęcie środków w celu rozwiązania problemu przedłużających się przesiedleń.

Kościół wziął na siebie troskę o ten lud niewidzialny, zmuszony do ubóstwa, i kilka tygodni temu uruchomił konkretne wytyczne duszpasterskie, aby poradzić sobie z tym zjawiskiem. Wytyczne zostały opracowane przez Sekcję Migrantów i Uchodźców Dykasterii ds. Integralnej Służby Rozwoju Człowieka, powierzonej kardynałowi Michaelowi Czernemu, S.J.

W szczególności. Kierunki duszpasterskie są przeznaczone dla diecezji katolickich, parafii i zgromadzeń zakonnych, szkół i uniwersytetów, organizacji katolickich i innych organizacji społeczeństwa obywatelskiego i są zorganizowane zgodnie z czterema czasownikami papieża Franciszka dla migrantów: przyjąć, chronić, promować i integrować, z częścią poświęconą również współpracy i pracy zespołowej.

Matczyną troskę Kościoła widać także w Orędziu samego papieża Franciszka na zbliżający się 106 Światowy Dzień Migrantów i Uchodźców 27 września, który został przewidziany na 13 maja, czyli święto Najświętszej Maryi Panny z Fatimy. Wybrany temat wskazuje na podobieństwo między osobami wewnętrznie przesiedlonymi a doświadczeniem, które przeżył Jezus, gdy uciekł z rodzicami do Egiptu: a "tragiczny stan przesiedleńców i uchodźców", pisze papież Franciszek, przypominając odniesienie, które wskazał już jego poprzednik, Pius XII, w Konstytucji Apostolskiej Rodzina Exsul z 1952 roku. Jeśli Wytyczne posługują się słynnymi czterema czasownikami zapoczątkowanymi przez Papieża już w 2017 roku, to obecne Orędzie rozszerza je o sześć kolejnych par służących głębszej refleksji nad zjawiskiem, a jednocześnie bardzo konkretnym działaniom.

Przede wszystkim, pisze papież Franciszek, musimy "wiedzieć, aby zrozumieć".Pozwala to uniknąć wpadnięcia w pułapkę zimnej statystyki, ponieważ migranci i przesiedleńcy "to nie są liczby, to są ludzie! y "jeśli ich znajdziemy, możemy się z nimi spotkać". (prekariat, cierpienie). W tym samym czasie, "konieczne jest, aby stać się sąsiadem, aby służyć"zwłaszcza po to, by nie popaść w uprzedzenia, które każą nam zachować dystans, a jednocześnie być skłonnym do podejmowania ryzyka. "jak uczyło nas w ostatnich miesiącach tak wielu lekarzy i pracowników służby zdrowia".. Papież nawiązuje tu także do zjawiska pandemii Covid-19, która w ostatnich miesiącach jeszcze bardziej zwiększyła cierpienie tych ludzi. Trzecia para czasowników przypomina nam, że "za uzgodnić jest wymagany posłuchaj". Słuchanie, które daje możliwość "pojednać się z sąsiadami, z tak wieloma odrzuconymi ludźmi, z samym sobą i z Bogiem".. "Za rosnąć należy udział"Papież wyjaśnia, co pokazała również pandemia, że. "Przypomniał nam, że wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi". (te same obawy, wspólne lęki) i że "nikt nie jest zbawiony sam".. W końcu, "jest potrzebny angażować się dla promować"Zapewnia to, że ludzie są ratowani poprzez ich własny udział jako protagonistów, ze świadomością, że "istotne jest, aby współpracować dla zbudować"i to przez "międzynarodowa współpraca, globalna solidarność i lokalne zaangażowanie, nie pomijając nikogo"..

Watykan

Przesłanie papieża do PMS. Aby "intensywniej zanurzyć się w prawdziwym życiu ludzi".

Niespodziewane Orędzie Papieża Franciszka skierowane do Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych (PMS) w Święto Wniebowstąpienia Pańskiego oferuje pontyfikalnemu gremium kilka pożytecznych rad na przyszłość, aby misja Kościoła była coraz bliżej ludzi.

Giovanni Tridente-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 4 minuty

W dniu Wniebowstąpienia Pańskiego (gdzie nie zostało ono przeniesione na następną niedzielę) Ojciec Święty zwrócił się do Papieskich Stowarzyszeń Misyjnych z długim Orędziem o bardzo silnym podłożu programowym, które ma na celu skierowanie tej ważnej organizacji misyjnej w przyszłość, dla coraz bardziej wykwalifikowanej i w pełni ewangelicznej służby wszystkim narodom. Jest to interwencja nieoczekiwana, gdyż nikt nie wiedział, że tego samego dnia, 21 maja ubiegłego roku, papież zamierzał wziąć udział w zgromadzeniu ogólnym PMS, które było wówczas zawieszone z powodu koronawirusa. Dlatego Papież zwrócił się do nich na piśmie.

Pierwsza część Orędzia jest bardzo precyzyjnym przedstawieniem niektórych aspektów związanych z misjami, które Papież nakreślił już wcześniej w innym dokumencie programowym pontyfikatu, tj. Evangelii gaudiumChciał to powtórzyć przy tej okazji, bo uważa, że jest "nie do odroczenia", aby rozwój PMS przyjął i zastosował te same kryteria i sugestie sprzed siedmiu lat.

Zaraz po tym Ojciec Święty skupia się na tym, co może być talentami, które należy rozwijać, ale także pokusami i chorobami, których należy unikać, ciężarami, które grożą utrudnieniem drogi, wraz z prawdziwą zdradą. Natomiast ostatnia część zawiera szereg praktycznych wskazań, które powinny posłużyć do przeformułowania nowego oblicza Dzieł Misyjnych, aby były one prawdziwym odbiciem miłości do Kościoła i do Chrystusa.

Znamienne jest, że Orędzie otwierają trzy fragmenty, jeden z Dziejów Apostolskich i dwa z Ewangelii Marka i Łukasza, które opowiadają o pożegnaniu Jezusa z uczniami i z tym światem - właśnie o Wniebowstąpieniu - wskazując w ten sposób na podłoże tego, co Papież wyraża w całym tekście. Podczas gdy Pan inicjuje wypełnianie się Królestwa, Jego uczniowie gubią się w domysłach; lecz gdy tylko wstąpi do nieba, powracają. "pełen radości".. Klucz do tej "zmiany" podyktowany jest przez Ducha Świętego, obiecanego, a następnie otrzymanego w dniu Pięćdziesiątnicy.

Sekret dobrej misji ewangelizacyjnej jest więc podany przez tę otrzymaną radość, a także przez fakt, że jest ona ożywiana przez Ducha Świętego, który zachowuje ją od domniemanej samowystarczalności lub pragnienia władzy, które zawsze czają się w każdym projekcie kościelnym - zaznacza papież Franciszek.

Musimy zatem wyjść od założenia, że zbawienie przychodzi dla każdego człowieka. "przez perspektywę spotkania z Tym, który nas powołuje".i tylko wtedy można zeznawać "przed całym światem, z naszym życiem".ponieważ zostaliśmy wybrani i uprzywilejowani, "chwała Chrystusa zmartwychwstałego".

Cechy charakterystyczne misji

W tym miejscu Franciszek wspomina dalej "cechy wyróżniające". misji ożywionej przez Ducha Świętego. Po pierwsze, musi być atrakcyjnaInni muszą dostrzec w tym, który ich przyciąga, że on z kolei był "pociągnięty przez Chrystusa i Jego Ducha".: "gdy ktoś idzie za Jezusem, szczęśliwy, że go pociąga, inni to zauważą"..

Drugą cechą jest. "nieodpłatnie". która wypływa z "wdzięczność". Nie byłoby bowiem właściwe przedstawianie misji i ewangelizacji jako "wiążący obowiązek, swoiste 'zobowiązanie umowne' ochrzczonego"..

Następnie, ogłoszenie musi być dokonane z "pokora".bez arogancji lub arogancji, i konieczne jest "ułatwiaj, nie komplikuj". proces przybliżania ludzi do Kościoła, bez "dodawanie bezużytecznych obciążeń do i tak trudnego życia ludzi". i nie utrudniając pragnienia Jezusa, który "chce leczyć wszystkich, ratować wszystkich"..

Specyfika PMO

Omawiając cechy charakterystyczne OMP i jej ewentualne "ponowne wynalezienie" w obecnych czasach dla bardziej owocnej przyszłości, Franciszek przypomniał niektóre ze swoich "cechy wyróżniające", Najważniejsze z nich są często pomijane, a wręcz przeciwnie - mają pierwszorzędne znaczenie. 

Po pierwsze i najważniejsze, urodzenie się spontanicznie misyjnego zapału wiernego ludu; fakt, że zawsze prowadzono je w oparciu o. modlitwa i organizacja charytatywnauznany przez Kościół i jego biskupów za jego konfigurację proste y betonzorganizowany jako sieć kapilarna która jest zintegrowana z innymi instytucjami i rzeczywistościami kościelnymi; o ile są one rozsiane po wszystkich kontynentach, stanowią "pluralizm, który może chronić przed ideologiczną homologacją i kulturową jednostronnością".W tym sensie jest to obraz powszechności Kościoła. 

Niektóre zagrożenia 

Na podstawie tych osobliwości Ojciec Święty przestrzega ciało pontyfikalne przed pewnymi "patologiami", które dotykają także inne ciała kościelne - co potępił np. podczas pierwszych spotkań z Kurią Rzymską w celu wymiany życzeń świątecznych - a są to. samowystarczalność"autopromocja", która prowadzi do wycofania się w głąb siebie poprzez wydatkowanie energii na autopromocję lub szukanie przestrzeni i znaczenia w Kościele; "autopromocja" pragnienie dowodzeniaNa stronie elitaryzmrodzaj "najwyższej klasy specjalistów". konkurując z innymi elitami kościelnymi;. izolacja wsi"Szkolenie" publiczności, wobec której okazywana jest nawet niecierpliwość lub opracowywane są przemówienia perswazyjne w celach szkoleniowych;. abstrakcjaUE traci kontakt z rzeczywistością i popada w jałowe inicjatywy intelektualne, które kończą się udomowieniem wiary ludzi. funkcjonalizmpowierzając wszystko "modele światowej sprawności". i zgaszenie łaski.

Rady papieża

Podążają za radą Papieża, by ponownie rozważyć samo PMO. Jako pierwszy punkt, swoisty powrót do źródeł, z "bardziej intensywne 'zanurzenie' w prawdziwym życiu ludzi".Proces ten musi zawsze opierać się na modlitwie i miłości, które są cenne w swoim elementarnym i konkretnym stanie, wyrażają się w konkretnych okolicznościach i warunkach, dając odpowiedzi na realne pytania i żądania. Proces ten musi być zawsze wspierany przez modlitwę i miłość, które są cenne w swoim podstawowym i konkretnym stanie, wyrażając "powinowactwo PMO z wiarą Ludu Bożego".. Powinniśmy się cieszyć i dziwić historiami zwykłej świętości, które można odnaleźć w kontakcie z tak wieloma rzeczywistościami i sytuacjami, w których działamy, ucząc się uciekać od autoreferencyjności zarówno w realizacji programów, jak i w elastyczności struktur i wyborze osób odniesienia.

Ważne jest również, aby przy łączeniu zasobów nie poprzestawać na zimnych i pozornie bardziej "wynagrodzenie", ale należy zawsze brać pod uwagę wkład, choćby niewielki, rzeszy ochrzczonych; co do wykorzystania darowizn, mają być one rozdzielane z należytym uwzględnieniem "rzeczywiste podstawowe potrzeby społeczności".Celem jest uniknięcie form dobrobytu lub wyboru inicjatyw, które nie są zbyt konkretne.

Na koniec papież zachęca nas, byśmy nie zapominali o ubogich. - 'boskie upodobanie', które stanowi wyzwanie dla życia wiary każdego chrześcijanina".-szanować bogatą różnorodność ludów, wśród których pracujemy, i być zawsze odbiciem papieskiej dobroczynności i bezinteresowności w świecie, "sługa sług Bożych".

Ameryka Łacińska

Inicjatywy humanitarne mnożą się w krajach amerykańskich

W Gwatemali, komisariaty parafialne i Białe Brygady które przynoszą jedzenie potrzebującym rodzinom machając białymi flagami. W Boliwii rozbudowana sieć Pastoral Social de Cáritas. Są to przykłady inicjatyw solidarnościowych podjętych w odpowiedzi na pandemię w Ameryce Środkowej i Południowej.

Juan Bautista Robledillo Ortega i Luis Felipe Alonso-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

Gwatemala to kraina wulkanów - zawsze są jakieś aktywne, a czasem jest ich za dużo (dwa lata temu wulkan Fuego spowodował 319 ofiar śmiertelnych, według miejscowych - tysiące). A także jest to kraina, w której istnieje głęboka i prosta wiara zakorzeniona nawet w odległych wioskach i wyrażana w 22 językach pochodzenia Majów. 

W tych czasach zamknięcia i szczególnych trudności, niczym wybuchający wulkan, w kraju o bardzo wysokim odsetku pracy nieformalnej (ponad 60 %) i ubóstwa powstają niezliczone inicjatywy solidarnościowe. Uderzająca jest szybka reakcja młodych studentów uczelni i różnorodne projekty, które docierają do setek osób. To właśnie duch chrześcijański wysuwa się na pierwszy plan w chwilach potrzeby. Nawet na ulicach stolicy widzimy ludzi z białymi flagami proszących o jedzenie. Jest to pobudka dla wszystkich, a szczególnie dla instytucji kościelnych, które w tym sezonie robią wszystko, co w ich mocy.

Ojciec Luis Felipe Alonso, wikariusz biskupi i proboszcz parafii Inmaculada Concepción w Villa Nueva, ogromnej i ludnej parafii na obrzeżach stolicy, przedstawia nam z bliska niektóre z inicjatyw: "Właśnie wyszedłem z naszego oratorium, aby pójść i odprawić Mszę Świętą, kiedy zobaczyłem, że ktoś dzwoni do mnie na telefon komórkowy. Zazwyczaj nie odbieram, ale coś kazało mi odebrać telefon. I tak też zrobiłem. To jedna z tych "mistrzyń" miłosierdzia powiedziała do mnie między szlochami: "Ojcze, muszę ci coś powiedzieć. Wracałam do domu, gdy zobaczyłam w oknie białą flagę, przepraszam, ale jestem bardzo głośna (w tym kraju mówi się tak o osobie, która dużo płacze) - kontynuowała między szlochami: poszłam i zapytałam, dlaczego jest tam biała flaga. Wśród strachu i nieufności pojawiła się twarz młodej kobiety, którą zapytałem o jej sytuację, a ona powiedziała mi: "Byłam dozorcą autobusu szkolnego, a od trzech tygodni nie dostałam ani grosza. Jestem samotną matką i mam trójkę małych dzieci. Nie mam nic do jedzenia". Ja, ojciec - a ona wciąż płakała - powiedziałem do mnie: "Jestem samotną matką i mam troje małych dzieci., Nie mogłem pozostać obojętny i obiecałem jej pomóc. Więc, ty, daj mi coś". Nie mogłem pozostać obojętny i obiecałem jej pomóc. Byłem głęboko wzruszony. Akurat tego dnia inna grupa pań, które pomagają w naszych akcjach charytatywnych, zrobiła torby z artykułami spożywczymi dla potrzebujących. I dałem jej dwie takie torby do zabrania. I tak zrobiła, ze łzami w oczach.

Białe flagi

Białe flagi to jeszcze jedna twarz niszczących skutków, jakie pandemia Covid-19 wywołuje w naszych krajach - kontynuuje proboszcz Luis Felipe Alonso. W samym kraju ludzie żyją z podniesionymi koszulami, nie mają oszczędności, żyją z dnia pracy. Jeśli nie ma pracy, nie ma dochodu. Jak nie ma dochodu, to nie ma jedzenia. Dajemy mu głos.

W naszej parafii - zaznacza - organizowaliśmy się, by móc skuteczniej służyć najbardziej potrzebującym. Wśród innych inicjatyw, podzieliliśmy terytorium parafii na 10 sektorów. Każdy sektor ma swoją lokalną organizację złożoną z mieszkańców. Struktura ta służy przede wszystkim ewangelizacji, ale także działalności charytatywnej, poprzez to, co nazywamy Duszpasterstwem Społecznym. 

Kiedy rozpoczynaliśmy tę pomoc na początku pandemii w naszym kraju, zgłosiło się 100 beneficjentów. Kilka tygodni później zrobiło się ich 300. Wczoraj trafiły do 502 beneficjentów. Spodziewamy się, że za dwa tygodnie liczba zgłoszeń osiągnie 1000.

Opatrzność Boża nas nie opuszcza. Oprócz tego, co zbieramy od naszych wiernych, pomagają nam na wiele sposobów inne osoby, firmy i fundacje. Jest dużo solidarności. Na przykład kilka dni temu zadzwoniłem do przyjaciela i powiedziałem mu: "W twojej dzielnicy jest tylu bogatych ludzi, co w mojej dzielnicy jest biednych. Więc nominuję cię jako moje centrum odbioru mleka i płatków".. I tak też się stało. Cudowna hojność tak wielu ludzi. Mleko i płatki są dla beneficjentów, którzy zadeklarowali posiadanie dzieci do 8 roku życia (nie wiedzą o tym).

Czekają nas trudne czasy. To wielkie wyzwanie, aby nadal pomagać tak wielu ludziom. W celu zapewnienia lepszej dostawy żywności i godnego traktowania ludzi, pracujemy nad czymś, co chcemy nazwać komisariatami parafialnymi. Chodzi o zorganizowanie małych sklepów convenience, do których będą mogły chodzić tylko osoby zarejestrowane w naszych programach pomocowych.  

Inżynierowie systemów już pracują nad projektowaniem oprogramowania, które pozwoli na bardzo sprawne sterowanie i dostarczanie zapasów. Żadne pieniądze nie będą obsługiwane. Tylko telefon komórkowy. Miejsca te będą posiadały sieć wifi dla tych, którzy nie mają łatwego dostępu z powodu braku usług (w naszym kraju na jedną osobę przypadają według statystyk dwa telefony komórkowe). 

Jest to rewolucja dobroczynności. I można by zapytać: co z tego mają? Najlepszą zapłatę opowiedziała mi dziewczyna z naszej parafii, która pomaga przy rozdawaniu worków z żywnością. Powiedziała do mnie: "Lubię pomagać. To sprawia, że jestem szczęśliwa. Ale najbardziej lubię widzieć uśmiech wdzięczności osoby, która otrzymuje pomoc, a ona zawsze mówi dziękuję, Bóg zapłać"..

To są czasy miłosierdzia, rozszerzajmy nasze serca! Biedni nie mogą czekać.

AutorJuan Bautista Robledillo Ortega i Luis Felipe Alonso

Wikariusz biskupi i proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia w Villa Nueva w Gwatemali.  

Więcej
Hiszpania

Pomysły na wzrost we współodpowiedzialności z parafiami

Nasze parafie prowadzą ogromną pracę społeczną i pomagają tysiącom rodzin w potrzebie, poprzez. Parafialna Caritas. Na tę pomoc potrzebne są środki, a w tych miesiącach nie było możliwe przeprowadzenie zwykłych zbiórek. Oto kilka pomysłów, zaczerpniętych z Kodeksu Prawa Kanonicznego, na wzrastanie we współodpowiedzialności.

Diego Zalbidea-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 10 minuty

Sytuacja zamknięcia i kryzys zdrowotny, którego doświadczamy, z pewnością doprowadzi, o ile już się nie zaczął, do poważnego kryzysu gospodarczego. W obliczu tego wyzwania parafie zastanawiają się, jak mają przetrwać. Od prawie trzech miesięcy nie są w stanie zebrać ofiar, które wierni hojnie składają do koszyków w każdą niedzielę. Chociaż niektórzy zdecydowali się na bizum i darowizny online nie wszystkie parafie mają takie możliwości. Ponadto nie wszyscy parafianie są w stanie złożyć takie datki. 

W celu ułatwienia współodpowiedzialności wierni proponują pewne pomysły zaczerpnięte z Kodeksu Prawa Kanonicznego. Chociaż starałem się, aby były one praktyczne, istnieje ryzyko, i mówię to wyraźnie: zostały one pomyślane ze środowiska akademickiego, z uniwersytetu. Nie są one moje, ale szukałem ich i studiowałem w parafiach na całym świecie. 

Na końcu każdego pomysłu jest przykład parafii, która go zrealizowała. Być może nie bardzo da się je zastosować we wszystkich parafiach, być może w żadnej. Dlatego pisze się je krótko, przynajmniej po to, by nie tracić czasu. Jeśli któreś z nich są przydatne lub ktoś chciałby uzyskać więcej informacji lub pomocy, jestem do dyspozycji, aby spróbować pomóc. 

Zaangażowanie

Najwyższym prawem Kościoła jest zbawienie dusz. Tak mówi kanon 1752 na końcu Kodeksu, próbując go podsumować. Jest to oczywiste i nawet wstydzę się to powiedzieć, bo jest znane i praktykowane: w tych czasach stopniowego odzyskiwania normalności tym, co nas naprawdę dotyczy i przede wszystkim zajmuje, jest zbawienie każdej duszy. Jesteśmy podekscytowani wzrostem współodpowiedzialności każdego z wiernych, ich poczuciem przynależności do Ludu Bożego, ich zaangażowaniem w misję Kościoła i proaktywnym udziałem w ewangelizacji. Konsekwencją tego wszystkiego będzie to, że będą oni chcieli również uczestniczyć we wspieraniu potrzeb Kościoła. Jeśli ta współpraca nie jest konsekwencją ich spotkania z Jezusem Chrystusem, to możemy uznać ich czas, a także pieniądze, za zmarnowane. 

Jeśli poprosimy tylko o pieniądze, wierni dadzą nam to, co mogą oszczędzić. Jeśli natomiast pomożemy im oddać życie, poczują się częścią rodziny, częścią projektu na przyszłość i podzielą się z Kościołem swoim czasem, talentem i pieniędzmi. Uczynią oni swoją własną misję, którą dał im Chrystus. Być może również dlatego nasze kościoły muszą być teraz bardziej niż kiedykolwiek otwarte, czyste, przyjazne i bezpieczne. Jeśli mamy konta w mediach społecznościowych, albo po prostu adres mailowy, to świetnie, że na wszystko, o co pytają wierni, odpowiadamy. Nie trzeba dodawać, bo jest to przeżywane i oczywiste, że odbieranie telefonów i oddzwanianie jest świetnym sposobem na utrzymanie misji Kościoła w aktywności 24 godziny na dobę. 

Wniosek praktycznyW tym czasie są osoby, które nie mogą od razu wrócić osobiście do życia parafii, bo należą do grup zagrożonych. Dobrym sposobem na okazanie naszej bliskości wobec nich jest ekspresowa modlitwa za nich w czasie uroczystości oraz znalezienie sposobów, aby odczuwali naszą sympatię wraz z troską o ich zdrowie. To oni są najbardziej kruchą częścią naszej społeczności i to oni wspierają nas teraz swoim poświęceniem dla innych. Towarzyszenie im listami, wiadomościami, telefonami i sprawienie, by czuli się blisko nas, to najlepszy sposób na pokazanie, że naszym priorytetem jest zbawienie dusz, tych, którzy tak bardzo potrzebują w tym czasie. Na przykład: parishesarria.net/parafia-big-family-parish/.

Potrzeby: talent, czas...

Mówmy teraz o prawie i obowiązku wspierania potrzeb Kościoła. Kodeks Prawa Kanonicznego zachęca wiernych do wspierania misji Kościoła. Czyni to z tak uniwersalną i globalną wizją, że kanon 222 § 1 jest całą katechezą na temat tożsamości uczniów Chrystusa. "Obowiązkiem wiernych jest wspomaganie Kościoła w jego potrzebach, aby miał to, co jest niezbędne do sprawowania kultu Bożego, dzieł apostolskich i charytatywnych oraz należytego utrzymania ministrów".

Kanon ten był często błędnie interpretowany. Uległa ona trzem uproszczonym redukcjom: a) ten udział we wsparciu traktowano jedynie jako obowiązek, zapominając, że jest on włączony do części Kodeksu, która zawiera podstawowe prawa wiernych; b) interpretowano go jako skierowany jedynie do świeckich, podczas gdy kanon wyraźnie mówi, że wsparcie odpowiada każdemu z wiernych; i c) wreszcie interpretowano ten udział jako odnoszący się do wsparcia finansowego, podczas gdy kanon w ogóle nie mówi o potrzebach finansowych. 

Tym, czego Kościół najbardziej teraz potrzebuje, są talenty i czas jego członków, żywych kamieni, do budowania Królestwa Bożego. Jeśli wierni współpracują tylko finansowo, to będą to robić na odległość, bez "załącznik". Będzie to wkład zewnętrzny, a nie wsparcie czegoś własnego. Dlatego bardzo ważne jest, aby nasz apel do wiernych o pomoc był skoncentrowany na ich talentach i ich czasie. Jeśli ich zaangażowanie jest autentyczne, zrozumieją, że Kościół jest wdzięczny także za ich pieniądze, ale dopiero wtedy, gdy nie mogą już dać więcej talentu czy czasu. 

Mechanizm hojności

Warto więc w tym momencie pamiętać, że to prawo wiernych nie ogranicza się do obecnej chwili potrzeby, ale zawsze można z niego skorzystać. Misja Kościoła należy również do nich i kiedy przychodzi nam prosić ich o współpracę, nie możemy umieścić ich poza tą perspektywą. Jeśli prosimy z konieczności, bo jesteśmy w fatalnej sytuacji, bardzo łatwo jest nam to zrobić w sposób, który nie pomaga wiernym zrozumieć natury ich wkładu. To normalne, że w takiej sytuacji pilnie pytamy. Możemy nieświadomie żądać od wiernych pomocy w utrzymaniu koniecznego wydatku. 

Możemy również skupić nasz przekaz na pieniądzach. Możemy też spróbować pokazać, jak dramatyczna jest sytuacja. Paradoksalnie, postawy te mogą wywołać reakcję przeciwną do tej, którą staramy się osiągnąć. Hojność ma zupełnie inny mechanizm. W obliczu obowiązku kurczy się. Wobec smutnych twarzy wycofuje się. Wobec żądań wycofuje się. Wobec zapotrzebowania wyłącznie ekonomicznego, daje to, co zostaje. 

Wniosek praktycznyNapisz list do wiernych, ukazując im moment łaski, przed którym stoi Kościół w tych okolicznościach i jak cenne są teraz ich talenty na nowy etap: na przykład ich modlitwy za tych, którzy są chorzy lub zmarli. Proszenie ich tylko o pieniądze może dać im nie do końca sprecyzowane poczucie ich udziału w misji Kościoła. 

Na przykład: parroquiamaravillas.es/index.php/quiero-ayudar; parroquiacarballo.com/banco-de-tiempo-libre

Przejrzystość i odpowiedzialność

Ale kontynuujmy wątek sporu. Jeśli Kościół uznaje, że dobra nie są jego własnością, to rozumie i przyznaje, że jest odpowiedzialny przed wiernymi za pomoc, którą od nich otrzymuje. Rozumie to jako część swojej misji. Czyni to w akcie wdzięczności i korespondencji za ofiarność okazaną przez wiernych. Krótko mówiąc, stara się nie zakłócać dynamiki prezentu. Łacińskie określenie odpowiedzialności użyte w kanonie 1287 § 2 to. reddere rationes. Reddere oznacza oddawać, czyli oddawać z powrotem. 

Tworzy się w ten sposób koło sukcesu, w którym wierni nabierają zaufania do Kościoła i składają mu swoje dary (czas, talenty i pieniądze). Są przekonani, że nikt inny nie zrobi tak delikatnego i sumiennego użytku z własnego życia danego i oddanego na służbę Chrystusowi. Dlatego przejrzystość jest również ewangelizacją, jest pokazywaniem misji, aby wielu innych mogło z entuzjazmem ją realizować. W tych miesiącach zmierzymy się z wieloma wydatkami ze środków, w które zaopatrzyli nas wierni i dobrze będzie, jeśli dowiedzą się, jak ich ofiary zostały wykorzystane. W ten sposób zrozumieją, że Kościół musi teraz nadal pracować dla zbawienia dusz. 

Wniosek praktycznyZnalezienie parafianina, który byłby odpowiedzialny za stronę internetową, tak aby odzwierciedlała to, co parafia robi i jak wykorzystuje pieniądze otrzymywane od wiernych. Jeśli budżet na to pozwala, łatwiej byłoby zatrudnić administratora strony internetowej. Na przykład:parroquiasantamaria.net/wp-content/uploads/

Przykłady przejrzystości ze strony Konferencji Episkopatu można znaleźć tutaj: conferenciaepiscopal.es/financiación-de-la-iglesia (konferencja biskupów.es/financiación-the-church)

Praca nad budżetem

Kanon 1284 § 3 zdecydowanie zaleca ustanowienie budżetu na potrzeby materialne Kościoła. Łacińskie słowo użyte w pierwotnej wersji Kodeksu to "postanowienia". Przepis to przewidywanie potrzeby. Słownik mówi, że zaopatrywać to przygotowywać coś, gromadzić to, co jest potrzebne do jakiegoś celu. Kościół cały czas myśli o swojej misji i o tym, jak sprawić, by Dobra Nowina o Zmartwychwstałym Jezusie Chrystusie dotarła do każdego zakątka. 

Aby móc liczyć na współpracę wiernych w tej pasjonującej misji, bardzo wskazane jest zaangażowanie wiernych w to postanowienie. To jednak skłania nas do tego, by zawczasu poprosić ich o pomoc, planując wydatki. Nie prosimy wtedy o "spłacanie długów", ale żeby zająć się inwestycjami, projektami. O wiele łatwiej jest zaangażować się w nową inwestycję budowlaną niż uniknąć ruiny kolejnej. Jeśli to, czego potrzebujemy, to środki na ochronę, dobrze byłoby móc to wyjaśnić jako wzrost. Samo administrowanie nie wzbudza entuzjazmu, jeśli nie widzimy za nim wpływu na misję, jaki ta współpraca generuje. 

Wniosek praktycznyPrzedstawić przyszłoroczny budżet przed jego zatwierdzeniem, aby wierni mogli zgłaszać sugestie i dobrze wyjaśnić skąd pochodzą środki na te nowe projekty. Na przykład: parroquiaclaret.org/2020/02/06/rendición-de-cuentas-2019-y-presupuesto-2020

Inicjatywa i wola wiernych

Wola darczyńcy jest podstawową normą dotyczącą wykorzystania jego ofiar. Kanon 1267 § 3 ustanawia jedno z głównych praw, którymi żyje Kościół w odniesieniu do swoich dóbr i zasobów. Norma ta jest znacząca i przenika wszystkie regulacje kanoniczne dotyczące administracji dóbr. Kluczowa jest inicjatywa wiernych i darczyńców. I działalność Kościoła musi kierować się tą wolą, ponieważ interpretuje on niejako, że w niej leży Wola Boża. 

Ofiary te są owocem wdzięczności wiernych za dary otrzymane od Boga, źródła wszelkiego dobra. Z tego powodu Kościół szanuje tę wolę za pomocą bardzo surowych środków i norm. 

Propozycja praktyczna: Prowadzić szczegółowy rejestr wszystkich darowizn i ich warunków, aby rozliczyć się z tego, jak ta wola została spełniona. Oczywiście jest to już realizowane za pomocą stypendiów mszalnych. Na przykład: sanbartolomeysanesteban.org/parish-life/liturgy-and-sacraments/eucharist/mass-intentions

Rady od świeckich 

Opinia świeckich w sprawach, w których są oni prawdziwymi ekspertami. Kanon 212 § 3 uznaje, że mają to prawo i że czasem może ono stać się obowiązkiem. W sprawach gospodarczych i skomplikowanych takie porady są bardzo przydatne i potrzebne, a także zaoszczędzą nam wiele bólu głowy. Wymaga to zmiany mentalności.   

Stwierdził to papież emeryt Benedykt XVI na spotkaniu z diecezją rzymską w celu omówienia współodpowiedzialności: "Jednocześnie należy udoskonalić plany duszpasterskie, aby - szanując powołania i role osób konsekrowanych i świeckich - stopniowo promować współodpowiedzialność wszystkich członków Ludu Bożego. Wymaga to zmiany mentalności, zwłaszcza w odniesieniu do świeckich, od traktowania ich jako "współpracowników" duchowieństwa do uznania ich za prawdziwie "współodpowiedzialnych" za byt i działanie Kościoła, sprzyjając konsolidacji dojrzałego i zaangażowanego laikatu".

Propozycja praktyczna: Za każdym razem, gdy członek stowarzyszenia zgłasza sugestię, potraktuj ją poważnie, zapisz i zastanów się nad nią. Jeśli nie zamierzamy realizować pomysłu, warto wyjaśnić dlaczego i bardzo podziękować za inicjatywę. Dzięki temu będą wracać po propozycje, bo widzą, że je doceniamy. Na przykład: parroquialasfuentes.com/?page_idªª=320

Ułatwienie prawa do wspierania Kościoła

Nie odmawiać oblacji wiernych bez uzasadnionej przyczyny. Kanon 1267 § 2 wymaga zgody ordynariusza w przypadkach, gdy uważa się za konieczne odmówienie ofiary wiernych. Tu leży kolejna ogólna zasada prawa kanonicznego. Kościół nie ma prawa, o ile nie zaleca tego słuszna przyczyna, utrudniać misji wiernych. Zasada ta sięga do samego serca koncepcji hojności w prawie kanonicznym. 

Pomoc finansowa jest tak bardzo wpisana w bycie uczniem, że nie można odmówić takiej pomocy, chyba że w grę wchodzi większe dobro. Nie możemy stanąć na drodze wdzięczności wiernych. Nie możemy barykadować wzrostu misji Kościoła. Nie możemy budować murów w obliczu niekontrolowanej kreatywności Ducha.  

Propozycja praktyczna: Ułatwienie wiernym korzystania z prawa do wsparcia Kościoła przez niezbędne środki techniczne i telematyczne.bizum, transfer, NFC (technologia bezprzewodowa Komunikacja bliskiego pola (near field communication), mobilne, platformy, paypal, terminale Point of Sale (POS) itp. -. Możliwe, że monety będą stopniowo zanikać ze względów higienicznych i praktycznych. Na przykład: smcana.es/donations/

Coraz bardziej rozpowszechnioną inicjatywą są elektroniczne lektoraty, skarbonki i lampiony, które wiele hiszpańskich parafii zainstalowało przy wejściu do swoich kościołów, umożliwiając parafianom składanie natychmiastowych datków za pomocą kart i telefonów komórkowych. Ponieważ kościoły unormowały swoją działalność, nastąpiła wielka fala solidarności i "Średnia kwota wzrosła o ponad 35 procent, a oczekuje się, że będzie wyższa teraz, gdy darowizny w wysokości do 45 euro mogą być dokonywane na naszych urządzeniach, bez konieczności podawania numeru pin karty".Santiago Portas, dyrektor Instytucji Religijnych w Banco Sabadell, wyjaśnia.

Sakramenty są bezpłatne

Nikt nie może mieć wątpliwości co do wielkiej prawdy o darmowości sakramentów. Kodeks jest w tym względzie kategoryczny. Kanon 947 stanowi, że. "w sprawie ofiar mszalnych należy unikać nawet najmniejszych pozorów targowania się lub handlu".. W ten sposób w Kościele zawsze udzielano sakramentów. 

Z drugiej strony prawo kanoniczne przewiduje możliwość zachęcenia wiernych do złożenia dobrowolnej i spontanicznej ofiary z okazji przyjęcia niektórych sakramentów. Biskupi zwykle wskazują możliwą wysokość takiej ofiary, ale nie zmienia to jej statusu. W rzeczywistości Kodeks jest bardzo rygorystyczny, nie pozwalając na pozbawienie kogokolwiek sakramentów za brak tego dobrowolnego daru. 

Być może w tej kwestii uda nam się przeprowadzić jeszcze lepszą katechezę. Wielu proboszczów wie, że najbardziej obszerne ofiary pochodzą z tych momentów, kiedy wierni naprawdę zrozumieli, o co chodzi. Czasami możemy zostać zapytani, ile warta jest dana Msza Święta, ale nie wolno nam nie pomóc wiernym w zrozumieniu natury tych ofiar. W ten sposób Kościół nigdy nie będzie przypominał supermarketu. Ponownie, jest dobrze ustalone empirycznie, że obowiązek zniechęca do hojności. Potrzeba zatruwa ziarno wdzięczności, która jest tym, co naprawdę podtrzymuje Kościół. 

Propozycja praktyczna: Nigdy nie odpowiadaj na pytanie ile kosztuje msza, pogrzeb czy wesele bez wyjaśnienia, że na jego wartość nie można sobie pozwolić. Miejcie jakieś materiały, które wyjaśnią znaczenie tych ofiar. Być może wystarczyłaby zwykła ulotka z wyszczególnieniem wsparcia duchownych.

Rada ds. gospodarczych

Właścicielem majątku kościelnego jest osoba prawna. Bardzo znamienne jest to, że żadna osoba fizyczna nie jest właścicielem majątku kościelnego. Zgodnie z kanonem 1257 dobra te należą do publicznych osób prawnych. Osobą prawną jest zazwyczaj grupa wiernych, którzy prowadzą swoją działalność w imieniu Kościoła. Misja nie należy wyłącznie do nikogo. Nie możemy jej realizować sami i w oderwaniu od rzeczywistości. Komunia służy do bardzo głębokiego wyrażenia tajemnicy Kościoła i przejawia się także w tym, że należy ona w równym stopniu do wszystkich. 

Każdy spełnia swoją funkcję, ale wszyscy są niezbędni, od papieża aż do ostatniego z wiernych (por. kanon 208). 

Z tego powodu nikt nie może przywłaszczyć sobie dóbr, misji czy decyzji o nich. Prawo kanoniczne ustanawia szereg kontroli i pomocy, aby proboszcz mógł w sposób profesjonalny pełnić tę funkcję. W szczególności musi mieć Radę Parafialną do spraw finansowych. 

Wniosek praktycznyRada ds. Gospodarczych: Publikowanie na stronie internetowej decyzji Rady ds. Gospodarczych, jak również nazwisk jej członków i terminów posiedzeń.

Na przykład: strona parishvalle.wixsite.com/parafialna-rada-ekonometryczna

Dziękując wiernym za ich hojność

To ostatni punkt, ale chyba najważniejszy i podsumowujący je wszystkie. Jeśli chcemy, aby wierni odpowiedzieli na wezwanie Boga, aby byli hojni, aby odwzajemnili Jego nieskończone dary, nie ma nic lepszego niż pomóc im być wdzięcznymi. Jednym ze sposobów na to jest bycie bardzo wdzięcznym samym sobie. Nie możemy brać za pewnik ofiar składanych przez wiernych, nawet tych najbardziej nieznacznych. 

Docenianie to właściwy sposób budowania lojalności darczyńców, a przede wszystkim kwestia sprawiedliwości za niezastąpiony wkład, jaki wnoszą. Docenianie pomnaża prezenty w sposób wykładniczy. 

Wniosek praktycznyNapisać okresowo list do wiernych z podziękowaniem za złożone ofiary i prowadzić rejestr najważniejszych datków, nie tylko z ilościowego punktu widzenia, aby osobiście podziękować. 

W ciągu całego roku byłoby dobrze, gdyby więcej było listów z podziękowaniami (i homilii) niż tych, które proszą o współpracę w zakresie czasu, talentu i pieniędzy. Na przykład: sanmanuelgonzalez.archimadrid.es/charta-del-parroco-con-motivo-de-la-bendicion-de-obras.

AutorDiego Zalbidea

Profesor prawa kanonicznego, Uniwersytet Nawarry

Aktualności

Myślenie i pomoc w myśleniu: ItsTimeToThink!

Okazało się, że możliwe jest wyjście z rozczarowania w czasach koronnych. Jednym ze sposobów jest wprowadzenie do gry talentów, które mamy, aby być lepszym i aby wielu innych też było lepszych.

Arsenio Fernández de Mesa-3 Czerwiec 2020-Czas czytania: 3 minuty

Czas przekąsek podczas tygodni uwięzienia nie oznaczał już picia drinka i chipsów na tarasie. Na spotkania z pracą, rodziną i przyjaciółmi, pomiędzy nimi był ekran i wszyscy byli w domu. Otwieram ZoomWłączam mikrofon i kamera internetowa Spędzam trochę czasu z Javim Fernándezem Contrerasem, absolwentem Administracji Biznesu oraz Reklamy i Public Relations, który od momentu ogłoszenia stanu alarmowego pragnie jak najlepiej wykorzystać czas i nie poddać się zniechęceniu. 

Jest młodym człowiekiem z Sewilli, który od czasu studiów mieszka w Pozuelo (Madryt) i który jest zaniepokojony tym, że społeczeństwo jest ogarnięte tak wielkim pesymizmem: "Widzę, że wiele osób odpisuje na tygodnie, w których byliśmy zamknięci i wypełnia tylko dni.. Mówi mi, że przez pierwsze kilka dni był w online z czterema innymi przyjaciółmi, by rozmawiać o tym, co boskie i ludzkie. Podczas jednej z takich rozmów narodził się wielki pomysł: "Jeden z nas zaproponował: ¿A gdybyśmy wykorzystali to wszystko, by zatrzymać się i naprawdę pomyśleć, zamiast tylko zabijać czas?". Propozycja polegała na. bezpośredni i omówienie kwestii formacyjnych. Ale nie tylko między sobą, ale także poprzez zaproszenie kilku znajomych, którzy nie byli przyzwyczajeni do uczestnictwa w tego typu spotkaniach. Stworzyli oni grupę whatsapp otwarte. 

Słowo o ustach rosło. Ludzie zaczęli się przyłączać. W ciągu niespełna 24 godzin mieli ponad 2000 osób. "Zmusiło nas to do szybkiego stworzenia logo, nazwy marki, strony internetowej i kanału na YouTube..

W każdym połączeniu zapraszali osobę do wniesienia swojej wizji obecnej sytuacji. Tutaj urodził się ItsTimeToThinkrozmowy na żywo, których celem jest pomoc we wzroście wewnętrznym. "W zasadzie byliśmy pięć, gość i ktokolwiek inny chciał się przyłączyć, ale cztery tygodnie później ponad 30.000 urządzeń podłączonych do jednej z rozmów".Javi przyznaje, zaskoczony. Kiedy gość kończy swoją prezentację, która trwa zwykle około 20 minut, nawiązuje bezpośredni kontakt z publicznością: każdy widz może przedstawić swój punkt widzenia lub przesłać swoje pytanie. 

Idea rozwijała się organicznie, a zakres tematów poszerzył się o przyszłość Kościoła, relatywizm moralny, potrzebę rewolucyjnych przywódców i korzenie Europy. Rozmowy wygłosili znani goście, tacy jak José Luis Martínez Almeida, Jaime Mayor Oreja, Carlos Chiclana, Jesús Higueras, José María Zavala, Fulgencio Espa i Nicolás Álvarez de las Asturias.

"Codziennie otrzymujemy wiele maili, najlepsze jest to, że łączy się wiele osób, które nie wierzą w Boga. Z Ramónem Goyarrolą, księdzem, przyjaciel ateista zadał pytanie, a po rozmowie napisał do nas, dziękując za ogromne dobro, jakie przyniosła mu odpowiedź".Javier zaznacza. Starają się priorytetowo traktować pytania od osób, które nie zgadzają się z opinią prelegenta, wprowadzając pewną dozę kontrowersji, aby móc wyjaśnić kwestie, co do których zwykle jest mało dyskusji. W jednej z ostatnich rozmów zmierzyli się z Nicolásem Álvarezem de las Asturias z 16 pytaniami najczęściej zadawanymi dziś przez ateistów. Wynik był wielkim sukcesem, z wieloma sprzężenia zwrotne ludzi, którzy zmieniają swoje zdanie o Kościele.

Później zrobię zoom z resztą przyjaciół, podekscytowanych owocami inicjatywy.. Wszyscy się zgadzają: "Często stawiamy mentalne bariery, aby uniknąć rozpoczęcia tego typu projektu, ale z Bożą pomocą wszystko jest znacznie prostsze niż nam się wydaje. Nie zrobiliśmy nic nadzwyczajnego, po prostu przejęliśmy inicjatywę".. "Pomyślmy, że stan szoku, w którym znalazło się społeczeństwo, ma pozytywne konsekwencje".Tabo wyjaśnia. "Wiele osób myśli o rzeczach, o których wcześniej nie myślało, a my widzimy to z pierwszej ręki.mówi Álvaro. "To ciekawe, że tak wielu ateistów czy ludzi dalekich od Boga podłącza się do tego typu rozmów, a na dodatek zadają pytania i są wdzięczni za odpowiedzi, to świadczy o wielkiej otwartości".Wartości Jose. 

"Trzy miesiące temu byłoby to nie do pomyślenia".Iñigo jest zaskoczony. Osiągnęli to, czego szukali: nie zabijać czasu w zamknięciu, ale wykorzystać go do rozwoju. n 

Wielebny SOS

Od zamknięcia do zaufania

Po miesiącach restrykcji i zamknięcia stajemy przed trudnym odzyskaniem aktywności. Nie jest to nowa normalność, ale nadzwyczajna rzeczywistość, która wymaga psychologicznych reakcji na nowe sytuacje.

Carlos Chiclana-2 Czerwiec 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Przeżyliśmy niezwykłą sytuację. Teraz, jak ktoś schodzący z góry, trzeba znać drogę, oprzeć się o bezpieczne miejsca i dać się poprowadzić. Każdy dzień jest okazją do bycia lepszym, do bycia bardziej sobą, do rozwoju, do postępu, do nauki, do przyjęcia tajemnicy bycia żywym. Czas na odkrywanie siebie i rozwijanie wrażliwości na zdziwienie tym, do czego się przyzwyczailiśmy. 

Być może odkryłeś, jak chcesz pogodzić swoje życie, znaczenie działań społecznych, solidarności, komunikacji, przyjaźni, kontaktów międzyludzkich, mówienia, że kochasz ludzi lub cieszenia się z małych rzeczy. Albo odkryłeś obciążenia: chęć kontroli, przekonanie, że jesteś autonomiczny, pytanie: dlaczego ja?

Proponuję refleksję, wzięcie odpowiedzialności i podjęcie decyzji o "deeskalacji" z optymizmem, zabawą i radością. Rzeczywistość stawia przed Tobą wyzwania, skup się na tym, co możesz zrobić dzisiaj. Przejąć władzę i walczyć z rządem lub z "innymi". Idź każdego dnia do swojej wewnętrznej szafy i wybierz, który strój chcesz.

Użyj VAR

Valida, przyjmuje y odzwierciedla swoje emocje i stany psychiczne, przyjemne i nieprzyjemne. Uświadom sobie prawdziwą sytuację i ogarnij ją. Możesz odczuwać strach, bezbronność, niepewność, oszołomienie, zmęczenie, znudzenie, brak apetytu. Odnieś je do radości, podniecenia, spokoju, przyjemności. Tak, są trudności; optymizm i nadzieja, które proponuję, nie są frywolne, ale przyziemne, bez społecznego zarażania się byciem bohaterem lub ofiarą, i poza psychicznym ograniczeniem.

Uznaje nazwę pochodzenia

Nie wybierasz, jakie masz emocje; możesz wybrać, by je rozpoznać: są moje. Rozumiesz siebie i dajesz sobie czas na ich przetworzenie. Pomaga to zaakceptować rzeczywistość i zrobić realny postęp w adaptacji. Będą tacy, którzy z tysiącem planów chcą wrócić do poprzedniej aktywności; inni cieszyli się pogodnym życiem bez biegania. Obie są ważne i zasługują na uznanie.

Jakie mam potrzeby, aby móc się dostosować?

Jeśli je znasz, możesz uzyskać: informacje, bezpieczeństwo, pomoc w kontaktach z ludźmi, odpoczynek, wsparcie psychologiczne, wsparcie rodziny, pieniądze, pracę itp. W ten sposób oceniasz ryzyko, ograniczenia i pomoc, o którą należy poprosić.

Co straciłem przez te tygodnie?

Uświadom sobie żałobę, którą musisz odbyć: ludzie, straty finansowe lub zawodowe, projekty, plany. To pierwszy krok do przepracowania ich za pomocą cierpienia, wyrażenia bólu i czasu. Jeśli blokujesz się lub stajesz się nieproporcjonalnie aktywny, poproś o pomoc profesjonalistę. Jesteśmy ocalałymi, ale nie należy być ofiarą, bo stajemy się infantylizowani i ulegli.

Spójrz na swoją skrzynkę z narzędziami

Istnieją kompetencje, umiejętności, zdolności i cnoty, które dają ci bezpieczeństwo i pewność siebie, abyś mógł się lepiej przystosować, ponieważ jesteś już kompetentny, wykwalifikowany i zdolny. Stosuj je ze sobą i z innymi.

Catch the rising wind

Za czym tęskniłeś, a nie wiedziałeś? Za czym nie tęskniłeś, a myślałeś, że nie możesz bez tego żyć? Co myślałeś, że się wydarzy, a nie wydarzyło? Czego się nie spodziewałeś, a wydarzyło? Jest prawdopodobne, że podczas pobytu w więzieniu nauczyłeś się czegoś o sobie, co wzmocniło twoją samoocenę i autonomię. 

Sprawdź "spiżarnię".

Jakie składniki osobiste, rodzinne, społeczne, ekonomiczne, związane z pracą itd. masz, aby iść do przodu? Zaobserwuj czego Ci brakuje, czego potrzebujesz i jak to zdobyć. Z tego, co masz w obfitości, dawaj innym i zakładaj systemy współpracy.

Zdrowe związki

Możesz czuć się ambiwalentnie, chcąc być ze swoimi ludźmi, pomagać, może pojawić się lęk przed zarażeniem. Pomoże zakomunikować, czego się chce, myśli i czuje, a także ustanowić zdrową równowagę między dawaniem-opieką, pomaganiem-pomaganiem. Każdy przetwarza swoje lęki i potrzeby. Pomagać im, kochać ich, rozumieć i być wspierającym to akceptować ich sposoby i czasy, w których to robią.

Regulacja emocjonalna

Pomocne będą strategie regulacji emocjonalnej nieprzyjemnych stanów, akceptacji bezbronności, łączenia się z samym sobą, rozumienia własnych i cudzych emocji oraz budowania emocjonalnych mostów wzmacniających tkankę społeczną. Można się ich nauczyć poprzez lektury, audycje, filmy i podcasty, a także z profesjonalistą.

Aktywuj swoją duchową stronę

Ale jeśli jestem księdzem? Otóż więcej: nadzieja, godność, sens, otwarcie na przyszłość, pomoc, przebaczenie, troska, bezinteresowność, tolerancja niepowodzeń, radzenie sobie z nienawiścią i złością, przywiązanie, możliwość wyzdrowienia, chęć bycia lepszym, pragnienie miłości.

Wszystko to z cierpliwością i z przekonaniem, że istoty ludzkie mają wielką zdolność do przystosowania się, do reagowania i do okazywania solidarności. Jeśli nie masz ani siły, ani optymizmu, to jest Twoja deeskalacja, poproś o pomoc tych, którzy Cię kochają, a razem będzie to bardziej osiągalne.

Nauczanie papieża

Pewna droga Błogosławieństw

Ten miesiąc maj spędziliśmy w kilku krajach europejskich zbiegając się z drugą częścią konfiktu Covid-19. W tym czasie wszystkim nam - zwłaszcza ofiarom pandemii i ich rodzinom - towarzyszyły modlitwy i nauczanie papieża. 

Ramiro Pellitero-1 Czerwiec 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Spośród tych nauk podkreślamy tu katechezę o błogosławieństwa, która została zakończona w maju tego roku. Są, mówi Francisco, "droga do radościPiękna i bezpieczna droga do zrozumienia szczęścia, które proponuje nam Pan.

Błogosławieństwa, dowód osobisty chrześcijanina

"Błogosławieństwa - zaznaczył Papież na początku katechezy - są najważniejszym z Błogosławieństw. są dowodem tożsamości chrześcijanina, "ponieważ wytyczają one oblicze samego Jezusa, Jego sposób życia".. Jest to przesłanie skierowane do uczniów, ale na horyzoncie tłumu, czyli całej ludzkości. 

Tak jak Mojżesz ogłosił "Prawo" przykazań na górze Synaj, tak na tej nowej "górze" (nieco podwyższony teren w pobliżu jeziora Genezaret), Jezus ogłasza te "nowe przykazania", które są bardziej zbliżone do ośmiu drogi do szczęścia.

Każdy z nich rozpoczyna się wezwaniem "Błogosławieni" (czyli błogosławieni), po którym następuje sytuacja, w której się znajdują i dlaczego rzeczywiście są błogosławieni: z powodu daru Bożego, który otrzymują (często używa się biernej przyszłości: będą pocieszeni, zadowoleni lub przebaczeni, będą dziećmi Bożymi itd.), właśnie w tej po ludzku trudnej lub kosztownej sytuacji. Wiążą się one zatem z paradoksem lub sprzecznością.

Być biedni ludzie ducha jest kondycja ludzka

W pierwszym błogosławieństwie, według Ewangelii św. Mateusza, przedstawione są, ubogich w duchu. Są to - zaznacza Francisco - m.in. "ci, którzy są i czują się ubodzy, żebrzący, w głębi swego jestestwa".. Naprawdę każdy powinien zdać sobie sprawę, że to "radykalnie niekompletny i podatny na zranienie".. Co więcej, musimy dążyć do ubóstwa - oderwania się od dóbr materialnych, używania tylko tego, co konieczne - aby być naprawdę wolnym z Chrystusem i podobnym do Niego.

Są to. błogosławieni są ci, którzy się smucą Papież zauważa, że chodzi nie tyle o to, że "nie udało się", ile o to, że "nie kochaliśmy" wystarczająco Boga lub innych. To, jak zauważa papież, jest miejsce, w którym "dar łez i piękno pokuty. Bóg zawsze przebacza, ale to my męczymy się prosząc o przebaczenie, zamykamy się w sobie i nie chcemy przebaczenia. Dlatego musimy otworzyć się na Jego miłosierdzie i współczucie i uczyć się od Niego, aby w ten sam sposób traktować innych: "kochać z uśmiechem, z bliskością, ze służbą, a także ze łzami"..

Głosząc, że są błogosławieni cisiJezus pokazuje nam swoją łagodność, zwłaszcza w swojej męce. W Piśmie Świętym łagodność łączy się z bezkrólewiem, bo to drugie jest często źródłem konfliktów. Jezus obiecuje cichym, że "odziedziczą ziemię".ponieważ ta ziemia jest nam przedstawiona jako dar od Boga, który zapowiada ostateczną "nową ziemię", którą jest niebo.  

Dlatego Franciszek wskazuje, że osoba cicha to nie ta, która jest zadowolona i nie podejmuje wysiłku, ale odwrotnie: ta, która broni "ziemi" swojego pokoju, swojego postępowania z Bogiem. I dlatego "ludzie cisi to ludzie miłosierni, braterscy, ufni i pełni nadziei".. Z drugiej strony ten, kto się gniewa, traci spokój i kontrolę, traci relacje z braćmi i siostrami i traci z nimi jedność. Łagodność jest więc "ziemią do zdobycia": "ziemią" pokoju i braterstwa. 

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, ponieważ jest to tak samo ważne i codzienne zapotrzebowanie jak jedzenie. Głód sprawiedliwości w sercu człowieka jest odbiciem tęsknoty za głębszą sprawiedliwością, która pochodzi od Boga (por. Mt 5, 20; 1 Kor 1, 30). Z tego wypływa pragnienie zjednoczenia z Bogiem, niepokój i tęsknota za poznaniem i miłością do Niego (por. Ps 63, 2; św. Augustyn, Wyznania 1, 1, 5). Pragnienie, które jest również w sercu każdego pragnienia miłości i czułości.

Wszyscy jesteśmy powołani - i być może pandemiczny kryzys, którego doświadczamy, może otworzyć nam na to oczy - do odkrycia, czego naprawdę potrzebujemy, jakie dobro jest nam niezbędne, a bez jakich innych drugorzędnych rzeczy możemy się obejść. 

Nie możemy sobie pozwolić na brak miłosierdzia

Szóste błogosławieństwo -.Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.- jest jedynym, w którym przyczyna i owoc prawdziwego szczęścia zbiegają się. A jest tak dlatego, że - zauważa następca Piotra, "miłosierdzie jest samym sercem Boga". (por. Łk 6,37; Jk 2,13; a zwłaszcza Mt 6,12-15, Katechizm Kościoła Katolickiego, 2838).

 Z naszego doświadczenia wynika, że przebaczenie jest czasem równie trudne dla nas, jak dla tych, którzy "wspinanie się na bardzo wysoką górę".Jest to niemożliwe bez pomocy Boga. Ale musimy być miłosierni, przebaczać, być cierpliwi. Otóż rozważając, czym jest dla nas Boże przebaczenie, Jego miłosierdzie, możemy nauczyć się być miłosierni (por. Łk 6,36).

Na stronie miłosierdzieFrancisco po raz kolejny potwierdza, że centrum życia chrześcijańskiego", "jedyny prawdziwy cel każdej drogi duchowej", "jeden z najpiękniejszych owoców miłosierdzia". (por. św. Jan Paweł II, Nurkowie w misericordii; Francisco, Misericordae Vultus y Misericordia et misera; Katechizm Kościoła Katolickiego, 1829).

W tym momencie Francisco wspomina swoje pierwsze Angelus jako papież: "Tego dnia poczułem tak mocno, że to jest przesłanie, które muszę przekazać jako biskup Rzymu: miłosierdzie, miłosierdzie, proszę o przebaczenie".. A teraz dodaje: "Miłosierdzie Boże jest naszym wyzwoleniem i naszym szczęściem. Żyjemy z miłosierdzia i nie możemy sobie pozwolić na brak miłosierdzia: jest ono powietrzem, którym należy oddychać".

Siódme błogosławieństwo łączy czystość serca -przestrzeni wewnętrznej, w której człowiek jest najbardziej sobą - do wizji Boga. Powodem jest to, że źródłem ślepoty jest głupie i tępe serce, które nie pozostawia miejsca dla Boga. Tylko wtedy, gdy to serce zostanie uwolnione od swoich złudzeń, może "zobaczyć" Boga, nawet w jakiś sposób w tym życiu: rozpoznać Jego opatrzność i Jego obecność, zwłaszcza w najbardziej potrzebujących braciach i siostrach, w ubogich i w tych, którzy cierpią. Nie wolno nam jednak zapominać, że jest to dzieło Boże w nas, które wykorzystuje także oczyszczenia i próby tego życia. 

Pokój Chrystusa; nie fałszywe zapewnienia

Ostatnie błogosławieństwo ma związek z Pokój która jest owocem śmierci i zmartwychwstania Pana. Pokój nie jest więc po prostu wewnętrznym spokojem uśpionego sumienia. Pokój Chrystusa, z drugiej strony, miesza nas z naszego fałszywe zapewnienia aby doprowadzić nas do tego pokoju, który tylko On może nam dać. To pokój wcielony w święci którzy zawsze znajdowali nowe sposoby na miłość. To jest droga do szczęścia. 

W ostatnim błogosławieństwie królestwo niebieskie jest obiecane tym, którzy są prześladowani ze względu na sprawiedliwość, tj. za poszukiwanie życia według Boga, nawet jeśli spotykają się z odrzuceniem i sprzeciwem tych, którzy nie chcą porzucić grzechu i "struktur grzechu" (bałwochwalstwo pieniędzy, chciwość, korupcja itp.). 

Ale, uwaga - ostrzega Franciszek - nie oznacza to, że powinniśmy dać się ponieść emocjom. użalanie się nad sobą, nad ofiarą; ponieważ czasami to my sami - chrześcijanie - jesteśmy winni, że jesteśmy pogardzani, ponieważ porzuciliśmy prawdziwego ducha Chrystusa. Z drugiej strony, św. Paweł był szczęśliwy i radosny, gdy był prześladowany (por. Kol 1,24). Podążanie drogą Jezusa Chrystusa prowadzi do największej i najprawdziwszej radości, wspieranej i napędzanej przez Ducha Świętego.

Papież zwrócił też uwagę - w innym czasie - że pandemia mogła nas nauczyć, że. "nie ma różnic ani granic między tymi, którzy cierpią: wszyscy jesteśmy delikatni, równi i wartościowi".. I dlatego jest już "czas na wyeliminowanie nierówności, na naprawienie niesprawiedliwości, która podkopuje zdrowie całej ludzkości". (Homilia na Niedzielę Miłosierdzia, 19-IV-2020).

Aktualności

Alfredo Llovet. Wielka rodzinna symfonia

Te wiersze, dedykowane dr Alfredo Llovetowi, są małym hołdem dla wszystkich, którzy stracili życie przez Covid-19. Jego córka Carmen wspomina jego doświadczenia zawodowe i rodzinne.

Carmen Llovet-15 maja 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Tata miał 76 lat. Był kardiologiem. Kiedy 2 kwietnia, w dniu urodzin swojej matki, odszedł do nieba, szczęście, które zasiał na ziemi, doświadczone z pierwszej ręki przez żonę, po 41 latach małżeństwa, i przez sześcioro dzieci, zostało podniesione wysoko. Jego koledzy z CUN (Clínica Universidad de Navarra) chętnie zajęliby się nim podczas pasji, którą cierpiał przez czternaście dni, jak wielu innych chorych, z powodu pandemii. 

Jego rezydenci ze Szpitala 12 de Octubre, gdzie pracował przez prawie 40 lat, podzielili się z nami osieroceniem, jakie odczuwają jako kardiologiczna rodzina "wielki Alfredo Llovet", "za trud i uczucie włożone w jego rozwój zawodowy i osobisty"., "przez ewielki ciężar i ślad, jaki pozostawił na wszystkich, którzy mieli szczęście spotkać go w życiu.". Emocje, które Tata zachował w swojej skromności i które znał osobiście, bo nadal utrzymywali kontakt. Pamiętają też o rozmachu jego nauczania: "jesteś najlepszy"., "ty wiesz wszystko"., "Musimy utrzymać naszą zdolność do cudów". Upamiętniają one ich hojną współpracę, "zawsze chętny do słuchania", ponieważ "Wierzyłem w nich". Dobrze przedstawiały go cechy dobrego nauczyciela opublikowane w jednym z pism, które wciąż prenumerował, Nasz czas

Tata pracował w zawodzie i badaniach w wiodących międzynarodowych metodach i publikacjach, czytał m.in. Spanish Journal of Cardiology do udziału w konsultacjach medycznych, z których wiele motywowanych jest bliskością i przyjaźnią. Jego pacjenci szukali go do końca. Znajdowali wsparcie w jego rozległej wiedzy i światło w jego łagodnym sposobie bycia. Jego przyjaciele i rodzina kochali go jak brata krwi. Uczyli się od nauczyciela, który był zawsze pogodny i pozytywny, z dobrym humorem i inteligentną rozmową. Spoczęli z kimś, kto powiedział "Kiedykolwiek mnie potrzebujesz, zadzwoń do mnie"..   

Każdy pamięta, kiedy ostatni raz z nim rozmawiał, niedawno, przy aperitifie, w rozmowie telefonicznej, odbierając ewangelię. Z entuzjazmem zakochanego przygotowywał katechezy dla formacji chrześcijańskiej, rozmowy dla małżeństw i klub książki. 

Z Houston do St. Louis

Niewielu ojców wie o swoich dzieciach tyle, co tata. Przysyłał nam codziennie telefony, żarty, porady, zdjęcia, aby nas rozweselić lub przypomnieć - tyle myśli, i uśmiechniętych spojrzeń, abyśmy czuli, że razem z nim stawialiśmy czoła każdemu wyzwaniu, abyśmy byli wdzięczni wszystkim! Czuł się inaczej nazywany przez każde dziecko - tata, puqui, "pá", tatuś... - szczególnie zjednoczony z każdym z nich. Do mamy zadzwonił "mój rodrigon", nawiązując do jego nazwiska, ale przede wszystkim do kija, który przybija się do stopy rośliny, aby podtrzymać jej łodygi i gałęzie. Jego szczegóły dotyczące siły i optymizmu, by w każdej chwili kochać do maksimum, sprawiają, że namacalnie odczuwa się dobrego Ojca, z którym już objął się na zawsze; wyobrażam go sobie, opartego na jego ramieniu, gdy idą. Jesteśmy z nimi, gdy się modlimy, jako najlepszy dar, który nam dał. Teraz jeszcze bardziej razem, w wirtualnym zgromadzeniu na modlitwie różańcowej i w duchowej Komunii.

Być może gdyby tata napisał pożegnanie, użyłby tej samej dedykacji, którą wysłał do rezydencji w St. Louis, gdzie spędziłam pobyt badawczy. To właśnie tam trafił do mnie w '74 roku, gdy podróżował ze swojej placówki w współpracownik (okres kształcenia w specjalności medycznej i duże zasługi na polu naukowym) w Houston, aby otrzymać chrześcijańskie wykształcenie: "Niech Dziewica z Molinoviejo, Święta Maryja Matka Pięknej Miłości, zawsze opiekuje się wszystkimi ludźmi, którzy mieszkają w tym domu".. Pójdziemy do sanktuarium w Drodze, aby podziękować za jej życie. Ona, silna, bliska, spolegliwa, da nam spokój.

AutorCarmen Llovet

Więcej
Kultura

Swietłana Stalin (1926-2011): "Mały motyl" lecący w stronę Boga.

Burzliwe życie Swietłany Stalin, córki krwiożerczego komunistycznego dyktatora, podkreśla jej długie poszukiwanie Boga. Jej biografia i jej teksty odzwierciedlają wieloletnie poszukiwania, z których możemy się uczyć: zachęca nas do wiary w triumf dobra nad złem.

Graciela Jatib i Jaime Nubiola-15 maja 2020 r.-Czas czytania: 4 minuty

Nieco mniej niż dziesięć lat temu w domu w Richland County w stanie Wisconsin (USA) w wieku 85 lat zmarła córka Stalina (1878-1953), architekta najbardziej horrendalnej i krwawej dyktatury komunistycznej XX wieku - pod nazwiskiem Lana Peters. Swietłana, urodzona w 1926 roku z jego drugiej żony Nadieżdy Allilujewej, była jedynym żeńskim dzieckiem Stalina. Swietłana, rudowłosa, niebieskooka dziewczynka, została nazwana przez swojego ojca "mały motyl. Jej ojciec miał dla niej miękkie miejsce. "Kremlowska księżniczka. "Jedyną osobą, która mogła zmiękczyć Stalina, była Swietłana", niedawna biografka Rosemary Sullivan (Córka Stalina: niezwykłe i burzliwe życie Swietłany Allilujewej, p. 188).

Paradoksalny wydaje nam się czuły obraz tej przerażającej postaci, która oprócz tego, że zbudowała imperium prześladowań ideologicznych i politycznych, odmawiała ludziom jakiejkolwiek wolności religijnej. Jak Borges wyraził się w. Apokryficzna Ewangelia: "Biada ubogim w duchu, bo pod ziemią będzie tym, czym jest teraz na ziemi".. Nigdy Stalin nie przypuszczał, że skrzydła jego ukochanego motyla wzlecą wreszcie ku temu Bogu, którego oblicza odmówiono mu poznania i pokochania. W jego Dwadzieścia listów do przyjaciela pisze Swietłana w 1963 roku z Żukowa pod Moskwą: "Wierzę, że teraz, w naszych czasach, wiara w Boga jest właśnie wiarą w dobro, i że dobro jest potężniejsze od zła, i prędzej czy później zatriumfuje, zwycięży". (Rosja, mój ojciec i ja, 1967, p. 111).

"Życie nie jest tym, co przeżyłeś, ale tym, co pamiętasz i jak pamiętasz, aby opowiedzieć historię", powiedział Gabriel García Márquez, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1982 roku. Być może dlatego ta autobiograficzna książka Swietłany Stalin miała taką siłę oddziaływania. Poprzez wykorzystanie listów do przyjaciółki, emocje, które w nich wywołuje i słowa, które wybrała do ich opowiedzenia, ujmują czytelnika. Punktem kulminacyjnym jest samobójstwo matki z użyciem małego pistoletu - gdy Swietłana miała zaledwie sześć lat - w wyniku konfrontacji z mężem. Jesteśmy głęboko poruszeni faktem, że Swietłana była w stanie dostrzec promyk nadziei w swoim wnętrzu, pośród życia pełnego konfliktów i wrogości.

Jego dni były spędzane w murach Kremla, z tajną policją w szkole, na ulicach, na spotkaniach przyjaciół, na spacerach w ogrodzie, na każdym kroku; do tego możemy dodać jego różne małżeństwa i złamane miłości, gorączkowe i kłopotliwe przeprowadzki w poszukiwaniu bardziej ludzkiego życia, wzór samotności dołączony do jego przejścia przez życie i zniknięcie wielu z tych, których kochał jako przeciwników reżimu. Na tym skrzyżowaniu niekorzystnych sytuacji potrafił wykuć autentyczną wiarę i liryczną relację z Bogiem nadziei: "Panie, jak piękny i doskonały jest Twój świat: każde małe zioło, każdy mały kwiatek i każdy maleńki listek! A Ty wciąż pomagasz i podtrzymujesz człowieka w tej strasznej i szalonej aglomeracji, gdzie tylko natura, wieczna i potężna, daje mu siłę i ukojenie, duchową równowagę i harmonię". (p. 110).

W 1963 roku porzuciła wychowany ateizm i przyjęła chrzest w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w cerkwi Złożenia Płaszcza Dziewicy w Moskwie. "Kiedy skończyłem 35 lat, po przeżyciu i zobaczeniu wielu rzeczy, pomimo otrzymania od społeczeństwa i rodziny materialistycznego i ateistycznego wychowania od dzieciństwa, dołączyłem do tych, dla których życie bez Boga jest nie do pomyślenia. I jestem szczęśliwy, że tak się stało". (p. 111). Swietłana zawsze będzie pamiętać pocieszające słowa ojca Nikołaja Gołubcowa: "Powiedział, że Bóg mnie kocha, nawet jeśli jestem córką Stalina".

"Córka Stalina, żyjąca zawsze w cieniu imienia ojca, nigdy nie znalazłaby bezpiecznego miejsca na ziemi", Sullivan pisze (s. 25). W 1967 roku opuścił Związek Radziecki, by zamieszkać w Szwajcarii, a w końcu w Stanach Zjednoczonych, nieustannie przemieszczając się po różnych krajach, miastach i domach, o czym opowie nam Olga, jego najmłodsza córka: "Zawsze byliśmy w ruchu. To było tam i z powrotem. (p. 371). Mimo, że zarobił dużo pieniędzy dzięki swojej pracy Rosja, mój ojciec i ja, Zmarnował je i nigdy nie przyzwyczaił się do życia w systemie kapitalistycznym. Interesowały go różne tradycje religijne.

Była świetną czytelniczką: "Dużo czytam. W pokojach ojca była ogromna biblioteka, którą matka zaczęła układać, a z której nikt oprócz mnie nie korzystał". (p. 209). Wiele lat później przeczytałby Raissę Maritain (1883-1960), rosyjską Żydówkę nawróconą na katolicyzm, żonę francuskiego filozofa Jacquesa Maritaina. 

W grudniu 1982 r. Swietłana została przyjęta do Kościoła katolickiego w uroczystość św. Łucji w Cambridge w Anglii. W piśmie z dnia 7 grudnia 1992 r. napisała, że codziennie przystępuje do sakramentów. Pod koniec życia, w wieku 85 lat, została przyjęta do Szpital Pine Valley i zmagając się z chorobą, poprosił pielęgniarkę o wezwanie księdza. "Kiedy ten przybył -Sullivan pisze (s. 452), "ofiarował Swietłanie słowa pokoju, aby ją pocieszyć". Wiele lat wcześniej Swietłana napisała w swojej autobiografii: "Kiedy papież Jan XXIII nawoływał do pokoju, wzywał do wiary w triumf dobra i w to, że dobro pokona w człowieku zło". (p. 111). W przypadku córki Stalina wydaje nam się, że potęga zła została zdekapitowana w samym sercu swojego barbarzyństwa, a jej motylkowa dusza leci ku Bogu głosząc wraz ze św. Janem od Krzyża, że "wieczorem zostaniesz zbadany w miłości". (Powiedzenia o miłości i świetle, n. 59).

AutorGraciela Jatib i Jaime Nubiola

Więcej
Hiszpania

Montornès del Vallès. Więcej wirtualnych parafii

Konfirmacja obudziła kreatywność i pomnożyła kontakty ludzi z parafiami. Proboszcz z diecezji Terrassa opowiada o inicjatywach, w tym o pomocy chorym w szpitalach.

Oriol Gil-14 maja 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Podzielę się genezą naszej strony i tym, jak zaskakująco się rozwinęła w tych czasach pandemii. Wszystko to powstało, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że w dwóch parafiach miasta, zwłaszcza w Sant Sadurní, głównej, od pewnego czasu powstaje coraz więcej życia i coraz więcej synergii z dobrymi owocami duszpasterskimi. Możemy powiedzieć, że big bang Strona internetowa została uruchomiona w połowie października 2019 roku, kiedy zobaczyliśmy, że może być dobrym narzędziem duszpasterskim. I zabraliśmy się do pracy. W listopadzie zaczęliśmy tworzyć fundamenty: modlić się, myśleć, rozeznawać, ustalać priorytety, programować i rozwijać. W ostatnią niedzielę stycznia 2020 roku uruchomiliśmy go i prowadzimy do dziś. Od początku wszystko było bardzo z Boga i dla Boga. I tak naprawdę, gdybyśmy nie rozwijali strony z takim zamiarem, to dziś byśmy ją zamknęli. 

W ciągu ostatniego miesiąca strona bardzo szybko się rozrosła. Do tego stopnia, że w ciągu półtora miesiąca z 1000 wizyt przeszliśmy do 10 000. Ten wzrost ma bezpośredni związek z kryzysem koronawirusowym, to oczywiste. W ten sam sposób, w jaki wydarzenia kształtują naszą codzienność, kształtują "życie" naszej strony internetowej. Koronawirus i zamknięcie zmieniły nas. Wszyscy dostosowaliśmy nasze plany, harmonogramy, nasze relacje, naszą pracę... Z kolei pojawiły się potrzeby, a jedną z nich, dla chrześcijan, jest przeżywanie wiary w domu i z domu. Widzieliśmy więc wyraźnie, że musimy się dostosować i pomóc im. Jedną z tych potrzeb była komunikacja, a to, co zrobiliśmy, było odpowiedzią na tę potrzebę. Dobra rzecz? Mieliśmy stworzoną stronę internetową, chcieliśmy, zaczęliśmy tworzyć. 

Musieliśmy dać odpowiedź, ale nie byle jaką. Chcieliśmy połączyć się z ludźmi. Połączyć się z ich prawdziwymi potrzebami, zainteresowaniami czy dążeniami, nawet tymi najszlachetniejszymi z serca. Aby przemyśleć i opracować propozycje, na początku było nas dwie; mama nastolatki z parafii, profesjonalistka od komunikacji i wydawnictw oraz ja. To był hard core, nigdy nie było lepiej powiedziane. Jeśli już od jakiegoś czasu widzieliśmy potrzebę stworzenia zespołu, to była to idealna okazja. Stworzyłem więc zespół internetowy, złożony z pięciu członków zespołu ds. nowej ewangelizacji i dwóch innych osób, koordynatorów dwóch ważnych grup we wspólnocie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten czas zamknięcia może być czasem rozwoju.

Trzymając się nadziei

Co udało nam się wypracować? Myślę, że najlepiej wejść na stronę i samemu się przekonać. Macie je na stronie parroquiesmontornes.org Chciałbym jednak podzielić się z Wami kilkoma inicjatywami, które miały największy wpływ. Pierwszy z nich, tj. Pamiętnik nadziei. Jest to dział, który zawiera bardzo krótkie codzienne pisanie, szybkiego czytania (2-3 minuty), ale który chce dać powietrze, póki trwa ten maraton zamknięcia. Piszę ten dziennik w jednym zamiarze: aby podtrzymać na duchu tych, którzy będą go czytać, potężną bronią, jaką jest nadzieja. Nie jest to osobista kronika przeszłości, ale zróżnicowana refleksja nad tym, jak przeżyć ten czas, teraźniejszość i przyszłość, z sensem i zawsze poruszona nadzieją.

Na stronie Narzędzia wirtualne znajdują się tam krótkie filmiki naszego biskupa z Terrassy oraz sekcja filmów dla dzieci w wieku Pierwszej Komunii Świętej. Widząc, że katecheza może stracić swój rytm, postanowiliśmy kontynuować ją w domu z jego rodziną. Filmy Juana Manuela Cotelo są dla nich bardzo przydatne w dalszej formacji. 

Łączenie się ze szpitalami

Widzieliśmy potrzebę wśród pacjentów i pracowników służby zdrowia, chcieliśmy połączyć się z życiem w szpitalach. Po pierwsze, aby pomóc chorym na koronawirusa, którzy spędzają tak wiele godzin w samotności, uruchomiliśmy możliwość wysyłania listów lub rysunków do chorych. Wysyłamy je do Hospital de Terrassa. Po drugie, 24 godziny dla PanaKurs duszpasterski, promowany przez papieża, rzeczywiście wyznacza kierunek duszpasterski w życiu naszej wspólnoty. Skoro więc nie mogliśmy świętować tego wydarzenia, postanowiliśmy zorganizować trzy soboty 12 godzin modlitwy za szpitale. Były półgodzinne zmiany i osoby z każdej zmiany modliły się za ośrodek, do którego zostały przydzielone - jeden z siedmiu szpitali w naszej diecezji. 

Więcej inicjatyw można zobaczyć na Youtube Parroquiès Montornès. Kontynuujmy w sieci tworzenie wszystkiego z wiary i dla miłości.

AutorOriol Gil

Proboszcz parafii Montornés del Vallés

Więcej
Hiszpania

Lekarze ciała i duszy oddają swoje życie za innych w Covid-19

Obok bardziej instytucjonalnych działań Kościoła, takich jak tysiące wolontariuszy Caritas parafialnej, kapelanów czy sióstr zakonnych, którzy poświęcają się opiece nad chorymi i bezbronnymi, tysiące lekarzy i pielęgniarek, kierowców ciężarówek czy matek, również oddają swoje życie w służbie.

Rafał Górnik-14 maja 2020 r.-Czas czytania: 7 minuty

To silne, odważne opowieści o wartościach i cnotach. Ludzie, którzy w tych tygodniach dają z siebie wszystko, a nawet swoje życie. Są to kobiety i mężczyźni, którzy wypełniając swój obowiązek, swoje zawodowe powołanie, dają cenny przykład całemu krajowi. Większość społeczeństwa hiszpańskiego docenia ten wysiłek pracowników służby zdrowia - lekarzy, pielęgniarek, asystentów i ogólnie osób związanych z sektorem zdrowia - i niestrudzenie oklaskuje ich z okien i balkonów o godzinie 20.00. 

Ze względu na tę bliskość chorych, od początku pandemii w Hiszpanii koronawirusem zaraziło się ponad 33 tys. pracowników służby zdrowia - wynika z danych dostępnych w chwili pisania artykułu. Spośród nich do 20 kwietnia, według oficjalnych źródeł, zmarło co najmniej 26 lekarzy. 

W ostatnich dniach Palabra rozmawiała z wieloma profesjonalistami, w większości kobietami, i zebrała ich świadectwa, pełne odwagi i wiary. Na przykład Margarita Díez de los Ríos, lekarz rezydent w szpitalu publicznym Virgen de la Salud w Toledo (w Kastylii-La Manchy, jednym z regionów najbardziej dotkniętych wirusem); dr Marta Castro z oddziału geriatrii szpitala uniwersyteckiego w Getafe (Madryt); pielęgniarka Mónica Sanz z oddziału intensywnej terapii Fundación Jiménez Díaz; kierowca ciężarówki Rubén Casasola i inni, od których zebraliśmy niektóre z ich wrażeń.

Na pytanie, czy w tych tygodniach odczuwają strach, niepokój lub duże zmartwienie, ich odpowiedź zasadniczo pokrywa się z tym, co mówi Margarita, młoda lekarka z Madrytu pracująca w Toledo, której dziadek był lekarzem wojskowym: "Nie mieliśmy czasu na odczuwanie strachu czy niepokoju, przynajmniej w moim przypadku, ani na zbytnie myślenie. Ruszyliśmy do przodu. To prawda, że wszyscy, bo rozmawiałem o tym z moimi kolegami, byliśmy zaniepokojeni kwestią rodziny, która dała nam wiele strachu. Wielu lekarzy stara się spędzać jak najmniej czasu w domu, próbując się jak najbardziej odizolować".

"Oprócz oddziału pracuję również na oddziale ratunkowym", dodaje Margarita, "I myślę, że bardzo ważne jest, aby od samego początku ustanowić kanał komunikacji zaufania, aby przekazać dobre wiadomości i przekazać złe wiadomości. To wtedy zdajesz sobie sprawę, że naprawdę musisz mieć powołanie, ponieważ przekazywanie dobrych wiadomości jest łatwiejsze, ale przy przekazywaniu złych wiadomości wiele wchodzi w grę i myślisz o wielu rzeczach. "Najtrudniejsza rzecz, dodaje: "to przekazanie rodzinie wiadomości, że stan pacjenta jest bardzo, bardzo poważny i że często nie da się go przeżyć. Przekazać im wiadomość i powiedzieć, że muszą wrócić do domu, to jest trudne.

Jednodniowe bitwy i rodzinna atmosfera

Marta, która ma kontakt z grupą najbardziej dotkniętą przez Covid-19, czyli osobami starszymi, wyznaje: "Strach staram się opanować dzięki większej wiedzy na temat wirusa i dróg zakażenia, a także ściśle przestrzegam wszystkich zaleceń (oczywiście wtedy, gdy pozwala nam na to nasz sprzęt); niepokój stopniowo ustępował, ponieważ zacząłem toczyć jednodniowe bitwy: w drodze do szpitala, każdego ranka, myślę tylko o pozytywnych rzeczach, które zamierzam zrobić tego dnia; obawa, że mogę zarazić moją rodzinę, jest nadal obecna w każdej minucie i dlatego od kiedy to wszystko się zaczęło, żyję odizolowany w swoim pokoju". Następnie dodaje: "Nie całowałam i nie przytulałam mojego męża i dzieci od 6 marca, kiedy zaczęłam mieć potwierdzonych pacjentów z Covidem. Nie widziałem rodziców od lutego.

Próbując przekazać nadzieję i siłę na oddziale intensywnej terapii, Monika zaznacza, że. "W końcu kluczem do naszego zawodu, także w normalnych warunkach, jest to, że traktujemy pacjentów jak własnych rodziców, babcie, rodzeństwo czy ciocie. Myślenie, które kieruje naszą pracą, to myślenie o tym, jak chcielibyśmy, aby traktowano naszego krewnego w tej samej sytuacji; to prowadzi nas do prowadzenia optymalnej opieki nad każdym z nich. Mamy świadomość, że jesteśmy jedynymi twarzami, które widzą, a raczej jedynymi oczami dla PID. [pełne wyposażenie ochronne]. które musimy nieść, a które sprawiają, że wstajemy, trzymamy ich za rękę i uśmiechamy się oczami, aby poczuli się w towarzystwie".

Poleganie na wierze

Word zapytał ich także, czy mają wiarę i czy zaufanie do Boga pomaga im w tych okolicznościach. "Jestem wierzący i uważam, że bycie chrześcijaninem i bycie wykształconym bardzo pomaga", odpowiada Margarita. "Zarówno w tym, co mówiliśmy o pozytywnych sytuacjach, kiedy wszystko wydaje się bardzo łatwe i idzie gładko, jak i w tych negatywnych i smutnych, gdzie bardzo pomaga".

Marta dodaje.Polegam na wierze, nie zadaję sobie zbyt wielu pytań o powody i po prostu stawiam się na miejscu chorego, na przykład gdyby to był mój ojciec lub moja matka, i opiekuję się nim tak, jak chciałbym, żeby się nim opiekowano. "Moi rodzice są wierzący i modlą się za mnie." - dodaje, "i zapewniam ich, że robię wszystko, co mogę, by się chronić. Są ze mnie dumni, zostałem wychowany do służby innym. A mój mąż jest moim głównym wsparciem, przynosi mi spokój, którego czasem potrzebuję i to on odkrywa dla mnie, jak Bóg kieruje naszym życiem, kiedy ja nie widzę tego tak wyraźnie.

Przypadek Moniki ma pewną osobliwość: "Kiedy byłam w trzeciej klasie szkoły średniej, moja siostra brała udział w wypadku samochodowym, z którego ledwo uszła z życiem. Jestem wierząca i mocno wierzę, że to był cud Boży, ale w jego rękach było również postawienie na naszej drodze wspaniałych pracowników służby zdrowia, którzy pracowali na 200 %, aby uratować jej życie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę poświęcić swoje życie pomaganiu tak, jak oni pomagali mojej rodzinie; że w moim życiu chcę poświęcić się temu, aby ludzie czuli się tak, jak my czuliśmy się w tamtym momencie: wspierani, rozumiani i otoczeni przez najlepszy zespół opieki zdrowotnej, zarówno zawodowo, jak i osobiście"..

W ciężarówce

Jak w dzisiejszych czasach przewoźnicy i kierowcy ciężarówek znajdują siłę wśród niepewności i nerwów? Rubén Casasola odpowiada: "Myślenie o rodzinie i jej dobrostanie". "Najtrudniejsze jest to, że w ciężarówce jest dużo czasu na myślenie i może to wywołać niepokój. Zawsze ciężko jest być z dala od rodziny, a tym bardziej w tym czasie.". To co jest najbardziej stymulujące to "Myślę, że ludzie, których widzę w kolejkach w supermarketach, potrzebują nas. I że wielu z nich patrzy na Ciebie z wdzięcznością".. Żonaty ojciec dwójki dzieci, jest oddany "nasz patron święty Krzysztof", i podkreśla, że "Są ludzie, którzy pomagają nam, aby nasza praca była mniej ciężka, jak Guardia Civil i niektóre restauracje, które zdecydowały się być otwarte, abyśmy my, truckerzy, mogli napić się kawy.

Kapelani, wysokie ryzyko

Inną grupą podwyższonego ryzyka w ostatnich tygodniach są kapelani, lekarze duszy, a często także ciała. Spośród księży diecezjalnych i zakonników pełniących posługę duszpasterską, którzy na prośbę chorych lub ich rodzin zajmowali się chorymi w ośrodkach szpitalnych, do dwóch tygodni zmarli m.in. "około 70 w duszpasterstwie pracuje dla pacjentów Covid".Luis Argüello, biskup pomocniczy Valladolid i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Ksiądz prałat dodał, że. "wiele innych". starsi ludzie umierali w domach dla starców lub w domach zakonnic. 

Arcybiskup Argüello nie podał więcej szczegółów, ale żniwo śmierci trwa nadal. W chwili oddania do druku, w Nawarze zmarło jeszcze dwóch księży, co zwiększyło do dziewięciu liczbę zmarłych w diecezji Pampeluna-Tudela, drugiej diecezji najbardziej dotkniętej przez Covid-19. Niemal w tym samym czasie Europa Press podała, że najbardziej dotknięty jest Madryt, gdzie od 11 marca w diecezji tej zarażonych jest łącznie 100 księży o różnym stopniu ciężkości, z czego 28 zmarło. Archidiecezja 23 marca podniosła tę liczbę do 130 i podała kilka sylwetek zmarłych. 

Kardynał Osoro wyraził "głęboki smutek". i dziękuję za ich "absolutne oddanie". na stronach "tam, gdzie konieczna jest obecność Chrystusa". Jednocześnie, daleki od zniechęcenia, arcybiskupstwo zgłosiło wdrożenie posługi kapelańskiej w zmedykalizowanych hotelach. Prezes EEC, kardynał Omella, odpowiedział Efe: "Niestety, jest już wielu księży i zakonników, którzy zmarli z powodu tego wirusa. Ta pandemia przypomina nam, jak ważna jest ochrona naszych starszych osób. Gratuluję opiekunkom i opiekunom w domach opieki, którzy świadczą tak wielką przysługę naszym seniorom. Dziękujemy rodzinom, które opiekują się osobami starszymi. Dziękuję z całego serca.

Papież Franciszek wielokrotnie modlił się za "lekarzy, pielęgniarek i księży zaangażowanych w opiekę nad chorymi z Covid-19", i opisał jego zachowanie jako "przykład bohaterstwa (24 marca). W Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, zaznaczył, że. "we Włoszech prawie 60 księży [w chwili pisania tekstu ponad 100].Umarli opiekując się chorymi, w szpitalach, u boku lekarzy i pielęgniarek: to święci obok".. Niemal równocześnie, w wywiadzie udzielonym kilku mediom, m.in. Tabletka y ABCpodkreślił, że do "Święci obok w tym trudnym czasie - to bohaterowie! Lekarze, zakonnice, księża, pracownicy, którzy wykonują swoje obowiązki, aby społeczeństwo mogło funkcjonować. Ilu lekarzy i pielęgniarek zginęło! Ilu księży, ile zakonnic zginęło! Serwowanie".

Lekcje od chorych

Kapelan Fundación Jiménez Díaz w Madrycie, José Ignacio Martínez Picazo, od 19 lat zajmuje się pacjentami tego szpitala, a w święto Wielkiej Nocy był tam wraz z żoną, José Ignacio Martínez Picazo. "z panią wiary, która wie, że temu, kto ma Boga, niczego nie brakuje. Wystarczy sam Bóg. Olga, pomóż mi pogratulować tym dobrym ludziom na Wielkanoc". A Olga mówi: "Szczęśliwa niedziela wielkanocna. I zawsze myśląc o Panu, wszystko pójdzie dla nas dobrze. Jestem wdzięczny, że ojciec José Ignacio przyszedł dzisiaj. Dla mnie to bardzo miłe"..

"Jesteśmy uprzywilejowani, bo jesteśmy w domu i robimy to, co każe nam robić rząd, Olga dodaje, "Ale poświęcenie wszystkich pracowników służby zdrowia pracujących i narażających swoje życie, to jest bezcenne. Dają życie za cenę swojego. 

Juan Jolín, kapelan szpitala utworzonego przy IFEMA, aby poradzić sobie z lawiną zarażonych, udzielił wywiadu TelecincoOpowiedzieli o tym na swojej stronie internetowej: "W szpitalu cudów IFEMA odbywa się nabożeństwo religijne, a "Ya es mediodía" udało się porozmawiać z jego kapelanem, Juanem Jolínem. O pracy swojej i swojego zespołu powiedział: "Słuchanie z uczuciem". Ta grupa księży jeździ do szpitala na kilka zmian, bo nie mogą być tam cały czas. Jednym z doświadczeń, które najbardziej go poruszyło, jest to, że to sami pacjenci dają mu lekcje: mówią ci, co ich martwi, ich rodziny, sytuacja, w której żyją, przyszłość..., powiedział ojciec Juan"..

Indywidualizm nie jest wyjściem z sytuacji

Ochrona środowiska nie opiera się na systemie zakazów, ale na potrzebach i potencjale danego terytorium, wartości sprawiedliwości i społeczności. Trzeba budować miejsca i przestrzenie wspólnoty.

14 maja 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Wyobraź sobie 11-letnią dziewczynkę z prowincji i zapytaj ją, co ją najbardziej przeraża. Kiedy odpowiada w tej kolejności na pytanie o zmianę klimatu, śmierć dziadka i psa, to mamy miarę tego, w jakim stopniu pierwsza kwestia trafiła do świadomości nowych pokoleń, a także stała się zdolna do przyciągnięcia uwagi organizacji międzynarodowych. Ponieważ środowisko stało się wymagające, wobec wszystkich, i wymaga nowego sposobu pracy: prosi o uznanie go za jeden z podstawowych elementów równowagi dla świata, który zamieszkujemy.

W tym celu sprawdzi się jedynie podejście systemowe oparte na pewności, że środowisko, rozwój, prawa i pokój są współzależne. Popadanie w sektorowość jest śmiertelną pokusą dla tych, którzy szukają jedynie natychmiastowych rezultatów. Jest to również śmiertelna pokusa dla tych, którzy uważają, że ochrona praw człowieka i przyrody stoi w sprzeczności z rozwojem gospodarczym, co później zostało obalone przez dane. To właśnie z systemowych działań czerpie zyski każdy poszczególny sektor. Relacja środowisko - rozwój - prawa - pokój ma taką oto praktyczną implikację: obrona środowiska nie polega (tylko) na zalesianiu czy rozpowszechnianiu paneli słonecznych, czyli na "adaptacja". Są one przydatne, ale nie są wystarczające. Region dotknięty suszą może potrzebować instalacji nawadniających, ale potrzebuje również szkół i szpitali; innymi słowy, potrzebuje promocji praw podstawowych, opieki nad ludźmi i społecznościami. Jest to decydująca zmiana zaproponowana przez agendę 2030, która działa na zasadzie wzajemnych powiązań między celami: albo wszystkie cele zostaną osiągnięte razem, albo wszystkie upadną.

Stara wizja została odwrócona: ochrona środowiska nie opiera się na systemie zakazów, ale na znajomości potrzeb i potencjału danego terytorium, wartościowaniu sprawiedliwości i społeczności. Podkreśla się wartość bycia częścią społeczności żyjącej w naturalnej przestrzeni z jej specyfiką, w tym słabościami.

Jeśli zwrócić uwagę na słowa niektórych młodych wyrazicieli ruchów ekologicznych, to jest to świadomość, którą rzucają w twarz dorosłym: potrzeba wspólnoty. Proponuję zacząć od nowa, od budowania miejsc i przestrzeni wspólnoty, bo tam, gdzie są tylko jednostki, które konsumują w sposób kompulsywno-konkurencyjny, bez sieci relacji, bez poczucia odpowiedzialności za innych, zaczyna się stan zagrożenia ekologicznego.

AutorMaria Laura Conte

Doktorat z literatury klasycznej i doktorat z socjologii komunikacji. Dyrektor ds. komunikacji Fundacji AVSI z siedzibą w Mediolanie, zajmującej się współpracą rozwojową i pomocą humanitarną na całym świecie. Za swoją działalność dziennikarską otrzymała kilka nagród.

Więcej
TribuneLeandro M. Gaitán

Mniej przyszłości, a więcej przyszłości

Portugalski pisarz Fernando Pessoa powiedział, że. "W każdej chwili może pojawić się coś, co nas całkowicie zmieni". Tak samo było z pandemią. Nikt nie widział, że to nadchodzi. Nie WHO, nie Unia Europejska, nie rząd, a już na pewno nie zwykli obywatele.

13 maja 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Wszyscy myśleliśmy, że to bajka, a w najlepszym razie samozwańcza plaga w granicach krainy Wielkiego Muru, terakotowych wojowników i Kung Fu. Ale nie miało być. Obdarzony wyraźnym imperialistycznym powołaniem (musiał być Chińczykiem!), mały koronno-wirusowy smok w kilka miesięcy podbił świat. Po kilku potyczkach - niemalże próbnych - w Iranie, Korei i Singapurze, posuwała się stale naprzód w kierunku państw członkowskich NATO (i krajów sąsiednich), zajmując je niemalże bez napotykania oporu. Nie mogło być inaczej; ludzie Zachodu, zaślepieni przez nasze "delirium omnipotencji". (Raniero Cantalamessa dixit), nie doceniliśmy mikroskopijnego orientu aż do mdłości, a taka arogancja zebrała swoje żniwo. Wirus pojawił się nagle, obnażył naszą bezbronność i izolując nas w naszych domach (tak, podobnie jak wirusy izoluje się w laboratoriach), wysłał nas w kąt myślowy.

Posłał nas w kąt myślowy i zabrał przyszłybo wyrzuciła wszystkie nasze projekty, plany, agendy i kalkulacje jako samowystarczalnych, zaburzonych hiperaktywnością ludzi Zachodu. Przyszłość, w efekcie, to napięcie do przodu, ruch od tego, co jest, do tego, co będzie. Przyszłość wyraża się w zdaniach typu "w przyszłą niedzielę pójdę na demonstrację" lub "nigdy nie ucieknę z więzienia" i ma związek z tym, co przewidywalne, z tym, co zaprogramowane, z ukierunkowaniem naszych działań. Przyszłość to ostatecznie to, co możemy kontrolować. Cywilizacja zachodnia, w swoich dążeniach do kontrolowania rzeczywistości, myślała tylko w kategoriach przyszłości. Polityka antynatalistyczna i genderowa, a także eutanazja, to przykłady tej obsesji na punkcie kontroli. Obsesja, która osiąga ekstremalne poziomy w przypadku projektu transhumanistycznego, który aspiruje do przekształcenia nas w postludzi (istoty bardziej podobne do boskości niż do człowieka). 

Cywilizacja zachodnia zamknęła rzeczywistość we własnych schematach myślowych, wychodząc od dogmatu, że wszystko jest konstrukcją ludzką, wytworem kultury... i upiła się przyszłością. Wymyślono w nim utopie/ideologie takie jak scjentyzm, liberalizm, komunizm, nacjonalizm, idea "postępu", etc., wszystkie zastępujące religię, a mające na celu zbudowanie swoistego raju na Ziemi. Zabił Boga, zaprzeczył naturze i upierał się, że zbawi się przez siebie i od siebie. Innymi słowy, przylgnęła do przyszły bez dalszych ceregieli.  

I pośród tego piekielnego zgiełku agend i programów, które pojawiały się i znikały - czasem się sprzymierzając, innym razem konfrontując - mały koronawirusowy smok nagle wtargnął, aby wyrwać nam przyszłość i pozostawić nas nagich przed przyszły. Nadzy i oszołomieni jak Adam po zjedzeniu szarlotki. A dlaczego pozostawił nas z tym uczuciem nagości? Ponieważ w desperackiej próbie kontrolowania naszego losu skazaliśmy przyszłość na ostracyzm. Odrzuciliśmy to, co stawia nas przed horyzontem tego, co nieprzewidziane i niekontrolowane. Bo to jest to-be, to co zbliża się do nas, to co nas spotyka. To-be jest tym, co wybucha w naszym życiu. "...jak piorun w każdej burzy, łamiący noc".według filozofa Fabrice'a Hadjadj. 

W ten sposób spotkała nas pandemia. Wkroczyła ona nagle do tej świątyni adoracji ludzkości, jaką stał się Zachód (tak jak robi to policja w europejskich świątyniach katolickich, by zawiesić msze), i przypomniała nam, w bardzo bolesny sposób, że przyszłość też istnieje. Że nasza historia jest wynikiem wyrafinowanej gry dialektycznej między przyszłością a przyszłością. Pomiędzy naszymi kalkulacjami i prognozami, a tym co nas spotyka z nadmiaru rzeczywistości, na którą nie mamy wpływu. Właśnie z tego powodu ludzie wiary są zachęcani do mówienia "jutro pójdę w takie i takie miejsce" lub "w przyszłym semestrze zrobię taką i taką rzecz", ale z dodatkiem "Bóg tak chce" lub "Bóg tak chce". Nie chodzi bowiem z pewnością o wybór między przyszłością a przyszłością, ale o zrozumienie, że są one wzajemnie implikowane, choć z pewnym zastrzeżeniem, jak zauważa Hadjadj: to przyszłość jest podporządkowana przyszłości, a nie odwrotnie. Może ten czas w kąciku myślenia pomoże nam zrozumieć, że cywilizacja, która trzyma się kurczowo przyszłości, cywilizacja, która neguje to, co pochodzi spoza jej własnych szacunków, jak ten człowiek, który zakrywa uszy i głośno śpiewa, żeby nie słyszeć tego, co może zachwiać jego schematami; powiedział, może zrozumiemy, że taka cywilizacja jest skazana na porażkę. A w najlepszym wypadku może uda nam się przezwyciężyć gorzki sekularyzm, który koroduje nas w środku, otwierając okno na Boga, który nie jest w przyszłości, ale jest absolutną przyszłością.

AutorLeandro M. Gaitán

Teologia XX wieku

Odnowa Jana Pawła II u źródeł

Odnowa u źródeł (1972) to książka św. Jana Pawła II, napisana, gdy był arcybiskupem krakowskim. Odzwierciedla ona jego lekturę tekstów soborowych i jego myśl o tym, jak należy je stosować. 

Juan Luis Lorda-10 maj 2020 r.-Czas czytania: 7 minuty

Gdyby Karol Wojtyła nie został papieżem, ta książka byłaby zupełnie nieznana. Można powiedzieć, że należy do mniejszego gatunku. Nie jest to ani esej, ani zbiór medytacji. Jest to zarys lub przewodnik dla grup roboczych synodu diecezjalnego w celu realizacji postanowień Soboru Watykańskiego II w Krakowie. Nie jest to jednak prosty zarys, ale długi tekst, pełen cytatów z Rady i niekiedy rozwlekłych i niełatwych komentarzy. 

Wszystko to może wydawać się umniejszać jej zainteresowanie. I więcej "negatywnych" rzeczy można by powiedzieć. Na przykład prawdopodobnie nie został on napisany w całości przez samego Karola Wojtyłę, ale z jego współpracownikami, którzy przygotowywali synod. Arcybiskup był zbyt zajęty, by napisać tak długi i rozwlekły dokument (choć wiedział wiele o soborze i pracował nad nim). 

Kontekst książki

Był rok 1971. Od zakończenia Soboru Watykańskiego II minęło już sześć lat, pojawiło się wiele interpretacji i nie wszystkie wysiłki zmierzające do jego realizacji były owocne. Kościół w Polsce nie chciał cierpieć ani tego, co widział w Kościołach Europy Zachodniej, ani tego, co spotkało inne siostrzane Kościoły na Wschodzie z powodu szaleństw rządów komunistycznych. Było to niezbędne, aby pozostać żywym i wzrastać jako Kościół od korzeni, a ostatecznie od wiary. Kardynał Prymas Stefan Wyszyński rozpoczął nowennę lat, od 1957 do 1966, dla przygotowania tysiąclecia Kościoła w Polsce, opierając się głównie na tradycyjnej pobożności. I bardzo wzmocnił praktykę chrześcijańską, pomimo podstępnej opozycji komunistycznej.  

Arcybiskup Wojtyła pomyślał o innym procesie: teraz przyszedł czas na odnowienie wiary przez podjęcie treści soborowych. Diecezja przygotowywała się do obchodów dziewiątej rocznicy swojego narodowego świętego, św. Stanisława. W latach 1072-1079 był biskupem krakowskim. Wojtyła postanowił, że w latach 1972-1979 (siedem lat synodu!) odbędzie się synod pastoralny poświęcony studiom nad Soborem. Uczestniczyły w niej tysiące ludzi w setkach grup, a zakończyć ją miał sam Karol Wojtyła 8 czerwca 1979 roku, gdy był już Janem Pawłem II. Z pewnością żadna inna część Kościoła katolickiego nie medytowała tak intensywnie nad realizacją postanowień Soboru Watykańskiego II. Należy to podkreślić.

Według zeznań jego współpracowników (wspomnianych przez Weigla w jego biografii), pomysł dojrzewał od lat. Powiedziano mu, że nie można tego zrobić, bo nie ma kanału prawnego dla synodu diecezjalnego. Przekonywał jednak, że będzie to synod "pastoralny", a nie prawny; nie po to, by decydować o środkach kanonicznych, ale by uwrażliwiać i odnawiać życie chrześcijańskie.

Miał bardzo jasne pojęcie o tekstach Rady, ponieważ intensywnie uczestniczył w ich opracowywaniu. Ponadto w czasie trwania Rady wygłosił wiele wykładów oraz napisał kroniki i artykuły. Miał mnóstwo przygotowanych materiałów, notatek i pomysłów. Być może nie napisał wszystkich długich serii tekstów i komentarzy, które zawiera ta książka. Ale jest jasne, że ogólne podejście, wstępy i wnioski oraz wiele "umysłów" lub rozwinięć, które mają jednoznacznie jego styl, są jego. Zobaczymy. 

Zainteresowanie książką 

Dlatego ten tekst, który na pierwszy rzut oka może wydawać się drugorzędny, jest w rzeczywistości bardzo istotny. Istnieje opatrznościowy związek między odpowiedzialnością biskupa, który czuje się w obowiązku dogłębnego podjęcia soborowej doktryny dla odnowy swojego Kościoła w Krakowie, a papieżem, który będzie kierował Kościołem po Pawle VI. Papież, który od początku był nieklasyfikowalny i przezwyciężył posoborowe spory między progresywizmem a tradycjonalizmem, bo miał jasne pojęcie o wartości Soboru i jego wpisaniu w tradycję Kościoła. A wszystko to przychodziło mu naturalnie, ponieważ żył tym: był aktywnym uczestnikiem Soboru i przekonanym "aplikatorem" w swojej diecezji, jeśli to określenie jest ważne, z jasnym rozeznaniem. 

A to, że był tak mocno skoncentrowany na tych podstawach, pomogło skupić się całemu Kościołowi, kiedy został wybrany na papieża: większość spokojnie i radośnie skupiła się w centrum, a skrajności stały się marginalne. Łaska Boża. To wszystko mogło być inaczej, bardziej bolesne. W rzeczywistości przed jego przybyciem bardzo trudno było przewidzieć, jak zakończy się okres posoborowy; podobnie jak bardzo trudno było przewidzieć, jak zakończy się komunizm w krajach Europy Wschodniej.

Sumienie biskupa

Przede wszystkim w książce przejawia się osobiste zaangażowanie biskupa Wojtyły w Sobór jako objawienie się Ducha Świętego. Odzwierciedla to wielokrotnie w prologu, w zakończeniu i w innych miejscach: "Biskupi [...] są szczególnie zobowiązani do świadomości długu zaciągniętego 'ze słowem Ducha Świętego', ponieważ byli tam po to, aby przełożyć na język ludzki słowo Boże". (Odnowa u źródłaBAC, Madrid 1982, s.4). "Biskup, autentyczny świadek Soboru, jest tym, który zna jego 'tajemnicę', dlatego ponosi główną odpowiedzialność za wprowadzenie i wtajemniczenie w rzeczywistość samego Soboru". (p. 5). "Podejmując się tej pracy, autor pragnął w pewien sposób spłacić swój dług wobec Soboru Watykańskiego II. Teraz spłacić dług wobec Rady oznacza wprowadzić ją w życie". (p. 335). Jest to kwestia wiary, a nie praktyki czy polityki kościelnej. 

Metoda

Dlatego trzeba ją przeżywać jako zaproszenie do "wzbogacenia wiary", o większą świadomość. Ta myśl przewija się przez całą książkę i leży u podstaw "metody" Synodu: wzbogacić wiarę to przyjąć ją w pełni jako odpowiedź na Boga.

Jednocześnie ta w pełni przyjęta wiara domaga się i rodzi określone postawy. Daje to początek trzyczęściowej strukturze książki i przejawia cechę głębokiej myśli Karola Wojtyły. 

Z osobistej historii biskup Wojtyła miał żywe wyobrażenie o roli prawdy w psychologii człowieka, a znajomość fenomenologii pomogła mu je wyrazić. Esej filozoficzny Osoba i działanieKsiążka, wydana w 1969 roku, trzy lata wcześniej, jest głęboką medytacją nad tym, jak sumienie ludzkie buduje człowieka, gdy idzie za prawdą. Do wszelkiego rodzaju prawdy: do prawdy teoretycznej, dzięki której poznajemy świat; do prawdy praktycznej, o tym jak powinniśmy postępować w każdym przypadku; a także do prawdy wiary, która jest przewodnikiem dla naszego życia. Fenomenologia nauczyła go (zwłaszcza Von Hildebranda), że każda świadomie przyjęta prawda wytwarza postawy, czyli sposób sytuowania się. Jeśli wierzę, że Bóg jest Ojcem, to spontanicznie wytworzy się we mnie postawa synowskiego zaufania wobec Niego. Jeśli nie, to znaczy, że ta prawda nie została w pełni przyjęta jako taka. Jeśli naprawdę wierzę i przyjmuję, że celem człowieka jest miłość bliźniego, to wytworzy to we mnie sposób sytuowania siebie. Jeśli jej nie wytwarza, to znaczy, że przyjąłem ją tylko powierzchownie, jako konwencję lub kliszę.

Taka jest metoda książki i Synodu. Biskup Wojtyła jest przekonany, że konieczna jest odnowa wiary poprzez czerpanie z nauczania soborowego i włączanie go w całą tradycję Kościoła. W ten sposób niemal spontanicznie rozwiną się postawy chrześcijańskie, których Duch chce dziś w swoim Kościele: zmiany w sposobie sytuowania się i stawiania czoła osobistemu życiu i historii. To jest inicjacja, do której chce doprowadzić w swojej diecezji. 

Trzy części książki

W związku z tym książka składa się z trzech części. Rodzaj prezentacji, w której wyjaśnia, że chodzi o odpowiedź Bogu, że jest to ubogacanie wiary i że tą wiarą żyje się ze świadomością Kościoła, który m.in. przyjmuje Sobór jako działanie Ducha Świętego. I o ewangelizacyjnym dialogu ze światem. Prezentacja ta nosi nazwę "Fundamentalne znaczenie inicjacji soborowej"..

Po niej następuje uporządkowana refleksja nad wielkimi tajemnicami wiary, ilustrowana tekstami z Soboru. A płomień "formacja sumienia".. Jest to świadomość stworzenia i zbawczego objawienia Trójcy Świętej oraz odkupienia w Chrystusie, z Maryją. I o "uczestnictwie" (ważny termin) w życiu Kościoła jako ludu Bożego. 

Trzecia część nosi nazwę "Kreowanie postaw".: "Ubogacenie wiary wyraża się w każdej osobie i wspólnocie poprzez świadomość postawy. Dlatego [...] przygotowujemy się teraz do pójścia dalej, przyglądając się aspektowi postaw, poprzez które musi się wyrażać "soborowe" wzbogacenie wiary". (p. 163).

Konkluduje: "Niniejsze opracowanie poświęciliśmy analizie nauczania Vaticanum II z punktu widzenia kształtowania sumienia i postaw współczesnego chrześcijanina [...]. Jest to proces 'wtajemniczenia', poprzez który soborowe sumienie Kościoła musi stać się udziałem wszystkich". (p. 337)

Credo a formacja sumienia 

Ciekawe jest to, że druga część nie jest uporządkowanym przeglądem dokumentów soborowych, ale przeglądem tajemnic wiary, czerpiącym z oświecenia soborowego (na które tylko się powołuje). Bp Wojtyła wyjaśnia, że Sobór był przede wszystkim eklezjologiczny i skupił się na ostatniej części Credo: na Kościele: "Kościelny, kim jesteś? e "Kościele, co masz do powiedzenia światu?".. Aby jednak odnowić wiarę, trzeba ją kontemplować w całości, a to jest również naturalna droga do wprowadzenia nauki soborowej do tradycji Kościoła. Dlatego przechodzi przez wielkie tajemnice: Stworzenie, Trójca Święta, Odkupienie....

"Trzeba podporządkować to, co ogłosił Vaticanum II, zasadzie integracji wiary [...]. Rzeczywiście, Sobór Watykański II, który w sposób szczególny zajmował się prawdą o Kościele [...], przyszedł po wielu innych soborach, które w sposób szczególny zajmowały się tymi prawdami wiary, które wyznajemy w Credo przed prawdą o Kościele". (p. 30). "Nie jest to mechaniczne dodawanie tekstów Magisterium [...] jest to spójność organiczna; [...] odczytujemy na nowo magisterium ostatniego Soboru w całym poprzednim magisterium Kościoła". (p. 31). "Całe Credo odbija się w sumieniu Kościoła i jednocześnie sumienie Kościoła rozciąga się na całe Credo". (p. 32).

 Wiara i postawy

Trzecia część również ma swój własny zarys. Zajmuje się postawami generowanymi przez wiarę. Już w pierwszej części dał bogatą i głęboką wizję wiary jako odpowiedzi na Boga, zauważając, że wiara chrześcijańska ma charakter świadczący (apostolski) i eklezjalny: jest przeżywana przez "uczestnictwo" w życiu i misji Kościoła. 

Teraz, w sposób naturalny i głęboki, nacisk położony jest na "misję". Objawienie chrześcijańskie i zbawienie wynikają z "misji" Osób Boskich, co jest klasycznym i pięknym tematem traktatu o Trójcy Świętej: Ojciec objawia się, a Syn i Duch Święty są posłani jako dzieło objawienia i odkupienia. Misja ta wyraża się i przedłuża w misji Kościoła, a także w misji każdego chrześcijanina. Przyjęcie wiary to wejście w tę historyczną i trynitarną misję objawienia i zbawienia.

Aby to wyartykułować, i to w dość oryginalny sposób, wybiera trzy munusChrześcijanin jest wstawiony w Chrystusa. Chrześcijanin jest wstawiony w Chrystusa, dlatego postawy rozwijane wraz z wiarą mają związek z Jego potrójnym munusUrząd kapłański, urząd proroczy (świadka) i urząd realny, który - jak wyjaśnia Wojtyła - jest "fundament moralności chrześcijańskiej".Jak żyć jako chrześcijanin w świecie.

Dopełnieniem tego są trzy kolejne postawy, które są już implikowane w tym wszystkim, co zostało powiedziane: postawa ekumeniczna, postawa apostolska i postawa budowania Kościoła jako wspólnoty czy komunii. Szczególnie głęboki jest rozwój ekumeniczny. A konkluzja dotycząca życia Kościoła, choć o tym nie wspomina, nie może zapomnieć, że w Polsce chodzi o przetrwanie. Tylko autentyczny i zjednoczony Kościół może przetrwać. Niewątpliwie nie jest to kwestia okoliczności. Kościół jest właśnie taki. Ale w trudnych czasach jej życie jeszcze bardziej zależy od jej autentyczności. Nie chodzi o to, by przetrwać oszukując lub w zły sposób.

Wszystko to "będzie miał na sobie", gdy 16 października 1978 r., po sześciu latach synodu diecezjalnego w Krakowie, zostanie wybrany papieżem, przyjmując ducha i literę Soboru Watykańskiego II.

Więcej
Świat

Zbliżająca się beatyfikacja kardynała Wyszyńskiego, świadka wiary i przebaczenia

Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski tysiąclecia, zaplanowana na niedzielę 7 czerwca w Warszawie, została przełożona z powodu pandemii, w oczekiwaniu na nowy termin. Papież Franciszek autoryzował dekret 3 października 2019 r. 

Ignacy Soler-8 maj 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Okoliczności związane z koronawirusem spowodowały przesunięcie zaplanowanej na 7 czerwca beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia Polski, ale oczywiście nadal się o nim mówi. Kardynał Wyszyński znany jest z tego, że nowenną lat (od 1957 roku) uczcił 1000-lecie chrztu księcia Mieszka I w 966 roku, założyciela dynastii Piastów, która dała początek dzisiejszej Polsce. 

Kilka miesięcy temu napisałem krótki szkic biograficzny kardynała Wyszyńskiego, który został opublikowany na łamach tego pisma. Tam wyjaśniłem nieco cierpienia tego prałata, który spędził trzy lata (1953-1956) zamknięty w różnych miejscach, ze wszystkimi naruszonymi prawami, pod ciągłą groźbą skazania na śmierć bez żadnego procesu przez władze komunistyczne. Z tego czasu cierpienia zrodził się jego pomysł, aby wspólnie z Matką Bożą Jasnogórską w Częstochowie przeprowadzić ogólnopolską nowennę w tysięczną rocznicę chrystianizacji i założenia Polski, aby ówcześni ateistyczni władcy zrozumieli, że tożsamość tego narodu nie może obejść się bez chrześcijańskich korzeni.

Teraz, z okazji jego beatyfikacji, chciałbym napisać coś o podstawowej właściwości nowo beatyfikowanych i każdego chrześcijanina: umieć przebaczać. Kardynał Wyszyński zawsze przebaczał z całego serca, nie żywił urazy i złośliwości do swoich wrogów. Nie jest to coś, co łatwo osiągnąć, raczej jest to prawie niemożliwe bez pomocy łaski.

Jak już wspomnieliśmy, szczególnie ważnym okresem w życiu prymasa Wyszyńskiego były trzy lata spędzone przez niego w więzieniu od września 1953 do października 1956 roku. Wybaczył agentom państwowej służby bezpieczeństwa, którzy go obserwowali i nie szczędzili mu upokorzeń. Przede wszystkim wybaczył przywódcom totalitarnego i niedemokratycznego państwa komunistycznego, którzy podjęli decyzję o jego aresztowaniu i uwięzieniu. 

Gomułka, pierwszy sekretarz komunistyczny

W Wigilię 1953 roku napisał w swoim dzienniku Pro memoria: "Nikt i nic nie zmusza mnie do nienawiści".. A ostatniego dnia tegoż roku, w rachunku sumienia według cnoty miłości, zanotował: "Chcę mieć jasność. Mam głęboką świadomość przestępstwa, jakie funduje mi rząd. Mimo to nie chcę mieć uczuć wrogości wobec żadnej z tych osób. Nie wiedziałbym jak zrobić im najmniejszą krzywdę. Mam poczucie, że jestem w prawdzie, że wytrwam w miłości, że jestem chrześcijaninem i synem mojego Kościoła, który nauczył mnie kochać wszystkich, nawet tych, którzy uważają się za moich wrogów, i traktować ich jak braci i siostry".. Te słowa napisane i przeżyte przez nowego Błogosławionego pokazują jego heroizm.

Przed i po uwięzieniu Prymas otrzymał od polskich władz komunistycznych wiele wykroczeń. Szczególnie ze strony pierwszego sekretarza polskiej partii komunistycznej Władysława Gomułki (w latach 1956-1970), który darzył kardynała szczególną nienawiścią, często publicznie atakował go z pogardą i oskarżał o zdradę narodową za podpisanie wspólnego z niemieckimi biskupami traktatu o pojednaniu. Dwukrotnie odmówił mu paszportu, co uniemożliwiło mu podróż do Rzymu. Zniszczył tysiące egzemplarzy swoich książek wydrukowanych we Francji i wywiezionych do Polski. "Wybaczam mu z całego serca. -Wyszyński napisał w swoim dzienniku. "i Gomułka największe przewinienia i pogarda, o których całkowicie zapomnę"..

Przebaczenie oznacza zwycięstwo mądrości i miłości chrześcijańskiej. Jest to coś, czego Bóg oczekuje od każdego z nas i jedna z głównych nauk Jezusa Chrystusa w modlitwie, którą nauczył nas nieustannie powtarzać: "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy tym, którzy przeciw nam zawinili"..

"Kiedy szukamy przebaczenia, musimy najpierw być gotowi do przebaczenia." - powiedział i był konsekwentny w swoich słowach. W 1966 roku, na zakończenie nowenny lat pielgrzymowania i głoszenia kazań, cierpiąc ciągłe wykroczenia i ataki ze strony władz komunistycznych, uroczyście powiedział w Gnieźnie: "Byłbym złym pasterzem i nie powinniście w sprawiedliwości słuchać mojego głosu, gdybym domagał się miłości i przebaczenia dla wszystkich waszych wrogów i nie postępował w ten sposób". Dodał, że w jego sercu nie ma miejsca na pretensje i wrogość wobec kogokolwiek. "Tego właśnie nauczył mnie mój Mistrz i Pan, Jezus Chrystus! Na mocy tych nauk, drogie dzieci, staram się nauczyć was miłości wobec wszystkich, miłości heroicznej: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą, i módlcie się za tych, którzy was prześladują i oczerniają".

Dla tych, którzy walczą z Kościołem

Przebaczał i modlił się za tych, którzy go prześladowali. W swoim brewiarzu, którym posługiwał się podczas uwięzienia, zapisał swoje intencje: "za ojczyznę i za jej prezydenta", a także "dla tych, którzy walczą z Kościołem". i miał wypisane nazwiska: Bolesława Bieruta; Franciszka Mazura, prezydenta sejmu; Antoniego Vidy, szefa Ministerstwa Spraw Wyznaniowych, a także przez "partia, agenci bezpieki i strażnicy więzienni". W marcu 1956 r. na wieść o śmierci Bieruta, pierwszego sekretarza partii i najwyższego organu władzy w PRL, ofiarował Mszę św. za jego wieczne spoczywanie i wyraził swój żal na znak żałoby, rezygnując na pewien czas ze spacerów w obrębie swojego aresztu w Komańczy, gdzie przebywał na polecenie zmarłego pierwszego sekretarza. 

To, co z czysto ludzkiego punktu widzenia wydaje się absurdalne, z perspektywy wiary może być zrozumiane i osiągnięte dzięki boskiej pomocy. Kochajcie swoich wrogów, pisał Wyszyński, "W tym tkwi szczyt chrześcijaństwa i postępu cywilizacji ludzkiej. A o co ja proszę Boga? Proszę Go o siłę, by ich kochać. Jest to trudne, bardzo trudne, ale jest to najważniejsza rzecz, o którą musimy prosić: miłość do tych, którzy nas obrażają"..

Również w środku 

Przebaczył też tym, którzy są w Kościele. Przede wszystkim biskupi, którym po aresztowaniu zabrakło odwagi i wierności prymasowi, a w obawie przed poniesieniem tych samych kar, podporządkowali się postanowieniom komunistycznego rządu. Silny Non possumus Wyszyńskiego nie znalazł poparcia w episkopacie. Po uwolnieniu z więzienia, choć głęboko bolał nad brakiem lojalności swoich braci w episkopacie, potrafił zrozumieć okoliczności, przebaczyć i zapomnieć. 

Nie żywił też urazy, a raczej wdzięczność wobec księdza i zakonnicy, dwóch współpracowników systemu, którzy przez trzy lata izolacji byli jego stałymi i jedynymi towarzyszami. Prymas, który bynajmniej nie był naiwny, zapewne wiedział, że są kolaborantami i szpiegami, jak to później wykazano, ale nigdy nie skarżył się ani nie miał słów świadczących o braku zaufania do nich czy oskarżeniach o kolaborantyzm. Jeden z księży w kurii przyznał się do współpracy z państwowymi służbami specjalnymi. Za odwagę przyznania się do tego i chęć zmiany Wyszyński nie tylko utrzymał go w kurii, ale mianował dyrektorem sekretariatu generalnego. W jednym ze swoich tekstów napisał: "Jakże wielką rzeczą jest zapomnieć i przebaczyć! Wyzwala nas wewnętrznie i czyni człowieka prawdziwie wielkim, a zarazem bliskim jak brat. W tym tkwi prawdziwa miłość, w tym tkwi prawdziwa przyjaźń! Przebaczenie przywraca nam wolność, jest kluczem, który wszyscy mamy, gdy znajdziemy się zamknięci we własnym więzieniu".

AutorIgnacy Soler

Kraków

Więcej
Rodzina

Wzajemność między wiarą a małżeństwem

Rafael Díaz Dorronsoro-8 maj 2020 r.-Czas czytania: 6 minuty

Po ogólnym przedstawieniu Dokumentu przez prof. Pellitero przejdziemy teraz do punktu czwartego, który dotyczy wzajemności między wiarą a sakramentem małżeństwa. Ta szczególna uwaga wynika z wielkiego wpływu, jaki rozumienie takiej wzajemności wywiera obecnie w sferze duszpasterskiej i kanonicznej.

Zadaniem teologii jest kierowanie działalnością duszpasterzy i trybunałów kościelnych poprzez dokładne wyjaśnienie relacji między wiarą a sakramentem małżeństwa. Refleksja teologiczna nie osiągnęła jeszcze jednolitego rozumienia tej kwestii, dlatego Komisja podejmuje się zadania wniesienia wkładu w debatę, podejmując problem celebracji ochrzczonych niewierzących, których definiuje jako "ci ludzie, w których nie ma aluzji do dialogowego charakteru wiary, właściwego dla osobistej odpowiedzi wierzącego na sakramentalne wstawiennictwo Boga trynitarnego". (n. 144).

Komisja zwraca uwagę na dwie zasady doktrynalne, które kształtują obecną praxis kanoniczną. Jej zdaniem, gdyby miały być one stosowane bez dyskryminacji do tej kategorii ochrzczonych niewierzących, prowadziłoby to do "automatyzm sakramentalny (por. n. 132). Z tych dwóch zasad pierwsza mówi, że do ważnego zawarcia sakramentu małżeństwa nie jest wymagana intencja zawarcia sakramentu, lecz jedynie intencja zawarcia małżeństwa naturalnego (por. n. 132). Druga zasada - zapisana w kanonie 1055 § 2 KPK - mówi, że każda ważna umowa małżeńska między osobami ochrzczonymi jest z tego właśnie powodu sakramentem, tzn. nie jest możliwe, aby dwie osoby ochrzczone zawarły prawdziwe małżeństwo, które nie jest sakramentem (por. n. 143).

Właśnie ta druga zasada - zwana potocznie "nierozdzielnością umowy i sakramentu" - jest przedmiotem obecnej debaty teologicznej. W celu skontekstualizowania propozycji Komisji, przedstawiamy pokrótce dwa najbardziej rozpowszechnione stanowiska teologiczne. Po pierwsze, obrońcy zasady nierozerwalności, którzy uzasadniają ją wskazując na chrzest jako przyczynę sakramentalności: małżeństwo jest sakramentem, ponieważ małżonkowie są ochrzczeni. Po drugie, ci którzy odrzucają zasadę nierozerwalności argumentując, że dwóch ochrzczonych niewierzących może zawrzeć prawdziwe małżeństwo, ale nie byłoby ono sakramentalne. Uzasadniają to wskazując, że wiara jest elementem konstytutywnym sakramentalności małżeństwa.

Dokument, po przedstawieniu najbardziej istotnych interwencji obecnego magisterium i innych oficjalnych organów, kończy się propozycją teologiczną, która jest przedstawiona jako zgodna z wzajemnością wiary i sakramentów, bez negowania aktualnej teologii małżeństwa (por. n. 134). Wniosek został wyartykułowany w następujący sposób.

Komisja twierdzi stanowczo, że wiara małżonków jest konieczna do ważnego sprawowania sakramentu małżeństwa. W odniesieniu do chrztu wyraźnie wskazuje, że uznanie go za jedyną przyczynę sakramentalności małżeństwa byłoby popadnięciem w błąd absolutnego automatyzmu sakramentalnego (por. nn. 41-e i 78-e). Czy zatem przyjmuje, że dwóch ochrzczonych niewierzących może zawrzeć prawdziwe małżeństwo bez jego sakramentu z powodu braku wiary? Odpowiedź jest negatywna. Dokument potwierdza, że "biorąc pod uwagę aktualny stan doktryny katolickiej, wydaje się właściwe trzymanie się najbardziej powszechnej dziś opinii dotyczącej nierozerwalności umowy i sakramentu". (n. 166-e).

Dokument stara się zharmonizować tezy o konieczności wiary do ważnego sprawowania sakramentu małżeństwa oraz o nierozerwalności umowy i sakramentu na podstawie relacji między wiarą a intencją zawarcia małżeństwa zgodnie z naturalną rzeczywistością małżeńską. Komisja zaczyna od zwrócenia uwagi na to, że wyobrażenie chrześcijanina o małżeństwie jest silnie uwarunkowane wiarą i kulturą, w której żyje; oraz że współczesne społeczeństwo, silnie zsekularyzowane, przedstawia model małżeństwa w rażącej sprzeczności z nauczaniem Kościoła na temat rzeczywistości małżeństwa naturalnego. Wniosek jest taki, że dzisiaj nie można zagwarantować, że ochrzczeni niewierzący, z powodu braku wiary, mają zamiar zawarcia małżeństwa naturalnego, chociaż nie można tego z góry wykluczyć (por. n. 179). Praktyczną konsekwencją jest to, że - w zgodzie z aktualną praxis - ochrzczeni niewierzący nie powinni być dopuszczeni do celebracji sakramentu małżeństwa, jeśli z powodu braku wiary istnieją poważne wątpliwości co do intencji obejmującej dobra małżeństwa naturalnego w rozumieniu Kościoła (por. n. 181).

Dla Komisji fakty te wskazują, że nie można dopuścić do absolutnego automatyzmu sakramentalnego, gdyż wiara małżonków kształtuje intencję chęci czynienia tego, co czyni Kościół. Natomiast ochrzczeni niewierzący nie mają możliwości zawarcia małżeństwa, a ich małżeństwo nie jest sakramentalne, ponieważ nie są dopuszczeni do celebracji sakramentu małżeństwa tylko wtedy, gdy nie chcą zawrzeć małżeństwa zgodnie z naturalną rzeczywistością małżeńską. Ochrzczeni niewierzący albo się pobierają i małżeństwo jest sakramentem, albo się nie pobierają.

W związku z tym, i przyjmując, że ważna zgoda zakłada wiarę, moim zdaniem argumentacja Komisji, która ma wykazać, że wiara jest konstytutywna dla sakramentu małżeństwa, nie jest przekonująca. 

Po pierwsze dlatego, że wykazano jedynie, iż wiara, podobnie jak kultura, wpływa na kształtowanie się ideału małżeństwa chrześcijanina. Krok od tej przesłanki do wniosku, że wiara jest konieczna do zawarcia małżeństwa, nie wydaje się być wykazany. 

Po drugie, ze względu na powód, jaki podaje w drugim rozdziale dla konieczności wiary do sprawowania sakramentów. W tym rozdziale uznaje się, że z ważnością obchodów "jest przekazywana w sposób, który w terminologii technicznej został nazwany res et sacramentum"Kościół ma inne działanie niż łaska (np. charakter w chrzcie). Ale ostrzega, że "praktyka eklezjalna, która zajmuje się tylko ważnością, szkodzi sakramentalnemu organizmowi Kościoła, ponieważ redukuje go do jednego z jego istotnych aspektów".nie biorąc pod uwagę, że "sakramenty mają na celu i czerpią swoje pełne znaczenie z przekazywania resłaski właściwej dla sakramentu". (por. n. 66). Komisja idzie następnie o krok dalej: ponieważ sakramenty są uporządkowane w stosunku do zbawienia - do daru łaski uświęcającej - które osiąga się przez wiarę, "logika sakramentalna zawiera, jako istotny składnik, wolną odpowiedź, przyjęcie Bożego daru, jednym słowem: wiarę". (n. 67).

W tym ostatnim kroku wydaje się, że czegoś brakuje. Jeśli celebracja sakramentu może być ważna, ale nie owocna, a nigdy owocna, ale nieważna, to wynikają z tego następujące wnioski: a) że warunki konieczne do ważności są również konieczne do owocności; b) że warunki konieczne do owocności nie zawsze są konieczne do ważności. 

Dlatego podkreślanie konieczności wiary dla owocności, jak to czyni Komisja, samo w sobie nie uzasadnia, że jest ona konieczna dla ważności. I właśnie, jak przypomina nam święty Jan Paweł II, "pierwotny i bezpośredni skutek małżeństwa (res et sacramentum) nie jest sama łaska nadprzyrodzona, ale chrześcijańska więź małżeńska, typowo chrześcijańska komunia we dwoje, ponieważ reprezentuje ona tajemnicę Wcielenia Chrystusa i jego tajemnicę Przymierza". (Ex. Ap. Familiaris consortio, n. 13).

Ponadto twierdzenie, że wiara jest konstytutywna dla sakramentu małżeństwa, otwiera drzwi do następującego paradoksu. Pamiętajmy, że małżeństwo, formalnie, to związek, a ten został podniesiony do rangi sakramentu. Sakrament małżeństwa nie sprowadza się do momentu celebracji, ale jest sakramentem trwałym. Gdybyśmy oparli sakramentalność małżeństwa na wierze małżonków, mielibyśmy wówczas do czynienia z sakramentem przerywanym, a nie trwałym: jeśli dwoje chrześcijańskich małżonków porzuca swoją wiarę, przechodząc na inną religię, a w końcu odrzucając naukę Kościoła o naturalnej rzeczywistości małżeństwa, w takim momencie ich małżeństwo nie miałoby podstaw do sakramentalności i byłoby nie do odróżnienia od małżeństwa zawieranego przez pogan.

Możliwie właściwym sposobem podejścia do tego tematu jest wyjście od małżeństwa jako trwałej rzeczywistości i zrozumienie jego wartości zbawczej w całej historii zbawienia. W ten sposób dochodzi się do następujących idei, które rzucają światło na relacje między wiarą a sakramentem małżeństwa:

a) że w jednej historii zbawienia, tak jak Adam jest typem lub figurą Chrystusa, tak też związek Adama i Ewy jest typem lub figurą związku Chrystusa i Kościoła; i tak jak każdy człowiek ma osobistą relację z Chrystusem - świadomie lub nie - ponieważ Bóg powołuje go do istnienia i zbawienia w Chrystusie, tak też każde małżeństwo ma relację ze związkiem Chrystusa i Kościoła, ponieważ ma ono swoje źródło w Bogu, aby zrealizować w ludzkości swój plan miłości stwórczej i odkupieńczej; 

b) że małżeństwo - podobnie jak rodzaje bezpośredniej instytucji w Starym Testamencie - zostało ustanowione przez Boga jako "sakrament" Starego Prawa, który obdarza łaską nie na mocy własnej, ale przez domyślną wiarę w tajemnicę wcielenia Chrystusa ujętą w formie małżeństwa;

c) i że ta wartość zbawcza pozostaje w małżeństwie wśród pogan po wcieleniu Syna Bożego, a wśród ochrzczonych osiąga godność sakramentu Nowego Prawa, ponieważ samo małżeństwo stworzenia zostaje podniesione do rangi sakramentu.

AutorRafael Díaz Dorronsoro

Profesor teologii sakramentalnej, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża (Rzym)

Rodzina

Relacja między wiarą a sakramentami: jaka wiara jest potrzebna do zawarcia małżeństwa?

Dwóch ekspertów wyjaśnia relacje między wiarą a sakramentami, a dokładniej - jakiej wiary potrzebuje osoba ochrzczona, aby zawrzeć małżeństwo. Proponujemy zatem analizę ostatniego dokumentu Międzynarodowej Komisji Teologicznej nt. Wzajemność wiary i sakramentów w ekonomii sakramentalnej.

Ramiro Pellitero-8 maj 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Rdzeń argumentacji, za którą poszedł dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej (ITC), opublikowany w marcu na Wzajemność wiary i sakramentów w ekonomii sakramentalnejjest podwójny charakter, sakramentalny i dialogowy, czy dialogiczny, objawienia chrześcijańskiego. Ten podwójny charakter odnosi się również do sposobu, w jaki Bóg chciał, abyśmy mieli dostęp do zbawienia, czyli do tego, co nazywamy "ekonomią" zbawienia.

Objawienie: sakramentalne i dialogowe 

Zostało to rozwinięte w drugim rozdziale Księgi, zatytułowanym: Dialogiczny charakter sakramentalnej ekonomii zbawienia. W sposób, który dla wielu czytelników będzie nowością, ukazuje "dialogowy" charakter sakramentów i, bardziej ogólnie, życia chrześcijańskiego: dialog między Bogiem a ludźmi i odwrotnie. Dialog, który prowadzi do dialogu przyjaźni i braterstwa między ludźmi. 

Poprzedza to bardziej znane zagadnienie tj. sakramentalność objawienia. Jest to perspektywa pochodząca od Ojców Kościoła, która wraz z perspektywą bardziej personalistyczną, dialogiczną, została odkryta na nowo od czasu Soboru Watykańskiego II. Pojęcie "sakrament" (= znak i narzędzie zbawienia) jest używane w szerszym znaczeniu niż siedem sakramentów, tak że można je zastosować do wszystkiego, co chrześcijańskie. 

Już to samo tworzenie i historia zbawienia udział w tym "sakramentalnym" charakterze, bo Stwórca pozostawił w świecie odcisk swojej miłości i mądrości. Szczególnie w osobie ludzkiej, obrazie i podobieństwie Boga (por. Rdz 1,26), stworzonej według "planu" Chrystusa. W Chrystusie człowiek jest powołany do komunii i dialogu z Bogiem oraz do oddawania Mu chwały. Jest to plan i wezwanie, które objawiają się w całej historii zbawienia: w Przymierzu z ludem Izraela, w tym samym czasie, gdy powstaje wiele znaków, które będą inspirować liturgię chrześcijańską. 

Na stronie wcielenie Syna Bożego jest ukonstytuowany jako centrum, szczyt i klucz do ekonomii sakramentalnej. Jezus Chrystus jest uważany przez Ojców Kościoła za pierwotny lub oryginalny "sakrament", znak i narzędzie Jego miłości do nas. "Jezus Chrystus" -Tekst mówi: "koncentruje fundament i źródło wszelkiej sakramentalności".. Ta "ekonomia" sakramentalności jest realizowana poprzez Kościół -wywołane przez Radę "powszechny sakrament zbawienia w Chrystusie - zwłaszcza w siedmiu sakramentach partykularnych, które z kolei nieustannie generują Kościół (por. n. 31).

W ten sposób Bóg ofiarowuje nam jednocześnie swój dialog zbawienia w Chrystusie, odwiecznym Słowie Bożym, które stało się ciałem dzięki działaniu Ducha Świętego, który dzięki temu samemu Duchowi nadal działa w Kościele i przez Kościół. 

 Wszystko to wymaga naszej współpracy i swobodnej reakcji przez osobistą wiarę. Bez wiary sakramenty byłyby jak automatyzm czy mechaniczność lub działanie magiczne, obce dialogicznemu charakterowi "ekonomii Bożej". Bez sakramentów wiara nie wystarczyłaby do zbawienia, zgodnie z samą strukturą Boskiej ekonomii. Słowami Josepha Ratzingera, "utrata sakramentów jest równoznaczna z utratą Wcielenia i odwrotnie"..

Krótko mówiąc, chrześcijanie są powołani przez wiarę i sakramenty do bycia "żywymi sakramentami", a także "żywymi słowami" Chrystusa, znakami i narzędziami w służbie zbawczego dialogu między Bogiem a ludzkością.

Nierozerwalne połączenie

W skrócie: "W koncepcji chrześcijańskiej nie można myśleć o wierze bez sakramentalnego wyrażenia (wbrew subiektywistycznej prywatyzacji), ani o praktyce sakramentalnej przy braku wiary eklezjalnej (wbrew rytualizmowi)". (n. 51). 

Dokument wskazuje, w drodze syntezy, na niektóre konkretne elementy tej relacji między wiarą a sakramentami: 1) oprócz bycia znakami i narzędziami łaski Bożej, sakramenty posiadają (również) cel pedagogiczny, ponieważ uczą nas, jak działa Jezus; 2) sakramenty zakładają wiarę jako dostęp do sakramentów (aby nie pozostały one pustym obrzędem lub nie były interpretowane jako coś "magicznego") oraz jako warunek, aby osobiście wytwarzały dary, które obiektywnie zawierają; 3) sakramenty ukazują wiarę podmiotu (wymiar osobisty) i Kościoła (wymiar eklezjalny), jako wiarę przeżywaną i spójną, tak że nie może być celebracji sakramentów poza Kościołem; 4) sakramenty żywią wiarę, o ile przekazują łaskę i skutecznie oznaczają tajemnicę zbawienia (por. n. 57).

W ten sposób, "przez wiarę i sakramenty wiary - przez działanie Ducha Świętego - wchodzimy w dialog, w żywotny kontakt z Odkupicielem, który zasiada po prawicy Ojca". (tamże). Ponadto sprawowanie sakramentów stawia nas w relacji do historii zbawienia. I że zakłada ona z naszej strony, oprócz wytrwałego korzystania z sakramentów, zobowiązanie do wierności i miłości wobec Boga oraz do służby innym, zwłaszcza najbardziej potrzebującym (por. n. 59).

Implikacje dla katechezy i życia

Wzajemności między wiarą a sakramentami należy uczyć w katechezie, zaczynając od "tajemnicy paschalnej" śmierci i zmartwychwstania Pana. Dlatego katecheza powinna być "mistagogiczna" (wprowadzająca w tajemnice wiary). Powinien przygotować do wyznania wiary (poprzez wyjaśnienie jej treści), wyznania, które pierwotnie przyjmuje formę dialogu. I musi przygotować do owocnego uczestnictwa w sakramentach. 

Bez odpowiedniej formacji nie można właściwie przeżywać i rozumieć sakramentów. Ze względu na ich "dialogiczny" charakter, w sakramentach, poprzez proste symbole (woda, olej, światło i ogień, itd.), Bóg ofiarowuje nam swoje słowa miłości - ostatecznie samo Jego Słowo, które stało się ciałem: Chrystus - skuteczne w udzielaniu nam swojej zbawczej łaski. I czeka na naszą miłosną odpowiedź spójnością naszego życia (por. n. 67).

Sakramenty, gdy są sprawowane we właściwy sposób, zawsze przynoszą to, co oznaczają (ważność). Aby mogli mieć wszystkie swoje owocePonadto wymagane są następujące elementy, wiara w którym je otrzymuje - biorąc pod uwagę, że "ta sama wiara nie jest wymagana do wszystkich sakramentów ani w tych samych okolicznościach życia". (n. 45)-, wraz z pozytywny zamiar aby odebrać to, co jest tam rozumiane.

Poprzez sakramenty, owocnie przyjęte, chrześcijanin uczestniczy w samym kapłaństwie Chrystusa (w podwójnej modalności: "kapłaństwo wspólne wiernych" i "kapłaństwo służebne"). W ten sposób rozumiana jest kolejna centralna afirmacja Dokumentu: że osoba jest powołana do prowadzenia stworzenia, poprzez "kosmiczne kapłaństwoku swemu prawdziwemu celowi: objawieniu się chwały Bożej (por. n. 27). 

Innymi słowy: dzięki ludziom wszystko, co stworzone, może i powinno być "księgą" (księgą natury) i "drogą" (przyjaźni i miłości) do poznania i kochania Boga. Jednocześnie mężczyźni i kobiety, zjednoczeni w boskim życiu, mogą być szczęśliwi w życiu ziemskim i poza nim. Sakramenty bowiem umożliwiają przeżywanie tej "ekologii integralnej", której domaga się nasza wiara.

Zaczyna się to w sakramenty inicjacji (Chrzest, Bierzmowanie i Eucharystia). Wobec naszych braków, ran i grzechów, Kościół udziela nam sakramenty uzdrowienia (Pokuta czyli wyznanie grzechów i Namaszczenie chorych).

Życie chrześcijańskie, które jest życiem sakramentalnym, rozwija się i wzrasta w kontekście wspólnoty kościelnej. Y w służbie komunii i wspólnoty kościelnej sakramenty święceń i małżeństwa. Tak więc Kościół jest rodziną, a rodziny chrześcijańskie mogą być "kościołami domowymi" (małymi kościołami lub kościołami domowymi), w których uczy się życia chrześcijańskiego dla dobra Kościoła i świata.

Więcej
Aktualności

Papież zaprasza rodziny do odmawiania różańca w domu

Odkryj na nowo piękno modlitwy różańcowej do Maryi, naszej Matki, w domu. To zaproszenie Papieża do wiernych, zawarte w Liście, w którym prosi Maryję: "Bóg wybaw nas swoją potężną ręką od tej strasznej epidemii, aby życie mogło ze spokojem wznowić swój normalny bieg".

Francisco Otamendi-4 maj 2020-Czas czytania: 4 minuty

W maju tradycja odmawiania Różańca w domu, w gronie rodzinnym". rodzina", pisze Ojciec Święty. Ograniczenia związane z pandemią zmusiły nas do dowartościowania tego wymiaru domowego także z punktu widzenia duchowego, mówi Papież. duchowy punkt widzenia, mówi papież. Stąd propozycja ponownego odkrycia "the piękno" do odmawiania Różańca w domu.

"Można wybrać, w zależności od sytuacji, aby modlić się nią wspólnie lub osobiście, doceniając dobro obu możliwości. Ale w każdym razie jest pewien sekret: prostota; i łatwo jest znaleźć, nawet w Internecie, dobre konspekty modlitw do naśladowania".

   W krótkim Liście Papież załącza także m.in. dwa teksty modlitw, do których odmawiania zaprasza nas na zakończenie Różańca, i zapewnia, że będzie że on sam będzie je recytował w miesiącu maju, "zjednoczeni duchowo". do wiernych.  

   Pierwszą modlitwą jest ta, którą skierował do Matka Boża Miłościwa na początku kryzysu 11 marca, w przesłaniu wideo, które poprzedzało celebrację Mszy św. Drugi modlitwa jest inwokacją, która przywołuje Salve Regina, szczególnie w zdaniu "Zwróć swoje miłosierne oczy na nas w tym koronawirusie tej pandemii koronawirusów".a następnie rozwodzić się nad grupami ludzi, którzy w różny sposób cierpieli i zmagali się z Covidem-19. którzy na różne sposoby cierpieli i zmagali się z Covid-19.

   Ojciec Święty zapewnia, że. "kontemplując razem oblicze Chrystusa z sercem serce Maryi, naszej Matki, zjednoczy nas jeszcze bardziej jako duchową rodzinę i pomoże nam i pomoże nam pokonać tę próbę".. Podsumowuje: "Będę się modlił za szczególnie za tych, którzy cierpią najbardziej i proszę o modlitwę za mnie. mnie. Z serca dziękuję i błogosławię.

Teksty modlitw

Modlitwa do Maryi (1) :

Oh Maria, ty zawsze świecą na naszej drodze
jako znak zbawienia i nadziei.
   Tobie polecamy się, o zdrowie chorych chorych,
że u stóp krzyża łączyłaś się z bólem Jezusa,
zachowując mocną wiarę.

   Ty, zbawienie ludu rzymskiego,
Wiesz, czego nam potrzeba
i jesteśmy pewni, że przyznasz ją
tak, że jak w Kanie Galilejskiej,
niech powróci radość i święta
po tym teście.

   Pomóż nam, Matko Boskiej Miłości,
aby dostosować się do woli Ojca
i robić to, co powie nam Jezus,
   On, który wziął na siebie nasze cierpienie na siebie
i wziął na siebie nasz ból
by prowadzić nas przez krzyż,
do radości zmartwychwstania. Amen.

  Pod Twoją opieką, Święta Boża Rodzicielko, schroniliśmy się Matka Boska,
nie pogardzaj naszymi błaganiami w czasie potrzeby,
ale wybaw nas od wszelkich niebezpieczeństw, o chwalebna i błogosławiona Dziewico.

Modlitwa do Maryi (2) :

Pod adresem schronimy się pod Twoją opiekę, Święta Boża Rodzicielko. W obecnej dramatycznej sytuacji, pełnej cierpienia i cierpienia i udręki, które gnębią cały świat, zwracamy się do Ciebie, Matko Boga i nasza Matko Matko Boża i nasza Matko, i szukaj schronienia pod Twoją opieką.

   O Maryjo Dziewico, zwróć swoje miłosierne oczy miłosierne oczy w tej pandemii koronawirusów, i pociesz tych, którzy są zdezorientowani i i opłakują utratę bliskich, czasem pochowanych w sposób raniący duszę. pochowany w sposób, który rani duszę. Podtrzymuje tych, którzy są strapionych, ponieważ aby uniknąć zarażenia, nie mogą przebywać w pobliżu osób chorych. chorych ludzi. Wzbudza zaufanie u tych, którzy żyją w strachu przed niepewną przyszłością i niepewnej przyszłości oraz o konsekwencjach w gospodarce i w pracy.

   Matko Boża i nasza Matko, błagaj miłosiernego Ojca Ojcze miłosierdzia, aby ta ciężka próba zakończyła się i abyśmy mogli ponownie odnaleźć horyzont nadziei i pokoju. horyzont nadziei i pokoju. Jak w Kanie Galilejskiej, wstawiaj się przed swoim Boskim Syna, prosząc go o pocieszenie dla rodzin chorych i ofiar, i otworzyć ich serca na nadzieję.

   Chroni ona lekarzy, pielęgniarki, pracowników służby zdrowia, wolontariuszy i wolontariuszy, którzy w tym czasie walczą na pierwszej linii frontu i narażają swoje życie, aby ratować innych. walczących na linii frontu i ryzykujących swoje życie, by ratować inne. Bądź z nimi w ich heroicznym wysiłku i obdarz ich siłą, dobrem i zdrowiem.

   Pozostaje blisko tych, którzy nocą i dniem wspomagają chorych, oraz kapłanów, którzy z duszpasterską i chorych, a także kapłanów, którzy z duszpasterską troską i ewangeliczną ewangeliczne zaangażowanie, starają się pomagać i wspierać każdego.

   Święta Dziewico, oświeć umysły mężczyzn i kobiet nauki mężczyzn i kobiet nauki, aby mogli znaleźć właściwe rozwiązania i pokonać tego wirusa. pokonać tego wirusa.

   Wspomagaj przywódców narodów, aby działali z mądrością, pracowitością i wielkodusznością działać mądrze, pilnie i hojnie, aby pomóc tym, którym brakuje środków do życia poprzez tych, którym brakuje środków do życia, planując daleko idące działania społeczne i gospodarcze rozwiązania ekonomiczne w duchu solidarności.

Święty Maryja, porusza sumienia ludzi tak, że wielkie sumy pieniędzy wydawane na zwiększenie i ulepszenie zwiększenie i udoskonalenie uzbrojenia powinno być wykorzystane do promowania odpowiedniego promowanie odpowiednich badań w celu zapobiegania podobnym katastrofom w przyszłości. klęski.

   Matko Najukochańsza, pomnażaj w świecie poczucie przynależności do jednej wielkiej rodziny, uświadamiając sobie więź, która łączy nas wszystkich, aby w duchu braterstwa i solidarności więzi, która łączy nas wszystkich, abyśmy w duchu braterstwa i solidarności wyszli na pomoc wielu formom ubóstwa i nędzy, przyjść z pomocą wielu formom ubóstwa i sytuacji nieszczęścia. Zachęca do niezłomności w wierze, wytrwałości w służbie i stałości w modlitwie. modlitwa.

   O Maryjo, Pocieszycielko strapionych, ogarnij wszystkie swoje utrudzone dzieci. wszystkie twoje strapione dzieci, spraw, aby Bóg mógł nas wybawić swoją potężną ręką od tego strasznego tej strasznej epidemii i aby życie mogło powrócić do normalnego biegu ze spokojem. ukojenie.   My Powierzamy się Tobie, który świecisz na naszej drodze jako znak zbawienia i nadziei. O najmiłosierniejsza, o najłaskawsza, o słodka Maryjo Dziewico! O najmiłosierniejsza, o najłaskawsza, o słodka Maryjo Dziewico!

AutorFrancisco Otamendi

Argumenty

Encyklika Ut unum sint w 25. rocznicę jej powstania

Encyklika Ut unum sint był pierwszym o ekumenizmie w historii Kościoła. W maju tego roku obchodzimy jej 25-lecie. Jan Paweł II wskazał w nim na centralność zadania ekumenicznego tymi słowami: "Ruch na rzecz jedności chrześcijan nie jest zwykłym 'dodatkiem' do tradycyjnej działalności Kościoła. Przeciwnie, należy organicznie do jego życia i działania". (UUS 20). 

Pablo Blanco Sarto-4 maj 2020-Czas czytania: 10 minuty

W dzisiejszym wielokulturowym i międzyreligijnym społeczeństwie jednym z priorytetów każdego chrześcijanina jest odzyskanie jedności utraconej w Kościele Chrystusowym, pamiętając, że. "utrzymuje się w Kościoła katolickiego (por. LG 8). "Nie wolno o tym zapomnieć". -przypominał Jan Paweł II "że Pan prosił Ojca o jedność swoich uczniów, aby była ona świadectwem Jego misji". ("Ut Unum Sint" 23). Podział jest sprzeczny z wolą Chrystusa i stanowi poważną trudność dla ewangelizacji Kościoła. "cały świat". (Mk 16:15). Konkretnie, "brak jedności wśród chrześcijan jest z pewnością szkoda dla Kościoła nie w sensie pozbawienia go jedności, ale jako przeszkoda w pełnym urzeczywistnieniu jego powszechności w historii". (Kongregacja Nauki Wiary, Decl. Dominus Iesus, 6-8-2000, n. 17).

Zasady

Podobnie jak jego poprzednik św. Jan Paweł II, również Benedykt XVI pragnął przypomnieć znaczenie tego istotnego wymiaru życia Kościoła: "Odnawiam [...] moją stanowczą wolę, wyrażoną na początku mojego pontyfikatu, aby przyjąć jako priorytetowe zobowiązanie do pracy, nie szczędząc energii, nad przywrócenie pełnej i widocznej jedności wszystkich wyznawców Chrystusa". (Przemówienie do Komisji Przygotowawczej III Europejskiego Zgromadzenia Ekumenicznego, 26-1-2006). Misją Kościoła jest budowanie jedności wiary i komunii wśród wszystkich mężczyzn i kobiet, którzy są jego częścią. Papież Franciszek tylko zintensyfikował krok w tym samym kierunku.

Ut unum sint

W tych wierszach przejdziemy przez tekst encykliki Jana Pawła II Ut unum sint (1995), aby dostrzec doskonałą ciągłość z dekretem soborowym Unitatis redintegratio (1964). Podążamy zatem za tytułami poszczególnych rozdziałów tejże. 

Jak wiadomo, Rada nie chciała mówić o ".ekumenizm katolickich", ale o "katolickich zasadach ekumenizmu". "Wskazując na katolickie zasady ekumenizmu". -pisał Jan Paweł II, "dekret Unitatis redintegratio jest przede wszystkim związany z nauką o Kościele zawartą w Konstytucji. Lumen gentiumw rozdziale o ludzie Bożym. Jednocześnie ma na uwadze to, co zostało potwierdzone w deklaracji soborowej Dignitatis humanae o wolności religijnej". (UUS 8). Ustaliwszy te przesłanki eklezjologiczne i antropologiczne, przechodzi do przypomnienia głównych zasad katolickich.

Jan Paweł II z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem w 1995 r.

Jako przesłanka była "jedność i jednolitość Kościoła Chrystusowego", wraz z nadprzyrodzonym pochodzeniem Kościoła. Założyciel i fundament są boskie, tak że Kościół nie jest zwykłym ludzkim ugrupowaniem o wymiarze jedynie horyzontalnym. Nadprzyrodzone są również więzi, które łączą chrześcijan ze sobą.

"Rzeczywiście". -mówi w numerze 9, "Jedność dana przez Ducha Świętego nie polega po prostu na tym, że osoby są razem i są sobie dodane. Jest to jedność ukonstytuowana przez więzi wyznania wiary, sakramentów i komunii hierarchicznej". A w numerze 10: "Wierni stanowią jedno, ponieważ w Duchu Świętym są we wspólnocie z Synem, a w Nim w Jego wspólnocie z Ojcem: 'A my jesteśmy we wspólnocie z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem'" (1 J 1,3). (UUS 9).

Praktyka ekumenizmu

Drugi rozdział Unitatis redintegratio dotyczy praktycznego wymiaru ekumenizmu. Mówi tam o ekumenizmie "instytucjonalny" (n. 6), ekumenizm "duchowy" (nn. 7-8) oraz ekumeniczny "teologiczny (nn. 9-11), z których wyłania się m.in. "współpraca ekumeniczna (n. 12). Są to tzw. ekumenizmy "głowy, serca i rąk", wzajemnie się uzupełniające i równie potrzebne. 

Jako warunek wstępny musi istnieć Odnowa Kościoła jako instytucji ziemskiej i ludzkiej. Nie chodzi jednak o zwykłe oczyszczenie pamięci zbiorowej, ale o wewnętrzną reformę każdego chrześcijanina: o prawdziwą osobiste nawrócenie, Jan Paweł II mówił dalej. "Duch Święty zaprasza ich do poważnego rachunku sumienia, kontynuuje. Kościół katolicki musi wejść w to, co można by nazwać "dialogiem nawrócenia", gdzie dialog ekumeniczny ma swój wewnętrzny fundament. W tym dialogu, który odbywa się przed Bogiem, każdy musi uznać swoje winy, wyznać je i na nowo oddać się w ręce Tego, który jest Orędownikiem przed Ojcem, Jezusa Chrystusa". (UUS 82). 

Sobór Watykański II i nawrócenie

O centralnym znaczeniu nawrócenia, do którego wzywał Vaticanum II, przypomina z naciskiem pierwsza w historii Kościoła encyklika o ekumenizmie. "Odnosi się to w szczególności do procesu zapoczątkowanego przez Sobór Watykański II, włączając do odnowy ekumeniczne zadanie zjednoczenia podzielonych chrześcijan. Nie ma prawdziwego ekumenizmu bez wewnętrznego nawrócenia"." (UUS 15), kończy cytując n. 7 UR. Z tego wyniknie pojednanie instytucjonalne, a nie odwrotnie. "Dialog nawrócenia" każdej wspólnoty z Ojcem, bez pobłażania sobie, jest podstawą relacji braterskich, które różnią się od zwykłego serdecznego zrozumienia lub zwykłego zewnętrznego współżycia". (UUS 82). Pojednanie z Bogiem może prowadzić do pojednania z innymi. Sobór wzywa więc do nawrócenia zarówno osobistego, jak i wspólnotowego.

"Każdy zatem musi się radykalniej nawrócić na Ewangelię i nie tracąc nigdy z oczu Bożego planu, musi zmienić swój światopogląd". (UUS 15). To właśnie tam rozpocznie się nawrócenie każdej wspólnoty, wyrażone w UR 6. "Nawrócenie serca" jest więc warunkiem wstępnym wszelkich działań ekumenicznych.

Tak więc oprócz koniecznie pozytywnej oceny ruchu ekumenicznego rozumianego według tych katolickich zasad, Jan Paweł II zaprosił wszystkich chrześcijan do "konieczne oczyszczenie pamięci historycznej". i do "ponowne rozważenie wspólnie ich bolesnej przeszłości". dla "wspólne uznanie, ze szczerym i całkowitym obiektywizmem, popełnionych błędów i czynników warunkowych będących źródłem ich niefortunnych rozstań". (UUS 2). Natomiast chrześcijanie, którzy urodzili się w tym czasie w tych Kościołach i wspólnotach - jak podkreślono w dekrecie Unitatis redintegratio (n. 3)- nie ponoszą winy za dawną separację, są kochane przez Kościół i uznawane za braci.

Origins

Mogło więc być w jego początkach i to będzie wymagało koniecznego procesu oczyszczania. Wraz z tym weszliśmy w pełni w "ekumenizm duchowy", tzw. "ekumenizm modlitwy czyli "z serca".

W n. 8 UR mowa jest m.in. "modlitwa powszechna". Jan Paweł II nie zapomina o. "dusza ekumenizmu", jak stwierdza dekret soborowy (UR 8). W n. 21 mówi o. "prymat modlitwy", cytując w ten sposób ponownie n. 8 UR; po czym dodaje: "Idziemy naprzód drogą, która prowadzi do nawrócenia serc zgodnie z miłością, jaką mamy do Boga i jednocześnie do naszych braci: do wszystkich naszych braci i sióstr, nawet tych, którzy nie są z nami w pełnej komunii. [Miłość jest najgłębszym prądem, który daje życie i siłę procesowi ku jedności. Ta miłość znajduje jej najpełniejszy wyraz w modlitwie powszechnej".

Modlitwa z innymi chrześcijanami może prowadzić do wzrostu w komunii w całym Kościele. Ale modlitwa prowadzi też do innego sposobu widzenia spraw. "Komunia w modlitwie prowadzi do świeżego spojrzenia na Kościół i chrześcijaństwo, kończy się dwa numery później. Po nawiązaniu do Oktawy Jedności Chrześcijan, św. Jan Paweł II nawiązał także do różnych spotkań modlitewnych z arcybiskupem Canterbury, z biskupami luterańskimi oraz w siedzibie Ekumenicznej Rady Kościołów w Genewie.

Z ekumenicznym patriarchą Konstantynopola, odnosi się jednak do. "mój udział w liturgii eucharystycznej".co oznacza inny ton w sposobie modlitwy. Dlatego też zasady communicatio in sacrisSprawozdanie przedstawiono w UR 8 i 15, a wyraźnie przypomniano w UUS 46. "Z pewnością z powodu różnic w wierze nie jest jeszcze możliwe koncelebrowanie tej samej liturgii eucharystycznej. A jednak mamy gorące pragnienie wspólnego sprawowania jednej Eucharystii Pana, a to pragnienie jest już wspólnym uwielbieniem, tym samym błaganiem". (UUS 45).

Świętość indywidualna i wspólnotowa

Wreszcie, jak zaznacza UR w części dot. "świętość indywidualna i wspólnotowa (n. 4, § 6), Jan Paweł II przypomniał również o potrzebie świętości osób, wspólnot i instytucji jako tajemnicy ruchu ekumenicznego. W pierwszej kolejności jest to wezwanie "ekumenizm męczenników", "liczniejsze niż mogłoby się wydawać".

Takie sytuacje zawsze przynosiły owoce ekumeniczne. "Jeśli można umrzeć za wiarę, to pokazuje to, że można osiągnąć cel, gdy chodzi o inne formy tego samego wymagania. Już zauważyłem, i to z radością, jak komunia, niedoskonała, ale prawdziwa, utrzymuje się i wzrasta na wielu poziomach życia kościelnego". (UUS 84). Ale będzie to przede wszystkim świadectwo świętości, które porusza do tej jedności, której pragnie Chrystus i która działa dzięki Jego Duchowi. "W promieniowaniu emanującym z 'patrymonium świętych' należących do wszystkich Wspólnot, 'dialog nawrócenia' ku pełnej i widzialnej jedności jawi się wówczas w świetle nadziei". (tamże). Święci to także najlepsi ekumeniści, którzy zawsze szukają jedności w jednym Kościele Jezusa Chrystusa.

Współpraca

Wreszcie, w konsekwencji wszystkich powyższych działań (nawrócenia i modlitwy), konieczne "praktyczna współpraca".co było już zapowiedziane przez UR 12. To jest to, co nazwaliśmy "ekumenizmem rąk". Po nawróceniu i kontemplacji przychodzi działanie. "Ponadto współpraca ekumeniczna jest prawdziwą szkołą ekumenizmu, dynamiczną drogą do jedności. [...] W oczach świata współpraca między chrześcijanami nabiera wymiarów wspólnego świadectwa chrześcijańskiego i staje się narzędziem ewangelizacji dla dobra jednego i wszystkich". (UUS 40). 

Wspólne świadectwo chrześcijańskie, dawane poprzez solidarność i współpracę, może być uprzywilejowanym czynnikiem ewangelizacji. Konieczne jest jednak, aby te wspólne inicjatywy były zjednoczone przez prawdziwie chrześcijańskiego ducha. "Taka współpraca, oparta na wspólnej wierze, jest nie tylko bogata w braterską komunię, ale jest epifanią samego Chrystusa". (tamże).

Dialog teologiczny

W odniesieniu do "ekumenizm teologiczny czyli "z głowy", Jan Paweł II przypomniał. "fundamentalne znaczenie doktryny". Musimy widzieć, co nas łączy, a co dzieli w naszej wierze, szukając wspólnie pełni prawdy objawionej. 

"Nie chodzi w tym kontekście o modyfikację depozytu wiary, o zmianę znaczenia dogmatów, o tłumienie w nich istotnych słów, o dostosowanie prawdy do gustów pewnej epoki, o usunięcie pewnych artykułów z Credo pod fałszywym pretekstem, że dziś nie są już zrozumiałe. Jedność, której pragnie Bóg, może się zrealizować tylko w wspólne wyznawanie pełnej treści wiary objawionej. W sprawach wiary rozwiązanie kompromisowe jest sprzeczne z Bogiem, który jest Prawdą. W Ciele Chrystusa, który jest 'drogą, prawdą i życiem' (J 14,6), kto uznałby za uprawnione pojednanie osiągnięte kosztem prawdy?" (UUS 18).

Prawda wraz z miłością to klucze do sukcesu w dialogu ekumenicznym. "Jednak" -dodaje później numer, "doktryna musi być przedstawione w sposób zrozumiały dla tych, dla których Bóg ją przeznaczył". Przedstawienie doktryny chrześcijańskiej w jej integralności musi być jasne, ale nie kontrowersyjne. Jednocześnie musi być ona dostępna dla chrześcijan, którzy mają określone założenia doktrynalne, bez zdradzania integralności doktryny. W ten sposób narodzi się niezbędny dialog. "Jeśli modlitwa jest 'duszą' odnowy ekumenicznej i dążenia do jedności, to jest ona podstawą i siłą tego wszystkiego, co Sobór określa jako 'dialog'". (UUS 28). Dialog ten będzie się obracał wokół pojęć prawdy i miłości, które będą nierozłączne w każdym dialogu ekumenicznym (por. UUS 29).

Zasady eklezjologiczne

Konkretnie encyklika Jana Pawła II przypomina. zasady eklezjologiczne o "Kościoły i wspólnoty eklezjalne Trzeci rozdział UR. Przede wszystkim omawia się dialog z innymi Kościołami i wspólnotami kościelnymi na Zachodzie (por. nn. 64-70). Po nawiązaniu do zbieżności i rozbieżności z nimi (por. UR 9), dokonuje realistycznej diagnozy sytuacji: "Sobór Watykański II nie rości sobie prawa do 'opisania' chrześcijaństwa poreformacyjnego, ponieważ 'te Kościoły i Wspólnoty kościelne bardzo się różnią, nie tylko od nas, ale i od siebie nawzajem', a to 'z powodu różnorodności ich pochodzenia, doktryny i życia duchowego'. Ponadto ten sam dekret zauważa, jak ruch ekumeniczny i pragnienie pokoju z Kościołem katolickim nie przeniknęły jeszcze wszędzie". (UUS 66; por. UR 19). Dialog ekumeniczny przedstawia się więc ze swoimi niuansami i złożonością.

I tak, po odwołaniu się do wspólnego skarbu chrztu i umiłowania Pisma Świętego - choć z innym rozumieniem jego relacji do Kościoła - (por. UR 21-22, UUS 66), Jan Paweł II przypomina także, że "od czasów reformacji pojawiły się rozbieżności doktrynalne i historyczne dotyczące Kościoła, sakramentów i posługi święceń". (UUS 67). Przypomina w ten sposób doktrynę o. defectus ordinis wyeksponowane w UR 22, przez co te wspólnoty kościelne byłyby pozbawione sukcesji apostolskiej, prawdziwego posługiwania, a więc i większości sakramentów. 

Chrzest powszechny

Chrzest i słowo Boże pozostają jednak wspólne, więc jedność jest zapoczątkowana, ale nie osiągnęła jeszcze swojej pełni. "W tej szeroko zakrojonej sprawie". -zakończył-. "jest wiele miejsca na dialog na temat zasad moralnych Ewangelii i ich zastosowania". (USS 68). Do rozwiązania pozostaje szereg problemów teologicznych: chrzest (w tych wspólnotach, które go również utraciły), Eucharystia, posługa święceń, sakramentalność i autorytet Kościoła, sukcesja apostolska. Wreszcie, kończy się ponownym odwołaniem do "ekumenizm duchowy oraz o potrzebie modlitwy jako fundamentu każdego możliwego ekumenizmu.

Dawne schizmy

W ten sam sposób UUS przypomina, że wspólnoty, które powstały w wyniku pierwszych sporów chrystologicznych i schizmy wschodniej (tzw. Starożytne kościoły wschodnie), zachowując sukcesję apostolską, należy uznać za prawdziwe Kościoły partykularne. Po wymienieniu różnych porozumień ekumenicznych osiągniętych w ostatnich latach (Koptyjski Patriarchat Prawosławny, Patriarchat Kościoła Antiochii, Asyryjski Patriarchat Wschodu, Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola: por. UUS 50-54, 62), nawiązuje do konieczności zachowania zasady prymatu Piotrowego jako posługi na rzecz jedności i miłości.

"Kościół katolicki, zarówno w swojej praxis, jak i w swoich oficjalnych dokumentach, utrzymuje, że komunia Kościołów partykularnych z Kościołem Rzymu, a jego biskupów z Biskupem Rzymu, jest zasadniczym wymogiem - w zamyśle Bożym - dla pełnej i widzialnej komunii". (UUS 97). Z tej pełnej komunii wypływa także pełna skuteczność w wypełnianiu misji powierzonej przez Chrystusa jego Kościołowi (por. UUS 98).

Dwa płuca

Jednocześnie wezwał Europę i cały świat do oddychania z "dwa płuca Wschodu i Zachodu (por. UUS 54), Jan Paweł II podkreślał znaczenie "Posługa jedności" biskupa Rzymu. (por. LG 23).

Po zauważeniu, że w niektórych przypadkach może to mieć miejsce "trudność dla większości innych chrześcijan". (UUS 88), proponuje uważne studium roli następcy Piotra w komunii Kościoła, na płaszczyźnie biblijnej i teologicznej (por. UUS 90-96); a encyklika o ekumenizmie przypomina, że "Wszystkie kościoły są w pełnej i widzialnej komunii, ponieważ wszyscy pasterze są w komunii z Piotrem, a więc w jedności Chrystusa. Biskup Rzymu, posiadający władzę i autorytet, bez których ta funkcja byłaby iluzoryczna, musi zapewnić komunię wszystkich Kościołów". (UUS 94). Ubi Petrus, ibi plena Ecclesia. Posługa Piotrowa jest więc gwarancją pełnej komunii w Kościele Chrystusowym.

Wniosek

Jeśli chodzi o relację z innymi chrześcijanami, to należy rozważyć jeszcze jedno zadanie, którym jest - wg. Unitatis redintegratio- "dzieło przygotowania i pojednania poszczególnych osób, które pragną pełnej komunii katolickiej". (UR 4), czyli opieka nad chrześcijanami innych wyznań, którzy chcą zostać katolikami. 

Należy odróżnić, jak czyni to soborowy dekret, działalność ekumeniczną od zwracania uwagi na te szczególne sytuacje. Pierwszy - ekumenizm - ma na celu pełne i widzialne zjednoczenie Kościołów i wspólnot kościelnych jako takich. Po drugie, są też pojedyncze osoby, które w sumieniu dobrowolnie rozważają możliwość zostania katolikami. Oba zadania wynikają z chęci współpracy z planem Bożym i dalekie od przeciwstawiania się sobie, są ze sobą ściśle powiązane (por. tamże). W ten sposób ekumenizm pozostałby w doskonałej zgodności z pełnym włączeniem innych chrześcijan do Kościoła katolickiego (por. UR 22, UUS 66).

Hiszpania

Oddanie swojego życia za innych

Obok bardziej instytucjonalnych działań Kościoła, takich jak tysiące wolontariuszy Caritas parafialnej, kapelanów czy sióstr zakonnych, którzy poświęcają się opiece nad chorymi i bezbronnymi, tysiące lekarzy i pielęgniarek, kierowców ciężarówek czy matek, również oddają swoje życie w służbie.

Omnes-4 maj 2020-Czas czytania: 7 minuty

To silne, odważne opowieści o wartościach i cnotach. Ludzie, którzy w tych tygodniach dają z siebie wszystko, a nawet swoje życie. Są to kobiety i mężczyźni, którzy wypełniając swój obowiązek, swoje zawodowe powołanie, dają cenny przykład całemu krajowi. Większość społeczeństwa hiszpańskiego docenia ten wysiłek pracowników służby zdrowia - lekarzy, pielęgniarek, asystentów i ogólnie osób związanych z sektorem zdrowia - i niestrudzenie oklaskuje ich z okien i balkonów o godzinie 20.00. 

   Ze względu na tę bliskość chorych, od początku pandemii w Hiszpanii koronawirusem zaraziło się ponad 33 tys. pracowników służby zdrowia - wynika z danych dostępnych w chwili pisania artykułu. Spośród nich do 20 kwietnia, według oficjalnych źródeł, zmarło co najmniej 26 lekarzy. 

W ostatnich dniach Palabra rozmawiała z wieloma profesjonalistami, w większości kobietami, i zebrała ich świadectwa, pełne odwagi i wiary. Na przykład Margarita Díez de los Ríos, lekarz rezydent w szpitalu publicznym Virgen de la Salud w Toledo (w Kastylii-La Manchy, jednym z regionów najbardziej dotkniętych wirusem); dr Marta Castro z oddziału geriatrii szpitala uniwersyteckiego w Getafe (Madryt); pielęgniarka Mónica Sanz z oddziału intensywnej terapii Fundación Jiménez Díaz; kierowca ciężarówki Rubén Casasola i inni, od których zebraliśmy niektóre z ich wrażeń.

Na pytanie, czy w tych tygodniach odczuwają strach, niepokój lub duże zmartwienie, ich odpowiedź zasadniczo pokrywa się z tym, co mówi Margarita, młoda lekarka z Madrytu pracująca w Toledo, której dziadek był lekarzem wojskowym: "Nie mieliśmy czasu na odczuwanie strachu czy niepokoju, przynajmniej w moim przypadku, ani na zbytnie myślenie. Ruszyliśmy do przodu. To prawda, że wszyscy, bo rozmawiałem o tym z moimi kolegami, byliśmy zaniepokojeni kwestią rodziny, która dała nam wiele strachu. Wielu lekarzy stara się spędzać jak najmniej czasu w domu, próbując się jak najbardziej odizolować".

"Oprócz oddziału pracuję również na oddziale ratunkowym", dodaje Margarita, "I myślę, że bardzo ważne jest, aby od samego początku ustanowić kanał komunikacji zaufania, aby przekazać dobre wiadomości i przekazać złe wiadomości. To wtedy zdajesz sobie sprawę, że naprawdę musisz mieć powołanie, ponieważ przekazywanie dobrych wiadomości jest łatwiejsze, ale przy przekazywaniu złych wiadomości wiele wchodzi w grę i myślisz o wielu rzeczach. "Najtrudniejsza rzecz, dodaje: "to przekazanie rodzinie wiadomości, że stan pacjenta jest bardzo, bardzo poważny i że często nie da się go przeżyć. Przekazać im wiadomość i powiedzieć, że muszą wrócić do domu, to jest trudne.

Jednodniowe bitwy i rodzinna atmosfera

Marta, która ma kontakt z grupą najbardziej dotkniętą przez Covid-19, czyli osobami starszymi, wyznaje: "Strach staram się opanować dzięki większej wiedzy na temat wirusa i dróg zakażenia, a także ściśle przestrzegam wszystkich zaleceń (oczywiście wtedy, gdy pozwala nam na to nasz sprzęt); niepokój stopniowo ustępował, ponieważ zacząłem toczyć jednodniowe bitwy: w drodze do szpitala, każdego ranka, myślę tylko o pozytywnych rzeczach, które zamierzam zrobić tego dnia; obawa, że mogę zarazić moją rodzinę, jest nadal obecna w każdej minucie i dlatego od kiedy to wszystko się zaczęło, żyję odizolowany w swoim pokoju". Następnie dodaje: "Nie całowałam i nie przytulałam mojego męża i dzieci od 6 marca, kiedy zaczęłam mieć potwierdzonych pacjentów z Covidem. Nie widziałem rodziców od lutego.

Próbując przekazać nadzieję i siłę na oddziale intensywnej terapii, Monika zaznacza, że. "W końcu kluczem do naszego zawodu, także w normalnych warunkach, jest to, że traktujemy pacjentów jak własnych rodziców, babcie, rodzeństwo czy ciocie. Myślenie, które kieruje naszą pracą, to myślenie o tym, jak chcielibyśmy, aby traktowano naszego krewnego w tej samej sytuacji; to prowadzi nas do prowadzenia optymalnej opieki nad każdym z nich. Mamy świadomość, że jesteśmy jedynymi twarzami, które widzą, a raczej jedynymi oczami dla PID. [pełne wyposażenie ochronne]. które musimy nieść, a które sprawiają, że wstajemy, trzymamy ich za rękę i uśmiechamy się oczami, aby poczuli się w towarzystwie".

Poleganie na wierze

Word zapytał ich także, czy mają wiarę i czy zaufanie do Boga pomaga im w tych okolicznościach. "Jestem wierzący i uważam, że bycie chrześcijaninem i bycie wykształconym bardzo pomaga", odpowiada Margarita. "Zarówno w tym, co mówiliśmy o pozytywnych sytuacjach, kiedy wszystko wydaje się bardzo łatwe i idzie gładko, jak i w tych negatywnych i smutnych, gdzie bardzo pomaga".

Marta dodaje.Polegam na wierze, nie zadaję sobie zbyt wielu pytań o powody i po prostu stawiam się na miejscu chorego, na przykład gdyby to był mój ojciec lub moja matka, i opiekuję się nim tak, jak chciałbym, żeby się nim opiekowano. "Moi rodzice są wierzący i modlą się za mnie." - dodaje, "i zapewniam ich, że robię wszystko, co mogę, by się chronić. Są ze mnie dumni, zostałem wychowany do służby innym. A mój mąż jest moim głównym wsparciem, przynosi mi spokój, którego czasem potrzebuję i to on odkrywa dla mnie, jak Bóg kieruje naszym życiem, kiedy ja nie widzę tego tak wyraźnie.

Przypadek Moniki ma pewną osobliwość: "Kiedy byłam w trzeciej klasie szkoły średniej, moja siostra brała udział w wypadku samochodowym, z którego ledwo uszła z życiem. Jestem wierząca i mocno wierzę, że to był cud Boży, ale w jego rękach było również postawienie na naszej drodze wspaniałych pracowników służby zdrowia, którzy pracowali na 200 %, aby uratować jej życie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę poświęcić swoje życie pomaganiu tak, jak oni pomagali mojej rodzinie; że w moim życiu chcę poświęcić się temu, aby ludzie czuli się tak, jak my czuliśmy się w tamtym momencie: wspierani, rozumiani i otoczeni przez najlepszy zespół opieki zdrowotnej, zarówno zawodowo, jak i osobiście"..

W ciężarówce

Jak w dzisiejszych czasach przewoźnicy i kierowcy ciężarówek znajdują siłę wśród niepewności i nerwów? Rubén Casasola odpowiada: "Myślenie o rodzinie i jej dobrostanie". "Najtrudniejsze jest to, że w ciężarówce jest dużo czasu na myślenie i może to wywołać niepokój. Zawsze ciężko jest być z dala od rodziny, a tym bardziej w tym czasie.". To co jest najbardziej stymulujące to "Myślę, że ludzie, których widzę w kolejkach w supermarketach, potrzebują nas. I że wielu z nich patrzy na Ciebie z wdzięcznością".. Żonaty ojciec dwójki dzieci, jest oddany "nasz patron święty Krzysztof", i podkreśla, że "Są ludzie, którzy pomagają nam, aby nasza praca była mniej ciężka, jak Guardia Civil i niektóre restauracje, które zdecydowały się być otwarte, abyśmy my, truckerzy, mogli napić się kawy.

Kapelani, wysokie ryzyko

Inną grupą podwyższonego ryzyka w ostatnich tygodniach są kapelani, lekarze duszy, a często także ciała. Spośród księży diecezjalnych i zakonników pełniących posługę duszpasterską, którzy na prośbę chorych lub ich rodzin zajmowali się chorymi w ośrodkach szpitalnych, do dwóch tygodni zmarli m.in. "około 70 w duszpasterstwie pracuje dla pacjentów Covid".Luis Argüello, biskup pomocniczy Valladolid i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Hiszpanii. Ksiądz prałat dodał, że. "wiele innych". starsi ludzie umierali w domach dla starców lub w domach zakonnic. 

Arcybiskup Argüello nie podał więcej szczegółów, ale żniwo śmierci trwa nadal. W chwili oddania do druku, w Nawarze zmarło jeszcze dwóch księży, co zwiększyło do dziewięciu liczbę zmarłych w diecezji Pampeluna-Tudela, drugiej diecezji najbardziej dotkniętej przez Covid-19. Niemal w tym samym czasie Europa Press podała, że najbardziej dotknięty jest Madryt, gdzie od 11 marca w diecezji tej zarażonych jest łącznie 100 księży o różnym stopniu ciężkości, z czego 28 zmarło. Archidiecezja 23 marca podniosła tę liczbę do 130 i podała kilka sylwetek zmarłych. 

Kardynał Osoro wyraził "głęboki smutek". i dziękuję za ich "absolutne oddanie". na stronach "tam, gdzie konieczna jest obecność Chrystusa". Jednocześnie, daleki od zniechęcenia, arcybiskupstwo zgłosiło wdrożenie posługi kapelańskiej w zmedykalizowanych hotelach. Prezes EEC, kardynał Omella, odpowiedział Efe: "Niestety, jest już wielu księży i zakonników, którzy zmarli z powodu tego wirusa. Ta pandemia przypomina nam, jak ważna jest ochrona naszych starszych osób. Gratuluję opiekunkom i opiekunom w domach opieki, którzy świadczą tak wielką przysługę naszym seniorom. Dziękujemy rodzinom, które opiekują się osobami starszymi. Dziękuję z całego serca.

Papież Franciszek wielokrotnie modlił się za "lekarzy, pielęgniarek i księży zaangażowanych w opiekę nad chorymi z Covid-19", i opisał jego zachowanie jako "przykład bohaterstwa (24 marca). W Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, zaznaczył, że. "we Włoszech prawie 60 księży [w chwili pisania tekstu ponad 100].Umarli opiekując się chorymi, w szpitalach, u boku lekarzy i pielęgniarek: to święci obok".. Niemal równocześnie, w wywiadzie udzielonym kilku mediom, m.in. Tabletka y ABCpodkreślił, że do "Święci obok w tym trudnym czasie - to bohaterowie! Lekarze, zakonnice, księża, pracownicy, którzy wykonują swoje obowiązki, aby społeczeństwo mogło funkcjonować. Ilu lekarzy i pielęgniarek zginęło! Ilu księży, ile zakonnic zginęło! Serwowanie".

Lekcje od chorych

Kapelan Fundación Jiménez Díaz w Madrycie, José Ignacio Martínez Picazo, od 19 lat zajmuje się pacjentami tego szpitala, a w święto Wielkiej Nocy był tam wraz z żoną, José Ignacio Martínez Picazo. "z panią wiary, która wie, że temu, kto ma Boga, niczego nie brakuje. Wystarczy sam Bóg. Olga, pomóż mi pogratulować tym dobrym ludziom na Wielkanoc". A Olga mówi: "Szczęśliwa niedziela wielkanocna. I zawsze myśląc o Panu, wszystko pójdzie dla nas dobrze. Jestem wdzięczny, że ojciec José Ignacio przyszedł dzisiaj. Dla mnie to bardzo miłe"..

"Jesteśmy uprzywilejowani, bo jesteśmy w domu i robimy to, co każe nam robić rząd, Olga dodaje, "Ale poświęcenie wszystkich pracowników służby zdrowia pracujących i narażających swoje życie, to jest bezcenne. Dają życie za cenę swojego. 

Juan Jolín, kapelan szpitala utworzonego przy IFEMA, aby poradzić sobie z lawiną zarażonych, udzielił wywiadu TelecincoOpowiedzieli o tym na swojej stronie internetowej: "W szpitalu cudów IFEMA odbywa się nabożeństwo religijne, a "Ya es mediodía" udało się porozmawiać z jego kapelanem, Juanem Jolínem. O pracy swojej i swojego zespołu powiedział: "Słuchanie z uczuciem". Ta grupa księży jeździ do szpitala na kilka zmian, bo nie mogą być tam cały czas. Jednym z doświadczeń, które najbardziej go poruszyło, jest to, że to sami pacjenci dają mu lekcje: mówią ci, co ich martwi, ich rodziny, sytuacja, w której żyją, przyszłość..., powiedział ojciec Juan"..

Wielebny SOS

Psychologiczne strategie towarzyszenia duchowego (I)

Towarzysząc komuś, warto rozważyć pewne aspekty treści psychologicznych, które służą jako struktura ułatwiająca rozwój osobisty osoby proszącej o kierownictwo duchowe.

Carlos Chiclana-2 maj 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Będzie to służyło również temu, aby dbać o siebie i być wyższą jakością opieki. Możemy ustanowić ramy i fundamenty tej relacji; zachęcić do tego, aby była to relacja asymetryczna, która tworzy się dwukierunkowo; skutecznie komunikować się i ułatwiać uczenie się i osiąganie wyników.

1. wiedzieć, kim jestem

To nasz zapał do służenia Bogu i innym skłania nas do nawiązania tej relacji pomocy. Kto zbliża się do nas, czyni to z ufnością, że towarzysz duchowy jest blisko Boga, że ma szczególne powołanie i że właśnie dlatego, że jego serce jest ściśle zjednoczone z sercem Chrystusa i jest Mu oddane, nie tylko nie ma ryzyka głupoty, ale towarzysz będzie niezwykle ostrożny, zachowa niezbędne granice i będzie trzymał się z dala od wszystkiego, co byłoby sprzeczne z tym, co w tej relacji jest zdrowe i święte.

Tak więc, postawimy na ponadnaturalne zaangażowanie i ludzkie umiejętności, aby zrobić to jak najlepiej. Dlatego muszę wiedzieć, czy mam odpowiednie kompetencje do bycia towarzyszem, rozwijać je i wzbogacać. Podszkolę się przed poświęceniem się akompaniatorom.

Często pomocne dla towarzysza jest przygotowanie się do osobistej pracy psychologicznej, która polega na poznaniu swojej struktury psychologicznej, osobowości, wydarzeń życiowych i relacji z przeszłości, które wpłynęły na rozwój osobisty, ewentualnych ran psychologicznych itp. oraz posiadanie strategii psychologicznych, aby wcześniejsze doświadczenia nie przeszkadzały w opiece nad ludźmi. Przyda się uporządkowanie ich przeszłości, osobistych problemów i wewnętrznej dynamiki, aby w przyszłości, w zadaniach związanych z towarzyszeniem innym ludziom, nie mylili swoich emocji czy sytuacji z emocjami osoby, której pomagają. Praca ta może być wykonana przez kierownika duchowego z pewnym wykształceniem psychologicznym lub przez psychologa kochającego wiarę. 

Tak więc, podobnie jak w innych zawodach, to osobiste przygotowanie pozwala sprawić, by sama psychologia nie przeszkadzała w wykonywaniu obowiązków, by wiedzieć, jak o siebie zadbać i nie popaść w syndrom wypalenia. Bardzo ważne będzie, aby ci, którzy będą narażeni na normalne i problematyczne towarzyszenie, normalną i problematyczną dynamikę grupy, słuchanie wielkich radości i wielkich problemów itp. mieli wystarczające przygotowanie ludzkie, aby oprócz środków nadprzyrodzonych umieli się regulować emocjonalnie. 

2. wiedzieć, kim się jest i czego się chce

W zasadzie osoba, która prosi nas o towarzyszenie, przyszła do mnie z różnych powodów, które musimy znać. Musimy dobrze ulokować się w ich życiu i zainteresowaniach, aby móc odpowiednio zmierzyć się z początkiem związku. Kim jest, jak się tu znalazł. Pomocna będzie znajomość jego przeszłości, innych wcześniejszych doświadczeń towarzyszenia, jego formacji, doświadczenia wiary, otrzymanego wykształcenia, cech osobowości, charakterystyki rodziny pochodzenia itp. Im lepiej je poznamy, tym lepiej będziemy mogli im towarzyszyć. Wszystko to odbywa się stopniowo, dając nam czas na nawiązanie prawdziwej relacji międzyludzkiej, ze skuteczną komunikacją, która będzie się pogłębiać wraz z poświęceniem czasu i zainteresowaniem. 

Stopniowo Twoje potrzeby zostaną sprecyzowane i okaże się, czy Twoja początkowa prośba odpowiada Twoim rzeczywistym potrzebom, czy nie. Czasami już na początku zdajemy sobie z tego sprawę i bardzo korzystnie jest poczekać, aż to dana osoba to dostrzeże i doceni, nie przyspieszając przy tym procesu.

3. Osiągnięcie porozumienia co do celów tych rozmów

Interesujące będzie ustalenie podstawy tej rozmowy: Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać? Dlaczego jesteś zainteresowany rozmową ze mną? Jakie są Twoje cele i co mogę Ci dać? Zainteresowany powinien być tym, który prosi o towarzyszenie. Można zgodzić się na przypomnienie im, zarezerwowanie czasu, ale gonienie kogoś do towarzystwa zwykle nie jest zbyt pomocne, chyba że dana osoba sama poprosi o taką pomoc i będzie widać, że jest ona korzystna.

Wyjaśnij, o czym mówisz - to zwykle dzięki temu można zbliżyć się do Chrystusa - dostosowując to do osobistego stylu, który każda osoba może zrozumieć, zgodnie z tym, co chce powiedzieć.éDziecko przedkomunijne to nie to samo co staruszek w drodze do góry czy młody człowiek w rozeznaniu. Rozmawiacie ze mną, ponieważ uświadamiacie sobie, że przychodzicie tutaj, aby być lepszymi, aby szukać świętości; a ja mogę wam w tym pomóc, ponieważ wiecie, że szanuję wartości ludzkie i chrześcijańskie, a to daje wam pewność, że właściwie was poprowadzę.

Nauczanie papieża

W trudnych czasach: solidarność, pamięć i nadzieja

W czasie połogu dla Covid-19 Franciszek brylował w wywiadach, orędziach i nauczaniu, okazując się bliskim wszystkim, zwłaszcza chorym i umierającym. Skupiamy się tu na jego medytacji 27 marca na placu św. Piotra oraz na audiencji generalnej 8 kwietnia.

Ramiro Pellitero-1 maj 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

To jest ŚWIĘTA NIEDZIELApóźnym popołudniem. Przed pustym placem św. Piotra, zwilżonym przez deszcz, wspartym o krucyfiks z San Marcello al Corso i obraz Salus Populi Romani, Franciszek zwraca się do milionów widzów oglądających go z duszą na uwięzi, w większości zamkniętych w swoich domach z powodu Covid-19.

Z Bogiem życie nigdy nie umiera

Papież kontempluje ewangeliczną scenę apostołów w łodzi miotanej przez burzę na jeziorze Genezaret. "Mistrzu, czy nie zależy Ci na tym, abyśmy zginęli... Dlaczego się boisz?".

"Wszyscy jesteśmy w tej łodzi" - patrzy na nas Francisco. "Jak ci uczniowie, którzy mówią jednym głosem i w udręce mówią: giniemyMy również odkryliśmy, że nie możemy już iść przez to sami, ale tylko razem".

"To proste" -przypomina następca Piotra. "Trudną rzeczą jest identyfikacja z tą historią, trudną rzeczą jest zrozumienie postawy Jezusa".. Dla nich było to samo. Nie przestali wierzyć w swojego Mistrza, ale nie mieli wystarczającej wiary. Czy nie dbasz o to, że giniemy? "Myśleli, że Jezus jest nimi niezainteresowany, że nie zwraca na nich uwagi". I to też rozpętało burzę w sercu Jezusa - bo On zawsze się o nas troszczy - i pospieszył im na ratunek.

"Burza -Franciszek wskazuje na argumenty, które powtarzał w ostatnich tygodniach. "demaskuje naszą wrażliwość i odsłania te fałszywe i zbędne zabezpieczenia, za pomocą których budowaliśmy nasze agendy, nasze projekty, rutyny i priorytety".. Ta burza "ukazuje nam, jak pozostawiliśmy w uśpieniu i porzuciliśmy Tego, który karmi, podtrzymuje i daje siłę naszemu życiu i naszej wspólnocie".. Punkt trzeci, "burza obnaża wszystkie próby zamknięcia się w sobie i zapomnienia o tym, co żywiło duszę naszych narodów; wszystkie te próby znieczulenia za pomocą pozornie 'zbawiennych' rutyn, niezdolnych do odwołania się do naszych korzeni i przywołania pamięci naszych starszych, pozbawiając nas w ten sposób odporności potrzebnej do stawienia czoła przeciwnościom"..

Papież prosi nas, abyśmy umocnili się przykładem tak wielu "zwykłych ludzi", którzy, choć zwykle nie pojawiają się w gazetach ani na wybiegach, piszą dziś decydujące wydarzenia w naszej historii, ponieważ zrozumieli, że "nikt nie zbawia się sam"; i służą niestrudzenie i heroicznie: w szpitalach, w pracy, w domach, siejąc pogodę ducha i modlitwę. 

Nie jesteśmy samowystarczalni, nie możemy się sami zbawić. Ale mamy Jezusa i z Nim na pokładzie nie jesteśmy rozbitkami. "Bo ten" -wskazuje Franciszek. "On przynosi ukojenie w naszych burzach, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera. Jezus zaprasza nas do zaufania Mu, do służby z siłą solidarności i kotwicą nadziei, przyjmując w swoim Krzyżu niepowodzenia obecnego czasu.

Wszechmoc miłości 

Obraz Jezusa śpiącego w łodzi jest wciąż obecny, gdy słyszymy częste pytania w czasach kryzysu (jak dziś): Gdzie jest teraz Bóg, dlaczego dopuszcza cierpienie, dlaczego nie rozwiązuje szybko naszych problemów? 

Taka jest czysto ludzka logika, jak to ujął papież na audiencji ogólnej 8 kwietnia. Kontemplował wjazd Jezusa w Niedzielę Palmową do Jerozolimy, cichego i pokornego, i późniejsze odrzucenie tych, którzy myśleli, że Jezus jest człowiekiem: "Mesjasz to nie On, bo Bóg jest silny, Bóg jest niezwyciężony".

Ta logika kontrastuje z inną, która pojawia się na końcu narracji pasyjnej. W chwili śmierci Jezusa rzymski setnik, który nie był wierzący - nie był Żydem, lecz poganinem - po zobaczeniu Go cierpiącego na krzyżu i usłyszeniu, że przebaczył wszystkim, czyli po odczuciu Jego miłości bez miary, wyznaje: "Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym". (Mk 15, 39). Jest to logika przeciwna, logika wiary, która uznaje Jezusa za prawdziwego Boga.

Co to jest?" - zastanawiał się Francisco. prawdziwy Przyszedł na spotkanie z nami w Jezusie i objawił się nam w pełni, tak jak jest, pod Krzyżem. "Tam - na krzyżu - poznajemy rysy Bożego oblicza. Nie zapominajmy, bracia i siostry, że krzyż jest siedzibą Boga".. Dlatego, aby uwolnić się od uprzedzeń na temat Boga, papież zaprosił nas najpierw do spójrz na krucyfiks

Po drugie, zachęcała nas do przyjąć Ewangelięzobaczyć, jak Jezus zachowuje się w obliczu tych, którzy chcą uczynić Go ziemskim Mesjaszem: unika uczynienia Go królem, ukrywa się, milczy, nie chce być źle zrozumiany, jest brany za "fałszywy bóg, światowy, który wystawia na pokaz i narzuca się siłą".A jak pokazuje swoją prawdziwą tożsamość? Odpowiedź brzmi: w Jego darze z siebie za nas na Krzyżu. Dlatego centurion przyznaje: "Prawdziwie był Synem Bożym"..

Wniosek jest oczywisty: "Widać, że Bóg jest wszechmocny w miłości, a nie inaczej".. Taki jest Bóg, Jego moc to nic innego jak moc miłości. Jego moc jest inna niż tego świata. Jeśli już wśród nas miłość jest zdolna do oddania życia za innych - co widzimy w tych dniach, gdy oglądamy "the saints next door" - "the saints next door Boża miłość jest w stanie dać nam Życie, które przewyższa śmierć. 

W ten sposób Wielkanoc, która następuje po Wielkim Tygodniu, mówi nam, że "Bóg może wszystko zamienić w dobro".. I to nie jest miraż, ale prawda. Choć nasze udręczone pytania o zło nie znikną nagle, to jednak zmartwychwstanie Chrystusa uczy nas, po pierwsze, że Bóg zmienił historię i pokonał zło i śmierć: "Z otwartego serca Ukrzyżowanego do każdego z nas przychodzi miłość Boga".

Zmartwychwstanie Jezusa uczy nas również, jak możemy postępować: "Możemy zmienić nasze historie, zbliżając się do Niego, przyjmując zbawienie, które nam oferuje".. Dlatego Franciszek proponuje na te dni Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy, i zawsze: "Otwórzmy Mu nasze serca w modlitwie [...]: z Krucyfiksem i z Ewangelią. Nie zapomnij: Krucyfiks i Ewangelia".. Wtedy zrozumiemy, że Bóg nas nie opuszcza, że nie jesteśmy sami, ale że jesteśmy kochani, bo Pan nigdy o nas nie zapomina.

Stąd rozumiemy, jak powiedział papież w wywiadzie z Austenem Ivereigh (opublikowanym w ABC tego samego dnia co audiencja generalna, 8 kwietnia), że teraz jest czas, aby zrobić to, co możemy dla innych. Nie jest to czas rezygnacji, ale twórczej służby. 

Teraz - kontynuował - jest czas, aby wzrastać w doświadczeniu i refleksji, które mogą nas doprowadzić do poprawy opieki nad najsłabszymi, do promowania gospodarki, która zmienia priorytety, do ekologicznego nawrócenia, które rewiduje nasz sposób życia, do odrzucenia kultury utylitarnej, która wyrzuca, do ponownego odkrycia, że prawdziwy postęp można osiągnąć jedynie poprzez pamięć, nawrócenie i kontemplację, opierając się na marzeniach osób starszych i na proroctwach - świadectwach i zobowiązaniach - osób młodych. 

Niedługo potem, podczas Wigilii Paschalnej - celebracji nocy, w której Chrystus powstał z martwych - Franciszek powiedział, że jest to noc, w której zwyciężyliśmy "prawo do nadziei. Nie do jedynie ludzkiej nadziei, że "wszystko będzie dobrze": "To nie jest zwykły optymizm, to nie jest poklepywanie po plecach czy słowa poszlakowej zachęty".; ale "nowa, żywa nadzieja, która pochodzi od Boga".zdolny by wydobyć życie z grobu.

Dzięki temu możemy mieć nadzieję - podsumował - na koniec śmierci i wojny: "Zatrzymajcie produkcję i handel bronią, bo potrzebujemy chleba, a nie broni. Niech skończy się aborcja, która zabija niewinne życie. Niech serce tych, którzy mają, zostanie otwarte, aby wypełnić puste ręce tych, którzy nie mają.

Stan alarmowy i wolność religijna

Państwo dekretu alarmowego nie może zawiesić podstawowego prawa do wolności religijnej, jeśli może ograniczyć niektóre aspekty jej wykonywania.

28 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Na stronie Stan alarmowy zadekretowany przez rząd skłonił ekspertów prawnych do refleksji nad tą niezwykłą sytuacją. ekspertów prawnych na temat tej niezwykłej sytuacji. Wśród tych refleksji Profesor Manuel Aragón Reyes, który pisząc w jednej z krajowych gazet stwierdza, że. krajowa gazeta, potwierdza, że "wygórowane wykorzystanie stanu alarmowego". przez rząd. Dla tego były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, stan alarmowy nie pozwala na generalne zawieszenie prawa do swobodnego przemieszczania się. ogólne zawieszenie prawa do swobodnego przemieszczania się, tego rodzaju "areszt domowy bezkrytyczny. Ochrona zdrowia publicznego musi równoważyć, a nie przeważać nad swobodą przemieszczania się. zrównoważyć swobodę przemieszczania się, a nie ją uchylić: dlatego też obywatele mogli udać się do supermarketów na że obywatele mogli chodzić do supermarketów po swoje zapasy, do szpitali po lekarstwa do supermarketów po ich zaopatrzenie, do szpitali po opiekę medyczną lub do niezbędnych podstawowe miejsca pracy, aby zapewnić funkcjonowanie podstawowych usług.

Być może mając na uwadze tę równowagę, królewski dekret o stanie alarmowym uzależnia ceremonie religijne od przyjęcia środków pozwalających na uniknięcie tłumów poprzez zagwarantowanie odległości co najmniej jednego metra między uczestnikami. Tym samym podstawowe prawo do wolności religijnej nie jest zawieszone, ale ograniczone.

Dlatego też, gdy ostatnie dni przynoszą wiadomości o zawieszeniu przez policję katolickich ceremonii religijnych w Granadzie i San Fernando de Henares (ceremonii, w których przestrzegano wymaganych środków), logiczne jest stwierdzenie, że mamy do czynienia z poważnymi nieprawidłowościami prawnymi. Ale te wydarzenia sugerują również, że mamy wielką szansę przypomnieć naszemu zsekularyzowanemu społeczeństwu, że oprócz dóbr materialnych z supermarketu czy leków, dusza ma roszczenie do Boga. Szczególnie teraz. Chrześcijanie potrzebują Eucharystii jak chleba czy wody. Tych 49 męczenników z Abitiny, o których wspomniał Benedykt XVI w Boże Ciało w 2005 roku, powiedział to bardzo wyraźnie przed władzą rzymską: "Sine dominico non possumus".. Bez Eucharystii nie możemy żyć. Oby szybko wróciła normalność, abyśmy mogli jeszcze raz doświadczyć wielkości skarbu Eucharystii!

Zoom

Wolontariusze Caritas w Vallecas

Wolontariusze Caritas z parafii San Juan de Dios w Vallecas (Madryt) przygotowali posiłki dla rosnącej liczby osób potrzebujących w wyniku pandemii koronawirusa.

Juan Portela-25 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: < 1 minuta
Aktualności

Irene Kyamummi. Zdrowie na wsi w Ugandzie

Ugandyjska lekarka Irene Kyamummi, która specjalizuje się w anestezji i intensywnej terapii, została przyciągnięta do "ratowania życia" jako dziecko z powodu wysokiego wskaźnika śmiertelności niemowląt. Teraz właśnie otrzymała nagrodę Harambee 2020.

Rafał Górnik-8 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dr Irene Kyamummi (Kampala, Uganda, 1983) jest czwartą z ośmiorga rodzeństwa. Należy do plemienia Baganda, które z trzema milionami osób jest największą grupą etniczną w Ugandzie w Afryce Subsaharyjskiej. Od dziecka chciała zostać lekarzem, "To nie była decyzja chwili, ale całego mojego życia. Zawsze chciałem być lekarzem. Chciałam pomagać chorym i pociągał mnie biały fartuch lekarzy. Jesteśmy Afrykanami, kochamy naszą ziemię i chcemy, aby nasze dzieci mogły żyć i służyć, wyjaśnia. 

Na jego decyzję złożyło się kilka czynników. Jego rodzice, którzy byli nauczycielami w szkole podstawowej, zachęcali swoje dzieci do podążania za marzeniami, nawet jeśli brakowało im środków na ich realizację. "Moi rodzice wspierali mnie siostra Sanyu, która jest o rok starsza ode mnie, i ja; byli zadowoleni, że chcemy studiować medycynę, wskazuje na Worda.

Kolejnym czynnikiem był obraz zdrowia, który był na wyciągnięcie ręki. Irene i jej rodzina widzieli wiele dzieci umierających lub cierpiących z powodu ciężkiego niedożywienia. W Ugandzie, wg. CIA World FactbookWspółczynnik umieralności niemowląt odnotowany w 2019 roku wynosi 55 dzieci poniżej jednego roku życia na każde tysiąc urodzeń, co stanowi odsetek porównywalny z tym, który występuje w Hiszpanii - trzy zgony na każde tysiąc urodzeń, "to jest przytłaczająceUgandyjski lekarz podkreśla, że "ponieważ. "wzrasta na obszarach wiejskich i biedniejszych". 

Jest to tym bardziej znacząceponieważ połowa ludności Ugandy to dzieci, około 23 miliony. Ponadto z niepokojem obserwujemy inne dane, które są jeszcze bardziej istotne na obszarach wiejskich: 3 na 10 dzieci poniżej 5 roku życia cierpi z powodu niedożywienia. A dwa miliony dzieci jest oszołomionych.

Koledzy odchodzący

"W 2008 roku zacząłem pracować w Mulago Hospital, największym publicznym szpitalu w kraju, z 1500 łóżkami i między 80 a 100 porodami dziennie. Fundacja Kianda poprosiła mnie o wyjazd do Kenii w celu prowadzenia projektu Child Health Project. (CHEP) Kimlea, co oznaczało opuszczenie ustalonej pracy, ale pociągała mnie idea oddania wszystkiego, co znałam, w służbę dzieciom. "Nie byłem blisko Nagrody Nobla, ale byłem blisko dzieci, które potrzebowały lekarza, mówi lekarz, wyjaśniając, że "Jedna trzecia moich kolegów jest na zewnątrz. Szukają więcej pieniędzy, lepszego życia. Spośród lekarzy, którym się to udaje, wielu odchodzi. 

"Tam w Kenii, na obrzeżach Nairobi, narodził się projekt CHEP, leczyłam dzieci, które są chore i nie wiedzą, że są chore. Dzieci, które należą do rodzin, które nie wiedzą, kiedy iść do lekarza. Niektórzy cierpieli z powodu niedożywienia, lub chorób, które łatwo można wyleczyć w klinice. W bardzo krótkim czasie zaangażowałam się w projekt i chciałam dotrzeć do coraz większej liczby dzieci. W ciągu kilku lat zaopiekowali się ponad 3 tys. dzieci. Tam też dr Irene Kyamummi podjęła decyzję, która kiełkowała od dawna: leczyć i uzdrawiać ugandyjskie dzieci: "Popycham ten sam projekt w Ugandzie, ponieważ czuję pilną potrzebę przybliżenia opieki zdrowotnej do populacji, nadania rodzinom kultury opieki zdrowotnej. Myślę, że perspektywa jest ekscytująca".

Teraz dr Kyamummi właśnie odwiedziła Hiszpanię, aby odebrać nagrodę Harambee 2020 za promocję i równość kobiet afrykańskich za jej projekt CHEP, sponsorowany przez René Furterer Laboratories, mający na celu zapewnienie opieki zdrowotnej najbardziej zagrożonym dzieciom w Ugandzie. 

Jak można sobie wyobrazić, Irene Kyamummi prosi o pomoc w budowie poradni w Kampali, która będzie "Pozwala nam to scentralizować pracę i ułatwić opiekę. Za jedyne 50 euro dziecko może otrzymać opiekę medyczną przez 10 lat. Potrzebujemy 25 000 euro na pierwszą fazę tej poradni.

Więcej
Hiszpania

"Ustawa o eutanazji": bądźmy bardzo ostrożni, by nie dać się wprowadzić w błąd

Dr Tomás Chivato zajmuje się ustawą o eutanazji w Hiszpanii z różnych perspektyw, pokazując medyczne, kulturowe, społeczne i moralne konsekwencje jej ewentualnego zatwierdzenia.

Tomás Chivato Pérez-8 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Znajdujemy się w samym środku bezprecedensowego globalnego kryzysu zdrowotnego spowodowanego pandemią wywołaną przez wirusa Covid19. Ten kryzys zdrowotny zostanie pokonany, tak jak ludzkość z powodzeniem pokonała inne pandemie. Po kryzysie zdrowotnym czeka nas kryzys gospodarczy i społeczny, którego zakresu i głębokości jeszcze nie znamy, ale ludzkość pokonała kryzysy gospodarcze i społeczne na skalę wojen światowych XX wieku. Na stronie kryzys wartości są bardziej ciche i niewidoczne, ale o dłużej trwających i nie zawsze możliwych do odzyskania skutkach, takich jak te opisywane przez kryzysy zdrowotne, gospodarcze i społeczne.

Niedawno Kongres Deputowanych omówił i zatwierdził rozpoczęcie rozpatrywania tzw. "Ustawy o eutanazji", która ma zapewnić lub uregulować prawo do "godnej śmierci". Debata w społeczeństwie hiszpańskim została ponownie otwarta. To nie jest jakaś stara debata, ani nowa, ale bez wątpienia jest to sprawa kluczowa. 

Dokonajmy krótkiego przeglądu niektórych naukowych, prawnych, historycznych, etycznych i moralnych aspektów związanych z eutanazją.

Życie z godnością, a nie "śmierć z godnością".

Godność jest nieodłączną cechą każdego człowieka, a postrzeganie godności przez osoby chore zależy w dużej mierze od tego, jak są traktowane. Lepiej jest mówić o godne życie a nie godnej śmierci. Jeśli osoba czuje, że jest ciężarem lub że jest bezużyteczna, może mieć poczucie, że jej życie nie ma sensu. Wręcz przeciwnie, gdy ktoś czuje się kochany, doceniany i towarzyszy mu, nie czuje się "niegodny".

Przypomnijmy artykuł 15 pierwszego działu naszej Konstytucji: "Każdy człowiek ma prawo do życia oraz do integralności fizycznej i moralnej, w żadnym wypadku nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu".. Wydaje się zatem oczywiste, że istniejące przepisy chronią nas, a przynajmniej powinny chronić.

Wznowiona debata nie jest nową debatą od czasów Hipokratesa (450 r. p.n.e.) misją lekarzy jest obrona i opieka nad życiem od jego powstania do końca, co znajduje odzwierciedlenie w Przysięga Hipokratesa: "Będę stosował moje zabiegi na korzyść chorych, zgodnie z moją zdolnością i dobrym osądem, i powstrzymam się od wyrządzania im krzywdy lub niesprawiedliwości. Nikomu, nawet gdyby mnie prosił, nie dam trucizny, ani nie będę sugerował nikomu jej zażywania. Podobnie nigdy nie podam żadnej kobiecie pessary aborcyjnej".. Jest oczywiste, że lekarz jest powołany do ochrony życia od jego początku do końca.

Medycyna człowieka

My lekarze mamy świadomość, że nie zawsze możemy leczyć, ale robimy wiele, pocieszamy, a w dzisiejszych czasach w wielu przypadkach także towarzyszymy. Wiadomo, że wiemy, kiedy zbliża się koniec życia i właśnie w tych momentach musi dojść do głosu bardziej ludzka strona lekarza. Oczywiście nie możemy popaść w tzw. terapeutyczne "uwięzienie", musimy zwracać uwagę na zasadę autonomii pacjenta, nie zapominając o innych zasadach etycznych: czynić dobro i nie szkodzić. Dotarcie do roku 2020 zajęło nam 25 wieków historii i oczywiście filozofia grecka, prawo rzymskie i humanizm chrześcijański stanowią filary tej Europy, której fundamenty nie powinny zostać zachwiane.

Na stronie kodeksy etyczne i zasady etyki lekarskiej są bardzo jasne. Światowe Stowarzyszenie Lekarzy powtórzyło swój zdecydowany sprzeciw wobec samobójstwa wspomaganego przez lekarza i eutanazji, ponieważ "stanowi nieetyczną praktykę lekarską"..

Nachylenie ślizgowe

Jednym z zaobserwowanych oczywistych zagrożeń jest to, że "sliding slope zaobserwowano w Holandii. Najpierw zdekryminalizowano eutanazję w celu leczenia nieuleczalnych chorób, potem zezwolono na eutanazję w przypadku chorób przewlekłych z nie dającym się opanować bólem, ewoluowała ona do pacjentów z chorobami psychicznymi, a ostatnio rozważa się zezwolenie na eutanazję dla zdrowych osób powyżej 70. roku życia, które o to poproszą, nawet jeśli nie spełnią żadnego z wyżej wymienionych wymogów. 

Ponadto, eutanazja niekiedy nie jest żądana przez pacjenta, co wiąże się z oczywistym konfliktem interesów, który może się pojawić. Teoretycznie prawo jest gwarancją, ale w praktyce mogą pojawić się odchylenia lub różnice.

Mimo obowiązujących od 2001 roku przepisów holenderskich, są już lekarze, którzy poparli legalizację, a teraz żałują i ostrzegają. Profesor Theo Boer, z Uniwersytetu w Utrechcie, opisuje eutanazję jako "zabójstwo osoby"mówi o Holandii "w którym zniknęła dobroczynność". i z "prawo, które ma wpływ na całe społeczeństwo", wyjaśniając, dlaczego ich przeciwnicy mieli rację "kiedy mówili, że Holandia może znaleźć się na niebezpiecznej pochyłej płaszczyźnie".Opisany powyżej tzw. stok ślizgowy.

Innym ciekawym przypadkiem jest dr Berna van Baarsen, etyk medyczny, która zrezygnowała z członkostwa w jednej z pięciu regionalnych komisji rewizyjnych w Holandii, powołanych w celu nadzorowania świadczenia eutanazji. Nie mogła poprzeć poważnej zmiany w interpretacji prawa eutanazji w jej kraju, aby wspierać podawanie śmiertelnych zastrzyków coraz większej liczbie pacjentów z demencją.

Ryzyko utowarowienia

Jednym z oczywistych zagrożeń jest utowarowienie śmierciStał się on "produktem konsumpcyjnym". W Holandii leczenie domowe jest już dostępne na życzenie. Przybliżony koszt to około 3 tys. euro. Bez komentarza.

Papież Franciszek wystosował właśnie orędzie do profesjonalistów na XVIII Światowy Dzień Chorego: "Drodzy pracownicy służby zdrowia, każda interwencja diagnostyczna, profilaktyczna, terapeutyczna czy badawcza, każde leczenie czy rehabilitacja mają na celu chorygdzie rzeczownik "osoba" zawsze występuje przed przymiotnikiem "chory". Dlatego niech wasze działanie stale ma na uwadze godność i życie osoby, nie ulegając czynom, które prowadzą do eutanazji, wspomaganego samobójstwa lub zakończenia życia, nawet gdy stan choroby jest nieodwracalny".

Uzdrowienie i opieka

Jesteśmy w dobie medycyny opartej na dowodach. Skuteczność, efektywność i wydajność zostały włączone do rutyny codziennej praktyki. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest, aby medycyna oparta na afektywności, pacjent musi być w centrum naszego działania od momentu ciąży, narodzin, poprzez dzieciństwo, młodość, dojrzałość i wreszcie starość.

Doświadczenie kliniczne wystarczająco pokazuje, że w sytuacjach nieznośnego cierpienia rozwiązaniem nie jest eutanazja, ale odpowiednia, humanitarna i profesjonalna opieka, i to jest cel opieka paliatywna. Problem polega na tym, że wg. Atlas opieki paliatywnej w EuropieW Hiszpanii znajdujemy się na samym dole Europy pod względem zasobów ludzkich i zawodowych, jeśli chodzi o medycynę paliatywną.

Narastającą sytuacją społeczną jest samotność przewlekle chorych osób starszych, będących jednocześnie mieszkańcami zdepersonalizowanych miast. Komuś może przyjść do głowy, że jego życie nie jest warte życia.

Uzdrawianie i opieka muszą być dwiema stronami tego samego naukowego i ludzkiego medalu dla dobrych lekarzy, którzy są również dobrymi lekarzami. Trwa ruch na rzecz ponownego uczłowieczenia relacji lekarz-pacjent, co daje nam powody do optymizmu. 

W przyszłości osądzą nas przyszłe pokolenia. Przypomnijmy ten tekst przypisywany Martinowi Niemöllerowi dotyczący tego, co działo się w nazistowskich Niemczech w ubiegłym wieku: "Najpierw przyszli po komunistów, a ja nic nie powiedziałem, bo nie byłem komunistą, potem przyszli po Żydów, a ja nic nie powiedziałem, bo nie byłem Żydem, potem przyszli po związkowców, a ja nic nie powiedziałem, bo nie byłem związkowcem, potem przyszli po katolików, a ja nic nie powiedziałem, bo byłem protestantem, potem przyszli po mnie, ale wtedy nie było już nikogo, kto mógłby coś powiedzieć". Możemy to zastosować do tej debaty o eutanazji.

AutorTomás Chivato Pérez

Dziekan i profesor etyki i komunikacji w ochronie zdrowia, Wydział Medycyny, Uniwersytet CEU San Pablo

TribuneJuan Ignacio Arrieta

Profesor Javier Hervada, nauczyciel jurystów kościelnych

Na początku marca odszedł prestiżowy kanonista Javier Hervada, przez wielu uważany za "mistrza". Urodził się w Barcelonie w 1934 roku. Autor miał z Hervadą bliskie relacje, zarówno zawodowe, jak i osobiste.

7 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 3 minuty

Dnia 26 listopada 2002 r., na wniosek Wydziału Prawa Kanonicznego, Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża nadał Javierowi Hervadzie tytuł doktora honoris causa. Był to formalny akademicki wyraz, doceniony przez wybitnego naukowca, jakim zawsze był Hervada, wdzięczności nas wszystkich, którzy w 1984 roku rozpoczęli przygodę z tym nowym rzymskim Wydziałem, za jego entuzjastyczne zachęcanie do inicjatyw, które tu powstały, oraz za osobiste poświęcenie, jakim obdarzył każdego z nas w ciągu prawie dwóch poprzednich lustracji.

Tak jak w przypadku Pedro Lombardii, aż do jego śmierci w 1986 roku, to co zaczęło się jako Sekcja Rzymska Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Nawarry, znalazło w Javierze Hervadzie pewne oparcie, w którym można było rozładować młodość i umocnić bezpieczeństwo, metodę i cele. Dobra praca uniwersytecka Lombardii i Hervady, powszechnie uznana, wygładziła rozwój nowego Wydziału, a to, co tu zasiali, stanowi niewątpliwie jeden z głównych wkładów tej instytucji w rzymskie prawo kanoniczne: tworzenie prawa z rzeczywistości teologicznej Kościoła - mocno odnowionej wraz z Soborem Watykańskim II - przy użyciu instrumentów prawnych, które nauka kanoniczna wypracowała w ciągu wieków.

Przez dwadzieścia lat Javier Hervada był wśród profesorów wizytujących na Wydziale Prawa Kanonicznego, prowadząc regularne kursy, seminaria profesorskie i kierując wieloma pracami badawczymi. Brał udział w naszych Kongresach, publikował monografie w różnych zbiorach Wydziału, a czasopismo Ius Ecclesiae - które po części zawdzięcza mu swoją nazwę - było w tych latach gospodarzem kilku jego najlepszych prac. W Rzymie spędzał niekiedy dłuższe okresy, trwające dwa lub trzy tygodnie każdego roku, mieszkając w obecnym Domus Paolo VI, przylegającym do siedziby Uniwersytetu w Palazzo dell'Apollinare, lub w jednej z rezydencji profesorskich. Jednak głównym owocem jego rzymskich pobytów zawsze pozostawały indywidualne rozmowy z młodymi wówczas profesorami Wydziału, podczas delektowania się kawą w Sant'Eustachio lub spaceru po pobliskim Piazza Navona.

Javier Hervada poświęcił swoje najlepsze siły na kształcenie kanonistów lub, jak słusznie mówił, jurystów Kościoła. Ofiarowywał swoim uczniom przyjaźń i sympatię, zawsze z ogromnym szacunkiem dla wolności i autonomii, które nierzadko początkowo uniemożliwiały mu wyrażanie krytycznych punktów widzenia, aż do momentu, gdy był usilnie proszony o wyrażenie swojej opinii, co następnie czynił z niezwykłą delikatnością. Było to normalne, ponieważ w wyjątkowych sytuacjach, gdy centralne aspekty prawa kościelnego wchodziły w grę w publicznych debatach kongresowych, potrafił również wyrazić swoje krytyczne spostrzeżenia z żywością, jak to miało miejsce w przypadku jego przyjaciela Eugenio Corecco, wówczas profesora we Fryburgu w Szwajcarii, podczas pamiętnego Kongresu, który Consociatio zorganizowało w Pampelunie w 1976 roku.

Hervada był przyjacielem, który czynił sukcesy zawodowe innych swoimi własnymi i z przyjemnością słuchał nowatorskich aspektów i wyników badań innych, które często wzbogacał wkładem ze swojej szerokiej kultury lub uwagami o wyjątkowo jasnej logice prawniczej. Nawet w ostatnich latach życia, kiedy w swoich ograniczeniach fizycznych Javier był bardziej wycofany, jego uczniowie rozwinęli "sztukę" umiejąc "sprowokować" jego żyłkę kanonistyczną, uzyskując zawsze jasnowidzące syntezy, często niepublikowane, które rzucały nowe światło na to, jak radzić sobie z nowymi krytykami życia prawnego Kościoła. Prawdopodobnie jedna z jego ostatnich podróży zagranicznych miała miejsce przy okazji krótkiego kursu, który wygłosił w 2006 r. w Wenecji dla studentów Instytutu Prawa Kanonicznego Studium Generalem Marcianum im. św. Piusa X, afiliowanego wówczas do Wydziału Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża.

Tam zatrzymał się na kilka dni w mieszkaniu przy Piazza dei Leoncini, które patriarcha Scola podarował Arturo Cattaneo i mnie, ciesząc się Wenecją, a przede wszystkim owocami intelektualnymi, które zasiewał przez całe życie.

Działalność Javiera Hervady była zawsze budowana na wzorowej wierności chrześcijańskiemu powołaniu w Opus Dei i na szczerym oddaniu Matce Bożej, Kościołowi i papieżowi. Jako jego wieloletni uczeń, a także przyjaciel, po moich święceniach biskupich byłem zawsze poruszony prostą pobożnością, z jaką, gdy przyjmował mnie w swoim domu, podchodził do ucałowania pierścienia biskupiego, poruszony tym, co dla niego było racją jego istnienia.

Będzie nam Ciebie bardzo brakowało, Javier, ale oprócz naszych modlitw, pozostajesz w naszych sercach i w sposobie pracy, którego nas nauczyłeś.

AutorJuan Ignacio Arrieta

Sekretarz Papieskiej Rady ds. Tekstów Legislacyjnych

Więcej
Teologia XX wieku

Jan Paweł II, in memoriam. Niespodziewane wybory

Po bardzo krótkim Janie Pawle I, pogodnym, prostym i jowialnym, ale świadomym powagi problemów i pozbawionym zdrowia, przyszedł Jan Paweł II, zdrowy i wysportowany, z dobrym humorem i opanowaniem, wielką wiarą i pobożnością, która przychodziła mu naturalnie. 

Juan Luis Lorda-7 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 7 minuty

Poczucie, że wszystko w Kościele musi się posypać, było pierwszą rzeczą, która przerwała to zdanie w przemówieniu inaugurującym pontyfikat: "Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi". (22-X-1978). Wezwanie to nie zostało wówczas powszechnie zauważone ani zrozumiane, ale okazało się punktem zwrotnym w tendencji spadkowej epoki posoborowej i otworzyło horyzont nadziei i młodości, który miał się rozwijać przez następne 26 lat pontyfikatu. Fraza ta miała stać się mottem pontyfikatu, co podkreśla hymn Non abbiate paura, które Marco Frisina skomponował na beatyfikację.

Tymi słowami, nieco uroczystymi i poetyckimi, jak lubił, Jan Paweł II zwrócił się przede wszystkim do systemów politycznych i gospodarczych, zwłaszcza społeczeństw marksistowskich, ale także liberalnych, prosząc o przyjęcie orędzia Chrystusa. Taki był program pontyfikatu: nie bać się proponować wszystkim ludziom zbawienia Chrystusa, Ewangelii. Jasno określić jego wartość, a tym samym misję Kościoła, jego siłę i uzasadnienie we współczesnym świecie. Było to także uzasadnienie jego własnej misji w świecie, misji papieża, który nie jest tylko czcigodną pozostałością po minionych epokach, przyciągającą turystów do Rzymu, jak Muzea Watykańskie czy Forum Romanum. Jan Paweł II czuł, że ma misję, misję Kościoła z jego przesłaniem dla wszystkich narodów, z odnową i pilnością, jaką dał mu Sobór Watykański II. Towarzyszyło mu przekonanie i zdrowie, które podkreślały jego propozycję. Później stracił zdrowie, ale nie stracił przekonania.

Jan Paweł II został wybrany na papieża 15 października 1978 roku, w wieku 58 lat. Był w kwiecie wieku, silny, sympatyczny i zdecydowany. Pochodził z Polski, która była wtedy w dużej mierze oddzielona od reszty Europy żelazną kurtyną oraz pod wyraźną i surową władzą komunistyczną. Być może dlatego nie znalazł się na liście "papabili". Pamiętam, że kiedy kardynał Felici wymawiał swoje nazwisko na placu św. Piotra, nikt nie wiedział, kim jest, a jego zdjęcia nie było w gazetach. Co więcej, jak próbował wymawiać Wojtyłę z polskim akcentem, z zakratowanym "l" będącym "u", nazwisko nie było rozpoznawalne w listach. Obok mnie ktoś skomentował, że to musi być Suahili i przeszukał afrykańskie kardynały. Wybory były totalnym zaskoczeniem i każdy kolejny krok był nowym zaskoczeniem: gesty, tematy, styl, propozycje. Przez prawie 26 lat nie zatrzymywał się i nie pozwalał się zatrzymać. 

Kim był

Choć nie należał do faworytów, był znany kardynałom elektorom i niektórzy zwrócili na niego uwagę. Zabłysnął na niedawnym synodzie na temat ewangelizacji i katechezy. Pomagał w opracowaniu encykliki Humanae vitaePapież Paweł VI (1968), i bronił go na różnych konferencjach na całym świecie. A Ćwiczenia duchowe głosił Pawłowi VI niedługo wcześniej (1975). Mówi się o jego promocji przez ówczesnego kardynała Wiednia, Franza Königa.

Z pewnością miał ciekawy profil. Brał udział w tworzeniu Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II (1962-1964), mimo że był jednym z najmłodszych biskupów. Miał silne zaplecze i skłonności intelektualne, był profesorem etyki w Lublinie, promował kilka czasopism myśli chrześcijańskiej i personalistycznej. Ale był też duszpasterzem w trudnej sytuacji, promował duszpasterstwo w Krakowie pośród komunistycznego reżimu. Wtajemniczeni wiedzieli o jego interwencji w trudnych sprawach Kościoła w Rzymie. Wiedział, jak poruszać się w miejscach publicznych. W ogóle nie był nieśmiały. Ponadto posiadał naturalne dary współczucia, stanowczości i zdolności do dialogu. Miał zadziwiającą zdolność do języków. Potrafił rozmawiać po francusku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku i włosku, oprócz rodzimego języka polskiego. A on to uwielbiał. 

Długi i intensywny pontyfikat

Od początku zaskakiwał stylem i inicjatywą. Styl pochodził z jego wnętrza. Papieże zmieniają swoje imię, aby wyrazić nowy status, który uzyskują. Karol Wojtyła zmienił imię, ale podjął się swojej misji, nie przestając być sobą. Wręcz przeciwnie, był pewien - pisał to - że został wybrany, aby rozwijać to, co było w nim. Jaki papież odważyłby się napisać tak osobiste książki o swoim życiu i myśli jak: Przekroczenie progu nadziei; Dar i tajemnica; Wstawaj, idziemy; y Pamięć i tożsamośćw dodatku do wierszy? 

To nie były osobiste zdarzenia. Przeżył wiele skrzyżowań Kościoła w historii. Musiał żyć w totalitarnym reżimie nazistowskim i komunistycznym, musiał tłumaczyć młodym ludziom moralność Kościoła, zwłaszcza seksualną, musiał szukać dróg osobistego sumienia w uniwersyteckim nauczaniu etyki i moralności. Musiał też bronić Humanae vitaeSposób, w jaki implikował ideę seksualności i człowieka, chrześcijańską antropologię. 

Jego opanowanie, oparte na silnych przekonaniach i doświadczeniach wiary, okazało się niezwykle cenne w czasach niepewności. Wchodził we wszystkie trudne pytania, jedno po drugim, z cierpliwością i wytrwałością, która była naprawdę zdumiewająca i charakterystyczna dla jego charakteru. A jednocześnie z charakterystyczną łatwością. Nie był człowiekiem spiętym. Dawał sobie czas na studiowanie i na to, by sprawy były studiowane, a on sam lubił o nich dyskutować. To mogło je opóźnić, ale do portu przypłynęły jeden po drugim. Wystarczy pomyśleć o Katechizmie Kościoła Katolickiego. Kiedy ją zaproponowano, wielu uważało, że jest to zadanie niemożliwe do wykonania.

Nie bał się drażliwych kwestii. Stanął przed wieloma z nich, bardzo świadomy swojej misji. Zgromadził biskupów z krajów w trudnych czasach lub zgromadzeń w kłopotach. Interweniował w ważnych sprawach międzynarodowych i pomnażał aktywność dyplomatyczną Watykanu na rzecz pokoju i praw człowieka. Szło to w parze z dużą ilością inicjatyw doktrynalnych, ciągłymi podróżami i wizytami w parafiach Rzymu i diecezji włoskich. Bo był też biskupem Rzymu i prymasem Włoch.

Był wyraźnym protagonistą rozpadu komunizmu w Europie Wschodniej. Było to równie cudowne jak upadek murów Jerycha, ale wiązało się też ze świadomą i intensywną działalnością dyplomatyczną oraz silnym i wyraźnym wsparciem moralnym dla jego rodaków w unii. Solidarność. Wsparcie, które nie było emocjonalne i oportunistyczne, ale oparte na zasadach sprawiedliwości społecznej i godności człowieka. I zapracował na atak, który wyraźnie uczynił go współuczestnikiem krzyża.

Raz po raz głosił zasady moralne i ich praktyczne zastosowanie (obrona życia i rodziny, doktryna społeczna, zakaz wojny), niezależnie od tego, czy były one poprawne politycznie, czy nie. Zdecydowanie sprzeciwiła się wojnie w Zatoce Perskiej. Przeciwstawił się reżimom Sandinistów i Castro i ukierunkował teologię wyzwolenia. Kazał dokładnie zbadać sprawę Galileusza. Aby przygotować się na przełom tysiącleci, chciał oczyścić pamięć historyczną i prosił o przebaczenie za niepowodzenia Kościoła i grzechy chrześcijan. Chciał większej przejrzystości w sprawach watykańskich. Od początku promował dialog ekumeniczny z protestantami i prawosławnymi. I wykonał bezprecedensowe gesty wobec Żydów, których szczerze cenił, a także wobec przedstawicieli innych religii, których zgromadził na wspólnej modlitwie. 

Styl i sumienie

Tak samo jak jego nastrój, uderzające było jego opanowanie. Każdy sumienny autorytet czuje ciężar swojego urzędu. Dlatego on również musi zachować dystans. Jan Paweł II nigdy nie odpoczywał od swojego urzędu. Zawsze go nosił. Ćwiczył to dzień w dzień, na oczach całego świata. Regularnie gościł na porannej Mszy św. oraz przy swoim stole, śniadaniu, obiedzie i kolacji, a także na wielu audiencjach. Stale dążył do poznawania ludzi i często pomijał protokół, zupełnie naturalnie. Nie był człowiekiem kurii i nie pociągała go papierkowa robota. To powierzył swoim podwładnym. I tam, być może, pewne rzeczy prześlizgnęły się przez szczeliny.

Był przekonany, że jego misją jest przekazywanie Ewangelii jako tego, czym ona jest, czyli osobistego świadectwa, i że musi to robić razem z całym Kościołem. Stąd znaczenie podróży i spotkań, które na początku wydawały się anegdotyczne, a jednak są jednym z kluczy do pontyfikatu. Zgromadził miliony ludzi na modlitwie, słuchaniu Ewangelii czy sprawowaniu Eucharystii. Niektóre wiece były największymi, jakie kiedykolwiek odnotowano w historii ludzkości. Ale co ważniejsze, było to uprzywilejowane wykonywanie jego papieskiej posługi i przyniosło widoczny efekt jedności i odnowy w całym Kościele w trudnym czasie.

Na oczach wszystkich spełniła się zasada, że Eucharystia buduje Kościół. Po tak wielu podziałach i niepewnościach Kościół zgromadził się na wszystkich kontynentach wokół następcy Piotra, aby zamanifestować swoją wiarę, uczcić tajemnicę Chrystusa i zwiększyć swoją jedność w miłości. Wielu biskupów i księży odzyskało nadzieję, radość i chęć do pracy. Świadectwa są niezliczone, jak również dały początek fali powołań kapłańskich. 

Człowiek wiary

Dawał stałe i naturalne świadectwo pobożności i wiary. Wszyscy widzieli, że mówił z wiarą w doktrynę Kościoła, z wiarą także w dokumenty soborowe, w których widział drogę Kościoła, którą musiał podążać. Miał doktrynę, która dojrzewała dogłębnie, a jego intelektualny umysł był zatroskany, odkąd był profesorem uniwersyteckim, o nawiązanie ewangelizacyjnego dialogu ze współczesnym światem. Miał też doświadczenie duszpasterskie i wyraźną troskę o młodych ludzi i ich problemy. Stamtąd sumiennie rozwijał chrześcijańską doktrynę małżeńską i społeczną. I relacja między wiarą a rozumem.

Widziano go modlącego się nieustannie, rok po roku. Dotyczyło to zwłaszcza tych, którzy żyli blisko niego na różnych etapach jego życia, którzy pozostawili zgodne świadectwa i niezliczone anegdoty. Kiedy tak często widywali go w kaplicy w noce tych wyczerpujących podróży. Przede wszystkim Jan Paweł II rządził Kościołem przez modlitwę. Nie był zarządcą spraw kościelnych. Nie szukał skuteczności w urzędzie, ale w kaplicy. W Rzymie widziano go odprawiającego Eucharystię z intensywnością i skupieniem, prywatnie i publicznie. Widziały go miliony wiernych podczas jego podróży i w telewizji. Szczególnie w jego radosnych spotkaniach z setkami tysięcy młodych ludzi na całym świecie.

Widać też było, że z charakterystycznym dla siebie opanowaniem i świadomością wiary udaje się osobiście na fora międzynarodowe, a także na dialog z wielkimi autorytetami świata, by proponować wiarę Jezusa Chrystusa, z przekonaniem, że jest ona zbawieniem dla wszystkich ludzi i wszystkich kultur. Dostrzegano w nim sprzeciw wobec wszelkich wojen i wszelkiej przemocy, a także obronę życia ludzkiego od początku do końca oraz godności człowieka w każdych okolicznościach. Wszystko to było historią i zostało zrobione tak, aby wszyscy mogli to zobaczyć.

Pozostawił niezwykłą liczbę dokumentów, obejmujących wszystkie aspekty życia Kościoła. Pozostawił Katechizm, który jest kamieniem milowym w jego historii. I odnowiony Kodeks Prawa Kanonicznego. Pozostawił wiele świetlistych pism osobistych. A przede wszystkim osobisty odcisk człowieka wiary i modlitwy. I wypełnił misję, którą - jak sam uważał - przyjął z opatrznościowym sumieniem, by wejść z Kościołem w trzecie tysiąclecie, "przekraczając próg nadziei".

Więcej
Pismo Święte

"Umiłował ich do końca" (J 13,1).

Josep Boira-7 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Pierwszy werset 13. rozdziału Ewangelii Jana tworzy uroczysty portyk, który wprowadza nas w tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa lub - w przypadku czwartej Ewangelii - w tajemnicę Jego uwielbienia: "Przed świętem Paschy Jezus, wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował"..

Miłość

Ewangelista podkreśla miłość Jezusa do swoich: do tej pory ich kochał, a teraz ma "dopełnić" tej miłości. Zgodnie ze zwyczajowym podziałem czwartej Ewangelii na dwie części (w skrócie: "księga znaków", rozdziały 1-12; i "księga chwały", rozdziały 13-21), czasownik "kochać" (ἀγαπάω), który w pierwszej części pojawia się zaledwie kilka razy, w drugiej jest bardzo obfity. Tym słowem ewangelista chce wyrazić relację Syna do Ojca, relację Syna do uczniów i relację uczniów między sobą. 

Ale rzadkie użycie tego czasownika w pierwszej części jest zrekompensowane w tym pierwszym wersie, ponieważ imiesłów bierny "umiłowawszy", która podsumowuje manifestację Jezusa wobec świata jako Mesjasza poprzez jego znaki i słowa (rozdziały 1-12). Ta miłość będzie miała ciągłość w ostatecznym zwieńczeniu, na razie, "wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca".Jezus odda życie za swoich. 

Cały

Wyrażenie "do ekstremum". (εἰς τέλος) można interpretować w dwóch sensach: jeden raczej czasowo-ilościowy, "do końca". W ten sposób mówi się, na przykład, o Mojżeszu, kiedy skończył pisać Prawo "do końca". (ἕως εἰς τέλος, Pwt 31, 24), oraz inny, raczej jakościowy - "absolutnie, całkowicie". Możliwe, że ewangelista chce wyrazić oba sensy, które w rzeczywistości uzupełniają się lub niemal utożsamiają. Z jednej strony czasowy fakt kochania do końca wyraża, że to oddanie jest dobrowolne, zgodnie z tym, co mówi Jezus w dyskursie "Dobrego Pasterza": "Z tego powodu Ojciec mnie miłuje, ponieważ Ja kładę swoje życie, abym mógł je odzyskać. Nikt mi jej nie odbiera, ale ja ją składam z własnej woli". (J 10, 17). To zjednoczenie Jezusa z wolą Ojca Niebieskiego jest często wskazywane w Ewangelii przez wyrażenie, że rzeczy mają się spełnić "zgodnie z Pismem Świętym"

Na przykład, gdy Jezus był ze swoimi uczniami w Getsemani, Jezus powiedział do sługi arcykapłana, gdy został zaatakowany: "Schowaj miecz, bo wszyscy, którzy miecza dobywają, od miecza zginą; myślisz, że nie mogę przyjść do Ojca mego? on by mi posłał zaraz więcej niż dwanaście legionów aniołów; jakże więc wypełnią się Pisma, które mówią, że to musi się stać?". (Mt 26, 51-54). Odpowiedź Jezusa dla Piotra w czwartej Ewangelii jest podobna: "Włóż miecz do pochwy. Kielich, który podał mi Ojciec, czyż nie będę go pił?". (J 18:11).

Posłuszeństwo i miłość łączą się ze sobą w taki sposób, że termin τέλος nabiera w sercu Jezusa maksymalnej wartości, bo kiedy ta miłość dochodzi do końca, to właściwie osiągnęła doskonałość, doskonały koniec. Tym końcem jest śmierć na Krzyżu, kiedy Jezus mówi: "Jest zrealizowany" (τετέλεσται, czasownik o tym samym korzeniu co τέλος, J 21:30). Jest to tryb "przejście z tego świata do Ojca", poprzez najwyższą miłość przejawiającą się w darze z siebie aż do śmierci na Krzyżu.

Obmycie nóg i Eucharystia

Jan nie wspomina o ustanowieniu Eucharystii (cztery relacje znajdują się w Pierwszy List do Koryntian i w trzech Ewangeliach synoptycznych), ale kontekstem, w którym rozgrywają się rozdziały od 13 do 17 jest kontekst Ostatniej Wieczerzy: mówi o tym 13:2: "Jedli kolację. Dlatego też wyrażenie "kochał ich do końca". należy rozumieć także w kontekście liturgiczno-eucharystycznym. W rzeczywistości, jeśli usuniemy zdania podrzędne, które są przeplatane w wersie, zdanie jest tak samo jasne: "Przed świętem Paschy [...] umiłował ich do końca". Ustanowienie Eucharystii będzie "przed" Wielkanocą, przed pogrążeniem baranków, będzie "antycypacją" daru z siebie Chrystusa na Krzyżu. 

Ponadto relacja o umyciu nóg (13, 4-12) jest wprowadzona przez kolejną uroczystą afirmację, która wyraża kulminację relacji miłości i zjednoczenia woli między Jezusem a Ojcem: "Jezus, wiedząc, że Ojciec złożył wszystko w Jego ręce, że od Boga pochodzi i do Boga wraca, wstaje od stołu, zdejmuje szatę...". (13, 3-4). Zjednoczenie Syna i Ojca ustępuje miejsca materialnemu gestowi. Znak, że ten gest ma mocne znaczenie: jest wyrazem tej miłości do ekstremum, miłości, która oczyszcza, która czyni czystym tego, kto ją otrzymuje ("jesteś czysty", J 13,10) i która jest sakramentalnie antycypowana w Eucharystii, którą Jezus ustanawia podczas tej wieczerzy. Jest nowa czystość, wyższa od czystości jedynie rytualnej i zewnętrznej. 

Nauczając w synagodze w Kafarnaum, Jezus powie: "Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, mieszka we mnie, a ja w nim". (J 6,56). W ten sposób, mówiąc słowami Josepha Ratzingera w Jezus z NazaretuJezus, "który jest Bogiem i Człowiekiem zarazem, czyni nas zdolnymi do Boga. To, co jest istotne, to bycie w Jego Ciele, bycie przenikniętym Jego obecnością". Starożytne ofiary patrzyły w przyszłość, były sacramentum futuri. Wraz z misterium paschalnym, sakramentalnie antycypowanym w Eucharystii, nadeszła godzina nowości i można powiedzieć, że nadeszła "miłość do ekstremum". Z tego powodu św. Jan Paweł II może powiedzieć w swojej encyklice Ecclesia de Eucharistia: "Wielka tajemnica, tajemnica miłosierdzia, cóż więcej może zrobić dla nas Jezus? Zaprawdę, w Eucharystii ukazuje nam miłość, która idzie 'do końca' (J 13,1), miłość, która nie zna miary" (J 13,1). (n. 11). I ta miłość będzie wzorem postępowania dla istnienia uczniów: "Wy też powinniście sobie nawzajem umywać nogi: dałem wam przykład...". (J 13, 14-15), tak że chrześcijanin, w jakiś sposób, musi być chlebem dla innych.

Ta relacja między "miłością do końca" a Eucharystią ujawnia inne znaczenie tego wyrażenia: "na zawsze", czyli "nieustannie". Eucharystia jest miłością Jezusa do swoich na wieki, bez przerwy, przejawiającą się w sprawowaniu sakramentu eucharystycznego, który uobecnia ofiarę Jezusa na krzyżu, oraz w Jego rzeczywistej obecności w tabernakulach pod postaciami eucharystycznymi. Sens ten pojawia się również w Starym Testamencie, np. w testamencie Dawida do swojego syna Salomona, w którym mówi mu, że jeśli opuści Pana, Pan opuści go. "na wieki". (εἰς τέλος, 1Chr 28:9; por. też Est 3:13g).

Wniosek

Miłość Jezusa jest bezwarunkowa. Dla tych "swoich", którzy Go nie przyjęli, Jezus daje swoje życie, przychodząc do swego domu w ciele (por. J 1, 11.14) i objawiając się w znakach i słowach (rozdz. 1-12), a następnie w sposób całkowity i ostateczny z oddaniem życia na Krzyżu i ze swoją sakramentalną obecnością wśród nas, dając także przykład postępowania: uczeń ma zachować postawę bezinteresownej służby wobec brata, czyniąc siebie chlebem dla innych.

AutorJosep Boira

Profesor Pisma Świętego

Więcej
PodpisyXiskya Valladares

Miłość w czasach koronawirusów

7 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Nagle i pilnie trzeba unormować telepracę i zajęcia online. Prawie cała planeta zatrzymuje się i wszyscy trafiamy do przymusowego zamknięcia. Ci, którzy tak krytycznie odnosili się do cyfryzacji, muszą nawet skończyć z uczestnictwem w mszy za streamingJaki sens możemy z tego wszystkiego wyciągnąć? Co Pan mówi do nas w tych sytuacjach?  

Papież Jan Paweł II, który znał z bliska cierpienie fizyczne i moralne, powiedział: "W programie królestwa Bożego cierpienie jest obecne w świecie po to, by prowokować miłość, by rodzić dzieła miłości wobec innych". (Salvifici Doloris, 30). Być może koronawirus przychodzi, by przypomnieć nam, że tylko miłość nadaje sens naszemu życiu. Miłość Boża, która nam towarzyszy, miłość braterska, która się odnawia. 

Stajemy się świadomi, że decydujemy i działamy z miłości. Zostajemy w domu, żeby nie zarażać i nie być zarażonym. Dalej łączymy się w inny sposób, bo widzimy jak ważna jest dbałość o linki. Ofiarujemy się, by opiekować się najbardziej bezbronnymi; kontynuujemy modlitwę z domu; uświadamiamy sobie, że to, co jeszcze kilka dni temu uważaliśmy za normalne, ma o wiele większą wartość niż to, co mu nadawaliśmy: Eucharystia, pocałunek lub uścisk, spotkanie z przyjaciółmi lub kolegami, wyjście na spacer, uprawianie sportu na świeżym powietrzu, śmiech z kolegami z pracy itd. Miłość staje się centrum i siłą napędową. 

I na pewno wrócimy w dniu zjazdu pogodniejsi, dojrzalsi, radośniejsi. Bo doświadczenie życia w rodzinie wzbogaca duszę, możliwość spokojnego spędzenia czasu pozwala na refleksję, odkrycie, że tylko razem możemy pokonać wirusa pomaga wyrzec się indywidualizmu, odnoszenie się do siebie z dystansu uczy nas, co jest ważne w związku, a uświadomienie sobie współodpowiedzialności za życie w społeczeństwie daje poczucie solidarności.

AutorXiskya Valladares

Więcej

Wyzwanie związane z ograniczeniem uprawy narkotyków

Autor analizuje nielegalną uprawę narkotyków i cel ograniczenia plantacji koki w Stanach Zjednoczonych i Kolumbii. Wskazuje na potrzebę działań, które mogą zamknąć dopływ surowców lub zastąpić uprawy reformą obszarów wiejskich.

7 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Z 212 000 hektarów obsadzonych kokainą w zeszłym roku, ta nielegalna uprawa ustabilizowała się w Kolumbii - wynika z informacji opublikowanych niedawno przez Biały Dom na temat zachowania nielegalnych upraw. W porównaniu z 2018 r., kiedy zarejestrowano 208 tys. ha koki, wzrost wyniósł 4 tys. ha. W sprawozdaniu podkreślono, że wysiłki Stanów Zjednoczonych i Kolumbii w zakresie walki z narkotykami przyniosły rezultaty, ponieważ "Poziom upraw koki w końcu ustabilizował się w 2018 i 2019 roku po raz pierwszy od 2012 roku", powiedziała Kirsten Madison, asystentka sekretarza amerykańskiego biura ds. międzynarodowych narkotyków i egzekwowania prawa (INL). 

Minister obrony Kolumbii Carlos Holmes Trujillo precyzuje, że liczby te odnoszą się jedynie do tego, co zostało zarejestrowane do maja 2019 roku i nie uwzględniają wysiłków podejmowanych przez władze w ciągu całego roku. Jego zdaniem, zgodnie z mechanizmem pomiarowym policji, w 2019 roku nastąpiła redukcja o około 21 tys. hektarów, a w toku jest pomiar ONZ, który będzie znany w czerwcu tego roku. "Zamierzamy kontynuować pracę. Opryski zostaną wznowione, ich zawieszenie było bardzo poważnym błędem politycznym".powiedział szef resortu obrony. Raport wykazał również, że potencjalna produkcja kokainy wzrosła o 8 procent do 951 ton w 2019 roku, w porównaniu do 879 ton w 2018 roku.
Dane te można wytłumaczyć dojrzałością dużych obszarów upraw, które dają już nie tylko jeden plon w roku, ale nawet cztery zbiory. Do tego dochodzi technologia wykorzystywana przez handlarzy narkotyków do zwiększenia wydajności nielegalnych upraw. Zamknięcie przepływu surowców do laboratoriów może mieć duży wpływ na wydajność. W tym sensie Camilo González Posso, dyrektor ds. Instytut Studiów nad Rozwojem i Pokojem (Indepaz), dodaje, że konieczne jest zaprzestanie utrzymywania "Błędna strategia atakowania drobnego plantatora bez spojrzenia na cały problem w kontekście zdrowia, makrokryminałów, ośrodków prania pieniędzy...".. Jego zdaniem najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest nadanie priorytetu strategiom uzgodnionym w porozumieniu pokojowym, polegającym na dobrowolnym zastępowaniu nielegalnych upraw, oraz kompleksowa reforma obszarów wiejskich. "lepszy sposób". W każdym razie wyzwanie, jakim jest ograniczenie nielegalnych upraw i produkcji narkotyków, jest wielkie, a USA i Kolumbia uzgodniły, że do 2023 roku zmniejszą zarówno uprawy koki, jak i produkcję kokainy o 50 procent. 

Więcej
Aktualności

Spotkania młodych i starych. Łączenie pokoleń

Jak wielu młodych ludzi wierzy dziś, że osoby starsze mają coś sensownego do wniesienia w ich życie? Problemy są teraz inne, świat porusza się bardzo szybko... Projekt Łączenie pokoleńProjekt, który jest częścią diecezji Orense, pomógł młodym ludziom odkryć ogromne bogactwo, jakie może wnieść w ich życie doświadczenie osób starszych.

Arsenio Fernández de Mesa-4 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Osoby starsze często traktowane są z szacunkiem, ale z pewnym dystansem, jakby były reliktem minionych czasów, który powraca z przeszłości i nie ma nic do powiedzenia dzisiejszemu społeczeństwu. Cóż, projekt Łączenie pokoleńdiecezji Orense i współfinansowany przez Xunta de Galicia i Fundacja Przyjaciół BarieryCelem projektu jest doprowadzenie do serii spotkań młodzieży z dorosłymi, tak aby mogli oni budować więzi relacji i przywiązania oparte na doświadczeniu. 

Ta inicjatywa, która właśnie obchodziła swoją trzecią edycję, oferuje uczniom w ostatnich latach ESO (szkoły średniej) i matury możliwość wolontariatu społecznego, który wzbogaca ich jako ludzi. Z kolei osobom starszym daje możliwość bycia wysłuchanym i docenionym poprzez wniesienie najcenniejszej i najwartościowszej rzeczy jaką posiadają, czyli własnego doświadczenia życiowego. 

Podczas tych spotkań słowa nie są niesione przez wiatr, ponieważ wraz z opowiedzianymi historiami młodzi ludzie są odpowiedzialni za stworzenie książki, która łączy biografie, których stali się uczestnikami. Książka, która dla tych nastolatków przelewa ich niekiedy wąskie horyzonty i łączy ich z głębokimi wartościami ludzkimi, które ich wzbogacają.

Uczestnicy

Pierwsze zadanie polega na wyborze uczniów. W celu znalezienia uczestników organizowany jest publiczny konkurs, w którym zaprasza się szkoły do zaproponowania go uczniom III i IV klasy ESO oraz I klasy Bachillerato, którzy są gotowi spędzić kilka dni jako wolontariusze społeczni i posiadają określone umiejętności literackie. Wybierana jest również grupa osób starszych, od imigrantów po mieszkańców domu opieki, a także dziadków samych uczniów. Intencją organizatorów projektu jest, aby w kolejnej edycji bohaterami byli starsi księża. 

Aby zajęcia przyniosły oczekiwane rezultaty, wprowadza się limit uczestnictwa, tak aby zarządzać grupami od dziesięciu do dwudziestu młodych ludzi i dziesięciu do dwudziestu starszych. Po dokonaniu wyboru, młodzi ludzie przechodzą rygorystyczne i dobrze przygotowane warsztaty, które obejmują pojęcia wolontariatu społecznego - ucząc ich słuchania lub zadawania pytań - oraz aspekty literackie, które obejmują wyjaśnienie, jak napisać biografię, różne perspektywy podejścia do opowieści o życiu danej osoby, jak skonstruować różne czasy lub jak można zaangażować się w narrację.

W spotkaniach ze starszymi dziećmi, z poczęstunkiem w przerwie, szczególną uwagę zwraca się na to, aby każdy czuł się komfortowo i był zadowolony. Nie chodzi o to, by było to mechaniczne przedsięwzięcie, ale by było to niezapomniane przeżycie, spotkanie, które burzy ewentualne początkowe uprzedzenia nastolatków wobec starszych i ułatwia im otwarcie się na przyjęcie wartości, których strażnikami są ich poprzednicy. Po udzieleniu warsztatów i nawiązaniu pierwszych kontaktów następuje losowanie, w stylu FIFA, w którym każda młoda osoba zostaje dopasowana do osoby starszej. Od tego momentu zaczynają się dni spotkań i pisania doświadczeń. 

Na koniec kształtuje się oryginalne teksty prezentowane przez uczniów, wszystko zostaje zebrane na zdjęciach i na filmie, a następnie zostaje wydana książka, w której znajdują się wszystkie biogramy, zdjęcia każdego z biografów i biografek, a nawet, przy nadarzających się okazjach, ilustracje wykonane przez samą młodzież. W końcowym akcie, w którym obecne są rodziny młodzieży i starszych, prezentowany jest efekt pracy i wręczana każdemu książka, łącznie z chwilą na podzielenie się pewnymi doświadczeniami.

Przykłady, które mają wpływ

"Naszym celem jest skupienie się na wzorcowej intencji, ponieważ chcemy, aby była ona drogą do przodu, podkreślając i uwidaczniając znaczenie liczenia się z osobami starszymi i doceniania ich".José Manuel Domínguez Prieto, dyrektor ds. Instytut Rodziny z diecezji Orense. "Osoby starsze nie są przeszkodą, ale bogatym źródłem kultury i mądrości".mówi. 

Z doświadczeń tych trzech edycji wynika, że osoby starsze czuły się bardzo wyróżnione i szczęśliwe, natomiast młodzież doświadczyła silnego wpływu emocjonalnego i osobistego. "To ekscytujące widzieć sesje, na których ludzie spotykają się ze sobą".mówi jeden z uczestników projektu, "Młodzi ludzie otwierają się na szeroki wachlarz doświadczeń życiowych, słysząc przygody z ust samego bohatera, a starszych porusza poczucie, że mają wiele do wniesienia do dzisiejszego społeczeństwa".

Sukces Łączenie pokoleń doprowadziła do powielenia tej inicjatywy w innych diecezjach Galicji, starając się stworzyć niezwykłe więzi poprzez wysokiej jakości spotkania między grupami ludzi tak bardzo oddalonych od siebie wiekowo.

Betonowe historie

Ci, którzy w taki czy inny sposób są częścią tego projektu, podkreślają, że najpiękniejsze i najbardziej ekscytujące są konkretne historie, które dzieją się dzięki tym spotkaniom. Historie, które odsłaniają intymność, której istnienia nawet nie podejrzewano. Historie, które zmieniają życie lub które przynajmniej zmuszają nas do zastanowienia się nad tym, co istotne, a co jest dodatkiem. Jako przykład podam tu odniesienie do dwóch pięknych historii ubogacenia, jakie może przynieść młodemu człowiekowi tego rodzaju głębszy i bardziej intymny kontakt z osobą starszą. 

Jedna z tych osób była imigrantem, wykładowcą uniwersyteckim w Wenezueli i bardzo ważną postacią kultury, żonatym z dziećmi. Musiała pojechać do Galicji absolutnie sama i biedna, już jako wdowa, zależna od Caritasu, mająca swoje życie i przyjaciół w Wenezueli, tak daleko, że nie mogła wyjechać. Mimo to żyje szczęśliwie w swojej sytuacji, z zaraźliwą radością dzięki swojej chrześcijańskiej wierze. Ta radość pośród niepewnej sytuacji życiowej zaszokowała jej rozmówcę. "Dla młodego Hiszpana, który żyje z całą stabilnością, jaką zapewnia system edukacji i zdrowia, odkrycie doświadczenia, że miał wszystko i wszystko stracił, jest czymś ekscytującym i ogromnym, co każe myśleć na nowo".mówi Domínguez Prieto. Młody człowiek, który miał szczęście spotkać tę staruszkę, skończył z wypłakaniem oczu i nie był w stanie nic napisać pierwszego dnia.

Inny młody człowiek, uczeń matury z przedmiotów ścisłych, który był bardzo małomówny wobec tych spotkań, potrafił wejść w intymność emeryta, który otworzył przed nim niespodziewane horyzonty. Przyjechał na zaproszenie szkoły, ale bez szczególnego entuzjazmu. Nie wiedział jednak, że osoba, z którą przeprowadzał wywiad, była aż do emerytury jednym z czołowych światowych autorytetów w dziedzinie fizyki jądrowej, kimś, kto był bardzo prosty, ale kto uruchomił duże projekty jądrowe w całej Europie. Obecnie jest skromnym emerytem, który opiekuje się żoną chorą na Alzheimera. Kiedy młody człowiek odkrył, kim jest ten starzec, który mając tak światowy autorytet, poświęcił się opiece nad żoną i znalazł w tym swoje szczęście, doznał spektakularnego uderzenia powołaniowego, które uwarunkowało go w sposób ostateczny. 

Osoby starsze mają wiele do powiedzenia temu społeczeństwu, chociaż w naszym pośpiechu, naszej powierzchowności i naszej kulturze technologicznej często pomijamy piękno spotkania twarzą w twarz z kimś, bez ekranów pomiędzy nimi, kto ma nam do powiedzenia coś, co wzbogaci nasze życie. Inicjatywy takie jak. Łączenie pokoleń pokazać młodym ludziom, w jakim stopniu dzielenie intymności z osobami, które przeżyły tak wiele doświadczeń, może być wielkim wzbogaceniem ich własnego życia.

AutorArsenio Fernández de Mesa

Nauczanie papieża

Nawrócenie, współczucie i zaufanie

Kryzys zdrowotny rozpętany w tak wielu miejscach przez koronawirusa skłania do refleksji nad niektórymi naukami Franciszka z ostatnich tygodni i sprawia, że wybrzmiewają one teraz w wyjątkowy sposób.

Ramiro Pellitero-3 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Mamy tu na myśli jego orędzie na Wielki Post, orędzie na Światowy Dzień Młodzieży wstępnie zaplanowany na początek kwietnia w Rzymie; po trzecie, jego przemówienie do duchowieństwa rzymskiego z okazji Wielkiego Postu.

Wezwanie do nawrócenia w "szczególnym okresie Wielkiego Postu".

Przesłanie papieża skupiło się na tekście paulińskim: "W imię Chrystusa prosimy was o pojednanie z Bogiem". (2 Kor 5:20). Zaprasza nas do spojrzenia na Ukrzyżowanego, aby na nowo odkryć Misterium PaschalnePodstawa nawrócenia: "Spójrz w otwarte ramiona Chrystusa ukrzyżowanego, pozwól się zbawić na nowo. A kiedy przyjdziesz wyznać swoje grzechy, uwierz mocno w Jego miłosierdzie, które uwalnia cię od winy. Kontempluj jego przelaną z miłością krew i pozwól się przez nią oczyścić. Wtedy można się odrodzić, ponownie i ponownie". (adhortacja apostolska Christus vivit, n. 123).

Ten czas łaski, jakim zawsze jest Wielki Post, jest w tym roku mocno zabarwiony okolicznościami - związanymi z pandemią koronawirusów - które nas otaczają, a które doprowadziły do udzielenia obfitych Odpustów (por. Dekret Penitencjarii Apostolskiej, 19-III-2020 R.) przez Stolicę Apostolską. 

Wiele napisano i będzie się pisać o "lekcjach", jakie możemy wyciągnąć z tego trudnego czasu, kiedy odeszło od nas tak wielu bliskich, a wielu innych doznało poważnych szkód lub zagrożeń w życiu, rodzinach i gospodarce. 

Dlatego słowa Franciszka, opublikowane na wiele miesięcy przed tym, jak mógł przewidzieć sytuację, w której się znajdujemy, 7 października 2019 r., czyli dokładnie w dniu otwarcia synodu amazońskiego, są szczególnie dramatyczne i znaczące: "Umieszczenie tajemnicy paschalnej w centrum życia oznacza współczucie dla ran ukrzyżowanego Chrystusa obecnych w licznych niewinnych ofiarach wojen, nadużyciach wobec życia zarówno nienarodzonych, jak i osób starszych, licznych formach przemocy, katastrofach ekologicznych, niesprawiedliwym podziale dóbr ziemskich, handlu ludźmi we wszystkich jego formach oraz niepohamowanej żądzy zysku, która jest formą bałwochwalstwa".

Być może ten pęd do gromadzenia - czas i badania powiedzą, ale także nasze sumienie jako zachodnich konsumentów - jest jednym z wyzwalaczy problemów, których doświadczamy. 

Wielkie zło wymaga bowiem wielkich środków zaradczych, a reakcją chrześcijan na całym świecie jest modlitwa i pokuta, skuleni razem z papieżem i biskupami. Zakotwiczeni w wierze, chronieni płaszczem Matki Bożej. Wiedząc, że nawet z tego wszystkiego Bóg może wyprowadzić wielkie dobro, licząc na naszą modlitwę i nawrócenie, naszą bliskość z cierpiącymi i naszą pracę.

Doświadczanie współczucia i zawsze stawanie w swojej obronie

Na stronie Orędzie na 35. Światowy Dzień Młodzieży 2020 Słowa Pana do syna wdowy z Nain: "Młody człowieku, mówię ci, wstań!". (Łk 7:14). W ramach kontynuacji synodu o młodzieży i w ramach przygotowań do wielkich Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie (2022 r.) papież chce, aby w tych latach młodzi ludzie obudzili się, powstali do prawdziwego życia z Chrystusem. 

To nie jest słodkie i uspokajające przesłanie. Papież proponuje, by patrzyli, "widzieć ból i śmierć". wokół nich. Nie odnosi się tylko do tego, co rozważamy w tych dniach; ale do szerokiego obrazu - w dużej mierze dotykającego samych młodych ludzi - śmierci także moralnej i duchowej, emocjonalnej i społecznej. Wielu nie żyje, bo straciło nadzieję, żyjąc w powierzchowności lub materializmie, złudnie delektując się swoimi porażkami. Inni mają różne powody do cierpienia.

Papież zaprasza wszystkich do bezpośredniego, uważnego patrzenia, bez stawiania przed sobą telefonów komórkowych czy chowania się za portalami społecznościowymi. Zaprasza ich do burzenia bożków, do doświadczenia współczucia dla innych (por. Mt 25, 35 i nast.).

Wiele razy trzeba zacząć od podciągnięcia się za sznurki. Nie jako "uwarunkowanie psychologiczne", jak udają niektóre modne porady "samopomocowe" (uwierz w siebie, w swoją pozytywną energię!), jakby to były "magiczne słowa", które powinny rozwiązać wszystko. Bo na tego, który jest "martwy w środku" te słowa nie działają. Pozwolić się podnieść przez Chrystusa oznacza naprawdę nowe życie, odrodzenie, nowe stworzenie, zmartwychwstanie. A to przekłada się - jak w przypadku syna wdowy z Nain - na odbudowę naszych relacji z innymi. ("zaczął mówić").(Łk 7, 15).

Dziś jest wielu młodych ludzi, którzy są "podłączeni", ale nie tak bardzo "w komunikacji". Wielu żyje w izolacji, wycofani w wirtualne światy, nie otwierając się na rzeczywistość. I to - ostrzega Franciszek -. "Nie oznacza to pogardzania technologią, ale używania jej jako środka, a nie celu.

Krótko mówiąc, proponuje: "Stand up" oznacza również "marzyć", "ryzykować", "zobowiązać się do zmiany świata"". Stać znaczy być pasjonatem tego, co jest wielkie, co jest warte uwagi. I wielka jest "stać się świadkiem dla Chrystusa i oddać za Niego życie"..

Papież kończy się tym, co można nazwać pytanie za milion dolarów dla młodzieży: "Jakie są Twoje pasje i marzenia? Powierza je Maryi, Matce Kościoła: "Na każde swoje dziecko, które umiera, Kościół umiera, a na każde dziecko, które zmartwychwstaje, on zmartwychwstaje"..

Nadzieja, zaufanie do Boga, jedność

"Gorycz w życiu księdza".było tematem przemówienia Ojca Świętego do duchowieństwa Rzymu (odczytanego przez kard. De Donatisa) w czwartek 27 lutego. Podczas gdy większość księży jest zadowolona ze swojego życia i akceptuje pewną gorycz jako część samego życia, Franciszek uważa za interesującą refleksję nad korzeniami i rozwiązaniami tych "goryczy". Dzięki temu łatwiej będzie nam "spojrzeć im w twarz", dotknąć naszego człowieczeństwa i będziemy mogli lepiej służyć naszej misji. 

Aby pomóc przyjrzeć się tym korzeniom, dzieli je na trzy części: w odniesieniu do wiary, w odniesieniu do biskupów i w odniesieniu do innych. 

W odniesieniu do wiary, Zwraca uwagę na konieczność rozróżnienia między "oczekiwaniami" a "nadziejami". Uczniowie z Emaus (por. Łk 24, 21) mówili o swoich oczekiwaniach, nie zdając sobie sprawy, że "Bóg jest zawsze większy" od naszych planów, a Jego łaska jest prawdziwym protagonistą naszego życia (by zaszczepić nas przeciwko wszelkim pelagianizmom i gnostycyzmom). 

W naszym przypadku - wskazuje Franciszek - być może brakuje nam "obcowania z Bogiem" i zaufania do Niego, przypominając o sobie: "Bóg przemówił do mnie i obiecał mi w dniu święceń, że moje będzie życiem pełnym, z pełnią i smakiem Błogosławieństw". A do tego trzeba słuchać nie tylko opowiadanie ale także zaakceptować - z pomocą duchowego towarzyszenia - realia nasze życie: "Rzeczy będą lepsze nie tylko dlatego, że zmienimy naszych przełożonych, czy naszą misję, czy nasze strategie, ale dlatego, że będziemy pocieszeni przez Słowo (Boże)".

W stosunku do biskupówZe strony biskupa kluczem jest jedność między biskupem a księżmi. Ze strony biskupa, w sprawowaniu władzy jako ojcowskiej, roztropność, rozeznanie i sprawiedliwość. W ten sposób będzie uczył wierzyć, mieć nadzieję i kochać. 

W stosunku do innychFranciszek promuje braterstwo i lojalność, dzielenie się, odrzucając jednocześnie ducha ostrożności i podejrzliwości. Ponadto, jak zaznacza, wymaga ona dobrego zarządzania samotnością, niezbędną do kontemplacji, która jest, wokół Eucharystii, duszą kapłańskiej posługi. Ale wszystko to bez uciekania się do izolacji; bez izolowania się od łaski Bożej (co prowadzi do racjonalizmu i sentymentalizmu) lub od innych: od historii, od "my" świętego i wiernego ludu Bożego (co prowadziłoby do wiktymizacji, eliksiru diabła), który oczekuje od nas, że będziemy mistrzami ducha, zdolnymi wskazać studnie słodkiej wody na środku pustyni.

Ameryka Łacińska

Puerto Rico ma mieć międzydiecezjalne Wyższe Seminarium Duchowne

Kongregacja ds. Duchowieństwa zatwierdziła dekret o erygowaniu Międzydiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego Santa María de la Divina Providencia, w odpowiedzi na prośbę kilku biskupów Konferencji Episkopatu Portoryko. 

Alejandro Zubieta-3 kwietnia 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

Podpisany przez kardynała Beniamino Stellę, prefekta Kongregacji, i przez arcybiskupa Jorge Patrón Wonga, sekretarza ds. seminariów, dekret pochwala porozumienie między biskupami, że "połączyły siły, aby zaoferować przyszłym księżom formację zgodną ze zdrową doktryną Kościoła katolickiego".

W dokumencie Kongregacji ds. Duchowieństwa podkreślono, że seminarium będzie służyć m.in. "promowanie formacji ludzkiej, duchowej, intelektualnej i duszpasterskiej wymaganej przez aktualną rzeczywistość kulturową i zgodnej z Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis".

Ogłoszenie nastąpiło nieco ponad miesiąc temu przez arcybiskupa Ponce i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Portoryko, mons. "wielka radość". co realizacja tego projektu oznacza dla biskupów. "Jest to tęsknota, którą od wielu lat pielęgnujemy w naszych sercach i po długim procesie refleksji, konsultacji i modlitwy rozpoczniemy 15 sierpnia 2020 r..

Arcybiskup Ponce zaznaczył, że nowe seminarium "będzie miejscem kształcenia przyszłych pastorów". i zaprosił wszystkich wiernych katolików, aby trwali w modlitwie, że Święta Maryja, Matka Bożej Opatrzności, Patronka Portoryko, będzie im pomagać w modlitwie o zbawienie narodu. "przychylność świętym i obfitym powołaniom".

Dekret zatwierdza prośbę złożoną przez samego biskupa Rubéna Gonzáleza Medinę; arcybiskupa Roberto Gonzáleza Nievesa z San Juan; biskupa Álvaro Corrada del Río z Mayagüez oraz biskupa Eusebio Ramosa Moralesa z Caguas i administratora apostolskiego diecezji Fajardo-Humacao. 

Siedziba i organizacja przyszłych księży w Puerto Rico ma długą historię dialogu ze względu na szczególne okoliczności i interesy poszczególnych diecezji. Niewątpliwie jest to projekt, na który czekano z utęsknieniem od czasu erekcji pierwszej diecezji. Niedawny dekret Stolicy Apostolskiej jest wynikiem doświadczenia zdobytego na tej drodze i dojrzałości w komunii, która daje wielką nadzieję wielkiemu seminarium.

Od XVIII w.

Tło historyczne przypomina, że pomysł utworzenia seminarium w San Juan Bautista, pierwotnej nazwie Puerto Rico, wyszedł od biskupa Pedro de la Concepción w drugiej dekadzie XVIII wieku. Jego życzenie zostało więcej niż ratyfikowane, a w 1768 roku Korona Hiszpańska zażądała, aby wszystkie diecezje miały seminarium. I tak pod rządami pierwszego biskupa portorykańskiego, Don Juana Alejo de Arizmendi, rozpoczęto przygotowania do założenia pierwszego seminarium. 

Wsparcie i hojność mieszkańców San Juan pozwoliły Don Pedro Gutiérrez de Cos, następcy Arizmendi, ukończyć i założyć w 1832 roku Seminarium Koncyliarne w San Ildefonso, które zostało zbudowane na parterze w starej części San Juan obok domu arcybiskupa. 

W tym seminarium studiowali nie tylko przyszli księża, ale także ci uczniowie, którzy dążyli do lepszej formacji. Oprócz wyspy studenci pochodzili z Santo Domingo (obecnie Dominikana), Wenezueli i Hiszpanii (głównie z miast Malaga i Barcelona). 

W San Ildefonso kształtowali się wielcy ludzie, tacy jak kardynał Luis Aponte Martínez, pierwszy portorykański kardynał, a także wielcy bohaterowie i ojcowie kraju, tacy jak Román Baldorioty de Castro i Eugenio María de Hostos. Wpływ wychowawczy tego domu studiów był tak wielki, że w pierwszych dziesięcioleciach istnienia seminarium było głównym ośrodkiem dydaktycznym w kraju. W swoim długim istnieniu Seminarium Koncyliarne przechodziło ważne zmiany w swoich celach i regencji. Jego historię można podsumować trzema nazwami, pod którymi był znany: Colegio-Seminario, Seminario i Seminario Conciliar.

Od 1900 r. seminarium przechodziło zmiany rządów - jedną z nich było polityczne stowarzyszenie Portoryko ze Stanami Zjednoczonymi w 1898 r. - oraz poważne trudności ekonomiczne, które z czasem narastały, a ponieważ nie można było ich rozwiązać, doprowadziły do jego ostatecznego zamknięcia. W 1915 r. biskup William Jones reaktywował ją ponownie pod kierunkiem Ojców Wincentych. Nowy biskup, James Davis, postanowił przenieść seminarium do prowadzonego przez jezuitów miasteczka Aibonito. W połowie lat 30. XX wieku został zamknięty na dobre.

Nowe diecezje i wznowienia

Wzrost liczby ludności oraz powstawanie nowych miast i miasteczek doprowadziły Kościół w Puerto Rico do tworzenia i podziału nowych parafii i diecezji na całej wyspie. Z archidiecezji San Juan powstała diecezja Ponce (1924), a z niej inne nowe diecezje: Arecibo (1960), Caguas (1964), Mayagüez (1976) i Fajardo-Umacao (2008).

Aby ponownie uruchomić nowe seminarium, szukano rozwiązania na miarę czasów. I tak w 1948 r. w mieście Ponce powstał Uniwersytet Katolicki, z inicjatywy biskupa Jamesa Davisa, biskupa archidiecezji San Juan Bautista, oraz biskupa E. McManusa z diecezji Ponce. McManus z diecezji Ponce. W swoich początkach był on powiązany z The Catholic University of America w Waszyngtonie. Pod koniec pierwszego roku fundacji Uniwersytet uzyskał akredytację od Rady Szkolnictwa Wyższego Portoryko. Uniwersytet został kanonicznie erygowany przez Stolicę Apostolską 15 sierpnia 1972 roku, a 25 stycznia 1991 roku otrzymał tytuł papieski.  

W latach 60-tych, biskup Ponce, Mons. Fremiot Torres Oliver, zdecydował się skorzystać z dobrodziejstw niedawno powstałego Uniwersytetu Katolickiego, aby założyć w nim seminarium diecezjalne: The Regina Cleri. Za miejsce spotkania posłużył budynek Wydziału Lekarskiego. 

Więcej inicjatyw

Poprzez sprawdzenie doświadczenia formacji kapłańskiej Regina CleriNiektórzy biskupi proponowali nową siedzibę w San Juan we współpracy z diecezją Ponce. W ten sposób powstało Międzydiecezjalne Wyższe Seminarium Duchowne w Puerto Rico z dwoma kampusami: wydział filozoficzny w San Juan i wydział teologiczny w Ponce. Fernando Felices w San Juan i Mons. Jesús Diez Antoñanzas w Ponce. W ten sposób, oprócz Ponce i Mayagüez, nowe seminarium miało studentów z San Juan, Cagüas i Arecibo. To doświadczenie trwało od 1993 do 1996 roku. Mimo młodego wieku tego międzydiecezjalnego seminarium, jego istnienie przyczyniło się do powstania więzi braterstwa wśród kapłanów tamtego pokolenia, więzi, które przetrwały do dziś.

W 1996 roku archidiecezja San Juan założyła Regionalne Wyższe Seminarium Duchowne San Juan Bautista. Na siedzibę Kurii przeznaczono nieruchomość przy ulicy José de Diego, a do Wyższego Seminarium Duchownego włączono seminarzystów z archidiecezji San Juan, diecezji Caguas i na krótko z diecezji Arecibo. Do tej pory jej seminarzyści studiują teologię na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w mieście Ponce. W 2012 roku diecezja Arecibo szukała innego rozwiązania i postanowiła założyć seminarium w Pampelunie.  

Po tej długiej podróży, Puerto Rico jest teraz pełne nadziei na tę nową inicjatywę, tak pożądaną przez Świętą Kongregację ds. Duchowieństwa. Modlimy się, aby Bóg obficie błogosławił nowe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowne im. św. Marii od Opatrzności Bożej obfitością powołań kapłańskich, tak bardzo potrzebnych na Wyspie.

AutorAlejandro Zubieta

Puerto Rico

Świat

Stulecie urodzin świętego Jana Pawła II. Ślady jego dziedzictwa

100 lat temu urodził się Karol Wojtyła, święty Jan Paweł II. Z okazji tej rocznicy zastanawiamy się nad uznaniem dla pasterza, nauczania i wizji, które stały się inspiracją dla tak wielu instytucji, pomników, przestrzeni publicznych i artystycznych ekspozycji na całym świecie. Doktryna, erudycja, kultura, świętość połączona z jego bardzo bogatym życiem pobożnym.

Alejandro Vázquez-Dodero-31 marca 2020 r.-Czas czytania: 10 minuty

Jeśli chcesz źródło znaleźć, 
musisz iść w górę rzeki, pod prąd..
Pchaj się, szukaj, nie poddawaj się,
Wiadomo, że musi tu być (...)

Dwa pojedyncze wersy z wiersza Źródłonapisana przez "ewangelicznego wędrowca", Karola Wojtyłę, późniejszego świętego Jana Pawła II. Urodził się 100 lat temu, 18 maja 1920 roku, w Wadowicach, małej polskiej wsi na południu Polski, 50 kilometrów od Krakowa. Poezja odzwierciedlająca zdecydowaną osobowość, która pozostawiłaby rozległy kulturowy ślad, człowieka, który był jednocześnie bardzo bogobojny i bardzo ludzki, okrzyknięty jednym z najbardziej wpływowych przywódców XX wieku. 

Być może właśnie ta wytrwałość, determinacja, urok "Jana Pawła Wielkiego", jak będzie nazywany również po śmierci, pozostawił po sobie globalny wpływ kulturowy na całym świecie.

Osobowość

Jakie inne cechy jego osobowości były tak atrakcyjne dla kultury w ciągu stu lat od jego narodzin?

Oczywiście radość "papieża pielgrzyma", który miał ująć tak wiele instytucji i osób. Św. Jan Paweł II integrował leczniczy charakter dobrego humoru w obliczu każdego problemu i był przekonany, że nie warto dać się pokonać zniechęceniu w obliczu nieszczęść świata, w którym żył, w tym wewnętrznych zawirowań Kościoła, któremu przewodził, które musiał uznać, ale z mocnym zamiarem ich przezwyciężenia.

Imponowała też jego pokora, co znalazło wyraz w geście całowania ziemi kontynentów, które odwiedził podczas 104 podróży poza Włochy, co zresztą zajęło mu prawie 29 razy okrążenie Ziemi - czyli trzykrotną odległość między Ziemią a Księżycem. Albo jego oderwana od rzeczywistości postawa wobec tylu nominacji i wzmianek, jak np. człowiek roku czasopisma Czas. Jego rzecznik twierdzi, że gdy w jadalni przyniesiono mu egzemplarz pisma, w trakcie posiłku odwrócił okładkę i wypowiedział "przepraszam". "Nie chcę karmić swojej próżności, nie chcę, żebyś mi za bardzo wierzył"..

Moglibyśmy długo opowiadać o bogactwie osobowości tego papieża podróżnika, ale wystarczy powiedzieć, że pozostawił po sobie ogromną spuściznę kulturową, której część podkreśliliśmy poniżej.

Inne informacje i analizy dotyczące osoby i dzieła św. Jana Pawła II zostały zebrane w poprzednich numerach pisma, a przede wszystkim w bogatym numerze specjalnym z okazji jego śmierci w 2005 r.

Niektóre instytucje poświęcone jego spuściźnie

Wielkość Jana Pawła Wielkiego sprawia, że nie sposób streścić wielu inicjatyw kulturalnych inspirowanych jego osobą, jego przesłaniem. W tym specjalnym numerze postanowiliśmy odnieść się tylko do kilku z nich, które w obchodach setnej rocznicy jego urodzin mogą rzucić światło na mocne i rozległe ślady, jakie pozostawiło jego przejście przez to życie.

Główne aspekty wysiłku duszpasterskiego, rozwoju magisterium lub wkładu filozoficznego i historycznego oddziaływania tej wielkiej postaci można przypomnieć w innym miejscu.

Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się", Kraków (Polska). Jest to instytucja poświęcona badaniu życia i dzieł Papieża Polaka, powołana przez naród polski w podziękowaniu za pontyfikat Papieża. Karol Wojtyła. Nazwa pochodzi od słów m.in. Ojciec Święty wyrażone w roku 1978 podczas mszy inaugurującej pontyfikat: "Nie bójcie się; otwórzcie szeroko drzwi Chrystusowi!.

Jego celem jest upowszechnianie i twórcze rozwijanie dziedzictwa POLSKI PAPIEŻJest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia na rzecz promocji duchowości, kultury i tradycji związanych z jego osobą, a także działalnością naukowo-edukacyjną i pomocą potrzebującym. Jego siedziba znajduje się obok m.in. Sanktuarium Miłosierdzia Bożegona gruntach należących wcześniej do Zakłady chemiczne Solvayw Jugowicach.

W skład kompleksu wchodzą. kościół św. Jana Pawła IIDom (w którym mieści się muzeum, biblioteka, kaplica, oratorium i centrum konferencyjne), ośrodek rekolekcji duchowych, centrum szkolenia wolontariuszy, wieża z tarasem widokowym, obsługa hotelowa, otwarty amfiteatr, droga krzyżowa, park mobilny itp. Jako ciekawostkę chcielibyśmy zaznaczyć, że w 2011 w dolnej kaplicy sanktuarium Jana Pawła II umieszczono relikwię świętego: fiolkę z krwią, umieszczoną wewnątrz ołtarza. 

-Instytut Teologiczny Jana Pawła II dla Nauk o Małżeństwie i Rodzinie, Madryt (Hiszpania). Genezy tej instytucji należy doszukiwać się w. Papieski Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła IIustanowiony przez konstytucję apostolską Magnum Matrimonii SacramentumFundacja została założona 7 października 1982 roku na życzenie św. Jana Pawła II. Został on rozwiązany po ostatnich synodach na temat rodziny i adhortacji pt. Amoris laetitiaNa stronie Papieski Instytut Teologiczny im. Jana Pawła II dla Nauki o Małżeństwie i Rodzinie z motu proprio Najwyższego Papieża Franciszka z dnia 8 września 2017 r, Summa familiae cura.

Ma on na celu wspieranie odnowy ewangelizacji rodziny, do której wezwano na synodach w 2014 i 2015 roku pod patronatem papieża Franciszka, poprzez dostarczenie nauczania kościelnego drugiego i trzeciego cyklu na temat rodziny. Konkretnie oferuje studia na kierunku Teologia Małżeństwa i Rodziny, studia na kierunku Nauki o Małżeństwie i Rodzinie oraz roczny dyplom na kierunku Nauki o Małżeństwie i Rodzinie.

Jest związany z instytucją o tej samej nazwie na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie.

-Fundacja Jana Pawła II, Watykan. Utworzona w celu promowania inicjatyw edukacyjnych, naukowych, kulturalnych, religijnych i charytatywnych związanych z pontyfikatem św. Jana Pawła II, przewodniczy jej arcybiskup krakowski. Działalność Fundacji obejmuje: programy stypendialne, np. dla studentów z republik byłego Związku Radzieckiego i Europy Wschodniej studiujących na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie; Dom w Rzymie, w którym przyjmowani są pielgrzymi i odbywają się spotkania; Muzeum i Ośrodek Dokumentacji i Badań nad Pontyfikatem Jana Pawła II, które mieszczą się w tym samym Domu.

-Fundacja Młodzieży Jana Pawła II, Rzym (Włochy). Instytucja ustanowiona jako publiczna osoba prawna 29 czerwca 1991 r. przez Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Świeckich, w celu "współpracować w realizacji nauczania Magisterium Kościoła Katolickiego w zakresie priorytetu duszpasterstwa młodzieży, szczególnie przejawiającego się w Światowych Dniach Młodzieży", oraz promowanie ewangelizacji młodych ludzi i wspieranie duszpasterstwa młodzieży na całym świecie.

-Fundacja Jana Pawła II na rzecz sportu, Watykan. Jest to fundacja utworzona w 2008 roku i inspirowana osobą polskiego świętego, który w około 120 przemówieniach i przesłaniach poruszył temat sportu. 

-Fundacja Jana Pawła II, Florencja (Włochy). Fundacja Jana Pawła II na rzecz dialogu, współpracy i rozwojuzostała założona w 2007 roku, a jej ogólne działania przyniosły wspaniałe rezultaty zwłaszcza w Izraelu, na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, w Libanie i w Iraku, dzięki interwencjom i projektom, które miały na celu stworzenie warunków do wszechstronnego i długotrwałego rozwoju, zwłaszcza w dziedzinie społecznej, edukacyjnej i zdrowotnej. 

Jednym ze stałych i priorytetowych celów fundacji było tworzenie nowych miejsc pracy, w przekonaniu, że tylko godność pracy przyczynia się do tworzenia prawdziwej sprawiedliwości społecznej.

Nazwa fundacji jest wyrazem sympatii dla polskiego papieża, który zmarł kilka lat przed założeniem fundacji. Św. Jan Paweł II miał szczególną wrażliwość na chrześcijan na Wschodzie. 

-Narodowe Sanktuarium Świętego Jana Pawła II, Waszyngton (USA). Jest to miejsce pielgrzymkowe, które posiada bardzo ekskluzywną relikwię: krew św. Jana Pawła II, która jest dostępna do czci.

Jak podkreśla jego strona internetowa, poprzez liturgię i modlitwę, sztukę, wydarzenia kulturalne i uroczystości religijne pielgrzymi mogą uczcić głęboką miłość polskiego świętego do Boga i człowieka. Duża wystawa stała podkreśla ważne wydarzenia z życia św. Jana Pawła II i jego dalekosiężny wpływ jako ojca duchowego i światowego przywódcy.

Od samego początku sanktuarium miało być odpowiedzią na wezwanie papieża pielgrzyma do "nowej ewangelizacji", powtarzane przez papieży Benedykta XVI i Franciszka. Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych podniosła sanktuarium do rangi sanktuarium narodowego 14 marca 2014 r. 

Jest to główna inicjatywa duszpasterska Rycerzy Kolumba, świeckiej organizacji braterskiej liczącej prawie dwa miliony członków na całym świecie. Wierni misji i dziedzictwu św. Jana Pawła II, w 2011 roku Rycerze ustanowili w stolicy USA sanktuarium na jego cześć.

-Katolicki Uniwersytet Jana Pawła II, Lublin (Polska). Założony w 1918 roku przez polski episkopat i ustanowiony w Lublinie, jest jednym z najstarszych uniwersytetów w Polsce (po Krakowie, Wrocławiu i Warszawie), a powierzony jest Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Zamknięta podczas okupacji hitlerowskiej, ponownie otworzyła swoje podwoje w 1944 roku, a później została ponownie ograniczona przez reżim komunistyczny w Polsce, który zamknął jej nauczanie i skonfiskował majątek. Niemniej jednak w okresie PRL KUL był najważniejszym katolickim think tankiem w Polsce i jedynym niezależnym uniwersytetem w całym bloku sowieckim.

W latach 70. i 80. otworzyła się na świat i nawiązała kontakty z innymi zagranicznymi uczelniami, otwierając ponownie kilka swoich instytutów, które zostały zamknięte przez komunistyczny rząd.

Niezwykłym wydarzeniem w historii tej uczelni był wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku (od 1954 roku był on kierownikiem Katedry Etyki w tamtejszym Zakładzie Filozofii Chrześcijańskiej). W 1987 roku Uniwersytet odwiedził papież Jan Paweł II, a na jego cześć zainstalowano pomnik wraz z pomnikiem kardynała Stefana Wyszyńskiego. Później, podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego 2005-2006, z okazji śmierci swojego byłego profesora Karola Wojtyły, KUL przyjął nazwę "Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II".

W Krakowie znajduje się również m.in. Uniwersytet Papieski Jana Pawła II. W lutym 2010 roku zmieniono nazwę na Papieską Akademię Teologiczną, w której utworzono tradycyjny Wydział Teologiczny. Teologia Uniwersytet Jagielloński.

-Instytut Karola Wojtyły - San Juan Pablo II, Madryt (Hiszpania). Jest to stowarzyszenie non-profit, utworzone przez osoby świeckie i wpisane do rejestru stowarzyszeń Wspólnoty Autonomicznej Madrytu. Instytut jest niezależny od ideologii czy partii politycznych. Kolejną cechą Instytutu jest multidyscyplinarność przedmiotów; a także gotowość do współpracy z każdym, niezależnie od ideologii czy wyznania religijnego.

Organizuje działania o charakterze refleksji i debaty na tematy związane z Magisterium św. Jana Pawła II, takie jak kwestie antropologiczne, bioetyczne, ekumenizm, dialog międzyreligijny, społeczna nauka Kościoła, relacje Kościół-państwo itp. Cała działalność Instytutu stara się być wierna Magisterium św. Jana Pawła II.

-Centrum Jana Pawła II, Pensylwania (USA). Ta amerykańska instytucja skierowana jest do dzieci i dorosłych niepełnosprawnych lub o specjalnych potrzebach edukacyjnych i oferuje im różnorodne programy inspirowane, jak podaje jej strona internetowa, świętością ludzkiego życia.

-Centrum Nowej Ewangelizacji Jana Pawła II, Milwaukee (USA). Jest to wspólnota, której celem jest przybliżenie słuchaczy do Jezusa Chrystusa poprzez sakramentalne życie Kościoła, aby z kolei oni mogli czynić uczniów w swoich domach i miejscach pracy.

Obejmuje to programy kształcenia w zakresie teologii, małżeństwa i życia rodzinnego oraz godności osoby ludzkiej.

-Centrum Miłosierdzia Bożego Jana Pawła II, Ottawa (Kanada). Misją tego ośrodka jest głoszenie Bożego Miłosierdzia każdemu człowiekowi, pomagając parafiom w uświadomieniu sobie tej tajemnicy Bożej miłości, pod opieką Najświętszej Maryi Panny, Matki Miłosierdzia.

Powstała w 2006 roku, a jej inspiracją jest orędzie miłosierdzia, które Nasz Pan przekazał polskiej zakonnicy Faustynie Kowalskiej, kanonizowanej przez św. Jana Pawła II. 

Św. Faustyna w jednym ze spotkań z Jezusem zapytała Go, w jaki sposób ma rozpowszechnić orędzie o Bożym Miłosierdziu na cały świat. Nasz Pan powiedział jej, że to przesłanie będzie rozprzestrzeniane z Polski; polski papież pomógł w rozpowszechnianiu tego przesłania.

-Centrum Jana Pawła II dla Kobiet, Nowy Jork (USA). Jak podkreśla prezentacja tej instytucji na jej stronie internetowej, cytując św. Jana Pawła II, "jak idzie rodzina, tak idzie naród, tak idzie świat, w którym żyjemy".Słowa, które wypowiedział w Perth, w Australii, 30 listopada 1986 r.

Ma na celu opiekę nad osobami, parami i rodzinami, którym zapewnia szkolenia o różnej tematyce, zwłaszcza w zakresie miłości, godności człowieka oraz płodności kobiet - w szczególności naturalnych metod regulacji płodności.

-Centrum Życia Jana Pawła II, Canterbury (Nowa Zelandia). Ośrodek ten ma na celu promowanie kultury życia, małżeństwa i rodziny. Dokonuje się to poprzez modlitwę, edukację i służbę. Oferuje szczególną pomoc matkom, które zaszły w niechcianą ciążę i mogą rozważać aborcję.

Jedną z jej inicjatyw jest stworzenie "Księgi Życia", ku pamięci nienarodzonych dzieci: ci, którzy stracili dziecko przez poronienie, mogą zgłosić je do wpisania i specjalnej modlitwy podczas cotygodniowej Mszy św. ofiarowanej za jego duszę.

Niektóre zabytki i przestrzenie publiczne

Ze względu na ilość miejsca w tym dziale ograniczamy się głównie do Hiszpanii i niektórych miast na świecie, nie udając, że wymieniamy je wszystkie.

W wielu miastach znajdują się pomniki poświęcone św. Janowi Pawłowi II, m.in. w Madrycie, Oviedo, Sewilli, Mexico City, Denver, Rzymie, San Cristobal de La Laguna, Sydney i Posadas.

W kilku miejscach w Hiszpanii znajdują się parki poświęcone polskiemu papieżowi. Między innymi w Madrycie znajduje się pamiątkowy monolit wpisany w słowa św. Jana Pawła II: "Z otwartymi ramionami trzymam Was wszystkich w sercu", dedykowany mieszkańcom Madrytu z okazji ich wizyty w 2003 roku. Inne miasta to Alcalá de Henares, Boadilla del Monte, Las Palmas de Gran Canaria, Ciudad Real, Alicante i Jaén.

W Medellín (Kolumbia) można znaleźć m.in. Port Lotniczy im. Jana Pawła II, park wodny z mnóstwem ofert i udogodnień dla swoich gości. W 1995 roku krakowskie lotnisko, drugie pod względem natężenia ruchu w kraju, zmieniło nazwę z Port lotniczy Kraków-Balice do tego z Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kraków-Balicena cześć papieża Polaka, który wiele lat swojego życia spędził w Krakowie. Ze względów handlowych oficjalna nazwa została skrócona w 2007 roku do. Jana Pawła II Kraków Airport.

Również lotnisko na wyspie Sao Miguel, na Azorach (Portugalia), nosi obecnie nazwę Port lotniczy im. Jana Pawła IIna cześć papieża pielgrzyma, który odwiedził Azory w latach 90.

-Półwysep Jana Pawła II, Wyspa Livingston (Antarktyda). Jest to półwysep pokryty lodem na północnym wybrzeżu wyspy Livongston na Szetlandach Południowych, Antarktydaktóry graniczy z Zatoka bohaterów wschód i Barclay Bay na zachód. Nazwa została wybrana na cześć papieża św. Jana Pawła II za jego wkład w pokój na świecie i porozumienie między ludźmi.

-Most Jana Pawła II, Gran Concepción (Chile). Most Jana Pawła II, dawniej nazywany Nowym Mostem, jest najważniejszym most największa droga w Chile. Ma długość 2.310 metrów i przecina poprzecznie Rzeka Bío-Bío na wysokości gmin m.in. Concepción y San Pedro de la Paz

Kino, teatr...

Istnieje szereg filmów poświęconych polskiemu papieżowi, w szczególności Kąpiel papieża, Karol: papież, człowiek, Człowiek, który został papieżem, Dziecko i papież, Nie lękajcie się: życie Jana Pawła II.

Sam św. Jan Paweł Wielki, na mocy komunikatywnego i artystycznego talentu, który towarzyszył mu od młodości, skomponował w 1956 roku sztukę teatralną, Pracownia złotnicza, a "medytacja nad sakramentem małżeństwa wyrażona niekiedy w formie dramatu".. Opowiada o miłości i małżeństwie poprzez historię trzech par. Została ona również sfilmowana.

Więcej
Dossier

Postępy sztucznej inteligencji

Terminy "inteligentny" i "sztuczna inteligencja" są używane bardzo często, prawie zawsze wywołując podziw. Czym jednak jest sztuczna inteligencja - po prostu inna nazwa informatyki? Autor jest profesorem uniwersyteckim, inżynierem i informatykiem. Pracował w IBM i jest autorem licznych publikacji, zarówno naukowych, jak i popularnych.

Manuel Alfonseca-31 marca 2020 r.-Czas czytania: 9 minuty

Sztuczna inteligencja leży u podstaw obecnych przemian metod pracy, sposobów odnoszenia się i mentalności, charakteryzujących się szybkością i złożonością techniczną. Niniejsze opracowanie ma na celu pomóc nam zrozumieć różne aspekty i reperkusje, w tym implikacje etyczne, z pomocą profesjonalnych ekspertów i refleksji zaproponowanych przez papieża Franciszka na temat tych wydarzeń.

Niemal od początku historii informatyki komputery były programowane do inteligentnego działania. W 1956 roku Herbert Gelernter w IBM's Poughkeepsie Laboratory zbudował program zdolny do rozwiązywania twierdzeń dotyczących geometrii płaskiej, co było jednym z pierwszych przykładów sztucznej inteligencji. W tym samym roku John McCarthy i inni pionierzy informatyki spotkali się na seminarium w Dartmouth College w Hanowerze (USA). Po nadaniu nazwy nowej dyscyplinie (sztuczna inteligencja) przewidywał, że w ciągu dekady pojawią się programy zdolne do tłumaczenia między dwoma ludzkimi językami i grające w szachy lepiej niż mistrz świata. Wtedy powstałyby maszyny o inteligencji równej lub większej od naszej, a my weszlibyśmy na nową ścieżkę ewolucji człowieka. Spełniłoby się dawne marzenie o budowie sztucznych ludzi.

Ale sprawy nie potoczyły się tak, jak przewidywali ci optymiści. O ile Arthur Samuel z IBM zbudował program do gry w drejdla, który przechowywał informacje o przebiegu rozgrywek i wykorzystywał je do modyfikowania swoich przyszłych ruchów (czyli uczył się), o tyle szachy okazały się znacznie trudniejszym celem. Cel, jakim było pokonanie mistrza świata, został zrealizowany z ponad 30-letnim opóźnieniem.

Tłumaczenie tekstów pomiędzy dwoma językami naturalnymi również okazało się trudniejsze niż się spodziewano. Nasze języki są wieloznaczne, ponieważ to samo słowo może mieć kilka znaczeń, które często są różne w różnych językach, a ponadto w tym samym zdaniu słowo może pełnić kilka ról składniowych. 

Niepowodzenie przewidywań ekspertów zniechęciło badaczy sztucznej inteligencji, z których wielu zwróciło się ku innym badaniom. Co więcej, w 1969 roku Marvin Minski i Seymour Papert wykazali, że badane od lat 50. ubiegłego wieku jedno- lub dwuwarstwowe sztuczne sieci neuronowe nie są w stanie rozwiązywać bardzo prostych problemów. 

W latach 70. XX wieku zainteresowanie sztuczną inteligencją odnowiły systemy ekspertowe. Po raz kolejny dzwoniono w dzwony i przewidywano zbyt ambitne natychmiastowe postępy. Na przykład rząd japoński uruchomił pod koniec lat 70. projekt piątej generacjiktórego celem było opracowanie w ciągu dziesięciu lat (zawsze w ciągu dziesięciu lat) maszyn zdolnych do pomyśl Celem projektu jest rozwijanie umiejętności komunikowania się z nami w naszym własnym języku oraz tłumaczenie tekstów napisanych w języku angielskim i japońskim.

Przerażone tym projektem Stany Zjednoczone i Unia Europejska uruchomiły własne programy badawcze, o mniej ambitnych celach. Amerykanie skupili swoje wysiłki na programach wojskowych, m.in. Strategiczna inicjatywa komputerowa (SCI), który skupiał się na budowie autonomicznych, bezpilotowych pojazdów na ziemi i w powietrzu; "inteligentnych" broni; oraz projektu o nazwie Gwiezdne wojnyktóra miała chronić Stany Zjednoczone przed atakiem nuklearnym. Z kolei Europa skupiła się na problemie tłumaczenia maszynowego, realizując projekt Eurotra.

Na początku lat 90. japoński projekt zakończył się sromotną porażką. Program wojskowy USA był bardziej udany, co widać podczas drugiej wojny w Iraku. I chociaż projekt Gwiezdne wojny nigdy nie została zrealizowana, jej ogłoszenie wywarło presję na Związek Radziecki, dlatego niektórzy analitycy uważają, że była to jedna z przyczyn zakończenia zimnej wojny. Co do projektu EurotraNie doprowadziło to do powstania autonomicznego systemu tłumaczenia maszynowego, ale doprowadziło do skonstruowania narzędzi pomagających ludzkim tłumaczom zwiększyć ich produktywność, w taki sam sposób jak Google Translate.

W 1997 roku, 30 lat później niż się spodziewano, komputerowi udało się wreszcie pokonać mistrza świata w szachach (Garri Kasparow) w turnieju sześcioosobowym. Automatyzacja prowadzenia pojazdów (samochodów i samolotów) również przeszła długą drogę. Dlatego coraz częściej mówi się, że jesteśmy u progu osiągnięcia prawdziwego sztuczna inteligencjaCzy to możliwe, czy rzeczywiście jest tak blisko, jak zdają się wierzyć niektórzy eksperci (nieliczni) i media? 

Definicja sztucznej inteligencji

Badacze nie zawsze są zgodni co do definicji tej gałęzi informatyki, dlatego nie jest łatwo jednoznacznie wyodrębnić dyscypliny i aplikacje należące do tej dziedziny. Ostatnio modne stało się używanie terminu sztuczna inteligencja odnosić się do każdej aplikacji komputerowej, więc jej rozgraniczenie jest coraz bardziej rozmyte i niejasne. System publicznych ławek ulicznych zawierających repeater wifi i panel słoneczny, który dostarcza energii do ładowania telefonu komórkowego, został nawet przedstawiony jako sztuczna inteligencja. Gdzie jest inteligencja? Jeśli w ogóle, to w człowieku, który wpadł na pomysł zmontowania takich urządzeń.

Najbardziej rozpowszechniona definicja dziedziny sztucznej inteligencji brzmi tak: zbiór technik, które próbują rozwiązywać problemy związane z symbolicznym przetwarzaniem informacji, wykorzystując metody heurystyczne

Aplikacja sztucznej inteligencji powinna spełniać trzy następujące warunki: a) przetwarzana informacja powinna mieć charakter symboliczny; b) problem do rozwiązania powinien być nietrywialny; c) najbardziej praktycznym sposobem podejścia do problemu jest zastosowanie reguł heurystycznych (opartych na doświadczeniu). Program powinien umieć wydobyć te heurystyczne reguły z własnego doświadczenia, czyli powinien umieć się uczyć.

Zastosowania sztucznej inteligencji

Oprócz projektowania mistrzów w grach powszechnie uważanych za smartZastosowań sztucznej inteligencji jest znacznie więcej. U niektórych wyniki były spektakularne i zbliżały się do tego, co intuicyjnie rozumiemy jako maszynę myślącą.

Istnieje wiele obszarów, w których możliwe było zastosowanie technik sztucznej inteligencji, do tego stopnia, że dziedzina ta stała się nieco mieszanym workiem. Przyjrzyjmy się niektórym z nich:

-Smart games. W 1997 r. program Deep Blue (dedykowana maszyna IBM) pokonał mistrza świata, wówczas Garri Kasparowa. Obecnie najlepszy program to. AlphaZeroprzedsiębiorstwa DeepMind (należący do Google), który nie opiera się na zasadach wprowadzonych przez człowieka, ale na samouczeniu się (rozegrał pięć milionów gier przeciwko sobie). Inne pomyślnie rozwiązane gry to m.in. backgammon (backgammon), panie, Jeopardy!niektóre formy pokera, oraz Wejdź na stronę

-Prowadzenie logicznego rozumowania. Istnieją trzy rodzaje rozumowania logicznego: dedukcyjne (niezbędne w matematyce), indukcyjne (stosowane przez nauki eksperymentalne) i abdukcyjne (stosowane głównie w naukach o człowieku, historii i niektórych gałęziach biologii, np. paleontologii). Problem programowania komputerów do przeprowadzania dedukcji logicznej można uznać za rozwiązany. Znacznie trudniej jest jednak zaprogramować procesy rozumowania indukcyjnego czy abdukcyjnego, dlatego ten obszar badań w sztucznej inteligencji jest wciąż otwarty.

-Proces słowotwórczy. Celem jest sprawienie, aby komputery rozumiały ludzki głos, dzięki czemu możliwe będzie wydawanie im poleceń w bardziej naturalny sposób, bez konieczności używania klawiatury. Badania w tej dziedzinie utrudniał fakt, że każda osoba ma swój własny sposób wymowy, a język mówiony jest jeszcze bardziej wieloznaczny niż język pisany, ale ostatnio poczyniono znaczne postępy i często ponad 90 procent słów jest rozumianych. 

-Przetwarzanie tekstów pisanych. Dzieli się na dwa główne obszary: przetwarzanie języka naturalnego i tłumaczenie maszynowe. 

Stosunkowo niedawno powstałą dziedziną jest eksploracja danychCelem jest wydobycie informacji z tekstów pisanych i próba zrozumienia ich znaczenia. Odbywa się to poprzez zastosowanie metod statystycznych i budowanie anotowanych korpusów z informacjami o terminach. Dzięki ich zastosowaniu programy poprawiają lub przyspieszają zrozumienie tekstów, które muszą zinterpretować.

W dziedzinie tłumaczenia maszynowego problemy się mnożą, ponieważ programy muszą radzić sobie z dwoma językami naturalnymi zamiast jednego, z których oba są nękane przez wieloznaczności i nieregularności i często nie pokrywają się ze sobą. Zazwyczaj celem tych programów jest stworzenie przybliżonego (nie doskonałego) tłumaczenia tekstów źródłowych, nad którym może pracować ludzki tłumacz, poprawiając go, co znacznie zwiększa jego wydajność.

-Automatyczne przetwarzanie pojazdów i obrazów. Kiedy obserwujemy scenę za pomocą wzroku, jesteśmy w stanie zinterpretować otrzymane informacje i zidentyfikować niezależne obiekty. Ta dziedzina badań ma na celu zaprogramowanie maszyn i robotów tak, aby wizualnie rozpoznawały elementy, z którymi mają wejść w interakcję. Jednym z jego najbardziej spektakularnych zastosowań jest samochód automatyczny. Projekt ten, obecnie mocno zaawansowany przez kilka firm, ma na celu zbudowanie pojazdów bez kierowcy, które mogą poruszać się po drogach i ulicach miasta. Badania te, które rozpoczęły się na Uniwersytecie Carnegie Mellon Pierwsze samochody bez kierowcy pojawiły się pod koniec lat 80. i otrzymały duży impuls w latach 90. ubiegłego wieku, kiedy to samochód bez kierowcy po raz pierwszy wyjechał na niemieckie autostrady. Jak na razie w XXI wieku badania w dziedzinie samochodów bez kierowcy wciąż czynią postępy, a czas, kiedy zostaną one dopuszczone do komercjalizacji, nie jest odległy.

-Systemy eksperckie. Są to programy, które przeprowadzają logiczne dedukcje w celu zastosowania reguł wiedzy dostarczonej przez ludzkich znawców tematu do rozwiązania konkretnych problemów. 

Pierwsza próba (program o nazwie DENDRAL, potrafiący uzyskać wzór związku chemicznego z jego spektrogramu masowego) została zbudowana około 1965 roku na Uniwersytecie Stanforda. W latach 70. i 80. badania nad systemami ekspertowymi znalazły zastosowanie w diagnostyce medycznej, matematyce, fizyce, poszukiwaniach górniczych, genetyce, automatycznej produkcji, automatycznej konfiguracji komputerów itd. Jednak pod koniec lat 80. przeszły do lamusa. Choć nie zniknęły one całkowicie, dziś nie odgrywają większej roli w badaniach nad sztuczną inteligencją.

-Sztuczne sieci neuronowe. Jest to jedno z najstarszych zastosowań sztucznej inteligencji, a także jedno z najszerzej stosowanych obecnie. Na stronie neurony tworzące te sieci są bardzo uproszczone, w porównaniu z tymi, które stanowią część układu nerwowego człowieka i wielu zwierząt. Sieci te są w stanie rozwiązać bardzo złożone problemy w bardzo krótkim czasie, choć uzyskane rozwiązanie nie jest zazwyczaj optymalne, a jedynie przybliżone, co często jest wystarczające dla naszych potrzeb. Obecnie sieci neuronowe są wykorzystywane w wielu aplikacjach uczenia maszynowego, takich jak wspomniane wcześniej translatory maszynowe.

-Kognitywne obliczenia i bazy wiedzy o świecie. Jednym z problemów utrudniających badania nad sztuczną inteligencją był fakt, że komputery mają niewielką wiedzę o otaczającym nas świecie, co stawia je w oczywistej niekorzystnej sytuacji w porównaniu z każdym człowiekiem, który posiada te informacje, nabywając je od dzieciństwa, i może je wykorzystać do rozwiązywania zdroworozsądkowych problemów, które wydają się banalne, ale które są niezwykle trudne do rozwiązania dla maszyn nieposiadających niezbędnych informacji. IBM uruchomił projekt dotyczący cognitive computing, którego celem jest zbudowanie programów, które na podstawie bardzo obfitych danych (big data) oraz wykorzystując techniki sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego, są w stanie dokonywać użytecznych przewidywań i wnioskowań oraz odpowiadać na pytania wyrażone w języku naturalnym. 

Na razie systemy te nie mogą być porównywane z ludźmi i są zwykle ograniczone do określonej dziedziny zastosowań.

Czy maszyna może być inteligentna?

W 1950 roku, wyprzedzając swoje czasy, angielski matematyk i chemik Alan Turing próbował zdefiniować warunki, w których można by powiedzieć, że maszyna jest w stanie myśleć tak jak my ("maszyna"). Test Turinga). To się nazywa silna sztuczna inteligencjaaby odróżnić go od słaba sztuczna inteligencjaNowa "maszyna", która obejmuje wszystkie dotychczasowe zastosowania, o których maszyna wyraźnie nie myśli. 

Test Turinga stwierdza, że maszyna będzie tak inteligentna jak człowiek (lub będzie w stanie myśleć), gdy będzie w stanie oszukać wystarczającą liczbę (30 %) istot ludzkich, aby uwierzyły, że wymieniają informacje z innym człowiekiem, a nie z maszyną. Turing nie ograniczył się do zaproponowania testu, ale przewidział, że zostanie on spełniony za około pięćdziesiąt lat. Niewiele się pomylił, gdyż w 2014 r. a chatbot (a) program, który bierze udział w rozmowie czat) zdołał po pięciu minutach rozmowy przekonać 33 % swoich współuczestników, że jest 13-letnim chłopcem z Ukrainy. Niektórzy analitycy nie widzą jednak sprawy tak jasno. Evan Ackerman napisał: "Test Turinga nie dowodzi, że program jest zdolny do myślenia. Wskazuje raczej, czy program może oszukać człowieka. A istoty ludzkie są naprawdę głupie".

Wielu badaczy uważa, że test Turinga nie jest wystarczający do zdefiniowania lub wykrycia inteligencji. W 1980 roku filozof John Searle próbował to wykazać, proponując the Pokój chiński. Według Searle'a, aby komputer można było uznać za inteligentny, oprócz testu Turinga potrzebne są jeszcze dwie rzeczy: że rozumie to, co pisze, oraz że jest świadomy sytuacji. Dopóki to nie nastąpi, nie możemy mówić o silna sztuczna inteligencja.

U podstaw tego wszystkiego leży bardzo ważny problem: aby zbudować silną sztuczną inteligencję, maszyny muszą być obdarzone świadomością. Ale jeśli nie wiemy, czym jest świadomość, nawet nasza własna, to jak możemy to zrobić? 

W ostatnich czasach dokonano znacznego postępu w neuronaukach, ale wciąż jesteśmy daleko od możliwości zdefiniowania, czym jest świadomość, skąd pochodzi i jak działa, nie mówiąc już o jej stworzeniu, a tym bardziej symulacji.

Czy jest możliwe, że postępy w dziedzinie informatyki doprowadzą w dłuższej lub krótszej perspektywie do stworzenia w naszych maszynach czegoś, co zachowuje się jak superinteligencja? Ray Kurzweil od dziesięcioleci zapowiada ją na niemal natychmiastową przyszłość, która, jak horyzont, oddala się w miarę zbliżania się do niej. 

Nie wiemy, czy będzie możliwe, za pomocą środków obliczeniowych, skonstruowanie inteligencji równej lub wyższej od naszej, ze zdolnością do samoświadomości. Gdyby jednak sztuczna inteligencja była możliwa do zrealizowania, stanęlibyśmy przed poważnym problemem: "problemem powstrzymania".

Problem zamknięcia

Pytanie jest następujące: czy możliwe jest takie zaprogramowanie superinteligencji, aby nie mogła wyrządzić krzywdy człowiekowi?

Zasadniczo problem powstrzymywania jest równoważny z pierwszym prawem robotyki Isaaca Asimova. Otóż ostatnio pojawiły się matematyczne przesłanki, że nie da się rozwiązać problemu powstrzymywania. Jeśli to się potwierdzi, mamy dwie możliwości: a) zrezygnować z tworzenia superinteligencji i b) zrezygnować z pewności, że te superinteligencje nie będą w stanie nam zaszkodzić. 

Przewidywanie przyszłości jest zawsze ryzykowne, ale wydaje się jasne, że wiele z wydarzeń, które są lekko zapowiadane jako nieuchronne, jest bardzo odległych.

AutorManuel Alfonseca

Profesor systemów i języków komputerowych (na emeryturze)

Aktualności

Komunia duchowa w czasach koronawirusów

Autor wyjaśnia, czym jest komunia duchowa i proponuje kilka formuł do jej realizacji. Także w przypadku, gdy uważa się, że nie jesteśmy w łasce Bożej.

Pablo Blanco Sarto-31 marca 2020 r.-Czas czytania: 2 minuty

Jeśli nie jest możliwe przyjęcie komunii sakramentalnej, to zawsze jest możliwe przyjęcie sakramentu w sposób duchowy. W komunii duchowej skutki ślubu uzyskuje się jako obietnicę. Według św. Tomasza z Akwinu polega ona na dokonaniu aktu wiary w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii, następnie aktu miłości i żalu za to, że Go obraziła; następnie dusza zaprasza Pana, aby przyszedł do niej i uczynił ją całkowicie swoją; na koniec składa Mu dziękczynienie, tak jakby przyjęła Go sakramentalnie (por. STh IIIa, q 80). Innymi słowy, byłoby to równoważne, jeśli chodzi o owoce, z przyjmowaniem Pana bezpośrednio przez komunię sakramentalną.

   Sobór Trydencki przypomniał nam, że. komunia jest nie tylko duchowa, ale jest ściśle zjednoczona z komunią sakramentalną (k. 8: D 1648). (k. 8: D 1648). Eucharystia miała być nie tylko oglądana, adorowana i kontemplowana, ale także w szczególny sposób spożywana. ale także w specjalny sposób do jedzenia. Ustala tam trzy możliwości: a) Ci, którzy którzy go przyjmują tylko sakramentalnie ale duchowo, jak np. ci, którzy przyjmują komunię w grzechu; b) inni przyjmują ją tylko duchowo, jak np. ci, którzy duchowo, jak ci, którzy zawierają duchową komunię - z żywą wiarą przez miłość (Gal 5, 6) - cieszą się jej owocami i czerpią z niej korzyści; c) trzecia grupa przyjmuje ją zarówno sakramentalnie, jak i w sposób sakramentalny (Gal 5, 6). c) trzecia grupa otrzymuje go zarówno sakramentalnie, jak i duchowo (k. 8). duchowo (por. kan. 8): są to ci, którzy przygotowują się wcześniej do zbliżenia się do Eucharystii, ubrani w zaślubiny Eucharystii, ubrani w szaty zaślubinowe (por. Mt 22, 11 i nast.) i przyjmują ją w Komunii św. i przyjąć ją w Komunii Świętej.

   Ksiądz z Ars potwierdził, że "duchowa komunia Komunia działa na duszę jak powiew wiatru na żar, który ma zgasnąć". o wygaszeniu". Ronald Knox dodaje następujące słowa: "Wiemy, że duchowa komunia zawarta szczerze złożony może wywołać takie same skutki jak komunia sakramentalna". A Jan Paweł II dodał następujące zalecenie: "Wskazane jest pielęgnowanie w umyśle pielęgnować w swojej duszy stałe pragnienie Sakramentu Eucharystii". (Ecclesia de Eucharistia, n. 34).

Jak stworzyć duchową komunii?

Se można powiedzieć, że jest to coś takiego: "Jezu, tęsknię za Tobą Chciałbym w tej chwili przyjąć komunię sakramentalną, ale teraz muszę czekać. Muszę czekać, dlatego proszę Cię, abyś teraz przyszedł duchowo do mojego serca. serce". A potem dokonać aktu wiary i zaufania, że to już jest w nas. w nas. Możemy też powtórzyć formułę, której pijar nauczył św. Josemaríę do świętego Josemaríi: "Chciałbym Cię przyjąć, Panie, przyjmijcie was z tą czystością, pokorą i pobożnością, z jaką przyjęła was wasza Najświętsza Matka, z duchem i żarliwością Matka przyjęła was, z duchem i żarliwością świętych".

Co jeśli nie jestem w łasce Łaska Boża?

Jak stan łaski jest wymagany do realizacji duchowej komunii, a ponieważ jest chrzest pragnienia dla tak jak istnieje chrzest pragnienia dla tego, któremu uniemożliwia się jego sakramentalne przyjęcie, tak może istnieć sakramentalnie, aby mogła zaistnieć komunia pragnień. Ten służy przygotowaniu do nawrócenia i późniejszej Komunii Świętej - kiedy można przystąpić do spowiedzi i otrzymać rozgrzeszenie. spowiedź i rozgrzeszenie - z Ciałem Chrystusa.

Watykan

Homilia papieża podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi dla pandemii

Papież Franciszek po raz kolejny w szczególny sposób modlił się w obliczu pandemii, która pustoszy ludzkość. Było to w ostatni piątek przed imponująco pustym Placem Świętego Piotra. Oto pełny tekst jego homilii. Na koniec udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi.

Omnes-31 marca 2020 r.-Czas czytania: 5 minuty

"Wieczorem" (Mk 4,35). Tak zaczyna się Ewangelia Ewangelia, którą właśnie usłyszeliśmy. Od kilku tygodni wydaje się, że wszystko jest przyciemnione. Gęsty mrok spowił nasze place, nasze ulice i nasze miasta; zawładnęły naszym życiem, wypełniając wszystko głuchą ciszą i pustką. i pustkę, która paraliżuje wszystko na swojej drodze. w powietrzu, czuć ją w naszych gestach, widzimy ją w naszych spojrzeniach. Stwierdzamy, że jesteśmy przerażeni i zagubiony. Podobnie jak uczniowie z Ewangelii, zostaliśmy zaskoczeni przez niespodziewaną i wściekłą burzę. niespodziewana i wściekła burza. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy kruchi i delikatni. łódź, wszyscy delikatni i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni i potrzebni, wszyscy wezwani do wspólnego wiosłowania, wszyscy konieczne, wszyscy powołani do wspólnego wiosłowania, wszyscy potrzebujący wzajemnego pocieszenia. siebie nawzajem. Wszyscy jesteśmy w tej łodzi. Jak ci uczniowie, którzy mówią z jednym głosem i w udręce mówią: "giniemy". (por. w. 38), my również odkrywamy, że nie możemy iść sami, ale tylko razem. na własną rękę, ale tylko razem.

   Łatwo jest utożsamić się z tą historią, to co jest trudne to zrozumienie postawy Jezusa. Podczas gdy uczniowie, co logiczne, byli zaalarmowani i zdesperowani, On pozostał na rufie, w części łodzi, która pozostał na rufie, w części łodzi, która tonie jako pierwsza. Y, co on robi? Mimo zgiełku spał spokojnie, ufając Ojcu. To jedyny raz w Ewangelii, kiedy Jezus jest pokazany śpiący. Po gdy został obudzony, a wiatr i wody uspokoiły się, zwrócił się do uczniów z tonem wyrzutu: "Dlaczego się boisz? Czy nie masz jeszcze wiary?" (v. 40)

   Spróbujmy Na czym polega brak wiary uczniów, który kontrastuje z zaufaniem Jezusa? Pewność siebie Jezusa? Nie przestali w Niego wierzyć; w rzeczywistości wzywali Go. w rzeczywistości powoływali się na niego. Ale zobaczmy, jak się na niego powoływali: "Mistrzu, czy nie przeszkadza ci, że zginiemy?". (v. 38). Ty nie Myśleli, że Jezus nie interesuje się nimi, że nie zwraca na nich uwagi. uwagę na nich. Wśród nas, w naszych rodzinach, najbardziej boli to, gdy słyszymy, jak ludzie mówią słyszymy jak ludzie mówią"Czy nie zależy ci na mnie? obchodzi mnie?" Jest to zdanie, które boli i rozpętuje burze w sercu. Musiało to też wstrząsnąć Jezusem, bo On troszczy się o nas bardziej niż ktokolwiek inny. Ze strony w rzeczywistości, raz przywołany, ratuje swoich nieufnych uczniów.

   Na stronie demaskuje naszą wrażliwość i obnaża te fałszywe i zbędne zabezpieczenia, z których zbudowaliśmy nasze plany. i zbędnych papierów wartościowych, z których zbudowaliśmy nasze agendy, nasze projekty, rutyny i priorytety. Pokazuje nam, jak opuściliśmy porzucił to, co odżywia, podtrzymuje i daje siłę naszemu życiu i naszej wspólnocie. nasze życie i naszą wspólnotę. Burza obnaża wszystkie próby by się zamknąć i zapomnieć o tym, co żywiło duszę naszych narodów; wszystkie te próby znieczulenia za pomocą próby znieczulenia z pozorną rutyną "wybawcy", nie potrafi odwołać się do naszych korzeni i przywołać pamięci starszych, pozbawiając nas tym samym immunitetu pamięć naszych starszych, pozbawiając nas tym samym odporności potrzebnej do stawiania czoła przeciwnościom losu. by radzić sobie z przeciwnościami losu.

Wraz z burzą zmienia się makijaż tych stereotypów, którymi maskowaliśmy nasze wiecznie pretensjonalne stereotypy, którymi zwykliśmy maskować nasze zawsze pretensjonalne ego chęci zaistnienia; i to i odsłonił po raz kolejny tę (błogosławioną) wspólną przynależność, od której nie możemy i nie chcemy się uchylić. z którego nie możemy i nie chcemy uciec; tej przynależności braci i sióstr.

   "Dlaczego się boisz, czy jeszcze nie masz wiary? Panie, tego wieczoru Twoje Słowo stawia wyzwanie nam wszystkim. W naszym świecie świat, który kochasz bardziej niż my, ruszyliśmy szybko do przodu, czując się silni i silny i zdolny do wszystkiego. Chciwi zysku, daliśmy się pochłonąć przez rzeczy materialne przez materiał i zdenerwowanie przez pośpiech. Nie zatrzymaliśmy się na twoim Nie obudziliśmy się na Twoje wołania, nie obudziliśmy się na wojny i niesprawiedliwości świata, nie wysłuchaliśmy wołania nie słuchaliśmy wołania biednych i naszej ciężko chorej planety. Trwaliśmy niewzruszeni, myśląc, by w chorym świecie zachować zawsze zdrowie. chory świat. Teraz, gdy stoimy na niespokojnym morzu, błagamy cię: "Obudź się, Panie.

   "Dlaczego się boisz, czy jeszcze nie masz wiary? Panie, kierujesz do nas wezwanie, wezwanie do wiary. Który nie tyle wierzy, że Ty istniejesz, ale po to, by iść do Ciebie i ufać Tobie. W tym Wielkim Poście rozbrzmiewa Twoje wołanie pilne: "Zwróć się do mnie całym swoim sercem". z całego serca". (Joel 2,12). Wzywasz nas do podjęcia tego czasu próby jako czas wyboru. To nie jest czas waszego osądu, ale naszego osądu. nasz osąd: czas na wybór między tym, co naprawdę się liczy, a tym, co przemija, na oddzielenie tego, co jest oddzielić to, co jest konieczne, od tego, co nie jest. To jest czas, aby przywrócić kierunek życia ku Tobie, Panie, i ku innym. A my możemy patrząc na tak wielu współtowarzyszy, którzy są godni naśladowania, ponieważ w obliczu strachu zareagowali, oddając swoje życie. Jest to działająca moc Ducha Świętego wylana i ucieleśnia się w odważnym i wielkodusznym dawaniu siebie. Jest to życie Ducha zdolne do ocalić, docenić i pokazać jak nasze życie jest utkane i podtrzymywane przez zwykłych ludzi - często zapomnianych zwykłych ludzi - zwykle zapomnianych - którzy nie pojawiają się na pierwszych stronach gazet i magazynów, ani na i okładkach magazynów, ani na wielkich wybiegach najnowszych pokazów, ale ale niewątpliwie piszą dziś decydujące wydarzenia naszej historii: lekarze, pielęgniarki, asystenci lekarzy, asystentki lekarzy, asystenci lekarzy. decydujące wydarzenia w naszej historii: lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, odpowiedzialni za pielęgniarek, supermarketów i półek sklepowych, sprzątaczki, opiekunki, przewoźnicy, służby porządkowe, wolontariusze, księża, zakonnice i tyle innych, księży, zakonnic i tylu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie zbawia się sam. uratowany sam. W obliczu cierpienia, w którym mierzy się prawdziwy rozwój naszych narodów, odkryliśmy i naszych ludzi, odkrywamy i doświadczamy kapłańskiej modlitwy Jezusa: "Niech wszyscy będą jedno". (J 17,21). Ile osób każdego dnia okazuje cierpliwość i zaszczepia nadzieję, dbając o to, by nie siać paniki, ale współodpowiedzialność. siać panikę, ale współodpowiedzialność. Ilu ojców, matek, dziadków i babć, babć i babcie i dziadkowie, nauczyciele małymi, codziennymi gestami pokazują naszym dzieciom, jak radzić sobie z kryzysem i jak sobie z nim radzić, jak stawić czoła kryzysowi i poradzić sobie z nim poprzez ponowne przygotowanie rutynowych czynności, podniesienie wzroku i zachęcenie do modlitwy. zachęcająca modlitwa. Ile osób modli się, ofiaruje i wstawia się za dobrem wszystkich. dla dobra wszystkich. Modlitwa i cicha służba to nasza zwycięska broń.

   "Dlaczego się boisz, czy jeszcze nie masz wiary? Początkiem wiary jest świadomość, że potrzebujemy zbawienia. Nie jesteśmy samowystarczalny; sam, sam, toniemy. Potrzebujemy Pana jako starożytnego dawni żeglarze potrzebowali gwiazd. Zaprośmy Jezusa do łodzi naszego życia. Dajmy Mu nasze lęki, aby mógł je pokonać. Jak uczniowie uczniowie, doświadczymy, że z Nim na pokładzie nie ma katastrofy statku. Dla tego Siła Boga polega na tym, że wszystko, co nas spotyka, nawet to, co złe, zamienia w coś dobrego. On przynosi ukojenie w naszych burzach, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera. matryce.

Pan rzuca nam wyzwanie, a pośród naszej burzy zaprasza nas do obudzenia i uaktywnienia tej solidarności i nadziei, która jest w stanie burzy, zaprasza nas do przebudzenia i uruchomienia tej solidarności i nadziei, która jest w stanie dać solidność, opanowanie i aby nadać solidność, opanowanie i znaczenie tym czasom, w których wszystko wydaje się być rozbite. Pan budzi się, aby obudzić i ożywić naszą wielkanocną wiarę. Mamy kotwica: w Jego Krzyżu zostaliśmy zbawieni. Mamy ster: na Jego Krzyżu byliśmy uratowany. Mamy nadzieję: na Jego Krzyżu zostaliśmy uzdrowieni i objęci aby nic a nic nie mogło nas oddzielić od Jego odkupieńczej miłości. W samym środku izolacji gdzie cierpimy z powodu braku uczucia i braku spotkań, doświadczając braku tak wielu rzeczy, wsłuchajmy się raz jeszcze w proklamację, która nas zbawia: zmartwychwstał który nas zbawia: zmartwychwstał i żyje u naszego boku. Pan rzuca nam wyzwanie nas z Jego Krzyża, abyśmy na nowo odkryli życie, które nas czeka, abyśmy spojrzeli na tych, którzy nas wołają, abyśmy umocnili się, abyśmy rozpoznali, abyśmy uznali umacniać, rozpoznawać i zachęcać do korzystania z łaski, która w nas mieszka. Nie nie gaśmy tlącego się płomienia (por. Iz 42,3), który nigdy nie choruje, i nie niech rozpala nadzieję.

   Obejmować jego Krzyż ma być zachęcany do ogarnięcia wszystkich przeciwności obecnego czasu, porzucając na chwilę nasz zapał do wszechmocy i posiadania, aby zrobić miejsce dla kreatywności przestrzeń do kreatywności, którą tylko Duch Święty jest w stanie wzbudzić. Należy zachęcać stworzyć przestrzenie, w których wszyscy mogą czuć się powołani do wspólnoty i pozwolić na nowe formy gościnności, braterstwa i gościnności, braterstwa i solidarności. W Jego Krzyżu zostaliśmy ocalić, aby przyjąć nadzieję i pozwolić jej wzmocnić i podtrzymać wszystkie możliwe i podtrzymywać wszelkie możliwe środki i sposoby, które pomagają nam dbać o siebie i o innych. opieka. Objąć Pana, aby objąć nadzieję. To jest właśnie siła wiary, Która uwalnia od strachu i daje nadzieję.

   "Dlaczego się boisz, czy jeszcze nie masz wiary? Drodzy bracia i siostry: Z tego miejsca, które opowiada o kamiennej wierze Piotra, pragnę powierzyć was wszystkich Panu to Piotrze, tego popołudnia chciałbym powierzyć was wszystkich Panu, za wstawiennictwem wstawiennictwo Dziewicy, zdrowie jej ludu, gwiazda burzliwego morza. Z tej kolumnady, która obejmuje Rzym i świat, niech zstąpi na was, jak pocieszający uścisk, niech zstąpi na Ciebie Boże błogosławieństwo. Panie, błogosław światu, daj zdrowie dla ciał i pocieszenie dla serc. Prosisz nas, byśmy się nie bali. Ale nasza wiara jest słaba i boimy się. Ale Ty, Panie, nie zostawiasz nas na pastwę burzy. na łasce burzy. Powtarza Pan jeszcze raz: "Nie bać się". (Mt 28,5). A my, razem z Piotrem, "Na Ciebie zrzucamy wszystkie nasze ciężary, bo dbasz o nas" (por. 1 P 5:7).

Ewangelizacja

Młodzi ludzie i liturgia

Właśnie wtedy, gdy okoliczności uniemożliwiają nam fizyczne uczestnictwo we Mszy Świętej, uświadamiamy sobie, że jest nam ona potrzebna. Teraz i kiedy wszystko wróci do normy, chcielibyśmy zrobić z niego większy użytek. Również księża twórczo wymyślają sposoby, by pomóc młodym ludziom w jej przeżywaniu.

Juan Miguel Rodríguez-30 marca 2020 r.-Czas czytania: 9 minuty

Słynny film Amadeus w reżyserii Miloša Formana, przedstawia wyjątkową scenę. Mozartowi udało się, nie bez wysiłku, nakłonić cesarza do pozwolenia na skomponowanie opery, którą w końcu udaje mu się przedstawić na dworze. To jest Wesele Figara. Narratorem tej sceny jest Salieri, również kompozytor i muzyk, który uczestniczy w premierze. Mimo wrogości do Mozarta, piękno muzyki wywiera na nim niezwykły wpływ, wzbudzając w nim mieszaninę zazdrości i podziwu. 

Napięcie dramatyczne skierowane jest jednak na cesarza, który w przeciwieństwie do uczuć Salieriego wyraża swoje znudzenie poprzez zauważalne przez wszystkich ziewnięcie. W tym momencie film wyznacza schyłek kariery Mozarta, od tego momentu stopniowo traci on estymę dworu. Niedługo potem widzimy Mozarta, spiętego i zmartwionego złym przyjęciem, jakie jego kompozycja otrzymała od cesarza. Salieri próbuje wyjaśnić, co się stało. Nie jest to, jak twierdzi, w żaden sposób kwestia niedostatków kompozycji czy źle zinterpretowanej melodii. Przyczyn należy szukać w samym cesarzu, który nie potrafiąc utrzymać uwagi przez dłuższy czas, łatwo popada w nudę, nawet jeśli znajdzie się przed pięknym dziełem artystycznym.

Nowe ramy kulturowe

Ta scena w pewien sposób podsumowuje wyzwanie, jakie liturgia stanowi dla ludzi w każdym wieku, ponieważ wielkość spotkania z Bogiem poprzez celebrację liturgiczną często kontrastuje z brakiem akceptacji, jaką się jej udziela.

Liturgia ma wzniosłą wielkość: w niej, "Chrystus przede wszystkim oznacza i realizuje swoje misterium paschalne". to naprawdę wyjątkowe wydarzenie, ponieważ "Wszystkie inne wydarzenia dzieją się raz, a potem przemijają i zostają wchłonięte przez przeszłość. Natomiast paschalne misterium Chrystusa nie może pozostać tylko w przeszłości, gdyż przez swoją śmierć zniszczył śmierć [...] uczestniczy w boskiej wieczności i w ten sposób dominuje nad wszelkim czasem i pozostaje w nim stale obecny." (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1085). "Liturgia jest żywym doświadczeniem Bożego daru i wielką szkołą odpowiedzi na Jego wezwanie. [...] odsłania nam prawdziwe oblicze Boga; wprowadza nas w komunię z Bogiem.s "związek z tajemnicą paschalną" (Pastores dabo vobis, n. 38). W liturgii i poprzez jej sakramentalny język człowiek dotyka, że tak powiem, piękna tajemnicy Boga. Ale te skarby są otwierane tylko poprzez długą i cierpliwą drogę modlitwy.

Należy rozwijać umiejętność wchodzenia w tajemnicę liturgii. Jest to zadanie dla wszystkich grup wiekowych, ponieważ modlitwa i otwarcie na Boga wymagają pełnego korzystania z ludzkiej wolności, która musi zawsze dawać zdecydowane "tak" delikatnym impulsom łaski.

Zadanie to nabiera szczególnych cech w dobie, w której technologia wywiera silne wrażenie na sposobie podejścia do rzeczywistości. Nowe pokolenia dorastają wśród szybkich i intuicyjnych interfejsów; uczestniczą w przedstawieniach w czasie rzeczywistym, nawet jeśli nie są fizycznie obecni; dzięki ekranom mają praktycznie niezliczone możliwości rozrywki i zabawy, a o wydarzeniach mogą dowiedzieć się natychmiast, nawet jeśli miały miejsce tysiące kilometrów od nich.

Trudności związane z liturgią

W przeciwieństwie do tego sposobu odnoszenia się do otaczającego świata, rozumienie języka liturgicznego nastręcza szczególnych trudności. Uchwycenie piękna liturgii wymaga uwagi i cierpliwości, kultywowania wewnętrznego i zewnętrznego skupienia, przyswajania symboli i rzeczywistości, które one oznaczają, uczenia się czekania i rozwijania zachwytu w obliczu rzeczywistości, która nie należy do nas, a jednocześnie przekazuje coś boskiego. Rozwijanie tej zdolności jest wyzwaniem w obliczu usposobienia, które szuka powierzchownych, natychmiastowych i szokujących bodźców. Jednak obraz nie jest cały negatywny. Z pewnością nasz wiek ma swoje specyficzne problemy, ale nowe pokolenia mają też potencjał, który liturgia może wykorzystać. Z jednej strony możemy wymienić to, co z braku lepszego określenia nazwalibyśmy "poczuciem globalności". 

Młodzi ludzie z niezwykłą jasnością dostrzegają, że ich indywidualne decyzje nigdy nie są odosobnionymi wydarzeniami. Są oni szczególnie świadomi wzajemnego wpływu, który jest nieodłącznym elementem wszystkich interakcji międzyludzkich, ale który w dobie technologii uległ zwielokrotnieniu pod względem szybkości i rozpowszechnienia. To znamię kulturowe, które pozostawia swój ślad także na poziomie osobistym, znacznie ułatwia zdolność rozumienia Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa, w którym każda część żyje z całości i pełni w niej jedyną i niezastąpioną rolę.

Są też wrażliwi na problemy, które może nie dotyczą ich bezpośrednio, ale w które czują się szczególnie zaangażowani i chętni do współpracy. Czują się zaangażowani w obszary tak różnorodne i zróżnicowane jak globalne ocieplenie, ochrona różnorodności biologicznej, wojna w odległych regionach, sytuacja osób pokrzywdzonych.

Wyzwanie zaangażowania młodych ludzi w liturgię stawia w naszych czasach szczególne wyzwania, które zajmują, a niekiedy pochłaniają księży, katechetów i duszpasterzy.

Stawianie czoła wyzwaniom

Przede wszystkim należy poczynić oczywistą uwagę: liturgia nie może i nie powinna konkurować z przemysłem rozrywkowym. Niewątpliwie, w ramach możliwości wyboru, należy opowiedzieć się za tymi, które ułatwiają owocne i aktywne uczestnictwo ludu, na co zwraca uwagę Sobór Watykański II. 

Nie wolno nam jednak nigdy tracić z oczu faktu, że celem liturgii jest spotkanie z Bogiem, aby oddać Mu cześć w Chrystusie i z Chrystusem, a więc w Kościele. Denaturalizacja tej podstawowej zasady w imię źle pojętej praktyczności byłaby zdradą ludzi, którzy w niej uczestniczą, ponieważ zostaliby pozbawieni spotkania z boskością, ukradkiem odjętą dla chwilowej rozrywki. Choć propozycje takie jak te mogą odnieść efemeryczny sukces, na dłuższą metę zawodzą, ponieważ ludzie zawsze mogą znaleźć inne przestrzenie do rozrywki.

Często trzeba pracować cierpliwie, bez pośpiechu, formować i wychowywać powoli, rozwijać wrażliwość na piękno i sacrum. Trzeba liczyć na łaskę, przyciągać ją modlitwą i ofiarną pracą, która ma wiele wspólnego z poświęceniem.

Aby pomagać innym, trzeba przede wszystkim osobiście przeżywać liturgię. "Pierwszym sposobem, w jaki sprzyja się uczestnictwu Ludu Bożego w świętym Obrzędzie, jest właściwa celebracja samego Obrzędu". (Sacramentum caritatis, n. 38).

Nikt nie daje tego, czego nie ma. A zgodnie ze znaną zasadą liturgiczną nikt nie może zmusić kogoś do modlitwy, jeśli on sam nie pomodli się pierwszy. Można powiedzieć, że liturgia jest szkołą modlitwy nie tylko dla młodzieży, ale dla wszystkich, którzy w niej uczestniczą, a w szczególności dla kapłana, który pełni rolę pierwszego modlącego się. in persona Christi. Ci, którzy zagłębiają się w bogaty świat liturgii, szybko odkrywają, że w tym "sztuka modlitwy -fraza pochodzi od św. Jana Pawła II - nigdy nie uczy się za dużo. "W liturgii Pan uczy nas modlitwy, najpierw dając nam swoje Słowo, a następnie wprowadzając nas w Modlitwę Eucharystyczną z tajemnicą swojego życia, swojego krzyża i swojego zmartwychwstania".Benedykt XVI zwrócił uwagę podczas spotkania z proboszczami. 

Wymiary tej formacji obejmują wymiar intelektualny, który prowadzi do coraz lepszego rozumienia znaczenia obrzędów, modlitw, a zwłaszcza Słowa Bożego; ale obejmuje także wymiar afektywny, formując osobę krok po kroku do modlitwy z jej wrażliwością; a także sięga wymiaru cielesnego, w którym uczestniczy także akcja liturgiczna. Tylko ci, którzy są naprawdę przesiąknięci liturgią, mogą ją przekazać jako żywe doświadczenie. A ma to szczególne znaczenie w przypadku młodzieży, która zawsze charakteryzuje się szczególną wrażliwością na to, co autentyczne, i reagowaniem na to z energią.

Elementy przemawiające za

W tej dynamice istotną rolę odgrywa muzyka. Arystoteles mówi: "Nie ma nic tak potężnego jak rytm i pieśń muzyki, by naśladować, przybliżając jak najdokładniej rzeczywistość [...] uczucia duszy".. Poprzez muzykę można wzmocnić uczucia, a tym samym promować uczestnictwo, które obejmuje zarówno inteligencję, jak i uczucia. 

W tym sensie szczególnie ważne jest, aby wybrać odpowiednie utwory według kryteriów, które w dużej mierze zależą od uroczystości i osób w niej uczestniczących. W każdym razie zawsze trzeba pamiętać, że muzyka jest funkcją liturgii, a nie odwrotnie. Ponadto należy wziąć pod uwagę, że w naszych czasach istnieje znaczna i obfita produkcja muzyki religijnej, ale nie oznacza to, że cała ona może lub powinna być włączona do celebracji. Aby muzyka religijna mogła być częścią liturgii, wymaga starannego rozeznania, aby mogła być włączona do celebracji za zgodą władzy kościelnej.

Ważne jest również zadbanie o formację w języku symbolicznym. Katechizm mówi, że. "każda celebracja sakramentalna jest spotkaniem dzieci Bożych z ich Ojcem, w Chrystusie i w Duchu Świętym, a spotkanie to wyraża się jako dialog [...] czynności symboliczne są już językiem".. Zrozumienie tego aspektu dynamiki liturgii ma fundamentalne znaczenie dla aktywnego i świadomego uczestnictwa. Jak wyjaśnia Guardini, "W Liturgii nie chodzi przede wszystkim o pojęcia, ale o rzeczywistości, aby je udostępnić, trzeba uczyć, jak odkryć w cielesnej formie substancję, w ciele duszę, w ziemskim wydarzeniu ukrytą świętą cnotę"..

Trzeba nauczyć się rozplątywać, a gdy trzeba, odkrywać bogactwo tekstów i obrzędów liturgicznych. Przypominają nam o tym m.in. Sacramentum caritatis: "We wspólnotach kościelnych być może przyjmuje się za pewnik, że są one znane i doceniane, ale często tak nie jest. W rzeczywistości są to teksty zawierające bogactwa, które chronią i wyrażają wiarę, a także drogę Ludu Bożego w ciągu dwóch tysiącleci historii".. Jest to katecheza mistagogiczna, tak droga Ojcom Kościoła, w której skarby modlitwy i pobożności, przekazane nam przez modlitwę Kościoła, stają się dostępne dla nowych pokoleń. 

Bogactwo symboliczne Liturgii jest niewyczerpane. Zarówno w elementach fizycznych, tabernakulum, świątyni, ołtarzu, krucyfiksie, świecach, lampkach wotywnych itd., jak i w gestach: klękaniu, staniu, procesji, obrzędzie pokoju, pokłonie itd. znajdujemy nieoceniony skarb pobożności i modlitwy, który zawsze oferuje nowe światło tym, którzy pilnie medytują.

Jednym z elementów, który powinien być obszernie opracowany, jest wszystko, co związane z czasem liturgicznym. W ten sposób młodzi ludzie mogą zrozumieć, że celebracja liturgiczna jest czymś więcej niż tylko świętym nawiasem pośród codziennych trosk, ale że to, co jest przeżywane i celebrowane, musi również odcisnąć swoje piętno na zwykłej aktywności.

Katecheza mistagogiczna

W katechezie mistagogicznej można wykorzystać wszystkie zasoby oferowane przez nowoczesne technologie: prezentacje, filmy, zbiory muzyczne, wykłady na odległość z wykorzystaniem internetu itp. Bardzo przydatny i pouczający może być również mniej lub bardziej szczegółowy opis Mszału i jego struktury. Dla wielu osób bardzo dobrą alternatywą może być także mszał dla wiernych - lub jego elektroniczny odpowiednik - pozwalający na uważne podążanie za Eucharystią nawet w warunkach pewnej niepewności.

Ważne jest, aby mieć pewność, że niezależnie od tego, jak dobrze znane mogą być niektóre teksty czy ceremonie, zawsze zawierają one niepodejrzane bogactwa. Ilustracyjnego pomysłu może dostarczyć wydarzenie z życia św. Jana Henryka Newmana. Będąc jeszcze członkiem wyznania anglikańskiego, otrzymał na pamiątkę od niedawno zmarłego przyjaciela Brewiarz Rzymski. Zaczął codziennie odmawiać Oficjum, komentując, że zwięzłość modlitw, majestatyczna i surowa modulacja liturgii rzymskiej oraz medytacyjny i kojący ton psalmów, wraz z precyzyjnym i metodycznym charakterem Brewiarza, były dla niego niezwykle przyjemne. A wszystko to, mimo silnej wrogości, jaką jeszcze wtedy odczuwał wobec Kościoła katolickiego. 

Tutaj ważną rolę może odegrać homilia. Wyzwaniem jest harmonijne zintegrowanie go z resztą celebracji liturgicznej, a także treść, która jest jednocześnie głęboka i przystępna, a wszystko to w odpowiednich ramach czasowych, najlepiej krótkich. Niejednokrotnie homilia może skupiać się na jakimś istotnym aspekcie liturgii. Dzięki temu wierni będą mogli lepiej zrozumieć sens uroczystości, a w konsekwencji będą przygotowani do lepszego uczestnictwa. Może być wskazane, aby w każdej homilii w sposób systematyczny dotknąć krótko jakiegoś aspektu liturgicznego. W ten sposób młodzi ludzie, którzy regularnie uczestniczą w uroczystościach, poznają sporą garść podstawowych pojęć.

Spotkanie z pięknem

Autentyczne spotkanie z liturgią jest zawsze spotkaniem z pięknem. "Prawdziwe piękno to miłość Boga objawiona definitywnie w Misterium Paschalnym. Piękno liturgii jest częścią tej tajemnicy; jest wybitnym wyrazem chwały Bożej i w pewnym sensie przebłyskiem nieba na ziemi". (Sacramentum Caritatis, n. 35). Nie oznacza to jednak, że jest on od razu odczuwalny dla wszystkich. Podobnie jak w świecie literatury, filmu, muzyki itp. wymagana jest pewna doza nauki, która w niemałym stopniu zależy od spokojnego i otwartego kontaktu z rzeczywistością.

C. S. Lewis, w swojej słynnej książce Listy od diabła do siostrzeńca rozprawiła się z tym argumentem. Świat odzwierciedla w jakiś sposób doskonałości Boga. Kontemplowanie jej, przeżywanie i uczestniczenie w niej pozwala człowiekowi w jakiś sposób zbliżyć się do Stwórcy. Wielkim ryzykiem dzisiejszego świata jest narzucenie gigantycznej technologicznej zasłony, przez którą nie docieramy do samej rzeczywistości, a jedynie do jej reprezentacji na ekranach i urządzeniach elektronicznych. Może to być zabawne i pożyteczne, ale może też zanurzyć nas w całkowicie fikcyjnym świecie, jak w grach wideo i, w sposób destrukcyjny, w pornografii. 

W tej bańce nie ma realnej interakcji z rzeczywistością, a raczej z własną wyobraźnią, która jest poddawana silnym i długotrwałym bodźcom. Gdy się kończą, wyobrażone konstrukcje znikają i mogą wywołać bolesne uczucie pustki, które zdaje się wołać o nowy bodziec. Jest praktycznie niemożliwe, aby osoba zniewolona w ten sposób poważnie poddała się zdrowej dyscyplinie modlitwy.

Dlatego ważnym elementem wychowania liturgicznego jest przybliżenie ludziom rzeczywistości i nauka zdrowego korzystania z niej. Górskie wędrówki, sport, czas poświęcony na opanowanie instrumentu, pomoc i służba innym to wszystko bardzo cenne doświadczenia, niezależnie od tego, czy ich efekty można uznać za małe lub nieistotne w stosunku do ludzkich problemów. Niezależnie od ich ostatecznego efektu na zewnątrz, zmieniają one ludzi, motywują, otwierają horyzonty i rozwijają uśpione siły, tworzą wewnętrzne i zewnętrzne nawyki, które są niezbędne do owocnego uczestnictwa w celebracjach liturgicznych.

Jeden z działów Katechizmu Kościoła Katolickiego, jak powszechnie wiadomo, zatytułowany jest tymi słowami: "Bitwa o modlitwę. W analogicznym sensie można je zastosować do uczestnictwa w liturgii, która jest również modlitwą: modlitwą Chrystusa i Kościoła. Podstawowym zadaniem wszystkich wieków jest nauczenie chrześcijan uczestnictwa w liturgii jako sposobu odpowiedzi na łaskę, która zawsze wymaga współpracy człowieka w wysiłku i szczerym zainteresowaniu zbliżenia się do Boga.

AutorJuan Miguel Rodríguez

Ekwador