Książki

Álvaro Núñez Iglesias: "Jedyną rzeczą, która wyjaśnia rozejm z 1914 r. w Wielkiej Wojnie jest Boże Narodzenie".

Kiedy nadeszły Święta Bożego Narodzenia w 1914 roku, żołnierze obu stron I wojny światowej wyskoczyli z okopów i wyszli na spotkanie wroga bez broni, wymieniając się prezentami, śpiewając kolędy i inne piosenki oraz gratulując sobie nawzajem z okazji Bożego Narodzenia. To była wspaniała świąteczna historia. Álvaro Núñez Iglesias opowiada jej zawiłości w wywiadzie dla Omnes.  

Francisco Otamendi-23 grudnia 2024-Czas czytania: 6 minuty
Álvaro Núñez Iglesias, autor książki "La tregua de Navidad de 1914", opublikowanej przez Ediciones Encuentro.

Álvaro Núñez Iglesias, autor książki "La tregua de Navidad de 1914", opublikowanej przez Ediciones Encuentro.

"Jedyną rzeczą, która wyjaśnia rozejm bożonarodzeniowy z 1914 r., jest Boże Narodzenie" - mówi o swojej książce profesor Álvaro Núñez. Ponieważ rozejm w czasie I wojny światowej (1914-1918) był nie tylko zaprzestaniem działań wojennych: był to akt braterstwa, braterstwa, wspólnego świętowania, pieśni bożonarodzeniowych w unisono. "Tak, muzyka bożonarodzeniowa była decydująca. Był to wspólny "język", w którym rywale mogli się wzajemnie zrozumieć". 

Autor publikował w Spotkanie Ta poruszająca, udokumentowana relacja zawiera setki zeznań brytyjskich, francuskich, belgijskich i niemieckich żołnierzy, którzy śpiewali, pili, bawili się, wymieniali przedmioty i adresy z wrogiem, a także setki fragmentów pamiętników z I wojny światowej, w której zginęło od 9 do 11 milionów żołnierzy, w zdecydowanej większości żołnierzy, i miliony cywilów, a także około 20 milionów rannych. 

Wydarzenia te miały miejsce, gdy dowództwo wojskowe zabraniało jakiegokolwiek rozejmu, a politycy go potępiali. Álvaro Núñez (Quetzaltenango, 1955), profesor Uniwersytetu w Almerii, ojciec trójki dzieci, wyjawia Omnes, co skłoniło go do napisania książki, apele papieży, przeczucia Churchilla, list niemieckiego porucznika do ukochanej Trude, śpiew "Cichej nocy"...

Dlaczego ta książka? Byłeś prawnikiem, sędzią.

- Tak, to prawda, ale jako wykładowca uniwersytecki piszę od ponad czterdziestu lat i zawsze, gdy temat na to pozwala, wkładam pasję w moje pisma prawnicze. A pasja jest tym, co czuję do Bożego Narodzenia, a zwłaszcza do tego wyjątkowego wydarzenia, w prawdziwym duchu Bożego Narodzenia, jakim był rozejm z 1914 roku.

Powody studiowania Rozejmu 14 i pisania o nim? Przede wszystkim pragnienie opowiedzenia prawdy (ze wszystkimi jej dowodami), która jest piękna, a ponadto zachęca nas do bycia dobrymi, a także dlatego, że kolosalne rozmiary tego, co wydarzyło się na froncie zachodnim w Boże Narodzenie 1914 r., Są nieznane w Hiszpanii. 

Pewną rolę odegrał jednak również fakt, że kilka lat temu jeden z europejskich komisarzy chciał wyraźnie uniemożliwić obchodzenie Bożego Narodzenia, a dwadzieścia pięć lat temu - dobrze to pamiętam - ktoś powiedział mi: "Álvaro, Bożemu Narodzeniu zostało jeszcze dwadzieścia lat". Oczywiście nie zdarzy się tak, że umrę, ale jeśli tak się stanie, chciałbym umrzeć pierwszy. W końcu, jeśli nie był to główny powód powstania tej książki, to był to wielki bodziec: współpracować z historią tej ogromnej prawdy, aby tak się nie stało.

Lato 1914 roku miało być spokojne i pokojowe w Europie, ale co się stało, że wywołało Wielką Wojnę z milionami ofiar?

- Jak wspomniałem w pierwszych wersach tej książki, wojny, podobnie jak śmiertelne choroby, zaczynają się na długo przed ich straszliwą manifestacją. W przypadku Wielkiej Wojny ówczesne mocarstwa już od jakiegoś czasu przygotowywały grunt pod ewentualną wojnę. 

Zabójstwo następcy tronu Austro-Węgier i jego żony w Sarajewie również nie przesądziło o wybuchu wojny. Prawdziwą przyczyną, która sprawiła, że wojna stała się niepowstrzymana i "globalna", było, jak sądzę, ultimatum Austro-Węgier wobec Serbii z 23 lipca: Serbia nie mogła zaakceptować go w całości, a wynikająca z niego wojna nie mogła być tylko regionalna, biorąc pod uwagę system sojuszy, który miał zostać natychmiast uruchomiony.

Papież Pius XWezwał do pokoju w sierpniu, ale zmarł w tym samym miesiącu. Dlaczego zaproponowane przez niego zawieszenie broni nie przyniosło pokoju? Benedykt XV?

- Zanim powiem, dlaczego się nie udało, chciałbym zauważyć, że rozejm został zaakceptowany przez kilku pretendentów: Wielka Brytania, Belgia, Niemcy, a nawet Turcja. Ani Rosja, ani Francja nie zaakceptowały rozejmu. Pierwsza z nich, ponieważ rosyjskie prawosławne Boże Narodzenie obchodzone jest 7 stycznia, ponad dwa tygodnie po katolickim, protestanckim i anglikańskim Bożym Narodzeniu. Ta druga, ponieważ nie chciała zakłócać swoich bieżących operacji.

Należy również powiedzieć, że katoliccy "patrioci" - austriaccy, niemieccy i francuscy - byli bardziej patriotyczni niż katoliccy (mam na myśli tych w ich biurach, w ich gazetach, w ich domach, a nie tych na froncie) i niewiele zrobili, aby powtórzyć apel papieża. 

Młody Churchill zastanawiał się, co by się stało, gdyby armie złożyły broń w tym samym czasie. Co się stało, że w Boże Narodzenie 1914 r. żołnierze złożyli broń i chcieli świętować Boże Narodzenie ze swoim wrogiem?

- Tak, słowa Churchilla w liście do żony były trafne. Churchill, ze swojego doświadczenia jako wojskowy i były reporter wojenny, wiedział, że kiedyś, gdzieś, może pojawić się poczucie zrozumienia, pragnienie zbliżenia między wrogami; że jakiś żołnierz może zobaczyć we wrogu brata, który cierpiał z powodu tego samego nieszczęścia co on i przeciwko któremu nie miał nic. 

Wyjaśnia to, w kontekście wojny w okopach, istnienie krótkich rozejmów, porozumień między rywalami, aby wojna przebiegała łagodniej (the system "żyj i pozwól żyć), ale nie wyjaśnia świątecznego rozejmu. Jedyną rzeczą, która wyjaśnia rozejm bożonarodzeniowy, jest Boże Narodzenie. Ponieważ rozejm nie był tylko rozejmem, czyli zaprzestaniem działań wojennych: był to akt braterstwa, braterstwa, wspólnego świętowania, świątecznych pieśni w unisono. Tak, muzyka bożonarodzeniowa była decydująca. Była wspólnym "językiem", w którym rywale mogli się wzajemnie zrozumieć. W wielu przypadkach była iskrą, która powodowała, że temperamenty wybuchały, a mężczyźni wychodzili z okopów, by się objąć. 

Jaka była postawa dowódców wojskowych, żołnierzy i polityków?

- Naczelne dowództwo w każdej z armii zakazało rozejmu, a w odniesieniu do rozejmu bożonarodzeniowego pociągnęło do odpowiedzialności zaangażowane osoby, ale ostatecznie nie podjęło żadnych działań dyscyplinarnych (z kilkoma wyjątkami).

Inną sprawą byli oficerowie pierwszej linii. Przyzwalali, a w wielu przypadkach zgadzali się na rozejm i uczestniczyli w brataniu się. Rozejm bożonarodzeniowy nie był tylko rozejmem żołnierzy. 

Politycy we wszystkich przypadkach, we wszystkich krajach, ubolewali nad rozejmem.

Jak udało ci się udokumentować te liczne rozejmy, podsumowane w dokumencie "Boże Narodzenie, które zatrzymało Wielką Wojnę"? Praca jest pracochłonna, zawiera 886 notatek.

- Książka jest wytworem osoby, która nie umie pisać w inny sposób; która musi udowodnić wszystko, co mówi. To profesjonalna wada, jak każda inna. Stąd cała dokumentacja, wszystkie źródła, wszystkie cytaty. Zbieranie źródeł z pewnością było pracochłonne, ale miałem pomoc, a także szczęście, że oficjalne źródła, brytyjskie i francuskie, są bardzo dostępne.

W książce znajduje się wiele historii żołnierzy, którzy opowiedzieli o rozejmie mediom w środku wojny. Zacytuję jedną z nich, list w "The Times" z 2 stycznia 1915 r. Czy możesz wymienić jedną lub kilka, które najbardziej Cię poruszyły?

- Tak, książka opowiada wiele małych historii z tych świątecznych dni. Mogłem napisać tę książkę inaczej, ale od samego początku chciałem oddać głos bohaterom. Listy są najcenniejszym źródłem, ale nie najbardziej zaskakującym, bo najbardziej zaskakujące jest to, że pamiętnik batalionu szczegółowo opowiada o tym, co się wydarzyło. Listy są poruszające ze względu na to, co opowiadają, ze względu na to, jak żołnierze o tym opowiadają - wątpliwe, by dziś, chłopcy w wieku osiemnastu czy dwudziestu kilku lat, pisali tak dobrze - i dlatego, że opowiadają o tym z błota swoich okopów, z marznącymi rękami - w rękawiczkach - i z całą emocją czegoś, co przeżyli i czego, jak wielu mówi, nie zapomną tak długo, jak żyją. 

Listy są naprawdę poruszające...

- Emocje? Płakałam wiele razy i nawet dziś, po czterech latach pracy i dwóch latach, które minęły od ukończenia książki, głos mi się łamie, gdy czytam list. 

Ale prosi mnie o jeden, a ja nie wiem, który mu zaproponować... Cóż, to jeden z wielu: ten niemieckiego porucznika, który zaczyna: "Moja ukochana Trude, [...] od tego czasu nieustannie pada, a na zewnątrz, w okopach, woda jest znowu po kolana. Z drugiej strony, Anglicy naprzeciwko stali się całkiem spokojni od Bożego Narodzenia. W Wigilię nie padł ani jeden strzał. Żołnierze zawarli zawieszenie broni, mimo że dowódcy tego zabronili. Anglicy i Niemcy wyszli ze swoich okopów w pierwszy dzień świąt, dali sobie prezenty i siedzieli razem przez długi czas pośrodku wrogich okopów. Następnie nasi ludzie zaśpiewali "Cichą noc" i przynieśli choinkę swoim wrogom. 

Bardzo podobały mi się dwie strony ze Śpiewnikiem Rozejmu. 

- Bardzo się cieszę, że to słyszę. To dowód na to, że muzyka miała z tym wiele wspólnego. Nawiasem mówiąc, za kilka dni zorganizowałem koncert chóralny z niektórymi kolędami z tej listy.

Wreszcie, czy próbowano kolejnego rozejmu bożonarodzeniowego w 1915 roku lub później? Ponieważ Wielka Wojna trwała cztery lata, czy tę inicjatywę można w jakikolwiek sposób przenieść na dzisiejsze wojny?

W Boże Narodzenie 1915 r. nie było rozejmu w sensie zatrzymania wojny i bratania się wrogów, jak to miało miejsce w 1914 r., ale było kilka rozejmów, z których jeden został opisany przez Roberta Gravesa. 

Powód, dla którego to się nie powtórzyło, jest bardzo prosty: naczelne dowództwo zostało uprzedzone i zapobiegło jakiejkolwiek próbie zawarcia świątecznego rozejmu.

Jeśli chodzi o możliwość ponownego zawarcia takiego rozejmu, nie chcę tego wykluczać, nawet jeśli Boże Narodzenie nie stanowi już dla wielu Europejczyków świętego momentu narodzin Chrystusa, kiedy nie można sobie wyobrazić wzajemnego zabijania się, a zamiast tego całkiem naturalne jest wzajemne obejmowanie się. Aby jednak do tego doszło, konieczna byłaby wojna w okopach.

AutorFrancisco Otamendi

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.