Jedność, którą muszą uznać prawosławni

Przygotowywany od dawna sobór panprawosławny odbył się na Krecie przy nieobecności niektórych ważnych Kościołów, wśród nich Moskwy.Też znak, mimo wszystko?

31 września 2016 r.-Czas czytania: 2 minuty

To, co pierwotnie miało być pierwszym po ponad tysiącletniej historii pan-prawosławnym soborem, czyli spotkanie czternastu Kościołów prawosławnych uznających jakąś formę honorowego prymatu patriarchy Konstantynopola, odbyło się na wyspie Krecie. "Powinien był", bo ostatecznie w soborze nie wzięły udziału cztery z czternastu Kościołów prawosławnych, a wśród nich znalazła się Moskiewska Cerkiew Prawosławna, czyli najpotężniejszy i najliczniejszy Kościół prawosławny, skupiający ponad połowę wszystkich wiernych prawosławnych na świecie.

Można przeanalizować fakty: w styczniu 2016 r. wszyscy prawosławni prymasi zdecydowali, że sobór odbędzie się w czerwcu na Krecie, i podpisali tę decyzję. Choć porozumienie to zostało przyjęte na posiedzeniu synodalnym, w tygodniach poprzedzających to wydarzenie hierarchowie niektórych Kościołów zaczęli odrzucać tę decyzję, a dokumenty i kontrowersje znów stały się przedmiotem dyskusji. Istnieją problemy wewnątrz wspólnoty prawosławnej, które wymagają rozwiązania: brak zgody między patriarchami Antiochii i Jerozolimy co do tego, kto powinien sprawować władzę kanoniczną w prawosławnej wspólnocie w Katarze; żądanie części ukraińskich prawosławnych, aby założyć autokefaliczny Kościół oddzielony od patriarchatu moskiewskiego; różnice dotyczące interpretacji i podejścia do relacji z innymi chrześcijanami itd.

Wszystko to doprowadziło do decyzji Kościołów Moskwy, Bułgarii, Gruzji i Antiochii o odwołaniu swojego udziału w soborze. Jeśli spojrzymy na to wydarzenie - które w istocie ma stałe cechy w historii soborów - oczami "politycznymi", zobaczymy rzeczywistość zagmatwaną, sobór (ten na Krecie), który wygląda jak przykład tego, co może wytworzyć podział między Kościołami, które należą do tej samej komunii, ale są w pewnym stopniu "ofiarami" nacjonalizmu, ponieważ są Kościołami-państwami. Jeśli jednak spojrzymy na to innymi oczami (jak to uczynił w bardzo jasny sposób Patriarcha Bartłomiej z Konstantynopola), możemy uznać to, co się dzieje, za próbę, za pierwszy krok w kierunku jedności, która jest świadectwem dla świata, porzucając całkowicie "duchową światowość", która jest ogromną chorobą dla wszystkich Kościołów. To, co stało się na Krecie, jest interesujące przede wszystkim dla całego świata chrześcijańskiego, a rozpoczęty proces może być także znakiem pokoju na świecie.

AutorOmnes

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.