Przesłanie wielkanocne

20 kwietnia 2016 r.-Czas czytania: 2 minuty
Procesja w Pontevedra.

Wielki Tydzień w Pontevedrze to nie to samo co w Valladolid czy Sewilli, ale mimo wszystko zaskoczyła mnie liczba młodych ludzi, którzy wyszli na ulice w tej części Hiszpanii, gdzie wylewanie emocji nie jest do końca zwykłym gestem. Obserwując mijające kolejne paso, pomyślałem o tym, jak wielu z nas, młodych ludzi, jest w stanie wzruszyć się pięknem cierpiącego Chrystusa, nie wywierając przy tym znaczących reperkusji na nasze życie. Procesje nie są wynalazkiem chrześcijaństwa. polis już nosili swoich bogów na swoich barkach. Zachwyt człowieka europejskiego nad spektaklem jest w genach, możliwość dostrzeżenia nadprzyrodzonej rzeczywistości symbolu religijnego jest w duszy. Nie ma nic straszliwie piękniejszego niż umierający Bóg, spytajcie Unamuno, Velázqueza czy Mela Gibsona. Ale dla chrześcijanina śmierć Chrystusa nie jest spektaklem, jest czymś, co trzeba przeżyć od wewnątrz.

Cudowność procesji nie polega na ich zdolności do elektryzowania zmysłów, ale na możliwości, że napięcie zmysłów może poruszyć duszę, by dzielić krzyż Chrystusa. W Pasji istnieją dwie podstawowe perspektywy: perspektywa widza i Szymona z Cyreny. Widz kontempluje scenę, która może wywołać śmiech, obojętność, wstręt lub podziw; zawsze będzie zachowywał dystans wobec kontemplowanego piękna, tak że raczej nie będzie ono miało wpływu na jego życie. Szymon z Cyreny nie wie, jak wyglądała droga Chrystusa na Kalwarię, nie mógłby jej namalować, ani opisać, jak uczyniło to tylu artystów; ale zna dobrze dokładny ciężar tego Krzyża, pieczenie drzazg w ciele czy wyczerpujące dyszenie Jezusa. W procesjach Wielkiego Tygodnia, na zajęciach uniwersyteckich, w gronie przyjaciół lub znajomych, zawsze przyjmujemy jedną z dwóch ról, często pozwalając, by nasze geny spłatały nam figla.

AutorOmnes

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.