Nieco ponad miesiąc temu Tracey Rowland, jurystka, filozofka, teolożka i jedna z zaledwie czterech kobiet uhonorowanych Ratzinger Theology Prize, zachęcała w tym medium do "mając odwagę wyjaśnić wiarę". Te słowa nie były do końca toastem za słońce.
Wyjaśnianie wiary nie jest tylko "mówieniem" o wierze, czy nawet w imię wiary; nie jest też tylko powtarzaniem formuł wyznaniowych.
Wyjaśnianie wiary zakłada jej poznanie i umiłowanie. Miłość bowiem jest konieczną formą poznania w naszej relacji z Bogiem. Nie na darmo mówi się, że według słów Benedykta XVI "Uwierzyliśmy w miłość BogaW ten sposób chrześcijanin może wyrazić podstawowy wybór swojego życia".
Na pewno tak jak ja nie raz słyszeliście, że "nie można kochać tego, czego się nie zna", a jednocześnie wiedza poszerza spojrzenie na miłość. Poznać Boga, aby bardziej Go kochać; kochać Boga, aby wiedzieć, kim On jest.
Tylko w ten sposób można uniknąć utknięcia w obrazie Boga jako swoistego super Ojca Świąt, od którego prosimy o rzeczy, a który nam je przynosi, zostawiając ślad w postaci żelków. Nie. Ten pyzaty, miły, dobroduszny staruszek, który pachnie słodyczami, nie jest Bogiem. Nawet jeśli jest życzliwy (a raczej jeśli jest Miłością), a my także musimy wkładać serce i uczucie w nasze życie jako chrześcijanie, to... sentymentalizacja wiary jest chyba jedną z najczęstszych pułapek naszego wiecznie "nastoletniego" społeczeństwa.
Jak wskazuje Ulrich L. Lehner w swojej książce Bóg nie jest fajny: "Przekonałem się, że duża część życia parafialnego koncentruje się na sentymentalności, czyli poszukiwaniu uczuć. Dzieci są zapraszane do "odczuwania" i "doświadczania" tego czy tamtego, ale rzadko otrzymują treść, powód swojej wiary. Nie dziwię się, że odchodzą z Kościoła, jeśli mogą znaleźć lepsze uczucia poza nim".
Uczucia mają oczywiście swoje miejsce w wierze, ale muszą być wsparte treścią, aby łzy, które mogą napłynąć do naszych oczu podczas kontemplacji scen męki Chrystusa, nie skończyły się utopieniem daru wiary w bezsensownym morzu; podobnie jak nie możemy żyć wiarą zredukowaną do postawy stoickiej i intelektualnej, która skończyłaby się zapomnieniem o kluczu do tej samej wiary: wcieleniu tej samej Miłości: Boga, który staje się człowiekiem, w istocie doskonałym człowiekiem.
Wyzwanie, by przywrócić naszą wiarę na właściwe tory, jest dziś nieuchronnym postulatem, który obejmuje praktycznie wszystkie dziedziny naszego życia: od edukacji religijnej w szkole, przez życie wiary w rodzinie, aż po niebezpieczeństwo wymazania Boga z naszej kultury, zredukowania naszej kultury do zwykłego ciągu mało znaczących wydarzeń.
Wierzcie lub nie, dziś bardziej niż kiedykolwiek "ołtarz nieznanemu bogu" stoi w centrum naszych placów i to do nas należy nazwanie go i nadanie mu życia, pogłębienie naszej wiary, bycie uczniami i świadkami w głuchym świecie. A także przyjąć z pokorą, że prawdopodobnie nie zostaniemy podziękowani.
Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.