Scott Hahn opowiada w swojej książce Oddany Bogu jak pewnego dnia, gdy zapytał pewnego przyjaciela, protestanta jak on sam, o dobrą książkę, ten wyjął egzemplarz książki o nauce Kalwina na temat sakramentów. Na jego widok Hahn wręczył mu go z powrotem z lapidarnym zdaniem: "Znudziły mi się te wszystkie sakramentalne rzeczy.
Po powrocie do domu żona wytknęła mu niegrzeczność jego reakcji, a nawet więcej, cytuję: "Kimberly zakończyła swoją lekcję uśmiechem i puentą: nie zdziw się Scott, jeśli stojąc przed Panem, odkryjesz, że tak naprawdę nudne sakramenty zaprowadziły cię aż do nieba!
Dla tego protestanckiego pastora i jego rodziny sakramenty, zwłaszcza Eucharystia, doprowadziły ich do wiary katolickiej. Dla nas wszystkich, ciebie i mnie, sakramenty prowadzą nas także - jak słusznie powiedziała Kimberly Hahn - do nieba. Nawet jeśli, podobnie jak Scott, (a nawet gorzej, bo wiemy, czym naprawdę są sakramenty), jesteśmy w stanie pomyśleć, że nas nudzą. A nużą nas, bo często sprowadzaliśmy sakramenty do jakiegoś kościelnego aktu biurokratycznego, zapominając, że w każdym z tych sakramentów.
Żaden sakrament nie jest dziełem człowieka, ale Boga. Prawdą jest, że pod wpływem swoistego indywidualizmu Zachodu wolimy, zwłaszcza w ostatnich latach, podkreślać "indywidualne odczuwanie" wiary, do pewnego stopnia gardząc sakramentami, które jawią się jako prosty zbiór obrzędów i słów. Nic bardziej mylnego. Bóg na ziemi mówi językiem miłości, odnosi się w miłosnej relacji do człowieka w sposób pełny w sakramentach.
Nie możemy mieć pełnego życia chrześcijańskiego bez sakramentów; byłoby to jak pedałowanie na rowerze bez kół. Nie jest tym samym prowadzić aktywne życie sakramentalne, co go nie prowadzić, tak jak nie jest tym samym okazywać miłość rodzinie, żonie, dzieciom czy rodzicom, co jej nie okazywać: z obfitości serca usta mówią.
Sakramenty są głosem Boga w świecie, sposobem, w jaki Trójca Święta spotyka się z mężczyznami i kobietami wszystkich czasów, (szczególnie widoczne w Eucharystii), krwią życiową, która kształtuje Kościół, a więc ciebie i mnie jako jego część.
Chrzest, który - jak przypomina nam papież Franciszek - "sprawia, że wchodzimy w ten Lud Boży, który przekazuje wiarę". Lud Boży, który idzie i przekazuje wiarę" i że Duch Święty zakłada jako Kościół, ten sam Duch, którego otrzymujemy w sakramencie bierzmowania. Eucharystia przemienia czas i przestrzeń, nieskończony Bóg, który się materializuje, który "dostosowuje" się do naszych ograniczeń, stając się ciałem w naszym ciele w Komunii, i który, jak we Wcieleniu, czeka na odpowiedź każdego z nas. Pojednanie, które odzyskuje nas dla życia łaski, z którym wracamy do Boga (re-ligare w pełnym znaczeniu). W małżeństwie chrześcijańskim odzwierciedla się cieleśnie pełna miłość Boga w Jego Trójcy i w Jego Kościele. Nakaz kapłański, dzięki któremu Bóg może stać się obecny w naszym życiu i twarzą w twarz na jego końcu, pomoc namaszczenia. Przez te sakramenty Bóg rozrywa swoją nieskończonością linię historii, naszej osobistej historii, aby uczynić nas częścią swojej: swojej śmierci, swojego zmartwychwstania, swojej chwały.
Nie. Nie możemy wobec tej panoramy powiedzieć, że mamy to w dupie, bo te, nudne sakramenty, to są drogi, które Bóg nam zostawił, żebyśmy doszli do nieba.
Dyrektor Omnes. Absolwentka komunikacji z ponad 15-letnim doświadczeniem w komunikacji kościelnej. Współpracowała z takimi mediami jak COPE i RNE.