Czyste niebo towarzyszyło ostatnia podróż papieża Franciszka. Plac Świętego Piotra i Via della Conciliazone były tak pełne, jak przy każdej wielkiej okazji pożegnania argentyńskiego papieża.
Fasada Maderno, imponująca jak kamienna monstrancja, w milczeniu powitała powściągliwy smutek wiernych, podczas gdy kolumny majestatycznej kolumnady Berniniego ponownie otworzyły ramiona, aby objąć Rzym i świat w jednym uścisku. Nie było to zwykłe pożegnanie: było to żywe świadectwo pasterza, który potrafił poruszyć serca wielu.
Przed ołtarzem tabernakulum na placu, skromna trumna Franciszka, bez innych ozdób niż krzyż i Ewangelia, spoczywała pokornie, tak jak żył. U jego stóp, uroczysta liturgia i muzyka zdolna zjednoczyć niebo i ziemię, obezwładniając nawet najmniej wierzące władze polityczne, które zajmowały honorowe miejsca. Był to uniwersalny język piękna i wieczności, którego tylko Kościół potrafi strzec w swoich obrzędach.
Jeden z najbardziej poruszających momentów nastąpił po komunii, kiedy imponujący obrzęd pogrzebowy z liturgii bizantyjskiej został zaśpiewany po grecku. Dla katolików obrządku łacińskiego był to dowód, że jedne z najpiękniejszych liturgii pochodzą od naszych wschodnich braci. Śpiew, starożytny jak sama wiara, otoczył plac echem wieczności.
Papież Franciszek w Santa Maria Maggiore
Wyróżniała się także obecność tysięcy kapłanów skupionych w pierwszych blokach, wyraźny znak, że największą rzeczą, jaką może zrobić człowiek, jest celebrowanie Eucharystii. Tuż za nimi grupa ponad stu osób niesłyszących i ich tłumaczy migowych przypomniała czułość, z jaką Franciszek zawsze chciał troszczyć się o peryferie, nawet te niewidzialne.
Z powściągliwą powagą tych, którzy rozumieją, że uczestniczą w akcie, który zostanie zapisany na kartach historii, kondukt pogrzebowy powoli przeniósł ciało Franciszka do Bazyliki, aby stawić czoła jego ostatniej drodze, sześciu kilometrom, które łączą Watykan ze stonowanym grobowcem, który kazał zbudować w Santa Maria Maggiore.
Dziś Kościół nie tylko grzebać Papieżowi, ale bratu, który szedł z nami i był głośnikiem Bożego miłosierdzia.
Redaktor Omnes. Wcześniej współpracował z różnymi mediami i przez 18 lat uczył filozofii na poziomie Bachillerato.