Pod prąd

Wychowywać dzieci w wolności to iść pod prąd, ponieważ prawdziwa wolność nie polega na robieniu tego, na co ma się ochotę w danym momencie, ale na robieniu tego, co jest dla nas wygodne, aby zbliżyć się do Boga.

16 lipca 2023 r.-Czas czytania: 4 minuty

"Jeśli twoi przyjaciele skoczą z mostu, czy ty też skoczysz?" to jedno ze starych zdań matki martwiącej się o złe nawyki wrażliwego dziecka. Dziś to rodzice i dziadkowie spychają swoje dzieci i wnuki z mostów, aby niczym się od nich nie różniły. Co się z nami stało?

Przytaczanie danych łączących korzystanie z telefonów komórkowych ze wzrostem liczby samobójstw i samookaleczeń wśród nastolatków jest bezużyteczne, a wyjaśnianie, w jaki sposób niewłaściwe korzystanie z tych urządzeń stoi za rosnącą liczbą przypadków uzależnienia od pornografii lub hazardu, zastraszania, problemów z postrzeganiem siebie lub wykorzystywania seksualnego - bezużyteczne. Zawsze znajdą się specjaliści, którzy będą bagatelizować ryzyko i argumentować, że dzieci potrzebują socjalizacji i wolności. Wspomnienie tego ostatniego terminu natychmiast sprawia, że nawet najbardziej odpowiedzialni rodzice idą na kompromis z najbardziej podejrzanymi nawykami i zwyczajami, aby nie zostać uznanymi za autorytarnych. 

Tak więc, pod sztandarem tej rzekomej wolności, mamy hojnych rodziców i dziadków obdarzających miłością swoje wnuki i kupujących im na komunię kłódkę najnowszej generacji 5G z 30-megapikselowym aparatem i baterią o pojemności 5000 mikroamperów, aby nie wyczerpała się w połowie dnia. Mówię "kłódka", bo do tego właśnie te urządzenia zostały zaprojektowane - do uwięzienia naszej wolności i związania nas z wszechświatem usług, które nam oferują, na tak wiele godzin, jak to tylko możliwe. 

Wielu najlepszych matematyków, psychologów, neuronaukowców i inżynierów na świecie (w wolnym świecie i w totalitarnych dyktaturach, które dają naszym dzieciom aplikacje, które ograniczają ich) pracuje nocami i dniami, aby aplikacje były bardziej uzależniające, bardziej odpowiednie do unieważnienia naszej zdolności do decydowania, ponieważ ich biznesem jest nasz czas przed ekranami. 

Kiedy widzę bandę nastolatków na ulicy, wszyscy z telefonami komórkowymi w ręku, ledwo rozmawiający ze sobą, nie mogę powstrzymać się od przypomnienia sobie sceny, którą na pewno widzieliście w jakimś filmie dokumentalnym, o stadach antylop gnu przekraczających rzekę Mara zaatakowaną przez krokodyle. Gnu są zwierzętami stadnymi, a krokodyle co roku nie mają innego wyboru, jak tylko spokojnie czekać, aż przywódca stada wejdzie do rzeki, aby ucztować, ponieważ wszystkie inne podążają za nim w jednym pliku, bez wahania. Być może jeden z młodych ludzi w tym gangu nie miał potrzeby wchodzenia do rzeki w tym brodzie, być może mógł poczekać jeszcze przez jakiś czas, być może mógł poszukać innego obszaru z mniejszą liczbą głodnych drapieżników, ale jest zmuszony przejść obok wszystkich innych, ponieważ mniej boi się krokodyla niż opuszczenia stada. Jedną z najstraszniejszych scen w dokumencie jest moment, w którym jedno z cieląt gnu zostaje złapane za pysk między szczękami jednego z ogromnych gadów, przed zrezygnowanym spojrzeniem matki, która ucieka, próbując ratować siebie i nie zgubić rytmu grupy. 

Wracając do świata ludzi, wielu rodziców budzi się i nie może już dłużej patrzeć, jak matka gnu pożera ich dzieci. Pojawiły się grupy rodziców, którzy zachęcają się nawzajem do ograniczenia korzystania z telefonów komórkowych przez ich dzieci do wieku, w którym to one mogą opanować urządzenie, a nie odwrotnie, jak to miało miejsce do tej pory. Nie są to grupy szczególnie religijne czy ideologiczne. Można powiedzieć, że są to grupy, które po prostu starają się przywrócić zdrowy rozsądek.

Wiara chrześcijańska zawsze pomagała rodzicom nie utracić zdrowego rozsądku, który chroni tych, którzy z niego korzystają, przed obcymi wpływami lub przemijającymi modami. Ewangelia zawiera uniwersalne wytyczne, które mają zastosowanie do rodzin w każdym wieku i kulturze, a świadomość, że są kochani przez Boga, tradycyjnie daje rodzicom dodatkową premię, ponieważ nie muszą szukać ochrony społecznego uznania, ale są w stanie żyć pod prąd i bez strachu.

Wychowywać dzieci w wolności to iść pod prąd, bo prawdziwa wolność nie polega na robieniu tego, na co ma się w danym momencie ochotę, ale raczej tego, co jest dla nas wygodne, by zbliżyć się do Boga, który jest źródłem ludzkiego szczęścia. A Bóg, niestety, nie należy do tematów najczęściej polecanych przez influencerów. Dlatego wiele chrześcijańskich rodzin dotyka zjawisko światowości, które polega na życiu jak wszyscy inni, jak ci, którzy nie mają nadziei.

Papież Franciszek powiedział, że "światowość jest prawdopodobnie najgorszą rzeczą, jaka może przytrafić się wspólnocie chrześcijańskiej" i ostrzegając przed niebezpieczeństwami robienia tego, co robią wszyscy inni, powiedział: "trudno jest iść pod prąd, trudno uwolnić się od uwarunkowań powszechnego myślenia, trudno być odsuniętym na bok przez tych, którzy 'podążają za modą'". Z powodu nieposiadania tego, co lubię? Z powodu nieosiągania celów, które narzuca społeczeństwo? Z powodu osądzania przez innych? Czy raczej z powodu nie podobania się Panu i nie stawiania Jego Ewangelii na pierwszym miejscu?

Dobry zestaw pytań do zadania sobie dzisiaj, gdy obserwujemy, jak krokodyle na służbie nadal czekają na nowe stado delikatnych, dorastających gnu, które już poprosiły o przekroczenie rzeki na Boże Narodzenie.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.
Banery reklamowe
Banery reklamowe