Coraz częściej czytamy nie to, co nas interesuje, ale to, co interesuje algorytmy. Znają nasze gusta, gusta naszych znajomych, to co dzieje się w otoczeniu i chcą rządzić naszym przeglądaniem internetu jak najdłużej. Jeśli ten artykuł dotarł do twoich oczu za pośrednictwem sieci społecznościowej lub wiadomości Google (zawsze tak przydatnych po lewej stronie naszego ekranu blokady), być może powinieneś przestać i nie czytać dalej.
Jeśli nadal jesteś zdeterminowany, aby kontynuować czytanie, ostrzegam cię, że twoja wolność może być zagrożona. Mówię, że dla dobra, ponieważ to, co próbuję dziś zrobić, to zachęcić cię do korzystania z autonomii, która doprowadzi cię do tego, byś nie dał się zwieść temu, co czytasz w Internecie, ponieważ nic nie trafia w twoje ręce przez przypadek. To mądre, choć apokryficzne zdanie świętej Teresy od Jezusa, które mówiło "czytaj, a będziesz prowadzony, nie czytaj, a będziesz prowadzony", jest mało przydatne. Dziś możemy powiedzieć, że jest dokładnie odwrotnie, biorąc pod uwagę, że odczyty, które w pozornie niewinny i przyjazny sposób pojawiają się na naszych telefonach komórkowych, mają na celu właśnie prowadzenie nas, zabranie nas tam, gdzie algorytmy chcą, abyśmy poszli. Wiedza o tym, jak działają i jaki jest ich cel, jest jedynym sposobem na wzięcie czerwonej pigułki, która uwolni nas od zadumy, w której żyje większość osób aktywnych cyfrowo.
Po pierwsze, ważne jest, aby wiedzieć, że głównym celem robota, który zaleca czytanie, jest utrzymanie nas w kontakcie tak długo, jak to możliwe. Właściciele internetu żyją z naszych minut spędzonych na surfowaniu. Potrzebują, abyśmy się ruszali, wykonywali jak najwięcej czynności online. W ten sposób zarabiają na inwestycjach wartych miliony dolarów, dzięki czemu mogą oferować nam swoje usługi za darmo. Podczas gdy tracimy czas na oglądanie krótkich filmów, przesyłanie naszych zdjęć do chmury, konsultowanie się z naszymi sieciami społecznościowymi, wysyłanie wiadomości do znajomych lub pozwalanie się prowadzić pieszo lub samochodem, dajemy im surowiec, dostarczając im danych na temat naszych nawyków, naszego sposobu myślenia i życia, które przekładają się na informacje, które są wysoko cenione na rynku reklamowym lub inwestycyjnym. Im dłużej jesteśmy podłączeni do maszyny, tym więcej danych generujemy, tym więcej pieniędzy zarabiamy.
A w jaki sposób przekonują swoich górników (ciebie i mnie) do dalszego cięcia skały, wydobywania dla nich złota bez płacenia nam ani grosza? Dając nam nagrody, małe przyjemności: otrzymując "Lubię to" na zdjęciu, które przesłaliśmy, zaskakując nas chwytliwym nagłówkiem, rozśmieszając nas tym humorystycznym filmem lub - i właśnie do tego chciałem dojść - potwierdzając nasze własne pomysły.
Lubimy, gdy udowadnia się nam, że mamy rację, gdy rzeczywistość jest zgodna z naszym sposobem myślenia, gdy życie jest łatwe do zrozumienia, gdy pasuje do naszych schematów. A algorytmy, które o tym wiedzą i chcą nam umilić czas spędzony w sieci, byśmy wracali do kopalni raz za razem, oferują nam to, czego chcemy. Dlatego zawsze sugerują artykuły, informacje, wiadomości, które potwierdzają dowolny aspekt naszych pomysłów lub przekonań. Jeśli lubisz piwo, będziesz widzieć polecane ci wiadomości, w których nauka ujawnia dobroć tego napoju; jeśli jesteś abstynentem, będziesz stale widzieć informacje sprzeczne z jego spożyciem. Zamiast piwa, umieść terminy takie jak nielegalna imigracja, kara śmierci, LGTBfobia, szczepionki, aborcja lub przemoc ze względu na płeć. Są to trudne tematy, ponieważ mają wiele krawędzi i wymagają głębokiej refleksji i analizy z różnych punktów widzenia. Rezultatem jest ekstremizm, polaryzacja, której doświadczamy, ponieważ zamiast otwierać nasze umysły, czytanie napędzane algorytmami zamyka nas w bańkach myślowych, z których trudno jest uciec. Jeśli wszystko, co czytasz, mówi ci, że masz rację, a ci, którzy się mylą, to inni, spójrz na to.
W domu zawsze uczyłem się, że trzeba podejmować wysiłek czytania, słuchania lub oglądania mediów, które nie zawsze są zgodne z naszymi poglądami, ponieważ prawda nie ma tylko jednego znaczenia, czasami jest gdzieś pomiędzy, nie wszystko jest czarne lub białe, ale istnieje ogromna gama odcieni szarości.
W tym sensie papież Franciszek, jeden z tych, którzy najbardziej cierpią z powodu tego zjawiska we własnym ciele (wielu nienawidzi go, nie znając go dobrze, a wielu uwielbia go, nie znając go dobrze), proponuje figurę wielościanu w przeciwieństwie do kuli. Wielu z nas irytuje wszystko, co odbiega od naszej idealnej, okrągłej, gładkiej kuli. Nie podoba nam się, że inni, być może na antypodach naszych idei lub naszych przekonań, mogą mieć rację w czymś, ponieważ nie pasuje to do nas, upokarza nas przed nim; ale to jest fałszywe, oddala nas od prawdy. Sobór Watykański II nazwał to "słuchaniem, rozeznawaniem i interpretowaniem, z pomocą Ducha Świętego, wielu głosów naszych czasów". W wielościanie wszyscy pasujemy do siebie, ale wszyscy zachowujemy swoją wyjątkowość, ponieważ prawda absolutna nie jest w posiadaniu algorytmów, ani ciebie, ani mnie, ani twojego proboszcza, ani głównego dziennikarza, ani samego papieża w większości jego przemówień. Prawda wykracza poza nas, jest Osobą, która lubi nami wstrząsać, otrząsać nas z naszych schematów i tylko ona czyni nas autentycznie wolnymi. Idźmy za nią!
Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.