Wolność i prawda u Menéndeza Pelayo

W czasach, gdy kulturowe i społeczne wyciszenie grozi podważeniem, zwłaszcza rudymentów wolności akademickiej, postać uczonego Marcelino Menéndeza Pelayo wyłania się jako przykład.

30 listopad 2022-Czas czytania: 4 minuty
jose maria barrio verdad

"Zaraz na początku Restauracji, w lutym 1875 roku, Ministerstwo Robót Publicznych opublikowało dekret zakazujący nauczania czegokolwiek sprzecznego z dogmatem katolickim, zdrową moralnością, monarchią konstytucyjną i reżimem politycznym. Kilku profesorów uniwersyteckich, takich jak Giner de los Ríos, Azcárate i Salmerón, zostało najpierw zawieszonych, a następnie usuniętych ze stanowisk profesorskich".

W 1876 r. Giner de los Ríos i kilku jego kolegów założyli Institución Libre de Enseñanza, stowarzyszenie, które poza edukacją publiczną starało się odnowić młode pokolenia za pomocą świeckiej moralności i idei inspirowanych przez niemieckiego idealistycznego masona K. Ch. F. Krause (1781/1832), którego filozofia próbowała zharmonizować panteizm i teizm, a wbrew heglowskiej egzaltacji idei państwa.Ch.F. Krause (1781/1832), którego filozofia starała się zharmonizować panteizm z teizmem i wbrew heglowskiemu wywyższeniu idei państwa, bronił etycznej wyższości związków powszechnych, takich jak rodzina czy naród. Poprzez promowanie dobrowolnej federacji między tymi stowarzyszeniami można by doprowadzić do zbliżenia i jedności między istotami ludzkimi.

Członek Instytucji, Gumersindo de Azcárate, w artykule opublikowanym w "Revista de España", stwierdził, że "w zależności od tego, czy państwo chroni, czy odmawia wolności nauki, energia narodu pokaże mniej lub bardziej swój osobliwy geniusz... a może się nawet zdarzyć, że jego działalność zostanie niemal całkowicie stłumiona, jak to miało miejsce w Hiszpanii przez trzy wieki".

Menéndez Pelayo, po przeczytaniu wspomnianego artykułu i poinstruowany przez jednego ze swoich nauczycieli i przyjaciela, Gumersindo Laverde (18335/1890), opublikował w tym samym roku 1876 swoje pierwsze dzieło "La ciencia española", którym rozpoczął swoją przygodę intelektualną, przekonany, że Hiszpanie mogą się odnowić, czerpiąc inspirację z ideałów etycznych i kulturowych najwyższych momentów swojej historii; i już wtedy poparł słowa benedyktyńskiego uczonego B. J. Feijoo, który w jednym ze swoich przemówień ogłosił się "wolnym obywatelem w Republice Literatury, ani niewolnikiem Arystotelesa, ani sprzymierzeńcem jego wrogów".J. Feijoo, który w jednym ze swoich wystąpień ogłosił się "wolnym obywatelem w Republice Literackiej, ani niewolnikiem Arystotelesa, ani sojusznikiem jego wrogów".

W 1892 r. skierował do ministra robót publicznych sprawozdanie, w którym skarżył się, że "obserwujemy odchodzenie z naszego Wydziału bardzo godnych profesorów..., przedstawicieli bardzo różnych doktryn, ale równie godnych szacunku ze względu na gorliwe i bezinteresowne poświęcenie się kultowi prawdy...", "...ideał życia... ...ukierunkowane na dociekania naukowe, które można osiągnąć jedynie przy gwarancjach niezależności podobnych do tych, jakimi cieszą się wszystkie wielkie instytucje naukowe innych krajów...; "...pragniemy zbliżyć się do tego ideału wszelkimi możliwymi środkami i domagać się dla ciała uniwersyteckiego całej tej swobody działania, która w jego swoistej sferze mu odpowiada".

Ze swej strony historyk Cánovas del Castillo uważał, że takie plagi jak zacofanie Hiszpanii i brak jedności politycznej wynikały z dziedzictwa inkwizycji i domu austriackiego. A w Zgromadzeniu Konstytucyjnym w 1868 roku Castelar krzyczał: "Nie ma nic straszniejszego, bardziej obrzydliwego niż to wielkie hiszpańskie imperium, które było całunem rozciągającym się nad planetą... Rozpaliliśmy ogniska inkwizycji, wrzuciliśmy do nich naszych myślicieli, spaliliśmy ich, a potem z nauki w Hiszpanii nie zostało nic poza stertą popiołu".

To prawda, że nauka hiszpańska została przerwana na długi czas, ale to było od 1790 roku, nie zbiegło się to z inkwizycją, ale z wolterowskim dworem Karola IV, Kortezami w Kadyksie, odłączeniem Mendizábala, paleniem klasztorów...

W tym kontekście w 1881 roku, kiedy Don Marcelino nie miał jeszcze 25 lat, w madryckim parku Retiro odbył się hołd z okazji drugiej setnej rocznicy śmierci Calderóna de la Barca. Zagraniczni eksperci chwalili zasługi pisarza, mimo wstecznej epoki, w której żył. Na koniec Menéndez Pelayo wybucha... "Słuchaj, Enrique", wyznaje później bratu, "oni mnie tak zmobilizowali, powiedzieli tyle barbarzyństw i nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć, a poza tym dali nam na deser tak złego szampana...".

W tym słynnym toaście kantabryjski poliglota podkreśla przede wszystkim myśl (a raczej fakt), że to właśnie wiara katolicka nas ukształtowała. Z jej utraty, a przynajmniej z jej zaniku, bierze się nasza dekadencja i ewentualna śmierć...

Po drugie, obronę tradycyjnej monarchii, przyjętej i doprowadzonej do apogeum przez ród austriacki, która nie była ani absolutna, ani parlamentarna, lecz chrześcijańska, i która w związku z tym mogła być gwarantem hiszpańskiej gminy, gdzie mogła rozkwitać prawdziwa wolność....

W obronie tych zasad (wiara katolicka, tradycyjna monarchia, wolność gminna) Calderón napisał. Liberałowie, zarówno absolutni, jak i rewolucjoniści, powstali przeciwko nim, narzucając swoją ideologiczną wolność, która niszczyła rzeczywistą wolność w imię abstrakcyjnych, etatystycznych idei.

Kończę transkrypcją toastu, bo uważam, że warto go wznieść: "...Wznoszę toast za to, za co nikt do tej pory nie wznosił toastów: za wielkie idee, które były duszą i natchnieniem wierszy Calderona. Przede wszystkim rzymskokatolickiej, apostolskiej wierze, która w siedmiu wiekach zmagań pozwoliła nam odzyskać ojczyznę, która u zarania renesansu otworzyła przed Kastylijczykami dziewicze dżungle Ameryki, a przed Portugalczykami bajeczne sanktuaria Indii.... Wznoszę toast, po drugie, za starożytną i tradycyjną monarchię hiszpańską, chrześcijańską w swej istocie i demokratyczną w formie... Wznoszę toast za naród hiszpański, jeźdźca rasy łacińskiej, którego był tarczą i najtwardszą barierą przeciwko germańskiemu barbarzyństwu oraz duchowi rozłamu i herezji.... Piję za gminę hiszpańską, chwalebnego syna gminy rzymskiej i wyraziciela prawdziwej i prawowitej i świętej wolności hiszpańskiej... Krótko mówiąc, piję za wszystkie idee, za wszystkie uczucia, które Calderón wniósł do sztuki...; ci z nas, którzy czują i myślą tak jak on, jedyni, którzy z rozsądkiem, i sprawiedliwością, i słusznością, mogą wywyższyć jego pamięć.... i który w żaden sposób nie może być zaliczony do swoich przez mniej lub bardziej liberalne partie, które w imię centralistycznej jedności w stylu francuskim zdusiły i zniszczyły starożytną wolność komunalną i foralną Półwyspu, zamordowaną najpierw przez Dom Burbonów, a następnie przez rewolucyjne rządy tego wieku. I mówię i oświadczam, że nie przylegam do stulecia w tym, co ma z półpogańskiej uroczystości, poinformowanej przez zasady..., które niewiele by mogły zadowolić takiego chrześcijańskiego poetę jak Calderón, gdyby podniósł głowę...".

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.