Separacja państwo-Kościół

Kardynał Fernando Sebastián był kluczową postacią hiszpańskiej transformacji, wywierając głęboki wpływ na rozdział Kościoła od państwa. Uczestniczył w decydujących spotkaniach z przywódcami politycznymi z obu stron, przyczyniając się do ustanowienia pluralistycznej i wolnej demokracji.

1 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty
kościół-państwo

Miałem ogromne szczęście być studentem kardynała Fernando Sebastiána, prawdziwego męża Bożego, który odegrał kluczową rolę w przemianach politycznych w Hiszpanii. W przeciwieństwie do głównego nurtu myślenia, wyjaśnił nam, że to właśnie Kościół był najbardziej zaangażowany w rozdział Kościoła od państwa.

Rektor Papieskiego Uniwersytetu w Salamance od 1971 r., jego ogromny autorytet intelektualny sprawił, że kardynał Tarancón, ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, wybrał go na swojego zaufanego doradcę. Towarzyszył mu w tajnych spotkaniach z głównymi przywódcami lewicy i prawicy, z których niektórzy wciąż się ukrywali. Wyświęcony na biskupa w 1979 r., był sekretarzem generalnym hiszpańskich biskupów w latach 80. i wiceprzewodniczącym w różnych okresach w kolejnych dwóch dekadach. Będąc wyjątkowym świadkiem i wielokrotnie protagonistą tych historycznych wydarzeń, przypominał nam, że doktryna społeczna i polityczna, która wyłoniła się z Soboru Watykańskiego II, była kluczem do pokojowego wprowadzenia Hiszpanii do demokracji.

W słynnym tekście: Afirmacje na czas poszukiwań (1976)Podpisany przez różnych biskupów i teologów, D. Fernando wezwał do "odróżnienia Kościoła od społeczeństwa obywatelskiego, od jego instytucji i celów". Stanowisko Kościoła w tamtym czasie nie akceptowało żadnego rodzaju przywilejów, poza wolnością religijną i uznaniem Kościoła katolickiego w państwie bezwyznaniowym, co ostatecznie zostało zapisane w Konstytucji z 1978 roku.

Przywołuję wspomnienie mądrego i ukochanego profesora, ponieważ jako obywatel mam trochę dość konieczności milczenia, gdy niektórzy próbują przedstawić antydemokratyczny obraz hiszpańskiego Kościoła. To uprzedzenie o Kościele, który jest chciwy władzy politycznej, który szuka tylko przywilejów i nie ceni wolności, jest wielkim kłamstwem, bez względu na to, ile hałasu zawsze mogą zrobić na temat tej czy innej osoby lub grupy mniejszościowej.

We "Wspomnieniach z nadzieją" (Encuentro, 2016) kardynał wyraził smutek z powodu manipulowania pamięcią o roli Kościoła katolickiego w tamtych trudnych latach: "Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wkład Kościoła w pokojowe nadejście demokracji w Hiszpanii został nieco zapomniany. Odnowienie Soboru - przypomniał - pomogło nam, hiszpańskim katolikom, zdecydowanie wesprzeć ustanowienie wolnego i otwartego społeczeństwa, szanującego swobody polityczne, kulturowe i religijne wszystkich, bez jakichkolwiek przywilejów".

Paradoksalne jest to, że ci, którzy dziś kontynuują ten refren, nadużywając rzekomych przywilejów Kościoła katolickiego i wzywając do jeszcze większego rozdziału Kościoła od państwa, z drugiej strony odwracają sytuację i chcą podporządkować wiarę Kościoła moralnym i ideologicznym założeniom partii. Nie chodzi już o to, że chcą ograniczyć głos Kościoła do zakrystii, ale o to, że chcą być tymi, którzy z zakrystii interpretują Ewangelię i tradycję kościelną i wyjaśniają ją wiernym. W swoistym cezaropapizmie grożą przymusowymi prawami i sankcjami, zastraszając personel i zagrażając wolności religijnej, wolności, o którą walczył i głosował naród hiszpański, naruszając niezależność i autonomię wyznań religijnych w ich własnej sferze.

Być może powinniśmy wyjść na ulice, aby domagać się nie rozdziału kościoła od państwa, ale rozdziału państwa od kościoła, ponieważ jeśli nadal będziemy postępować w ten sposób, ryzykujemy, że skończymy z kościołem narodowym, takim jak w Chinach.

W dniach takich jak te, kiedy Przejście jest ponownie odczytywane w sposób służący samemu sobie, kończę innym proroczym ostrzeżeniem, które znalazłem we wspomnieniach D. Fernando, którego śmierć, nawiasem mówiąc, miała miejsce sześć lat temu: "Nie pokonaliśmy jeszcze antyklerykalnych resabios", powiedział mądry profesor. To prawda, że klerykalizm był wśród nas silny. Ale sytuacja zmieniła się prawie pięćdziesiąt lat temu. Mimo to nasi lewicowcy nadal są zdeterminowani, by narzucić to, co nazywają "świeckim państwem", z wykluczającym i antyreligijnym sekularyzmem, który jest wyraźnie niezgodny z konstytucją. Pokusa wykluczającego sekularyzmu podważa demokratyczną przejrzystość naszego społeczeństwa. Ograniczenia pełnej wolności religijnej obywateli są deficytem demokracji". Bądź ostrożny, podejmujemy ryzyko.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.