Boże mój, opuściłeś mnie?

W naszej osobistej historii zdarzają się sytuacje, w których wołamy do nieba i nie znajdujemy odpowiedzi. Problemy i trudności życiowe czasem nas przerastają i wydaje się, że jesteśmy sami, bez pomocy.

1 lipca 2024 r.-Czas czytania: 4 minuty

Po chorobie następuje śmierć członka rodziny, a gdy jeszcze nie doszliśmy do siebie, pojawia się problem ekonomiczny lub związany z pracą. Czasami możemy tylko zawołać: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Ale czy Bóg może nas opuścić i czy byłaby to postawa dobrego ojca, ojca, który kocha swoje dzieci?

Z pewnością w naszej osobistej historii zdarzają się sytuacje, w których wołamy do nieba i nie znajdujemy odpowiedzi. Problemy i trudności życiowe czasem nas przerastają i wydaje się, że jesteśmy sami, bezradni, w samym centrum wiru, który wciąga nas w ciemne wody najgłębszego oceanu.

Rozumie się, że Bóg nie jest wróżką chrzestną, która przychodzi, aby wyciągnąć nas z każdej trudności. Natura, w tym niedoskonałym świecie, w którym czekamy na nowe niebiosa i nową ziemię, ma swoje zasady i działa bez pytania o pozwolenie swojego Stwórcy w każdej chwili. To dlatego przychodzą choroby, śmierć czy naturalne nieszczęścia. Do tego musimy dodać zło stworzone przez człowieka: niesprawiedliwość, kłótnie, rozczarowania...

Jeden po drugim, ciosy są przezwyciężane, ale kiedy przychodzą jeden po drugim, nawet najlepszy sparingpartner nie może ich wytrzymać i naturalnie pojawia się pytanie: "Czy Bóg odrzucił nas na zawsze i nie będzie nam więcej sprzyjał? Czy Jego miłosierdzie się wyczerpało, czy Jego obietnica wyczerpała się na zawsze? Czy Bóg zapomniał o swojej dobroci, czy też gniew zamknął Jego serce?

Nie ma to jak psalmy - powyższy cytat jest fragmentem Psalmu 77 - aby wyrazić ludzkie uczucia opuszczenia, samotności, niezrozumienia w obliczu zła i pozornego milczenia Boga. Jeśli jesteś wszechmocny, dlaczego nie działasz, dlaczego milczysz, dlaczego pozwalasz, by mi się to przytrafiało?

Sam Jezus modlił się z jednym z nich, numerem 22, kiedy doświadczył najbardziej gorzkiego oblicza swojego człowieczeństwa, przybity do krzyża. Ten, który powiedział: "Kto Mnie zobaczył, zobaczył i Ojca", Ten, który nie mógł oddalić się od Boga, ponieważ sam był Bogiem, miał również poczucie oddalenia, opuszczenia; do pewnego stopnia zwątpienia, niepewności. Jest to ludzka słabość, którą doprowadził do skrajności.

Milczenie Boga w obliczu cierpienia jego stworzeń wywołało rzeki atramentu i spaliło miliardy neuronów najbardziej wysublimowanych myślicieli, ale w Internecie krąży starożytna legenda. Norwegia -Nie byłem w stanie potwierdzić, czy naprawdę jest Norwegiem i czy naprawdę jest starożytny - co bardzo prosto wyjaśnia, dlaczego Bóg tak często milczy.

Głównym bohaterem jest pustelnik o imieniu Haakon, który opiekował się kaplicą, gdzie miejscowa ludność przychodziła modlić się przed wizerunkiem cudownego Chrystusa. Pewnego dnia pustelnik, pełen gorliwości i miłości do Boga, uklęknął przed obrazem i poprosił Pana, aby zastąpił go na krzyżu:

"Chcę cierpieć za ciebie, pozwól mi zająć twoje miejsce" - powiedział.

Jego modlitwa dotarła do Najwyższego, który zgodził się na wymianę pod warunkiem, że pustelnik zawsze będzie milczał, tak jak On.

Na początku wszystko szło dobrze, ponieważ Haakon zawsze milczał na krzyżu i Pan podawał się za niego, a ludzie tego nie zauważali. Ale pewnego dnia pewien bogacz przyszedł się pomodlić i kiedy uklęknął, upuścił portfel. Nasz bohater zobaczył to i milczał. Po chwili pojawił się biedak, który po modlitwie znalazł portfel, zabrał go i odszedł, podskakując z radości. Haakon nadal milczał, gdy wkrótce potem wszedł młody człowiek i zaczął prosić o ochronę przed niebezpieczną podróżą, którą miał podjąć. W tym momencie bogacz wrócił, szukając swojego portfela. Widząc modlącego się młodzieńca, pomyślał, że mógł go znaleźć i zażądał go. Chociaż młody człowiek powiedział mu, że go nie widział, bogacz nie uwierzył mu i pobił go.

-Stój! -krzyknął Haakon ze szczytu krzyża.

Atakowany i agresor byli oszołomieni i przestraszeni widokiem przemawiającego Chrystusa uciekli po kolei, pozostawiając pustelnika sam na sam z Jezusem, który nakazał mu zejść z krzyża za niedotrzymanie słowa.

-Widzisz, jak nie nadawałeś się do zajęcia mojego miejsca? -zbeształ go ukrzyżowany, wracając na swoje stanowisko.

-Nie mogłem pozwolić na taką niesprawiedliwość, mój Panie! -odpowiedział pustelnik, już u stóp krzyża. Widziałeś, że chłopiec był niewinny.

Patrząc na niego z miłosierdziem, Jezus wyjaśnił:

-Nie wiedziałeś, że bogacz miał w portfelu pieniądze, by kupić dziewictwo młodej dziewczyny, podczas gdy biedak potrzebował tych pieniędzy, by uchronić swoją rodzinę przed głodem. Dlatego pozwoliłem mu ją zabrać. Dzięki pobiciu młodego podróżnika przez bogacza chciałem uniemożliwić mu przybycie na czas, jak to w końcu zrobił dzięki tobie, aby wsiąść na statek, na którym właśnie spotkał się ze śmiercią, ponieważ zatonął. Nic o tym nie wiedziałeś. Wiedziałem, dlatego milczę.

I tak kończy się ten rodzaj midraszu, który uczy nas wierzyć, że wola Boża jest dla nas najlepsza i ufać Temu, o którym wiemy, że w swoim pozornym milczeniu również bardzo nas kocha.

Jeśli znasz kogoś, kto jest bity przez życie, możesz posłuchać tej historii Haakona, aby zrozumieć tajemnice Tego, który nigdy nas nie opuszcza, zwłaszcza gdy jesteśmy na krzyżu.

AutorAntonio Moreno

Dziennikarz. Absolwent Nauk o Komunikacji oraz licencjat z Nauk o Religii. Pracuje w diecezjalnej delegaturze ds. mediów w Maladze. Jego liczne "wątki" na Twitterze dotyczące wiary i życia codziennego cieszą się dużą popularnością.

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.