Ewangelizacja

Ubogie Siostry: "Chcemy dzielić się naszym życiem kontemplacyjnym".

Ubogie Siostry przekształciły media społecznościowe w narzędzie ewangelizacji, przybliżając swoje życie kontemplacyjne i muzykę tysiącom ludzi.

Javier García Herrería-15 lipca 2025 r.-Czas czytania: 3 minuty

Siostry Ubogich znalazły w sieciach społecznościowych nieoczekiwaną formę ewangelizacji. Poprzez Instagram i YouTube, ich społeczność rozrosła się wykładniczo, docierając ze swoją muzyką i świadectwem do tysięcy ludzi. W tym wywiadzie opowiadają nam, jak narodziła się ta inicjatywa, anegdoty, których doświadczyli i ich wizja szkolenia zawodowego. 

Rozmawialiśmy z nimi podczas Kongresu Powołaniowego zorganizowanego przez Konferencję Episkopatu Hiszpanii, gdzie wykonali również swoją muzykę podczas koncertu zamykającego.

W mediach społecznościowych można odnieść wrażenie, że Twoja społeczność składa się z bardzo młodych i bardzo starych sióstr. Jak odczuwasz tę lukę pokoleniową?

- W rzeczywistości nie ma tak wielu przeskoków pokoleniowych, jak się wydaje. Nasza wspólnota składa się z 14 sióstr i mamy reprezentację ze wszystkich dekad. To prawda, że najmłodsza ma 24 lata, a najstarsza 92 lata, ale pomiędzy nimi jest ogromna różnorodność wieku, która sprawia, że wspólne życie jest bardzo wzbogacające.

Jak wpadłeś na pomysł wykorzystania Instagrama i YouTube'a do dzielenia się swoim codziennym życiem?

- Wszystko zaczęło się w bardzo prosty sposób. Mieliśmy konto na Instagramie z około 7000 obserwujących, ale używaliśmy go głównie do rozpowszechniania informacji o naszej pracy i pokazywania naszego stylu życia. W Dniu Życia Kontemplacyjnego zadaliśmy sobie pytanie, w jaki sposób możemy podzielić się z ludźmi tym, jak ważny jest dla nas ten dzień. Postanowiliśmy więc opublikować piosenkę.

Zaczęliśmy od gitary i innych instrumentów, szukając idealnego miejsca do nagrywania. Chodziliśmy od jednego miejsca do drugiego, nie będąc przekonanym przez żadne z nich, aż w końcu, zmęczeni, prawie się poddaliśmy. Ale jedna z sióstr nalegała: "Nie, nie, zrobimy to jak chcemy". I tak zrobiliśmy. Nagraliśmy, opublikowaliśmy... i od tego momentu wszystko się zmieniło.

W którym roku to się stało?

- W zeszłym roku. To było niesamowite. W nieco ponad rok zwiększyliśmy liczbę obserwujących z 7 000 do ponad 338 000. A najpiękniejsze jest to, że zdaliśmy sobie sprawę z wpływu, jaki wywarło to na ludzi. Wiele osób pisało do nas, że nasze piosenki pomogły im w bardzo trudnych chwilach.

Jakaś szczególna historia, która cię wyróżniła?

- Tak, bardzo szczególny. Lekarz zadzwonił do nas z Francji, aby opowiedzieć nam o pacjencie chorym na raka, który był w ostatnich dniach swojego życia. Pacjent był całkowicie odizolowany, nie rozmawiał z nikim, ani z rodziną, ani z lekarzami. Lekarz postanowił zagrać mu nasze piosenki, a w jednej z nich siostra pomyliła się i pacjent zaczął się śmiać: "Zagraj to jeszcze raz", powtarzał w kółko. To przełamało lody i stopniowo zaczął komunikować się z innymi. Zadzwonił nawet do swojej rodziny i pogodził się z nią przed śmiercią.

A jakieś zabawne anegdoty?

- Pewnego razu, gdy kupowałyśmy meble w Ikei, pewna kobieta rozpoznała nas i była bardzo podekscytowana. Powiedziała: "Nie mogę w to uwierzyć, biedne siostry, tak bardzo mi pomogłyście". Nie zapłaciła za meble (śmiech), ale pomogła nam je nieść, a to wystarczy.

Promowałeś również wizerunek Virgen de la Mirada. Jak powstała ta inicjatywa?

- Święta Klara nieustannie mówiła o spojrzeniu. Mówiła, że trzeba patrzeć na Jezusa, aby móc Go naśladować, kontemplować Go i nie odwracać od Niego wzroku. Wskazywała również, że Matka Boża była pierwszą, która spojrzała na Jezusa i pierwszą, na którą On spojrzał. Ta więź zainspirowała nas do zamówienia obrazu, który odzwierciedlałby tę relację miłości między Matką i Synem.

Obraz jest bardzo szczególny, ponieważ Dziewica patrzy bezpośrednio na Dziecko...

- Tak, mówiono nam to wiele razy. Na wielu obrazach Maryja trzyma Jezusa, ale patrzy prosto przed siebie lub w dal. W tym przypadku oboje patrzą na siebie z miłością i współudziałem. Jest to gest, który zaprasza do kontemplacji. Dzieci wiszą na Niej, dotykają Jej, zbliżają się do Niej... Ona jest już bardzo "zużyta", jak to mówimy.

Jesteśmy na Kongresie Powołaniowym, jak dbasz o formację i towarzyszenie młodym powołaniom w swojej wspólnocie?

- Wierzymy, że towarzyszenie ma fundamentalne znaczenie, nie tylko w życiu zakonnym, ale we wszystkich aspektach życia. Kiedy dziewczyna rozeznaje, wolimy sami poprowadzić ten proces, towarzyszyć jej dobrze i pomóc jej naprawdę odkryć, czy to jest jej ścieżka.

Nie chcemy zapełnić domu powołaniami, ale chcemy, aby ludzie spotkali Boga. Aby to osiągnąć, potrzebna jest formacja, dialog, modlitwa, a przede wszystkim Pismo Święte. Formacja biblijna jest fundamentalnym źródłem życia chrześcijańskiego. Jeśli go nie znamy, nie możemy kochać Jezusa Chrystusa. Wszystko, co musimy wiedzieć, znajduje się w Słowie Bożym.

Czy chciałbyś podzielić się czymś jeszcze?

- Dziękuję wszystkim, którzy nas śledzą i wspierają. I pamiętajmy, że choć działamy w sieciach, zawsze najważniejsze jest spotkanie z Bogiem w codziennym życiu.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.