Mali bohaterowie
Na zakończenie wielkiego eposu opowiadanego przez J.R.R. Tolkeina w Władca PierścieniW tym poruszającym pożegnalnym dialogu dwóch "średnich" bohaterów, tj. hobbitów, Frodo i jego wierny towarzysz:
"Ale", powiedział Sam, jak łzy powitał w jego oczach, "Myślałem, że będziesz cieszyć się w Shire, zbyt, lata i lata, po tym wszystkim, co zrobiłeś.
-Też tak myślałem, swego czasu. Ale odniosłem zbyt głębokie rany, Sam. Próbowałem ocalić Shire i ocaliłem; ale nie dla siebie. Tak to już jest, Sam, kiedy rzeczy są zagrożone: ktoś musi z nich zrezygnować, stracić je, aby inni mogli je zachować. Ale ty jesteś moim dziedzicem: wszystko, co mam i co mógłbym mieć, zostawiam tobie. A potem masz Różę, i Elanor; i przyjdzie mały Frodo i mała Róża, i Merry, i Goldilocks, i Pippin; i może inni, których nie widzę. Twoje ręce i głowa będą potrzebne wszędzie. Będziesz burmistrzem, oczywiście tak długo, jak zechcesz, i najsłynniejszym ogrodnikiem w historii; i będziesz czytał strony Czerwona książkai utrwalisz pamięć o epoce, która już przeminęła, aby ludzie zawsze pamiętali o wielkie niebezpieczeństwoi jeszcze bardziej kochać ten ukochany kraj. I to sprawi, że będziesz tak zajęty i tak szczęśliwy, jak to tylko możliwe, dopóki twoja część historii będzie trwała.
Dawanie życia zawsze rodzi życie. Hojność ostatecznie przynosi owoce. Pracowitość i wytrwała wierność w wypełnianiu swojego powołania i misji znajduje szlachetną nagrodę, bo szerzy dobro i upiększa świat.
Dar męża i żony: płodność ciała
Miłość małżeńska jest archetypem miłości ludzkiej, ponieważ zawiera w sobie konkretność służby we wspólnym życiu i szczególną owocność zjednoczenia małżonków w intymności seksualnej. Wzajemny dar męża i żony - którzy "dają współmałżonkowi wyłącznie nasienie z siebie" - prowadzi do boskiego daru w postaci osoby dziecka, które Bóg kocha i obdarza duchową i nieśmiertelną duszą.
Jak nauczał Jan Paweł II, "w swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest w istocie darem, a miłość małżeńska, prowadząc małżonków do wzajemnego 'poznania', które czyni ich 'jednym ciałem' (por. Rdz 2, 24), nie wyczerpuje się w małżeństwie, gdyż czyni je zdolnym do największego możliwego daru z siebie, przez który staje się ono współpracownikiem Boga w darze życia nowej osoby ludzkiej. W ten sposób małżonkowie, oddając się sobie nawzajem, dają poza sobą rzeczywistość dziecka, będącego żywym odbiciem ich miłości, trwałym znakiem jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozerwalną syntezą ojca i matki" (adhortacja Familiaris consortio, n. 14).
Prawdziwa miłość małżeńska otwiera się na boskie źródła życia. Jest to szczególny udział w cudownym dziele Stwórcy. Rodzice są prokreatorami, uczestnikami nieskończonej boskiej mocy dawania życia ludzkiego, przekazicielami pierwotnego błogosławieństwa płodności. Z wdzięcznym zdumieniem odkrywają wartość generatywną swojej komunii miłości. Są powołani do przeżywania przymierza małżeńskiego w prawdzie pełnego wzajemnego daru z siebie, otwartego na życie, świadomie, w sposób wolny i odpowiedzialny; z wysiłkiem i radością.
Oblubieńcze "my" - "my" komunii trynitarnej - zostaje przedłużone w rodzinnym "my" wraz z pojawieniem się dziecka: "naszego dziecka", jak się mówi. Nieredukowalna godność każdego dziecka - noszącego piętno boskiego obrazu i podobieństwa oraz ukierunkowanego na wieczne przeznaczenie - nadaje rangę i transcendencję niebieskiej chwały ziemskiej miłości małżonków.
Żaden akt miłości nie jest stracony
Ojcostwo i macierzyństwo przedłuża się o uciążliwe zadania związane z wychowaniem i edukacją. Mężowie i żony zwykle poświęcają się z chętną miłością dla swojego potomstwa. Ze swej strony powołanie do ewangelicznego celibatu rozjaśnia duchowy sens spłodzenia, do którego powołani są rodzice jako nauczyciele i przewodnicy swoich dzieci: jest to przedłużenie ojcostwa i macierzyństwa, które dokonuje się poprzez przykład i formację ludzką, a także w całym życiu łaski i modlitwy, w którym przekazują zasługi poprzez tajemnicze działanie Ducha Świętego i przyczyniają się do rodzenia życia Ducha w swoich dzieciach.
Często ten komunikacyjny wysiłek trzeba podtrzymywać przez dłuższy czas, pokonując trudności: z wytrwałością, nie widząc od razu owoców. Boskie obietnice - które zagnieżdżają się w pragnieniach serca, gdy są uporządkowane w prawdzie poddania się - są podstawą niewzruszonej, nadprzyrodzonej nadziei.
W tym sensie papież Franciszek przypomniał, że ci, którzy starają się w misji ewangelizacyjnej, "mają pewność, że żaden z ich trudów miłości nie jest stracony, żadna szczera troska o innych nie jest stracona, żaden akt miłości do Boga nie jest stracony, żadne wielkoduszne zmęczenie nie jest stracone, żadna bolesna cierpliwość nie jest stracona" (adhortacja Evangelii gaudium, n. 279). I zakończył słowami zachęty: "Nauczmy się odpoczywać w czułości ramion Ojca pośród twórczego i hojnego daru z siebie. Idźmy naprzód, dajmy z siebie wszystko, ale niech On będzie tym, który sprawi, że nasze wysiłki będą owocne tak, jak On uzna za stosowne" (tamże).
Ostatecznie dar miłości jest nieposkromiony: zawsze może pokonać każdą trudność. Bóg bowiem nie zawodzi: "wierny jest ten, który dał obietnicę" (Hbr 10,23). Tak więc "nadzieja nie zawodzi" (Rz 5,5).