W Dardilly, niedaleko Lyonu (Francja), w kraju o głębokiej tradycji chrześcijańskiej, 8 maja 1786 r. urodził się John Maryświęty kapłan z Ars. Był czwartym z sześciu braci pochodzących z chłopskiej rodziny. Wkrótce potem wybuchła rewolucja francuska i wierni musieli potajemnie gromadzić się na mszy odprawianej przez jednego z tych bohaterskich kapłanów, wiernych papieżowi, którzy byli tak wściekle prześladowani przez rewolucjonistów. Swoją pierwszą komunię musiał odprawić w innej wiosce, w pokoju ze starannie zamkniętymi oknami, aby nic nie było widać na zewnątrz.
Powołanie do kapłaństwa
W wieku siedemnastu lat Jean-Marie postanowił zostać księdzem i rozpoczął studia, porzucając pracę w polu, której poświęcał się do tej pory. Ojciec Balley pomógł mu w nauce, ale łacina okazała się zbyt trudna dla młodego chłopa. W pewnym momencie zaczął się zniechęcać i postanowił odbyć pieszą pielgrzymkę do grobu św. Franciszka de Regis, aby prosić go o wstawiennictwo.
Z powodu pomyłki został powołany do wojska w 1809 roku, co było zwolnieniem dla seminarzystów. Zachorował i nie bacząc na swoją słabość, został wysłany do walki w Hiszpanii. Nie był w stanie podążać za swoimi towarzyszami i zniechęcony został zmuszony do dezercji i musiał ukrywać się przez trzy lata w górach Noës. Amnestia pozwoliła mu wrócić do swojej wioski na krótko przed śmiercią matki i wznowić studia kapłańskie. Jego przełożeni docenili jego zachowanie, ale jego wyniki były bardzo słabe i został zwolniony z seminarium. Próbował dołączyć do Braci Szkół Chrześcijańskich, ale bezskutecznie. Ojciec Balley zaangażował się w kontynuowanie jego przygotowań i w końcu, 13 sierpnia 1815 r., biskup Grenoble wyświęcił go na kapłana w wieku 29 lat.
Miejsce docelowe, Ars
Arcybiskupstwo Lyonu powierzyło mu bardzo małą wioskę na północ od stolicy, zwaną Ars. Terytorium to nie było nawet uważane za parafię. Przybył tam 9 lutego 1818 r. i praktycznie nigdy już stamtąd nie wyjechał. Dwa razy został wysłany do innej parafii, a dwa razy sam próbował wyjechać, ale Boża Opatrzność zawsze interweniowała, aby św. Jan Maria zajaśniał jako patron wszystkich kapłanów na świecie, właśnie w parafii w małej wiosce.
Pierwsze lata spędził całkowicie poświęcony swoim parafianom: odwiedzał ich dom po domu; opiekował się dziećmi i chorymi; zajął się rozbudową i ulepszeniem kościoła...... Był głęboko zaangażowany w umoralnianie ludzi: walczył z tawernami, walczył z pracą w niedziele, był zdeterminowany, aby wykorzenić ignorancję religijną, a przede wszystkim był dramatycznie przeciwny tańcom, co przysporzyło mu kłopotów i niezadowolenia, a nawet oskarżeń do przełożonych. Po latach można jednak powiedzieć, że "Ars nie jest już Ars". Diabeł, któremu nie podobały się jego poczynania, brutalnie atakował świętego. Walka z nim miała niekiedy dramatyczny charakter. Anegdoty są obfite i niekiedy szokujące.
Pierwsze pielgrzymki do Ars
Jan Maria pomagał swoim kolegom kapłanom w sąsiednich wioskach, a chłopi zwracali się do niego, gdy pojawiały się trudności lub po prostu spowiadali się i otrzymywali dobrą radę. Był to początek słynnej pielgrzymki do Ars.
Zaczęło się jako lokalne zjawisko w diecezjach Lyon i Belley, ale później rozprzestrzeniło się tak szeroko, że stało się znane w całej Francji, a nawet w całej Europie. Pielgrzymi zaczęli napływać z całego świata, a książki były publikowane jako przewodniki. Na dworcu w Lyonie powstała nawet specjalna kasa biletowa sprzedająca bilety do Ars.
Narzędzie Bożych łask
Ten biedny ksiądz, który z trudem ukończył studia i został zdegradowany do jednej z najgorszych wiosek w diecezji, miał stać się poszukiwanym doradcą tysięcy dusz. A wśród nich mieli być ludzie z różnych środowisk, od wybitnych prałatów i znanych intelektualistów po najskromniejszych chorych i biednych ludzi z problemami. Musiał spędzać całe dnie w konfesjonale, głosząc kazania lub posługując ubogim. To zaskakujące, że był w stanie utrzymać się z takiego stylu życia. Jakby tego było mało, jego pokuty były niezwykłe.
Bóg obficie pobłogosławił jego działalność. On, który ledwie ukończył studia, osiągnął wspaniałe wyniki na kazalnicy, bez żadnego czasu na przygotowanie. Rozwiązywał bardzo delikatne problemy sumienia. Po jego śmierci będą świadectwa, tak obfite, że aż niewiarygodne, o jego darze rozeznawania sumień: jednemu przypomniał zapomniany grzech, innemu jasno ukazał jego powołanie, jeszcze innemu otworzył oczy na niebezpieczeństwa, w których się znalazł, jeszcze innemu odkrył jego sposób pomagania w Kościele... Z prostotą, prawie jakby to była kwestia przeczucia lub zdarzenia, święty pokazał, że jest w bliskim kontakcie z Bogiem i że jest przez Niego oświecony. A wszystko to z wielką serdecznością. Mamy świadectwa ludzi z najwyższych sfer francuskiego społeczeństwa, którzy opuścili Ars z podziwem dla jego uprzejmości i łagodności. Jego skrajne człowieczeństwo doprowadziło go również do założenia "La Providencia: dom, który założył wyłącznie w celach charytatywnych, aby przyjmować biedne sieroty z okolicy.
Święty umiera
W piątek 29 lipca 1859 r. źle się poczuł. Jak zwykle poszedł do kościoła we wczesnych godzinach porannych, ale nie mógł wytrzymać w konfesjonale i musiał wyjść na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przed katechezą o jedenastej poprosił o trochę wina, wypił kilka kropel i podszedł do ambony. Nie można go było zrozumieć, ale jego pełne łez oczy, zwrócone w stronę tabernakulum, mówiły wszystko. Kontynuował spowiedź, ale wieczorem stało się jasne, że jest śmiertelnie ranny. Odpoczywał źle i prosił o pomoc: "Lekarz nic nie może zrobić. Wezwij kapłana z Jassans.
Pozwolił, by opiekowano się nim jak dzieckiem. Nie marudził, gdy kładziono materac na jego twardym łóżku i był posłuszny lekarzowi. Miało miejsce wzruszające wydarzenie. Upał był nie do zniesienia, a sąsiedzi Arsa, nie wiedząc, co zrobić, aby mu ulżyć, wspięli się na dach i rozłożyli prześcieradła, które utrzymywali w wilgoci przez cały dzień. Cała wioska patrzyła ze łzami w oczach, jak ich ksiądz ich opuszcza. Sam biskup przyszedł podzielić ich smutek. Po wzruszającym pożegnaniu z ojcem i proboszczem, świątobliwy kapłan myślał tylko o śmierci i z niebiańskim spokojem, w czwartek 4 sierpnia 1859 r. oddał duszę Bogu "jako robotnik, który dobrze zakończył swój dzień".
Papież Pius XI kanonizował go 31 maja 1925 roku. Trzy lata później, w 1928 r., papież ogłosił Curé de Ars patronem proboszczów i duszpasterzy.