Biskup pomocniczy Arturo Cepeda bardzo dobrze zna pracę z seminarzystami i młodymi ludźmi rozważającymi powołanie do kapłaństwa. Pracuje w Archidiecezja Detroit i był najmłodszym biskupem w Stanach Zjednoczonych, co nie przeszkodziło mu przynieść wiele owoców w różnych zadaniach duszpasterskich. Przed objęciem episkopatu w Detroit, służył jako kapłan w archidiecezji San Antonio (Teksas). Przez siedem lat pełnił tam funkcję dyrektora ds. powołań, a następnie rektora seminarium.
W wywiadzie dla Omnes opowiada on o inicjatywach swojej archidiecezji w tym obszarze, współpracy między duchowieństwem a społeczeństwem oraz o laicyi pomoc w rozeznaniu.
Archidiecezja Detroit poświęciła cały rok modlitwie o powołania kapłańskie. Dlaczego podejmuje tę inicjatywę i jakich owoców oczekuje?
- Kadencja naszego arcybiskupa Allena Vignerona kończy się jesienią 2023 roku. W 2016 roku zwołał on synod z udziałem kapłanów, zakonników, sióstr zakonnych i świeckich. Podczas tego synodu położono silny nacisk na obszar powołań kapłańskich. Tam też rozpoczęto prace nad dokumentem, który nazywamy "Make the Gospel Reach Out", gdzie priorytetem jest wyznaczenie roku modlitwy.
Teraz, gdy rok się kończy, chcemy kontynuować dzieło poszukiwania i proszenia o powołania. Krótko mówiąc, bądźmy w tym celowi. Na przykład wszystkie parafie w archidiecezji są proszone o dodanie petycji o wzrost powołań kapłańskich podczas niedzielnych Mszy Świętych.
To była cała kampania i teraz czekamy, ponieważ Pan jest tym, który wzywa. Jednocześnie chcemy pomóc naszym młodym ludziom, aby pamiętali o tej idei.
Archidiecezja kładzie duży nacisk na modlitwę, ale ostatecznie to ci, którzy rozważają powołanie, muszą udzielić odpowiedzi. Jak pomagasz młodym ludziom usłyszeć Boże wezwanie?
-W archidiecezji mamy różne programy. Na przykład zawsze organizujemy kolację i śniadanie w obecności arcybiskupa, na które zapraszamy wszystkich młodych mężczyzn, którzy myślą o powołaniu kapłańskim. Wielu z nich, ponad 75 %, jest już ministrantami i należy do kręgu służby przy ołtarzu.
Z drugiej strony mamy program w ramach duszpasterstwa młodzieży, w każdej parafii, gdzie przynajmniej jeden dzień w roku rozmawiamy wyłącznie o powołaniu kapłańskim. To jest pierwszy krok, który musimy zrobić. Papież Franciszek zaprosił nas do zrobienia tego kroku w sposób kreatywny.
Grupy młodzieżowe w archidiecezji, szczególnie w okresie letnim, organizują obozy. W ich ramach jednym z tematów dyskusji są powołania kapłańskie.
Położono więc na to duży nacisk, co moim zdaniem miało bardzo dobry wpływ zarówno w archidiecezji, jak i w całym kraju.
Wierzę, że mamy aktywny, kreatywny i celowy sposób na przekazanie tego przesłania naszym młodym ludziom.
W badaniu, które ukazało się kilka miesięcy temu na temat seminarzystów wyświęcanych w tym roku, chłopcy zostali zapytani o ich udział w nabożeństwach kościelnych przed wstąpieniem do seminarium. Okazało się, że na przykład frekwencja na mszy w dzień inny niż niedziela nie była zbyt wysoka, co o tym sądzisz?
-Wiemy, że nasza młodzież jest bardzo zajęta różnymi zajęciami szkolnymi. W Stanach Zjednoczonych sport, zespoły muzyczne i inne zajęcia pozalekcyjne pochłaniają wiele czasu młodych ludzi.
My, jako Kościół, również patrzymy na tę rzeczywistość. Jest to wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć. Patrzę na te statystyki i myślę, że musimy nadal szukać kreatywnych sposobów na zaangażowanie się w te działania. To właśnie w obozach byliśmy w stanie zrobić najwięcej w tym zakresie.
Ponadto w stanie Michigan rozważa się możliwość późniejszego rozpoczynania dnia przez naszych młodych ludzi, późniejszego rozpoczynania szkoły, ponieważ obecnie zaczynają oni szkołę między 7:30 a 8:00 rano. Wnioskują o rozpoczynanie zajęć o godzinie 10, co ma swoje wady i zalety, ale myślę, że może mieć sens.
Z jednej strony młodzi ludzie mogą więcej spać. Ponadto mogliby mieć rano czas na odrobienie pracy i zadań domowych, dzięki czemu przychodziliby do szkoły lepiej przygotowani.
Może się zdarzyć, że mężczyzna, który czuje się powołany do kapłaństwa, uważa się za niegodnego lub jest obciążony własną przeszłością. Jak pomóc tym, którzy mają takie wątpliwości?
- Pierwszym krokiem, który należy podjąć, gdy dorosła osoba rozważa powołanie do kapłaństwa, jest dostępność kapłana, który pomoże jej wejść w proces rozeznawania. Każda archidiecezja jest strukturalnie podzielona na regiony. Ja jestem odpowiedzialny za region północno-zachodni i tutaj mamy przydzielonego księdza, który może prowadzić rozmowy z mężczyznami, którzy mają te pytania.
Jestem odpowiedzialny za 57 parafii i gdy tylko wiem o kimś, kto rozważa kapłaństwo, kontaktuję go z tym księdzem. Jest to bardzo skuteczne, ponieważ najważniejszą rzeczą jest to, że dana osoba może mieć dostęp do procesu rozeznawania.
Jednym z wyzwań, przed którymi mogą stanąć seminarzyści, jest sprzeciw ze strony ich rodzin. Arcybiskup Allen Vigneron, zwołując rok modlitwy, zwrócił się do rodzin z prośbą o hojność i odwagę w takich sytuacjach. Z jednej strony, jak wytłumaczyć rodzicom, że Bóg może wezwać ich synów do całkowitego poświęcenia się służbie kapłańskiej?
- Jest to interesujący temat, ponieważ rodziny latynoskie lub latynoskie przywiązują dużą wagę do więzi rodzinnych. Mentalność anglosasko-amerykańska ma węższą koncepcję rodziny.
Kwestia powołania jest wyzwaniem dla rodzin. Nie tyle po to, by pozwolić synowi pójść do seminarium, ale z powodu pytań o jego szczęście. Mówimy o rozeznawaniu celibatu, a dla Latynosów bardzo ważne jest posiadanie potomstwa. To jedno z najważniejszych pytań, jakie należy zadać w procesie rozeznawania.
Myślę na przykład o moim własnym dziadku. Nie chodzi o to, że nie zgadzał się z moją decyzją, ale przypomniał mi, że nie będę mógł mieć dzieci ani żony. Nie chodzi o to, że mnie nie wspierał, ale postawił te pytania. Dobrze jest też, gdy nastolatek zadaje sobie te pytania, ponieważ mówimy o wyjątkowym powołaniu.
Bóg powołuje kogo chce i może powołać człowieka, który nie jest już taki młody. Co powiedziałbyś dorosłemu, który rozważa powołanie kapłańskie?
- Po pierwsze, myślę, że zawsze musimy pamiętać, że jesteśmy ograniczeni czasem i przestrzenią, ale dla Boga nie ma czasu ani przestrzeni. Dla bardziej dojrzałych ludzi powołanie pozostaje egzystencjalnym pytaniem dla każdego człowieka. Jest ono takie samo w przypadku wstąpienia do seminarium, jak w przypadku zawarcia małżeństwa, ponieważ wymaga bardzo dużego zaangażowania.
Wszyscy musimy zadać sobie pytanie: Co robię ze swoim życiem? Gdzie jestem? O co prosi mnie Bóg? Jestem również przekonany, że ludzie w bardziej dojrzałym wieku toczą wewnętrzną bitwę z tym pytaniem przez lata.
Przenosząc teraz punkt ciężkości, co mogą zrobić świeccy, aby pomóc zarówno seminarzystom, jak i księżom w ich powołaniu?
- Praca świeckich jest niezbędna w procesie rozeznawania naszych młodych i nie tak młodych ludzi. Jest niezbędna, ponieważ najważniejszą rzeczą w tym procesie jest wsparcie emocjonalne, a świeccy mogą zaprosić ludzi do rozważenia powołania. Zaproszenie musi być osobiste i bezpośrednie.
Kiedy jeżdżę do parafii, mówię świeckim, że musimy nadal modlić się o powołania, ale musimy też zapraszać ich osobiście. To jest wyzwanie. Musimy być celowi, to bardzo ważna praca.
Świeccy mają do odegrania istotną rolę w zaproszeniu do życia kapłańskiego. Musimy także słuchać naszych świeckich, ponieważ naszą rodziną jest nasza parafia.