Uczucie, które wynika z obcowania z otaczającymi nas osobami, rodzi to uczucie przyjaźni, które wzrasta jeszcze bardziej, jeśli to możliwe, gdy jesteśmy od nich oddzieleni. Kiedy 30 lat temu nasz drogi przyjaciel Pepe Serret odszedł od nas niespodziewanie do nieba, był to ciężki cios, nie było już odwrotu, nie można było tego "cofnąć" ani zmienić; był to fakt, który trzeba było przyjąć, zaakceptować i "wykorzystać".
Po kilku miesiącach pojawił się pomysł, aby zebrać jego wspomnienia, jego doświadczenia, to co nam zostawił, niejako w spadku. W ten sposób narodziła się książka: Pepe Serret. Wspomnienia o jego przyjaciołach. W rekordowym czasie sto osób - z których każda uważała się za jednego z jego najlepszych przyjaciół - zapisało, co znaczyło spotkanie z nim, za co byli wdzięczni i co otrzymali.
Pepe był człowiekiem, który wiedział jak kochać i jak się kochać. Dobry człowiek, w języku, który wszyscy rozumiemy.
Kontakt z ludźmi ujawnił witalny charakter Pepe. Każdy kto go znał wie jak bardzo kochał życie i wszystkie jego przejawy. Jego radość i optymizm, jego wesołość i szczęście, które zawsze promieniowało z jego szczodrego i psotnego uśmiechu, jego prostota i hojność. Wszystko to było owocem jego wiary w Opatrzność i poczucia, że zawsze jest w rękach Boga.
Jeśli możemy mówić o wielkim przyjacielu, to z tego prostego powodu, że w swojej wielkości ducha był zawsze gotów podać rękę, bez jakichkolwiek zastrzeżeń, bez zastanawiania się nad względami wygody czy interesu: nie oczekując niczego w zamian, co - jak sądzę - jest jednym z elementów charakteryzujących prawdziwego przyjaciela. Intensywnie żył problemami swoich przyjaciół. Będąc u jego boku, wszelkie problemy, jakie można było mieć, zniknęły, a przynajmniej zostały uproszczone.
Kolejną wielką cechą była jego wielka miłość do rodziny. Często uderzała mnie, w sposób szczególny, ogromna czułość, z jaką Pepe kochał swoje dzieci. Znał dobrze każdego z nich: znał ich radości i problemy; żył ich troskami, radościami i smutkami; cierpiał, jeśli widział ich zmartwionych; modlił się za nich; modlił się z nimi, ... A przede wszystkim - to szybko dało się wyczuć - kochał ich sercem zawsze młodym i zdecydowanym.
Motto rodzinne, które zaszczepił swoim dzieciom to; musimy zrobić Pinya! Musimy być jak ananas, musimy stworzyć ananasa... ucząc ich życia w jedności, wspierania się nawzajem.
Jego wielkoduszność była uderzająca: dobry fachowiec, niezmordowany wojownik. Rozważny, delikatny, a jednocześnie zuchwały, dowcipny, zabawny, z tą ujmującą bezwstydnością, którą wszyscy ceniliśmy, kiedy mówił do nas o Bogu, o transcendentnym sensie naszego życia i stawiał sprawy we właściwej perspektywie.
W czasach, gdy ludzi ceni się bardziej za "mieć" niż za "być", wyłania się osobowość człowieka, który z każdym dniem coraz bardziej zmagał się z miłością do Boga. Był człowiekiem wiary. O żywej i żarliwej wierze, która prowadziła go każdego dnia do zmagania się z wiernością swoim zasadom w zwykłych warunkach życia, do poświęcenia się wielkodusznie swojej licznej rodzinie, do doskonalenia się dzień po dniu w pracy zawodowej, do prób odkrycia transcendentnej wartości, która jest zamknięta w małych rzeczach każdego dnia, krótko mówiąc, do chęci odczuwania i zachowywania się w każdej chwili jako dziecko Boże.
Jego inspirujące życie pozostaje nie tylko dla tych z nas, którzy mieli szczęście go znać, ale także dla ludzi, którzy szukają świadectw chrześcijańskiego życia w dzisiejszym świecie. Pepe jest jednym z nich.
Przyjaciel Pepe Serret