Powołania

Fran Delgado: "Powołanie jest jak podniesienie maski samochodu".

Francisco Delgado jest młodym jezuitą na pierwszym roku filozofii. Powołanie dla millenialsów, którym, jak każdemu młodemu człowiekowi z tymi obawami, nie było łatwo powiedzieć "tak" Bożemu wezwaniu. 

Maria José Atienza-9 lipca 2021 r.-Czas czytania: 3 minuty
Pierwsze_głosy_2021_frandelgado

Założony przez św. Ignacego z Loyoli w 1540 r. Towarzystwo Jezusowe, Jezuici to jedna z najbardziej znanych i rozpowszechnionych rodzin zakonnych na świecie.

W tych ponad pięciowiekowych dziejach spośród jej członków wyłonili się wielcy święci: Piotra Kanizjusza, Stanisława Kostki, Alojzego Gonzagi czy też ostatnio św. Alberta Hurtado lub św. Józefa Marii Rubio.

Długa historia świętości, która jest lustrem, w którym mogą się przeglądać nowe pokolenia jezuitów. Jednym z nich jest. Francisco DelgadoFran, która zgłasza się do Omnes w numerze drukowanym tego miesiąca, odkrycie swojego powołania i początki w Towarzystwie, gdzie złożył już pierwsze śluby.

"Zamierzam być jezuitą".

Chociaż uczęszczał do szkoły jezuickiej, Fran nie miał bliskiego kontaktu z żadnym jezuitą aż do studiów. Jego odkrycie charyzmatu jezuickiego następowało stopniowo, a wstąpienie do Towarzystwa było dla wszystkich zaskoczeniem: "Byłem aktywny w inicjatywach kościelnych i miałem swoją grupę wyznaniową, ale życie zakonne i Towarzystwo Jezusowe wydawały mi się dysonansowymi kawałkami".wyjaśnia.

Nie przemilczeli tego, co myślą i za to im dziękuję.

Kiedy poinformował o swojej decyzji rodziców i przyjaciół "Nikt nie rozumiał tego bardzo dobrze. Chyba nieznane zawsze jest przerażające. Ja byłem pierwszy. I nie zamykali się na to... I byłem im za to wdzięczny. Później, podczas wizyty w nowicjacie, moi rodzice spoważnieli i powiedzieli mi, że będą mnie wspierać niezależnie od tego, czy zdecyduję się iść do przodu, czy też postawię stopy i pójdę inną drogą. Myślę, że to był dla nich punkt zwrotny, za który jestem głęboko wdzięczny - mówi - jeśli chodzi o przyjaciół, to byłem bardzo zaskoczony reakcją kilku z nich, którzy nie byli chrześcijanami. Nie podzielając wyboru i będąc bardzo krytycznymi wobec Kościoła, o dziwo widzieli w mojej decyzji jakieś dobro i zachęcali mnie.

Wątpliwości nie są absurdalne

Dobrze zapowiadający się młody człowiek, mający przed sobą przyszłość, który zostawia wszystko... zostawia wszystko? W oczach świata, w tym wielu katolików, tak, a zgłaszane przez nich wątpliwości, jak wskazuje Franciszek, miały sens. Dla niektórych z nich "Odpowiedź była dla mnie jasna, bo sama już zmierzyłam się z tą wątpliwością, innym razem milczałam nie odpowiadając, a jeszcze innym denerwowałam się, bo byłam przez nich dotykana".  

Pytania dotykały głębokich części serca i jest dla mnie darem, że mogłam je zanieść na modlitwę.

Wbrew pozorom, "Bardzo pomogły mi wątpliwości bliskich mi osób. Większość z nich nie była absurdalna: "Masz kontakt z Towarzystwem od tak dawna i nigdy nie przykuło to Twojej uwagi, nie jest dla Ciebie zbyt wymagające, nie uciekasz od czegoś, nie możesz żyć tym samym powołaniem z rodziny, nie wystarczy Ci to, co masz?

Te pytania doprowadziły go do modlitwy i rozeznania: "Były to pytania, które wskazywały na głębokie części serca i dla mnie jest darem, że mogłem je ułożyć, zanieść na modlitwę, podzielić się nimi z innymi, porozmawiać o nich z towarzyszami, odpowiedzieć sobie szczerze, jaka ich część może być prawdziwa, jakie oszustwa skrywały, jakie drogi do dojrzałości otwierały... i że mogłem odkryć to wezwanie, które jest głębsze niż wszystkie".

Szkolenie: znajomość "miejsca każdej części".

Franciszek przebywa obecnie w Rzymie wraz z 20 innymi towarzyszami z Europy Południowej, którzy po dwóch latach nowicjatu studiują dwa pierwsze lata filozofii.

Dla tego młodego człowieka powołanie jest jak "podnoszenie maski samochodu. Te pierwsze lata mają wiele wspólnego z otwarciem silnika i zobaczeniem, jak maszyna działa od wewnątrz: skąd pochodzi siła napędowa, dlaczego każda część jest tam, jak wszystko do siebie pasuje, co przeszkadza, co może sprawić, że wszystko płynie lepiej... oko jest na zewnątrz, na drodze, ale najpierw nadszedł czas, aby otworzyć się od wewnątrz".

Ich odkrycie nie dokonuje się samo, ale w ramach charyzmatu i z pomocą tych, którzy już znają drogę: "...drogę świata".Najlepiej jest znaleźć się w otoczeniu ludzi, którzy przez pół życia oglądają silniki i chętnie pomogą, choćby tylko trochę, przygotować je do jazdy. Metafora, która - jak zaznacza, "Mogę zrozumieć ateistę; tylko dla mnie nieuniknione jest uznanie Boga jako siły napędowej i jako celu".

Święty Ignacy z Loyoli

Wraz ze swoimi braćmi w Towarzystwie Jezusowym Franciszek wprowadza w życie charyzmat jezuicki inspirowany przez Święty Ignacy z Loyoli, pamiętając o postaci jej założyciela i tylu innych, którzy poprzedzili go na tej drodze świętości.

"To wielka pomoc móc zobaczyć, jak Ignacy z Loyoli radził sobie ze sprawami i jak Bóg go prowadził".

Zauważa on, że. "Postać Ignacego początkowo nie przyciągała mnie zbytnio. Budziło to moje zainteresowanie i podziw, w miarę jak stopniowo poznawałem jego historię od wewnątrz i jak zanurzałem się w Ćwiczeniach duchowych".

Podsumowuje:"To wielka pomoc móc zobaczyć, jak stawiał czoła temu wszystkiemu i jak Bóg go prowadził. W zasadzie te rzeczy są bardzo podobne do tego, czego doświadczamy dzisiaj"..

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.