Mający 22 lata Nolan Smith mieszka w Lawrence w stanie Kansas i jest obecnie na Uniwersytecki Program Przejścia do Szkolnictwa Policealnego z Kansas i studiuje Early Childhood Education. Od urodzenia dzieliła życie wiary w swoim domu. Jej udział w życiu parafialnym otworzył też nowe drogi w jej wspólnocie.
Nolan uczestniczył w opracowaniu dokumentu. Kościół jest naszym domem. Wraz ze swoim ojcem, Seanem Josephem, udzielił wywiadu dla Omnes, w którym opowiedział o swoich doświadczeniach. Doświadczenie, które podkreśla bogactwo, jakie te osoby wnoszą do wspólnoty, ich gotowość do ofiarowania swoich talentów i wsparcie rodziny w życiu wiary.
Nolan, jak przeżyłeś swoją wiarę w domu, w rodzinie, wśród przyjaciół?
-Przeżywałam swoją wiarę w domu na wiele sposobów. Najpierw, jako rodzina, modlimy się. Modliliśmy się w porach posiłków, a także wieczorem. Pomagaliśmy też jako rodzina wspólnocie i parafii. Moi rodzice mówią, że robienie tego pomaga innym i jest tym, czego chciałby Bóg. Staram się być dobrym człowiekiem. Staram się dzielić z innymi. Chcę, aby moi przyjaciele wiedzieli, że są wyjątkowi. Zależy mi na nich i chcę ich uszczęśliwić. Jeśli mogę im w jakikolwiek sposób pomóc, robię to. Modliłem się też z babcią. Przez ostatnie cztery lata swojego życia mieszkała w pobliżu. Co wieczór chodziłem do jej domu, ojciec przynosił nam kolację i obaj jedliśmy. Wtedy puszczaliśmy muzykę, a także odmawialiśmy różaniec.
Sean, jako ojciec Nolana, jaka jest twoja perspektywa na to doświadczenie?
-Nolan jest jednym z czwórki naszych dzieci. Podobnie jak jego rodzeństwo uczestniczył w nauce religii, sakramentach, modlitwach w domu i edukacji poprzez Kościół. Jako rodzina uczestniczymy we mszy świętej. Zostali poproszeni o pomoc przy Kościele przy różnych wydarzeniach, w tym przy działaniach parafialnych.
Nasze młodsze dzieci uczęszczały do szkoły parafialnej. Nolan i jego starsza siostra nie, ponieważ Nolan nie mógł uczestniczyć w zajęciach. Teraz przyjmują i kształcą dzieci z zespołem Downa.
Jesteś teraz młodym człowiekiem, Nolan, jak uczestniczysz w swojej wspólnocie parafialnej?
-Pomagałem mojemu kościołowi w różny sposób. Służyłem jako ministrant, pomagałem w nauce religii z ojcem, a obecnie służę jako lektor. Pomagałam również w przygotowaniu przedstawienia wigilijnego dla dzieci, a także dekorowałam kościół w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy.
Czy życie wiarą było dla ciebie trudne czy łatwe?
-Kocham moją wiarę. Moja babcia była dla mnie bardzo wyjątkowa i ona też pomogła mi poznać Boga. Brakuje mi jej, ale czuję, że pomogła mi żyć w wierze. Chodzenie do kościoła i poznawanie Boga było częścią tego, co robimy jako rodzina. Tak więc dość łatwo jest żyć moją wiarą.
Byłeś jednym z uczestników spotkania w dykasterii, które doprowadziło do powstania tego dokumentu. Kościół jest naszym domemJak wyglądał Twój udział w spotkaniu?
-To było dobre. Miałem okazję przedstawić się i posłuchać innych: kim są i skąd pochodzą. Pierwsze spotkanie zoomu było spotkaniem zapoznawczym. Z przyjemnością słuchałem tłumacza i byłem zaskoczony, że wszystkie języki są używane. Otrzymaliśmy zadanie polegające na uzupełnieniu książeczki. Razem z ojcem wypisywaliśmy to, co myśleliśmy o Kościele, co widzieliśmy w wizji Kościoła dla osób niepełnosprawnych i tym podobne. Następnie przedstawili nam podsumowanie tego, czego się nauczyli.
O co prosisz Kościół?
-Chcę być częścią Kościoła. Być częścią to móc uczestniczyć we mszy świętej. Ale także do udziału w zajęciach w kościele, spotkaniach towarzyskich, nauce i innych wydarzeniach. Przed pandemią chodziłem w niedziele po mszy na imprezę organizowaną przez księdza. Chodziłam z babcią i miałyśmy poczęstunek i słuchałyśmy, jak ksiądz opowiada o czytaniach i innych kościelnych sprawach. Byłem częścią tej grupy i to było ważne. Takie rzeczy są dla mnie ważne.
Czy uważa Ksiądz, że w Kościele nastąpiła zmiana mentalności w duszpasterstwie osób niepełnosprawnych?
-[Nolan] Nie wiem. Wiem, że jestem częścią mojej parafii. Udało mi się zrobić wszystko, co chciałem. Miałam możliwość uczestniczenia w zajęciach tak jak moje rodzeństwo. Ojciec mówi, że szkoła katolicka mnie nie przyjęła, ale teraz uczą dzieci z zespołem Downa. Więc to jest dobre.
-[Sean Joseph] Myślę, że Kościół był wolniejszy od społeczeństwa. Jestem częścią naszej komisji ds. niepełnosprawności. Obecnym punktem ciężkości ze strony parafii i archidiecezji jest dostęp. Dostęp w tym sensie, że musimy zapewnić podstawowy dostęp do Kościoła i sakramentów. Społeczeństwo mówiło o dostępie i podstawowym dostępie 40 lat temu. Dziś społeczeństwo mówi o znaczącym włączeniu i ułatwia je. Włączenie, w którym osoby niepełnosprawne są częścią społeczności, są włączone w typowe działania (np. służba przy ołtarzu, bycie lektorem, szkoła parafialna) i są wnoszącymi wkład członkami społeczeństwa. Niestety, czasami Kościół mówi tylko o tym, jak budujemy rampy w budynkach, jak zapewniamy wsparcie audio dla osób niesłyszących. Nie mówią o potrzebach osób z niepełnosprawnością intelektualną czy autyzmem. Nie skupiają się na zaburzeniach rozwojowych, na których społeczeństwo bardzo się skupia.
Niestety, powiedziałbym, że patrzą na sprawy z perspektywy XX wieku, kiedy jesteśmy w trzeciej dekadzie XXI wieku.
Na stronie Kościół naszym domem Podkreśla, że osoby niepełnosprawne również są powołane do dawania. Co wnoszą do wspólnoty Kościoła?
-[Nolan] Cóż, przede wszystkim jestem człowiekiem. Więc ta myśl, że jestem osobą potrzebującą, jest problemem. Jeśli Kościół jest otwarty i oferowane są rozsądne dostosowania, mogę być jego częścią.
Nie traktuj mnie jako kogoś, kto jest inny i kogoś, kogo trzeba żałować lub potrzebować. Kiedy to robimy, traktujemy osoby niepełnosprawne inaczej. Mam trzech braci. Nie traktuj mnie inaczej niż moje rodzeństwo tylko dlatego, że jestem niepełnosprawny.
Kościół musi się uczyć z tego, czego nauczyło się społeczeństwo. Mogę wnieść swój wkład jak każdy inny. Byłem ministrantem. Teraz jestem lektorem. Mogę uczestniczyć w chórze. Pomagałem w prowadzeniu szkółki niedzielnej. Dajcie mi tylko szansę i jakieś propsy (kiedy trzeba), a będę częścią.
Jeśli traktują mnie inaczej, bo mam zespół Downa, albo uniemożliwiają mi pomoc, bo mam zespół Downa, to jest to złe.
- [Sean Joseph] Nolan należy do parafii. Jest członkiem i to aktywnym członkiem. Teraz powiem, że początkowo wynikało to z moich oczekiwań i wsparcia. Na przykład pomagałem mu w szkoleniu na ministranta, a także ułatwiałem mu udział w tym procesie. Pomagał mu również brat, gdy razem stawali przed ołtarzem. Jestem też odpowiedzialny za lektorów i dlatego go szkoliłem.
Wspólnota parafialna, gdy uczestniczyła w tych działaniach, była bardzo dobrze odbierana. Bardzo go wspierali i popierali jego udział w całej parafii. Uważają to za typowe dla Nolana.
Widziałem jednak, że inne osoby niepełnosprawne nie są tak uwzględniane. Parafia ma więc pracę do wykonania, dlaczego? Ponieważ osoby niepełnosprawne mogą i powinny uczestniczyć na równych prawach we wspólnocie Kościoła.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i kiedy traktujemy je jako takie (np. oferujemy wsparcie, tworzymy strukturę i klimat włączenia, widzimy każdego najpierw jako osobę, a nie jako niepełnosprawność, a potem jako osobę), możemy łatwo włączyć je do naszego Kościoła.