Ewangelizacja

"Roy, czy identyfikujesz się z wiarą chrześcijańską, czy jest to kaprys?".

W wieku 16 lat Roy Oliveira zaczął badać religie z czystej ciekawości. Tym, czego nie spodziewał się znaleźć, był Bóg, a tym bardziej wiara katolicka, której trzymał się, jak to nazwał, "typowych agnostycznych klisz". 

Maria José Atienza-18 lipca 2021 r.-Czas czytania: 4 minuty
roy oliveira

Historia wiary Roya Oliveiry jest niczym innym jak zaskakująca, a także, czemu nie, pełna nadziei. Ten 17-letni chłopak z Vigo, który w przyszłości chce służyć swojemu krajowi poprzez politykę, wychował się w środowisku dalekim od wiary. Choć, jak mówi, przez kilka lat uczęszczał do szkoły katolickiej, to wychowanie w wierze, które otrzymał, było nieco wybrakowane.

Do 16 roku życia jego życie jest podobne do życia wielu młodych ludzi w naszym społeczeństwie, którzy dorastają w "postchrześcijańskich" rodzinach, których kontakt z Kościołem jest bardziej powierzchowny niż cokolwiek innego, a ich wyobrażenie o katolicyzmie to obraz przekazywany im w serialach i filmach.

Bóg, który wychodzi na spotkanie

Roy został wprowadzony do Boga przez szczere pragnienie wiedzy, przez rozumowanie i studiowanie. Tak opowiada swoją historię nawrócenia:

"Zawsze prowadziłem badania na wiele tematów: historia, języki, filozofia... a potem przyszła kolej na religie. To prawda, że wiedziałem wcześniej, co chrześcijaństwo oznaczało dla naszej zachodniej cywilizacji, a kiedy nadszedł czas, skupiłem się na trzech religiach Abrahamowych: judaizmie, islamie i chrześcijaństwie.

Podczas gdy ja prowadziłem badania, przyszło otrzeźwienie i skorzystałem z okazji, by kontynuować badania na ten temat. W tym czasie skupiłem się na chrześcijaństwie: nabyłem Biblię, książki na ten temat... i zacząłem zdawać sobie sprawę, że wbrew typowym "sceptycznym kliszom", Biblia nie jest masą sprzeczności czy fantazji, za jaką ją uważałem.

Byłem zaskoczony, ponieważ byłem przygotowany na to, że znajdę książkę niejasną, pełną błędów. Wręcz przeciwnie, czytając Biblię stwierdziłem, że jest ona bardzo spójna, że wszystko, co w niej napisano, jest zgodne z wydarzeniami historycznymi, które miały miejsce równolegle do tego, co zostało opowiedziane w Piśmie Świętym; wydarzeniami, które ponadto są uzasadnione w świetle wiary i rozumu, podczas gdy tylko rozumem były nieprzejrzyste. To był początek mojego podejścia do wiary.

Wcześniej miałem dość mgliste pojęcie o Bogu... To prawda, że nigdy nie zaprzeczałem istnieniu "czegoś" - nazwij to Bogiem, nazwij to energią - ale dzięki tym studiom nadałem Bogu twarz. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że może Bóg mógł się objawić ludzkości i że chrześcijaństwo było religią zgodną z tym objawieniem. To wszystko było bardzo spójne.

Na początku maja 2020 roku naprawdę zastanawiałem się, czy studia kształtują sposób, w jaki widzę świat, czy to tylko przelotne wrażenie. Postanowiłem poświęcić trochę czasu i pomyśleć. Ten czas minął, a ja tylko bardziej zżyłem się z Bogiem i wiarą... więc zadałem sobie pytanie: "Roy, czy w tym momencie naprawdę czujesz się utożsamiony z wiarą chrześcijańską, czy to tylko kaprys? Zrozumiałem, że to nie była faza, ale że to, co trzy miesiące temu wydawało się pantomimą, teraz zostało mi przedstawione jako prawda, którą mogłem doskonale poprzeć. To właśnie wtedy rozważałem nawrócenie. W Ewangelii Chrystus posyła swoich apostołów, aby "czynili uczniów ze wszystkich narodów, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego"; postanowiłem więc pójść za słowami Chrystusa i przyjąć chrzest.

Muszę przyznać, że początkowo nie myślałem o wierze katolickiej, w rzeczywistości studiowałem prawosławie, różne odłamy protestanckie... i ostatecznie Kościół katolicki. Nie na darmo byłem blisko kalwinizmu, ale lektura potwierdzenia przez Chrystusa Piotra jako pierwszego papieża utwierdziła mnie w wierze katolickiej: w Biblii znajduje się uzasadnienie papiestwa, sukcesji apostolskiej i tradycji, której zaprzeczają wyznania protestanckie. To właśnie ta zgodność Kościoła katolickiego z Biblią utwierdziła mnie w tej prawdzie.

To, co trzy miesiące temu wydawało mi się pantomimą, teraz zostało przedstawione jako prawda, którą mogłem doskonale poprzeć.

Roy Oliveira

Szczerze mówiąc, zacząłem studiować całą tę religię, nie szukając niczego szczególnego. To dzięki rozumowaniu i łączeniu się z Bogiem odkryłem, że w głębi duszy szukałem czegoś prawie bezwiednie. Znalazłam "to, czego nie szukałam" i jest to najcenniejszy skarb, jaki będę miała w życiu".

"Wyobraziłem sobie Kościół jak w 'Ojcu Chrzestnym'".

Pomimo swojej dojrzałości, Roy jest wyraźnie "dzieckiem swoich czasów". Sam z rozbawieniem stwierdza, że w momencie podjęcia trudu i pójścia do parafii postawić nogi Przed nawróceniem wyobrażał sobie Kościół katolicki "tak, jak widziałem go w filmach czy serialach". W rzeczywistości myślałem, że znajdę coś podobnego do tego, co widziałem w filmie Ojciec Chrzestny, z obrzędami po łacinie..., itd.".

Gdy już nawiązał kontakt ze swoją parafią, ksiądz "pożyczył mi Katechizm Kościoła Katolickiego które pożerałem w ciągu kilku tygodni. Na początku byłem bardzo zagubiony, miałem wszystkie typowe uprzedzenia, ale muszę powiedzieć, że mimo wszystko w bardzo płynny sposób potwierdziłem swoją wiarę. Dzięki Katechizmowi o wiele lepiej rozumiałem Kościół i doktrynę i wszystko układało się w całość.

Najwyraźniej jego podejście do wiary nie pozostało niezauważone w jego środowisku. Jak zauważa Roy, "najbliżsi mi ludzie nie byli tak zaskoczeni, bo widzieli, jak przeżywam zbliżenie z religią. Otrzymałem natomiast kilka ostrzeżeń, aby podchodzić do tego spokojnie i ostrożnie, ponieważ jest to poważna sprawa, a w moim wieku tego typu rzeczy można uznać za "fazę"".

Dzięki Katechizmowi o wiele lepiej rozumiałem Kościół i doktrynę i wszystko układało się w całość.

Roy Oliveira

Moi przyjaciele, przyzwyczajeni do mojego agnostycyzmu, byli zaskoczeni. Kiedy mnie o to pytają, zawsze mówię im, że badałem religię, wydawała mi się o wiele bardziej spójna niż się spodziewałem i dzięki niej udało mi się nawiązać połączenie z "tym", co w głębi duszy wydawało mi się, że musi istnieć.

"W głębi duszy zazdroszczę tym, którzy wyrośli z wiary".

Często w historiach nawrócenia osób dorosłych można znaleźć pewne zdziwienie naturalnością czy wręcz niedocenianiem sakramentów, tradycji czy prawd wiary ze strony tych, którzy wyrośli w środowiskach katolickich. Rodzaj złego "przyzwyczajenia", które zderza się z entuzjazmem tych, którzy odkrywają bogactwo wiary, jak Roy, który zaznacza, że "być może jest tak, że skoro dopiero niedawno odkryłem wiarę, to bardziej ją cenię; choć w głębi duszy zazdroszczę tym, którzy całe życie wzrastali z wiarą, bo dla nich jest to coś naturalnego, a ja nie miałem tyle szczęścia".

Zazdroszczę tym, którzy całe życie dorastali z wiarą, bo dla nich przychodzi ona naturalnie, a ja nie miałam takiego szczęścia.

Roy Oliveira
Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.