Kiedy zapytano mnie, czy byłbym zainteresowany pisaniem kolumny o współczesnej sztuce sakralnej dla Omnes, od razu pomyślałem, że będzie to trudna, ale ekscytująca praca. Redaktor magazynu powiedział mi, że pomysł polegałby na przedstawieniu w każdym artykule artysty, którego moim zdaniem można by uznać za interesującego z katolickiej perspektywy. Zacznę od tego, że moje podejście do współczesnej sztuki sakralnej nie opiera się na pewnikach, ale raczej na świadomości złożoności tematu.
Trendy w sztuce sakralnej
Chrześcijańska sztuka sakralna, która przyczynia się do tworzenia przestrzeni liturgicznej lub służy jako pomoc w zbiorowej lub osobistej pobożności i modlitwie, jest sztuką, która ma ściśle określony cel i dotyka bardzo wrażliwych aspektów dla społeczności i jednostek. Tradycja zachodnia, tj. katolicka, pozwoliła, w przeciwieństwie do tradycji prawosławnej, na dużą elastyczność w eksperymentowaniu i przyjmowaniu stylów, które zmieniały się wraz z upływem czasu i przestrzeni. Każda rewolucja artystyczna, każdy styl, wyrażał swój własny "sposób" radzenia sobie z sacrum, zarówno pod względem liturgia jako oddanie.
Jednak najnowsza sztuka zachodnia wydaje się być mniej zainteresowana sacrum, chociaż rozwinęła nurty, ruchy, artystów, którzy zaproponowali sztukę, która, mniej lub bardziej akceptowana przez krytyków i publiczność, świadczy o obecności. Niektórzy z tych artystów zajmowali się tematem sacrum, czasami w prowokacyjny, a nawet lekceważący i lekceważący sposób, w wielu innych przypadkach ze szczerym zainteresowaniem.
W obliczu współczesnych ruchów artystycznych i niektórych artystów chrześcijańskich zainteresowanych tradycyjną sztuką sakralną powstał kontrast, który następnie znalazł odzwierciedlenie w wiernych chrześcijanach i tych, którzy są odpowiedzialni za kierowanie nową produkcją artystyczną: Z jednej strony ci, którzy wierzą, że musimy być otwarci na nowe propozycje, na nową wrażliwość, która z drugiej strony jest daleka od jednoznaczności, jest tak rozdrobniona, jak współczesna scena artystyczna; inni, z drugiej strony, spojrzeli wstecz, myśląc, że musimy powrócić do sztuki XIX wieku, figuratywnej, narracyjnej, zgodnie z tradycją zachodnią.
Te ostatnie, to znaczy te, które dla wygody nazwiemy tradycyjnymi, odnoszą się z kolei do różnych tradycji; niektórzy spoglądają na chrześcijański Wschód, na ikony, inni na średniowiecze, inni na renesans lub na XIX wiek, który był także epoką neogotyku, neoklasycyzmu, neorenesansu, neoromańskiego....
Podejście Kościoła
Nie wiem, co należy dziś robić w tej dziedzinie, a co nie. Do artystów należy myślenie, proponowanie, refleksja, oczywiście wspólnie ze swoimi zleceniodawcami, religijnymi wspólnotami odniesienia, a także z tymi, którzy studiowali ten temat, na przykład poprzez nauczanie przedmiotu współczesnej sztuki sakralnej w szkole sztuki sakralnej. Sztuka jest złożonym zjawiskiem, którego nie da się sprowadzić do recept czy schematów. Nie oznacza to jednak, że nie można zastanowić się i znaleźć argumentów, aby uznać, że artysta lub dzieło jest mniej lub bardziej odpowiednie do użytku liturgicznego, w ramach wiary, a także w ramach zachodniej tradycji chrześcijańskiej, w "tu" i "teraz", które są różne i które również (ale nie tylko) zależą od przestrzeni i czasu.
Właśnie stwierdziłem, że chrześcijańska sztuka sakralna w tradycji katolickiej jest związana z kulturą, która zmienia się wraz z czasami i miejscami. Argumentuje to dokument magisterialny Soboru Watykańskiego II, który stwierdza między innymi, że Kościół katolicki nie ma artystycznego stylu odniesienia, ponieważ styl musi być najbardziej zgodny z wiarą i godnością celebracji, ale także z konkretnymi kulturami.
Rzeczywiście, Konstytucja "Sacrosanctum Concilium" stwierdza w punkcie 123, że "Kościół nigdy nie miał określonego stylu artystycznego jako własnego, ale zgodnie z charakterem i warunkami ludów oraz potrzebami różnych obrzędów przyjmował formy artystyczne każdego wieku, tworząc w ten sposób na przestrzeni wieków skarb artystyczny, który należy zachować z całą troską. Sztuka naszych czasów oraz wszystkich narodów i krajów powinna mieć również swobodę wyrazu w Kościele, pod warunkiem, że będzie służyć z należytą czcią i honorem potrzebom świętych budowli i świętych obrzędów. W ten sposób będzie ona mogła dodać swój własny głos do godnego podziwu szeregu chwały, jaką w minionych wiekach wznosili ludzie wywyższeni w wierze katolickiej".
Z tego powodu tematy te są złożone i wymagają wielkiego szacunku, bez schematyzmów i bez szukania sposobów i form, które są uniwersalne lub niezmienne. Bóg jest nieskończony i wieczny, ale sposoby, w jakie Go przedstawiamy, nie są nieskończone i wieczne, ponieważ zależą od materii, technik i kultury, które odnoszą się do bogactwa Boga, ale go nie wyczerpują, nawet w sposób poetycki lub symboliczny.
Gdyby tak nie było, Bóg stałby się "przedmiotem", który posiadamy i który ograniczamy. Jeśli Bóg jest nieskończony, będzie nieskończenie wiele sposobów odnoszenia się do Niego, a niektóre z nich będą bardziej odpowiednie dla wrażliwości i gustu ludzi w danej epoce. Wpisanie Boga w schemat estetyczny jest równoznaczne z uczynieniem z Niego bożka. Co więcej, sztuka chrześcijańska musi być wcielona, tak jak Słowo Boże zostało wcielone, przyjmując ludzką postać, używając sposobu ubierania się, mówienia i objawiania się, który był i jest tak samo znaczący dla Jego współczesnych, jak i dla nas.
Niejednoznaczne terminy
Kwestia sztuki sakralnej, czyli relacji między Bogiem a ludzkimi kulturami, jest również skomplikowana przez fakt, że nie ma jasności co do używanych terminów. Sztuka sakralna to bardzo szerokie i nieco niejednoznaczne określenie. Niektórzy badacze wolą mówić o sztuce liturgicznej (a wtedy konieczne jest określenie, z jaką liturgią mamy do czynienia), o sztuce religijnej (i tutaj konieczne jest zrozumienie, z jaką religią mamy do czynienia, ponieważ nawet w obrębie chrześcijaństwa istnieją różne wizje, od prawosławnych po katolików, w tym różne i specyficzne wizje kościołów protestanckich). Sztuka w służbie Kościoła, a nawet kościołów, odzwierciedla i do pewnego stopnia wzmacnia istniejące różnice, ale powinna także podkreślać podobieństwa.
Lucio Fontana i "biała droga krzyżowa".
Powiedziawszy tę preambułę, przejdę do pierwszego zaproponowanego przeze mnie artysty: Lucio Fontana (Rosario di Santa Fé, Argentyna, 19 lutego 1899 - Comabbio, Włochy, 7 września 1968) i jego "Biała droga krzyżowa".
Dlaczego proponuję Fontanę? Powód jest prosty: to artysta, który eksperymentował i wprowadzał innowacje. Argentyńczyk z urodzenia, pochodził z włoskiej rodziny rzeźbiarzy, którzy pracowali dla przemysłu pogrzebowego w Rosario: jego ojciec, pochodzący z Varese, poślubił argentyńską aktorkę Lucię Bottini, również włoskiego pochodzenia. Lucio studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Mediolanie. Jest wzorowym studentem, bardzo dobrym w sztuce figuratywnej, ale zaraz po ukończeniu studiów obiera zupełnie inną ścieżkę, z poszukiwaniami, które nazywa "przestrzennymi".
Fontana zrywa z tradycją, jest w tym bardzo współczesny. Zerwanie z tradycją nie jest tak naprawdę elementem absolutnej nowości, ponieważ, zwłaszcza w sztuce zachodniej każdego okresu, artyści dystansowali się w sposób innowacyjny i zrywający z pokoleniem, które ich poprzedziło. W sztuce współczesnej jest to zerwanie z klasycyzmem, z tak zwaną sztuką akademicką, często powracającą do "prymitywów". Fontana zasłynął ze swoich cięć w płótnie, które w jego zamyśle były dążeniem do pójścia dalej, a nie aktem oszpecenia sztuki obrazkowej, jak niektórzy to rozumieli.
Droga krzyżowa jako temat przewodni w Fontana
Fontana był zainteresowany tematem drogi krzyżowej i w rzeczywistości wyprodukował trzy z nich w dość krótkim czasie: trójwymiarową, bardzo kolorową, szkliwioną, ceramiczną z 1947 roku, która należy do prywatnego kolekcjonera i którą Fontana wykonał "bez żadnego zlecenia" - jak napisał włoski krytyk sztuki Giovanni Testori - "kierowany zatem własnym, bardzo prywatnym napięciem i potrzebą"; biała droga krzyżowa, do której chcemy się tutaj odnieść, z lat 1955-1956, znajdująca się w Muzeum Diecezjalnym w Mediolanie; i wreszcie terakotowa z lat 1956-1957, z 14 owalnymi stacjami, obecnie w kościele San Fedele w Mediolanie.
Biała droga krzyżowa wydaje mi się najbardziej efektywna, z jej ośmiokątnymi stacjami - wyraźnym odniesieniem do zmartwychwstania i ósmego dnia - wyłaniającymi się z jednorodnej, odbijającej światło powierzchni, bieli ceramiki. Ledwo naszkicowane postacie, silnie dynamiczne, dramatyczne w swojej oślepiającej bieli, zyskują jeszcze większą siłę dzięki rozsądnemu użyciu czerni i czerwieni. Fontana jest minimalistą. Szybkim gestem stara się uchwycić istotę. Mówi bez wyczerpania, insynuuje, odkłada na później, zachęca do osobistej kontemplacji. Droga Krzyżowa to historia Chrystusa i w pewnym sensie każdego człowieka. Postacie wyłaniają się z materii, są ziemią, są dynamiczne, poruszają się. Porusza się również punkt widzenia artysty, a wraz z nim punkt widzenia tych, którzy kontemplują dzieła. Niektóre sceny są na wysokości naszego wzroku, inne możemy kontemplować z góry.
W tej pracy artysta przesuwa materiał w reliefie, ale także stosuje grawerowanie. Ceramika staje się jak szkicownik. Świetne opanowanie kompozycji, ale przede wszystkim szybkość wykonania i wyrazistość. Oczywiście w tym przypadku nie jest to zwykła improwizacja, bo za każdą sceną kryje się wiele przemyśleń i refleksji, które jednak szybko nabierają kształtu, pobudzając do kontemplacji i osobistej modlitwy, ze świeżością i dramatyzmem, których - moim zdaniem - nie mają czego zazdrościć inne słynne stacje drogi krzyżowej w sztuce chrześcijańskiej.