Hiszpania, normalna rodzina?

Obecnie mamy do czynienia z hiszpańskim społeczeństwem, które jest dość beznadziejne, na co wskazują nasze wskaźniki zdrowia psychicznego, i spolaryzowane na dwie bardzo słabo dopasowane połowy.

2 maja 2024 r.-Czas czytania: 5 minuty

Zdjęcie autorstwa Mike Scheid na Unsplash

Jakiś czas temu usłyszałem śmiech pewnej matki, która powiedziała mi, że jej nastoletni syn od czasu do czasu mówi jej, że chciałby, aby byli "normalną rodziną". Miała przez to na myśli, że chciałby móc przychodzić w weekendy, kiedy tylko zechce, i korzystać z mobilny i tym podobne rzeczy, typowe dla jego wieku. To doprowadziło mnie do wniosku, że te "normalne rodziny", jak wyobrażał je sobie chłopiec, nie istnieją. W każdej z nich są, w większym lub mniejszym stopniu, problemy, radości, smutki, błędy, sukcesy, wielkość, podłość, różnorodność charakterów, temperamentów, sytuacji życiowych, kryzysów itp. Takie są prawdziwe rodziny.

Myślenie o tej postaci doprowadziło mnie do wizji Hiszpanii jako wielkiej rodziny, ale nie utopijnej rodziny, ale prawdziwej rodziny: z jej historią, z jej sukcesami i błędami, z jej różnorodnością podejść do życia, z jej świętymi i przestępcami, z jej nieszczęściami i jej wielkością, a także z jej sytuacjami życiowymi i kryzysami. Podobnie jak rodziny, jeśli chcą iść naprzód i nie dać się wysadzić w powietrze i nie skończyć na policzku lub w sądzie, ludzie muszą starać się myśleć o wspólnym dobru i dostrzegać pozytywy w innych, rozpoznawać własne błędy i poprawiać błędy innych z uczuciem i we właściwym czasie.

Hiszpania ma długą historię, która sięga głęboko w głąb czasu, gdzie było wszystko: ta rodzina była celtycka i iberyjska, rzymska, wizygocka, muzułmańska, sefardyjska i mudejar, a teraz monarchiczna i katolicka, sięga na zachód, południe i wschód do Ameryki i Filipin, osiągając maksymalny wpływ, będąc matką wielkiej rodziny latynoskiej. W międzyczasie na północy i wschodzie toczyła się walka o niezależność od francuskich sąsiadów (mówi się, że to zbliżyło tę rodzinę), pozostawiając nas niezależnymi w domu, ale nie tak bardzo w naszych ideach; i tak nadeszło Oświecenie i rewolucja francuska, którą tutaj trafnie nazwano "liberalną", z której echa rodzina stała się republikami, w dwóch krótkotrwałych doświadczeniach, z ich próbą "modernizacji Hiszpanii", przeplataną dyktaturami Primo de Rivery i Franco. Zmiany te nie były bezkrwawe, uprzejme ani cywilizowane i miały miejsce liczne wojny wewnętrzne, a ta, która odcisnęła największe piętno na dzisiejszej rodzinie, to tak zwana wojna domowa.

Od tego czasu rodzina żyła w pokoju (nie zapominając o dziesięcioleciach terroryzmu ETA, nawet jeśli obecna niepamięć wobec jej ofiar nie została zapomniana) i dzięki transformacji, którą inne rodziny podziwiały i podziwiają, rodzina żyła w ciągu ostatnich 45 lat demokracji, w której kultura i edukacja zostały zaprojektowane przez tak zwanych postępowców, z krótkimi nawiasami rządów tak zwanych konserwatystów, ci ostatni poświęcili się bardziej gospodarce rodzinnej i przejęli w praktyce przywództwo kulturowe tych, którzy zasiedli do jedzenia po lewej stronie przy wspólnym stole.

Myślę, że wszyscy Hiszpanie mogliby spróbować, dziś i w przyszłości, wykonać ćwiczenie podobne do tego, które zaleciłem na początku członkom każdej rodziny, próbując rozpoznać błędy własne i innych oraz próbując je naprawić w równym stopniu, dostrzegając pozytywne cechy innych i próbując szukać wspólnego dobra.

Spróbuję (nie bez ryzyka i bez chęci wyczerpania tematu):

Możemy uznać, że w wiekach monarchii katolickiej były wielkie sukcesy i błędy. Wśród sukcesów wyróżniłbym ekspansję chrześcijaństwa i wizję godności ludzkiej właściwą tej religii na całym świecie, a także stworzenie uniwersytetu, katedr i tak wielu cudów artystycznych, przekazywanie kultury za pośrednictwem kodeksów, dzieł miłosierdzia itp. Wśród błędów wyraźnie widać mieszanie polityki i religii, prześladowania i eliminację dysydentów i heterodoksów, wojny z powodów religijnych, klerykalizm, tuszowanie nadużyć w celu zachowania prestiżu instytucji itp.

W liberalnym progresywizmie wśród sukcesów widzę szlachetne pragnienia sprawiedliwości społecznej i równości oraz zdrowy sekularyzm. Wśród błędów - wiarę w to, że cel uświęca środki, prześladowania religijne II RP i wojnę domową, poświęcenie prawa do aborcji dla tysięcy nienarodzonych ludzi, samobójstwo poprzez eutanazję dla ciężko i nieuleczalnie chorych, Tak zwane samostanowienie płci (które powoduje tak wiele nieodwracalnych szkód dla młodych ludzi i nastolatków), ciągły spadek jakości i wymagań naszej edukacji, współistnienie, a nawet współudział z terrorystami z różnych epok, kolonizacja instytucji publicznych, ideologiczne sekciarstwo, trwonienie pieniędzy wszystkich itp.

Jeśli chodzi o stronę liberalno-konserwatywną, uważam, że wśród sukcesów można wymienić bardziej oszczędne zarządzanie gospodarką i lepsze zrozumienie, że dochody muszą być zrównoważone z wydatkami, aby system był zrównoważony, a od czasu konstytucji bardziej szanują wolność religijną obywateli, a także bardziej wierzą w rządy prawa i prawo. Spośród błędów, pomijając 36 lat rządów Franco (z jego egzekucjami, powojennymi zesłaniami i prześladowaniami dysydentów), uważam, że zasadniczo nie byli wystarczająco stanowczy w obronie swoich słusznych przekonań (obrona życia nienarodzonych i nieuleczalnie chorych, jakość edukacji, równość Hiszpanów bez przywilejów regionalnych lub ekonomicznych itp.)

Wśród sukcesów nacjonalistów widzę obronę własnego języka i kultury. Wśród ich błędów, oczywiście, sympatię lub równy dystans wobec terroryzmu ETA oraz brak współpracy i wrażliwości wobec niewinnych ofiar (wszystkich) tak wielu lat zamachów, porwań i wymuszeń, ich naleganie, aby byli zabójcy mieli prawo uczestniczyć w życiu politycznym swojego narodu (coś innego niż reintegracja), ich błędne, wykluczające przekonanie o wyższości nad resztą Hiszpanii i świata, uzyskiwanie niesprawiedliwych przywilejów od różnych rządów centralnych (wina podzielana oczywiście przez konserwatystów i postępowców) itp. Moglibyśmy również uwzględnić tutaj hiszpański nacjonalizm w tym, co łączy go z wykluczeniem cnót innych krajów.

W Kościele, wraz z ogromnym dobrem, które zostało uczynione przez wiele wieków przez tak wielu pasterzy i wiernych świeckich, tak wiele instytucji religijnych, musimy uznać nadużycia, a czasem niedostateczne wykorzystanie wielkiego potencjału edukacyjnego tak wielu szkół i uniwersytetów kościelnych, które nie wiedziały, jak lub nie były w stanie przekazać swoim studentom prawdziwej formacji chrześcijańskiej, zdolnej do przekształcania społeczeństwa w celu jego poprawy.

Moglibyśmy wymieniać dalej królów, różne rządy, pisarzy, artystów, biskupów i wszystkich tych, którzy stanowią lub stanowili część tej "normalnej" rodziny, jaką jest Hiszpania. Wydaje mi się jednak, że to krótkie podsumowanie jest wystarczające dla celów tego skromnego artykułu.

A teraz znajdujemy się w teraźniejszości, z raczej beznadziejnym hiszpańskim społeczeństwem, na co wskazują nasze wskaźniki zdrowia psychicznego, zwłaszcza wśród młodych ludzi (i wydaje mi się, że jest to coś nie tylko z powodu pandemii, ale z bardziej fundamentalnego problemu kulturowego) i po raz kolejny spolaryzowane na dwie bardzo słabo dopasowane połówki.

Być może moglibyśmy spróbować postrzegać siebie bardziej jako prawdziwie wielką rodzinę, z jej problemami, szczęśliwymi i trudnymi chwilami, uznać nasze błędy i spróbować dostrzec zalety innych. Moglibyśmy spróbować sprzymierzyć się ze wszystkimi uczciwymi ludźmi ze wszystkich ideologii, aby wspólnie pracować na rzecz lepszej Hiszpanii, którą zostawimy naszym następcom, którzy nie wydają się zbyt zadowoleni z kraju, który im zostawiamy. Nie jest to kwestia tworzenia praw pamięci, ale prawdziwej zgody.

Myślę o św. Augustynie, który w swoim bardzo aktualnym "Mieście Boga" powiedział, że "wśród pogan są dzieci Kościoła, a w Kościele są fałszywi chrześcijanie". Nie ma znaczenia, jakie etykiety przypisujemy sobie lub innym. Ważne jest zjednoczenie wszystkich uczciwych ludzi, którzy żyją w Hiszpanii i chcą uczynić ją naprawdę lepszą dla wszystkich. Nigdy nie możemy zmęczyć się czynieniem dobra i walką ze złem, w nas samych i w naszym społeczeństwie. Musimy sprzymierzyć się ze wszystkimi, którzy nadal wierzą, że pluralizm jest zdrowy, o ile dzielimy wspólne minimum etyczne: nie możemy zabijać, kłamać ani kraść.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.