Kilka tygodni temu Magnus MacFarlane-Barrow odwiedził Hiszpanię, aby porozmawiać ze studentami Uniwersytetu Francisco de Vitoria w Madrycie i podnieść świadomość na temat Mary's Meals i jej walki o zakończenie głodu na świecie.
18 euro to koszt wyżywienia dziecka w każdym dniu szkolnym przez rok, a ta organizacja pozarządowa, związana z ochroną Maryi Dziewicy i sanktuarium w Medziugorju, rozprowadza poprzez swoich wolontariuszy ponad dwa miliony posiłków w szkołach, ośrodkach edukacyjnych, więzieniach lub ośrodkach dla migrantów.
W wywiadzie udzielonym Omnes, założyciel Mary's Meals, Magnus MacFarlane-Barrow, podkreśla, że "Mary's Meals jest piękną okazją do bycia apostołami miłości, a Matka Boża wciąż zaprasza nas do bycia apostołami miłości".
Jak i dlaczego narodziły się Posiłki Maryi?
-W 1992 roku wraz z bratem wystosowaliśmy apel o pomoc dla osób cierpiących z powodu okrucieństw wojny w Bośni. Rozmach tego apelu doprowadził mnie do założenia zarejestrowanej organizacji charytatywnej Scottish International Relief (SIR), z którą współpracowaliśmy przez dziesięć lat. Przez wiele lat pracowaliśmy w Rumunii z dziećmi zarażonymi wirusem HIV, a także w Afryce Zachodniej i Liberii podczas wojny domowej - wiele różnych rzeczy i wiele różnych sytuacji, ale bez prawdziwego skupienia.
Globalna kampania Mary's Meals narodziła się w 2002 roku, kiedy odwiedziłem Malawi podczas klęski głodu. Realizowaliśmy bardzo proste programy żywienia kryzysowego, przenosząc żywność z miast do wiosek. W tym czasie poznałam rodzinę, która wywarła na mnie ogromny wpływ i naprawdę zapoczątkowała narodziny Mary's Meals. Mieszkali w dwupokojowej chacie z błota, ojciec zmarł dwa lata wcześniej, a matka umierała na AIDS. Leżała na podłodze z dziećmi wokół siebie. Zacząłem rozmawiać z jej najstarszym synem, Edwardem, i zapytałem go, jakie ma marzenia w życiu. Edward odpowiedział prosto: "Żeby mieć co jeść i żeby kiedyś pójść do szkoły".
Odpowiedź Edwarda była czymś, z czym spotykaliśmy się wielokrotnie, pracując w najuboższych społecznościach świata. Ciągle spotykaliśmy dzieci, które nie chodziły do szkoły z powodu biedy. Udowodniono, po raz kolejny, że podstawowa edukacja dla wszystkich jest kluczem do wydobycia najbiedniejszych społeczności świata z ubóstwa. Jego słowa naprawdę wyostrzyły ten problem, a posiłki Maryi stały się prostą odpowiedzią na tę sytuację.
Wierzymy, że Mary's Meals to proste rozwiązanie problemu głodu na świecie i nie jest to tylko pomysł; to coś, co widzieliśmy, że naprawdę działa.
Mary's Meals jest wspierana przez tysiące wolontariuszy, którzy składają datki, które prawie w całości przeznaczane są na żywność i projekty ratunkowe. Jak się zarządza taką organizacją pozarządową? Skąd się biorą wolontariusze?
-Praca Mary's Meals składa się z wielu małych aktów miłości, a my polegamy na tysiącach wolontariuszy każdego dnia, aby nasz program stał się rzeczywistością.
Cały model jest zakorzeniony w idei lokalnej własności. Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są prowadzone przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy. Ważne jest, aby wolontariusze mieli możliwość wzięcia odpowiedzialności za program i uczenia się z doświadczeń, aby mogli przejąć inicjatywę w budowaniu wsparcia dla edukacji i żywienia w szkołach w ich własnym otoczeniu.
W pracy humanitarnej istnieje czasem niebezpieczeństwo, że ci z nas, którzy pochodzą z bogatszych krajów, są dawcami, a ludzie w takich miejscach jak Afryka czy Indie są po prostu biernymi odbiorcami naszej pomocy. W Mary's Meals wcale tak nie jest. Chodzi o wzajemny szacunek i lokalną własność projektu, gdzie cała masa nas na całym świecie idzie razem w tym samym celu. Niezależnie od tego, czy chodzi o ludzi na Zachodzie, którzy dają pieniądze na zakup żywności, czy o ludzi w Malawi, którzy wstają o pierwszej w nocy, aby rozpalić ogień, aby ugotować jedzenie, które podają - wszyscy jesteśmy zjednoczeni w tej samej misji.
Posiłki Maryi odwołują się do Matki Bożej, w istocie Chrystus jest pokarmem wszystkich dusz, jak na to zadanie wpłynęła Twoja chrześcijańska wizja życia?
-Maryja to projekt Matki Bożej od samego początku. Ona się nim opiekuje. Nosimy imię Maryi, matki Jezusa, która w ubóstwie wychowywała własne dziecko. Myślę, że Posiłki Maryjne są piękną okazją do bycia apostołami miłości i Matka Boża ciągle nas do tego zaprasza. Każdy w każdej sytuacji może być częścią tej misji i to jest jedna z rzeczy, które tak bardzo kocham w Mary's Meals. Z jej pomocą karmimy teraz ponad dwa miliony dzieci każdego dnia w szkole w 20 krajach.
Południowo-zachodnie miasteczko Medjugorje w Bośni i Hercegowinie nadal pozostaje absolutnie w centrum tej pięknej sprawy, która rozrasta się na całym świecie. Mamy w Medziugorju centrum informacyjne, dlatego wielu pielgrzymów, którzy przyjeżdżają, spotyka się z Posiłkami Maryi. W 18 krajach istnieją dziś organizacje Mary's Meals, których celem jest podnoszenie świadomości i zbieranie funduszy, a większość z tych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Mary's Meals w Medziugorju.
Wiara, Ewangelia i Medziugorje są w centrum mojego życia. Punktem wyjścia dla wszystkiego, co robię, jest modlitwa i próba życia orędziami Matki Bożej. Nie chodzi o to, by wychodzić i robić różne rzeczy, ale by robić to, o co Matka Boża prosi każdego dnia. Wtedy, być może, Bóg wezwie nas do innych rzeczy. Wciąż inspiruje mnie moja wiara katolicka, a moje doświadczenia z tych lat, kiedy wykonywałem tę pracę, wciąż na nowo umacniały moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności. Kiedy potrzebowaliśmy czegoś, aby nadal karmić dzieci, Bóg zawsze zapewniał.
Mary's Meals polega na wolontariuszach z bardzo różnych środowisk, w tym sensie, jak można wspierać kampanie Mary's Meals?
- Naszą misją jest umożliwienie ludziom ofiarowania swoich pieniędzy, dóbr, umiejętności, czasu lub modlitwy i poprzez to zaangażowanie niesienie najskuteczniejszej pomocy osobom cierpiącym z powodu skutków skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata.
Bez pełnych pasji i motywacji wolontariuszy Mary's Meals nie może funkcjonować. Jesteśmy oddolnym globalnym ruchem, a nieodłączną częścią naszej pracy jest zaangażowanie jak największej liczby osób, uznając, że każda z nich ma do odegrania wyjątkową rolę w tej misji.
Ten niesamowity ruch rozrósł się na cały świat. Dostajemy coraz więcej wsparcia od korporacji robiących różne kreatywne rzeczy. Otrzymujemy wsparcie od fundacji. Te większe dary naprawdę pomagają nam przyspieszyć i iść do przodu. Ale przede wszystkim budujemy oddolny ruch wielu, wielu ludzi wpłacających skromniejsze datki, ludzi dających nam taką kwotę pieniędzy, która pozwoli nakarmić dziecko przez rok.
Ponieważ charakter naszej interwencji jest średnio- lub długoterminowy i zamierzamy towarzyszyć tym społecznościom przez wiele lat, uważamy, że budowanie tego ruchu oddolnego jest kluczem do umożliwienia nam złożenia tego zobowiązania, do towarzyszenia im aż do momentu, w którym staniemy się zbędni.
Czy uważa Pan, że w ostatnich latach społeczeństwo jest coraz bardziej solidarne, czy wręcz przeciwnie, przyzwyczailiśmy się do oglądania scen głodu na świecie?
-Smutne jest to, że gdy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie jest dobrze. Po dekadach postępu w walce z globalnym głodem, w przerażający sposób cofamy się. Miliony i miliony ludzi pogrążają się w chronicznym głodzie. Miliony dzieci stoją w obliczu nowego głodu na tym świecie.
Szacuje się, że jest 75 milionów dzieci, takich jak Edward, które potrzebują posiłków w szkole. Ponad 58 milionów z nich nie uczęszcza do szkoły, a o wiele więcej jest w szkole, zbyt głodnych, by się uczyć. Jeśli poważnie myślimy o stworzeniu trwałego rozwiązania problemu głodu na świecie, to właśnie od tego musimy zacząć, nie możemy ominąć tych dzieci. Jaka jest zrównoważona przyszłość, jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, nie jedzą, nie mogą rosnąć, rozwijać się i być ludźmi, którymi mają być? W krajach, w których już pracujemy, jest jeszcze tyle do zrobienia, nie mówiąc już o krajach, które jeszcze czekają. Pracy więc nie brakuje.
Jak i dlaczego narodziły się Posiłki Maryi?
-W 1992 roku wraz z bratem wystosowaliśmy apel o pomoc dla osób cierpiących z powodu okrucieństw wojny w Bośni. Rozmach tego apelu doprowadził mnie do założenia zarejestrowanej organizacji charytatywnej Scottish International Relief (SIR), z którą współpracowaliśmy przez dziesięć lat. Przez wiele lat pracowaliśmy w Rumunii z dziećmi zarażonymi wirusem HIV, a także w Afryce Zachodniej i Liberii podczas wojny domowej - wiele różnych rzeczy i wiele różnych sytuacji, ale bez prawdziwego skupienia.
Globalna kampania Mary's Meals narodziła się w 2002 roku, kiedy odwiedziłem Malawi podczas klęski głodu. Realizowaliśmy bardzo proste programy żywienia kryzysowego, przenosząc żywność z miast do wiosek. W tym czasie poznałam rodzinę, która wywarła na mnie ogromny wpływ i naprawdę zapoczątkowała narodziny Mary's Meals. Mieszkali w dwupokojowej chacie z błota, ojciec zmarł dwa lata wcześniej, a matka umierała na AIDS. Leżała na podłodze z dziećmi wokół siebie. Zacząłem rozmawiać z jej najstarszym synem, Edwardem, i zapytałem go, jakie ma marzenia w życiu. Edward odpowiedział prosto: "Żeby mieć co jeść i żeby kiedyś pójść do szkoły".
Odpowiedź Edwarda była czymś, z czym spotykaliśmy się wielokrotnie, pracując w najuboższych społecznościach świata. Ciągle spotykaliśmy dzieci, które nie chodziły do szkoły z powodu biedy. Udowodniono, po raz kolejny, że podstawowa edukacja dla wszystkich jest kluczem do wydobycia najbiedniejszych społeczności świata z ubóstwa. Jego słowa naprawdę wyostrzyły ten problem, a posiłki Maryi stały się prostą odpowiedzią na tę sytuację.
Wierzymy, że Mary's Meals to proste rozwiązanie problemu głodu na świecie i nie jest to tylko pomysł; to coś, co widzieliśmy, że naprawdę działa.
Mary's Meals jest wspierana przez tysiące wolontariuszy, którzy składają datki, które prawie w całości przeznaczane są na żywność i projekty ratunkowe. Jak się zarządza taką organizacją pozarządową? Skąd się biorą wolontariusze?
-Praca Mary's Meals składa się z wielu małych aktów miłości, a my polegamy na tysiącach wolontariuszy każdego dnia, aby nasz program stał się rzeczywistością.
Cały model jest zakorzeniony w idei lokalnej własności. Nasze programy żywienia w szkołach są własnością i są prowadzone przez lokalne społeczności w krajach, w których działamy. Ważne jest, aby wolontariusze mieli możliwość wzięcia odpowiedzialności za program i uczenia się z doświadczeń, aby mogli przejąć inicjatywę w budowaniu wsparcia dla edukacji i żywienia w szkołach w ich własnym otoczeniu.
W pracy humanitarnej istnieje czasem niebezpieczeństwo, że ci z nas, którzy pochodzą z bogatszych krajów, są dawcami, a ludzie w takich miejscach jak Afryka czy Indie są po prostu biernymi odbiorcami naszej pomocy. W Mary's Meals wcale tak nie jest. Chodzi o wzajemny szacunek i lokalną własność projektu, gdzie cała masa nas na całym świecie idzie razem w tym samym celu. Niezależnie od tego, czy chodzi o ludzi na Zachodzie, którzy dają pieniądze na zakup żywności, czy o ludzi w Malawi, którzy wstają o pierwszej w nocy, aby rozpalić ogień, aby ugotować jedzenie, które podają - wszyscy jesteśmy zjednoczeni w tej samej misji.
Zaczynaliście od pomocy "na małą skalę", ale od tego czasu staliście się dużą organizacją. Czy uważasz, że kiedy spotykasz się z rzeczywistością ubóstwa, nawet w naszych własnych miastach, twoja wrażliwość staje się większa?
-Naszą misją od zawsze była pomoc osobom cierpiącym z powodu skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata, gdzie głód często uniemożliwia dzieciom chodzenie do szkoły i zdobycie wykształcenia. Umożliwiamy tym dzieciom otrzymanie codziennego posiłku i pozostanie w szkole, co z kolei daje im szansę na wykorzystanie swojego potencjału i spełnienie marzeń. W Wielkiej Brytanii, Europie i poza nią jest wiele wspaniałych organizacji charytatywnych, które pracują z dziećmi i rodzinami, a my stoimy z nimi ramię w ramię w przekonaniu, że każde dziecko na świecie zasługuje na to, by się rozwijać i patrzeć w świetlaną przyszłość.
Posiłki Maryi odwołują się do Matki Bożej, w istocie Chrystus jest pokarmem wszystkich dusz, jak na to zadanie wpłynęła Twoja chrześcijańska wizja życia?
-Maryja to projekt Matki Bożej od samego początku. Ona się nim opiekuje. Nosimy imię Maryi, matki Jezusa, która w ubóstwie wychowywała własne dziecko. Myślę, że Posiłki Maryjne są piękną okazją do bycia apostołami miłości i Matka Boża ciągle nas do tego zaprasza. Każdy w każdej sytuacji może być częścią tej misji i to jest jedna z rzeczy, które tak bardzo kocham w Mary's Meals. Z jej pomocą karmimy teraz ponad dwa miliony dzieci każdego dnia w szkole w 20 krajach.
Południowo-zachodnie miasteczko Medjugorje w Bośni i Hercegowinie nadal pozostaje absolutnie w centrum tej pięknej sprawy, która rozrasta się na całym świecie. Mamy w Medziugorju centrum informacyjne, dlatego wielu pielgrzymów, którzy przyjeżdżają, spotyka się z Posiłkami Maryi. W 18 krajach istnieją dziś organizacje Mary's Meals, których celem jest podnoszenie świadomości i zbieranie funduszy, a większość z tych organizacji narodziła się dzięki ludziom, którzy odkryli Mary's Meals w Medziugorju.
Wiara, Ewangelia i Medziugorje są w centrum mojego życia. Punktem wyjścia dla wszystkiego, co robię, jest modlitwa i próba życia orędziami Matki Bożej. Nie chodzi o to, by wychodzić i robić różne rzeczy, ale by robić to, o co Matka Boża prosi każdego dnia. Wtedy, być może, Bóg wezwie nas do innych rzeczy. Wciąż inspiruje mnie moja wiara katolicka, a moje doświadczenia z tych lat, kiedy wykonywałem tę pracę, wciąż na nowo umacniały moją wiarę, widząc działanie Bożej opatrzności. Kiedy potrzebowaliśmy czegoś, aby nadal karmić dzieci, Bóg zawsze zapewniał.
Mary's Meals polega na wolontariuszach z bardzo różnych środowisk, w tym sensie, jak można wspierać kampanie Mary's Meals?
- Naszą misją jest umożliwienie ludziom ofiarowania swoich pieniędzy, dóbr, umiejętności, czasu lub modlitwy i poprzez to zaangażowanie niesienie najskuteczniejszej pomocy osobom cierpiącym z powodu skutków skrajnego ubóstwa w najbiedniejszych społecznościach świata.
Bez pełnych pasji i motywacji wolontariuszy Mary's Meals nie może funkcjonować. Jesteśmy oddolnym globalnym ruchem, a nieodłączną częścią naszej pracy jest zaangażowanie jak największej liczby osób, uznając, że każda z nich ma do odegrania wyjątkową rolę w tej misji.
Ten niesamowity ruch rozrósł się na cały świat. Dostajemy coraz więcej wsparcia od korporacji robiących różne kreatywne rzeczy. Otrzymujemy wsparcie od fundacji. Te większe dary naprawdę pomagają nam przyspieszyć i iść do przodu. Ale przede wszystkim budujemy oddolny ruch wielu, wielu ludzi wpłacających skromniejsze datki, ludzi dających nam taką kwotę pieniędzy, która pozwoli nakarmić dziecko przez rok.
Ponieważ charakter naszej interwencji jest średnio- lub długoterminowy i zamierzamy towarzyszyć tym społecznościom przez wiele lat, uważamy, że budowanie tego ruchu oddolnego jest kluczem do umożliwienia nam złożenia tego zobowiązania, do towarzyszenia im aż do momentu, w którym staniemy się zbędni.
Czy uważa Pan, że w ostatnich latach społeczeństwo jest coraz bardziej solidarne, czy wręcz przeciwnie, przyzwyczailiśmy się do oglądania scen głodu na świecie?
-Smutne jest to, że gdy patrzymy na dzisiejszy świat, to nie jest dobrze. Po dekadach postępu w walce z globalnym głodem, w przerażający sposób cofamy się. Miliony i miliony ludzi pogrążają się w chronicznym głodzie. Miliony dzieci stoją w obliczu nowego głodu na tym świecie.
Szacuje się, że jest 75 milionów dzieci, takich jak Edward, które potrzebują posiłków w szkole. Ponad 58 milionów z nich nie uczęszcza do szkoły, a o wiele więcej jest w szkole, zbyt głodnych, by się uczyć. Jeśli poważnie myślimy o stworzeniu trwałego rozwiązania problemu głodu na świecie, to właśnie od tego musimy zacząć, nie możemy ominąć tych dzieci. Jaka jest zrównoważona przyszłość, jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, nie jedzą, nie mogą rosnąć, rozwijać się i być ludźmi, którymi mają być? W krajach, w których już pracujemy, jest jeszcze tyle do zrobienia, nie mówiąc już o krajach, które jeszcze czekają. Pracy więc nie brakuje.