Javier Segura, autor w Omnes https://www.omnesmag.com/pl/autor/javier-segura/ Katolickie spojrzenie na współczesność Thu, 19 Dec 2024 13:06:55 +0000 pl-PL godzinowo 1 Paryż jest wart mszy (lub nie) https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/paryz-jest-wart-mszy/ Mon, 23 Dec 2024 05:04:00 +0000 https://www.omnesmag.com/?p=43866 Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad nieobecnością naszych władz, a w szczególności hiszpańskiego premiera Pedro Sáncheza, na różnych Eucharystiach organizowanych z uznanych powodów społecznych. Ostatnie dwa przypadki to ponowne otwarcie katedry Notre Dame w Paryżu i pogrzeb ofiar [...]

La entrada París bien vale una misa (o no) se publicó primero en Omnes.

]]>
Od pewnego czasu zastanawiam się nad nieobecnością naszych władz, a w szczególności hiszpańskiego premiera Pedro Sáncheza, na różnych Eucharystiach organizowanych z uznanych powodów społecznych. Ostatnie dwa przypadki to ponowne otwarcie katedry Notre Dame w Paryżu i pogrzeb osób, które zginęły w zamachu w Paryżu. DANA w Walencji. W obu przypadkach normalność życia społecznego wskazywałaby na obecność przedstawiciela wszystkich Hiszpanów.

W stolicy Francji najwyższe władze świata zebrały się w akcie, który był wysoce symboliczny ze względu na wyjątkowy charakter budynku, który był odnawiany. W Walencji żałobie ofiar musiały towarzyszyć najwyższe władze kraju, niezależnie od tego, czy są wierzące, czy nie. Wszyscy wiemy, że w pogrzebie uczestniczą nie tylko wierzący, ale wszyscy, którzy chcą wyrazić swój żal i towarzyszyć tym, którzy cierpią z powodu utraty ukochanej osoby. Król i królowa byli obecni, ale prezydent rządu nie chciał uczestniczyć w pogrzebie.

Oprócz samozwańczego ateizmu prezydenta naszego kraju, w tej decyzji o nieuczestniczeniu w żadnym wydarzeniu religijnym istnieje opcja sekularystyczna, poprzez którą stara się on narzucić całemu społeczeństwu swoją własną wizję miejsca religii w życiu społecznym. W rzeczywistości, odwołując się do neutralności państwa w tej dziedzinie, narzuca on wyciszenie obecności Boga, co jest obecną formą narzucania, de facto, ateizmu wszystkim obywatelom.

Wciąż pamiętam świecki pogrzeb państwowy, który został wymyślony w celu zastąpienia ceremonii religijnej podczas pandemii COVID 19. W rzeczywistości rząd przedstawił to jako wielki kamień milowy, jako postęp społeczny, że po raz pierwszy nie było ceremonii religijnej, aby modlić się za zmarłego, a zastąpiono ją ceremonią cywilną, bez żadnej wzmianki o Bogu, i tak właśnie jest. To nie jest zdrowy sekularyzm, o który apelował papież Franciszek podczas swojej ostatniej wizyty we Francji, który jest promowany przez tego rodzaju działania. W rzeczywistości jest to substytucja. Chodzi o to, by państwo było tym, które ukierunkowuje i udziela odpowiedzi na pytania o sens życia. Odpowiedzi, w której nie ma Boga i wiary w życie pozagrobowe. Odpowiedź rzekomo neutralnyale która jest materialistyczna i ateistyczna.

Wszyscy wiemy, że zdrowa świeckość państwa wiąże się z szacunkiem i wolnością dla wszystkich religii, które mogą wnosić swoje zasady i działalność w budowanie bardziej ludzkiego społeczeństwa. Religia jest jednym z najważniejszych aspektów dla wielu ludzi. Świeckość powinna być przestrzenią, w której każdy z nas może wyrazić siebie takim, jakim jest, a nie przestrzenią, w której wszyscy musimy przestać być sobą i milczeć na temat naszych przekonań.

Oczywiste jest, że nie jest to wizja naszych obecnych przywódców i dlatego my, wierzący, jesteśmy wezwani do uczynienia obecności religii widoczną w naszym codziennym życiu, zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej.

Jest to zadanie dla nas wszystkich. Zwłaszcza świeckich.

La entrada París bien vale una misa (o no) se publicó primero en Omnes.

]]>
Lokatorzy duszy https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/lokatorzy-duszy/ Thu, 28 Nov 2024 04:00:00 +0000 https://www.omnesmag.com/?p=42829 Przez wiele lat ludzkość wyruszała na podbój kosmosu. Wyścig technologiczny prowadził przez pewien czas do podróży na Księżyc, do umieszczania satelitów na orbicie, do prób komunikowania się z rzekomo inteligentnymi formami życia w każdym zakątku Wszechświata. Kosmos, który od początku ludzkości [...]

La entrada Los okupas del alma se publicó primero en Omnes.

]]>
Przez wiele lat ludzkość wyruszała na podbój kosmosu. Wyścig technologiczny prowadził przez pewien czas do podróży na Księżyc, umieszczania satelitów na orbicie, prób komunikowania się z rzekomo inteligentnymi formami życia w każdym zakątku Wszechświata. Kosmos, który fascynował ludzkość od zarania dziejów, gdy spoglądała w niebo, został przedstawiony jako kolejny kontynent do podbicia, podobnie jak nowy amerykański świat w swoich czasach. Ziemia stała się dla nas zbyt mała. Człowiek musiał kontynuować podejmowanie kroków, jakkolwiek małe by one nie były, które byłyby wielkim krokiem dla ludzkości. Neil Armstrong "dixit".

Ale bardziej niż przestrzeń kosmiczna, dziś musimy podbić przestrzeń wewnętrzną. Przestrzeń bardziej fascynującą niż cały stworzony wszechświat. Przestrzeń, która pozostaje niezbadana i nieznana w wielu swoich zakątkach. Przestrzeń, która otwiera nas na wielkie pytania i wielkie spotkania. Przestrzeń, w której ostatecznie możemy spotkać siebie i innych. Ponieważ kontakt z innymi odbywa się poprzez ciało, ale ma miejsce w duszy, we wnętrzu naszej istoty. Przestrzeń, która, jak dobrze wiemy, jest świętym miejscem spotkania z Bogiem, gdzie spotykamy żywego i życiodajnego Boga.

Powolny styl życia

Przez swoją wewnętrzność (człowiek) przewyższa cały wszechświat; do tej głębokiej wewnętrzności powraca, gdy wchodzi do swojego serca, gdzie czeka na niego Bóg, poszukiwacz serc i gdzie osobiście decyduje o swoim przeznaczeniu" ("...").Gaudium et spes", 14).

Chociaż żyjemy w czasach szczególnego hałasu i trudności dla życia wewnętrznego, musimy uznać, że trudność wejścia w siebie i nawiązania tego intymnego dialogu z Bogiem zawsze była w człowieku. Jest to praca, którą każda osoba musi wykonać w swoim procesie dojrzewania i poszerzania się jako osoba. Im głębsza jest dana osoba, im więcej ma w sobie życia wewnętrznego, tym więcej osiąga wskaźników osobowości. I odwrotnie, im bardziej powierzchowni i mniej introspektywni jesteśmy, tym bardziej jesteśmy zdani na łaskę uczuć, zewnętrznych ruchów i manipulacji.

Ale jeśli ta walka o wejście w siebie była stałą w historii duchowości, dziś czujemy, że to zapotrzebowanie ze strony świata zewnętrznego wzrosło wykładniczo. I dostrzegamy, że istnieje szczególna trudność, niemal konstytutywna dla naszego społeczeństwa i kultury, aby żyć od wewnątrz. Jesteśmy świadomi, a nawet doświadczyliśmy tego w naszym własnym ciele, siły, jaką zyskały zewnętrzne wymagania, zwłaszcza dzięki technologii, i która stopniowo prowadzi nas do utraty zdolności do wnętrza.

Niewątpliwie życie pośród świata, pragnienie bycia solą i światłem w naszym społeczeństwie, ma jako kontrapunkt fakt, że intensywnie uczestniczymy w jego zmaganiach i trudnościach. Ale to jest właśnie jeden z tych aspektów, w których nasze życie musi być proroczo kontrkulturowe. Dzisiaj inny styl życia, bardziej "wolny" niż "szybki", jest możliwy i konieczny, a świat tego wymaga. (niektórzy dziś promują koncepcję "slow food" w przeciwieństwie do "fast food"), bardziej "in" niż "out", bardziej ludzkie niż technologiczne. Więcej spokoju, więcej wnętrza, więcej człowieczeństwa.

Prawdziwa rewolucja

My, chrześcijanie, jesteśmy powołani do bycia strażnikami tego wnętrza. Ludźmi, którzy ostrzegają przed zmianami klimatycznymi, które mogą zrujnować nasze serca. Kultywatorami tych zielonych przestrzeni duszy, które dotleniają jednostkę i całe społeczeństwo. Mistrzami tej duchowości, której pragną nasi bracia i siostry i która, poza drzewami, które obejmujemy, wypełnia się, gdy czujemy w naszych duszach uścisk samego Chrystusa na Krzyżu i w Eucharystii.

Nasze życie będzie autentyczną zieloną przestrzenią duszy w naszym społeczeństwie i w Kościele, jeśli będziemy pielęgnować to życie wewnętrzne ze szczególną troską i nie pozwolimy się wciągnąć przez wir tego społeczeństwa. A być może szczególną wartością, jaką może mieć dla naszych współczesnych, jest to, że będąc ludźmi takimi jak oni, z tymi samymi troskami, z tymi samymi zmaganiami, możemy otworzyć im realistyczne ścieżki życia wewnętrznego i intymności z Panem.

Problemem w kultywowaniu życia wewnętrznego jest to, że zamiast być zamieszkanym, często jesteśmy zajęci, jak skomentował to D. Mikel Garciandía, biskup Palencji. Zajęci tysiącem rzeczy, z których wiele jest bardzo świętych, ale które nie rodzą się z naszej istoty, ale są czystym działaniem. Ten rodzaj działania, jak dobrze wiemy, ponieważ doświadczyliśmy go, zużywa nas, a nawet może nas złamać. Zamiast być zamieszkani, jesteśmy zajęci okolicznościami i sytuacjami, które przychodzą na nas i przejmują kontrolę nad naszym życiem. Odważne zaufanie Bogu i Jego miłującej Opatrzności już nas nie zamieszkuje. Często okazuje się, że nie jesteśmy zamieszkani, ale zajęci - raczej "przykucnięci"., ponieważ nasza dusza nie jest ich domem i nie należy do nich - z powodu demonów, które ją atakują i przejmują, i potrzeba silniejszego, aby przyszedł i wypędził je z ich miejsca zamieszkania.

Pięciu squattersów

Wierzę, że my, chrześcijanie, musimy przeprowadzić eksmisję i wyrzucić lokatorów duszy, którzy wkradli się do nas, czasami nie zdając sobie z tego sprawy. Musimy odzyskać to, co do nas należy, podbić wewnętrzną przestrzeń naszego domu. Oto prosta lista lokatorów duszy, których odkryłem w moim własnym domu.

Hałas. Jest hałas na ulicy, w domach, wszędzie... I jest hałas w duszy. Hałas, który przychodzi w formie mediów, filmów wideo z YouTubeWiadomości WhatsApp, polubień na portalach społecznościowych. Hałas, który jest wszędzie i który wkrada się do naszych dusz. Hałas, który uniemożliwia nam słuchanie lamentu ludzi i ich potrzeb, który nie pozwala nam usłyszeć lamentu naszych własnych dusz. Hałas, który uniemożliwia nam słuchanie Boga.

Hałas jest pierwszym mieszkańcem naszej duszy. Hałas dźwięków, ale także hałas wizualny z obrazami, które zbliżają się do nas z zawrotną prędkością. Albo szum reklamowy, który za pomocą algorytmów wkrada się w nasze gusta i preferencje. Hałas, który ogłusza i otępia naszą duszę i zmysły. Hałas, który nie pozostawia nam miejsca na kreatywne, natchnione myśli.

Hałas jest pierwszym lokatorem naszej duszy, którego musimy wyrzucić z nakazem sądowym narzucającym miłującą ciszę.

2.- Aktywizm. Drugi squat to aktywizm. Jeden z najczęstszych w dzisiejszym świecie. Kiedy okupacja, robienie, przejmuje duszę, niemożliwe jest bycie zamieszkałym. Jesteśmy zajęci, ale nie zamieszkani.

Działanie, które rodzi się z bycia i jest konsekwencją naszej tożsamości, sprawia, że wzrastamy, buduje nas. Staje się darem. Ale działanie, które rodzi się z pragnienia sukcesu, osiągnięcia, z prostej machiny, której nie możemy zatrzymać, niszczy nas. To właśnie działanie nas niszczy. To masło rozsmarowane na zbyt dużej ilości chleba. To życie rozciągnięte jak guma do żucia. To nieosiąganie tego, czego życie mi nie daje, kończy się robieniem, które ostatecznie jest sposobem na wypełnienie pustki. Pustkę domu, naszej duszy, która nie jest zamieszkana.

Drugi lokator duszy jest z nami od dłuższego czasu i eksmisja nie jest łatwa. On domaga się swoich praw. Powie sędziemu, że ten dom jest jego. Że musimy robić, robić, robić dobrze dla innych, że świat nas potrzebuje, że ludzie nas potrzebują. Że musimy czuć się użyteczni... Tylko życie głęboką wiarą, która sprawia, że żyjemy duchowością Nazaretu, będzie w stanie eksmitować tego niezbawionego lokatora.

3.- Powierzchowność. Trzecim mieszkańcem naszej duszy jest powierzchowność. Kultura rozrywki, kultura ciągłych roszczeń, kultura braku głębokiej i rygorystycznej myśli... Wszystko zachęca nas do powierzchowności, do życia w naszej skórze, w naszych uczuciach. Wszyscy jesteśmy rządzeni przez bodźce, które przychodzą do nas z zewnątrz i czynią nas bardzo łatwymi w zarządzaniu i wrażliwymi. Żyjemy, jeśli nie na zewnątrz, to przynajmniej na powierzchni samych siebie.

Może się to zdarzyć również nam, chrześcijanom. Że zadowalamy się powierzchownym życiem wewnętrznym, chwilami, doświadczeniami... Ale nie żyjemy autentycznie mistycznym zjednoczeniem z Bogiem, do którego jesteśmy powołani. Nie pogardzajmy tym trzecim rozbitkiem i wejdźmy w zarośla.

4.- Ciekawość, zmiana, nowość, snobizm, tyrania mody. Czwarta cecha duszy jest ściśle związana z poprzednią. Nasze społeczeństwo łatwo wpada w pułapkę życia na ciągłej kolejce górskiej. Mamy taką obsesję na punkcie maksymalnych doświadczeń, że w końcu nic nie czujemy. Jest to nadmierna stymulacja, na którą cierpią dzieci i której wszyscy doświadczamy. Nudzi nas codzienność. Uciekamy od rutyny. I dlatego nieustannie musimy próbować nowych doświadczeń. Nie jesteśmy w chwili obecnej... która jest jedynym miejscem i czasem, w którym możemy żyć. Jesteśmy turystami, którzy dziobią to czy inne doświadczenie. Nigdy nie jesteśmy w domu.

Narcyzm - autoreferencyjność. Ostatnim lokatorem w naszym domu jesteśmy my sami! Po raz kolejny jest to jedna z cech naszego społeczeństwa "selfie" i "lajków". Dzieje się tak, gdy stajemy się centrum świata i, jak narcyz, musimy spojrzeć na siebie w nowym jeziorze, jakim jest teraz zdjęcie na telefonie komórkowym i poczuć uznanie i aplauz innych w "polubieniach", które nam dają. Wtedy i my utoniemy w sterylnym egocentryzmie. Nie znajdujemy Boga, ani naszych braci i sióstr. Znajdujemy tylko samych siebie. Ale tak naprawdę jesteśmy zagubieni. Nasz fałszywy wizerunek, nasza maska, nasze frustracje zajęły miejsce, w którym powinniśmy żyć.

To najtrudniejszy lokator do eksmisji, ale najbardziej konieczny. Zapomnienie o sobie Maryi w Nawiedzeniu jest naszą najlepszą pomocą w tym.

Nie trzeba dodawać, że walka o eksmisję squattersów będzie trudna. Można by powiedzieć, że same przepisy ich chronią i będą twierdzić, że mają prawo tam pozostać. Ponieważ naprawdę istnieje ryzyko, że staną się kulturą, nawykiem, sposobem na życie i pozostaną w naszej duszy.

Dlatego eksmisja musi rozpocząć się jak najszybciej.

La entrada Los okupas del alma se publicó primero en Omnes.

]]>
Co internet robi z naszymi umysłami? https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/co-internet-robi-z-naszymi-umyslami/ Sun, 03 Nov 2024 04:00:00 +0000 https://www.omnesmag.com/?p=42799 Nicholas Carr w wydanej w 2010 roku książce "Superficial, what is the internet doing to our minds?" analizuje, w jaki sposób pojawienie się Internetu wpłynęło na nasz sposób myślenia. Jednym z wniosków, do których doszedł autor, jest to, że jak wskazuje sugestywny tytuł książki, internet uczynił nas bardziej powierzchownymi. W [...]

La entrada ¿Qué está haciendo internet en nuestras mentes? se publicó primero en Omnes.

]]>
Nicholas Carr w wydanej w 2010 roku książce "Superficial, what is the internet doing to our minds?" analizuje, w jaki sposób pojawienie się Internetu wpłynęło na nasz sposób myślenia. Jednym z wniosków, do których doszedł autor, jest to, że jak wskazuje sugestywny tytuł książki, internet uczynił nas bardziej powierzchownymi.

W swojej refleksji Nicholas Carr ubolewa, że stracił zdolność koncentracji. Jego umysł był kiedyś jak kilof, który skupiał całą swoją energię na czubku, aby przebić się przez ziemię. Teraz stał się stalową kulą, która, gdy uderza w ziemię, rozprasza całą energię w niezliczonych punktach i nie jest w stanie otworzyć rowu. Może jedynie wgnieść się w ziemię.

Internet i koncentracja uwagi

Faktem jest, że bez względu na to, jak wiele nam się mówi, a nawet pozytywnie ocenia, ludzie nie są wielozadaniowi. Nie możemy działać na kilku frontach jednocześnie. Możemy skoncentrować się tylko na jednym. Resztę czynności, które wykonujemy w danym momencie, zrobimy automatycznie. W rzeczywistości, kiedy mówimy, że wykonujemy kilka operacji w tym samym czasie - co definiujemy jako wielozadaniowość - wszystko, co robimy, to kierowanie naszej uwagi z jednego zadania na drugie na przemian, marnując dużo energii na każdą zmianę. Z obciążającą okolicznością, że, jak opisało wielu autorów, ten sposób korzystania z naszego umysłu sprawia, że jest on bardziej kruchy i rozproszony.

Dlatego właśnie pojawienie się Internetu wpłynęło na naszą koncentrację uwagi. Analizując własne doświadczenia, Nicholas Carr skomentował, że życie w Internecie zmieniło sposób, w jaki jego mózg szukał informacji, nawet gdy był "offline", kiedy nie korzystał z Internetu i próbował na przykład po prostu czytać książkę. Odkrył, że jego zdolność do koncentracji i refleksji została zmniejszona, ponieważ teraz pragnął ciągłego strumienia bodźców.

W rzeczywistości wszyscy doświadczyliśmy tego, jak czytanie tekstów w sieci nieustannie prowadzi nas do zwracania uwagi na powiązane wiadomości. Przeskakujemy od jednej wiadomości do drugiej, nie kończąc ich. Stajemy się rozproszeni. Dlatego często zaczynamy czytać artykuł, ale kończymy surfując po sieci przez długi czas, zanim skończymy czytać to, co było naszym pierwszym zamiarem.

Nicolas Carr podsumowuje to jednym sensownym zdaniem: "W przeszłości byłem nurkiem w morzu słów. Teraz ślizgam się po powierzchni jak facet na skuterze wodnym". Jestem pewien, że wielu z nas widzi swoje odbicie w tym stwierdzeniu.

Pojawienie się smartfona

Sytuacja ta uległa zwielokrotnieniu od czasu publikacji tej książki. Rok 2010 to rok masowego pojawienia się smartfonów w naszych kieszeniach. Od tego momentu, dzięki najnowszej generacji telefonów komórkowych, mieliśmy internet stale na wyciągnięcie ręki. Od kieszeni po stolik nocny. Od tego czasu mogliśmy surfować po tym szóstym kontynencie, jak go nazwałem Benedykt XVINowa technologia jest znacznie łatwiejsza niż wcześniej, kiedy potrzebowaliśmy komputera, aby móc połączyć się z siecią.

Pojawienie się smartfona w naszym życiu było rewolucyjną zmianą. Naprawdę zmienia nasze umysły i ma konsekwencje, które ledwo możemy dostrzec. Być może najbardziej dramatyczny jest wpływ na zdrowie psychiczne naszych młodych ludzi.

Jonathan Haidt, autor książki "The Anxious Generation"., analizuje wpływ tego urządzenia na młodych ludzi. Badając statystyki, potwierdza gwałtowny wzrost liczby samobójstw i problemów ze zdrowiem psychicznym wśród młodych ludzi w ostatnich latach. Wskazuje dokładnie na rok 2010, w którym telefon komórkowy z Internetem został masowo włączony, jako moment, w którym statystyki te gwałtownie wzrosły.

Telefon komórkowy z dostępem do Internetu wywarł ogromny wpływ na nas wszystkich. Ukształtował nasze umysły i nasze życie. Zaczynając od najprostszego faktu. Ogromna ilość spędzanego czasu, która zabrała czas na spotkania towarzyskie. Ale zabrał również czas na sen dla nas wszystkich, zwłaszcza najmłodszych. Dostępność smartfona, obecnego na stoliku nocnym, gdy kładziemy się spać, seriali na platformie, które konsumujemy kompulsywnie, w krótkich rozdziałach, jeden po drugim, poważnie zakłóca nasz sen. Ten spadek snu jest jednym z czynników, które najbardziej przyczyniły się do tsunami chorób psychicznych u nastolatków. 

Nie wolno nam zapominać, że sieci społecznościowe i ogólnie Internet zostały zaprojektowane tak, by uzależniać. Mają doskonale zbadany proces behawioralny, aby nas wciągnąć i utrzymać tak długo, jak to możliwe. Zespoły psychologów, ekspertów od marketingu i pieniędzy są po drugiej stronie ekranu, szukając sposobów na wywołanie tego uzależnienia i sprawienie, byśmy byli stale podłączeni. I to z jednego prostego powodu. W Internecie nie ma nic za darmo. My sami, nasz czas, nasze informacje są zapłatą, która utrzymuje biznes. 

Wraz z licznymi możliwościami, jakie oferuje nam ta sieć sieci, coraz bardziej oczywista staje się potrzeba nauczenia się, jak zarządzać jej wykorzystaniem, jeśli nie chcemy zostać rozbitkami podczas nawigacji po burzliwych wirtualnych wodach. Konieczne jest przyjęcie pewnych zasad współistnienia między nami wszystkimi. Musimy kultywować ascezę w korzystaniu z niego, która uczyni nas prawdziwie wolnymi i panami sytuacji, a nie odwrotnie. Krótko mówiąc, musimy przyjąć styl życia, w którym kultywujemy wszystkie nasze zdolności i który sprawia, że rozwijamy się jako istoty ludzkie.

To jedno z największych wyzwań społecznych, przed jakimi stoimy w naszych czasach. Myślę, że warto zwrócić na to uwagę. I nie będzie to łatwe, ponieważ istnieje wielki biznes zbudowany wokół Internetu, sieci społecznościowych, platform i telefonów komórkowych, który poruszy swoje dźwignie, aby powstrzymać każdą inicjatywę, która ich zdaniem jest sprzeczna z ich działalnością. Tak było w przypadku niedawnego anulowania przez META (Facebook) prestiżowej pedagog Catherine l'Ecuyer, tylko za to, że odważyła się przedstawić propozycję edukacyjną, w której racjonalizuje się wykorzystanie technologii.

Parafrazując powiedzenie, że technologia jest stworzona dla człowieka, a nie człowiek dla technologii. Nadszedł czas, aby obudzić się ze snu i uświadomić sobie, o co toczy się gra.

La entrada ¿Qué está haciendo internet en nuestras mentes? se publicó primero en Omnes.

]]>
Czy możliwe jest stworzenie nowej kultury chrześcijańskiej? https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/mozliwe-jest-stworzenie-nowej-kultury-chrzescijanskiej/ Thu, 03 Oct 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=41804 Jesteśmy powołani, by być solą i światłem w dzisiejszym świecie, niezależnie od tego, jak bardzo jest on skomplikowany. Musimy troszczyć się o naszych braci i walczyć ze wszystkich sił o odnowę naszego społeczeństwa. Nie wybraliśmy tego, ale jest to czas, który Bóg dał nam, abyśmy żyli wśród naszych bliźnich, abyśmy żyli pośród naszych braci i [...]

La entrada ¿Es posible crear una nueva cultura cristiana? se publicó primero en Omnes.

]]>
Jesteśmy powołani, by być solą i światłem w dzisiejszym świecie, niezależnie od tego, jak bardzo jest on skomplikowany. Musimy troszczyć się o naszych braci i walczyć ze wszystkich sił o odnowę naszego społeczeństwa. Nie wybraliśmy tego, ale jest to czas, który Bóg dał nam, abyśmy żyli wśród naszych bliźnich, abyśmy szli obok nich. Jak powiedział Gandalf do Frodo Bagginsa: "Nie możemy wybrać czasów, w których żyjemy; wszystko, co możemy zrobić, to zdecydować, co zrobić z czasem, który został nam dany. Bóg dał nam ten czas, a my jesteśmy odpowiedzialni za otwieranie nowych dróg, a także za utrzymanie naszego dziedzictwa przy życiu. Ale jeśli chcemy stworzyć nową kulturę chrześcijańską jako alternatywę dla tej, która już dziś pojawia się w naszym świecie, jakie kroki powinniśmy podjąć?

W moim życiu miałem wielu nauczycieli, tak jak Gandalf był dla Bilbo. Tym, którego darzę największą sympatią, był D. Fernando Sebastián, arcybiskup Pampeluny i biskup Tudeli, z którym miałem przywilej pracować ramię w ramię jako delegat ds. nauczania w diecezji Nawarry.

Kiedyś usłyszałem od niego ideę, która pomogła mi umiejscowić się w tym punkcie. Wygłaszał wykład, w którym analizował nasz świat i wskazywał trzy kręgi działania, na których należy zreformować społeczeństwo.

Pierwszym z nich, powiedział aragoński kardynał, było osobiste nawrócenie. Od tego wszystko musi się zacząć. W przeciwnym razie wszelkie reformy i zmiany będą budowane na piasku. W czasach, gdy ludzie domagają się reformy struktur społeczno-politycznych, w rzeczywistości najpilniejsza jest przemiana ludzi, każdego człowieka, począwszy od mojego własnego nawrócenia.

Druga część zdania Augustyna prowadzi nas z powrotem do tego początkowego punktu: "Nos sumus tempora; quales sumus, talia sunt tempora"(My jesteśmy czasami; jacy jesteśmy, takie będą czasy). Być może, jeśli spojrzymy na czasy, w których żyjemy, zobaczymy, jacy jesteśmy. Proste odwrócenie tego wyrażenia odzwierciedla stopień witalności chrześcijan żyjących w tych czasach, jak lustro. Jest to niewątpliwie bodziec. A jednocześnie pokazuje nam jedyny sposób, aby zacząć od nowa. Zacząć od naszego nawrócenia.

Ten pierwszy krąg wydaje mi się dziś szczególnie ważny. Sumienie jest ostatnim bastionem wolności w społeczeństwie, w którym mamy możliwość kierowania naszymi impulsami, znając każdy najmniejszy zakątek naszego życia, dzięki big data (inteligencja danych). Wiedzą, co lubimy, serwują nam odpowiednie treści, spersonalizowane dla nas, zgodnie z naszym wiekiem, miejscem zamieszkania, preferencjami itp. 

I mają potencjał, by kierować naszym zachowaniem i kształtować nasze myślenie. Nigdy wcześniej zdolność manipulowania ludźmi nie była tak potężna. Dlatego prawdziwym oporem kulturowym, prawdziwą barierą przeciwko najbardziej radykalnej alienacji jest człowiek ukształtowany przez Chrystusa.

Drugim kręgiem są bliskie relacje. Począwszy od własnej rodziny, która jest niewątpliwie pierwszym i najważniejszym jądrem społecznym. D. Fernando wezwał nas, abyśmy dbali o naszą rodzinę i żyli jako chrześcijanie, jako kościół domowy, naszym zwykłym życiem. Jak wiele rezonansów przyszło mi do głowy, gdy usłyszałem te słowa! I jak musieliśmy tym żyć w czasach uwięzienia przez COVID-19! Kościół domowy stał się namacalną rzeczywistością w czasie, gdy byliśmy zamknięci w naszych domach; nie była to tylko teologiczna idea.

Ten krąg rodzinny, ta pierwsza instancja społeczna, jest najważniejsza i fundamentalna, jeśli chodzi o tworzenie nowego społeczeństwa, radykalnie alternatywnego wobec tego, które oferuje nam dzisiejszy świat. Nigdy wcześniej świadectwo zjednoczonej, płodnej rodziny, z wiernymi małżonkami, którzy kochają się nawzajem w każdej sytuacji, nie było tak uderzające. Dziś ten rodzaj relacji jest radykalnie kontrkulturowy, ale kładzie solidny fundament pod nowy sposób rozumienia życia.

Przekazanie dzieciom daru wiary jest najlepszym prezentem, jaki możemy im dać, ale jest to również sposób na budowanie społeczeństwa jutra. Przekazywanie wiary, przekazywanie pałeczki z pokolenia na pokolenie jest najlepszą ewangelizacją, jaką Kościół może zrobić.

Musimy przekazywać żywą wiarę, która uczy nasze dzieci życia pośród tego świata i bycia zaangażowanymi chrześcijanami. Często słyszę rodziców, którzy żyją w strachu przed światem, jaki zostawią swoim dzieciom. Lubię pamiętać zdanie Abilio de Gregorio: "Nie martw się o świat, który zostawisz swoim dzieciom, ale o dzieci, które zostawisz temu światu". Edukacja dzieci jest wielkim wkładem w tworzenie nowej kultury chrześcijańskiej.

W tym drugim kręgu relacji społecznych D. Fernando zachęcał rodziny chrześcijańskie do tworzenia więzi i wspólnoty z innymi rodzinami, które mają te same kryteria, te same wartości, które emanują z Ewangelii Jezusa Chrystusa. Jest to kolejny krok, który musimy podjąć, aby zbudować nowe społeczeństwo. Musimy tworzyć więzi, nawiązywać relacje między rodzinami, które mają tę samą wizję świata, aby stworzyć małą społeczność, w której bycie chrześcijaninem jest czymś naturalnym.

Fernando zaprosił nas, abyśmy razem jako chrześcijanie uczestniczyli w społeczeństwie obywatelskim najbliższym naszemu życiu, w rzeczywistości, w której jesteśmy zanurzeni: wspólnota sąsiadów, rada szkolna naszych dzieci, imprezy sąsiedzkie, praca w biurze... Ile życia możemy dać w tych wszystkich środowiskach, tworząc prawdziwy nurt, który rodzi się z Dobrej Nowiny Pana! Wszystko ulega przemianie, gdy żyją tym chrześcijanie.

Społeczności sąsiedzkie mogą być prawdziwie wspólnotowe, a nie nieustannie się kłócić; imprezy sąsiedzkie mogą być świętowaniem i jednością, kreatywne i radosne; praca może stać się zalążkiem przyjaźni, z bliskimi więzami, które wykraczają poza zwykłą ekonomię.

Ten drugi krąg zawsze był kluczowy w konfrontacji z reżimami totalitarnymi. Była to walka kulturowa, którą św. Jan Paweł II prowadził na przykład ze swoją grupą teatralną w komunistycznej Polsce. Małe zalążki tożsamości, które za pomocą różnych środków utrzymują korzenie przy życiu i przekazują je innym.

Trzeci krąg dotyczy życia politycznego. Kiedy rodzi się nowa kultura, nowe relacje, nowa wizja życia w społeczeństwie obywatelskim, wtedy naturalnie rodzi się nowa polityka. Wielkie relacje instytucjonalne, związki zawodowe, partie polityczne, media... wszystko to zostanie schrystianizowane, gdy poprzednie kręgi nabiorą witalności.

Ponieważ, jak wiemy, wielką pokusą jest myślenie, że kiedy rzekomo chrześcijańska partia polityczna wygra wybory, kiedy pojawią się potężne media, które mogą nieść Ewangelię, gdy inni rozpowszechniają jej przesłanie, wtedy wszystko zostanie uporządkowane. Ale doświadczenie mówi nam, że w najlepszym przypadku byłby to gigant o glinianych nogach, który w końcu by się rozpadł.

To jest droga naprzód: budowanie od dołu do góry, kładzenie fundamentów budynku, marzenie, być może, o wielkich projektach na przyszłość, robienie małych działań, które możemy i musimy robić w teraźniejszości.

La entrada ¿Es posible crear una nueva cultura cristiana? se publicó primero en Omnes.

]]>
Być Gollumem czy Wraith, w tym tkwi dylemat. https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/byc-gollumem-czy-widmem-w-tym-tkwi-dylemat/ Wed, 18 Sep 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=41797 Stawką naszego życia są odpowiedzi, jakich udzielamy na wielkie pytania, te, które - przynajmniej na Zachodzie - przestaliśmy sobie zadawać. Sens życia i naglące ukłucie śmierci to bez wątpienia największe pytania, na które musi odpowiedzieć każdy człowiek i każda kultura. W [...]

La entrada Ser Gollum o Espectros, he ahí el dilema se publicó primero en Omnes.

]]>
Stawką naszego życia są odpowiedzi, jakich udzielamy na wielkie pytania, te, które - przynajmniej na Zachodzie - przestaliśmy sobie zadawać. Sens życia i naglące ukłucie śmierci to bez wątpienia największe pytania, na które musi odpowiedzieć każdy człowiek i każda kultura. To, w jaki sposób każda osoba i każda cywilizacja odpowiada na te pytania, jest kwestią ich własnej spójności. Obawiam się, że odpowiedzi, jakich udzielamy na te wielkie pytania, są zbyt słabe, by nas utrzymać.

W naszym świecie mamy tendencję do odwracania wzroku, aby nie brać pod uwagę nieuniknionego faktu, że umrzemy. Podobnie jak dziecko, które zakrywa oczy, wyobrażając sobie, że jeśli nie dostrzeże problemu, to nie będzie miał on na nie wpływu, wypełniamy nasze życie zabawą i hałasem, wierząc, że nie myśląc o tej rzeczywistości, nie będzie ona miała na nas wpływu. Ale serce jest uparte i domaga się odpowiedzi.

W głębi duszy potrzebujemy powodu, by żyć. Nie wystarczy nam obietnica, że w 2030 roku będziemy szczęśliwi, nawet jeśli nie będziemy mieli nic, lub że dzięki technologii będziemy żyć w ciągłym Disneylandzie, w którym nie będziemy musieli pracować, a życie będzie polegało wyłącznie na zabawie. Ponieważ, choć wokół niej zbudowano ogromny biznes, zabawa nie wypełnia duszy. To tylko rozrywka.

Nic więc dziwnego, że nowi guru rzucili się, by obiecać nam bliską nieśmiertelność. Narodziła się pierwsza osoba, która według naukowca będzie żyła 1000 lat", czytamy w nagłówku jednego z artykułów. Naukowcem, który tak twierdzi, jest Raymond Kurzweil, autor książki "The Singularity is Nearer". Broni on idei, że nanoroboty i, krótko mówiąc, połączenie biotechnologii i sztucznej inteligencji może pozwolić ludziom dożyć tysiąca lat. Inni mówią nawet o osiągnięciu nieśmiertelności.

Czytając to przypomniał mi się stary profesor, Tolkieni ostrzeżenie, jakie daje nam w swoim dziele, którego głównym tematem, jak sam przyznaje, jest śmierć, a wraz z nią pragnienie nieśmiertelności, jakie człowiek nosi w swoim sercu. Warto go posłuchać.

W ich mitologii istnieją dwa rodzaje istot stworzonych przez Eru. Elfy, które są nieśmiertelne i ludzie, których przeznaczeniem jest śmierć. Ale śmierć, jak pojmuje ją Tolkien, nie jest karą, ale darem od samego Boga. Posłuchajmy profesora i nauczyciela.

Śmierć nie jest konsekwencją "upadku". "Boska kara" jest również "boskim darem", jeśli zostanie przyjęta, ponieważ jej celem jest ostateczne błogosławieństwo, a najwyższa pomysłowość Stwórcy sprawi, że kary przyniosą dobro, którego inaczej nie można osiągnąć, śmiertelny człowiek ma prawdopodobnie wyższe, choć nieujawnione, przeznaczenie niż istota długowieczna. Próba odzyskania długowieczności za pomocą jakichkolwiek środków lub magii jest najwyższą głupotą i niegodziwością śmiertelników. Długowieczność lub fałszywa nieśmiertelność jest główną przynętą Saurona; zamienia maluczkich w Golluma, a wielkich w upiory Pierścienia (List nr 212).

Tak też było w mitologii Tolkiena. Sauron zwiódł ludzi, by myśleli, że śmierć jest przekleństwem od Eru, od Boga. Sprawił, że szukali jej substytutów, którymi były moc i chwała. Ostatecznie zachęcił ich do buntu przeciwko Valarom i odebrania daru nieśmiertelności samemu Błogosławionemu Królestwu.

W społeczeństwie, które nie wierzy w życie wieczne, z siłą pojawią się substytuty, którymi my, ludzie, będziemy próbowali wypełnić pustkę. Władza i chwała będą najwyższymi aspiracjami istot ludzkich, jak ostrzegał nas angielski pisarz. I po raz kolejny zwykli szarlatani wykorzystają pragnienie naszych serc, aby się wzbogacić. Obiecują nam nieśmiertelność, jeśli ostatecznie porzucimy ograniczenia oferowane przez naszą słabą cielesność. Taki jest los nowego kroku ewolucyjnego, który obiecują nam poprzez transhumanizm i połączenie technologii z biologią.

Obawiam się jednak, że jeśli ludzie pójdą tą drogą, staną się cieniem samych siebie. Jak ostrzega nas profesor z Oksfordu, potężni staną się widmami. Mali ludzie będą jak Gollum.

Dlatego nie mam wątpliwości, że dziś bardziej niż kiedykolwiek musimy mówić o rewolucji, jaką jest zmartwychwstanie ciała, które całkowicie spełnia ostateczne aspiracje naszych serc i przeznacza nas do bycia sobą, autentycznie ludzkimi, w pełni.

Być albo nie być Gollumem lub widmem. Oto dylemat, przed którym stoimy.

Zmartwychwstanie w Chrystusie jest odpowiedzią.

La entrada Ser Gollum o Espectros, he ahí el dilema se publicó primero en Omnes.

]]>
Dekalog dla Kościoła wojującego https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/dekalog-dla-wojujacego-kosciola/ Mon, 22 Jul 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=40386 Statek przygotowywał się do wypłynięcia z Lizbony do Indii, a Francisco, niespokojne serce, niecierpliwy bóg, z utęsknieniem czekał na ten moment. Wielu na portugalskim dworze chciało, aby młodzi kapłani tego nowego zakonu założonego przez byłego żołnierza z Guipuzcoa pozostali w Lizbonie. Było tam tak wiele do zrobienia! Z pewnością było to wiele [...]

La entrada Decálogo para una Iglesia militante se publicó primero en Omnes.

]]>
Statek, który miał popłynąć z Lizbony do Indii, był w trakcie przygotowań. FranciscoNiespokojne serce, niecierpliwy bóg, tęsknił za nadejściem tej chwili. Wielu na portugalskim dworze chciało, aby młodzi kapłani tego nowego zakonu założonego przez byłego żołnierza z Guipuzcoa pozostali w Lizbonie.

Było tam tyle do zrobienia! Z pewnością o wiele ważniejsze było odnowienie ducha religijnego w tym mieście, które było centrum tego wielkiego morskiego imperium, niż zagubienie się na wyspie na nie wiadomo jakim morzu. 

Franciszek nie słuchał tych powodów. Wiedział, że ma misję i nie chciał zwlekać z jej wypełnieniem. José María Pemán wkłada w usta Franciszka kilka wersetów, które bardzo dobrze wyrażają jego ducha:

Jestem raczej przyjacielem wiatru,

madam, ta bryza...

I musimy szybko czynić dobro,

to zło nie marnuje czasu!

To prawda. Zło nigdy nie traci okazji. Dzieci ciemności są sprytniejsze niż dzieci światłości (por. Łk 16,1) i dobro musi być czynione szybko. Nie wystarczy walczyć ze złem, być w defensywie. Nie wystarczy czekać na wezwanie do pomocy. Trzeba czynić dobro, wprawiać się w ruch, aktywować wojowniczy i zaangażowany styl życia.

Jestem pewien, że św. Franciszek Ksawery zachęciłby nas dzisiaj do takiego życia i dałby nam kilka kluczy do życia jako misjonarze, gdziekolwiek Bóg umieści nas na świecie.

  1. Uczucie z Kościołem. Pierwszą wewnętrzną postawą, którą musimy kultywować, jest jedność serc z Kościołem, z papieżem, z naszymi biskupami. Musimy okazywać tę miłość Kościołowi, nawet w najtrudniejszych czasach. I musimy być nieskazitelni w tej postawie. Nie ma misji bez jedności z pasterzami. Sam Franciszek udał się na misję jako ambasador króla Portugalii, ale także jako nuncjusz papieża.
  2. Ekumeniczna wizja eklezjalnaTak samo czuł się św. Franciszek Ksawery z wybrzeży Lizbony, gdy miał wyruszyć na swoją misję. Bez kapilaryzmyNie jesteśmy tu po to, by wykonywać własną pracę, ale by służyć Kościołowi. Nie jesteśmy tu po to, by wykonywać własną pracę, ale by służyć Kościołowi. Kościołowi, w którym wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem. Żaden charyzmat nie ma wszystkiego. Wszyscy tworzymy jedno ciało z charyzmatami, które wzbogacają resztę.
  3. W czołówceNiezależnie od tego, jakiego wyrażenia użyjemy, wiemy, że nasze miejsce jest na linii frontu. I każdy z nas wie, jakie jest jego miejsce. To bardziej postawa niż miejsce. Jesteśmy w stanie usłyszeć wołanie o pomoc od tych, którzy żyją blisko nas. Zawsze szukający nowych dróg dla Ewangelii.
  4. Rozeznanie. Bardziej niż kiedykolwiek w złożonym, nieustannie zmieniającym się świecie, który traci punkty odniesienia. Franciszek musiał ciężko pracować i wsłuchiwać się w nowe kultury, które stawiały przed nim nieoczekiwane wyzwania ewangelizacyjne. Dzisiaj słuchamy Ducha Świętego, aby podążać ścieżkami, które musimy zacząć otwierać w tym nowym świecie.
  5. Dostępność. Postawa poświęcenia, by służyć tam, gdzie jest to potrzebne. Zaangażowanie. Ludzie dotrzymujący słowa, którzy odpowiadają za to, co mają zrobić. Ludzi, którym można zaufać. Prawie w niczym! Ponieważ bez tego bezwarunkowego poświęcenia i zaangażowania nie ma misji.
  6. Praktyczne. Bojownik, misjonarz, nie zatraca się w rozmyślaniach i przemówieniach, ale wprawia się w ruch. Nie stawia przeszkód, ale je rozwiązuje. Jednocześnie jest świadomy pilnej potrzeby szkolenia, które dostarcza kluczy do działania, które kształtuje umysł i serce. 
  7. Nie dla burżuazyjnego ducha. Misjonarz wie, jak żyć w zdrowym wewnętrznym napięciu, które nie pozwala mu stać się wygodnym. Nie żyje z poczucia bezpieczeństwa, ale z zaufania Bogu. Kultywuje ducha, który karmi niezbędną ludzką i duchową siłę i hart ducha. Zmęczenie, znużenie i prześladowania są istotną częścią życia każdego misjonarza. 
  8. Ludzie komunii. Gdziekolwiek się znajdzie, misjonarz musi tworzyć więzi, budować mosty; w Kościele i w społeczeństwie. Docierając do tych, którzy pozornie nie należą do nas, ale są naszymi braćmi i siostrami, z którymi dzielimy nasze przeznaczenie w wieczności. Nie będzie to łatwe. Często nie będziemy rozumiani. Komunia wymaga męczeńskiej miłości.
  9. Kreatywność i inicjatywa. Nie jesteśmy snajperami, ale musimy wykazać się inicjatywą, by przyczynić się do realizacji wspólnej misji. Inicjatywa i uległość razem. Nowe czasy wymagają nowych bukłaków. Franciszek Ksawery wykorzystał całą swoją pomysłowość, aby dotrzeć do wszystkich. Od ubogich poławiaczy pereł oblężonych przez straszliwą badagasnawet cesarza Japonii. Wiedział, jak rozmawiać z każdym z nich w zupełnie inny sposób.
  10. Modląca się straż tylna. Żyjemy dzięki modlitwie. Z niej rodzi się nasze działanie. Polegamy na życiu kontemplacyjnym. I my sami wiemy, że musimy kultywować życie modlitwy jako najlepszą dźwignię, aby poruszyć serca i zakotwiczyć nasze w Panu.

Zbliża się statek, który zabierze Francisco do Indii, dookoła Afryki. Nie wie o tym, ale podróż potrwa trzynaście miesięcy, w tym jeden, który będzie musiał zostać zatrzymany z powodu braku wiatru. Ale w jego oczach nie ma strachu, tylko iluzja oczekiwania i silne pragnienie opuszczenia statku już teraz.

Ostatnie wspomnienie jego serca leci do jego ziem Nawarry, do wyniosłej wieży zamku smaganej wiatrem. Gdy łódź odpływa, a linia brzegowa zanika, na ustach Javiera pojawia się uśmiech, będący echem romańskiego Chrystusa, przed którym tak wiele razy modlił się jako dziecko.

Zostajemy w porcie, w starej Europie, patrząc jak statek odpływa. Wiemy, że nasza ziemia jest również ziemią misji. 

Święta Maryjo, bądź mnie godna! -Matko nasza, opiekuj się nami wszystkimi, którzy poczuliśmy to wezwanie i podjęliśmy misję Twojego Syna; chroń nas na wzburzonych wodach, które zagrażają naszemu życiu; daj nam tchnienie Ducha dla naszych żagli, kiedy wydaje się, że zatrzymujemy się i brakuje nam sił, aby iść dalej; pokaż, że jesteś naszą Matką i że zawsze jesteś blisko nas, czuwając nad nami.

Jest powód, dla którego jesteśmy twoi, od świętej Maryi. Jesteśmy w służbie Jezusa Chrystusa, wiecznego króla i powszechnego pana.

La entrada Decálogo para una Iglesia militante se publicó primero en Omnes.

]]>
Przepowiednia Josepha Ratzingera https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/proroctwo-josepha-ratzingera/ Sat, 08 Jun 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=39881 Podczas gdy NASA finalizowała przygotowania do postawienia stopy na Księżycu, młody teolog Joseph Ratzinger zadawał sobie podobne pytania. Jak będzie wyglądał Kościół w roku 2000?" - brzmiał tytuł jednego z jego wystąpień radiowych, zebranych później w książce "Wiara i Kościół".

La entrada La profecía de Joseph Ratzinger se publicó primero en Omnes.

]]>
Podczas gdy NASA finalizowała przygotowania do postawienia stopy na Księżycu, młody teolog Joseph Ratzinger zadawał sobie podobne pytania. Jak będzie wyglądał Kościół w roku 2000?" - brzmiał tytuł jednego z jego wystąpień radiowych, zebranych później w książce "Kościół w roku 2000".Wiara i przyszłość". Przyszły papież Benedykt XVI był przekonany, że Kościół przeżywa epokę podobną do tej, której doświadczył po oświeceniu i rewolucji francuskiej. Znajdujemy się w ogromnym punkcie zwrotnym - wyjaśnił - w ewolucji rasy ludzkiej. W momencie, w którym przejście od średniowiecza do czasów współczesnych wydaje się prawie nieistotne".

Rok 2000 był wtedy bardzo odległy. Pojawił się na horyzoncie jako symboliczna linia. W tym samym roku, w którym młody niemiecki teolog wygłosił ten wykład, Stanley Kubrick zaprezentował swoje arcydzieło "2001: Odyseja kosmiczna", w którym również chciał wyrazić swoje intuicje dotyczące przyszłości ludzkości. Dziś, znacznie po tym czasie, widzimy, jak wiele z tych proroctw się spełnia. Przerażające jest obserwowanie postępu sztucznej inteligencji i jej możliwego zbliżania się do rzekomej samoświadomości, tak jak stało się to z komputerem HAL-9000 w wizjonerskim filmie. I szokujące jest czytanie słów tego młodego niemieckiego teologa. Nie wierzył on bowiem, że Kościół będzie miał wielki wpływ na społeczeństwo, ani że wyznaczy tę nową epokę w historii. Wręcz przeciwnie, uważał, że stoi w obliczu wielkiego kryzysu i całkowitej utraty wpływów:

"Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół, który wiele straci. Stanie się mały, będzie musiał zacząć wszystko od nowa. Nie będzie już mógł mieszkać w budynkach, które zbudował w czasach prosperity. Wraz ze spadkiem liczby wiernych straci również dużą część swoich przywilejów społecznych".

Jak wiele naszych pustych kościołów, ogromnych seminariów przekształconych obecnie w hotele lub domy starców, świadczy o spełnieniu się tych słów! W naszym kraju obserwujemy spadek liczby katolików, w miarę jak pokolenie - dokładnie ci z nas, którzy urodzili się w tamtych latach - przejmuje władzę, dla których wiara nie ma już znaczenia w życiu. Zostaliśmy ochrzczeni, ale tej wiary, którą chcieli nam przekazać nasi rodzice, nie przekazaliśmy już naszym dzieciom. W ten sposób, powoli, ale nieubłaganie, Kościół przestał mieć aktywnych członków, a co za tym idzie, ma coraz mniejsze znaczenie w naszym społeczeństwie.

Ta surowa wizja przyszłości Kościoła nie sprawiła, że Joseph Ratzinger doświadczył jej negatywnie. Wręcz przeciwnie. Wierzył, że ta sytuacja doprowadzi do czasu oczyszczenia, który pomoże Kościołowi stać się bardziej autentycznym i wolnym:

"Zaprezentuje się on [Kościół] w sposób o wiele bardziej intensywny niż dotychczas jako wspólnota wolnej woli, którą można osiągnąć jedynie poprzez decyzję. Powiedzmy to pozytywnie: przyszłość Kościoła, także przy tej okazji, jak zawsze, będzie ponownie naznaczona pieczęcią świętych. Będzie to Kościół bardziej duchowy, który nie podpisze się pod mandatem politycznym flirtującym ani z lewicą, ani z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich.

Jego następca na Stolicy Piotrowej, Franciszek, na początku swojego pontyfikatu wykrzyknął: "Jakże chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich! To nie droga władzy, wpływów, strategii światowych będzie wyznaczać przyszłość Kościoła. To nie dostosowanie się do kryteriów społeczeństwa uczyni nas bardziej wpływowymi. Wręcz przeciwnie, potępia przyszły papież Benedykt XVI, to uczyniłoby nas całkowicie nieistotnymi. Drogą, którą musimy odkryć na nowo, jest po prostu, tak jak żył "poverello" z Asyżu, radykalność Ewangelii. Jest to droga, na którą wkroczył papież Franciszek, przejmując ster łodzi Piotrowej. Jest to droga, która wywoła wewnętrzne napięcia, jak to widzimy dzisiaj w naszym Kościele. Wskazał na to również młody Joseph Ratzinger w swoim przemówieniu:

"Proces ten będzie tym trudniejszy, że trzeba będzie wyeliminować zarówno sekciarskie wąskie horyzonty myślowe, jak i ośmieloną samowolę. Można przewidzieć, że zajmie to trochę czasu. Proces ten będzie długi i pracochłonny. Ale po próbie tych podziałów, ze zinternalizowanego i uproszczonego Kościoła wyłoni się wielka siła, ponieważ istoty ludzkie będą niewypowiedzianie samotne w całkowicie zaplanowanym świecie. Doświadczą, gdy Bóg całkowicie dla nich zniknie, swojej absolutnej i przerażającej nędzy. I wtedy odkryją małą wspólnotę wierzących jako coś zupełnie nowego. Jako ważną nadzieję dla nich, jako odpowiedź, której zawsze szukali.

Młody niemiecki teolog przewidział, że Kościół będzie cierpiał z powodu wewnętrznych i zewnętrznych napięć. Wydaje się, że właśnie przeżywamy ten moment. Chrystus jest ponownie krzyżowany przez sekciarskie ideologie pochodzące ze świata, które chcą skolonizować Kościół i nurt nowego woluntarystycznego pelagianizmu. Nie trzeba sięgać daleko, by dostrzec to napięcie. Wydaje mi się pewne, że Kościół czekają bardzo trudne czasy" - podkreślał Ratzinger podczas konferencji radiowej. Jego prawdziwy kryzys jeszcze się nie rozpoczął. Należy spodziewać się silnych wstrząsów".

Łódź Piotra jest raz po raz wywracana. Dzisiejsi apostołowie ponownie wołają w obawie, że zatonie. Ale po raz kolejny jest mała trzódka, resztka Izraela, która pozostaje wierna. I która w swojej prostocie, żyjąc Ewangelią bez podartych stron, bez potrzeby objaśniających glos, będzie prawdziwym światłem dla świata tonącego w ciemności. Kościół, mały i ubogi, z pustymi rękami, z mniejszą liczbą dzieł, będzie odpowiedzią na to, za czym tęskniło jego serce. To właśnie ostatnia część proroctwa Josepha Ratzingera otwiera drzwi do najbardziej prawdziwie chrześcijańskiej nadziei.

"Rozkwitnie on [Kościół] na nowo i stanie się widoczny dla ludzi jako ojczyzna, która daje im życie i nadzieję poza śmiercią".

La entrada La profecía de Joseph Ratzinger se publicó primero en Omnes.

]]>
Ostatni rów wolności https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/ostatni-okop-wolnosci/ Thu, 09 May 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=39197 W filmie Incepcja (2010) jego reżyser, Christopher Nolan, proponuje sugestywną fabułę, w której główni bohaterowie wchodzą do snów ludzi, aby zmodyfikować ich zachowanie i skłonić ich do działania w określony sposób. Teza jest bardzo interesująca i porusza problem wolności: do jakiego stopnia możemy [...]

La entrada La última trinchera de la libertad se publicó primero en Omnes.

]]>
W filmie Pochodzenie (IncepcjaReżyser filmu, Christopher Nolan, proponuje sugestywną fabułę, w której główni bohaterowie wchodzą do snów ludzi, aby zmodyfikować ich zachowanie i nakłonić do działania w określony sposób. Teza jest bardzo interesująca i porusza problem wolności: w jakim stopniu jesteśmy wolni w naszych decyzjach? Ile jest indukcji w tym, co robimy? Jak daleko działa podświadomość i jak daleko działa nasze sumienie, jeśli chodzi o działanie?

Siła reklamy podprogowej i jej wpływ na sprzedaż zostały udowodnione. W rzeczywistości w kilku krajach istnieją przepisy, które zabraniają jej w obronie praw dzieci. Wszyscy jesteśmy świadomi wielu impulsywnych, nieprzemyślanych decyzji, które podejmujemy w naszym codziennym życiu. Nic z tego nas nie dziwi.

Zjawisko to uległo jednak skokowi jakościowemu wraz z pojawieniem się Internetu i Big Data, w których firmy mogą śledzić nasze interakcje z siecią i uzyskiwać wiele naszych danych, w tym niektóre, których nie jesteśmy świadomi. Między innymi dlatego, że nawet jeśli jesteśmy ostrożni i nie podajemy danych osobowych, każdy, z kim wchodzimy w interakcje, dostarcza informacji o nas, czy tego chcemy, czy nie. Łatwo to rozpoznać w wysoce spersonalizowanych reklamach, które docierają do nas, gdy tylko otworzymy stronę internetową lub w wiadomościach, które powinny nas zainteresować, osobiście wybranych dla nas przez algorytmy Google.

Fabuła filmu Pochodzenie nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo można nami manipulować. Problem nie polega tylko na tym, że mają wszystkie nasze dane i dlatego dokładnie wiedzą, jak myślimy, a nawet na którą partię polityczną zagłosujemy w następnych wyborach, zanim podejmiemy decyzję. Oni to wiedzą. Ale tak jak wykorzystują tę wiedzę, aby skłonić nas do zakupu określonych produktów, we wszystkich innych dziedzinach życia, mogą również wpływać na nas, abyśmy myśleli i działali w kierunku, w którym inni ludzie chcą, abyśmy poszli.

Dlatego ostatnim okopem naszej wolności jest nasze sumienie.

Jest to niezwykle ważne dla nas jako chrześcijan.

Chrześcijanin jest ukształtowany przez Chrystusa. Jak powiedziałby św. Paweł, ma te same myśli i uczucia co Chrystus. Widzi świat i działa w oparciu o wartości ewangeliczne, które nie są czymś abstrakcyjnym, ale są ucieleśnione w Jezusie z Nazaretu. I jak to zawsze bywało, ten sposób pojmowania życia radykalnie różni się od tego, co proponuje świat. Wielu naszych braci i sióstr oddało swoje życie i wielu nadal je oddaje, aby nie zdradzić tych zasad. To męczennicy, którzy wiedzieli, że Boga należy słuchać przed ludźmi, niezależnie od tego, jak potężni by oni nie byli.

Ale co, jeśli ktoś, kto chce sprawić, byś myślał w określony sposób, może dostać się do twojego umysłu i sprawić, że będziesz myślał, że jego myśli są twoimi? Jak odróżnić marzenia od rzeczywistości? Jak odróżnić swoje pragnienia od tych wstawionych z telefonu komórkowego?

Ponieważ telefon komórkowy przestał być prostym urządzeniem, które pozwala nam komunikować się z innymi ludźmi i jest czymś więcej niż tylko urządzeniem z różnymi przydatnymi aplikacjami w naszym życiu. Dosłownie stał się naszą pamięcią - kto potrzebuje uczyć się danych, skoro wszystkie są w sieci? Jest miejscem naszych relacji - to tam żyjemy i łączymy się ze sobą - a nawet nasza inteligencja została uzewnętrzniona - po co się wysilać, skoro może to zrobić ChatGPT?

Wielu marzy o chipie umieszczonym w naszym mózgu, który pozwoli nam robić to wszystko bez konieczności posiadania urządzenia na zewnątrz, ale w rzeczywistości już teraz funkcjonujemy z telefonem komórkowym i wszystkimi jego aplikacjami jako zewnętrzną częścią naszego istnienia.

Dlatego bitwa o wolność toczy się w nas. Otworzyliśmy drzwi, przez które mogą wejść do naszych myśli, naszych marzeń, naszych pragnień. I, tak jak w filmie Nolana, w końcu myślimy, że to naprawdę my dostaliśmy się do naszych głów, gdy nasza czujność była opuszczona. Dlatego dobrze uformowane sumienie jest ostatnim okopem, ostatecznym, którego musimy bronić w walce o wolność. Sumienie, które w przypadku chrześcijan jest kształtowane przez umysł i uczucia Chrystusa.

Musimy być świadomi wyzwania, jakie stoi przed nami jako wychowawcami i wyposażyć, zwłaszcza naszych młodych ludzi, w prawe sumienie, głębokie życie duchowe i cnoty, które kształtują ich całą istotę. Tylko wtedy będą w stanie poruszać się po burzliwych morzach oferowanych przez Internet, nie ulegając rozbiciu.

La entrada La última trinchera de la libertad se publicó primero en Omnes.

]]>
Szaleństwo i skandal https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/szalenstwo-skandal-cruz/ Sat, 24 Feb 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=37637 Rozmawiając z młodym chrześcijaninem, wyznał mi, że nie rozumie, dlaczego my, katolicy, kładziemy tak duży nacisk na krzyż. Ta rozmowa przypomniała mi wersy Antonio Machado w jego słynnym wierszu La saeta, w którym śpiewa o ukrzyżowanym Chrystusie Cyganów, który kończy się znaczącym czterowierszem: Och, nie [...]

La entrada Locura y escándalo se publicó primero en Omnes.

]]>
Rozmawiając z młodym chrześcijaninem, wyznał mi, że nie rozumie, dlaczego my, katolicy, kładziemy tak duży nacisk na krzyż.

  • Musimy rozmawiać o życiu, musimy być normalnymi ludźmi" - nalegał. Bycie chrześcijaninem musi być zabawne.
  • Tak, Zmartwychwstały Jezus jest życiem, i to życiem w pełni" - odpowiedziałem z perspektywy moich ponad pięćdziesięciu lat. Ale krzyż jest niezbędny dla chrześcijaństwa. Nie mamy innego Chrystusa niż Chrystus ukrzyżowany.
  • Nie rozumiem znaczenia krzyża, bólu w życiu" - podsumował mój młody rozmówca. Może powinniśmy więcej o tym porozmawiać.

Ta rozmowa przypomniała mi wersy Antonio Machado w jego słynnym wierszu Saetaw którym śpiewa o ukrzyżowanym Chrystusie Cyganów, co kończy się wymownym kwartetem na końcu:

Czyż nie jesteś moją piosenką!
Nie umiem śpiewać i nie chcę,
do tego Jezusa na drzewie,
ale ten, który chodził po morzu!

Antonio Machado, The Saeta

Obawiam się, że Kościół zawsze porusza się w tym duchowym dylemacie: głosić krzyż w całej jego chwale, czy nie prowokuje to odrzucenia, jak to miało miejsce w przypadku tego młodego człowieka, jak to miało miejsce w przypadku tak wielu, którzy słyszeli św. Skandal dla Żydów, szaleństwo dla Greków.

Również dzisiaj głoszenie krzyża pozostaje skandalem i głupstwem. Możemy bowiem dojść do przekonania, że głoszenie krzyża jest duchowością minioną, mającą korzenie w średniowieczu. Że dzisiaj, aby dotrzeć do mężczyzn i kobiet trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa, trzeba mówić z innych kluczy.

Możemy być kuszeni, by uciszyć przesłanie krzyża, ponieważ jest ono niewygodne, ponieważ jest tajemnicą, której nie potrafimy wyjaśnić. Ponieważ w końcu boli i prowokuje odrzucenie. Dzisiaj, podobnie jak wczoraj, ludzie zwracają swoje twarze ku Temu, który wisi na krzyżu.

Dylemat, w jakim stopniu krzyż musi być obecny w głoszeniu i ewangelizacji człowieka XXI wieku, wydaje mi się kluczowy. I wierzę, że ma on bardzo konkretne i praktyczne implikacje.

Bardziej atrakcyjne jest głoszenie chrześcijaństwa bez krzyża, bez prześladowań, w którym jesteśmy i żyjemy jak wszyscy inni, koncentrując się na cieszeniu się życiem. Ale wtedy pojawia się pytanie, czy może istnieć chrześcijaństwo bez krzyża? Czy możemy oprzeć naszą religię i nasze głoszenie na propozycji pełnej kolorów i światła, bez gorzkich cieni, które nieuchronnie pociąga za sobą śmierć Jezusa na krzyżu?

Jest rzeczą oczywistą, że cała tajemnica paschalna musi być głoszona, a życie i zmartwychwstanie mają ostatnie słowo. Że Jezus Chrystus jest Życiem przez duże "L". I że w Jezusie z Nazaretu odkrywa się radość i szczęście, których świat dać nie może.

Ale nasze zbawienie jest nierozerwalnie związane z drzewem krzyża. Franciszka Ksawerego podczas jego podróży misyjnych na Wschód, pokazujemy współczesnemu światu, światu obrazów, rozdarte i złamane ciało naszego Zbawiciela przybite do krzyża.

I że uczymy żyć z konsekwencjami, które się z tym wiążą. Ponieważ podążamy za ukrzyżowanym człowiekiem. Ponieważ, jak powiedziała nam święta Teresa z Kalkuty, musimy kochać aż do bólu, tak jak kochał Jezus. Ponieważ tylko patrząc na Jezusa na krzyżu, wchodzimy w najbardziej niezgłębione tajemnice naszej egzystencji. Te tajemnice, których nie da się wypełnić słowami "...".piwo.

Co więcej, z edukacyjnego punktu widzenia konieczne jest pokazanie naszym młodym ludziom drugiej strony medalu życia: krzyża. Tylko wtedy, gdy będziemy wychowywać do cierpienia, będziemy prawdziwie wychowywać. Ponieważ cierpienie jest wymiarem związanym z życiem i jego granicami. I dlatego nie ma prawdziwej edukacji, jeśli nie uczy ona młodych ludzi, jak właściwie radzić sobie z cierpieniem.

To szaleństwo i skandal edukacyjny!

Bo jeśli jest jedna rzecz, która charakteryzuje propozycję obecnej edukacji, to jest nią to, że musimy uciekać od cierpienia i od tego, ile ono kosztuje.

W społeczeństwie nadopiekuńczych rodziców i nauczycieli, w którym liczy się spełnianie życzeń dziecka, aby było szczęśliwe, okradamy je z umiejętności stawiania czoła trudnościom, uczenia się bycia sfrustrowanym, uczenia się cierpienia.

W głębi duszy myślimy, że będzie im ciężko, gdy dorosną, a w rzeczywistości pozbawiamy je narzędzi, które pozwolą im z odwagą i siłą stawić czoła drugiej stronie życia, czyli bólowi, gdy ten nieuchronnie nadejdzie.

Jak powiedział mi ten młody człowiek, my dorośli musimy mówić naszym młodym ludziom o krzyżu i skandalu podążania za wyrzutkiem, nieudacznikiem i pogardzanym przez ludzi.

Tylko wtedy, gdy będziemy w ten sposób wychowywać naszych młodych ludzi, będą oni w stanie dostrzec Chrystusa w twarzach ukrzyżowanych na ziemi, objąć ich i uleczyć ich rany.

Nawet jeśli to boli.

La entrada Locura y escándalo se publicó primero en Omnes.

]]>
Porozmawiajmy o władzy https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/porozmawiajmy-o-wladzy/ Mon, 05 Feb 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=36938 "Nauczycielu, czy musimy znowu robić to, co chcemy?" to nieco prowokacyjny podtytuł II Kongresu Edukacyjnego organizowanego przez diecezję Getafe, który odbędzie się w sobotę 10 lutego. Głównym tematem, który zostanie poruszony, jest kryzys władzy i jego reperkusje w edukacji. [...]

La entrada Hablemos de autoridad se publicó primero en Omnes.

]]>
"Teacher, do we have to do whatever we want again?" to nieco prowokacyjny podtytuł gry "Teacher, do we have to do whatever we want again?". II Kongres Edukacyjny zorganizowany przez diecezję Getafe która odbędzie się w sobotę 10 lutego. Głównym tematem będzie kryzys władzy i jego wpływ na edukację. Miejscem tych interesujących rozważań będzie Uniwersytet San Pablo CEU w Montepríncipe.

Wszyscy socjologowie sugerują, że jedną z cech tak zwanego pokolenia Z, czyli dzisiejszych nastolatków i młodych ludzi, jest właśnie brak autorytetów i edukacja, która została rozszerzona na niekonwencjonalne kanały. Być może nasi młodzi ludzie są kształceni bardziej za pośrednictwem samouczków YouTube lub innych sieci społecznościowych niż za pomocą innych, bardziej uregulowanych metod. Instytucje w ogóle - coś, co wpływa również na instytucje szkolne - weszły w kryzys, a ich znaczenie jest mniej istotne dla dzisiejszych młodych ludzi niż dla młodych ludzi z jakiegokolwiek innego pokolenia.

Postać nauczyciela jako autorytetu również nie uniknęła tego kryzysu. Nowa pedagogika (która, nawiasem mówiąc, ma już ponad sto lat) podważyła odniesienie do wiedzy i moralności, które reprezentowała postać nauczyciela. Jego autorytet został zdegradowany do pozycji zwykłego pośrednika w procesie uczenia się, który dziecko musi przeprowadzić samodzielnie. Zostało to dziś wzmocnione przez fakt, że uczniowie mają dostęp do wszelkiego rodzaju informacji za pośrednictwem Internetu, co wydaje się niepokoić wielu nauczycieli.

Jeśli mogą znaleźć wszystkie potrzebne informacje w sieci, jaka jest rola nauczyciela i czy jest sens jego roli w przekazywaniu wiedzy? Ale jeśli szkoła została zakłócona przez ten kryzys, żadna instytucja nie została pominięta w tym "braku szacunku" dla autorytetu, na który socjologowie zwracają uwagę, opisując naszych młodych ludzi. Rodzina, kościół, różne rządy... wszystkie są dotknięte kryzysem autorytetu.

W konferencji weźmie udział wielu specjalistów, którzy zajmą się tą skomplikowaną kwestią. Rano odbędzie się dialog pomiędzy szwedzką pedagog Inger Enkvist i sędzią Natalią Velilla, autor książki "Kryzys autorytetu". Dialog, który niewątpliwie rzuci światło na temat z podwójnej perspektywy oferowanej przez te dwie osobowości.

Po południu kilku prelegentów przeanalizuje różne aspekty w mniejszych grupach, z których publiczność będzie mogła wybierać. Juan Antonio Gómez Trinidad zbada "Kryzys autorytetu w systemie edukacji"; Tasio Pérez przedstawi temat "Miłość i seksualność, autorytet ciała"; Diego Blanco wprowadzi nas w korzystanie z telefonów komórkowych i ekranów wśród młodych ludzi podczas warsztatów "Wolność przeciwko władzy ekranów", José Luis Almarza, specjalista od siódmej sztuki, wprowadzi nas w ten temat w "Autorytecie w kinie", a reżyserka Clara Fontana pomoże nam wylądować w klasie i życiu szkół w "Autorytecie w centrum edukacyjnym".

Intuicja sprawia, że wszyscy rozumiemy, że bez autorytetu nie ma prawdziwej edukacji. Chociaż oczywiste jest, że aby właściwie odnieść się do tego, czym powinien być autorytet i jak go osiągnąć, właśnie w kontekście, w którym wszystko wydaje się sprzeczne z tą wizją, należy najpierw jasno określić, czym jest edukacja oraz rolę wychowawcy i rolę ucznia w procesie edukacyjnym. To ważne pytania, które uczestnicy będą mieli okazję zadać sobie w ramach tej ciekawej inicjatywy. Warto zatrzymać się i zastanowić, dokąd chcemy zmierzać w edukacji naszych dzieci.

La entrada Hablemos de autoridad se publicó primero en Omnes.

]]>
Pozostać, aby ewangelizować https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/pozostac-by-ewangelizowac/ Thu, 25 Jan 2024 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=36831 "Istnieje sekretny związek między powolnością a pamięcią, między szybkością a zapominaniem". To zdanie słynnego czeskiego dramaturga Milana Kundery, który niedawno zmarł w Paryżu, uderzało mnie przez ostatnie kilka tygodni. Przeczytałem je w eseju "Remaining" francuskiego polityka François-Xaviera Bellamy'ego, w którym analizuje on przyspieszony świat, w którym żyjemy [...].

La entrada Permanecer para evangelizar se publicó primero en Omnes.

]]>
"Istnieje sekretny związek między powolnością a pamięcią, między szybkością a zapominaniem". To zdanie słynnego czeskiego dramaturga Milana Kundery, który niedawno zmarł w Paryżu, uderzało mnie przez ostatnie kilka tygodni. Przeczytałem je w eseju "Remaining" francuskiego polityka François-Xaviera Bellamy'ego, w którym analizuje on pędzący świat, w którym żyjemy i konsekwencje tego szybkiego tempa dla naszego życia.

Czułem się wyzwany.

Żyjemy w świecie, który nieustannie przyspiesza, w ciągłym ruchu. Wszyscy cierpimy z powodu tej kultury pośpiechu, która prowadzi nas do przemieszczania się z miejsca na miejsce, bez marnowania czasu. Jak powiedział Michael Ende w filmie "Momo"., Wydaje się, że jesteśmy uwięzieni przez szarych ludzi, którzy okradają nas z czasu, który tak bardzo staramy się zaoszczędzić. Zmiana jest stałą w naszym świecie. Nic nie pozostaje niezmienne. Tylko to, co się zmienia, wydaje się ważne, nawet jeśli jego jedyną zaletą jest po prostu to, że jest nowe. Postęp, rozwój, stał się celem samym w sobie, nawet jeśli nie do końca wiemy, dokąd ta ścieżka nas prowadzi. Ważne jest, aby iść naprzód, gdziekolwiek się udamy.

W rezultacie rozwinęliśmy rodzaj wstydu z powodu naszej przeszłości. Zrewidowaliśmy ją, a to doprowadziło nas do odrzucenia wszystkiego, co nie jest zgodne z naszym obecnym sposobem postrzegania rzeczywistości. Jest to rewizjonizm narzucony przez kulturę woke., która odrywa nas od naszych własnych korzeni i naszej własnej historii.

W ten sposób wpadliśmy w pułapkę zawrotnej prędkości, która prowadzi nas do zapomnienia. Pułapkę, która stała się kulturą i propozycją polityczną. I tak mamy fast food, "fast food"., polityka marketingu i sloganów zamiast długoterminowego zarządzania, życie, które jest bardziej zabawne i powierzchowne, mniej gęste i głębokie.

My, chrześcijanie, żyjemy w tym świecie i czujemy się wyzwani przez to kulturowe tsunami. Fale rzucają nami dookoła i wszystko zdaje się mówić nam, że żyjemy dokładnie w przeszłości, a co za tym idzie, nie ma dla nas miejsca w społeczeństwie przyszłości. Tak więc jedynym sposobem na przetrwanie wydaje się być dołączenie do tej fali, surfowanie ponad nią, a nie próbowanie być falami w środku fali.

A jednak rzeczywistość jest taka, że, jak powiedział Chesterton, "każda epoka i każda kultura jest ratowana przez małą garstkę ludzi, którzy mają odwagę być niedziałającymi". To nie przez podążanie za modą damy światu światło, ale przez zakotwiczenie się w tym, co pozostaje, przez pozostanie sobą.

Dzisiejszy świat potrzebuje mężczyzn i kobiet, którzy wnoszą mądrość, głęboką wiedzę o ludzkim sercu, którzy potrafią kierować swoim życiem. Pośród nieustannie zmieniających się piasków pustyni, podróżny odnajduje swój cel, patrząc na skały, które pozostają jako punkt odniesienia. Wielokrotnie zdarzało mi się, że w rozmowach z młodymi ludźmi, którzy poznali wiarę w młodym wieku, a następnie od niej odeszli, dziękowali mi za to, że pozostałem, mimo że potykali się w życiu. Dawało im to poczucie bezpieczeństwa, służyło jako punkt odniesienia.

Nasz Kościół potrzebuje mężczyzn i kobiet, którzy żyją w domu i spędzają swoje życie czekając na syna, który opuścił dom. Podobnie jak ojciec w przypowieści o synu marnotrawnym, podobnie jak matka w piosence Cesáreo Gabaraina "A mother never tires of waiting", potrzebujemy mężczyzn i kobiet, którzy żyją w domu i spędzają życie czekając na syna, który opuścił dom.. Mężczyźni i kobiety, którzy pozostali i dlatego są dziedzictwem pamięci.

Nasza religia składa się z wdzięcznej pamięci. Żyjemy z pamięci przekazywanej z ojca na syna o tym, co Bóg dla nas uczynił. "Szema, Izraelu! Istnieje całkowity związek między "pamięcią i tożsamością", jak zatytułował jedną ze swoich książek św. Kultywowanie pamięci, uspokajanie duszy, jest niezbędne do ewangelizacji naszego świata.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy mędrców, którzy potrafią spojrzeć na rzeczywistość Bożymi oczami i którzy dadzą nam klucze do naszej podróży w tych zagmatwanych czasach. Ludzi, którzy oderwą pozory wydarzeń i ujawnią nam prawdziwe znaczenie tego, co się nam przydarza. Ludzi, którzy są ukształtowani przez wiarę i kontemplują świat sercem Boga.

Musimy odzyskać mądrość Bożą, która pozostaje i właśnie dlatego, że pozostaje, pozwala nam iść naprzód, ponieważ służy jako przewodnik i punkt odniesienia, punkt orientacyjny, który wskazuje drogę. Musimy iść naprzód bez lęku, sterować łodzią naszego życia, wypływając na głębię - "Duc in altum!, ze wzrokiem utkwionym w punkcie odniesienia, który się nie porusza i który pomaga nam określić kierunek, w którym musimy podążać.

Gwiazda Polarna zawsze pozostaje na niebie, prowadząc żeglarzy.

Obyśmy my, chrześcijanie, byli nocną gwiazdą, skałą na pustyni, trwałym domem dla mężczyzn i kobiet naszych czasów!

La entrada Permanecer para evangelizar se publicó primero en Omnes.

]]>
Aborcja "prawem człowieka"? https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/prawa-do-aborcji/ Mon, 06 Nov 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=34960 Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziewcząt, organ traktatowy ONZ, Komitet ds. Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, wydał oświadczenie potwierdzające, że "dostęp... do bezpiecznej i wysokiej jakości aborcji jest prawem człowieka wynikającym z prawa [...]".

La entrada El aborto, ¿un «derecho humano»? se publicó primero en Omnes.

]]>
Z okazji Międzynarodowego Dnia Dziewcząt, organ traktatowy ONZ, Komitet ds. Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, wydał oświadczenie potwierdzające, że "dostęp... do bezpiecznej i wysokiej jakości aborcji jest prawem człowieka na mocy prawa międzynarodowego, a szczególnie kluczowym dla dziewcząt". Organ ONZ argumentuje, że jeśli dziewczęta nie będą miały dostępu do aborcji, nie będą w stanie prowadzić pełnego życia ani osiągnąć pełnego potencjału, a jeśli nie zostanie zapewniony powszechny dostęp do aborcji, debata na temat jakiegokolwiek innego prawa może okazać się bezwartościowa.

W innym artykule odniosłem się do tego, jak specjalny sprawozdawca ONZ ds. wolności słowa, Irene Kahn, opublikowała raport zalecający rządom i firmom mediów społecznościowych uciszanie tych, którzy wyrażają tradycyjne poglądy na temat małżeństwa, aborcji, seksualności i tożsamości płciowej. Jestem pewien, że jeśli będziesz szukać dalej, możesz znaleźć o wiele więcej przykładów takich decyzji.

Dryf, jaki od lat obiera ONZ i do którego przyłączają się różne instytucje międzynarodowe, jest bardzo niepokojący. Francja podejmuje kroki w celu uznania aborcji za prawo w tekście konstytucji. Francuscy deputowani głosowali z dziwną jednomyślnością, 337 głosami za i tylko 32 przeciw.

Uznanie aborcji za prawo na najwyższym szczeblu byłoby naprawdę poważną sprawą. Ci z nas, którzy wiedzą, że, jak powiedział św. Jan Paweł II, "śmierć niewinnej osoby nigdy nie może być usankcjonowana", złamaliby prawo i mogliby zostać potępieni lub uwięzieni za promowanie tego rodzaju podejścia. 

Czy zdajemy sobie sprawę z konsekwencji tego wszystkiego? 

Niepokojące i jasne jest to, w jaki sposób ONZ realizuje tego rodzaju agendę, i sprawia, że wyraźnie widzimy potencjał tych, którzy promują tę wizję świata i społeczeństwa, która jest znacznie oddalona od naturalnego porządku. Program, który chcą narzucić całemu światu jako nową ideologiczną kolonizację, co potępia papież Franciszek. Aborcja jest dla nich kamieniem węgielnym ich projektu. Dopóki życie nie stanie się dla nas niezbywalną zasadą, ONZ i możni tego świata będą posuwać się naprzód i narzucać swój totalitarny projekt z całą mocą, w tym z prawem.

Prawdą jest, że do tej pory żadna rezolucja ani traktat ONZ nigdy nie uznały aborcji za prawo człowieka. Ale tego rodzaju oświadczenia różnych komitetów torują drogę do tego celu. Tymczasem różne agencje ONZ, w tym UN Women, poświęcają nieproporcjonalnie dużo czasu i zasobów na pomoc dziewczętom w aborcji, podczas gdy zobowiązania do poprawy ich dostępu do edukacji, wody, urządzeń sanitarnych, żywności i innych pilnych usług humanitarnych są często odkładane na dalszy plan.

Istnieje pilna potrzeba uświadomienia sobie ogromnego wyzwania, przed którym stoimy. ONZ i ci, którzy promują tego rodzaju ideologię, posuwają się naprzód bez zmiany kursu. Nadejdzie czas ostatecznego ciosu, w którym prześladowania tych z nas, którzy bronią życia, będą bezpośrednie i pod ochroną prawa. Nie potrwa to już długo. 

La entrada El aborto, ¿un «derecho humano»? se publicó primero en Omnes.

]]>
Proroczy kościół, niewygodny kościół https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/proroczy-kosciol-niewygodny-kosciol/ Thu, 12 Oct 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=34390 Specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. wolności słowa, Irene Kahn, opublikowała raport zalecający rządom i firmom mediów społecznościowych uciszenie tych, którzy wyrażają tradycyjne poglądy na temat małżeństwa, aborcji, seksualności i tożsamości płciowej. W raporcie argumentuje się, że [...]

La entrada Iglesia profética, Iglesia incómoda se publicó primero en Omnes.

]]>
Specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. wolności słowa, Irene Kahn, opublikowała raport zalecający rządom i firmom mediów społecznościowych uciszenie tych, którzy wyrażają tradycyjne poglądy na temat małżeństwa, aborcji, seksualności i tożsamości płciowej. Raport argumentuje, że takie poglądy są w rzeczywistości "seksistowską dezinformacją", formą "przemocy ze względu na płeć". Dlatego też, w imię wolności wypowiedzi dla kobiet i osób "niezgodnych z płcią", urzędnik ONZ twierdzi, że ci, którzy krytykują ideologię płci, muszą zostać uciszeni, co jest, jak postrzega to pani Kahn, formą tłumienia wolności wypowiedzi kobiet.

Poza paradoksalną naturą argumentu w postaci ograniczania wolności słowa w imię wolności słowa, najbardziej niepokojącą konsekwencją jest ścieżka totalitaryzmu, którą podąża kultura anulowania. Ci, którzy opowiadają się za tradycyjnym wyborem w kwestii małżeństwa, aborcji lub seksualności, muszą zostać usunięci z życia społecznego. 

Innymi słowy, anulowanie katolików.

Innymi słowy, moja rezygnacja.

Dziś bycie przeciwnikiem aborcji lub myślenie, że małżeństwo jest instytucją między mężczyzną a kobietą, jest wystarczającym powodem, by zostać napiętnowanym, a w rezultacie wykluczonym z życia społecznego, nie mówiąc już o życiu politycznym. Jest to ćwiczenie prawdziwej tyranii, która stopniowo nas dusi i której nadaliśmy statut obywatelstwa.

Spuściliśmy głowy, akceptując ideologiczne postulaty, które są nam narzucane i które są sprzeczne z naszym sumieniem i samą ludzką naturą. Nie jest już możliwa nawet intelektualna debata. Rozum został odsunięty na bok w celu narzucenia jednego modelu myślenia, którego nie można kwestionować.

W obliczu tego katolicy mają dwie opcje. Pierwszą z nich jest zaakceptowanie systemu i dostosowanie się do niego, aby przetrwać najlepiej jak potrafimy, akceptując narzucone nam postulaty i ostatecznie, stopniowo, czyniąc je naszymi własnymi. Wolno nam mieć nasze czasy kultu, modlić się w naszych kościołach, o ile nie opuszczamy zakrystii. 

Inną opcją jest podniesienie głosu i po prostu stanięcie w obronie tego, w co wierzymy, prawdy o życiu i rodzinie. Żyć głęboko religijną wiarą i zjednoczeniem z Bogiem, co prowadzi nas do zaangażowania społecznego i poszukiwania dobra wszystkich naszych współobywateli. Nawet jeśli w wielu przypadkach oznacza to płynięcie pod prąd.

Ostatecznie musimy wybrać między byciem kościołem dostosowującym się a kościołem proroczym.

Kościół proroczy jest Kościołem niewygodnym, co widzimy na przykład w Nikaragui. Świadectwo prześladowań, których doświadczyła tamtejsza wspólnota katolicka, w tym wydalenie zakonów czy uwięzienie biskupów, jest tylko ostateczną konsekwencją bycia prawdziwie zgodnym z wiarą i głoszenia prawdy i sprawiedliwości. Nawet jeśli, jak w przypadku św. Jana Chrzciciela, tyrani każdego wieku nie lubią tego słuchać, ponieważ pierwszymi, których ta prawda potępia, są oni sami.

Dlatego właśnie kościół proroczy jest kościołem niewygodnym i w konsekwencji prawie zawsze kończy się kościołem męczeńskim.

Ogólnie rzecz biorąc, w Ameryce Południowej, pomimo dużej obecności kościołów ewangelicznych, to właśnie Kościół katolicki był najbardziej atakowany przez władze publiczne, właśnie dlatego, że nadał priorytet temu wymiarowi proroczego potępienia. Jeśli zajmujesz się tylko pochwałami, nie ma wielu krawędzi, którymi możesz drażnić potężnych. Ale jeśli potępiasz ekscesy tych, którzy rządzą, ryzykujesz, że zostaniesz odwołany, wydalony lub wtrącony do więzienia.

Na Zachodzie, napędzani przez potężne organy, takie jak ONZ, również podążamy tą ścieżką anulowania, jak pokazała nam pani Irene Khan. Przykład naszych prześladowanych i męczeńskich braci i sióstr w innych zakątkach świata powinien zachęcać nas do wyboru ścieżki wierności Panu. Do wyboru bycia odważnym i proroczym kościołem, a nie wygodnym i tchórzliwym.

La entrada Iglesia profética, Iglesia incómoda se publicó primero en Omnes.

]]>
Wydziedziczeni https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/odziedziczony/ Mon, 11 Sep 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=33638 Natknąłem się na książkę francuskiego filozofa i polityka, François-Xaviera Bellamy'ego, w której analizuje on sytuację współczesnych młodych ludzi, skupiając się na tym, dlaczego tak ważne jest przekazywanie kultury nowym pokoleniom. Tytuł książki jest sugestywny: "Wydziedziczeni". Oto kilka akapitów, w których [...]

La entrada Los desheredados se publicó primero en Omnes.

]]>
Natknąłem się na książkę francuskiego filozofa i polityka, François-Xaviera Bellamy'ego, w której analizuje on sytuację współczesnych młodych ludzi, skupiając się na tym, dlaczego tak pilne jest przekazywanie kultury nowym pokoleniom. Tytuł książki jest sugestywny: 'Wydziedziczeni"..

Zebrałem kilka akapitów, w których analizuje on początkową sytuację:

W naszych zachodnich społeczeństwach ma miejsce wyjątkowe zjawisko, bezprecedensowe pęknięcie: jedno pokolenie odmawia przekazania następnemu pokoleniu tego, co powinno mu dać, tj. całej wiedzy, punktów odniesienia i odwiecznego ludzkiego doświadczenia, które stanowi jego dziedzictwo. Jest to celowe, a nawet wyraźne (...)

Straciliśmy poczucie kultury. Jest ona dla nas w najlepszym razie bezużytecznym luksusem, a w gorszym - ciężkim i niewygodnym bagażem. Oczywiście nadal odwiedzamy muzea, chodzimy do kina, słuchamy muzyki; w tym sensie nie odeszliśmy od kultury. Ale nie jesteśmy już nią zainteresowani, chyba że w formie powierzchownego rozproszenia uwagi, inteligentnej przyjemności lub dekoracyjnej rekreacji. (...)

Dziś młodzi ludzie są pozbawieni wszystkiego, czego im nie przekazaliśmy, całego bogactwa tej kultury, której w dużej mierze już nie rozumieją. (...) Chcieliśmy potępić spadki; wydziedziczyliśmy ludzi.

François_Xavier Bellamy, Wydziedziczeni

Teza książki, napisanej dla Francji, jest czymś, co możemy również zobaczyć w naszym kraju. Ma to wiele wspólnego z ruch obudzony który jest obecny na całym świecie i którego symbolicznie byliśmy świadkami, usuwając rzeźby kluczowych postaci w historii Zachodu, ponieważ nie są one zgodne z ideami, które dziś definiujemy jako poprawne politycznie.

To prawda, istnieje ponowne odczytanie przeszłości, ale przede wszystkim istnieje pogląd, że jedynym ważnym parametrem jest wizja kultury i etyki naznaczona obecnymi prądami kulturowymi. I faktem jest, że podążając za tym samym starym rewolucyjnym schematem, opowiadają się za propozycją adamistyczną, że wszystko zaczyna się od nich, że musimy odciąć wszystko od przeszłości jako ciężaru i zostawić ją za sobą. Mówią nam, że żyjemy w roku zerowym nowej ery ludzkości. Narodził się nowy człowiek, a my pogrzebaliśmy starego. Ma to zabarwienie nowego mesjanizmu, alternatywy dla chrześcijaństwa.

Ma to konsekwencje, których nie potrafimy sobie jeszcze wyobrazić. Do tej pory przetrwanie społeczeństwa opierało się na przekazywaniu dziedzictwa przyszłym pokoleniom. Rodzina jako pierwsza była odpowiedzialna za przekazywanie całego schematu wartości i przekonań, na których można oprzeć życie.

Na poziomie społecznym funkcja ta została w dużej mierze powierzona instytucji szkolnej. Ale zarówno w rodzinie, jak i w szkole widzimy wielkie trudności w przekazywaniu tych korzeni. A rodziny chrześcijańskie, które zabrały swoje dzieci do szkół katolickich, które szukały dla nich grup rekreacyjnych i formacji kościelnej, zadają sobie pytanie z pewną goryczą, gdzie zawiodły, ponieważ ostatecznie ich dzieci nie przejęły dziedzictwa, które chcieli przekazać. Z pewnością ta sytuacja nie jest nam obca.

Ten wielki papież i myśliciel, którym był Benedykt XVI Kilka lat temu mówił o tym, co nazwał "kryzysem edukacyjnym" i odniósł się do tej sytuacji społecznej.

Mówi się o wielkim "kryzysie edukacyjnym", o rosnących trudnościach w przekazywaniu nowym pokoleniom podstawowych wartości egzystencji i właściwego zachowania. To nieunikniona sytuacja kryzysowa: w społeczeństwie i kulturze, które zbyt często wyznają relatywizm, brakuje światła prawdy, a mówienie o prawdzie jest uważane za niebezpieczne.

Dlatego też edukacja sprowadza się do przekazywania pewnych umiejętności lub zdolności do wykonania, jednocześnie starając się zaspokoić pragnienie szczęścia nowych pokoleń, wypełniając je przedmiotami konsumpcji i efemerycznymi gratyfikacjami.

List Benedykta XVI do diecezji rzymskiej,

21 stycznia 2008 r.

Papież Franciszek mówi do nas również w Christus vivit o ryzyku dorastania młodych ludzi bez korzeni, bez punktów odniesienia. Podkreśla potrzebę zjednoczenia tych dwóch pokoleń, starego i młodego, aby móc płynąć ku przyszłości z nadzieją. Młodzi i starzy są w łodzi. Młody człowiek wiosłuje ze swoim wigorem, stary człowiek obserwuje horyzont i pomaga nam swoją mądrością sterować kruchą łodzią naszego życia.

Duszpasterze i filozofowie ostrzegają nas przed dryfem naszego społeczeństwa. Jest to niewątpliwie konsekwencja głębokiego kryzysu, którego doświadczamy w tym zakręcie historii, w którym jedna epoka, nowoczesność, dobiega końca i otwieramy się na nową, której wciąż w dużej mierze nie jesteśmy świadomi, ale która już tu jest.

Warto zadać sobie pytanie, w jakim stopniu dynamika ta wpływa na nas. Naiwnością byłoby sądzić, że możemy żyć w bańce, w równoległym świecie, w którym to wszystko nas nie dotyczy. Dla dobra naszych dzieci i społeczeństwa musimy poważnie potraktować to wyzwanie.

Musimy pracować świadomie i systematycznie, aby zachować dziedzictwo naszej kultury, wizji antropologicznej, poczucia historii, która nas ukształtowała.

Musimy przekazać naszym dzieciom dziedzictwo, które kiedyś otrzymaliśmy. Dziedzictwo, które jest prawdziwym skarbem.

La entrada Los desheredados se publicó primero en Omnes.

]]>
Nagi król https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/nagi-krol/ Sat, 26 Aug 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=33260 Nowe szaty cesarza Hansa Christiana Andersena wydają mi się niezwykle aktualną baśnią. Widzimy cesarza przechadzającego się przed naszymi oczami zupełnie nago i nikt nie ma odwagi powiedzieć tego głośno, aby nie wyglądać źle. A kosztem naszej głupoty i strachu, niektórzy rzekomo oszukujący krawcy, którzy znają [...]

La entrada El rey desnudo se publicó primero en Omnes.

]]>
Nowe szaty cesarza Hansa Christiana Andersena wydaje mi się niezwykle aktualną baśnią. Widzimy cesarza, który przechadza się przed naszymi oczami zupełnie nagi i nikt nie ma odwagi powiedzieć o tym głośno, by nie wyjść na złego. A kosztem naszej głupoty i strachu rzekomi oszuści krawieccy, którzy doskonale znają ludzkie serca, bogacą się i uciekają z naszymi pieniędzmi.

Kto odważy się powiedzieć, że celem ludzkiej seksualności jest zjednoczenie pary i reprodukcja gatunku oraz że jej naturą jest komplementarność między mężczyzną i kobietą? Już samo cytowanie Pisma Świętego i stwierdzenie, że "stworzył mężczyznę i niewiastę" (por. Rdz 1:27) wydaje się prowokacyjne.

Chesterton powiedział, że "nadejdzie dzień, w którym konieczne będzie wyciągnięcie miecza, aby potwierdzić, że trawa jest zielona". Nie wiem, czy trzeba będzie dobyć miecza czy pióra, by bronić prawdy, ale pewne jest to, że narzucono tyranię politycznej poprawności, w której za obronę tego, co oczywiste, zostaje się okrzykniętym radykałem lub poddanym ostracyzmowi.

Ale musimy odważyć się powiedzieć, że król jest nagi. Nie wystarczy, że nie powtórzymy tej ideologii i przejdziemy obok, jakby na palcach, nie wypowiadając się w milczeniu. Są milczenia, które są afirmacjami. Istnieją prawdy, które, jeśli ich nie głosimy, bez względu na to, jak oczywiste mogą się wydawać, są zaciemnione.

Być może dlatego pomogło mi wysłuchanie D. Demetrio Fernándeza, biskupa Kordoby, który poruszył ten temat w katechezie, którą wygłosił na konferencji w Kordobie. Światowe Dni Młodzieży na pytania młodych ludzi. Nie unikał trudnych pytań. I wielu innych niewygodnych pytań dotyczących aborcji, agendy 2030 i innych drażliwych kwestii, na które młodzi ludzie szukają odpowiedzi.

W tej kwestii należałoby zadać wiele uczciwych pytań. Pytający Cui prodest, Kto na tym skorzysta, co prowadzi nas do spojrzenia na rzekomych krawców, którzy sprzedali nam fałszywy garnitur i którzy uciekają z pieniędzmi cesarza. Ponieważ nie mam wątpliwości, że istnieje zbieżność interesów gospodarczych, ideologicznych i władzy w przyjęciu przez nas tej nowej ideologicznej dyktatury.

Potrzebujemy dziecka o niewinnym spojrzeniu, jak w tej historii lub jak w przypadku proroka Daniela, kiedy zamierzali ukamienować czystą Zuzannę, abyśmy wyraźnie zobaczyli to, czego nie odważyliśmy się powiedzieć z obawy przed potężnymi.

Musimy być niewinni jak gołębice i ostrożni jak węże (por. Mt 10, 16), ponieważ ci, którzy są gotowi rzucać kamieniami, ukrywają się w każdym zakątku. Prawda, płynąca z najgłębszego miłosierdzia, musi być także głoszona i eksponowana za pomocą pedagogiki, we właściwym czasie.

Bo, ponownie zapożyczając mądrość angielskiego dziennikarza, "przygoda może być szalona, ale poszukiwacz przygód musi być zdrowy na umyśle".

A dziś nie ma bardziej ekscytującej i trudniejszej przygody niż mówienie prawdy.

La entrada El rey desnudo se publicó primero en Omnes.

]]>
Prawdziwie ślepy https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/the-true-blind-jmj/ Tue, 22 Aug 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=33199 Uzdrowienie Jimeny podczas ŚDM, szesnastoletniej dziewczyny z Madrytu, która jest praktycznie niewidoma, poruszyło cały świat. Stało się to 5 sierpnia, w święto Matki Bożej Śnieżnej, w ostatnim dniu nowenny, którą ona i jej przyjaciele odprawiali, modląc się o jej uzdrowienie. Y [...]

La entrada Los verdaderos ciegos se publicó primero en Omnes.

]]>
Uzdrowienie Jimeny podczas ŚDM, szesnastoletniej dziewczyny z Madrytu, która jest praktycznie niewidoma, poruszyło cały świat. Stało się to 5 sierpnia, w święto Matki Bożej Śnieżnej, w ostatnim dniu nowenny, którą ona i jej przyjaciele odprawiali, modląc się o jej uzdrowienie. Miało to miejsce w samym środku Światowe Dni MłodzieżyJimena dołączyła do niezliczonej liczby młodych ludzi z całego świata.

Byłem zaskoczony (być może niezbyt zaskoczony) reakcją niektórych dziennikarzy, którzy nawet mając przed oczami dowody na to, że ta dziewczyna była niewidoma, a teraz widzi, odmawiają uznania tego niewytłumaczalnego faktu, tego możliwego cudu. Po prostu widzą to na własne oczy, ale nie wierzą w cuda.

Są bardziej ślepi niż Jimena. To jest tuż przed ich oczami, a oni tego nie widzą.

W rzeczywistości ta ślepota jest ślepotą naszego społeczeństwa jako całości. Nasz świat nie wierzy w cuda. A nawet ci z nas, którzy nazywają siebie wierzącymi, mają trudności z uwierzeniem w te niezwykłe przejawy nadprzyrodzonego w naszym życiu. Głównym powodem jest to, że mamy materialistyczną koncepcję rzeczywistości, w której, nawet jeśli wierzymy w istnienie Boga, nie wierzymy, że Bóg może działać w rzeczywistości materialnej. Wyobrażamy sobie Boga i wszystko, co nadprzyrodzone, jako rzeczywistość odrębną i odległą od rzeczywistości materialnej, bez żadnego związku. Wkradł się deistyczny pogląd zegarmistrza, który wprawia w ruch maszynę, która następnie działa sama z siebie.

Ale to nie jest chrześcijański pogląd na Boga i jego związek ze światem. Bóg nie stworzył świata miliony lat temu. Bóg nadal go tworzy i podtrzymuje jego istnienie. Jako kochający Ojciec jest obecny w naszym życiu i troszczy się o nas w swojej opatrzności.

Pewnego dnia Jezus krzyknął z radości, ponieważ Ojciec w niebie ukrył tajemnice Królestwa przed mądrymi i inteligentnymi, a pokazał je prostym (por. Mt 11:25). Tak dzieje się również dzisiaj. Dla milionów młodych ludzi, którzy podobnie jak Jimena uczestniczyli w ŚDM, było to niezwykle normalne, że Bóg dokonał tego możliwego cudu i cieszyli się wraz z Jimeną z jej uzdrowienia. Być może dlatego, że w tamtych dniach sami żyli w atmosferze duchowości i transcendencji, w której Bóg był ściśle obecny.

Cuda są znakami, które Bóg czyni, aby pokazać nam bliskość Królestwa, które już jest pośród nas. Jezus uzdrowił niewidomego nie tylko jako akt miłości i miłosierdzia, ale także po to, by nauczyć nas widzieć głębiej, oczami wiary.

Wielkie pytanie, które rodzi się w moim sercu, brzmi: co Bóg chciał nam powiedzieć przez ten możliwy cud? Niewątpliwie Pan odpowiedział na wiarę Jimeny i jej przyjaciół, którzy podjęli nowennę o jej uzdrowienie. Ilu młodych ludzi odważyłoby się powiedzieć swoim przyjaciołom, aby dołączyli do nich w modlitwie i prosili o coś? Potrzeba do tego odwagi, jak zauważył D. Ignacio Munilla podczas spotkania z młodymi na ŚDM, komentując to wydarzenie.

Ale wierzę również, że Bóg mówi nam o wiele więcej poprzez to uzdrowienie. Potwierdza młodym ludziom na całym świecie drogę, którą przebyli w tych dniach ramię w ramię z Franciszkiem, że podobnie jak Maryja, muszą powstać i wyjść na spotkanie swoich braci i sióstr, niosąc Jezusa w swoich sercach. Że powszechne braterstwo jest możliwe. I że Bóg, Emmanuel, idzie z nami jako bliski i prawdziwy Bóg.

I faktem jest, że, jak już powiedziałem ChestertonNajbardziej niesamowitą rzeczą w cudach jest to, że się zdarzają.

Teraz wiedzą o tym młodzi ludzie na całym świecie. Widzieli to na własne oczy.

La entrada Los verdaderos ciegos se publicó primero en Omnes.

]]>
Aborcja i wolność https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/aborcja-i-wolnosc/ Mon, 20 Mar 2023 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=29599 To jest właśnie cecha dobrych pisarzy. Zawsze są na bieżąco. Ponownie czytam tekst Juliána Maríasa z 1975 r. z książki La España real, który, czytany z perspektywy historycznej, nie może nie zastanawiać się, czy odnosi się do dyktatury Franco, czy do tego, co Benedykt XVI nazwał "dyktaturą [...].

La entrada Aborto y libertad se publicó primero en Omnes.

]]>
Tak to jest z dobrymi pisarzami. Zawsze są na bieżąco.

Czytam na nowo tekst Juliána Maríasa z 1975 roku z książki Prawdziwa Hiszpania który czytany z perspektywy historycznej nie może nie zastanawiać się, czy odnosi się do dyktatury Franco, czy do tego, co było Benedykt XVI nazwał "dyktaturą relatywizmu", której dziś doświadczamy.

Ocenę pozostawiam czytelnikowi.

Tak długo jak naród pozostaje czujny, historycznie żywotny, zdrowy psychicznie, z żywymi przekonaniami, ze zdolnością do reakcji i inicjatywy, może on wytrzymać nieudolny, niemoralny, opresyjny reżim polityczny, co nie oznacza unieważnienia wolności. Wolność polityczna może być minimalna, prawie nie istniejąca, ale znaczna wolność społeczna i osobista może trwać, co jest jeszcze ważniejsze.

Z drugiej strony, nadmierne zrównanie, homogeniczność, brak napięć i "różnic potencjałów" w społeczeństwie, ciągłe wbijanie jednolitych idei lub pseudoidei w szkołach, na uniwersytetach, w prasie, we wszystkich mediach, brak odmiennych i twórczych indywidualności, może doprowadzić społeczeństwo, formalnie rządzone w sposób godny podziwu, do ogromnej demoralizacji, do bierności, która oznacza, jeśli spojrzeć na sprawy uczciwie, unieważnienie wolności.

Julián Marías

Ciekawostką artykułu jest to, że nasz filozof nie mówi o polityce, a raczej o... aborcja i analizuje jego społeczne reperkusje po rozszerzeniu w Szwecji w tych latach.

Sprawa, w której Julián Marías dostrzegł, że stawką jest cały sposób postrzegania społeczeństwa, stosunków międzyludzkich, samo zniszczenie wolności, która jest podkopywana od dołu, od korzeni.

Co powiedziałby ten wielki obrońca wolności dzisiaj: czy zastałby czujny naród, zdolny do oporu, czy raczej poddałby się "ciągłemu młotkowaniu pseudoujednoliconych idei w szkołach, na uniwersytecie, w prasie", a dziś dodalibyśmy jeszcze w społecznych sieciach Internetu?

Obawiam się, że znajdujemy się w czasach, w których ta dyktatura postępuje w szybkim tempie. Wiadomość o aresztowaniu w Wielkiej Brytanii katolickiego księdza Seana Gougha i o Isabel Vaughan Spruce za modlitwę w ciszy przed kliniką aborcyjną dają nam wgląd w "ogromną demoralizację", którą oznacza to unieważnienie wolności, przepowiedziane przez Juliána Maríasa.

A działania, które nadchodzą, zwłaszcza ze strony elit politycznych ONZ, przebiegają po tych samych proaborcyjnych liniach, odrzucając jako "szkodliwe" i "dyskryminujące" wartości te, które bronią rodziny i życia jako fundamentu społeczeństwa.

Na stronie pojedyncze myślenie która opiera się na nowej antropologii i która chce skonfigurować nowy porządek społeczny, postępuje i chce skolonizować, narzucając się siłą prawa, wszystkie przestrzenie życia.

Większość ludzi nie wie, jak sobie z tą presją poradzić. Sami sobie narzucamy autocenzura która skłania nas do milczenia, przynajmniej w sferze publicznej. I choć wiemy, że król jest nagi, nie śmiemy tego powiedzieć w obawie przed represjami.

Wracam ponownie do tekstu Juliána Maríasa w poszukiwaniu odpowiedzi, co robić w tej sytuacji.

Przyszłość wolności zależy od problemu równowagi. Jeśli znajdzie się wystarczająca liczba mężczyzn i kobiet zdolnych do korzystania z osobistej wolności i nie dających się narzucić żadnemu rodzajowi terroryzmu - od tego z karabinów maszynowych do tego z mody lub "nauki" - (...) obecna ogromna ofensywa przeciwko wolności zostanie przezwyciężona, a wolność zwycięży.

A za kilka lat mężczyźni będą się zastanawiać, jak mogli się zafascynować tak głupim koszmarem.

Julián Marías

Odważnie skorzystaliśmy z tej wolności przeciwko terroryzmowi z broni maszynowej wiele lat temu. Brutalna siła ataków nie uciszyła sumienia wielu naszych współobywateli. A teraz, z czasem, zastanawiamy się, jak można było zafascynować ludzi, a nawet usprawiedliwić morderstwo z powodów politycznych.

Ale terroryzm mody czy "nauki", jak określił go Julián Marías, wydaje się być bardziej zabójczy w tej utracie wolności niż terroryzm karabinów maszynowych.

I tak strach przed społecznym napiętnowaniem, przed polityczną śmiercią, wycisza głosy sprzeciwu niezbędne do przetrwania sumienia. Wciąż jesteśmy zafascynowani tym koszmarem. Minęło wiele lat, a my wciąż nie obudziliśmy się z tego złego snu. Być może w tym tkwi główny problem.

Wracam do mistrza i kończę jego słowami, które moim zdaniem doskonale opisują moment, w którym się znajdujemy:

Jeśli jednak bez tego minie kilka lat - może nie więcej niż dekada - brak wolności będzie mocno ugruntowany, wolność zostanie na długo wytępiona, a świat wejdzie w jedną ze swoich długich ciemnych epok, w których kondycja ludzka zostanie zredukowana do niezniszczalnego minimum, bez którego nie da się żyć, dopóki nie zakiełkuje powoli na nowo powołanie do życia jako wolności.

Julián Marías

La entrada Aborto y libertad se publicó primero en Omnes.

]]>
Kościół, bądź sobą https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/kosciol-jest-sam/ Sat, 18 Feb 2023 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=28841 Czytając Omnes Dossier na temat niemieckiej podróży synodalnej, przypomniały mi się słowa, które św. Jan Paweł II skierował do Europy z Santiago de Compostela na zakończenie swojej pierwszej wizyty apostolskiej w Hiszpanii 9 listopada 1982 r.: "Ja, Biskup Rzymu i Pasterz Kościoła powszechnego, od zakończenia mojej [...]

La entrada Iglesia, sé tu misma se publicó primero en Omnes.

]]>
Czytanie Dossier Omnes na niemieckiej drodze synodalnej Przypomniały mi się te słowa, że Święty Jan Paweł II Zwrócił się do Europy z Santiago de Compostela na zakończenie swojej pierwszej wizyty apostolskiej w Hiszpanii 9 listopada 1982 r.

Ja, Biskup Rzymu i Pasterz Kościoła powszechnego, z Santiago, wysyłam ci, stara Europo, wołanie pełne miłości: Znajdź się na nowo. Bądź sobą. Odkryjcie swoje pochodzenie. Ożywcie swoje korzenie. Ożywcie te autentyczne wartości, które uczyniły waszą historię chwalebną, a waszą obecność na innych kontynentach korzystną. Odbudujcie swoją duchową jedność.

Na stronie Kościół w Niemczech znajduje się w kluczowym momencie, w którym te słowa świętego papieża Polaka mogłyby nadać mu kierunek. Może być dobra wiara, nie ma co do tego wątpliwości, w inicjatywie podjętej wraz ze ścieżką synodalną, ale istnieje wyraźne ryzyko zejścia na manowce, a nawet wciągnięcia innych episkopatów w poszukiwanie sojuszy proponowanych przez promotorów niemieckiej ścieżki synodalnej.

Poza problemem u źródeł tego procesu (problem analizy genezy problemu dot. nadużycie seksualne) i różnych agend, które są realizowane (opcjonalny celibat, kapłaństwo kobiet, zmiana moralności seksualnej, redefinicja posługi władzy biskupa...) wydaje mi się, że chodzi o kwestię relacji między Kościołem a społeczeństwem.

Co musi się zmienić w Kościele, aby dotrzeć do społeczeństwa, które staje się coraz bardziej zsekularyzowane, a przez to bardziej oddalone od Boga? Jakich znaków czasu powinniśmy słuchać, przez które Duch Święty przemawia także do nas? Jak być wiernym i jednocześnie twórczym w ewangelizacji?

Na stronie episkopat niemiecki poprzez tę synodalną podróż podchodzi do tych pytań, twierdzi, że chce słuchać znaków czasu. Ale w rezultacie zdają się akceptować postulaty naszego społeczeństwa, które mogą ich odciągnąć od sensu wiary katolickiej. Zaniepokojeni opuszczeniem przez wiernych swoich kościołów, uważają, że rozwiązaniem jest zmiana i zbliżenie się do myślenia dzisiejszego społeczeństwa. Ale właśnie w tym miejscu największy błąd.

Chcąc być tym, kim nie jestem, nie jestem nawet sobą" - mówi piosenka grupy "Brotes de olivo". To jest właśnie ryzyko Kościół w Niemczech, i w pewnym sensie chrześcijan na całym świecie. Abyśmy przestali być sobą, aby być jak świat, aby być "normalnymi".

Dlatego słowa, które św. Jan Paweł II skierował do Europy, wydają mi się aktualne dla Kościoła w Niemczech i dla nas wszystkich.

Kościele, odnajdź siebie na nowo. Bądźcie sobą. Odkryjcie swoje pochodzenie. Ożywcie swoje korzenie. Odbudujcie swoją duchową jedność.

Będziemy owocni tylko wtedy, gdy będziemy wierni Jezusowi Chrystusowi. Nadszedł czas, aby zwrócić nasze oczy na ukrzyżowanego i postawić Go przed oczami tych, z którymi żyjemy. Mamy ukazywać światu Jezusa Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego, podnosić Go na wysokość, aby mogli patrzeć na Niego i w Nim znaleźć zbawienie. Jezus ukrzyżowany będzie dzisiaj, tak jak był w czasach Pawła, skandalem i głupstwem. Ale tylko w Nim nasz Kościół znajdzie siłę do dalszego kroczenia pośród pustyni, przez którą musimy przejść.

Jeśli Kościół nie będzie wierny sobie, jeśli przyjmie postulaty i cele stawiane przez świat, przestanie być solą i światłem.

Droga, którą mamy przed sobą, biegnie dokładnie w innym kierunku. W naszych relacjach ze światem musimy bowiem odzyskać ten proroczy dynamizm, który jest niezbędny dla katolicyzmu. Musimy ukazywać piękno życia w Chrystusie, nawet jeśli to skandalizuje społeczeństwo, które zmierza w innym kierunku.

Bo dziś, jak zawsze, potrzebni są prorocy, by zmienić kurs tych, którzy zbłądzili.          

La entrada Iglesia, sé tu misma se publicó primero en Omnes.

]]>
Odzyskanie wartości sacrum https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/odzyskiwanie-wartosci-swietego/ Thu, 09 Feb 2023 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=28489 Nic nie jest święte. Wydaje się, że jest to hasło przewodnie naszych czasów. Świadomość, że znajdujemy się w świętym miejscu lub doświadczamy świętego wydarzenia, odsyła nas bezpośrednio do szczególnej obecności Boga. Obecności, która staje się w tym momencie i w tym miejscu, w jakiś tajemniczy, niemal namacalny sposób. Takie było doświadczenie [...]

La entrada Recuperar el valor de lo sagrado se publicó primero en Omnes.

]]>
Nic nie jest święte. Wydaje się, że jest to hasło przewodnie naszych czasów.

Świadomość, że jesteśmy w świętym miejscu lub przeżywamy święte wydarzenie, odsyła nas bezpośrednio do szczególnej obecności Boga. Obecność, która staje się w tym momencie i w tym miejscu, w jakiś tajemniczy, niemal namacalny sposób. Takie było doświadczenie Mojżesza przed krzakiem gorejącym. "Obudujcie buty, bo ziemia, na której stoicie, jest święta" (Wj 3,5).

To doświadczenie sacrum, niezbędne dla religii, przenikało życie naszych przodków. Wiedzieli, że są chwile, które są święte, wydarzenia, w których czas stanął w miejscu i dotknął wieczności.

Eucharystia w szczególny sposób przenosi nas z powrotem do tej samej wieczerzy w Wielki Czwartek, do wyjątkowej ofiary Chrystusa na krzyżu, do tajemnicy zmartwychwstania Jezusa. Święte czasy, w których dotyka się wieczności. Tak jak stało się to z Piotrem, Jakubem i Janem w momencie przemienienia Jezusa na górze Tabor. Moment, w którym na sekundę pozory zostają odarte i pozwalają nam zobaczyć nieskończoność.

Nasi przodkowie wiedzieli też, że istnieją miejsca święte. Uprzywilejowane przestrzenie, bramy do nieskończoności, gdzie obecność Boga była namacalna. W sanktuariach takich jak Lourdes czy Fatima, to co nadprzyrodzone staje się bliskie. W Nazarecie uderza nas czytanie na ołtarzu "Verbum Caro Hic Factum Est". Tutaj, 'hic', w tym miejscu niebo i ziemia spotkały się. Miejsce, do którego wchodzi się z szacunkiem w ciszy, niemal na palcach. Barefoot z duszą.

A jednak...

Dzisiaj nic nie jest święty. Wszystko zostało odczarowane. I zbanalizowana, co jest sposobem na położenie kresu temu doświadczeniu bycia przed czymś, co wynosi nas poza, co przekracza własną rzeczywistość.

Niewątpliwie ta utrata świadomości sacrum jest jedną z konsekwencji "odczarowania", które charakteryzuje nasz świecki wiek, jak to określił filozof Charles Taylor. Mentalność, która kształtuje współczesnego człowieka. Dla dzisiejszego człowieka czas to nic innego jak następstwo zdarzeń, jedno po drugim. A przestrzeń to czysta materia, która odnosi się tylko do siebie. Samo pojęcie sacrum wydaje się należeć do innej epoki, do średniowiecza.

Bez wątpienia, jeśli chcemy wychowywać w doświadczeniu religijnym, musimy zacząć od pomocy młodym ludziom w postrzeganiu tego doświadczenia sacrum. Począwszy od naszych własnych uroczystości i świątyń. Musimy zostawić przestrzeń na ciszę i odkryć, że świątynia jest świętym miejscem zamieszkałym przez żywego Boga. Rozpoznać jego obecność. Być w zachwycie i podziwiać. Pomóc im wejść, poprzez gesty, muzykę i sztukę, w to doświadczenie, które ogarnia duszę i stawia ją w kontakcie z tajemnicą. I w tym, trzeba uczciwie powiedzieć, traciliśmy wrażliwość i zarażaliśmy się tą profanacyjną atmosferą.

Ale wychowanie w sacrum obejmuje całe życie. Musimy uczenie dzieci i młodzieży odkrywania śladów Stwórcy gdy kontemplują naturę. Pokaż im, że w historii ludzkości jest sens. Pomóż im oderwać się od pozorów i zobaczyć poza nimi.

Musimy na nowo połączyć się z sacrum i wychowywać w nim nowe pokolenia. A to nie jest łatwe zadanie. Jest cała kultura, która to utrudnia. Ale jest to konieczne, jeśli naprawdę chcemy zmierzyć się z ewangelizacją tego świata.

Być może jest to zresztą jeden z kluczy do sukcesu twórczości J.R.R. Tolkiena, autora m.in. Władca Pierścieni". Że poprzez fantazję udało mu się objawić nam, że świat jest naprawdę "zaczarowany". Jego średniowieczny epos łączy nas z najskrytszymi porywami serca i przywraca nadzieję. W całej jego twórczości jest miejsce na sacrum.

Na naszą korzyść, jak zawsze, przemawia serce młodego człowieka, który doskonale wyczuwa, że musi być "coś więcej". Ten czas nie może się skończyć. Że, jak powiedział Máximo w filmie GladiatorTo, co robimy w życiu, odbija się echem w wieczności".

La entrada Recuperar el valor de lo sagrado se publicó primero en Omnes.

]]>
Święty Ignacy z Loyoli i multitasking https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/san-ignacio-de-loyola-and-the-multitasking/ Sun, 22 Jan 2023 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=27889 Multitasking, czyli zdolność do wielozadaniowości, jest obecnie przedstawiana jako pozytywna umiejętność, która poprawia naszą wydajność w pracy. Coś, co rzekomo młodzi ludzie, ze względu na ich bliski związek z technologią, znaleźliby łatwiej niż poprzednie pokolenia. W ten sposób możemy zobaczyć ludzi, którzy są w [...]

La entrada San Ignacio de Loyola y el <em>multitasking</em> se publicó primero en Omnes.

]]>
Multitasking, czyli umiejętność wielozadaniowości, jest obecnie przedstawiana jako pozytywna umiejętność, która poprawia naszą wydajność w pracy. Coś, co podobno młodym ludziom, ze względu na ich bliski związek z technologią, będzie łatwiejsze niż poprzednim pokoleniom.

Możemy więc zobaczyć osoby, które są na spotkaniu, ale jednocześnie odpowiadają na wiadomości w spotkaniu. whatsapp na telefonie komórkowym lub odpowiadając na e-maile. Uczęszczają na zajęcia, ale sprawdzają też niektóre ze swoich sieci społecznościowych. Czatują z tobą i robią zdjęcia, by zasilić swoje profile.

Oczywistym pytaniem jest, czy ludzie naprawdę potrafią dobrze multitaskingować. Naukowcy twierdzą, że nie możemy. René Marois, ekspert w dziedzinie neuronauki, zwraca uwagę, że "nasz mózg nie radzi sobie dobrze z sytuacjami wielozadaniowymi. Gdy tylko dwa zadania wymagają naszej uwagi, cierpi na tym produktywność".

Tak jest. W rzeczywistości, w przypadku wielozadaniowości to, co robimy, to albo automatyczne wykonywanie jednego z tych zadań, albo przełączanie się z jednego zadania na drugie, nieustanne łączenie i rozłączanie. To, dalekie od usprawnienia naszej pracy, niesie za sobą szereg negatywnych konsekwencji: niższą efektywność, gorszą pamięć, większe ryzyko błędów, zwiększony stres...

Jest to sposób pracy i relacji, który daje nam poczucie skuteczności, maksymalnego wykorzystania naszego czasu, ale w rzeczywistości prowadzi do decentralizacji i fragmentacji. Dokładnie odwrotnie do tego, czego potrzebuje nasza psychika i nasz duch.

Święty Ignacy z Loyoli ukuł zdanie "rób to, co robisz" i można by je powtórzyć nam, mężczyznom i kobietom XXI wieku, z jeszcze większą aktualnością. Wykonywanie tylko jednego zadania i oddawanie się mu całą duszą jest najlepszym sposobem na dobre jego wykonanie. Idea, która w taki czy inny sposób występuje w różnych tradycjach kulturowych i religijnych. Koncentracja, życie w chwili obecnej, robienie tego co się robi... to różne wersje tej jedności umysłu i działania.

W naszym frenetycznym, nastawionym na wydajność świecie wielozadaniowość daje nam fałszywe poczucie skuteczności, a nawet ważności. W rzeczywistości jednak stajemy się ludźmi o mniejszej zdolności do koncentracji i wewnętrzności. I właśnie z tego powodu stajemy się mniej refleksyjni i mniej krytyczni. Funkcjonujemy w dużej mierze na bodźcach zewnętrznych.

Wszystko to ma swoje konsekwencje także w wymiarze duchowym i w naszej relacji z Bogiem. Trudno nam się skupić, a modlitwa staje się żmudnym ćwiczeniem. Potrzebujemy bodźców zewnętrznych, aby poruszyć naszą wrażliwość, ale trudno nam wejść w wewnętrzny dialog z Tym, który mieszka w nas, który jest - jak powiedział św. Augustyn w Wyznania bardziej do wewnątrz niż najbardziej wewnętrzna część mnie i wyżej niż najwyższa część mnie". Bóg mieszka w nas, czyli tam, gdzie możemy go znaleźć.

Nie jest złym postanowieniem noworocznym posłuchać rady żołnierza z Guipuzco i po prostu zrobić to, co powinniśmy zrobić. I zrób to dobrze. Jedno zadanie po drugim. Czekając na swoją kolej.

I to bez popychania.

La entrada San Ignacio de Loyola y el <em>multitasking</em> se publicó primero en Omnes.

]]>
Ostatnia lekcja Benedykta XVI https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/the-ultimate-lesson-of-benedict-xvi-2/ Fri, 13 Jan 2023 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=27804 Ostatnie słowa Benedykta XVI na łożu śmierci, przed śmiercią, jak mówi nam jego osobisty sekretarz, brzmiały: "Jesus, ich liebe dich" ("Jezu, kocham Cię", po niemiecku). W tym kluczowym momencie, w którym znajdujemy się sami przed Panem, nie ma miejsca na oszustwo, co nas naznaczyło [...]".

La entrada La última lección de Benedicto XVI se publicó primero en Omnes.

]]>
Ostatnie słowa Benedykt XVI na łożu śmierci, przed śmiercią, jak mówi nam jego osobisty sekretarz, były "Jesus, ich liebe dich" ("Jezu, kocham Cię", po niemiecku). W tym kluczowym momencie, kiedy znajdujemy się sami przed Panem, nie ma miejsca na oszustwo, to co naznaczyło nasze życie wypływa bezpośrednio z serca. A podsumowaniem życia niemieckiego papieża była ta wielka i niepowtarzalna miłość.

Tym samym papież Benedykt XVI, ten wielki nauczyciel, dał nam wielką lekcję, ostatnią i ostateczną. Tylko miłość jest tym, co wyznacza życie. Tylko to, co pokochaliśmy, pozostanie wieczne. Pod wieczór życia, jak powiedział św. Jan od Krzyża, będziemy badani w miłości. Tylko w tym.

Może nie zaszkodzi, aby ci z nas, którzy zajmują się edukacją i przekazem wiary, w szczególny sposób zapamiętali tę lekcję. Umysł i wola muszą być uformowane. Trzeba nas wprowadzić w tajemnicę nadprzyrodzoności. Konieczne jest zaangażowanie swojego życia i oddanie go. Ale wszystko to jest bezwartościowe, jeśli nie jest czynione z miłości, jak przypomniał apostoł Paweł chrześcijanom z Koryntu.

Dlatego naszą główną misją jest przede wszystkim przybliżenie dzieciom i młodzieży tej historii miłosnej. Towarzyszyć im w poznawaniu Jezusa Chrystusa. Wprowadzić ich w tę osobistą relację, która jest istotą chrześcijaństwa. I własnym życiem uczyć ich, że ten Chrystus, żywy i zmartwychwstały, jest wielką miłością naszego życia.

To najdalsza rzecz od sappiness i sentymentalizmu. Tylko prawdziwa miłość podtrzymuje "tak" w trudnościach, przekracza granice bólu, staje się ostateczna aż do śmierci. Szczególnie miłość Chrystusa ma niewiele wspólnego z "motylami w brzuchu", bo jest to miłość prawdziwa, ale transcendentna. A jeśli można jej dotknąć, to w ciele zranionego brata, to w codziennym Chlebie. A to nie wystarczy na kilka motyli. Wystarczy na coś znacznie większego. Przeczuwać tę miłość, którą można znaleźć tylko w sercu Boga.

Moje pytanie jako wychowawcy dotyczy tego, czy rzeczywiście wprowadzamy młodych ludzi w tę miłość Chrystusa. Bo jeśli nie jesteśmy, to choćbyśmy nie wiem ile parafek wystawili, nie zrobimy absolutnie nic. Papież Benedykt nieustannie nam o tym przypominał. Bycie chrześcijaninem rodzi się ze spotkania, a nie z przekonania moralnego. I to spotkanie z Jezusem nie może nas pozostawić obojętnymi. Jak powtarzali nam nasi młodzi katecheci "nie można znać Jezusa i nie kochać Go; nie można Go kochać i nie naśladować".

Pierwszym krokiem jest więc uczynienie Jezusa znanym. A głównym sposobem na to jest wprowadzenie ich w modlitewną relację z Pismem Świętym. Czytanie i odmawianie Ewangelii będzie sposobem, który może doprowadzić młodych ludzi do kontaktu ze Słowem Wcielonym. I uczyć ich odkrywania Go w ciszy własnych dusz, w najskrytszych zakamarkach naszej istoty.

Szczególnie muzyka, a w ogóle sztuka, będzie drzwiami, które pomogą rozbudzić wrażliwość i ułatwią to spotkanie. Ale ciało do ciała, kontakt, dotknięcie, którego domaga się miłość, ma miejsce w modlitwie i, w sposób uprzywilejowany, w chlebie Eucharystii.

Święty Manuel González, biskup opuszczonego tabernakulum, mówiąc o małej dziewczynce, która chciała wcześnie przystąpić do pierwszej komunii, powiedział, że był niechętny ze względu na młody wiek dziewczynki i dlatego zachęcał ją do czekania. Ale dziewczyna argumentowała mądrością swojego serca, że musi przyjąć komunię, "bo żeby się kochać, trzeba się dotknąć". To wystarczyło, by przekonać świętego biskupa.

Żeby się kochać trzeba się dotykać, trzeba się dotykać. Miłość rodzi się z osobistego spotkania.

Benedykt XVI daje nam tę ostateczną lekcję czułej i intymnej miłości w swoich ostatnich słowach. Jego serce biło w rytm tej miłości. Jego ostatnim tchnieniem było ogłoszenie głosem jednocześnie słabym i mocnym, że miłość jest ostatecznym słowem, które podtrzymuje nasze życie.

La entrada La última lección de Benedicto XVI se publicó primero en Omnes.

]]>
"Noc 24. Musical o Bożym Narodzeniu https://www.omnesmag.com/pl/aktualnosci/musical-night-of-24/ Tue, 06 Dec 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=26883 Historia jest znana... lub nie. Ponieważ prawdziwe pochodzenie Bożego Narodzenia jest coraz bardziej zamazane w naszym zsekularyzowanym społeczeństwie. Być może to jest pierwsza i wielka wartość tego musicalu. Odzyskać i pokazać z nowoczesnym, świeżym i naiwnym powietrzem w tym samym czasie, autentyczne pochodzenie Bożego Narodzenia. Noc [...]

La entrada «La Noche del 24». Un musical sobre la Navidad se publicó primero en Omnes.

]]>
Historia jest znana... albo nie. Bo prawdziwe pochodzenie świąt Bożego Narodzenia coraz bardziej zaciera się w naszym zlaicyzowanym społeczeństwie.

Być może to jest pierwsza i wielka wartość tego musicalu. Odzyskać i pokazać z nowoczesnym, świeżym i naiwnym powiewem, autentyczne pochodzenie Świąt Bożego Narodzenia.

W nocy 24. opowiada historię narodzin Jezusa oczami Aarona, który został mianowany oficerem w straży króla Heroda i otrzymał misję odnalezienia dziecka-oszusta pozującego na Mesjasza.

Aby to zrobić, musi przesłuchać świadków dziwnego wydarzenia, które miało miejsce w nocy 24. Wszyscy świadkowie zgodzą się, że dziecko na zawsze zmieniło ich życie.

noc 24 musical

Jednak ani Zebulun, głupi pasterz, który twierdzi, że widział anioły, ani karczmarze, którzy próbują mu wytłumaczyć, że gospoda jest pełna i że wszystkiemu winni są Rzymianie, nie wiedzą nic o miejscu pobytu chłopca i jego rodziców.

Szaleniec, który podaje się za anioła Gabriela, osiołek Moreno, bardziej uparty niż osioł Balaana, i sama Gwiazda Wschodu z całym swoim przepychem i divą, też niewiele pomagają.

Sprawy się komplikują, gdy jako kolejny świadek pojawia się jego żona, Judith.

Aaron obawia się o jej życie, ale nie może zaprzeczyć temu, co widziała: Bóg zastępów, Jahwe Sebaoth, z miłości uczynił bezbronne dziecko. Aaron musi szybko odnaleźć fałszywego Mesjasza, zanim źli doradcy Heroda odkryją, że jego żona jest jedną z buntowników.

To punkt wyjścia tej przyjaznej rodzinie komedii muzycznej o Tajemnicy Bożego Narodzenia i jej prawdziwym znaczeniu.

Gwiazdy przecinające niebo, anioły, magicy i zaciekli żołnierze, piosenki, tańce, czułość i dużo humoru, by opowiedzieć historię tego pierwszego Bożego Narodzenia, tego dziwnego i cudownego wydarzenia, w którym Niebo zstąpiło na Ziemię.

Dziewięćdziesiąt minut, w których jest czas na humor, na czułość, na zwinne i dowcipne dialogi, na mocne przesłanie bardzo dobrze wplecione w historię, która wciąga.

Scenariusz, który w swojej prostocie ma wielki ładunek teologiczny, dostosowany do wszystkich odbiorców. Prawdziwie zabawna historia, która w równym stopniu cieszy dzieci i dorosłych, którzy potrafią znów stać się dziećmi.

Aby go zobaczyć trzeba pojechać, tak jak w pierwsze święta, do miejscowości położonej niedaleko dużego miasta, a konkretnie do Torrelodones, do teatru Fernández-Baldor.

Jako pasterze możemy udać się tam z całą rodziną i pokazać naszym dzieciom wydarzenie, które podzieliło historię na dwie części.

W nocy 24. to genialna próba ratowania przesłania Świąt Bożego Narodzenia.

To właśnie w tych ujmujących uroczystościach, które są zakorzenione w naszej chrześcijańskiej kulturze, musimy umieć ukazać odwieczną aktualność Ewangelii w dzisiejszym języku.

Coś, co bez wątpienia ten musical robi rozrzutnie.

La entrada «La Noche del 24». Un musical sobre la Navidad se publicó primero en Omnes.

]]>
Religia szachowa https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/check-kill-the-religion/ Sun, 27 Nov 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=26574 Lektura The Secular Age Charlesa Taylora skłania mnie do refleksji nad ekskluzywnym, bezbożnym humanizmem, w którym jesteśmy zanurzeni, oraz nad naszą pozycją jako chrześcijan w tym społeczeństwie. Temat wydaje mi się istotny. Kilka lat temu usłyszałem, jak pewien polityk powiedział, że miejsce religii w tym społeczeństwie jest [...]

La entrada Jaque mate a la religión se publicó primero en Omnes.

]]>
Czytając dzieło Charlesa Taylora Epoka świecka Wracam do refleksji nad ekskluzywnym, bezbożnym humanizmem, w którym jesteśmy zanurzeni, i nad naszą pozycją jako chrześcijan w tym społeczeństwie.

Kwestia ta wydaje mi się istotna. Kilka lat temu usłyszałem od pewnego polityka, że miejsce religii w tym społeczeństwie rozczarowany w której nauka dostarczyła racjonalnego wyjaśnienia świata, miała zaoferować ostateczny sens naszego działania i bycia w społeczeństwie. Polityk ten stwierdził, że religia ma sens, ponieważ nie znaleziono jeszcze innego sposobu na wypełnienie tego sensu życia.

Muszę przyznać, że to "wciąż" było dla mnie częściowo niepokojące, a częściowo nieco aroganckie. Nie dlatego, że wierzę, iż wymiar duchowy rzeczywiście można wypełnić substytutami, a to, co religijne, zostanie usunięte ze swojej ostatniej reduty użyteczności. Ale ponieważ wokół tej pretensji wyczuwam, że konstruowana jest propozycja, która chce zająć tę redutę duszy.

Kanadyjski filozof przekonuje, że ten ekskluzywny humanizm bez Boga "będzie musiał wytworzyć jakiś substytut dla Agapema przy sobie dobro człowieka.

Mam wrażenie, że właśnie o to chodzi obecnie w sekularyzacji naszego świata. Agenda 2030, cele zrównoważonego rozwoju, ruch ekologiczny są przedstawiane jako wspólny cel, który nas przekracza. Ma w sobie coś z tej ludzkiej dobroczynności, o której mówił Taylor. Dążenia ludzkości są naznaczone międzynarodową agendą doskonale zaprogramowaną przez ludzi, którzy zaprojektowali zrównoważony raj, w którym będziemy żyć szczęśliwie. Pragnienie walki rewolucyjnej zostało skierowane z najwyższych szczebli. Historia ma znaczenie, które odkrywamy krok po kroku, w kolejnych etapach, począwszy od dwadzieścia trzydzieści na stronie twenty-fifty.

Pomyśl o tym. Feminizm, animalizm, egalitaryzm płciowy to nie tylko opcje polityczne. Stały się one dla broniących ich ludzi sensem ich życia. Zajmują one miejsce religii. To, dla czego warto żyć, to, co przekracza jedno. To, o co należy walczyć. Bez tych zmagań twoje życie nie miałoby sensu. Nie, to nie są po prostu wybory polityczne. Mają w sobie powiew mesjanizmu, który kończy się obietnicą szczęśliwego świata, a nawet - jak w przypadku transhumanizmu - życia wiecznego.

W tej wizji życia zakonnik zostaje sprowadzony do elementu pomocniczego, który może być nawet przydatny, dla osiągnięcia tego wyższego celu, do którego wszyscy mamy współpracować. Zakonnik zostaje zminimalizowany, podporządkowany i postawiony na usługach systemu.

Proces sekularyzacji staje więc przed nowym etapem, w którym fakt religijny nie jest już potrzebny, ponieważ humanitaryzm zdołał znaleźć sens życia jednostek i społeczeństwa w ramach swojej własnej logiki. Jesteśmy w punkcie, który po mistrzowsku opisał w 1907 roku Robert Hugh Benson w swojej powieści Władca świata.

To naprawdę jest ruch mający na celu zaszachowanie religii.

Miejcie oko na nasz kolejny ruch.

La entrada Jaque mate a la religión se publicó primero en Omnes.

]]>
Odważ się być innym https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/odwaz-sie-byc-innym/ Fri, 21 Oct 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=25698 Jeśli jesteś chrześcijaninem, różnisz się od innych. Jeśli jesteś taki sam jak świat, to nie jesteś chrześcijaninem. To dosadne stwierdzenie kłóci się z pragnieniem, jakie wszyscy mamy, aby być jak wszyscy inni, aby zostać przyjętym do grupy. Pojawia się więc pytanie obronne: dlaczego chrześcijanin ma być [...]

La entrada Atreverse a ser diferente se publicó primero en Omnes.

]]>
Jeśli jesteś chrześcijaninem, to różnisz się od innych. Jeśli jest taki sam jak świat, to nie jest chrześcijaninem.

To dosadne stwierdzenie zderza się z pragnieniem, które wszyscy mamy, aby być jak wszyscy inni, aby zostać przyjętym do grupy. I wtedy pojawia się obronne pytanie: dlaczego chrześcijanin musi być dziwakiem? Dlaczego nie możemy być normalni?

Pytanie brzmi, jakie znaczenie nadaje się terminowi bycie normalnym. Nie postuluję, aby chrześcijanie robili ekstrawaganckie rzeczy, daleko mi do tego. Ale jest dla mnie jasne, że sposób życia Chrystusa, którym podążamy, prędzej czy później zderzy się ze sposobem życia proponowanym nam przez świat. A jeśli będziemy chcieli być tacy jak wszyscy inni, to w końcu przestaniemy być chrześcijanami.

Konieczne jest połknąć krzyż bycia innym. Szczególnie trudny krzyż dla młodych ludzi, ze względu na ich szczególną potrzebę socjalizacji. Gdy tylko pokażesz, że jesteś inny, nieuchronnie zostaniesz wykluczony z grupy, znajdziesz się poza kręgami, w których poruszają się inni. I to jest trudne. A wszyscy wiemy, że dominuje kultura poprawności politycznej, która stała się cichą dyktaturą prowadzącą do nieustannej autocenzury. Kto odważy się być inny, jest natychmiast odwoływany, wyrzucany z kręgów towarzyskich, marginalizowany i poddawany społecznemu ostracyzmowi.

I jest to tak samo prawdziwe w dużych kręgach kulturowych i społecznych, jak i w małych, codziennych środowiskach.

Ale odwaga bycia innym jest warunkiem sine qua non posiadania własnej tożsamości, bycia sobą. Być chrześcijaninem.

Z tego powodu, w przeciwieństwie do systemu szkolenia młodych ludzi, w którym nacisk kładzie się na bycie jednym więcej i robienie tych samych rzeczy, co inni, uważam, że powinniśmy skupić się na szkoleniu, które daje tożsamość i uczy naszych chłopców i dziewczęta bycia innymi, posiadania osobowości, płynięcia pod prąd.

Oznacza to, że edukatorzy muszą ciężko pracować. Jest nad czym pracować. Będziemy musieli pomóc im ukształtować silne osobowości, zdolne do stawienia czoła sprzecznościom, którym będą podlegać. Będziemy musieli zapewnić kryteria i solidną formację, która da uzasadnienie ich wierze i wartościom. Będziemy musieli towarzyszyć procesowi osobistego dojrzewania, wspierać i zachęcać, popychać i namawiać. Trzeba będzie sprzyjać współżyciu z innymi młodymi ludźmi, którzy są chrześcijanami, którzy dają im poczucie przynależności, którzy zapewniają im tę grupę równych sobie, której każdy młody człowiek potrzebuje do socjalizacji.  

A przede wszystkim musimy być przykładem i odniesieniem swoim życiem. Jeśli bowiem cokolwiek daje młodemu człowiekowi bezpieczeństwo i pomaga mu zyskać tożsamość, to właśnie towarzystwo dorosłego, który uosabia to, kim chce się stać.

Do tego pierwszymi, którzy muszą zaakceptować, że nie jesteśmy normalni, że jesteśmy inni, są sami wychowawcy.

Od tego musimy zacząć.

La entrada Atreverse a ser diferente se publicó primero en Omnes.

]]>
Miłość do Kościoła https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/love-the-church/ Tue, 11 Oct 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=25439 Przez lata w wielu mediach istniała potrójna linia przekazu, jeśli chodzi o wiadomości związane z religią, a dokładniej z Kościołem katolickim. Z jednej strony można zauważyć, jak wiadomości, które mają do czynienia z tematem religijnym, wyciszają [...]

La entrada Amar a la Iglesia se publicó primero en Omnes.

]]>
Od lat w wielu mediach panuje trójpodział wiadomości, gdy chodzi o wiadomości mające związek z religią, a dokładniej z Kościołem katolickim.

Z jednej strony widać, jak wiadomości, które mają do czynienia z tematem religijnym, przemilczają wymiar transcendentny, właśnie ten bardziej specyficzny dla niego, a podają wiadomości z danymi bardziej "przyziemnymi". Droga św. Jakuba zostaje zredukowana do turystyki, katedry i świątynie do sztuki, Światowe Dni Młodzieży do dochodu ekonomicznego dla kraju goszczącego.

Druga linia komunikacji ma tendencję do przedstawiania i podkreślania negatywnej strony, wyciszając pozytywne rzeczy, które robią chrześcijanie. Bombardowanie wiadomościami o pederastii wśród księży i zakonników jest właśnie po tej linii. W ten sposób generowane jest odrzucenie instytucji jako całości.

Trzecim kluczem jest przedstawienie kościoła podzielonego między ludem a pasterzami, tak że w obrębie ludu Bożego otwiera się rozłam. Rozdzielenie, afektywne oddalenie jednego od drugiego to również przekaz, który stopniowo się przyjmuje.

Niewątpliwie ta linia informacyjna stopniowo generuje mentalność ignorancji, a nawet odrzucenia, co dodaje wyzwań, przed którymi stoi Kościół w ewangelizacji. Jak można sprostać temu wyzwaniu?

Oczywiście trzeba się dobrze komunikować, powiedzielibyśmy, że w odwrotnej kolejności. Przekazać wiadomości religijne z głębokim spojrzeniem, opowiedzieć także historie miłości i hojności, które pojawiają się w życiu chrześcijan, pokazać naszych duszpasterzy i ich dzieło służby, które z bliska realizują ze swoich stanowisk.

Ale przede wszystkim myślę, że ważne jest, abyśmy pielęgnowali prawdziwą wizję (i życie) tego, czym jest Kościół. Dopóki my, chrześcijanie, nie będziemy żyć głęboką wizją Kościoła, dopóty będziemy przeciągać ograniczenia, jakie ma każda ludzka instytucja.

Bo Kościół to coś znacznie więcej niż grupa, kolektyw, stowarzyszenie. Nasze wzmocnienie "postrzegania" Kościoła nie może polegać na znalezieniu naszych mocnych stron, wytworzeniu nurtu dumy z przynależności czy wzmocnieniu członkostwa, jak mógłby to zrobić każdy kolektyw. Nie, to nie idzie w tę stronę.

Musimy zrozumieć, że Kościół jest naszą matką. Życie z tego duchowego wymiaru będzie tym, co naprawdę sprawi, że będziemy mieli prawdziwe poczucie przynależności, które pokona każdy kryzys czy wyzwanie. Kościół daje nam Chrystusa, prawdziwego, żywego, nieretuszowanego przez nasze wyobrażenia czy gusta, przez historyczne mody. Kościół zaręcza nas do życia Bożego i karmi nas, abyśmy wzrastali w tym życiu, które jest nam dane. Ona jest naprawdę naszą matką. Kocham Kościół tą miłością, która płynie z serca i z serca, to jest moja miłość do mojej Matki. Ciepła miłość, która łączy i przylega tą pępowiną, która przewyższa zdecydowanie każdą kampanię marketingową czy kampanię wzmacniania wizerunku publicznego.

To właśnie to doświadczenie Kościoła musimy przekazywać, zwłaszcza nowym pokoleniom. I mam wrażenie, że nam się to nie udaje, może z powodu powierzchowności, może dlatego, że jesteśmy w różnych rejestrach kulturowych. Ale ryzyko jedynie socjologicznej wizji naszej przynależności do Kościoła, bez głębokiego zrozumienia, jest czymś, co musimy wziąć pod uwagę i w razie potrzeby przeorientować.

Św. Ignacy z Loyoli zawarł w swoich Ćwiczeniach duchowych "zasady współodczuwania z Kościołem" w tym konwulsyjnym stuleciu rozłamu spowodowanego reformacją protestancką. Być może trzeba dziś zaktualizować pragnienie, by czuć się z Kościołem, kochać go całym sercem, przekraczając jego granice, odkrywając jego prawdziwą wielkość, która leży przede wszystkim w jego macierzyństwie. Dlatego nasza relacja z Kościołem jest przede wszystkim relacją miłości.

Miłość do Kościoła i miłość do Chrystusa. Co nie jest czymś innym.

La entrada Amar a la Iglesia se publicó primero en Omnes.

]]>
Czy chrześcijaństwo Tolkiena jest obecne w jego dziełach? https://www.omnesmag.com/pl/aktualnosci/czy-chrzescijanstwo-tolkiena-jest-obecne-w-jego-dzielach/ Thu, 29 Sep 2022 05:34:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=24967 O twórczości brytyjskiego pisarza J.R.R. Tolkiena znów jest głośno za sprawą premiery serialu "Pierścienie Władzy". Premiera, która, nawiasem mówiąc, jest bardziej nastawiona na czerpanie jak największych zysków z komercyjnej franczyzy niż na wierne odtworzenie uniwersum stworzonego przez tego genialnego filologa i pisarza. [...]

La entrada ¿Está presente el cristianismo de Tolkien en sus obras? se publicó primero en Omnes.

]]>
O twórczości brytyjskiego pisarza J.R.R. Tolkiena znów jest głośno za sprawą premiery serialu "Pierścienie władzy". Premiera, która notabene bardziej polega na maksymalnym wykorzystaniu dochodowej komercyjnej franczyzy niż na wiernym odtworzeniu uniwersum stworzonego przez tego genialnego filologa i pisarza. Przy tej okazji ponownie przeczytałem książkę Diego Blanco Albarova, "Nieoczekiwana ścieżka, odsłaniająca przypowieść o "Władcy Pierścieni"." (Wydawnictwo Encuentro), w której analizuje twórczość Tolkiena z perspektywy autora katolickiego. 

Do tej analizy Diego Blanco, niewątpliwie wielkiego znawcy i entuzjasty "Władcy Pierścieni", odnosili się różni autorzy, gdyż religijność Tolkiena była bez wątpienia jednym z najbardziej kształtujących elementów jego życia i trzeba ją brać pod uwagę, jeśli chce się prawidłowo analizować jego twórczość. W związku z tym polecam "Potęgę pierścienia" Caldecotta, również z Encountera.

Różnice z C. S. Lewisem

Tolkien był autorem katolickim, ale według mnie, nigdy nie zamierzał robić przypowieści ze swoich przekonań poprzez swoją twórczość, tak jak zrobiłby to C.S. Lewis w "Kronikach Narnii". Perspektywa ta była raczej przedmiotem literackiej dyskusji między dwoma literackimi przyjaciółmi i profesorami Oksfordu. Tolkien zamierzał, jak mówi Miltonowi Waldemanowi, "stworzyć korpus mniej lub bardziej powiązanych legend.

To mitologiczne uniwersum, które Tolkien chce stworzyć, ma za tło chrześcijańską antropologię, o walce dobra ze złem, o realności duchowej istoty (Eru), która stworzyła wszechświat, o opatrznościowej ręce i o sensie historii. Ale, jak rozumiem, nasz autor nie stara się kreślić symbolicznej paraleli między katolicyzmem a swoją twórczością, co sugeruje w swojej książce Diego Blanco. Tolkien jest po prostu katolickim autorem, który pisze kolosalne dzieło literackie i który jako taki przekazuje katolicki pogląd na rzeczywistość. Tak jak zrobił to Cervantes pisząc "El ingenioso hidalgo don Quijote de la Mancha".

Teraz prawdą jest, że nauczyciel, tworząc swoje dzieło, ma na uwadze wiarę katolicką i wprowadza ją do swojego dzieła. Będzie dbał o skonstruowanie wszechświata będącego wiernym echem Boga Stwórcy, ale nie będzie przewidywał żadnych treści chrześcijańskiego objawienia. Tolkien zresztą nie może uniknąć tego, że takie ukochane elementy jak Eucharystia czy Matka Boska znajdują odzwierciedlenie w jego twórczości. Galadriela i Elbereth będą dwiema żeńskimi postaciami elfickimi, które w pewien sposób odzwierciedlają archetyp maryjny. I nie umknie uwadze czytelnika, że chleb drogi elfów, lembas, wykazuje podobieństwo do Eucharystii. Tolkien nawiązuje do tego, gdy mówi, że "znacznie większe rzeczy mogą zabarwić umysł, gdy zajmuje się on drobnymi szczegółami bajki" (list 213).

Jako twórca Tolkien napisał wielkie dzieło, własne uniwersum, w którym pozostawił odcisk swojej głęboko katolickiej istoty. Możemy podążać tropem autora, tak jak odkrywamy ślady Boga w jego stworzeniu, niekoniecznie popadając w dosłowny symbolizm. W tym tkwi, moim zdaniem, wielka literacka i, czemu nie powiedzieć, ewangelizacyjna siła dzieła starego profesora.

La entrada ¿Está presente el cristianismo de Tolkien en sus obras? se publicó primero en Omnes.

]]>
Ręka w rękę z Marią, z okiem na Lizbonę https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/de-la-mano-de-maria-with-a-look-in-lisbon/ Fri, 09 Sep 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=23525 Ten rok akademicki będzie niewątpliwie naznaczony kościelnie obchodami Światowych Dni Młodzieży zwołanych przez papieża Franciszka w Lizbonie. Mottem wybranym z tej okazji przez następcę Piotra są słowa: "Maryja wstała i wyszła, nie zwlekając" (Łk 1, 39). Franciszek proponuje młodym ludziom [...].

La entrada De la mano de María, con la mirada en Lisboa se publicó primero en Omnes.

]]>
Ten rok akademicki niewątpliwie będzie zaznaczony eklezjalnie przez obchody Światowych Dni Młodzieży zwołanych przez papieża Franciszka w Lizbonie. Hasło wybrane przy tej okazji przez następcę Piotra brzmi: "Maryja wstała i wyszła bez zwłoki" (Łk 1,39). W związku z tym Franciszek proponuje młodym postawę Maryi Dziewicy jako wzór do naśladowania, gdy dowiedziawszy się, że jej kuzynka Elżbieta jest w ciąży, pospieszyła na górę, aby jej pomóc.

To wydarzenie eklezjalne, które będziemy przeżywać od 1 do 6 sierpnia 2023 roku, musi być jak najlepiej przygotowane, jeśli chcemy, by przyniosło maksymalne owoce. Mamy na to cały rok. I Papież wyznacza drogę do naśladowania dla wszystkich wychowawców, którzy towarzyszą młodym w tej pielgrzymce do stolicy Portugalii: zaproponować model młodej Maryi w jej podróży do Ain-Karim, wioski, w której mieszkała Jej krewna.

Istnieje kilka kamieni milowych, które możemy wziąć pod uwagę, planując podróż edukacyjną, która przygotowuje serca młodych ludzi do wielkiego przeżycia, jakim jest lato. Wzór tej dziewczyny, która właśnie otrzymała wiadomość, że będzie matką Boga i jej żywotne postawy będą niewątpliwie najlepszym punktem odniesienia, jaki możemy zaproponować i kultywować wśród naszej młodzieży. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka elementów, które mogą nam pomóc przy tworzeniu projektu duszpasterskiego i edukacyjnego na ten rok akademicki.

Samozapomnienie

Maryja otrzymuje od anioła zapowiedź, że jest kobietą wybraną na matkę mesjasza, ale nie pozostaje zaabsorbowana sobą, lecz zapomina o sobie i jest uważna na to, czego potrzebuje jej kuzyn. To zapomnienie o sobie jest wielką propozycją, wyraźnie pod prąd, zuchwale rewolucyjną. Będzie to jak muzyka w tle przez cały rok. Zapomnieć o sobie, przestać pępkować, spojrzeć w górę i odkryć potrzeby innych. 

Wyszedł w pośpiechu

Nie zwlekając, Maria wyrusza na pomoc kuzynce. Nie rozwodzi się nad abstrakcyjnymi, eterycznymi czy sentymentalnymi zobowiązaniami, ale zabiera się do pracy. Musimy zachęcić młodych ludzi do zeskoczenia z kanapy, do oderwania się od ekranu, do poważnego zaangażowania się w rzeczywistość. A zrobić to poprzez pokonanie lenistwa, które zawsze ciągnie nas z powrotem do tego, co najwygodniejsze. Droga do Lizbony musi się skonkretyzować w działaniach na rzecz pomocy innym, które wyprowadzają nas z naszego komfortu i lenistwa. Musimy pomóc naszym młodym ludziom uświadomić sobie i wprowadzić w czyn ich pragnienie dawania siebie innym. 

Rewolucja radości

Gdy tylko Maryja weszła do domu Elżbiety, dziecko w jej łonie skoczyło z radości. Elżbieta śpiewa na cześć Maryi, której niespodziewana wizyta napełnia cały dom radością i szczęściem. A sama Maryja zrywa się do śpiewania Magnificat. Maryja niesie rewolucję radości, gdziekolwiek idzie. Nasza podróż do Lizbony musi być naznaczona tą radością, która rodzi się z dawania siebie innym. I musi się ona zmaterializować w kulturze, która wywołuje uśmiech na naszych ustach, która wygania skargę z naszych serc, która staje się gościnnością i czułością. Radość musi być znakiem rozpoznawczym chrześcijanina, o co od początku swojego pontyfikatu pyta nas papież Franciszek.

Z Jezusem w łonie matki

Ostatnim kamieniem milowym na tej drodze jest urzeczywistnienie obecności Jezusa w naszym życiu. Maryja przez cały ten czas nosiła Go w swoim łonie. To jest siłą napędową jej życia, to jest przyczyną radości, która się przelewa. Wraz z nią, drogami Palestyny, odbywa się pierwsza procesja Bożego Ciała. Życie z Chrystusa, zwłaszcza w sakramencie Eucharystii, i niesienie Go innym, to także dwa kamienie milowe, które możemy sobie postawić w drodze na ŚDM. Dbałość o nasze celebracje eucharystyczne i podjęcie w grupie akcji ewangelizacyjnej, która pomoże innym spotkać Jezusa, pomoże nam wejść do szkoły Maryi.

Obyśmy dobrze przygotowali się do tego doniosłego wydarzenia i wykorzystali tę szansę ewangelizacji, jaką daje nam papież Franciszek, który zresztą jest tym razem tak blisko nas. I który zresztą tym razem jest tak blisko nas - co za dar!

La entrada De la mano de María, con la mirada en Lisboa se publicó primero en Omnes.

]]>
Termometr https://www.omnesmag.com/pl/focus/termometr/ Wed, 15 Jun 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=21484 Istnieje termometr, który pokazuje nam temperaturę żywotności Kościoła i który od dziesięcioleci podaje alarmujące dane: liczba powołań do życia konsekrowanego. Istnieją oczywiście inne termometry, które powinny nas ostrzegać, takie jak liczba małżeństw lub liczba powołań kapłańskich, ale chciałbym podkreślić [...]

La entrada El termómetro se publicó primero en Omnes.

]]>
Jest taki termometr, który daje nam temperaturę żywotności Kościoła, a który od dziesięcioleci podaje alarmujące dane: liczba powołań do życia konsekrowanego. Są oczywiście inne termometry, które powinny nas alarmować, jak np. liczba małżeństw czy powołań kapłańskich, ale chciałbym zwrócić uwagę na liczbę powołań do życia konsekrowanego. życie konsekrowaneco wydaje mi się szczególnie istotne.

I wydaje mi się to znaczące nie tylko ze względu na fakt spadku odpowiedzi na wezwanie do konsekracji, ale także dlatego, że ten spadek nie jest powszechnie oceniany przez wspólnotę kościelną jako wielka strata. Bo brak powołań kapłańskich odbieramy jako brak i w ogóle my, chrześcijanie, cieszymy się, gdy słyszymy, że jakiś młody człowiek postanowił wstąpić do seminarium. Ale nie ma tej samej wrażliwości na życie konsekrowane.

Życie Kościoła - myślimy bez zastanowienia - może trwać bez osób konsekrowanych. I w tej utylitarnej mentalności, która przenika wszystko, dochodzimy do wniosku, że liczy się to, by świeccy brali czynny udział w życiu Kościoła i że w ten sposób zrobią to, czego zakonnicy nie mogą już robić z braku powołań. Ale to wcale nie jest właściwy punkt widzenia.

Zanim ktoś rzuci we mnie kamieniem, powiem, że jestem radykalnym zwolennikiem konieczności poważnego traktowania przez ochrzczonych ich konsekracji chrzcielnej i radykalnego podjęcia ich misji w Kościele i w świecie. Zaczynając od tego, co jest dla nich najbardziej konkretne, czyli od przemiany tego świata, aby był taki, jaki wymarzył sobie Bóg.

Ale jeśli istnieje żywy laikat, z głębokim doświadczeniem Boga, to niewątpliwie powstaną mężczyźni i kobiety, którzy z ewangelicznym radykalizmem poczują wezwanie Jezusa, by zostawić wszystko i pójść za Nim, żyjąc tak, jak On żył. Dlatego niska liczba powołań i brak szacunku dla życia konsekrowanego, trzeba przyznać, wskazują na wspólnotę kościelną o niskim poziomie życia duchowego.

Być może z powodu wygody i pewnej światowości, w której my chrześcijanie również żyjemy. Być może z powodu strachu przed zaangażowaniem - a tym bardziej, jeśli jest ono na całe życie - który zapanował w naszym społeczeństwie, a zwłaszcza wśród młodych ludzi. I, bez wątpienia, dlatego, że żyjemy w świecie materialistycznym i immanentystycznym, który przestał patrzeć w stronę nieba, w stronę wieczności. Dlatego też życie konsekrowanektórego ostateczną istotą jest wskazanie drogi do nieba, wniesienie do czasu smaku wieczności, staje się bez znaczenia.

J.R.R. Tokien, opowiadając o upadku Númenoru w. Silmarillion, opowiada o tym, jak Eru, Stwórca wszystkiego, co istnieje, w odpowiedzi na pragnienie ludzi dotarcia do nieprzemijających krain, by siłą osiągnąć nieśmiertelność, zamienił płaską dotąd ziemię w kulę. W ten sposób nikt, choćby nie wiem jak daleko na zachód chciał popłynąć, nie mógł nigdy dotrzeć do siedziby Valarów, do nieśmiertelnej ziemi. Ziemia stała się w ten sposób kołem wiecznego powrotu, z którego można wyjść tylko przez śmierć. Tylko elfy, nieśmiertelne, jeśli tak chcą, zmęczone tym wiecznym obracaniem się lat i wieków, mogą wyruszyć i znaleźć prostą drogę, by dotrzeć do nieśmiertelnych krain.

Żyjemy w świecie, który patrzy na siebie, nie patrząc na transcendencję. I, obawiam się, część z tego otarła się o wielu z nas, chrześcijan.

Dlatego tak ważne jest, że są mężczyźni i kobiety, którzy pomagają nam spojrzeć wieczności w twarz. Ludzie, którzy z nogami mocno osadzonymi na tej ziemi, pomagając swoim braciom i siostrom, mają już serce skierowane do nieba i pokazują nam, jaki jest cel naszego życia.

La entrada El termómetro se publicó primero en Omnes.

]]>
Edukacja za przepisami prawa oświatowego https://www.omnesmag.com/pl/focus/edukacja/la-educacion-tras-las-leyes-educativas/ Mon, 06 Jun 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=21183 Po raz kolejny jesteśmy świadkami debaty na temat nowego hiszpańskiego prawa oświatowego, LOMLOE, w tych dniach, w których publikowane są pierwsze podręczniki, które będą używane w przyszłym roku akademickim. W rzeczywistości jest to ta sama debata, którą prowadzimy od początku jej wdrażania, teraz widoczna w tekstach, które zostały [...]

La entrada La educación tras las leyes educativas se publicó primero en Omnes.

]]>
Po raz kolejny jesteśmy świadkami debaty na temat nowego hiszpańskiego prawa oświatowego, tj. LOMLOE w tych dniach, gdy ukazują się pierwsze podręczniki, które będą używane w nadchodzącym roku szkolnym. W rzeczywistości jest to ta sama debata, z którą mamy do czynienia od początku jej wdrażania, teraz uwidoczniona w podręcznikach, z którymi uczniowie będą musieli pracować.

Zarzut jest taki, że ta ustawa oświatowa proponuje wprowadzenie do klasy modelu ideologicznego partii rządzącej. I że czyni to w sposób przekrojowy za pomocą swoich najsilniejszych linii ideologicznych, takich jak tzw. perspektywa gender, oraz w sposób bezpośredni, proponując swoje konkretne postulaty w przedmiotach takich jak np. ekonomia czy historia.

Bardziej fundamentalnym problemem jest to, jak pojmujemy edukacjapo co jest edukacja. Bo to co robi LOMLOE to postawienie na model edukacji.

W prosty sposób, przyjmując nauki wielkiego mistrza, jakim był Abilio de Gregorio, Można powiedzieć, że mamy trzy szerokie podejścia do edukacji.

Po pierwsze. perspektywa instruktażowa. W tym modelu edukacja jest postrzegana przede wszystkim jako przekazywanie wiedzy, w nadziei, że wiedza sama w sobie wytworzy solidne i cnotliwe osobowości. Jest to podejście wywodzące się w dużej mierze z oświecenia, które w taki czy inny sposób jest obecne również dzisiaj w różnych propozycjach edukacyjnych.

Po drugie, istnieje coś, co można nazwać perspektywa socjalizacyjno-reprodukcyjna. Edukacja jest instrumentem społeczeństwa do reprodukcji siebie. Dziecko musi być przygotowane do wpasowania się w społeczeństwo, do umieszczenia czy też postawienia go w dobrej pozycji społecznej. Jest to podejście, które patrzy na edukację jako mechanizm pozwalający znaleźć pracę i dobrze odnaleźć się w przyszłości. Takie podejście uczy treści, których wymaga społeczeństwo, treści, które są przydatne. A te, które są uznane za przestarzałe lub mniej przydatne na rynku pracy, są odrzucane. Jest to pożywka dla wzrostu znaczenia języka angielskiego lub technologii i upadku nauk humanistycznych lub wiedzy artystycznej. W dużym stopniu edukacja staje się zmienną systemu gospodarczego. 

Trzecia wizja to. perspektywa socjalizująco-antycypacyjna. W tym przypadku edukacja jest pomyślana jako broń do przekształcania społeczeństwa. Edukacja jest postrzegana jako mechanizm tworzenia lepszego społeczeństwa w przyszłości. Kto ma wykształcenie, ten ma moc generowania określonego typu obywateli i określonego typu społeczeństwa. W tym przypadku edukacja jest na usługach ideologii, a więc stanowi obszar konfliktu politycznego.

Obecne prawo oświatowe jest w pełni zanurzone w tej drugiej mentalności, która jest zwykłą propozycją edukacyjną partii lewicowych i nacjonalistycznych. Tak samo jak perspektywa socjalizująco-reprodukcyjna jest typowa dla prawicowych partii politycznych. Mając dwie tak różne podstawowe wizje edukacji jesteśmy skazani na ciągły konflikt.

Personalizująca perspektywa edukacji

W rzeczywistości Abilio otwiera nową możliwość, która wyprowadza nas z tego kręgu konfrontacji, a która jest najwłaściwsza z punktu widzenia prawdziwego humanizmu chrześcijańskiego. Bo możemy też mówić o perspektywa indywidualna edukacji. W tym ujęciu celem edukacji nie jest zmiana struktur społecznych, ale kształtowanie jednostki. Uczeń znajduje się w centrum. Jej celem jest kształtowanie całych, kompletnych osób. Jest to edukacja, która prowadzi ucznia do bycia pojedynczym, oryginalnym i autonomicznym, panem samego siebie.

Ta perspektywa, która w centrum stawia osobę i jej integralną formację, z pewnością pomaga w doskonaleniu społeczeństw, ponieważ dzięki w pełni rozwiniętym osobom będziemy mieli w przyszłości bardziej sprawiedliwe społeczeństwa. Ale usuwa pokusę manipulacji politycznej. Na pewno szkoli ludzi do pracy, bo wydobywa potencjał, który każdy ma w sobie. Nie zaniedbuje jednak innej wiedzy niezbędnej do integralnej formacji osoby. Dostarcza wiedzy, bo bez wiedzy inteligencja nie może się rozwijać. Ale także kultywuje całą osobę i wszystkie jej zdolności i oddaje je na służbę społeczeństwu.

Postawienie osoby w centrum, o co prosi nas papież Franciszek w swojej propozycji globalnego paktu na rzecz edukacji, to perspektywa, która pomoże nam zrozumieć prawdziwą wartość edukacji. 

La entrada La educación tras las leyes educativas se publicó primero en Omnes.

]]>
Do czego służą cyfry rzymskie? https://www.omnesmag.com/pl/focus/czym-sa-cyfry-rzymskie-dla/ Wed, 13 Apr 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=20067 Decyzja o wyeliminowaniu chronologicznego studiowania historii w LOMLOE była szokująca i wywołała krytykę ze strony historyków i pisarzy. Jak można studiować historię bez uwzględnienia wątku wydarzeń? Krytyka nie była powolna i była słyszana w [...]

La entrada ¿Para qué sirven los números romanos? se publicó primero en Omnes.

]]>
Decyzja o likwidacji chronologicznego badania Historii w LOMLOE była szokująca i wzbudziła krytykę historyków i pisarzy. Jak można badać Historię bez uwzględnienia wątku wydarzeń?

Krytyka nie trwała długo i była wyrażana w różnych mediach. W rzeczywistości grupa pisarzy wylansowała manifest, w którym zajmuje wyraźne stanowisko przeciwko temu modelowi nauczania historii.

"Odpowiadają na ideologiczne podejście, które zamienia historię w magmę, w serię oderwanych od siebie ram, w których czas historyczny nie ma znaczenia, a co za tym idzie, fakty nie są zintegrowane z konkretnym okresem, ale są nauczane bez kontekstu.

Formuła ta sprawia, że uczniowie popadają w prezentyzm i oceniają przeszłość za pomocą obecnych kryteriów, co oznacza użyźnianie gruntu pod "kulturę unieważnienia": ubezwłasnowolnienie każdego faktu historycznego, dzieła kultury czy postaci uznanych za sprzeczne z pewnymi aktualnymi wartościami tożsamościowymi".

Oprócz tej zmiany paradygmatu w nauce historii, przedmiot historii jest jednak podważany pod wieloma innymi względami.

Na początek poważnie ograniczono liczbę godzin dydaktycznych. Ponadto ogranicza się do minimum badanie okresów historycznych sprzed XIX wieku, pomijając istotne wydarzenia historyczne. A część programu nauczania skupia się bardziej na analizach socjologicznych, które nie są wolne od podejść ideologicznych, niż na historycznych.

Nie mówiąc już o tym, że niektóre fakty historyczne są zabarwione pewnym subiektywizmem, który w rzeczywistości jest stanowiskiem partyzanckim, jak to ma miejsce np. przy analizie II Republiki Hiszpańskiej.

Wszystko to przypomniało mi, przez skojarzenie idei, o czymś, co w reformie oświaty przeszło jako anegdota: o tym, że nauka cyfr rzymskich została stłumiona.

Wymówka, że w programie nauczania jest za dużo wiedzy i że trzeba zmniejszyć ciężar, brzmi za bardzo jak wymówka.

Młodsze pokolenie nie będzie już w stanie zinterpretować większości napisów. Dla nich będzie to jak patrzenie na egipski hieroglif, kupę nic nie znaczących liter. Ale szkody są znacznie większe i bardziej niepokojące, jeśli dodamy to do ogólnej utraty koncepcji historycznej, o której mówimy.

Wspólna historia kształtuje nas jako ludzi, nadaje nam tożsamość, zakotwicza nas we wspólnocie. Dzięki niej rozumiemy, kim jesteśmy jako społeczeństwo i jako ludzie. Analizuje przeszłość, aby zrozumieć teraźniejszość i zaprojektować sobie lepszą przyszłość. Zawsze słyszeliśmy, że ci, którzy nie znają historii, są skazani na jej powtórzenie.

Dziś w powietrzu i wśród elit politycznych i społecznych panuje mentalność rewolucyjna. Rewolucja jest zawsze przedstawiana z adamowym pretekstem, że wszystko zaczyna się dzisiaj, od radykalnego zerwania z przeszłością.

Przy niektórych okazjach, jak np. podczas rewolucji francuskiej, zmieniano kalendarz. Nie można już było mierzyć lat ani miesięcy kalendarzem chrześcijańskim. Narodziny Chrystusa nie mogły być centrum historii.

To rewolucyjne uczucie można dziś dostrzec w sposób szczególny, choć w sposób wolniejszy, subtelniejszy, mniej hałaśliwy. Z pewnością znajdujemy się w punkcie zwrotnym. Ale jest to zmiana, którą niektórzy chcą przeprowadzić, by zerwać z przeszłością, zaproponować nowy paradygmat etyczno-moralny, polityczny i ekonomiczny. A zrywanie z przeszłością, pozostawianie nowych pokoleń bez korzeni, zacieranie więzi wspólnotowych, to część drogi, która prowadzi do wielkiego rebootu, do którego dążą. W ramach tego rewolucyjnego schematu zmiany paradygmatu edukacja jest kluczowym elementem; jest narzędziem napędzającym tę zmianę.

Eliminacja historii jest niezbędna dla tego celu tworzenia nowego porządku społecznego. Potrzebują nowego pokolenia młodych ludzi bez historii, bez przeszłości, bez kotwic. Tylko w ten sposób, bez więzi z ziemią, która wiąże się z posiadaniem korzeni, mogą oni podążać pewnymi osobistymi i zbiorowymi drogami, które byłyby sprzeczne z zasadami moralnymi i społecznymi, które konstytuowały ich jako narody i jako jednostki.

Ale wszyscy wiemy, co dzieje się z drzewem bez korzeni. Nie trzyma się. Kołysze się przy najmniejszym wietrze. I w końcu umiera. To jest ten kluczowy moment, w którym żyjemy.

Właśnie mając to na uwadze, nie mogę nie przywołać słów polskiego papieża-świętego. Karolowi Wojtyle i jego pokoleniu rodaków przyszło też żyć w czasach, gdy rewolucyjny reżim chciał zmienić ich tożsamość i ustanowić nowy porządek społeczny. Ale właśnie w tym zakorzenieniu w historii i tradycji znaleźli klucze do zmierzenia się z tym ogromnym wyzwaniem. Warto ponownie odczytać te słowa i wyciągnąć wnioski dla naszych czasów.

"Myślę, że w tych wielu formach pobożności ludowej tkwi odpowiedź na pytanie, które czasem stawia się o sens tradycji, nawet w jej lokalnych przejawach.

Zasadniczo odpowiedź jest prosta: dostrojenie serc jest wielką siłą. Zakorzenienie się w tym, co pradawne, silne, głębokie i ujmujące zarazem, daje niezwykłą wewnętrzną energię.

Jeśli to zakorzenienie łączy się także z silną siłą idei, nie może być już powodów do obaw o przyszłość wiary i stosunków międzyludzkich w narodzie.

W bogatym humusie tradycji pielęgnuje się kulturę, która cementuje współżycie obywateli, daje im poczucie bycia jedną wielką rodziną oraz daje wsparcie i siłę ich przekonaniom.

Naszym wielkim zadaniem, zwłaszcza dziś, w dobie tzw. globalizacji, jest kultywowanie zdrowych tradycji, pielęgnowanie odważnej harmonii wyobraźni i myśli, wizji otwartej na przyszłość, a jednocześnie czułego szacunku dla przeszłości.

Jest to przeszłość, która zalega w ludzkich sercach pod wyrazem dawnych słów, starych gestów, wspomnień i zwyczajów odziedziczonych po minionych pokoleniach".

Święty Jan Paweł II, "Wstań, chodź!

La entrada ¿Para qué sirven los números romanos? se publicó primero en Omnes.

]]>
Kamień węgielny edukacji https://www.omnesmag.com/pl/focus/the-angular-stone-of-education/ Sat, 09 Apr 2022 10:34:03 +0000 https://omnesmag.com/?p=20059 Tekst w języku włoskim Istnieje wyrażenie, które, ponieważ jest ewangeliczne, zwróciło moją uwagę w nowym prawie edukacyjnym. Ministerstwo Edukacji Pilar Alegria wskazuje, że profil wyjściowy "jest kamieniem węgielnym budynku programowego, matrycą, która łączy i do której zbiegają się różne etapy". Profil wyjściowy jest [...]

La entrada La piedra angular de la educación se publicó primero en Omnes.

]]>
Tekst w języku włoskim

W nowym prawie oświatowym jest takie wyrażenie, które, ponieważ jest ewangeliczne, zwróciło moją uwagę. Ministerstwo Edukacji Pilar Alegría zwraca uwagę, że profil wyjścia "jest kamieniem węgielnym budynku programowego, matrycą, która łączy i ku której zbiegają się poszczególne etapy".

Profil wyjazdowy to model osoby, który ma być osiągnięty dzięki wdrożeniu LOMLOE. Cały system edukacji jest nastawiony na ten cel. Profil wyjściowy uczącego się nakreśla typ osoby, do której rozwoju, jako grupa społeczna, chcemy się przyczynić poprzez edukację, a poprzez nią - typ społeczeństwa, do którego budowy dążymy.

Jako wychowawcy chrześcijańscy, a myślę tu zwłaszcza o szkołach inspirowanych katolicyzmem i nauczycielach religii, dobrze zrobilibyśmy, gdybyśmy zadali sobie pytanie, jaki jest nasz "profil wyjścia", czyli jaki mamy model osoby, a wraz z nim, jaki chcemy, aby było nasze społeczeństwo. I będziemy musieli zadać sobie pytanie, na ile nasz projekt pokrywa się z tym, co proponuje to czy inne prawo oświatowe.

Być może trzeba zacząć od początku. Naszym kamieniem węgielnym w edukacji jest nikt inny jak sam Jezus Chrystus. Celem całej formacji chrześcijańskiej jest konfiguracja do Chrystusa. Wzorem, jaki mamy w człowieczeństwie, jest wcielony, nie ideowo, ale żywy i pulsujący, Jezus z Nazaretu. W rzeczywistości jesteśmy powołani, aby mieć serce, spojrzenie, umysł Jezusa Chrystusa. To jest nasz ostateczny formacyjny punkt odniesienia.

Prawdą jest, że szkoła ma swoją własną dynamikę i że nasza katolicka propozycja może pokrywać się z wieloma celami określonymi w profilu wyjścia edukacyjnego, a nawet może niektóre z nich głębiej wzmacniać.

Musimy być jednak świadomi i uczciwi wobec siebie, aby móc zaproponować własny projekt, własny profil wyjścia, nie obawiając się, że są aspekty, w których nie zgadzamy się z "poprawnością polityczną". Musimy umieć zaproponować swój punkt widzenia w niektórych kwestiach, gdzie pozornie mówimy o tym samym, ale tylko pozornie. Bo np. czym innym jest mówienie o trosce o wspólny dom z perspektywy, że świat jest dziełem Boga, a człowiek jego "arcydziełem", a czym innym jest robienie tego poprzez proponowanie panteistycznego schematu matki ziemi Gai i przedstawianie człowieka jako wroga, swoistego wirusa, który musi być zwalczany za pomocą neomaltuzjańskiej polityki ograniczającej liczbę ludności. To nie jest to samo.

I nie jest to tylko kwestia poglądów na ten sam temat. Czasami nie jest to problem tego, co się mówi, ale tego, czego się nie mówi. Istnieją żywotne perspektywy, które nigdy nie pojawią się w profilu wyjściowym żadnej ustawy oświatowej, a które są dla nas kluczowe. My chrześcijanie nie możemy zapominać, że jesteśmy obywatelami nieba, że ziemia jest naszym wspólnym domem, ale w łonie Ojca rozszerza się i staje się nieskończona. Że Jezus, umarły i zmartwychwstały, żyjący dzisiaj, jest tym, który podtrzymuje nasze życie.

Naszym kamieniem węgielnym jest Chrystus. Bez niego cały gmach się wali. Bez tego zwornika niemożliwe jest wychowanie jako chrześcijan. Mając tę jasność, wiedząc kim jesteśmy i jaka jest nasza propozycja, będziemy mogli nieść światło, które rodzi się z Ewangelii i które oświeciło wszystkie wieki i wszystkie narody.

Także XXI.

La entrada La piedra angular de la educación se publicó primero en Omnes.

]]>
Na cześć doskonałości https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/pochwala-doskonalosci/ Mon, 04 Apr 2022 10:40:18 +0000 https://omnesmag.com/?p=19943 Rząd właśnie zatwierdził dekrety królewskie regulujące nauczanie obowiązkowego szkolnictwa średniego (ESO). Kwestia ta pojawiła się w prasie z najbardziej malowniczych powodów, takich jak zniknięcie chronologicznego studium historii lub tak bardzo chwalona edukacja emocjonalna i feministyczna, która ma przeniknąć [...]

La entrada Elogio de la excelencia se publicó primero en Omnes.

]]>
Rząd zatwierdził właśnie dekrety królewskie regulujące nauczanie obowiązkowych szkół średnich (ESO). Sprawa trafiła do prasy z najbardziej barwnych powodów, takich jak zanik chronologicznej nauki historii czy tak bardzo zachwalana edukacja emocjonalna i feministyczna, która ma przenikać wszystkie dziedziny, w tym naukę matematyki z uwzględnieniem perspektywy płci. Wielokrotnie podkreślano również krwawy zanik studiów filozoficznych w ESO oraz zagłodzenie przedmiotu Religia.

Każdy z tych aspektów jest istotny i wart uwzględnienia przy analizie obecnej reformy pedagogicznej. Ale jest jeden aspekt, który leży u podstaw całej ustawy i który ma ogromne znaczenie społeczne. Jest to opcja edukacji, która odrzuca wymagania i wysiłek, co nieuchronnie doprowadzi do spadku poziomu wykształcenia uczniów, ze wszystkim, co to oznacza dla społeczeństwa przyszłości.

To, że nie ma maksymalnej liczby niezdanych egzaminów (na razie dwa), aby student mógł je zaliczyć, nie jest czymś niepotwierdzonym. O tym, czy uczeń otrzyma promocję do następnego rocznika pomimo posiadania dowolnej liczby niepowodzeń, decyduje teraz kadra szkoły. Oczywiście dla rodzin i uczniów jest jasne, że prawo na to pozwala i że "winnym" niepromowania ucznia nie będzie uczeń za to, że się nie uczy, ale ośrodek, nauczyciele, za to, że nie pozwalają na to, mimo że jest to w ich mocy. W tym samym kierunku idą eufemizmy, dzięki którym uczeń nie będzie "powtarzał" roku, ale "pozostanie" w nim. Albo likwidacja egzaminów poprawkowych.

U podstaw leży mentalność pedagogiczna polegająca na nie stygmatyzowaniu ucznia. Towarzyszy temu wysoce niepokojące podejście społeczne, które polega na tym, że nikt nie bierze odpowiedzialności za to, co robi. Winowajcami są zawsze inni. Zawsze to ktoś inny musi rozwiązać moje problemy. Ostatecznie oczywiście tą drugą osobą, która musi zadbać o moje dobro jest państwo.

Dorosły to ktoś, kto bierze odpowiedzialność za to, co robi. Wydaje się jednak, że żyjemy w społeczeństwie nastolatków i ten model zostanie utrwalony dzięki tej propozycji edukacyjnej.

Zmierzamy w kierunku społeczeństwa, w którym rośnie przepaść między ludźmi, którzy otrzymali dwa rodzaje wykształcenia. Z jednej strony będą ci, którzy opowiedzą się za edukacją, która poprzez ciężką pracę wydobywa z młodych ludzi to, co najlepsze, która formuje wolnych, samodzielnych, dorosłych mężczyzn. A z drugiej strony edukacja oparta na egalitaryzmie w dół, która sprawia, że pozostają w swojej przeciętności, co jest propozycją naszych obecnych liderów tej reformy edukacyjnej.

Będą szkoły, które przyjmą prośbę rodziców, którzy szukają zapotrzebowania i wysiłku dla swoich dzieci, i inne, wymuszone przez rząd z jego zespołami kontrolnymi na czele, które opowiedzą się za edukacją, w której wszyscy zaliczają kurs, w której nic się nie dzieje.

Dzięki Pedro Salinasowi mogę tylko pamiętać, że ten, kto kocha, dobry wychowawca, nie zadowala się przeciętnością ukochanej osoby, ale chce, by wydobyła ona z siebie najlepszą wersję siebie, nawet jeśli to ją kosztuje, nawet jeśli boli.

Wybacz, że szukam cię w ten sposób
tak niezdarnie, w tobie
w tobie.

Wybacz mi kiedyś ten ból.
Po prostu chcę wydobyć z siebie
z ciebie najlepszego.

Ten, którego ty nie widziałeś, a który ja widzę,
pływając w twoich głębinach, skarbie.
I weź to
i mieć go wysoko, jak to drzewo ma
drzewo ma ostatnie światło
która znalazła słońce.

I wtedy ty
przyjdzie po niego, z wysoka.
Aby do niego dotrzeć
wspinając się po tobie, jak cię kocham,
dotykając tylko twojej przeszłości
z różowymi czubkami stóp,
całe ciało w napięciu, już się wznosi.
od ciebie do siebie.

I niech na moją miłość odpowie
nowe stworzenie, którym jesteś.

Pedro Salinas. La voz a ti debida. 1933

La entrada Elogio de la excelencia se publicó primero en Omnes.

]]>
Potrzebujemy bohaterów https://www.omnesmag.com/pl/focus/we-need-heroes/ Mon, 21 Mar 2022 10:04:07 +0000 https://omnesmag.com/?p=19699 11 marca prawie dziesięć tysięcy osób zebrało się w La Nueva Cubierta w Leganés, aby oddać hołd Ignacio Echeverríi, znanemu jako "bohater deskorolki". A wraz z nim wszystkim ofiarom terroryzmu, ponieważ sam Ignacio był jeszcze jedną z ofiar terroru dżihadystów. Co [...]

La entrada Necesitamos héroes se publicó primero en Omnes.

]]>
11 marca prawie dziesięć tysięcy osób zebrało się w La Nueva Cubierta w Leganés, aby oddać hołd Ignacio Echeverríaten znany jako "bohater deskorolki". A wraz z nim wszystkie ofiary terroryzmu, bo sam Ignacio był jeszcze jedną z tych ofiar terroru dżihadystów.

To, co zostało przeżyte w tym dniu, warto przemyśleć poza liczbami. Prawie siedem tysięcy uczniów, głównie z Religii, którzy zapełnili bursę rano i ponad trzy tysiące, którzy przyszli po południu, byli nie tylko świadkami muzycznego spektaklu, ale uczestnikami szczególnego wydarzenia.

Po pierwsze, za coś tak ważnego jak uhonorowanie ofiar terroryzmu. Asociación de Ayuda a las Víctimas del 1M zorganizowała to wydarzenie wraz z Delegación de Enseñanza de la Diócesis de Getafe. I wspólnie chcieli zamienić tę bolesną datę w prawdziwą pieśń nadziei. Z pamięci i wspomnień, dzięki młodym aktorom, historia ofiar terroryzmu zachowała świeżość i aktualność. Jest to szczególnie ważne dla nowych pokoleń. Nie na próżno nikt z młodych ludzi, którzy wypełnili plac, nie urodził się, gdy osiemnaście lat temu miał miejsce zamach z 11 marca, który wstrząsnął całą Hiszpanią.  

Oddanie hołdu i ciepła ofiarom terroryzmu jest czymś więcej niż tylko upamiętnieniem historycznego wydarzenia. Jest to odkrywanie w tych ludziach, którym udało się pokonać ból i chęć zemsty, tego co najlepsze w naszym społeczeństwie. W każdej z ich opowieści o pokonywaniu trudności rozpoznajemy, że nienawiść nie ma ostatniego słowa, że ostatnie słowo ma miłość.

I dlatego tak znaczące jest to, że bohater musicalu jest prawdziwym bohaterem, uznanym za takiego przez całe hiszpańskie społeczeństwo. Wszyscy mogliśmy dostrzec w jego działaniu polegającym na ryzykowaniu życiem, aby uratować młodą kobietę, która została zasztyletowana, coś naprawdę szlachetnego, co zasługuje na pochwałę. Niezależnie od wieku, ideologii czy miejsca pochodzenia, Ignacio reprezentuje to, co najlepsze dla wszystkich Hiszpanów.

Dlatego to wydarzenie było nie tylko hołdem dla bohatera, ale propozycją dla wszystkich młodych ludzi. Oni również mogą być "drugim Ignacym", bohaterem śpiącym przykuwającym się do ich serc.

Ignacio jest bohaterem. A rewolucyjna propozycja edukacyjna, którą można by przeczytać na banerze, to odkrycie, że wszyscy możemy być prawdziwymi bohaterami. Heroizm, który zaczyna się w naszym codziennym życiu, w wartościach, które leżą u podstaw naszej codziennej pracy. Bo Ignacio, jak śpiewano w musicalu Skate Hero", jest "jednym z nas". Proponowanie młodym ludziom heroizmu jest śmiałością odpowiadającą na najgłębsze dążenia ich istoty.

Tak opisała to w niedawnym artykule edukatorka Catherine L'Ecuyer:

Bohater spadkobierca klasycznej edukacji ma świadomość, że ideał to coś, co zdobywa się po trochu, każdego dnia, poprzez dążenie do samodoskonalenia. Nie jest się bohaterem w wielkich sprawach, jeśli wcześniej nie było się bohaterem w małych sprawach. Prawdziwy bohater ucieka przed tchórzostwem, nie myli trudnego z utopijnym. Ma świadomość, że istnieją dobra wyższe, że nigdy nie podlegają one ustępstwom i że funkcją ideału jest dążenie do przekroczenia obecnych możliwości".

Trudno nie pomyśleć o Ignacio Echeverría czytając ten opis bohatera.

Żyjemy w szkolnictwie, które nie proponuje młodym ludziom heroizmu. Jeśli przecież celem edukacji jest znalezienie pracy, to nie ma tu zbyt wiele miejsca na heroizm. Albo jeśli jego celem jest zbiorowa zmiana kulturowa i społeczna, jak w LOMLOE, komponent osobistego zaangażowania ulega rozmyciu. Dlatego to, czego doświadczyliśmy 11 marca w La Cubierta de Leganés, było tak ważne i rewolucyjne. Bo była grupa nauczycieli, którzy podjęli ryzyko mówienia swoim uczniom, że można kochać bez granic, kochać do końca, kochać aż do oddania życia. I że ta zmiana zaczyna się od siebie w zwykłym życiu.

I coś z tego było w powietrzu wokół tego wydarzenia. Różne osoby i grupy zostały przyciągnięte przez ten przykład szlachetności i włożyły wszystkie swoje umiejętności, aby to wydarzenie się udało. Wpływowi, parafie, nauczyciele, fundacje, rodziny, młodzi ludzie... wszyscy przeżyli prawdziwe doświadczenie synodalności i przeszli razem w kierunku dachu Leganés, idąc śladami tego odważnego młodego katolickiego prawnika.

Wielki brytyjski pisarz J.R.R. Tolkien powiedział, że historia jest jak wielka porażka z okazjonalnymi przebłyskami ostatecznego triumfu. Ignacy pokazuje nam wielki końcowy triumf. A tego 11 marca mieliśmy okazjonalny przebłysk, który daje nam wyobrażenie o tym, do czego stworzone jest ludzkie serce.

La entrada Necesitamos héroes se publicó primero en Omnes.

]]>
Nauczyciele nadziei https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/nadzieja-nauczyciele/ Fri, 18 Mar 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=19621 Żyjemy w czasach niepewności i beznadziei. Po czasie pandemii nastąpiła niepewność wojny. Nowe pokolenia doświadczają strachu, a jedyną pewnością jest to, że czasy, w których przyjdzie im żyć, będą trudne. I wiemy, że po raz pierwszy pokolenie po [...]

La entrada Maestros de esperanza se publicó primero en Omnes.

]]>
Żyjemy w czasach niepewności i beznadziei. Po czasie pandemii nastąpiła niepewność związana z wojną. Doświadczenia, z którymi mierzą się nowe pokolenia, to doświadczenia pełne lęku, z jedyną pewnością, że czasy, w których przyjdzie im żyć, będą trudne. I wiemy, że po raz pierwszy pokolenie po naszym będzie żyło gorzej niż pokolenie ich rodziców.

W ten sposób beznadzieja zakorzenia się głęboko w sercach mężczyzn i kobiet naszych czasów.

Ale poza historycznymi momentami, które naznaczyły COVID czy konflikt na Ukrainie, ta beznadzieja jest odbierana naszemu społeczeństwu w ogromnie subtelny sposób. To cała atmosfera beznadziei, którą oddychamy od lat. Zamiast pozytywnego, pełnego światła spojrzenia na życie, zostaliśmy wrzuceni w perspektywę walki, konfliktu i ciemności. Zostaliśmy pozbawieni nadziei.

Ziemia, na której stoimy, nie jest już twarda. Prawda stała się względna, moralność subiektywna, filary, na których opiera się społeczeństwo, zwłaszcza jednostka i rodzina, zostały zachwiane i zakwestionowane. W przeciwieństwie do modeli bohaterów, którzy uosabiali wartości sprawiedliwości i uczciwości, w serialach i filmach prezentowane są nam obecnie modele niejednoznaczne i mściwe. Prawda się rozmywa, ideały, o które warto walczyć, a nawet oddać za nie życie, zostają zdegradowane do pragmatyzmu "każdy sobie rzepkę skrobie", sens życia sprowadza się do "carpe diem".

Nie zawodzi w naszej edukacji to, że nasza młodzież potrzebuje lepszych umiejętności studiowania, czy nowoczesnych komputerów do lepszej pracy. To nie motywacja, którą im dajemy, zawodzi. To, co im odebraliśmy, to sens ich życia. Po prostu pozbawiamy ich nadziei. A bez tego, w końcu, nie ma ostatecznego powodu do wysiłku i pracy.

I nie jest to pytanie abstrakcyjne czy odległe. Jest ona tak bliska jak życie każdego z naszych młodych ludzi. Konieczne jest, aby każdy młody człowiek znalazł swój konkretny powód do życia, w stylu zaproponowanym przez Victora Franka w jego słynnej logoterapii przedstawionej nam w książce "Człowiek szuka sensu". Do tego musimy dążyć my, wychowawcy, zaczynając od własnych rodziców.

Ale także społecznie musimy odwrócić tę sytuację. Musimy odważyć się zaproponować młodym ludziom pozytywne wzorce do naśladowania. Musimy zachęcać ich do wiary w to, co najszlachetniejsze w ludzkim sercu. Musimy zachęcać ich do dążenia do dobra, do odkrywania i obrony prawdy, do kontemplowania i cieszenia się pięknem. My wszyscy wychowawcy musimy być prawdziwymi nauczycielami nadziei.

Bo nadzieja, jakkolwiek mała by się nie wydawała, jak powiedział francuski poeta Charles Peguy w swoim słynnym wierszu "Mała nadzieja", jest motorem życia.

Ta nadzieja nie ma nic wspólnego z woluntarystycznym optymizmem, a tym bardziej z naiwnością typu "wszystko będzie dobrze". Nadzieja liczy się z cierpieniem i bólem, z porażką i wysiłkiem, z najgłębszą, a czasem najbardziej surową rzeczywistością życia. Nadzieja jest ugruntowana w obecnej i przyszłej rzeczywistości.

To, moim zdaniem, jest najgłębsza odnowa, jakiej potrzebuje nasza edukacja. Aby móc wyposażyć naszych uczniów w pewniki i nadzieje, które pomogą im iść i wchodzić w przyszłość bez lęku.

Aby tak się stało, konieczne jest, aby sam nauczyciel miał tę nadzieję zakorzenioną w swoim sercu i w swoim życiu, bo w końcu, jak dobrze wiemy, dajemy tylko to, co mamy. Dlatego nikt, kto jest zgorzkniały lub beznadziejny nie powinien być nauczycielem, bo przekaże swoją gorycz i beznadzieję.

Mała nadzieja, Charles Peguy,

"Jestem, mówi Bóg, Mistrzem Trzech Cnót.

Wiara jest wiernym małżonkiem.

Charity jest gorliwą matką.

Ale nadzieja to bardzo małe dziecko.

Ja jestem, mówi Bóg, Mistrzem Cnót.

Jest to Wiara, która stoi mocno na wieki.

Dobroczynność jest tym, co jest dane na wieki.

Ale moja mała nadzieja to ta, która wstaje co rano.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara to ta, która ciągnie się na wieki wieków.

Miłość jest tym, co rozciąga się na wieki.

Ale moją małą nadzieją jest ta, która codziennie rano mówi nam dzień dobry.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara jest żołnierzem, kapitanem broniącym twierdzy.

Miasto króla, na granicach Gaskonii, na granicach Lotaryngii.

Miłosierdzie to lekarz, mała siostra ubogich,

Kto dba o chorych, kto dba o rannych,

Do królewskich biedaków,

Na granicach Gaskonii, na granicach Lotaryngii.

Ale moja mała nadzieja to

ten, który wita ubogich i sieroty.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

Wiara to kościół, katedra zakorzeniona w glebie Francji.

La Caridad to szpital, sanatorium, które zbiera wszystkie nieszczęścia świata.

Ale bez nadziei wszystko to byłoby niczym innym jak cmentarzem.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem Cnót.

To Wiara czuwa nad wiekami wieków.

Miłosierdzie to ten, który czuwa nad wiekami.

Ale moja mała nadzieja to ta, która kładzie się do łóżka każdej nocy

i budzi się każdego ranka

i śpi naprawdę spokojnie.

Ja jestem, mówi Bóg, Panem tej Cnoty.

Moja mała nadzieja

to ten, który co noc kładzie się spać,

w swoim łóżku jako dziecko, po odmówieniu modlitwy,

i ten, który budzi się każdego ranka

i wstaje i odmawia swoje modlitwy z nowym spojrzeniem.

Ja jestem, mówi Bóg, Pan Trzech Cnót.

Wiara to wielkie drzewo, dąb zakorzeniony w sercu Francji.

A pod skrzydłami tego drzewa - Charity,

Moja córka Charity chroni wszystkie nieszczęścia świata.

I moja mała nadzieja nie jest niczym więcej

że ta mała obietnica kiełkowania

, który jest zapowiadany zaraz na początku kwietnia".

La entrada Maestros de esperanza se publicó primero en Omnes.

]]>
Samobójstwo wśród młodzieży a edukacja https://www.omnesmag.com/pl/focus/pomoc-i-edukacja-mlodziezy/ Mon, 07 Feb 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=18264 Liczba samobójstw wśród młodych ludzi i nastolatków jest alarmująca, a przede wszystkim to, jak częstość ich występowania wzrasta do tego stopnia, że jest to obecnie główna przyczyna śmierci wśród młodych ludzi. Społeczeństwo staje się tego świadome. Mówi się o tym w mediach i wśród nauczycieli, z dużym zainteresowaniem tematem.

La entrada Suicidio juvenil y educación se publicó primero en Omnes.

]]>
Alarmująca jest liczba samobójstw wśród młodzieży i adolescentów, a przede wszystkim to, jak rośnie ich liczba do tego stopnia, że obecnie są główną przyczyną śmierci wśród młodych ludzi. Społeczeństwo zdaje sobie z tego sprawę. Z wielkim niepokojem mówią o tym media i nauczyciele. Jak można zapobiec tej pladze?

Okres dojrzewania to czas szczególnie niestabilny i wielu chłopców i dziewcząt przechodzi przez doświadczenia, które są trudne do pokonania, ponieważ psychologicznie znajdują się w trudnym okresie. W tym wieku jest pewien element, który potęguje problem samobójstw. I jasne jest, że pandemia i sposób, w jaki sobie z nią poradziliśmy, zamykając wszystkich w domach, wypełniając ich umysły lękami, odbierając im relacje społeczne, nie do końca pomogły im zachować równowagę emocjonalną.

Ale poza tymi dwoma kluczowymi punktami musimy zadać sobie pytanie, czy w sferze edukacyjnej należy zrobić coś naprawdę skutecznego, aby walczyć z samobójstwami wśród młodych ludzi. Inicjatywy takie jak telefon nadziei są godne pochwały i potrzebne, ale musimy szczerze, bez obwiniania się, zapytać się o tę kwestię dogłębnie: czy coś jest nie tak z edukacją, którą dajemy naszym dzieciom i młodzieży, co jeszcze możemy zrobić w rodzinie i w szkole?

Pierwsza myśl, która mi się nasuwa, to konieczność wprowadzenia w edukacji formalnej, a znacznie bardziej w edukacji, którą otrzymują w domu, obszaru, w którym pracują właśnie nad wypełnieniem życia sensem, najbardziej transcendentnym wymiarem osoby. Oczywiście odbywa się to poprzez temat Religii, z ostatecznym odniesieniem do Boga jako sensu życia. Ale niewątpliwie powinna to być praktyka, która może dotrzeć do wszystkich uczniów, bo jest to istotny wymiar osoby. Kultywowanie transcendencji, odnajdywanie sensu życia, duchowego wymiaru osoby musi być kultywowane, jeśli nie chcemy zostawić naszej młodzieży z amputowaną duszą. I nie musi się to odbywać z perspektywy religii katolickiej. Istnieją inne światopoglądy, które próbują odpowiedzieć na wielkie pytania człowieka. A uczniowie mają prawo o nich wiedzieć.

To właśnie w tym kierunku Konferencja Episkopatu Hiszpanii złożyła propozycję Ministerstwu Edukacji, aby przedstawić obszar, który pracowałby nad tym wymiarem humanistycznym z różnych opcji i którą niestety Ministerstwo odrzuciło. Pytania o sens bólu i śmierci, o najgłębsze nadzieje i najbardziej intymne tęsknoty serca, o samo pytanie o Boga, pojawiają się w umysłach i sercach młodych ludzi. A edukacja, która nie zajmuje się tymi kwestiami, jest po prostu edukacją, której brakuje istotnego wymiaru.

Po drugie, potrzebna jest radykalna samokrytyka. Nie przygotowaliśmy naszej młodzieży do cierpienia i frustracji. Nasza edukacja - także ta, którą przekazujemy w środowisku rodzinnym i parafialnym - zawodzi w tym względzie fatalnie. Przeczytałem w artykule, w którym ojciec zeznawał o samobójstwie syna, że kiedy młody człowiek popełnia samobójstwo to tak naprawdę chce przestać cierpieć, a nie tak bardzo zakończyć swoje życie. I to jest prawda. Nauczyliśmy naszych nastolatków wielu umiejętności i wiedzy, ale nie umiejętności cierpienia. Ukrywaliśmy przed nimi, że cierpienie, porażka i ból są tak samo częścią życia jak radość, rozwój i szczęście. W efekcie nie wiedzą, jak poradzić sobie z najtrudniejszymi doświadczeniami w życiu.

Wypełnienie życia sensem, zaszczepienie powodów do nadziei, to pozytywna droga naprzód. Rozwijanie zdolności do przyjmowania cierpienia i trudności, umiejętność przyjmowania ich na siebie i wyciągania z nich wniosków, to także kolejny sposób, w jaki wydostajemy się z życiowych wybojów. To są te dwa skrzydła, które pozwalają nam wzbić się w powietrze, gdy cień nas prześladuje i góruje nad nami.

La entrada Suicidio juvenil y educación se publicó primero en Omnes.

]]>
Kultura budząca się w klasie https://www.omnesmag.com/pl/focus/woke-culture-in-the-classroom/ Sat, 22 Jan 2022 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=18099 Kultura "woke" była jednym z tematów poruszonych przez papieża Franciszka w jego przemówieniu do przedstawicieli dyplomatycznych akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej w dniu 10 stycznia. Według słów następcy Piotra, "rozwija się jedna myśl - niebezpieczna - która jest zmuszona zaprzeczać historii lub, co gorsza, pisać ją na nowo [...]".

La entrada Cultura «woke» en el aula se publicó primero en Omnes.

]]>
Budząca się kultura była jednym z tematów poruszonych przez papieża Franciszka w przemówieniu do przedstawicieli dyplomatycznych akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej 10 stycznia.

Według słów następcy Piotra, "rozwija się jedna myśl - niebezpieczna - która jest zobowiązana do negowania historii lub, co gorsza, do przepisywania jej na podstawie współczesnych kategorii, podczas gdy każda sytuacja historyczna musi być interpretowana według hermeneutyki czasu, a nie według hermeneutyki dnia dzisiejszego".

Wszyscy pamiętamy burzenie pomników znanych osób z naszej historii, takich jak Fray Junípero Serra czy Krzysztof Kolumb. Jesteśmy świadkami rewizji historii, której chcą dokonać niektóre ruchy społeczne, przypuszczalnie związane z walką o sprawiedliwość społeczną pewnych grup.

W ten sam schemat lobbingu wpisują się inne grupy (LGTBI, radykalny feminizm, panteistyczny ekologizm, animaliści itd.), które chcą promować i ostatecznie narzucić swoją wizję rzeczywistości.

Ale, jak wskazuje papież, za tym całym ruchem kryje się autentyczna kolonizacja kulturowa, która opowiada się za jednym, politycznie poprawnym sposobem myślenia, co kończy się ostracyzmem każdego, kto nie myśli tak jak oni. Jest to kultura unieważnienia. A wraz z nim unieważnienie kultury.

Ten ruch kulturowy przenika również do naszego społeczeństwa. Ma wiele wspólnego ze społecznym podziałem i rozłamem, powtarza stary schemat Adamowej rewolucji, że wszystko zaczyna się dziś od nas.

Kultura odwołania - ściąganie pomników, prześladowanie historyków, pisanie historii na nowo - jest formą bezkompromisowości i totalitaryzmu kulturowego, wyraźnie marksistowskiego. Nowa wersja walki klas.

Te ideologiczne podejścia trafiają również do naszych klas, poprzez prawo oświatowe, środowisko kulturowe i walkę polityczną aktywistów.

Po pierwsze, ze względu na klucze ideologiczne, które przenikają do prawa, zwłaszcza, choć nie tylko, wszystko, co odnosi się do ideologii gender. Także w sposobie podejścia do innych przedmiotów, na przykład do samego przedmiotu Historia. Rzeczywiście, z jednej strony znacznie ogranicza się badanie całej przeszłości, która legła u podstaw naszej cywilizacji, i wydaje się, że to, co najważniejsze - jedyne - to historia najbardziej bezpośrednia. Ale dodatkowo podchodzi się do tego z bardziej subiektywnym wydźwiękiem, naznaczonym aktualną wizją i problemami, z hermeneutyki dnia dzisiejszego, jak zaznacza Papież.

W rzeczywistości dzieje się tak, że edukacja jest wykorzystywana do kształtowania społeczeństwa przyszłości. I już teraz kładzie się fundamenty, jak to określono w agendzie 2030, jak powinno wyglądać społeczeństwo przyszłości. Edukacja jako narzędzie budowania tego nowego porządku świata jest częścią projektu i jednym z celów samej agendy 2030.

W obliczu tej kultury unieważnienia, najlepsze, co możemy zaoferować naszej młodzieży, to prawdziwe studium historii, z roszczeniem do obiektywizmu, ze zdrową perspektywą, która pozwoli jej na prawdziwe krytyczne myślenie. Studium, które pomaga naszej młodzieży odkryć nasze korzenie jako jednostki i jako naród.

Być może musimy ponownie odczytać hasło, które dało początek ruchowi woke, a które pochodzi od angielskiego wyrażenia Stay woke - zostań obudzony! Może czas się obudzić i uświadomić sobie, co się dzieje w naszym społeczeństwie i w naszych klasach.

Papież Franciszek wydaje się mieć rację.

La entrada Cultura «woke» en el aula se publicó primero en Omnes.

]]>
Biorąc pod uwagę, że jest to niefilozoficzne https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/take-it-without-philosophy/ Fri, 12 Nov 2021 04:27:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=16753 Zapoznajemy się z rządową propozycją nowego prawa oświatowego. Wśród wielu innych aspektów, które moglibyśmy przeanalizować, jednym z tych, które pozostają niezauważone, jest zmniejszenie wagi nauk humanistycznych, a dokładniej filozofii. W efekcie etyka zniknie z ESO, a obciążenie dydaktyczne w zakresie filozofii zostanie zmniejszone.

La entrada Tomárselo sin Filosofía se publicó primero en Omnes.

]]>
Poznajemy propozycję rządu dotyczącą nowego prawa oświatowego. Wśród wielu innych aspektów, które moglibyśmy analizować, jednym z tych, które pozostają niezauważone, jest spadek wagi nauk humanistycznych, a dokładniej filozofii.

W efekcie z ESO znika Etyka, a w Bachillerato zmniejsza się obciążenie dydaktyczne. Czekając na to, czy wspólnoty autonomiczne "cofną ministerialny bałagan" i zwiększą obciążenie dydaktyczne tego i innych przedmiotów, punktem wyjścia jest to, że LOMLOE po raz kolejny zmniejsza ciężar nauk humanistycznych.

Wiedza humanistyczna jest oknem na świat, otwiera oczy i umysł, wykuwa krytyczne współżycie i daje pocieszenie w wielu momentach życia.

Literatura, historia, filozofia, teologia i filologia to przedmioty, których nie powinniśmy się wyrzekać jako społeczeństwo, a tym bardziej pozwalać na to, by młodzi ludzie byli ich pozbawieni. Dokładniej, filozofia zapewnia krytyczną edukację, dogłębną analizę rzeczywistości, która jest kontrapunktem w powierzchownym i utylitarnym społeczeństwie, takim jak nasze. Ale właśnie dlatego jest ona bardziej potrzebna niż kiedykolwiek.

Skrócenie przedmiotu do dwóch godzin to zrobienie z niego "garnka", to pomniejszenie jego znaczenia i wartości. Co powiemy o pozostawieniu przedmiotu tylko w jednej godzinie, jak to się dzieje z Religią czy Muzyką, co jest uczynieniem ich prawie nieistniejącymi!

Ale Humanistyce zarzucono też ideologiczną stronniczość, w imię narzucania partyzanckich postulatów, co jest bardzo niebezpieczne. Groteskowo wygląda to na przedmiotach ścisłych, gdzie proponuje się np. badanie matematyki z perspektywy płci. Ale jest to szczególnie niebezpieczne w Humanistyce, która jest bardziej przepuszczalna dla takich przekazów.

Z tego powodu musimy potępić fakt, że Historia zatraciła swoje poszukiwanie obiektywizmu w podejściu do różnych wydarzeń, takich jak II Republika lub uwzględnienie wizji Hiszpanii, które są toastem za nacjonalizm.

W przypadku filozofii, z powodu rzekomego feminizmu, niektóre postacie filozoficzne, których wkład w historię filozofii jest trudny do uzasadnienia, zostały wepchnięte do środka, a inne, bardziej istotne, ale o innym nastawieniu, zostały pominięte.

Obawiam się, że nasi studenci po prostu pójdą zobaczyć film Amenábara o Hypatii z Aleksandrii i nie dowiedzą się niczego więcej, bo niewiele więcej. Podczas gdy pierwszorzędny filozof, jak Edyta Stein, zostaje zdegradowany do poziomu zapomnienia. Może dlatego, że ta Żydówka, uczennica Husserla, twórcy fenomenologii, przeszła na katolicyzm, została karmelitanką bosą, męczennicą i została ogłoszona przez Jana Pawła II patronką Europy.

Być może.

La entrada Tomárselo sin Filosofía se publicó primero en Omnes.

]]>
Co się dzieje z uczniami, którzy nie wybierają przedmiotu Religia? https://www.omnesmag.com/pl/focus/edukacja/co-dzieje-sie-z-uczniami-ktorzy-nie-wybrali-zadania-dotyczacego-religii/ Mon, 25 Oct 2021 04:09:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=16412 Jednym z aspektów, który zawsze jest przedmiotem debaty podczas opracowywania prawa oświatowego, jest ten, który wpływa na klasę religii, a dokładniej na działania prowadzone przez uczniów, którzy nie wybierają tego przedmiotu. W związku z tym dowiadujemy się o szczegółach dekretów królewskich, w których [...]

La entrada ¿Qué pasa con los alumnos que no escogen la asignatura de Religión? se publicó primero en Omnes.

]]>
Jednym z aspektów, który zawsze jest powodem do dyskusji w procesie przetwarzania prawa oświatowego, jest ten, który dotyczy zajęć z religii, a konkretnie zajęć prowadzonych przez uczniów, którzy nie wybierają tego przedmiotu. W związku z tym poznajemy szczegóły dekretów królewskich, w których wyszczególniono LOMLOE i które dają nam wskazówki, dokąd zmierza ministerstwo Pilar Alegría.

W LOE rządu Zapatero uczniowie, którzy nie zdawali przedmiotu Religia mieli Środki Uwagi Edukacyjnej (MAE). Ta formuła nie sprawdziła się, gdyż w rzeczywistości była to pusta przestrzeń edukacyjna bez jakichkolwiek treści programowych. I nawet w wyższych klasach, w Bachillerato, efekt końcowy był taki, że uczniowie, którzy nie wybrali Religii, wracali do domu godzinę wcześniej lub wchodzili do szkoły godzinę później, bo dyrekcje, żeby nie mieć uczniów w szkole, którzy nic nie robią, tak organizowały rozkłady zajęć. Była to kompletna klęska, która skończyła się osłabieniem przedmiotu Religia i była szkodliwa dla całego systemu edukacji.

Następna ustawa, LOMCE ministra Werta, stworzyła dla tych uczniów przedmiot "Wartości", który miał treści programowe. Rozporządzenie, które bez wątpienia funkcjonuje całkiem dobrze, ale które od początku było odrzucane przez pana Sáncheza i jego ówczesną minister edukacji, Isabel Celaá. Jednoznaczne stanowisko było takie, że nie powinno być "lustrzanego przedmiotu" do lekcji religii. LOMLOE wróciłby zatem do modelu Zapatero.

Chociaż nie do końca. Bo choć prawdą jest, że ustawa nie proponowała przedmiotu lustrzanego dla uczniów, którzy nie uczęszczają na Religię, to jednak to, czego dowiadujemy się z Dekretów Królewskich, nie pozostawia tego tak bardzo w zawieszeniu, jak uczyniło to LOE. Dokładnie o tym mówi projekt dekretu królewskiego w tym zakresie:

Szkoły zapewniają środki organizacyjne, aby uczniowie, których rodzice lub opiekunowie nie zdecydowali się na naukę religii, otrzymali odpowiednią opiekę wychowawczą. Uwaga ta zostanie zaplanowana i zaprogramowana przez ośrodki w taki sposób, aby była ukierunkowana na rozwój kompetencji przekrojowych poprzez realizację znaczących dla uczniów projektów i wspólne rozwiązywanie problemów, wzmacnianie poczucia własnej wartości, autonomii, refleksji i odpowiedzialności. W każdym przypadku proponowane działania będą miały na celu wzmocnienie najbardziej przekrojowych aspektów programu nauczania, sprzyjających interdyscyplinarności i łączeniu różnych dziedzin wiedzy.

Zajęcia, o których mowa w niniejszym punkcie, w żadnym wypadku nie mogą obejmować nauki treści programowych związanych z wiedzą o religii lub innym obszarem etapu.

Może to mój patologiczny optymizm, ale chciałbym widzieć w tym przepisie możliwość zorganizowania tych uczniów, którzy nie wybierają Religii i stworzenia spójnej przestrzeni edukacyjnej.

Już na wstępie zaznacza, że to uczenie się musi być zaplanowane i zaprogramowane. I rzeczywiście, jak wszystko, co się robi w oświacie, powinny być one poddawane ewaluacji, dodam. To szkoły będą musiały realizować to programowanie, choć oczywiście ideałem byłoby, gdyby robiła to administracja. Ale w każdym przypadku zwraca się uwagę na to, że każdy ośrodek, każdy zespół zarządzający musi zaprogramować i zaplanować ten moment nauczania-uczenia się. To nie jest błaha sprawa, jeśli potraktujemy ją poważnie.

I daje do tego klucze. Musimy pracować nad kompetencjami przekrojowymi, sprzyjać interdyscyplinarności i powiązaniu wiedzy, a czynić to poprzez projekty, które wpływają na wzrost i dojrzałość uczniów w takich aspektach jak rozwiązywanie problemów, poczucie własnej wartości, refleksja i odpowiedzialność.

Jeśli potraktować to podejście poważnie, można by stworzyć przedmiot rozwijający wiele aspektów, które proponujemy także w przedmiocie Religia i które w rzeczywistości nowy program nauczania Konferencji Episkopatu Hiszpanii starał się wzmocnić. Stoimy przed wyzwaniem kształcenia ludzi dojrzałych, we wszystkich aspektach swojej osobowości, mających całościową - a nie podzieloną na przedziały - wizję różnych dziedzin wiedzy. I to jest dobre dla wszystkich uczniów, dla tych z Religii i dla tych, którzy nie wybierają tej dziedziny. W rzeczywistości ten rodzaj uczenia się jest częścią tego, co proponujemy w obszarze religii, kiedy mówimy o dostarczaniu chrześcijańskiego światopoglądu rzeczywistości, o dialogu wiara-kultura, lub o potrzebie integralnego wychowania, które obejmuje wszystkie wymiary osoby.

Gdyby wspólnoty autonomiczne i same szkoły chciały, można by uporządkować rozwój tych wskazań, co niewątpliwie nie jest dobrze uregulowane przez rząd w ustawie.

Róbmy wszystko co w naszej mocy i zawsze pracujmy dla najlepszych.

La entrada ¿Qué pasa con los alumnos que no escogen la asignatura de Religión? se publicó primero en Omnes.

]]>
Nowy program nauczania religii - ustępstwo na rzecz progresywizmu? https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/nowa-religia-kursy-nauczania-rozwoju/ Fri, 08 Oct 2021 08:26:49 +0000 https://omnesmag.com/?p=16159 Według różnych gazet, temat religii zostanie "dostosowany do agendy 2030" (El Mundo) "Biskupi nadają postępowy zwrot tematowi religii: równość mężczyzn i kobiet, potępienie ubóstwa i ekologii" (El País) "Temat religii jest zmodernizowany i będzie obejmował równość i środowisko" (ABC) Czy oznacza to, że [...]

La entrada El nuevo currículo de Religión, ¿una cesión al progresismo? se publicó primero en Omnes.

]]>
Według różnych gazet, temat religii będzie "dostosowany do agendy 2030" (El Mundo) "Biskupi nadają progresywny charakter tematowi religii: równość mężczyzn i kobiet, potępienie ubóstwa i ekologizmu" (El País) "Temat religii jest zmodernizowany i będzie obejmował równość i środowisko" (ABC)

Czy rzeczywiście jest to postępowy zwrot, ukłon w stronę wytycznych rządu? Czy przedmiot Religia wyrzeka się swojej istoty na rzecz celów Agendy 2030? Jak od tej pory będą wyglądały zajęcia z Religii?

Już na wstępie trzeba powiedzieć, że mamy do czynienia z projektem programu nauczania, do którego przygotowania zaproszeni są sami nauczyciele religii. Projekt ten jest wynikiem procesu partycypacyjnego promowanego przez EWG w celu dostosowania przedmiotu Religia do kryteriów określonych w prawie oświatowym.

Jaka jest główna zmiana, którą można dostrzec w tym projekcie w stosunku do poprzedniego programu nauczania? Upraszczając nieco, można powiedzieć, że program ten wychodzi od rzeczywistości ucznia, zarówno osobistej, jak i społecznej, i stawia sobie za cel jego pełny rozwój we wszystkich wymiarach jego osobowości. I w tym celu proponuje odpowiedzi, jakie dla tego wzrostu i dojrzewania daje Religia katolicka.

Porusza różne wątki wymiaru relacyjnego, społecznego, osobistego wzrostu i dojrzewania. Innymi słowy, proponuje tematy, którymi powinna zająć się integralna edukacja każdej osoby. I chce to zrobić z perspektywy katolickiej. Będzie to niewątpliwie wielkie wyzwanie.

Program ten opiera się na rzeczywistości ucznia, zarówno osobistej, jak i społecznej, i zmierza do jego pełnego rozwoju we wszystkich wymiarach jego osobowości.

Javier Segura

Oczywiście my, chrześcijanie, mamy do powiedzenia słowo o dbaniu o planetę, o godności osoby ludzkiej, o przyjmowaniu migrantów, o dialogu z innymi religiami. O pokoju. Na każdy z ważniejszych tematów dnia. A my mamy słowo życia i nadziei, które pochodzi od ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa. Słowo, które rozświetli nasz świat, jeśli będzie prawdziwe wobec siebie, jeśli przyniesie światło zrodzone z Ewangelii.

Ryzyko, które niektórzy mogą widzieć, to takie, że sól staje się mdła, zmulona, nie ma już smaku. Łatwo jednak zrozumieć, że nie jest to postulat, od którego Konferencja Episkopatu podchodzi do programu nauczania, ale właśnie podkreślenie sposobu, w jaki chrześcijanie mają żyć każdym z tych aspektów oraz źródeł teologicznych, z których je przeżywamy.

Pomóc może prosty przykład. Do dbania o ziemię można podejść z wielu perspektyw. Pogląd katolicki odkrywałby w tym świecie dar Boga, Stwórcy. A zagłębiając się w Księgę Rodzaju, odkryłaby, że istoty ludzkie są stworzone na obraz Boga, że mają niezbywalną godność, że są mężczyzną i kobietą, że mają daną przez Boga misję troszczenia się o całe stworzenie, zaczynając od własnych braci i sióstr. Jak widać, jest to dalekie od obecnej neo-pantejskiej wizji obecnej w pewnym ekologizmie, który proponuje ziemię jako podmiot praw, a człowieka niemalże jako jej wroga i drapieżnika, którego należy kontrolować, którego należy zredukować w celu ochrony planety, w wyraźnie neo-maltuzjańskim ujęciu.

Podsumowując, prawdą jest, że Konferencja Episkopatu dokonała zmiany w programie nauczania, co my wszyscy, którzy pracujemy w tym sektorze, uważaliśmy za konieczne. Nie tyle po to, by nadać jej bardziej nowoczesny czy postępowy powiew, ale by przybliżyć ją do rzeczywistości wychowanka i jego potrzeb w zakresie wzrostu i dojrzałości.

Jeśli rozwój programu nauczania pójdzie w tym kierunku i będzie w stanie formować chrześcijan żyjących wiarą w XXI wieku zakorzenionych w Chrystusie, odpowiadających na problemy dzisiejszego człowieka, to będzie to prawdziwy wkład w edukację naszych czasów.

Konferencja Episkopatu odwróciła program nauczania nie po to, by nadać mu nowoczesny czy postępowy powiew, ale po to, by zbliżyć go do rzeczywistości ucznia i jego potrzeb w zakresie wzrostu i dojrzałości.

Javier Segura

Jeśli sól stanie się mdła, wtedy będzie bezużyteczna.

To jest właśnie wyzwanie.

La entrada El nuevo currículo de Religión, ¿una cesión al progresismo? se publicó primero en Omnes.

]]>
Do więzienia za obronę życia https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/a-la-carcel-por-defender-la-vida-por-javier-segura/ Tue, 28 Sep 2021 09:40:27 +0000 https://omnesmag.com/?p=15839 Rzeczywistość aborcji jest moralną plagą dla naszego społeczeństwa. Legalizacja eliminacji ludzkiego życia jest jedną z tych barier, które przekroczyliśmy, a które mają, moim zdaniem, nieprzewidywalne konsekwencje. Bez względu na to, jak bardzo zmienia się jej nazwa (dobrowolne przerywanie ciąży), bez względu na to, jak bardzo niektórzy ją usprawiedliwiają (postęp, wolność, emancypacja [...]

La entrada A la cárcel por defender la vida se publicó primero en Omnes.

]]>
Rzeczywistość aborcyjna jest moralną skazą dla naszego społeczeństwa. Legalizacja eliminacji życia ludzkiego jest jedną z tych barier, które przekroczyliśmy, a które mają, moim zdaniem, nieprzewidywalne konsekwencje. Bez względu na to, jak bardzo zmienią jej nazwę (dobrowolne przerwanie ciąży), bez względu na to, jak bardzo niektórzy ją usprawiedliwiają (postęp, wolność, emancypacja kobiet....), uparta i niepodlegająca dyskusji rzeczywistość jest taka, że aborcja kończy życie istoty ludzkiej w łonie własnej matki.

Nierzadko więc w sercu kobiety, która zamierza dokonać aborcji, pojawia się wewnętrzny konflikt, walka sumienia, gdy wkracza ona w wir decyzji o aborcji lub kontynuacji życia, które czuje w swoim jestestwie.

Potężny głos większości mediów, kampanii rządowych, nawet wielu ich znajomych i krewnych, kieruje ich kroki w jednym kierunku, tym, który wyznacza pojedyncza myśl. I, nawiasem mówiąc, wokół którego kręci się wielomilionowy biznes klinik aborcyjnych. Rzeczywiście, bardzo niewiele głosów podnosi się, by powiedzieć tej kobiecie, że są inne drogi, że zakończenie życia tego dziecka nie jest rozwiązaniem. Głos ratowników modlących się przed klinikami aborcyjnymi jest jednym z tych słabych głosów, które kobieta zamierzająca dokonać aborcji słyszy in extremis, tuż przed podjęciem ostatniego nieodwracalnego kroku.

Głos, który chce być wygaszony, któremu teraz grozi więzienie.

Czy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo stajemy się totalitarni? W tym, jak i w innych przypadkach, nie wolno pomagać komuś, kto przeżywa trudny czas i kto takiego wsparcia chce i potrzebuje. Każdemu, kto udziela takiej pomocy grozi więzienie, tylko dlatego, że jest to sprzeczne z tym nowym porządkiem moralnym, który proponuje szereg nowych praw człowieka, w tym prawo do aborcji.

Nie możemy po prostu milczeć. Musimy zabrać głos i wspierać tych, którzy nadal walczą o ratowanie życia tych dzieci i matek aż do tej ostatniej chwili, do drzwi klinik aborcyjnych.

Ich obecność ratuje życie. Wiele. Jest to odwaga i świadomość. Jest to wsparcie i szacunek dla matek. I jest to bardzo, bardzo ważne. Zresztą gdyby było inaczej, to wątpię, by rząd krajowy i całe imperium gospodarcze klinik aborcyjnych promowało taką ustawę.

Milczenie nie jest ani ważną, ani neutralną odpowiedzią.

La entrada A la cárcel por defender la vida se publicó primero en Omnes.

]]>
Przygoda z edukacją https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/the-adventure-of-educating/ Tue, 21 Sep 2021 10:22:58 +0000 https://omnesmag.com/?p=15707 Kanał telewizyjny TRECE rozpoczął nowy sezon, wzmacniając treści społeczne i zwracając szczególną uwagę na świat edukacji. W ramach programu informacyjnego o 20.30, prezentowanego przez dziennikarza z Nawarry José Luisa Péreza, w czwartki o 21.30, wiadomości ze świata edukacji będą omawiane co tydzień. Jest to [...]

La entrada La aventura de educar se publicó primero en Omnes.

]]>
Na stronie kanał telewizyjny TRECE rozpoczęła nowy sezon wzmacniając treści społecznościowe ze szczególnym uwzględnieniem świata edukacji. W ramach programu informacyjnego o 20.30 prezentowanego przez dziennikarza z Nawarry José Luisa Péreza, w czwartki o 21.30, co tydzień przekazywane są wiadomości ze świata edukacji.

Jest to zobowiązanie, które potencjalnie jest bardzo interesujące dla dużej części społeczeństwa, zwłaszcza dla rodziców, którzy są pierwszymi wychowawcami dzieci. Ale także wśród pracowników oświaty na wszystkich szczeblach.

Wyzwaniem jest oczywiście stworzenie programu telewizyjnego, który ma dynamikę typową dla tego medium, a jednocześnie jest rygorystyczny i skłaniający do refleksji dla wszystkich, którzy żyją w kontakcie z rzeczywistością edukacyjną.

Składniki są dobre. Produkcja TRECE w bezkonkurencyjnym harmonogramie, praca profesjonalisty o wypłacalności Fernando Salaverri, zarządzanie treścią przez zespół Edukacji Come and SeePaloma Martín-Esperanza wraz z przyjazną i uśmiechniętą twarzą prezenterki sprawia, że do świata edukacji podchodzi się z pozytywnym i sugestywnym spojrzeniem.

W tle znajduje się humanistyczna propozycja oparta na antropologii chrześcijańskiej, w której rodzina jest głównym protagonistą w wychowaniu dzieci, w ścisłej współpracy ze wszystkimi instytucjami, a zwłaszcza z kadrą nauczycielską.

Nauczyciel, ze swoim powołaniem i kompetencjami, staje się wielkim dynamicznym podmiotem działań edukacyjnych. A uczeń, prawdziwy bohater edukacji, jest upoważniony do wydobycia z siebie tego, co najlepsze i do pełnego rozwoju swojej osobowości. Propozycja wszechstronnej edukacji, zwracającej szczególną uwagę na obecność nauk humanistycznych, na wartość i bogactwo naszego języka, naszej historii i edukacji religijnej. Wizja, która unika dialektyki między szkołami publicznymi a dotowanymi przez państwo i stawia na komplementarność różnych modeli edukacyjnych.

Genialny kompozytor i dyrygent orkiestry Luis Cobos ułożył melodię do Przygoda z edukacją i stworzył melodię, która wyznacza muzykę i rytm. Styl programu, radosny i sugestywny, bardzo dobrze pasuje do wizerunku kogoś, kto wyrusza w podróż z oczekiwaniami i entuzjazmem. Przygoda, owszem, ale bardziej codzienna niż epicka, która w swoim rytmie łączy spokój i radość, zabawę i harmonię.

Luis Cobos bez wątpienia w mistrzowski sposób uchwycił i przedstawił to, czym ten program chce być, a przede wszystkim, jaka powinna być nasza wizja edukacji. Praca, która łączy wysiłek i poświęcenie z pozytywną propozycją, nie skierowaną przeciwko komukolwiek, a jedynie wyrażającą wizję życia i edukacji, która wynika z humanizmu chrześcijańskiego.

Cieszy fakt, że główne media zajmują się tą ważną kwestią, a TRECE zasługuje na gratulacje za silne zaangażowanie w edukację.

La entrada La aventura de educar se publicó primero en Omnes.

]]>
Jakbym był obecny https://www.omnesmag.com/pl/focus/jak-jesli-prezent-mnie-dla-javiera-segura/ Fri, 10 Sep 2021 04:04:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=15343 Nowy rok szkolny rozpoczyna się z pragnieniem rozpoczęcia od nowa, jak powiedziałby José Luis Garci w swoim legendarnym filmie. I znów zaczynamy od napięcia związanego z pragnieniem powrotu do normalności i niezbędnej ostrożności wymaganej przez sytuację pandemiczną, którą uregulowały nasze administracje edukacyjne. To pragnienie odzyskania [...]

La entrada Como si presente me hallase se publicó primero en Omnes.

]]>
Nowy rok szkolny rozpoczyna się z chęcią rozpoczęcia od nowa, jak powiedziałby José Luis Garci w swoim legendarnym filmie. I znowu zaczynamy od tego napięcia chęci powrotu do normalności i niezbędnej rozwagi wymaganej przez sytuację pandemiczną, którą uregulowały nasze administracje oświatowe.

To pragnienie odzyskania normalności, które obejmuje wiele aspektów życia szkolnego, ma dla mnie szczególnie ważny element: ponowne odkrycie transcendencji figury nauczyciela, a dokładniej potrzeby obecności w procesie edukacyjnym.

Przeżyliśmy czas pandemii, która zmusiła nas do pracy telematycznej i w którym wideokonferencje stały się powszechnym narzędziem pracy, zarówno między sobą, jak i ze studentami.

Jednak, choć mogliśmy być oszołomieni możliwościami, jakie przed nami otworzyły (możliwość spotkania bez wychodzenia z domu, oszczędność na podróży, zjednoczenie ze wszystkich punktów planety...), zdaliśmy sobie również sprawę, że praca online pociąga za sobą ograniczenia (brak oddzielenia sfery zawodowej i osobistej, rozmowa z czarnymi ekranami, za którymi, jak zakładaliśmy, znajdowali się nasi uczniowie, oderwanie od dynamiki pracy i wysiłku....).

Technologia ma w sobie niemal magiczne powietrze. Dla wielu jest to panaceum na wszystkie potrzeby ludzkości, w tym na potrzeby edukacji. Ale te ostatnie miesiące pokazały nam właśnie, że w edukacji istnieje zasadniczy tandem: nauczyciel-uczeń i że ta relacja wymaga bliskości, kontaktu i obecności.

Zasadniczo edukacja jest bardziej komunikacją życia niż wiedzy. A życie nie jest przekazywane przez ekran w taki sam sposób. Po prostu stojąc przed uczniem, nauczyciel już mówi mu "taki jest świat". W swoim sposobie mówienia, w swoich ocenach, w sposobie zachowania i odnoszenia się do innych pokazuje mu, jacy powinni być ludzie i jak powinni żyć w społeczeństwie.

W edukacji istnieje zasadniczy tandem: nauczyciel-uczeń, a relacja ta wymaga bliskości, kontaktu i obecności.

Javier Segura

Większość nauczycieli doświadcza tego w radosny sposób, kiedy spotykacie byłych uczniów, być może już z własnymi dziećmi, którzy są wyraźnie szczęśliwi, że was widzą i którzy mówią wam, jak ważni byliście w ich życiu. Bo dla dziecka, dla nastolatka nauczyciel jest niewątpliwie jedną z tych postaci odniesienia, nauczycielem życia.

Odzyskanie prezentyzmu oznacza powrót do istoty edukacji i ponowne odkrycie wartości nauczyciela w tym procesie. Dzieci nie kształcą się same, choć są głównymi bohaterami tego procesu. Kluczową rolę w tym wzroście odgrywają ich rodzice, nauczyciele. Są przewodnikami, punktami odniesienia, uczą, dostarczają kluczy do interpretacji rzeczywistości, jednoczą z korzeniami i tradycją, zapewniają bezpieczeństwo i pewność... I żadna maszyna, choćby najbardziej inteligentna, nie zastąpi tego działania.

Tę teraźniejszość, która sprawia, że żyjesz z mistrzem, uczysz się od niego, jego sposoby widzenia życia przylegają do ciebie, proponuje św. Ignacy z Loyoli w swoich Ćwiczeniach duchowych, gdy proponuje kontemplowanie scen życia Chrystusa pięcioma zmysłami, tak jakbyśmy "byli obecni", co przyjąłem za tytuł artykułu.

Święty z Guipuzcoa, jak wszyscy wielcy mistrzowie, doskonale zdawał sobie sprawę z wartości kształtującej tej obecności, obyśmy i my ją odkryli i umieli ją odzyskać, łącząc ją z całym pozytywnym wkładem, jaki niewątpliwie wnosi technologia.

La entrada Como si presente me hallase se publicó primero en Omnes.

]]>
Przeżywanie doświadczenia św. Franciszka z Asyżu w XXI wieku https://www.omnesmag.com/pl/focus/living-the-experience-of-st-francisco-of-asis-in-the-twentieth-century/ Thu, 12 Aug 2021 23:06:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=14479 Klasztor Santa Clara w biskajskim mieście Orduña był zamknięty przez dwadzieścia lat, odkąd poprzednia wspólnota sióstr musiała go opuścić z powodu braku powołań. Historia tego XV-wiecznego budynku wydawała się skazana, jak wiele innych, na ruinę lub stanie się narodowym paradorem. Ale ani [...]

La entrada Vivir la experiencia de San Francisco de Asís en el siglo XXI se publicó primero en Omnes.

]]>
Klasztor Santa Clara w biskajskim mieście Orduña był zamknięty od dwudziestu lat, ponieważ poprzednia wspólnota sióstr musiała go opuścić z powodu braku powołań. Historia tego XV-wiecznego budynku wydawała się skazana, jak wiele innych, na ruinę lub na stanie się narodowym paradorem. Ale ani ruina, ani hotelarstwo nie byłyby ostatecznym przeznaczeniem tego wielowiekowego miejsca. Nowa wspólnota sióstr klarysek ponownie poczuła wezwanie Pana i rozpoczęła przygodę wypełnienia tego emblematycznego miejsca życiem duchowym.

Słowo przygoda dość dobrze opisuje akcję, na którą wyruszyło tych kilka sióstr. Nie było to jednak dla nich coś nowego. Już kilka lat wcześniej odnowili klasztor Belorado w Burgos, a teraz poczuli wezwanie Kościoła i Pana do podjęcia tej nowej misji. Wspólnota pięciu lub sześciu sióstr mogła udać się na ziemie baskijskie i założyć stary klasztor św. Klary. Te biedne siostry usłyszały ponownie starożytne wołanie Chrystusa z San Damiano do Franciszka: "odbuduj mój Kościół, który grozi ruiną". Dosłownie.

Z pomocą młodych ludzi

Praca była ogromna. Założenie dużego klasztoru, opuszczonego od dwudziestu lat, przerastało te kobiety. Ale to właśnie ta potrzeba uruchomiła silnik solidarności i dwieście pięćdziesiąt młodych osób przybyło tego lata do Ordunii, aby podać rękę tym siostrom. Pochodzili z różnych środowisk. Pracowali tam od uczniów religii z publicznych szkół średnich wraz z ich nauczycielami, przez parafię w madryckiej dzielnicy Villaverde, Kolegium Arcybiskupie w Madrycie, seminarzystów, czy członków różnych ruchów kościelnych, takich jak Grupa Jana Pawła II czy Milicja św. Marii. Wszystkie o wspólnym mianowniku, wielkiej chęci pomocy i niewielkim doświadczeniu w pracy fizycznej. Bo nie ulega wątpliwości, że ci chłopcy i dziewczęta ery cyfrowej nigdy nie podnieśli motyki do ręki (a co?), kilofa, łopaty czy nawet miotły.

Ale to była pierwsza duża nauka dla tych młodych ludzi. Wartość praca fizyczna. Zmęczenie, pocenie się, znoszenie żaru słońca, nabijanie modzeli na rękach... to było nowe doświadczenie, które może ich wiele nauczyć na całe życie. Być może nie ma lepszego sposobu na kultywowanie odporności, jak się dziś mówi, niż spędzanie godzin w słońcu na usuwaniu pokrzyw motyką. Zwłaszcza jeśli robisz to w szortach.

Ideał franciszkański

Kolejną wspaniałą lekcją, jaką otrzymali ci młodzi ludzie, była możliwość dzielenia życia z siostrami, poznania z pierwszej ręki kontemplatyków, którzy całe swoje życie poświęcają modlitwie, rozmowie z Bogiem. Pytania, które nasunęły się młodzieży, można było zadać bezpośrednio siostrom, a tym samym podzielić się z nimi swoimi wątpliwościami. Bo ci młodzi ludzie przyszli do klasztoru z chęcią pomocy, ale też z wieloma ranami i pytaniami w sercu. I potrzebowali otworzyć się na kogoś, kto ich wysłucha. Ideał franciszkański, doświadczenie życiowe św. Klary, zostało wcielone w te kobiety i stało się mądrością dla dzisiejszej młodzieży. Ubóstwo i surowość, pragnienie braterstwa, troska o przyrodę, wezwanie do misji, odbudowa własnego życia i całego społeczeństwa... to nie były historie z przeszłości, ale pilne wymagania naszych serc, potrzeby dzisiejszego świata.

Do jednej z grup należał katolicki reżyser filmowy Francisco Campos, reżyser takich filmów jak "El Rocío es compartir", "El colibrí" i "Jesucristo vive". W pewnym momencie zastanawiałam się, czy łatwo jest znaleźć wielu młodych ludzi chętnych do takiego życia: wstawać wcześnie, spać na podłodze, ciężko pracować, kłaść się wcześnie spać, by móc wystąpić następnego dnia .... i jeszcze za to zapłacić! Kiedy mi to powiedział, nie mogłem nie przypomnieć sobie dwóch młodych ludzi ze szkoły średniej w Móstoles, którzy powiedzieli mi, że był to najlepszy plan, jaki kiedykolwiek im zaproponowano. 

I być może rację miał czcigodny jezuita Tomás Morales, który powiedział, że "jeśli od młodego człowieka wymaga się niewiele, nie daje nic; jeśli wymaga się od niego wiele, daje wszystko". W rzeczywistości myślę, że o wiele więcej młodych ludzi odpowiedziałoby na takie wezwanie, do poświęcenia swojego czasu dla innych, gdyby znaleźli się dorośli, wychowawcy, którzy odważyliby się przedstawić im tę propozycję. A kto w dzisiejszych czasach chciałby z nimi żyć, pracując obok siebie. Bo nikt nie może czegoś zaproponować, jeśli sam nie chce tego przeżyć. To byłoby po prostu niewiarygodne.

Powiew świeżego powietrza

Efekt końcowy okazał się większy niż początkowo zakładaliśmy. Poczyniono spore postępy w porządkowaniu ścian, odłupywaniu ich, usuwaniu chwastów... choć oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia. Ale przede wszystkim ci młodzi ludzie mogli przeżyć ducha św. Franciszka z Asyżu. I jakby to był znak, świeżym powietrzem oddychano w tych dniach w Ordunie. Ci młodzi ludzie zdołali wnieść życie i nadzieję do nas wszystkich, którzy przeszli przez klasztor św. Klary. Patrząc na nich nie mogliśmy nie przypomnieć sobie Franciszka w San Damiano odbudowującego materialnie małą pustelnię, ale rozpoczynającego odbudowę Kościoła Chrystusowego poprzez powrót do korzeni Ewangelii przeżywanej bez blasków.

W samym środku globalnej pandemii, w świecie, który szuka nowego początku, który potrzebuje odbudowy w swoich relacjach, od samych fundamentów, ci młodzi ludzie pokazują nam drogę, którą możemy obrać. Pozwolić, by wyzwaniem dla nas był sam Chrystus i potrzeby naszych braci i sióstr, szukać przyjaciół Boga, z którymi możemy dzielić nasze życie, zabrać się do pracy bez wygłaszania wielkich mów, po prostu.

A dla wychowawców wielkie wezwanie, by nadal wierzyć w młodych ludzi, bo w sercu dzisiejszej młodzieży wciąż bije wezwanie do heroizmu, do ofiarności, do bezinteresownego poświęcenia. Tak, to jest wielkie wyzwanie dla wychowawców. Uwierzyć w młodych ludzi, tak jak Bóg uwierzył we Franciszka, kiedy był jeszcze chłopcem, tak jak Bóg uwierzył w tych dwustu pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy przybyli do Orduna tego lata.

La entrada Vivir la experiencia de San Francisco de Asís en el siglo XXI se publicó primero en Omnes.

]]>
Trzysta tysięcy poranków sztuki i modlitwy https://www.omnesmag.com/pl/focus/edukacja/trzysta-tysiecy-mananow-artu-i-modlitwy-dla-jawira-segury/ Tue, 29 Jun 2021 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=13418 Ósma setna rocznica budowy katedry w Burgos stanowi motywację dla szerokiej gamy działań kulturalnych na poziomie tej emblematycznej katedry, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. A także do podjęcia inicjatyw duszpasterskich, aby przybliżyć to wydarzenie wszystkim i zapewnić, że wydarzenie tej rangi [...]

La entrada Trescientas mil mañanas de arte y oración se publicó primero en Omnes.

]]>
Ósma setna rocznica budowy Katedra w Burgos służy jako motyw dla szerokiego zakresu działań kulturalnych na poziomie tej emblematycznej katedry, wpisanej na listę światowego dziedzictwa. A także podjęcie inicjatyw duszpasterskich, by przybliżyć wszystkim tę rocznicę i by wydarzenie tej rangi było transmisją życia chrześcijańskiego w tym trzecim tysiącleciu, które potrzebuje także sztuki, piękna i modlitwy, by nieść światło i nadzieję.

W tej wyraźnie duszpasterskiej linii warto wspomnieć o spotkaniach artystyczno-modlitewnych, które zostały ustanowione przez diecezję i w których brali udział muzycy chrześcijańscy, tacy jak Jesús Vicente Morales (Chito), pochodzący z Brotes de Olivo, czy Migueli Marín, niewątpliwie jeden z najbardziej obiecujących hiszpańskich śpiewaków katolickich. Migueli wydał właśnie "Ochocientos", piosenkę poświęconą katedrze w Burgos, której towarzyszy wspaniały teledysk, ukazujący piękno tej świątyni i przesłanie o bliskości, w którą zaangażowane jest całe miasto w ciągu tych trzystu tysięcy poranków, w których katedra towarzyszyła tak wielu pielgrzymom życia.

Dwudziestego lipca przypada właśnie ta rocznica, data, w której w 1221 roku biskup Mauricio i król Fernando III położyli pierwszy kamień tego wspólnego marzenia, tego kawałka nieba na ziemi, którym miała być Katedra.

W tak codziennej kulturze jak nasza, zaskakujące jest, że naród jest zdolny do podjęcia projektu, który przekracza jego samego, projektu, którego realizacji żaden z jego promotorów nie mógł sobie wyobrazić. Tylko coś wielkiego, coś co wykracza poza własne życie, jest w stanie poruszyć te projekty. Coś, a raczej Ktoś, co przekracza przestrzeń i czas nadaje sens naszej wędrówce jako pielgrzymów, przeprowadza lud przez pustynie życia.

To jest właśnie misja piękna, pomóc nam spojrzeć dalej, wyżej, głębiej. Dlatego też nie ma lepszego sposobu na uczczenie tego cudownego dzieła sztuki i modlitwy, jakim jest Katedra w Burgos, niż kontemplacja jej piękna i oddanie się modlitwie.

Warto odwiedzić tego lata katedrę w Burgos i przy okazji podziwiać LUX, nową wystawę wiary i kultury, jaką jest Ages of Man, która w tym roku obchodzi swoje 25-lecie i której siedzibą jest również katedra w Burgos.

La entrada Trescientas mil mañanas de arte y oración se publicó primero en Omnes.

]]>
Z iloma porażkami można zdać? https://www.omnesmag.com/pl/focus/with-how-many-suspensions-can-you-pass/ Thu, 24 Jun 2021 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=13373 Smartick to platforma cyfrowa, która ułatwia spersonalizowaną naukę matematyki, dostosowując rodzaj i trudność ćwiczeń do każdego dziecka. W rzeczywistości system dostosowuje się do poziomu dziecka, aby wzmocnić te części, które są dla niego trudne, ale w zrównoważony sposób, aby nie utknęły. Proste narzędzie i [...]

La entrada ¿Con cuántos suspensos se puede pasar? se publicó primero en Omnes.

]]>
Smartick to platforma cyfrowa, która ułatwia spersonalizowaną naukę matematyki, dostosowując rodzaj i trudność ćwiczeń do każdego dziecka. W efekcie system dostosowuje się do poziomu dziecka, wzmacniając te elementy, które są dla niego trudne, ale w sposób wyważony, aby nie utknęło. Proste i zabawne narzędzie do nauki matematyki. I choć jest to narzędzie internetowe, nie jest sztywne, ale dostosowuje się do tego, nad czym dziecko musi pracować.

Uwzględnia nawet stan umysłu dziecka i pyta je o samopoczucie, aby dostosować się do jego momentu emocjonalnego. Jeśli dziecko mówi, że tego ranka czuje się fatalnie, to program ułatwia mu to, by się nie frustrowało. Oczywiście niektóre dzieci bardzo szybko uczą się tej sztuczki i systematycznie odpowiadają komputerowi, że czują się fatalnie, dzięki czemu ćwiczenia są łatwiejsze.

Dokładnie odwrotnie niż w przypadku Ignacio Echeverría, tzw. bohatera deskorolki, który stracił życie w ataku. dżihadysta w Londynie, gdy ratował młodą dziewczynę walczącą z deskorolką jako jedyną bronią. Ana, jego matka, powiedziała mi, że kiedy był dzieckiem, nauczyciele chcieli umieścić go w łatwiejszej klasie, bo ponieważ był bardzo nieśmiały, wydawało się, że nauka będzie dla niego trudna. Ale jego rodzice powiedzieli, że jeśli umieszczą go w tej klasie, Ignacio będzie się mniej starał i na dłuższą metę będzie to dla niego gorsze.

Te refleksje nasuwają mi się w związku z kwestią ocen niedostatecznych i możliwością, jaką daje LOMLOE, zaliczenia roku nawet wtedy, gdy uczeń nie zaliczył wielu przedmiotów. Bardzo osobliwy sposób na zakończenie niepowodzeń szkolnych. Faktem jest, że w Hiszpanii mamy obecnie 30% powtórzeń, ale od teraz będą mogli przejść do następnego roku, jeśli nauczyciele uznają, że jest to lepsze dla ich rozwoju osobistego. Wysiłek, praca i związane z nią wyrzeczenia, czy wytrwałość w nauce, są zdegradowane do drugiego miejsca.

Jest oczywiste, że wysoki wskaźnik powtarzalności i niepowodzeń jest czymś, czym należy się zająć, ale musimy to zrobić we właściwy sposób, ponieważ jeśli nie zrobimy tego właściwie, może to pogłębić problem, który mamy wszyscy, system i sami uczniowie.

Być może powinniśmy przyjąć, że ludzie mają tendencję do tego, co łatwe, do tego, co wygodne. A to oznacza, że edukacja ma wiele wspólnego z tworzeniem dobrych nawyków i walką z własnymi instynktami, które skłaniają nas do niepodejmowania wysiłku.

I powinniśmy sobie szczerze zadać pytanie, czy pomagamy dzieciom i młodzieży, gdy obniżamy wymagania, gdy systematycznie dostosowujemy się do ich stanu ducha, gdy nic nie ma konsekwencji, niezależnie od tego, co robią.

Wymaganie, stawianie granic, przyjmowanie konsekwencji swoich działań nie stoi w sprzeczności z dowartościowaniem i personalizacją w edukacji. Wręcz przeciwnie. To właśnie część tej wiedzy o dziecku i młodym człowieku prowadzi nas do stopniowego podnoszenia poziomu, aby mogli dać z siebie wszystko, aby mogli odkryć swój pełny potencjał.

Kluczem jest wymaganie i pomaganie im w pokonywaniu trudności poprzez dawanie im narzędzi do tego celu.

Javier Segura

Schemat nie polega na tym, żeby po prostu ustalić bardzo wysoki poziom i pozwolić zdać tym, którzy potrafią, ale nie polega też na tym, żeby obniżyć wymagania do poziomu ustalonego przez uczniów bez podejmowania wysiłku. Kluczem jest wymaganie i pomaganie im w pokonywaniu trudności poprzez dawanie im narzędzi do tego. Zakładanie, że niepowodzenia, a nawet porażki są częścią uczenia się.

Jeśli zrezygnujemy ze stawiania uczniom wymagań, jeśli zawsze będziemy im ułatwiać życie, nauczą się oszukiwać maszynę, nawet jeśli oznacza to oszukiwanie samych siebie. I nigdy nie rozwiną silnych osobowości zdolnych do zaangażowania, wysiłku, a nawet heroizmu.

Łatwiej jest chodzić po równinie niż wspinać się na górę. Ale wysiłek związany z wejściem na górę ma nagrodę w postaci poszerzonych horyzontów z góry. I podbój samego siebie.

La entrada ¿Con cuántos suspensos se puede pasar? se publicó primero en Omnes.

]]>
Edukacja nie idzie na wakacje https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/edukacja-nie-chodzi-o-wakacje-dla-javiera-segura/ Thu, 17 Jun 2021 04:34:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=13272 Po zakończeniu semestru szkolnego i rozpoczęciu wakacji letnich można by pomyśleć, że czas edukacji dobiegł końca i nadszedł czas na odpoczynek. Ale jest wręcz przeciwnie: lato to niezwykle ważny czas na pracę edukacyjną. Innymi słowy, edukacja nie jest [...]

La entrada La educación no se va de vacaciones se publicó primero en Omnes.

]]>
Teraz, kiedy skończył się semestr szkolny i zaraz zaczniemy wakacje, można by pomyśleć, że czas na edukację się skończył i teraz jest czas na odpoczynek. Ale jest wręcz przeciwnie: lato to niezwykle ważny czas dla edukacji. Albo inaczej mówiąc, edukacja nie ma wakacji.

Edukacja, jak wiemy, wykracza daleko poza przyswajanie określonej wiedzy. Chodzi o umożliwienie istotom ludzkim rozwinięcia ich pełnego potencjału. A misja wychowania dzieci i młodzieży jest zasadniczo zadaniem, które odpowiada rodzicom. Dlatego rodziny muszą przeżyć lato również jako czas dla swoich dzieci, aby mogły się rozwijać i dojrzewać. I właśnie odwrotnie, myślenie, że lato to czas, w którym należy o wszystkim zapomnieć, pozwolić dzieciom robić co chcą, bo w tym roku szkolnym mamy już dość surowości, byłoby ogromnym błędem.

Rodziny powinny również przeżywać lato jako czas, w którym ich dzieci mogą się rozwijać i dojrzewać.

Javier Segura

Co więc powinniśmy zrobić? Otóż pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać jest to, że musimy pomóc naszej młodzieży w walce z główną pokusą lata, jaką jest danie się ponieść lenistwu, proponując zajęcia, które są jak najbardziej dynamiczne i kreatywne. Bo odpoczynek nie polega na nic nie robieniu, ale na zmianie aktywności. Lato nie służy do leżenia całymi dniami na kanapie i generowania w ten sposób negatywnego nawyku lenistwa i bezczynności, ale do korzystania z wielu aktywności, na które nie mamy czasu w ciągu roku szkolnego. Zajęcia, które mogą być ogromnie wzbogacające. I w ten sposób wygenerować dobry nawyk.

Oczywiście wszystko zaczyna się od posiadania pewnego porządku życia, harmonogramu, konkretnych propozycji. Kierowanie własną działalnością. A bardzo konkretnie oznacza to, że nie leży w łóżku, dopóki organizm tego nie zniesie. To prawda, że jest lato i należy odpoczywać, ale proaktywna postawa, w której od rana wykorzystujesz dzień w pełni, to najlepszy sposób na przeżycie lata w pełni.Jest tyle do zrobienia!

Dlaczego nie odwiedzić miejsc historycznych, nie poznać zakątków naszego kraju? Dlaczego nie cieszyć się przyrodą, wspinaczką w góry? Dlaczego nie poznać dzikiej przyrody w miejscach najbliższych naszemu otoczeniu? Dlaczego nie przeczytać dobrej książki? Dlaczego nie wybrać się na wycieczkę rowerową do pobliskich miejscowości? Wszystko oprócz łatwej opcji gier wideo, leżenia w łóżku, zabijania czasu. A ponadto, dlaczego nie pielęgnować przyjaźni i relacji z rodziną? Dlaczego nie pomagać i nie towarzyszyć innym ludziom, którzy są samotni lub chorzy? Dlaczego nie myśleć o innych i żyć latem dawania i solidarności? Dlaczego nie wykorzystać lata, aby dać duszy czas na modlitwę i spotkanie z Bogiem?

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że idealnym wzorem dla młodego człowieka tego lata jest właśnie inna młoda kobieta: Maria.

Otrzymawszy właśnie wiadomość, że jej starsza kuzynka jest w ciąży i dlatego potrzebuje pomocy, Maryja nie zastanawiała się długo. Ewangelia mówi nam, że pospieszyła na górę i została z nią przez trzy miesiące - całe lato. W pośpiechu, szybko, pokonując swoje lenistwo, Maryja podeszła do Ain-Karim, wioski swojej kuzynki Elżbiety. Zapomniała o sobie i postanowiła oddać się całkowicie tym, którzy jej potrzebowali. I czyniła to radośnie, śpiewając, intonując Magnificat, rozsiewając szczęście, które nosiła w sobie, w samej swojej głębi. Bez żadnej skargi, dając siebie innym, żyjąc zjednoczona z Panem.

Tak przeżyte lato będzie czasem wzrostu i dojrzałości. Nie przegapmy okazji, by samemu tak żyć i tak uczyć nasze dzieci.

La entrada La educación no se va de vacaciones se publicó primero en Omnes.

]]>
Skate Hero: Fala nadziei https://www.omnesmag.com/pl/aktualnosci/skate-hero-a-wave-of-hope-for-javier-segura/ Wed, 09 Jun 2021 04:59:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=13150 Trudno jest mówić o czymś, gdy jest się częścią tej historii. Nie mogę jednak nie wspomnieć z wdzięcznością tego, czego doświadczyliśmy w sobotę 5 czerwca podczas premiery musicalu "Skate Hero". Musicalu stworzonego na cześć Ignacio Echeverríi, który zginął cztery lata temu w ataku dżihadystów w Londynie, [...]

La entrada Skate Hero: Una ola de esperanza se publicó primero en Omnes.

]]>
Trudno jest mówić o czymś, gdy jest się częścią tej historii. Nie mogę jednak nie wspomnieć z wdzięcznością tego, co przeżyliśmy w tę sobotę, 5 czerwca, na premierze musicalu "Skate Hero". Musical stworzony na cześć Ignacio Echeverría, który zginął cztery lata temu w zamachu bombowym. dżihadysta w Londynie, gdy bronił deskorolką młodego nieznajomego.

Po kilku miesiącach pełnej emocji pracy udało nam się wystawić musical, nad którym pracowaliśmy najpierw w Walii, a następnie, na prośbę rodziny Ignacia, w jego rodzinnym mieście Las Rozas.

Były dwie sesje, aby dotrzeć do maksymalnej liczby osób, ale mogło być ich znacznie więcej. Pojemność na te dwa seanse została wypełniona w zaledwie dwadzieścia minut po otwarciu kas biletowych. Wszystko było przedsmakiem tego, co miało nadejść. I nie było w tym nic dziwnego. Postać Ignacia, jego heroiczny gest, który cztery lata temu poruszył cały świat, jest dziś wciąż żywa, może nawet bardziej niż kiedykolwiek.

I jeden po drugim, w mediach odbiło się echo prostego hołdu, jaki ta grupa młodych ludzi chciała złożyć Ignacio. Czasopisma, gazety, a nawet telewizja zaskoczyły nas swoim zainteresowaniem historią i przyczyniły się do tego, że poznało go znacznie więcej osób.

Ludzie... i instytucje, bo w organizację wydarzenia zaangażował się Urząd Miasta, a także z obecnością jego burmistrza, pana José de la Uz. Mogliśmy również liczyć na obecność kardynała Madrytu, D. Carlosa Osoro, a nawet król i królowa Hiszpanii chcieli być w jakiś sposób obecni, przesyłając słowa powitania i wsparcia!

Emocje nasilały się wśród rytmów pieśni, przypominając sobie ostatnie dwadzieścia cztery godziny życia Ignacia, wiernie naśladując informacje zawarte w książce własnego ojca, To był mój syn Ignacio, bohater deskorolki".  Emocje, które osiągnęły apogeum w ostatnim momencie, kiedy rodzice Ignacia podziękowali nam za musical, odczytali przesłanie Królów i przekazali nam deskorolkę Ignacia, na przechowanie.

Co mogę ci powiedzieć? Otóż to, że mam poczucie bycia częścią czegoś wielkiego, znacznie większego od nas samych. Że życie Ignacia, w jakiś sposób, nadal bije w tych młodych ludziach, którzy wczoraj wyszli na scenę, aby zaśpiewać i powiedzieć, że warto oddać życie za miłość.

Dlatego po raz kolejny sprawdziły się słowa Guillermo, przyjaciela Ignacia, podczas hołdu złożonego mu przez ratusz Las Rozas po zamachu. Guillermo emocjonalnie krzyczał wtedy, jak trzymani w górze deskorolkarze, że terroryści nie zabili Ignacio. 'Spójrz, zobacz, co osiągnąłeś. Ta fala nadziei.

Myślę, że nie ma lepszego określenia na to, czego doświadczamy. Fala nadziei. Serca tych młodych ludzi wibrują w rytm muzyki, jazdy na deskorolce, surfingu. Ale także w rytmie poświęcenia, przyjaźni i wiary. Bije w tym samym rytmie co serce Ignacia.

Dlatego nie jest to pusta, jedynie sentymentalna nadzieja. Serce Ignacego bije teraz w sercach pięćdziesięciu młodych ludzi, którzy wystawili na scenie to, co najlepsze, i którzy chcą iść za przykładem Ignacego, by dzień po dniu oddawać swoje życie z miłości. Jego śmierć nie poszła na marne. Życie Ignacego pomnożyło się. Naprawdę w Las Rozas podniosła się fala nadziei.

La entrada Skate Hero: Una ola de esperanza se publicó primero en Omnes.

]]>
Łosoś pod prąd https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/losos-przeciw-pradowi/ Wed, 02 Jun 2021 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=12964 Edukator musi mieć autentyczną duszę w kolorze łososia. Ponieważ dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, edukacja jest ciągłym płynięciem pod prąd, w górę rzeki, tak jak robią to łososie. Wierzę, że to uczucie podzielają wszyscy nauczyciele. Nauczyciele, ojcowie, matki... często czujemy, że płyniemy pod prąd, kształcąc młodych ludzi. I nierzadko [...]

La entrada Salmones a contracorriente se publicó primero en Omnes.

]]>
Wychowawca musi mieć autentyczną duszę w kolorze łososia. Bo dziś, bardziej niż kiedykolwiek, edukacja to ciągłe płynięcie pod prąd, pod prąd, jak to robią łososie. Wierzę, że to uczucie jest udziałem wszystkich pedagogów. Nauczyciele, ojcowie, matki... często mamy wrażenie, że wychowując młodych ludzi idziemy pod prąd. I nierzadko kusi nas, by się poddać, by dać się ponieść prądowi, co z pewnością jest łatwiejsze.

Kształcimy się pod prąd społeczeństwa, w którym żyjemy. Jego parametry nie mają nic wspólnego z parametrami Ewangelii. Żyjemy w świecie samowystarczalnym, konsumpcyjnym, hedonistycznym, z antropologią, która odrzuca, że istnieje natura ludzka, żyjąca całkowicie poza Bogiem. Istnieją jeszcze jakieś resztki tego, co kiedyś było społeczeństwem chrześcijańskim, ale są one coraz słabsze, ledwo podtrzymują cywilizację, która z minuty na minutę upada. Nowa kultura, poza żyznymi korzeniami chrześcijaństwa, przenika całe nasze środowisko.

Żyjemy w świecie samowystarczalnym, konsumpcyjnym, hedonistycznym, z antropologią, która odrzuca, że istnieje natura ludzka, żyjąca całkowicie poza Bogiem.

Javier Segura

Pod prąd obecnej pedagogiki. Jego zasady są również dalekie od tych, które proponujemy. To dziecko jest autorem własnego bytu, buduje swoje życie, nie mając innego odniesienia niż własna wolność. Wychowawca staje się drugorzędną płaszczyzną, niemalże zwykłym obserwatorem tego procesu. Natura dziecka jest dobra i nie należy w nią ingerować. Nie ma w nim żadnej aluzji do czegoś, co przypominałoby grzech pierworodny. Wszystko jest zabawne. Wysiłek, praca, odpowiedzialność za siebie, porażka, są odsunięte na bok. A duszący egalitaryzm chce wszystko zamącić.

I płyniemy też pod prąd własnego jestestwa młodego człowieka. Bo jego namiętności będą go skłaniać ku temu, co łatwe. A rozproszenie, w którym żyje, owoc tego społeczeństwa obrazu, tego, co natychmiastowe, utrudni mu zmierzenie się z poważną pracą, czasem ciężką, która nie przynosi natychmiastowych owoców. Dorastanie jest po prostu radosne, ale niekoniecznie przyjemne. Czasami to boli.

A jednak, jeśli nie chcemy zdradzić naszej młodzieży, wiemy, że musimy wymagać od niej, by dawała z siebie to, co najlepsze, by nie zadowalała się przeciętnością, by i ona płynęła pod prąd. Niech to będą młodzi ludzie o łososiowym kolorze duszy.

Jest taki piękny wiersz Pedro Salinasa "Tu mejor tú", który przypomina nam, czym jest prawdziwa miłość. Ta miłość, w której uczestniczy wychowawca.

Wybacz, że szukam cię w ten sposób
tak niezdarnie, w tobie.
Wybacz mi ten ból, kiedyś.
Po prostu chcę wydobyć z siebie
Chcę wydobyć z ciebie to, co najlepsze.

Ten, którego ty nie widziałeś, a który ja widzę,
pływając w twoich głębinach, skarbie.
I weź to
i trzymać go wysoko jak drzewo
drzewo ma ostatnie światło
że znalazł się w słońcu.

I wtedy ty
przyjdzie po niego, z wysoka.
Aby do niego dotrzeć
wspinając się po tobie, jak cię kocham,
dotykając tylko twojej przeszłości
z różowymi czubkami stóp,
napięcie całego ciała, już wznoszącego się
od ciebie do siebie.

I niech moja miłość odpowie ci wtedy
do nowego stworzenia, którym byłeś.

To prawda, my wychowawcy mamy potężnego sprzymierzeńca, bez względu na to, jak zły jest świat, bez względu na to, jak fatalna jest obecna pedagogika, bez względu na to, jak bardzo namiętność atakuje młodych. Że twoim sprzymierzeńcem jest twoje własne serce i ich tęsknotę za prawdą, pięknem i dobrem. Trzeba zanurzyć się w głęboki dialog z każdym młodym człowiekiem i pomóc mu odkryć, że jego pragnienie miłości nie jest spełnione przez wszystko, co oferuje mu świat. Że aspiruje do czegoś więcej, znacznie więcej. Więcej, więcej i więcej.

Trzeba zanurzyć się w głęboki dialog z każdym młodym człowiekiem i pomóc mu odkryć, że nie wszystko, co świat ma do zaoferowania, wypełnia pragnienie miłości.

Javier Segura

Y drugim wielkim sprzymierzeńcem jest sam Bóg. Wychowujemy pod prąd, ale Bóg jest ojcem każdego młodego człowieka i kocha go miłością ujmującą. To jemu najbardziej zależy na uratowaniu syna, na osiągnięciu przez niego pełni, o której marzył. I dlatego zamierza zrobić wszystko, co w jego mocy. Ani jego opatrznościowa opieka, ani jego łaska go nie zawiodą.

Kształcimy się pod prąd, tak. Będzie praca, będzie walka. Ale my już wygraliśmy tę bitwę.

La entrada Salmones a contracorriente se publicó primero en Omnes.

]]>
Ojcowie, matki i ojcowie https://www.omnesmag.com/pl/podpisy/padres-madres-y-adres-por-javier-segura/ Tue, 25 May 2021 04:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=12799 Artykuł 17 nowej ustawy o transseksualizmie, który dotyczy zmiany nazwiska w rejestrze cywilnym osób transseksualnych, stanowi, że "osoby transseksualne są rejestrowane jako ojcowie, matki lub ojcowie zgodnie z aktualną zarejestrowaną płcią, niezależnie od tego, czy jest to płeć męska, żeńska, niebinarna czy pusta". Do tańca wyznań [...]...

La entrada Padres, madres y adres se publicó primero en Omnes.

]]>
W art. 17 nowej ustawy o transseksualności, który dotyczy zmiany nazwiska w rejestrze cywilnym osób trans zauważa się, że "osoby trans są rejestrowane jako ojcowie, matki lub matki zgodnie z aktualnie zarejestrowaną płcią męską, żeńską, niebinarną lub pustą".

Do tańca nazw, do których jesteśmy już przyzwyczajeni z niektórych grup i z którymi, pomału, stajemy się oswojeni, dodajemy nowe, przynajmniej dla mnie, którymi są "adresy" (the?).

Poza sytuacją poszczególnych ludzi, którzy jak wszyscy ludzie zasługują na największy szacunek, nie dlatego, że są transChciałabym przestrzec przed konsekwencjami wychowawczymi, jakie mogą wywołać takie koncepcje i poglądy na temat seksualności.

Rzeczywiście, w szkołach nawet dzieciom w wieku od trzech do pięciu lat przeprowadza się pogadanki na temat transseksualności, aby ją zrozumiały i znormalizowały. Poprzez opowieści, przebrane za tolerancję, dzieci uczone są mentalności, w której ich własna seksualność i seksualność ich rodziców jest zamazana i zdezorientowana. Chłopcy, którzy są dziewczynkami, dziewczynki, które są chłopcami, chłopcy i dziewczynki, którzy nie wiedzą, czym są. Ojców, matki i matek.

Budujemy osobowości naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii.

Javier Segura

Podstawowa zasada wychowawcza mówi, że rośniemy i dojrzewamy z pewników, a nie z wątpliwości. We wszystkich rodzajach wiedzy i doświadczenia uczymy się od pewników, które stopniowo pogłębiamy aż do odkrycia ich złożoności. Jeśli mam uczyć dzieci konstrukcji zdań w języku angielskim, to powiem im, że czasownik posiłkowy 'do' jest używany do negacji i interrogatywów. A ja im powiem, że nie używa się go w zdaniach twierdzących. W pewnym momencie powiem im, że w zdaniach twierdzących, jeśli chcę podkreślić ideę, muszę użyć czasownika posiłkowego "do", jak na przykład w piosence Peter Pan, "I do believe in fairies". To jest po prostu prawidłowy proces uczenia się.

Uważam, że budujemy osobowość naszych dzieci i młodzieży na piasku, pozbawiając je niezbędnego bezpieczeństwa w każdym momencie ich życia, aby mogły dorastać w harmonii. I nieprawdą jest, że czynimy ich bardziej tolerancyjnymi i zdolnymi do przyjęcia tych, którzy z takich czy innych powodów są inni.

Jest to projekt inżynierii społecznej, w który inwestuje się ogromne sumy pieniędzy, w ramach którego obala się koncepcję natury ludzkiej, a nawet samą ideę osobowości. A dokonuje się to w sposób szczególnie aktywny w świecie edukacji, począwszy od dzieci.

Jest to szczególnie poważne, gdy chodzi o najmłodsze dzieci, z rozwijającą się osobowością, skłaniając je do doświadczeń i podejść obcych temu, czego wymaga ich własna ewolucja psychologiczna i afektywna. Nie chodzi tylko o to, że zabijamy ich dzieciństwo. Chodzi o to, że prowokujemy wątpliwości co do ich własnej tożsamości, które mogą poważnie zaszkodzić ich rozwojowi i dojrzewaniu. Bo rośniemy z pewników, z pewników. Także w sferze afektywnej, także w dorosłych referentach ich ojców i matek.

Inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna.

Javier Segura

Przyjdzie czas, kiedy dziecko wyrośnie na dorastającego i młodego człowieka, a wtedy zrozumie, że w obszarze seksualności istnieją złożone sytuacje, które zasługują na to, by podchodzić do nich z najwyższym szacunkiem. Ale inżynieria społeczna, której ideologia gender poddaje nasze dzieci, jest edukacyjnie bezsensowna i ma bardzo poważne konsekwencje osobiste i społeczne.

Wszyscy wychowawcy muszą o tym pamiętać.

La entrada Padres, madres y adres se publicó primero en Omnes.

]]>
Skate hero' Musical inspirowany życiem Ignacio Echeverría https://www.omnesmag.com/pl/aktualnosci/kultura/skate-hero-the-musical-inspired-in-the-life-of-ignacio-echeverria/ Tue, 18 May 2021 05:00:00 +0000 https://omnesmag.com/?p=12675 3 czerwca 2017 r. całą Hiszpanią wstrząsnął atak dżihadystów na London Bridge. Wśród chaosu wiadomości, które do nas dotarły, dowiedzieliśmy się, że młody Hiszpan, Ignacio Echeverría, stracił życie w tym akcie terrorystycznym. Udręka, którą hiszpańskie społeczeństwo dzieliło z jego rodziną, zamieniła się w udrękę.

La entrada ‘Skate hero’ El musical inspirado en la vida de Ignacio Echeverría se publicó primero en Omnes.

]]>
3 czerwca 2017 roku całą Hiszpanią wstrząsnął dżihadystyczny atak na London Bridge. Wśród chaosu wiadomości, które do nas dotarły, dowiedzieliśmy się, że młody Hiszpan, Ignacio Echeverría, stracił życie w tym akcie terrorystycznym.

Udręka, którą hiszpańskie społeczeństwo dzieliło z jego rodziną, wkrótce, w miarę pojawiania się szczegółów, przerodziła się w głęboki podziw. Dowiedzieliśmy się, że młody prawnik wracał z przyjaciółmi z jazdy na łyżwach i natknęli się na dantejską scenę. Ludzie uciekają, krzyki przerażenia, a w tle terrorysta dźga nożem młodą kobietę. Ignacio nie zastanawiał się nad tym, nie było na to czasu i wziął swoją deskorolkę jako broń i tarczę do walki z tymi terrorystami. Ta młoda kobieta, Marie Bondeville, uratowała mu życie. Trzech terrorystów zostało zastrzelonych przez policję. Ignacio zmarł od rany kłutej w plecy.

Ale jego gest przekroczył granice i sumienia. I stał się znany jako "bohater deskorolki". A po nim nastąpiły hołdy i podziękowania. Ścieżki z łyżwa w całej Hiszpanii z jego nazwiskiem. Najwyższe odznaczenia w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Ignacio reprezentował to, co najlepsze w naszej ziemi. Odwaga, hojność, skrajny altruizm. I to co najlepsze z ludzkości. By móc oddać życie za obcego człowieka.

Szybko zorientowaliśmy się, że sposób bycia Ignacia nie jest improwizowany. Nie był to instynktowny wybuch, który doprowadził go do konfrontacji z terrorystami. Zrodziło się to z jego głębokich przekonań religijnych. Ignacio był młodym katolikiem zaangażowanym w codzienne życie, w pracę, w parafię. Można by opowiedzieć wiele anegdot, aby to pokazać. Jego gest oddania życia był w prawdzie obrazem tego oddania życia z miłości, którego uczył nas Jezus Chrystus.

Teraz, cztery lata później, grupa młodych ludzi z Milicji Santa María, w ramach projektu edukacyjnego "Przyjdź i zobacz edukację", podjęła jego dziedzictwo i wystawiła musical, który opowiada o ostatnich dwudziestu czterech godzinach życia Ignacia. Półtorej godziny teatru i muzyki, która ma być ich własnym hołdem dla tego młodego człowieka z Madrytu. Stworzony i wykonywany przez tych samych młodych ludzi, którzy wcześniej stworzyli inne musicale, takie jak "Hijos e la libertad", "Contigo" czy "De dioses y hombres", musical ten ma tę wielką wartość, że daje głos młodym ludziom i że to oni, rówieśnicy Ignacia, przejmują pałeczkę i oddają mu hołd.

Musical

MiejsceAuditorio Joaquín Rodrigo, Las Rozas (Madryt)
Dzień5 czerwca 2021 r.
Czas: 17.00 h. i 20.00 h.

Gatunek musicalu jest niewątpliwie jednym z najbogatszych i najbardziej skomplikowanych do przeniesienia na scenę. Daje więc wiele możliwości pracy wychowawczej z młodzieżą. Salezjanie, synowie księdza Bosko, są niewątpliwie specjalistami w tego typu przedstawieniach. I w ogóle Kościół zawsze był wrażliwy na przekazywanie swojego przesłania poprzez sztuki widowiskowe. Nie mam wątpliwości, że warto promować tego typu dynamikę edukacyjną i duszpasterską. W niej znaleźlibyśmy potężny środek komunikacji i ewangelizacji także w naszych czasach.

Przy tej okazji, w czwartą rocznicę śmierci Ignacia, ten musical ma niewątpliwie szczególne znaczenie. To także chwila, by towarzyszyć rodzinie, która będzie obecna, i by pokazać wszystkim, że śmierć Ignacia nie poszła na marne. Że jego przykład żyje dalej.

Bilety dostępne od 1 czerwca

On line www.lasrozas.es/entradas

Sprzedaż telefoniczna 902733797

La entrada ‘Skate hero’ El musical inspirado en la vida de Ignacio Echeverría se publicó primero en Omnes.

]]>