Świat

Giorgio MarengoNajważniejsza jest wierność Panu".

Przyszły kardynał Giorgio Marengo, prefekt apostolski Ulaanbaatar, stolicy Mongolii, duszpasterzuje wspólnocie, która stanowi 1% jego współobywateli. Kluczem do wzrostu Kościoła w tym kraju misyjnym jest - jak zaznacza - towarzyszenie nawróconym i spójność życia.

Federico Piana-23 lipca 2022 r.-Czas czytania: 3 minuty
giorgio marengo

Przyszły kardynał Marengo

"Pomyśleć o mianowaniu na kardynała biskupa, który przewodzi małemu i mniejszościowemu Kościołowi, to wielki gest misyjny". Ojciec Giorgio Marengo, prefekt apostolski w Ułan Bator, stolicy Mongolii, przebywał w Rzymie, kiedy dowiedział się, ku swojemu zaskoczeniu, o nominacji na kardynała: "W tamtych czasach - mówi misjonarz z Consolaty - towarzyszyłem delegacji mongolskich buddystów do Ojca Świętego: to był pierwszy taki przypadek. Właśnie zakończyliśmy tę piękną i historyczną inicjatywę dialogu międzyreligijnego, gdy podczas Regina Colei w niedzielę 29 maja usłyszałem, jak Papież wywołuje moje imię. W tym momencie ogarnęła mnie bardzo silna radość i uczucie głębokiej wdzięczności i pokory.

Kościół kierowany przez monsignora Marengo w tym wschodnioazjatyckim kraju jest bardzo mały: 1400 wiernych na nieco ponad trzy miliony mieszkańców, osiem parafii i jeden kościół publiczny, który nie jest jeszcze uznany za parafię.

"Tutaj większość ludności jest wyznania buddyjskiego, a katolicy stanowią mniej niż 1%. Inaczej jest w przypadku chrześcijan protestanckich - ewangelików i zielonoświątkowców - którzy są liczniejsi od katolików - dodaje bp Marengo.

Na czym polega praca ewangelizacyjna Kościoła katolickiego w Mongolii?

- Odpowiadam, używając poetyckiego obrazu zapożyczonego od wielkiego salezjańskiego duszpasterza, indyjskiego arcybiskupa emeryta Thomasa Menamparampila: próbujemy szeptać Ewangelię do serca Mongolii. Jest to wyrażenie, które mówi o naszym zaangażowaniu w nieustanne świadectwo Ewangelii: dyskretne, niehałaśliwe głoszenie.

70% Nasze działania to dzieła promocji człowieka: edukacja, zdrowie, pomoc osobom w trudnej sytuacji, ale także zachowanie kultury mongolskiej.

Potem jest oczywiście sprawowanie sakramentów. Kościół angażuje się na wielu frontach i stara się mieć za podstawową postawę pragnienie dzielenia się radością Ewangelii w sposób skromny, ale głęboki.

giorgio marengo

W tym roku przypada trzydziesta rocznica odrodzenia się Kościoła w Mongolii i założenie z stosunków dyplomatycznych między tym krajem a Stolicą Apostolską. Krótko mówiąc, co można zrobić z tą trzydziestą rocznicą?

- Trzydzieści lat to nie jest krótki czas, ale nie jest też długi. Niemniej jednak był to czas, w którym Kościół mógł się zaprezentować i zapuścić korzenie. Jeśli dziś mamy na tym terenie dziewięć wspólnot katolickich, to znak, że Ewangelia została przyjęta i jest przeżywana w praktyce.

Początkowo był to czas pionierski w narodzie, który nagle doczekał się upadku reżimu naznaczonego komunizmem i państwowym ateizmem i popadł w fazę dezorientacji i ubóstwa. Właśnie w tym momencie historii przybyło trzech pierwszych misjonarzy, wśród nich monsignor Wenceslao Selga Padilla, pierwszy prefekt apostolski w Ulaanbaatarze. Zaczęli od tworzenia konkretnych projektów przyjaźni i solidarności, w celu stworzenia relacji zaufania, które byłyby trwałe.

 Co jednak czeka Kościół w Mongolii w przyszłości?

- Jest jeszcze wiele do zrobienia. Ten pierwszy rodzący się zalążek życia chrześcijańskiego potrzebuje jeszcze wiele troski, aby mógł nadal wzrastać i aby mógł uzyskać w naszym kraju wymiar misyjny, który jest znakiem jego ewangelizacji.

W tym sensie jednym z głównych wyzwań będzie wyzwanie dotyczące głębi: towarzyszenie tym, którzy stali się chrześcijanami, pozwalając, by wiara dotarła do głębi osoby, a w konsekwencji do samego społeczeństwa. Jednak, jak mówi papież, plany i strategie duszpasterskie są w porządku, ale najważniejsza jest wierność Panu praktykowana w spójnym życiu chrześcijańskim.

Prefektura Apostolska Ulaanbaatar, jedyny Kościół w całej Mongolii, została niedawno włączona jako członek do nowo utworzonej Konferencji Episkopatu Azji Środkowej. Jak Ksiądz Biskup postrzega tę decyzję?

- Przed tą decyzją nasz Kościół lokalny nie należał do żadnej Konferencji Episkopatu. Mój poprzednik, bp Wenceslao Selga Padilla, odniósł się osobiście do Konferencji Episkopatu Korei Południowej, z którą do dziś utrzymujemy doskonałe relacje. W miarę upływu czasu i w perspektywie synodalnej, tak drogiej Papieżowi Franciszkowi, wydawało się stosowne wskazanie bliższego zgromadzenia, do którego można by się przyłączyć, aby w sposób bardziej konkretny realizować kolegialność.

Jak chciała Opatrzność, jesienią ubiegłego roku Konferencja Episkopatu Azji Środkowejl, do którego w pełni się przychylamy. Te wybory są dla nas prawdziwym ubogaceniem, bo tak jak dla wszystkich pasterzy Kościołów lokalnych, dobrze jest mieć kolegialny punkt odniesienia.

AutorFederico Piana

 Dziennikarz. Pracuje dla Radia Watykańskiego i współpracuje z L'Osservatore Romano.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.