"Pomyśleć o mianowaniu na kardynała biskupa, który przewodzi małemu i mniejszościowemu Kościołowi, to wielki gest misyjny". Ojciec Giorgio Marengo, prefekt apostolski w Ułan Bator, stolicy Mongolii, przebywał w Rzymie, kiedy dowiedział się, ku swojemu zaskoczeniu, o nominacji na kardynała: "W tamtych czasach - mówi misjonarz z Consolaty - towarzyszyłem delegacji mongolskich buddystów do Ojca Świętego: to był pierwszy taki przypadek. Właśnie zakończyliśmy tę piękną i historyczną inicjatywę dialogu międzyreligijnego, gdy podczas Regina Colei w niedzielę 29 maja usłyszałem, jak Papież wywołuje moje imię. W tym momencie ogarnęła mnie bardzo silna radość i uczucie głębokiej wdzięczności i pokory.
Kościół kierowany przez monsignora Marengo w tym wschodnioazjatyckim kraju jest bardzo mały: 1400 wiernych na nieco ponad trzy miliony mieszkańców, osiem parafii i jeden kościół publiczny, który nie jest jeszcze uznany za parafię.
"Tutaj większość ludności jest wyznania buddyjskiego, a katolicy stanowią mniej niż 1%. Inaczej jest w przypadku chrześcijan protestanckich - ewangelików i zielonoświątkowców - którzy są liczniejsi od katolików - dodaje bp Marengo.
Na czym polega praca ewangelizacyjna Kościoła katolickiego w Mongolii?
- Odpowiadam, używając poetyckiego obrazu zapożyczonego od wielkiego salezjańskiego duszpasterza, indyjskiego arcybiskupa emeryta Thomasa Menamparampila: próbujemy szeptać Ewangelię do serca Mongolii. Jest to wyrażenie, które mówi o naszym zaangażowaniu w nieustanne świadectwo Ewangelii: dyskretne, niehałaśliwe głoszenie.
70% Nasze działania to dzieła promocji człowieka: edukacja, zdrowie, pomoc osobom w trudnej sytuacji, ale także zachowanie kultury mongolskiej.
Potem jest oczywiście sprawowanie sakramentów. Kościół angażuje się na wielu frontach i stara się mieć za podstawową postawę pragnienie dzielenia się radością Ewangelii w sposób skromny, ale głęboki.
W tym roku przypada trzydziesta rocznica odrodzenia się Kościoła w Mongolii i założenie z stosunków dyplomatycznych między tym krajem a Stolicą Apostolską. Krótko mówiąc, co można zrobić z tą trzydziestą rocznicą?
- Trzydzieści lat to nie jest krótki czas, ale nie jest też długi. Niemniej jednak był to czas, w którym Kościół mógł się zaprezentować i zapuścić korzenie. Jeśli dziś mamy na tym terenie dziewięć wspólnot katolickich, to znak, że Ewangelia została przyjęta i jest przeżywana w praktyce.
Początkowo był to czas pionierski w narodzie, który nagle doczekał się upadku reżimu naznaczonego komunizmem i państwowym ateizmem i popadł w fazę dezorientacji i ubóstwa. Właśnie w tym momencie historii przybyło trzech pierwszych misjonarzy, wśród nich monsignor Wenceslao Selga Padilla, pierwszy prefekt apostolski w Ulaanbaatarze. Zaczęli od tworzenia konkretnych projektów przyjaźni i solidarności, w celu stworzenia relacji zaufania, które byłyby trwałe.
Co jednak czeka Kościół w Mongolii w przyszłości?
- Jest jeszcze wiele do zrobienia. Ten pierwszy rodzący się zalążek życia chrześcijańskiego potrzebuje jeszcze wiele troski, aby mógł nadal wzrastać i aby mógł uzyskać w naszym kraju wymiar misyjny, który jest znakiem jego ewangelizacji.
W tym sensie jednym z głównych wyzwań będzie wyzwanie dotyczące głębi: towarzyszenie tym, którzy stali się chrześcijanami, pozwalając, by wiara dotarła do głębi osoby, a w konsekwencji do samego społeczeństwa. Jednak, jak mówi papież, plany i strategie duszpasterskie są w porządku, ale najważniejsza jest wierność Panu praktykowana w spójnym życiu chrześcijańskim.
Prefektura Apostolska Ulaanbaatar, jedyny Kościół w całej Mongolii, została niedawno włączona jako członek do nowo utworzonej Konferencji Episkopatu Azji Środkowej. Jak Ksiądz Biskup postrzega tę decyzję?
- Przed tą decyzją nasz Kościół lokalny nie należał do żadnej Konferencji Episkopatu. Mój poprzednik, bp Wenceslao Selga Padilla, odniósł się osobiście do Konferencji Episkopatu Korei Południowej, z którą do dziś utrzymujemy doskonałe relacje. W miarę upływu czasu i w perspektywie synodalnej, tak drogiej Papieżowi Franciszkowi, wydawało się stosowne wskazanie bliższego zgromadzenia, do którego można by się przyłączyć, aby w sposób bardziej konkretny realizować kolegialność.
Jak chciała Opatrzność, jesienią ubiegłego roku Konferencja Episkopatu Azji Środkowejl, do którego w pełni się przychylamy. Te wybory są dla nas prawdziwym ubogaceniem, bo tak jak dla wszystkich pasterzy Kościołów lokalnych, dobrze jest mieć kolegialny punkt odniesienia.