Watykan

Mgr Arthur RocheWkrótce dokument o formacji liturgicznej wszystkich ochrzczonych".

Pierwszy rok Arthura Roche'a na czele Kongregacji Kultu Bożego był pracowity. Po opublikowaniu "Traditionis custodes" oraz Listu Papieża do biskupów o liturgii trydenckiej nastąpiło wyjaśnienie zgłaszanych wątpliwości podpisane przez bpa Roche'a. Prefekt tęskni za większą formacją liturgiczną wszystkich ochrzczonych i potwierdza zbliżającą się publikację dokumentu, który ma ją promować.

Alfonso Riobó-9 maj 2022-Czas czytania: 9 minuty
roche

Tłumaczenie artykułu na język angielski

Arcybiskup Arthur Roche od roku jest prefektem Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, gdzie pracuje od 2012 roku. W tym roku wiele prac dykasterii koncentrowało się wokół nowych norm ograniczających możliwość używania przedreformacyjnego formularza liturgicznego z lat sześćdziesiątych ("Msza trydencka") oraz tworzenia nowej świeckiej posługi katechety. Teraz bp Roche przyjął Omnes w siedzibie Zgromadzenia i dokonuje bilansu tych i innych spraw.

Prawie rok temu "Traditionis Custodes" ograniczył możliwości korzystania z liturgii sprzed reformy soborowej. Dokument wyjaśniał, że jego celem jest "dążenie do komunii kościelnej". Czy poczyniono postępy w realizacji tego celu?

- Musimy zacząć od tego, że powodem tej decyzji jest jedność Kościoła i to właśnie poruszyło papieża. Nigdy poprzedni papieże, Jan Paweł II czy Benedykt XVI, nie myśleli, że istniejące możliwości miały na celu promowanie rytu trydenckiego, a jedynie zaspokajanie potrzeb osób, które mają trudności z nową formą modlitwy Kościoła.

Ale ostatecznie jesteśmy formowani przez liturgię, ponieważ liturgia niesie w sobie wiarę i naukę Kościoła. "Lex orandi, lex credendi". Myślę, że w rzeczywistości jest to nie tylko trudność dla liturgii, ale trudność dla eklezjologii, dla doktryny. Po raz pierwszy w historii, od Soboru Watykańskiego II, mamy w magisterium wstawkę o naturze Kościoła, bo po raz pierwszy od dwóch tysięcy lat mamy konstytucję dogmatyczną taką jak "Lumen Gentium". "Lumen Gentium" sugeruje, że to nie tylko kapłan odprawia mszę, ale wszyscy ochrzczeni. Oczywiście, nie jest możliwe, aby wszyscy bez kapłana czynili to, co dotyczy konsekracji gatunków eucharystycznych; ale wszyscy ochrzczeni, podobnie jak kapłan, mają pozycję do celebracji. Wszyscy mają udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa i dlatego - jak przypomina nam "Sacrosanctum concilium" - mają prawo i obowiązek uczestniczyć w liturgii. Jest to kontrast z obrzędem w mszale z 1962 roku, gdzie kapłan był postrzegany jako przedstawiciel wszystkich innych osób obecnych przy odprawianiu mszy. Na tym polega wielka różnica między dwiema formami: Kościoła w rozumieniu dzisiejszej eklezjologii i natury Kościoła w rozumieniu wcześniejszej eklezjologii.

Jednocześnie Traditionis Custodes podkreśla ciągłość między obecnym obrządkiem a obrządkiem starożytnym: stwierdza, że nowy Mszał Rzymski "zawiera wszystkie elementy obrządku rzymskiego, zwłaszcza Kanon Rzymski, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów".

- Oczywiście należy również podkreślić ciągłość. Liturgia jest żywym darem, który otrzymał Kościół. Nie wolno nam jednak kanonizować starego dla samego starego, w przeciwnym razie znaleźlibyśmy ludzi, którzy chcą wracać do rzeczy tylko dlatego, że są starsze, a to mogłoby oznaczać powrót do wyrażeń liturgicznych, które są wcześniejsze nawet od tych z Tridentina. Właściwie punkt, w którym jesteśmy teraz, z nowym mszałem Pawła VI, oznacza, że mieliśmy możliwość przestudiowania wszystkich najbardziej podstawowych elementów, skorzystania ze źródeł liturgii, które nie były znane podczas Soboru Trydenckiego w latach 1545-1563.

Papież Franciszek powiedział, że jest "zbolały z powodu nadużyć" niektórych dzisiejszych uroczystości.Co o tym sądzisz?

- Myślę, że w tej chwili brakuje formacji liturgicznej. Bardzo ciekawe jest to, że w latach poprzedzających Sobór istniał ruch liturgiczny, o podstawach patrystycznych, biblijnych, ekumenicznych; a Sobór dawał możliwość odnowy Kościoła, także w odniesieniu do liturgii.

Myślę, że w tej chwili staramy się jedynie przestrzegać rubryk liturgii, a to wydaje mi się trochę ubogie. Teologicznie powodem była celebracja Misterium.

Dlatego dwa lata temu Ojciec Święty poprosił tę Kongregację o zorganizowanie spotkania plenarnego wszystkich jej członków, aby omówić formację liturgiczną w całym Kościele: od biskupów, przez kapłanów, po świeckich. I rzeczywiście, w tej chwili przygotowywany jest dokument w tej sprawie. Co robimy, gdy w każdą niedzielę gromadzimy się na tej uroczystości? Jaki jest sens takiego zgromadzenia? Nie tylko obowiązek robienia czegoś co tydzień, ale co robimy, co świętujemy w tym czasie?

Czy łatwo będzie trafić z treścią tego listu do świeckich, do szeroko rozumianego ludu?

- Jak wiadomo, z okazji publikacji motu proprio "Traditionis Custodes" papież Franciszek napisał list tylko do biskupów, w którym wyjaśnił, co powinni zrobić. Myślę, że w tym momencie my w Zgromadzeniu mamy obowiązek zastanowić się, jak dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

Katecheza "mistagogiczna", wprowadzająca w celebrowane misteria, jest jednym z narzędzi formacji liturgicznej. Szczególną okazją są sakramenty takie jak chrzest, komunia czy ślub. Czy spełniają one tę rolę?

- Katecheza mistagogiczna jest bardzo ważna. W "Sacrosanctum Concilium", w numerze 16, jest paragraf, który mówi, że formacja liturgiczna należy do najważniejszych przedmiotów w formacji seminarzystów, a nauczyciele innych przedmiotów muszą ją uwzględniać, gdy uczą przedmiotów biblijnych, patrystycznych, dogmatycznych itd.

Jest takie opactwo w Ameryce, Mount Angel, niedaleko Portland, gdzie wszystkie przedmioty formacji teologicznej w okresie seminaryjnym zawsze koncentrują się na liturgii dnia. Wszystko jest zorientowane według wielkich pór roku liturgii, kalendarza liturgicznego. Musimy to rozważyć również w odniesieniu do formacji: że chodzi o świętowanie. Nie chodzi tylko o wykonywanie czynności czy uczestniczenie w niektórych częściach celebracji, ale o godne świętowanie z głębokim, aktywnym udziałem - przypomniał Sobór. Poprzez słowa i gesty dochodzimy do tajemnicy. Zamiast angażować się w takie czynności jak czytanie czytań czy innych rzeczy, musimy dążyć do głębokiego, quasi-mistycznego uczestnictwa w kontemplacji liturgii. Chodzi o utożsamienie się z Chrystusem poprzez słowa i gesty celebracji.

Sakrament pokuty jest punktem odniesienia tego pontyfikatu. Franciszek od początku mówił o miłosierdziu i przebaczeniu; zapraszał na celebracje spowiedzi, pokazywał podobne gesty. Jak można przewartościować ten sakrament?

- Myślę, że oczywiście sakrament pokuty jest w pewnym sensie w tej chwili w okresie kryzysu, bo następuje utrata poczucia grzechu. Grzechy są dziś nie mniejsze niż kiedyś, ale brakuje wiedzy o grzechu indywidualnym; myślę, że to jest wyzwanie dla tak wielu ludzi. Papież jako wielki pasterz, jeszcze przed wyborem na papieża, dał tego dowód w swojej diecezji, w parafiach i w swoim duszpasterstwie.

Opowiem wam ciekawe doświadczenie: kilka lat temu otrzymałem zaproszenie od Penitencjarii Sakralnej do wygłoszenia konferencji dla diakonów przygotowujących się do święceń kapłańskich. Kiedy przyjechałem i zobaczyłem, że jest 500 osób, zapytałem kardynała Piacenza: czy aż tylu ma być wyświęconych w tym roku? Tak nie było, ale prawie dwie trzecie uczestników było już wyświęconymi księżmi i przyszło na ten kurs, w niektórych przypadkach po wielu latach od święceń, aby ponownie nauczyć się sprawowania sakramentu pokuty. Mówi to o braku formacji kapłanów. Szczególnie w przypadku sakramentu spowiedzi ważna jest dyspozycyjność kapłana, ale nie tylko pod względem zaangażowania czasowego, ale także jako dyspozycyjność osoby, która przyjmuje penitentów, która mówi o miłosierdziu, która mówi jak ojciec do osoby, która potrzebuje pojednania z Bogiem. Wszystkie te elementy są bardzo ważne, ale są też integralnymi elementami formacji.

Jak rozwija się w swoich pierwszych krokach posługa katechety, która została powołana 10 maja ubiegłego roku?

- W tej chwili najważniejsze jest, aby Konferencja Episkopatu określiła, kim są katecheci. To jest posługa, a nie tylko uczestnictwo w posłudze, jakie mamy w każdej parafii na świecie, gdzie niektórzy przygotowują dzieci do pierwszej komunii, spowiedzi i tak dalej. To jest ważniejsza służba, ale wymagająca określenia. Osoba, która otrzymuje tę posługę, jest punktem odniesienia w diecezji, dla organizacji programów, poziomów itd. ale to zależy od tego, jak biskup ją zdefiniuje: obecnie jest to w gestii konferencji biskupów.

Są np. niektóre zakonnice, które realizują swój apostolat jako katechetki... ale ta posługa nie jest dla nich przewidziana. Jeszcze ważniejsze: nie jest on przewidziany także dla seminarzystów, którzy przygotowują się do kapłaństwa. Otrzymują akolitat, lektorat, a potem diakonat, ale ta posługa katechety nie jest przewidziana dla nich: jest tylko dla ogółu ochrzczonych. Dla Kościoła to znak, jak ważne jest, by świeccy głosili Ewangelię i formowali młodych ludzi.

Porozmawiajmy o innych aspektach pracy Kongregacji ds. Liturgii. Konstytucja "Praedicate Evangelium" podkreśla, że promuje liturgię "zgodnie z odnową podjętą przez Sobór Watykański II".

- Z pewnością jednym z jej zadań jest promocja liturgii. Ma on jednocześnie stać się punktem odniesienia dla wszystkich biskupów świata w ich relacji do posługi Piotrowej. Kongregacja (w przyszłości dykasteria) ma służyć nie tylko Najwyższemu Papieżowi, ale także wszystkim biskupom świata, w dziedzinie liturgicznej. I to jest wymiar, który musimy dokładnie rozważyć. Jest to otwarcie Kurii Rzymskiej, której nie należy rozumieć jako struktury biurokratycznej, ale jako służby Kościołowi powszechnemu.

Jak współpracujecie z innymi dykasteriami?

- W zakresie swoich kompetencji współpracuje ze wszystkimi organami Kurii, od Nauki Wiary po Duchowieństwo i prawie wszystkie pozostałe. Nowa ewangelizacja, misje, praktyka miłości i wszystkie inne działania mają również aspekt liturgiczny. Liturgia jest bowiem życiem całego Kościoła; jest jego duszą.

Niedługo minie 60 lat od "Sacrosanctum Concilium". Ten soborowy dokument o liturgii chciał, aby misterium paschalne stało się centrum życia chrześcijańskiego. Jak to podejście wygląda dzisiaj?

- Sześćdziesiąt lat to krótki czas w historii Kościoła. Po Trydencie był wielki okres, w którym istniały trudne okoliczności do przyjęcia reformy przez cały Kościół - reforma to poważna rzecz - ale również teraz mamy wiele trudności.

Poważną trudnością w Kościele jest wzrost indywidualizmu. Ludzie wyrażają swoje pragnienia jako jednostki, ale nie jako społeczność. Jednak Kościół jest właśnie wspólnotą i wszystkie sakramenty sprawuje w sensie wspólnotowym, w tym Mszę Świętą, bo nie jest ona przeznaczona do odprawiania bez obecności drugiej osoby, a wierni zwykle gromadzą się licznie.

W tym czasie liberalizm, indywidualizm, który istnieje w tym społeczeństwie jest wyzwaniem dla Kościoła. Łatwo jest myśleć o moich osobistych preferencjach, o konkretnym rodzaju liturgii, o szczególnym wyrazie celebracji, o tym, a nie innym księdzu; ale ten indywidualizm nie leży w charakterze Kościoła. I musimy rozważyć skutki tych wpływów na życie duchowe Kościoła, co wyraźnie podkreśla "Sacrosanctum Concilium", ale także "Lumen Gentium".

Czy pandemia wzmocniła tendencję do indywidualizmu?

- Myślę, że ten trend nie będzie trwał wiecznie, bo wiemy, że potrzeba relacji do Boga i do innych jest w nas i nie jest czymś, co mamy możliwość w nieskończoność wypierać za pomocą telewizji czy internetu. Potrzebna jest nasza obecność podczas celebracji, bo sakramenty dotyczą osobistej relacji z Chrystusem, a nie są programem czy filmem. W sieci czy w telewizji śledzimy coś przez chwilę, ale nas tam nie ma; widzimy wszystko, ale nie jesteśmy obecni, a to jest najważniejsze: obecność ludzi.

Pozwolę sobie wspomnieć o dwóch szczególnych aspektach "Sacrosancutm Concilium". Pierwszym z nich jest inkulturacja liturgiczna.

- Chodzi o to, że są pewne kultury, w pewnych społeczeństwach poza Europą, zwłaszcza w krajach misyjnych, gdzie obrządek rzymski można wzbogacić o geniusz każdego miejsca, co nie zawsze jest łatwe.

Na ten temat często mówiłem biskupom, że ostatnie pięćdziesiąt lat spędziliśmy na przygotowaniu tłumaczenia tekstów liturgicznych; a teraz musimy przejść do drugiej fazy, którą przewiduje już "Sacrosanctum Concilium", a jest nią inkulturacja lub dostosowanie liturgii do innych różnych kultur, przy zachowaniu jedności. Uważam, że powinniśmy rozpocząć tę pracę już teraz. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że dziś istnieje tylko jeden "użytek" liturgiczny, a nie "obrządek", i to w Zairze, w Afryce.

Ważne jest, aby zrozumieć, co to znaczy, że Jezus podzielił naszą naturę, i to w momencie historycznym. Musimy rozważyć znaczenie Wcielenia i, jeśli można tak powiedzieć, działania łaski wcielonej w innych kulturach, z różnymi wyrazami, które są zupełnie inne od tego, co widzieliśmy i docenialiśmy w Europie przez tak wiele lat.

Drugi aspekt to piękno, szczególnie w architekturze sakralnej. Papież mówi, że "Kościół ewangelizuje i ewangelizuje siebie poprzez piękno liturgii" ("Evangelii Gaudium", 24).

- Piękno jest częścią Bożej natury, a także częścią ludzkiej egzystencji. Jest ona bardzo ważna dla człowieka, ponieważ go przyciąga: pociąga nas piękno. I przemawia do nas nie tylko w sposób wyjątkowy, ale także indywidualnie.

Ten aspekt liturgii, także w odniesieniu do Kościoła, przewidywały dokumenty wydane bezpośrednio po zatwierdzeniu "Sacrosanctum Concilium", a także zatwierdzone przez biskupów uczestniczących w Soborze. Teksty te wskazywały na to, co należało uwzględnić w konfiguracji kościoła w sposób pomocny w celebracji, oraz na znaczenie i wagę poszczególnych elementów. Myślę na przykład o ołtarzu, który oznacza Ciało Chrystusa; dla prawosławnych jest to grób, z którego zmartwychwstanie należy do celebracji Eucharystii. Albo w znaczeniu ambo, samo w sobie i w stosunku do ołtarza. W naszych celebracjach mamy dwa "stoły": Pismo Święte i Świętą Eucharystię; ale bez Pisma Świętego nie sprawujemy Eucharystii. Oba te elementy są w równowadze i oba są tym samym. Słowo prowadzi do Eucharystii, a Eucharystia jest pogłębiona i zrozumiana przez Słowo.

Czy chce pan dodać coś jeszcze?

- Tak, myślę, że to bardzo ważne, że w tej chwili myślimy jeszcze raz o głosie Soboru do całego świata, głosie proroczym dla przyszłości Kościoła. Abyśmy pogłębili to, co jest zawarte w "Sacrosanctum Concilium", a także w innych dokumentach, ale szczególnie w "Lumen Gentium", o świętości Kościoła i naszym powołaniu, bo bez świętości zabraknie nam autentycznego głosu do głoszenia Ewangelii.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.