Był czwartek 15 września 2011 roku, w Castelgandolfo. Było nas 119 biskupów kończących kurs dla nowych prałatów i nikt z nas nie spodziewał się wiadomości, którą przekazał nam kardynał Ouellet, gdy tylko zakończył audiencję u papieża Benedykta XVI: Ojciec Święty chciał nas osobiście pozdrowić, co za zaszczyt. Ze względu na naszą liczbę ustawialiśmy się w kolejce, a gdy do niego dochodziliśmy, mówiliśmy sekretarzowi, monsignorowi Monteiro de Castro, z jakiego kraju i diecezji pochodzimy, co on przekazywał papieżowi; pozdrawialiśmy go, a potem musieliśmy odejść, by zrobić miejsce następnym.
Z wielką sympatią
Poszliśmy w sposób uporządkowany. Benedykt XVI uśmiechał się do każdego z nas z wielką sympatią; niektórzy biskupi nie do końca respektowali otrzymane wskazania; natychmiast a gentiluomo Wzięłam go uprzejmie za rękę...
"Urugwaj, diecezja Minas" - powiedziałem do monsignora Monteiro, który źle zrozumiał i musiał powtórzyć. Przekazał ją papieżowi. Pochylając się, wzięłam jego prawą rękę i ucałowałam pierścień. Następnie, patrząc mi w oczy, Benedykt XVI powiedział do mnie: "È un paese laico... È necessario sopravvivere!". Nie mogłem nic powiedzieć, to było zupełne zaskoczenie; chciałem go o coś zapytać..., ale on już był gentiluomo, wykonując swoje obowiązki...
Musisz przetrwać! Zawsze o tym pamiętam, nawet teraz, gdy jestem biskupem emeritusem tego ukochanego świeckiego kraju. Ale nie zapominam też, że wiele zawdzięczam Hiszpanii i noszę ją w sercu: studiując w Nawarze odkryłem swoje powołanie i w Madrycie, w 1973 roku, przyjąłem święcenia kapłańskie. Śledzę aktualną sytuację, to co się dzieje... i to co pozostaje. I widzę, że proces sekularyzacji, który przechodzą, ma wiele podobieństw do tego, co działo się w Urugwaju, zwłaszcza na początku XX wieku. Powiem ci coś, co może cię zainteresować.
Tydzień Turystyki
Piszę te wiersze mając zaledwie trzy dni do rozpoczęcia Wielkiego Tygodnia. Przyznaję, że zazdroszczę, że wszyscy określają go jako Semana Santa (Wielki Tydzień). Tu oficjalnie, wielkimi literami, jest to Tydzień Turystyki, od 23 października 1919 roku, kiedy to uchwalono ustawę o dniach wolnych od pracy. Ustawa ta zsekularyzowała święta religijne, które do tej pory były obchodzone w Urugwaju.
Kardynał Sturla, obecny arcybiskup Montevideo, w swojej książce Święty czy turysta? Kalendarz i sekularyzacja w Urugwaju, Komentując to, co się stało, mówi: "Ustawa ta zsekularyzowała święta religijne, które do tej pory były obchodzone w naszym kraju. Ale, w bardzo "urugwajskim" rozwiązaniu, pozostały te same daty, zmieniając swoją nazwę". Rzeczywiście, oprócz innych świąt (2 maja - Dzień Hiszpanii, 20 września - Dzień Włoch itd.), 8 grudnia stał się Dniem Plaży, a 25 grudnia - Dniem Rodziny. Te dwie ostatnie zmiany nie zakorzeniły się w urugwajskiej kulturze; z kolei tydzień turystyki...
Rozwiązanie "bardzo urugwajskie"
"Rozwiązanie", do którego odwołuje się Sturla, odnosi się do zdecydowanych dyskusji parlamentarnych, które poprzedziły głosowanie nad ustawą; kiedy określa to rozwiązanie jako "bardzo urugwajskie", ma na myśli charakter dialogu, "fixera", który zawsze nas wyróżniał: nie jesteśmy przyjaciółmi tremendyzmu, umiemy znaleźć rozwiązania różnic...
Ale zmiana Semana Santa na Semana de Turismo (to chyba jedyny kraj na świecie, gdzie takie bzdury się zdarzają) spowodowała głęboką ranę w ciele Kościoła katolickiego. Przez lata i pokolenia nazwa i jej treść stały się normalne, tak że pytanie "co będziesz robić podczas Semana de Turismo" stało się spontaniczne, znane jak pogoda?
Proces sekularyzacji rozpoczął się w 1861 roku dekretem sekularyzującym cmentarze, ale dopiero reforma konstytucyjna z 1918 roku zapisała na zawsze całkowity rozdział Kościoła i państwa w Urugwaju. "Jednak", mówi Sturla, "Ustawa o świętach państwowych, dotykając podstawowych elementów kultury narodu, takich jak święta i jego kalendarz, wprowadziła zmianę w naszych zwyczajach, która będzie miała głębokie reperkusje i zadała poważny cios urugwajskiej religijności. Nasz "tydzień turystyki", z licznymi ofertami tygodnia piwa, tygodnia criolla, tygodnia rowerowego itp., jest wyraźnym przykładem tego, co oznacza zmiana kulturowa, która ma konkretne konsekwencje dla kultury narodu.
Diagnoza Eugenio d'Ors
Tak jest. Wraz z tym wydarzeniem oraz z ukrytą i wytrwałą działalnością masonerii, kultura urugwajska przesiąkła racjonalizmem, liberalizmem... Eugenio D'Ors, który odwiedził Montevideo w drugiej dekadzie XX wieku, napisał w Nowy słowniczek: "Co za studenci, co za złoci chłopcy, z jakim czystym i żarliwym powołaniem do duchowości, ci, którzy do nas przychodzili! Co za młodzi profesorowie, o otwartej ciekawości, o doskonałej kulturze osobistej, o pewnym dobrym smaku, o żywym talencie!"..
Jednak po wielkości pochwały, w sekcji "Debit", wskazał: "Wielka wyższość Urugwaju jest polityczna [...]; wielka niższość Urugwaju jest kulturalna i polega na braku prawdziwego Uniwersytetu, to znaczy Ośrodka nawet dla wyższych studiów literackich, naukowych, filozoficznych... Nauki humanistyczne rzucają się też w oczy swoją nieobecnością na maturze".... I mówi o "pozytywizm trzeciej lub czwartej wody". który był nauczany na studiach przygotowawczych na uniwersytecie...
Od próżni filozoficznej do sceptycyzmu
Pustkę filozoficzną wypełnił marksizm i relatywizm prowadzący do zamkniętego sceptycyzmu. Tak, to "świecki kraj", do tego stopnia, że jest najmniej religijny w całej Ameryce (śledztwo dot. Pew Research na temat religijności w krajach Ameryki Łacińskiej, podał, że "Urugwaj jest jedynym badanym krajem, w którym odsetek dorosłych, którzy mówią, że nie mają przynależności religijnej (37 %) rywalizuje z częścią, która identyfikuje się jako katolicka (42 %).").
Papież określił nas jako "świecki kraj", owoc masońskiego sekularyzmu, agresywnego w dawnych czasach, który przeniknął do kultury sceptycyzmu: jeśli wynika on z nieobecności Boga, to jak wyjaśnić, że Urugwaj ma największą liczbę samobójstw na całym kontynencie?
Obowiązkowa ignorancja religijna
Sekularystyczny projekt naszego kraju dotarł do samego rdzenia społeczeństwa: edukacji. Nie raz towarzyszyłem komuś, kto po raz pierwszy przyjeżdża do Urugwaju i jest zaskoczony, widząc na ulicy grupy dzieci w białych koszulkach i z niebieską muszką... To uczniowie szkół publicznych, którzy utrzymują religijnie ów mundurek, obiektywnie niemodny, ale będący od początku ubiegłego wieku symbolem szkoły publicznej, "świeckiej, wolnej i obowiązkowej", jak ją określono, a dziś dogmatycznie celebrowanej jako duma narodowa.
Ponad 80 % naszej populacji kształci się w szkołach publicznych. Edukacja świecka wyraża się w szacunku dla wszystkich opinii i przekonań... o ile nie wymienia się w nich imienia Boga. Anegdoty obfitują: mała dziewczynka napisała w zeszycie: "Bóg jest miłością". Nauczyciel widzi to i mówi: "Nie to, nie tu". Inna dziewczynka nosi na szyi mały krzyżyk i to samo: nauczycielka zmusza ją do jego zdjęcia.
Monsignor Miguel Balaguer, były biskup Tacuarembó, miał całkowitą rację mówiącŚwiecka, bezpłatna i obowiązkowa edukacja skazała nas na obowiązkową ignorancję religijną". Tak jest, uczniowie szkół publicznych nigdy nie usłyszą ani słowa o Jezusie Chrystusie, Kościele, wierze, nadziei... Dzieci wyrastają bez żadnej wzmianki o zjawiskach nadprzyrodzonych, niepomne na istnienie Boga i po tylu latach (ich rodzice i dziadkowie też chodzili do szkoły publicznej) obojętne na Jego istnienie: nawet o tym nie myślą.
Kościół w Urugwaju jest żywy
Musimy przetrwać! Benedykt XVI powiedział do mnie z ożywioną energią. Tu właśnie jesteśmy. Nie jest to łatwe: Kościół w Urugwaju jest Kościołem ubogim; księża nie otrzymują żadnego wynagrodzenia od państwa, podobnie jak instytucje edukacyjne; wszystko musi być robione "na kopy".
A świeckie kaznodziejstwo osiągnęło takie rozmiary, że już nieliczni katolicy myślą: prywatne szkolnictwo wyznaniowe jest wolne, każdy może uczyć czego chce, ale państwowe pieniądze powinny iść tylko na szkoły publiczne. Nie jest łatwo przetrwać, ale dzięki Bogu Kościół w Urugwaju "żyje", jak lubił mówić Benedykt XVI. Jak?... To może być temat na inną kronikę.
Biskup emerytowany Minas (Urugwaj).