Kultura

Timothy McDonnell: "Muzyka towarzyszy liturgii".

Profesor i chórmistrz Timothy McDonnell wyjaśnia w wywiadzie dla Omnes ścisły związek między chorałem gregoriańskim a liturgią katolicką, dwa aspekty, które prosi dzisiejszych katolików o dogłębne przestudiowanie, aby cieszyć się i chronić skarb otrzymany przez pokolenia, które żyły w Kościele na przestrzeni czasu.

Paloma López Campos-9 lipca 2025 r.-Czas czytania: 7 minuty
Muzyka

(Unsplash / Michel Grolet)

Timothy McDonell jest dyrektorem muzyki sakralnej w Hillsdale Collegegdzie kieruje Chórem Kaplicy Uniwersyteckiej. Wcześniej dr McDonnell kierował programem studiów podyplomowych w zakresie muzyki sakralnej na Katolickim Uniwersytecie Ameryki. Był także chórmistrzem Pontifical North American College Choir w Watykanie przed powrotem do Stanów Zjednoczonych w 2008 roku.

Poprzez swoją pracę akademicką i zawodową, Timothy McDonnell pogłębił swoje zrozumienie ścisłego związku między chorałem gregoriańskim a liturgia Katolicki. W związku z tym, że jednego nie można zrozumieć bez drugiego, dyrektor muzyki sakralnej zachęca katolików do przywrócenia chorałowi gregoriańskiemu jego szczególnego miejsca w liturgii i uznania jego dziedzictwa.

Jak zdefiniowałbyś chorał gregoriański w kategoriach muzycznych i duchowych oraz co czyni go wyjątkowym w katolickim kontekście liturgicznym?

- To prowadzi nas do sedna sprawy, ponieważ każda muzyka sakralna jest wyjątkowa i zarezerwowana dla świętych celów. Chorał gregoriański ma jednak pewne szczególne cechy, które moim zdaniem czynią go szczególnie odpowiednim dla liturgii katolickiej i odzwierciedlają duchowość tej liturgii.

Wśród cech, które bym wymienił, jest bezpośredniość, ponieważ chorał gregoriański jest prostą formą muzyczną, z tylko jedną linią muzyczną. Ma więc pewną prostotę, ale jednocześnie jest bardzo wyrafinowaną muzyką. Jest to muzyka, której stworzenie zajęło wieki, ale zachowuje tę bezpośredniość i prostotę w swojej ekspresji.

Inną rzeczą, o której chciałbym wspomnieć, jest to, że pochodzi z tradycji, co moim zdaniem jest bardzo ważne w kontekście religijnym, ponieważ założeniem religii jest to, że istnieje przekaz, który przekazujemy od Chrystusa i Jego misji przekazanej apostołom.

Idea tradycji muzycznej w Kościele jest swego rodzaju symbolem tego procesu przekazywania skarbu. Sama muzyka jest więc swego rodzaju metaforą tradycji w kategoriach muzycznych. Na przykład różne tryby lub tonacje, w których komponowany jest chorał gregoriański, wywodzą się ze starożytnych formuł recytowania i śpiewania psalmów.

Trzecią kwestią, którą chciałbym poruszyć, jest to, że sama liturgia jest zaprojektowana i doskonale skoordynowana z chorałem liturgicznym. Chorał gregoriański zawsze odnosi się do czegoś poza sobą: z jednej strony do liturgii, a z drugiej do Pisma Świętego. Jest to więc muzyka głęboko biblijna. W pewnym sensie ucieleśnia on śpiew Pisma Świętego.

Jaki był największy wpływ chorału gregoriańskiego na ewolucję liturgii katolickiej?

- Liturgia stopniowo zmieniała się w czasie. Jest to ważne spostrzeżenie, ponieważ liturgia i jej muzyka rozwijały się razem. Na przykład między VII a IX wiekiem chorał gregoriański został skomponowany przez duchownych odpowiedzialnych za stworzenie naszego kalendarza liturgicznego.

Ci duchowni muzycy wybierali teksty liturgiczne, które same w sobie sugerowały treść melodyczną. Innymi słowy, melodia wyłania się z tekstu. Kiedy więc zmienia się tekst, ma to wpływ na liturgię.

Sobór Watykański II przyniósł znaczące zmiany w liturgii. Jak postrzegasz związek między chorałem gregoriańskim a reformami liturgicznymi tego okresu?

- Jest to niezwykle ważna kwestia. W rzeczywistości jest to być może najważniejsza kwestia dotycząca muzyki i liturgii w naszych czasach. Jeśli bowiem muzyka jest czymś, co jest przekazywane z pokolenia na pokolenie jak skarb, musimy rozumieć reformy liturgiczne w kontekście przyjęcia tego skarbu. Jeśli więc odejdziemy zbyt daleko od tego, czego nauczyliśmy się z muzycznego skarbu Kościoła w sposobie, w jaki realizujemy reformę liturgiczną, nastąpi zbyt duże oderwanie od naszej tradycji.

Myślę, że kluczowe jest, abyśmy zrozumieli, że muzyka zapewnia nam kontekst, w którym możemy zrozumieć wszystkie inne rytualne zmiany, które miały miejsce. Mogę podać kilka pozytywnych i być może negatywnych przykładów.

Na przykład w liturgii Bożego Oficjum nastąpił proces odnowy wokół hymnów Bożego Oficjum. Ponieważ w XVII wieku nastąpiła rewizja hymnów, która zmieniła oryginalne hymny, a wszystkie teksty zostały odtworzone. Z powodu tych zmian straciliśmy coś bardzo ważnego.

Po Soborze Watykańskim II wydarzyło się coś wspaniałego, a mianowicie przywrócono te hymny. W ten sposób stały się one oficjalnymi hymnami Boskiego Oficjum. Jest to pozytywny przykład, w którym odzyskanie nauczyło nas czegoś o naszej przeszłości i dokonaliśmy pewnego rodzaju przywrócenia.

Ale pokolenie, które nastąpiło po Soborze Watykańskim II, nie traktowało tych spraw szczególnie poważnie i nastąpiło obniżenie ideałów. Myślę, że częściowo wynikało to z praktycznych okoliczności. Zabrakło energii i wigoru, by do tego dążyć.

Dobrą wiadomością jest to, że w młodszych pokoleniach rośnie zainteresowanie znalezieniem energii do zrobienia tego, do czego wzywał Sobór w odniesieniu do przywrócenia chorału gregoriańskiego i uczynienia go centralnym sposobem modlitwy dla całego Kościoła.

Z drugiej strony należy zauważyć, że modlitwa mszalna została skrócona w liturgii reformowanej, ale muzyka jest czasami zbyt długa. Mamy więc do czynienia z przypadkiem, w którym muzyka i liturgia nie są w pewien sposób kompatybilne. Jest to wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć.

Kolejnym wyzwaniem w tym względzie jest pewnego rodzaju upolitycznienie celów Soboru Watykańskiego II. Istnieje strona "postępowa" i "konserwatywna". Jest to coś, czego Sobór nie szukał, ale ludzie zdecydowali się upolitycznić liturgię i przekształcić ją w sprawę polityczną, zamiast być naczyniem prawdy, z którego uczymy się naszej wiary. Mam jednak nadzieję, że powrócimy do tej idei, że muzyka jest towarzyszką liturgii i będziemy mogli słuchać tej przyjętej tradycji, patrząc na modlitwę Kościoła.

Czy uważasz, że ta debata, którą prowadzimy obecnie w Kościele na temat Novus Ordo i tradycyjnej Mszy, wpłynie na modlitwę w Kościele i chorał gregoriański w liturgii?

-Jest wiele krytyki w tym względzie. Niektórzy uważają, że ci, którzy popierają tradycyjną mszę, utknęli w martwym punkcie i są nierealistyczni. Szczerze mówiąc, nie sądzę, że to właśnie motywuje ludzi, którzy przychodzą na tradycyjną Mszę. Myślę, że w tym rycie słyszą głos Kościoła w szczególny sposób i porusza ich to w sposób, w jaki nie robi tego Novus Ordo.

Myślę jednak, że Kościół jest jednym głosem przez cały czas. Nie ma wczoraj, nie ma jutra, jest tylko teraz, w którym Kościół się modli, to Chrystus modli się dzisiaj poprzez liturgię. On jest tu i teraz, modli się z Kościołem i jako Kościół, ponieważ jest jego Głową. Jeśli będziemy o tym pamiętać, być może debata na temat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości może się nieco uspokoić.

Jeśli chodzi o wpływ tej kwestii na modlitwę, papież Benedykt XVI miał bardzo dobry pomysł na ten temat, kiedy powiedział, że stara forma musi informować nową formę w liturgii. Te dwie rzeczy muszą być postrzegane jako kompatybilne, a nie w opozycji.

Sama muzyka jest łącznikiem między Novus Ordo a tradycją. Jeśli zdecydujemy, że potrzebujemy zupełnie innej muzyki do nowej liturgii, utracimy pewien związek z ideą, że otrzymaliśmy liturgię od starożytnego Kościoła.

Chorał gregoriański nie jest tak stary jak modlitwa apostołów, to prawda. Tak naprawdę nie wiemy, skąd się wziął i kiedy się rozpoczął. Istnieje jednak kilka teorii, które twierdzą, że żydowskie formuły modlitewne miały wpływ na jego rozwój. Wiedząc o tym, gdybyś mógł usłyszeć, jak modlili się apostołowie, którzy byli Żydami, czy nie chciałbyś dowiedzieć się więcej na ten temat?

Jako ekspert w tej dziedzinie, jakie wyzwania stoją przed chorałem gregoriańskim w kontekście współczesnego Kościoła?

- W ciągu ostatniego półtora wieku możemy zaobserwować pewnego rodzaju nienawiść do przeszłości. Myślę nawet, że niektórzy katolicy zdali sobie sprawę, że nie powinniśmy być szczególnie przywiązani do przeszłości, ponieważ wtedy nie żyjemy w teraźniejszości i nie stawiamy czoła prawdziwym wyzwaniom naszych czasów. To nadmierne przywiązanie nie jest zdrowe, ale nie jest też zdrowe odczuwanie nienawiści do przeszłości, ponieważ jest ona niezbędna do zrozumienia, kim jesteśmy i skąd pochodzimy.

Jeśli chodzi o liturgię i muzykę sakralną, najważniejszą rzeczą w zrozumieniu liturgii jest jej historia. A jaka jest historia liturgii? Historią muzyki. Trzeba je znać razem, ponieważ muzyka i liturgia były jednym i tym samym, nie rozwijały się niezależnie.

W XX wieku zakorzenił się pogląd, że muzyka i liturgia to dwa różne światy. Ale historycy pokazują nam, że jest to fałszywe i że nie można zrozumieć historii liturgii bez zrozumienia historii muzyki.

Aby to wszystko osiągnąć, musimy pozbyć się strachu, że jeśli spojrzymy na naszą przeszłość, w jakiś sposób zawiedziemy w teraźniejszości. To nie jest racjonalny strach. Jeśli nie zrozumiem i nie docenię przeszłości, tej historii, o której wspomnieliśmy, nie będę miał czego kontynuować. Dlatego jestem zmuszony do ciągłego wymyślania rzeczywistości.

Nie możemy zapominać, że religia łączy nas z przeszłością, nie możemy być religijni, nie niosąc ze sobą przeszłości.

Mając na uwadze to wyzwanie, musimy wiedzieć, że chorał gregoriański jest nie tylko starożytny, ale także regeneruje się w czasie. Nie utknął w martwym punkcie, ale ewoluuje. Ważne jest, aby muzycy zrozumieli tę ideę i uczynili ją częścią swojej edukacji.

Jakie kroki można podjąć, aby zachować praktykę śpiewu gregoriańskiego w liturgii?

- Myślę, że ważne jest, aby uznać, że chorał gregoriański ma wiele poziomów. Istnieje poziom kongregacyjny, a następnie bardziej rozwinięty poziom, w którym kongregacja może uczestniczyć, ale który wymaga większej praktyki. Powyżej tego jest poziom chorału gregoriańskiego, który jest zarezerwowany dla bardziej doświadczonych osób.

Dla mnie jest to piękna rzecz, ponieważ odzwierciedla samą liturgię. W liturgii są rzeczy, które mogą robić tylko "eksperci", księża. Innymi słowy, liturgia jest hierarchiczna, podobnie jak muzyka.

Stało się tak, że w czasie reformacji hierarchia ta została złamana. Dlatego, aby iść naprzód, musimy uznać, że chorał gregoriański jest hierarchiczny, podobnie jak liturgia, i dlatego potrzebujemy wyspecjalizowanych muzyków. Musimy również promować praktykę śpiewu w kongregacji, aby mogli śpiewać takie rzeczy jak Credo, Kyrie Eleison czy Agnus Dei.

Innym aspektem, co do którego istnieją różne opinie, jest otwartość na śpiewanie w języku ojczystym. Myślę, że możliwe jest tłumaczenie utworów muzycznych na inne języki, ale wymaga to dużej dyscypliny, aby nie stracić oryginalnego piękna.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.