Stany Zjednoczone

R. J. Snell: "Przed Republikanami czy Demokratami jesteśmy katolikami".

R.J. Snell jest redaktorem naczelnym magazynu Dyskurs publicznyczasopismo Princeton Research Center. Doktor filozofii, pisał między innymi na temat sztuk wyzwolonych, prawa naturalnego i katolickiej tradycji intelektualnej.

Paloma López Campos-1 kwietnia 2025 r.-Czas czytania: 4 minuty
SNELL

Redaktor, wykładowca i autor, R. J. Snell jest również jednym ze współautorów Słowo w ogniu y Odpowiedzi katolikówdwie główne amerykańskie platformy z zasobami dla katolików.

Poprzez swoją pracę Snell stara się zachęcić katolickich intelektualistów, aby nie tracili gruntu pod nogami protestantów, którzy są "gotowi spierać się o wszystko w jednej chwili". 

Jednak, jak pokazuje ten wywiad z Omnes, jest on optymistą, zwłaszcza jeśli chodzi o nowe pokolenie młodych katolików, którzy pomimo polaryzacji w Stanach Zjednoczonych są entuzjastyczni i oddani swojej wierze. W tych nowych pokoleniach znajduje "ogromną ilość mądrości", która może pomóc w rozwiązaniu wielkich błędów, takich jak upolitycznienie wiary, brak znajomości Nauki Społecznej Kościoła czy brak samoświadomości, o których mówi w tym wywiadzie.

Co sądzisz o młodych katolikach i jak widzisz perspektywy ich przyszłości w Stanach Zjednoczonych?

-Kiedy rozmawia się z katolikami w pewnym wieku, często są oni dość zniechęceni sytuacją na świecie i w Kościele. Jestem dość optymistycznie nastawiony do młodych ludzi. Prawdą jest, że jeśli spojrzeć tylko na liczbę uczestników mszy, chrztów, urodzeń czy seminarzystów, między 1950 a 2025 rokiem wydaje się, że nastąpił spadek. Z drugiej strony, kiedy rozmawia się dziś z młodymi katolikami, można spotkać ludzi z szeroko otwartymi oczami. Jest bardzo niewielu "kulturowych" katolików, którzy są tam tylko dlatego, że są Hiszpanami lub Irlandczykami i pochodzą z tradycyjnie katolickich krajów.

Myślę, że istnieje wiele dobrych znaków, że Kościół przyszłości będzie prawdopodobnie nieco mniejszy niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, ale o wiele bardziej świadomy, zaangażowany i dojrzały, a to jest najlepsze. Kiedy patrzę na młodych katolików, widzę, że ze względu na swoją młodość są podatni na entuzjazm, który podąża w jedną i drugą stronę, ale myślę, że jest w nich ogromna mądrość i zaangażowanie.

Czy uważasz, że katolicy znają społeczną naukę Kościoła?

-Katolicy generalnie nie są, przynajmniej nie w Stany Zjednoczoneszczególnie dobrze wykształceni. Nie wiedzą zbyt wiele o teologii i tak dalej. 

Na przykład, dorastałem jako protestant. Jeśli dorastasz jako protestant, musisz mieć przygotowane wszystkie swoje pomysły. Trzeba być gotowym do uargumentowania wszystkiego w każdej chwili. A potem spotyka się katolików, którzy nie potrafią prawie nic powiedzieć na dany temat.

Kiedy po raz pierwszy rozważałem przejście na katolicyzm, byłem zaniepokojony tym, że w Kościele ludzie nie wydawali się być w stanie wyrazić swojej wiary, a jednak wydawali się mieć pewien rodzaj świętości, której ja nie miałem, mądrości, której ja nie miałem.

Kluczem jest to, że działania Kościoła same w sobie są jego Doktryną Społeczną w praktyce. Pomyślmy o takich rzeczach jak wszystkie organizacje charytatywne i szkoły katolickie. To przytłaczające, co robią, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. To jest Nauka Społeczna w praktyce. A młodzi katolicy, których znam, są zaangażowani w sprawiedliwość, są zaangażowani w dobro wspólne. Mogą nie być w stanie podać katechizmowej definicji, ale czują ją i nią żyją.

Twierdzi, że musimy poznać Trójcę Świętą, aby poznać samych siebie. Ale jeśli Trójca Święta jest tajemnicą, czy oznacza to, że nigdy nie będziemy w stanie poznać samych siebie?

-Augustyn w "Wyznaniach" mówi, że sami dla siebie jesteśmy problemem i tajemnicą. Jan Paweł II w "Teologii ciała" mówi, że człowiek poszukuje swojej istoty. Nie wiemy, kim jesteśmy.

Jednocześnie Trójca jest tajemnicą, ale nie jest niezrozumiała. Wiemy, że niektóre rzeczy są prawdziwe, a inne nie. Tak więc wiemy pewne rzeczy o człowieku, które są prawdziwe, i wiemy pewne rzeczy, które nie mogą być inne, ponieważ jesteśmy stworzeni na obraz Boga.

Podobnie niemiecki filozof Robert Spaemann mówi, że nie jesteśmy tylko tym, czym, ale kim jesteśmy. Nie wiemy w pełni, kim jesteśmy i jest to kwestia, której nie da się rozwiązać po prostu przez upływ czasu.

Jak postrzegasz relację między katolikami a dyskursem publicznym w tak spolaryzowanym scenariuszu?

-Myślę, że katolicy popełniają dwa błędy, jeśli chodzi o dyskurs publiczny. Z jednej strony skupiają się na negatywnych aspektach. Koncentrują się na głupocie, uważają, że powinni zejść z drogi i w końcu wyglądają jak cichociemni.

Drugim błędem, jaki popełniają, jest powielanie stanu politycznego i przenoszenie go do sfery duchowej. Oczywiście, prawdopodobnie należysz do partii politycznej, masz swoje poglądy polityczne i jako katolicy możemy je mieć i nie zgadzać się z nimi. Ale najpierw jesteśmy katolikami, zanim staniemy się republikanami czy demokratami. Przede wszystkim jesteśmy oddani prawdzie Ewangelii. Przede wszystkim jesteśmy zaangażowani w rozkwit wszystkich w naszym społeczeństwie i na świecie. A potem przychodzi czas na opinię w sprawie kodeksu podatkowego, która musi być na drugim miejscu.

Pismo Święte mówi, że poznają nas po naszej miłości. Chrześcijanina poznają po jego miłości. To wstyd, jeśli to, co widzisz, gdy patrzysz na katolików w Ameryce, to najpierw republikanie lub demokraci walczący o to, kto obejmie Senat. Jest to, w bardzo technicznym sensie, skandal.

Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.